6. Dowódca Dywizjonu 7
Total Page:16
File Type:pdf, Size:1020Kb
Spis treści Karta tytułowa Karta redakcyjna Podziękowania Człowiek ukryty za tymi wspomnieniami Słodkie wspomnienia Skromne początki Czas chwały Srogi esteta Kobieciarz czy przywódca? Źródła Wspomnienia Kanadyjczyka z Dywizjonu 303 O Autorze Przedmowa 1. Wczesne doświadczenia 2. Szkolenie lotnicze 3. Farnborough 4. Pilot doświadczalny 5. Bitwa o Anglię 6. Dowódca dywizjonu 7. Na czele skrzydła 8. Cykl wykładów 9. Bliski Wschód 10. Wielka Brytania i Niemcy 11. Szef pilotów doświadczalnych 12. Oficer na wymianie 13. Ostatni akord Ludzkie koszty bohaterstwa Kwestionowanie norm Wyzwanie czasu pokoju Jeden z wielu Pod ostrzałem Koniec Źródła Indeks Bellona proponuje Okładka Tytuł oryginalny One of the Few. A Triumphant Story Of Combat In The Battle Of Britain by Johnny Kent Projekt okładki i stron tytułowych Paweł Panczakiewicz Redakcja merytoryczna Grażyna Szaraniec Redaktor prowadzący Joanna Proczka Redaktor techniczny Robert Gretzyngier (www.gretza.pl) Korekta Grażyna Ćwietkow-Góralna Joanna Kłos Indeks Bartosz Miłaszewski Ilustracje na okładce Samolot Messerschmitt – Miłosz Rusiecki Dolne zdjęcie – Fox Photos/Hulton Archive/Getty Images Copyright © for the Polish edition and translation by Bellona Spółka Akcyjna, Warszawa 2017 Copyright © by The History Press, 2016 Published by arrangement with Lester Literary Agency Zapraszamy na stronę Wydawnictwa: www.bellona.pl Dołącz do nas na Facebooku www.facebook.com/Wydawnictwo.Bellona Księgarnia internetowa www.swiatksiazki.pl ISBN: 978-83-11-15039-3 Skład wersji elektronicznej: [email protected] Z wielką przyjemnością dedykuję tę książkę trojgu moim drogim dzieciom: Stuartowi, Joannie i „Cindy”, ufając, że pomoże im ona spojrzeć na mnie z uczuciem i zrozumieniem w tych latach, które są jeszcze przed nami. Johnny Kent Dedykacją tej książki chcę objąć także moje dzieci, Claudię i Raoula – w nadziei, że pomoże im ona poznać i zrozumieć Dziadka, którego niestety nie było im dane spotkać. Kochałby Was oboje gorąco. Alexandra Kent Podziękowania Jestem głęboko wdzięczna niezliczonym osobom za zachętę i pomoc, jakiej mi udzieliły w podejmowanych przeze mnie w ostatnich latach staraniach, aby lepiej zrozumieć życie mojego ojca. Chciałabym gorąco podziękować Richardowi Kingowi – autorowi książki 303 Polish Squadron Battle of Britain Diary, opisującej udział Dywizjonu 303 w Bitwie o Anglię – który jako jeden z pierwszych wyprawił mnie w tę podróż wielkich odkryć. Nieocenioną pomoc i uprzejmość okazali mi pracownicy Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie, a zwłaszcza Krzysztof Barbarski i Wojtek Deluga, a także kurator Muzeum RAF w Hendon, Peter Devitt. Inni, którzy nieustannie poświęcali mi swój czas i pomoc, a przy okazji podarowali ciekawe opowieści, to: Ryszard Kornicki, przewodniczący Komitetu Pomnika Lotników Polskich w Northolt, i jego żona Lepel; weteran pilot myśliwski Franciszek Kornicki i jego żona Patience; weteran pilot myśliwski i autor książki wspomnieniowej First Light (Pierwszy brzask) Geoffrey Wellum; Edward McManus ze Stowarzyszenia Historycznego Bitwy o Anglię; historycy: Piotr Sikora i Andy Saunders; Witold Urbanowicz junior; Philip