http://pza.org.pl Spis treści

Patagonia - kraina nieznana 2 Kolekcjoner kolumbijskich pięciotysię­ czników 4 Jedna z najkrótszych wypraw 5 Story o wietrze 6 Połączenie Wielkiej Litworowej i Wielkiej Śnieżnej 8 Odkrycia w Jaskini Wielkiej Śnieżnej 10 Rekordowe nurkowanie 12 Picos '95 14 Droga przez rurę 16 Sudeckie drogi lodowe 20 Asekuracja zimą 23 Sport wspinaczkowy 29 Co nowego w Tatrach 31 Wieści z gór 33 Pożegnania 35 Jaskinie i speleologia 36 Wieści organizacyjne 39

Zdjęcie na okładce: Stanisław Piecuch wspina się środkiem wschodniej ściany Cerro Torre. Fot. Jacek Fluder

Zdjęcie obok: W tatrzańskiej ścianie. Fot. Tomasz Mieleszko

http://pza.org.pl Nr 1 (274) Warszawa Rok 70 TATERNIK

Wojciech Święcicki gdy ktoś np. spyta o godzinę, czy poprosi o szczyp­ tę magnezji. Wówczas większość z nas zapomina Komisja Szkolenia PZA 0 konieczności dokończenia węzła, gdyż w naszej świadomości jest to już czynność dokonana. Takie też były kulisy kilku zdumiewających samorozwią­ Poradnik zań węzła... Jeżeli już, mimo przestróg, decydujemy się na stosowanie karabinka zamiast solidnego węzła, to wędkarski pamiętajmy, że musi to być karabinek zakręcany. Powinniśmy jednak wiedzieć, że: - karabinek zakręcany, jeśli nie ma automatycz­ W ciągu ostatniego roku wydarzyło się kilka nego zamka, musi zostać zakręcony, przykrych wypadków w trakcie wspinaczki z górną - karabinki błędnie nazywane zakręcanymi, asekuracją lub w trakcie opuszczania zawodnika po działające na zasadzie automatycznego przesuwu przebyciu drogi z asekuracją oddolną. Terenem tulei zabezpieczającej są zdecydowanie niebezpie­ tych wydarzeń były zarówno skałki jak i sztuczne obiekty wspinaczkowe. Skutkiem popełnienia błę­ czne, gdyż otwierają się przypadkowo i z byle dów było: w najlepszym razie najedzenie się stra­ powodu np. modele: Camp Quick, Camp Kletters- chu, natomiast przy braku szczęścia, poważne ob­ teig, Kong Automatic, Stubai Automatic, Salewa rażenia ze złymi rokowaniami na pełną rekonwales­ Expres itp., cencję. Zważywszy, że wspinanie „na wędkę" ma - najpewniejsze są karabinki zabezpieczane na zapewnić ćwiczącemu całkowite bezpieczeństwo, zasadzie obrotu tulei lub jeszcze lepiej obrotu tulei warto zastanowić się nad najczęstszymi przyczyna­ połączonego z jej przesuwem, mi zaistniałych wypadków. - nic nie stoi na przeszkodzie, aby używać dwóch karabinków zakręcanych wpiętych równo­ Niemal powszechną modą (tolerowaną nawet przez niektórych opiekunów sztucznych ścianek) legle w linę asekuracyjną. stało się łączenie uprzęży z liną za pośrednictwem Inną przyczyną bardzo groźnych upadków na karabinka, zamiast tradycyjnego wiązania się. Nie­ ziemię jest wypuszczenie z przyrządu liny przykrót- sie to za sobą niebezpieczeństwo samoczynnego kiej do konkretnych okoliczności. Błąd osoby ase­ wypięcia się liny z karabinka, z wiadomym skutkiem. kurującej polega na niedowiązaniu liny do swojej Ponadto, niektóre uprzęże kiedy je przypinać do liny uprzęży lub braku stosownego węzła buforowego karabinkiem, stają się niebezpieczne dla użytkow­ na końcu liny. Scenariusz wypadku prawie zawsze nika nawet wówczas, kiedy są poprawnie założone. jest taki sam: opuszczana osoba nagle zaczyna Trudno wymieniać tutaj z nazwy konkretne modele, spadać wskutek wywleczenia się liny z przyrządu ale generalnie chodzi o uprzęże w których: asekuracyjnego. Tak właśnie spadła niemal spod - karabinek jest usytuowany poniżej środka wierzchołka Wielkiego Okiennika Rzędkowickiego ciężkości wspinacza, łodzianka L.K., której partnerka nie skojarzyła, że - karabinek ma tendencję do ustawiania się używana lina jest niewiele dłuższa niż wynosi wyso­ w poprzek, kość ściany Okiennika. Koszmarny lot cudem za­ - rozpięcie się klamry głównej powoduje zsunię­ kończył się stosunkowo małymi obrażeniami: zła­ cia się uprzęży z ciała wspinacza. maniem żuchwy, wgnieceniem kości jarzmowej Jeżeli używamy uprzęży o wspomnianych ce­ 1 paroma szwami na twarzy. Na szczęście delik- chach, to należy łączyć je z liną wyłącznie za wentka była na tyle urodziwa, że miała z czego pomocą węzła. Jedynym, akceptowanym na zawo­ tracić... Dużo więcej szczęścia miała znana zawod­ dach węzłem jest węzeł ósemkowy. Tradycjonalis­ niczka R.P., której partnerka przypomniała sobie tom gustującym w węźle skrajnym tatrzańskim trze­ o niebezpieczeństwie, kiedy pod płytką Stichta po­ ba koniecznie doradzić dodatkowe zabezpieczenie zostało 10 cm (!) liny. Zważywszy konfigurację „skrajnego" podwójnym stoperkiem. terenu z potencjalnej ofiary wypadku pozostałaby Pamiętajmy też, że wiązanie się liną wymaga wyłącznie mokra plama. A przecież wystarczy w ta­ pełnej koncentracji i to głównie z powodu rutynowej kiej sytuacji dopiąć lub dowiązać linę do uprzęży, automatyzacji tej czynności. Szczególnie niebez­ lub po prostu zawiązać na końcu liny solidny supeł. pieczne jest przerwanie wiązania się w połowie, To nie jest wielka fatyga!!!

http://pza.org.pl 1 Zbigniew Krośkiewicz PATAGONIA kraina nieznana

Bardzo niewiele konkretnych wiadomości moż­ się poręczując większą część ściany, w stylu alpej­ na znaleźć o górach Patagonii. Brak przewodni­ skim pokonanie jej jest prawdopodobnie niemoż­ ków, mała ilość dobrych fotografii utrudnia wybra­ liwe. W tym celu zabraliśmy 1100 mb lin do porę- nie dobrego celu w kraju. Pewne informacje można czowania, około 100 haków, 40 spitów, 1 komplet pozyskać z czasopism zagranicznych np. High, friendów, 1 komplet camalotów, 2 komplety rocków lecz dopiero na miejscu w Chalten, ostatniej osa­ oraz ok. 40 karabinków i 30 ekspresów. dzie na drodze do gór, można wejść w posiadanie Z takim wspólnym wyposażeniem oraz ze większej ilości szczegółów. W restauracji Wall Pub sprzętem osobistym, kuchennym, jedzeniem i na­ znajdują się liczne materiały: schematy, opisy itp. miotami, w sumie 300 kg, wyruszyliśmy 3 stycznia Tam spotykają się alpiniści przybyli pod Cerro 96 r. do Patagonii. Dzięki temu, że naszym spon­ Torre lub inne szczyty i wymieniają wiadomości. sorem było „Pepsi Max", podróż z Buenos Aires do Chalten odbyliśmy błyskawicznie, bo w 48 godzin. „Pepsi" korzystając ze swoich pracowników w Ar­ gentynie zarezerwowało nam przelot do Gallegos na 4 stycznia, a przejazd do Chalten na dzień następny. Tam wynajmujemy konie i 6 stycznia rozbijamy namioty na Bridwell Base Camp. Następ­ nego dnia zaczynamy działalność górską. Pierw­ szym naszym zadaniem jest założenie bazy wysu­ niętej i przetransportowanie do niej całego niezbęd­ nego sprzętu. Bazę postanawiamy założyć u pod­ stawy Ściany Wschodniej w jamie śnieżnej, którą musimy oczywiście wykopać. Pomimo bardzo złej pogody wykonujemy wszystkie czynności przygoto­ wawcze do 12.01. W tym też czasie podzieliliśmy się na dwa zespoły: pierwszy - Jacek, Staszek i Artur i drugi - Janusz i Zbyszek. 13 stycznia!!! zaczynamy z Januszem poręczo- wanie „naszej" drogi. Jest to pierwszy dzień kiedy widać Górę, wybieramy miejsce startu, wspinamy się 300 m jednocześnie poręczując. Następnego dnia już znowu wiatr i opad śniegu. Wycofujemy się Uczestnicy wyprawy. Od lewej: Zbigniew Krośkie­ do bazy, a do góry wychodzą Jacek, Staszek wicz, Stanisław Piecuch, Jacek Fluder, Janusz Go­ i Artur. Zespół ten w dniach 15 i 16 poręczuje łąb. Fot. Artur Paszczak następne 300 m i kończy wspinaczkę w miejscu gdzie ściana staje się zupełnie pionowa, a system Wyjeżdżając z Polski w składzie: Jacek Fluder, widocznych rys wiedzie wprost w górę. W tym Janusz Gołąb, Zbigniew Krośkiewicz - kierownik, jednak miejscu okazało się, że planowana przez Artur Paszczak, Stanisław Piecuch, jako wyprawa nas droga to ściek. Ze zdjęć oglądanych w Polsce centralna PZA planowaliśmy zaatakowanie Ściany nic takiego nie wynikało, ale dwa olbrzymie kominy Wschodniej Cerro Torre. Wiedzieliśmy, że lewe jej obejmujące ścianę szczytową po połączeniu tworzą ograniczenie pokonali Jugosłowianie, a prawe Ang­ niewielką depresję, której środkiem biegną „nasze" licy. Dla nas pozostał środek. Droga Jugosłowiańs­ rysy. Tą depresją w dni pogodne wali woda i kawa­ ka została wyceniona na VIII A 4, Angielska na VII łki lodu, nawet nocą z powodu kruszenia nawisów A 3. Przewidywaliśmy więc duże nagromadzenie lodwych przez wiatr nie byliśmy tam bezpieczni. trudności technicznych i postanowiliśmy wspinać W związku z tym postanowiliśmy poczekać na

2 http://pza.org.pl ochłodzenie, które powinno poprawić warunki na przełęczy byliśmy po 4 godzinach. Tam spotyka­ w Ścianie Wschodniej. Przerwę tę Artur ze Stasiem my Jacka i Staszka. Pogoda w dalszym ciągu próbowali wykorzystać na pokonanie Cerro Torre doskonała. Chłopcy są sprężeni, a my zaporęczo- filarem południowo-wschodnim tzw. Drogą Meast- waliśmy im pierwsze 100 m. Na drodze jest już riego. Atak ich załamał się jednak w połowie drogi masę śladów, więc jeśli pogoda dopisze, wejdą na z powodu bardzo silnego opadu śniegu. Dwa dni pewno. Następny dzień w dalszym ciągu piękny, później, po dokładnym obejrzeniu naszego pierwo­ może tylko jest za ciepło. Gdy o 19 jesteśmy tnego celu przez lornetkę, stwierdzamy z Janu­ w Bridwell Base Camp, widzimy ich przez lornetkę szem, że w takich warunkach wspinaczka jest na Ścianie Szczytowej. Nie możemy dłużej czekać wykluczona i jedyną w tej chwili bezpieczną forma­ i kibicować im, bo z ręką Janusza jest bardzo źle cją jest Filar Meastriego. Postanawiamy i my wspi­ i trzeba jechać do szpitala - 250 km. W Calafate nać się na tej drodze. Nasza próba z kolei zakoń­ jesteśmy po 28 godzinach od wypadku. Przeświet­ czyła się ok. 50 m przed końcem ściany szczyto­ lenie na szczęście wykazało, że kości są całe - ból wej. Huragan, jaki się rozpętał, nie pozwalał na jest spowodowany wylewem wewnątrz mięśni i ra­ chwilę wahania - lina w dół. W takich warunkach ną w okolicach łokcia. Wierzyć nam się nie chciało, zjazd jest bardzo utrudniony, a do pokonania jest 700 m w pionie. Po drodze mijamy zespół Amery­ kanów. W miejscu gdzie akurat się znajdowali było zacisznie. Nie dali wiary nam, że na Head Wallu łeb urywa i postanowili kontynuować. Od momentu gdy wreszcie przekonali się o sile wiatru wycofywali się 17 godzin. My zdążyliśmy to zrobić w ciągu sied­ miu.

Czas nam upływał, a tu żadnej zmiany, na przemian wiatr i śnieg. 22 stycznia lekka poprawa aury i zespół: Fluder, Piecuch i Paszczak rusza do góry. Do 27.01. jednak nie udaje im się wyjść z naszej jamy śnieżnej. Wracają do bazy, gdyż Artur musi następnego dnia rozpocząć powrót do kraju. My czekamy dalej. 29 stycznia - lampa. Postanawiamy, że najpierw my z Januszem, a dzień później Jacek ze Śtasz- kiem spróbujemy pokonać „Maestriego". Jak nam się wydaje, to już ostatnia nasza szansa na dobrą pogodę. Z powodu rezerwacji biletu powrotnego musimy opuścić góry 8 lutego. Jeszcze 29 do­ chodzimy do Groty Lodowej na Przełęczy Cierp­ liwości i poręczujemy 100 m. 30 stycznia o 4 rano rozpoczynamy wspinacz­ kę, pogoda idealna. Jesteśmy pierwszym zespołem po 10 dniach opadów. Szczeliny pozalewane lo­ dem, stałe haki przykryte śniegiem. Dobrze pamię­ tamy drogę z pierwszej próby i dzięki temu w górę poruszamy się szybko. Było ok. godziny 19, gdy wchodziłem na kompresor „Maestriego". Z tego Wspina się Janusz Gołąb. Na drugim planie zespół miejsca już doskonale widać koniec drogi, gdyż to amerykański na trawersie nitowym. jedynie 25 m. Trzymałem nawet za pałąk osłaniają­ cy baniak na sprężone powietrze, gdy nagle, zupeł­ by mogło nastąpić tak głębokie rozcięcie skóry bez nie niespodziewanie spadłem w dół. Stopień, na uszkodzenia kurtki goreteksowej i polarów, pode­ którym stałem lewą nogą, oderwał się od ściany jrzewaliśmy otwarte złamanie, ale go na szczęście i spowodował mój upadek. Ściana szczytowa jest nie było. zupełnie pionowa. Wyciągi mają po ok. 25 m. W tym samym mniej więcej czasie Staszek Stanowiska są w większości wiszące i w związku z Jackiem szczęśliwi dotarli do Przełęczy Cierp­ z tym asekurujący jest na krótko przypięty do nitów. liwości. Szczyt zdobyli o 21, pobiegali po nim Kamień spode mnie poleciał wprost na Jasia, huk­ godzinkę, zrobili masę zdjęć i spokojnie wrócili na nął w stanowisko, przeciął taśmy i rykoszetem dół. Jak się później okazało, były to ostatnie dni uderzył go w prawą rękę. Podejrzewaliśmy, że ma pogody w czasie naszego działania w tym rejonie. złamaną kość przedramienia. Znowu musimy się Cerro Torre jest uważana za jedną z najtrudniej­ wycofać, ale przecież nie ma innego wyjścia. Boję szych gór na świecie. Każda jego ściana to ogromne się o to jak Janusz da sobie radę ze zjazdami na urwisko. Pomimo nie imponującej wysokości trawersach. Wycofaliśmy się wyjątkowo sprawnie, 3102 m npm, deniwelacja ścian sięga nawet 1300 m.

http://pza.org.pl 3 Ze szczytu trzeba wycofywać się zjazdami. Na Wszystkich tych, których uraziła kampania re­ filarze południowo-wschodnim trzeba wykonać ok. klamowa „Szczyt na Max", chcę zapewnić, że nie 30 zjazdów. Wejście na tę górę nawet drogą Maest­ uda się już chyba dostać pieniędzy od sponsora riego jest przedsięwzięciem bardzo poważnym. bez zapewnienia mu korzyści. Rozgłos tej wyprawy Droga od podstawy ma ok. 1000 m i zawiera zainspirowany przez agencję reklamową pracującą w sobie długie fragmenty wspinaczki klasycznej do dla „Pepsi" może przynieść korzyści całemu nasze­ Vl+ przy oblodzonych rysach, liczne partie lodowe mu środowisku od paździerzowców po himalaistów. i mikstowe oraz „haczenie" po ok. 750 sztukach Mam nadzieję, że skończą się nasze niedostatki nitów. Droga ta wymaga od zespołu pełnej koncent­ finansowe i firmy z naprawdę dużymi możliwoś­ racji przez bardzo długi czas, dobrego przygotowa­ ciami zaczną inwestować w wyprawy czy ścianki nia kondycyjnego oraz wyboru optymalnej taktyki. wspinaczkowe. Bardzo istotnym elementem sukcesu na tej górze Tym, którzy chcieliby pojechać do Patagonii chcę jest szczęście. podać parę szczegółów: 1. Bilet lotniczy do Buenos Aires - 900 doi. 2. Bilet lotniczy do Gallegos - 371 doi. (rezerwacja tylko na miejscu) 3. Przejazd autobusami Gallegos - Calafate - 25 doi. Calafate - Chalten - 25 doi. 4. Noclegi w granicach 10-40 doi. W Chalten można spać w namiotach na terenie Parku Narodowego bezpłatnie. 5. Wynajęcie koni - 25 doi. za jednego konia plus poga­ niacz na koniu 40 doi. 6. Jedzenie należy przywieźć ze sobą, gdyż w Chalten jest co prawda wszystko, ale za to bardzo drogie. Argentyna jest bardzo drogim krajem. 7. Sprzęt do wspinania typowo alpejski. Warto natomiast posiadać buty Boreal Fire ocieplane z integralnym over- Środek wschodniej ściany Cerro Torre. Zjeżdża butem z goreteksu. Widzieliśmy wspinaczy, którzy ww. Stanisław Piecuch. Fot. Jacek Fluder butów używali zamiast botka do np. koflachów. Elimino­ wało to konieczność zmiany całego obuwia przy prze­ Wyprawa była finansowana przez Polski Zwią­ chodzeniu z lodu w skałę czy odwrotnie. Godne polece­ zek Alpinizmu i „Pepsi Max". Dużej pomocy udzieli­ nia są również buty treningowe, ale tylko wodoodporne ły nam linie lotnicze British Airway, Alpinus oraz (na lodowcu często jest bardzo mokro) dające możliwo­ Biuro Podróży Korona Travel - róg Francuskiej ści wygodnego używania raków (muszą być dość szty­ i Zwycięzców w Warszawie. wne).

Cocuy tym razem pod Concavo, gdzie wcześniej był Kolekcjoner kolumbijskich pięciotysięczników już sześć razy przy okazji wspinania się na inne szczyty. Wszedł na Concavo Major (5200 m), a mie­ Stopniowo powiększa się kolekcja pięciotysię­ siąc wcześniej był na Rita Cuba Blanca (5330 m), cznych szczytów zdobywanych przez zakopiańczy­ najwyższym szczycie tej grupy. Był na nim już po raz ka Krzysztofa Szafrańskiego, mieszkającego od trzeci. Wreszcie w sierpniu dokonał trawersu wszy­ kilkunastu lat w stolicy Kolumbii - Bogocie. W ubie­ stkich czterech wierzchołków Concavo - Oriental głym roku wszedł siedem razy na szczyty pięcio­ (5170 m), Major (5200 m), Central (5150 m) i Norte tysięczne w masywie górskim Sierra Nevada Del (5100 m). Cocuy, a kilka lat temu w grupie Santa Marta był na Masyw Cocuy, gdzie znajdują się wymienione najwyższym szczycie Kolumbii - Cristobal Colon szczyty, położony jest w odległości około 450 km (5775 m). od Bogoty. W ostatnich latach zaobserwowano W Andach Kolumbijskich jest ponad 40 szczy­ w tym rejonie szybki zanik lodowców i śniegu, tów pięciotysięcznych zgrupowanych w kilku rejo­ szczególnie po ostatnim wybuchu wulkanu Ruiz, nach - Parkę Natural de Los Nevados, Nevado del który miał miejsce w listopadzie 1985 roku. Huila, Sierra Nevada del Santa Marta i Sierra W ciągu kilkunastu lat prowadzenia działalności Nevada del Cocuy. górskiej w Andach Kolumbijskich, Krzysztof Szaf­ Wiosną ubiegłego roku rozpoczął K. Szafrański rański wszedł 51 razy na szczyty pięciotysięczne, od dwuwierzchołkowego szczytu San Pablin Norte w tym na niektóre po kilka razy. Na wierzchołku (5200 m). Tym razem wszedł na Pico Central, gdyż czynnego wulkanu Ruiz był aż trzynaście razy. na Pico Occidental (5180 m) był już w grudniu 1994 W sumie wszedł na 22 szczyty pięciotysięczne, roku. Na szczyt wchodził razem z klientem, który a brakuje mu do kolekcji jeszcze dziewiętnastu. już wcześniej był na kilku pięciotysięcznych szczy­ tach. Pod koniec maja ponownie wybrał się w grupę Apoloniusz Rajwa

4 http://pza.org.pl Jedna z najkrótszych wypraw O zeszłorocznej wyprawie na Gasherbrumy I i II opowiada Krzysztof Wielicki

Skład wyprawy: Krzysztof Wielicki - kierownik, Jacek Berbeka, Cartos Carsolio (Meksyk), Rob Hall (Nowa Zelandia), Gerhard Schnass (RFN), Mariusz Sprutta, U Ed Viesturs (USA). Lider wyprawy

Że ma być szybko, okazało się już na początku. Po dotarciu tam chciałem iść na szczyt, ale nie Gdy 20 czerwca, przed wyjazdem do Skardu ze­ wiedząc co się dzieje z Jackiem wolałem poczekać brałem od uczestników preferowane terminy po­ na jego powrót. On osiągnął szczyt Gasherbruma II wrotu, oniemiałem - wszyscy chcieli odlatywać już 7 lipca, a ja nazajutrz. Jacek czekał na mnie na za trzy tygodnie, a w międzyczasie zdobyć dwa 7400 m i następnego dnia byliśmy w bazie. ośmiotysięczniki... Fakt, że niektórzy byli już zaak­ W tym czasie trójka: Carlos, Ed i Rob wyszła już limatyzowani: Carlos - po Annapurnie i , na Gasherbrum La, z zamiarem atakowania Gas­ Ed i Rob - po . herbruma I kuluarem japońskim. Pogoda zepsuła się jednak trochę i zawrócili. Rob zrezygnował już z dalszych wysiłków. 14 lipca o 3.00 w nocy wyruszyliśmy więc we czwórkę (z Carlosem, Jackiem, Edem). W południe osiągnęliśmy przełęcz. Rozbiliśmy namioty, jednak po odpoczynku przekonałem ich do kontynuowania wejścia jeszcze tego samego dnia i o 18.00 poszliś­ my do góry pozostawiając biwak. 15 lipca o 9.00 rano byliśmy na szczycie, a już 17. likwidowaliśmy bazę. Tego też dnia opóźniony uczestnik wyprawy - Mariusz Sprutta wspinając się samotnie stanął na szczycie Gasherbruma II. Sąsiednie wyprawy - bar­ dziej tradycyjne w stylu działania - obserwując nas nie mogły połapać się o co chodzi, a my zaliczyliś­ Widok na plateau lodowca Gasherbrum Południo­ my nasze dwa szczyty w ciągu 2 tygodni. Była to wy: w centrum piramida Gasherbrum IV, w prawo jedna z moich najkrótszych wypraw... kolejno Gasherbrum III, II i zbocza . Opowieść K. Wielickiego notował R. Kardaś 30 czerwca założona została baza, a następ­ nego dnia wyruszyliśmy w piątkę do góry - Jacek, Ed, Carlos, Rob i ja (Mariusz zatrzymany przez sprawy formalne dotarł do bazy dopiero 2 lipca). Pierwszy nocleg wypadł na 6000 m, drugi na 6700 m. Stąd zeszliśmy z Jackiem do bazy na dwudniowy odpoczynek. Pozostali po kolejnym noclegu na 7400 m zaatakowali szczyt. Rob Hall zrezygnował z wejś­ cia, natomiast Carsolio i Viesturs osiągnęli wierz­ chołek Gasherbruma II (4 lipca, drogą normalną). Po odpoczynku ponownie wyruszyliśmy w kie­ runku szczytu. Szliśmy osobno - Jacek jeden dzień przede mną (wyszedł 5 lipca). Po drobnych przygo­ dach (skąpałem się na lodospadzie) pierwszy raz K. Wielicki i C. Carsolio na szczycie Gasherbrum I. zabiwakowałem na 6700 m, następnie na 7400 m. Fotografie: Krzysztof Wielicki http://pza.org.pl 5 Piotr Pustelnik twierdzi, że warunki są dobre, śnieg sięga do połowy łydki. Hillary obserwuje ciemny pas alto- stratusów przesuwających się z północy. Schodzi do swojego obozu IV. Powyżej Butelki wycofuje się Niedziela, trzynastego sierpnia 1995 roku Lakes, który przemarznięty schodzi do swojego obozu IV. Trzeba dodać, że według zapalonego czyli meteorologa Ortasa pogoda tego dnia nie różni się znacząco od poprzednich dni, a na dodatek jest story o wietrze bezwietrznie, choć bardzo zimno. Około 11:45 Ortiz powiadamia obóz IV, że cała szóstka jest w okolicy To, co wydarzyło się w środku sierpnia w masy­ „trójkątnej skały" czyli na wysokości 8400 m. Zna­ wie , będzie przez wiele lat śniło się wielu himalai­ cznie później, czyli około 6 po południu Ortiz zgła­ stom. Warunki były niezłe, alpiniści wspaniali, nikt sza się z wierzchołka. Grant i Hargreaves i Olivar nie zrobił błędu taktycznego, a stało się. Jak przewi­ są z nim. Slater i Escartin dochodzą po 30 minu­ dzieć nieprzewidywalne. Tego nikt nie potrafi. tach. Jest bezwietrznie i bardzo zimno. Cała grupa Warto opowiedzieć tę historię o wietrze, bo w wi­ zaczyna natychmiast schodzić w dół. rze informacji prasowych fakty mieszały się z hipo­ tezami, analizy z domysłami. Trudno było się połapać jak to naprawdę było. Ale zacznijmy od początku. W końcu sierpnia dotarła do Europy wiado­ mość, która poraziła jak piorun. W masywie K2 w trakcie zejścia ze szczytu zginęło siedmiu wspi­ naczy w tym znana w świecie Brytyjka Alison Hargreaves. Znałem jej osiągnięcia, determinację i rzadko spotykany, brawurowy styl wspinania. Mia­ ła swoisty urok i osobowość. Bez „małej" Alison góry będą uboższe. Dla niej i innych pozostałych tam na stokach K2 alpinistów jest ta opowieść. Opowieść o trzech dniach z życia góry. Czas i miejsce akcji: sierpień 1995, masyw K2 od strony pakistańskiej. Bohaterowie - uczestnicy wypraw: hiszpańskiej ( z Aragonii ), amerykańskiej i mieszanej nowoze- landzko-australijsko-kanadyjskiej. Sobota, dwunastego sierpnia Wspinając się w nocy pięciu członków wyprawy hiszpańskiej (Garces, Escartin, Olivar, Ortas i Or- tiz) osiąga drogą Basków z 1994 roku Ramię K2. Stawiają obóz IV na wys. 7950 m. Nad ranem dochodzą do nich uczestnicy pozostałych dwóch wypraw, których obóz IV jest trochę niżej tzn. na wysokości 7800 m. Są to Hillary, Lakes, Logan, Grant i Alison Hargreaves. Warunki w kopule szczytowej wydają się być dobre i obie grupy decydująsię na wspólne wyjście w nocy w kierunku szczytu. Niedziela, trzynastego sierpnia Co się dzieje dalej z grupą szczytową, możemy Nad ranem Ortas dochodzi do wniosku, że jest się tylko domyślać. Od tej pory nie ma żadnej zbyt osłabiony by wziąć udział w wejściu i na wiadomości od nich. Około godziny 8 wieczorem ochotnika zostaje w obozie IV, czekając na kole­ w obóz IV uderza huraganowy wiatr i wieje około gów. Reszta wychodzi powoli w kierunku szczytu godziny. Jest to rodzaj antycyklonu z północy, który łącząc się z grupą Alison. Parę godzin później, przepędza chmury monsunowe zostawiając niebo u wylotu Butelki wycofuje się przemarznięty do klarownie czyste. Huragan niszczy namioty Hisz­ szpiku kości Hillary i wraca do namiotu Aragoń- panów, zmuszając ich do przeczekiwania nocy na czyków. Chwilę później wracają Logan i Garces, stoku. W tym samym czasie Hillary, Comeskey który nie może rozgrzać nóg. W górze pozostają i Logan osiągają obóz II na Żebrze Abruzzi. Lakes Hargreaves, Slater, Lakes, Grant, Escartin, Olivar wychłodzony, zmęczony i zniszczony wysokością i Ortiz. W hiszpańskim obozie IV siedzą: Ortas, dochodzi znacznie później do obozu III i widząc go Garces, Hillary i Logan. W nowozelandzkim obozie zniszczonym kontynuuje zejście do obozu II, gdzie IV, 150 m niżej siedzi samotnie Comeskey. O godz. na niego czekają koledzy. Mimo opieki umiera nad 7 rano Hillary rozmawia przez radio z Grantem. Ten ranem dnia następnego.

