ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI ANTHROPOS PATRYCJA TRZESZCZYŃSKA ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

WYDAWNICTWO UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO Seria: Anthropos

REDAKTOR SERII prof. dr hab. Czesław Robotycki

RECENZENT dr hab. Marcin Brocki

PROJEKT OKŁADKI Agnieszka Kucharz-Gulis

Na okładce fotografi a ze zbiorów Sekcji Rasowej i Ludoznawczej Institut für Deutsche Ostarbeit w zasobach Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego

Książka dofi nansowana przez Uniwersytet Jagielloński ze środków Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej

© Copyright by Patrycja Trzeszczyńska & Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego Wydanie I, Kraków 2013 All rights reserved

Książka, ani żaden jej fragment, nie może być przedrukowywana bez pisemnej zgody Wydawcy. W sprawie zezwoleń na przedruk należy zwracać się do Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego.

ISBN 978-83-233-3487-3

www.wuj.pl

Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego Redakcja: ul. Michałowskiego 9/2, 31-126 Kraków tel. 12-631-18-81, 12-631-18-82, tel./fax 12-631-18-83 Dystrybucja: tel. 12-631-01-97, tel./fax 12-631-01-98 tel. kom. 0506-006-674, e-mail: [email protected] Konto: Pekao SA, nr 80 1240 4722 1111 0000 4856 3325 (…) nie ma nic bardziej oczywistego: człowieka oddzielają od przeszłości (…) dwie siły, które natychmiast biorą się do wspólnego dzieła: siła zapomnienia (która zaciera) i siła pamięci (która przeinacza). Milan Kundera, Zasłona, Warszawa 2006.

Spis treści

Wstęp ...... 9 Problem badawczy ...... 9 Stan badań ...... 13 Struktura książki ...... 30

1. Przedmiot i metoda badań ...... 33 1.1. Założenia teoretyczne ...... 33 1.2. Zakres terytorialny i czasowy pracy. Podstawowe pojęcia: pamięć, przestrzeń, autoprezentacja, narracja ...... 39 1.3. Metodologia. Techniki i narzędzia badawcze ...... 41 1.4. Metoda biografi czna w naukach społecznych i jej zastosowanie do analizy piśmiennictwa łemkowskiego ...... 45 1.5. Omówienie przebiegu badań i źródeł danych ...... 56

2. Przeszłość Łemków jako materia pamięci zbiorowej ...... 63 2.1. Łemkowie – kontekst historyczny i kulturowy ...... 63 2.1.1. Terytorium, etnonim, etnogeneza, wyznanie, tożsamość etniczna i odrębność kulturowa ...... 63 2.1.2. Dzieje najnowsze Łemków. Wykorzenienie ...... 76 2.1.3. Wysiedlenia do USRR ...... 83 2.1.4. Wysiedlenia w ramach akcji „Wisła” ...... 92 2.1.5. Życie wysiedleńców w Polsce ...... 96 2.1.6. Życie wysiedleńców w USRR ...... 100 2.2. Tożsamość kulturowa Łemków ...... 107

3. Łemkowska pamięć kulturowa ...... 113 3.1. Pojęcie pamięci i jego zastosowanie w przypadku społeczności Łemków ...... 113 3.2. Łemkowska pamięć i zapominanie ...... 122 3.3. Przestrzeń i genius loci jako składniki łemkowskiej pamięci kulturowej...... 133

4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej ...... 141 4.1. Autobiografi zm i literatura dokumentarna ...... 141 4.2. Pamiętniki i relacje wspomnieniowe Łemków – wprowadzenie ...... 149 4.3. Motywacje napisania i typologia łemkowskich pamiętników ...... 160 4.4. Konstrukcja wspomnień i budowanie narracji w typie świadectwa, wyznania i apoteozy: pamiętnik, autobiografi a, impresje ...... 168 4.4.1. Łemkowskie pamiętniki ...... 169 4.4.2. Łemkowskie autobiografi e ...... 194 4.4.3. Łemkowskie impresje ...... 219 8 SPIS TREŚCI

4.5. Pomiędzy monografi ą, samoobroną i kroniką z dziejów ...... 232 4.5.1. Monografi e łemkowskich wsi ...... 236 4.5.2. Samoobrona Łemków ...... 256 4.5.3. Zbiory wspomnień ...... 271 4.6. Pamiętniki konkursowe i łemkowskie projekty historii mówionej ...... 290 4.7. Podsumowanie. Strategie autoprezentacyjne w piśmiennictwie Łemków ...... 310

5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy (na przykładzie byłych i obecnych mieszkańców Komańczy) ...... 319 5.1. Pamięć Łemków w świetle wywiadów ...... 319 5.1.1. Pamięć Łemków – współczesnych mieszkańców Komańczy ...... 320 5.1.2. Pamięć wysiedleńców z Komańczy na Ukrainie ...... 328 5.2. Miejsce dawne, miejsce codzienne dla tych, którzy wrócili, i tych, którzy zostali ...... 337 5.2.1. Najstarsze dzieje ...... 338 5.2.2. Wojenne opowieści ...... 348 5.2.3. Wysiedlenia ...... 352 5.2.4. Nowa Komańcza ...... 366 5.3. Miejsce wyobrażone w narracjach Łemków z Ukrainy ...... 371 5.3.1. Dawna Komańcza, dawne życie...... 371 5.3.2. Wojna i wysiedlenia ...... 375 5.3.3. Życie na radzieckiej Ukrainie ...... 379 5.3.4. Komańcza w pamięci ...... 388 5.4. Podsumowanie. Porównanie obrazów miejsca stworzonych przez rozmówców z obu stron granicy ...... 395

Zakończenie ...... 403

Bibliografi a ...... 413

Пам’ять Лемкiвщини. Розповiдi про минуле i простiр ...... 439

The Lemko Land Remembered: the Stories about the Past and the Space ...... 441

Spis tabel

Typologia tożsamości przestrzennej Łemków ...... 109 Typologia łemkowskiej literatury dokumentarnej ...... 164 Wiodące wątki w narracjach współczesnych mieszkańców Komańczy ...... 327 Wiodące wątki w narracjach wysiedleńców z Komańczy na Ukrainie ...... 337 Wstęp

PROBLEM BADAWCZY

Od ponad dwudziestu lat społeczność łemkowska znajduje się w centrum zainteresowań wielu badaczy reprezentujących rozmaite dziedziny nauk społecznych i humanistycznych. Stała się popularnym tematem badawczym i w tym kontekście jest jedną z najbardziej znanych mniejszości etnicznych1 w Polsce. Wciąż jednak znajdujemy luki i braki w opracowaniach dotyczą- cych współczesności tej grupy, obserwujemy eksploatowanie wybranych tematów przy jednoczesnej obojętności dla innych, nie mniej ważnych prob- lemów. Brakuje opracowań opartych na badaniach empirycznych. Jednym z takich braków jest, w moim przekonaniu, niedostrzeganie lub niedosta- teczne dostrzeganie przez badaczy, że renesans etniczny obserwowany w naszej części Europy po upadku komunizmu wiąże się z emancypacją pamięci rozmaitych grup i mniejszości etnicznych, upatrujących szansy na odzyskanie własnej, nierzadko tłumionej przez lata, przeszłości, która nie- jednokrotnie staje się naczelną strategią ich działań w przestrzeni społecznej. Wielość sposobów i praktyk upamiętniania oraz przenikanie współczesnych debat tożsamościowych przez dyskurs o przeszłości wiążą się ze wzmożo- nym wysiłkiem na rzecz scalenia rozproszonych wspomnień o zbiorowych i indywidualnych przeżyciach członków takich społeczności. Wypełnienie białych plam potrzebne jest nie tylko mniejszościom, których trwanie zależy od stopnia samopoznania i afi rmacji własnej przeszłości, ale także całemu społeczeństwu, w ramach którego one żyją – szczególnie jeśli jest to społe- czeństwo, które do czasu upadku komunizmu nie mogło debatować na te- mat przeszłości innej niż ofi cjalnie obowiązująca. Wobec wzrastającego „memorializmu” współczesnych społeczeństw, który obwieścił Pierre Nora2, pewne grupy, sytuujące się poza praktykami centrum, są zmuszone wyraźniej zaznaczać swoje wysiłki. Stawiam tezę, że pod wpływem wzrostu liczby debat nad pamięcią zbiorową i upamięt- nianiem przeszłości Polaków3 i Ukraińców4 Łemkowie muszą w dwójnasób walczyć o własną pamięć. Przejawem tego są rozliczne inicjatywy upamięt-

1 Terminu tego używam w tym miejscu w rozumieniu Ustawy o mniejszościach narodo- wych i etnicznych oraz o języku regionalnym z 6 stycznia 2005 r. 2 P. Nora, Reasons for the Current Upsurge in Memory, http://www.eurozine.com/ articles/2002-04-19-nora-en.html (6.12.2010). 3 Por. np. P.T. Kwiatkowski, Przemiany pamięci zbiorowej społeczeństwa polskiego w okresie transformacji, Warszawa 2007. 4 Por. np. T. Stryjek, Jakiej przeszłości potrzebuje przyszłość? Interpretacje dziejów narodowych w historiografi i i debacie publicznej na Ukrainie 1991–2004, Warszawa 2007. Autor nie podejmuje jednak zagadnienia pamięci zbiorowej. 10 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI niające przeszłość, wydarzenia służące nie tylko czy nie tyle upamiętnieniu, ile przypomnieniu wydarzeń konstytutywnych dla dzisiejszej kondycji Łem- ków, ale także praktyki narracyjne, które mają na celu zapewnić ciągłość i trwanie łemkowskiej społeczności, zdolne nawet mówić językiem neutra- lizującym podziały tożsamościowe w łonie tej grupy. Pojawia się tu wszak pewne zagrożenie polegające na strywializowaniu i zestereotypizowaniu wielokrotnie przetwarzanej i reinterpretowanej łemkowskiej przeszłości, do czego wydatnie przyczyniają się media. Wydaje się jednak, że w społeczno- ści łemkowskiej nie można odnotować zmęczenia przeszłością i dyskusjami o niej. Etniczne forum nie zdążyło się jeszcze nasycić tematem, choć można przypuszczać, że wspomniane wyżej zagrożenie stanie się w przyszłości jego udziałem. Analizowane w niniejszej pracy narracje, zarówno pisemne, jak i ustne, bazują na grze wspomnień5. To pierwsze źródło stanowi dla samych Łem- ków medium wymiany i negocjacji grupowych wspomnień, a czytelnik spo- za grupy (badacz) także jest ich równoprawnym odbiorcą. Z kolei narracje opowiadane badaczowi, mimo że są bezpośrednio do niego adresowane, nie dopuszczają go do owej wspólnoty, czyniąc biernym słuchaczem, który nie podziela wspomnieniowego uniwersum. Jednocześnie oba typy źródeł jak w soczewce skupiają przefi ltrowane wspomnienia środowiska rozmówcy i jego własnej postawy naznaczonej dystansem czasowym od opisywanych doświadczeń i wydarzeń. Moim celem jest m.in. odpowiedź na pytanie, czy i w jaki sposób zapisane narracje wspomnieniowe różnią się od relacji uzy- skiwanych w drodze wywiadu etnografi cznego, ponieważ, jak stwierdza Te- resa Smolińska, istnieje

zasadnicza rozbieżność między tekstami przekazywanymi ustnie a materiałami ge- nealogicznymi utrwalonymi w piśmie. „Pisana pamięć” o przodkach lub przodku ma przeważnie kształt pełniejszy, uporządkowany chronologicznie, nierzadko przy po- mocy szczegółów autor usiłuje nobilitować własny ród bądź dokonać „obrachunku z samym sobą”. O ile więc autorzy w pisemnych źródłach (a głównie w pamiętnikach, kronikach itp.) starają się przedstawić w miarę pełny obraz zmarłych przodków bądź własny „życiorys”, o tyle formę ustnych wspomnień narrator uzależnia głównie od konkretnej sytuacji i słuchaczy. (…) W przekazie ustnym przywoływane są przede wszystkim te wydarzenia z życia przodków lub własnej biografi i, które opowiadający uznaje za szczególnie interesujące i ważne, czyli – rzec można – za wyjątkowe w dzie- jach rodziny6. Anna Rokuszewska-Pawełek, analizująca poglądy m.in. Paula Ricoeura i ich przydatność w oglądzie trwałych zbiorowych wspomnień (na przykła- dzie II wojny światowej), stwierdza:

5 Poddaję tu oglądowi pamięć Łemków w Polsce i na Ukrainie. Pomijam natomiast „trze- cią” pamięć – Łemków w USA i Kanadzie, choć jej analiza dopełniłaby obrazu wielości i zróż- nicowania łemkowskich narracji o przeszłości. Por. przyp. 768. 6 T. Smolińska, Rodzina o sobie. Folklorystyczny aspekt rodzinnej tradycji kulturowej, Opole 1992, s. 138. Wstęp 11

Ogromne znaczenie w procesie prowadzącym do skostnienia historii i tożsamości każdej grupy kulturowej ma wpływ wywierany na zbiorową pamięć przez kluczo- we wydarzenia, przez ich powtarzające się wspominanie i świętowanie. Nie chodzi oczywiście o wyrzeczenie się tych ważnych historycznych punktów odniesienia, lecz o zdolność opowiadania o nich w inny sposób, o „wysiłek zwielokrotnionej lektu- ry”, a także o poddanie tych wydarzeń krzyżującej się lekturze różnych społeczeństw. Narracyjna wymiana wspomnień może pełnić ważną terapeutyczną rolę wobec trau- matycznej pamięci większości współczesnych społeczeństw (…)7. Łemkowie tworzą kulturę pamięci8. Stanowią grupę, której spoiwem jest praktykowanie refl eksji o przeszłości (co nie znaczy, że posiada ona każdo- razowo wspólny przedmiot czy treść), która dostarcza zestawu podręcznych miejsc, obrazów, wydarzeń, postaw i identyfi kacji. Ów zestaw ma właściwo- ści integrujące – buduje wspólnotę pamięci i pozwala na kształtowanie relacji z innymi grupami. Czasem jednak procesy te uniemożliwia. Chcąc podjąć badania nad pamięcią Łemków żyjących w Polsce i na Ukra- inie, badacz powinien zdawać sobie sprawę, że nie wystarczy przyglądać się wyobrażeniom o przeszłości i pytać o ich kształt. Należy także pytać o miej- sce przeszłości w kulturze tej społeczności, rolę czasu przeszłego oraz zaab- sorbowanie nim ludzi, o znaczenia przypisywane przez nich temu, co było. Nie mniej ważne jest pytanie o teraźniejszość i przyszłość, o oczekiwania, jakie względem tego, co jest i będzie, społeczność ta stawia9, jak również o to, czy przeszłość istnieje w sposób absolutny dla wszystkich jej członków i czy uprawnione jest nazywanie ich pamiętania „pamięcią zbiorową” w liczbie pojedynczej. Niniejsza książka w założeniu ma się przyczynić do uzupełnia- nia owej luki. Przyjrzenie się łemkowskim narracjom ustnym i pisemnym (szczególnie literaturze dokumentarnej) pozwala dostrzec znaczenie pamięci, które wy- daje się zasadnicze dla podtrzymania tożsamości kulturowej tej grupy, za- równo w Polsce, jak i na Ukrainie, i które wpływa na sposoby oraz zakres i treść jej kulturowej autoprezentacji. Zamiarem moim w tej pracy jest ukazać pamięć Łemków z perspektywy członków grupy, a zatem wydobyć prze- konania samych Łemków co do ich przeszłości, przybliżyć intersubiektyw- ny obraz łemkowskiej pamięci. Pragnę zbadać, czy Łemkowie w Polsce i na Ukrainie konstruują komplementarne czy też wykluczające się obrazy włas- nej przeszłości, a jeśli tak, z czego owe odmienności wynikają. Zadaniem, które sobie tutaj stawiam, jest dotarcie do tych mechanizmów i prześledzenie rozbieżności w mówieniu o łemkowskiej przeszłości. Nie wystarczy bowiem, jak to robi wielu badaczy, którzy o pamięci Łemków w jakimś stopniu się wypowiadają, założyć, że to samo można pamiętać na różne sposoby. Dys- kurs pamięci przenika więc całość rozważań w tej pracy.

7 A. Rokuszewska-Pawełek, Druga wojna światowa – pamięć i tożsamość, „Kultura i Społe- czeństwo” 2001, nr 3–4, s. 172 (wyróżn. w oryg.). 8 Kategorię tę zaczerpnęłam od E.A. Sekuły: taż, Kultury pamięci Górnoślązaków [w:] Pamięć, przestrzeń, tożsamość, red. S. Kapralski, Warszawa 2010, s. 122. 9 Por. B. Szacka, Czas przeszły – pamięć – mit, Warszawa 2006, s. 99. 12 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Literaturę dokumentarną Łemków rozpatruję jako praktykę kulturową10 osadzoną w kontekście pewnych, właściwych dla społeczności łemkowskiej, działań na rzecz podtrzymania własnej tożsamości kulturowej. Jerzy Jedlicki zaznacza, że „gdy literatura chce pełnić funkcję świadectwa – świadectwa osobiście przeżytego losu zbiorowego – nie jest łatwo rozstrzygnąć, kiedy i które świadectwo staje się literaturą”11. Jednakowoż dla badania literatury jako zjawiska kulturowego niezbędne jest założenie o uprawnionym dostę- pie antropologii do świata literackich autokreacji. Antropolog coraz częściej wsłuchuje się w źródła wytwarzane przez członków badanej społeczności, uznając, że są one pełnoprawnymi wypowiedziami, a ich wartość wynika także z tego, że powstają niezależnie od badacza, w sposób przez niego nie- zapośredniczony12. Poddaję analizie łemkowską literaturę dokumentarną, bazując na wybranych przykładach. Interesują mnie tu szczególnie łemkow- skie pamiętniki i relacje wspomnieniowe, pisane przeważnie przez osoby niezwiązane zawodowo z literaturą. Jest to zgodne z tym obszarem badań, do którego zachęcają Regina Lubas-Bartoszyńska13 i Philippe Lejeune14: ba- daniem wypowiedzi autobiografi cznych różnych grup zawodowych i środo- wisk (w tym wypadku – w Polsce – mniejszościowego) oraz dowartościowa- niem pisarstwa autobiografi cznego nieprofesjonalistów. Aby prześledzić treść relacji wspomnieniowych Łemków, konieczne będą: zarysowanie szerokiego tła historycznego; przyjrzenie się mechanizmowi pamięci i dyskursowi przestrzeni, a następnie analiza sposobu wypowiedzi, który wyraża to, co autorzy zapamiętali; zbadanie schematów, według któ- rych zapisują kolejne wydarzenia i związane z nimi emocje15; a nade wszyst- ko – zbadanie, jak przebiegają procesy związane z negocjowaniem własnej, jednostkowej i zbiorowej pamięci. Kolejne relacje wspierają pewien schemat zbiorowego budowania wizji łemkowskiej przeszłości i sposobów jej upa- miętniania. Tak sformułowane pytania badawcze wydają się uzasadnione,

10 Por. K. Piątkowski, O niektórych pożytkach dla antropologii płynących z wiedzy o literaturze [w:] Ojczyzny słowa. Narracyjne wymiary kultury, red. W.J. Burszta, W. Kuligowski, Poznań 2002, s. 20 i nast. Szeroko na temat uznania literatury za praktykę kulturową oraz zasadności nowego obszaru badań – antropologii literatury czy antropologii słowa – pisze G. Godlewski (tenże, Literatura i „literatury”. O kilku przesłankach możliwej, a nawet koniecznej, lecz wciąż jeszcze nieist- niejącej antropologii literatury [w:] Narracja i tożsamość (I): narracje w kulturze, „Z dziejów form artystycznych w literaturze polskiej”, red. W. Bolecki, R. Nycz, Warszawa 2004, s. 68–111) oraz P. Rodak (tenże, Narracja – dziennik – tożsamość. Przesłanki (projektowanej) antropologii literatury [w:] Narracja i tożsamość (I): narracje w kulturze, „Z dziejów form artystycznych w literaturze polskiej”, t. 85, red. W. Bolecki, R. Nycz, Warszawa 2004, s. 218–230). 11 J. Jedlicki, Dzieje doświadczone i dzieje zaświadczone [w:] Dzieło literackie jako źródło historycz- ne, red. Z. Stefanowska, J. Sławiński, Warszawa 1978, s. 350. 12 Por. Z. Libera, C. Robotycki, Wilamowice i okolice w ludowej wyobraźni [w:] Wilamowice. Przyroda, historia, język, kultura oraz społeczeństwo miasta i gminy, red. A. Barciak, Wilamowice 2001, s. 371–404. 13 R. Lubas-Bartoszyńska, Autobiografi zm dzisiaj [w:] taż, Między autobiografi ą a literaturą, Warszawa 1993, s. 34. 14 P. Lejeune, Wariacje na temat pewnego paktu. O autobiografi i, przeł. W. Grajewski i in., Kra- ków 2001, s. 18. 15 Por. K. Kość, Żywi we wspomnieniach. Doświadczenia śmierci w relacjach polskich zesłańców w ZSRR (w latach 1940–1946), „Prace Etnologiczne”, t. 19, Wrocław 2008, s. 19. Wstęp 13 ponieważ, jak zauważa Katarzyna Kość, analizująca relacje polskich zesłań- ców w ZSRR,

powstająca w ten sposób wspólnotowa perspektywa jest wynikiem relacji łączącej indywidualne doświadczenie biografi czne z kolektywnymi wyobrażeniami na temat przeszłości. Relacja taka stanowi podstawową, ugruntowaną w toku życia motywację przedstawienia własnych przeżyć16.

STAN BADAŃ

W tym podrozdziale przybliżę stan badań nad Łemkami i Łemkowszczyzną z uwzględnieniem i oceną dotychczasowych kierunków i paradygmatów, także pod kątem ich przydatności dla niniejszej pracy. Jednocześnie wskażę w tym miejscu na niedostatki we współczesnym łemkoznawstwie, polegają- ce na pewnej powtarzalności problemów, tematów i ujęć17. Widoczny w ostatnich dwudziestu latach wzrost zainteresowania ba- daczy kwestią łemkowską daje podstawy, by mówić o wyodrębnieniu łemkoznawstwa jako samodzielnego dyskursu naukowego18. Powstałe w la- tach 90. i w XXI w. prace z zakresu problematyki łemkowskiej ujmują szereg zjawisk z perspektywy socjologicznej19, historycznej20, literaturoznawczej21,

16 Tamże, s. 20. 17 Badacze rzadko zastanawiają się nad karierą pojęcia „Łemkowie”, „Łemkowszczyzna” oraz nad „zanikiem” ruskości Łemków, nie zauważając, że jest to pewna konstrukcja osadzo- na w kontekście politycznym okresu międzywojennego, a zatem traktując Łemków w okresie przed wysiedleniami w sposób prezentystyczny, oparty na rzutowaniu w przeszłość dzisiej- szych kategorii. Dawna nazwa i bizantyńsko-ruskie korzenie znikają wobec forsowanej katego- rii „łemkowskości” (tu zresztą pojawia się pytanie o samą defi nicję „łemkowskości”), co skąd- inąd świadczy o daleko idących przemianach tożsamościowych samych Łemków, ale także o pewnym braku świadomości badaczy. W kontekście pamięci łemkowskiej jest to niezwykle istotne zagadnienie, ponieważ stanowi rzutowanie pewnej koncepcji tożsamościowej, a tym samym sposobu pamiętania o własnej – nie łemkowskiej przecież, a ruskiej przeszłości. Zwrócił mi na to uwagę Bogdan Huk. 18 Co kilka lat powstają artykuły recenzyjne omawiające stan badań nad Łemkami oraz za- wartość kolejnych publikacji łemkoznawczych, jak przede wszystkim: A. Kwilecki, Nowe publi- kacje o Łemkach i Łemkowszczyźnie, „Sprawy Narodowościowe” 1994, z. 1(4), s. 145–156; J.J. Bru- ski, Nowe publikacje łemkoznawcze, http://www.olszowka.most.org.pl/lem03.htm (12.07.2012), czy E. Michna, Stan badań socjologicznych nad społecznością łemkowską w Polsce [w:] Łemkowie i łemkoznawstwo w Polsce, red. A.A. Zięba, „Prace Komisji Wschodnioeuropejskiej PAU”, t. V, Kraków 1997, s. 257–270. 19 Np. M. Dziewierski, B. Pactwa, B. Siewierski, Dylematy tożsamości. Studium społeczności łemkowskiej w Polsce, Katowice 1992; E. Michna, Łemkowie. Grupa etniczna czy naród?, Kraków 1995. 20 Np. B. Horbal, Działalność polityczna Łemków na Łemkowszczyźnie 1918–1921, Wrocław 1997; J. Moklak, Łemkowszczyzna w II Rzeczpospolitej. Zagadnienia polityczne i wyznaniowe, Kra- ków 1997; Łemkowie w historii i kulturze Karpat, cz. I, red. J. Czajkowski, Rzeszów 1992; J. Czaj- kowski, Studia nad Łemkowszczyzną, Sanok 1999. 21 Np. H. Duć-Fajfer, Literatura łemkowska w drugiej połowie XIX wieku i na początku XX wieku, Kraków 2001. W innym miejscu autorka charakteryzuje treść łemkowskiej „pamięci historycz- 14 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI językoznawczej22 i etnologicznej23. Wiele publikacji dotyczy renesansu kultu- rowego tej grupy po 1989 r. i ukazuje dynamikę procesu restytucji tożsamości etnicznej/narodowej24. Powstają też liczne prace magisterskie i doktorskie25, które często wytyczają nowe sposoby ujmowania problematyki łemkowskiej pojawiające się następnie u innych badaczy26. Jedną z pierwszych prac empirycznych, w której śledzono wpływ nowej sytuacji społeczno-politycznej na społeczność łemkowską, zarówno na zie- miach zachodnich, jak i w Beskidzie Niskim, była książka Dylematy tożsa- mości autorstwa socjologów: Marka Dziewierskiego, Bogdana Siewierskiego i Bożeny Pactwy27, którzy wykorzystali w swych badaniach technikę wywia- nej” eksponowanej w piśmiennictwie, głównie poezji (taż, Etniczność a literatura – na przykładzie piśmiennictwa łemkowskiego [w:] Łemkowie. Historia i Kultura. Sesja naukowa, Szreniawa, 30 czerw- ca – 1 lipca 2007, opr. red. U. Siekacz, Szreniawa 2007, s. 16–20). Wymienia więc konfederację barską na Łemkowszczyźnie, emigrację do Ameryki, zagładę inteligencji łemkowskiej w obozie w Thalerhofi e, „republiki” łemkowskie, udział Łemków w II wojnie światowej, wysiedlenia (tamże, s. 17–19). Także w najnowszej książce, poświęconej literaturze mniejszości narodowych w Polsce (białoruskiej, ukraińskiej i łemkowskiej), która ukazała się już po zakończeniu moich badań, autorka dotyka zagadnienia pamięci łemkowskiej, ale wyłącznie punktowo i przede wszystkim na podstawie poezji kilku autorów (w tym własnej). Analiza prowadzona jest z per- spektywy studiów postzależnościowych, co wydaje się inspirujące w kontekście autoprezen- tacji przedstawicieli mniejszości i ich pamięci indywidualnej, choć w samych badaniach nad pamięcią zbiorową i grupową autoprezentacją tych mniejszości już mniej. Autorka zdaje się traktować pamięć poszczególnych mniejszości jako homogeniczną, jednolitą, a samych twór- ców jako wyrazicieli niepodzielnej zbiorowej pamięci (taż, Pomiędzy bukwą a literą. Współczesna literatura mniejszości białoruskiej, ukraińskiej i łemkowskiej w Polsce, Kraków 2012, głównie roz- dział 3, s. 97–146). Autorka zauważa zaistnienie swoistego „biografi zmu wspólnotowego” i wielką popularność relacji wspomnieniowych jako formy wypowiedzi, choć ogranicza się niemal wyłącznie do autorów deklarujących się jako członkowie osobnego narodu łemkow- skiego (tamże, s. 53–56). 22 Np. J. Rieger, Słownictwo i nazewnictwo łemkowskie, Warszawa 1995; M. Misiak., Łemkowie. W kręgu badań nad mniejszościami etnolingwistycznymi w Europie, Wrocław 2006. 23 Np. M. Pecuch, Wymiary świadomości narodowej Łemków, „Lud” 1997, t. 81, s. 105–113; tenże, Wpływ szkolnictwa na procesy akulturacji, asymilacji i rekulturacji Łemków, „Rocznik Lubu- ski” 2004, t. XXX, cz. I, s. 131–139; B. Wasilewska-Klamka, O małej ojczyźnie Łemków, „Lud” 2006, t. 90, s. 69–88; taż, Łemkowski Raj Utracony. Antropologiczne studium „małej ojczyzny”, Warszawa 2006; taż, Ich powroty. Przyczynek do dziejów Łemków [w:] Łemkowie. Historia i Kultura. Sesja nauko- wa, Szreniawa, 30 czerwca – 1 lipca 2007, opr. red. U. Siekacz, Szreniawa 2007, s. 84–94. 24 Np. J. Żurko, Łemkowie – między grupą etniczną a narodem [w:] Mniejszości narodowe w Polsce, red. Z. Kurcz, Wrocław 1997; artykuły zawarte w tomie Łemkowie i łemkoznawstwo w Polsce, red. A.A. Zięba, „Prace Komisji Wschodnioeuropejskiej PAU”, t. V, Kraków 1997; J. Nowak, Zagi- niony świat? Nazywają ich Łemkami, Kraków 2000; J. Albin, Próby odbudowy łemkowskich tradycji kulturowych na Podkarpaciu, „Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska Lublin – Polo- nia”, Sectio F, 1999/2000, R. LIV/LV, s. 271–282. 25 Por. Łemkowie w opracowaniach naukowych: wykaz prac magisterskich i doktorskich, Warszawa 2002. 26 Tak jest, jak się wydaje, z pracą magisterską Agnieszki Kubicy Wszystko tam zostało… Łem- kowski raj utracony, napisaną pod kierunkiem prof. Ewy Nowickiej, obronioną w Uniwersytecie Warszawskim, udostępnioną przez autorkę na jej prywatnej stronie internetowej (http://aeku- bica.fm.interia.pl/fr.htm (12.07.2012)) i rozpropagowaną także na łemkoznawczych portalach. Praca, powstała na bazie materiału empirycznego, zebranego w 1999 r. wśród Łemków wysied- lonych pod Legnicę, podejmuje motyw raju utraconego. Dominacja naczelnego motywu jest uderzająco podobna do późniejszej pracy B. Wasilewskiej-Klamki, Łemkowski Raj Utracony… 27 M. Dziewierski, B. Pactwa, B. Siewierski, dz. cyt. Wstęp 15 du swobodnego oraz, uzupełniająco, testy zdań niedokończonych wypełnia- ne przez rozmówców. Pactwa, analizująca reintegrację Łemków w Beskidzie Niskim, wysunęła tezę, że idealizacja przeszłości grupy i zamieszkiwanego przez nią teryto- rium stanowi obronę przed asymilacją, a „Ziemia Ojców” jest traktowana jako przestrzeń aksjologiczna i społeczna28. Co do wspólnej przeszłości Łem- ków, autorka twierdzi, że wydarzenia, szczególnie te przełomowe dla całej grupy, wykraczają poza prywatne doświadczenia, a wiedza o nich nabiera nowego wymiaru, stając się „zobiektywizowanym fragmentem grupowej przeszłości”29. Autorka nie rozwija jednak tego zagadnienia. Problematyka pamięci pojawia się szerzej w tekście Dziewierskiego. Au- tor śledzi jej elementy, „(…) które w warunkach życia w diasporze kształ- tują etniczną świadomość Łemków oraz wzmacniają poczucie odrębności i kulturowej identyfi kacji”30. Jego zdaniem pamięć zbiorowa stanowi typ wiedzy podręcznej i swoiste wyposażenie nie tylko dla tych, którzy prze- żyli wydarzenie stanowiące podstawę pamięci (wysiedlenia), ale także dla tych, którzy znają je z drugiej ręki. Traktując takie wydarzenie jako „temat kultury”, Dziewierski dostrzega dwa wymiary pamięci zbiorowej – czas przed wydarzeniem, z którego wyłania się pełen harmonii obraz ziemi ro- dzinnej, przeżywany wedle znanego scenariusza, oraz czas marginalizacji grupy i niepewności31. Autor, wspierając się ustaleniami Petera L. Bergera i Thomasa Luckmanna, proponuje kategorię „zestalenia”, oznaczającą za- stygnięcie w pamięci zachowanych doświadczeń, które są warte zapamięta- nia, stanowią całość rozpoznawalnych wydarzeń i podlegają obiektywizacji. Pojęcie to służy autorowi do opisu wspólnej przeszłości Łemków w kate- goriach opozycji: subiektywne – obiektywne. Za najbardziej elementarny sposób obiektywizowania doświadczeń, jakie mogą dzięki temu być wtór- nie przeżyte przez osoby, które nigdy go nie przeżyły, uznaje on dyskurs32. Zdaniem autora, w procesie zestalenia doświadczeń ważną rolę odgrywają m.in. obrazy znanego terytorium, przechowywane pamiątki rodzinne, foto- grafi e, mapy, podróże do miejsc znanych z autopsji lub miejsc opowiedzia- nych, które stają się „medium zestaleń” i służą obiektywizacji33. Dziewierski dostrzega też uwikłanie jednostki w „dwie odmiany pamięci”: pamięć or- ganizującą indywidualną biografi ę oraz pamięć, do której odwołujemy się bezosobowo jako uczestnicy pewnej społeczności, przeszłość, która ważna jest „z punktu widzenia całości hic et nun[c]”34. Badani przez niego Łemko- wie uwypuklali obie formy pamięci w swoich opowieściach o wysiedleniu

28 B. Pactwa, Próby reintegracji Łemków w Beskidzie Niskim [w:] M. Dziewierski, B. Pactwa, B. Siewierski, Dylematy tożsamości. Studium społeczności łemkowskiej w Polsce, Katowice, 1992, s. 109. 29 Tamże, s. 124. 30 M. Dziewierski, Dezintegracja świata społecznego Łemków [w:] M. Dziewierski, B. Pactwa, B. Siewierski, Dylematy tożsamości. Studium społeczności łemkowskiej w Polsce, Katowice, 1992, s. 30. 31 Tamże, s. 44. 32 Tamże, s. 44–45. 33 Tamże, s. 45. 34 Tamże. 16 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI i pierwszych latach życia na obczyźnie. Nie tylko odzwierciedlało to wagę indywidualnych wspomnień, ale i służyło, jak pisze autor, „społecznej au- toprezentacji – refl eksji nad dniem dzisiejszym Łemków”35. Na podstawie wypowiedzi o przebiegu wysiedleń autor wnioskuje o dwóch aspektach pa- mięci zbiorowej Łemków – odczuwanym do dziś stanie krzywdy i przymusu oraz aspekcie związanym z perspektywą wynarodowienia36. Upraszczając, chodziłoby o kontekst wysiedleń i ich konsekwencji. Sądzę jednak, że jest to niewystarczający ogląd łemkowskiej pamięci, nie uwzględnia bowiem pozy- cji jej „strażników” i propagatorów, ignoruje znaczenie pamięci czasu sprzed wysiedleń, nie wyjaśnia również trybów jej przekazywania oraz rozbieżności zapamiętanych treści, często dotyczących tych samych wydarzeń, szczegól- nie z perspektywy oderwania od macierzystego terytorium. Odmienną kwestią podejmowaną przez socjologów jest zagadnienie ru- chu karpatorusińskiego i jego wpływu na kondycję świadomościową Łem- ków37. Autorzy analizują odbudowywanie tradycji i tożsamości przez Łem- ków, ale niemal nie dostrzegają w tym względzie wagi zagadnienia pamięci, traktując je zupełnie pobocznie. Można odnieść wrażenie, że dopiero swoisty wysyp opracowań teoretycznych na temat pamięci na gruncie socjologii uru- chomił u reprezentantów tej dyscypliny, którzy zajmują się zagadnieniem etniczności i tożsamości, wrażliwość na kwestię pamięci. Ci badacze, którzy zajęli się łemkowską tożsamością, zanim inni opublikowali prace poświęco- ne pamięci zbiorowej, ograniczali się do niezobowiązujących odniesień do niedefi niowanej przez nich pamięci. Mam tu na myśli prace Ewy Michny i Jacka Nowaka. Prace Michny, obok pierwszej, wspomnianej wyżej książki trójki socjo- logów, wytyczały w zasadzie ścieżki dla rzetelnych badań wśród Łemków w nowej sytuacji społeczno-politycznej w Polsce. W pierwszej z nich38 skupiła się ona na kwestii tożsamości etnicznej/narodowej oraz wielorakich związ- ków każdego z tych wymiarów identyfi kacyjnych z religią i uwarunkowa- niami historycznymi. Mimo że autorka nie zajmuje się pamięcią i niemal nie używa tego terminu (jeśli już, to w rozumieniu potocznym), dostrzega od- mienną interpretację tych samych wydarzeń przez członków społeczności łemkowskiej reprezentujących obie (ukraińską i rusińską) opcje narodowe przy jednoczesnym odwoływaniu się do składników tego samego dziedzi- ctwa historycznego39. Zauważa także nadrzędność łemkowskiej krzywdy wywołanej wysiedleniami i ich konsekwencjami jako czynnika integrującego Łemków i Ukraińców w Polsce40. Prowadzone przeze mnie badania ujawnia- ją z kolei, że różne interpretacje łemkowskiej przeszłości i rozmaite motywa- cje odwoływania się do łemkowskiej krzywdy silnie dezintegrują tę społecz-

35 Tamże. 36 Tamże, s. 49, 51. 37 Np. J. Nowak, Zaginiony świat?…; E. Michna, Kwestie etniczno-narodowościowe na pograni- czu Słowiańszczyzny wschodniej i zachodniej. Ruch rusiński na Słowacji, Ukrainie i w Polsce, „Prace Komisji Wschodnioeuropejskiej PAU”, t. VIII, Kraków 2004. 38 E. Michna, Łemkowie… 39 Tamże, s. 33 i nast. 40 Tamże, s. 50–51. Wstęp 17 ność (będąc dowodem różnicowania się sposobów pamiętania przeszłości grupy), co uniemożliwia rozpatrywanie pamięci jako czynnika scalającego. W drugiej ze swoich prac41 autorka wyszła poza granice Łemkowszczyz- ny i dotarła do środowisk rusińskich na Słowacji oraz na ukraińskim Zakar- paciu. Badania przeprowadziła wśród liderów organizacji prorusińskich. Analizując ich wypowiedzi, poprzedzone obszernym wprowadzeniem i roz- działem historycznym (niezbędnym, by zrozumieć dynamikę badanych zja- wisk), Michna zauważa rolę manipulacji etniczną przeszłością w osiąganiu grupowych celów. Traktuje zakorzenienie w przeszłości jako cechę grup et- nicznych, dla których „mityczna konstrukcja przeszłości (…) jest istotnym elementem tożsamości grupy etnicznej”, mity są zaś dla autorki formami pa- mięci, które – jak sama przeszłość – są wykorzystywane w celu podtrzyma- nia integralności grupy42. Zdaniem Michny, „etniczna przeszłość jest zawsze subiektywną rekonstrukcją”43, którą można dowolnie manipulować w myśl procesu invention of tradition44. Samej pamięci nie poświęca ona miejsca, wy- chodząc od teorii etniczności, grupy etnicznej i narodu, jednak wydaje się, że intuicje autorki zmierzają w kierunku stwierdzenia, iż pamięć o rusińskiej przeszłości stanowi podstawowe źródło, z którego liderzy czerpią i które jest swoistą pożywką dla sposobu kształtowania dzisiejszej tożsamości grupy. Mimo że Michna analizuje składniki konstruowanej tożsamości karpatoru- sińskiej, nie umieszcza pamięci jako kategorii dominującej w swojej pracy, skupiając się wyłącznie na kwestii tożsamości. Z kolei Nowak swój warsztat i badania określa jako antropologiczne, jed- nak czytelnik uwrażliwiony na cechy warsztatu antropologicznego z łatwoś- cią dostrzeże błędy, które autor co rusz popełnia45. W przypadku krótkiego podrozdziału poświęconego Łemkom na Ukrainie46, żyjącym we wsi Kukil- nyki, gdzie spędził kilka miesięcy w 1996 r., kwestia pamięci, choć ewidentnie

41 E. Michna, Kwestie… 42 Tamże, s. 19. 43 Tamże, s. 20. 44 Tamże, s. 22–23. 45 Wobec nieuprawnionego i wywołującego zdziwienie generalizowania z pojedynczych wypowiedzi, przypisywania informatorom posługiwania się kategoriami z języka naukowego, bałaganu pojęciowego (przy jednoczesnym nadużywaniu słów „etniczność”, „etniczny”, „an- tropologiczny”) razi w tej pracy także nonszalanckie formułowanie „twardych” sądów. Niemal zupełny brak oparcia w literaturze dotyczącej dziejów grupy, wyraźne luki w wiedzy autora w zakresie literatury przedmiotu i historii oraz traktowanie informacji uzyskiwanych od roz- mówców jako faktów nierzadko prowadzą go do kuriozalnych wniosków. Miejscami autor odsłania swój przedmiotowy i instrumentalny stosunek do badanej społeczności, a o samym przebiegu badań wypowiada się w sposób pełen niejasności. 46 J. Nowak, Zaginiony świat?…, s. 210–225. Odrzucam model metodologiczny zastosowany przez Nowaka podczas wywiadów w Kukilnykach, kiedy to autor uznał za właściwe „pro- wokowanie tematu”, kwestionowanie zdań uznanych za prawdziwe, zadawanie kłopotliwych pytań, prostowanie błędnych przekonań i wspomnień, jak również walkę ze zideologizowa- nym obrazem Łemkowszczyzny przedwojennej (por. tamże, s. 218, 224). Zabieg ten wydaje mi się nie tylko metodologicznie wątpliwy, ale też etycznie nieuprawniony, a badawczo szkodli- wy. Na niekorzyść tego badacza działa także brak znajomości języka ukraińskiego czy dialektu łemkowskiego, co widoczne jest szczególnie w jego tłumaczeniach cytowanych wypowiedzi z badań. 18 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI wyłania się z przytaczanych wypowiedzi oraz ich analizy, nie została szerzej zgłębiona przez autora47. Skupia się on w największym stopniu na spadku po komunizmie na Ukrainie i nie dostrzega, jak się wydaje, znaczenia transmisji obrazu zapamiętanej Łemkowszczyzny dla trwania tożsamości kulturowej Łemków. Zajmuje się zagadnieniem tożsamości narodowej i jej związkami z reakcją na transformację. Wyniki swoich badań interpretuje jako dowód na zanik pamięci o Łemkowszczyźnie i skazanie Łemków na etniczny niebyt. Rezultaty moich badań świadczą o czymś wręcz odwrotnym. Nowak przy- gląda się zagadnieniom nacjonalizmu, etniczności, grupy etnicznej i tożsamo- ści etnicznej, koncentrując swoje rozważania na wysiłkach Łemków na rzecz rekonstrukcji tożsamości, w których upatruje znamion procesu invention of tradition. Nie operacjonalizuje pojęcia pamięci, choć w swojej pracy wielo- krotnie odwołuje się do tego, co stanowi treść pamięci Łemków i co czynią z nią sami Łemkowie. „Pamięć” pojawia się u Nowaka często, jednak, jak się wydaje, autor nie stosuje jej inaczej niż w potocznym rozumieniu. Wypada zgodzić się z nim, że Łemkowie najczęściej odwołują się do „złotego wieku” Łemkowszczyzny oraz wydarzeń związanych z wysiedleniami oraz że ist- nieje wiele przekazów na ten sam temat i ich obraz przeszłości nie jest spójny. Te różnice autor tłumaczy jednak niemal wyłącznie przerwaniem przekazu o przeszłości oraz zróżnicowaniem społecznym, co, jego zdaniem, najlepiej jest widoczne na przykładzie różnic pokoleniowych – młodsze pokolenie Łemków, lepiej wykształcone i o odmiennych „preferencjach społeczno- -kulturowych”, nie chce powielać starych modeli, nastawione jest raczej na innowację niż „rekonstrukcję tradycji”48. Jestem jednak skłonna twierdzić, że wytłumaczenie to jest niezadowalające, a nawet niewłaściwe, o czym świad- czy także zgromadzony przeze mnie materiał empiryczny. Otóż w przekazie o przeszłości chodzi nie tyle o tradycję, ile o pamięć jako taką. Niezależnie od wykształcenia młodzi Łemkowie czują się w obowiązku, by pamiętać, a ich przywiązanie do ojczystego terytorium nie maleje wprost proporcjonalnie do „preferencji” – zależne jest natomiast od stopnia zanurzenia w ową opowie- dzianą im przeszłość, od siły przekazu rodziców i dziadków oraz od zakresu potrzeb, jakie generuje codzienne życie. Nowak twierdzi dalej, że „jedynie związki rodzinne” i „rodzina wytwarzająca pamięć wspólnoty” „wydają się obecnie sprzyjać ocaleniu spójności przekazu tradycji”. Wprawdzie dodaje, że także elity łemkowskie wpływają na zróżnicowanie transmisji i wyznacza- ją „wzory rekonstrukcji przeszłości”49, nie wyjaśnia jednak, poza stwierdze- niem różnic na poziomie treści, jak wyglądają wzajemne relacje wpływu elit i przekazu rodzinnego oraz co się dzieje, jeśli przekaz wyniesiony z domu znacząco różni się od tego, który upowszechniają liderzy. Zamierzam po- lemizować z twierdzeniem Nowaka o braku zaangażowania starszych lu- dzi w zachodzące zmiany i ich bierności, wycofaniu w przeszłość50. W moim

47 Autor podjął rozważania na temat pamięci na podstawie tego materiału dopiero w ostat- niej książce, wydanej w 2011 r. (J. Nowak, Społeczne reguły pamiętania. Antropologia pamięci zbio- rowe, Kraków 2011). Odnoszę się do tej pozycji niżej. 48 J. Nowak, Zaginiony świat?…, s. 16–17. 49 Tamże. 50 Tamże, s. 18. Wstęp 19 przekonaniu starsi Łemkowie angażują się żywo w łemkowską współczes- ność, a nade wszystko aktywnie kształtują pamięć wspólnoty. Nowak zdaje się nie dostrzegać, że wielu liderów to właśnie starsi Łemkowie, którzy ak- tywnie włączają się w debaty na temat łemkowskiej przeszłości i preferowa- nych wzorów pamiętania. Mój materiał z Ukrainy wskazuje także, że młod- sze pokolenie, urodzone już po wysiedleniu, nie jest mniej zainteresowane przeszłością Łemkowszczyzny i jej mieszkańców, a także własnej rodziny, niż rodzice czy dziadkowie, a jego stosunek do dziedzictwa przodków nie musi być deprecjonujący. Należy jednak zgodzić się z wnioskiem Nowaka, który twierdzi, że wysiedlenia na Ukrainę dla pozostałych w Polsce Łemków nie stanowią elementu przekazu; „pobyt na Ukrainie prawie zupełnie wy- kluczył tę grupę z pamięci wspólnoty”, a wyjazdy te „nie są tak ważne w pa- mięci Łemków” jak akcja „Wisła”51. Moje badania potwierdzają ten wniosek, ale równocześnie pokazują, jak złożona jest ta rzeczywistość i jak skompliko- wane są jej przyczyny. Zatrzymam się dłużej przy tych tekstach, w których pojawiają się pojęcia i kategorie kluczowe dla zagadnienia pamięci Łemków oraz ukażę luki w do- tychczasowym antropologicznym oglądzie tego zjawiska w łonie interesu- jącej mnie społeczności. Odwołuję się do prac poruszających kwestię łem- kowskiej pamięci zbiorowej52, z którymi na wielu płaszczyznach polemizuję. Pierwsze opracowanie, Pamięć i zapominanie: trauma wypędzeń autorstwa No- waka, opisuje zagadnienie łemkowskiej pamięci z perspektywy analizowanej przez niego zbiorowej traumy. Na podstawie analizy materiału empiryczne- go postaram się wykazać, że nie jest to kategoria organizująca całość łem- kowskich przedsięwzięć mających na celu upamiętnianie. Na łemkowskie pamiętanie nie składa się bowiem, jak sugeruje Nowak, wyłącznie trauma wysiedleń, przekazywana kolejnemu pokoleniu, które, według niego, wyka- zuje już tendencję do wychodzenia z traumy, odrzucania repetycji dawnych wzorów mówienia o wysiedleniach i „propagowania nowoczesnych strategii tożsamościowych”53. Stwierdza on, że „kiedyś akcent kulturowy kładziono na przeszłość, nie tylko kultywowano wspomnienia akcji «Wisła», ale wra- cano do «złotych czasów» wspominając jak to kiedyś było wspaniale. Nie tworzono nowych form kulturowych”54. Według diagnozy Nowaka prze- szłość Łemków jest wypierana przez teraźniejszość i przyszłość, tak więc dyskusje o krzywdzie już cichną, mija czas na wspominanie wysiedleń, ale dyskurs wysiedleńczy pomógł Łemkom oswoić traumę i stworzył szansę na „już mniej emocjonalne opowiadanie o tamtych czasach”55. Nie zgadzam się z takim ujęciem zagadnienia łemkowskiej pamięci. Co więcej, prowadzone przeze mnie badania wskazują, że pamięć zbiorowa Łemków jest niejedno- rodna, częstokroć wewnętrznie sprzeczna, nie należy więc mówić o jednej,

51 Tamże, s. 75. 52 J. Nowak, Pamięć i zapominanie: trauma wypędzeń [w:] Carpatho-Rusyns and their Neighbours: Essays in Honor of Paul Robert Magosci, red. B. Horbal, P.A. Krafcik, E. Rusinko, Fairfax 2006, s. 281–306 oraz B. Wasilewska-Klamka, Łemkowski Raj Utracony… 53 J. Nowak, Pamięć…, s. 300. 54 Tamże, s. 300. 55 Tamże, s. 301–302. 20 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI ale raczej o wielu wspólnotach pamięci wśród Łemków. Choć przyznaję rację autorowi, że „Łemkowie nie zostali pochłonięci przez historię, ale walczą o swoją tożsamość, wykorzystując do tego właśnie pamięć zbiorową” oraz że wysiedlenie stanowi cezurę i granicę symboliczną oddzielającą świat utraco- ny od czasu spędzonego na wygnaniu56, chcę zaznaczyć, że – w moim prze- konaniu – nie wiąże się to wyłącznie z dyskusjami nad tożsamością etniczną lub narodową w łonie tej grupy. Dowodzi tego m.in. materiał empiryczny zgromadzony przeze mnie na Ukrainie wśród Łemków przesiedlonych z Ko- mańczy w 1946 r. w okolice Tarnopola i Lwowa57. W maju 2011 r. została opublikowana książka Nowaka Społeczne reguły pa- miętania. Antropologia pamięci zbiorowej58. Ukazała się ona już po zakończeniu moich własnych badań i interpretacji materiału empirycznego, dlatego zwró- cę tu uwagę jedynie na najważniejsze, zawarte w pracy, kwestie dotyczące Łemków na Ukrainie. Nowak twierdzi, że „historyk zgodnie z regułami swojego warsztatu po- znaje przeszłość taką, jaka była”, a antropolog zapyta ludzi, co o niej myślą59. Antropolog powinien jednak może pytać o to, jaka przeszłość jest dla ludzi przeszłością, a nie jaki mają stosunek do wiedzy historyków. Dalej pisze, że antropologa nie interesują rozbieżności między „tym, co było kiedyś, a tym, co ludzie pamiętają, ale dlaczego konstruują swoją pamięć w taki a nie inny sposób”60. Moim zdaniem, aby jednak dotrzeć do „społecznych reguł pamię- tania” i prześledzić ową konstrukcję pamięci, nie sposób od tego, co było kie- dyś, uciec, podobnie jak nie sposób ignorować rozmijania się dyskursu ofi - cjalnego (czy wiedzy badacza) z tym, o czym opowiadają członkowie grup. Jeśli nie wiemy, co jest przedmiotem przesłonięć czy przemilczeń, nie wiemy też, jak działa pamięć. Mimo zatem tak zaprezentowanego pola badawczego, w dalszej części pracy Nowak sam nie unika wiedzy historycznej w prezen- tacji swoich wniosków, choć czyni to wybiórczo i dość powierzchownie. Jeden z rozdziałów pracy jest poświęcony Łemkom na Ukrainie. Nowak nie pisze w sposób systematyczny o tym, jak prowadził badania, i choć już

56 Tamże, s. 285–286. Autor stwierdza wpływ łemkowskiej traumy na sposób mówienia o przeszłości tej grupy na szerszym forum. Jak zaznacza, „łemkowskie frakcje” walczące o kształt pamięci w konfrontacji z państwem i jego instytucjami dopuszczone do publicznej debaty na temat grupowej przeszłości (demokratyzacja pamięci) powodują osłabienie wspól- noty. Nowak wyrokuje, że „(…) zmiana społeczna, jaka dokonała się po 1989 roku, niewiele zmieniała, jeśli chodzi o kształt pamięci wspólnoty” (tamże, s. 292). Materiał zgromadzony przeze mnie na potrzeby niniejszej pracy pokazuje, że taka diagnoza współczesnej pamięci Łemków nie jest słuszna. 57 Pomijam w tej pracy pamięć osób wysiedlonych na północ Polski w ramach akcji „Wisła” w 1947 r., które nie powróciły do Komańczy, ponieważ nie prowadziłam tam badań. 58 J. Nowak, Społeczne reguły pamiętania… Szerzej omawiam tę pozycję w artykule recenzyj- nym Wszystkiego nie sposób pamiętać. O projekcie antropologii pamięci zbiorowej Jacka Nowaka (recen- zja: J. Nowak, Społeczne reguły pamiętania. Antropologia pamięci zbiorowej, Kraków 2011), w numerze 12/2012 Zeszytów Historyczno-Politologicznych „Nowa Ukraina”. Tu umieszczam wyłącznie fragmenty tej recenzji dotyczące badań Nowaka na Ukrainie i jego wniosków odnośnie do pa- mięci łemkowskiej. 59 J. Nowak, Społeczne reguły pamiętania…, s. 41. 60 Tamże, s. 45. Wstęp 21 nie ma to tak prowokacyjnego wydźwięku jak w poprzedniej książce, i tu trudno nie zauważyć jego dość instrumentalnego stosunku do społeczności, która go gości, oraz zmiany, spowodowanej świadomym działaniem ba- dacza w terenie, nazywanej przez niego „przekraczaniem obowiązujących procedur badawczych”. Refl eksje z badań w Kukilnykach autor w dużym stopniu zaczerpnął wprost ze swojej poprzedniej książki, dodając z rzadka „pamięciologiczne” wątki. Zdaniem Nowaka Łemkowie na Ukrainie „nie zawiązali ponownie wspólnoty, nawet symbolicznej”, ich pamięć jest „nieprzeżywana i niepo- trzebna, nie służy powstawaniu postpamięci”61. Uważam, że taka diagnoza pamięci tej grupy jest nieuprawniona, a świadczą o tym chociażby inicjaty- wy komemoratywne organizacji łemkowskich, wielka liczba wydawanych łemkowskich relacji wspomnieniowych i popularność tej formy wypowie- dzi, także w drugim pokoleniu, oraz uzyskiwane w toku badań metodą „kuli śniegowej” informacje o wysiedleńcach z tej samej wsi, żyjących nieraz w du- żym rozproszeniu. Nowak nie dostrzega także odmienności pamięci Łem- ków w Polsce i na Ukrainie, co brzmi tym bardziej paradoksalnie, że sam wielokrotnie w pracy podkreśla wielość wspólnot pamięci i fragmentarycz- ność pamięci w ramach jednej społeczności. Nieco dalej rewiduje te wnioski, zwracając uwagę, że pamięć Łemków jest skonfl iktowana pomiędzy „łem- kowskimi frakcjami”, ale także wobec dyskursu państwa62. Subtelności tych zagadnień jednak nie zauważa, ograniczając się do postrzegania Łemków jako jednej wspólnoty, która „walczy” o spójną pamięć. Pamięć łemkowską autor defi niuje wyłącznie poprzez traumę, do niej ograniczając treść przekazu i zasoby wspomnień. Tymczasem Łemkowie na Ukrainie traktują wysiedlenia jako cezurę wyznaczającą zwrot w ich życiu jednostkowym i wspólnotowym, ale nie jedyne wydarzenie, o którym chcą opowiadać swoim słuchaczom. Autor pisze o Łemkach w Kukilnykach i po- równuje swoje wnioski z tymi, które odnoszą się do jego wniosków z badań w Polsce. Wyłania się tu ponura wizja pamięci, która jest skazana na wymar- cie i z pewnością nie stanowi interesującego pola badawczego, a jej obraz jest płaski, pozbawiony niuansów i niejednoznaczności. Autor ekstrapoluje wnioski na sytuację i strategie pamięci wszystkich przedstawicieli tej grupy na Ukrainie63. Nie dostrzega, że społeczność ta traktowana jest przez naukę ukraińską jako grupa etnografi czna, co także ma wpływ na jej tożsamość narodową ukraińską. Twierdzi, że po 1989 r. nie nastąpiła zmiana w zakresie kształtu pamięci Łemków w Polsce64. O czymś wręcz odwrotnym świadczy jednak rozbudowany i wielogłosowy dyskurs o przeszłości wśród samych Łemków w etnicznych wydawnictwach, me- diach czy podczas celebracji świąt. Książka Łemkowski Raj Utracony. Antropologiczne studium małej ojczyzny au- torstwa Beaty Wasilewskiej-Klamki powstała na bazie jej rozprawy doktorskiej

61 Tamże, s. 314. 62 Tamże, s. 316. 63 Tamże, s. 318–345. 64 Tamże, s. 316. 22 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI obronionej w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Łódzkiego. Jest ona prezentacją wypowiedzi pochodzących głównie z wywia- dów narracyjnych przeprowadzonych wśród tych spośród Łemków, którzy wrócili z wysiedlenia do swoich siedzib po 1956 r. Autorka koncentruje się na ukazaniu przedwysiedleńczej, zapamiętanej przez jej rozmówców Łem- kowszczyzny jako utraconej „małej ojczyzny”, wzbogacając materiał także wspomnieniami z przebiegu samej akcji wysiedleńczej. Obraz, jaki utrwalił się w umysłach rozmówców, nie został skonfrontowany z obrazem, przecho- wywanym przez tych, którym powrót nie był dany. A przypuszczać można, że obrazy te znacząco się różnią. Całość rozważań autorka sytuuje w katego- riach „raju utraconego”, podobnie jak Agnieszka Kubica65, która prowadzi ciekawą analizę rozpadu tradycyjnych sposobów konceptualizacji przestrze- ni, właściwych dla Łemków przed wysiedleniem. Ukazuje ona, jak mityczna Łemkowszczyzna nie wytrzymuje współczesnych racjonalizacji i porównań z przestrzenią ziem zachodnich oraz jak Łemkowie bronią mitu swojej arkadii. Kubica, mimo że pamięcią jako taką się tu nie zajmuje, stawia interesującą tezę:

Łemkowie stworzyli opowieść o powstaniu rzeczywistości, w której żyją, opowieść wyjaśniającą ich zachowania i uczucia, nadającą im transcendentny sens. Stworzyli mit o utracie Łemkowszczyzny. (…) Z indywidualnych, różniących się zapewne od siebie wspomnień, powstała ujednolicona opowieść – mit. Poza zachowaniem w pa- mięci utraconej ojczyzny prywatnej i młodości miał on nadać przeżyciom Łemków wyższy sens i umożliwić im pogodzenie się z tym, co ich spotkało. Mit Łemkow- szczyzny Utraconej wyjaśnia również późniejsze wybory życiowe Łemków, ich we- wnętrzne rozdarcie66. W fi gurze „arkadii utraconej”, która ma wyznaczać specyfi kę życia dzi- siejszych Łemków i ich sposób oglądu przeszłości, obie autorki zdają się nie zauważać, że nie należy traktować treści tego mitu jako niezmiennej, jed- nolitej, opartej na tych samych komponentach i właściwej wszystkim Łem- kom. Wydaje się, że wpływ na to ma pewna fragmentaryczność ich badań – wysłuchanie tylko opowieści Łemków pod Legnicą (Kubica) lub Łemków, którzy wrócili do wsi zachodniej Łemkowszczyzny (Wasilewska-Klamka). Zestawienie wniosków, do których dochodzą obie autorki, ujawniłoby ich zasadniczą zbieżność, ale też poważną lukę i fakt niedostrzegania szerszej perspektywy, której mogłoby dostarczyć porównanie łemkowskich narracji w sensie geografi cznym (zebranych z różnych stron i od wielu osób) oraz w sensie strukturalnym (związanym z typem opowieści i trybem narracji, a zatem opowieści pisemnych67 i ustnych). Ponadto obie autorki opowiada- ją o micie utraconej Łemkowszczyzny w liczbie pojedynczej, przypisując go nie tylko swoim informatorom, ale wszystkim Łemkom (co, skądinąd, bu-

65 A. Kubica, „Wszystko tam zostało…” Łemkowski raj utracony, praca magisterska napi- sana pod kierunkiem prof. E. Nowickiej, Warszawa, (http://aekubica.fm.interia.pl/fr.htm (12.07.2012). 66 Tamże. 67 Wasilewska-Klamka włącza wprawdzie do narracji cytaty z dwóch łemkowskich publi- kacji pamiętnikarskich, ale nie czyni żadnego rozróżnienia w tekście, z którego wynikałoby, że jest to materiał odmienny od transkrypcji wywiadów. Wstęp 23 dzi wątpliwości metodologiczne i epistemologiczne). Ja natomiast, sięgając do różnorodnego i obszerniejszego materiału źródłowego, stale pamiętając o potrzebie zastosowania perspektywy porównawczej, będę starała się nie tylko wykazać, że mit ten posiada liczne postaci, czasem wyraźnie sprzeczne, ale także wskazać na ich podłoże. Heterogeniczność mitów o utraconej Łem- kowszczyźnie, w moim przekonaniu, wynika z tego, że nie tyle odwołują się one do różnych jednostkowych wspomnień (Kubica, trafi ając na takie treści w opowieściach o przeszłości, wyłącza je poza ramy mitu), ale do różnych pamięci zbiorowych68, do różnych wspólnot pamięci, których nie jednoczy wspólny szyld łemkowskości. Wracając do książki Wasilewskiej-Klamki, warto zwrócić uwagę na jej konstrukcję, z zasadnością której również będę polemizować. Oddanie głosu samym narratorom jest cenną poznawczo i często stosowaną przez etnolo- gów strategią. Jednak komentarz autorki i jej analiza wydają się zbyt skrom- ne i w większości ograniczają się do podsumowania obszernego zestawu wypowiedzi, powtórzenia swoimi słowami bądź za pomocą cytowania tego, co powiedzieli wcześniej jej rozmówcy. Nie przekonuje mnie również połą- czenie narracji z wywiadów i pamiętników w jedną, jak nazywa to autorka, „meganarrację”69, ponieważ są to różne tryby wypowiedzi. Rodzi to wiele problemów nie tylko metodologicznych, ale i teoretycznych. Szeroka analiza dyskursu pamięci pozwala zauważyć nieuprawnienie takiego zestawienia. Co więcej, stosowaną przez autorkę kategorię „małej ojczyzny” uważam za nieadekwatną do analizy postawy Łemków wobec Łemkowszczyzny. Bliż- sza mi jest koncepcja Wojciecha Łukowskiego, zgodnie z którą uznaję, że Łemkowszczyzna posiada

(…) swoją mitologię i jest to właśnie mitologia Ojczyzny. I nie jest to tylko mitologia ojczyzny prywatnej, nazywanej też małą ojczyzną, czy też ojczyzny wielkiej, zwanej ojczyzną ideologiczną. Jest to mitologia ojczyzny totalnej, wszechogarniającej i niepo- dzielnej70. Moje badania zdają się wskazywać, że jeden z najważniejszych elemen- tów pamięci Łemków – Łemkowszczyzna – stanowi stały punkt odniesień i mentalnych podróży, częstokroć niesytuowany w kategoriach tożsamości narodowej lub etnicznej (mówiąc w dużym uproszczeniu: „mała ojczyzna” – dla Łemków identyfi kujących się jako Ukraińcy lub Polacy, „wielka” – dla Łemków uważających się za osobny naród). Postaram się pokazać na pod- stawie zróżnicowanego materiału empirycznego, że niezależnie od refl eksji w kategoriach tożsamości narodowej lub etnicznej, przestrzeń staje się two- rzywem pamięci, wpisując się w swoisty kompromis identyfi kacyjny – toż- samość kulturową, silnie wspartą i budowaną na obrazie pamięci kulturowej Łemków. Wypada jednak bliżej przyjrzeć się temu, co Wasilewska-Klamka mówi o obrazach rodzinnej ziemi:

68 Pojęcie to omawiam w rozdziale 3. 69 B. Wasilewska-Klamka, Łemkowski Raj Utracony…, s. 15. 70 W. Łukowski, Społeczne tworzenie ojczyzn. Studium tożsamości mieszkańców Mazur, Warsza- wa 2002, s. 13. 24 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Dostrzeżona odmienność miejsca powoli przeradza się w obcość, która tylko wzmac- nia poczucie braku ojczyzny prywatnej. A ona, niedoświadczana zmysłowo, paradok- salnie „istnieje” poprzez słowo, które ustanawia ją w narracji. Słowo staje się refugium dla pamięci odtwarzającej w opowieści góry i bezpowrotnie minione sytuacje. O ile, jak się spodziewamy, reminiscencje mówią wiele o przeszłości, to również sporo do- wiadujemy się o sytuacji, w której te wspomnienia powstają71. Uwaga ta, niezwykle w moim przekonaniu inspirująca, otwiera pole do badań nad współczesnością Łemków. Wasilewska-Klamka sygnalizuje problem pamięci zbiorowej Łemków i mechanizmu przekazywania wspomnień kolejnym pokoleniom. Mówi o użyczaniu „wiedzy o rodzinnym miejscu osobom, które były na to zbyt młode, by pamiętać, lub urodziły się już na obczyźnie”72, ale kwestii pamięci szerzej nie rozwija. Stawia tezę, że pamięć jej rozmówców i autorów dwóch publikacji pamiętnikarskich, z których korzysta, jest pamięcią zbiorową73. Jak pisze w podsumowaniu narracji w pierwszej części pracy, jej celem „było «zatrzymanie» pamięci Łemków przesiedlonych w 1947 roku”74. Autorka tłumaczy swoją motywację zapisania narracji Łemków uznaniem, że wy- siedlenie było dla nich punktem zwrotnym oraz dostrzeżeniem istniejących odmienności: „(…) czytając komentarze do wydarzeń z 1947 roku, mając w pamięci opowieści Łemków, doznałam, jak mogę to obecnie nazwać, zdzi- wienia istniejącymi rozbieżnościami”, przy czym chodziło tu o rozbieżności między „literaturą a świadectwem ofi ar wygania”75. Autorka nie rozwija tej konstatacji, nie analizuje materiału z terenu jako specyfi cznej formy narracji pamięci, całą różnicę między językiem opracowania historycznego i świade- ctwa sprowadza do kwestii subiektywności. Być może wiąże się to z celem, jaki sobie stawia, ograniczonym do „zmierzenia się z pamięcią wysiedlonych, ocalenia jej i zrozumienia jej treści”76, choć wydaje mi się, że tak zarysowany przez nią cel domaga się szerszej analizy. Można jednak odnieść wrażenie, że zastosowany przez autorkę zabieg służy raczej tworzeniu narracji pamięci, jak również, poprzez łączenie relacji jednostkowych – projektowaniu pamię- ci zbiorowej, której istnienie autorka zakłada na wstępie: (…) łącząc ich jednostkowe dzieje w wielogłosową narrację, mogłam stwo- rzyć wspólną opowieść o losach wysiedlonych. Nie byłoby to możliwe bez ich pamięci odtwarzającej dawne sytuacje. A przy tym „przestrzenie milcze- nia” pojawiające się w trakcie, kiedy wspominający zawiesza głos, nie konty- nuuje wątku, chwile ciszy są czasem bardziej wymowne niż słowa77.

71 B. Wasilewska-Klamka, Łemkowski Raj Utracony…, s. 133. 72 Tamże, s. 134. 73 Tamże, s. 14–15. 74 Tamże, s. 84. 75 Tamże, s. 85. Warto zauważyć, że zestaw opracowań historycznych, na które autorka zwraca w tym kontekście uwagę, jest nad wyraz skromny, niereprezentatywny. 76 Tamże. 77 Tamże, s. 86. Wstęp 25

Niestety, autorka budując z fragmentów wypowiedzi obraz wysiedlenia i „raju”, pozbawia rozmówców tych przemilczeń, nie pokazuje ich emocji. Bardziej interesuje ją „obrazek” z pamięci, niż opowiadający człowiek. Nie bierze ona pod uwagę perspektywy jednostki, nie uwzględnia choćby po- dejrzenia o istnieniu konkurencyjnych „wspólnot pamięci”, analizuje owe wspomnienia w oderwaniu od współczesności. Choć autorka podkreśla świadomość rozziewu terminologii badawczej i nieadekwatności opisu an- tropologicznego do opisu ludzkich dramatów, trudno nie odnieść wrażenia, że jest to deklaracja nieco na wyrost. Łemkowska literatura dokumentarna nie interesowała dotychczas wie- lu badaczy. Wykorzystywali ją niekiedy historycy piszący o wysiedleniach i ich skutkach, ale tylko jako drugorzędne źródło, służące za ilustrację opi- sywanych faktów, natychmiast poparte „twardszymi” danymi. Socjolodzy i antropolodzy sięgali po pamiętniki łemkowskie, traktując je – bez żadnych zastrzeżeń – jako źródło danych na równi z innymi źródłami i opracowania- mi naukowymi, danymi statystycznymi, etniczną prasą, jak również mate- riałem z wywiadów. Najszerzej wykorzystuje pamiętniki Łemków, głównie niepublikowane, wrocławski socjolog Jerzy Żurko, który, posługując się jed- nym z wariantów metody biografi cznej – stworzoną przez siebie autorską metodą „sekwencyjną” – tropi w nich tożsamość narodową78. Najpełniejszą analizę autor przeprowadził na podstawie tego materiału w swojej niepub- likowanej rozprawie doktorskiej, obronionej w Uniwersytecie Wrocławskim w 1997 r.79. Z uwagi jednak na skomplikowaną i nieprzydatną dla moich ana- liz wersję metody biografi cznej80 oraz przedmiot dociekań, jego ustalenia nie są dla mnie punktem wyjścia, choć zaznaczyć należy, że autor ten jako jedy- ny dotychczas skupił się wyłącznie na materiale łemkowskich pamiętników. Mimo szczególnie korzystnych warunków dla prowadzenia badań w Ko- mańczy81, brakuje publikacji antropologicznych i socjologicznych poświęco- nych tej wsi. Badania prowadziły tam liczne zespoły, jednak teksty na ich podstawie publikowali bodaj tylko Dziewierski82 wraz z Pactwą83. Przedmio- tem badań w Komańczy i nieodległym Mokrem uczynili oni wpływ religii

78 J. Żurko, Wybrane aspekty tożsamości narodowej wysiedlonych z Łemkowszczyzny w świetle relacji pamiętnikarskich [w:] Kultura i struktura. Problemy integracji i polaryzacji różnych grup spo- łecznych na Śląsku, red. W. Sitek, Wrocław 1992, s. 124–153. 79 Tenże, Kulturowe uwarunkowania tożsamości narodowej Łemków w Polsce, praca doktorska napisana pod kierunkiem prof. W. Sitka, obroniona w Instytucie Socjologii UWr w 1997 r. (mps). 80 Por. przyp. 193 w podrozdziale 1.4. Korzystam jednak z inspiracji pochodzących z innych wersji metody biografi cznej, o czym piszę w podrozdziale 1.4. 81 Por. charakterystyka wsi w podrozdziale 1.5. 82 M. Dziewierski, Kościół, religia, tożsamość narodowa na pograniczu wschodnim [w:] Pogranicza i multikulturalizm w warunkach Unii Europejskiej: implikacje dla wschodniego pogranicza Polski, t. 2, red. K. Krzysztofek, A. Sadowski, Białystok 2004, s. 301–322. 83 B. Pactwa, M. Dziewierski, Religia jako czynnik integracji i dezintegracji grupy etnicznej na przykładzie mniejszości ukraińskiej w Polsce [w:] Etniczność a religia, red. A. Posern-Zieliński, Po- znań 2003, s. 97–108; M. Dziewierski, B. Pactwa, Z badań nad tożsamością ukraińską w południowo- -wschodniej Polsce. Studia wybranych społeczności lokalnych [w:] Pogranicza etniczne w Europie. Har- monia i konfl ikty, red. K. Krzysztofek, A. Sadowski, Białystok 2001, s. 203–212. 26 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI na życie mieszkających tam Ukraińców (nie wnikają tu w kwestie złożoności tożsamości etnicznej/narodowej badanych, uznając, że są oni Ukraińcami). Wyniki badań przekonują autorów, że wspomnienie dotyczące zamknięcia cerkwi greckokatolickiej w Komańczy i konfl iktu o cerkiew z prawosławny- mi jest szczególnie żywe do dziś i jest „jednym z podstawowych elementów pamięci społecznej członków społeczności ukraińskiej” w Komańczy84. Z ma- teriału zgromadzonego przeze mnie kilka lat po ukazaniu się wymienionej publikacji wyłania się obraz przeszłości Komańczy, w którym nie dominuje to wydarzenie, przyćmione przez czas, a nade wszystko, przez pożar będącej niegdyś przedmiotem konfl iktu starej cerkwi, która spłonęła doszczętnie we wrześniu 2006 r. Także podział religijny i wynikający z niego konfl ikt zdecy- dowanie straciły na znaczeniu podczas odbudowy cerkwi, w której uczestni- czyli mieszkańcy wsi niezależnie od wyznania. W tekście Duchowość i etnosymbolika85 Dziewierski zwraca uwagę na związ- ki religijności Ukraińców w Polsce z praktykami symbolicznymi odbywa- jącymi się w kontekście narodowym, a szczególnie uważnie przygląda się krajobrazowi ideologicznemu, pamięci narodowej (choć nie precyzuje, jak ją rozumie) i mitowi etnicznemu. Wyniki badań prowadzonych wśród spo- łeczności ukraińskiej, obok ziem północnych, dotyczą także m.in. Komańczy. Krajobraz ideologiczny tej wsi Dziewierski odmalowuje poprzez pryzmat praktyk religijnych odciskających swe piętno w przestrzeni. Interesuje go, jak wątki narodowe ukraińskie przenikają w obszar zarezerwowany dla cerkwi i symboli religijnych, czyli jak nowy krajobraz symboliczny – „nowa etnosym- bolika” – tworzony jest za pośrednictwem praktyk duchowych86. Ciekawe są szczególnie uwagi autora na temat trwania krajobrazu Karpat w wyobraże- niach wysiedlonych Ukraińców i konkretnych elementów ze sfery religijnej, które przenosi się w przestrzeń obcą, jednocześnie uczłowieczając ją, i które wyznaczają sferę „zachowań patriotycznych”87. Jak stwierdza autor,

(…) społeczne tworzenie krajobrazu sakralnego staje się w grupie Ukraińców ważnym procesem dochodzenia do tożsamości i ważnym atrybutem miejsca – rozumianego tu jako uporządkowana sfera znaczeń i lokalizacja wartości o narodowym charakterze88. Sądzę, że interesujące może być także, pominięte przez autora, prześle- dzenie komponentów świeckich tego krajobrazu, szczególnie we wsi, w któ- rej rdzenni mieszkańcy wciąż są obecni, i przyjrzenie się temu, jak zachowa- ne w pamięci miejsce kształtuje ich wzory pamiętania, porównane następnie z wzorami pamiętania osób wysiedlonych do USRR w 1946 r. W ostatnich latach badania w Komańczy poświęcone relacjom polsko- -ukraińskim w południowo-wschodniej Polsce w latach 1943–2007 prowa-

84 B. Pactwa, M. Dziewierski, Religia jako czynnik integracji…, s. 99. 85 M. Dziewierski, Duchowość i etnosymbolika, „Przegląd Socjologii Jakościowej” 2008, t. IV, nr 1, s. 4–35. 86 Tamże, s. 5. 87 Tamże, s. 10. 88 Tamże, s. 12. Wstęp 27 dziła holenderska socjolożka, Rosa Lehmann89, koncentrując się na modelach współżycia dwóch narodów obarczonych w przeszłości konfl iktem zbroj- nym. Sytuację Łemków na wschodniej i zachodniej Ukrainie w licznych artyku- łach przybliża ukraiński historyk, publikujący także w Polsce, Roman Kaba- czij. W 2012 r. ukazała się w języku polskim jego książka Wygnani na stepy90, poświęcona wysiedleniu Ukraińców (w tym Łemków) z Polski na radziecką Ukrainę. Autor podejmuje m.in. kwestię adaptacji wysiedleńców na nowych ziemiach – początkowo na południu kraju, z czasem – po ucieczce ze stepów – na zachodzie oraz problem tożsamości kulturowej i ich współczesnej kon- dycji w niepodległej Ukrainie. Zwraca także uwagę na pamięć o wysiedleniu w twórczości, przede wszystkim poetyckiej, wysiedlonych i ich potomków żyjących po obu stronach granicy. Jego zdaniem Łemkowie na Ukrainie mają silne poczucie własnej etnografi cznej odrębności, obecnie ograniczone jed- nak do sentymentu i nostalgii: „Dziś już większość z nich nie pojechałaby mieszkać na dawne miejsce. (…) Małej ojczyzny jednak nic w pełni nie zastą- pi, nawet niepodległa Ukraina”91. Autor przygląda się także postawom Łem- ków, których dzieci urodziły się już po wysiedleniu. Wielu z nich dostrzega dystans między dawnym życiem w Polsce a życiem ich dzieci na Ukrainie. Jednocześnie przedstawiciele młodszych pokoleń żywo angażują się w dzia- łalność łemkowskich organizacji, stale poszerza się krąg ukraińskich histo- ryków i publicystów podejmujących temat wysiedleń ludności ukraińskiej w latach 1944–194692. Kabaczij stawia także ważną tezę dotyczącą literatury przesiedleńczej: „Nostalgia – to uczucie nieograniczone i odnosi się wraże- nie, że pisarze z nurtu przesiedleńczego celowo pielęgnują i nawet ekspo- nują w świadomości czytelników to, co być może nigdy nie było dla nich ważne”93; podkreśla także stale towarzyszącą przesiedleńcom wiarę w po- wrót na ojczystą ziemię94. Jedynym etnologiem z Polski, który prowadził długotrwałe badania wśród Łemków we wsiach Ukrainy wschodniej, południowej i zachodniej, jest Mirosław Pecuch. Przez wiele lat badał porównawczo tożsamość kul- turową Łemków na ziemiach zachodnich w Polsce i na Ukrainie. Wyniki swoich badań opublikował w licznych artykułach95, a ostatnio, w wydanej

89 R. Lehmann, Struggling for Peace. Understanding Polish-Ukrainian Coexistence in Southeast 1943–2007, Amsterdam 2009. Dziękuję dr hab. A.A. Ziębie za udostępnienie mi egzem- plarza. 90 R. Kabaczij, Wygnani na stepy. Przesiedlenia ludności ukraińskiej z Polski na południe Ukrainy w latach 1944–1946, Warszawa 2012. 91 Tamże, s. 72. 92 Tamże, s. 260–261, 338–339. 93 Tamże, s 331. 94 Tamże, s. 335. 95 M. Pecuch, Łemkowie na Ukrainie. Współczesny stan kultury tradycyjnej [w:] Wschód w pol- skich badaniach etnologicznych i antropologicznych. Problematyka. Badacze. Znaczenie, Prace Komi- tetu Nauk Etnologicznych PAN, t. 12, red. Z. Jasiewicz, Poznań 2004, s. 63–75; tenże, Tożsamość kulturowa a etniczna. Łemkowie w zachodniej Polsce i na Ukrainie [w:] Łemkowie, Bojkowie, Rusini – historia, współczesność, kultura materialna i duchowa, t. 1, red. S. Dudra i in., Legnica – Zielona Góra 2007, s. 89–98; tenże, Tożsamość kulturowa Łemków a miejsce osiedlenia [w:] Łemkowie. Historia 28 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI w 2009 r. książce Tożsamość kulturowa Łemków w zachodniej Polsce i na Ukrai- nie. Studium porównawcze96. Pecuch przywrócił przede wszystkim polskiemu czytelnikowi zagadnienie łemkowskie w szerszym ujęciu, nieograniczonym wyłącznie do perspektywy polskich Łemków żyjących na miejscu przymu- sowego osiedlenia po akcji „Wisła”, lub wyłącznie do tych spośród członków społeczności, którzy powrócili z wysiedlenia, ale także uwzględniające tych, którzy zostali wysiedleni na Ukrainę. Autor w każdej publikacji konsekwen- tnie wylicza miejscowości na Ukrainie, zamieszkiwane przez największe skupiska Łemków i w których prowadził badania97, niejako w ten sposób zachęcając badaczy do rozszerzenia zasięgu poszukiwań badawczych na tych spośród Łemków, którzy trafi li na Ukrainę98. Niedostatkiem tych teks- tów są nieliczne odwołania do wypowiedzi rozmówców i rzadkie cytowania (poza włączeniem do aneksu książki krótkich fragmentów narracji). Warto- ści tekstów Pecucha broni jednak przede wszystkim ich warstwa informa- cyjna, opis życia wysiedleńców i najważniejszych elementów ich kulturowej tożsamości, dzięki której zdołali przetrwać jako wyrazista wspólnota, a także pionierski w sensie tematu podjętego na gruncie etnologii w Polsce charak- ter tych opracowań. Pecuch proponuje również taką kategorię teoretyczną, która pozwala badaczowi uniknąć ugrzęźnięcia w zagadnieniach etniczności i dylematów tożsamości narodowej Łemków. Autor, uwikłany etnicznie jako Łemko, przyjmując tożsamość kulturową jako nadrzędne zagadnienie ana- lizy, dystansuje się do sporów dotyczących tożsamości etnicznej99. Pokazuje równocześnie, że w przypadku Łemków na Ukrainie problematyzowanie tożsamości narodowej nie ma sensu, gdyż sami zainteresowani nie czynią tej kwestii istotną w swoich praktykach kulturowych. Pecuch formułuje własną koncepcję tożsamości kulturowej, adekwatną do interpretacji zjawisk obser- wowanych wśród Łemków na Ukrainie (a także w Polsce):

(…) tożsamość kulturową rozumiem jako wartość mającą źródło w dziedzictwie kul- turowym i społecznym, w inności danej kultury w stosunku do pozostałych, umoż- liwiającą zachowanie przez zbiorowość ludzką istnienia i ciągłości. Funkcjonuje ona i Kultura. Sesja naukowa, Szreniawa, 30 czerwca – 1 lipca 2007, opr. red. U. Siekacz, Szreniawa 2007, s. 113–118 oraz liczne artykuły w prasie, przede wszystkim w „Naszym Słowie”. 96 M. Pecuch, Tożsamość kulturowa Łemków w zachodniej Polsce i na Ukrainie. Studium porów- nawcze, Gorzów Wielkopolski 2009. 97 Swoje badania przeprowadziłam w innych miejscowościach niż te, które wymienia Pe- cuch. Komańczan odnalazłam gdzie indziej, dla wielu z nich było to pierwsze spotkanie z ba- daczem z Polski i w ogóle z etnologiem. Nie powielałam więc ścieżki zaproponowanej przez Pecucha. Jedynymi miejscowościami, do których dotarliśmy oboje, są Nahirne pod Samborem oraz Monastyryska w obwodzie tarnopolskim, gdzie, odmiennie niż Pecuch, nie prowadziłam badań wśród mieszkańców tych miejscowości, lecz uczestniczyłam w odbywających się tam festiwalach kultury łemkowskiej. 98 Należy pamiętać, że na radziecką Ukrainę trafi ło w latach 1944–1946 60% mieszkańców Łemkowszczyzny, tj. około 70 000. osób. (M. Pecuch, Łemkowie na Ukrainie…, s. 64). 99 Najszerzej kwestia uwikłania badacza-Łemka w badanie łemkowskiej tożsamości podnie- siona została przez Pecucha w referacie Problemy badania łemkowskiej tożsamości kulturowej z per- spektywy badacza-Łemka, wygłoszonym na konferencji naukowej Łemkowie – ostatni Mohikanie Europy?, zorganizowanej przez Łemkowski Zespół Pieśni i Tańca „Kyczera”, 23–24.06.2009 r., Krynica Zdrój (mps w posiadaniu autorki). Wstęp 29

w świadomości jednostkowej i zbiorowej jako coś, co łączy, a jednocześnie odróżnia. Podstawą tożsamości kulturowej jest wspólnota przekazanych drogą tradycji i zaak- ceptowanych społecznie wzorów kulturowych. Mimo to tożsamość kulturowa jest wartością ukierunkowaną przede wszystkim na przyszłość – elementy kulturowe z przeszłości są ciągle weryfi kowane celem umożliwienia trwania grupy w zmienia- jącym się świecie. Przejawia się ona w działaniach odnoszących się do wartości o zna- czeniu wspólnym dla członków danej grupy, które J. Smolicz nazwał „wartościami rdzennymi”100. Tak pojęta tożsamość kulturowa to „proces polegający na tworzeniu obrazu własnego i grupy na bazie tradycji”101. Interesujące jest zatem nie to, na ile etniczność łemkowska mieści się w etniczności ukraińskiej bądź, rzadziej, bywa wobec niej antagonistyczna, ale jakie elementy dziedzictwa kulturowego Łemków spowodowały, że wciąż jednak tworzą oni wyrazi- stą wspólnotę, której nie grozi rozpłynięcie się wśród większości102, oraz w jaki sposób wspólnota ta wyraża i formułuje swoje sądy na temat owe- go dziedzictwa. Dla Pecucha są to przede wszystkim dialekt łemkowski, wytwory materialne (w tym strój i kuchnia), religia i pieśń. Dostrzega on, że wysiedlonym Łemkom przyszło żyć w trzech odmiennych kontekstach kulturowych: na zachodzie Polski, na zachodzie i wschodzie Ukrainy. Jego zdaniem, najtrudniejsze warunki dla Łemków panowały na zachodzie Polski i wschodzie Ukrainy, gdzie dystans kulturowy wobec większości był naj- bardziej odczuwalny i gdzie spotkali się oni z wrogością ze strony otocze- nia103. Na zachodniej Ukrainie, co dla mnie szczególnie interesujące, autor dostrzega ujednolicenie łemkowskiej kultury z modelem galicyjskim104, któ- ry jednak nie był przez nich przyjmowany bez kłopotów, jako że „Łemkowie starali się upodobnić do niezupełnie obcej większości, która jednak przez długi czas nie chciała uznać swych sąsiadów za całkiem swoich”105. Autor stawia tezę, że to „właśnie trwające wciąż poczucie dyskomfortu przesied- leńców z lat 1944–1946 było jednak istotną przyczyną pielęgnowania pamięci o regionie pochodzenia”106. Współcześnie „na Ukrainie przyjmowanie ele- mentów «ogólnoukraińskich» związane jest z tworzeniem się «ogólnoukra- ińskiego» modelu tradycji i w ten sposób jednoczy Łemków z większością społeczeństwa”107. Jego zdaniem „stopień łemkowskiej tożsamości kulturo- wej jest najsilniej związany z uwarunkowaniami genealogicznymi (Jestem

100 M. Pecuch, Tożsamość kulturowa Łemków a miejsce osiedlenia…, s. 114. 101 Tenże, Tożsamość kulturowa Łemków w zachodniej Polsce…, s. 29. 102 Nie dostrzegał tego, jak się wydaje, Nowak, który przetrwanie identyfi kacji Łemków ukraińskich z Łemkowszczyzną przypisywał raczej sile inercji i wspomnieniu o pochodze- niu z Polski wyłącznie przez starsze, odchodzące pokolenie oraz przepowiadał zanik pamięci o dawnej Łemkowszczyźnie wśród kolejnych pokoleń. Być może gdyby badacz ten rozszerzył swoje pole badawcze poza wieś Kukilnyki uzyskałby odmienne wyniki, zbliżone do wyników badań Pecucha. Por. J. Nowak, Zaginiony świat?…, s. 222–225. 103 M. Pecuch, Tożsamość kulturowa a etniczna…, s. 96. 104 Tamże, s. 97. Pecuch mówi tutaj o „modelu halickim”, jednak moim zdaniem czytelniej będzie posługiwać się pojęciem „model galicyjski”. 105 M. Pecuch, Tożsamość kulturowa Łemków a miejsce osiedlenia…, s. 115. 106 Tenże, Tożsamość kulturowa a etniczna…, s. 97. 107 Tamże, s. 95. 30 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Łemkiem, bo moi rodzice są Łemkami) i znajomością dialektu łemkowskiego oraz pozostaje wprost proporcjonalny do wieku badanych”108. Czy tak jest w rze- czywistości, będę starała się dowieść na podstawie zebranego przeze mnie materiału empirycznego, zarówno zastanego, jak i wywołanego, z innej jed- nak perspektywy, nierozwiniętej przez Pecucha – łemkowskiej pamięci. Jego zdaniem, „pamięć o regionie pochodzenia” była pielęgnowana dzięki trwa- jącemu poczuciu dyskomfortu Łemków na Ukrainie, które w sprzyjającym czasie wygenerowało potrzebę powołania łemkowskich organizacji109. Autor zaznacza, że nie poddał analizie miejsca Łemkowszczyzny w teraźniejszej tożsamości Łemków, choć przyznaje, że w wywiadach jego rozmówcy za- wsze wspominali starą ojczyznę i wysiedlenie110. Idąc dalej tym tropem, war- to się przyjrzeć, jakie jest miejsce Łemkowszczyzny w narracjach Łemków, a przede wszystkim, czy i jak organizuje ona pamięć Łemków i wszelkie kul- turowe punkty odniesienia, szczególnie wśród Łemków na Ukrainie. Taki też cel stawiam sobie w tej pracy.

STRUKTURA KSIĄŻKI

Niniejsza książka podzielona jest na pięć rozdziałów. W rozdziale 1 zostały omówione metodologia, typ wykorzystanych źródeł i sam przebieg badań. Nieco miejsca poświęcam założeniom metody biografi cznej, słabo rozpo- znanej na gruncie antropologii, i omawiam moją propozycję wykorzystania techniki analizy materiału biografi cznego pozyskanego w trakcie wywia- du narracyjnego do badania narracji pisemnych. Wskazuję tu zakres pracy i podstawowe pojęcia oraz inspiracje teoretyczne. Prezentuję antropologicz- ny ogląd pamięci oraz trudności w jej badaniu. Rozdział 2 stanowi rys historyczny, w którym zwracam uwagę na spe- cyfi kę badanej grupy, a także opisuję łemkowskie wykorzenienie i trwanie tej społeczności po wysiedleniu na radziecką Ukrainę oraz w ramach akcji „Wisła”. Rozdział z założenia opiera się na opracowaniach badaczy polskich, ukraińskich i łemkowskich, a część poświęcona wysiedleniom powstała na bazie konfrontacji poglądów historyków polskich i ukraińskich, z którymi polemizują często Łemkowie w swoich relacjach wspomnieniowych, anali- zowanych w rozdziale 4, który – podobnie jak rozdział 5 – w całości poświę- cony jest „nieprofesjonalnym” interpretacjom rzeczywistości. Tak więc celem rozdziału 2 jest zgromadzenie zestawu faktów, które stają się materią łem- kowskiej pamięci kulturowej dla różnych wspólnot pamięci ją tworzących. Przedstawiam tu historię „ofi cjalną”, udokumentowaną przez badaczy, by móc później dostrzec mechanizmy, takie jak przesłonięcia czy selektywność,

108 Tenże, Łemkowie na Ukrainie…, s. 70–71. 109 Tenże, Tożsamość kulturowa Łemków w zachodniej Polsce…, s. 151. 110 Tamże, s. 153. Wstęp 31 dowolność czy zgoła arbitralność w wyborze poruszanych zagadnień i ich interpretacji w łemkowskich narracjach. Zwracam uwagę na rzadziej podej- mowane wątki oraz fakty ignorowane zwykle przez badaczy społecznych, które służą Łemkom do budowania pamięci grupy. Omawiam także łem- kowską tożsamość kulturową i, związaną z nią, tożsamość terytorialną. Rozdział 3 jest głównym rozdziałem teoretycznym i stanowi podstawę dla dalszych rozważań, prowadzonych przeze mnie etnografi cznych ba- dań terenowych oraz analizy zebranego materiału empirycznego (zastane- go i wywołanego). W pierwszej części omawiam status i koncepcje pamięci w naukach społecznych i humanistycznych. W tym celu dokonuję przeglądu stanowisk i literatury przedmiotu, mając nieustannie na względzie specyfi kę badanej przeze mnie grupy. W dalszej części rozdziału przechodzę do wy- odrębnienia rodzajów pamięci dotyczących kluczowych kwestii w dziejach Łemków (pamięć przed wysiedleniem, po wysiedleniu; przekazywanie pa- mięci o Łemkowszczyźnie – etnogeneza, transmisja pokoleniowa o zwycza- jach i tradycjach grupowych, różnych opcjach narodowych i politycznych, religii, terytorium), konfrontuję tu pamięć wysiedlonych i niewysiedlonych oraz pamięć tych, którzy wrócili, przyglądam się przemianom pamięci – de- mokratyzacji (np. pisanie pamiętnika po polsku), postpamięci (pamięć ko- lejnych pokoleń), wielości wspólnot pamięci. Antropologa w kontekście pa- mięci zajmuje to, dlaczego i jak zbiorowość pamięta oraz jak pamięć pobudza ją do budowania obrazu samej siebie, dostarczając ram i treści do takiego procesu. Interesuje mnie tu dialektyka między pamięcią a jej komponentami: przestrzenią znaczącą, miejscami pamięci i ich „odpominaniem”, aktywnym działaniem na rzecz przypomnienia, związanym z grupowym wysiłkiem członków wspólnoty. W rozdziale 4 analizuję łemkowską literaturę dokumentarną, wydawa- ną od ponad dwudziestu lat w Polsce i na Ukrainie, starając się wskazać na odmienne składniki pamięci po obu stronach granicy i odmienne w związ- ku z tym repertuary czy „zasoby” narracyjne służące do wypowiadania się o przeszłości Łemków i ich krainy. Analiza ta jest rozbudowana i zawiera wiele obszernych cytatów, których umieszczenie uznałam za celowe także ze względu na niewielką dostępność i znajomość tej literatury wśród badaczy społecznych. Interesuje mnie tu nie tyle warstwa artystyczna i walory litera- ckie, ile wyrażone w tych tekstach poglądy i przekonania stanowiące podsta- wę kształtowanej przez autorów wizji przeszłości Łemków. Osobne miejsce poświęcam rozważaniom nad kategorią literatury dokumentu osobistego. W rozdziale 5 przeprowadzam studium przypadku dotyczące przeszłości i przestrzeni zapamiętanych przez obecnych i dawnych mieszkańców Ko- mańczy – łemkowskiej wsi, w której nieprzerwanie mieszkają Łemkowie, ale z której wielu wyjechało w 1946 r. w czasie przymusowej deportacji do Związku Radzieckiego i rok później na ziemie północne Polski. W rozdziale tym prezentuję materiał empiryczny zgromadzony w trakcie badań tereno- wych. 32 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

* * * Społeczności łemkowskiej przyglądam się od 2005 r. Umiejętność swobodne- go czytania pamiętników napisanych w języku ukraińskim oraz w różnych lokalnych odmianach języka/dialektu łemkowskiego pozwoliła mi zapo- znać się z większością dostępnych tekstów powstałych po 1989 r. Ponadto przygotowana wcześniej praca dotycząca Rusinów Karpackich111 (projek- tu nowego wschodniosłowiańskiego narodu lub rzeczywistych wyborów w polu tożsamości narodowej) oraz własne badania uwrażliwiły mnie na złożoność kondycji Łemków. Poszerzenie dotychczasowych zainteresowań i badań o zagadnienie pamięci pozwoliło mi dostrzec jej nadrzędność wobec wielu innych problemów, jakie zauważam w łonie społeczności łemkowskiej w Polsce i na Ukrainie. Bazę dla tej książki stanowi moja dysertacja doktorska, obroniona w In- stytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Jagiellońskiego w grudniu 2011 r. Jej powstanie nie byłoby możliwe bez mojego nauczyciela i promotora, prof. dr. hab. Zbigniewa Libery, który zawsze znajdował dla mnie czas i inspirujące uwagi, i u którego naukę pobieram od lat. W tym miejscu pragnę mu złożyć najszczersze podziękowania. Dziękuję również moim nauczycielom i współpracownikom z Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Jagiellońskiego, których życzliwość i wsparcie pozwoliło mi godzić przygotowanie pracy z obowiąz- kami dydaktycznymi i naukowymi. Szczególne wyrazy wdzięczności za kry- tyczne uwagi do tekstu kieruję do moich recenzentów, dr. hab. Jacka Schmid- ta oraz dr. hab. Marcina Brockiego, który wielokrotnie mobilizował mnie do nowych wyzwań. Dziękuję także za cenne inspiracje dr Grażynie Kubicy, dr hab. Helenie Duć-Fajfer, dr. hab. Jarosławowi Syrnykowi i dr. Stanisławo- wi Stępniowi. Wyrazy wdzięczności kieruję także do Bogdana Huka, który poświęcił mi wiele czasu i nie szczędził słów krytyki. Pragnę podziękować również moim rozmówcom z Komańczy i Ukrainy, bez których życzliwości i zrozumienia celu moich badań praca ta nie mogłaby powstać. Osobno dziękuję moim najbliższym, na których cierpliwość i zrozumienie zawsze mogłam liczyć i których wsparcie było dla mnie podczas pracy nad tym tekstem bezcenne.

111 P. Trzeszczyńska, Rusini Karpaccy. Analiza współczesnej sytuacji społeczności rusińskiej w Polsce i na Słowacji, Szczawnica 2008. 1. Przedmiot i metoda badań

1.1. ZAŁOŻENIA TEORETYCZNE

Antropologia bodaj jako pierwsza dostrzegła problem pamięci w pozna- niu112. Przyjęcie nowego paradygmatu przyniosło rewizję sposobów trakto- wania pamięci. Katarzyna Kaniowska zwraca uwagę, że uprawomocnienie subiektywizmu w poznaniu spowodowało przyjęcie założenia, że wiedza „wyrasta z subiektywnego doświadczenia, przeżycia, interpretowania i ro- zumienia świata przez badanego, a także z subiektywnego doświadczenia, przeżycia, interpretowania (czasem także rozumienia) świata przez badacza, i to zarazem jego własnego świata, jak i rzeczywistości badanej”113. Wyróżnione przez Kaniowską sposoby rozumienia pamięci w antropo- logii – pamięć jako źródło wiedzy antropologicznej, pamięć jako przedmiot wiedzy i pamięć jako narzędzie poznania114 – nie muszą się wykluczać ani nawzajem ograniczać. Pamięć pojmowana jako świadectwo doświadczenia jest zapisem owego doświadczenia – zarówno badanego, jak i badacza, któ- re stają się rzeczywistym źródłem wiedzy wyrastającej z dialogu badanego z badaczem. Antropolog ma świadomość, że jedyne, do czego jest w stanie dotrzeć i co może zrobić wobec badanej przeszłości, to „odkrycie zasłon interpretacji” ze świadomością, że źródło wiedzy – świadectwo przeszłości – jest już zinter- pretowane i istnieje w postaci narracji, a narracja, którą tworzy antropolog, „jest zawsze przetworzeniem czyjegoś przedstawienia świata”115. Pamięć – świadectwo doświadczenia – traktowana jako źródło, jest „dokumentem rze- czywistej przeszłości”, jest „narracją, która wyraża czyjąś prawdę”, stając się „jedynym tej prawdy nośnikiem i gwarantem”116. Pamięć jako przedmiot wiedzy stawia przed antropologiem problem: jak należy pamięć traktować i jak się ustosunkować do funkcjonujących na grun- cie naukowym podziałów na pamięć zbiorową i indywidualną117. Za Ka- niowską przyjmuję ogólne rozróżnienie na rozumienie pamięci w wymiarze jednostkowym jako doświadczenia przełożonego na wspomnienie (pozna- nie „prywatnego” obrazu świata) i pamięci jako wiedzy o przeszłości, która tworzy świadomość historyczną, ideologie i światopoglądy. Owych dwóch

112 K. Kaniowska, Antropologia i problem pamięci, „Konteksty. Polska Sztuka Ludowa” 2003, nr 3–4, s. 57. 113 Tamże, s. 58. 114 Tamże. 115 Tamże, s. 59. 116 Tamże, s. 60. 117 Tamże. Por. także podrozdział 3.1. niniejszej książki. 34 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI typów pamięci współczesna antropologia nie jest skłonna oddzielać tak, jak dokonuje tego socjologia. Mimo że niegdyś antropologia chętniej rekonstru- owała pamięć zbiorową, a obecnie skupia się na świadectwie „«inności» pod- miotu, mimo jego kulturowego ukształtowania i zanurzenia w konkretnej rzeczywistości kulturowej”, kwestia ta nie jest przesądzona i antropologia wciąż poszukuje na tym polu rozwiązania118. Badany jako współtwórca an- tropologicznej narracji dokonuje autointerpretacji swojej pamięci, badacz zaś tworzy jego wizerunek, można by zatem dostrzec tu prezentację przez badacza autoprezentacji badanego. Badany istnieje także realnie, co stanowi kolejny poziom poznania, komplikujący się jeszcze wyraźniej, gdy antropo- log uświadomi sobie związek pamięci z tożsamością podmiotu oraz udział pamięci w procesie autokreacji i poznania samego siebie119. Pamięć, która tworzy tożsamość, jest sposobem bycia. Wiążąc przeszłość z teraźniejszoś- cią, pozwala podmiotowi zrozumieć minione decyzje i wydarzenia, określać samego siebie120. Bez rozpatrywania pamięci trudno jest rozpatrywać toż- samość, a bez zrozumienia czyjejś przeszłości, nawet przeszłości rozpatry- wanej kolektywnie jako zbiorowe losy, niemożliwe wydaje się zbliżenie do teraźniejszej postawy wobec przeszłości. Pamięć nabiera szczególnego znaczenia, kiedy antropolog bada grupę, której członków łączy poczucie posiadania wspólnej przeszłości i wspólnej wizji jej oglądu. Interesująca mnie społeczność łemkowska może posiadać spójne lub konfl iktowe sposoby postrzegania etnicznej przeszłości w zależ- ności od tego, czy jej członkowie żyją w Polsce, czy na Ukrainie, czy należą do pokolenia, które zna z autopsji przywoływane zdarzenia, czy zakresy in- terpretacyjne w poszczególnych kręgach Łemków – działaczy, aktywistów, liderów i „zwykłych” ludzi – pokrywają się, czy też wykazują wiele odmien- ności, związanych także z opcją tożsamościową121. Pamięć ma wyjątkowe znaczenie dla wspólnoty, ponieważ jest „czymś, co wspólnotę współtworzy i spaja”122; podzielana pamięć tworzy więc wspólnotę pamięci. Taką wspólną pamięć można rozpatrywać dwojako. Kaniowska propo- nuje rozważenie tego, czy antropolog interesuje się treściami, które pamięta- ją wszyscy lub niemal wszyscy ludzie tworzący wspólnotę, czy też zakłada on, że wspólnota dokonuje wyboru treści, z którymi się identyfi kuje. Przy pierwszej możliwości wspólnota zbudowana jest na bazie pamięci indywi- dualnych i łączy ludzi pamiętających to samo. Przy drugiej – to wspólnota decyduje o treściach pamięci, które jej członkowie winni podzielać, by do wspólnoty należeć123. W interesującym mnie przypadku społeczności łem- kowskiej połączenie pamięci indywidualnych w ramach wspólnoty może jednak na etapie ich spajania wykazywać pęknięcia, które stają się podstawą

118 Tamże, s. 60–61. 119 Tamże, s. 61. 120 Tamże, s. 61. 121 Por. rozdział 2. 122 K. Kaniowska, „Memoria” i „postpamięć” a antropologiczne badanie wspólnoty [w:] Codzienne i niecodzienne. O wspólnotowości w realiach dzisiejszej Łodzi, „Łódzkie Studia Etnologiczne”, t. 43, red. G.E. Karpińska, Łódź 2004, s. 9. 123 Tamże, s. 10. 1. Przedmiot i metoda badań 35 do zróżnicowań pamięci w obrębie wspólnoty, a z czasem – do powstawania odrębnych wspólnot pamięci, często skonfl iktowanych i konkurencyjnych. Decyzje wspólnoty względem treści pamięci zdają się zmierzać w kierunku planowanej i celowej wspólnotowej pracy pamięci, uwspólnianiu stanowi- ska, narzucaniu składników pamięci i wizji jej utrwalania, co jest bliskie kre- owaniu pamięci grupowej przez wyspecjalizowane jednostki, które chronią przeszłość grupy przed niepamięcią. W tym kontekście „przynależność do wspólnoty to w jakimś sensie także efekt wygranej walki pamięci zbiorowej z pamięcią indywidualną, z pamięcią jednostki”124. Z czasem, wraz z nadejściem kolejnego pokolenia, które nie zna z autop- sji doświadczeń pokolenia minionego, uruchamiają się nowe i złożone me- chanizmy uwspólniania pamięci o przeszłości i konstruowania grupowej tożsamości, która się na pamięci zasadza. W tym wypadku warto zwrócić uwagę na dwa użyteczne pojęcia zaproponowane przez Kaniowską do opi- su interesujących mnie procesów. Otóż autorka, rozważając fi gury pamięci, wyróżnia m.in. postpamięć i autofi kcję125. Kategorią szczególnie ważną jest dla mnie postpamięć, wywiedziona przez Kaniowską z rozważań literatu- roznawczyni Marianne Hirsch. Postpamięć dotyczy przeszłości doświad- czonej przez kogoś innego; dla Kaniowskiej jest to wprost pamięć drugiego pokolenia, które „nie przeżywszy rzeczywistości ujętej pamięcią, skazane jest na określanie własnej tożsamości na podstawie niewłasnego doświad- czenia przeszłości”126. Cenne wydaje mi się także potraktowanie postpamięci jako wiedzy o przeszłości, która jest budowana na „empatycznym odtwarza- niu czyjegoś doświadczenia” i staje się przedłużeniem „pamięci świadków i uczestników minionej rzeczywistości, ale kształtującym tegoczesne czyjeś myślenie i wiedzę o sobie i o świecie”127. Hirsch dostrzega, że postpamięć

jest silną i bardzo szczególną formą pamięci, właśnie dlatego, że jej odniesienia, przed- miot czy źródło są zapośredniczone nie przez przypomnienie, ale przez wyobrażenie i kreację. (…) Postpamięć charakteryzuje doświadczenie tych, którzy dorastali zdomi- nowani przez narracje poprzedzające ich narodziny i których własne późniejsze (bela- ted) historie zostały wyparte przez historie poprzedniej generacji naznaczone trauma- tycznymi przeżyciami, jakich nie można ani zrozumieć, ani odtworzyć128. Kategoria ta nie musi się odnosić wyłącznie do opisu przeżyć, których „nie można zrozumieć”. Kształtowanie postpamięci przebiega pod wpły- wem narracji; drugie pokolenie ma stać się powiernikiem wspomnień o czy- ichś autentycznych przeżyciach, które wyzwalają emocje i rodzą empatię

124 Tamże, s. 13. 125 Trzecią kategorią jest memoria – pojęcie wywiedzione z rozważań św. Augustyna, ro- zumiane jako samowiedza, stan ducha i umysłu, wspomnienie przeszłości, fundament tożsa- mości (tamże, s. 13–20). Pojęcie to nie będzie mnie tu bliżej interesować, ponieważ sądzę, że dla jasności wywodu można się ograniczyć do treści pamięci rozumianej jako treść narracji i jej wpływu na jednostkową i zbiorową tożsamość oraz trwanie wspólnoty. 126 Tamże, s. 20. 127 Tamże. 128 M. Hirsch, Family Frames. Photography, Narrative and Postmemory, Cambridge, Massachu- setts and London 1997, s. 22, cyt. za: K. Kaniowska, „Memoria” i „postpamięć”…, s. 20. 36 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI mającą właściwości konserwujące. Wygenerowanie własnych narracji na podstawie wspomnień poprzedniego pokolenia oznacza nałożenie kolejnej warstwy na to, co zapamiętane z przekazu, którym rządzi „empatyczne wy- obrażenie sobie tegoż”129. Powoduje to powstanie narracji o narracji, kolej- nego przedstawienia przeszłości, które bywa bardziej emocjonalne od tego pierwszego, ponieważ na drugim pokoleniu ciąży obowiązek zachowania pamięci przodków i przekazania potomnym zapamiętanej przeszłości. Ka- niowska dostrzega szczególny skutek takich „postpamięciowych” narracji – tendencję do wzniosłości czy sakralizacji130. Omawiając użyteczność tej kategorii dla antropologii, autorka wprowa- dza dwie fi gury postpamięci – pamięć o własnym dzieciństwie i pamięć o doświadczeniu innych. Pierwsza z nich opisuje wspomnienia własnego doświadczenia przefi ltrowane przez interpretację tego, kto nam o naszym dzieciństwie opowiada. Z takiej postpamięci czerpiemy wiedzę o sobie i bu- dujemy swoją tożsamość, stwarza ona także niebezpieczeństwo mityzacji131. Sądzę, że odnoszenie kategorii postpamięci do pamięci o dzieciństwie jest słuszne, ale wiąże się z groźbą rozciągania zapośredniczeń pamięci na pozo- stałe życiowe doświadczenia, oddalając badacza od sedna pamięci drugiego pokolenia; może także czynić tę użyteczną skądinąd kategorię heurystycznie pustą. Stąd skłonna jestem do osadzenia moich rozważań dotyczących pa- mięci drugiego pokolenia Łemków w polu postpamięci rozumianej jako pa- mięć o doświadczeniach innych (drugiej z wyróżnionych przez Kaniowską fi gur, dla mnie najbardziej interesującej), w ramach której przyswajana jest wiedza o przeszłych doświadczeniach innych, która może się stać podstawą do konstruowania własnej i wspólnotowej tożsamości. W takim ujęciu moż- na byłoby stwierdzić, że wszystko jest postpamięcią, ponieważ na każdym etapie naszego życia stykamy się z interpretacjami ze strony innych. Wspo- minający w pisanym przez siebie pamiętniku lub opowiadający podczas wy- wiadu oddala się od własnych interpretacji i znaczeń, które doświadczeniom nadaje, jeśli korzysta z podręcznych schematów interpretacyjnych wytwo- rzonych chociażby w trakcie lektury czy rozmowy o przeszłości z innymi. Wiąże się to także z wymieszaniem treści przejętych z własną interpretacją, wyobrażeniami własnymi i innych, przedstawieniami i emocjami związa- nymi z przeżyciem, którego się nie doświadczyło. Włącza się tutaj również aspekt etyczny związany ze „zobowiązaniem pamiętających”132. Inną, w moim przekonaniu niezmiernie użyteczną, kategorią użytą przez Kaniowską jest autofi kcja, mocno związana z mechanizmem mityzowania w postpamięci. Szczególna przydatność pojęcia autofi kcji widoczna jest w sytuacji, gdy antropolog badający postpamięć próbuje oddzielić zapamię- tane doświadczenie od zapamiętanego wyobrażenia, którego siła może spra- wić, że podmiot traktuje wyobrażenie jak własne przeżycie. Narracja tak uję- ta może się stać fi kcją, kreacją, może stwarzać przeszłość. Groźba autofi kcji

129 K. Kaniowska, „Memoria” i „postpamięć”…, s. 21. 130 Tamże. 131 Tamże, s. 22. 132 Tamże, s. 23–24. 1. Przedmiot i metoda badań 37 pojawia się tam, gdzie podmiot staje przed koniecznością „konstruowania, odtwarzania w narracji obrazu przekazanego i wyobrażonego”133. Autorka uczula również na etyczne obciążenie badacza, który stara się zrozumieć i zinterpretować postpamięć w jej treści i narracjach:

Tutaj także antropolog musi być wyczulony na mityzowanie treści przekazu postpa- mięci, choć naturalnie mechanizmy i przyczyny owej mityzacji stanowią istotną wie- dzę antropologa, pozwalającą mu w pełniejszy, bardziej wiarygodny i pogłębiony sposób rekonstruować „rzeczywistość pamiętaną” i aktualne jej znaczenie dla tożsa- mości badanych i ich rozumienia świata, w którym żyją teraz134. Zgadzam się z sugestią Kaniowskiej, by antropolog podejmujący badanie pamięci (traktujący pamięć jako przedmiot wiedzy) osadzał swoje rozważa- nia wokół kategorii memorii (dla mnie to treść i znaczenie pamięci), postpa- mięci (rozumianej jako pamięć drugiego pokolenia, dotycząca doświadczeń innych, które pokolenie to zobowiązane jest podtrzymać) i autofi kcji (świa- domej lub nieświadomej mityzacji przeszłości grupowej, wynikającej ze sta- piania się doświadczeń innych z wyobrażeniami swoimi i innych). Pozwoli mu to ustrzec się przed błędami nadinterpretacji doświadczenia przeszłości i narracji o tym doświadczeniu. Jeśli antropolog uczyni pamięć swoim narzędziem poznania, będzie badać „opowiadalność” pamięci, ponieważ „rozpatrywać i badać pamięć to badać narracje o przeszłości”, a zatem założyć, że pamięć traktujemy jak narrację, a strukturze pamięci odpowiada struktura tekstu135. Aby dotrzeć do „sensów i znaczeń niesionych przez narrację” o przeszłości, konieczna jest owej nar- racji analiza. Kaniowska zaleca tu badanie warstw narracji – treści, języka, reguł sensu i epistemy. Treść to wszystko, co pamięć przechowuje, język zaś decyduje o narracyjności pamięci, toteż badaniu poddaje się jego retorykę, konstrukcje, emocjonalność wypowiedzi. Reguły sensu pozwalają dokonać interpretacji zdarzeń z przeszłości i uporządkować narrację. Tu mieści się także zdolność pamiętającego do oglądu własnej przeszłości, umiejętność uzasadnienia swoich działań, wyborów i motywów. Warstwa epistemy po- głębia interpretację poprzez zbiór idei i wartości, których zmienność w czasie decyduje o „dynamice interpretacji narracji pamięci”, jest też mitotwórcza – epistema może zniekształcać pamięć, przez co staje się ona źródłem przekła- mań, może też kreować fałszywą tożsamość136. Analiza tych czterech warstw narracji ułatwia analizę pamięci. Antropolog powinien także pamiętać o kul- turowym ukształtowaniu każdej z nich – treść i język pamięci zależą od toż- samości kulturowej, a epistema i reguły sensu wymagają znajomości własnej kultury przez podmioty („na ile proces socjalizacji uposaża nas w zdolność do autorefl eksji”?)137.

133 Tamże, s. 24. 134 Tamże. 135 K. Kaniowska, Antropologia…, s. 62. 136 Tamże. 137 Tamże, s. 63. 38 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Nie mniej istotne jest założenie, że pamięć jest dla antropologa tekstem, z którego wyziera czyjeś „ja” przez pamięć prezentowane i kreowane138. In- nymi słowy, istotne dla antropologa powinno być, w jaki sposób dzięki pa- mięci wyłania się czyjaś autoprezentacja. Widoczne jest to nie tylko w treści, ale i w sposobie, w jaki jednostka o sobie mówi, jak przebiega jej komunikacja z innymi. Skoro antropolog uznaje, że „pamięć tworzy reprezentację narra- tora, zawartą w jego wypowiedzi”, może też założyć, że „w relacji badanego stykamy się z przedstawieniem, reprezentacją, którą jego narracja (pamięć/ tekst) niesie”139. Należy również zwrócić uwagę na język, którym posługuje się antropo- log, kiedy bada narracje o przeszłości oraz język tych narracji. Kaniowska dostrzega wymykanie się „języka pamięci” z dyskursu naukowego, wskazu- je na mieszanie w narracjach antropologicznych pojęć potocznych i nauko- wych, ich emocjonalne nacechowanie jako konsekwencję uznania subiekty- wizmu pamięci, który jest przedmiotem badań140. Szczególnie w „tekstach pamięci”, a więc narracjach o przeszłości, widoczna jest tendencja do wznio- słości, nawet do sakralizacji języka służącego do opisu przeszłej rzeczywi- stości, stosowania retoryki quasi-religijnej w tekstach antropologicznych, co autorka tłumaczy obecnością tragizmu i traumy oraz poruszaniem kwestii wartości nadrzędnych, absolutnych, które wyraża sakralizacja odzwiercied- lona w języku141. Ze świadomością takiej praktyki przystępuję do analizy narracji wspomnieniowych Łemków. Wyróżnione przez Kaniowską sposoby rozumienia pamięci w antropo- logii nie są rozłączne142, co więcej: stale się z sobą splatają, wymagają też nieustannej czujności metodologicznej, szczególnie jeśli antropolog czyni przedmiotem swych wysiłków poznawczych właśnie pamięć i bada ją po- przez narracje, uznając jednocześnie jej narracyjność. Przyjęcie narracyjnego charakteru pamięci jako jej najważniejszej cechy oraz odkrycie jej dla antro- pologii, co autorka uznaje za jedno z największych współczesnych dokonań tej dyscypliny, wymaga wypracowania takiej metodologii, jaka pozwo- li antropologom udźwignąć złożoność nowej perspektywy w traktowaniu „przedmiotów antropologicznej wiedzy (np. przeszła rzeczywistość, tożsa- mość, sobość i kulturowe jej gwarancje)”143. Proponowane przeze mnie da- lej połączenie zmodyfi kowanych na potrzeby narracji pisemnych dyrektyw metody biografi cznej i metody analizy etnografi cznych wywiadów swobod- nych jest próbą wybrnięcia z metodologicznych rozterek, które Kaniowska dostrzega w antropologicznym badaniu pamięci, szczególnie, jak się wydaje, jeśli pamięć rozumiana jest jednocześnie jako źródło, przedmiot i narzędzie, a taką perspektywę rozumienia pamięci przyjmuję w niniejszej pracy.

138 Tamże. 139 Tamże. 140 K. Kaniowska, „Memoria” i „postpamięć”…, s. 12. 141 Tamże, s. 12–13. 142 K. Kaniowska, Antropologia…, s. 64. 143 Tamże. 1. Przedmiot i metoda badań 39

1.2. ZAKRES TERYTORIALNY I CZASOWY PRACY. PODSTAWOWE POJĘCIA: PAMIĘĆ, PRZESTRZEŃ, AUTOPREZENTACJA, NARRACJA

Niniejsza publikacja dotyczy pamięci w łonie społeczności łemkowskiej144, której specyfi ka polega m.in. na dezintegracji więzi lokalnej i regionalnej po przymusowych wysiedleniach ludności niepolskiej z południowo-wschod- nich obszarów Polski w latach 1944–1947. Moim celem jest tropienie pracy pamięci i jej komponentów oraz strategii stosowanych przez Łemków w celu zachowania wspólnoty wspomnień. Cezurą czasową jest tutaj z jednej strony rok 1944, a zatem początek wy- siedleń na radziecką Ukrainę, a z drugiej – ostatnie lata renesansu etnicz- nego tej grupy aż po moment powstania niniejszej pracy. Terytorium, któ- re mnie interesuje, to historyczna Łemkowszczyzna – historyczna, a zatem taka, która w swoim kształcie kulturowym zniknęła bezpowrotnie w 1947 r. Analizowany w tej pracy dyskurs pamięci Łemków na przykładzie literatury dokumentarnej i opowieści ustnych pozwala prześledzić sposoby wyobraże- niowej rekonstrukcji Łemkowszczyzny. Pamiętniki i relacje wspomnieniowe traktują o wielu miejscach na mapie tego regionu. Komańczę jako przedmiot narracji ustnych wybrałam z kilku powodów. Jest to wieś, w której wciąż mieszkają Łemkowie – ci, którzy uniknęli wysiedlenia bądź którym udało się z niego powrócić. Dotych- czas (2013 r.) Komańcza nie została opisana na kartach żadnego pamięt- nika. Ponadto, w ramach pracy nad pamięcią o badaniach Sekcji Rasowej i Ludoznawczej (SRV) Institut für Deutsche Ostarbeit (IDO) prowadzo- nych w Komańczy w 1942 r.145, udało mi się dotrzeć do wielu jej dawnych mieszkańców, którzy opuścili to miejsce w 1946 r. podczas wysiedleń do USRR. Osoby te jednak wciąż Komańczę pamiętają, co stanowiło dla mnie bezpośrednią inspirację. Traktuję zatem ten przykład jako z jednej strony uzupełnienie obrazu, który wyłania się z relacji pisemnych, z drugiej – jako swoisty przykład negatywny, za pomocą którego porównuję sposoby opo- wiadania o łemkowskiej przeszłości. Co więcej, wybór Komańczy pozwolił uniknąć wikłania się w spory dotyczące łemkowskiej tożsamości etnicznej/ narodowej146. Rozpatrywanie wyłącznie różnic tożsamościowych w prze-

144 O tym, na czym polega różnica w statusie Łemków w Polsce i na Ukrainie, a także jak nauka polska i ukraińska go defi niuje por. rozdział 2.1. 145 O tym, jak przebiegały badania IDO i prowadzone od 2009 r. badania etnografi czne oraz prace nad zachowaną dokumentacją (opracowanie materiałów etnografi cznych dotyczących Łemkowszczyzny ze zbiorów IDO w ramach projektu realizowanego w IEiAK UJ pod kierun- kiem dr Małgorzaty Maj), które prowadzę wspólnie z Grzegorzem Demelem, piszemy w ar- tykule Research on the survey. The work of the Section of Racial and National Traditions Research (SRV) of the Institut für Deutsche Ostarbeit in Komańcza, który ukaże się w monografi i Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UJ poświęconej pracom nad zbiorami Sekcji Rasowej i Lu- doznawczej Institut für Deutsche Ostarbeit (IDO), pod redakcją M. Maj. Wydanie planowane na 2013 r. 146 W Komańczy wśród Łemków dominuje ukraińska świadomość narodowa (por. M. Dzie- wierski, Duchowość i etnosymbolika…, B. Pactwa, M. Dziewierski, Religia jako czynnik integracji 40 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI kazach o przeszłości dotyczącej społeczności łemkowskiej zaburzyłoby główny cel – prześledzenie pracy pamięci po obu stronach granicy. Może to stanowić kolejny etap analizy, dla którego można byłoby wybrać wieś o bardziej zróżnicowanym niż w przypadku Komańczy profi lu tożsamoś- ciowym mieszkańców. Na tym etapie postanowiłam jednak się skoncen- trować w największym stopniu na obrazie przeszłości, a nie jego teraźniej- szych inklinacjach. W tym miejscu zarysowuję wstępnie najważniejsze dla mnie pojęcia. Szczegółowe ich omówienie, podobnie jak inne kategorie pojawiające się w tej pracy, umieszczam w rozdziałach, w których następuje ich bezpośred- nia operacjonalizacja, tj. w 3, 4 i 5. W niniejszej pracy pamięć rozumiem jako sposób opowiadania przeszło- ści, dla którego środkami są mit i historia służące przedstawianiu owej prze- szłości147, a autoprezentacja będzie dla mnie stanowić czynność, strategię mającą na celu wypowiedzenie owej pamięci, zaprezentowanie wspomnień. Autoprezentację wywodzę tu z rozważań Victora Turnera dotyczących przedstawienia kulturowego (którym może być zarówno interesujący go szczególnie teatr, jak i rozrywka, sport, rekreacja, lektura, nazywane przez niego ogólnie gatunkami przedstawieniowymi i narracyjnymi oraz aktyw- nymi sposobami ekspresji właściwymi danej kulturze), stanowiącego formę metakomentarza danej społeczności – nie tylko odczytywania doświadczeń, ale także ich interpretacyjnego odtworzenia148. Zdaniem Turnera przedsta- wienia kulturowe mają zdolność sprzyjania narodzinom dzieł autoregula- cyjnych i autokrytycznych w łonie społeczności, w której się rozgrywają, i w tym kontekście można je traktować jako swoisty gabinet luster149. Autoprezentacja150 pojęta jako przedstawienie kulturowe ma zatem właś- ciwość pobudzania do refl eksji. Może, jak spektakl teatralny, podobać się publiczności i zyskać jej aplauz lub nie. Mówiąc o teatralnej metaforze auto- i dezintegracji…, M. Dziewierski, B. Pactwa, Z badań nad tożsamością ukraińską…), co potwierdzi- ły także moje badania. Szerzej na temat historycznych uwarunkowań tej kwestii patrz podroz- dział 2.1. 147 Por. K. Hastrup, Przedstawianie przeszłości. Uwagi na temat mitu i historii, „Konteksty. Pol- ska Sztuka Ludowa” 1997, nr 1–2, s. 22–29. 148 V. Turner, Przedstawienie w życiu codziennym, życie codzienne w przedstawieniu [w:] tenże, Od rytuału do teatru, Warszawa 2005, s. 172–173. 149 Tamże, s. 174. 150 Autoprezentację w twórczości literackiej Łemków dostrzega Duć-Fajfer (taż, Powysied- leńcza literatura łemkowska w Polsce jako etos trwania [w:] Czy to tęsknota, czy nadzieja. Antologia po- wysiedleńczej literatury łemkowskiej, wybór, redakcja, teksty wstępne taż, Legnica 2002, s. 27–30). Por. także defi nicję autoprezentacji u Ervinga Goffmana: „Przez autoprezentację rozumiem aspekt zachowań ceremonialnych zazwyczaj zawarty w sposobie bycia, ubierania, wyrażania się itd., który służy przekazaniu innym obecnym, że jest się osobą o określonych, pożądanych bądź niepożądanych cechach. (…) autoprezentacja obejmuje cechy wynikające z interpretacji przez innych zachowania danej jednostki w interakcji. Jednostka nie może przypisać ich sobie sama, oznajmiając, że je posiada, chociaż zdarza się, że pochopnie próbuje to robić (…) doko- nując autoprezentacji (…)”. Poprzez autoprezentację „(…) jednostka stwarza wizerunek siebie, ale nie na własny użytek, tylko na użytek innych” (E. Goffman, Rytuał interakcyjny, Warszawa 2009, s. 77–78). Goffmanowskie ujęcie jednostkowe i interakcyjne nie będzie mnie tu jednak zajmować. 1. Przedmiot i metoda badań 41 prezentacji, dopuszczam szerokie jej manifestacje: literackie, religijne, świe- ckie w postaci świąt etnicznych, festiwali folklorystycznych i upamiętnień. Publiczność reaguje na określony typ scenicznego zachowania, przyjmując je z akceptacją lub ignorując, a tym samym wyłączając poza własne, wciąż rekonstruowane uniwersum symboliczne, gdzie szczególne miejsce zajmuje pamięć kulturowa151 regulująca większość przejawów aktywności kulturo- wej. Uszczegółowienie tej koncepcji i przełożenie na analizowane formy stra- tegii pamięci kulturowej zamieszczam każdorazowo w miejscach poświęco- nych poszczególnym przejawom tej ostatniej. Przestrzeń i jej dialektykę z miejscem rozumiem w tej pracy za Iwoną Kabzińską152 jako element gry prowadzonej przez pamięć i tożsamość. Ka- tegoria ojczyzny prywatnej153 (małej ojczyzny), którą można zastosować do badania wyobrażeń o łemkowskim terytorium, nie jest w przypadku spo- łeczności Łemków jednoznaczna i może być analizowana na wielu złożo- nych poziomach. Kwestie te rozwijam i staram się rozstrzygnąć w rozdziale 5, w którym prezentuję i omawiam wyniki badań terenowych. Podstawową kategorią analizy wypowiedzi autorów omawianych prze- ze mnie w rozdziale 4 tekstów jest narracja, którą traktuję, za Jerzym Trze- bińskim, jako sposób rozumienia świata przez ludzi, środek wyrażania myśli i przeżyć, wynikający z narracyjnego sposobu pojmowania świata, który to z kolei sposób jest efektem narracyjnej struktury ludzkiej wiedzy o świecie154. Bliskie jest to sposobowi rozumienia narracji w antropologii155 i fi lozofi i historii156.

1.3. METODOLOGIA. TECHNIKI I NARZĘDZIA BADAWCZE

Początkowo zakładałam skupienie się na łemkowskiej kulturowej autopre- zentacji. W trakcie badań wstępne pytania badawcze zostały jednak zmody- fi kowane. Przede wszystkim dostrzegłam kategorię nadrzędną dla działań

151 Magdalena Saryusz-Wolska, redaktorka antologii tekstów autorów niemieckich na te- mat pamięci kulturowej (taż, Wprowadzenie [w:] Pamięć zbiorowa i kulturowa. Współczesna perspek- tywa niemiecka, red. taż, Kraków 2009, s. 18), zwraca uwagę, że w Polsce pojęcie to nie cieszyło się popularnością, w przeciwieństwie do dyskursu niemieckiego, w którym ścieżki wytyczyli Aleida i Jan Assmannowie. Szerzej koncepcję tę omawiam w podrozdziale 3.1. 152 I. Kabzińska, Przestrzeń – pamięć – tożsamość. Elementy przestrzeni (miejsca) we wspomnie- niach repatriantów z byłych Kresów Wschodnich, „Literatura Ludowa” 2000, nr 2, s. 3–23. 153 Por. S. Ossowski, Analiza socjologiczna pojęcia ojczyzny [w:] tenże, Z zagadnień psychologii społecznej, Warszawa 1967, s. 201–227. 154 J. Trzebiński, Narracyjne konstruowanie rzeczywistości [w:] Narracja jako sposób rozumienia świata, red. tenże, Gdańsk 2002, s. 17. Szerzej na temat operacjonalizacji pojęcia narracja w pod- rozdziale 3.2. 155 Por. W.J. Burszta, Oko i pióro antropologa [w:] Ojczyzny słowa. Narracyjny wymiar kultury, red. W.J. Burszta, W. Kuligowski, Poznań 2002, s. 150–166, K. Piątkowski, dz. cyt. 156 Por. H. White, Problem narracji we współczesnej teorii historycznej [w:] Metodologiczne prob- lemy narracji historycznej, red. J. Pomorski, Lublin 1990, s. 25–62. 42 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI z zakresu autoprezentacji – pamięć zbiorową157, która wymagała znacznie szerszego oglądu teoretycznego i empirycznego przy jednoczesnym zawę- żeniu terytorialnym. Stąd dokonałam przeformułowania – z jednej strony rozszerzenia, z drugiej – zawężenia problemu badawczego. Na interesujący mnie obszar badawczy wkroczyłam z założeniem, że Łemkowie pamiętają i wspominają, wiedziałam, jaki jest zasadniczy przed- miot tych wspomnień – utracona Łemkowszczyzna. Na tym jednak moje na- stawienie i prekonceptualizacje się kończyły. Wcześniejsze lektury, wywiady i obserwacje, także te związane z innymi problemami badawczymi w łonie interesującej mnie społeczności, nie pozwalały mi znaleźć odpowiedzi, dla- czego łemkowska pamięć jest tak uporczywa, dojmująca i wszechobecna w życiu tej społeczności. Dokąd zaprowadziły mnie te wstępne pytania, po- każę w dalszej części książki. Lektura łemkowskich relacji wspomnieniowych przebiegała w zasadzie równolegle z badaniami terenowymi. Starałam się jednak nie kierować wstępnymi wnioskami z lektury podczas prowadzenia wywiadów z moi- mi rozmówcami. Siłą rzeczy, pewne porównania pojawiały się podczas roz- mów, ale nie włączałam swoich przemyśleń w ich treść ani nie zmieniałam scenariusza wywiadu w jego trakcie, nastawiając się wyłącznie na to, co usłyszę. Nie używałam przy tym kategorii „pamięć”, choć pytałam, czy mój rozmówca „pamięta” przedwysiedleńczą Komańczę (jeśli mogłam sądzić, że urodził się przed wysiedleniami). Podobnie podczas dogłębnej lektury relacji łemkowskich i, szczególnie, ich analizy dążyłam do pozostawienia z boku wstępnych wniosków z badań, uznając, że interferencja tych dwóch mniej lub bardziej wstępnych zestawów przemyśleń zaburzy ogląd każdego z nich z osobna. Początkowo prowadziłam badania dotyczące religijności w wielu miej- scach Łemkowszczyzny (Nowica, Zdynia, Gładyszów, Smerekowiec, Grab, Świątkowa Wielka, Ożenna, Krempna, Komańcza, Turzańsk), jednak póź- niejsze zmiany spowodowały przesunięcie w kierunku swoistego studium przypadku w zakresie problemów, które badałam za pomocą wywiadów etnografi cznych, przy zestawieniu z szeroką analizą literatury dokumentu osobistego. Tak więc, ostatecznie, wcześniejszy materiał okazał się pomocny w fazie formułowania scenariusza wywiadu i oglądu zagadnień analizowa- nych w skali pamięci o jednej wsi wśród jej byłych i obecnych mieszkańców, ale nie będzie tu przywołany. Zdecydowałam się na wybór wywiadu swobodnego jako szansy na do- starczenie mi materiału uzupełniającego względem narracji pisemnych, po- zyskanego jednak z mojej – a nie autora narracji – inicjatywy. Uznałam, że wywiad swobodny pozwoli mi dostosować zestaw pytań czy zagadnień do konkretnego rozmówcy i kontekstu, wybranego przez niego, a nie przeze mnie. Zamierzałam bowiem zrozumieć, jak komańczanie budują swoje opo- wieści o przeszłości i czym je wypełniają. Ograniczyłam się zatem do bar- dzo ogólnych wytycznych dotyczących przestrzeni wsi i pamięci o czasach

157 Por. rozdział 3 niniejszej książki. 1. Przedmiot i metoda badań 43 przedwysiedleńczych. Zdecydowałam się skupić na pamięci o przestrzeni158, ponieważ lektura narracji pisemnych uświadomiła mi jej znaczenie w łem- kowskim dyskursie o przeszłości ojczystej ziemi. Był to zatem jedyny, ale i wyraźny wpływ lektury pamiętników łemkowskich. Narracje pisemne i ust- ne nie mogły zawierać porównywalnych zbiorów wątków – nie mogłabym zapytać moich rozmówców o wszystkie kwestie poruszane przez autorów relacji pisemnych, możliwe było natomiast takie pokierowanie wywiadem, aby dotyczył on pamięci o przeszłości i przestrzeni, a zatem wywoływał te same tematy, którym poświęcone są łemkowskie pamiętniki. Mówiąc w poprzednim podrozdziale o uwzględnieniu subiektywizmu jako składnika wiedzy, czynię z odwołań do pracy Kaniowskiej wstęp do własnych prób uporania się z problemem subiektywizmu badacza. Temu też m.in. służyć miała analiza modeli przedstawiania przeszłości w różnych trybach narracji. Ukazać miał to także materiał pozyskany na drodze wywia- du swobodnego, w którym chciałam sprawdzić wpływ badacza na zakres treści przywoływanej pamięci oraz jego ingerencję w „opowiadalność” prze- szłości, której nie czyni, przystępując do analizy źródeł zastanych. W pełni świadomie próbuję więc zmierzyć się z różnymi poziomami wpływu subiek- tywizmu badacza na analizowane treści. Inaczej wygląda on podczas analizy relacji spisanych, inaczej podczas prowadzenia wywiadów, gdzie zaangażo- wanie przesądza o samym uzyskaniu informacji od ludzi, którzy oczekują go od badacza, zwłaszcza w konfrontacji z tak dramatycznymi doświadczenia- mi jak doświadczenia moich rozmówców. Do analizy pamiętników i relacji wspomnieniowych Łemków zastosowa- łam metodę biografi czną zwaną też metodą dokumentów osobistych. Tym, co odróżnia relacje pisemne, takie jak pamiętniki, wspomnienia, autobiogra- fi e159, od źródeł ustnych jest przesunięcie badacza na plan dalszy, na którym umieszcza się go na równi z innymi odbiorcami tych dzieł. Niebezpośrednia obecność słuchacza opowieści, brak jego presji, oddalenie czasowe i prze- strzenne powodują, jak mniemam, mniejszy wpływ na powstający tekst i, tym samym, jednocześnie zapewniają większą swobodę piszącemu w zakre- sie rekonstruowania wydarzeń, o których opowiada, czas na przemyślenie materiału, ale też pojawia się niebezpieczeństwo braku spontaniczności, tak podkreślane np. przez socjologów posługujących się metodą biografi czną. Zatem możliwość dogłębnej selekcji materiału użytego do konstrukcji nar- racji w tekstach pisanych działa na niekorzyść tych tekstów. Pozwala jednak wysunąć hipotezę o umieszczaniu w planie tekstu świadomej i intencjonal- nej autoprezentacji, co przy przyjętych na wstępie pracy założeniach wyda- je mi się szczególnie istotne. Traktując tę kategorię jako świadomą strategię

158 Pytałam moich rozmówców o to, czy pamiętają przedwysiedleńczą Komańczę, prosiłam o opisanie położenia domu rodzinnego, szkoły, cerkwi, urzędu gminy, synagogi, karczmy etc. Interesowali mnie także dawni mieszkańcy wsi (Łemkowie, Ukraińcy, Żydzi, Cyganie, Polacy) oraz zmiany, jakie zaszły we wsi od czasu wysiedleń. Pytałam o znaczenie tego miejsca dla wysiedlonych na Ukrainę oraz ewentualną chęć powrotu (rozmówcy bądź jego dzieci). Stara- łam się również dowiedzieć, czy rozmówcy dostrzegają różnicę między Komańczą a innymi łemkowskimi wsiami. 159 Szczegółowa charakterystyka w podrozdziale 4.1. 44 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI działania mającego na celu zamanifestowanie określonych komunikatów tożsamościowych, jestem skłonna przyjąć, że konstrukcje takie w decydu- jącej mierze przejawiają się właśnie w tekstach biografi cznych i wspomnie- niowych analizowanych w dalszej części pracy. Takie założenie uprawnia do rezygnacji z prowadzenia wywiadów narracyjnych na korzyść badania piś- miennictwa niefi kcjonalnego. Obok zagadnienia pamięci, rekonstrukcji prze- szłości, przywracania jej wobec czytelników celem jej utrwalenia i dowar- tościowania, a więc stwierdzenia, „co mówią” łemkowskie teksty, interesuje mnie w nie mniejszym stopniu, „jak mówią”, a więc jak jest w nich przepro- wadzana autoprezentacja, zarówno indywidualna, autorska, jak i zbiorowa poprzez osobę autora. Moim zamiarem jest prześledzenie dialektyki między „wielką”, „powszechną” historią Łemków a historią prywatną każdego z au- torów pamiętników i wspomnień, punktów zwrotnych w obu wymiarach historii, wpływu polityki na jednostki i indywidualną biografi ę. Stąd badacz dociera do interpretacji przeszłości i owych wzorców doświadczenia, nie koncentrując się wyłącznie na weryfi kacji faktów, które często rozmijają się z rzeczywistością historyczną. Jednostkowe relacje wspomnieniowe stanowią cenne źródło etnografi cz- ne. Rozpatrywane zbiorczo, przy uwzględnieniu całej ich treściowej i struk- turalnej różnorodności, są wielogłosowym przekazem, ukazującym takie mechanizmy rządzące grupą, jak pamięć, autostereotyp, autoprezentacja, tożsamość kulturowa. Choć celem pracy nie jest ukazanie całościowego do- świadczenia zbiorowego Łemków opisywanego przez nich na kartach lite- ratury dokumentarnej, możliwe jest zbliżenie się do wielu jego wątków czy elementów. Moim celem w największym stopniu pozostaje prześledzenie dyskursu pamięci i przestrzeni na podstawie wybranych, jednostkowych re- lacji wspomnieniowych Łemków piszących w Polsce i na Ukrainie. Nie skupiam się przede wszystkim na dociekaniu prawdziwości czy fałszywości przytaczanych przez autorów faktów, kierując uwagę na su- biektywne głosy dotyczące wspólnego doświadczenia Łemków, pamiętając każdorazowo o odrębności i wyjątkowości przeżyć oraz indywidualnych doświadczeń narratorów. Koncentruję się na opisie subiektywnego, niepo- zbawionego emocji odbioru rzeczywistości, a nie tej ostatniej jako takiej. Każda z relacji jest specyfi czna i stanowi tekst niepowtarzalny, jednak et- nolog winien przystąpić doń z myślą o interpretacji i próbie zrozumienia, ponieważ takie nieskrępowane wypowiedzi autobiografi czne jednostka formułuje we właściwy sobie indywidualny sposób, a historia życia uka- zana jest przez pryzmat doświadczeń jednostki, ale także zbiorowej świa- domości historycznej właściwego autorowi pokolenia160. Sądzę, że świado- mość historyczna ustępuje tu pola pamięci zbiorowej, wobec której treści i mechanizmów jest wtórna. Wykorzystuję także metodę analizy treści, którą posługuję się częściowo równolegle z metodą biografi czną w badaniu treści literatury dokumentu osobistego Łemków. Podejście to umożliwia przyjrzenie się temu, co mówi

160 H. Gerlich, Obrazy świata minionego – oswajanie Ziem Zachodnich. Analiza jednego przypadku w świetle relacji autobiografi cznych, „Etnografi a Polska” 1994, t. XXXVIII, z. 1–2, s. 26. 1. Przedmiot i metoda badań 45 autor wypowiedzi wspomnieniowej, do kogo ją kieruje, jakich środków re- torycznych używa w jej konstruowaniu, a także pomaga wyodrębnić słowa klucze, metafory161, najczęściej powtarzające się sformułowania i ich kon- strukcje162. Przyglądam się więc retoryce stosowanej przez autorów i stylom ich wypowiedzi, ale nie interesuje mnie tu perspektywa literaturoznawcza. Równolegle staram się zwracać uwagę na sferę wizualną towarzyszącą pub- likacjom – grafi kę, projekt okładki i jej treść. Elementy tego podejścia metodologicznego przydatne są również w analizie narysowanych przez moich rozmówców map przedstawiają- cych zapamiętaną Komańczę. Wnioski tej analizy sygnalizuję w ostatnim rozdziale tej pracy. Pomysł skłonienia ich do naszkicowania map pojawił się po pierwszych rozmowach, gdy oni sami zaczynali kreślić w powietrzu schematy wsi i jej centralnych punktów lub improwizować plan Komań- czy, rozstawiając na stole szklanki, popielniczki czy długopisy, by imito- wały dom, cerkiew, drogę. O narysowanie mapy prosiłam tylko tych roz- mówców, którzy wydawali się uwrażliwionymi wizualnie gawędziarzami, choć i oni nie zawsze zechcieli podjąć się tego zadania. Tworzenie mapy do pewnego stopnia wywoływało sytuację niecodzienną, nienaturalną dla roz- mówcy – z pewnością nie towarzyszyło im każdorazowo w ich praktykach opowiadania dzieciom, wnukom, podczas spotkań z ziomkami i dyskusji o dawnym, przedwysiedleńczym życiu. Plastyczność opowieści o prze- strzeni Komańczy i swoista naturalna swoboda, z jaką wielu rozmówców przystępowało do szkicowania, przekonały mnie jednak o zasadności po- zyskiwania takiego materiału. Sądzę, że szerokie i krytyczne potraktowanie dostępnych danych, do ja- kiego dążyłam, umożliwia stworzenie wieloaspektowego obrazu łemkow- skiej pamięci i pozwala zrozumieć specyfi kę dyskursu pamięci oraz złożo- ność służących mu praktyk kulturowych, podejmowanych przez Łemków.

1.4. METODA BIOGRAFICZNA W NAUKACH SPOŁECZNYCH I JEJ ZASTOSOWANIE DO ANALIZY PIŚMIENNICTWA ŁEMKOWSKIEGO

Metoda biografi czna nie jest szczególnie popularna wśród etnologów, po- dobnie jak literatura dokumentarna163. Sądzę, że warto przybliżyć założenia

161 Metaforę rozpatruję tu jako środek stylistyczny i takie metafory będę śledzić w tekstach. Pomijam metaforę epistemologiczną. Por. M. Kostera, Analiza tekstu [w:] M. Kostera, Antropolo- gia organizacji. Metodologia badań terenowych, Warszawa 2005, s. 147. 162 W pewnym stopniu sięgnęłam też po założenia etnometodologii, których elementy wy- korzystałam szczególnie w analizie literatury dokumentarnej i narracji o przeszłości, ponieważ interesowało mnie, jak badani konstruują swą wizję łemkowskiej rzeczywistości i za pomocą jakich kategorii nadają znaczenie wybranym aspektom swego świata społecznego. 163 Można byłoby iść krok dalej i spojrzeć na łemkowską literaturę dokumentarną jak na za- pisaną formę narracji ustnych, które wpisywałyby się w nurt oral history. J. Mucha i M.F. Keen 46 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI tej metody i ukazać możliwości jej aplikacji do badania literatury dokumen- tarnej jako interesującego zjawiska kulturowego, które było do tej pory rzad- ko dostrzegane przez antropologów. Analizą materiału biografi cznego (biografi i i autobiografi i, pamiętników, wspomnień, dzienników, listów) od dawna interesują się socjologowie164. Zajmuje ona również literaturoznawców, historyków, językoznawców. Po- zwala rekonstruować sensy nadawane przez ludzi ich przeszłym doświad- czeniom i w ten sposób śledzić przemiany ludzkiej pamięci, symboliczne sposoby konstruowania rzeczywistości społecznej, przemiany tożsamości zbiorowej etc. Stosunkowo późno odkryli jej zastosowanie etnologowie165. Powstające w ostatnich latach opracowania oparte na materiale biogra- fi cznym wykorzystują ukutą na gruncie socjologii niemieckiej wersję meto- dy biografi cznej. Szczególnie popularna jest metoda wywiadu narracyjnego w ujęciu Fritza Schützego, w której zwraca się uwagę na zminimalizowa- defi niują oral history jako jeden ze sposobów uprawiania historii, sygnalizując traktowanie jej jako źródła historycznego dostarczanego przez osoby pomijane przez „ofi cjalną historię” (ciż, „Dawanie świadectwa” w życiu socjologów Europy Środkowo-Wschodniej [w:] Autobiografi e czasu transformacji, red. ciż, przeł. J. Mucha, Warszawa 2006, s. 27). Łemkowie autorzy traktowani tu byliby jako te podmioty historii, które pozostawały dotychczas poza głównym nurtem histo- riografi i. Stąd też płynie moja intuicja dotycząca uprawnionej analizy twórczości pamiętnikar- skiej i wspomnieniowej np. Łemków jako wyrosłej na gruncie opowieści ustnych (dotyczących mitów rodzinnych, historii wsi i jej mieszkańców, wydarzeń wojennych i powojennych, wy- siedleń etc.). Włączenie ich w nurt oral history polegałoby tu na przyjęciu założenia, że zanim opowieści te zostały spisane i wydane w postaci książek, funkcjonowały w transmisji ustnej i przez ponad pół wieku, przekazywane ustnie jako część łemkowskiej historii etnicznej, wy- datnie wspomagały proces trwania łemkowskiej identyfi kacji. Badanie pamięci Łemków, a za- tem jeden z głównych tematów oral history, nie powinno się ograniczać do świadectw ustnych sensu stricto. Przyjęcie zastrzeżenia o wtórnej piśmienności owych etnicznych wspomnień po- zwoliłoby dostrzec ich ustny rodowód, a zatem wpisywałoby je w paradygmat oral history. Wymagałoby to jednak dalszych, pogłębionych badań. Możliwość dogłębnej selekcji materiału użytego do konstrukcji narracji w tekstach pisanych z punktu widzenia oral history działa na niekorzyść tych tekstów. Por. np. M. Kurkowska, Archiwa pamięci – Oral History, „Historyka” 1998, t. XXVIII, s. 67–76; E. Domańska, Historie niekonwencjonalne. Refl eksja o przeszłości w nowej humanistyce, Poznań 2006, s. 15–16; P. Filipkowski, Historia mówiona i wojna. Doświadczenie obozu koncentracyjnego w perspektywie narracji biografi cznych, Wrocław 2010; T. Królik, Wprowadzenie do oral history, http://oral-history.euv-ffo.de/breslau/html/wprowadzenie.html (22.03.2008). 164 Prekursorem metody biografi cznej był Florian Znaniecki, który wspólnie z Williamem Thomasem wykorzystał dokumenty osobiste polskich imigrantów w Stanach Zjednoczonych do ukazania zmiany społecznej i procesu adaptacji do życia w warunkach emigracyjnych (F. Znaniecki, W. Thomas, Chłop polski w Europie i Ameryce, t. V, Warszawa 1976, s. 8–9). Na gruncie polskim idee Znanieckiego i Thomasa już w latach 30. XX w. kontynuował Józef Chała- siński. Zarówno przed wojną, jak i po jej zakończeniu organizowano w Polsce liczne konkursy na pamiętniki. W latach 60. i 70. metoda biografi czna zeszła z piedestału, by powrócić w latach 80. Por. A. Rauch, Wstęp. Świadectwo ludzi nieobojętnych [w:] Prace niesyzyfowe. Wybór pamiętni- ków nauczycieli szkół wiejskich Rzeszowszczyzny, wyboru dokonał, opracował i wstępem poprze- dził A. Rauch, Rzeszów 1974, s. 14 (tam również obszerne omówienie rozwoju polskiej szkoły socjologii i jej orientacji metodologicznej w oparciu o metodę dokumentu osobistego (s. 14–29)) oraz K. Kaźmierska, Wywiad narracyjny jako jedna z metod w badaniach biografi cznych, „Przegląd Socjologiczny” 2004, nr 1, s. 71. 165 Por. I. Kabzińska, Metoda biografi czna i jej zastosowanie w badaniach etnologicznych [w:] Czas zmiany, czas trwania. Studia etnologiczne, red. J. Kowalska, S. Szynkiewicz, R. Tomicki, Warszawa 2003, s. 39–61. 1. Przedmiot i metoda badań 47 nie wpływu badacza na tworzenie materiału autobiografi cznego166. Szkoła niemiecka wypracowała nową refl eksję metodologiczną na gruncie feno- menologii, etnometodologii i interakcjonizmu symbolicznego na podstawie założenia o społecznym konstruowaniu rzeczywistości przez działające jed- nostki167. Dla moich dalszych rozważań znaczenie ma wywiad narracyjny, ponieważ wykorzystuję technikę jego analizy do analizy łemkowskiej litera- tury dokumentarnej. Wywiad narracyjny stanowi połączenie odmiennych typów badania bio- grafi i z uwagi na wyróżniony przez Ingeborg Helling przedmiot: biogra- fi ę jako temat lub jako środek168. W takim ujęciu wywiad jest analizowany z uwagi na to, co ludzie mówią i w jaki sposób to robią169. Kaja Kaźmierska, opisując narzędzie wywiadu narracyjnego170, podkreśla, że jego istotą jest otrzymanie opowieści o życiu w formie spontanicznej, niezakłóconej narra- cji, w czasie której badacz nie interweniuje stawianiem pytań. Osoba, z którą prowadzi się wywiad, nie jest socjologicznym respondentem ani etnologicz- nym informatorem, ale narratorem, który tworzy swoją opowieść. W zależ- ności od tematu badawczego otrzymujemy zwartą relację o życiu narratora lub tylko o jego fragmentach. Kabzińska z perspektywy etnologa zwraca jednak uwagę na ograniczenia wywiadu narracyjnego niedostrzegane przez zwolenników tego narzędzia171. Szczegółowa procedura analizy wywiadu

166 Szersza charakterystyka wywiadu narracyjnego i sposobu jego analizy np. w: K. Kaź- mierska, Wywiad narracyjny jako jedna z metod…, s. 71–95. 167 Szerzej na ten temat patrz: U. Apitzsch, L. Inowlocki, Biographical analysis: a „German” school [w:] The turn to biographical methods in social science: comparative issues and examples, P. Chamberlayne, J. Bornat, T. Wengraf, London 2000, s. 53–70. 168 I. Helling, Metoda badań biografi cznych, „Kultura i Społeczeństwo” 1985, nr 3, s. 95–96. Au- torka charakteryzuje koncepcję przedmiotu, która, w zależności od sposobu jego defi niowania, decyduje o teoretycznym i metodologicznym statusie materiału badawczego. Z tego względu wyróżnia podejście do biografi i jako tematu (co pozwala odpowiedzieć badaczowi na pytanie o przebieg zdarzeń, a więc o to, co biografi a mówi) i jako środka (gdy badacza interesuje struk- tura biografi i, a więc odpowiedź na pytanie, jak biografi a mówi). Dla moich rozważań cenniej- sze wydaje się traktowanie biografi i jako środka, choć punktowo, dla zobrazowania dyskusji dotyczących zbiorowej autoprezentacji w łonie społeczności łemkowskiej, cenne będzie zwró- cenie uwagi na biografi ę jako temat. 169 Wiąże się to z wyróżnioną przez Daniela Bertaux orientacją hermeneutyczną w podej- ściu do wypowiedzi autobiografi cznych, której celem jest oznaczenie poziomu znaczeń, które narratorzy chcą przekazać. Orientację tę Bertaux wyróżnia w opozycji do drugiej – etnosocjo- logicznej, która koncentruje się na odniesieniach, relacjach, normach i procesach życia społecz- nego widocznych w materiale autobiografi cznym (tenże, Funkcje wypowiedzi autobiografi cznych w procesie badawczym [w:] Metoda biografi czna w socjologii, red. J. Włodarek, M. Ziółkowski, War- szawa – Poznań 1990, s. 76). 170 Np. w: K. Kaźmierska, Wywiad narracyjny – technika i pojęcia analityczne [w:] Biografi a a toż- samość narodowa, red. M. Czyżewski, A. Piotrowski, A. Rokuszewska-Pawełek, Łódź 1996. 171 Okazuje się, że dla wielu rozmówców przedstawienie biografi i jest poważnym proble- mem, stąd oczekują oni pomocy w postaci pytań zadawanych przez badacza, co nieuchronnie prowadzi do wyjścia poza dyrektywy wywiadu narracyjnego na rzecz wywiadu swobodnego lub pogłębionego, ukierunkowania rozmowy, narzucenia tematu. Może się to wiązać z brakiem refl eksyjności rozmówcy na temat własnego życia, brakiem doświadczania w werbalizowaniu własnych wspomnień, nie mówiąc o braku otwartości i zaufania do badacza, nieśmiałości, kło- potach z pamięcią, braku zainteresowania historią swojej rodziny czy grupy społecznej. Ponad- 48 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI narracyjnego nie będzie mnie tu zajmować, ważne natomiast wydają mi się uwagi dotyczące roli badacza podczas wywiadu, do pewnego stopnia zbież- ne, jak mniemam, z rolą czytelnika łemkowskich pamiętników. Choć wpływ badacza na narrację jest znikomy, jednak jego obecność kształtuje wtórny po- rządek prezentacji doświadczeń, wymiar uogólnień, syntezy, oceny, formy autoprezentacji. Wydaje się, że łemkowskie relacje wspomnieniowe zakła- dają podobną dialogiczną formę, a potencjalna obecność czytelnika w tekście wpływa ostatecznie na jego kształt. Założenie o homologii między strukturami doświadczenia a porządkiem opowiadania o nich odnosi się do sytuacji spontanicznej narracji, nieprzemy- ślanej i nieprzećwiczonej, a więc modelowej sytuacji wywiadu narracyjnego. W jego trakcie poszczególne fazy biografi i są odtwarzane w tym samym po- rządku w narracji, tak jak miały miejsce w doświadczeniu biografi cznym. Jak podkreśla Kaźmierska:

Zadaniem narracji ma być więc dostarczenie informacji o procesualnym przebiegu do- świadczeń w biografi i, przez co badacz może analizować interesujące go zjawiska nie jako opis statycznych stanów, lecz (…) przez wskazania, jak dane zjawisko powstało, rozwijało się i ewentualnie zaniknęło172. Wywiad w takim ujęciu pokazuje więc ciągłość doświadczenia biografi cz- nego i rekonstrukcję zdarzeń. W narracji pisemnej mechanizm ten wygląda zgoła inaczej. Czas na przemyślenie doboru zdarzeń, o których opowiada narrator, możliwość jego wielokrotnej zmiany, przesunięć w obrębie ram narracyjnych, poprawki, edycja, powodują, że rekonstrukcja doświadczeń biografi cznych jest pozbawiona elementu spontaniczności i tym samym po- jawia się pytanie o jej użyteczność dla analizy biografi cznej. W interesującym mnie jednak przypadku, jak sądzę, nie dyskwalifi kuje to przydatności relacji pisemnych w badaniu wywiedzionych z pracy pamięci strategii autoprezen- tacji społeczności łemkowskiej, a nawet podnosi ich rangę. Wspólne w strukturze wywiadu i literatury wspomnieniowej wydają się wyróżnione przez Schützego struktury procesowe173 i mechanizm ustalania to wydaje się, że uprzedzenie rozmówców o planach przeprowadzenia wywiadu narusza wy- móg spontaniczności wywiadu, tak podkreślany przez zwolenników tej metody – narrator ma czas na wstępne przygotowanie opowieści, zanim ona nastąpi. Na zaburzenie narracji może również wpłynąć wcześniejsza praktyka rozmówcy w opowiadaniu historii swego życia np. dziennikarzom czy badaczom, którzy rozmawiali z nim wcześniej, co oznacza przećwiczenie pewnych schematów konstruowania wypowiedzi o swej biografi i i zaburza spontaniczność wywiadu. I. Kabzińska, Metoda biografi czna…, s. 44–45. 172 K. Kaźmierska, Wywiad narracyjny jako jedna z metod…, s. 78, por. także 79–80. 173 Jest to przebieg doświadczeń biografi cznych ukazywanych w treści wywiadu. Schütze wyodrębnił: 1) biografi czne schematy działania (ich cechą jest intencjonalność podejmowanych przedsięwzięć); 2) trajektorie (szerzej omówione niżej); 3) wzorce instytucjonalne (poddanie działań jednostki instytucjonalnie określonym wzorcom, które są przez nią akceptowane i re- alizowane) i 4) biografi czne metamorfozy (nagłe pozytywne zmiany w życiu jednostki, wpro- wadzane inaczej niż poprzez biografi czne schematy działania, związane często z przebudową własnej tożsamości). W analizie Schützego istotny jest podział narracji na części: I – gdy narra- tor mówi, a badacz aktywnie słucha, II – gdy narrator wyraźnie zakończy, a badacz zadaje py- tania immanentne (związane z treścią narracji) i zewnętrzne (związane z problemami badaw- 1. Przedmiot i metoda badań 49 schematu komunikacyjnego. Szczególnie istotną dla mnie strukturą proceso- wą jest trajektoria, a zatem doświadczenie polegające na uwikłaniu jednostki w zewnętrzne w stosunku do niej czynniki, na które nie ma wpływu, a które określają jej decyzje i wybory, często związane z traumatycznymi przeżycia- mi i niemocą wobec własnego położenia; doświadczenie z intencjonalnego działania przesuwa się w kierunku doznawania174. Analizowane w niniejszej pracy narracje nie mieszczą się jednoznacznie w ramach którejś z wyróżnionych przez tego badacza struktur procesowych. Łemkowska literatura dokumentarna opisuje wiele aspektów życia narrato- rów, a poddanie ich oglądowi z uwagi na umieszczenie w jednej z płasz- czyzn struktur procesowych oznaczałoby konieczność skupienia się na losach jednostkowych, podczas gdy interesujące z punktu widzenia łemkow- skiej autoprezentacji kulturowej są właśnie te konstrukcje, które odnoszą się do wspólnotowego, kolektywnego aspektu ukazywania „etnicznego świata” przez łemkowskich autorów. Nastręcza to także technicznych trudności, po- nieważ Schütze opracował swoją metodę na potrzeby materiału zbieranego techniką wywiadu narracyjnego. Treść wywiadu jest z natury rzeczy krót- sza, mniej ustrukturyzowana, chaotyczna, podlega w większym stopniu do- raźnym mechanizmom selekcji materiału, którego używa się do opowieści o swym życiu, niż ma to miejsce w przypadku powstających „na zimno” relacji pisemnych, gdzie autor stale ma wgląd w systematycznie powstają- cą narracyjną prezentację treści175. Analiza całości narracji w perspektywie struktur procesowych nie wydaje mi się zatem celowa (wyjątek stanowi tu jedna z takich struktur: trajektoria, którą w tym wypadku stanowi wysiedle- nie i jego konsekwencje, zamiast działania – doznawanie oparte na narasta- niu defi cytu kontroli jednostki poddanej oddziaływaniu niezależnemu od jej woli176). Bardziej odpowiednia wydaje się więc tu koncepcja wektorów auto- biografi cznej narracji Andrzeja Piotrowskiego. Na zestaw takich wektorów składa się kilka kategorii analitycznych, m.in.: 1) przesłonięcie (związane z wypieraniem z pamięci wydarzeń traumatycznych, zarówno w doświad- czeniu, jak i w narracji); 2) zakorzenienie w historii (opisy jednostkowych i kolektywnych doświadczeń grupy w odniesieniu do „struktur argumen- tacyjnych” o charakterze historycznym, makrospołecznym, ideologicznym, służące umiejscowieniu tych doświadczeń w szerszym kontekście) oraz 3) zakorzenienie w milieu (prymat „lokalności”, opisu środowiska życia, bez- pośredniego otoczenia, a odniesienia do historii czy teorii mają tu znaczenie czymi) oraz III – teoretyzowanie doświadczeń przez narratora (tu mieści się argumentacja), por. K. Kaźmierska, Wywiad narracyjny jako jedna z metod…, s. 84–86; M. Prawda, Biografi czne odtwarzanie rzeczywistości (O koncepcji badań biografi cznych Fritza Schütze), „Studia Socjologicz- ne” 1989, t. 115, nr 4, s. 83–87; G. Riemann, F. Schütze, „Trajektoria” jako podstawowa koncepcja teoretyczna w analizach cierpienia i bezładnych procesów społecznych, „Kultura i Społeczeństwo” 1992, nr 2, s. 89–109. 174 K. Kaźmierska, Wywiad narracyjny jako jedna z metod…, s. 84–86, M. Prawda, dz. cyt. 175 Por. A. Piotrowski, Zakorzenienie w historii (teorii) – zakorzenienie w milieu: analiza dwu odmian narracji [w:] Biografi a a tożsamość narodowa, red. M. Czyżewski, A. Piotrowski, A. Roku- szewska-Pawełek, Łódź 1996, s. 173. 176 Por. M. Prawda, dz. cyt., s. 85. 50 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI wyłącznie pomocnicze celem konstrukcji argumentacji i komentarzy). Wy- znaczają one odmienne nastawienia interpretacyjne narratorów wobec opi- sywanych wydarzeń. Przejawem tego jest „organizacja sensu doświadczeń” widoczna w sposobie konstrukcji opisu i komentarza do prezentowanych wydarzeń. Narracja ma również „ponadlokalny” charakter, wychodzący poza jednostkowy układ doświadczeń i obrazujący układ właściwy dla do- świadczenia grupowego, co nadaje treści przekazu narracyjnego elementy odzwierciedlające tożsamość zbiorową177. Analiza schematu komunikacyjnego wywiadu biografi cznego zasadza się na wyróżnieniu jego części narracyjnych, argumentacyjnych i opisowych. Pozwala to uwypuklić dwa plany opowieści: narrację (mieszczącą także część opisową) i argumentację, a więc odróżnić przeszłe doświadczenia od teraźniejszej postawy wobec nich, a także prześledzić „pracę biografi czną” narratora178. W części narracyjnej rozmówca relacjonuje swoje doświadcze- nia, osadzając je w kontekście. Dla badacza istotne jest, czy narrację cechu- je dostateczna szczegółowość opisu, przytaczanie scen interakcyjnych, cy- towanie wypowiedzi własnych i innych, dzięki którym tekst ma wyraźnie wyodrębniony podmiot biografi i, zawiera sekwencję zdarzeń i przeżyć oraz odniesienie do „swoistych ram procesów społecznych, czyli sytuacji, świa- tów społecznych i środowiska”179. Po analizie schematu komunikacyjnego badacz przechodzi do analizy strukturalnej tekstu, która pozwala wyróżnić następujące elementy: 1) konstrukcja w tle (włączone w główny nurt narra- cji opowiadanie, którego zadaniem jest jej wyjaśnienie czy doprecyzowanie); 2) tzw. przesłonięcia, czyli luki w opowiadaniu; 3) komentarze teoretyczne (obrazują aktualny stosunek narratora do minionych wydarzeń, służą też formułowaniu ocen, komentowaniu); 4) komentarze argumentacyjne (przy końcu części narracyjnych – służą wyjaśnieniu przeszłych problemów i okre- śleniu postawy narratora wobec nich); 5) koda (podsumowanie rekonstrukcji doświadczeń, powiązanie ich z teraźniejszą perspektywą, formalne zakoń- czenie wywiadu)180. Na poziomie konstrukcji narracji wywiad i opowieść pisana są zdarze- niem interpretacyjnym181, w ramach którego narrator dokonuje selekcji mate- riału i podejmuje wysiłek kondensacji treści do rozmiarów relacji. Dokonuje też interpretacji zdarzeń i doświadczeń, o których opowiada, a także oceny podjętych decyzji. Musi zająć stanowisko wynikające z aktualnego w chwili konstruowania narracji stosunku do własnej biografi i.

177 A. Piotrowski, dz. cyt., s. 174–175. 178 Są to elementy, o których Kaźmierska pisze: „W narracji jej autor rekonstruuje (…) pro- cesualny przebieg doświadczeń, zaś w części argumentacyjnej podejmuje, z teraźniejszej per- spektywy, próby wyjaśnienia sobie i słuchaczowi motywów dokonywanych wówczas działań, prezentuje teorie na temat własnej tożsamości, ocenia swoje życie” (taż, Wywiad narracyjny jako jedna z metod…, s. 79–80). 179 Dla Kaźmierskiej oznacza to, iż narracja spełnia warunki indeksalności (tamże, s. 80). 180 Por. I. Helling, dz. cyt., s. 105–108. 181 Por. P. Filipkowski, Historia mówiona i wojna, http://www.staff.amu.edu.pl/~ewa/Filip- kowski,%20 Historia%20mowiona%20i%20wojna.pdf, s. 2 (12.07.2012). 1. Przedmiot i metoda badań 51

Tym, co, jak sądzę, może zbliżać analizę wywiadu narracyjnego do ana- lizy literatury dokumentarnej, jest możliwość wykorzystania pewnych ele- mentów właściwych dla tej pierwszej: opis zależności i wzajemne relacje między strukturami procesowymi składającymi się na całość biografi i, a na- stępnie stwierdzenie, które z nich są wspólne także dla narracji innych osób. Następnym krokiem jest tzw. porównanie kontrastowe kategorii wyge- nerowanych z pierwszego tekstu z kategoriami pochodzącymi z pozostałych tekstów, które pozwala ukazać różnorodność teoretyczną badanego mate- riału. Pozwala to wygenerować model teoretyczny, którego celem jest uka- zanie relacji między procesami biografi cznymi i społecznymi, a który jest sprawdzany poprzez nasycenie teoretyczne, a więc taką sytuację, kiedy ko- lejny materiał badawczy nie przynosi już przypadków nieprzystających do modelu182. Jeszcze jedno podobieństwo wynika z wyrażonej przez Schützego opinii, że subiektywne znaczenia, które badacz chce analizować, mogą być wyra- żone tylko w języku narratora i tylko wówczas, gdy ma on możliwość wy- rażenia swoich przemyśleń w kontekście, w którym je rozumie. Co więcej, narrator musi także zająć stanowisko wobec tego, o czym mówi183. Wydaje się, że taką możliwość daje również spisanie wspomnień czy autobiografi a. Tym, czego nie można przypisać spisanym formom autobiografi i, a co cechuje wywiad narracyjny, są zdynamizowana retrospekcja184 i bieżące wy- twarzanie znaczeń w sytuacji wywiadu. W przypadku słowa pisanego raz dokonana interpretacja wydarzeń i doświadczeń narratora nie jest już moż- liwa do weryfi kacji, kończy się też praca biografi czna185. Co więcej, badacz spisanych autobiografi i czy wspomnień nie ma możliwości rejestrowania i analizy zachowań pozawerbalnych towarzyszących narracji. Nie jest więc w stanie dowiedzieć się, jakie emocje towarzyszyły retrospekcji, co z kolei byłoby przydatne podczas uzupełniania materiału badawczego, zwłaszcza w myśl zasady traktowania narracji w kategoriach „jak”.

182 K. Kaźmierska, Wywiad narracyjny jako jedna z metod…, s. 86–89. 183 I. Helling, dz. cyt., s. 103. 184 M. Prawda, dz. cyt., s. 84. 185 Kaźmierska defi niuje pracę biografi czną jako „(…) podjęcie wysiłku interpretacji do- świadczeń biografi cznych w odniesieniu do własnej tożsamości, obrazów siebie, zachowań, podejmowanych bądź nie aktywności. Praca nad biografi ą trwa przez całe życie, staje się jed- nak intensywniejsza, gdy człowiek zostaje poddany doświadczeniom trudnym, nieoczekiwa- nym, zmuszającym do przedefi niowania tożsamości, zmiany dotychczasowego trybu życia [wiąże się to z wejściem na trajektorię w rozumieniu F. Schützego – P.T.]. Jedną z okoliczności wzmagających tę pracę może być pojawiająca się w określonym momencie cyklu życia potrze- ba nadania spójności całej biografi i, w sytuacji gdy różne życiowe doświadczenia tej spójności nie sprzyjają lub ją zaburzają” (taż, Między pamięcią zbiorową a biografi czną…, s. 34–35). Taka potrzeba może generować wysiłek podjęcia retrospekcji i opisania swoich przeżyć w relacji wspomnieniowej lub pamiętniku, co autorom łemkowskim zdarza się w dojrzałej fazie życia. Praca biografi czna może mieć wymiar zarówno indywidualny, jak i kolektywny. Wydaje się, że cechą pracy biografi cznej pokolenia Łemków piszących pamiętniki jest właśnie jej zbiorowy wymiar i podlega ona zbiorowym interpretacjom, które czynią powrót do przeszłości – wspól- nej doświadczeniu tego pokolenia – możliwym. 52 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Z drugiej strony, jak zauważa Antonina Kłoskowska, relacje wspomnie- niowe powstające z własnej inicjatywy autora, a nie w drodze konkursu, stanowią dobry materiał biografi czny, zbliżający się do wywiadów narra- cyjnych – podobnie jak wywiady mają one charakter globalnej retrospekcji i rekonstrukcji życia dokonywanej przez autora. O przewadze relacji wspo- mnieniowych nad wywiadem stanowi natomiast całkowity brak ingerencji badacza, której nie sposób uniknąć w wywiadach narracyjnych186. W niniejszej pracy zajmę się analizą łemkowskiej literatury dokumentar- nej. Zdaniem Jana Szczepańskiego dla socjologii szczególne znaczenie mają dokumenty osobiste:

Przy szerokim rozumieniu nazwy „dokument osobisty” nazwiemy tak nie tylko auto- biografi e wszelkiego rodzaju, pamiętniki i wspomnienia, lecz także listy, dosłowne za- pisy zeznań, wywiadów oraz wszelkie inne dokumenty zawierające projekcje stanów umysłu jakiejś osoby (projective documents). Można jednak defi nicję zacieśnić i do do- kumentów osobistych ważnych dla badań socjologicznych zaliczyć tylko te pisemne wypowiedzi, które relacjonując udział piszącego w pewnej sytuacji społecznej, zawie- rają także osobisty pogląd autora na te sytuacje, opis przebiegu zdarzeń, jakie miały w niej miejsce, i opis zachowania się autora. Dopiero występowanie tych wszystkich elementów w dokumencie czyni go wartościowym dla badań socjologicznych187. Wydaje się, że to kryterium spełniają pamiętniki i relacje wspomnieniowe Łemków. Chociaż, zdaniem Szczepańskiego, właśnie autobiografi e w sposób pełniejszy przedstawiają uwikłanie jednostki w procesy życia społecznego (nie w sposób fragmentaryczny, jak w przypadku pamiętników188), dla moich dalszych rozważań istotne są szczególnie pamiętniki i relacje wspomnienio- we. Analiza pamiętników wymusza jednak zwrócenie uwagi na dyrektywę Helling189: interesujące jest nie tyle, co mówią łemkowskie wspomnienia, ile jak mówią i w jaki sposób, z użyciem jakich narzędzi ich autorzy konstruują swoje wypowiedzi. Będę zatem analizować nie tylko subiektywną rzeczywi- stość kreowaną przez narratora, ale także kontekst, w jakim powstała. Nie mniej istotne są motywacje autorów do podjęcia twórczego wysiłku, które wpływają na rodzaj powstającej autobiografi i – typ kroniki, wyznań, samoobrony, samoanalizy190. Te typy można znaleźć w łemkowskim piś- miennictwie wspomnieniowym. Czym zatem powodowane jest spisywanie wspomnień przez przedstawicieli społeczności łemkowskiej? Podejmowanie tego wysiłku, przeważnie w wieku starszym, sugeruje, że te formy autopre- zentacji wyrastają z potrzeby dokonania swoistego rozrachunku z życiem, jego podsumowania, zrozumienia podjętych decyzji i wyborów życiowych.

186 A. Kłoskowska, Kulturologiczna analiza biografi czna [w:] Metoda biografi czna w socjologii, red. J. Włodarek, M. Ziółkowski, Warszawa–Poznań 1990, s. 180. 187 J. Szczepański, Metoda biografi czna [w:] tenże, Odmiany czasu teraźniejszego, Warszawa 1971, s. 582. 188 Por. podrozdział 4.4. niniejszej pracy. 189 I. Helling, dz. cyt., s. 95–96. 190 E.W. Burgess wyróżnił te typy autobiografi i w książce C.R. Shaw, The Jack – Roller: a De- liquent Boy’s own Story, komentarze C.R. Shaw, E.W. Burgess, Chicago 1930, s. 196, za: J. Szcze- pański, dz. cyt., s. 583. 1. Przedmiot i metoda badań 53

Może to być również podyktowane chęcią sporządzenia materiału o warto- ści historycznej w przeświadczeniu obowiązku wobec społeczności i potom- nych lub potrzebą spisania historii życia swojego pokolenia, której próżno szukać w ofi cjalnych opracowaniach historycznych. Pamiętniki i wspomnie- nia są więc walką przeciw zapomnieniu. Zgodnie z założeniami niezbędnymi do zastosowania metody biogra- fi cznej należy uwzględniać znaczenie przypisywane zjawiskom społecznym przez ludzi zjawisk tych doświadczających. Wiąże się to także z procesem biografi cznego nabywania wiedzy o sobie, a zatem z kategorią tożsamości:

Narracja biografi czna pokazuje, jak wytworzona zostaje ciągłość naszego „bycia sobą”. Konstrukcje biografi czne bazują na wiedzy, którą jednostka posiada o sobie i sama z siebie. Wiedzy, która jest stale rozwijana w różnych sytuacjach interakcyj- nych. Tożsamość wyłania się w procesie interakcji; jednostka, opowiadając o swoich relacjach z innymi ludźmi, defi niuje samą siebie. (…) Opowiadanie historii własnego życia jest równoznaczne z tworzeniem interpretacji wydarzeń biografi cznych. Wywo- łane z pamięci i odtworzone fakty zostały przez narratorów zinterpretowane, „subiek- tywnie usensownione” zgodnie z określoną strukturą znaczeń. Konstruując swoją au- tobiografi ę, przywołujemy obrazy z przeszłości, ale także projektujemy nasze przyszłe działania. Odczytanie zastosowanych schematów interpretacyjnych ujawnia, jakie są strategie budowania tożsamości oraz w jaki sposób jednostka uczestniczy w życiu społecznym191. Dla podejmowanej analizy łemkowskich wspomnień i pamiętników istot- ne jest więc założenie o roli elementów subiektywnych w rzeczywistości. Subiektywność tych form autoprezentacji jest wartością sui generis. Podczas analizy form łemkowskiej literatury dokumentarnej będzie mnie intereso- wać, jak autorzy mówią, do kogo i co z tego wynika, sposób konstruowania obrazów, retoryka tekstów, ich budowa i struktura. Założenia metodologicz- ne analizy materiału autobiografi cznego wynikają wprost z założeń ontolo- gicznych i dotyczą możliwości wykorzystania go w badaniu znaczeń, jakie przypisują ich autorzy otaczającej rzeczywistości (w tym również rzeczywi- stości etnicznej), wyobrażeń, autostereotypów i symboli grupowych. Wobec powyższego zarzuty formułowane pod adresem metody dokumentów bio- grafi cznych (brak reprezentatywności, obiektywności; nieprzeciętność auto- ra na tle innych, niepodejmujących pisarskiego wysiłku członków społeczno- ści; uproszczenia, zniekształcenia opisywanej rzeczywistości, fi kcjonalność materiału etc.192) nie dyskredytują jej dla analizy piśmiennictwa łemkow- skiego193 jako przejawu pracy pamięci i kulturowej autoprezentacji. Dane

191 I. Szlachcicowa, Trwanie i zmiana: międzygeneracyjne różnice w strategiach opracowywania zmiany społecznej [w:] Biografi a a tożsamość, red. taż, Wrocław 2003, s. 13–14. 192 J. Szczepański, dz. cyt., s. 603–605. 193 Mimo zastosowania przez – wspomnianego już – J. Żurkę pewnej odmiany metody biografi cznej do analizy łemkowskiej tożsamości narodowej na kartach łemkowskich relacji wspomnieniowych, nie korzystam z tych inspiracji, ponieważ sposób prowadzenia analizy z użyciem tej metody, w moim odczuciu, utrudnia czytelnikowi prześledzenie tego, co stanowi treść pracy pamięci. Autor wypracował autorską odmianę metody biografi cznej, tzw. meto- dę sekwencyjną. Sugeruje on, że wstępem jest treściowa analiza materiału narracyjnego, a jej 54 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI uzyskane za pomocą metody biografi cznej służą nie tylko przedstawianiu subiektywnej rzeczywistości, ale także włączaniu jej w kontekst czasu i inter- akcji. Zainteresowanie owym mechanizmem nadawania znaczeń w praktyce autoprezentacji oraz ich interpretacja zbliżają badacza do postawy metodo- logicznej właściwej dla interpretatywnego interakcjonizmu, który bada sen- sy nadawane przeżytemu doświadczeniu przez jednostki wchodzące w in- terakcje – jak jest ono przeżywane i wyrażane, interpretowane i rozumiane. Znaczenie jako takie to

(…) interpretacja zakorzeniona w strukturach poznawczych i emocjonalnych, histo- rycznie związanych z jaźnią i działaniem danej osoby. Jest ono działaniem odnoszą- cym się do siebie samego, zakotwiczonym w emocjach i procesach kognitywnych. Znaczenie jest zawsze konsensusem w stopniu, w jakim odzwierciedla działania i uczucia doznawane i interpretowane przez dwóch lub więcej osobników194. Zbliża to również perspektywę badawczą do hermeneutyki interakcyjnej, w ramach której badacz skupia się na odkrywaniu i interpretowaniu zna- czeń, które tworzą i przeżywają członkowie badanej grupy195. Co więcej, jak podkreśla Kabzińska:

Materiały biografi czne mogą być znakomitym punktem wyjścia do badań nad sto- sunkiem interesujących nas osób lub/i grup do przestrzeni i wyróżnionych w niej, szczególnych miejsc, nad poczuciem zakorzenienia i zjawiskiem „małych ojczyzn”. Niezwykle cennym źródłem informacji są w tym przypadku relacje autobiografi czne osób, które w różnych okolicznościach zostały zmuszone do opuszczenia (na stałe) rodzinnego domu, z którym łączyły je bardzo silne więzi emocjonalne196. Zdaniem Barbary Kubis, metoda biografi czna pozwala dokonywać „in- dywidualnych analiz narzuconych kulturowo wzorów autoidentyfi kacji”197. uzupełnieniem sekwencyjna analiza tekstowa. Pozwala to, zdaniem autora, interpretować wy- niki badań „jako prowadzące przez badanie sensów wypowiedzi do odkrycia prezentowanych w nich struktur wartości” (tenże, O pożytkach badania tożsamości narodowej metodą autobiografi czną [w:] Biografi a a tożsamość, red. I. Szlachcicowa, Wrocław 2003, s. 130). Praca z tekstem pamiętnika przypomina pracę z wywiadem biografi cznym – podział na część narracyjną, argumentacyj- ną i opisową, a więc wyodrębnienie sekwencji, które można będzie następnie poddać analizie pod względem zawartości (zidentyfi kowanie tematów-jakości) i interpretacji poszczególnych sekwencji (tamże, s. 141). Inną techniką, którą proponuje Żurko za Normanem K. Denzinem, jest technika treściowej analizy materiału narracyjnego. Opiera się to na potrójnej aktywności badawczej polegającej na zbadaniu narracji na temat jednej historii życia, zebraniu historii zgru- powanych wokół wspólnych tematów oraz analizie porównawczej tychże historii celem wy- pracowania teorii (por. N.K. Denzin, Reinterpretacja metody biografi cznej w socjologii: Znaczenie a metoda w analizie biografi cznej [w:] Metoda biografi czna w socjologii, red. J. Włodarek, M. Ziółkow- ski, Warszawa–Poznań 1990, s. 67). Żurko dodaje, że powodzenie przedsięwzięcia warunkuje ponadto zdobycie wiedzy o autorach wspomnień i kontekście ich powstania oraz konfrontowa- nie treści relacji z szerszym zasobem informacji o społeczności, z której pochodzi autor (tenże, dz. cyt., s. 144–145). 194 N.K. Denzin, dz. cyt., s. 56. 195 Tamże, s. 56–57. 196 I. Kabzińska, Metoda biografi czna…, s. 49–50. 197 B. Kubis, Poznawcze i kształcące walory literatury dokumentu osobistego (na przykładzie relacji Polaków wysiedlonych z Kresów Wschodnich oraz Niemców wysiedlonych ze Śląska w latach 1944– 1946), Opole 2007, s. 57. 1. Przedmiot i metoda badań 55

Poznanie losów jednostki, wypreparowanych z dokumentów osobistych, umożliwia powiązanie ich z łączącą jednostkę społecznością, ponieważ:

W tym, co piszą ludzie, znajdujemy wyraz ich dążeń, postaw, ocen sytuacji (…). Jed- nak te postawy i dążenia współokreślają system społeczno-kulturowy, w którym żyje piszący, i dzięki temu odzwierciedlone zostają nie tylko cechy osobowe autorów, ale też cechy ich społeczności i zinstytucjonalizowane wartości198. Sądzę, że zarysowane tu elementy metody biografi cznej pozwolą na analizę materiału wspomnieniowego, który zamierzam poddać procedurze badawczej w dalszych częściach niniejszej pracy. Będzie mnie również inte- resować, jak te same wydarzenia (wysiedlenia do USRR, wysiedlenie na zie- mie zachodnie, przystosowywanie się do nowych warunków życia) generują różne wersje opisu i odmienności w sposobie ożywiania i przywoływania tych wypadków u poszczególnych narratorów opublikowanych łemkow- skich pamiętników. W ograniczonym zakresie inspirowała mnie także meto- da zwielokrotnionej autobiografi i stosowana przez Oscara Lewisa199. Istotna wydaje mi się uwaga, że autorzy relacji wspomnieniowych i pamiętników, które zamierzam analizować, stanowią grupę świadków, którzy chcieli się swoim świadectwem podzielić – zapewne nieliczną wobec pozostałych, któ- rzy milczą. Analizowane teksty odczytuję jako zbiór utworów ukazujących pewną problematykę, zanurzonych w łemkowski kontekst etniczny poprzez odesła- nie do rzeczywistości pozatekstowej, w większym stopniu zatem jako teksty opowiadające o łemkowskim świecie, w który uwikłany jest autor, niż sku- piające się na jego rozterkach egzystencjalnych. Nie jest dla mnie istotny moment powstania utworu w biografi i autora200. Tym, co interesuje mnie szczególnie, są odwołania do tego, „jak naprawdę było” oraz dlaczego autor zdecydował się ująć w narracji swoje wyobrażenie czy przekonanie o tym, co się wydarzyło nie tylko w jego życiu, ale i w prze- szłości, której nie może pamiętać. Kubis zauważa, że dotychczasowa refl eksja nad pamiętnikami miała głównie literaturoznawcze lub historiografi czne podłoże. Rzadko zastana- wiano się nad kulturowym uwikłaniem pamiętnikarza,

(…) rzadko próbowano nawet najprościej opisać, jaki jest stosunek autora do wytwo- rów kultury, czy też rozpatrywać zjawisko autobiografi zmu jako problem uczest- nictwa w kulturze. Pomijano prawie zupełnie sposób, w jaki przyjęta przez autora wspomnień postawa kulturowa implikuje określone widzenie rzeczywistości201.

198 Tamże, s. 65. 199 Por. O. Lewis, Sanchez i jego dzieci. Autobiografi a rodziny meksykańskiej, przeł. A. Frybeso- wa, Warszawa 1964, s. 7–8. 200 Por. J. Lutyński, Metoda biografi czna i sposoby otrzymywania materiałów w badaniach biogra- fi cznych [w:] Metoda biografi czna w socjologii, red. J. Włodarek, M. Ziółkowski, Warszawa–Po- znań 1990, s. 83–90. 201 B. Kubis, Poznawcze i kształcące.., s. 55. Metoda biografi czna pozwala zatem na uchwy- cenie, z jednej strony, jednostkowych realizacji wzorów kulturowych, z drugiej natomiast, sy- 56 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Wydaje mi się, że to samo można powiedzieć o wyłuskaniu z materiału pamiętnikarskiego kategorii zaliczonych przeze mnie w dalszej części pracy do form autoprezentacji kulturowej, szczególnie w jej etnicznym, mniejszoś- ciowym wymiarze. Literaturę dokumentarną tworzoną przez przedstawicie- li społeczności mniejszościowej uważam za doskonałe źródło do tropienia sposobów konstruowania etnicznego wizerunku, opartego na pracy pamięci, i komponentów dla jego kształtowania. Problem badawczy, który wykracza poza ramy tej pracy, a może być im- pulsem dla dalszych badań, to łemkowscy czytelnicy i ich sposoby odczyta- nia analizowanych tu tekstów. Poszukiwanie trybów czytania, przyjrzenie się lekturze realistycznej, referencyjnej, dosłownej lub lekturze „semiotycz- nej” umożliwiłoby, jak sądzę, prześledzenie mechanizmów wzajemnego wa- runkowania się lektur i ustnych wspomnień u ich czytelników. Inspiracją byłyby tu z pewnością rozważania Umberto Eco202.

1.5. OMÓWIENIE PRZEBIEGU BADAŃ I ŹRÓDEŁ DANYCH

Podstawę empiryczną tej pracy stanowią źródła zastane (literatura dokumen- tarna) oraz wywołane (wywiady etnografi czne). Materiałem, który analizuję z użyciem zarysowanej powyżej metody biografi cznej, są łemkowskie auto- biografi e, pamiętniki, relacje wspomnieniowe, kroniki, zbiory relacji. Zestaw, który zgromadziłam, zawiera 66 publikacji łemkowskich relacji wydanych jako osobne książki w Polsce lub na Ukrainie odpowiednio po 1989 i 1991 r. Relacje te mają jednego lub wielu autorów (wtedy ich przedmiotem jest kon- kretna wieś lub wspólnotowe przeżycie), zostały opublikowane w języku polskim, ukraińskim lub łemkowskim. Zbiór ten nie jest jednorodny, dlate- go dla lepszego uchwycenia podejmowanych przez te publikacje zagadnień oraz celem prześledzenia, jak pracuje pamięć Łemków, proponuję typologię, którą umieszczam w rozdziale 4. Obok omówionych wyżej źródeł zastanych, materiałem empirycznym są dla mnie transkrypcje 57 wywiadów swobodnych, częściowo standaryzo- wanych203, przeprowadzonych przeze mnie w Komańczy oraz na Ukrainie wśród wysiedleńców z tej wsi. Dotarłam do dwunastu miejscowości, poło- stemu aksjonormatywnego danej społeczności, którą autor reprezentuje (patrz także J. Żurko, O pożytkach badania…, s. 125). 202 Np. U. Eco, Lector in fabula: współdziałanie w interpretacji tekstów narracyjnych, przeł. P. Sal- wa, Warszawa 1994; tenże i in., Interpretacja i nadinterpretacja, przeł. T. Bieroń, Kraków 2008. 203 Standaryzacja rozumiana jest tu jako posługiwanie się zestawem zagadnień czy scena- riuszem, według którego starałam się przeprowadzić każdy wywiad, ale nie było to narzędzie, z którym od razu przystąpiłam do wywiadów. Sondowanie zagadnień, które mogą się okazać pierwszoplanowe, nastąpiło wcześniej i pomogło mi sporządzić taki scenariusz. Nie zamierza- łam rozpoczynać badań z założonym z góry z zestawem problemów, ale chciałam pozwolić sobie na dostrzeżenie tego, co istotne, i następnie nadać temu formę swoistego klucza do wy- wiadów. 1. Przedmiot i metoda badań 57

żonych w obwodzie lwowskim i tarnopolskim, w których odnalazłam daw- nych mieszkańców Komańczy. Komańcza jest dużą wsią położoną w powiecie sanockim, w wojewódz- twie podkarpackim, siedzibą jednej z największych gmin w Polsce. Gminę tę zamieszkuje 5139 osób, a w samej Komańczy znajduje się prawie 300 nume- rów domów i mieszka tu 880 osób204. Wieś leży na styku Beskidu Niskiego i Bieszczadów, na terenie historycznej Łemkowszczyzny. W 1946 r., na mocy umowy między Polską i USRR o wymianie ludności polskiej i ukraińskiej, mieszkańcy Komańczy zostali zakwalifi kowani do wyjazdu na radziecką Ukrainę. Wieś opuściła znaczna część ludności, a kolejna fala przymusowych wysiedleń nastąpiła w kwietniu 1947 r., kiedy to w wyniku akcji „Wisła” z Komańczy wyjechali wszyscy mieszkańcy z wyjątkiem miejscowych Po- laków oraz 16–17 łemkowskich rodzin, których członkowie byli zatrudnieni na kolei205. Kierunkiem wysiedleń były ziemie północne Polski; wysiedleńcy trafi li przede wszystkim w okolice Pasłęka i Bartoszyc. Wielu z nich wróciło wraz z rodzinami po 1956 r., najczęściej zatrzymując się u pozostałych w Ko- mańczy dalszych krewnych, by z czasem odzyskać dawne domy lub zbudo- wać nowe. Obecnie w Komańczy zamieszkują Łemkowie, którzy uniknęli wysiedlenia lub wrócili (nie zawsze były to osoby z Komańczy, niekiedy po- chodziły z okolicznych wsi, np. Jawornika), a także Polacy – zarówno zako- rzenieni tu od wielu pokoleń, jak i powojenni osadnicy oraz ich potomkowie. We wsi znajdują się urząd gminy, stacja kolejowa, trzy przystanki PKS, szkoła podstawowa i gimnazjum (z językiem ukraińskim jako przedmiotem dodatkowym), ośrodek zdrowia, poczta, bank, Ośrodek Doradztwa Rolni- czego, biblioteka, siedziba nadleśnictwa, posterunek policji (do 2005 r. istnia- ła także strażnica straży granicznej), dwie restauracje i bar, piekarnia, kilka sklepów, tartak, izba regionalna w prywatnym domu. W Komańczy funk- cjonują dwie cerkwie – prawosławna i greckokatolicka oraz kościół rzym- skokatolicki i klasztor sióstr Nazaretanek, działający tu od 1925 r. Budynek cerkwi pochodzący z 1802 r., znajdujący się na wzgórzu w górnej części wsi w 1961 r. został przez władze odebrany grekokatolikom i otwarty ponownie w następnym roku jako cerkiew prawosławna. Wówczas kilkanaście rodzin komańczańskich przeszło na prawosławie, pozostała większość korzystała z kościoła rzymskokatolickiego do 1988 r., kiedy to otwarto nową cerkiew greckokatolicką, jedyną cerkiew tego obrządku, którą udało się wznieść jesz- cze przed restytucją Cerkwi greckokatolickiej w Polsce w 1989 r. Mieszkają tu także nieliczni świadkowie Jehowy. Wstrząsem dla wsi i całego regionu był pożar starej cerkwi we wrześniu 2006 r.; w październiku 2010 r. nastąpiło uroczyste poświęcenie świątyni odbudowanej ogromnym wysiłkiem wielu osób i instytucji. W Komańczy znajdują się dwa cmentarze – jeden przy cer- kwi prawosławnej, drugi – komunalny, powstały po wojnie, przy drodze na Cisną. Cmentarz przycerkiewny był (i nadal jest) miejscem pochówku miesz- kańców Komańczy niezależnie od wyznania i obrządku, zarówno Łemków, jak i Polaków. Cmentarz ten nie jest więc granicą między wyznaniami i naro-

204 http://www.podkarpackie.powiaty.cba.pl/sanocki.htm (15.03.2011). 205 Szeroko na temat wysiedleń w Komańczy piszę w podrozdziale 2.1. 58 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI dowościami, ale raczej miejscem, gdzie wyznanie i narodowość komańczan się przenikają, oraz miejscem, z którego wymową i ewokowaną przezeń pa- mięcią identyfi kują się wszyscy mieszkańcy wsi. Badania w Komańczy rozpoczęłam w lutym 2009 r. Kolejne pobyty na- stąpiły w maju i we wrześniu tego roku oraz w maju 2010 r.; trwały z reguły 10–14 dni. Wywiady prowadziłam w języku polskim. Większość osób wysiedlonych w 1946 r. z Komańczy umieszczono w dwóch zachodnich obwodach Ukrainy radzieckiej: tarnopolskim i lwow- skim. Badania na Ukrainie rozpoczęłam w lutym 2010 r., kolejne pobyty nastąpiły w sierpniu i wrześniu tego samego roku. Wywiady prowadziłam w języku ukraińskim. Początkowo poza jedną miejscowością, położoną pod Tarnopolem (Horodyszcze), którą wskazał mi rozmówca w Komańczy, nie znałam innych wsi, w których mieszkają komańczanie. Uznałam, że pierw- szy taki rozmówca wskaże mi następnych, swoich krajan. Ostatecznie w obu obwodach, w których prowadziłam badania, odwiedziłam następujące rajo- ny206 (miejscowości): w obwodzie tarnopolskim – rajon kozowski (Horodysz- cze wraz z przysiółkiem Sławne, Kozliw), zbaraski (Zbaraż, Mała Berezo- wycia), tarnopolski (Drahaniwka, Chutory) i sam Tarnopol, monasterzyski (Monastyryska); w obwodzie lwowskim – rajon samborski (Sambor, Nahir- ne, Biskowyczi), bobrecki (Wełyki Hlibowyczi), gródecki (Gródek, Buczały), miasto Lwów207. Okazało się, że starsze pokolenie wysiedleńców z Komańczy, żyjących w rozproszeniu na Tarnopolszczyźnie, dość dobrze orientuje się, w jakich miejscowościach regionu mieszkają ich krajanie. Większość z nich przyzna- wała podczas rozmów, że dawniej zwykli utrzymywać kontakty, jednak z upływem czasu relacje te uległy rozluźnieniu, a kolejne pokolenie Łemków nie odczuwa potrzeby, by je utrzymywać, nawet z dalszą rodziną. Przekona- łam się jednak, że opinia osób starszych nie znajduje potwierdzenia w posta- wie reprezentantów drugiego pokolenia i często orientują się oni nie gorzej niż rodzice, gdzie żyją dawni mieszkańcy Komańczy, choć niejednokrotnie okazywało się, że we wskazywanych wsiach osoby pochodzące z Komańczy już zmarły, a ich dzieci wyprowadziły się do miast i kontakt z nimi jest bar- dzo trudny. Także dzięki pomocy rozmaitych osób związanych z Towarzy- stwem „Łemkiwszczyna”208 dotarłam do wielu komańczan pod Tarnopolem i Lwowem. Zarówno w Komańczy, jak i wśród komańczan na Ukrainie poszukiwanie rozmówców zaczynałam od wizyty u „odźwiernych”. W Komańczy spotka- łam się z emerytowanym komendantem strażnicy straży granicznej, miejsco- wym historykiem amatorem, księżmi – greckokatolickim i prawosławnym oraz wójtem. Pierwsze wskazane przez nich osoby podpowiedziały kolej- nych rozmówców, zatem zastosowana tu została technika „kuli śniegowej”.

206 Jednostka podziału administracyjnego Ukrainy, porównywalna z polskim powiatem. 207 Nazwy obwodów i rajonów podaję w brzmieniu polskim, podobnie nazwy miejscowości powszechnie funkcjonujące w polskiej tradycji językowej, w pozostałych przypadkach stosuję brzmienie ukraińskie. 208 Por. punkt 2.1.6. w rozdziale 2. 1. Przedmiot i metoda badań 59

W miarę poznawania wsi w trakcie pierwszego oraz – szczególnie – kolejnych pobytów zdobyłam wiedzę na temat mieszkańców pozwalającą mi sprawnie docierać do osób, które nie zostały wysiedlone lub wróciły do Komańczy. Sposób pracy terenowej znacząco różnił się po obu stronach granicy. W Komańczy badania prowadziłam stacjonarnie, przez wiele tygodni, kil- kakrotnie przyjeżdżając w to miejsce i niekiedy dwukrotnie odwiedzając tych samych rozmówców. Natomiast na Tarnopolszczyźnie i Lwowszczyź- nie spotkania z wysiedleńcami miały charakter jednorazowy, ograniczony niemal wyłącznie do sytuacji wywiadu. Po pewnym czasie stałam się w Ko- mańczy rozpoznawalna w cerkwi, w sklepie, podczas przechadzki po wsi. Po pierwszej fazie pobytu na Ukrainie odwiedzałam moich kluczowych rozmówców w Komańczy i dzieliłam się wrażeniami z wizyt we wsiach za- mieszkanych przez komańczan, spotykając się z entuzjazmem tych, którzy, ku mojemu zaskoczeniu, zwracali mi uwagę na doniosłość faktu dotarcia do wysiedleńców po drugiej stronie granicy. Pod Lwowem i Tarnopolem po- jawiałam się znienacka, by natychmiast po rozmowie zniknąć. Z uwagi na konieczność ciągłego przemieszczania się nie zamieszkałam w żadnej z wsi, do których dotarłam, dojeżdżając z Tarnopola, Sambora i Lwowa. Różnica dotycząca specyfi ki badanych miejscowości wiąże się także z doświadczeniem spotkania z etnologiem. Komańcza jako wieś atrakcyjna badawczo często jest wybierana przez socjologów i etnologów. Do miejsco- wości tej trafi ają także liczne grupy studentów, którzy w ramach obowiązko- wych praktyk uczą się warsztatu badawczego. Mieszkańców Komańczy nie dziwią obcy we wsi – stanowi ona także cel dla turystów i rozwija swoją bazę noclegową. Wsie obwodu tarnopolskiego i lwowskiego, nierzadko położone z dala od głównych szlaków komunikacyjnych, prezentują się odmiennie. Widok obcego budzi zaciekawienie i zaskoczenie. Wsie, do których dotar- łam, nie były dotychczas terenem badań ani polskich, ani ukraińskich na- ukowców. O wyjątkowości spotkania świadczyło także zaskoczenie wynika- jące z tego, że współczesną Komańczę znam lepiej niż sami rozmówcy. Moje opowieści o współczesności tej wsi pojawiały się wówczas, kiedy wywiad był już zakończony, nie chciałam bowiem zaburzać rozmówcom procesu „odpominania” Komańczy i narzucać własnych kategorii. Ta część spotkania była jednak dla goszczących mnie komańczan, jak mogłam odczuć, ważna. Przywoziłam im wieści, które z racji oddalenia i braku możliwości zwery- fi kowania własnych wyobrażeń o dzisiejszej Komańczy są dla nich niedo- stępne. Moja wizyta dla wielu miała charakter swoistej mentalnej podróży do miejsca urodzenia i odwiedzin u dawnych sąsiadów. Nastrój spotkania nabierał cech wyjątkowości, niejednokrotnie na stole pojawiał się przecho- wywany na specjalną okazję dobry koniak. Wywiady były prowadzone według scenariusza zawierającego najważ- niejsze dla mnie kwestie, o które chciałam zapytać każdego rozmówcę. Po- nieważ zamierzałam przyjrzeć się pracy pamięci komańczan żyjących po obu stronach granicy, pewna standaryzacja była konieczna dla zachowania perspektywy porównawczej, tym bardziej że nie całkiem możliwe było za- chowanie pełnej symetrii sytuacji badawczej. Stopień „swobodności” czy 60 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

„narracyjności” tych wywiadów każdorazowo zależał od rozmówcy. Zda- rzali się wyjątkowi „opowiadacze”, obdarzeni nie tylko doskonałą pamię- cią, ale i umiejętnością werbalizowania wspomnień. Te wywiady trwały od dwóch do trzech godzin, w ich trakcie często prosiłam o narysowanie sche- matycznej mapy, szczególnie jeśli rozmówca opowiadał w sposób plastycz- ny i obrazowy. Udało mi się zgromadzić dwadzieścia pięć takich map. Nie- kiedy rozmówcy niechętnie odnosili się do prośby o sporządzenie rysunku zapamiętanej Komańczy, tłumacząc to brakiem zdolności plastycznych lub trudnościami spowodowanymi zaawansowanym wiekiem. W kilku przy- padkach po nakreśleniu schematu prosili mnie o dokończenie rysunku po- przez naniesienie podpisów oznaczających miejsca, o których mówili. Inni rozmówcy mieli trudność w formułowaniu swoich wspomnień w opowieść, często ograniczali się do krótkich zdań, czasem równoważników zdań, ury- wali zdania w połowie, a jednocześnie odnosiłam wrażenie, że spodziewają się, iż doskonale wiem, co mają na myśli, ponieważ znam Komańczę współ- czesną, powinnam więc zobaczyć w wyobraźni także przedwysiedleńczą. Starałam się wówczas poprosić rozmówcę o doprecyzowanie tego, o czym mówi, nie zawsze jednak uzyskiwałam obraz, który nie zakładałby w jakimś stopniu wtajemniczenia. Większość tych spotkań miała charakter indywidualny, zdarzały się także rozmowy w grupach bądź też w trakcie wywiadu włączał się ktoś z domow- ników lub sąsiad. Niemal wszyscy okazali mi wielką życzliwość i zrozumie- nie dla celu badań. Zapraszali do domów, gościli, poświęcali nieraz długie godziny na rozmowę, nieograniczoną do treści wywiadu, odprowadzali do innych komańczan, służyli prywatnym samochodem i telefonem. Na Ukrai- nie zdecydowanie na moją korzyść działało to, że władam językiem ukraiń- skim. Niekiedy moi rozmówcy nie mogli uwierzyć, że nie mam z Łemkow- szczyzną żadnych rodzinnych związków, a moje opowieści o współczesnej Komańczy oraz dobra znajomość jej mieszkańców i topografi i powodowały nierzadko, że traktowano mnie jak komańczankę lub przynajmniej Łemkinię z okolic Komańczy. Wywiady w Komańczy i na Ukrainie prowadziłam z osobami w wieku 60–88 lat. Uznałam, że na proces przywoływania dawnej przestrzeni wsi płeć, wykształcenie czy inne wskaźniki demografi czne nie mają wpływu. Moimi rozmówcami na Ukrainie byli wysiedleńcy z Komańczy, którzy w czasie wysiedleń byli dziećmi lub osobami wchodzącymi w dorosłość (15–25 lat). W przypadku informatorów z Komańczy byli to ludzie, którzy uniknęli wy- siedlenia (rodziny kolejarzy) lub wrócili z północy Polski na przełomie lat 50. i 60., a ich wiek w latach wysiedleń kształtował się podobnie jak w grupie moich rozmówców z Ukrainy. Młodsi rozmówcy to przedstawiciele drugie- go pokolenia, urodzonego już po wysiedleniach bądź w ich trakcie, zarówno w Komańczy, jak i na Ukrainie. Tych rozmówców było stosunkowo niewie- lu, ponieważ główny mój wysiłek był skierowany na dotarcie do wspomnień osób najstarszych i porównanie ich w kontekście życia w dzisiejszej Komań- czy oraz na Ukrainie. Jednak w trakcie kolejnych wywiadów ze starszymi komańczanami niekiedy także oni włączali się do wywiadów prowadzo- 1. Przedmiot i metoda badań 61 nych z ich rodzicami (rzadziej dziadkami). Ponieważ trudno było uniknąć ich obecności w wielu takich sytuacjach, postanowiłam uwzględnić głos tego pokolenia w rekonstrukcji wspomnień o dawnej Komańczy. Zauważyłam również, że ich „wspomnienia” czy raczej treść ich postpamięci jest niekie- dy znacznie bogatsza, dokładniejsza, uzbrojona w szczegóły, które zatarły się w pamięci „wyjściowej” ich rodziców. Chciałam zatem porównać obrazy przeszłości własnej i czyjejś, które stały się tak bliskie dla dzieci wysiedleń- ców, że używali ich jak swoich własnych, jak również zwrócić uwagę na luki w innych obszarach wspomnień, które nie ograniczają się do „odczuwania” przestrzeni, lecz dotyczą „przeżyć”. Jeszcze innym problemem, który dostrzegłam w trakcie badań, było po- równanie tych typów doświadczeń i pracy pamięci po obu stronach granicy z uwzględnieniem kontekstu miejsca, w jakim żyją komańczanie. Rozważa- nia na bazie analizy wywiadów umieszczam w ostatnim rozdziale niniejszej pracy. Dopełniają je wnioski z luźnych rozmów, których nie traktuję jak wy- wiadów, ale które wnoszą także wiele do prób zrozumienia pracy pamięci Łemków i tego, co czynią z ową pamięcią. Rozmowy takie, nagrywane, ale nietranskrybowane, prowadziłam podczas łemkowskich festiwali kultural- nych w Nahirnem koło Sambora i Monastyryskach w obwodzie tarnopolskim oraz biorąc udział w mszy w łemkowskiej cerkwi w Szewczenkowskim Gaju we Lwowie (rozmowy odbywały się po zakończeniu mszy, obok cerkwi). Obserwacje prowadziłam także przez kilka lat w Polsce podczas łemkow- skiego kermeszu (odpustu) w Olchowcu (2006–2010), „Łemkowskiej Watry” w Zdyni (2006–2008) oraz innych wydarzeń o podobnej lub mniejszej skali. Podczas wywiadów i całego procesu badawczego w terenie nierzadko przytrafi ały mi się sytuacje związane z wkraczaniem w sferę osobistych przeżyć, emocji, tęsknoty, uruchamianiem bolesnych wspomnień i drama- tycznych obrazów z przeszłości. Trudno było mi szczególnie o emocjonal- ną obojętność, kiedy obserwowałam i słuchałam opowieści nacechowanych poczuciem straty i pustki, ukazujących okrucieństwo systemu totalitarnego wobec ludzkich losów i uczuć. Więcej takich emocji pojawiło się podczas ba- dań na Ukrainie, gdzie stykałam się z opowieściami o dramatycznym roz- dzielaniu rodzin, głodzie, ryzykowaniu życiem i zdrowiem podczas podsta- wowych czynności aprowizacyjnych w pierwszych latach po wysiedleniu. W obliczu takich opowieści, które zawsze wywoływały emocje moich roz- mówców, zadumę, niekiedy wzruszenie, nie mogłam pozostawać obojętnym badaczem, który wysłuchuje z kamienną twarzą odpowiedzi na pytania. Sta- rałam się także wówczas dać rozmówcom czas na „wygadanie się”, nazwa- nie tego, co chcą nazwać, własnymi słowami i swobodne snucie narracji.

