<<

1/ strony regulacji ustawowych) szkolnictwo wyższe po 1989 roku. Gwałtowny cha- Przypomnijmy najpierw, w wielkim skrócie, zmiany, jakim podlegało (także od śnienia istniejącej sytuacji, ale też próba wskazania jej możliwej naprawy. gnozy, a to oznacza, iż powinna się w nim znaleźć nie tylko próba opisu i wyja- zrozumienia tego, co się stało. częściej mamy do czynienia z ich naruszaniem. Warto więc może podjąć próbę pozostały wierne tym wartościom. Niestety, rzeczywistość okazała się inna. Coraz zanegowanie idei uniwersytetu. profesorów i studentów. Zanegowanie tych wartości oznaczać mogło tylko jedno – znać nie tylko tę prawdę, ale też wiodące ku niej drogi. Mówiąc inaczej, łączył i muszą dzielić się swoimi osiągnięciami z innymi oraz tych, którzy chcieli po- tych wartości łączył tych, którzy – dążąc do poznania prawdy uważali, że mogą otwartość na krytykę, globalność, demokracja – takie wartości, jak: sorów i studentów, którym bliskie były – ten świat dość jednoznacznie definiujące wieków, od zorganizowania pierwszego uniwersytetu bolońskiego skupiał profe- Niniejszy tekst – zgodnie z jego tytułem ma być próbą sformułowania dia- Trudno dziś zamykać oczy i twierdzić, iż nic się nie stało, że szkoły wyższe Trochę historii (najnowszej) Świat ludzi uniwersytetu czy, inaczej mówiąc, społeczności akademickiej, od Próba diagnozy Erozja norm akademickich. BRZEZIŃSKI Jerzy Brzeziński J. Tyszkiewicz, Wyd. Adam Marszałek, Toruń 2004. w siedemdziesiątą rocznicę urodzin z dziejów XIX i XX wieku dedykowane Profesorowi Wojciechowi Wrzesińskiemu Por. J. Brzeziński Erozja norm akademickich O cnotach uniwersyteckich prawda, autonomia, pluralizm, wolność, , red. S. Ciesielski, T. Kulak, K. Ruchniewicz, , w: Wokół historii i polityki. Studia Szkice 1 . Język

9 10 ru”, jakim były – jak je wówczas nazywano szkoły niepaństwowe. Z jednej bo- ru”, skali problemów, które będą wymagały rozwiązania. niowa – był nią KUL. Jednakże nikt, tak naprawdę, nie zdawał sobie sprawy ze Watykańskiego, w Polsce istniała jedna prywatna, akademicka uczelnia wyzna- dem PRL i Konferencją Episkopatu Polski oraz odpowiednie przepisy Państwa wyznaniowymi, funkcjonującymi w oparciu o porozumienie zawarte między rzą- i Papieskimi Wydziałami Teologicznymi, będącymi w istocie prywatnymi szkołami wyższych przez inne niż państwo podmioty. To było istotne – uczelnianych, Polskiej Akademii Nauk oraz Jednostek Badawczo-Rozwojowych. korpusu przepisów regulujących i koordynujących pracę instytucji naukowych go ukowej i edukacyjnej. Zabrakło też (co także dziś boleśnie odczuwamy) jednolite- medalu – uniemożliwiała mu prowadzenie długofalowej, efektywnej polityki na- państwa w pracę szkół wyższych, ale – i to ta druga, dziś dająca o sobie znać, strona towała takie ustawodawstwo, które w dużym stopniu ograniczało ingerencję i podsekretarz stanu ds. szkolnictwa wyższego profesor Janusz Grzelak), przygo- (takim represjom podlegali zarówno minister profesor Henryk Samsonowicz, jak ekipa rządowa pamiętająca represje, jakich doznawało środowisko akademickie Jerzego Fedorowskiego z UAM i profesora Klemensa Szaniawskiego z UW. Nowa pliwie skorzystał z tej możliwości w odniesieniu do rektorów-elektów: profesora dokonanych przez samorządy uczelniane (ówczesny minister skwa- nistra wyborów kich szczebli. Pamiętajmy jednak, że umożliwiła także kwestionowanie przez mi- przeprowadzenie w 1984 roku demokratycznych wyborów władz uczelni wszyst- do tej z 1982 roku, która – mimo bliskości czasu stanu wojennego umożliwiła wersytetu, którym był wówczas KUL). Nowa ustawa w jakiejś mierze nawiązywała tykaną (na przykład nowa ustawa uznawała odrębność jedynego prywatnego uni- rządom szkół (senatom, radom wydziałów) na skalę w powojennej Polsce niespo- nych. Wprowadziło ono takie rozwiązania, które przyznawały uprawnienia samo- roku ustawę o szkolnictwie wyższym, nieprzystającą do nowych realiów politycz- stwo, które miało zastąpić znowelizowaną (w celach wyraźnie represyjnych) w 1985 wanych przez krąg specjalistów skupionych wokół rządu Tadeusza Mazowieckiego. zowana w nowym superministerstwie: Ministerstwie Edukacji i Nauki) zainicjo- sterstwo Nauki i Informatyzacji, którego rola została – tak uważam zmarginali- Komitet Badań Naukowych, wchłonięty później przez niesławnej pamięci Mini- ukowej (mam na myśli przede wszystkim nową instytucję, jaką był w tych latach szkolnictwa wyższego i instytucji związanych z kształtowaniem działalności na- charakter reform – na prawno-organizacyjny gdy patrzeć nań z dalszej perspektywy cyjnym społeczeństwa wywarły istotny wpływ – niestety nie zawsze pozytywny, chęć sprostania przez elity polityczne kraju rozbudzonym oczekiwaniom eduka- na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, a także które miały miejsce w naszym kraju rakter przemian społeczno-ekonomicznych, Zauważmy też, że państwo przyjęło postawę ambiwalentną wobec nowego „two- Nowa ustawa umożliwiła też (por. art. 15–21) powoływanie i prowadzenie szkół Proponowano wtedy dość pośpiesznie (wszak czas naglił!) nowe ustawodaw- Szkice novum . Poza PAT-em ziomie kształcenia”. Oba rozporządzenia zastąpią dotychczas jeszcze obowiązują- niać jednostka organizacyjna, aby prowadzić studia na określonym kierunku i po- stające do nowej ustawy rozporządzenie „w sprawie warunków, jakie musi speł- porządzenia „w oraz zapowiedział nowe, przy- sprawie nazw kierunków studiów” w dziale „szkolnictwo wyższe/prace legislacyjne” (www.mein.gov.pl) projekt roz- ten artykuł (marzec 2006) minister EiN ogłosił na stronie internetowej MEiN szym: nia) weszła w życie nowa – od kilku lat zapowiadana ustawa o szkolnictwie wyż- ich część tylko z nazwy była „wyższa”. Aż nadszedł 2005 rok, w którym (od 1 wrześ- nia na poszczególnych kierunkach. Rosła też liczba szkół wyższych – chociaż duża watne uczelnie, powoływać nowe kierunki studiów i określać standardy naucza- rządzenia precyzujące warunki, wedle których można było zakładać nowe, pry- roku, ustawie o szkolnictwie wyższym, a kolejni ministrowie wydawali rozpo- konywano też „kosmetycznych” zmian w obowiązującej, wciąż tej samej od 1990 spowodowała jej zaniechania. I jak tu mówić o Polsce jako państwie prawa. sieli za swoje studia płacić. Nawet sprzeczność tej praktyki z konstytucją RP nie byli w jakiejś mierze zadowoleni – w najmniejszym stopniu studenci, którzy mu- wypadku musiałoby zwiększyć finansowanie szkół, a nie było z czego. Wszyscy nawet solidnie, podreperować. Ministerstwo się na to godziło, bo w przeciwnym za to płacić. Budżet uczelni rok w rok obniżany przez państwo można było zatem, liczbę chętnych do studiowania na atrakcyjnych kierunkach studiów i gotowych astronomia, agronomia. Uczelnie zaczęły przyjmować z roku na rok coraz większą zuje na to, że preferencje młodzieży się zmienią – takie kierunki, jak: fizyka, chętni do opłacenia studiów. natomiast chętnych – i nic nie wska- Nie znajduje się studiów. Na nauki społeczne, zarządzanie, prawo czy marketing zawsze znajdą się w systemie studiów płatnych. Oczywiście, nie dotyczyło to wszystkich kierunków Uczelnie państwowe dość szybko zauważyły, że tak naprawdę warto kształcić tylko „dziennego” (szczęściarza, bo otrzymywał to samo, co ten pierwszy, ale za darmo). „wieczorowego”siebie studenta (pechowca, bo musiał za to płacić) i studenta których uczelniach dość szybko zerwano z pozorami i w jednej ławce sadzano obok pobieranie od studentów czesnego, tak jak to czyniły szkoły niepaństwowe. W nie- umożliwiał (i nadal nic się tu nie zmieniło) ny pod nazwą „studia wieczorowe” pierw zaocznych i eksternistycznych, a później wieczorowych. Ów „łamaniec” praw- – naj- na prowadzenie przez państwowe szkoły wyższe odpłatnych form studiów strumenty prawnie usankcjonowanego oddziaływania na szkoły) MEN pozwoliło dziesiątych uczynić jeszcze bardziej złożoną i niejasną, słabe (jeśli chodzi o in- naprawdę pozostała jedynie „chęć szczera”. nowych uczelniach byli przez długie lata pozbawieni pomocy stypendialnej). Tak bardzo nieufnie (co ciekawe, obywatele płacący podatki, chcący studiować w owych w obszarze szkolnictwa (też wyższego). Z drugiej zaś traktowało te nowe szkoły wiem strony przekazało „w dół” wyraźny sygnał: koniec z monopolem państwa Zmieniały się rządy i ministrowie odpowiedzialni za szkolnictwo wyższe, do- Aby nader złożoną sytuację szkolnictwa wyższego w Polsce w latach dziewięć- Brzeziński Prawo o szkolnictwie wyższym Erozja norm akademickich (Dz. U. z 2005 r. Nr 164, poz. 1365). Gdy piszę

11 12 poz. 933). Wejdą w życie, wedle zapowiedzi MEiN, 1 października bieżącego roku. (Dz. U. Nr 55, poz. 480, 108, 958 oraz z 2003 r.kierunków studiów” Nr 101, powinna spełniać uczelnia, aby utworzyć i prowadzić kierunek studiów, oraz nazw ce rozporządzenie MENiS z dnia 28 marca 2002 roku „w sprawie warunków, jakie 2/ merytoryczne uzasadnienie: ma potrzeby ich tu przytaczać. Chciałbym natomiast sformułować pytania o szechnie znane osobom interesującym się problematyką szkolnictwa wyższego i nie 5. Dlaczego Państwowa Komisja – liczby Akredytacyjna nie określiła – „od góry” 4. Dlaczego do dziś nie wypracowano jasnych, intersubiektywnych kryteriów, 3. Dlaczego możliwe jest zatrudnienie pracownika w pełnym wymiarze godzin 2. Dlaczego zalicza się, w uczelniach niepublicznych, do tej grupy pracowników, 1. Dlaczego uważa się, że kierunek magisterski można utworzyć w szkole pu- Kryteria omówione w tych nadal obowiązujących dokumentach są dość pow- Kłopotliwe pytania Szkice dzielnych nie ministra określiło tylko proporcje odnoszące się do pracowników samo- studentów przypadających na jednego pracownika (odpowiednie rozporządze- bibliotecznej itp.? odnoszących się do bazy lokalowej, aparaturowej, (!) jednocześnie w wielu (trzech i więcej) uczelniach? wieku, która jest restryktywnie przestrzegana na uczelniach publicznych? życia do dnia 31 grudnia danego roku – bez określania jakiejś górnej granicy którzy przeszli na uczelniach publicznych w stan spoczynku, kończąc 70. rok daktycznych? miejscu pracy 8 samodzielnych pracowników naukowo-dy- i „podstawowym” blicznej i niepublicznej tylko wówczas, gdy będzie ona zatrudniała w pełnym ców Uniwersyteckiej Komisji Akredytacyjnej? kierunków studiów uniwersyteckich opracowanych przez zespoły rzeczoznaw- kierunków studiów wychowania fizycznego”. i weterynaryjnych; 8) 1:90 – dla kierunków studiów technicznych; 9) 1:80 kierunków studiów prawnych; 7) 1:70 – dla rolniczych, leśnych i przyrodniczych, 5) 1:40 – dla kierunków studiów medycznych; 6) 1:180 4) 1:60 – dla kierunków studiów matematyczno-fizyczno-chemicznych humanistycznych i społecznych, z tym że dla kierunku studiów filologia – 1:50; kierunków studiów ekonomicznych; 3) 1:120 – dla mniejszy niż: 1) 1:20 – dla kierunków studiów artystycznych; 2) 1:180 habilitowanego, do liczby studentów na danym kierunku studiów nie może być czasu pracy, posiadających tytuł naukowy profesora lub stopień doktora „Stosunek liczby nauczycieli akademickich zatrudnionych w pełnym wymiarze samodzielnych do liczby studentów na różnych kierunkach studiów reguluje § 6.: kierunek studiów, oraz nazw kierunków studiów. Stosunek liczby pracowników w sprawie warunków, jakie powinna spełniać uczelnia, aby utworzyć i prowadzić Por. Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 28 marca 2002 r. 2 ), tak jak to jest ujęte w standardach akredytacji poszczególnych niepubliczne (SWPS w Warszawie, PAT w Krakowie i KUL) zdecydowały się pod- (te zaś są, poza KUL, uczelniami publicznymi) i, jak na razie, tylko trzy uczelnie jednak, że standardy UKA dotyczą kierunków prowadzonych przez uniwersytety piero w pierwszych standardach UKA, roku. Nie zapominajmy bodajże w 1999 zależność po raz pierwszy w wyraźnie wyartykułowanym zapisie pojawiła się do- nienia liczby studentów od zatrudnionych przez szkołę pracowników. Ta a i nie była ona bezpośrednio powiązana z warunkami tworzenia szkoły, tj. uzależ- li zwiększać liczbę studentów, wszak tej nie ograniczały wówczas żadne przepisy, śrubami i miałem węglowym przed siedzibą rządu. skutecznie – jak się okazało „głosujących” tora energetyczno-wydobywczego, było skierować na uspokojenie niezadowolonych pracowników upadającego sek- 3/ uzyskały wykształcenie wyższe uzyskały wykształcenie rosłych obywateli Polski pokazały, iż 73% ankietowanych chciałoby, aby ich dzieci nia wykształcenia wyższego) przez CBOS badania na reprezentatywnej próbie do- sywnego tworzenia nowych szkół i oswajania społeczeństwa z tą drogą zdobywa- nie więcej kosztować. Przeprowadzone w 1993 i 1996 roku (a więc w latach inten- z rozbudzonymi aspiracjami edukacyjnymi społeczeństwa, i że nie musi to istot- wania. Rząd uważał, że uczelnie nadal mogą zwiększać liczbę studentów, zgodnie dydaktycznych. Studenci zaś z pewnością odczuli obniżenie standardów studio- pracowników, jak i jakości warunków prowadzenia badań naukowych oraz zajęć one odczuć wzrost poziomu jakości – tak w odniesieniu do życia swych zwiększył poziomu finansowania publicznych szkół wyższych na tyle, aby mogły kowanych pracowników, zwłaszcza profesorów i adiunktów. Co więcej, rząd nie bę studentów. Dokonało się to bez równoczesnego zwiększenia liczby wykwalifi- zrobić”. W latach osiemdziesiątych uczelnie publiczne istotnie (!) zwiększyły licz- waniem słuchałem kiedyś wypowiedzi wysokiego urzędnika MEN, że „nic nie może cyjnych. Dziś już nikt nie jest w stanie zapanować nad tym, co się stało. Z zażeno- według starych, sprawdzonych w poprzednim ustroju standardów prawno-organiza- czyła możliwości organizacyjne MEN, które w nowej rzeczywistości pracowało państwa. Skala przemian zachodzących w szkolnictwie wyższym przekro- naszego z początku lat dziewięćdziesiątych, gdy kształtował się nowy ustrój -systemowych czyn w nie dość gruntownie przemyślanych decyzjach i rozwiązaniach prawno- do szkół publicznych, jak i niepublicznych, to musimy upatrywać ich praprzy- tego, zgubnego dla przyszłości naszego kraju, zjawiska – zarówno w odniesieniu obniżenia poziomu kształcenia w szkołach wyższych i obserwujemy występowanie Na podobny pomysł wpadli też właściciele szkół niepublicznych, którzy zaczę- Jeżeli dziś zastanawiamy się (jak długo jeszcze?) nad przyczynami wyraźnego Obniżenie standardów kształcenia Brzeziński 1994; Por. Raport z sierpnia 1996 r., CBOS 1996. Dążenia edukacyjne polskiego społeczeństwa Aspiracje edukacyjne Polaków. Ocena wykształcenia narodu i kosztów edukacji Erozja norm akademickich 3 . „Zaoszczędzone” w ten sposób pieniądze można . „Zaoszczędzone” . Raport ze stycznia 1994 r., CBOS .

13 14 niepokoić) cjonarnym – co stanowi około 50% ogólnej liczby studentów i ta proporcja musi nad 500 tysięcy studentów (w tym prawie 250 podjęło studia w trybie sta- wo dialektyki”. jak ktoś kiedyś żartobliwie sformułował „czwarte pra- przeszła w gorszą jakość”, tę ogromną rzeszę studentów. I stało się to, co musiało stać – „większa ilość obsłużyć szeniu ilość samodzielnych pracowników nauki, którzy byliby w stanie przekracza liczbę szkół publicznych. Nadal jednak nie uległa znaczącemu powięk- nowe uczelnie. Jest ich dziś ponad 400. Zaś liczba szkół niepublicznych znacząco przemyślany przez decydenta, ry trudno uznać za w pełni kontrolowany i w pełni rać się o większą halę i lepsze jej nagłośnienie. Powstawały też, i to w sposób, któ- za sobą istotnego wzrostu kosztów utrzymania szkoły. Ot, trzeba było tylko posta- zwiększenie liczby studentów nie pociągało nansowych ze strony uczelni, dlatego gogiki, zarządzania i marketingu czy prawa nie wymagały dużych nakładów fi- studiów szeroko pojmowanej humanistyki, jak na przykład różne odmiany peda- dać ocenie rzeczoznawców UKA prowadzone kierunki studiów. Pewne kierunki czyć usługi edukacyjne, nie na jakimkolwiek, ale akademickim poziomie, i jed- nych miejscowościach, do których trzeba dojechać. Czy zatem są oni w stanie świad- dzać jakiekolwiek emocje) i większej liczbie szkół – na ogół zlokalizowanych w róż- już stało się stndardem usankcjonowanym ustawowo, który przestał nawet wzbu- rynku edukacyjnego ci sami nauczyciele akademiccy zatrudnieni są w dwóch (to sprostać wymaganiom wowany żywiołowy rozrost szkół publicznych. Aby zatem ba wcale nie uległa tak istotnemu zwiększeniu, które usprawiedliwiałoby obser- decydują o charakte i intelektualnej kondycji szkoły wyższej). Co więcej, ich licz- przekroczyli wiek „kardynalski”) jest ograniczony (zwłaszcza profesorów, którzy nych? Przecież zbiór potencjalnych nauczycieli (nawet włączając doń tych, którzy są z takiego rozwiązania zadowolone. „wyższych”tsunami, zniesie wiele szkół – każe snuć zasadne domysły, że obie strony go od kilku lat wieszczenia o nadchodzącej fali niżu demograficznego, która, jak cie regularnie wnosić stosowne opłaty. Rozrost płatnych studiów – mimo ponure- cjat) czy aż pięciu (magisterium) latach otrzyma dyplom, a wy (studenci) będzie- miemy każdego, kto chce studiować, i zagwarantujemy mu, że po trzech (licen- wiam się też, że dochodzi do zawierania milczących paktów – my (uczelnie) przyj- zgłaszają tych kierunków Uniwersyteckiej Komisji Akredytacyjnej do oceny. Oba- sza liczbę słuchaczy studiujących w trybie dziennym. Oczywiście, uczelnie nie uniwersyteckich – liczba studentów przyjętych na płatne formy studiów przewyż- i ta proporcja musi niepokoić. Bywa, że na niektórych kierunkach – niestety też narnym i – aż! – 126 tysięcy na studia wieczorowe, zaoczne i eksternistyczne. Także ne przyjęły prawie 45,5 tysiąca studentów na studia prowadzone w trybie stacjo- 4/ Na pierwszy rok studiów w roku akademickim 2004/2005 przyjęto nieco po- Kto tedy prowadzi zajęcia dydaktyczne w tych licznych uczelniach publicz- Szkice Dane ze strony internetowej MEiN: www.mein.gov.pl (pozyskano: 11 marca 2006 r.). 4 . Zauważmy jeszcze, że 1 października 2004 roku uczelnie niepublicz- zatem o zakazie zatrudnienia poza macierzystą szkołą jako głównym środku za- – zwłaszcza w latach wyborczych. sektora energetyczno-wydobywczego zaangażowania znacznych środków finansowych, a te nadal przekazywane są do nie jakością kształcenia akademickiego. Wymagałoby to jednak ze strony państwa ło twórczą pracą w innych szkołach. Możliwe tedy stałoby się efektywne sterowa- wowych miejscach zatrudnienia chcieli oni obciążać się dodatkową, żmudną i ma- finansowania pracy nauczycieli akademickich w wybranych przez nich, podsta- jednak zakazu pracy na trzech i większej liczbie etatów. 5/ nia pracy na trzech i większej liczbie etatów (por. art. 129 ust. 6) gnorować. Nowa ustawa jedynie usankcjonowała prawnie możliwość podejmowa- wiek próby naprawienia szkolnictwa wyższego, nie mogą roli tego czynnika zi- wieloetatowość. Ma onz czynników odpowiedzialnych za obniżenie poziomu jakości kształcenia jest tylko w jednej szkole. Jest to nader trudne. dzenie wartościowych badań naukowych w ramach obowiązków służbowych – nie dydaktycznych w wielu szkołach, tak i zasadne jest pytanie o efektywne prowa- jest pytanie o możliwości prowadzenia, na niezmiennie wysokim poziomie, zajęć kład humanistyczne), których tworzenie dopuszcza nowa ustawa. Ale jak zasadne ści w pierwsze niepubliczne akademie, a nawet sprofilowane uniwersytety (na przy- uzyskały habilitacyjne) prowadzi do przekształcenia ich w przyszło- uprawnienia skało uprawnienia do prowadzenia przewodów doktorskich, a z nich tyko dwie niepubliczne szkoły wyższe (jak na razie tylko kilka szkół niepublicznych uzy- Gromadzenie kapitału naukowego, zdobywanie uprawnień akademickich przez ukowego w piśmie ujętym na tzw. liście filadelfijskiej uzyskać premię pieniężną. ta” czy „Polityka”. W niektórych uczelniach można za oublikowanie artykułu na- w rankingach prowadzonych przez tak poważne czasopisma, jak „Rzeczpospoli- niem ich kwalifikacji dydaktycznych, ale też naukowych, zajmują wysoką pozycję Nieprzypadkowo szkoły, które dbają o zatrudnienie osób nie tylko z uwzględnie- wskazując tę właśnie szkołę jako miejsce powstania publikacji – prace naukowe. w nielicznych tylko szkołach musi też prowadzić badania naukowe i publikować – mi. Profesor sprzedający swoje usługi (to nowy towar!) na rynku edukacyjnym, terminowo awansować naukowo)? wać ich wyniki na konferencjach naukowych, publikować w prestiżowych pismach, nocześnie zadbać o swój rozwój naukowy (prowadzić badania naukowe, prezento- Jak już napisałem, czynnik wieloetatowości ma złożoną strukturę. Mówienie Nie sądzę – i nie jestem w tym odosobniony aby przy przyzwoitym poziomie To, co dotychczas napisałem, prowadzi do wniosku, iż jednym (głównym?) Także praktyka edukacyjna niewiele ma wspólnego z ideałami uniwersytecki- Brzeziński (por. art. 129 ust. 1). Ten przepis wchodzi w życie od 1 września 2006 r. wymaga uzyskania wcześniejszej zgody rektora jednego dodatkowego pracodawcy” powiadomienia o podjęciu takiego zatrudnienia; z kolei zatrudnienie „u więcej niż Jedno dodatkowe zatrudnienie nie wymaga zgody rektora, a jedynie jego Erozja norm akademickich złożoną strukturę i dość długą genezę. Jakiekol- 5 . Nie wprowadziła

15 16 wiekowego: 19-24 lat my fikcji, że w Polsce rzeczywiście studiuje około 50% młodzieży z przedziału w Zjednoczonej Europie. Jednakże nie stwarzaj- Jest to nasze „być albo nie być” czyniając się do ich powoływania? Polska potrzebuje wykształconych obywateli. kacji: dlaczego współfirmujemy swoimi nazwiskami projekty nowych szkół, przy- Pozostaje pytanie skierowane do nas, osób współuczestniczących w tej mistyfi- scowym sklepiku spożywczym. Ale czy do tego niezbędny jest dyplom licencjacki? dostać – i tylko dzięki korzystnym znajomościom posadę ekspedientki w miej- bowiem, że dla osób z takim dyplomem nie ma atrakcyjnych miejsc pracy. Można w czasie. Wrócika lat odsunięty on w o wiele bardziej gorzkiej postaci. Okaże się w swojej szkole? Wątpię. Zatem problem bezrobocia młodzieży został tylko o kil- znajdą się dla niej jakieś miejsca pracy, gdy uzyska upragniony dyplom licencjata dni na miejscowym rynku, bo wolnych miejsc pracy i tak dla niej nie ma. Ale czy lepiej, że młodzież uczęszcza do szkół, aniżeli miałaby sfrustrowana spędzać całe diuje, a nie jedynie pobiera nauki na podobieństwo szkoły średniej. Oczywiście czy Kanadzie, jeżeli uświadomimy sobie, jaki rzeczywiście odsetek młodzieży stu- laryzacji, że dorównujemy pod tym względem przodującym krajom UE, Japonii egzaminacyjna, seminarium. To o wiele za mało, aby mówić szkole wyższej. brzmiące nowe słowa: rektor,tylko togi, gronostaje i tajemniczo dziekan, sesja tym, czym jest (może być) studiowanie na prawdziwym uniwersytecie. Pozostają cej się (to właściwy termin) w nich młodzieży nawet przybliżonego wyobrażenia o szkół średnich. Zlokalizowane w małych miejscowościach nie dają uczą- łużenie szkół, które tylko z nazwy są wyższymi, a tak naprawdę stanowią kiepskie przed- tę drogę naprawy (a nie widzę alternatywnej) spowoduje faktyczną likwidację wielu studiów wieczorowych!). Trzeba jednak zdawać sobie sprawę z tego, że wejście na też, że istnieje możliwość kontynuowania studiów na poziomie magisterskim w in- szkoły, w tej właśnie placówce mówi się składając młodzieży ofertę studiowania dla objęcia danego stanowiska pracy. Ponadto, ale to już problem etyki właściciela zawsze wybierze tego ostatniego, mimo że kwalifikacje licencjata są wystarczające licencjata i kandydata z dyplomem magistra do wyboru kandydata z dyplomem Problem jednak w tym, że pracodawca na mocno skurczonym rynku pracy, mając absolwenci z poziomu licencjackiego muszą studiować na poziomie magisterskim. będzie owo magiczne sito przesiewowe. Nikt przecież nie powiedział, że wszyscy cenia w szkołach wyższych prowadzących wyłącznie studia licencjackie. Niech to 6/ ży prawne ramy funkcjonowania szkolnictwa publicznego ( chronicznego niedofinansowania sfery nauki i edukacji. Następnie zmienić nale- cenia. Przede wszystkim Rada Ministrów i Sejm RP muszą rozwiązać problem radczym wcale nie prowadzi do efektywnego rozwiązania problemu jakości kształ- Co z tego, że możemy się pochwalić dynamicznym wzrostem wskaźnika scho- Możemy powiedzieć i tak: nie zwracajmy szczególnej uwagi na poziom kształ- Szkice w artykule: Pisze o polskiej „strategii edukacyjnej” bardzo krytycznie Zbigniew Kwieciński Dryfować i łudzić. Polska „strategia” edukacyjna 6 . , „Nauka” 2006 nr 1. vide problem płatnych problem nimum kadrowym, pozwalającym na jej formalne funkcjonowanie. Mamy tedy do przedmiotu, ale to, że w ogóle chce się w tej szkole zatrudnić, stanowiąc o jej mi- ma coś znaczącego do powiedzenia w kontekście powierzonego jej rzeczywiście ważne staje się nie to, czy osoba wyrażająca chęć zatrudnienia w danej szkole nej. Niestety – i tu kolejne odstępstwo od norm akademickich nazbyt często chologii rozwoju dziecka, i na psychologii fizjologicznej, społecz- chologii. Nie można bowiem dobrze znać się i na psychologii pamięci, psy- psychologicznych. Trzeba być specjalistą w danym obszarze wiedzy naukowej z psy- nej dyscypliny naukowej), aby nauczać każdego przedmiotu z programu studiów znać. Nie wystarczy tedy być psychologiem po prostu (że sięgnę po przykład z włas- postacią publikacji (także dydaktycznych), z którymi studenci mogliby się zapo- osiągnięć (mówię, rzecz jasna, o samodzielnych pracownikach naukowych) pod jest specjalistą w danej subdziedzinie naukowej, kto nie ma znaczących w niej daktyczna na nic, jeżeli dany przedmiot będzie realizowany przez kogoś, kto nie moce dydaktyczne, kontakt z praktyką itp. gólnych przedmiotów w tej szkole – liczebność grup studenckich, aparaturę, po- rać aktualizowaną co rok literaturę przedmiotu zalecaną studentowi. rozpisanie programu na poszczególne jednostki dydaktyczne. Powinien też zawie- nicza się tylko do kilkunastu czy kilkudziesięciu zdań, ale zawiera szczegółowe syllabusów do poszczególnych przedmiotów. Rzecz jasna, dobry syllabus nie ogra- musi stworzyć pełny program studiów. Powinien on zostać uzupełniony o komplet malne wymagania programowe oraz własną specyfikę badawczą i dydaktyczną, dardów będzie gotowe przed końcem tego roku akademickiego. diów. zaakceptować minister EiN. Oczekuje się, że Musi je jeszcze Rada Główna zaakceptowała nowe standardy dla zaledwie kilku kierunków stu- piono do formułowania standardów nauczania. Dziś (połowa marca 2006 roku) się dotychczas z tym problemem (ile to już lat?), a od 2005 roku od nowa przystą- mowe). Zauważmy, że Rada Główna Szkolnictwa Wyższego i MEiN nie uporały dach nauczania ten dyplom wystawia. W takich przypadkach zwykło się mówić o wiedzy teoretycznej oraz umiejętności zawodowych i to niezależnie od szkoły, która runku studiów musi gwarantować opanowanie przez jego posiadacza określonej kompleks zagadnień związanych z realizacją programu kształcenia. leży uzupełnić o jeszcze jeden bardzo ważny element. Chodzi mianowicie cały w ostatnich kilkunastu latach, a zwłaszcza obraz szkolnictwa niepublicznego, na- takie łatwe czy możliwe. na przykład pobliskim uniwersytecie. Nie informuje się tylko, że wcale to nie nych (jeżeli dana szkoła sama nie posiada takich uprawnień) szkołach wyższych, Brzeziński Po czwarte, nawet najlepiej napisany syllabus, wyposażona sala dy- Po trzecie, program musi uwzględniać kontekst warunków realizacji poszcze- Po drugie, dana szkoła, uwzględniając (i jest to warunek konieczny!) owe mini- Kilka spraw wysuwa się na plan pierwszy. Po pierwsze, dyplom jakiegoś kie- Ten niezbyt optymistyczny obraz rozwoju szkolnictwa wyższego w Polsce Erozja norm akademickich (dawniej posługiwano się określeniem: minima progra- gros standar- tych stan-

17 18 7/ dzy profesorem i studentami czyć w niej narzędzie, dzięki któremu może poprawić się jakość komunikacji mię- I nie należy patrzeć na nią jak narzędzie represji, ale zoba- naria magisterskie? prowadzona jest ewaluacja zajęć dydaktycznych – od ćwiczeń, po wykłady i semi- negatywne opinie na ten temat. W ilu szkołach wyższych, semestr po semestrze, zetknąłem się z oporami ze strony profesury dużego uniwersytetu, która wyrażała kandydatów kilkunastokrotnie przewyższającej liczbę oferowanych miejsc), sam tarny, prowadzony tylko przez uniwersytety i dwie szkoły niepubliczne o liczbie Uniwersyteckiej Komisji Akredytacyjnej dla kierunku psychologia (kierunek eli- poddawania się ewaluacji prowadzonej przez studentów. Uczestnicząc w pracach dla niektórych nauczycieli akademickich – problemu konieczności okresowego rzeczywiście wedle przedstawionego syllabusa? Dotykam tu – niestety bolesnego zwrotna od studentów na temat tego, powiadać na pytanie: jak naucza? z filozofii psychologii naucza rozwoju dziecka. Nie muszę chyba od- – z taką sytuacją, że specjalista (nawet dobry) czynienia – i to wcale nierzadko Powyżej wskazałem już na jeden, treściowo bodajże najważniejszy. Idzie rzecz ja- decydentów, jak i nauczycieli akademickich jest dbanie o ten poziom. dzona na odpowiednio wysokim poziomie. Podstawowym zaś obowiązkiem zarówno ona charakter państwowy, czy prywatny. Ważne natomiast jest to, czy prowa- szkoły publiczne czy niepubliczne. Edukacja jest jedna i nie ważne, ma czy są to jącego systemu akredytacji kierunków studiów – i to niezależnie od tego, danych, które – uogólnione mogą zostać wykorzystane przy budowie obowiązu- świadczenia młodszej od niej Państwowej Komisji Akredytacyjnej) dostarczyły peer revie rozwiązanie – też jej jednostkę prowadzącą określony kierunek studiów). Nasuwa się jedno takie blem oceny rzeczywistej realizacji powyższych wymagań przez daną szkołę (czy opuszczać czy nadawać mu mniejszej rangi. Pozostaje tylko do rozwiązania pro- – ewaluacja prowadzona przez studentów w szkole X. – osoby prowadzące zajęcia w szkole X – warunki kształcenia w szkole X – program kształcenia w szkole X + syllabusy – standardy nauczania na danym kierunku studiów Po piąte, zarządowi szkoły i samemu prowadzącemu należy się informacja Szkice Sądzę, że mogę teraz przejść do omówienia możliwych środków zaradczych. Każde z ogniw powyższego łańcucha jest ważne i żadnego nie powinno się To, co wyżej napisałem, układa się w łańcuch złożony z następujących ogniw: „Academica”, Warszawa 2003. kształcenia w szkołach wyższych Wyd. Fundacji Humaniora, Poznań 2000; Por. Por. Ewaluacja procesu kształcenia w szkole wyższej w system akredytacji prowadzony metodą . Lata pracy Uniwersyteckiej Komisji Akredytacyjnej (oraz do- 7 . , red. J. Brzeziński, A. Eliasz, Wyd. Nauk. SWPS ® jak ® Ocena wewnętrzna i zewnętrzna jakości ten przedmiot jest realizowany. Czy ® , red. A. Brzezińska, J. Brzeziński, ® – dostęp do Internetu. – dostęp do literatury (biblioteki, bazy bibliograficzne i inne produkty elektro- – liczba studentów (wszystkich realizowanych przez jednostkę form studiów!) przy- – wymagania lokalowe; – wymagania aparaturowe i sprzętowe; – syllabusy; – zgodność profilu naukowego osoby prowadzącej zajęcia z danego przedmiotu GRUPA B – – realizacja standardów nauczania. – kategoria MEiN (teraz nie uwzględniana jako kryterium konieczne do spełnie- – uprawnienia akademickie (teraz nie uwzględniane jako kryterium konieczne do – prowadzenie ewaluacji zajęć dydaktycznych przez studentów; – prowadzenie systemu ECTS; GRUPA A – aniżeli 2.). wysoką kategorię naukową według oceny MEiN (d. KBN) (na przykład nie niższą naukowych (doktora albo doktora i doktora habilitowanego) oraz posiadających mi uprawnieniami akademickimi, na przykład uprawnieniem do nadawania stopni jednostek, prowadzących dany kierunek studiów i legitymujących się określony- dla danego kierunku studiów przez grupę ekspertów wyłonionych rady tych mogą być wyodrębnione z uwagi na stopień realizacji standardów opracowanych czowe zagadnienia. poszczególnych kierunkach studiów. Przeanalizuję teraz, moim zdaniem, klu- wadzić i upowszechnić system wielopoziomowej oceny jakości kształcenia na według podobnych reguł, choć uwzględniających specyfikę dydaktyki – wpro- nego przez poszczególne jednostki szkół wyższych, PAN tak też można – i JBR, przez KBN system oceny parametrycznej poziomu naukowego reprezentowa- ją wszystkie uczelnie. która prowadzona jest przez Państwową Komisję Akredytacyjną i której podlega- wniosek Uniwersyteckiej Komisji Akredytacyjnej. Chodzi przede wszystkim o tę, kształcenia wydanym przez Konferencję Rektorów Uniwersytetów Polskich na mickich współtworzące elitarny klub legitymujących się świadectwem jakości tacji. sna o niczne); pomocniczych; nych i odrębnie dla pracowników padająca na jednego pracownika – odrębnie liczona dla pracowników samodziel- z profilem tego przedmiotu; nia przez daną jednostkę); spełnienia przez daną jednostkę); Brzeziński Po drugie, standardy akredytacji powinny obejmować dwie grupy kryteriów: Po pierwsze, system akredytacji powinien uwzględniać kilka poziomów, które Tak jak przyjął się wprowadzony na początku lat dziewięćdziesiątych wypracowanie standardów powszechnej akredy- Nie tej dowolnej, której poddają się jednostki organizacyjne szkół akade- specyficzne wymagania wspólne wymagania Erozja norm akademickich dla wszystkich kierunków studiów: dla danego kierunku studiów:

19 20 na dany temat i poprawnymi środkami dydaktycznymi przekazać go młodzieży, na nowym „uniwersytecie” nauczyciele, którzy zdolni będą streścić kanon wiedzy Co z tego, że znajdą się ostatnie decyzje Sejmu powołujące nowe „uniwersytety”). nimalnych standardach umożliwiających formalnie takie przekształcenie (por. mianowana decyzją Sejmu RP szkoła pedagogiczna, z trudem mieszcząca się w mi- najwyższym poziomie, jaki zapewni jedynie prawdziwy uniwersytet, a nie prze- 8/ dania (nau jak to kiedyś ująłem – sora badaniami naukowymi. Taistocie uniwersyteckości jedność – stanowiąca o szkoły zawodowej, że nierozerwalnie związana jest z prowadzonymi przez profe- Bocheńskiego, iż dydaktyka uniwersytecka tym różni się od dydaktyki wyższej sorów polskich uniwersytetów: Hessena, Twardowskiego, Czeżowskiego czy środowisku. się swojemu cji i obawami osób posługujących się tymi standardami, że „narażą” akredyta- akademickie przed nadmiernym liberalizmem w tworzeniu standardów społy mogą grać w pierwszej lidze. To być może uchroni określone społeczności poziomie we wszystkich szkołach. Mówiąc językiem sportowym, nie wszystkie ze- aby istniał taki kierunek studiów, który prowadzony byłby na jednakowo wysokim diów). Świat nie jest idealny, a świat szkół wyższych w szczególności. Nie sądzę, ło w systemie ocen stosowanym przez UKA w przypadku jednego kierunku stu- czy prawie wszystkie jednostki otrzymają najwyższą kategorię (tak właśnie się sta- „wyróżniająca”.na Uchroni to system przed takim oto wypaczeniem, że wszystkie – powinny być limitowane. Taką „chronioną” przez PKA kategorią oceny jest oce- na rok) cję tylko na jeden, pięcioletni okres albo też wydaje ocenę warunkową (najczęściej szej, na przykład 3. i 4. – przy pięciopunktowej skali. PKA wydaje pełną akredyta- przez jednostkę kategorii 1. i 2., a krótszy z otrzymaniem nią niż- dzę, że dłuższy okres obowiązywania oceny powinien być związany z otrzymaniem mieć charakter okresowy. W UKA obowiązują dwa okresy: dwu i pięcioletni. Są- jest system audytu. I tu doświadczenia PKA i UKA są jak najbardziej pozytywne. Powiem zapewne coś banalnego, dobrze znanego z wypowiedzi wielkich profe- od kontekstu badania naukowego Oderwanie kontekstu kształcenia Po piąte, wyższe kategorie oceny – wzorem rozwiązań przyjętych przez MEiN Po czwarte, ocena (swoista licencja na prowadzenie kierunku studiów) musi Po Niezbędny trzecie, ocena nie może być prowadzona jedynie „zza biurka”. Szkice w zbójeckich czasach? Por. J. Brzeziński red. J. Brzeziński, L. Witkowski, Edytor, Toruń, 1994, s. 23-47; J. Brzeziński O cnotach uniwersyteckich… kowego) Rozważania o uniwersytecie kontekstu kształcenia i kontekstu ba- , „Studia z Dziejów Uniwersytetu Wrocławskiego” t. 5, s. 9-38. 8

nie może zostać zerwana, jeżeli mamy kształcić elity na nie ; J. Brzeziński Czy potrzebny jest nam uniwersytet , w: Edukacja wobec zmiany społecznej , wykład uniwersytecki, wygłoszoną przez o. J. Bocheńskiego dawczego. I w tym miejscu chciałbym zgodzić się z opinią, czym powinien być jeżeli sami nie będą w stanie przedstawić własnego, oryginalnego warsztatu ba- 9/ plom uczelni X nie jest równy dyplomowi Y. Godząc się na studia w gor- czy to jest uniwersytet? toczoną wypowiedź o. J. Bocheńskiego. I znowu z uporem wracam do pytania: kowi. Znacznie więcej skorzysta z lektury dobrej książki – porównaj wyżej przy- zdaniem, słuchanie wykładu w takich warunkach niewiele da młodemu człowie- w trybie zaocznym). Tego ostatniego nikt nie pyta o jego badania naukowe. Moim (tak prowadzone są przez niektóre państwowe uniwersytety studia prawnicze prawdę tylko do dwóch pozycji – wynajęcia dużej sali i opłacenia wykładowcy nich kierunków humanistycznych. W bowiem koszt sprowadza się tak na- twa wyższego w Polsce). Przeważają niestety takie, które oferują dyplomy z ta- duje się na taki krok (tylko te, które chcą trwałe wpisać mapę szkolnic- zdarzenia kosztuje i rzecz jasna tak być musi. Dlatego też niewiele szkół decy- czy, że legitymują się dyplomem doktora habilitowanego, a najlepiej profesora). ukowy, doświadczenie zawodowe oraz na to, w ilu już szkołach pracują – wystar- je powierzyć, ale tym, których zdoła się pozyskać (nie patrząc na ich dorobek na- się zajęcia, zwłaszcza w nowo tworzonych szkołach, nie tym, którym chciałoby albo szukających – dziś coraz częściej szczęścia poza granicami kraju. Powierza ale źle opłacanych przez państwo naukowców do sektora prywatnego gospodarki na z odchodzeniem części profesorów emeryturę a młodych i bardzo zdolnych, zwłaszcza tej z tytułami profesorskimi, związa- cja kadry naukowo-dydaktycznej, jest ciągle niedostateczna. Moim zdaniem, nie następuje nawet prosta reproduk- nych, zwłaszcza tych zdolnych do twórczego wykładu (w sensie wyżej wskazanym), nie odbić na jakości ich pracy dydaktycznej. samodzielnych i urządzenia dla nich warsztatów pracy nie mógł się, rzecz jasna, publicznych) bez uprzedniego przygotowania dostatecznej liczby pracowników badawczą? Otóż nie – można. szym poziomie – profesorowie nie łączą praktyki dydaktycznej z własną praktyką wersytet. A czy można ten cel osiągnąć, jeżeli powołani do nauczania – na najwyż- osiągania naukowych sukcesów. I tego powinien przede wszystkim nauczać uni- tedy pokazywanie nie tylko owoców trudu badaczy, ale przede wszystkim metody nych, miałby mniej gadaczy, Sumując, ważne jest a więcej ludzi rzetelnej pracy”. ców, świat, a przynajmniej świat humanistów, filozofów, teologów i tym podob- mych drukowane, zajęli się przede wszystkim szkoleniem studentów jako naukow- wie, zamiast powtarzać z katedry rzeczy dawno przez innych albo nich sa- No dobrze, ktoś powie, przecież wszędzie na świecie, a zwłaszcza w USA, dy- Po drugie, stworzenie pracownikowi warsztatu naukowego z prawdziwego Po pierwsze, liczba pracowników samodzielnych na kierunkach humanistycz- Gwałtowny, niekontrolowany wzrost liczby szkół wyższych (zwłaszcza tych nie- Brzeziński Por. J. Bocheński Erozja norm akademickich Wspomnienia , Philed, Kraków 1994, s. 91. 9 : „Gdybyprofesoro-

21 22 czy Polskę dziś stać (biorąc po uwagę możliwości ekonomiczne i kapitał ludzki) strategiczne) pytanie: my najpierw odpowiedzieć na fundamentalne (czy wręcz uczelni (w zakresie jakiegoś kierunku kształcenia) z poziomem kształcenia, musi- mu charakteru akademickiego, a więc ścisłego powiązania poziomu naukowego Nikt tego za nas, profesorów uniwersytetów, nie zrobi. datników i nie przymykać oczu na rabunkową gospodarkę talentami młodzieży. porządkować i to konsekwentnie. W sposób przemyślany kierować pieniądze po- osu (jak długo już trwającą? Jak jeszcze?). Już dziś można (trzeba) zacząć je system akredytacji wymaga uszczelnienia. los swojej edukacji. Jesteśmy, także jako rodzice, jej to winni. Mówiąc dobitniej, badawczą. Młodzież musi wiedzieć (zwłaszcza jeżeli za to płaci) komu powierza na poziomie uniwersyteckim, udatnie łącząca praktykę dydaktyczną z praktyką wać pod tym samym szyldem, co szkoła rzeczywiście wyższa, oferująca kształcenie i o to, aby zła, żeby nie powiedzieć – hochsztaplerska szkoła mogła występo- szkół – niezależnie od charakteru prowadzących je podmiotów. Chodzi również go zysku. dzimy się na nauczanie w takich szkołach powodowani chęcią uzyskania doraźne- nictwa podstawowego i średniego. I za to jesteśmy odpowiedzialni my, którzy go- „zamulenia” naszej gospodarki, administracji i – co niezmiernie ważne – szkol- może objąć dane stanowisko. Mówiąc krótko, źle kształcąc, przyczyniamy się do Ważne będzie tylko, że jest to dyplom wyższej uczelni i że osoba go posiadająca stwowej. I proszę mi wierzyć, nikt nie będzie sprawdzał, kto wystawił dyplom. absolwenci obsadzą na wiele lat miejsca pracy w gospodarce i administracji pań- szkoły średniej (łącznie z nawykami edukacyjnymi wyniesionymi z tej szkoły). Ci niemałą, a być może nawet przeważającą część młodzieży kształconej na poziomie itym (co, rzecz jasna, wcale nie oznacza na bardzo wysokim) poziomie, jak i wcale laryzacji, jeżeli obejmuje on zarówno część młodzieży kształconej na przyzwo- piej? Co z tego, że możemy poszczycić się dynamicznym wzrostem wskaźnika scho- podstawowym. Czy zatem nie byłoby wskazane kształcić mniej studentów, ale le- tów, którzy dziś konsumują efekty nieprzemyślanej reformy edukacji na szczeblu widoczne zapewne dopiero wtedy, gdy dorośnie pokolenie przyszłych absolwen- działa – zwłaszcza w obszarze szkolnictwa destrukcyjnie. Jej działanie będzie wiadomo, do jakiego celu prowadzącej drogi. Niewidzialna ręka rynku póki co historię. Można powiedzieć, że jest dopiero na początku wyboistej, nie bardzo Wolne, bez pęt ideologicznych szkolnictwo wyższe ma u nas jeszcze bardzo krótką jów UE, nie wspominając już o USA, Japonii, Korei Południowej czy Kanadzie. myśleniu. I mam ku temu, jak sądzę, następujące racje. prostu o wiele mniej znaczył. Osobiście chciałbym przeciwstawić się takiemu szej uczelni, godzę się też i na gorszy dyplom, który na rynku pracy będzie po Chcąc zatem pozytywnie rozwiązać problem przywrócenia szkolnictwu wyższe- Racja trzecia Racja druga Racja pierwsza. Póki co, daleko nam do pozycji ekonomicznej czołowych kra- Szkice . Jak najszybciej trzeba usprawnić system akredytacji wszystkich . Polskie szkolnictwo wyższe nie musi przechodzić przez fazę cha- prawidłowości. w szkolnictwie wyższym. Zdaje się, że zapominamy o tej prostej przyrodniczej jasna, prawo rozkładu normalnego odnosi się też do populacji osób nauczających wany jest do sprostania wysokim wymaganiom studiów typu akademickiego. Rzecz pulacji objęty jest prawym krańcem tego rozkładu, czyli tak naprawdę przygoto- pulacji charakter normalny (kształtu dzwonowego). Zatem tylko jakiś procent po- w naszą godność – rozkłady inteligencji (IQ) i uzdolnień specjalnych mają w po- z fizyki tym wszystkim, którzy tylko zechcą ją studiować. prawdę, to państwo stać na luksus oferowania studiów magisterskich przykład prawa, historii sztuki, architektury, filologii angielskiej czy psychologii. Tak na- demokracji – są one dostępne dla wszystkich? Nie jest przecież tak w przypadku wszystkich byłyby dostępne studia pierwszego typu. Ale czy dziś – mimo pozorów 10/ rozróżniać dwa rodzaje szkół wyższych: tak ambitnego zadania. Co zatem powinno się zrobić? nam odpowiedź na to pytanie. Polskapodsuwa nie jest przygotowana do realizacji wacja, nawet dość powierzchowna, tego, co się dzieje w szkolnictwie wyższym, na prowadzenie studiów wyższych jedynie wedle modelu akademickiego? Obser- a) oferujące wykształcenie typu a) oferujące wykształcenie typu b) oferujące wykształcenie typu b) oferujące wykształcenie typu Musimy jednak pamiętać i o tym, że czy to nam się podoba nie, godzi Od razu ujawnia się niedemokratyczny charakter tego rozwiązania. Nie dla mestrów). niż sześć se- ści), do podjęcia studiów magisterskich (ale liczących nie mniej przejściu rygorystycznej procedury kwalifikacyjnej (nie tylko testu wiadomo- się tytułem zawodowym: licencjata czy inżyniera. Uprawniałyby też, ale po wanych standardów dla tego typu szkolnictwa wyższego. Studia te kończyłyby Brzeziński strów kich; mam na myśli zawodowym magistra czy lekarza i prowadzone według standardów akademic- Uważam, że – przynajmniej przez dość długi jeszcze czas trzeba wyraźnie kich; nia; po tych studiach możliwe byłoby podjęcie jako studia pierwszego stopnia (zakończone dyplomem licencjata). socjalna, ratownictwo medyczne oraz techniki dentystyczne prowadzi się wyłącznie jednolite studia magisterskie. Z kolei kierunki studiów: kosmetologia, praca mogą być prowadzone zarówno jako studia pierwszego i drugiego stopnia lub jedynie jako jednolite studia magisterskie. Dwa inne kierunki: teologia i reżyseria filmowego, telewizyjnego i fotografia, weterynaria będą mogły być prowadzone i restauracja dzieł sztuki, prawo, prawo kanoniczne, psychologia, realizacja obrazu farmacja, kierunek lekarski, lekarsko-dentystyczny, konserwacja następujące kierunki (na ich ogólną liczbę: 118): aktorstwo, analityka medyczna, rozporządzenia Ministra Edukacji i Nauki w sprawie nazw kierunków studiów Wg projektu nowego – które będzie obowiązywało od 1 października br. – 10 ), kładące nacisk na jedność kontekstu kształcenia i kontekstu bada- Erozja norm akademickich studia jednolite – magisterskiego zawodowego studiów doktoranc- liczące co najmniej 10 seme- według specjalnie opraco- (kończące się tytułem

23 24 stawowym dla: czy instytut uczelni z poziomem naukowym tej jednostki byłoby warunkiem pod- Z kolei studia III cji, to jest mało prawdopodobne, że powstanie ona w jednostce kategorii 4. czy 5. wą studenta, stanowiącą podstawę do napisania wartościowej naukowo publika- na poziomie magisterskim. Jeżeli praca magisterska ma być pierwszą pracą nauko- (4. i 5.) prowadzą, i to masowo, studia uczelni o niskich kategoriach naukowych ści – dla uczelni podstawowe i równie ważne traktowane są rozdzielnie. Wydziały tów w tym sensie, że powinny kształtować jego poziom. Dziś oba rodzaje aktywno- wyższych powinny mieć związek z kształceniem studen- prowadzone w uczelniach kategorii 3. (co nie jest nazbyt rygorystycznym warunkiem). Badania naukowe nostka, której ocena parametryczna wystawiona przez MEiN nie jest niższa od nienia do prowadzenia studiów na poziomie magisterskim powinna uzyskać jed- naukowego jednostki z systemem ocen poziomu kształcenia. Moim zdaniem upraw- ustawa niczego nowego w tym zakresie nie wniosła. czasowe już się moralnie zestarzały, a nowa, obowiązująca od 1 maja 2003 roku śleć warunki nadawania jednostkom naukowym stosownych uprawnień. Dotych- chcemy zahamować proces inflacji stopni naukowych, musimy na nowo przemy- stawia się z uprawnieniami do prowadzenia przewodów habilitacyjnych. Jeżeli z psychologii. Podobniecowników musi legitymować się habilitacjami rzecz przed- naukowa instytutu psychologii zatrudniająca tylko psychologów, to wówczas 8 pra- podstawie habilitacji i dorobku naukowego z tej dyscypliny). Jeżeli będzie to rada ników z dziedziny nauk humanistycznych i tylko 5 psychologów (ocenianych na aby w takiej „składankowej” radzie wydziału zasiadało 8 samodzielnych pracow- wodów doktorskich z zakresu mojej dyscypliny naukowej, psychologii, wystarczy, mującą jedną dyscyplinę naukową. Aby uzyskać uprawnienia do prowadzenia prze- dziedzina jest nazbyt pojemna) – aniżeli przez jednorodną radę wydziału, obej- leżących do tej samej dziedziny – na przykład nauk humanistycznych, która to radę wydziału (obejmującą kilka dyscyplin naukowych na- przez „składankową” ślonej dziedziny i – w jej ramach – dyscypliny. Taki wniosek łatwiej przygotować den tylko powód. Wnioski o nadanie stosownych uprawnień odnoszą się do okre- dzenia przewodów doktorskich jesteśmy nazbyt liberalni. Dlaczego tak sądzę? Je- wanie zbyt późno. Jednakże i w przypadku ocen gotowości jednostki do prowa- nienia do prowadzenia przewodów doktorskich czy habilitacyjnych. To zdecydo- poziom naukowy jednostki zwraca się uwagę dopiero, gdy ubiega ona o upraw- wymagania ilościowe ujęte w odpowiednim rozporządzeniu. Tak naprawdę, na prowadzenia studiów na poziomie magisterskim. W zasadzie wystarczy spełnić 2. zatrudnienia w niej, na stanowiskach dydaktycznych, pracowników – zwłasz- 2. zatrudnienia 1. przyznania uprawnień do prowadzenia magisterskiego kierunku studiów oraz Ścisłe powiązanie ocen poziomu kształcenia prowadzonego przez jakiś wydział Szkice Pora też na skoordynowanie stosowanego przez MEiN systemu ocen poziomu W chwili obecnej, jak mniemam, nazbyt łatwo można uzyskać uprawnienia do cza na stanowiskach profesorów nadzwyczajnych. 0 (doktoranckie) powinny być powiązane z co najmniej kategorią 2. dencji: cencjackim) jest – jak nietrudno zauważyć wypadkową trzech narastających ten- ry różnice: sko profesora nadzwyczajnego. Tak naprawdę występują, i to mało znaczące, czte- niepublicznej), i kimś, kto uzyskał tytuł naukowy profesora i też zajmuje stanowi- cję i powołany został na stanowisko profesora w swojej uczelni (publicznej czy wyższym) zatarło praktycznie różnice między kimś, kto uzyskał jedynie habilita- i JBR oraz przywróconej jako stanowisko dydaktycznej w prawie o szkolnictwie części Europy docentury (co ciekawe, zachowanej w jednostkach naukowych PAN profesora nadzwyczajnego (inaczej „uczelnianego”) i likwidacja tradycyjnej w tej wodowej. krótszy okres prawnie dopuszczonej na uczelniach państwowych aktywności za- uprawniającej między innymi do kształcenia na poziomie doktorskim i coraz Zwłaszcza niepokoi wysoki średni wiek uzyskiwania samodzielności naukowej, powyżej „pięćdziesiątki”), tytułu profesora (dziś „sześćdziesiątki”). awansów naukowych: doktoratu (dziś powyżej „trzydziestki”), habilitacji rozwojowego Polski – zjawisko wzrostu średniego wieku uzyskiwania kolejnych trendu cjami, jest bardzo niepokojące – zwłaszcza gdy spojrzeć z punktu widzenia 3. obniżenia standardów dotyczących uzyskiwania uprawnień do prowadzenia 2. obniżenia standardów związanych z zatrudnianiem nauczycieli akademickich 1. wzrastającej liczby szkół niepublicznych, zwłaszcza proponujących – nazwij- Obniżający się standard kształcenia na poziomie wyższym (magisterskim i li- i tytułu naukowego w uzyskiwaniu kolejnych stopni naukowych Zahamowanie rozwoju naukowego – opóźnienia Brzeziński Wprowadzenie na mocy ustawy z 12 września 1990 roku nowego stanowiska – Wprowadzenie na mocy ustawy z 12 września „Ubocznym”, ale znaczącym efektem interakcji między tymi trzema tenden- studiów, a także rozszerzenia uprawnień: z licencjackich na magisterskie. nowej szkoły czy – w ramach już funkcjonującej nowego kierunku nego dla jakości kształcenia „efektu wieloetatowości”; sektorów szkolnictwa wyższego. To wymusza, rzecz jasna, powstanie negatyw- wyższym liczby studentów znacznie przekraczającej możliwości kadrowe obu na większej liczbie etatów, wywołanego objęciem kształceniem na poziomie to bardziej wartościowego „towaru”; rozsądku) studentów płacących za swoje studia, a wcale nieotrzymujących nego ta tendencja przejawia się w zwiększeniu liczby (poza granice zdrowego w zakresie zarządzania i marketingu. W odniesieniu do szkolnictwa publicz- kształcenie na kierunkach humanistycznych oraz w 100%) szkoły oferujące szkoły średniej (też przeciętnej). Niestety, są to przede wszystkim (prawie trudności nie przekracza poziomu intelektualnego przeciętnego absolwenta kosztownego i technologicznie skomplikowanego zaplecza i których poziom tzn. takie, które nie wymagają „łatwe kierunki studiów”, my je tak umownie – Erozja norm akademickich

25 26 uprawnień (m.in. przez zatrudnienie brakujących profesorów). Ja stawiam jednak szkoły,je najlepsze pozostałe które do przyspieszenia starań o uzyskanie takich blicznych podkreślają ten fakt. To bardzo, jak się okazało, nobilituje i… mobilizu- pozycji w masie szkół i szkółek. Publikowane przez media rankingi szkół niepu- po te uprawnienia, decydujące wszak o zajęciu wyróżnionej, wręcz elitarnej nięcia wania stopnia doktora habilitowanego), a następne szkoły przygotowują się do sięg- uzyskało uprawnienia do nadawania stopni naukowych doktora (a dwie nada- czywistość jest jednak taka, że dziś kilka (mniej niż 10) szkół niepublicznych bliczne będą ubiegały się o uprawnienia do nadawania stopni naukowych. Rze- ustawę o tytule naukowym i stopniach naukowych, nie zakładały, że szkoły niepu- publiczne skorzystało z luki w zapisach ustawowych, które, gdy tworzono „starą” obowiązujący w szkołach niepublicznych. członkiem rady. Jest to jednak przepis obowiązujący w szkołach publicznych, a nie- tycznej kondycji intelektualnej!) przestał być czynnym (z głosem stanowiącym) cje), jest przepis wymagający, od jego fak- aby profesor emerytowany (niezależnie się na nią pod kątem poziomu kształcenia kadr naukowych (doktoraty i habilita- cji naukowej rad wydziałów i rad naukowych instytutów, zwłaszcza gdy spojrzy polskiej nauce i polskiemu szkolnictwu wyższemu. Nie bez znaczenia dla kondy- nie jednak tej sytuacji bez racjonalnego jej rozwiązania czynić będzie jedynie zło – za znacznie większe pobory mogą uzyskać stanowisko profesora. Pozostawie- adiunkta, nad „wątłą”się na stanowisko naukowo uczelnię niepubliczną, w której mi habilitowanymi, którzy przedkładają dobrą uczelnię, jak UJ czy UW, godząc rozwiązanie co najmniej dziwaczne? Chylić należy tedy czoła przed tymi doktora- Czyż nie jest to się określała przez podawany przed nazwiskiem skrót: „prof.”. stanowisku profesora nadzwyczajnego. Oczywiście występując publicznie, będzie stanowisku adiunkta, a w uczelni niepublicznej (jako kolejnym miejscu pracy) na jakaś osoba może być w swojej macierzystej uczelni publicznej zatrudniona na doktora habilitowanego na stanowisko profesora tej uczelni. To też sprawia, że odnoszą się jedynie do szkolnictwa publicznego) powoływać osoby ze stopniem Każda uczelnia niepubliczna wedle własnego uznania może bez ograniczeń (te 4. profesor z tytułem naukowym pobiera wyższe pobory – te jednak w uczelniach 3. nie może – ale to uzależnione jest od statutu uczelni kandydować na stano- 2. profesor wchodzi do tzw. minimum kadrowego jednostki ubiegającej się 1. profesor nadzwyczajny bez tytułu naukowego nie może opiniować wniosków Szkice Jest to dla mnie niezrozumiała asymetria przepisów. Sądzę, że szkolnictwo nie- można zajmować w szkole wyższej) w uczelni publicznej. łem i zajmujący stanowisko profesora zwyczajnego (a więc najwyższe, jakie tytułu zarabia znacznie więcej w szkole niepublicznej aniżeli profesor z tytu- publicznych nie są oszałamiające. Bywa, i to wcale nierzadko, że profesor bez wisko rektora; o uprawnienia habilitacyjne; do Spraw Stopni i Tytułów; o tytuł naukowy i nie może kandydować (ani wybierać) do Centralnej Komisji ale – nic za darmo kosztem jakości nowych kadr. Czy o taki wzrost nam chodzi? może, do wzrostu ilościowego doktorów, doktorów habilitowanych i profesorów, dardów. cych konkretne wnioski, będzie konsekwentnie pilnowało nieobniżania tych stan- stała wyłoniona i z którego zapraszani są profesorowie w roli ekspertów referują- dowisko profesorów, z którego drogą demokratycznych wyborów Komisja ta zo- osób. ni, których ambicje na nowy szyld zostały pogrzebane, ani wśród pojedynczych próbom obniżenia standardów, co rzecz jasna nie budzi zachwytu ani wśród uczel- rych tu mowa, dość skutecznie (choć odnoszę wrażenie, że nie zawsze) stawia opór Centralna Komisja, jako instytucja decydująca o przyznawaniu uprawnień, któ- z miejscem naszego pierwszego, drugiego, trzeciego… zatrudnienia. Jak na razie jednym głosem, że nie będzie powodował nami swoisty partykularyzm związany dotyczących rozwoju naukowego kadr naukowych będziemy mówili rzeczywiście tak jednak się stało, musimy zawrzeć swoistą umowę społeczną, że o sprawach ne pod uwagę. Decydować powinna jedynie faktyczna ranga naukowa szkoły. Aby skanych uprawnień na wyższe dochody uczelni itp., nie powinny być w ogóle bra- czy chęć kształcenia „na własnym terytorium” swoich doktorów, przełożenia uzy- akademię, nierskiej w uniwersytet, politechnikę, uniwersytet „przymiotnikowy”, uprawnień. Racje takie, jak chęć przekształcenia szkoły pedagogicznej czy inży- poru wniosków różnych szkół na Centralną Komisję o przyznanie im stosownych słowo jeszcze dziś coś znaczy) uniwersytetu, przyjąć wyraźną postawę wobec na- ka, w imię respektowania podstawowych wartości współtworzących etos (jeżeli to stopnia doktora) stopni i tytułów. Powinniśmy tedy, jako społeczność akademic- prowadzić do swoistej inflacji (i moim zdaniem już doprowadziło w przypadku 11/ Uzyskanie uprawnień wyższego rzędu nie jest tak ustawowo obostrzone padku szkół publicznych mówi się o zatrudnieniu na podstawie mianowania). modzielnych zatrudnionych w danej szkole na tzw. „pierwszym etacie” (w przy- mie magisterskim, trzeba wykazać się pewną minimalną liczbą pracowników sa- skać uprawnienia niższego rzędu, tj. do prowadzenia kierunku studiów na pozio- sowne uprawnienia? Proszę zauważyć, że doszło do swoistego paradoksu. Aby uzy- niepublicznej, która m.in. dzięki jego autorytetowi naukowemu może uzyskać sto- kształcenie kadr naukowych, a może być członkiem analogicznej rady w szkole w której zasiadał, którą często zakładał i w której wywierał decydujący wpływ na członkiem rady wydziału uniwersyteckiego, ekonomista, filozof – nie może być kolejne pytanie: dlaczego emerytowany profesor – wybitny historyk, psycholog, Umasowienie uprawnień, obniżenie kryteriów awansowych przyczyni się, być Polityka Centralnej Komisji może być skuteczna tylko wówczas, gdy my, śro- Mnożenie szkół dysponujących pełnymi uprawnieniami akademickimi musi Brzeziński w pełnym wymiarze czasu pracy” stosowną liczbę pracowników samodzielnych. w pełnym wymiarze czasu pracy” W art. 6. Ustawy o stopniach Erozja norm akademickich … mówi się tylko, iż dana jednostka „zatrudnia 11 .

27 28 w dłuższej perspektywie czasowej do tego, że jutrzejsze doktoraty będą warte tyle, stytucja reprezentuje rzeczywiście wysoki poziom naukowy, prowadzić będzie szymi, co praca także z tymi mniej uzdolnionymi). rozkład normalny, a istotą kształcenia jest nie tyle zajmowanie się najzdolniej- promotora, ale jak już powiedziałem, rozkład IQ i uzdolnień specjalnych ma przypadki pisania wartościowej pracy doktorskiej przy minimalnym udziale może być mowy o wartościowej naukowo rozprawie (pomijam zdarzające się zawiązania się autentycznej interakcji między promotorem i doktorantem nie i tytule w zakresie sztuki i towarzyszące jej rozporządzenie wykonawcze. Bez 14 marca 2003 r. o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach winien znacząco wyjść poza to, co mówi o jego obowiązkach ustawa z dnia naukowy pracy przygotowywanej przez słuchacza studium doktoranckiego po- stosownie do owego skróconego czasu, bardziej zintensyfikowane. Opiekun perspektywę nauk humanistycznych, kształcenie doktorów musi być zatem, zwałbym „nawykami akademickimi”. Przyspieszone, zwłaszcza przyjmując ukowych oraz zadbania o wytworzenie u nich czegoś mało uchwytnego, co na- metodologicznego przygotowania jego uczestników do prowadzenia badań na- instytucji prowadzącej studium doktoranckie spoczywa obowiązek rzetelnego stety, w tym zakresie panuje daleko posunięta dowolność. Moim zdaniem, na cenia na tym najwyższym, przewidzianym programem edukacji poziomie. Nie- wanie pracy doktorskiej, wymaga odpowiedniego opracowania programu kształ- okres asystentury (w niektórych uczelniach 5 lat) przeznaczony na przygoto- wymaga on nowego rozwiązania. Zauważmy też, że skrócony od 8-9 do 4 lat w tym miejscu szczegółowo się tym problemem zajmować. Powiem tylko, że studium oraz na faktyczne prawa i obowiązki jego słuchaczy. Nie chciałbym le”, jakim jest studium doktoranckie, wymaga nowego spojrzenia na rolę tego niania jedynie takich osób, które przeszły przez swoiste naukowe „przedszko- niać doktorów, absolwentów studium doktoranckiego. Ta nowa polityka zatrud- ludzi. W miejsce asystentów z tytułem zawodowym magistra zaczęto zatrud- od uczelni najlepszych, bodajże UJ) nowa polityka zatrudniania młodych nym zaściankiem. wyższe będzie się liczyło w Unii Europejskiej, czy też jedynie jej peryferyj- chodną tego pierwszego. Wreszcie – my sami mamy wpływ na to, czy szkolnictwo ców i o formacie naszego szkolnictwa wyższego, który – co oczywiste jest po- To my w ostatecznej instancji decydujemy o formacie naukowym naszych następ- tywną konkluzję, mimo że treść recenzji sugerowałaby konkluzję całkiem inną. zawsze z głębokiego przekonania, ale dlatego, że ulegliśmy czyjejś prośbie) pozy- to my, kończąc recenzję w przewodzie kwalifikacyjnym, piszemy nieraz (i to nie zostały owe komisje, to my zasiadamy w radach wydziałów i radach naukowych, ani też Centralna Komisja, ale jedynie my sami. Bo to właśnie z nas utworzone Oczywiście, adresatem tego pytania nie może być ani MEiN, Rada Główna, Umasowienie studiów doktoranckich bez zadbania o to, czy prowadząca je in- Od połowy lat dziewięćdziesiątych zaczęła się upowszechniać (począwszy Szkice twie wyższym jest bardzo bliskie. Niemniej w Sejmie są grupy posłów, którym takie myślenie o nauce i szkolnic- wiadają się bardzo sceptycznie o tym i podobnych projektach „uzdrawiających”. faktycznie decydują o kształcie polskiej nauki i szkolnictwa wyższego, wypo- efekt przyjęcia tego rozwiązania. Dobrze, że duże ośrodki akademickie, które je podobieństwo. Trzeba jednak udzielić odpowiedzi na pytanie o długofalowy i wszyscy na mocy tej samej umowy mogą kształcić nowych doktorów – swo- drogę. Możemy się, rzecz jasna, umówić, że wszyscy doktorzy są profesorami skierować naszą naukę i szkolnictwo wyższe na tę niebezpieczną, „inflacyjną” aby dla zaspokojenia doraźnych interesów osób i partii politycznych należało jednak przypominało druk pieniądza bez jego faktycznego pokrycia. Nie sądzę, rozwoju nauki i szkolnictwa kraju na tle danych międzynarodowych. Będzie to naszą naukę w górnych zakresach wartości wskaźników określających poziom polityków o „drugiej Japonii”. Zapewne uzyskamy wspaniałe wyniki sytuujące doktorów powoła się na stanowiska profesorów. Spełni się tedy sen niektórych kwiduje Centralną Komisję, wymóg habilitacji i tytuł naukowy, a wszystkich wisk i polityków. Oczywiście, możemy przystać na projekt ustawy, która zli- tralnej Komisji. Instytucja ta budzi szczególną niechęć sfrustrowanych środo- źródłem jest wymóg habilitacji, tytułu naukowego oraz – funkcjonowanie Cen- tem kształcenia kadr naukowych i wskazujących na jego nieefektywność. Jej blem. Od czasu do pojawia się fala głosów krytykujących aktualny sys- chodzi tu tylko o wielokrotnie przywoływaną – zwłaszcza przez A.K. Wróblew- wych polskich uczonych w wydawnictwach o dostępie ogólnoświatowym. I nie sieniu do nauk humanistycznych, jest zmniejszający się udział publikacji nauko- nauki polskiej w świecie czy nawet w Europie, najbardziej widocznym w odnie- li na politykę nień doktorskich, gdyż tak naprawdę o nie tu chodzi, albo będziemy się godzi- warunki brzegowe tworzenia studiów doktoranckich, ograniczając je do upraw- mi doktoranckimi. uprawnień ogłaszają nabór na płatne studia podyplomowe połączone z seminaria- publiczne (przynajmniej niektóre) radzą sobie inaczej – po uzyskaniu stosownych kład, dyscyplinie naukowej wchodzącej do danej dziedziny naukowej. Szkoły nie- jedynie na podstawie posiadanych uprawnień habilitacyjnych w jednej, przy- omijany przez „składankowe” rady wydziału. Prowadzą one studia doktoranckie jedynie jednostka posiadająca uprawnienia habilitacyjne w danej dziedzinie, jest mi jakości. Dziś przepis mówiący o tym, iż studia doktoranckie może prowadzić co dzisiejsze prace magisterskie. Na ogół pośpiech i nastawienie na ilość są wroga- Kończąc omówienie tego zagadnienia, chciałbym poruszyć jeszcze jeden pro- Jednym z problemów mających bezpośredni związek z obniżaniem się pozycji Zjawisko lokalności publikacji naukowych Brzeziński Rozwiązanie tego problemu może być dwojakie. Albo zdefiniujemy na nowo de facto Erozja norm akademickich stosowaną przez owe wydziały „składankowe”.

29 30 żek mających jedynie walor „syntezy introligatorskiej”? poprzez finansowanie pseudonaukowych czasopism czy składankowych ksią- cje), na trwonienie i tak już ograniczonych środków naukę (a więc publika- nas strów i doktorów – profesor, który sam innego, poza lokalnym, nie zna? Czy stać kim międzynarodowy. W jaki świat będzie wprowadzał swoich uczniów – magi- mają – z uwagi na przedmiot badań nie tylko wymiar krajowy, ale przede wszyst- tekście zrozumieć pedagoga, filozofa, psychologa czy politologa. Te dyscypliny nym do wyraźnie zdefiniowanego lokalnego terenu. Nie można jednak w tym kon- Można zrozumieć kogoś, kto zajmuje się kwestią na przykład genealogii odniesio- być nie może, że lokalne środowisko naukowe samo dostrzega tego problemu. ogół odwołują się od tych, ich zdaniem niesprawiedliwych, decyzji. Tak jednak nie uzyskuje aprobaty Centralnej Komisji. Zawiedzeni i oburzeni habilitanci na zatrudniającą danego autora. Część (ale nie wszystkie niestety) takich wniosków wyszła poza wydawnictwa lokalne, tzw. powiązane ze szkołą naukowe”, „zeszyty przedstawiają wykazy publikacji, których znacząca część (a bywa, że i 100%!) nie litowanego (ta uwaga dotyczy też doktorantów) coraz częściej w ostatnich latach rowych i czasopismach o znaczeniu lokalnym. młodych (ale nie tylko) autorów, do publikowania swoich tekstów w pracach zbio- padku nie znajduję żadnego usprawiedliwienia – przełamać nawyk, zwłaszcza Musimy też – i w tym przy- miotem badań teksty kultury w tym języku tworzonej”. osadzonych w dziedzinie, dla której „językiem opisu jest język etniczny, a przed- mać stereotypy dotyczące domniemywanej niemożności drukowania tekstów mocno micy, matematycy czy biolodzy. będzie w stanie przeczytać? Już dawno temu dobrze to zrozumieli nasi fizycy, che- czy członków komisji konkursowej nie zotycznym języku nikt z opiniodawców kacji – załóżmy, że rzeczywiście naukowo bardzo wartościowych – napisanych w eg- uniwersytetów ze swoim kolegą z Niemiec, Francji czy Kanady, jeżeli jego publi- konkurować o atrakcyjne stypendium czy etat na którymś z zagranicznych mógł kacji na społeczny niebyt. W jaki bowiem sposób młody, zdolny doktor będzie rych ramach oznacza skazanie większości wartościowych (w co nie wątpię) publi- zwolonych z danego kontekstu kulturowego i językowego. Tkwienie uparcie w sta- publikowanie w uznanych powszechnie pismach naukowych), w system ocen wy- ska musi włączyć się w międzynarodowy system obiegu informacji (m.in. poprzez gatywny stosunek do publikowania w innym niż polski języku. Humanistyka pol- danego problemu. Jednakże nie do końca podzielam ich ne- kulturowo-językowy szans na ukazanie się w którymkolwiek piśmie zagranicznym z uwagi kontekst nie ma rzy uważają, że to, co najbardziej interesujące dla ich pola badawczego, nych nie ma dostatecznie znaczącej obecności publikacji polskich autorów. i o to, że na łamach czasopism przez nią wyróżnio- stycznych) „listę filadelfijską” skiego – kontrowersyjną (gdy przyjąć punkt widzenia klasycznych nauk humani- Sprawa jest o tyle poważna, że kandydaci do stopnia naukowego doktora habi- W naukach humanistycznych, jak sądzę, przede wszystkim musimy przeła- Staram się zrozumieć tych badaczy z dziedziny nauk humanistycznych, któ- Szkice 13/ 12/ zwierzchników do prac swoich uczniów i współpracowników. udział osoby drugiej w powstawaniu czyjejś pracy dyplomowej; dopisywanie się wych czy tytułu naukowego; kupowanie prac magisterskich; istotny (odpłatny) pisanych z intencją uzyskania przez ich autora tytułu zawodowego, stopni nauko- rycznych; plagiatorstwo – nie tylko „zwykłych” tekstów naukowych, ale też prac formach patologizacji nauki, jak: fałszowanie i wymyślanie wyników badań empi- na („Rzeczpospolita”, „Gazeta Wyborcza”) stosunkowo często donosiła o takich do praktyki badawczej i edukacyjnej. W ostatnich latach poważna prasa codzien- stwa – reakcję) występujące w środowisku akademickim nadużycia odnoszące się Szczególną uwagę powinny zwrócić (i wywołać wyrazistą – także dla społeczeń- laty w środowisku filozoficznym krótki tekst filozofa W.laty w środowisku filozoficznym krótki tekst Sadego chcą budować swoją pozycję jedynie w środowisku lokalnym MEiN. Kilka zasad będzie stanowiło istotną zaporę dla tych jednostek, które ze- swoich poglądów na temat problemu „lokalności publikacji”. nie będą w stanie wiele zrobić, jeżeli sama społeczność akademicka zrewiduje mują tylko publikacje o zasięgu lokalnym. Ale ani MEiN, Centralna Komisja Centralna Komisja musi jeszcze ostrzej podejść do oceny wniosków, które obej- się jedynie do pogłębienia tego niekorzystnego dla polskiej nauki zjawiska. Także trycznej jednostek naukowych, stosowane od tego roku przez MEiN przyczynią sobie z tym problemem poradzić? Moim zdaniem, nowe zasady oceny parame- manych w efekcie drukowania w swoim wydawnictwie własnych prac. Jak można oceną parametryczną ówczesnego KBN, uzyskali dzięki dużej sumie punktów otrzy- swoim kolegom z renomowanego instytutu, że swoją pozycję naukową, wyrażoną humanistycznych. szeniem się zjawiska lokalności publikacji naukowych, zwłaszcza w obszarze nauk cje na ich wydawanie. ukowych. Moim zdaniem tylko czasopisma z tych list powinny otrzymywać dota- czasopismach międzynarodowych i krajowych; Nadużycia w nauce Brzeziński Jak jednak jest to czuły problem, pokazuje rezonans, jaki wywołał przed kilku Jak jednak jest to czuły problem, Wspomniałem o nowych zasadach oceny parametrycznej opracowanych przez Myślę, że nowa polityka MEiN powinna zaowocować po kilku latach zmniej- – wprowadza się listy wyróżnionych (na poziomach: A, B, C) czasopism na- – wprowadza się wyższą punktację za artykuły publikowane w recenzowanych Filozoficzny” 2001 nr 25, s. 37. naukę (Dz. U. Nr 161, poz. 1359). w sprawie kryteriów i trybu przyznawania i rozliczania środków finansowych na Por. Rozporządzenie Ministra Nauki i Informatyzacji z dnia 4 sierpnia 2005 r. Por. W. Sady Jak zniszczono zasady oceny parametrycznej? Erozja norm akademickich „Principia. Ekspres 13 : 12 , który zarzucał

31 32 15/ 14/ „obozu socjalistycznego” jach, które przed rozpadem ZSRR były jego republikami, czy w krajach byłego w kra- pujące zjawisko. Mam na myśli proceder przeprowadzania „habilitacji” towanego. Do tych nadużyć dołączmy jeszcze jedno, chyba tylko w Polsce wystę- uwzględniającej owe sfałszowane wyniki chciała uzyskać stopień doktora habili- dotyczącą sfałszowania wyników badań przez osobę, która na podstawie pracy kraju. Sam na zlecenie rektora jednego z uniwersytetów wykonałem ekspertyzę MEN), podpisując ją nazwiskiem znanego uczonego, pracującego poza granicami napisał bardzo pochwalną recenzję własnej książki (i przedstawił ją do nagrody z większych państwowych uczelni. W innej z kolei uczelni prorektor sam sobie nionego zarzutu o plagiat. Zarzut plagiatu postawiono też… rektorowi jednej nej z uczelni stopnia doktora innemu parlamentarzyście na podstawie udowod- stra przez tegoż posła. Mieliśmy też do czynienia z odebraniem władze jed- magi- nie uznały faktu plagiatu za istotną moralną przeszkodę w uzyskaniu tytułu nej nowej pracy magisterskiej. Bardzo mnie dziwi, że władze tego uniwersytetu problemów (o czym informowała prasa) tytuł ten uzyskał na podstawie przedłożo- poseł był pozbawiony tytułu magistra. Na innym stołecznym uniwersytecie, bez minister Edukacji Narodowej, jego partyjny kolega. Ale niezbyt długo prominentny kie możliwe instancje sądowe, a w obronę posła-plagiatora zaangażował się sam swoją pracę magisterską od kolegi (co potwierdził). Sprawa przeszła przez wszyst- sem próby odebrania tytułu magistra posłowi współrządzącej partii, który odpisał z elity władzy. Mieliśmy – przed kilku laty do czynienia z długotrwałym proce- kich standardach naukowych i (z szyderczym uśmiechem nowych regulacji, a polskim uczelniom – z pominięciem rad wydziałów o wyso- starań Centralnej Komisji bardzo niespiesznie prowadziło rozmowy w sprawie furtkę tę otworzyła. Niestety, Ministerstwo Spraw Zagranicznych mimo usilnych w uczelniach i instytutach krajów byłego ZSRR i byłego „obozu socjalistycznego” konwencja praska o wzajemnej uznawalności stopni naukowych uzyskanych tywnej uchwały rady wydziału przez Centralną Komisję). (negatywny wynik na poziomie rady wydziału, albo odmowa zatwierdzenia pozy- łych, nieakademickich uczelni i osób, którym nie udało się habilitować w kraju Niepokoić musi zwłaszcza to, że owych nadużyć dopuszczały się także osoby Szkice Obowiązująca jeszcze do niedawna (do 6 kwietnia 2004 roku) w Polsce tzw. maja 2001, s. A7. grudnia 2000, s. A4 i tegoż Pedagogicznych Nauk Ukrainy w Kijowie – przyp. J.B.)” por. K.M. Czarnecki i pedagogów, do habilitowania się za granicą ojczystego kraju (w Akademii został zmuszony przez naiwnych uczonych polskich, głównie psychologów środowiska naukowego w jego sprawie: „W tej sytuacji Kazimierz M. Czarnecki stopnia doktora habilitowanego na polskich uczelniach, tak skomentował rolę Na przykład K.M. Czarnecki, opisując swoje niepowodzenia związane z uzyskaniem Por. J. Sadecki Habilitacja bez polskiego sita 14 . To rozwiązanie jest szczególnie popularne wśród ma- Do kariery na skróty , „Rzeczpospolita” nr 293, z dnia 16 , „Rzeczpospolita” nr 119 z dnia 23 15 ) Centralnej Komisji – mickiego zachowania. U przeciętnego studenta utrwalają się nawyki wyniesione szkoły średniej na uniwersytet, nie próbujemy też przekazać im wzorców akade- wcale im nie ułatwiamy zrozumienia wymagań tej nowej roli, istoty przejścia ze studiowanie (a nie chodzenie do szkoły). Z kolei my, nauczyciele akademiccy, dojrzeli do podejmowania zasadniczo nowej aktywności, jaką jest rzeczywiste zajęcia wypadną, na kolokwiach ściągają od kolegów itp. Ci młodzi ludzie nie (pana) lekturę” od strony do strony, „odrabiają lekcje”, cieszą się, gdy jakieś czytają „zadaną przez panią i wczesną dorosłością. Nadal „chodzą do szkoły”, jest to, że znajdują się oni w okresie „przejściowym” między późną adolescencją beztroskiej młodości. Charakterystyczne z psychologicznego punktu widzenia ły średniej, a patrząc na to zagadnienie z innej perspektywy – jako przedłużenie niej i studenta szkoły wyższej. Traktują oni uniwersytet jako przedłużenie szko- zasadniczej, jakościowej różnicy między pełnieniem funkcji ucznia szkoły śred- w sobie stosunkowo, jak sądzę, duży procent młodych ludzi, którzy nie widzą rakter elitarny. Istotny wzrost wskaźnika scholaryzacji w ostatnich latach kryje znajduje się student, a umasowieniem studiów wyższych. Przestały mieć one cha- rządkowania. wego charakteru. Spróbuję wskazać te czynniki, ale bez ich genetycznego upo- pokusimy się o jej postawienie, to musimy sobie zdać sprawę z jej wieloczynniko- nię przyznającą im rację? łeczności akademickiej obrońców chętnie podpisujących swoim nazwiskiem opi- prawa? Dlaczego, wreszcie, znajdują wśród spo- minają się o swoje „pogwałcone” zaskarżenia „krzywdzącej” je decyzji przed odpowiednim sądem włącznie) upo- się ze wstydu”, a wręcz przeciwnie – głośno i wszelkimi dostępnymi środkami (do kich osób nie odrzuca? Dlaczego osoby przyłapane na gorącym uczynku „palą nie z etosem akademickim? Dlaczego środowisko akademickie zdecydowanie ta- są bronić swoich pracowników postępujących niezgod- że władze uczelni skłonne nia) czyny nieetyczne czy plasujące się na granicy etyczności? Co takiego stało, dzące z wyboru funkcje kierownicze w uczelni, samemu aprobuje się (lub popeł- postępowania zgodnego z wymaganiami etyki zawodowej, jeżeli pełniąc pocho- ków ze stopniem doktora habilitowanego i tytułem profesora. wania i habilitowania, gdyż… zatrudniają wymaganą ustawowo liczbę pracowni- do Centralnej Komisji z wnioskami o uzyskanie uprawnień w zakresie doktoryzo- bywania wyższych kwalifikacji naukowych przez swoich pracowników występują Mało tego, uczelnie aprobujące tę drogę zdo- przybyło wielu nowych „uczonych”. Pierwszy związany jest z interakcją między okresem rozwojowym, w którym O jednoznaczną diagnozę tego patologicznego zjawiska niełatwo. Nawet jeżeli Jak tu mówić o etyce nauczyciela akademickiego, jak wymagać od studentów Brzeziński bez polskiego sita cyt. za: J. Sadecki „powinna zniknąć i zatrzeć po sobie haniebne ślady”, Oficyna Wydawnicza „Impuls”, Kraków 2000. Jego zdaniem Centralna Komisja Pionierzy, współtwórcy i twórcy polskiej psychologii naukowej (sylwetki uczonych) Erozja norm akademickich … Habilitacja ,

33 34 rzystej uczelni, ale – coraz częściej także w tej drugiej i trzeciej. Bowiem i szkoły dania naukowe. Z wymogiem publikacji spotyka się już nie tylko w swojej macie- i on musi publikować, czyli z konieczności prowadzić czasem obciążające go ba- szych warunkach finansowych w innej szkole (rzecz jasna, niepaństwowej). Ale ty sens pracy akademickiej. zagubił się rzeczywis- biorąca. Gdzieś w tym kołowrocie codziennych obowiązków informacji – także jako strona aktywna, dająca, a nie tylko bierna, myśleniami na dany temat, czy pragnienie udziału w międzynarodowej wymianie owanego przez MEiN), a nie jako chęć podzielenia się z innymi własnymi prze- punktacji publikacji wprowadzonego przez KBN, a z małymi korektami kontynu- naukowych biurokratów obowiązek (taki zarzut kierowano pod adresem systemu metodologiczną itd. Publikowanie bywa traktowane jako uciążliwy, narzucany przez ich opublikowania). Badania prowadzone są ze znacznie mniejszą dyscypliną kierowane do redakcji czasopism lokalnych (bo mniejsze wymagania i gwarancja ziomie? Z konieczności tedy przygotowywane do druku artykuły są mniej ambitne, ponadlokalnym po- drukowanie artykułów naukowych w pismach na wysokim, staje czasu na przygotowanie rozprawy doktorskiej czy habilitacyjnej i regularne których wykonywanie wcale nie wymaga dyplomu wyższej uczelni. Ile zatem zo- niepublicznej szkole lub podejmuje się zajęcia, trudnienia w innej, na przykład naukowy (kupowanie coraz droższych książek). Szuka się więc dodatkowego za- utrzymać rodzinę, opłacić wynajęte mieszkanie i jeszcze zadbać o własny rozwój tym przez firmy zagraniczne). Praca na jednym etacie ogół nie wystarczy, aby absolwenci – ci bowiem zatrudniani zostają przez sektor prywatny gospodarki (w czy adiunkta sprawia, że nie zawsze pracę w szkole wyższej podejmują najlepsi do pracowników pomocniczych. Niska atrakcyjność finansowa stanowiska asystenta pociąga za sobą konieczność zwiększenia zatrudnienia, odnosi się to szczególnie świadczonym” magistrom. tyk są także renomowane uniwersytety) powierza się adiunktom, a bywa, że i „do- częściej, zwłaszcza w szkołach niepaństwowych (chociaż niewolne od tych prak- wadzą wykłady na starszych latach i seminaria magisterskie. Te ostatnie coraz fesorowie, którzy mogą stanowić pozytywne wzorce identyfikacyjne, na ogół pro- cej obowiązków dydaktycznych na pierwszych latach studiów. Doświadczeni pro- szych kolegów. Zauważmy, że to na doktorantach i adiunktach spoczywa najwię- – z ław przechodzą za pulpit i stają naprzeciw grupy niewiele tylko od nich młod- gotowania dydaktycznego, z dnia na dzień zmieniają miejsce w sali wykładowej też trudno znaleźć się w nowym świecie. Rzuceni na „głęboką wodę”, bez przy- mniejszą skalę, będzie też odnosił się do słuchaczy studiów doktoranckich. Im zrozumieć i wskazać drogę jego realizacji? Ten sam problem, ale zapewne na zespół wartości akademickich, bo kto i kiedy miałby mu go przybliżyć, pomóc dent po prostu nie wie, co to znaczy studiować na uniwersytecie. Obcy jest mu ze szkoły średniej – też nie zawsze na właściwym poziomie prowadzonej. Stu- Także profesor ulega „czarowi” dodatkowego zatrudnienia na znacznie lep- Zwiększenie liczby studentów (zwłaszcza na odpłatnych formach studiów) Szkice ranckich – zagadnień etyki zawodowej. Wymaga tego zwłaszcza ważny dokument wiązkowego) nowego przedmiotu do siatki zajęć studiów magisterskich i dokto- diów w poszczególnych uczelniach. runków studiów oraz przyznawania akredytacji już istniejącym kierunkom stu- w celu określenia warunków powoływania nowych szkół wyższych i nowych kie- to znaczy obowiązujących w zakresie kształcenia i prowadzenia badań naukowych, z pracami Rady Głównej oraz KBN nad opracowaniem standardów akademickich, ustawy o szkolnictwie wyższym). które się nie sprawdziły, trzeba rozwiązać (i odnotowuję pozytywnie zapisy nowej państwo tak samo. Obowiązywać muszą te same standardy akademickie. Szkoły, mamy rozwój niepokojącego nas zjawiska. kształcenia i konieczności inwestowania w „zasoby ludzkie”, tym szybciej zatrzy- rządzące w Polsce zdadzą sobie w pełni sprawę ze strategicznej roli czynnika wy- wymagania – także (czy przede wszystkim) w sferze moralności. Im szybciej elity cyjna, aby przed kandydatami do niej można było rzeczywiście stawiać wysokie tyki naukowej. Praca w szkolnictwie wyższym winna być na tyle finansowo atrak- jącej wszystkie podmioty, polityki kształcenia, która nie byłaby oderwana od poli- we jest zatrzymanie, a przynajmniej spowolnienie tego procesu. jących pracy akademickiej z pierwszoplanową rolą czynnika państwowego, możli- ska akademickiego sytuacji. Uważam, że mimo wszystkich czynników niesprzyja- stem aż takim pesymistą, który nie dostrzegałby wyjścia z tej trudnej dla środowi- demickich nabrał już charakteru lawinowego i nie da się go zatrzymać? Nie je- sytety nie są bez skazy) proces odchodzenia od tradycyjnego zespołu wartości aka- zowała. cji (poza granicami kraju), która nie będzie nazbyt wnikliwie tego dorobku anali- w swym zasięgu dorobek naukowy. I łatwo wreszcie o poszukiwanie takiej instytu- du profesorskiego lub habilitacyjnego w oparciu o mało oryginalny i lokalny nej. Łatwo też o wystąpienie z niedopracowanym wnioskiem wszczęcie przewo- pokusę druku pracy niedopracowanej czy nie w pełni oryginalnej bądź samodziel- tetów Polskich na wniosek Uniwersyteckiej Komisji Akredytacyjnej. Łatwo tedy o dectwa jakości kształcenia wystawianego przez Konferencję Rektorów Uniwersy- wadzenia studiów doktoranckich czy wreszcie na uzyskaniu prestiżowego świa- mickich wyższego rzędu (doktorskie i habilitacyjne), na otrzymaniu prawa pro- w rankingu „Wprost”),dzynarodowym zasięgu” na uzyskaniu uprawnień akade- kingu „Rzeczypospolitej” i „Perspektyw”, czy pkt. „publikacje w pismach o mię- rankingach szkół wyższych (por. pkt. „publikacje pracowników naukowych” w ran- publikacje, gdyż zależy im chociażby na wysokim usytuowaniu w prestiżowych niepubliczne (przynajmniej te o aspiracjach akademickich) zbierają punkty za Brzeziński Po czwarte, należy upowszechnić – może przy okazji wprowadzenia (jako obo- Po trzecie, należy skoordynować prace różnego typu „konferencji rektorów” Po drugie, szkolnictwo publiczne i niepubliczne muszą być traktowane przez Po pierwsze, państwo musi zdobyć się na opracowanie długofalowej, obejmu- Czy obserwowany (także przez społeczeństwo, które dowiaduje się, że uniwer- Erozja norm akademickich

35 36 informowana o wszelkich tego rodzaju nadużyciach. artykuły w „Gazecie Wyborczej” Zatem powinna być ona czy „Rzeczpospolitej”. stały na ten temat felieton P. Wrońskiego w miesięczniku jedna praca nosząca znamiona plagiatu. znalazłaby się choć wych, jeżeli wśród prac składających się na dorobek kandydata Komisja powinna odmawiać zatwierdzania uchwał rad wydziałów i rad nauko- rom szkół wyższych nie wolno traktować obojętnie tych zjawisk. Także Centralna zjawisko plagiatorstwa wymaga zdecydowanej reakcji naszego środowiska. Rekto- Zwłaszcza niepokojąco rozszerzające się (śmiem twierdzić, że już epidemicznie!) 16/ wnioski: czynnik – chroniczne niedofinansowanie obu sfer. Zatem w tym obszarze trzy chaosu. Do tego należy dorzucić jeszcze jeden istotny zwłaszcza w sferze edukacji, stwa oraz niedoskonałe, pełne luk prawodawstwo to główne źródła panującego, jest oczywista. Brak dogłębnie przemyślanej polityki naukowej i edukacyjnej pań- nych dla dzisiejszego i jutrzejszego funkcjonowania obu sfer, nauki i edukacji, i jednoznacznych ram prawnych dla prawidłowego funkcjonowania tych tak waż- samych. konawczych państwa. Druga – adresowane do społeczności akademickiej, nas dwie grupy. Pierwsza obejmuje wnioski adresowane do władz ustawodawczych i wy- jęcia środki zapobiegawcze. procesu narastania coraz to nowych nadużyć. Ponadto wskazałem możliwe do pod- dynamiki, kich. Starałem się też wskazać źródła owego, niestety nabierającego etyczności), a co jest negatywnym efektem postępującej erozji norm akademic- niu na poziomie uniwersyteckim, gdy działalność naukowa nosi znamiona nie- ści naukowej nauczycieli akademickich i nie sposób mówić o etycznym kształce- ciami w nauce” (pamiętajmy, że edukacja uniwersytecka jest pochodną aktywno- demickiej, ale także społeczeństwa, przejawy czegoś, co nazwać można „naduży- roli), w obrębie których dostrzegam budzące niepokój nie tylko społeczności aka- naukowej i edukacyjnej ludzi nauki (a także osób przysposabiających się do tej Powyżej przedstawiłem najważniejsze – jak mi się wydaje obszary aktywności komendacje przygotowany przez Zespół Etyki w Nauce: Po szóste, ważnym sojusznikiem w walce z plagiatami okazała się prasa – por. Po piąte, zdecydowanie należy piętnować wszelkie przejawy nadużyć w nauce. Zacznijmy od pierwszej grupy, gdyż rola państwa w zapewnieniu przejrzystych Teraz pora na kilka wniosków syntetycznych. Można je z grubsza podzielić Wnioski Szkice 2004) – www.mnii.gov.pl/mein/_gAllery/29/90/2990.pdf (dokument opracowany przez Zespół Etyki w Nauce przy Ministrze Nauki, 25 maj Por. Zespół Etyki w Nauce 16 , a także kodeksy zawodowe. Dobra praktyka badań naukowych. Rekomendacje Dobra praktyka badań naukowych. Re- Dobra praktyka badań Forum Akademickie , a także 3. Dydaktyka uniwersytecka musi być powiązana z własną praktyką badawczą 2. Systematyczne obniżanie procentu PKB przeznaczonego na naukę spycha nasz d. sferę awansów naukowych (ustawa z dnia 14 marca 2003 r. o stopniach nauko- c. sferę koordynacji i finansowania badań naukowych (ustawa z dnia 8 paździer- b. sferę jednostek naukowych: PAN (ustawa o Polskiej Akademii Nauk z dnia 25 a. sferę szkolnictwa wyższego: ustawa z dnia 27 lipca 2005 r. o szkolnictwie wy- 1. Ustawodawstwo dotąd regulujące – odrębnie! Brzeziński ne. Szkoły wyższe, które dbają tylko o to, aby prowadzić zajęcia dydaktyczne naukową. Te dwie sfery, nauka i dydaktyka, muszą być ze sobą ściśle powiąza- drugim planie czy w cieniu) działalności edukacyjnej prowadzi działalność się od szkoły średniej czy „wyższej” szkoły zawodowej tym, że obok (ale nie na dydaktycznych prowadzonych w szkole zawodowej. Szkoła akademicka różni profesora. Pod tym głównie względem wykład uniwersytecki różni się od zajęć ści akademickiej. Z nimi wiąże się wniosek trzeci. waniami wewnętrznymi, a więc z czynnikami odnoszącymi się do społeczno- artykule zjawiska mamy jeszcze do czynienia z niemniej ważnymi uwarunko- Poza oczywistymi, zewnętrznymi uwarunkowaniami opisanego w niniejszym chodzi w wiek emerytalny. Kto przyjdzie po nich? rzystniejsze warunki dla pracy badawczej. Pokolenie entuzjastów powoli prze- w których będą znacznie lepiej opłacane i będą miały stworzone ko- tu pomoże. Państwo godzi się na ucieczkę najzdolniejszych osób do krajów, cych w instytucjach związanych z nauką i szkolnictwem wyższym już niewiele nansowaniu sfery nauki i szkolnictwa wyższego. Sam entuzjazm osób pracują- kraj na sam dół tabeli krajów europejskich, jeśli chodzi o udział państwa w fi- kie zjawiska wieloetatowości. o szkolnictwie wyższym, dotyczącego patologizującego środowisko akademic- nictwie wyższym, zwłaszcza sejmowe losy artykułu projektu nowej ustawy pokazała trwająca od paru lat debata środowiskowa nad nową ustawą o szkol- dlatego, że sprzyjał temu swoisty bałagan prawny. Jak jednak jest to trudne, też będzie wyeliminowanie niektórych z nadużyć, które mogły wystąpić także sownej i długofalowej polityki naukowej i edukacyjnej państwa. Niemożliwe niepaństwowego). Bez tych unormowań niemożliwe będzie prowadzenie sen- mian, które zaszły w sferze nauki i w sferze szkolnictwa wyższego (zwłaszcza twie wyższym, zastąpione przez wych i tytule naukowym oraz o stopniach w zakresie sztuki); musi zostać wania i rozliczania środków finansowych na naukę (Dz. U. Nr 161, poz. 1359); i Informatyzacji z dnia 4 sierpnia 2005 r. w sprawie kryteriów i trybu przyzna- poz. 2703 oraz z 2005 r. Nr 85, poz. 727) oraz rozporządzenie Ministra Nauki nika 2004 r.finansowania nauki (Dz. U. Nr 238, poz. 2390 i Nr 273, o zasadach r.);25 lipca 1985 kwietnia 1997 r.) z dnia i JBR (ustawa o jednostkach badawczo-rozwojowych ższym: Prawo o szkolnictwie wyższym (Dz. U. Z 2005 r. Nr 164, poz. 1365); Erozja norm akademickich jednolitą ustawę o nauce i szkolnic- z kompleksowymi regulacjami i z uwzględnieniem prze-

37 38 17/ 4. W kształceniu studentów i słuchaczy studiów doktoranckich chodzi wszak nie 5. Istotą uniwersytetu – co będę powtarzał do znudzenia jest służba prawdzie jego „McDonaldyzacja” jednym przedsiębiorstwem, podlegającym prawom i modom rynku. Nastąpi skazujemy się na swoistą samozagładę. Uniwersytet stanie jeszcze wanie zespołu wartości tworzących istotę uniwersytetu i zgodne z nimi funkcjono- jąc o tym, nie dbając przekazanie naszym młodszym kolegom szacunku dla zentami w przewodach doktorskich, habilitacyjnych i profesorskich. Zapomina- prac doktorskich i recen- cami, opiekunami prac magisterskich, promotorami dzie miało wpływ na to, jakimi – za kilka czy kilkanaście lat będą wykładow- studenci i doktoranci zinternalizują normy regulujące życie akademickie, bę- Pamiętajmy,swiadomości metodologicznej. że to, w jakim stopniu i zakresie Kształtowanie świadomości etycznej jest tak samo ważne, jak kształtowanie zachowania, wynikające z etosu akademickiego naszym następcom, to kto? kształci, ale też wychowuje. Bo jeżeli nie my przekażemy odpowiednie wzorce studenta, badacza, autora i współautora, nauczyciela. Uniwersytet nie tylko by kształtować wrażliwość studentów i doktorantów na etyczne aspekty roli tylko o to, aby przekazywać najnowszą wiedzę i uczyć warsztatu, ale też takich pseudowyższych szkół. ka scholaryzacji, gdyż składa się nań także (i to w dużym stopniu) aktywność padajmy tedy w nieuzasadnioną dumę wskazując na wysoką wartość wskaźni- swój akademicki charakter (o ile go w ogóle kiedykolwiek posiadały). Nie po- to czasu, ponieważ pracują na wielu etatach) same skazują się to, że utracą nografie w wydawnictwach o większym zasięgu (gdyż na przykład nie mają cowników, aby ci publikowali w dobrych czasopismach i wydawali dobre mo- od swoich pra- prowadzenie badań naukowych (bo kosztowne) i nie wymagają dla jak największej liczby studentów (maksymalizacja zysku), a zaniedbują Szkice wyjątkowe eliminowanie ich z pracy w instytucjach naukowych i instytucjach dzieja. Jedynie ostre, bezpardonowe traktowanie takich oszustów (także bez- – na godny jedynie potępienia los oszusta i zło- tyczność swoich „dokonań” to godzi się na nieauten- telektualnych i kwalifikacjach zawodowych i mimo w niezgodzie z tym, co ona sama wie o swoich faktycznych możliwościach in- syteckiego skazują ją – w pogoni za sukcesem, ale kosztem pracy innych, czy dze ku prawdzie. Wszelkie odstępstwa jakiejś osoby od wzorców życia uniwer- szorzędnego znaczenia nabierze to, jak będziemy zachowywać się na owej dro- rzędny cel uniwersytetu, a utylitarność ulokujemy na drugim planie, to pierw- i jej przekazywanie młodszym pokoleniom. Jeżeli tak będziemy pojmować nad- zabiegać o klientelę, a więc głównie na razie uczelnie niepubliczne). muszą wyższe – zwłaszcza te, które aby się utrzymać na „rynku edukacyjnym”, Warszawa 1999. Por. G. Ritzer McDonaldyzacja społeczeństwa 17 (ten proces niestety już dotknął niektóre uczelnie , Wyd. Literackie MUZA S.A., 18/ Brzeziński też, bez poczucia wstydu, oddają się temu haniebnemu procederowi też, bez poczucia wstydu, oddają się i jednoczesne godzenie się na to, że członkowie m.in. władzy ustawodawczej się użyć tego słowa – epidemii, której nie zwalczymy tylko przez utyskiwanie szkolnictwa wyższego) może zapobiec tej szerzącej się w Polsce – nie waham wówczas wystąpienia opublikowany został w: poświęcone tematowi „Uczeni i uczelnie w III Rzeczypospolitej”. Tekst mojego problemom współczesnej nauki. Jedno z nich odbyło się w 2002 roku i było która organizuje od kilku już lat tematyczne spotkania poświęcone różnym samym tytułem, w wewnętrznym wydawnictwie Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej, Jest to zmieniona i zaktualizowana wersja pracy ogłoszonej drukiem, pod tym i szerzej upowszechnić – właśnie w środowisku akademickim. Uważam go nadal za bardzo aktualny i dlatego zdecydowałem się przypomnieć Fundacja na Rzecz Nauki Polskiej 2002 (seria: „Fundacji dyskusje o nauce”, t. 6). Erozja norm akademickich Uczeni i uczelnie w III Rzeczypospolitej 18 . ,

39 40 1/ autor jednej z najsłynniejszych w ubiegłym wieku odrazę manifestuje właśnie Swallow (pod postacią którego kryje się René Wellek, nie tylko ów jawny sygnał niechęci wobec tego rodzaju teorii, choć fakt, że swoją tylko teorii, która pomoże jej to wszystko zebrać w całość. Istotny jest tutaj jednak książki, a teraz potrzebuje ssemu McGarrigle, że ma już cały materiał do swojej Angelica Pabst, nieprzypadkowo badaczka literackich romansów, zwierza się Per- lipie Swallow przypadkowo zasłyszana rozmowa kolegi i koleżanki po fachu. Piękna amerykańskich literaturoznawców – taką właśnie, jak powyżej, reakcję budzi w Phi- jako że jest to utwór z kluczem, a akcja toczy się w środowisku współczesnych dę na to twoje zebranie, jeśli ogłosisz, że nie ma już teorii…”. innych zaś złożyło, niby to żartem, nieco niemoralną propozycję: „Słuchaj, przyj- rzu za rękę, pytając z nadzieją: „Nie istnieje? Co? Prawda, że nie istnieje?”. Kilka conym tytułowemu pytaniu, co najmniej kilkanaście osób złapało mnie na koryta- ogłoszeń Wydziału Polonistyki UJ zawisł plakat informujący o zebraniu poświę- ku lat osiemdziesiątych XX wieku, kiedy to wstępna faza amerykańskiego post- bez znaczenia. Ważniejsze jest jednak to, że akcja tej powieści toczy się na począt- W Owszem, ja też nie mam najmniejszych złudzeń. Od chwili, kiedy na tablicy bestia. ły pod srebrzystą strzechą włosów. – Kiedy słyszę to słowo, budzi się we mnie żądna krwi – Teoria? – Uszy Philipa Swallowa, który siedział o parę miejsc dalej przy stole, aż drgnę- Czy teoria literatury jeszcze istnieje? Anna BURZYŃSKA Szkice D. Loedge s. 35-36. Małym światku 1 Mały światek. Romans akademicki Davida Lodge’a – powieści, do której chętnie się odwołuję, , przeł. N. Billi, Rebis, Poznań 1992, Teorii literatury ), nie jest wcale 4/ 3/ 2/ pisał kiedyś Jonathan Culler – teoria jest przede wszystkim inaczej – jak zabawnie koncepcji teoretycznych (stan charakterystyczny dla czasów obecnych). Tak czy wpłynęła na poststrukturalizm), jak i przez wielość różnych, trudnych do ogarnięcia objęcia całości literackich zjawisk i doświadczeń (okoliczność, która bezpośrednio zarówno przez skłonność do tworzenia Jednej Wielkiej Teorii pretendującej do nie da się do końca określić jego przyczyn. Opór ów jest bowiem spowodowany budzić się będzie bynajmniej nie tylko w Filipie Swallow. go rodzaju teorii, jakiej w powieści Lodge’a pragnie Angelica, „żądna krwi bestia” pełnie nową erę w dziejach refleksji teoretycznej. Erę, w której na samą myśl o te- – lata osiemdziesiąte wkraczają w zu- „systemowości” i „ogólności” ku”, „całości”, teorii, po zmasowanej krytyce mitów „porząd- czy „śmierci” hasłach o „końcu” wielkiej fali ataków na teorię, po bulwersujących raz literaturoznawców uznaje się za największy w historii kryzys teorii w naukach humanistycznych. Po tury pracowała mniej więcej od połowy lat sześćdziesiątych, a co po dziś dzień trwałe efekty tego, na co spora grupa francuskich i amerykańskich badaczy litera- strukturalizmu zmierzała do swego finału i gdy można już było dostrzec w miarę cji zdaniowych, które nazywamy literaturą” wa o słowach o słowach: sądy teoretyczne o sądach krytycznych na temat sekwen- Murray Krieger w jednym z najczęściej cytowanych sformułowań: „Teoria to sło- niej mogłaby obywać się bez teorii, bo jak z kolei dorzucał do tego wszystkiego du. Bowiem także i tym, że nie zawsze wiadomo, które z nich okażą się faktycznie warte zacho- Niechęć wobec teorii to oczywiście zjawisko znane skądinąd i właściwie nigdy Istnieje wreszcie całkiem uzasadnione przekonanie, że literatura najspokoj- zapomnieć. Jamesa, Melanie Klein czy Julię Kristevą, też możesz spokojnie o nich Cixous, C.L.R. Jeana Baudrillarda, Michaiła Bachtina, Walterasisz przeczytać” Benjamina, Hélène jakkolwiek oceniałbyś swoją wiedzę, nigdy nie zyskasz pewności, czy rzeczywiście „mu- teorie paraliżują nas nie tylko samą zawiłością i wielością, lecz Co więcej – zmu w kształtowaniu się podmiotu w metropolii?”. i histeryzacji ciała kobiety ani udowodnioną przez Gayatri Spivak tezą o roli koloniali- pisać o powieści wiktoriańskiej, nie posługując się Foucaltowskim ujęciem seksualności można ezji, nie mając pojęcia o lustrzanym konstytuowaniu się podmiotu?”. Albo: „Jak w rodzaju: „Co takiego? Nie czytałeś Lacana? Jak możesz wypowiadać się na temat po- źródłem niepokoju, punktem wyjścia dla niekończących się pyszałkowatych stwierdzeń Burzyńska John Hopkins University Press, Baltimore 1988, s. 6. M. Krieger Tamże, s. 24. J. Culler i Ska, Warszawa 1998, s. 24. Teoria literatury. Bardzo krótkie wprowadzenie 3 Words about Words about Words. Theory, Critisism, and the Literary Text Czy teoria literatury jeszcze istnieje? 4 . To nadmierne rozmnożenie słów spo- 2 , przeł. M. Bassaj, Prószyński ,

