http://pza.org.pl TREŚĆ

To był mocny sezon! (J. Nyka) ... 97 Badania skażeń globu —• polskie wy­ prawy lodowcowe (Z. Jaworowski) 98 Zima 1977-78 w Tatrach (A. Machnik) 102 Wielka grań Tatr zimą (P. Malinow­ ski, J. Olszewski i K. Żurek) . . 105 Lodowy Szczyt od wschodu (M. Pelc) 106 Kaukaz 1978 (Z. Laskowski i K. Zdzi- towiecki) 107 Polacy w górach Iranu (S. Matalew- ski, H. Bednarek, K. Ignas i J. Ja­ worski) 108 Nie zdobyte szczyty siedmiotysięczne (Z. Kowalewski) 111 1977 (A. Zyzak) . . 113 Siedem dni w październiku (M. Pro- nobis) 115 Medale dla zdobywców .... 117 O wysokościach w masywie Kang- chendzóngi (L. Cichy i Z. Kowa­ lewski) 1*3 Himalaje —wiosna 1978 (W. Brański) 119 Mur Kuhi Szchaur — Kuhi Nadir Szah (J. Wala) 120 Xixiabangmafeng (Z. Antoniewicz) . 122 Mistrzostwa ZSRR w alpinizmie 1977 (AJ. Polaków) ' . 122 W skrócie 124 Szkolenie instruktorów w Z3RR (G.I. Szalajew) 125 Góry i alpinizm w Szwecji (J. Ny- stróm) 126 Jaskiniowa działalność zagraniczna 1977 (M. Sygowski) 127 Trzeci biwak w Bańdziochu (W.W. Wiśniewski) 123 Nowe drogi w Tatrach .... 129 Co nowego w Tatrach? . . . 130 Różne góry, różne lata . . . . 131 Notatnik wysokogórski . . . . 131 Wyprawy w góry egzotyczne . . . 133 Jaskinie i speleologia 135 Wieści organizacyjne 137 Wypadki i ratownictwo 139 Pożegnania 140 Chrońmy przyrodę gór . . . . 141 Sprzęt i ekwipunek 142 Poprawki i uzupełnienia .... 143

Na okładce: W górnej części lodowca Baltoro — w głębi "Wierzchołek Gasherbrum IV. Fot. Janusz Onyszkizicioz

Zdjęcie obok: Pobieranie prób ze ściany szcze­ liny w lodowcu Jatunjampa w Andach Peru­ wiańskich. Wyraźnie widać roczną stratyfikację lodu. Arty':uł na s. 93. http://pza.org.pl ~ TATERNIK

To był mocny sezon

To lato nie szczędziło nam emocji — do­ Rudziński. Poprowadziła ona nową, wielce brych i złych. Zaczęło je wspaniałe podwójne trudną drogę od północy na Tiricz Mir zwycięstwo wyprawy PKG na Kangchen- Wschodni (7692 m) — od Przełęczy Wschod­ dzóndze (s. 117), które ostatecznie utwierdziło niej — skalną wschodnią granią. W dniach pozycję Polski w światowym klubie zdo­ 10, 11 i 13 sierpnia na szczyt weszłi kolejno: bywców najwyższych szczytów Globu, a któ­ , Tadeusz Piotrowski i Michał rego znaczenia sami jeszcze w pełni nie Wroczyński, 2 Jugosłowianie, wreszcie 2 Ju­ umiemy docenić. Potem zaczęły się wyjazdy gosłowianie i Polak Jerzy Ożóg. Mimo 3700 m w Alpy, w Kaukaz, w Hindukusz, w Pamir — deniwelacji, ekipie wystarczyły tylko 4 obo­ do zamiaru spędzenia łata w Tatrach wstyd zy- się było przyznawać. Z Alp od razu przyszły Znakomicie spisały się też nasze panie. An­ wieści o złej pogodzie: opady, w ścianach na Skowrońska i Halina Kaniut dokonały zima, lawiny uniemożliwiające wspinaczki. kilku wejść w Delfinacie, Irena Kęsówna Nie trzeba było długo czekać na depesze i Ewa Panejko przeszły w ładnym stylu dro­ o tragicznych wypadkach, niestety także pol­ gę Cassina na Torre Trieste a następnie skich. Były one po części spowodowane drogę Livanosa na Torre Venezia. Mimo ciężr trudnymi warunkami, głównie jednak — co kich warunków, aż 7 dróg zebrały w Alpach tu ukrywać — niepełną dojrzałością sporto­ Anna Czerwińska i Krystyna Palmowska; wą grup, jakie tego lata licznie wyruszyły w tym północną ścianę Les Courtes, północ­ za granicę, wysyłane przez kluby i klubiki. ny filar Les Draites i wschodnią ścianę Mont Z powrotem w kraju jako jedni z pierw­ Blanc drogą Major. szych zameldowali się uczestnicy centralnego wyjazdu w Kaukaz — z pięknymi wynikami, 0 których piszemy na s. 107. Niewiele póź­ Przykre opóźnienie się tego numeru „Ta­ niej powróciły ekipy PZA z radzieckiego Pa­ ternika", który do czytelników dotrze dopie­ miru. Zespół Janusza Mączki — oprócz niego ro pod koniec listopada, ma ten przynajmniej Aleksander Lwów, Ludwik Wilczyński i Ja­ dobry skutek, że omówienie sezonu możemy nusz Skorek — dokonał II (I?) wejścia skal­ zamknąć dwoma świetnymi sukcesami, po­ nym południowo-zachodnim filarem południo­ dobnie jak Tiricz Mir wynikłymi z współpra­ wej ściany na południowy wierzchołek cy międzynarodowej. Pierwszy, to przejście (6950 m) Pika Riewołucji — z 4 biwakami j500-metrowego południowego filara Chan- 1 długim, skomplikowanym zejściem. Andrzej gabang (6864 m) w Garhwalu przez doborową Czok (kierownik), Walenty Fiut, Krzysztof polsko-brytyjską czwórkę w składzie Woj­ Pankiewicz i Krzysztof Wielicki przeszli naj­ ciech Kurtyka, Alex Maclntyre, John Porter pierw południowo-zachodnią ścianę Pika i Krzysztof Żurek — w jednym śmiałym ata­ Korżeniewskoj (7105 m) słynną drogą Do­ ku, bez obozów i poręczowań (20—27 wrześ­ browolskiego (5B), następnie zaś dokonali nia). Jeśli chodzi o sumę trudności skalnych i rekordowego dwudniowego wejścia na Pik czystość stylu przejścia, droga ta nie ma rów­ Kommunizma (7483), z zejściem trzeciego nej wśród dotąd wytyczonych skalnych dróg dnia do bazy. Radzieccy szefowie zgrupowań Himalajów. Drugi sukces, to oczywiście wej­ pamirskich uznali oba polskie zespoły, za ście Wandy Rutkiewicz na najlepsze w tym roku zagraniczne reprezen­ (8848 m), o którym tak głośno było w całej tacje na Pamirze. naszej prasie. Pierwsza Polka, pierwsza ko­ bieta spoza Azji, trzecia kobieta w, ogóle. Z drugiej półkuli nadeszła depesza o pięk­ Absolutny polski rekord wysokości, wprowa­ nych wynikach małej wyprawy AKA z Ka­ dzenie Polski do ciągle jeszcze szczupłej gro­ towic, pod kierownictwem Kazimierza Mal­ madki zdobywców najwyższego szczytu Zie­ czyka. Weszła ona na ok. 10 szczytów, w tym mi. Data 16 października 1978 zamyka pewną północną granią na Huandoy Este (I polskie epokę w historii alpinizmu polskiego, a tego wejście), nową drogą na Aguja Nevada II roku jest jedną z najważniejszych w całym oraz nową, również bardzo trudną drogą na sporcie polskim. Piramidę de Garcilaso. O kapitalnym sukce­ sie polsko-jugosłowiańskiej wyprawy na Ti- Mocny sezon, bogaty sezon... ricz Mir zameldował jej kierownik, Stanisław JOZEF NYKA

http://pza.org.pl 97 ZBIGNIEW JAWOROWSKI Badania skażeń globu - polskie wyprawy lodowcowe

W latach od 1972 do 1977 Centralne Labo­ ratorium Ochrony Radiologicznej w Warsza­ wie zorganizowało^ 7 wypraw w rejony wyso­ kogórskie i arktyczne, z których 4 miały cha­ rakter międzynarodowy. Celem ich było zba­ danie rozprzestrzeniania się w atmosferze Zie­ mi skażeń przemysłowych i pochodzących z wybuchów jądrowych. Badania te miały również stwierdzić, w jalkim stopniu w ciągu ubiegłych kilkuset lat zwiększyły się zawarto­ ści tóksycznyoh -metali ciężkich i naturalnych radionuklidów w środowisku okolic globu od­ ległych od wielkich centrów przemysłowych. Nasze poprzednie prace wskazywały, że w opa­ dach atmosferycznych, zachowanych w posta­ ci rocznych warstw lodu w miniaturowych Proi. dr Zbigniew Jaworowski na lotnisku w Kat­ „lodowcach" znajdujących się w Wielkim mandu Kotle Mięguszowieckim i w Jaskini Lodowej Fot. Wiesław Maczek w Ciemniaku, zawartość ołowiu zwiększyła się w ciągu ubiegłego stulecia 30 razy, zawartość radu-226 50 razy a pyłów mineralnych 160 ra­ zy (1,2). Sądziłem wówczas, że tak silne ska­ niej Europie. Obserwacje z Tatr nie mogły żenie środowiska ma charakter lokalny lub re­ więc być użyte do oceny wpływu działalności gionalny, ten. jest powodowane rozwojem człowieka na skażenie biosfery w sikali całego przemysłu w Polsce, Czechosłowacji i zachód- globu. Podobnie miała się sprawa z wynika­ mi nielicznych podobnych badań prowadzo­ nych na Grenlandii i w Antarktyce, tj. w re­ jonach wyjątkowo czystych. Z tego powodu we współpracy z Amerykań­ ską Agencją Ochrony Środowiska (kontrakt z26 PYL Ra MINER, badawczy polsko-amerykański nr 5-536-1) pCi/kg mg/kg przeprowadziliśmy badania skażeń głównych 0,300 - 600 rejonów geograficznych Ziemi, których wyniki mogą być użyte do oceny sytuacji globalnej. Lodowce są szczególnie dobrymi obiektami - 500 do tego rodzaju studiów, ponieważ -można je znaleźć niemal na wszystkich szerokościach geograficznych, a przechowują one opady atmosferyczne, których wiek sięgać może kil­ 0,200 - pyt - 400 kuset a nawet wielu tysięcy lat. Stanowią one przy tym najczystszą część powierzchni pla­ nety, gdzie najłatwiej jest zauważyć zmia­ - 300 ny wywołane zwiększonym opadaniem pyłów 226 Ra wprowadzonych do atmosfery przez, człowieka. Patrząc z perspektywy kilku lat, jakie upły­ 0.100 - - 200 nęły od chwili podjęcia przez nas programu badań, będących monitorowaniem globalnych skażeń, widzę, że praca ta była możliwa w znacznej mierze dzięki istnieniu w Polsce • 100 silnego środowiska alpinistycznego-, tj. licznej - grupy ludzi dysponujących wysokiej jakości sprzętem i mających bogate doświadczenie wysokogórskie oraz umiejętność organizowa­ 1880 1900 1920 1940 1970 LATA nia i bezpiecznego realizowania trudnych przedsięwzięć wyprawowych. Przygotowanie techniczne wszystkich wy­ Stężenie pyłu mineralnego 1 radu-226 w szczątko­ praw prowadzane było przez Zbigniewa Kry­ wym lodowcu w Wielkim Kotle Mięguszowieckim w Tatrach. sę. Bagaż ważył zwykle od 1,6 do 4 ton, w tym Oprać. Zbigniew Jaworowski wyposażenie naukowe około 800 kg. Używali-

98 http://pza.org.pl śmy namiotów produkcji Zakładów Sprzętu waliśmy zawarty w lodzie pył organiczny Technicznego i Turystycznego w Legionowie — i mineralny. Po przesączeniu prób mierzyli­ typu Turnia, Marnry, a także specjalnie dla śmy Objętość wody, która została odsączona. nas szytych namiotów bazowych projektu Ma­ Do kraju przywoziliśmy kolumny jonowy­ cieja Kuczyńskiego. mienne, próbki pyłu i osobno pobrane małe W czasie wypraw pobieraliśmy od 16 do objętości wody do badania zawartości rtęci. 31 prób lodu o wadze od 14 do 20 kg każda. Na miejscu oznaczana była tylko kwasowość Łącznie zbadaliśmy 169 prób lodu, w tym 28 prób. W Warszawie w pyłach i w eluatach z okresu sprzed rewolucji przemysłowej. Pró­ z kolumn, jonowymiennych oznaczaliśmy za­ by z okresu ostatnich 30 lat pobieraliśmy ze wartość uranu, radu-226, ołowiu-210, polonu- ścian naturalnych szczelin lodowcowych 210, cezu-137, strontu-90, trwałego ołowiu, w strefie akumulacji firnu, zaś próby z okre­ kadmu i wanadu. su przedprzemysłowego •— z dolnych partii Poniżej podaję krótkie informacje o dotych­ tego samego lub sąsiedniego lodowca. W obu czasowych wyprawach. Wysokości n.p.m. od­ przypadkach zdejmowaliśmy zewnętrzną war­ noszą się do miejsc pobierania prób lodu stwę lodu około 1—3 m grubości, spod której współczesnego i „przedprzemysłowego". Daty pobieraliśmy próby. W strefie akumulacji ko­ (z wyjątkiem Spitsbergenu) oznaczają dzień paliśmy w tym celu w ścianach szczelin lo­ wyjazdu z Warszawy i powrotu. Kierowni­ dowych szyby o głębokości około 20 m. W dol­ kiem wszystkich wypraw, z wyjątkiem spits- nych, starych partiach lodowców korzystaliś­ bergeńskiej, był Zbigniew Jaworowski. Pobór my z jaskiń lodowych lub wybijaliśmy krót­ i wstępną analizę prób na Spitsbergenie prze­ kie tunele. prowadzili pod kierownictwem Macieja Ku­ Natychmiast po pobraniu, próby lodu prze­ czyńskiego uczestnicy wyprawy paleontologicz­ noszone były do namiotu-laboratorium, zwy­ nej Zakładu Paleobiologii PAN, kierowanej kle wyposażonego w trzy warstwy tkaniny przez Krzysztofa Birkenmajera. i jedną warstwę folii polietylenowej. W na­ miocie tym palnikami gazowymi lub nafto­ 1. Lodowiec Storbreen, Jotunheimen, Norwegia, 61035'N. 8°20'E, wysokość 1400—1750 m. 31 VIII— wymi otrzymywaliśmy stale temperaturę 30IX 1972 r. Uczestniczyli: Andrzej Gierych, Krzy­ 20—30°C. Woda z topniejącego lodu przepły­ sztof Cielecki, Zbigniew Jaworowski, Zbigniew Kry­ wała z pojemników umieszczonych na alumi­ sa i Edward Miranowski. Dojazd z Polski w pobli­ że lodowca Nysą i samochodem Fiat 125p z przy­ niowym stelażu do kolumn składających się czepą kempingową. Bazę założono w dolinie Leirda- z żywic jonowymiennych (DOWEX 50W-X8 len na wysokości 1150 m, skąd dochodzono okólo i AMBERLIT IRA-400), na których zatrzymy­ 4 km do strefy aikuimulacji. Obróbka wstępna prób prowadzona była w bazie. Pobrano próby lodu wały się badane przez nas pierwiastki, roz­ współczesnego z lat 1954—1972 oraz z okresu przed­ puszczone w wodzie. Prócz tego wychwyty­ przemysłowego w wieku około 100, 400 i 700 lat.

N 80" 70" 60" 50' 40" 30" 20" 10' O- 10' 20' S SPI ALA NOR AUS NEP U6A PER

Średnie stężenie uranu, radu-226, ołowiu-210 i cezu-137 w1 siedmiu lodowcach w latach 1950—1977. U dołu skróty nazw: Spitsbergen, Alaska, Norwegia, Austria, Nepal, Uganda i Peru. Oprać. Zbigniew Jaworowski

http://pza.org.pl 99 W bazie wyprawy w Rita Thanga. Stoją od lewej: Z. Krysa, M.Kuczyński, D. T. Oakley, W. Maczek, K. B. Thapa, Dawa Norbu, Pasaing Themba. U dołu: K. Cielecki, E. Miranowski, Z. Jaworowski i K. Gro­ towski.

2. Lodowiec Cherku, Himalaje, Langtang-Hiimal, 4. Lodowiec Korbera, Spitsbergen, 76o02'N, 16°07'E, Nepal (na.«va lodowca nadana przez n*j i .zgłoszo­ wysokość n.p.m. około 400 m oraz lodowiec Hansa, na w MSZ Królestwa Nepalu), 28015'N, 85043'E, wy­ wysokość około 100 m. W dniu 20 VIII 1974 rozpo­ sokość 450O -5350 m. 28 VIII do 29 XI 1973 r. Uczestni­ częto pobieranie prób, a ich wstępną analizę w Ba­ czyli: Krzysztof Cielecki, Kazimierz Grotowski, zie PAN w Hornsiundzie zakończono 1IX 1974. Do­ Zbigniew Jaworowski, Zbigniew Krysa, Maciej Ku­ datkowo pobrano próby z Lodowca Hansa w dniach czyński, Wiesław Maczek, Edward Miranowski, nad­ 20—31 VIII 1974 r. Uczestniczyli: Andrzej Baliński, to Amerykanin Donald T. Oakley i Nepalczycy: Krzysztof Birkenmajer, Maciej Kuczyński, Krzy­ Khadga B. ThŁpa (oficer łącznikowy), Dawa Norbu sztof Małkowski i Aleksander Nowiński. W strefie Sherpa, Pasaing Themba Sherpa oraz 84 kulisów. akumulacji lodowca Korbera pobrano próby z lat Dojazd do Katmandu samochodem ciężarowym 1951—53. Próby lodu o wieku około 100 lat — z lo­ Jelcz 315 (bagaż i 6 uczestników) oraz samolotami dowca Hansa w pobliżu bocznej moreny pod sto­ (3 uczestników), a następnie samolotami Pilatus- kami Fugleberget. Porter (7 lotów) na lądowisko polowe w dolinie 5. Lodowiec Wschodni Stanley'a (Stanley Plateau), Langtang, na wysokości 3750 m, skąd karawana ku­ Ruwenzori, Uganda, 0O23'N, 19°53'E, wysokość 4755 m, lisów przeniosła bagaż na łąkę Langsisa Kharka oraz Lodowiec Eleny 4511 m, 31 do 22II 1975. (około 4000 m). W dniu 1 X 1973 r. założono bazę Uczestniczyli: Krzysztof Cielecki, Andrzej Gierych, wyprawy na łące Rita Thanga (około 4500 m), obok Zbigniew Jaworowski, Zbigniew Krysa, Maciej Ku­ zachodniej bocznej moreny lodowca Langtang, czyński i Wiesław Maczek. Przelot uczestników do w odległości około 5 km od jego czoła, naprzeciw Kampali samolotem, bagaż statkiem PLO „Oleśni­ szczytu Triangle. W dniu 8 X 1973 r. stanął obóz I ca" do Moimbassy, skąd ciężarówką do Kampali. (około 5000 m) w bocznym zachodnim odgałęzieniu Z Kampali dotarliśmy mikrobusem Volkswagein doliny Langtang, wiodącym ku bezimiennemu szczy­ i ciężarówką do wsi Ibanda, skąd karawana 124 ku­ towi 5944 m. W dniu 10 X założono obóz II na pla- lisów przeniosła bagaż przez Nyabitaba, Niyamuleju, teaiu lodowca Cherku (5350 m), gdzie do 21X pro­ Bigo i Bujuku do stóp Lodowca Eleny (Elena Huts), wadzono pobór i wstępną analizę prób lodu z lat gdzie założono bazę i laboratorium. Próby lodu 1957—1971. Jednocześnie próby lodu o wieku około z lat 1960—74 pobrano z pierwszej zerwy lodowej, 700 lat pobierano z dolnych partii lodowca Lang­ która Plateau Staniley'a opada ku NE. Lód o wie­ tang, w odległości około 1 km na E od bazy. ku około 100 lat pobrano z dwóch tuneli wykopa­ W dniu 24 X wyprawa dotarła do lądowiska w do­ nych w pobliżu dolnego końca Lodowca Eleny. Od linie Langtang, skąd w dniach 25 i 27 X powróoo- 26 I współpracowaliśmy ze Śląską Wyprawą Alpini­ no samolotami do Katmandu. styczną (kierownik T. Wojtera — zob. T. 3/76). W dniu 8II 1975 r. Cielecki, Gierych, Jaworowski 3. Lodowiec Gurgl-Ferner, Alpy Oetztalskie, i Krysa weszli wraz z Krystyną Konopką z wypra­ Austria, 46o50'N. 11°0'E, wysokość 2970—3180 m. 4— wy śląskiej na Szczyt Margherity (5119 m) zwykłą 28 VUI 1974. Uczestniczyli: Krzysztof Cielecki, Kazi­ drogą od Plateau Stanley'a. Cielecki i Konopka zro­ mierz Grotowski, Zbigniew Jaworowski, Zbigniew bili nadto trawers na Szczyt Alberta (5088 m), a na­ Krysa, Wiesław Maczek oraz Amerykanin Donald stępnie na Szczyt Aleksandry (5098 m), z którego T. Oakley. Dojazd z Polski samochodem osobowym zeszli granią południowo-wschodnią. Ciężarówką Fiat I25m Combi i Nysą do Ober Gurgl, skąd ba­ wyprawy śląskiej wyjechaliśmy 13II z Ibandy do gaż transportowano samochodem terenowym Steyer- Kampali. Puch Haflinger do schroniska w Karlsruher Hutte, a następnie linową kolejką towarową do schroniska 6. Lodowiec Jatmijaimpa, między szczytami Ne¬ Hochwildehaus. Obóz bazowy i laboratorium zało­ vado Jatunjampa i Nevado Colląue Cruz w grupie żono w dniu 10 VIII w strefie akumulacji pod za­ Ausangate, Cordillera de Vilcanoiia (nazwa lodowca chodnia ścianą Annakogl, w pobliżu dużej szcze­ nadana przez nas i zgłoszona w Clufoo Anrttno Pe- liny lodowcowej, z której pobrano lód z lat 1950—74. ruano, użyta mylnie przez „Andinismo y Glaciolo- Próby lodu o wieku około 200 lat pobrano poniżej gia" 12/1976—55 s. 135—137 jako „.Tatunhuma"). strefy akumulacji, na zachód od dolnej krawędzi 13°45'S, 71°08'W, wysokość 5059—5350 m. 19 III do turni Mitterkamm. W dniu 24 VIII zakończono 25 VI 1976 r. Uczestniczyli: Stanisław Biel. Krzysztof wstępną analizę prób i powrócono do Ober Gurgl. Cielecki, Jerzy Honowski, Zbigniew Jaworowski,

100 http://pza.org.pl Zbigniew Krysa, Wiesław Maczek, Adam Zyzak oraz ców. Rtęć „wydychana" jest z powierzchni lą­ Peruwiańczycy Jose Arernas Carrasco, Celsio Zuniga Roca i Francisco Paucarmayta. Dojazd do Limy sa­ dów do atmosfery w 'ilościach zależnych od molotami (4 uczestników) i statkiem PLO „Wyspiań­ temperatury powietrza. Obniżenie jej zawar­ ski" (3 uczestników i bagaż), skąd dwiema Nysa­ tości w opadach z ostatnich 30 lat świadczy mi i samolotem do Cusco, a następnie Nysami o- wejściu w chłodniejszą fazę klimatyczną (3). i ciężarówką do Hacienda Tinki koło Ocongate. Stąd karawana 45 mułów i koni przeniosła bagaż przez Cztery z badanych przez nas radionuklidów przełęcz Pachanta (5050 m) na łączkę przy Lagunas mają trzy różne źródła, z których przedostają TicEaoocha (4850 m), gdzie w dniu 26 V założono się do atmosfery: cez-137 wprowadzany jest obóz bazowy. Obóz I i laboratorium ustawiliśmy na plateau lodowca Jatunjampa w dniu 28 V. Pró­ do stratosfery przez wybuchy jądrowe, ołów- by lodu z lat 1955—75 pobrano z pierwszej szczeliny, 210 powstaje w troposferze z gazowego rado- jaką plateau urywa się ku N. Lód o wieku około nu-222, „wydychanego" z powierzchni lądów, 250 lat pobrano z sufitu groty w dolnej części lo­ dowca, opadającej z plateau ku S. W dniu 12 VI a uran i rad związane są z naturalną i sztu­ powrócono do Hacienda Tinki, skąd w tym samym czną emisją pyłów. Pomimo tego, jak widać to dniu do Cusco. na rys. 2, ich stężenia w lodowcach fluktuują 7. Lodowce Kahiltna i Ruth, grupa Mount mniej więcej równolegle, z wyjątkiem uranu McKinley, Alaska, Stainy Zjednoczone, 63°02'N, 151oio'W, wysokość 550—2450 m. 5 VII do 5 VIII 1977. w Norwegii. Oznacza to, że w rozprzestrzenia­ Uczestniczyli: Krzysztof Cielecki. Zbigniew Jaworo­ niu się i depozycji skażeń zawartych w atmo­ wski, Zbigniew Krysa, Maciej Kuczyński, Wiesław sferze wielkoskalowy transport mas powietrz­ Maczek oraz Amerykanie Todd Hinkley i Raymond nych przeważa nad lokalnymi i regionalnymi H. Johnson. Dojazd samolotem do Anchorage, skąd samochodem do lotniska polowego w Talkeetna. wpływami. Tak np. wysokie stężenia wszyst­ Stąd samolotami CESNA (6 lotów) na plateau lo­ kich czterech radionuklidów w Himalajach dowca Kahiltna, pod lodospadem bocznego lodowca nie są prawdopodobnie spowodowane lokal­ spływającego z kotła leżącego pod SW ścianą West Kahiltna Peak, gdzie założono obóz bazowy i labo­ nymi efektami, takimi jak np. sąsiedztwo ratorium w dniu 7 VII (wysokość 2316 m). Z zerwy chińskiego poligonu atomowego w Lob-nor lodospadu pobrano próby lodu z lat 1950—77. Próby czy wzmożone zapylenie powietrza z Płasko­ 0 wieku około 400 lat pobrano w odległości około wyżu Tybetańskiego, lecz raczej zwiększonym 4 km powyżej czoła lodowca Ruth, w pobliżu jego NE moreny bocznej, gdzie 28 VII 4 uczestników wy­ w tej okolicy transportem ku dołowi pyłów lądowało samolotami Peiper Super-Cup (4 loty), na z wyższych warstw atmosfery. Związane jest plaży jeziorka pod E obrywem lodowca. Powrót do to z częstym występowaniem nad północnym Anchorage 2 VIII. Nepalem układu prądów strumieniowych, na 8. W trakcie druku numeru, w dniach od 1 do granicy troposfery i stratosfery, którym towa­ 25 VIII 1978 r., odbyła się kolejna wyprawa, tym rzyszy wzmożony transport zanieczyszczeń razem na lodowiec Szartisen, położony w Nor­ wegii, na kręgu polarnym. Uczestniczyło w niej wędrujących wraz z masami powietrza stra­ 7 osób, materiały są obecnie opracowywane. Wy­ tosferycznego. prawą kierował Zbigniew Jaworowski. Średnie globalne stężenie radu i uranu zna­ Poniżej przedstawiam niektóre wnioski, wy­ lezione we współczesnym lodzie lodowcowym nikające z dotychczasiorwych badań. wskazuje również, że masa pyłów, która prze­ dostaje się rocznie do atmosfery ze źródeł na­ W ciągu ubiegłego wieku zawartość radu-226 turalnych i antropogenicznych jest wielokrot­ w lodzie lodowca w Wielkim Kotle Mięgu­ nie wyższa niż 2X10° ton, jak dotąd sądzo­ szowieckim wzrastała równolegle do zawar­ no (4). tości pyłu mineralnego (rys. 1). Ponieważ Stałe zwiększanie tej masy przez działalność rad-226 może przedostawać się do atooisfery- człowieka może doprowadzić do zmniejszenia tylko związany z cząstkami mineralnymi, ilości promieniowania słonecznego dochodzą­ oznaczanie jego zawartości w opadach atmo­ cego do powierzchni Ziemi i do obniżenia sferycznych jest jednocześnie miarą zawartości średniej temperatury powietrza w skali całe­ pyłów. W podobny sposób zachowuje się uran go globu o 2—3°C, co mogłoby doprowadzić 1 obu tych pierwiastków użyliśmy do oceny do poważnych zmian klimatu, a nawet do za­ sytuacji skażeń globu pyłem mineralnym. inicjowania nowej epoki lodowcowej. Tego Z wyjątkiem Spitsbergenu i Alp Oetztalskich, rodzaju skutki naszej działalności byłyby zawartość radu i uranu w lodzie współcze­ oczywiście znacznie groźniejsze, niż efekty snym, tj. z lat 1950—77, była wyższa, niż w lo­ toksyczne w populacji ludzkiej, wywołane dzie pochodzącym sprzed rewolucji przemysło­ rozpraszaniem skażeń w atmosferze Ziemi. wej. Najwyższy wzrost ich zawartości zaob­ serwowaliśmy w Norwegii i Peru. W skali globu średnie stężenie radu w opadach atmo­ LITERATURA sferycznych wzrosło o 15%, a uranu o 34%. Ponieważ aktywność wulkaniczna w okresie 1. Z. Jaworowski, Naturę, 217: 152—153, 1968. „współczesnym" była mniejsza niż w „przed- 2. Z. Jaworowski, Health Physics, 20: 149—150, przeimysłowym", należy sądzić, że wzrost ten 1971. jest, spowodowany przez człowieka, oraz że 3. Z. Jaworowski et al.: ,,The influence on man około 15 do 34% pyłów znajdujących się obe­ and the environment of natural radionuclides and heavy metals from iindustrial operations". Proc. 15th cnie w atmosferze wprowadzone tam zostało Aun. Hanford Life Sciences Symp., Richland. Wash. naszą działalnością. Sept. 29 Oct. 1 1 1975, ERDA Beport: CONF-750929, Podobnie jak radioaktywny rad i uran, ss. 628—647. 1977. wszystkie badane przez nas trwałe metale 4. Z. Jaworowski et al.: „Global distribution and sources of uranium, radium-226 and lead-210". ciężkie, z wyjątkiem rtęci, zwiększyły swą za­ Proc. Symp. Natural Radiation Environment m, wartość we współczesnych warstwach lodow­ Houston, April 24—28, 1978 — w druku.

http://pza.org.pl 101 ANDRZEJ MACHNIK Zima 1977 — 78 w Tatrach

Jedną z cech sezonu zimowego 1977/78 było na skale ją utrudniał. W tym okresie doko­ wybitne zróżnicowanie warunków pogodo­ nano kilku ciekawych przejść. Jednym z naj­ wych i wspinaczkowych. Mieliśmy okresy, większych przebojów sezonu było przejście kiedy na wielu ścianach można się było wspi­ w 10 dni całej grani Tatr dokonane w jednym nać po niemal suchej skale, i inne, gdy góry ciągłym ataku, bez zakładania składów zakute były całkowicie w śnieżno-lodowy i wsparcia grup pomocniczych (zob. s. 105). pancerz. Zmiany te następowały niejedno­ Ciekawych przejść dokonano też w otoczeniu krotnie w ciągu bardzo krótkiego czasu. I tak Doliny Białej Wody. Przyszłe pogromczynie np. pod fconiiec lutego w ciągu dwóch zaledwie Matterhornu, A. Czerwińska i K. Palmowska, dni przenieśliśmy slię z siarczystych mrozów pokonały w trzydniowej wspinaczce wschodni w sam środek wiosny — z dodatnimi tempe­ filar Ganku, zaś dwójkowy zespół męski — raturami nawet w nocy. Amplituda tego wschodnią ścianę Rumanowego Szczytu środ­ przejścia wyniosła ponad 30°! Wahania po­ kowym filarem, nie korzystając z oparcia gody o nieco mniejszym nasileniu miały o stałe schronienia zarówno przed wejściem miejsce jeszcze parę razy. jak i po zejściu. Na Kazalnicy zrobiono w ład­ Ogólnie biorąc, miniona zima dała nam nym stylu drugie przejście tzw. „Kantu Wiel­ kilka okresów sprzyjającej pogody, co zresztą kiego Zacięcia", po raz pierwszy w tej partii znalazło odbicie w postaci lepszych, niż ściany bez poręczowania (nie licząc moraw­ w dwóch poprzednich sezonach, wyników. Ze skiego przejścia drogi Czoka i Kiełkowskiego). względu na duże zróżnicowanie warunków Dwójce zakopiańskiej powiódł się atak na wspinaczkowych w poszczególnych tygodniach, północny filar Kazalnicy Miętusiej — omó­ a nawet dniach, dokonane przejścia posiadają wiony w osobnej notatce. niejednakową wartość sportową i dlatego se­ zon omawiam w rozbiciu na okresy. 1—23 grudnia 1977. Tygodnie te cechowały się wybitnie ulgowymi warunkami wspinacz­ kowymi. Doskonała pogoda przy minimalnym zaśnieżeniu i zalodzeniu skały umożliwiała przechodzenie w butach dróg, na których w przeciętnych warunkach o zdjęciu raków nie powinno być mowy. W tym czasie doko­ nano m. in. jednodniowych przejść dróg Ła­ pińskiego i Długosza na Kazalnicy. Powodze­ niem uwieńczone zostało kolejne oblężenie „ścieku" na ścianie Kotła Kazalnicy, dokonane w stylu nieco lepszym, niż przy pierwszym zimowym przejściu, niemniej dalekie od do­ skonałości (z rozciągniętym w czasie poręczo- waniem). 24 grudnia — 10 stycznia. Załamanie pogo­ dy, jakie nastąpiło w wigilię, spędziło z Ka­ zalnicy dwa zespoły i na długi czas przytrzy­ mało wspinaczy w schronisku. Opady śnieżne, połączone z silnymi wiatrami, sprawiały, że w dniach krótkich rozpogodzeń blokowały ściany pokaźnych rozmiarów pyłówki. W okre­ sie tym godne odnotowania są dwa przejścia: powtórzenie drogi na Przełęcz pod Chłopkiem wprost od północy, dokonane przez dwóch sfrustrowanych desperatów —- od początku do końca w niepogodzie — oraz błyskotliwe po­ wtórzenie drogi Długosza na Kazalnicy w dzień później — w czasie 8 godzin, mimo ciężkich warunków w ścianie (Z. Czyżewski i M. Mo- matiuk). 10—24 stycznia. Był to dwutygodniowy okres słonecznej pogody, z dość ostrymi jednak wa­ Raptawieka Turnia od południowego wschodu — no­ runkami wspinaczkowymi. W ścianach leżało wa droga wymuszona na ścianie za pomocą 25 ni­ dużo stwardniałego już śniegu, który ułatwiał tów. Bliższe dane w dziale „Nowe drogi". wspinaczkę na odcinkach śnieżnych, natomiast Oprać. Lech Kiedrowski