2. Przeszłość Łemków jako materia pamięci zbiorowej

Nie ma ustalonych – nie to, że szkół czy podejść histo- riografi cznych – ale w ogóle nie ma akademickiej historii Łemkowszczyzny. W związku z tym dzieje tego regionu są najzupełniej ruchome, podobnie jak pamięć209.

2.1. ŁEMKOWIE – KONTEKST HISTORYCZNY I KULTUROWY

Kwestie terytorium Łemkowszczyzny, etnonimu, etnogenezy, wyznania, tożsamości etnicznej i odrębności kulturowej również dziś generują liczne kontrowersje na gruncie dyskursu naukowego i popularnego, a interpreta- cje samych Łemków różnią się często diametralnie zarówno między sobą, jak i wobec ustaleń – skądinąd także rozbieżnych – naukowców polskich, ukraińskich i łemkowskich. Warto więc na wstępie zarysować kontekst oraz przytoczyć stanowiska naukowców, również po to, aby później w sposób czytelny ukazać owe rozbieżności, przesłonięcia i autorskie interpretacje twórców łemkowskiej literatury dokumentarnej.

2.1.1. Terytorium, etnonim, etnogeneza, wyznanie, tożsamość etniczna i odrębność kulturowa

Terytorium

Historyczna Łemkowszczyzna210 znajduje się po obu stronach Karpat pomię- dzy doliną rzeki Poprad na zachodzie a zlewiskami rzek Osława i Laborec na wschodzie, opierając się od północnego wschodu na pasmach Wielkie- go Działu i Bukowicy. Obejmuje swym zasięgiem część Beskidu Sądeckiego

209 Bogdan Huk w rozmowie prywatnej (2.09.2012, nagranie w posiadaniu autorki). 210 Mam tu na myśli – jak wspomniałam w rozdziale 1 – terytorium, na którym zamieszki- wali Łemkowie w sposób ciągły do lat 1945–1947, a zatem terytorium, które w swoim przedwy- siedleńczym kształcie kulturowym już nie istnieje. Badacze często traktują Łemkowszczyznę jako jednorodny byt, a tymczasem także i dzisiaj, po powrotach Łemków, jest to terytorium niezwykle zróżnicowane pod względem tożsamościowym i, co się z tym wiąże, pod względem pamięci o przeszłości. 64 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

(pasmo Jaworzyny Krynickiej), Beskid Niski oraz zachodni fragment Biesz- czadów. Granica północna tego obszaru, wyraźnie oddzielająca Łemków od osadnictwa polskiego, nie budzi wątpliwości od czasu jej wyznaczenia przez Dionizego Zubrzyckiego w pierwszej połowie XIX w.211 Podobnie nie budzi zastrzeżeń przebieg granicy zachodniej, opierający się o najdalej na zachód wysunięte wsie łemkowskie – Osturnię (po południowej stronie Karpat) oraz cztery wsie Rusi Szlachtowskiej (Jaworki, Szlachtową, Czarną Wodę i Białą Wodę). Sporny jest natomiast zasięg Łemkowszczyzny na wschodzie. Bada- cze polscy zgadzają się z Romanem Reinfussem, który określił granicę za- mieszkiwania Łemków na wschodzie na Wielkim Dziale, lokując terytorium przejściowe, łemkowsko-bojkowskie między Osławicą a Sanem212. Badacze ukraińscy skłonni są zasięg na wschodzie umieszczać na linii górnego Sanu213, włączając w skład Łemkowszczyzny także tereny uznawane przez polskich badaczy za bojkowskie214. Niektórzy badacze ukraińscy lokują osiedla Łem- ków między Popradem i Sanem oraz na zachód od rzeki Uż, podkreślając jedność Łemków z Polski z Łemkami (lub Łemakami) z Zakarpacia (rajon wełykobereżańśki i pereczynśki obwodu zakarpackiego Ukrainy)215. Ci spo- śród naukowców łemkowskich, którzy podkreślają odrębność Łemków od Ukraińców, właściwą Łemkowszczyznę zamykają od wschodu linią Ryma- nów – Deszno – Tylawa – Zyndranowa – Barwinek, na Łemkowszczyźnie wschodniej (w rozumieniu Reinfussa) umieszczając już obszar przejścio- wy216. Problematyczna jest także granica południowa, nieoddzielająca wy- raźnie terenów Łemkowszczyzny od ludności słowackiej217. Zgodnie nato- miast naukowcy podkreślają jedność obu części Łemkowszczyzny – mimo

211 H. Duć-Fajfer, Kontekst historyczny [w:] taż, Literatura łemkowska w drugiej połowie XIX i na początku XX wieku, Prace Komisji Wschodnioeuropejskiej PAU, t. VII, Kraków 2001, s. 7. 212 R. Reinfuss, Łemkowie jako grupa etnografi czna, Sanok 1998, s. 24. 213 Por. B. Struminśkyj, Terytorija – istorycznyj narys pohliadiw [w:] Łemkiwszczyna. Zemlia- -liudy-istorija-kultura, t. 1, red. B. Struminśkyj, Niu-Jork–Paryż–Sydnej–Toronto 1988, s. 25–86; J. Tarnowycz, Iliustrowana istorija Łemkiwszczyny, Lwiw 1998 (reprint wydania z 1936), s. 11 –14. 214 R. Reinfuss, dz. cyt., s. 18. Również Pecuch zwraca uwagę na rozbieżności w kreśleniu wschodniej granicy tego obszaru przez polskich i ukraińskich badaczy oraz samych Łemków. Sam Pecuch przyjmuje na użytek swoich badań granicę wytyczoną przez Reinfussa, choć nie odrzuca stanowiska tych swoich informatorów, którzy przesuwają Łemkowszczyznę dalej na wschód. Autor zamieszcza również reprodukcje map sporządzonych przez badaczy ukraiń- skich T. Szewczyka i I. Rowenczaka, ilustrujących zasięg Łemkowszczyzny na wschodzie, któ- re są wykorzystywane przez łemkowskich działaczy zrzeszonych w Ogólnoukraińskim Towa- rzystwie „Łemkiwszczyna” (M. Pecuch, Tożsamość kulturowa Łemków w zachodniej…, s. 39–42). Ja skłonna jestem nie opowiadać się za żadnym ze stanowisk i pozwolić moim rozmówcom na własne kategorie. Jeśli autor analizowanego przeze mnie pamiętnika uważa, że Strzebowiska (obecnie gm. Cisna) położone są na Łemkowszczyźnie, a sam mówi o sobie jako o Łemku, jego stanowisko jest tu dla mnie najistotniejsze. 215 W.I. Naulko i in., Kultura i pobut naselennia Ukrajiny, Kyjiw 1993, s. 27. 216 Np. B. Horbal, dz. cyt., s. 13. Do problemu określania wschodniego zasięgu Łemkow- szczyzny w okresie międzywojennym (także w kontekście jego politycznych implikacji) od- nosi się H. Ossadnik (tenże, Izolacjonizm wewnątrzetniczny na pograniczu bojkowsko-łemkowskim (w świetle akt metrykalnych) [w:] Dwa pogranicza. Galicja wschodnia i Górny Śląsk. Historia – proble- my – odniesienia, red. Z. Budzyński, J. Kamińska-Kwak, Rzeszów 2003, s. 149–150. 217 H. Duć-Fajfer, Kontekst historyczny…, s. 8. 2. Przeszłość Łemków jako materia pamięci zbiorowej 65 szerszego rozpowszechnienia tej nazwy na oznaczenie ziem po północnej stronie Karpat – w sensie kulturowym i językowym218. Do czasu przymusowych wysiedleń Łemkowszczyznę w granicach Pol- ski zamieszkiwało w 170 wsiach 100 000–150 000 osób219. Około 70 000 zo- stało wysiedlonych do USRR, pozostali natomiast rozproszeni na ziemiach zachodnich i północnych Polski w wyniku akcji „Wisła”220. Po 1956 r. wróciło na Łemkowszczyznę najwyżej 10% wysiedlonych w 1947 r., czyli, jak się oce- nia, 2000–6 000 osób221. Z ZSRR nie wracano, poza nielicznymi przypadkami.

Etnonim

Nazwa „Łemko” ma stosunkowo krótki rodowód. Pojawiła się jako nazwa przezwiskowa na określenie ludności używającej przysłówka/spójnika „lem” (w znaczeniu „tylko”, „ale”), popularyzowana dopiero w latach mię- dzywojennych. Nazwy tej użył autor gramatyki języka ruskiego w Galicji Josyp Lewycki w 1831 r., a po południowej stronie Karpat – etnograf Jan Čaplovič już wcześniej, w 1820 r.222 Ludność łemkowska z północy i połu- dnia konsekwentnie utrzymywała starą nazwę „Rusin”, „Rusnak”, nowa natomiast narzucana była Rusinom w Polsce, a więc po północnej stronie Karpat. Przed II wojną światową, jak twierdzi Reinfuss, nazwa ta, funkcjo- nująca w nauce jako pojęcie etnografi czne, dla samych Łemków zabarwiona była politycznie i przyjmowała się w tej części Łemkowszczyzny, w której dominowała tzw. opcja staroruska223. Na wschodniej i zachodniej Łemkow- szczyźnie następowały wówczas zmiany, które miały spowodować trwały podział religijny, polityczny i tożsamościowy. Łemkowszczyzna zachodnia była zdominowana przez wpływy staroruskie i rusofi lskie, wschodnia nato- miast skłaniała się w kierunku ukrainofi lskim. Bogdan Huk zwraca uwagę, że etnonim „Rusnak”/„Rusin” w odniesieniu do przedwojennych mieszkań- ców terenu zwanego przez etnografów Łemkowszczyzną jest bardziej ade- kwatny, ponieważ stanowi wspólny mianownik dla wschodniej i zachodniej części tego terytorium i wiernie odzwierciedla realia świadomościowe (Ru- sini przed II wojną światową nazywali siebie właśnie „Rusinami”), podczas gdy rozciąganie dzisiejszego etnonimu Łemków w odniesieniu do dziejów przedwojennych jest, jego zdaniem, nieuprawnione224. Także ja w odniesie- niu do czasów przedwojennych będę się posługiwać tym określeniem.

218 Szerzej patrz: R. Reinfuss, Związki kulturowe po obu stronach Karpat w rejonie Łemkow- szczyzny [w:] Łemkowie w historii i kulturze Karpat, cz. 1, red. J. Czajkowski, wyd. 2, Sanok 1995, s. 167–181. 219 H. Duć-Fajfer, Kontekst historyczny…, s. 8. 220 Kwestiom tym poświęcę więcej uwagi w podrozdziale 2.2. 221 H. Duć-Fajfer, Kontekst historyczny…, s. 28; por. K. Pudło, Łemkowie. Proces wrastania w środowisko Dolnego Śląska, Wrocław 1987, s. 167. 222 H. Duć-Fajfer, Kontekst historyczny…, s. 16. 223 R. Reinfuss, Łemkowie jako grupa…, s. 18. Por. dalej w niniejszym podrozdziale. 224 B. Huk, Struktura organizacyjna podziemia ukraińskiego na Łemkowszczyźnie w latach 1945– –1947 [w:] Łemkowie, Bojkowie, Rusini. Historia, współczesność, kultura materialna i duchowa, t. III, red. S. Dudra i in., Zielona Góra–Słupsk [2010], s. 59. 66 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Po II wojnie światowej nazwy „Łemkowie”, „Łemkowszczyzna” (ukr. „Łemkiwszczyna”, łem. „Łemkowyna”225) przyjęły się wśród wysiedleńców jako nazwa etniczna oraz nazwa ziemi ojczystej226 zarówno wśród tych, któ- rzy trafi li na ziemie zachodnie i północne Polski, jak i na wschodnią i zachod- nią Ukrainę. Jednocześnie obserwuje się powrót do nazwy „Rusin” wśród Łemków autonomistów (nie-Ukraińców), co jest tłumaczone kontaktami z Rusinami w innych krajach227. Sugeruje to także poczucie łączności z pobratymcami po- nad granicami państw i wskazuje na kształtowanie się ponadlokalnej więzi rusińskiej228. Zauważalne jest również istnienie związku między świadomoś- cią etniczno-narodową a użytkowaniem etnonimu „Rusin” albo „Łemko”229.

Etnogeneza

Pochodzenie ludności łemkowskiej do dziś stanowi przedmiot dyskusji i spo- rów między zwolennikami różnych teorii, także wśród samych Łemków, co ilustrują analizowane przeze mnie w rozdziale 4 dzieła z zakresu łemkow- skiej literatury dokumentarnej. Łemkowie o opcji narodowościowej ukra- ińskiej wspierają się tezami uczonych ukraińskich, Łemkowie o opcji auto- nomicznej odrzucają ustalenia zarówno ukraińskich, jak i polskich badaczy, niekiedy opierając się na argumentach, jakie podnoszą łemkowscy badacze, dowodzących, że etnogeneza tej ludności w Karpatach nie jest opracowana dostatecznie przez żadną ze stron i wciąż wymaga rewizji. Polscy naukowcy zwykle powtarzają, a niekiedy uzupełniają230, tezy Rein- fussa o migracyjnym pochodzeniu przodków dzisiejszych Łemków, którzy mieli trafi ć w Karpaty w wyniku wędrówek wołoskich pasterzy, rozpoczę- tych w XIII–XIV w. i zakończonych w XVI w. Osadnictwo, które docierało do Karpat zachodnich było już osadnictwem wołosko-ruskim z dominacją elementów kulturowych ruskich, ponieważ Wołosi, przechodząc przez Za- karpacie, pociągnęli za sobą Rusinów. Wsie zakładano na prawie wołoskim. Ukraińscy naukowcy są zasadniczo zwolennikami tzw. autochtonizmu Łemków w Karpatach, traktowanych jako najdalej na zachód wysunięta grupa etnografi czna narodu ukraińskiego, na którą składają się potomko-

225 Termin „Łemkowyna” jest stosunkowo młody i prawdopodobnie przyjął się dzięki twórczości łemkowskiego poety Pawła Stefanowskiego. Ma konotacje poetyckie i sentymen- talne. Szczególnie mocno rozpowszechniany był podczas łemkowskich watr. Stosowanie przez Łemków tego pojęcia w odniesieniu do czasów przedwojennych jest rzutowaniem dzisiejsze- go, emocjonalnego i ideologicznego określenia na rzeczywistość, w której taka nazwa nie funk- cjonowała. 226 R. Reinfuss, Łemkowie jako grupa…, s. 18. 227 H. Duć-Fajfer, Kontekst historyczny…, s. 29. 228 Por. E. Michna, Kwestie… 229 Por. M. Ślęzak, Związek świadomości etniczno-narodowej Łemków z funkcjonowaniem etnoni- mów, „Sprawy Narodowościowe” 1997, t. VI, z. 2(11), s. 231–242. 230 J. Czajkowski, Dzieje osadnictwa historycznego na Podkarpaciu i jego odzwierciedlenie w gru- pach etnicznych [w:] Łemkowie w historii i kulturze Karpat, cz. I, red. J. Czajkowski, wyd. 2, Sanok 1995, s. 27–166; tenże, Studia nad Łemkowszczyzną… 2. Przeszłość Łemków jako materia pamięci zbiorowej 67 wie plemienia Białych Chorwatów231 (wspominanego przez bizantyńskiego kronikarza cesarza Konstantyna Porfi rogenetę oraz Powieść minionych lat232), żyjący na terytorium Rusi Kijowskiej, sięgającej niemal aż po Kraków. Wraz z nawałą tatarską i późniejszym naporem polskich kolonistów Rusini – po- tomkowie Białych Chorwatów – mieli być wypchnięci na teren górski233. Łemkowska badaczka Helena Duć-Fajfer powyższe teorie etnogenezy uznaje za niewystarczająco udokumentowane i niepełne, dostrzegając w nich podtekst polityczny, który wybrzmiewa w dyskusjach między działaczami, akcentując równocześnie potrzebę dalszych badań. Jej zdaniem Łemkowie jako ruscy górale zamieszkujący Karpaty wyraźnie odróżniali się od sąsia- dów szeregiem „cech etnografi cznych”: zabudową wsi i wyglądem zagrody, typem cerkwi, strojem, zajęciami, typem rzemiosła, migracjami zarobkowy- mi w Europie i za ocean, kulturą duchową, językiem234. Spośród wymienio- nych tu cech mowa Łemków pojmowana jako język stanowi dość dyskusyjne kryterium odrębności, ponieważ dla większości językoznawców jest ona dia- lektem języka ukraińskiego235. Badaczka stwierdza jednak, że język Łemków od ukraińskiego różni się znacznie – poza stałym akcentem charakteryzu- je go m.in. występowanie nieznanych w innych gwarach ukraińskich słów, twarde spółgłoski wygłosowe, wiele cech morfologicznych236. Łemkowie podkreślający odrębność swej mowy od języka ukraińskiego najczęściej po- wołują się właśnie na stały akcent i zapożyczenia z języka polskiego, słowa- ckiego i węgierskiego oraz tzw. tylne „y”, zapisywane jako „ы”237; problem ten ilustrują także niektóre, analizowane niżej, łemkowskie pamiętniki. Duć-Fajfer zwraca także uwagę na pogląd samych Łemków, którzy za- sadniczo odrzucają teorię kolonizacji wołosko-ruskiej i pielęgnują przekaz o Białych Chorwatach, ale widzą ich dzieje inaczej niż badacze ukraińscy. Plemię to miało żyć w Karpatach już w V w. Jako dobrze rozwinięte i zor- ganizowane miało w VII w. podjąć wędrówkę na Bałkany. W X w. nielicz- nych Białych Chorwatów podbiła Ruś Kijowska, i choć przyjęli oni nazwę „Rusini”, zachowali swoją odrębność. Wiąże się z tym również przekonanie o chrystianizacji przodków Łemków przez misjonarzy sołuńskich, św. św. Cyryla i Metodego238, działających w IX w., a zatem jeszcze przed chrztem Rusi przez św. Włodzimierza Wielkiego w 988 r.

231 I. Krasowski, Problem autochtonizmu Rusinów w Beskidzie Niskim [w:] Łemkowie w historii i kulturze Karpat, cz. I, red. J. Czajkowski, wyd. 2, Sanok 1995, s. 381–386. 232 H. Duć-Fajfer, Kontekst historyczny…, s. 8. 233 I. Krasowski, dz. cyt., s. 384. 234 H. Duć-Fajfer, Kontekst historyczny…, s. 10–14. 235 Por. J. Rieger, Łemkowie i ich język [w:] Łemkowie. Kultura–sztuka–język, Warszawa 1987, s. 21–89; M. Misiak, Łemkowie. W kręgu badań nad mniejszościami etnolingwistycznymi w Europie, Wrocław 2006, s. 80–130. 236 H. Duć-Fajfer, Kontekst historyczny…, s. 14. 237 Por. M. Misiak, dz. cyt., s. 80–110. 238 H. Duć-Fajfer, Łemkowie w Polsce, „Magury’ 91”. Korzystam z wersji elektronicznej teks- tu: www.lemko.org/polish/duc/index01.html (28.08.2012). 68 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Wyznanie

Na interesującym nas terenie tradycyjnym wyznaniem było prawosławie. Od czasu przyjęcia Unii Brzeskiej z 1596 r. przez biskupa przemyskiego In- nocentego Winnickiego w 1691 r. Rusini zamieszkujący tę diecezję stali się grekokatolikami. Mimo powolnego procesu przyswajania odgórnie narzu- conej zmiany wyznania, stan ten trwał aż do pierwszych lat XI w. Po pierw- szej wojnie światowej wśród mieszkańców łemkowskich wsi nasiliły się tendencje do zmiany wyznania, których apogeum miało nastąpić w latach 1926–1928239. Przyczyny „powrotów do wiary ojców” niekiedy całych wsi lub znacznej części mieszkańców były złożone. Z jednej strony za przejściem na prawosławie agitowali rusofi lscy działacze240, zawsze na Łemkowszczyźnie znajdujący posłuch241, z drugiej – do takiej decyzji prowadziły Rusinów czę- sto zatargi z księżmi greckokatolickimi, zbyt wygórowane opłaty za posługi religijne, narzucane przez księży lub też zbyt agresywna agitacja na rzecz ukraińskiej opcji narodowej, która powodowała omijanie niektórych formuł liturgicznych, co paradoksalnie kojarzone było z groźbą latynizacji. Pojawia- jące się w tym czasie na Łemkowszczyźnie nietypowe dla tego regionu wy- znania protestanckie oraz sekty i grupy religijne uaktywniały się głównie dzięki Rusinom powracającym zza oceanu242. Po fali zmian wyznania powo- łano w 1934 r. niezależną od greckokatolickiej metropolii przemyskiej Apo- stolską Administrację Łemkowszczyzny (AAŁ) z siedzibą w Rymanowie (potem w Sanoku), która była bezpośrednio podporządkowana papieżowi i miała zapobiegać dalszym konwersjom grekokatolików na prawosławie, a równocześnie ograniczać wpływy tych księży greckokatolickich, którzy agitowali na rzecz tożsamości ukraińskiej. Z tego też powodu najbardziej ra- dykalnych odsunięto od pracy na Łemkowszczyźnie, zastępując ich księż- mi niezaangażowanymi politycznie, zabroniono też śpiewania ukraińskich pieśni w cerkwi oraz kolportażu ukraińskiej prasy243. AAŁ straciła rację bytu wraz z mianowaniem proukraińskiego o. Aleksandra Malinowskiego na ad- ministratora apostolskiego w 1941 r.244 Ogółem zmiany wyznania z greckokatolickiego na prawosławne miało dokonać w latach międzywojennych 18 000–25 000 mieszkańców Łemkow- szczyzny245. Fala konwersji, która zaczęła się w Tylawie w 1926 r. (tzw. schi- zma tylawska), objęła wsie położone na zachód od Tylawy. Poza Tylawą za-

239 A. Krochmal, Stosunki między grekokatolikami i prawosławnymi na Łemkowszczyźnie w latach 1926–1939 [w:] Łemkowie w historii i kulturze Karpat, cz. I, red. J. Czajkowski, wyd. 2, Sanok 1995, s. 286–289. 240 Por. niżej. 241 H. Duć-Fajfer, Kontekst historyczny…, s. 17. 242 A. Krochmal, dz. cyt., s. 288. 243 Tamże, s. 297. Szerzej na temat AAŁ patrz B. Prach, Apostolska Administracja Łemkow- szczyzny [w:] Łemkowie w historii i kulturze Karpat, cz. I, red. J. Czajkowski, wyd. 2, Sanok 1995, s. 299–311; R. Potocki, Wokół sporów religijnych na Łemkowszczyźnie w latach 1926–1939, „Biuletyn Ukrainoznawczy” 2000, nr 6, s. 99–111. 244 B. Prach, dz. cyt., s. 306. 245 A. Krochmal, dz. cyt., s. 290. 2. Przeszłość Łemków jako materia pamięci zbiorowej 69 tem w kierunku wschodnim nie notowano konwersji na prawosławie, a wsie trwały przy grekokatolicyzmie, jeśli zaś występowały wyznania dla Rusi- nów nietradycyjne, były to grupy protestanckie246. Prawosławie we wsiach wschodniej Łemkowszczyzny pojawiło się dopiero po wysiedleniach w miej- scowościach, w których pozostali lub do których wrócili Łemkowie. W Ko- mańczy w latach 1949–1961, dzięki charyzmie proboszcza, byłego więźnia Centralnego Obozu Pracy w Jaworznie, o. Emiliana Kałeniuka247, działała cerkiew greckokatolicka, jedyna obok Krempnej248 na Łemkowszczyźnie i Chrzanowa na Pomorzu. Po jego śmierci funkcjonariusze SB zamknęli cer- kiew, by po roku otworzyć ją jako prawosławną. Zaczęła uczęszczać tu garst- ka mieszkańców – dziś oceniana na 16 rodzin249 – którzy chcieli zachować przede wszystkim świątynię zbudowaną przez ich przodków oraz obrządek. Zasadnicza większość komańczan miała od tej pory przez 27 lat dostęp jedy- nie do kościoła rzymskokatolickiego, w którym, za zgodą proboszcza, mogli się modlić i odprawiać msze greckokatolickie. Dopiero budowa własnej cer- kwi w latach 1985–1988 r. oraz restytucja Cerkwi greckokatolickiej w Polsce w 1989 r. odmieniły sytuację komańczańskich grekokatolików. Wielu moich rozmówców podkreślało, że w Komańczy prawosławia nigdy wcześniej nie było250.

Tożsamość etniczna i odrębność kulturowa251

Kształtowanie się nowoczesnej świadomości narodowej na terenie Łem- kowszczyzny to proces rozpoczęty w pierwszej połowie XII w. Najwcześ- niej uformowała się opcja staroruska, która opierała się na państwowej idei habsburskiej i kulturowej idei rusko-galicyjskiej, a Rusini postrzegani byli jako odrębni od Polaków, Rosjan i Małorusinów252. Z czasem wzmacniały się sympatie prorosyjskie, orientujące się coraz bardziej na carską Rosję, same- go cara, namiestnika „Świętej Rusi i Świętego Prawosławia”253, uznając język rosyjski za wspólny język literacki oraz „rosyjskie poczucie narodowe”254.

246 Tamże, s. 289. 247 S. Dudra, Poza małą ojczyzną. Łemkowie na Ziemi Lubuskiej, Wrocław 2008, s. 158. U Dudry pojawia się jednak błąd w pisowni nazwiska: „Kameluk”. Por. także Szematyzm Prawosławnej Diecezji Przemysko-Nowosądeckiej, Gorlice 1999, s. 42. 248 Wieś ta, podobnie jak Komańcza, uniknęła całkowitego wysiedlania ze względu na stra- tegiczny dla państwa zakład wydobywający naftę. Do 1981 r. o. Wysoczański odprawiał nabo- żeństwa greckokatolickie. 249 Informacja uzyskana od sołtysa Komańczy w 2009 r. 250 Por. rozdział 5. 251 Analizę odrębności łemkowskich wytworów materialnych, obrzędowości dorocznej i rodzinnej oraz folkloru, religijności i języka przeprowadził M. Pecuch, ukazując również ich przemiany oraz wpływ na nie dystansu kulturowego wobec kultury większościowej w Polsce i na Ukrainie (M. Pecuch, Tożsamość kulturowa Łemków w zachodniej…, s. 86–150). 252 R. Maciak, Próba porozumienia polsko-ukraińskiego w Galicji w latach 1888–1895, „Bibliothe- ca Europae Orientalis”, Warszawa 2006, s. 38, 40. 253 H. Duć-Fajfer, Łemkowie w Polsce… 254 H. Duć-Fajfer, Kontekst historyczny…, s. 21. Działacze ukraińscy mieli starorusinów i zwolenników opcji prorosyjskiej nazywać pogardliwie „moskalofi lami” (tamże). 70 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Z kierunkiem tym255 weszła w kolizję opcja ukrainofi lska, którą zaczęli for- sować na Łemkowszczyźnie głównie księża greckokatoliccy, podobnie jak wcześniej tzw. moskwofi lstwo upowszechniali przysyłani na ten teren księża prawosławni i rosyjscy agitatorzy256. Popularyzowaniem idei ukrainofi lskich zajęły się czytelnie „Proświty”, lwowskiej organizacji powstałej w 1868 r., a idei moskwofi lskich – czytelnie im. M. Kaczkowskiego, zakładane przez Towarzystwo im. Kaczkowskiego, powstałe w Kołomyi w 1874 r.257. W politycznych realiach I wojny świato- wej przedstawiciele opcji moskwofi lskiej i staroruskiej zostali przez władze austrowęgierskie osadzeni w latach 1914–1918 w obozie koncentracyjnym w Thalerhofi e niedaleko Grazu jako podejrzani o szpiegostwo na rzecz Ro- sji258. W rezultacie około 2000 osób259, zarówno przedstawicieli inteligencji, jak i chłopów, trafi ło do obozu. O denuncjacje podejrzewano zwolenników opcji ukrainofi lskiej260. Jak stwierdza Jarosław Moklak, „(…) mit martyrologii, z którego wyrosła legenda Thalerhofu, miał doniosłe konsekwencje w kształ- towaniu postaw politycznych tych Rusinów, którzy nie przyjęli wcześniej ukraińskiej świadomości narodowej”261. Łemkowie o poczuciu ukraińskiej tożsamości narodowej skłonni są przypisywać winę drugiej stronie lub też traktować Thalerhof jako miejsce symbol tragicznych losów wszystkich Łem- ków, nie tylko zwolenników opcji prorosyjskiej, co widoczne jest w analizo- wanych dalej relacjach wspomnieniowych. Pod koniec I wojny światowej, w listopadzie 1918 r. pojawiła się fala wiej- skich wieców (m.in. w Świątkowej Wielkiej i Gładyszowie), podczas których mieszkańcy Łemkowszczyzny radzili nad swoim losem; powołano tzw. re- publikę we Florynce, czyli Ruską Ludową Republikę Łemków262, opowia-

255 Jarosław Moklak optuje za rezygnacją z terminu „rusofi lstwo” na określenie tego ruchu na rzecz terminu „moskwofi lstwo”. Jego zdaniem termin „rusofi lstwo” nie precyzuje różnicy między „skłonnościami prorosyjskimi opierającymi się na dziedzictwie Rusi Kijowskiej i Hali- cko-Wołyńskiej (Włodzimierskiej) a tendencjami nawiązującymi również do przeszłości Rusi, lecz wrogimi lub obojętnymi wobec Rosji”. Autor proponuje ruch ten nazywać „moskwofi l- skim”, który to termin jest osadzony na rdzeniu „Moskwa”, a nie „Moskal”, jak „moskalofi l- stwo” (J. Moklak, Łemkowszczyzna…, s. 14–15. Tam też gruntowna analiza międzywojennych uwarunkowań wyborów politycznych i tożsamościowych na Łemkowszczyźnie). 256 J. Moklak, Łemkowszczyzna…, s. 22–32. 257 H. Duć-Fajfer, Kontekst historyczny…, s. 47. 258 J. Moklak, Łemkowszczyzna…, s. 34. 259 H. Duć-Fajfer, Kontekst historyczny…, s. 24. W innych miejscach spotyka się liczbę 5000 (K.Z. Nowakowski, Sytuacja polityczna na Łemkowszczyźnie w latach 1918–1939 [w:] Łemkowie w historii i kulturze Karpat, cz. I, red. J. Czajkowski, wyd. 2, Sanok 1995, s. 316. Tam też szerzej o sytuacji na Łemkowszczyźnie w międzywojniu – s. 317–350). 260 H. Duć-Fajfer, Łemkowie w Polsce…; taż, Kontekst historyczny…, s. 24. 261 J. Moklak, dz. cyt., s. 35. 262 Określenie T.A. Olszańskiego (tenże, Ruska Ludowa Republika Łemków, „Magury ’98”, s. 25–27). Autor polemizuje z Bogdanem Horbalem, który forsuje pojęcie „Ruska Narodowa Re- publika Łemków” (por. B. Horbal, Działalność polityczna Łemków…). Olszański twierdzi, że ade- kwatniej to, czym w rzeczywistości była owa struktura, wyrażałaby formuła „komisja likwi- dacyjna”, której zadaniem było zapewnienie ładu społecznego po rozpadzie Austro-Węgier oraz uregulowanie statusu Łemkowszczyzny, a jeśli już, to właśnie „Ruska Ludowa Republi- ka Łemków”. Zwraca on także uwagę, że Horbal, zwolennik autonomizmu Łemków, celowo 2. Przeszłość Łemków jako materia pamięci zbiorowej 71 dając się za łącznością z pobratymcami w Preszowie. Jak stwierdza Tade- usz A. Olszański, „wiec fl orynczański bardzo mocno zaakcentował żądanie utrzymania jedności terytorium etnicznego Rusinów, a wobec odrzucenia państwa polskiego i węgierskiego oraz „«nie» dla Ukrainy” pojawiła się kon- cepcja akcesu do Czechosłowacji263. Drugim, słabiej sprecyzowanym kierun- kiem, z którym wiązano nadzieje polityczne, była porewolucyjna Rosja264. Twórcy tej efemerycznej struktury odnosili się do tego samego 18. punktu w orędziu prezydenta USA Woodrowa Wilsona, na podstawie którego do budowy państw przystąpiły inne narody dotychczas zniewolone przez Au- stro-Węgry. Struktura ta nie miała realnego znaczenia politycznego, chociaż powołano organy władzy i wojsko, a samo „państwo” istniało do stycznia 1921 r., kiedy to polskie wojsko aresztowało rusińskich polityków, likwidu- jąc je ostatecznie. Drugą republiką powołaną na wschodzie Łemkowszczyzny była tzw. Re- publika Komańczańska (zwana też Wisłocką265) z centrum w Wisłoku Wiel- kim, która w momencie powstania zgłosiła akces do Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej ze stolicą we Lwowie. Na początku listopada 1918 r. w Wisłoku Wielkim zorganizowano Ukraińską Radę Narodową dla powiatu sanockiego, która z inicjatywy proboszcza tej wsi, o. Pantelejmona Szpylki, zwołała zebranie przedstawicieli okolicznych wsi i wybrała skład Ukraiń- skiej Powiatowej Rady Narodowej na powiat sanocki z tymczasową siedzibą w Wisłoku (Sanok znajdował się w polskich rękach)266. Rada stanowiła rodzaj samorządu, utworzyła milicję i przygotowywała się do wojny. Uchwalono także m.in. bojkot polskich urzędów i wprowadzenie języka ukraińskiego do szkół267. Tutaj władze polskie znacznie szybciej spacyfi kowały zbrojnie dąże- nia twórców republiki. Mimo krótkiego istnienia Republika Komańczańska miała pozostawić trwały ślad w świadomości Łemków na wschodzie Łem- kowszczyzny, jak podkreśla Moklak, „(…) przyczyniając się do dalszego wzrostu idei ukraińskiej, budowanej wówczas na wrogości wobec strony zwycięskiej, tj. Polski”268. Obie republiki stanowią dowód na emancypację Rusinów i ciążenie w dwóch przeciwnych kierunkach, które miało się trwale zadomowić umniejsza znaczenie polityczne i rzeczywiste cele lwowskiej Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej, nadmiernie koncentrując się na „republice” we Florynce (zwanej też Gładyszowską). Horbal używa określenia „narodowa”, tłumacząc to niejasnością znaczeniową pojęcia „ludo- wa” (podczas gdy takich wątpliwości w przypadku ZURL nie ma), jak również tym, że słowo „narodowa” wyraża rzeczywiste aspiracje członków „republiki” (tenże, Działalność polityczna Łemków…, s. 44). Ukraiński przymiotnik „narodnyj” bywa więc rozumiany i tłumaczony na język polski dwojako: „narodowy” lub „ludowy”. Przyjmuję tu rozumienie Olszańskiego. 263 T.A. Olszański, Ruska Ludowa…, s. 30. Tam też więcej o samej strukturze i funkcjonowa- niu „republiki” (tamże, s. 28–32). 264 H. Duć-Fajfer, Łemkowie w Polsce… 265 J. Moklak, Łemkowszczyzna…, s. 42. 266 K.Z. Nowakowski, dz. cyt., s. 317; J. Moklak, Łemkowie w wojnie polsko-ukraińskiej 1918– –1919, www.olszowka.most.org.pl/teksty/lem1918.rtf (28.08.2012). 267 K.Z. Nowakowski, dz. cyt., s. 317. 268 J. Moklak, Łemkowie w wojnie… 72 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI w łonie tej grupy. Były to także pierwsze polityczne wystąpienia Rusinów269. W kolejnych latach, wraz z ukształtowaniem wizji polityki państwa polskie- go względem mniejszości narodowych oraz Rusinów/Łemków i Ukraińców w szczególności, między dwie drogi rozwoju łemkowskiej świadomości na- rodowej wkroczyły zabiegi znane jako „akcja polonizacyjna”270.

* * *

Po II wojnie światowej i wysiedleniach lat 1944–1947 do czasu emancypacji tej grupy w Polsce (w latach 80.) i dojściu do głosu w dyskursie publicznym na Ukrainie (po 1991 r.), o czym szerzej w kolejnym podrozdziale, sytuacja Łemków w obu krajach uległa tak radykalnej zmianie, że dotychczasowe pro- cesy identyfi kacyjne przeszły głębokie przeobrażenia. Po pierwszych latach adaptacji do nowych warunków na ziemiach zachodnich i północnych Polski Łemkowie zaczęli odbudowywać nadszarpnięte więzi oraz tożsamość kultu- rową, a po 1956 r. – także etniczną271. W latach 70. XX wieku Łemkowie stali się przedmiotem badań socjologicznych nad procesami asymilacji (badania Andrzeja Kwileckiego272), których wyniki dzisiaj z reguły są krytykowane273. Te jednak zwróciły wówczas uwagę na zagadnienia związane z problemem świadomości etnicznej Łemków i zapoczątkowały naukową dyskusję na ten temat. W latach 80. i na początku 90. badania wśród Łemków prowadziło kilku socjologów, których interesowała kwestia tożsamości etnicznej i naro- dowej oraz fakt odrodzenia etnicznego społeczności łemkowskiej w Polsce274. Wyniki tych badań i analiz odzwierciedlały dyskusję, która toczy się w łonie grupy oraz wśród naukowców na temat przynależności narodowej i opcji tożsamościowych Łemków. Analiza Marka Dziewierskiego, Bożeny Pactwy

269 Tamże. 270 Powracam do tej kwestii w kolejnym podrozdziale. 271 J. Nowak, Zaginiony świat?…, s. 19. 272 Por. A. Kwilecki, Łemkowie. Zagadnienia migracji i asymilacji, Warszawa 1974; K. Pudło, Łemkowie. Proces wrastania w środowisko Dolnego Śląska 1947–1985, Wrocław 1987. 273 Już w 1995 r. E. Michna zwróciła uwagę na wybiórczość tych badań i arbitralnie przyjęte przez Kwileckiego założenie o asymilacji Łemków jako nieuchronnym procesie, któremu pod- legają wysiedleńcy. Lata późniejsze, szczególnie ożywienie etniczne w latach 80. i 90. XX w., przeczą ustaleniom Kwileckiego (E. Michna, Łemkowie…, s. 10–11). Warto jednak zwrócić uwa- gę, iż, Kwilecki pisał swą książkę w latach, kiedy w światowej socjologii rozpoczynał się do- piero odwrót od postrzegania procesów etnicznych jako zasadniczo jednokierunkowych, zmie- rzających ku asymilacji grup mniejszościowych (por. G. Babiński, Metodologia a rzeczywistość społeczna. Dylematy badań etnicznych, Kraków 2004, s. 26). 274 Szerzej o publikacjach wspomnianych autorów piszę we wstępie. W tym miejscu jedynie przypomnę, że badania te zapoczątkowali socjologowie z Uniwersytetu Śląskiego, M. Dzie- wierski, B. Pactwa, B. Siewierski (ciż, dz. cyt.), którzy prowadzili równoległe badania na zie- miach zachodnich oraz w Beskidzie Niskim, starając się dociec istoty owego ożywienia oraz wyłaniających się zeń podziałów tożsamościowych w łonie tej grupy. J. Nowak obserwował i opisywał składniki łemkowskiej etniczności i rekonstrukcję tożsamości etnicznej polskich Łemków, punktowo porównywaną z sytuacją wśród Rusinów słowackich i ukraińskich Łem- ków (tenże, Zaginiony świat?…). Michna analizowała współczesne podziały tożsamościowe i ich historyczne uwarunkowania, przedstawiając stan dyskusji nad przynależnością narodową tej grupy wśród jej przedstawicieli (E. Michna, Łemkowie…). 2. Przeszłość Łemków jako materia pamięci zbiorowej 73 i Bogdana Siewierskiego ukazała zasadniczy rozłam w łonie Łemków na tych, którzy identyfi kują się z narodem ukraińskim, oraz tych, którzy odrzucają taką identyfi kację275. Ewa Michna, prowadząc badania w zachodniej części historycznej Łemkowszczyzny, we wsiach, do których powrócili Łemkowie, oraz wśród liderów łemkowskich organizacji o różnym ideologicznym profi - lu, doszła do wniosku, że „narodowa kategoryzacja świata nie jest czymś po- wszechnym” i dla większości jej rozmówców „przynależność narodowa nie była czymś istotnym i oczywistym”276. Na podstawie analizy materiału empi- rycznego autorka wyróżniła cztery zasadnicze typy identyfi kacji, z którymi spotkała się w terenie, a które odzwierciedlają heterogeniczność łemkowskiej tożsamości etnicznej: „Łemko-Ukrainiec” – o wykrystalizowanej tożsamości narodowej ukraińskiej, uznający Łemków za grupę regionalną narodu ukra- ińskiego; „Łemko-Rusin” – typ negujący związki z narodowością ukraińską, oparty na przekonaniu o odrębnej etnogenezie, kulturze i języku; „Łemko- -Polak” – typ oparty na identyfi kacji z państwem zamieszkania i „silną wię- zią typu państwowego”, zacierający różnicę między Polakami a Łemkami, rozpatrujący Łemków w kategoriach obywatelskich (co może mieć także związek z procesem asymilacji); „Łemko” – typ najbardziej zróżnicowany, oparty na więzi z rodzinną społecznością i miejscowością oraz podziałem świata na swoich i obcych, lokujący siebie w kategoriach regionalnych, negu- jący związek z narodowością ukraińską277. Michna dochodzi do wniosku, że wyznanie prawosławne lub greckokatolickie nie jest tu arbitralnie związane z defi niowaniem konkretnej tożsamości narodowej, a o wyborze wyznania decydują zarówno czynniki zewnętrzne, jak i aktywność poznawcza278. Stąd stereotypowe postrzeganie Cerkwi greckokatolickiej jako bastionu wartości narodowych ukraińskich oraz Cerkwi prawosławnej jako neutralnej świato- poglądowo i nieangażującej się w dyskusje nad sprawami narodowymi jest tu chybione. Przekonuje ona, iż jest to problem złożony, niepodlegający pro- stym kategoryzacjom typu: Łemko prawosławny = autonomista = tożsamość narodowa rusińska oraz Łemko grekokatolik = członek narodu ukraińskiego o jednoznacznej tożsamości narodowej ukraińskiej279. Złożoność wyborów tożsamościowych, silnie zakotwiczona w okresie przedwysiedleńczym, ujawniła się szczególnie w latach 90., kiedy badacze obserwowali zjawiska z zakresu kreowania takich składników etniczności, jak: grupowa historia (w tym odrębna od ustaleń badaczy polskich i ukraiń- skich wersja etnogenezy), restytucja tradycji, zabiegi związane z kodyfi kacją języka łemkowskiego/rusińskiego czy zmiany wyznania związane z powro- tem do Cerkwi greckokatolickiej280. Uwikłanie lokalnych procesów tożsamoś-

275 M. Dziewierski, B. Pactwa, B. Siewierski, dz. cyt., s. 133–135. 276 E. Michna, Łemkowie…, s. 138. 277 Tamże, s. 79–84. 278 Tamże, s. 84. 279 Tamże, 62, 65, 84–104. 280 Por. J. Nowak, Zaginiony świat?… W ostatnich latach kwestię tę w swoich badaniach podnosi też Sebastian Dubiel-Dmytryszyn, zainteresowany ruchem karpatorusińskim w Pol- sce i na Słowacji (np. tenże, Łemkowie a ruch rusiński, „Rocznik Ruskiej Bursy” 2007, s. 129–151; tenże, Język jako istotny wyznacznik tożsamości Łemków oraz jego rola w rozwoju świadomości grupy 74 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI ciowych w to, co dzieje się wśród Rusinów poza Polską, badali Ewa Michna (zainteresowana ruchem rusińskim) i Jacek Nowak281. Dyskusję z konkuren- cyjnym stanowiskiem narodowościowym podejmują też sami Łemkowie, za- równo badacze (Helena Duć-Fajfer, Stefan Dudra), jak i działacze czy autorzy relacji wspomnieniowych282. Jak pisze Duć-Fajfer, jeśli chodzi o kwestię „odczucia własnego teryto- rium, ziemi ojczystej” (choć trzeba tu dookreślić, że tylko w przypadku Łem- ków autonomistów), w sensie lokalnym, w znaczeniu ojczyzny lokalnej, te- rytorium takim jest Łemkowszczyzna, a w znaczeniu „ojczyzny szerokiej” – terytorium całej Rusi Karpackiej. Ta pierwsza jest przez Łemków autono- mistów ograniczana do „Łemkowszczyzny właściwej”, którą na podstawie kryterium akcentu stałego w mowie oddziela się od terenów uznawanych zwykle za Łemkowszczyznę wschodnią, gdzie mają mieszkać już Ukraiń- cy283. Duć-Fajfer podstaw kształtowania łemkowskiej odrębności upatruje na długo przed wysiedleniami, zastanawiając się nad ich genezą równo- legle z powstawaniem nowoczesnej świadomości ukraińskiej. Przytacza na poparcie swojej tezy wiele faktów – nieprzyjęcie etnonimu „Ukrainiec” przez większość Łemków przed II wojną światową, odrzucenie świadomości ukraińskiej przez ocalałą z Thalerhofu inteligencję łemkowską, republikę we Florynce budowaną na ideologii rusofi lskiej i poczuciu jedności z pobratym- cami z południa oraz inne formy samoorganizowania się Łemków w latach międzywojennych284. Są to podstawy do kontynuacji sztucznie przerwanego procesu narodotwórczego w duchu innym niż ukraiński, którego podjęcie przez współczesnych Łemków możliwe jest po upadku komunizmu285. Za- uważa następnie:

Wartością łączącą Łemków, niezależnie od przekonań i orientacji polityczno-narodo- wych, jest zachowane w ich świadomości ojczyste terytorium i cechy specyfi czne roz- wijającej się na nim kultury. Pomimo iż na terytorium tym w chwili obecnej mieszka bardzo niewielki procent Łemków i całkowicie zmienił się jego charakter kulturowy, jego funkcja ideowa jako nadrzędnego czynnika integracyjnego pozostaje niezmienio- na286. Podobnie patrzy na tę kwestię Dudra:

Dla Łemków ich ziemia była „małą ojczyzną”. Wypełniały ją górski krajobraz oraz mieszkańcy żyjący tam od pokoleń. Łemkowszczyzna jednak nie była tylko pewnym terytorium, ale też sumą przeszłości – historii, na którą składały się tradycja, życie etnicznej w odrodzeniu łemkowskim, http://pl.pogranicze.eu/index.php?categoryid=32&p2_ar- ticleid=992 (28.08.2012)). 281 E. Michna, Kwestie…, J. Nowak, Zaginiony świat?… 282 Dyskusje te, oparte na materiale pamiętnikarskim, przedstawiam w rozdziale 4. 283 H. Duć-Fajfer, Łemkowie w Polsce… 284 Np. agitowanie środowiska starorusinów na rzecz szkolnictwa w języku łemkowskim na podstawie Bukwaru M. Trochanowskiego. Por. niżej. 285 H. Duć-Fajfer, Łemkowie w Polsce…; S. Dudra, Poza małą ojczyzną…, s. 9. 286 H. Duć-Fajfer, Kontekst historyczny…, s. 30–31. 2. Przeszłość Łemków jako materia pamięci zbiorowej 75

duchowe i kulturowe. Tak rodziło się jednoczące i zespalające w jeden organizm po- czucie więzi287. Choć Dudra nie precyzuje, jak rozumie „małą ojczyznę”, istotne są tu czynniki konstruujące obraz Łemkowszczyzny. Przyznaje on wszystkim Łemkom prawo do Łemkowszczyzny:

Kwestią najważniejszą w tej problematyce [dotyczącej świadomości narodowej Łem- ków – P.T.] jest pozostawienie Łemkom możliwości swobodnego samookreślenia się oraz wybrania takiej drogi rozwojowej, która będzie zaspokajała całokształt potrzeb życiowych tej ludności. Wszyscy mieszkańcy Łemkowszczyzny mają do niej równe prawa. Zarówno „Łemkowie-Łemkowie”, „Łemkowie-Ukraińcy”, prawosławni i gre- kokatolicy. Jest ona ich wspólną małą ojczyzną288. Prawo to zasadza się na wspólnej, funkcjonującej ponad podziałami i gra- nicami państwowymi tożsamości kulturowej289, która przetrwała zawieruchy historii i spaja odłamki ocalonej przeszłości. Pojawia się tu jednak pytanie: czy zdoła ona scalić różne pamięci Łemków? Nauka ukraińska traktuje dziś Łemków jako grupę etnografi czną narodu ukraińskiego290 lub jedną z jego grup etnicznych291 czy subetnosów292. Często także defi niowani są oni jako „najbardziej zachodnia grupa Ukraińców”293. Badacze ukraińscy nie mają wątpliwości co do tego, kim są Łemkowie294. Sami ukraińscy Łemkowie natomiast, jeśli mówią dziś o tym, kim się czują, to mówią o sobie jako o ukraińskich synach karpackiej ziemi. W trakcie ba- dań nad tekstami relacji wspomnieniowych oraz podczas wywiadów, które prowadziłam na Ukrainie, nie spotkałam się z kwestionowaniem ukraińskiej tożsamości narodowej.

287 S. Dudra, Poza mała ojczyzną…, s. 9–10. 288 Tamże, s. 15. 289 Por. M. Pecuch, Tożsamość kulturowa… Zagadnieniu temu przyjrzę się w dalszej części pracy oraz szczegółowo teoretycznie w podrozdziale 2.2. 290 Por. m.in.: W.I. Naulko i in., dz. cyt., s. 27; O.W. Nelha, Ukrajinci Karpats’koho kraju w kon- teksti jednosti etnohrafi cznych hrup, etnosu, naciji [w:] tenże, Teorija etnosu. Kurs lekcij, Kyjiw 1997, s. 310–322. 291 J. Makar, Kwestia Bojków, Hucułów, Łemków…, s. 74–75. 292 Np. W. Krysaczenko stosuje wymiennie określenia „subetnos” i „grupa etnografi czna” (tenże, Dynamika naselenia: populacijni, etniczni ta hlobalni wymiry, Kyjiw 2005, s. 108–110). We- dług S. Pawliuka, „subetnos” jest to „jedna z form przeobrażenia etnosu, która pojawia się w sytuacji związanej z jego zgaśnięciem, tzn. wtedy, kiedy wyniknęły warunki niepełnego zniknięcia etnosu, utraty tożsamości etnicznej, ale i zachowania odrębnych kulturowo-byto- wych oznak, pamięci etnicznej”. Tę zawikłaną defi nicję konkluduje jednak istotnym stwierdze- niem, że dzielenie etnografi cznych grup Ukraińców w Karpatach na subetnosy jest „naukowo chybione” (tenże, Słownyk osnownych poniat’ i terminiw z teoriji etnołohiji, Lwiw 2008, s. 220–221). 293 Np. przez H. Łozko, Ukrajinśke narodoznawstwo, Kyjiw 2006, s. 101; por. także Małyj etno- politolohicznyj słownyk, red. O.W. Antoniuk i in, Kyjiw 2005, s. 169. 294 Por. np. publikacje R. Kabaczija, H. Szczerby, J. Makara oraz I. Krasowskiego przywoły- wane w kolejnym podrozdziale. 76 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

2.1.2. Dzieje najnowsze Łemków. Wykorzenienie

Wysiedlenia ludności łemkowskiej stanowią niewątpliwie najważniejszą ce- zurę wyznaczającą powojenne dzieje i współczesne losy członków tej gru- py. Sami Łemkowie, a z nimi historycy, traktują lata 1944–1947 jako moment w dziejach, który na zawsze odmienił ich jako społeczność. Dla etnologa ten kilkuletni czas głębokich przemian w łonie grupy, przerwania jej egzystencji na rodzimych terenach i zerwania więzi pomiędzy poszczególnymi członka- mi wspólnoty może stanowić swoistą fazę graniczną między odległą i w no- wych warunkach całkowicie odmienną przeszłością a stanem chaosu pierw- szych lat na nowym miejscu osiedlenia i stopniowym odbudowywaniem nadszarpniętego exodusem uniwersum symbolicznego Łemków. Łemkowska pamięć zbiorowa w największym stopniu zasadza się na wspomnieniach wysiedleń. Stanowią one główną oś, wokół której są budowane wszelkie od- niesienia do przeszłości. Szczególnie widoczne jest to wśród najstarszego po- kolenia, które pamięta ziemie przodków oczami dziecka lub też przyswoiło narracje rodziców i dziadków, „przechwytując” ich pamięć jako podstawę własnej. Analizowana dalej łemkowska literatura dokumentarna dokładnie ilustruje tę kwestię. Podobnie widoczne jest to w narracjach moich rozmów- ców z Komańczy, przy czym znacznie częściej mówią o wysiedleniach te oso- by, które trafi ły na Ukrainę radziecką lub ziemie zachodnie i północne Polski, niż – co zrozumiałe – te, które uniknęły wywózki. Ponieważ, jak wykaże dalsza analiza narracji Łemków, wydarzenia te nie- kiedy przedstawiane są w sposób wybiórczy i obarczony silnym wartościo- waniem, warto prześledzić stanowiska historyków oraz przyjrzeć się obra- zowi, jaki wyłania się z opracowań badaczy tego zagadnienia. Wydaje się to uzasadnione także dlatego, by ewentualne rozbieżności między dyskursem naukowym polskim, ukraińskim i łemkowskim oraz interpretacją samych autorów relacji wspomnieniowych czy opowieści ustnych były bardziej czy- telne i nie wymagały każdorazowo osobnego komentarza. Wydarzenia lat 1944–1947 i decyzje polityczne wobec ludności ukraiń- skiej w Polsce, w tym Łemków, stanowią ważny i aktualny temat badawczy dla historyków polskich i ukraińskich. Akcja „Wisła” jest przedmiotem wielu opracowań, konferencji naukowych i seminariów w Polsce i na Ukrainie295. Znacznie rzadziej podejmowany jest temat wysiedleń ludności ukraińskiej

295 Lata 1997 i 2007, a zatem okrągłe rocznice, przyniosły wiele spotkań, które zaowoco- wały publikacjami, np. Problemy Ukraińców w Polsce po wysiedleńczej Akcji „Wisła”, red. W. Mo- kry, Kraków 1997; U poszukach prawdy pro akciju „Wisła”. Zbirnyk dopowidej i materialiw konfere- ciji, pryswiaczenoji akciji „Wisła” (22–23 lystopada 1997), red. M. Kozak, Peremyszl 1998; Akcja „Wisła”: przyczyny, przebieg, konsekwencje: materiały konferencji naukowej zorganizowanej 23–24 lu- tego 2007 r. w Przemyślu, Przemyśl 2007; Przed akcją „Wisła” był Wołyń, red. W. Filar, Warszawa 1997. Plonem innych konferencji są publikacje: Akcja „Wisła” na tle stosunków polsko-ukraińskich w XX wieku, red. J. Faryś, J. Jekiel, Szczecin 1994 oraz Akcja „Wisła”, red. J. Pisuliński, Warsza- wa 2003 (ta ostatnia zorganizowana przez IPN w Krasiczynie 18–19.04.2002 r.). Również na Ukrainie odbyła się w 1997 r. z inicjatywy Społeczno-Kulturalnego Towarzystwa „Łemkiw- szczyna” oraz Społeczno-Kulturalnego Towarzystwa „Nadsannia” konferencja poświęcona akcji „Wisła”, której pokłosiem jest tom Akcija „Wisła” w konteksti ukrajinśko-polśkych widnosyn 2. Przeszłość Łemków jako materia pamięci zbiorowej 77 do USRR – cieszy się on szerszym zainteresowaniem, co zrozumiałe, wśród badaczy na Ukrainie. Również wysiedlenia z roku 1947 są tam poddawa- ne naukowej refl eksji i badaniom, coraz częściej także rozpatruje się inte- resujący mnie tu okres jako całość. W trakcie konferencji organizowanych w Polsce i na Ukrainie polscy i ukraińscy historycy prezentują swe stanowi- ska296, czasem konfrontując swoje poglądy, wzajemnie wytykając nierzetel- ność i brak odporności na stereotypy297. W Polsce zagadnieniem wysiedleń ludności ukraińskiej i ich konsekwencji zajmują się m.in. Grzegorz Moty- ka298, Grzegorz Mazur299, Grzegorz Hryciuk300 oraz Jan Pisuliński301, a także badacze pochodzenia ukraińskiego: Eugeniusz Misiło302, Roman Drozd303,

XX stolittia. Materiały naukowo-praktycznoji konferenciji pryswiaczenoji 50-littiu akciji „Wisła” (19 kwitnia 1997 r.), red. M. Henyk, Iwano-Frankiwśk 1999. 296 Pokłosiem takiej współpracy jest np. seria „Polska i Ukraina w latach trzydziestych– czterdziestych XX wieku”, sygnowana przez polski IPN i MSWiA, Państwowe Archiwum Służby Bezpieczeństwa Ukrainy oraz Instytut Badań Politycznych i Narodowościowych Na- rodowej Akademii Nauk Ukrainy. Dotychczas wydano osiem tomów dokumentów. Inną tego typu inicjatywą był cykl seminariów „Polska – Ukraina: trudne pytania”, organizowanych przez Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej oraz Związek Ukraińców w Polsce (11 to- mów w latach 1998–2009). 297 Osobnym przykładem owego ulegania stereotypom i jednoczesnego ich kształtowania jest publikacja poświęcona przesiedleńcom, wydana we Lwowie w 2009 r. Peresełenci. Tysiaczo- litnia doroha Chołmszczyny, Pidlaszszia, Nadsannia i Łemkiwszczyny, której autorka, Iryna Celniak, na ponad trzystu stronach udowadnia ukraińskość wymienionych w tytule ziem, samemu przesiedleniu poświęcając jedynie nieco ponad 20 stron. Autorka zawyża liczbę ofi ar po stro- nie ukraińskiej, twierdzi, że Polacy wyjeżdżali z Galicji dobrowolnie, ponieważ „większość z nich nie była tu głęboko zakorzeniona”, drobiazgowo liczy ukraińskie krzywdy, zupełnie nie zwracając uwagi na polskie ofi ary konfl iktu (s. 339 i nast.), twierdzi też, że „polski obóz dla Ukraińców [COP w Jaworznie – P.T.] niczym nie różnił się od faszystowskich obozów koncen- tracyjnych” (s. 357). Widoczne jest tu nadużycie, COP w Jaworznie nie był bowiem z założenia nastawiony na eksterminację więźniów. 298 G. Motyka, Tak było w Bieszczadach: walki polsko-ukraińskie 1943–1948, Warszawa 1999; ten- że, W kręgu „Łun w Bieszczadach”: szkice z najnowszej historii polskich Bieszczad, Warszawa 2009. Zdaniem tego i innych badaczy (T.A. Olszański), wysiedlenia Ukraińców nie były konieczne dla likwidacji UPA. Por. Od komitetu redakcyjnego [w:] Polska i Ukraina w latach trzydziestych– czterdziestych XX wieku. Nieznane dokumenty z archiwów służb specjalnych, t. 5: Akcja „Wisła” 1947, Warszawa – Kijów 2006, s. 27. Por. także T.A. Olszański, Wokół akcji „Wisła” [w:] Problemy Ukra- ińców w Polsce po wysiedleńczej Akcji „Wisła”, red. W. Mokry, Kraków 1997, s. 173–184. 299 G. Mazur, Problemy przesiedlenia Polaków z Ukrainy i Ukraińców z Polski w latach 1945–1946 [w:] Polska–Ukraina: trudne pytania, t. 8. Materiały VIII międzynarodowego seminarium historycznego „Stosunki polsko-ukraińskie w latach II wojny światowej”, Warszawa, 6–8 listopada 2000, Warszawa 2001, s. 15–57. 300 G. Hryciuk, Przemiany narodowościowe i ludnościowe w Galicji Wschodniej i na Wołyniu w la- tach 1931–1948, Toruń 2005. 301 J. Pisuliński, Przesiedlenie ludności ukraińskiej z Polski do USRR w latach 1944–1947, Rze- szów 2009. 302 Misiło jako pierwszy opublikował dokumenty dotyczące wysiedleń: Akcja „Wisła”. Do- kumenty, Warszawa 1993 oraz dwa tomy Repatriacja czy deportacja. Przesiedlenia Ukraińców z Pol- ski do USRR w latach 1944–1946, Warszawa 1996 i 1999. Na tych publikacjach opiera się więk- szość autorów zajmujących się zagadnieniem wysiedleń. 303 R. Drozd, Droga na Zachód: osadnictwo ludności ukraińskiej na ziemiach zachodnich i pół- nocnych Polski w ramach akcji „Wisła”, Warszawa 1997; Ukraińcy w najnowszych dziejach Polski (1918–1989), red. R. Drozd, t. 1, Słupsk–Warszawa 2000; Ukraińcy w najnowszych dziejach Polski 78 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Igor Hałagida304, Jarosław Syrnyk305. Na Ukrainie są to przede wszystkim Wołodymyr Serhijczuk (autor pierwszej publikacji dokumentów z radzie- ckich archiwów306), Bohdan Zabrowarnyj307, Jurij Makar308 i Roman Kaba- czij309. Nie bez znaczenia są także badania prowadzone przez ukraińskich naukowców na emigracji, głównie w USA310. Badania ilościowe wśród wy- siedleńców z Polski od ponad dwudziestu lat prowadzi ukraińska socjolożka Hałyna Szczerba311. W dyskursie naukowym i popularnym w Polsce precyzyjnie odróżnia się etap wysiedleń do USRR (1944–1946 r.) i akcję „Wisła”, czyli wysiedle-

(1918–1989), t. 2, Akcja „Wisła”, red. R. Drozd, Warszawa 2005; Ukraińcy w najnowszych dziejach Polski (1918–1989), t. 3, Słupsk 2007; R. Drozd, Polityka władz wobec ludności ukraińskiej w Polsce 1944–1989, Warszawa 2001. 304 I. Hałagida, Ukraińcy na zachodnich i północnych ziemiach Polski 1947–1957, Warszawa 2003. 305 J. Syrnyk, Ludność ukraińska na Dolnym Śląsku (1945–1989), Wrocław 2007; tenże, Zagad- nienie ukraińskie w powiecie lubińskim (1947–1989), Wrocław 2007; tenże, Ukraińskie Towarzystwo Społeczno-Kulturalne (1956–1990), Wrocław 2008. 306 W. Serhijczuk, Trahedija ukrajinciw Polszczi, Ternopil 1997. W rozdziale poświęconym akcji „Wisła” autor popełnia wiele błędów. Wojciecha Sitka, redaktora tomu pamiętników kon- kursowych (analizowanych dalej w niniejszej pracy), uważa za polskiego historyka i jemu przy- pisuje tezę, że akcja „Wisła” nie była skutkiem śmierci gen. Świerczewskiego (s. 382), mylnie zapisuje zresztą jego nazwisko, co może oznaczać, że nie zapoznał się z tą pracą. Błędnie także nazywa jedną z wsi Rusi Szlachtowskiej, przesiedloną w 1950 r., Jawornikiem Ruskim (w rze- czywistości Jaworki) (s. 384). Przytacza także wspomnienia wysiedleńców z akcji „Wisła” prze- drukowane z „Naszego Słowa”. Wszystko to dowodzi pewnej wtórności źródeł i opracowań, z których korzystają niektórzy ukraińscy historycy wypowiadający się o akcji „Wisła”. 307 B. Zabrowarnyj, Geneza i przebieg akcji „Wisła” [w:] Polska–Ukraina: trudne pytania, t. 8: Ma- teriały VIII międzynarodowego seminarium historycznego „Stosunki polsko-ukraińskie w latach II woj- ny światowej”, Warszawa, 6–8 listopada 2000, Warszawa 2001, s. 160–175. 308 J. Makar, Polityczne, ekonomiczne i narodowościowo-demografi czne następstwa operacji „Wisła” [w:] Polska–Ukraina: trudne pytania, t. 8: Materiały VIII międzynarodowego seminarium historycznego „Stosunki polsko-ukraińskie w latach II wojny światowej”, Warszawa, 6–8 listopada 2000, Warszawa 2001, s. 205–220. 309 Prace Kabaczija, historyka (stopień doktora uzyskał w Europejskim Kolegium Polskich i Ukraińskich Uniwersytetów w Lublinie) i publicysty kijowskiego tygodnika „Ukrainśkyj tyż- deń”, publikowane są od kilku lat również w Polsce, głównie w prasie i periodykach ukraiń- skojęzycznych („Nasze Słowo”, „Ukrainśkyj Almanach”) oraz w tomach pokonferencyjnych (dwa z trzech tomów Łemkowie, Bojkowie, Rusini – historia, współczesność, kultura materialna i du- chowa, t. 1, red. S. Dudra i in., Legnica–Zielona Góra 2007 oraz Łemkowie, Bojkowie, Rusini – hi- storia, współczesność, kultura materialna i duchowa, t. 2, red. S. Dudra, i in., Zielona Góra–Słupsk 2009). W 2012 r. ukazała się jego książka Wygnani na stepy…, którą sygnalizuję we wstępie. Prace innych autorów ukraińskich omawia wstęp Od komitetu redakcyjnego…, s. 27–29 oraz ar- tykuł I. Iliuszyna (tenże, Akcja „Wisła” w historiografi i ukraińskiej [w:] Akcja „Wisła”, red. J. Pisu- liński, Warszawa 2003, s. 26–35). 310 Por. np. tekst I. Hwatia zawarty w wydawnictwie poświęconym Łemkom, w którym autor analizuje wysiedlenia oraz sytuację Łemków w Polsce po wysiedleniu, w tym wyraźne wówczas odrodzenie etniczne tej grupy (tenże, Istorija piwnicznoji Łemkiwszczyny wid wyhnannia Łemkiw [w:] Łemkiwszczyna. Zemlia-liudy-istorija-kultura, t. 1, t. 2., red. B.O. Struminśkyj, Niu- -Jork–Paryż–Sydnej–Toronto 1988, s. 241–276). 311 H. Szczerba, Szliachy podołannia naslidkiw deportacij ukraijinciw z Łemkiwszczyny, Nadsan- nia, Chołmszczyny w sorokowych rokach XX stolittia: socjolohicznyj wymir, „Ukrainśkyj Almanach” 2009, s. 97–105. Badania te potwierdzają, że wśród wysiedleńców utrwalone jest przekonanie o przymusowym charakterze wyjazdu do USRR. 2. Przeszłość Łemków jako materia pamięci zbiorowej 79 nie w ramach granic Polski na tereny poniemieckie, tzw. Ziemie Odzyskane (1947 r.). Na Ukrainie natomiast działacze łemkowscy czy autorzy wspo- mnień mają skłonność do rozciągania zarówno zakresu znaczeniowego tej nazwy, jak i czasu trwania wysiedleń, często określając mianem akcji „Wisła” całość wydarzeń lat 1944–1947 (niekiedy nawet 1948), które wiązały się z przymusowymi przemieszczeniami ukraińskich mieszkańców powojennej Polski. Na kwestię tę zwraca także uwagę Kabaczij, zdaniem którego nie- uprawnione przejmowanie kryptonimu „Wisła” na określenie wysiedleń do USRR wynika m.in. z tego, że te wysiedlenia nie miały własnego kryptoni- mu, pod którym funkcjonowałyby w historiografi i312, jak również z tego, że w przestrzeni informacyjnej na Ukrainie częściej pojawia się właśnie akcja „Wisła”, a nie „transfer” ludności ukraińskiej do USRR313. Nadużywanie tej nazwy przez profesjonalnych historyków jest zabiegiem mającym na celu zwrócenie uwagi czytelnika także na inne wysiedlenia poprzez posłużenie się dobrze rozpoznawalnym słowem kluczem314. Obie fale wysiedleń objęły również Łemków, którzy, jak ocenia Timothy Snyder, stanowili w nowych granicach Polski około 1/3 ludności ukraiń-

312 R. Kabaczij, Probłema peresełennia ukrajinciw z Polszczi do URSR w 1944–1946 ta 1951 rokach u suczasnij publicystyci, http://www.ethnos.lemky.com/2006/03/15/problema_pereselenn- ja_ukrainziv_z_Polshi.html (12.07.2012). Autor zauważa, że błąd ten popełniają ludzie, którzy reprezentują na Ukrainie wysiedleńców. W trakcie kwerendy natrafi łam na wiele pomyłek i nieścisłości w artykułach pisanych przez osoby związane z Ogólnoukraińskim Towarzy- stwem „Łemkiwszczyna”. Np. szef oddziału iwanofrankowskiego, Stepan Krynyćkyj, błędnie lokalizuje w czasie (na przełomie lat 50. i 60. XX wieku, w rzeczywistości – 1950 r.) wysiedlenia z czterech wsi Rusi Szlachtowskiej (S. Krynyćkyj, Borot’ba ukrajinśkoji hromadśkosti za likwidaciju naslidkiw operaciji „Wisła” [w:] Akcija „Wisła” w konteksti ukrajinśko-polśkych widnosyn XX stolit- tia. Materiały naukowo-praktycznoji konferenciji pryswiaczenoji 50-littiu akciji „Wisła” (19 kwitnia 1997 r.), red. M. Henyk, Iwano-Frankiwśk 1999, s. 74), rozciągając tym samym trwanie akcji „Wisła” na 10 lat, zawyża liczbę wysiedlonych do USRR Ukraińców, współczesną (1997) sy- tuację Ukraińców w Polsce przedstawia jako taką, w której władza kontroluje życie kulturalne i religijne tej ludności, stale sprawdzając stopień lojalności (s. 75). Odwilż 1956 r. przesuwa na rok 1958 (s. 75). Inny autor, J. Mandryk, twierdzi w artykule pomieszczonym w tym sa- mym tomie, że książka Łuny w Bieszczadach jest obowiązkowym podręcznikiem dla szkół śred- nich i uczelni wyższych w Polsce (J. Mandryk, Deportacijni akciji w ocinci ukrajinśkoji ta polśkoji hromadśkosti [w:] Akcija „Wisła” w konteksti ukrajinśko-polśkych widnosyn XX stolittia. Materiały naukowo-praktycznoji konferenciji pryswiaczenoji 50-littiu akciji „Wisła” (19 kwitnia 1997 r.), red. M. Henyk, Iwano-Frankiwśk 1999, s. 80). Co ciekawe, redaktor tomu, M. Henyk, nie komentuje tych wypowiedzi. Jest to o tyle istotne, że artykuły działaczy łemkowskich na Ukrainie stano- wią opiniotwórcze opracowania, które czytane są przez wysiedleńców i na podstawie których wyrabiają sobie oni zdanie np. o współczesnej Polsce czy kondycji wysiedleńców tu żyjących. Błędy takie powielają oni także w pisanych przez siebie pamiętnikach i relacjach wspomnie- niowych. Por. analiza przykładów literatury dokumentarnej Łemków w rozdziale 4 niniejszej pracy. 313 Autor zwraca też uwagę na rolę publicystyki w upowszechnianiu tego błędnego skoja- rzenia (R. Kabaczij, Wygnani na stepy…, s. 339). 314 Tak, wg Kabaczija, postępują np. W. Serhijczuk i M. Muszynka, którzy używają nazwy „Wisła” w tytułach swoich tekstów (np. Preludium do akcji „Wisła”, Paralelnie z „Wisłą”), by „zwrócić uwagę”. Od błędów nie są wolne nawet tak szacowne instytucje jak Państwowe Ar- chiwum Obwodu Lwowskiego (DALO) (R. Kabaczij, Wisła w stepach Ukrajiny, http://www. ethnos.lemky.com/2006/02/27/visla_v_stepah_ ukaini.html (12.07.2012)). 80 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI skojęzycznej315. Co do terminologii, pojawia się tu wiele kategorii, którymi posługują się badacze: „wysiedlenia”, „przesiedlenia”, „exodus”, „deporta- cja”, „ekspatriacja”, „czystka etniczna”316, oraz pojęć funkcjonujących w do- kumentach radzieckich („ewakuacja”) i polskich, dotyczących lat 1944–1945 („repatriacja”)317. O tym, że zgoda co do precyzyjnej nazwy jest trudna do wypracowania, a odcienie znaczeniowe poszczególnych pojęć zniuansowa- ne, świadczą niekiedy burzliwe dyskusje na konferencjach i seminariach318. Największą trudność sprawia dyskutantom kategoryczne przyjęcie pojęć „wysiedlenie” dla akcji przymusowej (od września 1945 r. do USRR oraz w 1947 r. na Ziemie Odzyskane) oraz „przesiedlenie” na określenie dobro- wolnej zmiany miejsca zamieszkania (pierwszy etap wyjazdów do USRR). Ponieważ przedstawiciele badanej przeze mnie społeczności, zarówno w Polsce, jak i na Ukrainie, w swoich narracjach najczęściej posługują się terminem „wysiedlenie”, ewentualnie „wygnanie”, ja również w tej pracy będę używać pojęcia „wysiedlenie”, choć podczas analizy narracji będę po- sługiwać się każdorazowo terminem stosowanym przez jej autora. Sądzę także, że uzasadnione jest to tym bardziej, że chodzi o przymusowy charak- ter akcji (i tak to zostało zapamiętane, niezależnie od momentu wyjazdu), a nie dobrowolną zmianę miejsca do życia, przemieszczenie, przesiedlenie się. W szczególności moi rozmówcy, mieszkańcy Komańczy, którzy opuścili rodzinne strony w roku 1946, jak w całym powiecie sanockim, poddawani byli wysiedleniu pod eskortą wojska i w znacznym stopniu terroryzowani groźbą użycia broni. Podobnie zresztą piszą o wysiedleniu autorzy większo- ści pamiętników i relacji wspomnieniowych. Nawet ci Łemkowie, którzy tra-

315 T. Snyder, Czystki etniczne w południowo-wschodniej Polsce [w:] tenże, Rekonstrukcja naro- dów. Polska, Ukraina, Litwa, Białoruś 1569–1999, Sejny 2009, s. 213. 316 M. Olchawa, Akcja „Wisła”: motywacje czystki etnicznej, „Nowa Ukraina” 2007, nr 1–2, s. 43–50; R. Drozd, I. Hałagida, Polityka narodowościowa władz komunistycznych w Polsce wobec Ukraińców w latach 1944–1989 [w:] ciż, Ukraińcy w Polsce 1944–1989. Walka o tożsamość (dokumenty i materiały), Warszawa 1999, s. 7; T. Snyder, „Rozwiązać ostatecznie problem ukraiński w Polsce”. Czystka etniczna Ukraińców w Polsce, 1943–1947, „Nowa Ukraina” 2007, nr 1–2, s. 30; J. Nowak, Zaginiony świat?…, s. 12. Również ukraińscy badacze stosują to pojęcie („etnocyd”, niekiedy nawet „genocyd”), por. M. Kuhutiak, 50-litta akciji „Wisła”. Istorija i suczastnist’ [w:] Akcija „Wisła” w konteksti ukrajinśko-polśkych widnosyn XX stolittia. Materiały naukowo-praktycznoji konfe- renciji pryswiaczenoji 50-littiu akciji „Wisła” (19 kwitnia 1997 r.), red. M. Henyk, Iwano-Frankiwśk 1999, s. 3; I. Celniak, dz. cyt.; S. Kopczak, L. Kowal, Akcija „Wisła”, pryczyny i naslidky [w:] Akcija „Wisła” w konteksti ukrajinśko-polśkych widnosyn XX stolittia. Materiały naukowo-praktycznoji konfe- renciji pryswiaczenoji 50-littiu akciji „Wisła” (19 kwitnia 1997 r.), red. M. Henyk, Iwano-Frankiwśk 1999, s. 57. 317 G. Mazur, dz. cyt., s. 15. Autor zwraca uwagę na nieadekwatność pojęcia „repatriacja” do analizy wysiedleń Ukraińców, ale także przesiedleń Polaków z Kresów, ponieważ oznacza ono „powrót do ojczyzny, którą wcześniej musiało się opuścić”. Polacy nie wracali do opusz- czonej ojczyzny: ich ojczyzna znalazła się w nowych granicach, w ramach których nie mieściło się zajmowane przez nich terytorium. 318 Por. Polska–Ukraina: trudne pytania, t. 8: Materiały VIII międzynarodowego seminarium hi- storycznego „Stosunki polsko-ukraińskie w latach II wojny światowej”, Warszawa, 6–8 listopada 2000, Warszawa 2001, s. 98–100, 103, 109. 2. Przeszłość Łemków jako materia pamięci zbiorowej 81

fi li na Ukrainę jeszcze na etapie dobrowolnych przesiedleń, dziś nie mówią o tym inaczej niż o przymusowym wysiedleniu319. Zanim przejdę do omówienia przebiegu wysiedleń w obu kierunkach, choć bardziej będzie mnie tu interesować wysiedlenie do USRR320, zatrzy- mam się na zarysowaniu przyczyn wysiedleń i kontekstu politycznego, po- nieważ bez tego trudno zrozumieć przebieg ówczesnych wydarzeń. Ponadto Łemkowie sami często zwracają uwagę w swoich narracjach na to, czym wy- siedlenia były poprzedzone, zatem badacz analizujący owe narracje nie może kontekstu tego pominąć. W czasie, gdy Łemkowszczyzna wkroczyła na światową arenę podczas I wojny światowej, rywalizowały tu, jak już wspomniałam, dwa dobrze roz- winięte nurty polityczno-tożsamościowe: moskwofi lski (wypierający starszy staroruski), którego zwolennicy opowiadali się za łącznością Łemków z naro- dem i państwem rosyjskim, oraz ukrainofi lski. Władze II RP prowadziły wo- bec Łemków politykę asymilacji państwowej, powołując dwujęzyczne, tzw. utrakwistyczne szkoły na terenach zamieszkałych przez ludność niepolską, a po śmierci Piłsudskiego – politykę polonizacji. Jak zauważa Jan Pisuliński, w polityce władz w pierwszych latach „(…) po zamachu majowym domino- wały dążenia do pozyskania Ukraińców [a także Łemków – P.T.] w ramach tzw. asymilacji państwowej, by w drugiej połowie lat trzydziestych XX w. powrócić do proponowanej przez endecję i prowadzonej w pierwszych la- tach po odzyskaniu niepodległości polityki asymilacji narodowej”321. Wiąza- ło się to z rozmaitymi przejawami dyskryminacji, m.in. przy zatrudnieniu na posadach państwowych lub podczas zakupu ziemi z reformy rolnej322. Zało- żenia „akcji polonizacyjnej”, ukształtowane w latach 1932–1933, opierały się

319 Por. H. Szczerba, dz. cyt. 320 Jest to zagadnienie bez wątpienia słabiej eksponowane w opracowaniach łemkoznaw- czych, w tym w etnologicznych i socjologicznych, których autorzy z reguły jedynie odnotowują fakt wysiedlenia na radziecką Ukrainę, bardziej skupiając się na wysiedleniach w ramach akcji „Wisła”. Paradoks polega na tym, że nawet autorzy, którzy w swoich badaniach poruszają temat wysiedleń na wschód, czy wręcz, jak J. Nowak, prowadzą badania na Ukrainie, nie za- dają sobie trudu, by zapoznać się z literaturą przedmiotu na temat wysiedleń lub ograniczają się do ogólników, usłyszanych w terenie, ale niewspartych przez nich komentarzem opartym na opracowaniach czy źródłach historycznych. Por. J. Nowak, Zaginiony świat?…, s. 197–225. Autor ten w innym tekście popełnia nawet taki błąd, że twierdzi, iż większość Łemków żyje na ziemiach północnych i zachodnich Polski, a tylko „nieliczni zamieszkują tereny Ukrainy”. W tym wypadku jest akurat odwrotnie, być może gdyby autor o tym wiedział przed wyrusze- niem do Kukilnyk, jego badania przebiegłyby inaczej. Por. tenże, Pamięć i zapominanie…, s. 285. B. Wasilewska-Klamka, nadmieniając, że Łemkowie zostali wysiedleni na Ukrainę, wymienia tylko trzy obwody zachodnie jako miejsce osiedlenia, tymczasem we wcześniejszym przypisie powołuje się na E. Misiłę, pisząc o przyczynie wysiedleń – konieczności zasiedlenia wyludnio- nych kołchozów na wschodzie Ukrainy (taż, Łemkowski Raj Utracony…, s. 11). Z kolei E. Mich- na, wspominając, że akcja „Wisła” ominęła nielicznych Łemków, w sposób nieuprawniony stwierdza, że, jej zdaniem, było to możliwe dzięki polskobrzmiącym nazwiskom (E. Michna, Łemkowie…, s. 71). Gdyby autorka zapoznała się z wynikami badań historyków, wiedziałaby, że przyczyna była bardziej złożona, a polskobrzmiące nazwiska w żaden sposób nie chroniły ludności łemkowskiej przed wysiedleniem. 321 J. Pisuliński, Przesiedlenie…, s. 39. 322 Tamże. 82 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI na wzmacnianiu łemkowskiego poczucia odrębności od Ukraińców. W myśl tych założeń zamierzano traktować Łemków jako grupę odrębną pod wzglę- dem etnicznym i kulturowym od Ukraińców i Rosjan323. Powołany został w tym celu Wojewódzki Komitet Łemkowski (w 1936 r. przemianowany na Podkomitet do spraw Łemkowskich), który miał inspirować i fi nansować prowadzone przez pracowników Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersy- tetu Jana Kazimierza badania naukowe nad Łemkami, których celem byłoby udowodnienie polskich korzeni Łemków324, zająć się sprawami szkolnymi – np. zwalniać nauczycieli Ukraińców i wprowadzać na ich miejsce Polaków znających język łemkowski lub Łemków nastawionych propolsko oraz upo- wszechniać napisany alfabetem łacińskim elementarz łemkowski, Bukwar325, opracowany przez Metodego Trochanowskiego. Władze radzieckie i niemieckie 16 listopada 1939 r. podpisały ugodę do- tyczącą wzajemnej wymiany ludności ukraińskiej i białoruskiej z terenów, które przeszły pod administrację niemiecką, oraz ludności niemieckiej z te- renów, nad którymi władzę przejął Związek Radziecki326. W czasie tej wy- miany – jak podkreślają badacze: dobrowolnej – na teren radzieckiej Ukrai- ny do obwodu tarnopolskiego wyjechało około 5000 Łemków, w większości skuszonych szansą na poprawę losu w gospodarstwach poniemieckich327, z których większość powróciła po agresji III Rzeszy na ZSRR. Osoby te miały także zniechęcać do wyjazdu niezdecydowanych w 1945 r.328. Okres okupacji wiązał się z koniecznością dostarczania obciążających kontyngentów oraz obawą przed wywiezieniem na przymusowe roboty do Rzeszy i obecnością we wsiach ukraińskiej policji, tzw. siczowyków. Po wkroczeniu Armii Czerwonej Łemków wcielano przymusowo w jej szeregi, a sama Łemkowszczyzna stała się areną krwawych walk operacji dukielsko- -preszowskiej329. Po ustaleniu wschodniej granicy Polski w 1944 r. na jej terytorium znala- zły się dwie jednostki administracyjne Cerkwi greckokatolickiej – część die- cezji przemyskiej oraz Administracja Apostolska Łemkowszczyzny. Władze komunistyczne niezwłocznie przystąpiły do ich likwidacji. Podobnie likwi- dowano szkoły ukraińskie330, także te zakładane przez łemkowskich komu- nistów z ramienia Włościańsko-Robotniczego Komitetu Łemkowszczyzny331.

323 J.A. Stepek, Akcja polska na Łemkowszczyźnie [w:] Problemy Ukraińców w Polsce po wysiedleń- czej Akcji „Wisła”, red. W. Mokry, Kraków 1997, s. 341. 324 W dyrektywę tę wpasowali się zwłaszcza K. Pieradzka (taż, Na szlakach Łemkowszczyzny, Kraków 1939) oraz A. Bartoszuk (tenże, Łemkowie – zapomniani Polacy, Warszawa 1938). 325 J.A. Stepek, dz. cyt., s. 342–343; J. Syrnyk, Ludność ukraińska na Dolnym Śląsku…, s. 264. 326 W. Serhijczuk, Trahedija…, s. 39–49. 327 J. Pisuliński, Przesiedlenie…, s. 44. 328 Tamże, s. 45. 329 M. Pecuch, Tożsamość kulturowa Łemków w zachodniej Polsce…, s. 52. 330 J. Syrnyk, Ludność ukraińska na Dolnym Śląsku…, s. 25. 331 J. Pisuliński, Przesiedlenie…, s. 76. 2. Przeszłość Łemków jako materia pamięci zbiorowej 83

2.1.3. Wysiedlenia do USRR

27 lipca 1944 r. wyznaczono nową granicę polsko-radziecką. W nowych grani- cach Polski zamieszkiwało 630 000–700 000 Ukraińców (w tym Łemkowie)332. Jeszcze przed podpisaniem umowy o ewakuacji miała pojawić się petycja ze strony części podlegających później wysiedleniu Ukraińców o przyłączenie ich ziem do USRR333. Nikita Chruszczow (przewodniczący Rady Komisarzy Ludowych USRR) miał dokonać próby włączenia do USRR Podlasia, Chełm- szczyzny i Nadsania, jednak nie uzyskał zgody Stalina334. Do dziś historycy zastanawiają się, czy petycja owa mogła być inicjatywą samych mieszkań- ców, czy też została spreparowana przez radzieckie władze335. 9 września 1944 r. w Lublinie stojący na czele PKWN Edward Osóbka- -Morawski oraz Chruszczow podpisali porozumienie o ewakuacji Polaków (a wraz z nimi Żydów) do 1 września 1939 r. posiadających polskie obywatel- stwo, zamieszkujących Ukrainę radziecką do Polski oraz Ukraińców (a wraz z nimi Rosjan, Białorusinów, Rusinów), obywateli Polski do USRR336. Decy- dowało tu kryterium wyznaniowe – wyznanie prawosławne lub greckokato- lickie337. Polaków zamierzano osiedlić na terenach, skąd wysiedlano Ukraiń- ców oraz na ziemiach zachodnich i północnych, a Ukraińców – w dawnych polskich domach na zachodniej Ukrainie, w kołchozach oraz w poniemie- ckich koloniach na wschodzie kraju338. Wysiedlani mieli wyrazić wolę, czy chcą otrzymać gospodarstwa indywidualne do 15 ha czy też wstąpić do kołchozu339. W zapisie umowy przesiedlenie ludności było określone jako dobrowolne. Wiadomo jednak, że od września 1945 r. miało ono charakter przymusowy340. Początkowo władze polskie i radzieckie zakładały, że z wy- mianą ludności uporają się szybko. Jednak z powodu niedostatecznego za- plecza technicznego (brakowało pociągów potrzebnych jeszcze na froncie),

332 Tamże, s. 67–68. 333 G. Mazur, dz. cyt., s. 39. 334 R. Kabaczij, Totalitarna włada u stosunku do ukrajinciw deportowanych z Polszczi do URSR w 1944–1946 rr., http://www.ethnos.lemky.com/2006/03/11/totalitarna_vlada_y_stosunky_ do_ukrainziv.html (12.07.2012). 335 J. Pisuliński, Przesiedlenie…, s. 84, R. Drozd, Powojenne wysiedlenia Łemków polskich w latach 1944–1950 [w:] Łemkowie, Bojkowie, Rusini – historia, współczesność, kultura materialna i duchowa, t. 1, red. S. Dudra i in., Legnica–Zielona Góra 2007, s. 132. Zachowało się także pismo wystoso- wane do władz USRR przez Łemków zamieszkujących powiat gorlicki (por. dokument opubli- kowany w: W. Serhijczuk, Trahedija…, s. 174–175). 336 G. Mazur, dz. cyt., s. 17. 337 J. Pisuliński, Przesiedlenie…, s. 27. Na kolejnych stronach autor analizuje trudności, jakie przyniosło tak przyjęte kryterium kwalifi kujące do wysiedleń wobec arbitralnych niekiedy roz- strzygnięć, kto jest Polakiem, a kto Ukraińcem. Nie przewidywano osobnych kryteriów dla np. Polaków wyznania greckokatolickiego lub Ukraińców – rzymskich katolików, ani dla ludności o nieskrystalizowanej odrębności lub indyferentnej narodowo, niewykraczającej poza poczucie przynależności do wspólnoty lokalnej, jak sądzi się dziś o Łemkach w tamtym czasie (tamże, s. 28–30, 37, 98). 338 J. Pisuliński, Przesiedlenie…, s. 513. 339 Tamże, s. 90. 340 Tamże, s. 219. 84 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI kłopotów z werbowaniem chętnych na wyjazd, brakiem domów nadających się do zasiedlenia ostatecznie przesunięto zakończenie akcji na 15 czerwca 1946 r.341 Sama akcja wysiedleńcza dzielona jest przez badaczy na kilka etapów342. Według Grzegorza Mazura pierwszy etap (wrzesień 1944 – lipiec 1945) doty- czył tych spośród Ukraińców, którzy dobrowolnie zdecydowali się na wyjazd (głównie bezrolni chłopi oraz mieszkańcy spalonych wsi Lubelszczyzny)343 na podstawie deklaracji pisemnych lub ustnych (co prowadziło do licz- nych nadużyć i wpisywania na listy nazwisk osób, które nie wyraziły takiej woli344). Po przejściu frontu, wiosną 1945 r. agitacją na rzecz wyjazdów do USRR objęto również zachodnią i środkową Łemkowszczyznę. Wśród zgła- szających się chętnych na wyjazd byli Łemkowie, którzy ucierpieli w trak- cie walk w rejonie Przełęczy Dukielskiej i Łupkowskiej345. Z czasem władze zaczęły stosować różne formy nacisku, m.in. likwidację szkolnictwa ukraiń- skiego i organizacji oświatowych czy przymusowe wcielanie mężczyzn, któ- rzy nie trafi li do Armii Czerwonej, do batalionów karnych Wojska Polskiego. Paradoksalnie wysiłki władz były wzmacniane przez antyukraińskie wystą- pienia polskiego podziemia antykomunistycznego346. Snyder zwraca uwagę, że Łemków wysiedlano przemocą jako Ukraińców347. Aby uniknąć wysiedle- nia wielu Łemków decydowało się na zmianę obrządku z greckokatolickiego na rzymskokatolicki348, ale nie miało to uchronić ich przed wysiedleniem349.

341 G. Mazur, dz. cyt., s. 19–20. 342 Różne sposoby periodyzacji wysiedleń 1944–1946 podaje I. Kozłowśkyj, Deportaciji ukra- inśkoho naselennia z Polszczi u 1944–1946 rokach [w:] Akcija „Wisła” w konteksti ukrajinśko-polśkych widnosyn XX stolittia. Materiały naukowo-praktycznoji konferenciji pryswiaczenoji 50-littiu akciji „Wisła” (19 kwitnia 1997 r.), red. M. Henyk, Iwano-Frankiwśk 1999, s. 34–35. 343 G. Mazur, dz. cyt., s. 41. 344 E. Misiło, Wstęp [w:] Repatriacja czy deportacja? Dokumenty, t. I, red. E. Misiło, Warszawa 1996, s. 10. 345 G. Mazur, dz. cyt., s. 42. 346 Tamże; W. Serhijczuk, Trahedija…, s. 286. Zagadnienia tego, jak również kwestii okre- sowej współpracy UPA i AK-WiN nie będę w tym miejscu rozwijać. Patrz np. G. Motyka, R. Wnuk, „Pany” i „rezuny”. Współpraca AK-WiN i UPA 1945–1947, Warszawa 1997; R. Kaba- czij, Wygnani na stepy…, s. 191–198. Podobnie nie będę zajmować się tu akcjami WP i polskiej partyzantki we wsiach ukraińskich ani też antypolskimi działaniami UPA. Zaznaczę tylko, że o najsłynniejszych masowych mordach na ukraińskiej ludności cywilnej w Pawłokomie czy Zawadce Morochowskiej pamiętają także Łemkowie na Ukrainie, wydający tam swoje relacje wspomnieniowe, milcząc jednak o zbrodniach dokonywanych przez UPA na ludności polskiej. Warto również dodać, że nie tylko autorzy pamiętników, ale także historycy z Ukrainy (jak W. Serhijczuk) stosują zbitkę „polskie szowinistyczne bandy”, „polskie szowinistyczne pod- ziemie” na określenie wszystkich grup, które pojawiały się we wsiach zamieszkanych przez ludność ukraińską, zarówno tych wywodzących się z podziemia antykomunistycznego, jak i zwykłych band rabunkowych oraz grup milicji. Kompleksową prezentacją aktualnego stanu wiedzy na temat konfl iktu polsko-ukraińskiego w latach II wojny światowej jest najnowsza książka G. Motyki (tenże, Od rzezi wołyńskiej do akcji „Wisła”. Konfl ikt polsko-ukraiński 1943–1947, Kraków 2010), obejmująca także wydarzenia wcześniejsze. Liczbę ukraińskich ofi ar w Zawadce Morochowskiej autor ocenia na ok. 70 (s. 411), a w Pawłokomie na ponad 300 osób (s. 363). 347 T. Snyder, Czystki…, s. 214. 348 G. Mazur, dz. cyt., s. 42. 349 J. Pisuliński, Przesiedlenie…, s. 99. 2. Przeszłość Łemków jako materia pamięci zbiorowej 85

Wielu także ukryło się w lasach350, często po czechosłowackiej stronie351. Przed wysiedleniami nie ustrzegła także walka z okupantem w szeregach Armii Czerwonej, zarówno ochotników, jak i wcielanych przymusowo. Władze odniosły się w tym względzie do ustawy z 1938 r., w myśl której automatycznie pozbawiły polskiego obywatelstwa osoby, które walczyły w obcych armiach, a za taką uznano Armię Czerwoną352. Miejscowe władze odróżniały Łemków od Ukraińców; nie potrafi ła jednak lub nie chciała tego robić już władza wojewódzka353. Nie pomogły tutaj nawet apele Władysława Gomułki354, ówczesnego I sekretarza KC PPR i ministra Ziem Odzyskanych, by Łemków nie wysiedlać przymusowo355. 24 lipca 1945 r., w odpowiedzi na petycję delegatów ukraińskich dotyczą- cą pozostawienia ich na miejscu zamieszkania i umożliwienia im rozwoju gospodarczego, oświatowego i kulturalnego, władze zorganizowały w Mini- sterstwie Administracji Publicznej konferencję, w której udział wzięli przed- stawiciele społeczności ukraińskiej z województw objętych przesiedleniami: rzeszowskiego, lubelskiego i krakowskiego356. Łemków reprezentował pro- komunistyczny Włościańsko-Robotniczy Komitet Łemkowszczyzny357. Dele- gaci opowiedzieli się za pozostaniem w Polsce i powtórzyli swoje postulaty ze wspomnianej petycji, jednak władze komunistyczne nie były zaintereso- wane ich spełnieniem. Zamiast tego ogłosiły zgromadzonym konieczność wysiedlenia. Uczestnicy konferencji przekazali ludności te ustalenia i mimo że pojawiały się deklaracje chęci pozostania na miejscu oraz lojalności wo-

350 I. Kozłowśkyj, dz. cyt., s. 37. 351 Łemkowscy uciekinierzy ujęci w lasach północnej Czechosłowacji podlegali deportacji. W wyniku obław do 23 czerwca 1946 r. władze czechosłowackie (wówczas jeszcze niekomu- nistyczne) przekazały władzom polskim 4000 Łemków. Wciąż miało tam jednak przebywać wielu uciekinierów, którzy przetrwali do 1948 r. w ukryciu, zdobywając jedzenie u miejscowej ludności (J. Pisuliński, Przesiedlenie…, s. 482). Por. M. Šmigel’, Lemkovski utečenci na Slovensku (1945–1946) [w:] Łemkowie, Bojkowie, Rusini. Historia, współczesność, kultura materialna i duchowa, t. 1, red. S. Dudra i in, Legnica – Zielona Góra 2007, s. 313–328 oraz M. Šmigel’, P. Martuliak, Utečenci z Haliče z Lemkoviny na Slovensku v roku 1944 [w:] Łemkowie, Bojkowie, Rusini. Historia, współczesność, kultura materialna i duchowa, t. 1, red. S. Dudra i in, Legnica–Zielona Góra 2007, s. 329–339; M. Šmigel’, Lemkovski utečenci na Slovensku (1946): hromadné prechody na územie kraji- ny, internácia v Strážskom a odsun [w:] Łemkowie, Bojkowie, Rusini. Historia, współczesność, kultura materialna i duchowa, t. 2, red. S. Dudra i in., Zielona Góra–Słupsk 2009, s. 97–114. 352 J. Pisuliński, Przesiedlenie…, s. 108. 353 Kabaczij twierdzi, że władze województwa krakowskiego i władze powiatowe były przychylne Łemkom, ale bezsilne wobec decyzji władz centralnych (tenże, Wygnani na stepy…, s. 137, 140–142). Z kolei Snyder postawę władz województwa krakowskiego widzi odmiennie (tenże, Rekonstrukcja narodów…, s. 214). 354 Gomułka, sam pochodzący z Krosna, podczas wojny ukrywał się w łemkowskich wsiach i od wielu Łemków uzyskał w tym czasie pomoc. Do dziś Łemkowie zwracają uwagę na ten fakt, często umieszczając go w narracji wspomnieniowej. 355 T. Snyder, Czystki…, s. 214. 356 G. Mazur, dz. cyt., s. 43. 357 Powstał na przełomie stycznia i lutego 1945 r., a na jego czele stanęli łemkowscy działa- cze komunistyczni: Michał Doński, Maksym Sobin i Dymitr Perun. Komitet agitował za wstę- powaniem do Armii Czerwonej, do której trafi ło około 3000 Łemków (G. Mazur, dz. cyt., s. 51). Pisuliński podaje, że w połowie 1945 r. do PPR należało 3000 Łemków, wielu zasiliło także szeregi aparatu bezpieczeństwa i milicji (J. Pisuliński, Przesiedlenie…, s. 77). 86 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI bec nowego reżimu, odwrotu od przymusowego wysiedlenia władze już nie dopuszczały358. Łemkowie pisali petycje, w których deklarowali chęć pozo- stania na własnej ziemi przy jednoczesnej lojalności wobec władz polskich359. Zwolniony z wysiedlenia mógł zostać posiadacz obcego obywatelstwa, np. amerykańskiego lub kanadyjskiego, co nie należało do rzadkości na Łem- kowszczyźnie. Obywatelstwo to jednak w niczym nie przeszkadzało, jeśli taka osoba zgłosiła się na wyjazd dobrowolnie360. By rozwiać wątpliwości co do słuszności objęcia akcją wysiedleńczą Łemków, którzy deklarowali swoją lojalność, władze państwowe zwróciły się do Polskiej Akademii Umiejętno- ści w Krakowie o opinię w tej kwestii. Lokalna administracja z kolei apelowa- ła o wyłączenie Łemków z wysiedleń ze względów ekonomicznych361. W tym samym czasie zaczęli nielegalnie wracać z USRR do Polski, także na Łemkowszczyznę, najczęściej podając się za Polaków wraz z polskimi re- patriantami pierwsi, nieliczni przesiedleńcy, którzy informowali krewnych i sąsiadów o rzeczywistych warunkach życia na radzieckiej Ukrainie, sku- tecznie zniechęcając niezdecydowanych. Zgłoszeń na wyjazd nie przyby- wało i przed władzami stanęło widmo fi aska akcji362. Ukraińcy, jak twierdzi Eugeniusz Misiło, nie chcieli wyjeżdżać z terenów, które stanowiły dla nich etniczne ukraińskie ziemie, ukraińskie „ Zachodnie”363. Równocześnie ojczyzną była dla nich ojcowizna, a nie Ukraina radziecka, zwłaszcza zaś nie wschodnie obwody, dokąd mieli trafi ać wysiedleńcy, by zasiedlić opustosza- łe i zniszczone wojną tereny364. Kolejny etap wysiedleń – lato 1945 r. – rozpoczął się włączeniem nowo po- wołanej Grupy Operacyjnej „Rzeszów” do działań wysiedleńczych. Żołnie- rze mieli odtąd wraz z funkcjonariuszami NKWD pracującymi w komisjach przesiedleńczych przyspieszać wyjazdy Ukraińców z Polski. Podstawowym zadaniem GO „Rzeszów” miała być likwidacja podziemia – ukraińskiego i polskiego antykomunistycznego365. Podziemie ukraińskie przeciwdziałało wysiedleniom poprzez działalność propagandową, niszczenie taboru i infra- struktury kolejowej, ataki na administrację przesiedleńczą i oddziały WP, na- pady na konwoje wysiedleńców366. Oddziały ukraińskie prewencyjnie paliły także wysiedlone wsie ukraińskie, aby uniemożliwić ich zasiedlenie przez

358 G. Mazur, dz. cyt., s. 43. 359 W. Serhijczuk, Problemy przesiedlenia Ukraińców z Polski i Polaków z Ukrainy w latach 1944– –1946 [w:] Polska-Ukraina…, s. 63–65. 360 J. Pisuliński, Przesiedlenie…, s. 113. 361 Tamże, s. 115. O ekspertyzie PAU por. dalej. 362 E. Misiło, Wstęp…, s. 12. 363 Tamże, s. 15. 364 Tamże. O zniszczeniach i stratach w ludziach na powojennej Ukrainie patrz szerzej: R. Drozd, B. Halczak, Dzieje Ukraińców w Polsce 1921–1989, Zielona Góra–Słupsk 2010, s. 79–82. 365 G. Mazur, dz. cyt., s. 45. Szerzej na temat akcji ukraińskiego podziemia przeciwko wła- dzom przesiedleńczym patrz M. Jasiak, Geneza akcji „Wisła” [w:] Polska–Ukraina: trudne pytania, t. 8: Materiały VIII międzynarodowego seminarium historycznego „Stosunki polsko-ukraińskie w latach II wojny światowej”, Warszawa, 6–8 listopada 2000, Warszawa 2001, s. 117. Tam też o ofi arach z obu stron – polskiej i ukraińskiej – prowadzących do eskalacji konfl iktu w południowo- -wschodniej Polsce (tamże, s. 111–114). 366 I. Kozłowśkyj, dz. cyt., s. 37. 2. Przeszłość Łemków jako materia pamięci zbiorowej 87

Polaków przesiedlających się z USRR367. Wraz ze zmilitaryzowaniem opera- cji wysiedleńczej, zastosowaniem przymusu administracyjno-ekonomiczne- go i szantażu jej efektywność znacznie się poprawiła368. Sprzyjała temu także działalność rozmaitych grup rabunkowych, rekrutujących się spośród Po- laków mieszkających w okolicznych wsiach, dochodziło też do morderstw. Mazur sądzi, że było to przejawem panującej wówczas anarchii i demorali- zacji oraz że nie wynikało z inspiracji władz komunistycznych czy polskiego podziemia369. Według Pisulińskiego rozpoczęcie wysiedleń z użyciem woj- ska budziło sprzeciw ludności polskiej i rodziło chęć pomocy wysiedlanym, Kabaczij natomiast stwierdza, że stosunek ludności polskiej nie był przychyl- ny Łemkom370. Determinacja władz, by wysiedlić Łemków, nie minęła371. Na opierających się w powiecie gorlickim nałożono podatki, wyznaczono kontyngenty, które bezwzględnie ściągano, majątek ruchomy i nieruchomy miał przejść na rzecz skarbu państwa372. Od września do końca grudnia na Łemkowszczyźnie przymusowo wysiedlano z miejscowości położonych w pasie granicznym373. W ramach przesiedleń (dobrowolnych) i wysiedleń (przymusowych) do USRR trafi ło 482 109 osób, z których Ukraińcy stanowili 439 135 osób, Rosja- nie – 23 846374, Rusini – 18 759375, Białorusini – 126 oraz osoby innej narodo- wości – 243376. Wysiedleńcy trafi li w sumie do 17 obwodów USRR, najwięcej osób zaś do tarnopolskiego (173 360)377. Wyjechało około 60%378 (95 000) Łem-

367 T. Snyder, „Rozwiązać ostatecznie problem ukraiński w Polsce”…, s. 30. Na ten temat por. także R. Kabaczij, Wygnani na stepy…, s. 61, 147, 153, 155. 368 R. Drozd, B. Halczak, dz. cyt., s. 92–93. 369 G. Mazur, dz. cyt., s. 47. 370 J. Pisuliński, Przesiedlenie…, s. 131; R. Kabaczij, Wygnani na stepy…, s. 152. 371 R. Kabaczij, Zmiany świadomości Łemków na skutek wysiedleń, http://www.beskid-niski. pl/index.php?pos=/lemkowie/historia/zmianyk (12.07.2012). 372 G. Mazur, dz. cyt., s. 52; M. Jasiak, dz. cyt., s. 116. 373 E. Misiło, Wstęp…, s. 12. 374 J. Pisuliński stawia tu hipotezę, że pod narodowość rosyjską mogli zostać podciągnięci rusofi lscy Łemkowie (tenże, Przesiedlenie…, s. 505). 375 Zdaniem Misiły chodziło tu o pojęcie przejęte z przedwojennych spisów ludności doty- czące greckokatolickich lub prawosławnych mieszkańców Łemkowszczyzny i Bojkowszczy- zny, którzy nie identyfi kowali się z narodowością ukraińską; E. Misiło, Wstęp [w:] Repatriacja…, t. I., s. 9. Podobnie wyjaśnia to M. Pecuch (tenże, Wasyliwka – łemkiwśkyj ostriw na piwdni Ukraji- ny, „Ukrainśkyj Almanach” 2008, s. 325). 376 J. Pisuliński, Przesiedlenie…, s. 505. Drozd i Hałagida szacują łączną liczbę na około 500 000 (ciż, dz. cyt., s. 8); Snyder w najnowszej książce podaje liczbę 483 099 (tenże, Skrwawione ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem, Warszawa 2011, s. 356). M. Jasiak wśród ogólnej liczby podanej w jego artykule (482 500) wyróżnia 15 000 Łemków (tenże, dz. cyt., s. 120). Liczba ta wydaje się jednak nieuzasadniona, biorąc pod uwagę fakt, że w umowie o wymianie ludności znalazła się kategoria „ludność rusińska” nieobejmująca osób o skrystalizowanej tożsamości narodowej ukraińskiej. W wyróżnionej przez Jasiaka grupie Ukraińców byli też przecież Łem- kowie o ukraińskiej opcji tożsamościowej. Na problem z określeniem świadomości narodowej wysiedlanej ludności i brak danych na ten temat zwraca też uwagę Syrnyk (tenże, Ludność ukraińska na Dolnym Śląsku…, s. 11). Inni autorzy oceniają, że liczba Łemków wysiedlonych do USRR wynosi ok. 70 000. Por. R. Kabaczij, Zmiany… 377 G. Mazur, dz. cyt., s. 46. 378 J. Pisuliński, Przesiedlenie…, s. 497. 88 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI ków, w tym z powiatu gorlickiego 15 000, jasielskiego – 7000, krośnieńskie- go – 11 000, nowosądeckiego – 17 700, nowotarskiego – 1800 i sanockiego – 42 000379. Ofi cjalne zakończenie akcji nastąpiło 6 czerwca 1946 r.380, mimo to do końca 1946 r. trwało dalsze przesiedlanie pojedynczych osób (nieco po- nad 2000381), głównie powracających z przymusowych robót w Niemczech. Protokół końcowy został podpisany 6 maja 1947 r.382. Władze początkowo szacowały, że w Polsce pozostało mniej niż 15 000 Ukraińców383. Tymczasem wkrótce miało się okazać, że pomyliły się co najmniej dziesięciokrotnie384.

Wysiedlenie w Komańczy

W tym miejscu chcę zwrócić uwagę tylko na te fakty, które nie funkcjonują w pamięci zbiorowej dawnych i obecnych mieszkańców wsi lub też obowią- zuje inna ich wersja, niż podają to źródła. 16 lutego 1946 r. sołtysi wsi z gmi- ny Komańcza wystosowali petycję w sprawie zaprzestania przymusowych wysiedleń do USRR, adresowaną do ministra obrony narodowej, a dwa dni później kolejną – do premiera, ponownie do ministra obrony narodowej, a także ministra sprawiedliwości, wojewody rzeszowskiego i sanockiego sta- rosty powiatowego385. Oba pisma zawierają znaczące stwierdzenia:

Oddziały WP przemocą wyrzucają z domostw ludność tutejszą i wypędzają z granic Państwa Polskiego (…). Na podstawie umowy zawartej między Republiką Ukraiń- ską a Rządem Polskim, jak to wynika ze słów JE Obywatela Marszałka Polski, repa- triacji podlega ludność narodowości ukraińskiej, tymczasem my nie poczuwamy się do przynależności do narodowości ukraińskiej, nie mamy w historii faktu, który by wspominał o tym, że przodkowie nasi przywędrowali tu spod Charkowa, Połtawy, Kijowa czy Żytomierza, nie jesteśmy kolonią ukraińską (…). Ludność poczuwając się do narodowości ukraińskiej wyjechała już do Rosji w lutym i marcu ubiegłego roku. (…) Działaby się nam krzywda, gdyby Rząd Rzeczypospolitej Polski, mając tak potęż- ne środki do znalezienia i ukarania winnych [chodzi o UPA – P.T.], stosował wobec nas odpowiedzialność zbiorową, jaką stosował okupant za grasujące bandy wywroto- we, z którymi nie mamy nic wspólnego, którego dowodem jest to, że są wsie w naszej gminie, z których ani jeden mężczyzna, pomimo bicia i terroru, do nich się nie przy- łączył, jak również młodzież wiejska męska ucieka z domów, by nie być przemocą wciągnięta do band386.

379 R. Drozd, B. Halczak, dz. cyt., s. 99. Kabaczij podaje inne dane; według niego liczbę wy- siedleńców należy określić jako 488 000 (tenże, Wygnani na stepy…, s. 136), a liczbę Łemków, którzy wyjechali do USRR, szacuje na 65 % przedwojennej populacji (tamże, s. 301). 380 E. Misiło, Wstęp…, Warszawa 1996, s. 6. 381 Tamże, s. 14. 382 G. Mazur, dz. cyt., s. 52. 383 J. Pisuliński, Przesiedlenie…, s. 496. 384 Według Drozda i Hałagidy pod koniec 1946 r. na terenie Polski wciąż miało zamieszki- wać 200 000 osób narodowości ukraińskiej (ciż, dz. cyt., s. 9). Inni autorzy podają liczbę 150 000. 385 Repatriacja…, t. 2, s. 45–49. Por. G. Mazur, dz. cyt., s. 43. 386 Dokument 18: 1946 luty 16. – Petycja sołtysów gminy Komańcza w powiecie sanockim skierowa- na do ministra obrony narodowej marszałka Polski M. Żymierskiego z prośbą o zaprzestanie przymuso- wych wysiedleń do USRR [w:] Repatriacja…, t. 2, s. 45–46. 2. Przeszłość Łemków jako materia pamięci zbiorowej 89

W powiecie Sanok woj. Rzeszów rozpoczyna się przymusowe wysiedlanie (ukra- ińskiej ludności), tymczasem tzw. Łemkowszczyzna, tj. południowa część powiatu sanockiego (po granicę czechosłowacką) zamieszkała jest nie przez Ukraińców, ale zdecydowanie przez ludność łemkowską, wprawdzie obrządku gr.-kat., lecz gęsto spokrewnioną z Narodem Polskim, o czym świadczą setki polskich nazwisk, polska mowa, wychowanie dzieci po polsku i w duchu polskim i uważanie się za składową część Narodu Polskiego. Imieniem tej naszej ludności, współżyjącej i współpracującej w największej zgodzie i miłości z Narodem Polskim, upraszamy uprzejmie o łaska- we, jak najrychlejsze, wyłączenie tej ludności spod przymusowego wysiedlania na wschód, obcy nam pod każdym względem387. W dalszej części drugiego dokumentu piszący odwołują się do lojalno- ści wobec ojczyzny oraz wielkiej liczby ofi ar, jakie poniosła ludność gminy w walce z okupantem. Innym argumentem jest zła klasa gleb, których nie zdoła zagospodarować ludność polska po ewentualnym wysiedleniu Łem- ków. Autorzy pisma nie omieszkali także przypomnieć decydentom o zasa- dzie dobrowolności, którą w ramach umowy przewidziano:

Wiemy o umowie dobrowolnego, a nie przymusowego wysiedlania (repatriacji), a przecież Rosja nie była nigdy i nie jest naszą ojczyzną, a jedynie Polska i wiemy z gazet, iż sam generalissimus Stalin oświadczył, że Polacy mogą wedle swej woli pozostać w Rosji Sowieckiej, przeto prosimy my, by ta sama doktryna dotyczyła i nas, obywateli Demokratycznej Rzeczypospolitej Polski, tym bardziej, że sam Pan Mar- szałek Polski Rola-Żymierski w dniu 6 I 1946 r. na Sesji Krajowej Rady Narodowej oświadczył, że wysiedleniu podlega ludność ukraińska, która dobrowolnie zgłosi się na wyjazd388. Nie doczekano się odpowiedzi389. Zwraca uwagę argumentacja przed- stawicieli mieszkańców gminy Komańcza. Deklaracja lojalności i wierności

387 Dokument 19: 1946 luty 18, Komańcza. – Petycja mieszkańców gminy Komańcza w powiecie sa- nockim skierowana do prezesa Rady Ministrów RP, ministra obrony narodowej, ministra sprawiedliwo- ści, wojewody rzeszowskiego i starosty powiatowego w sprawie zaprzestania przymusowych wysiedleń do USRR [w:] Repatriacja…, t. 2, s. 47. 388 Tamże, s. 48. 389 J. Pisuliński, Przesiedlenie…, s. 394. Główny przedstawiciel rządu RP do spraw ewaku- acji Józef Bednarz wystosował jednak do wiceministra administracji publicznej Władysława Wolskiego dwa pisma w sprawie jego stanowiska wobec petycji mieszkańców gmin Komań- cza i Szczawne (gmina ta wysłała podobną petycję). W pismach tych Bednarz informuje, że „w okresie okupacji niemieckiej, Niemcy usiłowali stworzyć z nich odrębną narodowość, gdy te usiłowania nie powiodły się, zaliczono ich do Ukraińców i wydano karty rozpoznawcze z literą «U». Łemkowie pozostali nadal lojalni”. Wobec problemów z określeniem narodowości Łemków Bednarz zwrócił się do PAU z prośbą o opinię. W drugim piśmie z tego samego dnia pisze on, że „góralska ludność ukraińska «Łemkowie» (…) etnografi cznie bardzo mało różni się od zwykłych Ukraińców” (Dokument 38: 1946 kwiecień 1, Lublin. – Pismo głównego przedsta- wiciela rządu RP do spraw ewakuacji ludności ukraińskiej z Polski J. Bednarza do wiceministra admi- nistracji publicznej Wł. Wolskiego wyjaśniające jego stanowisko w związku z petycjami mieszkańców gmin Komańcza i Szczawne [w:] Repatriacja…, t. 2, s. 90–92). Pismo nadesłane do Bednarza przez sekretarza generalnego PAU przypisuje Łemkom pochodzenie ukraińskie i stwierdza, że „je- żeli więc teraz «uważają się za Polaków», to wyłącznie dlatego, że chcą zostać w Polsce. Jest to polskość najzupełniej koniunkturalna, szczera chyba u nielicznych tam rzymskich katolików. Literatura o Łemkach jest obfi ta” (Dokument 44: 1946 kwiecień 16, Kraków. – Pismo sekretarza generalnego Polskiej Akademii Umiejętności T. Kowalskiego do głównego przedstawiciela rządu RP do 90 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI państwu idzie tu w parze z odrzuceniem ukraińskości, a nawet zaprzecze- niem jakichkolwiek związków z narodowością ukraińską na korzyść polsko- ści. Na ile były to argumenty koniunkturalne, a na ile deklaracje tożsamości – trudno orzec. W wypowiedziach moich rozmówców wzmianka o owych pismach się nie pojawiła. Wśród nich nie było także żadnego potomka osoby z komitetu, którego członkowie sygnowali pismo390. Na początku 1945 r. podziemie ukraińskie w Komańczy agitowało prze- ciwko wyjazdowi, wywieszając w gminie afi sze391. Wkrótce oddziały UPA przystąpiły do zbrojnego przeciwdziałania wysiedleniom. Wzrastał terror wobec Polaków, którzy uciekali do Sanoka392. W lutym oddziały UPA za- częły blokować linię kolejową Łupków–Komańcza–Zagórz poprzez niszcze- nie infrastruktury kolejowej. W Komańczy spalono budynek stacji kolejowej i 40 wagonów, rozebrano znaczny odcinek torów między Komańczą a Zagó- rzem, zniszczono most żelazny w Komańczy oraz dwa inne mosty kolejowe i dwa drogowe. Zastrzelono także trzy osoby podejrzane o donosicielstwo393. Spalono urząd gminny i posterunek milicji, atakowano strażnicę WOP394. Wiosną 1946 r. powstała w Komańczy powołana przez wójta gminy ko- misja weryfi kacyjna, w skład której wchodzili wójt i jego zastępca, proboszcz rzymskokatolicki, sołtys Komańczy, gminny referent wojskowy oraz człon- kowie Gminnej Rady Narodowej. Zadaniem komisji było zweryfi kować ludność przewidzianą do wyjazdu oraz ewentualnie dokonać wyłączenia. Komisja wyłączyła z wysiedlenia 21 rodzin w samej Komańczy395. Wójt nie- jednokrotnie wstawiał się za mieszkańcami, miał także umożliwić zwolnie- nie już na stacji kolejowej dalszym pięćdziesięciu osobom z tej wsi396. Poparł także postulaty delegacji do wojewody i zapewnienia o lojalności397. Wraz z nasileniem działań wojska przeciwko UPA w styczniu 1946 r. wójt, w oba- wie przed represjami, uciekł do Sanoka398. 34. pułk piechoty WP przystąpił do intensyfi kacji wysiedleń w kwietniu 1946 r. Z powodu zniszczenia linii kolejowej gnano wysiedleńców na pie- chotę aż do Zagórza, często musieli wraz ze swoim dobytkiem przeprawiać się przez rzekę, ponieważ mosty drogowe były zniszczone. 7 kwietnia żoł- nierze tego pułku mieli sprawdzać narodowość mieszkańców Komańczy, nakazując im odmówić po polsku pacierz, pomyłki karane były wygnaniem na stację. Dzięki pomocy wójta oraz polskiego mieszkańca, Kasiewicza, któ- spraw ewakuacji ludności ukraińskiej z Polski J. Bednarza wyjaśniające kwestię przynależności narodo- wej Łemków [w:] Repatriacja…, t. 2., s. 102–103). Pismo to z pewnością ułatwiło podtrzymanie decyzji o przymusowym wysiedleniu Łemków. 390 Por. Dokument 19…, s. 49. Porównałam listę nazwisk fi gurujących na dokumencie z na- zwiskami osób, z którymi rozmawiałam. Podczas wywiadów pytałam też każdorazowo o linię dziadków z obu stron oraz o dalszą rodzinę. 391 J. Pisuliński, Przesiedlenie…, s. 215. 392 Tamże, s. 278, 392. 393 Tamże, s. 393, 473. 394 Tamże, s. 472–473. 395 Tamże, s. 112. 396 Tamże, s. 129. 397 Tamże, s. 382. 398 Tamże, s. 388. 2. Przeszłość Łemków jako materia pamięci zbiorowej 91 rzy wydawali zaświadczenia o lojalności zwalniające komańczan z wysied- lenia, wielu wróciło do wsi399. Przed ostatecznym wysiedleniem Komańczy w czerwcu 1946 r. zostało w niej 30 rodzin ukraińskich i mieszanych400. Kaba- czij wspomina o wypadku, przywoływanym także przez moich rozmówców, z 7 kwietnia 1946 r., kiedy to żołnierze zamordowali w Komańczy księdza greckokatolickiego Oresta Wenhrynowycza i jego syna Olesia (Pisuliński po- daje, że został zastrzelony przez dowódcę401). Jeden z żołnierzy miał wynieść z plebani żółto-niebieską fl agę402. Niektórzy moi rozmówcy podkreślali, że ksiądz i jego syn zostali spaleni. O fl adze nikt nie nadmienił. Dowódca oddziału wysiedlającego wieś, por. Lubomir Ciesielski, naka- zywał wysiedlać nawet Polaków, nie honorował zwolnień wydanych przez starostwo, zastrzelił polskiego robotnika kolejowego. Pozostałym Polakom nakazał ostatecznie opuścić Komańczę, która miała zostać spalona403. Z po- wodu braku w Komańczy właściwych organów administracji nie sporządza- no tu opisów mienia, a listy ewakuacyjne były wydawane na stacjach. Opisy te miały być dokonywane na podstawie polis ubezpieczeniowych, ilość zie- mi miało poświadczyć dwóch świadków. Spowolnienie tempa akcji rodzi- ło liczne problemy404. Można się domyślać, że z tego powodu z Komańczy wyjechało wielu mieszkańców, którzy nie posiadali żadnych dokumentów uprawniających ich w USRR do rekompensaty za pozostawione mienie. Komańcza opustoszała. Ci, którzy uniknęli wyjazdu, uciekli. Poza jed- ną osobą, żaden z moich rozmówców nie przywołał nazwiska urodzonego w Komańczy gen. Ostapa Stecy – szefa III Oddziału (Operacyjnego) Szta- bu Generalnego WP, delegowanego do WP z Armii Czerwonej, który w li- stopadzie 1946 r. wnioskował o wysiedlenie ludności ukraińskiej na ziemie zachodnie405, a w czasie wysiedleń nadzorował przebieg akcji i likwidację UPA406.

399 Tamże, s. 475. 400 Tamże, s. 438, 475. 401 Tamże, s. 475. 402 R. Kabaczij, Zmiany… Por. także zapis relacji świadka Zachara Sełenko (Dokument 82: 1946 maj 28, m.p. – Z protokołów przesłuchań Służby Bezpieczeństwa OUN. Zamordowanie proboszcza parafi i greckokatolickiej w Komańczy ks. Oresta Wenhrynowycza przez żołnierzy 34 pułku piechoty WP [w:] Repatriacja…, t. 2., s. 164–167). 403 J. Pisuliński, Przesiedlenie…, s. 475. Według Kabaczija „Porucznik Ciesielski wysiedlając Łemków z gminy Komańcza wywołał oburzenie gminnych urzędników, którzy napisali na niego skargę. Według nich akcja Ciesielskiego groziła zniszczeniem wsi Komańcza – porucznik wysiedlał również Polaków mówiąc, że nie wierzy zaświadczeniom wydanym w Sanoku za jajka i masło” (tenże, Wygnani na stepy…, s. 129). W Komańczy powieszono także kalekę, by „dać nauczkę tym, którzy nie wyjadą” (tamże, s. 122). 404 J. Pisuliński, Przesiedlenie…, s. 476. 405 R. Drozd, B. Halczak, dz. cyt., s. 149. 406 J. Pisuliński, Przesiedlenie…, s. 324. 92 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

2.1.4. Wysiedlenia w ramach akcji „Wisła”

Mniej więcej w tym samym czasie w kręgach komunistycznych narodziła się koncepcja państwa jednolitego narodowościowo407. W celu zrealizowania takiej wizji państwa władze użyły szeregu narzędzi: wojska, służb bezpie- czeństwa, administracji, sądownictwa oraz propagandy. Względem mniej- szości narodowych miały wdrażać politykę asymilacji narodowej, w przy- padku Ukraińców nazywanej ofi cjalnie „stabilizacją”408. Badacze do dziś nie są zgodni, czy inicjatywa wysiedleń w ramach akcji „Wisła” pochodziła wy- łącznie z polskiej strony, czy też narodziła się w salonach Kremla, skłonni są jednak wiązać ją z umową między totalitarnymi reżimami409. Problema- tyczna jest także analogia między prowadzoną w Polsce akcją „Wisła” (pier- wotny kryptonim „Wschód”) a akcją „Zachód” na radzieckiej Ukrainie410, odbywającą się w tym samym roku (formalne zakończenie akcji „Wisła” to 27 lipca 1947 r., akcja „Zachód” prowadzona była w październiku)411. Polscy historycy niemal nie wspominają prawie jednoczesnej z akcją „Wisła” wy- miany ludności między Czechosłowacją a USRR, w ramach której ukraińska ludność wschodniej Czechosłowacji trafi ała na Wołyń, a czeska – do Czecho- słowacji412, ani o późniejszych powrotach słowackich Ukraińców w latach 60. i 90. XX w. odpowiednio do Czechosłowacji i na Słowację413.

407 Komuniści sięgnęli tym samym do ideologii obozu narodowego z czasów II RP (por. R. Kabaczij, Wygnani na stepy…, s. 48–65). 408 J. Syrnyk, dz. cyt., s. 22–23, por. także G. Motyka, Tak było…, s. 220. 409 Jak na podstawie dokumentów przekonują polscy i ukraińscy badacze zebrani we Wspólnej Grupie Roboczej, „(…) akcja «Wisła» była koordynowana przez najważniejsze czyn- niki rządowe w Polsce i ZSRR” (Od komitetu, s. 31). Por. I. Iliuszyn, dz. cyt., s. 27–28. Niektórzy ukraińscy autorzy odpowiedzialnością za wysiedlenie obarczają wyłącznie polskie władze, por. M. Kuhutiak, dz. cyt., s. 3. Z kolei Snyder stwierdza, że akcja „Wisła” „bez wątpienia była koordynowana z Moskwą” (tenże, Skrwawione ziemie…, s. 357). 410 W trakcie tej akcji wysiedlono w głąb ZSRR 76 000 Ukraińców z zachodnich obwodów oskarżonych o sprzyjanie OUN-UPA (Od komitetu…, s. 33). Por. też G. Motyka, Ukraińska par- tyzantka 1942–1960: działalność Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Ar- mii, Warszawa 2006, s. 533–538; R. Kabaczij, Wygnani na stepy…, s. 316–322. 411 Od komitetu…, s. 33. 412 R. Kabaczij, Probłemy adaptaciji, peresełenych z Chołmszczyny ta Piwdennoji Łemkiwszczyny, ukrajinciw u Wołynśkij obłasti (1945–1948), „Ukrajinśkyj Almanach” 2008, s. 129–139; tenże, Wy- gnani na stepy…, s. 82–89. 413 Tenże, Powernennja na batkiwszczynu piwdennych i piwnicznych łemkiw: poriwnialni aspek- ty, „Ukrajinśkyj Almanach” 2009, s. 88–96; R. Kabaczij, Powernennia ukrajinciw Słowaczczyny z Wołyni w 1960–90 rokach XX st. ta joho wpływ na zminy w totożnosti reoptantiw [w:] Łemkowie, Bojkowie, Rusini – historia, współczesność, kultura materialna i duchowa, t. II., red. S. Dudra i in., Zie- lona Góra–Słupsk 2009, s. 67–76. Charakterystyczne, że w ukraińskiej publicystyce oraz opra- cowaniach historycznych wysiedlenia ludności ukraińskiej rozpatruje się często jako całość, zwieńczoną wydarzeniami z roku 1951, czyli tzw. akcją „Hrubieszów – Tomaszów” („H-T”) w ramach regulacji granic między ZSRR a Polską. Warto zaznaczyć, że akcja ta nie miała klucza etnicznego, ale terytorialny. Było to całkowite i przymusowe przesiedlenie ludności po obu stronach granicy związane z wymianą odcinków granicznych między Polską a USRR w 1951 r.; w zamian za ziemie w łuku Bugu w okolicach Sokala (z Krystynopolem – dziś Czerwonohrad) Polska otrzymała obszar w Bieszczadach, z Ustrzykami Dolnymi (481 km2). Por. R. Drozd, B. Halczak, dz. cyt., s. 88–89, 124; N. Klasztorna, Akcija-51. Ostanni swidky, Winnycja 1998. 2. Przeszłość Łemków jako materia pamięci zbiorowej 93

Liczba członków UPA na początku 1947 r. wynosiła ok. 1400 osób414. O za- grożeniu dla bezpieczeństwa i integralności państwa polskiego w tym czasie ze strony takiej liczby partyzantów nie mogło być więc mowy, tym bardziej że na przełomie lat 1946 i 1947 obserwowano mniejszą aktywność UPA415. Ukraińscy partyzanci nie zostali objęci amnestią w styczniu 1947 r., zasto- sowano zatem wobec nich inne prawo niż wobec polskiego podziemia416. Bezpośrednim pretekstem, który spowodował rozpoczęcie planowanej już od kilku miesięcy akcji, była śmierć gen. Karola Świerczewskiego 28 marca 1947 r. w Jabłonkach koło Baligrodu. Generał zginął w zasadzce zorganizo- wanej przez UPA417. Wydarzenie to potraktowano jako doskonałe wytłuma- czenie wobec opinii publicznej rozpoczęcia akcji i przez długie lata propago- wano na tej podstawie uzasadnienie dla wysiedleń jako walki z ukraińskim podziemiem, które zagrażało bezpieczeństwu państwa418. Jednak, jak twierdzi Grzegorz Motyka:

(…) zimą 1946/1947 r. pojawiła się realna szansa przeprowadzenia skutecznej anty- partyzanckiej akcji wojskowej bez uciekania się do etnicznego czyszczenia Polski po- łudniowo-wschodniej. Możliwe było zlikwidowanie partyzantki poprzez skierowanie przeciwko niej licznych oddziałów WP, złożonych z dobrze wyszkolonych żołnierzy, a z drugiej strony – kokietowanie ludności cywilnej, obiecywanie nagrody w zamian za lojalność wobec państwa polskiego. Można było całkowicie zniszczyć działające tam oddziały partyzanckie UPA, a przynajmniej wyrzucić je ostatecznie z kraju na zachód. Akcja taka, nie poparta wysiedleniami, byłaby z pewnością trudniejsza, ale całkowicie wykonalna, realna i ograniczona do stosunkowo niewielkiego terytorium. Szło bowiem o wąski pas przygraniczny, przede wszystkim Roztocze, Pogórze Prze- myskie, Bieszczady, w znacznie mniejszym stopniu o Beskid Niski, (…) [gdzie – P.T.] poparcie dla UPA było (…) minimalne419. Dla Motyki objęcie Łemkowszczyzny akcją „Wisła” stanowi dowód na jej pozamilitarne cele:

Wśród Łemków zamieszkujących Beskid Niski poparcie dla UPA było minimalne. Wyraźnie silniejsze wśród nich były sympatie lewicowe, w dodatku duża część z nich nie uznawała siebie za Ukraińców. Bardzo często Łemkowie uważali za swój obowią- zek informowanie władzy o pojawiających się u nich „ludziach z lasu”. (…) Mimo to ludność tę wysiedlono! Dodatkowe wysiedlenia miały miejsce wśród Łemków jeszcze w 1950 r. Rodzi się pytanie: co to może mieć wspólnego ze zwalczaniem ukraińskiego podziemia420.

414 M. Jasiak, dz. cyt., s. 123. 415 J. Syrnyk, Ludność ukraińska na Dolnym Śląsku…, s. 26. Największa aktywność struktur OUN i oddziałów UPA przypadła na okres wysiedleń do USRR (R. Kabaczij, Wygnani na ste- py…, s. 205). 416 T. Snyder, Czystki…, s. 222. 417 G. Motyka, W kręgu…, s. 122–140. 418 R. Drozd, Osnowna meta akciji „Wisła” [w:] Akcija „Wisła” w konteksti ukrajinśko-polśkych widnosyn XX stolittia. Materiały naukowo-praktycznoji konferenciji pryswiaczenoji 50-littiu akciji „Wisła” (19 kwitnia 1997 r.), red. M. Henyk, Iwano-Frankiwśk 1999, s. 44. 419 G. Motyka, W kręgu…, s. 171–172. 420 Tamże, s. 178–179. Kabaczij zwraca także uwagę na niekwestionowaną lojalność Łem- ków względem państwa polskiego i często podkreślaną odrębność etniczną oraz większe 94 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Grupa Operacyjna „Wisła” powołana w celu przeprowadzenia akcji wy- siedleńczej użyła potężnych sił – niemal 20 000 żołnierzy421. Powołano także specjalne struktury do wsparcia walki z podziemiem ukraińskim, m.in. sąd wojskowy, który zasądził karę śmierci wobec 173 osób, a dziesiątki innych skazał na długoletnie więzienie422. W kwietniu 1947 r. zaadaptowano pohit- lerowski obóz koncentracyjny – fi lię Auschwitz w Jaworznie – na Centralny Obóz Pracy przeznaczony dla więźniów politycznych (najliczniej więzio- nych tu Ukraińców, ponadto Niemców i Polaków). Trafi ali tu ludzie, któ- rych uznano za sprzyjających ukraińskiemu podziemiu, ale nie byli oskar- żeni przez wojskowy sąd GO „Wisła”423. W czasie istnienia obozu więziono tam łącznie prawie 4000 Ukraińców i Łemków, w tym 823 kobiety, 22 księży greckokatolickich i 3 prawosławnych. W obozie śmierć poniosło 150 osób, najczęściej wskutek pobicia podczas przesłuchań, chorób, niedożywienia, sa- mobójstw424. Następnego dnia po śmierci Świerczewskiego, 29 marca 1947 r., Biuro Po- lityczne PPR podjęło decyzję o przymusowym wysiedleniu i rozproszeniu Ukraińców na zachodnich i północnych ziemiach Polski425. Zwrócono się do ZSRR i Czechosłowacji o uszczelnienie granic426. Koniec akcji miał nastąpić 28 lipca tego roku. Do wysiedlenia zostali zakwalifi kowani wszyscy ci, któ- rzy w okupacyjnych kennkartach mieli wpisaną literę „U” („Ukrainiec”) oraz zostali za Ukraińców uznani. Nie wchodził tu w grę osobisty wybór427. Przy- gotowanie trwało miesiąc; akcja rozpoczęła się nad ranem 28 kwietnia 1947 r. Wojsko otaczało kordonem wieś i informowało ludność, że w ciągu dwóch godzin, po spakowaniu dobytku nastąpi wysiedlenie. Wysiedleniu podle- gali wszyscy Ukraińcy, bez względu na stopień lojalności wobec państwa i zajmowane stanowisko (ofi cerowie i żołnierze WP, pracownicy organów bezpieczeństwa, zdemobilizowani żołnierze Armii Czerwonej)428. Po długiej, poparcie dla UPA na wschodniej Łemkowszczyźnie (tenże, Wygnani na stepy…, s. 162, 207), a Snyder na brak potrzeby przynależenia do jakiejkolwiek nowoczesnej narodowości (tenże, Rekonstrukcja narodów…, s. 213). 421 Szczegółowo o taktyce GO „Wisła”, zadaniach poszczególnych oddziałów oraz o roz- machu militarnym działań grupy pisze M. Jasiak, dz. cyt., s. 128–131. Tam także o działaniach przeciwko UPA (s. 136–151). 422 R. Drozd, Osnowna meta…, s. 48. Szerzej o działalności sądu wojskowego GO „Wisła” patrz: K. Szwagrzyk, Wijśkowyj sud Operacijnoji hrupy „Wisła”, „Ukrainśkyj Almanach” 2010, s. 201–209. 423 I. Iliuszyn, dz. cyt., s. 26–27. 424 Od komitetu…, s. 41. 425 R. Drozd, Osnowna meta…, s. 43. 426 L. Wołosiuk, Przebieg i skutki akcji „Wisła” [w:] Problemy Ukraińców w Polsce po wysiedleń- czej Akcji „Wisła”, red. W. Mokry, Kraków 1997, s. 27. 427 T. Snyder, „Rozwiązać ostatecznie problem ukraiński w Polsce”…, s. 34. 428 R. Drozd, Osnowna meta…, s. 44. Akcją wysiedleńczą nie byli objęci pracownicy przemy- słu naftowego, kolei, tartaków, fabryk, którzy mieli zostać wysiedleni w późniejszym terminie, po zastąpieniu ich Polakami (R. Drozd, B. Halczak, dz. cyt., s. 120). Dzięki temu 16–17 rodzin kolejarzy w Komańczy nie zostało wysiedlonych. Akcja „Wisła” rozpoczęła się najwcześniej w powiecie sanockim. Pierwszy transport z Komańczy odszedł już 29 kwietnia, a ostatni – 7 maja 1947 r. Łącznie było to 8 transportów, które zawiozły 2026 wysiedleńców (446 rodzin) na stacje w Bartoszycach, Bytowie, Giżycku, Koszalinie, Morągu, Pasłęku i Słuchowie (dziś: Człu- 2. Przeszłość Łemków jako materia pamięci zbiorowej 95 trwającej często dwa tygodnie podróży wagonami towarowymi wraz z do- bytkiem i zwierzętami mieli być umieszczani przede wszystkim na wsiach (90% wysiedleńców), w odległości 50 kilometrów od granic lądowych, 30 ki- lometrów od granicy morskiej oraz miast wojewódzkich, w skupiskach nie- przekraczających 10% ludności poszczególnych wsi. Wysiedleńcy z akcji „Wisła” przybywali na ziemie zachodnie i północne jako jedni z ostatnich osadników, pozostały im zatem gospodarstwa dotychczas nieobjęte429; lepsze były już zajęte przez przybyłych wcześniej Polaków zza Buga. Przydzielano im gospodarstwa w dużym stopniu zniszczone, pozbawione drzwi, okien, podłóg, rozszabrowane430. Ludność miała być rozmieszczana także według kategorii „A”, „B” lub „C”, w zależności od stopnia kontaktów z UPA. Towarzyszyło temu odpowiednie przygotowanie propagandowe przyjmujących wsi i ich mieszkańców. Stąd też pierwsze lata wzajemnych kontaktów nacechowane były obopólną nie- ufnością i strachem. Bez odpowiednich przepustek nie można było nie tylko zmieniać miejsca osiedlenia, ale nawet się przemieszczać431. W praktyce okaza- ło się jednak, że z uwagi na ograniczoną chłonność poszczególnych domostw i PGR-ów instrukcji tych nie udało się pracownikom Państwowych Urzędów Repatriacyjnych (PUR) zrealizować. Wobec tego Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego nakazało w ciągu 1948 r. ponownie przesiedlić wedle przyjętych wcześniej norm kilka tysięcy wysiedleńców, którzy zdążyli już rozpocząć zagospodarowywanie się432. Na tym jednak wysiedlanie się nie zakończyło. W 1950 r. wysiedlono w szczecińskie mieszkańców czterech wsi powiatu no- wotarskiego (Ruś Szlachtowska), którzy mieli, jak podaje Jarosław Syrnyk, nielegalnie wrócić z Dolnego Śląska433. Drozd i Hałagida wspominają także o planach na 1952 r. dotyczących wysiedlenia Ukraińców z powiatu Biała Pod- laska434. Ponownie wysiedlano także nielegalnie wracających435.

chów) (B. Bobusia, Warunki przesiedlenia w ramach akcji „Wisła” [w:] Akcja „Wisła”: przyczyny, przebieg, konsekwencje: materiały konferencji naukowej zorganizowanej 23–24 lutego 2007 r. w Prze- myślu, Przemyśl 2007, tabele na s. 221, 223, 233). Większość obecnych mieszkańców Komańczy twierdzi, że wysiedleńcy z tej wsi trafi li do Bartoszyc i Pasłęka. Na miejscu pozostawiono, łącznie z Polakami, 176 osób (S. Dudra, Poza małą ojczyzną…, s. 27). 429 M. Kmita, Wpływ akcji „Wisła” na życie Ukraińców w PRL [w:] Problemy Ukraińców w Polsce po wysiedleńczej Akcji „Wisła”, red. W. Mokry, Kraków 1997, s. 187. 430 R. Drozd, I. Hałagida, Polityka…, s. 10. 431 Tamże, s. 11. 432 R. Drozd, Osnowna meta…, s. 45–46. Autor walczy w tym artykule ze stereotypem „szoku cywilizacyjnego”, którego mieli doświadczyć wysiedleńcy na lepiej rozwiniętych ekonomicz- nie ziemiach zachodnich. Jego zdaniem nie jest prawdą to, że wysiedleńcy ostatecznie zyskali, ponieważ większość domów, które otrzymali, nie nadawała się do zamieszkania (tamże, s. 46). Potwierdzają to także inni autorzy, jak również sami Łemkowie w swoich pamiętnikach. 433 J. Syrnyk, Ludność ukraińska na Dolnym Śląsku…, s. 61. 434 R. Drozd, I. Hałagida, Polityka…, s. 10. 435 R. Drozd, B. Halczak, dz. cyt., s. 123. 96 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

* * *

Dla ukazania pełniejszego obrazu sytuacji Łemków po wysiedleniach, za- równo pozostałych w Polsce, jak i rozpoczynających życie na Ukrainie, warto – podobnie jak w poprzednich podrozdziałach – zaprezentować uwarunko- wania polityczne, gospodarcze i kulturowe, z jakimi przyszło się zmierzyć wysiedleńcom w nowym miejscu, oraz zmiany, które nastąpiły odpowiednio w 1989 i 1991 r. dla Łemków w Polsce i na Ukrainie, a w wyniku których m.in. rozpoczął się proces restytucji łemkowskiej pamięci zbiorowej.

2.1.5. Życie wysiedleńców w Polsce

W 1949 r. władze uchwaliły dekret o przejęciu na własność skarbu państwa nieruchomości pozostawionych przez wysiedleńców oraz dekret o przejęciu mienia Cerkwi greckokatolickiej436. Odtąd jedyną możliwością zaspokajania potrzeb religijnych wysiedleńców pozostało uczestniczenie w praktykach Kościoła rzymskokatolickiego (zachowanie wyznania, zmiana obrządku) lub przejście do Cerkwi prawosławnej (zmiana wyznania, zachowanie obrząd- ku), która rozpoczęła na ziemiach zachodnich i północnych misję wśród gre- kokatolików na początku lat 50. XX w.437 Chcąc kultywować tradycje religij- ne do czasu powołania placówek greckokatolickich na ziemiach zachodnich i północnych w 1957 r., Łemkowie, jak wszyscy wysiedleńcy, musieli doko- nać wyboru: czy uczęszczać do kościołów rzymskokatolickich, narażając się na osłabienie tożsamości kulturowej i etnicznej, a w rezultacie na polonizację, czy organizować życie religijne wokół powstających parafi i prawosławnych i zachować łączność z tradycją wschodniego chrześcijaństwa. Pojawił się birytualizm, który polegał na formalnym udziale w działalności kościołów rzymskokatolickich przy jednoczesnym zachowaniu własnych greckokato- lickich praktyk i symboli (modlitwa w ojczystym języku, gest trzykrotnego żegnania się złożonymi palcami)438. Równocześnie ci grekokatolicy, dla których najważniejszą kwestią był wschodni obrządek, decydowali się na przejście na prawosławie. Powrót na tereny rodzime, po 1956 r. możliwy, choć wciąż trudny, często wiązał się z kolejną zmianą wyznania lub obrządku439. Osoby, które jako grekokatolicy

436 J. Syrnyk, Ludność ukraińska na Dolnym Śląsku…, s. 29. Szerzej na temat ograniczania ukraińskiego życia religijnego patrz: R. Drozd, B. Halczak, dz. cyt., s. 99–104. 437 J. Syrnyk, Ludność ukraińska na Dolnym Śląsku…, s. 29. Autor twierdzi, że w latach 1947– –1952, a więc do czasu zmiany stosunku władz do zagadnienia mniejszości narodowych, Cer- kiew prawosławna stanowiła jedyną strukturę, która mogła zachować poczucie odrębności kulturowej wśród wysiedleńców (tamże, s. 30). 438 Por. B. Siewierski, W świecie symboli i wierzeń: sacrum i profanum w życiu Łemków na Zie- miach Zachodnich [w:] M. Dziewierski, B. Pactwa, B. Siewierski, Dylematy tożsamości. Studium społeczności łemkowskiej w Polsce, Katowice 1992, s. 82–83. 439 A. Stachowiak, Zagadnienia religijne społeczności łemkowskiej. Historyczne podłoże i kulturo- we konsekwencje dualizmu wyznaniowego Łemków [w:] Łemkowie. Historia i kultura. Sesja naukowa Szreniawa, 30 czerwca–1 lipca 2007, oprac. red. U. Siekacz, Szreniawa 2007, s. 45. 2. Przeszłość Łemków jako materia pamięci zbiorowej 97 na wygnaniu brały udział w praktykach Kościoła rzymskokatolickiego, po powrocie do swoich siedzib często decydowały się na uczęszczanie do czyn- nej cerkwi, która jednak działała jako cerkiew prawosławna. Pomimo obiek- tywnych trudności związanych z nieuczestniczeniem we własnych prakty- kach cerkiewnych, religia pozostała swego rodzaju kokonem dla wartości etnicznych Łemków. Pozwoliła również stworzyć taki punkt odniesienia dla wspólnoty, który umożliwił rekonstrukcję zachwianej tożsamości. Wbrew intencjom władz izolacja440 czy, jak chce Dziewierski, marginalizacja441 i po- czucie tymczasowości warunków, w jakich żyli wysiedleńcy, przyczyniły się do zachowania odrębności w relacji z Polakami i uchroniły przed asymilacją. Jak zauważa Małgorzata Kmita, analizująca problem braku ojczyzny dla wysiedlonych w ramach akcji „Wisła”, jej skutkiem długofalowym stał się

(…) brak realnej ojczyzny wraz ze wszystkimi dla niej typowymi aspektami: jej daw- nymi, żywymi i barwnymi tradycjami, mową, obrzędowością, kulturą. Miejsce bliskie ich sercu, o którym słyszeli lub jakie pamiętali, przestało realnie istnieć tam, gdzie zabrakło jego mieszkańców. Dziś ślad swej małej ojczyzny Ukraińcy mogą odnaleźć z reguły jedynie w spotkaniach ze swymi rodakami, a starsi – w pamięci. (…) Bezpo- średnim skutkiem akcji „Wisła” – tworzącym jakby sumę wszystkich tu wspomnia- nych – stał się więc brak poczucia ojczyzny, brak przywiązania do jakiegokolwiek miejsca. Młodzi Ukraińcy zapytani o to, skąd pochodzą, odpowiadają: „Urodziłem się w…, ale moi dziadkowie (ojcowie) pochodzili z…”. Utracili oni bowiem swoją małą ojczyznę, a luka po niej nie została wypełniona442. Po najtrudniejszych latach (1947–1952)443 władze w Polsce skłonne były przyjrzeć się uważniej potrzebom wysiedleńców z akcji „Wisła”. W 1952 r. stworzono możliwość nauczania dzieci języka ukraińskiego, umożliwiono działalność kulturalną, zwrócono uwagę na pomoc w zagospodarowywaniu się, roztaczano „opiekę” ideologiczną444. Rok 1956 przyniósł całemu społe- czeństwu, także mniejszościom narodowym, nadzieję na zmiany. Równo- cześnie nowo powstałe instytucje mniejszości narodowych znalazły się pod kontrolą wojewódzkich urzędów spraw wewnętrznych, która objęła wszyst- kie dziedziny życia (polityczną, gospodarczą, kulturalno-oświatową)445.

440 R. Drozd, I. Hałagida, Polityka…, s. 12. 441 M. Dziewierski, Kilka uwag na temat marginalizacji grupy etnicznej [w:] Łemkowie i łemko- znawstwo, „Prace Komisji Wschodnioeuropejskiej PAU”, t. V, red. A.A. Zięba, Kraków 1997, s. 273. 442 M. Kmita, dz. cyt., s. 188–189. 443 por. I. Hałagida, Życie Ukraińców na Ziemiach Zachodnich w pierwszych latach po wysiedleń- czej akcji „Wisła”. Przyczynek do polskiej, powojennej polityki narodowościowej [w:] Problemy Ukra- ińców w Polsce po wysiedleńczej Akcji „Wisła”, red. W. Mokry, Kraków 1997, s. 37–48; R. Drozd, Ukraińcy na Pomorzu Zachodnim [w:] Problemy Ukraińców w Polsce po wysiedleńczej Akcji „Wisła”, red. W. Mokry, Kraków 1997, s. 49–58 oraz M. Kmita, Propaganda antyukraińska i kształtowanie negatywnego stereotypu Ukraińca w czasach PRL [w:] Problemy Ukraińców w Polsce po wysiedleńczej Akcji „Wisła”, red. W. Mokry, Kraków 1997, s. 59–73. 444 J. Syrnyk, Ludność ukraińska na Dolnym Śląsku…, s. 31–32. 445 S. Dudra, Łemkowie wobec przemian politycznych 1956 roku w Polsce [w:] Łemkowie, Bojkowie, Rusini – historia, współczesność, kultura materialna i duchowa, t. I., red. S. Dudra i in., Legnica–Zie- lona Góra 2007, s. 147. 98 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

W czerwcu 1956 r. w Warszawie powołano Ukraińskie Towarzystwo Spo- łeczno-Kulturalne (UTSK), wraz z jego organem prasowym, ukraińsko- języcznym tygodnikiem „Nasze Słowo”446, dające wprawdzie Ukraińcom nadzieję na radykalną zmianę nastawienia władz do tej społeczności oraz re- prezentowania jej interesów, ale w rzeczywistości mające stanowić rządowe narzędzie kontroli i nacisków447. Podczas zjazdu założycielskiego pojawiła się też kwestia zgody na powroty do dawnych miejsc zamieszkania, która z upływem kolejnych lat dzielących od wysiedlenia nie traciła na aktualno- ści. W łonie organizacji ścierały się w tej sprawie odmienne stanowiska jej członków. Szczególnie wytrwale o możliwość powrotów walczyli Łemko- wie, którzy widzieli w tym szansę władz na naprawienie krzywdy, jaką nie- słusznie Łemkom wyrządzono, obarczając ich zbiorową odpowiedzialnością za winy ukraińskiego podziemia. Powroty takie były obwarowane wieloma trudnościami – wrócić mogła tylko ta rodzina, której gospodarstwo nie prze- szło na rzecz Skarbu Państwa i w którym nie zamieszkał polski osadnik, po- zostałe wysiedleniec mógł jedynie odkupić (Ustawa o sprzedaży państwo- wych nieruchomości rolnych z 12.03.1958 r.448). Wracający zmuszeni byli do odkupowania własnych domów od ich nowych mieszkańców lub szukania sobie nowych domostw, z dala od rodzinnej wsi449. Zdaniem Syrnyka, zgoda władz na tak kontrolowane powroty była przejawem wciąż aktualnej pod koniec lat 50. XX w. polityki wynaradawiania Ukraińców w Polsce, mającej na celu jej dalsze rozproszenie i dalszą asymilację450. Równocześnie poprzez rozbudowany system kredytów (swoistą pułapkę kredytową) na ostateczne zagospodarowanie się na miejscu przymusowego osiedlenia władze dążyły do pozbawienia wysiedleńców marzeń o powrotach451. Wkrótce w UTSK pojawiły się sugestie Łemków dążących do wyraźnego zaznaczenia swej kulturowej odrębności, dotyczące powołania osobnej sekcji łemkowskiej przy Towarzystwie. W 1958 r. powstał Tymczasowy Komitet Społeczno-Oświatowy Rusinów-Łemków, dążący do uznania Łemków za osobną mniejszość narodową. W 1959 r. przy Zarządzie Głównym UTSK powołano Sekcję ds. Regionalnej Kultury Łemkowskiej (w jej kierownictwie znalazł się m.in. Michał Doński), która miała odciągnąć Łemków od idei łem- kowskiej odrębności narodowej452. Z czasem antagonizm ukraińsko-łemkow- ski narastał i ci z Łemków, którzy nie godzili się z polityką ukrainizacji ich wspólnoty przez UTSK, coraz wyraźniej zgłaszali swoje postulaty, mające

446 Jedna strona tej gazety („Łemkiwśke Słowo”, od 1964 r. „Łemkiwśka Storinka”) od 1957 r. jest redagowana po łemkowsku i podejmuje tematykę związaną ze społecznością Łem- ków (M. Pecuch, Tożsamość kulturowa Łemków w zachodniej Polsce…, s. 68). 447 J. Syrnyk, Ludność ukraińska na Dolnym Śląsku…, s. 33. 448 R. Drozd, I. Hałagida, Polityka…, s. 14. 449 Powroty do łemkowskich siedzib w powiecie nowosądeckim województwa krakowskie- go nie były możliwe z uwagi na brak zgody władz wojewódzkich. 450 J. Syrnyk, Ludność ukraińska na Dolnym Śląsku…, s. 38. 451 R. Drozd, I. Hałagida, Polityka…, s. 15. 452 E. Mironowicz, Problem łemkowski w polityce władz PRL [w:] Łemkowie, Bojkowie, Rusini – historia, współczesność, kultura materialna i duchowa, t. I., red. S. Dudra, in., Legnica–Zielona Góra 2007, s. 252, 255. 2. Przeszłość Łemków jako materia pamięci zbiorowej 99 z czasem przerodzić się w otwarte deklarowanie poczucia odrębności naro- dowej od Ukraińców453. Wydatnie miał w tym pomagać prorosyjski (proso- wiecki) Łemko-Sojuz454 z Kanady, z którym władze państwowe próbowały nawet układać się w kwestii pomocy materialnej dla Łemków na ziemiach zachodnich. Wielu badaczy upatruje w tym dowodów na polityczne zaple- cze separatyzmu łemkowskiego, którym miała być zainteresowana władza w celu osłabienia mniejszości ukraińskiej455. Od początku lat 70. nastąpiło nasilenie polityki asymilacyjnej wobec mniejszości, w tym także Łemków i Ukraińców. Spadała liczba dzieci uczą- cych się języka ukraińskiego, pojawiały się propagandowe książki, z najpo- pularniejszymi Łunami w Bieszczadach Jana Gerharda (choć pierwsze wyda- nie pochodzi z 1959 r.), które ugruntowywały skonstruowany w trakcie akcji „Wisła” negatywny stereotyp Ukraińca bandyty i rezuna. W tym czasie prze- prowadzono także planowe rozbiórki cerkwi, a w 1977 r. pojawiło się zarzą- dzenie zmiany około 120 ukraińskobrzmiących nazw miejscowości. Mimo protestów wielu środowisk, od zmiany tej odstąpiono dopiero w 1981 r.456. Lata 80. i powstanie „Solidarności” umożliwiły również społeczności wy- siedleńców upomnienie się o swoje zaniedbywane prawa457. W 1983 r. odby- ły się warsztaty plenerowe zespołu „Łemkowyna” w Czarnej, które zaini- cjowały pierwszą „Łemkowską Watrę”, mającą później odbywać się co roku w różnych miejscowościach (Hańczowej, Bartnem), by ostatecznie związać się ze Zdynią. Pierwsze „Watry” były niewątpliwie areną dyskusji polskich Łemków nad kondycją grupy i jej przyszłością458. 7 kwietnia 1989 r. została przyjęta Ustawa o stowarzyszeniach459, któ- ra umożliwiła mniejszościom narodowym w Polsce legalne zrzeszanie się,

453 R. Drozd, Kwestia łemkowska [w:] tenże, Polityka władz wobec ludności ukraińskiej w Polsce w latach 1944–1989, Warszawa 2001, s. 158–160; E. Mironowicz, dz. cyt.; S. Dudra, Łemkowie wobec przemian…, s. 153–156. 454 Syrnyk zauważa, że organ prasowy tej organizacji, „Karpatska Ruś”, docierający zza oceanu, rozpowszechniał w Polsce przekonanie o niewinności Łemków, których niesłusznie objęto wysiedleniami. Sprzyjało to zdejmowaniu z siebie piętna „rezuna” i dawało nadzieję, że władza pozytywnie rozpatrzy podanie o powrót na ojcowiznę (tenże, Ludność ukraińska na Dolnym Śląsku…, s. 266–267). 455 R. Drozd, Kwestia łemkowska…, s. 158, 161–162. Jest to wyraźna analogia do sytuacji Łem- ków i Ukraińców w II RP. 456 R. Drozd, I. Hałagida, Polityka…, s. 21. 457 Tamże, s. 23, 27. 458 Pierwsze „Watry” opisuje T.A. Olszański (tenże, Wokół łemkowskich watr i spraw, „Magu- ry '89”, Warszawa 1989, s. 74–94). Obecnie organizowanych jest wiele takich festiwali, a naj- większe odbywają się w Zdyni, Michałowie na ziemiach zachodnich Polski oraz w Monasty- ryskach na Ukrainie. O ile w Zdyni ukraińskość ma wymiar narodowy (Łemkowie-Ukraińcy), o tyle w Monastyryskach nabiera dodatkowo wymiaru państwowego – Łemkowie podkreślają tu nie tylko tożsamość narodową, ale i obywatelską, eksponując swe zaangażowanie w proces budowy ukraińskiej państwowości i rolę swej grupy jako rezerwuaru narodowych wartości niezbędnych w kształtowaniu tożsamości ukraińskiego państwa. Próby eksponowania tego wątku (wraz z charakterystyczną dlań symboliką) w Zdyni odczytywane byłyby z kolei jako ukraiński rewizjonizm. 459 M. Jagiełło, Partnerstwo dla przyszłości. Szkice o polityce wschodniej i mniejszościach narodo- wych, Warszawa 2000, s. 30. 100 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI a tym samym demokratyczną instytucjonalizację życia społeczności mniej- szościowych. Ponadto 17 maja tego samego roku została uchwalona Ustawa o gwarancjach wolności sumienia i wyznania460, umożliwiająca swobodny wybór wyznania oraz gwarantująca wolność wyrażania przekonań religij- nych. W tym samym roku w Legnicy zarejestrowano Stowarzyszenie Łem- ków, które skupiło Łemków niepoczuwających się do związków z narodem ukraińskim. W lutym 1990 r. USTK przekształciło się w Związek Ukraińców w Polsce461, wówczas też powstało, współpracujące z ZUwP, Zjednoczenie Łemków, reprezentujące Łemków o orientacji ukraińskiej. Powołano także szereg innych organizacji, z których do dziś działają m.in. Stowarzyszenie „Ruska Bursa”, zajmujące się głównie działalnością edukacyjną i kulturalną wśród młodzieży łemkowskiej, oraz Towarzystwo na rzecz Rozwoju Muze- um Kultury Łemkowskiej w Zyndranowej. W sierpniu 1990 r. Senat RP potępił akcję „Wisła”. Kilkakrotnie w tej kwe- stii wypowiadali się prezydenci Polski i Ukrainy – w Deklaracji Prezydentów Polski i Ukrainy (21 maja 1997), w kwietniu 2002 r.462 oraz 27 kwietnia 2007, kiedy to potępili w swoim oświadczeniu akcję „Wisła”463.

2.1.6. Życie wysiedleńców w USRR

Warunki, w jakich transportowano wysiedleńców z Polski i jakie mieli za- stać na miejscu, były nadzwyczaj trudne. Na stacjach kolejowych tygodnia- mi, nawet zimą, oczekiwali na transport. W tym czasie niejednokrotnie byli ograbiani z resztek dobytku, zapadali też na choroby z wychłodzenia, wy- głodzenia i braku elementarnych warunków sanitarnych464. Po przybyciu na miejsce, często w nieogrzewanych, a nawet odkrytych wagonach towaro- wych, byli pozostawieni sami sobie i nierzadko na własną rękę mieli szukać schronienia. Równocześnie trwały przesiedlenia Polaków oraz demobilizacja armii, panował więc chaos. Nikt nie zapewniał wysiedleńcom opieki medycz- nej, żywności czy pomocy, a sam rozładunek trwał często wiele tygodni465. W przypadku kierowania w konkretne miejsca mieszkańcy jednej wsi byli rozpraszani, zdarzały się przypadki rozdzielania rodzin466. Pisuliński twier- dzi, że chodziło o „szybszą asymilację przybyłych i ich przystosowanie do so- wieckich realiów”467. Władze wschodnich obwodów, dokąd w pierwszej fali wysiedleń trafi ali wysiedleńcy z Polski, nie były przygotowane na napływ

460 M. Ślęzak, Mniejszości narodowe w świetle prawa polskiego (ze szczególnym uwzględnieniem mniejszości ukraińskiej) [w:] Polska i jej wschodni sąsiedzi, t. 3, red. A. Andrusiewicz, Rzeszów 2003, s. 179. 461 R. Drozd, I. Hałagida, Polityka…, s. 28. 462 Od komitetu…, s. 45. 463 Od redakcji, „Nowa Ukraina” 2007, nr 1–2, s. 5. 464 J. Pisuliński, Rozsiedlenie i pierwsze lata życia Ukraińców przesiedlonych z Polski do USRR, „Nowa Ukraina” 2007, nr 1–2, s. 52. 465 Tenże, Przesiedlenie…, s. 514; R. Kabaczij, Wygnani na stepy…, s. 214–216. 466 Tenże, Rozsiedlenie…, s. 53. 467 Tenże, Przesiedlenie…, s. 515. 2. Przeszłość Łemków jako materia pamięci zbiorowej 101 tak wielkiej liczby osób, dlatego tylko niektórzy otrzymali domy i zagrody. Najczęściej dokwaterowywano ich do domów kołchoźników, umieszcza- jąc w jednym pokoju dwie–trzy rodziny468, niektórzy musieli budować zie- mianki469. Zgodnie z rozporządzeniem władz sowieckich, wysiedleńców nie wolno było umieszczać w pięćdziesięciokilometrowej strefi e nadgranicznej. Nie zapewniono rodzinom z Polski nawet minimalnej aprowizacji, stąd też ci, których ograbiono w transporcie oraz po jego zakończeniu, pozostawali bez środków do życia. Najtrudniejsza sytuacja dotyczyła Łemków z powiatu krośnieńskiego, którzy podczas wyjazdu z Polski nie otrzymali dokumentów zaświadczających o pozostawionym majątku, ponieważ w większości w wy- niku działań wojennych stracili cały dobytek, a to według władz przesied- leńczych w Polsce oznaczało, że dokumenty takie tej ludności nie przysługu- ją470. Brak zwierząt i sprzętów gospodarskich (to, co udało się wysiedleńcom dowieźć na miejsce, było konfi skowane na rzecz kołchozów), brak odzieży, obuwia, zapasów żywności, a nawet mydła471 utrudniał zagospodarowanie się. Obiecana przez władze pomoc nie docierała, rekwirowana przez lokal- ną administrację472, wysiedleńcy doświadczali głodu. Byli znieważani przez miejscowe władze i kierowników kołchozów. Jeśli udało im się dowieźć jakiś dobytek, uchodzili za kułaków i spoglądano na nich z zazdrością. Wbrew intencjom władz zwolnienie z wszelkich podatków i świadczeń miało także negatywne konsekwencje, ponieważ wzmagało wrogość otoczenia, które nie mogło liczyć na takie względy473. Miejscowa ludność nazywała ich, za ofi cjal- ną i nieofi cjalną propagandą, polskimi „bandytami”, „faszystami” lub zachid- niakami, „Polakami”474. Wysyłane listy nie docierały do adresatów475. Wysied- leńcy natychmiast znaleźli się także w orbicie działań rozmaitych agitatorów, którzy prowadzili z nimi „pogadanki”. Dzieci z braku obuwia i odzieży nie były posyłane do szkół; inną barierą był język ukraiński, którego miały nie rozumieć476. Władza radziecka karała nawet najsłabsze przejawy niezadowo- lenia czy protestu wobec zastanych warunków. Działki przyzagrodowe np. na Chersońszczyźnie przysługiwały wyłącznie po zapisaniu się do kołchozu. Równocześnie udzielano kredytów na budowę domu, wiążąc tym samym wysiedleńców z miejscem, do którego trafi li i uniemożliwiając im wyjazd do zachodnich obwodów. Mimo to, wielu decydowało się na ten krok. Inni ocią- gali się z decyzją o wstąpieniu do kołchozu, ponieważ oczekiwali na obieca- ne im gospodarstwa lub rekompensaty za mienie pozostawione w Polsce477.

468 M. Pecuch, Wasyliwka…, s. 325. 469 J. Pisuliński, Rozsiedlenie…, s. 56. 470 Tenże, Przesiedlenie…, s. 517. 471 W. Serhijczuk, Trahedija…, s. 286–287. 472 Tamże, s. 287. 473 J. Pisuliński, Rozsiedlenie…, s. 54. Por. także R. Kabaczij, Wygnani na stepy…, s. 217–222, 226. 474 J. Pisuliński, Przesiedlenie…, s. 524. 475 R. Kabaczij, Totalitarna…; J. Pisuliński, Rozsiedlenie…, s. 64. 476 R. Kabaczij, Dejaki… 477 J. Pisuliński, Rozsiedlenie…, s. 54. 102 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Warunki życia i możliwość utrzymania się z pracy w kołchozie przed- stawiały się nad wyraz trudno. Płaca za trudodeń – dzień pracy – wynosiła 100 gram pszenicy478. Pracować musiały również dzieci w wieku 12–16 lat479. Wszystko to pogarszały trudności w dostosowaniu się do stepowego krajo- brazu i klimatu oraz klęska nieurodzaju i głód, a także trudności w adapta- cji do radzieckich realiów, obyczajów i kulturowej odmienności miejscowej ludności, stałe zagrożenie wywózką na Syberię480 czy inwigilacja ze strony NKWD481. Szansą na przetrwanie dla wielu rodzin była ucieczka do zachod- nich obwodów, gdzie nie było wówczas kołchozów, i jeszcze dalej – do Pol- ski482. Były wśród nich takie nieliczne rodziny, którym udało się wrócić do Polski wraz z kolejną fazą przesiedleń Polaków w latach 1955–1959483. Od września 1945 r., po wyczerpaniu możliwości osiedlania przybyszów na wschodzie kraju, transporty kierowano do obwodów zachodnich (dro- hobycki – zlikwidowany w latach 50. XX w., lwowski, stanisławowski, rów- nieński, tarnopolski, wołyński)484. Stopniowo zaczęli się tu pojawiać także uciekinierzy ze wschodnich obwodów. Zgodę na wyjazd stamtąd na zachód kraju mogły otrzymać tylko pewne kategorie wysiedlonych – rodzina żołnie- rza Armii Czerwonej lub przebywającej na zachodzie Ukrainy głowy rodzi- ny. Władza zabezpieczała się zakazem wydawania jakichkolwiek dokumen- tów wysiedleńcom z Polski wywiezionym na wschód Ukrainy485. Brak listów ewakuacyjnych, opisów mienia pozostawionego w Polsce (dokumenty te składano w kołchozach, radach wiejskich, na posterunkach milicji486) skutko- wał brakiem prawa do rekompensaty. Nie przeszkodziło to jednak wysied- leńcom ruszać nielegalnie na zachód w pobliże granicy z Polską. Wędrowali głównie nocą z resztką dobytku, a trwało to niekiedy wiele tygodni. Wielu wysiedleńców próbowało dostać się z powrotem do Polski. Ucieczki nabrały bardziej masowego charakteru po umożliwieniu swobodnej podróży koleją w czerwcu 1946 r.487. Ostatecznie na wschodzie i południu kraju pozostało mniej niż 20% osób, które tam skierowano488.

478 R. Kabaczij, Dejaki… 479 J. Pisuliński, Przesiedlenie…, s. 521. 480 Snyder podaje, że w latach 1944–1946 deportowano do Gułagu 182 543 Ukraińców, któ- rzy zawinili tylko faktem bycia krewnym członka UPA lub samą znajomością z osobą związaną z ukraińskim podziemiem (tenże, Skrwawione ziemie…, s. 356). O stałym zagrożeniu ze strony UPA już na nowych ziemiach pisze też Kabaczij (tenże, Wygnani na stepy…, s. 169). Por. także G. Motyka, Ukraińska partyzantka…, s. 511–538. 481 J. Pisuliński, Przesiedlenie…, s. 521–522. 482 Udowodnienie „polskości” nie było trudne, ponieważ w międzywojennych polskich do- kumentach nie było miejsca na określenie narodowości, stąd oświadczenie, iż jest się Polakiem (zwłaszcza płynną polszczyzną), skutkowało otrzymaniem nowych dokumentów od władz ZSRR (T. Snyder, Rekonstrukcja narodów…, s. 213). 483 J. Pisuliński, Przesiedlenie…, s. 534. 484 J. Pisuliński, Rozsiedlenie…, s. 61. 485 R. Kabaczij, Totalitarna… 486 Tenże, Dejaki moralno-etyczni aspekty akciji peresełennia polśkych ukraijinciw na Chersonszczynu, http://www.ethnos.lemky.com/2006/03/18/deyaki_moralno_etnichni_aspekti_akzii_perse- lennya.html (12.07.2012). 487 J. Pisuliński, Rozsiedlenie…, s. 65. 488 Tenże, Przesiedlenie…, s. 536. 2. Przeszłość Łemków jako materia pamięci zbiorowej 103

Po przemieszczeniu się ze wschodu na zachód Ukrainy, większość wy- siedleńców osiadła w obwodzie tarnopolskim i lwowskim489. W obrębie tych dwóch obwodów odbywały się jeszcze kolejne wędrówki w poszukiwaniu członków rodzin, dalszych krewnych, sąsiadów z tej samej wsi oraz wolnych domostw opuszczonych przez Polaków. Przykładem są tu tułaczki rodzin z Komańczy, które, jak dowiedziałam się podczas badań, pierwotnie osied- liły się w Małej Berezowyci pod Tarnopolem, a z czasem, ściągając się na- wzajem, zajęły domy we wsi Wełyki Hlibowyczi koło Bóbrki w obwodzie lwowskim. Brakowało jednak wolnych gospodarstw – Polacy zwalniający domy mieszkali w większości w miasteczkach i miastach, a nie na wsi490. Dla wielu wysiedleńców pierwsze lata życia na Ukrainie zachodniej oznaczały konieczność zamieszkania w ziemiankach, groził im także głód491, a z braku żywności zmuszeni byli do żebrania lub pracy „za dziesiąty kłos”492. Władza starała się jednak zapewnić renty dla inwalidów wojennych i rodzin wie- lodzietnych. Objęła powszechnym obowiązkiem szkolnym dzieci wysied- leńców do 13 roku życia, organizowano także nauczanie dla dorosłych493. Wysiedleńcy byli także poddawani „obróbce” komunistycznych propagan- dzistów, organizujących wiece, mityngi i wieczorki zapoznawcze494. Osiedlano się grupami i izolowano od sąsiadów – miejscowych. Nie anga- żowano się również w politykę i życie społeczne495. Preferowano śluby mię- dzy przesiedleńcami, podtrzymywano mowę496, na nagrobkach pisano in- skrypcje po łemkowsku, na weselach, a później w cerkwiach pobrzmiewała łemkowska pieśń497. Kolektywizacja i uruchamianie kołchozów, rozpoczęte w zachodniej USRR w 1947 r., trwały do lat 50. XX w. Spowodowało to po- nowny odwrót wielu przesiedleńców na wschód – świadomość nieuniknio- ności losu kołchoźnika kierowała ich tam, gdzie, jak sądzili, było bezpieczniej przed „ludźmi z lasu” i z „czarnych samochodów”498. Ruch w tym kierunku wzmocniła także akcja propagandowa, zachęcająca do osiedlania się na te- renach stepowych, wzmocniona presją, w wyniku której z zachodniej części USRR przesiedliło się około 42 000 ludzi499.

489 Tenże, Rozsiedlenie…, s. 62, 68. Ogółem w zachodnich obwodach miało osiąść 79 540 ro- dzin, czyli 323 000 osób, z czego w obwodzie tarnopolskim 173 360 osób, w lwowskim – 56 866 osób (tenże, Przesiedlenie…, s. 527, 530–531). W zachodnich obwodach znalazło się 82% wysied- lonych na wschód (R. Kabaczij, Wygnani na stepy…, s. 216). 490 J. Pisuliński, Rozsiedlenie…, s. 61. 491 Tamże, s. 68. Wspominało o tym także wielu moich rozmówców. Patrz rozdział V. 492 J. Pisuliński, Przesiedlenie…, s. 530. 493 Tenże, Rozsiedlenie…, s. 67. 494 Tenże, Przesiedlenie…, s. 511. 495 Tamże, s. 535. 496 R. Kabaczij, Zmiany… 497 M. Pecuch, Wasyliwka…, s. 327. 498 Tamże, s. 326. Szerzej na temat działalności OUN i UPA w zachodniej USRR por. G. Mo- tyka, Ukraińska partyzantka…, s. 503–576 oraz R. Kabaczij, Wygnani na stepy…, s. 316–322. 499 R. Kabaczij, Wygnani na stepy…, s. 276, 282. Por. także tegoż, Ukraińcy z Polski na Ukrainie Radzieckiej [w:] R. Drozd, B. Halczak, Dzieje Ukraińców w Polsce 1921–1989, Zielona Góra–Słupsk 2010, s. 105. 104 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Oprócz niedogodności lokalowych, gospodarskich i ekonomicznych nie mniej uciążliwa była dla wysiedleńców konieczność pracy w kołchozie w nie- dziele i święta oraz brak cerkwi we wsiach wschodniej Ukrainy (na zacho- dzie po 1946 r. mogły działać jedynie cerkwie prawosławne). Życie religijne przetrwało jednak lata komunizmu500, a wysiedleńcy stosowali w tym celu rozmaite strategie przetrwania – np. wysyłanie przedstawiciela z pokarmem do święcenia na Wielkanoc do pobliskiego miasta501. Wraz z odrodzeniem na Ukrainie Cerkwi greckokatolickiej na początku lat 90. XX w. Łemkowie jako pierwsi mieszkańcy wsi na wschodniej Ukrainie wznosili cerkwie, czę- sto wzorowane na pozostawionych na Łemkowszczyźnie, niejednokrotnie przyczyniając się do odrodzenia religijności także wśród pozostałych miesz- kańców. Niedostępność księży greckokatolickich na wschodzie oraz brak zgody władz na budowę cerkwi tego wyznania powodowały, że grekoka- toliccy w większości przesiedleńcy decydowali się na wstąpienie do Cerkwi prawosławnej patriarchatu kijowskiego502. W latach 60. i 70. nastąpiło pewne ożywienie związane z powstawaniem zespołów folklorystycznych503. W 1988 r. we Lwowie zostało powołane Spo- łeczno-Kulturalne Towarzystwo „Łemkiwszczyna”, które w 2002 r. objęło swą działalnością cały kraj (w miejscowościach ze skupiskami Łemków), przekształcając się w Ogólnoukraińskie Towarzystwo „Łemkiwszczyna”. Jego prezesem jest obecnie Ołeksandr Wenhrynowycz, pochodzący z Kryni- cy, który równocześnie jest prezesem tarnopolskiego obwodowego oddziału Towarzystwa. Organizacja ta stawia sobie za cel aktywizowanie Łemków na Ukrainie, dbanie o ochronę ich dziedzictwa kulturowego oraz popularyzo- wanie wiedzy o łemkowskiej kulturze w społeczeństwie ukraińskim504. Od trzynastu lat w miejscowości Monastyryska w obwodzie tarnopolskim or- ganizuje festiwal „Dzwony Łemkowszczyzny” (i wydaje gazetę pod tym sa- mym tytułem), uznawany za „Łemkowską Watrę” na Ukrainie. We Lwowie działa od 1991 r. Fundacja Badań nad Łemkowszczyną, która publikuje efek- ty badań łemkoznawczych, organizuje kongresy Łemków oraz współpracuje z analogicznymi organizacjami za granicą. W 1992 r. w lwowskim skansenie w Szewczenkowskim Gaju otwarto łem- kowską cerkiew – kopię cerkwi z Kotani, pochodzącej z 1841 r.505. Położona jest wśród pagórków i drzew i w zamyśle jej twórców ma przypominać wy-

500 Natalia Klasztorna, która prowadziła badania wśród Łemków we wsi Miczurino na wschodzie Ukrainy, wymienia zwyczaje pogrzebowe, które przetrwały wśród wysiedleńców w regionie oraz takie, których młode pokolenie już nie zna (N. Klasztorna, Łemkowskie pojmo- wanie „swego świata”: jego obraz, utrata i poszukiwania, „Biuletyn Ukrainoznawczy” 2001, nr 7, s. 91–99). 501 M. Pecuch, Wasyliwka…, s. 326. 502 Tamże, s. 327. 503 M. Pecuch, Tożsamość kulturowa Łemków w zachodniej…, s. 83, 123. 504 W 2006 r. R. Kabaczij wspominał o wysiłkach Towarzystwa na rzecz nadania jednej ze stacji metra w Kijowie nazwy „Łemkowska” (tenże, Wisła w stepach…). 505 tenże, Zmiany… Autor zwraca uwagę, że pomysł ulokowania cerkwi z Łemkowszczyz- ny powstał już na etapie budowy Szewczenkowskiego Gaju w latach 1970–1980. Rozważano wówczas przeniesienie cerkwi z Chyrowej (tenże, Wygnani na stepy…, s. 306). 2. Przeszłość Łemków jako materia pamięci zbiorowej 105 siedleńcom starą ojczyznę. Msze odprawia w niej o. Anatolij Duda, miano- wany przez kardynała Myrosława Lubacziwśkiego wikariuszem generalnym dla Łemków Ukrainy506. Kazania w cerkwi są wygłaszane po łemkowsku; po mszy, odbywającej się dwa razy w miesiącu, przed cerkwią gromadzą się wysiedleńcy i ich potomkowie, którzy traktują to spotkanie jako okazję to- warzyską i swoiste forum wymiany informacji, można tu także kupić książki dotyczące tej grupy. Powstało także wiele małych muzeów kultury łemkow- skiej, m.in. w Tarnopolu i Monastyryskach. W 1989 r. Olszański liczbę Łemków na Ukrainie szacował na pół miliona i oceniał, że nie ma wśród nich „jakichkolwiek wahań świadomościowych, dawne spory o przynależność narodową zostały rozstrzygnięte – Łemkowie ukraińscy są Ukraińcami i niewiele mają zrozumienia dla sporów i wahań świadomościowych, wciąż żywych wśród polskich Łemków”507. Wysiedleń- cy z Polski wciąż nie posiadają na Ukrainie statusu deportowanych. Przede wszystkim wynika to z zapisu w ich dokumentach ewakuacyjnych o dobro- wolności przesiedlenia508. Ich wysiłki w tej kwestii mają wreszcie szansę na realizację – Rada Najwyższa Ukrainy rozpoczęła debatę nad projektem usta- wy w tej sprawie. Dotyczy to wszystkich osób, które opuściły Polskę w latach 1944–1951509. Współcześnie na Ukrainie w potocznym, ale także naukowym dyskursie „Łemkami” nazywa się wszystkich przesiedleńców z Polski z lat 1944–1946. Mimo istnienia odrębnych towarzystw „Nadsannia”, „Chołmszczyna”, „Pidlaszszia”, wysiedleńcy z tych regionów aktywnie uczestniczą w łem- kowskich festiwalach i spotkaniach, o czym mogłam się przekonać podczas moich badań prowadzonych także w trakcie takich uroczystości (Monastyry- ska, Nahirne, Lwów). Kabaczij tłumaczy to aktywnością Łemków na arenie społecznej Ukrainy, sprawiającą, że skonsolidowali oni wokół siebie także inne wspólnoty wysiedleńców. „Atrakcyjność” Łemków wiąże się z ich wy- raźną odrębnością, ale jest to odrębność rozumiana etnografi cznie, regio- nalnie, objawiająca się przywiązaniem do ojczyzny przodków przy jedno- czesnej ugruntowanej świadomości narodowej ukraińskiej510. Równocześnie

506 M. Pecuch, Tożsamość kulturowa Łemków w zachodniej Polsce…, s. 85. 507 T.A. Olszański, Łemkowie na Ukrainie i Towarzystwo „Łemkowszczyzna”, „Magury '89”, s. 4–5. 508 R. Kabaczij, Rodom iz Zakerzonnia, http://www.ethnos.lemky.com/history/245-rodom- -iz-zakerzonnja.html (12.07.2012). 509 D. Popowycz, Peresełenciam zrobliat’ wyznania, http://www.ethnos.lemky.com/ethnos/ 326-pereselencyam-zroblyat-viznannya.html (12.07.2012). Projekt ustawy „O uznaniu za de- portowanych obywateli Ukrainy, którzy w latach 1944–1951 zostali przymusowo przesiedleni z terytorium Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej na terytorium Związku Socjalistycznych Re- publik Radzieckich” 5 lipca 2011 r. został przekazany do prac w odpowiedniej komisji Rady Najwyższej Ukrainy (por. http://w1.c1.rada. gov.ua/ pls/zweb_n/ webproc4_1?pf3511=40693, 12.07.2012). 510 R. Kabaczij, Zmiany…; J. Pisuliński, Przesiedlenie…, s. 531. H. Duć-Fajfer twierdzi, że w ło- nie ważnej dla ukraińskich Łemków współcześnie Fundacji Badań nad Łemkowszczyzną we Lwowie doszło do podziału względem wizji tożsamości Łemków na Ukrainie między osobami o w pełni ukształtowanej świadomości narodowej ukraińskiej, dla których łemkowskość jest sprawą korzeni, kraju przodków a tych, dla których łemkowskość jest podstawą do wyróż- 106 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

łemkowska pamięć ma konkurenta – pamięć wysiedleńców z Chełmszczyz- ny. Mit Łemkowszczyzny i mit Chełmszczyzny rywalizują o pierwszeń- stwo w zakresie tego, „kto najbardziej ucierpiał na skutek deportacji”511. Jak zauważa Kabaczij, w tym względzie Łemkowie wciąż zwracają uwagę, że wysiedlono ich za „upowskie grzechy Ukraińców”, wysiedleńcy z Chełm- szczyzny mają zaś wciąż podnosić kwestię prześladowań przez władze II RP, pacyfi kacji i niszczenia cerkwi prawosławnych w latach 1933–1938512. Przewagę, przynajmniej informacyjną, mają Łemkowie, którzy w ukraińskiej przestrzeni społecznej zdołali wyraźniej zaznaczyć swą obecność. Biorąc pod uwagę aktywność Łemków z drugiego i trzeciego pokolenia wysiedleńców, a więc potomków tych, którzy w latach 1944–1946 opuścili swoją ojcowiznę, nie ma racji Paweł Przybylski, który stwierdza, że trzecie pokolenie zostało pozbawione obrazu Łemkowszczyzny i zaczęło zatracać swoją odrębność513. Przeczą temu także słowa Mykoły Horbala, Łemka, pisa- rza i dysydenta, wypowiedziane w 2001 r.:

Teraz ma miejsce proces powolnego odradzania pamięci, powrotu do korzeni. Jeste- śmy świadkami odbudowy poczucia regionalnej tożsamości zgodnie ze schematem: dziad był Łemkiem – syn wstydził się tego, miał problemy z akceptacją, wnukowie zaś są ich pozbawieni, dla nich jest to swoista romantyka. Na Ukrainie zadziałała zasada trzeciego pokolenia, pokolenia, które szuka „legendy o utraconym raju”. Ci ludzie są dobrymi Ukraińcami, ale chcą poznać własną przeszłość, pragną poznać dialekt, pieś- ni. Widziałem, z jakim zainteresowaniem nasza młodzież postrzegała to, co odbywa się na „Łemkowskiej Watrze” w Żdyni w Polsce. Wielu naocznie przekonuje się, jaka siła tkwi w tradycji, odkrywa dla siebie fenomen łemkowskich pieśni, oswaja piękno krajobrazu. (…) W naszym towarzystwie [Towarzystwo „Łemkiwszczyna” – P.T.] jest spora grupa młodych ludzi, którzy urodzili się już na Ukrainie i tylko tę rzeczywistość znają. Łemkowszczyzna to dla nich głównie wspomnienia ich dziadków. Oni pewnie chcieliby tam pojechać, zobaczyć, być na tej ziemi, o której tak lirycznie, tak nostalgicz- nie im opowiadamy514. nienia się z ukraińskiego otoczenia; ich odrębność kulturowa zasadza się na posługiwaniu się gwarą łemkowską i określaniu się jako Łemko. Nie wiadomo skąd dokładnie autorka czerpie te informacje, w przypisie do fragmentu dotyczącego sytuacji Łemków na Ukrainie przyznaje, że informatorem jej, wobec braku opracowań na ten temat, był łemkowski działacz, Petro Ko- hut (taż, Kontekst historyczny…, s. 29–30). W innym miejscu autorka twierdzi, że Łemkowie na Ukrainie wykazują obecnie zainteresowanie kontaktami ze swymi rodakami w Polsce i „wbrew wszelkim oczekiwaniom, u części z nich, nawet u najmłodszej generacji nie zniknęła świado- mość rusińska. Niektórzy z nich posługują się jeszcze językiem łemkowskim, inni pragną się go nauczyć – istnieje duże zapotrzebowanie na Ukrainie na łemkowskojęzyczne publikacje Sto- warzyszenia Łemków, na Gramatykę języka łemkowskiego, są chętni podjąć studia ze specjalizacją języka łemkowskiego/rusińskiego w Akademii Pedagogicznej w Krakowie” (H. Duć-Fajfer, Łemkowie – charakterystyka etniczno-kulturowa, „Języki Obce w Szkole” 2001, nr 6, s. 64). 511 R. Kabaczij, Wisła w stepach… 512 Tamże. Kabaczij w artykule tym zauważa, że literatura przesiedleńcza Łemków czeka na swojego badacza, dotychczas występuje jedynie jako tło dla publikacji na temat przesiedlenia z ziem obecnej Polski. Por. tenże, Wygnani na stepy…, s. 325–342. 513 P. Przybylski, Łemkowszczyzna bez Łemków. 60. rocznica wysiedleń Łemków do USRR, „Ma- gury '04”, s. 20. 514 Łemkowskie losy. Rozmowa z Mykołą Horbalem [w:] Wiele twarzy Ukrainy. Rozmowy Izy Chruślińskiej i Piotra Tymy, Lublin 2005, s. 235. 2. Przeszłość Łemków jako materia pamięci zbiorowej 107

Wydaje się, że jest to niezwykle trafna diagnoza odrodzenia „łemkow- skości” wśród ukraińskich Łemków – potomków wysiedlonych z Polski w latach 1944–1946. Jej potwierdzenie jest wyraźnie widoczne także w ana- lizowanych w niniejszej pracy relacjach wspomnieniowych publikowanych na Ukrainie po 1991 r. przez kolejne pokolenia Łemków oraz w narracjach ustnych byłych i obecnych komańczan.

2.2. TOŻSAMOŚĆ KULTUROWA ŁEMKÓW

Tożsamość kulturowa jest jedną z form tożsamości społecznej. Polega ona na względnie trwałej identyfi kacji danej grupy z pewnym układem kultu- rowym, który przewiduje idee, poglądy, przekonania, obyczaje i zwyczaje, wartości, normy i prawa. Jednostka identyfi kuje się z grupą i terytorium, przy czym ten ostatni element dopuszcza rozpatrywanie tożsamości kultu- rowej grup o różnej skali przestrzennej, zarówno społeczności lokalnej, jak i społeczeństwa globalnego515. Za Zbigniewem Ryklem przyjmuję, że tożsa- mość terytorialna jest częścią tożsamości kulturowej:

Chodzi tu bowiem o taką tożsamość, której relacyjnie rozumiane terytorium jest waż- nym elementem odniesienia, a relacyjność ta jest częścią systemu kultury. Wymaga to niewielkiej ruchliwości przestrzennej zbiorowości jako całości, mimo że ruchliwość przestrzenna poszczególnych członków tej zbiorowości może być znaczna. Różne formy i rodzaje przywiązania do własnego terytorium obserwuje się we wszystkich kulturach osiadłych516. W interesującym mnie przypadku społeczności żyjącej w rozproszeniu warunek niewielkiej ruchliwości przestrzennej nie może być, rzecz jasna, spełniony, jednak rozpatrywanie tożsamości terytorialnej jako części łem- kowskiej tożsamości kulturowej jest prawomocne, jeśli przyjmie się założe- nie o istnieniu tożsamości hybrydowych, „gdzie hybrydyzację rozumie się jako asymilację do kultury jedynie wybranych elementów wspólnych”517. Dla Łemków w Polsce i na Ukrainie wspólny jest element identyfi kacji z te- rytorium (w tym przypadku inspirowany przez pamięć o przynależności do określonej przestrzeni), który przejawia się stosunkiem czynnym, biernym, indyferentnym lub negatywnym do zamieszkiwanego terytorium. O ile wo- bec historycznej Łemkowszczyzny Łemkowie mają stosunek czynny (świa- domość własnego pochodzenia terytorialnego, pozytywne emocje związane z nim, angażowanie się w działalność na jego rzecz, dążenie do pogłębiania wiedzy) lub bierny (recepcja wiedzy o rodzinnej ziemi przy jednoczesnym braku refl eksji na jej temat i braku kultywowania kultury terytorialnej), o tyle

515 Z. Rykiel, Tożsamość terytorialna jako uczestnictwo w kulturze [w:] Tożsamość terytorialna w różnych skalach przestrzennych, red. Z. Rykiel, Rzeszów 2010, s. 20. 516 Tamże. 517 Tamże, s. 21. 108 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI wobec miejsca, do którego zostali wysiedleni w Polsce, mogą mieć stosu- nek indyferentny (brak emocjonalnego stosunku do terytorium, jego kultury i dziedzictwa), negatywny (negowanie potrzeby identyfi kowania się z miej- scem zamieszkania, jego odrzucanie przy równoczesnym identyfi kowaniu się z innym terytorium)518. Wysiedleni na Ukrainę, zamiast stosunku indy- ferentnego lub negatywnego do miejsca, w które trafi li, mają raczej stosu- nek czynny lub bierny, co wiąże się z ich tożsamością narodową ukraińską. Oczywiście jest to wyłącznie założenie, które będzie poddawane weryfi kacji podczas analizy materiału empirycznego. Co więcej, wydaje się, że dotyczy ono wyłącznie osób urodzonych na Łemkowszczyźnie. W przypadku tych, którzy urodzili się na miejscu przymusowego osiedlenia, zarówno w Polsce, jak i na Ukrainie (Łemkowszczyznę znając jedynie z opowieści, lektur, wy- cieczek – a więc kulturalizacji), staje się ono problematyczne i wymaga po- głębionych badań empirycznych (pomocna może być tutaj typologia Rykla, odnosząca się do stadiów procesu kształtowania tożsamości terytorialnej519). Z zarysowaną specyfi ką łemkowskiej tożsamości terytorialnej wiąże się również kwestia stopniowalności zakorzenienia. Rykiel proponuje typolo- gię, która ustala stopień zakorzenienia poszczególnych członków zbiorowo- ści terytorialnych (rozumianego jako utożsamianie jednostki z terytorium w ujęciu relacyjnym, a więc „w istocie z charakterystyczną dlań kulturą jako podstawą budowania swej tożsamości i pamięci zbiorowej”) i pokazuje me- chanizm kształtowania się wspólnoty terytorialnej, odróżniającej się od zbio- rowości „zaawansowaniem procesów integracji kulturowej i społecznej”, co powoduje, że wspólnota terytorialna ma cechy grupy ideologicznej, podczas gdy zbiorowość terytorialna jest grupą ekologiczną520. Wyróżnia więc człon- ków: 1) rdzennych – żyjących na danym terytorium od wielu pokoleń521, związanych z nim sentymentalnie, dziedziczących tożsamość kulturową bez potrzeby jej manifestowania; 2) rodowitych – urodzonych lub wycho- wanych na danym terytorium, związanych z nim emocjonalnie i mających potrzebę manifestacji swego doń stosunku, nabywających tożsamość kultu- rową w drodze socjalizacji i kulturalizacji; 3) zakorzenionych – a więc takich, którzy nie urodzili się i nie wychowali na terytorium, które zamieszkują, jednak zintegrowali się z nim i zostali włączeni do wspólnoty terytorialnej, a swoją tożsamość kulturową wybrali świadomie; 4) przyjezdnych – którzy nie akceptują swego miejsca zamieszkania, czują się tam obco i tymczasowo, nie mają potrzeby integracji i nie chcą być tam pochowani, a ich tożsamość kulturowa jest rezultatem świadomego wyboru522. Modelowo taką typologię można odnieść do społeczności Łemków w Polsce i na Ukrainie i ich zróż-

518 Tamże, s. 21–22. 519 Tamże, s. 22–23. 520 Tamże, s. 23. 521 Rykiel sugeruje, że czas zamieszkiwania na danym terytorium wpływa bezpośrednio na stosunek do niego i potrzebę jego manifestowania lub jej brak. W przypadku badanej przeze mnie grupy w modelu tym pojawia się problem z jednoznacznym przypisaniem konkretnych typów do danej kategorii. 522 Tamże, s. 23–24. 2. Przeszłość Łemków jako materia pamięci zbiorowej 109 nicowanego poczucia zakorzenienia – zarówno wobec zajmowanego teryto- rium, jak i terytorium Łemkowszczyzny, co prezentuje tabela 1.

Tabela 1. Typologia tożsamości przestrzennej Łemków

Typ zakorzenienia Łemkowie na ziemiach Łemkowie Łemkowie żyjący członków wspólnoty zachodnich na zachodniej współcześnie terytorialnej na i północnych Polski Ukrainie w Komańczy Łemkowszczyźnie i w miejscu zamieszkania Rdzenny – – Ci, którzy uniknęli wysiedlenia Ci, którzy urodzili się w Komańczy i wrócili z wysiedlenia Rodowity Potomkowie wysied- Potomkowie wysied- – leńców urodzeni na leńców urodzeni na ziemiach zachodnich Ukrainie, manifestu- i północnych, manife- jący przywiązanie do stujący przywiązanie swego terytorium do swego terytorium Zakorzeniony Pokolenie Łemków Pokolenie Łemków Potomkowie urodzonych przed urodzonych przed wy- wysiedlonych wysiedleniem, siedleniem, akceptują- komańczan akceptujących nowe cych nowe terytorium urodzeni na terytorium ziemiach północnych Przyjezdny Pokolenie Łemków –– urodzonych przed wy- siedleniem, odrzucają- cych nowe terytorium

Źródło: opracowanie własne.

Tabela 1 wymaga komentarza. Obok ogólnej perspektywy Łemków żyją- cych poza Łemkowszczyzną w tabeli umieściłam przypadek Komańczy jako przykład łemkowskiej wsi, w której wciąż żyje duża reprezentacja rdzen- nych mieszkańców. Istotną kwestią jest zastrzeżenie, że model ten dotyczy stopnia zakorzenienia we wspólnocie terytorialnej wyłącznie Łemków o sil- nej tożsamości terytorialnej (a tym samym kulturowej), żyjących zarówno w granicach Polski, jak i na zachodniej Ukrainie. Wprowadzam tu podział pokoleniowy, przy czym chodzi jedynie ogólnie o generację urodzoną na historycznej Łemkowszczyźnie lub poza nią na miejscu osiedlenia. W przy- padku Łemków żyjących na ziemiach zachodnich i północnych Polski ro- dowitym mieszkańcem byłby przedstawiciel młodego pokolenia, urodzony już po wysiedleniu, traktujący miejsce swojego zamieszkiwania jako swój dom przy równoczesnej aktywnej pamięci o ziemiach przodków i swojej wobec nich kulturowej identyfi kacji. Zakorzeniony byłby ten Łemko, który zaakceptował nowe miejsce i zintegrował się z żyjącą tam społecznością (ta- 110 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI kie deklaracje pojawiają się często w łemkowskich pamiętnikach i relacjach wspomnieniowych analizowanych w dalszej części pracy). Przyjezdnym po- zostałby ten, który mimo upływu lat za swoje jedyne prawomocne miejsce uznaje Łemkowszczyznę i tam też chce być pochowany. W przypadku Łemków osiadłych na zachodniej Ukrainie podział ten pre- zentuje się podobnie. Na podstawie swoich badań jestem skłonna stwierdzić, że tożsamość terytorialna ma tu swoje wsparcie w poczuciu łączności z in- nymi Łemkami, żyjącymi na zachodniej Ukrainie, tworzącymi w obwodzie tarnopolskim i lwowskim swój etnografi czny mikrokosmos. Naznaczanie przestrzeni takimi rodzimymi symbolami jak łemkowskie cerkwie (np. we Lwowie) czy kapliczki (np. w Zbarażu), oraz symbolicznymi, skondensowa- nymi domenami łemkowskości (jak pole watrowe i dzwonnica w Monastyry- skach) świadczy o zawłaszczeniu tej przestrzeni i uczynieniu jej substytutem Łemkowszczyzny w Beskidzie Niskim. Nie kłóci się on – jak w przypadku Łemków żyjących wśród polskiej większości – z otoczeniem z uwagi na zgodność reprezentowanej przez jej łemkowskich mieszkańców tożsamości ukraińskiej z poczuciem tkwienia w stanowiącej punkt odniesienia ukra- ińskiej kulturze i ukraińskim terytorium. Tak pojęty rodzaj zakorzenienia oznacza manifestacje tożsamości kulturowej o charakterze regionalnym, a nie etnicznym czy narodowym, jak w przypadku Łemków żyjących wśród obcej, polskiej większości. Brakuje tu natomiast ostatniej kategorii – zakorze- nienia typu przyjezdnego. Analizowana przeze mnie literatura dokumentu osobistego wydawana na Ukrainie oraz narracje moich rozmówców świad- czą o zaakceptowaniu miejsca osiedlenia i manifestowaniu ukraińskiej toż- samości narodowej oraz tożsamości kulturowej wpasowanej w ukraińskie uniwersum symboliczne. W przypadku moich rozmówców w Komańczy rozkład ten wygląda podobnie, ale nie cechuje się takimi subtelnościami – rdzenny jest ten, kto nieprzerwanie tam mieszka i uniknął wysiedlenia, a swojej tożsamości kul- turowej nie musi manifestować, ponieważ nie wymaga tego życie i poczucie trwania na własnym terytorium. Podobnie wygląda współcześnie tożsamość terytorialna osób urodzonych w Komańczy, które zostały wysiedlone, ale udało im się powrócić. Zakorzenione, a zatem wrośnięte w terytorium, są osoby mające tu swoje rodzinne strony, ale urodzone poza Komańczą – takie, które przybyły tu z miejsc osiedlenia, najczęściej wraz z rodzicami. Podstawą trwania wspólnoty terytorialnej jest tożsamość kulturowa, która pozwala postrzegać grupę jako zgodną co do utrwalonych tradycją wartości, symboli i znaczeń523. Jako taka „urzeczywistnia się przez ciągłość wątków treściowych i form artystycznego wyrazu, które przybierają postać stylów i kanonów kultury”524. Oznacza to także wyrażanie tożsamości kul- turowej, w tym i terytorialnej, za pomocą określonych stylów wypowiedzi. Terytorium, w przypadku interesującej mnie społeczności nawet fi zycznie odległe, zapewnia wspólnocie trwanie także ze względu na „symbolikę tery-

523 S. Grotowska, Tożsamość jednostki w perspektywie wydarzeń i planów życiowych [w:] Biografi a a tożsamość, red. I. Szlachcicowa, Wrocław 2003, s. 76. 524 Tamże. 2. Przeszłość Łemków jako materia pamięci zbiorowej 111 torialną i mitologię terytorium” wpisaną w podzielany przez grupę system aksjonormatywny525. Pozwala to zrozumieć, dlaczego Łemkowszczyzna wciąż stanowi oś, wokół której koncentrują się wysiłki tożsamościowe Łem- ków żyjących w rozproszeniu w Polsce i na zachodniej Ukrainie, niezależnie od ich ideologicznego kształtu oraz dlaczego, mimo niezamieszkiwania na rodzimym terytorium, wciąż określa ono tożsamość kulturową Łemków526. W tym ujęciu można mówić o wspólnej, integrującej tożsamości kulturowej członków tej społeczności w Polsce i na Ukrainie, nawet jeśli wiele pozosta- łych jej komponentów – takich jak poczucie identyfi kacji z określonym naro- dem – uległo w ciągu dziesięcioleci zróżnicowaniu czy rozbiciu. Uprawnia to także do założenia o sprzęgniętej z tożsamością kulturową, mobilizującej grupę jako całość po obu stronach granicy, pamięci kulturowej. Łemkowie tak samo emocjonalnie wspominają ziemie przodków na „Watrze” w Zdyni, jak gdy przywołują ich „Dzwony Łemkiwszczyny” w Monastyryskach.