41 42 7/ 6/ 5/ snąć dobrze wiemy,wie, bo równie że przy haśle „teoria” nie da się tak po prostu naci- turalizm końca lat sześćdziesiątych. Skrajności wszak nigdy nie wychodzą na zdro- kładem w dziejach dwudziestowiecznych badań literackich stał się francuski struk- wać się literaturą, a koncentrujemy na samej teorii, czego wymownym przy- westchnień, oddalamy się od niego na dystans tak odległy, iż przestajemy zajmo- wodować może, że zamiast przybliżać się do przedmiotu naszych rozważań lub matyki, systemy i taksonomie. Po – także rozum stronie drugich zaś… czystym – reguły, schematy konceptualne, uniwersalne modele, uogólnienia, gra- romantyków z klasykami. Po stronie tych pierwszych bowiem stał rozum w stanie strukturalistów ze strukturalistami o teorię do pewnego stopnia przypominał spór nie problematyką teoretyczną najbardziej nasilonej krytyki paradoksalnie przyniosły największe zainteresowa- jest wcale pozbawione sensu. Wprawdzie, zdaniem niektórych badaczy, okresy ścią teoria uśmiercana była jeszcze co najmniej kilka razy, to pytanie tytułowe nie owym historycznym początkiem poststrukturalizmu, a naszą obecną współczesno- turalizmu. Czasy to wprawdzie już odległe, ale jeśli wziąć pod uwagę, że między rozmaitych krytycznych przedsięwzięć, określonych później mianem poststruk- brało formę na tyle zinstytucjonalizowaną, że zostało uznane za główny wyróżnik sympatią. Jednak w latach 1966-1985 zjawisko owej niechęci wobec teorii przy- syjna i, całkiem odwrotnie niż nobliwa historia, na ogół nieciesząca się zbytnią można. lowania na temat świata (i to nie tylko literackiego) jest tyleż irytująca, co prze- cofnąć się nieco do czasów, kiedy wszystko się zaczęło i zapytać: postaci istnieje dzisiaj teoria literatury. „Nie ma ucieczki od teorii, bo zawsze jakąś mamy” nią dyskursu drugiego stopnia, to przecież – jak znów trafnie wyraził Krieger: tworzeniem pewnych konceptów na temat literatury lub nadbudowywaniem nad Uwaga to dość prostoduszna, lecz może warto ją poczynić. Otóż, spór post- Po co właściwie był nam ten cały poststrukturalizm? Szkice Tak czy inaczej teoria, a zwłaszcza teoria literatury, to dyscyplina kontrower- By jednak uzyskać jakąś sensowną odpowiedź na to pytanie, trzeba najpierw poststrukturalistycznych i ponowoczesnych zarzuty irracjonalności ich poczynań Warto zwrócić w tym miejscu uwagę na bardzo mocno odpierane przez myślicieli University Press, New York 1995. Zob. też P. Barry M. Krieger New York 1987, s. 3. of Theory Representation. Subject/Text/History delete , gdyż jeśli jest ona – w najogólniejszym z możliwych sformułowań Beginning Theory. An Introduction to Literary and Cultural Theory , , , , , ed. by T.M. Kavanagh, Stanford University Press, Stanford 1982. Introduction: The Literary, The Textual, The Social 6 , ale przecież z tego wcale nie wynika, czy i w jakiej , ed. by M. Krieger, Columbia University Press,

T.M. Kavanagh

5 , a nasza skłonność do speku- Introduction , w: The Aims of , w: , Manchester The Limits 7 – lecz już ści turalizmu w literaturoznawstwie – bardzo rzadko można spotkać w rzeczywisto- które – jak słusznie powiedział w którymś momencie jeden ze współtwórców struk- poetyki oraz sprawnie skonstruowane, lecz równie sztuczne systemy i struktury, model teorii, towarzyszący mu stechnicyzowany projekt -kartezjańsko-kantowski 10/ 9/ 8/ potwierdzić ogólne prawo lub regułę definicji – tekst literacki był tylko niewiele znaczącym przypadkiem, mającym teoria, dla której – jak do dzisiaj głoszą niektóre z obowiązujących niestety nadal etnicznych czy płciowych. A więc ne i kulturowe, stroniąca od wpływów rasowych, niezależna od uwikłań politycznych i etycznych, niepodatna na zmiany historycz- modelu nauk ścisłych – ogólna, obiektywna, uniwersalna i autonomiczna, a więc teoria lansowana przez strukturalistów,teraturze stała się więc wzorowana na łych względów głównym celem ataków poststrukturalistycznej krytyki nauki o li- i konserwatywne w gruncie rzeczy środowiska badaczy literatury. Ze zrozumia- lizmu, na początku bardzo niechętnie i nieufnie przyjmowanego przez tradycyjne kiem formalnym i powrót do mowy miały okazać się wyróżnikiem poststruktura- jeden z komentatorów, o tyle ucieczka od naukowości, zniechęcenie suchym języ- dach systemowych stanowiła sedno „przygody strukturalistycznej”, jak określił to opartej na zasa- rackiego zdarzenia. O ile więc idea „twardej” nauki o literaturze wości języka, cielesności podmiotu, a przede wszystkim – niepowtarzalności lite- i czytania, twórczej swobody kreacji i interpretacji, przyjemności lektury, zmysło- bytu, a przecież silnie związane było z żywą mową literatury: doświadczeń pisania teorii z całkiem oczywistych względów nie mogło znaleźć żadnej racji lu „mocnej” miały wprowadzeniu na scenę teoretycznej refleksji wszystkiego tego, co w mode- go też rozmaite akcje podjazdowe podejmowane przez poststrukturalistów służyć pozbawiony wielu złudzeń, rozwianych dotkliwie chociażby przez Freuda. Dlate- riach struktury i znaków fikcjami”, szczególnie widocznymi w opokach strukturalistycznej teorii – katego- wszelkiej możliwej literatury. Rozczarowanie Jacques’a Derridy „teoretycznymi gasły wielkie nadzieje literaturoznawców na stworzenie uniwersalnej gramatyki 9 Burzyńska – zaczęły się chwiać pod koniec lat sześćdziesiątych we Francji, kiedy to przy- H. Markiewicz, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1992. w: J. Derrida G. Genette Zob. np. definicję teorii w polskim tych przemian, np. Christophera Norrisa. Zygmunta Baumana, a także w komentarzach bardziej wnikliwych obserwatorów dostrzec w wypowiedziach filozofów – Jacques’a Derridy, Richarda Rorty’ego, lansowanie koncepcji „nowej racjonalności”. Wątki takie szczególnie daje się oraz na podejmowane przez nich próby uzasadnienia swojego stanowiska poprzez wyd. 2 posz. i popr., Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1988). Literacki” 1974 z. 3, s. 282. Współczesna teoria badań literackich za granicą Struktura, znak i gra w dyskursie nauk humanistycznych Strukturalizm a krytyka literacka Czy teoria literatury jeszcze istnieje? 10 ; wątpliwości Michela Foucaulta co do metod struktu- Słowniku terminów literackich 8 . Ten skrajnie zracjonalizowany, platońsko- , przeł. W. Błońska, „Pamiętnik . Antologia , t. 4, cz. 2, oprac. , przeł. W. Kalaga, (red. J. Sławiński,

43 44 cja ponowoczesna i Au Juste datnie przyczyniły się również książki Jean-François Lyotarda – zwłaszcza wiania teorii w ogóle ka dezaprobata zarówno dla samej narratologii, jak i tego rodzaju sposobów upra- spektakularne nawrócenie Rolanda Barthes’a i jego manifestowana wprost głębo- cili też zdecydowanie scjentyzm, esencjalizm i fundamentalizm poznawczy ralizmu, wyrażone bardzo mocno w 18// 17/ 16/ 15/ 14/ 13/ 12/ 11/ – nowoczesnej tradycji filozoficznej śli zachodniej (dominującego w humanistyce po przełomie antypozytywistycznym) okazało się zaledwie wstępem do podważenia całego potężnego paradygmatu my- teorii więcej – jak widać dobrze z obecnego dystansu kwestionowanie „mocnej” cendentalnych podstaw wiedzy i uprzywilejowanych punktów widzenia wszystkim holistyczne i uniwersalistyczne przesłanki teorii, dokonali krytyki trans- vej tradycyjną (nowoczesną) ideologią dyskursu o literaturze niem” teorii i jej „przemieszczeniem” dyskursu), a które ostatecznie miały zaowocować – jak to określił „poluzowa- ważniejszym: wtargnięciem seksualności w aseptyczną przestrzeń teoretycznego serii „wstrząsów”, o których wspominał Barthes w Do kryzysu Teorii narastającego z końcem lat siedemdziesiątych bardzo wy- Szkice KR, WarszawaKR, 1999. Zob. J. Derrida pojęciowych może doprowadzić do zawalenia się całego tego potężnego gmachu. i platonizmu, a więc „rozchwianie” stworzonych na jego gruncie konstrukcji naukowy strukturalizm jest najdoskonalszym wcieleniem myśli nowoczesnej t. 2: tego rozdziału w języku polskim: tego rozdziału w języku polskim: Paraesthetics. Foucault. Lyotard. Derrida D. Carrola do prac Lyotarda Au Juste. Conversation i J. Migasiński, Fundacja Aletheia, Warszawa 1997; J.F. Lyotard, J-L Tebaud J.F. Lyotard Szczególnie zwracał na to uwagę Derrida w Zob. też. F. Dosse Ithaca 1990, s. 1-2. Literary Theory Today, Barthes R. Barthes R. J. Kristeva przeł. M. Siemek, PIW, Warszawa 1977, s. 237-251). strukturalizmu w zakończeniu dialog FoucaultaZob. zwł. fikcyjny ze zwolennikami ortodoksyjnego Kultury, Warszawa 1991. w perspektywie filozoficzno-kulturoznawczej badań literackich… Le chant du signe Le S/Z Przyjemność tekstu Ideologia dyskursu o literaturze Kondycja ponowoczesna. Raport o stanie wiedz , przeł. M.P. Markowski, M. Gołębiewska, wstęp M.P. Markowski, O gramatologii , s. 175-187. Histoire du structuralisme 13 . – były pierwszymi sygnałami nie tylko jednego, ale całej , C. Bourgois, Paris 1979. Zob. też znakomity komentarz ed. P. Collier i H. Geyer-Ryans, Cornell University Press, 1967 a 18 . W pierwszej z nich kwestionował filozof m.in. trady- . W pierwszej

, przeł. A. Lewańska, KR, Warszawa, przeł. A. Lewańska, KR, 1997. nos jours The Aesthetic and the Political , przeł. B. Banasiak, KR, Warszawa, przeł. B. Banasiak, KR, 1999. Archeologii wiedzy Reguły gry Archeologii wiedzy 17 , Editions de la Découverte, Paris 1991-1992. 14 . , Methuen, New York 1987 oraz fragment . Poststrukturaliści zakwestionowali przede , przeł. A. Milecki, w: , red. A. Zeidler-Janiszewska, Fundacja, red. A. Zeidler-Janiszewska, , t. 1: , przeł. G. Dziamski, w: O gramatologii Le champ du signe. Le (M. Foucault Przyjemności tekstu 11 y, przeł. M. Kowalska ; zniechęcenie Julii Kriste- , w książce D. Carrola , podkreślając, że 12 Współczesna teoria Archeologia wiedzy czy najbardziej może

1945-1966 Postmodernizm (łącznie z naj- 15 , , odrzu- Kondy- 16 , . Co w badaniach literackich, co zresztą bardzo szybko uczynił jasne: wraz z nadejściem poststrukturalizmu można już ogłosić „koniec” Teorii pt. versus gię językoznawstwa i literaturoznawstwa, przede wszystkim zaś wraz z „kryzysem Younga równocześnie z załamaniem wiary w metodologiczną i pojęciową homolo- pretacją” i „tekstem”. Kryzys Teorii w badaniach literackich rozpoczynał się dla a także – „inter- rozdziału między tym, co „teoretyczne” i tym, „praktyczne”, rię rozumianą ści). Według precyzyjnej i zarazem pojemnej definicji Ryszarda Nycza chodzi o teo- (ze względu na jej ufundowanie w nowoczesnym modelu racjonalno- woczesną” nowana została ostatecznie teoria nazywana już dużo później (dla porządku) „no- prowadzoną przez Derridę w 23/ 22/ 21/ 20/ 19 nia nych implikacji” Teorii stylu myśle- i narzucanego przez nią „opozycjonalnego” Barthes’a i Derridy (a także Lacana i Foucaulta) dogłębną krytykę „esencjalistycz- dziesiątych zwracał uwagę przede wszystkim na widoczną zwłaszcza w pracach kwestię podnoszoną przez poststrukturalizm, Robert Young na początku lat osiem- Uznając problem (a raczej problematyczność) Teoriiców”. za pierwszoplanową jej nie poddaje, określał bez ogródek przedsięwzięciem „konceptualnych szaleń- rę”, a dążenie do usytuowania w ramach metanarracji tego, co w żaden sposób się za jakie uznawał „teorię” i „literatu- lutnej nieprzystawalności „gier językowych” fundamenty, w drugiej – dowodził, posiłkując się późnym Wittgensteinem, abso- cyjne modele legitymizacji w nauce, odrzucając „Wielkie tworzące jej Narracje” żone zostały bowiem zarówno wymogi ogólności, jak i całościowości, naukowa nie ostała się nawet najmniejsza kosteczka – podwa- strukturalistycznej „pralni” 19 I tak, w pierwszej fazie poststrukturalizmu, tej z lat 1966-1985 I nie muszę zapewne dodawać, że z tej pięknej zawartości pojęciowej po post- dziedziny zjawisk literackich zastosowaniu. i naukowo obiektywnego opisu, klasyfikacji i ralnych i ewolucyjnych prawidłowościach literatury), stanowiących próbę całościowego jako usystematyzowany zespół ogólnych twierdzeń (o istocie, odmianach oraz struktu- Burzyńska Post-structuralism: The End of Theory R. Nycz R. przede wszystkim krytycznych. Zatem, jak to obecnie określamy – poststrukturalizmu „właściwego” o tendencjach YoungR. Barthes R. YoungR. z. 1, s. 14. s. 3-20. Young,introd. by R. Routledge and Kegan Paul, Boston 1981, s. 6-7. prowadzącego do sztucznego podtrzymywania Arystotelesowskiego jeszcze ” 20 i dekonstrukcją de Saussure’owskiej teorii języka/językoznawstwa prze- Dziedziny zainteresowań współczesnej teorii literatury Introduction Poststrukturalism: The End of Theory, Przyjemność tekstu Czy teoria literatury jeszcze istnieje? , w: The Untying the Text. A Post-Structuralist Reader , s. 8. O gramatologii stanowisko Younga było już całkowicie 23

wyjaśnienia o uniwersalnie ważnym wobec . W opublikowanej rok później pracy „Oxford 1982 vol. 5, Literary Review” , „Ruch Literacki” 1996 21 . 22 , ed. and , zakwestio-

45 46 turalna chowaniem libidynalnym” zaś krytyka – „za- dzącą do jakiejś niejasnej analityki zdradzającej pożądanie”, poszukiwanie sensu – „wtargnięciemnicujących śladów”, […] na drogę prowa- używając zawiłych kombinacji słownych w rodzaju: „tekst staje się obszarem róż- niej nikomu by się nawet nie przyśniło. Jednocześnie bowiem poststrukturaliści, ny model teorii, lecz również wprowadzając w jej obszar tematy, o których wcześ- pewne takie właśnie zadanie spełnił, nie tylko jednak otwarcie atakując nowoczes- dowskim pogodzić z faktem, że czasy, kiedy na nagim łonie Małgorzaty Braunek (w Waj- nauki stopniowo wycofywać się zaczęła do lamusa, zaś sani) czy nawet – z „opresją” i „totalitaryzmem” (Lyotard). Teoria jako forpoczta (Welsch), rubryczek” zaczęły nieodmiennie z „przemocą (Ber- „biurokratyzacją” nych czynnościach, jak klasyfikacja czy wyjaśnianie, które od tej pory kojarzyć się obiektywność i uniwersalność, nie wspominając już nawet o tak z pozoru niewin- spodziewać od dawna, a mianowicie: turalizmu – dekonstrukcja z Yale), stało się to, czego w gruncie rzeczy należało (zwłaszcza że zmierzchać zaczęła najbardziej antyteoretyczna z frakcji poststruk- zawierucha wokół teorii i wydało się, że nadejdą dla niej może nieco lepsze czasy częściej, szykowała się radykalna zmiana paradygmatu. Ledwo jednak przycichła – niemniej poważny krok na tej drodze został poczyniony i, jak mówiono coraz zyku poststrukturalistów miały wszak znaczenie bardziej symboliczne niż faktyczne w ję- na całkiem zniknęła z powierzchni ziemi – wszystkie te „końce” i „śmierci” tyki i ideologii. Oczywiście nie znaczyło to, jak dobrze wiemy, że teoria nowoczes- szybko (już w latach osiemdziesiątych) w stronę bardzo szeroko rozumianej poli- a teoria z „obszaru indyferentnej nauki” (określenie Barthes’a) przemieściła się znawstwa), lecz także bezpłciowy i beznamiętny język, którym się posługiwała, cja legitymizująca teorii (jej udział w tworzeniu podstaw naukowych literaturo- kto go stworzył, zaś czytanie literatury to subtelna forma miłosnego aktu. sualne, kolor skóry. Że – wreszcie obcowanie z tekstem to także pożądanie tego, lecz ktoś wyposażony w płeć, upodobania sek- „kategoria”, „rola” czy „instancja”, świadczenie ciała oraz zmysłów i że zarówno pisarz, jak i czytelnik to nie tylko nie) odczytania, lecz też sfera rozpalonych namiętności; że lektura to także do- to nie tylko akty poprawnego (lub ponieważ chce się zrozumieć; że interpretacja wiście na swój sposób), że czyta się dlatego, gdyż kocha, a dopiero po drugie, wątpienia ryzykowne, jeśli miały się pojawić na gruncie teorii. Mówili wszak (oczy- 24/ Wczesny być przede wszystkim kuracją wstrząsową i za- poststrukturalizm miał Łupem pierwszej fazy poststrukturalizmu padła więc ostatecznie nie tylko funk- Szkice red. R. Nycz, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2000, s. 318, 319, 320. red. R. i dekonstrukcjonizm Wszystkie cytaty pochodzą z tekstu V.B. Leitcha Levi-Straussa – mamy już zdecydowanie poza sobą. Levi-Straussa Polowaniu na muchy , przeł. G. Borkowska, w: 24 – przemycali prawdy dosyć oczywiste, chociaż bez ) kusząco spoczywała ich biblia – Dekonstrukcja w badaniach literackich Hermeneutyka, semiotyka hard -teoretycy musieli się Antropologia Struk- , pretacji” „podstaw dla czytania, które zagwarantują obiektywność i wartościowość inter- i Walter Benn Michaels poddawali krytyce teoretyczne ustanawianie ogólnych 27/ 26/ 25/ turze. rii interpretacji i postuluowano wieczyste jej usunięcie z obszaru wiedzy o litera- czyły. W prostych, wręcz żołnierskich słowach przekonywano o szkodliwości teo- tron) szybko zbierali z tego urodzajne żniwo. I co więcej – uprzejmości się skoń- Mitchell, Knapp, Michaels oraz oczywiście Richard Rorty jako ich duchowy pa- teraz z kolei neopragmatyści (Fish,towali tradycyjny model „sztuk egzegezy”, cji: neopragmatystów amerykańskich. Dekonstrukcjoniści już wcześniej zdemon- skrajnie antyteoretycznego obozu, właśnie przejmującego pałeczkę po dekonstruk- stała się zarówno historyczną inicjacją, jak i manifestacją programu kolejnego neutralności historycznej zapożyczonego jeszcze od de Saussure’a), ani też nawet o kształt teorii nie jest wcale kwestia jej konfliktowych relacji z historią (wymogu Critical Inquiry interpretacji, a najdobitniej pokazała to tocząca się w latach 1982-1985 na łamach wiła bowiem w gruncie rzeczy newralgiczna i wysoce problematyczna sytuacja teorii cjonistów,weń od samego początku. Sedno sporu o teorię stano- wpisana była ona nowania teorii, choć jak się miało okazać w poczynania Derridy czy dekonstruk- wyartykułowana została wprost główna stawka poststrukturalistycznego kwestio- ku: „teoria jest niczym bez praktyki” o literaturze zachodzące od lat sześćdziesiątych stwierdzał już na samym począt- później książce pt. również dekonstrukcjoniści, a zwłaszcza Joseph Hillis Miller, który w wydanej już osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Neopragmatystom wiernie sekundowali czętowujących ostatecznie jej kryzys – ekspansję, która potrwa aż do przełomu lat ten etap dyskusji nad losem teorii wywołał prawdziwą ekspansję książek przypie- a jedynie – charakter lokalny i zmienny historycznie. W gruncie rzeczy dopiero że jej „kryteria” nigdy nie mogą uzyskać absolutnego i ponadczasowego kształtu, Stanley Fish twierdząc, zaprzeczał w ogóle możliwości skonstruowania „teorii”, W dyskusji Dopiero bowiem na początku lat osiemdziesiątych nie tylko ujawniona, lecz Drugie zabicie Teorii Burzyńska J. Hillis Miller Against Theory (numer pt. numerów „Tekstów Drugich”: 1997 nr 6 (numer pt. Znak, Kraków 1991. Zob. też polskie echa tych dyskusji na łamach tematycznych Ch. Brooke-Rose Rorty,University of Chicago Press, Chicago 1985. Zob. też: U. Eco, R. J. Culler, Against Theory. Literary Studies and the New Pragmatism

W otwierającym całą tę debatę artykule pt. 26 , zwłaszcza zaś podważali zasadność kryterium „intencji autorskiej”. , zwłaszcza zaś podważali zasadność kryterium Granice tekstu słynna dyskusja pod hasłem słynna dyskusja pod hasłem Za i przeciw Teorii , s. 11. Czy teoria literatury jeszcze istnieje? Theory now and then Interpretacja i nadintepretacja Theory Now and Then ). okazało się jasno, że najistotniejsza w sporze okazało , Duke University Press, Durham 1991, s. XI. 27 . podsumowującej przemiany w wiedzy , red. S. Collini, przeł. T. Bieroń, Za i przeciw Teorii Granice interpretacji Against Theory , ed. by W.J.T. Mitchell, 25 , dyskusja, która Steven Knapp ) i 1998 nr 4

47 48 nad teorią. Dyskusja. tego momentu słówko tego momentu cją – jak to znów bez większych subtelności określali pragmatyści zaś trefne od nym znalazła się więc przede wszystkim skłonność teorii do rządzenia interpreta- zwiększający się rozziew między teorią i praktyką interpretacji. Na cenzurowa- ką, jaką również pogłębił nowoczesny paradygmat wiedzy – a konkretnie stale Najważniejsza okazała się bowiem stara jak świat przepaść między teorią i prakty- ostrzony przez aporetyczny, według poststrukturalistów, koncept metajęzyka). nie chodzi tu przede wszystkim o paradoksalny konflikt teorii i literatury (wy- tyka interpretacji okazała się istotną formą krytyki doktryn literaturoznawczych” Ostatecznie więc – co u nas przewidział już znacznie wcześniej Sławiński to „prak- to, co przychodzi naturalnie”, jak głosił tytuł jednej z książek Fisha.prostu „robić tekstu i po cji, zaprzestać poszukiwania fetyszystycznie traktowanej „prawdy” należało pozbyć się raz na zawsze ograniczeń nakładanych praktyki interpreta- 29/ 28/ wiedzy o literaturze daleko idące skutki. nowy: interpretacja/teoria, który, o czym za chwilę, przyniósł całej późniejszej ści, w miejscu tradycyjnego układu teoria/praktyka (interpretacji) – pojawił się rarchizacje, jaką odznaczali się zarówno dekonstrukcjoniści, jak i neopragmaty- na opozycje i hie- decyzją w sprawach losów teorii. Mimo bowiem wyraźnej alergii nej perspektywy widzi – sygnałem bardzo poważnej przemiany, a zarazem istotną dokonała się wówczas w wiedzy o literaturze, była już – jak to dopiero z aktual- dzo doniosły, a owa nieoczekiwana zamiana miejsc interpretacji i teorii, która sobie zasłużoną pierwszoplanową pozycję. Moment ten, wbrew pozorom, był bar- widoczne w słynnej dominowała nad interpretacją (było to na przykład dobrze i tak jak dawniej teoria i interpretacji też podlega konwencjom i kodom, na mocy których dokonują się akty rozumienia jest w przyrodzony sposób niestabilny i nie da się go odgórnie uporządkować, czy tekst czy też czytelnik? Czy – wreszcie proces tworzenia znaczeń w literaturze w komentarzu i kto właściwie posiadł nad sensem tym władzę – autor, sam ów czy w procesie twórczym? Jak ów sens wyrazić (lub też może nie wyrażać) stów” gdzie szukać źródeł sensu tekstu literackiego? W rzeczywistości, w „świecie tek- sowania postawiła również wcale nie nowe, lecz znów na nowo ważne pytania: nacji interpretacji oraz sporny status językowy komentarza. W centrum zaintere- dziej palące kwestie: problematyczność odgórnych (czy zewnętrznych) determi- Szkice Oxford-Cambridge 1991, s. 735 i nast. Oxford-Cambridge J. Sławiński Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1987, s. 56. Zob. także na ten temat: Konferencja w Instytucie Sztuki PAN 5-7 listopada 1984 J. Sławiński J.A. Cuddon 28 Miejsce interpretacji, Uwagi o interpretacji literaturoznawczej . Stanowisko pragmatystów było zresztą w tym względzie jasne – A

Dictionary Poetyce Za i Przeciw Teorii govern

Todorova), tak teraz interpretacja zaczynała zdobywać of Literary Terms and Literary Theory stało się jednym z najczęściej używanych w debatach „Teksty Drugie” 1995 nr 5. wyeksponowała jednak nie tylko najbar- , w: , red. i wprow. M. Czerwiński, Interpretacja dzieła. , Blackwell Reference, 29 30/ wszystkim dwa przełomy: sne już było, jaka teoria jest ca wiadomo, w którą stronę ostatecznie pójdzie wiedza o literaturze – bo jeśli ja- lizmu. Ale choć klimat zmienił się na cieplejszy, nie było jeszcze wówczas do koń- poststruktura- nych energii, uznany także za najbardziej czytelny sygnał „końca” etyczno-polityczny, zwrot narratywistyczny i zwrot kulturowy a następnie (po przełomie poststrukturalistycznym): zwrot pragmatystyczny, zwrot lejne zwroty teorii: zwrot lingwistyczny (po przełomie antypozytywistycznym), literacki oraz procesy swobodnego wytwarzania sensu. lat sześćdziesiątych”) autonomię tę podważył i w centrum zagadnień postawił tekst antypozytywistycznym „przełomem rackiej. Drugi natomiast (zwany też czasem teresowania w stronę języka dzieła literackiego i reguł tworzenia wypowiedzi lite- momencie najogólniej – przyniósł teorii naukową autonomię i skierował jej zain- przełom poststrukturalistyczny. Ten Poza tym, że w miejsce teorię” [ rii na zupełnie innych zasadach. Jednak poza efektownym apelem: „trzeba robić – rozpocząć tworzenie teo- można było również zrozumieć tytuł książki Barry’ego nia wiedzy teoretycznej. Po Teorii „końcu” w badaniach literackich należało – tak podjąć nowe zadania, że nadszedł czas tworzenia nowych słowników i pomnaża- roku) podkreślał na przykład Peter Barry, że w latach dziewięćdziesiątych należy retyków literatury. We wspomnianej już książce być najważniejszym (a nawet w niektórych przypadkach wyłącznym) zajęciem teo- wszechne było również przekonanie, że zajmowanie się teorią literatury nie może pierw błyskawicznej rekapitulacji XX wieku w teorii literatury. spektywa zaczęła zarysowywać się dość jasno. ści” (określenie Baumana) i choć czasy były skrajnie pluralistyczne, pewna per- określenie jakiegoś jednak sposobu bycia w „warunkach nieuleczalnej niepewno- łomie antypozytywistycznym, tak i po poststrukturalizmie bardzo ważne stało się ca jasne, co też (w praktyce właśnie) ma ono oznaczać. Podobnie więc jak po prze- miejscach zaczęło się pojawiać hasło „praktykowania teorii”, ale nie było do koń- Zgodzić się wypada, że rozwój teorii literatury w XX wieku określiły przede Teoria nowoczesna, ponowoczesna i kulturowa XX wiek w teorii: przełomy, nurty, zwroty. Po połowie lat osiemdziesiątych nastąpił wyraźny spadek krytyczno-polemicz- Burzyńska Najważniejsze tendencje w refleksji teoretycznoliterackiej określiły także ko- Żeby jednak w miarę precyzyjnie jej charakter dookreślić, warto dokonać naj- mniejsze. retoryczny, pedagogiczny itp., ale w moim przekonaniu ich znaczenie jest nieco Niektórzy badacze wymieniają jeszcze np. zwrot dekonstrukcjonistyczny, doing theory Czy teoria literatury jeszcze istnieje? ] nie objaśniał szczegółowo, jak ją właściwie robić. W wielu hard przełom antypozytywistyczny -teorii miała się pojawić jakaś wersja passe, to wcale nie było pewne, jaka ją może zastąpić. Beginning Theory pierwszy – mówiąc w tym 30 . (wydanej w 1995 soft . Niemal po- oraz

49 50 34/ 33/ 32/ 31/ – zwrot pragmatyczny zwrotów: zarówno teoria, jak i wiedza o literaturze doświadczyły kolejnych bardzo ważnych nym stanem wyczerpania starego modelu, a wykrystalizowaniem się nowego. – charakter przejściowy: między dostrzega- również w zgodzie z duchem „postu” modelu teorii i wiedzy naukowej. Jej istotną właściwością był – (nowoczesnego) tateoretyczny, owocując rozmaitymi formami krytycznej rewizji „tradycyjnego” przybrała przede wszystkim charakter me- „postów” w zgodzie z naturą wszystkich nego modelu wiedzy). Teoria ponowoczesna (zwana też czasami „postteorią” metafizycznej i światopoglądu oświeceniowego, tworzących fundamenty nowoczes- zofią ponowoczesną (pojmowaną najogólniej jako krytyka zachodniej tradycji mianem ponowoczesnej, podkreślając także w ten sposób jej silne związki z filo- 1985) przyniósł właśnie ten typ refleksji teoretycznej, którą obecnie określamy dwóch kolejnych – powstanie formacji teoretycznych, jakie pojawiły się w XX wieku i poprzedziła tralnością językową). Teoria nowoczesna stanowi jedną z trzech najważniejszych nej wcześniej definicji Nycza (autonomią, obiektywnością, uniwersalnością i neu- woczesnej ze rii literatury, jak i w filozofii skłaniano się w stronę pluralizmu, a nawet anarchizmu interpretacyjnego tury zostały zastąpione pytaniami o sposoby jej działania. W teorii interpretacji cjalistycznych i fundamentalistycznych aspiracji teorii. Pytania o istotę litera- tencją autorską „obiektywności” lub zgodności z in- pretacji, niż poszukujące jej „prawdziwości”, związane raczej ze skutecznością inter- pragmatyści zaproponowali „kryteria” interpretacji, a zwłaszcza tzw. kryteriów prawomocności interpretacji. W zamian Nastąpiło więc zdecydowane osłabienie teoretycznych uwarunkowań praktyk „słowników”, akceptacji potwierdzanej historycznie, a nie poprzez aprioryczne „słowników”, interpretacji w formie lokalnych konsensusów na poziomie „wspólnot” i ich W wyniku przełomu poststrukturalistycznego, już w latach osiemdziesiątych Szkice Przełom fazie (1966- poststrukturalistyczny w swojej pierwszej („negatywnej”) W wyniku W wyniku interpretacji). i zdolności danej interpretacji do pobudzania następnych (tzw. generującej „mocy” Skutecznością ujmowaną na przykład w kategoriach perswazyjności retorycznej Drugich”. Zob. wspomnianą już dyskusję o granicach interpretacji na łamach „Tekstów Zob. A. Burzyńska Chicago 1967. Essays in Philosophical Method Na temat zwrotu lingwistycznego w filozofii zob. zwł. zwrotu lingwistycznego, 34 . Odwoływano się również do idei akceptacji już istniejących wszystkimi jej właściwościami, podsumowanymi w przytoczo- wszystkimi jej teorii ponowoczesnej Teoria czy postteoria 31 , ed., introd. by R. Rorty,, ed., introd. by R. University of Chicago Press, , ukształtowała się dojrzała postać , ukształtowała się dojrzała postać przyniósł przede wszystkim osłabienie esen- ?, „Teksty Drugie” 1993 nr 1. The Linguistic Turn

równie intensywnego w teo-

oraz oraz kulturowej. teorii no- : Recent 32 33 ) . – zwrot etyczno-polityczny – zwrot narratywistyczny 37/ 36/ 35/ – kulturowy zwrot wet po prostu – teorii jako „literatury” rackie – a więc teorii jako „gatunku”, „opowieści” (narracji) czy na- które świadomie zacierały granicę pomiędzy tym, co teoretyczne, a tym, lite- W ramach narratywizmu nastąpiła ekspansja takich koncepcji teorii literatury, i ideologicznych uwarunkowań stu literackiego, praktyk interpretacji i – wreszcie – samej teorii od etycznych wanych przez teoretyków literatury przekonań o niemożliwości oddzielenia tek- czy wymiany między tradycjami. mocne przekonanie o historyczności procesu interpretacji jako „konwersacji” kryteria oceny poprawności odczytywania tekstu literackiego. Towarzyszyło temu „czystym języku pojęć”, a więc – o niezależności jej języka wobec retoryki kursie teoretycznym. Podważone zostało zwłaszcza przekonanie o teorii jako wobec tekstu. stała się wówczas zasada „odpowiedzialności” stępczych kryteriów konieczne było odwołanie się do za- w przypadku braku „twardych” również niejako naturalną koniecznością pragmatyzacji wiedzy o literaturze – w którym ów akt się dokonuje. Zwrot ten był ryczno-społeczno-kulturowego, niu każdego aktu tworzenia i czytania literatury od szerokiego kontekstu histo- związane z teoriami antropologicznymi, feministycznymi, etnicznymi, postko- literacki. W szczególności doszły wówczas do głosu nowe języki interpretacji konteksty kulturowe, w jakich uczestniczy tekst cji, uruchamiając zróżnicowane logiczną, zwrot ten poszerzył przede wszystkim znacznie horyzonty interpreta- powiązane są również praktyki literackie. Połączony z perspektywą antropo- cie na całość praktyk uniwersum kulturowego, z którymi w oczywisty sposób ne tendencje w wiedzy o literaturze i przyniósł teorii konieczne i pożądane otwar- Burzyńska K. Rosner Narrative and Knowledge in the Human Sciences Nycz, IBL, Warszawai R. 2004. Zob. także: M. Kreiswirth w: Literacki” 1995 z. 1 oraz Zob. A. Burzyńska ed. by H.W. Simmons, University of Chicago Press, Chicago 1990. Zob. też. z. 1; A. Burzyńska, M.P. Markowski Zob. na ten temat: J. Fekete Literacki” 1995 z. 2; A. Burzyńska nr 1-2 (numer tematyczny pt. w badaniach literackich). Narracja i tożsamość (II). Antropologiczne problemy literatury quasi The Rhetorical Turn. Invention and Persuasion in the Conduct of Inquiry Narracja, tożsamość i czas -ufundowań w etyce lub moralności. Jednym z naczelnych haseł Czy teoria literatury jeszcze istnieje? Zwrot etyczny w badaniach literackich Kariera narracji Krajobraz po dekonstrukcji Krajobraz po dekonstrukcji, sumował niejako wszystkie post-poststrukturalistycz- Life after Postmodern. The Ethical Turn Poetyka 35 . A jeszcze inaczej – o koniecznym uzależnie- . , Universitas, Kraków 2003. Od metafizyki do etyki O zwrocie narratywistycznym w humanistyce , w całości poświęcony zwrotowi etycznemu oznaczał przede wszystkim zmiany w dys- 37 . , cz. I: wziął się z coraz częściej manifesto- , „Poetics Today” 2000 nr 21.2, Etyka dekonstrukcji cz. II: , „Pamiętnik Literacki” 2000 , „Teksty Drugie” 2002 W stronę polityki Merely Teling Stories? , red. W. Bolecki , 1979; , „Ruch , „Ruch , , 36 .

51 52 interpretacji”. wiek XX był bez wątpienia „wiekiem teorii”, o tyle wiek XXI stanie się „wiekiem miast ogólnych koncepcji czy „obramowań” (określenie Cullera) miast ogólnych koncepcji czy „obramowań” tykę kulturową, teoria przekształcała się jednocześnie w nowy rodzaj poetyki, za- określamy mianem 42/ 41/ 40/ 39/ 38/ Seamona już dostrzec we wspomnianej dyskusji raz wyraźniej jeszcze jedno ważne rozpoznanie, którego pierwsze sygnały dało się obserwatorów najnowszych przemian w teorii i wiedzy o literaturze wynikało co- opisu raczej rozmaite języki mniane już wcześniej: dekonstrukcję i dekonstrukcjonizm, krytykę feministycz- literacką, teorie interpretacji i hermeneutyki literackie, a także najnowsze, wspo- gim – fenomenologię (jako podłoże współczesnych hermeneutyk), psychoanalizę cje Szkoły Tartuskiej, teorie Eco czy „wczesnego” Barthes’a itp.). W nurcie dru- ratywne (np. narratologiczną), poetyki odbioru, semiologię strukturalną (koncep- Muka można umieścić np. teorię formalistów rosyjskich, poetyki strukturalne (np. oraz nurt interpretacyjno-hermeneutyczny.-scjentystyczny W nurcie pierwszym przewijające się w rozmaitych postaciach przez całe stulecie: nurt analityczno- wą”, to znaczy „dyskurs interpretujący inne dyskursy” interpretujący inne to znaczy „dyskurs wą”, np. w 1993 roku Joseph Natoli, pisząc, że teoria przeradza się w „krytykę kulturo- lonialnymi, rasowymi, z badaniami spod znaku nymi Wszystkie te zjawiska złożyły się na aktualną postać teorii literatury, którą Badacze aktualnych przemian w wiedzy o literaturze, w rodzaju np. Rogera XXI wiek – interpretacji Szkice s. 302-303. „Publications of the Modern Language Association America” 1989 t. 104 nr 3, Seamon R. H.A. Veeser, Routledge, New York & London 1989. Zob. np. S. Greenblatt Press, Norman 1988. J. Culler, University of Illinois Press, Urbana 1987. Press, Urbana 1987, s. 10. Zob. także J. Natoli amerykańskiego) w książce pt. Vincent B. Leitch (wcześniej także historyk i komentator dekonstrukcjonizmu Jako jeden z pierwszych odnotował konsekwencje tego zwrotu teorii literatury Columbia University Press, New York 1992. ø owskiego, Jakobsona, Todorova, Genette’a czy Riffaterre’a), poetyki gene- 38 . 42 , skłonni są też dostrzegać w XX-wiecznej teorii dwa potężne nurty, Introduction Framing The Sign. Criticism and its institution Poetics Against Itself: On the Self-Destruction in Modern Scientific Criticism teorii kulturowej. , w: Towards a Poetic of Culture Tracing Literary Theory 41 . Jednak z uwag Natolego i z prognoz wielu innych . Jednak z uwag Cultural Criticism. Literary Theory. Poststructuralism Literary Theory’s Future Za i przeciw Teorii , ed. J. Natoli, University of Illinois , w:

Jej tworzenie się odnotowywał

gender The New Historicism , University of Oklahoma 39 i . Przeradzając się w kry- . To mianowicie, że o ile , ed. J. Natoli, queer oraz wieloma in- 40 , proponując , ed. by , , sach obecnych” – wypowiadał się dekonstrukcjonista Joseph Hillis Miller: pretacyjnego” ny” znaleźć sobie miejsce nie poza interpretacją, lecz w miejscach negocjacji i wymia- I podsumowywał: „wkursów”. odpowiedzi tej praktyce współczesna teoria musi i niepoddającej się arbitralnie narzuconym porządkom „cyrkulacji danych i dys- nego”, który uznać należy za o wiele bardziej przydatny do opisu zróżnicowanej interpretatyw- i przejście do „modelu odejście od „stabilnej mimetycznej teorii” 48/ 47/ 46/ 45/ 44/ 43/ się pragmatyczno-hermeneutyczna na korzyść praktycznej użyteczności. Teoriaplanacyjno-generalizującej staje ników teoretycznych: wyróżnikiem najnowszej teorii jest słabnięcie jej mocy eks- stycznego” coś, co określa się także niezbyt zgrabnie mianem „paradygmatu interpretacjoni- zmie konsekwentnie zmierza ku interpretacji, by w obecnych czasach przynieść o tyle okres po poststrukturali- był przez tendencje analityczno-scjentystyczne, da panuje również co do tego, że o ile okres poststrukturalizmu zdominowany ną, etniczną czy postkolonialną, krytykę terpretujących teksty interpretacji, stając się obszarem współistnienia rozmaitych dyskursów in- mentów, kryteriów czy uzasadnień dla procesu czytania, ale przynosi nowe kon- Próbując wyrazić sens tej przemiany, zauważał Steven Greenblatt, że jest to Współczesna teoria – twierdził również Jonathan Culler nie tworzy funda- tującego języka [ ani mieszanką tych dwóch, też czymś pomiędzy nimi, ale rodzajem interpre- tyką”, Dobre badanie literackie nie jest ani czystą teorią Burzyńska 45 Interpretacja i New York1992. W.V. Harrris J. Culler J. Hillis Miller Towards a Poetic of Culture Zob. np. Tamże. Freedom of Philosophy rozwoju nowych sposobów myślenia”. Zob. J. Rajchman uprawomocnienia teorii lub bronić rozumu, ale usiłuje stworzyć możliwości tworzenie krytyki, która „nie stara się ustalić podstaw wiedzy, zbudować jest systematyczne gromadzenie wiedzy lub dostarczanie strategii socjalnych, lecz w socjologii. Np. wg Rajchmana: „Celem socjologii nie krytyczno-interpretatywnej tendencje można było zaobserwować po połowie lat osiemdziesiątych także J. Bohman and R. Shusterman, Cornell University Press, Ithaca1991. J. Bohman and R. . W podobnym duchu – próbując określić „funkcję teorii literatury w cza- . W podobnym duchu – próbując określić „funkcję 43 The Interpretative Turn: Philosophy, Science, Culture W obronie nadinterpretacji lub kolejnego ważnego zwrotu wiedzy o literaturze – „zwrotu inter- 44 47 . Dictionary of Concepts in Literary Criticism And Theory

. Inaczej jeszcze określał sens tej przemiany jeden z nowszych słow- nadinterpretacja Czy teoria literatury jeszcze istnieje? Theory Now and Then interpretive language , Columbia University Press, New York 1985, s. 123. , s. 13. … , w: U. Eco, R. Rorty,, w: U. Eco, R. J. Culler, Ch. Brooke-Rose, ], który jest ponad tą fałszywą i mylącą opozycją. 48 , s. 388. Warto dopowiedzieć, że podobne . Warto w tym momencie zwrócić również genderową , queerową Michel Foucault: The , eds. D.R. Hiley,, eds. D.R. praxis , kulturową itp. Zgo- , ani „praktyczną kry- , ani „praktyczną , Greenwood Press, 46

53 54 życie. nej żywotności, a nawet – jak górnolotnie twierdzą niektórzy odzyskuje nowe już na wiele sposobów. Dzięki temu także sama teoria odnajduje nowe źródła włas- również zobaczyć w nowym, innym świetle literaturę kanoniczną, interpretowaną wiają się w ostatnich latach, pozwalają nie tylko czytać najnowszą literaturę, ale przesądzając z góry o jakiejkolwiek racji. Nowe języki interpretacji, jakie poja- ność coś próbuje powiedzieć o literaturze nowego, interesującego i ważnego, nie teoria literatury idzie obecnie podobną drogą – minimalizując własną teoretycz- nie służy do zastosowania w praktyce: jest praktyką” ria […] aktualni metateoretycy odwołują się znacznie częściej, niż np. do Derridy – „teo- już w latach siedemdziesiątych dosadnie wyraził Michael Foucault, do którego nie odgradza się od praktyki, lecz aktywnie z nią współpracuje. A nawet – jak to stało się obecnie jednym z ważniejszych słów-kluczy języka teorii, która dzialności” uwagę na słowo „użyteczność”. Ono to właśnie, obok „uczestnictwa” i „odpowie- dziami”, o której wspominali w latach siedemdziesiątych Foucault i Deleuze z narzę- praktyk czytania. Bliska znów jest ta koncepcja idei teorii jako „skrzynki 52/ 51/ 50/ 49/ rych można powiedzieć coś nowego, interesującego czy ważnego rych można powiedzieć coś nowego, kultury, przy uznaniu równoprawności wszelkich tych dyskursów, za pomocą któ- tywność nie zmierza do odkrywania prawdy, ale raczej – właśnie do wzbogacania zumianej kulturze i reagowaniu na wszystko, co w niej ważne. Tego rodzaju ak- go”, zaś rolę filozofa dostrzega przede wszystkim w uczestniczeniu w szeroko ro- gacającą” [ fię niefundamentalistyczną i unikającą systemowych roszczeń (nazywa ją „wzbo- bijającego świat i z pretensjami do bycia fundamentem kultury. Postulując filozo- adekwatnie od- z nadrzędną ideą „umysłu jako zwierciadła” teorii przedstawień, wi bowiem konsekwencję odrzucenia przez myśliciela idei filozofii zachodniej jako szczególnie inspirujący, nie jest już najmłodsza – stano- choć koncepcja Rorty’ego na zadania filozofii. Tena także poglądom Rorty’ego ostatni przykład wydaje się pretive knowledge scyplinarny obszar wszelkiej wiedzy użytecznej w praktykach interpretacji [ tykach czytania literatury. Najnowsza teoria jest więc definiowana jako interdy- cza przede wszystkim równie konsekwentny nacisk na użyteczność teorii w prak- Szkice Konsekwentne przechodzenie wiedzy o literaturze na stronę interpretacji ozna- Aletheia, Warszawa 1994. Zob. zwł. r. VIII pt. Rorty R. M. Foucault G.S. Jay, D.L. Miller M. Foucault University of Alabama Press, Alabama 1991, s. 16. Texts s. 208 Michel Foucault . The Role of Theory in the Study Literature edifying filosophy Filozofia a zwierciadło duszy Language. Counter-Memory.Language. Practice Language. Counter-Memory.Language. Practice. ] 50 , ed. by D.F. Bouchard, Cornell University Press, New York 1977, i jako taka tworzy coś w rodzaju konceptualnego zaplecza dla i jako taka tworzy coś The Role of Theory in the Study Literature ]), Rorty widzi jej zadanie jako „myślenia reaktywne- , przeł. M. Szczubiałka, Spacja i Fundacja Filozofia bez zwierciadeł. , s. 208. , ed. by G.S. Jay and D.L. Miller,

Selected Essays and Interviews by , w: 49 . After Strange 52 . Wydaje się, że inter- 51 , tekstu i świata potrójnego uwikłania, o którym pisał niegdyś Frank Raymond Leavis – krytyka, uczestniczenia teorii w bieżącym życiu i respektowania przez nią koniecznego, nie w stosunku do tego, co się dzieje. Wynika z tego właśnie postulat aktywnego myślenia o świecie) – jest zawsze albo spóźniona, też przychodzi zbyt wcześ- już się zdarzyło. Tak samo teoria literatury (która dla Schada także jest sposobem jako myśl o świecie zawsze przychodzi na scenę zbyt późno, kiedy to, co aktualne, dzenia Hegla o sowie Minerwy wylatującej o zmierzchu. Zdaniem filozofia after?” (kim jesteśmy po?) jeden z jego redaktorów nawiązuje do słynnego powie- jących się w jego przestrzeni praktyk. Otwierając cały tom pytaniem: „what are we jaki pojawia się w rozmowach zamieszczonych w książce) oraz do rozmaitych, dzie- wracamy do rzeczywistego życia [ teorii. A więc inaczej – że z zamkniętego uniwersum konceptów, pojęć i idei po- tacja jest nieco tautologiczna – życie po teorii znaczy bowiem prostu czym żyje humanistyka po zakwestionowaniu teorii nowoczesnej. Druga interpre- chodzi tu po prostu o pytanie: jak wygląda życie teorii, czyli – innymi słowy tytuł można interpretować co najmniej na dwa sposoby. W pierwszym przypadku tycznym. kolejna książka angielskiego badacza, poświęcona ogólnym zagadnieniom teore- dziej chyba znanych pomysłów: po teorii jest „tekst”, czyli – w jego terminologii: rii?” Jacques Derrida odpowiada, odwołując się do swoich dawnych, ale najbar- 56/ 55/ 54/ 53/ sztuki i religi – czemu poświęcone są kolejne rozmowy no samej teorii, jak i kwestii bardziej szczegółowych – wartości, prawdy, kondycji Drugi to rych tytuły mówią same za siebie. Pierwszy z nich to jednak przed sobą dwa tomy, wydane stosunkowo niedawno, bo w 2003 roku, któ- chodzić badaczy literatury zajętych po prostu czytaniem tekstów literackich. Mam nach Zjednoczonych oraz w Loughborough Univerisity w Wielkiej Brytanii nego stanu teorii, które odbyły się w latach 2001-2002 w Duke University w Sta- przeprowadzone po dwóch konferencjach teoretycznoliterackich na temat aktual- Derridą, Frankiemz Jacques’em Kermode, Toril Moi i Christopherem Norrisem, Przesłanie pierwszej z tych pozycji – Wydawałoby się, że problematyka metateoretyczna przestała już dzisiaj ob- Życie po Teorii, czyli wieści prawie z ostatniej chwili Burzyńska Ostatnia z tych rozmów (z Toril Moi) dotyczy też aktualnej sytuacji feminizmu. tomu, John Schad powraca do niego również w epilogu. life. after. theory T. Eagleton life. after. theory Minneapolis 1983. After Theory 55 Literary Theory. An Introduction . Postawa taka wymaga jednak zinterpretowania na nowo zarów- , ed. by M. Payne, J. Schad, Continuum, London and New York 2003. , s. IX-XI. Leavis jest zresztą niewątpliwym ojcem duchowym całego Czy teoria literatury jeszcze istnieje? Terry’ego Eagletona – po wcześniejszej real life ] (jest to jeden z najczęstszych terminów, life. after. theory , University of Minnesota Press, life. after. theory 56 . Na pytanie „co po teo- jest dość czytelne, a jej Literary – rozmowy

Theory 54 53 – .

55 56 Eagleton zwłaszcza Jacques’a Lacana, Louisa Althussera, Claude’a Levi-Straussa, poststrukturalizmie. Za duchowych patronów obecnej sytuacji w teorii uważa warto iść dalej drogą, którą zapoczątkowało literaturoznawstwo amerykańskie po już na samym początku – złoty wiek teorii kulturowej mamy za sobą, to jednak teorii na praktyki społeczne i kulturowe. I choć – jak zauważa autor 59/ 58/ 57/ świat, lub właśnie życie, któremu przypisywał filozof byt tekstualny jest oczywiście niemożliwe bynajmniej dla niego powrotu do stanu jakiejś preteoretycznej niewinności (bo to lennikom teorii kulturowej zainteresowanych, o tyle obecna dedykowana jest już konkretnie adeptom i zwo- przeglądem najważniejszych doktryn XX wieku i adresowana była do wszystkich życia codziennego. nowsi teoretycy – nadającej sens jego uczestnictwu w zróżnicowanych praktykach czy też, jak chętniej mówią cję człowieka, uzasadniającej jego bycie-w-świecie, W szczególności zaś – idea interpretowania jako aktywności określającej kondy- wiedzi tej zdają się pobrzmiewać dobrze znane echa filozofii hermeneutycznej. a w odpo- jest poniekąd także odpowiedzią na pytanie „po co się interpretuje?”, rozdziału podsumowującego rozmowy, również autorstwa Johna Schada. Hasło to więc hasło „powrotu do życia” – jak głosi tytuł o literaturze po roku 2000 określa rii oraz otwarcie się na to, co przychodzi – zdarzenie i doświadczenie. Wiedzę o wyrwanie się z zamkniętego kręgu języka jako kategorii tradycyjnej filozofii i teo- i swoim późniejszym poglądom, bo – jak często podkreślał chodziło mu zawsze ny zarówno temu, co głosił w czasach wczesnej dekonstrukcji „strategicznej”, jak czy zbiór reguł, ale o praktyczną odpowiedzialność. Derrida pozostaje więc wier- by określić działaniem etycznym). Nie chodzi tu bowiem o jakikolwiek kodeks przypadku jedynie szczególnie rozumianej etyce (albo raczej czemuś, co można zdaniem Derridy, również czytanie tekstów literackich, podporządkowane w tym bardzo istotną funkcję odgrywa jednak, życiu” lub „tekstowym stowym świecie” Szkice O ile wspomniana poprzednia książka Terry’ego Eagletona była historycznym McQuillan, University Press, Edinburgh 1999. Press, Theory and the Experience of Reading Edinburgh). Na ten temat zob. także: pracę T. Doherty, książka pod analogicznym tytułem została wydana już wcześniej – mam tu na myśli After Theory T. Eagleton i literatura IBL, Warszawa 1983, s. 43, oraz M.P. Markowski Nycz Zob. na ten temat np. R. wyrażającej w języku wczesnego Derridy „sposób istnienia tego, co rzeczywiste”. life. after. theory

New York 1996 oraz , Studio F, Homini, Bydgoszcz 1997, zwł. s. 188-199. , s. I. After Theory , s. 27. Chodzi tu o koncepcję „tekstu ogólnego” – formuły After Theory , Basic Books, New York 2003. Warto przypomnieć, że 59 58 Post-Theory. New Directions in Criticism ), ale właśnie – otwarcie tradycyjnej, monolitycznej . Efektowne hasło: „po Teorii” nie oznacza jednak z 1996 roku (Edinburgh University Press, Tekstowy świat. Poststrukturalizm a wiedza o literaturze , ed. by V. Harris, Pensylwania State University Beyond Poststructuralism.The Speculations of Efekt inskrypcji. Jacques Derrida , ed. by M. 57 . W tym „tek- After Theory , 60/ wiem w latach ostatnich praktyka interpretacji – wyparła ją bo- kiego przyzwyczaiła nas tradycja nowoczesna) już nie istnieje nych wrogów. Możemy bowiem powiedzieć, że teoria (w takim rozumieniu do ja- zarówno najbardziej zagorzałych przeciwników teorii, jak i jej mniej zaprzeda- tecznie odpowiedzieć co najmniej dwojako, zaspokajając, jak sądzę, oczekiwania rozmaitych przejawów. najbardziej intensywnym uczestnictwie w życiu i pogłębianiu rozumienia jego theory ści, tak i dla Eagletona czy uczestników rozmów zamieszczonych w tomie bardzo istotna była rezygnacja filozofii z narcystycznej próżno- jak dla Rorty’ego i uczestniczącej w aktualnych problemach naszej rzeczywistości. Podobnie więc kreśla – kontynuujemy nadal praktykowanie teorii zaangażowanej politycznie Habermasa, Frederica Jamesona i Edwarda Saida. Z ich inspiracji właśnie – pod- ray, Pierre’a Bourdieu, Julię Kristevą, Jacques’a Derridę, Hélène Cixous, Jürgena Rolanda Barthes’a i Michela Foucault, a także Raymonda Williamsa, Luce Iriga- konują się ciągle nowe rekontekstualizacje tekstów literackich. pretacji, pośredniczących między literaturą i życiem, języków, dzięki którym do- dzieć, że teoria literatury dzisiaj to po prostu otwarty zbiór różnych języków inter- Na tytułowe pytanie: „Czy teoria literatury jeszcze istnieje?” można więc osta- Burzyńska X (XXX), tom pt. Zbawienny konflikt interpretacji liberalna przyniesiona przez neopragmatystów.Pisałam o tym w artykule pt. a także stale utrzymująca się, zwłaszcza w amerykańskiej teorii literatury, aura usunięte ze sceny. Pobrzmiewają w tej idei oczywiście echa Nietzscheanizmu, (podobnie jak wartościowy towar), zaś „złe” niejako w sposób naturalny zostaną uniwersum interpretacji, zakładając po prostu, że „dobre” interpretacje przetrwają „wolnej konkurencji”, a nawet do „mechanizmów wolnorynkowych” rządzących częściej odwołują się do idei „współzawodnictwa” interpretacji w warunkach a zarazem potrzebą uniknięcia skrajnej relatywizacji z drugiej, teoretycy coraz nieograniczania swobody interpretacji arbitralnymi kryteriami z jednej strony, Przy czym w przypadku tej ostatniej, w związku z nadal obowiązującą tendencją do pisze J. Bailey w książce pt. O niebezpieczeństwach i utopijności metafor „rynkowych” w myśli ponowoczesnej Columbia University Press, New York 1995 (hasło: Dictionary of Modern Literary and Cultural Criticism z najważniejszych właściwości najnowszej humanistyki mówi także 1993, zwł. s. 174-175. O współzawodniczeniu dyskursów i interpretacji jako jednej Postmodernism after Deconstruction Deconstruction and/of Competing Interpretations sens obecnej teorii i racja jej istnienia sprawdza się w owym możliwie jak Czy teoria literatury jeszcze istnieje? Literatura i konflikty Pessimism , „Poznańskie Studia Polonistyczne. Seria Literacka”, , Cornell University Press, Ithaca and London , Routledge, London and New York 1988. , Poznań 2003. Zob. też J. Nealon , w: tegoż 60 , ed. J. Childers and G. Hentzi, . Możemy jednak także powie- Poststructuralism Double Reading. ). The Columbia life. after.

57 58 2/ 1/ riantu sytuacyjnie Norwida interpretacja słów Chopina (jako, być może, jakiegoś wa- bo to on zrobił kończenie relacji fragment zapamiętanego dialogu: o ostatniej wizycie, jaką złożył śmiertelnie choremu Chopinowi, przytacza na za- Oto zdarzenie drobnego i chwilowego – acz zapewne kłopotliwego dla gościa, życiu”. co rok… a przecież, chwała Bogu, W oglądamy cię przy rzekłem, jak się mówi do osoby silnej i męstwo mającej: „… robiło silnie coś czasem przecząc, użyłem onego sztucznego tonu i całując go w ramię i począł kasłać, co ja jako mówił, usłyszawszy,– a wiedząc, iż nerwom jego dobrze się W ścisnąwszy mię za rękę, odrzucił sobie włosy z czoła i rzekł: „… potem moment nadszedł, że należało go spokojnym zostawić, więc żegnałem go, a on, W jednej ze scen przedstawionych w Intencja Danuta SZAJNERT Szkice i tam umarł… i tam wynoszę się z mieszkania tego na plac Vendôme…” 1971, s. 179. i uwagami krytycznymi opatrzył J.W. Gomulicki, t. 6, C. Norwid UMK. interpretacji Rozszerzona wersja referatu wygłoszonego na konferencji aposiopesis) A Chopin na to, kończąc przerwane mu kaszlem słowa, rzekł: „M To była moja ostatnia z nim rozmowa, wkrótce bowiem przeniósł się na plac Vendôme Czarne kwiaty (Toruń, 16-18 maja 2005), zorganizowanej przez Instytut Filozofii faux pas versus 2 okazała się chybiona. I choć wybór ten dotyczył ich skonwencjo- – zakłócenia komunikacji. W pełni przecież umotywowana inwencja. Dylemat etyczny? , w: tenże Pisma wszystkie, Czarnych kwiatach zebrał, tekst ustalił, wstępem Proza Filozofia i etyka , cz. 1, PIW, Warszawa ynosisz się tak autor, ynoszę się!…” 1 ówię ci, że

opowiadając 5/ 4/ 3/ sie zamiast intencji” cja w koncepcji Derridy pojawia się w pewnym sen- tecznie „zastąpić” intencję tego, kto napisał czytany przez nas tekst: „ dy ma (w interpretacji Anny Burzyńskiej) nie odwołać, ale „przekroczyć” i osta- mianym, nacechowaniu etycznym – tak ujmuje inwencję Jacques Derrida i wte- lektury, uznawana za bezwzględną wartość o wyrazistym, znowu swoiście rozu- żądana. Bywa też wszakże, jako warunek swoiście rozumianej odpowiedzialnej kowych z innymi (również w takich, których medium jest pismo) może być niepo- nia, przypominający o tym, co i nam nierzadko się przytrafia w kontaktach języ- owej inwencji. usprawiedliwienie tego, co oznaczały – wygląda jak nieśmiałe, gorzko-ironiczne zywających przenosiny i śmierć nie mogło już zapobiec faktycznemu zrównaniu wiedzianej przezeń anegdoty – pointa, w której pieczołowite rozdzielenie słów na- rozmówcy. Dopisana przez życie i tylko „przepisana” Norwida, pointa opo- miar niemal bezwiednej inwencji interpretatora wobec semantycznej intencji jego ba zaryzykować twierdzenie, że przyczyną nieporozumienia był tu pewien nad- sem językowym jak znaczenia słowa „wynosić zwane dosłownymi, można chy- się” nalizowanego znaczenia przenośnego, tak samo zgodnego z powszechnym uzu- łączono je z uzasadnieniami etycznymi nie zasad interpretacji i projektach tyczących krytyki literackiej, choć od razu nujących prawomocność wszelkich stabilizujących i/lub rozjaśniających znacze- Rozmaite wątki takiej krytyki obecne były od bardzo dawna w teoriach kwestio- nego dyskursu interpretacyjnej inwencyjności zwróconego przeciw intencji Inwencja zatem, jak pokazuje ten ładny literacki zapis pewnego doświadcze- Nie sądzę, by można było wskazać jakiegoś pojedynczego fundatora nowoczes- Zdarzenie nowości, które powinno zadziwiać Szajnert Composition i w obrębie studiów kulturowych, zob. J.M. Lauer kategorii w koncepcjach poststrukturalistycznych, postmodernistycznych i interpretacji. Na temat historii mocy. To, co uważamy za rzeczywistość, jest wspólnym wytworem inwencji niezależne od interpretacji, sugerując, że sama interpretacja nie miałaby takiej uchodzących za obiekty aktywną niż interpretacji rolę w konstytuowaniu „faktów”, Krytyki M. Tamén przypisuje inwencji (której teorię wywodzi z Kantowskiej pierwszej M.P. Markowski ( Nietzscheańska koncepcja interpretacji. „Interpretacja […] u Nietzschego – pisał Trzeba tu choćby wspomnieć, że wyraźne, niedeontologiczne zaplecze etyczne ma W książce A. Burzyńska Literacki” 2000 z. 1, s. 62. czy raczej z niepełnego usatysfakcjonowania Kanta jej rezultatami) bardziej The Matter of the Facts: On Invention and Interpretation , Parlor Press, WAC Clearinghouse, West Lafayette, IN 2004. Intencja Lekturografia. Filozofia czytania według Jacques’a Derridy Lekturografia. O dekonstrukcji versus inwencja , w: tegoż 3 inventio . 5 . Pomysłowość czy odkrywczość interpre- retorycznej i współczesnych aplikacji tej Anatomia ciekawości Invention in Rhetoric and , WL, Kraków 1999, (Stanford 2004) , „Pamiętnik Inwen- 4 .

59 60 wiać”, Derrida zastanawiał się, wiać”, zdarzenia „nowości, które powinno zadzi- nego „z człowiekiem jako podmiotem” (P,kowi” s. 95-96), czynienie przewidywalną. inwencję podatną na upolitycznienie – poddanie „zaprogramowanemu obrachun- inwencji dla rozmaitych podmiotów, w różnych kontekstach”. Taki status czyni muszą być dostępne „poza miejscem tunków poetyckich, stylów artystycznych”, rzędzi, albo też z procedur wypowiedzeniowych, metod, formuł retorycznych, ga- składać się albo z prostych lub skomplikowanych na- strumentaria”, które „mogą wość powtarzania, upublicznienia, instytucjonalizacji. Ich efekty, czyli owe „in- inwencji – towarzyszy, w przypadku wytwórczych odkryć czy wynalazków, możli- „od zawsze” związanemu z pojęciem inwencyjności z racji jednorazowości aktu dla różnorakich technik czytania czy procedur analitycznych. Pierwszeństwu– zwać technicznym, techno-naukowym lub techno-poetyckim” zwać technicznym, techno-naukowym czym odkrywaniu instrumentarium, które w szerokim znaczeniu można by na- ce do początków wieku XVII. Później „zaczęto mówić o inwencji jako wytwór- rozumienie inwencji, dające się wywieść z sprowadzało się „archaiczne” go „odsłaniającego odkrywania” czy „ujawniania” tekstu dynamizowanej przez zmienne konteksty lektury. Wedle Derridy do takie- tacji wiązano zazwyczaj z tym, co uważano za już istniejące w obiektywnej materii 6/ W pełnych koniecznej inwencji rozważaniach na temat tego „zawsze” związa- „zawsze” W pełnych koniecznej inwencji rozważaniach na temat tego Szkice and the literały event Literature etyczną wyraźnie łączy kwestię inwencji D. Attridge (zob. Filozofia interpretacji czytania przeciw lekturze prointencyjnej (zob. też M.P. Markowski 153, s. 93), bronił rzetelnego filologicznie, ale aktywnego, twórczego, inwencyjnego arcyludzkie, część druga) i czasie twórcy). ale też problem odpowiedzialności etycznej usytuowanego w konkretnym miejscu inwencji od autorskich intencji i rozważa nie tylko kwestię odpowiedzialnej lektury, University of Chicago Press, Chicago 2004 (w tej książce Attridge nie izoluje York 2004 oraz tegoż klarowniejszą” ( wyrokował: „Dobrzy czytelnicy czynią książkę coraz lepszą, źli ją „Autor ma usta zamknąć, skoro dzieło jego otwiera”, kiedy wreszcie staje – Kim się jest l’autre przekładów Psyché. Odkrywanie innego swoją inicyatywę niejako zawiesić i stać się czystym „unikać położeń i warunków, w których by się było skazanym swoją «wolność», komu i z kim”. Kiedy Nietzsche krytykował myślenie reaktywne i postulował, by kilka podstawowych pytań: kto, dlaczego, w jakim celu interpretuje, przeciwko s. 240) – nie jest niewinna, lecz ujawnia hierarchię wartości interpretatora oraz lokalizuję w tekście, po skrócie P. , w: J. Derrida (zwłaszcza rozdziały: II – , red. R. Nycz, Universitas, Kraków 1997, s. 91-93 (fragmenty , red. R. Zdania i myśli różne , przeł. L. Staff, Warszawa 1989, I, § 8, s.42), kiedy komenderował: , Universitas, Kraków 1997, s. 227-237). Z problematyką i VIII – Psyché J.M. Coetze and the Ethics of Reading: Literature in Event , przeł. K. Drzewiecki, bis, Warszawa 1994, § 140, s. 86 i § , przeł. M.P. Markowski, w : , Inventions de l’autre Responsability and ethics , w: tegoż Originality and invention De Inventionae Wędrowiec i jego cień (Ludzkie, , Galilée, Paris 1987). Kolejne cytaty ), reagens

Routledge, London and New Postmodernizm. Antologia The Singularity of ” ( , III – Cycerona i obowiązują- Ecce Homo. Jak się 6 Inventive language ; tutaj jest miejsce ; tutaj Nietzsche. Invention de , 9/ 8/ 7/ wspólne, ale niezbywalną niepowtarzalność i jednostkowość prawda do zaistnienia i dostrzeżenia jedynie w polu tego, co powtarzalne, ogólne, konstrukcyjnej) inwencji, bo ma ona moc otwierania czytającego na możliwą co ego pojęcia ny odpowiedzialnej odpowiedzi na to, co inne. Inność czy (całkiem) Inny, jako uaktywnianej przez czytane teksty” więc w tym sensie przede wszystkim przestrzenią dla «inwencji» ciągle na nowo ności sprawiedliwość. „Czyta się po to, […] aby napisać własny tekst. Lektura jest tekstu – różnego rzecz jasna od czytanego i w ten m.in. sposób oddającego tej in- etycznego stosunku do inności autor wniosek, że za najpełniejszą i bodaj najpełniej angażującą inwencję manifestację cji ich inności, sami stajemy się inni. czeń o innych i o sobie, dzięki której, za sprawą przynajmniej częściowej asymila- samego), a zarazem wspomaga transformację naszych dotychczasowych przeświad- ła zatem zawłaszczeniu Innego i jego inwencji (zamknięciu ich w granicach tego na odmienność od tego, co już znane. W zdarzeniu lektury inwencja przeciwdzia- Lévinasa rze innej kategorii, czyli – zabsolutyzowanej i uświęconej zwłaszcza przez myśl gramowaną z zewnątrz polityką i ekonomią odkrycia, zawdzięcza inwencja karie- odkrycie czy raczej ciągłe odkrywanie na nowo, nowy „sposób życia” poza zapro- tania, można chyba przyjąć, że (w jego wpływowym projekcie) aktualną karierę, nia, lekturowych nawyków,wspólnotowych konwencji czy reguł, których przestrze- (jakkolwiek by była złudna), że można się wymknąć władzy instytucji – powtórze- (Inny, który mówi o sobie „ja”) albo tekst czy dzieło Innego domaga się (de- Z niektórych interpretacji „heterologicznej” myśli Derridy można wysnuć I chociaż, oczywiście, nie odpowiedział wprost na postawione przez siebie py- dzy dekonstrukcją a inwencją. (P, s. 90, 88) świadczeniu zmęczenia i wyczerpania, zmierzając do zniesienia jawnej sprzeczności mię- odkrywczym. […] I dlaczego to pragnienie odkrywczości pozostaje współczesne do- nie tworzyć, wyobrażać sobie, wytwarzać, ustanawiać, lecz przede wszystkim być czym”: „Należy być odkryw- dzaju odrodzenie, odkrywa przed sobą nowy sposób życia? […] dlaczego słowo „inwencja”, klasyczne, zużyte, znoszone, przeżywa dziś swego ro- Szajnert A. Burzyńska Zob., co pisze na ten temat D. Attridge d’Emmanuel Lévinas twórczości dialog filozoficzny, począwszy od miejsce uprzywilejowane i z którym prowadził bodaj najważniejszy w całej jego końca przezeń akceptowanej, absolutyzacji stosunku między innym a tym samym, Któremu Derrida przyznawał, mimo znaczących różnic tyczących owej, nie do Literature… książkę powstałą już po śmierci autora tropem wskazanym przez Derridę. par exellence 7 – inności. Jakoż to inwencję właśnie uznał Derrida za warunek koniecz- ), Intencja

w rozumieniu etycznego czytania najwierniej bodaj podążający Lekturografia… etyczne, zdają się użyczać inwencji swojej etycznej aury. z 1964 roku po versus , s. 62. inwencja 9 Adieu à Emmanuel Lévinas . Wartością jest to, co pozwala żywić nadzieję Psyché

Éthique et Infini. ( Singularity Violence et Métaphisique, essai uznaje napisanie nowego, własnego , w: The Singularity of (Galilée, Paris 1997), 8 owego dzieła, czyli Alter

61 62 stwa” bo animujące kolejne zdarzenia „lekturopisar- ne, a tym samym „kreacjogenne”, interpretacja. Wartościąonto-hermeneutyczna (etyczną) jest zatem to, co kreatyw- gania domaga się, zdecydowanie różna od niekonkluzywnego czytania, tradycyjna redukcyjna koncepcja czyn jej usytuowania poza przestrzenią inwencji, mogłaby być przede wszystkim opatrywali je różni komentatorzy, można zacząć przypuszczać, że jedną z przy- 13/ 12/ 11/ 10/ pozornie sprzeczne” cyjne psychologiczne rozumienia intencji wencja nie miałaby rzeczywiście pola do popisu. W grę wchodzą też jednak trady- stabilizująca) się za sprawą jego retorycznych mechanizmów. W tej sytuacji in- wierzchni tekstu jako autorska deklaracja, nieuchronnie samodekonstruująca (de- Szkice Konfrontując rozproszone w rozmaitych tekstach, „podwójne, rozdzielone, s. 80-85). Zob. A. Burzyńska w: tejże Literacki” 2000 z. 1, s. 21-23. Więcej na ten temat, zob. A. Burzyńska złożona. Wspominałam o tym w artykule: Redukcyjna, bo kwestia rozumienia intencji przez Derridę jest o wiele bardziej Por. ( i literatura etycznego czytania: M.P. Markowski (zob. usytuowania oraz relacji inwencji i Innego w Derridowskiej teorii i praktyce Bovary) jest z pewnością naganne. Dokładnie i wnikliwie pisali u nas na temat chodnik” (w ten sposób charakteryzowała zdolności refleksyjne swego męża Emma Sprowadzanie subtelnych rozważań Derridy do paru myśli „płaskich jak uliczny o tym dlatego, że „zwrot etyczny” w dekonstrukcji bywał łączony właśnie ze o tym dlatego, że „zwrot etyczny” rzecz, co być może myślał […], ale w tym, rzeczywiście napisał”. Wspominam tu może należeć do […] wielości możliwych interpretacji”. Albowiem: „Nie w tym co chcielibyśmy, aby de Man wówczas myślał (ja również bym tego pragnął), nie krótkotrwałej, młodzieńczej działalności publicystycznej de Mana: „Uważam, że to, dekonstrukcjonistycznego) na podstawie z pewnością haniebnej, ale względnie i niesprawiedliwości dezawuacji całego dzieła i życia (a przy okazji ruchu s. 409-410), podzielającego niekwestionowalny pogląd o bezzasadności smutek i błąd polityczny (list otwarty do Jacques’a Derridy) wyraźny sprzeciw D. Carrola ( z jego jawną wymową, ukryte nonkonformistyczne motywy i intencje. Wywołało to (s. 142) sprzeczne w tekście odczytać, nawet jeśli ów tekst uważamy za żałosny” opublikowaniu, oraz przypisując im w wyniku analizy „wszystkiego, co daje się odwołując się m.in. do tego, jakie stanowisko zajmował on przed i po ich „mógł mieć na myśli” i, wbrew własnym deklaracjom, złagodzić jego wypowiedź, okupacyjnych artykułów Paula de Mana. Derrida usiłuje tutaj odkryć to, co Man przel. A.Wasilewska, „Literatura na Świecie” 1999 nr 10/11) propozycji lektury intencję w Derridiańskiej ( Lekturografia… 10 . Ta dziwna instytucja zwana literaturą… Dekonstrukcja i interpretacja , Bydgoszcz 1997, przede wszystkim s. 172-182) i A. Burzyńska oraz 11 Lekturografia… 12 uwagi Derridy na temat intencji z wyjaśnieniami, jakimi Krajobraz po dekonstrukcji (cz. 1) , wedle której intencja jest tym jedynie, co dane na po- Niczym szum morza w glebi muszli. Wojna Paula de Mana Pokusa faszyzmu a kwestia literatury: sprawiedliwość, , s. 62. W nieco innym sensie inwencja zastępuje , Universitas, Kraków 2001, s. 474-480. Intencja i interpretacja , s. 216. 13 Efekt inskrypcji. Jacques Derrida . , „Ruch Literacki” 1995 z. 1, , przel. P. Sommer, tamże, , „Pamiętnik Poza intencją , , samości i (auto)deskrypcji oraz nieustanne podawanie ich w wątpliwość lęgnowanie postawy ironicznej, warunkującej tworzenie ciągle nowych form toż- przezroczystą prozę, na przykład taką, jaką uprawiał Nabokov – wspomagają pie- cenioną samoświadomą, nie- należałoby wymienić bodaj najwyżej przez Rorty’ego jającej wyobraźnię, sztukę rozumienia, wrażliwość na cudze cierpienie. Inne – tu wieściopisarzy, uważa za doskonałe narzędzie „edukacji sentymentalnej”, rozwi- sjonalistów), z ostentacyjną premedytacją. Niektóre dzieła poetów, a zwłaszcza po- zuje literaturę. Robi to jednak, inaczej niż większość literaturoznawców (profe- 16/ 15/ 14/ wego słownika” lub co najmniej redeskrypcji słowników zastanych, które nie może tworzenia „no- kazowi innowacji, czyli wynajdywania ciągle „nowych metafor”, czenia była interesująca, niepokojąca, inspirująca nięć, trzeba zatem baczyć, by dokonująca się w interpretacji konstytucja jego zna- i o czym jest, oraz szukać kolejnych teoretycznych fundamentów naszych rozstrzyg- Zamiast dociekać tego, co dany tekst naprawdę czyni, jaki jest „systematyczny”. a nie ”, a jeżeli już filozof, to „budujący”, zyk”, „krytyk literacki”, a nie „filozof żyć), to – jak pamiętamy wzorem powinni być dla nas „ironista”, a nie „metafi- wyników dokonanych przez nas interpretacji-użyć tekstu. I jeżeli już piszemy (aby – jak Marta Nussbaum nej autokreacji, której literatura właśnie dostarcza najcenniejszych impulsów. Rorty pisać; żyć, rzecz jasna, w zgodzie z imperatywem ciągłej, indywidualnej i społecz- kości etycznej naszych kontaktów z literaturą. Czytamy, aby żyć, a nie po to, za sprawdzian ja- ści, nie uważa chyba wytwarzania nowych tekstów-odpowiedzi autor mający ją zresztą w podobnej jak Derrida, choć inaczej uzasadnianej estymie. Choć Literatura jest też oczywiście używana do pisania o niej, prezentowania Do etycznego namysłu nad czytaniem literatury zachęca też Richard Rorty, Szajnert „zwyczajnym ludziom krzywdy wyrządzanej gejom” (s. 58). zdziałali w „ukazaniu białym, co czynili czarnym”, a zapewne zgodziłby się z obserwacją, że zostały jedynie opisane za pośrednictwem arbitralnie dobranego kontekstu. Rorty predyspozycjami (w sposób oczywisty są „jakieś” i „o czymś”), a nie, że jako takie świadczyć o tym, że dzieła te odznaczają się jednak jakimiś szczególnymi ważne w wymiarze prywatnym i publicznym funkcje edukacyjne zdają się 2002 nr 1/2) zapożyczyłam poręczną formułę określającą cel lektury. R. Rorty R. Rorty Zob. R. To z tytułu jej rozprawy ( przez uczestników sporu wypowiedzi jego protagonistów, odgrywa kluczową rolę. nasizme (ożywioną na nowo w 1987 roku po publikacji książki Pariasa, „sprawą de Mana” i „sprawą Heideggera”, w której Derrida też się wypowiadał tenże Philosophy and the Mirror of Nature Etyka zasad a etyka wrażliwości ) a w obu tych sprawach kwestia rozstrzygnięć co do intencji analizowanych Etyka zasad a etyka wrażliwości Intencja Przygodność, ironia i solidarność 14 versus i jak, jego zdaniem, wszyscy czytający – instrumentali- i jak, jego zdaniem, wszyscy czytający Czytać, aby żyć inwencja , „Teksty Drugie” 2002 nr 1/2, s. 58-59. Bracia Karamazow . Podane tu przykłady dzieł pełniących tak , przeł. A. Bielik-Robson, „Teksty Drugie” tak jak Derrida afirmuje etykę twórczo- , przeł. W.J. Popowski, Warszawa 1996; 16 Chata wuja Toma . Słowem: trzeba sprostać na- na przykład niewiele Heidegger et le nie pokazała 15 .

63 64 jący odczytania „nieautorskie” mann uważa (i nie jest w tym odosobniony), że negatywny: zdecydowanie promu- rwana kreatywność, pomysłowość, wynalazczość. nie „znajdują”) i zarazem podmiotowej ( – co brzmi znajomo nie „wytwarzają”opisu, ale opisy przedmiotów, choć też ich się obyć bez inwencji przedmiotowej (przedmiotu nie sposób oddzielić od jego 19/ 18/ 17/ ry” autora czy tekstu nie jest sprawą uszanowania inspirującej. „Szacunek tego rodzaju krytyki do niemetodycznej, „natchnionej”, zaowocuje zmianą naszych celów, naszego życia, nas samych. Oto zadania krytyki do takiego opisu tekstu w danym akcie jego użycia, że opis ten sprawi, iż lektura tywnej wartości. Jej miarą jest jedynie ewentualna przydatność owego kontekstu realizacji. Nie posiada on jednak, uznawanej przez krytykę „metodyczną”, obiek- uprawnionych, zróżnicowanych ze względu na rozmaitość tych celów, dróg ich Przywołanie„prawdy”. by kontekstu autorskiego byłoby zatem jedną z wielu równo- używa go do własnych celów, – dąży do odkrycia zdeponowanej w nim jako- a nie spośród kontekstów, w jakim czytelnik zechce umieścić tekst, radośnie i twórczo aspektem jego koncepcji jest raczej niezgoda na uprzywilejowanie któregokolwiek chodzi o przedkładanie takich odczytań nad odczytania proautorskie. Ważnym także wytwór interpretacji. 18 Jaki jest wobec tego stosunek Rorty’ego do autora i jego intencji? R. Shuster- do autora i jego intencji? R. Jaki jest wobec tego stosunek Rorty’ego Nie zbliża przede wszystkim dlatego, że ów kontekst i autorskie intencje to swe ujawnienie. ani na jotę do uchwycenia jakiegoś jego obiektywnego znaczenia, czekającego tylko tekście epoki, w której powstał. Przeprowadzenie takiej operacji nie zbliża nas jednak się zbliżyć do hipotetycznych intencji autora, na przykład przez osadzenie tekstu w kon- że Rorty wyklucza możliwość dokonywania takich interpretacji tekstu, które starałyby Szkice czytelnika” (s. 15). celom, i to opór tak silny, że skutkujący zmianą systemu priorytetów i celów opisywane, aby odpowiadały naszym celom, potrafią niekiedy stawić opór tym w jaki sposób rzeczy, które nie posiadają swej własnej «natury», lecz tylko są tak skończona i nieskończona związana z tymi kwestiami, następująca uwaga S. Colliniego ( W.J.T. Mitchell, University of Chicago Press, Chicago 1985. Do myślenia daje, without Principles S. Collini, przeł. T. Bieroń, Znak, Kraków 1996, s.106; zob. też tegoż o postmodernizm A. Szahaj Rorty R. ed. by G. Iseminger, Temple University Press, Philadelphia 1992, s. 167. Shusterman R. . Nie znaczy to, pisze Andrzej Szahaj, Kariera pragmatysty Ironia i miłość. Neopragmatyzm Richarda Rorty’ego w kontekście sporu 19 , Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 1996, s. 80. Interpreting with Pragmatist Intentions , w: Against Theory. Literary Studies and the New Pragmatism , w: Interpretacja i nadinterpretacja , w: U. Eco i inni 17 . Nie jestem pewna, czy Rorty’emu rzeczywiście . Nie jestem pewna, czy Rorty’emu self-invention Interpretacja i nadinterpretacja intentio ,

w: ), rozumianej jako nieprze- Intention and Interpretation ): „Pozostaje zagadką, czy wewnętrznej struktu- Wstęp: Interpretacja Philosophy , red. , ed. by , pretacjonizmu czy radykalnego konstruktywizmu oponentów problemem negatywnych implikacji etycznych narratywizmu, inter- 22/ 21/ 20/ nie i nawiasem mówiąc, wobec wszelkich form „pasożytniczego”, „wtórnego dys- ostatnio jako paradoks odwróconego pozytywizmu ści historycznej – związanym zapewne w dużej mierze ze zjawiskiem opisanym o deklarowanym również przez niektórych narratywistów zwrocie ku rzeczywisto- o granicach mówienia o restytucji przeszłości. Nie sposób też jednak zapomnieć czy Lyotardzie,zapomnieć a zwłaszcza po narratywistycznych filozofiach historii – To melancholijne skądinąd stanowisko Georga Steinera, podejrzliwego, łagod- łaniu tekstowość), mimo wszystko przyjmujemy zawarte w nich objawienie. wszelkich dowodów historycznych (ich własną, poddającą się dekonstrukcyjnemu dzia- Wiedząctyczne […]. o tym, rozpoznając na każdym kroku częściowo fikcyjną naturę pienia, prawidłowe rozpoznanie i wykorzystanie tego kontekstu jest zawsze problema- form, jest integralnie związany z naszymi możliwościami recepcji i responsu. Bez wąt- Czasowy, historyczny kontekst znaczenia, jego możliwych do wyrażenia i przywołania Z pewnością nie sposób dziś – po Nietzschem, Heideggerze i Gadamerze Trzeźwe rytuały odbioru Szajnert lokalizuję w tekście po skrócie O. Kultury i słowo/obraz terytoria, Warszawa–Gdańsk 1997, s. 136-137. Kolejne cytaty nr 4. G. Steiner zwracał też uwagę A. Szahaj ( transcendensu, również niebezpieczeństwa o charakterze etyczno-politycznym” ewentualne „niebezpieczeństwa, jakie wiążą się z odebraniem prawdzie statusu z teorii historiografii Poznańskie, Poznań 2002; F. Ankersmit dziewięćdziesiątych (Antologia przekładów) Zob. też: platonistów, ale też niesprowadzalnej do poziomu lokalnego li tylko konsensusu). kwestii poznania i prawdy (niemającej nic wspólnego z inkryminowaną Prawdą epistemologią”. Norris przekonuje, że niepodobna mówić o etyce w oderwaniu od stosunkiem do przeszłości i dlatego ma więcej wspólnego z etyką niż Universitas, Kraków 2000, s. 9): „Historia jest praktyką rządzoną fantazmatycznym metahistorii oświęcimskiego”. H. White stwierdził kiedyś (cyt. za E. Domańska, zresztą jak inni oponenci „relatywizacji” historii, stosunek do „kłamstwa 2003 nr 13), który w centrum swojego dyskursu krytycznego sytuuje, podobnie interwencji. Z Christopherem Norrisem rozmawia Tetsuji Yamamoto, A. Przybysławski, Universitas, Kraków 2000; Dekonstrukcja przeciw postmodernizmowi. Teoria krytyczna i prawo rozumu Na przykład przez przeciwnego zrównywaniu narracji i fikcji Ch. Norrisa (zob. Zob. J. Tokarska-Bakir Pamięć, teoria historiografii lat etyka i historia. Anglo-amerykańska Obecności ,

w: Intencja Poetyka pisarstwa historycznego , red. i wstęp E. Domańska, Universitas, Kraków 2004. Na , w: tegoż versus Syn marnotrawny, dziesięć lat później Ironia i miłość… Rzeczywiste obecności inwencja , red. E. Domańska, Wydawnictwo Narracja, reprezentacja, doświadczenie. Studia , red. E. Domańska i M. Wilczyński, , s. 33). Nowoczesność/ponowoczesność – punkty , przeł. O. Kubińska, Instytut 21 20 . i z podniesionym przez ich , „Teksty Drugie” 2005 „Nowa Krytyka” Wokół , przeł. 22

65 66 wizm czy radykalny sceptycyzm historyczny. kursu” interpretacyjnego, 23/ pożądany standard lektury związany przede wszystkim z respektem dla filologii, projekcie przedefiniowane tak, by można było za ich pomocą charakteryzować tego tekstu jednostkowości i inności. Choć pojęcia taktu, kurtuazji zostały w tym mu sprawiedliwości” – co autora, decydującego o nieredukowalnej i „oddawania tyleż materii poszczególnego tekstu – rzetelnego obchodzenia się z tekstem nia, tyczy, w jego projekcie, który śmiało można nazwać projektem etycznego czyta- cymi ze zwykłego nieuctwa, ale też powściągający nadmierną inwencję takt (czy raczej intencyjności), wydaje się, że ubezpieczający przed błędami wynikają- (O, s. 144). rozumu, ta prawda nie usprawiedliwia odrzucenia intencjonalnego kontekstu” i zrozumienia są w pewnym sensie fikcjami uporządkowanej intuicji, mitami tekście historycznym, biograficznym i intencjonalnym. I chociaż „akty recepcji (O,minowe” ufnością pokładaną w przypominającym „pole 139) autorskim kon- łów świadczących o głębokiej niepewności” (O, s. 141) w związku z limitowaną jąca percepcji złożenie hołdu zdrowemu rozsądkowi, choć zawsze pełna skrupu- toryki i semantyki tekstu. „Ponownie pojawia się mantyczną. Sprawa dotyczy zatem molekuł języka oraz historycznej, lokalnej re- i se- pierwszym zawierzeniem”; O,nie […], s. 129-130), gramatyczno-retoryczną bowiem „wsłownikach”, leksykon jest, dosłow- trzeźwych rytuałach odbioru […] o „kurtuazję percepcji”: leksykalną (sprawiającą, że „zamieszkujemy w wielkich womocnej, adekwatnej interpretacji – jest filologiczna wiersza, poematu, powieści – a nie ich pra- nia z „rzeczywistymi obecnościami” roświecki, acz niezwykle przekonujący głosi, że warunkiem rzeczywistego spotka- sta- Steiner w sposób ralistycznych impulsów czasu, który nastąpił „po-Słowie”, Przestrzegając przed lekceważeniem psychoanalizy, dekonstrukcji, poststruktu- Mimo mnożonych przez Steinera skrupułów w stosunku do intencjonalności Nie da się, warto dodać, jeśli rzeczywiście chcemy „usłyszeć” odę pindaryjską. Nie da się, warto dodać, jeśli rzeczywiście chcemy „usłyszeć” performatywnym rejestrze. (O,stej egzystencji, nie da się usłyszeć w tym samym s. 138) wieści realistycznej, mimo że obie mogą najgłębiej zamieszkać w naszej obecnej, osobi- szym lub większym stopniu, nauczyć, sprawdzić je „w słowniku”. Ody pindaryjskiej i po- cje formalne, aura konotacji i referencji różnią się od naszych. Trzeba się ich, w mniej- Kiedy spotykamy się z głosem przemawiającym z przeszłości, wiemy, że język, konwen- Szkice Interpretacja a poczucie taktu w referacie i H. Plessnera mówiła na konferencji A. Zeidler-Janiszewska indywiduum”. O poświęconych taktowi rozważaniach Adorna, G. Simmla nieusankcjonowanymi roszczeniami konwencji i niepohamowanymi Wydawnictwo Literackie, Kraków 1999, s. 34-35) „niemożliwego pojednania między moralia. Refleksje z poharatanego życia Wymagający wszak, wedle T. Adorna (

przemawia do mnie silniej niż radykalny konstrukty-

. , przeł. M. Łukaszewicz, posł. M.J. Siemek, W sprawie dialektyki taktu cortesia – pisze Steiner nakazu- cortesia , w: tegoż . Chodzi o „takt”, Minima 23 do- przyznał bowiem, że prointencyjna norma zasadności interpretacyjnej „jest […] E.D. Hirsch. W późniejszej rozprawie, Interpretation retyczne swojej idei uprawomocniania interpretacji, przedstawione w stąpił pod wpływem krytyki ze strony antyfundamentalistów rych etycznych założeniach i implikacjach obu stanowisk. 26/ 25/ 24/ lojalność, to przymioty mieszczące się w polu działania „etyki wrażliwości”. rzyszone z taktem: przyzwoitość, uprzejmość, delikatność, wyczucie, życzliwość, chowanie takie ponadto można ujmować w kategoriach moralnych. Jakoż stowa- nietaktownie zachowujemy się tylko wobec innych ludzi, a nie rzeczy. Za- to przecież zachowały one pamięć o swoim pierwotnym kontekście. Taktownie lub kiem intencji i interpretacji kilkudziesięciu lat, zwłaszcza w świecie anglosaskim, zainteresowanie owym związ- skiego kontekstu – przypomina, iż tym, co ożywia i podtrzymuje nieustające od ratorem aktywności interpretacyjnej – naszego stosunku do tekstu, autora i autor- ny. Po wtóre zaś dlatego, że Steinerowska idea, żeby to właśnie takt uczynić mode- cyjnych autorytetów i w ten sposób uznać za raz na zawsze rozwiązany i pogrzeba- wiedzi (dzieł), że nie da się go ominąć przez powołanie na któryś z antyinten- intentio operis intencji autorskiej (a nie że problem kategorialnej i semantyczno-pragmatycznej rzadko utajone albo nieuświadomione, cji) i próby wyjścia z permanentnego impasu kwestii w nim poruszanych (na czele z definicją inkryminowanego pojęcia inten- moje własne (ówczesne) – propozycje uporządkowania najbardziej newralgicznych wanych protagonistów i głoszone przez nich racje oraz rozmaite – w tym także dzy intencjonistami i antyintencjonistami, jego głównych skrajnych i umiarko- tylogiczna żywotność upiorów esencjalizmu. Argumentem etycznym uzupełnił albo – jak chcą niektórzy jego krytycy – za- Argumentem etycznym uzupełnił albo – jak chcą niektórzy jego krytycy Przywołałam tu opinie Wrażliwość intencjonistów Szajnert Ponieważ gdzie indziej opisałam już wstępnie najważniejsze etapy sporu mię- retoryka, polityka przeł. M. Glasenapp-Konkol (przekład przejrzał A. Szahaj), w: tegoż Zob. S. Fish Zob. D. Szajnert 2005) P. Livingstona. W rozdziale szóstym ( Intention. A Philosophical Study W ubiegłym roku ukazała się w USA kolejna książka mu poświęcona: Livingston zastanawia się nad aksjologicznym wsparciem dla intencjonizmu. (1967), czołowy przedstawiciel nowoczesnej hermeneutyki intencji, ) jest nierozerwalnie związany z kwestią interpretacji czyichś wypo- Intencja Antyfundamentalizm, nadzieja na teorię a nauczanie kompozycji literackiej , red. A. Szahaj, Universitas, Kraków 2002, s. 375. Intencja i interpretacja versus

Steinera, ponieważ – po pierwsze uprzytomniają one, 24 , jest przede wszystkim jego niewątpliwe, choć nie- (Clarendon Press, Oxford University Press, Oxford inwencja … zaplecze etyczne, Three Dimensions of Hermeneutics Intention and the Interpretation of Art 25 , tutaj skupię się tylko na niektó- 26 uzasadnienia teo- Interpretacja, Art and a nie tylko an- Validity in (1972) , )

67 68 nipulacji konwencjami językowymi” celu wpisanych w tekst wyborów i działań rzeczywistego twórcy, a nie tylko „ma- noty” cego „spełnienia konwersacji”, „spotkania”, wytworzenia „komunikacyjnej wspól- wia, w propagowanie „zwrotu etycznego” w krytyce jak sam się przedsta- cji, zaangażowany również jako „umiarkowany moralista”, 32/ 31/ 30/ 29/ 28/ 27/ brał praktyczną „etykę języka” bliską tzw.brał praktyczną „etykę języka” złotej regule oparta na preferencji wartości, nie zaś konieczności teoretycznej” o siebie totencji cudzych spektu dla naszych intencji z szacunkiem in- języka” go wyboru. Hirschowska „etyka świadczy tu o szukaniu oparcia w jakimś transcendentalnym ugruntowaniu owe- Noël Carrol – animator „zwrotu konwersacyjnego” w dyskusji na temat inten- Szkice nr 4. Aesthetics: The Mother of Ethics? ed. J. Levinson, Cambridge University Press, Cambridge 1998; M.M. Eaton, Criticism Zbliżony pogląd prezentował przed wielu laty F. Cioffi lokalizuję w tekście po skrócie AIC. G. Iseminger, Temple University Press, Philadelphia 1992, s. 112. Kolejne cytaty Zob. N. Carrol intencjonizmu. Zob. m.in.: interesuje się wielu badaczy opowiadających po stronie rozmaitych wariantów Drugie” 2002 nr 1/2. Krytyką etyczną, etyką krytyki, związkami etyki i estetyki a krytyka etyczna. Przegląd najnowszych kierunków badań Zob. Z Foucaultowskim jakoby roszczenia do wzajemności. i J. Tokarska-Bakir, PWN, Warszawa 1996, s. 65-83) właśnie z racji wpisanego w nią Krytykowanej nb. przez Z. Baumana (zob. E.D. Hirsch literackich za granicą. Antologia Interpretation… 1999 nr 2, s. 151; G. Iseminger D. Davies Supervenience, and aesthetic Realism w 1965 r.). Aprobatę stanowiska Carolla deklarowali m.in.: M.M. Eaton Edinburgh Universiti Press, Edinburgh 1976 (artykuł po raz pierwszy ukazał się Evanston IL 1988. and Literature: A Hermeneutic Reader Interpreting Law Literackie, Kraków 1992, s. 136. Zob. też: (uzupełnienie). Problemy recepcji i interpretacji strukturalno-semiotyczne 32 . Akcentowanie emancypacji estetycznej odbiorcy, dążącego do jak najpeł- 29 Moderate Moralism, , a nie absolutystycznych reguł postępowania. , w: Artistic Intention and the Ontology of Art. Trzy wymiary hermeneutyki On Literary Intention. Critical essays Art, Intention and Conversation souci de soi „British Journal of Aesthetics” 1996 nr 3; tegoż zatem etyka wrażliwości na innych i zarazem troski Aesthetics and Ethics: Essays at the Intersection , oprac. Henryk Markiewicz, t. IV, cz. 1: nie ma to oczywiście nic wspólnego. , „Journal of Aesthetics and Art Criticism” 1977 , „Journal An Intentional Demonstration? , „British Journal of Aesthetics” 1998 nr 3; 31 , to podstawowe zadanie czytelnika pragną- , przeł. P. Parlej, w: Counterfactuals in Interpretation Etyka ponowoczesna łącząca oczekiwanie re- , w: , ed. by D. Newton-de Molina, Intention and Interpretation , „British Journal of Aesthetics” , eds. A. Levinson, S. Mailoux, 30 , przeł. J. Zięba, „Teksty Intention and Interpretation in – twierdzi, że rozpoznanie 28 Współczesna teoria badań . Jej biblijny rodowód nie , w: , przeł. J. Bauman Intention and , Wydawnictwo Badania , Intention, Sztuka , w: 27 , ed. by . Sam wy- czy „durni z premedytacją” [ czy „durni z premedytacją” nych, sami siebie obsadzamy w roli głupców, stajemy się „umyślnie niedorzeczni” nym i pisemnym wypowiedziom jakichś jakości i wartości przez nie nieposiada- w wielu ujęciach, cele interpretacji sensu nadanego słowu konwersacja) jako ogólna formuła określająca, pomijane możliwy do zaakceptowania (pod warunkiem pełnej świadomości przenośnego jest tów widzenia” (AIC, s. 118). Myślę, że tak rozumiany „zwrot konwersacyjny” i „chcemy rozumieć autorów, nawet jeśli prowadziłoby to do odrzucenia ich punk- zwykłą ludzką dyspozycję do tego, by rozumieć, co inna ludzka istota nas mówi” Carrol obstaje przy twierdzeniu, że do naszych kontaktów ze sztuką „wnosimy czajnej rozmowy i relacjami łączącymi czytelnika z twórcą tekstu literackiego dowaniu bliskich analogii między interaktywnymi działaniami uczestników zwy- dardowy cel komunikacyjno-poznawczy. oczywistych ograniczeń w bu- Świadom wiedzi i działań, gdzie rozpoznanie intencji ich podmiotów uważane jest za stan- niecznej różnicy między interpretacją dzieł sztuki a interpretacją zwykłych wypo- rozbrat między sztuką a życiem argumenty mają uzasadniać fałszywą tezę o ko- czy hedonizmowi. Wytaczane przez reprezentantów tych postaw, absolutyzujące redukcjonizmowi i „konsumeryzmowi” stawia Carrol ontologiczno-estetycznemu 33/ riantu etyki „troski o siebie”. cedur eliminowania przeszkód na drodze do tzw. autentycznej samorealizacji wa- można się również dopatrzyć jakiegoś uproszczonego do pro- skiej „złotej reguły” efekty. tragikomiczne – W zaproponowanym przez Carrola uzupełnieniu Hirschow- kultury,wie, odnoszącej się do rozpoznania kondycji postnowoczesnej medialnej a w szerszej perspekty- trują się w jego słowach słuchacze, wytwarza komiczne – szanych przez bohatera-prostaczka z metaforyczną głębią, jakiej opacznie dopa- skiego i współtwórców błyskawicznej kariery ogrodnika Losa z powieści Jerzego Kosiń- jeś intencje, cjoniści. Jako interpretatorzy winniśmy też szacunek samym sobie. Ignorując czy- szermują, w ślad za Hirschem, inten- dla tegoż autora, a takim hasłem najczęściej ja/ty autora tekstu” (AIC, s. 118) i to niekoniecznie tylko ze względu na szacunek jesteśmy też zainteresowani relacją tutaj bronić idei – deklaruje Carrol że […] niejszej satysfakcji, redukuje nasze kontakty ze sztuką do relacji: ja/to. „Usiłuję „Konwersacyjny” model interpretacji (konwersacyjną Szajnert and the Question of Authorial Intention tego uczonego w latach wcześniejszych. Por.: D. Weberman ( Skupienie nad nim zaowocowało pewną zmianą stanowiska wypracowanego przez «intentio auctoris» […] od dłuższego czasu szczególnie zajmowało moją uwagę”. University of New York Press, Albany 1989, s. 123) wyznawał: „Zagadnienie Gadamer-Derrida Encounter roku eseju relacji czytelnika z tekstem, a nie z jego autorem. Jednakże w powstałym w 1987 Posługujący się pojęciem rozmowy, dialogu H.G. Gadamer odnosi je zasadniczo do Wystarczy być. zastępując je własną inwencją, Hermeneutics and Logocentrism Intencja Zderzenie intencjonalnego sensu dosłownego kwestii wygła- versus , eds. by D.P. Palmer, Michelfelder and R.E. State wilfully silly inwencja 33 , w: . (w: The Death and Resurrection of the Author? ]. Upodabniamy się do admiratorów Dialogue and Deconstruction: The metaforę) Gadamer’s Hermeneutics Gadamer’s czyli przydając ust- przeciw- ,

69 70 za owocne i przynoszące spodziewane korzyści” obrony takiego podejścia do literatury,tacji – tj. „racjonalnej które uważane jest o uprzywilejowaniu etycznym nia na rzecz tez, z którymi się identyfikujemy – przykład tezy średni. Nie zwalnia to oczywiście, wedle Hermeréna, z obowiązku argumentowa- śnie, których związek z literaturoznawstwem czy estetyką nigdy nie jest bezpo- dotyczących kwestii egzystencjalnych, kulturowych, społecznych i etycznych wła- sobach poznawania literatury, w postawach propozycjonalnych, z drugiej zaś – sjonistycznych i wpływowych dwudziestowiecznych teorii, twierdzeń o istocie i spo- pozornie obiektywnych, ogólnych, wypracowanych na gruncie najbardziej ekspan- wać się można, z jednej strony, w pryncypialnej ufności w obowiązujący układ niu zindywidualizowanych, norm i preferencji badawczych. Ich zaplecza doszuki- bieństwo neutralności) ujawniających się w nich, w mniejszym lub większym stop- szczególną wyrazistością, nieuchronną tendencyjność (absolutne nieprawdopodo- w czymś, co można by określić jako odznaczającą się jak przypuszczam – – badacz dzić. Źródeł nierozstrzygalności okołointencjonalnych dyskusji upatrywał ten czenia do bezwzględnej ważności formułowanych w ramach sporu tez, nie zgo- 35/ 34/ merén charakter raczej normatywny, orzekł przed laty Göran Her- a nie empiryczny” niejszych jego etapów była bowiem, na przykład, antynomia idei intencjonistycz- torskich do antagonizmu między intencjonistami a inwencjonistami. Jednym z waż- sją, zniewoleniem. przemocą, represją, opre- miernie już demonizowaną teoretyczno-interpretacyjną to dodać, z tendencją do totalizacji czy uniwersalizacji naszego stanowiska: z nad- Podstawowe kwestie sporne dzielące intencjonistę od antyintencjonisty „mają Szkice Byłoby oczywiście nadużyciem sprowadzanie całego sporu wokół intencji au- antyintencjonistów. Dialogue and Deconstruction… Tamże, s. 381. Literacki” 1977 z. 4, s. 364. Intencja a interpretacja w badaniach literackich, Gadamer -diariuszowych, epistolarnych itd. (Zob. H.-G. naukowych, filozoficznych, politycznych, niektórych prawniczych, prywatno- roli interpretatora i jego horyzontu wymaga natomiast adekwatny odbiór tekstów literackiego. Odniesienia do przypuszczalnych intencji twórców oraz ograniczenia i ściśle [ wg Gadamera „Intencja autora ma do odegrania ważną rolę heurystyczną nieintencjonistyczne, w odróżnieniu od antyintencjonistycznego, ponieważ Reasearch in Values and Philosophy, Washington D. C. 1998) uznał je za Gadamer vs E. D. Hirsch Problem of the Intention Author: H.-G. Aesthetics and Art Criticism” 1986 nr 2(44); T. Burhanettin Approach Gadamer and the Author’s Authority: A Language-Game ed. by W. Irwin, Greenwood Press, Westport CO–London 2002, s. 58; J.M. Connoly 34 i trudno się z takim rozpoznaniem, dodatkowo problematyzującym rosz- narrowly ] regulatywną, ale nie jest to rola decydująca o znaczeniu tekstu” ).