102 http://pza.org.pl 25 stycznia — 2 lutego. W tym okresie po­ 20—27 marca. Okres ten wyznacza początek goda zepsuła się ponownie. Wystąpiły opady kalendarzowej wiosny, aura jednak tym ra­ śnieżne, połączone z silnymi wiatrami, które zem nie zastosowała się do kalendarza i zwa­ „zatynkowały" ściany śniegiem. Jedynym cie­ liła na Tatry obfite opady śniegu. Pokonano kawszym, niestety nie dokończonym przej­ kilka drobniejszych dróg w otoczeniu Doliny ściem było przebycie do Niemieckiej Drabiny Kieżmarskiej, a jedynym ciekawszym przed­ direttissimy północnej ściany Małego Kież­ sięwzięciem było częściowe przejście superdi- marskiego Szczytu. rettissimy północnej ściany Małego Kieżmar­ skiego Szczytu — do Niemieckiej Drabiny. 2—22 lutego. Okres ten cechował się zmien­ Po 28 marca wiosna śpiesznie nadrobiła za­ ną pogodą i ostrymi warunkami w ścianach. ległości, a upalna wręcz pogoda uporała się Pod koniec wystąpiły b. silne mrozy, które ze śniegiem. Znowu tłumnie ruszono na wspi­ w dzień utrzymywały się w okolicach —20°, naczki, jednakże „ulgowe" warunki, jakie za­ natomiast nocą schodziły poniżej 30°. Pomi­ panowały w tym okresie, nie pozwalają na mo to dokonano wielu ciekawych przejść. zaliczenie tych przejść do wybitnych osiągnięć Wymienić tu należy samotne przejścia dróg sportowych. „Pająków" i Drosta na Kazalnicy, zrobione * w doskonałym stylu przez Z. Czyżewskiego, z pełną asekuracją i zachowaniem wszelkich Jak więc widać, sezon obfitował w cieka­ „reguł gry". Na wyróżnienie zasługuje również we wydarzenia, a kilka przejść uznać trzeba przejście prawego komina na Złotej Turni za istotny krok naprzód w stylu i technice oraz trzecie przejście Wielkiego Zacięcia Ka­ wspinania (T. 2/78 s. 49). Z powodzeniem do­ zalnicy. Niestety na obu drogach nie uniknię­ konywano też wypadów w bardziej odległe to zaawansowanego poręczowania, które w rejony Tatr. W poprzednich dwóch sezonach, pierwszym przypadku pozwoliło na wyelimi­ które cechowała bardzo zła pogoda, wyłoniła nowanie biwaków na ścianie. W Dolinie Ja­ się grupa wspinaczy, którzy potrafią atakować worowej zrobiono w tym czasie nową drogę, i pokonywać ściany bez względu na warunki, rozwiązującą środek tzw. filara Cermana na jakie w nich panują. Nie można tego powie­ północnej ścianie Wielkiego Jaworowego dzieć o wszystkich. Dość spora rzesza ekstre- Szczytu. W okresie silnych mrozów pokonano malistów nadal nie wie, jak się zabrać za jeszcze środek wschodniej ściany Zadniej trudne drogi mieszane i najlepiej czuje się Baszty (T. 2/78 s. 86), a także, po raz drugi w suchej skale, o ile możności w ławeczkach. w tym sezonie, „ściek" na ścianie Kotła Ka­ Wydaje się, że nie przypadkiem w dniach gre­ zalnicy. mialnych szturmów na Kazalnicę ściany Ża­ biej i Wołowej Turni świecą pustkami, zaś 23 lutego — 5 marca. W Tatrach zapano­ droga Orłowskiego ną Mięguszowieckim Szczy­ wała wiosenna pogoda z dodatnimi tempera­ cie Pośrednim od 18 lat, pomimo prób, nie turami nawet nocą. Niżej położone ściany może się doczekać drugiego przejścia. Jak co otrząsnęły się ze śniegu, w dolinach zaś wyj­ roku, tak i tym razem dyskusje wywołała rzały zrudziałe trawy. Na wolnych od śniegu sprawa poręczowania, która skutecznie obni­ ścianach zapanował niezwykły ruch. Korzy­ ża wartość sportową wielu dokonań. stając z możliwości zaliczenia tanim kosztem wysoko zimą wycenianych dróg, uczestnicy Zestawienie przejść podaję w układzie tra­ odbywającego się w tym czasie obozu kwa­ dycyjnym, z podziałem na nowe drogi, pierw­ lifikacyjnego PZA (T. 2/78 s. 86) wdziali „sa- sze przejścia zimowe itd. Kolejność w ramach molezki" i runęli na Kazalnicę i Małego Mły­ poszczególnych grup jest chronológiczna. narza. Dokonano szeregu przejść w czasie W kategorii powtórzeń wymieniłem drogi sto­ niewiele odbiegającym od warunków letnich. sownie do rangi wyczynu, z uwzględnieniem Na wyróżnienie zasługuje poprowadzenie no­ warunków, w jakich były robione. Na wpół wej drogi na Kazalnicy przez Z. Czyżewskie­ letnie przejścia na Kazalnicy, dokonane w o¬ go i W. Kurtykę (T. 2/78 s. 85). Gorzej było kresie wczesnowiosennym, nie zostały w wy­ ze ścianami, na których utrzymało się jeszcze kazie uwzględnione, jako mało ambitne. Do­ nieco śnieżku. Ośmieleni powodzeniem uczest­ konane w tym okresie pierwsze przejścia zi­ nicy zgrupowania połamali sobie, niestety, zę­ mowe dróg zaliczyłem do kategorii powtórzeń, by na północnej ścianie Żabiej Turni i pół­ gdyż logicznie rzecz biorąc trudno jest mówić nocno-wschodniej ścianie Mięguszowieckiego o przejściu stricte zimowym po zakończeniu Szczytu Pośredniego. zimy. Dni 6—20 marca były okresem zmiennej po­ NOWE DROGI I WARIANTY gody, w górach zaś groziły lawiny. Najwię­ Jaworowy Szczyt — środkiem pn.-wsch. filara kszą aktywność w tym okresie rozwinął obóz (tzw. filara Cermana), V, Al, 22 godziny: Czesław zakopiański w Dolinie Jaworowej (T. 2/78 Bajsarowicz, Lucjan Górski i Krzysztof Wielicki s. 85), zapisując na swoim koncie kilka ład­ i—6 II 1978 (T. 2/78 s. 87). nych przejść, wśród których najciekawsze jest Kazalnica Mięguszowiecka — pn.-wsch. ścianą, pomiędzy drogami Kiełkowskiego i Momatiuka, VI, wejście wprost od północy na Skrajną Rogo­ A3: Z. Czyżewski i W. Kurtyka, 4—5 III 1978 (T. 2/78 wą Przełęcz. Niepowodzeniem zakończył się s. 85). atak na drogę nazwaną „Titanova pasca", bę­ Skrajna Rogowa Przełęcz — wprost pn. kominem, u góry drogą Koguta i Łazarskiego, V+, Al, u gó­ dącą jedną z najtrudniejszych dróg miksto­ ry IV: P. Malinowski i K. Żurek 19 III 1978 (zara­ wych w Tatrach. zem I zimowe całości).

http://pza.org.pl 103 Barania Baszta — środkiem wsch. ściany, V+> Mięguszowiecki Szczyt — wsch. ściana, droga So­ AO—Al, 6 godzin: A. Machnik i T. Preyzner 27 III 1978. kołowskiego': K. Zdzitowiecki i P. Ziętek Pośrednia Baszta — prawą częścią wsch. ściany, 14—15 II 1978. IV. 7 godzin: A. Machnik i T. Preyzner 31 III 1978. Kaizalniea — kant filara: M. Nanowski, Z. Skier­ Baranie Bogi — nowe duże warianty na pd. ścia­ ski i J. Szczepański 19—22 II 1978. nie między drogami WHP 2961 i 2962, IV+, 3 go­ Kocioł Kazalnicy — droga Drosta: Z. Czyżewski dziny : J. Grajpel i K. Mosingiewicz 15 IV 1978 (T. 2/78 20—22 11 1978. 6. 87). Kocioł Kazalnicy — „ściek": D. i Z. Wachowie 20—22 II 1978 (80 m poręczowania). I WEJŚCIA ZIMOWE Kocioł Kazalnicy — droga Czoka i Kiełkowskie­ go : S. Handl i M. Zierhoffer 23—25 II 1978. • Kazalnica — droga Chrobaka i Heinricha: Z. Czy­ Baptawióka Grań — „świecznikiem": z. Kiszela żewski i J. Kurczab 28 II; S. Handl i T. Karolczak i M. Pawlikowski 17—18 XII 1977. 4 HI 1978. Kazalnica Miętusia — filarem: Z. Kiszela i M. Kazalnica — direttlssima: S. Handl, T. Karolczak Pawlikowski 22—24 1 1978. i M. Zierhoffer 1—2 III 1978. Mały Lodowy — drogą WHP 2493 z wariantem Kazalnica — superdirettissima: D. i Z. Wacho­ J. P. Kuibalsfci i J. Wojciechowiez 5II 1978. wie 4—6 III 1978. Lodowy Kopiniak — pd.-zach. ścianą, zacięciem: Mały Młynarz — direttissima pn.-wsch. ściany (z Barbara i Czesław Bajsarowiczowie oraz K. Wieli­ ominięciem górnych okapów): B. Gajewski i W. cki 8 IT 1978. Krajewski 4—5 III 1878. Gierlach — pd.-zaoh. ścianą, drogą Samuhela i Vesitenieklego: L. Cichy i J. Tafel w połowie lu­ tego 1978. WCZESNA WIOSNA Mały Młynarz — Wielkim Kominem: Z. Czyżew­ ski i M. Momaltiuk 2 m 1978 (T. 2/78 s. 86). Baptawicki Mnich — drogą Nowińskiego: K. Hrap- Niżni Barani Zwornik — pn.-zaeh. ścianą, drogą kowicz i L. Kiedrowskl 26 III 1978 (dotąd bez przej­ Stanisławskiego: J. Marcinkowski i G. Fliegel ścia zimowego?). 8 III 1978. Prawdopodobnie I przejście zimowe. Liptowska Turnia — prawym filarem pd.-wsch. Pośrednia Kapałkowa Turnia — drogą WHP 2806: ściany, drogą Głazka: J. Grajpel i K. Mosingiewicz J. Bilski i J. Osika 18 III 1978. Prawdopodobnie 30 HI 1978 (dotąd bez przejścia zimowego). I przejście zimowe. Buczynowa Strażnica — drogą Skłodowskiego: Bogowa Grań — pn. ścianą, drogą Wilczkowskie­ Z. Migdał, T. Serkowski i J. Markiewicz 31 III 1978 go: M. Berbeka i B. Gajewski 20 III 1978. (dotąd bez przejścia zimowego — T. 2/78 s. 86). Byglowa Przełęcz — pn. ścianą, drogą WHP 2230 Kocioł Kazalnicy — drogą Czeczki i Łozińskiego: (I przejście zimowe?): B. Siennicka, M. Pawlikow­ Z. Ciepiela i A. Klonowski 1IV 1978 (dotąd bez ski i K. Żurek 20 III 1978. przejścia zimowego). Mały Kieżmarski Szczyt — superdirettissima pn. I POLSKIE WEJŚCIA ZIMOWE ściany (tylko do „Turni Pająków"): T. Karolczak i B. Pawłowski 27—28 IH 1978. Bumanowy Szczyt — środkowym filarem wsch. Wołowa Turnia — pd. ścianą, drogą Kulhavego: ściany: E. Gajewski i A. Machnik 22—23 1 1878. K. Pusz i B. Owczarek 31 III 197S. Kończysta — prawą depresją wsch. ściany: A. Machnik i A. Posiewnik 9 II 1978. Złota Turnia (awana też Uszatą Turnią) — pra­ wym kominem: E. Sosnowski i J. Fijałkowski, OD REDAKCJI. Zaliczenie przez Andrzeja 3 dni w lutym 1978 (z poręczowaniem). Machnika kilku kwietniowych pierwszych Zadnia Baszta — wprost środkową depresją wch. przejść zimowych do powtórzeń jest wyrazem ściany: M. Berbeka. B. Gajewski i A. Machnik utrzymującej się od dłuższego czasu i skąd­ 19—21 11 1978 (T. 2/78 s. 86). Mały Kieżmarski Szczyt — „Bockowa Turnia" — inąd zdrowej tendencji do zwężania taternic­ pn. ścianą, drogą przez Słowaków zwaną „Bolling kiej zimy do okresu kalendarzowego. Autor Stones": E. Scześniafc, E. Sosnowski i J. Fijałko­ nie jest co prawda konsekwentny, w dziale wski 2 dni w lutym 1978 (z poręczowaniem). Skrajna Jaworowa Turnia — pn. ściana, drogą „Pierwsze przejścia zimowe" pozostawił bo­ Puska^a: M. Berbeka i R. Gajewski 18 III 1978. wiem „świecznik" na Raptawieckiej Grani, przebyty 17 i 18 grudnia, czyli jeszcze w je­ WAŻNIEJSZE POWTÓRZENIA sieni. Operujemy pojęciem „sezonu", które nie jest równoznaczne z pojęciem „pory roku". Kocioł Kazalnicy — drogą Gryczyńskiego: W. Taternicki sezon zimowy został wyłoniony Krajewski i K. Pankiewicz 2 dni w grudniu 1977. Kocioł Kazalnicy — tzw. „ściek" (drogą Kurcza- umownie jeszcze przed I wojną światową. ba) : R. Bieniek, B. Strzelski i taternik czeski Każdy, kto wspinał się przez dłuższy czas za­ 4 dni w grudniu 1977 (z poręczowaniem 80 m). obserwował, że warunki nie są stałe: w lu­ Przełęcz pod Chłopkiem — wprost od pn.: A. tym panować może prawdziwe lato, koniec Machnik i K. Pankiewicz 26 XII 1977. kwietnia zaś przynieść najsroższą z zim. Pier­ Kazalnica — droga Długosza: Z. Czyżewski i M. Momatiufc 27 XII 1977. wsze przejście zimowe północnej ściany Swi- Grań Tatr (całość): K. Żurek, P. Malinowski i J. stówki robiliśmy w r. 1958 w dniu 26 kwiet­ Olszewski 14—23 1 1978 (omówienie oddzielnie). nia — przy 15-stopniowym mrozie, komplet­ Ganek — wsch. filar: A. Czerwińska i K. Pal- nym zaśnieżeniu skały, a końcowe wyciągi w mowska 19—21 1 1978. Kocioł Kazalnicy — tzw. kant Wielkiego Zacię­ śnieżnej wichurze. cia : B. Pawłowski i H. Szczęsny 16—20 1 1978. Nie to jednak jest tu najważniejsze, w gó­ Mały Gierlach — prawy komin pd.-zach. ściany: M. Gabryel 1 A. Machnik 4 II 1978. rach wysokich zdarza się przecież zima nawet Pośredni Gierlach — prawy filar wsch. ściany, w sierpniu. Przede wszystkim chodzi o to, że drogą Stanisławskiego : L. Cichy i J. Tafel w 1 dzień mechaniczne przestawienie się na okres ka­ oraz G. Chwoła i M. Koras w 2 dni w lutym 1978. lendarzowy wywróciłoby całą naszą jako ta­ Mała Rogata Szczerbina — komin Węgrzynowicza: -B. Kolleslńiski i J. Szczepański oraz D. i Z. Wa- ko uporządkowaną ewidencję przejść, a to chowie 6 n 1978. z tej przyczyny, że w przeszłości nie rejestro­ Kazalnica — droga „Pająków": Z. Czyżewski wano powtórzeń zimowych — drugich, trze­ 10^18 II 1978. cich i dalszych, wskutek czego przy większo­ Kazalnica — Wielkie Zacięcie: W. Krajewski, P. ści starych dróg nie sposób byłoby ustalić, Piasecki i z. Terlikowski 13—16II 1978 (zaporęczo- wano 80 m). które z nich było premierą kalendarzowo-

104 http://pza.org.pl zimową. Kronikarze alpejscy mieli zadanie cydowano się na radykalne posunięcie. Dziś łatwiejsze, zaczynali przecież od zera, gdyż do jest na nie za późno. Jedyne co możemy i po­ późnych lat pięćdziesiątych w Alpach rejestru winniśmy robić, to wyodrębniać zimę kalen­ wejść zimowych (nielicznych nota bene) nie darzową w omówieniach sezonów oraz dbać prowadzono w ogóle. U nas problem długo­ o to, by premiery kalendarzowe nie wymykały ści sezonu zimowego był poruszany już w la­ się przy drogach współczesnych, gdzie można tach międzywojennych i nawet wówczas — będzie w przyszłości podawać obie daty. choć pamięć była jeszcze świeża — nie zde- Józef Nyka Wielka grań Tatr zimą Przystępując do realizacji naszego planu Z powodu niebezpiecznych warunków na (zob. T. 1/78 s. 31) przyjęliśmy następujące ostrzu grani (zaśnieżenie i zalodzenie uskoków założenia: a) dokonać przejścia w okresie zi­ skalnych) opuściliśmy: Papirusowe Turnie, my kalendarzowej, możliwie ściśle granią, Zbójnickie Turnie Pośrednią i Małą, Śnieżną bez opuszczenia żadnej z nazwanych turni; Kopę, Pośredni i Mały Ganek, Rumanowe b) nie zakładać na grani składów z żywno­ Czuby oraz grań od Zadniego Mnicha do Ko­ ścią i sprzętem; c) nie korzystać z pomocy py nad Wrotami. „Sztywną" asekurację stoso­ grupy wspierającej. Całość przejścia zaplano­ waliśmy na Żabim Koniu, częściowo na waliśmy na 12 do 14 dni. Zdając sobie spra­ Ostrym Szczycie, Kaczym Szczycie i na krót­ wę z powagi przedsięwzięcia, postanowiliśmy kim odcinku przy wyjściu na Źłobisty. Zjeż­ przed atakiem dobrze poznać trudniejsze od­ dżaliśmy z Ostrego Szczytu, Żabiego Konia, cinki, przechodząc je z pełnym obciążeniem. Hińczowej Turni i z uskoku grani Cubryny. Wprawdzie dwie osoby z zespołu miały za Na Wysoką i Ciężki Szczyt weszliśmy od Ła­ sobą letnie przejścia głównej grani Tatr wicy, a na Mięguszowieckie Szczyty — Po­ (J. Olszewski w r. 1960 i K. Żurek w 1975), średni i Wielki — od „Drogi po Głazach". należało sobie jednak to i owo przypomnieć. Pogoda była niespodziewanie dobra, chociaż Skończyło się niestety na dobrych chęciach bardzo wietrzna. Na 10 dni 8 było pogodnych oraz treningowym wypadzie Olszewskiego i 7 z silnym wiatrem. Temperatura o godzi­ i Żurka na grań od Kasprowego Wierchu do nnie 7 wahała się od —2° do —18°, najczęściej Bobrowieckiej Przełęczy (7—8 stycznia 1978). wynosiła —8°. Najniższe temperatury zanoto­ Najbardziej przerażała nas waga plecaków, waliśmy na Żabim Koniu (—14°) i na Prze­ ustaliliśmy więc, że nie powinny one być łęczy pod Chłopkiem (—18°). Warunki śnie­ cięższe niż 20 kg, w związku z tym należało gowe były na ogół bardzo dobre — poza po­ się dobrze zastanowić nad doborem sprzętu dejściem na Hawrań i zejściem z Siwego i żywności. Postanowiliśmy zrezygnować Wierchu, gdzie często zapadaliśmy się po pas. z konserw ze względu na ich wagę, niską ja­ Pierwszych ludzi, turystów z Ostrawy, spot­ kość, a także zaśmiecanie gór puszkami. Me­ kaliśmy na Polskim Grzebieniu (wspaniałe nu oparliśmy na zupach w proszku, z dodat­ piwo!), następnych na Wrotach Chałubińskie­ kiem kiełbasy i boczku oraz płynów w posta­ go i na Walentkowej Grani. ci wody z „sorbowitem" i herbaty. Na czas Nocowaliśmy w śpiworach w namiocie „Pa- marszu pozostawały cukierki i suszone owoce mirce", liny mieliśmy dwie — podciągową oraz, o ile to będzie możliwe, woda z sokiem (40 m) i zjazdową (40 m), jeden czekan i dwa (było możliwe dwa razy). Aby oszczędzać bu­ czekanomłotki, nadto 10 haków skalnych i 10 tan, posiłków nie mieliśmy gotować, lecz tyl­ karabinków. Na Kasprowym Wierchu zmie­ ko podgrzewać je do wysokiej temperatury. niliśmy buty podwójne na pojedyncze, wypo­ Przy wyjściu ze Zdziarskiej Przełęczy nasze życzyliśmy też kijki narciarskie. Dobór żyw­ plecaki ważyły po 19 kg. ności okazał się trafny, choć wartość kalory­ Kalendarium naszego przejścia: czna dziennych racji była nieco za mała, wy­ nosiła bowiem około 1800 kalorii. Zbyt dużo 14 1 1978, godz. 7.15—16 Zdziarska Przełęcz — Prze­ łęcz pod Kopą (przez Hawrań i Płaczliwą Skałę). wzięliśmy chleba (3 kg) i boczku (3 kg). 15 I, godz. 6.45—15.30 Przełęcz pod Kopą — Śnież­ Szliśmy przeciętnie po 8 i pół godziny dzien­ na Przełęcz. nie, najkrócej, ze względu na pogodę, w 161, godz. 7.45—16 Śnieżna Przełęcz — Rozdzielę. piątym dniu (4 godziny), najdłużej w ostatnim 171, godz. 7—15.30 Rozdzielę — Litworowa Prze­ łęcz. (12 godzin). Biwaki staraliśmy się zakładać 181, godz. 8.20—12 (brak widoczności, silny wiatr) na grani, jednak w kilku przypadkach z po­ Litworowa Przełęcz — Kacza Przełęcz (biwak pod wodu silnego wiatru musieliśmy zejść poni­ przełęczą). 191, godz. ii—15 Kacza Przełęcz — Ganek, biwak żej przełęczy, raz nawet do Doliny Rumano­ w Dolinie Rumanowej. wej. Stan zdrowia uczestników przejścia, 20 I, godz. 7.45—17.1S do Przełęczy pod Chłopkiem. a także ich dyspozycja fizyczna były zadowa­ 211, godz. 8—W.40 Przełęcz pod Chłopkiem — Ka­ lające, trudne warunki wspinaczki skalnej sprowy Wierch. 221, godz. 9.30—16.30 Kasprowy Wierch — Prze­ spowodowały jednak lekkie odmrożenia. łęcz Raczkowa. Piotr Malinowski, Józef Olszewski 23 I. godz. 6.45—19 Raczkowa Przełęcz — Huciań- ska Przełęcz. i Krzysztof Żurek

105 http://pza.org.pl Lodowy Szczyt od wschodu

Wschodnia ściana Lodowego Szczytu liczy 5. Wariant na drodze Grosza, WHP 2741, III, łą­ cznie 3 1/2 godziny — F. Zdiarsky i towarzysze około 250 m wysokości i stanowi piękny zwar­ 5 VIII 1953; o przejściu zimowym brak wiadomości. ty mur skalny. Wśród polskich taterników nie 6. Lewą depresją ściany, WHP 2740, IV—V, 3 go­ cieszyła się ona nigdy większym powodzeniem, dziny — J. Andrasi ml., M. Mereś, A. Puskaś, A. co widać choćby z nazwisk autorów pierw­ Rapeś, Z. Zibrin i J. W. Żuławski '5 VIII 1953; szych wejść i pierwszych przejść zimowych, 0 przejściu zimą brak wiadomości. wśród których niewiele jest polskich. Stan 7. Filarem Brnćala, WHP 2739, V, 3 godziny — eksploracji tej ściany warto ustalić i ogłosić A. Brncal i R. Hornićek 7 1X 1946; zimą — J. Sla- ma i J. Weincziller 18 XII 1956. także z tego powodu, że istnieją tu jeszcze 8. Środkową depresją ściany, WHP 2738, IV, 2 1/2 całkiem interesujące problemy skalne (w po­ godziny — V. Karouśek, B. Nejedlo i B. Svatos równaniu np. z Kazalnicą Mięguszowiecką), 23 VTI 1933: zimą F. Minafik, J. Pabel i V. Vaculin a kilka dróg nie ma dotąd przejść zimowych. 11—12 III 1964. Polskie omówienie ściany zawiera tom 18 9. Prawą stroną głównego spiętrzenia (,,Chut'ov- ka"), V A0, 4 godziny — M. Pelc i Z. Drlik „Tatr Wysokich" Witolda H. Paryskiego, sło­ 28 VI 1975; zimą brak przejścia. wackie — tom 2 „Vysoke Tatry" Arna Puś- 10. Droga pod Lodowego Konia, WHP 2737, V, kaśa. 3 godziny — M. Pelc i V. Petrik 25 VII 1969; zimą — Cz. Bajsarowicz i K. Wielicki 16—17II 1972. 1. Droga Wall, WHP 2743, II, 1 1/2 godziny — ka"), V A0, 4 godziny — M. Pelc i Z. Drlik J. Wala ml., T. Chałubiński i towarzysze 21 VIII 1889; J. Martiś i M. Pelc 14 1X 1975; zimą — A. Feranco- zimą — J. Ahdraśi i A. Puskas 7 XII 1947. Na koń­ va i P. Bednafik 12 III 1976. Wariant wykreskowa- cowym odcinku tej drogi wydarzył się ostatniej ny — J. Kulhavy z tow. 17IX 1975. zimy wypadek opisany na s. 140. 12. Prawą depresją na północno-wschodnią grań, 2. Lewym spiętrzeniem ściany, IV+ Al, 3 1/2 go­ WHP 2736. V, 2Vs godziny — E. Farkas i M. Kris- dziny — A. Krizo i R. Muller 15 VIII 1974; zimą — fak) 29 V 1968; zimą — S. Gavalier, M. Krisśak i M. brak przejścia. Orolin 14 XII 1968. 3. Lewą częścią głównego spiętrzenia, V—, 2 1/2 13. Przez białą płytę, V+, 2 godziny — O. Zibri- godziny — P. Cvik i J. Osif 19 1X 1975; zimą przej­ nova i V. Tatarka 1 VIII 1970; zimą — J. Flejberk ścia nie było. 1 V. Tatarka w lutym 1972. 4. Droga Grosza, WHP 2742, III, 3 godziny — A. 14. Prawym kominem pod Ramię Lodowego, V, Grósz, G. Lingseh 29 VII 1923; zima A. Antonićko- 1V« godziny — M. Krisśak i M. Orolin 14 1X 1969; va, R. Antonicek i J. Sevćik 20 III 1952. zimą — J. Gronczewski i S. Czerwiński 5—6 II 1972.

106 http://pza.org.pl ZBIGNIEW LASKOWSKI i KRZYSZTOF ZDZITOWIECKI Kaukaz 1978 W dniach 1—24 lipca 1978 r. odbył się Żadna z powyższych dróg nie była dotych­ pierwszy turnus kolejnego międzynarodowego czas przebyta przez Polaków. Ponadto Mio­ obozu alpinistycznego „Kaukaz 78", z siedzibą dowicz wszedł 19 lipca na zachodni wierz­ główną w hotelu „Czegiet" u stóp Elbrusa chołek Elbrusa (5633 m) w cztery i jedną (rejon Baksanu). Obozem kierował Jewgienij czwartą godziny z „Prijutu 11", uprzednio po­ Gippenreiter, szefem sportowym zaś był Bo­ konując trasę z hotelu „Czegiet" do „Prijutu" rys Rukodielnikow. W obozie wzięły udział w trzy i pół godziny! 2 grupy polskich alpinistów, wyznaczone Wyniki sportowe naszego wyjazdu (6 dróg przez Komisję Sportową PZA. Grupa 5-oso- 0 trudnościach 5B) są najlepszymi z osiągnię­ bowa w składzie: Krzysztof Zdzitowiecki tych w Kaukazie przez polskie grupy w ciągu (kierownik), Wiesław Krajewski, Konstanty szeregu ostatnich lat. Można je porównać do Miodowicz, Michał Momatiuk i Tadeusz Prey­ osiągnięć najlepszych wyjazdów Klubu Wy­ zner działała wyłącznie w rejonie Baksanu. sokogórskiego z początku lat sześćdziesiątych. Grupa 4-osobowa w składzie: Zbigniew Las­ Według opinii kierownika sportowego obozu, kowski (kierownik), Grzegorz Chwoła, Alek­ Borysa Rukodielnikowa, są to najwybitniej­ sander Warm i Marek Zierhoffer po odbyciu sze wyniki osiągnięte przez jakąkolwiek gru­ pierwszych wspinaczek w rejonie Baksanu pę zagraniczną w ramach międzynarodowych została przewieziona autobusem w rejon Be- obozów alpinistycznych na Kaukazie. Rangę zingi, gdzie dokonała dalszych przejść. Obie przejść podnosi fakt, iż 5 spośród nich do­ grupy współdziałały ze sobą i znajdowały się konano w zespołach 2-osobowych, wybierając na miejscu pod opieką znanych radzieckich odległe rejony działania, wymagające długich alpinistów — zasłużonego mistrza sportu Jo- 1 skomplikowanych podejść i zejść (m. in. sifa Kachianiego i Ikara Paukowa. Wyjątko­ Szcheldy-Tau Wschodnia — zejście przez wa energia i uczynność tego drugiego wydat­ Uszbijskie Plateau 4B; Uszba Północna — zej­ nie przyczyniły się do realizacji planów spor­ ście przez Poduszkę 4B; Kosztantau — zej­ towych obu grup. ście północno-wschodnią granią 4A). Elementem sprzyjającym podejmowaniu Z innych ekip uczestniczących w obozie poważnych przedsięwzięć była panująca przez należy bezsprzecznie wyróżnić Węgrów, któ­ cały okres naszego pobytu świetna pogoda rzy w widoczny sposób zaczynają nawiązy­ (ani jednego załamania przez przeszło 20 wać do swych wielkich tradycji wysokogór­ dni!). Równocześnie wielkie opady śniegu, skich sprzed lat kilkudziesięciu. Przebyli oni które miały miejsce we wcześniejszym okre­ m. in. drogę przez „Monach" na południowej sie, spowodowały wyjątkowo trudne warunki ścianie szczytu Dżajłyk (5B), trawers wierz­ śniegowe w pierwszej fazie działalności. Z ko­ chołków Donguzoruna (4A) oraz 2 znane Po­ lei długi okres pogody był przyczyną po­ lakom drogi na Szczycie Wolnej Hiszpanii — wszechnego wystąpienia w ścianach wodnego Myszlajewa i Subortowicza, obie 5B. lodu. Warunki wspinaczkowe były dużo trud­ niejsze od przeciętnych, co wydłużyło czas przejść, szczególnie w pierwszym okresie. LATO 1978 W GÓRACH ZSRR Wykaz przejść przedstawia się następująco: 1. Pik Szczurowskiego (4269 m) — drogą W sezonie letnim 1978 r. Związki Zawodo­ Chergianiego przez „Bastion" północnej ścia­ we prowadziły na terenie całego kraju 20 baz ny, 5B: Chwoła, Krajewski, Miodowicz, Mo­ wysokogórskich, przez które przeszło 13 000 matiuk i Zierhoffer 6—9 VII 1978. uczestników kursów, obozów, zgrupowań wy­ 2. Szcheldy-Tau Wschodnia (4320 m) pół­ czynowych itp. Dla kadry kierowniczej baz nocną ścianą, drogą Slamy, 5B: Preyzner urządzono przed sezonem specjalne semina­ i Zdzitowiecki 6—9 VII 1978 (III przejście w rium. Koszty wyszkolenia i pobytu w bazach ogóle). pokrywają Związki Zawodowe, część uczest­ 3. Tiutiubaszy II Zachodnia — północną ników wnosi pewne odpłatności, nie wyższe ścianą, drogą Chergianiego, 5B: Laskowski jednak niż 30% faktycznych kosztów miesz­ i Warm 6—10 VII 1978. kania i utrzymania. Latem 1978 r. odbyły się 4. Uszba Północna (4695 m) — północno- też kolejne — XXIX — ogólnokrajowe mi­ zachodnią ścianą, filarem Schmaderera na strzostwa w alpinizmie, do których stanęło 25 przełączkę między wierzchołkami, 5B: Preyz­ drużyn. Pewną nowością organizacyjną było ner i Zdzitowiecki 17—19 VII 1978. ograniczenie kategorii wspinaczek skalnych 5. Gestoła (4860 m) .— północną ścianą, i wejść wysokościowo-technicznych do dwóch drogą Chergianiego, 5B: Chwoła i Zierhoffer tylko obozów. Wejścia skalne odbywano w re­ 16 VII 1978, z zejściem tego samego dnia do jonie Gwandry w Kaukazie Zachodnim, zaś stóp ściany! wysokościowo-techniczne — w Grzbiecie 6. Kosztantau (5144 m) — północną ścianą, Szachdarskim w Pamirze Południowo-Za­ drogą Simonika, 5B: Laskowski i Warm chodnim. 17—19 VII 1978. Arij I. Polaków