525 Z. Rykiel, dz. cyt., s. 29. 526 Interesujące są w tym kontekście refl eksje M. Dziewierskiego nad zagadnieniem teryto- rium, rozpatrywanego przez niego nie jako składnik pamięci, ale jako składnik więzi etnicznej. Na podstawie wyników badań wśród Łemków autor zauważa, że ranga utraconego terytorium wzrasta, nawet w życiu kolejnych pokoleń. Dziewierski dostrzega cztery wymiary waloryzacji przestrzeni Łemkowszczyzny i relacji dawne miejsce – aktualne miejsce, ujawniające się w pro- wadzonych przez niego wywiadach: wartość użytkowa przestrzeni, wartość egzystencjalna, etyczna i krajobrazowa (estetyczna). Jego zdaniem, pokolenie Łemków urodzone i wychowa- ne na ziemiach zachodnich postrzega Łemkowszczyznę przede wszystkim z uwagi na walor turystyczny gór oraz symboliczny jako „ziemi ojców” i, rzecz jasna, jego stosunek do miejsca zamieszkania nie ujawnia tak pejoratywnych kontrastów w krajobrazie, jak w przypadku ich rodziców (M. Dziewierski, Migracja w świadomości Łemków. Rekonstrukcje niektórych treści spo- łecznych [w:] M. Dziewierski, B. Pactwa, B. Siewierski, Dylematy tożsamości. Studium społeczności łemkowskiej w Polsce, Katowice 1992, s. 62 i nast.).

3. Łemkowska pamięć kulturowa

3.1. POJĘCIE PAMIĘCI I JEGO ZASTOSOWANIE W PRZYPADKU SPOŁECZNOŚCI ŁEMKÓW

Problematyka pamięci posiada rozległą literaturę socjologiczną, antropolo- giczną, historyczną. Kategoria ta znajduje się w polu zainteresowań bada- czy reprezentujących wiele dyscyplin i subdyscyplin, pamięć jest bowiem „(…) fenomenem, na którego badanie żadna dyscyplina nie może zyskać mo- nopolu”, ponieważ próby budowania jednolitej teorii pamięci nie potrafi ą podołać wielu kryjącym się w niej sprzecznościom527. Rozwój zainteresowań tym zagadnieniem zapoczątkowała w latach 20. ubiegłego stulecia publikacja Społeczne ramy pamięci Maurice’a Halbwachsa528. W dyskursie akademickim problematyka pamięci pojawiła się wraz z upo- wszechnianiem się paradygmatu mikrohistorii w badaniach historycznych, co wiązało się z koncentracją na historii życia codziennego529. Nieco później badacze francuscy (Pierre Nora, Jacques Le Goff, Paul Ricoeur) zainicjowali nowy paradygmat w badaniach nad pamięcią społeczną i jej związkami z hi- storią. Przeniosło to punkt ciężkości ze świadomości historycznej na „miejsca pamięci” (les lieux de mémoire)530, a na gruncie samej historii spowodowało wprowadzenie tej kategorii do zespołu pojęć właściwych dla tej dyscypliny. Znalazło również szeroki odzew w naukach społecznych.

527 A. Assmann, Przestrzenie pamięci. Formy i przemiany pamięci kulturowej [w:] Pamięć zbioro- wa i kulturowa. Współczesna perspektywa niemiecka, red. M. Saryusz-Wolska, Kraków 2009, s. 108. 528 Z uwagi na niedostatki teorii Halbwachsa (np. nieuwzględnienie perspektywy narodu i grup etnicznych, traktowanie pamięci jako zjawiska naturalnego, charakterystycznego dla wszystkich zbiorowości, brak perspektywy instrumentalizacji pamięci i wykorzystywania jej dla określonych celów) nie będę w niniejszej pracy powoływać się na jego ustalenia (Por. M. Saryusz-Wolska, Wprowadzenie…, s. 23; M. Hirszowicz, E. Neyman, Społeczne ramy niepamię- ci, „Kultura i Społeczeństwo” 2001, nr 3–4, s. 24 i nast.). 529 Por. H.-J. Karp, R. Traba, Czy codzienność można pamiętać? Wspomnienia z Warmii i Ma- zur jako fragment pamięci kulturowej Niemców, Polaków i Ukraińców [w:] Codzienność zapamiętana. Warmia i Mazury we wspomnieniach, red. H.-J. Karp, R. Traba, Olsztyn–Warszawa 2004, s. 7–8. Szczegółowe omówienie rozwoju zainteresowań problematyką pamięci patrz także M. Sa- ryusz-Wolska, Spotkania czasu z miejscem. Studia o pamięci i miastach, Warszawa 2011, s. 9–69. 530 Do pojęcia „miejsca pamięci” analizowanego ze względu na symboliczne znaczenie zja- wisk kulturowych dla konstrukcji tożsamości wrócę podczas omawiania składników pamięci zbiorowej Łemków, łącząc je głównie z kategorią „miejsca” i łemkowskiego genius loci (Por. M. Saryusz-Wolska, Wprowadzenie…, s. 19). Z tym ostatnim terminem konstrukcję pojęciową Nory łączy także Traba w rozważaniach na temat możliwości aplikowania „miejsc pamięci” w języku polskim (R. Traba, Historia – przestrzeń dialogu, Warszawa 2006, s. 31). 114 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

W polskiej socjologii kategoria pamięci pojawiła się po raz pierwszy w la- tach 60. XX w.531 Ponownie przedmiotem naukowej dyskusji stała się w la- tach 90., co poprzedziła dyskusja nad tym pojęciem tocząca się w Europie Zachodniej i Stanach Zjednoczonych532. Znaczenie tej dyskusji dostrzegły re- dakcje czasopism „Znak”, „Res Publica Nowa”, „Kultura i Społeczeństwo”, „Konteksty. Polska Sztuka Ludowa” czy „Borussia”, poświęcając mu osobne numery533, a w 2005 r. pojawiła się pierwsza pozycja w serii wydawniczej Instytutu Nauk Politycznych PAN „Współczesne Społeczeństwo Polskie wo- bec Przeszłości”, prezentującej wyniki badań polskich socjologów, m.in. An- drzeja Szpocińskiego, Barbary Szackiej, Piotra T. Kwiatkowskiego, Mariana Golki534. Obok wymienionych autorów aktywni są także na tym polu history- cy polscy (m.in. Marcin Kula, Robert Traba, Hubert Orłowski). Pojawiają się także przekłady prac badaczy zachodnioeuropejskich (Paula Ricoeura, Jana Assmanna, Franka Ankersmita, Pierre’a Nory i innych)535. Pamięć zbiorowa interesuje przedstawicieli wielu nauk, co, zdaniem Bar- bary Szackiej, wpływa na nieostrość pojęciową i kłopoty wynikające z jej funkcjonowania w wielu kontekstach teoretycznych536. Wydaje się, że zna- czenie pamięci zbiorowej dla oglądu zjawisk społecznych wzrasta, dostrze- żono także związki między pamięcią zbiorową, społeczeństwem, historią i kulturą537. Historycy z kolei zauważają jej demokratyzację i możliwość za-

531 Stało się to za sprawą Niny Assorodobraj i jej projektu „żywej historii”, dając tym samym asumpt do szerokiej, interdyscyplinarnej dyskusji, z udziałem głównie socjologów i history- ków. Jej rezultatem była publikacja Świadomość historyczna jako przedmiot badań historycznych, socjologicznych i historyczno-dydaktycznych (red. J. Maternicki, Warszawa 1985), w której rozbio- rowi poddano kategorię świadomości historycznej i jej użyteczności w badaniach socjologów i historyków (P.T. Kwiatkowski, Pamięć zbiorowa społeczeństwa polskiego w okresie transformacji, Warszawa 2008, s. 9–13; B. Szacka, Czas przeszły – pamięć – mit, Warszawa 2006, s. 7 oraz R. Tra- ba, Historia – przestrzeń dialogu, Warszawa 2006, s. 27). 532 Szerzej na ten temat: B. Szacka, Czas przeszły…, s. 17–31. 533 „Znak” 1995, nr 5; „Res Publica Nowa” 2001, nr 7; „Kultura i Społeczeństwo” 2001, nr 3–4, 2003, nr 3; „Konteksty. Polska Sztuka Ludowa” 2003, nr 1–2, 2003, nr 3–4, „Borussia” 2003, nr 26, 2003, nr 29, 2003, nr 30, 2006, nr 37. 534 A. Szpociński, P.T. Kwiatkowski, Przeszłość jako przedmiot przekazu, Warszawa 2006; B. Szacka, Czas przeszły…; P.T. Kwiatkowski, Pamięć zbiorowa społeczeństwa polskiego w okre- sie transformacji, Warszawa 2008; Pamięć zbiorowa jako czynnik integracji i źródło konfl iktów, red. A. Szpociński, Warszawa 2009; M. Golka, Pamięć społeczna i jej implanty, Warszawa 2009. 535 Nie będzie mnie w tym miejscu interesować związek pamięci i historii. Na temat przewartościowania kategorii pamięci na gruncie fi lozofi i historii i historiografi i patrz np. K.L. Klein, O pojawieniu się pamięci w dyskursie historycznym, „Konteksty. Polska Sztuka Ludo- wa” 2003, nr 3–4, s. 42–56; A. Van den Braembussche, Historia i pamięć: kilka uwag na temat ostat- nich dyskusji [w:] Historia – o jeden świat za daleko?, wstęp, przekł., oprac. E. Domańska, Poznań 1997, s. 101–118; F. Ankersmit, Narracja, reprezentacja, doświadczenie, Kraków 2004; R. Traba, Hi- storia…, s. 23–40; E. Domańska, Historie niekonwencjonalne, Poznań 2006, s. 221–226 oraz teksty pomieszczone w tomie Pamięć, etyka i historia. Anglo-amerykańska teoria historiografi i lat dziewięć- dziesiątych (antologia przekładów), red. E. Domańska, Poznań 2002. Por. także rozważania Szpo- cińskiego nad kryteriami odróżniania pamięci społecznej od historii (tenże, Historia a pamięć społeczna [w:] Akulturacja/asymilacja na pograniczach kulturowych Europy Środkowo-Wschodniej w XIX i XX wieku, t. 1, red. R. Traba, Warszawa 2009, s. 29–35). 536 B. Szacka, dz. cyt., s. 19, 29. 537 P.T. Kwiatkowski, dz. cyt., s. 15. 3. Łemkowska pamięć kulturowa 115 stosowania dla określenia zbiorowej przeszłości538. Współcześnie pamięć jest ważnym punktem w debatach publicznych i inicjatywach organizacji poza- rządowych oraz instytucji kultury539. Badacze i teoretycy pamięci pojmowanej jako atrybut grupy posługują się najczęściej pojęciem „pamięć zbiorowa”, które często jest utożsamiane z „pamięcią społeczną”, a obie te – przeciwstawiane pamięci jednostkowej, indywidualnej, zwanej też pamięcią biografi czną lub autobiografi czną540. Nie będzie mnie tu jednak zajmować dyskusja wokół tych pojęć na gruncie socjologii, choć warto odnotować, że zwraca się obecnie uwagę na pewne „zużywanie się” tej kategorii i utratę przez nią mocy analitycznej541, a bada- czom zarzuca się uproszczenia polegające na założeniu, że „społeczne formy pamięci są zawsze atrybutem całych grup społecznych”542. Badanie pamięci wymaga więc szczególnej badawczej czujności. Zainteresowanie pamięcią (obok zainteresowania doświadczeniem) jest zgodne z paradygmatem dowartościowania treści subiektywnych w pozna- niu antropologicznym i w pisarstwie antropologa. Pamięć w takim ujęciu jawi się jako świadectwo doświadczenia, antropologię zaś interesuje kultu- rowy i indywidualny skutek pamięci, świadectwo jej obecności w sposobie myślenia człowieka543. W tym ujęciu badacz zajmuje się zarówno przebie-

538 F. Ankersmit, Narracja…, s. 378. 539 Jedną z takich inicjatyw o zasięgu regionalnym był projekt Małopolskiego Instytutu Kultury w Krakowie „Warto Pamiętać” (por. http://wartopamietac.info/ (28.08.2012)) czy programy Ośrodka KARTA (http://www.karta.org.pl/Programy/Historia_Mowiona/105 (28.08.2012)). 540 Nie zamierzam głębiej rozważać tu pojęcia pamięci na gruncie psychologii ani koncen- trować się na zjawisku pamięci jednostkowej. Szerzej na ten temat patrz: T. Maruszewski, Pa- mięć autobiografi czna, Gdańsk 2005 oraz D. Draaisma, Dlaczego życie płynie szybciej, gdy się starze- jemy. O pamięci autobiografi cznej, Warszawa 2006. Należy jednak odnotować, że psychologowie zajmujący się pamięcią autobiografi czną zwracają uwagę, iż badacz, mając do czynienia ze wspomnieniem człowieka z jego osobistej przeszłości, nie jest w stanie w żaden sposób go zwe- ryfi kować. Znaczenie takiego wspomnienia jest tym większe, że stanowi ono pewien fragment tożsamości osoby, do której należy, i zmienia się wraz z upływem czasu i wraz z tym, „w jakiej relacji wspomnienia te pozostają z całym zbiorem wiedzy człowieka na temat siebie, na temat innych ludzi oraz na temat związków z tymi ludźmi” (T. Maruszewski, dz. cyt., s. 10). Pamięć dla psychologa nie jest więc rekonstrukcją, ale konstruktem (E. Nęcka, Psychologia i pamięć [w:] Pamięć i działanie. Seminarium, Warszawa, 23 listopada 2001, Warszawa 2001, s. 24). 541 K. Kończal pisze wprost o nadużyciach w stosowaniu kategorii pamięci zbiorowej i miejsc pamięci (w rozumieniu P. Nory), które, jej zdaniem, wynikają m.in. ze zbyt pobieżnej lektury (a nawet jej braku), a takie rozmywanie siły analitycznej sprzyja argumentom adwer- sarzy, którzy uważają, że pamięci nie sposób oderwać od nauk przyrodniczych i możliwe jest wyłącznie badanie pamięci jednostki. Ponieważ jednak rezygnacja z tej metakategorii nie jest konieczna, ani nawet możliwa, Kończal proponuje zastrzeżenie, że stanowi ona rodzaj modelu, weberowskiego typu idealnego, lub też zastrzeżenie, że używa się pojęcia „pamięć zbiorowa” w liczbie pojedynczej na podobnej zasadzie, jak ma się to z historią, która – jeśli rozumieć ją krytycznie – oznacza nie jedną, a wiele historii jako współobecnych narracji o przeszłości (K. Kończal, Bliskie spotkania z historią drugiego stopnia [w:] Pamięć zbiorowa jako czynnik integracji i źródło konfl iktów, red. A. Szpociński, Warszawa 2009, s. 207–208). Ku takiemu zastrzeżeniu (pojmowania pamięci jako modelu, ale również procesu) skłaniam się i ja. 542 M. Lubaś, Społeczne granice pamięci. Różnica religijna i przeszłość w zachodniomacedońskiej wiosce [w:] Pamięć, przeszłość, tożsamość, red. S. Kapralski, Warszawa 2010, s. 174. 543 Por. K. Kaniowska, Antropologia i problem pamięci… 116 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI giem procesu pamiętania, jak i „zawartością” pamięci, funkcjami oraz kon- strukcją treści podlegającej pamiętaniu ze względu na znaczenia, jakie są im nadawane544. Członkowie grupy tworzą „wspólnoty pamięci”545, które mają wpływ na obieg treści podlegających pamiętaniu lub zapominaniu546. Pamięć przeka- zuje grupie treści, które mogą decydować o jej trwaniu, zapewniając jej także język symboliczny dla wyrażania świadomości wspólnej przeszłości. Wspól- nota taka jest zdolna do „zachowania i przetwarzania doświadczeń nieży- jących już pokoleń dzięki ustaleniu reguł i zwyczajów obejmujących zapis informacji i uzgadnianiu znaczeń dotyczących faktów i działań z przeszło- ści”, a także gromadzenia i przechowywania pamiątek, tworzenia wyspecja- lizowanych instytucji i ról służących przekazywaniu wiedzy o przeszłości547. Wyobrażenia o grupowej przeszłości są „rozumiane, selekcjonowane i prze- kształcane zgodnie z własnymi standardami kulturowymi i przekonaniami światopoglądowymi”548. Standardy i przekonania mogą jednak znacząco się różnić w łonie grupy – jej członkowie nie muszą wszak być jednomyślni – co wpływa również na powstawanie konfl iktowych wizji przeszłości. Co wię- cej, zdaniem Kwiatkowskiego:

Zbiorowy charakter pamięci na różnych poziomach przejawia się w aktach komu- nikacji interpersonalnej, czynnościach służących zapisowi minionych doświadczeń, a także w działaniach społecznych i ceremoniach, których celem jest ekspresja sto- sunku wobec wydarzeń z przeszłości (…). Znaczenie takich ceremonii jest

544 Por. B. Szacka, Czas przeszły…, s. 44. 545 Lech M. Nijakowski defi niuje wspólnotę pamięci następująco: „(…) agregat osób (nieko- niecznie grupa), które łączy określone doświadczenie biografi czne, nie zawsze o charakterze traumatycznym, oraz ich potomków, którzy przejęli pamięć rodzinną. (…) [to] nie tylko po- kolenie doświadczone formacyjnym wydarzeniem, ale i potomków kultywujących (w jakimś stopniu) pamięć o tym zdarzeniu. Oprócz osób tworzących «rdzeń» wspólnoty pamięci, często połączonych więzami rodzinnymi i regionalnymi, należy włączyć do wspólnoty wszystkie te osoby, które utożsamiają się z wyróżnionym wydarzeniem formacyjnym, nawet jeśli nie mają w rodzinie osoby uczestniczącej w opisywanych wydarzeniach. (…) Wspólnoty pamięci od- różnia od siebie nie tylko odmienna «obiektywna» historia pewnych jej przedstawicieli (…), ale również indywidualna perspektywa jej członków (co ujawnia się w określonych struk- turach narracyjnych) i związane z nią emocje. Wspólnoty pamięci należy zatem wyróżniać, uwzględniając «współczynnik humanistyczny» – to, jak ludzie postrzegają, kategoryzują, opi- sują i interpretują przeszłe wydarzenia. Wizja przeszłości jest przy tym zmienna, wydarzenia nie tylko podlegają mityzacji i ideologizacji, lecz także wywołują różne emocje w zależności od współczesnego kontekstu. Wspólnota pamięci jest zatem przede wszystkim wspólnotą skon- struowaną w wyniku społecznego procesu symbolizacji, który rozwija się wokół uczestników i świadków formacyjnego wydarzenia” (L.M. Nijakowski, Regionalne zróżnicowanie pamięci o II wojnie światowej [w:] P.T. Kwiatkowski, L.M. Nijakowski, B. Szacka, A. Szpociński, Między codziennością a wielką historią. Druga wojna światowa w pamięci zbiorowej społeczeństwa polskiego, Gdańsk–Waszawa 2010, s. 207–208. Do takiego rozumienia wspólnoty pamięci przychylam się i ja w niniejszej książce. Por. tenże, Domeny symboliczne. Konfl ikty narodowe i etniczne w wymiarze symbolicznym, Warszawa 2006, s. 32–33, przypis 4. 546 B. Szacka, Czas przeszły…, s. 19. 547 P.T. Kwiatkowski, dz. cyt., s. 20. 548 B. Szacka, Czas przeszły…, s. 19. 3. Łemkowska pamięć kulturowa 117

określone kulturowo (…), przebiegają one zgodnie z ustalonymi społecznie regułami, w precyzyjnie określonym czasie549. Tak określone wysiłki członków „wspólnoty pamiętania” rozpatruję jako kulturową autoprezentację, której strategia wynika wprost z pracy pamięci i może przyjmować rozmaite emanacje. Tym, co łączy wszelką aktywność na tym polu, jest właśnie ekspresja postaw wobec przeszłości, która w grupie takiej jak Łemkowie nie jest jednorodna. Społeczność ta żyje w rozprosze- niu i napotyka szczególne trudności w organizowaniu praktyk upamiętnia- nia, które zjednoczyłyby wszystkich członków społeczności, a przynajmniej wszystkie ich potrzeby w tym względzie. Na podstawie zebranego materiału empirycznego wykażę, dlaczego uważam, że pamięć Łemków nie podlega wspólnym standardom, a miejscami jest nawet wyraźnie heterogeniczna i antagonistyczna. Przeszłość ma więc ogromny wpływ na konstytuowanie się i trwanie wię- zi społecznych i etnicznych550, umożliwia bowiem identyfi kację z grupą551. Sądzę, że uprawnionym synonimem tak pojętej wspólnoty pamięci może być wspólnota narracyjna, ponieważ to właśnie poprzez swoiste struktury nar- racyjne odbywa się włączanie w pamięć danej wspólnoty jej najmłodszych członków. Pamięć określonej wspólnoty narracyjnej manifestuje się w wielu podejmowanych przez nią działaniach i strategii, które określam jako auto- prezentację. Grupa podejmuje wysiłek ochrony systemu znaczeń przed krytyką z ze- wnątrz. Zagrożenie symboli grupowych powoduje wzrost poczucia spójno- ści wewnątrz grupy. Jednym ze sposobów podtrzymania owych wartości są rocznice i święta552. Przedmiotem tej pamięci jest grupa, a nie jednostka, na- tomiast jeśli ta ostatnia, to jednostka zidentyfi kowana z daną grupą. Wiąże się to ściśle ze społecznym uwarunkowaniem interpretacji i reinterpretacji elementów pamięci, konsensusem w ocenie wartości ważnych dla grupy. Co więcej, zmiany w identyfi kacji grupowej, na przykład w wyniku emigracji, powodują ożywienie tych treści społecznej pamięci, które są podstawą sil- niejszej identyfi kacji553.

549 P.T. Kwiatkowski, dz. cyt., s. 20–21. Wyróżnienie moje – P.T. 550 Jako więź społeczną rozumiem tu – najogólniej – zespół powiązań pomiędzy członkami danej grupy społecznej, przejawiający się w stosunkach i zależnościach między nimi, wynika- jących z podzielanego przez członków grupy zestawu wspólnych wartości i norm, pozwalają- cych jednostkom na poczucie łączności ze wspólnotą. Więzią etniczną jest tu ten rodzaj więzi społecznej, którego istotą jest poczucie solidarności z całą wspólnotą narodową lub etniczną; por. R. Radzik, Od zbiorowości etnicznej do wspólnoty narodowej. Podstawowe pojęcia układu etnicz- no-narodowego w Europie Środkowo-Wschodniej w XIX i XX wieku, „Studia Socjologiczne” 1999, nr 2, s. 34–35. 551 K. Sztop, Współczesne przemiany pamięci społecznej w Polsce jako nowe wyzwanie dla edukacji, „Kultura i Społeczeństwo” 2001, nr 3–4, s. 70, 74. 552 Por. K. Skarżyńska, Psychologiczne mechanizmy pamięci społecznej [w:] Pamięć i działanie. Seminarium, Warszawa, 23 listopada 2001, Warszawa 2001, s. 47. Por. S. Szynkiewicz, Konfl ikt tożsamości, tożsamość w konfl ikcie [w:] Konfl ikty etniczne. Źródła – typy – sposoby rozstrzygania, red. I. Kabzińska-Stawarz, S. Szynkiewicz, Warszawa 1996, s. 16–30. 553 K. Skarżyńska, dz. cyt., s. 50. 118 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Grupa buduje pamięć na podstawie swojego uniwersum symbolicznego (i odwrotnie) oraz właściwych mu schematów interpretacyjnych, realizowa- nych przez rytuały i komunikację. Jak stwierdza Kaja Kaźmierska:

Pamięć, będąca zawsze atrybutem konkretnej grupy, podlega ciągłemu procesowi (re)interpretacji. Fakt ów wynika ze szczególnej funkcji, jaką pamięć pełni w procesie kształtowania i podtrzymywania tożsamości. (…) istotą pamięci jest nie tyle treść za- pamiętanych zdarzeń, ile ich interpretacja554. Tak więc pamięć zależy od tego, jak chce jej użyć dana społeczność. Jak podkreśla Andrzej Szpociński, gdy mówi się o pamięci potocznej, a więc o tym, co mówią i pamiętają zwykli ludzie, należy zwrócić uwagę, że jest ona w większym stopniu opiniotwórcza niż historie pisane przez historyków555. Zbigniew Libera i Czesław Robotycki zauważają natomiast, że opowieści o przeszłości to projekcje rzeczywistości pamiętanej lub wyobrażonej, prze- niesionej na „mityczny początek”, a wyobrażenia na temat przeszłości i po- stawy wobec niej należą do mechanizmów mityzowania przeszłości w myśl zasady „było tak, jak chcemy, żeby było”. Jak stwierdzają:

(…) mechanizm mityzacji sprawia, że fakty i zdarzenia, zbiorowe przekonania i po- glądy stają się wspólną mitohistorią kreowaną nieustannie, by w społecznej interak- cji „swoi” versus „obcy” dostarczać argumentów wspierających własną wizję świata, wspólnotę swoich556. Mityzowanie przeszłości opiera się na przekształcaniu i uzupełnianiu jej obrazu557, niewątpliwie służy poczuciu ciągłości grupy, która owych zmian dokonuje i której one służą. Zaktualizowana przeszłość dostarcza wspólno- cie mechanizmów obronnych dla jej istnienia. Interesuje mnie tu, jak Łemkowie pamiętają swoją przeszłość i jak na tej podstawie budują wizerunek swojej grupy, a zatem jak przebiega ich auto- prezentacja. Dla dalszych rozważań posłużę się kategorią pamięci kulturo- wej w ujęciu Jana Assmanna558 (uzupełnionym przez Aleidę Assmann559). Jego (ich) koncepcja zdominowała dyskurs pamięci w nauce niemieckiej, pozwalając na nowe odczytanie i analizę tekstów kultury (od literatury po media)560 i staje się coraz bardziej znana także w Polsce. Jej założenia będą dla mnie kluczowe w analizie pamięci Łemków z obu stron granicy, manife- stującej się zarówno na kartach literatury dokumentarnej, jak i w narracjach ustnych. Kategoria ta ma charakter metaforyczny (lub dyskursywny), więc

554 K. Kaźmierska, Biografi a i pamięć na przykładzie pokoleniowego doświadczenia ocalonych z Za- głady, Kraków 2008, s. 86–87. 555 A. Szpociński, Formy przeszłości a komunikacja społeczna [w:] A. Szpociński, P.T. Kwiat- kowski, Przeszłość jako przedmiot przekazu, Warszawa 2006, s. 25. 556 Z. Libera, Cz. Robotycki, Wilamowice i okolice…, s. 384. 557 Tamże, s. 398. 558 J. Assmann, Pamięć kulturowa. Pismo, zapamiętywanie i polityczna tożsamość w cywilizacjach starożytnych, Warszawa 2008, s. 36 i nast. Istotny dla interesującego mnie zagadnienia związek pamięci z czasem i przestrzenią, w tym wypadku utraconą ojczyzną, będę rozważać w dalszej części pracy. 559 A. Assmann, Przestrzenie pamięci… 560 M. Saryusz-Wolska, Wprowadzenie…, s. 18. 3. Łemkowska pamięć kulturowa 119 badanie pamięci kulturowej zakłada podejście bliskie analizie dyskursu561. Ujęcie takie pozwala na dowartościowanie ludzkich wyobrażeń na temat przeszłości i przyjrzenie się sposobom wykorzystywania projekcji przeszło- ści dla określonych celów. J. Assmann rozważa związek pamięci jako odniesień do przeszłości z toż- samością pojmowaną jako wyobrażenia polityczne i ciągłością kulturową, czyli konstruowaniem tradycji. Pamięć kulturowa wiąże się z pamięcią po- nadjednostkową. Wspominanie ma, w jego ujęciu, związek z procesem kon- strukcji tożsamości zbiorowej, podlegającej próbom politycznego uprawo- mocnienia. Na pamięć składają się różne jej wymiary. Assmann wyróżnia więc: 1) pamięć mimetyczną, która przechowuje wzory działania, 2) pamięć rzeczy zaklętą w otaczających człowieka przedmiotach, 3) pamięć komuni- katywną, czyli język i komunikację. Wszystko to przekształca i niejako łą- czy w sobie 4) pamięć kulturowa, powstająca instytucjonalnie i w oparciu o artefakty. Ten rodzaj pamięci ma zasadnicze znaczenie dla tożsamości spo- łecznej grupy, nie pozwala bowiem zapomnieć wydarzeń i treści dla grupy tej konstytutywnych562. Assmann formułuje tezę, że powstanie przeszłości możliwe jest dopiero w chwili, gdy stanie się ona przedmiotem odniesienia, gdy przeszłość jest rekonstruowana przez pamięć563, a „przeszłość i pamięć przeszłości, która z kolei tworzy wspólnotę, dostarcza legitymizacji, autory- tetu i zaufania”564. Wspólnota musi wyrazić wolę, by jakiś fakt z przeszłości nie został zapomniany, ale włączony w teraźniejszość za pomocą artykulacji i narracji. Pamięć rozumiana jako zjawisko społeczne dla Assmanna jest „pa- mięcią zbiorową”:

Ten, kto ma w niej udział, potwierdza w ten sposób swą przynależność do grupy. Stąd pamięć jest konkretna nie tylko co do przestrzeni i czasu, lecz również co do tożsa- mości. Znaczy to, że odnosi się ona wyłącznie do realnej i żywej grupy społecznej565. Tym, co wydaje mi się istotne dla rozważań o wpływie pamięci na auto- prezentację, jest stwierdzenie Assmanna o konserwowaniu własnej przeszło- ści przez grupę społeczną – wspólnotę pamięci:

Konstruując własny obraz, na zewnątrz podkreśla różnicę, a do wewnątrz zaciera ją. Tworzy ponadto „świadomość tożsamości w czasie” – pamiętane fakty są wybierane i określane ze względu na odpowiedniość, podobieństwo, ciągłość566. Równocześnie pamięć nie jest zamkniętym rezerwuarem wspomnień o przeszłych zdarzeniach – jest ona stale rekonstruowana ze względu na te- raźniejszość. Assmann wyróżnia dwa rodzaje pamięci zbiorowej, z pomocą których się to odbywa – pamięć komunikatywną i pamięć kulturową567. Ta pierwsza dotyczy wspomnień najbliższej przeszłości, pamiętanej przez żyją-

561 Tamże, 18–19. 562 J. Assmann, dz. cyt., s. 36. 563 Tamże, s. 47. 564 Tamże, s. 49. 565 Tamże, s. 55, wyróżnienia w oryginale. 566 Tamże, s. 56. 567 Tamże, s. 66 i nast. 120 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI cych członków wspólnoty, osobiście przez nich zaświadczonej i przekazanej. Wspomnienia są przekazywane przez świadków wspólnoty pamięci, pamię- tających wydarzenia sprzed 80–100 lat w ramach indywidualnej biografi i. Wraz z ich śmiercią ustępuje miejsca pamięci kulturowej – odejście świadków wydarzeń powoduje przesunięcie przeszłości poza zasięg pamięci przekaza- nej przez nich potomnym. Pamięć kulturowa jest oparta na działaniu instytu- cji właściwych dla danej grupy, przemieniających wspomnienia w symbole. Jej nosicielami są księża, nauczyciele, artyści, pisarze, uczeni, którzy uczą po- zostałych członków społeczności o przeszłości nieograniczonej do wymiaru jednostkowego. Jej formą jest komunikacja ceremonialna i święto, a nie po- wszednie interakcje, jak w przypadku pamięci komunikatywnej. A. Assmann uzupełnia rozważania J. Assmanna o kategorię pamięci zbio- rowej, która jest usytuowana pomiędzy pamięcią komunikatywną a kultu- rową. Pamięć zbiorowa jest podrzędna w stosunku do pamięci kulturowej i wywodzi się z indywidualnych wspomnień funkcjonujących w pamięciach poszczególnych świadków wydarzeń (czyli z pamięci komunikatywnej), któ- re napotykają poziom pamięci pokoleniowej (a ta istnieje tak długo, jak żyją jej przekaziciele), i kiedy przekracza ten wymiar „(…) w połączeniu z po- wstaniem zbiorowości politycznej, solidarnego społeczeństwa” staje się tym samym pamięcią polityczną i politycznie instrumentalizowaną568. Tak więc w przeciwieństwie do ogólnej kategorii wskazującej na społeczny charakter pamięci, jaką jest pamięć zbiorowa dla J. Assmanna, dla A. Assmann jest ona jednym z rodzajów pamięci, której podmiotem jest zbiorowość – wyjścio- wym wobec pamięci wytwarzanej przez instytucje, zapisanym w tekstach kultury, przekazywanym przez media (pamięci kulturowej). To poziom pa- mięci kulturowej jest odpowiedzialny za tworzenie tożsamości zbiorowej569. Analizując związek pamięci i tożsamości, autorka stwierdza, że

Pamięć ta [pamięć zbiorowości – P.T.] nie reprodukuje się samoistnie, musi być cią- gle od nowa negocjowana, uprawomocniana, przekazywana i przyswajana. Jednostki i kultury konstruują swoją pamięć interaktywnie, komunikując się za pomocą języka, obrazu i rytualnych powtórzeń. Zarówno jednostki, jak i kultury organizują swoją pamięć za pomocą zewnętrznych nośników i praktyk kulturowych. Bez nich nie da się zbudować pamięci wykraczającej poza ramy pokoleniowe czy epokowe, co jedno- cześnie oznacza, że wraz z postępującym rozwojem tych mediów nieodmiennie musi się także przekształcić zewnętrzny charakter pamięci570. Zdaniem A. Assmann pamięć doświadczenia571, której nosicielami są świadkowie wydarzeń, może nie ulec destrukcji dzięki przekształceniu

568 A. Assmann, 1998 – Między historią a pamięcią [w:] Pamięć zbiorowa i kulturowa. Współczesna perspektywa niemiecka, red. M. Saryusz-Wolska, Kraków 2009, s. 163–164. Zakładam, że – jak w przypadku grupy łemkowskiej – nie muszą to być zawsze instytucje państwa narodowego. W grupie tej mamy do czynienia z co najmniej dwiema wyraźnymi solidarnościami (lojalnoś- ciami) o charakterze narodowym: ukraińskim lub rusińskim. 569 M. Saryusz-Wolska, Wprowadzenie…, s. 33–34. 570 A. Assmann, Przestrzenie pamięci…, s. 112. 571 W innym miejscu A. Assmann dokonuje rozróżnienia na przeżycie, doświadczenie, wspominanie i pamięć, choć tych dwóch pierwszych form pamięci autorka nie defi niuje. Wspo- 3. Łemkowska pamięć kulturowa 121 w „kulturową pamięć potomnych”: „żywa pamięć” jest zastępowana czy wspomagana pamięcią opartą na przekazie medialnym, która posługuje się materialnymi nośnikami (pomniki, muzea, archiwa, miejsca pamięci). Od- górne sterowanie pamięcią kulturową przez instytucje, media, politykę histo- ryczną stwarza zagrożenie deformacji i instrumentalizacji indywidualnych wspomnień pamięci komunikatywnej, a szansą na ich neutralizację może być publiczna debata572. Stąd procesom pamięci towarzyszy nieustanne napię- cie między „subiektywnym doświadczeniem, naukowo zobiektywizowaną historią a komemoracją kulturową”573. Jak zatem z pamięci jednostkowej możliwe jest „przejście” do pamięci komunikatywnej, zbiorowej i w końcu kulturowej? A. Assmann stwierdza:

Gdy spojrzymy z poziomu pamięci indywidualnej, homogeniczna struktura „historii” rozpada się na wiele drobnych i sprzecznych doświadczeń. Wspomnienia są bowiem równie ograniczone i stronnicze, co perspektywy odbiorcze i formy ich wartościowa- nia. (…) Oceny te nie są jednak wytworami całkowicie jednostkowymi. Zbliżają się bowiem do kluczowych doświadczeń historycznych, społecznych kryteriów wartoś- ciowania i kulturowych wzorców znaczeniowych. To oznacza, że pamięć jednostko- wa określana jest nie tylko przez jej zasięg czasowy, ale i przez formy przepracowy- wania doświadczenia w odległym horyzoncie pamięci pokoleniowej. W niej właśnie odmienne wspomnienia jednostkowe uśredniają się do zbiorowego tła doświadcze- niowego. Wyraźne subiektywne wspomnienia zostają włączone do domniemanej pa- mięci pokoleniowej574. I choć autorka nie formułuje tego wprost, z jej rozważań można wyinter- pretować drogę, jaką musi przejść „indywidualne” wspomnienie: umocnić się w pamięci pokolenia, które dzieli zarówno światopogląd, jak i doświadcze- nia, następnie przekroczyć granice pokoleniowego rozumienia, by ostatecz- nie stać się fundamentem tożsamości zbiorowej, generowanej i wzmacnianej przez treść i praktyki pamięci kulturowej. Zgodnie z takim rozumowaniem w ramach pamięci komunikatywnej mieszczą się indywidualne wspomnie- nia łemkowskich autorów narracji, które po zapisaniu i upublicznieniu stają się tekstami pamięci kulturowej, mając możliwość wpływania na kształt de- baty tożsamościowej w łonie grupy, natomiast zanim to nastąpi, funkcjonują w ramach pamięci zbiorowej i stwarzają podstawy do uruchomienia mecha- nizmu wytwarzania zbiorowej tożsamości. Zdaniem A. Assmann odbywa się to poprzez „przeniesienie doświadczeń, wspomnień i wiedzy na nośniki informacji”, takie jak teksty, obrazy, pomniki, architekturę, krajobraz, święta, rytuały, zwyczaje: minanie to „poszczególne i rozdzielne akty przywoływania i rekonstrukcji indywidualnych przeżyć”, czerpiące z zakresu pamięci epizodycznej (w semantycznej jako przedmiot wspo- minania mogą występować także treści zewnętrzne: przeżywane, wyuczone), a pamięć to te wspomnienia, które przyjmują werbalną postać i są przekazywane podczas komunikacji z dru- gim człowiekiem, stając się ramą dla pojedynczego wspominania (taż, 1998 – Między historią…, s. 157–158). 572 A. Assmann, Przestrzenie pamięci…, s. 106. 573 taż, 1998 – Między historią…, s. 158. 574 Tamże, s. 159–160. 122 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Razem kodują one pewien zasób przekazów, który w toku przemian historycznych wymaga ciągłego odczytywania, dyskusji i odnawiania, aby dało się go dostosować z potrzeb i wymogów do każdej teraźniejszości. (…) Pamięć zbiorowa utrwala do- świadczenie i wspólną wolę. Tymczasem pamięć kulturowa służy obywatelom spo- łeczeństwa do komunikacji w długiej, historycznej perspektywie, wykraczającej poza okres życia, a przez to do upewniania się w tożsamości, która powstaje dzięki przy- należności do ponadpokoleniowej tradycji i szeroko zakrojonych doświadczeń histo- rycznych. (…) Jej zasobów nie da się radykalnie ujednolicić ani zinstrumentalizować politycznie, jako że z samej swej zasady są one otwarte na wielość interpretacji575. J. Assmann zwraca uwagę, że zapamiętana przeszłość nabiera cech narra- cji, która jest ważna dla rozwoju lub ciągłości, ale nigdy nie jest zapamięty- wana ze względu na nią samą576. Wydaje się, że w przypadku pamięci Łemków mamy do czynienia z pa- mięcią komunikatywną w zakresie przekazu ustnego, a następnie spisanego w formie interesujących mnie tu pamiętników i wspomnień, które z chwilą publikacji i lektury stają się zasobem czy przejawem pamięci zbiorowej. Pa- mięć kulturowa ujawnia się natomiast podczas łemkowskich świąt i rocznic, zjazdów członków tej społeczności na ziemiach zachodnich, na Łemkow- szczyźnie oraz na Ukrainie, kiedy wspólnotowe pamięci zbiorowe podlegają dyskusji i próbom uwspólniania. Do tych sposobów manifestowania się pa- mięci wrócę jeszcze w dalszej części pracy. Tak pojętą pamięć kulturową wspierają medialne reprezentacje i formy artystyczne, które wymagają wciąż nowego odczytania i interpretacji. Uwol- niona od presji pamięci zbiorowej z jej zobowiązaniem do jedności cechuje się wielością perspektyw, form wyrazu i możliwych interpretacji, zakłada też konfrontację i wymianę577. Zamknięcie pamięci zbiorowej, w której tkwią świadkowie, i przejście na poziom pamięci kulturowej stwarza okazję dia- logu z przeszłością i nie ogranicza szansy na modelowanie przyszłości oraz tworzenie projekcji rozwoju tożsamości. Tłumaczy to, dlaczego można mó- wić o jednej pamięci kulturowej Łemków, chociaż jest ona złożona z licznych konfrontacyjnych pamięci zbiorowych.

3.2. ŁEMKOWSKA PAMIĘĆ I ZAPOMINANIE

Zajmuje mnie najnowsza przeszłość Łemków, a zatem taka, która jest pamię- tana przez najstarszych członków tej grupy, przeszłość, której byli świad- kami lub uczestnikami („pamięć komunikatywna” J. Assmanna). Wydaje się, że ramy interpretacyjne i zestaw narzędzi użytych do zaprezentowania przeszłych wydarzeń w narracji wiążą się ściśle z zasobem późniejszych do-

575 Tamże, s. 171. 576 J. Assmann, dz. cyt., s. 90. 577 A. Assmann, 1998 – Między historią…, s. 172. 3. Łemkowska pamięć kulturowa 123

świadczeń578. Łączy się to z kwestią kulturowej autoprezentacji społeczności łemkowskiej w zakresie tego, jak społeczność ta komunikuje swoją pamięć, tworzy jej materialne reprezentacje i interpretacyjne obrazy579. Pamięć zbio- rowa (w rozumieniu A. Assmann) o takiej przeszłości zawiera nie tylko po- stawy wobec przeszłych wydarzeń i emocje, którymi są one opatrzone, ale także silne odniesienia do obecnych i przyszłych pragnień tej grupy, mające wpływ na sposób przedstawiania przeszłych wydarzeń. Pamięć modyfi kuje zarówno fakty, jak i ich interpretacje. Wielokrot- ne odtwarzanie wspomnień (a wolno przypuszczać, że z takim mamy do czynienia w przypadku ponad czterdziestoletniego publicznego milczenia Łemków i ustnego obiegu wspomnień o etnicznej przeszłości) powoduje ich modyfi kację, także celową, po to, by uatrakcyjnić przekaz, uczynić go bar- dziej narracyjnym i ciekawszym. Być może w kolejnej wariacji na temat tych samych wspomnień opowiada się „poprzednio opowiedzianą historię, a nie zdarzenie pierwotne”580. Każda kultura dysponuje strategiami wydobycia wspomnień z autobiografi cznych pamięci jej członków, które określają, jakie wydarzenia warte są wspominania i publicznego ujawnienia, i które to stra- tegie kształtowane są w toku socjalizacji. Informacje o przeszłości pozwalają jednostce na kształtowanie jej tożsamości publicznej581, czyli na konstruowa- nie wizerunku i autoprezentacji. Od tego, jak dana grupa przeżywa swoją przeszłość, w jaki sposób utrwa- la, instytucjonalizuje jej przekaz, legitymizuje jej wpływ na teraźniejszość, zależy kształt jej pamięci zbiorowej. Ta ostatnia natomiast wpływa wprost na zabiegi identyfi kacji z własnym dziedzictwem kulturowym oraz konstru- owaną przez grupę tożsamością kulturową w jej etnicznym lub narodowym wymiarze. Jak zauważa Le Goff, „nieobecność przeszłości znanej i rozpozna- nej, jej szczupłość, może być jednak źródłem poważnych problemów z men- talnością i tożsamością zbiorową”582. Wysiłki czynione przez przedstawicieli społeczności łemkowskiej należy rozpatrywać właśnie jako próbę zapobieże- nia owej nieobecności czy też niedostatkowi. Tym, co łączy Łemków i przejawia się w rozmaitych formach ich etnicz- nej i kulturowej autoprezentacji, jest zbiorowa pamięć opresji583, dla której treścią są losy zbiorowości, przekazywane w bezpośrednich kontaktach i kształtujące potoczne kategorie opisu przeszłości grupy i wyznaczników jej tożsamości kulturowej i etnicznej. Nawiązując do uznania przez A. Ass- mann pamięci zbiorowej jako pamięci politycznej, należy zwrócić uwagę na

578 Por. A. Piotrowski, Zakorzenienie w historii (teorii)…, s. 173. 579 Por. M. Djebabla, Pamięć zaklęta w kamieniu. Czytanie pomników ofi ar Wielkiej Wojny w Que- becu (1919–1939) jako miejsc pamięci [w:] Inscenizacje pamięci, red. I. Skórzyńska, Ch. Lavrence, C. Pepin, Poznań 2007, s. 261. 580 T. Maruszewski, dz. cyt., s. 35. 581 Tamże, s. 80–81. 582 J. Le Goff, Historia i pamięć, przeł. A. Gronowska, J. Stryjczyk, wstęp P. Rodak, Warszawa 2007, s. 42. 583 Określenie zaczerpnięte od Andrzeja Piotrowskiego; tenże, Wstęp [w:] Biografi a a tożsa- mość narodowa, red. M. Czyżewski, A. Piotrowski, A. Rokuszewska-Pawełek, Łódź 1996, s. 5. 124 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI pamięć doświadczenia ofi ary584. W przypadku pamięci Łemków ma to swoje usprawiedliwienie:

Pamięć przegranych powstaje w oparciu o wspólne doświadczenie historyczne, które jest przez grupę tak oceniane, że powstaje wzajemny zakaz zapominania. Wspólnie podjęta decyzja: „Tego nie wolno nam zapomnieć” stanowi podstawę zbiorowej pa- mięci przegranych, która przekształca naturalny horyzont pamięci komunikacyjnej [=komunikatywnej – P.T.] i jest podtrzymywana aż do rozpadu zobowiązującego po- łączenia z przeszłością585. Takie zobowiązanie jest reprodukowane w praktykach pamięci. Łemkowskie narracje o przeszłości to nie wyłącznie sprawozdania z hi- storii (choć niektóre pisemne narracje mają wyraźnie takie ambicje), ale za- pisy pamięci. Są one związane z obecną kondycją grupy i wyznaczają pole jej dyskusji tożsamościowych, stale się aktualizując, tworząc ścisły związek ze współczesnością. Sposoby przywoływania historii mają więc swoje źródło w potrzebach zbiorowości586. Na trwałość wspomnień wpływają emocje, któ- rymi opatrywane są przeszłe wydarzenia:

Najbardziej emocjonalnym nośnikiem pamięci są wspomnienia wspólnych wielkich dokonań, dramatycznych przeżyć, które tworzą szczególną więź grupową. Dla ludzi objętych wspólnotą przeżyć są one nie tylko znakiem rozpoznawczym „własnej” gru- py, lecz tworzą jednocześnie wewnątrz niej kod porozumiewania się, symboli i uła- twiają komunikację grupową587. Tak tworzy się obraz etnicznej przeszłości, złożony z wydarzeń konstytu- tywnych dla współczesnej sytuacji społeczności. Obok wspomnień czasów wojennych i wydarzeń lat 1944–1947 wraz z ich konsekwencjami pojawiają się powroty do dzieciństwa, młodości, utraconej zielonej arkadii w Beskidzie Niskim, rodzinnej ziemi, do odebranego grupie uniwersum symboliczne- go. Pamięć Łemków (zarówno komunikatywna, zbiorowa, jak i kulturowa) przechowuje i chroni tę przeszłość, a dla jej transmisji przewiduje określone środki i działania. Kiedy narracja zostaje spisana, zaczyna żyć własnym życiem, autor prze- staje mieć wpływ na znaczenia zawarte w jej treści. Odtąd jest ona zamkniętą syntezą istotnej części jego życia i może wchodzić w konfrontację z pamięcią innych osób. Relacja wspomnieniowa czy pamiętnik są z założenia przezna- czone dla publiczności, często do odbioru szerszego niż własna społeczność, o czym świadczy także język publikacji. Czytelnik może ponadto mieć inny obraz przebiegu tych samych zdarzeń lub inną ich interpretację588. Pamięć jest więc ciągłą rekonstrukcją, procesem „odpominania”, na który ma wpływ selekcja materiału, a nie prosta retrospekcja znaków, emocji, prze-

584 A. Assmann, 1998 – Między historią…, s. 165–166. 585 Tamże, s. 168. 586 Nie jest to, rzecz jasna, praktyka nietypowa, właściwa wyłącznie Łemkom. Nie tworzy się historiografi i bez udziału wartości, zajęcia pozycji, wybrania opcji politycznej i opowiedze- nia się po czyjejś stronie. Por. np. J. Le Goff, dz. cyt. 587 R. Traba, Kraina tysiąca granic: szkice o historii i pamięci, Olsztyn 2003, s. 199. 588 K. Pomian, Historia. Nauka wobec pamięci, Kraków 2006, s. 167. 3. Łemkowska pamięć kulturowa 125 strzeni i czasu. Pamięć jest praktyką kulturową, a jej efekt splata się wprost z autoprezentacją: jak pamiętamy własną przeszłość, tak ją pokazujemy, a pokazując przeszły obraz samych siebie, konstruujemy współczesny wize- runek. Pojawia się więc w tym miejscu pytanie, na które staram się odpowie- dzieć w dalszej części pracy: czy możliwe jest wygenerowanie spójnego, choć wielogłosowego sposobu wypowiadania się Łemków o własnej przeszłości i doświadczeniach? Pamięć Łemków wspiera także cały zespół zjawisk, które Nora określiłby mianem „miejsc pamięci”589: zarówno topografi ę ojczyzny (utraconą arkadię, Łemkowszczyznę) wraz z jej śladami pamięci (cmentarzami, architekturą sa- kralną i świecką), jak i archiwa, muzea, instytucje, piśmiennictwo, wydarze- nia kulturalne (koncerty, festiwale, imprezy folklorystyczne, celebracje świąt religijnych), święta i rocznice, spuściznę artystyczną i etnografi czną (rozu- mianą jako dziedzictwo materialne i duchowe – tradycję, symbolikę etnicz- ną, religijność). Kategoriami nadrzędnymi w dalszej części pracy będą więc „nośnik pamięci” (według Marcina Kuli: przedmiot lub zjawisko, w którym odzwierciedla się przeszłość590) oraz „domena symboliczna” (według Lecha M. Nijakowskiego591). Pierwsze z pojęć oznacza dla mnie „katalizator” pa- mięci, a więc taki jej „depozyt”, który uruchamia procesy właściwe dla prak- tyk pamięci danej grupy, której ów nośnik dotyczy, a domena symboliczna wprost odnosi się do aktywnego trybu pamięci zbiorowej – poprzez dążenie do panowania symbolicznego na danym terytorium grupa wchodzi w posia- danie swych symbolicznych domen, zawłaszczając je lub rywalizując o nie. Zatem „miejsca pamięci” Nory mogą być w takim ujęciu „rozbite” na dwie kategorie ze względu na ich usytuowanie względem praktyk pamięci. Do pewnego stopnia zakres pamięci etnicznej jest zbieżny z pamięcią miejsca, jeśli rozpatrywać jej manifestacje w kategoriach topografi cznych: dotyczą konkretnego miejsca – Łemkowszczyzny. Wspominany już Szpociń- ski zwraca uwagę, że pamięć o przeszłości regionu wspierana jest przez pa- mięć o historiach rodzinnych poprzez odwołania do regionalnych zasobów kulturowych, w ramach których rodzina funkcjonowała. Czyni on zastrze- żenie, że dotyczy to wyłącznie społeczności, które nieprzerwanie istnieją na swoim macierzystym terytorium592. W przypadku grupy łemkowskiej mamy do czynienia z interferencją historii rodzinnych i pamięci o regionalnej, et- nicznej przeszłości w miejscu, z którego Łemkowie zostali wysiedleni; co

589 Por. P. Nora, Between Memory and History: Les Lieux de Mémoire, „Representations” 1989, nr 26, s. 7–24. K. Kończal zwraca uwagę na nieporozumienia wynikające z redukcji tego pojęcia do konotacji topografi cznych, podczas gdy „miejsca pamięci” (lieux de mémoire) należy rozu- mieć jako metaforę, jako „fenomeny obecne w pamięci zbiorowej, budujące tożsamość grupy i będące tym samym punktami krystalizacji kolektywnych autodefi nicji”. Choć autorka nie wy- jaśnia różnicy między „miejscami pamięci” a „nośnikami pamięci”, dostrzega, że traktowanie ich jako synonimów jest błędne (K. Kończal, dz. cyt., s. 211). 590 M. Kula, Nośniki pamięci historycznej, Warszawa 2002. 591 L.M. Nijakowski, Domeny symboliczne… 592 A. Szpociński, O współczesnej kulturze historycznej Polaków [w:] Przemiany pamięci społecz- nej a teoria kultury, red. B. Korzeniewski, Poznań 2007, s. 34. Por. także moje rozważania wokół teorii tożsamości terytorialnej Z. Rykla w podrozdziale 2.2. 126 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI więcej, mentalne i rzeczywiste powroty Łemków na ziemie ojców (zarówno okazjonalne, jak i trwałe) pozwalają uzupełnić wiedzę o rodzinnej przeszło- ści oraz nadać jej szersze, grupowe ramy, kontekst kulturowy i historyczny. Tym, co będzie mnie dalej w tym względzie interesować, są „miejsca pa- mięci” i „pamięć miejsca”593. Szczególnie wspomaga je tu kanon pamięci, któ- ry zawiera:

(…) zbiór należących do przeszłości osób, wydarzeń, zjawisk i wzorów, o których wiedza jest najszerzej spopularyzowana i uznawana za część obowiązkowej wiedzy wspólnej, czyli zasobu tych informacji, które powinna znać każda osoba będąca peł- noprawnym członkiem wspólnoty594. Treść kanonu pełni wiele funkcji, które ulegają, jak sądzę, wzmocnieniu szczególnie w sytuacji mniejszościowej i rozproszenia grupy: umacnianie wspólnoty, wyznaczanie obszaru zadomowienia, zaspokajanie naturalnej potrzeby rodowodu i posiadania historii, ustanawianie dzięki pamięci zbio- rowej międzypokoleniowego przymierza595. Zanurzenie w treść kanonu za- pewnia jednostce poczucie zakorzenienia i bezpieczeństwa, daje też do ręki narzędzia interpretacyjne do czytania otaczającej ją rzeczywistości596. Spo- łeczność łemkowska w Polsce i na Ukrainie z narracji o przeszłych wyda- rzeniach czyni wszechobecny dyskurs tożsamościowy i autoprezentacyjny. W dalszej części pracy, na podstawie materiału empirycznego, postaram się wykazać, że może to oznaczać konstruowanie odmiennych kanonów. Jednym z kanałów komunikowania treści z zakresu łemkowskiego kano- nu pamięci są rozmaite spotkania Łemków odbywające się w Beskidzie Ni- skim – duże imprezy folklorystyczne o charakterze świeckim, spotkania reli- gijne, rocznice. Często towarzyszy im afi rmacja przeszłości, „złotego wieku” Łemkowszczyzny, który ostatecznie przerwały tragiczne lata 1944–1947 i ich konsekwencje. Wydarzenia takie dopełniają podstawowe medium transmisji pamięci etnicznej, jakim jest rodzina, i pozwalają wzbogacić owo medium o wymiar wspólnotowy. Wyjście uczestników takich spotkań poza własne wąskie środowisko rodziny i przyjaciół wydaje się świadomą reakcją na za- grożenia asymilacji. Podczas artystycznych manifestacji łemkowskiej etniczności podtrzymuje się pamięć o swojej przeszłości wspartą wieloaspektowym oddziaływaniem ze sceny: tekstem, śpiewem, muzyką, strojem, gestem, tańcem. Przekaz taki nie tylko oddziałuje na zbiorową świadomość publiczności i jej wyobraźnię, ale także podtrzymuje poczucie przynależności do łemkowskiej wspólnoty. Choć takie praktyki komemoratywne Łemków nie będą przedmiotem moje- go namysłu, warto jednak w tym miejscu zauważyć, że dla transmisji pamię-

593 Por. M. Golka, Pamięć społeczna…, s. 80 (wraz z przyp. 185). 594 P.T. Kwiatkowski, Czy lata III Rzeczypospolitej były „czasem pamięci”? [w:] Pamięć zbiorowa jako czynnik integracji i źródło konfl iktów, red. A. Szpociński, Warszawa 2009, s. 148. 595 Por. J. Prokop, Kanon literacki i pamięć zbiorowa [w:] Wiedza o literaturze i edukacja. Księga referatów Zjazdu Polonistów, Warszawa 1995, red. T. Michałowska, Z. Goliński, Z. Jarosiński, Warszawa 1996, s. 23–24. 596 P. Kowalski, Popkultura i humaniści…, s. 85. 3. Łemkowska pamięć kulturowa 127 ci o przeszłości kwestie jakości interpretacji, stylizacji, autentyczności, war- tości opracowania programu i doboru kostiumów nie są decydujące. W tym, co dostrzegalne jest dla widzów, istotne jest nie to, jak łemkowskość została opracowana i pokazana, ale na podstawie jakich elementów zbiorowa tożsa- mość kulturowa może być podtrzymywana i rozwijana. Ważna wydaje się także obecność innych widzów niż łemkowscy597. Choć zbiorowe strategie upamiętniania przeszłości są rozmaite, wszystkie zakładają przede wszystkim interferencję czasu przeszłego i teraźniejszego, miejsca, gdzie odbywało się wydarzenie, i miejsca, gdzie jest ono upamięt- niane598. Co więcej, łemkowskie reprezentacje są wynikiem debaty publicznej w łonie tej społeczności i kompromisu jednostkowych pamięci członków tej grupy. Osobiste tożsamości i osobiste wspomnienia przybierają w nich po- stać zbiorowych, przepracowanych przez dystans czasowy i późniejsze do- świadczenia praktyk upamiętniania. To, jak łemkowska przeszłość uobecnia się w inscenizacjach folklorystycznych, czy w artystycznych widowiskach, niewątpliwie wpływa na dzisiejsze procesy konstruowania kulturowej toż- samości. Pamięć nie jest więc czymś zastanym, do czego odwołujemy się, kiedy okazuje się to konieczne, ale jest obiektem ciągłej konstrukcji, ma cha- rakter procesualny i stanowi dynamiczną odpowiedź na teraźniejszość. Kanonem pamięci Łemków są nie wybrane teksty prozy dokumentarnej, ale konkretne wydarzenia i miejsca. To pamięć o nich, a nie poszczególne teksty, wspiera kanon. Teksty zapewniają jednak treść, która stanowi część pamięci i podstawę dla praktyk pamięci. Teksty budzą bowiem wspomnie- nia599. Zawężenie pojęcia tekstu do tekstu literackiego i usytuowanie go w kate- goriach nośnika pamięci pozwala dostrzec jego znaczenie. Astrid Erll nadaje dziełom literackim status medialnych ram dla „odbywających się w kon- tekstach społecznych konstrukcji wspomnień autobiografi cznych”600. Sądzę, że uprawnione będzie włączenie w ten zbiór także literatury dokumentu osobistego, tym bardziej że wpływ danego tekstu na kształtowanie pamięci zbiorowej staje się faktem z chwilą jego wejścia w obieg czytelniczy i wa- runkuje „przypisywanie mu przez czytelników określonego odwołania do rzeczywistości”601. W interesującym mnie przypadku chodzi o referencjal- ność, o zaświadczenie, „jak było” i że „tak właśnie było”. Teksty wspomnie- niowe i pamiętniki mają to zapisane niemal w swoim „zbiorowym podtytu- le”, a ich społeczny odbiór w dużym stopniu zależy od tego, jak wpisują się w zbiorowe wyobrażenia o przeszłości:

597 Por. C.A. Banu, Inscenizacje folkloru [w:] Inscenizacje pamięci, red. I. Skórzyńska, Ch. Lav- rence, C. Pepin, Poznań 2007, s. 230. 598 Por. I. Skórzyńska, Ch. Lavrence, C. Pepin, Wstęp [w:] Inscenizacje pamięci, red. I. Skórzyń- ska, Ch. Lavrence, C. Pepin, Poznań 2007, s. 17. 599 Por. M. Saryusz-Wolska, Literatura i pamięć. Uwagi wstępne [w:] Pamięć zbiorowa i kulturo- wa. Współczesna perspektywa niemiecka, red. M. Saryusz-Wolska, Kraków 2009, s. 183. 600 A. Erll, Literatura jako medium pamięci zbiorowej [w:] Pamięć zbiorowa i kulturowa. Współczes- na perspektywa niemiecka, red. M. Saryusz-Wolska, Kraków 2009, s. 228. 601 Tamże, s. 233. Temu służy też „retoryka pamięci zbiorowej” omówiona dalej przez au- torkę (tamże, s. 240–247). 128 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Wychodząc z założenia, że literatura nie jest zamkniętym systemem, ale wpisując się w nadrzędne procesy nadawania znaczeń w kulturze, współdziała z innymi syste- mami symbolicznymi, można stwierdzić, że dzięki analizie literackich prezentacji pamięci możliwe staje się zdobycie wiedzy o dominujących w kulturze koncepcjach memorialnych602. Pamięć zbiorową Łemków rozpatruję jako strategie opowiadania prze- szłości, które określam zbiorczo jako autoprezentację. Ta ma dwa wymia- ry – grupowy, zarezerwowany dla nosicieli łemkowskiej kultury i członków łemkowskiego uniwersum symbolicznego, oraz szerszy, ponadgrupowy, którego adresatem są głównie Polacy lub Ukraińcy603. Nie będę skupiać się tu na liczbie dystynkcji, ale na samym procesie kreacji i ekspresji pamięci o łem- kowskiej przeszłości, głównie na podstawie historii prywatnych i dziejów całej grupy. Pisanie pamiętnika czy nawet wycinkowej relacji wspomnieniowej jest złożoną i wymagającą pracą biografi czną. Mentalny powrót do przeszłości pozwala zaspokoić ludzką potrzebę zakorzenienia, jeśli rozgrywa się w in- nej przestrzeni niż zwyczajowa przestrzeń naszej teraźniejszej codzienno- ści. Kiedy możliwe jest tylko mentalne zakorzenienie, bo realny powrót do przestrzeni zakorzenienia nie staje się udziałem jednostki, pozwala ono za- chować świadomość posiadania swego miejsca na ziemi i przynależności do pewnego kulturowego układu odniesienia. Jest to niezbędne dla refl eksji nad własną tożsamością, ponieważ

(…) dla defi niowania siebie – konieczne wydaje się zarysowanie przez jednostkę jej przestrzennej przynależności, do czego niezbędna jest jej wiedza o własnych „korze- niach”, o tym, skąd się wywodzi – w sensie społecznym, historycznym, kulturowym itp. Poczucie własnej tożsamości kształtuje się bowiem w odpowiedzi nie tylko na pytanie jednostki o to, „kim jest”, ale także – na pytanie „skąd jest”604. Badając przejawy pamięci i strategie autoprezentacyjne z niej wynikające, należy zwrócić uwagę na zależność pamięci od języka potocznego jako jed- nego z elementów uniwersum symbolicznego danej grupy605. Wypowiedzia- ne wspomnienia obiektywizują się:

Język dostarcza bowiem każdemu osobnikowi środków uzewnętrzniania jego pamię- ci w postaci głośnej narracji i udostępniania jej przeto innym ludziom. (…) Pozwala on jednostce przede wszystkim gromadzić opowieści przodków, nieważne, prawdzi- wych czy zmyślonych, i zachowywać je w pamięci, przemieszczając tym samym jej granice tak, że obejmuje ona przeszłość odległą, która poprzedza narodzenie samej jednostki, gdyż sprawia, że ta utożsamia się ze swymi poprzednikami: zrównuje to,

602 B. Neumann, Literatura, pamięć, tożsamość [w:] Pamięć zbiorowa i kulturowa. Współczesna perspektywa niemiecka, red. M. Saryusz-Wolska, Kraków 2009, s. 271. 603 Chodzi tu o wymiar, z którego wyłączani są Ukraińcy, mimo że dla Łemków na Ukrai- nie (a także części Łemków w Polsce) są to członkowie tego samego narodu. „Ponadetniczny” w tym ujęciu oznacza niezawężony do własnego łemkowskiego forum, ale otwarty na tych, którzy znajdują się poza wspólnotą pamięci i którym etniczną przeszłość trzeba artykułować. 604 M. Melchior, Społeczna tożsamość jednostki, Warszawa 1990, s. 27. 605 F. Ankersmit, dz. cyt., s. 241. 3. Łemkowska pamięć kulturowa 129

co od nich usłyszała, z tym, co postrzegała sama, przejmuje wspomnienia pochodzące z selekcji przez nich dokonanych i przesycone ich subiektywizmem, z ich perspekty- wą i hierarchią wartości606. W przypadku takich zapisów przeszłości jak literatura dokumentarna istotny jest pewien stopień jej „ufi kcjonalnienia”, który jest niezbędny, by przeszłość uczynić elementem „naszego” dziedzictwa. Krzysztof Pomian do- strzega strategię, która wydaje się bliska autorom łemkowskich relacji wspo- mnieniowych:

Aby w pełni nadać przeszłości tę jakość, która czyni z niej przeszłość naszą, aby dać ją odczuć na tyle, na ile pozwalają słowa, trzeba również zrekonstruować, jeśli to wy- konalne, jej wymiar widzialny, opisać to, co jawiło się wówczas spojrzeniu; nadto zaś trzeba zrekonstruować jej wymiar przeżyciowy, opisać stany uczuciowe wzbudzane w tych, dla których przeszłość była teraźniejszością, przez spektakl, w jakim tak czy inaczej uczestniczyli na co dzień607. Narracja w tych dziełach łemkowskich autorów, które mają ambicje histo- riografi czne, a takie posiada część analizowanych dalej tekstów (szczególnie w typie samoobrony i monografi i608), wyrasta ze strategii mówienia o prze- szłości właściwych dla wspólnot pamięci, w których one powstają:

Idealna narracja jest całością dyskursywną, odzwierciedlającą zespół kodów kulturo- wych danej zbiorowości. Nie można więc mówić o jakimś jednym ideale narracji hi- storycznej; każda epoka, każda społeczność ma swoje kody i w związku z tym własny, właściwy ideał narracji historycznej609. Tak pojęta narracja może więc spełniać określone zadania:

Idealna narracja jest wyobrażeniem (imitacją) przeszłości. W historiografi i chodzi o to, by dzięki sztuce imitacji zerwać z bezwzględnością czasu historycznego, z przemija- niem, i móc ciągle na nowo przeżywać wszystko to, co wydarzyło się ludziom nie- gdyś. Stąd narracja to teatrum i rzecz w tym, by spektakl się podobał610. Uważam za celowe potraktowanie narracji operacyjnie, jako narzędzia do analizy łemkowskiej literatury dokumentarnej611. Będę rozpatrywać narrację przede wszystkim jako przedstawienie faktów i ich prezentację, czy repre- zentację nieobecnej przeszłości (rozumianą za Frankiem Ankersmitem)612.

606 K. Pomian, dz. cyt., s. 146. 607 Tamże, s. 39. 608 Por. rozdział IV. 609 J. Pomorski, Wprowadzenie: spory wokół narracji historycznej [w:] Metodologiczne problemy narracji historycznej, red. tenże, Lublin 1990, s. 22. 610 Tamże, s. 23. 611 Zasadniczo nie będzie mnie tu zajmować ujęcie narracji właściwe dla fi lozofi i historii i historiografi i. Por. H. White, Proza historyczna, Kraków 2009; K. Rosner, Narracja, tożsamość i czas, Kraków 2003. 612 F. Ankersmit, dz. cyt., s. 31. Por. także interesujące dyskusje wokół literackiego przed- stawienia Holocaustu (np. artykuły zebrane w zbiorze Stosowność i forma. Jak opowiadać o Zagła- dzie?, red. M. Głowiński i in., Kraków 2005) oraz koncepcję metafory w historiografi i Holocau- stu Ankersmita (tenże, dz. cyt.) 130 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Badając pamięć Łemków, należy także zwrócić uwagę na zjawisko niepa- mięci i zapominania, określane przez Marię Hirszowicz i Elżbietę Neyman jako „społecznie znaczące luki w kolektywnej pamięci”, a więc to wszyst- ko, „co znajduje się poza owym obszarem [pamięcią – P.T.] – zarówno treści nieprzyswojone, jak i te, które uległy zanikowi czy zapomnieniu”613. Kiedy zapomnienie ma służyć projekcji przyszłości, pewne treści pamięci zbioro- wej, chronione przed zapomnieniem, przechodzą z dyskursu publicznego do prywatnego, a ich wymiar społeczny zamieniony jest w indywidualny. Sądzę, że taka była droga łemkowskiej pamięci zbiorowej w latach jej pub- licznego nieistnienia (a zatem była to droga odwrotna niż u A. Assmann). „Strażnicy pamięci” zadbali więc w tym wypadku o przechowanie treści istotnych dla samych siebie, ale też dla grupy, i kiedy tylko mogli je ujaw- nić, kiedy łemkowska pamięć zaczęła się emancypować, zasiedli do spisania wspomnień. Na skutek zbiorowego „odpominania” wiele treści dostało się do ogólnołemkowskiego dyskursu, ale część pozostała poza tym kręgiem na- dal w umysłach nielicznych jednostek, które teraz na nowo uzyskują miano „strażników pamięci”614. Jednym z możliwych przypadków strategii zapominania jest zaprzesta- nie rozpamiętywania. Treść wspomnień staje się ukryta, ponieważ nie jest potrzebna na co dzień; ciągłe przypominanie zaburzałoby normalną egzy- stencję615. Taki mechanizm dotyczy też tych Łemków, którzy przeszłością żyją „od święta” – podczas imprez folklorystycznych, rocznic, uroczystości religijnych i rodzinnych. Na drugim krańcu znajduje się „rozpamiętywa- nie” jako swoisty „wyraz obsesji towarzyszącej pamięci”, powodującej, że „przy każdej okazji, a nawet bez okazji, przywoływana jest i rozstrząsana przeszłość”616. Sądzę, że w przypadku pamięci Łemków rozpamiętywanie nie jest obsesją dnia codziennego, ale imperatywem rocznic i innych uroczy- stości, których treść wypełnia w dużym stopniu właśnie rozpamiętywanie łemkowskich krzywd oraz przywoływanie utraconego „złotego wieku”. Ciągły zwrot ku przeszłości i ignorowanie współczesności są podczas takich spotkań widoczne, a ich nieatrakcyjność czy pewne zużycie przejawia się choćby brakiem szerszego zainteresowania młodzieży dla przekazu płyną- cego ze sceny poza wieczornymi koncertami grup rockowych. Takimi elementami, które są eliminowane ze świadomości jednostek, mogą być przeżycia traumatyczne. Przepracowywanie bolesnych elementów własnej biografi i, „odpominanie” wydarzeń naznaczonych traumą jest szcze- gólnie trudnym przedsięwzięciem. Osobną kwestią pozostaje, czy odtwarza- ne jest przeżycie, czy też odtwarza się ostatnie odtworzenie tego przeżycia:

613 M. Hirszowicz, E. Neyman, dz. cyt., s. 24. Por. także defi nicję M. Ziółkowskiego (tenże, Pamięć i zapominanie: trupy w szafi e polskiej zbiorowej pamięci, „Kultura i Społeczeństwo” 2001, nr 3–4, s. 4–5). 614 Por. M. Golka, dz. cyt., s. 144–145. 615 Tamże, s. 160–161. 616 Tamże, s. 172. 3. Łemkowska pamięć kulturowa 131

Tworzenie własnych historii, a zwłaszcza historii dotyczących głównych tematów życia617, wymaga sporego wysiłku poznawczego. Ten wysiłek, a także fakt, iż jest to kulturowo wzmacniany sposób samookreślania, sprawia, że pewne historie zapamię- tywane są bardzo dokładnie. Stają się odporne na zakłócenia i mogą być z łatwością przywoływane w wieku podeszłym618. Z zapominaniem i niepamięcią wiążą się także zmiany treści pamięci i jej funkcji oraz relacji z pamięcią innych grup. Polegają one na wydobywaniu, uzupełnianiu czy odzyskiwaniu elementów pamięci, eksponowaniu ich lub na zapominaniu pewnych jej treści i nośników. Zmiany takie mogą wynikać z uwarunkowań zewnętrznych (np. demokratyzacja) lub wewnętrznych (po- szukiwanie lokalnych lub nowych wariantów pamięci)619. Kwestię obecno- ści tego drugiego zjawiska w łonie społeczności łemkowskiej może wykazać analiza łemkowskiej literatury dokumentarnej i narracji moich rozmówców. Zauważyć trzeba, że zmiany pamięci Łemków na skutek ingerencji czynni- ków zewnętrznych są widoczne: „Odtwarzanie pamięci i jej korygowanie oraz stabilizacja jest zazwyczaj skutkiem emancypacji społecznej i wymaga dłuższego okresu spokoju społecznego i politycznego”620. Obserwowany od kilkunastu lat wyraźny przyrost liczby publikacji łemkowskich relacji wspo- mnieniowych oraz innych wydawnictw upamiętniających Łemkowszczyznę zdaje się wpisywać właśnie w tak zarysowane ramy odzyskiwania, emancy- pacji pamięci po kilkudziesięciu latach przymusowego milczenia oraz od- górnych ingerencji w treść wspomnień Łemków.

617 Dla Łemków podejmujących się spisania wspomnień wysiedlenia i ich konsekwencje pozostają jednym z głównych tematów życia. 618 E. Nęcka, dz. cyt., s. 164. Autor dodaje: „O wyrazistości reprezentacji danego zdarze- nia decydują dwa czynniki. Pierwszy to stopień, w jakim dane zdarzenie wyróżnia się z tła. Zgodnie z tym kryterium najbardziej wyraziste są zdarzenia niezgodne z dotychczasowymi schematami poznawczymi – zdarzenia, których jednostka się nie spodziewała na podstawie dotychczasowego doświadczenia [tu wysiedlenia – P.T]. Drugi czynnik decydujący o wyra- zistości schematów to bogactwo obrazowej warstwy reprezentacji tego zdarzenia. Warstwa obrazowa reprezentacji traktowana jest przez system poznawczy jako zbiór informacji o dużej wartości dowodowej. (…) informacje obrazowe niezgodne ze schematami poznawczymi stają się najbardziej wyraziste. Pojawienie się takich informacji może być odpowiedzialne za efekt reminiscencji”, co więcej, „ludzie szczególnie dobrze pamiętają takie momenty ze swojego ży- cia, które wiążą się z dużymi zmianami” (tamże, s. 164–165). Sądzę, że proces ten obrazują rozbudowane fragmenty i szerokie opisy wydarzeń sprzed kilkudziesięciu lat na kartach łem- kowskich relacji wspomnieniowych. 619 M. Golka, dz. cyt., s. 123. Autor zwraca dalej uwagę na zjawisko konstruowania pamięci, analogiczne do wynajdowania tradycji Erica Hobsbawma (tamże, s. 136), którego przejawów można dopatrzyć się także wśród tych Łemków działających w obrębie pamięci propagowanej i dążących do zachowania łemkowskiej tożsamości kulturowej oraz edukowania młodego po- kolenia o wydarzeniach dla grupy przełomowych. 620 Tamże, s. 137. Takie odtwarzanie pamięci po zmianach Golka nazywa implantowaniem, czyli tworzeniem jej namiastek, a te namiastki – implantami, które mają uzupełnić powsta- łe braki. Implantami mogą być najróżniejsze obrazy, budowle, fi lmy, zapisy, a ich zadaniem jest uzupełnienie luk pamięci zbiorowej, odtworzenie lub stworzenie jej nowej postaci (tam- że, s. 138, 161–164). W tym kontekście łemkowska literatura dokumentarna balansuje między funkcją nośnika pamięci a jej implantu. 132 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

W kolejnych rozdziałach nie będę tropić wyłącznie poczucia straty łem- kowskiej przestrzeni i jej kolejnych wcieleń w umysłach ludzi, dla których niegdyś była realnym, fi zycznym i zanurzonym w konkretny czas domem. Interesuje mnie praca pamięci, która kumuluje i aktywizuje obrazy przeszło- ści, minionego świata i elementów krajobrazu621:

Pamięć kumuluje obrazy przeniesione przez zmysły. Te wywołane i zatrzymane w opowieściach Łemków przywołują: krajobraz – ukształtowanie terenu i sposób jego zagospodarowania, dźwięki w nim rozbrzmiewające, ludzi, ich styl życia, właściwości pór roku i smaki: kiszonych ogórków, słodkich malin i poziomek, grzybów i wybor- nego przedwojennego śledzia z beczki. Niektóre obrazy nakładają się na siebie lub przeciwnie – uzupełniają. Połączone, reaktywują obraz ich małej ojczyzny622. Elementy tego obrazu dostrzegam też w analizowanych przeze mnie nar- racjach. Czyniona w nich mityzacja przeszłości opiera się na utożsamianiu własnej młodości czy dzieciństwa z czasem rozkwitu Łemkowszczyzny, jej „złotym wiekiem”. Tak więc według Wasilewskiej-Klamki „wspominanie czasów młodości wpływa na specyfi kę rysującego się w narracji wizerunku Łemkowszczyzny (…)”, na przemieszanie perspektyw „wczoraj” i „dzisiaj”, przy czym pierwsze odnosi się do czasu sprzed wysiedleń, a drugie rozciąga się na teraźniejszość623. „Teraz” zapoczątkowane po powrocie z wygnania zdaje się trwać do dziś, w sposób niepodzielny. Autorka stwierdza, że „aby narracja mogła dla innych, którzy nie pa- miętają, kreować Łemkowszczyznę, niezbędny jest taki impuls, jakim jest nostalgia”624. Sądzę jednak, że dziedziczenie nostalgii nie jest cechą współ- czesnej kondycji Łemków w ogóle. Nostalgia w moim odczuciu jest domeną samych wspominających, a następne pokolenia zdają się traktować wspo- mnienia starszych jako element współtworzący ich dzisiejszą tożsamość625. Jednak ta nostalgia nie popycha kolejnych generacji do uważnego czytania pamiętników przodków czy słuchania ich opowieści, dostarczających treści swoistego mitu założycielskiego dla nowego pokolenia. Starsi Łemkowie opowiadają sami dla siebie, ponieważ ich pamięć biografi czna wymaga prze- pracowania bolesnej przeszłości, a jeśli apelują do młodych o uwagę i po- święcenie im czasu, to głównie po to, by dydaktycznie nasycić ich horyzont moralny, a nie jedynie rekreować nieistniejący świat. Wspólne „odczuwanie” nie oznacza wszakże, że istnieje wzajemne po- rozumienie, ale wskazuje, iż pewne wspólne obiekty, pojęcia i symbole są wykorzystywane na różne sposoby i różnie realizowane jest poczucie usytu- owania w przestrzeni znaczącej. Należy zaznaczyć, że niekiedy motywacje wychodzą poza tak zarysowane ramy pamięci komunikatywnej i stają się elementem świadomościowej pamięci kulturowej, mającej na celu kształ-

621 Por. B. Wasilewska-Klamka, Łemkowski Raj Utracony…, s. 129. 622 Tamże. 623 Tamże. 624 Tamże, s. 134. 625 O nostalgii w łemkowskich pamiętnikach i relacjach wspomnieniowych patrz podroz- dział 4.2. 3. Łemkowska pamięć kulturowa 133 towanie określonych ram dla wspólnoty pamięci. Ponadto wydobywanie wspólnych wspomnień ma niekiedy oddolny charakter przy okazji świąt, publicznych uroczystości i festiwali, a zatem odgórnie kreowanych manife- stacji „wspólnot pamięci”.

3.3. PRZESTRZEŃ I GENIUS LOCI JAKO SKŁADNIKI ŁEMKOWSKIEJ PAMIĘCI KULTUROWEJ

Odwołania do przestrzeni w łemkowskich narracjach o przeszłości są wszechobecne. Przedmiot owych odwołań można rozpatrywać rozmaicie: jako przestrzeń, miejsce, krajobraz, terytorium, ojczyznę (małą ojczyznę), dom, miejsca pamięci. W tym podrozdziale skupię się na tych pojęciach, któ- rych użycie przez samych Łemków wyłania się z analizy ich narracji o prze- szłości: przestrzeni, miejscu i domu. Kategoria przestrzeni jest uwikłana w szereg problemów defi nicyjnych. Pojęcie to występuje w wielu dziedzinach humanistyki. Szczególnym zain- teresowaniem cieszy się w socjologii i antropologii626. Na gruncie tych nauk badanie przestrzeni zakłada analizę z perspektywy doznań człowieka oraz możliwości jego percepcji627. Jan Adamowski wyróżnia dwa podstawowe nurty w ramach takich badań: niewerbalne zjawiska w ludzkim myśleniu oraz zjawiska, „dla których źródłem i narzędziem poznania jest język”628. Pierwszy nurt prowadzi do wyłonienia tzw. map mentalnych, co wynika z założenia, że „ludzkie doświadczanie przestrzeni, a szerzej – również i inne operacje myślowe, bywają ujmowane przede wszystkim w formie obrazo- wej”. Umożliwia to badanie „obrazów w umyśle” i „świadomości miejsca”629. Drugi nurt za przedmiot badań bierze „werbalizację przestrzenności”, która opiera się na „eksplikacji językowych wykładników gramatycznych organi- zujących przestrzeń” lub na analizie języka tekstów literackich i potocznych, także oralnych. Przy takich założeniach bada się wyobrażenia o przestrzeni, topikę przestrzenną, przestrzeń jako naczelną kategorię organizującą kom- pozycję tekstu630. W swoich badaniach, których wyniki prezentuję dalej, starałam się uwzględniać perspektywy obu wyróżnionych przez Adamow- skiego nurtów, tropiąc zarówno uwikłanie łemkowskiej pamięci zbiorowej w przestrzeń, jak i wyłaniające się z narracji wyobrażenia Łemkowszczyzny.

626 Por. L.M. Nijakowski, O znaczeniu terytorium dla nauk społecznych i kultury, „Sprawy Na- rodowościowe” 2004, z. 24, s. 91–111. 627 J. Adamowski, Kategoria przestrzeni w folklorze. Studium etnolingwistyczne, Lublin 1999, s. 7. 628 Tamże, s. 8. 629 Tamże. 630 Tamże, s. 8–9. 134 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Obecność człowieka powoduje, że przestrzeń staje się okolicą – czymś znanym i bezpiecznym631. Nie jest to tylko proste doświadczenie przebywa- nia w przestrzeni, ale wiąże się z pryncypiami ludzkiej kondycji: zamieszki- waniem. Stan ten ma charakter duchowej relacji między człowiekiem a jego otoczeniem i realizuje się poprzez akt rozumienia miejsca, za pomocą którego człowiek nadaje swemu otoczeniu status domu, a on sam staje się jego miesz- kańcem632. Takie rozumienie przestrzeni nadaje jej wymiar egzystencjalny, zapośredniczony przez nastroje, emocje, przeżycia i działanie, a równocześ- nie nie ogranicza doświadczenia przestrzeni do jednorazowego doznania, nadając mu status trwałego bytu633. Łemkowie w toku przepracowywania przeszłości nadali swojej krainie cechy przestrzeni symbolicznej634. To już nie konkretne miejsca kultu czy zgromadzeń i ekspresji określonych wartości, ale całe terytorium wraz z po- krywającymi je miejscami silniejszej emanacji emocji – indywidualna ojcowi- zna, chyża (czy jedynie jej ślad), czasem cała wieś. W sposób wytwarzania i percepowania przestrzeni są wpisane wartości, a przestrzeń tak ujęta staje się stałym elementem pamięci, której zapominanie czy reorganizacja może być wykluczona, może nie być możliwe jej aktualne wytwarzanie635. Dawna Łemkowszczyzna to przestrzeń zatrzymana w czasie i zamknięta. Przestrzeń ma pierwszorzędne znaczenie w łemkowskich narracjach – stanowi punkt odniesienia otwierający „zasoby interpretacyjne”636. Daje na- miastkę bycia zakorzenionym i posiadania swego miejsca w świecie, zapew- nia odpowiedź na pytanie „skąd się jest”, odsyła do konkretnego miejsca na mapie. Przestrzeń pojawia się jako oś narracji, stanowi też ramę autoprezen- tacji narratora637. Marc Augé zwraca uwagę na ogólniejsze własności prze- strzeni o potencjale narracyjnym, który nie tyle jest przez nią uruchamiany, ile – odwrotnie – zapewnia jej istnienie:

631 H. Buczyńska-Garewicz, Miejsca, strony, okolice. Przyczynek do fenomenologii przestrzeni, Kraków 2006, s. 5. 632 Tamże, s. 10–11. 633 Tamże. s. 14. 634 Kategoria zaczerpnięta od Bohdana Jałowieckiego (tenże, Społeczne wytwarzanie prze- strzeni, Warszawa 2010, s. 38). Socjolog Andrzej Sadowski terytorium etniczne lub narodowe nazywa w sytuacji migracji „trwałym terytorium wyobrażonym” istotnym dla „wyposażenia kulturowego grupy”, zwraca zresztą uwagę, że w przypadku grup mniejszościowych, które żyją wśród narodu większościowego w ramach jego państwa, terytorium jest określane „we- dług kryteriów wyobrażonych”, a nie obiektywnych (tenże, Znaczenie terytorium jako kryterium tożsamości grupy etnicznej w warunkach społeczeństwa zróżnicowanego kulturowo [w:] Światopogląd: między transcendencją a codziennością. Księga jubileuszowa na 70-lecie urodzin Profesora Włodzimie- rza Pawluczuka, red. I. Borowik, H. Hoffmann, Kraków 2004, s. 92, 93). Por. także L.M. Nijakow- ski, Domeny…, s. 62. 635 Por. B. Jałowiecki, dz. cyt., s. 43. R. Traba twierdzi nawet, że jest ona wprost „czymś w rodzaju pamięci kulturowej społeczeństwa” (tenże, Historia…, s. 143). 636 K. Kaźmierska, Doświadczenia wojenne Polaków a kształtowanie tożsamości etnicznej. Analiza narracji kresowych, Warszawa 1999, s. 133. Por. również interesujące omówienie wyróżnionych przez autorkę wymiarów przestrzeni obecnych w narracjach o przeszłości (tamże, s. 134–137). 637 Por. tamże, s. 134. 3. Łemkowska pamięć kulturowa 135

Niektóre miejsca istnieją wyłącznie poprzez słowa, które je przywołują, będąc w tym sensie nie-miejscami albo raczej miejscami wyobrażonymi, zwykłymi utopiami, kli- szami. (…) Tutaj słowo nie drąży szczeliny między codziennym funkcjonowaniem a utraconym mitem – tworzy obraz, kreuje mit, a zarazem sprawia, że ono [miejsce – P.T.] funkcjonuje (…)638. W łemkowskich narracjach o przeszłości przestrzeń pełni funkcję referen- cyjną. Odsyła bowiem do rzeczywistych miejsc. Osadzenie w namacalnym punkcie zapewnia narratorowi/autorowi wiarygodność, a jego relacji – sta- tus opowieści o „prawdziwym życiu”, faktach, które naprawdę się wydarzy- ły, a zaświadczyć o nich może miejsce akcji, usiane pamiątkami i milczącymi „świadkami” zdarzenia639. Ukazana w narracji przestrzeń ma własną prze- szłość, a autorzy odwołując się do niej, osadzają tam „akcję”640. Uważam, że to właśnie czyni w narracjach Łemków ich ojczyznę tak wyrazistym „pod- miotem” zdarzeń, który podlega nie tylko praktyce mityzacji, ale również personifi kacji – na burzliwe losy swoich synów reaguje niemal jak matka. Wiąże się to z innym jeszcze wymiarem przestrzeni w narracjach – wymia- rem identyfi kacyjnym. Wymiar ten obarcza emocjami przestrzenny dezyde- rat, do którego odsyła narracja. W przestrzeń wpisują się ludzkie pamięci indywidualne i wrasta w nią wspólnota pamięci, a wspólnota narracyjna na związkach z nią buduje swoje opowieści. Pamięć natomiast wzmacniana jest przez jej zakodowanie w prze- strzeni, które odbywa się przez kumulację doświadczeń641. Istnieje jednak drugi wymiar tak pojętej kumulacji znaczeń w przestrzeni, podkreślający ak- tywne jej tworzenie dla określonych celów:

(…) przestrzeń może być świadomie projektowana przez tych, którzy mają nad nią teraźniejszą władzę, tak aby uwydatniała te elementy przeszłości, które są dla nich z jakiegoś powodu istotne. W tym sensie przestrzeń jest „modelem dla czegoś”, jest instrukcją dla naszych wspomnień, „ramą pamięci”, w której pewne wspomnienia się pojawiają z większym prawdopodobieństwem niż inne, niezależnie od tego, jaka była obiektywna waga wydarzeń będących ich przedmiotem642. Takimi swoistymi „architektami” przestrzeni na Łemkowszczyźnie są dosłownie osoby zaangażowane w organizację świąt kultury łemkowskiej oraz uroczystości religijnych, a metaforycznie – autorzy literatury dokumen- tarnej. Instrukcja dla wspomnień potrzebna jest wówczas, gdy używamy obrazu miejsca, aby je przywołać, a z miejscem tym wiążą się wspomnienia. Miejsce przeżywane jest każdorazowo indywidualnie, jednak możliwe jest uzyskanie „intersubiektywnego znaczenia przy użyciu określonych sposo-

638 M. Augé, Nie-miejsca. Wprowadzenie do antropologii hipernowoczesności, Warszawa 2010, s. 65. 639 Por. podrozdział 4.1. niniejszej pracy. 640 K. Kaźmierska, Doświadczenia wojenne…, s. 134. 641 S. Kapralski, Pamięć, przestrzeń, tożsamość. Próba refl eksji teoretycznej [w:] Pamięć, prze- strzeń, tożsamość, red. S. Kapralski, Warszawa 2010, s. 10–11. 642 Tamże. 136 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI bów wyrażania”643. Na treść miejsca składa się nie tylko doświadczenie po- jedynczego człowieka, ale i wcześniejsze doświadczenia innych644. Miejsca i obiekty materialne, które są przedmiotem takich praktyk, działają jak „sym- boliczna kondensacja czasu w przestrzeni”645 i wplatane są w liczne dyskur- sywne działania tworzące ich metaforyczne reprezentacje. Interesuje mnie tu przestrzeń istniejąca nie tyle „rzeczywiście” (fi zycznie doświadczana Łemkowszczyzna), ile przede wszystkim jako metafora:

Gdy już raz pewna idea pejzażu, mit, wizja, ustanawia siebie w danym miejscu, ma ona dziwną umiejętność zniekształcania kategorii, tworzenia metafor bardziej praw- dziwych niż to, do czego się odnoszą; stawania się, w gruncie rzeczy, częścią scene- rii646. Miejsce może być rozpatrywane dwojako: poprzez dający się opisać sens realistyczny oraz sens symboliczny, przy czym kategorie te nie są rozłączne. Pierwsza z nich może przekształcić się w drugą, w „fantazmaty wyobraźni”, a druga, czyli miejsca wyobrażone – przybierać kształt realności647. Łemkowszczyzna to „miejsce nad miejscami”, posiadające dla wykorze- nionych Łemków swój nieśmiertelny geniusz. Może to być „miejsce pamię- ci” lub też jej nośnik648, ale sądzę, że w tym rozumieniu lepiej oddaje ją inne pojęcie – genius loci – a więc „duch opiekuńczy miejsca, który łączy w sobie określoną przestrzeń z wartościami duchowymi, symboliką i emocjami”649. Pamięć o takiej przestrzeni nie jest i nie może być doskonała. Cechują ją uszczerbki i zacieranie konturów mapy kreślonej w głowie. Taka „duchowa topografi a przestrzeni”

(…) w niczym nie odpowiada określeniom fi zycznego położenia materialnych obiek- tów. Jest mapą prawdy i piękna, a nie kształtów i odległości. Dominuje w niej jakość i treść, a nie forma i ilość. (…) Topografi a miejsc jest nieciągła i może ze sobą łączyć w jedność punkty najbardziej odległe na mapie fi zycznej, a także nie ma w niej niewy- pełnionej pustki między miejscami650. Kształty takich duchowych topografi i poddaję oglądowi podczas anali- zy łemkowskiej literatury dokumentarnej, narracji wspomnieniowych, map kreślonych przez moich rozmówców. Widoczne jest w nich przywiązanie

643 Tamże. 644 Tamże, s. 31. 645 Tamże, s. 14. 646 S. Schama, Landscape and Memory, New York 1996, s. 61 za: K. Połomski, Miejsce i prze- strzeń. Krajobraz w doświadczeniu mieszkańców Bieszczadzkiego Parku Narodowego, Warszawa 2010, s. 25. 647 E. Wolicka, Zamiast wprowadzenia [w:] Miejsca rzeczywiste, miejsca wyobrażone. Studia nad kategorią miejsca w przestrzeni kultury, red. M. Kitowska-Łysiak, E. Wolicka, Lublin 1999, s. 12. Por. także rozważania autorki nad potencjałem pojęciowym miejsca i użytecznością tej katego- rii (tamże, s. 14). 648 Por. B. Szacka, Czas przeszły…, s. 134–135, 143. 649 R. Traba, Historia…, s. 31. 650 H. Buczyńska-Garewicz, dz. cyt., s. 287–289. 3. Łemkowska pamięć kulturowa 137 pamięci do pewnych miejsc i wzmacnianie ich sakralnego charakteru651. Jeśli więc mówimy o szczególnym związku człowieka z miejscem, to przedmio- tem tej subiektywnej, nacechowanej aksjologicznie relacji jest ów duch miej- sca, który nadaje mu znaczące właściwości, a nie miejsce fi zyczne jako takie. Przestrzeń bezpośredniego doświadczenia jest swoistą „przestrzenią osobną”652. Jej cechą jest to, że prywatność nie wyklucza intersubiektywno- ści, a nieredukowalność do pojęć i abstrakcji na rzecz wyobrażeń i obrazów nie pozbawia jej możliwości wspólnego przeżywania653. Dlatego nawet kon- kretna łemkowska wieś, choć stanowi przestrzeń prywatnych wyobrażeń i przeżywana jest indywidualnie, może być także przeżywana wspólnie przez wszystkich ową przestrzeń wspominających. Szczególnie jeśli obraz ten nasączony jest emocjami, które wspomagają budowanie obrazu miejsca szczęśliwego. Analizowane przeze mnie dalej obrazy „manifestacji przeży- cia domu”654 potwierdzają, że łemkowski narrator konstruuje je nie tyle dla siebie samego, ile w odniesieniu do całej wspólnoty wspominających. Intere- sujące jest, jak Łemkowszczyzna jest tworzona i odtwarzana przez Łemków w ich opowieściach, w jaki sposób zasadza się na doświadczeniu oraz jak niedostatek owego doświadczenia wpływa na konstruowanie miejsca wy- obrażonego. Łemkowszczyzna doświadczyła nieciągłości, kiedy po wysiedleniu więk- szości jej mieszkańców wypadła z ich horyzontu doświadczeń.

Po okresach przerwanej tradycji pielgrzymi i skoncentrowani na przeszłości turyści powracają do ważnych dla nich miejsc, odnajdując tam krajobraz, pomniki bądź rui- ny. Dochodzi wówczas do „reanimacji”, przy czym miejsce w równym stopniu reak- tywuje wspomnienie, co wspomnienie miejsce655. Pierwsze powroty na Łemkowszczyznę i rozpoczynające się wówczas rekonstrukcje zachwianej tożsamości miały przygotować grunt dla owych „skoncentrowanych na przeszłości turystów” i „pielgrzymów” włączają- cych to terytorium ponownie w swój widnokrąg znaczeniowy. Częstokroć w pole praktyki społecznej wkrada się swoisty „regionalizm sentymentalno- -ideologiczny”656, którego cechą jest przemieszczenie utraconej łemkowskiej codzienności w sferę odświętnego wspominania. Wydatnie pomagają im

651 Por. M. Augé, Nie-miejsca…, s. 39. 652 H. Buczyńska-Garewicz, dz. cyt., s. 216. 653 Tamże, s. 217. 654 Tamże, s. 220. 655 A. Assmann, Przestrzenie pamięci…, s. 113–114. A. Assmann traktuje miejsce jako „me- dium zeksternalizowanej pamięci”. W kwestii znaczenia tak pojętych mediów pamięci dopo- wiada przywoływana już Erll, która traktuje je (a przede wszystkim literaturę) dosłownie jako nośniki pamięci, które nie są przezroczyste i mają skłonność do konstruowania rzeczywistości zamiast wyłącznie jej przedstawiania: „Media nie są neutralnymi nośnikami przeszłych i waż- nych dla pamięci informacji. Częstokroć wytwarzają to, co zdają się tylko kodować: wersje przeszłości i rzeczywistości, wartości i normy, koncepcje tożsamości” (taż, dz. cyt., s. 215). 656 Por. M. Głowacka-Grajper, Identyfi kacje kresowe we współczesnej Polsce. Od małych ojczyzn do regionalizmu sentymentalno-ideologicznego [w:] Kulturowa odmienność w działaniu. Kultury i na- rody bez państwa, red. E. Nowicka, Kraków 2009, s. 124. 138 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI w tym „media”: takimi mediami, które wspierają czy wręcz prowokują pro- cesy rekonstrukcji znaczeń miejsca, są praktyki pamięci kulturowej – dysku- sje, spotkania, instytucje, uroczystości religijne, festiwale kultury łemkow- skiej, publikacje łemkoznawcze i literatura dokumentu osobistego. W badaniu narracji o utraconych przestrzeniach biografi cznych często operuje się pojęciem „małej ojczyzny”657. Ja posłużę się tu jednak kategorią miejsca, m.in. dlatego, że narracje, które badam, oddają mechanizm powsta- wania wyobrażeń obszaru dzieciństwa, wartościowanego najwyżej jako „swojego” miejsca. Kategoria „miejsca” wydaje mi się pojemniejsza niż kate- goria „małej ojczyzny” z wielu względów. Miejsce jako kraj urodzenia, tery- torium dzieciństwa, obszar związany z najwcześniejszymi wspomnieniami, nie musi istnieć utrwalone w wyobrażeniach jako „mała ojczyzna” w sytuacji oderwania przestrzennego od jej dezyderatu. Małą ojczyzną dla wysiedlone- go Łemka mogły stać się okolice Bartoszyc, gdzie trafi ł transport wiozący go w trakcie akcji wysiedleńczej. Rodzinna Komańcza, „kraj lat dziecinnych”, zaciera się w pamięci wraz z kolejnym pokoleniem, urodzonym na obcych etnicznie terenach. Dla Łemka, który w 1946 r. trafi ł na zachodnią Ukra- inę, Komańcza straciła status nie tylko małej ojczyzny, ale także ojczyzny w ogóle. Jeśli kulturowo zasymilował się w społeczeństwie ukraińskim, do którego trafi ł, swoją ojczyzną uczynił miejsce, gdzie zamieszkał. Warto pa- miętać, że dystans kulturowy, językowy i tożsamościowy nie był tak wielki w przypadku Łemków i Ukraińców na Ukrainie jak Łemków i Polaków na ziemiach zachodnich i północnych. Przesiedlony z Komańczy mieszkaniec podtarnopolskiej wsi nie musiał być skazany na pielęgnowanie tęsknoty za ojcowizną. Komańcza została w jego umyśle zachowana jako wieś, z której pochodzi – on i jego rodzina, skąd są jego korzenie – wieś idealna, gdzie ludziom żyło się szczęśliwie, a on sam miał materialnie trudne, ale radosne dzieciństwo. Wydaje się, że proces ten wspierało, a często i do dziś wspiera, poczucie nieosiągalności wzmacniane granicą państwową. I choć nie tęskni za swoją „ojczyzną”, ponieważ ma ją tu, gdzie żyje od ponad sześćdziesię-

657 Zdaniem Wasilewskiej-Klamki, mała ojczyzna, stanowi „fi gurę zbiorowej wyobraźni”, która pojawiła się w sytuacji wygnania (taż, Łemkowski Raj Utracony…, s. 13). Choć niewątpli- wie dla Łemków ojczyzna istniała na długo przed wysiedleniem, wypada zgodzić się z autor- ką, że wydarzenia lat 1944–1947 uruchomiły takie mechanizmy, które pozwoliły ukształtować obraz Łemkowszczyzny jako „fi gury zbiorowej wyobraźni”, jednak nie pojawiła się ona „w sy- tuacji wygania”, a znacznie później, kiedy dystans czasowy i przestrzenny dały o sobie znać w trakcie konstrukcji wspomnień, obrazów minionego świata i minionego życia. Dla autorki kategoria małej ojczyzny jest identyfi kowana „z wyobrażeniami prywatnej ojczyzny, które po- wstały w świadomości Łemków, zanim powrócili w rodzinne strony” (tamże, s. 14). Nie będę posługiwać się tu kategorią małej ojczyzny, nota bene, dla Łemków o opcji narodowej rusińskiej wielkiej ojczyzny, ani też ojczyzny prywatnej w znaczeniu, jakie nadał jej S. Ossowski z uwagi na jej wyraźną nieadekwatność do opisu praktyk kulturowych interesującej mnie społeczności. Opowiadam się za stanowiskiem C. Robotyckiego i R. Sulimy, podtrzymanym przez W. Łu- kowskiego, zgodnie z którym należy przyjąć, że „mała ojczyzna” to kategoria, która uległa folkloryzacji, stała się schematem interpretacyjnym służącym „retorycznemu obiegowi wyob- rażeń” o własnym miejscu na ziemi (R. Sulima, Głosy tradycji, Warszawa 2001, s. 129–181 oraz C. Robotycki, Nie wszystko jest oczywiste, Kraków 1998, s. 42–62). Będę tu raczej tropić sposoby użycia tej kategorii przez Łemków, niż czynić z niej kategorię o silnym ładunku teoretycznym. 3. Łemkowska pamięć kulturowa 139 ciu lat – czyli przeżył „całe swoje życie” – pojawiają się silne emocje, kiedy wspomnienia zostaną wywołane przyjazdem kogoś „stamtąd”, „od swoich”, „z naszej wsi” albo pytaniem etnologa. I choć nie neguję w tym miejscu au- tentycznego przywiązania do samej nawet nazwy wsi i poczucia utraconej swojskości, sądzę, że trafniejsze na określenie interesujących mnie procesów będzie pojęcie „miejsce”, skupiające w sobie wiele właściwości ojczyzny – małej, prywatnej, wielkiej – a równocześnie umożliwiające dopuszczenie pewnych empirycznie uchwytnych niejednoznaczności w sposobie jego po- strzegania. Także kategoria przestrzeni – opozycyjna lub, w zależności od oglądu, komplementarna – jest szansą na ustrukturyzowanie mentalnych projekcji dawnych mieszkańców łemkowskich wsi. „Zamkniętość” minionego świata wzmacnia jego przeszły charakter, który odrzuca jakąkolwiek konfrontację (bo teraźniejszość nie jest godnym rywa- lem), a oddalenie czasowe, przestrzenne i mentalnościowe658 wspiera kon- strukcję raju utraconego – ożywianej we wspomnieniach, wymodlonej arka- dii. Łatwo tu o uruchomienie mitów, szczególnie jeśli do opuszczenia stron rodzinnych zmusiły wyroki historii. Równocześnie idealizacja i mityzacja jako tryby postępowania z obrazem miejsca dostrzegane są tylko przez bada- cza659. Dla wspominających świat zapamiętany to świat rzeczywisty i realnie istniejący, wraz z wszelkimi atrybutami, które mu się po latach przypisuje. Ostatnią wyróżnioną tu kategorią interpretacyjną jest dom – rozumiany jako symbol, który łączy w sobie to, co materialne i niematerialne, namacalne i duchowe, konkretne i abstrakcyjne, realne i nierealne660. Kiedy dom rzeczy- wisty zostaje utracony, uruchamia się proces konstruowania domu wspo- mnień, domu marzeń, domu idealnego, domu twierdzy chroniącego przed zewnętrznym światem (który – już wiemy – jest zły, bo spowodował jego utratę) i domu sielanki, którego obraz ukształtował nasze poczucie zakorze- nienia, skalę szczęścia, którą posługujemy się w dalszym życiu. Dlaczego Łemkowie wciąż walczą o swój dom? Dlaczego ochrona łem- kowskiego domu przed mrokami niepamięci znajduje tylu wytrwałych entu- zjastów i wciąż jest podejmowana? Wiązać to należy z jego szczególną zdol- nością do „integracji i ekspresji tożsamości indywidualnej”, która potrzebna jest przede wszystkim „w sytuacji niemożności zapanowania nad kształtem świata zewnętrznego”661. Z takim odczuciem, które wprawdzie wydaje się słabnąć (szczególnie wśród kolejnych pokoleń nie obarczonych społeczną dezintegracją), Łemkowie wciąż mają do czynienia, a nawyk utrwalania domu we wspomnieniach i kształtowania na jego podstawie pamięci zbio- rowej i, idąc dalej, kulturowej, pozostał. Sprzęgnięcie pamięci o losach indy- widualnych z miejscem, „pamięcią scenerii”, gdzie biografi a się toczyła, jest

658 Por. K. Kossakowska-Jarosz, Idea „małej ojczyzny” w sposobach myślenia o śląskiej przestrze- ni kulturowej [w:] Ich małe ojczyzny. Lokalność, korzenie i tożsamość w warunkach przemian, red. M. Trojan, Wrocław 2003, s. 33. 659 I. Kabzińska, Przestrzeń – pamięć – tożsamość…, s. 4. 660 Z. Benedyktowicz, D. Benedyktowicz, Dom w tradycji ludowej, Wrocław 1992, s. 15. 661 D. Rancew-Sikora, Dom estetyczny jako dom indywidualny [w:] Co to znaczy mieszkać. Szkice antropologiczne, red. G. Woroniecka, Warszawa 2007, s. 47. 140 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI specyfi czną cechą pamięci zbiorowej Łemków. Rola domu dla zachowanych obrazów z minionych wydarzeń własnej przeszłości jest tu szczególna, po- nieważ to w domu i jego otoczeniu dzieją się rzeczy najważniejsze dla bio- grafi i jednostki662. Dom łemkowski, zakonserwowany w pamięci i wydoby- wany w autoprezentacjach, przywołuje trzy aspekty – zarówno materialność miejsca i jego otoczenia, wspólnotowość zamieszkiwania i społeczne przeży- wanie losu oraz system wartości, które go powołały do życia i które podtrzy- mywane są poza nim663. Dom to rodzina, ale jego utrata to utrata ojczyzny. Tak pojęty dom, w sytuacji czasowego i przestrzennego oddalenia oraz życia spędzonego na jego wspominaniu, umieszczany jest wciąż na nowo w cen- trum świata, stając się łemkowską hierofanią, która ma swoje symboliczne (re)prezentacje. Łemkowie zostali wykorzenieni fi zycznie, ale poprzez pa- mięć trwają duchowo zakorzenieni w Łemkowszczyźnie. Dom ma zdolność kumulowania naszej pamięci, jest miejscem wspomi- nania i przedmiotem powrotu do przeszłości, a także projekcji przyszłości664. Może więc uporczywy powrót Łemków do miejsca własnego dzieciństwa, do własnego domu, który stał się już przeszły i niedostępny, wynika z chę- ci zawłaszczenia na powrót przestrzeni, która została w nadzwyczajnych, zewnętrznych okolicznościach odebrana? Powrót do utraconego miejsca we wspomnieniach, starannie odnawianych, konsultowanych we wspólnocie przeżyć, jest powrotem do domu jako miejsca właściwego człowiekowi. Kie- dy brak takiego miejsca, a poczucie swojskości zostało utracone, proces kon- stytuowania miejsca i domu musi poprzez myślenie odbywać się od nowa. Jedną z form re-kreacji miejsca-domu jest duchowa podróż-powrót do miej- sca zakorzenienia i uczłowieczanie przestrzeni, która stała się obca665. W kolejnym rozdziale skupiam się głównie na zabiegach polegających na utrwalaniu łemkowskiej przestrzeni i przeszłości oraz pamięci o nich w rela- cjach wspomnieniowych i pamiętnikach pisanych przez Łemków.

662 Por. E. Kaltenberg-Kwiatkowska, Biografi e mieszkaniowe: domy dzieciństwa babek wnukom opowiedziane [w:] Co to znaczy mieszkać. Szkice antropologiczne, red. G. Woroniecka, Warszawa 2007, s. 141. 663 A. Siciński, Styl życia, kultura, wybór, Warszawa 2002, 91–92, cyt. za: B. Łaciak, Obraz polskiego domu w serialach telewizyjnych [w:] Co to znaczy mieszkać. Szkice antropologiczne, red. G. Woroniecka, Warszawa 2007, s. 174. 664 H. Buczyńska-Garewicz, dz. cyt., s. 224–225. 665 Tamże, s. 213. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej

4.1. AUTOBIOGRAFIZM I LITERATURA DOKUMENTARNA

Łemkowską literaturę dokumentarną traktuję jako praktykę kulturową666, służącą Łemkom w działalności na rzecz podtrzymania tożsamości kulturo- wej. Powrót do zainteresowań autobiografi ami w naukach społecznych Ja- nusz Mucha i Michael F. Keen wiążą z rosnącym zainteresowaniem „refl ek- syjnością” oraz ze zwrotem lingwistycznym w fi lozofi i i krytyce literackiej667. Antropolog sięgający po teksty wytwarzane w łonie badanego środowiska traktuje je jako pełnowartościowe wypowiedzi jego przedstawicieli powsta- jące poza jego udziałem668. Uznaje on twórczość literacką za jeden z istotnych wymiarów kultury, co usprawiedliwia refl eksję nad literaturą dla innych niż literaturoznawcze celów. Literaturoznawstwo postrzega autobiografi ę przez pryzmat gatunków li- terackich oraz problematykę tekstualności i intertekstualności, podkreśla jej subiektywny charakter i koncentrację autora na własnej jaźni, niemożność weryfi kacji tekstu w kategoriach prawdy i fałszu669. Dla antropologii autobio- grafi a staje się bardzo ważnym tekstem badanej kultury, zawierającym i ma- nifestującym kategorie pojęciowe klasyfi kujące opisywaną rzeczywistość, sposoby konstruowania prywatnych i zbiorowych światów, przeszłości in- dywidualnej autora i zbiorowości, w której tkwi oraz sposobów jej prezen- towania. Podjęcie wysiłku analizy i interpretacji pamiętników jest z założenia dzia- łalnością o charakterze interdyscyplinarnym670, co pozwala skoncentrować się na ich funkcjach innych niż literackie i estetyczne. Te ostatnie zresztą in- teresują mnie wyłącznie o tyle, o ile wpasowują się w styl kulturowej au- toprezentacji i kształtują pewien sposób wypowiedzi. Jak zauważa Andrzej Cieński:

666 K. Piątkowski, dz. cyt., s. 20. 667 J. Mucha, M.F. Keen, „Dawanie świadectwa” w życiu socjologów Europy Środkowej i Wschod- niej [w:] Autobiografi e czasu transformacji, red. J. Mucha, M.F. Keen, Warszawa 2006, s. 19. 668 Na temat projektu antropologii literatury oraz o związkach antropologii i literatury por. G. Godlewski, Słowo – pismo – sztuka słowa. Perspektywy antropologiczne, Warszawa 2008, s. 271, 274–275. 669 J. Mucha, M.F. Keen, dz. cyt., s. 25. 670 P. Lejeune, Wariacje na temat pewnego paktu. O autobiografi i, Kraków 2001, s. 19. O opera- cjonalizacji kategorii pamiętnika piszę dalej. 142 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Tak się jakoś stało, że sama natura pamiętników i autobiografi i, złożona z elementów historycznych i fi kcyjnych, literackich i faktografi cznych, indywidualnych i społecz- nych, narzucała i narzuca tym, którzy podejmują się jej opisania, zarówno tematy, jak i cele czy ambicje wykraczające poza ramy jednej fachowej dziedziny. W efekcie ci, którzy wypowiadają się na serio o pamiętnikach i autobiografi ach, podejmują w rze- czywistości tematykę znacznie szerszą i piszą – jak to się mawiało w epoce Oświecenia – „o człowieku w ogólności”: o naturze jego związków z ojczyzną, z małymi ojczyzna- mi, grupami plemiennymi, rodziną (…)671. Literatura dokumentarna obejmuje szeroki zestaw kategorii: autobiogra- fi ę, pamiętnik, wspomnienie, relację świadka, kronikę rodzinną. Spaja je od- autorska relacja wspomnieniowa – elementy autobiografi i dominują, a autor jest zarówno podmiotem, jak i przedmiotem narracji672. Piśmiennictwo autobiografi czne należy rozpatrywać przez pryzmat uwi- kłania autora w kontekst społeczny wraz z wszelkimi tego konsekwencjami: sposobem społecznego nadawania znaczeń, konstruowania uniwersum sym- bolicznego, zachowań komunikacyjnych. W przypadku pamiętników łem- kowskich odejście od uznania ich za dzieła literackie na rzecz indywidualnej i zbiorowej autoprezentacji wydaje się uprawnione; interesuje mnie tu „co” i „jak mówią” (i „do kogo”). Obserwowane w tych utworach utożsamienie autora z grupą kieruje uwagę ku traktowaniu narratora jako reprezentanta zbiorowości i nadaje takiej autoprezentacji perspektywę ponadjednostkową. Paul de Man zwraca uwagę na kłopoty z określeniem autobiografi i jako osobnego gatunku literackiego673. Znacznie bezpieczniej jest rozpatrywać ją nie jako gatunek czy też tryb wypowiedzi, ale jako fi gurę odczytywania czy rozumienia, która polega na połączeniu dwóch podmiotów zajętych proce- sem lektury, nieustannie interferujących i wzajemnie się dookreślających674. Literaturę dokumentu osobistego675 wyróżnia postawa autobiografi cz- na676. Małgorzata Czermińska podkreśla istnienie cienkiej linii demarkacyjnej między pisarstwem autobiografi cznym z jego subiektywizmem i obecnością pierwiastka osobistego a literaturą faktu, do której zbliża je jego dokumen- tarny charakter. Wyraża się to więc w połączeniu postawy świadka (najlepiej widocznej w pamiętnikach i wspomnieniach) z postawą introspekcji i wy-

671 A. Cieński, Pamiętniki i autobiografi e światowe, Wrocław–Warszawa–Kraków 1992, s. 5. 672 Z. Wojtkowiak, Nauki pomocnicze historii najnowszej. Źródłoznawstwo, cz. I: Pamiętnik, tekst literacki, Poznań 2003, s. 51–52. 673 P. de Man, Autobiografi a jako od-twarzanie [w:] Dekonstrukcja w badaniach literackich, red. R. Nycz, Gdańsk 2000, s. 106. 674 Tamże, s. 110. 675 Określenie Romana Zimanda dotyczące dzienników, wspomnień, autobiografi i, listów, ale wyłącznie tych, które wchodzą w literacki obieg czytelniczy (za: M. Czermińska, Badania nad prozą niefi kcjonalną – sukcesy, pułapki, osobliwości [w:] Wiedza o literaturze i edukacja. Księga referatów Zjazdu Polonistów, Warszawa 1995, red. T. Michałowska, Z. Goliński, Z. Jarosiński, Warszawa 1996, s. 438). Stosowanie tej nazwy jest uprawnione do analizowanych przeze mnie materiałów, które żyją w obiegu literackim. W niniejszym rozdziale będę się posługiwać kate- gorią literatury dokumentarnej wymiennie z literaturą dokumentu osobistego. 676 M. Czermińska, Autobiografi czny trójkąt. Świadectwo, wyznanie i wyzwanie, Kraków 2000, s. 14. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 143 znania (szczególnie dostrzegalną w dziennikach intymnych i niektórych ty- pach listu)677. Autobiografi ę należy rozpatrywać jako podjętą przez jednostkę inter- pretację jej historii życia. Jak pisze Anna Giza, dokonująca rozróżnienia na biografi ę (przeżywanie życia) i autobiografi ę (interpretowanie życia, życie opowiedziane),

(…) autobiografi a stanowi wytwór interpretującej, rozumiejącej, wyrażonej i utrwalo- nej w symbolach aktywności indywidualnego podmiotu. W konsekwencji jest ona zja- wiskiem nieuchronnie subiektywnym. Jej istnienie jest zależne od jednostkowej świa- domości nie tylko w tym sensie, że jest ona czymś opowiedzianym, ale również w tym sensie, że wyrażone treści są zawsze relatywne wobec tego, jak ktoś postrzega i rozumie własne życie. Warunkiem powstania autobiografi i jest intencjonalne prze- kształcenie zbioru wydarzeń w znaczącą i ustrukturowaną całość oraz utrwalenie (obiektywizacja) owej całości w tekście678. Podstawą do analizy materiału autobiografi cznego jest zatem założenie o konstytutywnym charakterze subiektywności autora i uznanie jej dostępu do rzeczywistości kulturowej679. Przystępując do badań nad łemkowską literaturą dokumentarną, opie- ram się na bliskim mi stanowisku tych badaczy autobiografi zmu, którzy podkreślają przesunięcie uwagi z referencjalności tekstu, jego odniesień do pozatekstowej rzeczywistości na rzecz dyskursywnego uwarunkowania pro- cesu konstrukcji podmiotu autobiografi i i tekstualności autobiografi cznego przedstawienia680. Czermińska wyróżnia dwa typy postawy autorskiej: „naoczne świade- ctwo” i „wyznanie”681. Typ pierwszy, czyli zapis poświęcony wydarzeniom historycznym i ludziom uznanym przez autora za ważne, oznacza, że:

Relacja pisana z pozycji świadka ma charakter typowo epicki: narrator opowiada czytelnikowi o znanym sobie świecie, ludziach i zdarzeniach, przy czym w centrum tekstu znajduje się to, co przedstawione, natomiast zarówno narrator, jak i odbiorca sytuują się gdzieś w tle682. Drugi typ, czyli „pisanie o sobie wprost”, stanowi rodzaj literackiego au- toportretu, skupionego na życiu wewnętrznym jednostki. Dominuje więc postawa „ja piszącego”. Oznacza to, że autor podejmuje pracę samopo-

677 Tamże, s. 15 oraz taż, Badania…, s. 438. Autorka zalicza szeroko do literatury niefi kcjo- nalnej literaturę faktu, esej, literaturę dokumentu osobistego. Do tej ostatniej natomiast – pa- miętnik, autobiografi ę, list, wspomnienia z podróży (M. Czermińska, Autobiografi czny…, s. 13). 678 A. Giza, Życie jako opowieść. Analiza materiałów autobiografi cznych w perspektywie socjologii wiedzy, Wrocław–Warszawa–Kraków 1991, s. 98–99 (wyróżnienia w oryginale). 679 Tamże. 680 M. Marszałek, „Życie i papier”. Autobiografi czny projekt Zofi i Nałkowskiej: „Dzienniki” 1899– 1954, Kraków 2004, s. 14–15, 32–39. Por. także np. A. Zieniewicz, Obecność autora (Role przedmio- tu autorskiego w literaturze współczesnej) [w:] Autobiografi zm. Przemiany – formy – znaczenia, red. H. Gosk, A. Zieniewicz, Warszawa 2001, s. 143–144. 681 M. Czermińska, Autobiografi czny…, s. 16 i n. 682 Tamże, s. 21. 144 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI znania, która może być także traktowana jako rodzaj autoterapii683. Oba te typy, wzajemnie się wykluczające, łączą się z trzecią kategorią – wyzwaniem skierowanym wobec czytelnika, a zatem stanowiącym pewną prowokację i wciągnięcie go w interaktywną grę współtworzenia tekstu. Autor zakłada więc istnienie przyszłego czytelnika. Tak powstaje trójkąt autobiografi czny:

Na pierwszym wierzchołku sytuuje się „ja” mówiące, na drugim – świat zewnętrz- ny przedstawiany w zapisie autobiografi cznym, a na trzecim – czytelnik (…) [Jest to – P.T.] taki rodzaj autobiografi cznej narracji, w której nie dominuje na pewno ani „świat”, ani (wbrew pozorom) JA, ale oba te bieguny podporządkowane są zwróceniu się ku TY684. Jednakowoż rozgraniczenie to stanowi wyłącznie model. W rzeczywi- stości wszystkie „bieguny” trójkąta stale z sobą interferują, co chwila któryś z nich wyłania się na powierzchnię, dominując nad pozostałymi. Co więcej, świadek historii często nie rezygnuje z wyznania własnych wartości i ekspo- nowania ocen, świadczy też o własnym losie, uwikłaniu swojego życia w opi- sywane wydarzenia, dokonuje również ich interpretacji. W takim ujęciu łem- kowskie teksty stanowią swoiste medium autokreacji autora dokonywanej wobec czytelników. Wiąże się to ściśle z zagadnieniem autoprezentacji. Powstający tekst jest zawsze przekształceniem przeszłości z punktu wi- dzenia teraźniejszości i nie chodzi tu wyłącznie o pamięć ani o pracę biogra- fi czną, którą piszący wykonuje, ale o kwestię przełożenia doświadczenia na opowieść. Rozpatrywana przez badaczy metonimiczna koncepcja zależności między tekstem a rzeczywistością udowadnia sprzeczność dychotomii fi k- cjonalności i referencjonalności, wskazując na ich wzajemną zależność. Po- zwala to dostrzec proces konstruowania tożsamości w akcie pisania auto- biografi i685. Autoprezentacja stanowi, najogólniej rzecz biorąc, wypadkową uświadomionego zadania tej literatury – zapisu łemkowskiej historii – oraz konstytuującej się w pracy twórczej tożsamości autora. Autobiograf, podejmując publiczną prezentację historii życia, korzysta z zasobu uniwersum symbolicznego, dostępnego mu poprzez uczestni- czenie w danej kulturze686. Wymiar ponadjednostkowy powstającej relacji wspomnieniowej stanowi nie tylko surogat pogłębionych kontaktów bezpo- średnich między członkami zbiorowości, ale również pozwala wyjść poza granice własnej grupy i przełamać dystans wobec czytelników spoza niej:

Nie pisze się szeroko o własnym życiu dla tych, którzy znają je w szczegółach i od podszewki. Toteż autor autobiografi i domniemywa zwykle u czytelników pełną lub cząstkową niewiedzę o własnym życiu oraz przypisuje im chęć dowiedzenia się praw- dy687.

683 Por. D. Demetrio, Autobiografi a. Terapeutyczny wymiar pisania o sobie, Kraków 2000. 684 M. Czermińska, Autobiografi czny…, s. 23–24. 685 M. Marszałek, dz. cyt., s. 45. 686 Tamże, s. 64. 687 E. Kasperski, Autobiografi a. Sytuacja i wyznaczniki formy [w:] Autobiografi zm. Przemiany – formy – znaczenia, red. H. Gosk, A. Zieniewicz, Warszawa 2001, s. 25. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 145

Służy to również wypełnieniu białych plam bądź korekcie istniejącej – w mniemaniu autora niepełnej lub fałszywej – wiedzy o zdarzeniach opisy- wanych w relacji688. Autor podejmuje rodzaj apelu o zrozumienie położenia swej społeczności, interweniuje wyjaśnieniem jej przeszłości, dąży do bu- dowania porozumienia. Stąd nie jest wolny od reakcji swoich czytelników, a nawet kształt jego dzieła w ostatecznym rozrachunku zależy od obecności czytelnika w tekście. Dąży on świadomie i od początku do stworzenia bu- dzącego zaufanie wizerunku, wierząc, że jego wiarygodność umożliwi uz- nanie prawdziwości wyznań689. Autokreacja jest jednak ograniczona – kiedy tekst opuszcza umysł autora, staje się niezależny. Niejako traci on nad nim kontrolę, a jednocześnie ponosi odpowiedzialność za powstały, zaświadczo- ny własnym nazwiskiem i pamięcią utwór. Autobiografi a pozwala piszącemu dowolnie modelować znaczenia690, które nadaje opisywanej przez siebie historii życia. W takim sensie może być konstrukcją mitu osobistego, jednocześnie jest mocno osadzona w dyskursie referującym zdarzenia, w relacji o przeszłości691. Mityzowanie swego życia wiąże się też z próbą ocalenia świata, który minął. W szczególności dotyczy to kraju lat dziecinnych. Dzieła autobiografi czne zakładają perswazyjność języka narracji, a po- przez akt ekspresji opartej na relacji o ludziach i zdarzeniach autor dokonuje autoprezentacji nie tylko własnych postaw, ale i zinterpretowanych postaw odzwierciedlonych ze środowiska, w którym tkwi i które dostarcza mu te- matu. Opowiadanie historii życia nie jest więc całkiem dowolne, ponieważ pojawia się „system środków ekspresji składających się na «społeczne ramy pamięci»”692, który implikuje określone schematy interpretacyjne. Interesujące mnie formy autoprezentacji cechuje retrospektywna perspek- tywa autobiografi czna – są to literackie, czynione ex post, relacje o przeszłych wydarzeniach, swoiste kroniki czasu wysiedleń i ich konsekwencji. Ukazany w nich kontekst historyczny ma wartość dokumentalną i warunkuje ramy interpretacyjne dla odczytywania tej twórczości. Komentując fakty, autorzy odsłaniają czytelnikowi swoją postawę wobec nich693. Charakterystyczna dla tego typu tekstów jest zawarta w nich struktura dialogowa694. Łemkowskie autoprezentacje są wystawione na widok publicz-

688 Por. na ten temat refl eksje socjologów (J. Mucha, M.F. Keen, dz. cyt., s. 36–37) i fi lozofa historiografi i (F. Ankersmit, Postmodernistyczna „prywatyzacja” przeszłości… s. 399–400). 689 E. Kasperski, dz. cyt., s. 27–28. 690 A. Giza, Życie jako opowieść…, s. 105. 691 M. Dąbrowski, (Auto)-biografi a, czyli próba tożsamości [w:] Autobiografi zm. Przemiany – for- my – znaczenia, red. H. Gosk, A. Zieniewicz, Warszawa 2001, s. 53. 692 A. Giza, Życie jako opowieść…, s. 108. 693 Por. J. Jedlicki, Dzieje doświadczone…, s. 352. 694 Harald Welzer zwraca uwagę na jeszcze jeden wymiar kształtowania narracji: społecznie uformowane zasady organizacji. Jego zdaniem ramy kulturowe narzucają określone strategie tworzenia opowieści i dają autorom do ręki narzędzia: różne schematy fabularne i inspira- cje rozmaitych gatunków. Dzięki kolejnym uzupełnieniom i przepracowaniom powstają „ko- lektywne wzory przeszłości” (H. Welzer, Materiał z którego zbudowane są biografi e [w:] Pamięć zbiorowa i kulturowa. Współczesna perspektywa niemiecka, red. M. Saryusz-Wolska, Kraków 2009, s. 39–57). 146 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI ny; co więcej, jego brak zredukowałby dzieło do pozostania w czterech ścia- nach prywatnego świata. Upublicznienie natomiast oznacza nie tylko wyjście naprzeciw odbiorcy z kręgu społeczności łemkowskiej, ale również – dzięki użyciu języka polskiego lub ukraińskiego – stworzenie możliwości dotarcia tekstu do czytelnika spoza granic łemkowskiego świata (demokratyzacja). Czym jest prezentacja autora w tekście? Andrzej Zieniewicz defi niuje ją jako „działające na jednostkę przymusy interakcji, pod wpływem których przekształca ona swą działalność w występy [w rozumieniu Goffmanow- skim – P.T.]”695. W większości analizowanych w tym rozdziale relacji wspo- mnieniowych autor jest tożsamy z narratorem tekstu i można rozpatrywać je jako autorskie akty autoprezentacyjne. Ich zasięg i rola w społeczności, która je wygenerowała w postaci jednostkowego aktu, wydają się istotne:

Autoprezentacja stanowi dziś konieczną atrybucję osobowości, i nie tylko w sensie literackiej autokreacji, lecz także w sensie obligatoryjności zachowań socjalnych. Two- rzenie wizerunków własnych jest sposobem istnienia osoby w społeczności696. W przypadku grupy o statusie mniejszości rola autobiografi i nie tylko jako zapisu jednostkowych doświadczeń, ale i jako nośnika pewnych gru- powych idei, światopoglądu, zestawu wartości i norm, symboli i rozpozna- wanych znaków, wydaje się szczególna. Co więcej, dotarcie do etnicznych manifestacji zawartych we wspomnieniach uważam za celowe, szczególnie w przypadku tropienia w nich zjawiska autoprezentacji. Klasyfi kacja gatunkowa rozmaitych form literatury wspomnieniowej jest problematyczna697. Cieński zwraca uwagę, że rozsądnie jest jako kategorię nadrzędną wyodrębnić pamiętnikarstwo, w skład którego wchodzi pamięt- nik, autobiografi a i dziennik698. Pamiętnik defi niowany jest jako

(…) utwór, w którym autor, narrator i główny bohater są tą samą osobą określającą punkt widzenia zdarzeń; zapisane w pamiętniku fakty są (przynajmniej w założeniu) autentyczne, a nie fi kcyjne; autor przejawia intencję autobiografi czną, czy też – mó- wiąc trochę inaczej – zawiera z czytelnikiem pakt autobiografi czny699 (…)700.

695 A. Zieniewicz, dz. cyt., s. 116. 696 Tamże, s. 120. 697 B. Kubis nazywa zapisy autobiografi czne ogólnie „gatunkami literackiej autobiografi - styki” (taż, Znaczenie narracji pamiętnikarskiej w szkolnej edukacji historycznej [w:] Narracje – (auto) biografi a – etyka, red. L. Koczanowicz, R. Nahirny, R. Włodarczyk, Wrocław 2005, s. 329). 698 A. Cieński, dz. cyt., s. 14–15. W toku kwerendy nie udało mi się trafi ć na żaden przykład łemkowskiego dziennika wydanego po 1989/1991 roku. 699 „Pakt autobiografi czny jest zobowiązaniem, jakie podejmuje autor celem opowiedzenia swego życia (lub jego części, albo pewnego aspektu) bezpośrednio, w duchu prawdy. (…) Au- tobiograf obiecuje Wam, że to, co powie, jest prawdziwe lub przynajmniej jest tym, co on sam uważa za prawdę. Zachowuje się jak historyk lub dziennikarz, z tą tylko różnicą, że podmio- tem obietnicy dotyczącej prawdziwej informacji jest on sam we własnej osobie. (…) bardzo często pakt autobiografi czny wynika z tożsamości nazwiska autora, fi gurującego na okładce i nazwiska postaci, której historia opowiedziana jest w tekście” (P. Lejeune, dz. cyt., s. 297–298). W łemkowskich relacjach wspomnieniowych mamy najczęściej do czynienia z sytuacją utożsa- mienia autora z postacią, a często i narratorem. 700 A. Cieński, dz. cyt., s. 14. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 147

W autobiografi i autor skupia się na sobie i swoich przeżyciach wewnętrz- nych, w pamiętniku natomiast jego uwaga przesuwa się z pola własnej osoby na świat zewnętrzny, wydarzenia i fakty, na których tle manifestuje się po- stać narratora701. Pamiętnik to utwór nastawiony na przedstawianie świata, w który zanurzony jest autor, bardziej referencjalny niż autobiografi a, która z założenia jest introwertyczna i skupiona na przeżyciach narratora702. Tam, gdzie nie jest konieczne ścisłe rozróżnienie, będę wymiennie stosować termi- ny „pamiętnik” i „relacja wspomnieniowa” na określenie wszystkich form literatury dokumentarnej Łemków. Inaczej niż w przypadku pamiętnika jako źródła historycznego większe znaczenie dla badań nad autoprezentacją ma dobór treści zawartych w prze- kazie. Nie są zatem jego mankamentem wybiórczość podawanych faktów, przesłonięcia i zniekształcenia wynikające z dystansu czasowego czy brak spontaniczności703. O ile historyka interesuje wyłącznie warstwa faktogra- fi czna pamiętnika, o tyle antropolog skupi się na obecności autora w tekście i jego ocenie opisywanych wydarzeń; powinien on pamiętać o wyjątkowości spostrzeżeń, odczuć i refl eksji autora. Pamiętnik, spisywany po latach, nie jest wolny od zniekształceń pamięci. Dlatego przytaczane dialogi w ich rzekomo dokładnym brzmieniu czy daty dzienne wydarzeń zapamiętanych przez kilkuletnie wówczas dzieci należy traktować umownie. Co więcej, odtwarzane zdarzenie obrasta interpretacja- mi i wiedzą nabywaną w dalszym ciągu życia704. Autorzy interesujących mnie prac częstokroć wspomagają się dokumentami, literaturą naukową, a także opublikowanymi już wcześniej relacjami wspomnieniowymi. W przypadku analizy odpowiadającej na pytanie, co mówią teksty Łemków, ma to, rzecz jasna, znaczenie. Uniemożliwia bowiem stwierdzenie, co z opisywanych wy- darzeń należy do autopsji autora, a co jest efektem zasłyszanej relacji bądź dokonanej z dystansu czasowego interpretacji, na którą wpływ miał nie tylko czas, ale i przeczytane lektury, odbyte rozmowy, przemyślenia i wielokrot- nie czynione retrospektywy. Trudno jest zatem orzekać, co z takich inspiracji

701 Tamże, s. 15–16. Por. Z. Ziątek, Wiek dokumentu. Inspiracje dokumentarne w polskiej prozie współczesnej, Warszawa 1999, gdzie autor obwieszcza zanik „opozycji «dokumentu» i «litera- tury»” (s. 5–6). 702 Por. defi nicję pamiętnika M. Głowińskiego: „(…) relacja prozatorska o zdarzeniach, których autor był uczestnikiem lub świadkiem. (…) opowiada o zdarzeniach z pewnego dy- stansu czasowego (…), w związku z czym kształtuje się dwupłaszczyznowość narracji: autor p[amiętnika] opowiadać może nie tylko o tym, jak zdarzenia przebiegały, może ujawniać rów- nież swoje stanowisko względem nich w momencie pisania. Zwykle zdarzenia relacjonowane są chronologiczne, nie stanowi to jednak reguły (…) Od a[utobiografi i] różni się tym, że nie kon- centruje się zwykle na analizie intymnego świata autora, lecz stanowi relację przede wszystkim o wydarzeniach zewnętrznych”. Z kolei J. Sławiński o autobiografi i pisze tak: „(…) tematem jest własne życie autora, jego koleje losów i czyny, zdarzenia, których był świadkiem, doświad- czenia, które nabywał, ewolucja zapatrywań i postawy wobec świata. Innymi słowy biografi a jakiejś osoby (całościowa lub fragmentaryczna) przez nią samą napisana”. Szerzej w: J. Sławiń- ski, Autobiografi a (hasło) oraz M. Głowiński, Pamiętnik (hasło) [w:] Słownik terminów literackich, red. J. Sławiński, Wrocław 2002, s. 50–51, 369. 703 Por. Z. Wojtkowiak, dz. cyt., s. 54. 704 Tamże, s. 71. 148 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI wpływa na pracę pamięci, a co już modeluje wspomnienia. Na ostateczny kształt powstałej relacji wspomnieniowej mają wpływ także zabiegi kompo- zycyjne i proces wydawniczy. W fazie tworzenia tekstu autor poddaje ob- róbce własne wspomnienia, a towarzyszy temu autocenzura i interferencja własnej wiedzy z wiedzą zaczerpniętą z innych źródeł. Z kolei po przejściu korekty i poprawek redaktorskich tekst często daleki jest od pierwowzoru705. Wobec powyższego można zastanawiać się, czy gotowa relacja wspomnie- niowa jest jeszcze autentyczna. Jak jednak wspomniałam, nie referencjalność utworów autobiografi cznych jest dla mnie w tym miejscu najistotniejsza. Jak się wydaje, w łemkowskich relacjach wspomnieniowych można zna- leźć informacje, których próżno szukać gdzie indziej. Można nawet poku- sić się o stwierdzenie, że taka literatura spełnia funkcję łemkowskich kronik i opracowań historycznych. Pisana jest przez osoby niebędące zawodowymi literatami, chwytające za pióro z chęci utrwalenia swoich historii rodzinnych, sąsiedzkich, dziejów swego życia. Sądzę, że rzadziej przemawia tu przez au- torów chęć artystycznej ekspresji – jest to motywacja wtórna, manifestująca się już na etapie pisania. Przemawia przez nich przede wszystkim przeczucie przeszłości zamkniętej, lecz nie do zapomnienia. Otwiera się i domaga za- mknięcia perspektywa utraty706. Równocześnie dla wielu Łemków możliwość opowiedzenia za pośredni- ctwem relacji wspomnieniowej swojego mitu rodzinnego czy własnego życia po latach milczenia oznacza utrwalenie prywatnego świata, zachowanie go dla potomnych, wysłowienie bólu jego utraty. Choć częstokroć nie można doszukiwać się u autorów znajomości z autopsji opisywanych faktów, rela- cje wspomnieniowe pomagają przetrwać Łemkowszczyźnie i niejako mają uczyć o niej przedstawicieli młodszych pokoleń Łemków. Przywiązanie łemkowskich autorów niektórych relacji wspomnienio- wych do detalu i nagromadzenia danych faktografi cznych pozwala wypeł- nić lukę etnicznej publicystyki i książek o ambicjach historiografi cznych. Pa- mięć o wydarzeniach wyraża się tu nie w opisie stanów egzystencjalnych, emocji, znaczeń, które autor nadaje przeszłości z punktu widzenia teraź- niejszości, ale w jak największej ilości faktów, dat, nazwisk. Wiele relacji ma więc charakter dawania świadectwa, zaświadczania o wydarzeniach, a nie snucia refl eksji o nich i przywoływania emocji. Co więcej, w zamyśle auto- ra czyni to jego dzieło „bardziej wiarygodnym”, „autentycznym”. Utwory takie, w większym stopniu niż te, gdzie autor rozprawia się z własną pa- mięcią i przepracowuje swoje doświadczenia, przeznaczone są do publicznej dyskusji, interpretacji i debat. Mają też za zadanie dotrzeć do świadomości czytelników i pokazać im, „jak było naprawdę”, konserwując pamięć o wy- darzeniach707.

705 Trudno ocenić stopień ingerencji w tekst samego autora, który dokonuje korekty, a tak zdarza się w przypadku niektórych analizowanych tu relacji łemkowskich, szczególnie tych wydanych nakładem autora. 706 Określenie to zaczerpnęłam od M. Czermińskiej (taż, Autobiografi czny…, s. 125). 707 Por. E. Domańska, dz. cyt., s. 144–145. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 149

Łemkowską literaturę dokumentu osobistego cechuje, wspomniany już, nieprofesjonalizm. Można ją także wpisać w nurt tzw. chłopskiej autobio- grafi i wraz z jego cechą osadzenia w praktykach języka mówionego, którą nieliczni autorzy starają się świadomie i artystycznie przetworzyć708. Będę starała się pokazać, że analizę pamiętników i wspomnień pisanych przez nie- profesjonalnych pisarzy w środowisku etnicznym można rozpatrywać jako kolejne wcielenie oralności funkcjonującej wśród członków tej społeczności – oralności dotyczącej wspomnień o opisywanych wydarzeniach i ich konse- kwencjach. Czego mogą więc oczekiwać czytelnicy wspomnień łemkowskich? Praw- dy, obrazu minionej rzeczywistości, wyjaśnienia, jak było naprawdę? Opisu wysiedleń z perspektywy członka tej społeczności? Na jakie pytania pragną odpowiedzieć autorzy? Do tych kwestii spróbuję odnieść się w dalszej części tego rozdziału.

4.2. PAMIĘTNIKI I RELACJE WSPOMNIENIOWE ŁEMKÓW – WPROWADZENIE

Łemkowskie teksty, choć umieściłam je w ramach i defi nicjach gatunków li- terackich, nieustannie owe ramy przekraczają i domagają się szerszej analizy. Zaproponowana przeze mnie w dalszej części rozdziału typologia ilustruje to, ale równocześnie pozwala traktować ich zestawy jako pewne całości. Po- traktowanie owych relacji wspomnieniowych w kategoriach swoistego teks- towego systemu ma swoje uzasadnienie, wydaje się zgodne także z inspiru- jącymi uwagami Janiny Abramowskiej na temat serii tematycznych. Autorka dostrzega w seriach, czyli „zbiorach tekstów spokrewnionych” zasadniczy element, na podstawie którego można takie serie wyróżnić: temat pojmowa- ny jako jądro, „względnie stały układ sensów odnoszących się do rzeczywi- stości pozaliterackiej”, który pozwala na dostrzeżenie „jedyności” czy „feno- menalności” dzieła709. To również „zestawiony w porządku diachronicznym

708 Por. Z. Ziątek, dz. cyt., s. 37. Autor, omawiając specyfi kę relacji świadka, zwraca uwagę na „nieprofesjonalność” każdej relacji uczestnika wydarzeń, także sporządzonej przez zawo- dowych pisarzy: „(…) nie można bowiem stać się zawodowym świadkiem-uczestnikiem nie- powtarzalnego wydarzenia, nie można przygotować się na jego spotkanie, tak jak nie można przygotować się do własnego życia. Autor relacji nie wybiera sobie przecież doświadczenia, nagłego, niespodziewanego a doniosłego, któremu wypadło mu świadczyć, i nie wyznacza so- bie jego – wąskiego zazwyczaj – odcinka, z którym dane mu było się zapoznać. Toteż oczekuje się od autora nie tyle interpretacji co świadectwa przeżycia, cząstkowego, subiektywnego frag- mentu większej całości, która może być dla niego nieznana i niezrozumiała" (tamże, s. 12–13). 709 J. Abramowska, Serie tematyczne [w:] Między tekstami. Intertekstualność jako problem poetyki historycznej, red. J. Ziomek, J. Sławiński, W. Bolecki, Warszawa 1992, s. 44–45, 47. Autorka suge- ruje, że na przynależność do danej serii wskazuje także swoista sygnatura tematu: imię bohate- ra (w przypadku narracji łemkowskich – Łemkowszczyzna, wysiedlenia) czy nazwa miejscowa (poszczególne wsie) (tamże, s. 58–59). 150 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI szereg wszystkich utworów realizujących dany temat”710. Tematy mogą się powtarzać w obrębie wydzielanej serii i tworzyć repertuary czy systemy właściwe dla określonego kręgu kulturowego. Tematy mają ograniczony w czasie i przestrzeni zasięg i stanowią o odrębności tego kręgu kulturowe- go, nadają mu osobną tożsamość. Zestawienie serii tematycznej natomiast oznacza przyjęcie perspektywy porównawczej711. Autorka podkreśla:

Temat w repertuarze to nie tylko pewna potencja znaczeniowa, ale i pamięć użycia. Byt przed- czy ponadjęzykowy obrasta pewnymi środkami wyrażania, a zarazem bywa trwale sprzężony z pewną ideą (rozumianą szeroko, np. jako określona koncep- cja antropologiczna)712. Wzajemne interferowanie tekstów, pewnych tylko „sensów”, „pojedyn- czych pomysłów fabularnych” czy też „nacechowań aksjologicznych” odby- wa się poprzez wybór lub przejęcie, nieraz inercyjne713. Sądzę, że założenia te są niezwykle trafne w przypadku interesującej mnie literatury dokumentar- nej Łemków. Serię tematyczną, wyrosłą na gruncie obowiązujących w grupie „wzorów pamiętania”, można rozumieć szerzej jako wszystkie utwory ulo- kowane w ramach danego tematu – czyli szeroki zestaw łemkowskiej lite- ratury dokumentarnej, lub węziej – w ramach poszczególnych typów, które w owym zestawie wydzielam i poddaję osobnej analizie. Podjęcie wysiłku napisania pamiętnika lub relacji wspomnieniowej jest świadomościowym aktem interpretacji swego życia przez autora, na który istotny wpływ ma moment owej interpretacji. Interpretacja taka, czyniona z pozycji dnia, w którym autor zasiada do pisania, różni się zasadniczo od interpretacji, którą autor opatrzyłby opisywane przez siebie wydarzenia w momencie ich „dziania się”. Interpretację taką wzmacnia zasób wiedzy714 zgromadzonej wraz z upływem życia, który pozwala zinternalizować opi- sywany świat w chwili jego rekonstrukcji. Autor, opisując wiedzę, wartości, działania innych ludzi, dokonuje interpretacji tych elementów społecznej rzeczywistości. W łemkowskich pamiętnikach widoczne są różne rodzaje paktów za- wiązywanych z czytelnikiem. Pakt autobiografi czny zakłada jednoczesność trzech warunków: formy prozatorskiej opowiadań, poczynionych w retro- spektywie, przy zachowaniu tożsamości narratora z autorem. Pakt zawarty

710 Tamże, s. 52–53. 711 Tamże, s. 47–48. 712 Tamże, s. 49. 713 Tamże, s. 54. Szczególnie wyraźnie widać to w przypadku wydawanych na Ukrainie monografi i łemkowskich wsi, w których często pobrzmiewa echo pierwszej „kanonicznej” książki I. Krasowskiego i D. Sołynki, dotyczącej Łemków i wysiedleń (ciż, Chto my, łemky…? Populiarnyj narys, Lwiw 1991), choć autorzy nie przyznają się do sięgania po tę publikację. Po- dobnie świadczą o tym przechwytywane sposoby wyrażania emocji o wysiedleniach za po- mocą tych samych konstrukcji: „złoczynna zmowa” (pol. ‘zbrodnicza zmowa’), „hrezwisna/ sumnozwisna akcija «Wisła»” (pol. ‘złej sławy akcja „Wisła”’). 714 Por. J. Leoński, Zastosowanie analizy pól semantycznych w badaniach świadomości społecz- nej prowadzonych metodą autobiografi czną [w:] Metoda biografi czna w socjologii, red. J. Włodarek, M. Ziółkowski, Poznań 1990, s. 92. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 151 przez autora z czytelnikiem opiera się na umowie, w myśl której czytelnik uznaje opisywane wydarzenia za wiarygodne i prawdziwe, poświadczone bowiem nazwiskiem piszącego. Pakt referencjalny natomiast zakłada praw- dziwościowy charakter wydarzeń przedstawianych w narracji i możliwość odniesienia ich do pozatekstowej rzeczywistości na zasadzie referencji715. Inne pakty, które dostrzegam w łemkowskich tekstach, każdorazowo sygna- lizuję w analizie. Analizowane dalej teksty obejmują swym zasięgiem dzieje autora i jego rodziny na szerszym, wspólnotowym tle, na podstawie wspomnień włas- nych (a więc sięgających czasów wojennych lub, rzadziej, przedwojennych) czy rodziców i dziadków aż po moment sporządzenia zapisu. Połączenie współczesności z pamięcią wydarzeń sprzed lat często ma charakter opozy- cji teraźniejszości autora do dawnych, lepszych czasów. Owe minione lata oznaczają utraconą przeszłość zarówno autora i jego rodziny (czasy dzieciń- stwa, młodości), jak i „złoty wiek” całej społeczności łemkowskiej – czasy przed kataklizmem wysiedlenia. Treść pamiętników Łemków przez lata funkcjonowała w obiegu ustnym w kręgach prywatnych i rodzinnych. Do 1989 roku w Polsce i do 1991 roku na Ukrainie Łemkowie nie mieli praktycznie możliwości, by publicznie wspominać i wypowiadać swoje poczucie krzywdy. Poza odbywającymi się w Polsce od 1983 roku „Watrami”, a więc spontanicznymi początko- wo spotkaniami młodzieży łemkowskiej przy ognisku, do których dołą- czyła z czasem najstarsza generacja, aby wspominać dawne czasy, Łemko- wie zmuszeni byli milczeć. Nawet wydany w 1986 roku Smak doli Semana Madzelana nie mówi wprost o przyczynach i przebiegu akcji „Wisła”, ogra- niczając się do zapisu trudnej powysiedleńczej rzeczywistości na ziemiach zachodnich. W rodzinach trwały więc opowieści o niedawnych wydarzeniach, które na zawsze miały odmienić losy ich członków, tych, których dotknęły bez- pośrednio, ale i tych, którzy dopiero mieli się narodzić. Rodzinna transmi- sja wspomnień716, choć konserwowała rodową przeszłość i utrwalała pamięć o istotnych dla jej członków wydarzeniach, nie zamykała się jednak w ro- dzinnym domu, ale wychodziła na spotkanie z podobnymi historiami innych Łemków. Co więcej, konserwowała pamięć ważną dla całej grupy w czasach, kiedy nie mogła ona dzielić się nią w dyskursie publicznym. Ricoeur zwraca uwagę, że pamięć rodziny znajduje się w połowie drogi między indywidu- alną pamięcią jej członków a pamięcią wspólnoty717. Przebywanie z ludźmi sobie bliskimi zapewnia forum, na którym osobiste pamięci są konfronto- wane, a następnie uwspólniona, ujednolicona przez ciągłą wymianę pamięć rodzinna opuszcza dom, by napotkać pamięć wspólnoty. Inną kwestią jest

715 Por. P. Lejeune, dz. cyt. 716 Por. G. Teusz, Biografi czna pamięć i tożsamość rodziny [w:] Rodzina – tożsamość – pamięć / Family, identity, memory, red. M. Kujawska, I. Skórzyńska, G. Teusz, Poznań 2009, s. 27–35. 717 P. Ricoeur, Pamięć, historia, zapomnienie, Kraków 2006, s. 173 i nast. 152 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI rola tych pamięci w edukacji najmłodszej generacji718 oraz wzajemne warun- kowanie się takich rodzinnych opowieści:

Opowieści rodzinne, mające charakter zindywidualizowanych tekstów, tzw. memora- tów, ulegają w trakcie międzypokoleniowej transmisji ustnej folkloryzacji, wchodząc w szerszy obieg społeczny jako fabulaty. W rezultacie dzięki mikrohistorii poznawa- nej przez pryzmat rodzinny młode pokolenie wiąże się z nią emocjonalnie719. Zjawisko to ma także jeszcze jeden wymiar. Zainteresowanie domo- wą, rodzinną historią może ewoluować w kierunku potrzeby jej zapisania, stworzenia własnej autobiografi i z rodziną w tle. Kiedy dołącza się do tego zainteresowanie dla „zewnętrznej”, etnicznej historii, mamy do czynienia z czymś, co Teresa Smolińska nazywa „przejmowaniem historii przez pry- zmat rodziny”720. Autorytet ludzi starszych w podtrzymywaniu wiedzy o ro- dzinnych korzeniach idzie w parze z zabiegiem mającym na celu „nałoże- nie na najstarsze pokolenie zadania opiekowania się przekazami przeszłości pojmowanymi jako «wspólny skarb», mobilizuje je do maksymalnej dbałości w ich kultywowaniu”721. Szczególna rola wspomagająca pracę pamięci przypada fotografi i, która może przekaz rodzinny zastępować lub wzmacniać, a często i prowoko- wać722. Podobną funkcję mogą spełniać dokumenty piśmienne723, takie jak pamiętnik członka rodziny, świadectwo chrztu, plan katastralny wsi, karta przesiedleńcza, dokumentacja Powiatowego Urzędu Repatriacyjnego, napis cyryliczny na nagrobku oraz pamiątki po krewnych (np. strój ludowy) etc. Historie rodzinne, stanowiące niejako wstęp do historii grupy, mimo wie- loletnich nacisków asymilacyjnych w Polsce i USRR (asymilacja kulturowa), którym byli poddawani Łemkowie, przetrwały i zostały następnie spisane. Wydaje się, że popularność tej formy wypowiedzi można wytłumaczyć także potrzebą integracji żyjących na co dzień w rozproszeniu członków wspólno- ty etnicznej, ale i, w nie mniejszym stopniu, członków tej samej rodziny, dla których tekst pamiętnika może być jedyną po latach formą „kontaktu”. To właśnie sytuacja oddalenia od rodzinnej wsi i reszty potencjalnych czytelni- ków mogła uświadomić autorom konieczność zapisu, jednocześnie jednak przyczyniła się do idealizacji i mityzacji owych historii. Dwie kategorie wydają mi się dominujące w tych tekstach: trauma i no- stalgia. Frank Ankersmit nazywa nostalgię „najsilniejszą formą pamięci”, która „jest zawsze połączona z silną i bolesną świadomością pozostawania w niemożliwym do pokonania dystansie oddzielającym nas od przedmiotu nostalgicznej tęsknoty”, a „pamięć i nostalgia zawsze obdarzają swój obiekt

718 T. Smolińska, dz. cyt., s. 103. 719 Por. tamże, s. 26. Zdaniem autorki „(…) rodzina jawi się jako jedno z najbardziej twór- czych środowisk, w którym memorat ma nie tylko osobliwe warunki do powstawania, ale i przekształcania się w sfabularyzowaną opowieść” (tamże, s. 31). 720 Tamże, s. 132. 721 Tamże, s. 94. 722 Por. M. Kula, Nośniki pamięci…, s. 100–103. 723 Por. T. Smolińska, dz. cyt., s. 118, 134. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 153 aurą nieosiągalności”724. Nostalgia stanowiła przedmiot analizy socjologicz- nej i literaturoznawczej w tekstach pamiętnikarskich oraz w opowieściach ustnych np. repatriantów z dawnych Kresów czy Sybiraków725, podczas gdy kategoria traumy czy nawet swoista poetyka traumy staje się przedmiotem refl eksji w analizie m.in. literatury poświęconej Holocaustowi726. Pewną no- wością, którą w tym miejscu proponuję, jest przyjrzenie się relacjom pamięt- nikarskim z traumą w treści – traumą, która naznaczyła całą biografi ę autora na długo, zanim zaczął spisywać relację727. Pamiętniki ocalonych z Holo- caustu czy więźniów Gułagu często były pisane „na gorąco” lub w krótkiej perspektywie czasowej po wyzwoleniu się z tragicznych uwikłań (choć nie z samej traumy, naznaczającej życie na długie lata, nieraz na zawsze). Tym- czasem w przypadku Łemków przerwa, która nastąpiła od czasu najboleś- niejszych przeżyć do momentu zapisania pamięci o nich, sięgała zwykle kil- kudziesięciu lat. Trauma występuje wówczas, kiedy w horyzoncie jednostki pojawia się jakaś dezorganizacja, zaburzenie, chaos, niespójność, grożące brakiem sta- bilności. Jest zjawiskiem zbiorowym i odczuwanym przez całą grupę jako efekt zdarzenia interpretowanego kulturowo jako traumatyczne728. Kultura pozwala opanować traumę, wspierając wysiłki na rzecz pokonania konse- kwencji przeżywanych zdarzeń – „opanowywanie słowem przeżywanych emocji wynika bowiem bezpośrednio z kulturowych kontekstów funkcjo- nowania człowieka”729. Zdobycie umiejętności opowiedzenia o zdarzeniach traumatycznych jest równoznaczne z wyjściem ze stanu bezpośredniego od- działywania traumy. Opowiadanie, jako sposób rozumienia świata, wiąże się z narracyjną umiejętnością oswajania rzeczywistości. Wynika ona z pier- wotnej potrzeby dzielenia się z innymi ludźmi własnymi emocjami i prze- życiami: „(…) mówienie jest egzystencjalną potrzebą, dzięki której nie tylko mamy szansę odnalezienia się w innych ludziach, ale również dostrzeżenia wspólnych z nimi doświadczeń”, a budowanie wspólnoty losu ma moc kul- turotwórczą730.

724 F. Ankersmit, Narracja…, s. 405. 725 Np. B. Kubis, Poznawcze i kształcące walory literatury dokumentu osobistego (na przykładzie relacji Polaków wysiedlonych z Kresów Wschodnich oraz Niemców wysiedlonych ze Śląska w latach 1944–1946), Opole 2007; K. Kaźmierska, Doświadczenia…; K. Kość, dz. cyt.; M. Stopikowska, Do- bro jako podstawowa kategoria interpretacyjna własnej biografi i (na przykładzie pamiętników zesłańców polskich z okresu ZSRR) [w:] Narracje – (auto)biografi a – etyka, red. L. Koczanowicz, R. Nahirny, R. Włodarczyk, Wrocław 2005, s. 99–112. 726 Por. K. Chmielewska, Klęska powieści? Wybrane strategie pisania o Szoa [w:] Stosowność i for- ma. Jak opowiadać o Zagładzie?, red. M. Głowiński, K. Chmielewska, K. Makaruk, A. Molisak, T. Żukowski, Kraków 2005, s. 248 i nast. 727 Por. F. Ankersmit, dz. cyt., s. 243. 728 P. Sztompka, Trauma wielkiej zmiany. Społeczne koszty transformacji, Warszawa 2000, s. 26–27. Nie będzie mnie tu interesować aspekt psychologiczny omawianego zjawiska. Sku- piam się wyłącznie na jego wymiarze kulturowym. 729 J. Hajduk-Nijakowska, Żywioł i forma. Folklorystyczne mechanizmy oswajania traumy, Opole 2005, s. 9. 730 Tamże, s. 23, 37. 154 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Drugą wyróżnioną kategorią jest nostalgia. Przemysław Czapliński, ana- lizujący nostalgię w polskiej prozie współczesnej, zauważa jej złożoność i to- talność, która „bierze się z tęsknoty”, a tęsknota – z utraty lub przeczucia utraty; nostalgia to zrytualizowany kontakt z przeszłością731. Tęskni się za przeszłością z powodu jej utraty, wspomina się ją, ponieważ odeszła:

Przeszłość nie wróci – to pewnik ontologiczny; przeszłości nie da się uobecnić – to konstanta literacka. Ze spotkania tych dwóch niemożności rodzi się paradoksalna na- tura nostalgii, która została powołana do życia przez kulturę świadomą niepowta- rzalności wydarzeń, a równocześnie obarczona zadaniem przywracania przeszłości732. Choć Czaplińskiego nie interesuje tu literatura mniejszości narodowych, etnicznych czy grup etnografi cznych, wydaje się, że jego konstatacja jest nie- zwykle trafna w tym także przypadku. Tworzona przez Łemków literatura dokumentu osobistego cechuje się szczególną samoświadomością uwikła- nia w wyjątkowe wydarzenia oraz swoistą misją ich przywoływania. Z całą pewnością w tym sensie jest nostalgiczna. Czapliński podkreśla, że dla nostalgika teraźniejszość zawsze jest obiek- tem krytyki, a „ogląd” przeszłości odbywa się w zgodzie z logiką serca (nie rozumu), pozbawiającą ją ciągłości i wyłączającą poszczególne elementy z kontekstu („Dlatego tyle historii, ile wspomnień”)733. Przeszłość ekspono- wana przez nostalgię przyjmuje „styl zbiorowej ekspresji”734. Nostalgii, czyli uobecnianiu przeszłości, blisko do narracji mitycznej – poprzez czynienie mi- nionego czasu rezerwuarem sensu i wartości, aktualizację czasu prawdziwe- go i egzystencjalnej pełni735. Człowiek ogarnięty nostalgią jest wyobcowany z teraźniejszości i skazany na wieczny powrót do przeszłości:

Nostalgik żyje w czasie marnym, ponieważ teraźniejszość w konfrontacji z przeszłoś- cią jest zawsze skażona brakiem. Dla nostalgika życie albo „już było”, albo jest „gdzie indziej”, wszystko defi niuje on więc przez zaprzeczenie: wszelkie „tu” postrzega jako „nie tam”, a wszelkie „teraz” jako „nie wtedy”. (…) Dla nostalgika czas ma swoje wyraźne centrum: to przeszłość, która zostawiła trwały ślad w pamięci, dyktuje życiu porządek i orientuje biografi ę736. Nostalgia ma więc korelat przestrzenny i czasowy – tęskni się za miejscem i czasem. Obarczony emocjami krajobraz utraconej Łemkowszczyzny funk- cjonuje w łemkowskiej tkance kulturowej w sposób dominujący nie tylko dla pokolenia, które pamięta swoją ojczyznę z autopsji, ale i dla młodszych uczestników łemkowskiego uniwersum symbolicznego. Być może jednym z powodów zaistnienia łemkowskich relacji wspomnieniowych jest potrzeba

731 P. Czapliński, Wzniosłe tęsknoty. Nostalgie w prozie lat dziewięćdziesiątych, Kraków 2001, s. 6. 732 Tamże, s. 17. 733 Tamże, s. 27. 734 Tamże, s. 28. 735 Tamże, s. 164. 736 A.E. Kubiak, Nostalgia i konfl uentne wspólnoty pamięci, „Konteksty. Polska Sztuka Ludo- wa” 2004, nr 1–2, s. 176, 178. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 155 opowiedzenia historii przestrzeni utraconej. Najstarsze pokolenie tęsknią- cych za ojczyzną Łemków nie stworzyło sobie nowego „centrum świata”, przeważnie słabo odnajdując się w nowym otoczeniu. Łemkowskie relacje wspomnieniowe przywołują i stwarzają obraz świata, do którego Łemkowie należeli i który zniknął. Nostalgia ma także inny wymiar. Jeśli kreśli opowieść, rozpoczyna grę z doświadczeniem. Rozpatrując nostalgię w kategoriach kulturowej prakty- ki, Anna E. Kubiak dostrzega jej ułomność w tworzeniu wiernego odbicia przeszłości:

Nostalgiczna narracja dramatyzuje akt oddzielenia od „innego świata”. Pojawia się tu niebezpieczeństwo pochłonięcia przez obrazy, które „są większe niż życie” lub mają „swoje własne życie” (…). Obrazy, rzeczy odsyłające do minionego świata tworzą ilu- zje. Skażone są roussowskim odchyleniem. Są znakami budującymi miraże. Kreują nawet całe miniświaty737. Mityzacja przeszłości Łemków przybiera różne retoryczne kształty – od raju utraconego po stylizację katastrofi czną738. Łemkowskie pamiętniki ce- chuje skłonność do patosu (ale i temat jest patetyczny) oraz brak metafor w opisach. Częstokroć mamy do czynienia z suchym odtworzeniem faktogra- fi i, pozbawionym emocji przytaczaniem następujących po sobie wydarzeń, dystansem pozbawionym wzruszeń. Innym razem, przeciwnie, dominuje ton nostalgiczny, uczuciowość autora, ukazywanie przez niego intymnych emocji. Idealizacja świata dzieciństwa, idylla beztroski w ojczyźnie Beskidu poprzedza nutę tragizmu, odium strachu, cierpienia i wygnania. Arkadia znika wobec zapowiedzi Apokalipsy739. Przeszłość utraconego dzieciństwa i bezpiecznej domowej przystani wiąże się z zawartą w tekstach symboliką przestrzeni, umieszczoną w doświadczeniu wygnania. Łemkowszczyzna dla dzieci wysiedleńców jest już mityczna, nie- poznawalna zmysłowo i jako taka przetrwała w „niematerialnym terytorium rzeczywistości duchowej”740. Łemkowie prezentują trzy sytuacje symbolicznie nacechowanego wykorzenienia lub próby ponownego zakorzenienia (które mogą być komplementarne i występować łącznie): stała bezdomność, odwza- jemniona miłość do nowego miejsca po wysiedleniu, stała obecność Łemkow- szczyzny – m.in. dzięki opowiadaniu – w życiu. W pamięci wysiedlonych trwa mityczna Łemkowszczyzna. Być może jej obraz nie pozwala na zakorzenienie, ponieważ zawsze w realnej przestrzeni unosiła się przestrzeń kreowana przez powtarzane wciąż wspomnienia, przybierające postać opowieści. Badaczka literatury łemkowskiej i poetka Helena Duć-Fajfer zwraca uwa- gę na wszechogarniającą obecność łemkowskiej etniczności w tekstach litera- ckich członków tej społeczności:

737 Tamże. 738 M. Czermińska, Autobiografi czny…, s. 125. 739 Por. rozważania Czermińskiej o pisarstwie kresowym, tamże, s. 134–135. 740 Tamże, s. 150. 156 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Literatura łemkowska, jak każda literatura mniejszościowa, odznacza się szczególnie mocno eksponującą się etnicznością, która odczytywana jest jako patriotyzm, etoso- wość, ukierunkowanie tematyczne i emocjonalne741. Łemkowska etniczność realizuje się w znaczącym stopniu przez pamięć o jej składnikach sprzed katastrofy. Powroty do komponentów tego świata i wpływ owego „odpominania” na tożsamość kulturową grupy, czy w ogóle jej etniczną kondycję, zapośredniczone są w znacznym stopniu przez pamięć o samym progowym wydarzeniu, które Duć-Fajfer nazywa „istotnym im- pulsem rozwojowym tej literatury”742. Autorka podkreśla, że dziewiętnastowieczne tradycje literatury doku- mentarnej pisanej przez Łemków (relacje z podróży, pamiętniki, dzienniki) mają obecnie swoją kontynuację743. Co więcej:

Są one sposobem wyrażania indywidualnych i zbiorowych doświadczeń społecz- ności. W przypadku literatury współczesnej są to z reguły tragiczne doświadczenia z okresu wysiedleń i czasów powysiedleńczych. (…) Dzięki literaturze wspomnienio- wej zachowała się pamięć wielu wydarzeń i faktów nieodnotowanych przez historię. Dla badacza historii i kultury łemkowskiej stanowi ona niezwykle cenne źródło mate- riałowe. Pełni też ważną rolę w utrwalaniu pamięci etnicznej Łemków744. We wstępie do antologii łemkowskiej literatury powysiedleńczej autorka wyróżnia trzy nurty poetyckie, które, jak sądzę, można też odnieść do litera- tury dokumentarnej Łemków, zwłaszcza pamiętników, autobiografi i i relacji wspomnieniowych. Są to: nurt ludowy, nurt tęsknoty za rajem utraconym oraz nurt łemkowskiej autoprezentacji745. W pierwszym nurcie Duć-Fajfer lokuje autorów „mocno jeszcze tkwiących w świecie tradycyjnego łemkow- skiego bytowania”, których ukształtowała przedwysiedleńcza Łemkow- szczyzna746. Obraz żywej, realnej Łemkowszczyzny, którą autorzy zabrali z sobą na nowe miejsce, wypełnia ich twórczość, utrwalając pamięć o minio- nym, utraconym łemkowskim świecie. Drugi z nurtów wyróżnionych przez autorkę, wyrosły z tęsknoty za utraconą krainą dzieciństwa i wczesnej mło- dości, zawiera teksty czerpiące z

(…) fi gury wygnania, układające się w triadę: wygnanie – wspomnienie – idealizacja. Niemożność powrotu (…) ustawia w perspektywie przeszłości wszystko, co dotyczy Łemkowszczyzny. Brak konfrontacji powoduje pewne zastygnięcie uczuciowe i wy-

741 H. Duć-Fajfer, Etniczność w ekspozycji literackiej. Odwołania rocznicowe, „Rocznik Ruskiej Bursy” 2007, t. 3, s. 21. 742 Tamże. 743 Taż, Twórczość wspomnieniowo-pamiętnikarska w dziewiętnastowiecznej literaturze łemkow- skiej [w:] Słowianie Wschodni. Duchowość – kultura – język, red. A. Bolek, D. Piwowarska, A. Raź- ny, Kraków 1998, s. 230. 744 Tamże. 745 Taż, Powysiedleńcza literatura łemkowska w Polsce jako etos trwania [w:] Czy to tęsknota, czy nadzieja. Antologia powysiedleńczej literatury łemkowskiej, wybór, redakcja, teksty wstępne H. Duć- -Fajfer, Legnica 2002, s. 27–30. 746 Tamże, s. 27. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 157

obrażeniowe – odczucie wielkiej tęsknoty, ciągłe wspominanie. Efekt twórczy tego stanu to niepowtarzalna pieśń o ojczystej ziemi, sławiąca jej piękno i bogactwo747. Nurt ten, w analizowanej przeze mnie twórczości wspomnieniowej Łem- ków widoczny najpełniej, reprezentują ci spośród autorów, którzy znali Łem- kowszczyznę z dzieciństwa i przez lata spędzone na wygnaniu utrwalali jej idealny obraz, nieskażony upływem czasu. Utrwalanie minionego świata nie jest prostym zabiegiem kronikarskim w tych utworach wspomnieniowych, ale zostało obarczone daleko posuniętą mityzacją Łemkowszczyzny jako kra- iny zatrzymanej w kadrze dziecięcych marzeń dorosłego wygnańca. Trzeci nurt wiąże się z emancypacją łemkowskich poetów w Polsce w la- tach 80., która – na skutek nowych uwarunkowań społecznych i zapowiedzi zmian politycznych – umożliwiła łemkowskim twórcom występowanie we własnym imieniu, niezależnie od struktur UTSK. Częstokroć osoby te były zaangażowane w szeroką działalność społeczną i kulturalną na rzecz swojej społeczności748. Tak pojęta autoprezentacja to

(…) zademonstrowanie problemów łemkowskich w całej ich rozciągłości, w tonie emocjonalnego nasycenia, to wyjście z izolacji, skonfrontowanie świata łemkowskiego z wyobrażeniami centrum, próba dialogu749. Sprzęgnięta jest ona ze strategiami prezentowania przeszłości i mówie- nia o swojej tożsamości, czy też negocjowania jej w dialogicznym układzie z czytelnikiem i może być pojmowana jako swoiste wyzwanie (w rozumieniu trójkąta autobiografi cznego M. Czermińskiej), które umieszcza „w centrum owego odbiorcę zbiorowego, wspólnotę, której pamięć scalana jest przy po- mocy symboli, znaków «swojskości» i «obcości»”750. Choć autorka nie defi niuje tego wprost, dostrzega w innym miejscu łączność między „głęboką łemkowską traumą” a „obszarami scalania pa- mięci zbiorowej przy pomocy strategii wypracowanych na polu kultury

747 Duć-Fajfer zauważa, że nurt ten został ukształtowany przez trójkę poetów (I. Hołowcza- ka, I. Żełema, M. Sobyn), którzy urodzili się na Łemkowszczyźnie, ale opuścili ją jako dzieci. Dorastając na ziemiach zachodnich i Ukrainie (dwójka spośród autorów), utrwalali w wier- szach swoje dziecięce wspomnienia i projekcje wyidealizowanej, arkadyjskiej Łemkowszczyz- ny (tamże, s. 28). 748 Tamże, s. 30. Duć-Fajfer tak defi niuje ten typ strategii łemkowskich poetów: „Ta poety- cka autoprezentacja (…) to próba samoobrony przed niebytem. Twórcy zrozumieli, że celu tego nie można osiągnąć drogą izolacji i rozpamiętywania krzywd. Ich metoda – to wyjście z uni- wersalnymi wartościami rodzimej kultury na zewnątrz, ukazanie ich piękna i odmienności. Odnajdując w tej poezji „bolącą duszę łemkowską”, cierpienia, dążenia i pragnienia Łemków, czytelnik obcy (polski) być może dostrzeże problem, o którym wcześniej nie miał pojęcia, może go ujrzy w całkiem innej perspektywie. Czytelnik swój (łemkowski) natomiast odnajdzie tu samego siebie, swe wahania, poszukiwania. Może na nowo dostrzeże piękno rodzimej kultury, języka ojczystego. Może tu odkryje te wartości, które pozwolą mu się odnaleźć, kulturowo zidentyfi kować. Łemkowska autoprezentacja poetycka to aktywna forma obrony przed asymi- lacją, aktywna postawa twórcza” (tamże, s. 32–33). 749 Taż, Etniczność w ekspozycji…, s. 23. 750 Taż, „Ty dla innych zdobywałeś swobodę…” – wojna i powojnie we współczesnej literaturze łemkowskiej, http://www.ruskabursa.org/dyskurs_article.php?id=2&lang= (28.08.2012). 158 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI symbolicznej”751. W moim przekonaniu autoprezentacja wynika wprost z pracy pamięci i stanowi jedną ze strategii przedstawiania przeszłości, w tym wypadku przeszłości, której zachowanie jest warunkiem trwania wspólnoty (w Polsce w większym stopniu rozproszonej grupy mniejszościowej, rozry- wanej dylematami tożsamości narodowej, niż społeczności lokalnej czy re- gionalnej o ugruntowanym i niezagrożonym poczuciu tożsamości). Duć-Fajfer dokonuje porównania perspektyw polskiej, niemieckiej i łemkowskiej w opowiadaniu o wojnie, zwracając uwagę na różnice pode- jmowanych tematów, zauważa również, że

(…) literatura łemkowska kształtuje swe dominanty tematyczne i przedstawienie fak- tów w ścisłym zrelacjonowaniu z tym, co się zdarzyło po wojnie. (…) Mówienie o woj- nie po łemkowsku to uwypuklenie i uwznioślenie tych faktów, które były wyłącznym lub w jakiś sposób różniącym się od doświadczeń innych mieszkańców kraju prze- życiem rodzimej społeczności. Sprowadzić je można również (…) do swoistej triady tematycznej. Jest to mówienie o: 1. tzw. dobrowolcach czyli żołnierzach-ochotnikach Armii Czerwonej z Łemkowszczyzny, 2. łemkowskiej partyzantce związanej z lewi- cowym podziemiem, 3. niepewności losu w ostatniej fazie wojny: „ludzie z lasu”, po- szepty o wysiedleniach752. W łemkowskich wspomnieniach zatem relacja o zdarzeniach, przemie- szana z wątkami autobiografi cznymi i poczuciem odpowiedzialności za opo- wieść o świecie, którego już nie ma, staje się szansą „świadczenia prawdy wspólnotowej”753, prezentowania grupowej historii. Wiele wydań łemkowskich pamiętników i relacji wspomnieniowych za- wiera fotografi e i dokumenty. Fotografi e w praktykach pamięci zbiorowej wpisują się w nurt zjawiska wizualizacji pamięci, defi niowanego przez An- drzeja Szpocińskiego jako fenomen, którego „(…) istotą jest dominacja wyda- rzeń wizualnych w procesach transmisji i percepcji przeszłości”754. Fotografi e i dokumenty mają wzmacniać przekaz, odsyłać poprzez obraz do minionej rzeczywistości. Skłaniałabym się zatem do określenia ich funkcji jako refe- rencjalnej. Intuicję tę potwierdzają słowa Szpocińskiego: „(…) wizualiza- cja pamięci społecznej jest w jakiś sposób związana z narastającą potrzebą potwierdzania autentyczności przeszłości”, a w formach wizualnych może zrealizować się ludzkie zapotrzebowanie na „doświadczenie przeszłości «prawdziwe», «autentyczne», «niezapośredniczone» w czyichkolwiek narra- cjach”, ponieważ „dają złudzenie poznania bezpośredniego, przedstawiania rzeczywistości w sposób niejako «naturalny»”, co z kolei poświadcza auten- tyczność755.

751 Tamże. 752 Tamże. Na podstawie zgromadzonego materiału uważam tę triadę za niepełną. Duć- -Fajfer nie wymieniła bowiem poruszanych przez autorów kwestii aktywności i stosunku do UPA oraz terroru ze strony Polaków, jakiego zaznali Łemkowie przed wysiedleniami. 753 Tamże. 754 A. Szpociński, Wizualizacja pamięci społecznej [w:] Pamięć zbiorowa jako czynnik integracji i źródło konfl iktów, red. A. Szpociński, Warszawa 2009, s. 228–229. 755 Tamże, s. 231. Sądzę (choć jest to kolejna intuicja, która wymaga sprawdzenia empi- rycznego), że o „wyższości” największej imprezy upamiętniającej – „Watry” w Zdyni – nad 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 159

Rola owych fotografi i wydaje się jasna – przywołać i uczynić obecną prze- szłość taką, jaka była naprawdę, dając złudzenie trwania osób i zdarzeń, któ- re utrwaliła756. Ocalone z wysiedleń fotografi e świata, który nieodwracalnie przeminął, mają za zadanie wzmocnić tekst, uprawomocnić go i nadać mu należyte uzasadnienie czy ilustrację. Fotografi e „pełnią funkcję nośników pa- mięci, stanowią jej pożywkę i nieodzowny rekwizyt, pośredniczący między czasem teraźniejszym i przeszłością”757, którego rolą jest to, że „uobecnia za- nikanie, ożywia w spojrzeniu to, co jest ontologiczną pustką”758. Kiedy foto- grafi e towarzyszą tekstowi, prowadzą piszącego po nieistniejących światach, które stara się odtworzyć. Czytelnikowi dają „złudzenie bezpośredniego ob- cowania z rzeczywistością”, dostęp do tego, co prywatne, intymne, domowe, ale też wzmacniają „efekt nieobecności”759. Fotografi e w łemkowskich tekstach przedstawiają więc rodzinę piszące- go, jego własną biografi ę, mieszkańców tej samej wsi, przyjaciół i życie w no- wym miejscu – nowy dom, widok z okna, odnalezionych na obczyźnie przy- jaciół, sąsiadów, krajan, pierwszą/kolejną łemkowską „Watrę” czy mniejszej rangi imprezę w nowym miejscu, potomków autora etc. Świat nieistniejący („tu była niegdyś nasza chyża”) i jego nieżyjący mieszkańcy zostają skon- frontowani z życiem, które trzeba było zagospodarować i ułożyć na nowo. Podobną rolę odgrywają znajdujące się w publikacjach mapy, wykresy, tabele, plany. Te z kolei mają na celu, jak się wydaje, nie tyle utrwalać świat, którego nie ma, ile przede wszystkim uwiarygodnić narrację. Dlatego też liczebnie dominują one w tych typach łemkowskiego piśmiennictwa, które określam jako monografi e i samoobrony760.

jej odpowiednikiem w Michałowie i innych miejscach na ziemiach zachodnich i północnych w oczach uczestników przesądza owa „autentyczność” i „niezapośredniczenie” poprzez osob- ne, obce kody kulturowe rozumiane tu jako kontekst topografi czny. Wydaje się, że niektórzy autorzy łemkowskiej literatury dokumentarnej, niezależnie od własnych opcji ideologicznych, częściej wspominają o „Watrze” „w górach”, „w naszych Karpatach” niż o analogicznej uro- czystości na obczyźnie (poza Barną i Źrołką, którzy wprost wyrażają swoją dezaprobatę dla ukraińskiego kolorytu łemkowskiej „Watry” w Zdyni). Zgadzam się z refl eksją Szpocińskiego, że sytuacja „zamętu interpretacyjnego”, która podważa przekonanie „o istnieniu jednej nie- podważalnej prawdy o przeszłości, wywołuje kontrreakcję – nostalgię i potrzebę doświadcze- nia autentycznej przeszłości. (…) potrzeba ta najpełniej może być zaspokojona przez uczestni- ctwo w różnego rodzaju «wydarzeniach wizualnych»” (tamże, s. 236), a takimi wydarzeniami są łemkowskie uroczystości folklorystyczne i religijne odbywające się w Beskidzie Niskim. 756 Por. A. Ubertowska, Literatura i pamięć o Zagładzie: archiwa, ślady, krypty [w:] Stosowność i forma. Jak opowiadać o Zagładzie?, red. M. Głowiński in., Kraków 2005, s. 270. 757 Tamże, s. 273. 758 Tamże, s. 274. 759 A. Łebkowska, Fotografi a jako empatyczna mediacja [w:] taż, Empatia. O literackich narracjach przełomu XX i XXI wieku, Kraków 2008, s. 130–132. 760 Por. kolejny podrozdział. 160 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

4.3. MOTYWACJE NAPISANIA I TYPOLOGIA ŁEMKOWSKICH PAMIĘTNIKÓW

Jak łemkowscy autorzy uzasadniają pisanie pamiętników? Częstą motywacją są względy poznawcze761, polegające na wsparciu historyków w procesie rekonstrukcji łemkowskich dziejów. Wielu autorów pisze wprost we wstępie lub epilogu o konieczności zapełnienia białych plam w historiografi i polskiej lub ukraińskiej, wybierając język polski lub ukraiński jako medium dotarcia do innego odbiorcy niż wyłącznie łemkowski762. Wielu także stawia siebie na pozycji reprezentanta łemkowskiej społeczności, który ma misję objaśnienia sąsiadom – Polakom i Ukraińcom – zawiłych losów tej grupy. Pojawia się również chęć utrwalenia i ukazania specyfi ki własnej kultury, jej wartości i tradycji na szerszym niż wyłącznie łemkowskie forum. Motywacja przyszłościowa sprzyja wyraźnemu zaznaczeniu postaci adresata tekstu, potencjalnej potomności763. Inaczej jednak niż w analizowa- nych przez Reginę Lubas-Bartoszyńską autobiografi ach może to wiązać się z uświadomioną lub ukrytą chęcią uczynienia tekstu dydaktycznym, nada- nia treści walorów moralizatorskich, przyjęcia formy apelu do potomnych o zachowanie w pamięci zapisanych przez autora wspomnień. Nie sposób nie zauważyć popularności takiej motywacji wśród Łemków. W łemkow- skich pamiętnikach założenie to wyrażane jest często explicite w epilogu czy posłowiu autora wspomnień. Można także dopatrzyć się tu swoistego ry- tuału polegającego na budowaniu więzi z młodym pokoleniem i teraźniej- szością, stanowiącą domenę młodych poprzez prezentację przeszłości, którą reprezentują piszący764. Dobrze ilustruje to stwierdzenie Jarosława Hrycko- wiana, który tak uzasadnia potrzebę gromadzenia opowieści w środowisku ukraińskich wysiedleńców:

Są przypominane [fakty dotyczące akcji „Wisła” – P.T.] i trzeba je przypominać, aby nie zapomnieć, nie wypuścić z pamięci żadnego detalu, żadnego faktu. Przypominać trzeba, żeby pamiętała o nich nasza młodzież, która urodziła się już tu, na ziemiach zachodnich, wychowała się wśród morza obcych, daleko od naszych ziem, naszych rodzinnych wsi, zielonych gór, wysokich połonin, które wciąż jeszcze żyją w pamięci starszych ludzi, w pamięci naszych rodziców, babć i dziadków. Pamięć o akcji „Wisła” musi stać się naszą zbiorową pamięcią, musi być naszymi wspomnieniami, przenikać każdą refl eksję. Ale pamięć nasza i szczególnie starszego pokolenia musi też odkrywać przed nowym pokoleniem źródła tej niebywałej zbrodni sprzed pięćdziesięciu lat765.

761 Por. B. Kubis, Poznawcze i kształcące walory…, s. 83. 762 Por. A. Barna, Z pamiętnika wysiedleńca, Legnica 2004; R. Chomiak, Nasz łemkowski los, Nowy Sącz 1995. 763 R. Lubas-Bartoszyńska, Między autobiografi ą a literaturą, Warszawa 1993, s. 52. 764 K. Kaźmierska, Między pamięcią zbiorową a biografi czną. Podróże do miejsc urodzenia izra- elskich Żydów [w:] Pamięć zbiorowa jako czynnik integracji i źródło konfl iktów, red. A. Szpociński, Warszawa 2009, s. 32. 765 J. Hryckowian, Pro akciju „Wisła” u spohadach liudej z Koszalinszczyny [w:] U poszukach prawdy pro akciju „Wisła”. Naukowo-praktyczna konferencija Peremyszl, 22–23 lystopada 1997 r. Zbir- 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 161

Motywacja osobista polega na podjęciu wysiłku przepracowania własnych doświadczeń i uczynienia z nich tkanki opowieści, która pomoże uwolnić się od bolesnych wspomnień. Jest to szczególnie wyraźne wśród au- torów ukazujących własną biografi ę na tle wielkich, dramatycznych wyda- rzeń, takich jak wojna, okupacja, wysiedlenia. Stąd sięganie do wspomnień o życiu, które wiedli, zanim nastąpiło owo wydarzenie, ma działanie oczysz- czające:

Ci, których dzieciństwo zostało przerwane, sięgają do wspomnień o życiu sprzed ka- tastrofy; pisanie to dla nich jakby koło ratunkowe. Zanurzając się na nowo w odległą przeszłość, szukają w niej pocieszenia i nadziei, choć to wcale nie jest łatwe. Decydują się pełnić rolę świadka, by odzyskać siebie (…)766. Ponieważ „uzasadnienia dla podjęcia pisania [autorzy] szukają w war- tościach obowiązujących w określonym kręgu kulturowym”767, można do- patrzyć się tu związków kulturowo implikowanych motywacji z kulturową autoprezentacją.

* * *

Bazę źródłową niniejszego rozdziału stanowią pamiętniki wydawane przez Łemków w Polsce i na Ukrainie w języku polskim, łemkowskim i ukra- ińskim768. Są to jednak wyłącznie te pamiętniki, które dostępne są w obiegu wydawniczym i księgarskim w Polsce, na Ukrainie i tu kształtują życie lite- rackie Łemków769. Publikacje te wydawane są w małym nakładzie i kolpor- towane niemal wyłącznie na gruncie lokalnym (np. podczas łemkowskich imprez w Polsce i na Ukrainie). Wiele publikacji dostępnych jest także na ła- mach portalu łemkowskiego Lemko.org prowadzonego przez Łemka miesz- kającego w USA, Waltera Maksymowycza. W Polsce łemkowskie pamiętniki zaczęły ukazywać się w latach 90. XX wieku770, a impuls dał konkurs ogłoszony przez Instytut Socjologii Uni- wersytetu Wrocławskiego, którego plonem była publikacja z 1996 r. zatytu- nyk dopowidej i materialiw konferenciji, red. M. Kozak, Peremyszl 1998, s. 79. 766 B. Kubis, Poznawcze i kształcące walory…, s. 85. 767 Tamże, s. 94. 768 Pomijam tutaj publikacje wydawane w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, takie jak Pamjatna knyżka. Seło Hanczowa. Horlyckoho powita, na Łemkowyni, wydana w 1960 r., czy T. Do- kla, Nasza gromada. Mynułe seł: Jasjunka, Krywa i Banycja na Łemkowyni z 1969 r., z uwagi na mniejszy zasięg oddziaływania tych publikacji na czytelników w Polsce i na Ukrainie oraz pew- ne oderwanie od ruchu przywracania łemkowskiej pamięci zbiorowej wśród Łemków żyjących w tych krajach. Co więcej, pamiętniki publikowane w USA i Kanadzie są trudno dostępne w Polsce i na Ukrainie, ich fragmenty drukowane są w etnicznych czasopismach. Ich włączenie zapewniłoby jednak wzbogacenie oglądu łemkowskiej pamięci o perspektywę emigracyjną, nieograniczoną do perspektywy Łemków w Polsce i na Ukrainie. Por. przyp. 5 we Wstępie. 769 Od lat pojawiają się także artykuły oparte na wspomnieniach, drukowane w czasopis- mach etnicznych wydawanych w Polsce i na Ukrainie („Zahoroda”, „Nasze Słowo” – tu „Łem- kiwska Storinka”, „Ukraińskyj Kałendar” (później „Ukrainśkyj Almanach”), „Łemkiwskyj Ka- lendar”, „Watra”), których jednak nie analizuję w niniejszej pracy. 770 Szerzej por.: H. Duć-Fajfer, Powysiedleńcza literatura…, s. 29–30. 162 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

łowana Mniejszość w warunkach zagrożenia. Pamiętniki Łemków pod redakcją Wojciecha Sitka. W latach 90. i na początku XXI stulecia opublikowano wiele łemkowskich pamiętników771. Pierwszym tytułem o charakterze wspomnieniowym był Smak doli Sema- na Madzelana, wydany przez Sądecką Ofi cynę Wydawniczą (która publiko- wała już zbiorki poezji łemkowskich twórców) w 1986 r., a po 1989 r. Rapsodia dla Łemków Jarosława Zwolińskiego (1994). Świadków tragicznych wydarzeń jest wśród żyjących Łemków coraz mniej, ale po pióro sięgają także ci, któ- rzy zapamiętali je z opowiadań rodziców i dziadków – jako małe wówczas dzieci nie mogli ich znać z autopsji (jak urodzony w 1947 r., już na ziemiach zachodnich, Piotr Trochanowski, czyli Petro Murianka). Dla większości au- torów ostatnie lata tuż przed zapisaniem wspomnień nie stanowią atrakcyj- nego tematu i poświęcają im zdumiewająco mało miejsca772. Ma to doniosłe konsekwencje i upoważnia do stwierdzenia, że łemkowska pamięć zbiorowa wciąż przepracowuje wydarzenia sprzed kilkudziesięciu lat, umieszczając je w centrum refl eksji nad grupową kondycją. Na Ukrainie pamiętniki Łemków zaczęły ukazywać się w latach 90., a pierwszym był utwór Łemkiwszczyna w serci mojim Wołodymyra Barny z 1992 r. W latach późniejszych, zwłaszcza od 2000 r., Łemkowie na Ukrainie wydawali coraz więcej materiałów wspomnieniowych, nie tylko w postaci zwartych publikacji książkowych, ale także artykułów rozsianych w czaso- pismach. Impuls do tej działalności dała nie tylko wspomniana książka Bar- ny, ale i popularna książka Mariji Ostromyry Łemkiwszczyna w ohni z 1992 r.773, ukazująca w zbeletryzowany sposób dzieje ukraińskiej partyzantki. Autorzy łemkowscy żyjący na Ukrainie poświęcają teraźniejszości znacznie więcej uwagi i refl eksji niż ich ziomkowie w Polsce, często też w utworach o charak- terze autobiografi cznym umieszczają swoje poglądy polityczne, stanowisko w istotnych dla Łemków kwestiach oraz postulaty kierowane zarówno do pobratymców, jak i do władz państwa. Typologię analizowanych pamiętników zbuduję, opierając się na kry- terium motywacji podjęcia przez łemkowskich autorów spisania wspo- mnień774. Badacze pamiętników przyznają, że wyodrębnienie dominującego

771 Por. spis źródeł w Bibliografi i. 772 Wiąże się to także z retrospektywnym charakterem pamięci, która „przystępuje do dzia- łania dopiero wtedy, gdy doświadczenie, do którego się odnosi, stanowi już zamknięty roz- dział” (A. Assmann, Przestrzenie pamięci…, s. 101). Dlatego właśnie współczesność nie sytuuje się w łemkowskiej pamięci kulturowej. 773 Opublikowana po raz pierwszy w 1971 r. w Buenos Aires. 774 Por. J. Szczepański, dz. cyt., s. 583. Jedna z publikacji, którą zamierzałam włączyć do analizy – Nad Bieszczadami słońce zgasło Jana Kuraka, mimo że dotyczy łemkowskiej wsi Wola Michowa, nastręcza kłopotów metodologicznych, dlatego nie została włączona do zbioru oma- wianych utworów. Odnosi się ona do terenu Łemkowszczyzny rozumianej etnografi cznie, konkretnie do jednej wsi. Autor nie eksponuje jednak łemkowskiej tożsamości kulturowej, nie posługuje się etnonimem „Łemkowie” i wyraźnie oddziela Wolę Michową od Łemkowszczy- zny, a niekiedy nawet jej przeciwstawia, nie wpisuje się zatem w zakres łemkowskiej pamię- ci kulturowej (mimo że utrwala pamięć o łemkowskiej wsi), demonstrując ukraińskość górali karpackich z pominięciem jej składowej – łemkowskości. Jest to zabieg nietypowy dla autorów piszących o łemkowskich wsiach. Z tego względu praca ta wymyka się przyjętym przeze mnie 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 163 motywu sięgnięcia po pióro przez autorów relacji wspomnieniowych jest trudne, a nawet niemożliwe, ponieważ piszący nie kierują się jednym mo- tywem, ale całym ich zespołem. Co więcej, niekiedy autodeklaracje autorów trudno traktować jako szczere. Dla badania autoprezentacji wydają mi się one jednak kluczowe. Interesuje mnie to, jak sami autorzy tłumaczą podjęcie wysiłku zapisania swych doświadczeń775. Wiele utworów lokuje się w kilku kategoriach jednocześnie, jednak dla celów analitycznych skłonna jestem zaszeregować łemkowskie pamiętniki jako: 1. typ świadectwa, zbliżający tekst do pamiętnika: motywacją dla auto- ra jest zachowanie pamięci o przeszłości dla potomnych; 2. typ wyznań, autorefl eksji, zbliżający tekst do autobiografii: moty- wacją jest uporanie się z własną pamięcią, trudnymi wspomnieniami, bolesną przeszłością i pozostawienie śladu własnego życia; 3. typ impresji, apoteozy własnego dzieciństwa: motywacją jest zapis wrażeń i refl eksji, minionego świata, który został bezpowrotnie utra- cony, utrwalenie przeszłości; 4. typ monografii rodzinnej wsi: motywacją jest zapis dziejów rodzin- nej wsi, której dzieje i losy mieszkańców przeplatają się z osobistymi wspomnieniami autora; 5. typ samoobrony o ambicjach popularyzacji wiedzy o Łemkach wśród polskiej/ukraińskiej większości i/lub wypełnienie luki rodzimych wy- dawnictw o cechach historiografi cznych776; 6. typ zbioru wspomnień, dokumentów, fotografi i wielu osób lub też zapis wspomnień konkretnej osoby czy osób, z którego wyłania się obraz danej wsi, której poświęcone jest wspominanie; motywacją jest stworzenie swoistej kroniki z dziejów. Uprawnione wydaje się umieszczenie wyróżnionych tu typów w dwóch różnych nurtach: autobiografi czności (autobiografi zmu777) i historiografi cz- kryteriom. Gdyby zastosować kryteria obiektywistyczne do analizy całego przedstawionego tu materiału pamiętnikarskiego – a zatem uznać, co jest Łemkowszczyzną, a co już nie według obowiązujących poglądów na wschodnią granicę tego regionu – należałoby odrzucić wiele wy- danych na Ukrainie relacji wspomnieniowych Łemków, a np. Nad Bieszczadami… włączyć do analizy. 775 Pomijam tu motywacje fi nansowe (takie deklaracje nie pojawiają się na kartach pamięt- ników). 776 Por. C.R. Shaw, The Jack-Roller: a Deliquent Boy’s Own Story, with comments by C.R. Shaw and E.W. Burgess, Chicago 1930, s. 196, za: J. Szczepański, dz. cyt., s. 583; A. Cieński, dz. cyt., s. 52. 777 Edward Kasperski dokonuje za Jamesem Goodwinem rozróżnienia kategorii autobio- grafi zmu i autobiografi i. Pierwsza z nich charakteryzuje ogół wypowiedzi dotyczących życia określonej jednostki, będący relacją osoby, której dotyczy, nacechowany polimorfi zmem języ- kowym, gatunkowym i stylistycznym. Autobiografi ę natomiast autor ten rozpatruje jako gatu- nek wypowiedzi, „który w granicach określonego systemu form specjalizuje się w relacjonowa- niu faktów i wydarzeń z życia autora tej wypowiedzi. Zakres pojęcia autobiografi zmu jest tedy niepomiernie szerszy niż autobiografi i. Każda autobiografi a zawiera się w kategorii autobio- grafi zmu, ale nie każda relacja autobiografi czna przybiera kształt autobiografi i” (E. Kasperski, dz. cyt., s. 10. Por. także A. Cieński, dz. cyt., s. 23–26; M. Marszałek, dz. cyt., s. 14–15). 164 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI ności/sprawozdawczości. Na pierwszy z nich składają się te pozycje, w któ- rych, mimo różnorodności form, dominuje perspektywa autobiografi czna autora, jego postać widoczna jest w narracji i dokonuje on retrospekcji przez pryzmat własnej pamięci lub pamięci znaczących innych. Natężenie pier- wiastków autobiografi cznych jest zróżnicowane pomiędzy poszczególnymi typami, zaliczonymi do nurtu autobiografi czności: od umieszczających prze- życia i wydarzenia z życia autora w centrum (typ wyznań/autobiografi i), przez przesuwające je w szerszą perspektywę wsi rodzinnej lub całej wspól- noty Łemków (typ świadectwa/pamiętnika), aż do przefi ltrowanego przez biografi ę i refl eksję zbioru impresji, mającego utrwalić przeszłość biografi cz- nie istotną dla autora (typ impresji/apoteozy). W drugim nurcie umieszczam te pozycje, w których autor usuwa się na drugi plan bądź wcale nie jest widoczny w tekście, ponieważ jego uwaga sku- pia się na kronikarskim odnotowaniu szczegółów dawnej Łemkowszczyzny (czy danej wsi), bądź też autor, w imieniu swojej społeczności, podejmuje autoprezentacyjną wypowiedź skierowaną do sąsiadów czy współziomków, często mającą na celu uzupełnienie ich wiedzy. Są to zatem głównie mono- grafi e wsi łemkowskich oraz publikacje o cechach samoobrony. W nurcie hi- storiografi czności/sprawozdawczości lokuję także zbiory wspomnień wielu osób, stanowiące wyraźne nawiązanie do typu impresji z nurtu pierwszego, ale różniące się naciskiem na stworzenie kroniki z dziejów i prześledzenie lo- sów wysiedlonych Łemków, „naznaczonych” Łemkowszczyzną także w ko- lejnych pokoleniach.

Tabela 2. Typologia łemkowskiej literatury dokumentarnej778

Autobiografi czność

Typ świadectwa Typ wyznań – autobiografi a Typ impresji, apoteozy – pamiętnik przeszłości i/lub miejsca A. Barna, Z pamiętnika wysied- P. Murianka, A Wisła dalej I. Duda, Spomniesz moje słowo. leńca, Legnica 2004 płynie, Krynica–Legnica 2007 Łemkiwśky prypowidky, Terno- (Barna I)778 pil 2008 R. Chomiak, Nasz łemkowski A. Maślej, Moja Łemkowszczyz- F. Gocz, Kume Hnate, los, Nowy Sącz 1995 na. Tryptyk, Warszawa 2007 Zyndranowa, b.r.w. (Gocz II)

778 W całej analizie pamiętników, aby ograniczyć liczbę przypisów, stosuję następujące kodowanie: w nawiasach, stosowanych pod każdym cytatem z pamiętnika, umieszczam na- zwisko autora, a po przecinku numery stron. Jeśli powołuję się na więcej niż jeden utwór da- nego autora, wprowadzam oznaczenie „I”, „II” itd. W przypadku publikacji zbiorowych lub redagowanych odwołanie składa się z pierwszego wyrazu w tytule. O ewentualnych odstęp- stwach informuję w przypisie. Interpunkcja, tu i w pozostałych cytatach z polskojęzycznych pamiętników, jest oryginalna, niekiedy zawierająca liczne błędy. Tytuły publikacji w języku ukraińskim i łemkowskim, w miejscu, w którym je omawiam, podaję w tłumaczeniu na język polski, a w nawiasach – w wersji oryginalnej, natomiast tytuły rozdziałów wyłącznie po pol- sku. Wszystkie tłumaczenia z języka ukraińskiego i łemkowskiego są moje. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 165

A. Chudyk, Kasarnia powodem W. Barna, Łemkiwszczyna S. Wozniak, Peresełenci. Isto- dramatu 1939–1944, b.m.w. w serci mojim, Zbaraż 1992 ryko-krajeznawczyj narys pro 2002 seło Biłcarewu powitu Nowyj Soncz kołysznioho Krakiwśkoho wojewodztwa (Łemkiwśkyj kraj), Hałycz 2010 P. Fecica, Staryj Łemko opowi- M. Trojczak, Łemkiwśka tajem- T. Kuziak, Dawno, to były cza- dat’, Krakiw–Ternopil 2004 nycja, Ternopil 2009 sy… Opowidania i humoresky z Łemkowyny, Krynica 1999 (Kuziak I) F. Gocz, Życie Łemka, Zyndra- W. Makuch, Z hlybyny sercja. T. Kuziak, Dohasajucza watra. nowa 1999 (Gocz I) Iz spohadiw deportowanoho Opowidania i humoresky z Łem- Łemka, Lwiw 2007 kowyny, Krynica 1999 I. Oleśniewicz, Dola Łemka, J. Kisielewicz, [Wspomnienia] K. Rusyn, Oberehy Beskydiw. Legnica 2009 [w:] Mniejszość w warunkach Knyha pro Łemkiwszczynu, zagrożenia. Pamiętniki Łemków, Broszniw 2000 red. W. Sitek, Wrocław 1996 I. Krasowśkyj, Doszno – kołys- S. Madzelan, Spowiedź S. Madzelan, Smak Doli, ka moho dytynstwa, Lwiw 2006 z niepopełnionych grzechów Nowy Sącz 1986 [w:] Mniejszość w warunkach zagrożenia. Pamiętniki Łemków, red. W. Sitek, Wrocław 1996 (Madzelan II) I. Ołenycz, Dolia Łemkiwszczy- S. Dziubyna, I stwerdy diło ruk ny, Lwiw 1992 naszych. Spohady, Warszawa 1996 S. Madzelan, Biłcarewa: 1–5 Petro Hojsan – „Woron” [w:] łypnia 1947 roku [w:] 1947 Zakerzonia. Wspomnienia Propamiatna knyha, zebrał żołnierzy Ukraińskiej Powstań- i przyg. do druku B. Huk, czej Armii, t. I, zebrał i oprac. Warszawa 1997 B. Huk, Warszawa 1994

J. Pawełczak, Wspomnienia Iwan Matijcio – „Gonta” [w:] moje o tragedii mego narodu Zakerzonnia. Spomyny wojakiw [w:] Mniejszość w warunkach UPA, t. II, przyg. B. Huk, War- zagrożenia. Pamiętniki Łemków, szawa 1996 red. W. Sitek, Wrocław 1996 T. Koliczko, Akcja wysiedleń- cza Łemków [w:] Mniejszość w warunkach zagrożenia. Pamiętniki Łemków, red. W. Sitek, Wrocław 1996 M. Skirpan, [Wspomnienia] [w:] Mniejszość w warunkach zagrożenia. Pamiętniki Łemków, red. W. Sitek, Wrocław 1996 A. Sokacz, [Wspomnienia] [w:] Mniejszość w warunkach zagro- żenia. Pamiętniki Łemków, red. W. Sitek, Wrocław 1996 166 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

O. Tymura-Hawrylak, Spoha- dy, Monastyryska 2007 (rps) M. Źrołka, Opowieści łemkow- skie, Warszawa 1998 Historiografi czność/sprawozdawczość Typ monografi i Typ samoobrony Zbiór wspomnień, dokumen- tów, fotografi i wielu osób A. Barna, D. Rusynko, Piorun- J. Zwoliński, Rapsodia dla Cne mi sia za tobom, moja Łem- ka – Перунка i jej mieszkańcy, Łemków, Koszalin 1994 (Zwo- kiwszczyno, Drohobycz 2006 Legnica 2007 liński I) A. Barna, A. Kwoka, Izby I. Krasowśkyj, D. Sołynko, L. Monczak, I. Połyniak, i Biłyczna, Lihnycia 2000 Chto my, łemky…? Populiarnyj N. Juśkiw, Łabowa. Łemkiwśke (Barna II) narys, Lwiw 1991 (Krasowski I) seło naszoji pamiati, Iwano- -Frankiwśk 2006 A. Barna, Chmary i sonce nad J. Fudżak, Łzy karpackiej ziemi. Wojenni steżky. Narys, Lwiw Łemkowynom, Lihnycia 2008 Wspomnienia, Jasło 2005 2005 (Barna III) A. Barna, Kawałczyk ternystoj A. Barna, F. Gocz, Łemky Istorija seła Macena Wełyka, istoryi seła Czorne na Łemkowy- w borbi za swoju i ne swoju swo- opr. M. i O. Muszynka, Pria- ni 1870–1970, Lihnycia 1996 bodu, Zyndranowa 2005 sziw 2008 (Barna IV) I. Madzik, Bortne i okołycia, O. Nimec, Tam, na Łemkiw- M. Muszynka, Łemko na foni cz. 1., b.m.w., b.r.w. (mps) szczyni. Do 65-riczczia deporta- Radocyny. Do 50-littia Wołody- ciji łemkiw, Kosiw 2009 myra Szurkała, Priasziw 2001 I. Madzik, Bortne i okołycia, I. Ołenycz, Spohady z mołodych J. Hałyk, Łemkiwszczyna – kraj cz. 2, b.m.w., 2010 (mps) lit, Lwiw 2003 naszych predkiw, Iwano-Fran- kiwśk 2009 I. Krasowśkyj, A.I. Tawpasz, J. Zwoliński, Łemkowie S. Czura, Zmarnowane żyttia, Nezabutnia Łemkiwszczyna w obronie własnej. Zdarzenia, Ternopil 2005 u werchiwiji riky Wisłoky. fakty, tragedie. Wspomnienia Narysy pro łemkiwśki seła: z Podkarpacia, Koszalin 1996 Swiatkowu Wełyku, Swiatkowu (Zwoliński II) Mału (Swiatkiwku), Swirżowu Rusku, Kotań i Krampnu, Lwiw 2004 (Krasowski II) M. Starczak-Wawryczyn, Seło Z łemkowskiej skrzyni, cz. I: Mszana na Łemkiwszczyni. Opowieści z Ługów i okolic, Istorycznyj narys, Lwiw 2009 Strzelce Krajeńskie 2003 J. Zwoliński, J. Merena, Na Z łemkowskiej skrzyni, cz. II: Łemkowszczyźnie Florynka Opowieści z Brzozy i okolic, (nasze seło), Koszalin 1999 Strzelce Krajeńskie 2004 S. Antoniw, W. Antoniw, M. Szpak, Steżnycja. Istoryko- Osławycja. Łemkiwszczyna do -biohrafi czno-publicystycznyj i pislia etnocydu ta deportaciji narys, Sambir 1999 ukrajinciw u 1944–1947 rr., Winnycja 2006 Zawadka Rymaniwśka, Lwiw 2006

Źródło: opracowanie własne. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 167

Osobno omawiam teksty zaliczone do monografi i i samoobrony (podroz- dział 4.5) ze względu na zminimalizowanie obecności autora w tekście i po- minięcie wątków autobiografi cznych lub wyraźne ich wycofanie w stosun- ku do całego tekstu. Oddzielnie analizuję także materiały zebrane w tomie Mniejszość w warunkach zagrożenia. Pamiętniki Łemków z uwagi na motywacje autorów związane z udziałem w konkursie. Skupiam się tu na przytaczaniu chronologii i układu całych tekstów zamiast na tropieniu poszczególnych ele- mentów autoprezentacji, jak ma to miejsce w zasadniczej analizie pamiętni- ków i relacji wspomnieniowych. Porównawczo, choć wybiórczo, na zasadzie „przypadku negatywnego”779, powstający model teoretyczny weryfi kowany będzie przez wspomnienia zapisane w dwóch tomach Z łemkowskiej skrzyni (stanowiących pokłosie wywiadów prowadzonych przez młodzież łemkow- ską) z uwagi na wywołany charakter tych materiałów. Język tekstu – polski, łemkowski, ukraiński, nie stanowi dla mnie kryterium włączania do analizy, jednak każdorazowo zaznaczam, w jakim języku utwór został napisany. Główne wątki, wokół których osnuta jest narracja, to: 1. Życie na Łemkowszczyźnie przed II wojną światową: a. dzieciństwo i młodość narratora oraz jego krewnych, przyjaciół, są- siadów; b. opowieść o tym, jak wyglądało życie Łemków w danej wsi i/lub na całej Łemkowszczyźnie przed wojną i wysiedleniami (w rodzaju „a teraz posłuchajcie, jak to bywało dawniej”). 2. Wojenna zawierucha i wysiedlenia lat 1944–1946 (najważniejszy wątek w publikacjach wydawanych na Ukrainie). 3. Akcja „Wisła”, okoliczności i przebieg wysiedlenia (najważniejszy wą- tek w publikacjach wydawanych w Polsce). 4. Opuszczenie stron rodzinnych, pożegnanie z ojcowizną, tragizm wy- gnania. 5. Podróż na miejsce osiedlenia. 6. Spotkanie z nową rzeczywistością na miejscu osiedlenia. 7. Organizowanie życia na nowo. 8. Tęsknota za ojczyzną i jej wpływ na współczesną kondycję autora/ Łemków. 9. Bycie Łemkiem pośród obcej większości, asymilacja. Na potrzeby analizy, zgodnie z założeniami metody biografi cznej, wyróż- niam w każdym tekście narrację, część opisową, komentarze teoretyczne i ar- gumentacyjne. Wydzielenie kody, czyli elementu kończącego dłuższą narra- cję swoistym podsumowaniem i refl eksją, stanowiło trudność w przypadku tekstów jednolitych, niepodzielonych na rozdziały czy fragmenty, a zatem takich, w których każdy z wyszczególnionych wyżej elementów pojawiał się spontanicznie, w miarę budowania narracji i przypominania sobie przez au- tora jakiegoś faktu, czynienia przez niego uwag natury ogólniejszej, dodawa- nia komentarza czy refl eksji czynionej z pozycji dnia dzisiejszego. Większość tekstów poprzedzielana jest komentarzami i wyjaśnieniami autora, a sama

779 Por. D. Bertaux, dz. cyt., s. 77. 168 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI chronologia poważnie zaburzona. Łemkowskie relacje wspomnieniowe za- wierają ponadto wiele dygresji i uwag, przedstawiających późniejsze dzieje autora lub historie innych; wyraźne jest tu także przemieszanie perspektyw czasowych. Stosunek części opisowych do narracyjnych i argumentacyjnych jest zróżnicowany. Motyw przewodni wielu utworów wspomnieniowych Łemków, a zatem wysiedlenia i ich konsekwencje: wykorzenienie, degradacja etnicznej prze- strzeni i rozpad więzi z ojczyzną, zakłada konieczność prawdopodobieństwa umiejscowionego w naocznym świadectwie780. W dawanym świadectwie au- tor musi być obecny i widoczny w tekście, uprawomocniając swoją osobą opisywane wydarzenia, zaświadczając swą historię życia i jednocześnie kon- struując własną tożsamość. W kolejnych dwóch podrozdziałach przedstawiam egzemplifi kacje wy- różnionych przeze mnie typów relacji wspomnieniowych publikowanych w Polsce i na Ukrainie.