Feric-Methuen; dzieci brytyjskiego dowódcy Dywizjonu 303 Ronalda Kelletta; Artur Bildziuk, prezes Związku Lotników Polskich w Wielkiej Brytanii, i jego żona Danuta. Serdecznie dziękuję także Rodneyowi i Vicky Byles – za wszystko. Jestem również wdzięczna Markowi Cazaletowi za przedstawienie mnie Timowi oraz Timowi Cazaletowi i Liz Razzell – za ich gościnność. Szczególnie serdecznie dziękuję Ci, Tim, za zachęcanie mnie do pisania i za nadzwyczajną hojność, jaką było obdarowanie mnie albumem fotograficznym i książkami Twojej matki, Janet. Jestem też zobowiązana Timowi za skontaktowanie mnie z jego ciotką Patsy Rawlins i kuzynem Robem Rawlinsem, którzy z takim zainteresowaniem przyjęli mnie i wszystkie moje pytania. Dziękuję również Tomaszowi Magierskiemu za całą jego pracę nad filmem 303 i zaszczycenie mnie zaproszeniem do udziału w tak świetnym dziele. Podczas tej podróży spotkałam zbyt wiele innych osób, aby je tu wszystkie wymienić, więc niech wystarczy stwierdzenie, że otrzymywaliśmy nieustanne wsparcie w Klubie RAF- u w Londynie, w Muzeum Lotnictwa w Shoreham, w bazach RAF Biggin Hill i Northolt, a także w Warszawie, od osób zaangażowanych w organizację Światowego Zjazdu Lotników Polskich w 2012 roku. Chciałabym też wyrazić wdzięczność moim kolegom i mentorom – antropologom z uniwersytetu w Göteborgu – za bycie moimi przewodnikami przez wiele lat. Ta możliwość wglądu w istotę człowieczeństwa, jaką uzyskałam pod ich opieką, była bezcenna w badaniach nad moją własną rodziną. Gorące podziękowania składam Kate Antonsson za wsparcie, jakie otrzymałam od niej podczas pisania epilogu. Chciałabym również wykorzystać tę okazję do wyrażenia wdzięczności wszystkim weteranom i ich rodzinom – za to, przez co przeszli za sprawą wojny. Dziękuję także swojemu partnerowi Jonasowi Persmarkowi i mojemu drogiemu przyjacielowi Harry’emu Wrightowi – za ich niezachwiane wsparcie, a mojemu bratu Stuartowi, mojej siostrze Joannie i mojej szwagierce Lindzie – za podzielenie się ze mną wspomnieniami o człowieku, który żyje w naszych sercach. Na koniec pragnę podziękować moim Rodzicom. Alexandra Kent Człowiek ukryty za tymi wspomnieniami Alexandra Kent To nie poeta, „Sunday Times”, 19 stycznia 1941 roku: W ubiegłym tygodniu młody, dwudziestopięcioletni mężczyzna, stojący obok dwóch czy trzech polskich lotników, otrzymał odznaczenie za męstwo z rąk polskiego ministra spraw zagranicznych. Był szczupły, miał łagodne rysy i delikatne dłonie. Jego twarz miała niewiele koloru i tylko dziwna zawziętość zaciśniętych ust przeczyła myśli, że mógłby być poetą lub artystą. Na rok przed wojną przyjechał z Winnipeg i został oficerem służby stałej w RAF. Kiedy szykowano zaporę balonową, konieczne było dokładne sprawdzenie, jaki wpływ będzie miał na samoloty ich kontakt z linami. Młody Kanadyjczyk zgłosił się na ochotnika i zderzył się z linami osiemnaście razy. Został za to odznaczony Krzyżem Sił Powietrznych. Później, już w czasie wojny, powierzono mu dowodzenie polskim dywizjonem sformowanym tu po upadku tamtego kraju. „Byli tak odważni” – powiedział – „że nie odważyłeś się okazać strachu, nawet jeśli serce podchodziło ci do gardła”. Pod jego kierownictwem „konto” polskiego dywizjonu osiągnęło niesamowite rozmiary. Został odznaczony D.F.C.