http://pza.org.pl 107 Polacy w górach Iranu

O górach Iranu w ostatnich latach niewiele hakhanim stanęli 15 lipca 1972 r. W. Dobroć się mówiło w „Taterniku", co nie znaczy, że i T. Drozd, zaś S. Czeczko doszedł samotnie Polacy w nich się nie wspinali. Nic podobne­ do wysokości około 5000 m. W dniach 17 i 13 go. W pękających od nadmiaru materiału te­ lipca dotarliśmy autobusem do wsi Vastegan, kach redakcyjnych zgromadziło się kilkanaście położonej około 40 km na południowy zachód sprawozdań kierowników różnych grup i wy­ od miasta Borujen, niedaleko Szirazu. Wieś ta praw polskich, które wracały nieraz — jak jest punktem wypadowym w góry Dodeli np. rzeszowska wyprawa zimowa — z wcale w paśmie Zagrosu. Nazwa Dodeli znaczy po­ ciekawymi zdobyczami. Prowadziły one zwy­ dobno „Dwa Serca", a grupa ta tworzy dwie kle działalność w paru rejonach, z reguły też wyraźne granie, biegnące w kierunku ENE— włączały do programu Demawend (Damavand, WSW, rozdzielone wąską suchą doliną. Grzbie­ 5671 m), na którego wysokim wierzchołku ty powstały w wyniku rozcięcia przez erozję niejeden połski alpinista ustanowił swój ży­ wodną pofałdowanego płaskowyżu. Skaliste ciowy rekord. Wyjmujemy kilka sprawozdań partie zbudowane są z dolomitów o uroz­ z różnych lat, które być może zainteresują na­ maiconej rzeźbie i dużej ekspozycji. W czę­ stępne wyprawy. W r. 1978 Iran niechętnie ści wschodniej, na końcu obu grani, wznoszą wprawdzie wpuszczał alpinistów na swój te­ się dwa masywy skalne: w południowej — ren (por. s. 131), podobno jednak sytuacja ma bezimienny trójwierzchołkowy szczyt o wyso­ się tam ku łepszemu i być może już w przy­ kości około 3500 m, w północnej zaś — szczyt szłym roku znów młotki zaczną stukać w nazwany przez nas Cedynia Kun. Latem są tu Dżuparze, Elbursie i na Bisutunie. pewne kłopoty z wodą, którą zbiera się z płatów śnieżnych. Koczujący w dolinach pa­ sterze są przyjaźnie nastawieni do przybyszów. W górach Dodeli dokonaliśmy następujących pierwszych wejść: DODELI I ELBURS 1. Na bezimienny szczyt około 3500 m w po­ Wyprawa Koła Szczecińskiego KW w góry łudniowej (orograficznie prawej) grani — północno- Iranu została zorganizowana dla uczczenia wschodnim filarem, IV+, 2 godziny: J. Bryła 1 S. 1000-łecia bitwy pod Cedynią. Wyruszyła ona Czeczko; z podszczytowej przełączki wprost zachod­ w składzie: Józef Bryła (kierownik sportowy), nią ścianą, III, 1 1/2 wyciągu: T. Drozd i W. Do­ Stefan Czeczko, Władysław Dobroć, Tadeusz broć. Oba wejścia 19 lipca. Drozd, Stefan Matalewski (kierownik) i An­ 2. Trawersowania południowej grani Dodeli na drzej Woźnicki. odcinku około 6 km (od zachodu), miejscami III—IV, 9 godzin: J. Bryła, S. Czeczko, W. Dobroć, T. Drozd, Działalność rozpoczęliśmy od wejścia akli­ S. Matalewski i A. Woźnicki, 19 lipca. matyzacyjnego na Demawend (5671 m), na 3. Na bezimienny szczyt około 3500 m w północ­ którym wraz z Irańczykiem Akhbarem Ag- nej grani, dla którego zaproponowaliśmy nazwę Ce-

Mil-e-Gar (około 3850 m) i Mil-e-Bozorg (około 3800 m) z drogami krakowskimi (1973). Fot. Grażyna Barburska

108 http://pza.org.pl Góry Dżuparu — masywy Talhuni (około 3900 m) i Se-Szah. Naniesiono drogi wyprawy krakowskiej w r. 1973. Fot. Grażyna Barburska

dynia Kuh — lewą częścią południowej ściany, VI przetransportowano bagaże do stóp gór mi­ (z użyciem 2 pętli), 3 1/2 godziny: J. Bryła i A. Woźnicki; łatwymi drogami od wschodu: W. Do­ krobusem 'uczynnego niemieckiego klimatolo­ broć i S. Czeczko oraz A. Aghakhani i S. Mata­ ga, prowadzącego tu badania, następnie zaś lewski, wszystkie zespoły 21 lipca. na własnych plecach w głąb doliny Langar (zJob. T. 1/73 s. 17—19). Z gór Dodeli wróciliśmy do Teheranu, gdzie pożegnaliśmy Akbara Aghakhaniego i wyru­ Działalność rozpoczęto w dniach 15 i 16 sierpnia od paru wypadów rekonesansowych: H. Bednarek szyliśmy w pasmo Elbursu, docierając do i Ewa Waldeck wybrali się na szczyt Trappe schronu „Alam Kuh" (3750 m). Przy niepew­ (3740 m), S. Mizerski i A. Tyrpa spenetrowali pół­ nej i zmiennej pogodzie dokonaliśmy tu kilku nocne stoki Se-Szah (Se Shah), zaś C. Klimczyk, pierwszych przejść polskich: K. Liszka i A. Skrzyński weszli przez wschodnią przełęcz na wschodni wierzchołek Mil-e-Balant, skąd zbiegli przez Wielki Kenion. G. Barburska 1. Południowo-Zachodniej grani Tacht-i Soleiman i H. Bednarek osiągnęli tę samą przełęcz, a z niej (4650 m), IH, 3 1/2 godziny: W. Dobroć i T. Drozd; grań Mil-e- Bozorg. Nastąpiła teraz seria wejść drogi włoskiej wiodącej prawym filarem wschodniej sportowych. ściany, IV—V+, 6 1/2 godziny: J. Bryła i S. Czecz­ ko — oba przejścia 31 lipca. 17 sierpnia C. Klimczyk, K. Liszka i A. Skrzyń­ ski dokonali I wejścia lewym filarem północnej 2. Trawersowania grani tzw. Czarnego Łuku od ściany Talhuni (około 3900 m, trudności IV, 8 1/2 Siah Sang (4603 m) do Siah Kaman (4490 m), III, godziny). S. Mizerski, A. Tyrpa i Ewa Waldeck zro­ 9 godzin: S. Czeczko, T. Drozd i S. Matalewski. bili I wejście środkowym filarem tej samej ściany 3 sierpnia. Na Siah Kaman samotnie wszedł też (IV. 8 godzin). J. Bryla. 19 sierpnia H. Bednarek, K. Liszka i A. Skrzvń- ski weszli jako pierwsi prawym (Dółnocnym) fila­ Zrealizowanie naszych zamierzeń było mo­ rem na Mil-e-Bozorg (około 3800 m, IV.' 4 1/2 go­ żliwe dzięki życzliwemu poparciu ze- strony dziny). C. Klimczyk i A. Tyrpa przetrawersowali władz politycznych, sportowych i kulturalnych od wschodniej przełęczy wszystkie 4 wierzchołki Mil-e-Balant (około 4050 m, trudności III, 4 godzi­ Szczecina, w osobach tow. Ryszarda Ćwieka ny). z KW PZPR, przewodniczącego WKKFiT, 20 sierpnia G. Barburska i H. Bednarek weszli tow. Stanisława Orłowskiego oraz członków jako pierwsi Wielkim Kenionem i północną granią Zarządu Szczecińskiego Towarzystwa Kultury. na zachodni i główny wierzchołek Mil-e-Balant (IV. 8 godzin). S. Mizerski i A. Tyrpa z powodzeniem zaatakował1' śr^riek północno-wschodniej ściany Mil- Stefan Matalewski e-Gar (około 3850 m, V, 8 godzin. I przeiście). 21 i 22 si ironia wszyscy zeszli (bez pomocy zwie­ rząt) do Dżuparu, skąd pojechali do Kermanu i da­ lej — zwiedzając kilka miejscowości — do Tehe­ GÓRY DŻUPARU 1973 ranu. 30 sierpnia grupa dotarła przez Polur do Rene Bogatą w wyniki wyprawę Koła Krakow­ i podeszła pod Demawend na wysokość około 4000 m. Wierzchołek tego wysokiego masywu osiąg­ skiego KW w góry Dżupar zorganizował i po­ nęły 2 zespoły: Klimczyk, Liszka i Skrzyński prowadził latem 1973 r. Henryk Bednarek. 31 sierpnia (z zejściem do schronu) oraz Barburska, Oprócz niego udział w niej wzięli: Grażyna Bednarek, Mizerski i Tyrpa 1 września (z zejściem przez schron w stronę Poluru). Barburska, Ewa Waldedk-Kurtykowa, Czesław Klimczyk, Kazimierz Liszka, Stanisław Mi­ Osiągnięcia wyprawy w Dżuparze należy zerski, Henryk Skowera, Andrzej Skrzyński ocenić wysoko. Jej uczestnicy dokonali wejść i Andrzej Tyrpa. 10 sierpnia 1973 r. grupa do­ ścianami na wszystkie nazwane wierzchołki tarła autobusem do Kermanu, a następnego głównej grani masywu na długości doliny dnia do wsli Dżupar (Jupar). Po długich Langar (z wyjątkiem Se-Szaha, który zdobyli i bezskutecznych targach z właścicielami osłów, w r. 1972 warszawiacy). Należy przy tym pa-

105 http://pza.org.pl miętać o skomplikowanej topografii tych gór nych, lecz położonych w większej odległości oraz długich, trudnych i zawikłanych zej­ od centrum doliny. Z 11 poprowadzonych ściach. W podanym wyżej czasie przejść, nie przez nas dróg 3 oceniliśmy na V, 5 na IV uwzględniono znacznych trudności orienta­ i 3 na III. Wyprawa rzeszowska zakończyła cyjnych oraz dużej miejscami kruchości skały, tym samym etap pierwszych wejść ścianami przy jednoczesnym słabym uszczelnieniu. na szczyty, opracowała też szkic panoramy Jednocześnie wzięto jednak pod uwagę szor­ doliny Langar. Dolina ta jest bardzo ładna stkość i charakterystyczną mikrorzeźbę Skały, i może jeszcze długie lata służyć jako teren ułatwiającą wspinaczkę po bardzo nawet sportowej działalności alpinistycznej. Można stromych płytach. tam poprowadzić wiele ciekawych i trudnych Dużym utrudnieniem w działalności alpini­ dróg, a także zebrać doświadczenia przed wy­ stycznej w Dżuparze (zwłaszcza w pełni lata) prawami w góry wyższe. jest olbrzymia insolacja, bardzo niska wil­ gotność powietrza i całkowita niemal bez- Krystian Ignas wodność gór. Wodę w sierpniu znajdowaliśmy tylko w górnej części głównego kanionu i w nielicznych dopływach, co zmuszało nas TACHT-I SOLEIMAN ZIMĄ do zabierania ze sobą znacznych jej zapasów (około 2—3 litrów dziennie na osobę). W cza­ sie naszego pobytu w górach dobowe ampli­ W lutym 1976 r. zarząd Rzeszowskiego KW tudy temperatury powietrza osiągały około powziął decyzję o przygotowaniu zimowej 50°(!) — od kilkustopniowego mrozu nocą w wyprawy na ściany i granie masywu Tacht-i partiach szczytowych do około 45° (w cieniu) Soleiman. Od maja prowadzono systematycz­ w ciągu dnia w dolinie. Z uwagi na tempe­ ne treningi, zakończane zimowym obozem nad ratury oraz zapasy śniegu i wody w górach, Morskim Okiem (T. 1/77 s. 33 i 1/78 s. 47), najkorzystniejszym okresem do prowadzenia który był sprawdzianem formy zespołu sztur­ działalności w Dżuparze wydaje się być maj, mowego, a także sprzętu wykonanego dla nas a nawet druga połowa kwietnia. Nawiasem przez WSK Mielec (haki CVM, ławeczki) mówiąc, interesujący alpinistycznie rejon nie i WSK Rzeszów (młotki Condor-Glace, ko­ ogranicza się do otoczenia doliny Langar. twiczki śnieżne). W wyprawie wzięli udział Tadeusz Branicki, Jacek Filocha, Jacek Ja­ worski, Krystian Ignas, Janusz Malinowski, Henryk Bednarek Tadeusz Małysz, Andrzej Pietrzyk (kierownik), Józef Płonka, Jerzy Rajzer, Adam Sklepo- wicz (lekarz) i Mieczysław Szczepan (kierow­ ca). DŻUPAR 1974 10 lutego 1977 r. nastąpił wyjazd z Tehe­ ranu, a następnego dnia rekonesansowy start W r. 1973 przed wyprawą krakowską dzia­ z Rudbarak. Wynajęte muły z powodu śniegu łała w Dżuparze (Jupar) wyprawa studentów doniosły bagaż tylko do Dharmazin (około z Łodzi, kierowana przez Jacka Tyczkowskie- 1800 m). Od 13 do 23 lutego trwał etapami go, która dokonała m. in. przejścia grani od wahadłowy transport wyposażenia — bardzo Mil-e-Balant (4050 m) do Talhuni (3900 m), męczący, gdyż prowadzony wyłącznie siłami sporządziła też szczegółowy szkic doliny Lan­ wyprawy. 15 lutego osiągnięto schron Sarczal gar. Latem 1974 r. w góry Dżupar wyjechała (około 3530 ml, a w 2 dni później założono I Rzeszowska Wyprawa w Góry Iranu. Kon­ bazę wysuniętą w Alam Czai (około 4000 m). tynuując pierwsze wejścia na szczyty, doko­ nała ona wejść ścianowych na pozostałe nie 23 lutego Jaworski i Malinowski rozpoczęli nazwane wierzchołki, a także kilka nazwa- przerywane niepogodą ataki na direttiissimę warszawską na północnej ścianie Alam Kuh (4850 m — T. 2/74 s. 76). Łącznie do 10 mar­ ca spędzono w ścianie 5 dni, docierając do dna nyży — szósty dzień zajęła likwidacja poręczówek. W akcji wzięli udział Jaworski, Malinowski i Rajzer, a w ostatnim dniu tak­ że Pietrzyk. Podczas ewakuacji lawina zmio­ tła część wycofywanego sprzętu. Tymczasem 6 marca Branicki i Ignas we­ szli ną Szaneh Kuh (4450 m — I wejście zi­ mowe) i założyli na grani skład z żywnością. Korzystając z poprawy pogody, 13 marca 1977 wyruszyły 3 zespoły. Branicki, Ignas i Małysz zaatakowali Alam Kuh grzędą Steinauera (I przejście zimowe), Pietrzyk i Rajzer posta­ nowili pójść podobno dziewiczą północno- wschodnią grzędą Tacht-i Soleiman, Filocha Mil-e-Balant (około 4050 m) i Płonka udali się na grań od' Siah Googh Fot. Grażyna Barburska do Tacht-i Soleiman (II przejście zimowe

113 http://pza.org.pl i II wejście zimowe na szczyt). Pietrzyk i Raj­ dyplomy i medale. Reasumując należy stwier­ zer ukończyli swą drogę tego samego dnia, dzić, że przyczyną niepowodzenia na direttis- trudności oceniając na III z miejscem V-, Fi­ simie warszawskiej były fatalne warunki locha 1 Płonka zabiwakowali pod szczytem atmosferyczne oraz zbyt mała siła uderzenio­ Tacht-i Sóleilman, zaś zespół na dradze wa 3-osobowego zespołu sztormowego, który Steinauera wspinał się jeszcze przez następ­ działał w dodatku bez wsparcia z dołu. Wy­ ny dzień, by wrócić w dolinę 15 mairca — daje się, że działalność zimowa w paśmie po przetrawersowaniu grani do przełęczy Cza- Tacht-i Soleiman winna być kontynuowana — looin. Przejście przyniosło zarazem I wejście oczywiście z wyciągnięciem wszystkich wnio­ zimowe na Alam Kuh. sków organizacyjnych z naszych doświad­ Zakończenie wyprawy odbyło się w Tehe­ czeń. Wejścia zimowe — do tej pory było ich ranie, na bankiecie wydanym przez Irańską zaledwie kilka — są w Iranie notowane bar­ Federację Alpinistyczną — dla nas oraz dla dzo wysoko, a problemy zimowe w górach wyprawy japońskiej, która dokonała zjazdu stoją niemal wszystkie otworem, z całą pół­ na nartach z Damawendu. Osiągnięcia nasze, nocną ścianą Alam Kuh na czele. choć niepełne, spotkały się z wysoką oceną Irańczyków, którzy wręczyli nam pamiątkowe Jacek Jaworski

ZBIGNIEW KOWALEWSKI Nie zdobyte szczyty siedmiotysięczne

Z dniem 1 lutego- 1978 r. Nepal udostępnił Ulugh Mustagh 7724 m — Kunlun Bokalik Tagh około 7720 m — Kunlun dla wypraw 47 szczytów, z których przeszło Kuingur Tagh 7719 m — Pamir połowa miała już wejścia. Z dziewiczych sied­ Peak 35 7706 m — Saltoro Rangę miotysięczników wyprawy zagraniczne mogą Disteghil Sar E około 7700 m (W) — Hispar atakować tylko Fang i Tilitso Peak. Nepal- Mustagh Falchan Kangri N około 7700 m (K) — Baltoro czycy mają zagwarantowaną możliwość doko­ Mustagh nania pierwszych wejść na Langtang Lirung, Phola Gangchhen 7661 m — Langtang Himal Sangjing Ri, Gauri Shainkar, Ganesh II i Pa- Fang 7647 m — Himal Ngozumpa Kang III 7610 m bil. Zamieszczona niżej lista zawiera nie zdo­ Peak 38 7589 m — Grupa Mount Everestu byte dotąd ośmio- i siedmiotysięczniki, za­ Ngozumpa Kang IV około 7570 m (K) równo szczyty samodzielne jak i ważniejsze Kunla Khari 7554 m — Tybet Changtse 7553 m — Grupa Mount Eyerestu trabanty. Nie jest ona rejestrem kompletnym, Kangkar Punzum I 7541 m — Himalaje Bhutanu brak nam bowiem dostatecznie pewnych ma­ Chomo Lonzo N-

http://pza.org.pl 111 Kabru N III 7341 m Savoia II 7170 m Yutmaru Sar około 7330 m (W) — Hispar Mu­ Rimo III 7169 m stagh Hachindar Chhish 7163 m — Batura Mustagh Chongtar Kangri I 7330 m — Panmah Mustagh Yermanendu Kangri 7163 m — Masherbrum Rangę Bojohaghur Duansir 7329 m — Batura Mustagh Aksai Chin 7160 m — Kunlun Gasherbrum V 7321 m Hardeol 7151 m — Himalaje Garhwalu Malangutti Sar około 7320 m (D) — Hispar Mu­ Gyala Peri 7150 m — Himalaje Wschodnie stagh Sangjing Ri 7150 m — Ganesh Himal Kabru S-W 7317 m Chongtar Kangri IV około 7150 m (K) Aling Gangri 7315 m — Tybet Gauri Shainkar 7145 m — Rolwaling Himal Jejekangphu Kang około 7300 m (G) — Hima­ Latok I 7145 m — Panmah Mustagh laje Bhutanu Ganesh II 7132 m — Ganesh Himal Teri Kang Około 7300 m (G) — Himalaje Bhutanu Himlung 7126 m — Himlung Himal Nangpai Gosum II 7296 m Pyramid Peak 7123 m — grupa Kangchendzongi Chamlang E 7290 m — grupa Mazeno Peak I 7120 m — grupa Nanga Parbat Porong Ra 7284 m — Langtang Himal Nangpai Gosum III 7110 m Mustagh 7282 m Kunlun Kunyang Chhish N 7108 m The Crown 7265 m — Panmah Mustagh Asapurna 7106 m — Annapurna Himal Savoia I 7263 m — Baltoro Mustagh Pabil 7102 m — Ganesh Himal Norin Kang 7252 .m — Tybet Mazeno Peak II 7100 m Chongtar Kangri II około 7250 m (K) K6 W I około 7100 m — grupa Kondus Langtang Lirung 7245 m — Langtang Himal K12 E II około 7100 m Langtang Ri 7239 m — Langtang Himal K12 E III około 7100 m Apsarasas II 7239 m — Siachen Mustagh apsarasas VIII około 7100 m Apsarasas III 7236 m Gasherbrum VII około 7100 m (W) Rimo II 7233 m Mount Hardinge 7093 m — Masherbrum Rangę Apsarasas IV 7227 m Mana Peak N-W 7092 m — Himalaje Garhwalu Gang Benchhen 7221 m — Langtang Himal Outlier I 7090 m — grupa Kangchendzongi Kangphu Kang około 7200 m (G) — Himalaje Bhu­ Sarpo Laggo Peak I 7090 m — Panmah Mustagh tanu Kangto I 7090 m — Himalaje Wschodnie Tsenda Kang około 7200 m (G) — Himalaje Bhu­ Nanchen Tangla 7088 m — Tybet tanu Urdok Peak II 7082 m — Baltoro Mustagh Masa Kang około 7200 m (G) — Himalaje Bhu­ Nyang Ri 7071 m — Langtang Himal tanu Chong Kumdang Peak I 7071 m — Rimo Mustagh Kangchem około 7200 m (G) — Himalaje Bhutanu Chaukhamba S-W 7068 m — Himalaje Garhwalu Gyu Khon około 7200 m (G) — Himalaje Bhu­ Savoia III 7060 m tanu Lombo Gangra 7059 m — Tybet Lupghar Sar 7200 m — Hispar Mustagh Kangto II 7047 m Luipghar Sar Middle około 7200 m (W) Sarpo Laggo Peak II 7045 m Lupghar Sar E około 7200 m (W) Link Sar 7041 m — grupa Kondus Bularung Sar około 7200 m (W) — Hispar Mu­ Noxon około 7040 m — grupa Kondus stagh Zemu Peak 7038 m — grupa Kangchendzongi Lapche Kang 7038 m — Rolwaling Himal K12 E I około 7200 m — Saltoro Rangę Tirsuli II 7035 m — Himalaje Garhwalu Sherpi Kangri E około 7200 m (K) — Saltoro Pauhunri S-E 7032 m — Himalaje Sikkimu Rangę Pauhunri S 7032 m Gasherbrum VI 7190 m Outlier II 7020 m Apsarasas V 7187 m Gyubanare Peak 7020 m — grupa Mount Everestu Apsarasas VI 7184 m Mamostong Kangri II 7016 m Menlungtse 7181 m — Rolwaling Himal Karangu Tagh 7013 m — Kunlun Chongtar Kangri III 7180 m Gauri Shankar S-E 7010 m

Widok z grani na dziewiczy masyw Chongtar Kangri Fot. Janusz Ferefiskl

112 http://pza.org.pl Mount Sunyatsen 7010 m — Kunlun Glacier Dome E 7009 m — Annapurna Himal Twins E 7005 m Chong Kumdang Peak II 7004 m Chumhari Kang Około 7000 m (G) — Himalaje Bhutanu Zongophu Kang około 7000 m (G) — Himalaje Bhutanu Kamgcheda około 7000 m (G) — Himalaje Bhutanu Tserim Kang około 7000 m (G) — Himalaje Bhu­ tanu Melunghi Kang około 7000 m (G) — Himalaje Bhutanu Chura Gong około 7000 m (G) — Himalaje Bhu­ tanu Riuthi Kongo 7000 m — Kunlun Gasherbrum VIII około 7000 m (W) Mandu Peak około 7000 m (K) — Masherbrum Rangę

UZUPEŁNIENIA

Opublikowaną w „Taterniku" 2/1977 listę Mimo kilku ataków — nadal dziewiczy Langtang szczytów zdobytych należy uzupełnić o na­ Lirung (7245 m), obecnie otwarty dla wypraw ne­ stępujące pozycje: palskich. Fot. Krzysztof Cielecki Kangchendzónga South H około 8500 m (K) pi - 19 V1978 Eugeniusz Chrobak i Wojciech Wróż. Kangchendzónga Middle H około 8490 m (K) Pl — Latok II K 7108 ml-!! VIH 1977 Enzio Alimon- 22 V 1978 Wojciech Brański, Andrzej Heinrich i Ka­ ta, Toni Mase i Renato Valentini. zimierz Olech. udran Zom Middle Hd 7080 m J — 10 VIII 1977 Himalchułi W H 7540 m J 7 V 1978 Yoshi Ogata Terunobu Ishii, Michio Kubota, Koji Merita, Toshi- i Kazuhiro Sugano. nori Niiwa i NoboyuM Sakurai. Mount Ghent N-E K 7342 m A — 28 VI 1977. Nanga Parbat N H 7816 m C — 1978 Baintha Brakk Mididle K 7285 m En — 13 VII 1978 Batura II K 7730 m J — 1978 Christopher J. Bocnington i Doug Smott. Pasu Peak K 7284 m J-Pk — 1978 Baintha Brakk S-W K około 7200 m (K) En — Tilitso Peak 7132 m — Annapurna Himal 1 VII 1978 Christopher J. Bonington i Nick Estcourt. Zbigniew Kowalewski

ADAM ZYZAK Nanga Parbat 1977

Do organizowania wyprawy przystąpiono oficerem łącznikowym, por. Shoaibem Ha- bezpośrednio po wstępnym zarezerwowaniu meedem, a do wyprawy dołączyła jeszcze Ma­ calu przez pakistański Tourisin DMsion, w rta Dobruoka jako filmowiec. wyniku wizyty naszych przedstawicieli w le­ Załatwianie formalności, przelot do Skardu, cie 1976 r. Środki finansowe uczestnicy zdobyli przejazd jeepami przez przełęcz Chilam m. in. pracując przy porządkowaniu i myciu Chawki i dwudniowa karawana odbyły się hal fabrycznych. Środki dewizowe, samochód bez większych strat czasu i już 1 września ciężarowy oraz sprzęt specjalistyczny uzyska­ założyliśmy obóz bazowy w dolinie Rupal na no, z FZA, wykorzystano też pozostałości wysokości 3580 m, tuż pod gigantyczna po- sprzętowe po śląsfciCh wyprawach „Andy łudnliowo-wsohodnią ścianą Nanga Parbat. 1971" i „Alaska 1974". Część funduszy dewi­ 3 września, w 14 osób założyliśmy i wypo­ zowych wnieśli zaproszeni do udziału w wy­ sażyliśmy obóz I (5050 m). Droga wiodła prawie alpiniści austriaccy. przez kocioł, a następnie kombinacją stro­ Do Pakistanu wyruszyliśmy w kilku gru­ mych żlebów, cały czas po obsuwającym się pach: Jan Koisar (lekarz), Zygmunt Krzech- piargu. Wyżej ściana staje dęba i przebieg ki, Jerzy Kukuczka, Józef Kubik, Jan Łosoń, dalszej drogi budził spore wątpliwości. Po Marian Piekutowski, Marek Pronofols, Danu­ pochłaniających czas próbach wybraliśmy wa­ ta i Zbigniew Wachowie oraz, Adam Zyzak riant łatwiejszy, lecz na kilku metrach za­ (kierownik i kierowca) pojechali samochodem grożony spadającymi kamieniami., a później przez Turcję (wyjazd z Katowic 31 VII), Woj­ także lawinkami śnieżnymi. Łatwiejszy nie ciech Dzik i (kierownik orga­ znaczyło łatwy. Trudności, głównie skalne, nizacyjny) — samolotem przez Kabul, zaś opóźniły osiągnięcie wygodnego miejsca na Austriacy Albert Precht i Werner Sucher — obóz II, a ich pokonanie i zaporęczowanie samolotem przez Delhi. Po 18 dniach jazdy (ponad 1000 m lin) zajęło 7 dni. Skompleto­ ciężarówką wszyscy spotkaliśmy się w Isla­ wanie obozu II (5950 m, 2 namioty na eks­ mabadzie. Wkrótce nawiązaliśmy kontakt z ponowanych, wykutych w todzie platforem-

113 http://pza.org.pl kach na ostrzu grani) nastąpiło, dopiero 16 25 000 stóp temperaturę —35°. Specjalny wy­ września. Dochodziło się do niego w kaskach. sokościowy butan przestał już parować, a za­ wartość kartusza można było swobodnie wy­ Droga do miejsca obozu III wiodła dalej lewać! Rano przyszedł do bazy meldunek przeważnie rozległymi polami śnieżnymi i że­ brami. Przejście tego odcinka okazało się 0 odmrożeniach Pronobisa i Piekutowskiego bardzo uciążliwe i zajmowało dużo czasu, oraz o złym samopoczuciu całej trójki. Na­ głównie na skutek konieczności torowania stąpił odwrót przy stopniowo pogarszającej drogi w sięgającym pasa śniegu. O założeniu się pogodzie. Wieczorem schodzący dotarli do stałego szlaku nie było mowy, gdyż c o- obozu IV, skąd dalsza droga wiodła już tyl­ dziennie południowe opady śniegu zacie­ ko w dół i była znacznie bezpieczniejsza. rały wszelkie ślady. Prowizoryczny obóz III 17 października wieczorem wszyscy wrócili na wysokości około 6900 m stanął 27 wrześ­ do bazy. Tymczasem pogoda przez ostatnie 1 nia, zaś po przejściu stromej depresji, 29 2 dni całkiem się załamała. Intensywny opad września założono obóz IV (około 7400 m). 1 pośpiech zmusiły nas do porzucenia części sprzętu. W bazie pod ciężarem śniegu łama­ Dłuższe załamanie pogody przetrzymało^ ca­ ły się maszty i waliły namioty. Następnego ły zespół w bazie. Kończący się termin ze­ dnia sformowała się karawana i po dwudnio­ zwolenia na działalność, stale pogarszająca wej jeździe jeepami przełomem Indusu i lo­ się pogada oraz słabe jeszcze zaaklimatyzo­ cie ze Skardu wkrótce dotarliśmy do Islama­ wanie większości uczestników wyprawy do­ badu. W dalszej drodze poważna awaria cię­ prowadziły do podjęcia decyzji o jednorazo­ żarówki opóźniła powrót do Polski — do 22 wym ataku szczytowym trójki Piekutowski, grudnia. Pranobis i Kukuczka, która była w bardzo dobrej formie. Pozostali, podzieleni na 2 gru­ Wybrana przez nas droga lewą częścią po­ py, mieli przetorować szlak do obozów II łudniowo-wschodniej ściany Nanga Parbat i III, donieść brakujące rzeczy i żywność oraz była już celem kilku ataków, w tym jednego zabezpieczyć powrót i zapewnić niezwłoczną udanego (Austriaków pod kierownictwem likwidację sprzętu po ukończeniu akcji sizczy- Hannsa Schella w sierpniu 1976 r. — zob. towej. Ustalony termin odlotu zmusił naszych T 1/77 s. 35). W jesieni 1976 r. poniżej obozu austriackich towarzyszy do opuszczenia wy­ II śmiertelnemu wypadkowi uległ jeden z prawy. członków wyprawy, w której uczestniczyły też Polki — i Danuta Pogoda i warunki śnieżne pozwoliły rozpo­ Wach. cząć akcję dopiero 5 października. W 3 dni później w ślad za grupą przygotowawczą ru­ Wyjazd naszej grupy z Polski uległ poważ­ szyła trójka szturmowa. Już dojście do obo­ nemu opóźnieniu, jak zwykle w wyniku trud­ zu I wymagało tarowania. Osiągnięcie obo­ ności administracyjnych, a ponadto na skutek zu II szło bardzo opornie i na raty, ze żmu­ napięć politycznych w Pakistanie. Bardzo dnym odkopywaniem poręczówek, zaś przy­ krótki okres, jaki pozostał do działania, nie gotowanie dragi do obazu III udało się tylko pozwolił na właściwą aklimatyzację większo­ częściowo. Pomimo tego, trójka posuwała się ści zespołu — w rezultacie tylko szturmowa zgodnie z planem i po jednodniowym odpo­ trójka osiągnęła obóz III. Dodatkowe utrud­ czynku w obozie III sprawnie dotarła do obo­ nienie stanowiły codzienne opadj7 śniegu po­ zu IV, a nazajutrz — po długim trawersie między obozami II i III, a nierzadko, i niżej, nad1 ścianą Diamir — z marszu założyła obóz temperatura zaś obniżała się z każdym dniem. V (około 7500 m). Miejsca naszych obozów niemal dokładnie od­ powiadały lokalizacji obozów Schella, przy Stąd 14 października przystąpiono do ataku czym odległość między II i III okazała się szczytowego, wyruszając o 3 rano. Było bar­ zbyt duża. Ze względu na brak czasu i nie­ dzo zimno, ale wkrótce wyszło słońce. Przed dobory w ekwipunku nie mogliśmy pozwolić uderzeniami północnego wiatru alpinistów sobie na zagęszczenie linii. Obozy były wy­ chroniło częściowo zbocze. O godz. 12 wyszli posażone w aparaturę tlenową, której jed­ na grań, już niedaleko południowego wierz­ nak nie użyto. chołka (8040 m), w miejscu, gdzie osiąga ją od południa rynna Merkla. Znaleźli tam la­ Biorąc pod uwagę mocno ograniczony czas tarkę, prawdopodobnie zgubioną przez braci działania, złą pogodę i konieczność wcześ­ Messnerów. Niestety, dalszą drogę granią za­ niejszej aklimatyzacji, mieliśmy możliwość gradzał 60-metrowy gładki uskok skalny, któ­ przeprowadzenia jednego tylko ataku szczy­ rego obejśdie wymagało obniżenia się o, co towego, przy czym w grę wchodził zaledwie najmniej 300 m i ponownego' podejścia skom­ jeden dzień, bowiem dłuższe niż 3 dni (doj­ plikowanym terenem lodowym. Tymczasem ście do obozu V, atak i powrót) przebywa­ robiło się coraz zimniej, wobec czego posta­ nie grupy szturmowej za wymagającym po­ nowiono atak odłożyć do następnego dnia, dejść i zejść trawersem ściany Diamir i na ale tylko w przypadku dobrego samopoczu­ tak dużej wysokości było bardzo ryzykowne. cia i świetnej pogody. Szansę tę wykorzystaliśmy, niestety, wyjście zespołu na grań o jedną przełączkę za wcze­ Noc w obozie V była niebywale zimna śnie pozbawiło nas niemal pewnego sukcesu. i ciężka. Ostatni komunikat Radia Pakistanu, W rezultacie byliśmy na obranej drodze wy­ jeszcze z 10 października,, przewidywał dla prawą, która — poza zwycięzcami — najbar-