6 http://pza.org.pl Poniedziałek 14 sierpnia leżące ciało, które rozpoznają jako Alison Harg- Z pierwszym światłem wiatr ustał całkowicie reaves. Ślady upadku innych prowadzą do szczeli­ i dwójka Hiszpanów, Ortas i Garces, odmrożeni ny w serakach ściany. Nie napotykając na żadne i wychłodzeni zaczynają dramatyczne zejścia drogą ślady lawin, sądzą, że cała grupa została zdmuch­ wejścia, czyli wariantem Basków (zwanym też dro­ nięta z grani w nocy. Skrajnie wyczerpani porzucają gą Cesena). Około 4 po południu na wysokości myśl, by pochować Alison. Zostają na noc w obozie 7400 m Ortas napotyka kawałki ubrań leżące na III. W tym czasie trójka Nowozelandczyków do­ zachód od lin poręczowych. Rozpoznaje but Alison chodzi do bazy. i jej anorak z uprzężą oraz jumarem. Powyżej na Wtorek 15 sierpnia stoku widzi wyraźne ślady zsuwania się trzech Ortas i Garces powoli schodzą do bazy wspo­ osób i plamy prawdopodobnie krwi. Analizując śla­ magani przez nie biorącego udziału w akcji szczy­ dy, dochodzi do wniosku, że upadek zaczął się towej Ansona, Wkrótce później zostają wysłani do prawdopodobnie na wysokości 8500 m przed tra­ Skardu helikopterem, by leczyć odmrożenia. Koń­ wersem do Butelki. Zabiera uprząż Alison, ale czy się epopeja dwóch dobrych wypraw. O ironio wkrótce porzuca wraz z własnym sprzętem z powo­ iosu, w tym samym czasie kilkanaście osób weszło du znacznego wyczerpania. Niżej, na poziomie na sąsiedni zazdroszcząc tym szczęś­ swojego obozu III tj. około 7100 m napotykają na liwcom, którzy działali na K2.

nym luźnych, potężnych bloków. Wszędzie dookoła Douga Scotta wisiały „wampirki" gotowe natychmiast obsunąć się w dół i znieść wszystko co się rusza. Wspinając się dalej w kiepskiej pogodzie osiągnięto południowo-za¬ następna przymiarka chodnią grań, ale po dwóch paskudnie spędzonych nocach cały zespół wycofał się do bazy. Po odpoczyn­ do ku wszyscy zdeterminowani i chętni do wspinania ruszyli do góry. Pogoda ani na jotę się nie zmieniała. Padał śnieg i wiał silny wiatr. Po czterech dniach w relacji Alana Hinkesa zespół osiągnął wreszcie wysokość 7000 m i postawił namioty. To już dawało szanse na założenie ostat­ niego obozu na około 7500 m. Wilgotne monsunowe Było to któreś z kolei podejście Scotta do Nanga powietrze niosło śnieg i duże zachmurzenie w całym Parbat. Wcześniej próbował zrealizować swoją idee masywie. Znów cała ekipa szybko znalazła się w ba­ tixe, Mazeno Ridge, wielką grań zamykającą od lewej zie. Dla wszystkich stało się jasne, że Mazeno Ridge (od strony doliny Rupal) masyw Nanga Parbat. Tym dalej zostanie w sferze marzeń Douga. Tylko droga razem egzotyczna międzynarodowa grupa Douga składała się z trzech Anglików: Alana Hinkesa, Seana Schella dawała jakieś szanse. Tak ostatnie wyjście Smitha i Douga Scotta, dwóch Rosjan: Sergieja Jefi- opisuje : mowa i Walerego Perszina, dwóch Nepalczyków: Nga „Po przejściu ostatnich metrów śnieżno-lodowego Temba i Ang Phurba oraz nie wymienionych z nazwisk pola dotarłem do w miarę bezpiecznego terenu nieco pakistańskich przyjaciół Scotta. Celem wyprawy była powyżej. Tam poczekałem na obu Nepalczyków. Dalej oczywiście Mazeno Ridge zaś drogą zejścia - droga był 60-metrowy zjazd. Była siódma rano i w górach Schella prowadząca wielkim filarem wprost z doliny było niespotykanie spokojnie. Nagle usłyszałem coś, Rupal. Nawiasem mówiąc droga Schella uchodzi za co przypominało odgłos samolotu pionowego startu. technicznie niezbyt trudną choć kruchą formację. Po­ Myśl jak piorun: Lawina kamienna. Leciały na mnie czątki wyprawy na Nangę są zawsze takie same. bloki wielkości budek telefonicznych. Pierwszą myślą Najpierw ponure dni załatwiania formalności w Islama­ było: Cholera, już chyba nie zobao-ę ,-,;ojej córki. I jak badzie i Rawalpindi, potem około 20 godzin w auto­ to tylko w bajkach bywa, lawina tylko mnie „drasnęła". busie jadącym do Gilgit, a dalej jeepami do początku Bombardowanie już małymi kamykami trwało około 15 szlaku do bazy. Domarsz doliną Rupal trwa dwa dni sekund i znowu zapanowała cisza. Nga Temba i Ang i zostawia niezapomniane wrażenia. Baza na łące - to Phurba też mieli szczęście i oberwali tylko rykoszeta­ rzadki przypadek wśród ośmiotysięczników. Manka­ mi. Zabiwakowaliśmy na platformie w obozie I i następ­ mentem takiego położenia bazy jest jej wysokość, tylko nego dnia rozpoczęliśmy zejście do bazy". około 3800 m. Zostaje ponad cztery kilometry flanki Rupal. Scott rozsądnie przyjął, że aklimatyzację należy W bazie okazało się, że Perszin miał mniej szczęś­ robić z dala od drogi Schella. Tak więc aklimatyzowano cia od grupy Hinkesa. Schodząc ze Scottem i Smithem się na okolicznych szczytach po drugiej stronie doliny dostali się pod ostrzał innej lawiny kamiennej i doznał m.in. Lilii Peak. Z wierzchołka tego pięciotysięcznika złamania kilku żeber. Z pomocą kolegów dotarł do widać Ogre w Karakorum oraz Sickle Moon i Nun Kun bazy, gdzie spędził kilka tygodni. Miał rację twierdząc, w Himalajach Kaszmiru. Potem cała siódemka runęła że warunki w bazie były dla niego o niebo lepsze niż na drogę Schella, by doaklimatyzować się i zabez­ w rosyjskim szpitalu. Wyprawa się skończyła. pieczyć drogę powrotu, gdyby udało się wejść na Nangę granią Mazeno. Pierwszy obóz postawiono na wysokości 4900 m na szerokim skalnym zboczu peł- na podstawie HIGH Magazine Piotr Pustelnik

http://pza.org.pl 7 SENSACJA W TATRACH

Witold Jokiel Połączenie Jaskini Wielkiej Litworowej i systemu Jaskini Wielkiej Śnieżnej

Dziesięcioletnia działalność wrocławiaków (SG czas pod ziemią przebywali i właściwego połącze­ KW) w rozbudowanym w najniższym piętrze Jaskini nia dokonali: Marek Freus, Witek Jokiel, Szymek Śnieżnej systemie ciągów tzw. Galerii Krokodyla Kostka i Adam Łacinnik. przyniosła wreszcie spektakularny sukces. W trak­ Okazało się, że w trakcie uprzedniej działalno­ cie obozu sylwestrowego 1995/96 zorganizowaliś­ ści od strony Jaskini Śnieżnej dotarliśmy do punktu my biwak eksploracyjny i doprowadziliśmy do połą­ oddalonego zaledwie o 14 m od najdalszego punk­ czenia Wielkiej Litworowej ze Śnieżną. tu w Maglu. Niestety, Galeria Krokodyla jest nie­ Przebicie nastąpiło w Maglu bezpośrednio za zwykle trudnym, długim i ciasnym ciągiem jaskinio­ wodą, które to miejsce niejednokrotnie atakowano wym i to zadecydowało o zaprzestaniu eksploracji na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci, co obecnie od tamtej strony. Naturalnie nikt nie podejrzewał, że w znacznym stopniu ułatwiło nam pracę. do pokonania pozostało tak niewiele. 115-godzinny, jednozmianowy biwak założyliś­ Galeria Krokodyla została odkryta w trakcie my na -200 w Sali po Płytowcem. Akcję prze­ wyprawy, która jako pierwsza osiągnęła dno Śnież­ prowadziło w sumie 14 osób, przy czym przez cały nej (1961 r.). Odkrywcy - Bernard Uchmański i An­ drzej Zajączkowski - spenetrowali wstępne partie galerii (nazwanej przez nich Galerią Urszuli) i pod­ •J.KALOfcĄCłCA jęli eksplorację Komina Krokodyla. Próba zakoń­ czyła się po przejściu kilkunastu metrów, gdzie natknięto się na niezwykle zagliniony, ciasny, pio­ nowy i śliski odcinek. Wycofano się z kutego haka, który tkwi tam zresztą do dzisiaj i jest na nim zrobiona przepinka. „Ojcem" wszystkich wrocławiaków eksplorują­ cych w Śnieżnej zawsze był, jest i będzie Marek Siarkowski, i to On właśnie kazał mi i Tomkowi Klisiowi dokończyć w czasie nocy sylwestrowej 1985/86 Komin Krokodyla. Powyżej znajdują się długie i uciążliwe szczeliny, kilka śliskich pochylni i prożków, a całość zamknął meander „nie-do- -przejścia". Ciąg osiągnął długość ok. 260 metrów i takim pozostał przez następne kilka lat. W tym czasie podejmowaliśmy najróżniejsze próby poko­ nania zacisków końcowych, badając przy okazji wszystkie przyległości i montując na ścianach ułat­ wienia w postaci metalowych stopni. Ostatecznie w początku lat dziewięćdziesiątych przedostaliśmy się do dalszych partii poprzez wie­ LITWOROWA lometrowy twór nazwany Małym Błotkiem. Dzisiaj f«z«cd3 »-«, miejsce to nie nastręcza większych trudności, a to ze względu na znaczne „wyślizganie się" kluczowej SO AOOrr, ciasnoty, no, chyba że porwiemy się na to miejsce samotnie z worem jaskiniowym. Przez następne miesiące zorganizowaliśmy szereg biwaków pod­ ziemnych, w trakcie których odkryliśmy to, co do­ prowadza do Nowego Biwaku, a co ze względu na charakter nazwaliśmy Ciągami Przykrości.

8 http://pza.org.pl SZCZEL/WA MAGLA V

SLtKTROMtólEL

szoeum A po A6ON11

DO fARTn ŁA 4 ZACISKĄMt- -

Połączenie - przekrój zrzutowany na płaszczyznę W-E. Na podstawie pomiarów własnych, M. Freusa i A. Łacinnika opracował Witold Jokiel.

Są one za niskie i zbyt ciasne, żeby czuć się dokonanie pierwszego w historii przejścia pierwszej tam swobodnie i na przykład iść sobie z worem polskiej osiemsetki). Najciekawszym wydaje się a jednocześnie jest tam zbyt dużo miejsca, by być kierunek przez tzw. Problem Wody, gdyż kon­ uzasadnione było czołganie się na brzuchu. W dro­ tynuuje się ku płd.-zach., czyli w stronę Krzesanicy dze do Nowego Biwaku musimy pokonać kilka i Ciemniaka, a horyzontalny przebieg i duże, ciś­ kominów (10-20 metrów), trawersów w stylu Flacha nieniowe kubatury sugerują możliwość dość dale­ w Litworowej i nieco zacisków, ale niewielkiej klasy, kiego przebicia się. Inne ciągi to najczęściej star­ tak że nie decydują one o „zaciskowym" charak­ tujące w górę kominy lub szczeliny, mniej inte­ terze ciągu, tak jak to jest np. we wstępnych resujące, choć na pewno również ciekawe z doku­ partiach Za Sieamioma Progami na trasie przez mentacyjnego punktu widzenia. Katowicki. Po drodze mijamy w tzw. Sali 52 ciąg Kontynuując naszą drogę do Jaskini Litworowej odprowadzający wodę w dół w kierunku znajdują­ musimy teraz pokonać kilka kominów i pochylni cych się poniżej i na tym samym azymucie Syfonów o łącznej wysokości około 100 m, przeciskając się Krakowskich. po drodze przez tylko jedno ciasne (zacisk?) miejs­ W okolicy Nowego Biwaku Galeria Krokodyla ce w krótkim meandrze. Największy pion na tym znacznie się rozbudowuje i jak dotąd poznaliśmy odcinku to Ekstaza o wysokości 24 metrów. tylko niektóre z jej ciągów. Partie te znajdują się Na szczycie Ekstazy wbijamy się w szczelinę w ciągłej eksploracji, co podaję ku uwadze tych, stanowiącą wejście do Partii 4 Zacisków, choć którzy chcieliby się tam wybrać w celach turystycz­ z dzisiejszego punktu widzenia nazwa ta ma chara­ nych lub sportowych (połączone jaskinie przekro­ kter czysto historyczny, gdyż zaciski można teraz czyły głębokość 800 m, a zatem możliwe jest obejść trudnym i ciasnym, ale nie zaciskowym

cc ł*RTii ZA

Partie łączące Wlk. Litworową z Wlk. Śnieżną. Plan na podstawie pomiarów własnych, M. Freusa i A. Łacinnika opracował Witold Jokiel

http://pza.org.pl 9 ciągiem, który ma to do siebie, że im dalej, tym po zreporęczowaniu Krokodyla i pozdejmowaniu gorzej. Zaryzykowałbym twierdzenie, że w Partiach wspomnianych metalowych stopni. Jest to kawał Za 4 Zaciskami są miejsca, w których nie da się „nowej" jaskini o niezbyt rozpowszechnionym przejść z worem samotnie, tzn. bez pomocy drugiej w Polsce charakterze. osoby. Najgorszy jest odcinek łączący Błękitną System Śnieżna-Litworowa osiągnął długość 17 Lagunę ze Szczeliną Agonii, gdyż pojawia się tam 200 m i deniwelację 814 m (-807, +7), jeżeli wliczyć woda, w której trzeba się czołgać. Na pocieszenie w to odkrycia innego zespołu z Wrocławia, któremu dodam, że ze szczytu Szczeliny Agonii przechodzi „puszcza" w Białej Wodzie (kier. Rafał Mateja, się już bez żadnego problemu przez 12-metrowy długość odkrytych jak dotąd ciągów 1300 m). Elektromagiel do Magla właściwego. Całość przedsięwzięcia kontroluje i koordynuje Akcja przez Litworową do dna Śnieżnej jest Wiesław Siarzewski z Komitetu Naukowego Tat­ ambitnym wyzwaniem dla zdeterminowanego ze­ rzańskiego Parku Narodowego, który już przed laty społu, przy czym dopóki wiszą nasze liny w Galerii włączył nas w program badań w ramach tematu: Krokodyla, nie istnieje konieczność transportowa­ „Kompleksowe badania krasu Tatr - eksploracja nia tak dużej ilości sprzętu, jak to będzie konieczne i dokumentacja jaskiń".

Dariusz Bartoszewski niczy). Natomiast drugi błotny syfon po czterech biwakach kopania spełnił wreszcie marzenia o „wie­ lkich" odkryciach. Po jego otwarciu dał się odczuć silny prąd powierza, który uwolniony zza zapory, O nowych odkryciach wyleciał ze świstem z nieznanych czeluści. Podczas tego pobytu w jaskini (październik w Jaskini Wielkiej Śnieżnej 1994) odkryto 137 metrów korytarza, który poprzez znaczne ciasnoty wyprowadzał do dwóch obszer­ słów kilka niejszych kominów, po czym zmienił się w tak wąskie szczeliny, że nawet „naładowani" eksplora­ cyjną euforią Maciek Mieszkowski i Rafał Mateja nie byli w stanie poruszać się dalej. Jednak pierw­ W roku 1992 swoją działalność w Jaskini Wiel­ szy krok został uczyniony. Bliższy z dwóch ko­ kiej Śnieżnej rozpoczęła grupa najmłodszych człon­ minów posiadał duże rozmiary i wyrównane dno. ków Sekcji Grotołazów Klubu Wysokogórskiego Zapadła decyzja o przeniesieniu tam biwaku. Kory­ we Wrocławiu. Wybór jaskini nawiązywał do trady­ tarze za syfonem błotnym nazwanym „Grifonikiem cji klubowych, gdyż jak wiadomo w tym właśnie Urodzinowym" zostały ochrzczone mianem „Prze- systemie już dwa pokolenia grotołazów wrocławs­ mkowych Partii". kich odnosiły spore sukcesy (Biała Woda, Partie Niestety, kolejny biwak odbył się dopiero pół Wrocławskie czy ostatnio Galeria Krokodyla). Od roku później. Przyczyną tego opóźnienia byto fatal­ początku rolę kierowniczą w tych działaniach objął ne zalodzenie i zaśnieżenie otworu Wielkiej Śnież­ najaktywniejszy wśród wrocławskiej młodzieży Ra­ nej, które kosztowało eksploratorów trzy nieudane fał Mateja. Na organizowane później biwaki jas­ próby wejścia do jaskini. Śnieg dostał się do wstęp­ kiniowe byli zapraszani również członkowie zap­ nych partii jaskini i zablokował ciasny korytarzyk rzyjaźnionego z SGKW Sopockiego Klubu Tater­ tzw. Rurę, na przestrzeni ok. 20 metrów, pomimo nictwa Jaskiniowego (SKTJ). istnienia w otworze zainstalowanej specjalnie z te­ W latach 1992-1994 odbyła się seria kilkudnio­ go powodu brezentowej bramy ochronnej. Została wych biwaków w górnych częściach jaskini, mająca ona uszkodzona podczas akcji TOPR po ciało na celu odnalezienie własnego problemu eksplora­ Przemka Rogowskigo, który zginął na dnie „Par­ cyjnego, który spełniłby marzenia o własnych, wiel­ szywej Siedemnastki" na przełomie czerwca i lipca kich odkryciach. Biwaki te zakończyły się kilkoma 1994. W tym miejscu apel do ekip wchodzących niewielkimi odkryciami w rejonie „Kruchej Dwudzie­ jesienią do Wielkiej Śnieżnej, mimo tego że owa stki", „Salce Rysi", „Partiach za Kolankiem" i w „Su­ brama jest poważnie uszkodzona, starajcie się ją chym Ciągu". W roku 1994 poszukiwania przenios­ zamykać, gdyż umożliwi to wchodzenie do jaskini ły się do bardziej odległych partii Wielkiej Śnieżnej zimą, a innym zaoszczędzi nerwów i pieniędzy. zwanych „Białą Wodą". Z położonego tam „Świńs­ Czwarte podejście w okresie Wielkanocy kiego Biwaku" (zwanego tak z powodu wybitnie '95 zostało uwieńczone sukcesem. Udało się prze­ nieciekawych warunków do spania) zaatakowano bić nadwyrężony poprzednimi próbami korek śnież­ dwa problemy: ciasną rurę w okolicach biwaku ny. Czteroosobowy zespół pod kierownictwem z silnym przewiewem i położony 50 m wyżej zamu­ Rafała Matei przenosi biwak w nowe miejsce. Zo­ lony syfon błotny. Pierwszy z problemów okazał się stało to okupione znacznym trudem, głównie z po­ „niewkaszalny" z powodu serii ciasnot, możliwych wodu istnienia tuż przed „Kominem Biwakowym" do przejścia zapewne dopiero po użyciu technik niezwykle uciążliwego przewężenia — zacisku górniczych (materiały wybuchowe lub kombajn gór­ „Magducha". Biwak ten przyniósł kolejny postęp.