Jest to rozróżnienie podtrzymywane przez większość przel. B. Fedewicz, „Pamietnik 35 autorskiego kontekstu interpre- . I nie ma to nic wspólnego, war- Text and Interpretation Interpretation and the , „The Journal of , Council for , w: 38/ 37/ 36/ szą być banalne i prymitywne, słowem – zupełnie nieinteresujące. rozumiane intencje, o których nic wszak nie wiadomo, bo są niepoznawalne, mu- cja tekstu, nie przeszkadzał, o dziwo, w ferowaniu wyroków, że psychologicznie rał pole do rozważań o takim strukturalistycznym konstrukcie, jakim jest inten- nego tekstu. Ten najbardziej bodaj rozpowszechniony pogląd, który zresztą otwie- zamkniętego, zdekontekstualizowanego, absolutnie autonomicz- tywna semantyka sądów o znaczeniu i wartości dzieł literackich. Jakoż fetyszem była wtedy obiek- zbędności wiedzy o tychże intencjach i o deklarowanych autorskich zamiarach dla talne, minione epizody z życia psychicznego twórcy, oraz o równie zasadniczej przecież w umysłach twórców, a więc rozumianych jako stany lub zdarzenia men- Z tekstu tego wyczytano tezę o zasadniczej niedostępności intencji ulokowanych esej M.C. Beardsleya i W.K.Review”, Wimsatta, zatytułowany dyskursu. Chodzi rzecz jasna o słynny, opublikowanyy w 1946 roku w „Sewanee i antyintencyjnego teryzować, trzeba sięgnąć do tekstów ojców-założycieli pro- minem inwencja. Ten etap nazwać można źródłowym, ponieważ żeby go scharak- nych i autonomistycznych, w zasadzie nieangażujących zjawisk określanych ter- wspólnoty (z praktyką sztuki na czele), z której wywodzi się twórca co uważa się za własność tekstu, z postawami propozycjonalnymi i praktykami stemologicznie. W grubym uproszczeniu polegać by ono miało na łączeniu tego, stanowiskiem estetycznego realizmu, definiowanego nie metafizycznie, lecz epi- czenia dzieła, wiązane przez niektórych zwolenników takiego ich rozumienia ze usytuowanie intencji autorskich, a w konsekwencji zna- instytucjonalno-relacyjne przez autonomistów,„postwittgensteinowskie” – tekstowo-sytuacyjne, stanowi nego intencjonizmu, psychologicznych czy mentalistycznych ujęć lansowanych dzonych przez Ludwiga Wittgensteina w takiego rozumienia intencji wyłonić można z „gramatycznych” analiz przeprowa- niemiecku. forma zdania jest z góry zamierzona, to możliwe dzięki temu, że umiem mówić po Gdyby nie było techniki gry w szachy, to nie mógłbym zamierzać grać w szachy. O ile dzony w sytuacji, w ludzkich zwyczajach i instytucjach. tzn. obraz użycia tego słowa. my sobie błędny obraz „intencji”, ono już w moim umyśle zanim zostało wypowiedziane! […] Tu jednak znowu wytwarza- pełny kształt zdania nie był zamierzony np. już na jego początku? Czyli, że było Czy […] Przeciwwagę dla naiwnych, według ocen formułowanych na gruncie nowoczes- Relacyjność intencji Szajnert L. Wittgenstein Zob. N. Carrol Zob. M.M. Eaton Intention and Interpretation… § 337, s. 156. Kolejne cytaty lokalizuję w tekście po skrócie DF. 38 Intencja Art, Intention and Conversation… Dociekania filozoficzne Intention, Supervenience, and aesthetic Realism versus inwencja , przeł. B. Wolniewicz, PWN, Warszawa 1972, Dociekaniach filozoficznych ; C. Lyas Wittgensteinian Intentions Zamiar jest osa- … Błąd intencyjności. 36 37 . Propozycję . , w:

71 72 40/ 39/ uwalnia jej zwolenników od zarzutu, iż są wyznawcami „Humpty-Dumpty’s The- uwalnia jej zwolenników od zarzutu, iż są wyznawcami „Humpty-Dumpty’s takie konsekwencje etyczne, że czyni intencję łatwiejszą do przyjęcia, ponieważ z interpretacji autorstwa G.E.M. Anscombe’a wołanym” kulturowych, w jakich się przejawia. kontekstowych warunków jej organizacji nie daje się oddzielić od form językowo- łącznej. Intencja nie jest zatem zewnętrznym dodatkiem do tekstu, ponieważ rozumieniem intencji do określenia charakteru jej relacji z tekstem jako nieroz- wości adaptowania podpowiedzi czy intuicji związanych z Wittgensteinowskim nie wykluczają możli- – publicznych reguł idiomatyczność wypowiedzi literackiej wsze uwikłanego w publiczne gry językowe) i rozpoznawalna tylko w relacji do istnienia języka prywatnego, za- dającej w wątpliwość samo prawdopodobieństwo przy grze w szachy) czy względna, właśnie z racji publicznej natury znaczenia (po- językowych (których zasad nie da się wszak sprowadzić do tych, które obowiązują turowe i artystyczne. Swoistość instytucji literatury, literackich sytuacji i gier indywidualne – a więc i te najsilniej zindywidualizowane manifestacje kul- kie leśnienie czy aspekt historycznych (DF,są „częścią pewnej działalności, pewnego sposobu życia” s. 20), stanowią ucie- zeń zapośredniczone, a więc stanowiące formy ludzkiej aktywności symbolicznej) s. 12 – wykraczające poza język, nierozgrywające się w jego wnętrzu, tylko prze- spiele poza konkretnym, historycznym układem owych „społecznych interakcji”. może ono tacji znaków” konstrukcji znaczenia, podkreśla dobitnie, iż „w postaci poddających się interpre- pomina podstawowe tezy niemal powszechnie dziś podzielanej idei o społecznej Redeskrypcja stanowiska prointencyjnego w duchu wittgensteinowskim („wy- mogłoby być „czymś” autorskiego „coś” ty” Niepodobna zatem, by dla „jakiegoś mowane przez potok zdarzeń… tuowanej w głowie ty i jakiegoś ja, a nie w jakiejś tajemnej komorze usy- dzie społecznych interakcji, systemów odniesienia, sposobów wytwarzania świata; że wyrasta ono w konkretnym ukła- zaistnieć jedynie w polu gier językowych, dyskursywnych wspólnot, intersubiektywnych Kiedy powołujący się na Wittgensteinowskie inspiracje Clifford Geertz przy- Szkice Privacy and Intention and G. Scherz, Wienna 1987; tenże on Intention (Blackwell, Oxford 1959). Zob. też C. Wright podążają śladem interpretacji zaproponowanej przez Anscombe’a w Intencjoniści odwołujący się do figury „późnego Wittgensteina” deklarują, iż i wstęp Z. Pucek, Universitas, Kraków 2003, s. 99. Zob. C. Geertz (całości złożone „z języka i z czynności, w które jest on wpleciony” – DF, (całości złożone „z języka i z czynności, w które jest on wpleciony” , w: Logic, Philosophy of Science and Epistemology Logic, Zastane światło. Antropologiczne refleksje na tematy filozoficzne , „Journal of Philosophy” 1989 nr 1. of Philosophy” , „Journal w którym coś jest czymś dla jakiegoś i że ma ono na wskroś historyczny charakter, że jest ufor- 39 Lebensformen Wiitgenstein’s Philosophy of Mind: Sensation, Later On Making Up One’s Mind: Wittgenstein , w których zakorzenione są wszel- , eds. by P. Weingartner 40 ) ma tylko takie czy aż Intention , przekł. , Sprach- 43/ 42/ 41/ częste użycia określonych słów w określonych aktach mowy matycznych konwencji (czy takich choćby form jego względnej stabilizacji, jak wie”, z dala od wszelkich historycznych, ponadindywidualnych semantyczno-prag- niającej znaczenie od intencji zamkniętej „w tajemnej komorze usytuowanej w gło- – informował Alicję, sceptycznie usposobioną do jego „teorii” całkowicie uzależ- słowa […] oznacza ono dokładnie to, co mu każę oznaczać… ni mniej, więcej” pliwości co do tego, „kto ma być panem” gry językowej. „Gdy ja używam jakiegoś ory of Language” lenie znaczenia tekstu jako że usta- zostaje), „że interpretacja to jedno, a przypisanie intencji drugie”, wych przekonań, którymi on sam dysponuje lub raczej, w których dyspozycji po- dycji Wittgensteinowskiej. intencji też zapewne wywiódł, gląd na relacyjną „naturę” stanowiska jest Stanley Fish,downików tego, bliskiego Rorty’emu, który swój po- tacji. W kręgach literaturoznawczych najbardziej bodaj wojowniczym spośród orę- konstruktywistów-kulturalistów, konstytuowaniem znaczenia w procesie interpre- łącznie instytucje i kulturowo zdeterminowane kategorie myślenia rządzą, według a nie innych słów w danym kontekście, sytuacji, w ramach konkretnej gry. Wy- idiomatyczności) tyczącymi tego, co można „mieć na myśli”, używając takich nej naniami, ograniczeniami (i marginesem swobody – polem dla zgoła niemarginal- -instytucjonalne ze swoją konwencjonalną strukturą założeń, zwyczajami, przeko- wola autora wypowiedzi, lecz przede wszystkim określone zaplecze kulturowo- lorakich praktykach językowych i grach kulturowych. o to, że czymś niemożliwym jest inne, jest interpretacyjnym faktem, to znaczy – musi być zinterpretowana. Idzie jedynie sensie, że stoi ona poza i kieruje procesem [interpretowania]; intencja, tak jak wszystko turę przedsięwzięcia. Oczywiście nie znaczy to, że intencja zakotwicza interpretację w tym prywatnym, lecz formą konwencjonalnego zachowania umożliwioną poprzez ogólną struk- jest dokładnie równoważne ustaleniu intencji jego autora, intencji, która nie czymś Szajnert Zdaniem Fisha nieprawdą jest (rzecz jasna w obrębie tej struktury wspólnoto- Panem intencji nie ma być, w jej zmienionym opisie, niczym nieskrępowana ciwstawienie jej czy to wytworzeniu, też określaniu znaczenia. Meaning Za indeksy takich użyć Knapp i Michaels (zob. Warszawa 1972, s. 88. L. Carrol Zob. m.in: M. Hancher and An Alternative Wittgensteinian Intentions… An Intentional Demonstration? Explanation and Defense and Art Criticism” 1981 nr 2; W. Irwin , w: O tym, co Alicja odkryła po drugiej stronie lustra Intention and Interpretation… Intencja 41 . Humpty-Dumpty, jak wiadomo, nie żywił najmniejszej wąt- , „British Journal of Aesthetics” 1999 nr 3, s. 235-236. versus , Greenwood Press, Westport CT 1999, s. 56-58; G. Iseminger Humpty Dumpty and Verbal Meaning , s. 143-144; T. Leddy , w: inwencja nie Intention and Interpretation… interpretowanie jej i dlatego niemożliwym jest prze- Intentionalist Interpretation. A Philosophical ) uważali słowniki. The Impossibility of Intentionless Iseminger’s Literary Demonstration Iseminger’s , przeł. M. Słomczyński, , „Journal of Aesthetics , „Journal 43 mutatis mutandis , s. 91; C. Lyas ) sprawdzonych w wie- , z tra- 42

73 74 twarzania tekstów – usankcjonuje nieironiczne odczytania twarzania tekstów zwalającą wszak dzisiaj na wykluczane niegdyś odbiorcze sposoby i strategie wy- – przy- not reprezentujących stale zmieniającą swoje kanony „instytucję literatury” Nietrudno jest, wedle Fisha, wyobrazić sobie sytuację, w której jedna z subwspól- „przemysłu” badawczego związanego z jakimś autorem. nej zmiany w rozwoju siadającego intencję” lub mniej specyficznymi troskami, zainteresowaniami, pragnieniami, kogoś po- noczesnego Dzieje się tak dlatego, że nie sposób „zrozumieć jakiejś wypowiedzi bez kich, intencja autora 45/ 44/ wierać błąd towi (a więc też go wytworzyć), to formuła interpretacja antyintencyjna musi za- wytwarzaniem znaczenia, czyli intencji, którą trzeba przypisać jakiemuś podmio- terpretacji jako antyintencyjnych traci rację bytu. Jeśli interpretacja tekstu jest autora, sprawia, iż kwalifikacja pewnych sposobów in- „posiadającego intencje” moglibyśmy postrzegać jako znaczącej wypowiedzi bez założenia o istnieniu jej nie „znaków lub dźwięków” wspólnota. Jakoż przekonanie, że żadnego zbioru czywistości jest zależne od tego, co przygodnie uznaje za nią dana interpretacyjna tego tekstu przed banalizacją. I to nie tylko z tej przyczyny, że samo pojęcie rze- cją anachronicznej czy manifestacyjnie modernizującej, podjętej w imię ocalenia zwróconej przeciw tak rozumianej intencji – lektury aleatorycznej, z premedyta- acji, miejscu i czasie, od znaczenia nadanego tekstowi w wyniku – programowo go od intencji, które rzeczywisty, historyczny autor mógł żywić w określonej sytu- metafizyczne przesądy do odróżniania znaczenia intencjonalnego, a więc zawisłe- podawania tego stanowiska w wątpliwość. Nie ma bowiem powodu innego niż samym jak tekst oraz jego źródłowy kontekst i ich własności, nie ma powodu do a ten ktoś jest – powstałym wewnątrz tej samej interpretacji konstruktem takim W sytuacji, gdy zakłada się, że każde znaczenie musi być odczytane jako czyjeś, ślania/wytwarzania znaczenia i nieodróżnialnej od niego intencji autora tekstu? W przywiązanych do idei uprawomocniania interpretacji kręgach akademic- Szkice Czy jest to jednak wystarczające uzasadnienie nierozłączności procesów okre- w interpretacji. proponowaną tu wykładnię jego intencji odnośnie do miejsca i roli Fish co prawda nigdzie tak tego nie nazywa, ale sądzę, że przystałby na do ich stanowiska wyłuszcza w eseju sprzeciw wobec wiązania z nią jakiejś teoretycznej korzyści. Swoje wątpliwości co znaczenia tekstu i autorskiej intencji, mimo iż Fish podziela też z tymi autorami koncepcji do gloszonego przez S. Knappa i W.B. Michaelsa poglądu o identyczności Universitas, Kraków 2002, s. 244-245. Zaledwie pozorne jest podobieństwo tej przekład przejrzał A. Szahaj, w: S. Fish potwierdzenie słuszności tezy antyformalistycznej. A. Szahaj, w: Praca w łańcuchu: interpretacja w prawie i literaturze contradictio in adiecto Interpretacja, retoryka… słuchania lub czytania jej jako wypowiedzi kogoś z bardziej

może zostać wykorzystana nawet jako asumpt do rewolucyj- 44 . Interpretacja, retoryka, polityka 45 . , s. 146-147), wykorzystując je tylko na Drogą antyformalistyczną aż do końca , przeł. M. Kilanowski, Dumy i uprzedzenia , red. A. Szahaj, (przeł. jed- czy, 47/ 46/ bezwzględnie wykluczone przez Normana Hollanda jej powstanie. Można by w takim razie zaryzykować opinię, że określenie inter- tytuł jednego z rozdziałów strukcja znaczenia jest dopuszczalna ( rzucenia swojej interpretacji jako nazbyt idiosynkratycznej. O tym, że jakaś kon- czy eskimoskiego Faulknera, właściwie nie musiałby się obawiać gremialnego od- wyznań bohaterów opowieści Fisha. „odnalezionych” jasna, tekstualnych konstruktów interpretacyjnych. Ta kwalifikacja dotyczy również, rzecz wewnątrztekstowych), którym przysługuje przecież, w jego koncepcji, status kon- właściwego znaczenia (tak zewnątrz- jak i, tym bardziej, wszelkich „dowodów” wartość badacze lekceważą jako „zewnętrzne dowody intencji”, byleby podważyć sowych – wykładni Fisha dotychcza- możliwej do pomyślenia i przyjęcia – odmiennej od wszystkich sem” (CC, s. 109) Faulknerw którym wyznaje, że zawsze wierzył, iż jest przemienionym Eskimo- alnie, macierzystego kontekstu: cji tego rodzaju tak jak jego przeciwnicy, czyli uznać jej za funkcję tekstu i, ewentu- programowo niejako nie jest w stanie potraktować niedopuszczalności interpreta- Faulknerowskiej Inny jej protagonista, czyli ów przedsiębiorczy odkrywca nieironicznej Austen Okolicznością otwierającą pole dla, wydawałoby się absurdalnej, ale zdaniem wane przez pokolenia krytyków literackich. (CC, s. 110) tu, dzisiejszej redakcji) i dochodziło do wniosku, że intencje Austin były źle zinterpreto- brałoby. Rozpoczęłoby się od odkrycia nowego dowodu (listu, zagubionego manuskryp- badacza nieironicznej Austen i można nawet przewidzieć kształt, jaki takie odkrycie przy- ironii. To właśnie z tej przyczyny dojrzał już czas do „odkrycia” przez przedsiębiorczego ne Austen, wychodzi od innego założenia niż to, które mówi, że pisarka jest mistrzem Jest […] mało prawdopodobne, że ktokolwiek, kto pracuje w przemyśle związanym z Ja- Szajnert retoryka… tekstowe. Arthur Conan Doyle – pisał Gregory Currie ( twórcy niepotwierdzonej przez intersubiektywnie rozpoznawalne wykładniki w świecie fikcji żaden sąd nie może być prawdziwy tylko na mocy intencji jego Currie’ego, odwołującego się do podobnego przykładu dla podtrzymania tezy, że Za typową dla stanowiska zwalczanego przez Fisha można uznać argumentację S. Fish w czytanych przez nich powieściach jej nie potwierdza. charakterystyka nie miałaby, w opinii odbiorców, racji bytu dlatego właśnie, że nic paratekście przedstawił swojego bohatera jako istotę pozaziemską, to taka Jednakże wiadomo, że nawet gdyby Doyle w jakimś oficjalnym czy prywatnym rasy obcych”, oczekując, że czytelnicy tak właśnie będą tę postać traktować. reprezentantem tej kapryśnego i wybitnie inteligentnego” Holmesa „fikcjonalnym świat jest infiltrowany przez przybyszów z kosmosu i chcieć uczynić „dalekiego, Cambridge University Press, Cambridge 1990, s. 108) – mógłby np. wierzyć, że nasz Co czyni interpretację możliwą do przyjęcia , s. 108-111. Kolejne cytaty lokalizuję w tekście po skrócie CC. Intencja Róży dla Emilii 47 . Fish jest gotów przyjąć wstępnie za dobrą monetę to, co inni Róży dla Emilii versus Is There a Texst in This Class? inwencja . Fish, pozostając na gruncie swoich przekonań, również byłoby, na przykład, „odkrycie listu, What Makes an Interpretation Acceptable , przeł. A. Szahaj, w: The Nature of the Fiction 46 ) rozstrzyga wszakże samo , „eskimoskie” znaczenia Interpretacja, , ? to

75 76 talnym i ogłupiającym relatywizmem” jak określenie interpretacja antyintencyjna. Fish unieważnia przecież, grożące „to- pretacja niedopuszczalna to taka sama klasyczna „sprzeczność w przymiotniku” dardów, konwencji, interesów i celów podzielanych z innymi założeń, wartości i przekonań oraz instytucjonalnych stan- czenia starych tekstów dokonuje się w „społecznie zorganizowanym środowisku” nej interpretacji nie jest wyłącznie jego tekstem. Każde nowego zna- „odkrycie” terpretacyjne. Żaden z tekstów wytworzonych przez czytelnika w aktach nieuchron- rozumienia, które mogłyby podpowiadać jednostkowe strategie czy procedury in- wskazując na nieistnienie jednostkowych kategorii myślenia, widzenia, czytania, 50/ 49/ 48/ cjalizacji, edukacji, partycypacji w określonej kulturze i jej instytucjach nego konstytuującego wspólnotę, do której doprowadziły nas złożone procesy so- rzę – w stosunku do konwencjonalnej struktury założeń i zaplecza instytucjonal- (i zarazem musimy, tylko – że raz jeszcze powtó- możliwości) bo nie mamy innej sadnianie to wytwór tych samych uwarunkowań i interesów. Lojalni możemy być jest nie do utrzymania. Odkrywanie i uza- chowska koncepcja „dwóch kontekstów” przygodny, Reichenba- wspólnotowy konstrukt, jak ufundowane na nich „fakty”. etycznych uprawomocnieniach. Wszak owa wierność czy lojalność to taki sam domością Fish uznałby zapewne za hipokryzję pokładanie nadziei w tego rodzaju etycznie lojalności (taktu?) wobec tych autorów. Obdarzony krytyczną nadświa- podstawie jakichś paratekstowych poszlak, sprawiająca wrażenie motywowanej dzi powoływanie się na intencje deklarowane przez autorów lub odkrywane wierność przebrzmiałym procedurom uzasadniania interpretacji, za jakie ucho- obiektów. Pikanterii– inwencji owych badaczy pewien tradycjonalizm dodałby (w przypadku opowiadania Faulknera) co do właściwego sensu interpretowanych nie powszechną zgodą (w przypadku Austen) albo równie powszechną niezgodą nadrzędną jest innowacyjność. Za wystarczający powód zmiany uznają oni znuże- się pomysłodawcy interpretacji z wymyślonych przez Fisha przykładów, wartością turze „prawdy”. na przetrwanie owego odkrycia w roli intersubiektywnie uznawanej w danej kul- gólną sprawnością w forsowaniu swoich poglądów), tym znaczniejsza jest szansa z nimi (im więcej też stoi za nimi lokalnych autorytetów odznaczających się szcze- Szkice Nietrudno zauważyć, że dla wspólnoty literaturoznawczej, z której wyłoniliby struktury rozumienia na inną nie jest zerwaniem, lecz modyfikacją interesów pozostaje)”, ale podkreśla też – i trudno na to nie przystać iż „zmiana jednej w kategoriach rozumienia, którymi się dysponuje (czy też w dyspozycji których Fish (CT, s. 72, 74) odrzuca wprawdzie opinię, że „jest się na zawsze uwięzionym skrócie JW. A. Szahaj, w: S. Fish retoryka… S. Fish Jak rozpoznać wiersz, gdy się go widzi Czy na tych ćwiczeniach jest tekst? , s. 76. Kolejne cytaty lokalizuje w tekście po skrócie CT. Interpretacja, retoryka… , s. 95. Kolejne cytaty lokalizuje w tekście po 49 48 , przeł. A. Szahaj, w: . Im więcej czytelników identyfikuje się , działania indywidualnych czytelników, , przeł. A. Grzeliński, przejrzał Interpretacja, 50 . mysłowe, zajmujące, oryginalne i dające do myślenia – jak śrubokręt, przywołany mysłowe, zajmujące, oryginalne i dające do myślenia – racji tego rodzaju są równie dojmująco nieprzekonywające – chociaż zapewne po- nia do przedkładanej tezy. narratio składnik dyskursu Fisha. Jako zdeklarowany ca ad Herennium je się wiarygodna”, czyli inwencja wedle klasycznej definicji, jaką oferuje dywania rzeczy prawdziwych lub prawdopodobnych, dzięki którym sprawa wyda- zyjną skutecznością. A dla osiągnięcia tego celu konieczna jest „zdolność wynaj- ratywności własnej opowieści, jest on też oczywiście zainteresowany jej perswa- 53/ 52/ 51/ gły zajść” wie pornografii stycznych, szkolnych przykładach literackich – Swifta zna zresztą takie przypadki) albo – poprzestając na rodzimych, mniej dra- nować na przykład „nieironiczną” lekturę dzie się upierać, że takie kwalifikacje nie mają tu nic do rzeczy,zapropo- można o środowiskowy prymat. po prostu odmienną wspólnotę interpretacyjną, stymulowaną współzawodnictwem rają one dzieła owych autorów z wszelkich wartości ( zainwestowali raczej w inną gałąź literaturoznawczego przemysłu, ponieważ odzie- nowacyjne czy jak mówi Fish, rewizjonistyczne odczytania Austen i Faulknera Collinsem w roli Problem z Fishem polega na tym, że przynajmniej niektóre spośród jego nar- Czy odczytania tego typu mają cokolwiek wspólnego z etyką? Komuś,Czy odczytania tego typu mają cokolwiek wspólnego z etyką? kto bę- Różnego rodzaju Pusta kartka Ci czytelnicy, którzy uważają, że lepiej by było, gdyby krytycy promujący in- Szajnert dzięki czemu sprawa staje się przekonywająca”. inaczej: „Inwencja jest to znajdowanie treści prawdziwych lub prawdopodobnych, Wrocław 1990, s. 79. W tłumaczeniu Stabryły (s. 131) fragment ten brzmi nieco Cyt. za J. Ziomek Rhetorica ad Herennium studentami. staje się coraz liczniejsza, o czym wie każdy, kto próbował je czytać z uczniami lub Interpretacyjna wspólnota ślepych i głuchych na ironiczną intencję tych wierszy swojej własnej modyfikacji”. i zainteresowań, które już istnieją; a ponieważ istnieją – ograniczają kierunek Ossolińskich, Wrocław 1983, s. 132. krytyka i teoria literatury. Wybór , jest właśnie przedstawienie jakichś zdarzeń przydatnych dla przekona- 52 w świecie związanych z literaturą akademickich instytucji, to stały 51 Intencja . 53 porte-parole .

Częścią inwencji, określaną w późniejszej tradycji terminem Retoryka opisowa exempla versus , ks. I, 3 ( zwyczajnie nie nadawałaby się do czytania) – tworzą zwyczajnie nie nadawałaby się do czytania) , anegdoty o „wypadkach, jakie zaszły lub mo- , opr. S. Stabryła, Zakład Narodowy Imienia inwencja Zadania mówcy , Zakład Narodowy Imienia Ossolińskich, Skromnej propozycji homo rhetoricus Pana Cogito o cnocie ), przeł. S. Stabryła, w: Duma i uprzedzenie nie ukrywający figu- (historia recepcji czy Rzymska Głosu w spra- z panem Rhetori-

77 78 tykułu i całej książki nej językowo studentki, z którego uczynił Fish tytuł swojego równie słynnego ar- zarówno anegdoty związanej ze słynnym pytaniem nonszalanckiej albo nieporad- 57/ 56/ 55/ 54/ z pewnej listy nazwisk beł tkwi w anegdotach” cepty refutacyjne Fisha. Trudno nie zgodzić się z Henrykiem Markiewiczem: „Dia- do przedstawionego sposobu ich ilustrowania i wyjaśniania. Zawodne są też kon- o czym powinien nas upewnić przykład drugi), można mieć wątpliwości co cych – dem identyfikacji jego cech konstytutywnych jakoby tę przynależność fundują- kiegoś tekstu jako przynależnego do określonej kategorii czy subkategorii wzglę- su, co miał poświadczać pierwszy przykład oraz o uprzedniości rozpoznania ja- rozumienia każdej wypowiedzi od uczestnictwa w określonym uniwersum dyskur- nia Fisha (o nieistnieniu znaczeń literalnych i uzależnieniu zdolności właściwego nych ograniczeń co do możliwości użycia danego przedmiotu w roli pośredniego „dowodu” na brak jakichkolwiek substancjal- przez Rorty’ego Szkice Harvard University Press, Cambridge MA 1980. Hayes, które „okazało się najbardziej oporne wobec wysiłków interpretacyjnych” – przeprowadzenia (choć wszystko, włącznie z passusem poświęconym nazwisku eksperymentu od potencjału semantycznego nazwisk użytych do jego refutacja? Żeby uprzedzić zarzut o uzależnieniu powodzenia zaprezentowanego w kursie prowadzonym przez profesora Fisha. A jak w jego wykonaniu wygląda których bezpośrednio dotyczyła ta uwaga, ale również wtedy, gdy uczestniczą wierzyć (CC, s. 110) – zawsze, czyli nie tylko na zajęciach „Profesora Bootha”, opinia samego Fisha: „studenci zawsze znają oczekiwania dotyczące tego, w co mają s. 87). Zadziałały tu raczej inne mechanizmy, a całą sytuację znakomicie puentuje rzeczywiście mieli „silne przekonanie, że stoją przed religijnym wierszem” (JW, (JW, s. 92) – a zwłaszcza, czym są utwory Donne’a, Crashawa czy braci Herbertów wiedząc „jako członkowie pewnej literaturoznawczej wspólnoty, czym jest wiersz” standardami, których wyuczyli się na jego zajęciach, choć trudno dać wiarę, by słowach). Studenci wykonali zadanie polecone przez wykładowcę, zgodnie ze wyjaśniania i wiązania ze sobą symbolicznych treści zaszyfrowanych w izolowanych (żaden bowiem wiersz nie mógłby powstać w wyniku konstrukcji ograniczonej do niepoetyckiego materiału, z jakiego ten wiersz, czy raczej jego znaczenia „powstały” dokonali rozpoznania, które stało się „źródłem” (JW, s. 85) poetyckich własności Fisha owego wiersza czy poematu, wiąże się ze spostrzeżeniem, że to nie oni towarzyszących pełnemu inwencji, rzecz jasna, konstruowaniu przez studentów Diabeł tkwi w anegdotach Najważniejsza z obiekcji, wysuniętych przez tego uczonego (zob. H. Markiewicz Zob. JW. Zob. S. Fish przykręcania śrub nadaje się ono najlepiej. w praktyce, jakie to narzędzie ma własności, uznamy zapewne, że właśnie do śrub” rzeczywiście nie „jest wymuszone przez sam śrubokręt”, ale przekonawszy się Rorty Zob. R. Is There a Text In His Class? The Authority of Interpretative Communities Kariera pragmatysty… 55 56 57 , jak i historii o wierszu wytworzonym interpretacyjnie . Obawiam się, że nawet wtedy, gdy podziela się przekona- . , „Teksty Drugie” 2003 nr 4) odnośnie do tez , s. 102. Użycie „śrubokręta do przykręcania 54 . Uwaga ta dotyczy , 58/ mniemanych oponentów. Professional Corectness zycję pośród rozmaitych praktyk kulturowych, y,zaszczytną po- której przyznaje się – również ze względów etycznych nader r wyższa radykalizmu domniemanej przesłanki), że do podejrzanego etycznie wniosku (którego radykalizm, jak mniemam, nie prze- uprzedniego względem niej nie tylko w sensie temporalnym. A stąd już krok tekstu jako kulturowo nacechowanego, intencjonalnego przedmiotu interpretacji, pustej kartki został przez Fisha przywołany w intencji ostatecznego wymazania dla interpretatora-konstruktywisty. Niepodobna jednak nie zauważyć, że obraz który nie stanowi problemu inwencji – jest tak naprawdę jedynym „obiektem”, w przekonaniu, że pustka – miejsce bez właściwości zdolnych do stawienia oporu Kształt wiersza wytworzonego z jakiejś listy nazwisk – powiada Sposób, w jaki Fish posługuje się retoryczną inwencją dzie stanowić problemu dla interpretatora. (JW, s. 88) nie będzie żadnych nazwisk, nawet gdy papier czy tablica będą puste; pustka ta bę- ły im znaczenia, nim jeszcze je ujrzeliśmy. Będzie to prawda nawet wtedy, gdy na liście nazwiska, ale przez założenia interpretacyjne, które nada- będzie przesądzony nie przez Z etycznego punktu widzenia najbardziej interesująca jest uwaga, którą autor Szajnert o interpretacyjnym wytwarzaniu list. literatury, stabilność wyuczonych pojęć i kategorii decydujących i procedur interpretacyjnych oraz relatywnie większa, niż w przypadku instytucji z tomu Przeciwnie – są ich nieodłączną częścią i tracą poza nimi sens”. argumentacji nie są niezależne od treści przekonań, do których się odnoszą. K. Feyerabenda) M. Więcława ( Wypadałoby tu jednak przypomnieć za Feyerabendem, referowanym przez o tym tylko, że autor wzięte „z wydziału w Kenyon College” (JW, s. 87). Przykład ten świadczy niezbicie umieszczone zostały nazwiska: Temple, Jordan, Seymour, Daniels, Star i Church, znakiem zapytania w miejscu, w którym powinno się znaleźć drugie „n”. Na drugiej z następujących nazwisk: Jacobs-Rosenbaum, Levin, Thorne, Hayes i Ohman ze jakoby przez studentów w siedemnastowieczny wiersz religijny, składała się „przetestowania” taki rzekomo dowolny materiał. Pierwsza lista, „przekształcona” wytworzenie go z dowolnego materiału językowego, Fish podsuwa nam do czynienia z poetyckim tekstem określonego typu, umożliwia interpretacyjne owego potencjału) i poprzeć twierdzenie, że „silne przekonanie”, iż ma się do JW, s. 84 – przemawia za tym, że źródłem pomysłu Fisha było właśnie dostrzeżenie George’a Herberta – niech to będzie niego ogólnych tez: przed przekształceniem w listę nazwisk jakiegoś wiersza byłoby uwierzyć w taką dajmy na to opinię, dającą się wywieść ze stawianych przez o inteligencji swych czytelników. Przyczynia się zaś do tego, że jeszcze trudniej The Temple Intencja Jak być dobrym relatywistą? (na marginesie późnej twórczości Paula , „Nowa Krytyka. Czasopismo Filozoficzne” 2005, s. 68), że „style – chroni nas (na razie) jedynie brak odpowiednich technik kończy rozprawianie się ze szczegółowymi zarzutami do- Is There versus

a Text in This Class? inwencja per exemplum jest bardzo złego zdania (i może się doskonale instytucja literatu- per áccidens 58 oczywiście) , utwierdza raczej Jordan

79 80 pretatorów w relacji do oddzielonych od nich nieprzenikalnym murem albo głę- można jednak wywnioskować, że za takie monady uważają oni społeczności inter- sjomatyką – punkt wyjścia rozważań i zazwyczaj tożsamych z nimi konkluzji, nych (zgeneralizowanych) formuł stanowiących – zgodnie zresztą z przyjętą ak- 60/ 59/ nia czy z pustki właśnie. sty nazwisk, listy nazwisk z adresami i numerami telefonów, jakiegoś obwieszcze- zarówno z utworów innej kategorii literackiej, jak i z przypadkiem napotkanej li- wiersze lub poematy każdego znanego im dzięki interpretacyjnej tradycji typu, wytwarzać od nowa powieści, nymi przez tę kulturę, intencjami i interesami – nych już twórców, ich intencji i wytworów, za to zgodnie ze swymi, uwarunkowa- którym mogą oni sami dla siebie – bez pomocy i przeszkód ze strony niepotrzeb- oraz w odpowiednie techniki demonstracji tych przekonań: techniki, dzięki nia” swoją kulturę i nagromadzone w niej osady znaczenia w jakieś „silne przekona- cych takie kartki swoim pismem. To znaczące pismo też zostaje wymazane. obejść bez literatury i bez literatów, od pozbawionych okien monad, niemal całkowicie wizji poróżnionych społeczności jako semantycznych spektyw ujawniających się w tym kontekście nie musi pociągać za sobą strasznej komunikacyjna superwspólnota (CT, s. 59-61). Mnogość rozmaitych teorii i per- petencją kulturową, profesjonalną, literacką, retoryczną itd., czyli jednocząca je instytucjonalny kontekst i zbliżony zakres tego, co kiedyś nazywano wiedzą i kom- wspólnot jest, według Fisha, życia”, podobny ta sama dla nich wszystkich „forma obiektów, którego odmawia się utworom literackim – dla innych wspólnot i sub- zyskujące siłą rzeczy status tekstowych towanych jako rezultaty interpretacji – których jest uzależniony. Gwarancją dostępności poznawczej konstruktów prezen- zrozumiały) nawet wtedy, gdy nie podziela się wszystkich założeń i wartości, od dopiero ukonstytuować na naszych zasadach jako (a nie – po ich unieważnieniu nia, rozpoznawszy przysługujące mu właściwości retoryczne, znaczenia i intencje Można go zrozumieć, co nie jest oczywiście tożsame z osiągnięciem porozumie- alnie monistycznej działalności poznawczej, pozostaje w pełni komunikowalny. lenia kulturowego i instytucjonalnego, interpretatorów, zdający sprawę z ich ide- i zobowiązań (również etycznych) dyskurs owych wszechwładnych, mimo zniewo- Z niektórych przedstawianych przez Fisha konceptów oraz ogól- czy Rorty’ego Niezawisły od przedmiotowej „tamtej strony” Na scenie ostają się tylko zgrane kolektywy interpretatorów wyposażonych przez Szkice Zob. C. Geertz nośną formułę. M. Łukaszewicz, Oficyna Naukowa, Warszawa 1996), od którego zapożyczyłam tę (zob. tego dyskursu jak cała pozaludzka rzeczywistość w koncepcji J. Mitterera obiektu, istniejącego zatem przed dyskursem na jego temat, a nie jedynie w ramach Tzn. od tekstu (dzieła) jako pewnej realności – stworzonego przez jego autora Tamta strona filozofii. Przeciwko dualistycznej zasadzie poznania Zastane światło… 60 . , s. 99. 59 i wiązanych z nią ograniczeń wieków pokrywają- , przeł. 62/ 61/ nastowieczna poezja religijna tylko na temat tego przykład, czym jest literatura, powieść, angielska siedem- jącej naszymi interpretacjami; jakby możliwe konfiguracje ich przeświadczeń nie dokonywało się od zawsze) nie mieli żadnego udziału w tworzeniu kultury włada- tym przenikanie „obcych” kontekstów do naszych etnocentrycznych środowisk częściowe poznanie go „z zewnątrz” nie jest chyba całkowicie niemożliwe, a poza społeczności kręgu kulturowego – przynajmniej wodzą się z odmiennego niż owe boką przepaścią pisarzy i ich dzieł. Tak jakby pisarze ci (również tacy, którzy wy- zmianami zachodzącymi za sprawą dokonań jej twórców w samej literaturze lub bardziej rewolucyjne, modyfikacje tych kategorii, nigdy nie były sprzężone ze które mogły być brane pod uwagę przy ich powstawaniu – jakby, wreszcie, mniej rymi się posługujemy opisując czyjeś dzieła były całkowicie niezależne od tych, szymi o nich wyobrażeniami; jakby kategorie pojęciowe i narzędzia językowe, któ- ale też ludzka i pozaludzka rzeczywistość, nie miały absolutnie nic wspólnego z na- Szajnert S. Morawski ( sztuki, zaczęły powstawać jej nowe, funkcjonalistyczne teorie. Odtąd – pisał na gruzach przeświadczeń o stałych esencjalnych czy substancjalnych cechach gestem Duchampa, i jego niezliczonych naśladowców. To m.in. dzięki nim wszakże Ponadto: niepodobna nie zauważyć w tym eksperymencie inspiracji słynnym unieważnienie oczywistej historyczności pojęć literackości czy poetyckości. a siedemnastowiecznymi religijnymi utworami poetyckimi – jednoczesne z powodu lekceważenia zasadniczych różnic między tym „wierszem” transhistorycznej, wiecznej esencji literackości, okazuje się bowiem – m.in. unieważnić twierdzenia o istnieniu jakiejś niezależnej od obserwatora, Niechcianym produktem ubocznym metodologicznego eksperymentu, który miał wiersza Fisha kategorii wypracowanych na użytek poezji zupełnie innego typu. Świadectwem tego może być właśnie stosowanie do interpretacji „nazwiskowego” a zwłaszcza Literature Seventeenth-Century książek poświęconych tej poezji (zob. verses znajomości symboliki chrześcijańskiej i ewentualnego rozpoznania tzw. Tu trzeba by zapytać, skąd się wzięły przesądzenia, że jej interpretacja wymaga samym zyskał status twórcy tej artystycznej manifestacji. lista nazwisk stała się wierszem na mocy deklarowanej intencji Fisha, który tym Można by nawet zaryzykować twierdzenie, że i wiadoma artysta i jego koledzy”. s. 72) – „o tym, co jest manifestacją artystyczną, rozstrzyga przede wszystkim przeł. K. Biskupski i in., red. S. Morawski, t. 1, Czytelnik, Warszawa 1987, t. 1, religijnego, kulturowego? rzetelnej znajomości tych tekstów i ich źródłowego kontekstu literackiego, odwoływanie się do nich to po prostu efekt, uprawniającej określony typ lektury, Samuela Johnsona) znakami tego rodzaju ma swoje wykładniki tekstowe, czy raczej wierzyli, że posługiwanie się przez poetów „metafizycznych” (wedle etykiety skutecznych perswazyjnie interpretatorach-metafizykach, którzy jeszcze naiwnie California Press i związanych z nimi hieroglificznych szyfrów? Czy Fish – autor znakomitych The Living Temple: George Herbert and Catechizing Intencja Czy zmierzch estetyki? , Berkley 1978) – i jego studenci odziedziczyli je po poprzednich, versus 61 , Duquesne University Press, Pittsburgh, Pa 1994, , sielanka czy pindaryjska oda, o której pisał Steiner,, sielanka inwencja , w: Self-consuming Artefacts: The Experience of Zmierzch estetyki – rzekomy czy autentyczny? , University of shaped , 62 .

81 82 bierzemy za stein Smith. Przyjmuje ona, na sposób miły neopragmatystom, iż „to, co zwykle językowo-symbolicznych, od tradycji, w której ramach dokonują się nawet naj- językowo-symbolicznych, wisły od społecznych sieci zmieniających się interesów, wartości, kategoryzacji ści przyrodniczej, współkonstytuowany w aktach perspektywicznej percepcji, za- 66/ 65/ 64/ 63/ zostały „może w większej części prefigurowane przez artystę”. Podobnie Badaczka podkreśla jednak, że owe właściwości (ujęte w obowiązujący cudzysłów) coraz słabszy opór.nie za sprawą wpływów dekonstrukcji i konstruktywizmu – radygmat epistemologiczny, któremu przynajmniej humanistyka stawia – głów- zatem w niedualistyczny,Wpisuje się antykartezjański i antypozytywistyczny pa- jako że to z kolei najmniej wedle kości. sji na rzecz możliwej do rozpoznania autorskiej prefiguracji właśnie w wyniku, bardzo wyraźnie przez Herrstein Smith eksponowanej, konce- Wątpliwości tego rodzaju nie budzi (na przykład) stanowisko Barbary Herrn- Taki co najmniej łami literatury”. działania z tym uniwersum, włączając w to pewne sposoby interakcji z tekstami i „dzie- dziedziczeniu, poprzez mechanizmy kulturowego przekazu, pewnych sposobów współ- dla nich pod wieloma względami znajome lub względnie ciągłe i stałe, a także dzięki ludźmi, ale dlatego także, że zajmują miejsce w tym samym uniwersum, które może być dokonują ustanowienia, przez różne podmioty w różnym czasie będzie wynikać z faktu, że podmioty, które […] Zakres, w jakim każdy aspekt dzieła jest ponownie ustanawiany w podobny sposób grupy podmiotów – nie jest niezależna od zamiarów, wysiłków i umiejętności autora. wartość utworu – czyli jego skuteczność w wypełnianiu pożądanych funkcji dla danej miotem. ale jest pod każdym względem zmiennym produktem jego interakcji z konkretnym pod- i oczywiście „znaczeniami” – nie jest ustalone, dane czy nieodłączne od samego dzieła, co można nazwać „właściwościami” dzieła – jego „strukturą”, „cechami”, „przymiotami” Szkice residuach – rozróżnienia. programu socjologii wiedzy wyklucza, jak wiadomo, takie – oparte na metafizyczne Kozakiewicz, E. Mokrzycki, M.J. Siemek, PWN, Warszawa 1992, s. 353) mocnego wiedzy „Metaepistemologia” (zob. E. Mokrzycki Więcej na ten temat: tamże, s. 242. Tamże, s. 247. B. Herrnstein Smith Kraków 2004, s. 253. ideologia. Dyskursy współczesnej amerykanistyki Quasi- , w: przedmiotowy – bo chodzi tu wszak o obiekt ontologicznie różny (przy- oznakę Racjonalność współczesności. Między filozofia a socjologią interpretacji 64 quasi Przygodność wartości wartości literackiej, jest w końcu także jej łącznie z autorem -przedmiotowy status zyskują teksty i dzieła literatury realistycznej , są do siebie podobne, nie tylko dlatego, że , przeł. A. Preis-Smith, w: , przeł. A. Preis-Smith, Tak zwany mocny program a socjologia , red. A. Preis-Smith, Universitas, , red. A. Preis-Smith, 66 ) od „twardej” rzeczywisto- , red. H. 65 ich własności i ja- Kultura, tekst, źródłem” 63 , wane, podmiotowego uwierzytelnienia oraz wyraźnego odniesienia „do sfery «już co interpreto- powszednie i swojskie” to – obok efektywnego uczytelnienia „tego, stanu obcości ale uchwytnych tylko na ich tle. A „zdolność do podtrzymywania jak długo się da przynajmniej po części nam obcych, bo różnych od tych, jakimi już dysponujemy, ratury Rorty – muszą najpierw zostać rozpoznane w ich własnych kategoriach, z nimi granice naszego świata – a spełnienia takich zadań oczekuje wszak od lite- tuowanymi przez nie przedmiotami) mogły zmienić granice naszego języka, a wraz z nimi, odmienne od zastanych słowniki z przypisanymi do nich czy współkonsty- rych twórcy wytwarzają w indywidualnych aktach inwencji nowe reguły gier, a wraz grze jąc owe reguły jesteśmy w stanie wskazać to, co już nie jest „ruchem” w danej do pewnego stopnia charakter poszczególnych gier językowych i ich reguł. Pozna- życia”, określającą „formą cie od dostępnych kategoryzacji językowo-pojęciowych dami etycznymi, jest ściśle sprzężona z historyczną, lokalną, zależną w swym kształ- czytającego. Autorska intencja, dla której respekt motywowany jest właśnie wzglę- 70/ 69/ 68/ 67/ Morrison i Ernesta Hemingwaya” ke’a i Platona, Machiavellego i Lutra, Buddy i Jezusa, Dickensa i Prousta, Toni nia, większego pola wyobraźni” chcemy rzeczywiście poznać „punkt widzenia Bla- ciekawością”„większej i dążeniem do uzyskania wrażliwości, większego zrozumie- znamy form jego reprezentacji czy artykulacji; gdy motywowani „niestrudzoną leży poza granicami naszego doświadczenia lub do odmiennych od tych, które już dze, również literackie opowieści, dające nam m.in. pośredni dostęp do tego, co deklarację, traktujemy stale ponawiane apele o godne wspólnoty czytelników. leżnie od domniemanej autorskiej konfiguracji znaczenia, ustanawiane przez przy- z tych powodów nie są (nie powinny być?) arbitralnie, tj. w tym wypadku nieza- i od procedur interpretacyjnych, które bardziej radykalne artystyczne „zerwania” że nie spoglądamy tylko my „znikąd” przedstawieniem w obcym im porządku kultury, dyskursu, teorii inności, idiomatyczności i inwencji cudzych tekstów przed ich zawłaszczającym autorzy, nie wydaje się również możliwa realizacja etycznego projektu ochrony Nie powinny być, jak sądzę, wtedy, gdy serio, a nie jako pustą sentymentalną Bez włączenia do naszych interpretacyjnych założeń i strategii pamięci o tym, Szajnert 70 L. Wittgenstein, DF, s. 39. s. 414-416). afroamerykańska obecność w amerykańskiej literaturze Toniwymienionej przez Rorty’ego Morrisom ( Zob. bardzo interesującą pod tym względem autoprezentację punktu widzenia, from Nowhere formuły T.Odwołuje się tu do przywoływanej przez Rorty’ego Nagla (zob. Rorty R. . Zmiana reguł powoduje powstanie nowej gry. Żeby utwory literackie (któ- Etyka zasad a etyka wrażliwości… Intencja , New York 1986). przedmiotu (tekstu) względem tego, co dla interpretatora versus inwencja 67 . , s. 55-56. 68 – czytelnicy, ale też czytani przez nas Niewypowiedziane niewypowiadalne: fair play , w: Kultura, tekst, ideologia , o wsłuchiwanie się w cu- 69 oraz inwencji The View ,

83 84 terpretacji, „jeden z kardynalnych warunków [jej] wiarygodności” in- na temat tego tekstu – jedno z kryteriów „swoistej prawdy” powiedzianego»” 72/ 71/ rzystując znaczenia źródłowo wiązane ze słowem intencji, ma do niej – by tak rzec dorosnąć. Wyko-kim „oddać sprawiedliwość” własność relacyjna tekstu czyjegoś autorstwa. Inwencja zatem ma przede wszyst- nego i, co za tym idzie, zdepersonalizowanego) tekstu „samego w sobie”, lecz jako co już istnieje – nie jako własność obiektywna mitycznego (zdekontekstualizowa- ra. Inwencja najpierw działa w polu intencji jako „archaiczne” odkrywanie tego, pole jej aktywności, bo to właśnie rozpoznana przez nich intencja autora ją otwie- kanonicznych (a przecież nie wysuwa ich nawet E.D. Hirsch) czy do konserwowania wykładni możliwa, obawiają się jej rzekomych autorytarnych roszczeń do konkluzywności rzy uważają, że niekonstruktywistyczna interpretacja prointencyjna jest w ogóle jącego, stymulującego inwencję. supozycja, iż żaden autor nie ma nam do zaoferowania nic zajmującego, porywa- zawiera się bowiem pre- to nieefektowna, bezbarwna, całkowicie nieatrakcyjna – prointencyjna zawsze musi być układna, rozsądna, skrupulatna filologicznie a przez nieuczciwości, protekcjonalności czy nawet pychy. W zarzutach, że interpretacja owych pojęć pewnej takie założenie, trudno nie dopatrzyć się w przeciwstawianiu tionem in intentionem versus le tego szkicu określić relacje między intencją a inwencją: jako zarówno nadczasowe i (jakoby) powszechne. historyczne i (zaledwie?) lokalne jest zawsze mniej interesujące od tego, co po- poddawane w myśl ciągle pokutującego, dziwnego poglądu, że to, co (jedynie?) oswojone. Nie wszystko musi też poddawać się uniwersalizacji ani być jej owego „stanu obcości” oznacza też, że nie wszystko musi być zrozumiane, czyli Intencjoniści interpretacyjną inwencję oczywiście respektują, ale ograniczają Lucernam olet? Szkice (Samo)ograniczenia na nią nakładane budzą inne jeszcze wątpliwości. Ci, któ- długo przed rozmaitymi nowoczesnymi konceptami teoretycznymi i artystycznymi, intencją Cervantesa było pozostawienie kwestii oceny jego bohatera otwartą. Na the Life of „Don Quixote” odczytania uważane są dziś za kanoniczne. E. Bronson ( jak ustaliła to krytyka filologiczna – wzniosłe, bohaterskie cechy. Takie właśnie protagoniście tej powieści przypisywane były – wbrew zamierzeniom Cervantesa, Criticism Don Kichota. intencji tekstów powstałych w bardzo odległych epokach, dostarczają interpretacje Ciekawego przykładu na to, że za raz zawsze ustaloną niepodobna uznać nawet J. Sławiński Approach to Don Quixote , Cambridge University Press, Cambridge 1978) groteskowemu 72 Bez przydziału (I) i wykpiwają jałowość efektów ograniczonych do reprodukcji hi- Co najmniej od czasu romantyzmu (zob. A.J. Close , , w: i A Critical History of the Romantic Tradition in Quixote per intentionem in inventionem versus. The Death and Resurrection… , „Teksty Drugie” 1998 nr 6, s. 13-14. versus The Death of Cervantes and , )

można inaczej niż w tytu- natomiast przekonuje, że The Romantic Jeżeli wybiera się 71 . Akceptacja per inven- en force 73/ wydawałoby się, uwagi Steinera: tencji jest nie do odzyskania. Aż nazbyt optymistycznie brzmią dla nich ostrożne, tyczni, do których i siebie zaliczam, doskonale zdają sobie sprawę, że pełnia in- że można by jej dokonać w jakimkolwiek komentarzu. Ponadto intencjoniści scep- Pierre Menard, autor Don Kichota. dy, gdy dosłownie powtórzy się jakiś tekst, co znakomicie pokazał Borgesowski zostaję, podpowiadają mi jednak, że owa reprodukcja jest nieosiągalna nawet wte- storycznego znaczenia. Literaturoznawcze przesądzenia, w których władaniu po- bardziej stronniczą interpretację wiane jako zrekonstruowana intencja samo bowiem stanowi zawsze jej mniej lub nowi gwarancję interpretacji etycznej? Obawiam się, że nie. To, co jest przedsta- działań i ich efektów oraz dla siebie samych jako rzetelnych interpretatorów) sta- dla autorskiej intencji (to znaczy: elementarnego szacunku czyichś twórczych goś, czego sami nie dostrzegaliśmy, a własnych sił próbować raczej na innym polu? wencją cudzych odczytań; z wdzięcznością przyjąć zawarte w nich objawienie cze- wolno nam w milczeniu rozkoszować się przenikliwością, głębią, rzetelnością i in- pobudza nas do napisania własnego tekstu na temat tego dzieła? Dlaczego nie rezygnacji z jej kontrsygnowania, ma być mniej wartościowa (etycznie) od tej, która do czego interpretacja, które skłania – z racji zachwytu, w jaki nas wprawiła Pozostaje jeszcze pytanie – być może najważniejsze czy deklaracja respektu Co się zaś tyczy sfery „już powiedzianego” przez innych, nie rozumiem, dla- recepcji byłby w pełni równoważny z oryginalną wypowiedzią. (O, s. 144) pełnej zgodności. Nigdy nie ma tożsamości z przedmiotem. Gdyby tak było, akt coraz bardziej zbiega się z granicą możliwej intencji i znaczenia. Nigdy nie dochodzi do Zbliżamy się krok po kroku w stronę oznaczenia danej przestrzeni, nasze postrzeganie Szajnert poglądów, które mogłyby być niedobrze odebrane przez przewidzianych odbiorców, intencji – mają w zwyczaju łagodzić wydźwięk tych spośród głoszonych przez nich komentowanych przez siebie autorów, tyczące ich przekonań co do nieważności Interpretatorzy życzliwi – również tacy, którzy skrupulatnie rekonstruują intencje El Saffar Gainesville 1979; R. Quixote, Hero or Fool: A Study in Narrative Technique Don Kichote: „bohaterem” czy „idiotą”, nie jest możliwa (zob. też J.J. Allen w nim punkt widzenia. Jednoznaczna odpowiedź na pytanie, kim był wg Cervantesa żadnych przesłanek, na mocy których można by uznać, że podziela prezentowany rękopisu. Nie rości sobie pretensji do „autoryzacji” tego tekstu i nie dostarcza przede wszystkim w roli czytelnika cudzego, niezbyt – jak twierdzi wiarygodnego rozbudowanego przytoczenia. Ekstradiegetyczny narrator ramowy występuje tu z języka arabskiego opowiadanie o Don Kichocie funkcjonuje w niej na prawach Świadczy o tym narracyjna struktura powieści. Zapośredniczone przez tłumacza czytelnika do ciągle nowych sposobów interpretacji tekstu” (tamże, s. 208). twórca lektury [ Narrative Don Kichota open-ended intentions

Technique Intencja , Chapel Hill 1975). Sugestia otwarcia na niekonkluzywne „eksperymentował z ideą znikającego autora i prowokował versus ] zawarta jest zatem w strukturze utworu. Distance and Control in Don Quixote, A Study inwencja 73 Płonne są zatem nie tylko obawy, ale i nadzieje, i podlega takim samym instytucjonalno-śro- , University of Florida Press, Don

85 86 ją ich założeń, jak i wewnątrz konstruktywistycznej wspólnoty. przez interpretacjonistów-inwencjonistów – zarówno z tymi, którzy nie podziela- dzym tekstom (ukonstytuowanym dopiero w aktach interpretacji), prowadzonej natomiast w możliwość produktywnej dyskusji o znaczeniach przypisywanych cu- dość precyzyjnie określonych, dyskutować i negocjować wyniki swoich dociekań na gruncie weryfikowalnych, wobec tego kryteria tej oceny. Intencjoniści (niekoniecznie zdeklarowani) mogą Intencjonistom stawia się jednak inne wymagania niż inwencjonistom. Inne są dowiskowym ocenom jak interpretacje, które w centrum uwagi sytuują inwencję. Szkice nadal najbardziej poręczny argument za lub przeciw jakiemuś tekstowi. zresztą w sposób ideologicznie zinstrumentalizowany. Intencja autora bowiem to zdawałoby się, w krytyce nowoczesnej antyintencyjny dogmat traktowany jest przypisują im przeciwnicy, czyli interpretatorzy nieżyczliwi. Powszechny, twierdzeniem, że autorzy ci wcale nie mieli takich (skrajnych, złych) intencji, jakie wspólnych standardów i procedur. Wątpię 100 a także ekonomicznym. Postkolonialny punkt widzenia opiera się na przekona- socjopolitycznym, etnograficznym, antropologicznym, religijnym, geograficznym, cją i ulokowania ich w rozmaitych układach odniesień: historycznoliterackim, zumienia i zanalizowania złożonych zjawisk kulturowych związanych z koloniza- metropolii. Czym zatem jest postkolonializm? To perspektywa, która dąży do zro- się terytoriów podbitych przez zachodnie imperia kolonialne od europejskich sem trwającym przez niemal cały XX wiek, zapoczątkowanym uniezależnianiem który sprawia, iż postkolonializm nie jest równoznaczny z dekolonizacją, proce- 1/ kolonialną w świecie zachodnim byłoby zdefiniowanie go jako podejrzliwość wobec „postępu”, znamionującego erę mówić o postkolonializmie w kategoriach periodyzacyjnych, najtrafniejsze zapewne nializmie”. To pojęcie teoretycznoliterackie, nie historycznoliterackie. Jeśliby nemu znaczeniu terminu, nie wyznacza w dziejach literatury nowej ery „po kolo- mie się przez pojęcie postkolonializmu. mniej dwie odpowiedzi na to pytanie. Przedtem jednak należy uściślić, co rozu- Postkolonializm na terenie badań literackich, wbrew pierwotnemu, politycz- Dlaczego polskiej literatury nie uznaje się za postkolonialną? Istnieją co naj- 1. Postkolonialna Polska – projekt (nie)możliwy Dariusz SKÓRCZEWSKI Szkice London-New York 1997, s. 2. Zob. Postcolonial Criticism , ed. by B. Moore-Gilbert, G. Stanton, W., ed. by B. Moore-Gilbert, Maley, Longman, Jest więc taki świat, nad którym los sprawuję niezależny? Sajgonu i Marakesz Było nas wielu, z Jass i Koloszwaru, Wilna i Bukaresztu, 1 . Podejrzliwość ta zakłada oczywiście dystans, Wisława Szymborska, Czesław Miłosz, Radość pisania Rue Descartes 3/ 2/ goriach, lecz uznaje skomplikowanie tych układów i współzależności między nimi pomiędzy kolonizatorem a skolonizowanym w prostych, dwubiegunowych kate- stionującemu hegemonię mocarstw kolonialnych – nie ujmuje relacji kulturowych nych, drugich zaś – do oporu bądź przystosowania. padku pierwszych do apologii lub tolerancji w stosunku poczynań kolonizacyj- Wspólne tym zjawiskom jest ich głęboko imperialne podłoże, prowadzące w przy- z drugiej zaś – twórcy reprezentujący narody i społeczności podporządkowane. czywistości, jaki przedstawiają publiczności z jednej strony pisarze imperium, niu, że doświadczenie i/lub idea kolonizacji w istotny sposób kształtuje obraz rze- procesów kulturowych będących jej emanacją prowadzi do odsłonięcia ukrytej w dyskursie literackim imperialnej ideologii oraz dejrzliwa” (bo z takim procederem krytycznoliterackim mamy tu do czynienia) powstałych w wyniku odciśnięcia się na niej efektów kolonizacji. Lektura „po- nuje takie odczytanie twórczości, które zorientowane jest na wydobycie znaczeń sięga, jak widać, zarówno do tekstów dawniejszych, i współczesnych. Propo- ryferii – to główny przedmiot zainteresowań krytyki postkolonialnej. Krytyka ta jaką te mechanizmy pozostawiły w literaturze i innych dyskursach metropolii i pe- Tropienie kulturowych mechanizmów funkcjonowania imperiów oraz spuścizny, kolonii demontują ów mityczny obraz narzucony im przez narracje metropolii. do rozpoznania i interpretacji strategii, za pomocą których pisarze i poeci byłych w tymże dyskursie, a także kursie imperium, rekonstrukcji wizerunku „Innego” do uchwycenia artystycznych odwzorowań mechanizmu władzy obecnego w dys- Dąży z okresu kolonizacji i dekolonizacji. nież głosy dochodzące z „peryferiów”, jak rów- lonizowania, obejmujących zarówno twórczość należącą do „centrum”, Krytyka postkolonialna stawia sobie za cel badanie kulturowych rezultatów sko- tes Back dla studiów postkolonialnych rozprawy pod znamiennym tytułem że możliwości tej perspektywy interpretacyjnej. We wprowadzeniu do klasycznej przez krytykę postkolonialną. Warto jednak uświadomić sobie skalę zjawiska, a tak- torom) czytamy: dwóch stuleci i utrwalił w niej wizerunek ludów podbitych sprzyjający koloniza- kurs imperialny, który zmonopolizował literaturę zachodniej Europy ostatnich Postkolonializm, w odróżnieniu od antykolonializmu – podobnie jak on kwe- nie polityki i ekonomii, lecz jego ogólny wpływ na kategorie, w jakich współcześni po- pod wpływem doświadczenia kolonializmu. Łatwo dostrzec wagę tego faktu w dziedzi- Życie przeszło trzech czwartych ludzkości żyjącej dziś na świecie ukształtowane zostało Skórczewski Szkic ten nawet nie próbuje opisać całej złożonej problematyki sformułowanej Por. definicję pojęcia UK-Cambridge, USA 1993, s. 78. Zob. S. Bassnett Postcolonial Studies. The Key Concepts („Imperium odpisuje” – chodzi o reakcję literatur byłych kolonii na dys- Comparative Literature. A Critical Introduction Postkolonialna Polska – projekt (nie)możliwy post-colonial reading , Routledge, London–New York 2000, s. 192- w: B. Ashcroft, G. Griffiths, H. Tiffin 3 . , Blackwell, Oxford, The Empire Wri- 193. 2 .

101 102 Wciąż obowiązuje w nich bowiem wypracowany jeszcze w latach 50. XX wieku trzeba gdzie indziej: w archaicznej strukturze studiów slawistycznych w USA. Rzeczywistego źródła takiego stanu rzeczy szukać etnicznych, jak czynił to ZSRR. imperialnych działań, ucharakteryzowane na obrońcę militarnie słabszych grup brytyjskie nie opierało swych podbojów na marksizmie ani maskowało swoich zadecydował o tym bynajmniej (albo przynajmniej nie tylko) fakt, iż imperium dlaczego Irlandię uznaje się za kraj postkolonialny, podczas gdy Polski – nie. Nie nią tym baczniejszą uwagę, jej rozpoznanie bowiem pozwala uświadomić sobie, opis historyka. go – pomimo cech swoistych przykładu kolonizacji zasługuje niewątpliwie na a także, oczywiście, na zachód. Zagadnienie rosyjskich podbojów jako klasyczne- granic, które w rezultacie przesuwały się coraz dalej na wschód i na południe” nenty, Rosja zagarniała wszystkie ziemie i ludy, jakie znajdowały się w pobliżu jej Brytanii czy Francji, które sięgały tysiące mil poza swoje granice na inne konty- kańskich krytyków. To jednak tylko pozór. Jak zauważa Said: „W odróżnieniu od za jej kolonie. mobójstwa byłoby uznanie jej za imperium, a podbite przez nią kraje Europy i Azji i Azji na forum ONZ), a także aktem metodologicznego sa- wanych ludów Afryki a zwłaszcza amerykańską humanistykę i pamiętanej jako rzeczniczka skolonizo- wym – co najmniej nietaktem wobec Rosji (od dawna hołubionej przez zachodnią, no, lecz powszechnym wśród krytyków postkolonialnych o nastawieniu lewico- głoś- kim totalitaryzmie – a zatem, w przekonaniu niewypowiadanym wprawdzie Marksizm zaś swój szczególny wyraz znalazł w komunistycznej ideologii i sowiec- uniwersyteckich Stanów Zjednoczonych, głównego bastionu postkolonializmu. niem badawczym odwołuje się do marksizmu, nurtu wciąż modnego w kręgach części (nie cała, o czym za chwilę) zarówno swoim rodowodem, jak i postępowa- 6/ 5/ 4/ cję w artykule Clare Cavanagh polskiej nieobecności w dyskursie postkolonialnym i znalazła czytelną eksplika- wskazuje na pozornie metodologiczny, a w istocie ideologiczny charakter źródła niejszych sposobów, w jaki te nowe wizje rzeczywistości się wyrażają. strzegają rzeczywistość, jest często mniej widoczny. Literatura stanowi jeden z najważ- Przyczyna druga jest nieco bardziej skomplikowana. Trzeba jednak zwrócić na Rosja zdaje się niezupełnie pasować do postkolonialnego paradygmatu amery- Powróćmy do postawionego na wstępie pytania. Pierwsza możliwa odpowiedź 2. Szkice E.W. Said s. 60-71. Postkolonialna Polska. Biała plama na mapie teorii in Post-colonial Literatures B. Ashcroft, G. Griffiths, H. Tiffin Culture and Imperialism , Routledge, London–New York 2002, s. 1. 5 . Krytyka postkolonialna, jej zdaniem, w znacznej , Vintage Books, New York 1993, s. 10. The Empire Writes Back. Theory and Practice , „Teksty Drugie” 2003 nr 2-3, 4 6 – kolonialnej interpretacji polskiej literatury ustaleń autorki się na założeniach marksistowskich. Ze szczególnie istotnych dla projektu post- udowodniła, iż krytykę postkolonialną można uprawiać, niekoniecznie opierając krytyków i badaczy szczególnie ważne, Thompson swoją rozprawą przekonująco kwestii podjętej w tym artykule nie sposób przecenić. Po pierwsze, co dla polskich ku kompetencji językowych niezbędnych do tego, by się z nimi zmierzyć” Europy Wschodniej z pola zainteresowań światowej humanistyki wynika z „bra- rykańskich i częściowo zachodnioeuropejskich badaczy, iż wyłączenie literatur wpływów Moskwy. Nieaktualnie i mało przekonująco brzmią dziś wyjaśnienia ame- co wydarzyło się w tej części Europy, która do niedawna pozostawała w strefie Optyka w nich przyjęta niewiele pozostawia miejsca na studia nad tym, Review”. amerykańskie pisma slawistyczne: „Slavic and East European Journal” i „Slavic kulturom innych języków i narodów, wertując główne nietrudno się przekonać, O tym, jak perspektywa rusocentryczna skutecznie zagłusza głosy poświęcone dyskusji z propozycjami metodologicznymi Saida, Gayatri Spivak czy Leeli Ghandi. stanie (poza nielicznymi wyjątkami) okazuje się nieprzystosowana do podjęcia nach angliści, romaniści czy iberyści. Dodać trzeba, iż slawistyka ta w obecnym duje imperialnej wizji kultury, z którą uporali się już na dobre w swoich dziedzi- rzędnego statusu w stosunku do „wielkiej” literatury rosyjskiej, a zatem – sekun- narodów Europy Środkowo-Wschodniej, co prowadzi do utrwalenia ich nierówno- baletu amerykańska slawistyka niestrudzenie minimalizuje znaczenie literatur i ZSRR oraz rusycystów wychowanych w kulcie Puszkina, Tołstoja i rosyjskiego 9/ 8/ 7/ rackie inne niż „czysto” brytyjska brytyjską i amerykańską anglistykę, ignorującą bądź zawłaszczającą tradycje lite- literaturą angielską przez skich, spychane przez długi czas na pobocze studiów nad sytuację, w jakiej znalazły się na początku lat 80. literatury byłych kolonii brytyj- marginalizacji peryferii (narodów pozbawionych suwerenności). Przypomina to model w swej istocie imperialny, metropolitalne centrum za cenę który faworyzuje stanowi przełom w dziedzinie studiów nad literaturą rosyjską son cyzm środowiska. satelickich. Kto tego protokołu nie przestrzega, ryzykuje skazaniem się na ostra- traktować problematykę postkolonialną w odniesieniu do byłego ZSRR i krajów z jaką należy skie, towarzyszy silne przeświadczenie o najwyższej „delikatności”, popularności, jaką cieszą się w kręgach amerykańskiej slawistyki studia nierosyj- Rozpatrywana w takim kontekście praca amerykańskiej slawistki Ewy Thomp- Rozpatrywana Skórczewski Imperial Knowledge Age” Fall 2000, s. 408-410). Podkreślił to R.F. Staar w recenzji Illinois Press, Chicago 1969, s. 2-3. Comparative Literature: Matter and Method D. Brydon, H. Tiffin Postkolonialna Polska – projekt (nie)możliwy (znana polskiemu czytelnikowi jako Decolonising Fictions 7 . Zdominowana przez zastępy historyków Rosji National Identity and Expansionism , Dangaroo Press, Sydney 1993, s. 7. , ed. by A. Owen Aldridge, University of Trubadurzy imperium Trubadurów imperium 9 . Jej znaczenia dla („Modern 8 . Małej )

103 104 cie „kolonializmu filtrowanego” ( postkolonialnego. Do opisu owego doświadczenia wprowadza jednak własne poję- regionu szczególnym doświadczeniu, którego kulturowe ślady wymagają ujęcia ropy Środkowej pisze o kolonializmie sowieckim jako wspólnym wielu krajom w ramach ny kanadyjski urodzony na Węgrzech, na marginesie swoich badań prowadzonych 11/ 10/ funkcjonujących w twórczości pisarzy rosyjskich i brytyjskich, nych”, pomimo zastanawiających zbieżności mechanizmów hegemonizacji dyskursu o „In- wanych narodów (w tym Polaków). Thompson zwróciła przy tym uwagę na fakt, iż nocześnie korzystny dla interesów metropolii, stereotypowy wizerunek skolonizo- nej, olśniewającej swą kulturą Zachód i niewinnie cierpiącej, Rosji, tworząc jed- mocą których literatura ta wygenerowała sugestywny obraz wybitnych Rosjan i sil- rosyjskiej prozy i poezji XIX i XX wieku oraz opis strategii reprezentacji, za po- wymienić trzeba dwa: rozpoznanie mitu imperialnego jako idei przenikającej dzieła ność sowieckiego kolonizatora i jego odejście ta w twórczości pisarzy bałkańskich (na przykład Wiktora Paskova) odcisnęła obec- szkiców współczesnej literaturze bułgarskiej, tropiąc ślady, jakie na obrazie świa- Deltcheva, amerykańska slawistka bułgarskiego pochodzenia, poświęciła szereg – Bułgarii. Roumiana w stosunku do innego kraju byłego „bloku wschodniego” precedensem w amerykańskiej slawistyce. Precedens taki miał już miejsce, tyle że Polskipostkolonializmu poprzez zaznaczenie na owej mapie konturów nie byłoby na mapie raturom słowiańskim? Niezupełnie, choć wypełnienie „białej plamy” teraturę Rosji i ZSRR ma swój odpowiednik w pracach poświęconych innym lite- Czy zaproponowane w 3. literaturom zachodnim. wemu badaniu, jakie krytycy postkolonialni narzucili brytyjskiej, francuskiej czy innym caniu i zarządzaniu dyskursem o sobie w taki sposób, by uniknąć poddania się wnikli- rzecz imperium. Literatura rosyjska osiągnęła niezwykły sukces w prowadzeniu, podsy- ści tych tekstów do unikania spojrzenia krytyka, które mogłoby odsłonić ich usługi na litarną postawę Rosji, komentatorzy rosyjscy i zachodni ulegają spektakularnej zdolno- Interpretując rosyjskie teksty literackie jako zasadniczo wolne od zaangażowania w mi- Szkice Leiden, 16-22 AugustLeiden, 1997 of the International Comparative Literature Association „Literature as Cultural Memory,” Coloniality Difficult Topos In-Between: The East Central European Cultural Context as a Post- D’Haen and P. Krüs, Rodopi, Amsterdam–Atlanta 2000, s. 589-598 (prdwr. Viktor Paskov Deltcheva Zob. na przykład R. A. Sierszulska, Universitas, Kraków 2000, s. 49-50. E.M. Thompson cultural studies , „Sarmatian Review” 1998, vol. 18, no. 3). , „Sarmatian Review” , w: Trubadurzy imperium. Literatura rosyjska i kolonializm Colonizer and Colonized oraz prac komparatystycznych dotyczących literatur Eu- 10 . Trubadurach imperium (Text Studies in Comparative Literature 26.) East Central Europe as a Post-Coloniality: The Prose of filtered type of colonialism . Vol. 2 Of the Proceedings of XV Congress 11 . Steven Tötösy de Zepetnek, uczo- postkolonialne spojrzenie na li- ), odróżniając tę formę , ed. by T. , przeł. The 15/ 14/ 13/ 12/ politycznych, społecznych i kulturowych miałby mieć charakter wtórny i realizować się za pomocą środków ideologicznych, kiego, w przeciwieństwie do jego brytyjskiego czy francuskiego odpowiednika, sycznej”, czystej postaci zjawiska. Według kolonializm typu sowiec- Tötösy’ego kolonializmu, jaka miała miejsce w krajach dawnego bloku wschodniego, od „kla- dzy innymi u Gombrowicza ściowych tropi konstrukcję tożsamości opartej na świadomości pogranicza, mię- nym kulturze pogranicza i polityce tożsamości na wybranych przykładach powie- społeczeństw Europy Środkowo-Wschodniej: 1) niebezpieczeństwo panslawistycz- problemy, na jakie napotyka komparatysta zainteresowany twórczością literacką cje za reprezentatywne dla tego ujęcia. Książka Longinovića uzmysławia niektóre todologii postkolonialnej, wskutek czego trudno uznać zawarte w niej interpreta- czości literackiej byłych kolonii daje interesujące rezultaty ność to kolejna kategoria postkolonialna, której zastosowanie w interpretacji twór- between peripherality ( Tötösy pojęcie „peryferyjności wynikającej z zawieszenia, bycia «pomiędzy»” dawna imperialnemu panowaniu ZSRR zmiernie charakterystyczny rys kultur społeczeństw i narodów poddanych do nie- podrzędność, a ściślej świadomość czy też kompleks podrzędności stanowi nie- (terytorium do zagarnięcia, w najbardziej dosłownym znaczeniu). Bez wątpienia (jako strefa eksportu idei, a nie ich równoprawnej wymiany), a także Wschodu kolonialnej obszar o statusie podwójnie peryferyjnym: z perspektywy Zachodu kowo-Wschodnia miałaby zatem stanowić swoisty z punktu widzenia teorii post- „peryferiom”, tj. Polsce, Czechom, Słowacji, Ukrainie, Bułgarii itd. Europa Środ- wychodzących z dwóch centrów: zachodniego i wschodniego, skierowanych ku Europy, zdaniem badacza, polem ścierania się przeciwstawnych sił w kulturze, tej części raz większej mierze Stany Zjednoczone. Byłaby więc najnowsza historia główne centra kulturowe Zachodu, a więc Niemcy, Francja, Anglia, a także w co- Odry: kolonizacja o charakterze intelektualnym, której ośrodkami miałyby być kolonizacja krajów na wschód od kierunku, w jakim postępowała (i postępuje) tyczną i militarną ZSRR w naszym regionie. Co więcej, Tötösy mówi o drugim ne, obiektywne różnice pomiędzy podbojami zamorskimi Anglii a ekspansją poli- trudno bowiem – może poza przykładem Jugosławii czy Rumunii – wskazać istot- Tomislav Longinović, slawista o korzeniach serbskich, w studium poświęco- Skórczewski Novels T. Longinović Deltcheva Zob. R. Zob. Amsterdam–Atlanta 1998, s. 131-132. S. Tötösy de Zepetnek UP, West Lafayette, Indiana 2002. Comparative Central European Culture , University of Arkansas Press, Fayetteville 1993. Borderline Culture: The Politics of Identity in Four Twentieth Slavic ) jako swoistej cechy dyskursu literackiego regionu. Peryferyj- Postkolonialna Polska – projekt (nie)możliwy East Central Europe… Comparative Literature: Theory, Method, Application 15 . Jego rozprawa jest jednak słabo zakorzeniona w me- 12 13 , ed. by S. Tötösy de Zepetnek, Purdue . Z ujęciem tym można polemizować, . Do opisu tego zjawiska wprowadza 14 . , Rodopi, in-

105 106 16/ współcześnie podejmowana, również jako zagadnienie teoretyczne w odniesieniu do krajów należących niedawno imperium sowieckiego bywa ne propozycje badawcze, przykłady te pokazują, że problematyka postkolonialna nymi z racji nieznośnych panslawistycznych wtrętów autora. samości, ujęcie w niej zaproponowane pozostawia wiele do życzenia, między in- Culture czać obrania stanowiska postkolonialnego). W konsekwencji, mimo iż istotne różnice, przez co uprawianie krytyki totalitaryzmu nie musi wcale ozna- wia tu znak równości, podczas gdy pomiędzy obu typami doświadczeń zachodzą sta- totalitarnego i kolonialnego (Longinović, podobnie jak Cavanagh, zbyt łatwo poszczególnych kręgów słowiańszczyzny, oraz 3) nieidentyczność doświadczenia dów nierosyjskich, 2) potrzebę wrażliwości na głębokie zróżnicowanie kulturowe nych zapędów i symplifikacji przy próbach zsyntetyzowania doświadczeń naro- wało ich perspektywę i wpłynęło w istotny sposób na zakres podejmowanych za- wało ich perspektywę i wpłynęło w kraju pochodzenia (zwykle którymś z krajów tzw. Trzeciego Świata), ukształto- jednak ma w swojej biografii etap przedamerykański. Doświadczenie to, nabyte wywodzących się przeważnie z kręgów uniwersyteckich USA, spośród których wielu Ramy dyskursu postkolonialnego stworzone zostały przez teoretyków literatury na pytanie o przyczyny polskiej nieobecności mapie badań postkolonialnych. pozycji. anglosaskiej, wyodrębnić kilkadziesiąt klasycznych, fundamentalnych dla tego nurtu w krytyce zakresie idzie już z pewnością w setki, jeśli nie w tysiące, wśród których można uznanych niemalże a także licznych studiów poświęconych twórczości pisarzy tzw. Trzeciego Świata, z 1978 roku), w formie rewizji kanonu, reinterpretacji dzieł klasyki angielskiej, latach 80. (a więc wkrótce po ogłoszeniu przełomowej rozprawy Saida pierwiastków teorii postkolonialnej. Efekty dały o sobie znać już we wczesnych anglosaskiej strefy kulturowej, dobrze poradziła sobie z wchłonięciem ożywczych lonializmu. paradygmatu postko- mość postkolonialności tej części Europy weszła na stałe do obecność w dyskursie humanistycznym wciąż jest zbyt nikła, by uznać, że świado- Niezależnie od metodologicznych ułomności, jakie charakteryzują wspomnia- Spojrzenie na korpus krytyki postkolonialnej udziela pośrednio odpowiedzi W odróżnieiu od slawistyki, anglistyka w USA, jak również innych obszarach 4. Szkice i komentarze przeł. A. Korniejenko i A. Hnatiuk, w: dostępny w języku polskim szkic Pawłyszyna innymi o pracach Marko Pawłyszyna i Mirosława Szkandrija, jak na przykład Największe osiągnięcia na tym polu ma amerykańska ukrainistyka (myślę między podejmuje ważkie z postkolonialnego punktu widzenia zagadnienie toż- podejmuje ważkie , red. i wstęp R. Nycz, Universitas, Kraków 1998, s. 530-537). , red. i wstęp R. ex officio za postkolonialnych. Obecnie liczba studiów w tym Odkrywanie modernizmu: przekłady Ukraiński postkolonialny postmodernizm 16 . Niestety, jej Orientalizm Borderline , łych” społeczeństw uzależnionych od struktur imperialnej władzy łych” tzw. Trzeciegoodnosi się również do twórczości „bia- i Czwartego Świata, lecz przekonują wymienieni krytycy – nie jest wyłączną cechą kultur grup etnicznych zasługuje. Z tej perspektywy ważna jest świadomość, iż postkolonialność – o czym humanistyce przyjęcie, na jakie bez wątpienia w poddanej regułom globalizacji cze i krytycy środkowoeuropejscy, o ile pragną, by literatura ich regionu znalazła wiąc łagodniej, niedostrzeganych. Podobną rolę, zdaje się, powinni odegrać bada- kulturom krajów do niedawna przez tenże Zachód dyskryminowanych bądź, mó- dologicznej i filozoficznej Zachodu – przetarł drogę do światowego „rynku idei” łych kolonii w ukształtowaniu dyskursu, który – ugruntowany na tradycji meto- czyć wpływowej roli, jaką odegrali krytycy i badacze literatury wywodzący się z by- blematyki postkolonialnej jedynie doświadczenie skolonizowania dawało przepustkę do podejmowania pro- opiera się na błędnym z teoretycznego punktu widzenia założeniu, jakoby tryzm” kursu postkolonialnego. Tego czy też „odwrócony etnocen- rodzaju „natywizm” nialnym posiada wyłączność praw czy też szczególny przywilej na uprawianie dys- da, a także Irlandia oraz Szkocja w obszar studiów nad literaturą byłych kolonii. czeństw rasy białej nad innymi i włączeniu takich terytoriów, jak Australia, Kana- wokół kwestii imperialnej dominacji jednych społe- łamaniu „zmowy milczenia” których udział w konstruowaniu dyskursu postkolonialnego zadecydował o prze- czy australijskich (B. Ashcroft, G. Griffiths, H. Tiffin) i irlandzkich (G. Smyth), tury i edukacji na osobistym doświadczeniu. Nie inaczej jest w przypadku bada- rając przenikliwe analizy zachodnich wpływów imperialnych w dziedzinie litera- Bhabha czy Spivak, którzy wielokrotnie podkreślali swoje hinduskie , opie- 20/ 19/ 18/ 17/ gadnień. Said nie krył się nigdy ze swoim palestyńskim rodowodem jako paralelę losu Polski potężniejszego sąsiada wielokrotnie wskazywali polscy, a także irlandzcy pisarze uwagę zasługuje zwłaszcza przypadek Irlandii, której kolonialne uzależnienie od nym, lecz nie objęło jeszcze narodów i kultur Europy Środkowo-Wschodniej. Na lonializm” – pojęcia, które długo torowało sobie drogę w dyskursie postkolonial- stał za narodzinami tej świadomości, przyczynił się do ukucia terminu „biały ko- Nie należy jednak bynajmniej wnioskować, iż podmiot o statusie postkolo- Skórczewski London–New York 1997, s. 87. Zob. na przykład S. Żeromski Por. D. Brydon, H. Tiffin Zob. B. Moore-Gilbert Interviews with Edward W. Said ciesząca się w USA dużą popularnością książka Świadczą o tym jego wypowiedzi w udzielanych wywiadach, jak na przykład Kraków 2004, s. 160. podróży”. Wypisy z polskiej krytyki literackiej XX wieku 2001. Postkolonialna Polska – projekt (nie)możliwy Postcolonial Theory. Contexts, Practices, Politics 20 18 Decolonising Fictions . Wkroczenie Irlandii do dyskursu postkolonialnego . Tak oczywiście nie jest. Nie sposób jednak zaprze- , Literatura a życie polskie

ed. by G. Viswanathan, Pantheon Books, New York . Power, Politics, and Culture: , red. M. Wyka, Universitas, , w: „Kartografowie dziwnych , Verso, 19 . Proces, jaki 17 . Podobnie

107 108 niej Europy. Jak to zrobić? sce w dyskursie postkolonialnym Polsce oraz innym krajom Środkowej i Wschod- sie humanistycznym. Z przyczyn wyżej opisanych tym trudniej wywalczyć miej- statusu własnych kultur w zachodnim dyskur- na legitymizację postkolonialnego łych kolonii – Irlandii, Australii czy Kanady – kierują znaczną część swej energii łudniowej, Karaibów, Polinezji itd. Krytycy postkolonialni z terytoriów byłych bia- i kulturom byłych kolonii zamorskich: Indii, Afryki Po-kolonialną – literaturom rom zachodnim (czyt. imperialnym) oraz – wypromowanym przez krytykę post- zepchnięte nie na drugi nawet, lecz trzeci plan, ustępując literaturom i kultu- przekonali się dotkliwie krytycy irlandzcy), przez co zostają one paradoksalnie czym europejskich peryferii Anglii nierzadko odmawia się statusu kolonialnego (o imperia kolonialne – Wielką Brytanię, ale też Niemcy czy Rosję. Doświadczeniu nieuchronnie prowadzi do marginalizacji kultur krajów Europy podbitych przez szej i dawniejszej literaturze irlandzkiej Irlandczycy. Dzięki pracom Davida Lloyda oraz publikacjom poświęconym now- i Terry Eagleton, dwaj spośród czterech autorów zamieszczonych w niej esejów, to bez znaczenia dla tej przełomowej publikacji był zapewne fakt, iż Seamus Deane zainteresowań studiów postkolonialnych 23/ 22/ 21/ zaznaczyło się wyraziście książką wanymi ( leżności kolonialnej, w którym biali są zarówno kolonizatorami, jak i skolonizo- „wewnętrznemunografii poświęconej kolonializmowi” wyodrębnił taki model za- rasowe) przypadkach krajów tzw. Trzeciego Świata, mimo iż Michael Hechter w mo- nych politycznie, bo wysuwających na pierwszy plan – niesłusznie kryterium na najmniej skomplikowanych metodologicznie (i, dodajmy, najbardziej popraw- mi. Ignorują oni tym samym zjawisko kolonializmu w Europie i koncentrują się by kolonializm nieuchronnie wiązał się z dominacją rasy białej nad innymi rasa- postkolonialnych kwestionuje zjawisko „białego kolonializmu”, twierdząc, jako- białej nie było jednak procesem prostym. Przeciwnie, aż dotąd wielu krytyków niejących modeli postkolonializmu Joyce’a udowodnił, że literatura irlandzka wcale nie stanowi anomalii na tle ist- czości Seamusa Heaneya, Samuela Becketta, Williama Butlera Yeatsa i Jamesa Szkice Uznanie kolonialnej zależności terytoriów zamieszkałych przez ludność rasy 1953-1966 M. Hechter Studies”: of Commonwealth and Postcolonial poświęcono specjalny zeszyt pisma „Journal and Culture Press, Durham 1993; D. Cairns, S. Richards D. Lloyd University of Minnesota Press, Minneaopolis 1988. T. Eagleton, F. Jameson, E.W. Said casus Anomalous States: Irish Writing and the Post-Colonial Moment Ireland, Postcoloniality, and Contemporary Irish Literature , University of California Press, Berkeley 1975. , Manchester University Press, Manchester–New York 1988. Irlandii Irlandii, a także Szkocji i Walii), a David Lloyd na przykładzie twór- Internal Colonialism: The Celtic Fringe in British National Development, Nationalism, Colonialism, and Literature Nationalism, Colonialism, and Literature 23 . Jak nietrudno zauważyć, stanowisko takie . Jak nietrudno zauważyć,

kraj ten został na stałe włączony w obręb

22 . Writing Ireland, Colonialism, Nationalism (Spring 2001). , Duke University , 21 . Nie podbitych nacji, bo inna była jego logika imperiotwórcza” carstw kolonialnych w przeszłości (Hiszpania, Portugalia), narzędziem wyzysku stuleciu strefy wpływów sięga po wysłużoną retorykę zimnowojenną, na przykład mówiąc o poszerzaniu truje w kategoriach kolonialnych podboju przez ZSRR przyległych terytoriów, lecz 28/ 27/ 26/ 25/ 24/ właśnie „ideologia imperialistycznej winy”, jak nazwał to zjawisko Lewis Feuerwłaśnie „ideologia imperialistycznej winy”, nego kraju w stosunku do Rosji/ZSRR kowoeuropejskich intelektualistów przeciwko uznaniu kolonialnego statusu włas- zjawisko oporu środ- wo nietrudno prześledzić zaobserwowane przez Tötösy’ego riale historiografii poświęconej imperium rosyjskiemu i sowieckiemu stosunko- postkolonialnej historii Rosji widzianej oczyma polskich historyków? Na mate- kach uniwersyteckich USA i zachodniej Europy. A jak przedstawia się projekt przyczyn – doprowadziła do wyłonienia się stanowiska postkolonialnego w ośrod- legła u podstaw procesu dekolonizacji, a także – obok wspomnianych wcześniej dobna krytyka pod adresem Rosji wciąż pozostaje trudna do pomyślenia dobna krytyka pod adresem Rosji wciąż pozostaje trudna do nań imperialnych, odzwierciedlonych w literaturze i innych tekstach kultury, po- ków postkolonialnych, zdobył się na gruntowną analizę i ocenę własnych poczy- potęgę opartą na podboju terytoriów Azji i Europy Wschodniej. W konsekwencji, mechanizmów, za pomocą których Rosja budowała i nadal usiłuje podtrzymać swoją kich przywódców i egzekutorów ich rozkazów. Nie ma w niej natomiast analizy Ewa Thompson w swojej rozprawie zauważyła, że o ile Zachód, piórem kryty- 5. Skórczewski Tamże, s. 161-162. J. Smaga ( ideologiczne, ekonomiczne, społeczne itd., wywodzące się z sowieckiego centrum” sposób pogląd, według którego na kulturę i literaturę regionu oddziałały czynniki wywarł większego – dla niektórych żadnego wpływu na kulturę; odrzucają w ten opiera się na nieuzasadnionym przeświadczeniu, iż sowiecki kolonializm nie istnienia zjawiska kolonializmu kulturowego ze strony ZSRR […] Ich sprzeciw ci o nastawieniu bardziej narodowym, kategorycznie zaprzeczają samej możliwości „W i wschodnioeuropejscy, wielu przypadkach intelektualiści środkowo- zwłaszcza L. Feuer Imperium tłumieniem dyskursu w «Rosyjskiej’ Federacji»” (E. Thompson między względną otwartością dyskursu zachodniego oraz wciąż trwającym rosyjskiego imperializmu. Niewyobrażalność takiego projektu daje miarę dystansu czy Litwinów, by instruowali studentów na uniwersytetach rosyjskich temat Zachodu na zachodni imperializm, to tak, jakby zaprosić – powiedzmy Polaków „Pozwolić, by Gayatri Spivak czy Homi Bhabha kształtowali akademickie reakcje s. 104. Comparative Literature… , zauważa: „Nie mogło być imperium carskie, jak choćby większość mo- , s. 62-63). Imperialism and the Anti-Imperialist Mind Rosja w 20 stuleciu 28 . Centralne miejsce w narracji historyka zajmują postaci sowiec- Postkolonialna Polska – projekt (nie)możliwy , s. 134). , Znak, Kraków 2002, s. 14. 26 . Józef Smaga, autor studium , Prometheus Books, Buffalo 1986, 27 . Podobnie nie rozpa- Trubadurzy Rosja w 20 24 . To 25 ,

109 110 australijskich krytyków. Ruch należy do polskich badaczy. zainteresowań postkolonializmu – nie należy obwiniać za to amerykańskich czy nialne referencje” Polski nie przekładają się na włączenie polskiej literatury w pole wydać oburzenie, z jakim Cavanagh odnotowuje fakt, iż „imponujące postkolo- wane przez metodologię, której kontury nadał Said. Jakkolwiek słuszne może się dzie literaturoznawcom, o ile zechcą oni sięgnąć po narzędzia badawcze wypraco- ratura znajdzie się na mapie krytyki postkolonialnej, przysługiwać zapewne bę- polski, w stosunku do liczby wydanych pozycji literatur narodowych tych krajów. nakładów książek rosyjskich w przekładach na języki środkowoeuropejskie, w tym ry i kultury. Nie należy lekceważyć na przykład takich informacji, jak wysokość nych z wielu dziedzin: polityki, ekonomii, geografii, demografii, a także – literatu- syjskiego przedsięwzięcia kolonialnego, opierając się na analizie szczegółowych da- – ukazałyby skalę ro- imperium brytyjskiemu, francuskiemu czy holenderskiemu stały się peryferiami metropolii, za znalezienie w orbicie jej wpływów. go oraz jaką cenę musiały zapłacić narody zamieszkujące obszary, które odtąd gało włączanie terytoriów europejskich i azjatyckich do ZSRR i bloku wschodnie- nicznie oddających się jej w objęcia, nie zadając przy tym pytania, na czym pole- cierpiącej w „wielkiej wojnie ojczyźnianej” Rosji i sąsiadów tejże jakby sponta- przyległych państw. Riasanovsky w zamian sprawnie powiela stereotypowy obraz autor zdawał sobie sprawę z kolonizacyjnej natury polityki Rosji i ZSRR wobec jedna spośród blisko siedmiuset stronic tej rozległej pracy nie wskazuje na to, by mickiego odgrywa książka Nicholasa Riasanovsky’ego mickiego odgrywa książka Nicholasa Riasanovsky’ego od lat rolę klasycznego podręcznika akade- leń historiografii zachodniej, w której prace wielu polskich historyków poświęcone Rosji nie odbiegają zanadto od usta- konsekwencjami, zwłaszcza kulturowymi, pozostaje ta sama. Pod tym względem i kulturowe narodów i grup etnicznych od Rosji wraz z dalekosiężnymi tego faktu 30/ 29/ sywny, a nie progresywny łych, a nie podbój terytoriów zamorskich – oraz miał charakter wyraźnie regre- zachodnioeuropejski – przede wszystkim poprzez kolonizację obszarów przyleg- strzega, że o ile rzeczywiście imperializm rosyjski realizował się w innym stylu niż krajów sąsiednich zdaje się wolna od znamion kolonizatorskich. Smaga nie do- wspomaganych uległością społeczeństwa, lecz jej polityka wobec krajem dyktatur zmu, czytelnik otrzymuje obraz wydestylowany, w którym Rosja jest wprawdzie pomimo podkreślania przez autora rosyjskiej ekspansji i sowieckiego totalitary- Niezależnie jednak od historyków, decydujący głos w sprawie, czy polska lite- Przykłady te dowodzą, że potrzeba studiów, które – na wzór prac poświęconych Szkice UK 2000. N.V. Riasanovsky cywilizacyjnego” (L. Feuer eksploatacji lub eksterminacji ludności, niezależnie od stopnia jej zaawansowania wprowadza edukację i sztukę. […] Imperializm regresywny zmierza do ciągłej „Imperializm progresywny podnosi poziom życia i kultury; na obszary zacofane A History of Russia 29 , istota zjawiska: uzależnienie polityczne, społeczne Imperialism… , Oxford University Press, New York–Oxford, , s. 4). A History of Russia 30 . Ani relacja kolonialnego podporządkowania („Inny” jako kolonizator postrzegany przez relacja kolonialnego podporządkowania („Inny” nia); 3) tożsamość formowana w obliczu i w opozycji do „Innego”, z którym łączy nieprzynależności, wyobcowania etc. – a także literackich praktyk jego ignorowa- przykład miejsce na analizę kompleksu podrzędności – poczucia onieśmielenia, i jego literackie reprezentacje, rozpoznania oraz refutacje (tu znalazłoby się na ratury (dyskurs skolonizowanego i kolonizatora naszej lite- przykładowe zagadnienia 1) swoista „dwugłosowość” i „dwutorowość” dotąd nietknięte bądź analizowane bez postkolonialnego instrumentarium. Oto 32/ 31/ w myślach inni ludzie” świadczeniem, iż „prawdziwym życiem człowieka jest to, którego udzielają mu nym obiegu tak, jak myśleć będą o nich czytelnicy, zgodnie z Conradowskim prze- kulturze i tradycji. Dzieła naszych pisarzy będą bowiem funkcjonować w powszech- „polskiego partykularza” i dotrzeć do odbiorcy wykształconego w innym języku, literaturze, a także dyskursowi okołoliterackiemu, wydostać się z zaklętego kręgu wszystkich niemal kontynentów ostatnich dwustu lat. Umożliwiłoby to polskiej ujrzeć wiele naszych utworów w optyce uniwersalnego doświadczenia ludzkości kategorie pojęciowe wypracowane przez postkolonializm pozwoliłyby zapewne nialna dostarcza narzędzi, które pozwalają osiągnąć podwójny cel. Po pierwsze, światło dzienne za pomocą odpowiednich instrumentów. Metodologia postkolo- wewnętrzną zawartością. Chodzi raczej o to, by tę zawartość odkryć i wydobyć na skie dzieła międzynarodowej publiczności, przebierając je w szaty nielicujące z ich Z kolei dla polskiego czytelnika wartość miałyby studia eksplorujące obszary Nie w tym oczywiście rzecz, by w opakowaniu modnego „izmu” sprzedać pol- oczywiście rzecz, by w opakowaniu modnego „izmu” Nie w tym 6. Skórczewski Aleksander Fiut w szkicu Na potrzebę eksploracji imperialnego wymiaru polskiej literatury wskazał J. Conrad i Cavanagh. subtelniej, niż można to wywnioskować z przywołanych tu szkiców: Fiuta zasygnalizować, jest znacznie bardziej złożona i pozwala spojrzeć na rzecz z wypracowaną w obrębie tego nurtu metodologią, jak staram się w tym szkicu (s. 152). Problematykawieki przez najeźdźców” postkolonialna wraz i wyblakłego już mocno obrazu Polski-ofiary, cierpiącej niewinnie, gnębionej przez bowiem przecież wciąż w sferze projektu – „utrwalenia […] tradycyjnego Fiuta, nie mają bynajmniej na celu – a raczej powinny mieć, poruszamy się i kulturowymi konsekwencjami skolonizowania. Studia te bowiem, wbrew obawom poznawcze, nie powinno prowadzić do rezygnacji ze studiów nad literackimi otwiera przed krytyką postkolonialną bez wątpienia interesujące perspektywy kolonizatora w naszej poezji i prozie, a także piśmiennictwie okołoliterackim, choć zaszkodzić mojemu przedsięwzięciu. Trzeba podkreślić, iż tropienie dyskursu uzasadniane najlepszymi intencjami, może w dalszej perspektywie jedynie s. 150-156). Jednak antagonizowanie obu kierunków badań postkolonialnych, red. Z. Najder, PIW, Warszawa 1974, s. 19. W oczach Zachodu Postkolonialna Polska – projekt (nie)możliwy 31 . Polonizacja? Kolonizacja? , przeł. W. Tarnawski, w: tegoż 32 („Teksty Drugie” 2003 nr 6, ); 2) doświadczenie kolonizacji Dzieła , t. 12,

111 112 towały jako wybryk niepokornej uczonej żowy konserwatywny periodyk „Modern Age”, pewne kręgi slawistyczne potrak- 34/ 33/ wą konsekwencją skolonizowania) demaskulinizacji mężczyzn w polskiej literaturze, będącego nieodłączną kulturo- teracki wizerunek kobiet i mężczyzn (ze szczególnym uwzględnieniem zjawiska skolonizowanego, ale też sam skolonizowany widziany oczyma kolonizatora); 4) li- skie wydanie Ewy Thompson pozwala przypuszczać, że zadanie nie będzie łatwe. Amerykań- Chwin, Zagajewski, Jurewicz). (kategoria Tyrmand, Nowakowski, Konwicki), wreszcie o motywie przemieszczeń ludności „przestrzeni imaginacyjnej” i przestrzeni w ogóle, zwłaszcza miejskiej (Herbert, łosz), literaturze „małych ojczyzn” (proza Huellego, Chwina, Stasiuka), kreacjach Myślę o poetyce „powrotu do miejsc rodzinnych” (na przykład Zagajewski, Mi- odsłonić w postkolonialnym świetle swe interesujące, niespodziewane oblicze. rackie znane i opisywane już z innych perspektyw oraz innymi językami mogłyby nicznego w literaturze w stosunku do dyskursu imperium. Również zjawiska lite- sobach reprezentacji etc.; 6) mechanizmy konstruowania dyskursu kontrhegemo- imperium, ujawniające się w języku, spo- ną a dyskursami społeczno-politycznymi powyższych uwag oczywiste jest jednak, że zadanie to musimy podjąć sami. zupełnie nie istniejemy.kilkusetletniej tradycji piśmiennictwa niemal W świetle nielicznymi nazwiskami znanymi koneserom współczesnej poezji – jako naród o Potrzebnym dla wprowadzenia naszej literatury w obieg światowy, w którym – poza wanej przez Saida, jest zadaniem nie tylko możliwym, lecz więcej – potrzebnym. – napisanie nowej nej problematyki, którą pozwala odsłonić metodologia postkolonialna. nak musi zostać dokładnie rozpoznana, z uwzględnieniem bogatej i zróżnicowa- zlokalizowana przez Cavanagh, musi przestać razić bielą. Przede wszystkim jed- współczesny świat, zwłaszcza tzw. świat zachodni. Biała plama na mapie teorii, nieznajomość zubaża czenie podwójnego skolonizowania, doświadczenie, którego nym świecie. Polska literatura ostatnich dwóch stuleci zawiera unikalne doświad- Zwłaszcza że na szali leży wizerunek i recepcja naszej twórczości we współczes- „nowinkom” polonistyki. A jednak przedsięwzięcie wydaje się warte zachodu. czone – polonocentrycznie zorientowanej bądź po prostu niechętnej podejrzanym ba ze strony tradycyjnie uprawianej rusycystyki i slawistyki, a także – niewyklu- rzenia i krytyki, które mogą nadejść z różnych kierunków, przede wszystkim chy- Szkice Projekt, którego kontury tutaj kreślę, nie jest wolny od ryzyka. Los książki Ujęcie polskiej literatury w takiej optyce, a w dalszej perspektywie – być może Literature Studies” 2001, vol. 83, no. 3, s. 264-266. Journal” Fall 2002, vol. 46, no. 3, s. 595-596; K. Hokanson [rec.], „Comparative Zob. R.F. Staar Dziękuję Pani Ewie Thompson za zwrócenie mi uwagi na to zagadnienie. dislocation Trubadurów imperium National Identity History of Polish Literature , displacement …; P.I. Barta [rec.], „Slavic and East European , któremu przychylną recenzję poświęcił presti- 33 ) i jego literackich wcieleniach (Mackiewicz, ; 5) związki pomiędzy twórczością artystycz- 34 . Trzeba więc liczyć się z głosami obu- , opartej na metodologii zapoczątko- pozbawiona staromodnych ambicji systemowych…” (s. 8). Zasadniczą odrębność nalna i tym bardziej właśnie interesująca dla nas, ludzi późnej nowoczesności, że kazanie, że „istnieje coś takiego jak swoista filozofia romantyczna: orygi- Dlatego też podstawowym zamiarem autorki jest, jak pisze we stosunku do tej, jaka wykształciła się w ramach tradycji niemieckiego idealizmu. 2/ 1/ cach zawarta jest Geoffreya Hartmana oraz Harolda Blooma. Zdaniem Bielik-Robson w ich pra- interpretacjach dokonanych przez trójkę literaturoznawców z Yale: Paula de Mana, znaleźć dla niego oparcie w tradycji myśli romantycznej oraz jej współczesnych odczytywać jako kontynuację tego stanowiska, tyle że tym razem autorka stara się lat temu książce nych Agaty Bielik-Robson. Były one już przez nią podejmowane w wydanej kilka tradycji nowoczesności znajdują się od lat w centrum zainteresowań filozoficz- zanych z radykalną, ponowoczesną krytyką metafizyki. go konserwatyzmu obrońców uniwersalizmu, z drugiej zaś niebezpieczeństw zwią- wypracować stanowisko pośrednie, które by z jednej strony unikało metafizyczne- wizmu i społecznej izolacji jednostki. W związku z tym Bielik-Robson starała się podmiotu oraz rozpadu języka wspólnotowego, zaowocowała nową formą relaty- ponowoczesna krytyka „wielkich która doprowadziła do tezy o śmierci narracji”, Kwestie podmiotu i podmiotowości w tej postaci, jakiej pojawiły się one 1. Wywoływanie podmiotu romantycznego Dybel Kraków 2004. A. Bielik-Robson A. Bielik-Robson Wywoływanie podmiotu romantycznego implicite Inna nowoczesność Inna nowoczesność Duch powierzchni. Rewizja romantyczna i filozofia bardzo interesująca filozofia podmiotu, alternatywna w Roztrząsania 1 , Universitas, Kraków 2000. . Autorka wychodziła w niej z założenia, że i rozbiory Ducha powierzchni , Universitas, Wprowadzeniu, 2

można wy-

113 114 saskich badań nad romantyzmem jako jednolitej i koherentnej całości. Stara się miennych założeniach niż te, które są właściwe wspomnianym krytykom z Yale. na romantyzm opiera się zasadniczo od- nie zauważa autorka – jej spojrzenie go rodzimym badaczom. Może z wyjątkiem prac Marii Janion, tyle że – jak słusz- tych badań, ale również charakterystycznego dla nich typu dyskursu, raczej obce- psychoanalizy i filozofii. W tym wypadku różnica dotyczy nie tylko zawartości w humanistyce anglosaskiej i które zazwyczaj sytuują się na pograniczu filologii, skiej tradycji badawczej dotyczącej romantyzmu tych jego odczytań, które powstały nologii i hermeneutyki czy dekonstrukcjonizmu. kom i dylematom nowoczesności niż tradycja filozofii transcendentalnej, fenome- Ujęcie to jej zdaniem wychodzi w znacznie większym stopniu naprzeciw rozter- wiązując do tej tradycji, stara się niejako z Yale.czekały w pracach wspomnianych powyżej trzech literaturoznawców Na- nych koncepcjach podmiotu, z drugiej zaś w interpretacjach, których się one do- nych ontologicznych implikacji zawartych z jednej strony w różnych romantycz- nić, przystępuje autorka do rekonstrukcji i rozwinięcia – jej zdaniem oryginal- na między Ja i światem; oraz 3) istotna podatność wpływ. poszczególne i pojedyncze nad tym, co uniwersalne; 2) równorzędność ontologicz- tologiczne implikacje zawarte w „duszy czującej”, jakimi są: 1) prymat tego, co od Kartezjusza poprzez Hegla do Husserla zapoznała doszczętnie oryginalne on- ce dalej stwierdzić, że tradycja fenomenologiczna rozciągająca się – jej zdaniem czalnej realności ludzkiej egzystencji” (s. 11). Podobny punkt wyjścia każe autor- polega na samoistnym docenieniu owej duszy «czującej» jako jedynej, nieprzekra- wstępny do wykształcenia się w podmiocie „duszy rzeczywistej”. tego autora wyłącznie w kategoriach patologii i choroby stanowi jedynie etap jako „refleksyjnej totalności odczuwania”, które jednak jest traktowane przez szy” tej filozofii znakomicie oddaje, jak pisze dalej, Heglowskie pojęcie „czującej du- ce rolę Dantejskiego wszystkim jednak, co należy podkreślić, z Haroldem Bloomem, który pełni w książ- Autorka podejmuje zarazem, w swoistym przymierzu z tymi krytykami (przede słabo u nas znanych literaturoznawczych odczytań tej epoki przez krytyków z Yale. nicza się zatem do reinterpretacji tradycji romantycznej ani też rekonstrukcji wiecznych radykalnych krytyków – Heideggera i Derridy. Bielik-Robson nie ogra- kartezjańskiej, ale również przezwycięża różne słabości i aporie jej dwudziesto- fia stanowi nie tylko alternatywę dla pojmowanej bardzo szeroko tradycji filozofii tu, którą implikuje tworzący ją kanon tekstów. Według Bielik-Robson owa filozo- Podkreślić należy przy tym, że Bielik-Robson nie przedstawia tradycji anglo- Niekwestionowalną zaletą książki Bielik-Robson jest przybliżenie bogatej pol- 2. Roztrząsania i rozbiory Taka książki Bielik-Robson. Starając się ją uzasad- jest też podstawowa „teza” Tymczasem, specyfika romantyzmu […] twierdzi dalej autorka, „filozoficzna cicerone ), próbę przedstawienia własnego ujęcia tej tradycji. ex post dopisać do niej filozofię podmio- rósł ze stanu dzieciństwa (Goethe, dzenie o odczarowaniu świata (Schlegel), przekonanie, że człowiek nigdy nie wy- i niezwykle istotnych w tradycji myślowej nowoczesności idei, takich jak twier- Robson narodzin wielu kluczowych motywów związanych z ideą „duszy czującej” twórcą romantycznym), Schlegla i Herdera. To w ich pismach upatruje Bielik- twórczość romantyków niemieckich – Novalisa, Goethego (jeśli uznamy, że był on i jego doświadczenia świata. Ale istotne znaczenie posiada w jej oczach również niej punktem wyjścia do rekonstrukcji implikowanej w nich koncepcji podmiotu Coleridge’a, Wordswortha i Blake’a; to głównie ich wypowiedzi poetyckie są dla niu na plan pierwszy wysuwa się dorobek romantyków brytyjskich – Shelleya, przed wpływem Lęku fantazja itd. Interesujące jest również, inspirowane w dużej mierze przez autora dotyczące na przykład rozumienia takich pojęć, jak ironia, lęk, wpływ, podmiot, rowny i przekonywający wydobywa podstawowe różnice między tymi autorami, de Mana oraz koncepcja „lęku przed wpływem” Blooma. W sposób bardzo kla- stawne sobie stanowiska, których przypadki skrajne stanowią: dekonstrukcjonizm raczej wykazać, jak w jej obrębie rysują się bardzo różne, niekiedy wręcz przeciw- cych zazwyczaj w różnych konfiguracjach, warstw: cych zazwyczaj w różnych da, filozofii Nietzschego, Bubera, Adorna, Horkheimera i wielu innych. psychoanalitycznej (Freud, Klein, Segal, Lacan), egzystencjalizmowi Kierkegaar- myśl ta wychodzi naprzeciw koncepcjom rysującym się we współczesnej tradycji go idealizmu (Fichte, Schelling, Hegel), lecz również dla wykazania, jak dalece ści tych przekonań na tle dojrzewającej w tym samym czasie tradycji niemieckie- Bielik-Robson dobry punkt wyjścia nie tylko dla wydobycia zasadniczej odrębno- (Schiller) czy koncepcja człowieka jako czepno-obronnej” pierwszy, można mówić o lepszych lub słabszych partiach książki. Moje omówie- 5) różnorodne odniesienia do wcześniejszej i późniejszej tradycji europejskiej 4) krytyka podstawowych założeń tradycji niemieckiego idealizmu, fenomenolo- 3) próba wypracowania w oparciu o te dwie tradycje własnej filozoficznej kon- 2) prezentacja ich ujęć we współczesnej tradycji anglosaskiej humanistyki, głów- 1) omówienia i interpretacje źródłowych tekstów romantyków (głównie brytyj- Dybel W dyskursie Bielik-Robson możemy wyróżnić pięć podstawowych, występują- Myśl estetyczna i antropologiczna romantyków niemieckich stanowi też dla W zależności też od tego, które z tych warstw dyskursu wysuwają się na plan -klasyków). stach – Derridzie i Lacanie kończąc (plus około trzydziestu innych autorów- egzystencjalizm i na poststrukturali- Adorna i Horkheimera, psychoanalizę, nej i tradycji gnostycznej, poprzez filozofię grecką chrześcijańską, marksizm myśli humanistycznej i filozofii, poczynając od żydowskiej tradycji kabalistycz- gii i częściowo dekonstrukcjonizmu Derridy; cepcji podmiotu i jego doświadczenia świata; nie szkoły z Yale (marginalnie – także i niemieckiej); skich i niemieckich); Wywoływanie podmiotu romantycznego , spojrzenie Bielik-Robson na sam romantyzm. W jej odczyta- Faust ), koncepcja podmiotu jako „formacji za- ), koncepcja podmiotu jako „formacji Mangelwesen (Herder).