4.4. KONSTRUKCJA WSPOMNIEŃ I BUDOWANIE NARRACJI W TYPIE ŚWIADECTWA, WYZNANIA I APOTEOZY: PAMIĘTNIK, AUTOBIOGRAFIA, IMPRESJE

Poniższe przykłady łemkowskiego piśmiennictwa dokumentarnego zapre- zentuję w układzie, który wynika z proponowanej typologii. Wiele tytu- łów omówię dalej z osobna, aby prześledzić pracę pamięci piszącego oraz wyłaniającą się z jego narracji autoprezentację, zacznę jednak od analizy problemowej pamiętników sensu stricto. Tu właśnie, na materiale klasycz- nych pamiętników, szczegółowo przedstawię warsztat metody biografi cznej (znajdujący zastosowanie także podczas omawiania wszelkich typów łem- kowskiej literatury dokumentarnej), by w kolejnych podrozdziałach nie było już konieczne ponowne każdorazowe przywoływanie poszczególnych kate- gorii analitycznych. Nie mniej ważne będzie przyjrzenie się strategiom przywoływania przeszłości i wybieranym w tym celu treściom wśród autorów z obu stron granicy. Zdecydowałam się tu na wybór takich przykładów, które są albo najbardziej reprezentatywne i typowe, albo stanowią swoiste przypadki ne- gatywne, co pozwala na ukazanie szerokiego spektrum możliwych strategii narracyjnych, które wybierają Łemkowie dla zapisu pamięci o swojej wspól- notowej przeszłości.

780 A. Zieniewicz, dz. cyt., s. 115. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 169

4.4.1. Łemkowskie pamiętniki

Większość pamiętników przedstawia czasy przedwojenne, okupacyjne i powysiedleńcze781. Narracja przebiega zwykle wzdłuż tej właśnie osi. Jeśli przed wojną autorzy byli za młodzi, aby pamiętać przedwysiedleńczy świat Łemków, korzystają z zasobów pamięci komunikatywnej, podtrzymywanej przez rodziców, dziadków, sąsiadów. Pamiętniki te rozpoczyna jednak osa- dzenie losów autora w szerszym, rodzinnym kontekście782. „Znaczący Inni” zajmują wiele miejsca. Wiele jest także konstrukcji w tle i opisów historii in- nych w tych tekstach. Zbliża to zatem analizowane publikacje do pamiętnika, oddalając je od autobiografi i. Obok chęci wysłowienia prawdy i zaświadczenia, jak wyglądały tragiczne losy nie tylko autora, ale i całej łemkowskiej wspólnoty783, dominującą moty- wacją do podjęcia trudu spisania własnych wspomnień jest chęć utrwalenia przeszłości dla współczesnych i następnych pokoleń. Adam Barna784 wyznaje:

Drugi – obok chęci przekazania swoich wspomnień – i chyba najważniejszy powód napisania tej książki, to świadomość konieczności dania świadectwa o rodzinnych stronach, które teraz po pięćdziesięciu latach zostały bodajże największą zieloną pu- stynią w Beskidzie Niskim, na rodzinnej Łemkowszczyźnie (Barna I, 5).

(…) wszystkie moje książki mają tylko jeden cel – zachować i przekazać naszą rodzimą historię, obyczaje i kulturę nowym pokoleniom, które może choć w małym stopniu zechcą uszanować, poznać i zachować je w pamięci (Barna I, 137). Michał Źrołka785 zwraca uwagę na doniosłe znaczenie przekazywania pa- mięci o przeszłości:

781 Wyjątkiem jest tu książka Aleksandra Chudyka (tenże, Kasarnia powodem dramatu 1939– –1944, b.m.w. 2002), który rozmieszcza narrację między czasem tuż przed wybuchem II wojny światowej a zakończeniem niemieckiej okupacji. Relacja ta jest również szczególna z uwagi na wyraźniejsze, niż w pozostałych tekstach, elementy literackości, opisów przyrody i, we frag- mentach, narrację prowadzoną w trzeciej osobie. 782 Pomijam w tej analizie wspomnienia Tyrsusa Wenhrynowicza, wydane w zbiorze Łem- kowszczyzna Wenhrynowiczów. Wykorzystano tu wspomnienia z dzieciństwa dawnego miesz- kańca Sanoka, udostępnione przez krewnego i przetłumaczone na język polski. Tytuł wydaje się pewnym nadużyciem, ponieważ autor nie był Łemkiem – pochodził z Drohobycza, skąd w dzieciństwie wyprowadził się wraz z rodzicami. Łemkowszczyzna pojawia się wyłącznie przelotnie, jako cel rowerowych wycieczek odbywanych z ojcem. Samego Sanoka autor rów- nież nie uważa za miasto łemkowskie. Por. Sanockie wspomnienia Tyrsusa Wenhrynowicza [w:] A. Strzelecka, L. Puchała, Łemkowszczyzna Wenhrynowiczów, Sanok 2007, s. 73–115. 783 Por. H. Duć-Fajfer, „Ty dla innych zdobywałeś swobodę…”… Tutaj również egzemplifi kacje chęci poświadczenia prawdy. 784 A. Barna, Z pamiętnika wysiedleńca, Legnica 2004 (Barna I). 785 M. Źrołka, Opowieści łemkowskie, Warszawa 1998. Źrołka w całym swoim pamiętniku, składającym się z kilku opowieści o losach innych Łemków z rodzinnej wsi, zapamiętanych w dzieciństwie, opisuje swoje dzieje na tle wydarzeń w rodzinnej Wierchomli. Od początku, od pierwszych zdań autor wskazuje na odrębność Łemków względem innych grup – cały czas podkreśla, że Łemkowie są narodem, co więcej – narodem, który miał świadomość swojej od- rębności wiele wieków przed wysiedleniem. W celu uwypuklenia odrębności Łemków autor stosuje zabiegi leksykalne, mające odróżnić tę społeczność od kontekstu ukraińskiego – używa 170 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Być Łemkiem – to wsłuchiwać się w cichy, ale wibrujący głos płynący z przeszłości, a pochodzący od naszych pradziadów, którzy od dawien dawna wypełniali starannie swoją służbę dla przyszłych pokoleń. Dzięki temu my dzisiaj możemy pochwalić się, że jesteśmy ich godnymi spadkobiercami. Możemy być dumni, że wywodzimy się z łemkowskiego narodu, pod warunkiem wszakże, że przejmiemy od nich pałecz- kę i godnie przekażemy ją następnemu pokoleniu. Dopóki mamy jeszcze żywych świadków z tamtej epoki, łatwiej nam kontynuować te tradycje. Ale już niedługo się skończy, ponieważ łączników z tamtymi czasami z każdym dniem ubywa z naszych szeregów. Łemko, który wczoraj opowiadał nam niezwykle barwnie o prawdziwym życiu na łemkowskich ziemiach, od jutra może już na wieki zamilknąć. Dlatego sta- rajmy się jak najczęściej przebywać z tymi ludźmi, którzy pamiętają historię Łemków, rozmawiać z nimi, a nawet wypytywać ich, jak w dawnych czasach Łemkowie żyli, bawili się, żenili, jakie tworzyli obyczaje i legendy i jak umierali. Wiedzę uzyskaną z tych rozmów należałoby utrwalać dla przyszłych pokoleń Łemków, aby wiedziały jak najwięcej o własnych korzeniach i przodkach, by znały historię, dzieje i okrutne doświadczenia naszego skromnego, spokojnego i niewielkiego narodu786 (Źrołka, 233). Osobista motywacja autora wiąże się jednak z namową ze strony człon- ków Towarzystwa Karpackiego, którzy „przekonywali, że nie ma się czego bać” (Źrołka, 233). Podobną motywację, zdradzającą też świadomość niedostatków pamięci, prezentuje Fedor Gocz we wstępie do Życia Łemka787:

Od dawna nosiłem się z myślą napisania, chociażby w skrócie, czegoś w rodzaju au- tobiografi i, która byłaby podobna do życiowych dróg innych Łemków mojego po- kolenia mieszkańców Karpat. (…) Wielu moich przyjaciół, kolegów i działaczy nie zna faktów z mego życia, nikomu nie wspominałem o swoich cierpieniach z okresu młodości. Nie mogłem – opuszczając więzienne mury, zostałem poinstruowany, że w przypadku zdradzenia komukolwiek zakazanych informacji wydam na siebie wy- rok. Przyszedł jednak czas, żeby wszystkie życiowe tajemnice odkryć i powiedzieć prawdę o tym, jakie niedole, zgryzoty i cierpienia przeżywałem ja sam, moja rodzina i ziomkowie (Gocz I). Aleksander Chudyk podjął się natomiast zapisania wspomnień własnych i relacji kolegów, krewnych i sąsiadów. Zbierając materiał, korzystał z róż- nych źródeł, także pisanych. Jak podkreśla w zakończeniu, chciał podzielić się „tym, co nie z własnej woli musieliśmy przeżyć i wycierpieć”. Przema- wia więc w imieniu wspólnoty mieszkańców wsi Smereczne, zastrzegając, że „wyrzucając z siebie” to wszystko, co przeżył, widział i o czym słyszał, nie czynił tego dla splendorów i z chęci zaistnienia, nie podszywał się również słów, których nie stosują inni autorzy ani moi rozmówcy: np. prosforę (zwaną też proskurą) – bożonarodzeniowe pieczywo obrzędowe, którym wschodni chrześcijanie łamią się jak opłat- kiem, nazywa „dorą”, powszechnie znane imiona łemkowskie zapisuje też inaczej niż pozostali autorzy (z wyjątkiem Murianki, który postępuje podobnie) – np. Mitro zamiast Mytro, Timko zamiast Tymko. Język ukraiński nazywa pejoratywnie „językiem chachłackim” (Źrołka, 221). 786 W analizowanych pamiętnikach pojęcie narodu nie zawsze musi oznaczać refl eksję toż- samościową i może być rozumiane jako „nasi ludzie”, „nasz lud”. 787 F. Gocz, Życie Łemka, Zyndranowa 1999 (Gocz I). Korzystam z elektronicznej wersji bez numeracji stron, dostępnej pod adresem: http://www.beskid-niski.pl/index.php?pos=/lem- kowie/wspomnienia/zycie (28.08.2012). 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 171 pod literata. Choć, jak sam przyznaje, nadał fabule nieco cech fi kcji, zmienił imiona bohaterów788 i posłużył się fantazją, to chciał przekazać

(…) prawdziwość codziennego życia, które to fakty może nie nagminnie, ale miały miejsce i odbiły się w pamięci ludzkiej (Chudyk, 126). Autor uprasza czytelnika o „wyrozumiałość i pobłażliwość”, równocześ- nie prosząc o niedokonywanie surowej recenzji. Co do motywacji podjęcia trudu spisania relacji argumentuje:

Myślę że takiej bogatej historii i smutnych przeżyć tysięcy ludzi, nie można zamknąć do trumny, tak sobie bez wyrzutów sumienia (Chudyk, 126–127). W podobny sposób na początku i na końcu relacji swój wysiłek tłumaczy Roman Chomiak789:

Szanowni Panowie!790 Jestem Łemkiem starszego pokolenia. Przeżyłem tragedię na- szego biednego narodu. Postaram się opisać, co nas spotkało po wygranej wojnie. Proszę nie wziąć mojej wypowiedzi za złośliwość lub głupotę. Postaram się podawać miejscowości i nazwiska, które zapamiętałem (Chomiak, 3).

Szanowni Państwo, jak przeczytałem wycinek z gazety z ogłoszeniem na wspomnie- nie o naszej tragedii, bardzo się ucieszyłem, że będę mógł się podzielić z wami moimi okropnymi kłopotami o naszym prześladowaniu. Konkurs pisał mi się bardzo ciężko, ponieważ opisałem w nim bardzo przykre zdarzenia, druga sprawa – od tej naszej tra- gedii minęło już dużo czasu, następna sprawa, aby moja wypowiedź była prawdziwa, abym kogoś nie posądził niesłusznie (Chomiak, 90). Autor miał świadomość niedostatków własnej pamięci, które mogą nie tylko zniekształcić wspomnienia, ale także uniemożliwić przedstawienie prawdy. Dążenie do pokazania prawdy zdaje się dominować, a chęć podzie- lenia się z czytelnikiem (wcześniej z jury konkursowym) zapamiętaną prze- szłością własną i wspólnoty jest w tekście silniejsza niż trudności w opano- waniu rzemiosła pisarskiego:

Proszę Państwa – chciałem to napisać i napisać prawdę, bo moje dziecinne lata były bardzo, bardzo ciężkie, a i później miałem kłopoty ze zdrowiem i również moja żona,

788 Por. komentarz: „Uwaga czytelniku. Imiona tej trójki zmyślone, ale dialog osnuty na prawdzie” (Chudyk, 11). 789 R. Chomiak, Nasz łemkowski los, Nowy Sącz 1995. 790 Książka Chomiaka stanowi rozwiniętą i poszerzoną wersję jego wypowiedzi dostarczo- nej organizatorom konkursu na pamiętniki łemkowskie ogłoszonego przez Instytut Socjologii UWr (szerzej o tomie Mniejszość w warunkach zagrożenia. Pamiętniki Łemków, red. W. Sitek, Wroc- ław 1996, zawierającym fragmenty pamiętników konkursowych, piszę w podrozdziale 4.6. Narrację konkursową Chomiaka wyłączam tam z analizy ze względu na zbieżność obu wy- powiedzi). Zwrot „szanowni panowie” w powyższym cytacie jest zwrotem do organizatorów konkursu, ale w przypadku osobnej książki, nieusunięty przez redaktora, może sugerować zwrot do czytelników. Redakcją książki zajął się Antoni Kroh, który m.in. poprawił interpunk- cję, ortografi ę oraz błędy stylistyczne. Całość opatrzył komentarzami w przypisach i w miej- scach, gdzie zabrakło komentarza autora, który zbyt ogólnikowo podawał pewne fakty, za- kładając zapewne, podobnie jak Gocz w swoim Życiu Łemka, pewien stopień zaawansowania czytelniczej wiedzy o opisywanych zdarzeniach. 172 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

ale jakoś to życie się ułożyło, choć nie byłem szczęśliwy, jak nam ojciec życzył, kiedy szedł na wojnę (Chomiak, 6). Barna uzasadnia swoje dzieło szczególną misją wobec społeczności łem- kowskiej:

Zamiar napisania wspomnień (…) zrodził się niedawno (…). Uprzytomniłem sobie, że pozostało jeszcze do opisania wiele zdarzeń z życia naszych przodków, dzieje ich nadzwyczaj ciężkiej i mozolnej pracy, obyczaje, folklor i oryginalna kultura. W moich wspomnieniach nie ma nic zmyślonego i niezgodnego z prawdą. Przedstawione są tu trudy życia naszej społeczności – takiego, jakie widziałem na własne oczy w małym zakątku rodzinnych stron oraz na innych terenach karpackich. Życie tysięcy moich Rodaków było na ogół dużo cięższe niż moje własne i właśnie dlatego pragnę, by wspomnienia te przeczytali przedstawiciele dorastającego pokolenia. Nie udało mi się osiągnąć żadnego tytułu naukowego, nie potrafi ę pisać piękną literacką polszczyzną, ale bardzo zależy mi na przekazaniu tego, czego w życiu sam doświadczyłem i co za- pamiętałem. Proszę zatem czytelnika o wyrozumiałość. Choć dużo łatwiej i przyjem- niej byłoby pisać swoje wspomnienia w języku ojczystym, postanowiłem napisać je po polsku. Kierowałem się pragnieniem, by jak największa ilość Polaków i „wygodnych” młodych Rodaków poznała życie, obyczaje i kulturę naszych przodków (Barna I, 5–6). Barna wskazuje zatem dwie ważne motywacje: skrupulatnego i zapobiegli- wego kronikarza, którego ambicją jest zachować przed zapomnieniem od- chodzący świat sprzed katastrofy, oraz rzecznika swojej grupy, prezentują- cego w języku polskim dzieje swej społeczności zarówno dla przedstawicieli młodego pokolenia Łemków, częstokroć nieznających języka łemkowskiego (dla Barny „wygodnych”), oraz, co znamienne, dla Polaków. Podobnie patrzy na swoją pracę Michał Oleśniewicz791:

Pamiętam słowa sąsiada Maksyma Masleja, kiedyś napisane z daleka. Michał, pisz o nas, bo ty jesteś z ostatniego pokolenia, które jeszcze pamięta nasze dawne zwyczaje, życie i przeżycia w Karpatach. Jeżeli nie napiszesz, zabierzesz to do grobu, to nie bę- dziesz zasługiwał na miano potomka po naszych przodkach. Czasem zastanawiałem się nad tym (…), czy warto o tym wspominać? Czy potrafi ę należycie przelać myśli na papier (…) (Oleśniewicz, 3). Osobną kwestią, która decyduje o funkcji analizowanych dzieł i ich zna- czeniu w obiegu literackim etnicznej twórczości w środowisku Łemków, jest bezpośredni zwrot do czytelnika, zakładający nie tylko jego istnienie, ale również warunkujący zasadność snucia opowieści wspomnieniowej. Zwrot taki stanowi coś znacznie ważniejszego niż spełnienie funkcji fatycznej. „Już w momencie nawiązania kontaktu wprowadzone zostają obydwie postaci: mówiący i słuchający, już wtedy ujawnia się podstawowe napięcie między nimi, które rozwinie się w całym utworze” – pisze Michał Głowiński792. Brak owego napięcia nie tylko znacząco, jak się wydaje, zubożyłby treść większo- ści łemkowskich pamiętników, ale wielu z nich uniemożliwiłby realizację

791 M. Oleśniewicz, Dola Łemka, Legnica 2009. 792 M. Głowiński, Narracja jako monolog wypowiedziany [w:] tenże, Prace wybrane, t. II: Narracje literackie i nieliterackie, Kraków 1997, s. 91. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 173 zakładanego przez autorów zadania, a tym samym odebrałby sens ich pub- likacji. Narracja w łemkowskich pamiętnikach prowadzona jest na ogół chrono- logicznie, od narodzin aż po ten etap życia, w którym autor zasiada do spi- sania swych losów, choć – jak zaznaczałam wcześniej – teraźniejszość ekspo- nowana jest zdawkowo i ogranicza się u większości autorów do zarysowania ram chronologii. Zwykle ukazują oni najwcześniejsze zapamiętane wydarze- nia na tle faktów ze swego życia, które znają z innych źródeł, np. z opowia- dań rodziców. Taki porządek nadaje swej narracji Petro Fecica (Stary Łem- ko opowiada793), który przedstawia dzieciństwo przez wiązkę faktów z życia rodziny oraz amerykański wątek w biografi i rodziców. Już w pierwszych słowach autor ukazuje ich stosunek do rodzinnej ziemi – pytani przez dzieci, dlaczego nie narodziły się one w Ameryce, rodzice autora mieli odpowiadać,

(…) że bardzo tęsknili za Beskidami i nie chcieli, żeby ta tęsknota przeszła na dzieci. Byli prawdziwymi patriotami swojej ziemi, swojej rodzinnej Łemkowszczyzny, uwa- żali, że choć życie w górach biedniejsze jest niż w Ameryce, ale za to weselsze, szczęś- liwsze i duchowo bogatsze (Fecica, 4). Taki pozytywny stereotyp łemkowskich patriotów powtarza Fecica wie- lokrotnie, podobnie jak wielu innych autorów. Komentarze teoretyczne i argumentacyjne, czynione z perspektywy chwi- li, kiedy autor zasiada do spisania relacji, służą wzmocnieniu wielu cech i atrybutów Łemkowszczyzny i jej mieszkańców, które wyróżniały ten zaką- tek ziemi, a dziś odchodzą w zapomnienie:

Łemkowie żyli w zgodzie z naturą (…) nie zabijali dzikich zwierząt bez powodu, bez potrzeby (Źrołka, 17).

Atmosfery tej nie da się opisać. Trzeba to przeżyć. Dlatego ci, co przeżyli łemkowskie święta i łemkowską wigilię, będą pamiętali ten wieczór do końca życia (Źrołka, 23). Źrołka dokonuje w ten sposób wyraźnej idealizacji Łemkowszczyzny i sa- mych Łemków, uwypuklając wyłącznie pozytywne wartości, z rzadka tylko wspominając o zjawiskach jednoznacznie negatywnych:

Chyba żaden naród nie wycierpiał tyle co Łemkowie, a mimo to utrzymał się przy życiu, zachował swój język, religię, obyczaje, folklor. Aż do 1947 roku (Źrołka, 3).

(…) przekleństwa, kradzieże, pijaństwa, bójki zdarzały się niezwykle rzadko. Posza- nowanie dla starszych dawało się zauważyć na każdym kroku (Źrołka, 12).

Od kiedy pamiętam, we wsi nie było ani jednego alkoholika w dzisiejszym rozumie- niu (Źrołka, 19). Iwan Ołenycz (Dola Łemkowszczyzny) do owej idealizacji dołącza aspekt politycznej jedności wschodniej Łemkowszczyzny z resztą ziem ukraiń-

793 P. Fecica, Staryj Łemko opowidat’, Krakiw–Ternopil 2004. 174 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI skich794. Aby wzmocnić swój przekaz, posiłkuje się w tym miejscu korespon- dencją z dawnym mieszkańcem rodzinnej wsi Radoszyce, z którym kon- sultuje „prawidłowość” pisanych przez siebie wspomnień. W odpowiedzi uzyskuje aplauz dla swego kronikarskiego zapału oraz sugestię:

Dodałbym tylko, że nasi Łemkowie byli ludźmi bardzo religijnymi, przywiązanymi do zwyczajów swoich przodków, kochali swoje rodzinne strony, chociaż żyli ubogo. Zachowywali swój strój regionalny o pięknym artystycznym wyglądzie, szczególnie damski, który miał charakterystyczny dla niego styl i urodę. Utrzymali swoją mowę, to znaczy swój dialekt łemkowski, w którym nie było wpływów polskich, jak to było w dolinach, a przeciwnie, używano starych ukraińskich słów z książęcych czasów, ta- kich jak „put’”, „besida”, „reku”, „dnesky”. To znaczy, że terytorium Łemkowszczy- zny z książęcym grodem Sanokiem należało do państwa kijowskiego (Ołenycz, 91–92). Słowa krajana ilustrują łemkowski autostereotyp, który pojawia się na kar- tach wielu innych utworów i opiera się na tych samych lub podobnych kom- ponentach. Łemkowszczyzna to również dźwięki, smaki i zapachy, których nie moż- na odnaleźć nigdzie indziej, a za którymi tęskni się przez resztę życia:

Podpłomyki jadło się od razu, gorące, najczęściej z masłem i gotowanym mlekiem. (…) Ich smak i zapach czuję do dnia dzisiejszego, jednak nigdy od tamtej pory nie udało mi się trafi ć na taki wypiek w żadnej piekarni (Źrołka, 7).

Nigdy nie zapomnę tych śpiewów, chociaż wtedy miałem zaledwie kilkanaście lat (Źrołka, 9).

Cóż, świat ten zaginął chyba już na zawsze i dlatego tak bardzo mi go żal. Dziś, z per- spektywy czasu, sięgam pamięcią w daleką przeszłość i widzę to wszystko jak na dło- ni (…) Gdzie podział się ten świat z mojego dzieciństwa? (Źrołka, 40–41). Barna przytacza najważniejsze wydarzenia z dzieciństwa (narodziny, wybór imienia, nauka modlitw, alfabetu ruskiego i starocerkiewnego, roz- poczęcie nauki w szkole, zabawy z kolegami, przyjazd kina objazdowego do wsi), wiele miejsca poświęcając opisom życia na wsi w ogóle, specyfi ce prac polowych w górach, zwyczajom, tradycjom. Wplata wiele komentarzy teoretycznych, z dzisiejszego punktu widzenia uzasadniając ówczesne realia („(…) w tamtych czasach o proszkach do prania oczywiście nie mogło być mowy (…)” (Barna I, 20)). Umieszcza tu także takie elementy, które przypo- minają mu się w toku narracji – wierszyk z lat szkolnych, opis wypadku kole- gi, moment wprowadzenia nowych sprzętów w gospodarstwie domowym. Sporo miejsca poświęca kalendarzowi świąt cerkiewnych i rodzinnych, dzie- jom prawosławia w Polsce. W opisie wydarzeń wojennych i powojennych na Łemkowszczyźnie Barna prezentuje swój dzisiejszy stosunek do wydarzeń

794 I. Ołenycz, Dolia Łemkiwszczyny, Lwiw 1992. Autor jasno formułuje swoje poglądy poli- tyczne, stosując określenie „ukraińska Łemkowszczyzna”, chwaląc imię łemkowskich chłop- ców, którzy ginęli za Ukrainę. Ukazuje ponadto łączność komańczan z Karpacką Ukrainą (1938–1939) i nośność idei wspólnego losu (Ołenycz, 30). Jest to kwestia dziś w terenie niepo- twierdzona, nie funkcjonuje w pamięci zbiorowej mieszkańców Komańczy. Por. rozdział 5. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 175 sprzed lat. Jest to przy tym głos w sprawie całej społeczności łemkowskiej, nieograniczony wyłącznie do losów autora. Pojawiają się także, dające złu- dzenie wierności chronologii, wtrącenia na podstawie późniejszych opowia- dań członków rodziny. Podobny schemat realizują także inne pamiętniki. Przepracowanie własnej biografi i i trud, jaki podjęli autorzy łemkowskich pamiętników, widoczne są w tekście. Wielokrotnie pojawiają się tego rodzaju sformułowania:

Bardzo ciężko mi dalej zaczynać pisanie, a wiem, że muszę, bo musi pozostać po mnie ciernista historia (Gocz I).

Póki mogę i starczy mi sił, to piszę. Jest to mało znana historia życia narodu, rodzin- nego i osobistego. (…) Jak ciężko mi zacząć opisywać dalej swoją drogę bólu, smutku, żalu. Bo to wszystko nie do uwierzenia, co mogli kaci z nami dalej zrobić (Gocz I).

(…) moje pokolenie już odchodzi, a ci, którzy przyjdą po nas, będą już zupełnie inny- mi ludźmi, bo oderwani zostali od swoich korzeni. Świat prawdziwych Łemków dla nich nie istnieje. Oni urodzili się w innym środowisku, na innej ziemi, w innym duchu zostali wychowani. (…) Gdyby choć jeden Łemko, po przeczytaniu moich opowieści odnalazł uczucie dla swojego narodu i wczuł się w atmosferę życia swych przodków, byłaby to dla mnie największa nagroda za spisywanie tych wspomnień. Wtedy wie- działbym, że mój wysiłek nie poszedł na marne (Źrołka, 231–232). Autorzy wplatają we własne wspomnienia wiedzę uzyskaną przez nich długo po opisywanych wydarzeniach: „potem pomału wszystkiego się do- wiedziałem”, „jak pokazuje dalsza historia”, „jak mi potem sam opowiadał”, „jak dziś opowiada” (Gocz I). Znamienne są również tytuły rozdziałów, pod którymi autorzy umieszczają wspomnienia najbardziej dla nich bolesne, np. Straszny sąd na ziemi (Gocz I). Wstęp lub zakończenie pamiętnika zawiera zwykle komentarz teoretycz- ny autora, wprowadzający czytelnika w problematykę łemkowską i uza- sadniający podjęcie wysiłku retrospekcji. Wypowiadając się w imieniu całej łemkowskiej społeczności, staje się jej „adwokatem”, którego zadaniem jest wyjaśnić czytelnikowi, szczególnie Polakowi, zawiłe i tragiczne losy Łem- ków, ich odrębność, wpływ decyzji politycznych sprzed dziesiątków lat na współczesną kondycję grupy i jej życie kulturalne. W przypadku czytelnika łemkowskiego, zwłaszcza przedstawiciela młodego pokolenia, komentarz teoretyczny spełnia swoją funkcję dydaktyczną – naucza etnicznej historii i martyrologii, konserwuje pamięć kulturową i świadomość odrębności, od- działuje na tożsamość. Autorzy pamiętników rzadko przedstawiają Łemków bez emocji, a zwykle ze sporym ich ładunkiem:

Los Łemków, tych żyjących w Karpatach i tych porozrzucanych po całym świecie, był i jest smutny i tragiczny. Największa tragedia dokonała się w Polsce po drugiej wojnie światowej. Od tamtego strasznego roku, kiedy rozpoczęto dzieło zniszczenia nas sa- mych i naszej kultury, upłynęło już ponad 50 lat – to smutny jubileusz początku końca naszego istnienia w Karpatach na Łemkowszczyźnie. Rok 1947 był bowiem rokiem, w którym miało tutaj przestać istnieć wszystko co nie polskie. Było to dla Łemków po- niekąd uwieńczenie dzieła rozpoczętego przez Niemcy hitlerowskie w momencie agre- 176 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

sji na Polskę w 1939 r. (…) Jednak Łemkowie do końca nie wierzyli, że będą ich wyga- niać z ojczystej ziemi, z rodzinnych domów na wschód i na zachód pod eskortą wojska. Jednakże taka była wola i rozkazy ówczesnych stalinowskich władz, Polska z kolei, niezależnie od ustroju, bez protestów tę wolę wypełniała z przyczyn znanych nie tylko historykom. Światu natomiast podano preteksty i zafałszowaną historię (Gocz I). Autorzy poświęcają miejsce w swojej narracji opisowi losów sąsiadów, przyjaciół, bliskich i dalekich krewnych, szczególnie tych, którzy zginęli, których wysiedlono na radziecką Ukrainę lub ich los pozostaje nieznany. Umieszczając w narracji obszerny fragment poświęcony rodzinie, Gocz uwa- ża za stosowne usprawiedliwić się przed czytelnikiem, wtrącając komentarz argumentacyjny:

Wszystkie te informacje i daty zbierałem dość długo szperając w zapiskach pradziad- ka Kukieły i prosząc o pomoc urzędników z gminy. Dla czytelnika może się to okazać niezbyt ciekawe, jednakże chcę również w takiej formie pozostawić dokument mojej rodzinie – synom, wnukom i późniejszym potomkom, a także osobom zaciekawio- nym, które być może stracą mniej czasu w archiwach (Gocz I). Nakreślenie tła nie ogranicza się do opisów ludzkich losów, ale także osadza narrację w czasie i przestrzeni. Autorzy wspomnień opisują więc ro- dzinną wieś i okolice, nawet całą Łemkowszczyznę. Nieznane nowym miesz- kańcom Łemkowszczyzny dawne nazwy gór, lasów, potoków umieszczają na kartach swych pamiętników, jak Gocz: „Niektóre z nich odeszły w zapo- mnienie, przypomnijmy więc chociaż te najważniejsze” (Gocz I). Zdaje on so- bie sprawę ze znaczenia swojej misji – jeśli dawnym i obecnym mieszkańcom Zyndranowej nie przypomni zapomnianych nazw, nie będzie miał kto tego zrobić, a łemkowska toponomastyka zniknie na zawsze795. Barna, podobnie jak inni autorzy, podkreśla pierwotną „łemkowskość” wsi w Beskidzie Niskim, a tak tłumaczy m.in. niepowodzenia osadnictwa polskiego po 1947 r. w wielu tamtejszych wsiach:

Moim zdaniem są to terytoria zaklęte – nikt na dłużej nie może się tam osiedlić, ponie- waż żyje jeszcze w miejscu tych wsi prawdziwy duch łemkowski (Barna I, 6). Co więcej, Barna konsekwentnie nazywa Łemkowszczyznę „zieloną pu- stynią”, akcentując, że wysiedlenie mieszkańców uczyniło ich ojczyznę dziką i niezdatną do zagospodarowania przez obcych. Dokonując jej charaktery- styki, kładzie nacisk na ukazanie świata, który przeminął, dlatego opisy ży- cia na tym terenie pełne są nostalgii i emocjonalnych sformułowań. Autorzy często odwołują się do niedostatków pamięci i tak tłumaczą czy- telnikowi selektywność materiału wspomnieniowego:

795 Geograf i przewodnik górski Wojciech Krukar odtworzył kilka tysięcy dawnych nazw terenowych Bieszczadów i Beskidu Niskiego, docierając do dawnych jego mieszkańców. Na tym materiale oparł swą pracę doktorską, opracował też mapy funkcjonujące dziś na rynku turystycznym. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 177

To nie wszystkie fakty, bo nie sposób wszystkiego zapamiętać i opisać (Chudyk, 88).

Jak przez sen przypominam sobie (…), ale musiało to być bardzo dawno temu, gdy byłem jeszcze małym dzieckiem, dlatego wspomnienia moje o niej były bardzo mgli- ste (Źrołka, 79). Zdają sobie także sprawę z siły i znaczenia opowieści dla utrwalania łem- kowskiego świata. Z opowieści tych czerpali i posłużyły im one za inspirację:

Przysłuchiwałem się tym wspomnieniom i opowiadaniom i starałem się jak najlepiej je zapamiętać (Źrołka, 185). Olha Tymura-Hawrylak796 wspomina o spotkaniach rozsianej po całej Ukrainie rodziny w domu matki:

(…) po czarce wódki zawsze nasi wujkowie z mamą śpiewali tęskne pieśni łemkow- skie, najbardziej utkwiła mi w pamięci jedna z nich, której jeszcze nigdy nie słyszałam na łemkowskich watrach w m[ieście] Monastyryska (Tymura, 20). Takie spotkania, jak potwierdza to wiele innych pamiętników, stanowiły dla dzieci podstawowe i pierwsze źródło informacji oraz transmisji łemkowskiej pamięci komunikatywnej. Każdy z autorów używa komentarzy argumentacyjnych na podsumowa- nie czynionej z pozycji dnia dzisiejszego refl eksji nad opisywanym wydarze- niem czy zjawiskiem z przeszłości:

Nie mogę się powstrzymać, aby do tego nie dodać własnego komentarza, a mianowi- cie że (…) (Chudyk, 13).

Pamiętamy wszyscy, bądź wiemy z historycznych pamiętników, że wiele ludzi w cza- sie okupacji cierpiało głód z przyczyn różnych (Chudyk, 88). Przemawia przez autorów poczucie krzywdy i żalu, którego nie zmniej- szył dystans czasowy, dzielący ich od wysiedlenia, jak u Chomiaka:

Ludzie w dawnych czasach przeżywali różne wojny, epidemie, okropną głodówkę, bo były mokre, nieurodzajne lata, tak że ojciec zamurowywał kartofl e pod piecem, żeby miał do sadzenia, aby ich dzieci nie zjadły. To wszystko opowiadał mi dziadek i bab- ka. I ludzie przeżyli, a teraz w moim rodzinnym domu mieszkają obcy ludzie, nie ma w naszej wiosce Wawrzce ani jednego Łemka. Tam naszej krzywdy nigdy nie zmyje woda ani nie wypali ogień (Chomiak, 4).

796 Ukraińskojęzyczny rękopis Olhy Tymury-Hawrylak (taż, Spohady, Monastyryska 2004 (rps), dostępny w postaci skanu, podobnie jak praca Jana Madzika, na stronie internetowej lemko.org/books) został napisany odręcznie w zeszycie w 2004 r., a autorka uzupełniła za- pis zdjęciami i pocztówkami wklejonymi jak w dziecięcym albumie. Pełny tytuł brzmi nie- co archaicznie: Wspomnienia o przesiedleniu Łemków poświęcone 60-tej rocznicy wygnania Łemków z pradziadowskich ziem Łemkowszczyzny, które opisała Hawrylak-Tymura Olha Iwaniwna, 1937 r. ur., urodzona w Krynicy dawnego powiatu nowosądeckiego, województwa krakowskiego. Z opowieści 91 l. wujka Andrija Hromosjaka, starszych sióstr Melanii i Stefanii, szwagra Ołeksandra Biskupa oraz męża Petra Hawrylaka, mieszkańców m. Monastyryska, ul. Sadowa 40. 178 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Największe klęski naturalne i wojna nie były dla Łemków tak tragiczne jak wysiedlenie. Wygnanie ludzi z ich domostw i sprowadzenie na ich miej- sce osadników jest niewybaczalną zbrodnią i niesprawiedliwością poczynio- ną wobec Łemków:

Jak się wojna zakończyła, radował się polski naród, radowała się cała Europa, cały świat, radowali się nasi biedni Łemkowie, chociaż ich dużo zginęło w lagrach nie- mieckich i na froncie. Zginęli nasi Łemkowie, którzy ratowali polską ludność, której groziło niebezpieczeństwo, ukrywali Gomułkę, a on ze swoją partią za to tak nam się przysłużył. (…) Nasi poszli walczyć do Armii Radzieckiej, a dziś nikt ani słowem nie wspomni, że nasi Łemkowie przelewali krew i oddawali życie za swoich gnębicieli (Chomiak, 23–24).

Nikt w tym czasie z naszych dziadków, pradziadków nie myślał, że musi zostawić ro- dzinny dom i ziemię i będą go wieźli w nieznane o głodzie i chłodzie. I to po zakończe- niu wojny bo tego w naszym życiu i w naszej historii jeszcze nie było i to w kraju euro- pejskim w XX wieku. (…) Kiedy gospodarze skosili siano i zboże a niektórzy wykopali już ziemniaki rozpoczęła się tragedia dla nas, dla łemkowskiego pokolenia (Gocz I). Niekiedy zdarzają się też bardzo emocjonalne fragmenty, jak u Oleśnie- wicza i Chudyka:

Szli ludzie z płaczem i modlitwą na ustach, w myślach i sercu. Boże, czy Ty widzisz bezprawie poczynione na ziemi słabym, maluczkim, bezbronnym, niewinnym lu- dziom? Boże, pomóż nam! Bądź z nami jak z Izraelem w Babilonie i nie daj nam za- ginąć! Boże spójrz na nas biednych niewinnie skazanych wygnańców i ratuj nas od zagłady i wszelkiego zła! Boże my obdarci ze wszystkiego dobra doczesnego, jedynie zostałeś nam TY jako bogactwo nad bogactwami i siła nad siłami, którego nie jest w stanie nam ktoś odebrać. Boże, usłysz nasze modlitwy i ratuj nas. Tak i podobnie modląc się, ludzie szli jak na zagładę (…) zostawiając mieszkania, zasiewy i cenioną jak skarb ziemię (Oleśniewicz, 65).

Kiedy odtwarzam wspomnienia z tamtych odległych lat, w mgle widzę ich wszyst- kich, w Smerecznym, zakochanych, rozmarzonych, szczęśliwych, widzę także kwit- nące na miedzach i pod lasem czereśnie i białe kwiaty tarniny, a także błyszczące nad potokiem srebrne liście wierzby. Wybaczcie mi – to już chyba tylko sny, a może ma- rzenia? (Chudyk, 84). W pamiętnikach pojawiają się również krótkie komentarze podsumowu- jące na zasadzie kody podejmowany wątek. Ich forma, z pozoru sprowadzo- na do elementu fatycznego, zawiera duży ładunek emocji:

Ot, takie było nasze dzieciństwo (Chomiak, 9).

Takie były czasy (Gocz I).

Smutne i ciężkie były to czasy dla nas (Oleśniewicz, 70). Autorzy posługują się nie tylko własną pamięcią, ale także wspierają się opowieściami rodziców czy dziadków („opowiadała mi moja mama”). Takie i podobne wtrącenia są częste u Chomiaka. Jego pamięć zdaje się interfe- 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 179 rować z pamięcią dawno już nieżyjących członków rodziny, a nawet i ca- łej wspólnoty, co nadaje narracji cechy swoistej polifoniczności i sugeruje podjęcie wypowiedzi w imieniu łemkowskiej społeczności. W trakcie pisa- nia autorom przypominają się konkretne osoby, często zaczynają od nazwi- ska, jakby od niego zaczynało się „odpominanie” poszczególnych postaci ze wspomnień797: „Pamiętam jak jednego razu Legeżyński Jan z Beresta…” (Oleśniewicz, 65–66). Ołenycz posługuje się pamięcią współmieszkańców w opisie poczynań wojska polskiego podczas wysiedleń 1946 r. Taki wie- logłos wzmacnia siłę i wiarygodność przekazu. Obecność autora w tekście ma poświadczać prawdę. „Ja” autorskie zwielokrotnione jest cytatami i ob- szernymi wypowiedziami osób, które opisywaną prawdę mogą przypieczę- tować pozycją świadka. Autor posuwa się jeszcze dalej, i choć stwierdza:

Wszystkie trzy świadectwa (a na pewno nie są one pełne) tworzą jeden obraz tragedii przeżyć i przymusowego wysiedlenia z rodzinnych domów ludzi, którzy mieszkali tam od wieków, z dziada-pradziada… (Ołenycz, 97), to jednak nie odmawia sobie prawa do skorygowania daty rozpoczęcia wy- siedleń z Radoszyc, podanej przez jednego z przywoływanych świadków, Juliana Tarnowycza-Beskyda (Ołenycz, 97). Tymura-Hawrylak odzyskiwanie przeszłości zawdzięcza natomiast spot- kaniom rodzinnym i zebranej „ikonografi i” dotyczącej rodzinnej Krynicy (zdjęciom, pocztówkom, rycinom). Jej rękopis zdradza, jak wyglądał proces powstawania tekstu, a tym samym – jak przebiegało wspominanie. Autor- ka rozpoczyna od opisu Krynicy, charakteryzowanej przez nią jako „raj na ziemi”, zamieszkanej przez „ludzi pracowitych, szczerych i z odkrytym ser- cem” (Tymura, 1). Wiele miejsca zajmuje opis przestrzeni miasta i jego insty- tucji, w którym pojawiają się wspomnienia wysiedlenia i życia na wschodzie Ukrainy, by w kolejnym fragmencie znowu wrócić do Krynicy. Widoczne są w tekście liczne poprawki i dopiski w nawiasach, z braku miejsca – mniejszy- mi literami. Wskazuje to, jak przebiegał proces „odpominania”, jak „praco- wała” „pamięć” dokumentów, do których sięga autorka, zestawiając nawet w jednym miejscu dane w tabelę. Być może pod wpływem rozmów z wymie- nionymi w tytule osobami dokonywała ona poprawek i umieszczała dopiski; zdarzają się tu także powtórzenia. Wypowiada się ona w trzeciej osobie licz- by mnogiej: „za naszej pamięci”. Zdjęcia są podpisane i umieszczone w tek- ście, a dokumenty dołączone na końcu narracji. Jak stwierdza,

(…) wszystkie te nieszczęścia, które przeżyli nasi Łemkowie, a szczególnie nasza ro- dzina, to nie wymyślone fantazje, ale rzeczywista prawda (Tymura, 19).

797 Jest to zabieg charakterystyczny dla autorów wszystkich analizowanych tu tekstów. W przypadku autorów publikujących na Ukrainie do nazwiska i imienia dochodzi jeszcze otcze- stwo (ukr. po bat’kowi), co jeszcze bardziej porządkuje pamięć – kiedy porówna się nazwiska na załączanych często do publikacji listach mieszkańców wsi do czasów wysiedlenia, można zna- leźć wiele osób o tym samym imieniu i nazwisku. I chociaż tej formy nie używali Łemkowie na Łemkowszczyźnie, a zaczęli dopiero w ZSRR, dzisiaj jest ona powszechną wskazówką w trakcie retrospekcji. Podczas wywiadów z dawnymi mieszkańcami Komańczy na Ukrainie wielokrot- nie pytano mnie o czyjeś po bat’kowi, gdy sama pytałam o losy jakiejś osoby rodem z Komańczy. 180 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Autorzy czerpią także z rozmaitych źródeł: od rozmów („Do wojennych wspomnień przeżytych w Barwinku, dokłada się także mój kolega (…)” (Chudyk, 123); „Opowiadała mi Maria Makara, która liczy sobie 93 lata, ale ma dobrą pamięć (…)” (Chomiak, 72)) przez kroniki cerkiewne (Barna I), sze- matyzmy (Gocz I), „przekazy i zapisy kościelne” (Barna I), zapisy wypowie- dzi z zebrań i zjazdów („Byłem na tym zjeździe i to przemówienie słyszałem” (Chomiak, 65)) po „dokumenty historyczne” (Gocz I), audycje telewizyjne, artykuły w gazetach, opracowania naukowe czy książki innych łemkowskich autorów („Na potwierdzenie powyższych przypuszczeń zacytuję dwa przy- padki z książki Pana Jarosława Zwolińskiego pt. Łemkowie w obronie własnej”, „To prawda, pamiętam i ja (…)” (Chudyk, 71, 113); „Jak pisał Kwilecki, polski etnograf, Łemkowie robili u Polaków za miskę zupy” (Chomiak, 56)798), a na- wet przewodniki turystyczne („Kilkanaście lat temu ukazał się przewodnik krajoznawczy Beskid Niski. Od Komańczy do Bartnego Witolda Grzesika i Toma- sza Traczyka wydany przez Wydawnictwo Stanisław Kryciński, w którym opisana jest inna wersja katastrofy lotniczej. Chyba prawdziwa, a na pewno lepiej udokumentowana. Przytaczam ją w całości (…)” (Barna I, 63)). Szczególnie autorzy z Ukrainy umieszczają w pamiętnikach liczne tabele, listy dawnych mieszkańców opisywanej wsi, fotografi e. Ołenycz, koncentru- jąc się na opisie inicjatyw w rodzinnej wsi i okolicznych miejscowościach, w które był zaangażowany, dołącza do swojej narracji uwiarygadniające ją dokumenty (dokładne dane fi nansowe i szczegóły techniczne budowy cer- kwi, listę ofi arodawców, teksty podziękowań i zaproszeń, listę ikon skra- dzionych z cerkwi w Radoszycach). Autorzy zwracają uwagę, że osoby, których wspomnienia wykorzystali, podobnie jak oni sami, obarczone są przeszłością, o której chcą opowiedzieć innym:

Żegnając Anastazję, zastrzegła mi [Anastazja autorowi po przerwanej rozmowie – P.T.], że jutro mam obowiązkowo przyjechać i dokończymy. Próbowałem jej odma- wiać, ale stanowczo powiedziała: „Ja z tym wewnętrznym smutkiem chodzę całe ży- cie i muszę się z kimś nim podzielić” (Chudyk, 122). Gocz wielokrotnie umieszcza fragmenty pisemnych relacji wspomnienio- wych innych osób. Dobór cytatu jest istotny – zanim jedna z opowiadających osób przechodzi do opisu wydarzeń, nadmienia:

Już nie pamiętam jak się pisze po łemkowsku tak jak mówiłam w dzieciństwie, więc wybaczcie, że mieszam nasz dialekt z ukraińskim, którego też za dobrze nie znam bo nie chodziłam do ukraińskiej szkoły. Uczyłam się kiedyś, jeszcze w Zyndranowej tylko ruskiej mowy (nie rosyjskiej, ale naszej rusińskiej) (Gocz I). Gocz zamieścił ten fragment w tłumaczeniu na polski; wyjaśnienie przy- woływanej osoby nie było zatem konieczne do zrozumienia opowiadania. Jak widać, uznał jednak, że usprawiedliwienie cytowanej osoby jest z ja-

798 Andrzej Kwilecki to socjolog, pracownik UAM, zajmujący się społecznością Łemków na ziemiach zachodnich. Chomiak odwołuje się tu do swojej lektury książki Kwileckiego Łemko- wie: zagadnienie migracji i asymilacji (Warszawa 1974). 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 181 kichś względów istotne. Po innym cytowanym fragmencie wspomnień Gocz usprawiedliwia ewentualne błędy, dopełniając je następnie własnym wspo- mnieniem, i uważa za stosowne nadmienić, że:

Nie wszystko Wanio zapamiętał i opisał bo jako młody chłopiec nie wszystko wiedział, nie wszystkim się interesował albo o niektórych wydarzeniach zapomniał (Gocz I). Luki w pamięci, dotyczące nazwisk lub dokładnych dat, autorzy wyraża- ją wprost: „nazwiska zapomniałem”, „nie pamiętam już”, „trudno ustalić”, „trudno dziś powiedzieć dokładnie”. Zdradzają także, że przy pisaniu wspo- mnień przydatne okazują się notatki, a ich brak jest dotkliwy:

Pisząc te wspomnienia korzystam z notatek, które powstały w różnych okresach mego życia, widzę jednak teraz, że jest ich stanowczo za mało, a wiele faktów umknęło z pa- mięci (Gocz I).

Pamiętam, że była sobota, ale nie pamiętam którego dnia, bo nie wziąłem ze sobą dzienniczka, a szkoda, bo bym miał dużo przygód spisanych na wojnie, chociaż krót- kotrwałej (Chomiak, 17). Często w miejsce nazwisk pojawiają się inicjały. U Gocza, im bliżej dnia dzisiejszego, tym więcej inicjałów. Być może chodzi tu o chęć pozostawienia wspominanej osoby anonimową. Chomiak tłumaczy, że nie podaje nazwi- ska, ponieważ nie pytał wspomnianej żyjącej osoby o pozwolenie i „nie ma prawa” (Chomiak, 54). Gocz zwraca też uwagę na pewne fakty, które – jak twierdzi – umykały dotąd uwadze historyków, a jego zdaniem zasługują na opracowanie („Ta smutna i przykra historia doczeka się być może bardziej szczegółowego opi- su”, „To bardzo smutna historia i [z] całą pewnością można by było o niej napisać osobną książkę” (Gocz I)). Jednocześnie ten sam autor wielokrotnie stosuje pewne uproszczenia, zakładając znajomość kontekstu wśród czytel- ników i ich pewne przygotowanie w zakresie opisywanych faktów. Nie czy- ni zatem wyjaśnienia i nie umieszcza komentarza w miejscach, które by tego wymagały:

Zaraz po froncie, zimą 1945 roku, kilkanaście rodzin zgłosiło się dobrowolnie wyje- chać do Związku Radzieckiego, byli to głównie ci, którzy zostali bez domów. Pozostali (…) byli mocno przywiązani do swoich domostw i ziemi, kochali swoje góry i bali się jechać w nieznane (Gocz I). Czytelnik może odebrać ten fragment tak, że ci, którzy zdecydowali się na wyjazd, nie byli równie mocno przywiązani do swoich domów i ziemi przod- ków jak ci, którzy pozostali799, choć nie można odmówić autorowi braku świa- domości ogromu zniszczeń po zakończeniu operacji dukielsko-preszowskiej. Podobne przesłonięcia mają także daleko idące konsekwencje, ponieważ autorzy w ten sposób dokonują swoistej oceny czy pomiaru poziomu łem-

799 Por. spojrzenie na tę kwestię autorów publikujących relacje wspomnieniowe na Ukrai- nie, analizowane dalej. 182 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI kowskiego patriotyzmu. Tak jest np. u Źrołki, który pomija kontekst i prak- tykę wysiedleń do USRR:

(…) pola było więcej, bo ponad połowa ludzi wyjechała do Związku Radzieckiego. Wszystko wskazywało na to, że najbliższe lata przyniosą prawdziwy dobrobyt tym, którzy sercem i duszą przywiązani byli do swojego kraju i do swojej ojcowizny. Dali temu wyraz, rezygnując z wyjazdu do ZSRR, „kraju mlekiem i miodem płynącego”, jak głosiła ofi cjalna propaganda. Dzięki temu, że było więcej pól i pastwisk, można było przychować więcej inwentarza domowego (Źrołka, 131). Idąc dalej tym tropem, można zauważyć, że dla pozostających na miejscu do- brodziejstwem był wyjazd do ZSRR tych „mniej przywiązanych”, ponieważ mogli gospodarować na ich ziemiach. W innych miejscach autorzy relacji wspomnieniowych zakładają koniecz- ność czynienia pewnych wyjaśnień dotyczących kwestii, które mogą być dla czytelnika niejasne. Uderzająca jest obecność obszernych komentarzy teore- tycznych:

Jeśli był przypadek ciężkiej choroby, to i tak w czasie zimy nie było szans chorego wynieść saniami 40 km do lekarza. W takich okolicznościach chory zdany był na wiej- skich znachorów. Tego rodzaju pomoc medyczna funkcjonowała tak samo i latem, ze względu na brak pieniędzy jak i dużej odległości do lekarza. Był to wielowiekowy problem społeczeństwa dalekich okolic (Chudyk, 18–19).

Był to Centralny Obóz Pracy w Jaworznie oddalony o 20 kilometrów na północ od obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Tak jak akcja wysiedleńcza była wielką ta- jemnicą, tak i o obozie w Jaworznie wiedzieli tylko wtajemniczeni funkcjonariusze ówczesnego systemu (Barna I, 90). Autor ostatniego cytatu nie objaśnia jednak związku między obozem w Ja- worznie i KL Auschwitz. Przytacza wiadomości zaczerpnięte ze wspomnień więźniów obozu w Jaworznie, opatrując je sformułowaniem: „Z relacji i wspo- mnień więźniów obozu w Jaworznie, Michała B., Michała R., Mikołaja W. i in- nych wiemy, że (…)”. Po serii faktów na temat sposobu traktowania więź- niów, analogii między losem więźniów obozu hitlerowskiego oraz warunków sanitarnych (posiłkując się fragmentem raportu Wydziału Zdrowia Woje- wódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa w Krakowie), umieszcza swój komentarz:

Z tych relacji każdy czytelnik może sam wyciągnąć wnioski. W moim przekonaniu jedno jest tylko jasne: posiadamy duże i małe urzędy sprawiedliwości, ale dla wysied- lonej, wypędzonej i więzionej ludności z terenów Karpat sprawiedliwości nie było i dalej nie ma, choć minęło już 55 lat (Barna I, 93). Autorzy pamiętników starają się nakreślić tło i szerszy kontekst oraz wy- jaśniać czytelnikowi przyczyny opisywanych wydarzeń. Takie komentarze teoretyczne przeplatają się z opisem i narracją chronologiczną, przybliżają uwarunkowania polityczne i ekonomiczne, uzasadniając też podejmowane przez bohatera narracji oraz członków całej wspólnoty wybory i decyzje: 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 183

Były wybory do Sejmu na początku 47 roku, przyjechał do naszej wsi porucznik i mówi: głosujcie na władzę ludową, wybierzemy sejm, wydamy ustawy, które będą was chro- nić od tej swawoli. Nasi Łemkowie bardzo się zastanawiali, na kogo głosować, pytali się adwokata, adwokat kazał głosować na władzę ludową, bo jak nie, to nas wszystkich wysiedlą do Rosji. Bo przed wojną nasi Łemkowie głosowali na jedynkę za rządem. Siódemka była partia robotnicza. Ludność polska nam dokuczała, że głosujemy za panami. Myśmy byli ostrożni, balimy się, aby nas nie posądzali o komunizm. Bo nasi Łemkowie w pierwszą wojnę światową byli posądzani jako rusofi le. Madziary nazy- wali naszych ludzi muska znaczy Moskale. Madziary byli dla naszej ludności morder- cami, katami. No i wybralimy władzę ludową, ale inaczej się stało. Tych, co nocami chodzili nas bić i rabować, osadzili na nasz dorobek, a nas wygnali na poniewierkę, gdzie nas spotkała okropna niewdzięczność (Chomiak, 29).

Może niektórzy po cichu zapisali się do partii, żeby lżej żyć, czy też niektórzy współ- pracowali z milicją albo UB. Tylko jaka była ich świadomość polityczna. Trudno dzi- siaj odkrywać fakty i mówić jak było, bo dalszy przebieg wysiedlenia był niemiłosier- ny dla całej wsi (Gocz I). Autorzy pamiętników w uwarunkowaniach społeczno-ekonomicznych szukają też uzasadnienia dla wielu jednostkowych faktów, w tym losów członków rodziny:

Dlaczego tata zostawił mamę z, można powiedzieć, dwójką dzieci i pojechał w świat. (…) Podobną emigrację wybrało wielu żonatych mężczyzn z jego pokolenia, którzy niejednokrotnie zostawiali liczniejsze rodziny. (…) Ludzi w każdej rodzinie przyby- wało, a gospodarstwa pozostawały te same. Nie było żadnego przemysłu, żadnego dodatkowego źródła utrzymania (Gocz I). U Chomiaka pojawiają się liczne cytaty, z reguły krótkie i enigmatyczne, wyjaśniające jednak omawianą aktualnie kwestię dosadniej niż odautorska refl eksja. W ten sposób Chomiak wzmacnia siłę swego przekazu i nasyca relację żywą treścią – zapamiętanymi wypowiedziami wrogów i przyjaciół, ukazującymi bezmiar krzywd Łemków:

Naszych spotkała okropna bieda, bo nie było gdzie mieszkać ani co jeść. Na domiar złego na Ukrainie przyszła posucha, tak że ludzie jedli lebiodę, wiele osób zmarło z głodu. Z Florynki Jurko Dydowycz tak pisał z Ukrainy: choćby cię zabili, to nie rusz się od swego progu (Chomiak, 33).

Ci złodzieje, co nas podczas wojny chodzili rabować, po wojnie poszli do milicji, nas biednych ludzi wyniszczonych wojną niepokoili znów dniami. Jeden ubowiec tak po- wiedział: wy Łemkowie jesteście jak to gówno przy drodze, kto tylko chce, to na niego nadepnie (Chomiak, 33). Z perspektywy chwili, kiedy autorzy po latach przystępują do spisania swoich wspomnień, rany zdążyły nieco się zagoić, ale pamięć o przeżywa- nych cierpieniach nie pozwala na wybaczenie. Chomiak wplata więc w swo- ją narrację takie refl eksje, które ukazują dzisiejszy stosunek do najboleśniej- szych dla niego wydarzeń: 184 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Po przyjeździe na ziemie zachodnie ciało poodbijane ropiało, robiły mi się rany, rana ropiała trzy tygodnie i znów nowe rany się robiły, uszkodzili mi [porucznik i sierżant Wojska Polskiego – P.T.] lewą nerkę, uszkodzili mi lewe ucho, nad kolanem mam uszkodzony nerw, co pod dotykiem jest mało czułe ciało, nabawili mnie silnej nerwi- cy, z tego powodu odczuwam żal. Z wojny 1939 roku wróciłem okropnie wyniszczony głodem i poniewierką, ale nie miałem uszkodzonego zdrowia, wojnę przeżyłem zruj- nowany i okradziony. A po wojnie tak mi oprawcy uszkodzili zdrowie (Chomiak, 37).

Zniszczyli nas i pozbawili wszystkich praw ludzkich, zniszczyli nasze młode lata, a prze- cie my tak ciężko przeżywali wojnę, jak i cały polski naród. A po wojnie Polska Ludowa ograbiła nas ze wszystkiego i rozrzuciła po paru województwach (Chomiak, 71). Barna rozpoczyna rozdział Akcja „Wisła” – wypędzenie rozbudowanym komentarzem teoretycznym, zdradzającym silny ładunek emocjonalny, któ- rym opatruje refl eksję na ten temat, zanim przejdzie do podrozdziału Akcja „Wisła” w moich oczach.

Akcja „Wisła” to nie tylko odwet za śmierć generała Karola Świerczewskiego i za Wo- łyń z lat 1941–1945, to efekt stosunków polsko-ukraińskich w całym minionym tysiąc- leciu. To efekty dziejów i systemów: feudalnego, pańszczyźnianego, niewolniczego ucisku szlachecko-magnackiego, ekspansji katolickiej na Wschód i pacyfi kacji świątyń prawosławnych przy pomocy Unii Brzeskiej i jezuitów, a w końcu skutków systemów komunistycznego i faszystowskiego, które to od samego początku drugiego tysiąc- lecia, aż do końca XX wieku miały tylko jeden cel – niszczenie wszelkimi metodami i środkami wszystkiego, co ma związek z obrządkiem wschodnim, a najbardziej z pra- wosławiem (Barna I, 79). Rozpatruje więc akcję wysiedleńczą w szerszych kategoriach, szukając jej uzasadnienia w dziejach stosunków polsko-ukraińskich i decyzjach politycz- nych na przestrzeni całego tysiąclecia. Dalej analizuje polityczne tło wysiedle- nia (w innym miejscu przeciwstawia słowa „przesiedlenie” – „wysiedlenie”, sugerując, że nie są to synonimy800), tajemnice śmierci generała Świerczew- skiego i pułkownika Gerharda801 oraz, posługując się cytatem z Jacka Kuro- nia, daje diagnozę stosunków polsko-ukraińskich, płynnie przechodząc do własnych wspomnień o akcji „Wisła”:

Ten lament, krzyk i płacz zostały w pamięci wszystkim na długie lata, starszym do końca życia. Towarzyszy im wielki żal i poczucie krzywdy, z powodu tego, co spadło na spokojny i niewinny naród, który od wieków nikomu nigdy nie przeszkadzał, aż raptem w roku 1947 został potraktowany tak niegodziwie. Wywożeni unosili ze sobą gorzki żal za wszystkim, co było rodzinne – domami, górami, polami, rzekami, zielo- nymi lasami, zdrowym klimatem oraz stale zmieniającym się krajobrazem każdego tygodnia, każdego miesiąca i każdej pory roku. Byli w wielkim strachu przed niezna- nym i to nie tylko przed tym, jak miało wyglądać ich przyszłe życie, obawiali się także dalszego podziału rodzin, utraty sąsiadów i znajomych. Starszych ludzi nurtowało,

800 Por. punkt 2.1.2. w rozdziale 2. 801 Por. np. G. Motyka, Tajemnica śmierci generała „Waltera” (s. 122–140) i Kryptonim „Biesz- czady”. Zabójstwo Jana Gerharda (s. 143–167) [w:] tenże, W kręgu „Łun w Bieszczadach”: szkice z naj- nowszej historii polskich Bieszczad, Warszawa 2009. Por. punkt 2.1.2. w rozdziale 2. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 185

czy na nowym miejscu zamieszkania będzie możliwe pielęgnowanie swojej wiary, ob- rządków i obyczajów (Barna I, 83–84). U Źrołki przy opisie sytuacji wysiedlenia dramat i popłoch panujący we wsi oddaje seria retorycznych pytań, na które w czasie, kiedy były zadawane sobie przez Łemków, nikt nie znał odpowiedzi.

Jedynie podtrzymywało nas na duchu to, że nie jechaliśmy sami [na miejsce osiedlenia – P.T.], jedną rodziną. Jechała prawie połowa wioski. Jeśli tam, na miejscu, dokąd nas zawiozą, będziemy wszyscy razem, jedni drugim będą dodawać otuchy, nawzajem wspierać się, mówić w swoim rodzinnym języku. Większość Łemków nie znała języka polskiego. Jeżeli dadzą nas do ludzi innojęzycznych, jak się z nimi dogadamy? A co z cerkwią? Czy będzie można chodzić i praktykować swoją religię? Ludzie zapadali w zadumę nad nieznanym, które mąciło rozum. Starsze osoby płakały i głośno zawo- dziły: – Za co nas Pan Bóg skarał? Przecież nie zrobiliśmy nikomu nic złego. Ciężko pracowaliśmy, chodziliśmy do cerkwi, w wolnych chwilach śpiewaliśmy swoje pieśni. Byliśmy szczęśliwym narodem. – Co tam będzie z naszymi pozostawionymi domami? Kto będzie w nich mieszkał? Może zostaną rozwalone? A może spalone? Nic nie wia- domo (Źrołka, 148). Zakłada on najwyraźniej pewien stopień znajomości tematu u czytelnika, choćby po to, by umiał sobie odpowiedzieć na te pytania bądź przynajmniej nakreślić swoje przypuszczenia co do dalszego losu Łemków802. Taki rodzaj umowy z czytelnikiem, występujący również w innych relacjach, nazwała- bym paktem faktografi cznym. Uderzająca jest również skłonność do pozytywnej autostereotypizacji. Taka zbiorowa autocharakterystyka jest typowa dla fragmentów pamięt- ników ukazujących sytuację wysiedleńczą, analizujących dramat ludności łemkowskiej, podejmujących polemikę ze słusznością ówczesnych decyzji i bezkompromisową jednoznacznością wysiedlenia. Liczne są porównania sytuacji materialnej zastanej na miejscu przymuso- wego osiedlenia z dobrobytem pozostawionym w górach. Choć do czasu wy- siedlenia autorzy nie postrzegali swojej pozycji ekonomicznej jako dostatniej, z chwilą konfrontacji z nowymi warunkami życia Łemkowszczyzna wydała im się krainą mlekiem i miodem płynącą, a gospodarstwa i standard życia w górach – stanem nieosiągalnym. Za pomocą odniesienia nowych warun- ków życia do tych, z których ich wykorzeniono, autorzy ukazują kontrast i ze wszech miar pogorszenie swojej pozycji:

(…) pola my obsiali i obsadzili, jeszcze się ludzie dobrze nie podnieśli ze zniszczeń wojennych i band rabunkowych, a tu wysiedlenie. Jeszcze poborca ściągnął z nas po- datek całoroczny. Tam na zachodzie dawali nam po parę kilo zboża albo kukurydzy. (…) Nasze żony nie chciały iść po tą żebraninę, a moje zasiewy z Wawrzki kupiły sio- stry zakonne w Białej. Pisał do mnie Masztafi ak z Ropy: Romek, jakie ty nawozy siałeś, że na twoim polu takie ładne urodzaje? (Chomiak, 52).

802 Dalej autor umieszcza fi kcyjny dialog Łemków, którzy operują w chwili wysiedlenia swoją późniejszą wiedzą np. o obozie pracy w Jaworznie, którego to miejsca Łemkowie wysied- lani z Wierchomli nie mogli znać przed przybyciem transportu, tym bardziej w chwili ogłosze- nia wysiedlenia (Źrołka, 141, 150, 181–182). 186 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

W mojej wiosce [na ziemiach zachodnich – P.T.] koło lotniska był plac ćwiczeń, po- szlimy z bratem orać go, wyorywało się różne kulki i ładunki, mógł nastąpić wybuch, a z nim śmierć. Boże mój, a mielimy w domu po dziesięć hektarów (…). A w domu w Wawrzce miałem czeski kierat do młocki, dużą młocarnię, wialnię, sieczkarnię i żar- na na kierat, teść miał przybory stolarskie i był kołodziejem, robił wozy. Wszystko zostało (Chomiak, 60–61). Autorzy podkreślają brak możliwości przystosowania się do nowych wa- runków geografi cznych i klimatycznych, zwracają uwagę na nękające spo- łeczność choroby i niedomagania.

Górale uciekali z zachodu, bledli, bo im klimat nie służył. Tak samo nasi Łemkowie czuli się na nizinnym terenie źle, chorowali, nawet bydło chorowało, kaszlało. Mnie ładna krowa zdechła (Chomiak, 63). Syndrom wykorzenienia u ludzi starszych opisywany jest w przejmujący sposób:

Mój teść umarł w 1957 roku, miał 72 lata, a teściowa żyła do 88 lat, od 75 lat już traciła pamięć i mielimy z nią duży kłopot, miała powiązane trzy tobołki i rychtowała się do domu i mówiła: po co ja będę siedziała w cudzym domu, jak ja tam pobudowała dom (Cho- miak, 61). Z trudnościami i krzywdą doznawaną na miejscu osiedlenia kontrastuje więź sąsiedzka, która łączyła Łemków i pomagała im przetrwać:

Tylko co u nas było dobre: sąsiedzka pomoc. Jedni drugim pomagali zawieźć bezpłatnie wszystkie materiały do budowy, a ten poszkodowany [w pożarze – P.T.] najwyżej dał obiad i po kieliszku wódki. Nasi Łemkowie żyli zgodnie i się szanowali (Chomiak, 83).

Na Zachodzie nasza młodzież od pierwszych dni zaczęła się jednoczyć z przyczyny najzupełniej oczywistej – z tęsknoty za rodzinnymi stronami (Barna I, 96).

Wszyscy z Akcji „Wisła”, bez względu skąd i jacy są, byliśmy sobie bliscy. Czasem w pobliżu mieszkający odwiedzaliśmy się i pocieszali jak mogli (Oleśniewicz, 69). Źrołka idzie dalej i diagnozuje owe stosunki między Łemkami, opisując je jako świadomy zabieg podtrzymywania tożsamości, mający na celu zapo- bieżenie asymilacji:

Jeżeli chodzi o Łemków, to tutaj jakoś bardziej się szanują. Skazani jesteśmy po prostu na siebie. Poza tym w grupie jakoś łatwiej zachować tożsamość. Odcięci od korzeni możemy szybko się zasymilować (Źrołka, 176). Obok refl eksji nad doznanymi krzywdami, których źródło tkwi w fakcie wysiedlenia, tak w wymiarze indywidualnym, jak i wspólnotowym, z reguły w końcowej fazie narracji lub w epilogu autorzy umieszczają komentarze, niekiedy też oceny czy analizy. Uwagę poświęcają w tym miejscu m.in.: 1) podjętym przed ponad sześćdziesięciu laty decyzjom i ich dzisiejszym skutkom: 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 187

Teraz w Bieszczadach bieda, ludzie proszą o pomoc, władza narobiła pegeerów, teraz to wysprzedają, bo już państwo nie chce dopłacać. Tam byli i osadnicy, różne zespo- ły rolne, nabrały pożyczek, pouciekali jak trzeba było zwracać, bo tam trzeba mieć grzbiet, aby się dobrze zginać. Góry darmozjadów nie lubią (Chomiak, 73).

Rząd polski nękał wycieńczony naród łemkowski. Podjęto usilną polonizację. (…) Nasze własne tradycje, obrzędy, które tak ceniliśmy i pieczołowicie strzegliśmy od wieków, poszły do lamusa historii. Powstawały małżeństwa mieszane. Dzieci, które przychodziły z takich związków na świat, dopiero w dorosłym życiu dowiadywały się o swoich korzeniach. Łemkowszczyzna zamarła. (…) To, co dzisiaj pozostało na Łem- kowszczyźnie, to zaledwie strzępy tego, czym żyli kiedyś Łemkowie na co dzień. (…) W ciągu jednego roku prawie cały naród łemkowski ofi cjalnie przestał istnieć (Źrołka, 152–153). 2) kwestii nieuregulowania stanu łemkowskiego majątku prywatnego i cerkiewnego w Polsce po 1989 r.803:

My niczego nie pozostawiliśmy dobrowolnie, zatem gospodarstwa nie były „pozosta- wione”. Do teraz też, to jest do roku 2003, choć są tam jeszcze dwa puste i zniszczone domy, żadnego osadnika, któremu owe gospodarstwa można by „zadysponować”, po prostu nie ma. I to nie tylko w Czarnem, ale i w okolicznych wioskach (Barna I, 99). Ołenycz, który wiele uwagi poświęca budowie cerkwi w Zyndranowej i Komańczy, zwraca uwagę na ignorancję i trudności powodowane przez lokalną i państwową administrację, nie szczędząc słów krytyki Polakom, za- równo osadnikom, jak i księżom rzymskokatolickim oraz papieżowi Janowi Pawłowi II, który nie przekazał przemyskim grekokatolikom ich własności (kościoła Karmelitów), tylko podarował kościół Serca Jezusowego804 (Ołe- nycz, 118–119, 124–125):

Polacy pokazali siebie takimi, jakimi w rzeczywistości są. Wszelka ich pisanina o so- bie, jakoby to są cywilizowanym i kulturalnym narodem, który w ciągu wieków przy- czyniał się do upowszechniania kultury i chrześcijaństwa itp., to zaprzeczenie rzeczy- wistości (Ołenycz, 124). 3) diagnozie obecnej kondycji społeczności łemkowskiej i jej perspekty- wom:

Ja i również dużo naszych ludzi poczuwają się takimi jakimi się urodzili i nikt nie ma prawa mieszać się w ich narodowość. Ale my nie mamy tu znaczenia bo nas jest bardzo mało ale jesteśmy ludźmi, mamy swoją mowę, swoją religię, swoje obyczaje, cieszymy się dobrą opinią, nie ma między naszymi ludźmi złodziei, bandytów (Cho- miak, 90–91).

803 Dla Łemków, jak wynika z ich wypowiedzi, transformacja ustrojowa w Polsce nie uległa zakończeniu, ponieważ nie naprawiono wszystkich krzywd komunistycznych wobec tej spo- łeczności, szczególnie w zakresie zwrotu lasów. Por. P. Smoleński, Łemko nie może bez lasów [w:] tenże, Pochówek dla rezuna, Wołowiec 2001, s. 44–65. Sytuacja ta nie zmieniła się do dziś. 804 W 1991 r. przemyscy Polacy zablokowali decyzję papieża o przekazaniu kościoła Karme- litów bosych Cerkwi greckokatolickiej; w konsekwencji grekokatolikom w Przemyślu została przekazana inna świątynia. 188 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Świąt łemkowskich nie obchodzono, zatraciła się związana z nimi tradycja. W ten spo- sób wielu Łemków dzisiaj nie potrafi mówić w języku swoich ojców i dziadów, nie zna własnej kultury i korzeni805 (Źrołka, 177).

Mnie, starszego człowieka, mocno niepokoi ostatnie dwudziestolecie asymilacji. Pa- miętam pierwsze watry, które na początku entuzjastycznie wypełniane były gwarą i śpiewem naszych ojców i przodków. Teraz, po 20 latach wypełnione są już więcej mową naszych sąsiadów i to nie tylko na obczyźnie, ale także i w rodzinnych stronach. (…) Jeżeli będziemy wstydzić się swojej przynależności i zapominać o swojej odrębno- ści, o korzeniach, to staniemy się faktycznie taką społecznością, za jaką uważano nas w latach pięćdziesiątych. (…) Żydów przed wiekami było mało, a teraz jest ich coraz więcej, całkiem odwrotnie niż u nas i to w tak krótkim czasie, bo nie minęło jeszcze nawet jedno stulecie, a nas już nie bardzo widać wśród innych (Barna I, 122–123). Ostatni z przytaczanych autorów prezentuje wymowną refl eksję nad kon- dycją Łemków, porównując ich inercję z renesansem innych mniejszości. Po- zwala to zrozumieć dydaktyczne zabiegi autora, który wyraźnie odwołuje się do sumienia młodzieży łemkowskiej porzucającej tradycje przodków, ich mowę i łemkowską tożsamość. Relację Tymury-Hawrylak wieńczy wygłoszony w imieniu wszystkich Łemków deportowanych z Polski na Ukrainę rodzaj deklaracji wobec poli- tyków ukraińskich, którzy przeciągają nadanie Łemkom statusu deportowa- nych:

(…) nie tracimy nadziei, że naród, który tak wiele wycierpiał, przymusowo przesied- lony z Polski na Ukrainę będzie uznany za deportowany – nie jesteśmy gorsi od Ta- tarów [Krymskich – P.T.] i dopiero wówczas zrozumiemy, że nastała sprawiedliwość (Tymura, 21). Łemkowie na Ukrainie nie czują się zatem mniej czy „inaczej” pokrzywdzeni niż Łemkowie w Polsce i podobnie jak ci ostatni wypowiadają swoje stano- wisko w tej sprawie w relacjach wspomnieniowych806. Wielu autorów ma również świadomość problematyzowania przez na- ukowców i autorów publikacji o charakterze popularnym kwestii istotnych dla pochodzenia Łemków czy statusu grupy. Uznają więc za stosowne zająć w pamiętniku własne stanowisko, często w imieniu całej społeczności:

(…) chciałbym nadmienić, że my Łemkowie żyliśmy przez wiele stuleci na Podkarpa- ciu, gdzie się schodzą wpływy zachodniej, wschodniej i południowej kultury, a każdy

805 Źrołka jest w swych ocenach bezlitosny. Zarzuca Łemkom brak działań na rzecz swego narodu, a nawet niechęć do przyznania się do swojej tożsamości. Krytykuje tych, którzy pod- dali się asymilacji (autor przestał nawet chodzić do szkoły po wysiedleniu, żeby jej uniknąć) lub zbyt mocno poddali się zabiegom propagandowym władz, tak że do dziś boją się pojechać na ojcowiznę. Dalej odbrązawia nieco wizerunek Łemków po wysiedleniu, przyznaje, że bieda, której doświadczali, rodziła konfl ikty, ludzie nie żyli w zgodzie (Źrołka, 193). Por. oba tomy Z łemkowskiej skrzyni analizowane na końcu tego rozdziału. 806 Tymura-Hawrylak jako jedna z nielicznych autorek pisanych po ukraińsku wspomnień, które analizuję, nazywa repatriację Polaków z Ukrainy „deportacją” (Tymura, 6). Stosuje przy tym większość wyrażeń typowych dla innych ukraińskich autorów pamiętników („pradzia- dowskie ziemie”, „etnocyd”, „nasi «wyzwoliciele»”). 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 189

ma inne zdanie o nas i o naszym pochodzeniu, od jak dawna zamieszkiwali te górskie obszary nasi przodkowie. A ja prosty człowiek myślę sobie, żeby te góry mogły prze- mówić, może by one powiedziały prawdę o naszych biednych, poniżonych ludziach (Chomiak, 91–92). Gocz, wracając do kwestii osadnictwa i toponomastyki, polemizuje ze sta- nowiskiem polskich historyków – zwolenników teorii wołoskiej, sugerując, że powinni oni w takim razie wyjaśnić zachowanie żywiołu ruskiego przez mieszkańców wsi Zyndranowa po potomkach Zyndrama, osadzonych tu po bitwie pod Grunwaldem:

Zyndranowa [fi guruje] w dokumentach jako osada ruska i taka pozostała aż do lat 1945–1947. Wydaje mi się, że powinnością historyków jest wyjaśnić ten fenomen, jak z Wołochów wyrosło ruskie plemię, mające swój język i kulturę (Gocz I). W łemkowskich relacjach widoczna jest tęsknota za minionym czasem, idealizacja życia na zielonej Łemkowszczyźnie, konstruowanie przekazu o cechach mityzujących, ukazujących ojczyznę jako utraconą arkadię. Cha- rakterystyczny jest ton takich wypowiedzi – nacechowany emocjami, nostal- gią, ukazujący wielki szacunek do tradycji przodków i wiary:

Nie zostawiliśmy tylko obrazów świętych i książek cerkiewnych. (…) Przed wyru- szeniem w drogę każdy jeszcze pomodlił się po cichu, zrobił znak krzyża na piersiach i ostro popędzani przez żołnierzy ruszyliśmy w górę wioski. (…) W środku wsi nasze wozy zatrzymały się koło dwóch cerkwi, do których chcieliśmy wstąpić ostatni raz. (…) Każdy z nas miał okazję ostatni raz spojrzeć na swoją ukochaną rodzinną wieś przesłoniętą drzewami. Spośród nich widać było właściwie tylko krzyż na kopule cerkiewnej, który błyskał promieniami za swoimi wypędzanymi wiernymi (Barna I, 84–85). W opisie dawnego życia na Łemkowszczyźnie Fecica w niewielkim stop- niu skupia się na biografi cznych przeżyciach, przytaczając opatrzone liczny- mi komentarzami teoretycznymi wyjaśnienia dotyczące specyfi ki Łemkow- szczyzny – emigracji zarobkowej za ocean i jej konsekwencji (rozwój wsi, zastrzyk fi nansowy w czasach kryzysu), znaczenia lasów dla łemkowskiej gromady, rytmu pór roku, który wyznaczał życie na wsi, zwyczajów, tradycji, łemkowskich odpustów (kermeszy). Szczególnie obrzędy rodzinne i cerkiew- ne stanowią dla niego tę wartość, która, jak przyznaje, znacząco wpłynęła na niego („odcisnęły się na moim jestestwie”, „wzbogaciły mnie” (Fecica, 8)). Ołenycz sięga w swoim pamiętniku do czasów przedwojennych, ale jego uwaga skupia się przede wszystkim na kwestiach relacji polsko-ukraińskich i sposobie traktowania Ukraińców przez polskie władze. Obszernie zaryso- wuje kontekst topografi czny regionu, uwarunkowania społeczno-polityczne i kulturowe, poświęca wiele miejsca uwagom o propagandowych poczy- naniach polskiej międzywojennej władzy na tym terenie, upatrując w nich przyczyn podziałów wśród mieszkańców wschodniej Łemkowszczyzny. Nie brakuje tu jednoznacznie negatywnych ocen lub ironii: 190 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Władzy polskiej bardzo nie podobała się świadomość i jedność ludzi, więc starała się wszystkimi możliwymi środkami bałamucić i podzielić ludzi (Ołenycz, 19).

Polscy agenci zrobili swoje, puścili „Rusina na Rusina” (Ołenycz, 23).

Nienawiść Łemków do polskiej policji była powszechna, ponieważ policja była narzę- dziem skrajnego polskiego szowinizmu i nienawiści do wszystkiego, co ukraińskie. Istniały policyjne zakazy na jakikolwiek przejaw ukraińskiej aktywności kulturalnej (Ołenycz, 24).

Przed wojną wojsko polskie chwaliło się – „ani guzika nie oddamy” – demonstrując swoją gotowość do wojny z Niemcami. Ale po dwutygodniowej wojnie Polacy oddali całą Polskę (Ołenycz, 31). Autorzy posługują się sformułowaniami: „nasi Łemkowie”, „nasi ludzie”, „nasza młodzież”, „nasze rodziny”, „nasze góry”. Wypowiedzi w imieniu całej społeczności opatrzone są również stwierdzeniami: „nasza dola, dola Łemków”, „pełna tragedia wsi” (Gocz I), „nasz skromny, pracowity naród” (Źrołka)807. W wielu tekstach publikowanych w Polsce pojawia się ponadto określe- nie „przesiedlenie do Rosji” na oznaczenie wysiedleń ludności łemkowskiej i ukraińskiej na radziecką Ukrainę w latach 1944–1946. Autorzy rzadko stosu- ją określenie „radziecka/sowiecka Ukraina” czy „Związek Radziecki”; uży- wają nazwy „Rosja” i „Ukraina” wymiennie, choć z przewagą tej pierwszej. Łemkowscy autorzy wiele miejsca poświęcają historiom innych. Opisują więc losy dalszych krewnych, sąsiadów, przyjaciół, nauczycieli, księży, leka- rzy oraz przedstawicieli grup zawodowych i etnicznych, którzy funkcjono- wali w krajobrazie kulturowym ich własnej wsi czy całej Łemkowszczyzny. Niektórzy przedstawiają w kronikarski sposób losy ważnych dla Łemków postaci (np. Maksyma Sandowycza808). Kryterium swojskości i obcości jest tu wyraźne. Swój był właśnie sąsiad, nawet z drugiego końca wsi lub przyjaciel z sąsiedniej wsi. Obcymi byli Ży- dzi prowadzący przeważnie karczmy i sklepy oraz Cyganie zajmujący się rzemiosłem i muzykowaniem. Autorzy pokazują ich jednak w symbiozie z pozostałymi mieszkańcami, sugerując, że ich obcość bywała oswojona. Co więcej, podkreślają, że Cyganie (Żydów po wojnie już na Łemkowszczyźnie

807 Ten ostatni przykład wpisuje się w konstrukcję łemkowskiego autostereotypu, który pojawia się na kartach wielu utworów. Łemkowie przedstawiani są najczęściej jako skromny, uczciwy, pokojowo i przyjaźnie nastawiony do sąsiadów naród, pracowity, religijny, przywią- zany do tradycji i pamięci przodków. 808 Św. Maksym Sandowycz (św. Maksym Gorlicki, 1886–1914) – męczennik i święty Pol- skiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego, aresztowany i stracony pod zarzutem szpiegostwa na rzecz carskiej Rosji. Postać świętego przywoływana jest tylko przez Łemków mieszkających w Polsce o wyraźnie nieukraińskiej tożsamości narodowej, najczęściej prawo- sławnych. Szczególnie wiele pisze też na jego temat greckokatolicki ksiądz Jan Polański w swo- ich niepublikowanych wspomnieniach (tenże, Ciernista droga kapłana, 1972 (mps), kopia dostęp- na w bibliotece Południowo-Wschodniego Instytutu Naukowego w Przemyślu), dowodząc ukraińskiej intrygi w prześladowaniach i tragicznej śmierci Maksyma Sandowycza (Polański, 13–17). Jako jedyny z piszących po ukraińsku autorów wspomina o Sandowyczu ksiądz mitrat Stefan Dziubyna (tenże, I stwerdy diło ruk naszych. Spohady, Warszawa 1995, s. 15, 47). 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 191 nie było) dzielili los wysiedlanych, współcierpiąc i współodczuwając z Łem- kami, a także że Łemkowszczyzna była dla nich w równym stopniu ojczyzną:

Rodziny cygańskie nie były objęte akcją „Wisła”. Cyganie sami z własnej woli podą- żali za wygnanymi Łemkami. Starzy Łemkowie umierali na wygnaniu, ale nikt nie przywoził ich do rodzinnej wioski, żeby tu ich pochować. Zrobili to natomiast zyn- dranowscy Cyganie. Kiedy w 1968 roku zmarł w Stargardzie Szczecińskim Tymko Sywak, rodzina przywiozła jego ciało do Zyndranowej i tam został pochowany, po- dobnie, jak jego żona kilka lat wcześniej w 1956 roku. Ich życzeniem było leżeć tam, gdzie się rodzili. To chyba dowód na przywiązanie Cyganów do rodzinnych stron i do Łemków, z którymi byli bardzo zżyci (Gocz I). Gocz i Chomiak nawiązują do wiersza Łemkowyna Iwana Rusenki, pragnąc podkreślić słowami poety wspólnotę losów obu społeczności. Gocz parafra- zuje:

Cygane Romane, wy z namy Łemkamy Ne mate swojoj otczyzny, nygde ne pryznany809 (Gocz I) A Chomiak prezentuje swoją wersję:

Jak ja tebe lublu, Cygane Romane, Chodysz bosy i obderty I bidujesz z nami810 (Chomiak, 87). Żaden z powyższych fragmentów nie jest wprost cytatem z Rusenki, choć Gocz powołuje się na wątek wspólnej doli Łemków i Cyganów w jego twór- czości. Na tym przykładzie można stwierdzić, że wierność cytatom ma w łemkowskich pamiętnikach charakter umowny. Mają one za zadanie zi- lustrować jakąś refl eksję czy przywoływane fakty, a autorzy zakładają być może znajomość wśród czytelników literatury, z której czerpią. Byłby to za- tem kolejny rodzaj paktu z czytelnikiem, poza paktem autobiografi cznym, referencjalnym, i faktografi cznym, który można nazwać „paktem bibliogra- fi cznym”. Choć, rzecz jasna, może być to zwykłe przeoczenie, brak wierności „naukowym” rygorom etc. Z kwestią swojskości i obcości wiąże się również defi niowanie i konstru- owanie łemkowskości w tekstach. Wątek ten pojawia się we fragmentach re- lacji, które dotyczą losów autora i jego rodziny po wysiedleniu. Wcześniej, tj. w częściach opisujących życie Łemków na ojcowiźnie, wzmianki o ich kultu- rowej i etnicznej odmienności pojawiały się incydentalnie i dotyczyły głów- nie świąt i obyczajów związanych z rolniczym trybem życia (Barna I). Fecica demaskuje zewnętrzną manipulację łemkowską tożsamością:

809 „Cyganie – Romowie, wy z nami Łemkami / Nie macie swojej ojczyzny, nigdzie nie uznani” (tłum. P.T.). 810 „Jak ja ciebie kocham, Cyganie – Romie / Chodzisz bosy i obdarty / i biedujesz z nami” (tłum. P.T.). Tymczasem fragment ten brzmi: „Ja was lublu, jak i swoich, Cygane – Romane / Was hołodnych i obdertych i sponeweranych. / Nie mate swojoj otczyzny, nigde ne pryznany, / Lem lubite naszy hory – bidujete z namy” (por. w tłumaczeniu Piotra Trochanowskiego: I. Rusenko, Łemkowyna [w:] Łemkowie piszą. Wiersze z lasów i gór, Kraków 1989, s. 27–29). 192 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Od czasu, który poprzedzał pierwszą wojnę światową, niedobre rzeczy działy się na Łemkowszczyźnie z narodowymi nazwami. Jeśli nawet pominąć Thalerhof, nie- przyjaciele Łemków posłużyli się tą sytuacją i, na przykład, haniebną Akcję „Wisła” usprawiedliwiali tym, że Łemkowie jako „Ukraińcy” pomagali UPA w zabójstwach Polaków, dlatego zasługują na narodowościowe wyniszczenie, na totalną zagładę ich duchowej i materialnej kultury. Po pięćdziesięciu latach, kiedy opublikowano praw- dziwe dokumenty, które pokazały prawdę o przyczynach Akcji „Wisła”, nie ma już ochotników „naukowców” do powtarzania strasznych bredni o Łemkach. Teraz spo- dobało im się inne podejście. Łemkowie, oczywiście, to nie „Ukraińcy” – tworzą oni samodzielny naród. Jak widać, jest to klasyczna manipulacja w zależności od sytuacji oraz potrzeby czasu (Fecica, 14). Natomiast spotkanie z dominującą obcością po wysiedleniu, umieszcze- nie Łemków w rozproszeniu w odmiennym kontekście kulturowym, wobec różnych kodów komunikacyjnych i znaczeniowych, oznaczało redefi niowa- nie (lub zdefi niowanie po raz pierwszy) statusu bycia Łemkiem oraz okre- ślenie, jak owa „łemkowskość” manifestowała się w polskim czy ukraińskim otoczeniu. W Polsce zdarzało się, że Łemkowie musieli swoją tożsamość ukrywać lub godzić się na uznanie ich za Ukraińców lub przesiedleńców zza Buga. Gocza podejrzewano nawet o bycie rosyjskim Żydem. U wysiedlonych w Polsce pojawiła się świadomość sytuacji członka mniejszości:

Pewnego dnia poszedłem do zastępcy dowódcy jednostki do spraw politycznych ka- pitana Paryska. Trochę rozżalonym głosem powiedziałem mu, że chociaż nosimy takie same mundury, składaliśmy taką samą przysięgę na wierność narodowi, krajowi to ja, członek mniejszości narodowej nie mam takich samych praw jak inni. Powiedziałem mu, że mnie i moją rodzinę wysiedlono z rodzinnej wioski, z własnego domu. Zabra- no nam cały majątek. Zapytałem, czy mam prawo wrócić do rodzinnego domu i tam żyć. Popatrzył na mnie uważnie i powiedział, że takiej sprawy jeszcze nie miał. Zaczął mnie uświadamiać, że jestem obywatelem PRL i mam takie samo prawo jak inni. (…) Czułem, że kapitan jest przychylnie do mnie ustosunkowany. Potem, już w cywilu, dowiedziałem się od kolegów z jednostki, że kapitan Parysek był narodowości ży- dowskiej i być może dlatego darzył sympatią żołnierzy innych narodowości (Gocz I). Autorzy pamiętników nie stronią także od wyraźnego zaznaczania grani- cy między Łemkowszczyzną a tym, co znajduje się poza jej granicami. Barna nazywa sąsiednie ziemie „terenami polskimi” (Barna I, 86); stawia on też wy- raźną linię demarkacyjną między Łemkami i Ukraińcami (Barna I, 79), ujaw- niając swoją opcję tożsamościową, rozciągniętą tu na członków wspólnoty, z którą dzielił wysiedleńczy los:

My nie kryliśmy urazy do władz, za to że wysiedlono nas niesprawiedliwie, nie bali- śmy się więc niczego, nawet dalszego przesiedlenia. Nie chcieliśmy jednocześnie brać na siebie partyzanckich win – nigdy nie byliśmy w tamtych stronach, ba, nawet o nich nie słyszeliśmy. Krótko mówiąc: gdzie ich Wołyń, a gdzie nasze Karpaty? Większość osadników [na ziemiach zachodnich – P.T.] tego nie rozumiała, nawet nie chciała ro- zumieć, bo to było wygodniejsze. Nie zastanawiali się nawet nad tym, o czym świad- czy nasza „dziwna mowa”, dla większości niezrozumiała właśnie dlatego, że nie była ani ukraińska, ani rosyjska. Dostatecznie przecież świadczyła, że Łemko to nie Ukra- iniec (Barna I, 95). 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 193

W innym miejscu opisuje historię łemkowskich „Watr”, przeplatając ją własnymi opiniami, które uznaje za reprezentatywne dla swego środowiska:

Moim zdaniem najlepsze watry w górach odbywały się w Bartnem. Były – tak pod względem organizacyjnym, jak i programowym – prawdziwie łemkowskie. Zarówno moi znajomi, jak i ja sam uważamy, że w Bartnem zakończyły się prawdziwie Łem- kowskie Watry w Karpatach (Barna I, 105). Nie stroni on od krytyki jednej z łemkowskich organizacji – Zjednoczenia Łemków – która „podstępnie” przejęła organizację imprezy i zamiast eduko- wać młodych Łemków na temat odrębności łemkowskiej tradycji, serwuje im polityczną i kulturalną propagandę ukraińską, wyraźnie indoktrynując mło- dzież. Swoją troskę o zachowanie tradycji przodków Barna wyraża również poprzez stwierdzenie o eksponowaniu „prawdziwej tradycji łemkowskiej” przez organizatorów „Watry na Obczyźnie” w Michałowie na ziemiach za- chodnich. Zastrzega jednak, że zagrożeniem dla niej, jak i dla „Watr” od- bywających się w górach, jest coraz bardziej masowy i międzynarodowy charakter tych spotkań, co, jego zdaniem, odbiera im urok swojskości i ka- meralnego spotkania (Barna I, 106). U wielu autorów pojawia się znaczące przywiązanie do miejsca osiedle- nia. Najbardziej wyrazisty wymiar przyjmuje ono we wspomnieniu Barny, poszukującego dróg powrotu w rodzinne strony:

(…) w Gorlicach natknąłem się na ogłoszenie w gazecie o możliwości zatrudnienia na stanowisku księgowego w jednej z fi rm w mieście. (…) Tymczasem stało się najgorsze. Pani kadrowa zawołała mnie i poinformowała: „Jest pan Łemkiem, a takiego nam zatrudnić nie wolno”. Gorszego oczekiwać nie mogłem. Na Zachodzie takich spraw nikt nie brał pod uwagę, liczyła się tylko dobra i uczciwa praca, a nie narodowość. U n a s, w L e g n i c y [wyróżn. – P.T.] na każdym kroku można było usłyszeć mowę polską, rosyjską, ukraińską, niemiecką, żydowską, grecką, łemkowską i nikt na to nie zwracał uwagi. Można sobie więc wyobrazić, jak oburzony wracałem do Legnicy (Barna I, 98). Nie odebrało mu to jednak osobistej miłości do utraconej krainy, która pod władaniem obcych, wrogich jej ludzi nieoczekiwanie stała się mniej swojska niż swojska już Legnica. Z nieukrywanym żalem opowiada o losach rodzin- nej wsi po 1947 r., ukazując, jak odległa stała się łemkowska ziemia w rękach obcych osadników. Sporo miejsca w swojej relacji poświęca też losowi tych, którzy pozostali – zarówno Polaków, jak i nielicznych Łemków. Zwraca jednak uwagę, że po odejściu prawowitych mieszkańców Łemkowszczyzny na tej ziemi zapano- wała seria nieszczęść. Tak tłumaczy tę prawidłowość:

Z tego wynika też, że gorzko opłakana i wymodlona ziemia w tych prawosławnych wioskach811 nie służy nikomu, aż po dzień dzisiejszy (Barna I, 103).

811 Takie stwierdzenie Barny sugeruje, że niejako wyłącza on z opisywanej wspólnoty do- świadczenia grekokatolików (których do czasu wysiedleń była na Łemkowszczyźnie więk- szość) oraz wsie przez nich zamieszkiwane. Por. inne publikacje Barny ujęte w tabeli 2. 194 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

* * *

Pamiętniki te mają wspólny nadrzędny cel – jak najlepiej udokumento- wać losy wspólnoty (wioskowej lub wszystkich Łemków) i zapisać pamięć o przeszłości, odchodzącą wraz z pokoleniem autorów. Indywidualne wspo- mnienia każdego z pamiętnikarzy sytuują się na drugim planie, ale poprzez optykę jednostkową służą wzmocnieniu opowieści o dawnym świecie znisz- czonym wraz z wysiedleniami, nadając jej walor narracji o prawdziwym życiu.

4.4.2. Łemkowskie autobiografi e

W tej części zamierzam przyjrzeć się wybranym publikacjom, zaliczonym przeze mnie do autobiografi i. Będą to dwie książki wydane w Polsce i dwie na Ukrainie, w tym dwa teksty autorstwa osób zawodowo parających się pi- sarstwem: Petra Murianki (pseudonim artystyczny Piotra Trochanowskiego) i Wołodymyra Barny. Zamierzam prześledzić sposoby przywoływania łem- kowskiej – wspólnotowej i indywidualnej – przeszłości przez autorów z obu stron granicy oraz zwrócić uwagę na oboczności w sposobach sięgania do treści zbiorowej pamięci wysiedleńców żyjących w różnych państwach przy jednoczesnej dominującej ekspozycji postaci samego autora. Analizowane niżej publikacje uznałam za najciekawsze przykłady auto- biografi i sensu stricto, także dlatego, że wyszły spod piór potomków Łemków wysiedlonych na zachód Polski i na radziecką Ukrainę. Autorzy dokonują tu nie tylko zapisu wspomnień swoich rodziców, ale i próbują uporać się z własną tożsamością oraz ciężarem bolesnych wydarzeń z przeszłości, które zaważyły również na ich życiu. Pierwiastek osobisty eksponowany jest tu wyraźnie, choć zapisy te nie prezentują biografi i autora chronologicznie ani kompleksowo, koncentrując się jedynie na wybranym etapie życia, istotnym dla poruszanych zagadnień. Literackość wspomnień najmocniej wyeksponowana jest w napisanej po polsku, autobiografi cznej książce Petra Murianki A Wisła dalej płynie812, wy- danej przez Stowarzyszenie Łemków. Ponieważ jednak Murianka jest poetą i pisarzem (pomijam tu inne liczne funkcje tej wybitnej postaci ruchu łem- kowskiego), a zatem zawodowym literatem i książka wyraźnie odróżnia się pod względem artystycznym od pozostałych omawianych tu pozycji, uwagę swoją poświęcę jej tylko w niewielkim stopniu, nie koncentrując się na war- stwie literackiej, lecz – jak w całej analizie – na pracy pamięci. Jak sugeruje podtytuł, książka jest częścią większego projektu – „z zamie- rzonego cyklu: Opisać życie”, o którym autor informuje jeszcze kilkakrotnie w tekście. Dedykacja jest wymowna i zdradza autorską motywację: „Sąsia- dom naszym, Polakom, z wiarą – że zechcą przeczytać i spróbują zrozumieć”. Dlatego też wybiera język polski, pod słowami łemkowskimi umieszcza tłu-

812 P. Murianka, A Wisła dalej płynie, Krynica–Legnica 2007. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 195 maczenia, wyjaśnia przypisami sprawy, które mogą być niezrozumiałe dla czytelnika. Ale wszystko to jednak nie wystarcza, aby postulowany polski czytelnik – który zapewne niewiele o Łemkach wie, a powinien się dowie- dzieć i postarać zrozumieć, jak chciałby autor – sprawnie odczytał liczne, zgromadzone w wielkim natężeniu aluzje, półsłówka, metafory. Te, jak się wydaje, wychwycić może ktoś, kto o Łemkach wie wiele, choć może nie do końca zgodnie z intencją autora (i dlatego „spróbuje zrozumieć”, że Łem- kowie to nie Ukraińcy), lub też ktoś, komu bliskie są łemkowskie sprawy, a może i Muriankowy ból. Tekst wstępu napisał Zbigniew Siatkowski, znawca łemkowskiej poezji i literatury pięknej – przedstawia książkę, jej konstrukcję, wielkość i przesła- nie813, ale nie przedstawia autora. Zakłada, że jest on świetnie znany każde- mu, kto po tę książkę sięga:

Petro Murianka, wiadomo – Piotr Trochanowski w życiu cywilnym, paszportowym jest człowiekiem poza dylematami, ponieważ, po pierwsze – mało kto nie orien- tuje się jak wybrał Trochanowski. Po drugie – mało kto wybrał aż tak jaskrawo, aż tak bezapelacyjnie, paląc za sobą wszystkie możliwe mosty, jak właśnie Piotr Tro- chanowski (Murianka, 6; wyróżn. P.T.). Siatkowski zastanawia się także nad dedykacją autora:

W słowie „spróbują” ja, Polak, odczytuję, no, zaproszenie do próby sił – czy w ogóle uda się zrozumieć. On powiada: przynajmniej próbujcie.

813 O specyfi cznym języku Murianki Z. Siatkowski wspomina we wstępie, uprzedzając, że daleko mu do poprawnej polszczyzny, choć nie dlatego, że autor nie włada nią sprawnie. Rzecz w jego manierze – umieszcza wiele całych zdań (zwłaszcza w dialogach) i słów łemkow- skich, w większości, choć nie konsekwentnie, z polskim tłumaczeniem, ponadto słowa łem- kowskie pisze po polsku, albo też „złemcza” słowa polskie. W rzeczy samej, Murianka celowo stosuje niepoprawne formy języka polskiego, wulgaryzmy (niespotykane w innych tekstach) oraz sformułowania, które polski czytelnik może uznać nawet za obraźliwe: „Lachy mówiły, że grzyby poszły za Rusinami”, „(…) dziuraszy, co przyszli do jego domu ze samym sznur- kiem do uwiązania przyszłej kozy” (Murianka, 17, 51). Imiona, których używa, są łemkow- skie, choćby po polsku brzmiały podobnie: Katrena (pol. Katarzyna, ukr. Kateryna), Władymir (pol. Włodzimierz, ukr. Wołodymyr), Tewdor (pol. Teodor, ukr. Fedir); zastanawiające jest to, że najsłynniejszy Łemko o tym ostatnim imieniu – Teodor Gocz – posługuje się łemkowskim „Fedor”. Mimo że nie głosi on wyraźnie proukraińskich poglądów, widać Muriance wydała się ta wersja imienia zbyt podobna do ukraińskiej. A może w jego rodzinie funkcjonowały in- dywidualne imiona, niespotykane w innych rodzinach? Są to, rzecz jasna, wyłącznie domysły; pomijam tu pozycję Murianki jako niemal narodowego wieszcza tych Łemków, którzy czują się odrębnym narodem, a także jego wpływ na kształtowanie współczesnej normy literackiego języka łemkowskiego. Czytelnik nieznający języka/dialektu Łemków nie jest w stanie dostrzec tej zabawy słowem tak wyraziście. Stanowi ona niewątpliwe ubarwienie narracji. Autor nie jest też tu konsekwentny – raz używa słowa „dwurodzony” (43), a w innym miejscu „dwojurodny” (92) na oznaczenie brata ciotecznego lub stryjecznego. Czytelnik może także nie zrozumieć opowieści o Susidzie Semanie (chodzi o niewymienionego z nazwiska Semana Madzelana), sąsiedzie jeszcze z Binczarowej (149–155), który „małą prozą (…) zasypywał «Storinkę» «Sło- wa»” (149) – mowa tu o drukowanej po łemkowsku Łemkowskiej Storince w tygodniku „Nasze Słowo”, organie prasowym USTK, a od 1990 r. – Związku Ukraińców w Polsce. 196 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Polak łemkoznawca czy łemkofi l z pewnością orientuje się, o jakim wybo- rze pisze Murianka. Ukrainofi l może tego nie wiedzieć, a to w końcu o jego zrozumienie chodzi tutaj autorowi. Przeciętny czytelnik nie musi tego wie- dzieć. Może być zupełnie zdezorientowany, gdy autor wstępu wspomina o używaniu przez Muriankę tegoż pseudonimu, zarezerwowanego dla wy- powiedzi poetyckich, inaczej niż gdy występuje jako „Trochanowski, kiedy robi awantury Zjednoczeniowcom”814 (Murianka, 8). Jak to przedstawia autor, bezpośrednią motywacją do napisania wspo- mnień była namowa przyjaciela i wydawcy wierszy Murianki, Antoniego Kroha:

Mój dobry przyjaciel Antek Kroh rzekł do mnie kiedyś: – Opisz życie. – Chodzi ci o moje życie? – spytałem. –Tak, jesteś jednolatkiem Akcji „Wisła”, opisz swoje dzieciń- stwo, swoje życie – odpowiedział, – ale weź się do tego teraz zaraz, bo później może być za późno. (…) Wprawdzie zaczynałem to robić nie raz. (…) Może mało było we mnie wiary w odniesieniu do tych pamiętników, wspomnień, do tego mojego życia? Bo cóż to za życie – bez żadnej wojny, bez Jaworzna. Nawet na to ancykryńskie wy- gnanie nie zdążyłem się jak trzeba załapać (Murianka, 11). Ma więc autor świadomość, że „przyjęło się” pisać pamiętniki starszym, doświadczonym przez wojnę, wysiedlenie, grozę Jaworzna, cierpiącym głód na radzieckiej Ukrainie i pamiętającym agitujących za wyjazdem. Mimo to decyduje się na opisanie życia z pozycji postpamięci, zasłyszanego przede wszystkim od ważnych dorosłych: matki, ojca, „tety Sandry”, „ujka Wła- dymira”, ale ostatecznie w centrum stawia tu swoje życie i swoje refl eksje. O pamięci mówi Murianka żywo, plastycznie i nader często, zaczynając od „Pamiętam dom” (Murianka, 13). Kiedy wspomina przygody z najwcześniej- szego dzieciństwa, korzysta z zasobów pamięci rodziców, usprawiedliwiając się na swój charakterystyczny sposób:

Podobno miałem wtedy niecałe dwa latka, podobno już rozmawiałem jak stary. Po- dobno… Każdy ma swoje mity. (…) I podobno, kiedy mama bardzo przejmująco za- płakała, przemówiłem (…). Podobno… Każdy ma swoje mity (Murianka, 15).

Ja Łysawej nie pamiętam, ale jeśli dla rodziców znaczyła tak wiele, że przekazali mi ją do pamięci, jeśli krowa, zwykła krowa, która nie zrozumiała doliny nad Szprotawą była odzwierciedleniem ich tęsknoty, niech ożyje w moich wspomnieniach. Będę wra- cał do stworzeń niby bez duszy – bo czułem ich duszę… (Murianka, 16).

Naopowiadała mi się matka tej drogi. A nigdy nie zapomniała przypomnieć, że koś- ciół w Kamionce był kiedyś cerkwią. I nigdy nie zapomniała powiedzieć, że nigdy nie zapomniał jej powiedzieć o tym tato, dziadek Mytro (…) (Murianka, 22).

814 Chodzi tu o konfl ikt między dwiema organizacjami łemkowskimi – Stowarzyszeniem Łemków z Legnicy, reprezentującym rusińską opcję narodową, oraz proukraińskim Zjedno- czeniem Łemków z Gorlic. Trochanowski związany jest z tą pierwszą organizacją, przez wiele lat zasiadał w jej Zarządzie Głównym, jest także redaktorem organów prasowych Stowarzysze- nia – dwumiesięcznika „Besida” oraz rocznika „Łemkiwskij Ricznyk”. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 197

Zwraca też Murianka uwagę na pracę pamięci, której się przygląda i nie- mal śledzi podczas pisania:

Jak mi Bóg miły, słyszę to do dzisiaj, – kiedy już jestem całkiem siwy (…) (Murianka, 44).

Przypomniało mi się teraz i to jego powiedzenie (…) (Murianka, 45).

(…) przebłyskują mi opowieści, ale to już lata (…) (Murianka, 73). Autor wielokrotnie zwraca uwagę na rolę opowieści w rodzinnym domu i siłę zasłyszanej przeszłości, która miała go ukształtować:

Nie mogłem się go [ojca – P.T.] nigdy doczekać. Żeby mnie wziął na kolana, żeby za- czął opowiadać (Murianka, 25). Ojcowskie opowieści miały na małego Petra największy wpływ, a dzięki ich plastyczności i atmosferze obraz Łemkowszczyzny malował się niejako sam w umyśle autora:

I wtedy dom wypełniał się baśnią. Cudowną baśnią o przepięknym Kraju, w którym żyli szczęśliwi ludzie. Weseli ludzie, normalni w swej nienormalności, radośni w bie- dzie. (…) Chodziłem tamtędy, piłem odświeżającą jak balsam wodę w Hłubokim, ciekł mi z kącików ust malinowy sok. Nie bałem się niczego, wiedziałem, że teraz, w lecie ani wilk nie zrobi mi zła, wiedziałem, że i południca nie zmorzy mnie niemocą, jeśli nie położę się nieobacznie na horbku w zenicie słońca. (…) Znałem w naszej Bił- carewej i żywych, i umarłych, choć nie zdążyłem się tam urodzić (Murianka, 53–54). Murianka konsekwentnie „rozmawia” z czytelnikiem w całej książce. Gdzieniegdzie przypomina to dydaktyczną rozmowę z dzieckiem, czasem nawiązanie przyjaznego porozumienia, pełnego autorskiej pobłażliwości. Autor zastrzega, pod wstępem Z. Siatkowskiego i informacją o nim z „Rocz- nika Ruskiej Bursy”, że „sąsiad [= Polak – P.T.] to ciepłe słowo”, jakby chciał przekonać czytelnika, że przystępuje doń bez urazy, choć niekiedy z ojcow- ską surowością. Autor opowiada o losach swojej rodziny, przybliża biografi e matki, ojca, dziadka. Czyni to jednak jakby mimochodem, w trakcie narracji o przygo- dach z dzieciństwa i wieku chłopięcego, bo celem jego jest przecież „opisać życie” – swoje własne815. Trudno jest tu zachować rygory metody biografi cz- nej w analizie tekstu, ponieważ książka ta im się wymyka – narracja, nie za-

815 Narracja kończy się w chwili wstąpienia Murianki do warszawskiego seminarium i mia- ła być kontynuowana, choć sam autor wyraża wątpliwość, czy uda mu się opisać swoje dalsze losy: „Ależ się wyrwałem do przodu, w czasie. A zamierzałem aż w drugim kawałku mojego pisania (mam na myśli tom) ruszać ten czas, kończąc pierwszy na dzieciństwie, na piętnastym roku życia. Skusiło mnie jednak, a może… Może się trochę boję, że nie napiszę nigdy tego dru- giego tomu – o młodości, nie mówiąc już o trzecim – o okresie zawodowego życia? Nie dlatego, żeby mi brakło konceptu, weny, ale że w tym drugim, doroślejszym, a szczególnie dorosłym życiu będzie tyle trudnych spraw, tak bardzo trudnych, że nie odważę się ich ujawnić, że odej- dę z nimi… dla naszego właśnie narodowego dobra” (Murianka, 89). Można tylko domyślać się, że wiąże się to z anonsowanym we wstępie Siatkowskiego „jaskrawym wyborem” Murian- ki, dodajmy – narodowym. 198 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI wsze chronologiczna, przetykana jest wielką liczbą refl eksji ogólniejszych, a szczególnie zaburza się, gdy autor podnosi najbardziej emocjonalne kwe- stie, do których długo siebie i czytelnika przygotowuje zwrotami w rodzaju:

I dlatego to wszystko wiem i ja, ale nie będę Wam tego teraz opowiadał, bo jeszcze więcej dni jak kiełbas, przyjdzie na to czas (Murianka, 23). Autor snuje swoją opowieść jak gawędę – jakby mówił do grona słucha- czy. Opowiada o losach sąsiadów na Zachodzie i prowadzi czytelnika jak przewodnik od jednego końca wsi do następnego, przedstawiając wszyst- kich jej mieszkańców, których zapamiętał, a także analizując, który z nich po- siadał tam swój Dom (Niemcy) lub dom (wysiedleńcy)816, a jeśli nie miał tego pierwszego, to gdzie istniał on wcześniej („TU” czy „TAM”817; Murianka, 59–60). Myśli o przestrzeni zarówno TU, jak i TAM, przyznaje się do swojej miłości do geografi i i pasji kreślenia mapy Łemkowszczyzny, wspartej mapą, którą zrobił ojciec, „żeby mu lepiej było opowiadać”:

I ja bardzo kochałem tą mapę i cały na niej świat. (…) Tą mapę długo miałem, aż się ołówek zatarł, aż się papier starł. Ale pamiętam (Murianka, 71). Tę „wycieczkę” po wsi zamieszkanej przez wysiedleńców Murianka pro- wadzi według oryginalnej geografi i: zaczyna od południa, bo „kojarzy mu się z ciepłem”, idzie „od Karpat ku morzu”, skręca na wschód, „bo od wscho- du nawet wschodzi słońce, nie wspominając już o innych priorytetowych sprawach” (Murianka, 75–83). Murianka napisał książkę bardzo intymną, wiele miejsca poświęcając łemkowskiej krzywdzie i bólowi. W odróżnieniu od innych autorów jest to postawa pogodzonego z losem i wyrokami historii, choć i tu nie brakuje nie- zgody na niedolę Łemków w niesprzyjającym im świecie:

I kiedy mama buty zdjęła i szła boso [20 km do cerkwi na Wielkanoc – P.T.], został jeszcze ten wielki szum… Boże – myślę sobie dzisiaj – czemu byłem jeszcze tak mały, czemu miałem dopiero osiem miesięcy, czemu nie mogłem krzyczeć: Ty wielki-mały, chamski świecie – czemu tak męczysz moją Matkę, czemu zabrałeś, wydarłeś Jej – Jej ciepłą drewnianą cerkiew i gonisz Ją do tej odrapanej, zimnej kamiennej karczmy [gdzie zorganizowano cerkiew – P.T.], gonisz po tej dalekiej, obcej, wstrętnej ziemi… Gdybym tak mógł, ty wielki-mały, chamski świecie, gdyby moje rączki nie były takie niemocne, wydrapałbym ci oczy – żebyś słońca nie widział, wydarłbym ci język – że- byś nim nie kłamał. Uszy… Uszy bym ci zostawił, żebyś słyszał – co ci powiedzieć muszę, żebyś słyszał to ciężkie jak głaz westchnienie mojej Matki… (Murianka, 27). Łemkowszczyznę nazywa „Domem”, „Górami”, gdzie stał „święty stół”, przy którym siedział gazda i było tak, jak być powinno:

816 Murianka rozróżnia „Dom” w górach i „dom” na nowych ziemiach na określenie tego, co dla Łemków najbliższe. Biorąc pod uwagę zasadność takiego rozróżnienia w analizie więk- szości narracji łemkowskich, przyjęłam je w niniejszej pracy na określenie Domu żyjącego w pamięci i domu na ziemiach, na które trafi li wysiedleńcy. 817 Wielkie litery tu i w pozostałych cytatach w oryginale. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 199

(…) chciała nas urodzić przynajmniej kilkoro, żeby nas było jak w prawdziwym łem- kowskim domu, choć go już nie było (Murianka, 20). Trochę potępia, a trochę żałuje członków rodziny, którzy się spolonizo- wali (Murianka, 18, 19). Ale wielokrotnie wyraża nadzieję, że „WSZYSTKO może się odrodzić”, nawet „na tej dalekiej, niedobrej ziemi” (Murianka, 26). Podstawą jednak jest wiara – ta religijna, która uchroniła Łemków przed asy- milacją, a samemu autorowi towarzyszy od najwcześniejszych lat:

Wiara – to wielki skarb. Wiara przenosi góry… Że naszych nie przeniosła, to tylko dlatego, że o to nikt nie prosił, niczyja myśl nawet nie dotknęła takiego czegoś, takiej prośby-grzechu. Wiadomo, że Góry mogą być Górami tylko wtedy, kiedy są w Gó- rach. One muszą zostać na swoim miejscu. To do nich trzeba wrócić (Murianka, 29). Choć opowiada o Łemkowszczyźnie, którą poznawał na ziemiach za- chodnich, i o swoim tam spędzonym dzieciństwie, w jego narracji widocz- ne są te same co u pozostałych autorów mechanizmy łemkowskiej pamięci komunikatywnej: „ale jakże pięknie tu było”, „w Górach każdy coś umiał”, „tacy byli nasi z gór” (Murianka, 23, 40, 45). Wszystko tam było lepsze, na- wet umiejętności i efekty pracy, w tym Domu, co „jeszcze pachniał jedliną, kiedy go przyszło zostawić” (Murianka, 49). Wszystko tam było prostsze – jak nazwa „jafyry” na polskie borówki „(…) czy czarne jagody, piorun ich tam wie, po naszemu – jafyry” (Murianka, 80). Tę Łemkowszczyznę wyssał z mlekiem matki, w domu rodzinnym, który, jak wiele innych domów dzieci urodzonych już na obcej ziemi, uczył pamiętać o korzeniach i ojczyźnie. Mu- rianka zdaje sobie sprawę z wtórności tego, co wie, czego się wówczas, będąc dzieckiem, dowiedział:

Może nie wszystko, na pewno nie wszystko, może nawet całkiem mało zapamiętałem ja sam. Ale przecież jest to we mnie, i do swego czasu będzie. I muszę Wam to powie- dzieć, no bo – muszę! (Murianka, 26).

Tak niewiele brakowało, by urodziła mnie tam, na Wojennym, tam gdzie na skrzyd- łach powracała, kiedy jej Capek mnie wywróżył. Nie zdążyła mnie tam urodzić, nie zdążyłem się TAM urodzić (Murianka, 28). Murianka odczuwa więc chęć podzielenia się pamięcią – wszystko jedno: swoją czy innych jako naocznych świadków. Nie jest to pamięć doświad- czenia, ale pamięć opowieści. Wiele miejsca poświęca tym, którzy na Łem- kowszczyźnie żyli przed wysiedleniem. Z emocjami mówi o łemkowskim męczenniku, zamordowanym w 1914 r., św. Maksymie Sandowyczu:

Że też nie powiedziałem Wam tego na samym początku! Ale miałem to za oczywi- ste – że wiecie, iż nie może to być nikt inny niż Męczennik Maksym, bo nikt inny nie kochał taką miłością mojego narodu, nikt inny z takim spokojem nie oddał życia za ród mój i jego wiarę, za mamę i tatę, Jarosia i mnie. (…) Jemu było poręczniej o wszyst- kich małych rzeczach pamiętać, bo Bóg musi myśleć o całym przeogromnym Świecie, a Męczennik Maksym ma tylko nas, Rusnaków (Murianka, 34–35). 200 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Im więcej emocji, tym mniej chronologii, na czym sam Murianka wielo- krotnie się łapie i niemal zawstydza: „Czekajcie, źle mówię” (Murianka, 43), „nie opowiedziałem Wam jeszcze (…)” (Murianka, 75). Przygotowuje się do „tych tematów” przez wiele stron, wiążąc je z opowieścią o miejscowej spół- dzielni produkcyjnej:

Powiedzieć Wam już o tym kołchozie? Nie, jeszcze nie. Jeszcze nie jestem ideologicz- nie przygotowany (Murianka, 84). Wśród emocji jest więc też ironia. W połowie książki autor zaczyna ujawniać swoje przekonania narodowe, ale i własną wizję postulowanej łemkowskiej pamięci kulturowej. Rozpo- czyna od wspomnienia o koledze, który wraz z innymi założył „«tajną» KR – czyli Karpatską Ruś”, przytarł nosa „dyktaturze «Dyrektoriatu»818 ukraiń- skiego LO [w Legnicy – P.T.]”:

Taki gówniarz, taki pełechaty Łemko?! Żeby zrobił w dupków stepowych sokołów?! (Murianka, 88–89). Potem przechodzi do deklaracji tożsamościowych i sympatii dla Rosjan:

Byłem Rusnakiem, lubiłem ich, wszyscy lubiliśmy Ruskich, chociaż w kraju, w którym mieszkaliśmy, takie odchylone lubienie kwalifi kowało się do Kobierzyna (ale głośne negowanie go – do Wronek). Milczenie w tej sytuacji było tylko srebrem. Wpisani w błędne koło, żyliśmy, bośmy się porodzili, ale nie rozumiano nas (Murianka, 101). Aby wyjaśnić czytelnikowi, skąd się owa sympatia u Rusinów wzięła, Mu- rianka przechodzi do spraw zasadniczych dla łemkowskiej pamięci kultu- rowej: etnogenezy, punktów zwrotnych w dziejach Łemków, kwestii religij- nych. Zaczyna w tonie traktatu historycznego o Rusi:

Na samym początku była Ruś. Oczywiście pomijając Adama i Ewę, i Abrahama, i Noe- go, i Mojżesza, i cały Kanaan. Nie żadna tam Kijowska, tak jak nie było Polski Gnieź- nieńskiej, a po prostu Polska. Była Ruś. Jedna, Wielka i Święta. Był Ołeh i Ihor z żoną Olhą, Światosław, Władymir, który tą Ruś ochrzcił (…) (Murianka, 102). Dalej rozwija kwestię etnogenezy, zasiedlenia Karpat, Białych Chorwa- tów i misji św. św. Cyryla i Metodego. Polemizuje z polskimi naukowcami, debatującymi o etnogenezie Łemków bez udziału tych ostatnich, ale nie tyle z wynikami ich prac, ile ze stylem działania:

(…) drą się dzisiaj ci co mądre książki piszą – jak psy na kawałku gnata. (…) Wywodzą na wszelkie sposoby, grzebią każdy do siebie, bo mają uniwersytety, znaczy się – takie naukowe instytucje. My Rusnaki, uniwersytetów własnych nie mając, musimy się tyl- ko warczeniu przysłuchiwać (Murianka, 103). Gorzka ironia przechodzi w coraz bardziej negatywne emocje. Przywołu- je Murianka nazwiska historyków – polskich, ukraińskich, dowodzi ruskości

818 Nawiązanie do Dyrektoriatu, tymczasowego rządu Ukraińskiej Republiki Ludowej (1918–1921). 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 201

Rusinów819, tłumaczy, że język rosyjski nie był dla niego zrozumiały, już le- piej rozumiał mowę miejscowej Ukrainki, ale też dlatego, że wiele lat miesz- kała między Rusinami. Nie omieszka też wspomnieć, jak go ten język śmie- szył (Murianka, 105). Wiele miejsca poświęca autor rusofi lskim łemkowskim gazetom i temu, że „czuli nasi swoją inność” (Murianka, 105–106), a „ruskie serce” wzmacniało się nawet, gdy po wsiach widać było „mazepyńców”820, którzy mieli zgotować Rusinom Thalerhof821 (Murianka, 106–107). Murianka stwierdza, że

(…) wystarczyło tylko podpisać mały papier, oświadczyć się jako Ukrainiec – i droga do Domu była wolna. A jednak nie podpisywał nikt! (Murianka, 107). Dalej przybiera ton jeszcze bardziej emocjonalny:

(…) sponadzili się do nas Hałyczany i nasrali nam do papierów. Założyli se po wsiach siczowyćky posterunky822, a żeby to razem mądrzej wyglądało – w naszej pięknej Kry- nicy założyli, z błogosławieństwa Hansa Gubernialnego, nauczycielskie seminarium. Oj było to śmieszne, było! Że co? W czas wojny – śmieszne? Ano śmieszne. (…) A wła- dzę to oni mieli! Czysto podaremnie poczuły tę władzę nie jedne zęby, a raczej miejsce po nich (Murianka, 110). Rosyjscy agitatorzy, których obecność Murianka przywołuje, mieli nama- wiać na wyjazd „do Rosji” (Murianka, 111), a nie na Ukrainę radziecką – celo- wo, bo raczej nie nieświadomie, Murianka zniekształca tu nazwę destynacji, jak zresztą wielu innych autorów. Przywołuje także obraz wspomagających agitację grup:

Tak, zaczęli grasować przebierańcy milicjanci, w reakcyjnych mundurach (zachowały się relacje świadków) (Murianka, 113)823. Nie wiadomo jednak, jakie i czyje relacje Murianka przywołuje. Z więk- szości analizowanych dalej w niniejszej pracy tekstów wynika, że w pamięci

819 Ruskości defi niowanej tak, jak rozumieli ją przedstawiciele nurtu staroruskiego (por. rozdział 2), opozycyjnej wobec tożsamości ukraińskiej. 820 Tu pejoratywne określenie ukraińskich działaczy lub żołnierzy. 821 Dalej autor stwierdza, że posiada listy z Thalerhofu, które wraz z opowieściami „ujka” składają się na jego wiedzę „jak tam było” (Murianka, 141). 822 Posterunki ukraińskiej policji pomocniczej w służbie niemieckiej; popularne określenie to „siczowyky”. 823 Ks. J. Polański (administrator AAŁ, po wysiedleniu kierowany do parafi i polskich), nie- zmiernie czuły na „intrygi ukraińskie” i otwarcie manifestujący tożsamość narodową rusińską, w swoich wspomnieniach stwierdza jednak co innego: jako naoczny świadek działalności grup grasujących po Łemkowszczyźnie, dowodzonych niekiedy przez księży rzymskokatolickich (Polański, 42–50), opisuje sposób ich działań, a wysiedleń z lat 1944–1946 nie postrzega wyłącz- nie jako intrygi agentów radzieckich posługujących się przebranymi milicjantami. Jego zda- niem ludność decydująca się na wyjazd do ZSRR w rzeczywistości nie miała wyboru, ponie- waż sąsiedzi Polacy stanowili zagrożenie dla życia. O. Nimec, którego publikacja (tenże, Tam, na Łemkiwszczyni (do 65-riczczja deportaciji łemkiw), Kosiw 2009) analizowana jest dalej, powołuje się na wysłany do USA i tam wydrukowany manuskrypt ks. Polańskiego Historia Łemkow- szczyzny, z którego miał czerpać informacje o działaniach owych polskich grup (Nimec, 103). 202 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI ludzi zachowało się przeświadczenie, iż złożone z Polaków bandy rabunko- we nie działały na skutek intrygi radzieckich służb specjalnych, ale z własnej nieprzymuszonej woli, i to był właśnie zasadniczy powód „dobrowolnych” wyjazdów na radziecką Ukrainę. Dalej autor stwierdza, że pomagali radzie- ckim agentom także wychowankowie miejscowego nauczyciela zdrajcy, który podszywał się pod swojego, a za I wojny światowej „układał rusofi l- skie listy”824 (Murianka, 113). Nie stosuje Murianka, jak powszechnie robią to inni autorzy łemkowscy, cudzysłowu na określenie charakteru wysiedleń na Ukrainę. Z jego narracji wyłania się obraz „przekonanych”, w których „poddało się ruskie serce”. Z taką wizją wysiedleń nie zgodziłaby się więk- szość pozostałych autorów, nie tylko tych piszących dziś na Ukrainie, którzy podkreślają, że atmosfera tamtych zapamiętanych przez nich dni nie miała nic wspólnego z „przekonaniem” czy wyborem, a jeśli był to wybór, to nie miejsca do życia, ale życia zamiast śmierci. Emocje studzi autor opowieścią o Rosjanach, którzy polowali na dziki, a on, jako mały chłopiec, napatrzył się na martwe, zakrwawione zwierzęta: „I tyle tych cielsk było! I wszystkie martwe! Za dużo”; mimo to „nie mogło to nijak, aż nijak zaszkodzić” sympatii dla Rosjan (Murianka, 115). Kontaktu z czytelnikami Murianka nie traci do końca. Kiedy łapie się na powtórzeniu, wyraża myśl, która może wskazywać na istotę repetycji w łem- kowskiej pamięci komunikatywnej: „Już wam może o tym mówiłem, ale lepiej powtórzę, niż miałbym zapomnieć” (Murianka, 126). Emocje wycisza opowieść o łemkowskiej wigilii, poprzez którą autor, przypominając ją sobie z życia i opowiadań, odkrywa przed czytelnikiem siłę łemkowskiej tradycji: „Jakiś Ty wielki, maleńki narodzie mój, jakiś Ty bogaty! Dziękuję Ci za Wi- gilię!” (Murianka, 137). Wraca też do dedykacji i wigilijny nastrój opowieści „Wełyja”825 skłania go do takiej refl eksji:

Nie, jednak będę pisał po polsku. To jedno, jedyne spośród setek, choć przy tym naj- obszerniejsze moje pisanie będę pisał językiem bardziej powszechnym, którym mówi, w którym czyta dużo ludzi. I ludzi, dla których to moje pisanie przeznaczone jest. Z założenia i bólu. Żeby nas zrozumieli. Żeby nas zrozumieli – że podaremnicy nas potraktowali gorzej jak starego psa, nas – prawie swoich, bo żyliśmy takoj tysiąc lat w ich dzierżawie… (Murianka, 139). W łagodniejszym już tonie, przyznając sobie prawo do „korekty” prze- konań czytelników, wyjaśnia autor swoją oryginalną geografi ę, za pomocą której postrzega dziś Ukrainę:

(…) Ładek Paraskę z Ukrainy sprowadza. Znaczy się z Dalekiej Ukrainy – żeby było zrozumiałe. Bo ta bliska, która na mapie też była Ukrainą, dla nas nie była żadną Ukra- iną, tylko Hałyczyną826… Hou! Czuję – huczy! Nie, nie sierdźcie się ukrainoluby. Wca- le nie myślę tak, jak myślicie, że myślę. Przecież sami wiecie, jak to było. I ja wiem też,

824 Listy proskrypcyjne, na podstawie których władze austriackie aresztowały działaczy ru- sofi lskich, podejrzewając ich o szpiegostwo na rzecz Rosji; przygotowywanie takich list przy- pisywano działaczom proukraińskim. 825 Łemk. wigilia. 826 Hałyczyna – ukr. wschodnia Galicja. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 203

bo od dziecka nauczyli mnie to wiedzieć – że to była iskoni ruska zemla827. Dlatego też ona w nas i we mnie taką była. Więc nie sierdźcie się za to, co jest, czy było niegdyś we mnie. A tłumaczę to wszystkim Wam, którzy przeczytacie może kiedyś to moje pisanie, tłumaczę, jakbyście greghorny byli dlatego, żebyście nie pomylili Ukrainy z Ukrainą, bo to nie wszystko jedno. Bo z Ukrainy do Hałyczyny, kiedy próbowali nasi wrócić z niej do Domu, jechało się krowami trzy miesiące, aż im spod racic krew ciekła, że trzeba ją było owijać szmatami (Murianka, 156). Wzmacnia swoją wizję dramatycznym wspomnieniem dziadka umierają- cego w stepie z kromką chleba dla dzieci, którą sobie od ust odjął, wspomina o absurdzie treści listów, które docierały do rodziny od krewnych z zachod- niej Ukrainy, że im tam „charaszo”, a „stryj kupił sobie dwa buty” (Murian- ka, 156). Daleka Ukraina, dla Murianki prawdziwa Ukraina, to ta, gdzie się umierało z głodu, a skąd wydostać się było nad wyraz trudno. Hałyczyna pozwalała normalnie żyć. Dostaje się czytelnikom raz po raz od autora: „Oho! Zaraz sobie pomy- ślicie, bo pomyśleć to wy potrafi cie…”; w ten sposób uprzedza on domysły czytelnika, ale też powiada, że czyni tak „dla korekty Waszego widzenia” (Murianka, 163, 173). Nie oszczędza Murianka i badaczy Łemkowszczyzny, którym zarzuca konserwowanie wizerunku Łemka, który nie ma nic wspól- nego z jego współczesnością:

Że czemu o tym wszystkim mówię, opisując własne życie? A bo chcę Was zapoznać ze wspaniałymi ludźmi, z jednej tylko Biłcarewej, i to tylko z tymi, których miałem szczęście znać, czy o których opowiadali mi rodzice. Chcę Wam ich przyczynić do znanego „reprezentacyjnego” wizerunku Pasterza z Rychwałdu828, na którym wycho- wały się ostatnie pokolenia etnografów, etnologów i ten to wizerunek często im wy- starcza za obraz „typowego” Rusnaka-Łemka (Murianka, 173)829. Autor dopomina się zatem o rewizję wyobrażeń i stereotypów funkcjonują- cych w nauce. Ale i końcowe słowa Murianki nie pozostawiają złudzeń, jak ciężko być Łemkiem, kiedy najpotężniejsza z polskich rzek wciąż podmywa brzeg Łemkowszczyzny:

Wisło, gdzieś w Tobie oto, falą przy fali, zjednane w twoim nurcie płyną i wody mojej Łemkowyny. (…) No bo ty byś, jak cała Przyroda-Matka, dla wszystkiego i wszystkich jednaka. (…) Wisło, Wisło, królowo polskich rzek – czemu twoim właśnie imieniem ochrzcił ktoś jedno z najohydniejszych przestępstw tysiącleci, „akcję” – najboleśniej- szy nasz ból, nieskończony smutek mamy, taty, Jarosia, mój? Wszystkich tych Rusna- ków, których tu przywołałem z pamięci. (Nie dlatego, że nie starczyło mi własnych dni, a przez to, że byli to, już w większości niestety, tylko – byli, wspaniali, światli ludzie. Wcale nie tacy, czy bodaj nie tylko tacy, jakimi chcieli ich reinfusowcy widzieć

827 Ros. „z dawien dawna/od początku ruska ziemia”. 828 Wizerunek ten zdobi okładkę książki Śladami Łemków R. Reinfussa z 1990 r. 829 Do przedstawionej stereotypizacji nawiązuje także H. Duć-Fajfer, stwierdzając, że „(…) nawet do chwili obecnej – kultura łemkowska traktowana jest jako kultura wyłącznie ludowa, a Łemkowie jako ludność chłopska, niepiśmienna, która dopiero w realiach wysied- leńczych po drugiej wojnie światowej wykształciła swą warstwę inteligencji” (taż, Kontekst hi- storyczny…, s. 31). 204 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

– obdarte pastuchy-wołochy, tępe chłopy-młoty.) Czemu twoim właśnie imieniem? Czy tym nie upodlił ciebie, Wisło? I jeszcze bardziej, już podłego, samego siebie?… (Murianka, 204). Konstrukcja kolejnej publikacji, książki Moja Łemkowszczyzna. Tryptyk au- torstwa Aleksandra Maśleja830, jest odmienna. Składa się ona z trzech opo- wiadań w wersji polskiej i ukraińskiej oraz dwóch tekstów zewnętrznych autorów: Krzysztofa Kozłowskiego831 (Jak poznawałem Ukraińców i Ukrainę) i Leszka Wołosiuka (Zamiast posłowia – reportaż), którymi nie będę się tu zaj- mować. W dwóch początkowych opowiadaniach Maślej mierzy się z pamięcią swego ojca i matki, wysiedleńców z Łemkowszczyzny, każdemu poświęca- jąc osobne części. Część pierwsza to zapis pamięci ojca, który wraz z synem – samym autorem – odbywa rzeczywistą podróż do rodzinnej wsi Uhryń na zachodniej Łemkowszczyźnie. Podróż ta rodzi refl eksje, komentarze, zwie- rzenia ojca, który odkrywa jak odchodzi jego świat, a syn ubiera to literacko w zbiór impresji:

Opowiadał i opowiadał, a ja odchodziłem w noc, ognisko dopalało się. Przechodzili- śmy nad potokiem. Woda, wesoło szepcząc, drażniła się z ciszą. Nie było w nim niena- wiści. I swoich dzieci jej nie nauczył. Jego opowiadanie płakało jednak tak, jak płacze dziecko. Ból w nim był wesoły, a śmiech łzawy. Czasami szeptał i rozglądał się na stro- ny, jakby wstydził się za tych, którzy mu to wszystko zrobili. Za to, że go sponiewierali, odarli z czci. Wstydził się, że oni się nie wstydzą! Wstydził się, że go okradli i znosił, że nazywali go bandytą. Mówił, że modli się za nich i za swoje niezawinione winy. Wstydził się, że obszyli go strachem, a on ten strach przekazał mimo woli swoim dzie- ciom. Że musi się ukrywać sam w sobie, mieć się wiecznie na baczności. Że wszyscy wokół udowadniają mu czyny, których nie popełnił. Wolał wstydzić się niż rozumieć, dlaczego. Był zły, bo nie rozumiał, dlaczego każdy ma prawo bronić własnego domu, a on nie (Maślej, 9). Maślej ujawnia tu najintymniejsze emocje swojego ojca, borykającego się na obczyźnie z piętnem ukraińskiego bandyty, naznaczonego po kres swoich dni strachem, który przechodzi na kolejne pokolenie. Ból i wyobcowanie to- warzyszyły mu przez całe życie, ponieważ takim jak on nie dane było obro- nić swojego domu. Odarcie z „Domu” i godności miało, zdaniem Maśleja, swoje dalsze konsekwencje:

Musiał modlić się w kościele i żegnać w drugą stronę, ale i tak zwracali mu uwagę, że źle to robi. W kościele niczego nie rozumiał. Żaden święty nie patrzył w oczy z iko- nostasu. Dlatego nie czuł strachu Bożego. Czuł strach wobec wielkiego gmachu, który – wydawało mu się – lada chwila runie. A na Dominus vobiskum nie mógł odpowie- dzieć: Hospody pomyłuj, Credo nigdy nie śpiewał, udawał, że nie umie, ale dusza śpie- wała: Wiruju w jedynoho Hospoda. Dzieciom nakazywał chodzić do kościoła z obowiąz-

830 A. Maślej, Moja Łemkowszczyzna. Tryptyk, Warszawa 2007. 831 Autor, minister spraw wewnętrznych w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, publicysta związany z redakcją „Tygodnika Powszechnego”, opowiada w tym tekście o zbliżaniu się pol- skiej inteligencji opozycyjnej do tematów ukraińskich w latach PRL-u i późniejszej konfrontacji z ideą niepodległej Ukrainy. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 205

ku przed Bogiem, bo nie umiał odpowiedzieć na ich dociekliwe pytania: – Dlaczego nie do cerkwi? Za to w niedzielne popołudnie wszyscy musieli zbierać się w pokoju, by uklęknąć przed ikoną. Tam uczył je na pamięć wszystkich modlitw, po swojemu! Uczył i sprawdzał, jakby chciał mieć pewność, że za jego duszę nad grobem będą się modlić właśnie po swojemu (Maślej, 9). Autor w niezwykle sugestywny i obrazowy sposób ukazuje konsekwencje duchowego wykorzenienia. To, co niektórzy autorzy łemkowscy, szczegól- nie Adam Barna, ganią w swoich kronikach jako odstępstwo od wiary przod- ków i wygodnictwo, a zatem uczęszczanie do kościoła rzymskokatolickiego, miało znacznie głębsze podłoże. Gdy wyrwani z własnej wiary i Cerkwi lu- dzie trafi ali na mszę odprawianą po łacinie, z której nic nie rozumieli, musieli czuć w dwójnasób absurd sytuacji, w jakiej się znaleźli. Kiedy nie patrzył na nich św. Mikołaj z lewej strony ikonostasu832, nie potrafi li doświadczyć obec- ności w świątyni. Bóg nie był dla nich taki sam. U Maśleja obrazy łemkowskiej krainy przeplatają się z wojennymi wspo- mnieniami ojca, który odbywa podróż w podróży – z przywracanej pamię- ci Łemkowszczyzny do czasów swojej młodości. Całość uzupełniają liczne wtrącenia ukraińskie i łemkowskie, odmalowujące integralność tej minionej i utraconej krainy:

Gdy wchodziliśmy do lasu mówił, że boso tu chodził. Rosła tu trawa i grzyby. A teraz ciężko było nam przejść po tych ostrężynach. Buki wycięli, porosło szarą olchą. – Gaz- dy brakuje – stwierdzał. Usiedliśmy na pniu ściętego buka. Rozłożyliśmy śniadanie: chleb, ser, gotowane jaja. Wyciągnął piersiówkę: – Przepijmy, może ostatni raz pa- trzę na mój Uhryn, moją zahorodę na Staru? Stara, to łąka, na której od niepamiętnych czasów rodzina pasła krowy i uci833. Łany kłaniały się nam, podchodziły aż pod pień buka, jakby chciały z nami pośniadać. – Zniszczony mój świat, Uhryn. Ukradli mi naj- szczęśliwsze dni! Bolało go najbardziej, że nie mógł tych szczęśliwych miejsc pokazać swoim dzieciom, nacieszyć je tym, że też kiedyś był dzieckiem (Maślej, 12). Świat ten przestał istnieć. Nawet on sam już tam siebie nie odnajdzie:

Pod Chyłkiwką zbierała się młodzież z całego Uhryna, śpiewała, tańczyła. Tu rodziły się miłosne dramaty, tu rozmawiał o czasach, w których przyszło mu żyć, z niepoko- jem wypatrywał przyszłości (Maślej, 13). Opowieść o wojnie, agitacjach, pierwszych wysiedleniach z Uhryna, prze- słuchaniach przez UB, aresztowaniu i obozie w Jaworznie zamyka obraz ojca autora – pełen smutku, ale i niezwykle krzepiący:

Wracaliśmy, słońce topiło się na wierzchołkach gór, patrzył na swój Uhryn tak, jakby go nigdy nie widział. Albo przypominał go sobie takim, jakim kiedyś był. Przysta- wał czasem, czasem mruknął coś pod nosem. Zatrzymał się na Asafatowej Łące, obok źródła, napił się wody. Uśmiechnął się, nie wiem, co go rozweseliło, nie mówił. Nie

832 W rzędzie ikon namiestnych po lewej stronie ikonostasu na Łemkowszczyźnie, jak i w całych Karpatach, powszechnie występowała ikona św. Mikołaja jako najbardziej czczone- go świętego na tym terenie. 833 Łemk. „owce” – przyp. autora. 206 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

pytałem, czułem, że nie odpowie. Dał mi za to jeszcze jeden kieliszek śliwowicy, wy- czuł. – Nie pytaj, bo nie odpowiem – powiedział. – Tak, to wszystko, co mi pozostało z Uhryna – mojej Łemkowszczyzny… Nie dostrzegłem w nim nienawiści. – Przecież to takie ludzkie, nienawidzić – próbowałem go podpuścić. Nie znał tego uczucia. I nie nauczył go swoich dzieci. Nie chciał, żeby kiedykolwiek zaznały nienawiści. I nie chciał, by musiały mieć za co nienawidzić (Maślej, 17). Drugi obrazek to prowadzona w trzeciej osobie liczby pojedynczej nar- racja o matce autora, ukazująca jej młodość w Jaszkowej. Maślej odmalowu- je wieś lirycznie, operując barwą i dźwiękiem, przeplatając opis krajobrazu łemkowskimi słowami i zwrotami (przeważnie umieszcza w przypisie ich tłumaczenie):

I do dziś jej się wydaje, że najbliżej do nieba miała właśnie Jaszkowa i że tam nawet ptaki śpiewały po łemkowsku, a ludzie nie znali inszoj besidy834. Zapamiętała ją właśnie tak – łemkowską (Maślej, 21). Autor doskonale zdaje sobie sprawę z istnienia i oddziaływania toposu arkadii utraconej, który powielany jest we wspomnieniach wysiedleńców z Łemkowszczyzny. Pojawia się w tym miejscu rodzaj komentarza teoretycz- nego, który wyjaśnia trwanie tego toposu i jego uniwersalność:

Opowiadania o utraconym raju żyją w każdym, kto przeżył wypędzenie. I pewnie żyć będą dopóty, dopóki żyją Ukraińcy z akcji „Wisła”. A dopóki żyć będą ludzie, którzy nie są w stanie tego zrozumieć i zacierają po tamtych wydarzeniach ślady, legenda o utraconym raju będzie żyła i piękniała. Nikt i nic nie jest w stanie tego zniszczyć, tak jak nie można zniszczyć narodu (Maślej, 22). Maślej analizuje tutaj żywotność toposu, którą wzmacnia konieczność wyra- żenia przez Łemków własnej kondycji i jej przyczyn. Jego zdaniem trwanie wyobrażeń Łemkowszczyzny jako utraconego raju będzie miało miejsce tak długo, jak długo będzie istniała potrzeba przywoływania jej, zwłaszcza wo- bec tych, którzy poddali się komunistycznej propagandzie i zgodnie z jej ży- czeniem nadal utrwalają stereotyp ukraińskiego bandyty, z którym należało rozprawić się metodą deportacji. Autor ukazuje piękno łemkowskiej ziemi, radości dnia codziennego, ale nie unika odczarowywania idylli poprzez wskazanie trudów egzystencji na nieurodzajnej ziemi, zimą odciętej od świata. Nie waha się także pokazać, iż członkowie łemkowskich rodzin byli zbyt zajęci pracą i sobą, by zauważyć, że ich dzieci przeżywały tragedie, jak bohaterka – matka Maśleja, której dzie- ciństwo i śmierć jej matki splatają się z wojną (Maślej, 23). Życie na łemkowskiej wsi Maślej przedstawia jako cykl wyznaczany przez kalendarz agrarny i rytm kermeszy, a jej mieszkańcy jawią się jako głęboko religijni, posłuszni swoim łemkowskim świętym i woli rodziców. Jednostajność i przewidywalność ich życia zaburzają kolejno wojna, wysied- lenia na Ukrainę i największy kataklizm – akcja „Wisła”. Autor skąpo, zda- wałoby się, bez zbędnych emocji, odmalowuje dramatyzm tych chwil. I tu,

834 Łemk. „innej mowy” – przyp. autora. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 207 jak w pozostałych relacjach Łemków, pojawiają się symbole podkreślające tragizm wydarzeń: pies na łańcuchu przy chyży pozostawiony na zatrace- nie, „bo od nikogo nie chciał przyjąć żarcia” (Maślej, 23); komary, których nie było w górach; obelgi, z którymi na nowym miejscu nie można było się pogodzić (Maślej, 33). Wątek autobiografi czny w opowieści o matce pojawia się na końcu. Autor daje upust wzruszeniu i emocjom, które subtelnie dawkował w poprzednich słowach:

Na cmentarz do Brunar przywiozłem ją 38 lat po owym przeklętym czerwcu 1947 roku. (…) Szukała miejsca, może tego uczucia z dzieciństwa, kiedy chowali jej mamę. Drze- wa i krzyże powycinano, zatarto ślady. (…) Szukała pnia, pnie też wykarczowano. – Zatarli ślady po nas, zatarli!!! (…) Wtedy poczułem, co to znaczy do bolu kochaty835. Poczułem, że ta ziemia jest moja, moja i bardziej niż moja. Pierwszy raz poczułem, że jestem wdoma, tam de didy-pradidy, tu de hory moi zełeny szowkowom trawyczkom stełeny, hory naszy prekrasny, jak na nebi ziroczky jasny836. Odkrycie Łemkowszczyzny – prawdziwego Domu i swojego miejsca na ziemi – przychodzi autorowi późno, bo podczas jednej z ostatnich podró- ży jego matki na ziemię przodków. Dopiero reakcja matki wyzwala w synu emocje, które wiążą go z Łemkowszczyzną na długo i namacalnie (Maślej przyjechał na stałe na Łemkowszczyznę w 1982 r. w wieku 35 lat837). Od tego momentu autor rozpoczyna uporczywą, systematyczną walkę o zachowanie śladów po odwiecznych mieszkańcach Łemkowszczyzny.

Postawiłem drewniany krzyż i drewniany płotek wokół grobu babci Potockiej. Czas jednak szybko drążył swoje w drewnie, więc postawiłem metalowy krzyż i płotek me- talowy, opasany łańcuchami. Wkrótce jednak ktoś ukradł łańcuch z grobu babci, więc wściekły powiedziałem: – Nie, tego śladu po babci mi już nie zatrzecie! Przyspawałem kolejny łańcuch do słupków w metrowych odległościach. Determinacja autora do walki o zanikające ślady po Łemkach jest wyraź- na. Staje się to jego obsesją i prowokuje do wielu pytań, które sobie zadaje:

Zastanawiam się, dlaczego nowi brunarianie tak uparcie zacierają ślady po odwicznych. Próbuję ich zrozumieć. Czyżby – jak powiadali kiedyś jaszkowianie838 – dziad dziadom je, i bude, i nawiky wikiw amin839. Czy, aby poczuć się pewnie u siebie, trzeba zatrzeć wszystkie ślady po odwicznych, a dzieciom wmawiać nowe legendy? Czy, powtarza- ne latami, staną się odwicznymi, a nieistniejące ślady po odwicznych nie będą straszyć prawdą historyczną? Wierzę w jaszkowiańską legendę i pięknieje mi ona z każdym przeżytym dniem (Maślej, 34–35).

835 Łemk. „do bólu kochać” – przyp. autora. 836 Łemk. „w domu, tam gdzie dziadowie – pradziadowie, tu gdzie góry moje zielone, je- dwabną trawką ścielone, góry nasze przepiękne, jak na niebie jasne gwiazdeczki” – przyp. autora. 837 Por. czwarta strona okładki książki Maśleja. 838 Brunarianie – mieszkańcy Brunar; jaszkowianie – mieszkańcy Jaszkowej. 839 Łemk. „dziad dziadem jest i będzie, na wieki wieków, amen” – przyp. autora. 208 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Konkluzja jest więc wymowna. Ukazuje nieustającą potrzebę zaznaczania łemkowskiej obecności na dawnych ziemiach zamieszkanych niegdyś przez Łemków – „odwiecznych”, których nowi gospodarze próbują pozbawić nie tylko śladów, ale przede wszystkim pamięci. Ostatnia część tryptyku to opowiadanie oparte na wspomnieniach przy- jaciela Maśleja, Piotra Czuchty, pochodzącego i mieszkającego w Zdyni, ukazujące losy wysiedleńców wkrótce po przyjeździe na miejsce osiedlenia. Przeplatają się tu losy kobiety i mężczyzny, jak się okazuje w dalszej części – szwagra i szwagierki, których łączy oddalenie od rodziny i samotność pierw- szych kroków na obczyźnie. Chaos, niemoc i bezradność wygnańców z gór na obcej ziemi spotęgowane są w tym obrazku przez żywe dialogi przed- stawiające reakcję otoczenia na przybyszów – „banderowców”. Codzienne gospodarskie kłopoty ukazywane są na przemian z refl eksjami nad zasad- nością samego wygnania i zbudowanego przez państwową propagandę ste- reotypu ukraińskiego mordercy:

Potem znowu jechał do pracy, zamykał w pociągu oczy, udawał, że śpi i słuchał o bandytach-Ukraińcach, a właściwie zastanawiał się nad straszliwą prawdą, do której skosztowania zmusił go los. Wiedział już, że to, co inni uważają za prawdę, nie musi być prawdziwe. Że powtarzane przez nich kłamstwo jest wymierzone w niego, bo oni w nie wierzą i dla nich jest ono prawdą. – Jak to jest możliwe, – pytał – aby mogła po- wstać nieprawdziwa prawda? Musiał teraz wierzyć w ich prawdy, chodzić do ich koś- cioła. A jego sumienie nie umiało wierzyć inaczej. Oni mieli prawdy, których jego wia- ra nie miała. Zawsze mieli rację, zawsze byli niewinni. Posiadali też jakąś swoją rację, której nie pojmował. Jego nikt nie uczył ich prawd. – Miłuj bliźniego swego – mówił jego Chrystus. A dla nich każdy Ukrainiec nie był bliźnim, był bandytą (Maślej, 43). Refl eksja Maśleja jest gorzka i wstrząsająca – „oni”, choć mają Chrystusa na ustach, nie uznają jego prawd. Autor nie oskarża agresywnie, ale subtel- nie, nie czyni tego pod konkretnym adresem, lecz wobec „ich”, w domyśle – zaangażowanych w tragedię swego narodu. W dalszej części pojawiają się obrazki z obozu w Jaworznie (Maślej, 44–45). Sucha narracja, prezentująca okrucieństwo funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa, wsparta jest obrazka- mi niczym z hitlerowskich obozów (tortury, drut kolczasty, baraki, kapo, za- katowani więźniowie grzebani pod drzewami w pobliskim lesie). U Maśleja duchy zmarłych przodków ponownie wyzierają. Wracający z wygnania do rodzinnej Zdyni po odbytej służbie wojskowej Petruś (być może sam Czuch- ta) odbywa na cmentarzu rozmowę z ojcem, któremu zdaje relację z dziesię- ciu lat pobytu na ziemiach zachodnich. Choć łemkowskie wtrącenia tłumaczone są każdorazowo w przypisach, w których autor zamieszcza także wyjaśnienia dotyczące kwestii obrządko- wych, to jednak zakłada on pewną znajomość zagadnienia łemkowskiego u czytelnika (pakt faktografi czny). Niejasna może być np. wypowiedź księ- dza Hrynyka podczas aresztowania: „Idźcie do prawosławnego jegomościa [księdza – P.T.], jeśli chcecie zachować mowę i tożsamość narodową” (Ma- ślej, 51). Nie pojawia się tutaj wzmianka o tym, że to ksiądz greckokatolicki (choć można to wydedukować), ale autor nie wyjaśnia także, jak to się stało, 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 209

że w 1954 r., kiedy ksiądz (jak wynika z przypisu) został aresztowany, gre- ckokatolicki duchowny miał prawo sprawować posługę duszpasterską na Łemkowszczyźnie. Informacja w przypisie o związkach księdza z „siatką «Zenona»”840 jako przyczynie aresztowania i skazania pozostawiona jest bez wyjaśnienia. Ostatnia część „Tryptyku” zamknięta jest refl eksją o roli Piotra Czuchty w organizacji „Łemkowskiej Watry” w Zdyni i roli tego miejsca dla Łemków:

I tak gazduje na swoim i na Watrze. Kiedyś powiedział: – Czy zastanowiłeś się kiedyś, co znaczy Żdynia? Po prostu – żdyj nia (czekaj jej). I czeka co roku na Łemków. Na tych, którym się nie udało, i na tych, którym się udało, jak jemu, szczęśliwie tu powró- cić (Maślej, 52). Motywacją autoprezentacyjną wsparta jest zapewne uwaga w przypisie na temat genezy i znaczenia „Watry” dla Łemków:

Łemkiwśka watra jest szczególną, z niczym nieporównywalną, okazją do spotkań przy- jacielskich, spotkań dawnych mieszkańców różnych wsi, a przede wszystkim rodzin- nych spotkań, pełnych wrażeń i emocji. Nie zapomnijmy, że w czasie akcji „Wisła” rozrzucono rodziny czasem oddalając je o kilkaset kilometrów, więc „Watra” stwarza niepowtarzalną okazję do spotkania się w gronie rodzinnym chociażby raz w roku. „Watra” przebiega zawsze w trzeciej dekadzie lipca w okolicach dawnego PRL-ow- skiego święta 22 lipca. Daje również nowym pokoleniom Łemków możliwość pozna- nia choćby cząstki materialnej kultury ich pradziadów (Maślej, 52). Autor uznaje więc za stosowne wyjaśnić czytelnikowi znaczenie „Watry” dla Łemków (przynajmniej dla tych, którzy na nią przyjeżdżają), podając na- wet orientacyjny termin tego wydarzenia. Choć we wstępie do przytoczone- go tu przypisu pojawia się krótka wzmianka o inicjatorach „Watry” i miej- scach pierwszych spotkań, Maślej nie wspomina o podziale, który nastąpił w środowisku, ani o roli Zjednoczenia Łemków z Gorlic w sporze o „Watrę”, który sygnalizują niektórzy autorzy piszący teksty w typie samoobrony. Książki Murianki i Maśleja różnią się znacznie, nie tylko konstrukcją czy prezentowanymi poglądami na łemkowską tożsamość narodową, stosunek do Ukrainy jako państwa, status Łemków w Polsce współcześnie czy łącz- ność z innymi Łemkami poza granicami Polski. Wydaje się, że ładunek auto- biografi czny – choć dominujący – inaczej się w każdej z nich rozkłada. Mu- rianka przepracowuje pamięć poprzedniego pokolenia na równi z własnymi zawirowaniami identyfi kacyjnymi, o których mimochodem i wciąż wspomi- na, odsłaniając polskiemu czytelnikowi motywacje poczynionych niegdyś wyborów. Maślej używa pamięciowej retoryki przede wszystkim po to, aby pokazać, że postpamięć tych, którzy żyli z piętnem banderowców, bywa nie mniej trudna i bolesna niż krzywdy osobiście doświadczone przez przod- ków. Murianka oczekuje „zrozumienia” lub przynajmniej podjęcia wysiłku

840 Pozyskany przez UB członek OUN-B Leon Łapiński ps. „Zenon” w latach 1948–1954 kierował siatką OUN-B kontrolowaną przez polskie służby (G. Motyka, Zamiast wstępu. Od operacji C-1 do akcji „Bumerang” [w:] Służby bezpieczeństwa Polski i Czechosłowacji wobec Ukraińców (1945–1989). Z warsztatów badawczych, red. tenże, Warszawa 2005, s. 12–13). 210 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI przez czytelnika, podczas gdy Maślej zdaje się zapraszać do przyjrzenia się próbom pochwycenia świata, który zniknął, i odtworzenia jego zapachów, smaków, odgłosów poprzez opowiadanie o opowieściach swoich rodziców. Choć drugie pokolenie Łemków w Polsce, którego głosy zaprezentowałam powyżej, stoi niekiedy po przeciwnych stronach barykady w „łemkowskiej sprawie”, imperatyw pamiętania i przywoływania jest u jego przedstawicieli nie mniej wyrazisty niż w przypadku naocznych świadków zdarzeń.

* * *

Autobiografi e Łemków wydawane na Ukrainie, które wybrałam do po- niższej charakterystyki, także zostały napisane przez przedstawicieli dru- giego pokolenia wysiedleńców. Oboje autorzy – Wołodymyr Barna i Marija Trojczak – mieszkają w Tarnopolu, oboje także angażują się, jak sami piszą, w działalność na rzecz swojej społeczności. Każde z nich odkrywało swo- ją łemkowskość w dorosłym wieku, Barna – wcześniej, Trojczak – później, i jednakowo emocjonalnie dzielą się tym odkryciem z czytelnikiem, torując, jak sądzę, drogę kolejnym autorom łemkowskim, chętnym podjąć próbę za- prezentowania czytelnikom łemkowskiej tożsamości i pamięci o przeszłości przodków. Książka W. Barny Łemkowszczyzna w moim sercu841 stanowi pierwszą, wy- daną w 1992 r. na koszt autora jako osobna publikacja, relację wspomnienio- wą Łemka na Ukrainie. Barna poświęca ją „pamięci dziadka Fedora”. Utwór składa się z trzech części: tytułowej (Łemkowszczyzna w sercu moim), w której autor opisuje proces dojrzewania w nim krainy przodków oraz dzieje swojej rodziny, dwa kolejne teksty – Łemkowszczyzna – kołyska i los oraz Łemkow- szczyzna – tragedia i odrodzenie – są zapisem jego wystąpień na I Ogólnoukra- ińskim Kongresie Łemków w 1992 r., którego był organizatorem; ostatnią część stanowi Pierwsze spotkanie z Łemkowszczyzną. Mimo że autor nie należy do kręgu pamiętnikarzy nieprofesjonalnych – jest poetą, publicystą, dzienni- karzem, autorem kilku książek, zdecydowałam się na analizę tego wydania z uwagi na to, że publikacja ta (obok książki Krasowskiego i Sołynki Kim jesteśmy, Łemkowie…842 omawianej dalej) stworzyła pewien wzorzec dla ko- lejnych autorów i wyznaczyła standardy, jak wypada czy wręcz należy pisać o Łemkowszczyźnie. W pierwszej relacji Barna dzieli się z czytelnikiem swoim dojrzewaniem do uznania Łemkowszczyzny za swą duchową ojczyznę:

Łemkowszczyzna… W dzieciństwie odcisnęła się w mojej pamięci. Choć teraz dokład- nie nie wiem, kiedy po raz pierwszy przyszło do mojej świadomości to słowo – w wie- ku trzech czy czterech lat, ale zatrzymały się w nim ból i smutek moich rodziców, znajomych, bliskich, którzy gościli często u nas (…). Lubiłem wtedy usiąść na skraju łóżka i słuchać rozmów starszych. I raptem zapalały się nazwy dawnych wsi i miast (…). I wspominali, wspominali… Wszystko, co było związane z dawnym życiem na

841 W. Barna, Łemkiwszczyna w serci mojim, Zbaraż 1992. 842 I. Krasowśkyj, D. Sołynko, dz. cyt. (Krasowski I). 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 211

Łemkowszczyźnie, ale najbardziej ubolewali i narzekali na tych nie-ludzi, którzy wy- rzucili tylu ludzi z rodzinnego gniazda. Łemkowszczyzna wchodziła w moje serce jako ta dziwna kraina marzeń, która się gdzieś zagubiła, jak Atlantyda, w bezgranicz- nych przestrzeniach planety. (…) I były łzy, i była tęsknota, i był niewysłowiony ból, którego zrozumieć w te dziecięce lata do końca jeszcze nie mogłem (W. Barna, 3). W czasie przysłuchiwania się rozmowom dorosłych Barna jako dziecko oswajał Łemkowszczyznę, która „nabierała drogich i konkretnych obrysów”:

(…) i nawet nieproszona łza wyskakiwała z oczu, bo mowa tu była o świętym: ojczy- stej ziemi – Łemkowszczyźnie. I tragedia, która spowodowała wygnanie z rodowych miejsc niemal pół miliona górali. A jakie to czarujące miejsca i rzeczki, jakie piękne i miłe sercu góry… (…) i wspominali te drogie i szczęśliwe czasy, kiedy żyli w rodzin- nych Beskidach, kiedy chodzili z chłopcami na zabawy, kiedy orali i siali, kiedy zbie- rali urodzaj, kiedy las darował i grzyby, i jagody, kiedy całe życie było nierozerwalnie związane z przyrodą… (W. Barna, 3–4). Rodzice urządzali w domu wieczorki wspomnieniowe, podczas których mnożyły się opowieści, goście śpiewali łemkowskie pieśni, czasem przyszedł też z dalekiej Ameryki list do ojca. Stosując konstrukcję w tle, Barna zaczyna opowiadać o dziadku, autorze tych listów, po których lekturze ojciec długo siedział zadumany. Cytuje też inną korespondencję, którą odkrył w domo- wym archiwum – przedwojenne listy ojca, pisane w wakacje do jego gospo- darza we Lwowie, u którego w roku szkolnym mieszkał. Obszerne cytaty pozwalają autorowi znacząco rozszerzyć konstrukcję w tle – biografi ę ojca. Wielokrotnie przeplata ją z historią dziadka, który organizował w Ameryce komitet pomocy Łemkowszczyźnie, a potem był jednym z założycieli Orga- nizacji Obrony Łemkowszczyzny843, i to wtedy, „kiedy o szerokiej, masowej organizacji łemkowskiej [na Ukrainie, ale i w Polsce – P.T.] można było tylko pomarzyć”. O działalności dziadka nie dowiedział się jednak Barna od ojca. Wiele lat po jego śmierci, po której nastąpiła wkrótce śmierć ojca, usłyszał o dziadku od członka zarządu tej organizacji, który mieszkał w USA w tym samym mieście co dziadek. Refl eksję nad działalnością dziadka i jego życiem uruchomił Barna także po spotkaniu z jednym z jego dawnych kolegów. Bez- pośrednim impulsem była natomiast fotografi a dziadka wysłana autorowi przez ciotkę z USA: „Ta fotografi a szła do mnie 50 lat. Chwała Bogu, znalazła mnie” (W. Barna, 7). Także ojciec autora nie opowiadał synowi zbyt wiele o sobie. Bliższe poznanie ojca, z uwagi na jego wczesną śmierć, było niemoż- liwe. Barna rekonstruował szczegóły z jego życia z opowieści dawnych kole- gów ojca, których spotykał na zebraniach Towarzystwa „Łemkiwszczyna”, albo z ich listów bądź zdjęć (dalej w relacji umieszcza cytaty z listu od przy- jaciela ojca z lat szkolnych). Z kart ewakuacyjnych dowiedział się, z jakim „«skarbem» wybrali się w drogę na Tarnopolszczyznę” rodzice (W. Barna, 7). Barna z nabożnością traktuje te wspomnienia rozmów o ojcu i dziadku, dokumenty i listy, które zostały mu po rodzicach. Jak przyznaje, otrzymał

843 Organizacja ta powstała w 1936 r. w Nowym Jorku i działa nieprzerwanie do dziś. Sku- pia w swoich szeregach Łemków o ukraińskiej orientacji narodowej. Więcej zob.: http://www. lemko-ool.com/ool_about.htm (8.12.2010). 212 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI wsparcie od Łemków – przyjaciół ojca. Wszystko to pozwoliło mu uporać się z bólem po jego śmierci, odzyskać przeszłość, zrekonstruować brakujące ogniwa własnej tożsamości, „odpomnieć” Łemkowszczyznę. Narracja autobiografi czna Barny ujawnia kolejne etapy dojrzewania do Łemkowszczyzny – podczas studiów we Lwowie trafi ł do środowiska Łem- ków. U jednego z nich nawet zamieszkał:

Wtedy to, właśnie u niego dostałem pierwsze „lekcje” łemkowskiej gwary. Wtedy wlał mi w duszę jeszcze coś swojego, patriotycznego, co ożyło we mnie później, kiedy pracowałem w obwodowym radiu w Tarnopolu. Zawsze interesowałem się naszy- mi wychodźcami z Łemkowszczyzny, których rozpoznawałem podczas wywiadu, bo choć starali się Łemkowie mówić literackim językiem ukraińskim, zdradzał ich akcent (W. Barna, 9). W domu rodzinnym nie nauczył się więc mówić po łemkowsku. Być może rodzice i goście rozmawiali tylko po ukraińsku. Być może także, oszczędza- jąc mu opowieści o dziadku i samym sobie, ojciec starał się w ten sposób chronić syna. Autor nie czyni tu jednak żadnego komentarza. Wysiłek, jaki musiał włożyć w nadrobienie zaległości i wzbogacenie się o to, czego nie wyniósł z domu, dawał jednak owoce:

Tak oto coraz wyraźniej i dokładniej powstawał przede mną obraz drogiej mi ojcow- skiej ziemi – Łemkowszczyzny. Szła nie odstępując mnie na krok, wzywała, budziła niezrozumiałe uczucia, których do końca pojąć jeszcze nie mogłem. I kiedy we Lwo- wie organizowano Towarzystwo „Łemkiwszczyna”, to jako jeden z pierwszych z Tar- nopola w 1988 roku wstąpiłem do niego. (…) Stoję obok wejścia, idzie stary Łemko z gazetą w ręku, gdzie opublikowano powiadomienie o tym wydarzeniu, i wypowia- da słowa, które do dziś tkwią w pamięci: „Moi drodzy, na ten dzień czekałem 45 lat”. Dla tych słów warto było wziąć się za tę sprawę (W. Barna, 11). Bezpośrednim impulsem do działania na rzecz dziedzictwa przodków były więc spotkania z takimi starszymi Łemkami. Barna, który miał wów- czas 25 lat, dojrzał do swego powołania stosunkowo szybko. Relację kończy wyznaniem adresowanym do Łemkowszczyzny:

Łemkowszczyzno, ojczysta, pramatczyna ziemio! Jestem twoim synem! I gdzie by mnie los nie rzucił, moje oczy zawsze będą zwrócone na Ciebie, zawsze będę się gar- nąć do Ciebie, zawsze będę szedł ci na spotkanie. Ty dałaś moim przodkom dumnego ducha, cierpienie i wytrwałość, zostało to przekazane i mnie. Otrzymały to w spadku i moje dzieci. Moja ukochana Łemkowszczyzno, ty od zawsze żyjesz w moim sercu, bo w każdej kropli mojej krwi jest twoja niepokonana siła. Każda część mojego ciała promienieje żywym pragnieniem, by iść i iść do ciebie, jak do praźródła, jak do źródła życia i natchnienia. I dlatego to, święta moja łemkowska matko, wybuchają w mojej duszy słowa, które wlewają się w poetyckie wersy (…) (W. Barna, 11–12). Autor kończy relację wierszem swego autorstwa. Łemkowszczyznę od- krytą opisuje w kolejnym tekście (Pierwsze spotkanie z Łemkowszczyzną). Jest to pełna entuzjazmu relacja z podróży do krainy przodków, podczas której autor konfrontuje swoje „przygotowanie” z zastaną rzeczywistością. Jego narracja, pozbawiona niemal komentarzy teoretycznych i opisów, i tu pełna 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 213 jest uniesienia i emocji, używa wzniosłych słów, mówi wierszem, przytacza wersy łemkowskiego hymnu844, dzień wyjazdu na Łemkowszczyznę nazywa błogosławionym, a Beskidy okazują się takie jak w opowieściach i wyobra- żeniach: „I raptem odkrywają swoje niezrównane piękno, swoje czarujące zbocza, serpentyny dróg…” (W. Barna, 27). Autor opisuje radość spotkania wielkiej liczby Łemków przybyłych ze wszystkich stron świata na „Watrę” w Zdyni, które dało uczestnikom liczne chwile wzruszeń, spotkanie najstar- szego członka Towarzystwa „Łemkiwszczyna” z rodzinną wsią i sąsiadką po prawie pięćdziesięciu latach, łzy żalu za rodzinną ziemią innych uczest- ników wycieczki, pieśni („W górach dusza sama zaśpiewała”), spotkania z łemkowskimi działaczami, udane także dzięki pomocy „tego zasobu, który praktykowali nasi przodkowie – z pomocą «kropki»845” (W. Barna, 29). Naj- większym przeżyciem była jednak wizyta w rodzinnej wsi matki:

Przyjechaliśmy do wsi Daliowa (…). I poszedłem do cerkwi, która jak sierota stoi po- rzucona obok cmentarza, i zaszedłem na cmentarz. A w środku krzyk rwał się do tych krzaków, które porosły na mogiłach, ponieważ gdzieś tu leżą kosteczki mojego dziad- ka. I wołałem w duszy: „Dziadku, gdzie ty leżysz, odezwij się, twój wnuk przyjechał pokłonić się twojemu prochowi”. I uklęknąłem na świętej ziemi, i przemówiłem w du- szy modlitwą, i po raz pierwszy do ziemi moich przodków mówiłem słowo bezsłow- ne! Moje korzenie odezwały się, przemówiły, a dusza zapłakała, wezwała wraz z nimi! I łzy toczyły się, i nie padały na ziemię! Wziąłem ziemi dla rodzonej matki i kamień spod cerkwi – może właśnie tu stąpała noga mojej matki, dziadka? Więc właśnie tu chrzcili moich krewnych! Ta ziemia jest mi najdroższa! (W. Barna, 30). Ostatnie słowa autora mają charakter deklaracji wierności Łemkowszczyź- nie, ale też uzasadniają miłość potomka deportowanych Łemków do rodzin- nych stron:

Ta ziemia jest mi najbliższa, bo tu bierze swój początek mój rodowód. Tu wrośnięte są moje korzenie i z tej ziemi nikt i nigdy ich nie wyrwie, jak nie da się wyrwać z serca miłości do pramatczynej ziemi, jak nie zgaszę mojej pamięci, która krąży w mojej krwi, bo ja – Łemko, syn Łemkowszczyzny (W. Barna, 30). Dwa teksty wystąpień Barny na I Ogólnoukraińskim Kongresie Łemków w 1992 r. analizuję łącznie. Postulaty dotyczące działalności na rzecz łem- kowskiej kultury będą mnie tu mniej zajmować, skupię się natomiast na ar- gumentach „pamięciowych” oraz elementach, które ukazują kształt pamięci kulturowej działaczy łemkowskich na Ukrainie, ich „wzory pamiętania”. Autor lokuje wysiedlenia Łemków w latach 1945–1948, a zatem nietypowo. Zaczyna od przybliżenia tego okresu i wydarzeń, które je poprzedziły – dzia- łalności „nacjonalistycznych polskich band” oraz położenia wysiedlonych w miejscach, do których trafi li i w których próbowali im pomóc miejscowi księża (W. Barna, 13–14). Następnie przechodzi do etnogenezy Łemków (Biali Chorwaci to, według niego, ruscy górale), udowadnia ich ukraiń-

844 Pieśń Hory naszy. 845 Łemkowski trunek na bazie eteru, nielegalnie wytwarzany przez Rusinów po południo- wej stronie granicy i przemycany do Polski. 214 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI skość, wspomina o obu republikach okresu międzywojennego, mówi o roli światłych nauczycieli na Łemkowszczyźnie i budzeniu się świadomości narodowej, przybliża życie gospodarcze. Własne sformułowania przeplata wierszami swoimi, B.I. Antonycza846, I. Rusenki847 oraz obszernymi cytatami z Ołeksy Torońskiego848, w szczególności jego opisem Łemka, który traktuje jako autocharakterystykę: „«Duchowość, pobożność, duma, uczciwość, silna wiara, miłość do ziemi – oto główne rysy Łemka»” (W. Barna, 16). Łemkowie w wypowiedzi Barny podlegają dalszej idealizacji: to najlepsza część narodu ukraińskiego, najlepsi z Ukraińców, z dawien dawna posługujący się niebie- sko-żółtą fl agą, chłonni na ideały Bohdana Chmielnickiego:

My, Łemkowie, jesteśmy najbardziej zachodnią gałązką narodu ukraińskiego, nigdy nasza grupa etnografi czna nie wyodrębniała siebie ze wspólnego historycznego ko- rzenia, bo jedna u nas i wspólna historia, wiara, zwyczaje, tradycje, psychologia. I mat- ka u nas jedna – Ukraina. Jedyne, co u nas różne w stosunku do braci-wschodniaków, to różne macochy: u nich Rosja, a u nas – Polska i Czechosłowacja, Austro-Węgry… Wychodzi, że i bieda nasza wspólna (W. Barna, 20–21). Autor walczy ze stereotypem, że wysiedlenie na Ukrainę było dobro- wolne, podkreśla rolę NKWD w formowaniu polskich „band grabieżców”, wspomina Ukraińców zamordowanych w Zawadce Morochowskiej przez Wojsko Polskie i „czerwonych katów”, gloryfi kuje opiekuńczość partyzan- tów UPA. Przypomina sławnych synów Łemkowszczyzny (zwraca uwagę na łemkowskie korzenie dziadka Iwana Franki849) i ich wkład jako „kwiatu ukra- ińskiego narodu” do narodowej kultury i nauki (W. Barna, 22–24). Dostrze- ga też przesłanki do ogłoszenia „łemkowskiego odrodzenia” (W. Barna, 25). Tekst jest gęsty od postulatów i wezwań do aktywności na polu ochrony i rozwoju łemkowskiego dziedzictwa kulturowego:

Dziś przed nami odkrywa się dobra perspektywa dla wielkiego odrodzenia etnogra- fi cznej grupy narodu ukraińskiego – Łemków – i każdy wychodźca z tej krainy po- winien dołączyć się do tej świętej sprawy, zrobić wszystko, co do niego należy dla rozkwitu kultury swoich przodków, ich tradycji i zwyczajów. Włączajcie w to swoich bliskich, znajomych, dzieci i wnuki, żeby na przepysznym drzewie Ukrainy nigdy nie uschła jej najbardziej zachodnia gałąź – Łemkowszczyzna! (W. Barna, 18).

(…) zwracam się do wszystkich Was, drodzy krajanie, jeśli u kogoś zachowały się relikwie z naszego ojczystego gniazda – przekażcie je do naszego muzeum850, jak to

846 Bohdan Ihor Antonycz (1909–1937) – poeta urodzony w Nowicy na Łemkowszczyźnie, związany ze Lwowem, piszący po ukraińsku. 847 Iwan Rusenko (1890–1960) – poeta łemkowski, dramaturg, nauczyciel. W 1946 r. wysied- lony w okolice Tarnopola. 848 Ołeksa (Aleksy) Toronśkij (1838–1899) – łemkowski duchowny, pisarz i etnograf, autor pracy Rusyny – Łemky (opublikowanej w piśmie „Zoria Hałyckaja”, Lwów 1860). Por. H. Duć- -Fajfer, Literatura łemkowska…, s. 356. 849 Iwan Franko (1856–1916) – pisarz, publicysta, działacz społeczny, krytyk literacki, autor prac o charakterze etnografi cznym. Jedna z najwybitniejszych postaci ukraińskiego ruchu na- rodowego w Galicji przełomu XIX i XX w. 850 Chodzi o muzeum znajdujące się w siedzibie Towarzystwa „Łemkiwszczyna” w Tarno- polu. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 215

zrobili już niektórzy nasi członkowie, żeby nasze muzeum pracowało na nas, na ogól- noukraińską kulturę. To będzie program „Łemkowskie Odrodzenie” (W. Barna, 25). Powyższe fragmenty są wyrazistymi przykładami sakralizacji nie tylko Łemkowszczyzny i pamięci o niej, ale i współczesności Łemków. W. Barna, jako członek Narodowego Związku Pisarzy Ukrainy851, napisał wstęp do innej książki o dominujących cechach autobiografi zmu – Łemkow- skiej tajemnicy autorstwa tarnopolskiej lekarki, Mariji Trojczak852. On też jest redaktorem publikacji. Na tle pozostałych omawianych utworów wyróżnia się ona swą konstrukcją: dominują tu wiersze i fotografi e, do których uzupeł- nieniem jest wstęp Barny i tekst autorki zatytułowany Ojcowska droga – łem- kowski ślad. Druga i trzecia strona okładki zawierają mapę Łemkowszczyz- ny z zaznaczoną wsią rodzinną autorki (Jasiel/Jasełko). Redaktor na stronie tytułowej wyjaśnia strukturę książki: można w niej znaleźć wiersze, które autorka napisała po odbyciu kilku podróży na Łemkowszczyznę, „przenik- nięte (…) szczerą miłością do ojczystych korzeni”, a ponadto wspomnienia z podróży „razem ze swoimi pobratymcami w doli i niedoli” oraz „doku- mentalne świadectwa fotografi czne po drogach Łemkowszczyzny, a także z duchowych centrów świata”. Każdą z części książki zdobią karty tytułowe. Wstęp Barny pt. Łemkini, która podbiła świat przedstawia autorkę, lekarkę i od kilku lat działaczkę na rzecz kultury łemkowskiej, która na skutek nagłe- go impulsu zaczęła pisać wiersze. Barna tłumaczy, a potwierdza to w dalszej części książki sama autorka, że zdecydowała się ona dać wyraz swoim uczu- ciom właśnie poprzez poezję po tym, jak

(…) trafi ła na ziemię swoich przodków, odwiedzając przede wszystkim cmentarz we wsi Jasiel, która znajduje się nieopodal znanego miasteczka Dukla w powiecie sano- ckim dzisiejszej Polski [właściwie: w powiecie krośnieńskim – P.T.], to jakby przeby- wała na tajemniczej rozmowie z siwogłowymi przodkami. Raptem przemówiła w niej krew łemkowska, która płynie w jej żyłach, otworzył się przed nią samą w Słowie Duch Beskidów. Był to dla jej duszy szok, który raptem wylewał się łzami-krzykiem bólu, słowami-bólami, szlochem-tęsknotą. Sercem przypadała do rodzimej ziemi pra- dziadów, piła i nie mogła nasycić się wodą z ojczystych potoczków, a oczy chłonęły niezrównane krajobrazy Beskidów… Dziękowała Stwórcy, że podarował jej wielkie szczęście – odkrycie „ziemi obiecanej” – Łemkowszczyzny. I dzisiaj nie może obudzić się z tych głębokich przeżyć, które napłynęły do niej właśnie tam, w rodzinnym, oj- cowskim gnieździe… (Trojczak, 4). Warto zacytować jeszcze jeden, poprzedzony słowami łemkowskiego hymnu Hory naszy, fragment, tym razem już autorstwa samej Trojczak, za- tytułowany „Będę źródłem idei z czystym sercem do ludzi” (umieszczony w cudzysłowie, nie wiadomo jednak skąd ten cytat), aby zobaczyć, w jaki sposób autorka wyraża swoją miłość do odkrytej Łemkowszczyzny:

851 Ukr.: Nacionalna spiłka pysmennykiw Ukrajiny. 852 M. Trojczak, Łemkiwśka tajemnycia, Ternopil 2009. Wedle informacji na stronie tytułowej Trojczak to „literatka”, która „choć z zawodu jest medykiem, ale duszą – poetką”. 216 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Łemkowszczyzna – mój brzeg. Twórcze natchnienie niespodziewanie dla mnie otrzy- małam tutaj, na ojcowskiej – pradziadowskiej ziemi. Nabrałam siły z ojczystego obejścia i otrzymałam wielkie zadowolenie, odwiedzając i porządkując zapuszczone cmentarze, mogiły, odprawiwszy panachydę wraz z ojcem Anatolijem Dudą z miasta Monastyrysk i grupą łemkowskich rodzin (…). Łemkowska ziemia zaczarowała mnie na tyle, że narodził się mój pierwszy zbiorek853 (Trojczak, 8). Wspomnienia w drugiej części książki składają się z kilku relacji. W pierw- szej, zatytułowanej Smutna i dumna Łemkowszczyzna, autorka wyjawia, jakie opowieści o Łemkowszczyźnie słyszała w domu rodzinnym od swoich ro- dziców i jak z ich opowiadań poznała rodzinne strony:

Od dzieciństwa przesiąknięta jestem tematem Łemkowszczyzny. Z opowieści rodzi- ców wiedziałam o tym, że byli zakochani w swoich górach, w swoich pradawnych lasach, byli góralami, dumnymi i niezłomnymi w swojej wierze, w swojej miłości do rodzinnych stron. Bardzo często przypominają mi się opowieści matki o tym, jaka ładna była nasza wieś Jasiel (Trojczak, 50). Z opowieści rodziców autorka zapamiętała wiele, w ostatniej części re- lacji opisuje to, „o czym dużo opowiadał ojciec” – walki partyzantów UPA, wysiedlenia („znane jako operacja «Wisła», która trwała do października 1947 r.”854), w trakcie których, jej zdaniem, deportowano niemal milion osób, „polscy bandyci” zabili „kilka tysięcy Ukraińców”, innych władza umieściła w „niemieckim obozie koncentracyjnym «Jaworzno»” (Trojczak, 56). Opisuje także swoją konfrontację ze zmityzowanym obrazem Łemkow- szczyzny, jaki był obecny w jej domu rodzinnym i został jej zaszczepiony:

Ze wszystkich stron otaczał ją las, w którym roi się od grzybów, pełniusieńko bardzo smacznych malin i różnych jagód (…). Nie jeden raz sprzeczałam się z mamą, przecież one nie mogą być smaczniejsze od tych jagód, które rosną w ukraińskich lasach. Swoją pomyłkę zrozumiałam dopiero wtedy, kiedy skosztowałam tych jagód z lasu w wy- sokich górach łemkowskich. Do realizacji marzeń swego dzieciństwa dochodziłam wiele lat. Pierwszy pociąg do wyjazdu na Łemkowszczyznę poczułam w 2002 roku, po śmierci rodziców. Razem z grupą podobnie myślących, którzy, tak jak ja, chcieli zobaczyć te wysokie góry Beskidy, bystrą rzeczkę, pochodzić boso po ojcowskich zie- miach… (Trojczak, 50). W przeciwieństwie do wielu łemkowskich autorów, Trojczak nie deprecjo- nuje smaku jagód rosnących w lasach dzisiejszej Łemkowszczyzny. Okazuje się, że kraina ta może być równie piękna dla dzieci wysiedleńców, jak była piękna dla nich samych. Z pewnością wypiękniała jeszcze „oglądana” z per- spektywy obczyzny. Autorka z atencją traktuje Łemkowszczyznę i wszyst- ko, co z nią związane. Podarowana jej przez rzymskokatolickiego księdza

853 Pod zdjęciem na s. 108 autorka stwierdza, że natchnienie, którego dostąpiła, pozwoliło jej zacząć pisać wiersze „w nieznanym dotychczas języku łemkowskim”. Wybrane do publika- cji wiersze pisane są jednak po ukraińsku. 854 Autorka, podobnie jak inni autorzy z Ukrainy, obejmuje tą nazwą wysiedlenia z lat 1945–1947. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 217

fi gurka Matki Boskiej (autorka ocenia ją na XVII-wieczną), pochodząca z jej rodzinnej wsi, jak wierzy Trojczak, ma w sobie cudowną moc:

Trzymam tę ikonkę [fi gurkę – P.T.] w swoim gabinecie i wierzę w jej cudotwórczą siłę. Jest moim oparciem. Mam z tą ikoną genetyczny związek, który mocno odczuwam. Bo jak inaczej można wytłumaczyć ten fakt, że kiedy podczas pożaru w pomieszczeniu, w którym znajdował się i mój gabinet, spaliło się wszystko doszczętnie, a moje miejsce pracy nie zostało uszkodzone. To naprawdę Boża opatrzność (Trojczak, 52). Relacja zatytułowana Podczas modlitwy ujawnia kolejne elementy sakrali- zacji Łemkowszczyzny. Autorka opisuje swoje niezwykłe, niemal mistyczne przeżycia w rodzinnych stronach:

Podczas modlitwy na rodzinnym podwórku przyleciały i siadły mi na rękach dwa dziwne motyle. Z radości i niespodziewanej trwogi straciłam świadomość – coś nie- wiarygodnego działo się ze mną, jakby wszystko było nierealne i nieprawdziwe. Za- mknęłam oczy i zobaczyłam dom swoich rodziców, cerkiew, starą lipę, kasztany, któ- re mają już ponad sto lat. Wybuchła we mnie z nową siłą miłość do tej ziemi. Mocno wierzę, że z nami wtedy rozmawiały dusze naszych przodków, którzy odkryli przed nami pełny obraz tej błogosławionej ziemi. Dla mnie Łemkowszczyzna jest wielkim dziecięcym wspomnieniem o moich młodych rodzicach (Trojczak, 54). Jak się okazuje, nie jest to jednorazowe przeżycie855:

Kiedy przyjeżdżam na Łemkowszczyznę, odczuwam bardzo silną energetykę tych miejsc, zacisze, spokój, jakbym sama się tam urodziła. (…) Właśnie na ojcowskiej zie- mi niespodziewanie dla samej siebie odczułam silne twórcze natchnienie i napisałam ponad 160 wierszy, które ofi arowuję Łemkowskiej Rodzinie – to jest nasze święte Jeru- zalem, które Łemkowie powinni co roku odwiedzać. Odnawiamy w sobie niezłomną zdolność, umiejętność walki o siebie, o ojcowską ziemię. Wyrośnie nowe pokolenie, które nie będzie płakać w milczeniu, a z zapałem pielęgnować łemkowskie tradycje, nie zapominając zwyczajów i obrzędów swoich rodziców i nie będziemy zapomniani przez ludzi i Boga (Trojczak, 54–55). Trojczak wielokrotnie podkreśla, jaką satysfakcję daje jej i jej towarzyszom podróży porządkowanie łemkowskich cmentarzy:

Przyniosło nam to wiele zadowolenia i takie odczucie, jakby wieś ożyła, mogiły stały się chatynkami, z których wyszli nasi dziadkowie i babcie, całe rodziny, i my z nimi rozmawialiśmy, kiedy podczas modlitwy odprawiał panachydę ojciec Anatolij Duda- -Kwaśniak z Monastyrysk856 (Trojczak, 56). Materiał zdjęciowy stanowi najobszerniejszy fragment książki. Składa się z części Łemkowskie niebo. Fotografi e pamięci i miłości oraz Od Zarwanicy do Ha- rabandanu. Ta ostatnia jest zapisem licznych pielgrzymek autorki do świętych miejsc chrześcijaństwa i nie będzie mnie tu interesować. Natomiast na pierw- szą część, którą otwiera reprodukcja ikony „Łemkowskiej Bogurodzicy” i ry-

855 Być może wpływ na taki sposób przeżywania przestrzeni i sposób jego wysławiania ma fakt, że zawodowo Maria Trojczak zajmuje się medycyną „ludową” i naturalną (Trojczak, 5). 856 Chodzi o łemkowskiego duszpasterza Anatolija Dudę. 218 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI cina cerkwi w Jasiołce („zrujnowanej przez polskich szowinistów w 1945 r.”), składają się nieliczne fotografi e rodziców, domu rodzinnego, mieszkańców wsi i krewnych. Współczesne zdjęcia, z których najstarsze pochodzi z 1995 r. (wszystkie są datowane), przedstawiają Trojczak857 i jej rodzinę, przyjaciół oraz – w największej liczbie – dokumentują podróże autorki na Łemkow- szczyznę, ukazują jej obecność na łemkowskich festiwalach, w cerkwiach, na spotkaniach Łemków w Tarnopolu, podczas wizyt w Polsce w miejscach upamiętnień Ukraińców. Wiele zdjęć wykonano w trakcie wizyty grupy Łemków z Tarnopola w Komańczy i Wisłoku Wielkim858, w rodzinnej wsi autorki oraz przy pracach na cmentarzu. Niektóre fotografi e, te najbardziej wymowne (na fotografi ach wykonanych w Jasiołce autorka tuli kwiaty, przytula się do drzew, leży krzyżem, pije wodę ze strumyka, stoi pogrążona w modlitwie) niekiedy podpisane są fragmentami wierszy. Odkrywanie w sobie łemkowskiej duszy u każdego z autorów przebiega- ło inaczej. Dojrzewanie do bycia Łemkiem, wypełnianie luk w opowieściach o przeszłości po stracie ojca i znaczące znajomości ze starszym pokoleniem wysiedleńców, którzy ukształtowali młodego Barnę – to proces rozłożony w czasie, powoli obrastający w znaczenia, dotykający po kolei wszelkich przejawów życia i aktywności. U Trojczak – przeciwnie – to proces gwałtow- ny, niespodziewany, bliski religijnej ekstazie, wywołujący pełen egzaltacji entuzjazm dla własnej drogi do łemkowskiej wspólnoty, owocujący zdarze- niami niezwykłymi, wskazującymi na ingerencję transcendencji w spokoj- ne, zdawałoby się, przewidywalne tory biografi czne dojrzałej kobiety. Dla każdego z autorów pozyskana łemkowskość i odzyskiwanie pamięci o prze- szłości przodków oraz prawdziwej, choć odległej ojczyźnie są największym zwrotem w biografi i. Konieczność zapełnienia luk w nieusłyszanych lub przykurzonych opowieściach rodziców wyrażana jest jako moralny obowią- zek wobec przodków i potomnych, a „odpominanie” przeszłości o dziejach własnej grupy staje się życiową pasją i drogowskazem.

* * *

Łemkowie – dzieci wysiedleńców – którzy piszą autobiografi e, piszą najintymniej, najmocniej koncentrując się na własnym doświadczaniu prze- żywania łemkowskiej przeszłości. Nie jest to tylko chęć uratowania odcho- dzącej wraz z ostatnimi świadkami Łemkowszczyzny – to jest bowiem rola najstarszych Łemków. Drugie pokolenie to Łemkowie z ocaloną lub odzy- skaną postpamięcią, spełniający rolę łącznika między pamięcią świadków, którzy snują opowieści, a strażnikami łemkowskiej pamięci kulturowej, któ-

857 Trojczak jedno ze zdjęć (s. 67) podpisuje: „Autorka książki w narodowym stroju łem- kowskim”. Tymczasem ubrana jest w stylizowany strój ukraiński (nie regionalny, a właśnie ogólnoukraiński). Kilka stron wcześniej (s. 60) strój łemkowski widoczny jest na zdjęciu przed- stawiającym rodziców i znacząco różni się od stroju Trojczak. 858 Autorka wielokrotnie na zdjęciach (a także w relacji), na których widoczny jest pro- boszcz greckokatolickiej parafi i w Komańczy, umieszcza napis „ojciec Andrzej z Lwowszczy- zny”. Tymczasem ojciec Andrzej pochodzi z Gorlic. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 219 rzy projektują przyszłe strategie pamiętania. Niekiedy też sami stają się taki- mi strażnikami, zatem ich teksty można postrzegać jako manifesty łemkow- skiej pamięci kulturowej, swoisty program dla przyszłości.

4.4.3. Łemkowskie impresje

Ten typ łemkowskiej twórczości dokumentarnej reprezentują publikacje, których celem jest zapis wrażeń, impresji i wspomnień dotyczących czasu oraz miejsca. Pisane są problemowo i tak też będę je analizować. Autorzy uwypuklają jedynie wybrane zagadnienia dotyczące teraźniejszej kondycji swojej społeczności przy jednoczesnej apoteozie własnego (lub też członków wspólnoty) dzieciństwa czy młodości spędzonej na Łemkowszczyźnie. Nie roszczą sobie prawa do narracji właściwej pamiętnikom ani nie lokują siebie w centrum opowieści jak w autobiografi i. Pragną zwrócić uwagę na istotne dla nich kwestie z przeszłości lub teraźniejszości, być może również takie, które są nieobecne w innych publikacjach ich ziomków. Jeśli wypowiada się tu drugie pokolenie, narracja dotyka jedynie wybiór- czo przeszłości zapamiętanej z opowiadań starszych i przypomina mozaikę fragmentów „odpomnianej” przeszłości, z której wiele szczegółów uległo już zatarciu i odzyskiwanie ich w pojedynkę uniemożliwia stworzenie ciągłej i spójnej relacji. Chęć utrwalenia owych strzępków z nie własnej przeszłości nie wystarcza, by ułożyć opowiadanie o dawnym świecie tak, jak robili to przodkowie, ale imperatyw ich upublicznienia nie pozwala koncentrować się tylko na samym sobie i osobistych reakcjach na odzyskiwaną Łemkow- szczyznę, jak zdarza się to w tekstach o silnym ładunku autobiografi zmu. Pozostaje więc próba zapisu impresji, przypominających się w trakcie pra- cy nad książką, wrażeń i opowieści, nazw, pojęć i faktów, które słyszało się w dzieciństwie. Nadrabianie „zaległości” w ciągłości narracji wspierają wy- jątkowo liczne dodatki do tekstu (jak zdjęcia czy mapy), uwiarygodniające także postpamięć w oczach czytelnika. Wydana w 1986 roku polskojęzyczna książeczka Semana Madzelana pt. Smak doli859 była opublikowana jako pierwsza łemkowska relacja wspomnie- niowa w Polsce. Zaliczam ją do typu apoteozy, choć ma ona również pewne cechy samoobrony – autor w pierwszych słowach porusza kwestię, która po- pchnęła go do stworzenia opowieści o Łemkach dla Polaków:

Jeśli kiedyś wpadnie wam do rąk niewielka książeczka Jana Bilińskiego Przewodnik po ziemi lubińskiej, znajdziecie tam krótką informację o mieszkańcach wsi Michałów: „Jedną z ciekawostek tego przysiółka jest fakt, że mieszkają tu wyłącznie Łemkowie pochodzący z okolic Nowego Sącza i Krynicy. Można tu nabyć doskonałą bryndzę i owcze serki”. I nic więcej o dawnych mieszkańcach Florynki i innych wsi beskidz- kich. Turysta, po przeczytaniu tego przewodnika, nie będzie szukał w Michałowie ciekawych ludzi; największą atrakcją będzie dla niego bryndza. Może to i ważne, bo dziś o bryndzę coraz trudniej. Tylko czy najważniejsze? Autor tej notatki, zamieszczo-

859 S. Madzelan, Smak doli, Nowy Sącz 1986 (Madzelan I). 220 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

nej bądź co bądź w poważnym wydawnictwie, albo o Łemkach tu mieszkających nic nie wiedział, albo wiedzieć nie chciał. A przecież coraz więcej jest takich ludzi, którzy chcieliby zgłębić tajemnicę łemkowskiej duszy (Madzelan I, 3). Diagnoza stosunku Polaków do mniejszości jest bezlitosna – Łemkowie istnieją dla nich o tyle, o ile stanowią atrakcję turystyczną, pozbawioną re- fl eksji natury ogólniejszej. Jak jednak jeszcze w latach 80. zauważył autor, grupa zainteresowanych i chętnych zapoznać się bliżej z łemkowską od- miennością kulturową powiększa się. Jak można się domyślać, choć autor nie wypowiada tego wprost, chciał on wypełnić luki w literaturze dostępnej zainteresowanym Polakom w języku polskim i spopularyzować w krótkiej książeczce wiedzę o konsekwencjach akcji „Wisła”. Autor staje w imieniu swej społeczności jako ten, który wyjaśni czytelnikom przyczyny i dzieje łemkowskiego bólu. Narracja występuje wyłącznie w pierwszej osobie liczby mnogiej i ma cechy zbiorowej wypowiedzi wysiedlonych z Florynki miesz- kańców Michałowa, którzy po latach wymuszonego milczenia zabierają głos, choć poprzez „my” wypowiada się w największym stopniu sam Madzelan, eksponujący osobisty ból i wysiłek jego przepracowania860. Wybór tych okre- ślonych kwestii ukazuje, które z nich są dla niego najważniejsze i które on sam – a nie prezentowana w tle wspólnota fl orynczan – usiłuje opatrzyć ko- mentarzem i wyjaśnić czytelnikowi. Liczne komentarze teoretyczne i argumentacyjne nasycone są u Madzela- na emocjami:

To trudno opisać słowami, co myśleli, co się wtedy w ich duszy działo. Przecież każdy to wie, że jak psa przywiązać do obcej budy, to nie zostanie tam długo, tylko z podwi- niętym ogonem będzie skomlał i wył, aż zdechnie (Madzelan I, 3).

Wielkanoc – chwila pełna nadziei na lepsze, dzień zwycięstwa życia nad śmiercią. Dla skrzywdzonych, wygnanych, cierpiących i poniżonych – święto nad świętami! (Madzelan I, 7). Ujawnia się tu skrywany przez długie lata żal do władz państwowych, które decydowały o losie Łemków:

Komuś zależało widać na tym, by do naszego bólu dołożyć jeszcze gorycz. Nie dość, że rozpuszczano na nasz temat nieprawdopodobne brednie, to na ofi cjalnych zebraniach, przed naszym przybyciem do Michałowa przestrzegano mieszkających już ludzi, że osiedlą się tu półdzicy Łemkowie, którzy są najdzikszym plemieniem ukraińskiego narodu, i że ci Łemkowie w karpackich lasach grabili i mordowali spokojnych ludzi i dlatego wojsko musiało ich przesiedlić. Nic więc dziwnego, że po takich zebraniach „Zabużanie” odnosili się do nas bardzo wrogo i spali z siekierami pod głową, w dzień i w nocy kontrolowali każdy nasz krok (Madzelan I, 7).