10 http://pza.org.pl Udało się przejść drugi komin, nazwanym „Kom­ R. Mateja, R. Bojdys (SGKW), B. Janiszewski, R. inem Spragnionych". 10 m wyżej komin ten wyp­ Paternoga i autor (SKTJ). Był to chyba najbardziej rowadzał na swego rodzaju balkonik w ścianie udany z wszystkich biwaków w Przemkowych Par­ obszernej studni. Nieco poniżej „Balkoniku" z bocz­ tiach. Pierwsza szychta w składzie R. Bojdys i B. nej szczeliny brał swój początek znacznych roz­ Janiszewski wybrała jako dalszy cel eksploracji, miarów wodospad. Po zjechaniu na dół, okazało zdawałoby się irracjonalnie, problem do kopania na się, że studnia, podzielona dwoma „Kaskadami" na dnie „Kaskad". W ciągu 8 godzin, rozkopując dwa trzy odcinki, miała 64 m głębokości. Z jej dna zamulone syfony, przebyli ok. 40 m korytarza. obszernej salki prowadził lekko w dół szczelinowaty Dotarli oni do komina, który pokonała następna korytarz kończący się przewężeniem, którego nie szychta.ponad tym kominem („Żywej Drabiny") znaj­ udało się pokonać ze względu na płynącą tam dowało się kilka niewielkich kaskadkowatych pro­ wodę. Długość całości odkrytych wtedy partii prze­ żków, których pokonanie, zwłaszcza ostatniego, kroczyła 200 m. o gładkich, rozmytych ścianach przysporzyło sporo Kolejną wizytę w Przemkowych Partiach złożył kłopotów. Nad ostatnim z prożków ciasny przełaz w lipcu 1995 zespół w składzie: R. Mateja, B. wyprowadził do obszernej sali z ciekawą, głęboką na Janiszewski i niżej podpisany, obydwaj z SKTJ dwa metry szczeliną w dnie. Po wspięciu się 18 m do oraz M. Wierzbowski — członek Indiana Speluking góry jedną ze ścian, udało się dostać do wysokiej, Club przy Indiana University w U.S.A. Była to akcja wąskiej szczeliny. Po pokonaniu w niej kolejnych sportowa (jedyny dotychczas pobyt bez spania kilku prożków i zacisków udało się dostać do nie­ w tych partiach) mająca na celu ocenę możliwości wielkiej salki, skąd prowadziły dwa obszerne kory­ wspinaczki w „Kominie Biwakowym". Akcja ta nie tarze. Miejsce to uzyskało nazwę „Wyjście na Wol­ wniosła nic nowego do poznania nowych partii, ność", gdyż partie od dna kaskad, tzw. Ścieżka może poza spostrzeżeniem, że latem ilość wody Zdrowia, obfitowały w takie ilości ciasnych przeła­ płynąca „Kaskadami" jest tak znaczna, że poważ­ zów, że po dotarciu do obszerniejszych partii wszy­ nie utrudnia ich przebycie. scy odetchnęli z ulgą. Z „Wyjścia na Wolność" prowadziły dwa korytarze. Jeden z nich to wysoki Sezon jesienny w Przemkowych Partiach za­ „Meander Magisterski", a drugi, szeroki okrągły inaugurował na początku października krótki biwak „Gang Olsena" stanowił górne piętro ciasnej szcze­ w składzie: R. Mateja, M. Rudyk i R. Ryndak liny, którą się tu udało dostać. Wyprowadzał on (SGKW). W czasie jego trwania skartowano część dalej na zachód, aż do obszernej studni — komina zaległości i wykonano ok. 15-m. wspinaczkę w bo­ z bardzo dużym przepływem wody. Partie odkryte cznym kominie prowadzącym z dna „III Kaskady". tym razem liczyły ponad 400 m długości. W drugiej połowie października wszedł do no­ wych partii kolejny biwak. Uczestniczyli w nim Studnię z przepływem wody udało się pokonać

PRZEMKOWE PARTIE '/-'

SYSTEM JASKINI WIELKIEJ ŚNIEŻNEJ

Pomiary: D. Bartoszewski, K. Furgał B. Janiszewski, A. Maciuk, A. Nazarko R. Mateja, R. Paternoga, M. Rudyk. R. Ryndak Rysował: D. Bartoszewski, SGKW, SKTJ 1996

11 http://pza.org.pl na następnym biwaku na przełomie listopada i gru­ Partiach był biwak w przerwie świąteczno-noworo- dnia. Z dolną jej częścią łączył się kolejny korytarz cznej 1995. Biwak ten, w składzie: R. Mateja, prowadzący dalej na zachód. Jego dnem płynie (SGKW), B. Janiszewski, autor (SKTJ) oraz Anna sporych rozmiarów rzeka. Stąd nazwa „Water- Nazarko (Aven Sosnowiec), miał za zadanie głów­ world". Z końca tego korytarza trawers nad jezior­ nie nadrobienie zaległości w kartowaniu. Oprócz kiem doprowadził do serii meandrów wznoszących tego udało się przedłużyć o ok. 40 m położony na się w górę. Bardzo ważnym osiągnięciem było północno-zachodnich krańcach nowych partii przo­ również skrócenie drogi z biwaku na przodek. Po dek w meandrach „Małe a Cieszy". przeliczeniu wykonanych wcześniej pomiarów, oka­ Całość odkrytych korytarzy i studni w Prze­ zało się, że salka „Wyjście na Wolność" leży ok. 30 mkowych Partiach liczy sobie obecnie ok. 1300 m. m od biwaku. Skutkiem tego spostrzeżenia było przy ok. 160 m deniwelacji, z czego 930 m mamy pokonanie dwóch krótkich korytarzyków i jednego skartowanych. Jest to potężny i niezmiernie cieka­ komina, który to ciąg doprowadził do imponującego wy kawałek jaskini. Część jego korytarzy przebiega balkonu w obszernej studni. Podczas spitowania pod czapą krystaliczną Małołączniaka, a przodek dało się słyszeć głosy obudzonych na biwaku leży już w Dolinie Litworowej. Przemkowe Partie są zmienników. W tym momencie połączenie stało się w pewnym sensie odpowiednikiem Galerii Krokody­ pewne. I rzeczywiście po ok. 12 m zjazdu udało się la i istnieje przez nie duża szansa rozbudowy dotrzeć do znanego już niższego „Balkoniku" systemu dużo dalej na zachód. Jest bardzo wątp­ w „Kominie Spragnionych". Innym ciekawym od­ liwe, aby partie te stały się celem licznych wizyt kryciem było poznanie ciasnego korytarza „Kroko- grotołazów; leżą zbyt daleko i zbyt dużo w nich dylka" prowadzącego z przystropowych partii „Me­ ciasnot, zwłaszcza że po połączeniu Wielkiej Śnie­ andra Magisterskiego" ok. 70 m wyżej. Odkrycia żnej z Wielką Litworową ruch grotołazów powinien tego biwaku, w którym uczestniczyli: R, Mateja, K. skupić się gdzie indziej. Jednak zbadanie ich po­ Furgał , A. Maciuk (SGKW) oraz R. Paternoga winno wnieść dużo nowego do poznania nauko­ i autor (SKTJ), przekroczyły 400 m długości. wego Tatr, gdyż podziemna sieć hydrologiczna Ostatnim, na razie, pobytem w Przemkowych tego rejonu jest bardzo ciekawa i słabo poznana.

Wiktor Bolek naniu z takimi jaskiniami, jak Kasprowa Niżnia czy Bystra, oraz braku perspektyw ną spektakularne pogłębienie jaskini jak w Wielkiej Śnieżnej Studni. Dopiero na początku lat 90. odbyły się kolejne Rekordowe nurkowania. I. Szymczak i T. Witkowski zanurzyli się po raz pierwszy w Ciasnych Kominach. Zeszli na głębokość -15 m, gdzie natknęli się na obszer­ nurkowanie ny poziomy korytarz. Natomiast K. Starnawski po­ nownie doszedł do kolektora w Wielkich Kominach. w Ciasnych Ocena atrakcyjności poszczególnych syfonów uległa przewartościowaniu po nawiązaniu przez nasze środowisko kontaktów międzynarodowych (a Kominach zwłaszcza z Francuzami). Okazało się, że penetra­ cja zalanych korytarzy może być celem samym Jaskinia Miętusia -jedna z największych w Pol­ w sobie, a nie tylko pokonywaniem bariery wodnej, sce -już od najwcześniejszych etapów eksploracji w celu znalezienia dalszego ciągu suchych koryta­ była areną rozwoju nurkowania podziemnego w na­ rzy czy też pogłębienia jaskini. szym kraju. Na początku lutego sporo ludzi z Wrocławia W grudniu 1956 r. podczas wyprawy warszaws­ zdradzało chęć do wzięcia udziału w weekendowej kiej pokonano syfon powyżej Progu Męczenników. akcji. W ten sposób udało się zorganizować nur­ Nurkowano przy użyciu aparatów tlenowych ISAM- kowanie w Jaskini Miętusiej. Wzięli w niej udział: 48*. Sprzęt został wypożyczony od Marynarki Wo­ Wiktor Bolek - kierownik, płetwonurek, Edmund jennej - stąd wywodzi się nazwa syfonu - Marwoj. Iwański (Głogów), Grzegorz Kaczor (Głogów), Ma­ Na początku lat siedemdziesiątych nurkowie ze ciej Mieszkowski, Michał Stajszczyk - wszyscy SG Speleoklubu Warszawskiego prowadzili eksplora­ KW Wrocław oraz Jerzy Bińczak, Maciej Jankowiak cję w syfonie na dnie Wielkich Kominów - już przy i Anna Leśniewska z Speleoclubu Wrocław. Do użyciu aparatów powietrznych. Na głębokości -28 jaskini weszliśmy 3 lutego o godz. 11. Pod otworem m dotarli do rozwidlenia korytarza (kolektor). Jed­ spotkaliśmy się z Krzyśkiem Starnawskim, który od nak na skutek zatrucia tlenkiem węgla ostatnia dłuższego czasu przygotowywał się do nurkowania akcja została przerwana. w Wielkich Kominach. Aby nie wchodzić sobie W późniejszych latach spadło zainteresowanie w drogę, postanowiłem zmienić plany i zanurkować nurkowaniem w tej jaskini. Wynikało to po części w Ciasnych Kominach. z dosyć uciążliwego transportu (Rura), w porów- Szybko okazało się, że te ciasności nie są wcale

12

http://pza.org.pl iluzoryczne. Połowa ekipy przestraszyła się trudno­ dodatnią pływalność odpychając się od ścian. Na ści i nie przeszła przez Zacisk Kaczanosia, nie głębokości 2-3 m kończyła się stroma półeczka mówiąc już o Drodze przez Mękę. Akcja doszła do i zacząłem opadać w dół pionową studzienką. Wi­ skutku w zasadzie tylko dzięki mężnej postawie doczność poprawiła się do kilkunastu metrów. Na kolegów z Głogowa. Dalsza droga do syfonu też głębokości 11 m zobaczyłem obszerny, regularny obfitowała w przygody. Maciek z SCW nie odnalazł korytarz idący na północ. Miał średnicę 4 do 5 met­ właściwego wejścia do Zacisku Ucho Igielne i ob­ rów. Nieco po lewej była pionowa szczelina o wyso­ szedł go nurkując na bezdechu w kałuży. Nie kości ok. 3 m i szerokości 1 m. Wyglądało na to, że obniżyło to wcale jego sprawności, a poza tym nie kończy się po kilkunastu metrach. Zapewne jest to bardzo chwalił się swoim wyczynem, tak że szcze­ połączenie z lewym jeziorkiem. Innych połączeń nie góły udało się nam ustalić dopiero po powrocie do dostrzegłem. Za mną woda była już zmącona i wi­ bazy. doczność ograniczała się do 1 metra. Zastabilizo- Nurkowanie rozpoczęliśmy po ok. 6 godz. od we­ wałem poręczówkę zaczepiając gumkę o bardzo jścia do jaskini. Skalna półka nad lustrem wody była wygodny występ skalny. Postanowiłem popłynąć bardzo niewygodna. Znaczna pochyłość powodo­ głównym korytarzem. Łagodnie opadał w dół. Przez wała, ze drobny sprzęt od czasu do czasu znikał cały czas był jednakowo przestronny. Widoczność w błękitnej otchłani syfonu. Już podczas składnia doskonała. Czułem się jak podczas nurkowań we sprzętu okazało się, że jedna z ośmiolitrowych butli Francji w Ressel. Próbowałem zauważyć docho­ jest pusta. W zasadzie w tym momencie powinie­ dzący z góry ciąg, który mógłby być połączeniem nem był zakończyć akcję, gdyż ze względów bez­ z Wielkimi Kominami. Nic takiego jednak nie do­ pieczeństwa wymaga się dwu niezależnych zesta­ strzegłem. Dno korytarza było pokryte gruboziar­ wów. A mnie została tylko jedna butla. Żeby jednak nistym piaskiem. Ponieważ płynąłem pod stropem, cały włożony wysiłek nie poszedł na marne, po­ woda nie mąciła się zbytnio. Spojrzałem na kom­ stanowiłem podjąć ryzyko i zanurzyć się. Wszed­ puter - byłem na -30 m. Bardzo łatwo zdobywało łem do prawego orograficznie oczka syfonu, gdyż się tutaj głębokość. Postanowiłem zejść jeszcze na tu akurat zejście było łatwiejsze. Szymczak i Wit­ -35 m. Całkowicie zaufałem swojemu automatowi kowski nurkowali ponoć w lewym. Scubapro, zakładając że przetrwał transport i nie Woda była początkowo zmącona w wyniku szamo­ ulegnie awarii w krytycznym momencie. Nie mog­ taniny podczas zakładnia sprzętu na płytkiej wo­ łem przecież skorzystać z Poseidona na drugiej dzie. Zanurzałem się powoli. Musiałem pokonywać butli. Chwilowo zawieruszył mi się gdzieś mano-

JASKIN/A MIĘTUSIA

SYFONY W CIASNYCH KOMINACH

PRZEKRÓJ N-S

sian eksploracji naalzici:

03 LutH -1336 rys. W. BOLEK SG KW WROCŁAW

• JO

I n • «m

13 http://pza.org.pl metr i nie wiedziałem ile jeszcze mam powietrza. uprząż nie wchodziła na piankę. Wykonywanie Ale na komputerze odczytałem już 35.6 m. Na zwinnych ruchów było bardzo utrudnione, gdyż za poręczówce minąłem właśnie marker z napisem 60 każdym razem trzeba było wydatkować jeszcze m. Zatrzymałem się. Minęło 6 minut od zanurzenia. sporo energii na rozciąganie neoprenu kilkumilimet- Zawiązałem kluczkę i zastabilizowałem poręczów­ rowej grubości. Po przebraniu i przełknięciu kilku kę za pomocą ciężarka. Odciąłem linkę z kołowrot­ ciepłych kęsów, retransport poszedł nadspodzie­ ka sekatorkiem i rozpocząłem powrót. Widoczność wanie łatwo. Całą akcję zakończyliśmy po 16 go­ zmalała do 1 metra. Bardzo powoli mijałem kolejne dzinach. markery: 55 m, 50 m 40 m. Dalej nie mogłem Było to jedno z najpiękniejszych nurkowań odnaleźć manometru. W pewnej chwili stwierdzi­ w mojej karierze, a na pewno najgłębsze z wykona­ łem, ze zbyt mocno pracuję nogami. Uspokoiłem nych dotychczas w naszym kraju. Przestronne, ruchy, by nie dostać zadyszki. Odetchnąłem z ulgą głębokie korytarze, woda co prawda mąci się, ale dopiero, gdy dopłynąłem do gumki na -11. Stąd już nie tragicznie. Podwodny kolektor dalej mknie na mogłem wynurzyć się bezpośrednio na powierzch­ dół nie zmieniając gabarytów. Gdyby nie przejście nię. W tym momencie manometr sam się odnalazł. przez Ciasne Kominy, byłoby to najaktrakcyjniejsze Zostało mi jeszcze 60 atm., czyli zużyłem 2/3 miejsce do uprawiania podwodnej speleologii. powietrza na penetrację - zgodnie z podręcznikiem, Upływała trzynasta minuta nurkowania. Powoli wy­ Wiktor Bolek chodziłem na powierzchnię. Co prawda komputer nie pokazywał konieczności wykonania dekompre­ * Również z aparaturą tlenową nurkowano na­ sji, ale chciałem zwiększyć swój margines bez­ stępnie (w lutym 1957 r.) po raz pierwszy w syfonie pieczeństwa. Po kilku minutach znów zacząłem na dnie Wielkich Kominów (wyprawa Speleoklubu oddychać normalnym powietrzem. Warszawskiego). Osiągnięto wówczas głębokość Podczas powrotu najbardziej dało mi się we ok. 8 m. Powiększono w ten sposób na krótko znaki wyjście studni do miejsca, gdzie przebierałem rekordową głębokość wśród jaskiń Polski do się. Musiałem to wykonać na samej poignee, bo -221 m (R. Kardaś).

Jacek Styś

PICOS '95

Fot. Albert Idzik

Gdy zasiadłem przy biurku, aby napisać ten nie), a po drugie, to nam się po prostu trochę tekst, długo zastanawiałem się jak to zrobić, żeby znudziła. był on inny od poprzedniej relacji z naszej wyprawy. Podstawowym założeniem jakie przyjęliśmy, Bo przecież prawie wszystko było w tym roku była stosunkowo duża ilość sprzętu, którą chcieliś­ tak samo: prawie ten sam skład osobowy, ten sam my zabrać w góry. Wiązał się z tym rzecz jasna CAVE SPORT nam pomagał, to samo PZU ubez­ problem skąd go wziąć, ale na samym początku nie pieczyło wyprawę... zawracaliśmy sobie tym głowy. „Krótko mówiąc, A jednak im dłużej tak siedzę, tym więcej za­ potrzebujemy trzy kilometry, żelazo do tego, no czynam mieć do powiedzenia o tym, co działo się i śpiwory, namioty i inne takie duperele" - taką w tym roku pod gorącym hiszpańskim niebem. konkluzją zakończyło się któreś tam nasze spot­ Na samym początku zmieniliśmy nazwę wy­ kanie w knajpie na rogu. Jak na możliwości nasze­ prawy i to z dwóch powodów: po pierwsze, z punktu go klubu, była to ilość całkiem spora, ale w końcu widzenia gramatyki hiszpańskiej wyraz SPELEO- udało nam się to wszystko zgromadzić dzięki po­ CORRIDA jest budzącym wesołość Hiszpanów zle­ mocy PZA, firmy CAVE SPORT oraz spółki TIM pkiem słów (choć po polsku brzmi całkiem znoś­ S.A.

14 http://pza.org.pl Założenie numer dwa, to nieco większa ilość stanęli nad nową dużą studnią. Zjechali nią ok. 80 osób niż w tamtym roku, tak więc w podstawowym metrów i... wylądowali na grobli w Sali Dwóch składzie znalazły się następujące osoby: Marcin Bolandów w A-30. Połączenie stało się faktem. Buchla, Jakub Haba, Paweł Hajduk, Marek Jędrzej­ Natomiast tuż przed tą akcją odbył się drugi czak - kierownik, Agnieszka Ochmann, Grzegorz biwak w A-30, na którym w składzie: J. Haba, M. Pacześniak, Marcin Pałysiński, Jacek Styś, Marcin Szarejko, P. Hajduk i J. Styś eksplorowaliśmy okoli­ Szarejko, Magdalena Świątek, Małgorzata Wojta- ce dna, próbując rozebrać końcowe zawalisko. czka (wszyscy Speleoclub Wrocław), Sebastian Niestety, prace górnicze są tam bardzo utrudnione Kalisz i Maciej Mieszkowski (SGKW Wrocław) oraz z uwagi na ryzyko podcięcia całego zawaliska Albert Idzik (Speleoklub Świętokrzyski) i osoby to­ i brak miejsca do odkładania urobku, zaś nasze warzyszące: Magdalena Chlipała, Dorota Jasińska nadzieje na przebycie końcowych mokrych ciasnot i Alicja Jarzombek. okazały się płonne. Wygląda jednak na to, że pod Założenie numer trzy, które było jednocześnie kamieniami jest następna studnia, gdyż słychać wnioskiem z dwóch pierwszych, to była koniecz­ spod nich szum wody i pogłos przy przerzucaniu ność przewiezienia tej góry sprzętu w Picos. want. I o ile wychodząc z biwaku w minorowych Skończyło się na tym, że dokonaliśmy zakupu nastrojach reporęczowaliśmy już jaskinię, to po samochodu marki VW Vanagon. a Marcin Szarejko połączeniu z A-1 problem dna A-30 odżył, ponie­ wyremontował swojego starego „ogórka", który wy­ waż dotarcie na przodek staje się w tym momencie magał co prawda „drobnej kosmetyki" (czytaj: lakie­ o wiele prostsze. Nadal więc chcielibyśmy prowa­ rowania karoserii), ale okazało się, że nie stanowiło dzić tam eksplorację, tym bardziej że na odcinku to najmniejszego problemu dla zawodników zapra­ wionych w bojach z wałkiem i pędzlem. pomiędzy A-1 i A-30 istnieją możliwości do posu­ wania się na północ, z trawersem Sali Dwóch W końcu z nieznacznym dwudniowym opóź­ Bolandów włącznie. nieniem wyjechaliśmy, żegnani symbolicznym kieli­ chem przez dyrekcję CAVE SPORT-u. Na miejsce W efekcie połączenia otrzymaliśmy system zło­ dotarliśmy stosunkowo szybko i prawie od razu żony z jaskiń: A-24, A-25, A-1, A-30, o długości rozpoczęliśmy transporty do bazy górnej, tak więc 3.317 m i deniwelacji -726 m i nowej nazwie: po trzech dniach mieszkaliśmy już przy Refugio Sistema del Jou de la Canal Parda (Pozu del Picu Viejo. Działalność jaskiniową zaczęliśmy od biwaku w A-30, którego zadaniem było dokładne spraw­ dzenie Wrokiela", ponieważ istniała możliwość po­ sunięcia się dalej na północ na którymś z jego mostów. W biwaku wzięli udział: M. Jędrzejczak, S. Kalisz, M. Wojtaczka, P. Hajduk, A. Idzik i M. Buchla. Oprócz Wrokiela sprawdzono także partie poniżej, niestety nie przyniosło to spodziewanych wyników. Natomiast problem w zawalisku na dnie pozostawiono wielkodusznie następnemu biwako­ wi. Równolegle z biwakiem, w zespole: A. Och­ mann, M. Szarejko i J. Styś poszliśmy do jaskini A-1 z zamiarem obejrzenia jej i wypatrzenia moż­ liwości dalszej eksploracji lub ewentualnego połą­ czenia z A-30. Przyznam się szczerze, że ta pierw­ sza możliwość podobała mi się o wiele bardziej. Po dotarciu nad ostatnią studnię P 108 zjechaliśmy w niej ok. 30 metrów i wypatrzyliśmy dosyć obszer­ ną półkę w jej płd.-wsch. części. Po dosyć ekwilib- rystycznych zabiegach udało nam się do niej do­ trzeć i po przejściu krótkiego meandra znaleźliśmy się w obszernej salce z ciekiem wodnym wypadają­ cym z korytarza położonego 20 metrów nad jej dnem. Musieliśmy się jednak wycofać z uwagi na brak sprzętu wspinaczkowego. Następny zespół (M. Szarejko, G. Pacześniak i M. Buchla) nawet nie próbował rozwiązywać tego problemu i zajął się następnymi półkami w studni P-108. Jedna z nich, położona jakieś 40 metrów nad dnem studni, tym razem w płn.-zach. jej części, okazała się później kluczowa. Po pokonaniu krótkiego meandra i zje­ chaniu 30-metrowej studni M. Szarejko i M. Buchla

15 http://pza.org.pl de los Asturianos - Sima de la Torre de los Travie- hiszpańskiego pasterza o imieniu Remis, który sos o de los Organos). osiągnął w niej głębokość -100 m. Później jaskinię Mniej więcej równolegle z działalnością w A- pogłębiono do ok. -300 m. 30/A-1 rozpoczęto działalność w strefie F. Zajęli się Obecnie Sistema del Canalon de los Desvios tym oczywiście specjaliści od tego rejonu, czyli M. ma długość ponad 1600 m i nie zmienioną od Wojtaczka i S. Kalisz, do których dołączył M. Mie- zeszłego roku deniwelację -501 m. szkowski. Na wstępie przymierzyli się oni do od­ Oprócz prac w dwóch omówionych wyżej rejo­ krytego rok temu otworu F-15 z bardzo silnym nach działo się też to i owo w Jou Arenizas, ale na wypływem powietrza. I tak sobie tam chodzili cichu­ razie nic nie mamy do powiedzenia na ten temat tko i jaskinia puszczała bardzo ładnie, dopóki nie i nie jest to bynajmniej dyplomatyczne nabranie weszli do niej nasi specjaliści od wywrotowej robo­ wody w usta. No, może trochę. Jeżeli zaś chodzi ty, czyli dwa Marciny. Weszli i połączyli F-15 z od­ o plany na rok następny, to oczywiście będziemy krytym i wyeksplorowanym rok temu do głębokości kontynuować pracę w obu systemach i może wre­ -501 m systemem F-17/F-18. Połączenie nastąpiło szcie znajdziemy trochę czasu na eksplorację w in­ na głębokości -448 m tuż przed końcowym jezior­ nych jeszcze jaskiniach. kiem w F-17, które obecnie bardzo zyskało na ważności. Tak więc w przyszłym roku pewnie spró­ bujemy je przepłynąć, chyba że znowu puści jakaś * Relacja odwołuje się do informacji o eksplorowa­ nowa jaskinia w „berecie" jak powszechnie już nych jaskiniach w T. 1/95 s. 30-31 (red.) zaczęto nazywać strefę F. Pewne jest również połączenie z jaskinią F-3 odkrytą w roku 1973 przez ** 80-metrowa studnia (patrz T. 1/95 - red.) el

Małgorzata Romer (Kosior)

Droga.

przez

rurę

Fot. Jens Romer Małgorzata A. Romer w czasie badań w jaskini Staliśmy nad najzwyklejszą dziurą świata. Ty­ Lechuguilla siące takich w Europie. I to ma być to? - Harry, gdzie jest ten tunel rozkopany przez robliwie zaczęłam kolekcjonować wszystko co pod­ grotołazów? Widziałem film i takie duże, metalowe, pisano „Lechuguilla". okrągłe drzwi. Nie wierzę Tobie! W zeszłym roku zaistniała szansa, że spełni się - Spokojnie Gosiaczku, zjedziemy te kilka met­ moje marzenie. Dostałam zaproszenie od Carlsbad rów i wszystko się rozpocznie... Caverns National Park w Nowym Meksyku, Sta­ Łapska latały mi tak z podniecenia, że nie nach Zjednoczonych. Było miejsce dla mnie i dla mogłam wpiąć rolki... dwójki moich przyjaciół w październikowej wypra­ To było kilka lat temu. Zobaczyłam pierwsze wie 1995 roku. Brakiem kilku drobiazgów: wizy zdjęcia z Lechuguilli*. Odlot! Gigantyczne kryształy Stanów Zjednoczonych, gotówki i wolnego, wcale aragonitu do siedmiu metrów długie, czekoladowy się nie przejmowałam. Przecież znam ludzi, którzy Budda na stosie kasztanów, kalcytowe koronki pły­ proszą o miejsce w jakiejkolwiek wyprawie do Le­ wające po szmaragdowych, podziemnych jezio­ chuguilli od pięciu lat. My po prostu napisaliśmy rach, brzuchate balony hydromagnezu... godzinami i stało się! Największy problem z głowy, byłam przeglądałam album w księgarni. Nie kupiłam. przekonana... O wiele za drogi na kieszeń studentki. Jednak to co Okrągły rok walczyłam o moją Lechuguillę. Gdy­ zobaczyłam zawładnęło moją duszą. Postanowi­ by nie tacy ludzie jak Wojewoda Poznański, który łam, że będę w najpiękniejszej jaskini świata! Cho- objął moje „szaleństwo" patronatem i dorzucił gotów-