115 116 nej, ale też zarazem najsilniej prowokującej do dyskusji. nie chciałbym rozpocząć od warstwy trzeciej, bez wątpienia najbardziej oryginal- jako „ które traktowane jest wierają oryginalną koncepcję doświadczenia zmysłowego, się przeformułować w kategoriach epistemologicznych. W jej oczach teksty te za- konane przez Blooma i Hartmana koncepcja aktu twórczego, którą autorka stara romantyków brytyjskich i ich interpretacje do- Bielik-Robson w oparciu o teksty U podstaw tej idei tkwi zrekonstruowana przez jako „nowoczesność z lękiem”. starają się zdegradować i przezwyciężyć fenomen lęku, nowoczesność pomyśleć nych i dzisiejszych kontynuatorów myśli filozoficznej Kartezjusza i Kanta, którzy wistości. cenia w ten sposób, aby stał się on źródłem nowego podejścia podmiotu do rzeczy- skiej – cechuje zarówno ambiwalencja, jak i dążenie do jego twórczego przekształ- mantyczną postawę wobec lęku – w odróżnieniu od tradycji kartezjańsko-kantow- (s. 103). Słowem, ro- przez podmiot, „podlega przemianie, otwarciu, sublimacji” no grozę, jak i fascynację, dlatego też zamiast ulec przezwyciężeniu odrzuceniu crum to na przykład fenomenologia religii, przeciwstawiając takiemu lękowi sferę „w jego pierwotnej, nieprzetworzonej, animalnej postaci” (s. 103), tak jak ujmuje nie jest już utożsamiany z lękiem niem – nowe podejście do fenomenu lęku, który nich dostatecznie wydobyte. Kluczem do tego nowego rozumienia jest – jej zda- miotu, rozumienie, którego oryginalne filozoficzne implikacje nie zostały przez jest wykazanie, że w tekstach romantyków kształtuje się nowe rozumienie pod- zacji i domestykacji świata, który utracił ciepło magicznego chamia moc projekcyjną podmiotu, zmuszając jego umysł do „aktywnej romanty- cją. Zarazem jednak – paradoksalnie właśnie z tej racji owo doświadczenie uru- który jako taki stawia opór podmiotowi, napawając go jednocześnie lękiem i iryta- wiąże się „bezpośredni wpływ świata odczarowanego i mechanicznego” (s. 147), stycznych, jak i transcendentalnych. Pojęcia tego nie są również w stanie, jej zda- kowane jest pojęcie podmiotu, które wyłamuje się zarówno ze schematów empiry- się dla Bielik-Robson podstawą do wykazania, że w tradycji romantycznej impli- cony światu” (s. 148). stają się prawdziwym darem, który musi zostać powtórzony, a tym samym – zwró- sób: „Pierwotnemu wpływowi zostaje odjęta jego zła, mechaniczna postać: dane tycznego obrazu, który pojmowany jest jako dar zwrotny wobec świata. W ten spo- dzy tymi dwiema przeciwstawnymi siłami poprzez wykreowanie na końcu roman- W dalszych etapach aktu twórczego chodzi o wytworzenie swoistej harmonii mię- Stąd też wypływa postulat autorki, aby w odróżnieniu od dziewiętnastowiecz- Jak już wspominałem, podstawowym zadaniem, jakie postawiła sobie autorka, 3. Roztrząsania i rozbiory Odtworzony w ten sposób schemat aktu twórczego/procesu poznawczego staje na zasadzie ostrego binarnego przeciwieństwa. Przeciwnie, lęk ów budzi zarów- compositum elementów danych i dodanych” (s. 146). Z doświadczeniem tym Lebensweltu ” (s. 147). sa- idealistycznej, z drugiej natomiast – w poststrukturalistycznej. Od tych tradycji czeń, jakie – jej zdaniem z jednej strony tkwią w tradycji kartezjańskiej oraz „lęku przed wpływem”, autorka stara się wykazać, że unikają one uprosz- koncepcji nych ujęciach aktu twórczego oraz wypracowanej w oparciu o nie przez Blooma ulega ona zasadniczemu przeobrażeniu (s. 395). fazie przybrać postać ponownego zawłaszczenia części tradycji, w której jednak go przechodzi w sposób naturalny postawę zdystansowania się, aby końcowej magiczny moment zakochania grożący utratą tożsamości ze strony tego pierwsze- gdzie początkowy się między „adeptem” a „zawłaszczającym go prekursorem”, charakter. W Scenie Pouczenia chodzi bowiem o relację etyczną, która zawiązuje ny Pisma, zarazem jednak, w odróżnieniu od tej ostatniej, ma wyraźnie osobowy pracach motyw „Sceny Pouczenia” stanowi wyraźną aluzję do derridiańskiej Sce- ambiwalencji w stosunku do tradycji. I tak na przykład pojawiający się tych opiera się na analogicznym doświadczeniu koncepcję „lęku przed wpływem”, mat romantyzmu. Autor ten, wypracowując w dialogu z tekstami tej epoki swoją idącej transformacji. wykształca nowy obraz świata, w którym ulega ona nie tyle zniesieniu, co daleko zjańskiej i idealistycznej. Podmiot wychodzi naprzeciw tej obcości i w sporze z nią budowanego pojęciowego instrumentarium – jak ma to miejsce w tradycji karte- odrzuca obcego z góry ani nie pacyfikuje za pomocą roz- Dzięki niej podmiot nie ona bowiem stanowi o swoistej otwartości i wrażliwości podmiotu na to, co obce. wprost przeciwnie – stanowi źródło jego kreatywności i duchowej siły. Właśnie miotu wobec oddziałującej nań rzeczywistości, która jednak nie jest jego wadą, U podstaw obu tych strategii tkwi zatem wyraźnie ambiwalentna postawa pod- w nieskończoność moment akceptacji, nie mówiąc zarazem wyraźnie nie” (s. 217). sługuje się według autorki romantyczna ironia, która „opóźnia, wręcz odwleka nie jej potencjalnie traumatycznego wpływu” (s. 195). Analogiczną strategią po- działywanie obcej rzeczywistości oraz „oraz przynajmniej częściowe unieważnie- wa funkcja przypada fantazji, która łączy w sobie otwartość i podatność na od- go jako swego rodzaju tworzywo do dalszej transformacji. W tym procesie kluczo- nomii, z drugiej strony jednak przekornie poddaje się temu wpływowi, traktując czarowanego” świata, lękając się, że zniszczy on w pełni jego roszczenie do auto- istość podmiotu romantycznego. Z jednej strony broni się on przed wpływem „od- To zaczepno-obronną”. „formacją militarne określenie sugeruje zasadniczą dwo- w oparciu o tradycję romantyczną nowej koncepcji podmiotu, który nazywa ona nych podmiotów nowoczesności. zoficznej reanimacji, by stać się niezawodnym życiowym oparciem dla zagubio- zaś podmiot romantyczny, która wymaga odpowiedniej filo- jego „dusza czująca”, Według Bielik-Robson umarł bowiem tylko podmiot tradycyjnej metafizyki, nie niem, uchwycić różne poststrukturalistyczne koncepcje głoszące, że podmiot umarł. Wydobywając w ten sposób ontologiczne implikacje, jakie tkwią romantycz- Podobny schemat ujęcia Bielik-Robson rozpoznaje w pracach Blooma na te- Tutaj też ma swoje korzenie kolejny postulat Bielik-Robson: wyprowadzenie Dybel Wywoływanie podmiotu romantycznego

117 118 wą racją istnienia: możliwy do rozstrzygnięcia, nie jest to jakąś jego wadą czy brakiem, ale podstawo- nym sporze ze światem go otaczającym. I jakkolwiek spór ten z założenia jest nie- tradycje). Podmiot romantyczny to zatem podmiot znajdujący się w permanent- wymiaru we własnej pojęciowości (jak to właśnie czynią wszystkie wspomniane słowych”, nie rozpuszczając jednak zarazem nigdy do końca ich traumatycznego zmy- w swojej fantazji dokonuje głębokiego przetworzenia wyjściowych „danych kreatywność podmiotu, który one pobudzają szczególną „zaczepno-obronną” jest wprawdzie początkowo źródłem obaw i frustracji, niemniej jednak właśnie złożony i dynamiczny.w nich ujęta sposób znacznie bardziej Owa rzeczywistość relacja między podmiotem i obcą rzeczywistością, w jakiej on się znajduje, została romantyczne (czy romantyzujące) koncepcje różni według Bielik-Robson to, że transcendentalizmu, gdyż pierwszy z nich tę tradycję w sposób zasadniczy prze- jak sądzę, traktować obu tych autorów jako kontynuatorów tradycji niemieckiego ści, albo w sposobie bycia człowieka rozumianego jako zjawiska dane są świadomo- jest zakorzeniona albo w sposobie, jaki rzeczy jako miejsce w procesie doświadczania świata. Okazuje się, że wszelka epistemologia ści, Heideggera, polega na zerwaniu z takim stawianiem pytania o podmiot i jego dziestowiecznej, który się zaczyna wraz z fenomenologią Husserla i, w szczególno- ten sam. Inne jest tylko jego rozwiązanie. – jest zasadniczo (czy transcendentalno-konstytutywnego)? aktywno-kreatywnego w stosunku do tej rzeczywistości przez podmiot jego aspekt bierno-receptywny – jak określić w procesie doświadczenia zasadniczy problem „teoriopoznawczy” różni się od tego, jaki został wykształcony w ramach wspomnianych tradycji, to – stości – raz utożsamianej z „danymi zmysłowymi” innym razem z „tradycją” niem, że ambiwalentny stosunek romantycznego podmiotu do zastanej rzeczywi- nia z tym drugim przypadkiem. Jeśli bowiem można się zgodzić jej twierdze- śledząc argumentację autorki, odnoszę wrażenie, że mamy tutaj raczej do czynie- zaś mieści się w jej obrębie, stanowiąc tylko ich innego rodzaju konfigurację? Otóż podstawowych metafizycznych założeń, na których oparta jest ta tradycja, ile pytanie, na ile – jak to sugeruje autorka jest alternatywa wyłamująca się z cowane w tradycji kartezjańskiej i niemieckiego idealizmu. Pojawia się jednak podmiotu stanowić ma rodzaj alternatywy dla tych jego wersji, które zostały opra- trauma, gdzie boli najmocniej. (s. 494) na samą powierzchnię: tam, gdzie wpływ jest najbardziej odczuwalny, gdzie wydarza się jąc się z realnością wpływu. Cały proces przenosi wówczas transcendentalnej głębi romantyczne nie ustaje w swej walce o pojedynczość i suwerenność, nieustannie zmaga- Tymczasem, jak się wydaje, zasadniczy przełom w tej kwestii filozofii dwu- Rysująca się w ten sposób książce Bielik-Robson koncepcja romantycznego 4. Kantowska statyczna antyteza przybiera więc postać dynamicznego Roztrząsania i rozbiory Dasein. Nie można więc, agonu , w którym Ja znawalnej. transcendentalnego wobec „rzeczy w sobie”, z założenia równie mu obcej i niepo- rzeczywistości, której odpowiednikiem w filozofii Kantowskiej byłaby postawa Ja wymowie jakże konserwatywną) postawy podmiotu wobec zasadniczo obcej mu wpływem” można by uznać za romantyzującą formułę (i w swojej filozoficznej Robson bardzo dobrze pokazuje – ale bynajmniej z nimi nie zrywa. „Lęk przed om niewątpliwie w niektórych punktach modyfikuje swoje założenia – co Bielik- czesnych wersji transcendentalizmu, wbrew żarliwym deklaracjom autorki. Blo- przed wpływem”, jawi się w swych filozoficznych implikacjach jako jedna ze współ- romantycznego Blooma, koncepcja, której podstawowym wyznacznikiem jest „lęk którymi motywami psychoanalizy Lacana. przeciwstawić koncepcję Blooma Derridzie, jak również wtedy, gdy kojarzy ją z nie- stii autorka jednak zupełnie nie podejmuje, i to zarówno wtedy, kiedy próbuje zasadniczego prymatu wobec poziomu znaczonych. Tej skądinąd kluczowej kwe- wistości. Wiąże się to ściśle z przyznaniem przez nich obu poziomowi znaczących lizmu koncepcja języka, z założenia formującego wszelkie doświadczenie rzeczy- których z kolei decydujące znaczenie posiada wywodząca się tradycji struktura- zrywa. To samo zresztą dotyczy takich autorów, jak Derrida i Lacan, w przypadku formułowuje i w swych późnych pracach przezwycięża, drugi zaś wyraźnie z nią wia po kątach. Ten mentorski ton nagradzania i reprymendy po prostu razi. Wy- miotu, który raz po jednym autorom udziela pochwał, innych zaś gani i rozsta- w stosunku do własnych propozycji. czucie jego „obcości” i „inności” był dla nich owym „wpływem”, który starali się przezwyciężyć, mając jednak po- wówczas sens jakakolwiek z nią dyskusja. Tymczasem właśnie transcendentalizm merytorycznych. Jeśli bowiem jakąś koncepcję uważa się za z gruntu błędną, traci gorycznych sądów. Jak sądzę, czynili to nie z czystej kurtuazji, ale ze względów ger, Gadamer, Lévinas czy Derrida, dalecy byli od wydawania tego rodzaju kate- radykalni krytycy transcendentalizmu, jakimi w filozofii współczesnej są Heideg- rangi filozoficznego niebytu. Przypomnieć wypada, że w końcu nawet najbardziej niach czy brakach tych koncepcji, a nie sprowadzanie ich (lub fragmentów) do bardziej na miejscu byłoby w tym wypadku mówienie o słabościach, ogranicze- nazywa autorka niektóre twierdzenia Hegla, Husserla czy Derridy. Wydaje się, że twierdzenia, że transcendentalizm Kantowski jest koncepcją błędną, „pomyłką” mi jej argumentacja jest dość nonszalancka. Pojawiają się na przykład w pracy ko przez nią pojmowaną tradycją transcendentalną, odnoszę wrażenie, że miejsca- warstw czwartej i piątej. W kontekście tych współczesnych tradycji filozoficznych koncepcja podmiotu Niekiedy też autorka zajmuje postawę wszechwiedzącego filozoficznego pod- Warstwa czwarta. Śledząc sposób, w jaki autorka podejmuje dyskusję z szero- Moje uwagi krytyczne dotyczą przede wszystkim wyszczególnionych powyżej 5. Dybel Wywoływanie podmiotu romantycznego

119 120 pojawia się wysoce wątpliwa w kilku punktach interpretacja filozofii Heideggera, w którym znajduje u Heideggera swoje przeciwieństwo w ruchu „bycia właściwego”, nie” doświadcza ją jako swą najbardziej własną możliwość? Przecież owo „wywłaszcze- owego tego, co nim nie jest”. A w takim razie z byciem-ku-śmierci niu od Ja romantycznego, Na stronie 33 autorka pisze na przykład, że Heideggerowskie przede wszystkim nawiązań autorki do myśli filozoficznej Heideggera i Lacana. się nieadekwatne w stosunku do faktycznych poglądów ich autorów. Dotyczy to ale ma to charakter dość wymuszony i zewnętrzny. w ramy jednego hasła pojęciowego choćby za pomocą tytułu akapitu i rozdziału, siłki, aby nadać mu jedność i spójność. Stara się na przykład ująć swe nawiązania które przytłaczają główną linię wywodu. Bielik-Robson czyni wówczas różne wy- odesłań, i dorzucanych przez autorkę coraz to kolejnych zagadnień motywów, i pogmatwany. Czytelnik wręcz gubi się w wielości różnego rodzaju przytoczeń, Blanchota itd. wów filozofii Benjamina, Horkheimera i Adorna; do myśli społecznej Bourdieu, (pytanie: co Arendt ma wspólnego z romantyzmem?); do poszczególnych moty- do koncepcji kondycji ludzkiej Hanny Arendt dycji kleinowskiej i lacanowskiej); współczesnej psychoanalizie, często opozycyjnych wobec siebie (głównie do tra- Raz po raz zatem pojawiają się dygresje i odwołania: do przeróżnych nurtów we nia wszystkiego ze wszystkim, dość akcydentalnego w istocie i powierzchownego. ridy). dzieła sztuki Heideggera, roli fantazji u Freuda u Der- i Segal czy o „opóźnieniu” tykuł czy nawet książkę (na przykład refleksje o koncepcji czasu Husserla, teorii jące uwagi, które potraktowane w oderwaniu mogą być pomysłem na odrębny ar- dzę rodzimych badaczy w tej materii. Niekiedy też Bielik-Robson czyni interesu- współczesnej filozofii i humanistyce, wykraczającym daleko ponad przeciętną wie- w tym, co dzieje się we wątpliwie o dużym oczytaniu autorki i jej dobrej orientacji logicznej, literaturoznawczej, psychoanalitycznej, kulturowej itd. Świadczy to nie- ków pojawiających się we współczesnej myśli estetycznej, socjologicznej, antropo- różnych tradycji myślowych, autorów, fragmentów poszczególnych koncepcji, wąt- szczególnie w jej rozdziałach końcowych, aż roi się od wielorakich nawiązań do ustanne bolesne doświadczanie oporu tradycji i zmaganie się z jej obcością? nej „duszy czującej”, której podstawowym wyznacznikiem ma być wszakże nie- dzić to mentorskie podejście z jej własnym filozoficznym programem romantycz- wartościować przywoływane przez siebie teorie i koncepcje. W dodatku, jak pogo- wodnym kryterium prawdy, pewnością może zgodnie z którym apodyktyczną gląda to tak, jakby autorka w swoim przekonaniu już z góry rozporządzała nieza- W dodatku wśród wielości tych różnego rodzaju przytoczeń niektóre wydają Wszystko to sprawia, że w wielu partiach książki wywód staje się meandryczny Ale często są to nawiązania trochę na zasadzie „luźnej asocjacji”, porównywa- Ale najwięcej zastrzeżeń mam do warstwy piątej. W książce Bielik-Robson, Roztrząsania i rozbiory Dasein odnajduje swoją jednostkowość. Natomiast na stronach 190-193

w zażyłości ze światem „powoli wywłaszcza się na rzecz Dasein, Dasein w odróżnie- , które rozróżnia w swoich anglojęzycznych pracach pojęcia przeciwnego w stosunku do tak pojętej rzeczywistości: dlatego na przykład Žižek ścią otaczającą podmiot. Pojęcie to nazywa jednak u autora w sposób bardzo tradycyjny, utożsamiając je wyraźnie z zewnętrzną rzeczywisto- W innym natomiast miejscu autorka zdaje się rozumieć Lacanowskie pojęcie miocie, jego pulsujący charakter na zasadzie zjawiania się w zanikaniu itd.). nie bardziej złożona, niż to sugeruje autorka (rozdzielność „mieć” i „być” w pod- cendentalizmu. Ponadto kwestia „istnienia” i „nieistnienia” podmiotu jest znacz- zasadnicza odmienność tego podmiotu wobec kartezjanizmu i trans- go sobie znaczącymi. Tunie może być utożsamiony z „przedstawiającymi” też tkwi nigdy gdyż już ze swej „istoty” nazywany zarazem przez niego „przekreślonym”, czemu możliwe się stają operacje ich dodawania i substytucji. Taki podmiot jest przerwie czy interwale między znaczącymi, dzięki wił o podmiocie jako „niczym”, na zasadzie idei regulatywnej Kanta,nieświadomego „nieistniejącym” raczej mó- nego do porządku symbolicznego”. Tymczasem Lacan nigdy nie nazwał podmiotu gulatywnej „dla poszczególnej podmiotowości, przechodzącej od porządku real- rej podmiot transcendentalny nie istnieje, gdyż funkcjonuje na zasadzie idei re- „skomplikowaną”psychoanalityczna Lacana jest formą transcendentalizmu, w któ- w przypisie na stronie 159, sugerując się zapewne zarzutami Derridy, że teoria związanego z „rzuceniem” dencja do „upadania” tura ontologiczna, w której projektowanie pomyślane jest jako przeciwstawna ten- opisywane jedynie w kategoriach negatywnych, ale określa je dwubiegunowa struk- taj do czynienia z ambiwalencją w sensie romantycznym, to bycie Jakkolwiek zatem z pewnością nie mamy tu- stroną jest „projektowanie”. tywną” acja zastawania-zawsze-już siebie przez owo ontologiczny sposobu bycia i nie ma nic wspólnego z „upadkiem”. To raczej sytu- przez Barana. Po drugie, owo rzucenie tutaj zapewne funkcjonującym u nas przekładem tego terminu zaproponowanym a nie „wrzuceniu” Powyzuty z ambiwalencji”. pierwsze, należałoby tutaj raczej mówić o „rzuceniu”, sein giańska w duchu – Heideggerowska koncepcja „wrzucenia” ( pliwości budzi pojawiające się na stronie 236 twierdzenie, że – ponoć schellin- ślenia funkcjonuje na przykład w tradycji brytyjskiego empiryzmu. Podobnie wąt- ma nic wspólnego z „pasywną receptywnością” w tym znaczeniu, jakim to okre- utożsamiająca w romantyzującym duchu jego pojęcie ujęcie przez niego relacji zaś gorią hermeneutyczną, a nie afektywną, i wiąże się z „rozumieniem bycia”, jej fenomenologicznej pojęciowości. Po pierwsze, dwa twierdzenia imputują Heideggerowi to, co faktycznie przezwycięża on w swo- ( ścią oraz głosząca, że filozof ten w swojej koncepcji wydarzenia/wywłaszczenia Er-eignis sytuację upadku człowieka w świat rzeczy,„eksploruje ale czyni to w sposób Dybel Odwołując się natomiast do Lacana, Bielik-Robson twierdzi na przykład ) się bycia „pozostaje na zawsze po stronie pasywnej receptywności”. Te Wywoływanie podmiotu romantycznego Dasein Dasein w świat, chociaż rozumiem, że autorka sugerowała się do bycia jako wydarzenia (czy wydarzania się) nie Dasein Dasein w-świat to jego fundamentalny rys w-świat Dasein Befindlichkeit w świecie, którego drugą, „ak- Real Befindlichkeit w świat. oraz die Geworfenheit Écrits reality jest u niego kate- Dasein z afektywno- coś zupełnie . Reel nie jest odnosi ) Da- reel

121 122 zdecydować na jedno z nich? terminu: to, co rzeczywiste; realne; Rzeczywistość. Chyba należałoby się dodatkowo fakt, że w książce posługuje się równocześnie trzema przekładami tego mi się, że autorka po prostu myli te dwa jakże różne pojęcia. Świadczy o tym jest nawet o nim powiedzieć, że ono w stosunku do nas „zewnętrzne”. Wydaje ką pracą apriorycznych form zmysłowości i kategorii pojęciowych, a więc trudno „czegoś” radykalnie obcego, w takim sensie, że znajdującego się poza wszel- się do mentykę. Dzięki niemu dlatego, że wypowiadane twierdzenia zyskują w ten sposób pełną wymowy orna- mogą one mieć dla nas dzisiaj? tycznego pozostają wobec tradycji niemieckiego idealizmu oraz jakie znaczenie kiej relacji koncepcje podmiotu zawarte co Bielik-Robson ma w niej faktycznie do powiedzenia: analizę pytania o to, w ja- sza. Pozbawiona całego asocjacyjnego sosu prezentowałaby w sposób wyrazisty to, książka byłaby zapewne skromniejsza, ale – śmiem twierdzić zdecydowanie lep- filozofów, psychoanalityków, kulturoznawców itd. Gdyby z tego zrezygnowała, jej współczesności wszelkiej krwi i maści – „klasyków” nawiązania do rozlicznych przez krytyków z Yale włącza raz po do swojego dyskursu luźne asocjacyjne skoncentrować się w swojej książce na dyskusji z tradycją odczytań romantyzmu taforyką. Odnoszę wrażenie, że autorka zbyt często ulegała tej pokusie. bezpieczeństwo: dążenie do spinania miejsc wątpliwych i pustych efektowną me- podobnie zresztą jak poprzednie książki autorki. Ale niesie on ze sobą pewne nie- Nie przeczę, że ten Pozostaje dla mnie w jakiejś mierze zagadką, dlaczego Bielik-Robson zamiast 6. Roztrząsania i rozbiory quasi Ducha powierzchni -eseistyczny styl wypowiedzi ma swoje zalety, choćby implicite czyta się z prawdziwą przyjemnością – w tekstach romantyków roman- Paweł DYBEL zycznych, szeroko zakreśla konteksty interpretacyjne i metodologiczne. tek jest bezsprzeczna. Autorka odwołuje się do licznych publikacji angielskoję- stawia doświadczenie Zagłady. Prezentacyjna wartość rozprawy Ziębińskiej-Wi- nia polskiej literaturze przedmiotu podstawowych pytań, jakie przed badaczami 1/ sposób proces dehumanizacji więźnia odegrał trudną do przecenienia rolę w uczy- walką z insektami, czyniono go łatwiejszym w realizacji. Dokonujący się ten zmów i omówień dla kondycji psychicznej oprawców. Nazywając mord na ludziach Wieleo „kwestii żydowskiej”. funkcji eufemi- już napisano na temat „zbawczej” III Rzeszy – ujawniająca się zarówno w tajnych, jak i oficjalnych wypowiedziach z cech wyróżniających język zania” i „specjalnego traktowania”. Jest to jedna „eksterminacji” i „egzekucji” nagminnie stosowano pojęcia „ostatecznego rozwią- która – jak wiemy nader często sięgała po przekazy zmetaforyzowane. Miast metafory przez historyków Holokaustu. Rozmija się to z nazistowską praktyką, tropów stylistycznych w opisie Zagłady. Zaskakiwać może skuteczne rugowanie zwrócenia uwagi na niezbywalną wartość i zarazem nieuniknioność stosowania W zgodzie ze stanowiskiem narratywistycznym Ziębińska-Witek rozpoczyna od W zakończeniu swej książki Anna Ziębińska-Witek reasumuje: darzeń oraz języka, którym się posługujemy, by o nich opowiedzieć. i problemów spowodowanych nieprzezroczystością wy- potrzeby powiedzenia „prawdy” podnoszonych przez historyczny relatywizm i estetyczne eksperymenty w obliczu silnej Centralny problem niniejszej pracy może być zdefiniowany jako konfrontacja kwestii Książka „…by o nich opowiedzieć” Buryła Marii Skłodowskiej-Curie, Lublin 2005. Marii Skłodowskiej-Curie, A. Ziębińska-Witek Holocaust. Problemy przedstawiania „…by o nich opowiedzieć” Holocaust. Problemy przedstawiania 1

stanowi ważną próbę przyswoje- , Wydawnictwo Uniwersytetu

123 124 grafii. W poważnym stopniu za ich oddzielenie odpowiedzialność ponosi dzie- wykazać bliski związek dwóch dziedzin poznania przeszłości: literatury i historio- ki, które nigdy się nie spotkają. tem poznania”. Być może jednak historia klasyczna i historiografia to dwie ścież- wistość „posiada określoną, gotową postać istniejącą zanim jeszcze stała się obiek- wia samo wydarzenie. To pułapka, w jaką wpada historyk przyjmujący, iż rzeczy- jest zaledwie medium, przez które przema- Milcząco zakłada, że świadek Zagłady do naszych czasów świadectwa Holokaustu są już interpretacją rzeczywistości. epistemologicznemu i programowemu obiektywizmowi. Nie dostrzega, że ocalałe Historyk-kolekcjoner – jak go określa Pomorski – hołduje naiwnemu realizmowi modelu historycznego, który postęp poznawczy kojarzy z gromadzeniem faktów. Na tym tle badaczka ukazuje braki klasycznego nie jest […] gotową historią”. ratywistyczna niejednokrotnie przekonywała, iż „żadne wydarzenie historyczne dwóch czynników zewnętrznych: języka i poziomu samowiedzy epoki. Szkoła nar- tylko na świadectwa Zagłady, ale i na ich naukową „obróbkę” jako wypadkową własną przeszłością. Pojawia się niezwykle kusząca propozycja, aby spojrzeć nie samowiedzy kulturowej każdego pokolenia oraz sposobu, w jaki radzi sobie ono z bec traumy Alicji Grochowskiej pionierską pracą na ten temat jest przywoływana przez Ziębińską-Witek książka w niedostatecznym stopniu uwzględniana przez znawców zagadnienia. W Polsce psychologicznych mechanizmów obronnych wywarzanych przez ofiarę, wciąż jest chora wyobraźnia!” strzelać trzech milionów ludzi ani utopić w Wiśle […]. – Komory gazowe?! Cóż za dać temu wiary. Nikt również nie wierzy Bolkowi ze ga współplemieńców przed zbliżającą się akcją likwidacyjną. Nikt jednak nie chce 3/ 2/ stacji kolejowej, by nie wzbudzać podejrzliwości nowo przybyłych transportów złudzenia. Franz Stangl, komendant Treblinki, wspomina o wybudowaniu atrapy komory podtrzymywały zachowania czystości napisy umieszczone w przedsionku – ofiary ani na moment nie opuszczały rewiru kłamstwa. Mówiące o potrzebie spotykaną konsekwencję. Od pojmania po komorę gazową – którą nazwano łaźnią maszynerii oszustwa hitlerowcy zachowywali rzadko możliwe. W konstruowaniu ści był pomyślany tak, aby skazany sam dochodził do przekonania, iż ocalenie jest dziej – usypiały czujność aresztowanych. Każdy segment totalitarnej rzeczywisto- sumienia zbrodniarzy. Doskonale też – co uświadamiamy sobie ostatnio coraz bar- nieniu z niego kogoś, kto zasługuje na swój los. Ale metafory nie tylko znieczulały Do odmiennych przemyśleń skłania fragment zatytułowany W opowiadaniu Jana Józefa Szczepańskiego Roztrząsania i rozbiory H. Grynberg, J. Kostański Shoah O sposobach kamuflażu stosowanych przez hitlerowców zob. m.in. C. Lanzmann W części , przeł. M. Bieńczyk, Novex, Koszalin 1993, s. 123-136. . Za Janem Pomorskim Ziębińska-Witek pojmuje historiografię jako zapis Fikcjonalne a niefikcjonalne dyskursy historyczne 3 . Rola językowego kamuflażu w Elementy prania mózgu w procesie zagłady Żydów Szmuglerzy , Twój Styl, Warszawa 2001, s. 77. Oswald, czyli Daniel Szmuglerów Endlösung, autorka stara się analogicznie jak . „Nie można wy- Historiografia wo- bohater ostrze- . 2 . 4/ korespondencji wynika coś dokładnie odmiennego: zaufania do konwencji realistycznej. Gdyby pozostać przy Borowskim, to z jego dramatem wynikającym z lęku, że tak wielu ludzkich biografii nie uda się utrwalić. nie powstaje myśl każąca odłożyć pióro. Przeciwnie, mamy raczej do czynienie z Krall – by wymienić tylko dwóch żyjących kronikarzy Zagłady ani przez moment Nie jest on zresztą wyjątkiem. Również u Henryka Grynberga i Hanny pieców”. matu artysty. U Borowskiego nie znajdziemy zwątpienia w sens sztuki po „epoce bardziej na zasadzie chwytu retorycznego niż jako świadectwo autentycznego dra- to jednak opinie te funkcjonują w zetknięciu z rzeczywistością „czasów pogardy”, się u niego sądy – na przykład w wał zasadności, potrzeby ani możliwości przedstawiania Zagłady. Choć pojawiają Trzeba w tym miejscu powiedzieć, że twórca wszystkim na jednej egzemplifikacji – opowiadaniach obozowych Borowskiego. badacza dziejów II wojny światowej nie umniejsza jego kompetencji? mitej prozy autora wystarczająca, by budzić grozę. Pomyłka ta niczego nie ujmuje wielkości znako- Auschwitz. Dziś wiemy, że liczba pomordowanych jest o wiele mniejsza, ale i tak państwa do gazu li nam łatwiej dostrzec niewspółmierność zadań historyka i pisarza. W tybilne i wymienne. Odwołanie się do pewnego faktu z prozy Borowskiego pozwo- tajemnic przeszłości, o tyle nie sposób przystać na to, że są one całkowicie kompa- dwie płaszczyzny – literacką i historiograficzną za równoległe w odsłanianiu często niedostępnych innym dziedzinom poznania. O ile jednak wolno uznać te dociera do rejonów i „prawdę” zjawisk umykających nauce. Mieszając „fikcję” nia filozoficzne i socjologiczne. W swej przenikliwości zdolna jest oddać fenomen stawiająca sobie za cel diagnozę i opis rzeczywistości, często wyprzedza rozpozna- świata. Koncepcja ta akcentuje kwestię wytwarzania a nie odnajdywania prawdy. dzi” zakładającym odpowiedniość rodzaju literackiego i powiązanej z nim koncepcji o tym, co jest prawdopodobne oraz ze społecznie aprobowanym typem wypowie- „zgodność wypowiedzi literackiej ze społecznymi wyobrażeniami dę definiują jako dokonała się rehabilitacja świadectw literackich. Wybitni praw- teoretycy literatury XX wieku – w jakimś stopniu na pewno za sprawą doświadczeń ostatniej wojny więtnastowieczny pozytywizm i jego paradygmat naukowości. W drugiej połowie Zbyt łatwo badaczka przechodzi nad stwierdzeniem, że Holokaust objawił brak rozwiązanych kompleksach i obawach pisarzy, o organicznej ich wadzie, daltonizmie. Nie jest to zdrowy objaw. Ucieczka od zwykłego, współczesnego realizmu świadczy o nie wie przeczytać. Uderzył mnie przerost klasycyzmu i w ogóle symboliki „Twórczości”. Kupiłem Miłoszowe Buryła objaśnił, skomentował T. Drewnowski, Prószyński i S-ka, Warszawa 2001, s. 92. T. Borowski Omawiając literackie wizje Holokaustu Ziębińska-Witek skupia się przede Wielka literatura, do jakiej niewątpliwie należą opowiadania oświęcimskie, „…by o nich opowiedzieć” Niedyskrecje pocztowe. Korespondencja Tadeusza Borowskiego słyszymy o czterech i pół milionach spalonych w krematoriach Pożegnania z Marią Ocalenie i „Twórczość” Wyki, ale jestem zbyt zmęczony, aby to uczci- Ojczyźnie . Czy jednak ten sam błąd powtórzony przez – podważające kompetencje literatury Dnia na Harmenzach nigdy nie nego- , zebrał, Proszę 4

125 126 kład tytułowy groteski, ironii, czarnego humoru, makabreski, ujęć na poły onirycznych (na przy- mówiąc kolokwialnie – bardziej realistycznym. Korzystano więc z dobrodziejstw wojny. o kategorie, które uczyniłyby go – Należało zatem poszerzyć „realizm” o czym przekonują dzieła niektórych naszych prozaików podejmujących temat inwentarza wprost z Tołstoja lub Prusa. Zabieg tego typu skazany jest na klęskę, Naiwnością byłoby jednak sądzić, że można go przejąć z całym dobrodziejstwem wieczny realizm nie ma już zastosowania w odniesieniu do literatury o Zagładzie. Wypada oczywiście zgodzić się z Ziębińską-Witek, że tradycyjny dziewiętnasto- 5/ szłości: Jest on równoległą do innych – pamięci, tradycji oralnej formą mówienia o prze- głównego albo „kina stylu zerowego”, jak je określa Mirosław Przylipiak Oświęcim rowskiego, Nałkowskiej, Szmaglewskiej, inną opozycję, którą wyznacza stosunek do zastanych konwencji. Utworom Bo- proweniencji – z że mieści w sobie niektóre nowele Borowskiego razem z obrazami – iście lirycznej w służbie realizmu poholokaustowego może mieć różne postacie. Dość powiedzieć, nickiego oraz Morcinka w cji. Realizm poholokaustowy zamyka się między dosłownością relacji Gustawa ny potok, Dorycki krużganek i Pierwszą świetność biegunie umieścić wypada eksperymentatorskie poczynania Buczkowskiego ( nego wzorca prozy (mniej lub bardziej przetransponowanego). Na przeciwnym chać… Wiesława Kielara, opowiadaniom Stanisława Wygodzkiego, Do postawienia pytań o to, jak opowiadać Shoah, prowokują filmy z nurtu rzeń i znaczeń przeszłości. wśród innych prac oraz w trwających multimedialnych debatach nad ważnością wyda- jest oceniany w świetle wiedzy o przeszłości, którą już posiadamy, i musi sytuować się stwierdzeń i argumentów znanych z innych źródeł. Tak jak każda inna praca historyczna nie jak historyczna narracja pisana – film może egzystować ignorując wyniki badań, słowa, dokładność opisu i kult detalu mają swą własną długą tradycję. I dlatego – podob- Różnica polega na tym, że film wkroczył w świat, gdzie „naukowa” historia, zaufanie do oraz w tym, że przekazują ogólne znaczenie przeszłości. dziwie w tym sensie, że symbolizują, kondensują lub streszczają większą liczbę danych bione. Film zawsze zawiera obrazy, które są jednocześnie i wymyślone, prawdziwe. Praw- nie, jest co najwyżej przybliżeniem tego, w przeszłości zostało powiedziane, czy zro- Film, podobnie jak narracja pisana, nie jest przeszłością samą. To, co się dzieje na ekra- Roztrząsania i rozbiory W Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 1994. M. Przylipiak Oglądaniu historii. Filmowych opowieściach o Zagładzie Ryszarda Kozielewskiego i wielu innym blisko jest do dziewiętnastowiecz- Krystyny Żywulskiej, Listach spod morwy Kamienny świat Chleba rzuconego umarłym Kino stylu zerowego. Z zagadnień estetyki filmu fabularnego Czarnego potoku ), jak i dokumentalnej, suchej, reportażowej narra- Pięciu latom kacetu a metaforą i poetyckim skrótem opowiadań Rud- . Powieść Buczkowskiego pozwala zbudować też Bogdana Wojdowskiego. Ale metafora Z otchłani ). Stanisława Grzesiuka, Kossak-Szczuckiej, Kossak-Szczuckiej, Ziębińska-Witek dowodzi: Trzeba głęboko oddy- , Gdańskie Anus mundi Przeżyłam 5 . Są to Czar- 7/ 6/ przetrwanie w nieludzkiej rzeczywistości tów. Był tarczą moralną i który pozwalał zdystansować się do świata pozbawionego dawnych paradygma- Zwykle przy tej okazji mówi się o obronnej funkcji humoru, w „epoce pieców”. problem wyrażalności Holokaustu. Bez wątpienia, śmiech odgrywał doniosłą rolę wieści o Zagładzie. To jedno z najtrudniejszych zagadnień generowanych przez zem Begniniego pojawić się musi pytanie o stosowność użycia komizmu do opo- reprezentację przeszłości, nie było to zamierzeniem reżysera. W związku z obra- podobieństwa się kończą. Mimo iż dzieło Begniniego odbierano jako realistyczną tycznie. Niewątpliwie łączy go z które nigdy się ze sobą nie spotkają). akcji, cudowne ocalenia, pomyślne zakończenie, świat bohaterów i nikczemników, uszczęśliwiania ludzi. Bardzo dobrze nadaje się do tego konwencja bajki (zwroty wyniesienia moralnego zwycięstwa z przeszłości. Kino Spielberga to narzędzie kładzie doskonale widać, jak rozmijają się prawda historii i ludzkie pragnienie wspomnianych warunków należy padkową zapotrzebowania politycznego. Do projektów spełniających większość Obok realizowania powszechnych wyobrażeń o przeszłości, stanowią one wy- namiastki pocieszenia. Dotyczy to w równym stopniu odbiorców i twórców: czeń, o wiele bardziej przypada nam do gustu oglądania zwycięstwa sił dobra nad złem. Z reguły nie lubimy smutnych zakoń- wienie społeczne. Składa je, naturalna z punktu widzenia psychologii, potrzeba się to kosztem uproszczeń i ujęć stereotypowych ucieleśniających swoiste zamó- zwykle dzieła o największej oglądalności, cieszące się uznaniem widzów. Dzieje zamierzonym […] i otchłanie piekieł rozwierającym” i inna tradycja. Odnajduję ją u Wolfganga Kaysera. wiam się nad stosownością Zagłady i śmiechu, przychodzi mi na myśl inna optyka cia Bachtinowskiego. Nie można go pomijać ani lekceważyć. Gdy jednak zastana- pozwoliłoby się śmiać, bez czegoś niefrasobliwego pomiędzy niebem a ziemią, co kanonu tego, z czego należałoby się śmiać; bez jakiegoś miejsca pojednania, które cym się jakby wbrew woli. Theodor Adorno powiada o nim, iż jest to śmiech „bez Przypadek drugiego filmu – Czy jest miejsce na śmiech w Kayserowskiej spekulacji? Autor nazywa go „nie- my nurtu głównego napełniają historię emocjami, personalizują ją i dramatyzują. pliwości, promuje każde historyczne twierdzenie z tym samym stopniem pewności. Fil- dostarcza alternatywnych możliwości, nie pyta o to, co mogłoby się zdarzyć, ma wąt- Film taki oferuje widzom historię jako opowieść zamkniętą, kompletną i prostą. Nie Buryła W. Kayser Z. Jagoda, S. Kołodyński, J. Masłowski, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1981. Zob. na ten temat ciekawy szkic Literacki” 1979 z. 4, s. 278. „…by o nich opowiedzieć” Próba określenia istoty groteskowości sui generis Życie jest piękne Śmiech w piekle Listą Schindlera Lista Schindlera kompensatorem minionego, umożliwiającym 6 . Ziębińska-Witek odwołuje się do uję- , przeł. R. Handke, „Pamiętnik, przeł. R. , w: happy end – tylko pozornie wygląda iden- Stevena Spielberga. Na jej przy- sukces komercyjny. Ale na tym Oświęcim nieznany 7 ; niechcianym, dobywają- . Potrzebujemy choćby , red.

127 128 z ośrodkami akademickimi (Alan S. Rosnebaum), planowość, logiczność, maso- przedsięwzięcia machiny biurokratycznej, przemysłowej i medycznej na równi gen), uprzednie zaplanowanie i dokładność mordu oraz zaangażowanie do tego za wyjątkowością Zagłady: demoniczny, ludobójczy światopogląd (Daniel Goldha- ponenty tragizmu po Zagładzie ternatywnością wyboru i perspektywą ostatecznego tryumfu zła, to istotne kom- odruchów – lęku i śmiechu doszukuje się w doświadczeniu chaosu absurdu Stabro 16/ 15/ 14/ 13/ 12/ 11/ 10/ 9/ 8/ pozwoliłoby być obśmianym” go, co w świecie demoniczne” wego jest próbą zaklęcia i okiełznania wszystkie- ska i opanowująca. Dlatego też „ poły demonicznym śmiechu tkwi niezwykła moc wyzwoliciel- A jednak w tym na (nawiązywali do niej w swych szkicach między innymi Andrzej Leder to – o ile wiem jedyna debata na ten temat, która zatoczyła u nas szersze kręgi Borowskiego i Nałkowskiej oraz refleksja socjologiczna Zygmunta Baumana). Jest dzy Henrykiem Grynbergiem a Markiem Zaleskim (w jej tle znajdują się teksty że była ona przyczyną sporu w gronie literaturoznawców. Chodzi o dyskusję mię- niejszej wymiany poglądów wśród naszych historyków. Warto jednak przypomnieć, gadnienie wyjątkowości Holokaustu. Tematyka ta nie dała asumptu do poważ- skiej literaturze przedmiotu przedstawienia problemów konotowanych przez za- sja wnet zmienia [go] w niepokój” nej „wybuchowi uczuć”, niekontrolowanej, naturalnej. Za to „najmniejsza reflek- Poszukiwano i poszukuje się najróżniejszych argumentów przemawiających Roztrząsania i rozbiory I jeszcze jedna uwaga. We Naukowe PWN, Warszawa 1997. K. Dunin A. Werner Universitas, Kraków 2002. w: tegoż S. Stabro A. Leder Zob. S. Buryła W. Kayser z. 4, s. 301. L.B. Jennings Literacki” 1979 z. 4, s. 321. J. Onimus 1990, s. 267. T. Adorno 14 , Andrzej Werner Od Emila Zegadłowicza do Andrzeja Bobkowskiego. O prozie polskiej XX wieku Okrucieństwo „Ten nie jest z ojczyzny mojej…” Polacy i Żydzi w zwierciadle Holocaustu Polacy ludziom Sztuka i sztuki. Wybór esejów Próba określenia… Groteskowość a doświadczenie świadomości Ponowoczesność i zagłada Termin „groteska” Holocaust i nowa sytuacja tragiczna , „Res Publica Nowa” 1994 nr 9. 15 , „Krytyka Polityczna” 2003 nr 3. , Kinga Dunin Wstępie , 8 . Nie ma w sobie nic ze spontaniczności przynależ-

s. 279. ukształtowanie czegoś grotesko- 12 , przeł. M.B. Fedewicz, „Pamiętnik Literacki” 1979 . 9 . Lee B. Jennings praźródeł dwóch sprzecznych , w: tegoż autorka dokonuje bodaj najpełniejszego w pol- , przeł. K. Krzemień-Ojak, PIW,, przeł. K. Krzemień-Ojak, Warszawa 16 Krew i atrament ). 11 . Groteska wraz z absurdem, nieal- . Groteska , „Ruch Literacki” 1999 z. 6. , przeł. K. Falicka, „Pamiętnik , Wydawnictwo 13 , Stanisław , , 10 . dwadzieścia wieków, a zek bowiem między antysemickimi fobiami, jakie nękały stary kontynent przez wersalizacji Zagłady; wygodnym dla dobrego samopoczucia Europejczyków. Zwią- szymi do wyładowania agresji hitlerowców. o tym jest aktem uni- Zapominanie na pełna antyżydowskich stereotypów i miazmatów czyniła ich najodpowiedniej- nia się ofiarą podobnej zbrodni. Uformowana przez stulecia wyobraźnia społecz- wiekowego antysemityzmu jawnie dowodzą, że Żydzi byli predestynowani do sta- być równie dobrze inna grupa narodowościowa. Historia Europy i dzieje wielo- czej, nie można zakładać, że ofiarą nazistowskich praktyk ludobójczych mogła przystać na konstatacje, które zupełnie usuwa żydowskość Shoah. Mówiąc ina- kiś sposób podobne do innych wydarzeń”, to o wiele trudniej – idąc tym tropem Holokaustu jest intelektualnie pusta, bo „każde wydarzenie historyczne w ja- Marrus). Jeśli nawet zgodzić się, że dyskusja wokół wyjątkowości ców (Michael R. wość zbrodni i towarzyszące jej prometejskie ambicje hitlerowskich pomysłodaw- Buryła „…by o nich opowiedzieć” Endlösung jest niewątpliwy. Sławomir BURYŁA

129 130 Bachtina, Barthes’a i Łotmana – te teksty pokazują próby Grajewskiego, druga zawiera głównie wstępy, recenzje, omówienia dzieł m.in. ka została podzielona na dwie części: w pierwszej zebrane są własne teoretyczne wej twórczości autora, teoretyka literatury z Uniwersytetu Warszawskiego. Książ- potraktować mi, procesami poznawczymi itd.). W tej sferze wszelka wiedza powstaje poprzez funkcjonowania kultury (sfery znaków z charakterystycznymi dla niej wytwora- kim od Bachtina koncepcję dialogu i dialogiczności jako najistotniejszej cechy połączone pewnym ka w stronę psychoanalizy i jej relacji wobec teorii literatury. Tematy rozmaite, ale sumowania własnych poszukiwań teoretycznych (esej przykład ciekawa lektura Norwidowskiej temat teorii tekstu oraz opowiadania, jak i bardzo drobiazgowe analizy (na wszystkim warto szerzej omówić. Znajdziemy tu zarówno ogólne rozważania na teoretycznej inspiracji autora. 2/ 1/ także we wcześniejszej książce autora riodykach teoretycznoliterackich (w większości dziś już nieistniejących), niektóre czątku obecnej dekady. Niemal wszystkie były już publikowane w rozmaitych pe- dziestu lat. Najstarsze teksty pochodzą z przełomu lat 60. i 70., najświeższe po- Bardziej interesująca dla czytelnika jest z pewnością część pierwsza i ją przede Książka Wincentego Grajewskiego Duch w maszynie? Roztrząsania i rozbiory Kraków 2003. KAW Warszawa, 1980. W. Grajewski Maszyny dialogowe Maszyny dialogowe. Szkice teoretycznoliterackie leitmotivem , za który można uznać zapożyczoną przede wszyst- jako swego rodzaju podsumowanie dotychczaso- 1 zawiera eseje napisane w ciągu ponad trzy- Jak czytać utwory fabularne Paschy ). Jest też interesująca próba pod- explicite Reorientacja? , Universitas, najważniejsze źródła 2 . Można zatem ) oraz wyciecz- ona w jego wywodzie swoistej reifikacji: i odbiorcą Grajewski zdaje się jednak wyłączać samą treść opowiadania. Ulega przypominającej Heglowskie starcie dwóch samowiedz, relacji między nadawcą wiedzieć wszystko wszystkim”. Z bardzo niekiedy dynamicznej i konfliktowej, ność ta wynika z kolei „utopijnego” charakteru samej formy opowiadania: „opo- wobec zamierzeń autora. Nieokreślo- kim enigmatyczności czytelnika-odbiorcy drugiej strony w relacji do zamierzeń i oczekiwań przeciwnej, przede wszyst- części rozwiązaniem podstawowego problemu nieokreśloności, enigmatyczności rodzaju rywalizacji, w której ścierają się definicje nadawcy i odbiorcy będące po lektyka procesu i świadomości tego procesu”. Te dialektyki zazębiają się w swego stronach, nadawcy i odbiorcy, pojawi się, jak ujmuje to Wincenty Grajewski, „dia- wania treści określa sam podmiotowy ludzki charakter opowiadającego i odbiorcy. logiczny. W tym ostatnim kontekście wydarzenie opowiadania, sytuacja przekazy- i odbiorca jako „podmioty pragnienia”), wreszcie najszerszy kontekst – antropo- społeczne”), kontekst ściśle psychologiczny bądź psychopatologiczny (nadawca przez ich społeczne usytuowanie, rzeczywiste bądź wyimaginowane „role nia narracyjnego), kontekst psychospołeczny (umysłowość uczestników określona miotyczne, wewnątrz których poruszają się uczestnicy opowiadania jako zdarze- uwzględnić przy udzielaniu odpowiedzi: kontekst normatywny (kody, systemy se- rozprawy a nie krótkiego stosunkowo eseju. Szkicuje konteksty, które należałoby możliwych pytań, niż udziela odpowiedzi, co wymagałoby napisania ogromnej określają ich pozycję w strukturze tego wydarzenia? Autor raczej zakreśla pole dla jego uczestników? W jaki sposób ich wzajemne wyobrażenia na swój temat wiadania (esej jego tożsamość. miot zaczyna funkcjonować w sferze intersubiektywnej, która na nowo kształtuje (bądź w przypadku autora, pisania) przestaje istnieć odrębna subiektywność, pod- ma określone oczekiwania, wstępne pytania i odpowiedzi. Po rozpoczęciu lektury „wydarzenia”, w którym uczestniczą dwa podmioty: autor i czytelnik. Każdy z nich terackiej oznacza to z grubsza biorąc, że pojedyncza narracja ma zawsze charakter sens) dzięki przekazywaniu czegoś innym podmiotom. W przypadku praktyki li- Podmiot ludzki działający w sferze kultury zyskuje tożsamość (a jego działanie innemu – nie można wyjaśnić jego charakteru bez tego dialogicznego odniesienia. dialog, a każdy produkt trzeba rozumieć jako skierowany przez kogoś ku komuś wyrazu zderzenia intencji nadawcy z interpretacyjną taktyką czytelnika. Zwłasz- byłoby się tu spodziewać raczej dynamicznego ujęcia narracji jako symbolicznego Z powiązania odpowiedzi na te pytania ma wyniknąć obraz, w którym po obu Tę fundamentalną relację Grajewski analizuje na przykładzie czynności opo- W kontekście poprzednich wywodów autora brzmi to jak dysonans – można jest sytuowany, zaś grę różnych świadomości musi tutaj zastąpić świadomość normatywna. ujęcia jej jako problemu tożsamości obiektu […]. Obiekt w tym ujęciu nie sytuuje, lecz świadomości-usytuowania”, Opowiadanie-produkt wymaga obiektywizacji „dialektyki Warchala Ktoś komuś coś opowiada Duch w maszynie? ). Co z tego zdarzenia narracyjnego wynika

131 132 w innym tekście charakteryzuje następująco: cie opowiadanie jako „głębszą strukturę” o charakterze antropologicznym, którą wresz- mieści opowiadanie jako gatunek, „codzienną narrację”, ją wieloznaczność. Grajewski bez żadnych wstępnych rozważań w jednym pojęciu rzeczywiście „wiemy”, ale nie oznacza to, że „opowiadanie” traci tym samym swo- co znaczy słowo «opowiadać»”, zauważa na początku swojego tekstu. Być może konceptu opowiadania, którym posługuje się Grajewski. „Przyjmijmy, że wiemy, pozatekstualne elementy, rozmywa się w wizji zreifikowanego „obiektu”. w które zaangażowane są rozmaite kształt opowiadania jako pewnego „starcia”, zatracie jego zdarzeniowy i dialogiczny charakter.ulega faktycznie Dynamiczny gdy zawijamy do tego bezpiecznego portu obiektywnej „oceny opowiadania”, nie malnych (gatunek) bądź stylistycznych. Można się zastanawiać, czy w momencie, analizowanym wedle kryteriów for- wiadanie okazuje się czystym „produktem”, przed represją ze strony zasady rzeczywistości. Tymczasem koniec końców opo- cja jest uzewnętrznionym wyrazem fantazji jej autora, ocalającym owe fantazje cza że Grajewski odwołuje się wprost do Freudowskiej koncepcji, w której narra- neguje pewną regułę językową. W fazie drugiej negacja ta z kolei zostaje zanego- – formuła przysłowia dym razem pozostają te same: pierwszą fazą jest „negacja” my, za każ- aforyzmu. Mimo pewnych różnic ogólne zasady działania „maszyny” ten mechanizm na przykładzie wybranych formuł tekstowych: przysłowia, maksy- logowa maszyna to tekst rozumiany jako dialog z językiem. Grajewski analizuje „znieruchomiałą mowę”. Dia- alternatywnym wobec tradycji traktującej tekst jako mienia przez siebie terminu „maszyna”. pisie do modernizmu intuicjami dotyczącymi działania języka – Grajewski odsyła w przy- à la Bachtin z charakterystycznymi dla francuskiego poststrukturalizmu i tzw. post- Jest to próba połączenia dialogiczności tytułowymi „maszynami dialogowymi”. autor usiłuje naraz wyrazić kilka bardzo różnych rzeczy. i uniknąć pewnego pojęciowego chaosu, który musi się pojawić w momencie, gdy stencjalnej. Takie przygotowanie pozwoliłoby nakreślić zasadnicze dystynkcje stu oraz głębsza filozoficzna refleksja dotycząca narracyjności jako kategorii egzy- winna być właśnie refleksja na temat kategorii potoczności i jej stosunku do tek- dium tak wieloaspektowej analizy opowiadania, jaką proponuje Grajewski, po- kiego do potocznej narracji codziennej nie jest oczywista. Przygotowawczym sta- do „tekstu”, ani relacja tekstu literac- nak ani relacja „antropologicznej formy” Wszystkie te znaczenia „opowiadania” są oczywiście jakoś ze sobą powiązane, jed- Ten dysonans ma chyba swoją głębszą podstawę w nieokreśloności samego Pojęcie to ma być w intencji autora opisem „sposobu życia tekstu”, Nieco podobny problem może mieć czytelnik z kolejnym konceptem autora, staje się rozumienie ich sensu […] i związek z wartościami. takich form), w których ludzie ujmują swoje możliwe doświadczenia tak, że dostępne Chcę je rozumieć jako wielką formę antropologiczną (czy może: dynamiczny kompleks Roztrząsania i rozbiory L’Anti-Oedipe Deleuze’a i Guattariego, sugerując tym samym sposób rozu- Deleuze’a dejmowane niekiedy próby jego redukcyjnej interpretacji, w których zostaje on uwagę, że najważniejsze w relacji psychoanalizy do tekstu literackiego nie są po- nie) dwa fundamentalne dla psychoanalitycznej teorii zagadnienia. w ujęciu psychoanalizy literackiego, Grajewski w esejach ku z Freudowskiej dialogicznego charakteru tekstu psychoanalizy do koncepcji czyli obecności Freuda. Obok wspomnianego wyżej, czysto instrumentalnego użyt- ku prawdopodobnie najbardziej interesującemu elementowi omawianej książki, polemicznym rozwinięciem pewnych motywów psychoanalitycznych prowadzi nas twór wygenerował. cyjny” autor, posunięcia zawarte w tekstach, sam taki „dewia- analizując „dewiacyjne” żone paradoksalnością, z której niełatwo się wyplątać. Można by powiedzieć, że maszyny, uwikłania, które sprawia, że jego własne użycie tej metafory jest obcią- dzić, czy Wincenty Grajewski zdaje sobie sprawę z takiego uwikłania konceptu się zawsze czymś wtórnym, od już zarażonym repetycją. Trudno stwier- okazuje rię, zgodnie z którą, „życie” czy „egzystencja” opisywana przez filozofię nia kluczowy paradoks, nierozwiązywalną na gruncie tradycyjnego dyskursu apo- ucieleś- pokazuje Jacques Derrida transponując maszynę Deleuze’a na „pismo”) powtórzenia nad tym, co jednostkowe i „niepowtarzalne”. Maszyna (co dobrze na to także prymat powtórzenia nad tym, co „pierwotne”, początkiem, hegemonii, której najważniejszym przykładem jest heglowska dialektyka. Maszy- Użycie konceptu maszyny przez Deleuze’a przedstawia wysiłek odrzucenia tej tłumić aktywne pożądanie, które sprzeciwia się prymatowi filozoficznego logosu. „życie” to represywna i „reaktywna” (w sensie Nietzscheańskim) iluzja, mająca wania, której wyrazem jest heglowska dialektyka „negacji negacji”. Dialektyczne aktywność w formie repetycji, pozbawiona historii i historycznego sta- to „czysta” za konotacjami, do jakich odsyła czytelnika Grajewski. Zgodnie z nimi maszyna maszyny, z wszystkimi jej zarówno potocznymi, jak i odwołującymi się do Deleu- Aufhebung stricto proponuje analizować także i bardziej obszerne formuły tekstowe: poezję wiada się jako negacja negacji”. Według z grubsza podobnego schematu autor nej. Afirmacja reguł języka jest w przysłowiu dialogowo zapośredniczona, wypo- przysłowiowej jest dialogiem języka z próbami zbudowania wypowiedzi dewiacyj- tyczną „historię”. Jak ujmuje to Grajewski: „Dialog zmagazynowany w formule magazynuje w sobie taką dialek- wie w rodzaju „Z pustego i Salomon nie naleje” wiera pewną wartość dodaną: „poetycki” gest panowania nad językiem. Przysło- moment aktywny, który choć potwierdza językowe reguły, to jednak zarazem za- ale zgodnie z dialektyczną intuicją nie jest to powrót do stanu wyjściowego, lecz prowadzi niejako do potwierdzenia normy językowej, wana – „negacja negacji” Po Grajewski słusznie zwraca pierwsze problem „literatury jako symptomu”. Motyw maszyny i repetycji-jako-śmierci będący w ujęciu Deleuze’a i Derridy Motyw maszyny i repetycji-jako-śmierci i historię układającą się w schemat dialektycznego Mamy tu więc i „życie”, Warchala , powieść itd. . W zestawieniu z tym wszystkim jak dysonans musi brzmieć metafora Duch w maszynie? porusza (szkoda jedynie, że tak skrótowo i fragmentarycz- Freud i literatura oraz Tekst dziecka i tekst dla sensu

133 134 wolnych skojarzeń. W lekturze Freuda dokonanej przez Jacques’a Lacana, a zwłasz- nym treściom traktowanym jako sztywne i mało podatne na interpretację metodą 3/ w stanie się uwolnić nim zapanować, a niekiedy on sam staje się dla niej więzieniem, z którego nie jest można potraktować jako żywy tekst, nawet jeśli jednostka nigdy nie może nad Człowiek Freuda jest istotą z natury poetycką, a jego „rzeczywistość psychiczną” marzenia senne czy symptomy.sami psychicznymi, których wytworami są z kolei styczną dla niego wiedzą, procesem, którego efekt stanowi tekst literacki, i proce- niu psychiki. Istnieje analogia między twórczym procesem z pewną charaktery- lizy. Psychoanaliza nie tyle objaśnia literaturę, co inspiruje się nią przy objaśnia- nych (kompleks Edypa, wyparcie itp.), lecz swoista „poetyckość” samej psychoana- przez odwołanie do pewnych zasadniczych mechanizmów psychicz- „objaśniony” i rozłożony na czynniki pierwsze, z pomocą odpowiednich metod „rozpracowany” sennych najlepiej widać, jeśli porównuje się ze sobą kolejne wydania elementy symboliczne znane z legend, baśni, mitów? Ewolucja teorii Freuda, co tworów? Jaką rolę mają pełnić w tej interpretacji uniwersalne terpretacja” takich twory psychiczne, symptomy, marzenia senne i w związku z tym, co oznacza „in- którym Freudnuje się realizacja pragnienia. Jaki status ma „sens”, obdarzył wy- lację uniwersalnych symboli do fantazmatycznych scenariuszy, w których doko- i zostaną przezeń odrzucone na rzecz symboliki biblijnej, nie uchyla to pytań o re- twarzając strukturalny cykl. I choć baśnie okażą się koniec końców nieskuteczne konuje uniwersalnej mitotwórczej operacji, przeciwstawia jedną baśń innej, wy- do- ficznej logice fantazmatu, ale zaczyna odgrywać rolę formy – „człowiek-wilk” baśniowa narracja nie jest tu tylko dogodną ilustracją podporządkowaną specy- stanowi fantazmatyczna produkcja dziecka”. Co więcej, jak zauważa Grajewski, dziennych tekstów, aby wraz z nimi wziąć udział w kalejdoskopowej grze, jaką nia baśniowe mieszają się ze wspomnieniami z rzeczywistości, fragmentami co- niczo „prywatnej”, ściśle indywidualnej konstrukcji fantazmatycznej: „Wyobraże- symboliczne struktury pojawiają się tu jako funkcjonalny element narracji zasad- -wilk”, bohater sławnej Freudowskiej historii przypadku. Bajka i jej uniwersalne jewski natrafia na ten problem, komentując użytek z bajek, jaki czyni „człowiek- czy ogólności/prywatności sensu, który zawierają w sobie psychiczne twory. Gra- jako specyficznego tekstu – pojawia się kwestia uniwersalności/partykularności Roztrząsania i rozbiory Po drugie – i tu wchodzimy głębiej w zagadnienie rzeczywistości psychicznej por. na przykład książkę Freud jest podstawowym źródłem własnej specyficznej teorii twórczości poetyckiej, Szustra opublikowała „Res Publica Nowa” 2004 nr 2; co do Blooma, dla którego polskiemu czytelnikowi: esej Trillinga literatury Lionel Trilling i Harold Bloom. Ich teksty na ten temat są już dostępne Taki sposób postrzegania Freuda reprezentują na przykład amerykańscy teoretycy w całości Bloomowi. Universitas, Kraków 2003 oraz „Literaturę na Świecie” nr 9-10 poświęconą ,

zmierza w kierunku nadania coraz większego znaczenia tym uniwersal- zmierza w kierunku nadania 3 . Lęk przed wpływem Lęk Freud i literatura , przeł. A. Bielik-Robson i M. Szuster, w przekładzie Marcina Objaśniania marzeń 4/ do drugiego dury hermeneutycznej, w której uniwersalny sens przechodzi z jednego „zapisu” jasna, ani interpretacja nie wydaje się tu po prostu wariantem „przekładu”, proce- wa nie wygląda bynajmniej tak prosto: ani relacja „odsyłania” nie jest w pełni treści utajonej. Mimo że określenia Ricoeura stały się już niemal kanoniczne, spra- rej zgodnie z powszechnie obowiązującą regułą treść jawna „odsyła” do „głębszej” hermeneutycznej – w teorii Freuda marzenie senne ma strukturę symbolu, w któ- szy. Ricoeur traktuje psychoanalizę wprost jako wariant uniwersalnej procedury cza Paula na plan pierw- Ricoeura ten uniwersalny symboliczny element wychodzi prowokującej do myślenia książki. wartość tej ka. Lepszy dobór i bardziej wnikliwa analiza na pewno podniosłyby recenzje, których wartość po trzydziestu z górą latach wydaje się niestety niewiel- ny były się tam znaleźć. Mam tu na myśli zwłaszcza pochodzące jeszcze z lat 70. ale ciekawych, czytelnik natrafi w niej na produkcje, które niekoniecznie powin- ka jest niestety nierówna – obok analizowanych wcześniej tekstów, dyskusyjnych, nie zasygnalizowane. Szkoda, że autor bardziej ich rozwinął. Omawiana książ- blematyczność „tekstualnego” czy językowego ujęcia rzeczywistości psychicznej. mitologia człowieka śniącego – w tym punkcie wychodzi także na jaw pewna pro- prywatna jest też, zgodnie z określeniem Freuda,tomu pozostaje „prywatny”, Wszystkie te nader interesujące zagadnienia są w esejach Grajewskiego jedy- Warchala seduction et inspiration: l’homme pod wielce mówiącym tytułem i różnica l’écriture Zwracają na to uwagę m.in. Jacques Derrida w znanym eseju , Wydawnictwo Literackie, Kraków 2004) oraz Jean Laplanche w tekście 4 z książki . „Sens” fantazmatu stanowiącego podłoże marzenia sennego i symp- . „Sens” Duch w maszynie? Écriture et la différence , PUF,Paris 2001). Psychanalyse comme l’anti-hermeneutique (polski przekład K. Kłosińskiego: Freud et la scene de Michał WARCHALA ( Entre Pismo

135 136 1/ powieści i opowiadania autora dzy z zakresu astrofizyki, cybernetyki, biologii i wreszcie literaturoznawstwa? Czy potencjalnych odbiorców tych wszystkich, którym nie dostaje specjalistycznej wie- ców Jerzego Jarzębskiego, opatrzonych tytułem pisarza? Odpowiedzi na tak postawione pytania pozwala udzielić także zbiór szki- prosty, a przy tym precyzyjny oraz nieuwłaczający intelektowi, wiedzy i talentowi czywiście dzieło Lema jest w lekturze. Czy jednak rze- mógłby powiedzieć Roland Barthes, „nieprzyjemne” Dzienniki gwiazdowe że nie tylko że nie nych interpretatorów, a nierzadko i publiczności literackiej w ogóle, sprawiający, szkolny!) banał, jak i niebezpieczny mit utrącający poznawczy zapał potencjal- tyczność dzieł Lema, ich nieprzystępność i elitaryzm to zarówno prasowy (oraz herme- nikom tak wysokich wymagań intelektualnych i erudycyjnych. Rzekoma jeden Parnicki?) nie stawia swym komentatorom, egzegetom czy po prostu czytel- niewdzięczne. Żaden inny spośród rzeszy polskich pisarzy współczesnych (może co i ryzykowne, by nie rzec nie o książkach Lema to zadanie tyleż intrygujące, pieczołowitości w badaniu, interpretacji czy refleksji krytycznej. A jednak, pisa- dzie pozbawione precedensu. Jako takie wymaga szczególnej uwagi i wyjątkowej literatury. Te wieloletnie doświadczenia w zgłębianiu twórczości autora czy dzieła Stanisława Lema, komentując je jako krytyk, historyk oraz teoretyk Twórczość Stanisława Lema to w literaturze polskiej zjawisko osobne i zasa- Lemowersum przenicowane? Roztrząsania i rozbiory J. Jarzębski Jarzębski należy od lat do najbardziej konsekwentnych i wnikliwych bada- Wszechświat Lema pokutują w powszechnej opinii jako książki trudne i, jak par excellence , Wydawnictwo Literackie, Kraków 2003. czy Głosu Pana Filozofia przypadku ekskluzywne, tj. wyłącza z grona swych nie dają się wykładać w sposób jasny, Wszechświat Lema , ale także 1 . , Solaris oraz wet Wszaktakże (ale ani wyłącznie, przede wszystkim) kwestii politycznych. na- ka, Rasza, Czajna), mają charakter „przypowieści wieloznacznych”, dotykających na alegoryczność wyraża się już choćby w aluzyjnych nazwach obcych planet (Mer- cu uki społeczne. bowiem teoria poznania poprzedza, jako problem i temat utworów, politykę i na- wieścią o kontakcie” i wynikających zeń perturbacjach poznawczych. U Lema rów (wyjąwszy może przyczyny, że zaproponowane przez Jarzębskiego interpretacje wybranych utwo- lub bardziej jawnych, aktualnych aluzji politycznych, lecz z tej przede wszystkim problematyki o charakterze politologicznym, czy nawet odnaleźć w nim, mniej Lema. Bynajmniej nie dlatego, iżby się z dzieła Lema dało wyabstrahować go upływu czasu?) broni się szkic poświęcony politycznym wątkom w twórczości liczności powstania – w dobie stanu wojennego czy może wskutek nieuniknione- czy językowy) żart. ficzne i teksty dyskursywne, od hipotez naukowych aż po literacki (stylistyczny mując zarazem terytoria niezmiernie rozległe, od prozy fabularnej po eseje filozo- tów składa się wszak na całość spójną, jednorodną i starannie przemyślaną, obej- świat Lema czy wreszcie światopoglądowym. Już sam tytuł omawianego zbioru szkiców, w odpowiednio określonym kontekście kulturowym, cywilizacyjnym, naukowym że umiejętnością umieszczenia literackich i dyskursywnych wypowiedzi Lema owocują nie tylko doskonałym przeglądem najistotniejszej problematyki, ale tak- dwudziesta szósta i ostatnia rzałe” utwory Lema, wyłączając jego wczesną, komunizującą fantastykę ( znaczności, którą zresztą Jarzębski doskonale dostrzega. Wszystkie właściwie „doj- rią wieść o Erosie jednostki stłamszonym przez Thanatosa władzy. stualnych, prócz autentycznych dzieł klasyków literatury, filozofii etc., obejmuje sekwencją tego, iż w utworach fantastycznonaukowych sfera odniesień intertek- sem jako teksty nie w pełni zrozumiałe” (s. 105). Taki stan rzeczy jest prostą kon- autor sam zaprojektować musi niektóre «cudze» teksty – i to cza- wych na obszarze innych dzieł fantastycznonaukowych, pisząc, iż swoistość relacji międzyteksto- specyfikę intertekstualności utworów autora ścią nie pozwala się zinterpretować po prostu jako szpiegowska” o władzy bezwolnie zbiurokratyzowanej, to już daje się odczytać z powodzeniem wyłącznie jako Kafkowska w duchu „parabola nia danych dzieł najistotniejsze. Jeśli bowiem nawet przy tym, w sposób nieunikniony, wątki i problemy niekoniecznie dla zrozumie- Intertekstualność a poznanie u Lema W jednym z najciekawszych i najwartościowszych w omawianym zbiorze szki- Brzostek Wizja lokalna taką być nie może właśnie za sprawą swej wielowykładalności, więc i wielo- W wyborze tym, mimo uzupełnień i komentarzy, najsłabiej (wskutek oko- , jest i nieprzypadkowy, i wielce zasadny – kosmos Lemowych koncep- Lemowersum przenicowane? z jej odniesieniami systemowymi i etykosferą jest także „opo- Wizję lokalną , Obłok Magellana „wynika stąd, że część odniesień jest «pusta», ) mają charakter li tylko aspektowy, eksponując Jarzębski dostrzega i trafnie charakteryzuje , Astronauci Solaris , a także, niejako przy okazji, Pamiętnik znaleziony w wannie alegoryczna ), której oczywista, politycz- Maska Maska z całą pewno- alego- przypo- Wszech- Podróż

137 138 wej cywilizacji, której losy nakreślone są na kartach opowieści także „zbiór tekstów fikcyjnych”, tworzących punkt odniesienia dla przyszłościo- meny w rodzaju „gnozy z Princeton”, trwając przy ortodoksyjnym racjonalizmie, feno- ża Jarzębski, Lem niezwykle podejrzliwie traktuje scjentystyczno-religijne interesowania i poglądy wielu współczesnych ludzi nauki, choć jak trafnie zauwa- także głęboko osobisty do nich stosunek. Twórca z niezwykłą konsekwencją, zdradzającą nie tylko żywe nimi zainteresowane, ale faktycznej) ułomności stwórców (oraz Stwórcy), które to tematy podejmuje Lem matyki „światostwórstwa”, odpowiedzialności za stworzenie i (rzekomej czy też z mi fikcyjnymi dziełami są w utworach Lema nie tylko powieści i uczone rozprawy naukowy pojawia się w dziełach Lema obu tych funkcjach naraz. będzie fabuła opowieści, czy też tok wywodu eseistycznego. Zazwyczaj zaś dyskurs to jako pretekst do konstruowania eksperymentu myślowego, którego zapisem zu świata, który się z dzieła wyłania ( zach bywa przezeń przywoływana systematycznie, już to jako uzasadnienie obra- Lema. Nauka (czy też dokładniej, wiedza naukowa) wyrażona w tekstach i hipote- zarówno inspirującej, jak i motywującej eseistyczne oraz fabularne poczynania Einsteina, Searla czy Dawkinsa stanowią więc pole odniesień tekstowych o mocy zarazem). Dzieła Berkeleya, Kanta i Wittgensteina, a wraz z nimi prace Darwina, Bibliotece pojmowanej, po Borgesowsku zgoła, jako absolutny hipertekst i świat w utworach Lema rozgrywa się faktycznie bibliotece (czy może mat poznania” łecznych oraz traktatom filozofów. Słusznie przecież zauważa Jarzębski, iż ów „dra- lecz „tekstom nauki”, kompendiom wiedzy z zakresu nauk przyrodniczych i spo- i dziełom literatury światowej (choć z tym, rzecz oczywista, mamy do czynienia), nych czy przywoływanych aluzyjnie szczególne miejsce przypada nie arcydziełom twórczości Stanisława Lema, tym się charakteryzuje, iż pośród tekstów cytowa- odniesień międzytekstowych w literaturze na czy osławiona „sepulka”. wuka” czych, kryjących się, pretekstowo, pod enigmatycznymi nazwami takimi, jak „rast haterów, a wraz z nimi i czytelnika, w obliczu fundamentalnych kwestii poznaw- „obcego” ( u Lema współtworzy nieprzejrzystość przyszłościowego ( od masowej produkcji literackiej fantastyki naukowej. W istocie bowiem język gdzie z całą pewnością można i trzeba poszukiwać odrębności dzieła Lemowego niedbywaną, a także odnosi ją do teorii poznania (przede wszystkim naukowego), płaszczyznę językową, zwykle przez twórców i niektórych komentatorów SF za- intertekstualną sprowadza przy tym Jarzębski, słusznie i z powodzeniem, aż na odczytaniem i interpretacją pracują w mozole uczeni z ziemską, a nawet, w pewien swoisty sposób, zaszyfrowany komunikat, nad którego cywilizacjom Encji, ale także teksty uczonych encjańskich, komentujące kulturę Wielkości urojonej Roztrząsania i rozbiory Autor Może warto byłoby tylko dodać w tym miejscu gwoli uzupełnienia, iż sfera Wszechświata Lema Wizja lokalna i Doskonałej próżni ) powieściowego uniwersum, stawiając nieodmiennie bo- powraca też często w swych rozważaniach do proble- oraz opasłe tomy poświęcone solarystyce czy Podróż siódma science fiction Maski z historii Ijona Tichy’ego), już , szczególnie zaś w obrębie podziela w tej materii za- Głosu Pana Powrót z gwiazd science fiction . Problematykę ) czy też . Taki- tych antycznych. Powracająca w twórczości autora ża się tu Lem do poglądów gnostyków i to bynajmniej nie tych z Princeton, lecz religijnej czy natury bóstwa (kreatora). Co ciekawe, w swych przekonaniach zbli- co nie przeszkadza mu jednak formułować intrygujących hipotez w kwestii wiary wie, jak Corcoran i Dobb oraz mechaniczni światostwórcy rodem z czy domniemani nadawcy komunikatu z łości, zła i cierpienia. Na takie miano zasługują przecież nie tylko ocean Solaris pozbawionego możliwości czy też woli uczynienia świata wolnym od niedoskona- tem demiurga – bóstwa pośledniejszego i zarazem kreatora niewszechmocnego, „stwórcy ułomnego” wpisuje się wszak doskonale w tradycję gnostycką z jej mi- w dza tam autor m.in., w kontekście Lemowskiej teorii dzieła literackiego wyłożonej o właściwych Lemowi sposobach czytania literatury i rzeczywistości w ogóle. Stwier- poczyniona przez Jarzębskiego w świetnym szkicu riami naukowymi i zmiennymi stanami kultury. Nie mniej istotna jest refleksja słym związku z dyskursem poznawczym, w nieustannym dialogu-polemice teo- ta… i zła, a nawet (jak to ma miejsce w nim rządzących mogą uwolnić świadomość (niekoniecznie ludzką) od cierpienia tylko Rozum i, kształtująca go, spekulatywna nauka o naturze świata i prawach wiedzy o naturze świata i ludzkim uwikłaniu w materię grzech. W dziele Lema W tradycji gnozy zbawcza (tzn. ocalająca) moc przypadała w pierwszym rzędzie w którym filozofia Lema zbliża się (nie)świadomie do gnostyckiej dogmatyki. dobrzy, bądź też, o zgrozo, ani tacy, ani tacy. Nie jest to zresztą jedyne miejsce, demiurgowie nie są więc bądź wszechmocni i wszechwiedzący, bądź moralnie także, jak twierdzi Lem, „w Lemowscy swobodzie niejakie «zło» wykształcić”. tykę konieczności i wyboru, tam zaś, gdzie pojawia się wolność może swego twórcy. Co więcej, już samo tworzenie uwikłane jest niezmiennie w dialek- rzenia, którego owoc dziedziczy ułomność (tj. brak wszechwiedzy i wszechmocy) niem Lema bowiem niedoskonałość wpisana jest nieuchronnie w sam proces two- publicznie krytykował, parodiował i złośliwie, acz błyskotliwie, wyszydzał. Nie na czele), Lem niejednokrotnie perymentatorów (z Butorem i Robbe-Grilletem todologicznymi etc. Wszak jak i zastępy pisarzy-eks- i Nietzschego, Derridę, tak z jej nowatorskimi tendencjami artystycznymi, wysublimowanymi strategiami me- inną niezwykle znamienną cechę Lemowego stosunku do kultury współczesnej, puszczać, odkrywa w tym miejscu Jarzębski, i to bynajmniej nie przypadkiem, (s. 254). Jak wolno przy- których oficjalnie nie lubi – od Nietzschego do Derridy” larnej ( żytującego na rozmaitych formach literackich i paraliterackich – od fikcji fabu- eseju, rozlewającego się na całą niemal twórczość autora dostrzeganego, lecz rzadziej komentowanego „paneseizmu” Lema, owej tyranii To już jednak temat na osobną, obszerną rozprawę. Filozofii przypadku Brzostek Ważkie i inspirujące uwagi formułuje też Jarzębski w odniesieniu do często dotyka, jak sądzę, istoty Lemowego pisarstwa, pozostającego zawsze w ści- Głos Pana Lemowersum przenicowane? ) po teksty dyskursywne. W tym też miejscu autor , iż zawarte tam poglądy „zbliżają Lema do takich filozofów, Golemie XIV Głosu Pana ) wyzwolić ją z „więzienia materii”. , ale także ludzcy demiurgo- Lektura świata Lektura Dialogów Solaris ustawicznie wizja i niekiedy paso- Cyberiady , traktującym Wszechświa- . Zda-

139 140 literackiej i postulaty, przeczuwając doskonale, iż w czasach masowej nadprodukcji makulatury „zrób to sam”, równocześnie realizował popisowo tegoż konceptualizmu na zasadzie ciwko literaturze eksperymentalnej, od Joyce’a po literacki konceptualizm oparty i rzębskiego przypadku niby-recenzji i niby-wstępów znanych z dobną sytuacją spotkamy się także w niekomentowanym bezpośrednio przez Ja- Z po- kiej po rozwiązania analogiczne względem tych wcześniej „obśmianych”. podobnych do tych uprzednio sponiewieranych, czy też sięgać w praktyce literac- przeszkadzało mu to jednak formułować w refleksji teoriopoznawczej wniosków niach czysto literackich. Polifoniczność dzieł Lema nie ma więc charakteru wy- ryfikacji i falsyfikacji hipotez, metody odciskającej swe piętno także na rozwiąza- metody opartej na wszechstronnym, niejako kontrapunktowym rozpoznaniu, we- pochodną przyjętej przez autora naukowej metody oglądu zjawisk i problemów; zie fabularnej) oraz jawnie konceptualne (w eseistyce). Jej wielogłosowość jest więc kształt zapisu eksperymentu myślowego, ujętego w formy bardziej obrazowe (w pro- nieomal twórczość Lema ma charakter rakterze czysto poznawczym. Warto bowiem pamiętać i podkreślać stale, iż cała nia? Taka perspektywa interpretacyjna kusi oferowanymi możliwościami o cha- cych językach zrodzonych w odległych nieraz dziedzinach i dyscyplinach pozna- maitych, uzupełniających się, rozłącznych czy wręcz wzajemnie się wykluczają- (s. 112). su świata” w którym zdarza się stale cała wiązka konkurencyjnych sposobów widzenia i opi- ale osobliwa – dialogowa i właśnie intertekstualna natura ludzkiego poznania, tyle i nie przede wszystkim starcie subiektywizmów, „nie rej specyfikę wyznacza fikcje autora intertekstualnych, w jakie uwikłane są nie tylko eseje i szkice, ale także fabularne dostrzeganej przy tym tak w eseistyce oraz prozie narracyjnej, jak i relacjach teza wanym wyczerpująco w żadnym miejscu jest pociągająca, choć dyskusyjna hipo- szonym we wszystkich niemal szkicach, lecz niestety niescalonym i niesformuło- zresztą staje się także przedmiotem refleksji Jarzębskiego. nieustannego konfrontowania stanowisk, punktów widzenia i światopoglądów, co Nie sądzę. Jest to raczej jeszcze jeden przejaw właściwej Lemowi wielogłosowości, wartej pochwały. Czy to efekt niekonsekwencji artystycznej i światopoglądowej? tyki do kamuflowanej, bo nie w deklaracjach, lecz praktyce piśmienniczej za- wyraz swej ulubionej strategii interpretacyjnej – przechodzeniu od oficjalnej kry- kontekście nikogo zaskakiwać. Nie raz bowiem i nie dwa dawał autor nie powinien w takim konceptualista” czy Lem – „dekonstrukcjonista mimo woli” artystycznego w obliczu, jak powiadał, „Himalajów informacji”. Lem – „utajony tacji (i to krytycznej!) samego jego konceptu, może ocalić sensowność projektu Doskonałej próżni Twórczość Lema jako polifonia wypowiedzi formułowanych nieustannie w roz- Albowiem najciekawszym chyba konceptem interpretacyjnym krytyka, rozpro- Roztrząsania i rozbiory quasi -Bachtinowskiej polifoniczności dzieła (i dzieł poszczególnych!) Lema, quasi Edenu -naukowej jedynie rezygnacja z realizacji dzieła, na rzecz prezen- , gdzie Lem, sięgając po armaty pastiszu i ironii, wytoczone prze- . Jarzębski zauważa też odrębność polifonii Lemowskiej, któ- par excellence spekulatywny, przybierając Wielkości urojonej Głosu Pana nie tyle bezpośrednim echem poglądów autorskich, co elementem zaplanowanej poglądowych. W zajmującym szkicu łem Lema każdy niemal tryb interpretacji „ślizga się”, dotknąwszy kwestii świato- poznawalności świata i nieprzejrzystości opisujących go języków interpretacji. ewolucji. I przed nim jednak stają nieuniknione dylematy, wynikające z nieroz- sób absolutny, jako byt samodoskonalący się w toku nieustannej i nieskończonej bo pojmowany nie funkcjonalnie, jako aspekt osobowości człowieka, lecz w spo- nie zaś jego władz poznawczych. A jest to przecież Rozum niekoniecznie ludzki, większym apologetą, jak i jednym z najostrzejszych krytyków Rozumu, szczegól- uważmy przy tym, iż Lem jest w swej wielogłosowości właśnie (!) zarówno naj- lecz raczej dysonansową) dyskursów, które w niej nieustannie rozbrzmiewają. Za- się w polifonię (ale nie harmonijną, jest cierpliwe i konsekwentne wsłuchiwanie bem czytania świata, pozwalającym uchwycić rzeczywistość w całej jej złożoności suwa się też ostatecznie znacznie dalej, dochodząc do wniosku, iż jedynym sposo- tom, sposobom myślenia czy wreszcie formom ekspresji piśmienniczej. Lem po- beletrysty i krytyka”, a więc dać głos dwu naraz, jakże odmiennym, temperamen- próżni dy znajdziemy w fikcyjnych wstępach i recenzjach z także sferę zjawisk literackich i literaturoznawczych, czego najdobitniejsze dowo- hipotez naukowych ani nawet do ewidentnej kolizji światopoglądowej. Obejmuje odmiennych ujęć metodologicznych danego problemu, czy też do konfrontacji wyjściowe” (s. 138). Rzecz jednak nie ogranicza się u autora nalność sytuacji wypowiedzi – wprowadzać do dyskursu pewne nowe założenia acja fikcyjnych podmiotów pozwala mu zmieniać perspektywę widzenia, a fikcjo- najwyraźniej fascynuje wielogłosowość jako szansa dana mu przez literaturę: kre- łącznie estetycznego, lecz raczej poznawczy,„Lema jak bowiem zauważa Jarzębski: ska tanie o jej ukrytą celowość, towarzyszące nieustannie bohaterom się właściwa autorowi Lemowe postacie jako autorskich rezonerów, nie zaś jako role, w których objawia hipoteza powyższa broni się doskonale wtedy tylko, gdy potraktujemy wszystkie ciekawy i błyskotliwie skonstruowany, wzbudza we mnie pewne wątpliwości. Otóż Muszę przyznać, iż ten fragment refleksji Jarzębskiego, jakkolwiek przypadku”. nego starannie kreacjonizmu, wyłaniającego się nieoczekiwanie spoza „filozofii no z wykładanym wielokrotnie problemem teodycei, jak i kwestią zakamuflowa- wieści i nowel, ale samemu Lemowi, borykającemu się, zdaniem krytyka, zarów- istyką, podejrzliwość taką przypisuje przy tym Jarzębski nie tylko bohaterom po- składność zaprogramował” (s. 283). Zestawiwszy prozę fabularną Lema z jego ese- na jest mianowicie o ukrytą premedytację, kryjącego się za nią Stwórcę, który jej i sama natura, oglądana jego okiem) znajduje się „w stanie podejrzenia, podejrza- ta w ujęciu Lemowskim, konstatując, iż powieściowe uniwersum Lema (a nawet muje autor rozważania nad zagadnieniem teleologicznego uporządkowania świa- czy Jest też w książce Jarzębskiego miejsce, które dowodzi, iż refleksji nad dzie- Brzostek , w których spróbował Lem z powodzeniem pożenić „dwa sprzeczne duchy – Powrotu z gwiazd Lemowersum przenicowane? Solaris w ich poznawczych peregrynacjach, zdają się jednak być polifonia (świato)poglądów. Podziw dla natury i py- Naturalne, sztuczne i dziura w kosmosie Wielkości urojonej Edenu Głosu Pana do prezentacji i Doskonałej podej- , Fia-

141 142 wość i ukryty porządek świata. Wielogłosowość dzieł literackich autora tym bardziej iż większość Lemowskich postaci ostatecznie jednak wątpi w celo- rzeczy? Towyraża przy tym autorski pogląd na naturę już nie jest tak oczywiste, zachowuje się zgodnie z prawdopodobieństwem psychologicznym, czy jednak urzeczony kosmicznym pejzażem, stawia pytanie o jego celowość, to z pewnością czy też skutek myślenia życzeniowego, to już osobna kwestia. Jeśli więc Hal Bregg, jektu” (s. 278). Czy jednak jest to faktyczny dowód istnienia ukrytego porządku, kins, „złożoność i elegancja obiektu to świadectwo przemyślanego zamiaru pro- nadzieję, pragnąć?), że jak powiada cytowany przez Jarzębskiego Richard Daw- starannie psychologii postaci, które, jak i większość ludzi, skłonne są wierzyć (mieć przywoływania konkretnych rozwiązań z w zasadzie nie sposób, a jego bezwzględna zasadność broni się sama, nawet bez statację następującą: istotniejszych, motywów. I tak, w podrozdziale utworów Lema, poparty skrótowymi eksplikacjami niektórych, zdaniem autora – m.in. cenny postulat „kompleksowych” badań specyfiki świata przedstawionego banalne. W skądinąd interesującym szkicu się Jarzębskiemu również tezy zastanawiające i, w swej oczywistości, chyba jednak polemicznie. Pośród wielu spostrzeżeń celnych i niezwykle wnikliwych zdarzają dalszych inspirujących dyskusji i odczytań. etc. Otwiera za to pole do nie badacza do tekstów dyskursywnych, „rozmów z …” pewnością nie ułatwia więc rekonstrukcji jego światopoglądu, odsyłając nieustan- konwencję literacką i realizującego ją pisarza praw empirii i wynikających z nich konwencję literacką i realizującego ją pisarza praw empirii Taka konstrukcja przestrzeni wynika przede wszystkim z respektowania przez niebezpiecznymi) warunkami (atmosferycznymi, fizycznymi etc.) obcych światów. rantującej bezpieczeństwo i strzegącej przed nieznanymi (więc potencjalnie nej” (kabiny statku, mniej lub bardziej komfortowej stacji orbitalnej etc.), gwa- w kosmosie i podbijających obce planety bez udziału owej „przestrzeni chronio- stricte ta przedstawionego. A trudno sobie wyobrazić, poza kontekstem baśniowym czy racjonalnej motywacji świa- w znacznym stopniu wymogami naukowo-technicznej, zycyjnych, ile z wymogów przyjętej przezeń konwencji Lema. Wynika ona bowiem nie tyle z właściwych tylko Lemowi rozwiązań kompo- należy, jak chce badacz, do specyfiki utworów fantastycznonaukowych Stanisława ków) w opowieściach o międzygwiezdnych podróżach żadnym przypadku nie konstrukcja przestrzeni przedstawionej (a mówiąc ściślej, pewnych jej składni- Faktycznie, z tak sformułowanym stwierdzeniem Jarzębskiego polemizować w domenę obcości. (s. 69) go czułby się swojsko i bezpiecznie, a skąd dopiero podejmowałby ekscytujące wyprawy intymnego gniazda, w którym badacz nieznane- zbudowania „przestrzeni chronionej”, […] wyprawom w dalekie, międzygwiezdne obszary towarzyszyć musi u Lema zrazu próba Roztrząsania i rozbiory Z rzeczy drobnych zaś jedno ze stwierdzeń autora fantastycznym, ot choćby Münchhausenowskim, bohaterów podróżujących Astronautów Kosmogonia i konsolacja Przestrzeń i czas czy Wszechświata… science fiction Edenu . Tyle tylko, że taka znajdujemy kon- nastraja mnie , ograniczonej zawarty jest Maski z całą wstępie informując uczciwie czytelnika, że będzie miał do czynienia nie z mono- traktuje ją jednak, całkiem słusznie, jako li tylko „raptularz lemologa”, już na monograficznym. Sam autor dzić za „lemologiczne kompendium” o charakterze Rycerzy św. Kontaktu, książka Jerzego Jarzębskiego mogłaby z powodzeniem ucho- przypadku Lemowej „ogólnej teorii wszystkiego” po epistemologiczne przypadki analitycznej drobiazgowości i interpretacyjnej rozległości, od zrodzonej z filozofii która jednak, przedstawiona w konkluzji, będzie bardziej uzasadniona. W swej tem pism Stanisława Lema. świa- uważnego, wnikliwego czytelnika z „obcym” dectwem „możliwości kontaktu” go nie wpada w żadną z tych pułapek poznawczych, będąc zarazem dobrym świa- stami do ujawniania własnej, interpretacyjnej omnipotencji. Książka Jarzębskie- wania przemyśleń pisarza. Dla innych z kolei teksty Lema stają się ledwie pretek- i nieuprawnionego upraszczania, by nie rzec – trywializo- „chadzania na skróty” wielu jego komentatorów, co dostrzega i Jarzębski, ma nieuleczalną skłonność do choć le, że jest autorem nieczytelnym, hermetycznym czy wręcz „niewykładalnym”, skupienia, namysłu i uczciwego z nim współmyślenia. Nie oznacza to jednak wca- wymagającym Nie ulega przecież wątpliwości, że Lem jest pisarzem „trudnym”, niając obrazu Lemowego dzieła, jaki się z tych roztrząsań konsekwentnie wyłania. sfunkcjonalizowane względem spójności i wewnętrznej logiki wywodu, nie zaciem- ne konteksty epistemologiczne, literaturoznawcze czy etyczne, zawsze są jednak jego rozważania analityczne i interpretacyjne, nierzadko uwikłane w nieuniknio- ski nigdy nie ulega pokusie faszerowania swych tekstów popisami pustej erudycji, światem i sobą samym. Trzeba jednak przyznać uczciwie, iż w tej materii Jarzęb- dycznej wiedzy, obejmującej niemal wszystkie dziedziny ludzkiej refleksji nad ływania się do hipotez naukowych, koncepcji filozoficznych i czysto encyklope- wszystkich lemologów. Trudno jest bowiem interpretować dzieła Lema bez odwo- poświęconych astrofizyce czy teorii ewolucji, co jest trudną do uniknięcia zmorą i precyzyjny, unikając raczenia czytelników obszernymi cytatami z uczonych ksiąg biazg. tastycznonaukowych wyrobników. To jednak, jak rzekłem powyżej, ledwie dro- taka więc konstrukcja przestrzeni przedstawionej wyróżnia go spośród rzeszy fan- ski, nie znamionuje to jednak wcale wyłącznie pisarstwa Stanisława Lema, kosmicznej rakiety za alegorię matczynego łona. Wbrew temu, co sugeruje Jarzęb- czucie bezpieczeństwa i chroniące przed złowrogim światem swojskie wnętrze charakterze choćby i psychoanalitycznym, jeśli się na przykład uzna dające po- tów owej „przestrzeni chronionej”, która w istocie może także podlegać opisowi o pirią!) rozwiązań kompozycyjnych wynika konieczność stworzenia dla astronau- naukowej w ogóle, to bowiem z jej konwencjonalnych (i uzgodnionych z em- tastyki noszą się nie tyle do twórczości Stanisława Lema, co „międzyplanetarnej” fan- w duchu Bachelardowskiej „psychoanalizy przestrzeni” uwagi Jarzębskiego od- zasad życiowego, zdroworozsądkowego prawdopodobieństwa. Tak więc, poczęte Na koniec zaś uwaga, od której powyższy wywód powinien się rozpoczynać, Wszystkie swe uwagi formułuje Jerzy Jarzębski w sposób prosty, przejrzysty Brzostek Lemowersum przenicowane?

143 144 wianych przez badacza postulatów poznawczych. charakteru jego pisarstwa, a być może również któryś z innych, sta- seistycznego” wielokrotnie problem polifoniczności dzieł autora którą mógłby zapewnić z powodzeniem choćby podnoszony przez Jarzębskiego mentarnej spójności w objaśnianiu tajemnic Lemowego uniwersum. Spójności, nych, poprawionych i uzupełnionych wprawdzie, ale jednak pozbawionych ele- grafią (co przecież mógłby sugerować tytuł!), lecz z wyborem szkiców, przejrza- zem książką utraconej szansy. Mimo wszystko, szkoda. gującym wprowadzeniem w tajniki filozofii i literatury tego twórcy, jest więc zara- Roztrząsania i rozbiory Wszechświat Lema Solaris czy też hipoteza „pane- Dariusz BRZOSTEK , będąc intry- czytania legendy pomieszanej z poetycką autoprezentacją” Czytanie Bursy uproszczonej, posługującej się wygodnymi słowami-wytrychami interpretacji. fałszywa, prowokowała do manipulacji, wybiórczego traktowania dorobku twórcy, połączenie opowieści o losach artysty i jego twórczości. Legenda ta, po części na interpretacje Bursy miała jednak legenda, jaka zaczęła tworzyć się poprzez skiego poety, pisarza, dramaturga i publicysty. W przeszłości często wielki wpływ towane na tamto spotkanie. 2/ 1/ postulat spełniają wszyscy autorzy szkiców zgromadzonych w tym tomie. promisów i pseudonimów…” znawalny. […] Twórca, który chciał mówić o świecie mocno i wyraźnie, bez kom- który wciąż szukał swej lirycznej dykcji, a mimo to – pozostał wyrazisty i rozpo- kowie, ukazała się książka pt. etyckich XX wieku. Sesja ta odbyła się w 2000 roku, a cztery lata później, w Kra- ra lektura? Słusznie zatem Anna Czabanowska-Wróbel w szkicu, który właściwie otwiera Można tę konferencję uznać za kolejny etap badań nad twórczością krakow- Bursa – ten „dziwny poeta – balansujący między przeciwieństwami […] Poeta,Bursa – ten „dziwny W poszukiwaniu zrozumienia czyli Kobielska s. 20. 2004, s. 66. red. A. Czabanowska-Wróbel i G. Grochowski, Księgarnia Akademicka, Kraków A. Czabanowska-Wróbel B. Kaniewska Młodzi badacze interpretują podczas nich twórczość osobowości po- , programowo niejako wyklucza możliwość „«naiwnego» sposobu , programowo niejako wyklucza możliwość Credo na opak albo błazeńska maska Andrzeja Bursy W poszukiwaniu zrozumienia czyli Czytam poetę. Twórczość Andrzeja Bursy 1 – stał się bohaterem jednej z cyklu konferencji Czytanie Bursy , na którą składają się szkice przygo- Czytanie Czytanie , w: , w: 2 . Ten najważniejszy Czytanie Bursy Czytanie Bursy

Bursy

Bursy , , Któ-

145 146 Opisując poetykę Bursy – „dokumentarność”, groteskę i ironię szczególnie dużo wione są prawdziwej bliskości. Istotą ich kondycji okazuje się beznadziejna gra. zentuje okrutną wizję świata, w którym wyalienowane, cierpiące jednostki pozba- monografistka uwypukliła połączenie w nim pierwiastka ofiary i kata. Bursa pre- le poszukiwań Bursy. Dokładniej charakteryzując podmiot liryczny tej poezji, nuje Edward Balcerzan kacje interpretacyjno-komentatorskie. edytora i redaktora spuścizny Bursy jest o wiele bardziej godna uznania niż publi- stępców. Warto też wspomnieć o Stanisławie Stanuchu, którego rzetelna praca jako i na- dziła też kwestia generacyjnego usytuowania Bursy wobec jego rówieśników ne wyróżniki uznającego prozatorskość i groteskę. Spore zainteresowanie wzbu- skiego, doceniającego intelektualną wartość twórczości tego pisarza, a za jej głów- w rok po śmierci Bursy w 1957 roku, należy uznać spostrzeżenia Michała Głowiń- nia niejeden interesujący problem. Za szczególnie trafne, a dokonane zaledwie brych kilku opracowań, które na jego temat powstały, pozostaje jeszcze do zbada- Macieja Chrzanowskiego li, jak pisze autor, witalizm heroiczny. też skupienie się na własnej cielesności, samopoznanie w zwierciadle natury, czy- ści somatyczne. Ucieczką przed rzeczywistością jest choroba, studium bólu albo wartościami, które nie podlegają u niego nihilistycznemu zaprzeczeniu, są warto- naprawiającym świat, ale sam potrzebuje pomocy.staje być „zbawcą”, Jedynymi ryczną strategię pacjenta. Charakteryzuje się ona tym, że podmiot liryczny prze- 6/ 5/ 4/ 3/ zakow w swojej monografii etę do odnalezienia „programu pozytywnego”. ści Bursy badacz odnajduje nowy, nierozwinięty ton, który mógł doprowadzić po- przez pisarza pytań. W końcowej fazie twórczo- bezkompromisowość stawianych ciągłego buntu szczególną uwagę Chrzanowskiego zwraca etyczny maksymalizm i ną walkę z życiem, grę, której nie można ani wygrać, przerwać. W tej postawie arkadyjski mit dzieciństwa. Potem natomiast bohater Bursy musi rozpocząć okrut- wania Bursy jako nihilisty – w analizie poezji wśród wartości ocalonych wymienia twórcy od dojrzalszych prób. Odchodzi klasyfiko- parowując „poszukiwania” Spójną, choć rodzącą pewne wątpliwości propozycję odczytania Bursy propo- Kolejna koncepcja, o której trzeba wspomnieć, zamieszczona jest w książce Całościowe podejście do twórczości Bursy zaprezentowała też Ewa Dunaj-Ko- Roztrząsania i rozbiory Wiele zatem świadczy o tym, że mimo sporej już historii recepcji E. Dunaj-Kozakow M. Chrzanowski Warszawa 1984, s. 190-209. E. Balcerzan s. 17-33. Na podstawie E. Dunaj-Kozakow Poezja polska w latach 1939-1965. Część I – strategie liryczne Andrzej Bursa. Czas, twórczość, mit Bursa 4 . Uważa go za przedstawiciela poetów realizujących li- 5 . Przeprowadza on w poezji Bursy linie podziału, odse- . 6 . Zwróciła uwagę na motyw Arkadii, organizujący wie- Bursa , Wydawnictwo Literackie, Kraków 1996, , KAW, Kraków 1986. , WSiP, 3 Bursy i do- jako dramatopisarza niają je o nowe spostrzeżenia. Tam natomiast, gdzie badacze podejmują dawne propozycje odczytania, uzupeł- dzą, są często bardzo inspirujące i mogłyby w przyszłości posłużyć nowej teorii. go, syntetycznego odczytania, choć trzeba zaznaczyć, że wnioski, do jakich docho- zgowej analizie. Zamiarem autorów nie było zatem zaproponowanie całościowe- ścia obierają sobie pojedynczy wiersz, który zostaje poddany głębokiej i drobia- puje właśnie w Ten a „teatrem wypchanych trupów”. atrem urodzonych artystów” ostatni wystę- człowiekiem”, „te- talnej opozycji pomiędzy „urodzonym artystą” a „sztucznym jącym utworze, motyw teatru osobliwości, aby dojść do sformułowania fundamen- nych Bursy obiera obecny w dramatycz- nieukończone dzieła. Za punkt wyjścia dokładniejszej analizy dzieł matycznego Andrzeja Bursy, uwzględniając przy tym zarówno ukończone, jak i 7/ nież wpływ na wartościowanie poezji Bursy. najnowocześniejszych zdobyczy literaturoznawstwa. Wszystko to może mieć rów- sujące byłoby też zastosowanie do badań nad twórczością krakowskiego poety dziano na temat jego wizji człowieka i świata oraz specyficznej ekspresji. Intere- nym uwzględnieniem pierwiastka kiczu. Wydaje się, że niewiele jeszcze powie- Na dokładniejsze zbadanie zasługuje między innymi estetyka Bursy, ze szczegól- nie zbadane, wymienia Czabanowska-Wróbel we wspomnianym szkicu wstępnym. nicznej w jego tekstach. miejsca autorka poświęca tej ostatniej, wykazując wielką rolę świadomości iro- zależne od tradycji. wagi do wcześniejszych klasyfikacji badanych tekstów, a ich interpretacje nie są czenia w kontekście omawianej książki. Autorzy esejów nie przywiązują na ogół nurtów jego twórczości. W istocie jednak tego typu podział nie ma większego zna- wyjścia każdego z nich, były wcześniej klasyfikowane jako należące do różnych a mianowicie jego utworów prozatorskich. który mógłby podjąć temat jeszcze bardziej zaniedbanej sfery twórczości Bursy, szą cyberrzeczywistością. Szkoda tylko, że nie towarzyszy temu esejowi inny szkic, ziemi, zależnego od nieczułego i okrutnego Stwórcy, czy to w związkach z dzisiej- sztuki – czy to jako paraboli życia na kilka możliwych „nowoczesnych odczytań” sce wencjami językowymi oraz odwołania do autor szczególną uwagę zwraca na grę kon- wolucję. W analizie strony formalnej Inny temat porusza esej Jacka Kopcińskiego, dotyczący dorobku Andrzeja Bursy Prawie wszystkie szkice zgromadzone w zbiorze Szczególnie warte zainteresowania wątki, które nie zostały jak dotąd dokład- Kobielska Pozostałe prace dotyczą poezji Andrzeja Bursy. Teksty, które stanowią punkt Zwierząt J. Kopciński w historii literatury, Na koniec proponuje w „łańcuszku grotesek”. Zwierzętach Dwa teatry. Bursa-dramatopisarz W poszukiwaniu zrozumienia czyli 7 . Kopciński zaczyna swój szkic od prezentacji dorobku dra- , tworząc groteskową parabolę życia oraz satyrę na re- Zwierzętach hrabiego Cagliostro Szewców , w: Czytanie Bursy Witkacego. Wskazuje też miej- Czytanie Bursy Czytanie , najbardziej interesu- , s. 151-174.