860 Sam autor pochodzi z Binczarowej (łemk. Biłcarowej, Biłcarewoj), a nie z Florynki. Moż- na dopatrzyć się tutaj podobnego zabiegu jak u A. Barny i A. Kwoki (ciż, Izby i Biłyczna, Lihny- cia 2000, Barna II), którzy wyręczają w pisaniu mieszkańców Izb i Bielicznej. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 221

Autor wplata także komentarze ukazujące dramat aklimatyzacji fl oryn- czan do nowych warunków, akcentując liryczny wymiar tęsknoty za rodzin- nym krajobrazem, wzmacnianym przez odległe sąsiedztwo innych gór:

Oj dziwny, dziwny ten świat. I kto by pomyślał, że niemiłosierna dola wyrzuci miesz- kańców Florynki z ich przepięknej wsi i zmusi ich żyć tu, gdzie sosny rosną w sadach, jelenie pasą się w zagrodach, dzikie świnie kopią ziemniaki, roje komarów brzęczą całe lato wokół uszu, a lato to nie lato i zima to nie zima. Dla tych świat wywrócił się nagle do góry nogami. A do tego – jak na ironię! – kiedy wyjdziesz na kalenicę, możesz zobaczyć, jak we śnie najwyższy szczyt Karkonoszy – Śnieżkę. Chyba tylko po to, by jeszcze bardziej bolało serce za utraconymi Karpatami (Madzelan I, 7). Autor, przedstawiając losy swoich ziomków z Florynki, akcentuje piękno utraconego świata, wrogość i obcość miejsca osiedlenia, pracowitość i wolę przetrwania, budując pozytywny autostereotyp Łemków (pracowici, głębo- ko religijni i przywiązani do tradycji przodków, z poczuciem humoru) suge- rujący wyraźnie motywację „ku pokrzepieniu serc”:

„Cerkiew” [w Michałowie – P.T.] nie pomieściła nawet połowy ludzi, którzy tu zje- chali na pasterkę, którą, jak każe tradycja, odprawia się w nocy. Była to nie tylko uroczystość, jak zwykle na Łemkowynie, całonocnego czuwania. Było to coś czaro- dziejskiego, prawie niezrozumiałego w naszych czasach, tajemniczego, jak z Sienkie- wiczowskiego Quo vadis przeniesione. Tylko że z katakumb pierwszych chrześcijan nie dochodził żaden szelest, nikt nie wiedział, że tam są ludzie, natomiast zza grubych murów dawnej karczmy poderwało się, wzmocnione stokrotnie przez tych, którzy stali na zewnątrz: Hospody pomyłuj. I poniosło się w ciemną noc, rozniosło po wsi, zahaczyło o Przedmieście, Centrum i Cegielnię wielkie Z nami Boh, rozumite jazycy. Stali tu Petro obok Wani, Grzegorz na Mikołaja spoglądał, bo nie widzieli się, odkąd Florynkę opuścili (Madzelan I, 7). Ucieleśnienie wszystkich łemkowskich nieszczęść stanowi taki obraz:

Na samym początku idzie powolnym krokiem najstarszy gospodarz Michałowa, nie- sie w swoich utrudzonych rękach wielką księgę, przyciskając ją do pożółkłej guni, a jego bezzębne usta szepczą słowa modlitwy nieznanej naszym przodkom: Boże, czy widzisz nasze łzy i nasz ból, za co nas tak pokarałeś okrutnie, przecież od wieków chwaliliśmy Imię Twoje (Madzelan I, 7). Madzelan podkreśla przywiązanie do tradycji przodków, które cechuje współczesną mu łemkowską młodzież. Mimo że młodzi ludzie uczęszcza- ją do miejskich szkół i wyrastają w polskim otoczeniu, dbają o język ojców i dawne zwyczaje, starszej generacji na pociechę, a i z korzyścią dla siebie, „bo to nie sztuka być takim jak wszyscy, sztuka być sobą” (Madzelan I, 11). W ostatniej części swej relacji wspomnieniowej Madzelan zwraca się wprost do zbiorowego czytelnika, w domyśle polskiego, zachęcając go do zanurzenia się w łemkowską rzeczywistość. Tu apoteoza realizuje się najpeł- niej:

Przyjedźcie kiedyś na naszą wigilię Bożego Narodzenia, a będziecie świadkami tego samego świątecznego nastroju, jaki panował we Florynce. 222 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Przyjedźcie kiedyś na wesele do Michałowa, a nie będziecie wiedzieć, na co najpierw patrzeć (…). Jak już będziecie tym weselnym gościem (…) (Madzelan I, 12). Zapraszając czytelnika do sentymentalnej podróży po Łemkowszczyźnie, autor zamierza pokazać mu tę ziemię jako bliską i namacalną. Dopiero tu pojawia się jego rodzinna wieś:

Pod Zelarką drzemie Bilcarowa ze swymi potokami, czereśniowymi i śliwkowymi sadami. A może chodziliście pomagać tamtym dziewczętom suszyć śliwki w suszar- niach? Może śpiewaliście w cichą jesienną noc Jaka gwiaździsta noc…? Może Hnatko z Woleszczówki ze swoją „bandą” grał wam na skrzypcach i basach, aż głos szedł w górach? Na pewno byliście w tej cerkiewce świętego Dymitra, a potem rodzina za- prosiła was na odpust (Madzelan I, 13). Ten typ retoryki uzmysławia czytelnikowi, że łemkowska tęsknota i żal za Karpatami mają swój przestrzenny i materialny dezyderat, nie są wyłącznie sentymentalną konstrukcją bajkowej krainy, która nigdy nie istniała:

W końcu podejdziecie do swojej chałupy tam, na pagórku, i cicho zapukacie do swoich drzwi, lecz nikt już wam nie otworzy. (…) Wyda wam się wtedy, że Kureiłka zaku- rzyła się, a fl orynckie niebo pokryły ciemne chmury. Odczujecie wiatr na twarzy, na swoim przygarbionym od pracy grzbiecie jakiś silny wiatr, który nad Florynką zawył i nami wszystkimi cisnął gdzieś. I dalej rozwiewa… a dłoń bez waszej woli sięgnie po kieliszek z piekącym napojem. Wypijecie i zakręci się wam w głowie. A dwie wilgotne smużki zostaną na weselnym obrusie na zawsze (Madzelan I, 18). Autor czyni więc czytelnika powiernikiem swoich najintymniejszych emocji związanych z duchowym powrotem na Łemkowszczyznę. Dzieli się z nim nie tylko tęsknotą, ale i konkretnymi, głęboko refl eksyjnymi obrazami daw- nego świata Łemków. Literacka warstwa pamiętnika i wyraźna łatwość au- tora w kreśleniu takich obrazów niewątpliwie temu sprzyjają. Klasyczną impresją i apoteozą w ramach wyróżnionej przeze mnie ty- pologii są obie łemkowskojęzyczne publikacje Teodora Kuziaka – Dawno, to były czasy… i Dogasająca watra, opatrzone wspólnym podtytułem Opowiadania i humoreski z Łemkowszczyzny861. Mimo dominującej i wyraźnie odnotowanej w tytule chęci utrwalenia opowieści o losach dawnych mieszkańców Łem- kowszczyzny, postać autora nie znika – jest on widoczny w tekście, a wiele fragmentów narracji ma wyraźnie autobiografi czne odniesienia. Tom pierwszy otwiera wstęp łemkowskiego poety – Władysława Gra- bana, który uprzedza czytelnika o roli pracy pamięci, jaką wykonał Kuziak (także poprzez swoje malarstwo), oraz o jej doniosłości dla społeczności łem- kowskiej:

Niechętnie daje prace na wystawy. Co się będę afi szował – powiada. Choć wiem, że wszystko, co tworzy, robi z głęboką wiarą, żeby nasze ślady, zostawione tu przez pra- dziadów, szanować, chronić i dołączyć do nich choć maleńki okruch dzisiejszego, by nikt z pamięci nie wydarł nam historii, nie zrównał z garbatą dolą ostatków naszej

861 T. Kuziak, Dawno, to były czasy… Opowidania i humoresky z Łemkowyny, Krynica 1999 (Ku- ziak I); tenże, Dohasajucza watra. Opowidania i humoresky z Łemkowyny, Krynica 1999. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 223

kultury. Myślę, że dlatego wypełnia On rozoraną kulturę – łemkowski testament, za- pisuje wygnaną pamięć (Kuziak I, 10). Kuziak przedstawia dawny świat Łemków z Bartnego i okolic, siebie sa- mego czyniąc mimowolnym uczestnikiem wydarzeń i przygód, które prze- żywali mieszkańcy wsi. Sięga przy tym w czasie znacznie dalej niż większość autorów – wiele opowiadań dotyczy czasów panowania Austro-Węgier, tak- że XIX w., zapisanych z zapamiętanych z dzieciństwa opowieści krewnych i sąsiadów, którym – jak przyznaje – lubił się przysłuchiwać. W niektórych tekstach przenosi też akcję na ziemie zachodnie, Łemkowszczyznę po powro- tach Łemków, wschodnią Ukrainę. Kuziak jest przede wszystkim sprawnym literatem, a jego teksty są pisane w konwencji baśni (niekiedy z morałem): „Było to bardzo dawno temu, tak dawno, że (…)”. Jest on również uważnym obserwatorem – przedstawiane postaci są pełnokrwiste, mają wady i przy- wary, kradną, grzeszą, piją wódkę. Odczarowuje on nawet samorodny talent swego dziadka-kamieniarza, uznanego przez Romana Reinfussa za artystę ludowego, który „najlepiej odtwarzał anatomię człowieka”, ukazując przy- padkowość jego osiągnięć, brak wyczucia owej anatomii, dzieła powstające „taśmowo”, „wizje” zakrapiane alkoholem (Kuziak I, 59–60). Kuziak operu- je ironią i jako bodaj jedyny z autorów ukazuje idyllę odczarowaną – jego Łemkowszczyzna nie jest wyłącznie utraconą arkadią, życie w niej nie za- wsze jest łatwe, a sam krajobraz, mimo że wypełniają go te same symbole co w narracjach innych autorów (czysta woda, zdrowe powietrze, bogate lasy, pachnące łąki, dobrzy ludzie), nie jest wystarczającym natchnieniem do nie- ustannego sławienia jego dóbr. Autor jednak – wprawdzie znacznie rzadziej niż inni – przyznaje, że „tak by się chciało przeżyć jeszcze raz…” (Kuziak I, 32). Zwraca się do czytelnika w liczbie mnogiej, często podejmuje z nim dia- log, ale pozostawia również więcej miejsca na interpretację, stosując liczne wielokropki. Pakt faktografi czny pozwala na dopełnienie opowieści, a także luk i przesłonięć pamięci (z których autor niekiedy się tłumaczy), powstałych w ciągu życia. Fedor Gocz w innej, tym razem łemkowskojęzycznej, publikacji, zatytu- łowanej Kumie Hnacie862, ukazuje, że impresje mogą dotyczyć jeszcze inne- go okresu w dziejach Łemków niż utrwalana Łemkowszczyzna i jej dzie- dzictwo. Skupienie się na powysiedleńczych losach zbiorowych zbliża go do Madzelana, choć znaleźć można tu jeszcze mniej odniesień do dawne- go życia na ojcowiźnie. Autor prezentuje krótko fakty z życia społeczności łemkowskiej i jej działaczy na osnowie tekstu piosenki wykonywanej przez niego w zespole Łemkowyna. Kumem Hnatem jest sam Gocz, a poszczegól- ne zwrotki, które powstawały w obliczu wydarzeń ważnych dla Łemków w Polsce po wysiedleniu, odzwierciedlają także kondycję łemkowskiego ży- cia kulturalnego na Łemkowszczyźnie, jego porażki (np. przerwę w wyda- waniu „Naszego Słowa” w latach stanu wojennego czy, jak się wyraża Gocz, „niszczenie dialektu” Łemków przez redakcję tygodnika w ostatnich latach) i sukcesy (m.in. zespołu na licznych koncertach i festiwalach). Książka jest

862 F. Gocz, Kume Hnate, Zyndranowa, b.r.w. (Gocz II). 224 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI wspomnieniem-impresją o działalności Gocza na szerszym tle życia kultu- ralnego Łemków w PRL-u. Jak zaznacza autor na początku, uległ namowom „znajomych, bliskich przyjaciół” i postanowił utrwalić ten fragment życia swojej społeczności „dla młodszych, którzy przyjdą po nas”:

Przykro, że wielu naszych Łemków, szczególnie młodych wiekiem, a i część starszych, nie zna swojej historii, tej smutnej – powojennej. Ale był czas, że po 1947 roku nie mogliśmy nic o sobie, o nas i o czymkolwiek z naszego życia powiedzieć. Bo już nie powiem tutaj o ofi cjalnym jawnym pisaniu wspomnień (Gocz II, 3–4). Swobodna narracja, przeskoki w „odpominaniu” ważnych wydarzeń oraz nadanie im wierszowanej formy oddalają ten utwór od klasycznego pa- miętnika; jest on też próbą zbudowania opowieści o „alternatywnej” historii Łemków, nieograniczonej do opowiadania o czasach przedwysiedleńczych. Można go również rozpatrywać jako zabieg polegający na rozszerzeniu pa- mięci zbiorowej Łemków o treści, które nie funkcjonują w obiegu pamięci komunikatywnej, pewną propozycję powiększenia zestawu zagadnień, po- przez które łemkowska przeszłość – nieodległa w czasie – jest opowiadana. Impresje autorów wydających w Polsce, których przykłady omówiłam powyżej, prezentują zapis dziejów Łemkowszczyzny przefi ltrowanych przez fragment biografi i autora. Jego głos jest dominujący w narracji i to on intencjonalnie dokonuje wyboru treści pamięci, które zostaną uwypuklone. Zaliczone przeze mnie do typu impresji/apoteozy publikacje wydawane na Ukrainie przybierają nieco inną formę. Wypowiedź autora prozą stanowi jedynie niewielką część objętości, którą zapełniają fotografi e, wiersze, mapy, opowiadania, spisy ludności rodzinnej wsi, wstęp przedstawiciela łemkow- skiej organizacji, związku pisarzy czy dziennikarzy. Zdarzają się tu także wydania o ambicjach popularnonaukowych, sygnowane przez Ogólnoukra- ińskie Towarzystwo „Łemkiwszczyna”863 czy Fundację Badań nad Łemkow- szczyzną we Lwowie864. Książeczki te, zazwyczaj niewielkich rozmiarów, wydawane są niekiedy na koszt autora bądź z pomocą fi nansową instytucji lub osoby prywatnej, o czym zawsze informuje strona tytułowa. Ich warstwa grafi czna, a zwłaszcza jakość zdjęć jest często niska, redakcja techniczna czy korekta – niestaranna. Wydana sumptem autora książeczka Semana Wozniaka Przesiedleńcy. Zarys historyczno-krajoznawczy o wsi Binczarowa w powiecie Nowy Sącz dawne- go województwa krakowskiego (Łemkowski kraj)865 dedykowana jest krajanom i potomkom. W publikacji przeważają wiersze, znacznie mniej jest prozy, na którą składają się Przedmowa (osobno Słowo do czytelnika), opowiadania autobiografi czne Pod koszykiem866 i Kim jesteś, Aniele Stróżu?867, Wspomnienia

863 Ukr.: Wseukrajinśke towarystwo Łemkiwszczyna. 864 Ukr.: Fundacija doslidżeń Łemkiwszczyny u Lwowi. 865 S. Wozniak, Peresełenci. Istoryko-krajeznawczyj narys pro seło Biłcarewu powitu Nowyj Soncz kołysznioho Krakiwśkoho wojewodztwa (Łemkiwśkyj kraj), Hałycz 2010. 866 Pisana w trzeciej osobie liczby pojedynczej opowieść o „małym Semciu”, który podkra- dał sąsiadom jajka i wymieniał je w sklepie na cukierki, za co został surowo ukarany przez los. Być może jest to jedno z wczesnych wspomnień z dzieciństwa autora. 867 Wspomnienie o wypadku nad brzegiem jeziora w 1962 r., kiedy topił się i był reanimo- wany jego syn. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 225 o mojej wsi Binczarowa oraz o życiu naszej rodziny na wygnaniu, a także swo- ista recenzja książki Madzelana – Smak doli – moim smakiem868. Opatrzone wspólnym tytułem Fotomontaż teksty i wiersze (pisane w różnych okresach życia, dedykowane rozmaitym osobom, m.in. przedwojennym działaczom łemkowskim869) zostały uzupełnione spisem mieszkańców Binczarowej za 1945 r. (brak źródła), kilkoma fotografi ami (rodzice i rodzina autora, krajo- braz i cerkiew w Binczarowej, autor jako członek chóru „Dzwon”), rycinami (wizerunki B.I. Antonycza, M. Werbyćkiego i P. Czubynśkiego870, ryciną oko- lic Binczarowej Wasyla Madzelana871) i mapą Łemkowszczyzny. W przypadku łemkowskojęzycznej publikacji Ihora Dudy Wspomnisz moje słowo. Łemkowskie przysłowia872 relacja odautorska nie jest rozbudowana, ale kryje się w niej wyjaśnienie podjętej pracy zgromadzenia dwóch tysięcy przysłów, które, jak głosi strona tytułowa, autor „zapamiętał od swoich ro- dziców, sam pozbierał i uporządkował”. Zasadniczą część tworzą ułożone alfabetycznie przysłowia łemkowskie, wkładka z fotografi ami przed- i po- wysiedleńczymi, 15 polskich przysłów (zapisanych z licznymi błędami), bi- bliografi a, słowniczek łemkowski i krótka informacja O sobie. Nie inaczej rozumie swoją rolę w utrwalaniu minionego świata Kateryna Rusyn (znana w środowisku Łemków jako autorka wierszowanej Modlitwy Łemkini, cytowanej przez innych autorów, publikowanej także na łemkow- skich stronach internetowych). Ukraińskojęzyczna publikacja Amulety Be- skidów. Książka o Łemkowszczyźnie873 jej autorstwa dowodzi, że dla części Łem- ków Łemkowszczyzna jest już tylko zbiorem pieśni, scenariuszem wesela

868 Choć Wozniak odżegnuje się od oceniania pracy Madzelana, wyraża bardzo emocjo- nalną opinię: „Naprawdę wszystkie utwory autora, zebrane w książce, to złote samorodki na niwie łemkowskiego słowa, które ludzie znajdują nie tak znowu często. A najważniejsze jest to, że autora nie uczyły poznawać życia wysokie uniwersytety, a samo życie i trudny los na wygnaniu” (Wozniak, 40). 869 Jeden z wierszy – Sonet – zadedykowany jest „Prezydentowi Republiki Zachodnio- łemkowskiej – J. Kaczmarkowi, ministrowi spraw wewnętrznych – D. Chylakowi, ministro- wi rolnictwa – M. Hromosiakowi oraz przywódcy Republiki Wschodniołemkowskiej – ojcu Pantelejmonowi Szpylce poświęcam pośmiertnie” (Wozniak, 18). Zestawienie tych dwóch efe- merycznych republik łemkowskich jest zaskakujące przede wszystkim z uwagi na radykalnie odmienne koncepcje polityczne, które przyświecały ich twórcom. Podobnie w innym miejscu autor dedykuje tekst Ołeksandrowi Pawłowyczowi, który uchodzi za budziciela odrębnej od ukraińskiej, rusińskiej tożsamości narodowej. 870 Bohdan Ihor Antonycz – łemkowski poeta piszący po ukraińsku, urodzony w Nowicy na Łemkowszczyźnie; Mychajło Werbyćkyj – autor muzyki, Pawło Czubynśkyj – autor tekstu hymnu państwowego Ukrainy Szcze ne wmerła Ukrajina. R. Kabaczij zauważa, że niekiedy prag- nienie, by poszerzyć krąg zasłużonych Łemków, powoduje przekłamania: Werbyćkyj nie był Łemkiem, podobnie jak przywoływany też niekiedy Wołodymyr Kubijowycz (tenże, Wygnani na stepy…, s. 310). 871 Wasyl Madzelan, łemkowski artysta, brat Semana Madzelana. Najsłynniejszą jego pracą jest grafi ka ukazująca wysiedlenie – zdobi okładkę dwóch wydań łemkowskich pamiętników – omawianej tu książki Wozniaka i Osławicy braci Antoniwów (S. Antoniw, W. Antoniw, Osła- wycja. Łemkiwszczyna do i pislia etnocydu ta deportaciji ukrajinciw u 1944–1947 rr., Winnycja 2006). 872 I. Duda, Spomniesz moje słowo. Łemkiwśky prypowidky, Ternopil 2008. 873 K. Rusyn, Oberehy Beskydiw. Knyha pro Łemkiwszczynu, Broszniw 2000. 226 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

(by wyglądało jak dawniej), raz utrwalony pogląd na rodzinne strony powie- lany jest już zawsze, a zasłyszanych gdzieś informacji się nie sprawdza. Łemkowie z Ukrainy częściej niż autorzy z Polski precyzują cel publikacji swoimi lub cudzymi słowami, uznając, że wybór treści pamięci, które zostały uwzględnione, domaga się wyjaśnienia. Książkę Wozniaka otwiera wstęp re- daktora zatytułowany Tęsknota za ojczyzną. Mychajło Czolij, członek Narodo- wego Związku Dziennikarzy Ukrainy874, przybliża tu postać autora – Łemka, poety, lekarza:

Daleko gdzieś za płajami (…) jest jedna ojczyzna, a tu, na Podolu – druga. Która mil- sza, która lepsza – nie wiem. Może ta, co grzała ciepłem maleńkie nóżęta i suszyła su- chym wiatrem dziecięce łzy, suszyła płócienną koszulę ze świeżego potu i obmywała zimną rosą. Może… Ale jest jeszcze jedna ojczyzna. Ta, co hartowała głodem i chło- dem. Odbierała mu dzieciństwo i krzyczała: rośnij!, mężniej!, walcz ze swoim losem- -macochą! Cierp, rośnij, bo zwyciężają wielcy, silni, uparci, a niekiedy i źli! I on rósł. Zaciskał zęby od głodu i chłodu, cierpiał wyzwania niesprawiedliwego losu-macochy, bo chciał go pokonać. I pokonał! (…) Często zlatuje on na skrzydłach poezji na swoją daleką ojczyznę – Łemkowszczyznę, ale żyje i rozsiewa swoje perły poezji w [ukraiń- skiej – P.T.] Galicji. Tak bardzo chce objąć je obie, bo odzywa się w nich i ciepły wiatr z Beskidów, i zimny wiatr znad chlupoczącego Dniestru (Wozniak, 3–4). Już na początku autor zwraca się do czytelnika z deklaracją co do celu książki – nie jest nim opisanie historii Łemkowszczyzny ani nawet rodzinnej wsi, choć pojawiają się one w tekście. Dzieje swojej rodziny i własnego życia Wozniak traktuje jako podstawę refl eksji nad cierpieniami przesiedleńców i ich tęsknotą za rodzinnymi stronami, stąd zasadniczo

chodzi o straszny genocyd, który uczyniła komuno-bolszewicka władza nad biednym karpackim narodem – etnicznymi Ukraińcami, którzy z dawien dawna żyli w Beski- dach (system grzbietów północnego pasma Karpat Ukraińskich) na terytorium Pol- ski875 (Wozniak, 5). Autor w przedmowie deklaruje, że opowie czytelnikom o „swojej kocha- nej i drogiej sercu małej ojczyźnie – Łemkowszczyźnie”, choć przewiduje, iż może nie znaleźć zrozumienia u kogoś, kto nie jest „obeznany z tym ma- lowniczym kącikiem w Karpatach” (Wozniak, 7). Przytacza wersy z poetów, którzy pisali o Łemkowszczyźnie, a dalej zagłębia się już w faktografi ę. Duda w opatrzonym mottem z Ewangelii św. Jana wstępie, zatytułowa- nym tak jak i cała publikacja dedykowana „synowi Wołodymyrowi, wnu- kowi Mykyty i Maryny”, analizuje pracę swojej pamięci, opisuje sposób doj- rzewania do uszanowania dziedzictwa przodków, którzy odeszli, a także wyjaśnia potrzebę zapisywania tak, wydawałoby się, niepozornych pamią-

874 Ukr. Nacionalna spiłka żurnalistiw Ukrajiny. 875 Według autora – zaskakująco – część Karpat, gdzie znajduje się Łemkowszczyzna, to Karpaty Ukraińskie, a obszar – to terytorium Polski. Dwie strony dalej autor używa już pojęcia „Zachodnie Karpaty”. Zwykle autorzy piszą bardziej szczegółowo – Beskid Niski/Środkowy, czasem z dodaniem Karpat Zachodnich, lub bardziej ogólnie – „w Karpatach”, a terytorium niekiedy określają jako odwieczne ukraińskie ziemie, a nawet Ukrainę. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 227 tek jak gwarowe przysłowia, które w ciągu swego życia słyszał w domu ro- dzinnym z ust matki i ojca:

„Będziesz pamiętał, jak będziesz swoje dzieci miał” – prorocze słowa mojego taty. Nie raz przychodzą mi do głowy. I czuję się winien przed swoim ojcem i matką, że nie raz ich obraziłem, nie byłem tak uważny, jak oni to cenili i życzyli sobie. Ten grzech leżał na moim sumieniu, dopóki nie poszedłem do spowiedzi… Ale człowiek żyje pamięcią i chcąc nie chcąc wraca do młodych lat. Po śmierci rodziców łapałem się na tym, że wspominam ich słowa. Zauważyłem, że od czasu do czasu, w pracy czy w domu, idąc czy jadąc, siedząc czy leżąc, słuchając czy mówiąc, słyszę ich codzienne wyrażenia- -przysłowia. Przychodzą do głowy nie wiedzieć skąd, nie można się ich pozbyć i zapo- mnieć. Słowa wypływały z głębiny podświadomości, jak poetyczne wersy. I zacząłem je zapisywać. Jeśli od razu nie zapisałem, mógłbym zapomnieć. Ale mijał czas i one wracały. Zapisywałem je na przypadkowych kartkach, dopóki nie zacząłem nosić ze sobą notesu (Duda, 3). Ten obszerny fragment pokazuje nie tylko, jak autor próbował się uporać z osobistą stratą i poczuciem winy za zaniedbania w stosunku do rodziców, ale także – i to jest dla mnie najistotniejsze – że wraz z ich stratą słowny świat przywieziony z Łemkowszczyzny, w którym się wychował i który traktował bezrefl eksyjnie, kiedy zabrakło jego nosicieli, zaczął towarzyszyć autorowi na co dzień, w najmniej oczekiwanych sytuacjach, nieobliczonych na progra- mowe wspominanie. Autor zdawał sobie sprawę, że może uronić wiele z tej unikatowej spuścizny, dlatego postanowił zwrócić się do innych żyjących krewnych i starych Łemków – „może oni coś pamiętają”. Jak stwierdza, pró- bował „wyciągnąć z nich słowa, ale to była długa i nieraz pozbawiona rezul- tatów praca”, i choć znalazł w domowym archiwum ojca zbiorek przysłów o pogodzie, postanowił sięgnąć do fachowej literatury naukowej, z której, jak otwarcie przyznaje, zaczerpnął wiele przykładów,

(…) ale tylko tych, które siedziały w mojej głowie bardzo głęboko, trzeba było je stam- tąd wydobyć. Może słyszałem je nie od swoich rodziców, a od innych Łemków – tego już nie wiem. Tylko one odpowiadały łemkowskiemu myśleniu, sposobowi życia, wreszcie chłopskiej mądrości życiowej. Tej mądrości, której nie da się wymyślić, bo ona jest wrodzona. Wychodzi z ziemi, lasów i potoków, które karmiły moich krajan i moich drogich rodziców (Duda, 4). Autor przyznaje jednak, że kilkadziesiąt przysłów stworzył sam „swoją własną fantazją”, ale i „na gruncie łemkowskich tradycji folklorystycznych”. Duda, obcując z tą tradycją od dziecka, poczuł się jej pełnoprawnym konty- nuatorem, zdolnym też do twórczości na tym polu, „bo folklor nie ma po- czątku i końca” (Duda, 4). Wstęp do książki Rusyn napisała kierowniczka biblioteki w Rożniato- wie w obwodzie iwano-frankowskim, gdzie mieszka autorka. Wychwala ją i przypisuje jej najlepsze przymioty, ale myli jej wiek w chwili przesiedlenia, sztucznie dodaje „po bat’kowi” do łemkowskiej „wersji” jej nazwiska (Kate- ryna Jurkiwna Rusyn), by dalej posłużyć się już ukraińską „wersją” (Katery- na Jurijiwna Rusyn). Przyznaje, że młody wiek, który był udziałem autorki w chwili wysiedlenia, 228 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

To za mało, aby wówczas coś w pełni świadomie odbierać, ale to wystarczy, by zapa- miętać czarujące Beskidy i straszny bój pod Strzebowiskami876, a potem wysiedlenie, płacz i modlitwę Łemkiń (Rusyn, 10). Rzeczywiście, tyle autorka zapamiętała – trudno bowiem oprzeć się wra- żeniu, że wiele treści w tej książce to wiedza wtórna i niekiedy słabo przy- swojona. Równocześnie książka udowadnia, jak głęboko zachodzi proces mityzacji Łemkowszczyzny i jakie są jego elementy. U Wozniaka dzieje Łemków podawane są niekiedy nieprecyzyjnie – np. w jednym miejscu stwierdza on, że w latach 1944–1946 przesiedlenie mia- ło charakter dobrowolny, dalej pisze o przymusowym, na początku książki mówił zaś o genocydzie. Trudno stwierdzić, czy określenie to jest wynikiem wyłącznie niedopatrzenia autora, czy też odzwierciedla głębsze podłoże, związane z przypominaniem wydarzeń najbardziej traumatycznych i stop- niowym poszerzaniem refl eksji nad nimi. Wozniak ubolewa, że w polskich publikacjach powstańców UPA nazywa się „bandytami”, ale na tej samej stronie sam nazywa „bandami” i „okupantami” polskich i radzieckich żoł- nierzy przygotowujących wysiedlenie (Wozniak, 8). Zresztą kwestie związa- ne z UPA są wyłuszczone przez autora wyraźniej:

Dzisiaj sława bohaterów UPA żyje w narodowych sercach i duszach świadomych Ukraińców, bo oni walczyli i oddali życie za niezależne Państwo Ukraińskie z Deka- logiem na ustach i w sercu: „Zdobędziesz Ukraińskie Państwo, albo zginiesz w walce o Nie!”877 (Wozniak, 10). Nie jest to retoryka typowa wyłącznie dla Wozniaka, wielu ukraińskich autorów o korzeniach łemkowskich tak formułuje swoje sądy o działalno- ści UPA i powoduje to, że pojawiają się w ich tekstach akcenty właściwe dla wyróżnionego przeze mnie typu samoobrony Łemków. Wozniak ope- ruje liczbami, liczy ofi ary Wojska Polskiego, podaje daty i fakty za ukraiń- skimi historykami. Wspomina o sławnych Łemkach878, doszukuje się także łemkowskich korzeni u narodowego poety i pisarza Ukrainy Iwana Franki, podkreśla zachwyt poetki Łesi Ukrainki dla łemkowskich pieśni, wyrażony w liście do siostry (Wozniak, 11–12). Duda po wstępie wprowadza w kontekst łemkowskich przysłów – wyjaś- nia ich genezę i zastosowanie, mierzy stopień zapożyczeń z innych języków, podkreśla wkład w mowę Łemków, charakteryzuje ich typy. Umieszcza tak- że informacje o łemkowskiej pisowni i różnicach w stosunku do ukraińskiej. Interesujące, że zaczyna od „twardej litery -ы879, bez której nie może istnieć mowa łemkowska”, i stanowczo deklaruje:

876 Strzebowiska (Strubowiska) położone są w powiecie leskim w województwie podkarpa- ckim. Pułk NKWD rozbił sotnię UPA „Wesołego” pod Strzebowiskami 21 marca 1945 r. Wieś spłonęła wówczas całkowicie (G. Motyka, Tak było w Bieszczadach…, s. 249). 877 Chodzi o dekalog Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. 878 Przywołuje – z błędami w nazwiskach – następujące postaci: pierwszy słowiański dru- karz Świętopełk Fil (w rzeczywistości nazywał się Fiol), poeta Paweł Rusin (znany w historii literatury jako Paweł Rusin z Krosna), Mychajło Werbyćkyj. 879 W języku/dialekcie łemkowskim litera ta oddaje tzw. zadnie „y”. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 229

I niech mnie ganią nasi i obcy hurapatrioci, ale twierdzę, że ta litera jest starosłowiań- ska, a nie rosyjska. Mamy tu podobną mieszaninę, jak z prawdziwą nazwą Łemków – Rusini. Piotr I ukradł nasze słowo „Ruś” i swoje „Carstwo Moskiewskie” nazwał „Rosyjskim Gosudarstwem”. I nie ma na to rady! (Duda, 8). W kolejnym rozdziale O rodzicach autor przyjmuje konwencję rozmowy ze swoim synem, któremu chce przekazać rodzinną genealogię i pamięć o Hańczowej, odtworzoną po latach poszukiwań opartych na licznych kwe- rendach źródłowych i wertowaniu opracowań oraz opowieści jego dziad- ków. Rozpoczyna niezmiernie ważnym pytaniem, które odzwierciedla stan pamięci komunikatywnej w drugim i trzecim pokoleniu wysiedlonych Łem- ków. Pytanie takie zadaje sobie wielu Łemków zasiadających do zapisania śladów odchodzącego świata:

Synu, co ja wiem o swoich rodzicach – twoim dziadku i babci? Co my, Łemkowie, w ogóle wiemy? Prawda, niezbyt wiele. Nie było u nas, niestety, tradycji, jak w arysto- kratycznych rodach, by śledzić swój rodowód. Pamiętamy najdalej dziadka i babcię. Ale to za mało, bo nasze korzenie w Karpatach są bardzo stare (Duda, 9). Duda objaśnia synowi, co przedstawiają zachowane w archiwum rodzin- nym zdjęcia ze ślubu rodziców i gospodarstwa, umieszczone we wkładce w książce (to samo zdjęcie domu rodzinnego fi guruje też na okładce), nad- mienia także, że rodzice często używali słowa „w domu” na określenie Łemkowszczyzny. Jako jedyny z łemkowskich autorów mówi otwarcie o „zbałamuceniu” rodziny przez radzieckich agitatorów, a nie o przymusie deportacji. Opisuje pierwsze lata po wysiedleniu, dramat związany ze śmier- cią swego brata, żołnierza Armii Czerwonej, na ulicach Budapesztu w 1956 r. i wyjazd ojca w rodzinne strony po raz pierwszy po wysiedleniu, z którego to wyjazdu „wrócił bardzo zasmucony” (Duda, 9–17). W zakończeniu autor podkreśla wielkie przywiązanie rodziców do rodzinnych stron i podtrzymy- wania gwary łemkowskiej. W postscriptum ponownie zwraca się do syna:

Synu mój, może dziś nie jest dla ciebie bardzo ciekawym czytać o dziadku i babci, o naszym przesiedleniu. Ale przyjdzie czas i – „wspomnisz moje słowo!” (Duda, 17, wyróżn. w oryg.). Wozniak porusza m.in. problem nieprzyjaznego otoczenia, w które trafi li przesiedleni Łemkowie na Ukrainie. Przybyszów wyszydzano ze względu na gwarę, układając obraźliwe wierszyki, dziwiąc się motywom ich przyjaz- du. Z czasem miejscowi mieli jednak przyjąć pozytywny łemkowski autoste- reotyp:

Jednak wszystko to przeżyliśmy. Ludzie przekonali się, że Łemkowie to prości, uczci- wi i pracowici ludzie, i przestali się z nas śmiać. Wielu z naszych przesiedleńców zo- stało znanymi uczonymi, lekarzami, nauczycielami, inżynierami i nawet generałami (Wozniak, 13). Wozniak pokazuje, że Łemkowie potrafi ą łączyć miłość do dwóch ojczyzn: 230 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Na Ukrainie los się do mnie uśmiechnął. Zostałem lekarzem i raduję się, że sercem i duszą stopiłem się z drogą mi ukraińską wspólnotą. Ale tęsknota za rodzinnymi stronami jeszcze do dzisiaj mnie boli. Dzisiaj byłbym dumny z Republiki Łemkowskiej [we Florynce i Komańczy – P.T.] w składzie wielkiego Sobornego [zjednoczonego – P.T.] Państwa Ukraińskiego, ale los zrządził inaczej (Wozniak, 13). Autor nie jest jednak bezkrytyczny wobec postawy państwa ukraińskiego w stosunku do Łemków i apeluje o upamiętnienie deportowanych880:

Czy nie pora na Ukrainie postawić pomnik deportowanym przesiedleńcom, którzy zaznali takiej strasznej poniewierki po II wojnie światowej? Uczyniono straszny geno- cyd przeciwko karpato-ruskim mieszkańcom – etnicznym Ukraińcom (Wozniak, 14). Ostatnia część relacji Wozniaka – Wspomnienia o mojej wsi Binczarowa…881 – mają wyraźniej autobiografi czny charakter. Opisy i komentarze teoretyczne przemieszane są tu z narracją o losach członków rodziny i swoich własnych. Autor posiłkuje się legendą przeczytaną w „Naszym Słowie”882, wspomnie- niami innych i własnymi, obrazkami zapamiętanymi z dzieciństwa („Nasz dom, jak mi się wtedy wydawało, był najpiękniejszy we wsi” (Wozniak, 34)). Lakonicznie, z pozoru bez emocji, przywołuje obrazki z pierwszych lat ży- cia w Związku Radzieckim: głód, wypadki kanibalizmu883, epidemię tyfusu, wszechobecny bandytyzm. Komentarze są równie zdawkowe, choć podob- nie jak u analizowanych wcześniej autorów nasycone doświadczeniem:

Ludzie bali się ludzi. Okropnie biedowali. To był nie obiecany raj, a więzienie na wolności. Oto jak przywitali nas, przesiedleńców, niektórzy „najbliżsi z rodzonych braci” (Wo- zniak, 34–36). Koda, która pojawia się pod koniec relacji, ma charakter postulatu:

Dzisiaj, kiedy budujemy nowe Państwo Ukraińskie i znowu cierpimy niedostatki, na- wet jeśli wyglądają one błaho w porównaniu z tym, jakich było nam dane zaznać w la- tach powojennych, stawiamy pytanie: za co nas, Łemków, tak okrutnie ukarano, za co cierpimy nowe upokorzenia i czy nastanie koniec naszych cierpień? I chciałoby się wierzyć, że Bóg zmiłuje się nad nami. Więc niech ta gorzka łza wspomnień dotrze do naszych szczęśliwych potomków i przypomina im o naszych cierpieniach na obczyź- nie, o naszej wielkiej tęsknocie za rodzinnym Łemkowskim Krajem (Wozniak, 37–38).

880 Taki pomnik istnieje m.in. w Samborze przy dworcu kolejowym i jest poświęcony wy- siedlonym z Łemkowszczyzny, Przemyskiego, Chełmszczyzny i Podlasia. 881 Autor zwraca uwagę, że jego kuzyn Petro Trochanowski (Murianka) pisze książkę o ich rodzinnej wsi. Inni kuzyni przygotowali z pamięci schemat z nazwami poszczególnych części wsi i spis gospodarzy za 1945 r. 882 Wozniak precyzuje, że na „łemkowskiej storince” – bez cudzysłowu i wielkich liter, trak- tując zapewne tę stronę po prostu jako część gazety, gdzie tylko porusza się sprawy łemkow- skie, a nie jako także ważną instytucję, która przez lata była jedynym forum dla łemkowskiej odrębności kulturowej. 883 Szerzej na temat głodu w zachodniej USRR w latach 1946–1947 zob. G. Motyka, Ukraińska partyzantka…, s. 503–506. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 231

Trauma zatem dla przesiedleńców nie minęła, a zanim Ukraina stała się ojczyzną, upłynęło wiele lat. Wypowiedź Wozniaka na ten temat jest jednak na tle pozostałych relacji pisanych i wydawanych na Ukrainie odosobniona. Kateryna Rusyn natomiast o Łemkowszczyźnie wypowiada się w zasa- dzie tylko na kilkunastu stronach i to nie sama, a korzystając także ze wspo- mnień (umieszcza w tekście krótkie relacje) i rysunków rodzinnej wsi spo- rządzonych przez inne osoby, pracy o Strzebowiskach wydanej w Stanach Zjednoczonych884 wraz z przedrukiem zaczerpniętej stamtąd anglojęzycznej listy gospodarzy i planu wsi. Reszta książki to opis działalności „Beskidz- kiego Ziomkostwa”885 i zasług jego członków, zbiór pieśni, wierszy i opisów łemkowskich obrzędów, wspomnienia autorki z wyjazdów do USA, na łem- kowskie „Watry” oraz spotkań z Łemkami za granicą. Rozdział zatytułowa- ny Wieś, moja rodzinna wieś… powstał na podstawie zawartości amerykań- skiej książki, rozpoczyna się jednak od wstępu o położeniu wsi – lokuje ją „najbliżej do samych Beskidów” (Rusyn, 13). Autorka nie posługuje się na- zwą „Bieszczady”, ani też, co bardziej dziwi, powszechną wśród ukraińskich Łemków nazwą „Karpaty”. Rodzinna wieś jest więc najbardziej beskidzka, położona w sercu tego drogiego autorce pasma górskiego. Nazwy okolicz- nych wsi Rusyn podaje w błędnym brzmieniu (Kalnyci zamiast Kalnycia, Balyhrid zamiast Balyhorod886). W kolejnym rozdziale autorka przechodzi do swoich i cudzych wspomnień o wysiedleniach, nie tylko z 1946 r., ale także z 1951 r.887 Rozdział Czyich rodziców jesteśmy dziećmi? stanowi w całości cy- tat z omawianej przeze mnie na początku następnego podrozdziału książki I. Krasowskiego i D. Sołynki Kim jesteśmy, Łemkowie… Kiedy autorka prze- staje cytować, powtarza własnymi słowami stwierdzenia autorów tego opra- cowania i popełnia tutaj błędy – Nową Wieś nazywa Nową Wiosną (pisząc o pierwszym emigrancie z Łemkowszczyzny), twierdzi, że „przez jakiś czas terytorium Łemkowszczyzny wchodziło do Czechosłowacji (do 1945 r.)”, a wymieniając sławnych Łemków, przypisuje Krasowskiemu pochodze- nie z Sanoka, choć pochodzi on z Deszna (Rusyn, 36–41). Opis działalno- ści Łemków na Bojkowszczyźnie ukazuje wyraźnie sposób konstruowania symbolicznej granicy między Bojkowszczyzną a Łemkowszczyzną, zosta- wioną niemal tuż za dzisiejszą linią granicy państwowej. Postrzeganie zasię- gu i wschodniej granicy Łemkowszczyzny jest w ukraińskiej nauce i opinii samych Łemków zupełnie inne od tego, z jakim zgadzają się polscy badacze i żyjący w Polsce Łemkowie888. O tym, jak zmityzowana dla drugiego poko- lenia wysiedleńców jest ta kraina, świadczy także fakt, że rodzinną wieś au- torka umieszcza współcześnie w województwie krakowskim889 (Rusyn, 30).

884 Rusyn podaje tylko nazwisko autorów (Bereżańscy) i tytuł „Mynułe seła Strubowysko”. 885 Ukr.: Beskydśke zemlactwo. 886 Pol. Kalnica i Baligród. 887 Por. przyp. 413 w rozdziale 2. 888 Szerzej na ten temat piszę w rozdziale 2. 889 Wieś ta znajduje się w powiecie leskim w województwie podkarpackim (dawniej rze- szowskim i krośnieńskim), nigdy nie była położona w granicach województwa krakowskiego. 232 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

* * *

Przykłady publikacji pisanych na Ukrainie w typie impresji ukazują, jak wybiórcze są to narracje i jak wielki kłopot mają autorzy w wartkim ich poprowadzeniu. Braki w „opowiadalnym” zasobie pamięci przepracowa- nej w ciągu życia (Wozniak) czy pozyskanej w dzieciństwie (Duda, Rusyn) mają wspierać i uzupełniać dodatki, które wyręczą autorów w pamiętaniu. Zebrane i uwypuklone wspomnienia czy też wrażenia z opowieści o czy- ichś wspomnieniach tworzą całość sfragmentaryzowaną, chaotyczną, być może niezrozumiałą dla czytelnika, jednak dla samych autorów i członków wspólnoty (których pośrednio przywołują) takie zbiory impresji są szansą na wprawdzie niepełne, ale niezbędne zatrzymanie mijającej przeszłości, której strażników ubywa z każdym dniem.

4.5. POMIĘDZY MONOGRAFIĄ, SAMOOBRONĄ I KRONIKĄ Z DZIEJÓW

Na nurt, który określiłam jako historiografi czny/sprawozdawczy, zasad- niczo składają się te łemkowskie publikacje, w których celem autorów jest w najwyższym stopniu zachowanie pamięci o przeszłości poszczególnych wsi i ich okolic, całej Łemkowszczyzny i jej dawnych mieszkańców oraz uchronienie wspomnień żyjących jeszcze świadków czasów, kiedy Łem- kowszczyzna była zamieszkana przez swoich gospodarzy. Przeżycia auto- rów nie są tu eksponowane – wpisują się w nurt życia dokumentowanej wsi, stanowią tło dla opisów losów innych, podobnych postaci. Ponieważ publikacje te znacząco się różnią w zakresie sposobów konstruowania pa- mięci kulturowej Łemków w zależności od tego, czy autorem jest Łemko z Polski, czy z Ukrainy, opracowanie syntetyczne – analogiczne jak w przy- padku pamiętników i impresji – nie byłoby użyteczne do zaprezentowa- nia w tym miejscu treści uwypuklanych przez autorów w narracji. Dlatego przyjrzę się wybranym przykładom każdego z typów z obu stron granicy. W częściach odnoszących się do monografi i i samoobrony zwrócę uwagę na pewne wspólne wątki czy elementy, które można dostrzec w publikacjach wpisujących się w te typy, wydawanych w obu krajach, oraz ogólniejszy kontekst, w jakim tworzone są takie narracje. W trzeciej części – dotyczącej zbiorów wspomnień – będą analizowane wyłącznie teksty Łemków z Ukra- iny, niemające odpowiednika po polskiej stronie granicy. Ponieważ autorzy z Ukrainy okazują się płodniejszymi kronikarzami Łemkowszczyzny, poni- żej nakreślę, na jakich elementach pamięci zbiorowej i kulturowej Łemków (w mniejszym stopniu pamięci komunikatywnej) autorzy w największym stopniu się opierają. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 233

Wydawane na Ukrainie (a w tym podrozdziale stanowią one większość) publikacje łemkowskich autorów, które lokuję w nurcie historiografi cznoś- ci/sprawozdawczości, nader często wykorzystują pewien zastany schemat. Sposób pisania o dziejach Łemkowszczyzny utorowali dwaj autorzy pierw- szej zwartej publikacji popularnonaukowej poświęconej tej tematyce: Kim jesteśmy, Łemkowie… Popularny rys, Iwan Krasowski i Dmytro Sołynko890. Pierwszy z nich, zawodowy historyk i etnograf, zasłużony dla społeczno- ści łemkowskiej na Ukrainie, ale i poza jej granicami, dokumentował kul- turę i historię swoich rodzinnych stron przez długie dziesięciolecia. Nie interesowałaby mnie tu książka profesjonalnego historyka, gdyby nie fakt niezwykłego rozpowszechnienia jej w środowisku ukraińskich Łemków. Wydanie miało znaczący nakład (15 000 egzemplarzy), a jego poczytność widoczna jest przede wszystkim w przypisach lub bibliografi i łemkowskich publikacji. Jeśli inny autor nawet nie powołuje się na ów tekst, i tak zdra- dzają go albo poszczególne sformułowania i te same dowody w argumen- tacji (jak W. Bajsę891), albo struktura narracji o przeszłości Łemkowszczyzny i przywoływanie tych, a nie innych wydarzeń (jak u J. Hałyk892). Książka jest w zasadzie elementarzem wiedzy o Łemkach dla ukraińskiego czytelni- ka. Autorzy przedstawiają powody braku podejmowania przez lata zagad- nienia łemkowskiego i swoisty renesans tej społeczności we współczesnej Ukrainie893. Nie bez znaczenia jest też nota redakcyjna, stanowiąca wizytów- kę publikacji:

Autorzy tego opracowania, wykorzystawszy ciekawy materiał historyczny, w sposób uargumentowany sprostowują teorie poszczególnych polskich uczonych co do pocho- dzenia Łemków, przekonująco dowodzą, że Łemkowie są odwieczną częścią narodu ukraińskiego, opowiadają o drodze, którą przeszli Łemkowie od czasów Rusi Kijow- skiej do naszych dni. Mamy nadzieję, że ta książka zaciekawi nie tylko wychodźców z Łemkowszczyzny, ale i szeroki krąg czytelników (Krasowski I). W książce podjęte zostały następujące kwestie: – etnogeneza i miejsce przodków Łemków – Białych Chorwatów w świe- cie Słowian, polemika z teorią wołoską forsowaną przez polskich bada- czy, dowodzenie ukraińskości Łemków – autochtonów w Karpatach; zasiedlanie Karpat i wchłonięcie ich przez Ruś Kijowską; etnonim; – przyłączenie północnych stoków Karpat przez Polskę, południowych przez Węgry; kolonizacja na prawie niemieckim i wołoskim; – życie pod rządami Rzeczypospolitej, ruch zbójnicki na Łemkowszczyź- nie;

890 I. Krasowśkyj, D. Sołynko, dz. cyt. 891 Tekst wstępny w: Cne mi sia za tobom, moja Łemkiwszczyno, Drohobycz 2006. Por. punkt 4.5.3 w tym podrozdziale. 892 Taż, Łemkiwszczyna – kraj naszych predkiw, Iwano-Frankiwśk 2009. Por. punkt 4.5.3 w tym podrozdziale. 893 Książka pisana była w 1990 r., a zatem jeszcze za czasów ZSRR. Choć gdzieniegdzie uderza retoryka typowa dla tej epoki („polscy burżuazyjni ideologowie”, „polscy burżuazyjni właściciele”), autorzy przyznają, że Ukraińcy nie mogli dotąd otwarcie mówić o powodach pojawienia się Łemków na radzieckiej Ukrainie. 234 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

– życie pod rządami Austro-Węgier, emigracja za ocean894; świadomość narodowa Łemków, słynni Łemkowie i badacze kultury łemkowskiej; – I wojna światowa i Thalerhof895, łemkowskie republiki896; – II wojna światowa i wysiedlenia897; – Łemkowie i ich organizacje na świecie. Całość uzupełnia kolorowa wkładka, zawierająca m.in. rysunki łemkow- skich strojów, chętnie przedrukowywana przez Krasowskiego w innych miejscach i przez innych autorów (nie zawsze z podaniem źródła). Krasowski i Sołynko, jak wielu autorów po nich, korzystają także z polskich opracowań: encyklopedii oraz prac historyków i etnografów poświęconych Łemkom i Karpatom898. Przytaczając polskie tytuły w tekście, stosują zapis cyryliczny. Kiedy przywołują np. nazwy geografi czne („Ziemie Odzyskane”), popełnia- ją błędy w polskiej pisowni (jak wielu autorów po nich)899, przy czym, jak się wydaje, wynika to zarówno z braku biegłości w posługiwaniu się językiem polskim, jak i zwykłego braku dbałości o szczegóły. Autorzy wieńczą książkę wezwaniem Łemków do pojednania i podjęcia wysiłku na rzecz własnego dziedzictwa kulturowego (Krasowski I, 40–44). Łączenie wspomnień o dawnej Łemkowszczyźnie z kontekstem współ- czesnej lub, rzadziej, dawnej Ukrainy jest w narracjach Łemków z Ukrainy powszechne. Autorzy wiele miejsca poświęcają rozwojowi ukraińskiej świa- domości narodowej w łemkowskich wsiach (przy jednoczesnym minimalizo-

894 Wielu autorów powtarza za Krasowskim i Sołynką informację o pierwszym emigran- cie z Nowej Wsi, Jurku Kaszyckim, który miał wyjechać do USA w 1871 r. (Krasowski I, 23). Powszechne jest też stwierdzenie, zaczerpnięte z ówczesnej galicyjskiej prasy, że „Łemkowie odkryli Amerykę”. Można sądzić, że w przekazach ustnych o wyjeżdżających za ocean tak dokładne dane raczej się nie zachowały. 895 Autorzy piszą, że Łemkowie trafi li do obozu „za sympatie do narodów wschodniosło- wiańskich”, nie precyzują jednak, czy chodzi o Rosjan, czy o Ukraińców (Krasowski I, 30). W innej książce Krasowski stwierdza natomiast, że Łemków osadzono w Thalerhofi e z za- rzutem współpracy z wywiadem rosyjskim (I. Krasowśkyj, A. Tawpasz, Nezabutnja Łemkiw- szczyna u werchiwiji riky Wisłoky. Narysy pro łemkiwski seła: Swiatkowu Wełyku, Swiatkowu Mału (Swiatkiwku), Swirżowu Rusku, Kotań i Krampnu, Lwiw 2004, s. 10, Krasowski II). Więzień obozu w Thalerhofi e, ks. Jan Polański, w swoich wspomnieniach pisze natomiast, że do obozu trafi ali m.in. księża greckokatoliccy – „ofi ary oszczerstw partii ukraińskiej. Jeżeli popadł pomyłkowo do Thalerhofu Ukrainiec, natychmiast go zwalniano z pobytu w obozie” (Polański, 9; tam też dalej opis warunków panujących w obozie). Por. także pogląd na ten temat P. Murianki w ana- lizowanej wcześniej autobiografi i. 896 Zdaniem autorów, Ruska Ludowa Republika Łemków, nazywana przez nich Zachod- niołemkowską Ruską Republiką, wyraziła solidarność z USRR i ZSRR (Krasowski I, 30). W kolejnej monografi i (Krasowski II, 10) autor już tego nie powtarza, stosuje też nazwę „Rus- ka Republika Łemkowska”. Por. T.A. Olszański, Ruska Ludowa Republika Łemków…, s. 25–27 i przyp. 262 w rozdziale 2 niniejszej pracy. 897 Tu pojawia się często powielany przez Łemków piszących na Ukrainie pogląd o kiero- waniu Łemków do COP w Jaworznie przed 1947 r., podczas gdy miało to miejsce w 1947 r. 898 Najczęściej Łemkowie z Ukrainy sięgają po prace R. Reinfussa (często polemizując z nimi), A. Fastnachta, ale także rozmaite przewodniki turystyczne po Beskidzie Niskim. 899 Autorzy relacji wydawanych na Ukrainie często cytaty z języka polskiego oddają po polsku, ale rzadko udaje im się zrobić to bezbłędnie. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 235 waniu roli opcji rusofi lskiej/moskwofi lskiej900), uwagom o sytuacji politycz- nej na współczesnej Ukrainie, ocenie jakości życia, perspektywom Łemków w demokratycznym państwie i jego relacjom z Polską. Łemkowie z Ukrainy poszukują także łączności dawnej Łemkowszczyzny z dawnymi ziemiami ukraińskimi. Częstokroć przypominają o łemkowskim rodowodzie wybit- nych Ukraińców lub przynajmniej łemkowskich korzeniach ich przodków. Niekiedy stosują interesujące zabiegi retoryczne:

Ten skrawek ziemi, podarowany ludziom przez Boga, był prawdziwym rajskim zakąt- kiem. Gdyby przebywał kiedyś w Świerzowej Taras Szewczenko, to na pewno napi- sałby, że Świerzowa Ruska jest niczym pisanka na sławnej Łemkowszczyźnie. A jacy wspaniali, pracowici ludzie! Tu rzadko kto nie był fachowcem. (…) Choć żyli ludzie nie tak zamożnie, bo górskie ziemie nie rodziły pszenicy na biały chleb, ale na swój los nie narzekali, dzięki swojej pracy, pomysłowości wiązali koniec z końcem, kochali swoje góry, rodzinną Łemkowszczyznę i byli z tego zadowoleni (Krasowski II, 67). Cytat ten ilustruje także sposób posługiwania się pozytywnym autoste- reotypem przez wspominających, charakterystycznym dla wszystkich auto- rów (z wyjątkiem Kuziaka), których prace poddałam analizie: mieszkańcy łemkowskich wsi nie mieli wad, a jeśli nawet je mieli, to wskutek działania wrogich im środowisk, ideologii, intryg politycznych czy ludzkiej (nie łem- kowskiej) zawiści. Dlatego też życie w II Rzeczypospolitej było jak najgorsze dla Łemków i mieli oni przetrwać wyłącznie dzięki swym specyfi cznym ce- chom. Nawet jeśli pewne aspekty życia były w dwudziestoleciu międzywo- jennym pozytywne – jak budowa dróg, bogacenie się wsi – to inne, wyłącznie negatywne, przyćmiewają je: wielkie, trudne do udźwignięcia podatki, ucisk nietolerancji religijnej i narodowej. Pisząc o sprawie najboleśniejszej – jak sami określają – o deportacji, Łemko- wie z Ukrainy wiele uwagi poświęcają Ukraińskiej Powstańczej Armii i obro- nie przez nią ludności cywilnej przed wysiedleniami901. Niewielu koncentruje się na opisie życia na wschodzie USRR, a więc terenie, na który wysiedleńcy w początkach wywózki trafi ali i skąd mieli dopiero zawędrować na zachód kraju. Zwykle wspominają krótko o dramacie głodu, braku możliwości do- stosowania się do stepowego krajobrazu i rygoru pracy w kołchozach. Narra- cja o urządzaniu sobie życia na nowo bliżej „Domu” zajmuje ich w większym stopniu. Być może te lapidarne, dramatyczne obrazki, w ich zamyśle, wy- starczą czytelnikowi do wyobrażenia sobie koszmaru deportacji na wschód, a może pisanie o tym, nawet po latach i często na podstawie opowieści rodzi- ców, wciąż jest zbyt trudne. Powszechne jest w tych tekstach określanie mianem akcja „Wisła” depor- tacji na Ukrainę radziecką. Autorzy zatem rzadko wyodrębniają dwa osobne etapy wysiedleń, rozciągając tę nazwę na całość wydarzeń z lat 1944–1947.

900 Nie zdarzają się tu wzmianki o ważnym dla prawosławnych Łemków w Polsce św. Mak- symie Sandowyczu. Autorzy o nim nie wspominają, choć nadmieniają zwykle, że miała miejsce zmiana wyznania wiernych. 901 Autorzy wydający swe prace w Polsce są bardziej powściągliwi lub zdecydowanie negu- ją jakiekolwiek związki Łemków z UPA. 236 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Kiedy piszą o wywózkach na zachód Polski, często stosują określenie „Zie- mie Odzyskane”, pisane najczęściej po polsku. Nie precyzują, gdzie dokład- nie trafi li ich krajanie z rodzinnej wsi, których nie wysiedlono do USRR; rzadko zdarza się wskazanie na konkretne województwo. Kiedy analizują nastroje mieszkańców swojej wsi przeznaczonych do wysiedlenia na Ukra- inę, zajmują jedno ze stanowisk: najczęściej piszą, że wyjazd, poza bolesną utratą domu, nie napawał ich strachem, ponieważ wiedzieli, że jadą do „bra- ci Ukraińców”, bądź też – rzadziej – milczą na temat nastrojów wyjeżdżają- cych, szczególnie tam, gdzie w dalszej części narracji wspominają, że Łem- ków przyjmowano nieżyczliwie lub wręcz wrogo. Przewaga liczebna monografi i wsi, tekstów w typach samoobrony i zbio- rów wspomnień pisanych przez Łemków z Ukrainy nad tekstami ich ziom- ków w Polsce jest znacząca i może świadczyć o wyraźniejszej potrzebie utrwalania bezpowrotnie utraconego świata, od którego odległość potęguje także granica państwowa. O doniosłości podjęcia się zapisu łemkowskich dziejów wypowiadają się zwykle autorzy wstępów – pisarze, poeci, dzien- nikarze, działacze, także nie-Łemkowie, których autorytet podkreśla wagę pamięci ocalonej w książkach wspomnieniowych Łemków, okradzionych z dzieciństwa i młodości. Nawołują oni do naśladowania autorów w ich god- nym pochwały wysiłku:

W książce historia „ogólna” niemal organicznie przeplata się z osobistą, z tym, co przeżyłeś ty sam, twoi bliscy, przyjaciele, znajomi, krajanie. (…) Dla pamięci, wycho- wania młodzieży, dla wzmocnienia wiary i utwierdzenia sprawiedliwości pisane są takie książki. (…) Nie jest to po prostu kronika kilku łemkowskich wsi. To cząsteczka każdego z nas, bo z małych rzeczek powstają większe, a te napełniają morza. (…) Ile ich jest – tych ukraińskich wsi?! Ile losów ludzkich obraca się w kołowrocie czasu, niosąc w sobie wielkość, tragizm i niepokonaną stałość ducha! Każdym przykładem bohaterstwa, uczciwości i oddania powinniśmy raportować przychodzącym pokole- niom o tym, jak żyliśmy, o czym marzyliśmy, jakie ideały wyznawaliśmy, co kocha- liśmy, a czego wstydziliśmy się. (…) Bo z najmniejszego fragmentu wybuduje się po- tężna mozaika rzeczywistości, z małego wyrasta wielkie, rzeki rodzą morza, a pamięć o jednym człowieku, rodzinie, rodzie, etnosie, plemieniu, całym narodzie sprzyja skła- daniu spójnego obrazu naszego bycia w przeszłości i współczesności (Krasowski II, 3).

4.5.1. Monografi e łemkowskich wsi

Poniżej omówię sposoby konstrukcji monografi i wsi na przykładzie publika- cji Adama Barny i Mariji Starczak-Wawryczyn, wydanych w Legnicy i Lwo- wie, wcześniej jednak zarysuję kontekst, w jakim publikowane są takie prace. W Polsce najbardziej płodnym autorem łemkowskich monografi i jest Adam Barna (ur. 1926 r. w Czarnem), który wyznaczył styl pisania tego typu publikacji, pozostawiając niejako „w testamencie” swoim następcom zadanie pogłębiania studiów nad dziejami krajan. Wydał m.in. dwie publikacje do- tyczące historii Łemkowszczyzny i dziejów Łemków w latach II wojny świa- 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 237 towej (tę ostatnią wraz z F. Goczem)902. W osobnych monografi ach poświęcił uwagę m.in. Izbom i Bielicznej, Piorunce (w obu przypadkach współautor- stwo) oraz Czarnemu. Autor podjął się zapisu dziejów wielu łemkowskich wsi, każdorazowo podkreślając wysiłek poznawczy, którego dokonał. Efek- tem jego pracy jest m.in. łemkowskojęzyczna książka Izby i Bieliczna dawniej i obecnie903, której współautorem jest wyraźnie marginalizowany przez Bar- nę Andryj Kwoka. Barna spędził większość życia na ziemiach zachodnich wśród dawnych mieszkańców Izb i Bielicznej – parafi an cerkwi prawosław- nej w Legnicy. Obserwując ich przez lata, słuchając opowieści i wspomnień, postanowił wykonać zapis, wyręczając przy tym samych izbian i bielicznian. Jest to przykład zabiegu polegającego na pozyskaniu pamięci komunikatyw- nej od jej właściwych nosicieli. Na etapie pisania książki następuje jednak jej swoiste zawłaszczanie na użytek przekształcania jej treści w pamięć kultu- rową. Barna nieco odsuwa dokonania innych autorów, w tym wspomnień już opublikowanych przez osoby, których nazwiska wprawdzie umieszcza w podziękowaniu w Słowie wstępnym, ale nie przeszkadza mu to „poprawiać” czyjejś pamięci, wtrącać komentarzy, „redagować”. Podjęcie trudu napisania monografi i wsi Barna tłumaczy brakiem takiej inicjatywy w gronie ponad stu izbiańskich rodzin, które zamieszkują dawne województwo legnickie:

(…) dlaczego ta wielka grupa ludzi, która pochodzi z jednego kącika cudownej i prze- pięknej Łemkowyny, tak mało i dość słabo przekazuje swojemu [młodemu – P.T.] po- koleniu wspomnienia i przekazy z historii swoich wsi? (Barna II, 5). Nie szczędzi im słów krytyki, posądzając o lenistwo, brak ochoty. Jednocześ- nie zastrzega, że niedostatki książki wynikają z jej pionierskiego charakteru, a sam wyraża nadzieję, że będzie ona stanowiła wstęp do dalszych prac nad monografi ą Izb i Bielicznej, napisanych przez potomków ludzi tam urodzo- nych. Barna podkreśla niedostępność przeszłości opisanych wsi, ale także potrzebę utrwalenia resztek pamięci. Wykorzystuje tu zatem zasoby pamięci komunikatywnej będącej w posiadaniu innej grupy niż własna wspólnota wioskowa. W ostatniej swojej książce, Chmury i słońce nad Łemkowszczyzną904, wydanej po łemkowsku, autor najpełniej formułuje konieczność zapisu dziejów po- szczególnych wsi, ale i całej historii Łemków. Podstawą były w tym wypad- ku „zebrane różne opisy historyczne”, „ludzkie przekazy i osobiste przeżycia i doświadczenia”, dotyczące „narodowych tragedii”. Barna pisze we wstępie o misji, jaka przyświecała powstaniu tej książki – „przeglądzie łemkowskiej historii”, „kronikarsko-wspomnieniowym opisie życia”, który „może być potrzebny i interesujący” dla czytelników, ponieważ „wnet pomiędzy nami i przyszłymi pokoleniami mało kto będzie pamiętał” (Barna III, 5).

902 A. Barna, Chmary i sonce nad Łemkowynom, Lihnycia 2008; A. Barna, F. Gocz, Łemky w borbi za swoju i ne swoju swobodu, Zyndranowa 2005. 903 A. Barna, A. Kwoka, Izby i Biłyczna dawno i teper, Lihnycia 2000 (Barna II). 904 A. Barna, Chmary… (Barna III). 238 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Autor polemizuje z opinią panującą w środowisku Łemków na temat bra- ku korzyści z pisania i czytania łemkowskich książek, które postrzega się jako niepotrzebne,

(…) bo wszyscy wiedzą i pamiętają, jak to było kiedyś i wiedzą jak jest teraz. Problem jest całkiem inny i nawet przykry, ponieważ ojczystą historię potrzebują znać nie tylko ci, którzy poznali ją w swoim życiu, ale najbardziej potrzebują ją poznać nasze dzieci, wnuki i przyszłe pokolenia, którzy nie zaznali czasów międzywojennych ani po dru- giej wojnie światowej i nie będą jej znać nigdy, jeśli im tego starsi ludzie nie przekażą (Barna III, 5). Kontynuatorów swego dzieła Barna upatruje w młodym pokoleniu łem- kowskich naukowców, „którzy zajmą się naszą historią dokładnie i szeroko”. Swój „przegląd” ocenia jako wstęp do ich dalszej pracy, ale podkreśla jego walory i przydatność: „żeby było dla tych, którzy prosili mnie i proszą o po- moc w poznaniu prawdy o Łemkach i ich historii, potrzebnych im do prac szkolnych i do dalszego życia” (Barna III, 5). Potrzeba dokładnej i obiektyw- nej historii Łemków jest dla niego sprawą nadrzędną. Omawiając dotych- czasowy „stan badań”, bardzo zresztą niedokładnie i wybiórczo, zarzuca ich autorom brak obiektywizmu, strach przed cenzurą, luki i niedokładności niechęć do podejmowania tematu dla Łemków najważniejszego – „o prze- siedleniach i wysiedleniach ludzi w latach 1940–1947”905. W dalszej kolejno- ści Barna wyjaśnia, o jakie zagadnienia chodzi:

– przodkami Łemków nie byli żadni „Wołosi-Rumuni”, jak pisze i twierdzi R. Rein- fuss, ale przodkami naszymi byli Biali Chorwaci, – polscy mieszkańcy nie dawali się tak lekko usuwać z ziem, żeby robić miejsce dla osadników chorwato-ruskich, które to wydarzenia nigdy nie miały miejsca, jak twier- dzi R. Reinfuss, których doświadczamy do dzisiejszych czasów, – nieprawdą też było i jest, że niektóre wsie miały i mają nazwy polskie, jak twierdzą K. Pieradzka i I. Rieger (Barna III, 6). Autor postanawia walczyć ze stereotypami w nauce i przedstawić czytel- nikom „jak było naprawdę”. W tym samym akapicie wyłuszcza, kto uczy- nił Łemkom największą krzywdę: hitlerowscy okupanci i ich poplecznicy – urzędnicy, nauczyciele i policja ukraińska. Wszystkie te siły przyczyniły się do „dobrowolnego, ale równocześnie przymusowego podziału na różne grupy-opcje: łemkowską, rusińską, ukraińską, polską i nijaką, które to po- działy zostały do czasów dzisiejszych” (Barna III, 6). Widać zatem wyraźnie, co najmocniej boli Barnę i do czego ma najbardziej emocjonalny stosunek. Te i inne kwestie „mocno wołają, żeby podjąć się trudnego tematu i napisania choć tego, co jest w zakresie możliwości jednej osoby, póki nie znajdą się inni historycy i badacze” (Barna III, 7). Autor podjął się tego zadania mimo braku wykształcenia, ponieważ „od młodych lat starał się poznać i poznał Łem- kowszczyznę wzdłuż i wszerz”, uprzedza też o konieczności krytycznego spojrzenia na jego dzieło. Jego motywację wzmacnia przekonanie, że „histo-

905 Łemkowscy autorzy rzadko do zagadnienia wysiedleń włączają także pierwsze wysied- lenie z 1940 r. Por. podrozdział 2.1 i 2.2 niniejszej pracy. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 239 rię trzeba pisać samemu”, aby nie pisali jej inni „po swojemu”, co powoduje, że jest ona później „poniewierana i zmieniana”. Barna dedykuje więc swoje dzieło wszystkim, którzy

(…) kochają prawdę, która została zroszona niezliczonymi łzami tysięcy niewinnych ludzi naszej ojczystej Łemkowszczyzny (…), pragną poznać prawdziwą historię o Łemkach (Barna III, 8). Idea taka zdaje się przyświecać wszystkim łemkowskim autorom z obu stron granicy polsko-ukraińskiej, którzy decydują się na wypełnienie białej plamy lub niedostatków w poznaniu dziejów swojej grupy i pragną pozo- stawić potomnym szansę na poznanie łemkowskiej historii pisanej przez sa- mych Łemków. Szerzej omówię tu łemkowskojęzyczną książkę A. Barny Kawałek ciernistej historii wsi Czarne na Łemkowszczyźnie 1870–1970906 wydaną w 1996 r. przez Zarząd Stowarzyszenia Łemków. Jest to pierwsza monografi a łemkowskiej wsi, która ukazała się w Polsce i wyznaczyła schemat konstruowania takiej narracji dla innych autorów. Również pozostałe publikacje Barny nawiązują do pierwszej jego książki w układzie treści, doborze argumentów, zabiegach retorycznych, warstwie wizualnej. Druga strona okładki, obok informacji redakcyjnych, zawiera sentencję autorstwa wydawcy lub samego Barny: „Żeby płody naszych ojców nie przepadły… żeby groby naszych przodków nie płakały”. Można uznać to za swoisty wstęp do przedmowy, w której autor komunikuje genezę swojego zamysłu twórczego:

Nadeszły czasy, kiedy zwyczajami i kulturą Łemków i Łemkowszczyzną zaczęli bar- dziej interesować się nasi sąsiedzi. Najmniej interesujemy się tym my sami. Choć na Łemków i Łemkowszczyznę po drugiej wojnie światowej wydano dekret zagłady, to po tych pięćdziesięciu latach żyje jeszcze duch łemkowski. Żyje na obczyźnie, gdzie wszystkich przymusowo wysiedlono, żyje i na Łemkowszczyźnie, gdzie wrócili ci, którzy mogli i bardzo chcieli wrócić. Dla tych, którzy zostali na obczyźnie, i dla tych, którzy wrócili, a najbardziej dla tych, którzy przyjdą po nas – naszego przyszłego pokolenia, piszę książkę pod tytułem Kawałek ciernistej historii wsi Czarne (Barna IV, 1). Podobnie jak analizowane wcześniej pamiętniki i relacje, książka ta po- wstała z chęci utrwalenia odchodzącej wraz z ostatnimi świadkami łemkow- skiej ojczyzny. Równocześnie Barna dostrzega uniwersalność dziejów wsi Czarne względem wielu innych podobnych łemkowskich wsi, które spotkał ten sam los. Z tego powodu książka powinna, zdaniem autora, skłonić do re- fl eksji także tych Łemków, którzy mieszkali w innych wsiach i w monografi i Czarnego odnajdą własne ścieżki:

Mam wielką nadzieję, że książka ta znajdzie swoje miejsce nie tylko w historii Łem- kowszczyzny, ale i w bibliotece każdego Krajana. Powinna znaleźć się dlatego, że na Łemkowszczyźnie niemal wszystkie wsie były do siebie podobne, a moja wieś była

906 A. Barna, Kawałczyk ternystoj istoryi seła Czorne na Łemkowyni 1870–1970, Lihnycia 1996 (Barna IV). 240 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

położona w samym sercu Łemkowszczyzny i nie była ani wielka, ani mała, ani bogata, ani biedna, ale w sam raz taka, jak i wiele innych wsi. Kiedy starsze pokolenie będzie czytać tę książkę, z pewnością znajdzie w niej „Kawałek” swojej wsi, swojej chyży, swoich gór, lasów i potoków, a najważniejsze, że znajdzie w niej zwyczaje i kulturę swoich rodziców, dziadów i pradziadów. (…) Młode pokolenie, czytając tę książkę, znajdzie w niej dużo z historii, zwyczajów i kultury swoich przodków, którzy żyli w naszych górach (Barna IV, 1). Autor zaznacza, że jego punkt widzenia, potencjalnie różny od punktu widzenia czytelników, nie wynika ze złej woli, choć nie zrzuca tego, jak inni łemkowscy pisarze, na karb zawodnej pamięci. Uważa to po prostu za włas- ną wizję:

Historię tę opisuję tak, jak ją widziały moje oczy i to w latach największego rozkwi- tu (1929–1939) i największej tragedii (1945–1950). Przepraszam tych jej mieszkańców i innych czytelników, którzy może inaczej widzieli tamte czasy. (…) Może po pięć- dziesięciu latach jest to stare i niepotrzebnie to przypominać (co kto robił, jak robił, co jadł?), ale to są nasze ojczyste korzenie, nasze ojczyste zwyczaje, nasza kultura, którą powinien znać każdy Krajan (Barna IV, 1). Autor następnie usprawiedliwia swoje błędy językowe, tłumacząc, że jest samoukiem i nie udało mu się uniknąć sytuacji, w których brakowało mu odpowiednich słów, ale „błędów nie robią tylko ci, którzy nic nie robią”. Podkreśla jednak, że choć jego pamięć sięga daleko wstecz (zapamiętał wiele opowieści babci, rodziców i mieszkańców wsi), najmocniej utkwiły w niej wydarzenia z lat 1945–1947, i to właśnie ta pamięć skłoniła go do opisania prawdziwych dziejów wsi Czarne i tym samym „kawałka” historii Łemkow- szczyzny. Dedykuje książkę zarówno swoim sąsiadom i znajomym ze wsi Czarne, jak i rodzinie (szczególnie dzieciom i wnukom, którzy nie znają i nie będą już znać jego rodzinnej wsi takiej, jaką ją autor zapamiętał). Wyraża tak- że nadzieję, że książkę zechcą przeczytać również Polacy, dla których trzeba będzie przetłumaczyć ją na język polski. Całość poświęca pięćdziesiątej rocz- nicy przesiedlenia Łemków na Ukrainę i wysiedlenia pozostałych na ziemie zachodnie (Barna IV, 2). Zamieszczone tuż za wstępem wiersze kilku łemkowskich poetów stały się dla Barny inspiracją do napisania książki, równocześnie przeprasza ich za wykorzystanie utworów, które zachęciły go do opisania łemkowskiej biedy, korzeni przodków, łemkowskich krzyży i doli Rusina. Inną inspiracją, o któ- rej wspomina, tym razem stanowiącą merytoryczną pomoc, były wspomnie- nia znajomych – dawnych mieszkańców Czarnego oraz dokumenty dostar- czone przez łemkowskiego historyka, Bohdana Horbala (Barna IV, 2). Monografi a rozpoczyna się wprowadzającym rozdziałem, stanowiącym, jak mówi tytuł, „Skrócony geografi czno-historyczny przegląd Łemkow- szczyzny”. Autor porusza tu wiele kluczowych zagadnień, jak etnonim, etno- geneza, liczba łemkowskich wsi przed 1947 r.907 Prezentuje przy tym własną

907 Zdaniem Barny było ich 215. W innych analizowanych tu publikacjach często pojawia się liczba 300. Polskie opracowania podają zwykle liczbę 170 wsi (por. np. H. Duć-Fajfer, Kontekst historyczny…, s. 8). 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 241 wersję wielu faktów, zdradzając jednocześnie znajomość łemkoznawczych publikacji. I tak, zdaniem Barny, nazwa „Łemkowie” była nazwą przezwi- skową (od używanego często przez Rusinów słowa „lem”) nadaną Rusinom po północnej stronie Karpat przez sąsiadów i pojawiła się w XVIII w., ale ostatecznie przyjęła się po I wojnie światowej908. Jak stwierdza autor, „sło- wo «LEM» nikomu nigdy nie odebrało Rusiństwa” (Barna IV, 12, wyróżn. w oryg.). Wielokrotnie w tym rozdziale podkreśla, że Rusini i Łemkowie po- dzieleni są granicą państwową, a ziemie rusińskie po obu stronach Karpat znajdują się „pod zarządem” Polski i Słowacji. Kwestia pochodzenia Łemków została opracowana następująco:

Sławni, znani i nieznani historycy już od dawna zajmowali się i nadal zajmują się naszą łemkowską historią. Jedni twierdzą, że na dzisiejszą Łemkowszczyznę nasi osadnicy przyszli nie tak dawno, bo zaledwie w XIII–XIV wieku. Przyszli z Bałkanów jako Wołosi. Inni natomiast twierdzą, że przyszli ze Wschodnich Karpat z dzisiejszej Rumunii jako Biali Chorwaci. Jeszcze inni twierdzą, że najbliżej prawdy są przekazy naszych dziadów-pradziadów, że jesteśmy autochtonami na tych ziemiach. To zna- czy, że znikąd nie przyszliśmy, bo byliśmy tam od najdawniejszych czasów. Jedna rzecz jest pewna – że ci osadnicy w Karpatach przyjęli chrześcijaństwo od uczniów św. Cyryla i Metodego, i to jeszcze na sto lat przed przyjęciem chrześcijaństwa przez pań- stwo polskie w 966 r. i przed chrztem Rusi w 988 r. Święci Apostołowie Cyryl i Metody działali na Morawach już w latach 860 (Barna IV, 13). Historia Łemkowszczyzny jest przedstawiona chronologicznie, lecz wy- biórczo. Barna poświęca osobne rozdziały wydarzeniom, które uznał za najważniejsze (I i II wojna światowa, przesiedlenie i wysiedlenie909). Mapki, znajdujące się w tej części książki, pochodzą z różnych źródeł. Obok mapy Reinfussa, przestawiającej Łemków i ich sąsiedztwo, autor umieszcza mapy fi zyczne i plany wsi sprzed II wojny światowej, choć nie podaje ich źród- ła, a także mapy, które można uznać za jego autorskie (Barna IV, 12–17). Rozdziały poświęcone geografi i, przyrodzie, klimatowi i genealogii rodów Czarnego uderzają skrupulatnością: podawana jest długość i szerokość geo- grafi czna, otoczenie, ukształtowanie terenu, odległości, sąsiedztwo, liczby,

908 Etnonim „Łemkowie” nie funkcjonuje po południowej stronie Karpat u Rusinów słowa- ckich. 909 Autor konsekwentnie rozróżnia te dwa sformułowania. Pierwszego używa na określenie Łemków, którzy trafi li w latach 1944–1946 na Ukrainę radziecką. Tych, którzy stamtąd wrócili, nazywa repatriantami, a zatem można rozumieć jego intencję następująco: Łemkowie, którzy zdecydowali się dobrowolnie wyjechać na Ukrainę, nie byli świadomymi Łemkami, odrzu- cającymi narodowość ukraińską, ponieważ świadomy Łemko to ktoś, kto czuje się wyłącznie Łemkiem, Rusinem, neguje wszelkie związki z ukraińskością. Zgoda tej części łemkowskiej społeczności na wyjazd była przejawem ukraińskiej tożsamości narodowej. Powrót takiego Łemka z Ukrainy był w tym rozumieniu repatriacją, czyli powrotem do nieukraińskiej ojczy- zny (Łemkowszczyzny, nie Polski). Przesiedlenie oznaczałoby w rozumieniu autora dopusz- czenie aktu woli Łemków, którzy się na nie zdecydowali; byłoby zmianą miejsca do życia, choć wspomina on także działalność agitatorów i agentów werbujących do wyjazdu (Barna IV, 22–23) Wysiedlenie to sformułowanie, które autor rezerwuje dla Łemków objętych akcją „Wisła”, podkreślając jego przymusowy, bezkompromisowy i zbrodniczy charakter. Por. także punkt 4.4.1 niniejszej pracy. 242 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI daty, tabele z nazwiskami mieszkańców wsi z lat przed 1900 i po 1930 r., informacje o losach poszczególnych rodzin i domostw. Autor powołuje się na dokumenty, które owych szczegółów miały mu dostarczyć (szematyzmy, spisy szkół Ruskiej Przemyskiej Konsystorii, „inne zapisy”, opracowania naukowe). Jak stwierdza, data założenia wsi, zapisana w dokumentach, jest błędna. Jego zdaniem nie mógł to być rok 1569, ponieważ „są przekazy i za- pisy, że ludność Karpat przyjęła wiarę Chrystusową już w IX wieku od ucz- niów św. Cyryla i Metodego na sto lat przed chrztem Polski w 966 r.” (Barna IV, 19). Autor powtarza tę informację po raz drugi, na co sam zwraca uwagę, tłumacząc, że zapis ten jedynie

Świadczy o tym, od kiedy wieś Czarne podporządkowana została miastu Biecz, zna- nemu w tych czasach jako wielki ośrodek obronny, centrum rzemiosła, handlu i kul- tury religijnej wschodniego obrządku910 (Barna IV, 19). Autor wspiera swoją pamięć opracowaniami naukowymi i popularno- naukowymi, nie umieszczając jednak odsyłaczy, a spis bibliografi czny na końcu książki jest bardzo niedokładny i ogólny. To zresztą typowa praktyka w łemkowskich relacjach wspomnieniowych – autorzy często zwracają uwa- gę na zawartość jakiegoś opracowania, które wyda im się w danym miejscu użyteczne do potwierdzenia opisywanych faktów, uznania prawdopodo- bieństwa i wiarygodności pamięci lub też – przeciwnie – do podjęcia pole- miki, nie dbając jednocześnie o rzetelność bibliografi czną. Nie można wyklu- czyć, że może się to także wiązać z konstruowaniem paktu bibliografi cznego z czytelnikiem, o którym pisałam wcześniej. Z drugiej strony, wśród samych faktów szuka autor potwierdzenia dla pracy pamięci, którą wykonuje: „Jaka była w tych czasach ciężka dola Rusnaka911, niech poświadczy autentyczny fakt (…)” (Barna IV, 58). Rozbudowane opisy uwarunkowań geografi czno-terenowych, łemkow- skiego budownictwa mieszkalnego i gospodarczego oraz sprzętów, z których Łemkowie korzystali w pracy rolniczej, Barna uzupełnia licznymi, szczegó- łowo podpisanymi rysunkami i zdjęciami. Posługuje się przede wszystkim pamięcią własną, choć powołuje się na nią bezosobowo („trzeba zauważyć”, „były przypadki”), często też wspiera się autorytetem anonimowych „znaw- ców tematu” (Barna IV, 44). Kiedy opisuje łemkowskie zagrody i produkty wytwarzane w każdym gospodarstwie, z rozrzewnieniem wspomina smak chleba, mleka i wody ze studni:

Mleka kwaśnego, zsiadłego z takiej piwnicy nie znajdziesz nigdzie na świecie. Jak mó- wili nieraz ludzie, takie mleko albo śmietanę można było kroić w różne formy (Barna IV, 35).

910 Biecz pod koniec XVI w., jak również wcześniej i później nie był „wielkim ośrodkiem” życia cerkiewnego. Por. T. Ślawski, Biecz i Gorlice: ośrodki handlu winem od XII w. do XVIII w., Biecz 2001. 911 Barna używa etnonimu „Rusin”, także w odniesieniu do „naszych braci Rusinów-Sło- waków” (Barna IV, 152), traktując określenia „Łemko”, „Rusin” i „Rusnak” jako synonimy. Osobną kategorią są dla niego „Ukraińcy”. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 243

W każdej studni była czysta, smaczna i zimna woda. Teraz jakby kto miał taką wodę, mógłby uznać ją za mineralną, bo kiedyś była taka dla wszystkich ludzi (Barna IV, 36). W oczach autora łemkowskie zasoby były zatem niepowtarzalne – tęskni się za nimi jak za smakiem dzieciństwa, którego nie zastąpi żadne ze współczes- nych dóbr. Na Łemkowszczyźnie mleko i woda miały smak ambrozji, czyste powietrze i gleba dawały najlepsze owoce, a ponieważ przyroda działała na korzyść i zdrowie człowieka, nikt nie słyszał o zatruciach grzybami. Mądrość ludowa Łemków chroniła ich przed pomyłką i wykorzystaniem rośliny nie- zgodnie z przeznaczeniem. Wszystkiemu temu sprzyjał wyjątkowy klimat Beskidu Niskiego, który przemyślnie odmierzał czas każdej z pór roku, wa- żył krople deszczu i płatki śniegu. Była to domena dobrych żywiołów (nie było komarów, rosły tam buki i jodły – wymagające drzewa, których obec- ność najlepiej świadczy o dobrodziejstwach przyrody, żyły ryby i raki, które lubią czystą wodę, nie było żadnej niebezpiecznej zwierzyny, która mogłaby zagrozić człowiekowi), nawet klimat był przewidywalny („bardzo często spełniały się w górach wróżby”), ludzie nie odczuwali nagłych zmian pola magnetycznego, nie chorowali, a temperatury nie zmieniały się z godziny na godzinę (Barna IV, 43–44).

Krajobraz – przyroda i klimat Beskidu Niskiego to wielkie niewymierne bogactwo, na które nikt nie zna ceny, wie tylko kto tam żył, a kogo stamtąd wyrzucili jak najgorsze- go przestępcę (Barna IV, 67). Zmiany w przyrodzie Beskidu Niskiego autor wiąże ze zmianami krajo- brazu, które natura musiała odczuć i dopasować się do nich. Przyroda zatem zareagowała na zmiany na łemkowskiej wsi:

I tak, krajobraz, przyroda i klimat we wsi były ze sobą bardzo mocno powiązane. Były, są i będą podobne na wiosnę, latem, jesienią i zimą, tylko że wsi już nie ma i takiej już nie będzie. Powiadają, że teraz w górach coś się zmieniło w przyrodzie i klimacie, a najbardziej w krajobrazie (Barna IV, 44). Barna stawia sobie za cel zarysować jak najdokładniej tło historyczne życia wsi z czasów pokolenia jego dziadków, tak jak zapamiętał to z opowiadań. Poza nielicznymi wyjątkami autor nie umieszcza osobistych odniesień do swojej rodziny i własnej biografi i. Dominuje kronikarski styl, dokumentacja faktów i specyfi ki życia mieszkańców wsi Czarne, ukazana na szerszym tle odrębności kulturowej Łemkowszczyzny. W podobnym stylu utrzymane jest wprowadzenie do takich węzłowych dla Łemków wydarzeń, jak I czy II woj- na światowa, w którym autor kreśli rozbudowane tło, przedstawia przyczy- ny wydarzeń i zarysowuje kontekst. Osobiste oceny i komentarze pojawiają się w tych rozdziałach w odniesieniu do Łemków: „spokojnego i niewinnego narodu” (Barna IV, 52). Kiedy wypowiada się o Ukraińcach, czyni to z dystansem, podkreślając odrębność grupy łemkowskiej od ukraińskiej. Nie ujawnia jednak swoich emocji i nie defi niuje swojego stanowiska, choćby w kwestii pojawiających się we wsi partyzantów UPA. Podkreśla, że nie byli groźni ani nachalni, ni- 244 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI gdy też nie zabierali gospodarzowi ostatniej krowy (Barna IV, 165). Do woj- ska radzieckiego nastawiony jest raczej przyjaźnie: „Czasem sowieckie sa- moloty nadlatywały nad wsie, ale nie robiły szkody na wsiach. Wiedziały, że tam żyje naród rusiński” (Barna IV, 150), choć ujawnia swój negatywny stosunek wobec metod poboru do Armii Czerwonej („ochotnik pod przy- musem”) i sposobu szkolenia żołnierzy (a raczej jego braku), kierowanych potem na pierwszą linię frontu (Barna IV, 151). W sposób charakterystyczny również dla innych autorów Barna przypo- mina sobie osoby, których losy w większym lub mniejszym stopniu zaprząta- ją jego uwagę: nazwisko umieszcza każdorazowo przed imieniem, co wska- zuje – być może – na zasadę „odpominania”. Sporządza też tabele ilustrujące wojenne wypadki z udziałem mieszkańców Czarnego i okolicznych wsi912. Podobnie każdorazowo podaje odległość w kilometrach od wsi Czarne do przywoływanej sąsiedniej miejscowości. W zależności od kontekstu taki za- bieg ukazuje czytelnikowi bliskość wsi i ich łączność, w innych sytuacjach podkreśla odległość, ilustrując trudności Łemków w codziennym życiu. Kronikarskie ambicje autora odzwierciedlają także rozdziały: Rozkwit i „bogactwo” wiejskich zagród (1920–1939), Wiejski przemysł – rzemiosło – usłu- gi oraz Wiejska oświata, obrzędy i zwyczaje. Barna szczegółowo odtwarza tu zmiany zachodzące we wsi na przestrzeni lat, w jego przekonaniu mające największy wpływ na zmianę warunków życia społecznego i kulturalnego oraz zasobów materialnych913. Utrwalając odchodzący świat, autor drobiaz- gowo dokumentuje stan budownictwa, nowinki techniczne, sprzęty, często odnosząc opisywane uwarunkowania do dnia dzisiejszego, podkreślając po- mysłowość i zaradność gospodarzy oraz ich innowacyjność i dbałość o po- rządek:

„Bogactwo” wiejskich zagród – każdy czytelnik zapyta się, jakie to może być boga- ctwo w biednej, górskiej gazdówce i zagrodzie łemkowskiej? Tak na oko to nie było to wielkie bogactwo materialne, ale dla każdego Łemka i jego rodziny było największym, którego dorobili się jego pradziadowie, dziadowie i rodzice w czasie wielowiekowego istnienia na tej ziemi (Barna IV, 67). Zadziwia pamięć autora, skrupulatność w opisie przedmiotów znajdu- jących się w gospodarstwie i ich zastosowania oraz rzemiosł łemkowskich, ilość zapamiętanych szczegółów (m.in. także imiona i nazwiska najbardziej znanych gazdów z Czarnego wraz z opisem ich stanu posiadania) (Barna IV, 68–74). Sformułowania typu „każdy czytelnik zapyta się”, „zapyta się nie jeden”, „nikt nie zastanawia się też nad tym” mają dwojakie znaczenie. Z jednej stro-

912 Na s. 59–60 znajduje się spis uczestników I wojny światowej spośród mieszkańców Czar- nego uwzględniający nazwisko i imię, uwięzienie w Thalerhofi e lub udział w walkach na fron- cie i uwagi (ranny/zabity). 913 Opatruje je komentarzem ukazującym ocenę opisywanej sytuacji (Barna IV, 61). Podkre- śla chęć utrwalenia tej rzeczywistości, ale i wybiórczość własnej pamięci: „Na pewno i mnie nie udało się zapamiętać wszystkiego, ale to, co pozostało ze wsi w mojej pamięci, chcę przekazać” (Barna IV, 68). 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 245 ny przeczą pragnieniom autora ze wstępu do książki, by każdy z czytelni- ków starszego pokolenia odnalazł tu „kawałek historii” swojej własnej wsi, z drugiej – spełniają ważne funkcje dydaktyczne wobec młodych czytelni- ków, którzy nie mogą znać Łemkowszczyzny z autopsji i o której niewiele opowiadali im dziadkowie czy rodzice, w związku z czym nie mają wiedzy na temat codziennych obowiązków gospodarskich, tym jaskrawiej kreślo- nych w przekazie autora, że zupełnie nieznanych z perspektywy dnia dzi- siejszego. Doszukać można się tu także pewnego zabiegu, który ma na celu gloryfi kację przodków i rodzinnej ziemi, ukazanie ich przez pryzmat trudu i brzemienia, jakie każdy gospodarz musiał dźwigać na swoich barkach. Zie- mia szczodrze go jednak wynagradzała, odpłacając się urodzajem, zdrową chudobą, pożywnym pokarmem. Wiele takich fragmentów ma charakter wyraźnie perswazyjny. Autor ce- lowo zwraca uwagę na trudy życia na Łemkowszczyźnie („to nie lekka pra- ca”) i doniosłość codzienności swoich przodków:

Postaram się obronić swoje stwierdzenia i przekonać czytelnika, że tak naprawdę to była prawdziwa przemysłowa działalność – rzemiosło i usługi. Tak zwyczajnie nikt nie zastanawia się, skąd ludzie mieli w domu mąkę, chleb, masło, ser i olej, którego nieraz nie znajdzie się nigdzie na świecie (Barna IV, 75). Podkreśla też Barna pomoc sąsiedzką, gościnność i więź funkcjonującą między łemkowskimi rodzinami oraz fakt, że na łemkowskich zabawach nie było pijaństwa młodzieży i starszych. Konstrukcja zdania wskazuje, że w przeciwieństwie do uczestników współczesnych zabaw Łemkowie na swojej ziemi nie potrzebowali dodatkowych bodźców, by zabawa była uda- na (Barna IV, 125). Rozdział poświęcony oświacie na Łemkowszczyźnie oraz obrzędom i zwyczajom łemkowskim autor poprzedza szerokim wstępem historycz- nym, ukazującym uwarunkowania funkcjonowania szkolnictwa. Powołując się na spis z 1931 r., twierdzi, że językiem ojczystym dla Łemków z powiatów nowosądeckiego i gorlickiego był język rusiński (97%), w niewielkim stopniu zaś ukraiński (3%)914. Umieszcza też listę nazwisk nauczycieli, którzy uczy- li w miejscowej szkole powszechnej, wraz z latami ich pracy. Podkreśla, że przed II wojną światową niewielu gospodarzy było stać na kształcenie dzie- ci – była to, według Barny, jedyna przyczyna niskiego odsetka dzieci, które wyjeżdżały z Czarnego do miejskich szkół. Losy szkolnictwa na Łemkowszczyźnie splatają się z kwestiami religij- nymi. Obszerny fragment poświęcony charakterystyce zwyczajów autor po- przedza wprowadzeniem na temat chrystianizacji w Karpatach. Podejmuje na początku, jak sam przyznaje, polemikę z historykami:

914 W innych miejscach autor powołuje się na szematyzmy, z których przytacza informacje na temat wsi Czarne i okolic. Z jednym z zapisów polemizuje, ponieważ szematyzm podaje nieprawdziwą, zdaniem Barny, informację o ilości klas w szkole w Czarnem. Autor zestawia te dane z własną pamięcią, z której wynika, że szkoła, do której uczęszczał przed wojną, była nie jedno-, a dwuklasowa (Barna IV, 106). 246 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Bardzo wielu historyków twierdzi, że początek chrześcijaństwa w Karpatach należy łączyć z chrztem Polski w 966 r. i z chrztem Rusi w 988 r. Te lata są bardzo wygodne dla historyków, bo nie chcą oni znaleźć i wyjawić prawdy, że od pierwszych lat po Chrystusie, aż do 787 r. w Kościele Chrystusowym nie było żadnego podziału, był tylko jeden Soborowy i Apostolski Kościół. Prawda jest taka, że w tym czasie, przez te osiem wieków odbyło się siedem Powszechnych Soborów i wszystkie w miastach Małej Azji w dawnym imperium greckim, w dzisiejszej Turcji (Barna IV, 108). Trudno jest wywód autora umieścić w węższym kontekście Łemkow- szczyzny, ale wyjaśnia to następny fragment:

Za czasów św. Cyryla i Metodego wiara wschodniego obrządku w mowie słowiań- skiej doszła aż na ziemię łużycką, do Polski, na Słowację i Łemkowszczyznę. Św. Me- tody zmarł w 885 r., a Jego naukę dopiero w drugiej połowie X w., o sto lat później, ofi cjalnie przyjęli polski król Mieszko I w 966 r. i ruski książę Włodzimierz Wielki w 988 r. Od tego czasu wschodnia wiara prawosławna rozwijała się i wzmacniała tam, gdzie Ją przyjmowano. W tych czasach ludność Karpat należała do Państwa Wielko- morawskiego, później do króla Czech, a od 1340 r. do 1772 r. do państwa polskiego (Barna IV, 109). Autor posługuje się współczesnymi nazwami państw i krain historycz- nych (Łemkowszczyzna, Słowacja), by opisać stan w IX w. Być może jest to celowy zabieg, który ma na celu ułatwienie czytelnikom zrozumienia złożo- nego zagadnienia chrystianizacji Łemkowszczyzny. Nie sposób jednak nie dopatrzyć się braku wiedzy historycznej, podobnie jak wówczas, gdy Barna stwierdza, że nauki misjonarzy sołuńskich przyjął król polski Mieszko I. Wy- wód autora wyjaśnia, w jaki sposób nauka cyrylo-metodiańska miała poja- wić się na ziemiach polskich, trudno natomiast czytelnikowi zorientować się, jak misjonarze mieliby zaszczepić prawosławie mieszkającym w Karpatach na terenie ówczesnego Państwa Wielkomorawskiego Rusinom jeszcze przed podziałem chrześcijaństwa (Barna IV, 109). Podobną niejasność zawiera frag- ment ukazujący losy Unii Brzeskiej na Łemkowszczyźnie, wprowadzonej na interesującym nas terenie, jego zdaniem, 27 kwietnia 1693 r. i przyjętej, jak pisze, „dwieście lat później”915. Autor konsekwentnie nie umieszcza tu żad- nych przypisów i nie wiadomo, skąd czerpie dane. Nie jest powiedziane jed- noznacznie, od jakiego momentu nalicza dwieście lat (być może od 1596 r., co jednak przeczy wcześniejszej informacji). Barna podsumowuje tę część wywodu perswazyjnym komentarzem teoretycznym:

Trzeba pamiętać, że Wschodni Kościół w czasie swojego istnienia nie odłączył się ni- gdy od Soborowego i Apostolskiego Kościoła. Odłączył się tylko Kościół Zachodni i to już w 1054 r. Tak samo odłączali się dobrowolnie lub pod naciskiem ci, którzy przyjęli unię z Rzymem po 1596 r. (Barna IV, 110).

915 Jest to jeden z wielu faktów, które autor interpretuje wbrew historykom. W polskiej hi- storiografi i przyjęcie Unii Brzeskiej przez biskupa przemyskiego Innocentego Winnickiego da- tuje się na 1691 r. Por. A. Krochmal, dz. cyt., s. 286 oraz punkt 2.1.1 w rozdziale 2. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 247

O konwersjach na prawosławie w okresie międzywojennym mówi wy- łącznie jako o powrocie do wiary przodków916. Opisuje burzliwe dzieje łem- kowskich wsi targanych konfl iktem religijnym oraz ważne wydarzenia dla prawosławnych wiernych z Łemkowszczyzny (rocznicę śmierci św. Maksy- ma Sandowycza, wizytację biskupa Symona), by w ostatniej części rozdziału przejść do drobiazgowej relacji obrzędów dorocznych i zwyczajów związa- nych z kalendarzem rolniczym na Łemkowszczyźnie. Interferencja wątków biografi cznych z kronikarskim charakterem zapisu widoczna jest w dwóch kolejnych rozdziałach, poświęconych II wojnie świa- towej oraz przesiedleniom i wysiedleniom. W tych miejscach autor ujawnia w największym stopniu nie tylko informacje o swoim życiu i bliskich osobach, ale również prezentuje stosunek do rodzinnej wsi i emocje, którymi opatruje wspomnienia swojej młodości w „cichej wsi Czarne”, w „cichym i spokojnym kąciku Karpat”, gdzie żyją biedni, ale gościnni ludzie (Barna IV, 135):

Od tego czasu, zawsze jak tylko siczowycy byli we wsi, choć nie słychać było młynka [żaren – P.T.], zachodzili do chałupy, bo wiedzieli, że jak jest młynek, to będzie i chleb, a i znane było powiedzenie, że „od biednego Łemka nikt o suchym pysku nigdy nie wyjdzie” (Barna IV, 140). W rozdziale tym, obok ekspozycji osobistego stosunku autora do wielu wydarzeń („Gorzej, że i polska władza miała swoich agentów (…)”, „speł- niło się proroctwo agenta”), ujawniają się jego dydaktyczne zabiegi („Przy- pominam te czasy jeszcze raz, dlatego że zaczęły się wówczas czasy nowych przesiedleń (…)”, „trzeba podkreślić, że” (Barna IV, 156–158)) oraz próby oceny wydarzeń, które zdeterminowały współczesną kondycję Łemków – wysiedleń i przesiedleń. Dominują one w ostatniej części książki i są bodaj najbardziej emocjonalne:

Bardzo trudne było życie tych mieszkańców wsi, którzy nie mieli konkretnych i jas- nych planów, a w tej sytuacji [konfrontacji z sowieckim agitatorem – P.T.] nikt nie mógł ich mieć, z jednej strony rozsądek i sumienie nakazywały słuchać serca, które tłukło się po górach, lasach i korzeniach przodków, a z drugiej strony dzieci i rodzina chcieli postępować tak, jak ich rówieśnicy. Za wyjazdem na naszej wsi była większość. Jeszcze do dziś są tacy, którzy nie mogą zrozumieć i zapomnieć, dlaczego to ludzie, zdawałoby się, dość świadomi, dali się tak lekko przekonać i do tego tak zbałamucić (Barna IV, 158). Choć autor krytykuje postawę „zbałamuconych Łemków”, potrafi na nich spojrzeć łaskawszym okiem i zagłębić się w psychikę przesiedleńca, ukazać jego tęsknotę za ojczyzną, wyrzuty sumienia, smutek i niesłabnące przywią- zanie do rodzinnych stron:

Przesiedleńcy z gór nie znaleźli tam nic górskiego, a ich przywiązanie do gór, lasów, powietrza, wody było tak mocne, że nie dało się go niczym zastąpić. Nie było tej do- brej ziemi, była tylko wspólna ziemia – kołchozowa. Ludzie na nowym miejscu scho- dzili się i płakali, a ten płacz nie był normalny, był płaczem żałosnym – rozpaczliwym,

916 Por. A. Krochmal, dz. cyt., s. 286. 248 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

aż do bólu głowy, serca i duszy. To wszystko było dowodem na to, że (…) „nie prze- sadza się starego drzewa”. Po paru dniach i tygodniach namysłu nie było ratunku, ale za cenę wszystkiego, co jeszcze pozostało – kawałeczka majątku – utraty godności, honoru i strachu, została jedna, ostatnia nadzieja: że jeszcze wrócą do swoich gór. Wracali niemal wszyscy, kto tylko mógł i komu jeszcze serce biło i zdrowie pomagało. Wracali koleją, jeśli mieli pieniądze, wracali furami, jeśli miał kto je ciągnąć, wracali na piechotę, żeby choć tylko dojrzeć gór i na nich spocząć, choć na chwilę, albo i na wieki, ale na swojej rodzinnej i najdroższej ziemi dziadów i pradziadów (Barna IV, 158–159). Powrót kilku gospodarzy z pobliskiej Radocyny917 z przesiedlenia na Ukrai- nę autor podsumowuje sformułowaniem:

Na tym przykładzie można sobie wyobrazić, jakiego charakteru i jakiej twardej woli byli i są Łemkowie – Rusini. Czy będą tacy nadal po takich przeżyciach i w nowym środowisku, to już całkiem inna sprawa (Barna IV, 159). Do pozytywnego autostereotypu Łemka, odmalowanego w monografi i wsi Czarne, Barna dodaje jeszcze jedną cechę, która tak wyraźnie ujawniła się podczas wysiedleń w 1947 r.: religijność i bogobojność Łemków. Nie zdarza- ło się w rodzinach, pakujących w pośpiechu swój dobytek, aby zapomniano o świętych obrazach i księgach cerkiewnych. Głęboka wiara w Boga i zawie- rzenie mu swoich losów uchroniły, zdaniem autora, naród łemkowski przed zagładą, choć zniszczono na zawsze „narodową kulturę: cerkwie, kapliczki, chyże, sypańce i zagrody, a w nich bardzo dużo zabytkowych przedmiotów” (Barna IV, 166–167). Ta sama religijność powodowała kolejne przemieszcze- nia już po wysiedleniu, kiedy, jak pisze Barna, niektóre rodziny przenosiły się do wsi, gdzie akurat otwarto maleńką cerkiewkę (Barna IV, 185). Autor nie szczędzi też słów krytyki pod adresem Polaków – i to nie wy- łącznie władz, które tak okrutnie potraktowały „Ukraińców, Łemków i Boj- ków” (Barna IV, 165), ale i swoich dawnych sąsiadów, nie nazywając ich jed- nak wprost:

Zostały cerkwie i zostało w nich jeszcze dużo sprzętów cerkiewnych i zaznały one naj- więcej poniewierki i profanacji od innowierców, którzy uważają siebie za najbardziej chrześcijański i sprawiedliwy naród Europy (Barna IV, 168). Ocena akcji „Wisła” i wcześniejszych przesiedleń jest pełna żalu. Autor operuje słowami, które wyrażają emocje nie tylko jego samego, ale i ziom- ków, którzy podzielili los wysiedleńców: „krzywda”, „dorobek przodków”, „zniszczenie ojcowizny z takim trudem okupionej potem i łzami”, „niewinna ludność”, „poniewierka”, „Obczyzna”. Szczególnej mocy nabierają sformu- łowania ukazujące warunki wysiedlenia, w których wybrzmiewa oskarżenie nie tylko wobec władz, ale też Polaków w ogóle:

Nawet najcięższe życie w górach nie było aż tak ciężkie, jak przymusowe wysiedlenie i podróż w małych, zasmrodzonych wagonach towarowych. Wieźli nas transportem tego kraju, który zwyciężył nad faszyzmem. Wieźli nas: swoich wielowiekowych oby-

917 Por. punkt 4.5.3, gdzie omawiam publikację poświęconą potomkowi wysiedleńców z Radocyny. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 249

wateli, tak jak wieźli faszyści swoje zniewolone narody do lagrów. Konwojenci nie mieli żadnego współczucia dla wysiedleńców. Nie chcieli wiedzieć ani słyszeć, co to jest krzywda, niedola i tragedia niewinnego narodu (Barna IV, 175). W obrazie przedstawionym przez Barnę wysiedlanych żegnały cerkiewne krzyże błyszczące w słońcu, a rodzinna wieś ostatni raz wysłuchiwała ich płaczu i modlitw. Widoczny jest tu wielki wkład emocjonalny autora i pre- cyzja w doborze słów. Barna dba, choć nie defi niuje tego wprost, aby czytel- nik dostrzegał nieprzystawalność terminów „wysiedlenie” i „przesiedlenie”, o czym była już mowa, dodatkowo uzasadniając to kwestią przyznawania rekompensat majątkowych w przypadku „przesiedlenia” do USRR (Barna IV, 173–174)918. Pozytywny obraz łagodnego Łemka odmalowuje też, kiedy przybliża czytelnikowi sytuację Łemków po wysiedleniu:

Wysiedleńcy swoim spokojem, pokorą, pracą, postępowaniem i zachowaniem poka- zywali i udowadniali, że nie są takimi ludźmi, jakimi ich przedstawiano. Dali się po- znać jako ludzie spokojni i nieszkodliwi (Barna IV, 183). Epilog ma charakter pesymistycznej refl eksji nad perspektywami Łem- ków asymilujących się w polskim otoczeniu. Autor przywołuje krajobraz nie- istniejących wsi łemkowskich, zniszczonych przez „najbliższego «sąsiada»”. Nie kryjąc żalu, zwraca nawet uwagę na „wygodę” i „łatwowierność” tych Łemków, którzy zdecydowali się dołączyć do wiernych Kościoła rzymsko- katolickiego, daleko już odchodzącego od „kanonów Soborowego i Apostol- skiego Kościoła”. Krytykuje działalność łemkowskich organizacji (obu opcji) za opieszałość działań i niską skuteczność zapobiegania asymilacji Łemków. Wyraża też nadzieję, że życie Łemków na Łemkowszczyźnie kiedyś powróci w całym swoim bogactwie (Barna IV, 188–189). Autorzy monografi i wsi publikujący na Ukrainie szczególnie w ostat- nich latach wspierani są przez rozmaite instytucje działające na rzecz Łem- ków919. Mają do dyspozycji archiwalne dokumenty920, wspomnienia krajan z danej wsi spisane przez nich samych921 lub wysłuchane przez autora czy redaktorów, a także własną pamięć, wspomaganą kolekcją archiwalnych zdjęć, nierzadko też współczesnych, pochodzących z wizyt w rodzinnej wsi. Konstruują oni obraz przeszłości danej wsi, starając się, jak deklarują, oddać czytelnikowi „całą prawdę”. Czytają także nawzajem swoje prace – co ujaw-

918 Por. jak widzą tę kwestię Łemkowie z Ukrainy w analizowanych tu relacjach, także tych przedstawianych w rozdziale 5. 919 Przede wszystkim jest to Światowa Federacja Ukraińsko-Łemkowskich Organizacji (Switowa federacija ukrajinśkych łemkiwśkych objednań) oraz, wspomniane już, Ogólnoukra- ińskie Towarzystwo „Łemkiwszczyna” i Fundacja Badań nad Łemkowszczyzną we Lwowie. 920 Najczęściej korzystają z zasobów lwowskich archiwów: Centralnego Państwowego Ar- chiwum Historycznego Ukrainy we Lwowie (Centralnyj derżawnyj istorycznyj archiw Ukraji- ny u Lwowi, CDIAUL) oraz Państwowego Archiwum Obwodu Lwowskiego (Derżawnyj ar- chiw lwiwśkoji obłasti, DALO). 921 Jak relacja o Odrzechowej Mykoły Cupryka spisana przez I. Majczyka (I. Majczyk, M. Cupryk, Odrechowa w mynułomu 1419–1999, Lwiw 1999). 250 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI niają bibliografi e (o ile są umieszczane), niekiedy odnoszą się w narracji do opowieści krajana z sąsiedniej wsi. Zdarzają się jednak także książki oparte wyłącznie na przekazach, niewzmacniane źródłami i opracowaniami, mające również charakter monografi i wsi922. Łemkowie na Ukrainie dostrzegają mnogość publikacji o łemkowskich wsiach, ale wciąż odczuwają niedosyt takich prac i potrzebę uzupełniania „litopisu” Łemkowszczyzny. Podkreślają wagę ożywiania pamięci, która ma moc „przedłużania życia w słowie drukowanym” (Krasowski II, 4). Wśród monografi i wsi łemkowskich wydanych na Ukrainie wiele jest ta- kich, które wyróżniają się nie tylko poziomem redakcyjnym i edytorskim, ale i merytorycznym, zdradzając ambicje naukowe. One też wyznaczają współczesny trend pisania relacji wspomnieniowych o łemkowskich wsiach. W tekstach tych narratorzy usuwają się na dalszy plan w stosunku do opisy- wanych ludzi i zdarzeń. W przypadku jednej z monografi i, Wieś Mszana na Łemkowszczyźnie923 Mariji Starczak-Wawryczyn, na drugiej stronie okładki widnieje informacja o popularnonaukowym charakterze wydania, a sygnowane jest ono przez Światową Federację Ukraińskich Związków Łemkowskich oraz lwowski oddział Instytutu Ukraińskiej Archeografi i i Źródłoznawstwa im. M. Hru- szewskiego Narodowej Akademii Nauk Ukrainy. Widnieją tu nazwiska recenzentów i redaktorów, a publikację otwiera wstęp redaktora Iwana Szczerby. Materiał oparty jest na dokumentach archiwalnych, publikacjach i wspomnieniach dawnych mieszkańców, posiada też przypisy i rzetelnie opracowaną bibliografi ę. Istotną część książki wypełniają fotografi e Mszany i jej mieszkańców z różnych okresów, kopie dokumentów i, podobnie jak w innych monografi ach, zbiorach wspomnień i publikacjach zaliczonych do typu samoobrony, imienne spisy mieszkańców wsi dotyczące różnych okre- sów i pochodzące z różnych opracowań. Ciekawostką są także przełożone z łaciny na ukraiński fragmenty przywileju lokacyjnego wsi Mszana wyda- nego przez króla Kazimierza Wielkiego. We wstępie redaktor wprowadza czytelnika w kontekst historyczny: w samym środku Europy w połowie XI w. ze swoich odwiecznych ziem zostali deportowani „najbardziej zachodni Ukraińcy – Łemkowie”, a wraz z podpisaniem tej decyzji przez „złowrogą moskiewską rękę” bezpowrotnie została zniszczona etnografi czna odrębność karpackiej części narodu ukra- ińskiego, zrujnowano jej duchową i materialną kulturę rozwijaną przez ty- siąclecie od czasów Rusi Kijowskiej (Starczak, 3). Redaktor wyraża żal, że mimo ciągłych wysiłków Towarzystwa „Łemkiwszczyna” na Ukrainie oraz analogicznych organizacji działających w miejscu zwartego zamieszkiwania Łemków nie rozwiązano dotychczas problemów spowodowanych deporta- cjami z lat 1944–1946 i akcją „Wisła”. Zwraca również uwagę na konieczność podejmowania problematyki łemkowskiej:

922 Jak monografi a Osławicy, napisana przez braci Stepana i Wasyla Antoniwów na podsta- wie wspomnień rodziców (ciż, dz. cyt.). 923 M. Starczak-Wawryczyn, Seło Mszana na Łemkiwszczyni. Istorycznyj narys, Lwiw 2009 (Starczak). 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 251

Jak niemy wyrzut stoją przydrożne krzyże na krańcach nieistniejących dziś, jeszcze, jak się wydaje, tak niedawno kwitnących, pełnych dziecięcego śmiechu, wsi. Nieprze- rwanie postępują nieodwracalne procesy polonizacji, słowakizacji924 i innych form asymilacji tych pojedynczych Ukraińców-Łemków, do których los się uśmiechnął i po długich latach poniewierki, zniewagi i ucisku jednak dał możliwość powrotu na spa- loną przez wojnę ojczystą ziemię, aby mimo wszystko, jak nowo narodzone dziecko, z czystą kartą rozpocząć nowe życie (Starczak, 3). Dalej redaktor wyraża ideę przyświecającą pracy Światowej Federacji Ukraińsko-Łemkowskich Organizacji, a także, jak można się domyślać, au- torce książki i wysiłkom wielu innych pisarzy. Odwołuje się tu do sumienia odchodzącego pokolenia, które musi się zmobilizować i przekazać młodym prawdę o dziejach Łemków:

Powinniśmy zadać sobie pytanie, jakie to dziedzictwo zostawiamy swoim potomkom, czego będą oni uczyć swoje dzieci, jakie kołysanki usłyszą nasze wnuki i jaki obraz Łemkowszczyzny wyryje się w ich pamięci (Starczak, 3). Redaktor wymienia też cele tej organizacji: zachowanie odrębnej kultury Łemków, przekazanie następnym pokoleniom jej osobliwości i – jako podsta- wę działalności – „etniczne odrodzenie Łemkowszczyzny”. Aby wszystko to osiągnąć, konieczne są „tytaniczne wysiłki ludzi z wielu państw i to nie tylko narodowości ukraińskiej” (Starczak, 4). Służy temu m.in. zainicjowana przez Prezydium Federacji seria książek pod nazwą Historia wsi Łemkowszczyzny, którą otwiera „niewielka pod względem objętości, ale głęboka pod wzglę- dem zawartości” książka Starczak-Wawryczyn, „wynoszona w sercu, wło- żono w nią duszę, bezkresną miłość do ojczystego kraju, jak w zwierciadle odbiła się w niej niepokonana tęsknota za rodzinną chyżą, za cudowną kra- iną – Łemkowszczyzną” (Starczak, 4). Redaktor wyraża nadzieję, że prezen- towana książka stanie się nie tylko skarbnicą wiedzy o wsi Mszana i zapisze się w „narodowej pamięci”, ale także

(…) spełni swoją bodaj największą misję – stanie się katalizatorem i zachęcać będzie ludzi, wychodźców z Łemkowszczyzny, do pisania takich książek, aby nigdy nie po- padła w niebyt historia Łemkowszczyzny (Starczak, 4). Starczak-Wawryczyn w swoim Słowie wstępnym wyjaśnia motywację do podjęcia wysiłku przygotowania publikacji. Pisze, że jej idea pojawiła się już dawno:

Raz po raz w pamięci pojawiały się wspomnienia dzieciństwa – jaskrawe kolorowe obrazki z kwitnącymi łąkami ponad wsią, smutną rzeczką, która spływała kamieniami środkiem wsi, zielonymi brzeżkami, zaścielonymi płótnem, które bieliło się na słońcu. Przypominały się starannie obrobione pola wokół wsi, podzielone miedzami na pasy,

924 Redaktor porusza tu kwestię kondycji Rusinów na współczesnej Słowacji, którzy w mi- nionym półwieczu byli poddawani na przemian ukrainizacji (lata 50. XX w.) i słowakizacji (od lat 60. XX w.) przez władze Czechosłowacji (por. E. Michna, Kwestie…, s. 80–83). Rusini po południowej stronie Karpat nie podlegali przymusowemu wysiedleniu po II wojnie światowej, mieszkają nieprzerwanie w swoich skupiskach w północno-wschodniej i wschodniej Słowacji. 252 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

które latem stawały się różnokolorowym kilimem z kwiatów ziemniaków, koniczy- ny, lnu, kłosków żyta, pszenicy, jęczmienia, owsa. Pamiętam wesołe święta – Boże- go Narodzenia z kolędnikami i szczedriwkami925, Wielkanocne – z pisankami, Zielone Świątki – z majeniem domostw pachnącą lipą, świętojańskie – z płonącymi sobótkami, śpiewami i zabawami młodzieży, zbieraniem uzdrawiających ziół o świcie po rosie przed wschodem słońca, a potem święceniem ich w cerkwi. Pamiętam huczne dziew- częce i parobczańskie śpiewy, które rozbrzmiewały wieczorami nad wsią, pierwsze lata szkolne… A potem w Beskidy, do wsi, przyszła straszna wojna, która odcisnę- ła się w pamięci pogorzeliskami, ruinami, niekończącymi się okopami, transzejami, ziemią przeoraną gąsienicami czołgów, wybuchami armatnich pocisków i bomb. (…) A potem była ewakuacja (…). Zniszczona wieś pozostała pusta, na zawsze osierocona. A ludzi rozsiano po świecie i już nikt nigdy nie zbierze ich razem (Starczak, 5–6). Autorka, opisując dalej wysiedlenia, posługuje się pojęciami, datami, fak- tami funkcjonującymi na gruncie historiografi i, niepozbawionymi jednak emocjonalnych ocen:

W tym czasie reżim stalinowski miał już złowrogie i krwawe doświadczenia „uwol- nienia” Krymu od Krymskich Tatarów, Czeczenii od Czeczeńców, Kałmucji od Kał- muków, Bałkarii od Bałkarów itd. Te doświadczenia były hojnie przekazane rządowi „nowej” Polski dla rozprawy z autochtonicznymi ukraińskimi mieszkańcami, aby z korzeniami wyrwać ich z ojczystej ziemi, „uwolnić” ziemię od jej gospodarzy (Star- czak, 7). Wspominając rodowód Mszany, podkreśla, że zamieszkiwali tam wyłącz- nie Łemkowie-Ukraińcy, nie licząc kilku rodzin cygańskich, karczmarza (za- pewne synonim Żyda) i „przypadkowo czy tymczasowo osiedlonych Pola- ków”. Pisząc o dojrzewaniu do napisania książki, autorka zwraca uwagę na siłę wspomnień z dzieciństwa, które nigdy jej nie opuszczały, a szczególnej mocy nabierały przez ciągłe porównania minionego z obecnym, kiedy pró- bowała dostosować się do nowych warunków i ludzi: „jak u nas to się nazy- wało, jak u nas świętowano to święto, jak u nas rosły takie kwiaty, takie drze- wa…” (Starczak, 7). Ostateczną motywacją była wizyta w Cerkwi Zaśnięcia Świętej Bogurodzicy w Sokolnikach pod Lwowem, która to świątynia zrobiła na autorce ogromne wrażenie – zbudowana wysiłkiem dawnych mieszkań- ców Mszany i innych przesiedleńców pod takim samym, jak w rodzinnej wsi, wezwaniem jako swoisty „pomnik ku czci Mszany, a może i całej Łem- kowszczyzny”. Wówczas to autorka uświadomiła sobie, że „nie ma prawa zatrzymywać dla siebie materiałów dotyczących Mszany i jej mieszkańców”, które zbierała podczas kwerend w archiwach i które muszą poznać inni, nie tylko wychodźcy z tej wsi:

(…) chciałoby się tą książką uwiecznić pamięć Mszany, po której została tylko nazwa, oraz jej mieszkańców, aby ich potomkowie wiedzieli, skąd pochodzą, kim byli dziado- wie i pradziadowie, gdzie są ich korzenie (Starczak, 8). Słowo wstępne kończy podziękowaniami kierowanymi pod adresem swo- ich krajan, którzy pomagali jej w poszukiwaniach fotografi i (nazywanych

925 Radosne pieśni śpiewane w okresie noworocznym. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 253 przez nią „bezcennymi skarbami”), oraz tych, którzy zgodzili się przekazać je na potrzeby tej publikacji. Wymienia też miejscowości, w których osiedli mszanianie na Ukrainie. Nie ma tu ani słowa o dalszym istnieniu Mszany, jej późniejszych mieszkańcach, także Łemkach, którzy wrócili tam po 1956 r. (podczas badań terenowych dotarłam do kilku takich osób), a o akcji „Wisła”, podczas której wysiedlono pozostałą część mieszkańców Mszany na ziemie zachodnie, autorka wspomina dopiero w ostatnim akapicie głównej części książki. Dla Starczak-Wawryczyn zatem Mszana przestała istnieć wraz z wy- siedleniami jej mieszkańców w latach 1944–1946. Pierwszy rozdział rozpoczyna obszerne wprowadzenie, w którym kreśli ona rys historyczny i geografi czny Łemkowszczyzny, nie określa jednak jej granic. Szeroko wypowiada się na temat etnogenezy Łemków w Karpatach i istniejących w tej kwestii rozbieżności w nauce. Podkreśla zgodność ukraiń- skich naukowców co do ukraińskości Łemków, których przodkowie znaleźli się w orbicie wpływów kulturalnych i politycznych Rusi Kijowskiej, a na- stępnie Księstwa Halicko-Wołyńskiego, przyjmując nazewnictwo „«Ruś», «ruski», «Rusnak», «Rusin», także ukraińską twórczość literacką i zwyczaje oraz ukraińską religię i kulturę narodowo-duchową” (Starczak, 9). Podaje też autorka nazwiska polskich badaczy, którzy „do takiego wniosku także doszli” (M. Budzyński, M. Parczewski), tytuły ich prac oraz odpowiednie z nich cytaty. Jej zdaniem, położeniu na rubieżach ukraińskich wpływów kulturowych Łemkowszczyzna zawdzięcza pozostałości przedchrześcijań- skie w mowie i obyczaju oraz kulturze materialnej:

Łemkowszczyznę, która faktycznie była ukraińskim półwyspem między, z jednej strony polskim, z drugiej – słowackim etnosem, często porównuje się z najbardziej zachodnią forpocztą fortecy Ukraina. Umowne umocnienia tej forpoczty były nie- dostępne i nieprzeniknione dla innych plemion. Łemkowie obronili swoją etniczną czystość z szalonym poświęceniem, niekiedy poświęcając postęp na rzecz konserwa- tyzmu. Zachowali wierność swojej wierze – wschodniemu obrządkowi. To była ich najpotężniejsza broń i obrona jednocześnie (Starczak, 10). Prowadząc narrację skrótowo przez XVIII, XIX i początek XX w., autorka dochodzi do okresu II wojny światowej i wysiedleń, które spowodowały, że:

W rezultacie Łemkowszczyzna wyludniła się, jej wsie zamieniły się w jeden cmen- tarz, a kiedyś starannie uprawiane ziemie – w prehistoryczną pustkę. (…) Gdzie były wsie, wyrosły nieprzebyte lasy926, gdzie były pastwiska, teraz są nieprzebyte chaszcze. W ciągu kilku dziesięcioleci zniszczono kulturę górskiej uprawy ziemi, która tworzo- na była przez wieki. A Łemków rozsiano po świecie w niewielkich grupach, żeby już nigdy nie mogli zejść się wszyscy razem na swojej ziemi (Starczak, 12). Poza niezaprzeczalną zbrodnią wobec mieszkańców Łemkowszczyzny, zdaniem autorki miało to swoje daleko idące konsekwencje:

926 Ukr.: neprochidni lisy – autorka używa jeszcze wielokrotnie tego określenia w pracy, kie- dy mówi o dzisiejszym krajobrazie Łemkowszczyzny i Mszany. 254 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Tak powstał spór o to, kim są Łemkowie – ukraińskiego, wołoskiego czy polskiego pochodzenia. Tylko wyrwawszy ich z korzeniem z ziemi, której ruskości bronili przez wieki, można było złamać ich samoobronę, ale nie duszę. Gdzie by nie żyli teraz Łem- kowie, nie zapomnieli swojej ziemi, swoich gór, i płyną do niej swoimi wspomnienia- mi, by myślami i marzeniami pobyć w rodzinnych stronach, odnaleźć niegdysiejsze ścieżki, drogi, rodzinne podwórza, uszanować pochowanych tam przodków, krew- nych (Starczak, 12). W stwierdzeniu tym odzwierciedla się charakterystyka kondycji Łemków po wysiedleniu, którzy, w warunkach rozproszenia i na przekór rozczłonkowy- waniu ich wspólnoty przez współczesnych naukowców i ideologów, zdołali zachować tożsamość kulturową oraz przywiązanie do swojej ziemi. Dalszy wywód zawęża perspektywę do wsi Mszana i charakteryzuje jej położenie, środowisko przyrodnicze i dzieje – począwszy od pierwszego użycia nazwy wsi aż po czas wysiedleń. Autorka powołuje się na konkret- ne dokumenty dostępne w Centralnym Państwowym Archiwum Historycz- nym Ukrainy we Lwowie. W przypisach umieszcza wyjaśnienie dawnych miar powierzchni i objętości, sporo miejsca poświęca także toponomastyce. Ukazuje ogólny galicyjski kontekst dla pewnych wydarzeń czy prawidłowo- ści (odsyłając do książki I. Franki Zemel’na własnist’ u Hałyczyni); wiele uwagi poświęca dziejom parafi i, biografi om znanych mszanian, szkolnictwu, życiu gospodarczemu i kulturalnemu. Podkreśla narodowy ukraiński charakter działalności społecznej i oświatowej we wsi. Opierając się na wspomnieniach byłych mieszkańców, przedstawia historie pojedynczych osób, ale dopiero w końcowej części pracy przyjmuje pierwszą osobę liczby pojedynczej i włą- cza wspomnienia własne, głównie dotyczące wywózki i pierwszych chwil na wschodniej Ukrainie radzieckiej. Autorka ukazuje wielki kontrast między dotychczasowym życiem a tym, co ona i jej rodzina zastali na miejscu osied- lenia. Kontrast ów miał być źródłem ciągłych porównań obecnego z minio- nym, o których, jak już zaznaczyłam, autorka wspomina w przedmowie do książki.

Odnaleźć się nam – wychodźcom z gór, lasów – w niekończących się stepach, wypa- lonych słońcem i wojną, było ciężko. Wszystko na nas robiło wrażenie: i to, że palić trzeba słomą, a nie drewnem, że woda w studni nie jest słodka jak w domu, a gorzko- -słona, i napić się jej nie można, że step wiosną pokrył się piołunem, przez co mleko krowy stało się gorzkie i pić go także nie można, że woda w rzece nie płynie po kamie- nistym dnie, a niby stoi w miejscu nad grząskim mułem. Nie mogliśmy przyzwyczaić się do jedzenia – tylko kukurydza i olej słonecznikowy. Ani chleba, ani owoców nie było. Straszyły nas sufi ty naszej siedziby, które wciąż mokły od palenia słomą i wkrót- ce zaczęła od nich odpadać glina. Suchy był tylko kącik koło pieca. Od tego wszystkie- go u nas, dzieci, szybko zaczęły się ciężkie choroby (Starczak, 37). Opisując przemieszczenie się na zachód Ukrainy, autorka podkreśla trudy poszukiwania krajan z Mszany, nawiązywania kontaktów i podjęcia decyzji o nielegalnej podróży w kierunku granicy państwowej, a następ- nie tygodniowym pobycie na lwowskim dworcu kolejowym i znalezieniu domostwa. Wymienia też nazwiska mszańskich rodzin, które osiedliły się 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 255 w podobny sposób w obwodzie lwowskim. Od jednej z takich rodzin w la- tach 50. rodzina autorki dowiedziała się o akcji „Wisła”. Posłowie jest pełnym bólu obrazem opuszczonej wsi i smutnych losów jej mieszkańców. Mszanianie, jak i wszyscy Łemkowie, spotykają się na wese- lach, chrzcinach, pogrzebach:

Smutne i radosne są te spotkania. (…) I zawsze zewsząd płyną pytania: „Czy byliście w Mszanie? Czy stoi nasz dom? Jak teraz wygląda nasza wieś? Czy bardzo pozarasta- ły lasem nasze pola?”. A w pierwszych latach po wysiedleniu pierwszym pytaniem było zawsze: „Nie słyszeliście, kiedy nas puszczą do domu? [wypowiedzi w oryg. po łemkowsku – P.T.]” (Starczak, 40). Autorka stwierdza z goryczą, że większość dawnych mieszkańców Msza- ny, a w szczególności starsze pokolenie, od czasu wysiedleń nie odwiedziło stron rodzinnych ze względu na trudności, także fi nansowe, związane z wy- jazdem,

Ale pamiętają swoją rodzinną wieś z bystrą rzeczką, smutnymi potoczkami, pamię- tają każdy zagon swego pola, każdą studzienkę, z której przez wieki brano czystą, życiodajną wodę. Pamiętają każde drzewo w swoich sadach i smak jego płodów. Wszyscy wspominają swoją wieś jako kwitnącą, przepełnioną dziecięcym śmiechem, parobczańskimi i dziewczęcymi śpiewami, radościami i kłopotami – taką, jaką była do wojny (Starczak, 40). Obraz dzisiejszej Mszany jest obrazem cmentarzyska. Ostatnie ślady ży- cia zarastają wszędobylską roślinnością, spod której czasem wyziera funda- ment. Krajobraz przypomina zbiorową mogiłę, bystry potok stał się stęchłym bajorem, na dawnych pastwiskach króluje jałowiec, „jednym słowem może właśnie tak wyglądały te okolice wiele stuleci temu, przed założeniem wsi” (Starczak, 41). Autorka przyznaje jednak ostatecznie w końcowej części nar- racji, że wieś istnieje nadal, toczy się nawet jakieś życie, ale jest ono ograni- czone do okolic byłego PGR-u:

Jednak te budynki nie wpisują się organicznie w miejscowy krajobraz, gdzie od nie- pamiętnych czasów cieszyła oko drewniana łemkowska chyża z charakterystycznym zewnętrznym wykończeniem – ceglastymi i białymi smugami. W Mszanie nie ma żadnego rdzennego mieszkańca. Tylko osierocone przydrożne krzyże stoją jak niemi świadkowie dawnego życia wsi. Stoją na pustkowiach, w krzakach i strzegą Mszany, Łemkowszczyzny, wyglądając swoich gospodarzy, fundatorów, sumptem których zo- stały postawione (Starczak, 41–42). Mszana umarła więc po raz drugi, już bez swoich prawowitych gospoda- rzy. Posłowie jest zatem najbardziej emocjonalną częścią książki. Autorka ne- gatywnie ocenia dzisiejszą kondycję wsi, jej gospodarzy, a także obnaża nie- wydolność i bezduszność procedur, które często uniemożliwiają Łemkom, szczególnie tym najstarszym, odbycie podróży w rodzinne strony, stanowią- cej, wydawałoby się, oczywistą i zrozumiałą potrzebę. Autorka oddziałuje na wrażliwość czytelnika, kiedy odmalowuje obrazek spotkania dwóch starych Łemków – kolegów ze szkolnej ławy. Jej narracja nie jest jednak gwałtowna 256 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI i roszczeniowa, jak u innych autorów, ale nawiązuje do wielogłosowej opinii i pogodzenia się z losem Łemków żyjących poza ojcowizną.

* * *

Wielu autorów monografi i wyraża nadzieję na powrót Łemków na Łem- kowszczyznę – nie zawsze chodzi o powrót realny, czasem mają oni na myśli powrót metaforyczny do swoich stron rodzinnych poprzez osobisty wkład w remonty cerkwi i cmentarzy, zachowanie dziedzictwa kulturowego przodków przez kolejne pokolenia potomków wysiedleńców, nieustawanie w poszukiwaniach „drogi do Domu”.

4.5.2. Samoobrona Łemków

Łemkowie piszący książki zaliczone przeze mnie do typu samoobrony kieru- ją do czytelnika (w Polsce przede wszystkim polskiego, na Ukrainie – ukra- ińskiego, ale w obu krajach także łemkowskiego) wyraziste i silnie uargu- mentowane narracje. Ich celem jest zaprezentowanie Łemków w uznanym za najwłaściwsze przez autorów świetle, zburzenie fałszywych wyobrażeń czytelników, rozwianie ich wątpliwości co do kwestii najbardziej niejed- noznacznych i kontrowersyjnych: etnogenezy Łemków, ich ukraińskości bądź jej negacji, przynależności do UPA lub jej braku, losów wojennych, nieuchronnej utraty łemkowskiej odrębności kulturowej etc. Nie jest to wy- łącznie obrona wspólnoty łemkowskiej przed własną, zagrażającą jej niepa- mięcią, ani przywracanie jej zapomnianych wątków z przeszłości czy glory- fi kacja łemkowskich bohaterów. To przede wszystkim obrona określonych poglądów politycznych i tożsamościowych autorów, a także części wspól- noty, którą reprezentują względem czytelników spoza jej kręgu. Można rów- nież odczytywać te teksty jako oskarżenie czytelników o niewiedzę, ale i jako próby zrozumienia historii poprzez jej zapis, swoistą naiwną historiografi ę. Każda z analizowanych w tej pracy relacji wspomnieniowych jest na swój sposób „samoobroną”, jednak w omawianym tu typie taka postawa autora jest najwyraźniejsza. Książka Jarosława Zwolińskiego Rapsodia dla Łemków927 to pierwsza, wy- dana w 1994 r., łemkowska publikacja kierowana do polskiego czytelnika (choć bez otwarcie sformułowanej motywacji), w której autor przedstawia swoją społeczność i stara się pokazać problemy jej członków tuż po zakoń- czeniu II wojny światowej. Jest to pierwszy książkowy komunikat o cechach samoobrony. Autobiografi a w ścisłym znaczeniu tego słowa stanowi nie- wielką część książki – Zwoliński umieszcza siebie, czy raczej rozmywa, w szerszym kontekście mieszkańców rodzinnej wsi – zarówno w narracji poświęconej okresowi 1945–1947, jak i krzepnięciu Łemków na ziemiach zachodnich.

927 J. Zwoliński, Rapsodia dla Łemków, Koszalin 1994 (Zwoliński I). 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 257

Pozostałe, dominujące części narracji to opis działalności organizacji łem- kowskich w PRL oraz pracy autora na rzecz społeczności łemkowskiej. Zwo- liński oskarża UTSK i wielu działaczy o postawę szowinistyczną, ukrainizację Łemków i zgodę na lekceważenie żądań zwrotu mienia (a także powrotów). Autor polemizuje z polskimi badaczami i publicystami ukazującymi życie Łemków po wysiedleniu. Stosuje ponadto wyrazistą argumentację na rzecz uznania Łemków za osobny naród. Stara się pokazać odrębność Łemków i ich przywiązanie do Polski („Kraj również Łemków”, „mieszkających tu od wieków” (Zwoliński I, 20, 21)), wyrażające się w ofi arnej walce z okupan- tem i ponoszeniu wszelkich materialnych i niematerialnych kosztów wojny. Publikacja ta stanowi także interesujące źródło do poznania losów Łemków w Polsce w latach 50. i 60. minionego wieku. Tekst jest ciekawym przykładem konstruowania komunikatów tożsamoś- ciowych i ukazuje, jaki wysiłek autor wkładał przez lata w realizację swoich poglądów i przekonań dotyczących kondycji i przyszłości społeczności łem- kowskiej. Książka ta przetarła ścieżki łemkowskim pisarzom (przed wszyst- kim Goczowi i Barnie928), którzy uznali za moralny obowiązek wobec włas- nej wspólnoty przywrócenie zapomnianych lub niedocenianych fragmentów dziejów łemkowskiej społeczności czy też wyraźne zakomunikowanie są- siadom-Polakom swojej tożsamości. W tym sensie są to teksty, w których najpełniej widoczna jest autoprezentacja konstruowana na „pamięciowym” materiale z wyraźnym zanurzeniem w teraźniejszość. Szerzej zarysuję tu konstrukcję innej polskojęzycznej książki Jarosława Zwolińskiego Łemkowie w obronie własnej. Zdarzenia, fakty, tragedie. Wspomnie- nia z Podkarpacia929. Autor przyjmuje w niej konwencję powieści przygodo- wej, by ukazać narodziny i działalność łemkowskiej partyzantki w czasie II wojny światowej, której to tematyce poświęca dwie części książki, podzie- lone na liczne rozdziały.

928 Nieco inny wydźwięk ma samoobrona Jana Fudżaka (tenże, Łzy karpackiej ziemi. Wspo- mnienia, Jasło 2005), która lokuje się na pograniczu autobiografi i i samoobrony. W części, którą określam jako autobiografi czną, Fudżak, inaczej niż Zwoliński, skupia się na własnej osobie. Opisuje swoje dramatyczne przeżycia z końca wojny, udziału w walkach partyzanckich z ra- mienia łemkowskiego oddziału „Borci za swobodu” (oddziału „Bojownicy o wolność”, opi- sanego przez A. Barnę i F. Gocza (ciż, Łemky w borbi za swoju i ne swoju swobodu, Zyndranowa 2005) oraz w analizowanej pracy Zwolińskiego (Zwoliński I)), wywózki na Ukrainę radzie- cką i życia w kołchozie, gdzie trafi ł z transportem (opisuje je znacznie szerzej, niż robią to Łemkowie z Ukrainy), ucieczki na zachód Ukrainy i do Polski. Dopiero kiedy przechodzi do wspomnień z lat po ucieczce, rozszerza perspektywę na działalność Łemków. Ta część wspo- mnień ma cechy samoobrony jednostkowej, a nie zbiorowej, i dotyczy konkretnych kwestii z powojennych dziejów Łemków w Polsce. Fudżak oskarża wielu działaczy UTSK o poloni- zację i bycie na usługach KC PZPR oraz traktowanie z wyższością działaczy łemkowskich. Umieszcza w swojej pracy liczne dokumenty (przepisane, a nie, jak u wielu innych autorów, skopiowane) i sprawozdania z działalności w UTSK, analizuje także ukraińskie przewinienia wobec Łemków i niepowodzenia tej organizacji w zaspokojeniu potrzeb Łemków. Wspomnie- nia te, analizowane łącznie z Rapsodią…, ukazują dwie różne, przeciwstawne postawy działa- czy łemkowskich; ciekawe jest prześledzenie argumentów przeciwko postawie konkurencyj- nej, przypisywanej ideologicznym przeciwnikom. 929 J. Zwoliński, Łemkowie w obronie własnej. Zdarzenia, fakty, tragedie. Wspomnienia z Podkarpa- cia, Koszalin 1996 (Zwoliński II). 258 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Motywację podjęcia trudu zapisu etnicznej historii Łemków przedstawia następująco:

Dzieje Łemków ostatnich 55 lat są mało znane, a źródłem ich historii z pierwszej ręki są właśnie opisy, wspomnienia odtwarzane w pamięci jeszcze żyjących świadków. Publikacje, które ukazały się w ostatnich pięciu latach [tj. do 1996 r. – P.T.], pisane przez Łemków i wydane najczęściej nakładem własnym przez autorów, stanowią cen- ną literaturę wspomnieniową i historyczną, choć nie wyczerpują ogromu problemów społecznych, jakie Łemkom zgotowano. A Łemkowie są, mają swoją, tę właśnie rusiń- sko-karpacką, historię i kulturę. Swoje dzieje muszą odtwarzać, opisywać i przedsta- wiać sami, by były lepiej znane im samym, ich potomkom, jak i całemu społeczeństwu (Zwoliński II, 7). Pierwszy rozdział, Tajemniczy znak komendanta, mieści się we wspomnianej konwencji jedynie częściowo – opis faktów przeplata się z zapisem podróży Zwolińskiego do miejsc przywoływanych w całej książce: Myscowej, Krem- pnej i okolic. Autor włącza część narracyjną w opisową i argumentacyjną oraz umieszcza w niej liczne konstrukcje w tle i komentarze teoretyczne, np.:

Od tego czasu, od jesieni 1938 roku do lata 1992 – minęła chyba cała epoka. Różnica w podróży była jednak ogromna, nie tylko dlatego, że w ciągu tych prawie 54 lat zmienił się świat gospodarczo, politycznie i militarnie. Jechałem asfaltową drogą, przejeżdżałem przez nowo zbudowane mosty, oglądałem z okna samochodu ładne przystanki autobusowe. Było inaczej. Nie zmieniła się tylko zieleń przyrody, a nawet jakby jej przybyło (Zwoliński II, 10). Podobnie jak inni autorzy Zwoliński zwraca uwagę na obcość Łemkow- szczyzny po usunięciu jej rdzennych mieszkańców, choć jako jeden z nie- licznych docenia jej współczesną kondycję. Specjalną uwagę poświęca przy- rodzie, która niczym strażnik pilnuje równowagi i ciągłości w trwaniu owej ziemi. Dopiero po tych uwagach, wprowadzających w retorykę – która z całą mocą ujawnia się w ostatniej części książki – Zwoliński umieszcza postać swego kolegi Jana. Jego wspomnienia stały się treścią części opisowych i bodźcem dla części narracyjnych, w których autor sytuuje siebie samego. Wprowadzając do dalszej części opisowej, przybliża sąsiedztwo miesz- kańców Myscowej, wsi usytuowanej, jak pisze wcześniej, na wschodniej Łemkowszczyźnie:

Niedaleko stąd na wschód były tereny Bojkowskie a jeszcze dalej – mieszkali Ukraiń- cy. Żeby jednak móc obiektywnie przedstawić genezę późniejszych wydarzeń, należy jednak dokładnie określić topografi ę tej wsi i poznać etnografi ę okolicy, tego wyda- wałoby się położonego gdzieś na „zapępiu” skrawka ziemi w karpackim „interiorze”, gdzie dzisiejsza pustka i cisza straszy człowieka jak cień930 (Zwoliński II, 11).

930 Myscowa nie jest położona na wschodniej, a raczej na środkowej Łemkowszczyźnie, podczas gdy za wschodnią uważa się tereny położone nad rzeką Osławą (rejon Komańczy). Co więcej, autor sugeruje, że rejon wschodniej Łemkowszczyzny zamieszkiwany był przez Boj- ków, którzy z kolei sąsiadowali z Ukraińcami. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 259

Autor nie uściśla jednak topografi i ani nie kreśli kontekstu kulturowego, na- zwanego przez niego „etnografi ą okolicy”, zamiast tego umieszcza krótką konstrukcję w tle o charakterze porównawczym (porównanie opisywanych miejsc do okolic, w których autor mieszka po wysiedleniu):

Mieszkam również w dość zacisznym miejscu, ale wśród ludzi, a tu – jest cicho i pusto, ta cisza jest jakby ciszą pogrzebową z wewnętrznym płaczem, bez szlochu, za kimś? Za czymś? Za kim? (Zwoliński II, 11). Po tym fragmencie kontynuuje budowanie kontekstu („Musimy jednak roz- począć od historii tej wsi, jej położenia, jaka była, jaka jest” (Zwoliński II, 11)), oddając głos koledze, a sam, jak pisze, zamienia się w kronikarza. W treści całej książki autor stosuje łemkowskie nazwy (Korołyk Woło- ski, Bardyjow, Dalowa, Peregrymka, Dosznycia931), jednak niekonsekwentnie (np. Krampna, w innym miejscu Krempna), oraz polską transliterację dialek- tu/języka łemkowskiego (czytelnia im. Kaczkowskoho, z Uścia Ruskoho932) nazw funkcjonujących powszechnie w polskiej wersji. Wplata też swoje ko- mentarze, opatrzone inicjałami (J.Z.), w miejscu, gdzie opowieść kolegi wy- maga dookreślenia:

Ksiądz Szałasz uważał siebie za patriotę ukraińskiego, co w niedługim czasie poróż- niło go z mieszkańcami wsi, którzy uważali siebie za Rusinów – nazwa pochodzi od Rusnaków jak poprzednio nazywali siebie Łemkowie (J.Z.) (Zwoliński II, 11) Z powyższego przypisu autora nie wynika żadne wyjaśnienie, kim są Ru- sini, a wywodzenie nazwy „Rusin” od nazwy „Rusnak” również niczego nie tłumaczy. Być może Zwoliński zakłada tu pewien poziom wtajemniczenia czytelnika lub celowo rezygnuje z obszerniejszego przedstawienia antago- nizmu rusińsko-ukraińskiego, o którym wspomina na przykładzie stosun- ków panujących w Myscowej. O podobnym założeniu świadczy uwaga za- mieszczona przy fotokopii odezwy do mieszkańców Podkarpacia, napisanej po rosyjsku – „uważam, że nie ma potrzeby jego [owego dokumentu – P.T.] tłumaczenia” (Zwoliński II, 26). Zwoliński konsekwentnie natomiast w całej książce posługuje się nazwą „Podkarpacie” na określenie ziem, gdzie położona jest Łemkowszczyzna. Wiąże w ten sposób burzliwe dzieje ojczyzny Łemków z całością wydarzeń, jakie miały miejsce w południowo-wschodniej Polsce. Kronikarski charakter jego wywodów wzmacniają wtrącenia o charakte- rze dydaktycznym:

(…) kim był Grzegorz Wodzik? To nazwisko trzeba zapamiętać choćby i dlatego, że występuje ono w całej powojennej polskiej literaturze wspomnieniowej, zwłaszcza w odniesieniu do początków powstawania Gwardii Ludowej na Podkarpaciu (Zwo- liński II, 15).

931 Pol. Królik Wołoski, Bardejów, Daliowa, Pielgrzymka, Desznica. 932 Pol. Uście Ruskie (ob. Uście Gorlickie). 260 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Partyzanci łemkowscy są przedstawiani jako bohaterowie, których od- waga nie tylko zapewniła przetrwanie mieszkańcom, ale i imponowała in- nym oddziałom, w tym polskim i radzieckim. Autor nie formułuje tak jed- noznacznie antypolskich komentarzy, jak I. Ołenycz w swoim pamiętniku, który analizowałam wcześniej, ale podkreśla, że w 1943 r., po zakończeniu wspólnej z Polakami operacji przeciwko Niemcom, nikt nie przyszedł Łem- kom z pomocą i kolejną walkę musieli stoczyć już sami (Zwoliński II, 42). Nie brakuje też u Zwolińskiego wartościujących komentarzy teoretycz- nych dotyczących Łemków, w których zdradza on swe emocje:

Ludzie gór, wszędzie na świecie mają swój honor i ogromną odwagę. Te cechy wy- różniają ich spośród innych ludzi. Tak jest również z Łemkami. Pod tym względem nie różnią się niczym od górali bośniackich, serbskich, tyrolskich, kaukaskich czy kur- dyjskich. Ludzie gór zawsze czują się wolnymi niczym górskie orły (Zwoliński II, 23). Choć autor nie powołuje się na źródło, wtrąca sformułowania, których celem jest uwiarygodnić opisywane zdarzenia i jego wiedzę (lub kolegi-in- formatora) – „jak podają polscy historycy”, „w tym miejscu chciałbym przy- wołać ważną opinię” (Zwoliński II, 18) etc. Rangę łemkowskiego oddziału partyzanckiego ma także wzmocnić informacja o zgromadzeniu dotyczących go dokumentów w Archiwum Centralnego Komitetu Weteranów Wojny w Moskwie (Zwoliński II, 33). Autor drobiazgowo i skrupulatnie układa listy członków oddziału partyzanckiego na Łemkowszczyźnie, wraz z lokalizacją strefy działań i funkcją każdego z dwudziestu dwóch partyzantów. W tym miejscu Zwoliński również nie powołuje się na źródło, można więc przy- puszczać, że szczegóły te zapamiętał jego rozmówca. Autor kronikarskim treściom nadaje literacki szlif, ukazując bohaterów opisywanych wydarzeń jako ludzi z krwi i kości, którzy przeżywali rzeczywistość emocjonalnie. Nie rezygnuje także ze snucia hipotez na temat dalszych losów ludzi, o których słuch zaginął na pewnym etapie opisywanych wypadków. W rozbudowanej i zdecydowanie dominującej w tej relacji części opisowej Zwoliński przypisuje bohaterom wydarzeń poglądy, które są zbieżne z jego własnymi. Widoczne jest to w kształcie budowanych zdań – poprzez odau- torskie nawiasy i pytania:

Główkowali chłopscy działacze. Może Niemcy szybko się z tych gór wyniosą. Z Rusi- nami ze Słowacji (właściwie takimi samymi ludźmi jak my) mamy dobre stosunki, bo to i blisko, i mowa ta sama a nawet zahandlować można. Chłopów jednak ciekawiło co jest tam, za Sanem, u Ruskich (Zwoliński II, 19). I choć autor wtrąca przerywniki przypominające, że notuje relację kolegi („Poprosiłem mojego rozmówcę o szczegóły potyczek, walk, akcji bojowych. Z uwagą słuchałem relacji” (Zwoliński II, 34)), trudno oprzeć się wrażeniu, że komentarze teoretyczne, nawet tam, gdzie nie zaznacza tego swoimi inicjała- mi, odzwierciedlają opinie samego Zwolińskiego. Podobnie czytelnik może mieć kłopot ze stwierdzeniem, czy poprzez zdanie: „W 1941 roku byłem już wyszkolonym łącznikiem oddziału Łabyka” (Zwoliński II, 34) lub „mam to przed oczami do dzisiaj i wolę o tym nie wspominać” (Zwoliński II, 35) 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 261 przemawia sam autor, czy też jego rozmówca. Wątpliwości mogłaby jedynie zweryfi kować notka biografi czna, ale brak jej w analizowanej książce. W innym miejscu Zwoliński przytacza treść przysięgi składanej przez par- tyzantów: „Na wierność i obronę karpatoruskiego narodu”. Można zastana- wiać się, czy rzeczywiście tak brzmiała treść przysięgi w 1941 r. Zdradzałoby to wówczas wysoką świadomość odrębności narodowej mieszkańców wsi w szczególnych, wojennych warunkach. W podobnym duchu utrzymane są komentarze teoretyczne autora, w których widoczny jest jego stosunek do opisywanych wydarzeń oraz jego postawa tożsamościowa:

W tej części Karpat idee wolnościowe były zawsze żywe. Pamiętano o strajkach chłop- skich i Berezie Kartuskiej, pamiętano też o znęcaniu się żołnierzy austro-węgierskich nad ludnością w czasie pierwszej wojny światowej. Miejscowa ludność nazywała sie- bie Rusinami i to już było wystarczającym powodem do postawienia przed sądem i wyjęcia spod prawa. (…) Teraz odwaga i wiara we własne siły, wołanie o własne prawa wsi i żyjących tu ludzi – miały swoje znaczenie a szczególnie kiedy tworzo- no Karpatoruską Narodową Republikę Łemkowszczyzny933. Tak powoli hartował się w 1918 roku duch rusiński. (…) Po rozwiązaniu republiki pozostała wola walki o własne prawa narodowe (Zwoliński II, 34). Rozbudowana odautorska refl eksja pojawia się, kiedy Zwoliński analizu- je okrucieństwo i bezsensowność wypadków wojennych, które rozegrały się na Łemkowszczyźnie:

Po 1945 roku, po wysiedleniu ostatnich, pozostałych przy życiu mieszkańców – wszystko opustoszało i nawet żadnego ptaka na tych drzewach nie ujrzysz. A może to i dlatego, że ten plac wokół cerkwi stał się cmentarzem bez mogił? (…) Święty plac wokół cerkwi jest przesiąknięty krwią żołnierzy, którym kazano zabijać się. (…) Tylko Ikony zza muru, z wnętrza cerkwi mogą osądzić tę wzajemną nienawiść i chęć zabi- jania się nawzajem przy tej właśnie cerkwi, pod trójramiennym krzyżem. Dziś nie ma już trójramiennego krzyża (…). Bóg tylko raczy wiedzieć, czy jeszcze kiedyś przejdzie tym placem wokół cerkwi wielka procesja ze świętymi ikonami i śpiewem psalmów „da woskresnet Boh i raztoczatsia wrazy jeho”. To też historia Ziemi Łemkowskiej, żyjących tu kiedyś wyznawców cyrylo-metodiańskich (Zwoliński II, 64–65). W końcowym rozdziale, podsumowującym działalność partyzantki łem- kowskiej, Zwoliński zaznacza (poprzedzając tę refl eksję swoim inicjałem), że oddział „Borci za swobodu” był „jedynym, jaki zaistniał jako formacja bojo- wa na przestrzeni całej historii dziejów Łemków”934 (Zwoliński II, 66). Autor

933 Chodzi o Ruską Ludową Republikę Łemków z centrum we Florynce, której Zwoliński poświęca więcej uwagi w książce: J. Zwoliński, J. Merena, Na Łemkowszczyźnie Florynka (nasze seło), Koszalin 1999. 934 Autor, formułując taki sąd, nie docenia np. formacji zbrojnych łemkowskich republik. Z kolei wzmianka o działalności UPA pojawia się tylko podczas wyliczania zabitych Łem- ków: „zginął od kul banderowców na Ukrainie” (Zwoliński II, 74–75). Zupełnie inaczej uka- zuje to trójka autorów wydanej na Ukrainie monografi i wsi Łabowa, położonej na zachodniej Łemkowszczyźnie, którzy przedstawiają UPA jako formację ratującą Łemków z opresji przed okupantem niemieckim, ale przede wszystkim polskim: „Powstrzymać ten rozbój [jak piszą autorzy, prześladowania ze strony BCh i AK dokonywane na Łemkach – P.T.] i uchronić Łem- ków przed postrachem udało się tylko Ukraińskiej Powstańczej Armii, która przyszła Łemkom 262 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI wielokrotnie podkreśla intencje łemkowskich partyzantów, którzy walczyli za „karpatorusiński naród”. Wymieniając członków oddziału935, formułuje znaczące stwierdzenie:

Niech pamiętają, że ich ziemia na łemkowszczyźnie na nich czeka, czasem porośnięta krzakami, czasem niezaorana, ale jest to ich ziemia, ich góry, rzeki, ale też przydrożne krzyże, cerkwie i cmentarze, świadkowie ich przodków – bo póki żyje pamięć – istnie- je naród (Zwoliński II, 73). Część trzecia pracy Zwolińskiego, tym razem nieoparta już na opowieś- ciach osób trzecich, poświęcona jest powojennym losom Łemków, a poprze- dza ją następujące sformułowanie: „Kończymy wspomnienia o łemkowskich partyzantach tylko po to, by czytelnikowi przedstawić dalszy ciąg zmagań Łemków z wszelkimi przeciwnościami ich losu” (Zwoliński II, 76). Następ- nie autor przystępuje do rozważań nad brakiem wiedzy na temat zaanga- żowania liczebnego Łemków w kampanię wrześniową, liczbą poległych na wszystkich frontach II wojny światowej, zamordowanych przez gestapo i w obozach koncentracyjnych (Zwoliński II, 77–79). Powołując się na rzeczy- wisty brak takich statystyk, przechodzi do nasyconego emocjami komenta- rza teoretycznego:

Wiele, bardzo wiele z naszej najnowszej historii, nie wiemy. Nie wiemy dlatego, że Łemkom po zakończeniu wojny, nowa władza tego kraju – przecież i naszej ojczyzny nie dała czasu na podsumowanie działań Łemków w czasie okupacji, na dokonanie obliczenia ofi ar, na pozbieranie pojedynczych kartek i ułożenie w jedną całość, na peł- ne udokumentowanie naszej historii z tego okresu. Wszystkie zasługi Łemków dla kraju w którym żyli i żyją były i nadal są przemilczane, zarówno przez pisarzy zajmu- jących się literaturą wojenną jak też polityków, bo niech ktoś z historyków, polityków napisze, powie – odpowie na pytanie – Ilu to nie-Łemków zginęło za sprawy Łem- ków? Ilu…? Łemkowie natomiast potrafi ą choć z trudem wyliczyć – ilu to Łemków zginęło za sprawy nie-Łemków! Tę prawdę Łemkowie mówią prosto w oczy zarówno Polakom jak i Ukraińcom, ale też innym, którzy w czasie biedy tak chętnie korzysta- li z pomocy Łemków. A podziękowanie Łemkom? – o tym w następnym rozdziale (Zwoliński II, 78–79). Emocje, które ujawniły się podczas pisania tego fragmentu, widoczne są w każdym zdaniu. Wynika stąd, że Łemkowie nie są w stanie policzyć swoich poległych, ale jest to taka liczba, która jednak mówiłaby sama za siebie przy zestawianiu strat Łemków, Polaków i Ukraińców. Zwoliński nie ukrywa tu z pomocą” (L. Monczak, I. Połyniak, N. Juśkiw, Łabowa. Łemkiwśke seło naszoji pamiati, Iwano- -Frankiwśk 2006, s. 26). Autorzy porównują poczynania BCh i AK do hasła „ogniem i mie- czem”, dodając, że ludzie zaangażowani w te struktury, również spośród Łabowian, nie zasłu- gują na wspomnienie. Zwraca uwagę również cudzysłów użyty w słowie „ludzie”. O polskich partyzantach mówią „polskie bandy”, przed którymi „ratunkiem dla Łemków pozostawała tylko Ukraińska Powstańcza Armia (UPA)” (tamże, s. 28). 935 W tym miejscu włącza się podpisany imieniem i nazwiskiem Jan Fudżak, prawdopo- dobnie występujący wcześniej jako informator i przyjaciel autora. Zastanawia fakt, że Fudżak w swojej relacji wspomnieniowej Łzy karpackiej ziemi o Zwolińskim wyraża się zdecydowanie nieprzychylnie w kontekście jego działalności prołemkowskiej z czasów powstawania UTSK. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 263 swojego żalu do Polaków, przy czym nie jest to żal do decydentów, a do są- siadów w ogólności. Autor konstruuje obraz zbiorowego Łemka, przemawia w jego imieniu i za niego wypowiada rozgoryczenie zgodą na jawną niespra- wiedliwość, brakiem zrozumienia oraz „wdzięcznością” okazaną Łemkom po wojnie. Znamienne jest tu właśnie sformułowanie „podziękowanie Łem- kom”, ironicznie przedstawiające ocenę tego faktu w oczach autora i jego ziomków, których reprezentuje. Nie jest natomiast jasne sformułowanie dotyczące pisarzy, którzy zajmują się literaturą wojenną. Czy Zwolińskie- mu chodzi tu o autorów pamiętników i relacji wspomnieniowych? O bele- trystów? W dalszej części krytykuje postępowanie historyków i polityków, może zatem miał na myśli historyków właśnie. Znamienny jest tytuł kolejnego rozdziału: W powojennym piekle. Autor roz- poczyna swe rozważania od komentarza teoretycznego dotyczącego poboru łemkowskich chłopców do Armii Czerwonej. Szeroko nakreśla kontekst tego wydarzenia, osadza je w terenie, podaje liczby i nazwiska. Wyjaśnia również zaangażowanie samych Łemków w pobór w szeregi czerwonoarmistów, po- przedzając to zwrotem do łemkowskich czytelników („Parę słów wyjaśnie- nia samym Łemkom” (Zwoliński II, 81)). Następnie snuje rozważania nad decyzjami PKWN, który, jego zdaniem, musiał wyrazić zgodę na mobilizację Łemków do radzieckiej armii. Podobnie jak w poprzednim fragmencie poja- wia się tu emocjonalny komentarz teoretyczny autora, który wyraża żal z po- wodu ignorowania faktu śmierci Łemków za Pragę i Berlin w powojennej historiografi i, ponownie też zadaje on retoryczne pytanie: „(…) a oni walczy- li, ginęli, a jak ich potraktowano później…?” (Zwoliński II, 82). I choć autor nie mówi jeszcze ani słowa o tym, co zamierza opisać, czytelnik zorientowa- ny już wie, że będą to wysiedlenia. Tak zadane pytanie obrazuje stosunek Zwolińskiego do zasady zbiorowej odpowiedzialności, którą zastosowały ówczesne władze wobec społeczności łemkowskiej. Wyraża on rozgorycze- nie brakiem docenienia zasług tej ludności zarówno w Wojsku Polskim, jak i Armii Czerwonej. Równocześnie sam nie jest wolny od myślenia uogólnia- jącego, od generalizacji, które ułatwiają mu formułowanie ocen i wniosków:

To nowe piekiełko urządzili Łemkom ich dotychczasowi sąsiedzi – Polacy – bandy rabusiów.

Łemkowie musieli znowu zacząć myśleć w obronie własnej.

(…) sami Łemkowie nie byli chętni do ponownego trzymania broni w swoim ręku (Zwoliński II, 82). Zarówno więc w przytaczaniu łemkowskich krzywd, jak i polskich win autor posługuje się kategorią uogólnionego Łemka/Polaka. Z zabiegów retorycznych, jakie stosuje Zwoliński, szczególnie widoczne są sformułowania, które ukazują odpowiednio zanurzenie Łemkowszczyzny w szerszy kontekst („Podkarpacie”), jak i „łemkowskość” ziem, na których rozgrywały się opisywane wypadki („łemkowskie Karpaty” (Zwoliński II, 82)). Ma on również skłonność do retardacji, przenoszenia ciężaru sygnalizo- 264 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI wanych wątków do kolejnych części książki, na które zwraca tylko uwagę, ale przywołuje je później, po umieszczeniu dodatkowego wyjaśnienia czy przytoczeniu faktu, który akurat mu się przypomniał. Buduje też w ten spo- sób napięcie i sygnalizuje czytelnikowi, że pożądany scenariusz wydarzeń nie miał szans na realizację, ponieważ stanęły mu na drodze przeciwności losu, które tak doświadczyły Łemków:

Zdawało się, że ten upragniony pokój jest już tak blisko. A tymczasem… (Zwoliński II, 83). W końcowej części książki Zwoliński umieszcza analizę sytuacji powo- jennej, minimalizując odautorskie, osobiste emocje i z pozycji łemkowskiego kronikarza dokonując oglądu wydarzeń oraz ich następstw. Za podstawę uogólnień przyjmuje autor losy kilku Łemków, które potwierdzają regułę: „Na takie postępowanie jest aż nadto dowodów, przykładów”. Ma on świa- domość niedostatków takiego źródła historycznego, ale tłumaczy to następu- jąco: „Są to tylko nieliczne przykłady, bo nie sposób wymieniać ich setki i ty- siące” (Zwoliński II, 87). Autor ma więc tendencję do generalizowania oraz operowania liczbami, które niekoniecznie muszą znajdować potwierdzenie w źródłach, ale które wzmacniają siłę przekazu i zamysł, aby czytelnicy pol- scy i łemkowscy wypełnili lukę w swej wiedzy historycznej i dowiedzieli się, „jak to było naprawdę”. Zwraca też uwagę retoryka analizy:

(…) pozbawienie tej ludności własnej ziemi i pozbycie się tych ludzi;

(…) wysłać gdziekolwiek, nawet do obozu czy aresztu, aby tylko nikt tu z dawnych mieszkańców nie pozostał;

(…) przejęcie ogromnego, nieocenionego majątku kultury sakralnej. To przecież pięk- ne zabytkowe cerkwie, ikony, malowidła (…);

To wszystko nastąpiło za jednym pociągnięciem politycznym i za darmo. Dorobek wielu pokoleń Łemków żyjących tu w górach, nie jak piszą niektórzy od XIV czy XVI wieku, i nie jak podają inni od czasów przyjścia na te ziemie wojów kniazia Rusi Wło- dzimierza w 922 r., ale od VII wieku, kiedy na tych terenach wprowadzany był ob- rządek cyrylo metodiański dla ówczesnych Białych Chorwatów (Zwoliński II, 87–88). W tym ostatnim fragmencie autor polemizuje ze stanowiskiem polskiej i ukraińskiej nauki dotyczącym etnogenezy Łemków w Karpatach. Opisując prześladowania i metody stosowane przez UB podczas przesłu- chań, Zwoliński zdradza znajomość pamiętnika Romana Chomiaka (Nasz łemkowski los). Wykorzystana literatura (Zwoliński II, 93–94) obejmuje w więk- szości wspomnienia przekazywane autorowi w korespondencji i relacjach ustnych ze spotkań z byłymi partyzantami, artykuły prasowe oraz opubli- kowane fragmenty wspomnień. Uzupełniają ją pozycje naukowe i popular- nonaukowe dotyczące ruchu oporu w Beskidzie Niskim, na Dukielszczyź- nie i w jasielskiem podczas II wojny światowej (Zwoliński II, 94–95). Przed 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 265 epilogiem Zwoliński dzieli się swoją refl eksją na temat luki w łemkowskiej historiografi i:

Kartki ze swej historii Łemkowie muszą zbierać sami i dobrze, że o tej tragicznej histo- rii można wreszcie napisać, przywołać zdarzenia, przedstawić i utrwalić fakty i zda- rzenia (Zwoliński II, 90). W słowie końcowym autor tłumaczy się z braku oceny opisywanych wy- darzeń i pozostawionej czytelnikowi możliwości wyciągnięcia wniosków z treści książki (Zwoliński II, 93). Nie jest to zgodne z prawdą, bowiem w tek- ście wielokrotnie można spotkać się z głęboko odautorskim komentarzem i oceną, opatrzoną emocjonalną retoryką. Autor jednak zakłada, że pozostał obiektywny. Udało mu się to bodaj jedynie w przypadku wątku stosun- ków polsko-ukraińskich, które przedstawiał z dystansu, powstrzymując się od komentarzy i „przyjmując założenie, że te sprawy należą wyłącznie do nich (…)”, czyli Polaków i Ukraińców (Zwoliński II, 93). Można dopatrzyć się tu wyraźnej deklaracji rusińskości. Ostatni fragment kroniki Zwolińskie- go odsłania zakamufl owane, niewyrażone wprost osobiste deklaracje i prze- konania, opatrzone nieco moralizatorskim wezwaniem, którego adresatem wydają się sami Łemkowie:

Godzi się tylko przypomnieć i o tym, że ze sprawami stosunków polsko-ukraińskich Łemkowie nie mieli nic wspólnego. Nie było ich na Wołyniu ani w wydarzeniach lwowskich. A jeżeli i dzisiaj Łemkowie chcą pozostać ze swoim własnym „łem”, to tego im nikt odebrać nie zdoła ani nie zmusi do wyrzeczenia się, dowodem czego jest ostatnie 50 lat historii tego kraju [mowa o Polsce – P.T.]. Kolejne zdania nasuwają na myśl parafrazę wiersza Aleksandra Duchnowy- cza Ja Rusyn był, jesm i budu936:

Łemko był, jest i pozostanie Łemkiem bez względu na to jak inni chcą go nazywać i bez względu na to gdzie los każe mu żyć. Swoją narodowość wybiera sobie każdy według swojego sumienia i duszy. Łemkowszczyznę zaś po wsze czasy będzie zawsze uznawał za swoją ziemię (Zwoliński II, 93–94). Zwoliński, który zostawił po sobie również poezję pisaną po polsku i łem- kowsku, na końcu swojej książki umieszcza podpisany własnymi inicjałami pięciowersowy wiersz o treści stanowiącej apologię specyfi cznych cech Łem- ków, które pozwoliły im przetrwać zawieruchę historii (Zwoliński II, 97). Kolejną pracą o cechach samoobrony, której konstrukcję i treść chciałabym tu odnotować, jest ukraińskojęzyczna książka Tam na Łemkowszczyźnie. 65-le- cie początku deportacji Łemków autorstwa Omelana Nimca937 – Łemka pocho- dzącego z Maciejowej, zamieszkałego na Huculszczyźnie. Ma ona charakter popularnonaukowy i ambicje szerokiego opisania dziejów i odrębności kul-

936 Aleksander Duchnowycz (1803–1865) – rusiński poeta i budziciel narodowy. Postać współcześnie szczególnie istotna dla ruchu karpatorusińskiego. Por.: H. Duć-Fajfer, Aleksander Duchnowycz. Krótki życiorys; taż, Aleksander Duchnowycz a uniwersum symboliczne Łemków, „Płaj. Almanach Karpacki” 2003, nr 27, s. 65–69 oraz 70–79. 937 O. Nimec, dz. cyt. 266 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI turowej Łemkowszczyzny. Wieńczy ją bibliografi a składająca się z niemal sie- demdziesięciu pozycji, głównie publicystyki i opracowań ukraińskich, choć zdarzają się także artykuły i opracowania polskich oraz słowackich autorów. Nimec jednak nie jest szczególnie rzetelny w powoływaniu się na konkretne materiały: włącza liczne kopie fotografi i i rycin ukazujących kulturę mate- rialną Łemków i krajobraz Łemkowszczyzny (ryciny D. Sołynki z publika- cji Kim jesteśmy, Łemkowie…) oraz zdjęcia znanych Łemków, nie podając ich źródła. Można znaleźć wśród nich także zdjęcia z publikacji R. Reinfussa, jednak żadna z pozycji tego autora nie fi guruje w spisie literatury. Publikacja Nimca zawiera zarówno rozdziały historiografi czne, poświę- cone węzłowym punktom w dziejach Łemkowszczyzny (czasy do I woj- ny światowej, czasy międzywojenne i II wojna światowa, wysiedlenia lat 1944–1946, akcja „Wisła”938), jak i rozdział ukazujący Wkład w kulturę ukra- ińską, życie Łemków po wysiedleniach oraz rozdziały poświęcone kultu- rze materialnej i duchowej, Wianuszek pieśni łemkowskich, krótki słowniczek „łemkowskiego dialektu”. Autor umieszcza też wiersze kilku łemkowskich autorów w rozdziale Smutne wspomnienia oraz krótkie relacje czterech osób, opatrzone zdjęciem wspominającego, pomieszczone w rozdziale Po drugiej wojnie światowej i jedną relację w rozdziale Operacja „Wisła”. Rozbudowane Posłowie Nimec rozpoczyna po łemkowsku (co istotne, z za- znaczonym w każdym niemal wyrazie akcentowaniem), ale po dwóch stro- nach z wyraźną ulgą przechodzi na ukraiński, widać także, że posługiwanie się dialektem łemkowskim sprawia mu trudność i stosuje tu miejscami zapis, jak i leksykę ukraińską. Posłowie ma, podobnie jak cała publikacja, charakter wyraźnie polemiczny i perswazyjny. Całość kończy krótki biogram autora, który zdradza, że nie jest on domorosłym pisarzem – autorem jednej książ- ki o charakterze wspomnieniowym, ale ma bogaty dorobek publicystyczny i popularnonaukowy, również o tematyce łemkoznawczej, dlatego nie będę poświęcać tej pozycji wiele miejsca. Należy jednak zwrócić uwagę na jej za- sadnicze treści i sposób ich prezentacji, ponieważ z pewnością autor miał ambicje wspierania łemkowskiej pamięci zbiorowej, jego książka wpisuje się więc w problematykę autoprezentacji. Zresztą swoją motywację przedstawia wyraźnie we wstępie: autor dokonał przeglądu kilku radzieckich encyklo- pedii i stwierdził, że o Łemkach nie wspominają one wcale (te z lat 80.), albo mówią o nich w czasie przeszłym (te z lat 70.). Tymczasem Nimec z emfazą podkreśla, że Łemkowie istnieją, niektórzy nawet żyją na swoich autochto- nicznych terenach:

Jak by tam nie było, dziś nikt nie odważy się ignorować Łemkowszczyzny i problemu Łemków. Oczywiście, dobrze byłoby, gdyby w swoim interesie Łemkowie – Rusini występowali wspólnie, żeby się zjednoczyli w osiąganiu swoich celów. Przykro, ale do dnia dzisiejszego nie udało się tego zrobić (Nimec, 3–4). Nimec rozwija myśl dalej – jako jedyny z autorów analizowanych teks- tów publikowanych na Ukrainie – powołując się na prace historyków i języ-

938 Wysiedleniom w obu kierunkach autor poświęca osobne rozdziały. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 267 koznawców, otwarcie krytykuje ideologów ruchu karpatorusińskiego (m.in. P.R. Magocsiego) oraz działaczy na Zakarpaciu z o. Sydorem na czele, sugeru- jąc jednoznacznie polityczny charakter ich aktywności i dążność do osłabienia Ukrainy jako państwa oraz Łemków jako grupy939 (Nimec, 4–7). Stwierdza też, że ukraińskość wysiedlonych Łemków nie może być dyskutowana, po- nieważ nie byłoby wysiedlenia, gdyby Łemkowie nie czuli się Ukraińcami940. Jego zdaniem nie tylko żyjący na Ukrainie wysiedleńcy nie mają co do tego wątpliwości, ale także wysiedleni na zachodnie ziemie Polski nie myśleli o sobie nigdy jako „o osobnym plemieniu”941. Być może szczególną wrażli- wość autora na te kwestie wzmacnia fakt zamieszkiwania na Huculszczyźnie w Kosowie, a więc geografi czna bliskość strefy działań przedstawicieli ruchu karpatorusińskiego. Zwraca on też uwagę na odrodzenie Łemków na Ukra- inie. Na koniec wyraża nadzieję, że publikacja przyczyni się do poszerzenia wiedzy na temat Łemkowszczyzny i innych terenów „Zabuża”942 (Nimec, 11). Rozdział poświęcony dziejom Łemkowszczyzny szeroko i szczegółowo wyjaśnia etnogenezę Łemków w Karpatach i ich chrystianizację (są to po- tomkowie Białych Chorwatów, którzy zostali ochrzczeni przez misjonarzy Cyryla i Metodego na 100 lat przed ustanowieniem eparchii przemyskiej), włączenie w struktury Rusi Kijowskiej, następnie podbicie tych ziem przez Polskę. Autor wspomina XIII-wieczny rodowód wsi na zachodniej Łemkow- szczyźnie, analizuje nazwy i nazwiska, elementy przedchrześcijańskie w to- ponimii, omawia zakładanie wsi na prawie magdeburskim i wołoskim943, polemizuje z teorią wołoską w kwestii pochodzenia Łemków, przybliża ruch opryszkowski944 i konfederację barską na Łemkowszczyźnie, życie pod

939 Por. M. Muszynka, Politycznyj rusynizm na praktyci, New York City 1991. 940 Także inny autor samoobrony, I. Ołenycz (tenże, Spohady z mołodych lit, Lwiw 2003, Ołe- nycz II), w kwestii przynależności narodowej Łemków nie ma żadnych wątpliwości – są Ukra- ińcami, i tu wyraża jednomyślność z członkami Towarzystwa „Łemkiwszczyna” w Tarnopolu: „Nikt nie ma prawa dzielić nas na Łemków i Ukraińców czy Rusinów” (Ołenycz II, 37–38). Ko- mentarze teoretyczne autora ujawniają jego troskę o przyszłość młodego państwa ukraińskie- go, niektóre mają też charakter antyrosyjski: „Rosjanie nigdy nie dotrzymywali obietnic i nie będą tego robić, trzeba z nimi rozmawiać tylko jak równy z równym, i to z pozycji siły, czego niektórzy nasi «chachły» nijak nie mogą pojąć. Naród ukraiński wiódł ciągłą walkę o wyzwo- lenie Ukrainy i zaznał ogromnych strat na drodze do osiągnięcia najwyższego celu – Niepod- ległego Państwa Ukraińskiego” (Ołenycz II, 35). W ustach ukraińskiego działacza narodowego określenie „chachły” odnosi się nie do wszystkich Ukraińców, ale do części narodu dotkniętej kompleksem starszego brata, niższej wartości, syndromem „małorosyjskości” defi niowanym jako swoisty defekt narodowy (por. prace J. Małaniuka, np. Małorosijstwo, 1959, http://www. ukrcenter.com/library/read.asp?id=8141 (28.08.2012)), niepozwalającym na myślenie i odczu- wanie w kategoriach pełnej niezależności Ukrainy i ukraińskości, a więc wciąż potrzebującym punktu odniesienia w postaci moskiewskiego centrum. Dotyczy to nie tylko sfery politycznej, ale – przede wszystkim – psychologicznej. 941 Por. prace A. Barny i J. Zwolińskiego analizowane w punkcie 4.5.1 i 4.5.2. 942 Ukr.: Zabużżia. Łemkowscy autorzy publikujący na Ukrainie zwykle używają terminu „Zakerzonnia”. 943 Jak widać, uznanie faktu lokacji na prawie wołoskim nie musi iść w parze z uznaniem teorii osadnictwa wołoskiego. 944 Opryszkostwo, huculskie zbójnictwo, rozwinęło się na szeroką skalę w Karpatach Wschodnich w XVII w. 268 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI rządami Austrii, potem Austro-Węgier, gdzie wkracza kontekst ogólno- ukraińskiego rozwoju świadomości narodowej i nadzwyczajnej odporności Łemków („wierność testamentom przodków”) na obce wpływy kulturowe, obecne tu przez 600 lat etc. (Nimec, 11–31). Kolejny rozdział dotyczy okresu międzywojennego i opisuje skutki I woj- ny światowej dla Łemków: obóz w Thalerhofi e, powstanie republik łemkow- skich (według autora, Ruska Ludowa Republika Łemków we Florynce po- wstała przy akceptacji i pomocy komunistów (Nimec, 50)). Powołując się na dane spisu powszechnego z 1931 r., autor omawia skład narodowościowy po- łudniowych województw RP (tu też uwaga o deklarowaniu języka ojczyste- go, który część ludności nazywała ruskim, a część ukraińskim (Nimec, 51945)), szeroko opisuje akcję polonizacyjną i reformę rolną oraz ich skutki dla Łem- ków, działalność polityczną Ukraińców w Galicji i ich dyskryminację przez polskie władze. Przechodząc do wydarzeń II wojny światowej, podkreśla rolę Ukraińskiego Centralnego Komitetu w Krakowie946 i jego zasługi w rato- waniu ponad 30 tysięcy dzieci z Podkarpacia (ewakuowanych do chłopskich rodzin na Podolu) podczas klęski głodu w 1942 r. (Nimec, 56–57). Zatrzymu- je się na antyfaszystowskiej działalności Łemków (wymienia M. Dońskiego, G. Wodzika, P. Kohuta – tu błędnie podaje nazwisko Kohutow), wspomina o walczących w szeregach Armii Czerwonej i UPA (wyraża ubolewanie, że władze Ukrainy „zapominają wspomnieć te ofi ary, jak i heroiczną walkę żoł- nierzy UPA przeciwko okupantom” (Nimec, 61)). Uwagi te kończy znaczącą refl eksją:

Trzeba pamiętać, że Łemkowie nie robili w tym czasie różnicy, jakim partyzantom pomagać: polskim, ukraińskim czy radzieckim. Pomagali wszystkim, którzy walczyli z faszyzmem. Rzeczywiście działało hasło: „Za wolność waszą i naszą”. Przykro, ale wydarzenia następnych lat pokazały, że uczestnicy wspólnej walki z faszyzmem po- zostali po różnych stronach barykady (Nimec, 62). Przechodząc do wysiedleń, Nimec nadaje narracji najbardziej emocjonal- ny charakter; pojawiają się tutaj odniesienia biografi czne (zarówno dotyczą- ce autora, jak i trzech innych osób) oraz fakty z przeszłości rodzinnej miejsco- wości – Maciejowej. Przybliżając przebieg agitacji947, stwierdza, że z czasem do agentów dołączyli „polscy uciekinierzy z Ukrainy, którzy, wspierani przez ofi cjalne władze, w agresywnej formie zaczęli wymagać natychmia- stowej ewakuacji Łemków” (Nimec, 63). Tylko niewielka część ludności mia-

945 Por.: O. Dudiak, Perepys 1931 roku jak dżereło do wywczennia nacionalnoho składu nasełennia Hałyczyny perszoji połowyny 1930-ch rokiw (na prykładi lwiwskoho wojewodztwa), „Wisnyk Lwiwś- koho Uniwersytetu. Serija Istoryczna” 2005, t. 39–40, s. 641–658; G. Hryciuk, Zmiany ludnościowe i narodowościowe w Galicji Wschodniej w latach 1931–1939 [w:] Przemiany narodowościowe na Kre- sach Wschodnich II Rzeczypospolitej 1931–1948, red. S. Ciesielski, Toruń 2004, s. 93–126. 946 Komitet, kierowany przez Wołodymyra Kubijowycza, działał w Krakowie w czasie II wojny światowej i stanowił ofi cjalną reprezentację Ukraińców w Generalnym Gubernator- stwie. 947 Nimec stwierdza, że radzieccy agenci, którzy agitowali w jego wsi, mówili po ukraińsku (Nimec, 62). Autor urodził się w 1940 r., być może zapamiętał ten fakt jako małe dziecko lub też wspominali o tym jego rodzice. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 269

ła uwierzyć w „bajki o kołchozowym raju” i zdecydować się na wyjazd do wschodnich obwodów, wkrótce też mieli przekonać się, jak ów raj wygląda i przemieścić się na zachód Ukrainy (Nimec, 63). Autor przytacza pieśń śpie- waną przez wysiedlanych Łemków, która żyła w duszy narodu; „Łemkowie ponieśli ją przez lata, nauczyli jej swoje dzieci, wnuki i z nową siłą zadźwię- czała w nasz czas” (Nimec, 64). Przechodząc do wspomnień autobiografi cznych, uzupełnia narrację licz- nymi komentarzami teoretycznymi i argumentacyjnymi, np. rysuje obraz polskiego partyzanta uratowanego przez Łemków, który im współczuł i so- lidaryzował się podczas wysiedleń, oraz komentarz na temat prawdziwych sprawców polsko-ukraińskich konfl iktów (Nimec, 65). Niekiedy czyni zabie- gi typowe dla zawodowego historyka – powątpiewa, nie twierdzi stanowczo, analizuje, teoretyzuje, rozważa możliwe scenariusze (np. Nimec, 66–67). Nie ma wątpliwości co do współpracy Łemków i partyzantów UPA, bezgranicz- nej pomocy udzielanej przez tych ostatnich wyznaczonym do przesiedlenia oraz okrucieństwa polskich żołnierzy, którzy gnali Łemków w stronę polsko- -radzieckiej granicy, „często w bród przez rzekę San” (Nimec, 66–69). Na potwierdzenie tego autor umieszcza wypowiedź naocznego świadka tych wydarzeń, uprawomocniając tym samym swój wywód. Kolejne strony poświęca kwestii napadów organizowanych przez dwóch polskich księży, prześladowaniom mieszkańców wielu wsi, działaniom po- szczególnych sotni UPA (Nimec, 70–76). Najbardziej krwawe uczynki ze strony Polaków, nazywanych tu „polskimi szowinistami”, „polskimi ban- dami”, odmalowują cztery relacje wspomnieniowe wieńczące ten rozdział (Nimec, 77–98). Jedna z nich, napisana przez Iwana Pionkę, urodzonego w 1944 r., skupia się na rzadkim u Łemków publikujących na Ukrainie opisie pierwszych lat życia wysiedleńców w nowym miejscu, na wypadkach, których doświadczył i zapamiętał:

To, co pamiętam z dziecięcych lat, to to, że byłem poniżany przez miejscowe dzie- ci. Bo jestem „Łemko”, „zachidnyk”, „wakowanyj”948, albo i „Polak”. Tak przezywali mnie rówieśnicy, a i dorośli w ten sposób dokuczali. Pytałem ojca – dlaczego tak jest? Tato tylko smutno patrzył na mnie i mówił: „Taka nasza dola, synku. Dorośniesz, to wszystko zrozumiesz” (Nimec, 81).

Jedno, co dobrze pamiętam z wczesnego dzieciństwa, to głód i nędza, zapłakane oczy mamy i chudy, sterany ciężką pracą ojciec. Wydawało mi się wtedy, że moi rodzice w ogóle nie spali, a cały czas poszukiwali czegoś jadalnego dla trójki maleńkich dzieci (Nimec, 83). Pojawiają się tu bardzo emocjonalne stwierdzenia dotyczące sprawców łemkowskiej tragedii – nawet nawała tatarska nie była tak brutalna i nie wy- siedlała ludzi z domu, tymczasem:

Bezbożna czarna komuno-żydowska ręka oderżnęła korzeń tego pięknego etnicznego drzewa, które na przekór wszystkiemu do dziś obfi cie rozsiewa się po całej Ukrainie

948 Jest to zniekształcona forma słowa „ewakuowany” – ukr. ewakuowanyj. 270 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

i całym świecie. Trudno znaleźć cywilizowany kraj, gdzie nie byłoby naszego kwiatu (Nimec, 82). W kolejnych relacjach przytoczonych przez Nimca ich autorzy zwracają uwagę, że choć święto Mikołaja „świętowali w obcym kraju, obcej wsi i ob- cym domu”, przydzielano wysiedleńcom na Ukrainie tyle ziemi, „ile kto miał na Łemkowszczyźnie” (Nimec, 92–93). Opisują też stosunek władz polskich do wysiedleń wiele lat po ich zakończeniu, wzmacniany poczytną lekturą Łun w Bieszczadach Jana Gerharda, „napisaną w tradycji powieści H. Sien- kiewicza Ogniem i mieczem”949 (Nimec, 95). Zdarzają im się błędy w liczeniu ukraińskich ofi ar (np. w Zawadce Morochowskiej); podkreślają z naciskiem, że było ich więcej niż polskich oraz że nie ginęli na polskiej, lecz na ukraiń- skiej ziemi (Nimec, 97). W kolejnym rozdziale, omawiając przyczyny i skutki akcji „Wisła”, Ni- mec stwierdza, że:

Bezsprzecznie ludność ukraińska w latach 1944–1946 była głównym oparciem i rezer- wą kadr dla UPA. Ale niezaprzeczalnie prawdziwe jest to, że od stycznia po wrzesień 1947 r. z rąk UPA zginęło tylko 10 osób cywilnych, 15 milicjantów i pracowników służ- by bezpieczeństwa i 30 żołnierzy wojska polskiego. Tak więc UPA w 1947 r. praktycz- nie nie działała, a jej aktywiści znajdowali się w głębokim podziemiu (Nimec, 99)950. Jego zdaniem:

Nawet autor rusofi lskiej historii Łemkowszczyzny I.F. Łemkin [pseudonim ks. Jana Po- lańskiego – P.T.], pod naciskiem niezaprzeczalnych faktów, pozytywnie ocenia rolę UPA w obronie Łemków przed polskimi bandami. Zachwyca się pomysłowością, mę- stwem i bohaterstwem żołnierzy UPA951 (Nimec, 103). Dalej Nimec przybliża życie Łemków w Polsce Ludowej i krytykuje bez- czynność UTSK w kwestii żądania możliwości powrotów w góry (Nimec, 104); wspiera się tu także relacją Łemka, który w 1960 r. zdecydował się zamieszkać na radzieckiej Ukrainie i wyjechał na stałe z ziem zachodnich.

949 Pod koniec posłowia Nimec w tej sprawie formułuje komentarz, który zdradza brak ak- tualnych danych i nieznajomość zmian, jakie zaszły w Polsce: „Jednak nadal pokolenia Pola- ków wychowują się w duchu strasznej bzdury o ukraińskim ruchu wyzwoleńczym. Jednym z głównych źródeł ich nauki w tym polu jest znana książka Łuny w Bieszczadach, lektura za- twierdzona przez ministerstwo oświaty dla wszystkich typów szkół średnich. Byłoby dobrze, gdyby polskie demokratyczne społeczeństwo pomogło wyrzucić tę książkę ze szkół choćby z tej prostej przyczyny, że jej autor, podpułkownik Jan Gerhard, był dowódcą pułku Wojska Polskiego, który dokonał rzezi w Zawadce Morochowskiej…” (Nimec, 221–222). 950 Jak pisze Motyka: „W sumie w latach 1943–1947 zginęło w wyniku ukraińskich działań od 80 do 100 tys. Polaków, a Ukraińców 10–20 tysięcy. (…) Na ziemiach dzisiejszej Polski zgi- nęło więcej Ukraińców niż Polaków – najpewniej 8–12 tysięcy (wobec 6–8 tysięcy Polaków)” (G. Motyka, Zamiast wstępu [w:] tenże, W kręgu „Łun w Bieszczadach”: szkice z najnowszej historii polskich Bieszczad, Warszawa 2009…, s. 13). 951 Wielu autorów łemkowskich relacji wspomnieniowych wydawanych w Polsce odżegnu- je się nawet od samej obecności ukraińskiej partyzantki w okolicach swoich wsi i twierdzi, że Łemkowie nie wspierali ich działań. Por. teksty Barny, Zwolińskiego i Murianki analizowane wyżej. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 271

Krytykuje też cele Stowarzyszenia Łemków i uważa, że działa ono z polece- nia władz Polski, jednocząc „Łemków – tylko Łemków” (Nimec, 155). Autor przywołuje również dane o innych łemkowskich organizacjach na świecie (wiele już nieistniejących uznaje za działające) i ubolewa nad podziałem Łem- ków (Nimec, 157). Dla równowagi wprowadza obszerny fragment o dzia- łalności i aktywności ukraińskiego Towarzystwa „Łemkiwszczyna” i wśród wielu celów, postulatów oraz zasad, jakimi kierują się działacze, podkreśla, że Łemkowie opowiadają się za nienaruszalnością granic ustanowionych po II wojnie światowej (Nimec, 162).

* * *

Zestawione powyżej przykłady łemkowskich publikacji w typie samo- obrony z obu stron granicy ukazują ich perswazyjność, ale i skrajnie odmien- ne typy argumentów, których używają autorzy na podkreślenie swoich ra- cji. Jest to zdecydowanie opozycyjny dwugłos. Wskazuje to wyraźnie, jak odmienne są zasoby łemkowskiej pamięci kulturowej w łonie społeczności Łemków żyjących w Polsce i na Ukrainie, wykorzystywane do budowania wizerunku swojej grupy względem większości polskiej i ukraińskiej, ale tak- że jak różne są wizje edukowania kolejnych pokoleń Łemków o grupowej hi- storii i na jakich treściach, silnie związanych z dominującymi w łemkowskich dyskursach ideologiami, zależy autorom tekstów broniących Łemków przed zapomnieniem i niewiedzą.

4.5.3. Zbiory wspomnień

Poniżej przyjrzę się kilku wydanym na Ukrainie zbiorom wspomnień doty- czącym konkretnych osób lub poświęconym utrwalaniu pamięci o dawnej Łemkowszczyźnie. Znajdzie się tu zarówno książka przedstawiciela najstar- szego pokolenia Łemków, jak i opowieść o wysiedlonej kobiecie autorstwa jej sąsiada, również starszego Łemka, zapis działania postpamięci przed- stawiciela drugiego pokolenia ukraińskich Łemków, dokonany przez inną osobę, zbiór wspomnień o Łemkowszczyźnie pisany przez wielu potomków wysiedleńców „wspólnymi siłami” oraz książka o ambicjach popularnonau- kowego przeglądu dziejów Łemkowszczyzny i kroniki rodzinnej autorstwa córki wysiedleńców. Różnorodność tych narracji jest znacząca, ale mają one wyraziste wspólne rysy: imperatyw zebrania wszelkich dostępnych autorowi dokumentów, fo- tografi i, opowieści, a w przypadku ich niedostatków – uzupełnienie materia- łu współczesnymi fotografi ami odwiedzanych wsi rodzinnych, biogramami przywoływanych wysiedleńców i ich potomków, informacjami o życiu Łem- ków na Ukrainie i działalności łemkowskich organizacji. Motto, jakie zdaje się przyświecać autorom, brzmiałoby tak: mam za zadanie utrwalenie pa- mięci o Łemkowszczyźnie i jej synach, zachowanie i przedłużenie łemkow- 272 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI skiego dziedzictwa – jeśli nawet nie zrobię tego wystarczająco dobrze, udo- wodnię przynajmniej, że Łemkowie na Ukrainie przetrwali i wciąż działają, opiewając swoją ojczystą ziemię. Imponującą swym rozmachem publikacją jest Stężnica. Rys historyczno-bio- grafi czno-publicystyczny Mychajła Szpaka952 – licząca ponad 400 stron, opatrzo- na wielką liczbą danych, nazwisk, fotografi i, zamknięta indeksami miejsco- wości i nazwisk, wydana z okazji 500-lecia wsi. Autor podjął nadzwyczajny wysiłek – szukał dawnych mieszkańców swojej rodzinnej Stężnicy w całej Pol- sce i na Ukrainie, przejechał setki kilometrów, odbył wiele rozmów953, zapo- znał się z licznymi dokumentami, prowadził szeroką korespondencję, pozbie- rał rozproszone fotografi e dawnych stężniczan i współczesne ich potomków, dołączył także mapę Stężnicy (zajmuje ona trzy strony). Wszystko to połączył z zapisem informacji o dalszych losach wysiedleńców – przeważnie bardzo krótkich, czasem jednozdaniowych, zawierających imię, nazwisko, przydo- mek, kierunek wysiedlenia i miejsce zamieszkania, imiona dzieci; zawsze z adnotacją, kto, kiedy i gdzie udzielił autorowi tych informacji oraz w czy- jej obecności954, niekiedy także okraszonych krótkim „wspomnieniem” osoby udzielającej wywiadu. Informacje o biografi i danego mieszkańca Stężnicy są najdłuższe wówczas, gdy pojawiają się w niej wątki związane z przynależ- nością do UPA. Autor umieszcza tu także listy do i od przyjaciół stężniczan, dotyczące prac nad pozyskiwaniem danych do książki oraz przedruki doku- mentów („Dokumenty zaświadczają…”955), publikowanych w prasie wierszy stężniczan, artykułów swoich i innych na temat Łemków w Samborze i na Samborszczyźnie (miejsce zamieszkania Szpaka po wysiedleniu) oraz histo- rii Ukrainy i współczesnych przemian demokratycznych w tym kraju. Wiele miejsca zajmują opis i dokumenty dotyczące odrodzenia Cerkwi greckokato- lickiej na Ukrainie oraz publicystyka prezentująca polityczne sympatie auto- ra956. Szpak nie waha się podkreślać każdorazowo krzywdy zadanej Ukraiń-

952 M. Szpak, Steżnycja. Istoryko-biohrafi czno-publicystycznyj narys, Sambir 1999. 953 Autor przyznaje, że ojciec opowiadał mu, gdzie mieszkają stężniczanie, więc zapamiętał nazwy miejscowości i tam rozpoczął swoje poszukiwania (Szpak, 116). 954 Jeśli rozmówca Szpaka był starszym człowiekiem, autor podaje także datę urodzenia, co znacząco uwiarygodnia i wzmacnia przekaz. 955 Szpak zaznacza, że praca z dokumentami nie jest zakończona i wzywa swoich krajan do jej kontynuowania, uprzedzając jednocześnie, że czeka ich trud dalszych poszukiwań w innych archiwach (Szpak, 191). 956 Przedruki artykułów o UPA i OUN, afi sze wyborcze Kongresu Ukraińskich Nacjonali- stów ze Szpakiem na czele (partia działająca na Ukrainie od 1992 r., radykalnie nacjonalistycz- na, antyrosyjska i antyliberalna, powstała z inicjatywy emigracyjnych działaczy OUN nurtu banderowskiego (por. T.A. Olszański, Trud niepodległości. Ukraina na przełomie tysiącleci, Kra- ków 2003, s. 179)), zdjęcia z obchodów 50. rocznicy powstania UPA, ale także artykuły (nie wspomnienia) o ważnych dla Łemków na Ukrainie wydarzeniach: utworzeniu Towarzystwa „Łemkiwszczyna”, Światowym Kongresie Łemków w Kijowie, łemkowskich „Watrach” i wy- jazdach Łemków do Polski. Poświęcając wiele miejsca apologii stężniczan, którzy w szeregach UPA oddali życie za ojczyznę, przyznaje, że „nie można wszystkiego zwalać na Polaków czy Żydów”, bo byli też „nasi ukraińscy «kapusie», sprzedawczyki, okryli się hańbą na pokolenia i są przeklęci jako zdrajcy Ukrainy” (Szpak, 221). 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 273 com ze Stężnicy przez Polaków, choć w nocie na stronie tytułowej przyznaje, że „Polska jako jedna z pierwszych uznała niezależność Ukrainy”. Wstęp napisał Roman Iwanczuk, członek Związku Dziennikarzy Ukrai- ny, współredaktor książki, który przestrzega czytelnika przed surową kry- tyką Szpaka,

(…) bo autor wydania nie jest profesjonalnym pisarzem, nie jest literatem i możliwe, że nie wszystko tutaj jest doskonałe, ale każdy zapisany rządek to świadectwo życio- wej mądrości, niepokoju, braku obojętności… I wczytując się w nie, raz po raz łapałem się na myśli, że nie każdy mój rówieśnik zna, powiedzmy, swoich kuzynów. A nasze dzieci tym bardziej. Z różnych przyczyn nie spotykamy się, nie odwiedzamy mogił przodków, ba – po części nawet nie wiemy, gdzie są pochowani. A Mychajło Szpak nie tylko zebrał swoją rodzinę, dowiedział się o każdej rodzinie, która żyła w jego rodzin- nej Stężnicy, którą zmuszony był porzucić jako dziesięcioletni chłopiec. (…) właśnie rozpoczął tę wielką pracę badawczą, tę walkę o odnowienie czci i godności swojej Łemkowszczyzny i ludzi, których los brutalnie zmusił, by porzucić domy i przyjechać tu, gdzie wszystko trzeba było zaczynać od zera (Szpak, 3). Przesłanie książki, w odczuciu Iwanczuka, jest doniosłe i powinna być ona wzorem oraz inspiracją dla innych wysiedleńców:

Wydaje mi się, że każdy z nas, kto choć trochę włada piórem, powinien opisać swój rodowód, swój życiorys, aby później, kiedy miną dziesięciolecia, nasze dzieci i wnuki nie wstydziły się nas, pamiętały, z jakiego są rodu i jakie próby spadły na plecy ro- dziców i dziadków. Nie poznawszy swojej przeszłości, niechaj nawet będzie gorzka, nie zbudujemy przyszłości – daj Boże, szczęśliwej! Bardzo bym chciał, aby każdy, kto kiedyś zmuszony był porzucić swój kraj, przeczytał badania-wspomnienia Mychajła Szpaka i przeczytawszy je, wspominał swój dom, swoją cerkiewkę, swoją szkołę, mo- giły przodków na ojczystej i cudzej ziemi (Szpak, 3). Czytelnika Szpak tytułuje „przyjacielem” i tak też się do niego zwraca, zakładając również, że jest on wysiedleńcem ze Stężnicy albo przynajmniej bliskie mu są jej losy. Buduje więc swoją relację z czytelnikiem, opierając się na wspólnocie doświadczenia i odwołując się do najbardziej bolesnych jego podstaw:

Tak więc jeśli ty, stężniczaninie, przez rodzinne związki czy przez znajomości powią- zany jesteś z [innymi – P.T.] stężniczanami, dopełnij, uściślij to, co uważasz za po- trzebne. Opisana jest tu straszna zbrodnia przeciw ludzkości, przeciw narodowi ukra- ińskiemu i nas – stężniczan – przymusowe wysiedlenie z naszych pradziadowskich ukraińskich ziem. Gdzie są te rodziny? Gdzie ci dobrzy, porządni, bogatsi i biedniejsi gospodarze? Gdzie te babcie, dziadkowie, bracia, siostry, dzieci, wnuki, prawnuki, Rodziny, stężniczanie? (Szpak, 4). Przestrzeń dawnej wsi, nasycona emocjami, nakłada się na dzisiejszą pustkę, po której autor prowadzi czytelnika:

Jaka jest teraz nasza, twoja Stężnica? Kto teraz tam mieszka? Jacy są teraz nasi stęż- niczanie? Jaka woda płynie potokami? Jak wygląda dom-pustka albo miejsce, gdzie kiedyś stały domy, choćby nawet biedne i bogate, ubogie, pod strzechą, ale swoje, bli- 274 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

skie, ukraińskie. Jaki jest dzisiaj cmentarz, gdzie nasza cerkiew, gdzie nasza czytelnia? Co porabia pole? Co porabiają góry i lasy, ścieżki i drogi? Co porabiają?! Czekają na swego gospodarza! Czekają na sąd za zbrodnię (Szpak, 4). Dla niego Stężnica, mimo że do dziś istnieje, jest martwa – to „miejsce- -pustka”957. Widać to także dalej, kiedy obok listy wysiedlonych na wschód i zachód umieszcza listę nazwisk dzisiejszych polskich gospodarzy w Stężni- cy – nie ma tu imion; informacja, skąd przybył dany osadnik, pojawia się incy- dentalnie, tłustym drukiem natomiast podkreślił autor nazwy pól. Żeby móc ją jednak ponownie „zamieszkać”, Szpak kończy swój wstęp wezwaniem: „«…przyznawajmy się! Nie wstydźmy się, bo wielu nas jest!»” (Szpak, 4). Zaskakująco mało miejsca poświęca losom własnej rodziny, ale jego ko- mentarz wyjaśnia, jaka jest pamięć o dziadku:

(…) To jest mój dziadek. Czemu jest? (…) Jest dlatego, że ja go pamiętam. Jest dlatego, że mam przed sobą zachowaną fotografi ę z jego pogrzebu (…). Na tej fotografi i są (…) rodzina, sąsiedzi i krajanie. Chronię pamięć o nich, odwiedzam, jeśli wiem, gdzie są ich mogiły, modlę się do nich i dlatego Oni są, to moja rodzina – martwi i żywi (Szpak, 48). Autor zdaje sobie sprawę z lakoniczności danych o rodzinie:

Opisałem moją najbliższą rodzinę na jednej kartce. Było wesoło, był smutek, było bar- dzo ciężko, było lżej, ale nie zdarza się życie bez trosk. I trwa z pokolenia na pokolenie (Szpak, 49). Szpak postawił sobie inne zadanie niż Łemkowie piszący autobiografi e czy pamiętniki. Fotografi e, zgromadzone tu w dużej liczbie, podpisywane są przez niego w następujący sposób: niezmiernie rzadko pojawiają się daty, nieco częściej miejsca, za to dominują nazwiska i imiona przedstawionych na nich osób. Szczególnie zaskakują te podpisy, które autor umieszcza pod zdję- ciami zbiorowymi – a tych jest najwięcej. Niezależnie od tego, czy na zdjęciu widnieje kilka czy kilkanaście postaci, każdego wymienia z imienia i nazwi- ska, choć niekiedy pojawia się wezwanie do czytelnika: „szukaj siebie!”. Pamięć króluje w tej książce. Jest to pamięć wielu ludzi i wielu dokumen- tów, fotografi i, listów. Szpak dokonał misternej rekonstrukcji życiowych ścieżek dawnych mieszkańców Stężnicy i ich rodzin, ale także starał się z dziesiątek pozbieranych wspomnień ułożyć obraz życia w tej wsi. Wierzy, że ukraińskie niegdyś wsie ponownie będą zasiedlone przez Ukraińców:

957 Autor zapewne świadomie nie koryguje wypowiedzi I. Romanyszyna w jego liście z Ameryki, w którym pisze on, że Stężnica „leży (leżała do 1947 roku) na południowy wschód od Baligrodu” i był tam „sołtys już nieistniejącej Stężnicy” (Szpak, 128, 131). Jak uświęcona jest dla Romanyszyna dawna Stężnica, świadczą słowa: „Stężnico moja, ty jesteś dla mnie Święta, ja się w tobie urodziłem, wyrosłem, chodziłem do szkoły i cerkwi. W tobie uczyłem się języka ukraińskiego, uczyłem się kochać ciebie jako część ziemi ukraińskiej. Góry Karpaty, gdzie się znajdujesz, dla mnie piękniejsze są od innych gór, a słońce twoje żółte na niebieskim tle [barwy fl agi ukraińskiej – P.T.] – to nadzieja i marzenie, że żyć będziemy na naszej pięknej, wolnej ziemi” (Szpak, 132). 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 275

…A było to w 1946 roku. W 1996 roku minęło 50 lat! A jak będzie wyglądać informacja o Stężnicy w 2046 roku, to znaczy za 100 lat! We wsi Stężnica, w Baligrodzie, Mchawie, Nowosiółkach, Lesku, Sanoku, Przybyszowie, Smolniku, Radoszycach i setkach ukra- ińskich wsi będą Ukraińcy! Stężnica – jak i setki wymordowanych przez grabieżców wsi, będzie ukraińska! Z Bogiem! (Szpak, 10). Swoją miłość do rodzinnej wsi autor deklaruje wielokrotnie, ale w fi nale pracy przyznaje, że stale myśli o Stężnicy i ma to swoje uzasadnienie poli- tyczne, patriotyczne, nieograniczone wyłącznie do sentymentu:

Jestem z nią tak zrośnięty, że myśl o niej, marzenie o jej wolności, nie opuszcza mnie ani na chwilę. Za tym marzeniem są i moi stężniczanie, a także jej nieodłączne części: ludzie rozrzuceni po świecie, nawet i tacy, którzy nie wiedzą, że ich rodzinne korzenie są ze Stężnicy, może i tacy, którym jest obojętne, czyja jest teraz Stężnica, ale są i tacy, którzy chcą wrócić na ojczyste ziemie (…) tam jest nasz ukraiński kraj, który czeka na nas. My, ukraiński Naród, nie mamy prawa o tym zapomnieć i być obojętni wobec Stężnicy, zostawić ją bezprawnie na pożarcie. Dlaczego ogarnęła mnie taka miłość, taki ból, taka tęsknota za tym krajem. Ja jestem na Ukrainie. Jest niezależne państwo. Soborne? Nie! Niepodległe? Nie! Z historycznych ukraińskich ziem korzystają inne państwa. Ukrainą kierują antypaństwowe siły od góry do dołu. Czy jest komu powie- rzyć Państwo? Zobaczymy! To wielka polityka. A tu Stężnica! (Szpak, 362). Szpakowi trudno jest odstąpić od polityki, także w swoim niezwykle krótkim jak na rozmiary książki Życiorysie, którym wieńczy pracę. Dedykuje ją nie tylko następnym pokoleniom stężniczan, ale i „Rozbudowie Państwa Ukraińskiego”958 (Szpak, 374–378). Historię życia innej osoby, Tekli Semkiw, pochodzącej z Turzańska, przed- stawia Stepan Czura w ukraińskojęzycznej książce Zmarnowane życie959. Au- tor opisuje życie swojej bohaterki jej własnymi słowami, które – nietypowo – ubiera w opowiadanie. Narrator wszechwiedzący wprowadza czytelnika w obrazek letnich prac polowych w domu starej Łemkini, do której przyjeż- dża wnuczka z zagranicy. Zamiast jednak przyuczać ją do zajęć rolniczych, kobieta zaczyna opowiadać o swoim życiu: wojennej młodości i niebezpie- czeństwie, dziejach miłości do męża, zamordowanego przez gestapo za dzia- łalność w ukraińskim podziemiu, niemoralnym księdzu kolaborującym z hit- lerowcami, wysiedleniu i przydzieleniu do pracy w kołchozie. Nie wiadomo, kim jest dla autora bohaterka, jest to jednak realna postać – świadczą o tym zdjęcia i przedrukowany dokument „Opis majątku”, wydany przez władze przesiedleńcze na jej nazwisko. Opowiadanie skonstruowane jest z komentarzy historycznych i fi kcyj- nych dialogów między babcią, Teklą Semkiw, a wnuczką (później włącza się jeszcze zięć), przy czym ta pierwsza odpowiada na pytania zadane przez tę drugą, z czasem jednak zaczyna w swej narracji wyprzedzać pytania wnucz- ki: „Opowiem ci jeszcze o jednym przypadku”, „Pozwolę sobie opowiedzieć

958 Pojęcie „rozbudowa państwa” (ukr.: rozbudowa derżawy) oznacza umacnianie i rozwój instytucjonalnych zrębów państwowości, kształtowanie tożsamości narodowej, ugruntowywa- nie pozycji międzynarodowej kraju; nie ma ono konotacji ekspansjonistycznych. 959 S. Czura, Zmarnowane żyttia, Ternopil 2005. 276 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI jeszcze jedną intymną historię…”, „Podam ci kilka przykładów”. Opowiada- jąca umieszcza w swojej narracji dialogi, co powoduje, że występuje dialog wewnątrz innego dialogu. Objaśniając przeszłość, czyni analogie do współ- czesności. Podsumowując daną refl eksję czy wątek, bohaterka powiada:

O swoim życiu i za miesiąc nie opowiesz (Czura, 12).