16 http://pza.org.pl ki, sklep górski „Alpin" z Poznania, rodzice i dziad­ panie się do czegoś większego. Z resztą wyczuwa­ kowie, którzy własne oszczędności wpakowali ło się przeciąg i kamienie „gwizdały". Jednak dla w mój wyjazd, etc, przedsięwzięcie nie doszłoby wybieraczy guana to było obojętne. Dlatego groto­ do skutku. Ambasada amerykańska w Warszawie łazi zaczęli tu kopać 70 lat później. zakopała topór wojenny pod wpływem ogromnej Zeskoczyłam z progu i byłam już pewna, że to tu sterty papierów z Carlsbad Caverns National Park rozpoczyna się spełnianie mojego marzenia. Harry i wszystkich instytucji jakie udało mi się nakłonić do uniósł metalową pokrywę rury wciśniętej w prze­ poparcia mnie w działaniach. Miałam więc listy od kop. Zawyło wietrzysko i wieko zamknęło się za PZA i Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania, liderem. z mojego WKTJ i Hóhlerettung Baden-Wurttem- Przez pierwsze cztery lata po przekopaniu war­ berg, z „Fotostudia Staszyszyn" i Towarzystwa stwy kamieni tej rury nie było. Zauważono jednak, Hiropterologicznego, etc. Czasowo wybrnęłam też że bardzo szybko zmienia się klimat jaskini na nieźle. Spóźniłam się tylko dwa tygodnie na uczel­ przestrzeni pierwszych 16 mil. Wtedy wymyślono to nię. zabezpieczenie. Daje to rezultaty i klimat jaskini Samolot i 14 godzin lotu. W międzyczasie, wrócił do normy. w Nowym Jorku, odprawa emigracyjna. Uff, przeży­ Teraz ja. Chłopcy zamknęli za mną pokrywę, łam i to bardzo sympatycznie. 900 mil amerykańs­ a ja oczy. To wietrzysko wciska wszędzie gipsowy kimi autostradami pomiędzy bezkresną pustynią i strasznie ostry piach. Zsunęłam się szybko po a wielkimi samochodami i wreszcie budynki parku metalowych szczeblach, zaklęłam cicho, bo rura narodowego. strasznie wąska i wór haczy. Na dole krzyknęłam Do naszej dyspozycji był prześliczny domek O.K. i pognałam w dół po kamolach. Ciasno z wo­ z dwoma pokojami wyposażonymi w piętrowe łóż­ rem! Próg na zapieraczkę. Trawersik jeziorka z pie­ ka, pomieszczeniem z ogromnymi stołami i regała­ rwszymi termometrami. Wpisuje na plastikową kar­ mi pełnymi papierów ostrzegających co nam wolno tę temperaturę - 64°F! Tutaj chłodniej, bo blisko a co jest zabronione na terenie Carlsbad Caverns otworu. Piekło zacznie się niżej. National Park, łazienka z gorącym prysznicem, no Gnam dalej. Lina! przez środek jeziorka z kilko­ i kuchnia, oczywiście ze wszystkim co człowiek ma perłami. Matko! zaczyna się. Tę odrobinę pięk­ może sobie wymarzyć i... skorpionami pochowany­ na zabezpiecza jedynie biało-czerwona taśma. Ja­ mi w szufladach. Do tych kuchennych mieszkań­ kimś cudem przeskakuję i zsuwam się w dół po... ców szybko się przyzwyczailiśmy, bo to w pustyn­ ..kasztanach". Znowu prożek, a pod nim gigantycz­ nych domach jak u nas pająki. Gorzej było z noc­ ne stalagmity. Tak się zagapiłam na nie, że nie nymi gośćmi, których rankiem znajdowaliśmy wy­ zobaczyłam Harry'ego. Parsknął śmiechem. Na grzewających się w słońcu, na naszych okiennych nim to nie robi wrażenia. Jest pracownikiem Carls­ parapetach - grzechotniki! Na nie trzeba było uwa­ bad Caverns National Park i w Lechuguilli bywa trzy żać w partiach przyotworowych jaskiń. Szczególnie razy na miesiąc, minimum. Zresztą coś takiego jeśli to były studnie, do których wpadają i same nie zdarza się w większości tutejszych jaskiń. Czasami mogą się wydostać. Te drobne niedogodności wy­ tylko trochę bardziej przykurzone przez gipsowy nagradzał nam widok z balkonu naszego trzytygod­ piach. niowego domu - 50 mil pustyni i gór Guadelupe Pomykamy! Brązy, żółcie, szarości, biele migają Montains oraz naturalny otwór jaskini Carlsbad mi przed oczami. Zaczynają się „koronki", gdy Caverns. Siadywałam każdego wolnego wieczoru dopadamy do studni 150 stóp głębiej - Boulder przed tym otworem i podziwiałam niespotykane Falls. Najgłębszej w Lechuguilli z odkrytych do tej w Europie przedstawienie. Z punktualnością co do pory. Harry wpina przyrządy w linę. minuty, przy zachodzie słońca, z wnętrza jaskini wylatywały tysiące Mexican free-tailed bat (Tadari- - Potencjalnie mamy jeszcze do odkrycia około da brasilienesis). Przez przeszło trzy godziny mog­ 100 km jaskini. Mielibyśmy to już poza sobą, gdyby łam wsłuchiwać się w łopot skrzydeł i popiskiwania nie to. że tak mało wypraw eksploatacyjnych wolno lecących na żer nietoperzy. nam organizować co roku - dodaje Harry. Przepisy chroniące piękno tej jaskini są niesa­ Jednak to nie nietoperze przygnały mnie na mowicie ostre. W tym roku było po raz ostatni sześć drugi kontynent. Przebyłam te tysiące mil dla Le- wypraw eksploatacyjnych, od następnego będą or­ chuguilli! i teraz zjeżdżałam w pierwszej, 30-met- ganizowane tylko cztery rocznie. Oczywiście są rowej studni, znanej wiele lat, która miała mnie jeszcze wyprawy badawcze, ale żeby do takiej się doprowadzić do przekopu ukończonego w 1986 dostać trzeba mieć papiery biologa, geologa, itp. roku. W tym roku właśnie odkryto Lechuguillę uwa­ Każdy z naszej czwórki dźwiga na plecach wór żaną za najpiękniejszą jaskinię świata, do której z galonem wody, bo picie jej z podziemnych zbior­ prowadzi jedyna droga przez rurę. ników jest zabronione, do tego butelki na mocz Byłam na dole. Niemożliwie śmierdziało odcho­ i pudełka na coś konkretniejszego. Zabronione jest dami nietoperzy. światło karbidowe. Niesiemy też dodatkową czystą - Tu, Gosiaczku, przez dwa lata wybierano odzież, którą będzie trzeba założyć w miejscach guano, i w tej sali pod nami. Wtedy odkryto spięt­ szczególnie pięknych. Plastykowe maty, na których rzenie kamienne, które dawało szansę na przeko­ wolno nam jeść. Wszystkie okruchy wynosimy ze

17 http://pza.org.pl sobą na zewnątrz. Znam też na pamięć hasto koronek o żółtych i pomarańczowych kolorach, amerykańskich grotołazów: pływających po jeziorkach jak z bajki. „take nothing - but pictures, Emperor's Throne Room - pośrodku tej sali leave nothing - but footprints, króluje kalcytowy Budda. Piszczę z zachwytu! kill nothing - but f/me", i Jens robi mi zdjęcie. Znam to miejsce bardzo Dochodzą do mnie pozostali chłopcy: Jens dobrze, mimo że nigdy przedtem tu nie byłam. i Nils. Z dołu dobiega wołanie, że lina wolna. Muszę Wszystko ze zdjęć Urs F. Widmer. Szukam w pod­ odczekać jeszcze minutę, aby być pewną, że Harry nieceniu Emperor of Lechuguilla, półtorametrowej jest w bezpiecznym miejscu, nie na darmo tę stu­ wysokości bożonarodzeniowe drzewko, zupełnie dnię nazwano „Studnią Spadających Kamieni". Za­ białe na tle czekoladowej, kalcytowej ściany. Prze­ czynam zjazd po pochylni. To pierwszych 1C met­ biegam pomiędzy Buddą i innymi cudeńkami, musi rów. Tu lina przechodzi przez kant. (Amerykanie tutaj być! jestem pewna! Jest! Kontrast kolorów jest przepinek nie stosują, jedynie podkładają dywaniki niesamowity. Nie mogę podejść bliżej. Wszystko - za każdym razem, gdy wychodziłam tych 50 z daleka otoczone pomarańczową taśmą, której nie m przeżywałam straszne wizje pękającej liny!) wolno mi przekroczyć. Strzela migawka i lampy Czterdzieści metrów niesamowitej przestrzeni! błyskowe oświetlają na moment biało-brązowe cu­ W dole iskrzą się białe ściany gipsowych studzie­ do. Siadamy na pobliskim kamieniu. Gadam jak nek i majaczy pomiędzy nimi trakt dla grotołazów najęta! wyznaczony przez pomarańczowe taśmy. Nie wi­ - To teraz! tak, teraz musi być Nin/anal, którą dzę drugiej ściany w elektrycznym świetle czołówki, drogą? Harry! mimo że włączony mam system halogenów. Już Z miejsca, w którym siedzimy, odchodzą trzy jestem na dole. Krzyczę, że lina wolna i dopadam drogi. Pierwsza bezpośrednio do Moby Dick Room, do Harry'ego. Tu jestem bezpieczna. Słyszę jak druga do Far East, z którego można zjechać po 100 sypie się piach, który może pociągnąć za sobą coś metrach lin do Moby Dick Room i wreszcie nasza większego. To Jens jest na linie. Podziwiam ogrom­ droga przez Nirvane do Moby Dick Room. Labirynt! ne perły i fotografuję je. Teraz zaczynam bać się oddychać. Żółtawe szaleństwo paraliżuje. Pomiędzy nami a stropem - Było ich jedenaście, ale w zeszłym roku ktoś wiele metrów, jednak idziemy powyginani we wszy­ ukradł dwie perły - mówi Harry. - Domyślamy się stkie strony. To przez te szaleńcze makarony, kto to zrobił, ale te dwie osoby się nie przyznają. draperie i ekscentryki. Wór ciągnę po spongu. Boję - Co grozi za coś takiego? - pytam. się. że coś z tych cudów uszkodzę, jeśli zawieszę - Bardzo wysoka grzywna (do 5 tys. $) lub go na ramieniu. Kark boli od tych głupich pozycji. więzienie. Wiele parków narodowych w Stanach W głowie tylko dobre myśli. Niesamowicie wyost­ Zjednoczonych stworzyło specjalne przepisy chro­ rzona uwaga, która chroni mnie przed zdradliwym niące ich piękno. Dało to bardzo dobre rezultaty. krokiem. Tak króciutki odcinek drogi zajmuje nam Oczywiście nie da się wyeliminować wandalizmu przeszło pół godziny i pozbawia energii. Siadamy w pełni, ale o wiele mniej się słyszy teraz np. przy jeziorku i jemy coś słodkiego. Spisuję tem­ 0 wycinaniu stalagmitów do produkcji leczniczych peraturę wody, powietrza i wilgotność z termomet­ nalewek czy kolekcjonowaniu kaktusów saguaro. rów. Jesteśmy w Glacier Bay. Wspinaczka w gip­ Rusticles! Niesamowicie skorodowane skały. sowych studniach daje wiele radości, skała jest Jak pordzewiałe blachy. Czarnoszare kolory roz­ ciepła i sucha. Spisuję temperaturę i siłę wiatru świetlone rzadko żółcią. Niesamowicie ostre. Nikt z termometrów. To samo robię w Windy City. nie ma pojęcia jak to powstaje. Wiadomo tylko, że Chłopców doganiam przy hydromagnezowych ba­ skały te zawierają bardzo dużo żelaza. Interesujące lonach. Takie srebrne mydlane bańki. Puściutkie jest to, że coś bardzo podobnego znaleziono na w środku. „Rosną" sobie pomiędzy bielusieńkimi dnie oceanu... na pokładzie Tytanika! Przeciskamy kryształami gipsu, które przybierają kształty minia­ się pomiędzy tymi blachami. Nie na żarty Harry turowych drzewek. Jesteśmy zachwyceni. Niestety ostrzegał przed ostrością skały. W jednej minucie nie trwa to długo. Zaczynają się ciasne partie rozcinam wierzchnią skórę moich butów trekingo- 1 w dodatku pieruńsko śliskie. Brunatną maź na­ wych. Skarpetka wylazła na wierzch. Jestem trochę zwano „gorilla shit". Idealna nazwa! Ślizgam się zła na siebie. Mogłam uważać, a nie gapić się i brudzę na pochylniach pełnych tego paskudztwa. w każdy kąt. Zaczyna się wspinaczka w bardzo Z góry dobiegają przekleństwa chłopców, a ja ciasnych i śliskich partiach jaskini. Czasami bezpo­ wspominam z sentymentem Chelosiową Jamę, średnio po polewach kalcytowych. Upał daje się we Apricot Pit! Nareszcie dół. Jestem brązowa i lepka. znaki. Tutaj są74°F! Pot leje się ze mnie ciurkiem. Wygląda tak cała nasza czwórka. Próbujemy się Wszystko klei się niemiłosiernie do ciała. Gryzą teraz jakoś z tego oczyścić. Zaczyna się przecież opiłki gipsu pod T-shirtem. Sapiemy. Jesteśmy pra­ dopiero teraz szaleństwo gipsowych drobinek, eks- wie na górze, kiedy zaczynają się znowu gipsowe centryków dwudziestocentymetrowej długości, cze­ kryształy. Tak ostre, że drą rękawiczki i kaleczą koladowych polew, makaronów trzymetrowej dłu­ ręce. Błogosławię ochraniacze na kolanach. gości, które niszczy podmuch wiatru, kalcytowych Nareszcie możemy stanąć na nogach. Moby

18

http://pza.org.pl Dick! Ogromiaste, białe kamole. Skaczemy po nich całe. Robimy przerwę. Wszyscy najedli się strachu. i wspinamy się pod pierwszą studnię prowadzącą Pomykamy do góry. Tak potwornie boli mnie do Far East. To koniec dzisiejszej drogi. Leżą tutaj kręgosłup od ciężaru, że co kilka minut kładę się na stare rzęchy, które zwą się jeszcze linami. 300 stóp spongu. Mogę dzięki temu podziwiać przestrzeń na osobę. Trzeba to wytargać na powierzchnię! nade mną lub różnorodne nacieki. Fantazyjność Fłetransport jest zawsze trudny, ale tu dokucza tego świata zaskakuje na każdym kroku. Uspakaja jeszcze ten upał. Ze zmęczenia zaczynam nie i zachwyca. Jak dobrze, że jeszcze tutaj wrócę dostrzegać piękna jaskini. Idiotyczny jest sposób nacieszyć pięknem duszę. transportu lin. To nie tak jak u nas w Europie Wlekę się na końcu. Ze zmęczenia i żeby prze­ upycha się paskudztwo w worze, który pod napo­ dłużyć tę ciszę. Podświetlam kryształowe drzewko rem kopniaków i przekleństw pokonuje wszelkie latarką. Absolut! Spoglądam w gipsową studzienkę przeszkody. Tu dynda mi na ramieniu okrągły zwój nieosiągalną dla człowieka. Po prostu za ciasno. twardy jak stal. Haczy dosłownie o wszystko, nie da Zaglądam za ogromną draperię i odkrywam, że tu się go uczepić wora, trudno wiesza się go na lążu jest też jakaś droga, która może zaprowadzić mnie w studni. Klnę niemiłosiernie! Szczególnie na par­ do zachwytu. Nie, dzisiaj wystarczy. Chłopcy mnie szywie zaporęczowanym trawersie „Freak-Out" wołają. Na całe szczęście zabrali mi jeden zwój lin. w górnych partiach jaskini. Jeden odcinek liny wisi Mam lżej. Mogę kontrolować piękno. na przestrzeni 300 stóp i gdyby nie zablokowane Jeszcze 50 m - próg, trochę do góry, odrobinę czasami głazy, byłaby to niesamowicie niebezpie­ na dół, chłód wieczoru zassała rura, którą docho­ czna zabawa. Zmęczenie i lina na ramieniu dają mi dzę do ostatniej studni. Znajomy smród guana, się we znaki. Jestem bardzo powolna. Co kilka wreszcie agawy na krawędzi otworu. Księżyc. chwytów obsuwa mi się noga z jakiegoś śliskiego - Jak było? - pytają przyjaciele. stopnia. Szczelina jest za szeroka by móc się - LECHUGUILLA!!! rozpierać. Przeszłam. Krzyczę, że lina wolna. Te­ raz idzie Jens. Za daleko, by widzieć jego światło ' czytaj „Leczugija" i za dużo przełazów. On też ma problemy z liną. Nie może utrzymać równowagi. Obsuwa mu się noga. np: 900 mil - 1440 km Słyszę tylko głuche uderzenie. Cisza. Panicznie 300 stóp - 100 m spoglądam na linę. Naprężona, więc wytrzymała. 64°F - 16PC Krzyczę imię. Nils też, ale z drugiej strony trawersu. 1 galon -3,6 litra Jens odpowiada. Ma problemy ze wspinaczką na Lechuguillę odkryto w 1986 roku. Ma 138 km poziom trawersu. Zbił porządnie ramię i klatkę długości (skartowanych! stan styczeń 1995 r.) co piersiową. Za kilka godzin będziemy obserwować plasuje ją na drugiej pozycji w klasyfikacji najdłuż­ mieniące się sińce. szych jaskiń USA i jest najgłębszą jaskinią Ameryki Doszedł wreszcie do mnie. Napięcie wolno spły­ Północnej, -498 m. Leży w granicach Carlsbad wa po ciele do stóp. Mówi tylko o bólu w klatce Caverns National Park, na południu stanu Nowy piersiowej. Obmacuję kości i uspokajam Jensa, że Meksyk.

Małgorzata A. Romer w N. Mexico Room. Fot. Jens Romer

http://pza.org.pl 19 Tomasz Kliś, Jacek Mierzejewski

Weekend na Dolnym Śląsku, czyli sudeckie drogi lodowe

Dolnośląskie wspinanie lodowe w zasadzie kon­ pacza na Małą Kopę (szlakiem koło schroniska centruje się w dwóch miejscach: w Kotle Małego „Strzecha Akademicka"). Nocleg można znaleźć Stawu i niedawno odkrytym „ogródku lodowym" w malowniczym schronisku „Samotnia" lub we w Międzygórzu. Najlepiej znane karkonoskie Śnież­ wspomnianej „Strzesze Akademickiej". ne Kotły, charakteryzujące się typowo tatrzańską Kocioł Wewnętrzny stanowi bezpośrednie oto­ rzeźbą, nie oferują typowych dróg lodowych. Two­ czenie Małego Stawu. Lodospady są położone wy­ rzące się tu lodospady to jedynie krótkie fragmenty soko i trzeba pod nie podejść około 15 min. od tafli dłuższych dróg mikstowych. Pewne znaczenie ma Stawu. Znajdują się tu liczne polewki i sopelki oraz położony w sąsiedztwie Śnieżnych Kotłów Czarny trzy wybitne lodospady. Kocioł Jagniątkowski. Lodospad w Korytarzu Rzepióra to szeroka ściana lodowa o przeciętnej wysokości jednego Kocioł Małego Stawu wyciągu, dająca możliwości wspinaczek o zróż­ nicowanym nastromieniu i trudnościach. Kocioł Małego Stawu jest położony powyżej Żleb Lejowy (Lejek) w całości wypełniony lodem Karpacza na wysokości 1183 m n.p.m. (dno kotła). pozwala prowadzić drogi o długości jednego wycią­ Wysokość samych ścian wynosi 60-80 m przy gu. W środkowej części, gdzie lód jest stromy głębokości samego kotła ok. 200 m. Morena Małe­ i bardziej kruchy (bąble powietrzne), mogą wy­ go Stawu dzieli wyraźnie kocioł na część wewnętrz­ stąpić problemy z asekuracją. ną i zewnętrzną. Dojście z Karpacza drogą jezdną Mokre Zacięcie, niewidoczne ze schroniska, po­ od Kościółka Wang przez Polanę Bronka Czecha, łożone na orograficznie prawej ścianie Żlebu Faj- lub z górnej stacji wyciągu krzesełkowego z Kar­ kosza to jednowyciągowa, na ogół łatwa droga

Kocioł Wewnętrzny Małego Stawu: 1. Ściana lodowa w Korytarzu Rzepióra, 2. Żleb Lejowy (Lejek), 3. Żleb Fajkosza, strzałka pokazuje wejście w Mokre Zacięcie. Fot. Jacek Mierzejewski

20 http://pza.org.pl Czarny Kocioł Jagniątkowski

Czarny Kocioł nie należy do wielkich i efektow­ nych. Ściany Kotła są niezadługie, niezbyt strome, dosyć wysoko porośnięte lasem (ściany wschodnia i zachodnia). Spływające z grzbietu cieki wodne i podmokły teren ponad krawędzią Kotła tworzą dobre, mimo niekorzystnych warunków tereno­ wych, zasilanie dla tworzących się tu lodospadów. W dolnej części po stronie wschodniej, gdzie najniżej schodzą skalne żebra, schodzą, wylewają krótkie lodospady o charakterze boulderowym. Większe lodospady tworzą się na ścianach wyżej położonych żlebów. Mają one długość około jed­ nego wyciągu, a występująca tu miejscami cienka polewka może być ciekawym akcentem w general­ nie łatwym i przyjemnościowym wspinaniu. Z lodo­ spadów wychodzi się w pola śnieżne pod krawę­ dzią Kotła, gdzie stanowisko można założyć z wy­ stępującej ze śniegu kosówki lub trawek, po ich uprzednim odkopaniu, oczywiście. Wspinaczki w Czarnym Kotle mogą stanowić atrakcję dla nie­ „Niebieska drabina" doświadczonych wspinaczy i adeptów tej ciekawej Fot. Jacek Mierzejewski dyscypliny górskiej. Dla bardziej doświadczonych ten rejon może stanowić cel zastępczy w razie o przeciętnym nastromieniu 60°. Na początku zimy fatalnej pogody w Śnieżnych Kotłach. przy małej ilości lodu jest trudniej. Do Czarnego Kotła dojść można z Jagniątkowa Założenie stanowiska po przejściu opisanych szlakiem niebieskim do Rozdroża pod Śmielcem, lodospadów może nastręczać pewne trudności. skąd dalej szlakiem zielonym wprost do Kotła Nieliczne bloki skalne są niepewne i na ogół przysy­ pane śniegiem, a do trawek głęboko. Uwaga! Wszystkie drogi Kotła Wewnętrznego zaczynają się w żlebach zagrożonych lawinami. Wszystkie lodospady Kotła Zewnętrznego poło­ żone są blisko siebie przy szlaku poniżej schronis­ ka „Samotnia" i to właśnie tu znajdują się naj­ popularniejsze karkonoskie drogi lodowe. „Niebieska drabina" to właściwie stromy zalo­ dzony żleb. Na orograficznie lewej ścianie tworzą się ładne i ciekawe polewy lodowe o wysokości ok. 20 m i dużym nastromieniu. „Nitka" będąca jedną z dłuższych dróg (nawet do dwóch wyciągów) prowadzi przez duży trójkątny lodospad i dalej przez prożki w bardzo stromy lód w zacięciu. Właściwa droga o nazwie „Trójkątny lodospad" ma wspólny początek z „Nitką", ale po pierwszym progu lodowym odchodzi w prawo na trawki pod skałami. „Filar Dutkowskiego" jest najbardziej imponują­ cą kaskadą tego rejonu (ma około dwóch wyciągów długości). Niektórzy właśnie tę drogę nazywają „Nitką". Droga zaczyna się kilkanaście metrów w prawo od „Trójkątnego lodospadu" wąskim pas­ kiem lodu prowadzącym na dużą półkę pokrytą lodem u stóp właściwego spiętrzenia filara (można się też tu dostać polewką po drugiej stronie skalnej Kocioł Zewnętrzny Małego Stawu: 1. „Nitka", ostrogi). Dalej można iść wariantami o różnych 2. „Trójkątny lodospad", 3. „Filar Dutkowskiego". trudnościach. Fot. Jacek Mierzejewski

http://pza.org.pl 21 (około 1,5 godziny). Podejście to dla posiadaczy nart ski-tourowych może stanowić dodatkową at­ rakcję, podobnie jak przejście ze Szklarskiej Porę­ by lub Przesieki (bez nart zbyt długie i uciążliwe). Najbliższy nocleg to „Schron pod Śmielcem" będą­ cy we władaniu Sudeckiego Klubu Wysokogórs­ kiego lub poznańska Chatka Wielkanocna. Całe jedzenie trzeba wnieść na własnych plecach. Klimat Karkonoszy jest wilgotny, zimny, pogoda jest często bardzo zła i towarzyszy jej silny wiatr. Należy to przewidzieć przy pakowaniu odzieży -generalnie w Karkonosze trzeba się ubrać równie poważnie jak w Tatry. Pamiętać również należy, że Karkonosze znajdują się na terenie Parku Narodo­ wego.

Międzygórze

Międzygórze to miejscowość letniskowa położo­ na u stóp Snieżnika Kłodzkiego. Pomimo łatwego dojazdu wydaje się, że w lodzie nikt się tam nie wspinał aż do stycznia 1996 r. Kaskady znajdują się na ścianach głębokiego skalistego wąwozu, do którego spada Wodospad Wilczki. W wąwozie zale­ ga zimne powietrze i prawie nigdy nie zagląda tam Tomasz Kliś i Marcin Chlebowski na drodze „Słoń". słońce, dlatego zapewne mimo niskiego położenia Fot. Emil Mikulski (570 m n.p.m.) tworzą się tu niewielkie, ale im­ ponujące lodospady. Nie przekraczają one 30 m długości, są jednak bardziej nasycone trudnoś­ ciami niż lodospady w Karkonoszach. Wąwóz oto­ sopelków w korzystniejszych warunkach może być czony jest barierkami i tarasami widokowymi, a nad całkiem interesujących (np. w okolicy „Zasługi fla­ wodospadem przerzucony jest żeliwny most. szencuga"). Ciekawostką jest fontanna w Między­ górzu, która zamarzając tworzy obelisk o wysoko­ „Wodospad Wilczki" - najbardziej imponująca ści 6-8 m. kaskada całego rejonu, oferująca ładne wspinanie Rejon Wodospadu Wilczki jest objęty ochroną po kalafiorach. Uwaga na grubość lodu - wodospad rezerwatową. Do Międzygórza dostać można się nie zamarza całkowicie, również dostęp do pod­ autobusem z Bystrzycy Kłodzkiej lub Kłodzka. Wy­ stawy lodospadu może być poważnie utrudniony, żywienie w hotelu „Nad wodospadem". Nocleg ponieważ jeziorko u jego podstawy zamarza jedy­ w tym samym miejscu lub w jednej z licznych nie podczas największych mrozów. kwater prywatnych, choć w zasadzie wszystko mo­ „Bez trąb i bębnów" to około 30 m wspjnaczki żna tu wyłoić w jeden dzień. w lodzie na prawo od Wodospadu Wilczki. Średnie Opisane rejony nie są jedynymi na Dolnym nastromienie do 80°, dość delikatne wyjście z lodu Śląsku miejscami, gdzie można wspinać się w lo­ w suche liście. Dostęp z dna wąwozu lub zjazdem dzie. W Karkonoszach na pewno zamarza Wodo­ z barierki. spad Szklarki i Wodospad Kamieńczyka, który nie „Słoń" jest drogą położoną kilka metrów w pra­ jest ani duży, ani trudny, ale oferuje wspinaczkę po wo od poprzedniej. Tworzy ją lodowa buła spływa­ rzadkich u nas kalafiorach. Także obok drogi z Je­ jąca kilkunastometrowym soplem. Na „trąbie" mogą leniej Góry do Szklarskiej Poręby pomiędzy skał­ być problemy z asekuracją. Dostęp podobny jak do kami tworzą się niewysokie nitki lodowe. Przypusz­ „Bez trąb i bębnów". czalnie w Sudetach jest jeszcze kilka miejsc, o któ­ „Zasługa flaszencuga" znajduje się na orografi­ rych, jak do niedawna o Międzygórzu, nikt nie wie. cznie prawej ścianie wąwozu około 50 m od wodo­ Szczególnie podejrzany jest wąwóz Pełcznicy koło spadu. Długość 25 m, nastromienie w dolnej części Zamku Książ oraz urwiska Gór Śtołowych położone 90°, w górnej 70° - 80°. Drogę można skończyć poniżej torfowisk. Wydaje się, że warto też po­ wychodząc poniżej skalnej ścianki w lewo (łatwiej) szukać w Beskidach. Słyszeliśmy coś o lodospa­ lub wprost do góry, gdzie lód podchodzi najwyżej dach w rejonie Babiej Góry. Czy ktoś nie wie (niebanalnie). Dostęp z dna wąwozu. czegoś więcej na ten temat? Oprócz czterech wymienionych lodospadów w okolicy jest jeszcze kilkanaście mniejszych kas- kadek i lodozsuwów*. Nie wiemy czy opisany stan lodu jest typowy w tym rejonie. Wydaje się, że kilka * Z lodospadu się spada, a z lodozsuwu zjeżdża.