Bursy za punkt wyj-

147 148 (tu Kaniewska odwołuje się do towarzyszących sposób bezradną rozpacz, w jaką przemieniła się tytułowa wiara. Wszystkie trzy trapunktowany drwiącym śmiechem błazna. Błazna, który w istocie pokrywa w ten we to, co ludzkie, zwykłe, normalne. W finale sceptycyzm poznawczy zostaje skon- stały się pustymi znakami, w którym możliwe są wszelkie cudowności, a niemożli- tacja – zjadliwa krytyka stworzonego przez ludzi świata, w którym obiekty wiary natłoku wiar, które są w istocie lekceważone. W drugiej następuje ich reinterpre- z dwóch opozycyjnych części: w pierwszej konwencja u Bursy.sób ukazuje trop „niezgody na świat” Wiersz ten, jej zdaniem, składa się odczytywano czasem jako ostentacyjny manifest nihilizmu, w nowy spo- ku, który wszak sytuacja głęboko niemoralna. Tak Bursa, swoiste sza. Śmiech czytelnika łączy się z poczuciem zażenowania – w istocie bawi go aspekt wzmagający dyskomfort moralny czytelnika, a mianowicie komizm wier- tetu i dydaktyczne utwory XIX wieku. Dostrzega także niezauważany wcześniej ski uzupełnia to odczytanie o bogate konteksty, między innymi konwencję morali- się ten utwór za protest przeciwko moralnej degeneracji rzeczywistości. Grochow- telnej analizie, przynosi tekst Katarzyny Kuczyńskiej-Koschany i zrozumienia jego treści. wiersza, dokładnie ukazuje sposób, w jaki autor skłania czytelnika do przyjęcia sposób Grochowski, zgadzając się w zasadzie z poprzednikami co do przesłania nie osiągnąłby, gdyby nie przewrotne wykorzystanie efektu komicznego. W ten nie i zażenowanie, powoduje jednocześnie uwrażliwienie na zło. Takiego skutku je różne elementy poetyki dla swoich moralistycznych celów – budząc zakłopota- 11/ 10/ 9/ 8/ czo ukierunkowują interpretację. jego wizję. Praca ta podkreśla wagę odwołań i kontekstów, które niekiedy zasadni- ściowo przeciwstawia się niemieckiemu poecie, częściowo natomiast kontynuuje Rilkego, sugerowanym przez motto. Wychodząc z podobnych założeń, Bursa czę- pretacyjne wyciąga przede wszystkim z porównania tekstu biorący na warsztat często analizowany wując w ten sposób ich uniwersalność. czości poety, odnieść można także do wielu innych tekstów jego pióra, wypróbo- wyrazem buntu i bezradności – z pozoru tylko przykrytych kpiną błazna. paczy”, cnoty przegrywają z trywialną rzeczywistością. Stąd ironia Bursy jest „ironią roz- Podobną konkretyzację odczytania, pogłębienie rozumienia tekstu dzięki rze- Na przykład Bogumiła Kaniewska, Na przykład analizując Roztrząsania i rozbiory Wzbogacenie odczytania utworu przynosi też szkic Grzegorza Grochowskiego, Te spostrzeżenia, rozwijające dotychczasowe spojrzenie na pewne wątki twór- Bursy K. Kuczyńska-Koschany G. Grochowski Por. np. M. Chrzanowski B. Kaniewska , w: Czytanie Bursy Credo na opak… Poeta w krótkich majteczkach , s. 141-149. Andrzej Bursa „Nie płaczcie nad brzuchami psimi”. O „Rakarzu” Andrzeja , s. 65-76. , s. 81-83; E. Dunaj-Kozakow 9 wiersz , w: Czytanie Bursy Z zabaw i gier dziecięcych Wierze 8

Wiarę utworów credo enfant terrible – pierwszą część trypty- , s. 101-117. służy do ośmieszenia Rakarza Bursa, 11 Nadzieja . Wnioski inter- , wykorzystu- s. 149, 163. z utworem 10 i . Uważa Miłość ) go rzucając na nią nowe światło. eseju odnosi się do źródeł całościowo pojmowanej postawy twórczej Andrzeja Bursy, zakończenie tego przywołującego wiele kontekstów i nieoczywistego w wymowie ona utratę wiary w twórczość i deprecjonowanie wyższych wartości. W ten sposób sława Leśmiana – symbolizujący depersonalizację. Dla młodego poety oznacza 14/ 13/ 12/ ró aspekty omawianej twórczości. Na przykład przywołany w końcówce analizy doprowadzają do rewizji dotychczasowych odczytań, odkrywają zupełnie nowe samego. w sytuacji, kiedy jedynym możliwym działaniem jest rozpaczliwa drwina z siebie ki i figury wiersza, który wyraża ontologiczny egzystencjalny dramat jednostki nych środków i pojęć zostały w nim poddane analizie poszczególne elementy, wąt- riału badawczego. Taki jest szkic Macieja Michalskiego lizę formy i treści wiersza przydaje wcześniejszym rozpoznaniom nowego mate- spoza „czarnej serii” Andrzeja Bursy. Wśród cennych spostrzeżeń Agnieszki Kwiat- twórczą Bursy i inspirują do dalszych badań idących w tym kierunku. ści. Śmiałe wnioski Kunza zupełnie zmieniają perspektywę patrzenia na postawę taką koncepcję sztuki, której zadaniem jest ekspresja bezkompromisowej moralno- ca (dokonaną przez przedstawicieli Nowej Fali) interpretację, przypisującej Bursie taniu tego wiersza, zakładającemu wyłącznie jego potencjał negatywny, jak i odrzu- formance. W ten sposób Tomasz Kunz sprzeciwia się zarówno konkretnemu odczy- rolą. Taka sztuka aktywizuje odbiorcę, działając tak, jak teatr alternatywny czy per- tycznej doskonałości zapewnić może tylko absolutne utożsamienie się z odgrywaną ny program: literaturę jako symulację, program, w którym najwyższy stopień artys- sowej, demaskatorskiej, działającej w imieniu prawdy, lecz zupełnie inny pozytyw- „żebraczą” strategią artystyczną, dostrzegając w niej nie ideał sztuki bezkompromi- zakamuflowaną sugestię dominacji tej sfery życia nad innymi. Zajmuje się tytułową lizie Kunza sporo miejsca poświęca językowej warstwie wiersza, w której spostrzega tych samych prawach rzeczywistości realnej i sztuki. We własnej ana- poetycki program, jaki w nim jest wyrażony – świadczy o tym chwyt porównania na kow czytała jako „anty-manifest”, nie zadając koniecznego przecież pytania o meta- buntu i etycznego maksymalizmu. Analizowany przezeń wiersz Ewa Dunaj-Koza- ników, zarzucając im jednostronne spojrzenie na poetę: przez pryzmat pojęć gry, w pióra Anny Czabanowskiej-Wróbel 14 Natomiast szkic Tomasza Kunza odnawia ogląd wielokrotnie interpretowane- W innych szkicach napotkać można myśli, które w ostatecznych wnioskach Wartościowa wydaje się też praca, która przez żmudną i bardzo dokładną ana- Kobielska Nowatorskie wątki odnaleźć można również w szkicach analizujących wiersze wiersza Bursy Por. np. E. Dunaj-Kozakow A. Czabanowska-Wróbel „ M. Michalski , s. 130-139. Obrona żebractwa Monodram egzystencjalny W poszukiwaniu zrozumienia czyli Szczury” Andrzeja Bursy. Wybór emblematu . Autor przybiera postawę polemiczną wobec poprzed- Bursa , s. 193-200. , w: 13 Czytanie Bursy motyw Króla-Szczura ze szkiców Bole- motyw Króla-Szczura , s. 119-127. Czytanie 12 . Za pomocą nowoczes- , w:

Bursy Czytanie Szczu-

149 150 Wołka cja zakładu dla umysłowo chorych w Kobierzynie przez Niemców tu jego twórczości. Nawet zupełnie osobny, niepodobny do innych wiersz gólnych utworów artysty stają się bardzo cenne także w odniesieniu do całokształ- go ogrodu. nicznego, którego wizją jest cała „migotliwa”, tajemnicza rzeczywistość tytułowe- analizę może natomiast pojawiający się w nim wprost motyw umysłu neuraste- i uczytelnić jego wany przypadkowo i nie tworzy znaczenia tekstu. Uporządkować które prowadzi autorkę do wniosku, że cały ten sztafaż jest tak naprawdę zbudo- gólnienie elementów tradycyjnych, konstytuujących warstwę stylizacyjną wiersza, nowych możliwości. Jak pisał Andrzej Bursa – „ciągle baczyć ciągle patrzeć” nien przecież nigdy uznawać, że jego praca się zakończyła – lecz wciąż szukać rewizji lub wręcz zupełnej zmiany spojrzenia na dorobek poety. Badacz nie powi- Niektóre odczytania, takie jak Kaniewskiej czy Kunza, okazują się impulsem do czeń przeprowadzanych czasem w omawianej twórczości. nący z tego szkicu to relatywizacja sztywnych, szczególnie czasowych rozgrani- nizacji, prowadzący w efekcie do epifanicznej radości życia. Ważny wniosek pły- czywistości. Ratunkiem dla człowieka może być gest odrzucenia fałszywej insce- oklepanych wyobrażeniach i niesamodzielnym, schematycznym podejściu do rze- czenie i pozwalają przemówić tekstowi, który ironicznie opowiada o obiegowych, w omówieniach był najczęściej pomijany. Badacze przełamują to uporczywe mil- wych schematów odczytania oraz koncepcji ewolucji poezji Bursy. Dlatego też 19/ 18/ 17/ 16/ 15/ w W głębszej analizie wychodzi na jaw, że struktura rzeczywistości ewokowanej tymentalizmu i niejednokrotnie wtórności pierwszego etapu twórczości Bursy. stu wiersza, który wcześniej traktowany był powierzchownie, jako ilustracja sen- kowskiej przez Agnieszkę Klubę i Andrzeja Juszczyka przesłanie wiersza pozostaje otwarte. Zgaśnij księżycu Z kolei zasługą Pawła Próchniaka Czytanie Bursy Roztrząsania i rozbiory Jeszcze inna była wcześniejsza sytuacja wiersza S. Stanuch A. Bursa M. Wołk Bursy A. Kluba, Juszczyk P. Próchniak Czytanie Bursy A. Kwiatkowska 18 może stać się punktem odniesienia do wartościowania innych utworów. 15 , s. 35-46. dotyczących Poezja i historia Ja chciałbym być poetą , Wydawnictwo Literackie, Kraków 1969, s. 257. „Zgaśnij księżycu” , s. 25-34. jest w istocie skomplikowana, niejasna, a pytanie o ostateczne udowadnia, że wnioski wynikające z głębokiej analizy poszcze- Neurasteniczna wizja kochanka. „Ogród Luizy” Andrzeja Bursy Kot czyli pies. O „Naszym ognisku” Andrzeja Bursy Ogrodu Luizy , w: Czytanie Bursy , w: , w: tegoż Czytanie Bursy 16 uwagę dokładne i rzetelne wyszcze- zwraca jest rzetelne, szczegółowe podejście do tek- Utwory wierszem i prozą , s. 89-100. 17 . Nie pasował on do dotychczaso- , s. 47-63. Nasze ognisko , wyb., opr. i wstęp w analizie Marcina Maria KOBIELSKA , analizowanego , w: Czytanie , w: Likwida- 19 . go Wiśniewskiego o muzyce u Białoszewskiego 4/ 3/ 2/ 1/ gnitywnie) i „aspektach czasoprzestrzeni” w języku poetyckim wskazać tu można pracę Mariusza Gołąba o prototypach barw (rozumianych ko- cja” Glenia obejmuje „późną twórczość” Białoszewskiego, przez co poniekąd uzu- sze narracje”, czyli o minimalistycznych dążeniach badawczych). „Większa narra- z wyłączeniem książki Fazana,szewskiego (dyskurs „tematyczny”, kreuje „mniej- stanowi próbę „większej narracji”, obejmującej wiele aspektów twórczości Biało- nie z podtytułem, wpisywałaby się w dyskurs hermeneutyczny, zarazem jednak krytyki tematycznej – oprócz książki o teatrze i kontemplacji Jarosława Fazana wybrane zagadnienia w sposób bliski założeniom opracowujący „tematyczny”, (które można uznać za jeden z wariantów dyskursu hermeneutycznego), dyskurs dziej popularny jest aktualnie, nie licząc interpretacji poszczególnych utworów dyncze szkice Anny Sobolewskiej i Mariana Stali – wydaje się wygasać, najbar- pierwszy już wygasł, ten drugi – reprezentowany przede wszystkim przez poje- podzielić na trzy rodzaje: strukturalistyczny, Ten hermeneutyczny i „tematyczny”. Dyskurs literaturoznawczy o Białoszewskim można w pewnym uproszczeniu Hermeneutyka tak, ale jaka? Sobolczyk Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 2001. hermeneutycznej A. Gleń 2004. J. Wiśniewski M. Gołąb J. Fazan Universitas, Kraków 1998. „W tej latarni…”. Późna twórczość Mirona Białoszewskiego w perspektywie „Ale ja nie Bóg.”Kontemplacja i teatr w dziele Mirona Białoszewskiego „Ale Język i rzeczywistość w twórczości Mirona Białoszewskiego Białoszewski i muzyka Hermeneutyka tak, ale jaka? , Wydawnictwo Uniwersytetu Opolskiego, Opole 2004. , Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 3 . Książka Adriana Glenia , Wydawnictwo 2 czy książkę Jerze- , 4 , zgod- 1

151 152 obszerne od czasu szkicu Tomasza Stępnia mu to zaproponować interesujące interpretacje tomu chodzącą od literackich technik, Gleń zaś wychodzi światopoglądu. Pozwala chodzi zarówno proza, jak i poezja Białoszewskiego, ale chodziłoby o analizę wy- Białoszewskiego od wywołujące egzystencjalną zmianę. Skłonny byłbym zaczynać późną (trzecią) fazę staje się tu przeżycie bliskości śmierci i przeprowadzka do nowego mieszkania, pełnia się z książką Ewy Nofikow cepcja twórczości Białoszewskiego jest w miarę homogenicznie – autobiograficzna: cemu służyć „oczyszczeniu pola badawczego”, autor uznaje, że wcześniejsza re- wszystkim retoryczny. Aby uzasadnić „konieczność” wstępnego odrzucenia, mają- innego zaś – „niewłaściwe”). Przeciwstawienie to ma jednakże charakter przede kreślam to słowo, ponieważ autor używa go wielokrotnie; coś jest „właściwe”, co którą odrzuca, i następnie drugą metodologię, która będzie tą „właściwą” (pod- pragnie widzieć w charakterze kontrowersji: prezentuje pierwszą metodologię, sposób czytania. mi bądź odrzuceniami, mającymi na celu ustalić „słuszny” akty rozumienia są nieustannie obwarowywane metodologicznymi uzasadnienia- blem: autor ma dosyć ograniczającą wizję hermeneutyki, w której indywidualne zaczyna się wraz z wydaniem mizować z zaproponowaną periodyzacją – Gleń uważa, że „późny Białoszewski” rodzaj lektury uznałbym za dyskurs hermeneutyczny). Można by wprawdzie pole- czości, interpretowanej, jak powiada autorka, „antropologicznie” (również ten 6/ 5/ nakże, że autor rozumie ją dość wąsko (przede wszystkim za W dalszych, odrzucających metodę autobiograficzną wywodach okazuje się jed- istnieją inne metodologie autobiograficzne i nie wydaje mi się, by ktokolwiek nym Książka rozpoczyna się od ustaleń metodologicznych właśnie, które autor podglądacza. (s. 10) reprezentantem autentycznej postaci autora, a czytelnik przyjmuje „ekscytującą” rolę nie się w tekście przy pomocy swojego się w działalność śledczego, tropiącego nieustannie „osobność” autora i jego przejawia- szewskim autobiograficznego paktu, na mocy którego działalność czytelnicza przeradza podstawową dyrektywą odbiorczą stała się konieczność podpisania z Biało- Oto bowiem Roztrząsania i rozbiory krytyczne mniejszej wagi. Kilka ciekawych uwag o tomie został przez Glenia odnotowany, podczas gdy przywoływane są liczne przyczynki Białoszewskiego) T. Stępień z tej książki, „Ruch Literacki” 2003 nr 6. im. A. Mickiewicza, Oddz. w Białymstoku, Białystok 2001. Por. moją recenzję E. Nofikow z analizami Glenia – zawarła także Nofikow ( Lejeune’a) i sprowadza głównie do badań genetycznych. Otóż, po pierwsze, „To mieszkanie potrafi być natchnione” (o nowych wierszach Mirona Metafizyczne gospodarstwo Mirona , „Prace Historycznoliterackie” t.14, Katowice 1979. Szkic ten nie Rozkurzu , ponieważ od tej właśnie książki przemianę prze- Zawału 5 , poświęconą głównie pierwszej fazie tej twór- porte-parole. i Odczepić się 6 , Towarzystwo Literackie . Pojawia się tu jednak pewien pro- Metafizyczne gospodarstwo… Tekst w tym ujęciu staje się obrazem, – doświadczeniem progowym Odczepić się Odczepić się Paktem autobiograficz- – zbieżnych , pierwsze tak , s. 59-68). 9/ 8/ 7/ przyjaciół, zwłaszcza te zawarte w arcyciekawej książce fii. W szkicach o Białoszewskim powoływano się oczywiście na świadectwa jego w obecnej polonistyce sprowadzał teksty literackie do roli komentarzy biogra- tycznego” (ściślej: sylleptycznego tropu „ja” w tekście) choćby na zaproponowanej przez Ryszarda Nycza koncepcji „podmiotu syllep- prawach kontekstu – jednego z wielu. Lektura autobiograficzna może być oparta cje ( sprawę z tego, jak ktoś postrzega(ł) pisarza. Stanowiły przeto mnienia” nie jako relacje o życiu ( lone przez pisarza wywiady (robi to zresztą sam Gleń), traktując zwykle owe „wspo- dodać, iż gest odrzucenia paktu autobiograficznego nie oznacza przyjęcia koncep- – krytycznie. W przypisku Gleń rzuca mimochodem: „W tym miejscu musimy ani Sobolewscy, ani Łukaszuk-Piekara, która na Lejeune’a powołuje się dwa razy grafizmu” badacze wykorzystują odrzucaną przez Glenia metodologię. Otóż nie: jej książce Odczytanie takie dali natomiast Anna Sobolewska w swo- czy „tropienia śladów”. Janion, także z pisarzem zaprzyjaźniona, nie popełniała „nadużyć genetycznych” go tak Marian Stala. Gdy natomiast chodzi o inne pozycje metodologiczne, Maria nie czytał mienny który można by określić jako „hermeneutyczny”, paradygmat, mizujący (Henryk Pustkowski) tak Białoszewskiego nie czytali. Jeśli chodzi o od- wiasem mówiąc, znali się z pisarzem osobiście), ale też ze strukturalizmem pole- jednak strukturaliści (Sławiński, Głowiński, Balcerzan – którzy to wszyscy, na- wiedzią jest bezosobowe „-no” („tak czytano”). To chyba chwyt celowy, ponieważ jest ta inwektywa? Przypisy bowiem nie udzielają precyzyjnej odpowiedzi, odpo- w książce skiego jako postać w kulturze i wzór życiowy. Małgorzata Łukaszuk-Piekara to zwłaszcza szkiców Sobolewskiego, który interpretuje głównie samego Białoszew- w istocie sztuczny i retoryczny, o ile w ogóle możliwy, a pewnie zubażający. Dotyczy toryjnych interpretacji poprzez eliminację owych prywatnych doświadczeń byłby się z Białoszewskim przyjaźniły i znały go; być może zabieg preparowania labora- szkicach, ale – w moim przekonaniu mieli do tego pełne prawo, jako osoby, które Po trzecie – należałby się zastanowić, czy „podejrzani o stosowanie autobio- Sobolczyk Po drugie, należałoby się zastanowić: przeciw komu właściwie sformułowana pisarskiej. zmierza. Pod tym względem książka Glenia stanowić może wzór dyscypliny 1997. Niestety, w książce dyskurs jest dość niejasny, nie wiadomo, do czego autorka M. Łukaszuk-Piekara Nycz R. Miron. Wspomnienia o poecie w: tegoż Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2002, s. 108-115. semiosis „niby ja” Maksymalnie udana egzystencja Tropy „ja”. Koncepcje podmiotowości w literaturze polskiej ostatniego stulecia Język modernizmu. Prolegomena historycznoliterackie ); a jako takie, uwzględniane były w wywodzie interpretacyjnym na Hermeneutyka tak, ale jaka? 9 autobiografizmem posługuje się także bardzo ostrożnie „niby ja”. O poezji Białoszewskiego , zebr. i opr. H. Kirchner, Tenten, Warszawa 1996. mimesis i Tadeusz Sobolewski w rozproszonych ), ale jako artefakty, narracje, zdające , Wydawnictwo KUL, Lublin Miron 8 . , Wydawnictwo 7 , czy na liczne udzie- interpreta- , .

153 154 kontekstu interpretacyjnego (s. 11). I dalej, we wnioskach: cji tekstu bez autora a jedynie ogranicza jego udział w utworze do roli kolejnego 10/ i perspektywy „cywila” (podobny dylemat u Białoszewskiego widział Barańczak, i perspektywy „cywila” (podobny dylemat u Białoszewskiego uwagę na opozycję jawnego manifestowania bycia poetą (także: poetą-stróżem) poetę odbywa się naturalnie przez język, „powiadanie” – tutaj Gleń trafnie zwraca matyzm), wreszcie – „współbycia” (z innymi). Owo „zaświadczanie Bycia” przez „bycia Śmiertelnym” (stąd so- terpretowana jako hermeneutyczne przed-sądy), wszelkich jego przejawach, w tym takich jak nastrojowość – interesująco tu zin- Śmiertelnym”. Bycie poetą polega między innymi na zaświadczaniu „bycia” (we ją – też za Heideggerem w „byciu poetą” jako wyróżnionym modusie „bycia mi). Gleń poszukuje całościowej formuły tożsamości Białoszewskiego i znajduje roboku (człowiek w relacji horyzontalnej, sferze „Pomiędzy” i wobec Nieba i Zie- porządek oparł Gleń na Heideggerowskich kategoriach, zwłaszcza tzw. Czwo- nie jest konieczny). A interpretacje są ciekawe. Ich tej rozdział „metodologiczny” tekstów, doskonale obywa się bez tych zabiegów retorycznych (w ogóle może książce się w tym nie tyle pewność siebie, ile lęk? na prezentowane właśnie odczytanie, wzmacniać siłę przekazu? Może kryje ków” ne z hermeneutyką. Znowu: czy retoryka „słuszności” ma służyć uprzedzeniu „ata- – co jest sprzecz- wości” pewnych praktyk interpretacyjnych – czy nawet kontekstów jest również występowanie wspominanej już kategorii „właściwości” i „niewłaści- inąd postulował Paul Ricoeur. Specyfiką rozumienia hermeneutyki przez Glenia meneutyki, czy też w koncepcjach dwudziestowiecznych); zbliżenia takie skąd- -hermeneutyka jest niemożliwa, czy to w Schleiermacherowskim rozumieniu her- nie jak i inne – autobiograficzne na przykład (przez co opozycja autobiografizm- jest eklektyczna i może meneutyka ności tekstu i teorią komunikacyjną; oczywiście, nic w tym złego, ponieważ her- specyficznie rozumiana, ponieważ podszyta strukturalistycznymi kategoriami spój- Otóż ową „dobrą”, „właściwą” metodologię stanowić będzie hermeneutyka, choć środek, służący przydaniu wartości własnemu stanowisku? Sądzę, że to drugie. lemikę z wykreowanym wrogiem, czy może dostrzec w tej polemice retoryczny Niepotrzebnie! To najważniejsze, czyli interpretacje bowiem, co w tej książce Jak zatem zinterpretować początek narracji Glenia: czy jako niepotrzebną po- odnalezienie właściwego przedmiotu zainteresowania. (s. 29) stylu odbioru – zamykającego drogę do aktywności odbiorcy, uniemożliwiającego mu tutaj powyższych dylematów. Szło nam jedynie o wskazanie ograniczeń biograficznego do badań nad późną twórczością Białoszewskiego? Absolutnie nie chcemy rozstrzygać Czy kategoria, którą analizujemy [autobiografizm – P.S.] nie może zostać wykorzystana Roztrząsania i rozbiory koncepcji „autobiografizmu jako Dlaczego zatem nie zaprojektować – albo odnieść się do już istniejących którego odbiorcy? wiadomo, co będzie „właściwym” przedmiotem zainteresowania odbiorcy? Bo: otwierania” wchłaniać (aktywność odbiorcy). Skąd metody strukturalne, podob- 10 stawiające swoje Bycie” (s. 120). Jednak w innym odczytaniu nym konkretnym bycie, lecz o Byciu: nieokreślone coś użycza się tutaj jako wy- zą: „O czym traktuje ten króciutki wiersz? O niczym! Nie ma tutaj mowy o żad- 13/ 12/ 11/ by się tu ze mną zgodził) interpretacyjnych można by dojść również bez Heideggera (nie wiem, czy autor kategorie filozoficzne. Inną kwestią jest natomiast to, że do zbieżnych wniosków o p redukcjonistyczny, czyli innymi słowy, nie przekłada fii Heideggera, przy czym – co także godne pochwały Gleń nie popada w dyskurs tylko w innym języku filozoficznym). Warto podkreślić świetną znajomość filozo- padku nadrzędności kategorii teraźniejszości ubywaniu światła z nadejściem nocy itp. Słuszne jest zaakcentowanie w tym przy- tyle wierszy poświęconych „obserwacjom przyrodniczym” – padającym kroplom, bytu, co idzie wbrew wielu tradycjom filozofii europejskiej. Stąd, zdaniem Glenia, łoszewski zgłębia – podobnie jak Heidegger raczej problem Bycia ( łoby zaś zasadnym twierdzić, że ten wybór jest lepszy niż inne (lub też „najlepszy”!). gorie Heideggera, do czego miał pełne prawo, co dyskursywnie uzasadnił. Nie by- akcie rozumienia Białoszewskiego Gleń wykorzystał, znane mu uprzednio, kate- hermeneutycznej ten wybór badawczy można ujrzeć następująco: w swoim własnym które skądinąd można byłoby sporym trudem wznieść samemu. Z perspektywy ważaną w bodaj najważniejszym książce rozdziale czwartym, dotyczącym hinduskiej. teraźniejszości wydają się próbami wyjścia poza czas, jak w różnych nurtach myśli wiersze te są „o niczym – i o wszystkim”; raczej niż osadzeniem w przepływie jakiejś myśli w stanie „stężonym”. Tym samym skłonny byłbym powiedzieć, że ju są czymś więcej – zapisami aktów medytacji, swobodnego przepływu myśli albo Sobolczyk Interesujące są też analizy z rozdziału trzeciego, gdzie autor stwierdza, że Bia- Powyższa polemika wiąże się z kwestią szerszą, a obszernie przez Glenia roz- o podważaniu etosu Poety i myśliciela; sądzę, że myśl Ziarka jest zasadna. Gleń pisze o splocie codzienności i byciu Poetą, natomiast nie wspomina -codzienne oraz o kwestionowaniu wzniosłości, odpowiednio, myśliciela i poety. Czworoboku, Ziarek natomiast mówi o bliskim Heideggerowi splocie poetyckie- Press, Evanston (Illinois) 2001, s. 225-262. Zieniewicz nawiązuje do idei Experience. Modernity, the Avant-Garde, and the Event, Tak czyta te wiersze A. Sobolewska muzyce ( przeszłość”, teraźniejszość jako centrum oraz próby wyjścia poza czas – dzięki Ewa Nofikow uważa, że czas u Białoszewskiego przyjmuje trzy modusy: „ocalająca eastern Europe. Miron Białoszewski«s „minor poetry” Białoszewskiego Białoszewskiego także: A. Zieniewicz Kategoriami Heideggerowskimi posługiwali się wcześniej w czytaniu Wydawnictwo IBL, Warszawa 1997, s. 71-93. Takie odczytanie jest mi bliższe. tejże Maksymalnie udana egzystencja. Szkice o życiu i twórczości Mirona Białoszewskiego Metafizyczne gospodarstwo… Hermeneutyka tak, ale jaka? , PIW, Warszawa 1989 oraz K. Ziarek 11 . Heidegger jako kontekst daje tu niejako rusztowanie, Lepienie widoku z domysłu. PercepcjaLepienie świata , s. 77-102). Małe iluminacje. Formy prozatorskie Mirona 12 . Można się zgodzić z taką diagno- , w: tegoż How to write the everyday in Northwestern University The Historicity of 13 prostu wiersze tego rodza- Dasein poezji na , w: ) niż , sa-

155 156 czości niejednokrotnie występują z gruntu), którą znał i przyjmował (wedle świadectw), której ślady w jego twór- szewskiego daje się odczytać poprzez zestawienie go z myślą jogi (ateistycznej indywidualizm, tak temu pisarzowi drogi). Dzieło Biało- kę gnozy (akcentującą nie z religią, ewentualnie mistyką (jeśli to różne sprawy), a zatem – pomija ścież- nego myślenia o transcendencji. Gleń wiąże poszukiwanie Transcendesu wyłącz- co dzieło Białoszewskiego proponuje, albo oznacza niemożliwość zrozumienia in- „niezaspokojenie” jest natury subiektywnej i albo wynika z braku otwarcia na to, u późnego Białoszewskiego na ujawnione pragnienie Transcendensu” (s. 179). Owo wania niezaspokojeni; jakkolwiek nie prowadzilibyśmy badań, natkniemy się dziwości tego sądu. Gdy Gleń pisze: „Pozostajemy wobec takiego oczeki- jednak wielu Europejczyków (także Polaków) być może tak myśli, nie przesądza o praw- pem moralnym jest poznanie Boga. Ale fakt, że Scheler tak napisał, nawet to, który uważał, że najbardziej związane z postę- skich, między innymi na Schelera, jeszcze dalej w negacji). Powołuje się w tej kwestii na różnych myślicieli europej- porównuje gest Białoszewskiego z Nietzschem i stwierdza, że ten pierwszy idzie zgodzić. Gleń zakłada, że ateizm musi wykluczać transcendencję (na przykład dukowaną” i że Białoszewski „wypiera problematykę transcendencji”, trudno się i wizję „zre- wadzonym z powyższego wnioskiem, że oznacza to „obraz niepełny” kreowana. […] Gest poety jest nieprzewidywalny, (s. 34). Ale z wypro- kapryśny” także, gdy pisze: „Świętość być pro- w świecie Białoszewskiego nie istnieje. Może szewskiego wobec życia, bycia i niebycia (antyfundamentalistyczną). I ma rację nej” (jak ją określa), co jest, według mnie, zgodne z… filozoficzną postawą Biało- 14/ świętości, rzeczywiście przez podmiot „powoływane” czy „wywoływane” z rzeczy- litej, czy lepiej: skich symboli jako elementów kultury. Ma rację, gdy zauważa brak jakiejś jedno- pisarza ateizm. Ma rację, gdy diagnozuje instrumentalne używanie chrześcijań- crum Roztrząsania i rozbiory udana egzystencja Wątki takie podejmowała także Anna Sobolewska w cytowanej książce równoznaczne z poznaniem świata” ( kto ma odwagę uwierzyć, że wszystko jest w nas, poznawanie siebie przyjaciół popierał wszelkie głębokie dążenia. W jego poezji odnajdzie się każdy, Białoszewskiemu szanować i ateistów, i ludzi mocno wierzących. U swoich tak dzięki prawdzie przeżycia i braku doktryny. Chociaż ten brak nie przeszkadzał i buddysta, jogin, filozof ze szkoły Heideggera, 17-letnia licealistka? Staje się niepoważne / jakby niebyłe …żadne…” – odnajduje się dziś tak łatwo katolik Białoszewskiego – gdzie wszelkie ostateczności są „za pospolite ostatecznie / ateistyczna – stwierdza Gleń. Trudno zaprzeczyć. Tylko dlaczego w poezji Glenia, Tadeusz Sobolewski bardzo rozsądnie napisał: „To postawa głęboko medytacyjnych. Białoszewskiego obroty transcendencji” hinduistycznych do Białoszewskiego „wydaje się niewłaściwe”. 2005). Tymczasem u Glenia znajdziemy kilka uwag o tym, że stosowanie kategorii i transcendencji u późnego Białoszewskiego. Autor i transcendencji u późnego ma rację, gdy stwierdza fundamentalnej , podjąłem je także w tekście 14 . Uważam, że u Białoszewskiego istnieją sfery Poeta na dzisiaj „podbudowy filozoficznej lub religij- Od „karmelickich plot” do wierszy (w druku). Recenzując książkę , „Gazeta Wyborcza” 19 stycznia Maksymalnie pretacji. dzane wcześniej kategorie zostają niejako „zastosowane” do przykładowej inter- nywał mikroanaliz, dążąc raczej do opisu poetyckiego światopoglądu) łowa analiza cyklu wywodu). Gleniowi się te utwory nie podobają, albo że wie, jak je umiejscowić w całości (na przykład fakt, że widzenia, można to uzasadnić podając swoje „przed-sądy” hermeneutycznie daje się czytać wszystko. Jeśli coś wyklucza ze swojego pola pytanie: czy humoru Białoszewskiego nie daje się czytać „hermeneutycznie”? Otóż ale w zestawieniu z podtytułem książki może zrodzić się je tylko (?) „filozoo”, ”, zaś Kicia Kocia wyzna- czywiście, zachodzi coś takiego, że Heidegger to „filozof największe osiągnięcie „późnego Białoszewskiego” – „Kabaretu Kici Koci”. Rze- szego jest u Glenia praktycznie brak cytatów z – przez niektórych uważanego za lenie Friedricha Schlegla „transcendentalna błazenada”. Konsekwencją powyż- cipie – nie „kpinie”, ale na filozoficznym żarcie; znakomicie pasuje do niej okreś- jest w bardzo dużym stopniu oparta na dow- uwagę, że metafizyka Białoszewskiego I ma do tego prawo, taki jest jego horyzont hermeneutyczny. Zwróćmy jednak zycji – że tak powiem, nawiązując do Susan Sontag „metafizycznej powagi”. tylko o „ironizmie” czy „kpinie”. Gleń czyta Białoszewskiego z po- wspomina się lizach Glenia w ogóle nie ma mowy o kategorii humoru czy zabawy. Mimochodem kolejnego, może ważniejszego, zastrzeżenia wobec tej wartościowej książki. W ana- wistości codziennej – zwłaszcza poprzez zabawę czy humor. I tutaj dochodzę do Książkę kończy podsumowująca niejako wcześniejsze ustalenia dość szczegó- Sobolczyk Hermeneutyka tak, ale jaka? Wypisy z morza (w poprzednich rozdziałach Gleń rzadko doko- Piotr SOBOLCZYK . Wprowa-

157 158 Poet’s Eye: Travels of Zagajewski, Herbert, and Brodski stycznej Leopolda Staffa stycznej Leopolda styką (które znalazły odzwierciedlenie w książkach wcześniejsze zainteresowania Shallcross: badanie związków między literaturą a pla- zbiór nie jest tej konferencji pokłosiem. Na charakter tomu wpłynęły wyraźnie Experience”), która odbyła się w grudniu 1998 roku – choć, jak pisze Shallcross, na temat polskiego doświadczenia domu i bezdomności („Home/Less: The Polish ważniejszym bodźcem do wydania tomu Bloomington, a także wykładowcą na Wydziale Slawistycznym tej uczelni. Naj- ce. Bożena Shallcross jest dyrektorem Polish Studies Center w Indiana University święcone historii, polityce, literaturze, językowi i społeczności polskiej w Amery- figurują w programie wielu uniwersytetów amerykańskich; obejmują kursy po- John Bukowczyk, profesor historii na Wayne State University. -American Studies”. Pomysł serii zrodził się w 1999 roku, a jej inicjatorem był 3/ 2/ 1/ lish Studies”, różniących się zakresem od krajowych uniwersyteckich studiów fi- gadnienia). Nie bez znaczenia pozostaje także interdyscyplinarny charakter „Po- ukazująca relacje między literackimi a kulturowymi i społecznymi aspektami za- domu (publikacja Shallcross z tego zakresu to Framing the Polish Home Doświadczanie bezdomności Roztrząsania i rozbiory Northern University Press, Evaston 2002. Glob, Szczecin 1982. by B. Shallcross Framing the Polish Home. Postwar Cultural Construction of Hearth, Nation and Self , Ohio University Press, Athens 2002. 2 oraz częściowo w wydanej niedawno USA 1 otwiera serię publikacji z zakresu „Polish and Polish- Framing the Polish Home Dom romantycznego artysty Cień i forma. O wyobraźni pla- 3 ); badanie dyskursu na temat

była konferencja była „Polish Studies” Through the , książka , ed. 4/ ( autorów prezentowanych tekstów perspektywa badawcza. ich złożoność – tutaj właśnie ma swoje źródło proponowana przez Shallcross oraz nistycznym; jako takie domagają się specyficznych narzędzi zdolnych uchwycić wości, inności, odkrywania siebie, tożsamości, prezentowane są w kluczu moder- kim z faktu, że przedmiot opisu – Dom i związane nim zagadnienia podmioto- ologie, estetykę i różne strategie identyfikacji) wynika także, a może przede wszyst- dzy innymi architekturę, projektowanie wnętrz, tradycję kulturową, rozmaite ide- udział dyscyplin wykraczających poza literaturę (redaktorka tomu wymienia mię- lologicznych. Ale podkreślany przez Shallcross i widoczny w prezentacji zjawiska Miłosz w tomie utwory Miłosza (Kim Jastremski nie ze społeczności). Jako przykłady opiewania raju utraconego analizowane są szość, jest czymś narzuconym, rezultatem przemocy (działanie historii, wyklucze- lub mityzowane, zaś bezdomność charakteryzuje teraźniej- szłości, idealizowane jest, według Shallcross, opisywane w kategoriach straty, umiejscowione w prze- między zamieszkiwaniem a bezdomnością. Zamieszkiwanie (posiadanie domu) ry tego okresu historycznego najbardziej charakterystyczna jest antynomia po- wia we wstępie do opracowanego przez siebie zbioru tezę, że dla kultury i literatu- Sta- jącej „pomiędzy drugą wojną światową i końcem reżimu komunistycznego”. lub odbudowywaniem). Bożena Shallcross koncentruje się na literaturze powsta- sywanie, niekoniecznie okazuje się tożsame z „konstruowaniem” (budowaniem tyczna, historyczna, kulturowa, a więc Ojczyzna-Dom. Ale „wyrażanie”, czyli opi- przez język ma w nich zaistnieć to, co przestało istnieć jako rzeczywistość poli- mowane dotychczas przez polską literaturę porozbiorową wszystkich epok: po- w opublikowanych tu tekstach krytycznych. Dzieła te realizowały zadanie podej- wieloznaczność trafnie sygnalizuje charakter niektórych utworów analizowanych czy, lecz przychodzących z zewnątrz, ze świata, historii. trudniejszych do zaakceptowania, że nie wynikających z naturalnego biegu rze- mnienie czegoś trwałego, symbolizującego czas sprzed niechcianych zmian, tym dom rodzinny to ostatnie wspo- zdesakralizowany; dla Herlinga-Grudzińskiego świata” (s. 144), kiem dorosłości-wygnania; dla Konwickiego dolina Wilejki to „etyczne centrum istniejącej pomiędzy ja i innym” (s. 27), które jest począt- mienia sobie „granicy jednak jest dla każdego z nich raj: Miłosza oznacza on stan sprzed uświado- strzeni (nieistniejące już miejsce) i czasie (dzieciństwo, młodość). Czym innym badaczy każdy z tych trzech pisarzy sytuuje swoją Arkadię jednocześnie w prze- turns to the Impossible: The Search for Home in Prose of Gustaw Herling wicki’s Experience of Home to express Framing the Polish Home Kaczorowska The Oxford English Dictionary ), Konwickiego (Katarzyna Zechenter ) i „zrobić, skonstruować” ( ) i „zrobić, skonstruować” sacrum Doświadczanie bezdomności , coś, do czego można się odwołać, będąc wrzuconym w świat ) i Herlinga-Grudzińskiego (Włodzimierz Bolecki ) i Herlinga-Grudzińskiego . Angielskie , vol. VI, Oxford University Press 1989, s. 142. to construct to frame Home as Other in the Work of Czesław Homeland without a Home: Tadeusz Kon- znaczy między innymi „wyrażać” ) 4 . Wykorzystana w tytule książki ). Według Re-

159 160 ma najczęściej konotować współczesną odmianę mitu arkadyjskiego” i upowszechnienie literackich stereotypów «domu polskiego» […] Dom -ojczyzny geżyńska „bezdomność emigracyjna oznacza wyeksponowanie symboliki Domu- jest także jego udziałem: w sytuacji emigranta lub wygnańca. Jak pisze Anna Le- że taka bezdomność łem jest historia, to dzieje się tak przede wszystkim dlatego, rowania elementem biografii: jeśli pisarz dotyka tematu bezdomności, której źród- cyjnych dla powstających wówczas utworów. Staje się ona niemożliwym do zigno- pomnieniem i dowodem na to, że historia to jeden z istotnych kluczy interpreta- ustalając przy tym typologię strategii pisarskich w sytuacji braku lub straty domu. kim jej aspekty śledzą poszczególni autorzy w badanych przez siebie utworach, nych przez Shallcross tekstów ważniejszym członem antynomii i to przede wszyst- strukcji Domu w pamięci, we wspomnieniu, bezdomność jest dla autorów zebra- wnątrz na kraj pochodzenia, tu: opisywaną literaturę – lokuje bezdomność poza siebie podobny do emigracyjnego punkt widzenia – chodzi mi o spojrzenie z ze- ka feministyczna, literaturoznawstwo i wiedza o kulturze. Po drugie, obierając dla nych narzędzi teoretycznych na terenie takich dyscyplin, jak architektura, kryty- przestrzeni „pomiędzy” ( przestrzeni „pomiędzy” nic pomiędzy gałęziami sztuki (tu: plastyki i literatury); poruszając się w owej stosowanej w nim metodologii. Po pierwsze, autorkę interesuje przekraczanie gra- Homelessness the Top: Autobiograpphical Snapshots, Communist Monuments, and (Post)Totalitarian nie do prób samookreślenia. Szkic Magdaleny Zaborowskiej podobnie jak w przypadku Gombrowicza, prowokuje do rozrachunków, a następ- naprawdę jest ojczyzna i czym tak ona jest. Dystans, nie o to, gdzie tak emigracja tożsama jest z bezdomnością. Jednak zamiast nostalgii, rodzi ona pyta- stionowana). Sytuacja emigranta wiąże się z poczuciem obcości, bycia nie u siebie; żących utrwalaniu stereotypowo rozumianej polskości (przeciwnie: jest ona kwe- się w nich lamentu nad kondycją wygnańca, podobnie jak brak tam zabiegów słu- wbrew swoim pierwotnym założeniom, że przede wszystkim nie sposób doszukać Drama. liny Filipowicz będącej świadectwem takiego przezwyciężenia. Jednym z wyjątków jest tekst Ha- Jednak w wydanym przez Shallcross tomie niewiele pisze się o literaturze (sztuce) przez niego strategie mogą służyć – i służą do przezwyciężania bezdomności. rzec tożsamości czy raczej sposób zyskiwania tożsamości. Według Nycza opisane One of Us is a Stranger Patronują jej Miłosz i Gombrowicz: zbiór rozpoczyna esej Ryszarda Nycza Framing the Polish Home 5/ Nakreślona przez Shallcross perspektywa historyczna jest jednocześnie przy- Wydaje się, że poza wspomnianymi szkicami, akcentującymi wysiłek rekon- Roztrząsania i rozbiory 1996, s. 37. A. Legeżyńska Analizując utwory należące do kultury popularnej, autorka dostrzega, warto rozpatrzyć zarówno pod kątem przedmiotu prezentacji, jak i za- Home as Desire: The Popular Pleasures of Gender in Polish Émigré Dom i poetycka bezdomność w liryce współczesnej , w którym każdemu z pisarzy przypisany jest pewien wzo- obecne są teksty poświęcone literaturze emigracyjnej. in-between interpretive space ), poszukuje ona hybrydycz- , PWN, Warszawa The Best View is from 5 . Takżewe Every darem; tzw. koszty przemian ustrojowych utrudniają lub uniemożliwiają założe- tego momentu we własnym, wolnym domu, ale wolność okazuje się nieszczęsnym turową, w której dom nadal zajmuje poczesne miejsce: Polacy zamieszkują od tam- Domu. Upadek komunizmu stworzył właściwie nową rzeczywistość społeczną i kul- cję wielu interesujących tekstów, poruszających nieobecne u Shallcross aspekty niedosytu. Wyznaczenie jako daty granicznej roku 1989 uniemożliwia prezenta- wincjonalności literatury polskiej, popularność motywu Kresów, nurt chłopski itp.). (miasta, oficjalnej kultury) jako strategię literatury powojennej (podkreślanie pro- chenter). Jarzębski wskazuje z kolei na peryferyjność lub „życie peryferiach” (s. 133, Ze- stając się „odzwierciedleniem przestrzeni historycznej i politycznej” inwazji świata zewnętrznego i jest przezeń (i tylko w ten sposób) definiowany, satyrą oraz ironią posługiwał się także Konwicki, się opisując Dom, który nie ostał cie przebija spod socrealistycznej poetyki (Ścibor-Rylski). Pastiszem i parodią, czywistego (Hłasko); wierność realistycznemu opisowi, dzięki czemu prawda o świe- teska, parodia” (s. 156, Głowacki); hiperbolizacja, dająca obraz czarniejszy od rze- rakterystycznymi literackimi strategiami są w tej sytuacji „satyra społeczna, gro- ści nawet zbyt blisko siebie. Rodzina, dom, ojczyzna oznaczają tu więzienie. Cha- wackiego spotęgowana jest rozpadem więzi między ludźmi żyjącymi z konieczno- spodarki mieszkaniowej. Bezdomność bohaterów Ścibora-Rylskiego, Hłaski i Gło- wynikającego z powojennego ubóstwa i niewydolności centralnie sterowanej go- Postwar Polish Writers Henryk Dasko ( pisze również w okresie panowania „nowego reżimu”. O „miejskiej bezdomności” stawia diagnozę o niemożności odtworzenia centrum, także teraz, po 1989 roku, skutkuje pozbawieniem go rzeczywistych ośrodków kulturotwórczych. Jarzębski topografii, w sensie fizycznym i społecznym; skali kraju „destrukcja centrum” miasta – Jarzębski pisze o Warszawie i Krakowie – polega ono na destrukcji jego wania, straty domu jest tu degradacja i zniszczenie miejskiego centrum. W skali a więc w takim, które powinno dawać poczucie zakorzenienia. Znakiem wyobco- wrażenie to jest niezależne od pozostawania w miejscu urodzenia, -nie-u-siebie; struction of the Center totalitaryzmów dla ludzi i miejsc reprezentuje tekst Jerzego Jarzębskiego jaki narzuciła mu historia i polityka. Szkice traktujące o konsekwencjach dwóch gę na bezdomność wynikającą z niemożności zaakceptowania Domu w kształcie, sposób na rekonstruowanie tożsamości. transformowana. Kluczową strategią jest tu autobiograficzność, dla Zaborowskiej bezdomności, okazuje się być szansą, nie przekleństwem, zostaje twórczo prze- Kuncewiczowa, Beata Wehr, Zofia Kulik), sytuacja własnej, różnie definiowanej pie. Tak w przypadku Zaborowskiej, jak i kobiet, których twórczość analizuje (Maria względu na trudność z umiejscowieniem samej siebie nowej europejskiej ma- sobą: to Europa Wschodnia jest bezdomna, nawet po upadku komunizmu, a to ze Jednak przy całej obfitości poruszanych zagadnień tom pozostawia uczucie Kolejną grupę tekstów stanowią te, w których badacze i krytycy zwracają uwa- Kaczorowska Place of Estrangement: Homelessness at Home in the Works of Three Doświadczanie bezdomności ), z tym, że dla niego ma ona kształt fizycznego braku domu, . Bezdomność u Jarzębskiego zostaje określona jako bycie- The De-

161 162 pospolitej, domem – dzisiaj, czyli po drugiej wojnie światowej i w rzeczywistości III Rzeczy- dyskusji nad polskim niezagospodarowane to szansa dla przyszłych uczestników dowej i… gospodyniom domowym polskiego pochodzenia). Ale wszelkie miejsca publikacje poświęcone są między innymi Auschwitz, problematyce zdrady naro- ty, że rozpoczyna on cykl publikacji na temat Domu w kulturze polskiej (inne szkic Grażyny Borkowskiej o Julianie Stryjkowskim). tu właściwie synonimem Ojczyzny (o tym, że możliwe jest inne ujęcie, świadczy tanie uniwersalnego znaczenia pojęcia „dom”: dzieje się tak dlatego, że Dom jest wbrew temu, co jako cel stawia sobie Shallcross, tom raczej nie pozwala na schwy- dzibom pisarzy bardzo brakuje tekstu o domu Mirona Białoszewskiego. Poza tym, z polskiej poezji obecny jest w tomie wyłącznie Miłosz? W części poświęconej sie- 6/ święcono po dwa szkice emigracyjną reprezentują przede wszystkim Miłosz i Gombrowicz, którym po- pewne przeoczenia, z drugiej – nadreprezentacje. Dlaczego na przykład literaturę obszaru zainteresowań, to także na tym obszarze wskazać można, z jednej strony, skość, a więc potrzeba nowego określenia narodowej tożsamości. nie, co może decydować o poczuciu wspólnoty, jak dałoby się zdefiniować pol- przypisanym i na które jest się w pewien sposób skazanym. Pojawia się też pyta- tem biografii – dom to miejsce, które się wybrało, a nie to, do którego jest dzy państwami, nauka, a potem praca w innym kraju staje się naturalnym elemen- poszerzanie się, a może nawet znikanie ścian Domu: przestają istnieć granice mię- niająca się. Doświadczeniem urodzonych w 1989 roku staje się z kolei swoiste ska wieś, podobnie jak miasto dotknięta rozpadem więzi międzyludzkich, wylud- nie rodziny (stworzenie domu); czymś innym niż w okresie powojennym jest pol- To, że Ale nawet jeśli uznamy prawo redaktora tomu do autonomicznego określenia Roztrząsania i rozbiory tych pisarzy. Hłaski i Głowackiego datują się jeszcze sprzed emigracyjnego okresu twórczości stanowi wystarczającej przeciwwagi, tym bardziej że omawiane w tomie utwory i kilka stron poświęconych Kuncewiczowej nie Jeden tekst o Herlingu-Grudzińskim Framing the Polish Home Framing the Polish Home 6 , a którzy są już znani zachodniej publiczności? Dlaczego jest pierwszym tomem serii, nie oznacza nieste- to bardzo dobry początek. Monika KACZOROWSKA nie tylko literacką. Interesuje go bowiem, jak literatura – a dokładnie proza, gdyż z porozumiewaniem się: cję tekstów literackich. To właśnie nadmiar różnic jest odpowiedzialny za kłopoty nież w tym wymiarze, który dawniej warunkował odczuciu odbiorców koheren- wany system wartości powoduje, że destabilizacji ulega zbiorowa tożsamość – rów- i nieobecność w życiu publicznym języka reprezentującego powszechnie akcepto- Wedługi „dokąd zmierzamy?”. Czaplińskiego, brak stałych punktów odniesienia „kim jesteśmy” powiedzi na tak samo postawione pytania: „skąd pochodzimy?”, sformułowaniami obecnymi w omawianej pracy – zaczynają mnożyć się różne od- uprawnienia rozmaitych dyskursów, a więc w momencie gdy – by posłużyć się jednolitych systemów myślowych i wyraźnie zaznaczającej się tendencji do równo- uchwyceniu prawidłowości rządzących strategiami pisarskimi w dobie rozpadu po 1989 roku. Podstawowy wysiłek autora skupia się na acji polityczno-społecznej krytyka (której poświęca osobno jeden rozdział), funkcjonuje w zmienionej sytu- mysław Czapliński analizuje, jak literatura, a w nieco mniejszym stopniu również 1/ Łatwo zauważyć, że autor zabierają jej to, co realne. (s. 12) masowego przekazu spraw gospodarczych wpycha ją w ekonomiczne upraszczanie teraźniejszości, środki my są podobne. Boryka się z własną genezą, nie może pozbyć tradycji, dominacja Czy literatura jakoś pomaga w ich przezwyciężeniu? Tak, ale tylko dlatego, że jej proble- W książce O podrabianiu światów Lachman Universitas, Kraków 2003. P. Czapliński Świat podrobiony. Krytyka i literatura wobec nowej rzeczywistości O podrabianiu światów Świat podrobiony. Krytyka i literatura wobec nowej rzeczywistości Świata podrobionego przykłada do literatury miarę , 1 Prze-

163 164 je charakterystyce w rozdziale ków i przykrawaniem ich do aktualnych potrzeb. Sygnalizowane zjawisko podda- „porabianie”? tem Czapliński rozumie z jego deklaracją, znaleźć swoje dopełnienie w kolejnych częściach pracy. Jak za- go potencjału semantycznego tego pojęcia. Wyjściowe tezy autora mają, zgodnie Tytułowe „podrabianie” ujmuje szeroko, odwołując się do intuicyjnie uchwytne- kondycja polskiej literatury o sobie znać w szkicach czesną rzeczywistość i jaką jej w efekcie wystawiają ocenę. Ta problematyka daje utwory współczesne oswajają (w terminologii Czaplińskiego: „podrabiają”) współ- literatury borykającej się z kryzysem reprezentacji. Innymi słowy, ciekawi go, jak wstępnym bilną współczesnością, przejmując i przetwarzając rozmaite obecne w niej wątki. ona właśnie jest do takich zadań najlepiej predestynowana – radzi sobie z niesta- gość punktów widzenia na te same kwestie. nia rze: wyzwanie mimetyczne nych obrazów rzeczywistości. Tym tropem podąża w rozdziałach na mniejsze cząstki, kawałkowania, a więc tworzenia w literaturze fragmentarycz- ści oferują samoświadomość. czesnych możliwości komunikacyjnych, a jako antidotum na ubytek oryginalno- tworzenia. Wykazuje, że pisarze testują dziedzictwo literackie pod kątem współ- szom i parafrazom, za każdym razem skupiając się na fabrykacji jako metodzie analizowanych tekstów. Czapliński osobno przygląda się aluzjom, cytatom, pasti- cji. Wykładników można w tym wypadku dopatrywać się poetyce „podrabiania” go i ujawniać szersze prawidłowości w podejściu współczesnych pisarzy do trady- wego wieszcza ma w intencji Czaplińskiego stanowić rodzaj papierka lakmusowe- wobec tradycji zaprząta autora także w szkicu biania słowników” rokiem 1989 a 1918, 1945 czy 1956. Kwestia, jak sam ją określa, „przera- z dopatrywania się podobieństw między z operowania prawem analogii, to znaczy szukiwania w zjawiskach artystycznych ekwiwalentów przemian kulturowych oraz czeniu roku 1989 dla literatury polskiej bierze się, zdaniem Czaplińskiego, z po- krytycznoliterackimi lat 90. Zadomowione w nich myślenie o przełomowym zna- podejmuje w ostatnim rozdziale niejszości, unaoczniając niepożądany kierunek rozwoju cywilizacyjnego. Te wątki raturze antyutopijnej, w której wizje futurologiczne ostatecznie odsyłają do teraź- różniona. Dylematy realizmu w prozie lat dziewięćdziesiątych . Interesuje go w nich przede wszystkim wyłaniająca się z utworów lat 90. mno- Po pierwsze, jest ono dla niego równoznaczne z imitowaniem zastanych języ- Koncepcję i kompozycję swojej książki Czapliński przedstawia w rozdziale Po trzecie, autor Po drugie, Czapliński czyni podrabianie synonimem rozdrabniania, dzielenia Roztrząsania i rozbiory Po czwarte, Czapliński uznaje, że podrabianie może się także objawiać w lite- Podrabianie . Manifestowany w utworach lat 90. stosunek do twórczości narodo- . Manifestowany w utworach lat 90. stosunek Świata podrobionego , w którym definiuje także kluczową dla siebie kategorię. Polak naszych czasów: konstruowanie obcego oraz science fiction Nuda przedstawiona albo proza najnowsza wobec istnie- Języki przełomu Wątpliwe rozstanie z utopią kładzie akcent na mimetyczny potencjał , a zwłaszcza wyraziście w niej uobecnio- , w którym zajmuje się dyskursami Mickiewicz albo proza najnowsza . . Interesuje go w nim Rzecz w literatu- oraz Polska po- Orwella oraz czy wanych konwencji, zasad konstrukcyjnych, organizacji świata przedstawionego ale ujawnia się także w samym ich artystycznym kształcie – na poziomie zastoso- Z drugiej strony tytułowa kategoria odnosi się nie tylko do idei wpisanych w utwory, że się zatem z ich generalną wymową czy szeroko ujętym problemem referencji. „Podrabianie”– „kopii bez oryginałów”. jako specyficzna właściwość tekstów wią- niesień, czyli następuje przyrost – by odwołać się do nośnej formuły Baudrillarda czesnej rzeczywistości, w której pleni się coraz więcej znaków pozbawionych od- tywy. tak jak je rozumie autor, Z jednej strony „podrabianie”, jest domeną współ- przygodny i modyfikowany w zależności od potrzeb oraz przyjmowanej perspek- obrębie. Stąd bierze się duża rozpiętość znaczeniowa tego pojęcia. Jego sens jest w intencji autora spajać wszystkie rozdziały, jak też sterować logiką wywodu w ich minionej dekady czytać między i ponad wierszami krawanym doń sposobie odbioru. Autor raturę są stereotypowe, a jej wartość poznawcza tkwi nie tyle w tekstach, ile w przy- dza mu to jednak podkreślać, że rozwiązania proponowane przez omawianą lite- cisk na rekonstruowanie zaplecza światopoglądowego prozy lat 90., nie przeszka- 3/ 2/ bie wariantów powieści, za ich modelowe realizacje uznając ny nurt antyutopijny, który rozpatruje na tle dwóch opozycyjnych względem sie- strzega się, że bliska jest mu postawa tłumacza, w kwestii zasadniczej pozostaje pliński, posiłkując się rozgraniczeniem ze znanej pracy Zygmunta Baumana, za- ści oscyluje pomiędzy opisem stanu faktycznego a pożądanego. Jakkolwiek Cza- Tytuł ma książki i wstęp jednoznacznie wskazują, że formuła „podrabiania” Lachman stricte Kraków 2000, s. 132-133). Janusza Sławińskiego skrywa” (J. Sławiński jego domyślność. Mniej go interesuje, że utwór o czymś powiadamia; bardziej coś że celowo podsuwa mu się jakieś znaczenia niekompletne, aby wystawić na próbę znaczeniowej w dziele; podejrzewa wtedy, że istotny (głębszy) sens mu się wymyka, przedmiotem. […] Odbiorca nie przyjmuje do wiadomości braku komplikacji się sztuką nieraz znacznie bardziej pomysłową aniżeli pisarstwo, które jest jego wtedy sam próbuje reżyserować czytelniczą przygodę. […] Czytanie znawców staje niespodzianki, szuka zasadzki, w którą pragnie wpaść […] Gdy spotka go zawód – „odbiorca gorliwie oczekuje czegoś, co ma go zaskoczyć, spodziewa się charakterystyki reguł lektury upowszechniających się wśród literaturoznawców: Pasowałaby tu obserwacja J. Sławińskiego, poczyniona przed laty przy okazji N. Postman aczkolwiek w innych celach, dokonał swojej diagnozie kultury masowej Na marginesie warto zwrócić uwagę, że podobnego rozróżnienia obu powieści, bezpośrednio nie przywołuje. 2002). Tego łatwo narzucającego się kontekstu Czapliński nigdzie jednak show-businessu New York 1985 (wyd. pol. językowego ukształtowania. Czapliński kładzie wprawdzie głównie na- Nowy wspaniały świat Amusing Ouerselves to Death. Public Discourse in the Age of Show Business O podrabianiu światów , przeł. L. Niedzielski, wstęp M. Mrozowski, Muza SA, Warszawa , red. W. Bolecki, t. IV: O dzisiejszych normach czytania (znawców) Zabawić się na śmierć. Dyskurs publiczny w epoce Aldousa Huxleya Świata podrobionego Próby teoretycznoliterackie 3 , jego wywód zaś z konieczno- 2 . zachęca, by twórczość , w: Rok 1984 Prace wybrane , Universitas, George’a ,

165 166 leń w rodzaju „poetycki model prozy” (s. 119) czy „sylwa” 88) leń w rodzaju „poetycki model prozy” (s. 121), pojawiających się obok raczej nonszalancko traktowanych okreś- twórcza” „narracja empatyczna” (s. 112) bądź „empatia narracyjna, fabulacyjna i fikcjo- nie precyzuje), jaki jest dokładnie status sformułowań typu: „opis deiktyczny”, Bartha drugie określenie stanowi aluzyjne nawiązanie do tytułowej formuły z eseju Johna czy „literaturą nowego napełnienia” (s. 124, w intencji autora to uobecnienia” niona (ze szkicu „realizm mediacyjny” „realizm pojednawczy”, różnień”, czy (z rozdziału ludzkie” pierwsze”, „rzeczy alegoryczne”, historyczne”, nostalgiczne”, „rze- (z rozdziału podsumowań” „nuda bezmiaru”, glające”, „estetyka drobiny” (wszystkie z rozdziału glające”, „estetyka drobiny” „wytwarzanieków”, „naśladowanie pona- osądzające”, odrębności”, „podrabianie lenia strategii pisarskich lub wykładników tekstowych, jak „przerabianie słowni- tegorii opisowych raczej nie bardzo sprawdzają się bowiem takie okazjonalne okreś- jego nazewnicza wynalazczość jest tyleż błyskotliwa, co arbitralna. W funkcji ka- sporą inwencją przy segregowaniu i etykietowaniu wypreparowanego materiału, banie do tworzenia pomysłowych konceptów i klasyfikacji. Chociaż wykazuje się nie wypracowanych narzędzi analitycznych. Stąd zapewne bierze się jego upodo- zjawisk i widzi w związku z tym konieczność dopasowywania do nich samodziel- ce pojęć. Innymi słowy, apriorycznie zakłada swoistość opisywanych przez siebie wcześniejsze fakty literackie traktuje wybiórczo, podporządkowując je własnej siat- wać szerszą perspektywę, pozostaje wyraźnie ograniczony horyzontem lat 90., zaś w literaturze: wyzwanie mimetyczne storycznoliterackie (na przykład w bardzo efektownie zakrojonym rozdziale i stawia sobie ambitne zadanie poszukiwania odpowiedzi również na pytania hi- cza w momencie, gdy autor a potrzebą przeprowadzania drobiazgowej analizy. Jest to dobrze widoczne zwłasz- gnozy, a nie teksty. Jest to generalna reguła, która rządzi wykładem Czaplińskiego. po to, by zilustrować ich spostrzeżenia. Punktem wyjścia czyni zatem ogólne dia- ki z rozpoznaniami kulturoznawców, socjologów i publicystów przede wszystkim udowodnić tezy już postawione. Inaczej mówiąc, konfrontuje on materiał literac- podrobionego praktyką sposoby myślenia o świecie przenikają do utworów. Podczas lektury 90., skupia się bowiem głównie na tym, w jaki sposób usankcjonowane potoczną prawodawcą. Mniej interesuje go, jaki obraz rzeczywistości przebija z prozy lat 4/ Ten wykład cechuje również nierównowaga pomiędzy pragnieniem syntezy Roztrząsania i rozbiory Problem konstrukcji tekstu Nycza podstawowy sens zawarty w fundamentalnych pracach R. i nadaje im wymiar niewiele znaczących etykietek krytycznoliterackich, gubiąc ich Czapliński traktuje oba te pojęcia jako niezobowiązujące określenia, rozcieńcza je ). Mało wiążące wydaje się również nazwanie pisarstwa lat 90. „prozą nowego The Literature of New Replenishment nieodparte jest wrażenie, że autor dobiera swoje przykłady tak, by Rzecz w literaturze: wyzwanie mimetyczne (wyd. II, Universitas, Kraków 1996) oraz W. Boleckiego Świata podrobionego ). Jednak tam, gdzie Czapliński próbuje zaryso- ). Nie do końca wiadomo (autor tego stara się wyjść poza rolę krytyka Podrabianie Nuda przedstawiona ); „nuda powtórzeń”, Sylwy współczesne. ); „realizm po- ); „realizm 4 . Nawet jeśli Polska poróż- ); „rzeczy Świata Rzecz nie płaczą – stów (tak dzieje się na przykład z fragmentem powieści Krzysztofa Vargi turę pojęciową, jeśli ten sam cytat z powodzeniem przystaje do różnych kontek- i rusz do innych przegródek. Można również kwestionować uruchomioną apara- tracą sens w sytuacji, gdy ci sami autorzy, a często także te same utwory trafiają co autorkę opowiadania mienia Jerzego Pilcha i ponownie Nataszę Goerke, tyle że tym razem jedynie jako stami, zalicza on jedynie Nataszę Goerke; natomiast wśród produktywistów wy- Skrzyposzka i Pawła Huellego; do sytuacjonistów, nazywanych też kontekstuali- kryteriów, Waldemara Bawołka, Bohdana Zadurę, Maję Jurkowską, Christiana esencjalistów Czapliński określa, na podstawie zresztą nie do końca czytelnych spostrzeżeń daje mało reprezentatywna lista przykładów (dla jasności: mianem sytuacyjnie” (s. 76); zwłaszcza jeśli podstawę do formułowania podobnych tywnie, rze najnowszej dziedzictwo jest postrzegane na trzy sposoby: esencjalnie, produk- Goerke. Nazbyt apodyktycznie brzmią również stwierdzenia w stylu: „w literatu- marginesy. Szkice o literaturze lat 90. naszych czasów które myśli (uzgodnienia pod tym względem wymagałyby zwłaszcza szkice łami, tak by wzajemnie się dopełniały i odsyłały do siebie, zamiast powielać nie- Ponadto przydałaby się większa korelacja treści między poszczególnymi rozdzia- Świecie podrobionym tez na temat realiów lat 90. cytatami z s. 93 i 141). Na marginesie dodam, że zadaniem karkołomnym jest ilustrowanie drzeja Stasiuka, podstawie obserwacji jedynie dość przypadkowo z sobą zestawionych komizmem, grozą czy wzniosłością), skoro owo uogólnienie wysunięte zostało na prawną kategorię estetyczną (czyli postawić ją w jednym rzędzie z tragizmem, sama idea – że w świetle zdobyczy prozy lat 90. należałoby uznać nudę za pełno- jak nieocenione usługi mogłaby mu w wielu momentach oddać brzytwa Ockhama. autor ma poczucie umowności wprowadzanej terminologii, nie jest on świadomy, skiej 1976-1996 oglądowi wielokrotnie, między innymi w książkach temat literatury lat 90. Pisarstwo tego okresu poddawał on już systematycznemu jeśli zestawić Trudno też za weryfikowalną przyjąć hipotezę – jakby frapująco nie brzmiała Lachman W jeszcze większym stopniu potrzeba eliminacji powtórzeń daje o sobie znać, Kraków 2001, s. 50-53. D. Korwin-Piotrowska Czaplińskiego z terminologią literaturoznawczą zwracała uwagę do których nie wprowadza zresztą odsyłaczy. Na ten sposób obchodzenia się Schulz i inni. Studium z poetyki historycznej Poetycki model prozy w dwudziestoleciu międzywojennym. Witkacy, Gombrowicz, por. s. 95 i 164; albo z komentarzem do Świat podrobiony , oraz Wzniosłe tęsknoty. Nostalgie w prozie lat dziewięćdziesiątych O podrabianiu światów Tysiąca spokojnych miast ) Sobczaka, skoro akcja tej powieści rozgrywa się w latach 80. Polska poróżniona Upiorna strofa Problemy poetyki opisu prozatorskiego z wcześniejszymi publikacjami Czaplińskiego na , a także w napisanej wspólnie z Piotrem Śli- ). Pedantycznie przeprowadzane klasyfikacje ). Dryfu Jerzego Pilcha i (wyd. II, Universitas, Kraków 1996), Jana (a nie Janusza!, jak figuruje w Dukli Ślady przełomu. O prozie pol- , Universitas, Andrzeja Stasiuka – por. Księgi pasztetów Dukli , Chłopaki Ruchome Nataszy Polak An-

167 168 czasów mu niem wejść w skład poprzednich książek Czaplińskiego (na przykład punktu widzenia szkice zgromadzone w z komunikacją, nostalgia, wyzwanie mimetyczne, realizm… Wydaje się, że z tego takie kategorie, jak: przełom, tożsamość, wolność, różnica jako wartość, kłopoty nym ideom. W jego prywatnym słowniku od początku czołowe miejsce zajmowały podrobiony konsekwentny zarówno w wyborze metody prezentacji, jak też formułowaniu z przeszłością, teraźniejszością i przyszłością). publikacjach kolejne szkice mają obrazować potyczki krytyki i literatury lat 90. wińskim pracy 6/ 5/ dejmują problematykę sygnalizowaną w książce względem kompozycji dobrze mieszczą się w logice Jako krytyk i znawca literatury minionej dekady jest zatem Czapliński bardzo Roztrząsania i rozbiory nieskrycie fikcyjna jest dzisiejsza rzeczywistość” (tamże, s. 283). fikcyjność, odzwierciedlającą wielość porządków świata, a zarazem tak fikcyjną, jak dąży wyraźnie do narracji pojemnej […]. Chodzi więc o formę przekraczającą a równocześnie niekwestionowana wartość każdego z nich powoduje, że proza ta dystansu do wszelkich konwencji. Niemożność pogodzenia wszystkich tych zadań, języka mitycznego) sensu, odkrywanie narracji istniejących w świecie, istnienia prozy: opisywanie świata, odnajdywanie zakrytego (na przykład przepatrywanie tradycji, lecz także szukanie odpowiedzi na pytanie, co jest celem konwencji i śmiałe eksperymenty. Drążenie tożsamości oznacza jednak nie tylko przywoływanie i odrzucanie tradycji powieściowych, powroty do dawnych przyspieszonym tempie poszukiwać własnej tożsamości – stąd szybkie przykład następujący fragment: „Proza lat dziewięćdziesiątych zdaje się w niejednokrotnie zbieżne z tezami prezentowanymi w panorama Wydawnictwo Literackie, Kraków 1999 (zob. zwłaszcza rozdział P. Czapliński, P. Śliwiński Poznańskie Studia Polonistyczne. Seria Literacka. t. 27, Poznań 2001. tanatyczne we współczesnej literaturze polskiej on także w pracy o ambicjach bardziej przekrojowych Wydawnictwo Literackie, Kraków 2003. O wątki dotyczące literatury lat 90. zahacza E. Szybowicz i B. Warkockim) Czapliński pretenduje również jako inicjator i współautor (razem z M. Lecińskim, roli znawcy zagadnień kształtujących życie literackie ostatnich dekad XX wieku T. Cieślak i K. Pietrych, Wydawnictwo Zielona Sowa, Kraków 2002, s. 16-24). Do i P. Śliwińskiego: Tę listę można jeszcze uzupełnić o inne wspólne przedsięwzięcie P. Czaplińskiego „Nowa krytyka” ocenia „nową prozę” temat strategii stosowanych przez obu krytyków w tej pracy zob. T. Bocheński oraz udowadnia, że poznański krytyk pozostaje wierny wcześniej zarysowa- Polska poróżniona. Dylematy realizmu w prozie lat dziewięćdziesiątych , s. 239-283). Wnioski przedstawiane w tej pracy okazują się [podkr. moje – M.L.], którym świat przemawia czy wreszcie uczenie Literatura polska 1976-1998. Przewodnik po prozie i poezji Kontrapunkt. Rozmowy o książkach Świat podrobiony Literatura polska 1976-1998. Przewodnik po prozie i poezji Kalendarium życia literackiego 1976-2000 Śladów przełomu ,

w: Literatura polska 1990-2000 przypomina Świecie podrobionym , Prace Instytutu Filologii Polskiej UAM: Literatura polska 1976-1998 , z kolei rozdziały , Obserwator, Poznań 1999 (na Świecie podrobionym Mikrologii ze śmiercią Ruchome marginesy mogłyby z powodze- Proza na przełomie – podrobienie , t. 2, red. , Polak naszych Języki przeło- – por. na . Motywy (w obu 5 . 6 ). Pod Świat , po- blikowanego wcześniej w słych tęsknotach kowym dodatku do „Gazety Wyborczej”,we a przedrukowanej następnie prezentowane tezy zostały w całości przejęte ze szkicu autor rozszerzył egzemplifikację o kontekst lat 90., pominął jednak informację, że dyfikowany na użytek publikacji książkowej. W porównaniu z pierwotną wersją artykułów (miał swój pierwodruk w 1996 roku) i z pozoru został on znacząco zmo- ostatni rozdział – z poprzednich prac Czaplińskiego. Dobrego pola obserwacji dostarcza zwłaszcza tylko wcześniejsze tezy i rozwiązania koncepcyjne, ale także liczne kryptocytaty dzą z recenzji sobów oswajania nowej rzeczywistości społeczno-obyczajowej, trudno mu zbudo- sobów oswajania nowej rzeczywistości społeczno-obyczajowej, wypowiedź na temat literatury minionej dekady i wypracowanych przez nią spo- 9/ 8/ 7/ nie wypada przekonująco w sytuacji, gdy do swoje poprzednie spostrzeżenia o dodatkowe konteksty interpretacyjne, ta próba kwencja zawsze owocuje efektem poznawczym. Chociaż autor stara się wzbogacić generalnych wniosków na temat prozy lat 90. Można jednak zapytać, czy ta konse- feracie Wzniosłych tęsknotach zbiorowej nemann” Stefana Chwina albo o kruchości istnienia kładzie, zaczynając tym razem od punktu wyjścia: Czapliński pisze artykuł trafić stamtąd do Człowiek i rzecz. O problemach reifikacji w literaturze, filozofii sztuce zuje się pierwotnie w „Kresach”, a wkrótce wchodzi do tomu pokonferencyjnego Nuda przedstawiona Choć Czaplińskiemu wyraźnie zależy, by jego praca była czytana jako zwarta Lachman Poznań 1999, s. 229-232). S. Wysłołuch i B. Kaniewska, Poznańskie Studia Polonistyczne. Seria Literacka, Człowiek i rzecz. O problemach reifikacji w literaturze, filozofii sztuce dziewięćdziesiątych wobec „mimesis” (przedruk w: Literatura współczesna „Hanemann” Stefana Chwina albo o kruchości istnienia Por. Wyborczej”] 1998 nr 1, s. 2) i Literackie, Kraków 2001, s. 231-234 (pierwodruk: „Książki” [dod. do „Gazety Por. i Ruchome marginesy. Szkice o literaturze lat 90. je w prawie niezmienionym brzmieniu do dawniej napisanego artykułu – por. Precyzyjnie rzecz biorąc, Czapliński rozdzielił ów tekst na dwa fragmenty i włączył Świat podrobiony Rzecz w literaturze albo proza lat dziewięćdziesiątych wobec mimesis Świat podrobiony Wzniosłe tęsknoty. Nostalgie w prozie lat dziewięćdziesiątych Lektury polonistyczne. Literatura współczesna Lektury Jerzego Pilcha groteska nostalgiczna 8 . Tekstową wędrówkę można prześledzić na jeszcze innym przy- Wzniosłe tęsknoty O podrabianiu światów Świata podrobionego Wątpliwe rozstanie z utopią uwagi na temat , s. 229-233 oraz 261-263. ; następnie fragment owego szkicu zostaje wykorzystany w re- , s. 114-118 oraz odpowiednie fragmenty w szkicach: , t. II, red. R. Nycz, Universitas, Kraków 1999, s. 525-528 , t. II, red. R. Ruchomych marginesach Świat podrobiony ,

s. 212-215); , „Kresy” 1999 nr 4, s. 118-120 (przedruk w: , „Kresy” Tysiąca spokojnych miast 9 . Rzecz w literaturze albo proza lat , Znak, Kraków 2002, s. 153-157 . Jest to najstarszy z zamieszczonych ,

s. 130-134. Świata podrobionego opublikowanej pierwotnie w książ- , który jest zamieszczony w pracy 7 . Natomiast zawarte w rozdziale , w: , a potem przedrukowany we Lektury polonistyczne. Lektury Wyzwania przyszłości , Wydawnictwo Jerzego Pilcha pocho- , red. , by ostatecznie przenikają nie , który uka- Wznio- opu- „Ha-

169 170 proza najnowsza wobec tradycji 11/ 10/ wynika to z lokalizacji podanej w w czyć zaprezentowane w niej idee). Co więcej, niektóre ze szkiców zamieszczonych jątkiem jest tylko wstęp sesje naukowe, wydania ksiąg pamiątkowych i inne podobne przedsięwzięcia (wy- lat 90., zwykle na konkretne zamówienie – impulsu do ich powstania dostarczały wcześniej różny użytek. Artykuły składające się na książkę były pisane od połowy z których sam czynił wać spójny wywód z tekstów o charakterze okazjonalnym, tytułu ski (co by nie powiedzieć o mankamentach ich programowego wystąpienia) wyra- ekwiwalentu postulatów twórców Nowej Fali. Podczas gdy Kornhauser i Zagajew- nia. Trudno natomiast w metaforze „podrabiania” dopatrywać się współczesnego rabianie czegoś bądź posiłkowanie się czymś, nawyk powtarzania albo kopiowa- je rozumieć jako kawałkowanie, rozdrabnianie, rozcieńczanie, czy też prze- Czaplińskiego. Specjalnością krytyka jest właśnie „podrabianie” – obojętnie, czy przez niego koncept nadaje się dobrze do scharakteryzowania taktyki pisarskiej Nawet jeśli zadziałał tu tylko złośliwy chochlik drukarski, to i tak podsunięty nagłówek rozdziału wstępnego: „Podrabianie w książce ma Zagajewskiego koncepcji książki był dla niego sto daje dowody nastawienia przede wszystkim publicystycznego. codziennej, wiele może powiedzieć o jego charakterze. W istocie Czapliński czę- ści się w pracach lub pismach o zróżnicowanej formule, tym również prasie nej literaturze minionej dekady wszedł w skład pracy zbiorowej gromadzącej plony łódzkiej konferencji poświeco- czej”; z kolei szkic a tekst Świecie podrobionym Roztrząsania i rozbiory Między innymi z tego powodu istotnym źródłem inspiracji przy tworzeniu poróżniona. Problemy realizmu w prozie lat dziewięćdziesiątych redaktorzy antologii 1990-2000 Śląskiego, Katowice 2003, s. 112-135). i pierwszych prozie i poezji s. 23-28 O prozie polskiej 1976-1996 Po ten punkt odniesienia krytyk sięgał już wcześniej – por. s. 104-124; w literaturze albo proza lat dziewięćdziesiątych wobec „mimesis” Mickiewicz albo proza najnowsza wobec tradycji Teksty te wcześniej funkcjonowały niekiedy pod nieco innym tytułem. Zob. Świat nie podrobiony Polak naszych czasów

oraz P. Czapliński, P. Śliwiński , t. 2, s. 47-75 (ten ostatni szkic w skróconej wersji przedrukowali również Polak naszych czasów , oprac. i wstęp D. Nowacki, K. Uniłowski, Wydawnictwo Uniwersytetu , między innymi s. 11-19. 11 Polska poróżniona . Prawdopodobnie autor rozważał nawet nadanie swojej pracy były drukowane w całości także innych miejscach, niż Była sobie krytyka… Wybór tekstów z lat dziewięćdziesiątych Podrabianie . Przemawia za tym niewyeliminowany przez korektę , Wydawnictwo Literackie, Kraków 1997, między innymi znalazł się w świątecznym wydaniu „Gazety Wybor- oraz Świat nie przedstawiony 10 , „Gazeta Wyborcza” 2000 nr 176, s. 18-20; ). Sam fakt, że konkretny artykuł bez trudu mie- Nocie bibliograficznej , utworzony z myślą o książce i mający jedno- , pierwotnie opublikowany w „Pograniczach”, Rzecz w literaturze Literatura polska 1976-1998. Przewodnik po , „Kresy” 1998 nr 2, s. 136-154; , „Kresy” Juliana Kornhausera i Ada- Świat nie podrobiony (rozdziały ukazały się w „Kresach”, , w: Ślady przełomu. , „Kresy” 1999 nr 4, , „Kresy” Literatura polska Mickiewicz albo Polska Rzecz ” (s. 19). mu tuszować niedostatki tekstów i daje ujście jego krytycznoliterackim potrzebom. terpretacyjne, zmierza do wypracowania takiego sposobu lektury, który pozwala nym przez siebie utworom kłopotliwych pytań. Tworząc wyszukane kategorie in- z rozpatrywanej przez nich literatury, Czapliński nie stara się zadawać omawia- żali niezgodę na stan zastany i krytycznie odnosili się do wizji świata przebijającej Lachman O podrabianiu światów Magdalena LACHMAN

171 172 1/ cia na wieloaspektowość i rozległość zagadnienia. wyborów metodologicznych, a równocześnie otwar- do jasnych i zdecydowanych badacza różnorodnych kompetencji, zmusza do precyzji, ale i szerokości ujęcia, określonego ośrodka problemowego. Nie jest to więc zadanie łatwe, wymaga od raźnego sprecyzowania przedmiotu refleksji, skoncentrowania badań wokół ściśle szar tak zasadniczej dla europejskiej kultury problematyki jest konieczność wy- cji postaci Sokratesa… Drugą trudnością, którą napotyka badacz, wchodząc w ob- dialogicznych w pismach Norwida i Słowackiego, od mitu osoby Platona do funk- przez Platona do struktur gicznych, od romantycznej recepcji mitów ożywianych Słowackiego, od podstaw estetycznych kierunku do kwestii religijnych i aksjolo- sztuce i myśli tego okresu: od wczesnego romantyzmu po twórczość mistyczną mentalne występowanie wątków, motywów i inspiracji platońskich w literaturze, to bardzo trudne. Przede wszystkim ze względu na szerokie, różnorodne i funda- cowania, uwzględniającego współczesny stan badań nad romantyzmem. Zadanie kresu recepcji dziedzictwa antycznego, które wymagają ponownego i pełnego opra- cie i twórczość”? I druga uwaga: co właściwie oznacza kategoria „motywu” w od- skim (na marginesie: czy to powrót w badaniach romantycznych do formuły „ży- tońskich w życiu i twórczości Adama Mickiewicza okresie wileńsko-kowień- Praca Moniki Rudaś-Grodzkiej Platonizm polskich romantyków należy do tych fascynujących zagadnień z za- „Platonizm Mickiewicza” Roztrząsania i rozbiory Literackich, Warszawa 2003. Adama Mickiewicza w okresie wileńsko-kowieńskim M. Rudaś-Grodzka „Sprawić, aby idee śpiewały”. Motywy platońskie w życiu i twórczości 1 dotyczy, jak informuje tytuł, motywów pla- , Wydawnictwo Instytutu Badań wszechstronnego rozumienia platonizmu. W świetle sformułowanych przez Ru- jące tezy, badaczka nie uniknęła niebezpieczeństw związanych z przyjęciem tak entuzjazmowi jako postawie estetycznej i moralnej. Formułując trafne i interesu- czości: 1) przeciwko wszelkiej systemowości, 2) ku bardzo szeroko rozumianemu optyka dominuje zwłaszcza we wstępnych rozważaniach) na skierowaniu jego twór- podstawą do odsłaniania specyfiki platonizmu Mickiewicza, polegającego (taka wując i poszerzając naszą wiedzę o antyku romantyków. runek myślenia dokumentują i potwierdzają wszystkie rozdziały pracy, ugrunto- szym pośrednikiem między odkrywaną kulturą grecką a romantyzmem. Ten kie- krywany platonizm staje się w porządku rozważań autorki niejako najważniej- dziwe, zagubione przez nowożytnych klasyków oblicze. Powracający, na nowo od- neutów kultury antycznej, odkrywających jej rzeczywiste bogactwo i sens, praw- to rozważania Rudaś-Grodzkiej ukazują romantyków jako prawdziwych herme- terpretacji tej tradycji. I choć w książce myśl ta nie została sformułowana wprost, romantyzm nie powstał w opozycji do tradycji greckiej, ale niejako wyrasta z rein- nizm przełomu wieków. Wywody autorki są jeszcze jednym potwierdzeniem, że wych przesłanek tzw. czynnikiem budującym neohelle- „greckiego odrodzenia”, wany w tym porządku staje się – zdaniem Rudaś-Grodzkiej – jedną z podstawo- zainteresowania Platonem na przełomie XVIII i XIX wieku. Platonizm rozpatry- mienia myśli filozofa. europejskiej z jego dzieł, inspiracji związanych przemianami sposobów rozu- lokierunkowość filozoficznych i kulturowych inspiracji czerpanych w tradycji dzo interesująco zarysowuje Rudaś-Grodzka paradoksalność myśli Platona, wie- żaniach autorki pełni też opozycja: „arystotelizm sprzeczności wizja świata a systemowość myśli Platona. Ważne miejsce w rozwa- myśli Platona, czyli wokół opozycji: antynomiczna i pełna ści i jednorodności jektowanego na pytania dotyczące twórczości Mickiewicza problemu systemowo- Mickiewicza. Jej wywód koncentruje się wokół historycznie sytuowanego, ale i pro- tendencji?). Monika Rudaś-Grodzka omawia europejskie konteksty platonizmu czy nie lepiej używać w odniesieniu do „neohellenizmu” pojęcia kierunku jasno – jego mitów w okresie neohellenizmu (na marginesie pojawia się pytanie, widzenia niektóre z bardziej szczegółowych zagadnień. nicze dla pracy: coś w sensie poznawczym zyskujemy, równocześnie tracąc z pola sekwencje przyjęcia takich – szerokich perspektyw badawczych są bardzo zasad- etyckiej wrażliwości oraz intelektualnej i duchowej postawy pisarza” (s. 9). Kon- określa „jako pewien sposób odczuwania i przeżywania świata, a więc rodzaj po- rozproszonych, często wykluczających się idei, natomiast platonizm Mickiewicza Lovejoyem – definiuje nie jako zamknięty system filozoficzny, ale raczej jako zbiór koncepcję zarówno platonizmu, jak i platonizmu Mickiewicza. Platonizm – za niesieniu do kategorii „życia”?). Autorka w pracy swej przyjęła bardzo szeroką Podkreślana przez autorkę „paradoksalność” myśli i postawy Platona staje się Autorka koncentruje w tym rozdziale swą uwagę na „odrodzeniu”, jak pisze, Rozdział pierwszy dotyczy platonizmu – i jak pisze autorka, zresztą dość nie- Kalinowska „Platonizm Mickiewicza” contra platonizm” (s. 18). Bar- platonizm” (s. 18).

173 174 niemiecką? niczeniu myśli Platona w tej formacji pokoleniowej i intelektualnej przez kulturę ku na środowisko intelektualne Wilna czasów młodego Mickiewicza? O zapośred- o platonizmie traktuje o wpływie kultury niemieckiej przełomu XVIII i XIX wie- wizją przyjaźni, miłości, godności jednostki… Może zresztą praca bardziej niż mantyzmu, nowych, wczesnoromantycznych tendencji, z ich dążeniem do ideału, Rudaś-Grodzkiej (zwłaszcza w pierwszej części książki) właściwie synonimem ro- się on w wywodach nizmu i płynących z niego inspiracji: może zbyt często staje czenia postawy Grodka. Pozostaje natomiast problem tak szerokiego ujęcia plato- oczywiście zbyt daleko idący wniosek i autorka pokazuje jednak wyraźnie ograni- skostniałe wyobrażenia o antyku greckim, utorowała drogę romantyzmowi. To Platonem miała niejako wymiar prekursorski wobec romantyzmu, a przełamując – że pokoleniowa fascynacja niejako sugerowaną w całym wywodzie myślowym tycznego ruchu, jeżeli zgodzić się z tezą autorki – nieformułowaną wprost, ale pokolenia Mickiewiczowskiego, kto niemal stał się prawodawcą nowego, roman- zatem w tej optyce to ktoś, kto zaważył na obliczu duchowym i intelektualnym Mickiewicz i filomaci nie były tak całkiem idealne pozbawione napięć). Grodek (na marginesie jednak dodajmy,„uwielbiany profesor” to że relacje: Grodek – skiego, zapośredniczone przez myśl Herdera. Grodek w ujęciu Rudaś-Grodzkiej (s. 71) oraz wątki platońskie w pracach Borow- „uwielbienie Grodka dla Platona” stronne były inspiracje platońskie w kręgu młodego Mickiewicza. Przedstawia Grodek i Borowski) przyjacielskim (Jeżowski) poety, ukazuje, jak silne i wielo- Mickiewicza: koncentrując się na środowisku uniwersyteckim (profesorowie – resującym autorkę tematem. wych Mickiewicza, odsłaniają autentyczne perspektywy dalszych badań nad inte- rządek rozważań. Celnie dobrane, pokazują dynamikę myśli i przemian ducho- szych partii rozprawy, ale prawie nie są zinterpretowane i zaburzają przyjęty po- przywołuje wypowiedzi Mickiewicza z prelekcji paryskich, należą do najciekaw- Na marginesie dodajmy,graficznym rozwoju. że fragmenty, w których autorka wego, ponad przemianami) ujęcia myśli poety, a jej ujęciem w historycznym i bio- paryskich, nie zachowując proporcji między porządkiem syntetycznego (całościo- zuje przemiany światopoglądowe młodego Mickiewicza przykładami z prelekcji ny porządek wywodu i, można powiedzieć, wolno jej to czynić, jednak charaktery- rządku historycznego… Kilka przykładów: autorka raz po porzuca historycz- kowany przez Winckelmanna”, myślowych, zaburzenia po- s. 22), „przeskoków” światowości w XIX wieku zapocząt- nego stosowania kategorii badawczych („nurt rozważań autorki, nie jest wolny od ogólnikowych i nieprecyzyjnych ujęć, niejas- cjonalną kategorią w badaniach literackich. Rozdział pierwszy, zakreślający ramy Nie może znaczyć wszystkiego, bo przestaje być funk- i dyscypliny metodologicznej. gadnienia, jednak – zwłaszcza z tego powodu wymaga szczególnej ostrożności koncepcją platonizmu wydaje się trafne, pozwala uchwycić wieloaspektowość za- założeń posługiwanie się w badaniach nad Mickiewiczem szeroką daś-Grodzką W rozdziale drugim i trzecim Rudaś-Grodzka zarysowuje tło dla platonizmu Roztrząsania i rozbiory Jeżowskiego, w zakresie prezentację dorobku jednego z najbliższych wileńskich przyjaciół Mickiewicza – młodzieży.masza Zana jako „przywódcy” Rozdział trzeci części pierwszej stanowi żenia” omawianej problematyki, ukazujące losy filomatów: Józefa Jeżowskiego i To- w części pierwszej książki, gdzie po rozdziałach wstępnych znajdujemy „przybli- z pewnością powiódł się i jego bardzo interesującą realizację widzimy zwłaszcza gólnych jego przyjaciół i w aspekcie dziejów grupy pokoleniowej. Taki zamiar chowego, w wymiarze indywidualnego losu nie tylko Mickiewicza, ale i poszcze- oblicza zmu Mickiewiczowskiego kręgu przyjacielskiego i jego formacji pokoleniowej: od dencji mieszczących się w kręgu inspiracji Platonem, różnych wymiarów platoni- cza: ideału… sfery nia, akcentując raczej uniwersalność losu tych, którzy w młodości dotknęli go wymiaru klęski (czy może raczej dramatycznie przełamanej biografii?) pokole- nego, historycznego bytu… Autorka zresztą stara się nie eksponować polityczne- wyższej rzeczywistości, i tragicznie zderzonej z małością czy okrucieństwem real- skiej, niejako dotkniętej platońską tęsknotą do ideału, czy też pamięcią o innej, stanowią próbę ukazania indywidualnego wymiaru losu formacji Mickiewiczow- w aspekcie obyczajowym) i losom Zana, traktują nie tylko o sferze intelektualnej; ten, jak i zresztą następne, poświęcone filomackiemu państwu młodych (także cach dotyczących Platona, bardzo wysoko cenionych przez Jeżowskiego. Rozdział nieniem wypracowanego przez Schleiermachera modelu hermeneutyki w jego pra- Ody nadania znaczenia zagubionej – jej zdaniem w dotychczasowych interpretacjach ałów. W rozdziale tym Rudaś-Grodzka podejmuje próbę przywrócenia sensu czy nej drogi poety, i do ujawnienia dróg Mickiewiczowskiej rewizji filomackich ide- krystalizowania się ideałów społeczności filomackiej, i do ukazania własnej, osob- ocalić” (s. 176). Szeroka formuła platonizmu służy więc autorce i do pokazania kował [Mickiewicz] ideały filomatów, pragnąc je zarazem wybronić i w ten sposób 1820, kryzys zamknięty przez Rudaś-Grodzką w dość skomplikowanej tezie: „Ata- biografia Mickiewicza, tu zaś kryzys duchowy, w jakim znalazł się poeta roku tule rozdziału. Punkt wyjścia stanowi – jak zresztą we wszystkich partiach pracy tońskiego lotu ku idei – taką dominantę interpretacyjną uwypukla autorka w ty- skie, czy może – wątki platońskie zapośredniczone przez kulturę niemiecką? mienie tej twórczości? Czego dowiadujemy się o niej, wydobywając wątki platoń- zmienia czy pogłębia nasze rozu- pretacyjny dla okresu wileńsko-kowieńskiego nie po raz pierwszy w literaturze przedmiotu) pojawiający się jako kontekst inter- platońskiego wczesnej twórczości Mickiewicza? W jaki sposób platonizm (zresztą lewela. Z całą pewnością zamysłem autorki było pokazanie różnorodnego oblicza ten- Kalinowska Część druga książki zawiera analizy konkretnych utworów młodego Mickiewi- Rozdział pierwszy drugiej części książki to analiza … „sferze mitycznej” wiersza oraz „związanego z nią metafizycznego przesła- Ody do młodości Wartokontekstu zadać pytanie, czemu służy w tych analizach odsłanianie stricte intelektualnego, przez obyczajowe i społeczne do poetyckiego du- „Platonizm Mickiewicza” , Dziadów stricte wileńsko-kowieńskich oraz wiersza wileńsko-kowieńskich naukowych prac o Platonie, ze szczególnym uwzględ- Ody do młodości Do Joachima Le- jako pla-

175 176 się rozchodzą: się, jak uważa Rudaś-Grodzka, punktem, w którym drogi Mickiewicza i filomatów nia” (s. 178). Stosunek Mickiewicza do filozofii idealistycznej i Schillera staje ukazania formuły interpretacyjnej. mieszczący się jednak w porządku wywodu autorki, która nie znalazła dla nich doksalnie fascynujący kontekst dla analiz wczesnej twórczości Mickiewicza, nie- autorka cytatami z prelekcji paryskich. Tworzą one, jak już wspomniałam, para- nawiązania świadczące o przekraczaniu śmierci, znajduje autorka w szerzej – wiedzą o misteriach eleuzyńskich i orfickich, do których tonizmem, ale mu się, że jest zbyt mały, czasami, że zbyt wielki. Na przykład wprowadza nagle jak Szczęsny Kossakowski (z dramatu Słowackiego) sam siebie: czasem wydaje wanych kontekstach. Trochę też tak traktuje czytelnika – a i słowa Mickiewicza autorka często nie może znaleźć „właściwej interpretacyjnej w przywoły- miary” wianego rozdziału (choć dotyczy ona także innych partii pracy), trzeba dodać, że historii idei. Wracając do wątku polemiki z metodologicznymi podstawami oma- oczywistą i aż banalną – jest bogatszy od wszelkich formuł interpretacyjnych tez pretacyjnych. Tekst poetycki arcydzieł – pozwalam sobie przypomnieć prawdę nej dla każdego badacza literatury – konieczności weryfikowania swoich tez inter- nych tekstów, że często w swoich rozważaniach zdaje się zapominać o stałej – waż- nesie książki Rudaś-Grodzkiej: szkoda, że jej autorka „nie jest bliżej” analizowa- pokusić się o szerszą uwagę na margi- tu omawianej postaci Hebe. Można zresztą tycznych misteriach w samym tekście Mickiewicza. To samo dotyczy tak szeroko Rudaś-Grodzka dowodów lekturowych, śladów takiego uruchomienia wiedzy o an- cepcji antyku greckiego, jednak teza ta nie przekonuje. Zbyt mało dostarczyła bardzo ciekawie współbrzmiałaby z europejskimi przejawami romantycznej re- do analogii z misteriami orfickimi i eleuzyjskimi: bardzo interesująca jest ta teza, i wyrazista. do końca „dopowiedziana” i metodologicznie – wbrew pozorom niezbyt spójna zwłaszcza w całościowym traktowaniu utworu jako wizji), jednak wydaje się nie sycznych autorki, otwierająca pewne nowe drogi interpretacyjne (sugestywna jest to propozycja interesująca, świadcząca o kompetencjach filozoficznych i kla- Heraklesa i Hebe oraz szerszym kwestiom etyki sokratejskiej. Z całą pewnością jącej sile poetyckiej, nadającej utworowi wymiar metafizyczny, a także mitowi Dużo uwagi poświęca badaczka zagadnieniu formy mianej jako właśnie jedna spośród licznych Mickiewiczowskich wizji poetyckich. W istocie cała analiza prezentowana w omawianym tu rozdziale zmierza do Niestety, rozwijając ten wątek i jego aspekt historyczny, znów posługuje się kryć tylko w nagłym wspomnieniu lub entuzjastycznym poetyckim wzlocie. (s.183) filomatów, stał się dla naszego poety objawieniem innej rzeczywistości, którą można od- Świat, w jakim znalazł się Mickiewicz dzięki Schillerowi, choć zamknięty dla większości Roztrząsania i rozbiory Otóż po pierwsze, nie wszystko tu przekonuje, zwłaszcza kruche są podstawy Ody do młodości jako wizji, jako utworu inspirowanego nie tylko pla- Ody , jej tajemniczej, porusza- Odzie rozu- tie o rych Mickiewicz nie pozwala autorce pracy na taką pewność badawczą. Są to par- dywidualne życie. Najciekawsze z tej perspektywy fragmenty pracy to te, w któ- jest analizowany tekst, i pokazać jego in- wyjść poza tę siatkę, w którą „złapany” cach komparatystycznych jest dramaturgii tych analogii. Tymczasem, jak sądzę, najważniejsze w tego typu pra- kach) zamyka tekst w siatce podobieństw, aluzji, nie koncentrując się na analogii, się to zresztą dawnym filologom, szczególnie klasycznym, piszącym o romanty- książki. Wydaje się poza tym, że autorka w swoich analizach zbyt często (zdarzało izingi, Paula Valéry czy chyba również Patera), częstych zwłaszcza w tej partii jeden z wielu przykładów (w podobny sposób funkcjonują w pracy nazwiska Hu- nym użyciem mitu spotykamy się w analizowanym tekście Mickiewicza. To tylko wyczucia, jaka to rzeczywistość mitu jest przywoływana w prace elementarne dla wiedzy o wszelkim micie; powołuje się na nie jakby bez rzeczywistość mityczna” i tu powołuje się na bardzo podstawowe prace Cassirera, egzystencji człowieka jest – wymykająca się wszelkiemu racjonalnemu myśleniu styczny. dla kruchej „uzasadnieniem Na stronie 199 autorka formułuje sąd, że uściślenia. Przykładów można podać wiele, przywołam tylko jeden, charaktery- kład te kwestie, które w świetle powyższych, ogólnych stwierdzeń domagałyby się zagadnienia szczegółowe, czy na przy- religii lub twórczości Mickiewicza, a pomija wielkie, zasadnicze uogólnienie na temat poezji w ogóle, czy rozumienia mitu, i duchowej Mickiewicza, to efekt jest niekiedy dość groteskowy: ny przez Sokratesa o pokrywaniu się duszy piórami do opisu sytuacji uczuciowej uczuć, poezji i mitu. Gdy autorka niemal dosłownie zastosowała mit opowiedzia- kładowo: dywagacje we fragmencie analizującym stan ducha Mickiewicza w Kownie; przy- dosyt: zwłaszcza rażą – przynajmniej piszącą tę recenzję zbyt psychologizujące jest i tym razem biograficzny, choć lektura tego rozdziału pozostawia pewien nie- romantycznej w pretowaną. w twórczości i myśli Mickiewicza, dynamikę – powtarzam nie do końca zinter- lekcji paryskich. W tych odwołaniach widzimy dynamikę inspiracji platońskich życie tekstu, i – paradoksalnie w których Rudaś-Grodzka przywołuje słowa z pre- oskarżenie o zwykle szaleństwo… (s. 226) natychmiast popadł w konflikt z samym sobą i otoczeniem, narażając się na publiczne dusza gotowa jest zerwać się do lotu, Mickiewicz, kiedy odczuł, że jego „pierząca się” Bardzo jest trudno znaleźć stosowny język, który połączyłby subtelne tkanki: go doznała i widziała na skraju nieba. (s. 225) skiego mamy tu w istocie stan, którym dusza poety zaczynała przypominać sobie, cze- dowały trudy egzystencji, ale tęsknota za czymś nieuchwytnym. W świetle mitu platoń- szył wrażeniu, że istnieniu zawsze towarzyszy ból. Jednakże owego cierpienia nie spowo- – towarzy- Nieuchwytny smutek dręczący Mickiewicza – przechodzący w „paroksyzmy” Kalinowska Rozdział drugi trzeciej części książki dotyczy platońskich aspektów miłości Dziadach , gdzie najlepiej udało się pokazać indywidualne, niepowtarzalne Dziadach „Platonizm Mickiewicza” wileńsko-kowieńskich. Punkt wileńsko-kowieńskich. wyjścia rozważań autorki przekroczenie tego kręgu analogii: trzeba Odzie , z jakim szczegól-

177 178 i we wczesnych s. 224), by przejść do porównania miłości w utworach Platona tchnienie duszy”, ści romantycznej i jej związków z platonizmem (miłość „jako boski poryw na- Bałabym się tak bezpośrednich analogii. czej staje się znakiem pełnego życiodajnej siły poszukiwania nowego istnienia, istnienia, a ten ogień, którym pała? Czy przypomina płaskorzeźby grobowe? Ra- „upiora”? Stał się płaskim cieniem? A ta intensywność się sprowadzić do bytu rem? Chyba jednak całej metaforyczności i symboliczności jego istnienia nie da Nie wiem, czy stał się płaskim cieniem, a zwłaszcza, jest tylko upio- (s. 255). stał się upiorem – płaskim cieniem, przypominającym płaskorzeźby grobowe” płaskorzeźbom nagrobnym: „Gustaw z woli boskiej za uczynienie ziemi nieba stępującym spostrzeżeniem o Gustawie, który stał się płaskim cieniem podobnym Rozważania kończy na- tezy badawczej, szkoda, że nie dopowiedzianą do końca. strony, dzięki takim zabiegom Rudaś-Grodzka osiąga pewną jasność i klarowność czy można tak go z niej wyabstrahować, jak czyni to autorka. Z drugiej jednak przecież jednak wpisany w przestrzeń wielokulturową, wieloreligijną i nie wiem, s. 251 – raczej potwierdza tę tendencję, niż jej zaprzecza). Dramat Gustawa jest wanie metaforyczne drogi Gustawa jako stylizowanej na pasję chrześcijańską – wicz żył w jakimś wyłączonym obszarze swoistego neopoganizmu (nawet odczyty- kontekst kultury chrześcijańskiej, w jaki dramat ten się wpisuje, jakby Mickie- bardzo zastanawiający zabieg interpretacyjny: autorka zdaje się w ogóle pomijać sakralizację ludzkiej miłości i boskiej zazdrości” (s. 250). Toosiągniętej poprzez apokryf o boskości człowieka, egzaltację” odczytuje „jako (s. 250), a jego „miłosną poszukujących połówek, stanowi metafizyczną podstawę dla dramatu Gustawa” skich Niemiec. Autorka pisze: „Miłość androgyniczna, wzajemne odnalezienie się go, który znamienny jest dla kultury osiemnastowiecznych, zwłaszcza schillerow- pretacją platonizmu i szerzej – z tym sposobem przyswojenia dziedzictwa greckie- w stronę ujawnienia związku formacji duchowej młodego Mickiewicza z tą inter- ciem przez niego boskości”, s. 201). Taki kierunek interpretacji wyraźnie zmierza heroiczny trud oraz wysiłek człowieka kończy się zdoby- ra – pisze autorka „cały miecką – „przeistaczania ludzkiego sposobu bycia w boski los” (s. 201); (u Schille- granic człowieczeństwa, czy raczej – za kulturą nie- powraca motyw przekraczania oraz motywu śmierci przez pocałunek). I w tym też rozdziale, jak poprzednich, tekstów kulturowych (m.in. ciekawa analiza motywu związku miłości ze śmiercią spójna, zawiera cenne analizy zarówno samego tekstu Mickiewicza, jak i jego kon- sji Platona. Ta część pracy jest bardzo klarowna, metodologicznie i intelektualnie Mickiewicz w (s. 238), dużo uwagi poświęca tej wersji mitu androgynicznego, który uaktualnia o wielu obliczach miłości w tym utworze, tworzących „mieniącą się konstelację” W następnych partiach rozdziału daje badaczka ogólną charakterystykę miło- ją wszystko. (s. 228). Był to czas, kiedy dusza młodego poety z powodu „pierzenia” stała się obolałą i drażniło Roztrząsania i rozbiory Dziadach Dziadach , zwłaszcza specyfice tej aktualizacji i odmienności od wer- Mickiewicza. Wychodząc od słusznego spostrzeżenia (s. 279). Tu ciekawie przeprowadza analogię z cze podwójne istnienie upiora [Gustawa] […] dzięki fenomenowi wyobraźni” swą uwagę m.in. na „upiorowatej” egzystencji Gustawa; stara się opisać „tajemni- uważa wyobraźnię twórczą poetycką boskiego pochodzenia (s. 275). Koncentruje różnia kilka rodzajów wyobraźni w twórczości Mickiewicza, za najważniejszą zaś platońskie w romantycznym – i Mickiewiczowskim myśleniu o wyobraźni. Wy- Mickiewicza, przy czym wciąż w centrum jej zainteresowania pozostają inspiracje torka do opisu wyobraźni jako kategorii estetycznej w pismach teoretycznych nej, rzetelnej charakterystyce romantycznej koncepcji wyobraźni, przechodzi au- -kowieńskich, skoncentrowane tym razem wokół zagadnienia wyobraźni. Po ogól- mianę. zwielokrotniania sił życiowych, przez wielką duchową, bezkompromisową prze- ganizmie i idei człowieczeństwa uzurpatorsko przechwytującego boskość, przeni- cego przede wszystkim wymiar intelektualny. Czy miałby to być wniosek o neopo- mknięcia, ważnego nie tylko ze względu na kwestie kompozycyjne, ale posiadają- stach”, traktowanych dość symbolicznie. Zabrakło w pracy podsumowania, za- ważania autorka kończy interpretacją słów Mickiewicza o „Platonicznych mia- nik między platonizmem a Mickiewiczem pojawia się z kolei Herder. Swoje roz- nież pojawia się wątek zależności od kultury niemieckiej – tu jako ważny pośred- cej, rzetelnej analizie, zestawiającej wizje historii Lelewela i Mickiewicza, rów- dy, gdy jest ona obszerniejsza, niż zdaje się to autorka sugerować). W przekonują- miotu dotyczącej poszczególnych omawianych tekstów i zagadnień, zwłaszcza wte- brak w pracy obszerniejszego i sproblematyzowanego omówienia literatury przed- ków literatury wiersza stanowić mogą swoiste motto do jej rozważań: sposób dialogują z tajemniczymi słowami filomaty, które przywołuje autorka i które jednak analizy bardzo dobrze udokumentowane, spójne, wyraziste, w interesujący wicza. I choć nie wszystkie sądy o Gustawie przekonują piszącą te słowa, są to się jej sfunkcjonalizować idee platońskie w obszarze świata poetyckiego Mickie- (s. 284). Chyba w tym rozdziale autorka jest najbliżej słowa poety, najlepiej udaje – pisze Rudaś-Grodzka – wyobraźnia zamienia się w źródło energii duchowej” miłosnej czy najniższej według romantycznej kwalifikacji – fantazji). „Dla upiora (zwłaszcza różnych postaci wyobraźni romantycznej, m.in. obraźni” Dziadów (s. 283) IV części struktury” my zatem w tym rozdziale opis „fantasmagorycznej (s. 282). Otrzymuje- dowód na istnienie nieśmiertelnej duszy” autorki „zmysłowy wątpię, że go z ziemi wydrzesz”. (s. 181) wątpię, że go z ziemi wydrzesz”. owszem zawsze jest upiorowaty. Będziesz jednak często wyrazu tego potrzebował i nie ducha» nie jest to wicz: „«świat Niektóre z tych wątpliwości usuwają dalsze rozważania o Książkę kończy rozdział stanowiący analizę rzadko omawianego przez history- Najważniejsze pojęcie w tym wierszu [w Kalinowska , w której bardzo dobrze uruchomione zostały pojęcia „pamięci” i „wy-, w której bardzo dobrze uruchomione zostały pojęcia „pamięci” „Platonizm Mickiewicza” Do Joachima Lelewela Geisterwelt Odzie , bo dotąd «duch» nic nie ma Platońskiego, (na marginesie dodajmy, że bardzo ] Malewski rozumiał inaczej niż Mickie- Fedonem : „upiór Gustawa” to dla Dziadach wileńsko-

179 180 wyzwanie badawcze. mieszczą się w przyjętym porządku rozprawy, przekraczając go, stanowią kolejne które autorka przywołuje w pracy, we fragmentach, które ją niepokoją, a nie nie znajdujemy. Może ta odpowiedź jest w tych fragmentach prelekcji paryskich, kiej, chrześcijańskiej religijności, mającej swoje greckie korzenie? Odpowiedzi miecką platonizmem? Czy przeciwnie, byłby to platonizm prowadzący do głębo- kających do środowiska wileńskiego wraz z przyswojonym poprzez kulturę nie- Roztrząsania i rozbiory Maria KALINOWSKA tych wykładów nazwałem „kulturą literacką”. tych wykładów nazwałem „kulturą przytaczają argumentów, Bloom przyłącza się do praktykowania tego, co w trakcie wielki, co Pindar czy Nabokov. czytanie książek, które nie Nazywając „lekturą” religijnej mormonów – pisarze, którzy czynili z argumentów użytek równie nie- kach, to osoby w rodzaju Emmersona czy Josepha Smitha, założyciela wspólnoty żeli argumentacyjna. Filozofowie i pisarze religijni, których omawia w innych książ- – oto implicytna przesłanka jego pracy jest raczej literatura imaginatywna ani- brak dzieł filozoficznych. Najbardziej skuteczną drogą do osiągnięcia autonomii Pośródi wierszy”. kilkudziesięciu książek, o których sposobie czytania nam mówi, na lektura w pełni ustanawia i umacnia autonomiczną jednostkę” (s. 195). dzią na pytanie «Dlaczego czytać?» jest stwierdzenie, że tylko wnikliwa, ustawicz- 2/ 1/ to Read and Why badacz literatury w Ameryce. Opublikował niedawno książkę zatytułowaną Mówiąc „lektura”, Bloom ma na myśli „lekturę powieści, sztuk, opowiadań Mówiąc „lektura”, Harold Bloom to najmądrzejszy, najbardziej uczony i pomocny 1. Bloomowska autonomia i unikanie komunałów James i Proust jako ćwiczenia duchowe Wybawienie od egotyzmu: Richard RORTY Rorty H. Bloom Esej s. 113-130). Wszystkie przypisy od tłumacza. ostatecznej i narodziny kultury literackiej rozwija i odnosi się w nim do przemyśleń wyłożonych artykule pierwotnie w piśmie „Telos” 2001 nr 3, s. 243-263. Richard Rorty podejmuje, Redemption from Egotism: James and Proust as spiritual exercises Wybawienie od egotyzmu: James i Proust… How to Read and Why 2 ( Jak czytać i dlaczego , Scribner, New York 2000. ). Powiada w niej, że „podstawową odpowie- (przeł. A. Szahaj, „Teksty Drugie” 2003 nr 6, Prezentacje 1 Zmierzch prawdy ukazał się How

181 182 zofii wyższości nad literaturą zmniejszają wyzwalającą moc ( studentom dobre czytanie. A to dlatego, że próby przyznania polityce albo filo- tem „studiów kulturowych” na amerykańskich wydziałach literatury utrudnia Uważa on – słusznie, jak sądzę że dominacja po pierwsze „teorii”, a zaraz po- wiedzieć nam, czego należy szukać podczas czytania literatury imaginatywnej. sistowsko-Foucaultowskich krytyk kapitalizmu bądź „władzy”, które mają po- krytyk metafizyki albo Mark- próby używania Heideggerowsko-Derridiańskich co nazywa „ideologią”. Kiedy stosuje ten termin, chodzi mu przede wszystkim o 3/ zachodzi w Tomie Joadzie (bohaterze będąc raczej wzrostem empatii niż przekształceniem poglądów – ze zmianą, jaka Jamesa therze (bohaterze powieści Henry’ego nikliwą, mądrzejszą jednostką. Tego rodzaju zmiana zachodzi w Lambercie Stre- że może ona zaowocować jedynie tym, ktoś stanie się wrażliwszą, bardziej prze- przyjętych poglądów, które służą uzasadnianiu współczesnych instytucji. Wszak- filozoficznego bądź skłonić kogoś do próby zmiany politycznego, ekonomicznego, religijnego dów o poszczególnych ludziach. Wynikające stąd wyzwolenie może, rzecz jasna, wszystkim dzięki temu, że skłania nas do ponownego przemyślenia naszych są- losie pojedynczych ludzi. wyzwalająca człowieka z jego własnych uprzednich sposobów myślenia o życiu i czytelnika. Jednakże ten rodzaj autonomii, który ma na myśli, to autonomia mogą zaoferować taką nowość, czy że obcowanie z nimi może odmienić życie mii politycznej w rodzaju dzieł Marksa albo filozofii w rodzaju tekstów Derridy urzeczonego czytelnika. Bloom nie musi zaprzeczać, że książki z zakresu ekono- to raczej imaginatywna nowość, a nie argumentacja najlepiej sprzyja autonomii jest sama w sobie szczególnie ważna. Jednak podkreśla ona jego przekonanie, że utworów imaginatywnych. stwierdzeniem, że zastąpienie religii i filozofii literaturą jest zmianą na lepsze. wiary religijnej. mi opisanymi w tych powieściach, które skupiają się na stracie bądź zyskaniu Wiele porad Blooma na temat czytania dotyczy konieczności unikania tego, Literatura imaginatywna pomaga nam zerwać z własną przeszłością przede Krytyka, jakiej Bloom poddaje przejściowe i lokalne mody akademickie, nie Prezentacje Teza Blooma o tym, jak osiągnąć wspomnianą autonomię, współgra z moim O kłopotach związanych z tłumaczeniem przymiotnika spełnienie”. Przymiotnik odrzeczownikowy w wyrażeniu Zależnie od kontekstu oddaję rzeczownik Rorty’ego. szczegółowo Andrzej Szahaj przy okazji przekładu wspomnianego powyżej eseju wyzwalającej, zbawczej, przynoszącej ostateczne spełnienie. o literackich, wyzwalających wyobraźnię i zdolność kreacji, kiedy zaś mowa jako „wyzwalającą moc”, ponieważ chodzi o pozytywne oddziaływanie utworów wybawianie, zbawienie i wyzwolenie, natomiast czasownik redemptive truth status quo piszę za Szahajem o „ostatecznej prawdzie”, w sensie prawdy . Taka próba może rozpocząć starania o przezwyciężanie Gron gniewu Ambasadorowie Steinbecka), a także ze zmiana- redemption redemptive redemptive power redeem przez polskie ). Kontrastuje ona – jako „przynosić pisał już redemptive power tłumaczę ) 3 sposobem myślenia o rzeczach. Każde osiągnięcie poetyckie jest narażone na nie- Każdy komunał był niegdyś osiągnięciem poetyckim – świeżym i nowatorskim mym zdolność do budzenia w nas podejrzliwości względem przyjętych poglądów. stają się imaginatywne próby redeskrypcji, kiedy utracą swą świeżość, a tym sa- nie jego treść, ale dostępność i zrozumiałość, gotowy charakter. Komunałem z dzieł Heideggera czy samego Blooma. Tym, co czyni komunał komunałem, jest z Pisma Świętego, aż po równie bezmyślne powtarzanie najsłynniejszych sentencji „mądrości ludowej”) chłopskiej wioski, poprzez bezmyślne przytaczanie cytatów wypowiada”. W terminologii Heideggera chodzi o to, co mówi „Się” ( „tego, co ludzie zazwyczaj mówią bez zastanowienia, frazesów, które się zazwyczaj 4/ swój umysł z komunałów” „Oczyśćstreszcza się w maksymie, którą Bloom cytuje za doktorem Johnsonem: tentycznością, a Bloom autonomią, jest prawie tym samym. Próba osiągnięcia obu wybory. się również w innym świetle, podobnie jak kierujące nimi pobudki i dokonywane spotykany u Eliota. Rzeczywiści przyjaciele czytelniczki, rodzina i sąsiedzi, ukażą inaczej, kiedy spotykamy go u Blake’a; Hegel spotykany Marksa, czy też Hamlet autorzy i postacie literackie będą wyglądać inaczej – jak Milton, który wygląda nie miała dotychczas pojęcia. W tym nowym świecie wszyscy znani uprzednio imaginację, zdolną rzucić ją na kolana i przenieść do świata, o istnieniu którego zrekontekstualizuje wszystkie te, które czytała wcześniej; że spotka silną autorską czych. Jego idealna czytelniczka ma nadzieję, że następna przeczytana książka to, ponieważ obawia się, iż mogą one stać się źródłem złych nawyków czytelni- ga autonomii. Jeśli odnosi się podejrzliwie do rozpraw teologów i filozofów, czyni cych kontekstu, w którym czytelniczka umieszcza każdą czytaną książkę – za wro- i w ten sposób pozwolić jej osiągnąć większą indywidualność i samodzielność. rodziców, jej niezależność, nauczycieli, tradycje i instytucje, które ograniczają Czytanie obydwu rodzajów powieści może pomóc czytelniczce wykroczyć poza które mówią nam o tym, jak ludzie bogaci z kolei poszerzają swoje horyzonty. powiedzi tych dostarczają także powieści autorów w rodzaju Jamesa i Prousta, Zoli i Stowe’a – powieści, które mówią nam o ludziach przeraźliwie ubogich. Od- ludzie żyją w świecie i jak im się wiedzie?”. kim się jest” – jest nie pytanie: „czym prawda?”, lecz raczej „jacy ści ( Obaj mówimy, że najlepszą drogą do osiągnięcia Heideggerowskiej autentyczno- Komunał może być wszystkim – począwszy od zdrowego rozsądku (tak zwanej W moim pierwszym wykładzie powiedziałem, że to, co Heidegger nazywa au- Bloom uważa ideologię – w sensie zestawu podstawowych założeń dostarczają- Odpowiedzi na to pytanie dostarczają powieści autorów w rodzaju Steinbecka, Rorty Eigentlichkeit s. 1235. a new edition corrected by J.D. Fleeman, Oxford University Press, London 1970, „Clear your Wybawienie od egotyzmu: James i Proust… mind ) – najlepszą drogą, jak powiedział Nietzsche, żeby „stać się tym, of cant”. Por. J. Boswell 4 . „Komunały” oznaczają w tym sensie coś rodzaju Life of Johnson , ed. by R.W. Chapman; „das Man” ).