Tak zaczęło się u nas nowe życie (Czura, 24).

Taka nasza historia, takie nasze życie (Czura, 41). Stanowi to rodzaj kody. Babcia wypowiada także, charakterystyczne dla wielu autorów, słowa wskazujące na przekonanie o konieczności zachowa- nia w pamięci Łemków wysiedleń i ich następstw. Zwraca też uwagę na zna- czenie działalności UPA:

Ich [powstańców – P.T.] walka za wolność i niezależność nie przepadła marnie. Oni zostali żywi w naszych sercach. Dla nas oni żyją, będą żyć wiecznie w pamięci następ- nych pokoleń. Wy, młode pokolenie, powinniście to wszystko wiedzieć i pamiętać, chronić swoją historię, nikomu nie dać jej znieważyć… (Czura, 17). Tekla Semkiw operuje konkretnymi danymi liczbowymi podczas opisu wysiedleń (ile rodzin okradziono, ile było koni, krów, świń i owiec, ile bu- dynków spalono), przytacza również kilkuzdaniowy cytat z wypowiedzi mieszkańca jednej z wsi na temat grasujących grup polskich grabieżców. Te zabiegi odbierają autentyczność wypowiedzi bohaterki (tym bardziej, że autor sam wkłada w usta wnuczki zdziwienie nad sprawnością narracyjną i interpretacyjną osiemdziesięcioletniej babci po szkole podstawowej ukoń- czonej „za Polski” (Czura, 17)) i zmuszają do postawienia ponownie pytania, kto mówi i czyje są to wspomnienia, a czyj komentarz na podstawie wiedzy zgromadzonej w ciągu życia. Wiele miejsca Semkiw (autor?) poświęca kwe- stii pozostawionego mienia (i porównaniu tego z możliwością wywiezienia całego dobytku przez repatriujących się Polaków), utraty całego majątku, głodu w pierwszych latach życia na Tarnopolszczyźnie, celowego zmienia- nia nazwisk przez władze przesiedleńcze podczas wypełnienia dokumen- tów, aby nikt nigdy nie mógł upomnieć się o swoją własność, gnębienia przez Polaków:

Ukraińcy zachowywali się jak cywilizowany naród, a Polacy – jak bandyci i grabieżcy. Patrzyli ci prosto w oczy i robili swoją czarną robotę. Takie były wtedy realne okolicz- ności. Nie mamy prawa zapomnieć tego wszystkiego i wyrzucić na śmietnik. To nasza tragiczna historia i trzeba ją zawsze pamiętać, aby, nie daj Bóg, coś podobnego nie powtórzyło się znowu (Czura, 23), oraz koszmarowi życia w kołchozie:

Pewnego razu przychodzą urzędnicy podatkowi do naszej sąsiadki. (…) Jej męża za- bili Polacy i została sama z czwórką dzieci. Urzędnicy wymagali od niej zdania mleka z krowy, mięsa i skóry. (…) To był zaplanowany system wydobywania od chłopów pieniędzy. Oni dobrze wiedzieli, że w tych ciężkich latach nikt nie rozstanie się z kro- 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 277

wą, nie odda z niej skóry i mięsa. (…) Kiedy tę kobietę doprowadzili do rozpaczliwego stanu, wyszła z domu na podwórze, upadła na kolana i z podniesionymi do nieba rę- kami zaczęła krzyczeć: „Boże! Zabierz mi duszę, żeby urzędnicy mogli wziąć ze mnie skórę i mięso” (Czura, 29). Narratorka wraca do historii sprzed wysiedleń. Zapytana przez wnuczkę, gdzie lepiej się żyło – w Polsce czy na Ukrainie, zostaje uprzedzona przez wypowiedź zięcia:

Po pierwsze żyliśmy nie w Polsce, a na Ukrainie, tylko okupowanej przez Polskę. Po wojnie Związek Radziecki pomógł Polakom rozszerzyć granicę tak na wschód, jak i na zachód kosztem Ukrainy i Niemiec. (…) Byłem wtedy jeszcze mały, wiele nie pa- miętam. Ale wiem na pewno to, że Łemkowie mieli wszystko swoje, wszystko umieli robić, płacili podatki i nie żyli biednie. Dokładniej, jak żyli Łemkowie, opowie ci bab- cia (…) (Czura, 31). Spokojny, dydaktyczny ton zięcia, który nastąpił po tej kategorycznej kontrze, a także zdania, gdy przyznaje się on do swej niewiedzy w określo- nych tematach, uwiarygadniają jego wykład mitycznej w istocie „historii”, przeznaczony dla wnuczki, a faktycznie – dla czytelnika. Dalej Semkiw, opo- wiadając historię regionu, wraca do wyjazdów zarobkowych mieszkańców Turzańska i okolic na Słowację i Lwowszczyznę, wspominając o pobratym- cach Rusinach. Ubolewa też, że młode pokolenie zarówno tam, jak i gdzie indziej, traci kontakt ze swoimi korzeniami, zapomina o historii rodzinnej i o tym, skąd pochodzi. Krótko opowiada o głodzie, który przeżyli jej rodzice w obwodzie odeskim, dokąd trafi li w 1945 r. Autor umieszcza w tej niewielkiej książeczce także swoje wiersze i pieśni śpiewane przez Teklę Semkiw („w czasach swojej młodości i do ostatniej go- dziny życia”), przysłowia (niekoniecznie z Łemkowszczyzny) zatytułowane Rozmaitości (Czura, 59), zdjęcia przedstawiające wznoszony pomnik upamięt- niający deportowanych z Polski, rozbudowane przypisy, w których, opiera- jąc się na opracowaniach historycznych i dokumentach z archiwum MSW Ukrainy, komentuje dane liczbowe, ujęte też w dwie tablice, prezentujące „Ewakuację ludności ukraińskiej z Polski” oraz „Rozmieszczenie ewakuo- wanych w obwodach USRR”. Całość wieńczy krótka bibliografi a opracowań naukowych, z których korzystał autor. Zwraca również uwagę fotografi a na okładce książki: współczesne zdjęcie cerkwi w Rzepedzi z umieszczonym w cerkiewnej bramie konturem wyciętym ze starego zdjęcia, na którym znaj- duje się postać Tekli Semkiw. Nieco inny charakter ma ukraińskojęzyczna książka Mykoły Muszynki960 Łemko na tle Radocyny. Z okazji 50. urodzin Wołodymyra Szurkały. Posiada ona przypisy, wstęp, posłowie, okraszona jest dawnymi i współczesnymi foto- grafi ami (z przewagą tych ostatnich jako ilustracji działalności tytułowej po-

960 M. Muszynka, Łemko na foni Radocyny. Do 50-littja Wołodymyra Szurkała, Priasziw 2001 Au- tor jest rusińskim badaczem i działaczem z Preszowa, profesorem językoznawstwa związanym z Narodową Akademią Nauk Ukrainy. Uwzględniam tę pozycję ze względu na zapisanie przez niego opowieści o przedstawicielu drugiego pokolenia wysiedleńców, opartej na rozmowach z tą osobą, uzupełnionej fotografi ami, gdzie komentarz badacza jest ograniczony do minimum. 278 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI staci), rycinami, wierszami różnych autorów. Muszynka przedstawia tu losy Łemka, swojego przyjaciela, urodzonego na Ukrainie w rodzinie przesied- leńców z Radocyny, którego pasją stała się praca na rzecz społeczności łem- kowskiej oraz rodzinnej wsi. Muszynka poświęca tę książkę nie tylko jubila- towi, ale i tym, „którym nieobca jest gorzka dola Łemkowszczyzny”. Jest to „biografi a współczesnego ukraińskiego przedsiębiorcy, podana na osnowie historii rodzinnej wsi jego rodziców i dziadków” (Muszynka, 5). Autor tak opisuje drogę Szurkały do własnych korzeni:

(…) Wołodymyr Szurkało, urodzony na Lwowszczyźnie, do 42. roku życia nie był w łemkowskiej wsi Radocyna. I nie mógł być, bo od ponad 50 lat jest ona zrównana z ziemią i wykreślona ze wszystkich geografi cznych map961 (Muszynka, 5). Pojawia się tu kluczowe stwierdzenie:

A teraz już zna tę wieś do najmniejszych detali: wie, gdzie stał czyj dom i jak wyglądał, gdzie była cerkiew, szkoła, cmentarz, czytelnia. Zna nazwę każdego kawałka pola, lasu, pastwiska, każdą ścieżkę i studzienkę w polu (Muszynka, 5). Pamięć o Łemkowszczyźnie w kolejnym pokoleniu, znającym ją z przeka- zów, jest przede wszystkim pamięcią przestrzeni962:

Zapamiętał to wszystko z opowieści rodziców, sąsiadów, znajomych, którzy w maju 1945 roku zmuszeni byli porzucić swoją rodzinną wieś. Rodzice już nigdy nie wrócili do wsi, choć kochali ją bezgranicznie. Tę miłość przekazali i synowi, który tak się za- uroczył miejscem ich urodzenia, że uważa je także za swoje ojczyste miejsce – ojczyznę (Muszynka, 5). Dawny krajobraz, „poznany” i zinternalizowany w detalach, układa się w rodzaj mapy mentalnej, pojawiającej się w głowie osoby żyjącej poza tym krajobrazem. Muszynka przedstawia niezwykłe zaangażowanie jubilata w losy Ra- docyny i radocynian. Kreśląc jego życiorys, akcentuje te momenty, które są związane z pracą na rzecz rodzinnej wsi i jej dawnych mieszkańców:

Od 1993 roku W. Szurkało i po kilka razy przyjeżdża na miejsce, gdzie kiedyś była wieś jego rodziców i dziadków. Nie przyjeżdża na wypoczynek, ale by ciężko praco- wać. Tu kaplicę odrestauruje, tam przydrożny krzyż poprawi, z mogił usunie ciernie. Ostatnio co roku organizuje autobusową wycieczkę do niegdysiejszej Radocyny dla swoich krajan, takich samych patriotów Łemkowszczyzny jak i on sam (Muszynka, 5). Rozdział zatytułowany Wołodymyr Szurkało i Radocyna przybliża zarów- no samego bohatera, jak i wieś. Autor przytacza łemkowskie przysłowie

961 Na mapach turystycznych nieistniejące wsie funkcjonują jako nazwy miejsc, a nie miej- scowości. 962 Także zgromadzone przeze mnie wywiady z dawnymi i obecnymi mieszkańcami Ko- mańczy, analizowane w dalszej części książki, pozwalają zwrócić uwagę na ten aspekt pamięci. Opowieści moich rozmówców z Ukrainy o elementach krajobrazu rodzinnej wsi skłoniły mnie, by poprosić wielu z nich o narysowanie schematycznej mapki Komańczy. Wrócę do tej kwestii w rozdziale 5. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 279

(„Gdzie się ptaszek wylęgnie, tam go i ciągnie”963), czyni też w tym miejscu rodzaj wprowadzenia teoretycznego, by ułatwić czytelnikowi zrozumienie fenomenu przywiązania Łemków-wysiedleńców w drugim pokoleniu do ro- dzinnych stron przodków. Pisze, że

W kulturologii964 istnieje prawidłowość, zgodnie z którą ludzie (nawet małe dzieci), przesiedleni w inne środowisko, trudno przyzwyczajają się do nowych (nawet i do lepszych) warunków (Muszynka, 8). Autor ilustruje to łemkowską emigracją zarobkową z przełomu XIX i XX w., ale twierdzi, że ma to zastosowanie również do sytuacji powojen- nych wysiedleńców z Łemkowszczyzny, którzy, w przeciwieństwie do emigrantów, nie mieli możliwości, by powrócić do domu. Następnie przed- stawia takiego duchowego emigranta, tytułowego bohatera, który za swoją ojczyznę uważa nie podlwowskie Pustomyty, gdzie od urodzenia mieszka, a Radocynę, tam też czuje się „w domu”, „tak jak wszyscy inni radocynia- nie [, którzy] pod pojęciem «w domu» rozumieją Radocynę” (Muszynka, 9). W konwencji artykułu prasowego autor przytacza wspomnienie bohatera o pierwszym spotkaniu z Radocyną:

„To była i rozpacz, i radość. Byłem tak przejęty, że całowałem drzewa. Bardzo mocno odczułem tam swoje korzenie i związek z tą ziemią, gdzie żyli moi przodkowie. Ta ziemia zapłonęła mi w duszy na całe życie. Żyję z nią każdego dnia” (Muszynka, 9). Potomkowie przesiedleńców, którzy urodzili się na Ukrainie i mieli oka- zję odwiedzić ziemie przodków, często wspominają o podobnych reakcjach i podobnym wzruszeniu965. Szurkało idzie jednak dalej i Radocynę czyni de- stynacją nie tylko dla mentalnych podróży, ale i realnych – „zamieszkuje” w krajobrazie:

Wołodia własnymi rękami oczyścił studzienkę i tym podobne. „Zawsze, kiedy jest mi ciężko na duszy (…) – mówi – wsiadam w samochód i jadę do Radocyny. Tutaj popracuję, nabiorę do butelki wody ze studni i wracam do rodziny w Pustomytach. Ta uzdrawiająca woda wlewa we mnie jakąś energię. Kiedy woda się skończy, znowu jadę do Radocyny” (Muszynka, 11). Ma też bohater inną namiastkę swojej Radocyny na Ukrainie – przywiózł sadzonkę z rodzinnej wsi i posadził ją sobie przed domem. Zaintrygowało to Muszynkę:

Moją uwagę zwrócił jałowiec na jego podwórku. Kiedy zobaczył moje zaciekawie- nie, gospodarz obdarzył mnie takim komentarzem: „Ten jałowiec przywiozłem z Ra- docyny i posadziłem tutaj na podwórku. Jak pan widzi, dobrze się tu zaadaptował, a dla mnie jest symbolem rodzinnej ziemi. Codziennie, kiedy się obudzę, wychodzę na

963 W oryg. „De sia ptaszok wyliahne, tam i joho tiahne” (Muszynka, 8). 964 Ukraiński odpowiednik kulturoznawstwa, zbliżony także do antropologii kulturowej. 965 Doskonałym przykładem tego, jak przebiega proces „odkrywania” Łemkowszczyzny przez średnie pokolenie, jest także motywacja napisania i kształt publikacji M. Trojczak, którą analizuję wcześniej. 280 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

dwór i mówię do niego: «Dzień dobry, Radocyno!». I słyszę jak mi odpowiada «Dzień dobry, syneczku!». (…) Z Radocyny są także i sosny, które przywiozłem jako mło- de sadzonki. Często siadam tu na ławce koło jałowca i sosen, i w duszy rozmawiam z nimi jak z żywymi. One rozumieją mnie, a ja je rozumiem. Ciekawe, że moi synowie tak samo witają się z tym jałowcem i sosnami” (Muszynka, 12–13). Ostatnie zdanie może oznaczać, iż bohater przekazuje miłość do Łemkow- szczyzny swoim dzieciom i dla kolejnego pokolenia tej rodziny miejsce to jest tak znaczące, że poświęcone są mu praktyki i zachowania codzienne. Organizowane przez Szurkałę wycieczki dla radocynian do rodzinnej wsi Muszynka określa jako „podróż [, która] przekształca się w swoisty rytuał”, jadą „niemal jak na odpust – pielgrzymkę” (Muszynka, 11). Msze odbywają- ce się na łonie przyrody w nieistniejącej wsi, sprawowane przez duszpaste- rza Łemków na Ukrainie, o. Anatolija Dudę, przypominają „katakumbowe nabożeństwo”. Tuż po Służbie Bożej pielgrzymi

Rozchodzą się „po wsi”. Słychać zakrzyknięcia: – Kumie, pójdźcie do mnie na gości- nę! – Na początek, kumie, chodźcie do mnie; mój dom jest bliżej! – Hej, kumie, ale ja was pierwszy zaprosiłem. Moja żona już kisełycię przyprawiła i maczanki nagotowała. A ja za palinką aż na Słowaki chodziłem! Jak moją wypijemy, i do was zajdziemy! Każdy na swoim obejściu rozkłada na ziemi obrus, wyjmuje jedzenie przywiezione z Ukrainy i ludzie goszczą się, wspominając „stare dobre czasy” (Muszynka, 12; kursywą oznaczono to, co w oryginale po łemkowsku). Muszynka następnie, jak sam stwierdza, wyręcza swojego jubilata w przy- gotowaniu materiału o historii wsi do planowanej przez niego publikacji i umieszcza zarys dziejów Radocyny na kolejnych stronach książki. Odwo- łuje się tu do wielu opracowań, przeważnie polskich autorów. Cytuje ob- szerny fragment z przewodnika Beskid Niski Tomasza Darmochwała, w tym informacje o losach radocyńskiej cerkwi, zniszczonej w połowie lat 50., po którym umieszcza zwrot do autora: „dziękuję panu, panie Darmochwał, że nie bał się pan powiedzieć prawdy, choć ona niejednego pańskiego ziom- ka w oczy kole!” (Muszynka, 14). Autor z goryczą opisuje także proceder rozbiórki łemkowskich chyż i sprzedaży ich na Słowacji „za wiedzą służby granicznej i przy jej asyście”. Przytaczając dane liczbowe, skład ludnościowy, lokację wsi, Muszynka powołuje się na Szematyzm duchowieństwa greckokatoli- ckiego Apostolskiej Administracji Łemkowszczyzny z 1936 r., prace R. Reinfussa, J. Moklaka, Antoniego Szcześniaka i Wiesława Szoty, ale też artykuły same- go Szurkały (opierającego się na wspomnieniach rodziców). Zanim przejdzie do kwestii wysiedleń, krótko opisuje epizody z sąsiednich wsi i biografi e zasłużonych radocynian. Opisy wydarzeń z lat 1944–1947 stanowią najdłuż- szy fragment tej pracy. Mimo popularnonaukowego charakteru tekstu au- tor nie skrywa emocji: Centralny Obóz Pracy w Jaworznie nazywa „obozem koncentracyjnym «Jaworzno»966 koło Oświęcimia”, operuje podobną jak inni

966 Autor twierdzi, że w obozie umieszczono około 4000 Łemków (Muszynka, 30). Więź- niów z Łemkowszczyzny osadzono najwyżej kilkuset, pozostali pochodzili z innych miejsc objętych wysiedleniami (zob. podrozdział 2.1 niniejszej pracy). Wiąże się to z charakterystycz- nym dla naukowców ukraińskich i samych przesiedleńców zawężaniem wysiedleń do terenu 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 281 autorzy kliszą „polscy szowiniści”, „uzbrojone bandy” na określenie grup złodziei grasujących w trakcie wysiedlenia po łemkowskich wsiach, z gorzką ironią przytacza argumenty stosowane przez agitatorów radzieckich:

(…) odmalowywali życie w Związku Radzieckim jako prawdziwy raj: urodzajny czar- noziem, którego nie trzeba uprawiać (zasiejesz i rośnie), sprawiedliwość społeczna (wszyscy równi), bezpłatna oświata, wolność wyznania, dobrowolność przy wyborze sposobu gospodarowania (chcesz – gazduj po swojemu, nie chcesz – wstąp do kołcho- zu), swoboda przemieszczania się po szerokich przestrzeniach kraju, przyjaźń między narodami, nieobecność konfl iktów międzyetnicznych i temu podobne. Na przesiedle- nie zapisali się wszyscy Łemkowie we wsi (Muszynka, 22). Części radocynian, osiedlonym w obwodzie kirowogradzkim, pomógł przetrwać pierwsze chwile w nowym miejscu osiedlenia cerkiewny dzwon, który z sobą zabrali i

(…) zaczepili na wierzbie. Chodzili i do tej wierzby modlić się, bo w szerokiej okolicy cerkwi nie było, wszystkie były zniszczone przez władzę radziecką jeszcze w latach 20.–30. w ramach walki z „ciemnotą”. Oto i wolność wyznania! (Muszynka, 23). Obiecane przez władze osiedlenie radocynian w jednym miejscu okazało się fi kcją, a przesiedleńcy nie byli dobrze przyjęci przez miejscowych, co, zda- niem autora, wiąże się z tym, że „Łemkowie i na Ukrainie byli przeznaczeni na totalną asymilację967” (Muszynka, 24). Autor wspomina także o trwającej kilka miesięcy ucieczce dziesięciu radocyńskich rodzin do Polski. Dotarli do Gorlic, gdzie zostali aresztowani i trafi li do więzienia, skąd odesłano ich na granicę, jednak mężczyznom udało się uciec z transportu, a wkrótce dołączy- ły do nich również kobiety z dziećmi. Przyznaje, że „polska władza w koń- cu zaczęła jakoś tolerować ich przyjazd” i pozwolono im nawet osiedlić się w rodzinnej wsi, tak więc wraz z tymi radocynianami, którzy wrócili z fron- tu, „wszyscy razem wiosną 1946 r. za cichą zgodą polskich organów władzy zaczęli gospodarować na własnych polach”. Nie trwało to jednak długo – tylko do akcji „Wisła”. Natomiast wysiedleni na Ukrainę przemieścili się z jej wschodnich obwodów na zachód: „wszyscy postanowili zostać jak najbliżej ojczystych gór karpackich” (Muszynka, 24–25). Następnie Muszynka opisuje życie przesiedleńców w Pustomytach, ich wyjazdy na „Watrę Łemkowską” w Zdyni, budowę cerkwi pod takim sa- mym wezwaniem jak w Radocynie (św.św. Kosmy i Damiana), ich sukcesy zawodowe, „niezwykłą miłość i nieskrywany pietyzm” w ich stosunku do nieistniejącej rodzinnej wsi (Muszynka, 28). By nie być gołosłownym, Mu-

Łemkowszczyzny, która z kolei jest traktowana szerzej niż przez polskich naukowców i sięga o wiele dalej na wschód (por. rozdział 2). Muszynka podaje liczbę 5000 osób, które wróciły z wysiedlenia po 1956 r. na Łemkowszczyznę, co mieści się w szacunkach K. Pudły, aczkolwiek autor nie ujawnia podstaw własnych wyliczeń (por. K. Pudło, Łemkowie. Proces wrastania…, s. 167; tenże, Dzieje Łemków po drugiej wojnie światowej (Zarys problematyki) [w:] Łemkowie w histo- rii i kulturze Karpat, cz. I, red. J. Czajkowski, wyd. 2, Sanok 1995, s. 374). 967 Interesujące jest tu, jak Muszynka rozumie asymilację wysiedleńców na Ukrainie. Wyda- je się, choć nie wyraża tego explicite, że chodzi mu o asymilację kulturową, a nie etniczną. Por. rozdział 2, szczególnie podrozdział 2.2 tej książki. 282 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI szynka próbuje zmierzyć poziom tęsknoty przez odwołanie do prowadzo- nych w obwodzie lwowskim w roku 1990 badań ankietowych, nie wiadomo jednak, kto i w jakim celu je prowadził ani gdzie można zapoznać się z wy- nikami968. Na pytania: „Czy znikła u pana/i tęsknota za rodzinnymi stro- nami?” oraz „Czy chciałby pan/i wrócić do domu, gdyby pojawiła się taka możliwość?” odpowiedziało odpowiednio przecząco 75,5% oraz twierdząco 55,4% respondentów. W. Szurkało podjął się interpretacji wyników tych ba- dań w liście do Muszynki, który autor cytuje:

„Niemal wszyscy Łemkowie z Radocyny na Ukrainie zbudowali sobie własne domy i mają pewien dostatek, ale przez 55 lat w naszych oczach nie schną łzy. Czekamy, kiedy zapanuje sprawiedliwość i Polska da zgodę na powrót. Nie możemy zapomnieć swoich stron ojczystych i wierzymy, że nasza ojczysta Łemkowszczyzna jeszcze pod- niesie się z ruiny. I znowu popłynie w siną dal dźwięczna łemkowska pieśń” (Mu- szynka, 28). Autor przytacza słowa Szurkały, w których wyraża on wprost swój stosu- nek do Radocyny, poparty zresztą realnym działaniem na rzecz wsi i Łem- kowszczyzny (wykonanie dokumentacji nieistniejących cerkwi i wielu szcze- gółów wyglądu wsi, dotacje fi nansowe na rozwój łemkowskiej kultury):

„Radocyna praktycznie nie istnieje, ale jest dla mnie najdroższa na świecie. Dla niej mam już teraz przygotowany cały materiał na dom (…). Jak tylko będzie zgoda, zaraz rozpocznę budowę i przeniosę się do Radocyny. Otworzę fi rmę, zbuduję infrastruk- turę, obiekty dla turystyki, biznesu. Co mnie tu ciągnie – sam nie jestem w stanie tego wyjaśnić. Może ta (…) «magiczna siła». A może zakodowane geny? Wierzę, że kiedyś wybuduję wymarzony dom i tam się osiedlę. I nie będę sam. Radocyna zmartwych- wstanie i będzie żyć!” (Muszynka, 29). Wysiłki Szurkały znajdują zrozumienie w rodzinie i w gronie przyja- ciół – żona i dzieci „przejęły się miłością ojca do ojczystej ziemi dziadów i pradziadów”, a jubileusz pięćdziesiątych urodzin zorganizowano mu na „praojcowskiej ziemi łemkowskiej” (Muszynka, 30, 36). Jest on przesiąknięty łemkowskością – w domu rodzinnym jubilata do dziś mówi się tylko po łem- kowsku, bohater uczestniczy w niemal wszystkich łemkowskich festiwalach i świętach, a na stronach łemkowskiej prasy969 publikuje artykuły, w których apeluje do Łemków o otwarcie się na przyszłość:

„Trzeba nam zapomnieć o pomście, o obowiązkowej odpłacie za przeszłość. Nie zwró- ci się utraconego, a żyć trzeba jeszcze nam i naszym dzieciom. A czy dzieci są winne grzechów swoich dziadków, rodziców? Trzeba spokojnie i z najgłębszym zrozumie- niem, schowawszy głęboko w sercu ból wojennych wydarzeń, rozpocząć nowe życie” (Muszynka, 30). W podobnym duchu Szurkało zwraca również uwagę na konieczność podjęcia wspólnych działań przez łemkowskie organizacje i instytucje re- ligijne na rzecz ochrony łemkowskiej kultury dla następnych pokoleń.

968 Być może chodzi o badania H. Szczerby (taż, dz. cyt.); por. punkt 2.1.2. 969 Dla Muszynki to przede wszystkim „Nasze Słowo”. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 283

W Post scriptum przemawia Muszynka, ubierając słowa w swoisty postulat do władz Polski:

Łemkowszczyzna to nie tylko terytorium, ale – przede wszystkim – ludzie. Łemkowie. Bez nich Łemkowszczyzna nie odrodzi się. A ci ludzie są dziś rozrzuceni po świe- cie. Ich powrotem na ojczyste ziemie oraz ziemie rodziców i dziadków powinno być zainteresowane państwo polskie, bo dla niego oni będą pracować. Polski rząd powi- nien osądzić akcję „Wisła” jako czyn antyhumanitarny, ukierunkowany na asymilację ukraińskiej mniejszości narodowej w Polsce (…) (Muszynka, 46). Zbiór Tęsknię za tobą, moja Łemkowszczyzno970 autorstwa kilku przedstawi- cieli drugiego pokolenia Łemków wzbogacony jest materiałem dokumenta- cyjnym i fotografi cznym. Jak informuje strona tytułowa:

Niemal jak w kropli rosy na trawach i drzewach ojczystej ziemi odzwierciedlona jest dola Łemków – nieodłącznej składowej narodu ukraińskiego. Dola ta jednocześnie jest tragiczna i bohaterska, pouczająca i godna podziwu. Autorowi – redaktorowi Woło- dymyrowi Bajsie udało się zebrać ciekawe świadectwa o przebiegu operacji „Wisła”, jej skutkach, zaświadczyć niezłomność ducha i światopoglądów swoich krajan (Bajsa). Przywołałam informację wydawcy, ponieważ ukazuje ona powtarzający się w wielu miejscach tej publikacji sposób rozumienia akcji „Wisła” jako wspól- nej nazwy dla wysiedleń w latach 1944–1947. Książka, wydana na koszt przedsiębiorcy z Drohobycza, składa się z kilku części: przedmowy i wiersza, szkicu redaktora Bajsy Z historii Łemkowszczyz- ny, kolejnych artykułów jego autorstwa poświęconych 60-leciu wysiedlenia i 15-leciu Towarzystwa „Łemkiwszczyna” w Drohobyczu oraz biogramów drohobyckich Łemków (ale są tu też osoby, które urodziły się poza Łemkow- szczyzną: w Medyce, pod Hrubieszowem, Rzeszowem, w Leżajsku). Całość uzupełniają krótkie relacje i notki innych autorów, fotografi e dokumentujące działalność Towarzystwa i wizyty jego członków na łemkowskich uroczy- stościach. We wstępie Bajsa wyjaśnia kontekst powstania książki (jubileusz Towa- rzystwa) i wprowadza czytelnika w temat: na Ukrainie żyje niemal połowa wszystkich Łemków, poza trzema obwodami zachodniej Ukrainy wymienia także obwód zakarpacki jako ten, w którym mieszkają „miejscowi” Łemko- wie, nie deportowani971. Podkreśla ukraińską świadomość narodową Łem- ków i poczucie łączności ze wszystkimi Ukraińcami, ale zauważa, że etno- grafi czna odrębność zanika i dlatego konieczna jest próba, by „wspólnymi siłami odrodzić i ochronić kulturowy dorobek Łemków” (Bajsa, 3). W szkicu historycznym autor zastrzega na początku, że zamierza „przybliżyć czytel- nikowi obiektywne dane z najbardziej wszechstronnie opracowanych źródeł – różnych encyklopedii i książek” (Bajsa, 5), nie precyzuje jednak bibliografi i (poza Wielką Encyklopedią Powszechną wydaną w Warszawie w 1910 r.). Szkic ten jest wybiórczy – autor koncentruje się na stwierdzeniu, że:

970 Cne mi sia… (Bajsa). 971 Na Zakarpaciu żyją Rusini zaliczani przez ukraińską etnografi ę do grupy etnografi cznej Łemków o niemigracyjnym rodowodzie. Por. rozdział 2 niniejszej pracy. 284 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Ukraińscy historycy oraz czescy i słowaccy uczeni zgodni są co do tego, że Łemkowie to etnografi czna grupa Ukraińców, którzy z dawna żyli po obu stronach Beskidów Wschodnich między rzekami San i Poprad (Bajsa, 5). Wspomina też o Białych Chorwatach – Rusinach, których język był po- dobny do języka wschodnich Słowian i których Włodzimierz Wielki przy- łączył do Rusi Kijowskiej w 992 r. Ruskie wsie miały sięgać na północ aż do Krakowa. Nie lokalizuje w czasie wielu wydarzeń (przebudzenie narodowe Łemków, wprowadzenie języka polskiego do szkół), wymienia jednak sław- nych synów Łemkowszczyzny. Powtarza też, że „w latach 1944–46 zaczęła się przymusowa deportacja Łemków, która pod nazwą «Wisła» trwała do 1947 roku” (Bajsa, 6–7). Następujące po tym szkicu Wspomnienia nie są jednak wspomnieniami, a notkami każdego z ich autorów na temat rodzinnej wsi lub Łemkowszczyz- ny, przypominającymi konwencję przewodnika turystycznego, chwalącego walory opisywanego terenu. Zdarza się tu wiele błędów („góra parkowa” w Krynicy przywołana nie jako nazwa własna, położenie Beska w południo- wo-zachodniej części Łemkowszczyzny, brak znajomości reformy admini- stracyjnej w Polsce z 1999 r.). Autorzy, jak podają, korzystają z Narodowego Spisu Powszechnego z 1939 r.972, wspomnień wyczytanych w „Łemkowskim Kalendarzu”973, „akt gromadzkich” (Bajsa, 7–17). Niekiedy ostatni akapit ma charakter wypowiedzi odautorskiej:

Dzisiaj potomkowie utalentowanych karpackich przodków pewnie i z dumą dołącza- ją się do rozbudowy niezależnej Ukrainy, podniesienia jej poziomu kulturalnego i du- chowego wzbogacenia (Bajsa, 13).

Minęło 60 lat od momentu wysiedlenia Ukraińców, jednak ci, którzy urodzili się tam [w Krynicy – P.T.] i czyje dzieciństwo minęło w tym malowniczym zakątku, nie mogą zapomnieć i do dziś cudownego europejskiego miasteczka Krynica (Bajsa, 15).

Tak dobrowolnie-przymusowo porzuciliśmy ojcowską ziemię i teraz żyjemy w boga- tej, ale tak zubożałej Ukrainie (Bajsa, 17). W kolejnym swoim szkicu Bajsa odmalowuje krwawy obraz deportacji na Ukrainę z ziem, które „po drugiej wojnie światowej odeszły do Polski” (Bajsa, 18). Idealizacja utraconych ziem idzie jeszcze dalej – żołnierze Armii Czerwonej „kosili ozimą pszenicę i śmiali się, że jest już nikomu niepotrzeb- na” (Bajsa, 18). Tymczasem większość łemkowskich autorów relacji wspo- mnieniowych podkreśla, że na Łemkowszczyźnie pszenica nie rosła. Bajsa dopomina się o uznanie zbrodni wobec Łemków za równoważną innym zbrodniom przeciw narodom podczas II wojny światowej. Wyraża też żal wobec władz Ukrainy, że dotychczas nie nadały Łemkom statusu deportowanych, nie uchwalono żadnej ustawy, która zrekompensowałaby straty materialne i moralne, choć przyznano status uczestnika wojny tym,

972 Taki spis nie został przeprowadzony, być może chodzi tu o spis z 1931 r. 973 „Łemkiwśkyj kałendar” – rocznik wydawany przez Fundację Badań nad Łemkow- szczyzną we Lwowie. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 285 którzy byli przesiedleni974. Autor wzywa do ochrony dziedzictwa kulturo- wego Łemków, „aby z europejskiej mapy nie znikła nasza maleńka ojczyzna – Łemkowszczyzna” (Bajsa, 19–21). Część tę uzupełniają relacje pozostałych autorów napisane na podstawie opowieści rodziców („Pamiętam tylko, że mama i babcia bardzo płakały, ale nie mogłam zrozumieć dlaczego” (Bajsa, 26)) lub ich własnych doświadczeń. W większości relacje te nie różnią się od dotychczas analizowanych, poja- wiają się tu jednak wydarzenia i interpretacje, które nie są odtwarzaną wciąż kliszą. Autorzy: 1) opisują wypędzenie mieszkańców i zrównanie z ziemią czterech wsi (Domnycia, Halbiw, Jawiria975, Kotań) przez Niemców w 1944 r. na przedpolu frontowych linii obronnych, co spowodowało, że nie wzbra- niali się przed wyjazdem na Ukrainę; 2) wyrażają zdecydowany sąd, że Łem- ków łatwo było zbałamucić obietnicami bogactwa w USRR; 3) stwierdzają, że Polacy nie napadali na deportowanych Łemków; 4) wspominają o kopii dokumentu poświadczającego stan posiadania w Polsce i polepszenie wa- runków bytowych na jego podstawie; 5) o Polaku ewakuującym się z ZSRR do Polski mówią „wysiedlony”, a nie „repatriujący się” (Bajsa, 22–25). Żaden z autorów nie tłumaczy czytelnikowi, jak to się stało, że jednak nie wszyscy Łemkowie wyjechali do USRR i część później została objęta akcją „Wisła”. Powtarzają tylko, że akcja ta trwała do 1947 r. Niekiedy pojawiają się dekla- racje potomków deportowanych:

Urodziłem się Łemkiem i jestem z tego dumny (Bajsa, 40).

Jestem dumny z tego, że moi rodzice są wychodźcami z Łemkowszczyzny – rajskiego kraju z cudowną przyrodą i klimatem, czystym górskim powietrzem, przezroczy- stymi potoczkami, uzdrawiającymi źródłami, kwitnącymi polanami, wieko- wymi lasami (Bajsa, 27; wyróżn. – P.T.).

Miasto Krynica – ojczyzna utracona, ale nie zapomniana. Krynica oczarowuje każdego człowieka swoją cudowną przyrodą i klimatem, śnieżną zimą, czystym powietrzem, przezroczystymi górskimi potoczkami, kwitnącymi polanami, wiekowy- mi lasami, bogatymi w różnorodną zwierzynę i ptactwo. Tutaj, w rajskim zakątku Sądeckich Beskidów zachowało się to, co stworzył na początku świata sam Bóg (Bajsa, 38; wyróżn. – P.T.). Słowa te mają różnych autorów, chociaż obie wypowiedzi dotyczą Krynicy. Idealizacja krajobrazu ma więc swoje schematy.

974 Ustawa „O statusie weteranów wojny i gwarancjach ich ochrony socjalnej” z 1994 r. po- czątkowo przyznawała status „uczestnika wojny” osobom przesiedlonym na terytorium Ukra- iny radzieckiej po 1945 r. Nowelizacja w 2003 r. przesunęła ten termin na 9 września 1944 r., tj. datę podpisania ugody o wymianie ludności pomiędzy Rzeczpospolitą Polską a USRR. Status uczestnika wojny wiąże się m.in. z prawem do bezpłatnych leków na receptę, licznymi ulga- mi na usługi komunalne, komunikację itp., aktywnym zawodowo przysługuje także specjalna ochrona zatrudnienia. Ustawa nie dotyczy potomków osób przesiedlonych. Por. Zakon Ukraji- ny pro status weteraniw wijny, harantiji jich socialnoho zachystu, http://zakon2.rada.gov.ua/laws/ show/3551-12 (28.08.2012). 975 Prawdopodobnie chodzi o Desznicę (a więc w przypadku pierwszej nazwy jest to błąd autorów), Hałbów i Jaworze. 286 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Jeden z autorów, Orest Żdyniak, pokrótce przybliżając w pierwszej części książki swoją biografi ę, stwierdza:

Miałem szczęście urodzić się w mieście Krynica i przeżyć tam niemal 7 lat. (…) Choć dziecięca pamięć i dziecięcy rozum nie mogą wszystkiego objąć, kiedy pierwszy raz po wysiedleniu przyjechałem do Krynicy w 1970 roku, w mojej pamięci natychmiast odrodziło się to wszystko, co widziałem i przeżyłem w dzieciństwie – rodzinne do- mostwo, wszystkie ulice, budynki. Został mi w pamięci i nasz znany malarz prymity- wista Nikifor Drowniak. Często bywał w naszym domu (…). Kiedy byliśmy z mamą w Krynicy, zachodziliśmy do niego (…). Mamę poznał (…). Podarował nam obraz swojej roboty (Bajsa, 48). Żdyniak nie mógł spotkać Nikifora w 1970 r., gdyż ten zmarł w 1968 r. Albo więc pamięć, nie tylko ta dziecięca, autora zawodzi i myli rok odwiedzin, albo włącza w swoje wspomnienia wydarzenie, które nie mogło mieć miej- sca. Ale Krynica, utrwalona we wspomnieniach, jest przecież nierozerwalnie związana z Nikiforem. Akcenty polityczne, podobnie jak u Szpaka, pobrzmiewają także w pracy Łemkowszczyzna – kraj naszych przodków976 Jarosławy Hałyk, która konstruuje narrację z częstym i wyraźnym odniesieniem do dnia dzisiejszego, otwarcie manifestując swoje poparcie dla partii Nasza Ukraina977. Autorka pieczoło- wicie śledzi losy ludzkie – w tym przypadku członków swojej wielkiej i roz- rzuconej po Ukrainie rodziny. Pierwsza część książki to szkic o Łemkow- szczyźnie, jej historii i kulturze oraz dziejach rodziny autorki we wsi Roztoka Wielka, oparty na opracowaniach, dokumentach i opowieściach matki978. Druga część stanowi ponadstustronicowy spis członków rodziny wraz z opi- sem życia zawodowego i miejsca zamieszkania. Tą właśnie „wielką objętoś- cią rodzinnej informacji” autorka na drugiej stronie okładki usprawiedliwia się z góry na wypadek pomyłek i nieścisłości. Całości jej pracy przyświecała idea, by „krótko i przystępnie opowiedzieć historię Łemkowszczyzny dla naszych potomnych, którzy wkrótce na Ukrainie niczego nie będą już wie- dzieć o swojej ojcowiźnie i jej tragedii z lat 1944–1947” (Hałyk, 3). W tym celu autorka odbyła wiele rozmów – przede wszystkim z matką, ale też z wie- loma innymi członkami rodziny, co chwalą autorzy wstępu (S. Krynicki, przewodniczący Towarzystwa „Łemkiwszczyna” w Iwano-Frankowsku979)

976 J. Hałyk, Łemkiwszczyna – kraj naszych predkiw, Iwano-Frankiwśk 2009 (Hałyk). 977 Hałyk nie stroni także od umieszczania postulatów dotyczących zadośćuczynienia Łem- kom, szczególnie w końcowym rozdziale. 978 Mniej uwagi poświęca autorka rodzinnej wsi ojca – Krzyżówce. 979 Autor wstępu przyznaje, że szkic Rodem z Łemkowszczyzny jest nieco chaotyczny, cza- sem wewnętrznie sprzeczny, ale „cofa nas w daleką, całkiem niewiadomą przeszłość Łem- kowszczyzny”, pokazuje „rozwój świadomości narodowej Rusinów i identyfi kację narodu Beskidów z Ukraińcami”. W drugiej części natomiast „żwawo, ściśle i emocjonalnie podane są obrazki z życia rodzinnego, łemkowski duch patriotyczny, uparty charakter oraz hardość i ból za utraconą małą Ojczyzną. Wygnanie z ojcowskiego domu spowodowało zniszczenie kodu genetycznego, duchowe i fi zyczne załamanie ludu łemkowskiego, ale siła jego ducha i wiara w sprawiedliwość historyczną pomogły mu godnie wytrwać i dać Ukrainie dostojnych obywateli. (…) opisana dola Łemków wzywa nas do zadumy nad perspektywą naszego bycia, przypomnienia zdobyczy i strat, zrozumienia przyczyn tragicznych wydarzeń i rozrachun- ków, i niepowtarzania pomyłek” (Hałyk, 6–7). 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 287 i „Odezwy-rekomendacji” (O. Fabryka-Procka, badaczka Łemkowszczyzny). Rodzina przekazała Hałyk wiele fotografi i, które, wraz z mapą zachodniej Łemkowszczyzny, umieszcza ona w swej książce. Każdy z rozdziałów zamy- kają strofy z wierszy łemkowskich poetów, zarówno z Polski, jak i z Ukrainy: S. Madzelana, W. Barny, W. Grabana, P. Stefanowskiego. W swoistej przed- mowie Kim jesteśmy? wyraża, czym jest dla niej Łemkowszczyzna:

Łemkowszczyzna… Kraina wymarzona w naszych dziecięcych duszach, kraina spo- -tęgowana matczynymi i ojcowskimi wspomnieniami i opowiadaniami, kraina, gdzie urodził się mój ojciec i matka, gdzie przez wieki żyli nasi dziadowie i pradziadowie, kraina naszych przodków… Kiedy mama albo tata rozmawiali o Łemkowszczyźnie, to zawsze mówili, że to było „W DOMU”. Ile miłości i powagi dla ojczystego kraju, ile nostalgii włożono w to krótkie słowo „w domu”! Tam, w domu, były wysokie góry, czyste rzeki, bogate lasy (…), gdzie był dom i świetlica, gdzie byli chłopcy i dziewczę- ta, gdzie było szczęście i miłość, gdzie została ich młodość i dusza (Hałyk, 10; wyróżn. w oryg.). Przyznaje też, że w pierwszych latach pobytu niełatwo było być Łemkiem w Związku Radzieckim:

A więc kim jesteśmy my, Łemkowie, którzy w okrutnych latach pięćdziesiątych śpiewa- liśmy hymn Ukrainy, a na Ukrainie byliśmy znieważani i prześladowani? (Hałyk, 13). Decyzja o powstaniu książki dojrzewała latami i miała kilka punktów zwrotnych, zanim Hałyk zasiadła do pisania. Przeczuwając śmierć matki, która po raz ostatni opowiadała dzieciom i wnukom o Łemkowszczyźnie, au- torka „podświadomie wyjęła notes i zaczęła zapisywać za mamą”. Po śmierci matki „poczuła w sobie obowiązek opisać zasłyszane dla potomnych”. Po wielu latach, na emigracji zarobkowej w Paryżu, zapoznała się z publikacją Łemkiwszczyna. Istoryko-etnohrafi czne doslidżennia980:

Pierwszy raz w życiu czytałam prawdziwą historię Łemkowszczyzny! W szóstej kla- sie na obwodowej olimpiadzie z geografi i zajęłam drugie miejsce za dokładny opis historii wyniszczenia rdzennej ludności Ameryki – Indian – w czasach Krzysztofa Ko- lumba. I dopiero po 40 latach przeczytałam historię wyniszczenia mojego ojczystego narodu – Łemków, wyniszczenia terytorialnego, fi zycznego, duchowego, moralnego (Hałyk, 11). Najwyraźniej rodzice autorki nie poruszali w swoich opowiadaniach kwestii historycznych innych niż samo wysiedlenie. We wspomnieniach koncentrowali się na własnym życiu. Dzieje Łemkowszczyzny sprzed wy- siedleń autorka musiała zgłębić sama. Wydaje się, że jest to charakterystycz- ne dla osób podejmujących wysiłek zapisania wspomnień swoich rodziców. Widać to w powielaniu elementów narracji historiografi cznej z konkretnych, nielicznych przecież, opracowań, a także w popełnianiu wielu błędów, wyni- kających zapewne z braku dystansu wobec przeczytanych opracowań i nie- konfrontowania wiedzy z innymi źródłami.

980 Chodzi o publikację Łemkiwszczyna. Istoryko-etnohrafi czne doslidżennia u dwoch tomach, red. J. Hwozda, Lwiw 1999 (t. I) i red. S. Pawliuk, 2002 (t. II). 288 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Hałyk, od ponad czterdziestu lat mieszkająca na Huculszczyźnie, przy- glądając się kulturze Hucułów i temu, „jak wolno i szczęśliwie żyją w swojej krainie, rozmawiając w swoim miejscowym dialekcie, szanują swoje święta, ojcowiznę, i nie wstydzą się imienia «Hucuł», a dumni są z niego”, zadawała sobie pytanie: „dlatego nie mogli tak żyć Łemkowie?” i postanowiła w swojej książce na nie odpowiedzieć (Hałyk, 11). Autorka opiera swoje rozważania na liczącej niemal 30 pozycji bibliogra- fi i, w tym na relacjach wspomnieniowych innych Łemków i opracowaniach historycznych981 oraz archiwaliach. Spośród polskich wydań znajdują się tam tylko trzy pozycje (książka J. Gajura Słońce zachodzi nad Łemkowszczyz- ną982, przewodnik po Krynicy i wstęp A. Kroha do albumu o Łemkowszczyź- nie), choć Hałyk powołuje się na wielu innych polskich badaczy – czyni to jednak z drugiej ręki, powtarzając za relacjami wspomnieniowymi. Wśród ukraińskich wydań najczęściej przywoływana jest, wspomniana już, „pary- ska” inspiracja. Autorka zasadniczo opiera swe rozważania na schemacie Krasowskiego i Sołynki983, dodając wiele od innych pisarzy i od siebie – na podstawie opowieści matki. Miejscami narracja przypomina wyimki z prze- wodnika turystycznego, szczególnie wówczas, gdy wylicza ona osobliwości przyrodnicze i architektoniczne Łemkowszczyzny. O wtórności tego tekstu i, co ma tu zasadnicze znaczenie, braku związku opowieści matki z wieloma przywoływanymi tu faktami, postaciami, elementami obrzędowości świad- czy podpieranie się literaturą w kwestiach, które autorka „powinna” przy- wołać z pamięci984. Udowadnianie na każdym kroku ukraińskości Łemków z okolic Krynicy przybiera niekiedy karykaturalne kształty, jak wtedy, gdy autorka dowodzi, że podczas wigilii „wszyscy cieszyli się ze szczęścia jednoczenia się z całą Ukrainą” (Hałyk, 47). Czerpie obszerne fragmenty z opracowań, cytując w całości odezwę UPA do mieszkańców Galicji Wschodniej z 1945 r., ode-

981 Autorka powołuje się także na książkę Krasowskiego, zawierającą biogramy, kiedy wy- mienia sławnych Łemków (I. Krasowski, Dijaczi nauky i kultury Łemkiwszczyny. Dowidnyk, Lwiw 2000). 982 Mimo z pozoru pamiętnikarskiego charakteru tej i innych książek J. Gajura, poświęco- nych Łemkowszczyźnie, nie włączam ich do zbioru analizowanych tu publikacji, ponieważ autor jest Polakiem. 983 Por. podrozdział 4.5. 984 I tak położenie Łemkowszczyzny, najważniejsze miasta wylicza za mapą umieszczoną w albumie poświęconym Łemkowszczyźnie. Myli nazwy wsi (np. zamiast Woli Michowej jest „Wola Wychowa”, zamiast Odrechowej jest „Odrechiw” (Hałyk, 28)) i takiego „atrybutu” Łem- ków jak „kropka” (nazywana przez nią „kroplą” (Hałyk, 44)). Zwyczaje i obrzędy opisuje za J. Gajurem, z którego bogato czerpie cytaty. Stosuje pojęcia „rusofi lstwo” i „moskwofi le” jako synonimy, nie wyjaśnia też czytelnikowi genezy tego drugiego pojęcia (Hałyk, 60–62). Wymie- niając słynnych Łemków, autorka nazywa Pawła Rusina z Krosna Pawłem Rusinem z Nowego Sącza; nie sprawdza, czy urodzony w 1917 r. rzeźbiarz Wasyl Madzelan jeszcze żyje; wśród wielu żyjących w Polsce działaczy-Łemków wymienia Piotra Trochanowskiego, by nieco dalej pomylić go z jego bratem Jarosławem (Hałyk, 84–85, 120). Poświęca wiele uwagi życiu Łemków w Polsce, ich organizacjom i festiwalom, wśród których jeden, błędnie, lokuje w Baligrodzie (Hałyk, 87). 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 289 zwę „Do całego kulturalnego świata”985 (Hałyk, 71) oraz wskazując na prze- mówienie prezydenta Wiktora Juszczenki dotyczące zbrodni w Pawłokomie (Hałyk, 67–68). O Polakach wyjeżdżających z USRR do Polski pisze, że jecha- li oni „na majątki wygnanych Ukraińców”986. Kiedy obok opisu położenia i wyglądu rodzinnej Roztoki Wielkiej autorka przywołuje pobliską Krynicę, pisze o niej na podstawie opracowań, a nie wspomnień matki, która Krynicę zapamiętała oczami młodej kobiety. Z kolei pieśni śpiewane przez matkę przytacza Hałyk obfi cie i bez wspar- cia w literaturze, cytując długie fragmenty. Kiedy pisze o przestrzeni rodzin- nej wsi, stosuje opozycję kiedyś–dziś – krok po kroku opisując współczesne zmiany. Wiele miejsca zajmuje szczegółowy opis przestrzeni rodzinnego domu matki autorki (Hałyk, 105) oraz opowieść o życiu rodziców na ra- dzieckiej Ukrainie, szczególnie o pierwszych latach po wysiedleniu. Widać więc wyraźnie, na czym koncentrowała się matka w swoich wspomnieniach o Łemkowszczyźnie i co z takim materiałem czyni zapisująca go córka. O sobie pisze niewiele – w trzeciej osobie i bez emocji, w typie notki bio- grafi cznej. Koncentruje się na poszukiwaniach rodziny i losach jej członków. W zakończeniu, zatytułowanym Dopóki żyje pamięć…, autorka raz jeszcze podnosi kwestię konieczności zachowania łemkowskiego dziedzictwa i pa- mięci:

Należymy do potomków tych Łemków, którzy byli deportowani z ojczystej ziemi na Ukrainę w latach 1944–1946. (…) Pokolenie, które przeżyło deportację, przeszło cięż- kie duchowe i fi zyczne załamanie, ale znalazło w sobie siły, by się odrodzić, dać po- czątek nowym pokoleniom. I oto ich dzieci dziś na Ukrainie podnoszą się i rozkwitają pysznym intelektualnym kwiatem. (…) W ich żyłach burzy się uparta gorąca krew łemkowska, krew naszych hardych praszczurów z karpackich Beskidów, którzy przez wieki nie dali się stłamsić żadnym przybyszom, nie pozwolili sobie zapomnieć swego imienia i rodu. W tym jest nasza łemkowska siła ducha, którą podziwia świat. I ja wierzę, że ona nie da zasnąć pamięci o ojczystej Łemkowszczyźnie – krainie naszych przodków (…) sami rządzący nie pomogą nam w zachowaniu naszego dorobku kul- turowego, bo on polega na naszej pamięci. Dlatego tak ważne jest poznawanie siebie, swoich korzeni, duszy i kultury swojego łemkowskiego narodu, odczucie w sobie tej genetycznie uwarunkowanej siły ducha, pomnożenie i przekazanie następnym poko- leniom (…). Dopóki będzie żyć w naszych sercach pamięć o naszej przepięknej ziemi łemkowskiej i naszych hardych przodkach, dopóki zachowamy swoją wiarę, pieśń, tradycję, zwyczaje, dopóty będziemy silni i pewni siebie. Jesteśmy potomkami Łem- ków (Hałyk, 186–187).

985 List otwarty „Do całego kulturalnego świata” opublikowany był w dużym nakładzie i w wielu językach. Oceniano w nim deportacyjną politykę komunistów. Por. S. Czapucha, Borot’ba OUN–UPA proty deportacijnoji polityky Polszczi ta SRSR u 1944–1947 rr. [w:] Akcija „Wisła” w konteksti ukrajinśko-polśkych widnosyn XX stolittia. Materiały naukowo-praktycznoji konfe- renciji pryswiaczenoji 50-littiu akciji „Wisła” (19 kwitnia 1997 r.), red. M. Henyk, Iwano-Frankiwśk 1999, s. 70. 986 Z reguły opustoszałe w wyniku wysiedleń ukraińskie wsie zostały w całości spalone przez UPA przed osadzeniem Polaków z USRR. W innych przypadkach, jeśli nasiedlenie na- stąpiło, UPA niszczyła wsie lub poszczególne gospodarstwa, czyniąc przesiedleńców bezdom- nymi. O tym już jednak autorka nie wspomina. Por. G. Motyka, Tak było…, s. 291 i nast. 290 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

* * *

Pamięć manifestująca się w narracjach analizowanych tu publikacji w ty- pie zbioru wspomnień ma różne emanacje. W przypadku Szpaka staje się ona naczelną zasadą organizującą wszelką aktywność – autorowi towarzy- szy wręcz obsesja pamięci, by wszystko zapisać, zachować, uratować, za- nim będzie za późno. Opisana przez Muszynkę „obsesja” W. Szurkały ma inne oblicze – jest aktywnym poszukiwaniem i defi niowaniem dziedzictwa łemkowskiej kultury oraz własnej łemkowskiej tożsamości. U autorów zbio- ru Tęsknię za tobą… „odpominanie” opowieści o miejscu, skąd się pochodzi, ukazuje, jak bardzo sfragmentaryzowana jest to postpamięć. Podobnie jak J. Hałyk, autorzy muszą sięgać do zewnętrznych źródeł wiedzy, ponieważ nie wystarcza im własnych, a treść ich narracji, oparta na autofi kcji, miej- scami przypomina laurkę ku czci Łemkowszczyzny, o której nie są w stanie wypowiadać się inaczej niż poprzez wiązkę cytatów z innych pamiętających i postpamiętających. Pamięć dla potomków deportowanych może zatem nie być prostym spadkiem po rodzicach czy dziadkach, ale dziedzictwem, do którego trzeba dojrzeć i które należy zgłębić, zdobywając się na wysiłek poznawczy. Nie oznacza to jednak zawsze redefi nicji przeszłości i pamięci o niej, ale – znacz- nie częściej – przejmowanie stałych schematów narracyjnych, obiegowych klisz, utartych sloganów.

4.6. PAMIĘTNIKI KONKURSOWE I ŁEMKOWSKIE PROJEKTY HISTORII MÓWIONEJ

Na tle omówionych relacji wspomnieniowych inaczej prezentuje się motyw podjęcia wysiłku zapisania wspomnień zebranych w tomie Mniejszość w wa- runkach zagrożenia. Pamiętniki Łemków987. Autorzy odpowiedzieli na zaprosze- nie Instytutu Socjologii Uniwersytetu Wrocławskiego i przystąpili do kon- kursu, który stanowił powrót do polskiej tradycji konkursów na pamiętniki rozmaitych grup społecznych988. Fragmenty znajdujących się tu relacji wspo-

987 Mniejszość w warunkach zagrożenia. Pamiętniki Łemków, red. W. Sitek, Wrocław 1996. 988 Jak informuje W. Sitek, w części merytorycznej odezwy prasowej do Łemków znala- zła się taka treść: „Instytut Socjologii Uniwersytetu Wrocławskiego ogłasza OTWARTY KON- KURS dla członków społeczności Łemków w Polsce. Oczekujemy na pamiętniki lub zestawy listów – mogą to być listy do i od rodziny, przyjaciół, znajomych. Jesteśmy zainteresowani takimi pamiętnikami i listami, które przedstawiają problemy Łemków po II wojnie świato- wej. Szczególnie zależy nam na tych materiałach, które obrazują przemiany w świadomości Łemków. Przede wszystkim chodzi nam o te przemiany, które miały miejsce już po epopei przesiedlenia i związane są z poszukiwaniem przez Łemków nowych form organizowania się mimo rozproszenia. Wybrane przez jury materiały zostaną opublikowane. Będą one również wykorzystane w pracy naukowej pracowników Instytutu. Chcielibyśmy opisać procesy kształ- 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 291 mnieniowych, wybrane spośród piętnastu nadesłanych relacji i listów do publikacji przez Wojciecha Sitka, poprzedzone są wstępem jego autorstwa. Są one znacznie krótsze niż osobne wydania analizowane w poprzedniej czę- ści rozdziału. Redaktor nie umieścił tu pełnych tekstów, które zwyciężyły w konkursie, a swoje ingerencje w relacje oznaczył „[…]”. Jednak ta skróto- wa forma i konieczność dokonania przez autorów selekcji, które wspomnie- nia mieszczą się w formacie narzuconym przez organizatorów konkursu, są istotne z punktu widzenia autoprezentacji i nie dyskwalifi kuje to takiego materiału z analizy989. Zamierzam przyjrzeć się temu, jak prezentuje się łem- kowska pamięć zbiorowa eksponowana przed publicznością o innej jeszcze perspektywie oglądu łemkowskich dziejów niż publiczność etniczna lub re- krutująca się spośród sąsiadów – Polaków czy Ukraińców. Pierwsza relacja – autorstwa Ludmiły Bińczarowskiej-Ciołki990 – rozpo- czyna się przywołaniem rodzinnego domu, ukazanego – przy pełnej świado- mości autorki – w konwencji arkadyjskiej:

Mój rodzinny dom – położony wśród łąk na wzniesieniu, tuż za wsią. (…) Wszystko to na polanie, a wokół malownicze góry i przepiękne lasy. Chciałoby mi się rzec pa- rafrazując Mickiewicza: szczęśliwy kraj lat dziecinnych. Mnóstwo tu grzybów, malin, poziomek (Mniejszość, 27). Wspomnienie szczęśliwej dziecięcej krainy przeplata się z obrazem wojny. Działalność agitatorów zachęcających łemkowską ludność do wyjazdu do ZSRR przywołana jest w czasie teraźniejszym. Ten zabieg wzmacnia siłę przekazu, przerywanego raz po raz komentarzem argumentacyjnym. W jed- nym z takich komentarzy Bińczarowska-Ciołka prezentuje swoją teorię etno- genezy Łemków jako wytłumaczenie bezsensowności agitacji:

Jak tak dobrowolnie opuścić ziemię swoich przodków, swoją Ojcowiznę, Ojczyznę. Choć niewątpliwie nasz daleki rodowód sięga Wschodu, bezkresnych obszarów Ukrainy, jesteśmy z plemienia Rusinów, może bliskiego Ukraińcom, ale również Sło- wakom, Słoweńcom, no i Polakom, gdyż na ich ziemiach znaleźliśmy Ojczyznę, jeste- śmy Słowianami. (…) W zawierusze historii doznaliśmy wielu krzywd. Biedne to ple- towania się świadomości narodowej Łemków. Ten cel nie może być zrealizowany bez Państwa pomocy” (W. Sitek, Strategie mniejszości w warunkach zagrożenia [w:] Mniejszość w warunkach zagrożenia. Pamiętniki Łemków, red. W. Sitek, Wrocław 1996, s. 13). Treść tej odezwy, jak i sama formuła konkursu zadecydowały o kształcie analizowanych dalej narracji i doborze wątków z pamięci zbiorowej Łemków, za pomocą których autorzy chcieli przedstawić naukowcom swoją społeczność i losy zbiorowe w większym nawet stopniu, jak wynika z mojej analizy, niż jednostkowe biografi e. 989 Pomijam tylko te wspomnienia, które są zapisane w formie dziennika (anonimowy Dziennik księdza, napisany w latach 40. przez ukraińskiego księdza greckokatolickiego i zna- leziony we wsi Bednarka) ze względu na brak zbieżności z głównym problemem badawczym (por. przyp. 675 w podrozdziale 4.1). Wspomnienia R. Chomiaka, których fragmenty znajdują się w tym tomie, analizowałam już wcześniej w postaci osobnej książki, zresztą zainspirowanej wspomnianym konkursem. 990 L. Bińczarowska-Ciołka, Problemy Łemków po II wojnie światowej. Niektóre wybrane za- gadnienia – formą wspomnień [w:] Mniejszość w warunkach zagrożenia. Pamiętniki Łemków, red. W. Sitek, Wrocław 1996, s. 27–33 Analizowane tu teksty, zawarte w tym tomie, oznaczam jako (Mniejszość) z wyjątkiem tekstu S. Madzelana (Madzelan II). 292 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

mię pastusze (bo podobno głównie pasterstwem w dalekiej przeszłości się zajmowało) w sensie może nie tak materialnym, ale moralnym (Mniejszość, 28). W opisie pożegnania krewnych przymusowo udających się na radziecką Ukrainę autorka przywołuje gesty i przedmioty o znaczeniu symbolicznym: garść ziemi włożona do płóciennego woreczka przyciśniętego do piersi, uklęknięcie, ucałowanie ziemi. Przywołanie tych bolesnych obrazów opa- trzone jest komentarzem, który świadczy o niepamięci, wypieraniu przez wysiedleńców treści wspomnień, która jest zbyt bolesna, aby żyć z nią na co dzień: „Nie wracaliśmy do tych spraw, chyba wyjątkowo” (Mniejszość, 28). Przy opisie wysiedlenia pojawia się zabieg charakterystyczny także dla innych łemkowskich relacji wspomnieniowych – skontrastowanie piękna krajobrazu i wybujałej wiosennej przyrody z przeczuciem zbliżającej się akcji „Wisła”:

Wiosna była piękna, niezwykle ciepła. Urodzaje zapowiadały się nieprzeciętne. Lu- dzie jednak niepokoili się. Będziemy wysiedleni. (…) W tę ostatnią wiosnę w górach nie słyszałam śpiewów po polach, łąkach i lasach. Rodzice martwili się. Po twarzy matki często płynęły łzy. Niepokój dorosłych udzielał się i nam, dzieciom (Mniejszość, 28–29). Obraz dzieci doświadczających wejścia na trajektorię991 jest dość charak- terystyczny również dla pozostałych analizowanych tu pamiętników. Jest to trajektoria kolektywna992, która dotyczyła zresztą całej społeczności objętej akcją wysiedleńczą. Początek owej trajektorii wyznaczało czasem samo jej przeczucie, jak w powyższym przykładzie. Wplatane przez autorkę w narra- cję konstrukcje w tle i historie innych prezentują najbardziej bolesne dla Łem- ków przeżycia – transport, osadzenie w nowym miejscu, trudy aklimatyzacji, wrogość otoczenia, traumy i choroby. Przedstawiając dzieje swojej rodziny, Bińczarowska-Ciołka diagnozuje trudy życia na Dolnym Śląsku, wspomaga- jąc się także, jak przyznaje, przeczytaną literaturą:

Jako dziecko 9-letnie tęskniłam do gór i lasów Beskidu Sądeckiego, jak tęsknili wszy- scy moi rodacy. My górale ukraińscy, jak to wyczytałam w jakiejś notce encyklope- dycznej, czuliśmy się tutaj źle. Nam Łemkom brakowało górskiego powietrza, gór, lasów, przestrzeni (Mniejszość, 31). Fragmenty dotyczące współczesności Łemków żyjących na obczyźnie, począwszy od pierwszych lat po wysiedleniu, autorka ubiera w czas teraź- niejszy. Koda ma charakter niemal analizy socjologicznej życia Łemków:

Pomimo ożywienia kulturalnego i kontynuowania tradycji przodków, żyjąc w diaspo- rze asymilujemy się i polonizujemy coraz bardziej. (…) Niestety, moje dziecko nie zna gwary łemkowskiej i jako matka boleję nad tym bardzo, gdyż prawdziwa jest dewiza – „naród żyje, dopóki jego język żyje”, choć my Łemkowie nie jesteśmy narodem, tylko niewielką grupą etniczną i sądzę, że w dalszej przyszłości jesteśmy skazani na prawie

991 W rozumieniu F. Schützego, szerzej na ten temat w podrozdziale 1.4, por. przyp. 173. 992 Por. K. Kowalewicz, Narracje biografi czne – zagrożenie – zaradność [w:] Biografi a a tożsamość narodowa, red. M. Czyżewski, A. Piotrowski, A. Rokuszewska-Pawełek, Łódź 1997, s. 107. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 293

całkowite spolonizowanie, szczególnie w miastach, gdyż wieś to jednak ostoja tradycji (Mniejszość, 32–33). Kolejny tekst w analizowanym tomie to wspomnienia Janiny Kisiele- wicz993, które otwiera wzmianka o roku i miejscu urodzenia autorki oraz opis miejsca osiedlenia rodziny w 1947 r. z pominięciem kontekstu tego wyda- rzenia. Wypowiedzi sformułowane są w pierwszej osobie liczby pojedynczej oraz w liczbie mnogiej, co zdaje się świadczyć, że autorka wypowiada się w imieniu swojej społeczności i przedstawia wspólnotę losów jej członków, ukazując kolektywny charakter doświadczenia. Perspektywa „my” świadczy o solidarności z grupą – wspólnocie losów, ale może też oznaczać odniesienie do najbliższego kręgu: rodziny, przyjaciół, sąsiadów, dalszych znajomych, mieszkańców tej samej wsi (to bodaj najczęstszy odcień tej perspektywy w łemkowskich pamiętnikach). Co więcej, wydaje się, że swoista przekła- dalność perspektyw „my” – „ja” służy także przekładalności doświadczeń indywidualnych i zbiorowych. Doświadczenie wysiedlenia całej społeczno- ści łemkowskiej, nieograniczone do horyzontu rodzinnej wsi, konotuje naj- bardziej osobiste emocje i przeżycia, a indywidualna trajektoria wpisuje się w kolektywne, wspólnotowe losy całej grupy:

Na początku było nas około 15 rodzin. (…) Byliśmy grupą od początku wyizolowaną ze społeczeństwa. Chociaż w sąsiedztwie z poszczególnymi mieszkańcami nie było konfl iktów, to zespołowo byliśmy na ogół izolowani (Mniejszość, 92). Autorka wielokrotnie zwraca uwagę na niedostatki pamięci („Nie mogę więc pamiętać, jak wyglądało życie na Łemkowszczyźnie”, „Z tego okresu niewiele pamiętam, ponieważ byłam jeszcze bardzo mała. Przypominam sobie jedynie (…)” (Mniejszość, 92)). Opisy i komentarze teoretyczne prze- platają się z narracją, w której Kisielewicz rekonstruuje najbardziej znaczące zdarzenia ze swego życia, w szczególności te, z których wyłania się jej łem- kowskie pochodzenie. Pisze więc o swoich przeżyciach związanych z kon- frontacją z polskim środowiskiem w szkole i grupie rówieśniczej, opowieś- ciach matki o rodzinnych stronach, obecności języka i łemkowskich tradycji w domu rodziców, problemach z łemkowską tożsamością po podjęciu pracy. W końcowych fragmentach skupia się na przedstawieniu strategii zachowa- nia odrębności Łemków żyjących na ziemiach zachodnich, które przeplata z własnymi doświadczeniami powrotu do łemkowskiej tożsamości:

Cała rodzina spotyka się obecnie na pogrzebach i ślubach. Więzi stają się coraz luź- niejsze wskutek różnych i odległych miejsc zamieszkania i pracy. Miejscem kontak- tu są zabawy taneczne, coroczna Watra w górach, występy zespołu „Łemkowyna”, od dwóch lat Watra w Michałowie koło Lubina oraz spotkania po mszy koło cerkwi. Świetlice są tylko w dużych miastach i to pod patronatem UTSK [Ukraińskie To- warzystwo Społeczno-Kulturalne – przyp. red.], a nie wszyscy chcą tam chodzić994.

993 J. Kisielewicz, [Wspomnienia] [w:] Mniejszość w warunkach zagrożenia. Pamiętniki Łemków, red. W. Sitek, Wrocław 1996, s. 92–98 (Mniejszość). 994 Autorka nie wyjaśnia skrótu, ani dlaczego część Łemków bojkotuje inicjatywy tej or- ganizacji (pakt faktografi czny). W czasie, kiedy wydano ten tom, Ukraińskie Towarzystwo 294 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

(…) O tym, kim jestem, wie tylko jedna koleżanka. Nie uważałam za konieczne, aby ktoś więcej wiedział. Mój mąż uważa, że mam na tym tle kompleks. Może to prawda (Mniejszość, 95). Decyzja o wzięciu przez autorkę udziału w konkursie jest więc autopre- zentacyjnym zmierzeniem się z własnym dziedzictwem kulturowym i et- nicznym; dotychczas jej sekret znała „tylko jedna koleżanka”, tymczasem relacja opublikowana jest pod jej własnym nazwiskiem. Ciekawa i rzadko spotykana w innych tekstach wydaje się fi nałowa kon- statacja autorki, która wyraźnie ukazuje swoje przywiązanie do ziem zachod- nich jako swojej ojczyzny995. Opisuje ona wrażenia z podróży na Łemkow- szczyznę („Stwierdziłam, że życie tam jest dużo cięższe aniżeli na Ziemiach Zachodnich”), przytacza opinie starszych Łemków, którzy usprawiedliwiają wysiedlenie poprawą statusu materialnego Łemków („Dlatego też niektórzy ze starszych rodaków mówią: «żeby Pan Bóg dał temu zdrowie, kto nas stąd wysiedlił»”), na końcu natomiast umieszcza swoją diagnozę poczucia wy- korzenienia Łemków i ich braku umiejętności dostosowania się do nowych warunków:

Są tacy spośród moich rodaków, że wylewają łzy za rodzinnymi stronami, piszą o tym książki, jakich krzywd doznali, a w końcu emigrują w poszukiwaniu nowej ojczyzny, w której także są mniejszością (Mniejszość, 95–96). Kolejny tekst, autorstwa Teodozji Koliczko, zatytułowany jest Akcja wy- siedleńcza Łemków996. Autorka opisuje w nim trudy podróży na ziemie za- chodnie, a rozpoczyna komentarzem argumentacyjnym:

Minęło już 44 lata od chwili mojego przyjazdu na ziemie zachodnie, ale te chwile pełne dramatyzmu pozostaną mi w pamięci na całe życie. To wszystko, co się wtedy działo, trudno wszystko teraz ująć w słowa. Były to dni grozy. Ludzie spędzeni z niewielkim dobytkiem, bo wiele rzeczy nie wolno było wziąć, zastraszeni okrzykami, pędzeni byli w nieznane (Mniejszość, 97). W części przedstawiającej wysiedlenie pojawiają się komentarze argu- mentacyjne o dużym ładunku emocjonalnym, które budują dystans między doświadczeniem narratorki a możliwością jego percepcji przez czytelnika:

(…) ile się namęczyłam i natrudziłam, tego nie da się opisać, to wszystko trzeba było przeżyć.

Nigdy nie myślałam, że moja mała córeczka przeżyje te trudy podróży.

Nagłodowaliśmy się wtedy jak nigdy w życiu (Mniejszość, 97).

Społeczno-Kulturalne już nie istniało. W 1990 r. powstał Związek Ukraińców w Polsce jako następca prawny UTSK. 995 Por. typologia tożsamości przestrzennej Łemków w podrozdziale 2.1. 996 T. Koliczko, Akcja wysiedleńcza Łemków [w:] Mniejszość w warunkach zagrożenia. Pamiętniki Łemków, red. W. Sitek, Wrocław 1996, s. 97–98 (Mniejszość). 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 295

Podobnie jak w wielu innych tekstach łemkowskich relacji wspomnienio- wych pojawia się tu wspólnotowe doświadczenie chaosu i narastającej nie- pewności losu zarówno wobec zewnętrznych okoliczności i porządku, jak i indywidualnej organizacji życia. Zanim autorka przejdzie do kody, ukazuje trudy dostosowywania się do życia w obcym otoczeniu, w którym traktowa- no jej rodzinę wrogo, m.in. prześladując dzieci. Skupia się ponadto na prob- lemach zabezpieczenia materialnego bytu rodziny. W drodze daleko posu- niętej, jak można przypuszczać, selekcji treści, które zostały ujęte w tekście wysłanym na konkurs997, uznała ona za istotne wydobycie z pamięci obrazów ukazujących rozpoczynanie życia na nowo w tym właśnie, materialnym, by- towym wymiarze. Koda zawiera komentarz przedstawiający problemy wra- stania w nowe środowisko i stopniowego, powolnego procesu uzyskiwania akceptacji ze strony nowych sąsiadów. Na końcu autorka umieszcza pełen goryczy komentarz:

Do tej pory nie mogę zrozumieć, za co nas Łemków tak bardzo pokarano. Przecież ni- gdy nic złego nikomu nie zrobiliśmy, mieszkaliśmy spokojnie w górach wśród swoich, a tak wiele musieliśmy wycierpieć (Mniejszość, 98). Dochodzi tu więc do głosu nie tylko poczucie krzywdy, niesprawiedliwości i niezrozumienia, ale i charakterystyczna dla innych łemkowskich autorów konstrukcja pozytywnego autostereotypu Łemka. Relacja Nadii Wisłockiej998 ma charakter kroniki utrwalającej pejzaż kultu- rowy i etniczny przedwojennej Łabowej, losy mieszkańców w czasie wojny i po wojnie. Autorka minimalizuje udział wspomnień dotyczących jej włas- nych przeżyć, wplatając je w opis wydarzeń dotyczących mieszkańców Ła- bowej, a dalej – wypowiadając się w imieniu wysiedleńców. Na końcu jed- nak pojawia się obszerny komentarz teoretyczny i argumentacyjny zarazem, ukazujący mechanizm asymilacji u młodych Łemków:

Upływający czas i obiektywne warunki sprzyjały procesowi asymilacji. Maria Dą- browska powiedziała w swoich pamiętnikach, że dla człowieka najważniejsze jest to, co wziął sobie w wieku 10–15 lat. Pokolenie, które przyjechało na zachód w tym okresie życia, zachowało swoją tożsamość. Małe dzieci i narodzone na ZO [Ziemiach Odzyskanych – przyp. red.] nie miały z czego czerpać, więc szybko się asymilowały. Tak się stało z moim młodszym rodzeństwem i moimi dziećmi. Moja mama do końca życia żałowała, że nie pojechaliśmy w 1945 r. na Ukrainę, a ja podzielam jej opinię999. (…) Sądzę, że oderwanie ludności ruskiej, czy jak inni mówią łemkowskiej, od jej ko- rzeni spowodowało zniszczenie prawdziwego jej charakteru (Mniejszość, 141–142).

997 Trudno jednak orzekać o rzeczywistej długości tekstu, ponieważ redaktor dokonał skró- tu, oznaczonego na końcu wielokropkiem. 998 N. Wisłocka, [Wspomnienia] [w:] Mniejszość w warunkach zagrożenia. Pamiętniki Łemków, red. W. Sitek, Wrocław 1996, s. 137–142 (Mniejszość). 999 Wisłocka jest także współautorką rozdziału historycznego zawartego w wydanej na Ukrainie relacji wspomnieniowej (w typie zbioru wspomnień); zob. L. Monczak, I. Połyniak, N. Juśkiw, dz. cyt. 296 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Z wypowiedzi tej wynika, że rodzina i dom mogły nie stwarzać wystarczają- cych warunków dla zachowania łemkowskiej tożsamości kulturowej. Z pew- nością wpłynął na to także fi zyczny brak łemkowskiego krajobrazu1000. W relacjach zawartych w omawianym tomie pojawiają się więc jasno sfor- mułowane stanowiska („sądzę”, „uważam”), które występują w mniejszym natężeniu w pamiętnikach pisanych niezależnie od inicjatyw konkursowych. Wydaje się, że to właśnie formuła konkursu wpływała na tak jednoznaczne deklaracje tożsamościowe, stanowcze formułowanie i wyrażanie poglądów autora na daną sprawę, komentarze na temat polsko-łemkowskich stosun- ków i kondycji grupy po 1989 r. Relacja Semana Madzelana1001, podobnie jak jego utwór Smak doli anali- zowany w poprzedniej części rozdziału, ma w większym stopniu charakter literackiej autobiografi i, inaczej niż w omówionych powyżej relacjach, na- stawionych głównie na zarysowanie faktów. Madzelan rozpoczyna swoją narrację chronologicznie, sygnalizując datę narodzin, widniejące w metryce imię, jego łemkowską i ukraińską wersję oraz narzuconą urzędowo wersję polską, z którą nie może się oswoić i pogodzić. Opis rodzinnej wsi Bincza- rowa przeplata komentarzami teoretycznymi na temat przedwojennego szkolnictwa w języku łemkowskim i ukraińskim. Relacjonując wydarzenia wojenne na Łemkowszczyźnie oraz przymusowy pobór do Armii Czerwo- nej, autor przestawia się na czas teraźniejszy. Nie brakuje tu emocjonalnych komentarzy teoretycznych („Boże święty, któż kiedy policzy, ile tam zginęło łemkowskiego kwiatu. Tylko z mojej wsi leży tam 6 (sześć) moich kolegów” (Madzelan, 101)), a we fragmencie przedstawiającym chwile przed mającym nastąpić wysiedleniem pojawia się komentarz teoretyczny wyjaśniający za- chowanie Łemków na zachodniej Łemkowszczyźnie (Madzelan II, 102). Szczególną wymowę ma fragment o wysiedlaniu mieszkańców Bincza- rowej1002:

Zaskrzypiały wozy i tumany kurzu uniosły za niezwykłym karawanem. Bolesną skar- gą zapłakały starce, a małe dzieci widząc że płaczą dziadki, płakały sobie zupełnie nie rozumiejąc, o co tu chodzi. Złowrogo wyły psy przy szosie i kuląc ogony zmykały nam z oczu. Polskie wojsko jak tatarwa na „Dzikich Polach” wulgarnym przekleń- stwem popędzała nas w jasyr dwudziestego wieku. Obchodzono się z nami wręcz brutalnie, jakby nigdy nie byliśmy obywatelami tego zdziwaczałego kraju. Przy dro- dze często można było widzieć małe grupki ulicznego motłochu, który wykrzykiwał w naszą stronę swoje „patriotyczne postulaty”: „Spopielić chamów w Oświęcimiu” albo „Wysłać ich do morza jak śmierdzące robactwo” itp. Ale widziałem również i lu- dzi z ludzkim sercem, którzy widząc naszą niedolę spółczuli nam i rękawami ocierali swoje łzy (Mniejszość, 103).

1000 Por. wypowiedzi średniego i młodego pokolenia Łemków urodzonych na ziemiach za- chodnich, zebrane w obu tomach Z łemkowskiej skrzyni, analizowane dalej w tym podrozdziale. 1001 S. Madzelan, Spowiedź z niepopełnionych grzechów [w:] Mniejszość w warunkach zagrożenia. Pamiętniki Łemków, red. W. Sitek, Wrocław 1996, s. 99–115 (Madzelan II). 1002 Temu osobno poświęcony jest napisany po łemkowsku (autorska wersja dialektu, jak informuje redakcja) tekst Binczarowa: 1–5 lipca 1947 roku, opublikowany w ukraińskojęzycznym tomie 1947. Propamjatna knyha, zebrał i przyg. do druku B. Huk, Warszawa 1997. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 297

Tok narracji przybliża trudy podróży, przesłuchania, słowne lincze ze strony polskiej ludności. Pojawia się komentarz dotyczący pamięci więźniów Jaworzna (autor ani redaktor nie wyjaśniają czytelnikowi, co oznaczało dla wysiedlanych to miejsce):

Nie wszyscy przeżyli gehennę Jaworzna, a ci co wrócili stamtąd, do grobowej deski nie zdradzili tej strasznej tajemnicy, jakie katusze tam przeżyli (Mniejszość, 105). Dalszą część narracji wypełniają opisy życia na ziemiach zachodnich, za- gospodarowywanie poniemieckich domostw, praca w pegeerach, „stawanie na nogi” („Co jak co, ale głodu w Ludowej Polsce żeśmy nie znali” (Madze- lan II, 107)), trudności z tożsamością religijną i trwaniem przy wschodnim obrządku. Pojawia się również rozbudowana opowieść o innych – tu o bracie autora żyjącym w Stanach Zjednoczonych, kraju,

(…) który nie patrzy swoim obywatelom w podniebienie i nic go nie obchodzi, w ja- kiego Boga czy diabła wierzy. Grunt to obywatel, któremu konstytucja gwarantuje opiekę (Madzelan II, 109). Szczególną uwagę zwraca język Madzelana: tytuły rozdziałów (Wygna- nie na polski „Sybir”, Droga w nieznane, czyli w Babilońską niewolę, Ognisty koń w rękach sadysty, Uroki Poronina i monument upiora), sformułowania ukazujące przywiązanie do Łemkowszczyzny („Bardzo lubiałem zawód rolnika i bez reszty poświęciłem się ojczystej ziemi” (Madzelan II, 100)), liczne wtrącenia z języka rosyjskiego („dobrowolec”, „miednoj kotiłok”, „sumka”) wraz z wy- jaśnieniem po polsku przez samego autora lub redaktora (co znacząco obniża potoczystość tekstu i, paradoksalnie, utrudnia lekturę), celowe, jak się wy- daje, obniżanie rejestru („Nasi Łemki przyjęli to ani zimno, ani ciepło (…)” (Madzelan II, 100)), plastyczne, literackie opisy („Jak seryjne pioruny uderzy- ły bufory bydlęcych wagonów i nasze paki i toboły leciały na głowy i obracały wszystko, co było dbajliwie ułożone w kosmiczny chaos” (Mniejszość, 105)). Tytuł otwierający fragment, w którym Madzelan opisuje konfrontację z ro- dzinną wsią po latach, które minęły od wysiedlenia, jest znaczący: Niechciani goście i zdeptany barwinek. Wizyta dawnych mieszkańców, „tych z zachodu”, nie znajdowała zrozumienia u osadników w Beskidzie Niskim. Autor zwraca też uwagę, że ziemia, tak droga Łemkom, nie była należycie doceniona przez Polaków, którym podarowano łemkowskie gospodarstwa, a którzy nie znali jej ceny, ponieważ otrzymali ją „prawie za darmo” (Mniejszość, 111). Podróż po ojczystej ziemi, z opisem skrupulatnie odnotowanych zmian, kończy au- tor zawołaniem do łemkowskiego czytelnika, w którym zwraca uwagę na istotę łemkowskiej pamięci:

Łemku, rodzony mój bracie, jeżeli masz jeszcze odrobinę pamięci o tradycji swoich przodków, pojedź tam, do tej cerkwi, padnij na kolana i zmów pacierz za ich dusze, a będziesz nadal Łemkiem (Mniejszość, 113). Równie wymowny jest epilog poświęcony pamięci rodziców autora. W baśniowej konwencji Madzelan snuje opowieść o życiu pary staruszków 298 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI na Podolu (po wysiedleniu z lat 1944–1946), których dosięga „biała kostu- cha” i wraz z nimi przemija cząstka Łemkowszczyzny, którą z sobą do po- dolskiej chatki zabrali:

Śpią sobie wiecznym snem łemkowskie gazdy na wyżynie podolskiej i bujne wiatry przynoszą im wieści z ich ukochanej Łemkowszczyzny (Mniejszość, 115). W postscriptum autor uzupełnia relację o pominięte wydarzenia z biogra- fi i własnej i wysiedleńców na ziemiach zachodnich. Wspomina te elementy kultury materialnej, z którymi Łemkowie musieli rozstać się na zachodzie, ponieważ byli dyskryminowani – strój, sposoby gospodarowania („Również musieliśmy nasze pociągowe woły zamienić na konie, gdyż one były powo- dem jakichś głupich lwowskich żartów1003 (…)” (Madzelan II, 115)). Autor kreśli diagnozę łemkowskiego separatyzmu i prezentuje swoją tożsamościo- wą deklarację:

Separatyzm łemkowski względem Ukraińców wytworzył się z długoletniej ukrainofo- bii, radia, telewizji, literatury i niczym nie powstrzymanych pysków, co było zabójcze nie tylko dla nas, ale i dla Polaków. (…) Tak władze ludowe wychowywały swoje spo- łeczeństwo. Co do teorii naszego pochodzenia, to nie mam najmniejszej wątpliwości, że jesteśmy Starorusinami, czyli po nowemu Ukraińcami1004 (Mniejszość, 115). Jan Pawełczak1005 rozpoczyna swoją relację od wyznania: „27 maja 1947 roku jest mój najsmutniejszy dzień w moim życiu (…)” (Mniejszość, 116). Jest to punkt wyjścia do narracji o wojennej zawierusze na Łemkow- szczyźnie i następujących potem wysiedleniach. Autor pisze w podobnym stylu jak R. Chomiak – przytacza suche fakty, także w formie komentarzy teoretycznych ukazujących dalsze losy np. cerkwi, informując o lukach w pa- mięci, z rzadka dodając komentarz bardziej emocjonalny („Z tego całego pie- kła udało się przy Bożej pomocy, bo to był cud, ucieknąć mojej siostrze (…)”, „Wojna skończyła się dla całego świata, tylko nie dla nas (…)” (Mniejszość, 116–117)). Opisując przygotowanie do wywózki, używa sformułowań obra- zujących nieludzkie podejście żołnierzy do wysiedlanych („Ludzie bardzo się przestraszyły, zaczęły ich prosić, ale to była prośba do kata”, „Taką ge- hennę nam stworzyły bracia chrześcijanie”) oraz przywiązanie do ojcowizny („Po załadowaniu się na wozy, z płaczem opuściliśmy swoje gniazdo, gdzie przez setki lat pokolenia nasze tu żyły” (Mniejszość, 118–119)). W opisie do- stosowywania się Łemków do warunków życia na miejscu osiedlenia autor stosuje wiele komentarzy teoretycznych („(…) słowo Łemko lub Rusin tu

1003 Chodzi o drwiny ze strony repatriantów z dawnych Kresów, którzy osiedli na ziemiach zachodnich przed akcją „Wisła” i w otoczenie których trafi li wysiedleńcy. Szerzej na ten temat w rozdziale 2. 1004 Wydaje się, że autor niewłaściwie nawiązuje tu do tradycji XIX-wiecznego starorusiń- stwa – opcji wyrosłej na gruncie poczucia łączności z całością ziem wschodniosłowiańskich, opcją dość neutralną politycznie, rywalizującą z rusofi lstwem/moskwofi lstwem, a później tak- że z opcją ukrainofi lską. Por. J. Moklak, Łemkowszczyzna… Szerzej pisałam o tym w rozdziale 2. 1005 J. Pawełczak, Wspomnienia moje o tragedii mego narodu [w:] Mniejszość w warunkach zagro- żenia. Pamiętniki Łemków, red. W. Sitek, Wrocław 1996, s. 116–122 (Mniejszość). 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 299 absolutnie nie istniało i miejscowa ludność o takiej narodowości tu nigdy nie słyszała” (Mniejszość, 121)). Całość zamyka koda, która obrazuje pełen gory- czy stosunek autora do polskich władz:

Do chwili obecnej Parlament nie potępił akcję „W”, a to jest hańba nie nasza, ale ta hańba spada na naród polski, bo ci, co to z nami robili w imię Polski i narodu polskie- go, zapominając że jest to koniec dwudziestego wieku i że tym krokiem zniszczyły część Polski, zniszczyli nasz naród, naszą kulturę, a zarazem zniszczyli i kulturę Pol- ską. Polska jest tak samo naszą ojczyzną, jak i ojczyzną każdego Polaka. Nasi przod- kowie służyły wiernie Koronie Polskiej, nasi ojcowie walczyli w 1939 roku z najeźdź- cą hitlerowskim i nie zasłużyliśmy sobie na takie traktowanie nas, ale Chrystus też nie był winien i go zamordowano, i ten Krzyż Chrystusa jest dla nas drogowskazem (Mniejszość, 122). Jest to głos najstarszego pokolenia Łemków, którzy pamiętają Łemkow- szczyznę oczami osób dorosłych i którzy nigdy nie pogodzili się z decyzją władz, nie potrafi ąc odnaleźć się na obcej ziemi. Takie głosy są widoczne i w innych relacjach wspomnieniowych, podobnie jak kreowanie pozytyw- nego autostereotypu Łemków, którzy byli zawsze lojalni wobec Polski i ni- czym nie zasłużyli na tak surową karę. Zupełnie inny charakter mają wspomnienia Michała Skirpana1006. Trud- no oddzielić tu część narracyjną od opisowej i argumentacyjnej, ponieważ w większości tekst składa się z komentarzy teoretycznych i argumentacyj- nych, przeplatanych w niewielkim stopniu narracją snutą w pierwszej osobie liczby mnogiej, a więc w imieniu Łemków. Całość przypomina raczej esej czy felieton o ambicjach analitycznych. Autor rozpoczyna swoją relację od za- rysowania kontekstu – wyjaśnia czytelnikowi pochodzenie i warunki życia Łemków w Karpatach, pozytywnie wartościując ich przywiązanie do ojczy- zny, w której żyli:

Żyliśmy przez wieki w tych niedostępnych górach niczym na zapleczu świata. (…) Mieszkańcy tych ziem żyli bardzo biednie, gdyż warunki są tam bardzo trudne, przy- roda surowa, wymaga wiele, akceptuje tylko bardzo mężnych. Byli bardzo przywią- zani do tradycji i kultury swoich przodków i z tego wszystkiego szczęśliwi (Mniej- szość, 123). Skirpan nie przywołuje najważniejszych faktów z dzieciństwa i młodo- ści, ale dokonuje analizy godnej profesjonalnego historyka, który poddaje oglądowi przyczyny i przebieg wzrastającej niechęci władz wobec Łemków. Operuje nazwami, pojęciami i datami dobranymi precyzyjnie do wątku, któ- ry porusza, powołując się na artykuły w prasie i publikacjach naukowych, co wskazuje na podbudowanie wiedzy autora lekturą literatury przedmio- tu, a równocześnie czyni jego rozważania mniej osobistymi i pozbawionymi specyfi ki narracji wspomnieniowej. Jest to głos Łemka, który ujawnia czytel- nikowi (w tym przypadku organizatorom konkursu) swoje poglądy na temat ważnych dla niego kwestii (etnogenezy Łemków, zaangażowania w dzia-

1006 M. Skirpan, [Wspomnienia] [w:] Mniejszość w warunkach zagrożenia. Pamiętniki Łemków, red. W. Sitek, Wrocław 1996, s. 123–131 (Mniejszość). 300 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

łania wojenne podczas II wojny światowej, decyzji władz z lat 1944–1947), wplatając je w narrację dotyczącą losów swojej rodziny i pobratymców:

Dramat nasz polega i na tym, że zbiorowej zbrodni dokonano na ludności żyjącej w oderwaniu od swego narodu [ukraińskiego – P.T.] i przemian, jakie tam zachodziły. Tu czas zatrzymał się w miejscu, my zostaliśmy nadal Rusinami (Rusnakami) i tylko dla nielicznych było wiadome, co znaczy Ukraina. Mając dwanaście lat (w czasie deporta- cji) rozumiałem, że dzieje się nam krzywda, ale dlaczego? Przeżycia związane z wy- siedleniem mogą posłużyć niemal każdemu do napisania powieści (Mniejszość, 124). Ostatnie zdanie w tym fragmencie jest znamienne – autor wyjaśnia poniekąd swoją motywację napisania relacji wspomnieniowej, choć w tym przypadku należy przyjąć, że „silniejszą” motywacją był konkurs, na który postanowił odpowiedzieć. Skirpan osadza narrację w kontekście wielu historii innych i konstrukcji w tle, które mają wzmacniać przekaz na temat doświadczenia zbiorowego Łemków i uprawomocniać wypowiedź autora w licznie mnogiej. Umieszcza w narracji obrazy zapamiętane z wysiedlenia:

Mnie pozostał w pamięci widok płaczących kobiet i dzieci obchodzących swoje do- mostwa, połączone z całowaniem drzwi i narożników domów, przydrożnych krzyży, kaplic i kamieni. (…) Wyjeżdżali głodni, nadzy i bosi. Wyjeżdżali w łachmanach po- zostałych po pięcioletniej okupacji (Mniejszość, 124). Choć retoryka niektórych sformułowań ma na celu podkreślenie niego- dziwości uczynionych Ukraińcom i Łemkom:

(…) obóz koncentracyjny w Jaworznie (…),

Były przypadki, że pozbawieni elementarnych warunków ludzie dostawali obłędu, tracili zmysły, ganiani i bici po obozie. Był to straszny widok nędzy i rozpaczy (Mniej- szość, 125), autor pod koniec swojej analizy, do której znów przechodzi po części nar- racyjnej, po umieszczeniu kilku cytatów z prof. Wyrozumskiego (tu autor przekręca nazwisko), artykułów z pisma „Więź”, gazet „Solidarność Wal- cząca” i „Gazeta Krakowska”1007, wypowiada się w imieniu obywateli Polski. Identyfi kuje się przy tym z polską pamięcią zbiorową oraz doświadczeniem historycznym, równocześnie podejmując próbę dialogu z dziedzictwem pol- skiej historii:

1007 W tym ostatnim przypadku autor polemizuje z wypowiedzią Jerzego Harasymowicza zawartą w jego liście otwartym „Łemkom pod rozwagę”, w którym poeta pisze o Łemkach jako o osobnym narodzie. Skirpan stwierdza: „Tak więc mamy to, co mamy, zamiast obrony dzielenie według wypróbowanych wzorów, na przeszkodzie stają tylko świadomi synowie, z pozostałych można ulepić każdą żądaną fi gurę. Materiał podatny do manipulowania, bo od- cięty od swojej szkoły, religii, ziemi i źródeł historycznych. Ciekawe, jakby reagowali nasi «Ha- rasymowicze», gdyby w sąsiednich krajach tworzono nową historię polskich grup etnicznych i wmawiano im, że nie są Polakami” (Mniejszość, 129). 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 301

Nasze społeczeństwo wychowane na propagandzie sukcesów niechętnie przyjmuje do wiadomości inne rozwiązania. (…) Problem mniejszości narodowych w dzisiejszej Polsce to przede wszystkim problem moralny, jego humanitarne rozwiązanie ma zna- czenie nie tylko dla mniejszości tu żyjących, ale również dla wytworzenia odpowied- niego klimatu wokół naszego kraju. (…) Nadszedł chyba czas naprawienia krzywd, jakie wyrządzono naszej mniejszości przez zastosowanie odpowiedzialności zbioro- wej, podczas akcji „Wisła”, która w świetle prawa międzynarodowego była zbrodnią przeciwko ludzkości. Czas zdjąć z tej społeczności piętno zaszczutych, przywrócić po- deptaną godność człowieka i prawo do swojej ziemi (Mniejszość, 130–131). Pojawia się tu postulat zadośćuczynienia Łemkom i naprawy krzywd, któ- rych doznali. Biorąc pod uwagę konkursową formułę przedsięwzięcia, w wyniku którego tekst powstał, taki dobór treści nie dziwi. Organizatorzy konkursu chcieli usłyszeć głos Łemków, a zatem autor przemówił w taki sposób, który uznał za istotny – poprzez prezentację kondycji całej grupy, zwrócenie uwagi na jej sytuację, bolączki, trudności i wieloletnią ignorancję ze strony władz państwa, odmalowując diagnozę łemkowskiego „schorze- nia” i przewidując dla niego odpowiednią, postulowaną „terapię”. Nie jest to tylko autorska autoprezentacja, skupiona na ukazaniu jednostkowych losów, ale wypowiedź lidera, czy przynajmniej dobrego obserwatora własnej spo- łeczności w jej imieniu. Łemkowskość kolejnego autora, Andrzeja Sokacza1008, realizuje się po- przez przywołanie kilku wspomnień poświęconych kluczowym kategoriom, będącym podstawą jego tożsamości: pochodzenie, język, religia. W komen- tarzach argumentacyjnych wielokrotnie podkreśla on swoją tożsamość kul- turową, obecną w jego horyzoncie myślowym już od dzieciństwa: „Od dzie- ciństwa byłem świadomy swego pochodzenia, chociaż początkowo się nad tym nie zastanawiałem” (Mniejszość, 132).

Moi kuzyni (dzieci braci mamy) rozmawiali między nami wyłącznie po łemkowsku, oprócz tego przysłuchiwałem się rozmowom dorosłych, gdzie czasem tematem były dawne czasy na Łemkowszczyźnie. Zawsze mnie to interesowało i będąc już starszym świadomie zagadywałem o te sprawy, starając się jak najwięcej dowiedzieć (Mniej- szość, 133–134). W następnym fragmencie autor wyraźnie usprawiedliwia przerwę, która z przyczyn zewnętrznych nastąpiła w jego pracy nad własną świadomością narodową. Taka konstrukcja nie dziwi, jeśli weźmie się pod uwagę konkur- sową motywację podjęcia wysiłku zapisania wspomnień i nastawienie na wyrażenie własnej tożsamości:

Etap, w którym uczęszczałem do „ogólniaka”, był jednym z przyjemniejszych okre- sów w moim życiu. Miałem bardzo dobrych kolegów, z którymi spotykałem się rów- nież poza szkołą. Jednak pod względem kształtowania mojej świadomości narodowej był to okres trochę „martwy”. Nie miałem kontaktów z rówieśnikami – Łemkami poza

1008 A. Sokacz, [Wspomnienia] [w:] Mniejszość w warunkach zagrożenia. Pamiętniki Łemków, red. W. Sitek, Wrocław 1996, s. 132–136 (Mniejszość). 302 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

tymi sytuacjami, o których wspomniałem wcześniej, a więc na gruncie rodzinno-koś- cielnym (Mniejszość, 134).

Od czasu do czasu czwarty ogólniak [IV Liceum Ogólnokształcące w Legnicy z ukra- ińskim językiem nauczania – P.T.]1009 dawał występy muzyczne, na które dość chętnie chodziłem, gdyż podobały mi się ukraińskie piosenki, wolałem jednak Deep Purple i Niemena z magnetofonu kolegi. Do świetlicy UTSK nie chodziłem, ponieważ w ogó- le młodzież w moim wieku była tam rzadkim gościem (Mniejszość, 135). Koda zamykająca całość relacji może sprawiać wrażenie napisanej nie- spontanicznie; być może autor uznał, że taki komentarz powinien znaleźć się w tekście oddanym na konkurs:

Na koniec chciałbym coś powiedzieć o moim stosunku do Polski i Polaków. Lubię ten kraj i ludzi, wśród których się urodziłem i z którymi na co dzień żyję. Mamy wspól- ną mentalność, jednakowy styl bycia, temperament i wspólną słowiańską duszę. (…) zostałem w Polsce. Tu czuję się najlepiej i tu chcę budować szczęśliwe życie dla siebie i swojej rodziny (Mniejszość, 136). Określona wymogami konkursu formuła i oczekiwania jego organizato- rów względem treści nadsyłanych pamiętników wpłynęły na kształt anali- zowanych wyżej publikacji. Choć zasadniczo treści pamięci, po które sięgają autorzy, nie odbiegają od treści uwypuklanych przez innych Łemków, piszą- cych z innych pobudek, wyraźniejsza jest tu chęć naświetlania tych elemen- tów z łemkowskiej przeszłości, które budzą największe kontrowersje i zainte- resowanie ze strony Polaków. Nie mniej istotna jest konstrukcja łemkowskiej tożsamości, odpowiednio etnicznej, narodowej lub kulturowej, więzi z Pol- ską i Polakami, ale jednocześnie podkreślanie doznanych od nich krzywd. Wyraźne są współczesne akcenty i komentarze ukazujące poglądy politycz- ne, co nasuwa analogię z wydawanymi na Ukrainie zbiorami wspomnień. Łemkowskie projekty historii mówionej przedstawiam na przykładzie dwutomowej polskojęzycznej publikacji Z łemkowskiej skrzyni1010. Jest to po- kłosie warsztatów dziennikarskich dla młodzieży łemkowskiej z położonych w województwie lubuskim, w powiecie strzelecko-drezdeneckim Ługów i Brzozy1011. Uczestnicy przeprowadzili wywiady z trzema pokoleniami Łemków żyjących na ziemiach zachodnich oraz zgromadzili stare fotografi e.

1009 Sam autor nie uczęszczał do tej szkoły. 1010 Nie jest to jedyny projekt tego typu (tu warto wspomnieć o wydanych w Polsce w ję- zyku ukraińskim pięciu tomach serii „Zakerzonnia” oraz publikacji 1947. Propamjatna knyha, z których fragmenty wspomnień poddałam analizie, jednak nie przywołuję z nich przykła- dów), choć jedyny, który pojawił się z inicjatywy samych Łemków. W 2009 r. ukazała się książka Krótkie spodenki mojego dziadka. Krzywa i okolice w starej fotografi i i wspomnieniach, której pomysłodawczynią była A. Dobrowolska, a redaktorką M. Sznajderman. Jest to zbiór wywia- dów z Łemkami z Krzywej i okolicznych wsi, wzbogacony fotografi ami. Podobny charakter ma książka Olchowiec w niskim Beskidzie U. i W. Żyznowskich, którzy utrwalając pamięć o dawnym Olchowcu, oddali kilkakrotnie pióro olchowieckim Łemkom. Nie mówią oni, ale piszą i ko- mentują zdjęcia swoich przodków. 1011 Z łemkowskiej skrzyni, cz. I: Opowieści z Ługów i okolic, Strzelce Krajeńskie 2003; Z łemkow- skiej skrzyni, cz. II: Opowieści z Brzozy i okolic, Strzelce Krajeńskie 2004. W nawiasach odsyłają- cych do tekstu będę umieszczać odpowiednio dla tomu I skrót „Ługi”, a dla tomu II – „Brzoza”. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 303

Opracowanie redakcyjne pozbawiło jednak tekst kształtu wywiadu; książ- ka ma formę krótkich, podzielonych na fragmenty opowieści, opatrzonych imieniem i nazwiskiem opowiadającego (w drugim tomie także wiekiem) oraz tytułem. Wypowiedzi przedstawicieli średniego i młodszego pokolenia są pomieszczone w obu tomach tuż za głosem starszego pokolenia i tak też będą analizowane przeze mnie poniżej. Redaktorzy nie komentują wypowie- dzi, nie wyjaśniają kwestii, które mogą być dla czytelnika niezrozumiałe1012. Ze względu na ingerencję redakcji oraz sam charakter tych publikacji nie traktuję ich jako pełnoprawnych w niniejszej analizie (nie wiadomo nawet, jak przebiegał wywiad, nie mówiąc już o zastosowaniu metody biografi cznej do analizy tego materiału). Warte są one jednak uwagi, bowiem odzwier- ciedlają mechanizmy konstytuowania się, działania i zaniku łemkowskiej pamięci komunikatywnej oraz kształt pamięci zbiorowej. Prześledzenie wy- powiedzi trzech pokoleń Łemków pozwala zrekonstruować najistotniejsze elementy owego procesu, a ponadto na przykładzie najmłodszych rozmów- ców, a w pewnym stopniu i części pokolenia średniego, ilustruje, jak przebie- ga proces folkloryzacji łemkowskiej przeszłości i jaki kształt może przybrać w przyszłości opowiadanie o dawnej Łemkowszczyźnie przez przedstawi- cieli kolejnych pokoleń. Równocześnie analizę obu tomów traktuję jako ro- dzaj podsumowania rozważań zawartych w tym rozdziale. Starsi ludzie, którzy pamiętają Łemkowszczyznę z autopsji, podczas opo- wieści o niej stosują podobne schematy jak autorzy relacji wspomnieniowych. Dominują tu zapamiętane obrazki z dzieciństwa, przedstawiające dziecięce przygody, szkołę i nauczycieli, niekiedy szkolnych kolegów lub pierwszy dzień w szkole. Równolegle pojawiają się wspomnienia z czasów wojny1013, przeplatane opisami życia w rodzinnej wsi i dobrosąsiedzkich stosunków, obrazami wesołej codzienności, gdzie „wszyscy odnosili się do siebie z wiel- kim szacunkiem i sympatią” (Ługi, 33), a mimo trudów dnia codziennego byli szczęśliwi i śpiewali. Pojawiają się także odniesienia do współczesności na zasadzie opozycji:

Różnie było, nie było rozkoszy, ale ludzie weselej żyli niż teraz. Śpiewaliśmy, tańczy- liśmy. (…) Teraz już tego nie ma, młodzież nie śpiewa wcale, albo ma telewizor, albo komórka, do klubu, pod sklep i piwo. A kiedyś śpiewali, opowiadali sobie różne cuda, bo telewizorów nie było. I wesoło było (Ługi, 33).

1012 Przykładowo – wspominający posługują się sformułowaniem „wyjazd do Rosji” na określenie wysiedleń do Związku Radzieckiego, na radziecką Ukrainę. Nawet osoba, która opowiada o swoim pobycie na wschodzie USRR, nie nazywa tego kierunku wysiedleń inaczej niż Rosją. Interesujące jest również to, że o swojej ucieczce z kołchozu mówi: „postanowili- śmy wrócić do Polski przez Ukrainę”, „wyjechaliśmy w stronę Ukrainy” (Brzoza, 115) – być może, na podobnych zasadach jak Murianka w swojej autobiografi i, dokonuje tu rozróżnienia na Ukrainę, czyli dawną Galicję Wschodnią, oraz Rosję, czyli Ukrainę stepową, kołchozową. Tylko w dwóch wypowiedziach fi guruje „Ukraina” (Brzoza, 38, 81). Redaktorzy nie prostują także wypowiedzi dotyczących powrotów Łemków w góry, mimo że pojawiają się takie, które przesuwają je w czasie o niemal 20 lat (Brzoza, 32). 1013 O UPA wspominają jedynie nieliczni – ci, którzy mieli z nią bezpośrednią styczność. Jak w wielu innych publikacjach polskich Łemków neguje się nawet incydentalne pojawianie się partyzantów na zachodniej Łemkowszczyźnie. 304 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Każdy pomagał drugiemu, jak się dało. Gdy trzeba było, dzielono się jedzeniem. W Czertyżnym było lepiej niż tutaj, na zachodzie. Tam każdy był tolerancyjny i od- nosił się do innych z szacunkiem. W szczególności młodzież łemkowska. Byliśmy tak wychowani, tacy jesteśmy do tej pory. Zawsze umieliśmy się zachować, byliśmy kul- turalni i grzeczni. A teraz młodzież nie ma szacunku do niczego i nikogo (Ługi, 35). Pokolenie to żyje Łemkowszczyzną i dziś. Obraz rodzinnych stron przez lata utrwalał się w ciągłych rozmowach, wspominaniu, duchowych powro- tach, snach:

Pierwsze lata na zachodzie to było pasmo niekończących się snów o rodzinnej Śnietni- cy. Śniłam, że chodzę z braćmi na maliny na naszą górę Kyczerę, że pasłam krowy na łące pod lasem, że chodziłam z rodzicami do cerkwi (Brzoza, 23). We fragmentach tych pojawiają się także Żydzi i Cyganie, a jeśli ci ostatni żyli również na ziemiach zachodnich, podkreśla się, że bardzo różnili się od tych „swoich” w górach (Ługi, 32). Niemal każda opisywana sytuacja w więk- szości wypowiedzi budowana jest na różnicy: tam (w Domu, w górach) – tu (też w domu, ale to już nie ten Dom). Dawną cerkiew w rodzinnej wsi i życie toczące się wokół niej porównuje się do warunków, jakie stworzyła wysied- leńcom na nowym miejscu władza ludowa, ale także do stanu dzisiejszego – zadbanych cerkwi, prężnych parafi i, religijnych Łemków, którzy uczą swoje wnuki zachowania w świątyni. Wiele miejsca zajmują wspomnienia świąt na Łemkowszczyźnie, zakładanych strojów i przygotowywanych na tę okazję potraw, ich smaku, zapachu, niepowtarzalnej jakości, której nigdzie już nie można znaleźć. Aby je przywołać, kobiety opowiadają, jak piecze się praw- dziwy łemkowski chleb (Ługi, 29). Powrót do dawnego świata niekiedy ma właściwości terapeutyczne:

Po śmierci męża ja już się światem nie interesowałam. Mało rozumu nie straciłam, tak przeżywałam – wtedy córka mnie brała do Krynicy, do gór, do swoich stron – i tam mi przechodziło (Ługi, 20). Wiele osób zdaje sobie jednak sprawę, że żaden powrót nie jest już możli- wy, a ten chwilowy może przysporzyć nowych łez:

A i jak się w góry pojechało, to jeszcze kamieniami za nami przez drogę tłukli… Nie było łatwo, nie. Bali się, że wrócimy. A my już się przyzwyczailiśmy. Tutaj nam nikt krzywdy nie zrobi, nikt się nie kłóci. A tam trzeba było oglądać się, z której strony kamień leci (Ługi, 22).

Prawie co roku, póki zdrowie mi na to pozwala, jeżdżę w góry w swoje rodzinne strony. Staram się wówczas odwiedzać Regetów. Żal jednak ściska za serce na widok zmian, które nastąpiły w rodzinnej wsi bez naszego udziału, wbrew naszej woli. (…) Czas powoli zaciera ślady naszego cierpienia (Brzoza, 18). Pojawiają się także defi nitywne rozstania z Łemkowszczyzną, motywo- wane tak, jak jest to charakterystyczne dla pokolenia urodzonego już na zie- miach zachodnich: 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 305

Byłem na Łemkowszczyźnie kilka razy. (…) Ale nie było motywacji powrotu. Nie wi- działem tam miejsca dla siebie. Dlatego, że nie było naszego domu, pole zarośnięte lasem. Nie było tam nic naszego. Mojego. Nie było tego świata, który istniał dawniej. (…) Owszem, odwiedzić – bardzo chętnie. Powspominać, zrobić zdjęcia, na Watrę łemkowską pojechać. Byłem na Watrze w tym roku po raz pierwszy. Bardzo mi się podobało, gdyż było dużo ludzi, piękne występy, piękny język (Brzoza, 139). Czas zaciera ślady, ale zdaje się nie goić ran. Łemkowie, których wypo- wiedzi umieszczono w tych publikacjach, wiele mówią o wysiedleniu, ale mało jest tu analiz, komentarzy, refl eksji po latach – dominuje odtwarzanie przebiegu i skutków wywózki, przede wszystkim utraty ojcowizny i rozpro- szenia oraz asymilacji. Więcej uwagi Łemkowie poświęcają konfrontacji z zie- miami zachodnimi i pierwszym chwilom na obczyźnie – mówią o śpiewach, których nie mogli zaprzestać i które pomagały im trwać, o łemkowskich weselach w pierwszych latach, o świętach takich jak w domu, choć zupeł- nie innych. Wspominają też konfrontację z nowym środowiskiem, stosunki z miejscowymi – przybyszami z wielu stron, rzymskokatolickich księży, któ- rzy traktowali ich jak pogan. Z prezentowanych wypowiedzi wynika jednak, że po pierwszych trudnościach szybko oswoili się z nowym miejscem i nie wyobrażają sobie dziś powrotu. Często uświadamiają sobie, że tęsknota za Łemkowszczyzną jest tęsknotą za młodością:

Dla mnie Łemkowszczyzna to bardzo drogie miejsce, ponieważ tam się urodziłam, tam moja młodość przeszła. Tam było strasznie wesoło… biednie – bo Łemkowszczyz- na to góry, słaby urodzaj, ale wesoło. Może dlatego, że byłam młoda (Ługi, 22);

A ja, co? Stary korzeń, nie zapomniałam o górach. Wszystko mam przed oczami – jak się chodziło, krowy się pasło, grzyby się zbierało. (…) Pamiętam, jakbym teraz widzia- ła, jak szliśmy, trawa wysoka… Człowiek młody, cieszyło wszystko… (Brzoza, 109), i że odtwarzanie Łemkowszczyzny z pamięci nie jest już proste („Mamo, to nie wiesz, nie pamiętasz? No nie pamiętam. Dla mnie to wszystko już obce” (Ługi, 23)). Łemkowszczyzna żyje jednak w pamięci starszego pokolenia, a wspiera ją zainteresowanie pokolenia średniego, które wspominający każdorazowo podkreślają. Interesują się językiem (i chcą go używać), kulturą materialną, obrządkiem („Dla niej [córki – P.T.] tak drogie są te cerkwie… że ja nie wiem. Ma jakiś sentyment” (Ługi, 23)), obrzędowością. Jeśli nie wykazują takich zainteresowań, rodzice z żalem to podnoszą. Przekaz pamięci o Łemkow- szczyźnie ma jednak, jak wynika z tych wypowiedzi, wymiar czysto powierz- chowny, ograniczony do odmienności etnografi cznej. Trudno dopatrzyć się tu głębszej refl eksji nad istotą „bycia Łemkiem”. Średnie pokolenie poddaje wszakże krytyce tych ziomków, którzy nie trwają przy swoim. Jest to jednak głos pełen żalu i rezygnacji, a nie gniewu, pojawia się swoiste zrozumienie:

Ale człowiek idzie za lepszym życiem. Chce się czegoś dorobić. Wyrzeka się wszyst- kiego i idzie tam, gdzie mu będzie lepiej. Tylko pieniądz się liczy, nie tradycje. I tak wszystko przeminęło z wiatrem… (Brzoza, 87). 306 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Wypowiadający się tu najstarsi Łemkowie, podnosząc kwestię przekazu i znaczenia opowieści, ubolewają nad niechęcią wnuków do słuchania, zwra- cają uwagę, że sami zostali w ten sposób ukształtowani, a bez transmisji ich pamięci Łemkowszczyzna jest skazana na zagładę:

Byli też i tacy, co więcej pamiętali i umieli historię przekazać. Jak się poschodzili, dzie- ci siadały koło nich i słuchały, jak opowiadali. Dzisiaj to ja sama bym słuchała i pytała takiego, co ma 90 lat. (…) A dzisiaj to chociaż powiesz, to ludzie nie rozumieją, nie chcą słuchać (Ługi, 28–29).

Kiedy nas tu przywieziono, było dużo rodzin i było wesoło. Dzisiaj mało jest ludzi, to już nie ma śpiewania. Młodzi już nie znają tych piosenek (Brzoza, 19).

Ale my mamy, każdy w sobie, kawałek tego swojego Łemka. Jak się spotykamy, to się cieszymy. Nie mówimy: Trzymajmy się! Ale jednak czujemy, że coś się kończy (Brzoza, 75). Wiele miejsca zajmują w tych wypowiedziach refl eksje o ojczyźnie i miej- scu Łemków w Polsce – nie wiadomo jednak, czy prowokowane pytaniem. Mówią o „dochodzeniu do siebie”, latach spędzonych ze stygmatem Ukra- ińca-rezuna, o możliwości swobodnego manifestowania swej tożsamości (większość wypowiadających się w tych tomach stwierdza, że „Łemko to nie Ukrainiec”), o perspektywach Łemków w Polsce i o przeczytanych na ten temat lekturach (z reguły bez autora i tytułu, ogólnikowo). Wielu nie podaje precyzyjnie daty wysiedlenia, skraca lub wydłuża czas trwania transportu, używa stwierdzeń „może”, „chyba”, „nie pamiętam już”. W pamięci najstar- szych zacierają się nawet kluczowe momenty związane z radykalną zmianą w ich życiu. Wśród średniego pokolenia Łemków, urodzonych już na ziemiach zachod- nich, obraz Łemkowszczyzny utrwalany był przez lata w opowieściach rodzi- ców i poprzez przyglądanie się ich tęsknocie, spotkaniom z innymi Łemkami, śledzeniu rozmów dorosłych („Kiedy byłem mały, uważnie przysłuchiwałem się opowieściom rodziców i dziadków” (Brzoza, 170), „Opowiadali bez koń- ca” (Ługi, 79)). Obraz ten to mocno zmityzowany wizerunek arkadyjskiej kra- iny, która oferuje szczęśliwy los każdemu, kto zdecyduje się tam powrócić, nawet jeśli będzie to powrót następców tych, których wygnano:

Mógłbym tam wrócić i żyć. Na pewno bym tam gospodarzył. Skoro tutaj daję sobie radę, tam też by się udało. (…) Tam ludzie nie patrzą na pieniądze. Nieważne czy są, czy ich nie ma. Przynajmniej kiedyś tak było. Łemkowszczyzna to mój świat. (…) My- ślę po łemkowsku (Brzoza, 158). Łemkowie, którzy nie znają Łemkowszczyzny z autopsji, nierzadko „od- krywają ją” jak turyści, przygotowani są jednak nie tylko dzięki lekturze przewodników, ale i wyposażeni we wspomnienia rodziców. Niekiedy wie- dza ta wzbogaca ich przeżycia, często zobaczyć oznacza – zatęsknić:

Łemkowszczyzna to taka trochę tajemna kraina w górach, inna od tej, gdzie miesz- kamy. Może tajemniczość jest spowodowana tym, że nie ma już wiosek, po których 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 307

zostały tylko nazwy na mapie. Do tego dochodzą wspomnienia pierwszych wyjazdów do miejsc, gdzie mieszkali rodzice – tajemniczość czegoś, czego się dotknęło, a dzisiaj nie widzi. (…) co roku starałem się tam jeździć. Odkryłem wtedy miejsca zapomniane, którymi teraz tak się wszyscy pasjonują: przewodnicy, studenci. Myśmy przeżywali te wyjazdy na pewno mocniej, bo tam mieszkali nasi rodzice (Brzoza, 159).

Łemkowszczyzna kojarzy mi się z opowieściami rodziców. (…) Chciałam to wszystko na własne oczy zobaczyć. Przejść się starymi drogami, po których chodzili rodzice, zobaczyć dom mamy. (…) teraz to jest całkiem inne miejsce, na co innego przeznaczo- ne… (…) Łemkowszczyzna kojarzy mi się też z wielką tęsknotą rodziców za dawnymi czasami. Różnie się żyło – i biednie i lepiej, ale to było życie bardzo wesołe, zupełnie inne niż teraz (Brzoza, 174). Niekiedy wyobrażenie Łemkowszczyzny, tego Domu „tam”, jest tak mo- tywujące, że pojawia się chęć skonfrontowania go z rzeczywistością na miej- scu, i o ile wizja nie odbiega od stanu faktycznego, obraz ów utrwala się i „zakapsułkowuje”:

Po raz pierwszy weszłam tam [do dawnego domu rodziców – P.T.], kiedy już byłam mężatką. Poprosiłam: Ja nic nie chcę, tylko zobaczyć, czy moje wyobrażenia, o tym, co opo- wiadał tata – o piecu, o tym, jak wygląda kuchnia, pokój, świetlica, zgadzają się z rzeczywi- stością. I kiedy weszłam do tego domu, byłam bardzo zdziwiona, bo było tak, jak sobie wyobrażałam. (…) Dom się nie zmienił (Brzoza, 165).

Łemkowszczyzna to dla mnie góry, korzenie, symboliczny dom, o którym opowiadał dziadek, kiedy byłam małą dziewczynką. Dopiero później zrozumiałam, że był to ich jedyny dom, ten pozostawiony w Karpatach wraz z całą miłością do gór, do niego tęsknili (Brzoza, 178).

Łemkowyna to trochę taki świat marzeń. Mogę mówić jedynie o tym, co nam prze- kazali rodzice, dziadkowie: jak żyli, co robili. O krajobrazie też opowiadali (Ługi, 83). Wydaje się jednak, że często poznawanie Łemkowszczyzny ma wiele wspól- nego z turystyczną sympatią dla gór jako takich, z preferencjami wypoczyn- kowymi, sposobem spędzania wolnego czasu:

Tęsknota za górami pozostała w rodzicach na zawsze. My też ją czujemy w genach. W górach człowiek inaczej się czuje. Ja na przykład w tym roku nauczyłem się jeździć na nartach. (…) Po prostu lubię góry (Brzoza, 192).

Dobrze pojechać tam na tydzień, dwa, porządzić, pobawić się i wracać. Życie w ogóle jest ciężkie, a tam szczególnie (Brzoza, 198). Wielu przedstawicieli średniego pokolenia, których wypowiedzi zamiesz- czono w obu tomach, rozpatruje swoje pochodzenie w kategoriach duchowe- go bogactwa, które odróżnia ich od otoczenia:

Bycie innym jest wartością. We współczesnym świecie chyba każdy chciałby być inny. Bycie innym jest w cenie. A dla mnie to rzecz naturalna… (Ługi, 83). Traktują pamięć o Łemkowszczyźnie, przekazywaną przez ich rodziców, jako dziedzictwo, które należy pielęgnować i uczyć go własnych dzieci. Dzie- 308 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI dzictwo to oznacza dla nich przede wszystkim posługiwanie się językiem przodków, uczęszczanie do cerkwi, podtrzymywanie zwyczajów świątecz- nych i receptur kulinarnych matek i babć, a także uczestnictwo w łemkow- skich festiwalach:

Staram się też uczyć dzieci pisania pisanek, tak jak nas mama uczyła. Żeby nie myśla- ły, że wystarczy pójść do supermarketu (Brzoza, 160).

Kultura łemkowska najbardziej mi się kojarzy z Gorzowskimi Spotkaniami z Kulturą Łemkowską, śpiewem, muzyką, strojami (Brzoza, 187). Mimo że wypowiedzi przedstawicieli średniego pokolenia cechuje więk- sza skłonność do refl eksji i spoglądania na Łemków w szerszym kontekście niż w przypadku poprzedniego pokolenia, a osoby te niekiedy dokonują analizy pamięci i tęsknoty swoich rodziców („Każdy z nich był «tam» mło- dy, to też trzeba wziąć pod uwagę, do młodości każdy chętnie będzie wracał do końca swoich dni” (Ługi, 79)), to jednak powtarzają oni te same sformu- łowania i klisze, stosowane w otaczających ich od dzieciństwa opowieściach:

Łemkowszczyzna kojarzy mi się z zachowaniem tradycji, z opowieściami rodziców. Oni opowiadali tylko o dobrych rzeczach. (…) Mówili, że każdemu spotkaniu towa- rzyszyły śpiewy (Brzoza, 191).

Lasy. Też mają jakieś oblicze, takie łemkowskie. Takie smutne te lasy (Ługi, 100). Częstsze niż u starszych Łemków są wahania, niepewność, pomyłki w przytaczanej faktografi i. Pamięć podlega zmianom także w oczach postpa- miętających:

(…) coraz mniej pamiętamy. Nie pamiętamy na przykład początków piosenek, jakieś fragmenty ze środka. Zaczęłam nawet swoje śpiewniki wyciągać. A dawniej znałam wszystkie piosenki. Dzisiaj już nie pamiętamy. Jak się czegoś nie kultywuje, zapomina się (Brzoza, 170).

Istnieje wielka różnica między naszym pokoleniem i pokoleniem młodych. My by- liśmy wsłuchani we wszystkie opowiadania rodziców. (…) Natomiast nasze dzieci raz chcą się czegoś dowiedzieć, raz nie. Stąd wynika moja obawa, że z czasem mogą o swoich dziadach i pradziadach zapomnieć. Ale na pewno będą starać się podtrzy- mywać ojczystą, łemkowską mowę (Brzoza, 173). Widoczna jest tu również znajomość piśmiennictwa łemkowskiego i o Łemkach. Więcej miejsca w wypowiedziach średniego pokolenia zarezer- wowane jest dla deklaracji tożsamości, wierności tradycjom przodków, po- czucia pozytywnej odmienności w otoczeniu, chęci przekazywania wartości przodków własnym dzieciom:

Tak nas rodzice nauczyli i tego się trzymamy. Szkoda, żeby to gdzieś znikło. (…) Jeśli młodzież nie podtrzyma tradycji, wszystko się rozsypie (Brzoza, 190). Niekiedy refl eksje zawarte w przytaczanych wypowiedziach zwiastują dalsze przemiany łemkowskiej pamięci: 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 309

Łemkowszczyzna chyba już nie wróci, ale pamięć pozostanie (Ługi, 84).

A my, to pokolenie młodsze, powinniśmy to puścić w niepamięć. Bo musimy sobie po- wiedzieć, że taka była polityka, taki był świat, takie było życie i stało się. A my, my ży- jemy trochę innym światem. Takim światem ludzkim. Takim tym naszym (Ługi, 105). Zmianom tym będzie też sprzyjać pamięć najmłodszego pokolenia, dla któ- rego mityczna Łemkowszczyzna jest już bardzo odległa, ale w spadku przej- muje ono konieczność pamiętania:

To duże przeżycie wrócić do tamtych stron, ale nie czuję żadnego przywiązania. Lu- dzie, których stamtąd wywieziono, czują ból i tęsknotę do tamtego życia, a ja czułem się bardziej jak turysta (Ługi, 109). O radykalnych przemianach tej pamięci świadczą także wypowiedzi uczestników warsztatów, dzieci z łemkowskich rodzin, które zwracają uwa- gę na to, co w opowieściach starszych ich zaskoczyło:

(…) najbardziej zaskoczyła mnie akcja „Wisła”. Utkwiło mi to w pamięci, ponieważ przez tę akcję mieszkam tutaj, a nie w górach (Ługi, 111).

(…) opowieść jednej pani o tym, że ona i jej rodzina zostali wygnani z domu i musieli odejść na zachód (Ługi, 112). Głos zabiera również młodzież – synowie i wnukowie wypowiadających się wcześniej:

Urodziłem się już tutaj. Cała wiedza o Łemkowynie nie została mi dokładnie przeka- zana, tak jak moim rodzicom. Częściowo tylko wiem, co to było. Jak tam ludzie miesz- kali, jak się im żyło. Rodzice wiedzieli to dokładnie, ja już nie potrafi ę tak do końca sobie tego wyobrazić (Ługi, 115).

A na Watrze można posłuchać opowieści starszych roczników… A różnie opowiadają. W większości to jest zmyślona część. Tak mi się wydaje. To już wchodzi w bajer. Baje- rowanie jak tam było, jaki był człowiek wyśmienity, jaki zdrowy, jaki silny (Ługi, 116). Wielu młodych Łemków przyznaje, że nie wie, co począć z dziedzictwem, które przekazują im starsi:

Nie wiem, co to jest dokładnie Łemkowszczyzna. Rodzice tłumaczyli, że to są góry. A z górami kojarzy się inne życie. (…) Może chodzi tu o sam czas, w którym żyli, ale też atmosfera i ludzie, z którymi żyli? One sprawiały, że to życie wyglądało zupeł- nie inaczej. (…) Nie wiem tak do końca, co to jest Łemkowszczyzna, bo co ja mogę wiedzieć? Byłem w tych prawdziwych górach, gdzie żyli Łemkowie, może dwa, trzy razy. (…) Tylko na podstawie opowiadań dziadka, punktów charakterystycznych, jak: wielkie drzewa, doły, mogliśmy przypuszczać, gdzie mógł stać ich dom. Ale nic kon- kretnego nie znaleźliśmy (Brzoza, 216). Łemkowszczyzna dociera do nich poprzez uczestniczenie w życiu spo- łeczności – przede wszystkim w cerkwi i podczas świąt, ale także podczas „Watr”. Wówczas dowiadują się o sobie i mają możliwość „posłuchać na- prawdę świetnych opowieści starszych ludzi” (Brzoza, 219). Uczą się też, że 310 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

„Ojczyzna to miejsce, do którego człowiek jest przywiązany. I jak jest gdzieś daleko, powinien za ojczyzną tęsknić” (Brzoza, 213).

4.7. PODSUMOWANIE. STRATEGIE AUTOPREZENTACYJNE W PIŚMIENNICTWIE ŁEMKÓW

Trudno porównywać teksty osób żyjących w różnych miejscach i obarczo- nych odmiennym bagażem doświadczeń i przeżyć, także tych niezwiąza- nych z opisywanym okresem w ich biografi i. Każdy z tych tekstów należy traktować osobno i być stale wyczulonym, by nie uogólniać ich, umieszczając pod wspólnym szyldem „łemkowskości”. Co więcej, badacz musi zgodzić się na uznanie, że nie ma do czynienia z wglądem w czyjeś doświadczenie, ale w odtwarzaną po latach reprezentację owego doświadczenia. I tylko do takiej reprezentacji ma dostęp. Obok pamięci, która organizuje wysiłki piszą- cego, do gry wkracza jego wyobraźnia. Niekiedy utrudnia ona odnalezienie tego, czego badacz poszukuje. Moim celem było dotarcie do strategii pamię- tania oraz autoprezentowania własnej indywidualnej i grupowej przeszłości z wyraźnym wskazaniem na teraźniejszość. Z podwójną reprezentacją, właściwą dla postpamięci, badacz styka się w tekstach dzieci i wnuków „doświadczonych”, którzy z różnych pobudek podejmują się owej wtórnej rekonstrukcji, ale których także motywuje po- trzeba (często odczuwana jako konieczność) ekspresji wspomnień. Porów- nywanie takich tekstów z tekstami powstałymi na podstawie „pierwotnego” przypominania nakazuje badaczowi daleko posuniętą ostrożność. Stąd roz- miary, szczegółowość przeprowadzonej przeze mnie analizy oraz zapropo- nowana typologia, która, choć – mam tego świadomość – jest niedoskonała, pozwala zauważyć różnice w trybach pamiętania i przypominania, ukazuje zatem, jak działa łemkowska pamięć. Kształt dzieła, wybory stylistyczne i re- toryczne, hojne lub powściągliwe dawkowanie pierwiastka autobiografi cz- nego są czytelnym usytuowaniem się w którymś ze sposobów opowiadania o sobie i świecie. Łemkowie piszą dla ocalenia minionego świata. Wiele miejsca, bodaj naj- więcej (nie tylko w objętości tekstu, ale i w swoistym autorskim założeniu) poświęcają przestrzeni. Ekspozycja jej elementów, drobiazgowe ich wylicza- nie, swoista topografi czność narracji – wszystko to ma wywołać powtórne przeżycie zaprezentowanego modelu ładu, uruchomić poczucie ponowne- go zakorzenienia, wywołać wzruszenie bliskością, swojskością i autentycz- nością przedstawianych miejsc, a także je uprawdopodobnić. Symbole za- korzenienia w niematerialnej przestrzeni – cerkiew, chyża, góry – konotują i uświęcają arkadyjskość miejsca1014. Kiedy autorzy wspominają czasy, gdy

1014 Por. K.R. Łozowska, Kresowa ziemia rodzinna w prozie polskiej o pierwszej wojnie światowej, „Literatura Ludowa” 2001, nr 6, s. 3–8. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 311 społeczność łemkowska aktywnie kształtowała swoje miejsce, gdy mówią o własnym podmiotowym byciu „w akcji”, miejsce to jest wyraziste, nada- je się do opowiedzenia. Wejście na trajektorię, poddanie się decyzjom ze- wnętrznym czyni niewrażliwym na nową przestrzeń w miejscu osiedlenia. Te przestrzenie wydają się mniej opowiadalne. Krajobrazy przeszłości ojczyzny w łemkowskich narracjach nieco wybla- kły i straciły kontury, ale przywoływane w opowieści miejsce, którego autor poszukuje i w którym chciałby być u siebie, staje się nasycone i wyraziste, ponieważ „(…) obiekty o znaczeniu osobistym są wyostrzone i spotęgo- wane. Wyraźne ślady pozostawiają cechy krajobrazu związane z pobudze- niem emocjonalnym, tworzące specyfi czną atmosferę miejsca, jak dźwięki i zapachy”1015. Łemkowska przeszłość i miejsce, w którym była niegdyś te- raźniejszością, podlegają silnej mityzacji. Widoczne w tych tekstach są: mi- tyczny czas, czy raczej bezczas, porządkujący przeszłość według innych niż chronologia zasad; tworzenie sakralnych wzorców i bezczasowych typów we wspominaniu bohaterów i wydarzeń; związek ze sferą uczuć, a nie rozumu; zapis wartości i wzorów zachowań ważnych dla grupy i jej tożsamości1016. Nostalgia przenika te teksty. Realizuje się poprzez nią misja przywoływania przeszłości, czasu i miejsca, potrzeba opowiedzenia o dziejach przestrzeni utraconej. Sfabularyzowane i sfolkloryzowane opowieści Łemków, zaświadczone autorską sygnaturą, z mniejszym lub większym nasyceniem znakami autobio- grafi cznymi, utwierdzają ich w przekonaniu o ciągłości świata, który istnieje w opisach życia codziennego, drobiazgach bytowania, opisywanych ludziach i wydarzeniach, refl eksjach o polityce i wyrokach historii. Niematerialność tej przestrzeni jest przełamana zapachem pieczonego chleba i smakiem mleka, dlatego tak wiele uwagi poświęcają autorzy zmysłowemu rozpoznaniu krai- ny dzieciństwa, nawet jeśli chodzi tu o dzieciństwo ich rodziców. Odtwarzanie własnej przeszłości z okruchów minionych zdarzeń nie jest wolne od zapośredniczeń i staje się konstrukcją „historii własnego życia z fragmentów, które zostały zachowane, historii tworzonej w tym właśnie miejscu i czasie, adresowanej do pewnego audytorium”1017. Sądzę jednak, że wyjście do owej „zewnętrznej” publiczności jest sprawą drugorzędną, o ile nie całkiem poboczną. Łemkowie piszą przede wszystkim dla siebie nawza- jem. Nawzajem się czytają i cytują, korzystają z tekstów popularnych i na- ukowych na swój własny temat, m.in. dlatego te łemkowskie wypowiedzi folkloryzują się, powtarzają i zyskują postać „gatunku”. W analizie relacji wspomnieniowych interesował mnie także aspekt prag- matyczny ich odbioru, zespół sytuacji kształtujących odbiór wypowiedzi np. z punktu widzenia lektury nastawionej na poszukiwanie wiedzy historycz- nej czy tworzywa pamięci zbiorowej i, idąc dalej, kulturowej. Komunikacja autorów łemkowskich z czytelnikami zakłada istnienie licznych punktów

1015 S. Bernat, Historia mówiona metodą badań krajobrazu kulturowego [w:] Krajobraz kulturowy – cechy, walory, ochrona. Problemy ekologii krajobrazu, t. XIII, red. W. Wołoszyn, Lublin 2006, s. 504. 1016 B. Szacka, Czas przeszły…, s. 92–94. 1017 T. Maruszewski, dz. cyt., s. 63. 312 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI stycznych, wspólnych przeświadczeń, „zazębień” aksjologicznych. Dlatego tak częste są w tej literaturze przejawy zawiązywania z odbiorcą różnych paktów: faktografi cznego i bibliografi cznego, choć można byłoby wyodręb- nić jeszcze wiele innych – ontologiczny, aksjologiczny, topografi czny… W przypadku dominacji uchwyconych w analizie wzorów i schematów wypowiedzi w danym środowisku, kwestia stosowania przez autorów okre- ślonej konwencji wydaje mi się istotna. Uruchamia to jednak skojarzenie, a raczej polemikę z badaczami, skłonnymi w takim wzajemnym wpływie wypowiedzi na dzieło dostrzegać zręby intertekstualności. Odwołanie inter- tekstualne jest odwołaniem świadomym, zamierzonym i adresowanym do czytelnika, który powinien zdawać sobie z tego sprawę1018. Co więcej, między tekstami zachodzi pewna gra, „żywioł dialogiczności”. Brak tego elementu, nawet w przypadku obecności ewidentnych nawiązań, cytatów czy aluzji, nie upoważnia do przypisywania im znamion zjawiska intertekstualności1019. Tak więc nawiązania do innych pamiętników w łemkowskich tekstach mogą stanowić wyłącznie cytat, chyba że autor świadomie podejmuje dialog (np. w formie polemiki) z przytaczanym autorem. Łemkowskie relacje wspo- mnieniowe są jednak współzależne z kulturą literacką, która je tworzy, oraz z oczekiwaniami odbiorców, do których trafi ają. Ci ostatni natomiast nie tyl- ko kształtują wizerunek literatury dokumentarnej i poszukiwanych w niej treści, ale owe treści oddziałują na nich samych, modelując wyniesione z lek- tur doświadczenie, oddziałują także wówczas, kiedy odbiorca taki zasiada do pracy nad własną relacją wspomnieniową. Wszak, jak pisze Waldemar Kuligowski, „literatura to modelowy przykład komunikacji na odległość”1020, a jej funkcja wydaje się nabierać szczególnej mocy w sytuacji rozproszenia. Wiąże się z tym też kwestia metodologiczna. Lektura takiej serii tematycz- nej, jak powyżej analizowana, przypisuje odbiorcy określone kompetencje, które pozwolą mu „rozpoznać tekst jako ogniwo serii”, a zatem projektują „pewien szczególny typ odbioru, który można byłoby nazwać lekturą rozpo- znającą”. Polega to na rozpoznawaniu elementów tekstu jako „już znanych”, co z kolei pociąga za sobą „przypominanie sobie przebiegu zdarzeń”, a to grozi uśpieniem uwagi i wyostrzeniem jej tylko na to, co zmienione, nowe czy nietypowe1021:

W praktyce użycie tematu tradycyjnego eliminuje zaciekawienie czytelnika czy wi- dza samą akcją i jej rozwiązaniem. Nie są one przecież niespodzianką dla kogoś, kto zna mityczną historię. (…) Wyeliminowanie z odbioru czytelnika „sensacji” przenosi punkt ciężkości na przeżycie estetyczne i rodzącą się przy jego współudziale refl eksję uogólniającą1022.

1018 M. Głowiński, O intertekstualności [w:] tenże, Poetyka i okolice, Warszawa 1992, s. 102. 1019 Tamże, s. 103. 1020 W. Kuligowski, Poetyka antropologiczna: próba zastosowania, „Literatura Ludowa” 2000, nr 1, s. 3. 1021 J. Abramowska, dz. cyt., s. 55. 1022 Tamże, s. 56. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 313

Sądzę, że taki jest również, choć może niezamierzony, cel autorów analizo- wanej łemkowskiej literatury dokumentarnej. Wysiedlenia są ukazywane w oderwaniu od odbywających się w tym samym czasie w Europie zmian granic i przemieszczeń ludności. Spotkanie z przestrzenią Niemców i Polaków w oczach Łemków – zarówno na zie- miach zachodnich i północnych, jak i na zachodzie Ukrainy radzieckiej – nie rodzi refl eksji nad wspólnotą losów, poczuciem podlegania tym samym wy- rokom historii, nie łączy Łemków z Niemcami1023 i Polakami nicią tożsamych doświadczeń. Polakom jako sąsiadom autorzy poświęcają najmniej miejsca. W opisach dawnej Łemkowszczyzny często pojawiają się Żydzi jako najbliżsi obcy, ale występują jako przedstawiciele umarłej kultury, choć ich przetrwanie i po- wrót do ziemi Kanaan niekiedy podnoszone jest jako wzór do naśladowa- nia. Łemkowie nie dostrzegają, że przywoływani przez nich Żydzi należą do pokolenia Holocaustu – autorzy bywają zapatrzeni w wyjątkowość swojego cierpienia i doznanych krzywd, często stwierdzając, że „żaden naród nie wy- cierpiał tyle, co Łemkowie”. Cyganie natomiast sami skazują się na tułaczy los, więc ich doświadczenie przemieszczeń nie jest tak tragiczne jak Łemków. Autorzy pieczołowicie tworzą katalog zwyczajów, zachowań obrzędo- wych i praktyk obowiązujących w opisywanym świecie. Pokazują, jak żyło się na Łemkowszczyźnie, dokonują przeglądu obyczajowości i etnografi cznej specyfi ki życia Łemków, jednak nie rozpatrują tego w szerszym kontekście karpackim czy ogólnoukraińskim. Piszą „jak było” i „co się robiło”. Ich celem jest zatrzymanie tego świata i uratowanie z niego szczegółów, wyjaśnienie młodszym pokoleniom (poprzez liczne komentarze teoretyczne) zastosowa- nia poszczególnych narzędzi czy celu danej praktyki. Łemkowszczyzna jednak, oglądana z przeciwległych pozycji, pozornie spoista, znacząco się różni. Piszących Łemków z obu stron granicy łączą wspólne konwencje opowiadania o sobie, wspólne, uwarunkowane kultu- rowo sposoby prezentacji doświadczenia. Różnią ich natomiast konteksty, w których przyszło im spisać swoje opowieści. Autorzy publikujący na Ukrainie z reguły dyskredytują Polskę między- wojenną i z emocjami piszą o trudnościach, jakich na każdym kroku dozna- wali Łemkowie ze strony władz, przy udziale „rycerzy w rogatywkach”. Wspominają o „polskich bandach”, których rabunki i zbrodnie miały zmu- sić mieszkańców Łemkowszczyzny do wyjazdu do Związku Radzieckiego. Z kolei Łemkowie publikujący w Polsce, nie tylko po polsku, są w tych kwe- stiach bardziej powściągliwi – gloryfi kują Łemków w opozycji do Polaków, ale o polityce II RP wypowiadają się mniej emocjonalnie. Obraz Łemkow- szczyzny jest u nich wydestylowany ze współczesnych odniesień i sympatii politycznych. Łemkowie na Ukrainie poddają im się w większym stopniu, oni też umieszczają przywracany świat w szerszym ogólnoukraińskim kon- tekście. Łemkowszczyzna w ich pisarstwie jest częścią Ukrainy, a wysiedleni Łemkowie przez pryzmat swojego patriotyzmu przywołują utracone ukra- ińskie ziemie. Dlatego tak często pojawia się tutaj podkreślanie roli UPA i jej

1023 Tylko Petro Murianka podejmuje wątek Domu Niemców na ziemiach zachodnich. 314 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI działań na rzecz ratowania Łemków przed skutkami decyzji politycznych, a ukraińskość przedwojennych Łemków czy nawet ich dalekich przodków jest bezdyskusyjna. Łemkowie są zawsze „najbardziej zachodnią gałęzią na- rodu ukraińskiego”, która utraciła swoje autochtoniczne terytorium. Stra- ta ta nigdy nie jest rozpatrywana w szerszym kontekście: jeśli pojawia się przywołanie konferencji w Jałcie i zmiany granicy między Polską a ZSRR w 1944 r., nie idzie za tym refl eksja na temat straty przez Polskę tzw. Kresów; autorzy nie tłumaczą, jak to się stało, że z miejsc, do których ich wysiedlono, wyjeżdżali Polacy, nie wyjaśniają, skąd ci ostatni się tam wzięli. Podczas li- czenia strat wśród powstańców i ludności cywilnej na Łemkowszczyźnie nie ma żadnych odniesień do konfl iktu polsko-ukraińskiego na Wołyniu, a UPA (przecież formacja zbrojna) zawsze jest przedstawiana jako strona pokrzyw- dzona przez „polskie bandy”. Łemkowie w Polsce traktują swoje ziemie osobno – i to niezależnie od op- cji narodowej. Zadeklarowani Łemkowie-autonomiści nie sięgają do szersze- go kontekstu karpatorusińskiego, nie wiążą swoich losów z szerszą wspól- notą i terytorium, choć taka refl eksja mogłaby się pojawić. U Łemków na Ukrainie rzadko prezentowane są szczegółowe opisy życia po wysiedleniu, zwykle ograniczone do trudów pierwszych chwil zagospodarowywania się w nowym miejscu, natomiast rozbudowana jest narracja o dawnej Łemkow- szczyźnie. Polscy Łemkowie, przeciwnie, życiu na ziemiach zachodnich po- święcają wiele uwagi i te wspomnienia są równoważne, przynajmniej pod względem proporcji, z przypominaniem Łemkowszczyzny. Obraz ojczy- stych stron jest u Łemków na Ukrainie zatrzymany, zamknięty, jest punktem wyjścia i dojścia w tekście; u tych w Polsce – służy wyraźniejszemu uwypu- kleniu opozycji przedtem – potem, tam – gdzie indziej, było – nie ma. U pol- skich Łemków pojawia się także – nieobecna u autorów z Ukrainy – refl eksja na temat bycia członkiem mniejszości. Ci drudzy, prezentując współczesną kondycję Łemków na Ukrainie, ograniczają się do ukazania stopnia jej folk- lorystycznej żywotności, sprawności organizacyjnej i wciąż żywych marzeń o powrocie. W tym sensie Łemkowie w Polsce wydają się mniej skłonni do ekspresji swej miłości do ojczyzny, ale też bardziej refl eksyjni i pogodzeni ze swą stratą. Wiele wydań relacji wspomnieniowych Łemków zawiera fotografi e. Nie- kiedy fotografi a reprodukowana jest tylko na okładce, innym razem książka zostaje zaopatrzona we wkładkę, czasem zdjęcia są wplecione w tekst lub też prowadzą poprzez narrację, stanowiąc „podpowiedź” dla piszącego. Fo- tografi e takie zwykle przedstawiają okres międzywojenny i czas tuż po wy- siedleniu, pierwsze chwile na obcej ziemi. Pojawiają się także zdjęcia współ- czesne, kolorowe, najczęściej ukazujące autora na łonie przyrody (często łemkowskiej), w gronie rodziny, podczas prac w Towarzystwie „Łemkiw- szczyna”. Ich funkcja polega na symbolicznym odsyłaniu do opisywanych miejsc, osób i wydarzeń oraz na uprawomocnianiu opowieści o przeszłości, „przesunięciu” czytelnika w czasie. Służy też potwierdzeniu znaków auto- biografi cznych w tekście. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 315

Okładki łemkowskich relacji wspomnieniowych wydawanych w Polsce i na Ukrainie wyglądają podobnie i zawierają analogiczne motywy. Najpo- pularniejsze są zdjęcia lub obrazki przedstawiające łemkowską wieś, często z cerkwią i drogą w tle. Niekiedy cerkwie wysuwają się na pierwszy plan. Inny schemat, równie popularny, to archiwalne zdjęcia członków rodziny lub dawnych mieszkańców Łemkowszczyzny, niekiedy fotografi a przedsta- wiająca autora bądź znanych Łemków czy rodzinną chyżę. W pozostałych przypadkach jest to jakiś motyw: np. łemkowski haft, rzeźba z Łemkow- szczyzny, znana grafi ka Wasyla Madzelana Akcja Wisła. Zdarzają się i ta- kie, które nie zwracają uwagi i nie wykorzystują łemkowskich etnosymboli. Okładka jednak w większości przypadków ma jednoznacznie naprowadzać potencjalnego czytelnika na wspomnieniowy charakter publikacji, zapowia- dać treść i przesłanie. Łemkowie rzadko opowiadają indywidualne biografi e, przez perspek- tywę jednostki przefi ltrowując dzieje społeczności, a w każdym razie tych, którzy w owych wydarzeniach uczestniczyli. Pokonali oni drogę od rozpa- trywania własnej biografi i w kategoriach bezpośredniego środowiska życia, kategorii „zakorzenienia w milieu”, wraz z wielokrotnie czynionymi przez całe lata retrospektywami, reinterpretacjami, indywidualnym i zbiorowym „odpominaniem”, rozpamiętywaniem, snuciem opowieści (aż po moment zapisania wspomnień) do „zakorzenienia w historii”1024. Dlatego w ich pi- semnych wypowiedziach pojawia się perspektywa pokolenia, grupowe me- chanizmy konceptualizowania przeszłości i tryby wypowiadania się o niej. Choć, powtórzę, każdy przypadek jest wyjątkowy i „osobny”, wyłania się z niego przynależność do którejś ze wspólnot pamięci, wzmacniana – o czym nie powinno się zapominać – również lekturą podobnych relacji. Łemkowie- -autorzy czytają łemkowską literaturę dokumentarną. Nie może to pozosta- wać bez wpływu na ich wizję zarówno samej przeszłości, własnego w nią uwikłania, jak i sposobów wypowiadania się na jej temat, nie mówiąc już o doborze fotografi i zachowanych w rodzinnym albumie, koloru i grafi ki na okładce, kroju czcionki etc. Autorzy z Ukrainy nikomu z Łemków, także tym o orientacji karpatoru- sińskiej, nie odmawiają prawa do wspominania Łemkowszczyzny – w swych narracjach podkreślają wspólnotę Łemków, których świat uległ destrukcji, niezależnie od tego, jak potoczyły się ich wybory narodowościowe i dalsze losy. Nawet jeśli niektórzy nawołują do pojednania podzielonych Łemków, krytykują opcję autonomiczną, uznając ją za szkodliwą, nie wyłączają ich ze wspólnego doświadczenia. Dobrze świadczy o tym dedykacja wiersza Se- mena Wozniaka, umieszczonego w analizowanym tu dziele Przesiedleńcy…, poświęcona jednocześnie „Prezydentowi Republiki Zachodniołemkowskiej – J. Kaczmarykowi (…) oraz przewodniczącemu Republiki Wschodniołem- kowskiej – ojcu Pantelejmonowi Szpylce” (Wozniak, 18). Zastanawiające jest połączenie obu wydarzeń i postaci, należących wszak do odmiennych obie- gów pamięci łemkowskiej. Niezależnie, czy powodem jest tu nie tak silne,

1024 Por. A. Piotrowski, Wstęp [w:] Biografi a a tożsamość narodowa, red. M. Czyżewski, A. Pio- trowski, A. Rokuszewska-Pawełek, Łódź 1996, s. 10. 316 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI jak u polskich Łemków, utrwalenie różnicy i ładunku tożsamościowego, spo- wodowane m.in. wcześniejszymi publikacjami Łemków (na czele z I. Kra- sowskim, który nadaje tym sprawom wspólny emblemat łemkowskiej wy- jątkowości), sugeruje to jednak czytelnikowi poczucie łemkowskiej jedności i dumy z własnej – całej – historii. Tymczasem polscy Łemkowie, przede wszystkim Łemkowie-autonomi- ści, w większym stopniu pomijają losy swoich krajan na Ukrainie, niejedno- krotnie odcinając się od wspólnej pamięci. Ich wyjazd niekiedy ukazują jako efekt tego, że „dali się zbałamucić”, a więc dla utrwalania pamięci kulturo- wej Łemków i tak są straceni. Inaczej mówiąc, Łemko-Ukrainiec to już nie Łemko, a jedynie Ukrainiec. Dla Łemków z Ukrainy oraz polskich Łemków poczuwających się do związków z narodowością ukraińską Karpatorusin to tylko „błądzący”, ale wciąż Łemko. Ścierają się tu przeciwstawne perspekty- wy swojskości – inności – obcości, widoczne dobrze w analizowanych utwo- rach: dla A. Maśleja Łemkowie to Ukraińcy – innych nie ma, dla O. Nimca Karpatorusin to Łemko-„inny”, dla P. Murianki – Łemko-Ukrainiec to Ukra- iniec, a więc całkiem obcy. Wykluczenie „inaczej pamiętających” ze wspól- noty to odebranie im prawa do bycia dysponentami łemkowskiej pamięci zbiorowej, a tym samym odsunięcie ich potencjalnego wkładu w budowę pamięci kulturowej grupy. Dlaczego zatem łemkowskie narracje o przeszłości, mimo podejmowania tych samych tematów, realizują tak różne wizje przeszłości? Katarzyna Ros- ner, analizując narracje historiografi czne, zauważa mechanizm, który można odnieść do łemkowskich relacji wspomnieniowych:

Status analizowanych dzieł historycznych nie zależy od natury „danych” użytych do uzasadnienia uogólnień i teorii. Z tych samych danych można skonstruować różne opowieści, nadające tym samym faktom odmienne znaczenia. Zależy on raczej od spójności i siły perswazyjnej prezentowanych w nich wizji przeszłości. Dzieła te pre- zentują często wykluczające się koncepcje tych samych okresów historycznych; rów- nie często są nieporównywalne, ponieważ realizują odmienne stanowiska w kwestii zadań myślenia historycznego i rozmaicie artykułują rzeczywistość historyczną. Każ- da próba nadania procesowi historycznemu czy epoce charakteru spójnej całości ma więc ostatecznie źródło nie w wiedzy o faktach, lecz w określonej formie dyskursyw- nej, którą posługuje się badacz1025. Co więcej, proces ten nigdy nie jest zakończony, ponieważ, zdaniem autorki, „społeczność, podobnie jak jednostka, w konfrontacji z nowymi doświadcze- niami stale komponuje i rekomponuje swą autonarrację, stanowiącą źród- ło jej tożsamości”1026. Wiąże się to z zasadą, którą zauważyły Hirszowicz i Neyman:

Historia narodów – znana zawsze tylko fragmentarycznie – to fakty, ciągi zdarzeń, które zachodziły obiektywnie, natomiast narodowa świadomość historyczna to obraz przeszłości istniejący i przekazywany w zbiorowości, obraz oparty na selekcji, elimi-

1025 K. Rosner, dz. cyt., s. 82. 1026 Tamże, s. 97. 4. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w twórczości wspomnieniowej 317

nacji, wartościowaniu i interpretacji tego, czego doświadczyły minione i współczesne pokolenia1027. Antropolog, mając do czynienia z takim zbiorem tekstów jak łemkowska literatura dokumentarna, powinien postarać się dostrzec ich różnorodność i odmienne funkcje dla poszczególnych faktów i ich znaczeń, jakie teksty te eksponują, dążąc do ich zachowania w pamięci kulturowej grupy. Starałam się w tym rozdziale pokazać, że pamięci Łemków wyłaniające się z tekstów z obu stron granicy wyraźnie się różnią. W kolejnym rozdziale spróbuję prześledzić, poza sygnalizowanym już odmiennym trybem narracji wywoła- nej obecnością badacza, jak kwestia ta przedstawia się u Łemków z jednej wsi – Komańczy – wciąż tam mieszkających oraz u wysiedleńców w zachodnich obwodach Ukrainy1028.

1027 M. Hirszowicz, E. Neyman, dz. cyt., s. 29. 1028 Zapowiadana analiza wyłącza perspektywę Łemków-autonomistów, ponieważ zajmuję się wsią, której łemkowscy mieszkańcy podkreślali i podkreślają swe związki z narodowością ukraińską.

5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy (na przykładzie byłych i obecnych mieszkańców Komańczy)

5.1. PAMIĘĆ ŁEMKÓW W ŚWIETLE WYWIADÓW

Ja pani coś powiem. To jest takie trudne. Bo na przykład ja w dzień i w nocy jak leżę, to ja wszystko wiem. Każdy jeden kamień, każdy kwiatek. Bo ja pamiętam bardzo od młodych lat, może dlatego, że mama zmarła, to ja taki może przeszłam szok, czy co. Nie wiem, ale ja pamiętam tak dokładnie, wszystko pamiętam. I w nocy wszystko ją, widzę ją, w nocy bym ja, o matko, znalazła tą Komańczę. A przyjdzie dzień, jak idę coś szukać, patrzę tu, patrzę tam. Ale zawsze tak mówię, że wszystko bym oddała, tylko słońce nie i dawną Komańczę nie [śmiech]. (…) Mam taki obraz właśnie od małego dziecka… [K/28/101029]1030. Przeszłość komańczan manifestuje się poprzez opowieści nie tylko, czy nie tyle o czasie, ile o miejscu. W wypowiedziach czas często wymyka się moim rozmówcom; poszczególne wydarzenia, ważne i wspominane przez wielu z nich, zlewają się w ciąg opatrzony słowami kluczowymi: „wojna”,

1029 W rozdziale tym wprowadzam następujące oznaczenie wywiadów: duże litery ozna- czają miejscowość, w której prowadziłam wywiad: B – Biskowyczi, BU – Buczały, D – Dra- haniwka, G – Gródek (Horodok), H – Horodyszcze, Chutory, Sławne, K – Komańcza, KW – Kozliw, L – Lwów, Zymna Woda, M – Monastyryska, MB – Mała Berezowycia, T – Tarnopol, WH – Wełyki Hlibowyczi, Z – Zbaraż. Pierwsza liczba oznacza rok urodzenia rozmówcy lub rozmówców – jeśli w wywiadzie uczestniczyło więcej osób, każdorazowo podkreślam rok urodzenia osób, których wypowiedź cytuję [np. K/31/53/1]. Ostatnia liczba oznacza numer porządkowy wywiadu. 1030 W tym podrozdziale umieszczam krótkie wypowiedzi moich rozmówców ilustrujące funkcjonowanie pamięci w ogóle. Wypowiedzi te, wplecione w rozważania, wyróżniam kur- sywą. W kolejnych podrozdziałach, gdzie przytaczane narracje moich rozmówców będą dłuż- sze i gdzie będzie mi zależało na ukazaniu owej narracyjności właśnie, wyłączę je z tekstu, podobnie, jak miało to miejsce w rozdziale dotyczącym łemkowskiej literatury dokumentarnej. Własne wypowiedzi podczas wywiadu zapisuję kursywą. Czwórkę moich rozmówców – ko- mańczańskich strażników pamięci – odwiedziłam po roku i przeprowadziłam z nimi drugi wywiad, pogłębiający poprzednio podniesione kwestie. Rozmówcy sami wracali do spraw poruszonych przy pierwszym spotkaniu, wnioskuję więc, że są to dla nich tematy ważne, nie- kiedy bolesne (mord na Cyganach, wysiedlenia), z pewnością takie, o których wielokrotnie w ciągu życia myśleli i o których w ich domach się rozmawiało. Co interesujące, rozmówcy nie wracali do tych spraw po moim pytaniu (które to pytania zresztą różniły się od zadawanych w poprzednim roku), ale wplatali je w swoją narrację. Niekiedy opowieści znacznie się różniły w stosunku do tych sprzed roku, co powodowało, że zastanawiałam się nad wykonaną w tym czasie pracą pamięci. 320 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

„wysiedlenie”, „zmiany w Komańczy”. Również czas biografi czny i biogra- fi cznie istotne wydarzenia niekiedy bywają trudne do precyzyjnego ustale- nia. Do kłopotów z czasem odniosę się szerzej w dalszej części rozdziału, wspierając rozważania nad pracą pamięci komańczan, ich – czynioną pod- czas wywiadów – autoanalizą pamiętania. Komańcza, jak również cała Łem- kowszczyzna, to swoiste genius loci, topos funkcjonujący w wyobrażeniach o łemkowskiej przeszłości. Jak podobne lub różne są jego realizacje i mani- festacje w życiu Łemków po obu stronach granicy polsko-ukraińskiej, ukaże zaprezentowany w tym rozdziale materiał. Owo miejsce wyobrażone – dla trwale wykorzenionych, czyli Łemków żyjących na Ukrainie, jest przede wszystkim projekcją, która w toku narra- cji (podczas wywiadu) nabiera cech miejsca realnego, ale minionego. Obec- ni mieszkańcy wsi nie mają potrzeby wracać do wyobrażeń przedwysied- leńczej przeszłości Komańczy. Jest ona miejscem, gdzie przejawia się ich codzienność. Dlatego też podczas wywiadów moim rozmówcom łatwiej było opowiadać o Komańczy po wysiedleniach, szczególnie o latach 60. i 70. XX w., niż wracać do czasu, który rzadko stawał się przedmiotem refl eksji nie tylko z powodu oddalenia czasowego czy niedostatków pamięci własnej, ale niekiedy też z braku zachowanych opowieści rodziców i dziadków. Moja prośba o powrót do najdawniejszej, mieszczącej się w horyzoncie biografi cz- nym, przeszłości miejsca z reguły wywoływała kłopoty z narracją. Komańcza przedwysiedleńcza, a więc „całkiem inna” niż obecna (obecna, czyli taka, która „trwa” od lat 60., 70., co wyjaśni przedstawiany dalej materiał), jest już bardzo odległa i wymyka się „pojemności” pamięci komunikatywnej, choć- by „obiektywne” datowanie świadczyło inaczej.

5.1.1. Pamięć Łemków – współczesnych mieszkańców Komańczy

Na sposoby funkcjonowania pamięci obecnych mieszkańców Komańczy wpływa wiele czynników. Zasadniczym jest to, czy dana rodzina została wy- siedlona w 1947 r. na północ Polski i wróciła do Komańczy, czy też udało jej się uniknąć tułaczki, pozostać we wsi i mieszkać w niej nieprzerwanie. Pamięć komunikatywna wysiedlonych i niewysiedlonych zdaje się pracować inaczej i wspierać odmienne treści dotyczące przeszłości miejsca, natomiast pamięć zbiorowa komańczan zasadniczo jest budowana na wspólnych kom- ponentach pochodzących ze wspomnień zarówno wysiedlonych jak i nie- wysiedlonych, choć i tu widoczne są pewne różnice. Nie można natomiast stwierdzić ogólnej prawidłowości: rodzina wysiedlona = większa narracyj- ność, rodzina niewysiedlona = brak skłonności do snucia wspomnień. Innym czynnikiem jest zamiłowanie narracyjne członków danej rodziny i utrwalanie opowieści o przeszłości poprzez ciągłe repetycje. Brak rozmów w domach, brak zaplecza narracyjnego do werbalizowania komańczańskiej przeszłości okazał się bardzo widoczny w wywiadach. Te rodziny komań- czańskie, które zwykły utrwalać opowieści o minionych wydarzeniach, dzie- 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 321 jach miejsca i jego mieszkańców, zdają się wyłaniać jako strażnicy pamięci kulturowej Komańczy. Owa szczególna umiejętność opowiadania dziejów w oczach pozostałych mieszkańców nakłada na te domy obowiązek utrwala- nia przeszłości. Do tych domów odsyła się też badacza (Tak opowiadała. Ona pół Komańczy zna. (…) Ona zna całą Komańczę doskonale [K/38/27]). Wśród strażników pamięci znajdują się także pojedyncze osoby, które, z racji bardzo zaawansowanego wieku, mogą dostarczyć tworzywa dla takiej pracy wspól- notowego pamiętania. Tacy eksperci od przeszłości przedwysiedleńczej zna- ni są powszechnie w Komańczy – do nich też byłam kierowana. Nie każdy z moich rozmówców z tej grupy dostrzegał rolę swojej pamięci: Ja pani po- wiem, tu takich ludzi już nie ma. Co w takim wieku, to już ja prawie. A ci, co starsi to znowu już nie pamiętają, no [K/34/3]. Nie z każdą z tych osób udało mi się też porozmawiać. Ponadstuletnia mieszkanka wsi nie jest już w stanie odpowie- dzieć na żadne pytanie badacza. Mieszkańcy z żalem mówią o przeszłości, o której wiedzę osoba ta posiada – przeszłości, której nie zna już nikt z młod- szych komańczan (Nas jest już bardzo mało [K/28/10], nas, a więc tych, któ- rzy mają dostęp do owej przeszłości). Dawna Komańcza i czasy największej zawieruchy w dziejach wsi mocno tkwią w świadomości tej osoby: No, jak jej w nocy, to ona normalnie wstaje i się pakuje. Ona nie była wysiedlona, ale pamięta, że się pakowali i ona ładuje, bo zaraz prydut, bo będą wysiedlać (…) [K/46/26]. Moi rozmówcy, pytani o sprawy, które rozgrywały się niegdyś w innej części wsi, bądź o ludzi mieszkających nie w bezpośredniej okolicy ich domu, kierowali mnie do osób, które żyły bliżej danego miejsca. Wielu argumento- wało, że zamieszkiwanie w tamtej okolicy uprawnia innych komańczan do wypowiadania się w określonej sprawie bądź o interesujących mnie osobach, a zatem, że fi zyczna bliskość oznacza wiedzę: Ona te wszystkie sprawy wiedzia- ła tam. Bo ona tam mieszkała [K/37/17], Ona tutaj z góry1031 pochodziła, ona bę- dzie ich wszystkich znała [K/36/8]. Podobnie – tłumaczono mi – wspomnienia z dzieciństwa niewiele są warte, tak więc bycie dzieckiem w chwili ważnego wydarzenia, o które pyta badacz, oznacza niewiedzę: Bo taki starszy człowiek, to on już tam pamięta, a taki jak ja byłem, dziecko, no to ja po prostu nie pamiętam tego. (…) No to co ja wówczas miałem… Jak wysiedlili, no to ja miałem dwanaście lat, no to co ja mogłem pamiętać…? [K/34/3]. Wyłania się tu schemat myślenia o przeszłości i dostępie do niej poprzez pamięć w kategoriach przestrzen- nych i czasowych: bliskość = wiedza, odległość = niewiedza, pamięć dziecka = niewiedza, pamięć wówczas dorosłego (dziś: najstarszych komańczan) = wiedza. Losy mieszkańców Komańczy, którym nie dane było wrócić z obu kierun- ków wysiedleń, nie zajmują obecnych mieszkańców. Wiedza o tym, że zmarł ktoś z dawnych sąsiadów lub z dalszej rodziny, pojawia się wówczas, kiedy rozmówcy otrzymali list z północy Polski lub z Ukrainy. Tak więc jedynie osoby, które kontaktowały się i wzajemnie odwiedzały z wysiedlonymi, po- trafi ą powiedzieć więcej o ich życiu z dala od Komańczy. Większość roz- mówców ograniczała się do stwierdzenia, że „byli wysiedleni” i ewentualnie

1031 Chodzi o górną część wsi, czyli okolice obu cerkwi. 322 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI podania kierunku wywózki1032, wyłączając tym samym te osoby z pamięci komunikatywnej. Niekiedy wysiedleni komańczanie wyłączani są także ze wspólnoty pamięci: (…) dużo po… powyjeżdżało, no, na Ukrainę, jak dużo poje- chało, to się wyczyściło [K/46/26]. Praca pamięci podczas wywiadu – a wyłącznie o takim wymiarze „odpo- minania” mogę mówić – była widoczna szczególnie wówczas, kiedy pytałam o konkretne wydarzenia i ich lokalizację czasową. Moim rozmówcom przy- pominały się opowieści matki lub ojca, niekiedy także dziadków. Wielokrot- nie minimalizowali oni to, co zapamiętali jako dzieci, jednocześnie dowar- tościowując opowieści swoich rodziców i dziadków: Tylko tak potem, jak to nieraz w domu, już po, już po tym wszystkim, to rozmawiali bardzo dużo o tym, tak. Tam sąsiad przyszedł czy coś tam. A my, jako dzieci, tośmy słuchali tego [K/35/24]. Większość komańczan urodzonych po wojnie lub w ostatnich latach wojny przechowuje w pamięci wydarzenia z tamtych czasów (także te, które dziś pojawiają się w narracji podczas wywiadu jako „obrazki z dzieciństwa”) je- dynie dzięki transmisji owych wspomnień w domach rodzinnych. Przykła- dy takich opowieści, przekazywanych i utrwalanych przez dziesięciolecia, przedstawię w dalszej części rozdziału. Obserwowałam stale, jak pracuje pamięć i jak powoli w toku wywiadu wyłania się przeszłość. Wypowiedzi, w których porządkowano na bieżąco wspomnienia, początkowo przytłumio- ne, nasycały się emocjami związanymi z odzyskiwaniem obrazu przeszłości: Eeee, nie przypominam sobie tego człowieka… (…) Ojciec go zawsze wspominał, że to był bardzo dobry człowiek, yyy, po prostu! (…) No, bardzo mile wspominamy te sprawy przez ojca. Bardzo mile wspominamy, no [K/48/28]. O tym, jak często owe zapamiętane opowieści były odtwarzane, świad- czyły konkretne zachowania narracyjne – spójność, zachowana chronologia, łatwość w snuciu wspomnień lub – przeciwnie – kłopoty z datowaniem, „rwanie się” opowieści. Chroniona pamięć, wsparta najdrobniejszymi szcze- gółami (daty dzienne, imiona i nazwiska), która wyłania się z części materia- łu, wchodzi w kolizję z niepamięcią pozostałych, którą rozmówcy tłumaczą najczęściej młodym wiekiem (Mnie wtedy jeszcze nie bardzo to życie, nie intere- sowało (…) [K/36/8]; Ja nie pamiętam! To człowiek młody był i nie zwracał uwagi na to [K/23/11], Ja tylko tyle, co tam wiem od swoich rodziców. Babci swojej, taty, mamy. (…) Dzieckiem byłam, ile wtedy miałam… [K/35/24]), przynależnością do generacji urodzonej po wojnie (Ja już jestem młode pokolenie, nie? Już po- wojenne i to, co rodzice gdzieś tam przekazali. Okazuje się, że może coś i mówili [K/49/15]), lukami w pamięci (Ja to wiedziałam, pamiętałam do niedawna. (…) No, no nie pamiętam, wyszło mi z głowy. A tak dobrze pamiętałam! Dłuższy czas! [K/35/24], Ja to jeszcze do niedawna umiałam zaśpiewać, a teraz już mi się gubi [K/28/10]) lub usprawiedliwiają tym, że rodzinnym strażnikiem pamięci jest starsze rodzeństwo (W tych sprawach to się najbardziej, to się orientowała siostra [K/46/26]). Konieczność pamiętania zrzucana jest także na badaczy. Dostrzeganie roli badaczy miało w rozmowach dwa wymiary – od pochwały

1032 Niekiedy kierunek ten był podawany błędnie. Zdarzało się, że o osobach, o których mieszkańcy Komańczy mówili jako o wysiedlonych „na zachód”, słyszałam podczas pobytu na Ukrainie. Kilka z nich także odwiedziłam. 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 323 dla ich trudu i podziwu dla ich pracy (Bardzo dobrze, że się interesujecie takimi rzeczami, że po prostu odnachodzicie to wszystko [K/46/14]) do minimalizowa- nia znaczenia pamięci własnej wobec wiedzy badacza (Jak wy już to zbieracie, to ja już wam, nie wiem, czy coś tam powiem, bo wy to znacie. (…) Wy wiecie więcej ode mnie [K/36/8]). Wielu moich rozmówców, wyraźnie zakłopotanych swoją niewiedzą lub niepamięcią, przenosiło odpowiedzialność za ten stan rzeczy na swoich nie- żyjących rodziców: (…) wyszłam za mąż i poszłam niedaleko, no ale już mnie tu nie było. I wtedy, kiedy już mnie takie rzeczy zaczynały interesować, to mnie tu już nie było. Rodzice już byli, ooo, schorowani. Nie było jakoś wcześniej… [K/46/26]. Niepamięć tłumaczą także brakiem własnego zainteresowania przeszłością wsi i dziejami rodziny w czasie, kiedy takie narracje pojawiały się w ich do- mach: No bo, jak to w młodym wieku, to w ogóle nic człowieka nie interesowało. Inaczej jakby to było w starszym wieku, to tam coś więcej [K/40/20]. Konieczność pamiętania zrzucana bywała także na dokumenty przecho- wywane w domu (metryki chrztu, akty zgonu) oraz tablice nagrobne – mają one nie tyle wspierać pamięć, ile właśnie pamiętać za ludzi. Nawet w przy- padku najbliższych (rodziców, rodzeństwa) luki w pamięci były wyraźne: (…) ja tam za bardzo nie komputeruję w głowie, bo to mi nie jest potrzebne. Ale trzymam te akty i tam jest wszystko – i akt zgonu, i data urodzenia, i kiedy zmarła. I tam za bardzo tam mi nie jest potrzebne, tak żeby sobie tym… Zresztą nie jestem w stanie, bo to za dużo jest umarłych po tamtej stronie, żebym wszystkich mogła spamiętać [K/46/26]. Dyskomfort, jaki odczuwali rozmówcy w konfrontacji z własną niepamię- cią, był łagodzony na dwa sposoby: wyrażeniem żalu za bezpowrotnie tra- coną pamięcią o przeszłości, upływem czasu, przemijaniem życia lub zgodą na symboliczne zamknięcie przeszłości, do której nie ma się wstępu i której nie sposób „odpomnieć”, (…) bo wszystko poumierało [K/37/17], To teraz to już wszystko zginęło. Ale cóż, co zrobić [K/21/22] (…) tu tak już nie ma się kogo po- pytać. Ci, co pamiętali, to już wymarło wszystko [K/34/18], Kto to wie. My już nic nie pamiętamy [K/45/21]. Jedna z najstarszych mieszkanek wsi tak wyraziła swoją bezradność i zagubienie: A to już mój mąż umarł trzydzieści, trzydzieści jeden lat, żebym ja to wszystko pamiętała… A tak nic, nic, nic, choćbym, choćbym chciała coś powiedzieć, to… (…) Ja tylko, ja za siebie, a to nic. Nic nie wytłumaczę, nic. To tak jak, to już tyle lat, to tylko jak sen. Nic. Jak sen. I to nie takie już jest. Dużo się ludzi, o, pamięta się, jak je człowiek mały, to jeszcze pamięta. A, oooch, potem to z niczego, z tym ginie… [K/21/22]. Niepamięci nie można pokonać: Pani, ja już nie opowiadam, bo ja już nie pamiętam tego [K/28/10], Nie wiem, nie będę tu opowiadał bajki, bo nie wiem [K/34/18]. Opowieści komańczan cechują się interferencją czasu przeszłego i teraź- niejszego. Ten ostatni szczególnie często pojawia się, kiedy rozmówcy przy- wołują konkretne osoby, zmarłe i wysiedlone, których nie ma już w Komań- czy („tak, znam”, „tam mieszkają”), oraz miejsca, które dziś nie istnieją (tam do góry, jak jest dom ludowy [K/37/17]). Lokowanie wydarzeń powojennych, ważnych lub dramatycznych dla komańczan, wymyka się ścisłemu datowa- 324 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI niu. Np. wspomnienie o pożarze domu ludowego1033 wiele osób poprzedzało stwierdzeniem typu „a, to już było teraz”, „teraz, po wojnie”. Przywoływanie nieistniejących miejsc w czasie teraźniejszym może świadczyć o swoistym zakapsułkowaniu przestrzeni wsi do krajobrazu, który istniał „od zawsze” lub wytworzył się w latach powojennych, a owo „teraz” trwa od kilkudzie- sięciu lat. Przywoływanie ważnych, przełomowych w życiu wsi wydarzeń niekie- dy nastręczało trudności moim rozmówcom. Pomagali sobie więc porów- naniem, jak się te wydarzenia mają do ważnych biografi cznych przełomów (ślub, ciąża) lub – i to najczęstsza strategia – tego, w której klasie był wów- czas syn czy córka. W ogóle kojarzenie dat poprzez wiek dzieci, w którym były w chwili, kiedy coś przełomowego się wydarzyło w Komańczy (budo- wa drogi, pożar domu ludowego), jest domeną narracji kobiet, natomiast moi rozmówcy mężczyźni posiłkowali się raczej własną biografi ą, punkta- mi odniesienia czyniąc służbę wojskową lub etapy pracy zawodowej, by za pomocą ważnych biografi cznie momentów skojarzyć wydarzenia we wsi: (…) to ja już pamiętam, znaczy, pamiętam. Ja już z wojska wróciłem, to ja[k]. Tak pięćdziesiąty siódmy na pewno budowali, może w szóstym zaczęli. Nie wiem, ale jakoś tak [K/34/3]. Takie fi ltrowanie zmian w Komańczy przez własną lub rodzinną biografi ę, mierzenie przełomów we wsi przełomami we własnym życiu w czasie wywiadu ukazywało, jak owe zmiany „myślane” są poprzez prywatne życie każdego z moich rozmówców. Pamięć jest także „regulowana” przez dzisiejszą przynależność wyzna- niową czy poglądy polityczne. Na przykład w większości rozmów grekoka- tolicy wypowiadali się w inny sposób o zamknięciu cerkwi w 1961 r. niż pra- wosławni. Różnice te dotyczyły oceny pojawienia się we wsi narzuconego przez władze komunistyczne prawosławia, oceny dokonywanej z dzisiejszej perspektywy, po latach konfl iktów i wobec nierównych niegdyś pozycji – prawosławnej, uprzywilejowanej posiadaniem własnej cerkwi mniejszości oraz greckokatolickiej większości, pozbawionej świątyni na ponad ćwierć wieku. Rolę spalonej cerkwi w opowieściach o przeszłości Komańczy omó- wię bardziej szczegółowo w podrozdziale 5.2. Podczas wielu wywiadów w Komańczy moim rozmówcom towarzyszyli członkowie rodziny: żona, mąż, dorosłe dzieci. Niekiedy przywoływano są- siada lub sąsiadkę, by wspólnie uzgodnić wersję opowieści. Takie łączenie sił, by sprawnie opowiedzieć o przeszłości, ukazywało pracę pamięci najstar- szej generacji oraz różnicę w sposobie pamiętania i przywoływania minio- nych wydarzeń przez starsze i młodsze pokolenie, niekiedy też wywoływało emocje i rodziło sprzeczki między seniorami podczas uwspólniania pamięci:

– Pani, niech pani nie słucha [żony], tylko niech pani mnie słucha. – Czekaj Władek! I później, po tej bóżnicy… – No? – Jak była bóżnica i już jak przyszli Niemcy, Niemcy zrobili magazyn. I Niemcy z tej bożnicy, z tej właśnie synagogi zrobili magazyn Niemcy. Jeszcze Niemcy.

1033 1973 r. 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 325

– Aha, jeszcze Niemcy. – Ty nie możesz powiedzieć tego, bo ciebie tu nie było, synu [do męża]. (…). – Niech pani teraz mnie słucha. – Tak. – Bo ja pamiętam, jak to było. Byliśmy, pierw przyszli Niemcy, co mieli tam magazyn, ja wiem, że potem się jakoś po tych Niemcach spalił ten magazyn, wie pani? – Ta niuniu, to się spalił skarbie ta świetlica! Przestań tatuniu, przestań już, Władziu [do męża]. – Potem, jak postawili. – Władek, bo im je zamącisz! – Nic. – I pani namącisz! – Nic! Czekaj! Ale, słuchajcie mnie! Bo ja pamiętam, no czekaj, czego nie dasz dopuścić. – No Władek, nie pamiętasz! Bo jak ciebie tu nie było! – Jak oni, jak ja już tu był (…). – Ale to było, Władek, mój kochany, to było postawione, podbudowane na tej bóżnicy! – Na tej bóżnicy, a ja nie mówię, że nie! (…) Pani, ja już nie opowiadam, bo ja już nie pamiętam tego. (…) – A niuniu, my już mieli tam po siedem, osiem lat. Ty miał, ja miałam osiem, ty siedem boś młodszy rok ode mnie. – Dobra, ale to nie pamiętam – No. Ale ten, ten tu [do mnie o mężu] powinien pamiętać [K/28/101034]. Owo uwspólnianie pamięci było najbardziej widoczne podczas rysowania mapy przez moich rozmówców, w czasie którego kolektywne „odpomina- nie” wprowadzało liczne korekty do powstającej opowieści. Z teoretycznego punktu widzenia łączenie sił umożliwiało wgląd w pamięć komunikatywną komańczan, a więc pamięć o przeszłości, którą najstarsze pokolenie może ogarnąć swą biografi ą, i przyjrzenie się, jak dochodzi do transmisji tego, co należy i warto zapamiętać z dziejów wsi i rodziny. Ja jedynie inicjowałam taką wymianę wspomnień i sytuację uzgadniania znaczeń, stając się biernym obserwatorem i słuchaczem rodzących się narracji. Mieszkańcy wsi są zasadniczo przekonani o znaczeniu opowieści o prze- szłości dla nich samych i dla Komańczy. Rzadko słyszałam odżegnywanie się od pamięci o przeszłości (No historia, niech diabli wezmą z taką historią! No, ale musi być [K/37/17]). Konieczność zachowania wspomnień o przeszłości – indywidualnej i wspólnotowej – dla młodszego pokolenia (choć nie wszyscy chcą słuchać) w większości wywiadów wybrzmiała wyraźnie jako impera- tyw i moralna odpowiedzialność starszych wobec młodszych: (…) ja nawet swoim dzieciom opowiadam, to zięć bardzo lubi. I przychodzi, mamo opowiadaj, mamo opowiadaj. Jeszcze to, jeszcze tamto. (…) I on tu przychodzi i chce, żeby mu opowiadać. No to z nim, a moje dzieci tym jakoś nie bardzo się interesują. Już tak jakoś to znają to życie [K/28/10]. Pamięć starszego pokolenia dominowała podczas dyskusji między człon- kami rodziny, jak w poniższym przypadku:

1034 Mąż mojej informatorki dołączył do rozmowy tylko na chwilę, tuż po sprzeczce wyszedł z pomieszczenia, gdzie odbywał się wywiad, dlatego nie umieszczam jego danych w oznacze- niu wywiadu. 326 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Matka: Oni jak wracali po wysiedleniu, wszyscy się zatrzymywali u nas, ale ja jako dziecko, to mnie to nie interesowało. Coś tam gdzieś uchem zasłyszałam, ale to nie był mój temat. Nie pamiętam. Potem dopiero, więcej słyszałam u niego [męża], u teś- ciów, teściowie opowiadali bardziej, oni byli wysiedleni, to jednak siedziało, to siedzi w człowieku, bo ja wiem jak ja po pożarze [swojego domu], to nie jest tak, że ono umknie. Syn: O, babcia długo opowiadała! Matka: No do końca, do końca. Także tam więcej słyszałam, jak w domu, bo w domu sobie tam siadali, rozmawiali, dyskutowali, ale mnie to nie dotyczyło, ja byłam gdzie indziej, to nie był mój temat, nie mój wiek. A tamci opowiadali, no bo jak przeżyli… [K/72/38/46/9]. Wspomnienia dzisiejszych mieszkańców Komańczy układają się w kil- ka zespołów zagadnień, które szczegółowo omawiam w podrozdziale 5.2., uwzględniając także perspektywę wysiedlonych i niewysiedlonych; tutaj je- dynie je wymienię: 1. Dawna Komańcza – ludzie i przestrzeń (opowieści o najdawniejszych wydarzeniach, wspomnienia biografi czne najstarszych mieszkańców wsi). 2. Komańcza w czasie wojny i wysiedleń – dzieje rodzin komańczańskich, dzieje miejsca, biografi a rozmówcy i jego bliskich (opowieści wojenne, wysiedleńcze oraz tych, którzy zostali). 3. Komańcza po wysiedleniach – biografi e i miejsca (opowieści o zmia- nach w przestrzeni, nowych mieszkańcach wsi, ważnych postaciach, kontaktach z komańczanami na Ukrainie i północy Polski, indywidu- alnych przeżyciach). 4. Komańcza dziś – opinie o tym, jak dziś żyje się w Komańczy i jak wieś wygląda. Przestrzeń dawnej Komańczy odtwarzana jest poprzez opozycje do prze- strzeni dzisiejszej. Proszeni o opis zapamiętanej wsi sprzed wojny, wysiedleń lub z lat powojennych (w zależności od wieku) moi rozmówcy rozpoczynali go albo od najbardziej znaczących miejsc we wsi (np. cerkwi), albo od okolic swojego domu, koncentrycznie rozszerzając o przywoływanie miejsc coraz odleglejszych od tak pojętego centrum. Niekiedy „wycieczka” w miejsce od- ległe od rodzinnego domu nastręczała trudności: Ja tam dokładnie na dole nie pamiętam, bo jak dziecko, to tak dawniej nie chodziły dzieci po wsi tak daleko, jak te- raz [K/34/3]. Opowieść o najbliższej okolicy dotyczyła też jej mieszkańców, o ile moi rozmówcy mieli z nimi styczność. Na przykład komańczańskich Żydów czy Cyganów wspominali jedynie wówczas, jeśli mieszkali oni w po- bliżu ich rodzinnych domów, a już zwłaszcza w sąsiedztwie. Zmiany przestrzenne w Komańczy bywały defi niowane najczęściej na zasadzie przeciwstawienia „było, a nie ma” (synagoga, dom ludowy) oraz „jest, a nie było” (droga, nowa szkoła). Rozmowę o zmianach w Komańczy niemal wszyscy rozpoczynają od budowy nowej drogi, która, wraz z równo- cześnie przywoływaną regulacją rzeki, miała na zawsze odmienić wieś i od- dalić ją od przedwysiedleńczego układu. Mieszkańcy dzisiejszej Komańczy są świadomi tych zmian oraz ich wpływu na ostateczne wyrugowanie wi- 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 327 zerunku dawnej wsi, co implikuje trudności w rozpoznawaniu przestrzeni przez wysiedleńców przyjeżdżających z Ukrainy, na co także zwracają mi uwagę rozmówcy w Komańczy. Poniżej zamieszczam tabelę – swoisty przewodnik po opowieściach ko- mańczan i dominujących wątkach, którego zadaniem jest z jednej strony uła- twić poruszanie się po prezentowanych tu opowieściach, a z drugiej – prze- śledzić pracę pamięci w narracjach Łemków z Komańczy.

Tabela 3. Wiodące wątki w narracjach współczesnych mieszkańców Komańczy

Czas Bohater Temat Wątek Dawna Komańcza ludzie opowieści Republika Komańczańska i wydarzenia o najdawniejszych Komańcza za czasów II RP wydarzeniach opowieści o indywidualnych przeżyciach Komańcza przeżycia dzieje rodzin komańczań- Cyganie, Żydzi, Polacy, w czasie wojny i miejsca skich UPA i wysiedleń opowieści wojenne własne przeżycia przeżycia rodziców

biografi a rozmówcy i jego opowieści wysiedleńcze bliskich opowieści tych, którzy zostali

dzieje miejsca infrastruktura wojskowa

miejsca zniszczone w cza- sie wojny Komańcza po biografi e opowieści o zmianach droga, rzeka, cerkiew, wysiedleniach i miejsca w przestrzeni „Wietnam” opowieści o nowych Polacy – osadnicy mieszkańcach wsi opowieści prymas Wyszyński o ważnych postaciach księża opowieści o indywidualnych przeżyciach opowieści pobyty na Ukrainie o kontaktach i wizyty wysiedlonych z wysiedlonymi komań- w Komańczy czanami pobyty na północy Polski i wizyty wysiedlonych w Komańczy Komańcza dziś nowe miejsce opinie o tym, jak dziś żyje się w Komańczy opinie o tym, jak wieś wygląda Opowieści towa- wędrówka po instrukcje topografi czne rzyszące tworze- zapamiętanej osobne opowieści o miejscach niu mapy miejsca Komańczy

Źródło: opracowanie własne. 328 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

5.1.2. Pamięć wysiedleńców z Komańczy na Ukrainie

Wysiedleńcy z Komańczy żyjący na zachodniej Ukrainie pamiętają rodzinną wieś z perspektywy dziecka lub młodej osoby wchodzącej w dorosłość. Dwie moje najstarsze rozmówczynie, urodzone w 1925 r., w chwili opuszczenia Komańczy były pannami na wydaniu, inni rozmówcy wyjeżdżali jako kilku- letnie dzieci. Szczególnie jedna z wymienionych kobiet była obdarzona nad- zwyczajną pamięcią, a jej wypowiedź znacząco wzbogaciła rekonstruowany przeze mnie obraz dawnej Komańczy. Pozostali rozmówcy przywoływali obrazy wojenne i losy rodziny podczas okupacji, a także wydarzenia, które wstrząsnęły mieszkańcami wsi przed wywózką. Moi rozmówcy na Ukrainie, częściej niż w Komańczy, zasłaniali się niepa- mięcią. Najstarsi najczęściej mówili o oddaleniu czasowym od spraw, o któ- re pytałam: Jak to wszystko minęło!, Oj, tak, tak. Wszystko, wszystko, wszystko, tak, tak. Widzi pani, to ja już zapomniałam. Ile to już – sześćdziesiąt lat już jak… [Z/31/10], To spróbuj sobie przypomnieć, jak to lata przeszły [B/39/28]. Od tych, którzy byli małymi dziećmi podczas wysiedlenia, słyszałam, że nie mogą niczego pamiętać: No to co ja? Dzieckiem byłam, sześć lat [H40/9], Jakby tak rodzice byli, to oni by wiedzieli. Co ja mogłam wiedzieć…? [H/40/1]. Star- si mówili o szybkim pójściu na swoje i oderwaniu od domu rodzinnego, w związku z czym mogli się opierać wyłącznie na tym, co sami zapamiętali. Wielu młodszych rozmówców zwracało uwagę, że rodzice nie opowiadali, a ja jeszcze się tym nie zajmowałam, bo byłam młoda [H/32/2]. Dawali także do zrozumienia, że w specyfi cznych powysiedleńczych warunkach rodzice starali się chronić dzieci przed wiedzą, której ujawnienie mogło przynieść im szykany ze strony otoczenia. W toku wywiadu wyłaniały się jednak obrazy z przeszłości zapamiętane oczami dziecka, rozmówcy przypominali sobie także to, co słyszeli od rodziców (choć w większości opowieści te były bardzo skromne). Miałam też wrażenie, że nasze spotkanie i przywołanie rodzinnej wsi jest dla nich tak wyjątkowe, iż podejmowali wielki wysiłek, by jak najpełniej o niej opowiedzieć. Kiedy dodawałam w rozmowie coś od siebie lub widziałam, że mój rozmówca ma jakieś słowo na końcu języ- ka, starałam się w minimalnym stopniu pomóc. Wywoływało to entuzjazm z powodu odpomnienia czegoś istotnego, co doskonale pamiętali przez całe życie, a w sytuacji wywiadu im umknęło. Zdarzali się jednak i tacy rozmówcy, którzy mówili z goryczą o lukach w pamięci – nie z powodu uszczerbku pamięci związanego z wiekiem, ale raczej ze względu na bez- powrotnie utraconą i niemożliwą do odzyskania w opowieści przeszłość oraz kurczenie się wspólnoty: Już nas nie ma wielu z Komańczy, wszystko po- umierało [KW/36/15], (…) jakby moja stryjenka jeszcze żyła, to opowiedziałaby to wszystko jak bajkę! No ale umarła [H/40/9]. Zdecydowana większość moich rozmówców wracała z chęcią do czasów swego dzieciństwa i z entuzjazmem wspominała rodzinną wieś. Często sły- szałam, że chcieliby oni jeszcze Komańczę odwiedzić, ale kiedy mieli na to siły i pieniądze, nie mogli swobodnie podróżować poza granice ZSRR, a te- raz brakuje im zdrowia i środków, by opłacić wizę i koszty podróży do są- 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 329 siedniego kraju: Boże, ja bym tak chciała pojechać, popatrzeć, ale nie mogę. Bo ja wczoraj stamtąd [z „Watry” w Monastyryskach] przyjechałam, to przyjechałam jak trup, jak trup. (…) Jakbym była młodsza, zdrowa, pojechałabym tam jeszcze nie raz! [B/35/30]. Odległość do Komańczy w narracjach powiększała się więc proporcjonalnie do wieku i ubożenia wysiedleńców – odnosiłam wrażenie, że im są starsi i bardziej schorowani, tym bardziej mglista wydaje się ro- dzinna wieś i dawne, spędzone w niej dzieciństwo czy młodość: No tak, ja zawsze miałam pamięć, a coś tak gdzieś teraz… pamięć tracę, życie się zapomina [BU/27/7]. Zwracano mi też uwagę, że rodzice lub dziadkowie do końca życia wspominali Komańczę, marzyli o powrocie, wyrażali żal, że ubywa komańczan z ich pokolenia, z którymi mogliby wspominać miniony świat. Młodsi natomiast – ci, którzy byli w momencie wywózki za mali, by pa- miętać wieś – posługują się w największym stopniu opowieściami rodzi- ców i własnymi odczuciami (są to niekiedy najwcześniejsze wspomnienia z dzieciństwa), najczęściej ograniczonymi do obrazu płaczącej matki czy okaleczonego ojca wracającego z frontu. Opowieści rodziców, czasem tak- że dziadków, nałożone na ich własne wyobrażenia i wspomnienia, układają się w narracyjną całość, która wcale nie musi być uboższa od treści pamięci osób, które im ją przekazały. Widoczna jest tu z pewnością różnica między pamiętaniem najstarszych, nierzadko już dorosłych w 1946 r., a pamiętaniem czy raczej przywoływaniem przeszłości przez młodszych o kilka–kilkanaście lat: To, co słyszałam od mamy, to wiem, a reszta… to co zapamiętałam [B/35/30], Ja mało powiem o ludziach. Ja bardzo mało, bo co ja znałem ludzi, jak się rodziłem. Tylko z opowieści matki, jak mówiono o tym w Zbarażu, jak przychodzili do nas, odwiedzali mamę, to tych znałem, a reszta? [Z/44/23]. Niewątpliwie jednak ich postpamięć jest także odmienna od postpamięci właściwej dla urodzonych już na Ukrainie, którzy nie są w stanie czerpać z żadnego czasowego czy przestrzennego związku z miejscem urodzenia swoich rodziców. Inna jest także perspektywa postpamiętających, jeśli odwiedzili Komańczę i opowia- dają o przeszłości rodziców, o swoich korzeniach przez pryzmat tego, co oglądali na własne oczy, wyposażeni w rodzinne narracje, mierząc się samo- dzielnie z dzisiejszą Komańczą. Nawet ci, którzy zasłaniają się niepamięcią lub wcześniejszym brakiem zainteresowania swoimi korzeniami, doskonale orientują się w rodzinnych dziejach, koligacjach, znają daty, liczbę dzieci, imiona, fakty. Co więcej, moi rozmówcy wiedzieli, do kogo z żyjących ko- mańczan powinnam pójść, sami także dokonywali selekcji na tych, którzy mogą wiedzieć i – tym samym – opowiedzieć, i tych, którzy „nic nie wiedzą” albo „co oni mogą wiedzieć?”. Odsyłano mnie do tych, którzy są wystarcza- jąco zaawansowani wiekiem, by pamiętać, oraz byli w Komańczy po wy- siedleniach: Marynia może coś pamiętać – ona jeździła do Komańczy [H/29/5]. Być tam w ostatnich latach to przywrócić pamięć, nie być zaś to nie wiedzieć: Ja nie byłam w domu, to ja nic nie wiem [H/29/5]. Wielu zwracało mi także uwagę na przerwanie ciągłości pamięci o Komań- czy już w drugim pokoleniu wysiedleńców, przy czym często była to decyzja samych wysiedleńców. Jedna z rozmówczyń stwierdziła, że nie opowiadała synowi o swej rodzinnej wsi, bo on już tu rodzony [B/35/30], co oznacza, że 330 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI wyrastał z dala od przedmiotu pamięci, a zatem nie było potrzeby go nim obciążać. Mogło to także wiązać się ze strategią stosowaną przez rodziców części moich rozmówców, mającą na celu uchronienie dzieci przed wiedzą, która mogła im utrudniać relacje z otoczeniem. Niekiedy odpowiedzialność za brak opowieści zrzucano na warunki, w jakich przyszło wysiedleńcom żyć – realia państwa totalitarnego:

Wie pani, w tym czasie, jak już ludzi tu przywieziono, ludzie byli już bardzo skryci, nie chcieli coś rozgłaszać, czy to było zastraszanie na miejscu, ja pani tego nie potrafi ę powiedzieć. Wie pani, jakie to państwo było, jakie to wszystko było, no i nie wiem – pani po historii, to pani to wie – że nie bardzo kto chciał [Z/44/23].

Słyszała pani o Chruszczowowskiej odwilży… wtedy nie można było o czymś mówić, a potem już rozmowy nie szły. (…) O, i o czym tak opowiadali? No i opowiadali, jak żyli, jak pole mieli, jaka rodzina tam była [MB/50/35/13].