114 http://pza.org.pl Widok z doliny Rupal: 1. Nanga Parbat (8125 m), 2. przedwierzchołek „czecho­ słowacki" (7910 m), 3. Rak- hiot Peak (7070 m). Fot. Adam Zyzak

dziej zbliżyła się do szczytu Nanga Parbat, niej z krótkim dniem i niską temperaturą. a także jedną z nielicznych bez ofiar w lu­ My trafiliśmy na złą pogodę i złe warunki, dziach. co jednak nie jest chyba regułą, np. w roku Okres pomonsunowy wydaje się być ko­ 1976 pogoda w tym samym okresie była znacz­ rzystny do atakowania Nanga Parbat od po­ nie lepsza. Według naszego rozeznania i oce­ łudnia: załamania pogody nie są zbyt gwał­ ny, droga Schella jest najbezpieczniejszą z towne i długotrwałe, istnieje możliwość do­ dróg na Nanga Parbat. Niebezpieczeństwo la­ tarcia niemal pod obóz II po skale — liczyć win lub wpadnięcia do szczeliny jest tu zni­ się jednak trzeba ze znacznymi opóźnienia­ kome, a poniżej obozu IV trasa podejścia mi w przelocie do Skardu w sierpniu, a póź­ osłonięta jest od silniejszych wiatrów. ,

MAREK PROhJOBIS Siedem dni w październiku

10 października my. Początkowo idzie się doskonałe: twarda, wyszlifowana wiatrem powierzchnia nie za­ Po 10 godzinach docieramy wreszcie do pada się pod nogami i tylko ślady raków upragnionego obozu III. Z niewypowiedzianą ulgą zrzucamy plecaki, marząc tylko o zje­ znaczą przebytą drogę. Potem jednak wcho­ dzeniu czegokolwiek i wyciągnięciu się w śpi­ dzimy do ogromnej, śnieżno-skalnej rynny, worach. Czeka nas jednak przykra niespo­ gdzie śniegu jest dużo więcej niż poprzednio. dzianka: kiedy usiłujemy wejść do namiotu Cieszę się w duchu, że prowadziłem pierw­ okazuje się, że jest całkowicie wypełniony szy odcinek, teraz idę po śladach i odpoczy­ zbitym śniegiem! Trudno uwierzyć, że tę wam, podczas gdy najpierw Marian, a po­ masę śniegu wiatr wwiał do wnętrza przez tem Jurek torują w głębokim do pasa śnie­ niewielki otwór w niedokładnie zasznurowa­ gu. Jest już późno, kiedy dochodzimy do skal­ nym okienku. Klnąc zabieramy się do usu­ nego progu. Jurek zakłada dobre stanowisko, wania tej niespodziewanej zawartości. Po go­ a pewna asekuracja sprawia, że z ochotą za­ dzinie namiot jest pusty. Szczękając zębami bieram się do prowadzenia. Jednak już po wpełzamy do zalodzonego wnętrza — w sa­ kilku metrach mam tego dość. Stojąc po pierś mą porę, żeby schronić się przed huraganem, w śniegu usiłuję wyleźć po gładkiej ściance, który zerwał się po zachodzie słońca. Hura­ ale gdy tylko uda mi się zdobyć kilka me­ gan szaleje przez całą noc i cały następny trów, natychmiast zjeżdżam z powrotem, to­ dzień, jest piekielnie zimno i nie ma mowy nąc coraz głębiej w białym tmchu. W do­ o pójściu w górę. datku słońce chowa się za załom skały i w ciągu kilku minut temperatura gwałtownie 12 października spada. Kiedy wreszcie wyczołguję się ponad Budzi nas piękna i o dziwo zupełnie bez­ uskok, jestem przemarznięty na wskroś. Na wietrzna pogoda. Szybko jemy śniadanie, pa­ szczęście po dalszych stu metrach docieramy kujemy plecaki, wiążemy się liną i wyrusza­ do naszego namiociku i z nieopisaną ulgą

http://pza.org.pl 115 włazimy do wnętrza. W środku jest niesamo­ — Uwaga, mogę polecieć! — ostrzegam wicie ciasno, czym jednak są niewygody wo­ chłopców. bec jednej, podstawowej zalety: tu jest na­ Jest diabelnie trudno, zupełny brak chwy­ reszcie cieplej! tów, jedynie raki pozwalają utrzymać się na drobnych nierównościach. Spoglądam w dół 13 października i ten widok przywraca mi rozsądek: ostre Nieprzyjemny, zimny „prysznic" mobilizuje brzytwy skalne tylko czekają, żeby na nie nas do szybkiego wstania. To spada nam na spaść. Wracam z powrotem i przez chwilę twarze szron, który w nocy grubą warstwą naradzamy się, co robić dalej. Decydujemy się pokrył wnętrze namiotu. Gotowanie, ubiera­ schodzić tak długo w dół, aż trafimy na łat­ nie się, zwijanie śpiworów i namiotu, zabie­ wiejszy teren. Po kilkuset metrach udaje się rają więcej niż 3 godziny. Kiedy wkładamy nam znaleźć możliwość przejścia. Prowadzi plecaki na ramiona, jesteśmy przerażeni ich Marian, teren jest czwórkowy, kruchy i bar­ wagą. Nic nam jednak nie pomoże — iść dzo eksponowany a do asekuracji mamy tyl­ trzeba. Po stu metrach osiągamy przełączkę ko linę. Ostatni uskok pokonujemy zjazdem, w grani, Skąd po raz pierwszy możemy oglą­ zaczyna się żmudne odzyskiwanie dopiero co dać zachodnie stoki naszej góry: ścianę Dia­ utraconych metrów. mir. W przeciwieństwie do urwistych skał Zatrzymujemy się, kiedy słońce znika za strony południowej, tu dominuje śnieg i lód, horyzontem i nastaje zmrok. Wysokość oce­ poprzecinany pasami gigantycznych seraków. niamy na około 7500 m — powinno wystar­ Długi, chyba kilometrowy trawers doprowa­ czyć. Czekanami wyrąbujemy platformę i roz­ dza nas do zbiegającej z góry skalnej ostro­ stawiamy na niej naszą „chatkę". gi. Usiłujemy znaleźć jakiś sposób na prze­ kroczenie jej bez straty wysokości. Zmieniam Jurka w prowadzeniu i wchodzę w skały. 14 października Potwornie krucha ścianka a następnie krótki zachód śnieżny doprowadzają mnie do stóp Po północy Jurek postanawia coś ugotować. gładkiej, podciętej od dołu płyty. Dłuższą chwilę walczy z palnikiem, który w żaden sposób nie chce się zapalić. Czerwo­ ny pojemnik z gazem po prostu zamarzł. Roz­ grzewając palnik w śpiworze zastanawiamy się, jaka temperatura panuje na zewnątrz, skoro nawet w namiocie jest tak zimno. W dwie godziny później wyruszamy. Po wyjściu z namiotu mam wrażenie, że oddech zamarza mi w płucach, jest co najmniej 40° poniżej zera. Prowadzę pierwszy odcinek i już po kilku minutach stwierdzam, że nie czuję ani rąk, ani nóg. Kiedy oddaję prowadzenie Jur­ kowi, na niebie pojawiają się odblaski wsta­ jącego dnia. Okazuje się, że Jurek i Marian też nie mają czucia w nogach. Pocieszamy się, że wschodzące słońce powinno nas roz­ grzać. Niestety, dzień, mimo że piękny, jest niesamowicie zimny. Szczyt jednak rośnie w oGzach a świadomość bliskości celu pozwala zapomnieć o zmęczeniu. Jesteśmy absolutnie przekonani, że za parę godzin góra będzie nasza •— do ostatniego momentu nie zdaje­ my sobie sprawy, że niebawem nasza eufo­ ria zmieni się w skrajne przygnębienie. Oka­ zuje się bowiem, że grań, która cały czas zdawała się łagodnie wznosić ku wierzchoł­ kowi, przecięte jest kilkudziesięciometrowym uskokiem. Strome zalodzone płyty nie rokują szansy przejścia. Usiłujemy znaleźć drogę po stronie południowej, ale pionowe zerwy wień­ czące gigantyczne urwisko Rupalu rozwiewa­ ją resztki złudzeń, podczas gdy od południo­ wego wierzchołka dzieli nas zaledwie kilka­ dziesiąt metrów. Jakże trudno jest pogodzić się z porażką dosłownie o krok od zwycię­ stwa. Nie dajemy jeszcze za wygraną. Decyduje­ my się zejść do obozu i jutro próbować in­ Nanga Parbat od południa — z drogą ataku i obo­ nym wariantem. Natychmiast po przyjściu zami 5050, 5950, 6900 i 7400 m. Oznaczenia: a — Żółta Turnia, b — Czarna Turnia, c — serak. do namiotu zdejmujemy buty i zabieramy się Fot. Adam Zyzak do rozgrzewania zmarzniętych nóg. Po pew-

116 http://pza.org.pl nym czasie Jurkowi wraca czucie w palcach, nach docieramy na przełęcz. Wichura uderza natomiast stopy moje i Mariana pozostają bia­ tu ze zwielokrotnioną siłą, śnieg wdziera się łe i zimne jak lód. wszędzie, oślepia. Mimo puchowych spodni i kurtki szczękam zębami z zimna. Ledwo je­ 15 października steśmy w stanie się porozumieć, wszystko za­ Rano stan naszych nóg nie ulega poprawie. głusza wycie huraganu. Na szczęście po 100 Decydujemy się natychmiast wracać, tym metrach dochodzimy do miejsca, gdzie trzy bardziej, że i pogoda z godziny na godzinę dni temu stał obóz IV. Po ciężkiej walce się pogarsza. W pośpiechu zwijamy nasz do­ z opornym ortalionem i nie dającymi się zło­ bytek i rozpoczynamy powrót. żyć masztami, rozstawiamy wreszcie namiot Początkowo obniżamy się szybko, później i chronimy się do środka. jednak trzeba przetrawersować skały, które 16 października tak dały nam się we znaki przedwczoraj. Obaj z Marianem podziwiamy sprawność, z Rano pogoda nie ulega poprawie, wokół jaką Jurek pokonuje ten trudny i ryzyko­ słychać huk spadających lawin. Ciągle trwa wny odcinek. Niestety, za skałami nasze kło­ zamieć, a gęsta mgła ogranicza widoczność do poty się nie kończą: czeka nas podejście la­ kilku metrów. Koło południa docieram;'" do winiastym polem śnieżnym, przeciętym dwo­ obozu III. Zabieramy stąd wszystkie warto­ ma pasami seraków. Dookoła szaleje zamieć, ściowe rzeczy i po godzinie, niesamowicie ob­ huraganowy wiatr niesie ze sobą masy śnie­ juczeni, ruszamy w dół. Wiatr trochę osłabł, gu, widoczność spada do kilku metrów. Kie­ za to mgła zgęstniała i mocniej pada śnieg. dy wychodzimy ponad seraki, jest już prawie Na szczęście zaczynamy odczuwać, że nie je­ ciemno. Zmieniam Jurka w prowadzeniu steśmy już tak wysoko. Mimo głębokiego do i rozpoczynam trawers. Co chwila zapadam pasa śniegu poruszamy się coraz sprawniej. się po pas, czuję, że poruszam się coraz wol­ W pewnym momencie spotykamy Wojtka, niej, ale naprawdę nie mogę się zdobyć na który wyszedł nam naprzeciw, a w godzinę większy wysiłek. Wreszcie po kilku godzi- później z mgły wyłania się namiot obozu II.

Medale dla zdobywców

Uroczyste zakończenie zwycięskiej wypra­ wy na ostatnie dziewicze wierzchołki Kang­ chendzongi odbyło się w siedzibie Centralnej Rady Związków Zawodowych w Warszawie. Na spotkanie ze zdobywcami przybyli: prze­ wodniczący CRZZ i członek Biura Politycz­ nego KC PZPR, Władysław Kruczek, prze­ wodniczący GKKFiS, Marian Renke, zastęp­ ca kierownika Wydziału Organizacji Społecz­ nych, Sportu i Turystyki KC PZPR, Jerzy Misiewicz, sekretarz ZG ZSMP Kazimierz Fortuna, przewodniczący Związkowej Rady KFiT CRZZ, Wiesław Nowosielski oraz pre­ zes PZA, Andrzej Paczkowski. Władysław Kruczek złożył wszystkim uczest­ nikom wyprawy serdeczne gratulacje za ich Kierownik wyprawy, Piotr Młotecki wspaniały wyczyn i wręczył alpinistom me­ Fot. Józef Nyka dale CRZZ „Zasłużony dla Kultury Fizycznej i Turystyki". To samo odznaczenie otrzy­ Kierownik wyprawy Piotr Młotecki oraz Je­ mali trzej członkowie Zarządu PKG, Jerzy rzy Wesołowski otrzymali odznaki i tytuły Stanuch, Józef Żmija oraz Tadeusz Jacobi — „Zasłużony Działacz Kultury Fizycznej". założyciel klubu i prezes od początku jego W rozmowie z reporterem „Sztandaru Mło­ istnienia. Przewodniczący CRZZ wręczył też dych", Piotr Młotecki powiedział: „Mówi się, dr. Jacobiemu list gratulacyjny z okazji że alpinizm jest sportem, ale naprawdę jest 20-lecia działalności Polskiego Klubu Gór­ on czymś więcej — jest walką. Trzeba się skiego, w niej trochę bać, wówczas nie przekracza W sali GKKFiS ekipę przyjął przewodni­ się granic bezpieczeństwa, bo atmosfera wał­ czący Marian Renke. Udekorował on złotymi ki może wciągnąć do końca, może doprowa­ medalami „Za Wybitne Osiągnięcia Sportowe" dzić do zapalczywości i brawury. Walka by­ zdobywców obu szczytów: Wojciecha Brań- ła trudna, ale wszyscy spisali się w niej zna­ skiego, Eugeniusza Chrobaka, Zygmunta An­ komicie — tych, którzy szli najwyżej, aseku­ drzeja Heinricha, Kazimierza W. Olecha oraz rowali i wspierali nawet ci, którzy byli cho­ Wojciecha Wróża. Srebrne medale przyznano rzy i niedysponowani. Dzięki temu wszyscy Markowi Janasowi, Markowi Malatyńskiemu, mogli przeżyć wspaniałe chwile, gdy na Markowi Rogalskiemu i Janowi Serafinowi. szczytach załopotały nasze flagi."

117 http://pza.org.pl LESZEK CICHY i ZBIGNIEW KOWALEWSKI wysokościach w masywie Kangchendzongi

Masyw Kangchendzongi posiada cztery uzyskano wartość 8598 m, dla pozostałych wierzchołki przekraczające wysokość 8000 m danych nie opublikowano. — oba skrajne (zachodni i południowy) od­ Szwajcarski ekspert himalajski, G. O. Dyh- dalone są od siebie o około 2800 m. Odle­ renfurth, wielokrotnie ogłaszał artykuły o bo­ głość między wierzchołkiem głównym a po­ cznych wierzchołkach ośmiotysięcznych. W r. łudniowym wynosi około 1350 m, zaś obni­ 1965 przy masywie Kangchendzongi podawał żenie grani południowego w kierunku środ­ następujące wysokości: zachodni —• 8420 m, kowego — około 110 m. Wcięcie przełęczy główny — 8585 m, środkowy — 8482 m i po­ między wierzchołkami środkowym i głównym łudniowy •— 8476 m. Wychodząc z różnicy nie przekracza 60 m. 8598 m minus 8585 m = 13 m, otrzymał oT Na podstawie pomiarów trygonometrycz­ nowe wartości, odpowiednio1: 8433 m, 8496 r, nych określono w r. 1848 wysokość główne­ i 8490 m (przy nieścisłościach rzędu 1 m. go wierzchołka na 8579 m. Mapa Marcela Ponieważ trzy z tych kot są wartościam Kurza z r. 1931 (1 : 100 000) podaje kotę przybliżonymi, należało je zaokrąglić do dzie­ 8603 m dla wierzchołka głównego i 8480 m siątek metrów: około 8430 m, 8598 m, około dla południowego. W trakcie drugiej wypra­ 8500 m i około 8490 m. Dodać trzeba, że nie­ wy Bauera (1931) dokonano pomiarów foto­ mal każdy artykuł Dyhrenfurtha przynosi in­ grametrycznych otoczenia lodowca Zemu ne dane. i opracowano mapę w skali 1 : 33 333, na któ­ Z analizy zdjęć wynika, że w grani Kang­ rej wierzchołek południowy otrzymał kotę chendzongi wyraźnie najniższy jest wierzcho­ 8500 m. środkowy "8475 m, główny zaś użyty łek zachodni (Yalung Kang), trudny problem został jako baza, z wartością 8579 m, przyjętą stanowi natomiast określenie różnicy wyso-' z mapy SoJ. Wierzchołek zachodni, choć dość kości między wierzchołkami południowym wybitny, nie był na mapie Kurza zaznaczony i środkowym. Na mapie 1 :33 333 różnica ta w ogóle. Ostatecznie w biurach SoJ przyjęto wynosi około 25 m (obie koty przybliżone) na dla szczytu głównego wysokość średnią korzyść szczytu południowego. Mapa owa, wy­ 8585 m. dla południowego zaś — 8473 m. W dana w r. 1932, sporządzona została nowo­ latach 1952—1954 dokonano w Himalajach no­ czesnymi wówczas metodami i w dużej — wych pomiarów. Dla wierzchołka głównego w porównaniu z innymi — skali, jest więc

lyidok od południa na masyw Kangchendzongi — od lewej: 1. Yalung Kang, 2. wierzchołek główny, 3. tzw. wierzchołek środkowy, i. wierzchołek południowy. Fot. Marek Malatyńskl

118 http://pza.org.pl ze wszystkich najbardziej miarodajna. Warst- sokości następujące: Yalung Kang 8505 m, wice wykreślono na niej na pO'dstawie zdjęć Kangchendzónga 8598 m, wierzchołek środ­ fotogrametrycznych. Z fotografii lotniczych kowy 8482 m i południowy 8491 m. wynika jednak, że wartość 25 m — wypro­ Po przeanalizowaniu wszystkich dostępnych wadzona z warstwie — jest tu wygórowana materiałów chcielibyśmy zaproponować na­ i powinna być sprowadzona do rzędu 10 m. stępujące przybliżone wysokości ośmiotysięcz­ nych bocznych wierzchołków Kangchendzon­ W r. 1973 japońska wyprawa zdobyła wierz­ gi (8598 m): południowy około 8500 m, środ­ chołek zachodni (Yalung Kang). W pobliżu kowy około 8490 m i zachodni około 8450 m.. bazy dokonano różnicowego pomiaru kątów Z topograficznego punktu widzenia najwybit­ pionowych na poszczególne wierzchołki. niejszym bocznym szczytem w całym masy­ Otrzymano następujące różnice wysokości w wie jest wierzchołek południowy, będący stosunku do szczytu głównego: zachodni zwornikiem dla grani południowej i wschod­ (—95 m), środkowy (—122 m) i południowy niej. Zwracał na to uwagę także G. O. Dyh- (—109 m) z błędem ±5 m. W ten sposób uzy­ renfurth w r. 1970: zamykając dyskusję nad skujemy następujące zaokrąglone wysokości sprawą awansowania do rangi niezależnego bezwzględne: około 8505 m, 8598 m, około ośmiotysięcznika Lhotse Shar wyraził on zda­ 8475 m i około 8490 m. Jak widać, wierzcho­ nie, że gdyby się na ten awans zgodzić, trze­ łek południowy jest i tu nieznacznie wyższy ba by za samodzielne ośmiotysięczniki uznać od środkowego, zgodnie z ustaleniami auto­ także Falchan Kangri Środkowy oraz 2 rów mapy 1 : 33 333. Zastanawia natomiast wierzchołki Kangchendzongi — Południowy wysokość zachodniego szczytu. H. F. Bossart i Zachodni. Z satysfakcją dodajmy, że dwa szacował go na około 8420 m, a po korekcie z tych wyróżnionych wierzchołków ośmioty­ — na około 8430 m, różnica względem po­ sięcznych padły łupem Polaków... miaru japońskiego wynosi więc około 70 m, co w stosunku do analogicznych różnic dla OD REDAKCJI. Obaj autorzy artykułu są Inży­ szczytów środkowego i południowego stano­ nierami geodetami, absolwentami Wydziału Geode­ wi wartość dużą, nawet dla obliczeń graficz­ zji i Kartografii Politechniki Warszawskiej. Zbig­ niew Kowalewski pracuje w Warszawskim Przed­ nych. Własne pomiary wprowadzili Japończy­ siębiorstwie Geodezyjnym, Leszek Cichy, uczestnik cy do swego pięknego „Atłasu wysokogór­ wypraw na Shispare, Gasherbrumy i K2, jest pra­ skiego' świata" (1977), którego egzemplarz cownikiem naukowym w Instytucie Geodezji Wyż­ szej i Astronomii Geodezyjnej Politechniki War­ udostępnił nam Jerzy Wala. Podaje on wy­ szawskiej.

Himalaje - wiosna 1978

Władze nepalskie wydały na okres przed- Annapurny, ekipy z RFN i Austrii z Anna­ monsunowy 21 zezwoleń, przybyło zaś do Ne­ purny II, Japończycy z Churen Himal, palu 18 wypraw. Sukcesami zakończyło się 10 wyprawa z Putha Hiunchuli. Włoska wy­ z nich, a więc niewiele więcej niż połowa, co prawa na Tukuche utknęła w wielkich jest już prawie regułą. Prasa światowa naj­ śniegach w drodze pod szczyt i nie osiągnęła więcej pisała o wyprawie austriackiej na Eve¬ nawet miejsca bazy. Załamała się też dwu­ rest, która wprowadziła na ten szczyt 9 osób osobowa wyprawa amerykańska na Jannu. W (4 wejścia, 1 samotne, 2 osoby bez użycia tle­ ciągu całego sezonu zanotowano tylko 2 przy­ nu). W pięknym stylu zrealizowała też swój padki górskiej śmierci (1 Japończyk i 1 Szer­ plan wyprawa międzynarodowa na Makalu, pa), można więc mówić o bardzo szczęśliwej której wszyscy członkowie osiągnęli wierzcho­ wiośnie, wiadomo bowiem, że wieloletnia łek. Wyprawie japońskiej udało się wejść po¬ średnia liczba ofiar w stosunku do liczby u¬ łudniowo-zachodnią grzędą na Himalchuli czestników wypraw i Szerpów bliska jest 10 (2 zespoły, jeden na szczyt zachodni). Inna procent. wyprawa japońska weszła na Pumori połud¬ Swoisty rekord sezonu stanowi liczba niowo-zachodnią grzędą, jeszcze inna — na przekroczeń przepisów porządkowych rządu filarem południowym, uznanym za nepalskiego, za które nałożono kary na 4 wy­ bardzo trudny (6 osób w 2 zespołach, 10 i 11 prawy, w tym również polską. Działający maja). Również od południa weszli Japończy­ równolegle z Polakami Hiszpanie zamiast cy na Dhaulagiri II (wschodnim grzbietem). Yalung Kang, na który opiewało ich zezwo­ Wyprawie południowo-koreańskiej powiódł się lenie, zaatakowali Kangchendzóngę Środko­ atak północno-zachodnią grzędą na Anna­ wą, zresztą bez powodzenia. Wyprawa japoń­ purnę IV. Zdecydowanie największy sukces ska zamiast szczytu Nampa (6754 m) zaata­ odniosła wyprawa polska na dziewicze wierz­ kowała oddalony o 8 km szczyt Jettibohurani chołki Kangchendzongi — zostanie ona sze­ (6940 m, I wejście), nazywając go „Nampa roko omówiona w jednym z najbliższych nu­ South". W przypadku naszej wyprawy cho­ merów. dziło o błędną interpretację nie całkiem jasno Bez wyników wycofali się m. in. Ameryka­ sformułowanego zezwolenia. nie z Manaslu, Austriacy z północnej ściany Wojciech Brański

http://pza.org.pl 119 JERZY WALA

Mur Kuhi Szchaur - Kuhi Nadir Szah

Dopóki na ogromnym urwisku zamykają­ kant, oddzielający ścianę północną od ściany cym od południa dolinę Szchaur (Shkhawr, północno-zachodniej, opadającej na górne pię­ także Shakhawr) była tylko> jedna droga, tro Lodowca Nadir Szaha. Prawą połacią tej sprawa określeń formacji skalnych nie miała ściany prowadzi droga poznańska, która nad większego znaczenia. Lecz obecnie, po roz­ skalną częścią ściany wyprowadza na zachod­ wiązaniu problemów najbardziej narzucają­ nią grań. cych się, zainteresowanie skieruje się na for­ macje drugorzędne, intrygujące bowiem jest Od 1962 roku, w którym zdobyty został dla alpinisty nie to, co już zostało poznane, Kuhi Nadir Szah, w omawianym murze wy­ lecz to, co jeszcze pozostało do rozwiązania. tyczone zostały następujące drogi: Stąd, wykonując na prośbę redaktora „Ta­ 1. Prawą połacią północno^zachoidniej ściany ternika" rysunek ściany, niejako zmuszony i zachodnią granią na Kuhi Nadir Szah, droga lo- zostałem do uściślenia określeń formacji w dowo-skalna, II—rv — I wejście: J. Dobrogowski, tym urwisku, gdyż tradycyjne wyróżnianie tu A. Gąslorowski i J. Mitkiewicz 27 VIII 1962 oraz tylko trzech filarów w dalszej perspektywie M. Ginat, B. Langevin, P. Moreau, R. W. Schramm, nie wydaje się możliwe do utrzymania. J. StryczyńsM i S. zierhoffer 29 VIII 1962 roku (wejście z doliny Mandaras, I wejście na szczyt). W całym murze skalno-lodowym wyodręb­ 2. Od południa i zachodnią granią na Kuhi niają się 4 ściany: północno-wschodnia i pół­ Szchaur, droga lodowa — I wejście na szczyt: nocno-zachodnia Kuhi Szchaur (Kohe Shk­ G. Gruber i R. Pischinger 17 VIII 1964; od połud- hawr) oraz północna i północno-zachodnia Kuhi Nadir Szah. Obie ściany Kuhi Szchaur rozdziela formacja skalna, która dotychczas nazywana była środkowym filarem, a którą — aby uniknąć mylenia z formacjami drugo­ rzędnymi — określam tu jako północne ra­ mię Kuhi Szchaur. W północno-wschodniej ścianie wyodrębniają się trzy filary: lewy, kulminujący w grani wschodniej, prawy z charakterystyczną kazalnicą, wyrastający z północnego ramienia, oraz środkowy, wyraźny w górze, niżej przekształcający się w szero­ kie urwisko' z uwydatniającymi się dwiema odnogami filaru, rozdzielonymi głębokim żle­ bem. Od północnego ramienia oddziela filar depresja, w kopule szczytowej głęboko wcię­ ta. Północno-zachodnią ścianę ogranicza linia ścieku, kulminująca w siodle Palaane Bar- daar (nowa nazwa), właściwe jednak urwi­ sko zawarte jest między północnym ramie­ niem, a wybitnym filarem, określonym tu ja­ ko północno-zachodni, dotychczas zaś nazy­ wanym prawym. W dole filar ten przekształ­ ca się w grzędę, oddzielającą kocioł Lodowca Szchauri Baalaa od Lodowca Nadir Szaha. W północnej ścianie Kuhi Nadir Szah wy­ odrębnia się głęboki górny kocioł oraz dolny, u podstawy ściany, ograniczony z obu stron grzędami. Prawa grzęda przechodzi wyżej w

Objaśniania oznaczeń na rysunku: a — kazalnica, b — buła (Qala-Caq), c — żleb, d — występ skalny, nazwany przez Warteresiewicza „Czarna Piramidą" (Machruuti Siyah, Makhrute Siyałi), e — kazalnica w pomocnym ramieniu, i — jasna turnia w grani, g — lewa odnoga, h — prawa odnoga Środkowego filara. Rysunek opracowany na podstawie zdjęć, przy przyjęciu perspektywy z Yursangu, po odrzu­ | j . WALA | . , ceniu przesłaniającego pierwszego planu

120 http://pza.org.pl nła na siadło Palaane Bardaar i wschodnią granią że zagrożenie lawinami lodowymi 1 kamiennymi — na Kuni Nadir Szah, droga lodowa — II wejście I wejście: A. Lwów, J. Pietkiewicz i K. Wielicki na szczyt, traktując oba wejścia grupy poznańskiej 9—13 VIII 1977; I zejście przez górny kocioł w pół­ jako jedno: R. Goschl i H. Schindlbacher 20 vm 1964 nocnej ścianie Kuhi Nadir Szah i dalej z ominię­ (obie drogi Steirische Hindukusch-Kundfahrt 1964). ciem z lewej strony zjazdami (200 m) zerwy lo­ dowej, do dolnego kotła. 3. Północnym ramieniem na Kuhi Szchaur, dro­ ga w dole lodowo-skalna, w górze lodowa, IV—V — 7. Północ:: - xhodnim filarem na zachodnią grań próba wejścia do kazałnicy(e): J. Michalski, T. Bart­ Kuhi Szchaur i granią na szczyt, droga skalno-lo­ czak, M. Gryczyński i J. Warteresiewicz 1—3 X 1963. dowa, IV—V, AO, sama grań łatwa — I przejście filara: J. Kuliś, S. Wacław i J. Wilkoński 4. I wejście — H. Agresti, C. Jager i B. Mathieu 12—16 VIII 1977; zejście przez górny kocioł w pół­ 20 VHI oraz P. Gendre, J. P. Paris, J. Souhis i R. nocnej ścianie Kuhi Nadir Szah z obejściem lodo­ Thomas 22 VIII 1969. wej zerwy przez prawą grzędę ze zjazdami na gór­ ne piętro Lodowca Nadir Szaha. 5. Trawersowanie od przełęczy Kotgaz Aan do siodła Palaane Safed, droga lodowa z odcinkami Pierwszego wejścia od północy na Kotgaz skalnymi, III—IV, zjazdy W północno-zachodniej Aan dokonali E. Chrobak, J. Mączka, M. Kor­ ścianie Kuhi Nadir Szah, w tym I przejście wschod­ necki i W. Jedliński 1 VIII 1975. Nie udało mi niej grani Kuhi Szchaur, częściowo grani między się dotąd ustalić, czy i kiedy dokonane zostało szczytami oraz I zejście ku północy z siodła Pa­ na nią wejście od południa, z lodowca Rosz laane Safed przez przełączkę Kootale Saagerdha Gol (Rosh Gol). R. Schomberg w swoich wspo­ (Przełęcz Akademików, nowa nazwa) na Lodowiec mnieniach, zamieszczonych w czasopiśmie Szchauri Myani: M. Bała, E. Chrobak, J. Mączka „The Alpine Journal", podaje za tradycją i K. Liszka 3—11 Vni 1976. miejscową, że przełęcz ta w przeszłości była 6. Środkowym filarem północno-wschodniej ścia­ przechodnia dla ludności tubylczej. Resztki ny, w dole prawą odnogą, na Kuhi Szchaur, dro­ strażnic w dolinie Rosz Gol mogłyby ewen­ ga skalno-lodowa, III—V z miejscami v+, AO, du­ tualnie na to wskazywać.