183 184 cją, czyli tym samym zmienić je w to, „co byśmy normalnie powiedzieli”. argumentacyjne jest pisarstwo, tym trudniej obciążyć je jednoznaczną interpreta- ponuje pośrednie raczej niż bezpośrednie wskazówki. Im bardziej poetyckie i mniej daje on coś do zrozumienia, niż głosi, raczej sugeruje, argumentuje, i pro- czej pierwszy rodzaj pisarstwa trudniej przeobrazić w komunały. A to dlatego, że ra- jak czynią to systemy filozoficzne albo kompendia mądrości ludowej. Jednak ten i dzieła krytyki literackiej autorów w rodzaju Johnsona, Eliota Blooma, tak samo, historii i wiele książek, które niegdyś przeczytaliśmy. powieści Czynią to wiersze, śmy, wielu ludzi, których znaliśmy, wiele elementów naszych własnych życiowych Pozwala tym samym umieścić w nim wiele twierdzeń, które uprzednio wierzyli- przekazem informacji, oferuje, bezpośrednio bądź pośrednio, pewien kontekst. w przypadku dzieł nieargumentacyjnych, a szczególnie beletrystyki. kanonem procesu edukacji. Na szczęście przemiana ta nie zachodzi równie łatwo niemal nieunikniona w przypadku tych dzieł argumentacyjnych, które stały się bezpieczeństwo przeobrażenia się w komunał. Tego rodzaju transformacja jest wypowiedzi wewnątrz znajomego inferencyjnego wzorca. To, się mówi, jest treścią – to znaczy efektem umieszczenia o c To,„jak się mówi”. giczny do kontrastu, jaki Kierkegaard zarysował między tym, „co się mówi”, a tym, nym, przeniesionym w miejsce, które udostępnia inną perspektywę. łego dopasowania się. Chodzi o zdanie sobie sprawy, że zostało się przemieszczo- doskona- nie jest jednak kwestią zajęcia przez wszystko grzecznie swego miejsca, dem innych, a niewykluczone, że nawet względem ogółu spraw i rzeczy. Zmiana ta Łukasza może znacznie zmienić czyjeś zachowanie względem siebie albo wzglę- Emmą Bovary czy Marcelem Proustem, Szatanem Miltona albo Chrystusem św. wanie maksymalnej jasności i koherencji. da, gdyby istniała, zostałaby rozpoznana jako taka, gdyż powodowałaby powsta- mie inferencyjnych relacji względem innych wypowiedzi. Takostateczna praw- więc jest kwestią umieszczenia tego, co zostało wypowiedziane w koherentnym syste- do konkretnej publiczności. Pojmowanie treści tego, co słyszymy bądź czytamy, nienie z racji bezpośredniej da, jaką tradycyjnie mieli nadzieję zaoferować filozofowie, przynosiłaby ona speł- wołanie się do różnicy między przyczynami i powodami ( bem uchwycenia rozróżnienia, które Kierkegaard pragnął sformułować, jest od- oksymoron, który wprowadza więcej zamieszania niż jasności. Lepszym sposo- to Jednak określenie „prawda subiektywna” tywnością” i prawdą „obiektywną”. nym momencie. Kierkegaard zarysował różnicę pomiędzy „prawdą jako subiek- kwestią efektu wywartego przez wypowiedź na konkretnej czytelniczce w określo- ujęcia rzeczy, nowatorska metafora albo porównanie – mogą zmienić zupełnie nasze Prezentacje Gdyby istniało coś takiego jak ostateczna prawda ( Podsumowując to, o czym dotychczas mówiłem: pisarstwo, które nie jest tylko Kontrast między pisarstwem imaginatywnym i argumentacyjnym jest analo- W przeciwieństwie do tego zawarcie znajomości z Dostojewskim czy Iago, Sposób wyrażania się w rozmowie albo powieści czy wierszu – nowy sposób treści, a nie z powodu swej niepoznawczej relacji redemptive truth causes and reasons jak się mówi, jest ), taka praw- ). rego nie można zredukować do wiary w jako subiektywnością”, był stosunek chrześcijanina do Chrystusa – stosunek, któ- pertuaru. Dla Kierkegaarda modelowym przypadkiem tego, co nazywał „prawdą w sposobie myślenia nie jest kwestią dodania nowego przekonania do naszego re- częliśmy wierzyć w wyniku kontaktu z danym zdaniem czy człowiekiem. Różnica kiedy zostaniemy poproszeni o wytłumaczenie, w jakież to nowe twierdzenie za- w realnym życiu albo powieści czy sztuce. Lecz jesteśmy zazwyczaj kłopocie, postrzeganie całego szeregu zjawisk. Tak samo jak spotkanie z nową i silną osobą jak komunał. Kpiny staną się słyszalne, gdy tylko wcześniejsza propozycja zacznie brzmieć nak po to tylko, aby propozycje te zostały wyśmiane przez kolejną generację. imaginatywnych pisarzy oferuje nowe propozycje, jak może ono wyglądać – jed- nikt i nic nie mogło przygotować takiego miejsca. Natomiast każda generacja nieuniknione. Kiedy literatura zastępuje religię i filozofię, staje się jasne, że leż niemożliwe, co niepożądane, nawet jeśli takie wymysły są prawdopodobnie gotowanego dla nas u jej kresu jest czymś, co powinniśmy potraktować jako ty- w tym, że liczy się sama wędrówka. Wymysł jakiegoś miejsca odpoczynku przy- takiego. Ponieważ według Blooma, podobnie jak rabbiego Tarfona, rzecz (Choć być może Shakespeare był temu bliski.) Jednak wcale nie musi istnieć coś całkowita autonomia – umysł zupełnie wolny od komunałów, zupełnie własny. rzy – raz na zawsze osiągnęli spełnienie poprzez iluminację. pisywanym jej przez mędrców, o mistrzostwie posiadanym ponoć przez tych, któ- jedno z marzeń filozofii – marzenie o kompletności, niezmąconym spokoju przy- z nich w którąś ze znanych ci szufladek. Chcąc tego uniknąć, musisz zarzucić ria, które dadzą ci do dyspozycji dobre i wystarczające powody, aby wsunąć każdą kryteria oceny wartości wszystkich książek i osób, jakie możesz napotkać – kryte- jąc zarazem ofiarą komunału. Jesteś jego ofiarą, o ile wierzysz, że posiadasz już cja wiary i pragnienia – nie może odgrodzić się od możliwości wstrząsu, pada- rą spotkasz, zmieni twoje życie. Zwiększona racjonalność – zwiększona koheren- otwartym na możliwość, że kolejna książka, którą czytasz, albo osoba, któ- ści do tego, aby dać się zachwycić jutrzejszym doświadczeniom – pozostać (s. 280). sielibyśmy popaść w rozpacz, bo dzieła nie sposób kiedykolwiek dokończyć” ktokolwiek z nas musiałby dokończyć dzieło, mu- Jego komentarz brzmi: „Jeśli na: „Nie musisz dokończyć dzieła, wszelako nie wolno ci też w tym ustawać”. filozofów pragnieniem kompletności. Bloom przytacza słowa rabbiego Tarfo- między odczuwanym przez Blooma pragnieniem otwartości i nie podali nam tego powody. dukowalny. Ci ludzie są przyczyną zmiany naszego zachowania, choć niekoniecz- jewskiego, do naszych rodziców czy naszej pierwszej miłości jest równie niere- Rorty Nie ma czegoś takiego, Bloom łatwo zgodziłby się z tym stwierdzeniem, jak Dzieło, o które chodzi, jest dziełem rozszerzania siebie. Wymaga ono gotowo- Rozróżnienie pomiędzy przyczynami i powodami pokrywa się z różnicą po- Wybawienie od egotyzmu: James i Proust… credo . Nasz stosunek do Iago czy Dosto-

185 186 próbą znalezienia zbawienia poprzez nawiązanie kontaktu ze szczególną, bardzo podobnie jak relacja pomiędzy niepiśmiennym chrześcijaninem i Chrystusem jest niewykształconym Ateńczykiem z piątego stulecia i jednym bóstw olimpijskich, są zapośredniczone przez pytania o prawdę. Relacja pomiędzy pobożnym, lecz na powieść, jako że próbuje umieścić nas w relacjach do osób, relacjach, które nie i zrozumienia więcej samoopisów. bionego poglądu moralnego oznacza zdolność do pojęcia większej ilości potrzeb szych. Posiadanie bardziej wykształconego, rozwiniętego i wyro- żyć nasze potrzeby w kontekście ich potrzeb oraz samoopisy na- sens. Problem, jak rozwa- jak żyć własnym życiem, staje się wówczas problemem, stawić bulwersujące nas postępowanie w dobrym świetle, jak nadają swemu życiu zupełnie niepodobni do nas ludzie myślą o sobie, w jaki sposób udaje im się przed- dotyczą. w stanie zobaczyć, jak wyglądają one z punktu widzenia tych wszystkich, których i o nich samych. Nasze działania dadzą się uzasadnić tylko wtedy, kiedy będziemy ich własnych opisach swoich działań tylko możliwe – w szczególności wiedza o nić, powinna za to określać wiedza o innych ludziach, tak bogata i pełna, jak maksymy naszego postępowania mogą stać się uniwersalne. Decyzję o tym, co czy- bogów,czy dyktuje nam je jasna wizja dobra, i pytanie Kanta, pytanie Platona, czy cyjnie za istotne. Należy do nich pytanie Eutyfrona, czy nasze działanie zadowala żemy zwyczajnie zignorować wiele pytań, które nasi przodkowie uznawali trady- lektualistów, że kiedy myślimy o skutkach naszych działań dla innych ludzi, mo- przewidzieć. tycy literaccy z siedemnastego i osiemnastego stulecia w żaden sposób nie mogli zachodniego świata intelektualnego. Uczynił to w sposób, jakiego filozofowie i kry- tunku. Rozkwit powieści w dziewiętnastym i dwudziestym wieku odmienił mapę me, Burke i Kant znali zaledwie kilka raczej prymitywnych przykładów tego ga- sach, łatwo zapomnieć, że tacy pisarze jak Milton i Spinoza, doktor Johnson i Hu- lektualistów na Zachodzie w czasie stulecia, które właśnie dobiegło końca. tensywnego czytania. Odgrywała główną rolę w edukacji moralnej młodych inte- wieść jest najlepszą ilustracją twierdzenia Blooma o efektach ustawicznego i in- 5/ niezależną, najbardziej elastyczną, wyjątkową formą literacką” w ogóle do powieści – gatunku, który Henry James nazwał słusznie „najbardziej Powiedziałem wcześniej, że religia, w swej niefilozoficznej postaci, przypomi- Jeśli popatrzymy na to w ten sposób, dostrzeżemy, że powieści mówią nam, jak Wyłonienie się powieści przyczyniło do wzrostu przekonania pośród inte- Wziąwszy pod uwagę ogromny wpływ, jaki powieść zyskała w ostatnich cza- Chciałbym teraz zawęzić obszar zainteresowania: z literatury imaginatywnej 2. Powieść Prezentacje cytat). przekładzie H. James The Ambassadors Ambasadorów brak odautorskiego , Garamond Press, New York 1963, s. 15. (W polskim Wstępu , z którego pochodzi niniejszy 5 . Po- ci, pilotem kamikadze z drugiej wojny światowej żyjącym faktem porażki Japo- kochającą całym sercem Jezusa, ofiarą Pinocheta znoszącą zaginięcie swoich dzie- katolikiem od kołyski tracącym swą wiarę, ultrakonserwatywną fundamentalistką Powieści są głównym środkiem pomagającym nam wyobrazić sobie, jak to jest być rodności ludzkiego życia i przygodności naszych własnych słowników moralnych. Jednak powieść jest gatunkiem, który najbardziej pomaga w uchwyceniu różno- nadal dziś poszerzają nasze wyczucie możliwości stojących przed ludzkim życiem. autorstwa Petroniusza i Apulejusza. Etnografia, historiografia dziennikarstwo cję w świecie antycznym, uzupełnione tak prymitywnymi opowieściami, jak te storia Tukidydesa, charakterologia Teofrasta i biografie Plutarcha spełniały tę funk- osiągnąć takie wyrobienie. Eposy Homera, sprawozdania z podróży Herodota, hi- tych spraw. nych wcześniejszych opisów. Wyrobienie moralne oznacza zdolność wyważenia rozważyć ich zaskakujące opisy samych siebie i nas w kontekście naszych włas- w kontekście potrzeb tego rodzaju ludzi. A w konsekwencji – powtórzmy jak żyć własnym życiem, staje się wówczas problemem, jak rozważyć nasze potrzeby nadają sens swemu marnemu, tragicznemu czy banalnemu życiu. Problem, jak udaje im się przedstawić bulwersujące nas postępowanie w dobrym świetle, i jak zostało powiedziane, co inni błądzący śmiertelnicy myślą o sobie, w jaki sposób nie i opowieści fantastyczne Ayn Rand). Większość nam, jak to już powieści mówi (Chociaż czasem, owszem, się to zdarza – weźmy na przykład komiksy o superma- których nasza reakcja przypominałaby reakcję wierzącego w stosunku do bóstw. okazję do grzechu. rodzaju próby rozsądnego podejścia jako diabelskie pokusy, a Kierkegaard jako stopniowo gasnąć i zastąpi ją filozofia. Dlatego właśnie Martin Luter opisał tego uzasadnić rozumowo albo trwożnego posłuszeństwa. Kiedy zapragniemy próbujemy wejść – są zazwyczaj obiektem adoracji, wyrzekającej się siebie miłości polega na tym, że nieśmiertelni bogowie – inaczej niż ludzie, w których położenie zdolni zaakceptować. sunku do bogów, stanowisko, którego Homer, i chyba nawet Ajschylos, nie byliby kiedy ludzie pokroju Sokratesa i Eurypidesa zajęli sceptyczne stanowisko w sto- zdolności” je, że „mechanizm pojęć, sądów i wniosków [należy] cenić ponad wszystkie inne czas, kiedy Sokrates, „w sugeru- swej wierze w możność zgłębienia natury rzeczy”, ten rodzaj poszukiwania zbawienia wypełnia się pytaniami o prawdę dopiero wów- 6/ potężną, nieśmiertelną osobą. Jak powiedział Nietzsche w Oczywiście, powieść nie jest jedynym gatunkiem literackim, który pomaga nam Powieści rzadko oferują nam podobnych do bogów herosów i heroiny, wobec Jednak wielka różnica między praktykami religijnymi a czytaniem powieści Rorty s. 69. (Cytat nieznacznie zmieniony i dostosowany do kontekstu). Por. F. Nietzsche 6 . Wspomniane poszukiwanie stało się filozoficznym dopiero wtedy, Wybawienie od egotyzmu: James i Proust… Narodziny tragedii chrześcijaństwo czy buddyzm, religia zacznie , przeł. L. Staff, Zielona Sowa, Kraków 2004, zrozumieć Narodzinach tragedii bogów albo ,

187 188 dejmowania decyzji w trudnych przypadkach oddala nas od filozofii i prowadzi teresów. Wzrost poczucia wewnętrznej pustki ogólnych formuł dotyczących po- paternalistycznie tych, którzy nie pojmują sami swoich własnych najlepszych in- racjonalne podmioty działania, albo czy mamy słuszne powody, żeby traktować czy także niewiernych uznawać za dzieci boże, zaś tęgich ignorantów i głupców dotyczą nasze działania, mają znaczenie”. Zawsze pojawiają się jednak pytania, albo „wszyscy, racjonalny agens ma znaczenie”, albo „każdy znaczenie” których „wszystkiejakie właśnie postawiłem, mówiąc na przykład, że dzieci boże mają ważne dla edukacji moralnej, sądzą, że można odpowiedzieć na ten rodzaj pytań, powieści. rzy z nich mają znaczenie? Na to ostatnie pytanie pomagają nam odpowiedzieć przekonania i działania? Tonasze z kolei rodzi pytanie: jacy ludzie istnieją i któ- prawdy, następne pytanie brzmi: w stosunku do jakich ludzi mamy uzasadniać ryczną rzeczywistością. Gdy tylko ktoś przekształci w ten sposób swoją koncepcję biektywnej zgody pośród dzieci swojej epoki niż zgodności z pozaludzką, ahisto- to poszukiwanie prawdy obiektywnej staje się raczej próbą znalezienia intersu- prawdę i równocześnie nie jest w stanie uwierzyć istnienie istot pozaludzkich, Jeśli ktoś przyjmuje ten pogląd na nie zrywającym z tradycją onto-teologiczną. nikacyjnego Habermasa, jest humanistycznym poglądem na prawdę zdecydowa- my, że można je uzasadnić wobec tych wszystkich, których opinia ma znaczenie. które mamy prawo nazywać prawdziwymi, są zdaniami, o których sądzi- zdania, kontaktu z wieloma rozmaitymi ludźmi, jest naturalną konsekwencją poglądu, że dzenie, że sposobem na nawiązanie lepszego kontaktu z prawdą jest wotnych czytelników sposobem nawiązania kontaktu z innymi osobami. Stwier- mi osobami, tak jak czytanie Hezjoda czy Starego Testamentu było dla ich pier- skich. Natomiast czytanie powieści jest sposobem na nawiązanie kontaktu z inny- Poszukiwaliteologiczną”. prawdy jako czegoś odmiennego od osób ludzkich i bo- i osiemnastego stulecia do czytania licznych traktatów religijnych i filozoficznych. mądrość. Ta sama nadzieja popychała młodych intelektualistów siedemnastego w wyniku którego młodzi intelektualiści naszych czasów mają nadzieję zyskać kiedyś za niewybaczalne. Oto dlaczego czytanie licznych powieści jest procesem, czego do uznasz, że działanie to było faktycznie niewybaczalne, jednak wiedza o tym, Być może niewybaczalne, upewnij się, że wiesz, co sądzi o nim sam działający”. to wszystko przebaczyć”. Raczej już: „Zanim zdecydujesz, że jakieś działanie było chających ludzi. Mottem powieści nie jest jednak zdanie, że „wszystko zrozumieć, jakie międzynarodowe korporacje wywierają na proces polityczny. zwycięstwa Ameryki, czy też politycznym idealistą radzącym sobie z naciskami, bomby na Tokio,nii, pilotem bombowca, który zrzucił znoszącym moralną ceną Filozofowie i teolodzy, którzy mają wątpliwości co do pomysłu, że powieści są Ostatni punkt widzenia, reprezentowany najlepiej przez teorię rozumu komu- Wcześniejsi czytelnicy byli uwikłani w to, co Heidegger nazwał „tradycją onto- Czytanie powieści zwiększa często tolerancję dla obcych i początkowo odpy- Prezentacje niego doszło, może pomóc ci uniknąć zrobienia czegoś, co sam uznasz dla- i poszukiwaniem większej świadomości tego, co rani innych. biega równolegle do rozróżnienia między poszukiwaniem większej wiary w siebie waniem wybawienia od niewiedzy i poszukiwaniem egotyzmu prze- które mogliśmy przeoczyć. Naszkicowany przeze mnie kontrast między poszuki- poprawne wnioskowanie, lecz raczej uświadamianie nam tych form cierpienia, Natomiast Dickensa nie interesowało ani definiowanie terminów,„zbożny”. ani bezsprzecznie właściwych decyzji, gdy tylko znajdzie należytą definicję terminu miał nadzieję na uzyskanie pewności: zdolności do podejmowania i wniosków”, ze swoim upodobaniem do – jak mówi Nietzsche „mechanizmu pojęć, sądów słownik utylitaryzmu. tym, jakiego dostarcza inne sposoby opisywania rezultatów swoich działań, poza pomniał swoim nastawionym podobnie jak Gradgrind czytelnikom, że są jeszcze zdanie na temat tego, co jest istotne z moralnego punktu widzenia. Dickens przy- nie filozoficzne. Sokrates przypomniał Eutyfronowi, że bogowie mają odmienne usprawiedliwienie swego egoizmu, zaś pan Gradgrind, że posiada usprawiedliwie- fron był egoistyczny, tak jak i pan Gradgrind. Eutyfron sądził, że ma religijne wienia się we własnych oczach z robienia rzeczy, które uważa się za błędne. Euty- nie ma potrzeby odkrywania słowników, jakich używają inni celem usprawiedli- go, że słownik, używany przy podejmowaniu decyzji, jest dobry taki, jaki jest, i strzegać jako próbę realizacji sugestii Chrystusa, że miłość jest jedynym prawem. potrzeb innych. Patrząc z tego punktu widzenia, hegemonię powieści można po- sposób, w jaki rzeczy naprawdę są, ale martwią się, czy są dostatecznie świadomi albo irracjonalizmu. Mogą nie wiedzieć przejmować się tym, czy jest to powieści poszukują raczej wybawienia od braku wrażliwości niż bezbożności zakłócania został już faktycznie osiągnięty. W przeciwieństwie do tego czytelnicy ponieważ sugerowały,ochroną dla fanatyzmu i nietolerancji, że wspomniany typ chodzenia przez samoopisy innych ludzi. Religia i filozofia były często tarczą w jaki rzeczy są (do woli Boga, prawa moralnego albo ludzkiej natury), bez prze- znawania tego, co zaprząta głowy innych osób. Chcieliby dojść wprost do sposobu, liwiającej dokonanie właściwego wyboru. się w danej chwili pełni poinformowany, a tym samym w sytuacji najlepiej umoż- konieczne rozumienie następstw rozważanego działania. To wyobrażenie, że jest do uznania, że posiada się już całą wiedzę niezbędną wszelkich analiz, całe molubstwa”. Oznacza coś bliższego raczej „samozadowoleniu”. Jest to gotowość w tym sensie, jakim używam tego słowa, nie oznacza „sa- „Egotyzm” egotyzmu. dzy na temat spraw pozaludzkich, natomiast powieści czytają po to, żeby uciec od pująco: ludzie czytają pisma religijne i traktaty filozoficzne, żeby uciec od niewie- postrzegają. ku formom literackim, które mówią nam więcej o tym, jak tacy mąciciele sami się Istotna różnica między Sokratesem i Dickensem polega na tym, że Sokrates, Bycie egotycznym w sensie, o którym mowa, oznacza bycie zadowolonym z te- Egotyści ze skłonnością do filozofowania mają nadzieję zakłócić potrzebę po- Znaczną część tego, co do tej pory powiedziałem, można podsumować nastę- Rorty Wybawienie od egotyzmu: James i Proust…

189 190 kluczowa dla opowieści o własnym dorastaniu. Książki te pomogły nam stać się rych utworzyły się sekty. same obrazy ( cieszą się, znajdując współwyznawcę, kogoś, kto równie wysoko jak oni ceni te nii albo muzułmanie z Maroko i Indonezji. Kiedy los rzuci ich razem na obczyznę, dowych, trochę w taki sposób, jak związani są ze sobą chrześcijanie z Japonii i Da- nów. Członkowie tych sekt związani są ze sobą pomimo różnic etnicznych i naro- rych członkowstwo nie jest ograniczone do poszczególnych narodów czy regio- li. Jednak pewni powieściopisarze stali się przedmiotem uwielbienia sekt, w któ- tury w młodości, i o zmianach kulturowych zachodzących czasie, kiedy dorasta- gólnie problemach rodzinnych i społecznych, które dokuczały odbiorcom litera- w rodzimych językach tychże czytelników, i traktują o warunkach lokalnych – szcze- wymi. Większość powieści, które mocno zmieniły swych czytelników, napisano podobnie często wspomina się Jamesa. ludzi powieściopisarzem jest prawdopodobnie Proust. W krajach anglojęzycznych tych powieści. W Europie Zachodniej najczęściej cytowanym przez tego rodzaju sposób obcowania z innymi ludźmi, przypominają sobie efekty pierwszej lektury ludzi. Kiedy próbują przywołać doświadczenia, które najbardziej zmieniły ich nają sobie światy, w które wprowadziły je te powieści, i zamieszkujących światy stanawiają się nad swoim wyobrażeniem doskonałego życia ludzkiego, przypomi- wspomnieniami pewnych przeczytanych w młodości powieści. Kiedy osoby te za- Dzieła obydwu odgrywają zazwyczaj szczególną rolę w życiu ich admiratorów. gatunku przejść do kilku uwag na temat dwóch powieściopisarzy, Jamesa i Prousta. bardziej zawęzić obszar zainteresowania i od generalizacji na temat powieści jako Jamesa jako przyczynków do filozofii moralnej. Wpierw jednak chciałbym jeszcze kiedy będę omawiał próbę Marthy Nussbaum potraktowania powieści Henry’ego dobnie będą cierpieć, niezależnie od podjętej decyzji. dopodobnie niewesołych okolicznościach – w sytuacji, której ludzie prawdopo- praktyczną ( wrażliwości, chce tylko pogłębić pewną wiedzę osoba, która liczy na zwiększenie przypadkach algorytmu pozwalającego rozwiązać dylematy moralne. Natomiast czy zazwyczaj na znalezienie zasady, która umożliwi zastosowanie w konkretnych osądy moralne jako rezultat studiów traktatów religijnych albo filozoficznych, li- jętnościami rzemieślnika. Osoba, która ma nadzieję zaprezentować pewniejsze oraz między umiejętnościami aksjomatyzującego matematyka a umie- dzą, jak” Dla takich członków sekty jak ja pamięć o pierwszej lekturze tych autorów jest Tradycja literacka i jej wpływ są oczywiście w dużej mierze kwestiami narodo- Dla dużej liczby osób w dzisiejszym świecie poczucie tego, kim są, wiąże się ze Wrócę jeszcze do wspomnianego kontrastu między zasadami i wrażliwością, 3. James i Proust jako paradygmaty powieści Kontrast ten przebiega równolegle do rozróżnienia między „wiedzą, a „wie- że” Prezentacje know-how images ) i teksty. Proust i James są powieściopisarzami, wokół któ- ), która pozwoli jej wybrać najlepsze wyjście w zawsze praw- powiedziałaby, że Dickens latywnych zaletach i wadach różnych bohaterów. Jednak większość dickensian nie i sceny z powieści, nawiązywać do ulubionych fragmentów oraz dyskutować o re- grupy obejmują ludzi, którzy uwielbiają ponownie odwiedzać ulubione postacie figury kultu, jednak dickensianie tworzą inny rodzaj kultu niż proustianie. Obie takich powieściopisarzy jak Dickens i Balzak. Ze wszystkich czterech uczyniono Jamesa Williamktóre brat Henry’ego opisał w swojej książce w życiu ich czytelników funkcje analogiczne do wydarzeń zmieniających życie, ści w rodzaju mienia i objawienia, zdarzające się coraz częściej, w miarę osiągania przez powie- nie nazywa się – nieco mgliście „wyższym stanem świadomości”. Chwile zrozu- lecz mają także większe szanse dążenia do tego rodzaju doświadczenia, które ogól- nicy Jamesa i Prousta wykazują nie tylko większą świadomość potrzeb innych, w sposób dostosowany raczej do naszych własnych, aniżeli ich potrzeb. Czytel- czeństwa egotyzmu. Tacy ludzie są bardziej świadomi, jak łatwo opisywać innych dwu pisarzy, jak można przypuszczać, jest wyjątkowo uwrażliwiony na niebezpie- gijnej czy studiom filozofii moralnej. Albowiem każdy, kogo wciągnęły dzieła oby- edukację młodzieży lepiej powierzyć literaturze imaginatywnej niż tradycji reli- dysty. Chrystusa albo architektura Nara i Kioto dla życia religijnego japońskiego bud- nie bardziej istotne niż proza Biblii Króla Jakuba dla stosunku chrześcijanina do triumf kunsztu literackiego. Dla naszego stosunku do tych dzieł są to jednak fakty oczywiście przyznać, że są w tych powieściach piękne fragmenty i stanowią one Możemy do „moralności” czy „duchowości”. rią „estetyka”, w przeciwieństwie jemy zatem za rzecz irytującą i mylącą, że znajdujemy je umieszczone pod katego- le traktujemy jakieś książki jako święte, należą do nich te właśnie powieści. Uzna- takimi ludźmi, jakimi jesteśmy, i odczuwamy za to głęboką wdzięczność. Jeśli w ogó- nie wyjaśnić dokładnie, jakich nowych prawd ich to nauczyło. Tak samo wyznaw- czy nasz egotyzm nie sięga głębiej, niż sobie to uświadamiamy. grzyma rodzaju, co wątpliwości, jakie u chrześcijan wywołują na przykład pliwości obudzone czytaniem Jamesa i Prousta sięgają głębiej. Są tego samego dostrzeżemy pewne najbardziej niemiłe cechy własnego charakteru. Jednak wąt- oczywiście podczas czytania jakiejkolwiek powieści, gdy napotkamy postać, w której wyrazistych wątpliwości co do nas samych. Wątpliwości takie mogą nasunąć się portrety nieznanych wcześniej osób, lecz ponadto zmuszają także do doznania tak, jak robili to Sokrates i Shakespeare. Ponieważ nie tylko dają nam wyraziste podczas gdy Proust potrafi ją zachwiać. wzbogacił. Rorty Analogia do doświadczenia religijnego pomaga odróżnić Jamesa i Prousta od James i Proust czynią wiele dla uwiarygodnienia sugestii Blooma, że duchową Ci, którzy przeżyli to, co opisują jako doświadczenia religijne, rzadko są w sta- O Prouście i Jamesie myśli się często jako o tych, którzy Bunyana. Są to wątpliwości co do tego, czy w ogóle jest nas coś zdrowego, Wybawienie od egotyzmu: James i Proust… Ambasadorów Dickens (jak Trollope i Wodehouse) potwierdza naszą intuicję, czy zmienił Strony Guermantes ich życie, raczej powiedzieliby, że je punktu kulminacyjnego, pełnią Doświadczenia religijne kształcą nas Wędrówki piel- .

191 192 sza jego czy jej wiedzy. ve truth 7/ swym czytelnikom wybawienie ( wie zdają sobie sprawę, że ich miłość jest odwzajemniona. Proust i James oferują domości mijającej chwili, jaka pojawia się na przykład wówczas, kiedy kochanko- sta wchłania taka raptownie rozszerzona wspólna wyobraźnia i intensywność świa- coś co przypomina czasem ekstatyczne uniesienie, tak czytelników Jamesa i Prou- co wiąże z sobą członków ich sekt. Poczucie wciągnięcia w taką sekretną rozmowę z Jamesem albo Proustem jest tym, ( przywoływane gwoli ich uzasadnienia. rzem, niż z jakimkolwiek zestawem przekonań, dla których powieści te mogą być jest raczej ich związek z samymi powieściami, albo może samym powieściopisa- gicznie – wielu czytelników Jamesa i Prousta powie, że tym, co się faktycznie liczy, rem Kazania na Górze, ile raczej z kimś, kim łączą ich zażyłe stosunki, analo- Chrześcijanie powiedzą, że ich związek z Jezusem jest nie tyle związkiem auto- jeśli nigdy nie wziął do ręki danej książki. nabyć w rozmaity inny sposób, nawet nieco inny typ osoby, nie zaś użyteczność jakiegoś przekonania, które ktoś mógł razie ujść ich uwagi. To właśnie doświadczenie lektury powieści czyni z kogoś prawdy wynieśli z powieści tych autorów – prawdy, które mogłyby w przeciwnym cy Prousta i Jamesa są zazwyczaj zbici z tropu, kiedy pada pytanie o to, jakie Jedną z najbardziej wpływowych pisarek jest Martha Nussbaum, której lektura Jedną z najbardziej objaśnień naukowych, albo Locke i Kant paradygmatami refleksji filozoficznej. dygmatami powieściopisarstwa, tak jak Galileo i Newton stali się paradygmatami dlaczego James i Proust wywierają tak ogromny wpływ – dlaczego stali się para- Skrzydła gołębicy Podobnie jak czytelników religijnych wchłania coś większego od nich samych, do powieści Jamesa John Bayley pisze we wprowadzeniu Wielu współczesnych pisarzy zrobiło wszystko, co w ich mocy, żeby wyjaśnić, 4. Martha Nussbaum o Jamesie nie jest zależne od pojedynczego autorytetu. nia od kogoś, co należy myśleć. Jest jak sekretna rozmowa kochanków, której rozumienie które mogą narodzić się nawet z konsternacji. Intymność nigdy nie jest kwestią usłysze- telnika, a uczestnictwo tego ostatniego jest źródłem szczególnej satysfakcji i fascynacji, pomocą słów […] wiadomość wydaje się być rozdzielona między autora, postacie i czy- motności, powiększenia niemal dotykowej intymności z potencjalnym czytelnikiem za późniejsza metoda dociekań artystycznych [Jamesa] jest sposobem przezwyciężenia sa- Prezentacje Penguin, Harmondsworth 1965. H. James ), tak jak jego czy jej miłość przynosi spełnienie ( The Wings of the Dove ), że , ed. and introd. by J. Bayley, notes by P. Crick, redemption ), lecz nie ostateczną prawdę ( 7 redeems The Wings of the Dove ), lecz nie powięk- redempti- 8/ sytuacji” (s. 37). Następnie mówi: wania, dotkliwie i żywo, istotnych cech charakterystycznych czyjejś szczególnej nego. przez Platona i Kanta klarownych definicji i dedukcyjnego rozumowania moral- tomię między literaturą i filozofią, dychotomię powstałą w wyniku preferowania Nussbaum, arystotelesowski sposób myślenia o edukacji moralnej osłabia dycho- przez młodych intelektualistów próby odnalezienia samych siebie. Jak zauważa poważnie. Zmiana ta uczyniła lekturę beletrystyki kluczową dla podejmowanej dach i którą Nussbaum, jako jedna z pierwszych pośród filozofów, potraktowała szła od czasu powstania pism Kanta i Milla, na którą kładę nacisk w tych wykła- mocne w zrozumieniu zmiany we wzorcach edukacji moralnej, zmiany, która za- wróciło zatem do mody. cnoty moralnej nie da się zredukować do stosowania w praktyce tego rodzaju prawd, salnych prawd moralnych. Antyplatońskie obstawanie Arystotelesa przy tym, że sposobem filozofowania o dobru i złu, które nie jest próbą ustanowienia uniwer- i rozglądać się za takim Poczęli przyjmować postawę do-licha-z-wami-obydwoma ratywem kategorycznym Kanta i zasadą największego szczęścia Milla Benthama. ogólnych reguł. Filozofowie ruchu między impe- zaczęli mieć dość wahadłowego tu od Kanta, a ogólniej od poglądu, że moralność jest kwestią stosowania pewnych wiła się w ciągu ostatnich dziesięcioleci obrębie filozofii anglojęzycznej: odwro- fią moralną greckiego filozofa. Jej dzieło jest częścią pewnej tendencji, która poja- na temat relacji między filozofią moralną i literaturą. ( wość ( krywanie prawd jest nieistotne dla nabycia cnoty moralnej, Nussbaum nie czyta dzenie, że cnota etyczna jest raczej kwestią ność nie wystarczy. Choć wielu czytelników Arystotelesa interpretowało jego twier- kwestią odkrywania i konstatowania prawd. Niedająca się ująć w słowa umiejęt- człowiek powinien żyć?” – jest gdy wiedza moralna – odpowiedź na pytanie: „Jak Jamesa zaproponowana w przełomowej i wyzwalającej książce Wiedza miłosna Nussbaum definiuje „spostrzegawczość” ( Nussbaum definiuje „spostrzegawczość” Nussbaum traktuje arystotelesowskie podejście do filozofii moralnej jako po- Nussbaum próbuje połączyć Jamesa z Arystotelesem, w szczególności filozo- Nussbaum upiera się jednak, że sama spostrzegawczość to za mało. Przenikli- na było ich pomieścić w żadnym zbudowanym uprzednio systemie reguł. konkret – zawierających pewne cechy, których nie dostrzegano wcześniej, i stąd moż- łącznie na ogólnych regułach, i żądanie etyk o dużo bardziej subtelnej wrażliwości nia spostrzegawczości jest pokazanie etycznego prymitywizmu moralności opartych wy- Jest zupełnie jasne, zarówno u Arystotelesa, jak Jamesa, że jednym z celów podkreśla- Rorty University Press, New York & Oxford 1990. M. Nussbaum perceptiveness Wybawienie od egotyzmu: James i Proust… ), opublikowanej w 1990 roku, zapoczątkowała rozległą dyskusję Love’s Knowledge. Essays on Philosophy and Literature Love’s ) można okazać po prostu poprzez właściwe działanie, podczas phronesis perception niż ) jako „zdolność rozpozna- ) jako „zdolność episteme , Oxford Love’s Knowledge Love’s , mówiąc, iż od- 8

193 194 matyczny gust. Mimo że był w stanie zarzucić myśl o moralnej powiednie dla niego dobro, jest zbyt platońskim esencjonalistą jak na mój prag- nieje pewien naturalny rodzaj ( cego bardziej wywód matematyczny. Jednak Arystoteles, który mówi nam, że ist- żania chybionej próby przekształcenia namysłu moralnego w coś przypominają- nowi, jest próżna. Ta krytyka Platona wydaje mi się rozsądnym sposobem podwa- ną pozwalającą rozwiązywać moralne dylematy, nadzieja, którą przypisuje Plato- wagę naszego. zarówno różnicę między naszym światem intelektualnym i Arystotelesa, jak prze- „dobrego życia dla człowieka” – to myślę, że lekceważy mianowicie określeniu Jamesa i Arystotelesa w szczególności jako współpracę we wspólnym zadaniu – żebyśmy potraktowali powieść i traktat filozoficzny jako takie, a dzieła Henry’ego (s. 139-140). Jednak kiedy autorka prosi nas, wet najlepszych przykładów miłości” odzewu są mniej lub bardziej nieuniknionymi cechami charakterystycznymi na- „niewierność i brak skonstruować bezpośredni argument” za twierdzeniem, że moralnej” (s. 143). Oboje zgadzamy się, że „książce filozoficznej byłoby ciężko doświadczenia moralnego, których nie udostępniają tradycyjne książki z filozofii nak z całego serca zgadzam się Nussbaum, że „istnieją cenne aspekty ludzkiego masz a Kempis czynią dla tych, którzy wciąż na nowo ich czytają. Niemniej jed- swoich sekt. Nie sądzę też, że opisywałoby to fortunnie, co św. Teresa z Ávila i To- temat świata” za trafny sposób opisu tego, co James i Proust czynią dla członków są odpowiednie, aby je pojąć” (s. 6). dy o świecie, wyrażając je w swej formie i wyzwalając czytelniku działania, które narracyjnych artystów może należycie ustanowić pewne istotne praw- szczególnych ści” (s. 7). Nussbaum wyraża to samo innymi słowy, kiedy mówi, że „tylko styl jedynym typem tekstu, który może ustanowić je w pełni i celnie, bez sprzeczno- mat natury istotnych fragmentów ludzkiego życia] swoista narracja literacka jest ratury i pojęte w tej formie przez dojrzały umysł” (s. 7). twem literatury mogłyby „być w zasadzie ustanowione sposób właściwy bez lite- kolwiek istotne z moralnego punktu widzenia prawdy przekazane za pośrednic- nej, ze stwierdzeniem, że Proust i James mieliby słuszność zaprzeczając, iż jakie- moralnej, i to bardzo nie-nietzscheańskie podejście do greckiej poezji dramatycz- „kognitywistyczne” podejście do filozofii baum próbuje pogodzić to z grubsza dzenia jednego zasadniczego pytania, a mianowicie, jak należy żyć” (s. 15). Nuss- śle- i to, co nazywamy dziś etycznymi dociekaniami filozoficznymi” jako „sposoby niektóre z tych samych pytań. Mówi, że Grecy postrzegali „poezję dramatyczną waniu prawdy, a znalezione przez nie prawdy pomagają nam odpowiedzieć na (s. 6). dziwe i precyzyjne przedstawienie rozmaitych elementów życia” go w ten sposób. Myśli ona bowiem o filozofii moralnej jako nakierowanej na „praw- Arystoteles mówi nam, że nadzieja na jasno sprecyzowaną procedurę decyzyj- prawd na W odróżnieniu od Nussbaum nie uważam pomysłu o „ustanawianiu Twierdzi ona, że „w przypadku pewnej interesującej grupy [poglądów na te- Jej zdaniem, zarówno poezja, jak i filozofia są działaniami służącymi poszuki- Prezentacje a natural kind ) zwany „istotą ludzką” i pewne od- ludzką” ) zwany „istotą episteme , nie był dzialnym” ( dzialnym” ność stania się tym, kogo James nazwał „dogłębnie świadomym i w pełni odpowie- i podejrzeniem, wywodzącym się z lektury powieści, że istnieje co najwyżej zdol- ką”, definiowany jako „poszukiwanie specyfikacji dobrego życia dla człowieka”, „ety- rozdarte między wiernością idei, że istnieje przedmiot studiów nazywanych do takiej wiary niż ja. Jej pisma na temat literatury i filozofii zdają się dla mnie ratura nie – będzie się czuł dobrze z obydwoma. Nussbaum ma większą skłonność rzeczy, którą, moim zdaniem, filozofia miała nadzieję dostarczyć, ale religia i lite- Tylkojomości herbaty”. jeśli ktoś wierzy w możliwość ostatecznej prawdy – rodzaj dwóch zdań nie jest specjalnie użyteczne. Oba są zbyt ogólne – na poziomie „zna- niż „wiedza, czym jest dobre życie dla człowieka”. Jest raczej tak, że żadne z tych tego, co wynosimy z do powiedzenia, jaki rodzaj życia jest najlepszy dla istot ludzkich jako takich. ne ze zdolnością do rozumienia tego, czym jest bycie istotą ludzką, ani tyczących pojedynczych ludzi niż czyni to większość innych nie jest równoznacz- hierarchicznym porządku. Podobnie dostrzeganie dużo większej ilości rzeczy do- teorii na temat natury herbaty czy ustawienia jej różnych rodzajów w pewnym my. Jednak znajomość takich faktów nie jest równoznaczna z posiadaniem jakiejś wiodącej ze wzgórza na plantacji herbaty Gopala Mukerji” – których my nie zna- zna on wiele prawd – na przykład: „Te liście herbaty pochodzą z połowy drogi prawdziwe. Możemy oczywiście przekształcić to pierwsze w drugie, mówiąc, że przykładem „wiedzy niż wiedzy, jak” że pewne zdania są prawdziwe, a inne nie- herbaty. nych klimatach i okresach – jako części procesu odkrywania dobrego smaku dla sprawę z subtelnych różnic między herbatą sporządzoną liści uprawianych w róż- Przypomina to traktowanie umiejętności kipera herbaty – osoby, która zdaje sobie cego rodzaju inteligencji jako części procesu odkrywania dobrego życia dla ludzi. cji” (s. 143). Nie sądzę jednak, żeby pomocne tu było opisywanie tego postrzegają- zapisem i odzwierciedleniem ogólnej przygody ludzkiej inteligen- „faktycznym zdaniu z przedmowy do się, że to właśnie miał na myśli, kiedy mówił w przytoczonym przez Nussbaum których zazwyczaj jako zbyt wielcy egoiści nie bierzemy pod uwagę. Wydaje mi rzeczy dotyczące innych ludzi – ich potrzeby, obawy, ich opisy innych – rzeczy, nieprzekonany. dzy Platonem i poetami. Nussbaum wydaje się tego pewna, ja jednak pozostaję czy Arystotelesowi udało się znaleźć zadowalające stanowisko kompromisowe mię- które dostarczają porady moralnej. Wielu komentatorów zadawało sobie pytanie, nie tylko prawd z rodzaju tych, które degradujemy do fizjologii, lecz także i że filozofia może sporządzić listę prawd dotyczących tego, co się na nią składa – w stanie zrezygnować z koncepcji, że istoty ludzkie mają pewną wspólną naturę Nie chodzi mi po prostu o to, że „wiedza, jak żyć dobrze” jest lepszym opisem Powiedzielibyśmy zazwyczaj, że zmysł obserwacyjny kipera herbaty jest raczej Moim zdaniem James jest dobry w pokazywaniu nam, jak to zauważać Rorty finely aware and richly responsible Wybawienie od egotyzmu: James i Proust… Etyki nikomachejskiej The Golden Bowl Arystotelesa i z ( Złota czara ). ), iż czytanie powieści jest The Golden Bowl Jamesa

195 196 tlera. Podobieństwa wydają mi się dużo mniej istotne niż różnice. wtłoczenia Tomasza à Kempis do tej samej przegródki co Akwinatę i biskupa Bu- tej samej przegródki co Arystotelesa i Rawlsa wydaje mi się analogiczna do próby nej, którą ułatwia lektura moralną. Ta wirtuozeria moralna jest świecką analogią pewnej wirtuozerii religij- się) o niejaką wirtuozerię starają się (albo są nakłaniani przez Jamesa do starania duże szanse stać się członkami sekty jakobitów – nie szukają wiedzy, lecz raczej mniejszej liczby odbiorców niż Rawls. Czytelnicy Jamesa – ludzie, którzy mają wcześniejszych przekonań. wszystkie pozostałe, kiedy widzimy, że dobrze zgadza się z większością naszych nam pewną prawdę – rozpoznawaną w ten sam sposób, jaki rozpoznajemy sowne jest powiedzenie, że Rawls, występując z zasadą zróżnicowania, oferuje nych wspólnych osiemnastowiecznym zwolennikom rewolucji francuskiej. Sen- jak imperatyw kategoryczny Kanta dobrze podsumowywał wiele intuicji moral- wuje wiele intuicji moralnych wspólnych współczesnym socjaldemokratom, tak moralnej, formułując „zasadę zróżnicowania” – zasadę, która dobrze podsumo- Kanta, Milla czy Rawlsa. Rawls, tak jak ja go czytam, wniósł coś do filozofii z pewnością za coś do filozofii moralnej, ja nie uważam wprawdzie tego opisu za obraźliwy, ale baum sądzi, że mówi Jamesowi komplement, opisując go jako osobę wnoszącą kompetentnego interpretatora zdrowego rozsądku jego współczesnych. sowskiego słownika i potraktowania Arystotelesa jako kogoś więcej niż tylko spośród nas bardziej sceptycznymi niż Nussbaum w kwestii ożywienia arystotele- w społeczne współdziałanie. Te dwie spuścizny sprzysięgły się, aby uczynić wielu dy, lecz raczej jako wspólnotę obdarzoną językiem, a stąd zdolnością włączania się umiejętnością tropienia praw- gatunek nie jako obdarzony nazwaną „rozumem” z wielu kultur, jesteśmy również spadkobiercami Darwina, który traktował nasz skiej za odpowiedni opis tematu – uznał „dobre życia dla człowieka” niem niepotrzebnej szkody. ludźmi, przed bezmyślnym wyrządze- kogoś, kto ma do czynienia z konkretnymi wspólnego ze specyfikowaniem dobrego życia dla człowieka, może natomiast ustrzec nym czasie i miejscu. Jednak nabyta w ten sposób wiedza praktyczna ma niewiele które pomagają nam pojąć potrzeby i samoopisy naszych współmieszkańców w pew- nie tylko Prousta i Jamesa, lecz także wszystkich tych mniej ważnych pozycji, się głęboko świadomym i w pełni odpowiedzialnym jest czytanie wielu powieści – chwycał, tak dla współczesnego młodzieńca skuteczną metodą pozwalającą stać z aktywnymi politycznie próżniakami płci męskiej, którymi Arystoteles się za- telesowski środek pomiędzy dobranymi w pary skrajnościami było szwendanie się Natomiast Henry’ego Jamesa postrzegam jako kogoś piszącego dla znacznie Jamesa postrzegam Natomiast Henry’ego Żeby powrócić jeszcze do mojej wcześniejszej uwagi – podczas gdy Nuss- Arystoteles – na poły demi-platoński metafizyk, taksonomiczny biolog Jak dla młodego Greka najskuteczniejszą metodą pozwalającą znaleźć arysto- Prezentacje . My, spadkobiercy Herdera i Hegla, którzy postrzegamy Greków jako jedną mal-à-propos O naśladowaniu Chrystusa . Zachowałbym ten komplement dla ludzi w rodzaju . Próba wciśnięcia Jamesa do Etyki nikomachej- 9/ na brak możliwości zgodności z rzeczywistością. W następstwie takich wniosków czywiście. należy pozwolić na zmianę naszego życia, jest wiedza o tym, jak coś zrodzona z racjonalistycznego, platońskiego przekonania, że jedyną rzeczą, której przypisywania znaczeń metaforom i aspiracji do prawdy narracjom wydaje mi się czegoś, co może zaprowadzić cię do działania w pewien określony sposób. Chęć wien określony sposób. Lektura Jamesa bądź Prousta daje ci wprawę w robieniu moralną, z której możesz spróbować wydedukować konieczność działania w pe- przyczynami, lecz nie powodami. Zgodziłbym się, że tak samo jest z narracjami. Metafory,nie czynią tego poprzez przekazywanie prawd. przekonuje Davidson, są wanie znaczeń. Powiedziałbym, że narracje mogą zmienić ludzkie życie, jednak metafory mogą zmienić ludzkie życie, to jednak nie czynią tego poprzez przekazy- oceną tego ostatniego przekonania i z jego alternatywnym poglądem, że chociaż do sparafrazowania znaczenie. Zgadzam się z dokonaną przez Davidsona krytyczną równie kuszące, co błędne jak twierdzenie, że metafory mają niemożliwe prawd nie da się wyrazić inaczej niż w sposób sfabularyzowany. Uważam je za bądź postfilozoficznych powieści. tecznej prawdy, które jest właściwe dla filozofii, lecz nie prefilozoficznej religii Sprzeciwiam się tej asymilacji, ponieważ myślę, że zachowuje ona pojęcie osta- nam James, i większą ostrością wrażeniową (a stąd obiektywnością – s. 164). ści” (s. 163), i dlatego proponuje analogię między „wiedzą którą daje moralną”, ponieważ jest „oddany rzeczywisto- towanie, że Jamesowi nie grozi „relatywizm”, przyrost, aby lepiej pojąć to, co rzeczywiście jest. Dlatego uznaje za ważne odno- ków od życia zwyczajnych wierzących. jak trzeci odcinek przeciętej linii Platona jest różny od drugiego, albo życie misty- stopniowe wchodzenie w świat tak różny od tego, który zazwyczaj zamieszkujemy, myślą o sobie i traktują się w miarę rozwoju akcji powieści sobie, w jaki Maggie Verver, Charlotte Stant, książę Amerigo i Fanny Assingham lecz w tym sensie, że czyni to przebłysk nowej formy życia. Śledzenie zmian w spo- bogatsze w tym sensie, że zdobywanie nowych prawdziwych przekonań wzbogaca, piękno, dobroć i wspaniałomyślność stanowią normę” poziomu świadomości – to, co Nabokov nazwał „poczuciem innego świata, gdzie kiem Jamesa do życia jego czytelników jest pewne poczucie możliwości nowego Rorty Lektura Rawlsa, Kanta czy Milla daje ci powód do zrobienia czegoś – zasadę Przekształcę teraz przytoczone wcześniej twierdzenie Nussbaum, że pewnych Jednak podobnie jak Platon Nussbaum chce zasymilować każdy tego rodzaju Łączenie Jamesa z Arystotelesem to lekceważenie faktu, że głównym przyczyn- w których sztuka (ciekawość, czułość, dobroć, ekstaza) stanowi normę”. poczucie, że zdołam jakoś, którędyś nawiązać łączność z odmiennymi stanami bytu, mnie tylko o tyle, ile daje mi coś, co bez ogródek nazwę rozkoszą estetyczną, czyli M. Kłobukowski, Libros, Warszawa 2002, s. 380: „Utwór prozatorski istnieje dla Niedokładny cytat, u Nabokova nieco inaczej, por. V. Nabokov Wybawienie od egotyzmu: James i Proust… Brak znaczenia to brak intencjonalnej treści, co z kolei wskazuje 9 . Życie jakobitów nie jest Lolita The Golden Bowl , przeł. rze- , to

197 198 niem takie zasady moralne i filozoficzne, jakie zaproponowali Kant, Mill i Rawls, za czasów Deweya stały na równi z tymi powstałymi Rawlsa. Moim zda- nie powstaje na wydziałach filozofii i że istotne prace powstałe tych Utrzymywałbym, że lwia cześć powstających dziś prac na temat tych zagadnień temat kluczowych etycznych i politycznych zagadnień ludzkiego życia” (s. 159). w której powstało równie wiele znakomitych, śmiałych i różnorodnych prac na my od pokoleń – czasu Johna Stuarta Milla, jeśli nie wcześniej takiej epoki, iż „… to bogaty i wspaniały okres w teorii moralności”. Mówi ona: „Nie znajdzie- filozofią i powieścią, różni się od Nussbaum, ponieważ nie podzielam jej poglądu, moralne. Perykles, Lizys i Fajdros, zanim spotkali Sokratesa – liczy się jako filozofowanie – wliczając w to rozmowy tego rodzaju, jakie być może prowadzili ze sobą Kefalos, moralna”. Bo w tym rozciągniętym sensie każda rozmowa o tym, co robić „filozofa szczegółowe jest ważniejsze niż to, co ogólne, to nazbyt, jak sądzę, rozciąga termin więc, że Arystoteles i James są filozofami moralnymi utrzymującymi, to, co potrzebujemy zatem ogólnych zasad i ustalonych definicji. Kiedy Nussbaum mówi nie upierał się on, że to, co ogólne jest ważniejsze niż szczegółowe oraz częli zgadzać się z Sokratesem, iż refleksyjna równowaga nie wystarczy – gdyby ry, nie istniałby nigdy, moralną”, który nazywamy „filozofią gdyby ludzie nie za- puklić podobieństwa między Arystotelesem i Jamesem, ja chcę akcentować różnice. jak rzeczy rzeczywiście są – i kulturą literacką. Podczas gdy Nussbaum chce uwy- kulturą filozoficzną – zdominowaną przez poszukiwanie ostatecznej wiedzy o tym, Chcę utrzymać ostrość tego rozróżnienia, aby uwydatnić różnicę między jak”. wość do wysłuchania drugiej strony. sobą albo przynajmniej z każdą taką próbą, której towarzyszy chęć dialogu, goto- wiek i każdej próby uczynienia czyichś przekonań pragnień koherentnymi ze mu” polega jednak na tym, że pogoń za prawdą zostaje sprowadzona do jakiejkol- sobów opisu tego, co się wydarza. Kłopot z takim spłaszczaniem konceptu „rozu- kiem ślepego i upartego sprzeciwiania się sugestiom na temat alternatywnych spo- zacznie się ono pokrywać z praktycznie każdą działalnością umysłową wyjąt- cepcja racjonalności określenie. W eseju skim sensie, w jakim Platon, lecz nie Arystoteles, zasługuje na to pejoratywne sposób, muszą znaleźć metodę interpretowania ich jako dostarczających prawdę. na poetów. Zatem racjonaliści, którzy sądzą, że powieści nie należy widzieć w ten wieści należy postrzegać z taką samą podejrzliwością jak ta, którą Platon patrzył że powieści nie oferują prawdy, byłoby dla racjonalistów jak stwierdzenie, że po- tur naprawdę, których nie można by udostępnić innymi sposobami. Powiedzenie, racjonaliści uznali, że moc metafor musi polegać na udostępnianiu takich kandyda- Moje kulturowe przekonania polityczne, a stąd moja wykładnia relacji między Jednym sposobem podkreślenia tych różnic jest zauważenie, że obszar kultu- Ten proces spłaszczania zaciera rozróżnienie między „wiedzą, że” i „wiedzą, Nussbaum sprzeciwia się, rzecz jasna, sugestii, że jest racjonalistką w tym wą- Prezentacje ) Nussbaum rozszerza pojęcia racjonalności dopóty, dopóki nie An Aristotelian Conception of Rationality ( Arystotelesowska kon- liśmy, że pewien dylemat moralny można potraktować w taki sposób, jak uczyniła rzeczywistości czeka na przedstawienie, tak jak nie wiedzie- w ogóle, że ten aspekt nie spotkaliśmy Dymitra Karamazowa czy Hyacinthy Robinson, nie wiedzieliśmy wość postaci i użyteczność znajomości z nią, a nie wierność obrazowania. Zanim uprzednio tak dobrze nie oddano. Jednak naszą pochwałę uzasadnia raczej no- chcemy, powiedzieć, że uchwycono pewien aspekt rzeczywistości, którego nigdy ralne, jakie nigdy wcześniej nie przyszły nam do głowy, możemy oczywiście, jeśli na pewien określony zestaw sposobów samą siebie opisuje i ma takie poglądy mo- był skłonny samemu sobie mówić). Ilekroć powieściopisarz kreuje postać, która ści” w stosunku do Jamesa jest złym komplementem (choć wprawdzie takim, jaki nieniu od tego stwierdzenia uważam, że wyrażenie „przedstawianie rzeczywisto- ogólne oraz będące ich internalizacją przyzwyczajenia i więzi” (s. 155). W odróż- wiania rzeczywistości”, dodając, że „w zadaniu tym bardzo wspierają ich zasady ściopisarze jak James czują się w obowiązku „precyzyjnego i wiernego przedsta- nalny. świat, jest to znak, że pewien zbiór intuicji moralnych stał się dobrze znany i ba- z Heglem w myśleniu, że kiedy filozofia moralna o szarej godzinie maluje swój czesnych profesorów filozofii za badaczy tworzących awangardę, ja zgadzam się Sokratesa, i stąd uznaje najbardziej przez siebie podziwianych współ- optymizmem” ległości. Podczas gdy Nussbaum podziela to, co Nietzsche nazwał „teoretycznym tych, które podziwia Nussbaum, jako o czymś przypominającym nadrabianie za- czy, lecz za poszerzenie wyobraźni, to będzie myślał o teorii moralnej z rodzaju dejmowaniu decyzji moralnych. nego egotyzmu oraz do zwiększonej elastyczności i wzajemnego zrozumienia w po- cia wiecznej prawdy o sądach niż po prostu do spadku społecznego i indywidual- wadzi do uznawania przemian historycznych za coś prowadzącego raczej poję- z biegiem czasu. Badanie tych intuicji w sposób preferowany przez Nussbaum pro- zawsze i jakie były ich moralne obowiązki, niż o tym, jak zmieniali się mian historycznych jako czegoś mówiącego nam raczej o tym, jacy ludzie byli nie na w ten sposób, jak czyni to Nussbaum, prowadzi do traktowania prze- prezentacjonalistycznie jako przebłyski trwałej rzeczywistości moralnej. Patrze- zasady będące podsumowaniem tych intuicji można z pewnością postrzegać re- aktywizmu feministycznego. skich z połowy dwudziestego wieku, koniec imperiów kolonialnych i kolejne fale rozkwit industrialnego kapitalizmu, holokaust, amerykański ruch praw obywatel- stępstwie przeżycia takich wydarzeń, jak wojny religijne, rewolucja francuska, doświadczeniu gatunku. Jest to ten rodzaj doświadczenia, które zdobywa się w na- i politycznym często na wydziałach filozofii, pasożytuje większym moralnym rycznych. Filozofia moralna z rodzaju tych formułujących zasady, powstająca dziś są podsumowaniem intuicji nabytej w trakcie pewnego okresu doświadczeń histo- Ta różnica między nami prowadzi Nussbaum do konstatacji, że tacy powie- Jeśli jednak ktoś, podobnie jak ja, uważa te przemiany nie za przyrost poznaw- Intuicje wytworzone przez namysł nad taki wydarzeniami, a co za tym idzie, Rorty Wybawienie od egotyzmu: James i Proust…

199 200 nie, że cokolwiek przyczynia się do postępu moralnego, czyni to, pomagając nam stwierdze- torów jak James, tylko poprzez ustanowienie perspektywy „realisty”, mują z góry sokratejską ideę, że postęp moralny jest efektem samowiedzy. zgrabny arystotelesowski substytut platońskiej „idei dobra”. Obie formuły przyj- to raczej słaby i nie- bezużyteczną formułą. Idea „dobrego życia dla człowieka” tak jak „właściwaczłowieka”, jest pustą, reprezentacja rzeczywistości moralnej”, cyfikacji dobrego życia dla człowieka” (s. 139), to według mnie „dobre życie prostą arystotelesowską ideą, czyli przekonanie, że etyka jest poszukiwaniem spe- fikcyjne) znajomości. Jeśli zatem Nussbaum faworyzuje to, co nazywa „bardzo mi odpowiedzialnymi za ostatnie wydarzenia historyczne i nowe (rzeczywiste albo niami (tymi, których wygodnym podsumowaniem są zasady), i nowymi intuicja- dzy znanymi nam, odziedziczonymi wskutek wychowania i tradycji spostrzeże- pomagają nam oni, podobnie jak powieściopisarze, osiągnąć równowagę pomię- fleksyjną równowagę pomiędzy regułami i spostrzeżeniami, ja powiedziałbym, że tylko poręcznym podsumowaniam intuicji. wymyślonym po to, żeby zmuszać ludzi do myślenia, że zasady są czymś więcej niż wydaje mi się straszakiem ni oddanym rzeczywistości” (s. 163). „Relatywizm” w peł- Nussbaum, że James zabezpiecza się przed „relatywizmem” poprzez „bycie siły stwierdzenia w jaki sposób rzeczy rzeczywiście są. Nie mogę więc dostrzec prezentacji przeszłości do użytku przyszłości niż jako o zbliżaniu się odkrycia, pewne znaczenie pedagogiczne, i o teorii moralnej jako raczej pewnym sposobie wiedzy każe mi myśleć o formułowaniu zasad jako czymś posiadającym tylko Moje uparte utrzymywanie ostrego rozróżnienia między tymi dwoma rodzajami ponadprzeciętnej moralnej „wiedzy, jak”, którą eksponuje James i jego postacie. sób naturalny do myśli, iż „wiedza, że” (znajomość ogólnych zasad) prowadzi do sposób zebrania ich razem. wykonują całą pracę, a zasady są próbami teoretyków, żeby znaleźć praktyczny się znów stawianiem wszystkiego na głowie. Według mnie przyzwyczajenia i więzi „przyzwyczajenia i więzi” są internalizacjami ogólnych zasad, wydaje mi torki, że ralny sposób doceniania powieściopisarskiego dzieła. Tak więc stwierdzenie au- rzałej tradycji filozoficznej, podczas gdy Nussbaum uznaje go za oczywisty i natu- i „wiernej wydaje mi się pozostałością po przesta- reprezentacji rzeczywistości” poznawczym” „osiągnięciu sukcesem poszukiwaniu prawdy”, o „uwieńczonym ujętą i stwierdzić, że pasują do siebie. Krótko mówiąc, splot komplementów propozycję z rzeczą dobrze mi), to nie dlatego, że możemy porównać teorię albo dobre ujęcie czegoś (natury fizycznej, relacji między państwami i ich obywatela- mi politycznymi, które powiążą nowość i użyteczność. Jeśli chwalimy je zatem za na ten temat. to Fanny Assingham, zanim nie usłyszeliśmy przypadkiem jej rozmowy z mężem Filozofię moralną można rozciągnąć tak, aby obejmowała powieści takich au- Podczas gdy Nussbaum uważa, że filozofowie moralni próbują osiągnąć re- Kognitywistyczne podejście Nussbaum do kwestii moralności prowadzi w spo- W analogiczny sposób rozglądamy się za teoriami naukowymi czy propozycja- Prezentacje giczną do tej, jaką mają dla wierzących ich ulubione fragmenty w Piśmie Świę- bądź poetycką siłą ulubionego fragmentu. Fragmenty takie odgrywają rolę analo- mi, kończącymi lekturę literatury religijnej z wrażeniem, że zobaczyli lepszy świat. sienia ( nego punktu widzenia, wydaje się coś pomijać. Jest to, jak sądzę, poczucie unie- nie, iż powieści te są istotne raczej (albo równie) z moralnego niż (co) estetycz- ne”, nie jawi się członkom ich sekt jako szczególnie sensowne. Jednak powiedze- dla tak wielu. Jak powiedziałem wcześniej, pytanie o to, czy ich powieści są „pięk- przy wyjaśnianiu, dlaczego Proust i „moralny” i James wydają się tak istotni tyczny” naszym przodkom. rozwój i tym samym pomagają uczynić to, co lektura religijna pomogła upierałbym się, że powieści Prousta duchowy i Jamesa pomagają nam osiągnąć wieka, zmiany poczucia tego, co liczy się najbardziej. Przyjmując ten szerszy sen, szym sensie, a wtedy obejmuje ono każdą próbę przemiany siebie w lepszego czło- próby nawiązania kontaktu z Bogiem. Czasem posługujemy się nim jednak w szer- stów Prousta i Jamesa. Zakończę, nieco tę analogię rozwijając. à Kempis, św. Ignacy Loyola i John Bunyan, a wykorzystywaniem przez sekulary- rzystywaniem przez chrześcijań takich autorów, jak św. Bonawentura, Tomasz na jego bardziej pokupne produkty. naklejającej własne logo młodsze i lepiej prosperujące przedsiębiorstwo, a potem firmy – której towary już od dawna nie cieszą się wielkim wzięciem kupującej ków do filozofii moralnej wydaje mi się analogiczna działania wielkiej, starej Z tego względu próba opisania przez Nussbaum powieści Jamesa jako przyczyn- zaproponowanego przez Arystotelesa, jak różna od naszej jest jego kosmologia. nego, wspierając ludzi w stworzeniu pewnego wyobrażenia o sobie, tak różnego od wego pod słońcem, coś, co może pomóc zapoczątkować nową formę życia kultural- łość, czy na brak ciągłości pomiędzy różnymi ludzkim działaniami. bie filozofii nauki i epistemologii, po prostu spór o to, czy kłaść nacisk na ciąg- cia. Jest to, podobnie jak debaty na temat „realizmu” toczące się obecnie w obrę- baum jako sporu na temat tego, co już zawsze było albo czego nie do odkry- mogą ocalić fenomeny. Nie należy zatem interpretować mojej niezgody z Nuss- acji, działają na niekorzyść tej perspektywy. Jednak oczywiście obydwie retoryki i do przejścia od platońskiej retoryki odkrywania do nietzscheańskiej kre- wody, które doprowadziły filozofów do odwrotu od takiego postrzegania postępu wierniej opisać coś wcześniej – jeszcze niewyraźnie widzianego. Wszystkie po- Poczucie uniesienia nie jest tym samym, co zachwyt nad czysto retoryczną w tym sensie pozwala uniknąć wyrażeń „este- „duchowy” Używanie określenia używane jest zazwyczaj tylko w odniesieniu do Określenie „rozwój duchowy” W różnych miejscach tego wykładu proponowałem analogię pomiędzy wyko- 5. Lektura powieści jako ćwiczenie duchowe Rorty Chciałbym uważać sukces powieści w ciągu ostatnich dwóch stuleci za coś no- sense of exaltation Wybawienie od egotyzmu: James i Proust… ), które czytelnicy tych utworów dzielą z ludźmi wierzący-

201 202 siebie samego jako największego z nich, Proust pomógł swym czytelnikom zrozu- z nas. Portretującspotkał, niż potrafiłaby większość tuziny egocentryków oraz właśnie poprzez zwrócenie bardziej szczegółowej uwagi na siebie i każdego, kogo kto uczynił najwięcej dla zrozumienia niebezpieczeństw egocentryzmu. Zrobił to dopodobnie nazwą go egoistą. Jednak dla takich członków sekt jak ja jest on kimś, den inny sposób. de’a i Nietzschego – taką treść wiarygodność, jakich nie mogłaby uzyskać w ża- że życie może być dziełem sztuki – idei znanej z książek Patera,nadaje idei, Wil- je jako doświadczane przez czytelników Jamesa. Dzięki swemu sukcesowi Proust doprowadza do powstania takiego samego poczucia zażyłości, jakie Bayley opisu- powieści, którą czyta właśnie czytelnik, i któremu się to w końcu udaje, Proust nie i uniesienie. Piszącna napisanie powieść o człowieku nietracącym nadziei sać swoją powieść, jest to w równej mierze ich triumf co jego. Dzielą z nim zaufa- fikują. Kiedy więc narrator w ostatnim tomie uświadamia sobie, że może już napi- z powieściopisarzem, a jej nadziejami, poczuciem winy i wahaniami się identy- jest narrator Marcel. Wszyscy czytelnicy Prousta uważają tę postać za identyczną gorące pragnienie kształtności niż chęć transcendencji. gorące pragnienie Jest to nadzieja pełnego domknięcia i samopoznania, bardziej przypominająca nia, które były dla niej istotne, dadzą się połączyć w spójną historię dojrzewania. w młodości i na stare lata. Jest to nadzieja, że wszyscy ludzie wszystkie zdarze- ko razem w jakiś wzór: swoje miłości i rywalizacje, fantazje porażki, siebie samą dzieło sztuki – że pewnego dnia będzie w stanie popatrzeć wstecz i złożyć wszyst- ja, że będzie w stanie zobaczyć pewnego dnia swoje życie na tym świecie jako telektualistki, która uważa Jamesa i Prousta za pełnych uniesienia, jest to nadzie- wzniosłym, tajemniczym, bezwarunkowym, należącym do innego świata. Dla in- rzałość, chaos i niespójność swoich dni. czytelniczce mieć nadzieję, że ona sama także może w końcu przezwycięży niedoj- sywane przez Loyolę. Obserwowanie takich losów podnosi na duchu, pozwalając nina w jak Lambert Strether czy Isabel Archer, losy chrześcija- tak jak ktoś może śledzić nie zrównoważonej antytezy. Może być wynikiem śledzenia losu takich postaci, wynikającego z zaskakującej figury poetyckiej, doskonałego dystychu albo świet- żek jako całości, śledzenia akcji aż do samego końca, niż chwilowego entuzjazmu samą potrzebę, recytując ulubione psalmy. intelektualiści na drugim końcu tego samego wagonu towarowego zaspokajali tę zimno, głód i niedola nie są wszystkim, co istnieje w ludzkim życiu. Wierzący tami z Puszkina i Byrona albo śpiewali arie Mozarta – żeby nie zapomnieć, że dzie. Stąd świeccy rosyjscy intelektualiści w drodze do gułagu wymieniali się cyta- tym. Stają się mantrami, a ich recytacja przynosi wszechobejmującą pomoc w bie- Ci, którzy uważają powieść Prousta za bezwartościową bądź odpychającą, praw- Główną postacią, której losy śledzi czytelnik Dla religijnej intelektualistki jest to nadzieja na zjednoczenie z Bogiem, czymś Poczucie uniesienia, które próbuję opisać, jest raczej wynikiem lektury ksią- Prezentacje Wędrówkach pielgrzyma albo dążenie do coraz większej czystości serca opi- W poszukiwaniu straconego czasu , myślcie tu o czytających powieści bohaterkach chowym myślą jako o narażonym na niebezpieczeństwo „bezznaczeniowości”. (Po- dy o życie, którym ludzie wykorzystujący powieści jako wsparcie w rozwoju du- wincji czy też w granicach wąskiej i niekwestionowanej wiary. Tyle że chodzi wte- nocy, albo jeśli ktoś wiódł je w obrębie małej wioski położonej na głębokiej pro- bezlitosnym, beznadziejnym znojem od świtu do bić, jeśli czyjeś życie było tylko tego, co właściwie znaczyło, jak było spojone, jaki przybrało kształt. Łatwo to zro- może i powinien mieć nadzieję na zakończenie swego życia z pewnym poczuciem pomieścić większość z tego, co było istotne w życiu autora. ryczna między innymi dlatego, że jest ona dostatecznie długa i złożona, ażeby do objęcia mnogości niż eliminacji nadmiaru. Powieść Prousta jest egzempla- tów niż włączanie ich w większą jedność. Tymczasem lektura powieści dąży raczej oczyszczenie niż rozszerzanie, raczej pozbywanie się zakłócających spokój elemen- religijną a kulturą literacką – polega na tym, że lektura religijna akcentuje raczej może odnieść korzyść z próby zostania świętym. odnieść korzyść z takiej próby, podobnie jak Kościół katolicki nie uważa, że każdy każdy powinien go spróbować. Członkowie sekty Prousta nie sądzą, że każdy może ści do wyboru dla większej liczby ludzi niż jest obecnie, nie oznacza to jednak, że nością zdecydowanie by wzrosło, gdyby ten rodzaj życia stał się jedną z możliwo- rodzajem życia, jakie przystoi człowiekowi prowadzić. Ludzkie szczęście z pew- użytecznych rad, jak coś takiego jest możliwe. bo im więcej takich przykładów mamy przed sobą, tym możemy zyskać wiele różnych twórczych przezwyciężeń samych siebie, ile tylko możemy dostać, przeżyć swoje życie tak, jak Sokrates, Chrystus czy Nietzsche swoje. Chcemy tak żamy tego testu na uniwersalność za istotny. Nie sądzimy też, że każdy powinien nak nie sądzimy, że istnieje coś takiego jak „dobre życie dla człowieka”, nie uwa- przeżywali nasze życie w taki sposób, jaki Proust przeżył swoje. Ponieważ jed- twórczego przezwyciężenia samego siebie, które tak sławił Nietzsche. nadzieję. Użył egocentryzmu przeciwko niemu samemu i w ten sposób dokonał mieć zarówno to, na co powinni zważać i czego się obawiać, jak mogą żywić rzy życia mogą tylko próżnujący esteci, zepsuci, moralnie nieodpowiedzialni rodności, a zatem może się zdawać, że uznać takie połączenie za cel ludzkiego piękne przedmioty, wynika z ich zdolności do łączenia w sobie jedności i różno- niom, jak to tylko możliwe. jedność i nadać pewien kształt tak wielu różnorodnym osobom, rzeczom zdarze- ma znaczenie tylko o tyle, ile przeżywająca je osoba jest w stanie znaleźć pewną Sinclaira Lewisa.) Używa się tego określenia, ponieważ tacy ludzie sądzą, iż życie . Jednak nadzieja na tego rodzaju połączenie nie jest do pogodzenia z mo- Rorty Mimo że nie każdy powinien próbować przezwyciężać samego siebie, Wielka różnica między proustianami a katolikami, i ogólniej – kulturą Nie sądzimy jednak, że twórcze przezwyciężanie samych siebie jest jedynym Nie tylko członkowie sekty Prousta sądzą, że ten świat byłby lepszy, gdybyśmy Twierdzi się często, że szczególny rodzaj przyjemności, jakiej dostarczają nam Wybawienie od egotyzmu: James i Proust… Pani Bovary Flauberta i Ulicy Głównej flaneu-

203 204 żają je za bezwartościowe. ludzi, którzy podziwiają ich powieści, niż w rękach tych czytelników, którzy uwa- Mimo to będziemy bezpieczniejsi w rękach tekście zobowiązań względem siebie. nie oferują, jak mi się wydaje, specjalnie wielu rad co do tych obowiązków w kon- gokolwiek na temat zakresu czyichś zobowiązań względem innych. James i Proust życie oraz odnaleźć w nim kształt i znaczenie, nie jest jeszcze stwierdzeniem cze- Stwierdzenie, że każdy może i powinien spróbować popatrzeć wstecz na swoje ralną stanowczością ani nawet z moralną przedsiębiorczością ( Prezentacje Przełożył Arkadiusz Żychliński entrepreneurship ). 1/ gerowskiej filozofii, o ile w ogóle uwzględniają tę kategorię, odsyłają nas z reguły do Heideg- przede wszystkim z egzystencjalizmem. Specjalistyczne leksykony i encyklopedie o co trzeba walczyć i to nie tylko z niechętnym otoczeniem, ale samym sobą. seau. Od początku jest ona czymś problematycznym, trudno uchwytnym, czymś, traktowana jest jako problem fundamentalny, podstawowy dla istnienia jednostki. czątków jest epoką autentyczności, która przybiera różne postaci, zawsze jednak po- rozpoczyna się wraz z narodzinami nowoczesności. Nowoczesność od swych powiedzenia Heidegger czy Sartre, jest jedynie późnym przejawem ruchu, który mów zachodniej kultury, począwszy od Oświecenia. To, co na jej temat mają do Taylor najwyższa sięgają odleglejszej przeszłości. Jak pouczają nas Lionel Trilling i Charles istnienia. zaś dostrojenie się do bycia jako fundamentu i jedynej gwarancji autentycznego jako ucieczki od „piekła innych ludzi”, z drugiej logia wolności i autentyczności główną rolę odegrał europejski nihilizm. Reakcją nań będzie z jednej strony apo- ność w tym ujęciu to zatem pojęcie stosunkowo późne, którego pojawieniu się dziej, napotkamy też odniesienia do Kierkegaarda bądź Nietzschego. Autentycz- Autentyczność jako pojęcie moralne czy kategoria filozoficzna kojarzy się Rousseau, Diderot i narodziny autentyczności Michał WARCHALA Warchala Tę egzystencjalną rangę autentyczność zyskuje po raz pierwszy w dziele Rous- Jednak dzieje autentyczności, dzieje „bycia sobą” traktowanego jako wartość Jednak dzieje autentyczności, „bycia sobą” L. Trilling 1972 oraz Ch. Taylor 1 , autentyczność jest jednym z kluczowych postulatów i zarazem proble- Eigentlichkeit Sincerity and Authenticity Rousseau, Diderot i narodziny autentyczności Etyka autentyczności bądź do dzieł Jean-Paul Sartre’a. Niekiedy, znacznie rza- , Harvard University Press, Cambridge Mass. Dociekania , przeł. A. Pawelec, Znak, Kraków 2000.

205 206 ny dialog z ści i Rousseowskie wyznania zgorzkniałego da. Odpowiedzią (choć nie w sensie bezpośredniej polemiki) na krytykę teatralno- sty składnik kondycji ludzkiej, jedyny żywioł, w którym może ujawnić się jej praw- ka w szaleństwo. To, co dla niego jest groźbą, Denisa Diderota stanowi oczywi- najbardziej, od czego pragnie uciec, nawet wtedy, gdy pozostaje mu już tylko uciecz- atrum mundi przeciwieństwo, w nieautentyczność, sztuczność, teatralność. Bycie częścią idiom. nazwać rzeczy na nowo, wynaleźć swój własny „subtelniejszy” woczesnej „symbolicznej składni” i staje się obszarem, w którym podmiot musi Polem tej walki jest język, który stopniowo traci swoje ugruntowanie w przedno- jej problematyczność, która będzie czymś nader istotnym dla romantyków. tyczności rozpoczyna się od pewnego starcia między tekstami, ujawniającego całą w jak powiada Hegel w swoim sławnym komentarzu do samego siebie”, który wyobcował się od przeznaczeniem człowieka była wieczna kondycja „ducha, mocą innej maski. Czyżby więc udawanie było istotą człowieczeństwa? niemal nieodróżnialne – fałszywość maski może zostać zdezawuowana tylko z po- obnażenie sytuują się na tym samym poziomie, w pewnych momentach stają nego przybierania teatralnych póz i ich jednoczesnego demaskowania. Poza i jej nym elementem funkcjonowania jednostki w społeczności, bycia postrzeganym głównego bohatera. Władza pozoru sięga jednak głębiej, maska jest nieusuwal- zór i maska są nowoczesną inkarnacją losu, złowrogą siłą ciężko doświadczającą czasem niebezpieczne, nieraz tragiczne. W Wolteriańskim tucje. Świat pozoru krępuje człowieka, wplątuje go w sytuacje niekiedy śmieszne, władzą pozoru, który stwarza i utrzymuje przy życiu absurdalne społeczne insty- to także walka z wszech- walka z przesądem, religią i chrześcijańską „mitologią” 3/ 2/ za dostojną fasadą instytucji władzy sekwentnym przeciwstawianiu pozoru i prawdy, demaskowaniu zbrodni ukrytej jąc Tacyta za największego historyka starożytności, jego wielkość dostrzega w kon- cenia, zwłaszcza w jego bardziej radykalnych postaciach. Edward Gibbon, uzna- Fenomenologii Odnajdywaniu autentyczności towarzyszy jednak stała groźba popadnięcia w jej Zdzieranie masek, obnażanie pozorów jest jednym z naczelnych haseł Oświe- Oświecenie i maski Dociekania s. 183-198). Por. P. Gay ( Cambridge University Press, Cambridge 1977) oraz Philippe’a Lacoue-Labarthe’a wywodów, podejmuję tu sugestie Richarda Senneta ( Czyniąc zestawienie tekstów Rousseau i Diderota punktem wyjścia dla moich Diderot: paradoks i mimesi Kuzynka mistrza Rameau , nieautentycznej rzeczywistości maski – oto czego Rousseau boi się The Enlightenment ? Naturalność i maska, powaga przeżycia ironia – epoka auten- s, przeł. J. Margański, „Teksty Drugie” 2002 nr 3, , t. 1, Norton, New York 1995, s.156-158. 2 . 3 Świat Rameau to świat udawania, nieustan- . Podjęta przez oświeceniowych

„samotnego marzyciela” jest ironicz- The Fall of Public Man Zadigu to właśnie po- , philosophes Kuzynka the- mu sympatię; tymczasem nie istnieje człowiek, który miałby także wad odra- o brak szczerości: „Montaigne pokazuje swoje wady, ale tylko te, które zjednują ma charakter ściśle intymny. W szkicach do projekt sięga głębiej i w momencie swego największego egzystencjalnego natężenia „naturalny” bieg rzeczy uległ skrzywieniu „naturalny” razem odkrycie pierwotnej manipulacji, ogólnej zasady czy zbioru historycznych faktów. oznacza za- Dotarcie do „źródła” z tego sprawę, podkreśla dystans, który dzieli go od autora pozycję mniej stylistycznie wyrafinowanego naśladowcy. Jak gdyby zdając sobie kursorem był w tym względzie Montaigne; Rousseau mógłby tu jedynie zajmować niej zabiegu demaskacji do własnego Ja. Wielkim i dobrze wówczas znanym pre- seau we własną twórczość, jak również samo zastosowanie wspomnianego wcześ- rzeczywistego umysłowego niezrównoważenia, chorobliwego zaangażowania Rous- do dziś najistotniejszym elementem potocznej wiedzy o nim. kiem mitu Rousseau-prymitywisty, który (choć wielokrotnie obalany) pozostaje rakter. nistów, cha- niejednokrotnie wytykano wewnętrzne sprzeczności i „sofistyczny” z odczytywanymi dosłownie fragmentami jawia się na scenie czworakach z główką sałaty w ustach. Karykatura na równi ści” równie bezlitośnie wyszydzali jego postawę: w satyrze Palissota Rousseau po- phes 5/ 4/ równości czątkowe zaciekawienie mieszało się z niesmakiem i oburzeniem. naukach i sztukach emocje. mentem konwencji, z rzadka jedynie wzbudzającym żywsze Dla oświeconej publiczności moment obnażenia pozorów stał się zwykłym ele- ślonych celów. Oświecenie dąży do odkrycia „źródeł” ( i opisywanym przez innych, a nie tylko atrybutem niezbędnym w osiąganiu okre- obiegowym, niemal banalnym elementem oświeceniowej literatury: Pożywką dla szyderstw są nie tylko nasilające się wraz z upływem lat objawy A jednak dla tej samej publiczności dzieła Rousseau, począwszy od dobrze poprowadzonej intrygi potrzebni są zdemaskowani zdrajcy. które występowałyby częściej aniżeli pozory, konwenanse, hipokryzje, maski. W słowniku polemiki i satyry brak terminów, W teatrze, w kościele, powieściach, czasopismach, każdy na swój sposób obnaża Warchala Ten motyw demaskowania stał się z czasem, jak zauważa Jean Starobinski, od dawna oskarżających Rousseau o „zdradę”. Z drugiej strony „reakcjoni- Rousseau o „zdradę”. od dawna oskarżających 1964, s. 99 i nast. 2000, s. 12. Rousseau. Przejrzystość i przeszkoda Jean-Jacques analizuje Bronisław Baczko w: Ten motyw „poszukiwania źródeł” wspólny dla całego francuskiego oświecenia Wyznania czy Umowie społecznej , Rousseau, Diderot i narodziny autentyczności

, a na zanim ujrzały światło dzienne, budziły obawy w obozie Wyznaniach ,

nim jeszcze stały się biblią przyszłych rewolucjo- Rousseau – samotność i wspólnota skończywszy, stanowiły wstrząs, w którym po- odsłonić quasi 4 Rozprawy o nierówności Rozprawy Wyznań i zdemaskować. . , przeł. J. Wojcieszak, Warszawa KR, -mitycznego momentu, w którym Rousseau oskarża Montaigne’a origines , PWN, Warszawa Prób 5 ) czy to w postaci […] Do rozwiązania Rozprawie o nie- staje się zacząt- – jego własny Rozprawy o philoso-

207 208 chadzki tylko dla siebie” zamiarze: on bowiem pisał swoje publiczności: „Podejmuję to samo dzieło, co Montaigne, lecz w zgoła przeciwnym chadzkach wnętrznych”, „obcych” elementów, „obcych” wnętrznych”, która funkcjonuje jako zarazem punkt wyjś- będące pragnieniem czystej, niezapośredniczonej samoobecności, wolnej od „ze- ostatniej jest w przypadku Rousseau „poczucie istnienia” ( ostatniej jest w przypadku Rousseau wej wrażliwości i samoświadomości – epokę autentyczności. Skrajną postacią tej epokę w dziejach nie tyle filozofii czy literatury, ile przede wszystkim jednostko- niemu jednak, dzięki zawartym w nim sprzecznościom Rousseau otwiera nową czesnym najbardziej dziwaczny, Dzięki najbardziej (o ironio!) „nienaturalny”. oczom publiczności fałszywego Rousseau. wiodą samodzielną egzystencję w postaci korowodu masek, który przedstawia sięwzięcia Rousseau. Odrzucone artykulacje, wytwory nieudanego rozpoznania cego, zwłaszcza w późnym okresie, negatywną siłą napędową pisarskiego przed- jednak umożliwia ono dostrzeżenie pierwiastka niepewności i daremności będą- 8/ 7/ 6/ Montaigne odmalowuje siebie wiernie, ale tylko z profilu” żających. lizę” zauważa, że Rousseau jest myślicielem, który „prowadzi swoją własną psychoana- się podejrzana, skażona fałszem; nie oddaje do końca „prawdy ja”. Pierre Burgelin liwości ostatecznego uwalniającego wypowiedzenia go. Każda symbolizacja wydaje powtarzania, w którym następuje wieczny powrót tego samego elementu bez moż- dziej adekwatnej. Monolog Rousseau bliższy jest Freudowskiej figurze przymusu tycznego ciągu, w którym symbolizacja mniej adekwatna ustępuje miejsca bar- przechadzki objawienia jedności wszechświata itd. Artykulacje nie tworzą dialek- samotny wędrowiec dostępujący w trakcie cnota, „obywatel Genewy”, ko-rzymska na” wikarego sabaudzkiego, miłość Julii i Saint-Preux, wychowanie Emila, grec- braniami: natura i przeciwstawna jej złowroga cywilizacja, Bóg, „religia natural- ny monolog, w którym Rousseau posługuje się wciąż nowymi metaforami-prze- przeżycia. Stąd konieczność ponawiania wysiłków układających się w nieprzerwa- szy nieustannie przekonanie o nieadekwatności wszelkiej artykulacji i symbolizacji która stanowi rzeczywistą siłę napędową wszelkich jego prób pisarskich, towarzy- stansu, a tego Rousseau najbardziej pragnie uniknąć. Intensywności przeżywania, tem estetyzującej kontemplacji. Ta ostatnia wymaga zachowania określonego dy- To właśnie ten momentami dość rozpaczliwy monolog wydawał się chyba współ- Dla Rousseau zatem własne Ja i moment jego ukazania nie ma być przedmio- Dociekania Warszawa 1967, s. 33. s. 29. P. Burgelin J.J. Rousseau Pleïade, Paris 1959, s. 1149-1150. Ebauches des Confessions 8 . Nawet jeśli takie „psychologistyczne” stanowisko wydaje się przesadą, to . Nawet jeśli takie „psychologistyczne” pada z kolei charakterystyczne oskarżenie o chęć zyskania poklasku La philosophie de l’existence de Jean-Jacques Rousseau philosophie de l’existenceLa de Jean-Jacques Przechadzki samotnego marzyciela , w: 7 . Oeuvres completes

Próby tylko dla innych, ja zaś spisuję swoje prze- t. 1, wyd. M. Raymond i B. Gagnebin, , przeł. M. Gniewiewska, Czytelnik, sentiment de l’existence , PUF, Paris 1952, 6 . W Prze- ) która wydaje się Rousseau przede wszystkim zbędna: sza i odtwarza to, co zawsze już jest w duszy ludzkiej. Widowisko jest hipostazą, atralne to obrazy namiętności, których pierwowzory tkwią w człowieku. Teatr upięk- 10/ 9/ zmierza wszelkie doświadczenie. i punkt dojścia, cia, źródło nowego „prawa natury” nieszczęść” miało się stać ciwstawienie zewnętrznego „obrazu” i wewnętrznego „pierwowzoru” ciwstawienie zewnętrznego „obrazu” nym. Kluczowym elementem ustanawiającym swoiste napięcie tekstu jest prze- m”. a m nie mógł przypisywać mi poglądów, których nie niemożliwe, muszę mówić, potępiać to, czego nie pochwalam, ci lat dawało mi szczęście, należało kochać cię zawsze! […] Skoro wszystko to jest nia w grę publicznych sporów: „O słodkie życie w ustroniu, któreś przez trzydzieś- – Rousseau, antycypując własne refleksje z ciwa apologetyczna intencja tekstu ujawnia się w nieco wcześniejszym fragmencie w klopedystów sprowokowanego przez nia, choć jest to jeden z kluczowych momentów konfliktu ze środowiskiem ency- prawdę ważną dla całego narodu”, zauważa w przedmowie do ojczyzny […] nie chodzi już tutaj o czcze gadanie filozoficzne, ale praktyczną d’Alemberta w wany zwłaszcza w wypróbo- poglądów sprawą publiczną; publiczny kostium „obywatela Genewy”, motywem twórczości. W własnej postawy, usprawiedliwienia, które z czasem stanie się obsesją i głównym wycofuje się i zagłębia w samego sobie. łało konflikt i oskarżenia, a w konsekwencji rozczarowanie. Tym razem Rousseau łecznych relacji. Oburzenie nie spotkało się jednak z właściwym odzewem, wywo- prawach. to kolejna próba artykulacji przeżycia, które wcześniej znalazło wyraz w obu Liście występek. Jak to? Czyżby przed powstaniem teatru nie kochano dobrych ludzi i nie- Teatr, mówią mi, prowadzony tak, jak można i trzeba, czyni cnotę przyjemną, a obrzydza W znanym fragmencie Z Genewy do Paryża Warchala W i inne pisma J.J. Rousseau J.J. Rousseau s. 96 (wszystkie kolejne cytaty z Liście wymierzona jest Tam artykulacja przybrała postać oburzenia na „nienaturalność” spo- 9 . przewijają się rozmaite argumenty przeciwko widowiskom teatral- , s. 350 (wszystkie cytaty z Listowi o widowiskach Rozprawą o naukach i sztukach Encyklopedii List o widowiskach Wyznania Rousseau, Diderot i narodziny autentyczności Rozprawie o nierówności , t. 2, ks. VIII, Liście explicite , Rousseau zabiera głos w sprawie teatru, istocie jest Wyznań Rousseau nie rezygnuje jeszcze z czynienia swych Rousseau , przeł. W. Bieńkowska, w: tegoż Wyznań w jednego z nich. Sprowokowany artykułem Rousseau opisuje decyzję napisania tego, co nie towarzyszą równie patetyczne stwierdze-

Listu Rozprawę o nierówności przeł. T. Boy-Żeleński, PIW, Warszawa 1956, List według tego wydania). według tego wydania). , jest pierwszą z prób usprawiedliwienia

Wyznań nadal mu służy: „Pisałem dla mojej ,

jako początek „długiego łańcucha , objaśnia zdradliwość uwikła- summum bonum Umowa społeczna , a krytyka zawarta Listu . Jednak właś- 10 aby nikt ,

. Sztuki te- do którego Roz-

209 210 W analizie dystans. pem widowiska niż tragedia, której koturnowość zapewnia bezpieczny Komedia, jest znacznie groźniejszym ty- zauważa Rousseau, jako „bliższa życiu” Zagarnia głównego bohatera, Alcesta, „prawda” odkryta „westencjalna własnym sercu” zaczęła dominować nad fikcją. wpływ. Wprowadza poprawki, zastanawia się jak zmodyfikować intrygę, by egzy- rwać spójność Molierowskiej fikcji i tym samym przezwyciężyć jej „magiczny” lęku przed magią teatru. ny w kostium starożytnego moralisty, zdają się jedynie ukrywać właściwe źródło szaniu występku przez formę”, których nie szczędzi czytelnikowi Rousseau ubra- wszelkiej moralności? Konwencjonalne wyobraźni” czy „upięk- uwagi o „brukaniu pieczeństwo nie polega na tym, że moralność teatralna udowadnia teatralność 12/ 11/ momencie Rousseau, „ma swoją własną moralność” jest samo medium teatralności: gra, fikcja i sztuczność. Teatr, zauważa w pewnym zują się pierwotne wobec natury, teatr odkrywa ich wspólny mianownik, którym nowi kryterium pozwalające nazwać pozór pozorem. W teatrze i fikcja oka- uczynienia natury częścią udawania i pozoru, zniknięcia pierwowzoru, który sta- -przeciwieństwa-natury, ile zlania się w jedno obu przeciwstawnych elementów, gawiedzi”. Rousseau w istocie najbardziej boi się nie tyle zjawiska teatru-jako- sztucznej gry. W teatrze cnotę pokazuje się jako „grę […] dobrą dla zabawiania linii podziału: widowisko zagarnia wewnętrzną sferę uczuć wtłaczając ją w ramy kryje się jednak przeciwstawny mu ruch drastycznego skrócenia dystansu i zatarcia sfery uczuć oddziela dystans. Wewnątrzod „naturalnej” tego ruchu oddzielenia ruje kolejne jej elementy. Widowisko teatralne, przynależy do sfery pozoru, którą przeczucie tego niebezpieczeństwa jest ośrodkiem całej narracji Rousseau, gene- kryje w sobie jednak znacznie istotniejsze niebezpieczeństwo – na wpół świadome wiek wpłynąć na praktyczną moralność. by móc jakkol- dzać – teatralne zmyślenia są zbyt odległe od codziennego życia, kowicie obca, teatr, kreując kolejne iluzoryczne sytuacje, może jedynie przeszka- dystansie, który wydaje się nie po przeskoczenia. Sytuacja sceniczna jest nam cał- fikcyjnym obrazem a naturalnym pierwowzorem, z przekonania o dzielącym je ściom, których istnienie jest jednak od niego całkowicie niezależne. mnożenia bytów ponad potrzebę. Teatr może jedynie schlebiać pewnym skłonno- D’Alembert, zachwalając dobroczynny wpływ teatru na obyczaje, popełnia błąd Charakterystyczna jest w tym kontekście fascynacja Motyw „zapominania o życiu” wskutek oddziaływania scenicznej hipostazy Motyw Kolejne argumenty Rousseau wynikają z tego zasadniczego napięcia między czyniąc to, co natura i rozum zrobiły już przed nim. nawidzono złych? […] Teatr czyni cnotę przyjemną… Wielkiego zaiste dokonuje cudu Dociekania Tamże, s. 360. Tamże, s. 356. Mizantropa potępienie miesza się z zachwytem. Rousseau usiłuje roze- implicite identyfikując się z nim. W „popra- 11 12 . Czy związane z nią niebez- Mizantropem Moliera. temat: „wniknąć we własne serce pod koniec widowiska” kryterium, zgodnie z którym Rousseau osądza świat teatru oraz opinie na jego jest ludzka autentyczność. Ta analiza stanowi powrót do czystości pierwotnego naturalnych uczuć i zachowań, która przynosi odpowiedź na pytanie o to, czym ludzkiej egzystencji, skupia uwagę na drugim członie relacji i wygłasza pochwałę „reżimu maski”, którego ucieleśnieniem jest teatr i który zdaje się ogarniać całość się i „wejście Rousseau, nie mogąc naruszyć integralności obrazu, w głąb siebie”. minacyjny moment całego tekstu, dla którego punktem wyjścia było „wycofanie” To prowadzące do owych „prawdziwych rozkoszy życia”. „naturalne uczucie” kul- Genewy, Rousseau stopniowo dochodzi do analizy tego, czym jest pierwowzór, stego prowincjusza, przeciwieństwo rozwiązłości Paryża i kalwińskiej surowości zamiast swej prawdziwej twarzy. Akcentując przeciwieństwo człowieka miasta i pro- Przyjmując rolę, staje się innym człowiekiem. Oszustwo polega na pokazaniu maski „kultywuje zawodowo talent oszukiwania ludzi”. rzeczywistości dla pozorów”, wieka cywilizowanego, który żyje tylko w spojrzeniu innych. Aktor „wyrzeka się osobowości aktora zawarta w rzy, rozpoczyna się rywalizacja i walka pozorów. narodziny cywilizacji z teatru, której sugestywny obraz maluje Rousseau pod koniec niczyjej integralności. Upadek tej sielskiej krainy, jej degrengolada pod wpływem 15/ 14/ 13/ stawać z tą cudowną sztuką” stwo jest jednak pozorne i w końcu Rousseau musi przyznać, że „[t]rudno się roz- wionej” w ten sposób postaci „siła cnoty bierze górę nad sztuką pisarza”. Zwycię- sztuczność i teatralność to kolejny element tego zestawu przeciwieństw. Naturalność tomiom: rozwiązłość/wielkie miasto kontra cnota/prowincja. Naturalność rywalizuje; nikt „nie żyje na zewnątrz siebie” trwa w stanie nienaruszonym. Na prowincji nikt się z nikim nie porównuje, Prowincjuszny”. jest silny siłą owego pierwowzoru „wewnętrznych” uczuć, który rakteryzuje „prostota prawdziwego geniuszu”, jest on subtelny i bezpretensjonal- prowincji będzie musiała ustąpić miejsca zepsuciu metropolii. Prowincjusza cha- Propozycja d’Alemberta, by założyć teatr w Genewie, oznacza, że sielska prostota nabiera w miasta, jak zawsze u Rousseau wzorowany na Paryżu i jak zawsze demoniczny, Teatr to lustro, w którym miasto ogląda siebie i schlebia samemu sobie. Obraz pokonanego, musi podjąć wyzwanie na innym terenie. musi ulec przemocy fikcji. Rousseau, pozostawiając przeciwnika nie- wowzoru”, W przeciwieństwie do prowincjusza człowiek miejski jest aktorem – analiza Warchala Opisując naturalność, Rousseau pozostaje wierny zarysowanym wcześniej dycho- Będzie nim społeczne otoczenie. Teatr jest nieodłącznie związany z miastem. Tamże, s. 353. Tamże, s. 405. Tamże, s. 382. Liście Rousseau, Diderot i narodziny autentyczności szczególnej mocy poprzez zestawienie z sielskością prowincji. Rozprawy o nierówności 13 . To, co wewnętrzne i trwałe w osobowości, siła „pier- Liście to odpowiednio wyjaskrawiony portret czło- 14 : maska pojawia się w miejscu twa- , spojrzenia innych nie naruszają 15 . Listu , przypomina

211 212 rej następowałoby kojarzenie młodych par: się przed innymi. Rousseau przedstawia opis ludowej uroczystości, w trakcie któ- między ludźmi w małej społeczności. Nikt tu nie przestaje być sobą prezentując umacnia związki skiemu widowisku. Święto jest rozrywką „z natchnienia natury”, cepcji ludowego święta jako antyspektaklu, który Rousseau przeciwstawia miej- teatralności jest aż nadto widoczne. istnienie tego, co naturalne, zależy od działania, którego pokrewieństwo ze sferą dania, jednak przeciwieństwo naturalności i teatralności okazuje się iluzją, jeśli kach przejrzystości, o którą Rousseau upominał się już w istnieje w samym centrum wdarły się do samego serca naturalności, „przeszkoda” zachowań zwierząt. Wrażenie pozostaje jednak wciąż takie samo: sztuczność i maska w mechanizmie przyrody,wstydu jego „funkcjonalnością” przywołuje przykłady próba określenia, czym jest cnota na osobliwy problem: czym jest wstyd? Zawsze towarzyszy on cnocie, a więc wszelka zrównana zostaje z cnotą i wstrzemięźliwością. W tym momencie Rousseau napotyka 18/ 17/ 16/ przestrzeń dla „podobania się”. Spontaniczne zachowania raz jeszcze stają się ma- i czuwa nad całością widowiska. Jej wzrok wymusza określone zachowania, stwarza Wzajemne odsłanianie odbywa się zatem w obecności widowni, która patrzy, ocenia ten jest nie mniej naturalny niż samo uczucie” śmieszne, że muszę wyjaśniać, dlaczego się wstydzę uczucia naturalnego, jeśli wstyd zoficznych przeciwników, którzy zgadzają się z takim poglądem („Czy nie jest to Rousseau zaprzecza, jakoby wstyd był społeczną konwencją, drwi ze swoich filo- „Wybiegi”, przekora” – czyż nie jest to właśnie teatralność? „czuła „zastrzeżenia”, które z zastosowanych określeń niemal automatycznie podważają tę konkluzję: wstydu. Rousseau bez wahania opisuje wstyd jako naturalny, ale przynajmniej nie- Ten pierwiastek teatru obnaża także iluzoryczność kon- ukryty w „naturze” wprowadzając nikogo w błąd, wy, skromności i uważnej obserwacji siebie? […] Czy można w godziwszy sposób i nie rzyskim podczas którego oczy publiczności, ciągle na nich zwrócone, zmuszają do rezer- siebie sympatii i spotykać się z większą przyzwoitością dyskrecją niż na zebraniu towa- Proszę mi powiedzieć, gdzie młodzi kandydaci do małżeństwa mogą godziwiej nabrać wstydliwość nadaje ceny łaskom, a słodyczy odmowie. czułej i naiwnej przekorze lepiej wyraża się to, co ona chce ukryć, niż znalazłoby wyraz; wość je roznieca: w jej obawach, wybiegach, zastrzeżeniach, nieśmiałych wyznaniach, Pożądanie ukryte pod osłoną wstydliwości ma tylko więcej uroku; hamując je, wstydli- Dociekania tami swoje ewentualne wady… Tamże, s. 485. Tamże, s. 434-435. Tamże, s. 432. . Przeszkoda zaspokojenie pożą- ma co prawda jedynie ułatwiać „naturalne” przynajmniej co do cech zewnętrznych 18 vel naturalność, musi wziąć pod uwagę zjawisko 17 ), stara się uzasadnić istnienie 16 Rozprawie o naukach i sztu- pokazywać wraz z zale- 21 20// 19/ gotowanie serc do wzajemnej miłości, którą im Bóg nakazuje” sobie, a osoby cnotliwe i religijne, które pragną się połączyć, powinny zadbać o przy- religijnym nakazom: „Wszakże obowiązek wzajemnej miłości nakazuje podobać się ską, powierzchownością wyreżyserowaną na użytek widza, która podlega w dodatku tret” ( uroku.: „Jeśli będę chciał stworzyć dzieło napisane równie starannie jak inne, nie uroku.: „Jeśli konywać, nie chce, aby jego dzieło posiadało ową uwodzicielską siłę zewnętrznego stającego powoli przekonania o wrogim spisku. Wyznania dobre jak i złe, z zupełnie innych motywów niż te, które je faktycznie wywołały”. dzę, że ludzie mi najbliżsi nie znają mnie i wywodzą moje działania, zarówno własnego postępowania: „Wi-przedstawienia rzeczywistych „ukrytych motywów” nia. Fałszywe motywy przypisywane przez nie działaniom Rousseau skłaniają do Może być ucieczką od „obrazów” ( Może być ucieczką od „obrazów” wolnie wybierającego samotność może stać się wizerunkiem doskonale wiernym. dza o wyjątkowej pozycji, jaką ludzkich uczuć, przesą- stość twarzy odzwierciedlającej naturalny „pierwowzór” ny. Teatralność raz jeszcze triumfuje, naturalność okazuje się jej pochodną. przejrzystości, twarz, która miała ujawniać wszystko, zaczyna pełnić funkcję zasło- stanowi idealny spektakl postaci prowadzonych ręką oświeconego władcy cujących łączy owa idealna więź przejrzystości oparte jest w istocie na udawaniu, tylko dzięki sztucznym zabiegom. Gospodarstwo Wolmara, gdzie wszystkich pra- Obraz ogrodu w Clarens przedstawia nieskrępowaną naturę, która jednak trwa autentyczności, które okazuje się koniec końców triumfem sztuczności i maski. Heloiza cięstwo będzie należało do Filinta. Pisana mniej więcej w tym samym okresie bycia Molierowskim Alcestem, ale w jego wewnętrznym dialogu ostateczne zwy- Jak zauważa trafnie Pierre Burgelin, Rousseau będzie odtąd zawsze aspirował do Wyznania Portret i pamięć, fikcja ironia Warchala Ten paradoksalny triumf maski w miejscu, gdzie zwyciężyć powinna przejrzy- Rousseau’s Confessions Wyznań – jaki istnieje i będzie prawdopodobnie istniał w przyszłości”. Moja próba lektury jedyny portret czlowieka ( przekładzie książki. Jej pierwsze zdanie brzmi (tłum. za wyd. Pleïade, s. 3): „Oto na początku księgi I, w kilkuzdaniowej apostrofie, której niestety brak polskim Określenie P. Burgelin Tamże, s. 485-6. portrait doskonale obrazuje to uwikłanie w sprzeczności, dążenie do naturalności, mają już do pewnego stopnia cel apologetyczny, powstają w cieniu nara- wiele zawdzięcza analizom Ann Hartle z jej książki są próbą zrekompensowania porażki ) – jak go nazywa Rousseau Wyznań La philosophie de l’existence…La Rousseau, Diderot i narodziny autentyczności jako , Notre Dame University Press, Notre Dame 1983, s. 8 i nast. portrait portrait d’homme) – List o widowiskach kluczowe dla rozwijanej tu interpretacji pojawia się tableaux , s. 303 i nast. 21 – namalowany przez człowieka dobro- ) funkcjonujących jako opinie otocze- zgodnie z naturą i w całej jej prawdzie

Rousseau nie pragnie jednak prze- Rousseau nie

zajmuje wśród pism Rousseau. Listu o widowiskach Modern Self in 19 . Poznanie nie daje . Ten „por- 20 . Nowa

213 214 mogą być „piękne” ( by być widziany – pisane wśród ludzi i dla nie mogą w pełni szczere, Montaigne’a. To pokazujące człowieka wyłącznie takim, jakim chciał- „chimery”, seau surowo osądza wszystkie wcześniejsze „zwierciadła” i portrety w tym wzięcie bez precedensu”, jakim są 24/ 23/ 22/ staje być istotny: To sprawia, że realny korelat językowych wywodów prze- „prawo autentyczności” odmaluję siebie samego, a jedynie się ubarwię” każdą rzecz wypowiem tak, jak ją odczuwam” [stylem], który mi się nawinie, będę go bez skrupułów zmieniał według nastroju, „Zawsze będę posługiwał się tym ciążając się całą „machiną pracy pisarskiej”: wsze fałszywe obrazy. Rousseau pragnie pisać bez planu, dyscypliny, nie ob- dać głos autentycznym uczuciom, zlikwidować zapośredniczenie stwarzające za- nowego języka, który mógłby w pełni od- ba nowego stylu czy raczej „anty-stylu”, zykowi, który staje się nieodróżnialny od uczucia i wyrażającego owo uczucie Ja: dokonanych w ni przezroczyste i nierozerwalnie związane z treścią, którą wyrażają. nym”. Ten – słowa i zdania staną się w peł- historii” będzie częścią mojej styl „sam „stylem nierównym i natural- nych ze sobą uczuć, które można opisać jedynie wieka takim, jaki jest. Wnętrze człowieka to chaos różnorakich, często sprzecz- sekretnych przyczyn”,kryć „łańcuch które uczyniły charakter pojedynczego czło- odsyłającymi do stanów duszy.kami” od- Rousseau chce opisać „historię duszy”, danych. Jak zauważa w szkicach do prawdą traktowaną jako zbiór obiektywnych „faktami”, seau nie interesuje się sugeruje dzianie się i czasowy rytm. rat przychodzi do głowy,„takim, jaki się nawinie”, bez pojęcia całości, stylem w bezczasowości. Z drugiej strony leniwy półautomatyzm spisywania tego, co aku- który jednak pozostaje odporny na upływ czasu, funkcjonuje niejako zawieszony sugeruje równoczesność wielu cech, rozwinięty w przestrzeni obraz duszy,tret” W tym projekcie nowego języka, poprzez który ma się zrealizować „przedsię- szłości w kształcie, jakim była przeżywana. cją, jest gwarantem całej reszty; bezpośrednia prawda języka gwarantuje prawdę prze- która nagle stała się widoczna. Ponadto ta spontaniczna wierność, łącząca słowo z emo- które służy ujawnieniu ukrytej rzeczywistości, sam jest objawioną tajemnicą, skrytością, Język jest bezpośrednio wyrażoną emocją i zamiast być konwencjonalnym narzędziem, Dociekania Aby uniknąć przekleństwa „podobania się” i względu na publiczność, potrze- Aby uniknąć przekleństwa „podobania się” Jean Starobinski interpretuje projekt „nowego języka” (odsyłający do odkryć Tym bardziej, że podobnie jak we wcześniejszej J.J. Rousseau J.J. Rousseau J.J. Rousseau Szkicu o pochodzeniu języków Ebauches des Confessions Mon portrait Ebauches des Confessions beaux ), ale nie „wierne” ( , w: Oeuvres completes Wyznania Wyznań , s. 1154. , s. 1154. ) jako „oddanie inicjatywy” samemu ję- ) jako „oddanie inicjatywy” , tkwi jednak pewna sprzeczność. „Por-, tkwi jednak pewna sprzeczność. fakty są jedynie „zewnętrznymi ozna- ressemblants , s. 1121. 24 . 22 . W szkicach do Rozprawie o nierówności ) 23 . Wyznań Rous- Rous- Próby autobiograficznej narracji ści, a augustyński problem „upadku w czas” pozostaje kluczowym problemem jego Poulet, przeszłość jest tym, ku czemu Rousseau zawsze powraca w swej twórczo- strzenią, która całkowicie zagarnęła w siebie czas. Jak trafnie zauważa Georges w pełni doskonałym, prze- jako jedyna może być całością zamkniętą, „portretem” cza to (wbrew temu, co twierdzi Starobinski), zwrot ku własnej przeszłości, która i ujawniają się w języku mającym zawsze charakter czasowości. W praktyce ozna- ter i tym, co czasowe, pojedynczymi przeżyciami uczuciami, które przychodzą całości, której deklarowana „szczerość” narzuca bezczasowy, niezmienny charak- ża. Analiza przenika gładko łączy ze sobą Ja i język. To połączenie jednak rozwiązuje konflikt, który miałe w kontekście dokonanej przez niego interpretacji dyskursu Rousseau, która staje ostatecznie spełnione”, jednak te zastrzeżenia wydają się nie do końca zrozu- a autentyczność stanowi nieustanne zadanie, które „nigdy nie zo- i „niepewny”, 27/ 26/ 25/ na byłaby posłuszeństwo” podporządkowaną już przedmiotowi, który miałby ją poprzedzać i któremu win- innym jak szczerością wyzutą z dystansu i bezrefleksyjną, spontanicznością nie sją, w jedności teraźniejszego momentu: „Albowiem autentyczność jest niczym niem się Ja. „Człowiek staje się słowem” poza wszelką zapośredniczającą reflek- nięta przez teraźniejszy moment ekspresji, który jest wypowiedzeniem-wyłonie- W ten sposób, jak zauważa dalej Starobinski, przeszłość zostaje niejako pochło- tyczności między tym, co przynależy do porządku pokazują, do czego może prowadzić przyznanie językowi (s)twórczej mocy. nym. Analizy de Mana, choć naznaczone specyficznym dogmatyzmem, doskonale staje się problemem urojo- miotu i przesądza o tym, że problem „autentyczności” porządkowanie wszystkiego językowej machinie, która sama stwarza fikcję pod- u Rousseau, jest niemożliwe między Ja i językiem, które Starobinski odnajduje jakiekolwiek „przymierze” Starobinski zaznacza, że ten dyskurs autentyczności jest zarazem „władczy” szłości, stworzył je, pisząc. w zakrzepłej prze- poszukiwania swego „prawdziwego ja” kazuje, aby pisarz, rezygnując z tworzyły Nie wymaga ono, aby słowa Warchala W istocie i Augustyna. autorka rozwija bezpośrednie paralele między pojmowaniem czasu u Rousseau Warszawa 1977, s. 131 i nast.; także A. Hartle Por. G. Poulet Por. P. de Man J. Starobinski zwł. s. 332 i nast. Wyznania Wyznań Wyznania swobodnie i nieprzerwanie własną prawdę. Prawo to zakłada, a nawet roz- Rousseau, Diderot i narodziny autentyczności Jean-Jacques Rousseau…, Jean-Jacques Rousseau Alegorie czytania , uznaje za osiągnięte to, do czego Rousseau bezskutecznie zdą- dokonana przez Paula de Mana na swój sposób pokazuje, że to cały projekt „nowego języka”, nowego dyskursu auten- to cały projekt „nowego języka”, , przeł. A. Siemek, w: tegoż 25 27 . . 26 odwzorowywały . Wyniknąć z niego może jedynie bezwzględne pod- , przeł. A. Przybysławski, Universitas, Kraków 2004, s. 236-238. Modern Self… Metamorfozy czasu

portrait uprzednią rzeczywistość, lecz aby , s. 72 i nast., gdzie ,

porządku skończonej , PIW,

215 216 tret”, Rousseau na użytek publiczności i wygłaszanej w jej kierunku tret”, języka wyrażającego uczucia. Określając kiego „naturalnego” potem wstępie do księgi VII W rozpoczynającym się zaraz pełnych błędów”. w której mowa jest o „zeszytach służbie pamięci. Druga część książki rozpoczyna się od dramatycznej apostrofy, cza paradoksalnie konieczność dokonania wysiłku wyobraźni, która pozostaje na I księgi ostatecznej wersji języka” nakazowi absolutnej szczerości, który Rousseau podkreśla na początku jest wyobraźnia. Podporządkowanieprzeszły łańcuch „poruszeń duszy”, „nowego uczyni owo rozpoznanie jasnym dla publiczności. i który ny od sytuacyjnych modyfikacji, obraz, w którym sam będzie się mógł odnaleźć czasu, zachowując całe jego bogactwo, i przedstawi rzeczywisty obraz Ja niezależ- zyk pragnie być zarazem malarzem, który we własnym portrecie unieruchomi upływ przeżyć wedle ich rytmu przywodzącego na myśl utwór muzyczny. Rousseau-mu- zarazem, że warunkiem zaistnienia pełnego „portretu” jest wierne zapisywanie Muzyka, jak twierdzi Rousseau w gii powraca do przełamanego już w i uniemożliwia osiągnięcie wymarzonej jedności samoobecności nosi go poza niego samego, każe mu antycypować przyszłe nieistniejące sytuacje cie; z drugiej strony, wyobraźnia człowieka żyjącego w społeczeństwie niejako prze- do którego Rousseau nawiązuje w omawianym tu fragmen- nych z „głosem serca”, obraźnia pozwala uzupełnić luki w pamięci i stworzyć obraz poruszeń duszy zgod- loznaczności pojęcia wyobraźni obecnego w myśli Rousseau: z jednej strony wy- ga odmalowuje „okrutne obrazy przyszłości”. Jest to w istocie przedstawienie wie- i dopodobnie jeszcze więcej”. Równocześnie dokonuje przeciwstawienia praw- i przeinaczeń, których w dalszym ciągu „będzie do pomyłek, „nieścisłości” przekracza krytyczny próg początku literackiej kariery. Rousseau przyznaje się fantazmatyczna geneza „portretu” ujawnia się w momencie, gdy historia życia 29/ 28/ jaźń ma u Rousseau charakter przestrzeni, która wchłania w siebie kolejne elementy Jeżeli, jak zwraca na to uwagę Pontalis w swej znakomitej przedmowie do rym Rousseau staje się na krótko i niejako wbrew sobie częścią paryskiej socjety. ciwstawieniem dwóch epok życia: szczęśliwej młodości i przeklętego okresu, w któ- imagination effarouchée Instancją, która może dokonać tego wyjścia poza czas i zarazem odtworzyć Przeciwieństwo czasu i przestrzeni to przeciwieństwo muzyki malarstwa. Dociekania Przeciwstawienie wyobraźni” jest równocześnie prze- i „przerażonej „pamięci” s. 48 i nast. Jacques Rousseau et la realité de l’imaginaire Tę ambiwalencję wyobraźni u Rousseau wnikliwie opisuje M. Eigeldinger Tekst wg J.J. Rousseaun Wyznania à developper! , t. 2, s. 5]. [ „Jakiż odmienny obraz trzeba mi będzie niebawem roztoczyć”, tu: [ „Jakiż – pierwsza podsuwa jedynie przedmioty przyjemne, dru- Wyznań Oeuvres completes portrait Szkicu o pochodzeniu języków („Wyznałem dobre i złe równie szczerze”), ozna- Szkicu ustępuje miejsca , s. 277: , Baconniere, Neufchatel 1962, zwł. paradygmatu Quel tableau different tableau ut pictura poiesis , leży u podłoża wszel- Wyznania 28 .