To nie można było tak mówić, bo to była… to Boga nie ma, cerkwi nie ma… wie pani! To przyroda! (…) Opowiadaliśmy [dzieciom], jak było… A pani myśli, że uwierzyli? Im tam szkoła! Dzieci bałamucili! [Z/31/10]. Niektórzy spośród najmłodszych rozmówców, pytani o przekazy, zwra- cają jedynie uwagę na tęsknotę i pieśni śpiewane przez babcie, które nigdy nie pogodziły się z tym, co je spotkało, i zawsze domem nazywały swoją ro- dzinną wieś, pozostawioną za granicą, na tym kończyła się jednak narracja. Inni obdarzali mnie opowieścią nie skromniejszą niż najstarsi. Postpamięć bywała więc często uboga, ale i niekiedy bogatsza niż pamięć wyjściowa. Zawsze jednak potomkowie pierwszego pokolenia wysiedleńców wiedzieli, gdzie znajdował się dom rodzinny oraz czy w Komańczy wciąż mieszkają ich krewni. W opowieściach komańczan na Ukrainie ujawniła się także swoista re- gionalizacja wspomnień – na Tarnopolszczyźnie u niemal wszystkich roz- mówców wystąpił wątek, który nie był obecny w narracjach komańczan na Lwowszczyźnie: pożar kilkunastu domów w górnej części Komańczy w cza- sie okupacji i śmierć młodej dziewczyny, która nie zdążyła uciec z płonącego budynku. Opowieści te są zróżnicowane, jeśli chodzi o szczegóły, co posta- ram się pokazać dalej. Pamiętają o tym nie tylko ci, którzy wydarzenie to obserwowali lub słyszeli o nim jeszcze w Komańczy. Także małżonka zmar- łego kilka lat temu komańczanina, pochodząca z Małej Berezowyci, a zatem „miejscowa”, opowiadała mi o tym pożarze nie mniej szczegółowo niż sami komańczanie. Wynika z tego, że w pamięci komunikatywnej Łemków z Ko- mańczy osiedlonych pod Tarnopolem wątek ten był dyskutowany i przy- wracany we wspomnieniach, z czasem urastając do elementu pamięci zbio- rowej. Nie jest to związane wyłącznie z tym, że trafi łam do wielu osób, które mieszkały w górnej części wsi i były świadkami tego wydarzenia, ponieważ pod Lwowem podczas prób lokalizacji rodzinnego domu moich rozmówców odkrywałam, że część z nich także mieszkała w ścisłej okolicy miejsca, które stało się przedmiotem wspomnień o pożarze. Tam jednak – paradoksalnie – wspomnienie to nie przetrwało. 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 331

Opowieści wysiedleńców żyjących na Ukrainie obfi tują w znacznie bar- dziej dramatyczne wątki niż te, które słyszałam w Komańczy, i nie chodzi tu wyłącznie o wywózkę (tej kwestii poświęcę osobne miejsce), ale także o to, co ją poprzedziło: A dlaczego mnie nie zabiły [bomby zrzucane przez samoloty] to ja nie wiem. Tak, ile ja przeżyłam! [B/35/30]. Większość osób, z którymi się spotkałam, wspominało tragiczne wojenne dzieje bliskich – śmierć ojca lub brata, wywózka na roboty do Rzeszy, ucieczki do lasu, pożar domu, morder- stwa, przymusowe wcielanie do Armii Czerwonej i dramatyczne wypadki wojenne. Te wydarzenia mocno utkwiły moim rozmówcom w pamięci – co oczywiste – i wyparły wiele mniej doniosłych kwestii, np. dotyczących życia codziennego czy innych, choć historycznie istotnych momentów (jak choćby Republika Komańczańska1035). Śmierć bliskich, strach oraz niebezpieczeń- stwo towarzyszące okupacji i przejściu frontu wzmocnione zostały w pamię- ci przez kataklizm roku 1946. Łemkowie z Komańczy nie mówią o wysiedleniach inaczej niż o wejściu na trajektorię – o okolicznościach, które wiązały się z przymusem i przemo- cą, i na które nie miała wpływu kwestia ich woli. Poczucie przymusu jest dojmujące i charakterystyczne dla wszystkich moich rozmówców bez wyjąt- ku. Jak przełomowe było to wydarzenie, świadczy to, że wokół niego rozbu- dowywali swoją narrację oraz podawali niekiedy daty dzienne przyjazdu na Ukrainę. Zdarzali się rozmówcy, także młodsi, którzy niewiele opowiadali o innych kwestiach, ale wysiedlenia pamiętali dobrze z autopsji lub z opo- wieści – mówili więc o tym, ile rodzin jechało razem, kto gdzie trafi ł, po- dawali nazwy wsi, nazwę stacji kolejowej gdzie nastąpił rozładunek. Sama organizacja i przebieg wysiedlenia (oczekiwanie na transport, załadunek do wagonów, podróż pociągiem) nie są jednak rozbudowywane w narracjach, a zamiast tego pojawia się wspomnienie pierwszych, dramatycznych chwil na radzieckiej Ukrainie. Wrócę jeszcze do tej kwestii. Moi rozmówcy z Ukrainy nie używają pojęcia akcja „Wisła” (na określe- nie wysiedleń na północ Polski) lub używają go niewłaściwie (na określenie wysiedleń na Ukrainę); niekiedy nie potrafi ą sprecyzować, kiedy nastąpiło wysiedlenie pozostałych rodzin, ale wszyscy mają świadomość, że wieś opu- stoszała. Doskonale orientują się natomiast w miejscach osiedlenia komań- czan, które nazywają północą Polski, niemieckimi terytoriami lub wschod- nimi Prusami; wielu z nich odwiedzało tam krewnych. Co znamienne, nie znają jednak nazwisk po mężu, szczególnie jeśli krewna wyszła za mąż za Polaka – ograniczają się do nazwisk panieńskich: Nazwiska… A kto ją tam wie? Ona za Polaka wyszła za mąż [MB/35/37/18]. Dzięki kontaktom oraz – szcze- gólnie – podróżom wiedzą, że wiele osób wróciło do wsi, nikt jednak nie wspomniał o rodzinach kolejarskich, które pozostały; wielokrotnie słysza-

1035 Tylko jeden z rozmówców w Zbarażu i jeden w Gródku Jagiellońskim (drugie poko- lenie) wspomnieli o Republice Komańczańskiej, ale zastrzegając, że wiedzę tę zaczerpnęli z książek, a nie z opowiadań komańczan (a zatem nie z pamięci). Wysiedleniec mieszkający w Zbarażu okazał się znawcą tematyki historycznej dotyczącej Łemkowszczyzny, wiedział, ilu mężczyzn z Komańczy służyło podczas I wojny światowej w oddziałach Strzelców Siczowych, ilu było w UPA etc. 332 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

łam, że z Komańczy wszyscy byli wysiedleni. Moi rozmówcy twierdzili, że pozostały jedynie polskie rodziny, a z czasem pojawili się polscy osadnicy i ci, którzy zdecydowali się na powrót. Zdarzały się także i takie stwierdze- nia, które świadczą o wyparciu powysiedleńczych dziejów wsi z ram pamię- tania – niekiedy rozmówcy negowali osadnictwo w Komańczy czy też fakt, że wciąż mieszkają tam rodowici mieszkańcy: To wszystko pustynia – domów już nie ma, porozbierane! Zrobili pustynię i tyle! (…) Nie ma tam ludzi, nie ma! [B/39/28]. Komańczanie na Ukrainie inaczej niż ci, którzy dziś mieszkają w tej wsi, zapamiętali najbliższe okolice i swoich sąsiadów. Z dawnych mieszkańców Komańczy wplatali w swoje opowieści tylko tych, którzy mieszkali w po- bliżu. Doskonale orientowali się w ich dalszych losach po wysiedleniu do USRR, a nawet po wysiedleniu na północ Polski. Najlepiej zapamiętali tych, z którymi jechali w jednym transporcie z Komańczy lub trafi li do tej samej wsi, potrafi ą też wskazać miejsce, gdzie ostatecznie zamieszkali oraz opisać ich dalsze losy – liczbę i imiona dzieci, miejsce, w którym mieszkają obec- nie, oraz to, czy krajanie jeszcze żyją, a jeśli zmarli, to w przybliżeniu kiedy. Znane im więc były losy wysiedleńców z Komańczy na Ukrainie. Pytani o to, skąd posiadają taką wiedzę, mówili o wzajemnych odwiedzinach i kontak- tach, które z czasem – wraz ze śmiercią najstarszych wysiedleńców – zani- kały, ale także o swoistej poczcie pantofl owej, dzięki której komańczanie do- wiadywali się o losach swoich krajan, nawet jeśli od czasu wysiedlenia nie widzieli ich, a tylko w początkowym okresie mieli z nimi bliski kontakt (np. tuż po wysiedleniu mieszkali w jednym domu). Co interesujące, młodsi – o ile utrzymywali kontakt z wysiedleńcami – nie ograniczają się, jak starsi, wyłącznie do kręgu komańczan, ale dysponują oni podobną wiedzą o Łem- kach z innych wsi, rozpatrują zatem wysiedleńców szerzej, w sensie wspól- noty doświadczenia nie ograniczonego do przeżyć mieszkańców jednej wsi. Kiedy mówili o zmarłych, używali czasu teraźniejszego: „X.Y. mieszka tu i tu”, by zaraz dodać, że dawno nie żyje. Posługiwali się więc wiedzą nabytą po osiedleniu się komańczan i dopiero w trakcie narracji na ich temat mówili o ich śmierci. Niekiedy moi rozmówcy opowiadali mi historie innych (jeśli wszyscy członkowie danej rodziny zmarli), okazując się depozytariuszami wiedzy na ich temat, a tym samym – pamięci o konkretnej komańczańskiej rodzinie. Nierzadko okazywało się, że historie innych są pamiętane lepiej niż późniejsze wydarzenia z własnej biografi i – śmierć rodziców (problem z lokalizacją czasową; częściej pamiętają daty urodzenia i to, ile mieli lat, kie- dy zmarli), rok podróży do Komańczy (zwykle datowana poprzez inne wy- darzenia istotne biografi cznie: pójście na emeryturę, ślub syna, rozpoczęcie nauki szkolnej przez wnuczkę etc.). Pamięć o samej przestrzeni jest natomiast ograniczona do ścisłej okoli- cy rodzinnego domu. Większy poziom ogólności dotyczy układu wsi i naj- ważniejszych obiektów – stacji kolejowej oraz cerkwi; znajomość szczegółów wzrasta, jeśli zostaje wsparta obrazem Komańczy powysiedleńczej, ukształ- towanym po odbytej podróży. Wizyta w Komańczy w późniejszych latach 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 333 pozwala zlokalizować miejsca znaczące dla rozmówców. Wydaje się, że ta- kie późniejsze doświadczenie przestrzeni mobilizuje pamięć, umożliwia też zrekonstruowanie mapy wsi na podstawie późniejszej wiedzy – często jako rezultatu rozmów prowadzonych z innymi wysiedleńcami lub współczes- nymi mieszkańcami Komańczy. Podczas rysowania mapy zapamiętanej Ko- mańczy i lokalizowania obiektów – niezależnie od tego, czy moi rozmówcy odwiedzili ją po wysiedleniu, czy nie – odpominanie przychodziło łatwiej i pomagało samym rozmówcom w formułowaniu treści wypełniającej ich narrację. Wiedza o losach wysiedleńców na północy Polski, ale także w USA i Ka- nadzie, gdzie trafi li pojedynczy komańczanie, jest oparta na kontaktach bez- pośrednich i listownych. Moi rozmówcy znają również losy swoich krew- nych, którzy wyemigrowali za ocean jeszcze przed wojną, także młodsze pokolenie orientuje się, kto z rodziny wyjechał do USA lub Kanady, i mówi o tym poniekąd z dumą. Kontakty te zdecydowanie w większym stopniu niż w przypadku dzisiejszych mieszkańców Komańczy przetrwały, nawet jeśli zostały urwane kilka lat temu z powodu śmierci krewnego, i były z pewnoś- cią bardziej regularne, poparte odwiedzinami krewnych na Ukrainie. Podczas wielu wywiadów obserwowałam pracę pamięci, zagęszczanie i uzupełnianie opowieści o przypominające się wątki. Widoczne było to zwłaszcza wówczas, kiedy w rozmowie uczestniczyła więcej niż jedna oso- ba. Zdarzały się także posiedzenia rodzinne lub wspólne snucie narracji naj- starszego i młodszych pokoleń, wtajemniczonych w przeszłość rodziców. Kiedy podczas wywiadu spotykali się rówieśnicy wysiedleni z Komańczy, podejmowali wspólną próbę odzyskania przeszłości, wspólnie uzgadniali lokalizację obiektów, o które pytałam, porządkowali wiedzę o losach ko- mańczan, dopowiadali sobie wspomnienia o domach sąsiadów. Kiedy zada- wałam uszczegóławiające pytania, okazywało się, że, mimo iż na początku spotkania moi rozmówcy usprawiedliwiali się niepamięcią (Ja tam niczego nie pamiętam, tylko takie jakby sen jakiś (…) [MB/35/37/18]) i wiekiem, zarów- no w chwili opuszczenia Komańczy jak i w momencie naszego spotkania, w jego trakcie przypominali sobie wiele szczegółów. Były to np. nazwy po- szczególnych części stroju noszonego w Komańczy czy ich kolory, wygląd mieszkańców (Tam w domu – na Łemkowszczyźnie – więcej chodzili z wąsami [Z/31/10]), pojedyncze słowa łemkowskie. W tym ostatnim przypadku zwracano mi uwagę, że komańczanie na Ukrainie nie potrafi ą już mówić po łemkowsku, ale nadal rozumieją (podobnie jak ich dzieci) ten język, co więcej – mają potrzebę, by słuchać „swego słowa” na „Watrach” i kermeszach: Ten akcent znam łemkowski, bo jestem z Łemkowszczyzny, cudownie, znaczy, posłuchać swojego akcentu, swoich pieśni (…) [B/39/28]. Młodsze pokolenie rozpatruje język swoich rodziców i dziadków jako element odległej przeszłości, który wymiera wraz z najstarszymi i którym nie potrafi się posługiwać: Ja już tu wyrosłem, to ja nie mogę mówić tak, jak moi rodzice mówili [B/39/28], choć moi rozmówcy przyznają, że po wysiedleniu dziadkowie czy rodzice do końca mówili po łemkowsku. 334 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Wielką rolę w przekazywaniu wiedzy o korzeniach i rodzinnej wsi ode- grały matki moich rozmówców i to właśnie one wyłaniają się w narracjach jako strażniczki rodzinnej pamięci po śmierci ojców. Dlatego we wczesnych wspomnieniach z dzieciństwa postać ojca, o ile rozmówcy go znali, jest czę- sto przywoływana – stąd komańczanie z Ukrainy mówili wiele o powołaniu do Armii Czerwonej, miejscu, gdzie zginął lub gdzie przepadł bez wieści. Ponieważ wielu ojców zginęło lub zaginęło przed wysiedleniami, to właśnie na matce spoczął ciężar nie tylko utrzymania rodziny, ale także, po wysied- leniu, utrwalenia rodzinnej pamięci i stworzenia ram dla tożsamości wy- siedleńców. O swojej matce i jej roli opowiadał mój rozmówca w Zbarażu, wysiedlony jako dwuletnie dziecko, którego matka nie potrafi ła zapomnieć o Komańczy i nie mówiła o niej inaczej niż jako o domu: I mama nigdy nie mówiła, że tu jest dom. „U nas w domu tak, u nas w domu tak”. „Mamo, tu jest dom!”. „Nie, tam jest mój dom. Tutaj to nie jest dom” [Z/44/23]. Podczas pobytu w Komańczy rozmówca nie tylko podarował cerkwi greckokatolickiej kopię cudownej ikony z Zarwanicy, miejsca świętego dla tarnopolskich Łemków, ale także zabrał stamtąd garść ziemi, którą położył na grobie matki: W Ko- mańczy też jest czerwona ziemia. Jak ją zobaczyłem, nawet nabrałem jej, na grób matki zaniosłem (…) [Z/44/23]. Opowiadając o matce i jej wspomnieniach, płacząc, wyraził żal, że nie zapisał tego, co słyszał, a opowieści i pieśni matki na zawsze odeszły. O Komańczy jako o domu mówiło wielu moich najstarszych rozmówców. Szczególnie podczas porównań tego, co znali z rodzinnej wsi, i tego, co za- stali na miejscu, używali fraz typu: Nie, tutaj nie, jeszcze w domu tam, jeszcze w domu. Tam w Komańczy [Z/31/10]. Kiedy dopytywałam o jakiś szczegół, a rozmówca chciał się upewnić, o które miejsce mi chodzi, pytał nie „gdzie w Komańczy?”, ale „gdzie w domu?”, tym samym wyraźnie komunikując, co uważa za prawdziwy dom i prawdziwą ojcowiznę. O zmianach w powysiedleńczej Komańczy wiedzą w zasadzie wszyscy – najlepiej ci, którzy odwiedzili tę wieś, ale także ci, którzy znają je z relacji z drugiej ręki. Te osoby, które wybrały się w podróż, przekazywały krajanom w tej samej wsi wieści o nowej drodze, a więc o zmianach generalnych, ale także o tym, co stało się z rodzinnym domem lub ścisłą okolicą. Relacje te były wielokrotnie powtarzane, dlatego wielu moich rozmówców wypowia- dało się o zmianach we wsi tak, jakby widzieli je na własne oczy. Jedna z roz- mówczyń mówiła o tym, że jej dom rodzinny został rozebrany natychmiast po wysiedleniu, a później, po latach, kiedy wytyczano nową drogę – została ona poprowadzona przez posesję: Jak wyjechaliśmy, to tak opowiadali, że prze- cięli nasz ogród tą drogą, przez naszą gruszkę [KW/36/15]. W tym wypadku zatem „nie być” nie oznacza „nie wiedzieć”. Większość rozmówców – zarówno ci, którzy byli w Komańczy po wysied- leniach, jak i ci, którzy nigdy jej nie odwiedzili – posługiwała się podczas wy- wiadu nazwami okolicznych wsi (urodzeni na Ukrainie niekiedy przekręcali nazwy), bezbłędnie podając kierunki i położenie. 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 335

Wielu moich rozmówców z najstarszego pokolenia zwracało uwagę, że nie mają z kim się spotykać i wspominać Komańczy, ponieważ większość ich równolatków już zmarła. Młodsi natomiast rzadko organizują rodzinne spotkania z udziałem najstarszych krewnych, by słuchać ich wspomnień. W oczach najstarszych odchodzi zatem dawna Komańcza, o której wiedzę pielęgnują już tylko nieliczni: Tak. Oj tak, tak, wszystko, wszystko minęło. Sama nie wiedziałam, że dożyję takich lat – 86 lat [WH/25/24]. Najlepszą okazją do snucia wspomnień są dla nich nie spotkania rodzinne czy w kręgu wy- siedleńców z tej samej wsi, ale „Watry”, takie jak ta w Monastyryskach. Niejednokrotnie, próbując zorientować się, czy o Łemkowszczyźnie wciąż się opowiada, słyszałam, że jest przecież festiwal: Festiwal łemkowskiej pieś- ni i tańca, przeczytałam w gazecie. Interesuję się, co to takiego… swoje korze- nie, swoja ziemia [MB/35/37/18]. „Watra” i podobne przedsięwzięcia mają pełnić funkcję strażnika pamięci i stanowić substytut wobec braku ciągło- ści opowieści, a zwłaszcza braku zaciekawionych słuchaczy wśród człon- ków rodziny. Pamięć wyraża się poprzez udział w festiwalu, a obowiązek wspominania przeszłości i korzeni nabiera cech obowiązku zbiorowego, który „Watra” może doskonale spełnić. Zatem nie wieś i konkretne losy są tu przedmiotem wspomnień, ale doświadczenia zbiorowe wszystkich wysiedleńców. Wydaje mi się, że młodsze pokolenie moich rozmówców oraz ich dzie- ci i wnuki niekiedy dobrze, choć w odmienny sposób, wyręczają rodziców i dziadków w „pamiętaniu” o korzeniach, ale starsi zdają się tego nie dostrze- gać lub nie doceniać. Ich świat bezpowrotnie minął i nikt nie jest w stanie go już zrozumieć. Zdarzały się także pełne goryczy wyznania dotyczące braku zrozumienia ze strony dzieci dla potrzeby wysłowienia tęsknoty za Komań- czą i przekazania pamięci o rodzinnej wsi: Mówię do syna: posłuchaj, tak bym chciała jeszcze pojechać do domu! – „Proszę, wsiadaj do samochodu i jedź!” Gdzie! Nie ten rozum, nie ten wzrok, nie ta pamięć! (…) Tak, wie pani, dusza pragnie jesz- cze do domu, do swoich… [KW/36/15]. W telewizji pojawiła się relacja z „Wa- try” w Monastyryskach: No wczoraj oglądałam telewizję. I ten syn leży, i mówi: „A na co ci już mamo teraz to oglądać?” No jak to, jak to mi takie drogie?! Potem gdzieś poszedł, a ja oglądałam [KW/36/15]. Wobec braku rozmówców ze star- szego pokolenia i zainteresowania ze strony dzieci, komańczanie zamykają się w prywatnym świecie swoich wspomnień:

Często wspomina pani Komańczę? Wspominam, tak w samotności, wie pani… to już przychodzi ten czas, przypominam sobie, gdzie krowy pasłam, gdzie wszystko, jak to na froncie było, takie okopy… (…) Pamiętam dobrze, bo (…) paśliśmy pod lasem. Wszystko minęło, i zapomniało się… ale przypominam sobie, gdzie był dom, gdzie nasze pole było, gdzie wszystko, gdzie sad był [Z/31/10].

Treść opowieści wysiedleńców z Komańczy żyjących na Ukrainie układa się w kilka zasadniczych wątków dominujących w niemal każdej narracji. Kwestie te będę rozwijać bardziej szczegółowo w podrozdziale 5.3.; tutaj 336 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI ograniczam się zatem jedynie do naszkicowania wyraźnie odrębnych tema- tów narracji: 1. Komańcza przedwojenna – opowieści o przeżyciach i miejscach w dawnej wsi, częściej formułowane przez najstarszych wysiedleńców niż przez ich potomków. 2. Wojna i wysiedlenia – opowieści wojenne i wysiedleńcze odnoszące się do wypadków, które stały się udziałem członków rodzin rozmów- ców oraz dramatycznych przeżyć związanych z wysiedleniem. 3. Życie poza Komańczą – biografi e wysiedleńców w USRR w pierw- szych latach oraz w czasach późniejszych. 4. Komańcza zapamiętana – wszelkie odwołania do rodzinnej wsi wy- nikające z przekazów rodzinnych i wizyt u krewnych oraz refl eksji najstarszych wysiedleńców, opowieści o podróżach do wsi i konfron- towaniu nowej rzeczywistości z utrwalonym obrazem przeszłości. Tutaj także mieszczą się narracje ukazujące wyobrażenia młodszego pokolenia, które nie zna z autopsji rodzinnej wsi swoich rodziców, jak również tych najstarszych wysiedleńców, którzy nie zdecydowali się na podróż. Schemat podobny jest do tego, jaki zarysowałam dla opowieści współ- czesnych mieszkańców Komańczy, ale dominują w nim inne kwestie. Rzecz jasna, nieobecna jest rozbudowana narracja o przemianach powysiedleń- czych. Zamiast tego otrzymywałam opowieści o wysiedleniach i pierwszych, dramatycznych latach na radzieckiej Ukrainie. Komańcza współczesna jest przywoływana jak obrazek z podróży przez tych, którzy w ostatnich latach ją odwiedzili. Opowiadają o zmianach, jakie przyniosły obcość i znacznie oddaliły zapamiętany wizerunek wsi od jej dzisiejszego wyglądu. Ci, któ- rzy urodzili się już poza Komańczą, mówią o konfrontacji swoich wyobrażeń ukształtowanych na podstawie rodzinnych opowieści i własnych refl eksji z tym, co zobaczyli po przyjeździe do Komańczy. Szczególne miejsce zajmu- ją przemyślenia moich rozmówców na temat losu i perspektyw Łemków na Ukrainie, ciągłości przekazu pamięci kulturowej, inicjatyw, które temu służą, i przeszkód, jakie stają na drodze. Zasadniczo więc dzisiejsi komańczanie pamiętają zmiany w całej wsi, choć najlepiej w bezpośredniej okolicy swojego domu. Komańczanie na Ukrainie ograniczają się natomiast do własnego domu i domów sąsiadów oraz miejsc ważnych niezależnie od lokalizacji ich domu (cerkiew, stacja kolejowa). Różnią się też podejmowane przez moich rozmówców po obu stronach granicy główne tematy, które w największym stopniu są nasycone emocjami. Do kwestii tych szczegółowo odniosę się niżej, dokonam także analizy poszczególnych przywoływanych elementów przestrzeni Komań- czy, starając się jednocześnie odtworzyć z ich opowieści obraz miejsca, któ- re zniknęło. Podobnie jak w poprzednim podrozdziale, zamieszczam poniżej tabelę zawierającą najważniejszych bohaterów, tematy i wątki w opowieściach ko- mańczan z Ukrainy. 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 337

Tabela 4. Wiodące wątki w narracjach wysiedleńców z Komańczy na Ukrainie

Czas Bohater Temat Wątek Dawna Komańcza przeżycia opowieści i miejsca o przedwojennej Komańczy opowieści o indywidualnych przeżyciach Komańcza w czasie przeżycia opowieści wojenne własne przeżycia wojny i wysiedleń i wydarzenia przeżycia rodziców przeżycia innych opowieści wysiedleńcze biografi a rozmówcy i jego bliskich Życie na Ukrainie biografi e opowieści o pierwszych latach w USRR radzieckiej / niepodległej opowieści o życiu na Ukrainie dziś Ukrainie Komańcza podróże opowieści pobyty na północy w pamięci i trwanie o kontaktach z komańcza- Polski nami i wizyty krewnych na Ukrainie podróże do Komańczy odzyskiwanie miejsca przez najstarszych wysiedleńców podróże do korzeni młodszego pokolenia opinie o tym, jak wieś wygląda utrwalanie przeszłości przekazywanie przeszłości młodszym członkom rodziny Komańcza w świado- mości najmłodszych Opowieści towa- wędrówka instrukcje topografi czne rzyszące tworzeniu po zapa- osobne opowieści o miejscach mapy miejsca miętanej Komańczy Źródło: opracowanie własne.

5.2. MIEJSCE DAWNE, MIEJSCE CODZIENNE DLA TYCH, KTÓRZY WRÓCILI, I TYCH, KTÓRZY ZOSTALI

Opowieści współczesnych mieszkańców Komańczy, zarówno tych, którzy powrócili z wysiedlenia, jak i tych, którzy go uniknęli, układają się w pewien schemat, którego zarysowanie chciałabym potraktować jako punkt wyjścia 338 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI do szczegółowych analiz i odtworzenia treści wypowiedzi moich rozmów- ców. Kilka wątków z przeszłości wsi jest stale obecnych w każdej opowieści o Komańczy przedwysiedleńczej i powysiedleńczej. Rozmówcy, odtwarza- jąc dzieje przedwojenne, zawsze wspominali o mieszkańcach, których dziś już nie ma: Żydach i Cyganach1036, niekiedy również o polskich rodzinach, które mieszkały w Komańczy „od zawsze” i przetrwały do dziś. Proszeni o wskazanie zmian, które przyniosły lata powojenne, zawsze zaczynali od budowy nowej drogi. Ten swoisty epos o drodze, który porządkował nar- rację o zmianach w przestrzeni, pozwalał także na wplecenie wspomnień o miejscach, które pojawiły się w tym samym czasie, takich jak dom ludowy – lub później – nowa cerkiew. Opowiadanie o drodze oraz wybudowanych obiektach generowało także wspomnienia o wydarzeniach istotnych dla mieszkańców – zamknięciu starej cerkwi na wzgórzu, pożarze domu ludo- wego, budowie nowej cerkwi, pożarze starej cerkwi – oraz osobach, które odgrywały w Komańczy znaczącą rolę – prymasie Wyszyńskim, księżach greckokatolickich i rzymskokatolickich. Analiza pracy pamięci i elementów istotnych dla pamięci zbiorowej mieszkańców Komańczy, a także wpływu losu wysiedleńczego na to, co się wspomina i o czym się opowiada, będzie pełniejsza i bardziej czytelna, jeśli treść opowieści zostanie uporządkowana według głównych tematów.

5.2.1. Najstarsze dzieje

Opowieści o dawnych dziejach Komańczy dotyczą przede wszystkim cza- sów międzywojennych. Nieliczni rozmówcy przywoływali czasy austriackie, skupiając się głównie na kwestiach emigracji zarobkowej, co zrozumiałe, bowiem przed I wojną światową wiele rodzin było zmuszonych do poszu- kiwania pracy poza własnym gospodarstwem. Wątek ten przetrwał więc w pamięci komunikatywnej. Niektórzy także nawiązywali do osadnictwa we wsi oraz Tatarów, za sprawą których wielu uciekinierów z Rusi Kijow- skiej osiadło na tym terenie, dając początek licznym komańczańskim rodom. Wydaje się, że wiedzę tę zaczerpnięto z łemkowskiej pamięci kulturowej lub literatury, być może ze szkoły, choć trudno wskazać tu konkretne źródło. Republika Komańczańska to temat, który pojawiał się w narracjach osób ze wspomnianych przeze mnie rodzin – strażników pamięci, w których pie- lęgnowanie pamięci o przeszłości jest szczególnie cenione. Czasy II RP są natomiast kojarzone i przywoływane najszerzej, najczęściej na podstawie przekazu rodzinnego na temat losów przodków lub też w ogóle życia w Ko-

1036 Do Komańczy po wojnie i wysiedleniach powróciła jedna z cygańskich rodzin, która wyjechała na ziemie zachodnie jeszcze przed akcją „Wisła”. Dziś ma tu swój dom wnuczka przedwojennego kowala, dobrze znanego moim rozmówcom, która jednak wyjechała za gra- nicę, a domu dogląda matka, dojeżdżająca z pobliskiej Rzepedzi. Moi informatorzy zwracają uwagę na fakt ciągłości życia Cyganów we wsi – nie jest ważne, że obiektywnie nikogo już tu nie ma przez większą część roku, ważne jest, że wciąż są tu obecni, choćby przez sam fakt posiadania domu. 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 339 mańczy (pojawiają się tu opowieści przede wszystkim o Żydach i Cyganach, ale także o polskich rodzinach oraz o emigracji i biedzie). Osobną sprawą są wspomnienia osób, które znają je z autopsji i oczami dziecka zapamięta- ły życie w przedwojennej Komańczy. Takie opowieści w większym stopniu zanurzone są w kontekst biografi czny i przywołują przeżycia, emocje, wyda- rzenia, które stały się udziałem tych osób, choć moi rozmówcy nie snuli dłuż- szych narracji, koncentrując się na jakimś wątku, np. chorobie oczu i leczeniu przez zakonnice w klasztorze. Wiedza o Republice Komańczańskiej nie jest powszechna. Nawet nie wszyscy z moich najstarszych rozmówców, urodzeni na początku lat 20. XX w., mają świadomość tego, co działo się w Komańczy na krótko przed ich przyjściem na świat: Jak ja na świecie nie była…! (…) A nasz ojciec nie gadał (…) [K/22/50/2]. Ci, którzy wspominają powołanie w listopadzie 1918 r. tej quasi-państwowej struktury, jako źródło swojej wiedzy wskazują opowie- ści przodków lub własne poszukiwania historiografi czne i zainteresowanie dziejami wsi. Wspominają nazwisko Andrija Kyra, mieszkańca Komańczy, jednego z przywódców Republiki:

No, bo ten, wiem, że Andrzej uciekł, bo mi dziadzio opowiadał, na naszych koniach uciekł. Mój dziadzio miał, yyy, ładne konie i już wojsko [polskie] tu przychodziło, wie pani, i on siodłał te konie nasze i uciekł z żoną i z dzieckiem. Wziął parę koni od dziadka i przez Dołżycę uciekł na Słowację. (…) Ale on uciekł zaraz jak się zaczęło, bo zaczęli aresztować tu ludzi, jak przyszli. Bo to z dworu zaczęli aresztować i tu był więzień [więzienie], gdzieś tu [K/31/25]. Kyr wrócił jednak ze Słowacji i był księdzem w pobliskiej Dołżycy. Później wyemigrował:

Przyjeżdżał [po latach] do, do mojej żony siostry z mężem. (…) Oni [rodzina Kyrów] mieszkali jak ostatni domek taki, on już zarósł pokrzywami. (…) I ten właśnie Kyr, on opowiadał swoje rzeczy tutaj, jeszcze z tej I wojny światowej, okresu międzywo- jennego i później jak w Stanach był. A ze Stanów musiał uciekać później do Austrii. W Austrii właśnie zmarł [K/46/14]. Udział Kyra w tworzeniu Republiki zachował się w pamięci w formie aneg- doty:

To wojowanie jego tu to się wzięło z żartów. Bo, bo była. On to opowiadał, jak to wyglądało to, to powstanie tutaj. Była sytuacja taka, że żołnierze Piłsudskiego wysłali wywiad. (…) w zasadzie partyzantka była tutaj w osiemnastym roku. (…) Ale gene- ralnie taka była sytuacja, że ten wywiad właśnie trafi ł na wóz, który miał, o, dyszel, jak to, jak to wóz. Chomont nadziali na, czyli to, co koń ciągnie, na ten dyszel. Upozo- rowali, że to armata. Ogromna armata, to wszystko połączyli, zmontowali, postawili. Ci, jak zobaczyli, podskoczyli do tyłu, mówią: słuchajcie, ci są okopani, mają armatę, wszystko. Wycofane zostało oczywiście nazad do tyłu to wojsko. No i stąd się wzięło to, no i. A później takie zaczepki, jak to mówią, z karabinu były (…) Pojedyncze strza- ły, to tamto. Z tej cerkwi, o, spalonej. Ostrzeliwało się, już tu wojsko było w Komańczy, a oni z kolei byli w lesie tam. To się, nawzajem się strzelali [K/46/14]. Mieszkańcy Komańczy mieli gromadzić się na górze Mogile: 340 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

(…) nazbierali chłopów i z widłami, i z kosami, i to wszystko szło. A mój dziadzio mó- wił: „Ludzie, co wy robicie! Taż to wojsko, to jest broń! Dajcie sobie spokój! Uciekajcie, dopókiście żywi!”. No i potem jakiegoś tam w dworze zabili, a tych resztę poareszto- wali [K/31/25]. Większość mężczyzn zaangażowanych w ruch trafi ła jednak do Wojska Polskiego na front wojny z bolszewikami w 1920 r.:

A to wszystko, co było wojsko komanieckie, wszystko poszło do Legionów i walczyli pod Warszawą. Powiedzieli, że nie ma, wie pani, rady, że tak musi być, jak jest i tak dalej. Tak jak mój dziadek walczył pod Warszawą. Męża ojciec walczył, bo, bo to było wszystko, wie pani, już do Legionów później [K/31/25]. Pamięć o tamtych wydarzeniach przetrwała dzięki opowieściom naocz- nych świadków i ludzi, którzy znali Kyra:

To, wie pani, to tylko wiem z opowiadania dziadka [K/31/25].

Bo to, to ojciec mi wszystko opowiadał, jak to wyglądało właśnie wtedy. (…) ciekawe takie rzeczy, które bezpośrednio ludzie, ci, którzy brali udział, opowiadają [K/46/14]. Opowieści te są powtarzane także przez młodsze pokolenie, o ile interesu- je się ono przeszłością Komańczy. Nie zawsze są to wspomnienia przejęte od rodziców czy dziadków. Może to być, jak w przypadku jednego z najmłod- szych rozmówców, przyswojona opowieść sąsiada:

(…) siedzieliśmy ostatnio u sąsiada wieczorem i tutaj wujek-sąsiad opowiadał bardzo ciekawą historię z roku osiemnastego, z roku bodajże osiemnastego, kiedy przez trzy- dzieści osiem dni istniała Republika Komaniecka, prawda. I tutaj ojciec sąsiada był skarbnikiem, i przyszły Legiony, a jego ojciec – to też ciekawostka – bo był na wojnie, był na Syberii, siedział na tej Syberii i przyszły Legiony polskie Piłsudskiego i zrobili z tym porządek, wydali 12 wyroków śmierci, między innymi ostatnim sądzonym był ojciec wujka. Wchodzi ojciec na salę rozpraw, a pułkownik, dowódca tego sądu: „Co ty tu robisz?”. Razem siedzieli na Syberii! „No przecież ja tu mieszkam”. Tą dwu- nastkę ludzi wypuścił i powiedział, że jak mu przyprowadzą dowódcę, Kyra, że im daruje. Powiedział: „Słuchaj, idźcie stąd, nas za trzy miesiące nie będzie, wszystko się rozejdzie”. I przeżyło tych dwunastu ludzi [K/72/38/46/9]. Opowieść ta, mimo że z drugiej czy nawet trzeciej ręki, nie jest pozbawiona narracyjności. Nasycenie przeszłością w rodzinnym domu nie jest więc, jak się wydaje, warunkiem koniecznym, by pamięć o wydarzeniach istotnych dla dziejów Komańczy przetrwała. Okres międzywojenny moi najstarsi rozmówcy wspominają z perspek- tywy ich dzieciństwa, zatem dominują tu własne, a nie czyjeś wspomnienia. Są one skoncentrowane na przeżyciach szkolnych, wydarzeniach i ludziach obserwowanych oczami dziecka. Liczba mieszkańców Komańczy przedwojennej1037 – w ocenach moich roz- mówców – była znacznie większa niż obecnie ze względu na liczniejsze, wie-

1037 Według danych spisu powszechnego z 1921 r. w Komańczy były 143 budynki mieszkal- ne; wśród 892 mieszkańców było 728 grekokatolików, 90 rzymskich katolików, 74 wyznawców 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 341 lodzietne rodziny. Liczba domów przed wojną była natomiast podobna jak obecnie, czyli około trzystu numerów. Najczęściej przywoływani są dawni mieszkańcy, których obecność w Komańczy została przerwana przez okupa- cję niemiecką: Żydzi i Cyganie. Obrazy z przeszłości ukonkretniają się, o ile rozmówca osobiście miał do czynienia z przedstawicielem jednej z tych grup – poprzez sąsiedztwo, wspólne uczęszczanie do szkoły, zabawy z dziećmi: Razem [z Cyganami] my się chowali, razem jedli, bo to blisko, trzeci dom od moje- go domu rodzinnego był. (…) rodzice bardzo zgodnie żyli [K/31/25]. Wspomnie- nia nieoparte na osobistym doświadczeniu kontaktu mają znacznie bardziej ogólny zakres i koncentrują się na samej obecności we wsi Żydów (tu poja- wiają się rozbieżności przy określaniu liczby rodzin żydowskich; od kilkuna- stu do dwudziestu kilku: Ktoś gadał, że dwadzieścia sześć rodzin [K/46/46/5]), Cyganów, żydowskiej synagogi, która była naturalnym elementem krajo- brazu, podobnie jak karczmy i sklepy prowadzone przez Żydów czy kuźnia cygańskiego kowala. Niekiedy na tym poziomie ogólności przypominają się nazwiska i imiona Żydów, ale pojawiają się znacznie częściej w opowieści tych rozmówców, którzy wspominają o towarzyszach dziecięcych zabaw.

Pamiętam. Pamiętam takich, jako dziecko jeszcze. (…) Bo to w sąsiedztwie, tam miesz- kali, koło nas. (…) Później jakoś dotarli do Ameryki. (…) Szli przez Rumunię, gdzieś tam, i poszli aż tam, aż do Ameryki. Nie wiem gdzie, czy do Austrii gdzie. Poszli tam gdzieś i się dostali do Ameryki. Bo moja mama jeszcze, nieboszczka, pomagała im w tym wszystkim. (…) mieli sklepy swoje tam. No. Tylko tego pamiętam, co tu był blisko. Bo ja jeszcze, dopiero sześć lat miała, no [K/38/6]. Żydzi we wspomnieniach najstarszych rozmówców to konkretne postaci z życia wsi, a nie abstrakcyjni obcy:

Był taki Żyd Moszko, taki garbaty, pamiętam. (…) To miał koszyczek i w tym ko- szyczku nosił wstążeczki, taki kawałek, i to sprzedawał. I on już nie robił, on z tego handlu. Kobiety dawali mu masło, ser, jajka. Już to to sprzedawał i z tego już żył. (…) A w zasadzie był krawcem, on umiał szyć. Miał już wtedy maszynę do szycia, ale wie pani. Ja, o, centymetru u niego, może był, ale ja nie widziałam, tylko później, jak się moja ciocia spodnie od niego chciała nauczyć, to miał taki sznurek i wiązał węzełki. To tak, wie pani, z góry na dół. A później jedną trzecią tu krocze. Wtedy były dobre spodnie. Takie, takie to było, wie pani. A jak ta mała dziewczynka tak patrzyłam, jak, jak on tam pokazywał tej ciotce mojej, to szycie. Ona szyła rękami, a on miał maszynę [K/31/53/1].

judaizmu; narodowość rusińską zadeklarowały 723 osoby, polską – 160, żydowską – 8, niemie- cką – 1. Spis nie przewidywał narodowości ukraińskiej (Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie Pierwszego Powszechnego Spisu Ludności z dn. 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych, t. 13, Województwo Lwowskie, Warszawa 1924, s. 43). Wyniki ko- lejnego spisu – z 1931 r. – zostały opublikowane tylko do szczebla gminy, bez uwzględniania poszczególnych miejscowości (Por: Drugi powszechny spis ludności z dn. 9.XII.1931 r. Mieszkania i gospodarstwa domowe, ludność, stosunki zawodowe, Statystyka Polski, seria C, z. 68, Województwo lwowskie bez miasta Lwowa, Warszawa 1938). 342 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Żydzi w Komańczy nie mieli swojego cmentarza. Najbliższy był w Woli Michowej1038, ale komańczańscy Żydzi chowani byli w Bukowsku. Mieszkańcy pamiętają synagogę, która znajdowała się na miejscu dzisiejsze- go magazynu urzędu gminy, która zniknęła jak już Żydów wysiedlili, jak zabrali Żydów [K/31/53/1]. Działała też łaźnia, karczmy i liczne sklepy oraz rzeźnia.

Tu była łaźnia żydowska. Karczma, tu był sklep, tu zaraz gdzie mieszkał H.1039 nieda- leko, tam trzeci dom. Taki sklep miał Moszko. A karczma była na dole, niżej gospody. (…) A druga karczma żydowska była wyżej CPN-u, pod Czystogarbem. Aha, czyli dwie były w Komańczy karczmy? Tak. No, ale tamta była podczas, pod Czystogarbem, powiem pani. Ale Żyd z Komańczy. Ale to już było tak na granicy te karczmy. I one jeszcze w czasie wojny zniknęły, czy już później? No, jeszcze, w trzydziestym dziewiątym roku. Jeszcze, jeszcze przed wojną zginęły też. Tak, że to już. Tam chłopacy jeszcze to rozwalili, wie pani? To było drewniane, kryte jakąś papą, to już starzy poumierali, a młodzi już wyjeżdżali. Wiedzieli, że coś takiego jest, że to… [K/31/53/1]. Zniknięcie Żydów przedstawiane jest w opowieściach o czasie wojny jako „naturalny” bieg spraw, właściwy dla tego czasu:

A co się z nimi stało? Trzeba się spytać Hitlera. No tak, czyli za okupacji zginęli wszyscy, tak? Tak. Zginęli [K/34/3].

A co się stało z tymi Żydami w czasie okupacji? Ta Żydów – Żydów dawali do lagrów [K/22/50/2]. Żydzi z Komańczy i okolic trafi li do Bukowska, a stamtąd, według roz- mówców, prawdopodobnie do getta1040. Dalsze ich losy nie są znane. Kilku rozmówców zwracało uwagę na powojenne wizyty we wsi potomków ko- mańczańskich Żydów. Śladów żydowskich, poza jednym domem, zamiesz- kanym obecnie przez Polaka, jednak nie ma.

1038 Jeden z rozmówców (w rozmowie brała też udział jego żona) przytoczył legendę o złej sławie miejsca po kirkucie w Woli Michowej, na którym zbudowano domy: „– Takie było miasteczko na Woli Michowej, tam, tam. No, ale tam, widzi pani, tam całko- wicie… – Zniszczone. – Yhm, tam nic nie zostało już. – Wszystko zniszczone. Między innymi, mówią, że ten ich kirkut, czyli cmentarz, że mniej więcej w tym miejscu był, gdzie się pobudowali ci (…). I tam, wie pani, żona zmarła jednemu, drugi tam też jakieś nieszczęście przeszedł. Bo ludzie mówili właśnie… – Tam była legenda, że na… Tak. Żeby nie budowali, zwracali im nawet uwagę, żeby tam nie budować domów. Bo nie powinno się budować na cmentarzach, tych…” [K/46/46/5]. 1039 Z uwagi na anonimizację nazwisk w tej części pracy, podaję w pełnym brzmieniu na- zwiska osób, które zmarły i których potomków nie ma już w Komańczy, a tylko inicjałem ozna- czam nazwiska wciąż w Komańczy występujące. 1040 Komańczańscy Żydzi trafi li do zorganizowanego wiosną 1942 r. w nieodległym Bukow- sku getta: „Likwidacja getta nastąpiła 19 IX 1942 r. Przebywało w nim wówczas ok. 1500 osób. Przewieziono ich furmankami do obozu w Zasławiu. (…) Na terenie podległym żydowskiej gminie wyznaniowej w Bukowsku egzekucje Żydów miały miejsce także w 1943 r. w Szczaw- nem, gdzie we wrześniu w lesie rozstrzelano 51 Izraelitów, i w Komańczy – 3 osoby” (A. Poto- cki, Żydzi w Podkarpackiem, Rzeszów 2004, s. 36.) 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 343

Rodziny cygańskie wspominane są jako bliskie i zżyte z mieszkańcami Komańczy. Podobnie jak w przypadku Żydów, najbliżsi byli Cyganie miesz- kający w sąsiedztwie moich rozmówców:

I Cyganie też blisko byli tutaj. Ja po cygańsku nawet i rozmawiać umiem, bo tam cho- dziłam do Cyganów. (…) Ta Wiktoria była. Taka ładna kobieta. Wyszła za Cygana. Dzieci takie miała ładne. Ja się z tymi dziećmi bawiła. Jeszcze Marysia była, Stefan, jeszcze jakiś tam [K/38/6]. Bliskość ta była tak naturalna, że nawet opanowanie języka cygańskiego wy- dawało się naturalne i oczywiste: No, ale dziecko, jak dziecko łapie [K/38/6]. Inni, anonimowi Cyganie wspominani są przez pryzmat rzemiosła, którymi się zajmowali (kowal, rzeźnik) lub ich biedy i żebractwa oraz pomocy krew- nych rozmówców, zwykle matek, które wspierały ubogich:

Bo Cyganie byli, Żydzi byli po ma…, po sąsiedzku. No to, to pamiętam. No, a były jeszcze Żydzi gdzieś tam do góry i Cyganie byli do góry. No. Bo wiem, jak po żebraniu chodzili. Bo to tak dawniej nie było co jeść. To mama zawsze im tam dawała co. Jajka jakieś czy ziemniaki, czy, czy jakoś zboża. Oni se tam męli, czy tam chleb piekli. Tak, tak. Bieda była [K/38/6]. Los był dla komańczańskich Cyganów łaskawszy niż dla Żydów:

(…) Cyganie to przeżyli tu. Tu ich tak, jakoś, jakoś ich, tych naszych sąsiadów Cyga- nów, Niemiec nie ruszył tak [K/34/3]. Kilka rodzin podzieliło jednak los Żydów, ale zamieszkiwali z dala od moich rozmówców, dlatego ich dzieje nie są do końca znane:

Tu było dużo Cyganów. No ale jedne poginęły, ich do tego, zabrali do Oświęcima, czy gdzie, drugie nie, te to tam na zachodzie już [K/22/2]. Odtworzenie tego, co przytrafi ło się komańczańskim Cyganom, nastręcza wielu trudności:

– Ale jeszcze wrócę do tych Cyganów. Co się z nimi stało? – Wtedy, wtedy, proszę panią, oni pouciekali gdzieś. Bo to raczej, raczej byli tego. Eee, Niemcy, oni tylko S. zostawili, bo takie Cygani, wie pani, już takie trochę reparacyjne. – Cywilizowane. – Reformowane, wie pani. Oni kuźnię mieli, to palili. Oni tego S. rodzice zostali, tam dwa domy. – Rodziców nie pamiętam. – A reszta, te Cyganie, gdzieś wyemigrowali. Raczej się nie czepiali tak roboty, ino chodzili, wie pani, i żebrali. A Niemcy takich strzelali. I oni pouciekali gdzieś. Nie wiem, czy popadli w ręce Niemców tego, ale że tu, tu nie [K/72/38/46/9]. Według innych relacji, poza jedną rodziną, wszyscy opuścili wieś po woj- nie, udając się na ziemie zachodnie i północne jeszcze przed akcją „Wisła”. Kłopot z pamięcią o Cyganach komańczańskich, a więc „swoich” Cyganach, można wytłumaczyć, jak sądzę, żywotnością wspomnienia, które jest znacz- nie powszechniejsze, a dotyczy Cyganów spoza wsi, zamordowanych w cza- 344 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI sie wojny pod lasem, gdzie znajduje się ich zbiorowa mogiła. Wydaje się, że ta zbrodnia hitlerowców znacznie silniej zapadła w pamięć mieszkańcom Komańczy niż losy miejscowych Cyganów. Niemniej zarówno Żydzi, jak i Cyganie są w opowieściach komańczan mniej abstrakcyjni, o ile znali oni konkretne osoby. Ogólnie zniknięcie tych osób jest tłumaczone samą oku- pacją: Nie, to te Niemce jak było zaczęte, to się skończyło, bo oni jak byli u nas, tu i Żydzi, i Cyganie były i te. I to wszystko [K/21/22]. Polacy mieli się pojawić w Komańczy stosunkowo niedawno:

(…) za Austrii przyjechali z koleją. Bo to było dwa tory. Tam był. To za Austrii przy- jeżdżali, jak to babcia moja opowiadała, Prusaki. Prusaki z Prus. Oni budowali kolej. Bo tu była pierwsza kolej z Petersbur…, z Wiednia do Petersburgu. Pierwsza kolej. To obchodzili stulecie. W Łupkowie jest ten, stacja jeszcze tu za Austrii budowana, co 100 lat ma1041 [K/31/53/1]. W krajobraz wsi wrośli Polacy mieszkający tu przed wojną, którzy pozo- stali po wysiedleniach. W opowieściach traktowani są w kategoriach swoj- skości, w przeciwieństwie do tych polskich osadników, którzy pojawili się po 1947 r. Liczba tych pierwszych jest trudna do oszacowania – rozmówcy, podobnie jak w odniesieniu do Żydów i Cyganów, nie są jednomyślni: od kilku do kilkunastu rodzin. Znaczącą rolę odgrywa tu perspektywa bliskiego sąsiedztwa, niekiedy liczba polskich rodzin jest zawężana jedynie do najbliż- szego otoczenia, a Polacy mieszkający w innych miejscach zostali wyparci z pamięci:

Dawniej to Polaków to prawie wcale nie było. Tam może dwie, trzy rodziny było, więcej nic. (…) Bo tylko tu jedna rodzina tu była. Od mostu, tu do góry. Bo tu więcej Polaków nie było, a Żydów było więcej [K/34/3]. Większość rozmówców potrafi jednak wymienić nazwiska „przedwojen- nych” Polaków, rodzin w Komańczy zakorzenionych i „od zawsze” tworzą- cych krajobraz kulturowy wsi. O przestrzeni przedwojennej Komańczy rozmówcy opowiadają, kon- trastując ją wobec przestrzeni współczesnej. Kontrast ten budowany jest na opozycji „było, a nie ma”; rozmówcy przywołują odmienny układ dróg, roz- kład domostw budowanych na pagórkach lub przy starej drodze, wspomi- nają takie obiekty i miejsca, które zniknęły w czasie wojny, ale nieodłącznie wiążą się z czasem ją poprzedzającym. Są to dawna szkoła, która znajdowała się w pobliżu starej cerkwi, spalona w czasie okupacji, oraz dwór na miej- scu dzisiejszej szkoły, który zniknął po wojnie. We dworze mieli mieszkać „hrabiowie”, w opowieściach o dawnej Komańczy nie zachowało się jednak nazwisko właścicieli (jedna z rozmówczyń wymieniła Potockich i Żarskich). Pojawia się natomiast wątek dotyczący kolejnej z komańczańskich szkół, na potrzeby której właściciel dworu udostępniał pomieszczenia. Wspomnienie

1041 Odcinek Komańcza–Łupków, „Pierwszej Galicyjsko-Węgierskiej Kolei Żelaznej” uru- chomiono 13.12.1872 r., zaś tunel kolejowy w Łupkowie – 13.05.1874 r. (E. Zając, Transport [w:] Życie gospodarcze ziemi sanockiej od XVI do XX w., red. R. Lipelt, Sanok 2004, s. 165). 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 345 o dworze przez samych komańczan jest jednak niekiedy traktowane jako swoista miejscowa legenda:

– (…) tam, gdzie teraz jest nowa szkoła, ta pobudowana, tam był dwór. – O, no widzisz, bo nigdy nie słyszałem. – Nie, to jest legenda…! – Ja słyszałam o tym dworze. – Ja wiem, ale nigdy nie kojarzyłem miejsca, gdzie jest. – (…) Dzieci się uczyły tam, eee, w tym dworze. Były wynajęte, tam wynajmowane, a co tam, dwie klasy były, czy co. – Tak. – A później się przenieśli [szkoła] właśnie do tej kooperatywy [spółdzielni – P.T.] (…) [K/72/38/46/9]. Z lokalizacją szkoły rozmówcy mają kłopot – niektórzy z nich w ogóle nie wspominają o szkole w górnej części wsi, ale wskazują na budynek, w któ- rym szkoła mieściła się po wojnie. W rezultacie otrzymywałam wzajemnie się wykluczające zapewnienia o tym, gdzie znajdowała się szkoła, kiedy po- wstał budynek, co się z nim stało. Rozbieżności te wynikają często z utrwale- nia w pamięci tylko tej szkoły, do której rozmówca sam uczęszczał. W międzywojennej Komańczy działała więc szkoła, którą wspominają za- równo ci, którzy do niej chodzili, jak i ich potomkowie. Rozmówcy zwracają uwagę na nauczanie w języku polskim i ruskim/ukraińskim jednocześnie:

(…) tak my mówili, że ukraińskie, tylko ruski, ale po ukraińsku, były litery ukraińskie, nie ruskie1042 [nie rosyjskie – P.T.]. I jak czytało się, to po ukraińsku. I po polsku. Ma- tematyka, historia, wszystkie te przedmioty były. Godzina taka, godzina taka, tak jak i te, i się uczyło [K/22/50/2]. Najstarsi pamiętają nazwiska polskich nauczycieli, niekiedy znają ich dal- sze losy:

Taki Radwański był, Polak z Sanoka. On dojeżdżał tu z Sanoka, w Sanoku mieszkał tam. (…) Radwański uczył, Kopecka taka, ona długo żyła bardzo. Miała jedno oko siwe, drugie czarne. Ale taka była, stara panna była. Ale sto, sto trzy lata, kiedyś i tak czytam, czytam, i Kopecka Eulalia. Ona żyła, później tylko dwa lata w tym zakładzie dla starców. A tak se dawała radę, do stu lat. To żyła długo. Ona nas uczyła, teraz taka byli. Jak to oni się pisali, Stefan [do męża]? Te trzy panny takie. Radwański, Kopecka, teraz. Boże, człowiek już zapomina. Węgrzynowicz. (…) A przed wojną był, Stefana co uczył, to był taki Kaczorowski [K/38/6]. Życie przed wojną wspominane jest z jednej strony przez pryzmat po- wszechnej biedy i głodu ziemi, a z drugiej strony – pokojowej współegzy- stencji wszystkich mieszkańców, współżycia Polaków z Łemkami, wspólne- go świętowania, wyjazdów na odpusty do okolicznych wsi i wzajemnego wsparcia komańczańskich rodzin. Ratunkiem przed ubóstwem dla wielu z nich była emigracja zarobkowa, przede wszystkim do Francji. Właśnie

1042 Chodzi o język ukraiński, przed II wojną światową nazywany ofi cjalnie ruskim. Roz- mówca natomiast stara się tu podkreślić, że nie chodzi o język rosyjski. 346 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI wyjazdy, niekiedy całych rodzin z jednej części wsi, niekiedy pojedynczych członków, zostały „zapisane” w nazwie „dzielnicy” Komańczy – „Francja”. Powroty z zarobionymi pieniędzmi oznaczały przede wszystkim poprawę stanu gospodarstw. Szczególnie utrwaliło się moim rozmówcom wspomnie- nie o domach krytych nie – jak dawniej – słomą, ale blachą. Blacha ta miała cechować się znacznie lepszą jakością niż współczesna i była sprowadzana z Czech. Przed wybuchem wojny zamieszkało we wsi żydowskie małżeń- stwo lekarzy. Funkcjonowały tu placówka Korpusu Ochrony Pogranicza1043, policja i wiejska straż nocna:

Co, warta była, taka, że nazywała się „warta”. Ja wiem. Te, dwóch chłopów chodziło nocą (…). Z chałupy do chałupy. Z dwóch chałup jeden ten, jedną noc [K/22/50/2]. W Komańczy przed wojną działał tartak i młyn, była też ukraińska ko- operatywa, która stanowiła konkurencję dla sklepów żydowskich. Budynek kooperatywy, później przejęty przez szkołę, stanowił centrum życia wsi:

Ale przed wojną, wie pani, tam był sklep, czytelnia, biblioteka i był dom handlowy, o taki, występy, zabawy robili. Czyli tak jakby świetlica? Jak świetlica coś było, to był taki dom. I to było wiejskie, wie pani. To wieś budowała, żeby miała, to przed wojną. A później zabrakło jej pieniędzy, do wykończenia. To było budowane w trzydziestym roku, ten dom [K/31/53/1]. Życie mieszkańców rzadko było jednak urozmaicane rozrywką. Rytm wyznaczała praca w polu, która kształtowała odmienny od współczesnego krajobraz, za którym się tęskni:

A co do, do Komańczy, to przed wojną było całkiem inne życie, dziecko. No niech weźmie teraz młodych ludzi, no niech idą, kopią tak motyką, jak kopali tamte ludzie. Niech koszą kosami, tak jak kopali. No dziecko, te wszystkie góry, te wszystkie lasy, to wszystko było gołe. Bo to wszystko było zasiane zbożem. (…) No, Komańczę teraz już przycisnęły te wszystkie drzewa. A jak te wszystkie góry, o, co są, o, to wszystko się kołysało zboże. Przecież tam było wszędzie zboże, a jakie to zboże było! (…) A ja- kie piękne zboże było, tak kołysało się aż… Ojej, było, tak popatrzył na to wszystko. A te łąki z kwiatami takie piękne, to jak szli kosić, ojej szkoda…! (…) Takie wszystko było, że pamiętam, jak tego, jak u nas w domu to było takie, takie, bo było dużo ziemi. Takich tych kwiatów, kosili, siano się robiło. Kobiety szły, śpiewały, do lasu się poszło tak, i grzyby, i maliny. Jakie maliny chciały, białe i różowe, i czerwone, i, i porzecz- ki. I to wszystko było w lesie, wszystko było w lesie. (…) Boże, ile tego wszystkiego było…! [K/28/10]. Dawna Komańcza miała swoje kolory, dźwięki i zapachy. Moi rozmówcy przywołują z pamięci obrazki kobiet piorących i bielących płótno nad rzeką, odgłosy tartaku, kuźni i młyna, przejeżdżającej kolejki wąskotorowej. Zapa-

1043 Jako formacja o charakterze wojskowym doświadczona w zwalczaniu dywersji KOP pojawił się na tym odcinku granicy dopiero po proklamowaniu na Zakarpaciu Ukrainy Kar- packiej we wrzeniu 1938 r., wcześniej granicę południową ochraniała Straż Graniczna. Por. Bieszczady. Słownik historyczno-krajoznawczy. Cz. 2: Gmina Cisna, materiały zebrali M. Augustyn, W. Krukar, S. Kryciński, Warszawa 2007, s. 348. 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 347 miętane oczami dziecka łemkowskie chyże kontrastują z zabudową dzisiej- szej wsi:

Dom w dom był malowany, wie pani. Ściany były czerwone, białe paski pomiędzy to. Stodoła była malowana na żółto. O to takie pasy były, takie kółeczka potem. To było inaczej. Wyglądała wieś pięknie. Kolorowo wyglądała, taaak. Ale jest tylko jeden, jeden dom taki. Dwa jeszcze. (…) Bo wie pani, każdy dom był pomalowany. Każda gospodynia starała się jak najlepiej swój dom, swoje kwiatki pod domem. Tam, gdzie jakiś tam ogródek, to każda jeden, żeby czyściutko było. Było tu, wie pani, w każdą sobotę musiało być pozamiatane podwórko, w domu porobione. Okna się na rzekę nosiło, myło. Nie było płynów, nic. Tak że, że wieś wyglądała, jako na tamte czasy, to ładnie [K/31/53/1]. Obok życia wsi toczyło się życie „Letniska”, w którym, w okolicy klasz- toru sióstr Nazaretanek, kolejarze ze Lwowa pobudowali pensjonaty (roz- mówcy różnie zapamiętali ich liczbę – od 3 do 17). Mikroklimat Komańczy miał sprzyjać leczeniu gruźlicy1044. Najlepiej zapamiętanym kuracjuszem był profesor Władysław Kurek z Krakowa, egiptolog, który przyjeżdżał do Ko- mańczy z rodzicami i małżonką, i zatrzymywał się w pensjonacie przekształ- conym później w schronisko PTTK. Jego przywiązanie do wsi i jej mieszkań- ców było wówczas szeroko komentowane. Mniej sympatii mieli rozmówcy dla jego żony:

Taka Kurkowa, starsza baba była. Ale ona bardzo paniusią była (…), mąż nie. Mąż był profesorem, był, ale taki, no zwykły człowiek, i spokój. I bardzo dobry, taki był miły chłop. A ona nie, ona wielka pani była [K/22/2]. Profesor został pochowany na cmentarzu przy cerkwi, o czym wiedzą wszy- scy moi rozmówcy, także ci, którzy urodzili się po wojnie:

– A on to kazał się tu pochować, bo po prostu Kurek, ten profesor Kurek, bo on był mocno związany z tym narodem właśnie, łemkowskim. Też badał tą kulturę, bo mówi, bo on był takim… – Bo on profesor, wyższej klasy. – I egiptolog, Egiptem się interesował, tym, tymi, znał pismo klinowe i jeszcze tam jakieś inne. Opowiadał tu zawsze, on tu u brata nieraz w warsztacie to siedział nieraz całymi dniami, to se opowiadali, że właśnie jak on odkrycia tam różne robił. W Egipcie i, i tu [K/46/46/5]. Pamięć o przedwojennej Komańczy jest dość fragmentaryczna i opiera się na powtarzalnych, ale nielicznych wątkach. Znajduje tu potwierdzenie teza, że wydarzenia, które nastąpiły wraz z wybuchem wojny, a szczególnie po jej zakończeniu, znacząco przyćmiły i zatarły ostrość wspomnień z tego okresu – i to zarówno w pamięci osób, które osobiście doświadczyły dramatycznych wydarzeń, jak i tych, które były tylko obserwatorami. Sama okupacja nie-

1044 Już w okresie międzywojennym Komańcza stałą się wsią letniskową. Korzystny mi- kroklimat i występowanie wód mineralnych przesądziło o nadaniu jej w 1974 r. formalnego statusu uzdrowiska (Bieszczady. Przewodnik dla prawdziwego turysty, współaut. W. Krukar i in., koncepcja, oprac. kartografi czne, red. meryt. i techn. P. Luboński, Pruszków 2001, s. 287–288). 348 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI miecka przywoływana jest szeroko i całkowicie dystansuje pobyt radzieckich żołnierzy w Komańczy – ten ostatni wątek niemal nie istnieje.

5.2.2. Wojenne opowieści

Zapadła wojna w trzydziestym dziewiątym roku. To w trzydziestym dziewiątym roku, jak w niedzielę. Z niedzieli na sobotę, Boże, to tak pamiętam, jak, jak teraz panią widzę, nie wszyscy… W lipcu przyszło bardzo dużo tutaj wojska pogranicza. Stało jak już w trzydziestym dziewiątym roku, ta wojna miała być. Gdyby był Piłsudski żył, to nie byłoby wojny [K/28/10]. Opowieści wojenne komańczan dotyczą zarówno własnych przeżyć (w przypadku najstarszych rozmówców), jak i przeżyć rodziców, które były wielokrotnie powtarzane w domach przez tych, których dotyczyły, a po ich śmierci – przez kolejne pokolenie. Pozostałe opowieści o okupacji wiążą się z dziejami wsi (infrastrukturą wojskową, zniszczonymi miejscami i obiekta- mi) oraz dziejami innych mieszkańców Komańczy. Wspomnienia z czasu okupacji osób, które oglądały ją już oczami doro- słych lub nastolatków, ale także starszych dzieci – w przypadku nieco młod- szych informatorów – ukazują warunki życia we wsi w tym czasie, eksponują również szczególne wojenne wypadki, które stały się udziałem moich roz- mówców, takie jak oddawanie kontyngentu dla Niemców, codzienny strach przed policją krążącą po wsi z wielkim i groźnym psem, bycie świadkiem morderstw, pożarów, usługiwanie w szpitalu przy rannych czy poszukiwa- nia w Czechosłowacji rannego męża, zmobilizowanego do Armii Czerwonej. Wydarzenia, które zapisały się w pamięci moich rozmówców jako ówczes- nych dzieci, przywoływane są dziś z emocjami:

A pamięta pani kiedy ta stacja była zniszczona? No tak, ja pamiętam, jak bombardowali ją [śmiech], ja uciekałam i wtedy se nogę skręciłam. A samoloty to nocami, ten. Pani wie, że najgorzej to przecież dziecko… Tyle trzeba było przejść… [K/28/10]. Opowieści o losach członków rodziny (z reguły rodziców) podejmują głównie kwestie wywózki na przymusowe roboty w Trzeciej Rzeszy. Wielu komańczan spotkał w czasie okupacji ten los, ale jedynie nieliczni moi roz- mówcy podzielili się ze mną szerszą narracją na temat doświadczeń swoich krewnych:

Więc myśmy się razem chowali. Ja, brat i ten Andrzej. (…) na roboty jego zabrali na, do Niemiec. No po prostu zabrali. Bo tak zabierali wszystkich młodych ludzi na robo- ty. I jak go zabrali, to był tylko od niego jeden list. Który był napisany, pamiętam, że babcia płakała, no to już było chyba w czterdziestym, nie wiem czterdziestym trzecim roku. Albo z drugiego na trzeci. Więc napisał: „Mamo, po coś mnie na ten świat naro- dziła?”. Nie mogę, bo go bardzo kochałam… I on właśnie zaginął, i on, i nigdy go nie widzieliśmy [K/28/19]. 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 349

Wojenne losy dalszych krewnych przywracane są w opowieści rzadko i tylko przez osoby obdarzone upodobaniem do snucia wspomnień. Życie w Komańczy w czasie okupacji wspominane jest jako ciągłe zagro- żenie nie tylko ze strony Niemców, ale także osób z nimi współpracujących, takich jak sołtys:

Bardzo go dobrze pamiętam, żeby go diabli wzięli, gdzie tam jest u Bozi. Mój ojciec był w Rumunii internowany. (…) pisał do domu kartkę jakiś tam czas, to podopisywali diabli wiedzą co do tej kartki, nie wiadomo co, proszę pana. Aż mama się wkurzyła, a prała bieliznę na komisariat Niemcom i poszła z tymi kartkami tam. No i potem dostał po nosie od nich, nie wolno takich rzeczy robić. Dlatego bardzo pamiętam tego. Moja mama nie mogła kupić, był chleb to nie można, nie mogła kupić ani soli, ani cukru, ani nafty. Tak, „bo twój mąż zabrał Polskę i pojechał, do kieszeni, i pojechał za granicę do Rumunii”. I ja mam jad na nich [K/37/17]. Uciążliwością, szczególnie dotkliwą, było oddawanie kontyngentów, któ- re narażało całe rodziny na głód:

U nas było w domu siedem hektarów i mieliśmy cztery krowy, dwadzieścia owiec, świnię jedną. Trzeba było, jak chował dwie, to trzeba jedną było dać na kontyngent, a drugą wolno było zabić. A jak nie, to nie wolno było zabić. I od kur jak trzeba było, wiem, że było dwadzieścia, ale mama zapisała tylko dziesięć, bo trzeba było dawać kontyngent jajek. Od każdej trzydzieści jaj, od jednej kury. A jak miała pani te ładne krowy, to były zwana zaklasyfi kowana, to już chodzili po domach. To jak była ładna krowa, to jeszcze dostała pani premię. A jak była – to drugiej klasy – a jak była taka chuda, to całkiem zabrali. Nie patrzyli czy są dzieci, czy nie. Nie wydałeś kontyngen- tu, bo była chuda krowa, to już całkiem ci zabrały. Bo powiedzieli, że się nie nadajesz na gospodarza [K/31/25]. Wspomnienia o losach innych osób dotyczą komańczan (rodzin łemkow- skich oraz cygańskich w przypadku bezpośredniego sąsiedztwa) oraz tych, którzy pojawili się we wsi w czasie wojny (ofi cerowie niemieccy, Cyganie przywiezieni ze Słowacji i zamordowani w Komańczy). Tam, gdzie wątki te były szerzej podejmowane, z reguły pojawiają się szczegóły – imiona i na- zwiska, niekiedy daty, drobiazgowo przytaczane wydarzenia. Jest to jednak domena osób, które uchodzą we wsi za strażników pamięci o przeszłości. Pamięć o zamordowanych Cyganach ma różne emanacje. Wydarzenie to zostało zapamiętane, ale opowieści o nim są pozbawione emocji. Z niektó- rych wypowiedzi wynika, że miejsce pochówku zabitych na mapie współ- czesnej Komańczy kojarzone jest bardzo ogólnie, a upamiętnione zostało do- piero niedawno i rozmówcy nie wiedzą, kto to zrobił, nie wszyscy wiedzą nawet, jacy Cyganie są tam pochowani:

– (…) w Komańczy jest grób w lesie i to bliziutko. – Tu blisko jest. – Eee, proszę panią, ten grób, co jest w lesie, to nie są Cyganie komanieccy. – Jak to? – Ani jednego Cygana komanieckiego tam nie ma! 350 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

– Aha, nie ma. Wiem że jest grób, bo w zeszłym roku chodziłam z siostrą oglądać. Widać krzyż, ktoś postawił, nie było tego. – Te Cygani zostali przewiezieni z Węgier. Dawniej pociąg jeździł, wie pani, na Sło- wację. – To Madziary, to byłam. – I tu przywieźli ich chyba gdzieś dwadzieścia pięć albo dwadzieścia osiem osób i tu, tu. – Tam jest tablica i dosyć taki szczegółowy opis. – Tu kawałek. – Kawałek odeszli, tu w lesie grób, tą dziurę wykopać i tam ich rozstrzelali [K/72/38/46/9]. Najlepiej pamiętają natomiast ci, którzy byli świadkami tego wydarzenia. Jego oddziaływanie do dziś jest w opowieściach niezwykle sugestywne:

To przy samym domu, tak w niedzielę, patrzymy, przyjechał pociąg ze Słowacji i dwa- dzieścia jeden osób, Cyganów było. Takie było dzieciątko śliczne, białe włoski mia- ło, na rękach niosła ta. I te gestapo, i te, te, policja jakaś ukraińska, czy jaka tam. No i i tego, czy foldojczery, licho, bo to było i esesmani, i jakaś ta. (…) Boże, mój Boże. Ile to było tego przeżycia, nie chce się wierzyć. I to wszystko wystrzelali. Dziecko, ja po- leciałam, w niedzielę ludzie poszli do kościoła, do cerkwi. A ja jakoś byłam w domu, nigdzie nie poszłam, bo ja bardzo chorowałam. (…) No i ja poszłam. Ale jak, jak ja poszłam tam, jakim, jak ja tam poszłam, nie wiem. A jak wracałam, to tak ten potok, co szedł tak. Ten potok idzie tak, jak szedł, tylko tu go skręcili. Był cały i strzelanina się tak, zaczęli strzelać, jak zaczęli strzelać, ja z tej polanki. Ja do dziś dnia na ta polankę nie pójdę, bo ja… Tam Niemcy są, tam te dzieci pochowane, Cyganie pochowane. No i jak ja chciałam uciekać, jak zaczęli strzelać, ja zaczęłam uciekać. (…) Tak dwa razy krok trzeba było tak dać. Jak ja przeskoczyłam, to nie wiem. Bo i to, i była cała krew. Bo oni ich nad samym potokiem postrzelali. I ta krew, ten potok. To później zabrali ludzi ze wsi, gro…, grzebać, no bo nie będą się brudzić. Tylko chcą ludzi. To jedni uciekli, już szli, musieli grzebać. To powiedzieli, że się jeszcze ziemia ruszała, jak, jak tego, jak zagrzebali wszystko w jeden dół. Najpierw se wykopali ten dół, a później już ich tam postrzelali. (…) Oj, dziecko moje. No i takie to było, takie to było. Taka to była wojna. Takie to było straszne [K/28/10]. Dzieje miejsca opowiadane są przez pryzmat najbliższego otoczenia. Rozmówcy pamiętają zmiany w przestrzeni, o ile zaszły blisko ich miejsca zamieszkania lub należały do najbardziej spektakularnych wydarzeń, o któ- rych opowiadało się w domu. Ci, którzy chodzili do szkoły w czasie okupa- cji, pamiętają, że – podobnie jak kościół – została ona spalona:

Ja pamiętam, gdzie była szkoła, ale ja dopierom zaczęła chodzić i później już tego. Front przyszedł. Był front. (…) We froncie się spaliła ta szkoła. Aha, to podczas wojny, tak? Tak, kościół się wtedy spalił w Komańczy w czasie, bo tu była stacja. Stacja i front był, to się spaliła wtedy [K/38/6]. Kilku rozmówców zwracało uwagę, że Polacy w Komańczy podczas oku- pacji mieli osobną szkołę, znajdującą się poniżej klasztoru (w części zwanej „Letniskiem”), która później została zniszczona: 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 351

– A ten dom jeszcze tam jest? Czy już go nie ma? – Niee, już dawno spalony, to rozwalił się. To był, to był taki, że taki pożydowski dom, bo tam była z jednej strony mleczarnia, za Niemców, a z drugiej tam była szkoła. [Chodzili ci] co chcieli chodzić. Tam ich dużo nie chodziło. Z dziesięć, no dwadzieścia może. Bo to nie była, bo te, wie pani, co na kolei pracowali. Naczelnik stacji był, drugi, co na tym… [K/31/53/1]. W zasadzie wszyscy moi rozmówcy, którzy poruszyli tematykę wojen- ną, skupiali się na okupacji niemieckiej. Niekiedy zwracali uwagę na to, że pierwsi byli Słowacy, później Niemcy, to był czterdziesty rok. (…) w pierwszym roku to było tak tu spokojnie [K/28/19]. Czas pobytu żołnierzy radzieckich we wsi i przejście frontu nie są natomiast w tych opowieściach, poza nieliczny- mi przypadkami, w ogóle eksponowane. Wskazywano jedynie, że kościół podczas bombardowania Ruskich został spalony. Akurat trafi li na kościół i został spalony [K/34/3]1045. Wątki dotyczące żołnierzy radzieckich pojawiały się je- dynie tam, gdzie doszło do bezpośredniego kontaktu. Jeden z rozmówców wskazywał w swojej opowieści, że pobyt radzieckich żołnierzy przybierał jeszcze bardziej dramatyczne oblicze niż pobyt Niemców:

Ojciec miał złe przeżycie, jak wkroczyli tu Ruscy. Cholerne złe przeżycie. (…) Tam zrobili sobie sztab i tam był dowódca ten rosyjskich wojsk. A żołnierze poszli po do- mach kury, kury zbierać. No i przyszedł na podwórko, jak to kury, o, chodzą, strzelał pojedynczo kury. Ojciec mówi: „No co ty, chłopie, robisz! Czego ty mi kury strzelasz? Rozumiesz, to ja jajka, mam dzieci i dzieci potrzebują jajko zjeść”. (…) No to ojciec, wiele się nie namyślając, poszedł do tego dowódcy. Mówi: „Ty, słuchaj, Niemcy tu cały czas byli, nikt takich rzeczy nie robił. Robili podstępnie w taki czy inny sposób. Zabierali – mówi – bydło czy tam owce, czy konie. Ale nikt nie przychodził na po- dwórko, nie strzelał mi tu od razu. A ty w pierwszym dniu tu żeście wkroczyli, od razu strzelasz”. „Dobra, dawaj go tu – mówi – jak mi go pokażesz, to ja go zastrzelę”. To ojciec sobie myśli, jak ty zastrzelisz. Ale, ale ojciec sobie myślał tak, jak ty go masz zastrzelić to, to za kurę przecież ja nie wydam człowieka. Żebym go nawet widział i wiedział który, to nie powiem który. Ale ojciec tak od razu się pokręcił gdzieś, zapa- miętał i ten przyszedł do tego właśnie, był widoczny. I wiedział ten dowódca, który kury tam poszedł i miał rozkaz te kury tam przynieść. I mówi: „Drugi raz, k…, zabić trzeba było właściciela najpierw, a później kury strzelać, tak?” – ten dowódca tak. (…) I ojciec zraził się wtedy od razu. Po prostu niech ich tam cholera weźmie [K/46/14]. Sam pobór do Armii Czerwonej wspomniały tylko dwie osoby, których bliscy (ojciec, mąż) zostali zmobilizowani. Choć rozmówcy twierdzili, że taka mobilizacja dotyczyła bardzo wielu osób, nikt więcej tego wątku nie podjął. Ograniczenie opowieści wojennych do okupacji niemieckiej może świadczyć o wyłączeniu z pamięci ostatniego etapu wojny. Wydarzenia, które miały miejsce wkrótce później, znacząco przyćmiły pamięć o przejściu frontu i za- kończeniu wojny.

1045 Opowieści o spaleniu kościoła różnią się. Usłyszałam także wersję, że „(…) samolot za- haczył akuratnie i spłonął kościół. Tam nie to, że ktoś podpalił, czy coś. Bo tutaj nawet podczas takiej akcji, co rodzice opowiadali, co jak się już wojsko niemieckie wycofywało i tu była taka jedna akcja” [K/46/5]. 352 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

5.2.3. Wysiedlenia

Nie wiem, co było, co było dalej, bo tych ludzi nie ma! Jedne na wschód, drugie na zachód wyw…, wywieźli. To ja też dwadzieścia lat była na Odzyskanych [K/21/22]. Mieszkańcy Komańczy, mówiąc o wysiedleniach, niezależnie czy zostali nimi objęci, czy też pozostali we wsi, ujawniają emocje. Wydarzenia z lat 1946–1947 wywołują bolesne wspomnienia tułaczki i poniewierki będącej udziałem także tych, którzy ostatecznie uniknęli wysiedlenia: wiele rodzin uciekło do Zagórza1046 i do okolicznych wsi podczas wywózki w 1946 r. lub też zostali tam wraz z wysiedlanymi zapędzeni w kolejnym roku, ale w ostat- niej chwili udało się im wrócić do Komańczy:

W Zagórzu tak się szczęśliwie skończyło, że… przełożony, jakiś przełożony, wysoki rangą Wojska Polskiego, Wojska Polskiego konkretnie. Powiedział, że „ty dalej nie po- jedziesz, bo ty masz za dużo dzieci. Ty dalej nie pojedziesz, bo o tym tych, wrócisz już do Komańczy, ty masz kupę dzieci, ty tam zginiesz”. (…) Nie znając człowieka, w ogó- le nie tego! Sprawdzali te już pociągi, już tam dotarł wszystko, mówi: „Ty, chłopie, wysiadasz, bo musisz przetrwać parę dni, parę, parę tygodni”. Był coś trzy tygodnie, tam mieszkał gdzieś u kogoś. (…) I tak to się stało. I zrobił ten polski ofi cer! To trzeba tak powiedzieć prawdę, jak to wyglądało. No! Ojciec to zawsze to wspominał. Mówił: „Ten człowiek mi uratował życie i wam, i mnie, i wszystkim!” [K/48/28]. Słowo „wysiedlenie” używane jest też przez tych moich rozmówców, któ- rzy nie zaznali trwałego wykorzenienia, z którego się nie wracało (północ Polski, USRR) bądź wracało w późniejszych latach (północ Polski). Rodziny kolejarskie zostały zawrócone do Komańczy po około dwóch tygodniach po- bytu w Zagórzu, jednak ich przedstawiciele wyrażają się o tym wydarzeniu właśnie jak o wysiedleniu:

Ojciec, ojciec został tu, czyli, yyy, miał być wysiedlany. Byliśmy już – to czyli mnie jeszcze nie było – na śmierć. No, ale był wysiedlany, dotarł do Zagórza [K/48/28].

Także wysiedlany był z Komańczy, ale nie dotarł [na miejsce osiedlenia] [K/48/4]. Mieszkańcy Komańczy posługują się czasem słowem „wysiedlenie” na okre- ślenie również innych, poza wywózką, działań władz komunistycznych:

(…) bo my, grekokatolicy, tośmy nie mieli prawa też. Nas wysiedlili z naszej cerkwi tu, no bo tu prawosławnym wolno było [K/38/6]. Wysiedlenia w ramach akcji „Wisła” nie zawsze przywoływane są pod tą nazwą, nie wszyscy rozmówcy także precyzyjnie podają datę. Co szczególnie interesujące, w pamięci tych, którzy wrócili, dokładnie zachował się moment przybycia z ziem północnych do Komańczy; niejednokrotnie przywoływano

1046 Zagórz jest miastem szczególnym dla komańczan, bowiem, jak wynika z wielu relacji, jego rola zaznaczyła się dwojako: jako miejsce ucieczki przed wysiedleniem w 1946 r. oraz eta- powy punkt zborny podczas akcji wysiedleńczej w 1946 i 1947 r. 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 353 daty dzienne, także wówczas kiedy wspominano powroty dalszej rodziny lub dawnych sąsiadów. Kierunek wysiedleń określany jest zawsze jako „na zachód”, pomimo że mieszkańcy Komańczy wysiedlani byli w 1947 r. na pół- noc Polski, w okolice Pasłęka i Bartoszyc ((…) jej brat (…) koło Bartoszyc, o tam – na zachodzie [K/46/46/5]). Tylko jedna rozmówczyni, urodzona w 1922 r., niewysiedlona, nazwała ten kierunek „Prusami”. Zgodnie z tym, co zapamiętali moi rozmówcy, były we wsi pojedyncze przypadki wyjazdu na Dolny Śląsk i Pomorze jeszcze przed 1947 r. Na taki dobrowolny wyjazd miało się zdecydować, w obawie przed wysiedleniem do Związku Radzieckiego, kilka komańczańskich rodzin, między innymi ro- dzina cygańska, która w latach 50. wróciła do wsi. Ci, którym dane było po- zostać, rozmaicie wypowiadają się o liczbie rodzin kolejarskich, które unik- nęły wysiedlenia, zwykle wskazują 16–17 rodzin, ale zdarza się, że więcej:

My nie byliśmy [wysiedleni], bo tato pracował na kolei. I tato nie był, bo nie można było zabrać. To 24 rodziny w Komańczy zostały. Ci, którzy pracowali na kolei. Tak, bo to, bo ktoś musiał obsługiwać [K/46/26]. Podają też różne liczby rodzin, które wróciły w późniejszych latach:

(…) gdzieś koło sześciu rodzin się wróciło (…) ludzie nie wiedzieli, bo jakby wiedzie- li, to by więcej wróciło. Ale nasze władze to tak nas maskowali, że nikt nie wiedział [K/28/23]. Natomiast ci, którzy wrócili z północy Polski, mówią przeważnie o więk- szej liczbie, choć i tu nie ma zgody. Zwykle jednak rozmówcy wymienia- li nazwiska tych rodzin, którym dane było wrócić. Ci, którzy sami wróci- li, podawali też orientacyjną datę powrotu innych rodzin oraz wskazywali miejsce, które zasiedliły – opuszczony w 1947 r. własny dom, dom dalszych krewnych czy sąsiadów lub dom zakupiony od polskiego osadnika, położo- ny w innej części wsi niż ta, w której mieszkały one przed wysiedleniami. Z opowieściami o wysiedleniach łączą się też wątki dotyczące działań UPA. Komańczanie wypowiadają się na ten temat rzadko i dość powściągli- wie. Niemal nikt nie wskazuje na rodzinne powiązania czy innego typu kon- takty z tą formacją, a sam fakt obecności „chłopców z lasu” we wsi jest przy- taczany w sposób bezosobowy: Ludzie ci [mieszkańcy wsi] przeszli tragiczny los, bo później bandy znowu UPA i to tragedia była. Przeokropna. Bogu ducha winni byli… [K/46/14]. Nieliczni rozmówcy włączają wątki osobiste:

Tu gdzieś było, bo jeden zginął. Tylko nie wiem, czy to był brat czy bratanek. To tak całe życie opłakiwał tato. Bo młody poszedł, wyszedł tutej gdzieś do lasu i ślad po nim zaginął. I tak do końca nie wierzył, nie wiedzieli, czy zginął? (…) i mi tak przyszło do głowy, że może gdzieś szuka. Że może szuka w Komańczy rodziny, że może jednak przeżył. Bo on poszedł tu w las i już go nikt więcej nie zobaczył. No i nigdy nie było wiadomo – ani grobu, ani… Czy on przeżył, a gdzieś zdezertował, uciekł, czy go zabili – nie wiadomo kto. To już zostało w tajemnicy [K/46/26]. Sympatia dla działań UPA i ich wpływu na losy komańczan pojawia się tylko w wypowiedzi jednej niewysiedlonej rozmówczyni: 354 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Palili Komańczę, tak? Tak. Wojsko paliło. No, a most wywalili banderowcy, tu już akcja ta. Który most? Most, że ten żelazny, kolejowy, no. Bo nie chcieli, żeby wysiedlali ludzi. Bo tu było wszystkie, te Karpaty były ukraińskie tak. Tak jak Łemki te wszystkie. No, ale i tak później gnali ich aż do Zagórza. Czy były mosty, czy nie. Przez rzekę. Kto z narodu tu, z tym poszedł [K/38/6]. Trudno też nie zauważyć wpływu współczesnych poglądów, przefi ltro- wanych przez biografi e komańczan, na stosunek do UPA.

Wysiedleni byli, byliśmy, tylko jak wysiedlali ludzi, to kazali na dwa tygodnie opuś- cić, bo nie mogli sobie rady dać z bandą UPA (…) no to musieli ludzie tu opuścić ten teren, bo banderowcy przychodzili i chcieli jeść. Rządzili, robili jak chcieli, no. Gdzie tam siedział w lesie, czy gdzie, no gdzie siedział, no nie naro… i tych co wysiedli, to wysiedlili, a te, co zostali, nie mieli wyjścia. (…) Oni nie mogli sobie dać rady, bo w każdej wsi siedzieli i siedzieli banderowcy (…) i ciągle była bitwa o to, o tamto. Tu zabili, tam zabili, no i nie mogli se. (…) A oni nie, bo nie wyszli i tak bronili. No to zbombardowali zaraz tak i wszystko teraz, teraz mają pretensję. Nie może państwo w państwie być [K/37/17]. Niemniej, niekiedy w opowieściach o tych wydarzeniach na plan pierwszy wysuwają się dylematy: komu i jak pomagać w obliczu zagrożenia?

Jest jeden syn banderowca, jeden syn w polskim wojsku, no i… Komu pomagać? Komu pomagać? To było tak, że, to było, po prostu. (…) I tak, że byli z jednej strony banderowcy siedzieli, z drugiej Wojsko Polskie. No i trzeba było, i tu był brat, i tu był brat. I trzeba było to porównać. I tak ta moja matka tak se na pośrodku siadła i tak się uklękła, i tak modliła: „Matko Boża, żeby w tej naszej chałupie nikt nie zginął”. (…) Matko Boska, no i ten chce żyć, i ten chce żyć [K/28/19].

I każdy, nikt nic nie wiedział, szedł i rzucał [jedzenie] w las. Bo tam ten u nas były takie, park był, tak że można było tego i rzucali pod drzewo. Bo tak w rękę nie można było dać, bo się bali, bo jak. Bo nie wiadomo było, bo, czy ja wiem, czy jak by mnie tak bardzo bili czybym nie powiedziała? No nie wiem. No nie wiem, czy pani wie? Czybym co nie powiedziała, ja wiem? (…) Dziecko, teraz mogę powiedzieć, bo tego, trzymałam to w tajemnicy przez całe, przez cały okres komunistyczny. Bo przecież, jakby się to dowiedzieli, to by mnie, to by mnie dawniej zabili [K/28/10]. Jak trudne są to sprawy, świadczą kłopoty z jednoznaczną oceną tych wyda- rzeń i działań partyzantów w wypowiedziach tych, którzy zdecydowali się o tym wspomnieć:

Jak już Ruski wkroczyli tam dalej, jak, bo to teraz tak wytłumaczyć, bardzo dawno… Każdy naród każdy, yyy, za swoich. No, jak oni tu zrobili banderowce i banderowce, i bande…, to nawet kura i co by nie było, to wszystko banderowiec był i tak dalej. To dziś nie można to wytłumaczyć i powiedzieć, jak to u nas było. Że człowiek się zżył, ale to już, to już kupę lat. To nie takie proste [K/21/22].

To wtedy już zaraz się brali za wysiedlenie w tej akcji „Wisła”, bo te bandy tyle później narobili i Niemcy. Potem Niemcy tych Ukraińców to ze wschodu, naszło wszystkich tych komendantów, a, a ludzie durne słuchali i to tak wyszło. Ten Lach, ten Polak, ten Rusin, ten Ukrainiec [K/37/17]. 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 355

Kontrowersyjną postacią jest jeden z architektów akcji „Wisła”, pocho- dzący z Komańczy gen. Ostap Steca:

To on właśnie powiedział te słowa do Stalina, mówi: „Z tymi ludźmi to – mówi – trze- ba zrobić porządek. Albo ich wystrzelać wszystkich i – mówi – albo ich rozczłonkować po całej Polsce i po Ukrainie, po wszędzie. Rozrzucić, tak żeby jeden o drugim nic nie wiedział. Bo inaczej – mówi – z nimi sobie nie dacie rady”. On powiedział, mieszka- niec Komańczy! [K/46/14]. Tylko dwóch moich rozmówców zwróciło uwagę na to nazwisko, ale równo- cześnie jedna z tych osób wyjaśniła, że rodzinę Steców, jak również samego generała wyparto z pamięci:

O nich [rodzinie Steców] się jakoś tutaj w Komańczy dyskutowało? Mało, mało! Ludzie się nie interesowali taką… (…) I do tej pory, do tej pory ludzie, jak się niektórym chce powiedzieć, wytłumaczyć, to nie chcą słyszeć [K/48/28]. Moi rozmówcy w zasadzie nie zwracali uwagi także na wydarzenie z 1946 r. towarzyszące wysiedlaniu na wschód – zamordowanie greckoka- tolickiego księdza Wenhrynowycza przez Wojsko Polskie. Wydarzenie to przywołały jedynie trzy osoby, niejako mimochodem w opowieści o wywóz- kach na radziecką Ukrainę, także wspominanych zdawkowo, jednak nie do- strzegłam w tych wypowiedziach emocji, a jedynie stwierdzenie faktu: No to, to księdza zabili, nie? [K/32/1]. Wydaje się więc, że pamięć mieszkańców Ko- mańczy zachowała ten fakt, ale nie opatrzyła go w ciągu lat refl eksją, pozba- wiła ostrości i emocji, które z pewnością musiał wówczas wywołać. Zatem zabicie księdza, podobnie jak postać Ostapa Stecy jako współtwórcy akcji wysiedleńczej – choć w owym czasie z pewnością było to wyjątkowe wyda- rzenie – nie znajduje miejsca w opowieściach o tamtym czasie. Współcześni komańczanie niemal ich nie przywołują, nie traktują ich zatem jako czegoś istotnego dla pamięci o przeszłości wsi i jej mieszkańców. Wysiedlenia na radziecką Ukrainę przypominane są przez pryzmat stra- chu i konieczności ukrywania się w okolicznych wsiach. Zdarzały się też przypadki pozostawienia rodzin zakwalifi kowanych na wyjazd, ale wyłą- czonych przez decydentów:

I powiedział dowódca ten, bo u nas mieszkał, major. I mówił tak: „Ten gospodarz musi zostać”, bo kto jemu bieliznę wypierze i kto mu jeść ugotuje, dzieciom i jemu. I zostawili ich. I tata, i mamę [K/22/2]. Rodziny wysiedlone do ZSRR opatrzone są w zasadzie zbiorową niepa- mięcią i wykluczeniem ze wspólnoty:

Prawda jest taka, że to się wszystko rozeszło. Przez tyle lat kontakt był utrudnio- ny. Mnóstwo ludzi zostało tutaj [w Karpatach], tylko że po drugiej stronie granicy [K/72/46/38/9]. Niekiedy moi rozmówcy przypominali sobie nazwiska tych, którzy wy- jechali w 1946 r., ale już nie tych, którzy w późniejszych latach, również 356 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI w ostatnich, odwiedzali rodzinną wieś. Ci ludzie są już dla współczesnych komańczan całkiem obcy:

Tak że na Ukrainę wyjechali wszyscy. No to oni, nie mogę żadnych pamiętać, wie pani, z tych [co] w 46 roku wyjechali. No to nikt nie może pamiętać (…) [K/31/25].

Ale reszta, co się z nimi stało, ja nie wiem. Bo wie pani, to jak przyszła akcja „Wisła”, to wszystko było i było, to wszystko gnali. I wtedy nie wiadomo gdzie, co. Jednych na wschód, drugich na zachód [K/37/17]. Ci, którzy odwiedzali swoich krewnych na Ukrainie, są jednak w stanie opowiedzieć o tym, jak wyglądały losy komańczan na wschodzie:

No właśnie, trzymali się tam razem, ale dużo wycierpieli od miejscowej ludności. Po prostu, wie pani, ciągle byli wyzywani, przy każdej okazji, na zabawie czy gdziekol- wiek: o, Polaki tu przyszli. (…) Tu, tu byli traktowani jako Ukraińcy, tam byli trakto- wani jako Polacy [K/46/14]. W wypowiedziach tych pojawia się widmo głodu, które towarzyszyło wysiedleńcom w pierwszych latach, trudności aprowizacyjne w latach ko- lejnych, konieczność pracy w kołchozie i wyjazdy młodzieży do miast po wykształcenie:

(…) starsze poumierali, tam ktoś został z rodziny, to poszedł do szkoły. Bo pegeery, te, w gospodarce już nie brali, już były kołchozy. To wszystko szło do miast, tam mieli możliwość się uczyć [K/31/53/1]. Losy bliskich krewnych, którzy mieli trafi ć na wschód, znane są także młodszemu pokoleniu komańczan:

W zasadzie jako taki kontakt mamy z jedną siostrą stryjeczną mamy, w Czerwono- gradzie1047, ona powinna pamiętać wysiedlenia lepiej niż mama, mama nie pamięta, bo rodziła się w tym czasie, zresztą mama nie była wysiedlana. Opowiadała mi o wy- siedleniach, o takich czasach czterdzieści sześć–czterdzieści siedem, o takich trauma- tycznych przeżyciach, wracała do Turzańska (…) i widziała ludzi z poderżniętymi gardłami, widłami w ciele, no koszmar. No później, później była cała akcja wysiedleń- cza. Dziadek, ojca ojciec, też był w transporcie na Ukrainę, tylko że był obóz w Zagó- rzu, w tym obozie trzymali tych ludzi jak gdyby wytypowanych do wywózki, dzia- dek wziął dwa litry bimbru, poszedł, dał Ruskim i dał długą z tego obozu. I dopiero w ostatniej fali wywózki pojechał na Mazury [K/72/38/46/9]. Widoczna jest pewna różnica między perspektywą tych rozmówców, któ- rzy zostali, i tych, którzy wrócili. Opowieści wysiedleńcze osób, które prze- bywały jakiś czas na północy Polski, wydają się bardziej dynamiczne i emo- cjonalne niż opowieści o losach wysiedleńców w ustach osób, które uniknęły tego losu, nawet jeśli mówią o bardzo bliskiej rodzinie czy najbliższych są- siadach, choć zdarzyli się wyjątkowi rozmówcy, którzy o doświadczeniach innych mówili jak o swoich własnych:

1047 Czerwonograd (d. Krystynopol) znalazł się w granicach USRR w 1951 r. 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 357

Najgorsze było właśnie tutaj, jak kazali jeszcze, no mama opowiadała, teściowa, że nie wolno było drzwi zamknąć. No to taki ten, no wychodzę z domu – ja tu wrócę. Chcia- łabym zamknąć drzwi, nie wolno było zamknąć drzwi, trzeba było zostawić drzwi odemknięte i zostawić wszystko. I to najgorsze, potem tam w tych wagonach, przez całą Polskę, dwa tygodnie [K/72/38/46/9]. Natomiast doświadczenie samego pobytu na ziemiach północnych Pol- ski nie zajmuje wiele miejsca w narracjach tych moich rozmówców, którzy zdecydowali się na powrót na przełomie lat 50. i 60. XX w. Z reguły zwracają uwagę na zmiany, jakie zaszły we wsi i które ich zaskoczyły po powrocie, kiedy to próbowali swoje miejsce na nowo oswoić. Jednak pobyt na obczyź- nie i refl eksje z nim związane są tu zdecydowanie na dalszym planie.

Epos o drodze

Komańcza po wysiedleniach opustoszała. Właśnie owa pustka i cisza do- minują w przywoływanych przez niewysiedlonych rozmówców wspomnie- niach z tamtego czasu:

No i poszłam, nikogusieńko nie ma. Nikogusieńko. (…) Tu nie było nikogusieńko, kotku, nie było jesz…, na całej Komańczy człowieka nie było nigdzie, nikogo nie było widać. (…) To było w maju, to ja będę tego. (…) I ja poszła do ogrodu, i tak to kopię, a dziadzio zawsze robił takie straszydło na, na wróble, żeby nie zjadały tam jakichś coś tam, ziarenka nie zabierali, czy co. No i tam stało to straszydło, jeszcze z drugiego roku to, ponoć takie, takie to straszydło. To, pani wie, że ja tak stałam na to straszydło i mówię: „Mów do mnie, bo nie ma ludzi” [śmiech]. Tak mówiłam do tego: „Mów do mnie, bo nie ma ludzi”. Cała Komańcza golusieńka, jak było ludzi dużo, tak nie ma ludzi. I skarbie, do tej pory, to ja jeszcze nie powiedziałam tego. Bo ja, bo po prostu ja się sama siebie bałam [K/28/10]. Brak ludzi, porzucone domy, opuszczone gospodarstwa to obrazki, które wyłaniają się z każdej takiej opowieści. Osoby, które były wówczas dziećmi, zapamiętały szczególnie pozostawione własnemu losowi zwierzęta i brak kolegów:

Myśmy tak płakali z bratem, ten, co już umarł. Tak płakaliśmy. Psy były, koty były, bo to głodne wszystko było. Tam chodzili po wsi, też wiater nabijał oknami, to drzwiami. Bo to puste wszystko było. No i ta Dołżyca [sąsiednia wieś – P.T.] cała była pusta, bo jak na zachód wysiedlili, jak się na wschód, tu jak się coś się pofertało. A później już na zachód, to już bardzo tak ciężko było. Myśmy tak płakali, dzieci takie o, nie było się z kim bawić [K/38/6]. Niemal każdy z moich rozmówców poproszony o opowieść o powysied- leńczej Komańczy rozpoczynał od informacji o zmianach w przestrzeni wsi, które wprowadziła budowa nowej drogi w kierunku Czystogarbu i Wisło- ka Wielkiego. Ta droga miała na zawsze pogrzebać dawną Komańczę w jej przedwojennym kształcie i radykalnie zmienić wygląd wsi: 358 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Wszystko się zmieniło w krajobrazie, bo, wie pani, na innym miejscu poszła droga. I to zmieniła całą wieś, wie pani? Bo droga była ponad rzekę i ponad rzekę były te domy budowane. A teraz to, a tu nie, tu były tylko łąki. Ale teraz, jak zrobili tą drogę, to po- wyżej tej, ta droga, co jest teraz. No to porobiły się place poza domem i powstała jakby, wie pani, wieś w tą stronę rzeki. (…) Porobiły się tu wyżej od starej drogi, jak tam to rozgałęzienie, pani, to już ile tych domów po tej stronie jest. To jest nowa Komańcza [K/31/53/1]. Nowa droga zmieniła też status starej drogi i stojących przy niej domów, które zostały cofnięte w głąb wsi. Większość domów znajdujących się nie- gdyś przy starej drodze, krytych słomą, zniknęła, a w ich miejsce postawiono nowe, co także przyczyniło się do zmiany oblicza tej części Komańczy. Resz- ty dopełniła regulacja rzeki Barbarki, która miała zapobiec powtarzającym się regularnie powodziom. Rozmówcy zwracali uwagę na stare łemkowskie chyże, których kilka jeszcze zostało we wsi, potrafi li precyzyjnie wskazać ich lokalizację. Wyrażali też żal za odchodzącym światem dawnych komań- czańskich domów, w których dziś już nikt nie chce mieszkać. Stare domy „żyją” nieco dłużej niż ich ostatni właściciele, ale i one znikają z krajobrazu Komańczy. Kiedy opowiadano mi o przemianach w Komańczy, zwracano uwagę na charakterystyczne punkty na dzisiejszej mapie wsi, które mogę znać. To przez odniesienie do nich określano zmiany, odwołując się do mojej znajo- mości lokalnej topografi i i nazewnictwa. Nowe części Komańczy, które powstały po wysiedleniach i wiązały się z napływem polskich osadników z innych stron Polski ((…) to wszystko było nawet z nakazu pracy [K/32/1]), to przede wszystkim „Wietnam” („Osiedle”) oraz „WOP”, rozsiane na przeciwległych krańcach wsi w stosunku do „Let- niska”, „Francji” i uliczki zwanej dziś „ulicą Waszyngtońską”1048. Pierwsza z „dzielnic” powstawała w latach 60. i skupiła pracowników tartaku. Za- mieszkali tam też pracownicy nadleśnictwa, a w budynku strażnicy WOP – żołnierze i ich rodziny. Odbudowano kościół i stację kolejową, powstał sklep GS-u, restauracja1049. Pomiędzy starą a nową drogą wybudowano kuź- nię, która powstała z inicjatywy lokalnej Spółdzielni Kółek Rolniczych. Jej dzisiejszy stan sprawia, że wygląda na znacznie starszą, na co zwracali mi uwagę sami rozmówcy. Na miejscu dawnej synagogi zbudowano okazały dom ludowy, który był opisywany jako miejsce realizacji pasji kulturalnych i społecznikowskich ko- mańczan, miejsce reprezentacyjne i powód do dumy. Posiadał scenę i wi- downię, salę kinową na 200 miejsc (albo 120, jak podawali niektórzy), biblio- tekę i biura. Pożar, któremu uległ, miał zostać wywołany przez nieuwagę grupy nocujących tam studentów. Ta historia budzi do dziś emocje i nie zo- stała zapamiętana tak samo:

1048 Nazwa ta powstała (na podobnej zasadzie, jak „Francja”) na początku lat 80. XX w. na oznaczenie „dzielnicy” Komańczy, z której wiele całych rodzin, ale i pojedynczych osób wy- jeżdżało do USA. 1049 Obok nazw komańczańskich „dzielnic” niekiedy najstarsi moi rozmówcy używali nazw z poprzedniego ustroju na określenie budynków i instytucji: prezydium, kombinat. 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 359

Piękny, piękny budynek. W latach, w latach siedemdziesiątych został spalony przez... Też przez głupotę, wpuszczało się tam takich ludzi, turystów – nieturystów. To był budynek drewniany, bardzo duży, bardzo duży. Kino było wyświetlane w nim, na górze były biura, był bardzo duży budynek. (…) Bo ktoś to spalił, tak? Nooo, jacyś stu- denci, studenci, no. Zaprószyli, może niespecjalnie, wie pani, ale zaprószyli ogień. Normalnie tam, udostępniono im noclegi, przyjeżdżali niby, tak gdzieś to nie było tego. To im udostępniali. Tam materaców musieli sobie to, tamto, tego na okres letni. Wie pani, żeby mieli gdzie mieszkać, no i tak to się spaliło, no wie pani. No gdzieś zaprószenie ognia, czy coś, czy tego. Czy może gdzieś ktoś i specjalnie, czy może nie- specjalnie. Wie pani, no i spłonęło to wszystko [K/48/4].

– No studenci tu wynajęli ten dom i spali do góry, tam była biblioteka. (…) Tak się stało, że coś nie dopilnowali. Kuchenki czy jakiegoś tam. – I popaliło się. (…) był taki zespół łemkowski, myśmy tam występowali, my, w Lub- linie, w Warszawie, no jeździlimy wszędzie. Zdobywalimy pierwsze miejsca. (…) No i mieliśmy, wygraliśmy takie sprzęt cały do, do klubu. Stoliki, stoły takie tam. I potem jeszcze cały sprzęt muzyczny, kontrabas, skrzypce, harmonia, i to wszystko się spaliło, no. – Ojej. A kiedy to było? Kiedy ten pożar wybuchł? – To już było, to już było, ja wiem. W sześćdziesiątym którymś roku. (…) – Były takie czasy. Raz za jakieś rozruchy, studentów powy…, powywalali. – No to w sześćdziesiątym ósmym. – Tak, tak [K/36/50/8]. Niemniej pożar domu ludowego i brak zapełnienia powstałej po nim pust- ki (Komańcza do dziś nie doczekała się podobnego obiektu, co wielokrot- nie podkreślali moi rozmówcy) wspominany był niemal w każdej rozmo- wie i stanowił obowiązkowy punkt w narracji o przemianach przestrzeni, w przeciwieństwie do pożaru urzędu gminy, który pojawiał się sporadycz- nie i bez wyraźnego osadzenia w chronologii. Na miejscu dawnego dworu wybudowano nową szkołę, w której dziś znajduje się szkoła podstawowa i gimnazjum. Co intrygujące, moi rozmów- cy mieli kłopot z podaniem orientacyjnej daty budowy szkoły, próbowali so- bie pomagać odwołaniem do lat szkolnych swych dzieci czy wnuków, aby równolegle osadzić powstanie nowego obiektu. Budowa nowej cerkwi nie jest dziś przywoływana. W zasadzie opowiadał o niej tylko jeden rozmów- ca, który działał w komitecie budowy. Zwykle moi informatorzy stwierdzali fakt wybudowania nowej cerkwi, nie zagłębiając się w perypetie i szczegó- ły związane z uzyskiwaniem pozwoleń, przeniesieniem cerkwi ze wsi Du- dyńce, posadowieniem na okazałym fundamencie1050, pomocą mieszkańców okolicznych miejscowości.

1050 Obecna cerkiew greckokatolicka powstawała w latach 1985–1988. Zgoda władz do- tyczyła jednak jedynie przeniesienia nieużytkowanego i niszczejącego obiektu z Dudyńców k. Sanoka, a nie budowy nowej świątyni. Komańczanie uciekli się więc do fortelu: przenoszoną cerkiew ustawiono jako zwieńczenie na właściwym, murowanym budynku, formalnie potrak- towanym jako fundament (S. Kryciński, Cerkwie w Bieszczadach, Pruszków 2005, s. 164, por. także R. Brykowski, W sprawie architektury cerkiewnej województwa rzeszowskiego po 33 latach [w:] Losy cerkwi w Polsce po 1944, Rzeszów 1997, s. 157). 360 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Kiedy rozmówcy wspominają lata 50. i 60. XX w., z ich opowieści wy- łania się kilka postaci księży. Najczęściej przywoływany jest ksiądz Poręb- ski – proboszcz parafi i rzymskokatolickiej, który umożliwił grekokatolikom odprawianie mszy po tym, jak zamknięto cerkiew „na Horbku” i był taki strasznie pojednawczy [K/46/46/5]. Inni ważni dla mieszkańców wsi księża to ksiądz Kałeniuk – proboszcz parafi i greckokatolickiej do 1961 r.– oraz jego następca, ksiądz Zołoczowski, choć ten ostatni budzi odmienne emocje – od entuzjazmu dla jego działalności do potępienia (np. jeden z moich rozmów- ców, wspominając o tej postaci, używał wulgaryzmów, chociaż przy innych tematach ich nie stosował). Ksiądz Kałeniuk nie jest natomiast często wspo- minany, nie odczułam szczególnego sentymentu dla kapłana, dzięki które- mu przetrwała w Komańczy parafi a greckokatolicka: No i po prostu wszyscy wiedzieli – dopóki on żyje to będzie [cerkiew], bo jego nie..., był nietykalny. Ru- szyć go nie można było [K/46/46/5]. Sądzę, że ma na to wpływ postrzeganie okresu formalnego nieistnienia świątyni obrządku greckokatolickiego w Ko- mańczy (1961–1988) jako czasu katakumbowego. Dlatego postać księdza Ka- łeniuka, właściwa dla czasu, kiedy wszystko było „tak jak ma być”, mimo obiektywnej wyjątkowości1051, nie jest rozpatrywana dziś jako symbol szcze- gólnej w dziejach Komańczy epoki. Lepiej pamiętany jest ksiądz rzymskoka- tolicki, który „przygarnął” komańczańskich grekokatolików w chwilach dla nich dramatycznych i niepewnych. Znacznie więcej uwagi, niezależnie od wyznania mojego rozmówcy, poświęcano w opowieściach prymasowi Wyszyńskiemu, internowanemu w klasztorze sióstr Nazaretanek w Komańczy w latach 1955–1956. Komań- czanie zapamiętali przechadzającego się po wsi prymasa, który rozmawiał z dorosłymi, a dzieciom rozdawał cukierki.

Raz on nawet zgubił, miał takie przy sobie (…) woreczek ten czarny. Tam miał mod- litewnik, tam długopis, zapiski jakieś i tego. I on to zgubił na głównej drodze. Ale niedaleko od tego tunelu, jak tam się wchodziło do klasztoru. Ja znalazłem, od razu wiedziałem, że to jego, bo tam było parę tych cukierków. On ciągle mi dawał takie po jednym, po dwa cukierki czekoladowe, i te cukierki były. Ja kapnąłem się, że to jego, i wszedłem, dogoniłem go przed schroniska właśnie tego [K/46/14]. Ci, którzy w okresie pobytu prymasa byli starsi, zapamiętali jego stosunek do mieszkańców Komańczy i wsparcie duchowe, jakiego udzielał zarówno rzymskim katolikom, jak i grekokatolikom:

Do klasztoru my weszli i tam siostry nas, tego. Nas siostry tam już posadzili i on przyszedł. (…) To on tak błogosławił nas. „O, dzieci moje kochane przyszli”. Tak bło- gosławił, ręce pokładł nam na głowy. (…) I on taki, fajny taki był. „Oj dzieci, jak się męczycie”. Teraz fi lm był tam o nim. (…) Pogadał, przyszedł, pogadał, porozmawiał. (…) był do nas nastawiony bardzo dobrze. „Oj – mówi – dzieci, wy cierpicie i my cierpimy. Do komunii – mówi – wszystko robić tak. No, ale trudno. Będzie może łaska Boża, przyjdzie, i będziemy może wszyscy w porządku” [K/38/6].

1051 Ciągłość działania cerkwi greckokatolickiej w Komańczy po 1947 r. była wyjątkiem w skali kraju. Por. punkt 2.1.1. w rozdziale 2. 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 361

Fakt przebywania prymasa w Komańczy jest dziś wyraźnie eksponowany i bywa zaskakująco interpretowany:

(…) ja na przykład uważam, że to akuratnie, że prymas, prymas tutaj był, i że tu od- zyskał siły. I, i że tu natchnienie akuratnie takie dostał, bo on praktycznie rozmawiał codziennie z ludźmi. Ja go spotykałem codziennie, wracając codziennie ze szkoły. Ja codziennie go spotykałem, jak on wracał ze spaceru [K/46/14]. Niezależnie od ilości uwagi i emocji, jakimi każdy z księży opatrywany był we wspomnieniach, przywoływanie tych postaci świadczy o tym, że dla powojennej Komańczy ich obecność była istotna, a autorytet osoby duchow- nej został zapisany, niezależnie od zasług, w pamięci poszczególnych ko- mańczańskich rodzin. Wśród opowieści o ważnych biografi cznie przeżyciach wielu moich roz- mówców koncentrowało się na zamknięciu cerkwi (Cerkiew była kilka razy zamykana, odmykana, zamykana, odmykana. Był taki rejwach w tym wszystkim. Po prostu. O! [K/48/28]) i przekazaniu świątyni prawosławnym oraz na kon- fl iktach, które zdarzenie to wywołało (Więc sami ci prawosławni i grekokatolicy to się tu bili jak psy [K/28/10]). Fakt ten do dziś bywa komentowany, wyda- je się jednak, że po ponad dwudziestu latach użytkowania nowej, otwartej w 1988 r. cerkwi wydarzenia sprzed 50 lat zdążyły stracić już swój emocjo- nalny wymiar, a jeśli się o nich mówi, to w kontekście tego, „co robiła wła- dza”, a nie sporu między mieszkańcami, który jeszcze do niedawna dzielił wieś1052. Osoby urodzone po wojnie zwracają uwagę na jakość życia w Komańczy w latach 1960–1970, która podbudowana biografi cznie własną młodością jest przez nich znacznie wyżej wartościowana niż lata po 1989 r. Za najradośniej- sze dla mieszkańców uchodzą lata 1960–1970:

– Lata sześćdziesiąte to, to były superowe. To były piękne lata. – O, to były lata. Sześćdziesiąte, sześćdziesiąte do siedemdziesiątych lat. – Do siedemdziesiątych, tak. – Później zaczęło się to psuć, tak wie pani, te. Tak to wszystko zależy od tego nastroju chyba zewnętrznego. (…) – Tutaj były jakieś zabawy, nie wiem, jakiś dom ludowy. Coś takiego? – Ooo! Pani kochana, jakie tu były zabawy. Tu był dom, on jest spalony. (…) Dom lu- dowy. Był piękny dom, wybudowany z tych starych łemkowskich domów. – Krakus, czy jak się nazywał? – Tak. Był piękny dom wybudowany, duuży. Tam GS miał swoje biura, na górze. A na dole była sala (…) i piękna scena. I piękna scena, wie pani, no była [K/46/46/5].

Ale sześćdziesiąte lata to były piękne lata. Dla tej miejscowości, dla nas tutaj. Sześć- dziesiąte, siedemdziesiąte lata to było piękne życie. To dzisiaj, ta młodzież, to. Były rozróby między ludźmi, ale ludzie się bawili. (…) Ale że życie dudniało tutaj życiem, naprawdę, no to naprawdę! No to, to. Chyba ten nie pamięta, kto nie chce. Moje po- kolenie się chowało w pięknym czasie. Ja to zawsze mówię każdemu jednemu. Na- sze pokolenie, to myśmy się bawili, praca była (…). Wie pani, dancingi, w restauracji

1052 Por. B. Pactwa, M. Dziewierski, Religia jako czynnik integracji… 362 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

dancingi się odbywały. Ta restauracja, która stoi, „Pod Kominkiem”, tylko ona inaczej wyglądała. Trzy razy w tygodniu dancingi były [K/48/4]. Życie towarzyskie Komańczy kwitło. Mimo różnych niedostatków i braków (wieś zelektryfi kowano dopiero w latach 60.) młodzież aktywnie włączała się w działalność kulturalną i rozrywkę dla mieszkańców, organizując pro- jekcje fi lmów i występy. Właśnie poprzez wspomnienia zabaw i rozrywek moi rozmówcy datują powstanie niektórych obiektów w Komańczy i zmiany w krajobrazie:

– Restauracja kiedy budowana? – Pewnie tak jak droga, albo jeszcze później. – Nie, wcześniej chyba? – Nie, gdzieś, restauracja budowana była. – Pamiętam, jak asfalt był, tam już tańczyli. (…) – Czyli pod koniec lat pięćdziesiątych, tak? – No, bo ja tam już jako panienka, to się tam wytańczyłam tyle, ile wlazło. Każdy dan- cing! [K/72/38/46/9]. Ci z moich rozmówców, którzy przywoływali czasy swojego dzieciństwa, wplatali w swoją narrację także inne obrazki: starego Łemka w tradycyjnym stroju siedzącego na progu chyży, pasienia krów, skrzypiącego pod saniami śniegu:

Sanie. Oj, jak fajnie się jechało. Oj Jezu, aż do dziś pamiętam! Takie sanie. (…) Ale sanie w ogóle pamiętam, wiesz, jak skrzypiały, jak ten mróz był. To takie tam gdzieś daleko w podświadomości jest [K/72/38/46/9]. Grekokatolicy, którzy po zamknięciu cerkwi uczęszczali do kościo- ła, wspominali o odbudowie zniszczonej w czasie wojny świątyni: Myśmy zbudowali, mieszkańcy Komańczy. Wszyscy budowali ten kościółek, co tam jest [K/38/6]. Prawosławni odnosili się do tego faktu rzadziej, zapewne dlatego, że nie mieli z kościołem żadnych związków, do 1961 r. będąc grekokatolika- mi, a od 1962 posiadając świątynię prawosławną. Odbudowa kościoła ważna jest także w kontekście Polaków osadników, którzy zjawiali się po wysied- leniach. Ci Polacy, którzy zostali w Komańczy, nie mieli po wojnie swojej świątyni, więc uczęszczali do klasztoru lub do cerkwi: (…) wszyscy chodzili do cerkwi, bo to daleko było do klasztoru. (…) Ktoś, jak tu bliżej mieszkał, to poszedł do klasztoru [K/46/46/5]. Pytani o odbudowę kościoła, moi rozmówcy zwracali mi jednak uwagę, że nawet mieszkający w Komańczy Polacy nie są depozy- tariuszami wiedzy o „swoim” kościele [K/34/3]:

– [syn] To w tamtym miejscu był [kościół] co i ten? – A ty myślisz [do syna], że ja tamten kościół znałem, ja tam chodził? Ale nie, ale w tym samym miejscu trafi ł. Chyba w tym samym miejscu, nie pamiętam, czy w tym. To trzeba by było, ci co chodzili, Polaków się pytać. Czy w tym samym jest wybudo- wany. Ale ci młodzi nic, oni tam wieeedzą. A ci starzy, już wymarło wszystko. 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 363

– [żona] No ale tam w domu przekazują dzieciom. – Ale tu jest dużo takich przyjezdnych Polaków, tyle że on tam się tym nie interesuje [K/34/31053]. Polscy osadnicy stworzyli grupę postrzeganą przez łemkowskich miesz- kańców jako „nowi Polacy”, którzy – w przeciwieństwie do tych naszych Pola- ków żyjących we wsi jeszcze przed wojną, z tych starych bywalców, co tutaj są od lat [K/48/4] – nie są członkami komańczańskiej wspólnoty na tych samych prawach co rdzenni mieszkańcy (I powsadzali tych Polaków. I do dzisiaj siedzą [K/38/6]). W opiniach moich rozmówców pojawiały się wyraźnie negatyw- ne oceny:

Te ludzie wyjechali, no nasiedlili takie. Bo taki porządny tu nie poszedł gospodarz, tylko taki jakiś dziad. To wszystko piło. Boże, kotuniu, co tu zrobili tego, ile tego. Ile tej, materiału poszło na darmo za komunistów. Ile tego wszystkiego. Bo takie, takie dziadostwo. (…) No to, a tych, co ponasiedlali też, wszystko było partyjne jak cholera. No i było tak, jak było [K/28/10]. „Nowi Polacy” stworzyli własne domeny, których wcześniej w Komań- czy nie było: „Wietnam” („Osiedle”) i strażnicę WOP. Znaleźli swoje własne miejsce, nie odbierając miejsca tym, którzy zostali, ani tym, którzy wrócili z północy Polski – umieścili się poza ekumeną zamieszkaną przez rodowi- tych komańczan, choć niektórzy też zasiedlali domy pozostawione przez wysiedleńców:

Później remontowali te nasze domy, te ukraińskie. I, i przychodzili, to. A niby to oni byli, dużo zzz, tam, z Ukrainy. Bo tam Ukraińców wysiedlali, to Polaków wysiedlali z Ukrainy tam ileś tam tysięcy. Ale, ale tu przeważnie z tych, no, od Zakopanego, tam to. (…) Tak, że dużo tu z górali, najwięcej z górali. Z górali. Bo taki przyszedł, taki tam z równiny i nie osiedlił, bo… A taki z gór się osiedlił. Bo, bo był góral [K/38/6]. Napływ Polaków – rzymskich katolików – spowodował także powstanie nowego cmentarza, ponieważ nie chcieli po prostu, żeby razem były cmentarze, grekokatolicki i rzymokatolicki [K/46/46/5]. W związku z wykluczeniem ob- cych Polaków ze wspólnoty pojawia się także refl eksja nad związkiem na- pływu obcych z decyzjami władz co do życia religijnego Komańczy, którą wyraził jeden z moich rozmówców:

No to obcy ludzie, wie pani. No jak to wyglądało. No to wyglądało to niewesoło, wie pani, no. Jednak ten naród był prześladowany i po prostu był poniżany, no. Bo tak to trzeba określić, konkretnie, wie pani, no. Nim to się utarło to wszystko, wie pani. (…) Ale tak po prostu wrogo na siebie patrzyli. Ten Ukrainiec, banderowiec i tego, wie pani. Najgorsze lata to były, najgorsze lata, to były koniec pięćdziesiątych, początek sześćdziesiątych lat. Jak zaczęli tutaj już napływać ci osadnicy, już konkretnie, już na- syłać. Już państwo nasyłało tych osadników, górali – niegórali i innych tam wyznań jakichś tam. (…) to było takie nastawienie na tych ludzi, na tych Ukraińców, że aaa… Bo to nieraz zsyłki były. Ale to przypływ był, to już było nastawianie ludzi od góry,

1053 W trakcie wywiadu z rozmówcą dołączyli się na chwilę jego żona i syn, nieodnotowani w oznaczeniu. 364 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

nasyłanie tutaj. (…) Tak że, że to były jak najcięższe lata, tak. To były najcięższe lata. Zamykanie cerkwi, yyy, mieszanie ludzi już. Wprowadzanie ludzi do kościoła. Już później kościół powstał, tego, wprowadzanie ludzi do kościoła. Po prostu polonizo- wać, polonizować te tereny konkretnie [K/48/4]. Pierwsze lata po 1947 r. oznaczały też dla tych, którzy pozostali, prześla- dowania i szykany ze strony władz:

Bo w pięćdziesiątych latach to już było. W pięćdziesiątym siódmym roku to, zaraz, ja ślub brałam, w łemkowskim stroju. Ostatni, więcej nie było. (…) Ale tu było zaraz tak. Pełno wojska, nikt nie wie skąd. Bo jak my wrócili ze ślubu, już był dom obstawiony, tamten stary dom. Pełno wojska, bo ukraińskie wesele. Kto wie, co się miało dziać. A mojemu tatowi się zachciało, żeby było w łemkowskim stroju. No, i, i tak było. (…) To bardzo prześladowali. (…) Podsłuchy, popod okna chodzili, no wyprawiali, że nie wiem. Nie wiem co to, czemu było tak, bo to. Myśleli, że to ja wiem. A to się każdy bał dychać spokojnie [K/36/8]. Sprawcą nieporozumień między mieszkańcami, ale i osobistych cierpień, był wówczas także miejscowy pracownik urzędu stanu cywilnego, który zmieniał ludziom nazwiska wedle swego widzimisię. Szczególnie bolesne jest to, że był „swój”:

Tak, był tu taki pan. No i pisał, on na śmiech sobie pisał. Masz, tu ci dam kreseczkę, tam ci dam to i zostało. Koniec. (…) Swój człowiek, Ukrainiec, nasz człowiek, tutaj! Ale takie numery robił, współpracował z innymi i robił takie numery ludziom i… „Ja tu Bohom! Szczo ja napyszu, to musyt buty!”. Rozumiemy się? [K/48/4]. Wskutek jego działań w jednej z komańczańskich rodzin trzech braci ma trzy różne wersje tego samego nazwiska. Stara cerkiew, która spłonęła w 2006 r.1054, w opowieściach budzi dwoja- kie skojarzenia. Pytanie o spaloną cerkiew niekiedy wywołuje wspomnienie o konfl ikcie, jaki rozgorzał po jej zamknięciu w 1961 r., czasem jako hasło wy- wołujące skojarzenia z przestrzenią sprowadzoną do samego budynku rozpa- trywanego jako turystyczna atrakcja, którą wieś bezpowrotnie utraciła. Naj- mocniej pożar ten przeżywają prawosławni, którzy stracili użytkowaną przez siebie świątynię traktowaną w kategoriach swojskości (bo to nasze, my sobie nie daliśmy odebrać, tylko przejęliśmy cerkiew: I my gdybyśmy (…) nie utrzy- mali tej cerkwi naszej rodzimej i w ogóle po niej by śladu nie było. Śladu! [K/48/28]). Cerkiew była nie mniej ważna dla grekokatolików – budowali ją ich przodko- wie. Przechowywano w niej także dokumenty istotne dla całej wsi:

Yyy, wszystkie dokumenty u nas w cerkwi, w tamtej cerkwi, co się spaliła. Tam mie- liśmy wszystko. Tam było wszystko, dokładnie z lat jeszcze. I, i parę dni wcześniej żeśmy robili remanent. Układaliśmy to wszystko w cerkwi elegancko, wszystko. Któż

1054 Podczas wywiadów i w analizowanych później transkrypcjach dostrzegłam dystans w narracjach o pożarze – moi rozmówcy mówili o nim jak o czymś, co wydarzyło się dawno i przynależy już do zamkniętej, choć w rzeczywistości niedawnej, powysiedleńczej przeszłości wsi. Ten wątek pojawiał się samoistnie, należał do porządku opowieści o zmianach w prze- strzeni i dziejach Komańczy po wysiedleniach, dlatego umieszczam go w części dotyczącej tego etapu dziejów wsi, wśród innych opowieści o biografi ach i miejscach. 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 365

się spodziewał człowieku takich rzeczy. Tam było wszystko, archiwum było całe na- sze! [K/48/28]. Grekokatolicy myślą o spalonej cerkwi przede wszystkim jako o utraconym świadku dziejów wsi i obiekcie ją wyróżniającym, istotnym dla jej turystycz- nego i regionalnego wizerunku na mapie Polski. Moi rozmówcy mają świadomość, że zmiany w przestrzeni mogą czynić ją nieczytelną dla komańczan z Ukrainy czy północy Polski [K/34/3]

Praktycznie pani, no wszystko poszło. Bo inne domy pobudowane, w innym miejscu droga poszła. Inne, wie pani, jest duża różnica. Jak ten, jak ktoś przyjedzie, jak poje- chał, jak miał no 10 czy 12 lat. To on jak przyjdzie tu, to on nie może znaleźć, gdzie tam był ten dom. A nawet starsze nie mogą. Bo to się już wszystko zmieniło. Droga i rzeka pozmieniała wieś [K/31/53/1]. Zmiany, które zaszły na mapie wsi spowodowały, że jest to już całkiem inna przestrzeń: (…) ktoś tu teraz przyjedzie, który nie był tu w Komańczy jak po wysiedleniu, to on Komańczy nie pozna [K/34/3]. Dramatyczne doświadczenie obcości Komańczy po latach, bezskuteczne poszukiwanie śladu po własnym domu, próba dopasowania wyobrażeń do oglądanego krajobrazu to sytua- cje, z jakimi musieli się mierzyć ci, którzy postanowili Komańczę odwiedzić. Wtłaczanie obrazu zapamiętanej wsi w widok wsi współczesnej to specyfi cz- ne doświadczenie, o którym opowiadali mi nie tylko współcześni mieszkań- cy wsi, ale i komańczanie z Ukrainy. Do kwestii tej wrócę w dalszej części rozdziału. W kontaktach z komańczanami wysiedlonymi na Ukrainę obowiązywała cenzura, która nie dopuszczała możliwości pisania do krewnych o sowie- ckich realiach i prawdziwych warunkach życia na radzieckiej Ukrainie: Jak coś tam opisał takie, to nie doszedł list, jak im się tam żyje [K/38/6]. O życiu wy- siedleńców mogą powiedzieć tylko ci, którzy odwiedzali w latach później- szych podtarnopolskie wsie. O biedzie i głodzie w pierwszych latach życia na nowym miejscu wysiedleńców z Komańczy wiedzą natomiast niemal wszyscy. Niektórzy wysyłali do krewnych paczki żywnościowe:

I głodowali, i myśmy tam wys…, wysyłali te… ryż, ryż taki, no. Ale trzeba było do Rzeszowa jechać. Bo ja sama jeździłam do Rzeszowa, i trzeba było na pocztę przynieść ten ryż. I zapakować do woreczka, gdzie – zaadresować (…) i tak to mogło pójść. A inaczej nie wolno było. Bieda była tam, głodowali ludzie. No. No, a pojechali tam z niczym (…) [K/38/6]. Nawet jeśli mój rozmówca nie był nigdy w odwiedzinach u komańczan na Ukrainie, jego przypuszczenia co do jakości życia i trudności na począt- ku pobytu były zgodne z rzeczywistością. O tym się w Komańczy mówiło. Dziś jednak wiedza o kolejnych pokoleniach dalszych krewnych niemal nie funkcjonuje: No to my tam nie byli do dziś [śmiech] [K/38/6]; sprowadza się do stwierdzenia faktu, że ktoś z rodziny tam żyje, podania nazwy miejscowości, a niekiedy już tylko miasta obwodowego. Przyjazdy komańczan z Ukrainy zdarzały się rzadko: 366 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

A jednak łatwiej było [przyjechać] z zachodu tutaj (…) No właśnie, właśnie. Chociaż sto razy dalej niż tu z Rohatynia! [K/48/28]. Wysiedleńcy zostali wyparci z pamięci współczesnych komańczan. Rok 1946 stał się symbolem przerwania więzi sąsiedzkich i rodzinnych. Wyjazd na radziecką Ukrainę oznacza do dziś barierę, której nawet względna swo- boda podróżowania obywateli ukraińskich nie jest w stanie zmniejszyć. Za- chwianie życia wspólnoty komańczańskiej przed ponad sześćdziesięciu laty oznaczało w istocie jej ostateczny kres:

– Ja też tam mam rodzinę. – Tak? – Taak, gdzieś, ale oni nie piszą nawet tam. – A wcześniej utrzymywaliście państwo kontakt z tą rodziną? – My się nie kontaktujemy w ogóle. – Wyjechali. – Wyjechali, tam wszystko tam jest [K/22/50/2]. Nie nastąpiły próby nawiązania kontaktu, odnowienia więzi rodzinnych. Wyjechali, a więc ich nie ma. Powszechne wydaje się też przekonanie o ukraińskiej tożsamości narodo- wej wysiedleńców z Komańczy żyjących na Ukrainie. Jedna z rozmówczyń, grekokatoliczka, wyraziła to następująco:

Ja byłam z wycieczką na Ukrainie i, i [tam spotkałam się – P.T.] z dziewczynami, tymi, co chodziłam tu do szkoły. No i to były po prostu już całkiem grekokatolikami [K/28/19]. Grekokatolikami, czyli Ukrainkami. Rozmówczyni ma tu zatem na myśli ukraińską tożsamość narodową, znacznie silniejszą niż jej własna. Co jednak szczególnie intrygujące, wysiedleni na wschód są przywoły- wani: mówi się przede wszystkim o ich nieobecności, natomiast nie mówi się niemal wcale o wysiedleńcach na północy Polski. Wzmianki o nich, ich życiu na obczyźnie i przyjazdach do Komańczy pojawiają się niezmiernie rzadko – jedynie nieliczni rozmówcy – ci, którzy wrócili – mówili o tym, że utrzymywali kontakty z wysiedleńcami z Komańczy, którym nie dane było wrócić do rodzinnej wsi, ale dziś kontakty te uległy rozluźnieniu. Wysied- leńcom „na zachodzie” poświęcano uwagę znacznie rzadziej niż wysied- leńcom na Ukrainie. Nieobecni komańczanie żyjący na wschodzie wracają w wypowiedziach moich rozmówców, którzy podkreślają, że „ich nie ma”. Komańczanie na północy Polski zniknęli natomiast bezpowrotnie z pamięci dzisiejszych mieszkańców wsi.

5.2.4. Nowa Komańcza

To już teraz, już od, czterdzieści lat temu, jak tam się pobudowali ludzie. A tak, o, wzdłuż drogi, to już przeszłość [K/34/3]. 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 367

Opowieści o dzisiejszej Komańczy koncentrują się na kilku zasadniczych wątkach: życiu wsi, relacjach między mieszkańcami, tożsamości kulturowej komańczańskich Łemków oraz opiniach o współczesnym krajobrazie wsi. Kwestie te omówię mniej szczegółowo niż poprzednie, ponieważ nie mają odpowiednika w opowieściach komańczan po drugiej stronie granicy. Życie mieszkańców współczesnej Komańczy jest przez nich samych roz- patrywane zasadniczo jako pokojowe współżycie, nadzwyczaj rzadko przy- woływane jest wprowadzenie prawosławia w Komańczy i echa konfl iktu o cerkiew. Nowi mieszkańcy, którzy zamieszkali w Komańczy w ostatnich latach, oceniani są pozytywnie, a ich aktywność stanowi przeciwwagę dla miejscowej bierności:

– To są super ludzie, wie pani. Oni wnoszą, że tak powiem, nowy, nowy wiatr w śro- dowisko. Inaczej rozumują, inaczej tego, ale oni są tacy… – Tu prawie każdy jakieś inne rozumowanie ma, wie pani? No. – Między, między innymi, tacy ludzie, jak oni, co przyjeżdżają właśnie z zewnątrz (…). Zrobili organizację teraz emerytów, wie pani, w Komańczy. Bo tak nie było, żad- nej organizacji takiej emerytów, a tu emerytów jest w bród. I już, już się jeździ, już się jeździ na wycieczki, organizują jakieś zabawy, spotkania, yyy, uczenie się pieśni. Nawet tych łemkowskich, i to ludzie z Warszawy! [K/46/46/5]. Moi rozmówcy dostrzegają jednak brak lidera w Komańczy, co utrudnia rozwój wsi i przez co wiele wcześniejszych inicjatyw, takich jak zespoły folk- lorystyczne, upadło. Tożsamość narodowa Łemków żyjących w Komańczy diagnozowana przez moich rozmówców nie jest jednoznacznie i każdorazowo ukraińska. Zdarzały się rozbieżne opinie na ten temat w zebranych narracjach: od wy- raźnej opcji ukraińskiej po rozpatrywanie łemkowskości – przy jednoczesnej negacji ukraińskości – jako kolorytu regionalnego, wzbogacającego polskość mojego rozmówcy. Ten drugi wymiar tożsamości1055 komańczan ilustrują ta- kie wypowiedzi:

To są cerkwie łemkowskie. Tutaj nigdy Ukraińców nie było i nie ma. To trzeba tak wytłumaczyć, wie pani. Tak się pisze w ankietach, wie pani. Narodowość ukraińska, obywatelstwo polskie, bo tak jest, wie pani. Tutaj, no ludzie to, ludzie interpretują. Niektórzy, jakby słyszeli, że ja to mówię, z naszych ludzi, to by mi oczy wydrapali. Niektórzy chwalą, że tak jest. Proszę pani, yyy, są różne historie (…). Ja przykładowo, ja się tutaj mam za, za Łemka i koniec no. Łemkowszczyzna tutaj była i jest, i po prostu na Łemkowszczyźnie. (…) My jesteśmy daleko, daleko od ukraińskiego. My mamy swoją gwarę tak jakby górale (…) Na Ukrainę zajadę, ja się nie mogę z nimi dogadać. No jaki ja Ukrainiec? (…) No rozmawiać, no, to trzeba umieć! To trzeba znać wyrazy! My mówimy tu po swojemu no. Po łemkowsku (…)1056.

1055 Przykłady pierwszego z wymienionych tu wymiarów można znaleźć u tych, przywoły- wanych już autorów, którzy prowadzili badania w Komańczy; patrz B. Pactwa, M. Dziewier- ski, Religia jako czynnik…, R. Lehmann, dz. cyt. 1056 Ze względu na treść tej wypowiedzi nie umieszczam tu wieku rozmówcy i numeru wywiadu, aby całkowicie uniemożliwić rozpoznanie informatora. 368 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

– I tak te historie nasze tu leciały. Ale tak prawdę mówiąc, wie pani, no, no tutaj po Łemkach to już praktycznie ślad zaginął, że tak powiem, to się już zamazuje kom- pletnie. Ludzie, ludzie już po prostu nie kontrolują. (…) ci Łemkowie, to oni też nie wiedzieli, kim naprawdę są. Czy to są Polacy, czy to są Ukraińcy, czy kto to oni są. (…) – No co mogę mówić, jak ja się tu wychowałam, tu chodziłam do szkoły, tu mi dali pracę. Tu mam emeryturę, no to co mogę powiedzieć na to? (…) – Chociaż nasi rodzice, tam jak te ankiety Niemcy robili, pisali narodowość ukraiń- ska1057. (…) a praktycznie, co oni mieli wspólnego z Ukrainą [K/46/46/5].

No w tej chwili, no czuję się Polakiem. No bo, bo taka jest prawda, no co tu dużo ga- dać. Jako Łemkowie no przecież my tu nie istniejemy. Bo tylko z nazwy no Łemkow- szczyzna, no ale no to kiedyś to było. (…) Tu cały czas, że tak powiem była Polska, tak prawdę mówiąc. Tylko, że, że jak to dawniej mówili no Rusini. Rusini, że, bo to jako pasterze. Bóg wie skąd, ja wiem, przygnani skąd w te góry, tu się władowali [K/46/14]. Jeśli rozmówcy sygnalizują w opowieściach szerszy kontekst – Łemkow- szczyznę jako punkt odniesienia dla Komańczy – to z zastrzeżeniem, że kon- tekst ten jest szczególny. Komańcza przedstawiana jest jako miejsce wyjąt- kowe i niejako „osobna” Łemkowszczyzna, a z pewnością nie taka sama jak okolice Gorlic czy Krynicy. Kiedy starałam się ten wątek pogłębić – tym bar- dziej że pojawiał się samoistnie – widziałam jaką trudność sprawiało określe- nie granic Łemkowszczyzny; obserwowałam, jak kłopotliwe było ustosunko- wanie się do geografi cznej i kulturowej bliskości Ukrainy.

Ja na temat Ukrainy, na temat Łemkowszczyzny, na temat tego, to nawet nie słysza- łem. W czterdziestym szóstym roku jestem urodzony. To nawet o tym nie słyszałem. Dlatego takie pierońskie było zauroczenie, jak tu zaczęły być te festiwale, wie pani. W Świdniku, to po prostu zacząłem sobie uzmysławiać, no cholera, przecież ja stąd też pochodzę. (…) Ale, ale to tak prawdę mówiąc, gdyby ktoś zapytał dzisiaj. No to dzisiaj, na dzień dzisiejszy i że człowiek jest starszy, i widzi to wszystko, to ja jednak mimo wszystko przynależny jestem do narodu polskiego. I jakby to nie było, wie pani, te korzenie tu są polskie. A, a że ta odrębność kulturowa, taka była tu, ta mniejszość, no to akuratnie tak się złożyło, no [K/46/46/5]. Moi rozmówcy zasadniczo zmierzali w dwóch kierunkach – podkreślania ukraińskości własnej, innych mieszkańców i samej wsi lub jej negowania. Niekiedy ograniczali się do optyki regionalnej: tam koło Zagórza, tamtędy, to już są Bojki. A my tutaj Łemki [K/36/8], lub wyprowadzali ją z opisu stopnia „ukraińskości” mieszkańców Komańczy:

(…) tu mało jest Łemków (…), Ja pani powiem, tam, na zachodniej Łemkowszczyźnie, tam ich jest więcej. Bo u nas, tak prawdę mówiąc, my nie jesteśmy Łemkami. Bo oni tam się czują Łemkami, a my tu, my są nie-Łemkami. No too, to tak niby tu region łemkowski, ale tu naród już więcej się czuł jako Ukraińcy. No. A nie Łemkowie. Tam w gorlickim, to tam Łemkowie. On tam by się zabił, bo Łemko jest i koniec. No. A my tu, tu już tak więcej Ukraińcy jesteśmy. Bo tu tak, co kawałek, to są takie regiony. My,

1057 Rozmówca nawiązuje tu do naszej rozmowy przeprowadzonej rok wcześniej, dotyczą- cej okupacyjnych niemieckich badań antropologicznych. Por. rozdział 1 niniejszej pracy. 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 369

o tu zaraz, o tam, już Czaszyn, tam, o tam już Cisna, tam już nie były Łemkowie. Tam już byli Boj, Bojkowie [K/34/3]. Współczesny krajobraz wsi porównywany do dawnego (przedwojenne- go, przedwysiedleńczego) jest zawsze wartościowany pozytywnie.

– [żona] To teraz na pewno lepiej zadbana. Nie do poznania. – O Boże, no pewnie. No to teraz wszystko. Wodę mają bieżącą, oczyszczalnia, wszyst- ko, a kiedyś co? Ubikacja na polu stała i… – [żona] Gnojówa ze stajni leciała tu do potoka, no bo takie, taka była prawda. – Nie było w ogóle higieny [K/34/3]. Obok wzrostu liczby udogodnień i postępu higienicznego moi rozmówcy rozpatrują także rozwój ekonomiczny wsi i bogacenie się, które widoczne jest nie tylko w zmianach architektonicznych, ale i w sposobie gospodarowania:

– [żona] Tak porównać, na przykład tego ten dom, a teraz. Tam mój jest to taki jeszcze, jeszcze o! No, ale jaka to różnica? – Pięć takich domów nastawiać pod strzechą, pod słomą, a, a kamienicę jakąś, no to różnica wielka była. – [żona] No, ale co. Jak naród był biedny, dobrze, że i tak miał. – Tak. Pracowali ciężko, bo to wszystko było, wtedy nie było żadnych tam, ani, ani traktorów. Ani, ani w ogóle sprzętu żadnego nie było [K/34/3]. Poza nostalgią za utraconymi nośnikami łemkowskości (chyżami, starą cerkwią) rozmówcy wyrażają aprobatę dla rozwoju przestrzennego, unowo- cześnień, które ułatwiają życie i upiększają wygląd wsi, solidnego, nowo- czesnego budownictwa, nowych dróg dojazdowych do domów:

(…) ładniejsza teraz, tak. Bo, bo było przecież popalone domy. Co pani widzi – wszyst- ko nowe domy są pobudowane. Droga nowa zrobiona, chodnik, światła przy drodze. Gmina pobudowana nowa, ośrodek zdrowia. (…) Szkoła pobudowana nowa. To już pewnie, że jest, no to. Już nie możemy narzekać teraz. Prawie miasto [K/36/8]. Nowa, odbudowana cerkiew stanowiąca kopię spalonej w 2006 r. nie bu- dzi wśród moich rozmówców emocji – odbudowana cerkiew nie jest przy- woływana jako nowy element na mapie wsi bądź przedłużenie dawnego, a sama odbudowa nie jest przedsięwzięciem, o którym moi rozmówcy opo- wiadają w kategoriach przemian przestrzeni. Także mój prawosławny infor- mator, bezpośrednio zaangażowany w rekonstrukcję świątyni, wypowiada się o tym fakcie jak o czymś zwyczajnym, powszednim, naturalnym: Spaliła się, wtedy już żeśmy się wzięli za dzieło. Jest normalnie [K/48/28]. Krytyka zagospodarowania przestrzennego dzisiejszej Komańczy doty- czy planów radnych dotyczących rozbudowy „części kulturalnej” (amfi teatr, skocznia narciarska) oraz niewłaściwego wykorzystania istniejących zaso- bów, które deprecjonowane są przez porównanie do czasów świetności wsi. Szczególnie krytykowany jest Klub Rolnika – marna atrapa dawnego domu ludowego: 370 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Wie pani, no i spłonęło to wszystko, do dzisiaj nie ma Komańcza nic. Wstyd. (…) ten cały Klub Rolnika, co ta buda stoi, to kupę śmiechu. To kupę śmiechu, to to, to kupę śmiechu. Na dzisiejsze czasy by tu takie cudo we wiosce stało (…) [K/48/4]. Niedostatki infrastruktury turystycznej uciążliwe są także dla mieszkańców na co dzień i nie napawają ich dumą:

Sobota. Ta, to było życie, to dzisiaj to tu się nie ma gdzie piwa. Bo ktoś mówi, o, tam stoi, pod tym, pod krzakiem i piwo pije. Ale ja zawsze mówię tak. A gdzie on ma wypić to piwo?! (…) Ta, jemu trzeba udostępnić, ta po to piwo jest, alkohol jest, żeby sobie człowiek usiadł. I piwo jest do spożycia, i wódka jest do spożycia, i… A, gdzie on to ma wypić? (…) Że pani przyjechała i nie ma gdzie pani zjeść?! W Komań- czy, praktycznie?! Praktycznie nie ma pani gdzie zjeść. Nie zje pani w Komańczy [K/48/4]. Moi rozmówcy dostrzegają także przemianę sposobu traktowania przez komańczan ojcowizny i rodzinnych domów.

Na przykład bardzo często tu przyjeżdżał jej brat. (…) Sąsiadki naszej, a dom rodzinny to tam za rzeką właśnie (…) [on mieszka] koło Bartoszyc, o tam – na zachodzie. I on przyjeżdża, i mówi, nieraz z nim rozmawiałem, i ja mówię, yyy, jak, jak ty się czujesz, jak ty na przykład patrzysz na swój dom. Człowieeeku, jak ja się czuję. Ja tam mam dom z basenem, mam dochody. Zboża, czy czego, to ja tam mam wszystkiego, mówi. Tam mam, tam wiem, że żyję. No, a tu mówi, no co ta chatka tu dawała. Chociaż było tego kawałek pola, to się trzeba było narobić, mówi, jak koń, i za wiele tego. A tam, nie dość, że se na wczasy jeżdżę, to dom mam luksusowy, z basenem w środku. Rozumie pani? (…) Nie narzeka, mówi, a ci, co z kolei, yyy, bardzo tęsknili, że tak powiem, poprzyjeżdżali i też nie zawsze, że tak powiem, jest dobrze. (…) Nie zostawaj, nie zo- stawaj tam, bo to, mówi, to poniemieckie. A nuż Niemcy zechcą z powrotem wrócić, albo co i, yyy, i takie, wie pani, rozumowanie było [K/46/46/5]. W takich wypowiedziach wybrzmiewa czynnik ekonomiczny jako zasadni- czy powód dewaluacji wartości ojcowizny. Choć zdarzają się także przeciw- ne opinie, o nieprzemijającej wartości rodzinnej ziemi i szczególnym przy- wiązaniu Łemków do roli:

O, to już sprzedają ci, którzy tu się już osiedlili, tą ziemię kupili, nabyli. A z tych takich rodowitych tych, to ziemi nikt nie sprzeda. (…) Nic na niej nie robią, ale nie sprzeda- dzą, za, za nic w świecie! [K/31/53/1]. Rozmówcy zwracają uwagę na główne problemy nękające mieszkańców: brak pracy, emigrację zarobkową, odpływ młodzieży, brak chęci do działa- nia, niedostatek zaplecza, które mogłoby powstrzymać młodych ludzi przed ucieczką za granicę i do miast. Wiele osób podnosi także kwestię asymilacji językowej i wycofania języka ukraińskiego/łemkowskiego wyłącznie do sfe- ry religijnej (Z cerkwi wychodzi i rozmawia od razu po polsku [K/48/4]). Ale też dostrzegają rozmówcy napływ turystów – garną się ludzie tutaj [K/36/8] – za- wsze wartościowany przez nich pozytywnie. 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 371

5.3. MIEJSCE WYOBRAŻONE W NARRACJACH ŁEMKÓW Z UKRAINY

5.3.1. Dawna Komańcza, dawne życie

Miałam szesnaście lat, tutaj przyjechałam. Jeszcze nie było tak w głowie, ale coś pamię- tam. Szesnaście lat, właśnie szkołę skończyłam… i przywieziono nas tutaj [H/29/5]. Moi rozmówcy, słysząc pytanie o przedwysiedleńczą Komańczę, zastrze- gali zwykle, że ich wspomnienia ograniczone są do pasienia krów oraz wy- glądu i położenia rodzinnego domu: No a ja wiem, osiem lat miałam, jak tu przyjechałam, to tylko pamiętam, że krowy pasłam z siostrą [MB/35/37/18]. Poja- wiają się w ich opowieściach enigmatyczne, chaotyczne obrazki zapamiętane oczami dziecka:

A z takich, żebym mogła tak, jak to mówią, po kolei opowiedzieć… Ja takie momenty pamiętam, a żeby tak ogólnie opowiedzieć, tak ogólnie opowiedzieć, to nie mogę, nie mogę, bo ja sobie tego jeszcze pod uwagę nie brałam tak bardzo, ale takie, ooo, mo- menty mi się nawiewają [MB/35/37/18].

To nie trzeba było wysiedlać. Mój dziadek i ojciec byli we Francji, Ameryce i tak dalej, ale nigdzie nie było tak jak w naszych Karpatach: powietrze zdrowe, grzyby, ludzie zdrowi byli jak…! Powietrze zdrowe, ja rankiem wstałem, to apetyt był taki, Boże mój! [B/39/28].

Dobrze żyliśmy, swoją gospodarkę mieliśmy, ludzie byli zgodni, nie kłócili się, nie sądzili się i żyli w przyjaźni, no co tam więcej mówić [B/35/30]. Przywoływano zwykle wspomnienia o pracy na roli, hodowli zwierząt, handlu z Rusnakami po drugiej stronie granicy (Medzilaborce. To tato jeździł, wszystko, kupował żywność, bo tam wszystko było tańsze. Tam i cukier, i kawa, i tam herbata, i tam takie. Bo u nas pszenica nie rodziła, owies, o… [L/38/12]). Pod- kreślano wielkość gospodarstwa i jego zasobność, zwykle przez porówna- nie z biedą i degradacją ekonomiczną rodziny po wysiedleniu. Wspominano o jarmarkach, świętach cerkiewnych i rodzinnych. Wielokrotnie zwracano uwagę na bliskość granicy z Czechosłowacją, traktując to jako najważniejszy wyróżnik Komańczy (Byliśmy pod słowacką granicą – jeszcze jedna wieś i byli Słowacy. Jeszcze była Dołżyca i była granica [BU/31/3]), pozwalający także zapewne na podkreślenie jej specyfi ki względem innych łemkowskich wsi. Komańczanie na Ukrainie często wykorzystują tę właśnie kwestię jako naj- ważniejszy punkt wyróżniający ich spośród innych wysiedleńców z Łem- kowszczyzny. Wszyscy moi rozmówcy, niezależnie od wieku i tego, czy byli w Komań- czy po wysiedleniach (a w przypadku urodzonych na Ukrainie – czy byli w ogóle), potrafi li precyzyjnie opisać położenie rodzinnego domu, wskazać 372 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI odległość od cerkwi, stacji kolejowej, mostu żelaznego. Pytanie o położenie rodzinnego domu traktowane było jako oczywiste i oczywista była również odpowiedź, nie zaobserwowałam tu chwili niepewności czy wahania; za- wsze miałam też wrażenie, że ten element opowieści był już wielokrotnie przećwiczony w przekazach rodzinnych. Wydatnie pomagała w werbalizacji tych kwestii rysowana podczas wywiadu mapa; nawet jeśli niewiele poza tym niektórzy rozmówcy mieli do opowiedzenia, rodzinny dom zawsze pla- sował się w centrum ich wypowiedzi. Umiejętność zlokalizowania ojcowizny wzmacniało doświadczenie pobytu w Komańczy, a szczególnie kilku wizyt, podczas których obraz wsi współczesnej mocno utrwalał się w pamięci i na- kładał na dawny jej wygląd. Owe różnice były zawsze podnoszone i szeroko komentowane. Tylko nieliczni eksponowali przekonanie o swojej doskonałej pamięci o dawnej Komańczy: Co ja pamiętam? Pamiętam niemal wszystko [L/38/12]; Mam pamięć. Widzi pani, że tak. Wszystko bardzo pamiętam, jak było. Bardzo fajnie było we wsi. Zawsze mówiłam, że ptaszki bardzo ładnie u nas śpiewały. Weselej ptaszki śpiewały jak tu [WH/25/24]; Pamiętam wszystko, znałem Komańczę, każdy dom, wszystkie dzieci. Bo chodziliśmy z wertepem1058 i ja mówię… byłem i wszyst- kich znałem. Każde dziecko znałem [WH/50/28/17]. Młodsi, urodzeni już na Ukrainie, w odniesieniu do dawnej Komańczy zostali wyposażeni jedynie w wiedzę o lokalizacji rodzinnego domu i stanie gospodarki: (…) nasz dom był tu naprzeciw cerkwi tam, zaraz naprzeciw cerkwi [MB/50/35/13]. Jedynie ci, którzy opuścili wieś jako młodzież, mają więcej do opowiedzenia, ale nie jest to regułą. Jedna z rozmówczyń, urodzona w 1930 r., mimo że w chwili wyjaz- du miała 16 lat, nie zapamiętała więcej niż ci, którzy byli wówczas znacznie młodsi. Pamięć o dawnej Komańczy, ograniczona do przestrzeni domu i rodziny, rzadko poza tę przestrzeń wychodzi. Tylko nieliczni rozmówcy byli w stanie opowiedzieć o wsi coś więcej, ponieważ większości nie zapadła ona w pa- mięć: A tam dalej jakie domy były, to ja nie wiem, bo tam nie chodziłam. Do D. cho- dziłam z mlekiem [B/35/30]. Ci, którzy lepiej i szerzej przypominają sobie Komańczę, mówią o jej mieszkańcach i znaczeniu wsi jako kurortu. Jedna z rozmówczyń snuła długą opowieść o popularności wsi wśród letników i jej walorach przyrodniczych, które przyciągały przyjezdnych:

Nasza wieś – piękna wieś – Komańcza. W naszej wsi był kurort. W takim lesie, jak tu pani widzi, były polskie zakonnice. Było osiemdziesiąt zakonnic. Pamiętam, bo mój tata je woził. Miał konia i wszędzie woził zakonnice. One do nas przychodziły. Było dziewięć czy dziesięć domów takich po cztery piętra. Państwo, wszyscy na świeże powietrze przyjeżdżali z Gdyni, z Gdańska, z Warszawy, z Krakowa. Wszyscy do na- szej wsi. I to pani pamięta? Tak. I po lasach chodzili, wie pani, po świeżym powietrzu. U nas się wszystko rodziło. Woda była czyściutka. Kamienie były, góry były. Bardzo było piękne położenie i zdrowa była wieś, wszystko. Jak to mówią, to poziomki, po- tem była malina, potem były jeżyny, a to nazywali czarna jagoda, a my nazywaliśmy jafory, kasztofory. (…) Ludzie byli ładni. Tak bardzo pięknie wyglądali. Bardzo świeże powietrze było. Jak to mówią, kurort [WH/25/24].

1058 Szopka, jasełka, teatr kukiełkowy o tematyce bożonarodzeniowej. 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 373

Nadzwyczaj rzadko pojawiają się we wspomnieniach Żydzi i Cyganie – w zasadzie wyłącznie podczas narracji kilku moich rozmówców o kolegach i perypetiach szkolnych czy ogólnie o liczbie polskich i żydowskich rodzin sąsiadujących z moimi rozmówcami. Ograniczenie do ścisłej okolicy domu rodzinnego pozwala na włączenie Żydów1059 i Cyganów do opowieści tylko sygnalnie: był taki Żyd Moszko; miałem kolegę, S. się nazywał, A jeszcze był Żyd w sąsiedztwie. Nazywał się Celler [H/29/5], natomiast narracji na ten temat nie ma już czym nasycić. Tylko jedna rozmówczyni zapamiętała komańczań- skich Żydów i Cyganów w podobny sposób jak komańczanie z drugiej stro- ny granicy, choć określenie liczby rodzin żydowskich i cygańskich nastręczy- ło trudności:

A ci Cyganie czym się zajmowali? Nie, oni tylko mieszkali. Te Cyganki chodziły z dzieć- mi tak po domach, jak to mówią. (…) a ich mężowie czy kto tam z tymi skrzypka- mi chodzili wszędzie grać. Aha, po weselach, tak? No po weselach, nie tak bardzo po weselach, ale jeździli gdzieś daleko… w Polskę, no gdzieś tam… no gdzieś jeździli, nie wiem, gdzie tam zarabiali pieniądze. (…) A jakiś był kowal. To znaczy jeden był, tak? Tak, tak. Kowal tam kuł, konie podkuwał. (…) No, tak niedaleko nas był Żyd, miał swój sklep, my tam chodziliśmy za cukierkami… A jeszcze tam wyżej był, nie- daleko mostu też był Moszko taki, pamiętam. On też miał sklep. Słyszy pani, Żydzi byli chytrzy! (…) przyszła sobota, to nie chcieli zapałki nawet zapalić. Wołali dzieci zawsze w sobotę, czy w piątek wieczorem: „zapal tam”. W kuchni przygotowali sobie wszystko, no „zapal mi zapałkę, zapal” i tak, o. To dawali cukierki takie jakieś, o, takie dziecięce. Ja widziałam, że mieli takie coś jakieś takie na czole i o, tak się modlili. (…) A czy ludzie w Komańczy wiedzieli co się stało z tymi Żydami, których Niemcy zabrali? No tak… potem już mówili, że tak gdzieś, zapakowali wszystko i tam gdzieś w Babyn Jar jakoś tam, gdzie to ten Babyn Jar1060? A gdzie to jest Babyn Jar? W jakim to miejscu, to ja nie wiem (…) Wie pani, oni gdzieś wcześniej wyjechali. Wyjechali ze wsi. A tam kto go wie, co tam się z nimi stało? [Z/31/10]. Żydzi i Cyganie pamiętani są raczej przez ich tryb życia, profesję czy zwy- czaje (modlitwy, żebractwo, prowadzenie sklepu czy karczmy) niż konkret- ną lokalizację, a jeśli pojawia się ta ostatnia, to tylko nieznacznie wzmacnia pamięć o tych ludziach. W odtwarzaniu specyfi ki wsi pomagają szczegóły: kto miał jedyną we wsi chyżę krytą blachą, dokąd za granicę mieszkańcy jeździli na zarobek, ksiądz słuchający muzyki z patefonu. Wielu pamięta swojego sąsiada, Polaka S., z górnej Komańczy, który przyjaźnił się z Łemkami, wspólnie z nimi święto- wał (opowiadano o święceniu paski na Wielkanoc na podwórku S.), stale im towarzyszył w codziennej pracy. Nie ma jednak zgody wśród wysiedleńców,

1059 Jedna z informatorek, urodzona w 1925 r., stwierdziła, że w Komańczy przed wojną żyły dwie rodziny żydowskie i dziewięć rodzin polskich. Liczby te znacznie rozmijają się z tymi, które podawali moi rozmówcy w Komańczy, oraz z ofi cjalnymi statystykami. Por. przyp. 1037. 1060 W Babim Jarze (dziś dzielnica Kijowa) Niemcy rozstrzelali po zajęciu Kijowa (29– –30 września 1941 r.) ponad 33 000 Żydów. Przez cały okres okupacji zginęło tam łącznie ok. 100 000 osób (J. Hrycak, Historia Ukrainy 1772–1999: Narodziny nowoczesnego narodu, Lublin 2000, s. 231). W Babim Jarze ginęli nie tylko Żydzi, ale także m.in. Ukraińcy i Polacy. Również z uwagi na wcześniejsze egzekucje NKWD jest to istotne miejsce pamięci na Ukrainie i dlatego – zapewne hasłowo – zostało przywołane przez rozmówcę. 374 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI czy był sołtysem, czy też nie; ci, którzy bywali później w Komańczy, przywo- łują także dalsze losy rodziny S. Urodzeni w latach 20. i 30. XX w. pamiętają szkołę w Komańczy. Przywo- ływane są nazwiska nauczyciela Kuczerowskiego i nauczycielki Biłakowej. Niektórzy ukończyli ją w rodzinnej wsi i nie kształcili się dalej po wysiedle- niu, inni tylko rozpoczęli, zaliczając jedną lub dwie klasy. Znamienne, że ci, którzy ukończyli szkołę – siedem klas – jeszcze przed wysiedleniem, zastrze- gają, że mimo iż nauczanie odbywało się w połowie po polsku, w połowie po ukraińsku1061, nie pamiętają języka polskiego. Ci, którzy tylko rozpoczęli edukację w Komańczy, a kontynuowali już w USRR, sięgają pamięcią do wy- uczonych wówczas polskich czy ukraińskich wierszyków oraz modlitw:

Przyprowadzali nas tam, o, stał krzyż i po polsku „Ojcze nasz” mieliśmy się uczyć. Ja troszkę nawet umiem: „Ojcze nasz, który w niebie, święć się imię Twoje, przyjdź kró- lestwo Twoje…”, wszystkiego tam uczyli, to gdzieś, nie wiem, kiedy to, od września do maja pewno byłam w tej szkole [MB/35/37/18]1062. Krajobraz przedwojennej Komańczy przywoływany przez rozmówców na Ukrainie ma kilka punktów odniesienia. Najważniejszym obiektem była cerkiew na wzgórzu: Pamiętam jeszcze cerkiew, wszystkich nas tam chrzcili, na majówki chodziliśmy, pamiętam… Boże! To już lata, widzi pani, już i pamięci tej nie ma [Z/31/10]. Wspomnienie o niej, niejednokrotnie konfrontowane z wiedzą o pożarze świątyni (ale już rzadziej o odbudowie), dotyczy najbardziej spek- takularnych momentów z życia rodziny czy biografi i narratora: świąt cer- kiewnych i sposobu ich obchodzenia, chrztu, pogrzebu. Nadzwyczaj często słyszałam o górze Mogile, która wznosi się ponad górną częścią wsi (vis-à-vis cerkwi „na Horbku”), gdzie stały domy wielu moich rozmówców, a także o licznych potokach. Incydentalnie pojawiają się natomiast w opowieściach inne obiekty, takie jak instytucje w przedwojennej Komańczy: posterunek po- licji1063, stacja kolejowa, czytelnia „Proświty”, dwór, piekarnia, rzeźnia, skle- py czy urząd gminy, rzadko obudowane czymś więcej niż stwierdzeniem, że „były”. Często wspominano o obecności polskich zakonnic i klasztorze, ale już rzadko o kościele rzymskokatolickim. Tylko dwie z rozmówczyń wspo- mniały o kooperatywie, którą zapamiętały, ponieważ jako dzieci, jak same przyznały, biegały tam, by słuchać muzyki i obserwować tańce podczas od- bywających się zabaw. Zgodnie z tym, co zapamiętała jedna z nich, w tym samym budynku mieścił się sklep, a na piętrze szkoła. Mimo że wielu moich rozmówców mówiło o szkole, nikt nie określił tak szczegółowo jej położenia

1061 Por. s. 81 w części 2.1.2. 1062 Rozmówczyni ta przywiozła do Małej Berezowyci fotografi ę szkolną z 1943 r., na której uwieczniono uczniów szkoły w Komańczy wraz z p. Kuczerowskim i p. Biłakową. Zdaniem jednej z moich rozmówczyń z Komańczy, której pokazałam reprodukcję, jest to p. Kaczorow- ski i jego małżonka. Dziewczęta, a wśród nich dwie moje rozmówczynie, ubrane są w stroje komańczańskie. 1063 Urodzony w 1933 r. komańczanin mieszkający we wsi Wełyki Hlibowyczi wspomniał także o istnieniu przed wojną więzienia w piwnicach posterunku policji. Nikt z pozostałych rozmówców z obu stron granicy nie przywołał tego faktu. 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 375 ani otoczenia. Niemal każdy podawał inną lokalizację szkoły, wskutek czego trudno mi stwierdzić, gdzie mieściła się ona faktycznie. Okazuje się, że podczas wywiadu wyostrza się obraz nawet tych pozornie mglistych, niewyraźnych i daleko niepełnych wspomnień z wczesnego dzie- ciństwa, a praca pamięci wydobywa to, co początkowo wydawało się moim rozmówcom zbyt skromne, by stać się treścią opowieści:

No co, no jak… Tylko wiem, że pasłam krowę z Maryśką. Czasem ona jechała na koby- le, a ja biegałam, bo owce zaganiałam. Takie to było. I tak troszkę… Tu Mogiła była, jak u nas nazywali, wysoka góra. Tu pagórkami rzeczka płynęła, dom nasz… A takiego historycznego, to co… [MB/35/37/18]. Natychmiast jednak interferują wspomnienia wojenne i wysiedleńcze, któ- re wyparły to, co mogło zostać zapamiętane z czasów wcześniejszych. Dzieci wysiedleńców nie dysponują już opowieściami o Komańczy przedwojennej; opowieść rozpoczynają od czasów okupacji i późniejszych wysiedleń. Kiedy próbowałam dociekać, co rozmówcy z tego pokolenia zapamiętali ze wspo- mnień starszych komańczan sprzed wojny, zwykle odpowiadali mi ogólni- kowo, że rodzice czy dziadkowie wspominali, jaką mieli gospodarkę, jak się żyło we wsi, gdzie stał dom, jednak treści tych opowieści nie byli już w stanie odtworzyć, ograniczając się wyłącznie do stwierdzenia, czego dotyczyły.

5.3.2. Wojna i wysiedlenia

[Niemcy] dawali nam cukierki. (…) Pamiętam jak dziś, cukier w kostkach nam dawali, dzieciom, bo u nas mieszkali, gościli się, tam kwaterę mieli, a żołnierze spali w stajni [B/35/30]. Moi rozmówcy, proszeni o przywołanie dawnej Komańczy, rozpoczyna- li swoje opowieści od wojny i wysiedleń, stopniowo cofając się do czasów przedwojennych. Wojna, szczególnie okupacja niemiecka i przejście frontu, a także mające wkrótce potem nastąpić wysiedlenia zawsze sytuowały się w centrum wywiadu. Lata wcześniejsze moi rozmówcy wydobywali z pa- mięci z reguły po moich uszczegóławiających pytaniach. Doniosłość przeżyć wojennych i wysiedleńczych spychała na margines wszystko, co nastąpiło przedtem i potem. Czas wojny jest opowiadany przez pryzmat własnych przeżyć, przeżyć rodziców i innych osób, zarówno dalszych krewnych, jak i sąsiadów, czy znaczących osób w Komańczy. Moi najstarsi rozmówcy przywołują bolesne chwile ze swojego dzieciństwa, które zmieniły ich życie jeszcze przed opusz- czeniem Komańczy: śmierć ojca w szeregach polskiej armii, wejście Niem- ców do wsi i przeżycia związane z ich pobytem, wywózka kogoś z bliskich na roboty do Trzeciej Rzeszy, przymusowe wcielenie ojca w szeregi Armii Czerwonej, front, ukrywanie się, bombardowania. 376 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Inny zbiór wątków ich opowieści dotyczy wydarzeń, które nastąpiły przed i w trakcie wysiedlenia; są to wypadki, które stały się udziałem innych mieszkańców Komańczy lub też rodziny mojego rozmówcy: wielki pożar w górnej części wsi i śmierć dziewczyny, zabicie księdza Wenhrynowycza i jego syna, ukrywanie się w lasach Czechosłowacji przed wywózkami, prze- ciwdziałanie wysiedleniom ze strony UPA. Codzienność wojenna pamiętana jest także przez pryzmat niezwykłych okoliczności: choroby nękające mieszkańców (tyfus, czerwonka) czy urodze- nie dziecka przez kobietę ukrywającą się w schronie. Na to wszystko nakła- dają się obrazki z wysiedleń: pakowanie dobytku i chaos we wsi, formowa- nie transportu, przepędzanie ludności przez rzekę, wreszcie długa podróż na radziecką Ukrainę. Wojna oglądana oczami dziecka rysuje się jako czas wielkiego strachu i stałego, codziennego zagrożenia. Z relacji wyłania się widmo wszechobec- nej śmierci. Wojenne wspomnienia wysiedleńców, jak to już sygnalizowa- łam, wydają się znacznie bardziej dramatyczne niż wspomnienia moich roz- mówców mieszkających dziś w Komańczy. Niemal na każdej rodzinie wojna odcisnęła swoje piętno – ktoś został wywieziony na roboty, ktoś zaginął bez wieści, ktoś został ranny. Większość ojców moich rozmówców stanęła do po- boru – w 1939 r. do polskiej albo w 1944 r. do radzieckiej armii: Tak i tato, jak poszedł, tak i nie wrócił [H/40/9]. Poszczególne etapy wojny także są le- piej pamiętane przez komańczan na Ukrainie: rozmówcy precyzyjnie dzielili okres wojny na pobyt polskich żołnierzy we wsi (Wojsko Polskie, pamiętam, jak szło w same żniwa [B/35/30]), wejście Słowaków i Niemców, przejście frontu i obecność radzieckich żołnierzy, choć większość miała kłopot z datowaniem. Znacznie lepiej niż w dzisiejszej Komańczy pamiętani są radzieccy żoł- nierze. Wielu miało z nimi bezpośrednią styczność – czy to przez zamiesz- kiwanie czerwonoarmistów w ich rodzinnym domu i przeniesienie rodziny gospodarza do stajni, czy to przez urządzenie szpitala polowego w pobliżu, czy przez samą obecność we wsi. Niemal wszyscy mówili o morderstwie księdza i jego syna w Komańczy w 1946 r., a fakt ten przywoływano z emocjami. Mimo że większość miała kłopot ze wskazaniem sprawcy (czy to Niemcy, czy Polacy, czy „Moskale”), niektórzy rozmówcy zdecydowanie wskazywali na Polaków. Różnie jednak zapamiętano i przekazywano szczegóły dotyczące przebiegu wydarzeń:

Ojciec opowiadał, że przed tym, jak nas mieli wyganiać, u nas we wsi był ksiądz – nie wiem, jak się pisał, to ojciec mój wie (…). A ten ksiądz pożeniony był z Polką, no i miał córkę, czy synów też miał – ja nie wiem – ale raczej miał córkę (…). To mój ojciec opowiadał, że widział na własne oczy, jakoś w niedzielę, tam gdzieś między domami, taka połonina była, gdzieś pod lasem. Wzięli Polacy, rozpalili ognisko. Potem wzięli tę kobietę, a ona Polka była, tę żonę księdza i – przepraszam za ordynarność – położyli na ziemi i robili mężczyźni co chcieli, po prostu znęcali się nad żoną księdza, Polacy. (…) I Polacy stali z boku, okrążyli tego księdza i takim kijem bili go, że on – niebosz- czyk – skoczył w ogień i tak spłonął. (…) A córce co zrobili – ucięli język i jedną pierś, nie wiem, prawą, którąś ucięli, młoda dziewczyna, osiemnaście lat [B/43/29]. 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 377

Ja pamiętam, to tak było na wiosnę, wyszliśmy w pole ziemniaki kopać i tu zaraz za chwilę tam taki dym się zrobił, a to przyszło Wojsko Polskie. I zaszli tam do księdza, a ja tam nie wiem, bo co ja tam mogę wiedzieć, ale jego syn tak jakby do banderowców należał (…), no i przyszli i do księdza, wzięli go do cerkwi i kazali mu napluć do kieli- cha. I tam wzięli tego młodszego syna, a ten syn był w domu. I już jak Polacy, przyszło wojsko, i uciekł przez okno, a był taki potok za jego domem. A dom księdza gdzie był? Koło cerkwi? Dom stał tam jak ta cerkiew była na górze (…). I tam był potok, i jak on przez okno uciekał, to go zastrzelili i tyle. (…) A księdza zabrali do cerkwi, a z cerkwi – była tam taka stajnia (…) i tak zapalili, to spłonęły i krowy, i konie, i księdza, jak już przyszli i zapalili stajnię, to wzięli księdza – jak to tam, to ja nie wiem – za ręce i nogi, i rzucili go w ogień, żywego księdza. I ten ksiądz tak spłonął, i takie to wszystko było czarne – ja potem byłam w cerkwi – to ani nawet trumny nie robili, zbili taką wielką papę (?), bo to kości się zwarły, wszystko było takie czarne, osmalone [B/30/25]. Inna historia to pożar domów, który miał się wydarzyć w górnej części Komańczy w dniu Święta Spasa (19 sierpnia) w 1943 r. lub 1944 r.1064 Zgod- nie z relacją wysiedleńców, od jednego z płonących budynków zajęło się wówczas 10 innych domów – to najczęstsza wersja, choć niekiedy słyszałam o 8–9 lub też 25; widoczna tu była niekiedy także praca pamięci w trakcie wy- wiadu – na początku narracji pojawiała się inna liczba spalonych domów niż pod koniec. W pierwszym z nich zginęła młoda dziewczyna, Marysia, która ukrywała się przed Niemcami zaganiającymi ludność do pracy przy kopaniu okopów w jedno z największych cerkiewnych świąt, ponieważ ona nie chciała, biedna, iść do pracy [Z/31/3]. Relacje moich rozmówców jednak znacząco się różnią co do powodów podpalenia budynków, choć zasadniczo zgodni są, że zrobili to Niemcy:

(…) niedaleko nas była taka… wielki budynek był, to był niemiecki szpital. I trzeba było tam… po kolei kobiety sprzątały, no, myły podłogę, o takie tam. I gdzieś w nie- dzielę zaczął… poszedł gdzieś niemiecki żołnierz zawołać, żeby ktoś tam poszedł po- myć i wszystko było zamknięte, pozamykali się ludzie, bo niedziela była i on wziął z tego wszystkiego wystrzelił w dom pocisk zapalający. I dom spłonął. Jeszcze tam jedna kobieta spłonęła. To spłonęło gdzieś może jakieś siedem, osiem domów. O, to pamiętam (…) No ta kobieta jedna spała tam gdzieś na górze, mówili, że spłonęła. To, że pożar był, to ja sam pamiętam, bo bałem się tego pożaru, tak uciekłem w pola, byle dalej od tego ognia [Z/38/14]. Wydarzenie to przywoływali przede wszystkim moi rozmówcy z Tarno- polszczyzny, także młodsi. Zapamiętano je bardzo szczegółowo lub – prze- ciwnie – bardzo ogólnie (Było coś takiego). Na Lwowszczyźnie wspominano o tym sporadycznie i czynili to niemal wyłącznie ci, którzy pierwsze lata po- bytu w USRR spędzili w obwodzie tarnopolskim, a potem przenieśli się do obwodu lwowskiego. Wynika z tego, że wydarzenie to było tam dyskuto- wane i komentowane, przesuwane z poziomu pamięci komunikatywnej na poziom pamięci zbiorowej wysiedleńców z Komańczy. W zasadzie nie przetrwało wspomnienie o mordzie na Cyganach przy- wiezionych pociągiem ze Słowacji. Tylko jedna z rozmówczyń, która została

1064 Przyjąć należy, że chodzi o rok 1944, co wynika z przebiegu działań wojennych. 378 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI zmuszona do grzebania zwłok, w końcowej części wywiadu przypomniała sobie o tym wydarzeniu:

Jeszcze pamiętam, jeszcze w domu, jeszcze nas nie wysiedlali rok czy dwa (…), to przed frontem, brali nas doły kopać. To Niemcy wykopali takie doły…, to Niemcy nagnali tam dół i wszystkich tam wystrzelali. Jak my płakaliśmy, Boże jedyny…! (…) I tam już do nich strzelali, Cyganów biednych. Powystrzelali wszystkich. My chodzi- liśmy zakopywać. Tak płakaliśmy… Ja tam pasłam bydło, to zabrali nas, dzieci, i my musieliśmy to robić [H/29/5]. Komańczanie na Ukrainie dość powściągliwie wypowiadają się o działa- niach UPA w Komańczy. Tylko jeden z rozmówców otwarcie mówił o swo- im udziale w działaniach sotni Chrina w okolicach Komańczy, szczegółowo przywołując swoje partyzanckie wspomnienia. On też jako jedyny mówił o licznym (50 osób) udziale młodych mężczyzn z Komańczy w strukturach UPA. Wpływ na tę powściągliwość miał zapewne fakt, że moi rozmówcy mieli do czynienia z badaczką Polką, która, choć przypisywano jej emo- cjonalne związki z Komańczą i Łemkowszczyzną, nie odżegnywała się od swojej polskiej tożsamości narodowej. Z relacji moich rozmówców wynika, że ukraińscy partyzanci nie byli w Komańczy traktowani jak wyzwoliciele, a nachodzenie przez nich łemkowskich domów i wzniecane pożary, znisz- czenie wagonów kolejowych, którymi mieli jechać wysiedleńcy w drugim etapie wywózki z Komańczy, zniszczenie mostu żelaznego, wymuszanie oddania żywności, ciągłe grabieże postrzegane były jako wielkie niebezpie- czeństwo. Niekiedy słyszałam, że gdyby pociąg nie został zniszczony przez partyzantów, wysiedleńcy nie byliby gnani przez rzekę i być może udałoby się uratować więcej zwierząt, a starsi ludzie nie byliby maltretowani przy- wiązaniem ich do wozu drutem kolczastym. Także na zachodniej Ukrainie moi rozmówcy mieli do czynienia z człon- kami ukraińskiego podziemia zbrojnego, którzy zachowywali się w podobny sposób, co przez dzieci i młodzież wysiedloną z Polski bez głowy rodziny, w obliczu głodu, postrzegane było jako przejaw szczególnego zagrożenia:

Byli i partyzanci, i jacyś nocni byli! Wiem, bo moja mama masła narobiła i postawiła do piwnicy, no, żeby zimne było, to oni w nocy przyszli i pozabierali! A kto to był? A nocni! A ja wiem, kto tam był? Czy to była partyzantka, czy to byli jacyś żołnierze z [tutejszego] garnizonu, czy jacy, bo mówili, że to byli z garnizonu. Mama skąd wie- działa? Mama nawet… Mama słyszała, że zamieszanie, ale ona się bała wyjść, mówi: „Dwoje dzieci w domu, przyjdą, zamordują mnie i dzieci zostaną!” [H/40/9]. Przed wysiedleniami próbowano ukrywać się w lasach po drugiej stro- nie granicy. Całe rodziny żyły wówczas pod gołym niebem lub w prowi- zorycznych szałasach. Z uwagi na letnią porę udało im się przetrwać ten czas, wkrótce jednak znalazło ich wojsko, które cofnęło uciekinierów do wsi, a stąd zostali już wkrótce wysiedleni: Tak się przechowywaliśmy, myśleliśmy, że to może tymczasowo jakoś, ucichnie wszystko i to… (…) prawie całe lato się tam błąkaliśmy [L/38/12]. 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 379

Wysiedlenie zostało zapamiętane jako poprzedzone pobytem w Zagórzu i oczekiwaniem na transport, ponieważ wagony towarowe przeznaczone dla wysiedleńców zostały zniszczone przez UPA. Poza jedną osobą nikt nie opo- wiadał ze szczegółami o przygotowaniach do wywózki; zgodnie z jej relacją komańczanie mieli 24 godziny na spakowanie, a część została przepędzona przez San1065. Dziś mówią o tym nie inaczej jak o „znęcaniu się”, „gnębieniu”, „niszczeniu” ze strony Polaków. Wszyscy podkreślają chaos i strach. Jednej z rodzin od wywózki nie uchronił nawet dokument poświadczający śmierć ojca, żołnierza Wojska Polskiego w 1939 r.; zostali potraktowani tak jak wszy- scy. Zapanował czas strachu, niepewności, niewiadomej. Komańczanie nie wiedzieli jeszcze, co ich czeka na radzieckiej Ukrainie.

5.3.3. Życie na radzieckiej Ukrainie

To tak mówili, że nas wyganiało Wojsko Polskie, ale pod moskiewskim nakazem [B/35/30]. Opowieści o życiu po wysiedleniu dotyczą przede wszystkim przeżyć i momentów zwrotnych w indywidualnych biografi ach i rodzinnych losach. Rozmówcy koncentrują się na pierwszych, najtrudniejszych dla komańczan chwilach spędzonych w USRR. Wielu z nich mówiło także o czasach później- szych, a nawet o ostatnich latach, już po rozpadzie ZSRR, przy czym w tym przypadku głównie z perspektywy pogorszenia jakości życia, poziomu za- robków i opieki zdrowotnej we współczesnej Ukrainie oraz o trudnościach w podróżowaniu do Polski. Moi rozmówcy dotarli z transportem z Komańczy na dwie stacje kole- jowe: większość do wsi Bohdaniwka, inni – do Kamieńca Podolskiego. Stamtąd rozpoczęli swoją wędrówkę w poszukiwaniu domów nadających się do zamieszkania: (…) tam nie było gdzie się przytulić. I tak jechaliśmy furą [BU/27/55/7]. Zanim to jednak nastąpiło – zanim zrozumieli, że nikt ich nie zawiezie z powrotem do domu, koczowali na stacjach pod gołym niebem przez kilka tygodni. W początkowym okresie pobytu w USRR pojawiały się pogłoski, że w cią- gu dwóch tygodni będą wracać do rodzinnej wsi. Moi rozmówcy dobrze pa- miętają, że rodzice tak mówili i było to żywo dyskutowane, także w później- szych latach: Bardzo chciałam być w Komańczy… Myślałam, że wrócimy… (…) Zawsze mówili u nas: pojedziemy, pojedziemy, jeszcze rok, jeszcze dwa [BU/31/3]. Wysiedleńcy długo wierzyli, że będą wracać i wiara ta była powszechna tak- że w miarę upływu czasu, zarówno w obwodzie tarnopolskim, jak i lwow- skim, wzmagając poczucie tymczasowości życia na Ukrainie. Z czasem wy- siedleńcy odkryli, że powrotu już nie będzie: (…) mówili: „na dwa tygodnie

1065 Do 1951 r. San był rzeką graniczną na dłuższym niż dziś odcinku: od źródeł do wyso- kości zatopionej później wsi Jawor (Zalew Soliński). Prawdopodobnie chodzi tu jednak o rzekę Osławę. 380 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI jedziemy, na dwa tygodnie”. I te dwa tygodnie po dzisiejszy dzień. Nabiedowaliśmy się [KW/34/8]. Warunki, które zastali, oceniane są jednoznacznie negatywnie. Zwraca- ją uwagę, że przed nimi przybyli inni osadnicy, którzy zajęli lepsze domy: Oj… my już bardzo późno przyjechaliśmy, w czterdziestym szóstym roku. Wszyst- ko było porozsiedlane już bardzo. My ostatni przyjechaliśmy [Z/31/10]. Wielo- krotnie słyszałam, że przesiedleńcy z innych stron – z Chełmszczyzny lub spod Przemyśla – przyjechali rzekomo dobrowolnie, mieli mieć też lepsze prawa i więcej przywilejów. Nasuwa się analogia z ziemiami zachodnimi i opisywanymi w literaturze dokumentarnej okolicznościami wcześniejsze- go przybycia innych osadników, zajęcia lepszych domostw, pozostawienia Łemkom, którzy przyjechali jako ostatni, najgorszych gospodarstw. Zasad- nicza różnica dotyczy jednak tego, kto przybył na ziemie zachodniej Ukrainy radzieckiej przed komańczanami – nie byli to obcy, Polacy z innych części kraju, jak w opisywanym wyżej przypadku ziem zachodnich, ani nawet nie Ukraińcy z innych regionów Ukrainy, ale wysiedleńcy – dzielący los komań- czan – z Przemyskiego, Podlasia, Chełmszczyzny oraz Łemkowie z innych wsi przybywający tu od 1945 r. Poczucie dotarcia w ostatniej kolejności prze- trwało i stanowiło niezwykle żywe uzasadnienie późniejszych trudności na nowym miejscu – to owi wcześniejsi osadnicy zajęli wszystkie dostępne pol- skie domy, komańczanom pozostawiając tylko najbardziej zniszczone lub też konieczność budowy lepianki lub ziemianki: w takie psie budy trafi liśmy [KW/34/8]. Wysiedleńcy mieli otrzymać niewielki kawałek ziemi (kilku rozmówców mówiło o ekwiwalencie za pozostawione mienie w Komańczy) na własność, remontowali domy, które znajdowali po Polakach w innych częściach obwodu lub też przenosili się dalej w poszukiwaniu lepszych wa- runków. Z powodu braku żywności i nieurodzaju najmowali się do pracy u miejscowych: trzeba było między ludzi chodzić [WH/25/24]. Miejsce ostatecznego osiedlenia komańczan często formowało się przez długie lata; do Biskowycz1066 ostatnie rodziny zawitały w 1957 r. W każdej wsi miało pierwotnie osiąść nie więcej niż pięć rodzin wysiedlonych z jednej miejscowości. O ile władze egzekwowały to w tarnopolskiem, o tyle później, w trakcie kolejnych wędrówek, zwłaszcza do obwodu lwowskiego, komań- czańskich rodzin osiedliło się razem znacznie więcej (po około 10 w Weły- kich Hlibowyczach i Biskowyczach). Początkowo wędrówki związane były z próbą zamieszkania w miejscu, gdzie są dalsi krewni i sąsiedzi, a poten- cjalny budynek nadaje się do zasiedlenia. Później, kiedy wysiedleńcy okrze- pli, poszukiwanie domu, w którym można zamieszkać, ocenianie odległości od miasta1067 i, co znamienne, od granicy państwa, popychało do zmian na-

1066 Moi rozmówcy w tej wsi podkreślali, że przed wojną nie było tu Ukraińców, lecz sami Polacy, którzy osiedlili się tu jeszcze przed I wojną światową po tym, jak na skutek epidemii cholery wszyscy mieszkańcy wsi – Ukraińcy – zmarli. Po 1945 r. miało tu trafi ć wielu wysied- leńców z Polski, ale także Ukraińców z innych regionów (około 20 rodzin). 1067 Jedna z rozmówczyń w Biskowyczach mówiła o odległości do miasta jako podstawo- wym kryterium, które zaważyło na decyzji o przenosinach. Do Tarnopola z Małej Berezowyci było ponad 30 kilometrów, które wysiedleńcy pokonywali pieszo, by ustawić się w kolejce za chlebem. W pobliskim Zbarażu chleba nie można było dostać. 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 381 wet po kilku latach prób zadomowienia się w określonym miejscu. Wielu komańczan decydowało się na opuszczenie pierwotnie zamieszkanych wsi i domów, by przenieść się w miejsce, które z wielu względów wydawało im się lepsze:

Trafi liśmy do Tarnopola, byliśmy w Zbarażu… Zbaraż to był rajon, a wieś – Mała Bere- zowycia, tam byliśmy jakoś dwa tygodnie. Stamtąd pojechaliśmy dalej, bo chcieliśmy jechać do domu. Mówili, że do domu bliżej z Sambora, bliżej do granicy… Przyjecha- liśmy tam, byliśmy dwa tygodnie, stamtąd poszliśmy jeszcze w jedno miejsce, tam był mój kuzyn, byliśmy tam jakoś dwa tygodnie, a potem już tu, na Buczały. Na Buczały, bo tu – mówili – będzie bliżej do domu. Mówili, że tu jest dużo domów, bo stąd wy- siedlono Polaków. Przyjechaliśmy, to już wszystko było zajęte, nie było dla nas domu. I dali nas jeszcze na drugą wieś, tam tacy ludzie byli, co ich wywieźli, i tam nam dali dom [BU/31/3]. Wielu przeszło podobną drogę. Zasiedlano domy po wyjeżdżających do Polski Polakach, ale także po Ukraińcach oskarżonych o współpracę z UPA i wywiezionych na Syberię: To byli Ukraińcy. Widocznie z tych leśnych ta- kich [BU/31/3]. W rajonie kozliwskim zwracano mi uwagę na wyrzucanie miejscowych Ukraińców z domów przez lokalną administrację, by osiedlić Łemków, co z kolei rodziło wrogość wobec tych ostatnich. Umieszczano w jednym domu często po kilka rodzin. W miarę jak ludzie się usamodziel- niali, pozostawała tam jedna lub dwie rodziny: To oni w jednym domu sie- dzieli. Wszyscy wtedy w naszym domu siedzieli, to było tak jakby druga rodzina [KW/70/19]. Z czasem gromadzili materiały na budowę własnych domów. Nie były to takie domy jak w Komańczy, ponieważ okolice nie były zasobne w drewno. Zdobywano więc cegłę, nie traktowano tego jednak jako skoku cywilizacyjnego. Jedną z rodzin dotknęło szczególne nieszczęście – podczas pożaru w Ko- mańczy w 1944 r. spłonął i ich dom. Na Ukrainę przyjechało troje dzieci z matką (ojciec zginął na wojnie); próby zagospodarowania się w zajętym domu pokrzyżował im kolejny pożar, tym razem na skutek uderzenia pio- runa. Zarówno brat, jak i siostra, z którymi rozmawiałam, podkreślali, że trzykrotnie stracili wszystko: podczas pierwszego pożaru, podczas wysied- lenia (Jeszcze do dzisiaj tam są nasze łachy zakopane [KW/34/8]), kiedy zostawili w Komańczy resztkę dobytku odtworzonego po kilku latach, jakie minęły od pożaru, oraz po ostatnim pożarze, który miał miejsce podczas pierwszego roku pobytu w USRR. Pomimo nieszczęść i przeciwności, matka postano- wiła, że przynajmniej jedno dziecko wykształci i zapewni mu dobrą przy- szłość. Nie była to sytuacja wyjątkowa. Moi rozmówcy jednogłośnie mówili o potrzebie kształcenia i dostrzeganiu przez wysiedleńców, że jest to jedyna droga do poprawienia jakości życia – już nie swojego – ale swoich dzieci. Pęd do szkół wśród wysiedleńców zwiększył się jeszcze w latach późniejszych. Niezależnie od tego, czy komańczanie osiedli na Lwowszczyźnie czy Tar- nopolszczyźnie, wkrótce ich położenie miało się ponownie pogorszyć przez tworzenie na zachodniej Ukrainie na początku lat 50. kołchozów i kierowa- nie do obowiązkowej pracy, poprzedzone odbieraniem przez władze resz- 382 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI tek własności prywatnej – przydzielonej wcześniej ziemi, a także koni czy krów przywiezionych jeszcze z Komańczy. Praca w kołchozie wiązała się z brakiem innych możliwości i głodową pensją: (…) pracowaliśmy za dziesięć kopiejek [dziennie], a bochenek chleba kosztował czternaście kopiejek. Tak żyłam [Z/31/10]. Wiele uwagi poświęcano temu, jak przyjmowani byli wysiedleńcy. Naj- częściej słyszałam o negatywnym nastawieniu miejscowej ludności i otwartej wrogości (Oni jakby mogli to by ich pozjadali [H/40/9]), choć były, rzecz jasna wyjątki. Wiele osób zwracało uwagę, że traktowano ich jak nie-Ukraińców, czasem jak Polaków (Jesteśmy faktycznie Ukraińcami, bo tato Ukrainiec i mama Ukrainka, i ich rodzice Ukraińcy. Ale to nie, bo to „z Polski to Polacy” [H/40/1]), a zawsze jak obcych, którzy zostali nasłani przez władze i zasiedlali nie swo- je ziemie. Niekiedy miejscowi wiedzieli, że mają do czynienia z Ukraińcami z Polski (Oni wiedzieli, że jesteśmy Ukraińcami [H/29/5]), ale zwykle przyj- mowano ich jak niepełnowartościowych Ukraińców. Podkreślano przede wszystkim stan posiadania, który był przedmiotem kpin:

(…) mówili: „Łemkowie niczego nie mają, ani domów, a mieszkali w chałupach, miesz- kali w jamach, w piwnicach mieszkali!”. Kto tak mówił? Tak ci tutejsi mówili [H/40/9]. Wysiedleńców nazywano „Łemkami” (Łemkowie przyjechali na nasze zie- mie! [WH/50/28/17]), „zachidniakami” (bo przyjechali z zachodu), „prze- siedleńcami”, „cyganami”, przy czym większość moich rozmówców zwra- cała uwagę, że były to określenia ironiczne. Początkowo wysiedleńcy z Komańczy trzymali się razem1068 – o ile udało im się odnaleźć krajan – i rzadko zawierano małżeństwa poza własną grupą. Z czasem ta swoista endogamia zaczęła obejmować innych wysiedleńców – spod Przemyśla, spod Lubaczowa, spod Sanoka – a małżonków łączyło wspólne doświadczenie wykorzenienia. Związki z miejscowymi zdarzały się częściej tam, gdzie początkowo przyjmowali ich Polacy, którzy z czasem repatriowali się do Polski, a na ich miejsce trafi li inni wysiedleńcy – w Bi- skowyczach i Małej Berezowyci. Rozmówcy nie wykluczają, że polska wieś traktowała Łemków z Polski jak swoich i dlatego była im przychylniejsza niż wieś ukraińska. Małżeństwa mieszane często były zawierane w ramach takich społeczności mieszanych – np. wysiedleniec z Polski brał ślub z miej- scową dziewczyną z mieszanej polsko-ukraińskiej rodziny. W opinii najstar- szych rozmówców pochodzenie z rodziny wysiedleńców ma do dziś wpływ przy kojarzeniu małżeństw:

1068 Starsza kobieta – miejscowa – przysiadła się do mojego rozmówcy pod koniec wywiadu (nie brała udziału w całym wywiadzie, dlatego nie umieszczam w oznaczeniu jej roku urodze- nia), który prowadziłam w parku w Zbarażu ze starszym wysiedleńcem, i wtrąciła ciekawe spostrzeżenie na ten temat: „(…) widzi pani, ci ludzie, przesiedleńcy, oni byli tacy zebrani w takie… no jak, (…) jeden za drugim. Ot, nie raz idą na pogrzeb, pytam się: gdzie wy tak idzie- cie? Oni mówią: A tam aż na piątą ulicę, tam jeden z naszej wsi umarł. Znaczy oni wszyscy tacy byli przyjaźni. Nawet i nasi miejscowi ludzie nie są tacy! (…) Tacy, o, jak jedna rodzina, tak jakby jedna rodzina, rozumie pani? (…) I tak oni trzymają się bardzo mocno. I przez to oni tu wrośli i ich polubili, bo oni wiele przeżyli, i tak to…” [Z/37/14]. 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 383

(…) mam wnuczkę w Tarnopolu (…) i chodził do niej miejscowy chłopiec. Im się nie spodobało, bo to… na przykład, że ja jestem Łemko, córka Łemko i oni – że wnuczka też Łemko! I robią wielką różnicę, teraz troszkę mniej, ale taką robili różnicę, że strasz- nie! A wcześniej nie dali, żeby się ożenił Łemko z miejscowymi, ichnimi. Tak, tak, była taka różnica [KW/34/8]. Pytani o to, kiedy wrośli w lokalną społeczność, mówili zwykle o kilkuna- stu latach, które musiały minąć, by miejscowi „się na nich poznali”. Zwracali uwagę, że zapracowali sobie na to swoją postawą:

(…) to już nasi Ukraińcy-Łemkowie tu siebie pokazali, jak mówią, w pracy, w kultu- rze, a szczególnie na zabawach [Z/44/23]. Równocześnie mocno podkreślają to, że sami sobie wszystko zawdzięczają i sami się przez lata dorabiali: Nikt nam w niczym nie pomagał! [MB/50/35/13]. Także i wśród młodszego pokolenia jest to opinia powszechna:

[Byli] rozumniejsi od miejscowych. Przyjechali na gołe miejsce i wszystko pobudowa- li, wszystko pobudowali. A ci [miejscowi – P.T.] w jakim mieszkali, w takim i miesz- kają niemal do dzisiaj [MB/50/35/13]. Nie oznaczało to jednak, że Łemkowie zostali w pełni zaakceptowani i włą- czeni w obszar swojskości. Komańczanie w USRR mieli swoje opowieści dotyczące krajan, powtarza- ne w miejscu zamieszkania. Pod Tarnopolem słyszałam o czterech dziewczę- tach, które zdecydowały się na powrót do rodzinnej wsi niemal natychmiast po wysiedleniu i udało im się to:

Ich chłopcy zostali u Bandery, jak to kiedyś nazywali, partyzanci, czy jak tam. Zo- stali, a te dziewczyny przez lasy trzydzieści kilometrów na nogach poszły! Cztery dziewczyny z Horodyszcza. Ale stąd z Horodyszcza z powrotem do Polski? Stąd do Polski, z powrotem do Komańczy. Za chłopcami. Tak, i zostali tam, i zostali. Tak i one zostały [KW/34/8]. Inna opowieść dotyczyła pracownicy kołchozu, samotnej matki wysiedlo- nej z Komańczy, która w obliczu głodu zdecydowała się na kradzież:

To co to było – życie? To męka była, nie życie, za kopiejki pracowali… A jak kradli… Była taka kobieta, która ukradła dwa kilogramy żyta i siedziała dwa lata w więzieniu. Za dwa kilogramy? Tak. Tu w Kozłowie. (…) chciały dzieci w domu jeść, to dosypały to, do pszenicy sobie nasypały, zawiązały, żeby na wieczór było co jeść. Czarna godzina była kiedyś. Czarna godzina. To bieda była [KW/34/8]. W Wełykich Hlibowyczach wspominano dwie kobiety, Julię i Pajzę (Pe- lagię), które uciekły do Komańczy, a stamtąd zostały wysiedlone na północ Polski. Później Julia odwiedzała komańczan na Ukrainie. Podczas ucieczki

(…) ona nawet nigdzie nie nocowała, a była przywiązana do krowy, a krowa była jej jedyną karmicielką. Że ich zapraszali po drodze nasi ludzie, Ukraińcy, którzy tu byli, żeby poszła zanocować, a ona bała się odwiązać, bo ktoś ukradnie krowę. (…) Tak. I potem już po drodze one nie będą zbaczać, pójdą prosto po drodze i ona je spotkała, 384 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

a ona potem przeszła granicę i uciekła. (…) To ona wróciła do Komańczy. (…) Obie [WH/50/28/17]. O swoich przeżyciach Julia rzekomo napisała opowiadanie. Nikt jednak nie był w stanie podać mi gdzie zostało opublikowane, nie było też zgody co do brzmienia nazwiska po mężu Polaku1069. Przez długie lata wielu wysiedleńców nie wiedziało, gdzie są ich bliscy – rozproszeni na Ukrainie, ale także ci, którzy zostali w czasie okupacji wywie- zieni na roboty do Trzeciej Rzeszy i nie zdążyli wrócić przed wysiedleniem. Niektórzy po wojnie emigrowali do Kanady, dokąd dostawali się przez Anglię, lub decydowali się na inne kierunki – Australię, Brazylię, Szwecję. Pozostali wracali do Polski, a nawet do Komańczy, skąd wielu wyjeżdżało na Ukrainę, by tu szukać wysiedlonych rodzin. Jeśli nie zdążyli przed ak- cją „Wisła”, szukali rodzin na zachodzie i północy Polski; innych, wcześniej przybyłych, czekało wysiedlenie wraz z pozostałymi mieszkańcami wsi. Do- piero po wielu latach udało się nawiązać kontakty korespondencyjne czy na- wet osobiste1070. Kilku moich rozmówców ma lub miało rodzeństwo, które znalazło się daleko od rodziny po zakończeniu wojny, a o których życiu lub śmierci do- wiadywali się niekiedy po kilkudziesięciu latach. Szczególnie dramatyczną historię opowiedział mi wysiedleniec w Zbarażu, który dopiero jako doro- sły człowiek dowiedział się od matki, że miał przyrodniego brata, który po wojnie nie wrócił z robót w Niemczech, a wyemigrował do Australii. O jego losach w Australii opowiadał kolega z robót w Niemczech, który w 1963 r. przyjechał na Ukrainę i przypadkiem spotkał się z rodziną mojego rozmów- cy. Brat poznał w Australii Polkę z Trembowli i ożenił się z nią. Matka nie mogła mu tego wybaczyć, bo Polacy bardzo się znęcali, bili ludzi, wtedy taki czas był niedobry [Z/44/23], dlatego krytykowała jego wybór w listach wysyła- nych do Australii. Ale listy nie dochodziły. Kiedy dowiedział się, że włady- ka Praszko ze Zbaraża wybiera się do Australii, poprosił go o odnalezienie brata, ale ten go nie znalazł, ponieważ brat przeszedł na rzymski katolicyzm. Podjął kolejną próbę, kiedy napotkał australijskich turystów w Zbarażu, emi- grantów z Ukrainy. W końcu udało mu się przekazać list do rodziny brata.

I niedługo przyszła odpowiedź. To już żona napisała list. Sfotografowała płytę na- grobną, że Iwan umarł na serce i powiedziała: „Proszę nas więcej nie niepokoić i nie odpisywać”. Żona brata nie chciała się z nami kontaktować. I daliśmy spokój, już wie- dzieliśmy, że Iwana nie ma. I już daliśmy spokój. To było w 1992 roku [Z/44/23]. Poszukiwanie rodzin w Polsce także trwało przez lata. Początkowo ko- respondencja była utrudniona – listy nie dochodziły do adresatów. Niektó- rzy nie otrzymywali odpowiedzi na listy wysyłane do sąsiadów i dalszych krewnych w Komańczy, więc zaniechali tych prób i dopiero po wielu latach, odwiedzając rodzinną wieś, dowiadywali się, że adresat dawno zmarł lub

1069 Żaden z moich rozmówców w Komańczy nie wspomniał o powrotach wysiedleńców z Ukrainy. 1070 Jeśli z rodziną z Kanady, to odwiedziny wyłącznie jednostronne (w USRR). 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 385 wyjechał. Także na Ukrainie rodziny z Komańczy na skutek agitacji wyjeż- dżały do wschodnich obwodów do pracy w kołchozach. Kontakty zostały zerwane. Dzieci, które przyjechały z Komańczy, natychmiast podejmowały naukę, chyba że zakończyły edukację przed wysiedleniem. Początkowo, w związku z pogłoskami o rychłym powrocie, do szkoły posyłano dzieci niechętnie:

Jak już tutaj przyjechaliśmy, to mnie do szkoły nie puścili, bo „pojedziemy do domu”, to mnie chowali dwa lata nie wiedzieć gdzie – bo „pojedziemy do domu”. A tu patrzę – wszystkie dzieci idą do szkoły, a ja się chowam [KW/36/15]. Zdarzały się takie przypadki, że zmieniano datę urodzenia dorosłych i młodzieży, aby uchronić je przed poborem do Armii Radzieckiej1071 oraz podatkami. Natomiast zateizowana szkoła była przez niektórych rodziców postrzegana jako zło, przed którym dzieci należy chronić. Zwracano mi uwagę na umiejętności i nawyki, które komańczanie przy- wieźli z sobą i których nauczyli swoich nowych sąsiadów:

(…) oni tu nie wiedzieli, co to takiego piłka nożna. Rozumie pani, o! Tak bardzo byli ludzie zahukani, rozumie pani. Nie wiedzieli, co to takiego śpiewająca wieś, [oj- ciec] opowiadał. No i tak… tu były takie kobiety [z Komańczy] (…), które śpiewały [WH/25/50/11]. Zdaniem moich rozmówców w Wełykich Hlibowyczach to dzięki komań- czanom zaistniało życie kulturalne wsi: przedstawienia, wertepy i zajęcia sportowe: piłka nożna i siatkówka, których nie znali miejscowi. Niektóre kwestie – m.in. strój, który nosili w Komańczy – bywały jednak przedmio- tem kpin. Początkowo nosili go, ponieważ nie mieli innego, zresztą pomo- gło im to w rozpoznawaniu się np. na dworcu kolejowym we Lwowie. Moi rozmówcy podkreślali, że właśnie tam, jak również na targu, można było po stroju rozpoznać krajana, a to na etapie poszukiwania domostw nadających się do zamieszkania bywało niekiedy czymś więcej niż spotkaniem towarzy- skim:

To wszyscy za nami przyjechali. Moja mama pojechała z tatą do Lwowa, no i tam, wie pani, się ludzie schodzili… W swoim ubraniu… widzieli po łemkowsku wszystkich: – Skąd przyszliście? Z jakiej wsi? – A z Komańczy (…). – A my – mówi – koło Tarnopola (…). Tam już jest susza, głodówka. Może by było gdzieś u was miejsce? Mama mówi: – Przychodźcie! Gdzie wam załatwić dokumenty? Dali adres i tak jeden za drugim za nami przychodzili tu [WH/25/24]. W taki sposób odnaleźli się i nawzajem sprowadzali do wsi mieszkańcy podlwowskich Wełykich Hlibowycz; ostatecznie zamieszkało tu 10 komań- czańskich rodzin, podobnie w Biskowyczach, gdzie również trafi ła liczna re- prezentacja komańczan.