121 http://pza.org.pl ZBIGNIEW ANTONIEWICZ Xixiabangmafeng

W „Taterniku" 1/1978 w notatce pod po­ z tej racji, że na chińskich mapach Nanda wyższym tytułem Jacek Jasiński z Krakowa Devi nosi nazwę Nandayiweishan — Góra poruszył interesujący problem zapisywania Nantaidełei. Jest to fonetyczny chiński zapis nazw himalajskich w naszych atlasach. Wy­ nazwy Nanda Devi, chyba najwierniejszy z notowane przez niego nazwy trafiły do nas możliwych, ponieważ w języku tym nie wy­ poprzez kartograficzne publikacje chińskie — mawia się dźwięków da i vi. Nazwy Zhumu- ściślej mówiąc, są chińskimi wersjami nazw langmufeng i Kutalng widnieją też na wyda­ miejscowych, podanymi w międzynarodowej nym w Polsce arkuszu mapy świata w skali transkrypcji stosowanej do zapisu języka chiń­ 1 : 2 500 000 (NG-1 43-4577 — Delii). Shisha skiego alfabetem łacińskim. W systemie tym Pangma występuje tam pod nazwą Gaoseng- znakom łacińskim przypisano odmienne funk­ zanfelng, co jest z kolei chińskim zapisem na­ cje fonetyczne, niekiedy mocno odbiegające zwy hinduskiej, w sanskrycie tłumaczącej się od powszechnie nam znanych. I to sprawia, „miejsce świętego" (tybetańskie „Shisha Pan­ że nazwy wydają się tak osobliwe. Sylabę xi gma" ma ponoć znaczyć ,grań nad Łąkami"). należy czytać (w przybliżeniu) jak polskie ś, Trochę dziwne, że na polskiej mapie musi­ i odpowiednio xia — sia, hang — pan, zhu — my czytać słowa z sanskrytu w zapisie chiń­ dżu, chu — czu, wa — ła, sh — sz. Dwuli­ skim — jest to mniej więcej tak, jakbyśmy terowe zestawienie ng wymawia się jak n tyl­ na mapie na przykład rumuńskiej znaleźli nojęzykowe w angielskim wyrazie „song". polskie nazwy w zapisie niemieckim: Men- Występujące regularnie w nazwach końcówki guschowetzky Schtsćhit czy Kschyzhne! „feng" i „shan" oznaczają „szczyt" i „góra", Dla porównania chciałbym na koniec uzu­ pełniąc rolę wskaźników. „Shan" występuje pełnić nazwy podane przez Jacka Jasińskie­ też przy nazwach łańcuchów górskich.* go jeszcze dwiema, tym razem z map chiń­ Zhumulangmafeng i Xixiabangmafeng —• skich, z wyraźnie widocznym powinowa­ ctwem: Ganchengchangjiafeng — Szczyt Kanczenczalndzia czyli Kangchendzónga oraz Daolajilifeng — Szczyt Taoladzili czyli Dhau­ lagiri.

przeczytamy więc jako Szczyt Dżumulanma i * W języku japońskim odnajdujemy ten sam wy­ Szczyt Sisiapanma. Nazwy te i w takiej for­ raz (i znak) jako san w wyrazach i nazwach zło­ mie (oczywiście zapisane znakami) widnieją żonych, np. w Fujisan — Góra Fudżi. Ponieważ poza złożeniami znak ten czyta się nie „san" lecz w atlasach chińskich (Pekin 1972, 1974). Na­ „yamia", powstał europejskiej proweniencji dziwo­ zwa „Namuchubawashan" (Góra Namuczupa- ląg nazewniczy „Fujiyama", do dziś rozpowszech­ ła)" wydaje się najbardziej podejrzana, a to niony w naszej literaturze. (J. Nyka)

ARIJ 1. POLAKÓW Mistrzostwa ZSRR w alpinizmie 1977

XXVIII Mistrzostwa ZSRR w alpinizmie dzi przy tej konkurencji o wzmożenie zainte­ przyniosły bardzo bogate wyniki. Zgłosiło się resowania wspinaczy niższymi pasmami gór­ do nich 36 drużyn, start pomyślnie ukończy­ skimi i rozszerzenie poligonu mistrzostw na ło 25. Kolegium sędziowskie, któremu prze­ cały kraj, a nie tylko na Azję Centralną. wodniczył zasłużony mistrz sportu i kandydat nauk medycznych, B. T. Romanow, nie miało Na skalnych drogach łatwej roboty. Poziom osiągnięć był niezwykle wysoki i tak wyrównany, że o kolejności W kategorii wspinaczki skalnej zwycięstwo miejsc w poszczególnych kategoriach decydo­ odniósł zespół sportowy z Tadżykistanu, który wały ułamkowe różnice w punktach. W ciągu dokonał I wejścia 1400-metrową zachodnią ostatnich paru lat klasa przejść podniosła się ścianą południowo-zachodniego wierzchołka bardzo i dziś zajęcie miejsca III lub IV jest Zamin-Karor (3709 m) w Grzbiecie Hissar- równoznaczne z miejscem I w róku np. 1975. skim w Pamiro-Ałaju. Mistrzowie sportu W. Do programu mistrzostw została tym razem Ławruchin i W. Pletmincew oraz kandydaci wprowadzona innowacja w postaci jeszcze na mistrzów sportu, J. Golicyn (kierownik jednej kategorii, mianowicie wspinaczki skal­ grupy) i A. Skrigitil spędzili w urwisku 6 dni, nej na szczyty o wysokości do 4250 m. Cho­ pokonując 8 odcinków pionowych i 6 pasów

122 http://pza.org.pl przewieszek. Wbili 277 haków i 13 nitów, a sportu klasy międzynarodowej, J. Gorienczuj, wspinaczka odbywała się w... kaloszach, któ­ członkami zaś mistrzowie sportu M. Zachożyj, rych podeszwy całkowicie się starły. Alpini­ A. Lipczinskij i J. Łohaczew oraz kandydaci stom dawał się we znaki upał i brak wody na mistrzów sportu K. Troszczinienko, S. Ła- w ścianie —• cały jej zapas dźwigali wraz rionow, L. Sapożkow i G. Szczedrin. W ciągu z żywnością i żelastwem w 3 plecakach (pro­ 9 dni pokonali oni środek 1500-metrowej pół­ wadzący szedł bez obciążenia). Trenerem nocnej ściany bezimiennego szczytu o wyso­ i kierownikiem grupy był mistrz sportu kości 5200 m w Grzbiecie Ałtajskim na Pa­ S. Sogrin. mirze, silnie zalodzonej i ośnieżonej. Przy Srebrny medal w tej konkurencji wywal­ wspinaczce użyli 136 haków skalnych, 50 ha­ czyła drużyna Gruzińskiego Klubu Alpinisty­ ków lodowych i 14 nitów. Przykrą cechą cznego im. A. Dżaparidze, która pod kierowni­ ściany jest brak załamań umożliwiających ja­ ctwem mistrza sportu Sz. Mirianoszwilego do­ ko tako wygodny nocleg — 4 noce alpiniści konała trawersowania masywu Czauchi w musieli po prostu przestać. Kaukazie Zachodnim, z wejściem na szczyt Drugie miejsce przypadło w udziale 8-oso- 3780 m trudną ścianą zachodnią. Srebrnym bowej reprezentacji obozu „Artucz", która pod medalem podzieliły się 2 zespoły. Reprezen­ kierownictwem mistrza sportu O. Szumiłowa tacja obozu „Dombaj", kierowana przez mi­ wytyczyła efektowną direttissimę na północ­ strza sportu W. Kowtuna, poprowadziła diret- nej ścianie szczytu Zindon (4800 m) w Pami- tissimę północno-zachodniej ściany szczytu ro-Ałaju. Brązowym medalem musiała się za­ Bolszoj Nachar (3780 m) w Kaukazie Zachod­ dowolić ekipa obozu „Digorija", prowadzona nim, zaś zespół Komitetu Sportu z Moskwy, przez mistrza sportu I. Slesowa — za wejście z mistrzem sportu A. Tyslackim na czele, do­ zachodnią ścianą na kaukaską „krasawicę", konał I przejścia wschodniej ściany Pika Po- Uszbę Południową (4710 m). biedy (3147 m) w Górach Czerskiego w Ja­ kucji. Ta droga moskwian w dzikim bezlu­ Szczyty od 5250 do 6590 dziu w pobliżu kręgu polarnego zasługuje na szczególne wyróżnienie, zainteresuje też z pe­ W kategorii wejść wysokościowo-technicz- wnością czytelników polskich z uwagi na ich nych zwycięstwo odnieśli również alpiniści rodaka, Czerskiego. leningradzcy, mistrzowie sportu A. Graczew, B. Wasiljew, Władimir Sałonikow, D. Anto- Wejścia techniczno nowskij oraz kandydaci na mistrzów sportu J. Manojłow, W. Wiediornikow i N. Stiepa- W kategorii wspinaczek technicznych (dro­ now — z mistrzem sportu klasy międzynaro­ gi lub trawersowania szczytów o wysokości dowej, Wiktorem Sałonikowem na czele. od 4251 do 5250 m) złoty medal dostał się dru­ Wzięli oni za cel ataku północno-wschodnią żynie z Leningradu, której szefem był mistrz ścianę Pika Moskowskoj Prawdy (6075 m) w Pamirze, liczącą 1480 m wysokości i odchylo­ ną od pionu o zaledwie 8°! Odcinki niezwy­ kle stromego mikstu musieli forsować w cięż­ kim obuwiu i w rakach, trafiały się też partie okapów i stanowiska z metalowych platform, a wszystko to na wysokości, gdzie dobrze już daje się we znaki niedostatek tlenu. Łącznie wbito 376 haków skalnych i 30 lodowych. Na leżąco udało się przespać tylko 1 noc, pozo­ stałe — na sztucznie instalowanych platfor­ mach. Srebrne medale w tej kategorii zdobyli al­ piniści gruzińscy. Pod dowództwem mistrza sportu G. Kartwieliszwilego rozwiązali oni w siódemkę trudny problem północnej ściany Pika Abałakowa (6446 m) w północno-zachod­ nim Pamirze, z lodowca Fortambek.* Jest to

* Dodajmy tu przy Okazji, że wielki mur skal­ no-lodowy zamykający od południa i zachodu górną część lodowca Fortambek, którego piękne ściany były dotąd w całości dziewicze, latem 1977 r. zo­ stał jednocześnie zaatakowany w 3 miejscach i wszędzie z powodzeniem. Dwa wejścia — na Pik Moskwa i Pik Abałakowa — zostały nagrodzone me­ dalami, trzecie zrealizował zespół polski na północ­ no-wschodnim filarze Pika 30 Let Sowietskogo Go- sudarstwa (6447 m, T. 2/78). Tak więc basen lodo­ wca Fortambek, który do tej pory uważany był niemal wyłącznie za odskocznię do wejść na PSk Wielki wyczyn poprzedza żmudna praca szkolenio­ Kommunizma, staje się jednym z najatrakcyjniej­ wa. Na zdjęciu ćwiczenia w jednym z kaukaskich szych rejonów Pamiru dla alpinistów „polujących" „skalnych laboratoriów". na problemy ścianowe na wysokich sześciotysięcz- Fot. Giennadij I. Szalajew nikach. (Andrzej Paczkozoski)

http://pza.org.pl 123 nowe piękne osiągnięcie Gruzinów, którzy w nu. Połowę nocy spędzono wisząc lub siedząc, Pamirze dali się już dawniej poznać od jak z biwaków wyruszano nieraz w południe, gdy najlepszej strony. Brązowe medale przyzna­ ścianę ogarniały promienie słońca. Przy pró­ no drużynie obozu „Ałaj" za wejście północ­ bach wcześniejszych wypadów nogi kostniały ną ścianą na Pik Łuknickogo (5800 m) w mimo specjalnego obuwia, a dłonie przymar- Grzbiecie Szachdarskim na Pamirze. Kiero­ zały do żelaza. Na wysokościach, gdzie każde wał tym zespołem W. Kawunienko, mistrz uderzenie młotka wymaga dodatkowego od­ sportu klasy międzynarodowej, który minio­ dechu, alpiniści wbili 520 haków (w tym 15 nej zimy gościł w Polsce. lodowych) i 32 nity. Drugie miejsce, de facto nie gorsze od po­ Wyżej niż ptaki przedniego, zajął zespół Komitetu Sportu Ukrainy, kierowany przez mistrza sportu W. W kategorii wejść Wysokościowych (na Czerewkę, który rozwiązał — atakowany rok szczyty przewyższające 6500 m) złote medale wcześniej przez Polaków — znany problem wywalczyli alpiniści z Rostowa. Drużyna zło­ prawego filara północno-zachodniej ściany żona z mistrzów sportu A. Niepomniaszczego Pika Moskwa (6785 m). Zdjęcie ściany i dro­ (kierownik), A. Afanasjewa, J. Manszyna, J. gi Ukraińców ukazało się w poprzednim nu­ Chochłowa oraz kandydatów na mistrzów merze „Taternika" (s. 54). Brązowymi meda­ sportu W. Kołyszkina, K. Osipowa, A. Szała- lami nagrodzono trzeci wielki wyczyn wyso­ gina i A. Cymbała, dokonała wejścia nową kościowy — pierwsze przejście wspaniałej za­ drogą południowo-zachodnią ścianą Pika chodniej ściany szczytu Rossija (6852 m) w Kommunizma (7483 m). Na ścianie tej były Pamirze, dokonane przez grupę alpinistów ze już wprawdzie drogi — wytyczone w r. 1968 Swierdłowska pod kierownictwem mistrza przez zespół E. Mysłowskiego, w 1970 przez sportu S. Jefimowa. zespół W. Oniszczenki i w 1973 przez zespół Na zakończenie chciałbym dodać, że przy A. Kustowskiego, jednakże nowa „marszruta" wielu tegorocznych przejściach stosowano wyróżnia się śmiałością i pięknem linii. i poddawano próbom prototypowe modele Szturm trwał 23 dni, z czego 5 dni stracono sprzętu i ekwipunku, zaprojektowane przez na przeczekiwanie mgieł, burz śnieżnych i a¬ zasłużonego mistrza sportu i racjonalizatora taków mrozu. W ciągu 120 godzin efektywnej wyposażenia alpinistycznego, Jewgienija Aba­ wspinaczki zespół pokonał wysokość 4200 m, łakowa. z czego 1540 m urwiskiem zbliżonym do pio­ Przekład: Justyna Nyczanka

MsNV budowy nowoczesnej szko­ nym „parku skalnym" grupy Lo- ły taternictwa na obszarze Tatr gan w kanadyjskich Rocky Moun- W skrócie Wysokich. tains. Wytyczyli oni 6 pięknych • W barwnym reportażu zaty­ dróg, rozwiązujących dziewicze tułowanym „Grań" red. Maciej ściany wysokości 300—630 m w • Fero Liptak, zmarły w r. 1967 Biega zaprezentował w „Sportow­ tzw. circle of the unclimbables. taternik i działacz słowacki, je­ cu" z 7 marca 1978 r. (nr 10) re­ Mapkę i 7 zdjęć zamieszcza „Alpi- den z trzech założycieli JAMES, kordowe przejście grani Tatr, a nismus" 6/1978. pozostawił liczne rękopisy z zakre­ przy okazji także sylwetki jego • Przy budowie nowej elek­ su historii taternictwa słowackiego bohaterów. trowni wodnej na rzece Jenisiej i dziejów JAMES. Rodzina zmar­ • Oficjalnym zarządzeniem z 14 stwierdzono konieczność umocnie­ łego przekazała w r. 1977 te ma­ września 1977 r. wybrane zespoły nia ściany skalnej w lewym obra­ teriały do archiwum Stacji Nau­ mieniu koryta, liczącej 200 m wy­ budownictwa góralskiego w Żdzia- sokości. Do pomocy wezwano dru­ kowej i Muzeum TANAP w Łom­ rze uznane zostały za rezerwat ar­ nicy Tatrzańskiej. żynę alpinistów z Sekcji Alpi­ chitektury ludowej. Planowane nizmu klubu „Buriewiestnik" z # W omówieniu sezonu odno­ jest wykupienie cenniejszych bu­ Leningradu. Jej prace potrwają towujemy pod dniem 8 marca dynków, którym obecni właścicie­ około 2 lat, a w skład kilkunasto­ przejście drogi Stanisławskiego na le nie zapewniają należytej opie­ osobowej ekipy wchodzi 4 mis­ Baranim Zworniku. „Droga jest ki. trzów sportu i 4 kandydatów na bardzo ładna — mówi Jerzy Mar­ • Sensacją archeologiczną stało mistrzów sportu w dziedzinie alpi­ cinkowski — zimą trudna, gdyż nizmu. silnie zalodzona (prawie 2 wycią­ się znalezienie w Wielkim Sław­ gi, i to w najtrudniejszych miej­ kowie na Spiszu monety celtyckiej ® W alpinizmie narciarskim w scach). Biegnąca obok droga Ła­ z IV—n wieku p.n.e. Dla bada­ ostatnich latach znakomite wyni­ pińskiego wygląda jeszcze poważ­ czy jest ona jedynym datowanym ki osiągają Bułgarzy. W końcu lu­ niej." świadectwem wieku zabytków od­ tego 1978 zorganizowali oni u sie­ krytych razem z nią. bie międzynarodowe zawody w tej 9 Najgruntowniejszym znawcą dyscyplinie. Szefem sztabu był se­ siatki dróg na naszej „ścianie • Członkowie CAS, Claude kretarz CS BTS Nikołaj Paskalew, ścian" — Kazalnicy — jest Jan i Yves Remy oraz Michel ziegen- głównym kierownikiem — Iwan Kiełkowskl, który pracuje nad jej hagen pokonali w Jurze Francus­ Kostów. Rok wcześniej podobne szczegółową monografią. Dysponu­ kiej ścianę liczącą 180 m wysoko­ mistrzostwa odbyły się w Austrii. je rejestrami przejść poszczegól­ ści i 87 m sumy przewieszenia. nych dróg do dziesiątego włącz­ W ciągu 82 godzin wspinaczki o- • Niemcy głowią się, ile me­ nie. saidzili 40 haków oraz 215 nitów, trów ma najwyższy szczyt ich nie Ucząc 25 dodatkowych na sta­ kraju, Zugspitze? Z pierwotnie 9 Rada HS UV CzSTV wszczę­ nowiskach. Szkice i opis drogi za­ trzech wierzchołków zachował się ła pertraktacje z czynnikami ad­ mieściły „Die Alpen" 12/1977 — ku tylko najniższy. Dwa wyższe zo­ ministracyjnymi o taką reorgani­ oburzeniu czytelników. stały zerwane w latach 1930 i 1938 zację schronisk tatrzańskich, by i całkowicie zabudowane budyn­ mogły one szerzej uwzględniać po­ • 7-osobowa grupa Austria­ kami stacji kolejki linowej i ho­ trzeby taterników. Czynione są też ków (z udziałem Helgi Lindner) telu. Najwyższy był kotowany starania o wstawienie do planu działała latem 1977 r. w cudow­ 2963, 2965 i 2966 m.

124 http://pza.org.pl G1ENNADIJ I, SZAŁAJEW trener zgrupowania, mistrz sportu i starszy instruktor alpinizmu Szkolenie instruktorów w ZSRR

Począwszy od 1961 r., rokrocznie władze al­ powaniem — niezastąpiony od już 17 lat — pinistyczne WS DSO Związków Zawodowych zasłużony trener ZSRR, mistrz sportu i star­ prowadzą na terenie jednego z obozów alpini­ szy instruktor — G. M. Masłów. W ciągu 20 stycznych Centralnego Kaukazu zgrupowania dni przerobiono przedmioty teoretyczne oraz szkoleniowe, mające na celu przygotowanie praktyczne w terenie górskim, obejmujące kadr instruktorskich dla alpinizmu. Zadaniem metody prowadzenia zajęć według 7 głównych tych zgrupowań nie jest w żadnym razie tematów dla 5 etapów jednolitego programu przejmowanie roli szkoły dla instruktorów al­ szkolenia alpinistów. pinizmu, która od r. 1928 ma swoją bazę w Swego rodzaju nowością było podjęcie szko­ obozie „Bezengi" i która przyjmuje na 40- lenia starszych instruktorów alpinizmu, czego dniowe turnusy szkoleniowe alpinistów II sto­ dotychczas nigdzie nie prowadzono. Spośród pnia. 120 uczestników zgrupowania wybrano 33 in­ Kandydaci na zgrupowania poddawani są struktorów — mistrzów i kandydatów na mi­ ścisłej selekcji, podobnie zresztą jak i kandy­ strzów sportu — którzy zostali przeszkoleni daci do szkoły instruktorów. Aby zostać przy­ według specjalnego programu, mającego na jętym na zgrupowanie, należy posiadać I spor­ celu przyswojenie im wiadomości, jak prawi­ tową kategorię alpinistyczną, duże doświad­ dłowo prowadzić zajęcia szkoleniowo-sporto- czenie wspinaczkowe zdobyte przynajmniej w we (łącznie z ratownictwem) na obozach al­ 3 górskich regionach i 2 górskich systemach pinistycznych — w charakterze kierowników Związku Radzieckiego, a także poparcie miej­ zespołów wszelkiego szczebla szkolenia wyso­ scowej federacji, odnośnie postawy społecz­ kogórskiego. nej. Te wysokie wymagania sportowe są nie­ Bardzo interesujące były dyskusje kadry zbędne, ponieważ pozwalają 150-godzinny trenerskiej ze słuchaczami. Wniosły one wie­ program szkoleniowy nastwić już tylko na le konstruktywnych pomysłów z zakresu szko­ przekazanie umiejętności organizowania i pra­ lenia instruktorów, pozwoliły też skonkrety­ widłowego metodycznie prowadzenia zajęć na zować pogląd na plan utworzenia w oparciu obozach alpinistycznych różnych szczebli. 0 obozy „Artucz" i „Bezengi" dwuletniej Kolejne, siedemnaste z rzędu zgrupowanie szkoły doskonalenia sportowego wysoko kwa­ rozpoczęło się 8 maja 1978 r. w obozie lifikowanych alpinistów. 28 i 29 maja uczest­ „Szchelda". Zjechało się 120 uczestników i 26 nicy zgrupowania zdali pomyślnie egzaminy, trenerów z całego Związku Radzieckiego. a nowy zespół, złożony z 118 instruktorów Wśród trenerów znaleźli się zasłużeni mistrzo­ 1 starszych instruktorów, po odbyciu w obo­ wie sportu i starsi instruktorzy J. G. Arkin, zach alpinistycznych 2 obowiązkowych turnu­ I. P. Leonów i A. S. Ugarow, zasłużeni tre­ sów stażowych, włączy się do pracy szkole­ nerzy, mistrzowie sportu i starsi instruktorzy niowej w swoich środowiskach. — A. I. Awakumianc, B. N. Dubinin, A. T. Durnow, S. N. Sogrin i inni. Kierował zgru­ Tłum. Anna Alkoff

Dzień zajęć w obozie zaczyna się od porannej odprawy Fot. Gterniadij I. Szałajew

http://pza.org.pl 125 JAN NYSTROM Góry i alpinizm w Szwecji

Historia alpinizmu szwedzkiego jest krótka sięcy metrów. Sarek został ochrzczony mia­ i łatwa do opisania. Rozpoczęło ją w r. 1883 nem „ostatniej dziczy w Europie". Nie wiem, zdobycie Kebnekaise (2115 m), najwyższego czy w pełni na nie zasługuje, ale przynaj­ szczytu naszego kraju. Pierwszym człowie­ mniej częściowo — z całą pewnością. Pozo­ kiem, który na nim stanął, był obywatel fran­ stało tu wiele do zrobienia dla ambitnych cuski, Charles Rabot z Paryża. Tak mało mó­ wspinaczy, ponieważ do tej pory poprowa­ wiło się w owym czasie o wspinaniu, że kie­ dzono tutaj drogi zaledwie najłatwiejszymi dy sześć lat później osiągnął wierzchołek graniami. z drugiej strony Szwed Bjórling, zapanowało Jeśli prześledzimy bieg granicy kraju z Nor­ przekonanie, że dokonał tego wyczynu jako wegią w kierunku bardziej na południe, mniej pierwszy. Nieporozumienie wyjaśniono dopie­ więcej w połowie jej „wysokości" napotkamy ro po wielu latach. dwa inne interesujące rejony górskie — He- Przyczyną, dla której eksploracja gór Szwe­ lags i Sylarna. Góry te nie wymagają wyso­ cji nastąpiła tak późno, jest fakt, że samo kich kwalifikacji turystycznych, z racji nie­ osiągnięcie rejonów górskich wymagało kie­ zbyt dużej wysokości szczytów (około 1700 m) dyś ogromnego wysiłku. Do miesiąca trwał oraz stosunkowo łatwo osiągalnych schronisk. transport ekwipunku i żywności, a utrudnia­ Jedynie pogoda bywa w tych rejonach ucią­ ły go prymitywne środki lokomocji i suro­ żliwa, stwarzając warunki zimowe nawet w wy klimat. Obecnie, kiedy znacznie polepszy­ środku lata. ła się komunikacja, góry Laponii stały się Omawiając walory wspinaczkowe Szwecji popularnym obszarem rekreacyjnym i tere­ nie sposób nie wspomnieć o licznych gru­ nem uprawiania turystyki i wspinaczki wy­ pach skałek, zwanych „klettergarten" •— dla sokogórskiej. Najbardziej atrakcyjnym rejo­ szwedzkich wspinaczy ważniejszych chyba od nem wspinaczkowym Szwecji jest masyw Ke­ rejonów gór wysokich. Takim niezwykle po­ bnekaise, leżący w północnej Laponii. Po­ pularnym „ogródkiem wspinaczkowym", wy­ cząwszy od wczesnych lat trzydziestych, po­ korzystywanym już przez naszych dziadków prowadzono w tym rejonie wiele dróg o roz­ w latach dwudziestych, są skałki w Haggsta maitych trudnościach. Szwedzki Związek Al­ na peryferiach Sztokholmu. Wysokość ich nie pinizmu organizuje tam corocznie kursy wspi­ jest zbyt imponująca, bo w najwyższym miej­ naczkowe. Oprócz masywu Kebnekaise warto scu wynosi około 40 m, za to oferują one wymienić i inne, jak np. Sarek (T. 1/74 s. 8), około 60 interesujących dróg o pełnym wy­ usytuowany 100 km dalej na południe, cha­ borze trudności i rodzajów urzeźbienia skały. rakteryzujący się dużą dzikością, a co za tym Wspinacze z Góteborga również mają możli­ idzie — większymi wymogami wobec alpini­ wość wspinaczki w okolicach swojego mia­ stów. W rejonie tym znajduje się spora ilość sta — w Utby, gdzie znajdują się skałki zbu­ lodowców oraz szczytów powyżej dwóch ty­ dowane z litego granitu. Kullaberg to ośro-

126 http://pza.org.pl dek wspinaczkowy wysunięty w naszym kra­ też „Taternik"), lecz ciągle jeszcze najwyższe ju najbardziej na południe. Położony o 30 km góry i najtrudniejsze drogi czekają na gości od Halsinborga, służy on nie tylko wspina­ ze Szwecji. Szwedzi należą do stosunkowo czom szwedzkim, ale i duńskim. młodej generacji alpinistów, co pozwoliło im Z tego, co napisałem o rejonach wspinacz­ przyjąć od razu nowoczesne spojrzenie na kowych w Szwecji, czytelnik mógłby wysnuć problemy bezpieczeństwa w górach. Używa­ wniosek, że mój kraj jest przepełniony alpi­ nie najnowszej techniki asekuracji i najlep­ nistami. Nic podobnego. Faktycznie Svenska szego sprzętu wspinacze skandynawscy uwa­ Klatterfórbundet liczy nie więcej niż 850 żają za podstawową regułę. członków i zrzesza 9 klubów, z których naj­ Na zakończenie chciałbym powiedzieć, że większy jest klub ze Sztokholmu. Jest jed­ nasze góry z pewnością nie wytrzymują kon­ nak alpinizm sportem, któfy zdobywa w Szwe­ kurencji z wieloma rejonami górskimi Euro­ cji coraz większą popularność. Niektórzy spo­ py, mają jednak coś, co również czyni je śród naszych wspinaczy corocznie odwiedza­ atrakcyjnymi, a jest tym czymś ich auten­ ją Alpy, inni organizują wyprawy na odległe tyczna dzikość, tak trudna już do odnalezie­ kontynenty. W ostatnim dziesięcioleciu kilka nia na naszym kontynencie. wypraw zanotowało interesujące sukcesy w Grenlandii czy w Kaszmirze (o czym donosił Przekład: Krzysztof Lang

MAREK SYGOWSKI Jaskiniowa działalność zagraniczna 1977

Lektura ostatnich numerów „Taternika" po­ niach, przy czym nader rzadko udaje się uzy­ zwala na stwierdzenie, iż ważniejsze osiągnię­ skać je dla jaskiń interesujących z punktu cia zagraniczne naszych taterników jaskinio­ widzenia eksploracji. wych w zasadzie prezentowane są na bieżą­ Najbardziej cenne ubiegłoroczne polskie co. Nie dotyczy to jednak osiągnięć nieco niż­ osiągnięcia na terenie Austrii, to wyniki wy­ szej rangi, godnych odnotowania nie tylko z praw AKG Kraków i Speleoklubu „Górnik" kronikarskiego punktu widzenia. Celowe wy­ Katowice. Pierwsza z nich, kierowana przez daje się także podsumowywanie corocznej Janusza Śmiałka, osiągnęła w jaskini Lamp- działalności zagranicznej przez Komisję Ta­ rechtsofen punkt +860 m, co postawiło tę ternictwa Jaskiniowego PZA — odpowie­ jaskinię na pierwszym miejscu w świecie dzialną za programowanie i realizację rozwo­ wśród jaskiń pokonywanych od otworu w gó­ ju polskiego alpinizmu podziemnego. rę (T. 4/77). Z braku czasu, wyprawa zmu­ W r. 1977 KTJ zatwierdziła 1 wyprawę szona była wycofać się spod otwartego pro­ centralną i 7 środowiskowych, z których 1 blemu, częściowo rozwiązanego w styczniu te­ nie odbyła się. Dla porównania: w r. 1975 go roku (T. 2/78 s. 82). Wyprawa Speleoklu­ miały miejsce 2 imprezy centralne i 5 środo­ bu „Górnik", kierowana przez E. Skurowskie- wiskowych, a w 1976 r. — odpowiednio 1 i 4 go (12 uczestników), działała w paśmie Ha- imprezy. gengebirge. Efektem jej prac jest pogłębienie Jedynym przedsięwzięciem centralnym w jaskini Petrefaktencanyon od —330 m do ubiegłym roku była wyprawa do jaskiń Ma­ —595 m. Istnieją duże szanse na uzyskanie roka, kierowana przez Janusza Baryłę (T. tu jeszcze większej głębokości. Poza tym w 1/78). Najważniejsze jej osiągnięcie stanowiło trakcie tej wyprawy dokonano przejścia czę­ pokonanie do dna jaskini Kef Toghobeit ści jaskini Jagerbrunntrogeishohle (—220 m). (—700 m), najgłębszej w Afryce. Powiększyło Znaczny sukces odniosła także wyprawa to polską „kolekcję" najgłębszych jaskiń kon­ zorganizowana przez STJ Kraków i KKTJ tynentów, aczkolwiek wyniku tego nie można Kraków, kierowana przez Leszka Dumnickie- zaliczyć do osiągnięć na miarę światową. go, osiągając dno jaskini Wieserloch na głę­ Z 6 zrealizowanych w r. 1977 wypraw bokości —580 m (T. 1/78), poprzedzona wy­ środowiskowych, aż 5 wybrało za cel jaskinie prawą pod tym samym kierownictwem i omó­ Alp Salzburskich. Związane jest to z dużą wiona w T. 4/76. Po trzech kolejnych wypra­ atrakcyjnością wciąż jeszcze nie rozpozna­ wach do jaskiń Platteneckeishóhle i Berger- nych całkowicie masywów krasowych tego re­ hohle, zakończonych odkryciem i pokonaniem jonu, a przede wszystkim wynika ze znako­ partii łączących te jaskinie w jeden system mitych, wręcz przyjacielskich kontaktów pol­ (T. 1/77), stołeczny WAKS zorganizował wy­ skich taterników jaskiniowych z członkami prawę w inny zakątek pasma Tennengebirge, Landesverein fiir Hohlenkunde w Salzburgu. mianowicie w rejon Kuchelbergalm. Pod kie­ Kontakty te są szczególnie istotne w sytua­ rownictwem Krzysztofa Makowskiego spene­ cji, gdy w wielu krajach wymaga się spe­ trowano kilkadziesiąt, przeważnie nie znanych cjalnych zezwoleń na działalność w jaski­ dotąd jaskiń, w tym kilka o głębokości od

127 http://pza.org.pl —100 do —300 m, sporządzono też pełną do­ Czechosłowacji, Węgier, Rumunii i Bułgarii kumentację eksplorowanych obiektów, która (kierownik J. Sławiński, 11 uczestników), została przekazana do Landesverein fiir którego celem były przejścia najgłębszych ja­ Hohlenkunde w Salzburgu. W niektórych z skiń wymienionych krajów, wyjazdy Spele­ badanych jaskiń tego rejonu możliwe jest oklubu „Górnik" w Góry Bukowe (Węgry) — uzyskanie jeszcze większych głębokości (T. kierownik M. Czepiel i do Bułgarii, kierow­ .4/78). Celem wyprawy Speleoklubu Bielsko- nik M. Michalska oraz 2 wyjazdy AKG Kra­ Biała (kierownik Jan Łaciak, 12 uczestników) ków (8 uczestników) w rejon Alsohegy (Wę­ były jaskinie Platteneckeishóhle i Bergerhohle, gry). z próbą eksploracji w tej ostatniej. Niestety, Oceniając miniony sezon zagraniczny poza poznaniem przez uczestników wyprawy stwierdzić należy, iż choć nie przyniósł on specyfiki działalności w warunkach krasu al­ sukcesów światowej rangi, jak np. wyprawa pejskiego, nie odniosła ona innych sukcesów. do Wenezueli w r. 1976 (T. 3/76), to jednak wyniki wyprawy AKG Kraków w jaskini Jedyną wyprawą środowiskową działającą Lamprechtsofen zostały już odnotowane na w roku ubiegłym poza Austrią była zimowa międzynarodowym forum, a działalność wy­ wyprawa do Szwajcarii, zorganizowana przez praw Speleoklubu „Górnik", STJ Kraków SG Wrocław, kierowana przez J. Wolffa (8 i KKTJ Kraków oraz WAKS Warszawa zy­ uczestników). W jej trakcie pokonano do dna skały sobie b. pochlebne oceny na terenie drugą co do głębokości jaskinię tego kraju — Austrii. Osiągnięcia te są szczególnie warto­ Bfirenschacht (—565 m) oraz dokonano przej­ ściowe w sytuacji, gdy w opinii światowej ścia ciągu wodnego jaskini Beatushóhle liczą się przede wszystkim wyniki eksplora­ (2 km). Wyniki te mają w zasadzie znaczenie cji (uzyskiwanie znacznych głębokości lub de­ tylko krajowe, gdyż była to pierwsza polska niwelacji), zaś przejściom sportowym znanych wyprawa jaskiniowa na teren Szwajcarii. już jaskiń, nawet tych z najgłębszych na Rejony krasowe krajów demokracji ludo­ świecie, nadaje się mniejsze znaczenie. Zwró­ wej są często odwiedzane przez małe grupy cić też należy uwagę, iż liczące się osiągnię­ polskich taterników jaskiniowych. W sytua­ cia polskiego alpinizmu podziemnego w eks­ cji, gdy dzfiałalność w Tatrach napotyka ploracji jaskiń poza granicami naszego kraju szereg utrudnień, wyjazdy w góry Rumunii są w przeważającej większości przypadków czy Bułgarii maj_ą duże znaczenie szkoleniowe wynikiem ponawiania ataków przez kilka ko­ i poznawcze, zwłaszcza dla młodszych człon­ lejnych wypraw, działających w tej samej ja­ ków organizacji. Niestety, informacje o tej skini lub rejonie. Wydaje się zatem, że sy­ formie działalności klubów napływają do KTJ stematyczna eksploracja wybranych zagra­ sporadycznie i są bardzo niepełne. Dlatego nicznych jaskiń i masywów krasowych win­ też w ubiegłym roku odnotować można tylko na być, w miarę możności, kierunkiem popie­ wyjazd Speleoklubu Dąbrowa Górnicza do ranym w planach wyjazdowych klubów.