Wyobrażeniowa,

29 .

j’aurais bientôt quasi Jean jako „por- , uznając Wyznań memoire -apolo- , łożenie kreacji, której sam jest częścią. stwierdza w pewnym momencie główny bohater,dów”, odsłaniając estetyczne za- wanego w szczędzi dysonansów, które pogłębiają wrażenie chaotyczności świata sportreto- formie. Ich wprowadzanie następuje na zasadzie luźnych skojarzeń. Diderot nie gólne tematy pojawiają się i znikają, by po jakimś czasie powrócić w zmienionej treści muzyka zajmuje tak istotne miejsce, sam rozwija się niczym utwór: poszcze- charakter mentatorzy zwracają uwagę na „muzyczny” kiem element, który decyduje o wewnętrznym pęknięciu narracji Rousseau. Ko- podobnie jak w przypadku sam”. sperowany Rousseau zapisuje: „Nic nie jest bardziej niepodobne do mnie niż ja wincji z z „natury” wzmacniają fantazmatyczne klisze wyobrażeniowa kreacja opiera się na pewności przeżycia i odwrotnie: pewność zostaje tu jednak (pozornie) zneutralizowany poprzez zakorzenienie w pamięci; do przekazania innym. Żywioł iluzoryczności charakterystyczny dla wyobraźni które z kolei staje się uchwytne, a jego wierny, niezapośredniczony obraz możliwy rozciąga się niemal w nieskończoność, tworząc właściwą przestrzeń dla Ja, raz”, dzikości” opisany w 30/ rzeczywistych sytuacji bardziej przypomina spektakle z staje się coraz bardziej nieautentyczny,ale „spektakl własnej świadomości” coraz nej samoobecności. Rousseau wciąż deklaruje zaufanie do wewnętrznego głosu, staje służyć jedności, mnoży hipostazy, które podważają autentyczność przeżywa- nia staje się nie do zniesienia. „Nowy język” opisujący konkretne przeżycia prze- przeżycia, a ciężar walki o uznanie własnych racji i ciągłego samousprawiedliwia- dziej wątpliwa, w miarę jak oddalenie od szczęśliwej przeszłości osłabia pewność gubi się wśród mnogości własnych sytuacyjnych postaci, jej jedność jest coraz bar- koleje życia są już teraz „brudnym labiryntem”. szytami pełnymi błędów”, „portretu” staje się coraz bardziej widoczna, poprzednie zapiski wydają „ze- kojącego pierwiastka, który zakłóca przestrzenną jedność jaźni. Iluzoryczność sadnicze pęknięcie. zostać niejako retrospektywnie spełniony, a iluzja winności przypominającym pod pewnymi względami To już zdanie niemal żywcem wyjęte z historii Warchala Zmiana scenerii życia, wejście w świat salonowej gry potęguje działanie niepo- przeszłości jako idealnej przestrzeni. – ten ostatni zwraca uwagę, że przestrzenność Ja wymusza poniekąd zwrot ku analogiczne uwagi u Baczki ( ekspansji”, która dla Ja jest koniecznym dopełnieniem „poczucia istnienia”; por. też s. 14-15; P. Burgelin ( J.-B. Pontalis Listu o widowiskach Kuzynku. Preface Rousseau, Diderot i narodziny autentyczności „Nie ma nic bardziej płaskiego niż szereg doskonałych akor- Rozprawie o nierówności 30 , w: J.J. Rousseau La philosophie de l’existenceLa , to w pierwszej epoce życia ta przestrzeń jest stanem nie- Listu o widowiskach itd. To powiązanie sprawia, że postulat szczerości może Rousseau… Listu o widowiskach Les Confessions Les , s. 461 i nast. ) Pouleta ( , . Dzięki wyobraźni niezmienne „te-

Rozpraw narracja Diderota czyni swym ośrod- , s. 150 i nast.) pisze o „zasadzie Kuzynka mistrza Rameau portrait , Gallimard Paris, 1973, . W XII księdze etat sauvage , wyidealizowany obraz pro- Kuzynka skutecznie maskuje za- Rousseau . Tekst, w którego , sielankowy „stan Wyznań , s. 148) . Nieco

Jaźń

zde-

217 218 i odsłania łotrów”. wywołuje pochwały lub nagany; wydobywa prawdę, daje poznać ludzi dobrych „Wstrząsa,który jednak sam najlepiej potrafi każdego zdemaskować: wzburza, sposobem życia. „rzeczywistym” dzają protagoniści dialogu, pozór, pozowanie i stwarzanie wrażenia jest jedynym wrażenie teatralności, fikcyjności tego świata, w którym, jak wielokrotnie stwier- swoje własne wielowymiarowe odbicie. obecności Rameau staje się on jednak sceną, na której nikowi pewien oderwany fragment, wycinek społecznej rzeczywistości. Dzięki podobieństwo portretowanej postaci. Diderot swoim zwyczajem pokazuje czytel- nienia Rameau. Ten„portret” czyni swym tematem zmienność i nie- zadziwiający zdanie, które Rousseau wypowiada w chwili desperacji, stanowi rację ist- sam”, to żywioł młodego Rameau – „Nikt nie jest bardziej do niego niepodobny niż on wym rozumie słucha i uczy się rozróżniać ludzi” „człowiek o zdro- Dzięki temu rozmówcom „część ich naturalnej indywidualności”. 33/ 32/ 31/ jest w takim razie ostateczny triumf pozoru, który wchłania siebie wszystko nie Czy „prawdą” wymykanie się wszelkim kategoriom ma ujawniać „prawdę”? niając przy okazji chwiejność dychotomii wnętrze-zewnętrze. W jaki sposób to chać tego sposobu…” złośliwie. Jestem człowiek prosty. Bądź łaskaw mówić ze mną zwyczajnie i zanie- prawda? […] Przyznaję, że nie mogę odgadnąć, czy w dobrej pan mówi wierze, niknąć kolejne zręcznie nakładane zasłony: „Cóż to ma znaczyć? Czy ironia, czy Narrator dialogu czuje się zagubiony, próbując rozszyfrować cechy Rameau i prze- otaczającego świata. On sam jest lustrem odbijającym wszelkie kształty.dę” późniejszy przebieg dialogu: Rameau, dzięki temu, kim (nie) jest, objawia „praw- jednak nie udaje się – Rameau stwierdza: wnętrze, zharmonizować porządek epistemologiczny z porządkiem etycznym. To kategorii, „rozpisać” ją na bezpieczną opozycję pozorne zewnętrze-prawdziwe W tym świecie Rameau czuje się jak ryba w wodzie. Jest człowiekiem maski, Pantomimiczne fragmenty uzupełniające wypowiedzi bohaterów pogłębiają Kolejne metamorfozy głównego bohatera tworzą rdzeń narracji. Czas i zmiana Rameau zręcznie wymyka się wszelkim nakładanym z góry kategoriom, ujaw- rzystnym mi jest być szczerym, nigdy szczery, gdy z pożytkiem mi jest być fałszywym. obracający się jak kula, a charakter giętki łoza. Nie jestem nigdy fałszywy, jeśli ko- Niech mnie diabli porwą, jeśli wiem, czym w gruncie rzeczy jestem. Na ogół mam umysł Dociekania Zarazem obnaża on lustrzaną iluzoryczność własnego i wszelkiego charakteru. Tamże, s. 90-93. Tamże, s. 88. (wszystkie kolejne cytaty według tego wydania). D. Diderot Kuzynek mistrza Rameau

Ten, który wciąż zmienia się w kogoś innego, przywraca swym

32 . Stara się sprowadzić osobę Rameau do znanych sobie , przeł. L. Staff, PIW, Warszawa 1979 s. 7. 31

. Ten fragment ujawnia cały świat wielkiego miasta ogląda 33 nie jest też uniwersalną negatywnością „ducha, który wyobcował się od samego nie jest też uniwersalną negatywnością „ducha, mentarzu jeden z jej pierwszych entuzjastów, Goethe. Negatywna siła bohatera zmierza ku ideałowi estetycznej emancypacji, jak chciał ją widzieć w swoim ko- liłaby dokonać ostatecznego rozpoznania i osiągnąć stan pewności. Narracja nie w tej ostatniej nie ma tu definitywnego punktu dojścia, artykulacji, która pozwo- szczędząca intymnych szczegółów autobiograficzna narracja mówcę, terki Rousseau związane z wyraźnie odczuwaną klęską projektu Rameau potwierdza jego tożsamość bez tożsamości, która parodiuje poniekąd roz- zawsze ten sam?”. Retoryczne pytanie ności” kuzynka: „nieprawdaż, że jestem deklaracją paradoksalnej „autentycz- zapewne lepsze byłoby określenie „zanika”) żona okazuje się jedynie narzędziem zdobywania fortuny. Dialog kończy się (choć bierania pozycji” czy opowieść o rodzinnym nieszczęściu kuzynka – jego zmarła cite rzy jego postać. Zamieszanie trwa nadal, nie rozwiązuje go nawet dokonane żenie Rameau o zwykły cynizm i rozwiązanie w ten sposób paradoksu, który two- je się kuzynka poprzez estetykę, której nada- tetycznej moralności”, próbę „zbawienia” strzegał to przejście na poziom estetyki jako faktyczny triumf swego rodzaju „es- oszustwa, okrucieństwa i zbrodni. Goethe w swym komentarzu do apologia dwulicowości i maski zmienia się w trudną już do zniesienia apologię gu, czyli opowieści o „renegacie z Awinionu”, w której dokonywana przez Rameau ce od dyskusji o moralności. Następuje to tuż po kulminacyjnym momencie dialo- zepchnąć Rameau do sfery czystej estetyki, poprzez oddzielenie dyskusji o muzy- dy spostrzeżeń swego przeciwnika z tego 35/ 34/ rozmówcy „geniusz” itd. – którymi operują obaj „uczciwość”, ści” są to także: „szczerość”, zderzenia odmiennych znaczeń tych samych moralnych terminów, obok „godno- w na kolejne aktorskie pozy. Jacques Chouillet zauważa, że ironia i wrażenie chaosu zostaje rozpisana czy się pantomimicznym spektaklem, w którym owa „godność” racji dialogu wielokrotnie. Rameau mówi o swej „godności”, ale jego wywód koń- i „wnętrza”? To niebezpieczne zachwianie stabilnego podziału uwidacznia się w nar- „natury” i odnosi się już tylko sam do siebie, tworząc złudzenie „rzeczywistości”, ści” stwierdza: „Mimo to zajmuję niskie miejsce w muzyce, wysokie zaś moralno- próbą osłonięcia zagrożonego terytorium, która zresztą także nie udaje się. Rameau Kuzynku Tytułowy bohater Warchala przeniesienie odpowiedzialności za postawę Rameau na społeczny system „przy- 35 D. Diderot J. Chouillet s. 526 i nast. . Ta groteskowa niemal deklaracja moralnej wyższości uniemożliwia oskar- quasi qui pro quo Moi 34 -moralny status, ale w samej narracji wydaje się to raczej rozpaczliwą powstaje w znacznej mierze na skutek niczym nie zapośredniczonego , . Rozmówca będący

w stanie jeszcze głębszego moralno-estetycznego pomieszania niż nie w stanie jeszcze głębszego moralno-estetycznego Kuzynek… La FormationLa des idées esthetiques de Diderot Rousseau, Diderot i narodziny autentyczności , jednak okazuje się bezradny wobec uderzająco trafnych niekie- Kuzynka , s.147. pozostawia czytelnika, podobnie jak i swego roz- alter ego . . . Jedną z prób wybrnięcia jest usiłowanie, by . . . autora, stara się po sokratejsku wybrnąć , A. Colin, Paris 1973, Wyznań Wyznań . Podobnie jak Kuzynka . expli- po-

219 220 nieustannie uczestniczymy: naturalna postawa wobec świata jest rodzajem złudzenia czy mistyfikacji, w której okazuje się w niej najbardziej radykalny. Ironia, kreując ów dystans, pokazuje, że Pantomima posługuje się hiperbolą, a zatem dystans oddzielający oba poziomy Ja ustanowienie nowego Ja, dla którego właściwym miejscem jest tekst, obszar fikcji. wytwarza dystans wobec upadłego Ja poprzez delaire’owski, „komizm absolutny” samo staje się przedmiotem, rzeczą i zabawką włączoną w ruch ironii. Ironia, Bau- i ściśle podmiotowa (w sensie obserwacji urzeczowienia otaczającego świata), Man, „upadek Ja empirycznego”, to Ja, którego pozycja była dotąd nienaruszalna postawy wobec świata lub, jak określa to de zaburzenie naturalnej „empirycznej” tecznym narzędziem interpretacji zie komiczności w sztuce wraz z komentarzem Paula de Mana może być tu uży- dochodzi do żadnego stałego punktu. Właśnie esej Baudelaire’a poświęcony anali- nie poźniej Charles Baudelaire, ironię jako nieskończony ruch, który nigdy kształt przypomina raczej ironię, tak jak rozumieli ją Friedrich Schlegel czy znacz- siebie” w drodze ku wyższej jedności, którą to funkcję przyznaje mu Hegel. Jej 38/ 37/ 36/ odwołanie się niemal wspomagać nihilistyczne zapędy kuzynka. Próbą opanowania sytuacji jest nie popada w tego rodzaju stan, poddaje się jego negującej argumentacji, zaczyna wyżej podwojenie Ja. W widza w stan „oszołomienia”, którym najdoskonalej realizuje się wspomniane wprowadza perboliczna pantomima. Baudelaire zauważa, że „komizm absolutny” zawsze w medium nieautentyczności, którego szczególnym przypadkiem jest hi- Diderot na samym początku dialogu, prawda ukazywana przez kuzynka pozostaje zlepkiem póz, doprowadza do upadku świat pozoru. „Prawda”, o której wspomina rozbija to, co w społeczeństwie wydaje się postawą naturalną. Sam będąc jedynie stylowanego i skondensowanego” oczyszcza komedię; jest jej kwintesencją; żywiołem czystego komizmu, wyde- „komicznością absolutną”: „Pantomimaszy stopień komiczności nazywany tu Nie sposób w tym opisie nie odnaleźć cech Diderotowskiego kuzynka. Rameau autentyczność nie jest wcale tym samym, co autentycznym być. nieautentyczności. Co jednak wcale nie zmienia go w jakiś język autentyczny, gdyż znać ści oraz na inne Ja, które istnieje tylko w postaci języka zatwierdzającego wiedzę o tejże Język ironiczny rozkłada podmiot na Ja empiryczne, które żyje w stanie nieautentyczno- Dociekania Baudelaire używa przykładu pantomimy, by pokazać, na czym polega najwyż- Świecie” 1999 nr 10-11, s. 216 i nast. w drugiej części jego M. Bieńczyk, „Literatura na Świecie” 1999 nr 10-11, s. 170-189; komentarz de Mana De Man Ch. Baudelaire Ch. Baudelaire Retoryka czasowości, Moi o istocie śmiechu… do figury stoickiego mędrca, którą jednak Rameau odrzuca jako O istocie śmiechu i ogólnej komiczności w sztukach plastycznych Retoryki czasowości Kuzynku s. 223. narrator 37 , s. 185. 36 . Warunkiem zaistnienia sytuacji komicznej jest . , przeł. A. Sosnowski, „Literatura na Moi ,

obserwując Rameau, niejednokrot- 38 , przeł. 40/ 39/ się śmiechu, tak jak lęka światowego spektaklu, pożądliwości” boskie reguły, nie śmieje się, oddaje się śmiechowi bez drżenia. Mędrzec lęka ire’a: „Mędrzec to znaczy ten, kto jest ożywiony duchem Pana, ten, kto praktykuje kolejny źle dopasowany kostium. Ta sama figura mędrca pojawia się u Baudela- Bóg” jest oddzielony od wszystkich, „spokojny na dnie otchłani […] nieczuły jak sam sprzyjają temu harmonijnemu połączeniu przeciwieństw: z jednej strony Rousseau Przechadzki cia istnienia”, prawdziwej samoobecności i związanej z nią go czasowy przepływ przeżyć i zarazem łączącego je w bezczasową ekstazę „poczu- tetyczny wymiar i wyraża świeżość kryjącego się za nim przeżycia. nieobarczony funkcją przekazywania treści innym traci swój nieautentyczny, es- której przekleństwa Rousseau niejednokrotnie wspomina w niczna siła ironii w spektakl dociera do swych granic i zarazem okazuje się wszechogarniający. Demo- miało to miejsce w ki ma być zatem bezpośrednio powiązane z przeżywaniem, znacznie ściślej, niż i zapamiętanym momentem ich spisywania. Spisywanie, uwiecznianie poprzez zna- myśli”, swoje „czarowne au raz jeszcze dystansuje się od Montaigne’a. Samotny wędrowiec chce spisywać łącznie dla siebie samego, bez względu na publiczność – w tym kontekście Rousse- nego marzyciela subiektywność jest już postawiona jedynie wobec samej siebie. gdzie komunikacji z innymi i wkracza w ściśle intymny krąg, „krainę chimer”, duum tylko jego częścią. „lęka się” spektaklu, ponieważ on sam w najgłębszej istocie swego Ja okazuje się granicą – Ja empiryczne odsłania swój już zawsze fikcyjny charakter. Mędrzec kiem, na którą de Man kładzie (przesadny, jak się wydaje) nacisk, przestaje być okazuje się tu podwojeniem wewnątrz samej fikcji; granica między empirią a języ- z czasem, znajduje się poza nim, swobodnie nad nim panuje i wyzwala niego koniecznego łączenia określonych wymiarów czasu. Wyobraźnia, choć powiązana biegu przeżyć; stała się posłusznym narzędziem pamięci dokonującym jedynie nia osłabła i nie wprowadza już elementów zakłócających swobodne rejestrowanie zakłócony rytm umożliwia pełniejsze przeżywanie samego siebie. Jego wyobraź- nawidzonych obowiązków, odbywa przechadzki, których jednostajny, niczym nie- To języka”, utrwalające- „nowego umożliwi w końcu pełną realizację postulatu Rameau odrzuca postawę mędrca, sam jest żywym spektaklem, w jego osobie Rousseau, wróg spektaklu, unika ironii i rozbudowuje swe narcystyczne Warchala J.J. Rousseau Ch. Baudelaire 40 , swoistą wersję stoickiej ;

z drugiej zaś żyje w zgodzie leniwym rytmem natury, pozbywa się znie-

mają być dalszym ciągiem to w zamierzeniu dziennik własnej samotności spisywany już wy- Przechadzki Rousseau, Diderot i narodziny autentyczności O istocie śmiechu… Kuzynku Wyznaniach

aby móc później cieszyć się zarówno nimi samymi, jak

…, s. 30. polega ostatecznie na tym, że ironiczne podwojenie ataraxia . Gwarancją tego jest rezygnacja z komunikacji, , s. 172. mędrca. Porzuca nadzieję na możliwość Wyznań . Wszystkie warunki zewnętrzne jouissance de soi-même Przechadzkach Przechadzki samot- 39 . . Znak resi- .

221 222 ter, jego czysto ludzką słabość i wrażliwość. sób przyczyniają się ukazania owej prawdy: ujawniają jego temperament i charak- ralna była ważniejsza od okazjonalnych zmyśleń; te zmyślenia także w jakiś spo- kłamcą ani nie przekreśla wartości dokonanej wcześniej spowiedzi: prawda mo- wie „słabości lub fałszywego wstydu” ralnym, czyli wypowiadana bez intencji wprowadzenia kogoś w błąd, przypły- Fikcjana itp.) pojęcie „fikcji”. to nieprawda nie będąca kłamstwem w sensie mo- drodze nie do końca jasnych rozróżnień (prawda moralna kontra prawda faktycz- 43/ 42/ 41/ ży, ale i niejednokrotnie w trakcie spisywania nie tylko w chwili, gdy został przyłapany na kradzie- do tak rozumianych „fikcji” rozróżnieniami moralnymi. Jeśli w przekazywaniu „prawdy” uczestniczy fikcja rozróżnieniami moralnymi. Jeśli w przekazywaniu „prawdy” nowiony porządek epistemologicznych rozróżnień, będących dla Rousseau także nie powtarzane w waża podstawowe pryncypium szczerości wprowadzone w uratować jący. może częściowo Rousseau, starając się uczynić fikcję elementem „prawdy”, cej” dzenie w tym przedmiocie. Niechaj mi będzie wolno nie wracać do niego wię- się, abym ciężar tego błędu miał z sobą ponieść do grobu. Oto co miałem powie- na Marion znalazła w świecie tylu mścicieli, iż mimo ogromu mej winy nie lękam wiedliwiający własne postępowanie zakończył stanowczym stwierdzeniem: „Bied- nie daje mu spokoju, mimo że poświęcony fragment w II księdze zrzucił fałszywie winę na służącą Marion. Wydarzenie z odległej przeszłości wciąż wstążki opisanego w ny charakter: w czwartej przechadzce Rousseau powraca do epizodu z kradzieżą zasadę szczerości. Jednak związek ten wkrótce ujawnia swój niejako kompulsyw- między nak kontaktu z realnym przeżyciem. przestrzeń Ja, które może dzięki temu zagłębić się w samym sobie, nie tracąc jed- ona dla nas wartością metafizyczną, z której nie wynika ani dobro zło. I, wydaje mi się, jedynie tak pojęta prawda jest cnotą. Pod każdym innym względem jest Cały wywód poświęcony „fikcji” może jednak wydać się co najmniej niepoko- Cały wywód poświęcony „fikcji” jęciami prawdy i fałszu tyce kierowałem się bardziej moralnymi wskazaniami sumienia niż abstrakcyjnymi po- podstawę raczej w uczuciach prawości i słuszności niż konkretnych faktach że w prak- Z wszystkich tych rozważań wynika, że ślub prawdomówności, jaki złożyłem, ma swoją Dociekania Rousseau pogodzony ze swoim losem jest już „niczym” dla ludzi. Związek Rousseau pogodzony ze swoim losem jest już „niczym” 41 tłumaczone jest jako „zmyślenie”. Tamże, s. 85. J.J. Rousseau J.J. Rousseau . By ostatecznie pozbyć się wyrzutów sumienia, Rousseau wyprowadza na . By ostatecznie Przechadzkami Wyznania Wyznania Przechadzki… Przechadzkach przed zarzutem kłamstwa, ale zarazem niemal bezwiednie pod- Wyznaniach a Wyznaniami . . . Często opowiadałem bajki, ale bardzo rzadko kłamałem. […] . . . , s. 160 (przekład nieco zmodyfikowany – M.W.). , s. 74; w cytowanym polskim przekładzie : oskarżony w obecności wszystkich domowników . Fikcja jest elementem rozsadzającym cały usta- byłby zatem jedynie związkiem poprzez samą 42 . Rousseau przyznaje, że musiał uciekać się Wyznań .

Nie czyni go to jednak

Wyznaniach fiction Wyznań 43 i kilkakrot- uspra- nalny” ruch ma swą głęboką przyczynę „w ruch nalny” naszym sercu” wek. Na początku „machinalnością” przy okazji sprawy Marion i kradzieży wstążki, pozostaje w dziwnej zbieżności z tycznie” zmusza do ucieczki w fikcję. Ta która objawiła się już „machinalność”, Konwersacja, subtelna gra masek będąca dla Rousseau torturą, niemal „automa- wy, gdy problem gwarancja szczerego wypowiedzenia samego siebie wobec siebie? wierzchnią” w dosłownym tego słowa znaczeniu. wierzchnią” nienie poprzednich prób. postrzegać nie tylko jako ostatnią próbę artykulacji samego siebie, ale i uzasad- nej instancji, legitymizacją całego przedsięwzięcia Rousseau. men de la conscience szłość”. Jest on zarazem oparciem dla wewnętrznego głosu, bezczasowego ani „wybiegaćnej podstawie dusza nie musi ani „przywoływać przeszłości” w prze- mogą zapewnić ulotne chwile przyjemności przeżywane na co dzień. Na tej solid- opisanej w „ekstazy” mentatorów (Starobinski, Burgelin), ukazuje tu swoją drugą stronę. W trakcie de l’existence tylko tam Rousseau może uzyskać gwarancję „rzeczywistego” charakteru ności samego siebie jest tylko kolejną grą masek. i fantazmatem, a doświadczanie obec- sztucznym produktem wyobraźni, „chimerą” czywista” samoobecność jest możliwa? Być może ona tylko jeszcze jednym jak i rzeczywiste poczucie samego siebie, odróżnić te dwa zjawiska? Czy „rze- Rousseau w takim samym stopniu, ten sam sposób, zdolne jest tworzyć „fikcje” cję”. Odnajduje tu „silne oparcie”, przeżywa jedynie „samego siebie i swoją egzysten- łódki czuje się „niczym Bóg”, 45/ 44/ podważa intencje całego przedsięwzięcia na. Wątpliwy sposób usprawiedliwiania zakończonego klęską projektu jako element pośredniczący, jedność i przejrzystość samego siebie zostaje utraco- skłonności tego, kto doznaje tych uczuć i sprzyjających okoliczności zewnętrz- doznań. Przepływ wody, jej szum wytwarzają ruch okazuje się uzależnione od banalnego fundamentu zewnętrznych sensualnych wszelkich wpływów z zewnątrz, które samo dla siebie jest przedmiotem Fikcja, jak przyznaje sam Rousseau, pojawia się w trakcie publicznej rozmo- W tym kluczowym momencie świadomość okazuje się jednak wyłącznie „po- Ratunkiem okazuje się paradoksalna ucieczka w zewnętrzność. Ostatecznie Warchala Tamże, s. 98. W istocie stanowi też retrospektywne potwierdzenie nieautentyczności s. 18-21. – por.cech okazuje się właśnie tworem z poziomu „fikcji” A. Hartle portrait – „portret” w jego całości zakładającej równoczesną obecność wszystkich . Narcyzm Rousseau, tak często wskazywany przez współczesnych ko- Rousseau, Diderot i narodziny autentyczności paraître , gwarancją jego „szczerości” i prawdziwości, a więc, w ostatecz- , gwarancją jego „szczerości” i prawdziwości, rêveries Szóstej przechadzki Piątej przechadzce i lęk przed nieautentycznością występują w całej pełni. , ich rytmem wyznaczanym przez leniwe tempo wędró-

pozycję

Rousseau zwraca uwagę, że każdy „machi- samotny wędrowiec leżący na dnie swojej Przechadzek

gwarantującą szczęście, którego nie

Residuum ręveries 44 . Czy może istnieć jakaś : „Trzebaodpowiednich 45 Ja rzekomo wolne od . Jeśli zatem „serce” Przechadzki Modern Self… Wyznań jouissance sentiment Wyznań można jako dicta- , ,

223 224 nie z przednowoczesną harmonią „natury”. nej, otwartej na ironię Diderotowskego problematycznej, jakby wewnętrznie pękniętej, ale przez to i bardziej dynamicz- odpowiedź na nią to próba stworzenia nowego modelu autentyczności bardziej ryzm” „Naturalistyczny empi- „systemie natury”. zewnętrznych wrażeń, w prawdziwym go siebie. To poszukiwanie podstawy kończy się jednak roztopieniem Ja w potoku żeń z konieczności ulotnych i nietrwałych, w których Ja nie może odnaleźć same- jednak można byłoby wyrwać z nieubłaganego strumienia czasu, wra- dla autentyczności „poczucia istnienia”, podstawy w „realnym” przeżyciu, które jest minimalny. w której kontakt z „rzeczywistością” mer”, Rousseau poszukuje chi- interpretacje czyniące „samotnego marzyciela” tylko uciekinierem w „krainę w przestrzeń przeżycia zdolna jest pochłonąć je całości. Nazbyt uproszczone są wprowadzona wych. Rousseau w ostatecznej instancji zdaje sobie sprawę, że „fikcja” oparta na iluzji bezczasowości kontra prymitywna zewnętrzność bodźców zmysło- końców okazuje się zatem uwięziona w alternatywie: sztuczność fikcji i fantazmatu wej percepcji i wyznaczanego przez nią przepływu czasu. czasu. Bezczasowa w zamierzeniu i „boska” Wracamychwytnym momencie „teraz”. tym samym do Augustyńskiego problemu nieczności sumą momentów, zaś Ja musi powrócić do swego usytuowania w niepo- przestrzeń dla Ja i jego „poczucia istnienia”. To ostatnie okazuje się więc z ko- Znaczą one przepływ czasu, który wytwarza „autentyczne”. dziej wewnętrzne i zewnętrzne i niezależne wobec Ja okazują się istotną podstawą tego, co najbar- 48/ 47/ 46/ jednostajny i miarowy, bez wstrząsów i przerw” nych. Nie jest potrzebny ani zupełny spoczynek, zbytnie ożywienie, lecz ruch distorsions out of the hillside / Was indeed one of those deluded crew” korzenia drzewa: „That what I thought was an old root which grew / To strange nym czytelnik wi dla Rousseau punkt wyjścia. Romantycy skonstatują tę klęskę. Shelley, uważny a zdegradowanym światem człowieka cywilizowanego, którego krytyka stano- ry”, co byłoby sferą pośrednią między bezrefleksyjnym empiryzmem „człowieka natu- wanie i zarazem świadectwo klęski projektu zakorzenienia subiektywności w czymś, Rousseau, skupia jak w soczewce wszystkie sprzeczności, stanowi ich podsumo- Autentyczność Ja poszukiwana uporczywie w kolejnych artykulacjach koniec Dociekania Przechadzki samotnego marzyciela 1901, s. 474. Cyt. za Contemporary Criticism Wyrażenie Paula de Mana z jego Tamże, s. 97. Triumfie życia 47 pochłania to, co miało stać się residuum czystej subiektywności. Przechadzek The Complete Poetical Works of Percy Shelley Rousseau-poeta, pokonany i złamany, upodabnia się do starego przedstawia to z niezwykłą trafnością – w gorzkim i ironicz- , John Hopkins University Press, Baltimore 1993, s. 38. The Gauss Seminar 1967 , najbardziej „do wewnątrz” skierowany utwór , najbardziej „do Kuzynka jouissance , , Houghton & Mifflin, New York

oswajającej dramatyczne zerwa- 46 .

Doznania najprostsze, ściśle , w: tegoż pozostaje na łasce zmysło- pozostaje Romaticism and 48 . Ich wyłącznie o drogę leśną lub polną. Nie jest to magistrala kolejowa ani nowoczesna myśli obrazowanej jako droga. wiek”. Niewątpliwie bowiem właśnie błądzenie staje się pozytywną właściwością się tu przede wszystkim zdanie z drogi jej niepewność, związane z nią dążenie ku czemuś nieznanemu. Przypomina zmęczenia drogą, nie zawiera miary odległości. Zachowuje natomiast z obrazu wyobrażeniem podróży, ani nawet wędrówki, nie przedstawia zmiany miejsca, gera bardzo specyficzne i niepodobne do wielu potocznych przenośni: nie jest ani określony wynik nie może być oczekiwany. To odwołanie do drogi jest u Heideg- nie może być z góry przyjęty jako jasne i proste zadanie, podobnie jak i żaden piero poprzez różnorodne próby rozmyślania daje się wyjaśnić i określić, a który trudność samego określenia tematu myśli (czyli jej początku), tematu, który do- ry uwydatnia jego niepełność, czyli brak ostatecznej konkluzji. Wskazuje też na niej rzecz biorąc, można powiedzieć, że droga występuje jako obraz myślenia, któ- ma pokazać pewne cechy myślenia, te które droga może przypominać. Najogól- żania się w myśleniu do jakiejś sprawy, nad którą właśnie się myśli. Obraz drogi drogi pojawia się w kontekście myślenia o myśleniu lub nawet samego tylko zbli- dze”, „drogi okrężne”, jest przebywanie „w drodze”. Większość tych odesłań do „znaki drogi”, „drogi polne”, „rozmowy na polnej dro- ra. Są tam „drogi leśne”, szym fragmencie zajmujemy się porównaniem myśli do drogi leśnej lub polnej. należą mówienie o byciu jako prześwicie oraz myśleniu drodze. W niniej- Nie chodzi zresztą w metaforyce Heideggerowskiej o jakąkolwiek drogę, lecz Pojęcie drogi występuje z dużą częstotliwością w późnych tekstach Heidegge- Heidegger odwołuje się często do metafor przestrzennych. Do najważniejszych Droga II) Język przestrzeni u Heideggera (cz. Hanna BUCZYŃSKA-GAREWICZ Buczyńska-Garewicz Język przestrzeni u Heideggera (cz. II) Fausta : „W dążeniach swoich musi błądzić czło-

225 226 ukowego. Poznanie naukowe zaś, stąpając wśród stale obecnej doraźnej jasności, traktu poznania na- Chodzenie ścieżkami lasu jest porzuceniem dobrze ubitego niec czy bohater? Podobnie nierozstrzygalny jest spór między filozofią a naukami. leństwem. Jednakże spór o Don Kichota pozostaje nadal nierozstrzygnięty: szale- ryzyka, wydaje się niepoważnym sza- czynu, kierującym się miarą minimalizacji lasu, rozumiejąc naturę swego wędrowania po ścieżkach niepewności, co ludziom zdają sobie sprawę z tego, czym jest niepewna przygoda myśli; zapuszczają się do leśnymi i polnymi. Drwale i leśnicy – mieszkańcy lasu znają te drogi. Myśliciele czają nieco więcej światła. Nie jest więc zwykłą donkiszoterią chodzenie drogami odnajdywania prześwitów, czyli miejsc w lesie, gdzie przerzedzone drzewa wpusz- lejnego prześwitu, w którym błyszczy prawda. Drogi leśne są jedynymi drogami droga leśna może zaowocować odnalezieniem jeszcze jednej nowej polanki, ko- nie nowej drogi są w tym wędrowaniu owocne. Każda nowa, jeszcze nieprzebyta nie gubi się ono nigdy całkowicie, bo każde obejście, zmiana kierunku i wydepta- drogach leśnych i polnych jest niewątpliwie stałym błądzeniem, zarazem jednak porządkowaną instrumentalnie jakiejś innej ostatecznej wartości. Wędrowanie po nich, samo po nich błądzenie. Błądzenie staje się wartością samodzielną, niepod- celu. Co więcej, takiego celu nie ma lub raczej celem jest samo przebywanie na idegger nie używa. Są to drogi, po których się bardziej błądzi, niż przybija do przypominać mogą raczej drogi błędnych rycerzy, choć tego porównania sam He- kroczeniem od jednej „racji” ku dalszej „racji”. Drogi leśne nie jest ono śmiałym wyniku kroczenia po nich. Zobrazowanie myślenia jako drogi leśnej wskazuje, że wadzą, pełne są niespodzianek i wykluczają oczekiwanie jakiegoś określonego nich czegoś, lecz przede wszystkim w tym, że nie wiadomo dokładnie, dokąd pro- nie w tym sensie, że wyklucza się możliwość osiągnięcia na kim „drogi donikąd”, gubiące się, a mimo to niegrożące całkowitym zagubieniem. Są przede wszyst- kim ścieżki niemające wyraźnego ani jasnego celu czy kierunku, są to drogi stale wędrowania czy podróżowania. „Droga leśna” i „droga polna” to przede wszyst- w ruchu i zmienności. Heideggerowski obraz drogi nie odsyła nas do zmienności ani o jej przebycie, nawet myślenie jako stałe przebywanie „w drodze” jako słowy, drogi dokądś”, nie o najogólniejszy sens drogi chodzi, „znalezienie równać do bycia w ruchu na drodze lub że prowadzi ono zawsze od… do. Innymi a nie do drogi w ogóle. Nie idzie w niej po prostu o to, że myślenie można przy- a nie innych dróg. Przenośnia odwołuje się do pewnego wyraźnego rodzaju drogi, do rustykalnej scenerii, lecz przywołują pewne określone cechy takich właśnie, Heideggera oddają nie tylko jego niechęć do nowoczesnej techniki i zamiłowanie deggerowskie drogi są odmienne. Przymiotniki używane przez „polna”, „leśna” droga była drogą. Celowość i mierzalność charakteryzuje te drogi. Natomiast Hei- czemuś określonemu, a jasny początek i koniec są niezbędnymi cechami tego, by jów dróg jest zawsze punkt wyjścia i dojścia, drogi te prowadzą dokądś, ku tych wszystkich rodza- nawet dobrze ubity trakt epoki powozów konnych. Cechą dwa punkty na mapie i mającą wyraźny punkt wyjścia i punkt dojścia. Nie jest to autostrada będąca drogą szybkiego ruchu, najlepiej i w najkrótszy sposób łączącą Dociekania sobą. czeństwo. Drogi leśne okazują się więc niezbędne dla człowieka, który chce być poprzez myślenie, traci swe człowie- zdolny do „zamieszkiwania w pobliżu bycia” nia po leśnych czy polnych drogach. Skądinąd jednak wiadomo, że człowiek nie- myślącym. Tylko tyle. Nie ma bowiem żadnej innej niż myślenie potrzeby chodze- że bez dróg leśnych po prostu nie ma myślenia, a człowiek przestaje być bytem myśli, poprzez które się ona formuje. Z całą pewnością można tylko powiedzieć, zwątpienia w nie. Leśnicy znają drogi leśne. Myśliciele znać więc muszą meandry zwyczajnie zakłada niezbędność wydeptywania ścieżek leśnych, bez gotowości tować jej jako drogę, nawet drogę donikąd? O tym Heidegger nie mówi, raczej tylko złudzeniem drogi i że raczej w ogóle nie należało na nią wchodzić ani trak- iluzją wraz ze ścieżką samą, czyli czy nie może się okazać, że sama droga leśna jest z góry nie da się przewidzieć. Czy jednak też wszystko to może stać jedynie dzeniu wszystko może stać się owocne, naprowadzające nagle na prześwit i tego widnienia ciemności, na prześwity, które nigdy nie staną się dostępne nauce. i pełne błądzeń, choć zagubione w ciemnościach lasu, trafiać mogą na miejsca roz- kając od ciemności porzuca próby jej rozjaśniania. Ścieżki leśne, choć niepewne drogę, chce być samym światłem. Za tę jasność płaci jednak zawężeniem, a ucie- stara się zapomnieć o zasadniczej ciemności otaczającej tę oświetloną sztucznie się dzieje, gdy zbiór artykułów otrzymuje tytuł „drogi leśne” lub sens własnych prac. Są one jedynie jakby krokami na drodze leśnej lub polnej. Tak niając je tym samym jasno od poznania naukowego, lecz także ukazuje wyraźnie jako takie chce scharakteryzować pozbawione pewności błądzenie, wyodręb- zmierzającego do celu. jak krok wieśniaka. Nieśpieszny i uważny. Nie jest to krok przechodnia szybko ska droga, ścieżka niepewnie prowadząca przez pola, na której krok myślenia jest ominął. A w lesie pozbawionym ścieżek miejsca prześwitu stają się niedostępne. nie powstanie, jeśli nikt jej wydepcze i nie dorzuci do poprzednich, które będą drogami leśnymi, chwilowymi próbami błądzącego namysłu. Droga jednak a jeśli chce się je ominąć, trzeba wśród nich wydeptywać nowe. Nowe, które nadal już wydeptanych dróg leśnych, ścieżek gdzieś się zaczynających i gubiących się, mieć zagadkę: zadać pytanie i wejść na drogę namysłu. Wtedy otwiera się wielość drogą do określenia swego tematu. Czasem długa droga jest potrzebna, by rozu- temat myślenia. Myślenie będące chodzeniem po drodze leśnej samo zaczyna się jako droga – potrzeba odbyć drogę ku pytaniu, odnaleźć właściwie sformułowany jakąś rzeczą, nad zagadką. Jednakże już samo zadanie pytania pokazuje się zużytą ominąć, szukamy innej. Każda z nich jest próbą pewnego namysłu nad konstytuują się w chodzeniu nimi, w ich wydeptywaniu. Gdy chcemy jakąś zbyt Nie ma jednej właściwej. Co więcej, z góry nikt ich nie zna, są dane Różnica między błędem a wynikiem na leśnej drodze zaciera się, w stałym błą- Buczyńska-Garewicz W swej rozbudowanej metaforyce drogi Heidegger nie tylko samo myślenie Gdy zagadka niepokoi i nie znajduje się żadnego wyjścia, wtedy pomaga wiej- Do natury dróg lasu należy nie tylko ich niepewność, lecz także wielość. Ratio drogi leśnej jest istotą człowieka. Język przestrzeni u Heideggera (cz. II) Bycie i czas a priori ,

227 228 1/ ściowa. Sokrates wciąga rozmówcę w proces myślenia i prowadzi go pewną ręką ściowa. Sokrates drodze bliska jest Platońskich dialogów Sokratesa, choć ta analogia tylko czę- jak to się dzieje we współczesnych teoriach języka i znaku. Rozmowa na polnej na opinii, nie jest ona traktowana jako międzyludzkie zdarzenie komunikacyjne, rzeczy myślenia. Rozmowa pojawia się tu więc jako coś innego niż zwykła wymia- sania czy definiowania, czym jest myślenie. W rozmowie doświadcza się samej się w nim przekazać doświadczenie myślenia, odrzuca natomiast możliwość opi- Samotrzeć na polnej drodze fora ją tylko odzwierciedla. rycznie o nich mówić. Ich jedność nie bierze się więc z metafory leśnej, lecz meta- bec nich obu, to dlatego, że są one bliskie sobie, można w sposób podobny metafo- logiczna jedność prawdy i myślenia pozwala na użycie analogicznej metafory wo- to obrazy, które przenośnie odzwierciedlają rzeczy same: prawdę i myślenie. To lasu jest możliwa ze względu na związek myślenia z prawdą. Prześwit i drogi leśne kiem jest tu nie sama ich „leśność”, wspólna metafora lasu; rzeczywistym łączni- myślenia łączą się więc we wzajemnej jedności. Jednakże nia się do celu pełnej wiedzy. Prawda jako prześwit leśny i drogi lasu ścieżki ścią, niezdolna do pełnego rozświetlenia tajemnic, pozbawiona wzrostu i zbliża- mentaryczna, błądząca między przebłyskami jasności a otaczającą stale ciemno- której rzeczą jest prawda, musi być taka, jaką prawda sama: niepewna i frag- wedle zasady „więcej” i „lepiej”. Skoro prawda jest zdarzeniem prześwitu, to myśl, niem po jasnej i pewnej drodze poznania, na której następuje stała kumulacja systematycznie rozbudowywanych konstruktów rozumu, myślenie nie jest krocze- krok na drodze interpretacji rozumu. Zadaniem myślenia przestaje być tworzenie cia wystarczające dla zrozumienia sensu prawdy, Heidegger stawia zarazem nowy prawdy i sens rozumu idą w parze. Odrzucając adekwatność i pewność jako poję- zdolne sięgać prawdy, bowiem byciu przysługuje obok skrytości nieskrytość. Sens Prawdawistyczno-racjonalistyczna. jest nie tylko rzeczą myślenia. Myślenie ności otaczającego lasu, wymaga innej koncepcji rozumu (myślenia) niż subiekty- zdarzenia prześwitu. Prawda, będąc miejscem chwilowej nieskrytości wśród ciem- pozostaje w bezpośrednim związku z analizowaną powyżej koncepcją prawdy jako Przede pojmowane jako przebywanie na leśnej drodze wszystkim zaś, myślenie czynek do kwestii rozumu rozważanej przez filozofię w ciągu całych jej dziejów. kiem, lecz ma zasadniczy sens filozoficzny, stanowiąc tym samym poważny przy- kiwać: prześwitów, a nie systemu. zarazem wyraźna wskazówka, w jaki sposób czytać Heideggera i czego tam ocze- zostaje wymienione jako fragment własnych leśnych dróg myślenia. Jest to więc Dociekania Najpełniej sens filozoficzny metafory drogi można prześledzić w rozmowie Koncepcja myślenia jako drogi leśnej nie jest zatem tylko literackim ozdobni- Cytaty lokalizuje w tekście. M. Heidegger Rozmowy na polnej drodze 1 , tekście pisanym blisko końca wojny. Heidegger stara , przeł. J. Mizera, KR, Warszawa, przeł. J. Mizera, KR, 2004. spory określona jako styczną i historyczną tradycją, jest tam wreszcie też próba wyjścia poza tradycyjne głosy: jest tam nauka będąca z istoty swej techniką, filozofia jej humani- W Heideggerowskim wędrowaniu po polnej drodze myślenie jest rozpisane na trzy lenia, a nie tylko wynik myślowy w postaci jakiejś tezy zostaje mu oznajmiony. interlokutor (dzisiaj czytelnik) zostaje wprowadzony w samo doświadczenie myś- pliwej racji oraz absolutnej konkluzji w myśleniu. W obu jednak przypadkach ki polne – i wskazuje na trudność ustalenia właściwego pytania, brak niewąt- mowie samotrzeć przede wszystkim wyprowadza rozmówców na bezdroża – ścież- od dobrze sobie znanej racji do następnej, Heidegger natomiast w swej roz- zmusza do skupienia” (s. 107). Wiejska droga uwalnia od roztargnienia i pozwala to zasługa, że mi się powiodło, lecz wieczoru, który tymczasem zapadł i bez gwałtu pasu (s. 76). Są jednak i jej pochwały, na przykład gdy Badacz powiada: „Nie moja zejść z drogi, gubienia by na nią powracać, westchnień do posiadania kom- nych dróg: łączy je niepewność. W chodzeniu polną drogą pełno też zbłądzeń, nie niepewne” (s. 74) Mamy tu uwydatnienie bliskości znaczeniowej leśnych i pol- w las, Uczony zauważa, że „na nocnej leśnej drodze nasze kroki staną się podwój- nym kierunku i ponownie zgubiliśmy drogę” (s. 47). A gdy polna droga odchodzi „stoimy w takim samym miejscu polnej drogi” oraz „błąkamy się w nieokreślo- (s. 42); za tym, abyśmy ruszyli naprzód” (s. 33); „jestem zatem pójść dalej” „czas i pewna ścieżka” (s. 11): „już od dłuższego czasu stoimy w tym samym miejscu” drogę: „gubimy się w spekulacjach, przy których rozmywa każda jasna droga nazywa najbardziej dlań horrendalne cechy myślenia obrazowanego przez polną dlań fundamentalna. Dochodzi znów do konfrontacji nauki i myślenia. To Badacz Zdolność pamiętania i cofania się jest i jego istotą jest czynienie „kroku wstecz”. więcej, myślenie to nie tylko postępuje na przód, lecz jest stałym zawracaniem w tym myśleniu będącym jak polna droga jest brak osiągania jakiegoś postępu, co dzą, co jest tematem ich rozmów, ani do czego dążą. Najważniejszą sprawą jednak schodzą na manowce, oddalają się od tematu, a właściwie nawet nie bardzo wie- ci, nie wiadomo, gdzie ma zacząć, ani do jakiego punktu zmierzać, interlokutorzy jest jak polna droga. Sam tok rozmowy ma przypominać polną drogę. Błądzi, krę- wciąga swą rozmową, dokonuje się jednak nie tylko na polnej drodze, lecz samo zwięźle tę tezę mówiąc wprost, że „nauka nie myśli”. Myślenie, w które Heidegger przyrodniczych. Gdzie indziej, w wykładach o myśleniu, Heidegger wypowiada nego dziś w epistemologii utożsamiania myślenia z procedurami badawczymi nauk dzi. Już więc w samej scenerii polnej drogi rysuje się wyraźna refutacja powszech- działalnością wytężonego zadawania jasnych pytań i dawania szybkich odpowie- rządku obrad, nie jest mozolną pracą przechodzenia od jednej racji do innej, ani celu, pełne jest też nastrojów spaceru, jego radości lub zmęczenia, brak mu po- seminarium akademickim, lecz na niepewnej ścieżce, podczas przechadzki bez polna droga. Myślenie, o jakie chodzi, nie odbywa się w pracowni badacza, ani na lające dostrzec rzeczy ukryte przed zapracowanym programowo umysłem. Buczyńska-Garewicz Metafora drogi mówi nam o myśleniu na polnej drodze, które samo jest jak Gelassenheit Język przestrzeni u Heideggera (cz. II) , czyli jako uspokojenie woli i aktywności pozwa-

229 230 kowanie i uważność” (s. 102). Gdy Badacz w swym zagubieniu powiada, że nie kowanie i uważność” rosnące drzewo” (s. 101-102). Tym zatem, co istotne w myśleniu, okazuje się „dzię- tylko czekaniem, aż słowo wpadnie nam na myśl. Tak jak wpada wiatr. W cicho (s. 80). Jest ono czekaniem, lecz nie spodziewaniem się czegoś. „może chcenia” „wyrzeczenia (s. 57). Myślenie zaczyna się od raczej bliższe „próżnowaniu” się konania” (s. 7), nie jest ono nawet „zapytywaniem” 26), przeciwnie, kimś przedmiocie. Stąd też, nie można o nim mówić w terminach „pracy czy do- polnej drodze jest bliższe intuicji i kontemplacji niż planowo zdobytej wiedzy o ja- charakter. Jest to stale obecny u Heideggera spór z nauką i techniką. Myślenie na kie właśnie stanowisko. Dyskusja o woli i myśleniu ma więc zasadniczy i szeroki władać może rzeczywistością. że poznanie służy panowaniu nad światem: im więcej człowiek wie, tym lepiej go w nowożytnej filozofii, a najdobitniej wyrażonego przez Bacona czy Comte’a, nego uwolnienia myślenia od woli jest oczywiście refutacją poglądu dominujące- woli. Nie może się ono jednak dokonać jako akt wolicjonalny. To dążenie do peł- deggera do kwestii myślenia jako nie-chcenia. Chodzi o uniezależnienie myśli od stale tą samą określającą wolą. Stąd też „polne”, czyli okrężne zbliżanie się Hei- jest po prostu tylko jeszcze jednym aktem woli. Gdy wola chce nie-chcenia, uniknąć wniosku, do jakiego już wcześniej doszedł Schopenhauer, że negacja woli zem chceniem. Natrafia na trudność w określeniu nie-chcenia, albowiem chce nienie myślenia od woli. że w centrum metafory dróg leśnych i polnych znajduje się refutacja woli i uwol- i wola stoją dla Heideggera na antypodach. W pewnym sensie można powiedzieć, pewną zasadniczą treść tego doświadczenia. Treścią tą jest nie-chcenie. Myślenie go przez metaforę drogi polnej. W rozmowie następuje jednak także wskazanie na jako wędrowca dróg niepewnych. także określeniem sposobu bycia myśliciela lecz ten, kto nie obawia się ciemności dróg lasów i pól. Droga leśna staje zatem nieprzydatnymi. Wobec tego, myślicielem nie jest ten, kto definiuje lub opisuje, natura przedstawień czyni je w kwestiach istoty rzeczy nia. Uprzedmiotowiająca wtórnym zabiegiem, który w rozważaniu zasadniczych pytań nie ma zastosowa- nie jest ona nawet punktem dojścia, natomiast okazuje się po prostu zbędnym co w myśleniu istotne. Punktem wyjścia myślenia o myśleniu nie jest definicja, istoty myślenia. Cała rozmowa jest okrężnym i niepewnym zbliżaniem się do tego, nie, lecz wskazuje, w jaki sposób myśląc znaleźć się na drodze prowadzącej nas do niu”. Heidegger swym dialogiem nie przekazuje wiedzy o tym, czym jest myśle- kumuluje wiedzy. Tak doświadczone myślenie jest samo dopiero „drogą ku myśle- nie ma prosto wytyczonego kierunku, wie, o co pyta, jak pytać, polna lub leśna. Ich myślenie jest podobne do drogi polnej, bo zawraca, cofa się, jemności orzeźwiającego wieczoru. na skupienie, kto nią chodzi, doznaje nieśpiesznej koncentracji uwagi oraz przy- Mędrzec na drodze polnej wzywa do takiego myślenia, które nie byłoby zara- Wymieniliśmy dotąd pewne cechy formalne doświadczenia myślenia ukazane- Na drodze polnej rozmówcy doświadczają myślenia, które jest samo jak droga Dociekania Savoir pour pouvoir. Współczesna nauka zajmuje ta- u Heideggera. Również mało można znaleźć u niego podobieństw z romantycz- nie, tułanie się, poszukiwanie i brak miejsca oraz temu podobne. Tego nie ma łanie, podążanie w określonym kierunku, kroczenie i działanie, a także oczekiwa- często wskazuje na dążenie ku czemuś, pokonywanie trudności, zbliżanie się, dzia- Jak zwykle, Heidegger nie postępuje drogą stereotypową. Odwoływanie się do drogi Heideggerowska przenośnia daleka jest od wielu stereotypów wyobrażenia drogi. rozliczne sensy. Nie próbując tego czynić, można jednak chyba powiedzieć, że nym dwóm drogom Parmenidesa. Trudno byłoby więc jakoś całościowo ująć jej tworzy swój w nim dom. prześwity, człowiek mieszka w bliskości bycia. Udziela schronienia byciu i sam bliskie i swojskie. Wędrując drogami polnymi i spotykając wychodzące naprzeciw Otwarte staje się okolicą okolic, przestaje być obcą, oddaloną dalą, lecz tom. Drogi leśne wyprowadzają na Otwarte. Napotkane dzięki drogom leśnym ku byciu, jego prześwi- leśne i polne, czyli takie drogi, które prowadzą myśl w myśleniu. Tym samym ukazuje się jeszcze jeden aspekt metafory drogi: drogi go. Nie pytając o bycie (bo jak nie pytać), dochodzimy jednak do jego epifanii na jasność prześwitu. Wśród ciemności lasu nagle ukazuje się przestrzeń Otwarte- nigdy na jednokierunkowym highwayu. byciu ukazuje istotę myślenia. A krok taki jest możliwy jedynie na drodze polnej, ani z żądań woli, czynów pracy. zrobiony od myślenia ku „Krok wstecz” u swego źródła okazuje się tylko czekaniem i dziękowaniem. Nie bierze ono ka. Aktywność umysłowa jest tylko odpowiedzią, wtórna. Myślenie ujrzane także pierwotnego źródła myślenia, jakim jest bycie/natura, a nie umysł człowie- wstecz ku presokratykom, sięgając nie tylko historycznych początków myśli, lecz je myślenie, z którego rodzi się filozofia. Heidegger na polnej drodze robi krok się, jak i ukrywająca swe tajemnice, wprawiając człowieka w zdumienie, stymulu- 2/ styków pojęcia (s. 109). Tu Heidegger odwołuje się do Mistrza Eckharta i używanego przez mi- lenie zaczyna się wtedy, zagadnięty, gdy ktoś „czuje się o ile nie wręcz wezwany” odpowiedź Mędrca brzmi: „nie powinniśmy nic robić, lecz czekać” (s. 112). Myś- potrafi sobie przedstawić takiego myślenia i nie wie, co ma zrobić, by je pojąć, czytania, a człowiek myśląc musi je rozszyfrować wyrocznia w Delfach mówi niejasno, znakami wymagającymi od- zadaje zagadki, między człowiekiem a naturą, jak też a bogami. To Apollo to koncepcja myślenia zgodna zarówno ze starożytnym rozumieniem stosunku jest poddanie się, usłyszenie wezwania, a nie nadmiar nerwowego działania. Jest nym źródłem myśli, a nie wola czy żądza ludzka. Dlatego warunkiem myślenia Metaforyka drogi ma długą i bogatą historię. Sięga w przeszłość aż ku niejas- Próżniacza wędrówka drogami leśnymi i polnymi wyprowadza zatem Mędrca Buczyńska-Garewicz Kraków 1994. Por. G. Colli Gelassenheit Narodziny filozofii . Bycie wzywa człowieka do myślenia, to ono jest istot- Język przestrzeni u Heideggera (cz. II) , przekł. i wstęp S. Kasprzysiak, Oficyna Literacka, 2 . To natura, zarazem ukazująca

231 232 specyfiki myślenia filozoficznego. wykreować nowy obraz drogi, aby w ten sposób znaleźć inną nazwę dla odwiecznej je się do jakiegoś oczywistego i dobrze znanego wyobrażenia drogi, co raczej chce różnia ją od stereotypowych jej sensów. W końcu więc Heidegger nie tyle odwołu- rozstrzyga o specyfice drogi i od- miotnik niż rzeczownik. „Leśność” i „polność” jako leśnej ( obecne. O sensie drogi u Heideggera decyduje przede wszystkim określenie jej jak nie ma nic z drogi tułaczki Odysa. Podstawowe stereotypy drogi są więc nie- grzymowania po drogach ku jasnemu celowi zbawienia, jak w Parsifalu, podobnie to wszystko jest nieobecne w metaforyce Heideggera. Nie ma w niej też nic z piel- cia, przyjemności wędrowania po różnych drogach, wędrówka jako symbol życia – nym wyobrażeniem drogi i wędrówki. Kult wędrowania, wędrowanie jako styl ży- Dociekania Holzweg ) czy polnej ( Feldweg ), ważniejszy zatem okazuje się przy- 2/ 1/ zycznej postaci praca Webera zyskała należną jej sławę to Freud. Jacques Lacan’s Dislocation of Psychoanalysis nano drobnej, aczkolwiek znaczącej „dyslokacji” tytułu, brzmiącego teraz: analyse wotny tytuł niemiecki brzmiał: Freuda”, jej pier- poręcznych studiów wprowadzających w filozofię „francuskiego jest „displacement” wiada intencji samego Webera, którego ulubionym terminem interpretacyjnym cie, dyslokację, zmianę miejsca albo nawet akcentu, co rzeczywiście odpo- istotnie może oznaczać po prostu przesunię- „ent-”, z myślnikiem po przedrostku niemieckiemu jego interesującą dwuznaczność: w tle, miejsca i emfazy, ale całkowite przeinaczenie pierwotnej intencji – w tym przy- Kiedy Samuel Weber wydał swą książkę na temat Lacana, jedno z pierwszych Ani Lacan, ani Žižek – wołanie o innego Freuda Agata BIELIK-ROBSON Bielik-Robson Nie sposób jednak nie zauważyć, że przekład angielski odbiera oryginałowi M. Levine, Cambridge University Press, Cambridge 1991. W ten też sposób tłumaczy się na angielski termin Freuda S. Weber marzeń sennych Entstellung . Wkrótce książkę tę przetłumaczono na angielski i za zgodą autora doko- Return to Freud. Jacques Lacan’s Dislocation of Psychoanalysis znaczy tyle, co , czyli jako „przesunięcie”. 2 . Jednakże pisane po prostu, bez filozoficznych etymologii Ani Lacan, ani Žižek – wołanie o innego Freuda distortion Rückkehr nach Freud: Lacans Entstellung der Psycho-Rückkehr nach Freud: Lacans Datta. Dajadwam. Damjata Da, da, da Wówczas przemówił grom , a więc wypaczenie: bynajmniej nie zmianę T.S. Eliot, Entstellung Ziemia jałowa – i dopiero w tej angielskoję- 1 Opinie . Entstellung , zwłaszcza jeśli pisane , „Co powiedział grom” , trans. z Interpretacji Return

233 234 nie i ską dialektykę Pana i Niewolnika, która u samego Lacana pojawia się wielokrot- freudowskiej teorii. damentalnym zerwaniem, pozornie tylko zakorzenionym w rzekomej „literze” i pokazać, że nie tylko mamy tu do czynienia z powrotem Freuda, ale z fun- słownikowego znaczenia słowa odbiciu w postaci zniekształconej nie do poznania. I tak właśnie, a więc w duchu zmianę sensu, za sprawą której echo freudowskie dociera do nas w lacanowskim w swym pozornie niewinnym „wstępie” odmienił Hegla nie do poznania. ma wątpliwości, że to w Kojèvie właśnie ma on swego wielkiego prekursora, który Freuda, rzeczywiście zasługuje na raczej niepochlebne miano go słynnego baniem, jej interpretacje jednak zaczerpnął w całości od Alexandra Kojève’a i je- duchowi od Lacana, który do lektury Freud, pomimo swej jedynie pobieżnej znajomości Hegla, jest wierniejszy jego jest jedynie dopodobniej w ogóle nie czytał, a jeśli tak, to tylko przelotnie, w gimnazjum, obecna której Lacan nadaje nowe znaczenie – której Lacan nadaje tylko o przesunięcie akcentów w najbardziej chyba znanej frazie freudowskiej, padku intencji Freuda, ojca założyciela psychoanalizy. Nie chodziłoby tu zatem przepracowywania, wyzwalania się od władzy przeszłości z naciskiem na konieczność nieustannego pokażę, to nade wszystko narracja emancypacyjna, łącząca freudowski imperatyw uczniem, to opowieść o narodzinach podmiotu, Kojève’a to opowieść o narodzinach człowieka, dla Lacana zaś, który był Kojève’a o narodzinach samoświadomości, czyli o początkach fenomenologii ducha. Dla nikiem. Ta druga, która mężnie zniosła widmo śmierci, wytrwała w jej obliczu, domości nie wytrzymuje napięcia, ogarnia ją lęk i poddaje się, stając się Niewol- śmiercią; stając oko w oko z niebezpieczeństwem śmierci, jedna z walczących świa- kennung może wygrać rozpoznanie, miotowej istocie tej drugiej; tylko jedna z nich zwierciadłem, wasalem, poddanym zmuszonym do ciągłego świadczenia o pod- śmierć i życie: tylko jedna z nich może zapanować nad drugą, czyniąc ją swoim wówczas bowiem nie odbijałyby one nic – dlatego zwierają się ze sobą w walce na obie naraz – nie może być tak, by stanowiły dla siebie przejrzyste lustro, póki jedna z nich nie rozpozna samej siebie w tej drugiej. Nie mogą tego uczynić świadomości, które nie mogą uzyskać wyższego stopnia samowiedzy dopóty, do- Kanwą dla mojej krytycznej interpretacji Lacana chciałabym uczynić heglow- Heglowska dialektyka Pana i Niewolnika to fantazyjna narracja opowiadająca Powrót Pana Opinie Przebieg owej dialektyki u Hegla jest następujący. Naprzeciw siebie stają dwie explicite , u drugiej. Momentem kryzysowym całego agonu jest konfrontacja ze Wstępu do wykładów o Heglu implicite jako ważny punkt odniesienia – u Freuda zaś, który Hegla najpraw- Durcharbeiten , ale mimo to całkiem mocno. Niejakim paradoksem jest, że Entstellung , wszelkich istotnych zależności Fenomenologii ducha wo es war, soll ich werden . I jeśli zabieg, jaki Lacan wykonuje wobec , chciałabym podejść do nauki Lacana le sujet . Dla Freuda, jak za chwilę przyznaje się z upodo- – ale o gwałtowną Entstellung ego . , to nie Aner- 3/ odwróceniu ról: zalękniony Niewolnik zostaje zmuszony do pracy, przechodzi kolejne stadia dialektyki, która powoli zmierza ku zaskakującemu wygrywa, stając się Panem. Od tego założycielskiego momentu dziejów ludzkość Państwo” (tamże). A zatem nie chodzi tu o Państwo, w którym panowałoby wza- dowala» człowieka. Ta «satysfakcja» osiągana jest właśnie w Strachu, jaki wzbudza Terror Strachowi urzeczywistnia się idea końcowej syntezy, która ostatecznie «za- cuskiej (w domyśle jednak rosyjskiej) rewolucji: „Tylko dzięki wzbudzonemu przez czym dodaje złowieszczo, zupełnie nie po heglowsku wychwalając świat fran- sytuację wprowadzającą do jego egzystencji element śmierci” (tamże, s. 214). Po chciał Hegel, lecz musi stać się Wojownikiem – to znaczy musi „sam stworzyć jeśli ma przestać być niewolnikiem, nie może po prostu uciec się do pracy, jak wej walki jest metafizycznie niemożliwe” (WWH, s. 204). Dlatego też Niewolnik, czywistni się bez „narażania życia w walce przeciw Panu”: „Wyzwolenie bez krwa- ducha, który z pogardy dla zwykłego życia osmielił się rzucić śmierci wyzwanie ducha, który z pogardy dla zwykłego życia osmielił niewolnikiem. Historia zatem domaga się powrotu Pana, wielkiego arystokraty się śmierci i tym samym zdradził swą bojaźliwą chęć życia, na zawsze pozostanie pracę jeszcze bardziej się alienującej. Niewolnik, właśnie dlatego, że raz przeląkł nie tylko niewyzwalającej się przez pracę, ale – jak już pokazał Marks cza smutny stan burżuazyjnego wu dnia. Ta alternatywa, wywodzi Kojève, jest jednak fałszywa – o czym zaświad- śmierci, lecz w zwykłej i trzeźwej pracy podlegającej zwykłemu i trzeźwemu pra- tywny model emancypacji, która dokonuje się nie w triumfującym doświadczeniu cięskiej konfrontacji ze śmiercią. Hegel w swej dialektyce wytycza drugi, alterna- nieśmiertelny archetyp człowieczeństwa, mogącego spełnić się wyłącznie w zwy- miał racji, mówi Kojève, usuwając Pana do lamusa historii, ponieważ Pan stanowi sreading tej dialektyki pewne nieoczywiste zmiany, mające charakter silnego, upartego młoda francuska elita – Bataille, Blanchot, Foucault, de Man i Lacan – wnosi w opis sowieckiego agenta wpływu), którego charyzmatycznych wykładów słuchała cała chodzi do lamusa. – Pan natomiast, ze swą nieznającą lęku odwagą i narcystycznym lenistwem, od- i pracą, staje się pełnym człowiekiem, podmiotem dziejowej emancypacji „w swej próżności głupieje”, bardziej zbędnym trutniem dziejowym i jak to ładnie, a dosadnie mawia Hegel, odbija się wielkość Pana – jednakże Pan, raz zaznawszy triumfu, staje się coraz to Kojève powtarza więc co i rusz, że pełna realizacja człowieczeństwa nie urze- Bielik-Robson Wykładnia Kojève’a, (i jak się też niedawno okazało, rosyjskiego emigranta Fundacja Aletheia, Warszawa 1999, s. 87; odtąd w tekście jako WWH). jak człowiek” (por. A. Kojève ważnym i aktualnym wzorcem egzystencjalnym, ponieważ tylko on „umie umrzeć Niewolnika, jednakże – i to stanowi o istocie jego egzystencjalnym” i że historia musi potoczyć się torem wyznaczonym przez pracę Kojève powtarza wprawdzie wiernie za Heglem, ze „stanowisko Pana jest impasem . Kojève dokonuje nieoczekiwanej rehabilitacji postaci Pana: Hegel nie Ani Lacan, ani Žižek – wołanie o innego Freuda verblödet Wstęp do wykładów o Heglu ego , jednostki miałkiej, żyjącej wiecznym lękiem, . W rezultacie to Niewolnik, ze swym lękiem misreading , przeł. Ś.F. Nowicki, – Pan pozostaje wciąż Arbeit , w której mi- 3 .

235 236 ne i uświadomionej konieczności bycia we wspólnocie, lecz takie, w którym powszech- jemne rozpoznanie wszystkich we wszystkich, Państwo oparte na wspólnej pracy thes’a w ich deklaracji śmierci autora jako pozostałości mieszczańskiego się panem języka jedynie przez doświadczenie śmierci w piśmie; u Foucaulta i Bar- tivité sans emploi datku”, czyli u licznych kojèvowskich adeptów: u Bataille’a w jego pochwale arbitralnego „wy- rejonów wyparcia, zasiewając tanatyczne ziarno, które wdzięczny grunt znajdzie jąc się w martwym bezruchu wieczyście kontemplowanej śmierci. salnej pogardy dla życia ustają wszelkie prośby, niewygody i roszczenia, pogrąża- wobec wszystkich; Państwo, w którym historia wygasa, ponieważ wobec uniwer- cana, który ów motyw inicjacji przez śmierć wynosi na nowe wyżyny spekulacji re troszczy się o swoje przeżycie we własnej pracy i własnym dziele; i wreszcie u La- 4/ próżny i idiocieje – mówi Hegel. Jego albo – jak to nazywa Hegel w rozkoszy, je, dlatego też jego formę owej negatywności, która niczym się nie wypełnia, ponieważ Pan nie pracu- lenie – dana jest także Niewolnikowi, a nie tylko Panu. Pan jedynie stwarza czystą śmiertelności, rodzące ducha negatywności, bez którego nie byłoby możliwe myś- tem pewna forma inicjacji przez śmierć – a więc uświadomienie sobie własnej doświadcza śmierci na swój własny, alternatywny, nie-pański sposób. U Hegla za- że w w owym lęku, o ile jest on dogłębnie wzbogacony przez pracę, Niewolnik zywa go „dziejowym idiotą” i bierze stronę zalęknionego Niewolnika, twierdząc, lam, pomimo pozornej przewagi przyznanej z początku Panu, koniec końców na- Freud wydaje się naturalnym sojusznikiem Hegla, który, raz jeszcze to podkreś- ności Hegla u Freuda. Bez wątpienia, na tle owego tanatycznego posiewu Kojève’a, nadzieję – to przecież tylko w śnie współczucia i nadziei. Bo jeśli czemuś można współczuć i w czymś pokładać towarzyszyła wszystkim przedstawieniom Ja, stanowi dla Freuda obiekt jednocze- dokładnie na tej samej zasadzie, jakiej kantowska apercepcja transcendentalna nika, czyli dalszy od samego Freuda. Podobnie jak Hegel, Freud także bierze stronę Niewol- zaprząc, zatrudnić. Ten Pański opis bardzo jest bliski Lacanowi, jednakże jak naj- nym świecie; jest czystą eksplozją wolnego ducha, której do niczego nie da się rii, wyzuta z narracji, nie pozostawia śladów ani w jego wnętrzu, w zewnętrz- Anerkennung W ten oto sposób za sprawą Kojève’a archetyp Pana powraca z historycznych Ale zanim przejdę do owych wyżyn, powiem jeszcze kilka słów o cichej obec- Opinie obraz/terytoria, Gdańsk 2000). i symbol w estetyce Hegla M. Blanchot Por. zwłaszcza G. Bataille ego la expenditure : wiecznie zalęknione zdobywa się, stając się czynnym podmiotem terroru wszystkich L’espace litteraire ; u Blanchota i de Mana w ich przeświadczeniu, że człowiek staje negativité sans emploi (w: tegoż i pańskiej wersji heglowskiej negatywności, czyli Hegel, la mort et le sacrifice (Editions Gallimard, Paris 1955); P. de Man, ego Ideologia estetyczna . Pozostałe instancje życia psychicznego, które ego , któremu w każdej sytuacji towarzyszy lęk, jouissance realizuje się jedynie w zbędnym wydatku Genuß jest nieciągła, pozbawiona histo- . Pan, rozkoszując się, staje się , przeł. A Przybysławski, słowo/ (Deucalion 5, Neuchatel 1955); Znak ego , któ- nega- 4 . 5/ że „Ego pragnie żyć i być kochane” śmierci, podczas gdy tylko ani horyzontu czasu (w którym można by pokładać nadzieję). Tkwią w bezruchu i pozaczasowe: nie mają historii, opowieści (której można by współczuć), Freud portretuje bezwiednie na modłę heglowskich Panów, są zimne, statyczne powie w tychmiast zmażdżył – to cowując nieustannie swe zależności, unikając otwartego konfliktu, który by je na- lacji Pana i Niewolnika, tym samym znosząc dzieje – a już zwłaszcza nowo- ca różnice, napięcie i ruch historii. Lacan również unieważnia dialektyczność re- my z zabiegiem Kojève’a, któremu marzyła się synteza Pana i Niewolnika, znoszą- więc sączyć powoli, cierpliwie drążąc skałę nowoczesnych przesądów. tak po prostu przyjąć ewangelię pańskości. Surowa, bezlitosna prawda musi się konany, że świat zbyt głęboko pogrążył się w głupocie ery niewolniczej, by mógł quasi demaskuje się jawnie, lecz owija swe przesłanie w niezwykle wprost gestą bawełnę by zająć należne mu miejsce. Mówię, że jest to przywilej sekretny, bo Lacan nie wemu władcy, który po wiekach zapomnienia i metafizycznej pomyłki powraca, i Niewolnika: sekretny przywilej nadany z powrotem Panu, przywrócony właści- stosował Kojève. Tu także kluczem okazuje się zmiana relacji w dialektyce Pana da jest więc całkiem analogiczna do manewru rewizyjnego, jaki wobec Hegla za- samienia się Niewolnika-ego z życiem. albo satysfakcją, a co Freudniem” nie waha się nazwać szczęściem, wypływa z utoż- Pana czerpie z jego identyfikacji ze śmiercią – to zaś, co Hegel nazywa „zadowole- tywnej siły śmierci, z którą się utożsamił, by móc wzbudzić postrach. Rozkosz tów – a nie, jak heglowski Pan, uznania w akcie poddaństwa wobec czystej, nega- cji jako osobny, żywy byt, z całym bagażem swych lęków, traum, opowieści i afek- ryzyka i dąży do uznania nie przez zastraszenie, lecz miłość. Chce akcepta- jak heglowski Niewolnik lęka się ono śmierci, nie chce umierać, woli zależność od Zniekształcenie, owa Inny, czyli śmierć Bielik-Robson Także sposób, w jaki Lacan podważa heglowską dialektykę, jest głęboko tożsa- lęku” (s. 95-96). wyrazem cofania się przez niebezpieczeństwem… Ego jest właściwym siedliskiem trzem niebezpieczeństwom odpowiadają trzy rodzaje lęku, albowiem lęk jest mające swe źródła w świecie zewnętrznym, w libido id i w surowości superego. Tym zagrożone jest przez trzy rodzaje niebezpieczeństw – niebezpieczeństwa jako żałosny twór – pisze Freud – który pełni potrójną służbę, i tym samym całkowicie potwierdza naszą asocjację z heglowskim niewolnikiem: „Widzimy ego Warszawa 1994, s. 96. Warto w istocie przytoczyć cały freudowski opis Z. Freud -ezoterycznych aluzji. Podobnie jak wszyscy uczniowie Kojève’a, jest prze- Ego i id Ego i id , w swej najkrótszej i najbardziej wzruszającej charakterystyce , w: tegoż Ani Lacan, ani Žižek – wołanie o innego Freuda ego Entstellung ego e. Tylko ono jest podmiotem życia. Dlatego Freud j y ż Poza zasadą przyjemności , negocjując między nimi swe poddaństwo, przepra- 5 , jakiej Lacan dokonuje wobec doktryny Freu- . Nic więcej, ale też nic mniej: dokładnie tak , przeł. J. Prokopiuk, PWN, ego , który ego ,

237 238 Pana – mówi Lacan w dialektyce, to przede wszystkim dlatego, że Pan tak naprawdę nie istnieje: „głos jest jej jedyną, nieprzekraczalną „prawdą”. I jeśli nie może tu być mowy o żadnej jection a więc tym, co słowo „pozorem”. W ujęciu Lacana podmiot rzeczywiście jest więc tylko wobec której wszystko inne – a więc właśnie ruch, rozwój, historia stają się tylko wotnej sytuacji absolutnego zniewolenia: sytuacji, jaką Lacan nazywa „prawdą”, czesności – jako jedynie pozór ruchu, który w istocie nie może wydobyć się z pier- że sam już nie żyje, w całości, od początku należy do domeny śmierci. Tak zachowuje się bowiem tak – słowami samego Lacana jakby jeszcze nie wiedział, tak jakby można było ugrać coś u tego, który nie istnieje. Podmiot nowoczesny właśnie upiera się, że będzie negocjować i dialektyzować tę relację poddaństwa, naissance kie patologie nowoczesnego życia psychicznego biorą się z nierozpoznania, podmiotowej wolności, autonomii i indywiduacji. Zdaniem Lacana zatem, wszel- jących warunkach Psychoanaliza tymczasem ma trudniejsze zadanie, ponieważ działa w niesprzyja- jako momentem nieodwracalnego ujarzmienia i ofiarowania Wielkiemu Innemu. twierdzi Lacan, wiedziały to wszystko lepiej, posługując się inicjacją przez śmierć cji, jaką narzuciło nam nasze nowoczesne takim tylko dlatego, że postrzegamy go przez klisze nieszczęsnej logiki emancypa- czerpie właśnie z tego nie-faktu: to z pozoru tylko paradoks, który wydaje się nam nie ma i co całą swoją moc wiem emancypować się od kogoś-czegoś, kogo-czego sposób wejść w żadną dialektykę, czyli relację negocjacji. Nie można bo- nieistnienia: tylko śmierć ujarzmia doskonale, ponieważ z tym, co nie istnieje, musiałaby jedynie umniejszyć siłę owej czystej negatywności, za którą stoi potęga solutny Pan zatem nigdy się nie konkretyzuje, wszelka pozytywność jego postaci 7/ 6/ ścią wobec absolutnego Pana, jaki objawia mu się w doświadczeniu śmierci” ka okazuje się czystą nicością, ponieważ ludzki podmiot jest w istocie tylko nico- w psychoanalizie: nikogo? Tym absolutnym PanemPisze jest sama śmierć. Lacan w eseju selfhood że żadna uświadomić, że w żadnej chwili swego życia nie jest „sobą”, ludzkiemu podmiotowi złudzenie autonomii i suwerenności. Podmiot musi sobie mienia, czyli wykonać hermeneutyczną pracę deziluzji i dezalienacji, odbierając nym zadaniem psychoanalizy jest wówczas odsłonić ową prawdę całkowitego ujarz- sposób uczynić go dialektycznie zależnym od prac i wysiłków Niewolnika. Jedy- Kim jest jednak ten Inny, który nie istnieje, którego głos należy już do Opinie Le Seminaire II Le J. Lacan J. Lacan , poddania-ujarzmienia, skazana na swe nieodwołalne poddaństwo, które nie istnieją – i że od początku należy całkowicie do Innego. , owej pierwotnej prawdy absolutnej i nienegocjowalnej zależności, które Ecrits Le moi dans la theorie de Freud et dans la technique de psychoanalyse Le „Tutaj, czyli w spotkaniu Pana i Niewolnika, naturalna jednost- , przeł. A Sheridan, Routledge, London 1998, s. 26 (odtąd jako E). , Editions de Seuil, Paris 1978, s. 85 (odtąd jako S II). modernitas sujet Seminarium II pierwotnie znaczy, czyli poddanym: wieczna ofiara , która wszystko zasnuła zasłoną Mai, utkaną z iluzji – nie należy do nikogo” ego . Przednowoczesne systemy religijne, 6 , dlatego też nie Selbstheit pod-miotem , Agresja 7 méco- . Ab- ani sub- , narcystycznym obrazem, dzonego traumą lęku przed rozproszeniem. Zafascynowana swym doskonałym, członkowanego, powiadający i nieodpowiadający jego wewnętrznemu doświadczeniu jako ciała roz- dziecko ogląda swój obraz jako istoty scalonej, osobnej i pełnej, jednocześnie od- obrażonego, czemu z trzech rejestrów, w jakich funkcjonuje ludzka tylko Właśnie stąd, powiada Lacan, że jest on odległy od psychologicznej „prawdy”? sama skondensowana frustracja” (E, s. 42). że skazującej swego idola, tak dalece niezgodnej z podstawową „prawdą” o zależności ludzkiej egzystencji, niem ze śmiercią; to żałosny fantazm nowoczesnego indywidualizmu, doktryny Niewolnika, w którym instynkty samozachowawcze wzięły górę nad śmiałym igra- nie rozkładu – a porządkiem wyobrażonego czyli idealnej fikcji pełni, osobności Między porządkiem realnego – czyli traumy, lęku, zatrzymanej śmierci, ciała w sta- Ding wypowiadalny moment traumy, doświadczenia własnej śmierci w konfrontacji z powracającego miejsca prawdy, tego nieustannie (S II, s. 84). I fikcja ta jest całkowicie bezsilna wobec „prawdy”, nego, fikcyjnego konfuzji spowijającej realną jaźń, czyli stą świadomością wolnego i lotnego Ja, które – jak pisze Lacan „służy ukryciu nia się od empirycznnych nieczystości i staje kantowską nym w tym nowoczesnym raju, Ameryce. ego a jego grób jest pusty” (E, s. 325). a jego grób jest pusty” tion Wszyscy oni w mniejszym bądź większym stopniu nie pojmują istoty swej akurat zdaniem Lacana się myli – że w ogóle nie posiada nad sobą żadnego Pana. psychotyk bowiem identyfikuje się z samą śmiercią, wierząc tym samym – i tu przez Lacana ulubiony, ponieważ znajduje się on stosunkowo najbliżej „prawdy”: kosze. Interesującym wyjątkiem jest w tej wyliczance psychotyk, nie bez powodu podobać się Panu, wyobrażając sobie, że Pan przeżywa w nim swe wymyślne roz- – nie rozumiejąc, że walczy się z siłą nieistnienia. Z kolei perwert usiłuje przy- ten, który rozpaczliwie walczy, odmawiając samoofiarowania na Pańskim ołtarzu czeka na jego śmierć, zapominając, że Pan i tak już nie żyje. Histeryk natomiast to odkładania wszystkiego na później, przybiera wobec Pana rolę tego, który biernie jest życiu obcy. Neurotyk ze skłonnością do zachowań obsesyjnych, a zwłaszcza z martwym Panem; że może naśladować w swoim życiu wzór, który z istoty swojej zatem neurotyk ze skłonnością do paranoi roi sobie, że może się zidentyfikować , która za sprawą Anny Freud stała się dominującym nurtem psychoanalitycz- Skąd zatem bierze się obraz Lacan nigdzie nie ukrywa swej niechęci wobec Bielik-Robson : przesłania, które mówi, że – jak enigmatycznie pisze Lacan „Bóg umarł, , z absolutną kastrującą obcością Innego, która przyniosła lęk i ujarzmienie. obrazem, l’imaginaire le corps morcele cogito a więc narcystyczną iluzją przynależną najbardziej zwodni- Ani Lacan, ani Žižek – wołanie o innego Freuda „podmiot jest nikim; żyje w stanie rozkładu, w kawałkach” . Powstaje on w stadium zwierciadła, kiedy to oczarowane psyche ego , na nieuchronną patologię: „Ego – pisze Lacan to , ciała zależnego od matczynej opieki, już ugo- inwestuje weń jako w swój ideał, który powoli uwal- ego wo es war jako autonomicznej monady, skoro jest on tak Selbst di to się wydarzyło: to, czyli nie- o t , gdzie Ego ” (E, s. 307). Pod spodem wyobrażo- to wytwór Kojèvowskiego Wieku ego , a już zwłaszcza psychologii psyche reines Bewußtsein , czyli rejestrowi wy- subjec- , czy- das

239 240 i mowy w psychoanalizie psychoanalitycznym: terapia zaczyna się, pisze Lacan w pozwala przekroczyć tę opozycję i wysłowić się owej niemej prawdzie w dialogu właściwa duszy niewolniczej. Dopiero rejestr symboliczny, czyli porządek języka, znajduje się tu w stanie określanym przez Hegla jako świadomość nieszczęśliwa, styczny dualizm. i autonomii – nie ma żadnego zapośredniczenia: panuje tu całkowity, antagoni- obecności jest tylko bytem, dla którego, mówi Lacan za Heglem, rzecz w jej konkretnej, zmysłowej 8/ śmierć, a wraz z nią swoje „poddaństwo”, pożądania i erotycznych roszczeń wobec matki, i uwewnętrzniając kastracyjną życia bezpośredniego ci, podmiot umiera dla życia w jego „postaci zwierzęcej”, wem zakazu, który umieszcza się w imieniu Ojca, zakazu niosącego groźbę śmier- życia jako najczystszej formy przejawiania się popędu śmierci” (tamże). Pod wpły- jest bynajmniej żadną perwersją popędu, lecz rozpaczliwą afirmacją Lacan, „nie miot w ich bezpośredniości, oznacza „ostateczny triumf negacji”, która, mówi uprzywilejowane znaczące, jednocześnie mordujące i samo pragnienie i jego przed- Inicjacja w porządek symboliczny,o swe dzięki której pragnienie „zaczepia się” ną formę życia. Lacan pisze: użyć idiomu Blanchota z and death-in-life”. Tu życie trwale naznacza się śmiercią, zatrzymując śmierć – by nej tradycji ezoterycznej, wprost opętanym ideą inicjacji, nazywał „life-in-death wchodzi bowiem w stan, który Yeats, podobnie jak Lacan będący adeptem niejed- ko uwewnętrznione doświadczenie śmierci. W porządku symbolicznym już lęku. grożącej, staje się stopniowo śmiercią uwewnętrznioną i przyswojoną, niebudzącą pańskość, wchodząc w głęboką, intymną relację ze śmiercią, która z zewnętrznej, zaczyna wydobywać się z niewolniczej świadomości nieszczęśliwej i wybijać na czy, która mówi”. Dopiero bowiem w porządku symbolicznym podmiot powoli człowiek w całej swej historii… Oto bowiem średniczenie śmierci uwidacznia się w każdej manifestacji życia, do jakiej zdolny jest w którym rozpoznajemy ludzkość w jej pierwotnych śladach, jest nagrobek, i to zapo- właśnie śmierci pragnienie osiąga w podmiocie formę wieczną… Pierwszym symbolem, Symbol pojawia się po raz pierwszy jako morderstwo na rzeczy, którą przedstawia: w tej Znów za Heglem, Lacan powie, że u podstaw ludzkiej symbolizacji leży głębo- Zew dalekiego Boga Opinie tradycji wiążącej podmiot z innym podmiotem. (E, s. 104) i jest prawdziwe, W. Warszawa Grajewski, KR, 1996. J. Lacan Funkcja i pole mówienia i mowy w psychoanalizie Psyche niczym. P 8 , rozdarta między upadłą realnością a wzniosłym ideałem, , kiedy przestaje paplać L’arret de mort ponieważ tylko takie życie można przekazać bez straty w ciągłej isze Lacan o stanie „pożądania zwierzęcego”: – jako jedyną trwałą, godną i nieśmiertel- subjection jedyne życie, które trwa ego i język dociera do „samej rze- , staje się człowiekiem, a więc , przeł. B. Gorczyca, Funkcji i polu mówienia psyche mienia tej prawdy; łaska powrotu do nicości. to, a nie co innego: poddanie, dar, (E, s. 107). Poddanie łaska” śmierci; dar zrozu- Thunder Said”, pisze: „Boski głos sprawił, że człowiek usłyszał w gromie właśnie to jest paplać poprzez swoje płocha zasłona Mai. Kiedy tylko podmiot przestaje kłamać wobec samego siebie – i że wir otaczających go bytów to jedynie staje się osobnym, solidnym „czymś”, krycie czy raczej przypomnienie sobie, że człowiek jest niczym, które nigdy nie jest prawda: od- niem z tych, jakby to określił Nietzsche, „życiowych klamstw”, ciwnie, „morduje” ją, obracając ją w jej własny „nagrobek”. Jedynym wyzwole- lecz dokładnie prze- przedstawieniu (mówiąc po Miłoszowemu, „poezja nie ocala”), cą, ponieważ symbol wcale nie zachowuje rzeczy w swym rzekomo organicznym w grze zależności, wywłaszczającej jego pożądanie; i po drugie, że Eros jest kłam- podmiotu, którego autonomia gubi się bez ustanku nie istnieje odrębna „materia” i do nym, by potwierdzić prawdę o wyższym dobru nieistnienia. Lacan, czyniąc aluzję zystencji jest świadczyć chwale śmierci; będąc, jesteś błędem, ale błędem koniecz- Boga”, mówi: istniejesz tylko po to, by umrzeć; jedynym uzasadnieniem twej eg- sądów Erosa, ów czysty głos, który tradycja gnostycka nazywa „zewem dalekiego lęku, bez nadziei, współczucia, wolny od wszelkich stadnych i ciepłych prze- świat jest tylko błędem w czystej pustce nieistnienia»” (E, s. 316). matycznych gnostyckich fraz – jestem w miejscu, gdzie słyszę głos wołający «wszech- „Terazi prawdziwego „Jestem”. – mówi Lacan w jednej ze swoich najbardziej enig- cu otwierają wrota prowadzące ku „ mortis którego tak naprawdę nigdy nie opuścił. Samotność, ascetyczna rezygnacja i tkwi „samobójcza rezygnacja”, i że od zawsze znajduje się w uniwersum śmierci, czego raczej śmierć niż więcej życia? w głąb stworzenia i bytu – iść i się rozmnażać ? Dlaczego raczej nic niż coś? Dla- raczej zew, by powrócić do macierzy nicości, a nie wezwanie, iść – dalej i dalej, „poddanie, dar, a nie „wolność, łaska”, Dlaczego przymierze, błogosławieństwo”? A sens ten oznacza, ni mniej więcej, że – po pierwsze, Co mówi ta rzecz, która mówi? to nic? No, ale właśnie: pie swój jedyny sens. (E, s. 104-105) narodzin symbolu, odnajdujemy to coś zawsze w śmierci, z której życie podmiotu czer- dotrzeć do tego, co w podmiocie wyprzedza jego seryjną artykulację i co leży u podstaw Podmiot mówi Bielik-Robson powiedzieć Podmiot cierpliwie wycofuje swe kruche życie ze stadnych zgrupowań Erosa, by w końcu poznać tylko na chwilę, by potem znów rozpuścić się w pragnieniu innego (czyli matki). Upaniszad owej „niewypowiedzianej klątwy”, cicho przeklinającej gwar istnienia, w koń- owej „niewypowiedzianej klątwy”, Tak! i do piątej części Nie! symbolowi jako niewypowiedzianej, cichej klątwie. Jeśli więc chcemy da tej ponurej zabawie w chowanego, w której pragnienie daje się roz- Ani Lacan, ani Žižek – wołanie o innego Freuda . Dlaczego słyszeć to, a nie co innego? raczej ego – odkrywa na nowo, że u podstaw jego egzystencji – Ziemi Jałowej miejscu * zwanym Da da Eliota, zatytułowanej „What the What does the Thunder say? jouissance . ego jest kłamcą, ponieważ ”, miejscu prawdy amor Bez

241 242 sami i niewygodami, jest jednak czymś nieskończenie lepszym od każdego wybu- nie znajdziemy pogardy dla wysiłków cywilizacji, która choć spętana kompromi- samym jego przekorny triumf wobec wszystko równającej machiny śmierci podkreśla, że celem życia jest umrzeć na swój własny sposób, to uwypukla tym dziemy pogardy dla starań życia i Erosa: wręcz przeciwnie, jeśli Freud uparcie 10/ 9/ ności od pańskich, śmiercionośnych potęg emancypacyjnej pracy U Freuda nigdzie nie znajdziemy pogardy dla ciężkiej, niewolniczej, a jednak raźnie, to usłyszał on w odleglym wrotnego. I nawet jeśli ów głos, z wichru czy z gromu, docierał do Freuda niewy- głosie, który rozpoczyna życie duszy,terpelująco-inicjującym coś dokładnie od- i Lacan należą do całkowicie przeciwstawnych tradycji. Obaj słyszą w owym in- Z przyczyn, które – za Kojèvem – należy nazwać najścislej metafizycznymi, Freud ale byłoby to istotnie bardzo silne, głęboko zniekształcające uwewnętrznienie śmierci pozwala odwrócić katastrofalny pochód życia. Być może, świat jest tylko błędem w czystej pustce nieistnienia i jedynie fundamentalne nie tanatyczny efekt, przypominający przesłanie gnozy negatywnej, że wszech- czytającego Hegla oraz Heideggera z jego obsesją może, jeśli przepuścić, tak jak robi to Lacan, za swego prekursora w gnostyckich poszukiwaniach uznaje właśnie Freuda. Być swych potencjalnych sprzymierzenców, że najbliższa jest mu gnoza negatywna i że nocześnie ciepłą, ironiczną i pełną współczucia brajskim humanizmem: myślą, jak u Koheleta, wprawdzie wanitatywną, ale jed- Harold Bloom, pisząc o żydowskich zadłużeniach ojca psychoanalizy, nazwał he- Opinie Lacan nie ukrywał w prywatnych konwersacjach z tymi, których uważał za J. Margański, KR, WarszawaJ. Margański, KR, 2003, s. 102). powstawania i rozkładu” ( samo fizyczne zniszczenie, bo pociągającą za sobą wymazanie symbolicznej tkanki samounicestwienia, do tego, co Lacan nazywa «drugą śmiercią», wykraczającą poza pragnienie jest w istocie jednym wielkim podmiotowość bez reszty akceptuje popęd śmierci” (s. 105), odkrywając, że jej zdyskredytowane jako iluzja. Jak pisze Žižek w rozumienie podmiotowości z popędem śmierci, gdzie tymczasem, przekonany, że idzie całkowicie po myśli Freuda, utożsamia swoje wierząc, iż nie żyło, a w związku z tym także ginie – nadaremno. Lacan pragnąc nieśmiertelności – wymaga na śmierci swą własną sygnaturę, w ten sposób zakwestionowaniu, dzięki upartym narcystycznym wysiłkom u Freuda dominium Tanatosa podlega delikatnemu, acz znaczącemu Žižek – choć w istocie jest to różnica niebagatelna, taka, która właśnie robi różnicę: inspirowani Lacanem, komentatorzy Freuda – Weber, Derrida, Laplanche, a także Nad różnicą tą prześlizgują się niemal wszyscy, w mniejszym lub większym stopniu nr 9-10. Por. H. Bloom Do Freuda i dalej ego , które usiłuje się wyzwolić ze swych pierwotnych zależ- Patrząc przez kulturę popularną z ukosa. Do Lacana , przeł. A. Bielik-Robson, da, da death wish id swojego dziedzictwa przesłanie, które Poza zasadą przyjemności i superego 9 Patrząc z ukosa . U Freuda nigdzie zatem nie znaj- , a więc „dążeniem do Sein-zum-Tode ego . U Freuda wreszcie nigdzie Literatura na Świecie zostaje ostatecznie ego : „czysta , które – w istocie , otrzymamy sil- przez Kojève’a misreading , przeł. 2003 10 . . 11/ czeniem chu apokaliptycznej, rewolucyjnej przemocy, czającej się za lacanowskim doświad- lung der Psychoanalyse Samuel Weber – ale nie po lacanowskich szlakach. Bo to naprawdę wielka cego w pismach Freuda. Wróćmy do Freuda – slużyć Lacan, i posłuchajmy tego zwykłego, ludzkiego, ziemskiego wołania, brzmią- wić tylko cichą prośbę. Pomińmy ponury zew dalekiego Boga, któremu pragnął wszelkie argumenty i elokwencje. Cichej klątwie Lacana można więc przeciwsta- staw naszego słyszenia leży fundamentalna galności. Nie wiadomo, co mówi – słyszymy to, w istocie chcemy usłyszeć; u pod- Bielik-Robson W tym, co mówi grom – (por. S. Žižek święty niszczący zapał trzech wielkich rewolucjonistów: Jezusa, Pawła i Lenina Co w pełni ujawnia się zwłaszcza w późnych pracach Žižka, wychwalających Człowieku-Bogu” (WWH, s. 215). urzeczywistnienie ideału objawionego przez mit o Jezusie-Chrystusie, między Jezusem a Napoleonem w fazie rewolucyjnej: „To właśnie jest w swoim Verso, London 2000). Zresztą i to skojarzenie zaczerpnął Žižek od Kojève’a, który jouissance Wstępie The Fragile Absolute, or Why Is Christian Legacy Still WorthThe Fragile Absolute, or Why Is Christian Legacy Fighting For 11 tworzy osobliwą, znów bardzo nieheglowską z ducha analogię . . Ani Lacan, ani Žižek – wołanie o innego Freuda what the Thunder says decyzja, zurück zu Freud – tkwi tajemnica nierozstrzy- wobec której ustają , jak chciał tego Entstel- ,

243 244 poświęconym upadkowi muru berlińskiego 1/ pracy Angażował się w obronę zwierząt – był autorem kawiemie Mumia Abu-Jamala. algierskich intelektualistów we Francji. Walczył przeciwko karze śmierci i o ułas- przyjaciela, który w latach 1941-1942 dopuścił się kolaboracji z faszyzmem, a na- le travail du deuil i la nouvelle Internationale wszystko. W tym samym roku opublikował książkę zawartymi w Koranie, co było zgodne z tezą filozofa, że literatura może powiedzieć prawa Salmana Rushdiego do posługiwania się w fikcji literackiej przekonaniami w 1993, w trakcie emisji telewizyjnej w Strasbourgu Międzynarodowego Parlamentu Pisarzy, był nawet jego wiceprzewodniczącym; słowa „dekonstrukcja” jako „pieriestrojka”. Następnie uczestniczył w tworzeniu kalnych we Francji. W 1990 udał się do Moskwy, gdzie zaakceptował tłumaczenie roku deklarował się w sprawie prawa głosowania dla imigrantów w wyborach lo- przemówienie wane przez Izrael, aby spotkać się z intelektualistami palestyńskimi i wygłosić Komitetu Pisarzy broniących Nelsona Mandeli. W 1988 udał się na tereny okupo- w działaniach Fundacji Kulturalnej przeciwko apartheidowi oraz był członkiem aresztowany pod zarzutem przemycania narkotyków. W 1983 roku uczestniczył dysydentów. Przy okazji tajnego seminarium, które zorganizował w Pradze, został an-Pierre Vernantem utworzył on stowarzyszenie Jana Husa popierające czeskich Wiemy również o jego innym zaangażowaniu: o heroicznej obronie zmarłego Znamy wszyscy gesty polityczne Jaqcques’a Derridy. W 1981 roku razem z Je- Zaangażowanie? Zofia MITOSEK Opinie J. Derrida La bête et le souverain La Spectres de Marx…, Interpretations at War oraz przewodniczącym Galilée, Paris 1993. . W 1989 roku uczestniczył w kolokwium Cerisy Le passage de frontières Le 1 . W 1999 roku zajmował się losem Association contre la Tauromachie Spectres de Marks. L’etat de dette, Carrefour des Écrivains . W tym samym bronił . 3/ 2/ ironicznie, czyli ny stan życia po życiu, lżejszy, mniej poważny; jakieś jutro, z którym można igrać, nań: jako konsekwencji intelektualnej człowieka, pojmowanej „posthistorycz- jest odczytanie amerykańskich pism de Mana w kontekście jego dawnych przeko- owej próby scalenia konania, neutralizacja jego antysemityzmu. Dalszym ciągiem scalenia: oczyszczanie artykułów Paula de Mana z podejrzeń o faszystowskie prze- pochwała dzieła i zatarcie życia. Drugi – sprzeczny z pierwszym to jednak próba mocy scalania”, znany od początków XX wieku gest oddzielenia życia i dzieła, strukcjonisty – przebiegała dwoma torami. Pierwszy to protest przeciwko „prze- wet napisał tekst antysemicki. Obrona – w imię wielkości amerykańskiego dekon- w zbiorze lizmu. Temat pojawił się już w 1978 roku widmowości i analizy „spektralnej” i idealizmu, socjalizmu i kapitalizmu, lewicy i prawicy, konserwatyzmu i radyka- odkryciem fenomenu, który wykraczał poza metafizyczne opozycje materializmu powiedzieć, że analiza „spektralności” jako struktury dziedziczenia i tradycji była Sons opublikowana przez Thierry Briault w 2002 roku w Paryżu książeczka artykułów nowe książki: wydany w 1999 roku w Londynie przez Michaela Sprinkera zbiór Owocem owego odporu były dwie, stosunkowo Derrida nazwał „synami Marksa”. była książka deklaracja, jaką nie patetyczny list Davida Carrolla do Derridy), tak „lewicowa” tyczni, relatywistyczni i ironiczni uczeni ulegają systemom totalitarnym, a następ- kuł Tzvetana Todorova z lata 1988, w którym autor analizował łatwość, jaką scep- środowiska intelektualne Francji arty- i Stanów Zjednoczonych ( „moralistyczny” nia marksizmu dla dekonstrukcji. dem pozyskania Jacques’a Derridy dla marksistowskiej lewicy, ale próbą odzyska- jest to książka o Marksie, tylko o widmach Marksa. Po drugie, nie jest ona dowo- wości francuskiego filozofa. O książce tej pisałam dwukrotnie: po pierwsze nie o Marksie, która odebrana została jako od dawna oczekiwana deklaracja lewico- naszym tematem i naszym pytaniem. Zostawmy Paula de Mana. Wróćmy do książki sadnień wyborów życiowych człowieka w jego naukowej produkcji. To właśnie jest kiej, która – w przeciwieństwie do popularnego genetyzmu doszukuje się uza- umiłowaniu ironii. Pisząc o drugiej możliwości, Derrida scala gest intelektualny de Mana w jego Nie będę powtarzać tego, co pisałam o Tak jak zaangażowana obrona Paula de Mana została odebrana krytycznie przez „Przemoc jest naturalnym nawykiem każdej interpretacji, także ta- scalania” Mitosek Gdańsk 2003. J. Derrida Świecie” 1999 nr 10-11, s. 378. J. Derrida , zbierająca odpowiedzi Derridy na tamte zarzuty. Prawda w malarstwie Ghostly Demarcations Spectres de Marx Prawda w malarstwie Niczym szum morza w głębi muszli, Zaangażowanie? poza skończonością, spotkała się z bezwzględnym odporem tych, których 3 . , przeł. M. Kwietniewska, słowo/obraz terytoria, , stanowiący efekt krytyki książki Derridy oraz Podobną funkcję spełniało badanie pierwiastka przeł. A. Wasilewska, „Literatura na Spectres de Marx bez potrzeby rozliczania się” . Najogólniej można Marx & 2 .