22 http://pza.org.pl Maciej Tertelis

ASEKURACJA

L9M

W opracowaniu omówiono techniki asekuracji w warunkach zimowych - asekurację w lodzie, trawkach oraz skale. Jeżeli wspinałeś się już w górach latem i chcesz tym razem poznać smak śniegu wsypującego się za kołnierz, ewentualnie uderzającego wprost w twarz, wybierz się w góry podczas, brrr... zimnej, o bracia, pory roku. Tekst ten adresuję właśnie do Ciebie. Jest on fragmentem przygotowywanego do druku monograficznego poradnika.

Asekuracja w lodzie Istnieją dwa podstawowe typy przelotów osadza­ nych w lodzie. Są to śruby wkręcane i wbijane (rys. 1). Jedni wspinacze preferują rury wkręcane, twier­ dząc, że mniej niszczą strukturę lodu i są łatwiejsze do wyjęcia. Inni wolą typ wbijany, mówiąc, że łatwiej i szybciej się je instaluje. Wobec braku w Polsce miękkiego i plastycznego lodu alpejskiego, pozo­ staje przychylić mi się do opinii tych pierwszych. Tatrzański, wodny lód jest typu naciekowego, pows­ taje w miejscach, gdzie w lecie spływa woda. Wbija­ ne śruby zazwyczaj nie nadają się do takiego lodu, bowiem powodują jego pękanie. Podstawową zasadą, którą powinieneś się kie­ rować podczas zakładania asekuracji, jest wybór dobrego i wygodnego miejsca do stania. Jeżeli jest to możliwe, znajdź lodową rampę lub półkę, na której jesteś w stanie utrzymać się bez pomocy rąk. Formacjami przyjaznymi w tym sensie są również zapieraczkowe kominki i zacięcia. Najgorszym miejscem jest odcinek pionowego lodu. Jeżeli Rys. 1. Wkręcane i wbijane jest to śruba rurowa produko­ płasko przynajmniej jedną stopą (rys. 2). Wielu wana przez Black Diamond: na naszym rynku zale­ wspinaczy wpina się do wbitych dziabek (np. lon- gają bardzo podobne, lekkie (tytanowe) rury produ­ żykiem lub kontrfifką), w ten sposób uwalniając kcji rosyjskiej w dwóch rozmiarach (średnice 1 i 1,5 ręce, którymi osadzają przelot. Puryści unikają ta­ cm); Łatwo wkręcają się nawet w twardy lód, wadą kiej praktyki, określając ją jako „nieetyczne pod- ich jest jednak łatwość zginania się atakujących haczanie". Osobiście również odradzam ci ten spo­ zębów w chwili kontaktu ze skałą, na co trzeba sób, także z innej przyczyny - praktyka ta znacznie szczególnie uważać w rodzimych lodach, które spowalnia wspinanie. Wbij dziabkę, zawiśnij na z reguły nie są zbyt grube. jednej pętli nadgarstkowej, trzymając stylisko, bądź Przypadek jest Snargiem Lowe'a; używać zachowując równowagę na przełożonym przez pęt­ go będziesz wyłącznie na lodospadach, w stosun­ lę nadgarstkową łokciu (lepszy patent, pozwala kowo miękkim lodzie (w Polsce warunki rzadko dodatkowo wykorzystać chwilę przerwy we wspina­ spotykane). niu i dać odpocząć dłoni oraz instalować przelot Typ

23 http://pza.org.pl Spokojnie wybierz miejsce na przelot. Nie ufaj delikatnemu, kruchemu bądź spękanemu lodowi. Jeżeli już musisz skorzystać z takiego miejsca, postaraj się dokładnie skuć wierzchnią, osłabioną warstwę lodu i osadź śrubę w bardziej stabilnym podłożu. Pamiętaj, aby było dostatecznie grube. Częstym błędem, popełnianym szczególnie przez początkujących wspinaczy, jest dobijanie rury dzia- bką tak, że atakujące zęby śruby dochodzą do powierzchni skały i tępią się (a wręcz wginają do środka rury). Tak uszkodzony przyrząd jest później do wyrzucenia. Podobnie jak z dziabkami - nie męcz się i nie osadzaj przelotów zbyt wysoko. Rys. 3. Demons­ Poziom barków jest optymalny. trator na rysunku Przed osadzeniem rury, zarówno wbijanej, jak popełnił kilka błę­ i wkręcanej, uderz dziabką w wybrane miejsce, aby dów. wykonać mały, parocentymetrowy, skierowany lek­ a) Stoi na przed­ ko w górę otwór prowadzący. Przyłóż do niego nich zębach raków śrubę i stuknij lekko młotkiem, aby zęby załapały (technika frontalna), lód. Wkręcaj dalej ręcznie (pamiętając o kierunku zamiast wykorzys­ gwintu!), jednocześnie wciskając w głąb lodu, od­ tać wypłaszczenie chylając minimalnie w górę. Optymalny kąt pomię­ lodu i postawić sto­ dzy osią śruby a kierunkiem pionu powinien wyno­ py płasko (przynaj­ sić 120°. Jeżeli śruba trudno się wkręca, możesz mniej jedną) zaufać przelotowi. Sprawdza się uproszczona re­ b) Dziabką, którą trzyma w lewej ręce, jest tylko guła - im trudniej jest ci śrubę wkręcać, tym bar­ oparta o lód; chwilowe zachwianie równowagi koń­ dziej możesz być jej pewien. Pamiętaj o niebez­ czy się w tym momencie odpadnięciem; niedbałe pieczeństwie wgięcia zębów śruby przy zetknięciu ułożenie przyrządu zmusza wspinacza do kurczo­ ze skałą. Śrubę nie wkręconą do końca skróć przy wego ściskania styliska, a więc pogłębia zmęczenie dłoni - czas spędzony podczas zakładania przelotu powinien być wykorzystany na odpoczynek mięśni przedramienia, dziabkę należy wbić niżej i możliwie głęboko, zaś wspinacz nie powinien trzymać jej w dłoni, a przełożyć przedramię przez pętlę nadgar­ stkową i zgiąć rękę w łokciu, w ten sposób uwalnia sobie drugą dłoń, bardzo przydatną do wykonania operacji sprzętowych. c) Lina prowadzącego przebiega między jego stopami; odpadnięcie w tym momencie może spo­ wodować dostanie się sznura pod prawe kolano i odwrócenie lecącego do góry nogami; kiedy tylko jest to możliwe, staraj się kontrolować przebieg liny, wyrzucając ją spomiędzy nóg w odpowiednią stro­ nę (w powyższym przypadku na prawo). d) Demonstrator sprytnie wykorzystał lodowy sopel, zakładając na nim, jak na uchu skalnym, przelot, uczynił to jednak błędnie, chwytając lód w najcieńszym i najsłabszym miejscu, za jego „po­ przeczkę", zakładając pętlę pojedynczo, „na kra­ wat"; asekurując się z lodowych sopli, przekładaj pętlę podwójnie, takie zamocowanie sprawia, że w momencie szarpnięcia, obciążany jest cokół sop­ la, a więc miejsce o największej wytrzymałości. e) Na rysunku widnieją dwa sople, jeden za drugim, demonstrator nielogicznie wykorzystał tyl­ Rys. 2. Zakładając przelot, staraj się stać płas­ ko jeden z nich, jeżeli znajdziesz dwa lub więcej ko, przynajmniej jedną stopą (technika francuska); sopli blisko siebie, załóż punkt z wszystkich, łącząc jeżeli teren jest zbyt stromy, wyrąb mały stopień je do kupy jedną długą lub kilkoma krótszymi (od­ dziabką; zmieniaj często stopy, aby wysiłek (napię­ dzielnie każdy pojedynczy sopel) pętlami, takie cie) rozłożyło się równo na obie nogi (rys. Climbing, rozwiązanie radykalnie zwiększa wytrzymałość No 147) przelotu (rys. Climbing, No 147).

24 http://pza.org.pl pomocy pętli, założonej wyblinką na jej trzpieniu tymi zamkami, pamiętaj jednak o tym aby miały (zabezpiecz karabinkiem pętlę przed zsunięciem). dostateczny prześwit. Zalodzona i zaśnieżona lina, Wytrzymałość dobrze osadzonej rury lodowej osią­ szczególnie podwójna, jest często grubsza od tej, ga wartość 800 kG. Gdy teren zmusi cię do osadze­ której używasz w skałkach. Gdy możliwość samois­ nia śruby w trudnej pozycji, skorzystaj z haczyka tnego wypięcia się liny z takiego karabinka, w trak­ Spectra (rodzaj lodowego sky-hooka, produkowa­ cie odpadnięcia, spędza ci sen z oczu - po wpięciu nego przez firmę Black Diamond; rys. 4), który liny, przekręć karabinek w ekspresie. Jeżeli chcesz zapewni ci asekurację w momencie zakładnia prze­ lotu. Nie musisz go dobijać młotkiem. Wetknij wyso­ sobie jeszcze bardziej ułatwić operacje sprzętowe ko w otwór po ostrzu dziabki, wciśnij energicznie wykonywane podczas prowadzenia lodospadu, le­ dłonią i wepchnij linę. Kiedy założysz punkt przelo­ wą rękę ochroń łapawicą, prawą zostaw tylko w po- towy, wyjmij Spectrę z otworu i zabierz ze sobą. larowej, bądź wełnianej rękawiczce (leworęczni niech zrobią odwrotnie). Prawa ręka oczywiście będzie szybciej marzła od lewej, okrytej łapawicą, ale znaczny postęp w zręczności operacji manual­ nych umożliwi ci przyśpieszenie zakładania bądź likwidacji przelotów. Wspinając się w lodzie, możesz asekurować się Rys. 4. Spectra Black Dia- z sopli, które tworzą wokół swojej podstawy rodzaj monda; stanowi antidotum lodowego ucha. Przepchnij wokół nich pętle (rys. na panikę; jeżeli wyszedłeś 3). Jeżeli nie daje się tego wykonać od razu, kilkanaście metrów ponad udrożnij otwór dziabką. Wybierz najbardziej wy­ ostani przelot, teren jest trzymałe miejsce, przeważnie tuż przy wrośnięciu pionowy, nie jesteś w sta­ dorodnego sopla w podłoże. Pamiętaj o sposobie nie zejść, a zdecydowałeś przełożenia pętli, podobnym do stosowanego się wkręcić śrubę, powinieneś posiadać ten lodowy w przypadku uch skalnych - pętla ma obejmować sky-hook; wciśnij go więc wysoko, w otwór po całą podstawę sopla (o największej wytrzymałości) ostrzu dziabki, wepnij linę i... już możesz odsapnąć, lub kilku położonych blisko siebie sopli, a nie miejs­ patent ten z pewnością pozwoli ci w chwili słabości zawisnąć na linie (rys. Climbing, No 147) ce, gdzie jest najcieńszy, do czego dochodzi, gdy założymy pętlę „na krawat".

Likwidacja przelotu założonego ze śruby jest banalna - po prostu się ją wykręca. Wykonując kilka pierwszych obrotów, wspomóż się ostrzem dziabki (szczególnie wtedy, gdy śruba wmarznie w lód), aby zwiększyć moment siły. Zwróć uwagę na kierunek wykręcania - nie wszystkie śruby mają jednakowo skierowany gwint. Idąc na drugiego, po wykręceniu każdej śruby, oczyść ją z wypełniające­ go wnętrze lodu, zanim skutecznie się zasklepi. Bywa, że wystarczy lekko popukać śrubą w stal dziabki lub skałę (delikatnie z gwintem!), a lód się wykrusza. Jeżeli nie, użyj do przepchania ostrza dziabki lub igły do trawek. Unikaj przedmuchiwania śruby przy pomocy ust (rys. 5) - w niskiej tem­ peraturze skóra błyskawicznie przymarza do meta­ lu. Nawet jeśli uda ci się oderwać wargi, możesz być pewien, że już sobie je odmroziłeś. W eks­ tremalnych temperaturach śruby tak się jednak Rys. 5. Nigdy nie dotykaj na mrozie metalowego potrafią zasklepić, że opisane wyżej działania nie ekwipunku ustami. Opróżniając wnętrze rurowej przynoszą rezultatu. Możesz wtedy ogrzać śrubę śruby z lodu (zrób to natychmiast po wykręceniu nad zapalniczką, chwycić ciepłą dłonią (uwaga na śrubki), stuknij nią w obuszek młotka, skałę, ewen­ odmrożenia), bądź wsadzić na moment do wewnęt­ tualnie przepchaj ostrzem dziabki lub igłą do tra­ rznej kieszeni anoraka. wek. Wybierając się na długie, lodowe drogi, po­ W celu ułatwienia sobie operacji sprzętowych, staraj się o rodzaj lodowego jebadełka (kawałek wykonywanych w rękawiczkach, każdą śrubę we­ sztywnego drutu, o odpowiedniej długości, z zagię­ pnij do szpejarki oddzielnym karabinkiem (ekspre­ tym uchem na jednym końcu, w celu przypięcia sem). Do wpinania liny używaj karabinków z wgię- karabinkiem do uprzęży) (rys. Climbing, No 147). http://pza.org.pl 25 Asekuracja w mikście grubość oraz zlikwidować drugiemu założony tu Specyficzną cechą zimowego wspinania w Tat­ przelot. Trudniej jest orzec, czy nie ma pod spodem rach jest teren mikstowy, czyli mieszany. Będziesz kamieni. Wbij igłę (nie wkręcaj) w centralnym punk­ więc wspinał się w lodzie, skale i zmrożonych cie darni. Trzymaj się zasady - jedna igła w jednej trawkach. Najchętniej podkaszał będziesz wklęsłe kępce. Wbicie kilku igieł w mały kawałek trawy formacje, przeważnie zalane lodem, dzięki czemu może ją znacznie osłabić. Unikaj wbijanie igieł umożliwiające najszybsze pokonanie danego frag­ w zagłębienia przy skale oraz w skalne szczeliny mentu. Przyjazne są również połacie trawiaste, (chyba że zmusi cię do tego wyjątkowa sytuacja). w których świetnie siadają dziabki, stwarzające Tak osadzone przeloty mogą mieć dużą wytrzyma­ doskonałą możliwość założenia wybranej asekura­ łość, możesz mieć jednak olbrzymie problemy z ich cji z igieł stożkowych (rys. 6). Jak ich użyć? wykręceniem. Nie próbuj także osadzać ich w kęp­ Wybierz duży kawał darni. Zbij młotkiem śnieg kach mchu, który staje się bardzo kruchy w niskiej z wierzchu kępy. Łatwiej jest teraz ocenić jej wy­ temperaturze. Zakładając przelot z polskiej igły, nie trzymałość (mała kępka łatwo się może oderwać), wpinaj karabinka w jej ucho, ponieważ, będąc do- spawanym, stanowi najsłabszy punkt. Skorzystaj z pętli założonej przy pomocy wyblinki na trzpieniu igły (nie na uchu!). Zabezpiecz pętlę przed zsunię­ ciem (podobnie jak przy skracaniu, nie wbitego do końca, haka) poprzez przypięcie karabinkiem do ucha igły. Ogólnie rzecz biorąc, wyswobodzenie igły z tra­ wy jest czynnością o wiele trudniejszą od jej osa­ dzania. Spróbuj obrócić śrubę za pomocą dziabki (wkładając ostrze w jej ucho i zwiększając w ten sposób moment siły). Jeżeli nie idzie, uderz w igłę młotkiem, aby poluzować, zapewne przylodzony do ziemi lub lodu, gwint. Dodatkowo możesz skuć zewnętrzną warstwę otaczającego darń lodu. Czy już możesz odkręcić ją dłonią? Jeżeli w dalszym ciągu nie wychodzi, skuj większą ilość lodu lub potraktuj igłę młotkiem w sposób podobny do wybi­ jania skalnego haka. Gdy jesteś praworęczny, nie pomyl się i weź do prawej ręki czekanomłotek. a do lewej czekan. Gdy posiadasz dwa młotki, problem oczywiście nie wys­ tępuje.

Asekuracja w skale Bądź czujny podczas zakładania kości i mimo- środów. Zalodzenie szczelin może znacznie ob­ niżyć wytrzymałość takiego punktu, więc starannie oczyść jej ścianki ze śniegu i lodu. Unikaj wbijania Rys. 6. Igły stożkowe do trawek. haków pod pozornie wyglądające na lite skalne Przypadek jest rozsądnym rozwiązaniem bloki. Po obciążeniu może się okazać, że blok był rodzimej produkcji (Kazimierz Woźniak, Kielce), tylko przymarznięty do podłoża. To samo dotyczy jedyną wadą okazuje się zbyt wąskie ucho, aby zakładania pętli. Mogą zarówno wyrwać cały blok, móc przepiąć przez nie karabinek, niweluje ją po­ albo zsunąć się z oblodzonej lub zaśnieżonej kra­ siadanie krótkiej pętli z kevlaru (jeśli posiadasz kilka wędzi. Asekuruj się tylko z pewnych i dużych blo­ takich igieł, każdą z nich wyposaż w oddzielną ków, np. z litych, skalnych zębów na grani. pętelkę), łatwo się wbija i wykręca. Zdarzy się, że trudno ci będzie odszukać właś­ W przypadku masz do czynienia z Wart- ciwe miejsce wbicia haka. Szczeliny przeważnie są hogiem Salewy, trudniej go wbić i ciężej wykręcić, zasypane śniegiem oraz pozalewane lodem. Nie­ stanowi za to pewniejszy przelot. stety, pozostaje ci żmudne szukanie i czyszczenie Przypadek

26 http://pza.org.pl przydadzą ci się szczególnie cienkie haki (płytówki, listki, łyżki, jedynki, rurpy etc). W wyjątkowych momentach, gdy zabraknie ci haków, możesz osadzić w skalnej szczelinie stoż­ kową igłę. Nie mniej jednak większych złudzeń co do późniejszego jej odzyskania.

Prowadzenie wyciągu Staraj się osadzać przeloty z boku linii, którą posuwasz się do góry. Ochronisz w ten sposób linę przed uderzeniami ostrych kawałów lodu, które będziesz odłupywał rakami i dziabkami. Lina, namoknięta, a później zmrożona, oblepio­ na śniegiem, staje się bardzo sztywna. Szczególnie ma to miejsce po biwaku w jamie śnieżnej. Przed Rys. 7. Nie pozwól, aby sprzęt wiszący na szpejar­ rozpoczęciem wspinania oczyść ją, przeciągając ce ogranicza! ci widoczność stóp oraz utrudniał np. przez głowicę czekana. Bywa, że w dalszym zachowanie równowagi, zepnij szpejarkę z uprzężą ciągu, po wykonaniu oczyszczenia, nie będziesz dodatkowym karabinkiem (rys. Climbing, No 146). w stanie asekurować z przyrządów. Pozostaje ci wtedy asekuracja przez ciało. Pamiętaj, że dopóki prowadzący nie założy pewnego przelotu, asekuru­ lotów i lotem koszącym całego zespołu do pod­ jesz przez bark, a nie tylko spod ramion. Przepnij stawy ściany (chyba że partner i stanowisko wyt­ również żyłę idącą do prowadzącego partnera rzyma kolosalną siłę uderzenia). Analogiczna sytu­ przez karabinek wpięty do dolnej uprzęży, co zabe­ acja ma miejsce podczas klasycznego prowadze­ zpieczy cię przed ucieczką liny wyrwanej szarp­ nia w lecie ekstremalnych rys. Proponuję ci pewną nięciem spod ramion. modyfikację obydwu rozwiązań. Staraj się zakładać Nie próbuj przypinać całego sprzętu, który po­ pewne przeloty, składające się nawet z kilku punk­ siadasz, do szpejarek przy uprzęży, bo ta zjedzie ci tów (np. sopel połączony z dwiema śrubami, itp.), z tyłka. Wspomóż się dodatkową szpejarką wyko­ które będą w stanie utrzymać potężne szarpnięcie, naną z pętli (najlepiej szerokiej taśmy) przewieszo­ spowodowane dużym odpadnięciem. Jeżeli nie bo­ nej przez szyję i jedno ramię (jeśli jesteś prawo­ isz się długich lotów, a teren jest w miarę bezpiecz­ ręczny - będziesz zapewne wkręcał śruby prawą ny (pion lub przewieszenie), możesz teraz, oszczę­ ręką- przewieś więc sobie tę dodatkową szpejarkę dzając siły, wyjść do góry tyle metrów, na ile pod prawym barkiem, aby ułatwić manualne opera­ pozwala ci własna pycha. Ostateczna decyzja co cje sprzętowe). Nie przypinaj heksów na długich do obranej taktyki należy jednak do ciebie. Powo­ pętlach (i innego, o takiej długości sprzętu) bezpo­ dzenia! średnio do uprzęży - będą plątały ci się między kolanami. Umieść więc je na dodatkowej, wspom­ nianej szpejarce z taśmy. W czasie wspinania po łódzkie sklepy górskie połogim terenie, szczególnie po lodowych wypusz­ czeniach i skalnych płytach, sprzęt ten prawdopo­ GLOBETROTTERS dobnie zsunie ci się na brzuch, uniemożliwiając SHOP skuteczną widoczność tego, co masz pod stopami. ul. Łagiewnicka 118 B Aby się przed tym ustrzec, zepnij szpejarkę, którą PL 91-471 Łódź i masz na szyi, ze szpejarską przy uprzęży (rys. 7), ul. Piotrowska 79 za pomocą wolnego karabinka, co „usztywni" wi­ PL 90-420 Łódź szący sprzęt po stronie twojego, jeśli jesteś prawo­ Telefon (42) 33-07-44 ręczny, prawego boku.