Trzeci biwak w Bańdziochu

W ramach prac nad monografią jaskinio­ odkryto system dużych korytarzy („kaskady wą Kominiarskiego Wierchu, prowadzonych trzech") z ciekiem wodnym — o pięknych przez Oddział Krakowski PTPNoZ, odbył się kształtach z licznymi prożkami. Korytarze te między 23 a 30 marca 1978 r. trzeci z kolei stanowią ciąg odrębny i niezależny od uprze­ biwak inwentaryzacyjny w Bańdziochu Ko­ dnio poznanych, mimo że miejscami przebie­ miniarskim. Wzięli w nim udział członkowie gają blisko nich, sprowadzając na „VI dno" zespołu przygotowującego wymienioną pra­ (—400 m). W czasie dalszych akcji zebrano cę — grotołazi z AKG Kraków i KKTJ Kra­ obserwacje geologiczne oraz wykonano po­ ków. Biwakująca w „cichej sali" pierwsza miary nowo odkrytych partii. Znaleziono tu­ grupa — Andrzej Ciszewski (kierownik), Jan taj przeszło 800 m korytarzy. Orłowski i Ewa Wójcik — dokonała 3 trud­ Łącznie w czasie biwaku odkryto przeszło nych wspinaczek do okien w „cichej sali" 1 km nowych korytarzy, co zwiększyło dłu­ i w „piaskowcowej studni". Wspinaczki te gość Bańdziocha Kominiarskiego do przeszło wymagały finezyjnej techniki hakowej (V, A3 8,5 km, a to z kolei przesunęło tę jaskinię z nitami) w przewieszonym terenie. Zespół na pierwszą pozycję wśród najdłuższych w odkrył około 200 m nowych korytarzy. Polsce. W trakcie prac zaobserwowano inte­ Tymczasem grupa druga — Krzysztof Kle- resujące zjawisko meteorologiczne: gdy opusz­ szyński, Ryszard Knapczyk i Wojciech Wiś­ czano „cichą salę", gwałtownie podniosła się niewski — założyła biwak w „bazylice". Już w niej temperatura powietrza (o kilka stop­ na początku biwaku, 25 marca, odkryła ona ni), a do sali wtargnęła b. gęsta mgła. Było spore partie „klasycznego meandra" i „suche­ to przypuszczalnie związane z odbywającą się go meandra", przerywając akcję na skraju 30- równocześnie zmianą pogody na powierzchni. metrowej studni, nazwanej „krakowską". Po­ konano ją następnego dnia, a poniżej niej Wojciech W. Wiśniewski

128 http://pza.org.pl Nowe drogi w Tatrach

KOŁOWA CZUBA ciołka, zamkniętego od góry pio­ gą Onyszkiewicza a filarem: An­ nowymi skałami. Skały te prze­ drzej Machnik i Aleksander Warm I wejście filarem wsch. ściany: cięte są z lewej strony komin­ 24 VIII 1976. Trudności V+, AO, Jan S. Jaworski i Andrzej Skło­ kiem odchylającym się w lewo. czas pierwszego przejścia 10 go­ dowski 12 VII 1978. Trudności IV, Nim do góry (krucho i mokro) dzin. Szczegóły na schemacie. 1 1/2 godziny. Ściana liczy 120— przez 2 spiętrzenia (miejsca IV—) 150 m wysokości i nie była dotąd na trawiaste półki, przecinające przez wspinaczy zbyt zauważana. ściany Ostrej i Furkotnych Turni. Nad półkami uwagę zwraca stro­ me żebro z zębami skalnymi. Kie­ rujemy się tuż na prawo od nie­ go (opisane w przewodnikach dro­ gi przez wsch. ścianę Ostrej wio­ dą na lewo) przez ścianki i tra­ wiaste stopnie w stronę rynny, podciętej od dołu trójkątną piono­ wą ścianką, tworzącą wraz ze skałami krótkie zacięcie. Przez ściankę (IV+) do rynny i nią w górę do końca, następnie zaś z od- chyieniem w prawo na szczerbi­ nę Wyżniej Furkotnej Ławki. Z przełączki łatwo po skałach 90 m na szczyt Ostrej. K. Głazek

100 tn żeberkiem na szczyt ścianka lii t

Mrf wanta \\\ m ^$\ostrze filara

białe połamane ścianki \JA] -^k

odstrzelone h/oki t >A/f kotek KOZIE CZUBY I wejście środkowym filarem pd. ściany, na prawo od drogi WHP 179: Jan S. Jaworski i An­ drzej Skłodowski 12 VII 1978. Trud­ ności IV, 3 godziny. Filar dobrze widać na rysunku w t. 2 „Tatr Wysokich" Witolda H. Paryskiego. RAPTAWICKA TURNIA

WYŻNIA FURKOTNA ŁAWKA I wejście „wiszącym filarkiem" p^j^ skalne stopnie pd.-wsch. ściany, między „szarym I wejście od wsch., z Doliny zacięciem" a direttissimą: Krzy­ Furkotnej: Kazimierz i Andrzej sztof Hrapkowicz i Lech Kiedro- Głazkowie 4 VH 1978. Trudności II wski 25 III, 29 IV, 1 i 8IV 1978. z miejscami III i IV, 2 godziny Trudności A3, 25 nitów, czas \ Kśctanka I przejścia 32 godziny, czas po­ Wejście w ścianę obok miejsca wtórzeń około 12 godzin. gdzie skały wsch. ściany Ostrej Skała miejscami b. krucha. U¬ schodzą najniżej. Żlebkiem na żyte przez nas nity nie są zbyt prawo od nich w górę (w począt­ pewnie osadzone — przy powtórze­ ku lipca śnieg) do spiętrzenia MAŁY MŁYNARZ niach radzimy zaopatrzyć się w ściany, które pokonujemy po pły­ materiał o przekroju 8 mm, w ce¬ tach ukosem w prawo (miejsce Nowa droga pn.-wsch. ścianą lu uzupełnienia ew. braków. Prze- III), dochodząc do trawiastego ko- niższego wierzchołka, między dro- bieg drogi zob. s. 102.

129 http://pza.org.pl Co nowego w Tatrach?

KAZALNICA MIĘTUSIA ZIMĄ 400 LAT ZAKOPANEGO

W dniach 22, 23 i 24 stycznia 1978 r. przeszedłem W niedzielę, 1 października, Telewizja Polska wraz ze Zdzisławem Kiszelą drogę Nowińskiego nadała kilkuodcinkowy program zatytułowany „Za­ i Rodzińskiego, wiodącą północnym filarem Kazal­ kopane contra reszta świata", związany z obcho­ nicy Miętusiej. Ponieważ było to zarazem pierwsze dzonym w tym roku 400-leciem stolicy Tatr. Nie przejście zimowe całej ściany, warto mu poświęcić zabrakło w nim elementów taternickich. W 5-oso- kilka zdań. Droga jest stosunkowo rzadko' przecho­ bowym jury zasiadali — przedstawieni jako pisarze dzona i w związku z tym słabo wyhaczona, jej górscy i wybitni taternicy — Michał Jagiełło i An­ trudności oceniane są na VI, AS. Podczas naszego drzej Wilczkowski. W zjeździe na Unie z tarasu przejścia pozostawiliśmy 2 pętle oraz 7 haków w hotelu „Kasprowy" zwyciężył . Na środkowej i górnej części ściany. Haki te w pew­ urywku filmu „Odwrót" Jerzego Surdela oglądaliś­ nym stopniu ułatwią dalsze powtórzenia. Pierwszy my niezapomnianego Samka Skierskiego, który 10 biwak, bardzo wygodny, mieliśmy na „dolnych pól­ lat temu zaginął w masywie Mont Blanc. Mimo kach", drugi — na „środkowych półkach", gdzie niewątpUwej atrakcyjności tematu, poziom progra­ można było tylko usiąść. Pogoda przez pierwsze mu nie był wysoki a pomysły reżyserskie niewy­ dwa dni była słoneczna i mroźna, temperatura szukane. w dzień około —4 stopni, w nocy około —10 stopni. Nocą z 23 na 24 stycznia począł wiać wiatr, który SŁOWACKIE SCHRONISKA rano przeszedł w silną wichurę. Śnieg w znacznej ilości występował tylko u podstawy ściany i na pół­ W „Vysoke Tatry" 3/1978 Stano Samuhel kryty­ kach podszczytowych. Drogę kończyliśmy w silnym cznie omawia sytuację schronisk w Tatrach, które wietrze i nieustannych pyłówkach. Raki włożyliśmy nie służą tym celom, którym służyć powinny. Ob­ dopiero pod szczytem — okazały się bardzo pomoc­ sadzają je biura podróży, a uzyskanie noclegu bez ne w drodze zejściowej ponad urwiskiem Dziura­ skierowania jest raczej trudne. W dużych obiektach wego i Małej Swistówki, kiedy porywy wiatru kil­ przy Stawach Wielickim i Popradzkim organizowa­ kakrotnie zwalały nas z nóg. Tak pokrótce przed­ ne są turnusy akcji „Urlop w CSRS" — dla rodzin stawia się historia naszej przygody tatrzańskiej w z dziećmi i ludzi nie zamierzających iść w gó­ tym odludnym zimą zakątku gór, na pięknej i w ry. Kuchnie schroniskowe zaczynają pracę naj­ dużej części dziewiczej jeszcze ścianie. wcześniej o godzinie 7, na wstępie do Doliny Staro- Maciej Pawlikowski leśnej wita turystę wiadomość, że Zbójnicka Chata czynna jest codziennie od godziny 9. Autor wzywa do rewizji statusu schronisk tatrzańskich, postuluje POCZĄTEK SKALNEGO LATA jednak rozwiązania budzące zaniepokojenie turysty. Powołując się na przykłady dolin pozbawionych Tegoroczne lato w Tatrach zaczęło się bardzo in­ schronisk — Koprowej, Cichej, Jaworowej, Białej teresująco: Zbigniew Czyżewski zrobił nową piękną Wody — oraz na to, że nikt się nie domaga odbu­ kombinację 'klasyczną na Kazalnicy. Startując spod dowy spalonej Kieżmarskiej Chaty dochodzi do „ciemnego żeberka", własnym wariantem dotarł on wniosku, że schroniska są właściwie w Tatrach... do „bazy", po czym drogą Momatiuka doszedł aż zbędne. „Z puriktu widzenia parku narodowego tak pod okap („Pająk"), Skąd trawersem pod okapa­ małego jak TANAP — pisze — stanem idealnym mi połączył się z drogą „Pająków", by nią pokonać byłoby pozostawienie samego środowiska przyrod­ okap i wyjść na stanowisko wspólne z „filarem". niczego bez pomieszczeń mieszkalnych." Skoro tak, Kończy drogę wariant prostujący „filar". Na całej warto by ten głos przede wszystkim przekazać in­ drodze nie chwytał się ani jednego haka, całość westorom przygotowującym się do zabudowania ho­ jest więc czysto klasyczna. Istnieją realne pomysły telami najpiękniejszego zakątka słowackich Tatr kilku dalszych podobnych kombinacji na Kazalnicy. Zachodnich — Doliny Rohackiej! Pokonywane dziś trudności klasyczne są wyraźnie wyższe, niż parę lat temu, zaś technika czołówki wywodzi się w prostej linii ze stałego podnoszenia formy w skałkach. Wydaje mi się, iż w epoce, któ­ ra nadeszła, bez systematycznego treningu nawet wybitne wrodzone predyspozycje nie wystarczą do Kałowa Czuba pokonywania najtrudniejszych dróg, co dotąd nie­ jednokrotnie miało miejsce. Andrzej Machnik

W OPINII STARSZYCH Jednym z nielicznych łączników między szybko zmieniającymi się pokoleniami wspinaczy tatrzań­ skich jest Andrzej Heinrich, uczestniczący w wiel­ kich wyprawach, ciągle jednak dochowujący spor­ towej wierności Tatrom. Zapytany przez „Taterni­ ka", w czym upatruje przyczyn tak znacznego pod­ niesienia się poziomu wspinania klasycznego w Ta­ trach, odpowiedział, że jego zdaniem m. in. przy­ czyniły się do tego w znacznym stopniu zawody wspinaczkowe, pociągające młodzież i dopingujące ją do jeszcze intensywniejszego treningu. Istotne są zmiany w sprzęcie i — przede wszystkim — obu­ wiu, z przejściem na lekkie trzewiki na mikrogu- mie, a także renesans wspinaczki klasycznej, wyra­ żający się m. in. w przechodzeniu wielkich ścian takimi kombinacjami wariantów, by uniknąć stoso­ wania techniki hakowej. Wspinając się z przedsta­ Dwie nietrudne lecz ładne drogi wyszukali w po­ wicielami aktualnej czołówki tatrzańskiej, Andrzej czątku lata Jan S. Jaworski i Andrzej Skłodowski wysoko sobie ceni nie tylko ich klasę sportową, ale w otoczeniu DoUnki Pustej. Rysunek pokazuje usy¬ także poważne podejście do zasad bezpieczeństwa tuowanie jednej z nich — schematy obu zamieszcza­ i naprawdę uczciwą asekurację. my w dziale „Nowe drogi".

130 http://pza.org.pl Różne góry, różne lata

NA ANTARKTYDZIE W KARWENDELGEBIRGE W dotychczasowym dorobku alpinistycznym Po­ Wiosną 1978 r. Klub Wysokogórski Warszawa pla­ laków brakowało wspinaczek na Antarktydzie. nował zorganizowanie obozu sportowego w górach W r. 1977 podczas zakładania bazy naukowej PAN Iranu. Niestety, nie otrzymano wiz pobytowych na wyspie King George na Południowych Szetlan- i uczestnicy obozu skierowali się w Alpy Austria­ dach udało się nam dokonać dwóch wypadów wspi­ ckie, gdzie przebywali od 15 do 31 maja. W gru­ naczkowych. W dniu 13 marca zespół w składzie pie Karwendel udało się przejść, mimo niekorzyst­ Krzysztof Zdzitowiecki i Krzysztof Zubek przebył nych warunków atmosferycznych i śniegowych, grań igieł Jardine (284 m), wznoszących się nad Za­ dwie interesujące drogi: południową grań Hoeh- toką Admiralicji. Wspinaczka liczyła 6 wyciągów karspitze (III+, 8 godzin, Tomasz Herbich, Krzy­ i była częściowo nadzwyczaj trudna. W dniu sztof Rendlk i Andrzej Skłodowski — 26 maja) oraz 18 marca ta sama dwójka wraz z Ryszardem Czaj­ północny kant Lalidererspitze (IV+, 5 godzin, kowskim i Ryszardem Szafirskim weszła nieco trud­ Zbigniew Skierski i Bernard Ziółkowski — 28 ma­ ną granią na skałę Sphinx (144 m), następnie zaś ja 1978 r.). pokonała w wejściu i w zejściu 3-wyciągową drogę Andrzej Skłodowski (o trudnościach Ul), prowadzącą na, nienazwany 1 prawdopodobnie dziewiczy nunatak wysokości W JUGOSŁAWII około 300 m, wznoszący się w pobliżu. Wspinaczki miały charakter czysto skalny, a podejścia odby­ Kontynuując sięgające r. 1959 wymienne wyjazdy wały się częściowo po lodowcach. Miejscowa skała polsko-jugosłowiańskie, przebywała w sierpniu 1977 to bazalt, w wielu miejscach dość kruchy. roku w Alpach Kamnickich i Julijskich 20-osobowa grupa wspinaczy śląskich (KW i AKA). Wyjecha- Krzysztof Zdzitowiecki liśimy w rewanżu za pobyt w Tatrach Polskich 40- osobowej grupy z Planinskego druśtya Domźale, W REJONIE GROSSGLOCKNERA goszczonej przez KW Katowice. Członkowie KW wy­ brali za rejon działania Alpy Kamnickie, natomiast W czasie naszego pobytu na obozie FAKA w Wy­ trójka z AKA Bogusław Berliński, Marcin Bujak i Jacek Wiltasiński rozbiła namioty w Dolinie Vrat sokich Taurach, w dniu 12 lipca 1977 r. w zespole w Alpach Julijskich — niestety przy złej pogodzie. Michał Kwaśny, Wojciech Masłowski i Tadeusz Wykorzystując nieliczne przejaśnienia przebyliśmy Skrzyszowsłn dokonaliśmy przejścia północno- 3 duże drogi na północnej ścianie Triglava: drogę wschodniej ściany Glocknerwand (3721 m) drogą niemiecką (6 godzin), Jugov steber (5 godzin) i Slo- H. Peterki i F. Herrmana z 26 lipca 1927 r. (trud­ vensky steber (5 godzin). ności V, 5—8 godzin). Droga ta rozwiązuje środek Jacek Wiltosiński przeszło 450-metrowego urwiska i biegnie central­ nym, najwybitniejszym żebrem skalnym, które W LADAKHU zwłaszcza w połowie wysokości ma charakter fila­ ra. Z uwagi na kruchość skały, jest ona dość uciąż­ Jesienią 1977 r. grupa członków Sekcji Turystycz­ liwa, ale w całości eksponowana i widokowo wspa­ nej PKG bawiła w Indiach. Przebyto 150 km doliną niała. Wydaje się, że jest to pierwsze polskie przej­ rzeki Suru, zakładając obóz na przełęczy Penzl La (4200 m), skąd urządzono kilka wycieczek, m.in. ście nie tylko opisanej drogi, ale nawet całej ścia­ na wznoszący się tuż nad przełęczą szczyt o wyso­ ny, bowiem w dostępnych nam publikacjach nie na­ kości ok. 5300 m i na lodowiec Zanskar. Część trafiliśmy na wzmianki o niej. Mimo fatalnej po­ grupy przeszła z miejscowości Senko w dolinie Su­ gody udało nam się przejść — j>uż tylko we dwój­ ru przez przełęcz Umba La (ok. 4500 m) do doliny kę — parę innych dróg, między innymi znaną już Drass. W wyjeździe wzięli udział: Elżbieta Graje­ polskim wspinaczom Rynnę Pallavłciniego (według wska (kierowniczka), Barbara Koper, Hanna Ofi- cjalska, Wanda Oldyńska, Helena Sobolewska (kie­ opisu przewodnikowego 11 godzin, czas naszego rowniczka II grupy), Jacek Dobkowski, Janusz przejścia 4 1/2 gadziny) oraz śnieżno-lodową ścianę Karpiński, Piotr Oflcjalśki, Janusz Panfil, Marek Fuscherkarkopf (3336 m, trudności III—IV). Redułtowski oraz dwie panie spoza Klubu — An­ na Gajewska i Bożena Maryto. (Wg. „Komunikatu" Michał Kwaśny i Wojciech Masłowski 1/78 PKG)

Notatnik wysokogórski III I IIMIIM III •••••IW I-I— ni •IMIIIIMM II •

MORSKIE OKO NA JELONKACH tak dobrze znanych bywalcom schroniska, jak fotografie, plansze, mapa Korosadowicza, a Najnowszy film Krzysztofa Zanussiego, za­ nawet autentyczny jadłospis. W bufecie w tytułowany „Spirala", rozgrywa się częściowo czasie zdjęć filmowych rozlewano piwo. Złu­ w Tatrach w rejonie Morskiego Oka. Dla dzenie autentyczności potęgowała ogromna ułatwienia zdjęć, kierownictwo filmu zdecy­ fotograficzna panorama otoczenia doliny, wy­ dowało się wybudować makietę schroni­ konana na planszy ok. 30 m długości i 7 m ska nad Morskim Okiem we wnętrzu nieczyn­ wysokości. W fabułę filmu wpleciono posta­ nego kina na terenie osiedla Jelonki w War­ cie kierownika schroniska, jego iżony i syna, szawie. W skali 1:1 odtworzono (pieczołowicie a jako odtwórcy drugoplanowych ról wy­ najdrobniejsze szczegóły dużej części budyn­ stąpili liczni taternicy z Warszawy. Konsul­ ku, jak weranda, jadalnia i pierwsze piętro. tantem taternickim, dbającym o wierność ak­ Za zgodą władz PTTK i pp. Łapińskich wy­ cesoriów i przebiegu akcji wspinaczkowych pożyczono wiele oryginalnych eksponatów, był .

http://pza.org.pl 131 Spacer w warszawskich Łazienkach. Stoją od lewej: Lech Wróblewski, Anne Carter, Grażyna Burcharto- wa, H. Adams Carter i Andrzej Kuś. Fot. Józef Nyka

H. ADAMS CARTER W POLSCE BADANIA GEOFIZYCZNE W TATRACH

Długoletni działacz i członek honorowy Na terenie Tatr Zachodnich od roku 1975 American Alpine Club, od przeszło 20 lat re­ prowadzone są sukcesywnie badania geofi­ daktor znakomitego rocznika „American Al­ zyczne, zmierzające do odtworzenia rzeźby pine Journal", H. Adams Carter, odbył latem postglacjalnej niedostępnych dla bezpośred­ 1978 r. wraz z żoną Anne, również alpinistką, niej obserwacji partii walnych dolin tatrzań­ podróż po głównych ośrodkach alpinizmu w skich oraz zbadania struktury wypełniających Europie. Trasa jego tournee wiodła przez je osadów. Prace te podjęte zostały w wyni­ Anglię, Francję, Szwajcarię, Włochy, RFN, ku porozumienia zawartego między Dyrekcją Austrię, Jugosławię, Czechosłowację i Polskę, i Radą Naukową TPN oraz Krakowskim Od­ a czas wypełniony był konferencjami, prelek­ działem PTPNoZ. Badania geofizyczne prak­ cjami, wypadami w góry i — przede wszyst­ tycznie nie naruszają powierzchni fizycznej, kim — spotkaniami z europejskimi współ­ odpowiadając tym samym rygorom ścisłej pracownikami, znanymi mu dotąd tylko z wie­ ochrony środowiska. Na uwagę zasługuje fakt, loletniej wymiany listów i korespondencji. że kompleksowe prace tego typu są preceden­ Tygodniowy pobyt pp. Carterów w Polsce sowe, jeśli chodzi o europejskie górskie par­ (28 lipca — 5 sierpnia) zorganizowali Marek ki narodowe. Całością prac kieruje Wincenty Brniak i (z ramienia PZA) Andrzej Kuś. Smolak, członek KW w Zakopanem. W Tatrach goście zamieszkali przy Morskim Oku, skąd Adams Carter odbył wraz z Ry­ OCHRONA SKAŁEK W NRD szardem Szafirskim wycieczki graniowe na Wołowy Grzbiet i Mięguszowiecki Szczyt Lustracje Elbsandsteingebirge wykazały, że Czarny oraz grzbiet od Białczańskiej Przełę­ w ostatnich latach wzrosła kultura użytkowa­ czy po Przełączkę pod Żabią Czubą, następnie nia szlaków, które są znacznie mniej zaśmie­ zaś zwiedził Tatry Zachodnie. Po pobycie w cone. Nie dotyczy to stałych miejsc biwako­ Krakowie pp. Carterowie przyjechali do War­ wania wspinaczy — schronów i „ognisk" skal­ szawy, gdzie spotkali się z członkami Zarzą­ nych, wokół których gromadzą się zwały pu­ du PZA, dr. Chwaścińskim oraz prezesem szek, butelek i papierów. ZFK Felsklettern KWW, Haliną Kriiger-Syrokomską, byli też DVWBuO DDR wydała kategoryczny zakaz gośćmi redakcji „Taternika". W schronisku używania w Elbsandsteingebirge, Zittauer przy Morskim Oku, w Zakopanem i w war­ Gebirge i innych rejonach piaskowcowych szawskiej „Riwierze", Adams Carter wygłosił wszelkiego rodzaju kostek do asekuracji, któ­ ciekawe prelekcje o swym udziale w dwóch re powodują mechaniczne uszkadzanie kru­ wyprawach na Nanda Devi — zdobywczej w chego materiału skalnego. Wolno się posługi­ r. 1936 i sportowej w 1976 (T. 4/76 s. 160), wać tylko tradycyjnymi węzłami wiązanymi ilustrowane przezroczami oraz oryginalnym na pętlach. Dla ochrony skałek i bezpieczeń­ filmem dokumentalnym z r. 1936. stwa wspinaczy rozważa się też wprowadze­ nie ograniczeń we wspinaczkach podczas de­ W dalszą podróż udali się pp. Carterowie szczów i w dni z podwyższoną wilgotnością przez Gdańsk do Finlandii, gdzie nęciła ich powietrza, mającą również wpływ na łamli­ daleka północ. wość oiaskowca.

132 http://pza.org.pl SPOTKANIE PO LATACH A. Malejnow

W marcu tego roku taż. Wiktor Ostrowski został zaproszony przez swego partnera z Dychtau z r. 1935, Aleksieja Malejnowa, na dwutygodniowy pobyt w Związku Radzieckim. Większość czasu inż. Ostrowski spędził na Kaukazie, zwiedzając rejon Baksanu. W jed­ nym z domów wypoczynkowych w Terskole wygłosił pogadankę o andyjskiej archeologii wysokogórskiej, która wywołała parogodzinną dyskusję. Materiał zebrany podczas wizyty po­ służył inż. Ostrowskiemu do rozszerzenia no­ wego wydania książki „W skale i lodzie", stał się też kanwą prelekcji zatytułowanej „Dwa spotkania kaukaskie". Aleksiej Malejnow jest dyrektorem zespołu kolejek linowych w rejo­ nie Terskołu a także szefem służby przeciw- lawinowej w Baksanie. Fol. W. Ostrowski

GENERAŁ SOSABOWSKI zynu górskiego „Off Belay" reklamuje on swoje usługi w zakresie wykonywania mi­ Godny odnotowania w „Taterniku" jest, niaturek sprzętu alpinistycznego — np. ka­ wydaje mi się, fakt przytoczony przez jed­ rabinków, haków czy kostek — ze złota i sre­ ną z publikacji o zmarłym niedawno generale bra. Można więc zamówić sobie szczerozłote­ Stanisławie Sosabowskim; że mianowicie swą go ,jbonga" (złoto 18 karatów) na równie świetną formę fizyczną skoczka spadochrono­ szczerozłotym łańcuszku. Cena — drobiazg — wego zawdzięczał on taternictwu i narciar­ 155 dolarów... (tcts) stwu. Byłoby interesujące sprawdzić, czy spo­ czywający dziś na Powązkach Generał, jeden NOWY MATERIAŁ z najwybitniejszych polskich dowódców na Zachodzie, nie ma w dorobku liczących się Całkowitą nieprzemakalnością przy jed­ a nie odnotowanych wejść. Może wie o tym noczesnej porowatości odznaczają się tkani­ ktoś z towarzyszy dawnych jego wypraw? ny wytwórni „Gore-Tex". Przy ich produk­ cji wykorzystuje się stwierdzenie, że moleku­ Adam Chowański ły pary wodnej, pochodzącej z oddychania i pocenia się skóry, są 20 000 razy mniejsze, GÓRSKIE PRECJOZA aniżeli cząstki wody opadowej. Materiały powleka się cieniutką warstwą tworzywa Chodzi u nas porzekadło, że na alpiniz­ o nazwie polytetrafiluoiretylen — z porami mie, nikt dotąd nie zrobił interesu. Nie moż­ o średnicy 0,2 mikrona, które przepuszczają na tego powiedzieć o jednyn z kalifornijskich parowanie, a zapobiegają przenikaniu przez jubilerów. Na łamach amerykańskiego maga- odzież wody deszczowej. Wyprawy w góry egzotyczne

Latok II czy Latok I?

Włoska wyprawa, kierowana przez Arturo Bergamaschiego, otrzymała zezwolenie na La­ tok I (7145 m). Po założeniu bazy na lodow­ cu Baintha Lukpar, zaatakowano skalny po­ łudniowy filar Latok II (7108 m). Na wyso­ kości 6550 m założono obóz V, z którego szczyt zdobyty został 28 sierpnia 1977 r. przez Anzio Alimonta, Toniego Mase i Renato Va- lentiniego (I wejście). Próba drugiego wejścia załamała się. W publikacjach prasowych Włosi podają, że zdobyli najwyższy szczyt grupy Latok, o wysokości około 7120 m. Dla

Od lewej szczyty Latok II, I i III — widok z po­ łudniowego zachodu. Droga włoska biegnie po prze­ kątnej zdjęcia — na filar oznaczony strzałką. Fot. Yukito Holi

http://pza.org.pl 133 Latok I podają kotę około 7000 m. Ponieważ liczącej 1700 m wysokości. 5 i 6 czerwca 1977 oba szczyty były już dawno pomierzone, a zaporęczował 200 m terenu, by 7 czerwca ze zdjęć jednoznacznie wynika, że Latok I z 40-kilogramowym plecakiem ruszyć do ata­ jest wyższy od Latok II, wydaje się, że w ten ku non stop, zakończonego 21 czerwca. Trud­ dziwny sposób wyprawa chce usprawiedliwić ności drogi ocenił na V+ z dwoma miejsca­ swoje wejście bez zezwolenia na Latok II. mi VI+. Jak stwierdził w wypowiedzi dla Zgodę na ten szczyt miała wyprawa brytyj­ prasy, ścianę w rzeczywistości pokonał 3- lub ska, która osiągnęła wysokość 6650 m na za­ 4-krotnie, wybijając haki (łącznie 150) i trans­ chodniej grani. W trakcie jej trwania poniósł portując bagaż. Powyżej swoich poręczówek śmierć kierownik, Don Morrisom natknął się na 2 wmarznięte w śnieg namio­ ty z całym wyposażeniem wspinaczkowym, Zbigniew Kowalewski być może ustawione przez tragicznie zakoń­ czoną wyprawę czeską w r. 1970 (T. 3/70 s. 122). Co wieczór rozmawiał przez radio­ PÓŁNOCNA HUASCARANU WPROST telefon z żoną, czekającą wraz z koleżanką w namiocie pod ścianą i opędzającą się od Renato Casarotto, 30-letni włoski solista, w miejscowych złodziejaszków. W trakcie przej­ r. 1976 uczestnik wyprawy na południową ścia stracił na wadze 10 kg. ścianę Huandoy (T. 1/77 s. 35), przeszedł w lózef Nyka 17-dniowej samotnej wspinaczce środek pół­ nocnej ściany Huascaran Norte (6655 m), ACONCAGUA - POLSKIE ECHA Aktualny stan eksploracji północnej ściany Huasca­ ran Norte: ir Północno-wschodnia grań (Grań A. Mroza): „Alpinismus" poświęcił dużą część swego B. Coene, M. Fevrier, J. Frehel, M. Głogoczowski sierpniowego numeru górom Ameryki Połud­ i J.-F. Porret 13—18 vni 1972 — we współpracy niowej. Dwaj Niemcy pracujący w Boliwii z grupą pirenejską, która przeszła grań 18—21 VIII. obszernie omawiają Cordillera Real. Brain 2. Środkiem (?) ściany: R. Casarotto 5—21 VI 1977; Hall pisze o zdobyciu Cerro Standhardt w n przejście (nowymi wariantami?) M. Barrard w grupie Cerro Torre, Konrad Lindner zaś pre­ lipcu 1977. zentuje „gorące ściany skalne'' w Brazylii. 3. Prawym ograniczeniem ściany: L. Berardini, Polskiego czytelnika najbardziej zaciekawia C. Jaccoux, B. Jacob, D. Leprince-Ringuet, R. Pa- ragot, G. Payot i Y. Seigneur 2—10(11) VII 1966; artykuł Luisa Alberta Parry, którego tema­ II przejście — A. i A. Burgessowie i B. Hall w lip­ tem jest Aconcagua. Do kilku węzłowych fak­ cu 1977 w 8 dni stylem alpejskim. tów z dziejów tej góry autor zalicza naszą 4. Północno-zachodnią grzęda: wyprawa włoska wyprawę z r. 1934, która jako pierwsza po­ 5—25 VII 1974 — E. De Tomasi, C. Piazzo, G.L. Ster­ kusiła się o wejście na nią nową drogą. Na­ na i T. Vid.oni. zwiska polskiego zespołu podane są niemal Uwaga: przy drodze Casarotty podane są 2 wersje bez błędu, droga zaś, wiodąca przez „Gle- wynikające z rysunków zamieszczonych w a) ,.La tscher der Polen", opisana jest w osobnym Montagne et Alpinisme" nr 2/1978 i b) „Alpinismus" 6/1978 — rozbieżność, jak widać, pokaźna. rozdziale zatytułowanym „Die Gletscherroute der Polen". Z wielu, jak pisze, stojących do dyspozycji kot szczytu, L. A. Parra wybiera najwyższą — około 7035 m, w czym widzieć trzeba chyba tylko przejaw lokalnego patrio­ tyzmu.