[1]. Teraz otrzymał kolejne dowództwo, ale Polska dodała swoje zaszczyty do naszych. Nazywa się major Kent i z wyglądu mógłby być poetą – ale nie chciałbym być Niemcem widzącym te oczy i te usta za karabinem! Wielu ludzi, których poznałam, a którzy przeczytali wspomnienia mojego ojca zatytułowane One of the Few – Jeden z Tych Nielicznych[2], zadawało mi to samo pytanie: „Jaki był naprawdę?”. Odpowiedź nie jest łatwa, ponieważ moje wspomnienia o nim pochodzą z dzieciństwa, a człowiek, którego znałam, odszedł z RAF-u, zanim się urodziłam. W chwili wydania jego wspomnień miałam trzynaście lat. Przeczytałam je i odkryłam, że przemawiający z nich głos jest zupełnie odmienny od swojskiego głosu ojca, którego znałam. Ale, jak napisał Szekspir w często cytowanym zdaniu, „jeden człowiek w swym czasie wiele ról odgrywa”[3]. W tym wstępnym rozdziale, jak i w epilogu, który następuje po wspomnieniach mego ojca, zgromadzę różne role, które grał, a opowiedzianą przez niego historię jego własnego życia umieszczę w szerszym kontekście. W ten sposób mam nadzieję pokazać, jaki był naprawdę. Książka One of the Few była bardzo na czasie, a styl „opowieści dla chłopców”, w którym została napisana, był tym, czego oczekiwali odbiorcy. Wyobrażam sobie, że gdyby piloci myśliwscy, tacy jak mój ojciec, będący idolami jako współcześni rycerze, ujawniali w swoich opowieściach wątpliwości lub słabości, mogłoby to nie zostać dobrze odebrane. Myślę jednak, że dziś, gdy opowieści weteranów stały się historią, warto na nowo przyjrzeć się tym starym, stereotypowym wizerunkom wspaniałych bohaterów, aby zrozumieć tych ludzi z większą świadomością ich człowieczeństwa. Ze wspomnień mojego ojca wyłania mi się złożony bohater, którego życie było naznaczone potężnymi sprzecznościami. Jest w nim wiele cech, które zdradzają jeśli nie poetę, to człowieka o dużej wrażliwości estetycznej, ceniącego samotność i spokój. Może urodził się, by latać, a z pewnością wciąż dążył do doskonałości, ale nic w nim nie sugeruje agresywności. Jednak dojrzewanie w tak brutalnych czasach oznaczało, że jego pasja do latania i dążenie do doskonałości zostały wciągnięte w tryby okrutnego biznesu, jakim było zabijanie. Bez względu na to, jak szlachetny jest charakter sprawy, zabijanie innego człowieka, zwłaszcza w walce jeden na jednego, musi wpływać na duszę w sposób niedający się opisać. Już przed wojną mój ojciec wykazał się imponującą zdolnością panowania nad nerwami podczas swoich wyczynów w lotach doświadczalnych. Ale to nie znaczy, że był nieustraszony! Jako dowódca odpowiedzialny w walce za swoich towarzyszy – a niektórzy z nich okazali się bardziej nieustraszeni niż on – musiał odczuwać niewyobrażalną presję, by zachować morale, ukrywając swoje uczucia, być może nawet przed samym sobą. Istniał również kontrast między ścisłą, niemal ascetyczną dyscypliną jego życia zawodowego a hałaśliwymi wieczorami w pubach i klubach nocnych, gdzie alkohol odgrywał ważną rolę zarówno we wspólnym przeżywaniu tej podwyższonej wrażliwości, jak i jej zagłuszaniu. Ojciec pisze też o poświęceniu, jakie okazali mu jego rodzice, a jednak – być może w przekonaniu, że wyróżniając się w RAF-ie, okazał