Przebijając się przez trudne odcinki pionowego POLECAJĄ: lub przewieszonego lodu, zapewne spotkasz się PLECAKI, NAMIOTY, KARIMATY, ŚPIWORY. z dylematem - czy asekurować się gęsto, tracąc SPRZĘT ALPINISTYCZNY, ODZIEŻ I OBUWIE TU­ przy tym dużo sity, czy też osadzać przeloty co RYSTYCZNE, TREKKINGOWE, WSPINACZKOWE, kilkanaście metrów, ale za to, oszczędzając na MAPY, PRZEWODNIKI, CZASOPISMA GÓRSKIE bule, posuwać się raźniej w górę. W pierwszym wypadku grozi ci co najwyżej małe obsunięcie, RENOMOWANYCH FIRM: możesz jednak na tyle się zmęczyć operacjami ALPINUS, CAMPER, EUROTRADE, FATRA, FILAR, sprzętowymi, że rezygnacja z drogi stanie się ko­ HASTA, HIMAL SPORT, JANITEX, JANY SPORT, niecznością. Drugie rozwiązanie zagraża ci niebez­ . MAK SPORT, MELLOS SAMAS, PAJĄK, piecznym, kilkudziesięciometrowym odpadnięciem, PAKER, SUMMIT SPORT, TRAMP, YETI. grożącym powyrywaniem kolejnych, rzadkich prze-

27 http://pza.org.pl metrów liny wszystkie ćwiczenia wykonywane by­ ły poprawnie, mimo że prowadzący udawali wyjąt­ Kurs kowo uciążliwych zawodników: szarpiąc, ciągnąc, to znów wypuszczając linę z rąk. Drugiego dnia przyszła pora na „operacje na asekuratorów żywym organizmie". Wraz z kilkoma wolontariu­ szami, którym serdecznie dziękuję, zdecydowaliś­ my się wspinać... Ćwiczenie to było zarazem drugim egzaminem, po uprzednim prawidłowym Bezpieczeństwo startującego w zawodach wyłapaniu wielu lotów na zrzutni. Okazało się, że wspinacza jest niewątpliwie ważniejsze od uzys­ nasze wcześniejsze obawy były nieco na wyrost. kanego przezeń wyniku. Tymczasem do roli ase­ Praktycznie nikt z egzaminowanych nie popełnił kurującego wielokrotnie powoływane były osoby, rażących błędów, zagrażających bezpieczeństwu których umiejętności w kwestii przesuwania liny asekurowanego. 25 osób poradziło sobie z zas­ w przyrządzie pozostawiały wiele do życzenia. tawianymi pułapkami dowodząc, że wykłady i ćwi­ A przecież asekuracja, w specyficznych warun­ czenia nie poszły na marne. Dziś wierzę, że kach zawodów, to proces bardzo złożony. Obser­ każdemu z tych kolegów mogę powierzyć drugi wacje pracy asekurujących narzucają wniosek, iż koniec czynnego odcinka liny asekuracyjnej. to, że nie zdarzył się do tej pory podczas zawo­ dów poważny wypadek, jest wyłącznie zasługą Absolwentom do uzyskania licencji pozostaje szczęśliwego trafu. jeszcze odbycie stażu w formie trzykrotnego udziału w zawodach, rzecz jasna w roli asekurują­ Bierne czekanie na zmianę pomyślnego dotąd cych. Powinno być to potwierdzone opinią or­ losu byłoby absurdem. Zrodził się więc, w głowie ganizatorów, sędziów, ew. zawodników. szefa wyszkolenia PZA, pomysł zorganizowania kursu dla asekuratorów. Do realizacji tego zamie­ Życzę wszystkim kolegom biorącym udział rzenia doszło 2 i 3 marca 1996 roku, w KS w kursie powodzenia, żywiąc jednocześnie na­ „Korona" w Krakowie. Powierzono mi funkcję kie­ dzieję, że wspólnie uczynimy nasz sport jeszcze rownika tego przedsięwzięcia, zapraszając do bezpieczniejszym. Dziękuję też wszystkim, którzy współpracy kolegów: Andrzeja Makarczuka i To­ przyczynili się do realizacji kursu. Specjalne po­ mka Ręgwelskiego. W charakterze obserwatorów dziękowania składam Bogdanowi Krauze za wy­ i doradców przybyli: Wojciech Święcicki i Wacław pożyczenie sprzętu do zrzutni. Sonelski. Zjawiło się około 40 zainteresowanych, Ryszard Emilewicz w większości członków „osi Kraków - Tarnów", lecz przybyli również koledzy z Wrocławia, Łodzi i Poznania. Ich liczba znacznie przekroczyła moje oczekiwania. Niestety z przyczyn formalnopraw­ SZKOŁA nych zmuszeni byliśmy ograniczyć do biernego udziału uczestnictwo osób niepełnoletnich. Część teoretyczna kursu obejmowała wykłady WSPINACZKOWA o zasadach pracy, niebezpieczeństwach oraz za­ poznawała z ogólnymi zasadami bhp. Część pra­ Jacek Patrzykont, Rafał Kardaś ktyczna natomiast to nauka płynnego, szybkiego wybierania liny i podawania luzu, nauka dynami­ instruktorzy PZA cznej asekuracji (wyhamowanie biegnącego) i bu­ dzące największe emocje ćwiczenia na zrzutni. Szkolenia: Tutaj 50-kilogramowy ciężar zrzucany z kilku met­ 83° na sztucznej ścianie rów (współczynnik odpadnięcia ok. 0,7) ponie­ skałkowe wierał niemiłosiernie naszych kursantów. Pozo­ es" tatrzańskie na kartę taternika stałe ćwiczenia też wypadały raczej słabo. Kiedy patrzyłem na to wszystko coraz bardziej kwad­ ratowymi oczyma, doszedłem do wniosku, że nie Szkoła zapewnia sprzęt wspinaczkowy pozwoliłbym się asekurować prawie nikomu z ćwi­ czących. Okazało się jednak, że wystarczy wyła­ Adres korespondencyjny: pać kilka lub kilkanaście lotów wypełnionej oło­ 02-786 Warszawa, ul. Zamiany 5/117 wiem opony aby asekurujący nabrali wprawy. tel./fax 641-85-77 Podobnie było w trakcie pozostałych zajęć. Już po przepuszczeniu przez przyrząd kilkudziesięciu oraz 659-82-60 (wieczorem)

28 http://pza.org.pl pioaozk©

Ryszard Emilewicz „Sędzia kalosz"

nie zmieniło pucharowej punktacji. Nawet ostatnie miejsce Iwony nie było w stanie wyrwać zeszłorocz­ nego Pucharu Polski z jej rąk, czego zresztą wszys­ Finał Pucharu Polski '95, drugi dzień zawodów. cy mieli świadomość - szkoda tym bardziej. Cóż, Ucichła już wrzawa wywołana emocjami ostatecz­ widać zawody wspinaczkowe nie są areną dla nych zmagań mężczyzn. Ogłoszono oficjalne wyni­ eleganckich gestów, co w pewnych przypadkach ki ostatniej edycji, lecz pojawiają się wątpliwości, dziwić nie powinno. A w końcu Maradona, gdy powodowane luką w przepisach czy też ich nieścis­ strzelił bramkę ręką, w czasie „dość prestiżowego" łością, a tyczące podsumowania punktów pucharo­ meczu, też się nie przyznał, sędzia kalosz też się wego rankingu. Powstaje zamieszanie, w które pomylił... mimo pełnienia funkcji sędziego głównego, jestem wciągany nieustającym potokiem pytań. Tymcza­ sem zawody trwają, startują panie... Zawodniczka Speleo-mistrzostwa Warszawa '95 dotyka nogą plakietki, popełnia więc błąd, który przepisy określają jako wykroczenie nakazujące 9 i 10 grudnia 1995 roku na podwarszawskich zatrzymanie zawodnika i zaliczenie wyniku osiąg­ Bunkrach w Janówku odbyły się zawody w jaskinio­ niętego przed zaistnieniem incydentu. Krzyczę wych technikach poruszania się po linach. Imprezę „stop", po chwili Monika Niedbalska, bo o niej zorganizował Speleoklub Warszawski. W czasie mowa, zjeżdża na parkiet i twierdzi, że na żadnej eliminacji (techniczna droga po linach, bieg tereno­ plakietce nie stała, a nawet jej nie dotknęła. Jestem wy, wyjście długiego odcinka linowego) oraz fina­ odmiennego zdania i chcąc potwierdzić swoją ra­ łów (skomplikowana trasa po poręczówkach, m.in.: cję, uciekam się do zapisu wideo. Niestety, „amery­ trawersy, przepinki pokonywane w dół i w górę, kański plan" z obu kamer uniemożliwia ostateczne przepięcia przez węzły, odciągi, tyrolka), zawod­ roztrzygnięcie. Pisemny protest „Rudej" rozpatruję nicy walczyli między sobą o cenne nagrody. Dla pozytywnie i trafia ona ponownie do strefy, by zwycięzcy Sklep Podróżnika ufundował czekan, powtórzyć start na końcu stawki zawodniczek. Za­ pozostałe nagrody otrzymaliśmy od sklepów alpini­ mieszanie potęguje się. Konkurencja trwa, startuje stycznych W.I.P. oraz Paker. Iwona Marcisz i popełnia ten sam błąd, a nawet W zawodach wystartowało 12 zawodników, któ­ wykonuje przechwyt stojąc na plakietce, co zresztą rzy mimo siedmiostopniowego mrozu i opadów sama spostrzega. Tym razem zawodzi podzielność śniegu zaprezentowali znakomity poziom wyszko­ mojej uwagi i gdy rzeczywistość dociera do mej lenia technicznego. Na podium stanęli: świadomości jest już za późno. Przepisy w takiej 1) Marcin Gala (SW), sytuacji uprawomocniają błąd sędziego, nie dając 2) Emanuel Lis (SW), czasu do namysłu. Tym razem na ekranie monitora 3) Paweł Krzyszkowski (SCC). widać jak na dłoni nawet to, że Iwona zorientowała Na wzmiankę zasługują dwaj seniorzy, którzy się co przeskrobała i szybko cofa nogę... wzięli udział w imprezie: Jacek Posępny (miejsce 10) i Bogusław Zalewski (11). Obydwaj, mimo że są Wygrywa Iwona Marcisz, a mi pozostaje prze­ dwukrotnie starsi od pozostałych zawodników, nie­ prosić jej konkurentki, szczególnie Renatę Pisz­ dawno skończyli kursy. czek i Ulę Wróbel. Czynię to tą drogą z poczuciem swej winy i świadomością wyrządzonej krzywdy. Organizatorzy zapraszają wszystkich grotoła­ Pojawia się jednak refleksja, żal, a może nawet zów zainteresowanych podobną imprezą na kolej­ smutek, że nie można liczyć na grę fair. Myślę, że ne Speleo-mistrzostwa, które odbędą się wiosną nagroda „fair play", notabene pierwsza w historii 1996 roku. Ogłoszenia rozwieszone zostaną w war­ polskiej wspinaczki panelowej, byłaby cenniejszym szawskich sklepach alpinistycznych. trofeum niż zwycięstwo w zawodach, które to i tak Tomasz Fiedorowicz

http://pza.org.pl 29 Andrzej J. Makarczuk jurorom, a mniejsze zawodnikom i utrudniają za­ miast ułatwiać wyłonienie najlepszego. Znamy wszyscy śmieszne systemy punktowania w boksie amatorskim czy problemy doskonałych polskich chodziarzy spowodowane brakiem naszych sę­ dziów. Także w piłce nożnej sprawny sędzia może „ustawić" cały mecz. Wracając do wspinania. ASCF zmodyfikowała Kto wygrał? w 1993 roku paragraf D5 regulaminu zawodów decydujący o klasyfikacji zawodników, kierując się chęcią zobiektywizowania pracy sędziów i pragnąc zachęcić zawodników do jak najefektywniejszego wspinania. Okiem Paragraf D5: „W przypadku odpadnięcia lub sędziowskiego stopu najdalszy chwyt utrzymany będzie zaliczony zawodnika (np.: 19). a) Gdy dwóch lub więcej zawodników utrzymało ten sam chwyt, zawodnik, który wykonał z niego Oczywiście wspinacz, który zaszedł najdalej na ruch (progresja) wygrywa (np.: 19+). drodze. Tylko jak zmierzyć owo „najdalej"? b) Gdy dwóch, lub więcej zawodników ma tę W normalnym wspinaniu mamy do czynienia samą progresję, zawodnik który dotknął użytecznej z jasną sytuacją, albo zrobiłeś drogę, albo nie. Nie części jakiegokolwiek dalszego chwytu (podwójna istnieje pojęcie „prawie wszedłem na szczyt". To progresja) wygrywa (np.: 19++). dlatego Krzysiek w czerwcu ponownie jedzie na K2 c) Gdy dwóch lub więcej zawodników ma dalej mimo że poprzednio zabrakło mu tylko kilkadziesiąt ten sam wynik, zawodnik który wykonał więcej metrów do wierzchołka. Istnieje oczywiście pewne wpinek wygrywa. zróżnicowanie związane z tzw. stylem. Od strzału, Punkt c) jest moim zdaniem najbardziej wartoś­ bez tlenu, na żywca, RP, nago i boso, to tylko kilka ciową zmianą. Przecież wpinki decydują o zwycięs­ z wielu możliwości. Jedno jest wspólne - aby drogę twie. (Zgodnie z regulaminem aby ukończyć drogę zaliczyć trzeba ją skończyć. Tymczasem można nie trzeba w ogóle się wspinać, wystarczy umieć wygrać zawody nie kończąc ani jednej drogi! lewitować i wpiąć linę we wszystkie ekspresy po Wspinanie sportowe (na zawodach) jest w kwe­ kolei). Wykonanie wpinki jest faktem bezdyskusyj­ stii określenia wyniku bardzo zróżnicowane. Aby nym i łatwo obserwowalnym. wyłonić najlepszego, regulamin zawodów wyróżnia Natomiast punkt b) odrzuca dobrą kategorię kilka stanów pośrednich jak: chwyt dotknięty, chwyt chwytu dotkniętego (np.: 20-) proponując w zamian utrzymany, progresja z chwytu. podwójną progresję (np.: 19++). co już podlega Chwyt dotknięty (np.: 19-) jest moim zdaniem interpretacji sędziów. W zamiarze Amerykanów le­ pojęciem najbardziej obiektywnym i nie poddają­ żało pozbawienie zawodników możliwości poprawy cym się interpretacji sędziowskiej. Dotknął albo nie. wyniku przez strzelanie do najdalszego możliwego Trzeciej możliwości nie ma. W razie wątpliwości chwytu gdy opuszczają ich siły i zbliżenie w ten sięgamy do zapisu wideo. sposób wspinania na zawodach do normalnej wspi­ Chwyt z progresją (np.: 19+). Instynktownie naczki mającej na celu ukończenie drogi. Jest to czujemy co to znaczy, ale jak owo czucie zamienić błąd logiczny. Celem zawodów nie jest ukończenie w martwą literę przepisu? Kiedy ta magiczna pro­ drogi przez wspinaczy tylko wyłonienie najlepszego gresja następuje: gdy odrywam rękę z chwytu, gdy w możliwie obiektywjY- soosób i temu ma służyć mijam go głową, czy gdy mija go druga ręka? Nie iegulamln, W dodatku ten nieszczęśliwy pomysł jest to jasne i daje wiele możliwości, ale nie zawod­ z „użyteczna częścią chwytu". Co jest użyteczne nikom tylko jurorom. dla Ziejki nie musi być użyteczne dla Dziekana! Co natomiast oznacza chwyt utrzymany (np.: Jak widać, odpowiedź na tytułowe pytanie tylko 19)? Wg Amerykańskiej Federacji Wspinaczki Spo­ pozornie jest prosta. Skomplikowane reguły wyma­ rtowej (ASCF) „kontrolowane utrzymanie się przez gają obiektywizmu sędziów, co przy coraz więk­ 3 lub więcej sekund". Kto widział Tomka Oleksego szych pieniądzach idących za zawodami stwarza jak przebiega ścianę w tempie 1 m/s, czy Mateusza możliwość różnorakich nacisków. Ponieważ reguły Kilarskiego balansującego z klamy do klamy w oka­ klasyfikacji i tak są arbitralnie określane trzeba spró­ pie, natychmiast zdaje sobie sprawę z bezmyślno­ bować tak je formułować aby były jak najbardziej ści powyższego sformułowania. Poza tym ilu sę­ oczywiste minimalizując wpływ jurorów na wynik. dziów i jakimi metodami ma zmierzyć mi owe Chciałbym na koniec iych teoretycznych roz­ pierwsze trzy sekundy? ważań dodać, że przez ponadroczny okres startów Niejasne, skomplikowane i nieoczywiste reguły w zawodach Pucharu Polski i pośledniejszych, nie klasyfikacji i punktowania dają duże pole do popisu spotkałem się z przypadkami sędziowskich fauli.

30 http://pza.org.pl o w h

..Zemsta Wacława" - nowa droga na pn.-zach. ścia­ Nowe drogi nie Mnicha; czysto techniczna, wspinaczka o zróżnicowa­ nym charakterze (płyty i rysy); drugość: trzy wyciągi; trud­ ności: Vi+/Vll-: sprzęt: komplet ekspresów (12 sztuk); autorzy: Magda Pawelczyk. Maciej Tertelis. Wojciech Wenta; data pierwszego przejścia: 14 sierpnia 1995 r.; czas pierwszego przejścia: 2 godziny; styl: RP. „Wacław Spiłuje" - nowy wariant pn.-zach. kantem Mnicha; techniczna wspinaczka z jednym siłowym miejs­ cem; długość: jeden wyciąg: trudności: Vll+ (VI.2); sprzęt: komplet ekspresów (9 sztuk) oraz jedna kostka (np. „dzie­ wiątka" rocksa lub porównywalna); autorzy j.w.; data pierw­ szego przejścia: j.w.; czas pierwszego przejścia: 0,5 godzi­ ny; styl: RP: czas pracy nad wariantem: 5 godzin; wariant wyposażony w 9 spitów (włącznie ze stanowiskowymi); długość wariantu: 40 metrów; szczegóły na schematach. Maciej Tertelis

http://pza.org.pl 31 Słowackie, aby w ciągu pięciu godzin wejść połu­ Wspinaczkowe dniową ścianą na Kieżmarski Szczyt drogą Dieśki (VI+.OS. solo - z asekuracją). Po raz drugi wspinał się w Tatrach Słowackich samotnie na nietrudnym, lato zakopiańczyków ale bardzo długim (ponad 900 m deniwelacji) filarze Birkennmajera na Sławkowskim Szczycie. Jacek Sezon letni '95 rozpoczęli Jacek i Darek Stawa­ Jania z Bogdanem Szczerbą, jeszcze w czerwcu rzowie oraz Łukasz Duda przechodząc 1 maja wspinali się na Małym Młynarzu na drodze „Kur- Wyżni Komin Malczyka (VI-) na Zawracie Kasp­ tykówka" (Vl+). Jacek, obecnie kontuzjowany, mu­ rowym, ścianie nieodległej, a mimo to niepopularnej siał wycofać się chwilowo z działalności górskiej. wśród wspinaczy. Powrócili na nią dwa miesiące Na początku sierpnia wspinali się w otoczeniu później, przechodząc po raz pierwszy kombinację Morskiego Oka Zbigniew Winiarski i Szymon Kape­ dwóch leżących w bliskim sąsiedztwie dróg: „Rejs" niak, za cel wybrali Kant Filara Kazalnicy Mięgu­ oraz „Nawet w zbroi nie załoi" (VI). Jacek i Darek szowieckiej (VII, OS 6 godz.). Natomiast Bogdan zawitali także w Dolinie Kościeliskiej, aby przejść Szczerba oraz Marcin Kacperek 8 lipca udali się na jednąz bardziej popularnych dróg w tamtym rejonie Gankową Strażnicę przechodząc prawdopodobnie jaką jest „12 kwachów" (VII-) na Niżnim Murze po raz pierwszy klasycznie drogę Skłodowskiego Raptawickim. Kilka dni wcześniej wspinał się tam (VII-, OS - pierwotnie VI A2). również Marcin Kacperek w towarzystwie Izy Gro­ Na wspinaczkę w tym samym masywie udali się nowskiej, jednej z nielicznych wspinających się Zbigniew Winiarski, Robert Stecki i Szymon Kape­ kobiet w Zakopanem, pokonując drogę „Złota Kare­ niak przechodząc na początku sierpnia w sześć ta" (VI). Dwójka ta wspinała się także na Zawiesis­ i pół godziny drogę Studnićki na Galerii Gankowej tej Turni przechodząc jedyną na tej formacji drogę (VII-). Ściana ta, niezwykle rzadko odwiedzana autorstwa Ryszarda Malczyka (Vl+, OS). przez Polaków, jest jedną z najpiękniejszych w Tat­ Było to dopiero trzecie powtórzenie tego przejś­ rach. Ponad trzystumetrowy, pionowy, niezwykle cia. lity i pięknie ukształtowany granit daje możliwości Godna pochwały wydaje się być wspinaczka wspinania, o jakie trudno nie tylko w Tatrach. młodego Grzegorza Bittmara, który w towarzystwie Odpoczywając od trudów samotnej wspinaczki, Michała Paca przeszedł „Kant Pietscha" na Zamar­ w zespole z Krzysztofem Gardyną, Marcin Kac­ łej Turni (Vll+, OS). To jedna z bardziej efektow­ perek poprowadził nową drogę na południowo-za¬ nych wspinaczek na tej ścianie, niedługiej lecz chodniej ścianie Karczmiska. Trudności Karczem­ niezwykle eksponowanej. Tego samego dnia wspi­ nego Komina ocenione zostały na VI. Ta wspinacz­ nał się tam samotnie Szymon Kapeniak, za swój cel ka, jak i uklasycznienie drogi Skłodowskiego mogą wybierając drogę „Aligator" biegnącą lewą częścią świadczyć o możliwościach eksploracyjnych, jakie ściany (VII-, solo - bez asekuracji). Było to pierwsze tkwią nadal w Tatrach. samotne przejście tej trasy. Szymon Kapeniak Marcin Kacperek 26 lipca udał się w Tatry (Tygodnik Podhalański 34/95)

wadź: New. Po tym zostaniesz zapytany o dane Internet na usługach osobowe i numer karty kredytowej. Numer karty możesz wpisać dowolny, bo w następnym pytaniu wspinania komputer zapyta czy masz swój kod wejściowy. Odpowiadasz: Yes. Wpisujesz następujący kod: HIGHMAG lub highmag (dowolnie, bo komputer akceptuje duże i małe litery). Dalej masz już wolną Znany periodyk górski „organ" BMC, High za­ drogę do „żeglowania" na falach CIX-lnternet warł umowę o nieodpłatnym wstępie do największej News. brytyjskiej sieci telekonferencyjnej Compulink Infor­ mation Exchange. Dzięki temu porozumieniu moż­ Swobodnego netsurfowania. na wysłać i otrzymać pocztę elektroniczną (e-mail) Piotr Pustelnik oraz wziąć udział w grupach dyskusyjnych w CIX. Oczywiście nie wystarczy pstryknąć palcami PS trzeba mieć komputer, modem, linię telefoniczną Posiadacze konta w Internecie będą mogli za­ i oprogramowanie komunikacyjne np. Windows sięgnąć najświeższych informacji o UIAA, górach Terminal. Parametry transmisji ustawiamy na 8N1 i wspinaniu, książkach górskich i sprzęcie za pomo­ (8 data bits, no parity, 1 stop bit) i wykręcamy cą komercyjnej sieci CompuServe. Adresy poczto­ numer (w Wielkiej Brytanii) 0181 296 1255. Gdy we są następujące: zgłosi się znak zachęty (prompt), wprowadź z kla­ [email protected] wydawnictwo UIAA wiatury: CIX. Pojawi się napis: Nickname? Wpro­ [email protected] - lan McNaught-Davis

32 http://pza.org.pl Wieści z oor

Początek zimy 95/96 w Alpach Wyjazd odbył się dzięki poparciu Naczelnika i Zarządu TOPR, władz miejskich Zakopanego Od 29 listopada do 13 grudnia 1995 roku prze­ i KW Zakopane. Wszystkim, którzy pomogli nam bywali w Chamonix zakopiańscy przewodnicy i ra­ w jego urzeczywistnieniu, serdecznie dziękujemy! townicy tatrzańscy: Arek Gąsienica Józkowy (kie­ rownik wyjazdu), Piotr Konopka, Andrzej Lej- Piotr Konopka czak, Edward Lichota i Jan Tybor. Wyjazd miał z założenia charakter szkoleniowo-sportowy; zmia­ ny w zespołach następowały z drogi na drogę na Brian Blessed — twardy facet zasadzie „każdy z każdym". Jak zwykle puste o tej porze roku Alpy nie oferowały nam aż tak dobrych Brytyjski aktor Brian Blessed, znany polskiej warunków jak w ubiegłym sezonie zimowym - po publiczności z roli Małego Johna w znakomitym bardzo suchej, pogodnej jesieni ściany miały ślado­ serialu o Robin Hoodzie, wybiera się trzeci raz na we ilości lodu. Mimo to w ciągu 15 dni pobytu (nie Everest. Pierwszy raz przyjechał aby zagrać rolę licząc przyjazdu i wyjazdu) zrobilśmy 5 dróg: Georga Mallory'ego w dwuczęściowym filmie tele­ 1 grudnia zespół Gąsienica-Konopka-Lichota wizyjnym o historii zdobywania Everestu. Ważący przeszedł na ROGNON DU PLAN drogę „FIL około 100 kg Brian dzielnie wszedł na Przełęcz A PLOMB" (600 m, D +, lód 85°), a Lejczak i Tybor Północną i trochę wyżej. Chyba wtedy doznał silnej drogę na COL DU PLAN (600 m, D, lód 70°, mixt everestowskiej iluminacji. Rok później wrócił tym IV). razem od strony nepalskiej w składzie komercyjnej 5 grudnia całą piątką weszliśmy na COL DU wyprawy Himalayan Kingdom i doszedł do Przełę­ DOLENT drogą DESMAISONA (500 m, D, lód 70°, czy Południowej. Wyżej nie puściło, ale iluminacja próg 85-90°) w murze PRE DE BAR, trwała. W tym roku Brian chce wrócić pod Everest razem z HK od strony północnej. Gdyby się udało, 10 grudnia po południu Gąsienica, Lejczak to Brian byłby najcięższym człowiekiem na Everes- i Lichota podeszli pod płn. ścianę AIG DU PELERI- cie. Imponujący ciąg „na bramkę"... NES, na której nocą z 10 na 11 grudnia zrobili drogę „TERRAY-REBUFFAT" (600 m, TD+, lód 85-90°, mixt VI A1). Wspinanie zakończyli o... 7 rano. Była to najtrudniejsza technicznie i w naj­ lepszym stylu przybyta przez nasz zespół droga. Nepal Natomiasta Konopka i Tybor wybrali się - rów­ W związku z wypadkiem niemieckiej wyprawy nież z 10 na 11 grudnia - na.... najdłuższe przejś­ trekkingowej na Mt Pisang w rejonie Annapurny cie wyjazdu: płn.-wsch. ścianę AIG. VERTE z za­ (kilkanaście ofiar śmiertelnych lawiny śnieżnej), miarem przejścia kuluaru BETTEMBOURG, jed­ władze Nepalu zaostrzyły kontrolę ruchu na szczy­ nakże warunki zmusiły nas do korekty planów i do tach uznanych za dostępne dla ruchu trekkingowe- wejścia na szczyt kuluarem COUTURIER (1000 m, go, dokonały rewizji listy szczytów trekkingowych D, lód 70°). Całość „wycieczki" zajęła nam (z noc­ i zwiększyły wymagania od organizatorów takich legiem w COUVERCLU) aż 50 godzin. Brak moż­ wypraw. liwości korzystania z nieczynnych kolejek na Grand Montets i Montenvers dał się wyraźnie odczuć, ale dobrą stroną tej sytuacji było to, że od wyjścia Chile z Argentiere do powrotu do Chamonix nie spotkaliś­ Rząd Chile wprowadził opłatę w wysokości my ani jednego człowieka; można by tu zaryzyko­ 850 $ za wspinanie w rejonie Torres del Paine wać stwierdzenie, że pod względem tłoku w Alpach National Park. Przepis ten nie jest szeroko znany jest grudzień jednym z najkorzystniejszych miesię­ w środowiskach alpinistycznych i wyprawy są nim cy w ciągu całego roku, jeżeli nie najkorzystniej­ zaskakiwane. Znany jest przypadek zaboru sprzętu szym. W ciągu 8 dni działalności górskiej spotkaliś­ wspinaczkowego do czasu wpłacenia tej kwoty. my tylko niezmordowanego Patrica Gabarrou z 2 partnerami oraz... 2 zespoły w schronisku Argentiere, czyli łącznie „aż" 7 osób! Piotr Pustelnik http://pza.org.pl 33 Z biuletynu UIAA Sergiusz Sprudin