MOUNT POLAND

Śląska wyprawa w góry Alaski w r. 1974 (T. 3/75) zakończyła się śmiercią Henryka Furmanika i Krzysztofa Tomaszewskiego w Górach Św. Eliasza — przed atakiem na szczyt Weisshoan i jego również dziewiczego bezimiennego' sąsiada. Dla upamiętnienia wy­ padku, zarząd Parku Narodowego Kluane na­ dał temu drugiemu nazwę Mount Poland (Pol­ ska). W dniu 15 maja 1976 r. w kotle pod oboma szczytami rozbiła obóz mała wyprawa szwajcarska, która dokonała szeregu wejść w rejonie Cathedral Glacier. 16 maja oba dzie­ wicze szczyty zdobyli Andreas Brun, Adrian Biichler, Chlauis Lótscher i Heidi Ludi. Ob­ szerny artykuł o wyprawie z fotografią i na­ zwą Mount Poland ukazał się w „Die Alpen" 11/1977.

134 http://pza.org.pl ROZMAITOŚCI

• 25-lecie zdobycia Everestu święciła bry­ tyjska Mount Everest Foundation, która w ciągu ćwierćwiecza istnienia wsparła przeszło 400 wypraw kwotą 210 000 funtów. Przez dłu­ gi czas odnawiała ona fundusze drogą rezer­ wacji praw autorskich do książek, zdjęć i fil­ mów powyprawowych. Prawdziwą złotą żyłą była dla niej książka Hunta „The Ascent of Everest". W uroczystości uczestniczył także sę­ dziwy prof. Noel Odell, który szturmował szczyt w r. 1924.

• HZ UV CzSZTV opracował i uchwalił plan dalszej ekspansji alpinizmu czechosło­ wackiego w górach najwyższych. Na r. 1981 przewidziane jest wejście na Mount Everest Mount Poland (około 3500 m) w Górach Św. Eliasza — z 8-osobowym rekonesansem w r. 1980. Na r. 1985 — 40-lecie oswobodzenia Czechosło­ PAKISTAN 1978 wacji — zaplanowano wyprawę na K2 lub Zgodę władz na działalność w górach paki­ Lhotse (z 8-osobowym rekonesansem w roku stańskich otrzymało w r. 1978 48 wypraw. 1984). Jako cel perspektywiczny (1989) przy­ Jest to liczba rekordowa w Pakistanie, o 37% jęto trawersowanie grani Lhotse lub Kang­ wyższa od ubiegłorocznej. Aż 25 wypraw przy­ chendzongi. Alpiniści bułgarscy wybierają się gotowali Japończycy, 9 Anglicy, 6 Ameryka­ po raz pierwszy w Himalaje — na Annapur- nie, 3 Włosi, 2 Polacy, po 1 Francuzi, Hisz­ panie, Czechosłowacy, Kanadyjczycy i RFN. Czterem wyprawom udzielono pozwolenia na • Pod południową ścianę Dhaulagiri, z za­ atakowanie Nanga Parbat — jedną z nich, miarem przejścia ograniczającego ją filara, włoską, stanowił . Naj- wyruszyła 10-osobowa wyprawa profesorów liczebniejszą była polsko-jugosłowiańska wy­ ENSA z Chamonix, kierowana przez Yves prawa na Tirich Mir, najmniejszą — 2-oso- Pollet-Villarda. Dolna część drogi (ok. 2500 bową wyprawa francuska na m) ma charakter skalny i mieszany, górna (Yannick Seigneur z towarzyszem), która zna­ lazła jednak — podobnie jak Messner i Ha- zaś prowadzi przez plateau podszczytowe. beler pod Gasherbrumem I w r. 1975 — opar­ Wyprawa zabrała bagaż o wadze 5,5 tony, jej cie w 10-osobowej wyprawie włoskiej na ten łączne koszty sięgają 500 000 franków, (ape) sam szczyt. Jeśli chodzi o okręgi geograficz­ ne, najwięcej grup (30) wybrało cele w Bal- • 11 marca 1978 r. odbyło się w Winterthur tistanie, dalej idą Chitral (10), Gilgit (4) i re­ spotkanie kombatantów wyprawy na Dhaula­ jon Nanga Parbat (4). Jak wynika z napły­ wających meldunków, w tym roku zażegnano giri w 1958 r. Zabrakło kierownika, Wernie- w dużym stopniu kłopoty z kulisami, władze go Stauble, który zginął wraz z Szerpą na ustaliły bowiem oficjalne taryfy opłat, uspra­ Pumori. Jerzy Hajdukiewicz przygotował dla wniły też, a właściwie po raz pierwszy zor­ wszystkich uczestników pamiątkowe drewnia­ ganizowały, obsługę lotniczą wypraw, m. in. ne talerze z wizerunkiem Dhaulagiri i dedy­ rozbudowując lotnisko w Skardu, gdzie mogą kacjami — wykonał je Maciej Gąsienica. Ta­ obecnie lądować samoloty odrzutowe. lerz z imieniem Werniego odebrała płacząc Zbigniew Jaworowski jego siostra-bliźniaczka. Jaskinie i speleologia

KONIEC WYPRAW DO BYSTREJ? gorszy stan obudowy zwiastują szybki już koniec możliwości wejścia. Jedna z piękniej­ Wykonany w r. 1958 przez grotołazów za­ szych jaskiń tatrzańskich, może ulec zamk­ kopiańskich sztuczny przekop, jedyne wej­ nięciu, jeśli nie na zawsze, to w każdym ra­ ście do Jaskini Bystrej z pominięciem wstęp­ zie na długo. A może by tak, wzorując się nych syfonów, ulegnie niedługo zasypaniu. na ostatniej wyprawie do śnieżnej, podjąć Zły jego stan stwierdzili w lutym 1978 r. pod patronatem KTJ PZA wspólny wysiłek uczestnicy wyprawy inwentaryzacyjnej, pro­ zabezpieczenia i trwałego obudowania prze­ wadzącej prace w Jaskini Kasprowej Niżniej. kopu? Znaczny stopień zasypania przejścia i coraz Rafa! Kardaś

135 http://pza.org.pl IV SZKOŁA SPELEOLOGICZNA SUKCESY W PTASIEJ STUDNI

Od 22 do 28 lutego 1978 x. odbyła się czwar­ Od 8 do 23 lipca 1978 r. działała w Ta­ ta z kolei „Szkoła Speleologiczna", zorgani­ trach 15-osobowa grupa grotołazów z AKG zowana podobnie jak poprzednie przez Insty­ tuty Geografii Uniwersytetów Wrocławskie­ Kraków, pod kierownictwem niżej podpisa­ go i Śląskiego przy współudziale Uniwersyte­ nego. Mimo deszczów, przebyto szereg dróg tu im. Palackeho w Ołomuńcu. Podczas zajęć wspinaczkowych, pokonano też kilkanaście ja­ seminaryjnych wygłoszono szereg komunika­ skiń, m. in. Wielką Litworową (do —212 m), tów i referatów na temat różnych zagadnień krasu, głównie badań hydrochemicznych. Du­ Litworowy Dzwon (do dna), Studnię za Mu­ że znaczenie dla tegorocznej „Szkoły" stano­ rem. wił udział w niej Wiktora N. Dubłianskiego, profesora hydrogeologii na Uniwersytecie w 18 lipca w czasie 9 godzin 6-osobowy zespół Symferqpolu, członka Komisji Krasu AN przeszedł do dna Ptasią Studnię — osadza­ ZSRR. Przedstawił on wyniki badań speleo­ jąc spity nad studniami. W jednym z okien logicznych jaskiń Krymu i wygłosił prelekcję studni zwanej „czterdziestką" Jan Orłowski z przezroczami na temat najnowszych osiąg­ nięć speleologii radzieckiej. W „Szkole" wziął i Wojciech W. Wiśniewski odkryli ładnie wy­ też udział dr A. Mangin z Laboratorium Pod­ myty meander, zaczynający się w salce kilku­ ziemnego CNRS w Mouilis (Francja), który nastometrowej wysokości. Akcję przerwano przedstawił imetody i wyniki nowoczesnych nad studnią. Partie te prowadzą w kierunku modelowych badań hydrochemicznych krasu, jakie są prowadzone we Francji. W trakcie północnym, rokując szanse na ew. połączenie zajęć terenowych uczestnicy zapoznali się z z Jaskinią Lodową Litworową. W rejonie sy­ krasem w marmurach rejonu Kletna (masyw fonu Ewa Wójcik i Wojciech W. Wiśniewski Śnieźnika Kłodzkiego), jak również ze sta­ dokonali odkrycia dalszych 30 m korytarza w nem udostępnienia Jaskini Niedźwiedziej dla ruichu turystycznego. partiach poznanych w r. 1976 (T. 2/77 s. 82 — 83). Rynną erozyjną w dnie płynie strumień, Jerzy Mikuszewski który rozlewa się w jeziorka o piaszczystym dnie. W sąsiedztwie znajduje się głęboki ba­ W JASKINI KASPROWEJ NIŻNIEJ sen wodny, będący może syfonem. Następ­ nego dnia o godzinie 14.30 do jaskini weszli W opisach tej jaskini (np. w „Speleologii" Andrzej Ciszewski i Jan Orłowski. W 19 mi­ t. VI, numery 1—2) wielokrotnie pojawiały nut później pierwszy z nich, poręczujący ja­ się stwierdzenia o wyczerpaniu tu możliwo­ ści eksploracyjnych, tymczasem poszukiwania skinię, dotarł do syfonu (—295 m), w 4 mi­ prowadzone przez członków KKTJ zakończy­ nuty później był tam też jego partner. Wra­ ły się sukcesem, który mimo upływu 2 lat cając ściągali liny. O 16.03 obaj byli z ca­ warto chyba w „Taterniku" odnotować. łym sprzętem z powrotem na powierzchni. W czasie akcji w dniu 28 grudnia 1975 r. Tak rewelacyjny czas przejścia jaskini — 1 A. Bałaś, J. Dulęba, K. Kleszyński, J. Orłow­ godzina 33 minuty — świadczy o naprawdę ski i J. Smiałowski stwierdzili, że na dnie studni końcowej, w partiach za „salą gwiaź­ mistrzowskim poziomie tego zespołu. dzistą" otwiera się wylot korytarza, przecho­ dzącego po kilku metrach w wysoką szcze­ W trakcie obozu prowadzono też prace eks­ linę z jeziorkami. Podczas gdy zespół eksplo­ ploracyjne, zakończone skromniejszymi wyni­ rował ciąg z jeziorkami, K. Kleszyński zna­ kami, w jaskiniach Dwuotworowej, Mułowej, lazł w stropie wylot ciasnego komina, pro­ Studni w Progu Mułowym oraz w najgłęb­ wadzący do kilkudziesięciometrowej dłu­ gości korytarza, zakończonego dużym syfonem szych partiach Litworowego Dzwonu. wodnym. Widniejący w ścianie wylot kory­ tarza kusił nadzieją na znalezienie obejścia Wojciech W. Wiśniewski syfonu, lecz względy bezpieczeństwa zadecy­ dowały o rezygnacji z samotnej wspinaczki. Kolejna akcja przeprowadzona 30 lutego 1976 roku przez A. Górnego, A. Kokoszkę i J. NOWINKI SPOD ZIEMI Śmiałowskiego nie przyniosła rozwiązania pro­ blemu, skartowano natomiast korytarze od ir ,.Wszechświat" 3/1978 zamieszcza artykuł studni do syfonu. Odkryty ciąg wznosi się na Janusza L. Jakubowskiego, który w r. 1969 wysokość 55 m nad dno studni, a jego łącz­ odbył wycieczkę na Wyspy Kanaryjskie na długość wynosi 150 m. Rozwiązanie pro­ i zwiedził część (2 km) słynnej Cueva de los blemu „okna" powinno przynieść dalsze cie­ Verdes — jaskini lawowej 6 km długości. kawe odkrycia. „Gdy rzeka lawy stężała na powierzchni — Krzysztof Kleszczyński czytamy — jej strumień płynął w środku

135 http://pza.org.pl i stopniowo otaczał się zakrzepłymi ścianami. •fr Przesunięcia na liście najgłębszych ja­ Po spłynięciu lawy pozostał pusty korzytarz." skiń świata nie ustają. W początku 1977 r. Jaskinia znajduje się na wyspie Lanzarote. sensacyjnych odkryć dokonano w znanej od dawna włoskiej jaskini Antro del Corchia, iź Minus 363 m to obecny rekord jaski­ która wysunęła się na pierwsze miejsce we niowej głębokości w USA. Ustanowiono go Włoszech i 7 (obecnie 9) na świecie. Rozwija­ po odszukaniu połączenia dwu jaskiń: Big jąc eksplorację w górę, odkryto 2 nieznane Foot Cave (lub Big Stream Cave) z Meatgrin- wloty. Po „kampanii" wiosennej 1977 r. ja­ der Cave w Kalifornii. Dotychczasowy rekord skinia zyskała deniwelację 950 m (—871 (—357 m) został ustanowiony w Neff Canyon i +79 m), a jej eksploratorzy spodziewają się Cave (Utah) w październiku 1956 r. {Według dalszego postępu prac — może do 1100 m. AMCS Activities Newsłetter Austin, 7/1977 — Obszerny artykuł na ten temat zamieścił „Ri- J. Mikuszewski). vista Mensile CAI" 11-12/1977.

Wieści organizacyjne

ZA CO SIĘ WSPINAMY? 580 000 (11%), na zgrupowania poza Tatrami — około 700 000 zł (około 13%), na zakup sprzętu, poza wy­ Jeśli nie liczyć własnych wkładów uczestników prawami — około 300 000 zł (około 7%). Z ankiety imprez, podstawą finansową działalności klubów są wynika, że spośród 19 klubów 6 nie zakupiło żadne­ dotacje. Istnieją spore trudności ze zdobyciem po­ go sprzętu, 7 nie zorganizowało żadnej imprezy poza trzebnego wsparcia, ale także pewne kłopoty z ra­ Tatrami, 6 nie wydało grosza na szkolenie, a zna­ cjonalnym gospodarowaniem uzyskanymi środkami. lazł się nawet jeden, który nie zorganizował żadne­ Nieco światła na finansowy stan rzeczy w klubach go obozu w Tatrach. rzucić mogą informacje zgromadzone drogą rozpi­ Obozów tatrzańskich (łącznie ze Słowacją) odbyło sanej przez PZA ankiety — odnoszącej się do ro­ się 69 a uczestniczyło w nich około 750 osób (2:9 obo­ ku 1977. Odpowiedziało na nią 19 klubów, czyli 2/3 zów dla 265 osób zorganizowano zimą). Doszaco- zrzeszonych w PZA klubów powierzchniowych, wując dla klubów, które nie odpowiedziały na an­ w tym jednak tylko 2 akademickie. kietę, przyjąć można, iż w imprezach zorganizowa­ 14 klubów otrzymywało od Wydziałów Kultury nych w Tatrach brało udział około 1000 osób. Śred­ Fizycznej i Turystyki stałą dotację na działalność nio na jeden klub wypada 3 1/2 otbozu z liczbą około podstawową, a ponadto dotacje ad hoc, najczęściej 40 uczestników, jednakże 9 klubów zorganizowało na wyprawy. Wydziały te zasiliły konta klubów łą­ nie więcej, niż po 2 obozy, tak że dobrą średnią czną kwotą około 3 600 000 zł, kluby zaś podległe in­ wykazują się tylko 3 kluby, które przeprowadziły po nym patronom (np. SZSP, PTTK) otrzymały około co najmniej 7 obozów. Zgrupowań poza Tatrami 220 000 zł. Z innych źródeł uzyskano nadto około urządzono 23 a uczestniczyło w nich przeszło 200 950 000 zł. Łącznie z dochodami własnymi (składki, osób. Jeśli dodać do tego wyprawy, jasne się staje, odpłatności) i sumami przeniesionymi z r. 1976, że stare hasło „Przyszłość taternictwa leży poza Ta­ owych 19 klubów miało do dyspozycji na r. 1977 trami" jest dzisiaj realizowane przez większość około 6,5 min zł, przy rozpiętości od 50 000 zł do ośrodków alpinistycznych, i jeśli do czegoś należało­ 2 200 000. Część przychodów została przesunięta na by kluby zachęcać, to raczej właśnie do powrotu r. 1978 (wyprawy), tak że w r. 1977 wydano łącznie w Tatry. około 5,5 min zł. Prawie połowę tej kwoty pochło­ Mając świadomość, że jest to tylko jeden ze nęły wyprawy: są one kosztowne, a przy tym ła­ składników analizy stanu naszego alpinizmu, warto twiej jest uzyskać dodatkowe środki na hasło „wy­ jednak pomyśleć chwilę nad wnioskami, które prawa" niż np. na obóz tatrzański. Na działalność z przytoczonych informacji wynikają. w Tatrach i szkolenie przypada z całej sumy około Andrzej Paczkowski

SPOTKANIE PREZESÓW znał też zebranych z bogatym pla­ giej liście znajdujemy 6 pań: Bla- nem wypraw i wyjazdów lata 1978. ?enę Karasoyą, Olgę Velićkovą, 23 maja 1978 r. odbył się w W dyskusji, jaka się następnie Olgę Zibrlnovą. Dagmar Turkovą, Warszawie tradycyjny „sejmik wywiązała, najczęściej poruszane Sylvę Kysilkovą, i Sylvę Talia. prezesów", wskutek nagłego prze­ były bolączki klubów i sekcji Numer 2 „Horolezca" przynosi sunięcia terminu zebrania — mniej związane ze szkoleniem i wypra­ wykaz 15-osoibowej kadry narodo­ liczebny, aniżeli poprzednie (około wami. Obradom przewodniczył wej na r. 1978 (z 6 zastępcami) 30 osób). Nowością było umiesz­ Prezes PZA, Andrzej Paczkowski. oraz 15-osobowej kadry juniorów. czenie w porządku obrad wystą­ pienia Komisji Rewizyjnej PZA, % 1 grudnia 1978 r. odbędzie się która przeprowadziła krytyczną PO KROTCE w Krakowie XIII Ogólnopolski analizę pracy Zarządu, wskazując Zlot Przodowników Turystyki Gór­ na usterki i negatvwne tendencje 26 maja 1978 r. Sejm PRL u¬ skiej. Na dzień następny zapowie­ (referent: Leszek Łącki). W na­ chwalił ustawę o rozdzieleniu do­ dziano sympozjum górskie, tym stępnym punkcie prezes Andrzej tychczasowego GKKFiT i utworze­ razem z tematem ,,Społeczno-wy- niu 2 urzędów: Głównego Komi­ chowawcza i zdrowotna rola tury­ Ppczkowski, przedstawił obszerną tetu Kultury Fizycznej i Sportu informację o r>racach Zarządu, styki górskiej". („Informacja oraz Głównego' Komitetu Turystv- KTG). komentując kilka ważniejszych ki. PZA nadal pozostał w plonie kwestii, takich no. iak problem sportu- Przewodniczącym GKKFiS * Od 2 do 8 lipca 1978 r. na samotnego wspina-ra, " któremu mianowany został Marian Renke, „tatoorisku" w Dolinie Mięguszo­ Zarząd poświęcił jedno ze swoich przewodniczącą GKT — Teresa wieckiej odbył się XVII obóz zebrań. Przewodniczący Komisji Andrzejewska. młodzieżowy dla adeptów taterni­ Sportowej, Michał Jagiełło, wyja­ ctwa w wieku 14—17 lat. z reguły śnił zebranym niektóre założenia „Horolezec" 1/1978 podaje mających już staż skałkowy. Komi- stosowane w pracy tego ważnego wykazy 24 zasłużonych mistrzów sia Młodzieżowa TJIAA powierzyła organu PZA, m. in. przy decyzjach sportu CSRS oraz 53 mistrzów VHZ UV CzSZTV zorganizowanie kadrowych i finansowych, zapo­ iportu w alpinizmie. Na tej dru­ międzynarodowego zgrupowania

http://pza.org.pl 137 młodzieżowego, które odbyło się w połowie maja w skałkach w pobliżu Jićina. * Oesterreichischer Alpeiwerein wypowiada — pod naciskiem mas członkowskich — walkę nikotynie w górach. W niektórych schroni­ skach wprowadzono całkowity za­ kaz palenia tytoniu, w innych wydzielane są dla palaczy osobne sale. Zakazy palenia tytoniu wi­ dać też w niektórych schroniskach słowackich, np. w Zbójnickiej Chacie. * Stulecie istnienia święci w tym roku najmniejsza z austriac­ kich organizacji górskich, Oester­ reichischer Alpenklub (OeAK). Jak nas informuje dr Ludwig Sperlich, poczta Austrii uczciła ten jubileusz okolicznościowym datownikiem W czerwcu 1978 r. gościem KW Warszawa był inż. Miloslay Neumann oraz wydaniem specjalnego znacz­ z Kieżmarku, który wygłosił interesującą prelekcję o czechosłowackiej ka. Organ Klubu, Oesterreichische wyprawie na Makalu w r. 1976. Zdjęcie po wizycie w redakcji ..Ta­ Alpenzeitung. wydał numer jubi­ ternika" — od lewej Jan S. Jaworski, inż. Neumann, Andrzej Skło­ leuszowy, poświęcony eksploracji dowski i Andrzej Gierych. Hindukuszu. Koszt imprez i uro­ Fot. Józef NyTca czystości pokryją datki członków klubu, których jest około 500. ferat zagraniczny — Janusz • Mącz­ w nich udział... Co robić w tej ka, referat tatrzański — Wiesław sytuacji? Oesterreichischer Alpen- Krajewski. 11 listopada obrado­ verein organizuje od paru lat we­ wało walne zebranie Sekcji Alpi­ spół z Deutscher Alpenverein spe­ nizmu Stołecznego Klubu Tatrzań­ cjalne seminaria szkoleniowo-wer- skiego. Prezydium nowego zarzą­ bunkowe dla przyszłych współ­ du tworzą: Wiesław Szlenk (prze­ pracowników. W r. 1977 w cen­ wodniczący), Rośclsław Kaezarow- trum szkoleniowym AV w stiegler ski (wiceprzewodniczący) i Joan­ Heim urządzono 5 takich imprez na Konopska-Krupa (sekretarz). — z wykładami, dyskusjami i a¬ Przy SKT zostały też zorganizowa­ trakcyjnymi wycieczkami. Udział ne: Sekcja Narciarska i grupa bezpłatny nie tylko dla uczestni­ Straży Ochrony Przyrody. Walne ków, ale także dla ich żon. jako zebranie KW w Katowicach w że i żony należy do społecznej dniu 1 marca 1978 r. wybrało no­ pracy mężów w AV pozyskać. Te­ wy zarząd z prezydium w skła­ maty wykładów seminaryjnych: dzie: Tadeusz Marek — prezes, „Sekcje Alpenyereinu i ich pro­ Adam Zyzak — wiceprezes, Józef blemy", „Kierowanie i planowanie Cuiber — sekretarz i Lesław Krok w organizacji górskiej", „Werbu­ — skarbnik. Komisję Sportowa nek członków i współpraca z ni­ * Zakład Alpinizmu • AWF w tworzą Jerzy Kukuczka i Janusz mi", „Ochrona przyrody gór", Krakowie urządza w dniach 18 i ,,Szkolenie działaczy AV". 19 listopada 1978 r. sympozjum Majer. „Alpinizm w badaniach nauko­ TATERNIK W ROKU 1977 wych". Teksty referatów zostaną NA RAZIE BEZ PAŃ opublikowane w czasopiśmie u¬ czelni. Z rocznych zestawień opracowy­ Club Alpin Suisse (Schweizer wanych przez wydawcę „Taternika" Alpen-Club) jest jednym z naj­ * Narciarski memoriał ,.Expe- — „Młodzieżową Agencję Wydaw­ bardziej konserwatywnych towa­ dice Peru 70" odbędzie się 28 nicza" RSW „Prasa-Książka-Ruch" rzystw górskich na świecie. Utrzy­ stycznia 1979 r. na trasie 50 km wynika, że w r. 1977 — swym 70 muje on uciążliwy dla wielkiej dla panów i 30 km dla pań. Orga­ roku istnienia — pismo nasze u¬ organizacji zwyczaj przenoszenia nizatorzy zapraszają serdecznie kazywało się w nakładzie 6000 centrali co kadencję do innej narciarzy z Polski — zgłoszenia: egzemplarzy, z czego 3700 rozcho­ miejscowości — siedziby sekcji, TJ ,,Lokomotiva" 461-04 Liberec. dziło się w prenumeracie, a 2100 obejmującej na 3 lata zarząd głów­ Jablonecka 21. Opłata startowa w sprzedaży komisowej (w kios­ ny. Jest on też jednym z ostat­ 110 koron. kach itp.). Na druk rocznika zu­ nich stowarzyszeń pielęgnujących żyto 3,7 tony papieru. „Taternik" angielską zasadę klubową nie *: W dziesiąty rok istnienia należy do czasopism deficytowych przyjmowania w szeregi członków wchodzi jedyne międzynarodowe — MAW dopłaciła do niego w r. kobiet. Prowadzi to do kłopotli­ zrzeszenie wspinających się kobiet wych niekonsekwencji: np. do — Rendez-vous Hautes Montagnes. 1977 kwotę 307 000 zł fstrata plano­ wana: 317 000). Fundusz honora­ grup młodzieżowych mogą wstę­ Organizacja ta ma charakter to­ pować dziewczęta, które jednak z warzyski, a założyła ją i prowa­ riów wynosił 53 500 zł (w r. 1978 — 56 000). Pismo rozchodzi sie bez ukończeniem 22 roku życia muszą dzi Szwajcarka Felicitas von Rez- Club Alpin Suisse opuścić. W ro­ nicek, alpinistka i autorka książ­ żadnych zwrotów, od paru lat nie wracają do redakcji nawet tzw. ku 1970 sprawa kobiet była głów­ ki o wspinających się paniach. nym tematem obrad walnego Co roku odbywa się spotkanie defekty fizyczne — zeszyty uszko­ członkiń RVHM — oczywiście za­ dzone czy źle wydrukowane, co zgromadzenia CAS, które projekt wsze z udziałem koleżanek pol­ wskazuje na to, że nakład usta­ rewizji odpowiedniego paragrafu skich. lony jest zbyt nisko. statutu zdecydowanie odrzuciło. Ostatnio Komitet Centralny wrócił do niej ponownie 1 przedstawił NOWE ZARZĄDY WERBUNEK lYSPGPRACOWNIKÓW walnemu zgromadzeniu propozycję etapowego otwierania towarzystwa W dniach 16—18 lutego 1977 r. Zachodnie towarzystwa górskie dla pań — pierwszym krokiem odbyło się zebranie plenarne Rady uskarżają się na coraz dotkliwszy miałoby być przyznanie sekcjom Federacji Klubów Alpinistycznych. brak działaczy. Starzy społecznicy swobody decydowania w tej waż­ Wybrano nowe prezydium rady, w wykruszają się z wiekiem, młod­ nej kwestii. Sprawę dodatkowo skład którego weszli: przewodni­ si mają do organizacji stosunek komplikuje istnienie Szwajcarskie­ czący — Adam Krawczyk, wice­ konsumpcyjny: urządzajcie wypra­ go Żeńskiego Klubu Alpejskiego, prezes — Marek Łukaszewski, re- wy i obozy, a my raczymy wziąć

133 http://pza.org.pl który w razie pozytywnej decyzji dzaju rekordzistą jest Falk Kit- poprowadził. Wspina się głównie CAS szybko straci racje, bytu. tner, uczeń szkoły powszechnej w z rodzicami, szczycącymi się prze­ Przypomnijmy, że brytyjski Alpine Radeberg. Mimo iż ma dopiero 13 szło 30-letnim stażem górskim. W Club skapitulował już kilka lat lat dorobił się już III młodzieżo­ Saskiej Szwajcarii wspinają się temu. wej kategorii sportowej. Ma na również starzy. Na czwórkowych swoim koncie 800 wejść na szczy­ drogach prowadzi 68-letnia Ilse ty: 32 w Tatrach, 9 w Karpatach Damme (5800 „wejść szczyto­ MŁODZI I STARZY Rumuńskich i 2 w Bułgarii, resz­ wych"), na Hauptglucksturm tę w skałkach NRD, jest też au­ wszedł 74-letni Hans Arnold, a by­ Jak już o tym pisywał „Tater­ torem 3 nowych dróg, w tym pięk­ ła to jego dwunastotysięczna wspi­ nik", w NRD do wspinaczki wdra­ nej „szóstki" (na południowej naczka skałkowa. („Der Tourist" żane są także dzieci. Swego ro­ ścianie Polenzwacht), którą sam 1 i 6/1977, 5/1978).