1071 Choć zasadniczo wysiedleńców obowiązek ten – zgodnie z relacjami moich rozmów- ców – nie dotyczył. 386 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Z czasem jednak wysiedleńcy zaczęli przerabiać swoje stroje na modłę miejscową lub też pozbywali się ich. Dlatego żaden z moich rozmówców nie miał już wśród rodzinnych pamiątek stroju z Komańczy (Teraz już to wszyst- ko odeszło do historii, do muzeum to wszystko poszło [Z/44/23]). Jedna z kobiet miała w domu obrazy Matki Boskiej i Chrystusa przywiezione przez matkę. Przechowywano to, co niematerialne – np. przepis na barszcz („zachidnia- cki”), który gotowano w Komańczy. Życie po wysiedleniu, poza nadzwyczaj trudnymi warunkami bytowania, widmem głodu i chorobami, wiązało się także ze zmianą wyznania i korzy- staniem z cerkwi prawosławnych1072. Większość, szczególnie ci najstarsi, nie dostrzegała tej zmiany, nie potrafi ła też określić, do jakiego wyznania nale- żała cerkiew, do której po wysiedleniu chodzili. Wielu twierdziło, że była to cerkiew taka sama jak w Komańczy – greckokatolicka – i do takiej uczęszczali przez całe życie w ZSRR, lub – przeciwnie – że w Komańczy była taka sama jak ta późniejsza, czyli prawosławna, a ich rodzice przed wysiedleniem byli również prawosławni. Tak skomentowała te różnice jedna z rozmówczyń:

Cerkiew to cerkiew – kiedyś tego nie wiedzieli, jaka ona jest. Chodziliśmy tam, a po- tem postawili – już jak nastała Ukraina – postawili tu jedną i drugą. I katolicką [gre- ckokatolicką – P.T.], i prawosławną [BU/31/3]. Inna informatorka wyjaśniła natomiast, na czym mogły polegać owe za- wirowania. Otóż, jej zdaniem, po przyjeździe na Ukrainę wysiedleńcy mówi- li, że przyjechali z Komańczy jako prawosławni i tacy też byli aż do przywró- cenia Cerkwi greckokatolickiej1073. Mogło się to wiązać ze wspomnianą już wyżej chęcią uchronienia dzieci przed wiedzą, która mogłaby je obciążać. Po- dobnie jeden z rozmówców stwierdził, że rodzice mówili mu, że w Komań- czy nie wolno było rozmawiać po ukraińsku, ponieważ pod oknami czaili się Polacy, którzy „polowali” na Ukraińców. Taka taktyka mogła wiązać się również z chęcią podkreślenia ukraińskości Komańczy, by drugie pokolenie nie miało wątpliwości co do swego pochodzenia. Niekiedy opowieść o trudnościach w pierwszych latach rozciągano na lata o wiele późniejsze. Zwykle wiązało się to z dramatycznymi wydarzeniami w rodzinie – najczęściej śmiercią bliskich. Mąż jednej z moich rozmówczyń zmarł na skutek choroby popromiennej po katastrofi e w Czarnobylu, dokąd został zabrany jako rzekomy ochotnik do porządkowania terenu. Rozmówcy wyrażają gniew na współczesne państwo za brak nadania Łemkom statu- su deportowanych, nieuczciwość podczas naliczania lat pracy i przyznania

1072 Cerkiew greckokatolicka została w ZSRR w 1946 r., a więc w momencie wysiedleń, zde- legalizowana. Por. J. Markiewicz, Życie liturgiczne i obrządek grekokatolików w obwodzie lwowskim podczas prześladowań (1945–1989) [w:] Religijność chrześcijan obrządku wschodniego na pograniczu polsko-ukraińskim, red. M. Lubańska, Warszawa 2007, s. 59–76. Tam też opis strategii grekoka- tolików w USRR. 1073 Co ciekawe, mimo licznych wyjazdów do Komańczy wielu moich rozmówców, tylko jeden z nich wspomniał o konfl ikcie religijnym w powysiedleńczej Komańczy, ograniczonym zresztą, jego zdaniem, do zmiany „szyldu” cerkwi „na Horbku”. Nikt inny nie zwrócił na to uwagi, nawet jeśli w trakcie wywiadu okazywało się, że rozmówca wie, iż w Komańczy wybu- dowano nową cerkiew i jest ona greckokatolicka. 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 387 emerytury, niegospodarność, a nade wszystko – co w miarę upływu czasu odczuwają coraz boleśniej – niewydolną i odpłatną służbę zdrowia. Do dziś wysiedleńcy – i to nie tylko najstarsi – odczuwają, że traktowani są przez miejscowych jako niepełnowartościowi Ukraińcy, niemający peł- ni praw do zamieszkiwanego terytorium. Moi rozmówcy bardzo wyraźnie podkreślali różnice między Łemkami i Ukraińcami, wskazując na odrębność Łemków:

Jest jakaś różnica między Łemkami i Ukraińcami? Pewno, że jest. Ale to już nie tak bardzo teraz – jak nie dasz odsieczy od siebie, to oni mogliby ci i na głowę siąść! [H/40/9]. Moja rozmówczyni przywołuje swoją kąśliwą odpowiedź na zaczepki otoczenia sprzed lat:

Kto Łemka nie szanuje, niech go w dupę pocałuje! [H/40/9]. Łemkowskość, której przez lata bronili, nie raz stając się przedmiotem kpin i szyderstw, i z którą w ciągu życia wielokrotnie się zmagali, wymaga i dziś specjalnych zabiegów. Wysiedleńcy także dziś mają swoiste poczu- cie dumy z racji swego pochodzenia: Ja Łemko! Ja powiem wam – ja Łemko. I co mi zrobicie? Ja byłam Łemkiem i będę Łemkiem, i tyle! [KW/34/8]. Tylko jeden rozmówca, już w Komańczy jako młody chłopak mocno zaangażowa- ny w sprawę ukraińską (jako łącznik w sotni Chrina), zwrócił mi uwagę, że nie traktował wyjazdu na Ukrainę jako kary: No to przyjechaliśmy, to Ukraina. My już zakładaliśmy, że będziemy tu żyć, tego już nie traktowano jako obczyzny [WH/50/28/17]. Pozostali moi rozmówcy mówili wyraźnie o odrębności i poczuciu, że trafi li na obcą ziemię, które dopiero z czasem zanikło: Ja już jestem Ukrainką [KW/34/8]. Pytałam także, co znaczy dla nich Łemkowszczyzna i jak rozumieją to pojęcie. Zwykle moi rozmówcy mieli kłopot z odpowiedzią. Tak wyraziła się jedna z rozmówczyń,

Jakbym to wyjaśniła? Ja na przykład kocham swoich Łemków, kocham swoją ojczyznę – tam, gdzie się urodziłam – i chciałabym tam mieszkać, gdybym… gdyby mi moje ręce pozwoliły, ja bym z wielkim zadowoleniem pojechała i bym zabrała wszystkie swoje dzieci. No, gdybym miała możliwość. Takiej możliwości nie mam, bo jestem już starą kobietą [H/40/9]. Rozmówcy, nawet jeśli nie uczestniczą w życiu wspólnoty wysiedleńców i swoistym odrodzeniu tej społeczności we współczesnej Ukrainie, mają świa- domość, że gdzieś Łemkowie się schodzą [BU/31/3]. Wiele osób mówi z dumą o „Watrze” w Monastyryskach (zwanej przez jedną z rozmówczyń „Łem- kowszczyzną”) gromadzącej wielką publiczność. Rozmówcy nie zawsze zwracają uwagę na to, że poza Łemkami przybywają tam inni wysiedleńcy – z Podlasia, Chełmszczyzny, Przemyskiego. Zdają sobie jednak sprawę, że mianem „Łemkowie” nazywa się współcześnie na Ukrainie wszystkich wy- siedleńców z Polski, nie tylko z Łemkowszczyzny, jednak liczną publiczność 388 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI na „Watrze” rozpatrują jako dowód na liczebność i żywotność łemkowskiej wspólnoty na Ukrainie. Najczęstszą perspektywą podczas wskazywania przez moich rozmów- ców na miejsca ważne dla ukraińskich Łemków była perspektywa lokalna, ograniczona do miejsca zamieszkania: wsi, miasteczka lub, rzadziej, rajonu. Na Tarnopolszczyźnie wskazywano najczęściej na łemkowską kapliczkę w Zbarażu i „Watrę” łemkowską w Monastyryskach oraz sanktuarium w Za- rwanicy – miejsce objawienia Matki Boskiej. Kapliczka powstała z inicjatywy wysiedleńców i była swoistym kompromisem między nimi a miejscową wła- dzą, która nie chciała, jak mówił rozmówca w Zbarażu, wyrazić zgody na budowę łemkowskiej cerkwi. Na Lwowszczyźnie częściej słyszałam o łem- kowskiej „Watrze” w Zdyni w Polsce lub też o cerkwi w Szewczenkowskim Gaju we Lwowie, gdzie odbywają się łemkowskie msze odprawiane przez księdza Anatolija Dudę z Monastyrysk. Wielu moich rozmówców stwierdza- ło jednak z żalem, że nie ma ani takiego miejsca, ani obiektu. Moja prośba o opisanie Łemkowszczyzny i jej specyfi ki spotykała się po- czątkowo z konsternacją rozmówcy, lecz już za chwilę raczył mnie opisem walorów naturalnych:

To było terytorium ładne, z lasami, naturalne takie, gdzie wsie, nie takie jak tu, gdzie wszystko jest takie zgnębione, że nawet nie ma czym odetchnąć! Tak… A tam było powietrze zdrowe, wszystko. Było wesoło, radośnie! [Z/31/10].

5.3.4. Komańcza w pamięci

Bogu dziękuję, bo ja mówiłam, że już nie zobaczę swojego, ale Bóg dał, że widziałam wszystko, ale na swoje pole już nie szłam, bo tam jest las, zarosło, a tam mogą być i wilki, i dziki, wszystko tam może być, bo tam jest las, ludzi tam nie ma [B/35/30]. Opowieści utrwalające pamięć o Komańczy dotyczą głównie kontaktów z komańczanami na północy Polski i na Ukrainie, podróży do Komańczy oraz roli przekazów rodzinnych dla kondycji wysiedleńców współcześnie. Najbardziej rozbudowane narracyjnie są opowieści o wizycie w rodzinnej wsi, przy czym najstarsi wysiedleńcy koncentrują się głównie na odzyski- waniu miejsca, a młodsi mówią o podróżach do korzeni; większość osób ko- mentuje też współczesny wygląd wsi. Ilekroć pytałam moich rozmówców, czy wspominają Komańczę, słysza- łam zdziwienie: No jakże nie?, A czego nie?, No oczywiście!. Niezależnie od postawy swoich dzieci wobec rodowej przeszłości i korzeni, wyrażają w po- dobny sposób odpowiedź na moje pytanie o przekazy, w które starali się je wyposażyć – mówią o tym jak o czymś oczywistym. Wielu mówi o swoim wysiłku czynionym przez lata, żeby dzieci wiedziały, gdzie są ich korzenie: Gotowałam ten zachidniacki barszcz (…) tak mówię: będziecie pamiętać. Ja pamiętam, że mi mama tak dawała, i wy będziecie pamiętać, jak to ma być [KW/34/8]. Także 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 389 dzieci wysiedleńców, urodzone już na Ukrainie, traktują konieczność uświa- domienia swoich dzieci w tym zakresie jako moralny obowiązek względem swoich rodziców i dziadków:

Czy swoim dzieciom pan także opowiadał? Oczywiście! To, co ojciec mi opowiadał to i ja dzieciom opowiadałem [WH/25/50/11]. Moje próby, by powiązać losy konkretnych rodzin i osób pamiętanych przez komańczan po obu stronach granicy, nie zawsze się udawały, choć roz- mówcy z Ukrainy znali ich dzieje. Podstawową trudność, która w pewnych przypadkach okazała się barierą nie do przebycia, okazywało się to, że pa- miętano nie nazwisko, lecz przydomek, jakim posługiwano się w Komańczy. Niekiedy w Komańczy słyszałam konkretne nazwisko, a na Ukrainie – tylko przydomek1074, nie miałam więc możliwości, by zestawić je w całość. Ponad- to nie zawsze dysponowałam informacjami do formuły, która na Ukrainie funkcjonuje powszechnie – po bat’kowi – często nie znałam imion ojców mo- ich rozmówców z Komańczy, by naprędce podać po bat’kowi. Komańczanie na Ukrainie przez lata utrwalali obraz odebranej im wsi idealnej, w której zostawili nie tylko swoje najpiękniejsze lata, ale i szczęście. Zapamiętana, zakonserwowana Komańcza zastygała w swej niezmienności i doskonałości, stanowiąc swoistą przeciwwagę dla szarości trudnego dnia codziennego w państwie totalitarnym. Utrwalany obraz rodzinnej wsi prze- kazywali swoim dzieciom, z początku ostrożnie, z czasem odważniej, wypo- sażając je w wiedzę na temat korzeni. Niekiedy kształtowali obraz fałszywy:

Moja mama kiedyś powiedziała: „Jakby mnie dziś puścili, ja bym już do domu poszła. Nie chciałabym nawet jechać, nic – mówi – ja bym do obiadu była w domu!”. I to wielu tak! To się spytać nawet J. (…), to ona by tak poleciała na skrzydłach, żeby tylko pojechać, i tak… [H/40/9].

To nie jest daleko! Jakbym szła na piechotę, to bym do czwartej godziny zaszła do siebie do domu. (…) To mi mama tak tłumaczyła – ja nie wiem [H/40/1]. Wyobrażenie o pozornej bliskości Komańczy podtrzymywało Łemków na duchu, zmniejszało znacznie inną odległość – rzeczywistą, liczoną w ki- lometrach. Sądzę, że również dzięki temu mogli jako wspólnota przetrwać i dlatego wciąż mówią o sobie jako o Łemkach z Komańczy, wciąż tam sytu- ują swój dom i swoją prawdziwą ojczyznę. Konfrontacja po latach z dzisiejszą Komańczą była niezwykłym wyda- rzeniem dla najstarszych rozmówców: (…) ja przyjechałam tak niby do siebie do domu [H/40/9]. Równocześnie obraz zapamiętanej Komańczy okazy- wał się odległy od już-nie-swojego-miejsca (Zupełnie inaczej, zupełnie inaczej!

1074 Z uwagi na poufność nazwisk mieszkańców Komańczy, nie mogę podać tu przykładu, a jedynie wspomnieć, że przydomki te nie miały abstrakcyjnego charakteru, nie były nawet związane z zajęciem, położeniem domu, dziejami rodziny czy inną kwestią wyróżniającą daną rodzinę. W większości były to po prostu inne nazwiska występujące w Komańczy. Nikt z mo- ich rozmówców nie potrafi ł wyjaśnić mi, jaka była geneza komańczańskich przydomków i dla- czego daną rodzinę nazywano innym niż jej własne nazwisko. 390 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

[Z/31/10], Miejsce zostało, jak to mówią, a domu nie ma [B/43/29]). Koniecz- ność zmierzenia się z pieczołowicie przechowywanymi wspomnieniami wo- bec obcości zastanego miejsca zwykle przynosiła wycofanie i rozterkę:

On stał [dom rodzinny] na samym końcu, jak iść do Czystohorbu. Nasz był drugi, za rzeką. A teraz jak byłam – tej rzeki nie było. Nie wiem, co się stało. Taka rzeka była szeroka, kamienie, ryby pływały… A jak przyszłam, nijak nie mogłam tego przeżyć, że to wszystko tak przepadło [BU/31/3].

(…) szliśmy tam do wsi do Komańczy, ale to jakaś droga była nie ta… ja mówię: to nie tu. (…) Tu inni ludzie siedzą [BU/27/55/7].

Przyjechałem… Pięćdziesiąt lat mnie nie było. (…) Przyjechałem na stację – most bli- sko, a on daleko był. O, tak jak do tamtego budynku. Mówię do brata: „A słuchaj, Ro- man, co ten most tak blisko?”. A on mówi: „Jak blisko? To daleko!”. To już pięćdziesiąt lat minęło [WH/25/24]. Komańcza jest dziś nieczytelna dla wysiedleńców. Obserwowałam dwie najczęstsze postawy moich rozmówców względem dzisiejszej Komańczy: podziw i uznanie dla infrastruktury i jakości życia współczesnych mieszkań- ców oraz przekonanie, że wieś dziś jest zadbana, dobrze rozwinięta i pięknie wygląda, deklasując wszystkie okoliczne wsie; lub też – przeciwnie – negację tego, że w ogóle toczy się tam jakieś życie, wciąż mieszkają Łemkowie, a wieś się rozbudowuje. Tę ostatnią postawę ilustrowały takie wypowiedzi:

[Współczesna Komańcza] nie podoba mi się, bo tam ludzi nie ma, smutno! Ja pamię- tam, że był dom koło domu, a teraz nie ma niczego. Idziesz, tam nikt nie orze, nie sieje, trawy takie, o! (…) niczego tam nie uprawiają, niczego nie uprawiają, wszystko poza- rastało. Wcześniej siali tam, orali – bo ja się pytałem – teraz nie [B/39/28].

Była wielka różnica, wszystko było zniszczone, wiele zniszczono. (…) Wszystko prze- robili. Tam po prostu nagnali Polaków czy kogoś, nie wiem, to już sobie urządzali jak chcieli… Oj tak… (…) Przed wysiedleniem była tak jak swoja, jak swoja wieś, wie pani… A teraz już najechali jacyś, już urządzają po swojemu [Z/31/10].

W naszej Komańczy było bardzo wesoło. Teraz, jak byłam, to ona jest smutna. Jest smutna. Smutna, już nie taka jak była. Już drogę inaczej zrobili, już domów z dołu, tu, gdzie stacja, to już nowe domy, można poznać. A tam wyżej, jak do Czystohorbu się jedzie, tam już domów nie ma [B/35/30].

Nasi, którzy tam zostali, mówią po polsku, tam przyjdzie – bo tam są we wsi Polacy, w naszej, w Komańczy, no to ja tam byłam, to oni tam mówią po polsku. (…) A u nas tam było mało Polaków, tam koło stacji były dwie rodziny [B/35/30]. Komańczanie jechali do Komańczy głównie po to, by zobaczyć swoją oj- cowiznę1075 – sprawdzić, czy rodzinny dom wciąż stoi, kto w nim mieszka po

1075 Niezwykła była motywacja wyjazdu jednego z rozmówców w Biskowyczach. W wie- ku ponad sześćdziesięciu lat zamierzał się ponownie ożenić i pojechał do rodzinnej wsi wraz z przyszłą małżonką, by tu wziąć ślub: „Pytaliśmy się, czy można wziąć ślub. A ksiądz mówi: proszę, można wziąć. I my w następnym roku jakoś przyjechaliśmy, bo jechaliśmy tak, jak to mówią: Łemkowie, Łemkowie, stąd autobusem na swoje tereny [zorganizowaną wycieczką 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 391 wysiedleniach, w jakim jest stanie, a jeśli go już nie ma – co znajduje się na jego miejscu. Kilku rozmówców pokazywało mi fotografi e, które wówczas wykonali – przedstawiały one głównie rodzinny dom bądź – jeśli już nie ist- niał – miejsce, gdzie się znajdował, a także krajobraz Komańczy. Znamienne, że nie ma na nich ludzi. Wyczuwałam w ich głosach żal, kiedy przyznawali, że obecny gospodarz nie chciał ich wpuścić na podwórko. Niejednokrotnie takie doświadczenie – niezmiernie przecież bolesne – ostatecznie zamykało przeszłość i implikowało niechęć do wyjazdu do Komańczy w późniejszych latach. Odrzucenie i obcość dominowały nad marzeniami:

On nas do domu z wujkiem nie wpuścił. Mnie nie trzeba było iść do domu. Ja tylko chciałam iść na podwórko, popatrzeć się, ze swojej studni wody się napić (…), mówię: „Wujek, niczego nie chciałam, ale bym chciała popatrzeć się na swoje podwórze, gdzie to… gdzie to się rodziłam”, i on poszedł, i wołał go, wołał, i on w domu był, i nie puścił nas na podwórze [H/40/9]. Dla wielu rozmówców opuszczenie Komańczy, nawet wobec później- szych przyjazdów, jest barierą oddzielającą ich bezpowrotnie od przeszłości, która spowodowała wyrugowanie z pamięci i zamknięcie dawnego życia, do którego nie ma potrzeby wracać: Ja już tu wyrosłem, tu moja młodość przeszła [B/39/28]. Obcość tego życia wzmacnia wskazywanie położenia Komańczy – „w Polsce”, i czasu, kiedy wysiedleńcy jeszcze tam mieszkali – „za Polski”. Moi rozmówcy nie posługują się sformułowaniem „etniczne ziemie ukraiń- skie” lub podobnym, ale zawsze nazwą państwa, w granicach którego znaj- duje się ich rodzinna wieś – tak jak mają zapisane w dowodzie osobistym miejsce urodzenia – Rzeczpospolita Polska: Z Polski nas wywieziono tutaj, to jak? Skąd wiedzieć, co tam, kto tam został? [KW/40/4]. Odległość i granica to w tym wypadku pretekst dla niepamięci. Kontakty z Komańczą miały w ostatnich latach niekiedy bardzo pragma- tyczny wymiar: uzyskanie świadectwa urodzenia, bo było potrzebne w spra- wach spadkowych, zdobycie z urzędu gminy dokumentu potwierdzającego lata pracy na roli, aby liczyły się do ukraińskiej emerytury. W lwowskim archiwum komańczanie starali się o dokumenty potwierdzające stan go- spodarstw, które pozostawili w Komańczy, ponieważ krążyła pogłoska, że państwo polskie przygotowuje rekompensaty. W Wełykich Hlibowyczach komańczanie z ironią zwracali mi uwagę, że dyrektor archiwum, Łemko z Radoszyc, wsi położonej tuż obok Komańczy (skąd wysiedleńcy trafi li rów- nież do Wełykich Hlibowycz), nie przyznaje się do swego pochodzenia i nie jest chętny, by swoim krajanom ułatwiać przebrnięcie przez procedury. Nie wszyscy mieli okazję odbyć podróż do rodzinnej wsi. Wielokrot- nie słyszałam, że przez długie lata marzyli o tym (my jeszcze tam będziemy [MB/50/35/13]), kiedy okoliczności pozwoliły, planowali wyjazd, ale w międzyczasie minęły lata, pojawiły się problemy zdrowotne i materialne:

Towarzystwa „Łemkiwszczyna” P.T.]” [B/43/29]. Widząc moje zaskoczenie, stwierdził, że nie był to jego pomysł – żonie (rodem z Biskowycz) spodobało się w Komańczy i to była jej inicjatywa. 392 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Nie byłam jeszcze ani razu, odkąd przyjechaliśmy. Ja tak… nie było możliwości: to tato wcześnie nam zmarł, to brat na nogę zachorował, to siostra była sparaliżowana… A wtedy w kołchozie nie płacili tak… I takie to wszystko [D/31/6]. Podawano rozmaite uzasadnienia: że nie wolno było, że obawiano się re- presji, że spodziewano się wrogiego przyjęcia przez mieszkańców Komań- czy, że rodzice nie pozwalali, bo obawiali się o dzieci. Dziś wyjazd do Polski jest związany z ogromnym wysiłkiem fi nansowym wysiedleńców – ukraiń- skich emerytów: (…) to wszystko środki, wszystko koszty, zawsze brakuje… Za- wsze brakuje, bo płaca mała (…) [Z/31/10]. Wielu z goryczą mówiło, że stwarza to dla nich barierę nie do pokonania i ostatecznie grzebie ich marzenia o spoj- rzeniu u kresu życia na ojcowiznę. Opowieści o Komańczy współczesnej przywożą więc ci, którym dane było ją odwiedzić. Przekazują wrażenia z wizyty pozostałym krajanom, wy- posażając ich w wiedzę, która pozwala mówić o przemianach we wsi, jakby widzieli je na własne oczy: A teraz – mówi – że droga poza domy idzie, gdzie mieliśmy siano żąć – łąki. To teraz tam drogę zrobili [D/31/6]. Niekiedy informa- cje o Komańczy są niesprawdzone lub z gruntu fałszywe, co utrwala z kolei fałszywy obraz tego, czym dziś żyje wieś. Tak było z pożarem starej cerkwi „na Horbku”. Choć nie wszyscy z moich rozmówców wiedzieli, że spłonęła, ci, którym inni komańczanie taką wiedzę przekazali, sądzili, że została ona podpalona, co z kolei mogło być rozpatrywane przez nich jako zamach dzi- siejszych mieszkańców – Polaków – na dziedzictwo dawnych komańczan – Łemków: U nas spalono – mówili – cerkiew, że naszą cerkiew spalili, ja nie wiem (…) Mówili, że stara była i podpalono, i spłonęła [KW/34/8]. Równocześnie ci, którzy ode mnie dowiadywali się, że cerkiew jest już odbudowana, a wkrót- ce nastąpi poświęcenie (14 października 2010 r.), wyrażali zdumienie dla sprawności działań budowniczych, porównując je do warunków ukraińskich (brak funduszy, opieszałość władz) i upatrując w tym boską ingerencję:

No paru ludzi, no jak oni pobudowali tą cerkiew tak szybko. To jakiś cud! (…) Tak mi było żal tej cerkwi, bo to nasi dziadowie-pradziadowie i ja tam od małego dziecka chodziłam do cerkwi, dziadek mnie prowadził tam do cerkwi i tam kryłosy są takie, jak w kościele, jak tu w Biskowyczach (…) [B/35/30]. Wielokrotnie słyszałam, że moja znajomość Komańczy, zapamiętywanie komańczańskich nazwisk, koligacji rodzinnych, miejsc i dat oraz wiedza o tym, jak wieś wygląda współcześnie, kto żyje, a kto zmarł, pozwala moim rozmówcom zbliżyć się do rodzinnej wsi, czy też zmniejszyć ów geografi cz- ny dystans, którego nie są w stanie już pokonać: Ja z panią porozmawiam, to jakbym tam była! [B/35/30]. Wielokrotnie byłam proszona o przekazanie po- zdrowień znanymi mi osobom. Komańcza została zapamiętana i jej niezmieniony obraz trwa do dziś w świadomości najstarszych wysiedleńców: (…) zawsze mówi: „Jakby mnie puścili pod żelaznym mostem, to ja bym do domu trafi ła” [D/31/6]. Zakapsuł- kowany obraz wsi, powielany wciąż w kolejnych przywołaniach podczas samotnego lub grupowego wspominania, uczynił z przedmiotu tych wspo- 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 393 mnień miejsce na poły nierealne, zbyt odległe, by mogło być prawdziwe, podobnie jak własna młodość, która dawno minęła, a równocześnie miejsce doskonale widoczne na mapie, mające swoją kontynuację już bez dawnych mieszkańców. Niekiedy dzisiejsza przestrzeń nakłada się na dawną, ogląda- ną w dzieciństwie i utrudnia jej odtworzenie: Ja teraz wiem, gdzie jest poczta, a wcześniej, gdzie była, to nie wiem [H/40/9]. Dawna Komańcza dla najstarszych wysiedleńców pozostała na zawsze Domem: Zawsze mówimy, że w domu, to w Komańczy [BU/31/3]. Jednak po- wrotu na stałe większość sobie nie wyobraża:

Ja już nie. I dzieci nie pojadą. Ojciec tu pochowany, mama tu pochowana. Dziadek, babcia tu pochowani, to i jak? Co ja tam zostawiłem? (…) ja bym z ochotą, ale iść tam, jak tu już wszyscy pochowani? (…) A dom stoi. Nie wiem, dokumenty zbierano, mieli za to coś dać, widzi pani, niby tam, ale Polska jest biedna, to już się nie doczekamy. To już wszystko przepadło [L/38/12].

A kto mi dom odda? Jakby mi dom dali, to bym wróciła! [B/35/30]. Obok braku materialnych podstaw, zwracają uwagę na zerwanie łączno- ści komańczan na Ukrainie z rodzinną wsią i jej dzisiejszymi mieszkańcami. Powrót nie jest możliwy, bo najstarsze pokolenie odchodzi, a ich potomków nikt w Komańczy nie przywita jak swoich:

A dokąd pójdziemy? Już przeminęli ci starzy ludzie, a ich dzieci – czy nas uznają? Albo ich dzieci będą nas uznawać? Przyjechali jacyś ludzie, przyjechali, a po co przy- jechali? Domy popalone! [WH/25/50/11]. Ich dzieci mimo wszystko mają bardzo emocjonalny stosunek do miej- scowości, z której pochodzą rodzice czy dziadkowie lub w której sami się urodzili, ale przyszło im ją wkrótce opuścić. Mówią otwarcie o swym przy- wiązaniu, a nawet poczuciu, że pobyt w Komańczy jest dla nich niezwykle istotny:

Kiedy pierwszy raz… ciągnęło mnie tam. (…) Jadę tam jakby do domu. Jakby do domu – takie odczucie jest, jest dobrze. Ale żyć tam na pewno nie mógłbym (…) [G/55/20].

Jak pierwszy raz pojechałem do Komańczy, wydawało mi się, że się niebo otworzy- ło. Pocałowałem progi cerkwi, gdzie byłem chrzczony i co mama opowiadała… (…) Wszystko się zgadzało [Z/44/23]. Jest więc przywiązanie, ale ma ono swoje wyraźne granice, ponieważ ży- cie kolejnego pokolenia przebiega już gdzie indziej. Rozmówcy najczęściej zwracają uwagę na posiadanie rodzin jako najważniejszy argument przeciw powrotowi na ziemię ojców. Podkreślają jednak swoje wielkie przywiązanie do miejsca urodzenia:

No, ja bym tak od siebie powiedziała, jakbym była tam na Łemkowszczyźnie – ja bym ze wszystkich sił tam została, w żadnym razie nie pojechałabym, bo mam swój dom, swoją ojczyznę, swoje zwyczaje, swój język, ja bym tego… tak myślę, ja bym tego 394 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

się trzymała. No a teraz muszę trzymać się tego tu, gdzie mieszkam. Gdzie są moje dzieci. Moje dzieci wszystkie pożenione, mają rodziny. Ja bym tego zrobić nie mogła! [H/40/9]. Mimo ponad sześćdziesięciu lat, jakie minęły od opuszczenia rodzinnych stron, wciąż mówią o sobie jako o Łemkach i komańczanach, podkreślają, że nie przestali nimi być, choć, ich zdaniem, drugie pokolenie już nie przedłuży tej tradycji:

Oni już nie liczą się jako Łemkowie. Co? Mój syn się liczy, że on jest Łemkiem? Nie. Miejscowy. Już miejscowy. To jeszcze my – stare korzenie, jeszcze jesteśmy Łemkami [KW/36/15]. Niezależnie od tego, co z owym dziedzictwem uczyni drugie i trzecie po- kolenie, dawni komańczanie trwają przy swojej pamięci. Uważają, że jej treść obca jest ich dzieciom, tak jak emocje, którymi opatrują Komańczę:

To tak, wie pani, im to już nie jest bliskie. Oni już porodzili się tu. Wszystko… (…) Nie, nie bardzo się interesują. Oni już mają swoje interesy [Z/31/10]. Najstarszych wciąż odróżnia akcent łemkowski, z którego zdają sobie sprawę i który słychać w ich wypowiedziach – podczas wywiadów słysza- łam wiele słów łemkowskich, niekiedy moi rozmówcy stosowali łemkowską składnię. Zdają sobie jednak sprawę, że ich dzieci już nie potrafi ą porozu- mieć się po łemkowsku i nawet jeśli rozumieją mowę rodziców i dziadków, jest to dla nich archaiczny język. Jedna z moich rozmówczyń z pokolenia dzieci wysiedleńców ze śmiechem stwierdziła, że trzeba razem z wnukami uczyć się mówić po łemkowsku. Nie wszyscy jednak mają taką pesymistyczną diagnozę dla kondycji Łemków na Ukrainie. Jedna z rozmówczyń w Horodyszczu powiedziała: A ponieważ rodzice są Łemkami, to już i on musi być Łemkiem! [H/40/9]. Zgod- nie z takim poglądem łemkowskość jest dziedziczona. Inna rozmówczy- ni, która o swej łemkowskiej tożsamości również otwarcie i wręcz z dumą mówiła, skwitowała: Łemkowie byli, Łemkowie są… i Łemkowie będą. I będą… Niech tak będzie [KW/34/8]. Przekonanie to podziela znacząca część moich najmłodszych rozmówców, dzieci wysiedleńców z Komańczy, dziś w wieku 50–60 lat, którzy podkreślają swoje przywiązanie do łemkowskiej tożsamości oraz dziedzictwa przodków1076. Dawny balast, ukształtowany w pierwszych latach po wysiedleniu, a związany z łemkowskim pochodzeniem:

I nie bardzo nas lubili tutaj miejscowi. Zawsze „Łemkami” nazywali, „ci Łemkowie”, „ci głupi Łemkowie”, ci tacy Łemkowie. (…) Ja się uważam, czy czuję się Łemkiem- -Ukraińcem i z jakiegoś powodu zawsze tak myślałem [G/55/20]; może być – co prawda odczuwalny i dziś – jednak

1076 Warto zauważyć tu interesujące kryteria bycia lub nie bycia Łemkiem, dla których podstawą wydaje się więź z terytorium i kulturą przodków, znajomość (nawet bierna) języka, „dziedziczenie” łemkowskości i pamięć o przeszłości rodowej oraz poczucie łączności z innymi Łemkami. 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 395

To teraz jak zaczęła się Ukraina, zaczęło się odrodzenie, to Łemkowie są dumni, że są Łemkami, a tak to się wstydzili i tak to głośno nikt tego nie mówił [MB/50/35/13]. To, co składa się na tożsamość łemkowską wysiedleńców z Komańczy, to przede wszystkim miejsce urodzenia. Okazuje się, że nie tylko położenie rodzinnej wsi na Łemkowszczyźnie (z określeniem granic tej ostatniej roz- mówcy zawsze mieli kłopot) zasila ich przywiązanie do łemkowskości, ale i – lokalnie – wyznacza odrębność wobec innych Łemków na Ukrainie. Na dziedzictwo łemkowskie składa się także mowa: Byliśmy Łemkami i mówiliśmy „lem” [BU/31/3]. Nade wszystko jest to jednak poczucie swojskości. Moż- na nie znać już języka, można było mieć napisane w dowodzie osobistym „Ukrainka”1077, ale to tam jest Dom:

(…) chodziłam bosa. Nie było co założyć. (…) Ale to się nazywało „swoje”, „swoja zie- mia”. Tam się urodziłam i tam… i zawsze tak mówię: tam u nas w domu [KW/34/8].

5.4. PODSUMOWANIE. PORÓWNANIE OBRAZÓW MIEJSCA STWORZONYCH PRZEZ ROZMÓWCÓW Z OBU STRON GRANICY

Byłam w Komańczy dwa razy, jak popatrzyłam na wszystko – Boże, ile my przeżyli- śmy! [B/35/30]. Moim celem w tym rozdziale była swoista dekonstrukcja komańczańskich miejsc pamięci, która miała pokazać, co jest, a co nie jest pamiętane przez dzisiejszych i dawnych mieszkańców interesującej mnie wsi. Okazało się, że jedno miejsce może generować różne, niekiedy przeciwstawne opowie- ści. Istnieją więc różne pamięci o Komańczy, wydatnie wspierane poprzez współczesne wizualizacje miejsc lub osłabiane ich brakiem. Jak wspominałam w rozdziale 3, miejsca pamięci można rozpatrywać w rozbiciu na nośniki pamięci (M. Kula) i domeny symboliczne (L. Nijakow- ski). Komańczanie z obu stron granicy poprzez nośniki aktywizują swoje wspomnienia o miejscach. Rywalizują także z dzisiejszymi mieszkańcami wsi, nie-Łemkami, o symboliczne panowanie nad miejscami w Komańczy. Miejsca pamięci wywołują pamięć miejsca, na podstawie której budowana jest opowieść o przeszłości Komańczy. Uderzające w opowieściach komańczan z Ukrainy jest defi niowanie domu w rodzinnej wsi jako prawdziwego Domu, choć nie ma go już często na mapie albo nie ma do niego wstępu. Mówiąc o przeszłości, nie konstruują miejsca wyobrażonego, nie wskrzeszają umarłego świata, ale próbują odzy- skać ścieżkę do realnie istniejącego miejsca ich młodości. Ten dom dawnego życia ma rysy, nie poddaje się prostej idealizacji. Jest jednocześnie konkretny

1077 Chodzi o narodowość, uwzględnianą w radzieckich dowodach osobistych. 396 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI w swej przeszłości i abstrakcyjny w swej teraźniejszości, a zupełnie nierealny dopiero w planie przyszłości. Tylko nieliczni posiadają dziś jakiekolwiek wizualizacje pamięci o miejscu – dokumenty czy fotografi e, ale nie są im one potrzebne, by o nim opowiadać. Potrzebne niekiedy okazują się natomiast wizualizacje tworzone podczas wy- wiadu przez samych rozmówców – mapy Komańczy. Prowadzą ich po daw- nej wsi i ułatwiają odtworzenie ostrości konturów własnych wspomnień. Komańczanie mieszkający dziś po obu stronach granicy polsko-ukraiń- skiej mają swoje osobne opowieści. Porównanie głównych tematów narracji pozwala wysnuć wniosek, że są one wypełnione odmienną treścią. Wspo- mnienia o dawnej Komańczy snute przez moich rozmówców wciąż mieszka- jących w tym miejscu znacznie wykraczają poza horyzont biografi czny i się- gają roku 1918. Komańczanie na Ukrainie ograniczają się do tego, co sami zapamiętali sprzed wojny, i są to najczęściej pierwsze wspomnienia z dzie- ciństwa lub wczesnej młodości. Okres wojny i wysiedleń jest w niewielkim stopniu przywoływany w Komańczy w stosunku do tego, co czynią z nim w swoich narracjach komańczanie na Ukrainie. Wokół tych wydarzeń bu- dują swoje opowieści i wokół nich koncentruje się współcześnie ich pamięć zbiorowa. Z reguły odwołują się do przeżyć własnych i swoich najbliższych, w mniejszym stopniu opowiadają o innych ludziach. Ich wspomnienia z cza- su wojny są też znacznie bardziej dramatyczne niż mieszkańców Komańczy dzisiejszej (opowieści o śmierci ojców zamiast opowieści o śmierci Cyganów ze Słowacji). Niekiedy podczas wywiadu na Ukrainie odnosiłam wrażenie, że dzisiejszych mieszkańców wsi wojna z jakichś względów oszczędziła i prze- biegła dla nich spokojnie, natomiast jej najbardziej gorzki smak poznali wy- siedleńcy. Być może przypadkiem jest, że najtragiczniejsze wypadki wojenne zdarzyły się akurat w rodzinach, które później zostały wysiedlone na Ukra- inę, ale w takim razie niezrozumiałe jest to, że mieszkańcy Komańczy, tyle uwagi poświęcając w swoich narracjach innym, nie uwzględniają przeżyć tych, którzy już w Komańczy nie mieszkają. Jedyne zatem wytłumaczenie, jakie się tu pojawia, to takie, że wysiedleńcy zostali całkowicie wyrugowani z pamięci dzisiejszych mieszkańców wsi wraz z ich wojennymi dramatami i doświadczeniami. Być może – z kolei – pamięć wysiedleńców o doświad- czeniach okupacyjnych została w nadzwyczajny sposób wzmocniona przez traumę wysiedlenia na Ukrainę, które nastąpiło wkrótce później. Wysiedleńcy znacznie częściej i dobitniej mówią o narodowym ukraińskim charakterze Komańczy przed 1946 r. niż jej współcześni mieszkańcy. Pamię- tają ukraińskie instytucje we wsi, język ukraiński w szkole, otwarcie mówią o UPA, choć raczej nie w tonie pochwał dla jej działań, ale nie kwestionują obecności partyzantów we wsi oraz obecności krewnych w szeregach UPA, jak to niekiedy robili moi rozmówcy w Komańczy. Na ten temat nie mogli mówić otwarcie aż do czasu upadku ZSRR. Nie bez znaczenia było tu także postępowanie rodziców i dziadków, a w przypadku najstarszych rozmów- ców – także ich samych. Na Ukrainie radzieckiej wyposażenie dzieci w pełną wiedzę o rodzinnej wsi nie zawsze było pożądane. Mogło rodzić niebezpie- czeństwa i konfl ikty tożsamościowe, których chciano dzieciom i samym sobie 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 397 oszczędzić. W Polsce natomiast negatywny stereotyp Ukraińca dotkliwie do- świadczył tych, którzy przebywali z dala od Komańczy, a tych, którzy pozo- stali we wsi, wobec nowych polskich sąsiadów nauczył powściągliwości. Dalsze tematy, co oczywiste – Komańcza po wysiedleniach i życie na radzieckiej Ukrainie oraz Komańcza dziś dla żyjących tu ludzi i Komańcza w pamięci tych, którzy jej nie odwiedzali lub też odwiedzili po 50–60 latach – nie mają już punktów wspólnych. Nawet w przypadku opowieści osób, któ- re trafi ły na północ Polski i wróciły do rodzinnej wsi, perspektywa oddalenia nie jest tak wyraźna jak wśród wysiedlonych do USRR. Mimo że nie prze- bywały one w Komańczy w czasie, kiedy we wsi następowały zmiany, nie mówią dziś o nich inaczej niż ci, którzy mieszkają tu w sposób nieprzerwany. Z czasem ich pojmowanie zmian w przestrzeni zbiegło się z postrzeganiem ich przez tych, którzy pozostali. Tak interpretuje to jedna z moich rozmów- czyń w Komańczy, przedstawicielka średniego pokolenia, z rodziny kolejar- skiej, a zarazem córka osoby uchodzącej za strażnika pamięci w Komańczy, która pojawiła się pod koniec mojego wywiadu z jej matką:

– No to jest i powiem pani, że na przykład u nas w Komańczy na pewno się nie śpiewa. Ja to słyszałam pierwszy raz, jak byłam na Watrze koło Legnicy. – W Michałowie. – W Michałowie, tak, tam słyszałam, później na Watrze to śpiewali w Zdyni. A u nas w Komańczy tego nikt nie śpiewał. Może dlatego, powiem pani, że, yyy, tutaj sporo ludzi wróciło… którzy byli wysiedleni i sporo wróciło. Ci, co zostali, oni nie odczuli tego wysiedlenia. Nie odczuli, że byli gdzieś tam, na obczyźnie. Te pamiętniki, którzy piszą, to piszą ci, którzy są na północy wysiedleni. Albo gdzieś na zachodzie, nie? – Albo byli tam przez chwilę i wrócili. – I wrócili, tak. Ale większość, o tej Woli Michowej, o tym, no to piszą właśnie na tym. A tutaj ludzie powracali iii, tam mieszkali parę lat, wrócili tu i są już dalej na swoim. I oni tego tak nie odczuwali, tego wysiedlenia. (…) Ich rodzice powracali, oni byli ma- łymi dziećmi, oni tu ukończyli już i oni tego nie, nie, nie odczuwają. Czegoś takiego. Ja widzę, po tym, jak na przykład był, jak była sześćdziesiąta rocznica akcji „Wisła”, nie? No i młodzież robiła takie przedstawienie, nie, no było to coś pięknego zrobili na ten. I z Komańczy przyszło, ja wiem, ze dwadzieścia, trzydzieści osób? (…) Co, co było dla mnie niesamowitym zaskoczeniem. Bo byłam na przykład w Mokrem, była pełna sala ludzi nabitych, nie? Tam się pozjeżdżali ludzie. Z Sanoka, z tego, z tamtego. A u nas tutaj, tych z Komańczy, co chodzą, co na, co ich rodzice byli wysiedleni, a tu wrócili, nie? I powinni byli przyjść, posłuchać, nawet ta młodzież. (…) – Ja to się nawet popłakałam. – No, ci co byli, co właśnie płakali i później mówili, czemu tak mało ludzi przyszło. Czemu nie przyszli posłuchać, bo to tak było od…, odtworzenie czegoś tam, nie? Jak wysiedlali, jak śpiewali, jak powracali i jak, jak na ten… Naprawdę warto to było po- słuchać i tak mało ludzi przyszło… [K/31/53/1]. Podczas wywiadów niejednokrotnie odnotowywałam siłę wspólnotowe- go odpominania i jej znaczenie dla konstruowania obrazu miejsca. Szczegól- nie pomocne było to w przypadku rozmówców o słabiej „przećwiczonych” umiejętnościach narracyjnych – obecność krajan i wspólny wysiłek pozwala- ły wydobyć z pamięci to, co w pojedynkę mogło nie zostać zwerbalizowane. 398 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Pamięć zbiorowa komańczan konstruowana podczas wywiadu zasadzała się na kreującej mocy wspólnoty pamiętających. Pracę pamięci obserwowałam najwyraźniej w przypadku rodzeństwa. Dwa wywiady przeprowadzone w Komańczy z dwiema siostrami (urodzone w latach 1931 i 1938) ukazały, jak działa pamięć w przypadku każdej z nich. Pytane o dawną Komańczę obdarzyły mnie odmiennymi opowieściami: star- sza mówiła o zmianach, które zaszły w przestrzeni wsi (droga, rzeka, budyn- ki), młodsza natomiast opowiadała o tym, co zapamiętała oczami dziecka (koledzy z dzieciństwa, których już nie ma, pomoc Żydom ze strony matki), na co nie nawarstwiły się późniejsze refl eksje. Siostry formułowały odmien- ne narracje, oparte na osobnych wizjach zmian w rodzinnej wsi, z której żad- na z nich nie była wysiedlona. Kiedy wybierałam się do nich, inny rozmówca uprzedził mnie: Dwie siostry, a dwa światy! [K/48/4]. Jeszcze bardziej wyraźne były różnice w opowieściach o Komańczy innego rodzeństwa, żyjącego po przeciwnych stronach granicy. Szczególnie porusza- jąca okazała się historia dwóch przyrodnich sióstr, które zostały rozdzielone podczas wysiedleń w 1946 r. Jedna z nich została w Komańczy (udało jej się wraz z mężem powrócić z Zagórza, choć rok później trafi ła na północ Polski), drugą wraz z rodzicami wysiedlono na Tarnopolszczyznę. Młodsza z sióstr była dwukrotnie w Polsce. Poza tym przez lata utrzymywały one kontakt li- stowny, ale z uwagi na wiek już go zaniechały. Kiedy rozmawiałam w Komań- czy ze starszą, urodzoną w 1922 r., nie przyznała się, że ma siostrę pod Tar- nopolem. Znalazłam ją przypadkiem (zaprowadziła mnie do niej poprzednia rozmówczyni). Podczas wizyty i wywiadu widziałam łzy wzruszenia młod- szej siostry, której opowiadałam o samotnym życiu drugiej siostry w Komań- czy. W gablotce za szkłem widziałam kartki świąteczne z Polski od starszej sio- stry, ustawione w rządku, zapewne chronologicznie. Podczas kolejnej wizyty w Komańczy starszej siostrze zawiozłam zdjęcie młodszej i pozdrowienia. Pytałam moją rozmówczynię pod Tarnopolem, jak to się stało, że tak bli- scy krewni zostali rozdzieleni w 1946 r.:

Ona została, bo jej mąż był frontowy, miał przebitą nogę, chodził o lasce. I jego tak… nie wyganiali. Ona tu była [w Komańczy], pojechała tam [na północ Polski]… w lesie, jak to partyzantka była… wtedy tam z bydłem ją przygnali i wszystko zabierali. A on przyszedł, postawił dokumenty i ją puścili. Krowę zarzynali koło mostu… (…) Ja po- szłam do niej i w płacz: „Ciebie zabiorą, a my zostaniemy” [H/32/40/2]. Długo trwało, zanim siostry się odnalazły. W pierwszych latach po wysied- leniu jedna z nich przebywała pod Tarnopolem, młodsza koło Pasłęka, wy- siedlona rok później w ramach akcji „Wisła”, ale nie znały adresów. Dopiero po latach udało im się nawiązać kontakt. Dziesięć lat różnicy wieku i ponad sześćdziesiąt lat rozłąki – tu określenie „dwa światy” znaczy jeszcze więcej. Zmiany w Komańczy najlepiej ukazuje niewielki jej wycinek – miejsce, w którym niegdyś znajdowała się synagoga. Podczas okupacji na jej miejscu stanął magazyn, po wojnie i wysiedleniach dom ludowy, a obecnie znajdu- je się tu magazyn urzędu gminy. Tak diametralnym zmianom uległo wiele miejsc, a nowe obiekty stawiane zamiast starych nawarstwiały się na wcześ- 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 399 niejsze, generując także nowe opowieści, które przesłoniły poprzednie. Lu- dzie, którzy zmiany te obserwowali, potrafi ą dotrzeć do poprzednich zna- czeń tych miejsc, natomiast wysiedleńcy zamiast dobrze znanego fragmentu wsi, zapamiętanego pod datą 1946, otrzymują niezrozumiały i obcy element, który wywołuje świadomość nieobecności i oddalenia, jest zupełnie inaczej niż wcześniej było [B/25/27]. Powojenna rozbudowa wsi, nowa droga, regulacja rzeki, nowe osiedla – wszystko to jest obce komańczanom wysiedlonym w 1946 r. Ich później- sze wizyty w Komańczy, ograniczone do odwiedzin w miejscu, gdzie wciąż stoi lub stał niegdyś rodzinny dom, z założenia wykluczyły zwiedzanie wsi współczesnej, szczególnie dalszych zakątków, które powstały po wysiedle- niach, jak „strażnica WOP” czy „Wietnam”. Nawet miejsca i obiekty, które pojawiły się na trasie ich marszruty – jak odbudowany po wojnie kościół – nie były przez nich przywoływane w opowieściach o przemianach w Komańczy. Nie mieli z nimi żadnych związków, w żaden sposób nie zostały one oswojo- ne przed wysiedleniami, teraz więc nie są eksponowane w narracjach. Inaczej jest natomiast z nową cerkwią. To, że obiekt ten był odnotowywany podczas wizyt jako miejsce kultu większości mieszkańców wsi – dawnych sąsiadów i dalekich krewnych – oraz że znajdował się niedaleko tej części wsi, gdzie przed wysiedleniami było skupisko domów, skąd w największej liczbie wy- siedlono komańczan na radziecką Ukrainę, z pewnością ma wpływ na jego obecność w sposobie myślenia o współczesnej Komańczy, w tworzeniu swoi- stej mentalnej mapy miejsca. Wszyscy zauważają także nową drogę, która na zawsze zmieniła Komańczę. Rysowanie mapy moi rozmówcy rozpoczynali zawsze od własnego domu – obecnego miejsca zamieszkania w dzisiejszej Komańczy i dawnego w przy- padku komańczan na Ukrainie1078. Mieszkający wciąż w Komańczy rozmówcy zwykle rysowali przestrzeń całej lub niemal całej wsi i miejsca posiadające dawny, przedwysiedleńczy rodowód. Komańczanie na Tarnopolszczyźnie i Lwowszczyźnie ogranicza- li się wyłącznie do ścisłej okolicy domu i najbardziej charakterystycznych obiektów, które znali sprzed wysiedleń – cerkwi „na Horbku”, mostu żela- znego, niekiedy szkoły, stacji kolejowej i domu sąsiada-Polaka. Nie narzuca- łam nikomu żadnego schematu czy gotowego szkicu, nastawiając się raczej na to, jakie kategorie mój rozmówca uzna za najistotniejsze. Sam układ wsi rysowany był podobnie, ale wyeksponowaniu ulegało to, co okazywało się w każdym indywidualnym przypadku najważniejsze.

1078 Na kolejnych stronach umieszczam wybrane mapy, narysowane przez moich rozmów- ców. Jedna z moich najstarszych rozmówczyń na Ukrainie, urodzona w 1925 r., nie była po wy- siedleniu w Komańczy. Obdarzona doskonałą pamięcią opowiadała wiele o czasach przedwo- jennych i wojennych we wsi. Kiedy poprosiłam ją o narysowanie zapamiętanej wsi, wykonała rysunek, który znacząco różni się od wszystkich, jakie udało mi się zgromadzić – w centrum kartki znajduje się dom mojej rozmówczyni, poniżej droga i drugi dom, nieco mniejszy, po drugiej stronie drogi. Na tym kończy się ta Komańcza, która została zapamiętana. Por. mapa [WH/25/24]. 400 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

WH/25/24

Z/37/14 5. Opowiadanie przeszłości. Pamięć w narracjach Łemków z obu stron granicy… 401

K/22/50/2

K/72/38/46/9 402 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Gdybym narzuciła przynajmniej proporcje czy zarys drogi, być może trudno byłoby moim rozmówcom dopasować zapamiętany obraz i własną, przez lata pielęgnowaną mapę miejsca do tego, jak ja widzę tę przestrzeń. Nie mogłam zakładać, że każdy pamięta Komańczę tak, jak ona dziś wyglą- da, ani tak, jak ja ją widzę, mając dostęp wyłącznie do stanu obecnego. Zarys przedwojennej Komańczy mógł zostać odtworzony wyłącznie na podstawie treści pamięci komunikatywnej, którą starałam się uchwycić. Zakończenie

Może trzeba, żebyśmy poumierali i nie będzie komu wspominać1079.

W książce tej został zaprezentowany kształt łemkowskiej pamięci kulturo- wej. Interesowało mnie tu nie tyle, jakie przeżycia stały się udziałem autorów narracji, ile co czyni się z nimi, jak się je wykorzystuje współcześnie. Nie Łemkowszczyzna jako taka, ale raczej to, do czego dziś Łemkom potrzebna jest w ich autoprezentacjach, i nie przeszłość jako taka, ale przeszłość opo- wiedziana. Treść narracji – wyobrażenia o przeszłości, zbiorowych i indywidualnych doświadczeniach, przypisywane im sensy i znaczenia, sposoby opisywania związków z przestrzenią, miejscem, domem, oswajanie i odzyskiwanie daw- no utraconych domen symbolicznych traktowanych zresztą nierzadko roz- łącznie1080, konstruowanie miejsc – stanowiła dla mnie punkt wyjścia i dojścia do szeregu wniosków na temat łemkowskiej pamięci kulturowej i zbiorowej. Miało temu służyć przyjrzenie się, jak „mówią” łemkowskie narracje o prze- szłości, co pomijają, jak wspiera je historia, mit czy ideologia, oraz zestawie- nie odmiennych trybów narracji i odmiennych wzorów wypowiadania się o łemkowskiej przeszłości. Zamierzałam zrozumieć mechanizm konstruo- wania dyskursu o przeszłości w różnych miejscach i warunkach wobec po- dwójnej różnicy – narracji pisemnych i ustnych, tworzonych w Polsce i na Ukrainie. Starałam się zaprezentować tu, jak i co pamiętają Łemkowie oraz do czego jest im to potrzebne, a przede wszystkim, za pomocą czego to ko- munikują i jak antropolog może zmierzyć się z takim zasobem. Chciałam zrozumieć, na czym polega ta uporczywość pamiętania i co się na nią składa. Zestawienie różnych narracji, zarówno pisemnych, jak i ustnych, pozy- skanych na drodze wywiadu swobodnego, miało służyć oglądowi i porów- naniu pamięci „zastanej”, zatrzymanej i przeznaczonej do lektury w postaci pamiętnika oraz pamięci „w działaniu”, niewspartej przeczytanym tekstem pamiętnikarskim na temat przeszłości rodzinnej wsi. Podczas wywiadów miałam szansę obserwować pracę pamięci, przyglądać się emocjom wywo- ływanym poprzez przypominanie bolesnych przeżyć, wysiłkowi przywoły- wania przeszłości i nieistniejących krajobrazów. Praca z materiałem zasta-

1079 Cytat z wiersza recytowanego na scenie podczas „Watry” w Nahirnem pod Samborem 5 września 2010 r. 1080 Świadczą o tym choćby odmiennie prowadzone granice owych domen po obu stronach granicy państwowej polsko-ukraińskiej. 404 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI nym nie dawała mi wglądu w te mechanizmy i emocje. Dobór narzędzia, jakim był scenariusz wywiadu swobodnego – częściowo ustrukturyzowa- nego na podstawie wyodrębnionego korpusu problemów, które chciałam poruszyć z dawnymi i obecnymi mieszkańcami Komańczy – w założeniu nie miał umożliwić mi skonstruowania tego samego zestawu pytań, które wynikały z lektur pamiętników. Komańczańskie studium przypadku, oparte na zagadnieniach, które wydawały mi się dość ogólne i jednocześnie wy- starczająco „narracyjne”, by na nich oprzeć wywiad, nie służyło zatem do odwzorowania pamięci Łemków zaprezentowanej w narracjach pisemnych, nie miało być jej prostym odbiciem. Nie było moim celem dążenie do „sztyw- nego” porównania tych samych „elementów” pamięci, ale raczej różnych jej trybów, strategii, schematów narracyjnych, na których się opiera oraz po- staci – zastanej przez badacza i doświadczanej przez niego in statu nascendi. Aby zbliżyć się do tego procesu, zdecydowałam się na ogólne potraktowanie minimalnego zestawu tematów „zadanych” komańczanom, a więc dawne- go życia w Komańczy i przestrzeni wsi. Gdyby wieś miała swojego pamięt- nikarza, a jego tekst byłby znany mieszkańcom, katalog ten musiałby siłą rzeczy ulec rozszerzeniu, ale wówczas nie miałabym możliwości przyjrzeć się „surowej” pamięci, niezapośredniczonej poprzez relację pisemną. Ponad- to zamierzałam przyjrzeć się – na poziomie pamięci komunikatywnej – czy to, co funkcjonuje jako nadrzędny zestaw wątków w pamiętnikach, jest też wspólne w narracjach ustnych i czy może przybierać uwspólniony kształt w tak małej skali jak pamięć o przeszłości jednej wsi i jej dawnych oraz by- łych mieszkańców. Analiza materiału – który wymyka się prostym kategoryzacjom i podzia- łom: pisane/ustne, narrator z pierwszego/drugiego pokolenia, żyjący w Pol- sce czy na Ukrainie, zamieszkujący ziemie ojców/obczyznę, posiadający toż- samość narodową ukraińską/autonomiczną etc., choć trudno jest je pomijać – pokazuje, że nie da się mówić o pamięci Łemków jako o zjawisku homoge- nicznym. Z pozoru podobne aspekty, wyraźne na wielu poziomach narracji, różnią się znacząco. Równocześnie niezmiernie trudno jest osiągnąć nasyce- nie. Można by owe poziomy porównania mnożyć – włączyć tu studia przy- padku innych wsi, nie tylko na Łemkowszczyźnie i nie tak osobliwych jak Komańcza, wysłuchać głosów komańczan na północy Polski, porównawczo narracji ustnych Łemków z ziem zachodnich, ale także Kanady i USA. Na- leżałoby również głębiej przyjrzeć się związkowi różnych kształtów auto- prezentacji z mniej jednoznacznymi (niż Łemko vs Ukrainiec) deklaracjami tożsamościowymi Łemków, ale też oswajaniu nowych ziem przez kolejne pokolenie poprzez przyjęcie polskiej lub ukraińskiej tożsamości narodowej, wpływowi władzy i procesów globalizacyjnych. Z pewnością trybów pamię- tania i strategii autoprezentacyjnych udałoby się uchwycić znacznie więcej. Nie sądzę jednak, aby znacząco poszerzyło to ogólne wnioski. Nie widzę także potrzeby, by pogłębiać kwestię nieporównywalności czy zasadniczej odmienności choćby tylko narracji pisemnych i ustnych, nie za- kładałam bowiem, że odnajdę spójną pamięć Łemków, a to, dlaczego nie jest to możliwe, ukazała analiza w rozdziałach 4 i 5. Istotne jest tu dla mnie, co Zakończenie 405 dzieje się z pracą pamięci i wzorami pamiętania wyodrębnionymi na etapie analizy. Celem tej książki było badanie łemkowskiej pamięci, a nie samych trybów wypowiedzi, które są wtórne względem głównego problemu badaw- czego. Samo zestawienie narracji ustnych i pisemnych nie okazało się zatem kluczowe dla sformułowania wniosków. Moja analiza nie miała na celu uzy- skania podobnych i porównywalnych zbiorów wątków ani udowodnienia prawomocności porównania, gdyż nie samo porównanie trybów narracji było jej celem, ale uzyskany w jego wyniku obraz. Obraz ten miał zostać za- prezentowany na podstawie strategii przedstawiania przeszłości w różnych praktykach narracyjnych narratorów z różnych kontekstów. Skatalogowanie możliwie szerokiego zestawu tematów składających się na ów obraz (pamięć o przeszłości i przestrzeni) mogło się odbyć tylko poprzez sięgnięcie do róż- nych narracji. Wyłaniający się z pamięci narratorów nadzwyczaj różnorodny zestaw szczegółów z zapamiętanej przeszłości i przestrzeni w obrębie po- szczególnych trybów wypowiedzi, wspólnot pamięci oraz pracy pamięci wy- konanej przez narratora, a także sposób ich podania, dopuszczenie do nich czytelnika pamiętnika lub badacza podczas wywiadu są swoiste dla każdego narratora, a szerzej – dla każdej wspólnoty pamięci. Dążenie do powtórzenia wszystkich tak wyodrębnionych wątków czy szczegółów nie byłoby możli- we w strukturze wywiadu – zawierałby setki pytań.

* * *

Rodzaj autoprezentacji podjętej w narracji musi być zbieżny z funkcjonu- jącym wzorem biografi cznym narratora oraz reprezentowanej przez niego wspólnoty pamięci. Taka wspólnota powstaje na bazie symboli konstruo- wanych z dostępnego repertuaru wydarzeń i postaci z przeszłości poprzez pracę pamięci jej członków. Jest ona względnie stabilna i posiada zdolność czasowego zawierania sojuszy z innymi wspólnotami pamięci; dzieje się tak podczas prezentowania obowiązującego w grupie kanonu odwołań do przeszłości na łemkowskich spotkaniach kulturalnych czy religijnych, które nie stanowią manifestacji określonej opcji tożsamościowej, np. na kermeszach. Ekspresja zbieżnych dla wszystkich wspomnień, zwykle pozbawiona koli- zyjnych interpretacji, pozwala na zawiązanie wspólnot krótkiego trwania, a nastrój porównywalnych, jednoczących wzruszeń zapewnia złudzenie posiadania wspólnej pamięci zbiorowej. Jednak jak mylące może być takie postrzeganie głównych łemkowskich inicjatyw komemoratywnych świad- czy chociażby to, że największe „Watry” odbywają się w trzech różnych miejscach (na Łemkowszczyźnie w Zdyni, na ziemiach zachodnich w Mi- chałowie i na Ukrainie w Monastyryskach) pod różnymi szyldami tożsamoś- ciowymi (rusińskim, łemkowsko-ukraińskim oraz narodowym ukraińskim); każda z nich ma własny festiwal. Autoprezentacja pojmowana więc jako przedstawianie przeszłości występuje w liczbie mnogiej, bo różne są strate- gie mówienia o przeszłości. Każda ze wspólnot pamięci posiada zatem włas- ną autoprezentację. 406 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Na podstawie analizy modeli przedstawiania przeszłości w różnych try- bach narracji sądzę, że charakterystyczną cechą łemkowskich narracji o prze- szłości jest posługiwanie się zestawem powtarzalnych, podręcznych klisz, podobnych przykładów, sposobów obrazowania i interpretacji, zbieżnych w ramach poszczególnych wspólnot pamięci. Łemkowska literatura dokumentarna jest prezentacją przeszłości i służy samopoznaniu, autoanalizie (zarówno jednostkowej jak i zbiorowej), ale tak- że autokreacji etnicznej. Nie jest możliwe dotarcie poprzez tekst do doświad- czenia, które staje się przedmiotem narracji – czytelnik otrzymuje gotową jego interpretację, nie mając pola do własnej. W tym sensie łemkowskie teksty wspomnieniowe są zestawem gotowych, podanych publiczności sposobów odczytywania i zbiorem ocen, poprzez które należy rozpatrywać przeszłość autorów i reprezentowanej przez nich wspólnoty. Autorzy nie zostawiają tu miejsca wyobraźni, eliminując niuanse i niejednoznaczności. Równocześnie zawiązują z czytelnikiem liczne, zauważone przeze mnie pakty (referencjal- ny, faktografi czny, bibliografi czny), w myśl których ma on wyczytać to, co nie zostało powiedziane przez narratora. Autoprezentacja tropiona przeze mnie w narracjach pisemnych, właści- wa dla poszczególnych łemkowskich wspólnot pamięci, ukazuje, że narracje Łemków – pojmowane jako sposób rozumienia rzeczywistości, komunikacja i to, co w jej wyniku powstaje (czyli tekst opowieści dla kogoś o czymś) – tworzą metaopowieść, w której współistnieją wartości rodzinne i etniczne, przy czym te ostatnie mogą być wyraźnie odmienne. Obok siebie znajdują się światy lokalne i świat zewnętrzny wobec Łemków – wyrażane różnorako poprzez właściwe dla każdej ze wspólnot – obowiązujące w nich struktury dyskursowe, które starałam się wyodrębnić w zaproponowanej typologii. Narratorzy operują więc różnymi zestawami wzorów argumentacji, opisu, rozbieżnymi stylami autoprezentacji, opozycyjnymi interpretacjami tych samych doświadczanych niegdyś wydarzeń. Jednoczy je potencjał trajekto- ryjny podobnych przeżyć. Nie są to jednak głosy w sprawie tożsamej prze- szłości. Jeśli więc, jak twierdzi Kirsten Hastrup, mit i historia (jako opowiada- nie o przeszłości, a nie nauka o niej) są środkami służącymi przedstawianiu przeszłości1081, to środki wykorzystywane w tym celu przez łemkowskich narratorów różnią się znacznie. Nie tylko dlatego, że „żadne «przypomina- nie» nie jest równe drugiemu”1082. Tożsamość jest nie tylko tematem, ale też lustrem, w którym przeglądają się narratorzy i na tej podstawie budują swoje opowieści. Tożsamość wza- jemnie dopełnia się z pamięcią w kontekście etnicznym. Łączność między pamięcią, sposobem mówienia o przeszłości i teraźniejszą kondycją zbioro- wości jest niewątpliwa.

Ludziom, którzy znaleźli się poza zwarcie napisaną historią tych, którzy ją „tworzą” [defi ners], pozostaje jej krach – i powrót do mitu. Pozbawieni opartej na ciągłości pa- mięci różnych okresów własnych niepowodzeń, popadają oni w alegoryczne asocjacje

1081 K. Hastrup, dz. cyt., s. 22. 1082 K.L. Klein, dz. cyt., s. 46. Zakończenie 407

pomiędzy „dawnymi czasami” i dniem dzisiejszym (…). Przeszłość i teraźniejszość są porównywane i przeciwstawiane, lecz nie łączy ich, jak w przypadku historii, upo- rządkowana kolejność1083. Tłumaczy to niezwykłą żywotność strategii pielęgnowania pamięci o „złotym wieku” Łemkowszczyzny na kartach literatury dokumentu oso- bistego oraz zatrzymanie narracji na wydarzeniach, które wprost z owego mitu czerpią, choćby poprzez ukazanie oddalenia w czasie od jego emanacji. Teraźniejszość więc to przede wszystkim element zbiorowej dezaprobaty, czas zatracenia wartości niegdyś ważnych i zaprzeczenie przeszłości, a nie jej kontynuacja. Odwraca to uwagę społeczności od ważkich pytań z zakresu dzisiejszej kondycji lub spycha je na drugi plan. Choć mit lokuje „przeszłość w teraźniejszości”, a historia „teraźniejszość w przeszłości”1084, wydaje się, że te dwa tryby czy też środki opowiadania o minionych czasach w łem- kowskich narracjach przeplatają się, jednak na korzyść pierwszego z nich. Przesiąknięcie łemkowskich narracyjnych strategii tożsamościowych powro- tami do przeszłości jest praktyką kulturową, która odsuwa opowiadających i słuchających od teraźniejszości, każąc im widzieć ją jako jakościowo gorszą. Zbiorowo podejmują wysiłek ocalenia mitu, który z kolei może ocalić ich samych poprzez „mechanizm powrotu pamięci historycznej do pierwotnej bezwarunkowości”, którą „zawsze można ocalić bez względu na nieodwra- calność zdarzeń historycznych”1085. Osobnym problemem jest traktowanie przez narratorów literatury łem- koznawczej. Publikacje naukowe i popularne wydają się dla nich źródłem, a nie opracowaniem. Faworyzują wielu autorów, których poglądy zbieżne są z politycznym wymiarem ich refl eksji nad własną tożsamością narodową. Wyniki badań naukowych wykorzystywane są przez Łemków w dyskursie pozanaukowym, a pamięć konstruowana jest nierzadko poprzez instrumen- talizację przeszłości. Równocześnie wyraźne jest ignorowanie wielu autory- tetów, uznanych stanowisk, przyjętych w świecie nauki koncepcji. W tym sensie Łemkowie przejawiają skłonność do metarefl eksji. Cechuje ich nad- zwyczajny autotematyzm i swoista „nadwiedza”. Łemkowskie opowieści o przestrzeni pokazują, jak wiele znaczy ona dla wspominających. Na Ukrainie bycie Łemkiem jest równoznaczne z przypi- saniem przestrzennym: Łemko to ktoś, kto jest związany z Łemkowszczyz- ną. Przestrzeń zajmowana przez Łemków współcześnie, nawet na Łemkow- szczyźnie, rzadko jest przedmiotem refl eksji czy podmiotem akcji. Narrator ma znacznie łatwiejszą pracę, kiedy mówi o przestrzeni sprzed wysiedleń. W innym przypadku będzie ona „domem”, podczas gdy „Dom” został na zawsze w górach. Marzenia o powrocie nie słabną, a chęć ponownego za- domowienia na Łemkowszczyźnie może mieć różne przejawy: od powrotu duchowego wspartego obsesją zapisu „wszystkiego”, co dotyczy dawnego

1083 K. Hastrup, dz. cyt., s. 26. 1084 Tamże. 1085 W.J. Burszta, Nostalgia i mit [w:] Historia – o jeden świat za daleko?, wstęp, przekł., oprac. E. Domańska, Poznań 1997, s. 121, 122. 408 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI miejsca, przez teatralizację wizyt na miejscu dawnej chyży i odgrywanie „normalnego życia” aż do konkretnych, sprecyzowanych planów realnego powrotu na ziemie przodków. Może też być ostatnim bastionem poczucia przynależności do odległej przeszłości, które rozważa się wyłącznie w sa- motności. Łemkowski genius loci odtwarzany jest i powielany w narracjach. Mani- festuje się w werbalizowanych duchowych topografi ach o zatartych kontu- rach, nieostrościach, uszczerbkach, rozmytych obrazach. Wciąż jednak, także w kolejnych pokoleniach i nawet w sytuacji braku naoczności, poszczególne miejsca składające się na kształt tych topografi i są możliwe do precyzyjnego wskazania: dom, cerkiew, szkoła. Aktywizują pamięć i skłaniają do podję- cia próby rekonstrukcji przeszłości. Na przykładzie opowieści mieszkańców i wysiedleńców z Komańczy widać najwyraźniej, że „pamięć potrzebuje miejsc i ulega uprzestrzennieniu”1086. Szczególna rola przypada domowi, któ- ry znajduje się w centrum każdej narracji, zarówno pisemnej, jak i ustnej – to zawsze wspólnotowy lub jednostkowy Dom, wokół którego toczą się inne sprawy ważne współcześnie dla Łemków po obu stronach granicy. Odle- głość przestrzenna i czasowa od Domu nie zmniejsza jego znaczenia dla py- tań o dzisiejszą kondycję własną i grupy, o przyszłość i konieczność uporania się z dziedzictwem przeszłości. Nawet jeśli w Komańczy wciąż mieszka się w swoim Domu, nie jest on już przecież taki sam, bo wokół niego zaszły diametralne zmiany: geografi czne, społeczne, kulturowe, polityczne… Utra- ta swojego Domu, choćby fi zycznie odzyskanego, jest kulturową dominantą łemkowskich losów wszędzie, gdzie dziś żyją Łemkowie.

* * *

Łemkowska pamięć ma wiele twarzy. Staje się dostępna dla osób spoza granic etnicznego świata, ponieważ każdy może czytać i oglądać jej strategie. Kiedy narracja snuta jest podczas wywiadu, podlega kontroli narratora. An- tropolog, który jej słucha, kontroluje pamięć narratora po raz drugi. Nadzór nad pamięcią jest więc podwójny. W przypadku badania literackich auto- prezentacji istnieje szansa ominięcia ingerencji w pamięć piszącego. Badając zastane, gotowe narracje, nie włącza się ich w mechanizm antropologicznego odtwarzania. Pozostaje tu jednak problem potencjalnego czytelnika, którego obecność przeczuwana jest przez autora wspomnień i który, będąc niemym, ma przecież głos w sprawie ostatecznego kształtu tekstu. Wydaje mi się jed- nak, że Łemkowie z góry określają, jak czytelnik powinien odczytać ich nar- rację i dla niego (w praktyce najczęściej dla siebie nawzajem) tworzą tekst. Pamięć ta jest niezwykle dynamiczna – świadczą o tym narracje o prze- szłości kolejnych pokoleń wysiedleńców. Może się manifestować poprzez prostą transmisję wspomnień o pochodzeniu, odrębności kulturowej i jej elementach, swoistości miejsca, legendach i zwyczajach, dziejach sprzed, w trakcie i po wysiedleniu. Zmiany treści pamięci i jej funkcji zależą niejed-

1086 J. Assmann, dz. cyt., s. 55. Zakończenie 409 nokrotnie od relacji z pamięciami innych grup oraz konkurencyjnych ideo- logii. Pamięć łemkowska wykazuje także luki, w których mieszczą się treści wyparte, zapomniane lub celowo pominięte. Może ona także być wybiórcza i wymagać uzupełnienia poprzez przyswojenie wiedzy o historii grupy. Dru- gie (i kolejne) pokolenie poznaje więc łemkowską przeszłość pośrednio. Na ile zatem wciąż można w takim poznaniu widzieć pamięć, a nie proste naby- wanie wiedzy historycznej? Przede wszystkim dlatego, że Łemkowie sami nazywają to pamięcią i wokół niej odtwarzany jest wciąż bez końca ich świat. Jest to także pamięć sztuczna. Bezpośredni świadek wydarzeń zrelacjono- wał je po latach, sięgając do własnej pamięci przez pryzmat zgromadzonych w ciągu życia doświadczeń, poglądów, odbytych rozmów, przeczytanych lektur. Kiedy opowiada o tym wnukowi lub dedykuje mu pamiętnik, wnuk relację taką traktuje jako pamięć dziadka, którą należy przedłużyć. Pamięć obu interferuje więc z materią historiografi i, światopoglądów, ocen politycz- nych i wyborów ideologicznych. Wnuk jednak nie „pobiera” obrazu prze- szłości, o której opowiada mu dziadek, jako wiedzy historycznej, ale właśnie jako dziadkową pamięć, choć sam staje się nosicielem postpamięci. Nie bez znaczenia jest tu także kreacja wizerunku grupy przez liderów i powiela- nie tych schematów przez narratorów łemkowskich. W narracjach ustnych opowieść w większym stopniu regulowana jest przez horyzont biografi cz- ny opowiadającego i pamięć komunikatywną, którą współtworzy i od któ- rej prawideł zależy odległość chronologiczna przytaczanych wydarzeń oraz „pojemność” pamięci. Assmannowska reguła perspektywy 3–4 pokoleń ma tu więc pierwszorzędne znaczenie. Jak różne są to tryby i strategie narracyj- ne najlepiej świadczą zatem różnice w zasięgu wydarzeń, które włączane są do narracji – autor pamiętnika pisze szeroko o Białych Chorwatach, o któ- rych wiedzę zgłębił, narrator z Komańczy nie wspomina nawet o Republice Komańczańskiej, bo przed wysiedleniem nie zdążył mu o tym opowiedzieć jego dziadek. Do gry wkracza wyobraźnia, a „materia” pamiętania podlega transformacji, nierzadko wspartej ideologiczną potrzebą, by opowiedzieć coś o sobie i grupie w określony, zgodny z teraźniejszymi interesami sposób. Pamiętniki wyraźnie wspierają takie dyskursy. Pamięć przyjmuje wprost postać narracji, które przedstawiają ciągi zda- rzeń przybierające postać obrazów. Niezależnie od ich wyrazistości, wspo- minaniu towarzyszy silne poczucie naoczności1087. Łemkowie przedstawiają miniony świat tak wyraziście, że na drugi plan schodzą dostrzegalne przez badacza zdolności narracyjne lub ich brak, a plastyczność opowieści starszej Łemkini, która życie zawodowe spędziła w kołchozie, nie ustępuje plastycz- ności narracji autora pamiętnika, który posiada tytuły naukowe i zapoznał się z wieloma publikacjami łemkoznawczymi. Wydaje mi się, że poczucie łemkowskiej krzywdy jest dziedziczone i, mimo zakłóceń transmisji pamięci o przeszłości, wciąż przekaz na ten temat jest elementem kulturalizacji młodego pokolenia. Osobnym pytaniem po- zostaje, na ile przywiązanie do Łemkowszczyzny i łemkowskiej przeszłości

1087 T. Maruszewski, dz. cyt., s. 32. 410 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI jest wypielęgnowane, a na ile jest to przywiązanie „mimo woli”. Czy i na ile potomkowie chcieliby zapomnieć (lub nie wiedzieć) i pozbyć się ciężaru wspomnień przodków, którymi się ich obarcza, to już osobne zagadnienie. Być może pewien punkt zaczepienia zapewnia tu myśl Marca Augégo, ana- lizującego zjawisko „konieczności zapomnienia”:

Pewna niejasność wiąże się z wyrażeniem „obowiązek pamiętania”, tak często dziś używanym. Po pierwsze, objęci tym nakazem nie są bezpośrednio świadkami ani ofi a- rami wydarzeń, o których pamięć powinni zachować. Z kolei ocaleni z Holocaustu lub horroru obozów nie potrzebują, by im przypominano o obowiązku pamięci. Wręcz odwrotnie, ich zadaniem mogłoby być wyzwolenie się od wspomnień, ucieczka przed nimi w nieustającą obecność nieprzekazywalnego doświadczenia1088. Pamięci krzywd towarzyszy poczucie straty. Nie jest ono jednak równo- ważone przez oswojenie nowego miejsca („u nas, w Legnicy”, „ja już jestem Ukrainką”), ale wzmacniane przez tęsknotę za utraconym światem. Sądzę, że stało się ono niezbywalnym imperatywem, łemkowskim wzorem kultu- rowym i jako takie unieważnia wszelką argumentację na temat możliwego zakorzenienia w nowym miejscu, nowej tożsamości. Jest to strata odczuwana dziś w sensie kulturowym, symbolicznym, w mniejszym stopniu rzeczywi- stym, pragmatycznym, szczególnie przez kolejne pokolenia. Równocześnie tęsknota za przeszłością to także tęsknota za własną mło- dością, która stanowi wszak powszechną praktykę odbudowywania relacji między przeszłością a teraźniejszością w biografi cznie istotnym czasie. Takie powroty do kraju lat dziecinnych dzieją się zawsze i wszędzie; w tym sensie Łemkowszczyzna nie jest wyjątkowym miejscem. Czym innym jest jednak pamięć Łemków o wspólnotowej przeszłości. Łemkowie wydają się te dwie kwestie precyzyjnie rozdzielać na korzyść ostatniej, nie zawsze jest to jednak możliwe. Nawet drugie pokolenie tęskni za przeszłością, której nie przeżyło – tęskni za młodością nie swoją, lecz swoich rodziców. Być może nieuprawnione jest porównywanie pamięci pokolenia, które przeżyło Holocaust z pamięcią pokolenia akcji „Wisła”, ale podpowiedzia- na przez francuskiego etnologa refl eksja stanowi niemal lustrzane odbicie strategii pamiętania stosowanej przez to ostatnie. „Obowiązek pamiętania” zaś może odnosić się do strategii projektowanej przez młodsze pokolenia Łemków, hipoteza ta jednak wymaga osobnych badań. Niemniej, jeśli młodsi Łemkowie sytuują się w pozycji strażników łemkowskiej pamięci, to przejęli od przodków obowiązek pamiętania, który:

(…) polega na wspominaniu i czuwaniu. Czuwanie jest aktualizacją wspomnienia, wysiłkiem przedstawienia sobie w teraźniejszości tego, co mogło być przeszłością, albo nawet (choć potrafi ą to tylko ci, którzy przetrwali, a oni są z każdym dniem co- raz mniej liczni) utożsamienia przeszłości z teraźniejszością, przywrócenia jej, by od- naleźć w jej banale zwyczajnej przeciętności ohydną formę nienazywalnego. Pamięć ofi cjalna [tu: kulturowa Łemków – P.T.] potrzebuje pomników, bo estetyzuje śmierć i koszmar1089.

1088 M. Augé, Formy zapomnienia, przeł. A. Turczyn, Kraków 2009, s. 89. 1089 Tamże, s. 90. Zakończenie 411

Pamięć Łemków traktowałam jako strategie opowiadania o przeszłości, a zatem autoprezentacje. Analiza materiału, który zgromadziłam na potrze- by tej pracy, pozwala, jak mniemam, dostrzec, że w społeczności Łemków żyjących w Polsce i na Ukrainie doszło do pęknięcia w łonie pamięci kulturo- wej. Kanon pamięci Łemków nie zasadza się na spójnym zbiorze wydarzeń i postaci, nie tworzy zestawu wspólnych wzorców z przeszłości, nie afi rmuje zrozumiałej dla wszystkich Łemków przeszłości i nie zasadza się na kon- stytutywnych dziś dla Łemków mechanizmach kreowania tożsamości kul- turowej poza wybranymi jej elementami, jak zbiorowe cierpienie, zbiorowa pamięć opresji i zbiorowa potrzeba podtrzymywania czy kreacji opowieści o zniszczeniu dawnego świata, odnajdowaniu się wśród obcości, poszukiwa- niu drogi do Domu. Łemków cechuje dziś impas w wypracowywaniu spój- nej, monolitycznej, „globalnej” pamięci. Wizje przeszłości są konfl iktowe, antagonistyczne, kolizyjne, równocześnie toczy się spór o słuszność każdej z nich. Zauważyć można wiele wspólnot pamięci operujących zróżnicowa- nymi strategiami mówienia o przeszłości grupy i odrębnym zestawem tre- ści służących do konstruowania takiej narracji. Pamięć zbiorowa Łemków, podlegająca wszak negocjacjom i politycznej instrumentalizacji, występuje w liczbie mnogiej. Łemkowie w Polsce i na Ukrainie nie mówią wspólnym głosem na temat swej współczesności, nie ma także w ich narracjach uwspólnionego dyskursu o wydarzeniach sprzed kilkudziesięciu lat i jeszcze dawniejszych. Co wię- cej, brak go nawet wśród polskich Łemków żyjących na ziemiach zachod- nich i na Łemkowszczyźnie. Pamięci nie jednoczą się we „wspólnej sprawie” ponad granicami państw i wobec dyskursów politycznych dominujących w otoczeniu. Różne są strategie opowiadania o przeszłości, różne są zatem autoprezentacje. Owe opozycyjne, a w niektórych podniesionych w tej pracy aspektach nawet wyraźnie konfrontacyjne pamięci zbiorowe wciąż pęcznieją w łonie pamięci kulturowej tej grupy. Czy pomoże jej to przetrwać i uchroni ją od zagłady (a kolejnym pokoleniom Łemków nie będzie grozić niepamięć), czy też nastąpi trwały podział na odrębne pamięci kulturowe – czas pokaże. Wobec tego być może nadeszła pora, by przestać w dyskusjach nauko- wych mówić o Łemkach „w ogólności”, a zacząć postrzegać ich poprzez kon- kurencyjne wspólnoty pamięci – pamięci terytorialne, pamięci ideologiczne – które łączy etnonim, dziedzictwo kultury i poczucie przeżytych niegdyś wydarzeń, ale nie łączy ich już nic więcej.

* * *

Czy łemkowskie relacje tworzą razem „wielowątkowy epos o związ- kach tożsamości z przestrzenią i przeszłością”1090? Czy wszyscy łemkowscy narratorzy godzą się na taką defi nicję: ojczyznę nieobecną, która stanowi o ich cierpieniu? Czy przystają na to, że to cierpienie nie „wyjałowi życia, jeśli człowiek zgodzi się, by określało jego tożsamość”? Czy zechcą bezwa-

1090 P. Czapliński, dz. cyt., s. 109. 412 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI runkowo i do końca kochać coś, czego nigdy nie będą już mieć? A może to jest warunkiem posiadania ojczyzny1091? Być może szansą ocalenia Łem- kowszczyzny zastygłej w przeszłości jest właśnie analizowana tu literatura dokumentarna i narracje ustne, szerzej – opowieść, słowo, pamięć. Wszak „przestrzeń może być ojczyzną tylko pod warunkiem, że będzie coś mówić, a może mówić jedynie jako tekst, fabuła, narracja”1092. Może właśnie teraz Łemkowszczyzna staje się dzięki opowieściom, „narracjom ojczyźnianym” – „ojczyzną narracyjną”:

Ojczyzna okazuje się bowiem tylko tym i właśnie tym – narracją, w której stwarza- my swoją tożsamość, swoje korzenie, swój związek z przestrzenią i przeszłością. Taką tedy mamy tożsamość, jaką mapę, i taką mapę, jaką literaturę1093. Mit reprodukuje się w dyskursie o ojczyźnie w łemkowskich pamiętni- kach, w praktykach autoprezentacyjnych i narracyjnych, a ich twórcy (re)kon- struują miejsce w tekście. Może więc tak przywracana Łemkowszczyzna może istnieć jedynie jako tekst. Jej reinterpretacje i kolejne ewokacje pomaga- ją lepiej ją zrozumieć i pogodzić się z jej stratą. Spektakl o Łemkowszczyźnie wciąż znajduje nowych widzów, choć wciąż posługuje się tym samym zesta- wem środków służących opowieści. Imperatywy pamiętania i snucia opowieści o przeszłości przodków skła- dają się na pewien dominujący w tej społeczności (społecznościach) po- wszechnik, który obrasta w narracje. „Wspomnieniowość” czy samo wspo- minanie staje się gatunkiem łemkowskiego folkloru, który – wyjątkowo –jest wspólny dla wszystkich. Może więc być Łemkiem to wspominać, a Łemko wolny od wspomnień – wszystko jedno czyich – przestałby nim być.

1091 Tamże, s. 116. 1092 Tamże, s. 127. 1093 Tamże, s. 128. Bibliografi a

ŹRÓDŁA

Antoniw S., Antoniw W., Osławycja. Łemkiwszczyna do i pislia etnocydu ta deportaciji ukrajinciw u 1944–1947 rr., Winnycja 2006. Barna A., Kawałczyk ternystoj istoryi seła Czorne na Łemkowyni 1870–1970, Lihnycia 1996. Barna A., Z pamiętnika wysiedleńca, Legnica 2004. Barna A., Chmary i sonce nad Łemkowynom, Lihnycia 2008. Barna A., Gocz F., Łemky w borbi za swoju i ne swoju swobodu, Zyndranowa 2005. Barna A., Kwoka A., Izby i Biłyczna, Lihnycia 2000. Barna W., Łemkiwszczyna w serci mojim, Zbaraż 1992. Bińczarowska-Ciołka L., Problemy Łemków po II wojnie światowej. Niektóre wybrane zagadnienia – formą wspomnień [w:] Mniejszość w warunkach zagrożenia. Pamiętniki Łemków, red. W. Sitek, Wrocław 1996, s. 27–33. Cne mi sia za tobom, moja Łemkiwszczyno, Drohobycz 2006. Chomiak R., Nasz łemkowski los, Nowy Sącz 1995. Chudyk A., Kasarnia powodem dramatu 1939–1944, b.m.w. 2002. Czura S., Zmarnowane żyttia, Ternopil 2005. Dokla T., Nasza hromada, cz. 1: Mynułe seł: Jasiunka, Krywa i Banycia na Łemkowyni, Junkers 1969. Duda I., Spomniesz moje słowo. Łemkiwśky prypowidky, Ternopil 2008. Dziubyna S., I stwerdy diło ruk naszych. Spohady, Warszawa 1995. Fecica P., Staryj Łemko opowidat’, Krakiw–Ternopil 2004. Fudżak J., Łzy karpackiej ziemi. Wspomnienia, Jasło 2005. Gocz F., Kume Hnate, Zyndranowa, b.r.w. Gocz F., Życie Łemka, Zyndranowa 1999. Hałyk J., Łemkiwszczyna – kraj naszych predkiw, Iwano-Frankiwśk 2009. Istorija seła Macena Wełyka 1337–1997. Na osnowi rozpowidej Iwana Kreta, Ołeksandra Kobasy, Jana Kaczmaryka, Andrija Kołtka ta Jarosława Kaczura opraciuwał Mykoła ta Ołeś Muszynky, Priasziw 2008. Iwan Matijcio – „Gonta” [w:] Zakerzonnia. Spomyny wojakiw UPA, t. II, przyg. B. Huk, Warszawa 1996, s. 69–103. Kisielewicz J., [Wspomnienia] [w:] Mniejszość w warunkach zagrożenia. Pamiętniki Łem- ków, red. W. Sitek, Wrocław 1996, s. 92–98. Koliczko T., Akcja wysiedleńcza Łemków [w:] Mniejszość w warunkach zagrożenia. Pamięt- niki Łemków, red. W. Sitek, Wrocław 1996, s. 97–98. Krasowśkyj I., Doszno – kołyska moho dytynstwa, Lwiw 2006. Krasowśkyj I., Sołynko D., Chto my, łemky… Populiarnyj narys, Lwiw 1991. Krasowśkyj I., Tawpasz A., Nezabutnia Łemkiwszczyna u werchiwiji riky Wisłoky. Narysy pro łemkiwsky seła: Swiatkowu Wełyku, Swiatkowu Mału (Swiatkiwku), Swirżowu Ru- sku, Kotań i Krampnu, Lwiw 2004. 414 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Kurak J., Nad Bieszczadami słońce zgasło, Warszawa 2008. Kuziak T., Dawno, to były czasy… Opowidania i humoresky z Łemkowyny, Krynica 1999. Kuziak T., Dohasajucza watra. Opowidania i humoresky z Łemkowyny, Krynica 1999. Madzelan S., Biłcarewa: 1–5 łypnia 1947 roku [w:] 1947: Propamiatna knyha, zebrał i przyg. do druku B. Huk, Warszawa 1997, s. 22–30. Madzelan S., Smak Doli, Nowy Sącz 1986. Madzelan S., Spowiedź z niepopełnionych grzechów [w:] Mniejszość w warunkach zagroże- nia. Pamiętniki Łemków, red. W. Sitek, Wrocław 1996, s. 99–115. Madzik I., Bortne i okołycia, cz. 1 (mps). Madzik I., Bortne i okołycia, cz. 2, 2010 (mps). Majczyk I., Cupryk M., Odrechowa w mynułomu 1419–1999, Lwiw 1999. Makuch W., Z hlybyny sercja. Iz spohadiw deportowanoho Łemka, Lwiw 2007. Maślej A., Moja Łemkowszczyzna. Tryptyk, Warszawa 2007. Monczak L., Połyniak I., Juśkiw N., Łabowa. Łemkiwśke seło naszoji pamiati, Iwano- -Frankiwśk 2006. Murianka P., A Wisła płynie dalej, Krynica–Legnica 2007. Muszynka M., Łemko na foni Radocyny. Do 50-littia Wołodymyra Szurkała, Priasziw 2001. Nimec O., Tam, na Łemkiwszczyni. Do 65-riczczia deportaciji łemkiw, Kosiw 2009. Oleśniewicz M., Dola Łemka, Legnica 2009. Ołenycz I., Dolia Łemkiwszczyny, Lwiw 1992. Ołenycz I., Spohady z mołodych lit, Lwiw 2003. Pamiatna knyżka. Hanczowa horlyckoho powita, na Łemkowyni 1528–1960, Yonkers 1960. Pawełczak J., Wspomnienia moje o tragedii mego narodu [w:] Mniejszość w warunkach zagrożenia. Pamiętniki Łemków, red. W. Sitek, Wrocław 1996, s. 116–122. Petro Hojsan – „Woron” [w:] Zakerzonia. Wspomnienia żołnierzy Ukraińskiej Powstańczej Armii, t. I, zebrał i oprac. B. Huk, Warszawa 1994, s. 37–96. Polański J., Ciernista droga kapłana, 1972 (mps). Rusyn K., Oberehy Beskydiw. Knyha pro Łemkiwszczynu, Broszniw 2000. Rusynko D., Barna A., Piorunka – Перунка i jej mieszkańcy, Legnica 2007. Skirpan M., [Wspomnienia] [w:] Mniejszość w warunkach zagrożenia. Pamiętniki Łemków, red. W. Sitek, Wrocław 1996, s. 123–131. Sokacz A., [Wspomnienia] [w:] Mniejszość w warunkach zagrożenia. Pamiętniki Łemków, red. W. Sitek, Wrocław 1996, s. 132–136. Starczak-Wawryczyn M., Seło Mszana na Łemkiwszczyni. Istorycznyj narys, Lwiw 2009. Szpak M., Steżnycja. Istoryko-biohrafi czno-publicystycznyj narys, Sambir 1999. Trojczak M., Łemkiwśka tajemnycja, Ternopil 2009. Tymura-Hawrylak O., Spohady, Monastyryska 2004 (rps). Wisłocka N., [Wspomnienia] [w:] Mniejszość w warunkach zagrożenia. Pamiętniki Łem- ków, red. W. Sitek, Wrocław 1996, s. 137–142. Wojenni steżky. Narys, Lwiw 2005. Wozniak S., Peresełenci. Istoryko-krajeznawczyj narys pro seło Biłcarewu powitu Nowyj Soncz kołysznioho Krakiwśkoho wojewodztwa (Łemkiwśkyj kraj), Hałycz 2010. Zwoliński J., Rapsodia dla Łemków, Koszalin 1994. Zwoliński J., Łemkowie w obronie własnej. Zdarzenia, fakty, tragedie. Wspomnienia z Pod- karpacia, Koszalin 1996. Zwoliński J., Merena J., Na Łemkowszczyźnie Florynka (nasze seło), Koszalin 1999. Zawadka Rymaniwśka, Lwiw 2006. Z łemkowskiej skrzyni, cz. I: Opowieści z Ługów i okolic, Strzelce Krajeńskie 2003. Bibliografi a 415

Z łemkowskiej skrzyni, cz. II: Opowieści z Brzozy i okolic, Strzelce Krajeńskie 2004. Źrołka M., Opowieści łemkowskie, Warszawa 1998.

OPRACOWANIA

Abramowska J., Topos i niektóre miejsca wspólne badań literackich [w:] Problemy teorii literatury, seria 3, Prace z lat 1975–1984, wyb. H. Markiewicz, Wrocław–Warsza- wa–Kraków–Gdańsk–Łódź 1988, s. 130–150. Abramowska J., Serie tematyczne [w:] Między tekstami. Intertekstualność jako problem poe- tyki historycznej, red. J. Ziomek, J. Sławiński, W. Bolecki, Warszawa 1992, s. 43–65. Adamowski J., Kategoria przestrzeni w folklorze. Studium etnolingwistyczne, Lublin 1999. Akcja „Wisła”, red. J. Pisuliński, Warszawa 2003. Akcja „Wisła” na tle stosunków polsko-ukraińskich w XX wieku, red. J. Faryś, J. Jekiel, Szczecin 1994. Akcja „Wisła”: przyczyny, przebieg, konsekwencje: materiały konferencji naukowej zorgani- zowanej 23–24 lutego 2007 r. w Przemyślu, Przemyśl 2007. Akcija „Wisła” w konteksti ukrajinśko-polśkych widnosyn XX stolittia. Materiały naukowo- -praktycznoji konferenciji pryswiaczenoji 50-littiu akciji „Wisła” (19 kwitnia 1997 r.), red. M. Henyk, Iwano-Frankiwśk 1999. Albin J., Próby odbudowy łemkowskich tradycji kulturowych na Podkarpaciu, „Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska Lublin – Polonia”, Sectio F 1999/2000, R. LIV/LV, s. 271–282. Ankersmit F., Pamiętając Holocaust: żałoba i melancholia [w:] Pamięć, etyka i historia. Anglo-amerykańska teoria historiografi i lat dziewięćdziesiątych (antologia przekładów), red. E. Domańska, Poznań 2006, s. 163–186. Ankersmit F., Narracja, reprezentacja, doświadczenie. Studia z teorii historiografi i, red. E. Domańska, przeł. A. Ajschtet i in., Kraków 2004. Antoniuk O.W., Łemky (hasło) [w:] Małyj etnopolitolohicznyj słownyk, red. O.W. Anto- niuk i in., Kyjiw 2005, s. 169. Apitzsch, U., Inowlocki L., Biographical analysis: a „German” school [w:] The Turn to Biographical Methods in Social Science, eds. P. Chamberlayne, J. Bornat, T. Wengraf, London–New York 2000, s. 53–70. Assmann A., 1998 – Między historią a pamięcią, przeł. M. Saryusz-Wolska [w:] Pamięć zbiorowa i kulturowa. Współczesna perspektywa niemiecka, red. M. Saryusz-Wolska, Kraków 2009, s. 143–173. Assmann A., Przestrzenie pamięci. Formy i przemiany pamięci kulturowej, przeł. P. Przy- była [w:] Pamięć zbiorowa i kulturowa. Współczesna perspektywa niemiecka, red. M. Sa- ryusz-Wolska, Kraków 2009, s. 101–142. Assmann J., Pamięć kulturowa. Pismo, zapamiętywanie i polityczna tożsamość w cywiliza- cjach starożytnych, przeł. A. Kryczyńska-Pham, wstęp R. Traba, Warszawa 2008. Augé M., Formy zapomnienia, przeł. A. Turczyn, Kraków 2009. Augé M., Nie-miejsca. Wprowadzenie do antropologii hipernowoczesności, przeł. R. Chym- kowski, Warszawa 2010. 416 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Babiński G., Etniczność [w:] Encyklopedia Socjologii, t. 1: A–J, red. A. Kojder i in., War- szawa 1998, s. 191–195. Babiński G., Metodologiczne problemy badań etnicznych, Kraków 1998. Babiński G., Metodologia a rzeczywistość społeczna. Dylematy badań etnicznych, Kraków 2004. Banks M., Materiały wizualne w badaniach jakościowych, przeł. P. Tomanek, Warszawa 2009. Banu C.A., Inscenizacje folkloru: istota działań na rzecz odzyskania, utrwalania i transmisji tożsamości kulturowej przez Tatarów rumuńskich w latach 1989–2005, przeł. K. Kuź- micka [w:] Inscenizacje pamięci, red. I. Skórzyńska, Ch. Lavrence, C. Pepin, Poznań 2007, s. 221–231. Bartoszuk A., Łemkowie – zapomniani Polacy, Warszawa 1938. Beaujour M., Autobiografi a i autoportret, „Pamiętnik Literacki” 1979, R. LXX, z. 1, s. 317–336. Benedyktowicz Z., Benedyktowicz D., Dom w tradycji ludowej, Wrocław 1992. Bernat S., Historia mówiona – metodą badań krajobrazu kulturowego [w:] Krajobraz kultu- rowy – cechy, walory, ochrona. Problemy ekologii krajobrazu, t. XIII, red. W. Wołoszyn, Lublin 2006, s. 503–510. Bertaux D., Funkcje wypowiedzi autobiografi cznych w procesie badawczym, przeł. S. Jakób- czyk [w:] Metoda biografi czna w socjologii, red. J. Włodarek, M. Ziółkowski, Warsza- wa–Poznań 1990, s. 71–81. Bieńkowski R., Pamięć zbiorowa „in statu nascendi” [w:] Do Torunia kupić kunia, red. H. Czechowski, A. Mianecki, Toruń 2008, s. 189–205. Bieszczady. Przewodnik dla prawdziwego turysty, współaut. W. Krukar i in., koncepcja, oprac. kartografi czne, red. meryt. i techn. P. Luboński, Pruszków 2001. Bieszczady. Słownik historyczno-krajoznawczy. Cz. 2: Gmina Cisna, materiały zebrali M. Augustyn, W. Krukar, S. Kryciński, Warszawa 2007. Binicewicz K., Zielony pokój, „Konteksty. Polska Sztuka Ludowa” 2004, nr 1–2, s. 77– –84. Biografi a a tożsamość narodowa, red. M. Czyżewski, A. Piotrowski, A. Rokuszewska- -Pawełek, Łódź 1996. Bobusia B., Warunki przesiedlenia w ramach akcji „Wisła” [w:] Akcja „Wisła”: przyczy- ny, przebieg, konsekwencje: materiały konferencji naukowej zorganizowanej 23–24 lutego 2007 r. w Przemyślu, Przemyśl 2007, s. 203–258. Brocki M., Semioza pamięci etnografi cznej, „Konteksty. Polska Sztuka Ludowa” 2003, nr 3–4, s. 92–94. Brocki M., „Historia lubi się powtarzać”, „Zeszyty Etnologii Wrocławskiej” 2007, nr 1(9), s. 7–16. Bruski J.J., Nowe publikacje łemkoznawcze, http://www.olszowka.most.org.pl/lem03.htm. Brykowski R., W sprawie architektury cerkiewnej województwa rzeszowskiego po 33 latach [w:] Losy cerkwi w Polsce po 1944, Rzeszów 1997, s. 139–168. Buczyńska-Garewicz H., Miejsca, strony, okolice. Przyczynek do fenomenologii przestrze- ni, Kraków 2006. Bukowska-Floreńska I., Dom rodzinny jako przestrzeń kulturowa [w:] Miejsca znaczące i wartości symboliczne, „Studia Etnologiczne i Antropologiczne”, t. 5, red. I. Bukow- ska-Floreńska, Katowice 2001, s. 65–81. Burszta W.J., Nostalgia i mit [w:] Historia – o jeden świat za daleko?, wstęp, przeł., oprac. E. Domańska, Poznań 1997, s. 119–128. Bibliografi a 417

Burszta W.J., Oko i pióro antropologa [w:] Ojczyzny słowa. Narracyjny wymiar kultury, red. W.J. Burszta, W. Kuligowski, Poznań 2002, s. 150–166. Celniak I., Peresełenci. Tysiaczolitnia doroha Chołmszczyny, Pidlaszszia, Nadsannia i Łem- kiwszczyny, Lwiw 2009. Chałasiński J., Młode pokolenie wsi Polski Ludowej [w:] Młode pokolenie wsi Polski Ludo- wej. Pamiętniki i studia, cz. I: Awans pokolenia, Warszawa 1964, s. 5–31. Chałasiński J., Nowe społeczeństwo Ziem Odzyskanych i jego przemiany w świetle liczb i pamiętników [w:] Młode pokolenie wsi Polski Ludowej. Pamiętniki i studia, cz. II: Tu jest mój dom. Pamiętniki z ziem zachodnich i północnych, Warszawa 1965, s. 5–61. Chmielewska K., Klęska powieści? Wybrane strategie pisania o Szoa [w:] Stosowność i for- ma. Jak opowiadać o Zagładzie?, red. M. Głowiński, K. Chmielewska, K. Makaruk, A. Molisak, T. Żukowski, Kraków 2005, s. 246–264. Chmielewska K., Literackość jako przeszkoda, literackość jako możliwość wypowiedzenia [w:] Stosowność i forma. Jak opowiadać o Zagładzie?, red. M. Głowiński, K. Chmie- lewska, K. Makaruk, A. Molisak, T. Żukowski, Kraków 2005, s. 21–32. Cieński A., Pamiętniki i autobiografi e światowe, Wrocław–Warszawa–Kraków 1992. Clifford J., Kłopoty z kulturą: dwudziestowieczna etnografi a, literatura i sztuka, przeł. E. Dżurak i in., Warszawa 2000. Co to znaczy mieszkać: szkice antropologiczne, wstęp, red. G. Woroniecka, Warszawa 2007. Cyra A., Państwowy Urząd Repatriacyjny – Punkt Odżywczo-Sanitarny w Oświęcimiu (1945–1948), „Zeszyty Oświęcimskie” 2010, nr 26, s. 173–183. Czajkowski J., Dzieje osadnictwa historycznego na Podkarpaciu i jego odzwierciedlenie w grupach etnicznych [w:] Łemkowie w historii i kulturze Karpat, cz. I, red. J. Czajkow- ski, wyd. 2, Sanok 1995, s. 27–166. Czajkowski J., Studia nad Łemkowszczyzną, Muzeum Budownictwa Ludowego w Sano- ku, Sanok 1999. Czapliński P., Wzniosłe tęsknoty. Nostalgie w prozie lat dziewięćdziesiątych, Kraków 2001. Czapucha S., Borot’ba OUN–UPA proty deportacijnoji polityky Polszczi ta SRSR u 1944– –1947 rr. [w:] Akcija „Wisła” w konteksti ukrajinśko-polśkych widnosyn XX stolittia. Materiały naukowo-praktycznoji konferenciji pryswiaczenoji 50-littiu akciji „Wisła” (19 kwitnia 1997 r.), red. M. Henyk, Iwano-Frankiwśk 1999, s. 67–72. Czermińska M., Badania nad prozą niefi kcjonalną – sukcesy, pułapki, osobliwości [w:] Wie- dza o literaturze i edukacja. Księga referatów Zjazdu Polonistów, Warszawa 1995, red. T. Michałowska, Z. Goliński, Z. Jarosiński, Warszawa 1995, s. 436–449. Czermińska M., Autobiografi czny trójkąt. Świadectwo, wyznanie i wyzwanie, Kraków 2000. Dąbrowski M., (Auto)-biografi a, czyli próba tożsamości [w:] Autobiografi zm. Przemiany – formy – znaczenia, red. H. Gosk, A. Zieniewicz, Warszawa 2001, s. 35–56. Demel G., Wizerunek Rusinów Zakarpackich w wybranych dziennikach ukraińskich w la- tach 2007–2008 r. [w:] Naród, narodowy, narodowościowy. Stosunki narodowościowe wczoraj i dziś. Wybrane zagadnienia, red. K. Glinka, Zielona Góra 2010, s. 61–69. Demetrio D., Autobiografi a. Terapeutyczny wymiar pisania o sobie, przeł. A. Skolimow- ska, wstęp O. Czerniawska, Kraków 2000. Denzin N.K., Reinterpretacja metody biografi cznej w socjologii: znaczenie a metoda w ana- lizie biografi cznej, przeł. N. Nowakowska [w:] Metoda biografi czna w socjologii, red. J. Włodarek, M. Ziółkowski, Warszawa–Poznań 1990, s. 55–69. 418 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Djebabla M., „Pamięć zaklęta w kamieniu”. Czytanie pomników ofi ar Wielkiej Wojny w Quebecu (1919–1939) jako miejsc pamięci, przeł. K. Kuźmicka [w:] Inscenizacje pa- mięci, red. I. Skórzyńska, Ch. Lavrence, C. Pepin, Poznań 2007, s. 259–267. Domańska E., Historie niekonwencjonalne. Refl eksja o przeszłości w nowej humanistyce, Poznań 2006. Draaisma D., Dlaczego życie płynie szybciej, gdy się starzejemy. O pamięci autobiografi cz- nej, przeł. E. Jusewicz-Katler, Warszawa 2006. Drozd R., Droga na Zachód: osadnictwo ludności ukraińskiej na ziemiach zachodnich i pół- nocnych Polski w ramach akcji „Wisła”, Warszawa 1997. Drozd R., Ukraińcy na Pomorzu Zachodnim [w:] Problemy Ukraińców w Polsce po wysied- leńczej Akcji „Wisła”, red. W. Mokry, Kraków 1997, s. 49–58. Drozd R., Osnowna meta akciji „Wisła” [w:] Akcija „Wisła” w konteksti ukrajinśko-pol- śkych widnosyn XX stolittia. Materiały naukowo-praktycznoji konferenciji pryswiacze- noji 50-littiu akciji „Wisła” (19 kwitnia 1997 r.), red. M. Henyk, Iwano-Frankiwśk 1999, s. 41–53. Drozd R., Kwestia łemkowska [w:] R. Drozd, Polityka władz wobec ludności ukraińskiej w Polsce w latach 1944–1989, Warszawa 2001, s. 158–165. Drozd R., Polityka władz wobec ludności ukraińskiej w Polsce 1944–1989, Warszawa 2001. Drozd R., Powojenne wysiedlenia Łemków polskich w latach 1944–1950 [w:] Łemkowie, Boj- kowie, Rusini – historia, współczesność, kultura materialna i duchowa, t. I, red. S. Dudra i in., Legnica–Zielona Góra 2007, s. 131–142. Drozd R., Halczak B., Dzieje Ukraińców w Polsce 1921–1989, Zielona Góra–Słupsk 2010, s. 79–82. Drozd R., Hałagida I., Polityka narodowościowa władz komunistycznych w Polsce wobec Ukraińców w latach 1944–1989 [w:] R. Drozd, I. Hałagida, Ukraińcy w Polsce 1944– –1989. Walka o tożsamość (dokumenty i materiały), Warszawa 1999, s. 7–23. Dubiel-Dmytryszyn S., Język jako istotny wyznacznik tożsamości Łemków oraz jego rola w rozwoju świadomości grupy etnicznej w odrodzeniu łemkowskim, http:// pl.pogranicze.eu/ index.php?ca-tegoryid=32&p2_articleid=992. Dubiel-Dmytryszyn S., Łemkowie a ruch rusiński, „Rocznik Ruskiej Bursy” 2007, t. 3, s. 129–151. Duć-Fajfer H., „Ty dla innych zdobywałeś swobodę…” – wojna i powojnie we współczesnej lite- raturze łemkowskiej, http://www.ruskabursa.org/ dyskurs_article. php?id=2&lang=. Duć-Fajfer H., Łemkowie w Polsce, „Magury’ 91”, s. 11–30. Duć-Fajfer H., Łemkowie w Polsce. Proces rozwoju świadomości etnicznej, aktualna sytuacja i perspektywy przetrwania, „Płaj. Almanach Karpacki” 1994, nr 9, s. 5–29. Duć-Fajfer H., Mniejszościowa wizja miejsca swej grupy w społeczeństwie polskim na pod- stawie twórczości literackiej Łemków, „Przegląd Polonijny” 1998, z. 3, s. 137–157. Duć-Fajfer H., Twórczość wspomnieniowo-pamiętnikarska w dziewiętnastowiecznej litera- turze łemkowskiej [w:] Słowianie Wschodni. Duchowość – kultura – język, red. A. Bolek, D. Piwowarska, A. Raźny, Kraków 1998, s. 229–236. Duć-Fajfer H., Kontekst historyczny [w:] H. Duć-Fajfer, Literatura łemkowska w drugiej połowie XIX i na początku XX wieku, Prace Komisji Wschodnioeuropejskiej PAU, t. VII, Kraków 2001, s. 7–74. Duć-Fajfer H., Łemkowie – charakterystyka etniczno-kulturowa, „Języki Obce w Szkole” 2001, nr 6, s. 55–64. Bibliografi a 419

Duć-Fajfer H., Powysiedleńcza literatura łemkowska w Polsce jako etos trwania [w:] Czy to tęsknota, czy nadzieja. Antologia powysiedleńczej literatury łemkowskiej, wyb., red., teksty wstępne H. Duć-Fajfer, Legnica 2002, s. 26–40. Duć-Fajfer H., Aleksander Duchnowycz. Krótki życiorys, „Płaj. Almanach Karpacki” 2003, nr 27, s. 70–79. Duć-Fajfer H., Aleksander Duchnowycz a uniwersum symboliczne Łemków, „Płaj. Alma- nach Karpacki” 2003, nr 27, s. 65–69. Duć-Fajfer H., Etniczność w ekspozycji literackiej. Odwołania rocznicowe, „Rocznik Ru- skiej Bursy” 2007, t. 3, s. 21–27. Duć-Fajfer H., Etniczność a literatura – na przykładzie piśmiennictwa łemkowskiego [w:] Łemkowie. Historia i kultura. Sesja naukowa, Szreniawa, 30 czerwca – 1 lipca 2007, opr. red. U. Siekacz, Szreniawa 2007, s. 10–26. Duć-Fajfer O., Katehoryja swoje-czuże w łemkiwskych kulturowych tekstach, „Rocznik Ru- skiej Bursy” 2007, t. 3, s. 165–180. Duć-Fajfer H., Pomiędzy bukwą a literą. Współczesna literatura mniejszości białoruskiej, ukraińskiej i łemkowskiej w Polsce, Kraków 2012. Dudiak O., Perepys 1931 roku jak dżereło do wywczennia nacionalnoho składu nasełennia Hałyczyny perszoji połowyny 1930-ch rokiw (na prykładi lwiwskoho wojewodztwa), „Wisnyk Lwiwśkoho uniwersytetu. Serija Istoryczna” 2005, t. 39–40, s. 641–658. Dudra S., Łemkowie wobec przemian politycznych 1956 roku w Polsce [w:] Łemkowie, Boj- kowie, Rusini – historia, współczesność, kultura materialna i duchowa, t. I, red. S. Dudra i in., Legnica–Zielona Góra 2007, s. 143–156. Dudra S., Poza małą ojczyzną. Łemkowie na Ziemi Lubuskiej, Wrocław 2008. Dziewierski M., Migracja w świadomości Łemków. Rekonstrukcje niektórych treści społecz- nych [w:] M. Dziewierski, B. Pactwa, B. Siewierski, Dylematy tożsamości. Studium społeczności łemkowskiej w Polsce, Katowice 1992. Dziewierski M., Kilka uwag na temat marginalizacji grupy etnicznej [w:] Łemkowie i łem- koznawstwo, „Prace Komisji Wschodnioeuropejskiej PAU”, t. V, red. A.A. Zięba, Kraków 1997, s. 271–279. Dziewierski M., Kościół, religia, tożsamość narodowa na pograniczu wschodnim [w:] Po- granicza i multikulturalizm w warunkach Unii Europejskiej, red. K. Krzysztofek, A. Sadowski, Białystok 2004, s. 301–322. Dziewierski M., Duchowość i etnosymbolika, „Przegląd Socjologii Jakościowej” 2008, t. IV, nr 1, s. 4–16. Dziewierski M., Pactwa B., Z badań nad tożsamością ukraińską w południowo-wschodniej Polsce. Studia wybranych społeczności lokalnych [w:] Pogranicza etniczne w Europie. Harmonia i konfl ikty, red. K. Krzysztofek, A. Sadowski, Białystok 2001, s. 203–212. Dziewierski M., Pactwa B., Siewierski B., Dylematy tożsamości. Studium społeczności łemkowskiej w Polsce, Katowice 1992. Dzwinka M., Literatura piwnicznych zemel’ [w:] Łemkiwszczyna. Zemlia – liudy – isto- rija – kultura, t. 1, red. B.O. Struminśkyj, Niu-Jork–Paryż–Sydnej–Toronto 1988, s. 379–415. Eco U., Lector in fabula: współdziałanie w interpretacji tekstów narracyjnych, przeł. P. Sal- wa, Warszawa 1994. Eco U. i in., Interpretacja i nadinterpretacja, przeł. T. Bieroń, Kraków 2008. Epoka upamiętniania. Rozmowa z Pierrem Nora [w:] J. Żakowski, Rewanż pamięci, War- szawa 2002, s. 59–68. 420 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Erll A., Literatura jako medium pamięci zbiorowej, przeł. M. Saryusz-Wolska [w:] Pamięć zbiorowa i kulturowa. Współczesna perspektywa niemiecka, red. M. Saryusz-Wolska, Kraków 2009, s. 211–247. Filipkowski P., Historia mówiona i wojna. Doświadczenie obozu koncentracyjnego w per- spektywie narracji biografi cznych, Wrocław 2010. Filipkowski P., Historia mówiona i wojna, http://www.staff.amu.edu.pl/~ewa/ Filip- kowski,%20Historia%20mowiona%20i%20wojna.pdf. Friedländer S., Refl eksy nazizmu. Esej o kiczu i śmierci, Warszawa 2011. Gerlich H., Obrazy świata minionego – oswajanie Ziem Zachodnich. Analiza jednego przy- padku w świetle relacji autobiografi cznych, „Etnografi a Polska” 1994, t. XXXVIII, z. 1–2, s. 25–50. Giza A., Biografi a jako fakt empiryczny i jako kategoria teoretyczna [w:] Metoda biografi czna w socjologii, red. J. Włodarek, M. Czyżewski, Poznań 1990, s. 39–54. Giza A., Życie jako opowieść. Analiza materiałów autobiografi cznych w perspektywie socjo- logii wiedzy, Wrocław–Warszawa–Kraków 1991. Głowacka-Grajper M., Identyfi kacje kresowe we współczesnej Polsce. Od małych ojczyzn do regionalizmu sentymentalno-ideologicznego [w:] Kulturowa odmienność w działaniu. Kultury i narody bez państwa, red. E. Nowicka, Kraków 2009, s. 123–143. Głowiński M., O intertekstualności [w:] M. Głowiński, Poetyka i okolice, Warszawa 1992, s. 87–124. Głowiński M., Narracja jako monolog wypowiedziany [w:] M. Głowiński, Prace wybrane, t. II: Narracje literackie i nieliterackie, Kraków 1997, s. 85–113. Głowiński M., Powieść i prawda [w:] M. Głowiński, Prace wybrane, t. II: Narracje litera- ckie i nieliterackie, Kraków 1997, s. 19–38. Głowiński M., Lektura dzieła a wiedza historyczna [w:] M. Głowiński, Prace wybrane, t. III: Dzieło wobec odbiorcy. Szkice z komunikacji literackiej, Kraków 1998, s. 154–168. Głowiński M., Odbiór, konotacje, styl [w:] M. Głowiński, Prace wybrane, t. III: Dzieło wobec odbiorcy. Szkice z komunikacji literackiej, Kraków 1998, s. 110–135. Głowiński M., Pamiętnik (hasło) [w:] Słownik terminów literackich, red. J. Sławiński, Wrocław–Warszawa–Kraków 2002, s. 369. Godlewski G., Literatura i „literatury”. O kilku przesłankach możliwej, a nawet koniecznej, lecz wciąż jeszcze nieistniejącej antropologii literatury [w:] Narracja i tożsamość (I): nar- racje w kulturze. Z dziejów form artystycznych w literaturze polskiej, t. 85, red. W. Bo- lecki, R. Nycz, Warszawa 2004, s. 68–100. Godlewski G., Słowo – pismo – sztuka słowa. Perspektywy antropologiczne, Warszawa 2008. Goffman E., Rytuał interakcyjny, przeł. A. Szulżycka, Warszawa 2009. Golka M., Pamięć społeczna i jej implanty, Warszawa 2009. Gołębiowski B., Morfologia bajki a morfologia autobiografi i kultur, narodów i ludzi [w:] W. Propp, Morfologia bajki, Warszawa 1976, s. 5–25. Granosik M., Badanie biografi czne i obserwacja uczestnicząca – w stronę zintegrowanego podejścia badawczego [w:] Narracje – (auto)biografi a – etyka, red. L. Koczanowicz, R. Nahirny, R. Włodarczyk, Wrocław 2005, s. 353–363. Grotowska S., Tożsamość jednostki w perspektywie wydarzeń i planów życiowych [w:] Bio- grafi a a tożsamość, red. I. Szlachcicowa, Wrocław 2003, s. 76–97. Gusdorf G., Warunki i ograniczenia autobiografi i, przeł. J. Barczyński, „Pamiętnik Lite- racki” 1979, R. LXX, z. 1, s. 261–278. Bibliografi a 421

Hajduk-Nijakowska J., Żywioł i forma. Folklorystyczne mechanizmy oswajania traumy, Opole 2005. Halbwachs M., Społeczne ramy pamięci, przeł., wstęp M. Król, Warszawa 2008. Hałagida I., Życie Ukraińców na Ziemiach Zachodnich w pierwszych latach po wysiedleń- czej akcji „Wisła”. Przyczynek do polskiej, powojennej polityki narodowościowej [w:] Problemy Ukraińców w Polsce po wysiedleńczej Akcji „Wisła”, red. W. Mokry, Kraków 1997, s. 37–48. Hałagida I., Ukraińcy na zachodnich i północnych ziemiach Polski 1947–1957, Warszawa 2003. Hammersley P., Atkinson M., Metody badań terenowych, przeł. S. Dymczyk, Poznań 2000. Hastrup K., Przedstawianie przeszłości. Uwagi na temat mitu i historii, przeł. S. Sikora, „Konteksty. Polska Sztuka Ludowa” 1997, nr 1–2, s. 22–27. Helling I., Metoda badań biografi cznych, przeł. K. Droździał, J. Włodarek, „Kultura i Społeczeństwo” 1985, nr 3, s. 93–114. Hervieu-Léger D., Religia jako pamięć, przeł. M. Bielawska, Kraków 2008. Hirszowicz M., Neyman E., Społeczne ramy niepamięci, „Kultura i Społeczeństwo” 2001, nr 3–4, s. 23–48. Horbal B., Działalność polityczna Łemków na Łemkowszczyźnie 1918–1921, Wrocław 1997. Hrycak J., Historia Ukrainy 1772–1999: Narodziny nowoczesnego narodu, Lublin 2000. Hryciuk G., Przemiany narodowościowe i ludnościowe w Galicji Wschodniej i na Wołyniu w latach 1931–1948, Toruń 2005. Hryciuk G., Zmiany ludnościowe i narodowościowe w Galicji Wschodniej w latach 1931– –1939 [w:] Przemiany narodowościowe na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej 1931–1948, red. S. Ciesielski, Toruń 2004, s. 93–126. Hryckowian J., Pro akciju „Wisła” u spohadach ludej z Koszalinszczyny [w:] U poszukach prawdy pro akciju „Wisła”. Naukowo-praktyczna konferencija Peremyszl, 22–23 lysto- pada 1997 r. Zbirnyk dopowidej i materialiw konferenciji, red. M. Kozak, Peremyszl 1998, s. 79–82. Huk B., Struktura organizacyjna podziemia ukraińskiego na Łemkowszczyźnie w latach 1945–1947 [w:] Łemkowie, Bojkowie, Rusini. Historia, współczesność, kultura material- na i duchowa, t. III, red. S. Dudra i in., Zielona Góra–Słupsk [2010], s. 59–67. Hwat’ I., Istorija piwnicznoji Łemkiwszczyny wid wyhnannia Łemkiw [w:] Łemkiwszczyna. Zemlia – liudy – istorija – kultura, t. 1, red. B.O. Struminśkyj, Niu-Jork–Paryż–Syd- nej–Toronto 1988, s. 241–276. Iliuszyn I., Akcja „Wisła” w historiografi i ukraińskiej, przeł. K. Dufrat [w:] Akcja „Wisła”, red. J. Pisuliński, Warszawa 2003, s. 26–35. Inscenizacje pamięci, red. I. Skórzyńska, Ch. Lavrence, C. Pepin, Poznań 2007. Jagiełło M., Partnerstwo dla przyszłości. Szkice o polityce wschodniej i mniejszościach naro- dowych, Warszawa 2000. Jałowiecki B., Społeczne wytwarzanie przestrzeni, Warszawa 2010. Jasiak M., Geneza akcji „Wisła” [w:] Polska–Ukraina: trudne pytania, t. 8: Materiały VIII międzynarodowego seminarium historycznego „Stosunki polsko-ukraińskie w latach II wojny światowej”, Warszawa, 6–8 listopada 2000, Warszawa 2001, s. 111–159. Jedlicki J., Dzieje doświadczone i dzieje zaświadczone [w:] Dzieło literackie jako źródło histo- ryczne, red. Z. Stefanowska, J. Sławiński, Warszawa 1978, s. 345–371. 422 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Kabaczij R., Dejaki moralno-etyczni aspekty akciji peresełennia polśkych ukraijinciw na Chersonszczynu, http://www.ethnos.lemky.com/2006/03/18/deyaki_moralno_ etnichni_aspekti_akzii_perese-lennya.html. Kabaczij R., Probłema peresełennia ukrajinciw z Polszczi do URSR w 1944–1946 ta 1951 ro- kach u suczasnij publicystyci, http://www.ethnos.lemky.com/2006/03/15/proble- ma_ pereselennja_ ukrainziv_z_polshi.html. Kabaczij R., Rodom iż Zakerzonnia, http://www.ethnos.lemky.com/history/245-ro- dom-iz-zakerzonnja.html. Kabaczij R., Totalitarna włada u stosunku do ukrajinciw deportowanych z Polszczi do URSR w 1944–1946 rr., http://www.ethnos.lemky.com/2006/03/11/totalitarna_ vlada_y_ stosunky_do_ukrainziv.html. Kabaczij R., Wisła w stepach Ukrajiny, http://www.ethnos.lemky.com/2006/02/27/ visla_v_stepah_ukaini.html. Kabaczij R., Zmiany świadomości Łemków na skutek wysiedleń, http://www.beskid-ni- ski.pl/index.php?pos=/lemkowie/historia/zmianyk. Kabaczij R., Probłemy adaptaciji, peresełenych z Chołmszczyny ta Piwdennoji Łemkiw- szczyny, ukrajinciw u Wołynśkij obłasti (1945–1948), „Ukrajinśkyj Almanach” 2008, s. 129–139. Kabaczij R., Powernennia na batkiwszczynu piwdennych i piwnicznych łemkiw: poriwnialni aspekty, „Ukrajinśkyj Almanach” 2009, s. 88–96. Kabaczij R., Powernennia ukrajinciw Słowaczczyny z Wołyni w 1960–90 rokach XX st. ta joho wpływ na zminy w totożnosti reoptantiw [w:] Łemkowie, Bojkowie, Rusini – hi- storia, współczesność, kultura materialna i duchowa, t. II., red. S. Dudra i in., Zielona Góra–Słupsk 2009, s. 67–76. Kabaczij R., Ukraińcy z Polski na Ukrainie Radzieckiej [w:] R. Drozd, B. Halczak, Dzieje Ukraińców w Polsce 1921–1989, Zielona Góra–Słupsk 2010, s. 104–106. Kabaczij R., Wygnani na stepy. Przesiedlenia ludności ukraińskiej z Polski na południe Ukrainy w latach 1944–1946, Warszawa 2012. Kabzińska I., Metoda biografi czna i jej zastosowanie w badaniach etnologicznych [w:] Czas zmiany, czas trwania. Studia etnologiczne, red. J. Kowalska, S. Szynkiewicz, R. Tomi- cki, „Biblioteka Etnografi i Polskiej”, t. 56, Warszawa 2003, s. 39–61. Kabzińska I., Przestrzeń – pamięć – tożsamość. Elementy przestrzeni (miejsca) we wspo- mnieniach repatriantów z byłych Kresów Wschodnich, „Literatura Ludowa” 2000, nr 2, s. 3–23. Kaltenberg-Kwiatkowska E., Biografi e mieszkaniowe: domy dzieciństwa babek wnukom opowiedziane [w:] Co to znaczy mieszkać. Szkice antropologiczne, red. G. Woroniecka, Warszawa 2007, s. 36–172. Kaniowska K., Opis – klucz do rozumienia kultury, „Łódzkie Studia Etnografi czne”, t. XXXIX, Łódź 1999. Kaniowska K., Antropologia i problem pamięci, „Konteksty. Polska Sztuka Ludowa” 2003, nr 3–4, s. 59–65. Kaniowska K., „Memoria” i „postpamięć” a antropologiczne badanie wspólnoty [w:] Co- dzienne i niecodzienne. O wspólnotowości w realiach dzisiejszej Łodzi, red. G.E. Karpiń- ska, „Łódzkie Studia Etnografi czne”, t. XLIII, Łódź 2004, s. 9–27. Kaniowska K., Postpamięć indywidualna – postpamięć zbiorowa jako kategorie poznania w antropologii [w:] Pamięć i polityka historyczna. Doświadczenia Polski i jej sąsiadów, red. S.M. Nowinowski, J. Pomorski, R. Stobiecki, Łódź 2008, s. 65–76. Bibliografi a 423

Kapralski S., Pamięć, przestrzeń, tożsamość. Próba refl eksji teoretycznej [w:] Pamięć, prze- strzeń, tożsamość, red. S. Kapralski, Warszawa 2010, s. 9–46. Karp H.-J., Traba R., Czy codzienność można pamiętać? Wspomnienia z Warmii i Mazur jako fragment pamięci kulturowej Niemców, Polaków i Ukraińców [w:] Codzienność za- pamiętana. Warmia i Mazury we wspomnieniach, red. H.-J. Karp, R. Traba, Olsztyn– Warszawa 2004, s. 7–24. Kasperski E., Autobiografi a. Sytuacja i wyznaczniki formy [w:] Autobiografi zm. Przemiany – formy – znaczenia, red. H. Gosk, A. Zieniewicz, Warszawa 2001, s. 9–34. Kaufmann J., Wywiad rozumiejący, przeł. A. Kapciak, Warszawa 2009. Kaźmierska K., Identyfi kacja z przestrzenią w procesie budowania tożsamości. Analiza nar- racji wojennych mieszkańców Kresów Wschodnich, „Przegląd Socjologiczny” 1993, t. XLII, s. 101–112. Kaźmierska K., Wywiad narracyjny – technika i pojęcia analityczne [w:] Biografi a a toż- samość narodowa, red. M. Czyżewski, A. Piotrowski, A. Rokuszewska-Pawełek, Łódź 1996, s. 35–44. Kaźmierska K., Doświadczenia wojenne Polaków a kształtowanie tożsamości etnicznej. Analiza narracji kresowych, Warszawa 1999. Kaźmierska K., Wywiad narracyjny jako jedna z metod w badaniach biografi cznych, „Prze- gląd Socjologiczny” 2004, nr 1, s. 71–96. Kaźmierska K., Biografi a i pamięć na przykładzie pokoleniowego doświadczenia ocalonych z Zagłady, Kraków 2008. Kaźmierska K., Między pamięcią zbiorową a biografi czną. Podróże do miejsc urodzenia izra- elskich Żydów [w:] Pamięć zbiorowa jako czynnik integracji i źródło konfl iktów, red. A. Szpociński, Warszawa 2009, s. 25–46. Klasztorna N., Akcija-51, ostanni swidky, Winnicja 1998. Klasztorna N., Łemkowskie pojmowanie „swego świata”: jego obraz, utrata i poszukiwania, „Biuletyn Ukrainoznawczy” 2001, nr 7, s. 91–99. Klein K.L., O pojawieniu się pamięci w dyskursie historycznym, przeł. M. Bańkowski, „Konteksty. Polska Sztuka Ludowa” 2003, nr 3–4, s. 42–56. Kłoskowska A., Kulturologiczna analiza biografi czna [w:] Metoda biografi czna w socjologii, red. J. Włodarek, M. Ziółkowski, Warszawa–Poznań 1990, s. 172–195. Kmita M., Propaganda antyukraińska i kształtowanie negatywnego stereotypu Ukraińca w czasach PRL [w:] Problemy Ukraińców w Polsce po wysiedleńczej Akcji „Wisła”, red. W. Mokry, Kraków 1997, s. 59–73. Kmita M., Wpływ akcji „Wisła” na życie Ukraińców w PRL [w:] Problemy Ukraińców w Polsce po wysiedleńczej Akcji „Wisła”, red. W. Mokry, Kraków 1997, s. 185–211. Kończal K., Bliskie spotkania z historią drugiego stopnia [w:] Pamięć zbiorowa jako czynnik integracji i źródło konfl iktów, red. A. Szpociński, Warszawa 2009, s. 207–226. Kopczak S., Kowal L., Akcija „Wisła”, pryczyny i naslidky [w:] Akcija „Wisła” w konteksti ukrajinśko-polśkych widnosyn XX stolittia. Materiały naukowo-praktycznoji konferenciji pryswiaczenoji 50-littiu akciji „Wisła” (19 kwitnia 1997 r.), red. M. Henyk, Iwano- -Frankiwśk 1999, s. 54–60. Kopczyńska-Jaworska B., Metodyka etnografi cznych badań terenowych, Warszawa 1971. Korzeniewski B., Wprowadzenie. Przemiany pamięci społecznej z perspektywy teorii kultu- ry – polskie i niemieckie przestrzenie pamięci [w:] Przemiany pamięci społecznej a teoria kultury, red. B. Korzeniewski, Poznań 2007, s. 7–22. 424 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Korzeniewski B., Transformacja pamięci. Przewartościowania w pamięci przeszłości a wy- brane aspekty funkcjonowania dyskursu publicznego o przeszłości w Polsce po 1989 roku, Poznań 2010. Koss-Jewsiewicki B., Przedmowa, przeł. M. Bugajewski [w:] Inscenizacje pamięci, red. I. Skórzyńska, Ch. Lavrence, C. Pepin, Poznań 2007, s. 7–15. Kossakowska-Jarosz K., Idea „małej ojczyzny” w sposobach myślenia o śląskiej przestrzeni kulturowej [w:] Ich małe ojczyzny. Lokalność, korzenie i tożsamość w warunkach prze- mian, red. M. Trojan, Wrocław 2003, s. 33–52. Kostera M., Analiza tekstu [w:] M. Kostera, Antropologia organizacji. Metodologia badań terenowych, Warszawa 2005, s. 142–156. Kość K., Żywi we wspomnieniach. Doświadczenia śmierci w relacjach polskich zesłańców w ZSRR (w latach 1940–1946), „Prace Etnologiczne”, t. 19, Wrocław 2008. Kowalewicz K., Narracje biografi czne – zagrożenie – zaradność [w:] Biografi a a tożsamość narodowa, red. M. Czyżewski, A. Piotrowski, A. Rokuszewska-Pawełek, Łódź 1996, s. 105–122. Kowalski P., Popkultura i humaniści. Daleki od kompletności remanent spraw, poglądów i mistyfi kacji, Kraków 2004. Kowalski P., Encyklopedia i palimpsest [w:] Poszukiwanie sensów. Lekcja z czytania kultu- ry, red. P. Kowalski, Z. Libera, Kraków 2006, s. 7–45. Kozłowśkyj I., Deportaciji ukrainśkoho naselennia z Polszczi u 1944–1946 rokach [w:] Ak- cija „Wisła” w konteksti ukrajinśko-polśkych widnosyn XX stolittia. Materiały naukowo- -praktycznoji konferenciji pryswiaczenoji 50-littiu akciji „Wisła” (19 kwitnia 1997 r.), red. M. Henyk, Iwano-Frankiwśk 1999, s. 31–40. Krasowski I., Problem autochtonizmu Rusinów w Beskidzie Niskim [w:] Łemkowie w histo- rii i kulturze Karpat, cz. I, red. J. Czajkowski, wyd. 2, Sanok 1995, s. 381–386. Krasowśkyj I., Dijaczi nauky i kultury Łemkiwszczyny. Dowidnyk, Lwiw 2000. Krochmal A., Stosunki między grekokatolikami i prawosławnymi na Łemkowszczyźnie w la- tach 1926–1939 [w:] Łemkowie w historii i kulturze Karpat, cz. I, red. J. Czajkowski, wyd. 2, Sanok 1995, s. 285–297. Królik T., Wprowadzenie do oral history, http://oral-history.euv-ffo.de/breslau/ html/wprowadzenie.html. Kryciński S., Cerkwie w Bieszczadach, Pruszków 2005. Krynyćkyj S., Borot’ba ukrajinśkoji hromadśkosti za likwidaciju naslidkiw operaciji „Wisła” [w:] Akcija „Wisła” w konteksti ukrajinśko-polśkych widnosyn XX stolittia. Materiały naukowo-praktycznoji konferenciji pryswiaczenoji 50-littiu akciji „Wisła” (19 kwitnia 1997 r.), red. M. Henyk, Iwano-Frankiwśk 1999, s. 73–77. Krysaczenko W., Dynamika naselenia: populacijni, etniczni ta hlobalni wymiry, Kyjiw 2005, s. 108–110. Kubiak A.E., Nostalgia i konfl uentne wspólnoty pamięci, „Konteksty. Polska Sztuka Lu- dowa” 2004, nr 1–2, s. 40–43. Kubica A., „Wszystko tam zostało…”. Łemkowski raj utracony, http://aekubica. fm.interia.pl. Kubis B., Poznawcze i kształcące walory literatury dokumentu osobistego (na przykładzie re- lacji Polaków wysiedlonych z Kresów Wschodnich oraz Niemców wysiedlonych ze Śląska w latach 1944–1946), Opole 2007. Kubis B., Znaczenie narracji pamiętnikarskiej w szkolnej edukacji historycznej [w:] Narracje – (auto)biografi a – etyka, red. L. Koczanowicz, R. Nahirny, R. Włodarczyk, Wrocław 2005, s. 329–341. Bibliografi a 425

Kuhutiak M., 50-litta akciji „Wisła”. Istorija i suczastnist’ [w:] Akcija „Wisła” w konteksti ukrajinśko-polśkych widnosyn XX stolittia. Materiały naukowo-praktycznoji konferenciji pryswiaczenoji 50-littiu akciji „Wisła” (19 kwitnia 1997 r.), red. M. Henyk, Iwano- -Frankiwśk 1999, s. 3–6. Kula M., Przeszłość – spadek nie do odrzucenia, Poznań 2001. Kula M., Nośniki pamięci historycznej, Warszawa 2002. Kula M., Krótki raport o użytkowaniu historii, Warszawa 2004. Kuligowski W., Poetyka antropologiczna: próba zastosowania, „Literatura Ludowa” 2000, nr 1, s. 3–10. Kuligowski W., Antropologia refl eksyjna. O rzeczywistości tekstu, Poznań 2001. Kuligowski W., O historii, literaturze i teraźniejszości oraz innych formach zapominania, „Konteksty. Polska Sztuka Ludowa” 2003, nr 3–4, s. 79–84. Kurczewska J., Territory as a Cultural and Political Values, „Sprawy Narodowościowe” 2007, z. 31, s. 15–28. Kurkowska M., Archiwa pamięci – Oral History, „Historyka” 1998, t. XXVIII, s. 67–76. Kwiatkowski P.T., Pamięć zbiorowa społeczeństwa polskiego w okresie transformacji, War- szawa 2008. Kwiatkowski P.T., Czy lata III Rzeczypospolitej były „czasem pamięci”? [w:] Pamięć zbio- rowa jako czynnik integracji i źródło konfl iktów, red. A. Szpociński, Warszawa 2009, s. 125–166. Kwiatkowski P.T., Nijakowski L.M., Szacka B., Szpociński A., Między codziennością a wielką historią. Druga wojna światowa w pamięci zbiorowej społeczeństwa polskiego, Gdańsk–Warszawa 2010. Kwilecki A., Łemkowie. Zagadnienia migracji i asymilacji, Warszawa 1974. Kwilecki A., Nowe publikacje o Łemkach i Łemkowszczyźnie, „Sprawy Narodowościowe” 1994, z. 1–2 (4–5), s. 145–156. Lavrence Ch., Re-prezentacje socjalizmu. Praktyki kulturowe i pamięć po Jugosławii, oprac., przeł. A. Skórzyńska [w:] Inscenizacje pamięci, red. I. Skórzyńska, Ch. Lavrence, C. Pepin, Poznań 2007, s. 97–110. Le Goff J., Historia i pamięć, przeł. A. Gronowska, J. Stryjczyk, wstęp P. Rodak, War- szawa 2007. Lehmann R., Struggling for Peace. Understanding Polish-Ukrainian Coexistence in South- east Poland 1943–2007, Amsterdam 2009. Lejeune P., Wariacje na temat pewnego paktu. O autobiografi i, przeł. W. Grajewski, S. Ja- worski, A. Labuda, R. Lubas-Bartoszyńska, Kraków 2001. Leoński J., Zastosowanie analizy pól semantycznych w badaniach świadomości społecz- nej prowadzonych metodą autobiografi czną [w:] Metoda biografi czna w socjologii, red. J. Włodarek, M. Ziółkowski, Poznań 1990, s. 91–97. Lewis O., Sanchez i jego dzieci. Autobiografi a rodziny meksykańskiej, przeł. A. Frybesowa, Warszawa 1964. Libera Z., Robotycki C., Wilamowice i okolice w ludowej wyobraźni [w:] Wilamowice. Przyroda, historia, język, kultura oraz społeczeństwo miasta i gminy, red. A. Barciak, Wilamowice 2001, s. 371–404. Lofl and J., Snow D., Anderson L., Lofl and L., Analiza układów społecznych. Przewod- nik metodologiczny, wstęp, red. E. Hałas, przeł. A. Kordasiewicz, S. Urbańska, M. Żychlińska, Warszawa 2010. Lubas-Bartoszyńska R., Między autobiografi ą a literaturą, Warszawa 1993. 426 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Lubas-Bartoszyńska R., Wprowadzenie [w:] Pisać o sobie – dla siebie. Wielogłos pamiętni- karski, red. R. Lubas-Bartoszyńska, Sosnowiec 1994, s. 5–16. Lubas-Bartoszyńska R., Konkurs na pisma intymne w Polsce. Wprowadzenie do antolo- gii fragmentów wypowiedzi osobistych nadesłanych na apel ogłoszony w prasie krajowej na przełomie 1992 i 1993 roku [w:] R. Lubas-Bartoszyńska, Pisanie autobiografi czne w kontekstach europejskich, Kraków 2003, s. 187–200. Lubaś M., Społeczne granice pamięci. Różnica religijna i przeszłość w zachodniomacedoń- skiej wiosce [w:] Pamięć, przeszłość, tożsamość, red. S. Kapralski, Warszawa 2010, s. 170–199. Lutyński J., Metoda biografi czna i sposoby otrzymywania materiałów w badaniach biogra- fi cznych [w:] Metoda biografi czna w socjologii, red. J. Włodarek, M. Ziółkowski, War- szawa–Poznań 1990, s. 83–90. Łaciak B., Obraz polskiego domu w serialach telewizyjnych [w:] Co to znaczy mieszkać. Szki- ce antropologiczne, red. G. Woroniecka, Warszawa 2007, s. 173–197. Łebkowska A., Fotografi a jako empatyczna mediacja [w:] A. Łebkowska, Empatia. O lite- rackich narracjach przełomu XX i XXI wieku, Kraków 2008, s. 127–143. Łemkiwszczyna. Istoryko-etnohrafi czne doslidżennia u dwoch tomach, t. I, kol. red. I. Hwo- zda, Lwiw 1999. Łemkiwszczyna. Istoryko-etnohrafi czne doslidżennia u dwoch tomach, t. II, kol. red. S. Paw- liuk, Lwiw 2002. Łemkowie i łemkoznawstwo w Polsce, red. A.A. Zięba, „Prace Komisji Wschodnioeuro- pejskiej PAU”, t. V, Kraków 1997. Łemkowie w historii i kulturze Karpat, cz. I, red. J. Czajkowski, wyd. 2, Sanok 1995. Łemkowie w opracowaniach naukowych: wykaz prac magisterskich i doktorskich, Warszawa 2002. Łemkowie, Bojkowie, Rusini – historia, współczesność, kultura materialna i duchowa, t. 1, red. S. Dudra i in., Legnica–Zielona Góra 2007. Łemkowie, Bojkowie, Rusini – historia, współczesność, kultura materialna i duchowa, t. 2, red. S. Dudra i in., Zielona Góra–Słupsk 2009. Łemkowie, Bojkowie, Rusini – historia, współczesność, kultura materialna i duchowa, t. 3, red. S. Dudra, Zielona Góra–Słupsk [2010]. Łemkowie. Historia i kultura. Sesja naukowa Szreniawa, 30 czerwca–1 lipca 2007, oprac. red. U. Siekacz, Szreniawa 2007. Łemkowskie losy. Rozmowa z Mykołą Horbalem [w:] Wiele twarzy Ukrainy. Rozmowy Izy Chruślińskiej i Piotra Tymy, Lublin 2005, s. 227–236. Łozko H., Ukrajinśke narodoznawstwo, Kyjiw 2006. Łozowska K.R., Kresowa ziemia rodzinna w prozie polskiej o pierwszej wojnie światowej, „Literatura Ludowa” 2001, nr 6, s. 3–8. Łukowski W., Społeczne tworzenie ojczyzn. Studium tożsamości mieszkańców Mazur, Warszawa 2002. Maciak R., Próba porozumienia polsko-ukraińskiego w Galicji w latach 1888–1895, „Bi- bliotheca Europae Orientalis”, studia 2, Warszawa 2006. Makar J., Polityczne, ekonomiczne i narodowościowo-demografi czne następstwa operacji „Wisła” [w:] Polska–Ukraina: trudne pytania, t. 8: Materiały VIII międzynarodowego seminarium historycznego „Stosunki polsko-ukraińskie w latach II wojny światowej”, Warszawa, 6–8 listopada 2000, Warszawa 2001, s. 205–220. Bibliografi a 427

Makar J., Kwestia Bojków, Hucułów, Łemków, Rusinów wobec problemu jedności narodu ukraińskiego [w:] Łemkowie, Bojkowie, Rusini. Historia, współczesność, kultura material- na i duchowa, t. I, red. S. Dudra i in., Legnica–Zielona Góra 2007, s. 71–78. Malec E., „Genius loci” Lwowa – we Wrocławiu?, „Konteksty. Polska Sztuka Ludowa” 2004, nr 1–2, s. 93–101. de Man P., Autobiografi a jako od-twarzanie, przeł. M.B. Fedewicz [w:] Dekonstrukcja w badaniach literackich, red. R. Nycz, Gdańsk 2000, s. 106–124. Mandryk J., Deportacijni akciji w ocinci ukrajinśkoji ta polśkoji hromadśkosti [w:] Akcija „Wisła” w konteksti ukrajinśko-polśkych widnosyn XX stolittia. Materiały naukowo- -praktycznoji konferenciji pryswiaczenoji 50-littiu akciji „Wisła” (19 kwitnia 1997 r.), red. M. Henyk, Iwano-Frankiwśk 1999, s. 78–81. Markiewicz J., Życie liturgiczne i obrządek grekokatolików w obwodzie lwowskim podczas prześladowań (1945–1989) [w:] Religijność chrześcijan obrządku wschodniego na pogra- niczu polsko-ukraińskim, red. M. Lubańska, Warszawa 2007, s. 59–76. Marszałek M., „Życie i papier”. Autobiografi czny projekt Zofi i Nałkowskiej: „Dzienniki” 1899–1954, Kraków 2004. Maruszewski T., Pamięć autobiografi czna, Gdańsk 2005. Mazur G., Problemy przesiedlenia Polaków z Ukrainy i Ukraińców z Polski w latach 1945– –1946 [w:] Polska–Ukraina: trudne pytania, t. 8: Materiały VIII międzynarodowego se- minarium historycznego „Stosunki polsko-ukraińskie w latach II wojny światowej”, War- szawa, 6–8 listopada 2000, Warszawa 2001, s. 15–57. Melchior M., Społeczna tożsamość jednostki, Warszawa 1990. Metoda biografi czna w socjologii, red. J. Włodarek, M. Ziółkowski, Warszawa–Poznań 1990. Michna E., Łemkowie. Grupa etniczna czy naród?, Kraków 1995. Michna E., Stan badań socjologicznych nad społecznością łemkowską w Polsce [w:] Łem- kowie i łemkoznawstwo, „Prace Komisji Wschodnioeuropejskiej PAU”, t. V, red. A.A. Zięba, Kraków 1997, s. 257–270. Michna E., Kwestie etniczno-narodowościowe na pograniczu Słowiańszczyzny wschodniej i zachodniej. Ruch rusiński na Słowacji, Ukrainie i w Polsce, „Prace Komisji Wschod- nioeuropejskiej PAU”, t. VIII, Kraków 2004. Miejsce rzeczywiste. Miejsce wyobrażone. Studia nad kategorią miejsca w przestrzeni kultu- ry, red. M. Kitowska-Łysiak, E. Wolicka, Lublin 1999. Miejsca znaczące i wartości symboliczne, „Studia Etnologiczne i Antropologiczne”, t. 5, red. I. Bukowska-Floreńska, Katowice 2001. Mironowicz E., Problem łemkowski w polityce władz PRL [w:] Łemkowie, Bojkowie, Rusini – historia, współczesność, kultura materialna i duchowa, t. I, red. S. Dudra i in., Legni- ca–Zielona Góra 2007, s. 249–258. Misiak M., Łemkowie. W kręgu badań nad mniejszościami etnolingwistycznymi w Europie, Wrocław 2005. Misiło E., Akcja „Wisła”. Dokumenty, Warszawa 1993. Misiło E., Wstęp [w:] Repatriacja czy deportacja? Dokumenty, t. I, red. E. Misiło, Warsza- wa 1996, s. 5–16. Moklak J., Łemkowszczyzna w II Rzeczpospolitej. Zagadnienia polityczne i wyznaniowe, Kraków 1997. Moklak J., Łemkowie w wojnie polsko-ukraińskiej 1918–1919, http://olszowka.most.org. pl/lem01.htm. Motyka G., Tak było w Bieszczadach: walki polsko-ukraińskie 1943–1948, Warszawa 1999. 428 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Motyka G., Zamiast wstępu. Od operacji C-1 do akcji „Bumerang” [w:] Służby bezpieczeń- stwa Polski i Czechosłowacji wobec Ukraińców (1945–1989). Z warsztatów badawczych, red. G. Motyka, Warszawa 2005, s. 7–19. Motyka G., Ukraińska partyzantka 1942–1960: działalność Organizacji Ukraińskich Nacjo- nalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii, Warszawa 2006. Motyka G., Kryptonim „Bieszczady”. Zabójstwo Jana Gerharda [w:] G. Motyka, W kręgu „Łun w Bieszczadach”: szkice z najnowszej historii polskich Bieszczad, Warszawa 2009, s. 143–167. Motyka G., Tajemnica śmierci generała „Waltera” [w:] G. Motyka, W kręgu „Łun w Biesz- czadach”: szkice z najnowszej historii polskich Bieszczad, Warszawa 2009, s. 122–140. Motyka G., W kręgu „Łun w Bieszczadach”: szkice z najnowszej historii polskich Bieszczad, Warszawa 2009. Motyka G., Od rzezi wołyńskiej do akcji „Wisła”. Konfl ikt polsko-ukraiński 1943–1947, Kraków 2010. Motyka G., Wnuk R., „Pany” i „rezuny”. Współpraca AK-WiN i UPA 1945–1947, War- szawa 1997. Mucha J., Oblicza etniczności. Studia teoretyczne i empiryczne, Kraków 2005. Mucha J., Keen M.F., „Dawanie świadectwa” w życiu socjologów Europy Środkowej i Wschodniej, przeł. J. Mucha [w:] Autobiografi e czasu transformacji, red. J. Mucha, M.F. Keen, Warszawa 2006, s. 11–39. Мuszynka M., Politycznyj rusynizm na praktyci, New York 1991. Myga-Piątek U., Krajobraz kulturowy w badaniach geografi cznych [w:] Krajobraz kultu- rowy. Aspekty teoretyczne i metodologiczne, „Prace Krajobrazu Kulturowego PTG”, nr 4, red. U. Myga-Piątek, Sosnowiec 2005, s. 40–53. Myga-Piątek U., Słowo wstępne [w:] Krajobraz kulturowy. Aspekty teoretyczne i metodo- logiczne, „Prace Krajobrazu Kulturowego PTG”, nr 4, red. U. Myga-Piątek, Sosno- wiec 2005, s. 7–11. Naulko W.I. i in., Kultura i pobut naselennia Ukrajiny, Kyjiw 1993. Nelha O.W., Ukrajinci Karpatśkoho kraju w konteksti jednosti etnohrafi cznych hrup, etnosu, nacji [w:] O.W. Nelha, Teorija etnosu. Kurs lekcij, Kyjiw 1997, s. 310–335. Neumann B., Literatura, pamięć, tożsamość, przeł. A. Pełka [w:] Pamięć zbiorowa i kul- turowa. Współczesna perspektywa niemiecka, red. M. Saryusz-Wolska, Kraków 2009, s. 249–284. Nęcka E., Psychologia i pamięć [w:] Pamięć i działanie. Seminarium, Warszawa, 23 listopa- da 2001, Warszawa 2001, s. 23–32. Nijakowski L.M., Domeny symboliczne. Konfl ikty narodowe i etniczne w wymiarze symbo- licznym, Warszawa 2006. Nijakowski L.M., O znaczeniu terytorium dla nauk społecznych i kultury, „Sprawy Naro- dowościowe” 2004, z. 24–25, s. 91–111. Nijakowski L.M., Regionalne zróżnicowanie pamięci o II wojnie światowej [w:] P.T. Kwiat- kowski, L.M. Nijakowski, B. Szacka, A. Szpociński, Między codziennością a wielką historią. Druga wojna światowa w pamięci zbiorowej społeczeństwa polskiego, Gdańsk– Waszawa 2010, s. 200–238. Nora P., Between Memory and History: Les Lieux de Mémoire, „Representations” 1989, nr 26, s. 7–24 Nora P., Reasons for the Current Upsurge in Memory, http://www.eurozine.com/ articles/2002-04-19-nora-en.html. Nowak J., Zaginiony świat? Nazywają ich Łemkami, wyd. 2, Kraków 2003. Bibliografi a 429

Nowak J., O semantycznej redukcji przestrzeni etnicznej [w:] A. Bukowski, M. Lubaś, J. Nowak, Zarządzanie przestrzenią. Globalizacja – etniczność – władza, Kraków 2006, s. 49–71. Nowak J., Pamięć i zapominanie: trauma wypędzeń [w:] Carpatho-Rusyns and Their Neigh- bours: Essays in Honor of Paul Robert Magosci, red. B. Horbal i in., Fairfax 2006, s. 281–306. Nowak J., Przestrzeń i pamięć społeczna wśród ukraińskich Hucułów [w:] Pamięć, prze- strzeń, tożsamość, red. S. Kapralski, Warszawa 2010, s. 200–218. Nowak J., Społeczne reguły pamiętania. Antropologia pamięci zbiorowej, Kraków 2011. Nowak P., Siwiec A., Pamięć i jej konceptualizacje w języku i w tekstach kultury [w:] Pa- mięć i miejsce. Doświadczenie przeszłości na pograniczu, red. D. Staszczyk, A. Szy- mańska, Chełm 2008, s. 63–73. Nowakowski K.Z., Sytuacja polityczna na Łemkowszczyźnie w latach 1918–1939 [w:] Łemkowie w historii i kulturze Karpat, cz. I, red. J. Czajkowski, wyd. 2, Sanok 1995, s. 313–350. Nowicka E., Swojskość i obcość jako kategorie socjologicznej analizy [w:] Swoi i obcy, red. E. Nowicka, Warszawa 1990, s. 5–53. Ojczyzny słowa. Narracyjny wymiar kultury, red. W.J. Burszta, W. Kuligowski, Poznań 2002. Okulska J., Tożsamość etniczno-kulturowa Łemków w środkowej części Beskidu Niskiego w świetle badań socjologicznych, Gorlice 2008. Olchawa M., Akcja „Wisła”: motywacje czystki etnicznej, „Nowa Ukraina” 2007, nr 1–2, s. 43–50. Olechnicki K., Antropologia obrazu: fotografi a jako metoda, przedmiot i medium nauk spo- łecznych, Warszawa 2003. Olszański T.A., Łemkowie na Ukrainie i Towarzystwo „Łemkowszczyzna”, „Magury '89”, s. 4–7. Olszański T.A., Wokół łemkowskich watr i spraw, „Magury’ 89”, s. 74–94. Olszański T.A., Ruska Ludowa Republika Łemków, „Magury’ 98”, s. 25–36. Olszański T.A., Historia Ukrainy XX wieku, Warszawa [1993]. Olszański T.A., Wokół akcji „Wisła” [w:] Problemy Ukraińców w Polsce po wysiedleńczej Akcji „Wisła”, red. W. Mokry, Kraków 1997, s. 173–184. Olszański T.A., Trud niepodległości. Ukraina na przełomie tysiącleci, Kraków 2003. Ossadnik H., Izolacjonizm wewnątrzetniczny na pograniczu bojkowsko-łemkowskim (w świetle akt metrykalnych) [w:] Dwa pogranicza. Galicja wschodnia i Górny Śląsk. Historia – problemy – odniesienia, red. Z. Budzyński, J. Kamińska-Kwak, Rzeszów 2003, s. 149–150. Ossowski S., Analiza socjologiczna pojęcia ojczyzny [w:] S. Ossowski, Z zagadnień psycho- logii społecznej, Warszawa 1967, s. 201–227. Ossowski S., O ojczyźnie i narodzie, Warszawa 1984. Pactwa B., Próby reintegracji Łemków w Beskidzie Niskim [w:] M. Dziewierski, B. Pac- twa, B. Siewierski, Dylematy tożsamości. Studium społeczności łemkowskiej w Polsce, Katowice 1992, s. 92–132. Pactwa B., Dziewierski M., Religia jako czynnik integracji i dezintegracji grupy etnicznej na przykładzie mniejszości ukraińskiej w Polsce [w:] Etniczność i religia, red. A. Posern- -Zieliński, Poznań 2003, s. 97–108. Pamięć, etyka i historia. Anglo-amerykańska teoria historiografi i lat dziewięćdziesiątych (an- tologia przekładów), red. E. Domańska, Poznań 2002. 430 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Pamięć – miejsce – obecność, red. J. Hudzik, J. Mizińska, Lublin 1997. Pamięć – przestrzeń – tożsamość, red. S. Kapralski, Warszawa 2010. Pamięć zbiorowa i kulturowa. Współczesna perspektywa niemiecka, red. M. Saryusz-Wol- ska, Kraków 2009. Pamięć zbiorowa jako czynnik integracji i źródło konfl iktów, red. A. Szpociński, Warszawa 2009. Pamiętniki emigrantów. Stany Zjednoczone, t. 1, nr 1–27, red. J. Dziembowska, Warsza- wa 1977. Pawliuk S., Subetnos (hasło) [w:] S. Pawliuk, Słownyk osnownych poniat’ i terminiw z teo- riji etnołohiji, Lwiw 2008, s. 220–221. Pecuch M., Wymiary świadomości narodowej Łemków, „Lud” 1997, t. 81, s. 105–113. Pecuch M., Wytwory materialne jako wyróżnik tożsamości kulturowej grupy mniejszościo- wej (na przykładzie Łemków w Gorzowskiem), „Nadwarciański Rocznik Historyczno- -Archiwalny” 1999, t. 1, nr 6, s. 221–226. Pecuch M., Kultura tradycyjna w życiu Łemków z północnej części województwa lubuskiego, „Rocznik Lubuski” 2000, t. 26, cz. 1, s. 85–105. Pecuch M., Wpływ folkloru muzycznego na zachowanie łemkowskiej tożsamości kulturowej (na przykładzie północnej części województwa lubuskiego), „Rocznik Lubuski” 2000, t. 26, cz. 1, s. 123–131. Pecuch M., Łemkowie na Ukrainie. Współczesny stan kultury tradycyjnej [w:] Wschód w polskich badaniach etnologicznych i antropologicznych. Problematyka. Badacze. Zna- czenie, red. Z. Jasiewicz, „Prace Komitetu Nauk Etnologicznych”, Poznań 2004, s. 63–75. Pecuch M., Wpływ szkolnictwa na procesy akulturacji, asymilacji i rekulturacji Łemków, „Rocznik Lubuski” 2004, t. 30, cz. I, s. 131–139. Pecuch M., Tożsamość kulturowa a etniczna. Łemkowie w zachodniej Polsce i na Ukrainie [w:] Łemkowie, Bojkowie, Rusini – historia, współczesność, kultura materialna i ducho- wa, cz. I, red. S. Dudra i in., Legnica–Zielona Góra 2007, s. 89–98. Pecuch M., Tożsamość kulturowa Łemków a miejsce osiedlenia [w:] Łemkowie. Historia i kultura. Sesja naukowa Szreniawa, 30 czerwca–1 lipca 2007, oprac. red. U. Siekacz, Szreniawa 2007, s. 113–118. Pecuch M., Wasyliwka – łemkiwśkyj ostriw na piwdni Ukrajiny, „Ukrainśkyj Almanach” 2008, s. 325–329. Pecuch M., Tożsamość kulturowa Łemków w zachodniej Polsce i na Ukrainie: studium po- równawcze, Gorzów Wielkopolski 2009. Piątkowski K., O niektórych pożytkach dla antropologii płynących z wiedzy o literaturze [w:] Ojczyzny słowa. Narracyjne wymiary kultury, red. W.J. Burszta, W. Kuligowski, Poznań 2002, s. 19–39. Pieradzka K., Na szlakach Łemkowszczyzny, Kraków 1939. Pietras M., Myga-Piątek U., Własność prywatna, własność publiczna: o znaczeniu posia- dania dla kształtowania krajobrazu oraz relacji człowieka z miejscem i przestrzenią [w:] Krajobraz kulturowy. Aspekty teoretyczne i metodologiczne, „Prace Komisji Krajobra- zu Kulturowego PTG” nr 4, red. U. Myga-Piątek, Sosnowiec 2005, s. 78–89. Pink S., Etnografi a wizualna, przeł. M. Skiba, Kraków 2009. Pionierzy. Pamiętniki osadników bieszczadzkich z przedmową Bronisława Gołębiowskiego, wyb., red., przyp. H. Jadam, Rzeszów 1975. Piotrowski A., Wstęp [w:] Biografi a a tożsamość narodowa, red. M. Czyżewski, A. Pio- trowski, A. Rokuszewska-Pawełek, Łódź 1996, s. 5–12. Bibliografi a 431

Piotrowski A., Zakorzenienie w historii (teorii) – zakorzenienie w milieu: analiza dwu od- mian narracji [w:] Biografi a a tożsamość narodowa, red. M. Czyżewski, A. Piotrowski, A. Rokuszewska-Pawełek, Łódź 1996, s. 173–190. Pirveli M., Duch miejsca a topofi lia [w:] Pamięć, przestrzeń, tożsamość, red. S. Kapralski, Warszawa 2010, s. 221–238. Pisuliński J., Rozsiedlenie i pierwsze lata życia Ukraińców przesiedlonych z Polski do USRR, „Nowa Ukraina” 2007, nr 1–2, s. 51–70. Pisuliński J., Przesiedlenie ludności ukraińskiej z Polski do USRR w latach 1944–1947, Rze- szów 2009. Podole i Wołyń. Szkice etnografi czne, red. Ł. Smyrski, M. Zowczak, Warszawa 2003. Polska i Ukraina w latach trzydziestych–czterdziestych XX wieku. Nieznane dokumenty z ar- chiwów służb specjalnych, t. 5: Akcja „Wisła” 1947, Warszawa–Kijów 2006. Połomski K., Miejsce i przestrzeń. Krajobraz w doświadczeniu mieszkańców Bieszczadzkiego Parku Narodowego, Warszawa 2010. Pomian K., Historia. Nauka wobec pamięci, Kraków 2006. Pomorski J., Wprowadzenie. Spory wokół narracji historycznej [w:] Metodologiczne proble- my narracji historycznej, red. J. Pomorski, Lublin 1991, s. 11–24. Popowycz D., Peresełenciam zrobliat’ wyznania, http://www.ethnos.lemky.com/ ethnos/326-pereselencyam-zroblyat-viznannya.html. Potocki A., Żydzi w Podkarpackiem, Rzeszów 2004. Potocki R., Wokół sporów religijnych na Łemkowszczyźnie w latach 1926–1939, „Biuletyn Ukrainoznawczy” 2000, nr 6, s. 99–111. Prach B., Apostolska Administracja Łemkowszczyzny [w:] Łemkowie w historii i kulturze Karpat, cz. I, red. J. Czajkowski, wyd. 2, Sanok 1995, s. 299–311. Prawda M., Biografi czne odtwarzanie rzeczywistości (O koncepcji badań biografi cznych Fritza Schütze), „Studia Socjologiczne” 1989, nr 4, t. 115, s. 81–98. Problemy Ukraińców w Polsce po wysiedleńczej Akcji „Wisła”, red. W. Mokry, Kraków 1997. Prokop J., Kanon literacki i pamięć zbiorowa [w:] Wiedza o literaturze i edukacja. Księga re- feratów Zjazdu Polonistów, Warszawa 1995, red. T. Michałowska, Z. Goliński, Z. Ja- rosiński, Warszawa 1996, s. 22–29. Propp W., Morfologia bajki, przeł. W. Wojtyga-Zagórska, Warszawa 1976. Przed akcją „Wisła” był Wołyń, red. W. Filar, Warszawa 1997. Przemiany pamięci społecznej a teoria kultury, red. B. Korzeniewski, Poznań 2007. Przestrzeń kulturowego współistnienia, „Studia Etnologiczne i Antropologiczne”, t. 4, red. I. Bukowska-Floreńska, Katowice 2000. Przestrzenie wizualne i akustyczne człowieka: antropologia audiowizualna jako przedmiot i metoda badań, red. A. Janiak, W. Krzemińska, A. Wojtasik-Tokarz, Wrocław 2007. Przybylski P., Łemkowszczyzna bez Łemków. 60. rocznica wysiedleń Łemków do USRR, „Magury’ 04”, s. 10–20. Pudło K., Łemkowie. Proces wrastania w środowisko Dolnego Śląska 1947–1985, Wrocław 1987. Pudło K., Dzieje Łemków po drugiej wojnie światowej (Zarys problematyki) [w:] Łemkowie w historii i kulturze Karpat, cz. I, red. J. Czajkowski, wyd. 2, Sanok 1995, s. 351–386. Radomski A., Rola wiedzy historycznej w kulturze współczesnej [w:] Historia, metodologia, współczesność, red. J. Pomorski, Lublin 1998, s. 11–30. Radomski A., Wielkie narracje a mikronarracje – etyczne dylematy współczesnego pisarstwa historycznego [w:] Narracje – (auto)biografi a – etyka, red. L. Koczanowicz, R. Nahir- ny, R. Włodarczyk, Wrocław 2005, s. 243–253. 432 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Radomski A., Historiografi a a kultura współczesna, Lublin 2006. Radzik R., Od zbiorowości etnicznej do wspólnoty narodowej. Podstawowe pojęcia układu etniczno-narodowego w Europie Środkowo-Wschodniej w XIX i XX wieku, „Studia So- cjologiczne” 1999, nr 2, s. 29–63. Rancew-Sikora D., Dom estetyczny jako dom indywidualny [w:] Co to znaczy mieszkać. Szkice antropologiczne, red. G. Woroniecka, Warszawa 2007, s. 47–72. Rauch A., Wstęp. Świadectwo ludzi nieobojętnych [w:] Prace niesyzyfowe. Wybór pamięt- ników nauczycieli szkół wiejskich Rzeszowszczyzny, wyb., oprac., wstęp A. Rauch, Rzeszów 1974, s. 7–36. Reinfuss R., Łemkowie jako grupa etnografi czna, Sanok 1998. Reinfuss R., Śladami Łemków, Warszawa 1990. Reinfuss R., Związki kulturowe po obu stronach Karpat w rejonie Łemkowszczyzny [w:] Łemkowie w historii i kulturze Karpat, cz. 1, red. J. Czajkowski, wyd. 2, Sanok 1995, s. 167–181. Renza L., Wyobraźnia stawia veto: teoria autobiografi i, przeł. M. Orkan-Łęcki, „Pamięt- nik Literacki” 1979, R. LXX, z. 1, s. 279–306. Repatriacja czy deportacja? Dokumenty, t. I, red. E. Misiło, Warszawa 1996. Repatriacja czy deportacja? Dokumenty, t. II, red. E. Misiło, Warszawa 1999. Ricoeur P., Pamięć – zapomnienie – historia, przeł. J. Margański [w:] Tożsamość w czasach zmiany. Rozmowy w Castel Gandolfo, Kraków 1995, s. 22–43. Ricoeur P., Nadużycia pamięci naturalnej: pamięć powstrzymana, pamięć manipulowana, pamięć narzucona, przeł. W. Bańkowski, „Konteksty. Polska Sztuka Ludowa” 2003, nr 1–2, s. 41–54. Ricoeur P., Pamięć, historia, zapomnienie, przeł. J. Margański, Kraków 2006. Rieger J., Łemkowie i ich język [w:] Łemkowie. Kultura – sztuka – język, Warszawa 1987, s. 21–39. Rieger J., Słownictwo i nazewnictwo łemkowskie, Warszawa 1995. Riemann G., Schütze F., „Trajektoria” jako podstawowa koncepcja teoretyczna w analizach cierpienia i bezładnych procesów społecznych, przeł. Z. Bokszański, A. Piotrowski, „Kultura i Społeczeństwo” 1992, nr 2, s. 89–109. Ritz G., Między autentyzmem a literaturą. Tekst autobiografi czny [w:] M. Marszałek, „Ży- cie i papier”. Autobiografi czny projekt Zofi i Nałkowskiej: „Dzienniki” 1899–1954, Kra- ków 2004, s. 7–9. Robotycki C., Nie wszystko jest oczywiste, Kraków 1998. Rodak P., Problem tożsamości w dziennikach na przykładzie dzienników okupacyjnych, „Kultura i Społeczeństwo” 2003, nr 3, s. 79–90. Rodak P., Narracja – dziennik – tożsamość. Przesłanki (projektowanej) antropologii literatu- ry [w:] Narracja i tożsamość (I): narracje w kulturze. „Z dziejów form artystycznych w literaturze polskiej”, t. 85, red. W. Bolecki, R. Nycz, Warszawa 2004, s. 218–230. Rokuszewska-Pawełek A., Doświadczenia wojenne Polaków – analiza trajektorii wrześnio- wej [w:] Biografi a a tożsamość narodowa, red. M. Czyżewski, A. Piotrowski, A. Ro- kuszewska-Pawełek, Łódź 1996, s. 67–84. Rokuszewska-Pawełek A., Druga wojna światowa – pamięć i tożsamość, „Kultura i Spo- łeczeństwo” 2001, nr 3–4, s. 167–179. Rosenthal G., Rekonstrukcja historii życia. Wybrane zasady generowania opowieści w wy- wiadach biografi czno-narracyjnych, przeł. N. Nowakowska [w:] Metoda biografi czna w socjologii, red. J. Włodarek, M. Czyżewski, Poznań 1990, s. 97–112. Rosner K., Narracja, tożsamość i czas, Kraków 2003. Bibliografi a 433

Rusenko I., Łemkowyna [w:] Łemkowie piszą. Wiersze z lasów i gór, Kraków 1989, s. 27–29. Rykiel Z., Tożsamość terytorialna jako uczestnictwo w kulturze [w:] Tożsamość terytorialna w różnych skalach przestrzennych, red. Z. Rykiel, Rzeszów 2010, s. 17–31. Sadowski A., Znaczenie terytorium jako kryterium tożsamości grupy etnicznej w warun- kach społeczeństwa zróżnicowanego kulturowo [w:] Światopogląd: między transcenden- cją a codziennością. Księga jubileuszowa na 70-lecie urodzin Profesora Włodzimierza Pawluczuka, red. I. Borowik, H. Hoffmann, Kraków 2004, s. 89–102. Sahlins M., Jak myślą „tubylcy”. O kapitanie Cooku, na przykład, przeł. W. Usakiewicz, Kraków 2007. Sanockie wspomnienia Tyrsusa Wenhrynowicza [w:] A. Strzelecka, L. Puchała, Łemkow- szczyzna Wenhrynowiczów, Sanok 2007, s. 73–115. Saryusz-Wolska M., Literatura i pamięć. Uwagi wstępne [w:] Pamięć zbiorowa i kultu- rowa. Współczesna perspektywa niemiecka, red. M. Saryusz-Wolska, Kraków 2009, s. 175–184. Saryusz-Wolska M., Wprowadzenie [w:] Pamięć zbiorowa i kulturowa. Współczesna per- spektywa niemiecka, red. M. Saryusz-Wolska, Kraków 2009, s. 7–38. Saryusz-Wolska M., Spotkania czasu z miejscem. Studia o pamięci i miastach, Warszawa 2011. Sekuła A.E., Kultury pamięci Górnoślązaków [w:] Pamięć, przestrzeń, tożsamość, red. S. Kapralski, Warszawa 2010, s. 119–139. Serhijczuk W., Trahedija ukrajinciw Polszczi, Ternopil 1997. Serhijczuk W., Problemy przesiedlenia Ukraińców z Polski i Polaków z Ukrainy w latach 1944–1946, przeł. E. Misiło [w:] Polska–Ukraina: trudne pytania, t. 8: Materiały VIII międzynarodowego seminarium historycznego „Stosunki polsko-ukraińskie w latach II wojny światowej”, Warszawa, 6–8 listopada 2000, Warszawa 2001, s. 58–85. Siciński A., Styl życia, kultura, wybór, Warszawa 2002. Siewierski B., W świecie symboli i wierzeń: sacrum i profanum w życiu Łemków na Ziemiach Zachodnich [w:] M. Dziewierski, B. Pactwa, B. Siewierski, Dylematy tożsamości. Stu- dium społeczności łemkowskiej w Polsce, Katowice 1992, s. 73–91. Silvermann D., Interpretacja badań jakościowych, przeł. M. Głowacka-Grajper, J. Os- trowska, Warszawa 2008. Silvermann D., Prowadzenie badań jakościowych, przeł. J. Ostrowska, Warszawa 2009. Sitek W., Strategie mniejszości w warunkach zagrożenia [w:] Mniejszość w warunkach za- grożenia. Pamiętniki Łemków, red. W. Sitek, Wrocław 1996, s. 9–23. Skarżyńska K., Psychologiczne mechanizmy pamięci społecznej [w:] Pamięć i działanie. Se- minarium, Warszawa, 23 listopada 2001, Warszawa 2001, s. 43–58. Skórzyńska I., Lavrence C., Pepin C., Wstęp, przeł. A. Skórzyńska, K. Kuźmicka [w:] Inscenizacje pamięci, red. I. Skórzyńska, C. Lavrence, C. Pepin, Poznań 2007, s. 17–27. Sławiński J., Autobiografi a (hasło) [w:] Słownik terminów literackich, red. J. Sławiński, Wrocław–Warszawa–Kraków 2002, s. 50–51. Smith A.D., Legendy i krajobrazy [w:] A.D. Smith, Etniczne źródła narodów, przeł. M. Głowacka-Grajper, Kraków 2009, s. 265–318. Smoleński P, Łemko nie może bez lasów [w:] P. Smoleński, Pochówek dla rezuna, Woło- wiec 2001, s. 44–65. Smolińska T., Rodzina o sobie. Folklorystyczny aspekt rodzinnej tradycji kulturowej, Opole 1992. 434 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Snyder T., „Rozwiązać ostatecznie problem ukraiński w Polsce”. Czystka etniczna Ukraiń- ców w Polsce, 1943–1947, „Nowa Ukraina” 2007, nr 1–2, s. 15–42. Snyder T., Czystki etniczne w południowo-wschodniej Polsce [w:] T. Snyder, Rekonstrukcja narodów. Polska, Ukraina, Litwa, Białoruś 1596–1999, Sejny 2009, s. 203–229. Snyder T., Skrwawione ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem, Warszawa 2011. Stachowiak A., Zagadnienia religijne społeczności łemkowskiej. Historyczne podłoże i kultu- rowe konsekwencje dualizmu wyznaniowego Łemków [w:] Łemkowie. Historia i kultura. Sesja naukowa Szreniawa, 30 czerwca–1 lipca 2007, oprac. red. U. Siekacz, Szreniawa 2007, s. 39–50. Stanisz A., Pamięć i przedmioty biografi czne w kontekście tworzenia domu rodzinnego [w:] Rodzina – tożsamość – pamięć. Family – identity – memory, red. M. Kujawska, I. Skó- rzyńska, G. Teusz, Poznań 2009, s. 243–261. Starobinski J., Styl autobiografi i, przeł. W. Kwiatkowski, „Pamiętnik Literacki” 1979, R. LXX, z. 1, s. 307–316. Stepek J.A., Akcja polska na Łemkowszczyźnie [w:] Problemy Ukraińców w Polsce po wy- siedleńczej Akcji „Wisła”, red. W. Mokry, Kraków 1997, s. 340–344. Stopikowska M., Dobro jako podstawowa kategoria interpretacyjna własnej biografi i (na przykładzie pamiętników zesłańców polskich z okresu ZSRR) [w:] Narracje – (auto)bio- grafi a – etyka, red. L. Koczanowicz, R. Nahirny, R. Włodarczyk, Wrocław 2005, s. 99–112. Stosowność i forma. Jak opowiadać o Zagładzie?, red. M. Głowiński i in., Kraków 2005. Sturrock J., Nowy wzorzec autobiografi i, przeł. G. Cendrowska, „Pamiętnik Literacki” 1979, R. LXX, z. 1, s. 337–349. Strumynśkyj B., Terytorija – istorycznyj narys pohliadiw [w:] Łemkiwszczyna. Zemlia – liudy – istorija – kultura, t. 1, red. B. Struminśkyj, Niu-Jork–Paryż–Sydnej–Toronto 1988, s. 25–86. Stryjek T., Jakiej przeszłości potrzebuje przyszłość? Interpretacje dziejów narodowych w hi- storiografi i i debacie publicznej na Ukrainie 1991–2004, Warszawa 2007. Sulima R., Dokument i literatura, Warszawa 1980. Sulima R., Małe ojczyzny [w:] R. Sulima, Głosy tradycji, Warszawa 2001, s. 129–181. Syrnyk J., Ludność ukraińska na Dolnym Śląsku (1945–1989), Wrocław 2007. Syrnyk J., Zagadnienie ukraińskie w powiecie lubińskim (1947–1989), Wrocław 2007. Syrnyk J., Ukraińskie Towarzystwo Społeczno-Kulturalne (1956–1990), Wrocław 2008. Szacka B., Historia i pamięć zbiorowa, „Kultura i Społeczeństwo” 2003, nr 4, s. 3–15. Szacka B., Czas przeszły – pamięć – mit, Warszawa 2006. Szczepański J., Metoda biografi czna [w:] J. Szczepański, Odmiany czasu teraźniejszego, Warszawa 1971, s. 573–606. Szczerba H., Szljachy podołannia naslidkiw deportacij ukraijinciw z Łemkiwszczyny, Nad- sannia, Chołmszczyny w sorokowych rokach XX stolittia: socjolohicznyj wymir, „Ukra- inśkyj Almanach” 2009, s. 97–105. Szematyzm Prawosławnej Diecezji Przemysko-Nowosądeckiej, Gorlice 1999. Szlachcicowa I., Trwanie i zmiana: międzygeneracyjne różnice w strategiach opracowywa- nia zmiany społecznej [w:] Biografi a a tożsamość, red. I. Szlachcicowa, Wrocław 2003, s. 11–41. Szpociński A., Formy przeszłości a komunikacja społeczna [w:] A. Szpociński, P.T. Kwiat- kowski, Przeszłość jako przedmiot przekazu, Warszawa 2006, s. 7–66. Szpociński A., Kwiatkowski P.T., Przeszłość jako przedmiot przekazu, Warszawa 2006. Bibliografi a 435

Szpociński A., O współczesnej kulturze historycznej Polaków [w:] Przemiany pamięci spo- łecznej a teoria kultury, red. B. Korzeniewski, Poznań 2007, s. 25–42. Szpociński A., Historia a pamięć społeczna [w:] Akulturacja/asymilacja na pograniczach kulturowych Europy Środkowo-Wschodniej w XIX i XX wieku, t. 1, red. R. Traba, War- szawa 2009, s. 29–35. Szpociński A., Wizualizacja pamięci społecznej [w:] Pamięć zbiorowa jako czynnik integra- cji i źródło konfl iktów, red. A. Szpociński, Warszawa 2009, s. 227–237. Sztompka P., Trauma wielkiej zmiany. Społeczne koszty transformacji, Warszawa 2000. Sztop K., Współczesne przemiany pamięci społecznej w Polsce jako nowe wyzwanie dla edu- kacji, „Kultura i Społeczeństwo” 2001, nr 3–4, s. 69–79. Szwagrzyk K., Wijśkowyj sud Operacijnoi hrupy „Wisła”, „Ukrainśkyj Almanach” 2010, s. 201–209. Szynkiewicz S., Konfl ikt tożsamości, tożsamość w konfl ikcie [w:] Konfl ikty etniczne. Źródła – typy – sposoby rozstrzygania, red. I. Kabzińska-Stawarz, S. Szynkiewicz, Warsza- wa 1996, s. 16–30. Ślawski T., Biecz i Gorlice: ośrodki handlu winem od XII w. do XVIII w., Biecz 2001. Ślęzak M., Mniejszości narodowe w świetle prawa polskiego (ze szczególnym uwzględnie- niem mniejszości ukraińskiej) [w:] Polska i jej wschodni sąsiedzi, t. 3, red. A. Andrusie- wicz, Rzeszów 2003, s. 171–187. Ślęzak M., Związek świadomości etniczno-narodowej Łemków z funkcjonowaniem etnoni- mów, „Sprawy Narodowościowe” 1997, z. 1–2 (10–11), s. 231–242. Šmigel’ M., Lemkovski utečenci na Slovensku (1945–1946) [w:] Łemkowie, Bojkowie, Ru- sini. Historia, współczesność, kultura materialna i duchowa, t. 1, red. S. Dudra i in, Legnica–Zielona Góra 2007, s. 313–328. Šmigel’ M., Lemkovski utečenci na Slovensku (1946): hromadné prechody na územie krajiny, internácia v Strážskom a odsun [w:] Łemkowie, Bojkowie, Rusini. Historia, współczes- ność, kultura materialna i duchowa, t. 2, red. S. Dudra i in, Zielona Góra–Słupsk 2009, s. 97–114. Šmigel’ M., Martuliak P., Utečenci z Haliče z Lemkoviny na Slovensku v roku 1944 [w:] Łemkowie, Bojkowie, Rusini. Historia, współczesność, kultura materialna i duchowa, t. 1, red. S. Dudra i in, Legnica–Zielona Góra 2007, s. 329–339. Tarnowycz J., Iliustrowana istorija Łemkiwszczyny, Lwiw 1998 (1936). Teren w antropologii. Praktyka badawcza we współczesnej antropologii kulturowej, red. T. Buliński, M. Kairski, Poznań 2011. Teusz G., Biografi czna pamięć i tożsamość rodziny [w:] Rodzina – tożsamość – pamięć. Fa- mily – identity – memory, red. M. Kujawska, I. Skórzyńska, G. Teusz, Poznań 2009, s. 27–35. Teusz G., Narracja jako teleologiczny model konstruowania jednostkowego obrazu świata [w:] Narracje – (auto)biografi a – etyka, red. L. Koczanowicz, R. Nahirny, R. Włodar- czyk, Wrocław 2005, s. 403–412. Tokarz T., Narracja historyczna jako subiektywna interpretacja historii [w:] Narracje – (auto)biografi a – etyka, red. L. Koczanowicz, R. Nahirny, R. Włodarczyk, Wrocław 2005, s. 233–241. Topolski J., Jak się pisze i rozumie historię. Tajemnice narracji historycznej, Warszawa 1996. Traba R., Kraina tysiąca granic: szkice o historii i pamięci, Olsztyn 2003. Traba R., Historia – przestrzeń dialogu, Warszawa 2006. Traba R., Przeszłość w teraźniejszości. Polskie spory o historię na początku XXI wieku, Po- znań 2009. 436 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Trzebiński J., Narracyjne konstruowanie rzeczywistości [w:] Narracja jako sposób rozumie- nia świata, red. J. Trzebiński, Gdańsk 2002, s. 17–42. Trzeszczyńska P., Łemkowska Arkadia w oczach polskich turystów, „Rocznik Ruskiej Bur- sy” 2008, t. 4, s. 157–173. Trzeszczyńska P., Rusini Karpaccy. Analiza współczesnej sytuacji społeczności rusińskiej w Polsce i na Słowacji, Szczawnica 2008. Trzeszczyńska P., Religijność Łemków jako przejaw kulturowej autoprezentacji [w:] Łemko- wie, Bojkowie, Rusini – historia, współczesność, kultura materialna i duchowa, t. 3, red. S. Dudra, Zielona Góra–Słupsk [2010], s. 323–338. Trzeszczyńska P., Mniejszość sama o sobie: Łemkowie i Łemkowszczyzna w pamiętnikach (perspektywa antropologiczna) [w:] Europejskie stosunki narodowościowe: aspekty du- chowe i materialne, red. B. Nitschke, Zielona Góra 2010, s. 123–131. Trzeszczyńska P., Rola pamięci w edukacji etnicznej grupy mniejszościowej. Przypadek Łemków [w:] Pamięć – historia – polityka, red. A.P. Bieś SJ, M. Chrost, B. Topij- -Stempińska, Kraków 2012, s. 445–460. Trzeszczyńska P., Łemkowskie pamiętniki w perspektywie antropologicznej [w:] Strony autobiografi zmu, red. M. Pieczara, R. Słodczyk, A. Witkowska, Warszawa 2012, s. 356–364 Tuan Y.F., Przestrzeń i miejsce, przeł. A. Morawińska, Warszawa 1987. Tumolska H., Mitologia Kresów zachodnich w pamiętnikarstwie i beletrystyce polskiej 1945–2000. Szkice do dziejów kultury pogranicza, Toruń 2006. Turner V., Przedstawienie w życiu codziennym, życie codzienne w przedstawieniu [w:] V. Turner, Od rytuału do teatru, przeł. M. i J. Dziekanowie, Warszawa 2005, s. 172– –173. U poszukach prawdy pro akciju „Wisła”. Zbrinyk dopowidej i materialiw konfereciji, pryswia- czenoji akciji „Wisła” (22–23 lystopada 1997), red. M. Kozak, Peremyszl 1998. Ubertowska A., Literatura i pamięć o Zagładzie: archiwa, ślady, krypty [w:] Stosowność i forma. Jak opowiadać o Zagładzie?, red. M. Głowiński in., Kraków 2005, s. 265–283. Ukraińcy w najnowszych dziejach Polski (1918–1989), t. 1, red. R. Drozd, Słupsk–War- szawa 2000. Ukraińcy w najnowszych dziejach Polski (1918–1989), t. 2: Akcja „Wisła”, red. R. Drozd, Warszawa 2005. Ukraińcy w najnowszych dziejach Polski 1918–1989, t. 3, red. R. Drozd, Słupsk 2007. Urban T., Utracone ojczyzny. Wypędzenia Niemców i Polaków w XX w., przeł. A. Kowa- luk, Warszawa 2007. Van den Braembussche A., Historia i pamięć: kilka uwag na temat ostatnich dyskusji [w:] Historia – o jeden świat za daleko?, wstęp, przekł., oprac. E. Domańska, Poznań 1997, s. 101–118. Wasilewska-Klamka B., Łemkowski Raj Utracony. Antropologiczne studium małej ojczy- zny, Warszawa 2006. Wasilewska-Klamka B., O małej ojczyźnie Łemków, „Lud” 2006, t. 90, s. 69–88. Wasilewska-Klamka B., Ich powroty. Przyczynek do dziejów Łemków [w:] Łemkowie. His- toria i kultura. Sesja naukowa Szreniawa, 30 czerwca–1 lipca 2007, oprac. red. U. Sie- kacz, Szreniawa 2007, s. 84–94. Welzer H., Materiał z którego zbudowane są biografi e, przeł. M. Saryusz-Wolska [w:] Pamięć zbiorowa i kulturowa. Współczesna perspektywa niemiecka, red. M. Saryusz- -Wolska, Kraków 2009, s. 39–57. Bibliografi a 437

White H., Problem narracji we współczesnej teorii historycznej, przeł. M. i. H. Ogryzko- -Wiewiórowscy [w:] Metodologiczne problemy narracji historycznej, red. J. Pomorski, Lublin 1990, s. 25–62. White H., Proza historyczna, red. E. Domańska, przeł. R. Borysławski i in., Kraków 2009. Wielocha A., O nazwie „Karpaty”, „Płaj. Almanach Karpacki” 2004, nr 28, s. 5–24. Wojtkowiak Z., Nauki pomocnicze historii najnowszej. Źródłoznawstwo, cz. I: Pamiętnik, tekst literacki, Poznań 2003. Wolicka E., Zamiast wprowadzenia [w:] Miejsca rzeczywiste, miejsca wyobrażone. Studia nad kategorią miejsca w przestrzeni kultury, red. M. Kitowska-Łysiak, E. Wolicka, Lublin 1999, s. 5–17. Wołosiuk L., Przebieg i skutki akcji „Wisła” [w:] Problemy Ukraińców w Polsce po wysied- leńczej Akcji „Wisła”, red. W. Mokry, Kraków 1997, s. 23–35. Zabrowarnyj B., Geneza i przebieg akcji „Wisła”, przeł. M. Buczyło [w:] Polska–Ukraina: trudne pytania, t. 8: Materiały VIII międzynarodowego seminarium historycznego „Sto- sunki polsko-ukraińskie w latach II wojny światowej”, Warszawa, 6–8 listopada 2000, Warszawa 2001, s. 160–175. Zając E., Transport [w:] Życie gospodarcze ziemi sanockiej od XVI do XX w., red. R. Lipelt, Sanok 2004, s. 164–169. Ziątek Z., Wiek dokumentu. Inspiracje dokumentarne w polskiej prozie współczesnej, War- szawa 1999. Zieniewicz A., Obecność autora (Role przedmiotu autorskiego w literaturze współczesnej) [w:] Autobiografi zm. Przemiany – formy – znaczenia, red. H. Gosk, A. Zieniewicz, Warszawa 2001, s. 114–146. Ziomek J., Autobiografi zm jako hipoteza konieczna („Treny” Jana Kochanowskiego) [w:] Powinowactwa literatury, Warszawa 1980, s. 215−244. Ziółkowski M., Pamięć i zapominanie: trupy w szafi e polskiej zbiorowej pamięci, „Kultura i Społeczeństwo” 2001, nr 3–4, s. 3–22. Znaniecki F., Thomas W., Chłop polski w Europie i Ameryce, t. V: Organizacja i dezorga- nizacja w Ameryce, przeł. A. Bartkowicz, Warszawa 1976. Żurko J., Wybrane aspekty tożsamości narodowej wysiedlonych z Łemkowszczyzny w świetle relacji pamiętnikarskich [w:] Kultura i struktura. Problemy integracji i dezintegracji róż- nych grup społecznych na Śląsku, red. W. Sitek, Wrocław 1992, s. 124–153. Żurko J., Kulturowe uwarunkowania tożsamości narodowej Łemków w Polsce, praca dok- torska napisana pod kierunkiem W. Sitka, Wrocław 1997 (mps). Żurko J., Łemkowie – między grupą etniczną a narodem [w:] Mniejszości narodowe w Polsce, red. Z. Kurcz, Wrocław 1997, s. 51–62. Żurko J., O pożytkach badania tożsamości narodowej metodą autobiografi czną [w:] Biografi a a tożsamość, red. I. Szlachcicowa, Wrocław 2003, s. 124–152. Żurko J., Tożsamość kulturowa uczonego-wychowawcy w świetle pamiętników prof. A. Johna i prof. E. Gepperta, „Zeszyty Naukowe WWSZiP” 2006, nr 8(1), Wałbrzych 2006, s. 70–84.

Пам’ять Лемкiвщини. Розповiдi про минуле i простiр

У книжцi розглянено проблеми колективної та культурної пам’ятi лемкiв – невеликої етнічної групи, що проживає у Польщi та Українi (її прийнято та- кож вважати українською етнографiчною групою, або представниками на- роду русинiв, що проживають у Карпатах). Бiльшiсть iз них розпорошена по територiї Захiдної Польщi та Захiдної України внаслiдок виселень, яких зазна- ли пiд кiнець Другої свiтової вiйни, та пiслявоєнних репресiй комунiстичної влади у Польщi (1944–1947). Члени цiєї етнiчної групи особливо прив’язанi до пам’ятi про iсторичну трагедiю i на нiй будують свою нацiональну iдентичнiсть. Лемки у Польщi (пiсля 1989 р.) та в Українi (пiсля 1991 р.) почали активно органiзовувати заходи з увiчнення пам’ятi про минуле: зустрiчатися на етнофестивалях, вiдвiдувати рiднi села, будувати пам’ятники, записувати спогади. У їхнiй колективнiй пам’ятi багато аналогiй до подiй періоду останніх років війни та післявоєнної доби, які заставляють переосмислити, що означає бути лемком. У книзi зроблено спробу представити їхнi зусилля з увiчнення пам’ятi, як певного роду дiяльнiсть, що потребує глибокого антропологiчного аналiзу. Культурна антропологiя вже давно пiдняла питання складної ролi колек- тивної пам’ятi у науковому процесi пiзнання, однак, антропологи не припиня- ють і далі шукати бiльш aдекватних методологiчних пiдходiв. У Польщi часто користуються висновками iз соцiологiчних студiй, при чому, їхня увага прику- та до того, який вплив має дослiдник на опис минулого. Крім цього у книжцi на основi письмових i усних наративiв, якi зiбрано у Польщi та в Українi, було дослiджено дискурси спогадiв травматичного минулого лемкiв. Авторка виокремила три аспекти пам’ятi лемкiв на основi комунiкативної, колективної i культурної пам’ятi, що запропонували Ян i Алейда Ассман. Аналiз феномену базується на таких питаннях: що лемки запам’ятали i як вони розказують про минуле, як спогади реалізовуються за допомогою дискурсивних стратегій у спільнотах пам’ятi, якi основнi рiзницi можна видiлити у способах будування лемками письмових i усних дискурсiв пам’ятi минулого, як друге i наступнi поколiння виселених використовують досвiд предкiв у своїх пост-пам’ятних (postmemory) дiях. Спираючись на письмові (66 спогадів, виданих у Польщi та в Українi) та усні джерела (57 iнтерв’ю з теперiшнiми i колишнiми жителями села Команьча), було дослiджено роботу пам’ятi (пам’ять наочних свiдкiв подiй, пам’ять наступ- них поколiнь), i домiнантнi складовi комунiкативної, колективної та культурної пам’ятi (за J. i A. Assmann) лемкiв, включаючи стратегiї самопрезентацiї. Резуль- тати польових дослiджень i аналiзи лiтератури факту розкрили рiзноманiтнiсть 440 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

стратегiй дискурсiв пам’ятi, що часто приводять до антагонiзмiв, які лемки час- то вживають у дискусiях над сучасною етнiчною iдентичнiстью. Крiм цього було обговорено питання впливу антрополога, який дослiджує болюче минуле етнiчної групи, що постраждала вiд нацiї, якої вiн представник. Порiвняння двох рiзновидiв наративу (письмового i усного, створеного без участi дослiдника, або ним самим) привело до висновкiв про гетерогенну природу колективної пам’ятi лемкiв. Серед лемкiв iснує декiлька спiльнот пам’ятi, якi користуються рiзно- манiтними стратегiями розповiдi про минуле. Колективна пам’ять лемкiв, яка була об’єктом дискусiй i полiтичних манiпуляцiй (подiл iдентичностi: лемки- українцi vs карпаторусини) може розглядатися у багатьох варiантах – вони не пропагують єдиного iдентичного бачення минулого i сучасного. Це розмеж- ування призвело до трiщини культурної пам’ятi всерединi групи лемкiв, тому нинi їх треба роглядати як антагонiстичнi спiльноти пам’ятi, якi єднає лише етнонiм, культурна спадщина i спогад спiльно зазнаних наруг.

Слова-ключi: Культурна пам’ять, колективна пам’ять, пост-пам’ять (post- memory), простiр, наратив, самопрезентацiя, лiтература факту, спогад, рiзно- види наративу, лемки, Україна, виселення, мiфологiзацiя, Команьча.

Патрицiя Тшещинська (Patrycja Trzeszczyńska) – кандидат гуманітарних наук, працює в iнститутi Етнологiї та культурної антропологiї Ягеллонського унiверситету (Кракiв, Польща). Зацiкавлена у антропологiї пам’ятi i простору, а також пов’язаннями мiж антропологiєю i теорiєю лiтератури (нарацiя, лiтература факту) i антропологiєю етнiчностi. Етнографiчнi польовi дослiдження авторки проведенi на територiї Польщi та України зосеред- жуються на самопрезентацiї меншин, фольклоризмi, вираженнях культури, регiоналiзмi i твореннi образу регiонiв. Авторка видала кiлька статей з питання колективної пам’ятi i форм самопрезентацiї серед лемкiв, мiфологiзацiї просто- ру i фолклоризму. The Lemko Land Remembered: the Stories about the Past and the Space

The book concerns the collective and cultural memory of the Lemko community, a small ethnic group living in Poland and (considered also as an ethno- graphic group of Ukrainian nation or as the members of Rusyn nation, living in the Carpathian Mountains region). Most of them live scattered in western Poland and western Ukraine as a result of deportations which the group experienced at the end of the Second World War and due to the postwar circumstances in the communist Poland (1944–1947). Considering the fact that the position of the in Poland is the position of ethnic minority, it is worth noting that in Ukraine the Lemkos are treated as an et- nographic group of the Ukrainian Carpathian mountainers. Some of the researchers insist on the theory that the Lemkos are the most westerly situated part of the Ukra- inian nation, speaking an Ukrainian dialect. For others the Lemkos are just the Lem- kos, a regional ethnic group, nothing more, nothing less. For others, however, the Lemkos are a part of the Rusyn nation (living in Poland, Slovakia, Ukraine, Romania, the USA, Canada). Among the Lemkos, there are two main national identity options: Ukrainian and Rusyn, and two regional ones – Polish or Ukrainian. The Lemkos in Poland after 1989 and in Ukraine after 1991, began the intensive commemorative practices: they meet one another at festivals, visit family villages, erect memorials, write diaries. Mostly they use the general name of the region – ‘Carpathian Moun- tains’ – instead of the name of the village or ‘Lower Beskid’ (these are the Lemkos’ diaries and in-depth-interviews that show it). Many of them – especially those, who were resettled in Poland – returned to their abandoned places in the Carpathian Mountains but the majority stayed far away from this territory. It is not obvious that they try to visit the place as often as possible. Sometimes they have little opportunities to visit it. What is more, it is not rare that they have not been able to come to Poland for over sixty years, especially when living in Ukraine. In this book I concentrate on the experience of the people who have not returned to Lemkovyna (the Lemko land). Staying far away from their ethnic territory, the Lemkos have developed many important strategies of remembering the past and the place where they were born. Nevertheless, in many cases Lemkovyna ‘exists’ only as an idea. I am focused on the most recent past of the Lemko people, and thus such past, which is still remembered by the eldest members of their group, the past, which they were the witnesses to or taken their part in. It is closely linked to the question of cultu- ral self-presentation of the Lemko community in the area of how this particular group communicates its memories, creating the material representation, and interpretative pictures of thereof. I am interested in how the Lemkos remember their collective past and how does it help them, as a group, to survive. The members of the group are unusually focused on the past and still build their identity on this historic reversal. Their collective memory is fi lled with the references to the end of WW2 and post-war period which re-defi ned the meaning of being the 442 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Lemko. I consider their commemoration efforts as peculiar cultural practice which demands deep anthropological analysis. Cultural anthropology discovered the question of complexity of collective memo- ry in cognition long time ago, but still the anthropologists seek for more appropriate methodological solutions. In Poland they often benefi t from the results of sociological studies, but they are more concentrated on the impact which the researcher has on the narration of the past. I explored the discourses of the Lemkos’ traumatic past shown in written and oral narrations which I had gathered in Poland and Ukraine. I examined three dimensions of memory of the Lemkos in the meaning of Jan and Aleida Assmann’s – communica- tive, collective and cultural memory. My investigation was guided by the following questions: what the Lemkos remember and how they tell their stories about the past; how memories are negotiated by means of discourse strategies in the memory com- munities; what general differences can be observed in the manner in which the Lem- kos have built up their written and oral discources of the memory of the past; how the second and further generation of the deportees use the experiences of the ancestors in their postmemory practices. Basing on 66 diaries published in Poland and Ukraine, using biographical method, I have reconstructed the Lemko memories which are cultivated and ne- gotiated. I chose to compare them with the memories concerning only one place in Lemkovyna, the village of Komańcza. I examined the Lemko diaries and memorial relations as a cultural practice set in the context of certain, characteristic to the Lemko community, actions which have the continuation of their own cultural identity in mind. The diaries are usually written by the people who have no professional link to literature. The Lemkos’ diaries have been fi rst published in Poland and Ukraine in the ‘90s of the 20th century. The number of witnesses to the tragic events is dwindling, but those who remem- ber them from their parents’ and grandparents’ tales reach for the pen themselves. The returns to the realm marked with this past presence appear often on the pages of the diaries and collection of memoirs. In case of the Lemko authors, it is a mythical region in the Lower Beskid mountains. The Lemkos’ written narratives are the most widespread cultural practice used by them to reconstruct, share and communicate collective memories. The authors make use of collective experiences and the perspec- tive of the ‘average Lemko’ in their texts which are constructed on the basis of every- day life experiences. The reader perceives those heroes and places to be witnesses to history and also objects of identifi cation. The comparative materials were: the transcripts of 57 interviews, carried out in Poland and Ukraine with the current and former residents of the village of Ko- mańcza. Moreover, the project also aimed at shedding light on the current practices of commemoration and remembrance related to the 1944–1947 deportations and their consequences which the practices have had on the Lemkos who live in Poland and Ukraine. Lastly, I deliberated general differences that can be observed in the manner in which the Lemkos in Poland and in Ukraine have built up their written and oral discources of the memory of the past. I wanted to investigate how the Lemkos deal with the past, collectively understand and construct the past, and how it is refl ected in their narratives but also during pub- lic practices of remembrance at commemoration ceremonies held at special places – sites of memory in Lemkovyna or in Ukraine. These are offi cial days of remembrance which are very important to the Lemko collective memory. All those practices show many different ways in which the Lemkos’, culture is based on the construction, ma- The Lemko Land Remembered: the Stories about the Past and the Space 443 nipulation and transmission of memories and the role played by memory in collec- tive and individual identity formation. References to the past reassure the members of the group of their collective identity and supply them with the awareness of their unity and singularity in time and space by creating a shared past. Another question was the admiration of the Lemkovyna space. Space is one of the most important conceptual frames around which people organize their reality and activity. Not only is the space (and the way it is refl ected in a language) in the Lemkos’ culture axiologically and emotionally marked, but it has also been sacrali- zed and included into a value system of their identity. Cultural meaning of the Car- pathian Mountains determined life choices and decisions of hundreds of people. It also impacts their personal attitude to the ethnic past. The lack of the mountainous landscape leads to a feeling of emotional homelessness. I defi ne the Lemkos’ collective memory as a manner of telling the past. In this context there are many strategies which are undertaken and which I defi ne as a self- -presentation. It has two dimensions: ethnic, reserved for the culture bearers and for the members of the Lemko symbolic universe, and wider, supra-ethnic one, which is intended for the Poles (for the Lemkos who publish in Poland) and the (for those Lemkos who publish in Ukraine). The collective memory and the ways it is manifested show not only the attitudes and emotions towards the past events, but also the views of the future of the group and its opinions of an actual group condition. Basing on written and oral sources the memory work (memory of the witness of events, the memory of the next generations – postmemory) and dominating contents of communicative, collective and cultural memory (by J. and A. Assmann) of the Lemkos have been investigated, including their strategies of self-presentation. The results of ethnographical fi eld research and the analysis of documentary literature shown the variety of memory discourse strategies which often leads to confl icts and which the Lemkos apply in their discussions of contemporary ethnic identity. Moreover, I discussed the question of the impact of anthropologist who tries to investigate the traumatic past of the ethnic group which suffered from the nation which the researcher represents. The comparison of two modes of narration (written and oral, formed without the participation or through the researcher) led to the con- clusions of a heterogeneous nature of collective memory of the Lemkos. Among the Lemkos there exists several memory communities which operate di- versed strategies of talking about the past. The Lemkos’ collective memory, which has been discussed and politically manipulated (identity division: Lemko-Ukrainians vs. Carpatho-Rusyns), can be regarded in many variations; they do not claim the same vision of the past and present. These opposition resulted in rupture of the cul- tural memory within the group, so today they should be seen as competitive commu- nities of memory, which are connected only by the ethnonym, cultural heritage and events once lived.

Key words: cultural memory, collective memory, post-memory, space, narration, self-presentation, documentary literature, diary, modes of narration, the Lemkos, Ukraine, displacements, mythologization, Komańcza. 444 ŁEMKOWSZCZYZNA ZAPAMIĘTANA. OPOWIEŚCI O PRZESZŁOŚCI I PRZESTRZENI

Patrycja Trzeszczyńska – PhD., works in the Institute of Ethnology and Cultural Anthropology of Jagiellonian University (Cracow, Poland). Interested in anthropo- logy of memory and space, the connections between anthropology and theory of lite- rature (narration, documentary literature) and anthropology of ethnicity. Her ethno- graphical fi eld research in Poland and Ukraine focuses on cultural self-presentation of minorities, folklorism, cultural expressions, regionalism and constructions of re- gions’ images. She published several articles on the question of collective memory and self-presentation strategies of the Lemkos, the mythologization of space, folklo- rism. REDAKTOR PROWADZĄCY Agnieszka Stęplewska

ADIUSTACJA Agnieszka Stęplewska Mirosław Ruszkiewicz

SKŁAD I ŁAMANIE Wojciech Wojewoda

Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego Redakcja: ul. Michałowskiego 9/2, 31-126 Kraków tel. 12-631-18-81, tel./fax 12-631-18-83