Zmarł Sergiusz Sprudin, urodzony 2.02.1913 roku w Straczy Małej na Litwie. Był operatorem i reżyserem filmowym, Bhutan w którego twórczości tematyka tatrzańska zajmowała poczesne miejsce. Jego pierw­ Władze tego małego królestwa „zamknęły" sze dzieła tatrzańskie to zdjęcia do filmów wszystkie szczyty powyżej 6000 m z powo­ „Wielki redyk" (1948) i „Błękitny Krzyż" dów religijnych. Spodziewane jest otwarcie (1955). Zrealizował też trzy krótkometrażo- szlaków do niektórych szczytów trekkingo- wych w przyszłym roku. we filmy: „Taternicy" (1959), „Wariant R" (1961) i „Zamarła Turnia" (1962). W 1966 roku w jednej z jaskiń tatrzańskich na­ kręcił film „Szczelina". Jego dziełem jest Pakistan też film „Hindukusz" (1961). Odszedł czło­ wiek, na którego filmach wychowało się Od roku 1995 Pakistan udziela maksimum kilka pokoleń taterników. sześciu zezwoleń na każdy z pięciu ośmio- tysięczników w Himalajach i Karakorum. Ponadto wprowadzono opłatę w wysokości 200 $ od każdej wyprawy na rzecz narodowe­ Piętro Segantini go funduszu ochrony środowiska. Oprócz tego wprowadzono depozyt w wysokości Zmarł prezydent UIAA dr Piętro Segan­ 1000 $ przeznaczony na usunięcie śmieci pozostawionych przez wyprawę w bazie lub tini. Był na czele UIAA przez cztery lata. powyżej. Usunięcie śmieci z gór powoduje Wcześniej przewodniczył komisji lekars­ zwrot depozytu. Wszystkie opłaty dotyczą wy­ kiej UIAA. Z zawodu był lekarzem, spec­ praw liczących pięciu członków. W wypadku jalistą chirurgiem ortopedą. Jego następ­ liczniejszej wyprawy depozyt będzie zwięk­ cą jest obecnie wiceprezydent UIAA Szkot szony. Analogie do decyzji Nepalu są aż lan McNaught-Davis. zanadto widoczne. Propozycje te nie dotyczą wypraw trekkingowych. 203 tablice na Symbolicznym Cmentarzu

Nakładem ŚL TANAP ukazał się folder o Sym­ Spotkanie na olimpijskim bolicznym Cmentarzu pod Osterwą. Zawiera on szczycie plan cmentarza wraz z rozmieszczeniem tablic pa­ miątkowych oraz imiona i nazwiska osób upamięt­ W muzeum sportów olimpijskich w Lozan­ nionych na nich z podaniem roku w którym zginęli nie prezydent Międzynarodowego Komitetu i w jakich górach. W folderze wymieniono 315 Olimpijskiego spot­ nazwisk umieszczonych na 202 tablicach, w tym 45 kał się z prezydentem UIAA dr. Piętro Segan- Polaków. W sierpniu ub. roku przybyła jeszcze tinim. Potwierdził wolę Komitetu do szybkiego jedna z nazwiskami Janusza Kubicy i Stanisława wprowadzenia sportowego wspinania do gru­ Matei - ratowników TOPR oraz Bogusława Aren- py sportów olimpijskich. Nie należy jednak darczyka i Janusza Rybickiego - pilotów „Sokoła", spodziewać się szybkich rozwiązań, za dużo ofiar katastrofy śmigłowca w Dolinie Olczyskiej. jest do zrobienia z formalnego punktu widze­ Oprowadzając wycieczki po Symbolicznym nia. Mistrzowie sklejki igrzyska w Atlancie Cmentarzu pod Osterwą często spotykam się z py­ będą oglądać z trybun lub na ekranach telewi­ taniem - dlaczego nie mają tu swoich tablic pamiąt­ zorów. kowych i . Pyta­ nie to przekazuję środowisku taterniczemu i za­ rządowi PZA.

Piotr Pustelnik Apoloniusz Rajwa

34 http://pza.org.pl Pożegnania

Alison Hargreaves

przerwana trylogia

"Lepiej jest przeżyć jeden dzień jak tygrys niż tysiąc dni jak owca" mądrość tybetańska

1989 - Północna ściana Les Droites; 1992 - Północna ściana Matterhornu w zimie solo; 1993 - Sześć północnych ścian (Eiger, Matter­ horn, Grandes Jorasses, Dru, Piz Badile, Cima Grandę di Lavaredo); Jej przygoda z Himalajami zaczęła się w 1986 Patrzę na jej twarz z ekranu telewizora i słu­ cham jak mówi: „Jeśli mam do wyboru dwa warian­ roku na północno-zachodniej grani Kangtega. Jeff ty: łatwiejszy lub trudniejszy, to zawsze wybieram Lowe nie mógł wyjść z podziwu, że wyglądająca jak trudniejszy. Jak nie dam rady, to trudno, ale próbo­ zadbana bibliotekarka Alison z plecakiem na 10- wałam. Łatwy mnie nie interesuje.". Zazdroszczę dniową wspinaczkę z lekkością „łoiła" trudne skalne takiej postawy. Tylko niewielu na to stać. Taka była i lodowe trudności. W 1994 roku po raz pierwszy Alison. Jej sylwetkę trzeba przybliżyć innym. Jes­ spróbowała Everestu. Na „jaczym" szlaku tzn. dro­ teśmy jej to winni. dze pierwszych zdobywców doszła wysoko, skąd Urodziła się 17 lutego 1962 roku w Derbyshire zawróciła z powodu przenikliwego zimna. Rok póź­ w Anglii. Jej rodzice, brat i siostra byli zawziętymi niej witaliśmy „Miss Piggy" w bazie wysuniętej po turystami. Młodość upłynęła jej na wycieczkach. północnej stronie Everestu. Przyjechała w składzie „Nie przypominam sobie, abym nie cieszyła się komercyjnej wyprawy Russella Bryce'a. Jej założe­ kiedykolwiek ze spacerów" wspominała później. niem było wspinanie bez jakiegokolwiek wsparcia W wieku 14 lat zapadła na nieuleczalną chorobę z zewnątrz. Sama nosiła swój ekwipunek i stawiała zwaną obsesją wspinania. Rok później chciała swoje namioty. Samotność w tłumie. Weszła w im­ przejść na żywca drogę Black Slab (5.6) w Stana- ponującym stylu. Gdy 14 maja witałem ją w bazie ge. Niestety, w górnej części drogi inny wspinacz wysuniętej, była w tak świetnej formie, że mogłaby trawersując nad nią spadł zabierając Alison do natychmiast wystąpić w gali operowej w Albert Hall gleby. Połamała kończyny i żebra. Wyjąc z bólu Theatre. Lekko struchlałem, gdy zdradziła mi swoje prosiła tylko sanitariuszy, by nie przecinali jej butów plany na resztę sezonu. Powiedziała: „Teraz wra­ i uprzęży, gdyż były dla niej bezcenne. Zadziwiają­ cam do domu, potem jadę na K2, a na koniec na ce, ale incydent ten tylko pogłębił chęć do wspina­ Kanchenjungę". Rany boskie. Szczęka opadła mi nia. Dalej było już znacznie lepiej i bezwypadkowo. swobodnie na piargi. Cóż, sam bym tak chciał. Trudno zresztą byłoby wymienić jej cały życiorys Trochę w głębi duszy zazdrościłem tej potwornej wspinaczkowy. Warto pamiętać jej osiągnięcia al­ pejskie, zanim dojdzie się do himalajskich. Oto one: motywacji. Życzyłem jej tylko zdrowia i szczęścia. 1985 - Filar Croza na Grandes Jorasses; Resztę miała. Pożegnaliśmy się i pomknęła dalej do domu, do dzieci. Tyle ją widziałem. Tak ją 1987 - Całun na Grandes Jorasses; pamiętam. 1988 - Północna ściana Eigeru (w piątym miesią­ cu ciąży); Piotr Pustelnik

http://pza.org.pl 35 Jaskinie i speleologia

Nowe odkrycia w Jaskini pod Upłazem

Zanosi się na kolejną rewelację jaskiniową w Tatrach, tym razem za przyczyną grotołazów 36, Tydzień Jaskiniowy słowackich. Okazuje się, że teren krasowy nad Doliną Jaworowąjest atrakcyjny jaskiniowo, szcze­ Do tradycji naieżąspotkania grotołazów słowac­ gólnie rejon Czarnogórskiej Czuby i Czarnogórs­ kich w ramach tzw. Tygodnia Jaskiniowego. kiego Upłazu, który oddziela od siebie Doliną Koło­ W ubiegłym roku odbyło się ono już po raz trzy­ wą od Jaworowej. Tereny te penetrowali latem dziesty szósty. Tym razem jego organizatorem był 1988 roku Wojciech Wiśniewski, Tadeusz Czyżew­ klub speleologiczny ze Spiskiej Białej, a terenem ski i Krzysztof Bębenek, odkrywając dziesięć jas­ działania były Tatry Bielskie oraz masywy Szerokiej kiń, w tym najdłuższą - Jaskinię Czarnogórską Jaworzyńskiej i Czarnogórskiej Czuby. W obozie o długości 950 metrów i deniwelacji 95 metrów. wzięło udział około 80 grotołazów z różnych or­ Najwyżej położona w tym rejonie jest Jaskinia ganizacji jaskiniowych z terenu całej Słowacji. W ty­ pod Upłazem, której otwór znajduje się na wysoko­ godniowym programie było również zwiedzanie jas­ ści około 1735 m w podszczytowych partiach Czar­ kiń nie udostępnionych ogółowi turystów, jak Jawo­ nogórskiej Czuby. Jaskinia ta miała dotychczas rzynki, Trzystarskiej Przepaści, Pod Upłazem, Ala­ tylko 22 metry głębokości i kończyła się zawali­ bastrowej i Lodowej Piwnicy. Eksplorowano także skiem. W listopadzie ub. roku grotołazi ze Spiskiej nową pionową jaskinię w Szalonym Wierchu. Naj­ Białej J. Leśćak, I. Michlik, L. Plućinsky oraz kilku bardziej interesującą jest Jaskinia Jaworzynka eks­ z innych klubów, pod kierownictwem S. Pavlarćika, plorowana od 1973 roku przez grotołazów ze Spis­ przekopali zawalisko i odkryli około 108 metrów kiej Białej. stromych korytarzy schodzących na głębokość 92 (ar) metrów, gdzie przeszkodą jest ciasna szczelina, którą trzeba będzie poszerzyć. W czasie następnej akcji cała jaskinia została pomierzona. Niecałe 200 metrów niżej znajduje się Jaskinia Migawki z eksploracji Czarnogórska, której korytarze i kominy biegną w górę w kierunku wschodnim w stronę Jaskini pod - Listopadowe nurkowanie Krzysztofa Starnaw­ Upłazem. skiego w Syfonie Drzemiącym w Śnieżnej Studni W dnie Doliny Jaworowej na wysokości 1240 przyniosło znaczne przedłużenie poznanych parli, metrów usytuowany jest otwór najdłuższej jaskini syfonalnych. Jeśli potwierdzi się uzyskana głębo­ w Tatrach Wysokich - Jaworzynki. Aktualnie ma kość ok. 32 m, oznaczać to będzie kolejne ona ponad 4 kilometry, a najwyższy punkt osiąg­ pogłębienie jaskini do -725 m, co da deniwelację nięty w czasie wspinaczki w kominie znajduje się 762 m. na wysokości 232 metrów. Przejście ze wstępnych - Zakopiańscy grotołazi pokonali atakowany od partii Jaskini Jaworzynki do jej głównego ciągu lat problem w Studni w Kazalnicy (Doi. Miętusia). przez większą część roku zamknięte jest kilkunas­ Wg pomiarów Krzysztofa Dudzińskiego aktualna tometrowym syfonem „Cerberus". głębokość jaskini wynosi -200 m, przy długości 550 Istnieją realne szanse na połączenie Jaskini pod m. Czekamy na szczegóły! Upłazem, Czarnogórskiej i Jaworzynki w system - W Jaskini Śnieżnej kolejne odkrycia. Wrocław­ o głębokości około 500 metrów. Tak rozbudowana ski zespół Rafała Matei podjął eksplorację zapom­ jaskinia byłaby najgłębszą w Tatrach Słowackich, nianych chwilowo Partii za Kolankiem. Odkrycia na a także w Tatrach Wysokich, a czwartą co do razie niewielkie, lecz problem został otwarty. głębokości w całych Tatrach. (rk) Apoioniusz Rajwa

36 http://pza.org.pl XXIX Sympozjum Speleologiczne Z ostatniej chwili:

w Zakopanem Nurkowanie w Wielkich Kominach

Spektakularne sukcesy przyniosło kolejne nur­ W dniach 20-22 października 1995 r. odbyto się kowanie Krzysztofa Starnawskiego (Speleoklub kolejne spotkanie badaczy krasu i jaskiń, zorgani­ Warszawski) w syfonie na dnie Wielkich Kominów zowane przez Sekcję Speleologiczną Polskiego Jaskini Miętusiej. Według wstępnych informacji, Towarzystwa Przyrodników im. Kopernika, przy które mogą ulec pewnym korektom po otrzymaniu współpracy TPN i TANAP. Uczestniczyło w nim 46 bezpośrednich doniesień od autora sukcesu, po osób z różnych ośrodków w kraju oraz goście ze przepłynięciu 190 m wynurzył się on w sali, z której Słowacji. istnieje aktywny odpływ - woda przelewa się w dół Sympozjum dotowane było przez Komitet Ba­ kaskadami. Od góry dochodzą do niej kominy. dań Naukowych. W innym ślepym odgałęzieniu syfonu Krzysiek po­ Oprócz sesji, podczas których wygłoszono sunął się na odległość 210 m od wejścia w Wielkich 13 referatów i komunikatów, odbyły się również Kominach. Głębokość nurkowania wyniosła -32 m, dwie sesje terenowe. Pierwsza w Dolinie Jaworo­ co oznacza zwiększenie deniwelacji Miętusiej do wej, gdzie uczestnicy zwiedzili wstępne partie jas­ 267 m (-245 m z najniższym punktem osiągniętym kini Jaworinki - największej jaskini Tatr Słowackich, w syfonie i +22 m w Kominie za Zaciskiem ponad liczącej ok. 5 km długości oraz jaskinie: Sucha Salą bez Stropu). Opisane powyżej, nieco głębsze Dziura i Mokra Dziura, rozwinięte na poziomie dna nurkowanie W. Bolka w Ciasnych Kominach nie Potoku Jaworowego. Druga odbyła się w rejonie „przebija" tego wyniku, gdyż lustro wody tego syfo­ Wołoszyna: m.in. zwiedzono Jaskinie Wołoszyńs- nu leży o 6 m wyżej (na -207 m). kie. (rk) Regina Kardaś

Wystawa fotograficzna „Polscy grotołazi w jaskiniach Tennengebirge"

Od 25 stycznia do 3 marca 1996 r. w warszaws­ kim Muzeum Ziemi PAN eksponowana była pod powyższym tytułem efektowna wystawa zdjęć And­ rzeja Dajka z Krakowa. Fotografie powstały w cza­ sie ostatnich dwóch wypraw AKG AGH w latach 1994 i 1995. Przedstawiony materiał znakomicie prezentował urodę krasowych krajobrazów, zarów­ no podziemnych jak i powierzchniowych, w udany sposób wkomponowując w nie człowieka i jego eksploracyjną działalność. Piszącemu te słowa naj­ bardziej podobały się oryginalnie uchwycone obra­ zy surowych, wytrawionych przez wodę skał, uka­ zane w sposób daleko wykraczający poza zwykłą dokumentację. Zaletą zamysłu artystycznego twór­ cy było odejście od wystawowego standardu, pole­ gającego na prezentowaniu słodkich naciekowych obrazków w przyprawiających o mdłości dawkach. Tu było ich niezbędne minimum - tyle właśnie ile potrzeba. Dobra wystawa i, co warto podkreślić, we właściwej oprawie, którą stanowiły wnętrza muze­ um. Strona techniczna ekspozycji także imponowa­ ła starannością, m.in. dzięki świetnemu przygoto­ waniu materiałów przez firmę Foto World KODAK. Gratulujemy Autorowi! Fot,: A. Dajek Rafał Kardaś

http://pza.org.pl 37 WYD AWNICTWA przez PTPNoZ inwentarza, a w nim długo oczeki­ wane dokumentacje 3 dużych jaskiń Doliny Koś­ cieliskiej: Bańdziocha Kominiarskiego. Czarnej i Zi­ Gacek mnej. (r) Po sześcioletniej przerwie Sekcja Taternictwa Jaskiniowego KW Kraków wznowiła wydawanie Gacka - pisma zasłużonego i o dużej tradycji. Biuletyn Speleoklubu Tatrzańskiego Redaktorzy - Janusz Baryła i Sławomir Zagórski - zapowiadają dwa numery rocznie. Obecny zawiera Po dwuletniej przerwie znowu zaczął się ukazy­ artykuły i zestawienia historyczne, relacje z wy­ wać biuletyn Speleoklubu Tatrzańskiego w Zakopa­ praw, materiały dokumentacyjne i inwentaryzacyj­ nem. Jest to kontynuacja biuletynów redagowa­ ne, kronikę. Życzymy udanego powrotu! nych w latach 80. przez członków Speleoklubu - (r) Krzysztofa Dudzińskiego, Piotra Dobosza i Jacka Parczewskiego. Do listopada 1988 roku ukazało się sześć numerów „Biuletynu BST PTTK". W tym Kolejny tom samym roku został wydany pierwszy numer „De­ „Jaskiń Tatrzańskiego Parku Narodowego" wiatora". Dotychczas wyszło pięć numerów tego pisma. „Dewiatora" redagowali dawniej Grzegorz Po anonsowanym już w „Taterniku" 2/95 tomie Albrzykowski i Zbigniew Bodurka, a dwa ostatnie 5, ukazał się noszący numer 4 tom wydawanego numery Tomasz Zwijacz Kozica. (ar)

KOMUNIKAT KOMISJI Obecnie komisja będzie typować skład w opar­ ciu o: ds. WSPINACZKI SPORTOWEJ - o listę rankingową PZA, I ZAWODÓW - potencjalne możliwości kandydata na zajęcie liczącego się miejsca (aktualną formę, wyniki na Komisja została powołana w składzie: ostatnich zawodach - oznacza to, że miejsce na Renata Piszczek - przewodnicząca liście rankingowej nie ma decydującego wpływu, Marcin Bibro - sytuacji finansowej PZA. Piotr Drobot Zasady te dotyczą zarówno konkurencji na trud­ Komisja zwraca się do wszystkich klubów i sek­ ności jak i na czas. Komisja zobowiązuje organiza­ cji (niekoniecznie zrzeszonych w PZA), które pro­ torów zawodów rankingowych, którzy otrzymują wadzą działalność wspinaczkową (sportową skał­ dofinansowanie z PZA, do każdorazowego prze­ kową i na sztucznych ścianach) o przesłanie ad­ prowadzenia konkurencji na czas (wiąże się to resów kontaktowych oraz informacji o ich działalno­ z prowadzeniem listy rankingowej tej konkurencji). ści. W związku z brakiem powyższych danych Ze względu na planowane przeprowadzenie pu­ utrudniony jest kontakt ze środowiskiem, co ma charu Polski juniorów we wspinaczce sportowej poważny wpływ na tempo rozchodzenia się infor­ komisja podjęła decyzję o prowadzeniu aktualnej macji. listy rankingowej juniorów w dwóch konkurencjach. Komisja zwraca się do wszystkich organizato­ Wszystkie informacje prosimy przesyłać na ad­ rów zawodów wspinaczkowych (również lokalnych res: Renata Piszczek, Krowoderskich Zuchów i młodzieżowych) o przesłanie informacji dotyczą­ 5/137, 31-271 Kraków. cych planowanych zawodów. Może (?) się to wią­ zać z uzyskaniem środków finansowych na cele Przewidywany grafik zawodów na rok 1996 organizacyjne. Komisja informuje, że na przełomie marca/kwie­ Mistrzostwa tnia 1996 roku będzie zorganizowany kurs dla Kraków - październik (?) - seniorów sędziów zawodów wspinaczkowych. Dokładne da­ Tarnów - listopad/grudzień - juniorów ne zostaną opublikowane po opracowaniu szcze­ gółów, aktualne przepisy będą gotowe w połowie Puchar Polski seniorów marca 1996 roku i będą dostępne w biurze PZA Tarnów - 18/19 maja w Warszawie oraz w siedzibie komisji. Szczecin - czerwiec Na zebraniu komisji dnia 8.02.1996 roku zostały Kraków - wrzesień/październik podjęte następujące decyzje: Tarnów - listopad/grudzień - finał Pucharu - uwzględniając doświadczenia lat poprzednich komisja ustanowiła nowe zasady typowania składu Puchar Polski juniorów kadry narodowej Polski na zawody wymagające Kraków - 27 kwietnia C.W.Ren. Sport akredytacji PZA. Do tej pory jedynym kryterium była Bochnia - maj/czerwiec aktualna lista rankingowa w oparciu o aktualne Tarnów - 18-19 maja możliwości finansowe PZA. Kraków - październik/listopad

38 http://pza.org.pl a ©rganizaoypi

Przedzjazdowe s ootkanie instruktorów

W dniach 10-12 listopada 1995 r. odbyło się kolejne spotkanie przedstawicieli środowiska in­ struktorskiego w ramach tzw. konferencji zachod­ niej. Nazwa tych spotkań bierze się z ich lokalizacji. Tym razem miejscem obrad były Góry Sokole. W „Szwajcarce" spotkało się 18 instruktorów re­ prezentujących 15 klubów: R. Emilewicz, Sz. Gło­ gowski, P. Henschke, B. Jankowski, W. Jedliński. T. Kliś, A. Kłos, K. Królikowski, A. Makarczuk, J. Pątrzykont, A. Potoczek, B. Słama, W. Sonelski, W. Święcicki, Z. Trzmiel, Danuta i Zbigniew Wach Na szczycie Wielkiego Sokolika. Od lewej: oraz W. Wajda. A. Makarczuk, B. Słama, W. Jedliński, T. Kliś. Oprócz oczywistych walorów towarzyskich ta­ Fot. W. Święcicki kiego zgromadzenia, spotkanie zawierało też część roboczą. Tematem numer jeden były rzecz jasna przygotowania Komisji Szkolenia do Walnego Zjaz­ i realizujące wszystkie wytyczne programowe Ko­ du Delegatów PZA. Chodziło o wypracowanie misji Szkolenia PZA. Zaproponowano także dalsze wspólnego stanowiska na tematy związane ze podwyższanie kryteriów przyjmowania na kursy in­ szkoleniem podstawowym i szkoleniem instruktors­ struktorskie wszystkich szczebli oraz wydłużanie kim tak, aby na Zjeździe zaprezentować przemyś­ czasu trwania aspirantury. Poparcie znalazła też od lany i jednolity pogląd na kluczowe kwestie. dawna oczekiwana zmiana, aby kursy skałkowe Zebrani instruktorzy gremialnie poparli, kontro­ mogli prowadzić instruktorzy szkolący indywidual­ wersyjną zdaniem niektórych mediów, ideę z płat­ nie, bez koniecznego do tej pory pośrednictwa nych licencji instruktorskich. Zaproponowano zmia­ klubów i szkół wspinaczkowych. nę zasad zakładania szkółek wspinaczkowych oraz Na zakończenie warto powiedzieć, że wszystkie zmianę zakresu ich uprawnień. Główną myśl moż­ proponowane innowacje zostały zaakceptowane na streścić w tym, że status placówek popieranych przez delegatów zebranych przy „stoliku szkolenio­ przez PZA mogą uzyskać jedynie szkółki prowa­ wym" na Walnym Zjeździe PZA. dzone przynajmniej przez instruktorów taternictwa W. Święcicki

III Zjazd Delegatów Polskiego Towarzystwa Ta­ Życia Gospodarczego (Warszawa), i Maciej Zarem­ trzańskiego odbył się 2 grudnia 1995 roku w schro­ ba z Nowego Sącza. Sekretarzem Towarzystwa nisku na Polanie Chochołowskiej. Obradom Zjazdu jest nadal Barbara Morawska-Nowak, a skarbni­ przewodniczył Ryszard Wiktor Schramm. Zjazd na­ kiem Ludwik Rogowski. Do Prezydium weszli po­ dał członkostwo honorowe 8 osobom w wieku od nadto Antoni Dawidowicz i Michał Myśliwiec z Kra­ 79 lat w górę, znanym taternikom i ludziom gór, kowa, Jerzy Juliusz Preisler z Poznania i Romuald a mianowicie: Zdzisławowi Dziędzielewiczowi, Wła­ Zaręba z Kalisza. Spośród pozostałych członków dysławowi Krygowskiemu, Maciejowi Mischke, Zofii do 21 -osobowego Zarządu Głównego weszli m.in. i Witoldowi Paryskim, Janowi Sawickiemu, Stani­ Jan Weigel, prezes Oddziału w Bielsku-Białej. sławowi Siedleckiemu i Janowi Staszlowi (byli pre­ Na Zjeździe wyrażono zaniepokojenie wycina­ zentowani w porządku alfabetycznym, jak wyżej). niem lasów w rezerwatach słowackich (Tatry Biels­ Zjazd wybrał nowe władze na następną kaden­ kie, doi. Jaworowa, doi. Białej Wody, doi. Cicha). cję. Na prezesa wybrano Krzysztofa Kabata z No­ Podjęto w tej sprawie uchwałę i przygotowujemy wego Targu. Dotychczasowy prezes Maciej Misch­ wystąpienie w tej sprawie do Programu MAB (Man ke został w składzie Zarządu Głównego jako wice­ and Biosphere) UNESCO. prezes, pozostali dwaj wiceprezesi to Zbigniew Grzegorzewski, zastępca redaktora naczelnego Barbara Morawska-Nowak

http://pza.org.pl 39 Protokół VIII Walnego Zjazdu Delegatów waniu większością głosów zatwierdzono Porządek Polskiego Związku Alpinizmu Obrad Walnego Zjazdu.