Wypadki i ratownictwo

WYPADKI TATERNICKIE ZIMĄ 1577-73 rannej penetracji lodu, na pozostałych nie natra­ fiono. Dopiero 21 czerwca Józef Uznański z psem 10 grudnia nie wrócił wieczorem do „Murowań­ „Cyganem" rozwiązał do końca smutną zagadkę. ca" Bogdan Kowalczyk z Ozorkowa, który rano Pies odnalazł najpierw czapkę wełnianą, a następ­ wybrał się na Kościelec. Patrol ratowniczy napotkał nie — zwłoki Leszka Skarżyńskiego, popularnego go schodzącego z silnie odmrożonymi stopami. Przy­ wśród taterników „Kursanta". Podczas gdy ratowni­ goda zakończyła się w zakopiańskim szpitalu. cy wydobywali ciało z lodu, „Cygan" odnalazł w 29 stycznia na skutek osłabienia i wychłodzenia po odległości kilku metrów niebieski sznurek z kaptu­ biwaku nie był w stanie zejść do schroniska Woj­ ra skafandra Urszuli Lubiarz. Ciała znajdowały się ciech Seroka z Warszawy, który poprzedniego dnia pod warstwą lodu 12 do 15 m od brzegu, w linii wraz z towarzyszem przeszedł grań Miedzianego. spadku „ścieku". Przypuszcza się, że podchodząca Zwieziono go do Morskiego Oka a następnie — do trójka została zabita lawiną ciężkiego, mokrego szpitala. śniegu, która spadła z Kotła Kazalnicy. Lawina W dniu 17 marca w godzinach wieczornych dy­ nie mogła być duża, gdyż jej śladów nie było wi­ żurny ratownik przy Morskim Oku otrzymał zgło­ dać podczas pierwszych poszukiwań. Opad śniegu, szenie, że nie powrócił spod Kazalnicy 28-letni Le­ wiatr i liczne lawinki wyrównały teren. Do chwili szek Skarżyński z Bydgoszczy, który miał się tam odnalezienia zaginionych — niezależnie od licznych udać po plecak ze sprzętem, pozostawiony pod poszukiwań indywidualnych — przeprowadzono 21 „ściekiem". Ratownik udał się wraz z taternikami regularnych akcji poszukiwawczych, w których nad Czarny Staw, gdzie — pod Kotłem Kazalnicy wzięło udział 176 ratowników i taterników. — znaleźli nie ruszony plecak. Ponieważ w dniu Nocą z 24 na 25 marca z Żabiego Szczytu Niż- tym panowała fatalna pogoda (wiatr, mgła, opad niego sprowadzono 5 „taterników", których zasko­ mokrego śniegu) nasunęło się przypuszczenie, że czyły trudne warunki śniegowe. 22-letnia Kwa Sto­ Skarżyński w ogóle nie poszedł w góry, lecz poje­ larczyk z Dąbrowy Górniczej, 23-letni Andrzej Ja­ chał do Zakopanego. Kiedy rozpytywanie wśród nina z Częstochowy oraz 26-letni Andrzej Leśniak, znajomych nie potwierdziło tej wersji, nazajutrz w również z Częstochowy — zamiast na planowany rejon Czarnego Stawu wyruszyła 10-osobowa grupa spacer wybrali się na filar Sokołowskich na Żabim ratowników i taterników, nie natrafiając jednak na Niżnim, gdzie utknęli wskutek niedostatecznego żaden ślad zaginionego. W tym samym dniu w go­ przygotowania. Pozostali dwaj — również mieszkań­ dzinach wieczornych przebywający w schronisku cy Częstochowy, 24-letni Lech Szeligowski i 20-letni Bułgarzy powiadomili GOPR, że mieszkający z ni­ Janusz Bobowski — wyruszyli na grań Morskiego mi w pokoju Polacy, dziewczyna i chłopak, wyszli poprzedniego dnia w góry i nie wrócili. Pozostały Oka. Po pierwszej nocy spędzonej na Żabiej Czubie ich rzeczy i dokumenty na nazwiska: Urszula Iwo­ zaczęli się wycofywać. W zejściu napotkali ich ra­ na Lubiarz (lat 28) i Jerzy Hańezur (lat 26), oboje townicy. Obydwa zespoły nie były wpisane do z Lublina. „Książki wyjść", zaś idący na grań częstochowia- nie — jak stwierdzili naoczni świadkowie — poszli 17 marca mało kto opuszczał schronisko, jednak w góry prosto z autobusu, nawet nie wstępując jeden z taterników przypomniał sobie, że widział do schroniska. na stawie troje ludzi. Mgła uniemożliwiała usta­ 1 kwietnia podczas wspinaczki granią Apostołów, lenie kierunku ich marszu. Ta informacja pozwoliła w trakcie pokonywania ITT turni odpadł 22-letni An­ wysnuć przypuszczenie, że Skarżyński nie poszedł drzej Goraj z Krakowa, doznając zwichnięcia stawu pod Kazalnicę sam. Urszula Lubiarz była żoną Zbig­ barkowego. Akcja ratunkowa została przeprowadzo­ niewa Lubiarza, który przed dwoma laty, 13 marca, na „z powietrza": lekarz i ratownik wyskoczyli zabił się na północnej ścianie Mięguszowieckiego z pokładu śmigłowca nieopodal miejsca wypadku. Szczytu (T. 4/76 s. 184). Przybyła do Morskiego Oka Po nastawieniu zwichniętego barku. Goraj mógł w rocznicę śmierci męża, aby — jak wyznała przy­ z pomocą ratowników zejść o własnych siłach, do jaciołom — zapalić świeczkę pod ścianą, gdzie zna­ schroniska. leziono zwłoki. 17 marca był dniem jego imienin, Krystyna Satygn Dobkowska można więc było wnioskować, że zaginiona trójka poszła najpierw pod Mały Kocioł Mięguszowiecki. Tam też skoncentrowano poszukiwania. KOMENTARZ REDAKCJI. Tragedia nad Czarnym Stawem, choć dotknęła taterników, nie miała cha­ Przez wiele dni mozolnie przetrząsano zwały la­ rakteru wypadku taternickiego. Można by ją na­ winisk. Nie obeszło się bez wypadku: 20 marca spo­ wet zaliczyć do wypadków losowych, gdyby nie to, ra lawina zagarnęła 6 ratowników i psa. Poza drob­ że po plecak wyruszono w tak złą pogodę i że nie nymi obrażeniami, wszyscy wyszli cało. W maju uwzględniono możliwej do przewidzenia groźby zej­ i czerwcu patrole poszukiwawcze wyruszały niemal ścia lawiny z Kotła Kazalnicy. Decydując się na codziennie. Penetrowano nie tylko tereny pod ścia­ wzięcie plecaka, Skarżyński, nieco bardziej do­ nami Mięguszowieckich Szczytów, Kazalnicy i Bań- świadczony, powinien był pozostawić towarzyszy na dziocha, ale także rejon Żabiego, Kocioł pod Ry­ środku stawu jako obserwatorów. Omówione w sami, Mnichowy Żleb. Dolinkę za Mnichem. Spo­ sprawozdaniu Krystyny Sałygi-Dąbkowskiej przygo­ rządzono mapę „białych plam", a więc okolic je­ dy ..taterników" na grani Miedzianego, czy w rejo­ szcze nie przeszukanych. nie Żabieeo Niżniego świadczą o lekceważeniu zasad 18 czerwca, podczas kolejnej wyprawy, ratownik bezpieczeńisifcwa w górach i braku jakiejkolwiek od­ Wojciech Bartkowski zauważył w zwałach brył lo­ powiedzialności. Winny one być omówione w klu­ dowych zalegających Czarny Staw wystający but bach Warszawy i Częstochowy, jeśli wymienione o¬ i rękę. Było to ciało Jerzego Hańczura. Mimo sta­ soby w ogóle do klubów należą.

139 http://pza.org.pl WYPADEK J. KIWERSKIEOO zwłoki trzech alpinistów, czwarty przepadł bez śla­ du. Bilans, jair. na niecałe trzy miesiące bardzo 14 marca 1978 r. Antoni Gąsiorowski, Zygmunt smutny. J. Kiwerski i Jerzy Marcinkowski wspinali się dro­ gą Grosza (zoo. s. lUii) na południowej ścianie Lo­ dowego Szczytu. Związani byli 1 liną podciągową, Z POMOCĄ W GŁĄB ZIEMI prowadzący w środku, asekurowany obiema żyła­ mi. Około godziny 15.30 prowadzący Marcinkowski, 1,0 lat temu grotołazi austriaccy postanowili zor­ w trakcie przerąbywania bariery śnieżnej odpadł ganizować własną służbę ratowniczą. Rozwinęła się około 40 m, odnosząc kontuzję stawu barkowego. ona szybko i w r. 1971 objęła już cały kraj. Dziś Zdecydowano się na skończenie drogi łatwiejszym Austria ma 300 wyszkolonych ratowników jaskinio­ zachodem Wali. Poszkodowanego związano teraz wych, skupionych w 20 ośrodkach, pod ogólnym kierownictwem Hermanna Kirchmayra. Do r. 1977 w środku i kontynuowano wspinaczkę na pojedyn­ służba ta Interweniowała przy przeszło 60 wypad­ czej linie podeiągowej. Ostatni wyciąg prowadził kach, w których 50 osób odniosło rany, a 15 stra­ Kiwerski. Parę metrów od szczytu zeszła na niego ciło życie. Ustalono, że przyczyną nieszczęść w 70% „deska" śnieżna, która strąciła go w otwartą ścia­ jest brak jaskiniowej kompetencji ze strony ama­ nę. Asekurujący go Gąsiorowski nie odczuł żadne­ torów podziemnej przygody, w 20% zaś defekty go szarpnięcia, a po wyciągnięciu liny stwierdził, sprzętu. Doświadczeni grotołazi padają ofiarami że jest ona zerwana ! Przyczyną braku szarp­ wypadków rzadziej. Do najtrudniejszych swych nięcia mogło być tarcie liny lub też jej niska wy­ operacji Austriacy zaliczają akcję w Ahnenschacht trzymałość, była przecież prowadzona pojedynczo, w sierpniu 1975 r., w czasie której 20 ratowników, służyła przy tym już drugi sezon, a ponadto mogła 60 grotołazów i 6 żandarmów przez 4 dni walczyło być nadwyrężona wcześniejszym lotem Marcinkow­ o wydobycie rannego Belga. Na uwagę zasługuje skiego. wkład speleologów austriackich w rozwój specjalne­ Schodząc, dwójka spotkała taterników czeskich, go sprzętu do niesienia pomocy w jaskiniach. którzy jednak nie dali się namówić na poszukiwa­ nia Kiwerskiego. Dopiero w schronisku Teryego udało się zorganizować ekipę, złożoną przede wszy­ SPOD NIEBIESKIEGO KRZYŻA stkim z miejscowych pracowników. Odnalazła ona ciałO' u podnóża ściany Lodowego i przetransporto­ • W dniu 10 lipca 1978 r. w lawinie śnieżnej na wała je do schroniska. stoku Uszby w Kaukazie śmierć ponieśli Rafał Ko­ Komisja Spraw Tatrzańskich i Bezpieczeństwa łodziejski, Paweł Malinowski i Krzysztof Porada, Górskiego PZA przypomina na marginesie tego wy­ uczestnicy wyjazdu zorganizowanego przez Polski padku, że polskich lin podeiągowych Me należy Klub Górski z Warszawy. Jest to najtragiczniejszy stosować pojedynczo nawet w łatwym terenie (zob. z nielicznych dotąd polskich wypadków na Kauka­ też T. 1/78 s. 39), a po jednym sezonie eksploata­ zie. cji i po każdym większym upadku powinno się je • Telewizja zachodnioniemiecka nadała na wycofywać z .użycia. progu sezonu letniego (19 maja — 21 lipca) serię Andrzej Osika programów, ostrzegających przed niebezpieczeństwa­ mi gór. Zredagował ją Hermann Magerer, filmy nakręcił Gerhard Bauer, prezenterem był popularny ZIMA NA MATTERHORNIE Luis Trenker. • Na końcu każdego roku Federacja Alpinizmu W północnej ścianie Matterhornu zginęło w pier­ ZSRR zestawia i szczegółowo analizuje nieszczęśli­ wszym kwartale tego roku 6 osób. Początek zrobił, we wypadki, jakie się wydarzyły na terenie całego 8 stycznia, wybitny alpinista słowacki Peter Bednar, kraju. Analizy są rozsyłane do zarządów federacji który na swoje 35 urodziny zafundował sobie przej­ obwodowych, gdzie cały aktyw studiuje je i dysku­ ście ściany w towarzystwie dwóch Niemców. Miał tuje. on duże doświadczenie górskie: w r. 1971 wspinał się w Andach Ekwadorskich, w 1972 uczestniczył • Zimą 1976—77 w krajach alpejskich zginęło w w wyprawie everestowskiej, a w 1974 kierował nie­ lawinach 130 osób, głównie narciarzy, jeżdżących miecką ekspedycją jubileuszową na Annapurnę II, poza przygotowanymi trasami. Mniej niż 10 procent popadając w tarapaty z powodu wejścia bez poz­ ofiar stanowią alpiniści. IKAR stwierdza, że naj­ wolenia na Annapurnę IV. Ścianę Matterhornu co lepszym zabezpieczeniem przeciw skutkom lawin prawda szczęśliwie pokonał, zabił się jednak scho­ są aparaty elektroniczne (por. s. 142), upowszech­ dząc ze szczytu, podczas zjazdu niedaleko Hornli- niają się one jednak zbyt wolno. hiitte. W lutym zginęli na północnej ścianie dwaj • Górska służba ratownicza Słowenii melduje Szwajcarzy. W dniu 19 marca weszły w ścianę o 22 wypadkach śmiertelnych w r. 1977. Aż 10 2 dwójki niemieckie, które rozwinęły świetne tem­ z nich wydarzyło się zimą: w styczniu w jednym po. Na wysokości 4200 m, już w spiętrzeniu szczy­ tylko wypadku na Zielenicy śmierć poniosło 6 osób, towym, ogarnęła je tegoż dnia burza śnieżna, po­ 3 alpinistów zginęło 22 lipca na północnej ścianie łączona z wichurą. Po kilku dniach odnaleziono Triglava.

Pożegnania

JEAN JUGE NIE ŻYJE Żan Żiiż) profesorem fizyki. Wspinaczki zaczął w r. 1925, poznając całe Alpy. W r. 1952 wziął udział w wyprawie w Hoggar, gdzie popro­ 8 sierpnia 1978 r., schodząc w niepogodzie wadził około 12 nowych dróg, w 2 lata póź­ z Matterhornu po pokonaniu północnej ścia­ niej znalazł się pod Cho Oyu, osiągając sa­ ny, zasłabł znany alpinista szwajcarski, Jean motnie zachodni wierzchołek (7560 m — Juge, liczący lat 70. Jego partnerzy zabezpie­ I wejście). Ze swych premier alpejskich naj­ czyli go i zeszli po pomoc, która zjawiła się wyżej cenił drogę zrobioną z Andre Contami- szybko, niestety, daremnie: ratownik Rene nem na Aiguille Noire w r. 1959. Był znako­ Arnold, opuszczony w świetle reflektorów mitym narciarzem, prezesem genewskiego z helikoptera, stwierdził już tylko zgon. Skiclubu i autorem klasycznych dzieł podręcz­ Urodzony w r. 1908, był Jean Juge (czyt. nikowych, m. in. „Rotation und Vorlage in

140 http://pza.org.pl z rzędu pracował w jury Festiwalu Filmów Górskich w Trento. W ostatnich latach zasłynął z niezwykłej, jak na swój wiek, sprawności fizycznej. Do­ bijając do siedemdziesiątki, na mniejsze ścia­ ny, chodził samotnie do' V stopnia włącznie! Mając lat 61 przeszedł filar Walkera, w ro­ ku następnym — filar Bonattiego na Dru, zaś w 1972 — drogę Vitaliego na Aiguille Noire. Z Gastonem Rebuffatem przeszedł całą grań Aiguilles de Chamonix, a w wieku lat 67 — w sierpniu 1975 r. — północną ścianę Eigeru, co prawda w towarzystwie Thomasa Grossa i Michela Vauchera, jednakże nie rezygnując z prowadzenia. W zejściu na 34 godziny za­ trzymała ich burza śnieżna i cała przygoda Ateny 1975. Jean Juge (z lewej) w rozmowie z in­ nym siwowłosym ekstremalistą, Amerykaninem Fri- skończyła się akcją helikopterową. Ostatnią tzem Wiessnerem. z „wielkich" ścian alpejskich, północną Mat­ Fot. Józef Nyka terhornu, zostawił sobie na 70 urodziny. Po zwiezieniu odmrożonego Jugea z Eigeru, prasa szwajcarska pytała, czy 67-letni wete­ Abfahrt und Slalom" (1945) i „Pour devenir rani powinni podejmować tak trudne wspi­ rapidement un fort skieur" (1944 — wespół naczki? Obecnie powtórzyła ona to pytanie, z G. Lachenalem i M. Stalderem). Jako dzia­ już w innym tonie. Słusznie czy niesłusznie, łacz SAC pełnił m. in. urząd wiceprezesa stwierdzić trzeba, że poświęcone w całości gó­ (1961—64), w r. 1965 został członkiem biura rom życie Jeana Juge stanowi przykład pięk­ UIAA, zrazu jako szef Komisji Metod Aseku­ nej walki człowieka o zatrzymanie ucieka­ racji, a w 1972 w Montreux — jej prezesem. jącej bezpowrotnie młodości, a fakt, że poległ Urząd ten piastował do r. 1977, nawiązując on w tej walce, uczyni z niego na pewno jej liczne nowe kontakty i przyjaźnie, m. in. trwały symbol. z działaczami polskimi. Przez kilkanaście lat Józef Nyka Chrońmy przyrodę gór

TATERNICY TATROM Jej pozaplanowym „osiągnięciem" było zna­ lezienie w rejonie Uboczy resztek zwłok ludz­ W dniach 3 i 4 czerwca 1978 r. przeprowa­ kich, przypuszczalnie szczątków zaginionego dziliśmy zapowiadaną w „Taterniku'' 1/1978 turysty. akcję sadzenia kosodrzewiny w rejonie Opa­ Władysław Cywiński lonego. Była ona fragmentem zakrojonego na dużą skalę i na wiele lat planu TPN, zmie­ KONTRASTY rzającego do podniesienia do właściwego po­ ziomu górnej granicy lasu oraz uzupełnienia Z dniem 1 lipca 1978 r. dyrekcja TANAP olbrzymich, rzędu 40%, luk w areale koso­ zamknęła na czas nieokreślony wschodni od­ drzewiny na terenie Tatr. Uczestniczyły w ak­ cinek „Magistrali", wiodący granią Tatr Biel­ cji 42 osoby. Tym razem zjechali w Tatry skich na Przełęcz pod Kopą'. Spory ruch tu­ przedstawiciele kilku odległych klubów, a za­ rystyczny na tym pięknym krajobrazowo szla­ kopiańczycy byli, w przeciwieństwie do po­ ku stanowił tam poważne zagrożenie dla przednich imprez tego typu — w mniejszości. przyrody, zwłaszcza dla ostoi kozic. Z zarzą­ Najbardziej zaimponowali mi przedstawiciele dzeniem tym żywo kontrastuje wyrażenie klubów Lubelskiego i Poznańskiego. Sporą zgody na imprezę, która odbyła się 25 lipca grupę przysłało Koło Przewodników Tatrzań­ 1978 r. — w niespełna miesiąc od daty zam­ skich im. Macieja Sieczki z Krakowa. Stolica knięcia owego szlaku — w jednym z sank­ wysłała jednego delegata, Bielsko dwóch. Wy­ tuariów wysokogórskiej przyrody Tatr, mia­ nieśliśmy z Szałasisk w rejon Opalonego, na nowicie w Dolinie Dzikiej. Urządzono tam Rówień nad Kępą, około 20 000 sadzonek ko­ międzynarodowe zawody narciarskie. Narcia­ sodrzewiny, a trochę niżej, na Polanę pod rze doszli na miejsce na własnych nogach, Uboczą, 5 000 sadzonek świerka. Ważyło to natomiast działaczy i narty przerzucano he­ wszystko około 500 kg. Zasadzić udało się likopterem. Most powietrzny czynny był m. nam 1 200 sztuk, reszta została, użyję tu żar­ in. 24 lipca po południu i we wczesnych go­ gonu leśników — zadołowana. Pogoda dopi­ dzinach rannych dnia następnego. Nowocze­ sała wyjątkowo, impreza była więc bardzo sna technika znów zatriumfowała nad zdro­ miła i spotkała się z wysoką oceną dyrekcji wym rozsądkiem. •TPN. Władysław Cywiński

http://pza.org.pl 141 Sprzęt i ekwipunek ••IM— nn M n—ni m ni •MMMMMI ^—i— ••muni • • i

NOWE NAMIOTY Mousąueton" (4 1978), wychodzącym w Que- bec. Ojczyzną terrordactyla jest Szkocja, a Coraz większą popularność zyskują sobie „ojcem" — inż. Hamish Maclnnes, słynny an­ namioty kopulaste, rozpinane bez naciągów gielski alpinista i racjonalizator sprzętu gór­ i niezwykle odporne na działanie wiatru. Fir­ skiego. Opracował on całą rodzinę czekanów ma „Salewa" włączyła do swego programu i czekanomłotków. Dziób terrordactyla zała­ amerykański model „Apollo Meridian", ulep­ mywał się zrazu pod kątem 50°, jednakże ba­ szając nieco jego konstrukcję. Kopułę namio­ dania przeprowadzone przez producenta ek- tu wewnętrznego trzyma z góry 6 metalo­ wipunktu, Pecka — m.in. z pomocą zwolnio­ wych pałąków, na których spoczywa powłoka nego filmu — wykazały, że jeszcze efektyw­ zewnętrzna. Powierzchnia mieszkalna tworzy niejszy jest kąt 55°, dający większą moc cię­ sześciobok 220X245 cm i daje wygodne po­ cia i większą siłę utwierdzenia czekaniku w mieszczenie 4 osobom wraz z bagażem lub lodzie. Nazwa brzmiała najpierw „pterodac- nawet 6 bez bagażu. Wejścia są dwa — na tyl" i wiązała się z kopalnym jaszczurem la­ dobrą pogodę klapa z zamkiem błyskawicz­ tającym z epoki jurajskiej. Ponieważ jednak nym, na złą — rękaw polarny. Do transportu Maclnnes nosił wśród przyjaciół przezwisko namiot dzieli się na 3 pakunki o łącznej wa­ „The Terror of Glencoe" (Postrach Glencoe), dze zaledwie 5 kg. Rozstawienie zajmuje kil­ nieżyjący już łan Clough (T. 3/70 s. 139) po­ ka minut. Toni Hiebeler wypróbował w Hi­ łączył je z nazwą jaszczura w „terrordactyl" malajach — w najróżniejszych warunkach — i ta oryginalna kontaminacja przyjęła się na dwuosobowy namiocik japoński „Nanga Par­ stałe. Hamish Maclnnes jest postacią niezwy­ bat", udoskonalony po testach wyprawy kle barwną i interesującą, wartą — jak pi­ Hannsa Schella. Ma on kształt ostrołukowej sze „Le Mousąueton" — powieści biograficz­ kopułki o wymiarach 145X200 cm i wysoko­ nej. ści 130 cm, waży zaś tylko 2,6 kg. Ustawienie Andrzej Paczkowski go w dowolnym terenie zajmuje sprawnej dwójce najwyżej 3 minuty, wejścia są rów­ UWAGA NA SŁABE HAKI nież dwa, podobnie jak w namiocie „Apollo". Jak wielkie obciążenia działają na górny hak przelotowy przy odpadnięciu prowadzą­ LAWINY BĘDĄ MNIEJ GROŹNE? cego? W pracowniach firmy ,.Arova-Lenz- burg" (produkującej liny „Mammut") prze­ Detektory lawinowe „Pieps" i „Autophon" prowadzono obliczenia teoretyczne, które na­ otrzymały nowego poważnego konkurenta. Jest stępnie sprawdzono metodą pomiarów dyna­ nim zachodnioniemiecki „Redar", wyróżniają­ mometrycznych na stanowisku doświadczal­ cy się dalszym zmniejszeniem wagi (215 g), nym. Okazuje się, że górny hak wytrzymać a nadto niezawodnością i łatwością obsługi. musi siłę hamowania upadku pomnożoną Wyposażono go w trwałe baterie, tak że może przez 2,5 (siła hamowania B + impet upad­ działać kilka miesięcy bez przerwy, nie wy­ ku F + tarcie liny w karabinku). Może to magając włączania przy wejściu w obszar za­ dać obciążenia rzędu 600—1000 kG, co przy grożenia. Podczas • gdy austriacki „Pieps" słabszych hakach, a zwłaszcza w jodzie, na­ i szwajcarski „Autophon" mają po kilka kla­ kazuje b. miękką asekurację. Tarcie liny w wiszy i pokręteł, „Radar" nie ma ani jedne­ karabinku przy przegięciu 180° pochłania go — z nadawania na odbiór przełącza się 33% impetu upadku, zaś przy kącie 155° — z chwilą wyjęcia ze skrytki małej słuchawki około 25%, z czego wynika także, że odpada­ (oprócz której ma także miniaturowy głośnik). jący bierze na siebie szarpnięcie o około jed­ Działa na tej samej częstotliwości, co „Au­ ną trzecią większe, aniżeli asekurujący. Ca­ tophon", może też „współpracować" z każ­ łość obliczeń podaje miesięcznik „Die Alpen" dym radiem tranzystorowym. Cenę „Redara" 12/1977. ustalono na około 50 dolarów, „Pieps" jest tańszy. Aparaty detekcyjne są aktualnie naj­ bardziej obiecującą bronią przeciwko skut­ kom lawin, alpiniści i narciarze alpejscy ma­ ją, ich już w ręku około 75 000. Wydaje się, iż pilną sprawą jest rozważenie możliwości wprowadzenia ich do wyposażenia naszych wypraw.

TERRORDACTYL

Ten cudowny czekanik lodowy zrobił w ostatnich latach prawdziwą karierę, toteż z zainteresowaniem przeczytaliśmy jego krót­ ką historię, zamieszczoną w miesięczniku „Le

142 http://pza.org.pl C. Prawą częścią ściany — I wejście E. Bobaci- POPRAWKI S UZUPEŁNIENIA covń i V. Tatarka 2 IX 1975. Trudności IV+. I przej­ ście zimowe — M. Momatiuk i K. Wielicki 14—15 W T. 1/74 na s. 13—20 kilka razy podane są dni i 17 II 1977. 25—27 lipca 1973 jako czas I przejścia południowego Krzysztof Wielicki filara Huandoy Oeste. Jak ostatecznie ustalili zdo­ bywcy, przejścia dokonano faktycznie od 26 do 28 lipca. T. 4/76 s. 146 — Z. Czyżewski powtórzył drogę. Czoka na Kazalnicy z jednym tylko partnerem: Januszem Skrzyszowskim z KW Warszawa. W tym­ że numerze na s. 147 prosimy przy nazwisku S. Wacław skreślić „Poniatowski". T. 1/77 s. 20 poz. 15 — winno być S. Kuliński. T. 1/78 s. 30 w lewym łamie wiersz 4 od dołu: Wielka Rywocińska Turnia pn.-wsch. żebrem a nie „żlebem". Do listy najgłębszych jaskiń świata na s. 14 poprawki 1 uzupełnienia nadesłali Jerzy Mikuszewski, Christian Parma i Wojciech W. Wiś­ niewski — ogłosimy je oddzielnie.

GRANATY WIELICKIE

Przeglądając monografię Granatów Wielickich w T. 3/77 zwróciłem uwagę na brak adnotacji o I zi­ mowym przejściu drogi Weinczillera na Dwoistej Turni (WHP 1937). Drogę tę przeszliśmy we dwóch z Markiem Kozikiem na początku kwietnia 1974 r„ będąc na obozie zimowym AKA Kraków w Doli­ nie Wielickiej, możliwe że jako pierwsi w zimie.

Andrzej Klonowski

Zauważyłem, że w opracowanym przez Tadeusza Preyzneęa omówieniu Granatów Wieliokieh (T. 3/77 s. 119) zabrakło trzech dróg — bardzo znaczących — na ścianie Wielkiej Granackiej Baszty, przekazuję więc jako uzupełnienie ich „dane osobowe" oraz szkic ściany, prezentujący przebieg — na tle innych dróg, uwzględnionych w materiale kol. Preyznera. A. Lewą częścią ściany przez turnię — I wej­ ście Z. Drlik i P. Maćak latem 1976. Trudności IV. B. Środkiem ściany („superdirettissima") —I wej­ ście L. Gibas i V. Tatarka 8—9 X 1976. Trudności Ściana Wielkiej Granackiej Baszty. Numeracja dróg V+ AO. według rysunku w T. 3/77 s. 120—121.

http://pza.org.pl 143 NR 3 (240) 1978

TATERNIK CONTENTS Polish summer season 1978 (J. Nyka) ... 97 ORGAN POLSKIEGO ZWIĄZKU ALPINIZMU Polish Winter season 1977-78 in the Tatras POŚWIĘCONY SPRAWOM TATERNICTWA, (A. Machnik) 102 ALPINIZMU I SPELEOLOGII The main ridge of the Tatras Winter traverse (P. Malinowski, J. Olszewski and K. Żurek) 105 The east face of L'adovy stit (M. Pelc) . . 10G Redaktor: Józef Nyka Unclimbed peaks higher than 7000 metres 00-750 Warszawa, ul. Nowosielecka 20 m. 18 (Z. Kowalewski) 111 Tel. 41-07-87 Nanga Parbat 1977 (A. Zyzak, M. Pronobis) . 115 Redaktor graficzny: Janina Tępinska Heights of peaks in the massif (i-i. Cichy and Z. Kowalewski) .... 118 North faces Kohe Shkhawr — Kohe Nadir Adres Redakcji: Shah (J. Wala) 120 00-624 Warszawa, ul. Marszałkowska 1 p. 47 Soviet teams successful in 1977 (AJ. Polaków) 122 Tel. 25-40-41 wewnętrzny 312 Insight into the Swedish mountain world (Jan Adres Polskiego Związku Alpinizmu: Nystróm) 126 Polish caving abroad, 1977 (M. Sygowski) . . 127 00-010 Warszawa, ul. Sienkiewicza 12 p. 439 New routes in the Tatras — 129. The Tatras — Tel. 26-69-56 news and events — 130. Various mountains — 131. Aipine notes — 131. Expeditions — 133. Caving — 135. Organisation proceedings — 137. Mountain accidents — 139. Obituary — 140. Eąuipment — 142. WARUNKI PRENUMERATY: INHALT Vergi£tung der Erdoberflache — polnische Cena numeru: 10 zł. Prenumerata roczna - 40 zt, Gletschersondierungen (Z. Jaiuorott/-s/ci) . . 98 półroczna — 20 zł. Der Winter 1977/78 in der Tatra (A. Machnik) 102 Der winterliche Hauptgrat der Tatra-Kette in Prenumeratę krajowa. przyjmują oddziały RSW 10 Tagen (P. Malinowski, J. Olszewski und ,,Prasa-Ksiqżka-Ruch" oraz urzędy pocztowe i doręczy­ K. Żurek) 105 ciele w terminach: do 25 listopada na I kwartał, L'adovy-śtit-Ostwand — Routenubersieht (M. I półrocze oraz cały następny rok: do dnia 10 każ­ Pelc) 106 dego miesiąca poprzedzającego okres prenumeraty Polen im Kaukasus, 1978 (Z. Laskoicski und na pozostałe kwartały roku. Jednostki gospodarki K. Zdzitowiecki) 107 uspołecznionej, instytucje I organizacje składają za­ Polnische Bergsteiger in Iran 103 mówienia w miejscowych oddziałach RSW „Prasa- -Ksiqżka-Ruch". Zakłady pracy i instytucje w miej­ Bisher unerstiegene Acht- und Siebentausen- scowościach, w których nie ma oddziałów RSW der (Z. Kowalewski) 111 ,,Prasa-Ksiqżka-Ruch" oraz prenumeratorzy indywidual­ Nanga Parbat 1977 — ohne Gipfelsieg (A. Zy­ zak, M, Pronobis) 113 ni zamawiajq prenumeratę w urzędach pocztowych lub wprost u doręczycieli. Wie hoch sind die Kangchendzonga-Neben- gipfel? (L. Cichy, Z. Kowalewski) ... 118 Prenumeratę ze zleceniem wysyłki za granicę, która Gliederung der Eismauer Kohe Shkhawr — jest o 50% wyższa od prenumeraty krajowej, przyj­ Kohe Nadir Shah (J. Wala) 120 muje RSW ,,Prasa-Ksiqika-Ruch", Centrala Kolporta­ żu Prasy i Wydawnictw, ul. Towarowa 28, 00-958 War­ Bergerfolge in der UdSSR 1977 (A.I. Polaków) 122 szawa, konto PKO nr 1531-71 w terminach ustalonych Polnische Hohlenforscher im Ausland, 1977 dla prenumeraty krajowej. (M. Sygowski) 127 Neue Routen in der Tatra — 129. Neues aus der Sprzedaż egzemplarzy numerów zdezaktualizowanych Tatra — 130. Notitzblatt — 131. Expeditionen — 133. prowadzi na uprzednie pisemne zamówienia Centrala Hóhlenforschung — 135. Aus dem Organisationsle- ben — 137. Bergunfalle — 139. In Memoriam — 140. Kolportażu Prasy I Wydawnictw ,,Prasa-Ksiqżka- Naturschutz — 141. Bergausriistung — 142. Ruch", 00-958 Warszawa, ul. Towarowa 28.

WYDAWCA:

RSW ,,Prasa-Kslqżka-Ruch" Młodzieżowa Agencja Wydawnicza, 00-564 Warszawa, ul. Koszykowa 6A. Telefony: Dyrektor 28-09-73, Dział Wydawniczy 29-35-52, 29-56-19. Biuro Reklam I Ogłoszeń, 00-679 Warszawa, ul. Wilcza 62. Telefon 28-07-82. Druk: PZG RSW ..Prasa-Ksiqżka-Ruch", Warszawa, ul. Smolna 10/12. Zdm, 1017. S-4.

NR INDEKSU: 37 901.

http://pza.org.pl SKARBY ZE STARYCH ALBUMÓW

Inż. Wiktor Ostrowski, kiedyś główny dokumentalista fotograficzny ta­ ternictwa polskiego, otworzył przed nami swoje bogate, choć tylko w małej części ocalałe archiwum. Wybraliśmy zdjęcie wykonane 20 lipca 1930 r. w Roztoce, przy okazji „wycieczki klubowej" Sekcji Taternickiej AZS w Kra­ kowie, w czasie której „zebrali się niemal wszyscy obecni w owym czasie w Tatrach młodzi taternicy" (T. 2/30 s. 49). Od lewej: 1. Antoni Kenar, 2. osoba nie rozpoznana, 3. Tadeusz Pawłowski, 4. Jan K. Dorawski, 5. Krystyna Sinkówna(-Popielowa), 6. Stanisław Murczyński, 7. Jan Alfred Szczepański, 8. Alfred Szczepański, 9. „Linka" Siedlecka, 10. Jan Gnojek, 11. Wincenty Birkenmajer, 12 Witold H. Paryski, 13. Konstanty Narkiewicz Jodko, 14. Tadeusz Ciesielski, 15. Zofia Galicówna(-Kamińska), 16. Antoni Stolfa, 17. Stefan Bernadzikiewicz i 18. Stanisław Wróbel (Groński). Fot. Wiktor Ostrowski (Leica). W rozpoznaniu dwojga osób dopomogli Jan Sawicki i Witold H. Paryski - dziękujemy!

http://pza.org.pl DODELI ""^„Z0*

Mapka przedstawia góry Dodeli w Iranie, rejon działania wyprawy szczecińskiej w ro­ ku 1972. Opracował jq i rysował Stefan Matalewski. Na zdjęciu: podnóża najwyższego szczytu Iranu, Demavendu - fot. Henryk Bednarek (1973).

http://pza.org.pl