VIII Walny Zjazd Delegatów Polskiego Związku Następnie przystąpiono do wyborów komisji głó­ Alpinizmu zwany dalej Walnym Zjazdem odbył się wnej i przewodniczącego komisji roboczych Zjazdu. 25-26 listopada 1995 r. na Cyrhli koło Zakopanego. Do Komisji Skrutacyjno-Mandatowej zapropo­ Obrady rozpoczął (25.11.95 r. o godz. 10.00) nowano: prezes ustępującego Zarządu PZA Andrzej Pacz­ 1. Ewę Panejko-Pankiewicz (KW Łodź) kowski minutą ciszy ku czci kolegów, którzy odeszli 2. Jacka Kmina (AKG Łódź) od nas w ciągu ostatnich trzech lat. Następnie 3. Jacka Stysia (Speleoclub Wrocław) powitał przybyłych Członków Honorowych naszego Wszyscy kandydaci zgodzili się i zostali wybrani Związku. Kolejnym punktem był wybór przewod­ większością głosów. niczącego Zjazdu. Przez aklamację został nim Ja­ Do Komisji Matki zaproponowano: nusz Fereński, który w krótkich słowach przypo­ 1. Janusza Majera mniał historię powołania PZA i pierwsze wybory 2. Marka Zirchoffera władz w 1974 r. 3. Michała Kochańczyka Miłym akcentem było wręczenie przez p. And­ Do Komisji Wnioskowej zgłoszono: rzeja Sobolewskiego z UKFiT Andrzejowi Pacz­ 1. Alka Lwowa kowskiemu Złotego Medalu „Działacza Kultury Fi­ 2. Wacława Sonelskiego zycznej" za 21-letnie przewodniczenie Polskiemu 3. Beatę Szczepańską Związkowi Alpinizmu, co jest niewątpliwym rekor­ Jak poprzednio kandydaci zgodzili się i zostali dem w polskim sporcie. wybrani większością głosów. Na przewodniczących Następnie zabrał głos kolejny gość Zjazdu, dy­ komisji roboczych większością głosów wybrano: rektor Tatrzańskiego Parku narodowego pan Gą- 1. Komisji Sportowej - Ryszarda Pawłowskiego sienica-Byrcyn. Podziękował Andrzejowi Paczkow­ 2. Komisji Tatrzańskiej - Piotra Bittnera skiemu i Maćkowi Pawlikowskiemu za pracę w ra­ 3. Komisji Szkolenia i Bezpieczeństwa Górskiego dzie Parku, omówił problemy wynikające z uprawia­ - Ryszarda Gajewskiego nia taternictwa na terenie Parku i zwrócił się z pro­ 4. Komisji Skałkowej i Wspinaczki Sportowej śbą o współpracę w zakresie ochrony Tatr. - Marcina Bibro Podziękowania za zaproszenie i życzenia owoc­ 5. Komisji Członkostw Honorowych nych obrad złożył przedstawiciel TOPR pan And­ - Bogdana Jankowskiego rzej Marasek. Powiedział, że współpraca między 6. Komisji Odwołań nie powołano, gdyż nie wpłynę­ TOPR-em i PZA układała się bardzo dobrze, wyra­ ło żadne odwołanie. ził uznanie i podziękowanie dla Bogumiła Słamy Kolejnym punktem Zjazdu było wystąpienie Ry­ i ekip z Betlejemki. Zauważył wyraźną tendencję szarda Schramma w imieniu Komisji Członkostw spadkową w ilości wypadków taternickich, co wg Honorowych, która pracowała w składzie: A. Skło­ TOPR może być efektem dobrego szkolenia. dowski, P. Paul, R. Schramm, A. Zawada, A. Wilcz­ Kolejnym punktem Walnego Zjazdu był wybór kowski. Komisja złożyła wniosek o nadanie człon­ wiceprzewodniczącego. Janusz Fereński zapropo­ kostwa honorowego Andrzejowi Paczkowskiemu nował Wojtka Dzika (KW Katowice) - który zgodził i Zbigniewowi Skoczylasowi. Wniosek przeszedł się i Ryszarda Gajewskiego (KW Zakopane) - który przez aklamację. nie zgodził się. Na sekretarza Zjazdu zaproponowa­ Przewodniczący Zjazdu Janusz Fereński od­ no Agnieszkę Gajewską (Speleoklub Warszawski) czytał życzenia owocnych obrad, jakie otrzymaliś­ -zgodziła się. Wyboru dokonano przez aklamację. my od: Stanisława Zirhoffera, Józefa Nyki, Antonie­ Następnie przystąpiono do zatwierdzenia po­ go Janika, Adama Chyżewskiego (ZG PTTK). Bog­ rządku obrad Zjazdu. Ryszard Schramm zgłosił na Skoczylas przeprosiła za nieobecność męża dwie poprawki do proponowanego porządku obrad. (obowiązki służbowe) i w jego imieniu życzyła Pierwsza dotyczyła braku przyjęcia protokołu z po­ wszystkim zebranym pomyślnych obrad. przedniego Walnego Zjazdu, Wyjaśnienia udzielił W imieniu ustępujących władz PZA sprawoz­ Andrzej Piekarczyk z Komisji Rewizyjnej tłuma­ danie wygłosił Andrzej Paczkowski. Skoncentrował cząc, że w naszej organizacji nie było nigdy takiego się głównie na realizacji uchwał poprzedniego Wal­ zwyczaju i że z prawnego punktu widzenia nie jest nego Zjazdu, gdyż sprawozdania poszczególnych to konieczne. Potwierdził to Janusz Fereński. Prze­ agend Związku zostały wcześniej dostarczone de­ głosowano wniosek o zatwierdzenie przyjmowania legatom. protokółu z poprzedniego WZ. Wniosek większoś­ Sprawozdanie Komisji Rewizyjnej wygłosił Le­ cią głosów nie przeszedł. Drugim punktem był brak szek Dumnicki. Komisja oceniła pracę Zarządu sprawozdania Komisji Członkostw Honorowych. pozytywnie, wytykając pewne niedociągnięcia, któ­ Zaproponowano wstawienie do porządku obrad re jednak nie wpłynęły na końcową ocenę. punktu 5b „Nadanie członkostw honorowych na Następnie w imieniu Sądu Koleżeńskiego wys­ wniosek Komisji Członkostw Honorowych". Ten tąpił Janusz Fereński. Sprawozdanie rozesłane do wniosek większością głosów przeszedł. W głoso­ delegatów uzupełnił o dwie sprawy. Ponieważ

40 http://pza.org.pl Iwona Gronkiewicz-Marcisz nie przeprosiła w usta­ - Wniosek Komisji Rewizyjnej o udzielenie ab­ lonym terminie Wojtka Święcickiego, więc auto­ solutorium ustępującemu Zarządowi - przeszedł matycznie, zgodnie z przepisami, otrzymuje naga­ przy jednym głosie wstrzymującym się. nę. Drugą sprawą jest odwołanie dwóch członków Po przerwie obiadowej do późnego wieczora KW Szczecin od decyzji komisji dyscyplinarnej. trwały obrady w komisjach roboczych. Sprawa była rozpatrywana 23.11.95 r. Po sprawozdaniu Sądu Koleżeńskiego rozgorzała Drugi dzień obrad rozpoczął się o godz. 9.00 dyskusja nad sprawozdaniem ustępujących władz wręczeniem dyplomów z podziękowaniami dla kie­ PZA, w której uczestniczyli głównie Jerzy Wala, rowników i pracowników obozowisk tatrzańskich: Marek Zirhoffer, Janusz Fereński, Wacław Sonel- Joanny Pierzchały, Włodzimierza Matejuka, Krys­ ski, Marek Pokszan, Andrzej Paczkowski, Ryszard tyny Zirhoffer, Macieja Głuszkowskiego, Marka Schramm, Andrzej Skłodowski, Wojciech Święci­ Wiertelaka, Zofii Chruściel, Piotra Bittnera. cki, , Bogna Skoczylas, Andrzej Następnie wystąpiła Komisja Matka z propozy­ Wilczkowski. Dyskusja dotyczyła postępowania Są­ cją kandydatur do Zarządu, tłumacząc, że wydaje du Koleżeńskiego i Zarządu w sprawie Iwony Gron­ się jej słuszne rozszerzenie składu Zarządu do 16 kiewicz-Marcisz, etosu taternictwa, naszego obra­ osób. I tak: na prezesa zgłosiła - Leszka Cichego zu w oczach społeczeństwa i sposobów, za pomo­ a do Zarządu: Hannę Wiktorowską, Wojciecha cą jakich kształtujemy tę wizję (zarówno pozytywną Święcickiego, Andrzeja Sobolewskiego, Bognę jak i negatywną), spraw bezpieczeństwa i wypad­ Skoczylas, Bogdana Jankowskiego, Ryszarda ków górskich. Pawłowskiego, Jana Muskata, Piotra Pustelni­ ka, Agnieszkę Gajewską, Renatę Piszczek, Elż­ bietę Fijałkowską, Andrzeja Kłosa, Rafała Kar- dasia, Andrzeja Potoczka, do Komisji Rewizyjnej zaś: Leszka Dumnic- kiego, Andrzeja Piekarczyka, Andrzeja Zawadę i Aleksandra Chruściela. Z sali zgłoszono kandydatów do Sądu Kole­ żeńskiego: Marka Grochowskiego, Janusza Fe- reńskiego, Bogumiła Słamę i Janusza Majera oraz do Zarządu Pawła Pallusa. Wszyscy zaproponowani kandydaci zgodzili się kandydować. Komisja Matka przystąpiła więc do przygotowywania list do głosowania. W czasie gdy pracowała Komisja Matka, roz­ poczęto dyskusję i głosowanie nad wnioskami i za­ leceniami przygotowanymi przez Komisję Wnios­ Andrzej Paczkowski i Leszek Cichy kową w imieniu której wystąpił Alek Lwow. Fot. A. Ktos Dyskusja i głosowanie zostały przerwane dwu­ krotnie: W czasie trwania dyskusji Marek Zirhoffer wys­ - w celu przeprowadzenia wyborów do Zarzą­ tąpił ze sprawą formalną. Według Regulaminu Zja­ du, Komisji Rewizyjnej i Sądu Koleżeńskiego (gło­ zdu Komisja Matka powinna składać się z 5 osób. sowanie tajne); Przegłosowanio więc poprawkę do Regulaminu, że - w celu ogłoszenia wyników wyborów, co Komisja Matka składa się z 3-5 osób. uczyniła w imieniu Komisji Mandatowo-Śkrutacyjnej Po zakończeniu dyskusji nad Sprawozdaniem Ewa Panejko-Pankiewicz stwierdzając, iż wszyst­ głos zabrała Ewa Panejko-Pankiewicz w imieniu kie 43 głosy oddane były ważne i aby zostać Komisji Mandatowo-Skrutacyjnej. Komisja stwier­ wybranym, trzeba było uzyskać co najmniej 22 dziła, iż WZD PZA jest prawomocny, gdyż na 46 głosy-warunek ten spełnili wszyscy kandydaci. delegatów klubowych przybyło 42. Po ogłoszeniu wyników głos zabrał Leszek Ci­ Następnie w związku z pytaniem Ryszarda chy dziękując za wybór i przedstawiając w kilku Schramma o to, czy wszyscy Cz. H. są zapraszani na słowach swoją wizję pracy Zarządu. Rozpoczęto WZD, co potwierdził A. Paczkowski, przegłosowano też zbiórkę pieniędzy na Fundusz Berbeki. dwa wnioski, które przeszły większością głosów: Powrócono do dyskusji i głosowania nad wnios­ - dotyczący § 7 - „Członkowie Honorowi na drodze kami i zaleceniami, co trwało prawie do przerwy ankiety wybierają spośród siebie trzech członków obiadowej. Tuż przed przerwą zakończono głoso­ Kapituły". wanie i Janusz Fereński zamknął obrady WZD PZA - dotyczący skreślenia §11. dziękując wszystkim za udział. Przed przerwą obiadową przegłosowano dwa Ostatnim akcentem Zjazdu było wręczenie And­ wnioski: rzejowi Paczkowskiemu pamiątkowego albumu, - Wniosek o zatwierdzenie Regulaminu WZD - w którym wszyscy uczestnicy Zjazdu złożyli swe przeszedł jednogłośnie. autografy.

41 http://pza.org.pl WNIOSKI I ZALECENIA DO ZARZĄDU szczególnymi parkami oraz potraktowania tej spra­ POLSKIEGO ZWIĄZKU ALPINIZMU wy prioretytowo w działalności Zarządu PZA.

Wniosek 1 Piotr Wilk, Ewa Panejko Zobowiązuje się Zarząd PZA do poszukiwania śro­ dków finansowych na budowę sztucznej ściany Wniosek 9 wspinaczkowej spełniającej międzynarodowe wy­ Wolny Zjazd uznaje praktykę wykuwania stopni mogi dotyczące organizacji zawodów o Puchar i chwytów na drogach wspinaczkowych zarówno Świata. istniejących jak i projektowanych za niedopuszczal­ wniosek przeszedł ną. Komisja Wspinaczki Sportowej i Skałkowej Komisja Szkolenia Wniosek 2 Zobowiązujemy Zarząd PZA do przeanalizowania Wniosek 10 konieczności nowelizacji przepisów dotyczących Zobowiązujemy Zarząd, aby „Taternik" stał się rze­ zasad uprawiania wspinaczki i alpinizmu (w szcze­ czywistym kwartalnikiem PZA. gólności w odniesieniu do dzieci i młodzieży) i wy­ Wniosek 11 stąpienia w tej sprawie do odpowiednich władz Zobowiązujemy Komisję Szkolenia PZA do wyda­ państwowych. nia biuletynu informacyjnego dla instruktorów PZA.

Wniosek 12 Komisja Wspinaczki Sportowej i Skałkowej Zmienić brzmienie paragrafu 2 Regulaminu Szkole­ nia Alpinistycznego w sprawie kursów wstępnych: Wniosek 3 pkt 1. Kursy wstępne oraz tatrzańskie letnie i zimo­ Ufundowanie corocznych nagród Zarządu i Preze­ we są realizowane poprzez: sa PZU za najwybitniejsze osiągnięcia sportowe. a) szkolenie centralne Jacek Fluder, Bernadeta Szczepańska b) szkolenie kluczowe Komisja Sportowa PZU c) w szkołach prywatnych d) indywidualnie przez instruktorów Wniosek 4 Przyjąć, że PZA prowadzi działalność w czterech Wniosek 13 dyscyplinach sportów górskich: Komisja Szkolenia PZA opracuje w trybie pilnym - alpinizm (taternictwo) szczegółowe zasady licencjonowania i funkcjono­ - sport wspinaczkowy wania szkół wspinaczkowych posiadających licen­ - taternictwo jaskiniowe cję PZA. - ski-alpinizm Jerzy Wala Wniosek 14 Wniosek 5 Zobowiązuje się Komisję Szkolenia do opracowa­ Wystąpić do władz TPN o zmianę przepisów doty­ nia formuły obowiązującego oświadczenia składa­ czących możliwości uprawiania narciarstwa wyso­ nego przez kandydatów na wszelkiego rodzaju kogórskiego w Tatrach szkolenia wspinaczkowe. Adam Potoczek Wniosek 15 Wniosek 6 Wprowadzić do programów szkolenia podstawowe­ Utworzyć Komisję ds. Spitowania Dróg Wspinacz­ go i instruktorskiego elementy edukacji ekologicz­ kowych, z wyłącznym prawem podejmowania de­ nej. cyzji w tej sprawie. Wnioski od 9-15 Komisja Szkolenia Jerzy Wala Wniosek 16 Wniosek 7 Udostępnić bazę tatrzańską przed i po szczycie Powołać obserwatorów w poszczególnych rejonach sezonu dla imprez młodzieżowych zorganizowa­ skałkowych z ramienia Komisji Szkolenia nadzoru­ nych, a środki na ten cel pozyskać z dotacji budże­ jących poziom szkolenia i przestrzegania zasad towych lub fundacji proekologicznych i innych. ochrony przyrody oraz spitowania. Wniosek 17 Zobowiązujemy Zarząd PZA do informowania klu­ Wniosek 8 bów o składaniu wniosków do Kalendarza Imprez Zobowiązujemy Zarząd PZA do kontynuacji roz­ z określeniem ostatecznej daty ich przyjmowania mów z parkami krajobrazowymi i narodowymi oraz wydrukowaniu zatwierdzonych imprez spor­ w sprawie udostępnienia terenów skałkowych i za­ towych na dany rok bez względu na możliwości wierania odpowiedniej umowy pomiędzy PZA a po­ dofinansowania.

42 http://pza.org.pl Wniosek 18 Zalecenie 7 Zalecamy wprowadzenie wymagań na wyższe sto­ Wnioskujemy o przekazanie pełnej informacji do pnie instruktorskie - konieczność ukończenia kursu zrzeszonych w Związku klubów o zatwierdzonym „Instruktor sportu". budżecie PZA. Zalecenie 8 Wniosek 19 W związku z brakiem pełnej dokumentacji dotyczą­ Zobowiązujemy Komisję Sportową PZA do zorgani­ cej członkostwa danego klubu w PZA zobowiązuje­ zowania obozów unifikacyjnych tatrzańskich i alpej­ my Zarząd do przedstawienia dokładnej listy klu­ skich dla młodzieży i wyróżniających się najlep­ bów zrzeszonych w PZA, informując o tym władze szych wspinaczy. TPN.

Zalecenie 9 W związku z wielokrotnie powtarzającymi się przy­ ZALECENIA padkami niewłaściwego i negatywnego nastawiania osób wspinających się w stosunku do pracowników Zalecenie 1 TPN, szczególnie w relacji instruktor-kursant, wnio­ Zaleca się propagowanie wspinaczki na sztucznych skujemy do Komisji Szkolenia o pilne zainteresowa­ obiektach wśród młodzieży w szkołach podstawo­ nie się tym problemem. wych i średnich.

Zalecenie 2 Zalecamy podjęcie przez Zarząd PZA starań zwią­ Alpinistyczna Temida zanych z budową centrów wspinaczkowych mają­ cych w programie prowadzenie zajęć z zakresu: Iwona Gronkiewicz-Marcisz zgodnie - szkolenia wspinaczkowego z orzeczeniem Sądu Koleżeńskiego PZA - szeroko pojętej rekreacji z dnia 5 sierpnia 1995 r. przeprosiła na - rehabilitacji łamach GiA Wojciecha Święcickiego za na­ - treningów dla sportowców ruszenie jego dobrego imienia zarówno w sensie prywatnym jak i w aspekcie peł­ Zalecenie 3 nionej przez niego funkcji wiceprezesa PZA. W celu znalezienia dodatkowych funduszy na dzia­ Forma przeprosin była jednak na tyle bul­ łalność sportową zobowiązuje się Zarząd PZA do wersująca, że wywołała dłuższą dyskusję na podjęcia działań w celu zawarcia umowy pomiędzy ten temat podczas zebrania Zarządu PZA. PZA a firmami w celu poszukiwania sponsorów zainteresowanych finansowaniem działalności wspinaczkowej. Jacek Fluder W dniu 10 lutego 1996 r. odbyło się posiedzenie Sądu Koleżeńskiego PZA z po­ Zalecenie 4 wództwa A. Lwowa wnoszącego o przepro­ Zobowiązujemy Zarząd PZA do przeprowadzenia siny za użycie wobec niego podczas Wal­ rozmów z władzami Euroregionu Tatry oraz gminy nego Zjazdu Delegatów PZA określenia tatrzańskiej w celu współpracy oraz ułatwień dla uchodzącego za obraźliwe. W związku z po­ taterników z korzystania z bazy schroniskowej wyższym przepraszam Aleksandra Lwowa. i przekraczania granic. Wacław Sonelski

Zalecenie 5 Wyznaczenie przez Komisję Skałkową w porozu­ mieniu z Komisją Szkolenia PZA poszczególnych Ogłoszenie płatne skał wolnych od działalności wspinaczkowej, w któ­ Dziękuję Wacławowi Sonelskiemu, że rych są siedliska i schronienia sów i nietoperzy. spontanicznie stanął w mojej obronie Skały te powinny być wolne od spitów i ringów. i nazwał rzecz po imieniu. Dziękuję też mojemu pracodawcy i moim partnerom, Zdzisław Dziędzieiewicz że zabierali głos w mojej sprawie. Dzięku­ ję także wszystkim delegatom na zjazd Zalecenie 6 PZA, którzy w dobitny, choć milczący Sprawę statusu wspinania w skałkach i stosunków sposób wyrazili swoją dezaprobatę wo­ z władzami parków skałkowych traktować równo­ bec postępowania redaktora GiA. rzędnie ze wspinaniem tatrzańskim. Wojciech Święcicki W. Sonelski

43 http://pza.org.pl CONTENTS

2 - Patagonia - unknown area szkoła 5 - One of the shortest expeditions inizmu 6 - Story about the wind

8 - Comunications beetwen Wielka

Litworowa and Wielka Śnieżna SOoftuoa SC iński

6 8BGB©PG3I 10 - Discovery in Wielka Śnieżna Caves

12 - Record diving

14 - Picos '95 6-dniowe km 'i skalnej na Jurze Krakowsko ( od marca do 16 - Going through the tube października )' 20 - Ice climbing in Sudety 14-dniowe kursy latrza iórych otrzymasz 23 - Winter belay kartę taternik 29 - Sport climbing adres korespondencyjny: baza szkoły.: 00-521 Warszawa £ zędkowice 162 31 - News from the Tatras ul. Hoża 29/31 m.90 5 Włodowice 33 - News from the mountains tel.: (0-22) Ó294472, 249933 Krakowsko - fax.: (0-: Częstochowska 35 - Obituaries

36 - Caves and speleology

39 - News of organization TATERNIK ORGAN POLSKIEGO ZWIĄZKU ALPINIZMU AUWBH - 7UM1VKA POŚWIĘCONY SPRAWOM TATERNICTWA ALPINIZMU I SPELEOLOGII Tolecamy Wydawca: Polski Związek Alpinizmu, w szerokjm zakjesie: ul. Erazma Ciołka 17, p. 208: 01-445 Warszawa, *•> Sprzęt alpinistyczny SPORT tel. 36-36-90 i turystyczny Redaktor: Andrzej Kłos, ul. Murzynowskiego 7/14 •ł Literaturę górską 10-684 Olsztyn, tel. domowy 42-85-92 M Obuwie turystyczne Kolegium redakcyjne: » > Odzież z tkanin POLAR, Andrzej Kłos, Wojciech Święcicki, Rafał Kardaś GORE-TEX, HighTech MICRO Realizacja wydawnicza (skład, łamanie): Instruktaż i szkolenie w zakresie Ryszard Gliński technik alpinistycznych. Korekta: Małgorzata Cwinarowicz Sklepy prowadzą alpiniści i grotołazi Druk: Warszawska Drukarnia Naukowa Wrocław: ul. Czysta 7 (za DT Centrum) Warszawa, ul. Śniadeckich 8 tel. (071) 72-58-38 Plac Bema 5 Wydawca i dystrybutor: AGADE s.c. tel. (071) 22-96-03 01-691 Warszawa ul. Gdańska 22, tel 39-87-85

Redakcja prosi tych autorów, którzy piszą teks­ SKLEP FIRMOWY ul. K. Szajnochy (róg Gepperta) ty na komputerze, o przekazywanie ich w for­ tel. (071) 72-36-31 mie dyskietek (zwracamy) w programie TAG, Page Maker, Word For Windows, Ami PRO

http://pza.org.pl SKLEPY SPORTOWE

W. I . P. sport

Warszawa, ul. Mariensztat 21A ul. Garbarska 5 Oferujemy: Sprzęt wspinaczkowy Buty trackingowe turystyczny Sprzęt narciarski Odzież sportową rowerowy Serwis rowerowy i narciarski

PRZEWODNICTWO ALPINIZM NARCIARSTWO DLA TURYSTÓW - PO RAZ KOLEJNY!!! - WEJŚCIA NA WSZYSTKIE SZCZYTY Z pomocą doświadczonych przewodników, TATRZAŃSKIE (W POLSCE I NA SŁOWACJI) instruktorów alpinizmu i ratowników tatrzańskich - PRZEWODNICTWO WSPINACZKOWE - SZKOŁA WSPINACZKOWA TERMINY: 21-30.09.1996 r. - NAUKA I DOSKONALENIE JAZDY NA NARTACH 5-14.10.1996 r. - TURYSTYKA NARCIARSKA I SKIALPINIZM 19-28.10.1996 r. - KURSY TURYSTYKI ZIMOWEJ 2-11.11.1996 r. - TECHNIKI JASKINIOWE - WYJAZDY W ALPY I INNE GÓRY ŚWIATA KOSZT: Równowartość w złotych: 2700 FRF+300 DM - INSTRUKTORZY / PRZEWODNICY ZE W CENIE ZAWIERA SIĘ: ZNAJOMOŚCIĄ JĘZYKÓW OBCYCH - transport w obydwie strony oraz na miejsce Wycieczki i szkolenia prowadzą: RATOWNICY TOPR, - noclegi w dolinie Chamonix LICENCJONOWANI INSTRUKTORZY PZA, - wyżywienie w miejscu pobytu INSTRUKTORZY I TRENERZY PZN, - noclegi w schroniskach NAJLEPSI PRZEWODNICY TATRZAŃSCY - prowiant w górach - francuskie ubezpieczenie górskie - opieka przewodników m.in.: informacje i zgłoszenia:

Piotr Konopka: — doświadczony przewodnik wysokogórski PIOTR KONOPKA prowadzący od kilku lat renomowaną firmę przewodnicką. TEI /ł=AX CO 1 GS) 142-61 Arek Gąsienica Józkowy - doświadczony przewodnik 34-500 Zakopane z kilkuletnią praktyką przewodnicką w Alpach francuskich. Ul. Do Bristol u 6

: iiiSffisii sr:":i m wmmmmmamtm: mmmmmmm; » http://pza.org.pl http://pza.org.pl