245 246 kania” wieka, społeczeństwa, ekonomii, narodu, różnych konceptów państwa i jego zani- wający z mitem, religią i mistyką narodową […] proponujący nowe pojęcie czło- zry- ren dla nadejścia sprawiedliwości, uprawiając „dyskurs filozoficzno-naukowy lektualistów, Międzynarodówki, która przygotowuje te- skupionych wokół Nowej razem nie drogą rewolucji, ale poprzez pracę dekonstrukcji stosowanej przez inte- łoby po Marksie i marksizmie powinna prowadzić do likwidacji tych plag, tym ście upadł, ale jego upadek nie zlikwidował plag współczesnego świata. Praca ża- pochodzącym z marksizmu totalitarnym systemem społecznym, który na szczę- Stirnera i Marksa, i które do dzisiaj określają myśl filozoficzną ostrzegającą przed ka o pracy żałoby i duchach, które kiedyś nawiedzały młodoheglistów, głównie rida określił jako i przeciwstawienie go konkretnym narodowym mesjanizmom, paradoks, który Der- terackości i filozoficzności. Ta skrupulatna uwaga ma określoną przyczynę. „mesjańskiego” ( 6/ 5/ 4/ prywatnym aluzjom: Derrida w studium fami z Oxfordu, a przytacza go Richard Rorty postale proroczy – a proroctwo to spełnia się dziś w tym miejscu fragment z filozofa – zapewne spotkałby się z jego ironicznym odporem. Tu mogę przytoczyć o Derridzie, tak jak powszechny jest patos, który – na tyle, ile znam sylwetkę scalenia jego życia i teorii są powszechne w pośmiertnych artykułach „przemoc”) dzi mi o temat zaangażowania u twórcy dekonstrukcji. Okazało się, że gesty (czy ja ograniczyłam się tylko do problematyki mesjanizmu i mesjańskości. Tutaj cho- ści, sekretu, kłamstwa. szych pracach, podejmując tradycyjne tematy etyczne: przyjaźni, daru, gościnno- Gwoli uczciwości muszę dodać, że cytat pochodzi z polemiki Derridy filozo- pomnicie mnie, mnie i moje imię. chacie, przyślecie mi jakieś nowości. Potempogrzebiecie mnie, aby spać spokojnie. Za- wybierzcie cudzysłowy spośród włosów, od stóp do głów, i jeśli wystarczająco mnie ko- lizujcie ten korpus, który wam przedstawiam, rozciągam tu na tym łożu z papieru, Mówię (do nich i do ciebie, moja kochana), oto moje ciało, w pracy, kochajcie mnie, ana- Opinie Krytyka marksistów w jakiejś mierze potwierdziła moje rozpoznania, chociaż R. Rorty R. J. Derrida J. Derrida Entretetien d’Evelyne Grossman avec Jacques Derrida wielokulturowości, wielojęzyczności itp.” Za: przemyślenie prawa międzynarodowego, pojęć granicy czy suwerenności, o przemyślenie «rzeczy politycznej» ( „Nie jest to kwestia wspólnej polityki, nie program, ale troska i solidarność : 4 . Planowaną w Od teorii ironicznej ku prywatnym aluzjom Derrida Spectres de Marx… La carte postale, La , przeł. J. Popowski, Spacja, Warszawa 1996, s. 184. messianique messianique sans messianisme Spectres de Marx 6 Flammarion, jako przykład prozy wykraczającej poza opozycję li- ), pojętego jako uniwersalna struktura oczekiwania, , s.149-149. W wywiadzie z wiosny 2004 roku powtarza: 5 chose politique

analizę pojęć filozof realizuje w później- Paris 1978, s. 109. . W rezultacie powstała piękna książ- La vérité blessante ou le corps des langue, La , „L’Europe” mai 2004. ), państwowej, narodowej, , w: Przygodność, ironia Od teorii ironicznej ku La carte La temy, podważa też system estetyki, razem z tradycyjną definicją gustu wanymi na artykulację indywidualnego smaku. Dekonstrukcja, podważając sys- nej ( że obalanie metafizycznych przeciwieństw, kategorii systemu, pozycji filozoficz- ki wypowiada również Frederick Jameson. Odpowiadając mu, filozof stwierdza, etyki ( go też sprzeciwia się ocenom swojego pisania w kategoriach estetyki, stylu i po- całkiem obca. Na bardzo poważne zarzuty filozof odpowiada tonem serio. Dlate- sem, naprzemienność przekonań autentycznych i fikcyjnych, zdaje się Derridzie 10/ 9/ 8/ 7/ przynajmniej asertoryczności rodzaju pisarstwa”, a zatem o pozbawienie jej sankcji, jeśli nie prawdziwości, to lako ogólniejsza. Chodzi o interpretację filozofii Jacques’a Derridy jako „swego cach o Derridzie, w streszczaniu i wyjaśnianiu jego poglądów. Sprawa jest wsze- czerpie pomysły z jego (Derridy) prac do swoich interpretacji. absolutnie, ale to absolutnie nie zgadza się z Rortym, zwłaszcza wtedy, kiedy ten Z pewnymi zdeklarowanymi zwolennikami wręcz walczy, pisze na przykład, że nie stworzył żadnej szkoły. Nie widzi ani sprzymierzeńców, ani naśladowców Uprawiając samotną pracę dekonstrukcji, powtarzał, że „dekonstrukcjonizmem”. mi przepełnione są rzut „złowieszczej poetyki” odnosi się do stylu parodystycznego i ironii, który- Deklaracje te są bardzo ważne, bo nazwisko Rorty’ego często pojawia się w pra- Deklaracje te są bardzo ważne, bo nazwisko Rorty’ego Derrida odrzucał określenie swojej praktyki pisarskiej jako nurtu zwanego Mitosek wyłącznie okiem estety” ( wyłącznie okiem estety” po omacku – i formalizm krytyczny, i hermeneutyka psychologiczna, nie spoglądać niosący za sobą historię opozycji, w których przemieszczają się – aczkolwiek często W 1972 pisząc o Valérym jako o filozofie pisma, prosi, „aby na dyskurs filozoficzny, (MS, s. 40). można było mieszać dyscyplin i mylić się co do wydziałów” Czasami jednak Derrida odpowiada tonem bardziej liberalnym: „tak jak gdyby nie mówi się prawdę, pojawia dość późno w pracach Derridy; popęd ( rzeczy. Rozumienie prawdy jako asertoryczności, tzn. przekonania o tym, że pierwszej”, nastawionej na badanie stosunku słów czy przedstawień do ją „filozofii Derridy, który pojmuje reinterpretację jako niekończący się proces, przeciwstawiając opatrzył A. Szahaj, IFiS PAN, Warszawa 1998), pisał o skrajnym relatywizmie Konsekwencje pragmatyzmu artykule interesowała go poetyka filozofa. W innym, zamieszczonym w zbiorze Rorty dwukrotnie zajmował się „pisarstwem” Derridy.R. W przywołanym wyżej Marx & Sons, w jego imieniu, ani nie czułem się reprezentowany przez tę «rzecz»”, w: J. Derrida dziennikarzy), w każdym razie nie mówiłem o nim nigdy, ani nigdy nie mówiłem „Tak jak nie wiem, mówiąc serio, co to dekonstrukcjonizm (jeśli jest fantazmem Derrida et Hélène Cixous, zasadność swoich własnych poglądów. Por. filozof wiąże z performatywną funkcją wypowiedzi i zdarza się, że tak właśnie określa przeł. A. Dziadek i in., KR, Warszawaprzeł. A. Dziadek i in., KR, 2002, s. 375). Setzung portentous poetizing ) nie ma nic wspólnego z wypowiedziami estetycznymi, ukierunko- Zaangażowanie? Paris 1999, s. 43. Cytaty z tej książki lokalizuję w tekście po skrócie MS. Spectres de Marx. „Magazine Littéraire” avril 2004. – jak mówi znany marksista, Therry Eagleton Qual quelle, (przeł. Cz. Karkowski, przekład przejrzał i przedmową 8 . W książce Opinię o estetycznym charakterze tej książ- przeł. J. Margański, w: Du mot à la vie: un dialogue entre Jacques Marx & Sons Marginesy filozofii postawa gry z dyskur- pulsion ) prawdy 10 , . Argu- 9 ). Za- 7 .

247 248 wykładnia filozofii i ideologii Marksa do dziedzictwa „ojca”, ich przekonaniom, że istnieje jedna jedyna cjom „synów” sceptycyzmu. Eagletona krańcową formułę ogólnego formalny mesjanizm, odrzucający narodowe wcielenia. Wszystko to stanowi dla się ducha chrześcijaństwa i odsuwa metafizyczne pytania o Boga, czy też czysto i historycznego przypomina Eagletonowi liberalny anglikanizm, który wyzbywa mie i wyraźnej doktrynie. Wykluczenie ontologii, materializmu dialektycznego tycznej, a nawet sprzeciwia się aparatom politycznym o sformułowanym progra- socjalizm, jako że autor zultacie jest to marksizm bez marksizmu ( dziem pracy teoretycznej, bez zobowiązań wobec marksizmu historycznego. W re- Eagleton twierdzi na przykład, że Derrida posługuje się marksizmem jako narzę- 11/ postmodernistom. i jego krytyka, że obcy jest mu także sceptycyzm i relatywizm, które przypisuje się rza, że nie wie, co to jest postmodernizm, obce mu pojęcie metanarracji ną jest zaszeregowanie filozofa jako postmodernisty. Derrida wielokrotnie powta- dzi gorący protest Derridy. Naturalnie chodzi o faszyzm, ale sprawą równie istot- opinia ta bu- z typowego dla postmodernizmu zainteresowania „marginaliami”, Eagleton stwierdza, że brak wrażliwości francuskiego filozofa na faszyzm wynikał lecz właśnie siła argumentów. marksistów. Pisze wręcz, że o jakości dyskursu filozoficznego stanowi nie styl, kują one tyle dyskusji i sprzeciwów. Również sprzeciwów bardzo serio ze strony mentem, który przytacza przeciwko estetyzacji swoich prac, jest fakt, że prowo- o gniazdach konceptualnych czy teoretycznych, takich jak motywy żałoby, dzie- centryzmu, można jednak doszukiwać się tam kwestii kobiecych. Derrida mówi znaczającego wszystkie sceny o pokrewieństwie (w (MS, s. 45). Można oczywiście czytać Marksa w świetle paternalistycznego, na- gijnością i religią, tak jak istnieje różnica między mesjańskością i mesjanizmem wydaje. Krytykując ton książki Derrida wielokrotnie powtarza: rzeczy nie są takie proste, jak się niektórym zować sam proces identyfikacji, aby wyrwać te widma z „dogmatycznego snu”. tyfikacji z doktryną, domagają się problematyzacji, tak jak trzeba sproblematy- plikuje się, gdy mowa o tonie tywnością, aby się jej domagać i kwestionować”. Sprawa jeszcze bardziej kom- wypracowane pojęcie tonu, jego związku z konceptem czy sensem, performa- Tu wchodzimy w centrum polemiki. Książka W zbiorze Sprzeciwia się też zdecydowanie określaniu go jako postmodernisty. Kiedy Opinie często w mowie pozornie zależnej. potajemni czy nielegalni, jak wszędzie” (MS, s. 39). Odpowiedzi Derridy referuję duch Marksa, przyznaję, że potomkowie jego są i powinni być liczni, czasami „Twierdząc tak często, że istnieje więcej fantomów Marksa czy niż jeden Ghostly Demarcation Spectres de Marx quasi Spectres de Marx pojawiają się jednak zarzuty bardziej istotne. pojawiają -religijnym – trzeba znać różnicę między reli- 11 . Widma Marksa, które prowadzą do iden- nie mówi o zorganizowanej walce poli- marxism without marxism) „trzeba by mieć trochę bardziej Marx & Sons Hamlecie i u Marksa) fallogo- przeczy uzurpa- , ignorujacy stii klas społecznych filozof pisał: historycznie osadzone i ich sens zmienia się z czasem. Przy okazji omawiania kwe- metafizyki, co z Heglowskiego przekonania, że każdy pogląd i każda kategoria są nigdy skończyć i niezakończoność ta wynika w równej mierze z odrazy Derridy do wadziłby do postępu w ogóle. Po pierwsze – jak widzimy analiza nie może się dopro- dego zaangażowania. Nie jestem jednak pewna, czy taki „postęp analizy” wyznaczających akcję, jako zgłębianie – przed podjęciem decyzji podstaw każ- tywnego namysłu przed podjęciem działania, jako uważny dyskurs o kategoriach mówi Derrida w obydwu książkach, można by wszak potraktować jako akt pozy- świat, chodzi o to, aby go zmienić”). Analizę konceptualną, o której wielokrotnie o przekorne odwrócenie 11 tezy o Feurbachu („Filozofowie tylko interpretowali łania marksistów czy komunistów ma podłoże nie tylko teoretyczne, chodzi tu problemów Derridiańskiego zaangażowania. Gest odmowy wobec projektów dzia- jako wtórna, nieodpowiadająca obecnym podziałom społeczeństwa. społecznych i ich walki jawi się nie tylko jako metafizyczna, ale – współcześnie Marksa (MS, s. 46). Wobec takiej teoretycznej problematyzacji tematyka klas go sceny światowej po rzekomym końcu komunizmu i wspomnianej śmierci oddzielenia, narzucając, między innymi, analizę pola polityko-fantazmatyczne- ustalenia. Niemożliwość jednoznacznych ustaleń daje analiza świadectw: nie można wszelako odrzucić pytań o historię, podstawy, wolno kłamać”), („nie lepiej widać w rozważaniach Derridy o kłamstwie. wręcz nie wyklucza, jej użyteczności pragmatycznej. Zatem „dekonstrukcyjna obróbka”, nieskończoność analizy, nie gwarantuje, jeśli cyjną, a których inspirację znalazł u twórcy dzictwa i obietnicy, które stanowią tematy organizujące całą krytykę dekonstruk- jest określane jako „dowieśjest określane jako Myślę, że w tym miejscu można przerwać streszczanie polemiki i wrócić do kłamał. […] Nigdy nie będzie można kłamał. […] Nigdy nie będzie można dectwa i nie ma kłamstwa. […] Nie będziemy więc mogli obiektywnie dowieść, że ktoś to w dobrej wierze. W takiej sytuacji nie ma krzywoprzysięstwa, fałszywego świa- można powiedzieć: to, co powiedziałem, jest może fałszywe, pomyliłem się, ale zrobiłem Nieskończoność i brak pragmatycznych efektów analizy pojęć etycznych naj- dectwo. Świadectwo może być fałszywe, ale nie można nigdy dowieść, że jest to fałszywe ra nie pochodzi z wiedzy, nie robi się tego jak w maszynie do liczenia. (MS, s. 54) to, co nierozstrzygalne, nigdy nie było przeciwieństwem decyzji, to warunek któ- o działanie, decyzję i odpowiedzialność polityczną – jest nakazem repolityzacji. Bowiem i w każdym miejscu: pod tym warunkiem, warunkiem nakazu, który – jeśli chodzi zabezpieczona przez uprzednią wiedzę, je, z definicji, żadne uprzednie kryterium, żaden absolutny rachunek; analiza, nigdy nie nych i, przede wszystkim, od Wszystko zależy w każdej chwili od nowej oceny tego, co nagłe, implikacji struktural- Mitosek

Dlaczego? Ponieważ, z drugiej strony, ze strony świadka, jak u poety, zawsze Zaangażowanie? szczególnych dowieść, że powinna ć”. Wiąże się to z tym, że Inny jest sekretem. Ideologii niemieckiej. sytuacji. Dla takiej oceny nie istnie-

tśmw łjwez y, o c ktoś mówi w złej wierze o tym, Podtrzymując starą aksjologię zaczynać się od nowa każdego dnia Są one nie do świa-

249 250 possible i nadziei może w każdej chwili, nierozpoznany, na obrzeżach miasta, w dzielnicach bez Boga ligii żydowskiej, trzeba spokojnie czekać na nadejście Mesjasza, który pojawić się dziej nie można ich zapowiedzieć, bowiem zawsze pochodzą od Innego. Jak w re- zaplanowania. Wydarzenia historyczne są nieuchronne ( muru berlińskiego, Derrida stwierdził: 16/ 15/ 14/ 13/ 12/ kiwania” przyszłość. Wydarzenie, aby zaistnieć, musi przedziurawić wszelki horyzont ocze- co nieprzewidywalne: „Paradoksalnie, nieobecność horyzontu warunkuje samą Jedynym kontekstem jakiejkolwiek decyzji i jakiegokolwiek wydarzenia jest to, nowania nie jest to decyzja, ale zwykła administracja a nie przewidywanie. Podjęcie decyzji nie oznacza jej spełnienia. W wypadku pla- O rozwoju świata decyduje przemoc, cja przypadku, zaskoczenia, niespodzianki. (Hegel) czy spełnienia szczęścia ludzkości w komunizmie (Marks) staje koncep- wizja społeczeństwa opartego na umowie społecznej (Rousseau), rozwoju ducha tom. Naprzeciw wielkim metafizycznym koncepcjom świata i historii, takim jak ska koncepcja zdarzenia i zdarzeniowości jako takiej przeczy wszelkim projek- teczny. Można co najwyżej, a nawet trzeba – jak mówił mistrz Towiański – przygo- irréalisable rité Nie mogę usytuować się na miejscu Innego, w głowie innego. Istotą odmienności ( padku zniesienia apartheidu. jeśli jeśli Ameryki Łacińskiej – wszystkie one doznały nieprzewidzialnego przyśpieszenia, nawet politycznych. Jeśli chodzi o Związek Radziecki, kraje Wschodu, Afrykę Południową, kraje Próbować zrozumieć, jak i dlaczego, pod jakimi warunkami zmienił się rytm procesów Nieskończona analiza nie jest użyteczna także z innych powodów. Derridiań- Opinie Najczęściej powtarzające się określenia w pisarstwie Derridy to 2004, s. 83-84) cadyk z Turzyska ze swoim ojcem odwiedza w Lesie Krępickim Por. F. Nault czego mu brakuje, intensywnie szuka i za każdym razem mówi: „To nie to”. Por. podejrzeń, że Derrida w pewnej mierze zachowuje się jak mistyk, który wiedząc, zdarzeniowości, sekretu, niewyrażalności i nierozstrzygalności prowadziła do J. Derrida J. Derrida Por. G. Benington Religia już w 1994 roku w zakończeniu pracy broni się przed zarzutem relatywizmu czy sceptycyzmu. Na temat ten filozof mówił vérité blessante…. La ) jest sekret. , invicible sens Spectres de Marx…, 16 15 , , przeł. M. Kowalska Warszawa i in., KR, 1999, s. 93. . Lub – jak w eschatologii chrześcijańskiej na koniec świata i Sąd Osta- . indefini, inadequate, impensé, inévitable, imprevisible La question de la religion, La Wiara i wiedza Sur parole. Instantanés philosophiques,

tego przyśpieszenia był, sam w sobie, do przewidzenia, tak jak to było w wy- a także 12 Derrida et la politique, Głosząc takie epistemologiczne tezy, Derrida zarazem żarliwie impardonable s. 96. W książce H. Krall , s. 14. Warto tu wspomnieć, że taka koncepcja 14 „Magazine Littéraire”, avril 2004. . Przyszłość jest nie do przewidzenia, Wiara i wiedza, „L’Europe” mai 2004. Ed. de L’Aube, Paris 1999, p. 43. Wyjątkowo długa linia, w: J. Derrida, G. Vattimo i in. 13 . Nawiązując do upadku inéluctable , indétérminable ), ale tym bar- (a5, Kraków indecidable , alte- im- , 18/ 17/ na bardziej geologa, aniżeli człowieka, który chciałby zmieniać świat watyzmem. Zagłębiony w losach pojęć, kategorii, tez, opozycji, filozof przypomi- wręcz – przy całym szacunku dla gestów politycznych Jacques’a Derridy konser- lonializmu, wykluczenia, opartego na monopolach rynku… nych reform (Fukuyama i spółka): trzeba w spokoju czekać, drążąc pojęcia neoko- Dziesięciu plag współczesnej ludzkości nie można zwalczyć w drodze neoliberal- pokonaniu najbardziej znanych politycznych opresji – komunizmu, apartheidu. (druga wojna światowa, Holokaust, Hiroszima, gułagi), nie zmieniła tego tonu po mej”. Dekonstrukcja, która jest odpowiedzią na ton apokaliptyczny w filozofii intelektualną, jaką jest „analiza pojęć, sprzeczności, historii i historyczności sa- towywać się wewnętrznie na nadejście nowego. Przez ten szczególny post i pokutę za. Od Spinozy do Marksa droga nie jest długa: wręcz nie wiedząc, na czym on (judaizm) polega” conego siłą, który w Hiszpanii czy Portugalii uprawia tajemnie judaizm, czasami nostalgii niektórych marksistów, przywołuje postać marrana, czyli „Żyda nawró- kujący sposób. Na ostatniej stronie rida mówił: rację ostatni głos. Ale poprzednie wyznania też się liczą. Kilka wierszy wyżej Der- nadzwyczaj błyskotliwa, na miarę błyskotliwej polemiki, w której oczywiście ma wcielając fantomy przodka, stłumili jego dekonstrukcyjne przesłanie. Konkluzja wania. (MS, s. 91) „Synowie” Marksa nazwali takie poglądy utopizmem, reformizmem, a nawet Bardzo poważna polemika ze współczesnymi marksistami kończy się w zaska- dzie, np. w Apories, Circonfession, Mal d’Archive wienie siebie jako swego rodzaju marrana. Robiłem to szczególnie otwarcie w pracach Synowie Marksa z pewnością nie wiedzą, że ja sam grałem, najbardziej serio, w przedsta- którzy bezwiednie Otóż dla Derridy marranami są także „synowie Marksa”, sami w siebie! Którzy zapomnieli, stłumili, zaprzeczyli, wyparli się. (MS, s. 91) na protestantyzm i nawet trochę antysemicki? Marrrani, tak dobrze ukryci, że wątpią galskiego imigranta, przebranego za żyda niemieckiego, który wydawał się nawrócony Czy Marks, wyzwolony ontologista, nie był marranem? Rodzaj skrytego hiszpano-portu- Mitosek ( Du mot à la vie… moi-m une stratégie mais la violence du vide par où Dieu se terre à mort en moi, le géologiciel, vaille thèse qu’on puisse réfuter, ni vrai, faux, pas m Por. Krępicki. miejsce Żydzi z Izraela dziwią się, że Mesjasz mógł czekać w takim miejscu jak Las czeka. W czasie wojny las ten był miejscem egzekucji. Po wojnie odwiedzający to człowieka, w którym ojciec widzi Mesjasza, dodając, że teraz nikt na niego nie Circonfession, on „…voila ce qu’ils ne supportent pas, que je dise rien, jamais rien qui tienne ou ê me je n’ai jamais pu me contredire, c’est dire, donc j’ecris, le mot…” Monologuisme de l’autre. Zaangażowanie?

Jacques Derrida par G. Benington et J. Derrida, Paris 1991, s. 252). Ale nie będę odsłaniać wszystkich miejsc owego uda- i z pewnością gdzie indziej. A mniej otwarcie – wszę- Marx & Sons ê me, pas vu pris, ce n’est pas 18 Derrida, . Takim marranem był Spino-

pisząc o ontologicznej 17 .

251 252 w dobie klasycyzmu 19/ kiej narracji, ani we własnej, dyskursywnie wyrażonej filozofii. wyznaniem, owym „wierzę”, które nie ma uzasadnienia ani w metafizyce, w wiel- widywalnym, wówczas zaangażowanie filozofa może być tylko performatywem, czenie, jeśli historia opiera się na przemocy, jeśli wydarzenie jest czymś nieprze- widzi przyszłość, który walczy… Jeśli jednak przyszłość stanowi z definicji zasko- Angażuje się ten, który wie, dium umieściłam po słowie „zaangażowanie”. prawda mnie przemawia, muszę to powiedzieć, i nawet gdybym się mylił, wiem, że jest tywności – stwarza prawdę, nazywał to popędem albo pasją prawdy: coś przeze rowi świadectwa. Mówił również o tym, jak wypowiedź – zgodnie z ideą performa- stwa, przeciwstawiał koncept prawdy jako nich wywiadów filozof, mówiąc o niemożliwości obalenia czy udowodnienia kłam- Zaangażowany Derrida odgrywa zaangażowanie? Pamiętamy, że w jednym z ostat- projektu, nadziei mesjańskiej – to tylko gra? A gdzie jest prawda? Nie ma prawdy? nująca polemika, te pasjonujące tezy na temat wydarzenia, przemocy, historii, znania sobie pozycji gracza, bowiem jest jednym z pionków gry w prawdę. znania sobie pozycji gracza, bowiem jest jednym się analizy pojęć. Chodzi także o analizujący podmiot, który nie ma prawa do przy- cji: nie chodzi tylko o postęp, który byłby ufundowany na postępie niekończącej w jedną – nawet bardzo osobistą prawdę podtrzymuje drugą twarz rekonstruk- go przede wszystkim udawanie, gra, się w rozdartą i stłumioną pasję marrana. Nawet jeśli w postaci tej interesowało strukcji. W ostatnich fragmentach podważył swój metajęzyk, nieomal wpisując sam też zdecydowanie odciął się od roli ojca, nawet gdyby miał być ojcem dekon- Czytając Marksa inaczej, odpierając ironicznie i żarliwie zarzuty jego „synów”, tu metajęzyka, przemocy opisu nad opisywanym nie odstąpił Derrida do końca. miotu opisu i oceny, który podważa instytucje władzy i rozumu. Od owego zarzu- W 1963 roku Jacques Derrida opublikował pracę na temat To również pozwala inaczej rozumieć znak zapytania, który w tytule tego stu- jest mojemu dyskursowi – jak to się mówi po francusku przyrzeczona. (MS, s. 16) dym razie – najmniej słusznej? Stąd porażka, do której najtrudniejszej do osiągnięcia, najbardziej absurdalnej i nie utrzymania, oraz – w każ- kich z pozycji w jakiejś mierze metajęzykowej, najbardziej korzystnej i zarazem Jak można ująć te idiomatyczne, nieprzekładalne różnice, zdając się zwracać do wszyst- W tym miejscu czytelnik wyznań Derridy czuje się obezwładniony. Ta pasjo- Opinie To właśnie Derrida wyznał na początku que moi; je cède appeler cela „passion”, comme vous dites, „passion de vérité”: quelque chose qui est plus fort construit parce que je suis comme cela dans la vie aussi bien l’écriture. On peut une espèce de pulsion qui me autre sens. Et ce n’est comme ça. C’est pas du courage. C’est force de m’interdire penser ou dire telle chose qui me parait alors vraie en cet très compliqué de donner raison, mais en tout cas, je sens que n’aiC’est pas droit ni la 19 . Gdzie skrył się jednak ten popęd prawdy? ( La vérité blessante…, La Michela Foucault, gdzie zakwestionował pozycję s . simulacrum 22). homoiosis Marx & Sons. , to samo rozdarcie, a nie wiara nierozstrzygalnemu charakte- zdążam, porażka Pytał: Historii szaleństwa cogito , pod- która Obojga Sycylii”. nazwać by można ironicznie właśnie „Królem protagonistę powieści, Emila R. kiem Ułanów Sycylijskich”. Dzięki takiej symbolizacji służącego w owym pułku Puł- – „Dwunastym między ówczesną teraźniejszością a martwym już królestwem jednostki wojskowej zwanej – dla podkreślenia (złudnego) znaczenia związku symbolu swoistej pozorności odnosi się w tekście powieści pośrednio również do acji całej monarchii habsburskiej w chwili wybuchu pierwszej wojny. Ta funkcja ność istnienia Królestwa Obojga Sycylii stały się dla Kuśniewicza symbolem sytu- trwała aż do czasu pierwszej wojny światowej. tego państewka, Franciszka istnieć. Sytuacja ta prze- II, królestwo owo przestało Austrii, nawet wtedy, gdy skutkiem zdetronizowania w roku 1860 ostatniego króla zwierzchnictwa nad takim organizmem rościli sobie wszakże pretensje cesarze ga Sycylii, powierzając władzę Burbonowi – Ferdynandowi I. Do teoretycznego rego utworzono Królestwo Neapolu i Sycylii, potocznie zwane Królestwem Oboj- formalny. A jego geneza wywodziła się od Kongresu Wiedeńskiego, w wyniku któ- sarz Franciszek Józef I, jakkolwiek ten noszony przez monarchę tytuł był czysto ku 1914 – w roku daty akcji powieści? Historyk odpowie: był nim oczywiście ce- do niejednoznacznych rozstrzygnięć. Któż bowiem był Królem obojga Sycylii utworu Kuśniewicza spór taki ma wszakże oczywiste podstawy i prowadzić może Ten zwięzły wywód historyczny tłumaczy okoliczność, że martwota i pozor- Spory o sensy tytułów powieści nie są zjawiskiem wyjątkowym. W przypadku 1. Uwagi o Ironia i egzystencja. BARTOSZYŃSKI Kazimierz Bartoszyński Królu Obojga Sycylii Ironia i egzystencja Interpretacje Andrzeja Kuśniewicza

w ro-

253 254 nak objaśnia epitet „obojnakości”, tak często powracający w powieści. nak objaśnia epitet „obojnakości”, 1/ ników kulturowego otoczenia, określającego dzieje jego protagonisty, lecz na wy- że postępowanie praktykowane przez autora nie polega na poszukiwaniu wyznacz- Kiedy rozpatrujemy pewne punkty interpretacji poddanej tu krytyce, wydaje się, mocno osadzonej w klimacie ostatnich lat dziewiętnastowiecznego świata. Emila R., sji, pora przejść do konkretów, czyli do najważniejszej dla sy obecne. Wydaje się też, że w i ogólnokulturowe idee, aktualne od początku wieku dwudziestego niemal po cza- turze protagonisty, w której bardzo ważną rolę odgrywają różnorodne filozoficzne wiele, po wtóre, powiedziano w istniejących interpretacjach o wewnętrznej struk- wają się bowiem różne drogi kwestionowania powagi owych autorskich ujęć. Nie- sposób ukazania świata w cja taka nastręcza wszakże pewne wątpliwości. Po pierwsze, trudno ograniczyć Interpreta- z katastrofą, która nastąpiła w życiu intymnym protagonisty powieści. wiecznej formacji kulturowej. Ową dramatyczną sytuację historyczną często łączono polityczny i militarny kres monarchii habsburskiej, a nawet całej dziewiętnasto- ogół zbieżne: traktowano wydaniu książki w roku 1970) rozwinięta refleksja krytyczna. Jej wnioski były na oryginalnej koncepcji filozoficznej. treści w ramy dość wieściowej oraz – co bardzo doniosłe usiłowanie wpisania rzyszy tendencja do uwzględniania kontekstu różnorodnych kierunków sztuki po- wych. Tej różnorodności elementów, często niezbyt wyraziście splecionych, towa- dyskursywnych wstawek metapowieścio- wet z autorem. Nie brak też w tekście dzonego przez bohatera – łatwego do identyfikacji z nadrzędnym narratorem, a na- osobowego narratora, często zaś operującej stylem intymnego pamiętnika, prowa- bardzo różnorodnych środowisk. Opowieści rozwijanej przez trzecio- ką panoramą zmienność narracyjnego punktu widzenia oraz o zakres opowieści, będącej szero- du osobliwości jej tytułu. Chodzi także o wysoce inwersyjną kompozycję treści, ści Kuśniewicza, czuje się zazwyczaj nieco zdezorientowany i to nie tylko z powo- habsbursko-lotaryńska, a i ja sam…” (s. 33) habsbursko-lotaryńska, i w rodzie cesarskim: monarchia jest również obojnaka w nazwie: austro-węgierska przed laty królestwa zawiera w sobie zarodek, przeczucie i wyrok śmierci; nasza w charakterystycznym monologu wewnętrznym: „Obojnakość w nazwie zmarłego a szczególną sytuacją jego otoczenia. Mówi o niej tę relacji między Emilem R. nia z obrazem świata przedstawionego. Ogólnie zaś mówiąc, dostrzec wypada isto- filozoficzne, które warto rozpatrzyć, szukając zarazem możliwości ich uzgodnie- Od tych niezbędnych, ale może niezbyt jasnych i raczej abstrakcyjnych reflek- 2. Interpretacje Tę wielopostaciowość różnie interpretowała znacznie w pewnym okresie (po Czytelnik, który bierze po raz pierwszy do ręki tę jedną z późniejszych powie- Cyfry w nawiasach odsyłają do: A. Kuśniewicz Króla Królu Królu jako bardzo serio pojmowane epitafium opisujące do spojrzenia tradycyjnie realistycznego. Nasu- występują bezpośrednio wypowiedziane tezy 1 . Ów monolog Emila nie w pełni jed- Król Obojga Sycylii Króla ,

Warszawa 1970. historii życia poniektórych” (s. 77) 1900, w autentyczny (s. 25). „A zatem wkraczamy w piękne lata 1899 do secesji, podstarzałej moderny” zistości wkracza tu narrator z informacją, że „jesteśmy w epoce przekwitającej Dla większej wyra- chylonego kielicha nenufaru” (s. 24) salonu rodziny bohatera. nego lampą w różowym abażurze z matowego karbowanego szkła w kształcie roz- styczne są dla epoki, wprowadza narrator opisy, jak na przykład obraz „oświetlo- Aby dobitniej podkreślić, jak bardzo upodobania otoczenia bohatera charaktery- od wczesnej młodości zaczytujący się Nietzschem, Rilkem czy Hofmannsthalem. romantyzmu cechą przynależności do elity, do której niewątpliwie należy Emil, ny. Gruźlicza chorobliwość ( by również o typowości dobrze zapowiadającego się młodzieńca z zamożnej rodzi- Zagrożenie zdrowia Emila gruźlicą i pobyt w sanatorium w Meranie świadczyły- fiakrów), wreszcie pobyty nad Adriatykiem w okolicy Istrii i wojennego portu Poli. – przy użyciu rytualne wyprawy w pobliskie tereny alpejskie (w tradycyjnym stylu alne i modne, wizyty w Burgtheatrze, a także typowe dla austriackiej elity i jakby udział w życiu salonowym, doskonała znajomość wszystkiego, co naówczas aktu- stwa, zamieszkującego – oczywiście przy jednej z głównych ulic Wiednia, jego pochodzenie Emila z rodziny zamożnego mecenasa i wysokiego urzędnika cesar- czyni z bohatera podszyty ironią symbol monarchii. W tym samym kierunku działa jego spłodzenia – dzień urodzin Franciszka Sama bowiem data Emila R. Józefa – postępowania jest choćby żywot tragicznego i wieloznacznego bohatera powieści stytuujących siatkę pojęciową powieści. Dowodem na ten fikcjonalizujący tryb dla zbudowania fikcjonalnego układu klasycznych i czytelnych elementów kon- wać. Okazuje się jednak, że źródła wymienionego typu stały punktem wyjścia formacji o różnego typu faktach działać może oszałamiająco i nawet dezoriento- nąca z takich źródeł niebywała obfitość nazwisk postaci, nazw miejscowych i in- 3/ 2/ cego ongiś w garnizonie naddunajskim, o którym wspomina się w powieści przez pozostające w posiadaniu rodziny pamiętniki kuzyna autora, służą- korzystywaniu niemałego zasobu autobiograficznych materiałów wzbogaconego Bartoszyński około 1900 r. tu książka E. Kuryluk 1984 z. 7-8), zwłaszcza s. 55-59. WażnymHumanistyczny” źródłem informacji jest przedstawia T. Cieślikowska w pracy Tło świata powieści jako dekadenckiej epoki kultu śmierci i cierpienia obszernie uwagę książkę A. Kuśniewicza wywiadów udzielanych przez autora i z rozmów prywatnych. Należy też wziąć pod tle epoki, Por.: M. Dąbrowski zwłaszcza s. 189-195. Studia i szkice B. Kazimierczyk 1982; M. Delaperrière Rozprawa habilitacyjna, Wydział Polonistyki UW, ,

Kraków 1974. , Universitas, Wskrzeszanie umarłych królestw Ironia i egzystencja fin de siècle 3 . Do tych „poniektórych” należy właśnie Emil przebywający . Do tych „poniektórych” Nierzeczywista rzeczywistość. Twórczość Andrzeja Kuśniewicza na Wiedeńska Apokalipsa. Eseje o sztuce i literaturze wiedeńskiej Polifonie i fugi Andrzeja Kuśniewicza

Kraków 1998. Prace te korzystają głównie z licznych vide , zaznaczony piętnem dekadencji, dumy i rozpaczy Moja historia literatury – Czarodziejska góra) Sugestia jako zasada narracji , Wydawnictwo Literackie, , PIW, bywała bowiem od czasów , w: tejże

Warszawa 1980, Warszawa 1987; („Przegląd Dialog z dystansu.

Kraków 2 . Pły-

255 256 go sięga tu jednak poza okoliczności związane z osobą bohatera tyzmu – a więc swoistą nieokreśloność. Prezentacja cech militaryzmu austriackie- armii niejednorodność i brak idei integrującej – na przykład narodowego patrio- panująca w tym wielonarodowym garnizonie charakteryzować miała właściwą tej plon, czyli po chorwacku Bela Cerkiev, w pobliżu terytorium Serbii, a atmosfera w miasteczku Fehertem-stacjonował on na pograniczu węgiersko-chorwackim, cji elitarnej, świadczące o skomplikowanej strukturze armii austriackiej. Ponadto kie centrum państwa aspiracje Habsburgów. Pułk ów nosił przy tym cechy forma- lony, swą nazwą sięgające daleko poza niemiec- to właśnie ów pułk symbolizujący cydować miało o honorze i znaczeniu armii. Jednostka, do której został przydzie- cjach militarnych, jednej z tych, których szczere przywiązanie do Monarchii de- kiej. Emil znalazł się w niej bowiem z tytułu przynależenia do rodziny o trady- jeszcze stopniu stwarza okazję przedstawienia podstawowych rysów armii austriac- czeństwa Monarchii, to jego krótka kariera początkującego oficera w większym stanowią punkt wyjścia do prezentacji klasycznych składników życia elity społe- losy Emila został nieprzypadkowo do XII pułku ułanów sycylijskich. Jeśli bowiem monarchii. Oto bohater powieści, z natury raczej artysta niż żołnierz, włączony wiania mechanizmów życia militarnego istotnego dla egzystencji wielonarodowej wnątrz, ale od wewnątrz już przekwitającego, towarzyszą różne formy przedsta- już zestaw określających tę epokę charakterystycznych cech. y w wizji czasów przełomu wieków, ile – powtórzmy raz jeszcze wprowadza posługując się zabiegami wyrazistej typizacji, narrator nie tyle poszukuje pewnej Na tle takich ujęć bohatera i jego otoczenia trudno uchylić się od stwierdzenia, że młodości. wypełniającej na różny sposób każdą myśl dotyczącą jego „grzesznej” jakby w dekadenckim świecie śmierci obecnej nieustannie w jego świadomości, m.in. stylowe sceny typowych atrakcji życia pułku. Przedstawieniu monotonii ure- mii znalazły się w powieści soczyste obrazy bujnego życia wojskowych „dołów”, znaczonych na okazje wojskowych pogrzebów. (s. 127), przede wszystkim wanych na różne uroczystości” „kolejności i szyku marszów polowych i garnizonowych, paradnych i przewidy- doksalny, pojawiają się motywy śmierci sztucznie uzasadniane chęcią podania intymną Emila. Stąd w rozmowach bliskich mu oficerów, w sposób raczej para- nym obrazie życia pułku nie było w istocie miejsca na pełną tragizmu biografię chy podręcznikowej niemalże informatywności. centrum powieści, przewaga dyktowana zamiarem stworzenia relacji noszącej ce- nad tym, co wypada uważać za materiałów jakby z góry zastanych przez narratora jednostek armii na froncie południowym. Zachodzi tu zatem wyraźna przewaga mieszczeniu jednostek garnizonu, prowincjonalnej siedziby pułku, konfiguracji jach intymnych Emila, informacje dotyczące trybu wojskowego życia, składu i roz- bowiem wprowadza, w sposób wyraźnie przekraczający potrzeby powieści o dzie- Uporządkowanej z góry wizji życia elitarnego i artystycznego, bogatego od ze- Interpretacje Aby sprostać oczywistemu schematowi obrazu wielowarstwowej struktury ar- Patrząc z przeciwnej strony, zauważyć można, że w historycznym schematycz- Trauermarschów Króla , narrator goto- prze- ny zapach zwany wonią lat, symbolizujący ją kolor ciemnego fioletu i odpowiadający mu charakterystycz- chią. Wyrazem ówczesnej i późniejszej żałoby stał się, respektowany przez wiele rej poległ jego dziad, a która wstrząsnęła dawno już (w roku 1859) całą Monar- w któ- rodzinnych historią klęski w bitwie pod Solferino (na terenie Lombardii), swej jednostki bojowej, a przede wszystkim skupić się nad bliską mu ze względów ty Emila w muzeum pułku. Młody podporucznik ma tam okazję poznać dzieje Bardzo wyraziście występuje to w trakcie wizy- mi protagonisty powieści Emila R. ny do uporządkowanej rytualności życia austriackiej elity. kie potwierdzają jednoznaczny porządek panujący w cesarskiej armii – analogicz- z form poruszania się grup oficerów nie ma tu charakteru indywidualnego, wszyst- 5/ 4/ operujący gotowymi formalistycznymi zwrotami, styl jakby gawędowy uliczką w stronę niedalekiej cegielni miejskiej” (s. 120). Jak widać, panuje tu styl powieści: „Idą więc teraz we trzech […]. Idą zakurzoną, aż białą od pyłu cygańską pojawiają się również w okolicznościach bardziej istotnych dla przebiegu akcji (s. 93). Sytuacje podobne wie, rozpytując się o nazwę stacji, zapalają papierosy” i 2-giej klasy panowie oficero- dzą na peron z trzech osobowych wagonów 1-szej Analogicznie – przy czynnościach bardziej służbowych: „Wycho- (s. 28). ki Supić” lub około jedenastej, zaś oficerowie opuszczają gromadnie i hałaśliwie lokal mat- kielichem śliwowicy w ręku. Oto jedna z podobnych scenek: „Była chyba dziesiąta częściej występujących anonimowo i zawsze w grupie, zazwyczaj z cygarem lub dzo podobnych obrazów pojawiających się na ulicach miasteczka oficerów, naj- gulowanego życia armii służy wielokrotne, jakby formulistyczne powtarzanie bar- w ich wczesnej wersji rakterystycznych dla początków wieku pomysłów psychoanalitycznych Freuda odsłonięcie niejasnych momentów intymnego życia bohatera. Wynika to z cha- jest on, w sposób dość zresztą tradycyjny, inwersyjny i nastawiony na opóźnione „podręcznikowo” uporządkowanego. dzimy zatem do świata wyraźnie odmiennego, ale jak się okaże, również niemal nych relacji bohatera i jego siostry. Od militarnych wtajemniczeń Emila przecho- czyźnie życia intymnego Emila, to sprawa, którą wyjaśnić może historia wzajem- cje związane z tymi skojarzeniami mają odcień wyraźnie tragiczny także w płasz- w „świat” salonów przystrojona została w suknię znaczącego fioletu. Fakt, że emo- no, ciągle wracając do obrazu siostry Lieschen, która w uroczystym dniu wejścia ku symbolicznemu widmu czarnego jeźdźca krążącego po pobojowisku w Solferi- niach Emil przebiega myślą od świata poległych w słynnej bitwie kawalerzystów Ten tok życia militarnego splata się w kilku znamiennych miejscach z dzieja- Bartoszyński Zasadą owego uporządkowania nie jest jednak układ fabularnych zdarzeń, choć wczesnej fazy psychoanalizy. Nie podaje więc odesłań do prac Freuda. Powołując się na uzależnienia od myśli Freudowskiej, mam na uwadze ogólne tezy Zob. W.J. Ong J. Japola, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 1992, s. 190-194. Oralność i piśmienność. Słowo poddane technologii Ironia i egzystencja 5 . To, co autor nazywa biograficznym punktem wyjścia, ową les violettes imperiales. W subtelnie splecionych skojarze- ,

przekł. i wstęp 4 . Żadna

257 258 stosunkom szkicowanym w lirykach George’a Trakla Urschichte wanym przez androgyniczną siostrę (nowoczesną Lady Mackbeth) zentując cnotę cierpliwości odpowiada zapewne szeroko znanej postaci z Lourds. zapewne echem specyficznych cech słynnej cesarzowej Sisi. Bernardetta zaś repre- i posłusznemu bohaterowi utworu Rousseau. Agresywny charakter Lieschen jest zawdzięcza swe imię jak on uległemu bolizują różnorodne postawy życiowe, Emil R. śmiałym widzem jest Emil. Tu że imiona trojga rodzeństwa sym- warto zaznaczyć, Emila Lieschen, czyniącą swą bierną ofiarą siostrę Bernadettę, akty, których nie- niem okresu dzieciństwa – są akty sadomasochizmu praktykowane przez siostrę prezentantki najprymitywniejszego seksu, fakt stanowiący jakby antytezę wyrafi- fakt prawdopodobnego zamordowania przez Emila Cyganki Mariki Huban, re- mu stylowi życia. O takim powiązaniu Erosa z Thanatosem mówi bezpośrednio pienia pojawia się jednak problem erotyki przeciwstawianej modnemu salonowe- Emilowi poczucie własnej niemocy. Obok poezji odsłaniającej potęgę śmierci i cier- czym zepchnąć cię w przepaść” (s. 149). Próby te wszakże zamiast ulgi przynoszą charakterystyczny ich fragment: „Odciąłem rękę, siostro moja, żebym nie miał kie podejmowane przez Emila żyjącego stale w świecie poezji i muzyki. Oto jakże rwalnego splotu łączącego przypływy rozkoszy i poczucia klęski są próby poetyc- w uśmierceniu siostry. Formą kompensacyjnego wyparcia czy stłumienia nieroze- ku śmierci, wyrażająca się w chęci zjednoczenia we wspólnym zgonie lub wręcz Lieschen cierpieniach, zjawisko fetyszyzmu, a w końcu atmosfera a z drugiej strony masochistyczne upodobanie w zadawanych przez mężczyzny”, grona ludzi obsesja nieustannej wyobrażeniowej obecności Lieschen oraz przynależenia do Na tym tle powstają klasyczne reakcje: wy o prawdziwość własnej „męskości”. powstanie w świadomości Emila dwu kompleksów: lęku przed incestem oraz oba- 8/ 7/ 6/ ściwości wom, z których najbardziej znana jest relacja Ulricha i Agaty w stosunku Emila i Lieschen bliskie są częstym w owym okresie literackim moty- konywanie wspólnego bluźnierczego występku. Niektóre przejawy kazirodczego do- istych gestów akcentujących wspólnotę, jak łączenie krwi obojga, a zwłaszcza bie uwagi innych mężczyzn w obecności brata, zmuszanie go wreszcie do swo- rze), próby demonstrowania swej wyższości (scena w Praterze), zwracanie na sie- akty przemocy, przewrotnej kokieterii (ukazywania się w prowokacyjnym ubio- Wśród wielu sytuacji, w jakich Emil ulega upokorzeniom i naciskom powodo- Interpretacje Zob. T. Cieślikowaska Zob. J. Kurkiewicz Polski i Androgyne. Mizogynizm a emancypacja. W związku z problemem androgynizmu zob. M. Podraza-Kwiatkowska 7 i charakterystyczna atmosfera niesamowitości towarzysząca kazirodczym , Universitas, Kraków 1994; B. Kazimierczyk ,

celowo określoną przez autora w języku oryginału – istotnym wydarze- maudits . Należy tu też chęć zajęcia wobec siostry roli „prawdziwego Wyspa umarłych Sugestia jako… ,

„Tygodnik Powszechny” , s. 59. w: tejże Symbolizm i symbolika w poezji Młodej Wskrzeszanie… 8 . Efektem takiej sytuacji jest . Efektem takiej

2004 nr 40. , s. 111. Człowieku bez wła- Todestrieb 6 Salome , znajdują się – pędu modernizmu oraz obfite katalogi nazwisk słynnych twórców epoki runku zmierzają syntetyzujące podsumowania zjawisk kulturalnych zmierzchu zasadom ich opisu, czyniąc go przejrzystym i przewidywalnym. W podobnym kie- zostały w sposób odpowiadający pewnym ogólnie znanym i spopularyzowanym znań Emila – prowadzi do wniosku, że wszystkie te trzy zakresy przedstawione życia kulturalnego elity austriackiej, kręgu militarnego i intymnego świata do- ściwe mu intymne doznania przebiegają wyłącznie w jego niedostępnym wnętrzu. bohater znajdzie się w nieco swobodnej i trywialnej atmosferze życia pułku, wła- erotyka ujawniana jest głównie w postaci dziennikowych wynurzeń. Gdy bowiem wieniu sfery intymnych zależności. Warto tu zresztą dodać, że właściwa Emilowi na skutek oczywistej banalności psychoanalitycznego języka służącego przedsta- dzieć, że cała wzniosłość dramatycznej sytuacji Emila ulega ironicznemu obniżeniu cechy, które w wyższym stopniu posiadała jego siostra. Trzeba by nawet powie- wyposażonym w te wyrażający się paradoksalnym pragnieniem bycia „mężczyzną” schen. Takie na przykład, które ukazują właściwy Emilowi kompleks niższości sób rzucający cień ironii na przedstawiane epizody relacji między Emilem a Lie- wiedza o psychicznych procesach erotycznych została częściowo dobrana w spo- tycznej lub literackiej. Można by tu oczywiście domniemywać, że owa „naukowa” funkcjonującego w obiegu społecznym Freudowskiego języka w formie anegdo- właściwy dla konstrukcji powieści, lecz dlatego, że chodziło mu o wykorzystanie je się jednak tak zapewne nie dlatego, że autor uważał język psychoanalizy za Łatwo język ten rozszyfrować, jakkolwiek ucieka on od określeń fachowych. Dzie- i ten epizod mieści się w kręgu psychoanalitycznego języka powieściowej erotyki. rę frustracji, lęku i śmierci. zasadzie odwoływania się do tych kierunków sztuki, które przywoływały atmosfe- oraz na wszystkim dzięki wykorzystaniu spopularyzowanych teorii „naukowych” wszelkim militariom. Natomiast intymne strony życia Emila odsłaniają się przede i szczegółowe aż do granic biurokratycznej pedanterii są fragmenty poświęcone 10 9// analityków, było to V nowanej erotyki reprezentowanej przez siostrę Emila. Mówiąc językiem psycho- jedynczej mijającej chwili specyficznej wartości sto wirtualną próbę rozwiązania tragicznego splotu zdarzeń poprzez nadanie po- unicestwienia czasu – tak ważnej osi konstrukcyjnej powieści stanowi jakby czy- ślonego gestem wrzucenia zegarka do morza. Epizod ten, właśnie przez intencję ku życiu na odludnej wysepce z dala od czasu przekre- ponującej mu „ucieczkę” ucieczki ku śmierci przeciwstawiony został w powieści pomysł jego partnerki, pro- Pobieżne nawet rozpatrzenie trzech istotnych dla powieści sfer rzeczywistości: Bartoszyński W tym miejscu sformułować by można hipotezę, że pociągającej Emila idei Zob. T. Cieślikowska 1981, s. 114. Zob. S. Wysłouch Problematyka symultanizmu w prozie, Ironia i egzystencja erkehrung Sugestia jako…

ins Gegenteil , s. 55. . 9 . Mimo swej osobliwości także Wydawnictwo UAM, 10 . Wyraziste

Poznań

259 260 12/ 11/ nego (w granicy dotyczącej samego wyposażenia intencjonalnego przedmiotu przedstawio- nadkompetencję narratora” z góry – ironia spojrzenia jakby oddolnego ,,atakującego godną zakwestionowania kompetencji mówiących podmiotów. Istnieje wszakże – obok ironii spoglądającej nie- ją poprzez odsłonięcie błędności poddawanych rozwadze wypowiedzi oraz nych z pojęciem ironii spotyka się najczęściej takie, które efekt ironiczny uzysku- zawiera w sobie elementów postawy ironicznej? Wśród faktów i procesów kojarzo- terpretacji? Czy zjawisko paradygmatycznej i jakby natrętnej informatywności nie wości epoki służyć ma istotnie traktowanej serio wiedzy i poważnej autorskiej in- dzenie wielorakich środków prowadzących do rozpoznania wymienionych właści- nów akcji: góły dotyczące rozplanowania garnizonu Fehertemplon, jednego z głównych tere- konającego ks. Ferdynanda. efektu, że nazwisko Puntingam nosił również duchowny dysponujący na śmierć styryjskim tle” (s. 101). Trzeba dodać dla ujawnienia zawartego tu komicznego wszystkim (s. 36), ale również: „Na nalepce butelek piwa Puntingampułk” widnieje, jak byle jaki jest ten nasz Narrator ów powie zatem nie tylko: „Nie wspólnym „my”. że przeto narrator może – dobrodusznie, ale i ironicznie łączyć się z odbiorcą we nie tylko fakty podstawowe dla materii powieściowej, ale i groteskowe drobiazgi, nia przyjętym zasadom interpretacji (w tycznego Szczególnym narzędziem ironii jest wprowadzanie tu i ówdzie narratora syllep- matycznej, jak i w kierunku relacji emocjonalnych z przedstawionym światem. nej zarówno w stronę nadmierności i zbędności wiedzy informatywnej i paradyg- stawionego świata. negacji sentymentów i nostalgii związanych z iluzorycznymi wartościami przed- wiedzy paradygmatycznej. Występowałby tu więc fenomen autoironii, a nawet ironii atakującej nadmierne jakby, „dydaktyczne” nagromadzenie informacji lub życia intymnego). Dostrzeżenie przekroczenia tych granic sprawić może wrażenie pułku honwedów piechoty, koszary zwane „Na Blachowni”, oficjalnie imienia arcyksię- policzmy tylko: koszary Franciszka Józefa, pierwszy batalion czwartego królewskiego W dalszym ciągu rozważań pragnę postawić zasadnicze pytanie: czy nagroma- 3. Interpretacje Niezmiernie dokładne i fachowe były również podawane przez narratora szcze- Dostrzeżenie owego przekroczenia sprawiać może wrażenie ironii adresowa- Leopoldinum Zob. R. Nycz Zob. R. Porównaj Rorty określenie ironii w książce R. W.J. Popowski, Warszawa 1996, s. 107-108. Królu 12 , sugerującego, że czytelnikowi znane są odnosi się to głównie do militariów) oraz stopnia podporządkowa- , Język modernizmu. Prolegomena historycznoliterackie, (podkr. moje – K.B.) wiadomo, biały styryjski lew na zielonym Wrocław 1997, s. 107-110. 11 . Ironia tego typu liczy się z istnieniem pewnej górnej Królu są to psychoanalityczne metody opisu Przygodność, ironia i solidarność a priori na równi z nim samym FNP, ,

przeł. lecz do wzbudzenia – na zasadzie swej dziwności ironicznego uśmiechu przeznaczone nie do właściwej lektury,lecz jako specyficzne przedmioty-sygnały przykład: kontekście, jakim jest na przykład tradycyjnie patetyczna scena bohaterstwa. Oto 14/ 13/ dycji, ale pośrednio również w kontekście zabawiających się beztrosko oficerów Sycylii. Ważne tej bitwy widzimy oczami Emila, jego rodzinnej tra- jest, iż obraz innymi kolekcję nieco groteskowych portretów dawnych władców Królestwa Obojga nie i z należytą rewerencją, lecz w ramach pułkowej galerii obejmującej między Odpowiednia scena batalistyczna pokazana jest bowiem bynajmniej nie oddziel- cza do partii poświęconych istotnej dla powieści tragicznej bitwie pod Solferino. metoda kreacji pomniejszającej i w dużym stopniu ironicznej odnosi się zwłasz- sza i niejako bierze w cudzysłów bohaterski walor ukazanej sytuacji. Odmienna słej bitwy pod Montebello, w ramach patetycznego obrazu batalistycznego umniej- Umieszczenie ustylizowanej naturalistycznie bojowej sceny, pochodzącej z donio- łym nych i fachowych opisów wojskowego umundurowania (zresztą nagminne w ca- Samo mnożenie wyliczanych nazw ludzi i miejscowości, a także bardzo dokład- racji wojskowych: cje strategiczne, zaskakujące w powieści, której treść daleka jest od ważnych ope- Głębszym, z militarnego punktu widzenia, celom służyć miały rozległe informa- nej” ze specjalnego punktu widzenia. Umberto Eco mówi tu o „ironii intertekstual- można stosowaną w specjalny sposób ironię spojrzenia bynajmniej nie z góry, lecz rodzaju kwestionującym niejako normę powieściową zabiegom, przeciwstawić przez artystę znakomicie i we wszystkich szczegółach odtworzone. (s. 53) zachętę do boju. […] Wyszczerzone spod czarnych bez wyjątku wąsów, białe zęby zostały nim w pełnym galopie ułanom sycylijskim otwiera szeroko usta, krzycząc coś, zapewne major Appel, uniósłszy się w strzemionach, odwrócony w siodle ku zdążającym w ślad za patroli serbskich przez tę rzekę na terytorium Bośni i Hercegowiny. (s. 134) ny peszt i zdążają do rejonu Raca – Bjelina Janja. Cały trzynasty korpus kroacki Transporty kolejowe ósmego praskiego korpusu są w drodze, niektóre minęły już Buda- kuźniami i kancelariami tej jednostki; koszary imienia Cesarza Ferdynanda… (s. 31) cia Józefa, zakłady trenu przynależne do czwartej brygady kawalerii wraz z magazynami, Bartoszyński 14 O literaturze Zob. U. Eco s. 41, 91-95. tok opowieści – zob. W. Szturc Na temat ironicznej wartości nadmiernego mnożenia informacji rozbijających Królu) został od wczoraj wieczór nad Drinę. Ostatnie doniesienia stwierdzają przenikanie , jako że ów punkt widzenia umieszczony jest w pewnym obranym sprawia, że fragmenty te winny być odczytywane nie jako informacje, ,

Ironia intertekstualna i poziomy lektury przeł. J. Ugniewska, A.Wasilewska, Muza, Warszawa 2003, s. 198-219. Ironia i egzystencja Osiem szkiców o ironii ,

przeł. J. Ugniewska, w: tegoż , Universitas, Kraków 1994, skierowa- 13 a priori . Tego

261 262 dręczących Emila. Ironia w i militarnego, lecz wkracza, jako kolor sukni Lieschen, w krąg obsesyjnych myśli w wiedeńskim „świecie” barwy sukien. znaczenie owego koloru żałoby na rzecz modnej wiem właśnie ironiczny redukuje w powieści odgrywa wiązanie cmentarnej żałoby z barwą fioletu. Na sposób bo- żającą dramatyczny patos klęski militarnej najwyraźniej chyba akcentuje rola, jaką co staje się źródłem efektów groteskowych. Ironię intertekstualną obni- centrum, (gra w szachy, ćwiczenie tańców), ale niezmiernie dalekie od patosu tematycznego wych dla kasyna posiłków). A także epizody wprawdzie imitujące ruchy militarne ności obsługi oficerów (czyszczenie butów kawaleryjskich, przygotowywanie typo- tu sceny zwiedzania pułkowej galerii pełnią ukazywane bezpośrednio po niej czyn- pozostaje kontrastowo poza zasięgiem ironii. Funkcje ironicznego akompaniamen- czarnego jeźdźca krążącego wśród trupów zalegających pole tej przegranej bitwy bów patrzenia na odtworzone czy wyimaginowane sceny wojenne. Jedynie epizod XII pułku ułanów sycylijskich. Zwraca uwagę pełne ironii starcie różnych sposo- nych warstwach powieści. W wirtualne istnienie obserwatora panującego swobodnie nad wiedzą o poszczegól- ujęć ironizujących, wolnych wszakże od groteskowej jaskrawości. trzy aspekty myślenia wzajemnie się redukują i wytwarzają atmosferę typową dla ślenia, w którym byt umyka niejako próbom ujęć intelektualnych. W sumie, takie i niezabierającego głosu Emila odpowiada egzystencjalistycznemu sposobowi my- a zarazem estetyzujących gestów; natomiast zachowanie pozostającego w cieniu i analitycznych przesłankach; poczynania oficerów ograniczają się do ironicznych, go przestępstwa. Postępowanie Bogatowicia to działanie oparte na racjonalnych (s. 120). W momencie tym stykają się istotne trzy formy stosunku do popełniane- horyzoncie za cegielnią na otwartych polach, ciągnących się w stronę Dunaju” miejsca zbrodni i posuwają się przez pola, gdzie ostatnie słoneczniki czernieją na padę, wdzierają się w gąszcze, „rozchylając gałązki akacji, na ścieżce wiodącej do dokumenty, poważnie, jakby przygodowo traktujący swą eska- oficerowie niezbyt przypominającego krajobraz podolskiego stepu. Gdy Bogatowić wertuje istotne Kuśniewicza wyraz upodobaniom do specyficznej atmosfery południa Monarchii, nia na własną rękę. Szkicując tło tej akcji, narrator daje charakterystyczny dla nym reprezentantem elity, podporucznikiem Kottfussem – rozpoczyna docieka- śledcze powinności. Równolegle zaś grupa oficerów – oczywiście z arystokratycz- podkomisarz Bogatowić, wykonujący z ironicznie potraktowaną pedanterią swe cających śledczych dociekań. Funkcję detektywa pełni tu żandarm, pułkowego zgodnie z obyczajami powieści detektywistycznej, przedmiotem cyklicznie powra- drogą psychoanalitycznych interpretacji łatwo łączyć z dziejami Emila, staje się, ważną rolę odgrywa historia zabójstwa Cyganki Maryki Huban. Zabójstwo to, które pozwala na rozdzielenie erotyki elity od nizin społecznych. W tej koniunkcji Konstrukcjatania się wątku erotycznego i kulturowo-militarnego. powieści nie W tym punkcie sprawa barwy nabiera znamion nie tylko symbolu narodowego Interpretacje Ogólnie rzecz biorąc, warunkiem efektywności ironii Kuśniewiczowskiej jest Królu Królu rozwija się bowiem w ramach nieustannego spla- owym obserwatorem jest podmiot dysponujący ni stycznej teorii autora równoczesność ich elementów, często odległych w przestrze- systemizmowi. Ważną właściwością wielu całościowych układów jest podług holi- 16/ 15/ gii nazwać można holizmem spójnej całości o niewymienialnych składnikach, co w dość swobodnej terminolo- wierają natomiast te autorskie zdania postulat traktowania każdej wypowiedzi jako gu cząstek autonomicznych oraz traktowaniu ich jako systemów czy struktur. Za- Tezy takie uznać wypada za przeciwstawne rozpatrywaniu wypowiedzi jako szere- wych przywódców. elity, a zwłaszcza w dziedziny zjawisk zastrzeżonych dla dostojnego kręgu wosko- analitycznej czy o szczegółowe i niedyskretne wnikanie we wszelkie tajniki życia sposoby te są aż do śmieszności eksponowane. Chodzi tu o schematy wizji psycho- nia pewnej rzeczywistości. Byłby on zarazem zdolny do dostrzeżenia, jak dalece dość szeroko rozpowszechnionymi i w miarę kompetentnymi sposobami widze- ciowych. Znajdujemy mianowicie już niemal na wstępie następujące zdania: założenia filozoficzne, dotyczące całościowej struktury wszelkich zdarzeń powieś- ironizowania. Uwzględnić bowiem wypada pewne wyraźne, wyrażone bezpośrednio zwrócenie przez Lieschen uwagi na atrakcyjnych marynarzy floty wojennej, myśl w skład opisu morskiej wycieczki Emila i Lieschen w pobliżu półwyspu Istria: dem wziętym z wość jest bowiem cechą tradycyjnie przyznawaną układom fabularnym. Przykła- zasadzie równoczesności, czyniąc to w sposób nieobojętny dla fabuły. Całościo- z koralików ukradzionych na straganie” (s. 20). Tekst ten zestawia zdarzenia na odjęłaby palce lewej dłoni od naszyjnika zmajstrowanego przed dwoma dniami winiarni 16 marło życie… (podkr. moje – K.B, s. 14-15) chu nieustannym zatrzymałby się i zastygł. Oglądalibyśmy jak gdyby film, w którym za- jeden bodaj składnik, jedną figurę zdjąć z szachownicy, okazałoby się, iż cały obraz w ru- sposób wyłączyć niczego, gdyż każdy jej składnik jest jednako ważny […] Gdyby wyrwać tywnie, a zatem jednakiej wagi istotnej, tworzą Wszystkie te fakty o różnym znaczeniu obiektywnym, niemniej wszystkie ważne subiek- Wydaje się, że w tym punkcie przejść można do analizy odmiennej płaszczyzny 4. Bartoszyński . Oto przykład: gdyby „rotmistrz Malaterna wraz z kolegami nie otworzył drzwi zastosowania, i systemizmu – por. L. von Bertalanffy Zob. S. Wysłouch formalna: forma i istota o istnienie świata w sposób konieczny, a nie tylko faktyczny. Ingarden Nawiązuję tu do: R. Termin ten (w sensie ontologicznym) wiążę z pojęciem całości lub jedności złożonej Zum goldenen Love, Zum goldenen Love, Króla przeł. E. Woydyłło-Woźniak, Warszawa 1984. ,

wyd. III, przeł. częściowo D. Gierulanka, t. 2, część 1: Problematyka symultanizmu Ironia i egzystencja może być całość utworzona z kilku elementów wchodzących , PWN, Warszawa 1987 s. 42-44. Co do pojęcia systemu Emil zaś nie spojrzałby w okno […] Marika Huban 15 interpretacyjnym, przeciwstawionym swoistemu Ogólna teoria systemów. Podstawy, rozwój, , s. 54-56. nierozłączną całość, z której nie Ontologia Spór

263 264 różne sytuacje składające się na ostatnie lata życia i pośmiertne losy Cyganki Mariki służby w garnizonie, zakończony prawdopodobną śmiercią, czwarty wreszcie – wałby okres jego młodości do chwili zaciągnięcia się armii, trzeci – krótki drugi obejmo- odrębny cykl, który zatytułować można „lata chłopięce Emila R.”, się przeplatające i także wewnętrznie zdechronologizowane. Pierwszym z nich jest zdarzeń powieściowych składają się tu bowiem w sumie cztery cykle wzajemnie zówkę dotyczącą interpretacji wane w podobny sposób można by holistyczną tezę ontologiczną uważać za wska- skonstatowanie samotności Emila i Lieschen w pobliżu cypla skalnego (s. 89-91). jakby błogosławiącej przepływającą parę, o „tragicznym duchu cesarzowej Elżbiety” sprzecznej z tezą o niezastępowalności elementów opowieści kie te zabiegi świadczą o narratorskiej zasadzie: „było tak lub inaczej” – wyraźnie czynnik umowności czy dowolności sposobu ujęcia przedstawionej historii. Wszyst- (s. 5, podobnie na s. 17, 72 i 270) – jako na by zacząć tak: Były raz dwie siostry” wanie zdań rozpoczynających i kończących opowieść – chodzi tu o incipit: „Moż- tu też wymienić osobliwy zabieg relatywizujący, jakim jest czterokrotne formuło- stosowanie czasu przyszłego, akcentującego niepewność ukazywanego świata. Warto wanie trybu warunkowego i podważanie realności przedstawianych zdarzeń przez obecność stabilizującego wydarzenie nież relatywność konstrukcji całości utworu ujawniana przez bardzo ograniczoną – a może miłorząb? wydaje monotonny szelest. Służy tej powściągliwości rów- (s. 60), lub wahań, czy to gałązka akacji pijają śliwowicą, czy może jest to koniak” skich wątpliwości w stylu pytań, czy „dwaj oficerowie rezerwy […] piją kawę i po- stycznej tezy sugerowanej na wstępie utworu sprzyja oczywiście obfitość narrator- ani uchwytny. Skłania to do poniechania tej drogi interpretacji. Odrzuceniu holi- nych zdarzeń, to całościowy sens ich czasowego związku często nie jest ujawniony jest w powieści fragmentów, w których podkreślona została współczesność pew- 18/ 17/ turze jej odpowiada raczej nie tyle fabularność, ile swoista cykliczność da Arystotelesowskiemu kryterium posiadania początku, środka i końca, ale struk- Trudnoter jego fabularności. wprawdzie zaprzeczyć tezie, że powieść ta odpowia- form narracyjnych, kwestionuje całościowość budowy Gdyby na całość powieści składały się w dużym stopniu fragmenty skompono- Interpretacje Jeszcze radykalniej, i to w sposób odwołujący się do ogólnych zasad budowy w: Historia albo mity powszednie: Król Obojga Sycylii Andrzeja Kuśniewicza Termin ten stosuję nawiązując do pracy B. Owczarek s. 179. M. Dąbrowski i H. Gosk, wstęp Dąbrowski, Świat Literacki, Izabelin 2004, nowo. Polska proza XX wieku a współczesne orientacje w badaniach literackich jako… Na temat hipotetyzmu lub relatytwizmu w Kraków 2004. Opowiadanie w perspektywie badań porównawczych , s. 51; S. Wysłouch Problematyka symultanizmu Króla. praeteritum Faktem jest jednak, iż jakkolwiek niemało Królu – zob.: T. Cieślikowska . Ten sam cel spełnia częste uży- ,

, s. 112-113; M. Dąbrowski red. Z. Mitosek, Universitas, Dwa porządki opowiadania Króla 17 specyficzny charak- . ,

w: Sugestia Czytane na ,

18 red. . Na ogół , powodu do odmawiania nej i ocen dotyczących zjawisk historycznych jako czynności raczej wątpliwej i śmiesz- za ironiczny. Polegać by to miało na traktowaniu procederu kreowania sensów stwy społecznej, której sposób patrzenia na małą czy dużą historię uważany bywa w zakulisowej wiedzy o źródłach powieści, reprezentantem arystokratycznej war- syntez i ocen konstytuujących myślenie historiozoficzne. Jest on przecież, co tkwi w trybie uogólnienia – za wyraz stosunku Kuśniewicza do wszelkich wyrazistych su różnych warstw świata powieściowego. Tego rodzaju krytycyzm uznać można – przejrzyste, upraszczające i jakby nazbyt pewne swej racji aprioryczne próby opi- teza po to została zaproponowana, aby tym dobitniej podważyć i poddać ironii zatem sądzić, że stawiająca interpretacji świata radykalne wymagania holistyczna teoriom holistycznym. Uwzględniając wszystkie wymienione argumenty, wolno pozycji całości, wynikać się zdaje zaprzeczenie sformułowanym u progu utworu w dominacji fakultatywności i relatywności obrazu zdarzeń oraz cyklicznej kom- 20/ 19/ go rodzeństwa. Albo należałoby wpisać ich dzieje we wzmiankowane koła: wów- Przyjęcie takiego założenia otwierać ma dwie możliwości interpretacji losów owe- jednak nadal, tylko nieco inaczej ujęta, teza holistyczna: co później inny, mniej radykalny projekt ich rozumienia, Punktem wyjścia jest tu szyć, gromadząc szczegóły, godziny bowiem są policzone” (s. 173). Riedla, a przede wszystkim metafabularna wypowiedź narratora: „Należy się spie- czącego śmierci Cyganki, pojawi się w tekście marginalny fragment afery Alfreda w powieści przejście od wątku intymnych doznań Emila do śledztwa doty- fragmentami czysto informacyjnymi – luźność struktury. Zanim więc dokona się które z natury rzeczy akcentują – podobnie jak operowanie nader różnorodnymi z różnych cyklów, a więc warunkuje powstawanie wstawek metapowieściowych, Huban. Tego typu kompozycja wymaga sztucznego nieraz wiązania elementów zmu nader osobliwego typu – a może nawet metahistorycznej w duchu postmoderni- 19 Obok holistycznych zasad interpretacji powieści narrator wysuwa jednak nie- Z powyższych rozważań na temat narracyjnej budowy go. (s. 16-17) wpisać w koła, jakie tworzy woda wyciekająca z wanny po otwarciu kanału odpływowe- […] należałoby,sie ściśle fizycznym. I tak istnienie i losy rodzeństwa R. jak się zdaje, zbieg okoliczności, czy przez nieprzeniknione fatum, można zaliczyć do dwu stref w sen- Zdarzenia, które przez swą zbieżność w czasie tworzą nierozerwalną jedność, czy to Bartoszyński s. 154. Zob. M. Dąbrowski Zob. B. Kazimierczyk w: Historiograficzna metapowieść: parodia i intertekstualność historii 20 . Ten swobodny stosunek do historycznej interpretacji nie stanowi wszakże . Postmodernizm. Antologia przekładów Ironia i egzystencja Nierzeczywista r Wskrzeszanie… Królowi właściwości powieści historycznej – jakkolwiek zeczywistość, s. 173-178; L. Hutcheon , s. 130; M. Delaperrière ,

red. R. Nycz, Universitas, Kraków 1997. red. R. ,

Polifonie i fugi… Króla przeł. J. Margański, , wyrażającej się ,

265 266 analizie historii protagonisty. uniezależnionej od poprzednich rozważań warstwami powieści, skupić się zaś na szą odpowiedź, odsunąć wypada na dalszy plan rozważania nad poszczególnymi powieści sam charakter owego genologicznego pytania. Aby na pytanie to dać głęb- hipoteza, a przeczy jej obok roli omawianych kilku warstw oczywiście niepoważna żej mierze skoncentrowana jest wokół pytania o dwa wypadki śmiertelne. Jest to jako że w du- zalicza się w jakiś sposób do literatury sensacyjno-detektywistycznej, wicza jako tekstu zabarwionego ironią, nasuwa się przypuszczenie, że powieść ta poważnych i pełnych dramatyzmu. dalekim od solennej powagi i z uśmiechem odcinającego się propozycji analiz typu interpretacji postawę ironisty,two dostrzec w tego operującego spojrzeniem sumaryczny i nieliczący się z drobiazgowymi zainteresowaniami odbiorców. Ła- na w drugiej wersji interpretacyjnej jakby rozwiązania zawiłości fabuły w sposób ści poszczególnych sytuacji. Przyjmując taki punkt widzenia, dopatrzyć się moż- cesów powieściowych w sposób wymagający szczegółowego rozpatrzenia spoisto- wszakże ponad pierwotną wersją interpretacyjną zmierzającą do określenia pro- dzącego cało z próby samobójstwa. Na te ogólnikowe propozycje warto spojrzeć dalszej historii Emila, wycho- cej jakby w toku powieści i optymistycznego ujęcia zbawiony barwy tragizmu. Odpowiadałoby to niejasności losu Lieschen zanikają- mować losy pary protagonistów powieści w sposób równie nieokreślony, co i po- strumienia wody, odnosi się do tragicznych losów Emila, druga zaś zdaje uj- zapewne uznać, że możliwość pierwsza, podkreślająca jakby śmiertelny kres biegu szeroko, coraz szerzej, aż gdzieś tam zanikną” (s. 17). Albo porównać do efektu rzutu kamienia powodującego „kręgi rozszerzające się (s. 17). usłyszymy mlaśnięcie, niby przedśmiertne westchnienie i lejek zniknie” czas „w ostatnim stadium tego coraz szybszego odpływu, opróżniania wanny dy już rodzi się myśl o śmierci, jaką Emil mógłby zadać Lieschen, lub o podwój- (s. 139). Być może wte- tzscheańską teorią ludzkiego zła jako „kłębowiska wężów” takiego stanu rzeczy zdaje się być w świadomości Emila zapoznanie z Nie- z tabu zakazującego realizacji prawa do naturalnego uczucia miłości. Podłożem raczej z egzystencjalnej sytuacji nierozwiązywalności stosunku do siostry, czyli z etyką chrześcijańską (a więc z utraty prawa do kontaktu z transcendencją), czy wszakże określić, czy stan ten wynika z poczucia przekroczenia tabu związanego nous sommes maudits tous les deux, określoną później formułą formę wplątania się w bolesną sytuację „obojnakości”, można, że historia Emila już w bardzo wczesnej, dziecięcej fazie życia przybiera deformującą kształt owej intymnej biografii. Przy takim zastrzeżeniu założyć Niezależnie od kontrowersji, które budzić może pojmowanie powieści Kuśnie- Jeśli przyjąć, że ten metaforyczny obraz stanowi interpretację treści Refleksje takie są utrudnione inwersyjną strukturą powieści w pewien sposób 5. Interpretacje odnoszącą się również do jego siostry. Trudno Króla ,

trzeba wiem, już wiem” (s. 69), zawoła Emil, po raz pierwszy uświadamiając sobie swoją problemami moralnymi. „Terazczowieniu spowodowanemu nierozwiązalnymi już 21/ uzależnienia od Innego niu użyć można Sartrowskiego terminu „sytuacja”. Istotną jej cechą jest poczucie Heideggerowskich, jak i Sartrowskich kategorii pojęciowych. Przy takim założe- się zdaje, stan życia intymnego Emila określić można, odwołując zarówno do nymi założeniami i literackimi realizacjami europejskiego egzystencjalizmu. Jak niewicza staje się dyskurs poświęcony analizie egzystencji. zont wizji ironicznej i sprawia, że drugim i może decydującym w powieści Kuś- fia protagonisty. Teraz jednak, w nowym ujęciu, postać jego wykracza poza hory- mu wieków. Na tym tle rysowała się równie ironicznie rozumiana intymna biogra- zabarwiony ironią obraz społecznej elity, związany z dekadencką kulturą przeło- podbudowany jakby daną apriorycznie wiedzą, ale analiza, przynosić by miała ną jest źródłem wyraźnej dwoistości powieści Kuśniewicza. Rozwinięta uprzednio ce pomiędzy interpretacją holistyczną i zarysowaną poprzednio egzystencjalistycz- wieści postać realizująca ontologiczną zasadę holizmu. Przeciwieństwo zachodzą- pominięta. Byłaby to zatem, mimo charakterystycznej „obojnakości”, jedyna w po- jest niezbędna do budowy jego egzystencji jako całości, a żadna nie może zostać trudny do ujęcia zespół cech, z których każda (używając sformułowania autora) nie z interpretacją rozwiniętą poprzednio, w postać Emila wpisany był bowiem, plementarną wobec przedstawionej wcześniej wykładni psychoanalitycznej. Zgod- 123) sygnalizuje czytelnikowi fakt dokonanego zabójstwa. ście dopiero nawiązująca do Czynu zresztą przedstawionego w powieści w sposób niedookreślony, gdyż w tek- czej trzeba jako sprawcę czynu fundamentalnego dla jego absurdalnej egzystencji. pada z traktowania postaci protagonisty na sposób ironizujący i ujmować go ra- surdalność jego egzystencji. Biorąc pod uwagę taką sytuację, zrezygnować tu wy- kiejś formy ucieczki czy nawet czynu przestępczego, co miałoby potwierdzać ab- własnej absurdalnej sprzeczności i krystalizuje się z dawna żywiony zamiar ja- całej Monarchii. Wcześniej czy później jednak powstać może w myśli Emila idea sjonalnym tuje jako analogiczne do pewnych groteskowych właściwości związanych z preten- czyna odczuwać własne „obojnactwo” – moralne lub seksualne. Zjawisko to trak- przed wstąpieniem do XII pułku ułanów sycylijskich. W tej fazie życia Emil za- nym samobójstwie. Całokształt tego procesu wewnętrznego stabilizuje się jeszcze Pojawia się oczywiste pytanie o to, w jakim stopniu analiza ta wiąże z pew- Taka egzystencjalna interpretacja zbrodni Emila może być uważana za kom- Bartoszyński o „chiazmie” zawarte w pracy: M. Merleau-Ponty Katowice 2003, s. 15. Do problemu tego zastosować można też rozważania Lubas-Bartoszyńska Zob. R. Aletheia, Warszawa 1996. M. Kowalska, Lis, I. Lorenc, opr. J. Migasiński, R. J. Migasiński, Fundacja

i nieuzasadnionym historycznie mianem swego pułku, a nawet z istotą Ironia i egzystencja 21 i wejścia w określoną rolę lub nawet podleganie urze- Zbrodni i kary Pisanie autobiograficzne w kontekstach europejskich myśl o „hotelu „Adrianopol” (s. 121- myśl o „hotelu Widzialne i niewidzialne ,

przeł. ,

Śląsk,

267 268 łości i spójności swego życia ności tożsamości podmiotu od wewnętrznej narracji, ukazującej świadomość ciąg- Emil stałby się postacią prekursorską. Jeśli bowiem przyjmie założenie zależ- ki współczesnej od realizmu – nawet w rozumieniu Platońskim. W takim ujęciu tekście kontynuować można – idąc tropem myślicieli akcentujących odejście sztu- bohatera niedojrzałości erotycznej. Stąd wiedzie zaś wiodąca do czynu samobójczego droga stwa, które skądinąd można było tłumaczyć jako kompensację własnej sytuacji Emila najpierw – śladem bohatera Camusa do dokonania absurdalnego zabój- wyznaczającą absurdalność własnego istnienia. Odkrycie owego absurdu popycha nością wyrastającą niby smukła łodyga trującego storczyka bagiennego” (s. 69), Obcość wobec światowego „się” kojarzy Emil z „własną swoją odrębnością i osob- „się” otaczającej rzeczywistości. Emilowi świata innych ludzi, od wrogiego mu (s. 45), lecz jest to ucieczka od obcego czym jest „obojętny cel tej drogi, byle iść” przy sensu istnienia, pojawia się pragnienie ucieczki drogą „skądś do dokądś”, w świat” ( sytuację (mówiąc językiem Heideggera) „upadania” ( 24/ 23/ 22/ polskim kryteriom wartości relatywizm i, być może, kosmopolityzm. Wydaje się nym, ale też jej kryzysu w sensie społecznej komunikacji i nadchodzącej wojny) – stałby się przykładem tożsamości w sensie indywidual- nia i swoją „obojnakość” seksualną i polityczną (jako obojętność wobec swego kraju czajów, ale dlatego zwłaszcza, że jak starano się wykazać w obszarze dalekim polskości rozumianej jako swoista dziedzina krajobrazu i oby- jest to niewątpliwie utwór osobliwy. Nie tylko dlatego, że akcja jego rozgrywa się usytuowania jej w ramach polskiej tradycji literackiej. Z tego punktu widzenia czas nie przeprowadzono. rozważań nad szeroko rozumianym językiem powieści, rozważań, jakich dotych- przynosi jej lektura. Tu jednak wypadałoby wkroczyć na teren nader subtelnych odparta chęć rozszyfrowania środków warunkujących niewątpliwą fascynację, jaką wyznacza zatem nie tylko potrzeba odsłonięcia jej podstawowych sensów, ale i nie- go, epatującego często humorem bogactwa. Postawę interpretatora tej powieści prowadzących do redukcji żywej materii świata, lecz nosi zarazem cechy epickie- na zapomnieć, że Umieszczenie bohatera powieści Kuśniewicza w egzystencjalistycznym kon- Interpretacje Analiza powieści nie zwalnia jednak od próby najbardziej choćby szkicowego Mimo tych wielostronnych filozoficznych uzależnień i propozycji, niepodob- Zob. M. Delaperrière wirtualności Zob. J. Hudzik, autobiograficzne… M. Kowalska, PWN, Warszawa Lubas-Bartoszyńska 2005; R. Zob. P. Ricoeur Biesów Geworfenheit , red. M. Ostrowicki, Universitas, Kraków 2005. Dostojewskiego (Kiryły). Król O sobie samym jako innym Niepewność realnego ponowoczesnego życia w świecie iluzji , s. 10. nie stanowi wyłącznie egzemplifikacji pewnych poglądów ) . Polifonie i fugi W stanie tym, w świadomości narastającej pustki i bez- 22 , Emil – podkreślający swoją obcość wobec otocze- , s. 154. , przeł. B. Chełstowski, opr. i wstęp Verfallen 24 23 , cechuje go obcy raczej Pisanie . )

czy też „rzucenia , w: Estetyka sji filozoficznych fascynuje wyrafinowaniem formy literackiej, ale też skłania do poważnych reflek- z pominięciem narodowych idiosynkrazji i ujrzeć w nim dzieło, które nie tylko europejskie. Z tych chociażby względów warto jest spojrzeć na staci takich trudno wyobrazić sobie współczesne i nieco wcześniejsze literatury dla czasów sukcesów dwudziestowiecznego egzystencjalizmu. A przecież bez po- postaci tragicznych, charakterystycznych dla przełomu wieków oraz się w krąg w powieści zabiegom dyskretnej ironii, a zwłaszcza że protagonista utworu włącza niom Polaków – w jego obyczajowym i militarnym wymiarze poddany został mitu Galicji. Ważne jest wszakże, że mit ów – zresztą nieobcy pewnym pokole- 26/ 25/ niających się do powstania mitu monarchii Habsburskiej tradycji. Jest też prawdą, że obraz tła powieści wpisuje się w krąg dzieł przyczy- stycznie ukazanej bitwie, odbiega daleko od obyczajów zakodowanych w polskiej potężnej monarchii. Prawda też, że odczucie klęski, jaką poniosła Monarchia w pla- pójścia w ślady swych przodków, broniących wartości, jaką było dla nich istnienie prawda niewątpliwie, że bohater powieści wybiera śmierć samobójczą na miejsce wszakże, że taki sposób stawiania kwestii grzeszy swoistym tradycjonalizmem. To Bartoszyński „Twórczość” 1988 nr 12, s. 74. W niniejszej analizie rezygnuję z zestawień Zob. S. Pital T. Cieślikowska z pozorną tylko analogią przebiegającą pomiędzy obu tekstami. Zob. Kuśniewicza, pragnąc skupić się wyłącznie na pierwszym utworze i licząc Andrzeja Kuśniewicza requiem dla Habsburgów 26 Sugestia jako… . Ironia i egzystencja , s. 60-81. Króla z Lekcją martwego języka Lekcją ,

przeł. D. Rycerz, 25 , a nawet w Polsce – Króla Obojga Sycylii

269 270 jako nieustannie podejmowany trud podróży jawi się podobną metaforykę, poprzez którą filozofowanie, „krytyczne myślenie”, go myślicieli uprawia inny typ refleksji filozoficznej, to jednak wszyscy stosują krytycznemu przekonująco pokazuje, że chociaż każdy z przywołanych przez nie- teskiusz i Rousseau. Autor książki poświęconej metaforze podróży jako tropowi u takich filozofów francuskich XVI i XVII wieku, jak Montaigne, Kartezjusz, Mon- Metaphor się przy tym na rozważania Van Den Abbeele’a, który w swojej książce korzystywanie nawet przez radykalnie odmienne filozoficzne szkoły. Powoływała uwagę na to, że ogromna semantyczna pojemność tej metafory pozwala jej wy- 2/ 1/ toposie filozoficznym pisała między innymi Anna Wieczorkiewicz ślenie przekraczające różnorodne granice. O metaforze podróży jako swoistym wiedzy i sensu życia, błądzenie i wędrówkę po drogach poznania, krytyczne my- fów podróż pojawia się niejednokrotnie jako metafora określająca poszukiwanie gia bycia w świecie, znany jest od zarania ludzkiej myśli. W pismach wielu filozo- ficzną wędrówkę człowieka w głąb samego siebie. czania granic; wybiegania w przeszłość lub w przyszłość, po refleksyjną, filozo- cjalnego doświadczenia poruszania się w przestrzeni, poprzez symbolikę przekra- Motyw podróży jako element refleksji o kondycji ludzkiego życia, analo- Podróż może być rozpatrywana w wielu różnorodnych aspektach: od egzysten- 1. Podróżny horyzont rozumienia Dorota KOZICKA Podróże istniejący porządek (czy to poznawczy, czy estetyczny też polityczny) poprzez We wstępie do swojej książki Van Den Abbeele pisze: „Faktycznie, kwestionować Por. A. Wieczorkiewicz przedstawia podobny zestaw skojarzeń związanych z podróżowaniem Podróż do kresu metafory 2 , „Res Publica Nowa” 1995 nr 7-8. . Podróże 1 , zwracając Travel as 5/ 4/ 3/ go gruntu śmierci Boga, eksploracja nieznanych obszarów, oderwanie się od stałego, pewne- nych. W pismach Nietzschego podróż jawi się jako przygoda myśli uwolnionej po czywistości to metafora często wykorzystywana również przez filozofów współczes- łach kultury” gdy odbywa się „dookolną drogę pośród znaków ludzkości utrwalonych w dzie- sofi się bezpośrednio jako motyw, ale zdaniem Pino Menzio – autora różujący – kinomanem, bo w podobny jak on sposób (czyli zza szyby) odbiera mi- porządkowane coraz większym prędkościom podróżowanie staje się filmem, a pod- lonym pędzie, bez celu i ze strachu przed życiem samym. W jego koncepcji pod- Virilio, który opisuje współczesne „podróże dla podróżowania”, odbywane w sza- pewny grunt, trwały fundament ludzkiego bytu. nej, która „usuwa” czenia. nowych punktów orientacyjnych, szkicowania map ludzkiego doświad- w nieustannym wysiłku poznania i interpretacji rzeczywistości, w poszukiwaniu poznać, czy wręcz „wynaleźć”. Jest symbolem człowieka wychylonego w przód ny, imitowany, lecz świata zawsze nieznanego, takiego, który trzeba dopiero roz- nie świata, który jest dany, poznany, określony i jako taki może być przedstawio- sta to ktoś, kto wyrusza przed siebie w celu rozpoznania i interpretacji świata, ale świecie wielości i różnorodności. Porównywanynym centrum do podróżnika arty- został tradycyjnego przewodnictwa „gwiazdy polarnej” i zagubiony w pozbawio- pozbawiony już tyczne i artystyczne człowieka, który w swej życiowej „podróży” ności, pustki. Tak rozumiana podróż opisuje doświadczenie egzystencjalne, teore- od łac. projektu (jako pro-iectu, sja, wykraczanie przez człowieka poza własną kondycję, związane z kategoriami podróżowania ujmowany jest ruch do przodu, napięcie ku przyszłości, transgre- – ukryty jest głębiej i wymaga hermeneutycznego wydobycia Przemierzanie skomplikowanych dróg ludzkiej myśli, znaków kultury i rze- Kozicka U Heideggera, Jaspersa, Blocha i Sartre’a (gdzie wątek podróży nie pojawia Podobne rozumienie metafory podróżowania można odnaleźć również u Paula W tych znaczeniach metafora podróży byłaby bliska filozofii postmetafizycz- Problemy recepcji i interpretacji za granicą. Antologia Kraków 1996, s. 166. moderna P. Menzio P. Ricoeur Por. np. s. XIII). from Montaigne to Rousseau, niego, to przywoływać metaforę myślenia jako podróżowania” ( sytuowanie się «poza» tym porządkiem, poprzez «krytyczny dystans» względem 3 . Dla Paula Ricoeura rozumienie siebie jest możliwe jedynie wówczas , Tako rzecze Zaratustra

Dimensioni del Viaggio. IV, 1994. 4 Il Viaggio dei Filosofi. La metafora del viaggio nella letteratura filosofica Il Viaggio dei Filosofi. La Hermeneutyczna funkcja dystansu . Podróżny horyzont rozumienia , t. IV, cz. 1: University of Minnesota Press, Minneapolis 1992, ,

oraz oprac. H. Markiewicz, Wydawnictwo Literackie, pro iacere Badania strukturalno-semiotyczne (uzupełnienie). Badania strukturalno-semiotyczne Wiedza radosna , – „rzucać przed siebie”), rzucenia, wol- rzucenia, przed siebie”), – „rzucać

w: Współczesna teoria badań literackich ,

aforyzm nr 279, 289, 380. Travel as Metaphor Il Viaggio dei Filo- 5 ) w kategoriach

271 272 ich znika mentów rzeczywistości pojawia się w naszym życiu, tym – paradoksalnie więcej się poruszamy, im więcej obrazów, tym szybciej „przemijamy”, informacji, frag- życia, a przede wszystkim – ze względu na uwypuklenie paradoksu, iż im szybciej interesująca ze względu na stale podkreślane znaczenie prędkości współczesnego cjonują na tym samym poziomie świadomości odbiorcy. Teoria Virilio wydaje się się granica między realnym a nierealnym, oba światy są zapośredniczone i funk- gające szybko obrazy i dopełnia je własną fantazją. I w filmie, i w podróży zaciera 9/ 8/ 7/ 6/ godność, czas teraźniejszy i momentalność wiązanie do jakiejś idei uchodzą za nierozsądne i niepraktyczne; obowiązuje przy- go, jasno wytyczonego celu, do którego człowiek mógłby dążyć; stabilność i przy- zabrakło trwałe- kiego ujęcia myślenie w kategoriach teleologicznych, ponieważ z nich wnioski, które pokazują, że niemożliwe jest już dzisiaj znamienne dla ta- nia i zakorzenionego w tradycji pojmowania życia jako pielgrzymki oraz płynące dyczny”) charakter natury ludzkiej dyczny”) kierunek współczesnej refleksji, podkreślającej nomadyczny (a nawet „neonoma- modelu życia i percepcji świata znakomitym polem porównań tradycyjnego i nowoczesnego (ponowoczesnego) cywilizacyjnych i światopoglądowych. Ujmowana w ten sposób podróż staje się cjologów i antropologów interesujące i wiele mówiące odzwierciedlenie przemian rozumienia świata, z drugiej natomiast – praktyki podróżnicze stanowią dla so- podróży wciąż pozostaje ważnym sposobem ujmowania kondycji człowieka i prób Jednym z przykładów takiej refleksji są rozważania dotyczące pielgrzymowa- Niezależnie od poszczególnych przykładów znamienny wydaje się zasadniczy Podróże Duch czasu szybę (autokaru lub ekranu telewizyjnego) oddzielającą człowieka od świata (por. a filmem pisał też Edgar Morin, wskazując na wspólną dla obu tych doświadczeń tej, z 1976 roku, autor po raz pierwszy używa figury próżniaczej się jako prototyp turysty. Por. np. D. MacCannell Choć warto też pamiętać o takich teoretycznych ujęciach, w których pielgrzym jawi Wydawnictwo Naukowe UAM, podróży wyczerpująco opisuje Krzysztof Podemski ( Z szeroko pojętej perspektywy socjologicznej najważniejsze teoretyczne ujęcia Naukowe UAM, w podróży. Wielokulturowość a kształtowanie tożsamości jednostki Por. m.in. H. Mamzer Por. P.Virilio por. m.in. W. Burszta współczesnego człowieka. wymienieni badacze przywołują tych samych autorów i te same teorie. podróży wyraźnie (choć oczywiście niecałkowicie) na siebie zachodzą – obaj Znamienny jest przy tym fakt, iż w obu ujęciach pola zainteresowań zagadnieniem 6 . , przeł. E. Klekot, A. Wieczorkiewicz, Muza, , przeł. A. Frybesowa, Biblioteka „Więzi”, Warszawa 1965). Fahren, fahren,

Poznań 2002. Kilka tez z zakresu iterologii Peregrynacje – miejsce i pamięć a tożsamość

8 Poznań 2004). . 7 Berlin 1978. O podobieństwie między turystyką . W związku z tym, z jednej strony metafora 9 . Spektakularnym przykładem są też

Z perspektywy antropologicznej – , „Borussia” 2001 nr 24-25. Turysta. Nowa teoria klasy Socjologia podróży turysty

Warszawa 2002. W książce jako metafory , Wydawnictwo , w: tejże , Tożsamość bardziej doniosły podział współczesnego społeczeństwa” wolności wyboru) opozycję pomiędzy „turystą” „włóczęgi”. Zarówno punkt wyjścia (wolna wola w pierwszym przypadku, przy- w głąb samego siebie, zewnętrzny przymus bycia w drodze charakterystyczne dla „turysta”, a czym innym poczucie odrzucenia, ucieczka przed wrogim światem wy pozornie otwarty, wolny i nieświadomy sztuczności pokazywanego mu świata z którego nie zdaje sobie spra- rej się przebywa, to czym innym jest „zamknięcie”, nem), o wspólnym dla obu wzorów zachowań „zamknięciu” na rzeczywistość, w któ- sposób percepcji i kontaktu ze światem. I nawet jeśli można mówić (za Bauma- jawią się jednak jako bardzo istotne ze względu na to, że znacząco wpływają dręczący „włóczęgę” przymus wędrowania. 11/ 10/ poczuciu wolności wyboru i panowania nad sytuacją dla „turysty” stosunek do świata i świadomość pozycji, jaką się w nim zajmuje: znamiennemu chowności, kontaktów i wrażeń, pozostają podobne. Radykalnie różni je natomiast żowania, stałego przemieszczania się, kalejdoskopowej zmiany otoczenia i powierz- czy niegościnności (w przypadku „włóczęgi”)padku „turysty”) – formuła podró- zależnie od emocji, które on niesie – odczuwania jego atrakcyjności (w przy- postawy łączy sposób percepcji i sposób kontaktu ze światem zewnętrznym. Nie- takty z ludźmi, niechęć do podejmowania jakichkolwiek zobowiązań. Obydwie te wiek obciążeń (na czele z bagażem), ruchliwość, powierzchowne i pobieżne kon- „twardej” tożsamości, brak przynależności do jakiegoś miejsca, jakichkol- i „włóczęgi”mana wzorów: „turysty” to prowadzenie życia „przygodnego”, brak padku: podróżniczych – zachowań. nie: metaforycznie), szczegółowo oddają też specyfikę określonych – w tym przy- socjologicznej i antropologicznej obserwacji, a choć sformułowane są szeroko (właś- wania charakterystycznych modeli współczesnego życia metafory, opierają się na (oraz specyficznie pojmowanego „gracza”) częgi” i „turysty” „spacerowicza”, „włó-posłużył się (jak wiadomo) kategoriami „podróżniczymi”: metafory Zygmunta Baumana określające ponowoczesne wzory osobowe. Bauman Z przyjętej tu przeze mnie (dużo węższej) perspektywy badawczej te różnice Najbardziej znamienne cechy dwóch głównych przywoływanych przez Bau- Kozicka w kulturze współczesnej s. 144-146; P. Kowalski K. Podemski i J. Ash) – kolonializmu, jeszcze inni (Urry) nowy typ wizualnej konsumpcji (por. widzą w tym zjawisku kontynuację dawnego pielgrzymowania, inni (L. Turner socjologicznej i antropologicznej. Niektórzy badacze (D. MacCannel, E. Cohen) masowej turystyki i figura turysty zajmują istotne miejsce we współczesnej refleksji Dwa szkice o moralności ponowoczesnej tegoż jak telewidz wybiera i ogląda tak długo chce. Por. Z. Bauman Bauman porównuje to do kontroli nad telewizyjnym pilotem– turysta podobnie Z. Bauman Ponowoczesność jako źródło cierpień O turystach i włóczęgach, czyli o bohaterach i ofiarach ponowoczesności, Podróżny horyzont rozumienia Socjologia podróży , Atla 2, Odyseje nasze byle jakie. Droga, przestrzeń i podróżowanie

Wrocław 2002. ). , Instytut Kultury, , Sic!, Warszawa 2000; s. 151. Por. też tegoż

a „włóczęgą”i naj- za „najgłębszy

Warszawa 1994. Zjawisko 10 . Te służące do zobrazo-

Ponowoczesność… i uznał (opartą na 11 odpowiada w: ,

273 274 wydaje, zupełnie inne mus w drugim), jak i mapy mentalne tych dwóch modelowych postaci są, się 14/ 13/ 12/ jako tekstu poddajemy interpretacji, jak i zapis określonego doświadczenia interpretacji świata to zarówno tekst, który interpretacji tekstu, a po drugie, że „relacja z podróży” możemy zastosować zarówno do interpretacji podróży jako doświadczenia, jak i do przekonania, iż po pierwsze, podobne kategorie (np. konstrukcji narracyjnej) mować mnie tu będą „podróże intelektualne” róży, i że (zgodnie z przyjętą przeze mnie historycznoliteracką perspektywą) zaj- ko samo doświadczenie podróży, lecz także autentystyczna relacja – opowieść o pod- rozważań leży nie tyl- dzą. Dopowiedzenia wymaga jeszcze fakt, że w polu moich ści, ale też – co oczywiste nie wszystkie podróże do takiego rozumienia prowa- zrozumienia świata i samego siebie, z koniecznością redefinicji własnej tożsamo- ko pojmowaną innością powinna łączyć się w jakiś sposób z poznaniem i z próbą doświadczenie przemieszczania się w przestrzeni, zmiany i zetknięcia z szero- kania głębszej samoświadomości. Oczywiście, każda podróż ujmowana jako doświadczenie podróży jako prowadzące do rozumienia, uzys- niej części moich rozważań. tych dwóch modeli percepcji świata, ale do tej kwestii chciałabym powrócić w ostat- artystycznego działania, który stanowi (mniej lub bardziej świadome) połączenie W niniejszym tekście interesować mnie będzie jednak nie tyle metafora, lecz 2. Podróże Interesująco rysuje się natomiast taki rodzaj „podróżnego zachowania” czy poniżej. aspektu podróży są nr 7-8. Znamiennym literackim przykładem połączenia lekturowego i fizycznego własną drogą itp. Por. np. N. Howe drogi wyznaczonej przez ukształtowanie terenu), zbaczanie z tego szlaku, podążanie rozumianymi jak podążanie wytyczonym szlakiem (np. kolejnych rozdziałów czy perspektywy mówić można podobieństwach między czytaniem a wędrowaniem, Universitas, A. Wieczorkiewicz z niego ważkimi konsekwencjami. Na temat sygnalizowanych zagadnień por. m.in: zagadnień związanych z językowym przekazem doświadczenia i wynikającymi Ze względu na rozmiary niniejszego tekstu boku pozostawiam rozległy obszar książce: Szczegółowe wyjaśnienia na temat „podróży intelektualnych” zamieściłam w mojej podróżowania ( mieści się w definicji podróży, a turystyka jest traktowana jako jedna z form elementów podróży. W takim ujęciu włóczęga (który nie ma domu) w ogóle eksponuje Podemski, pisząc o opuszczaniu domu jako jednym z koniecznych Zasadniczą różnicę między tymi dwoma modelami zachowań (turysty i włóczęgi) 14 Wędrowcy światów prawdziwych. Dwudziestowieczne relacje z podróży .

Kraków 2003. Socjologia podróży, Podróż do kresu… Podróże z Herodotem 12 . s. 8-10). Miejsca odczytane , przyp. 82; Van Den Abbeele Ryszarda Kapuścińskiego, o czym więcej 13 . Takie ujęcie jest konsekwencją ,

„Res Publica Nowa” 1995 Travel… Z innej , i sób jako „pośrednika” czy posłannika, który poznaje, próbuje zrozumieć, objaś- 17/ 16/ 15/ opisy Ryszarda Kapuścińskiego. róże intelektualne” Zbigniewa Herberta czy też – z pozoru radykalnie odmienne podróżnika-wędrowcy. Znakomitym przykładem mogą być w tym kontekście „pod- uwagę te relacje z podróży, które świadomie nawiązują do tradycyjnego modelu znaczeniu można traktować je jako próbę czy nawet formę rozumienia. nej predyspozycji podróżującego i zapisującego te doświadczenia podmiotu. W tym stości – przeprowadzaną oczywiście w różny sposób i w zależności od intelektual- opisanie tego doświadczenia jest po pierwsze możliwe, a po drugie – ważne jak się wydaje, przekonanie, że warto i można poznać świat oraz – co więcej a w konsekwencji – również z samym sobą. U podłoża takich zapisów tkwi, nym”, życiu podróżnych doświadczeń, na zapisie spotkania np. z dziełem sztuki, z „in- na wyraźnym „indywidualnym geście”, osobistym, autorskim odczytaniu i prze- niach dostarczają nam różne media, w tym również turystyczne przewodniki), lecz wyczerpujące i ciekawe informacje o konkretnych miejscach, zabytkach, wydarze- wartym poznania. zapisu bezpośredniego zetknięcia z czymś nowym, interesującym, inspirującym, nieznane bądź nie do końca znane; próby przekazania własnego doświadczenia – relacje, które czytać można jak próby uczynienia bardziej zrozumiałym tego, co wego, właśnie jako nowego w indywidualną, prawdziwą podróż, której celem jest doświadczenie czegoś no- ter naszego współczesnego życia, nadal przemierzają świat wędrowcy wyruszający a także wbrew pośpiechowi i kolekcjonowaniu atrakcji, wyznaczających charak- żom wirtualnym i hiperrealnym, wbrew turystyce zorganizowanej czy urlopowej, Labiryntu nad morzem Labiryntu Zbigniew Herbert – autor Powyższa teza nie powinna budzić większych zastrzeżeń, jeśli weźmiemy pod stają się hermeneutyką rzeczywi- intelektualne” W tym znaczeniu „podróże Waga tego typu tekstów nie polega na ich właściwościach informacyjnych (bo Sądzę też, że niezależnie od powszechności masowej turystyki, wbrew podró- Kozicka 2000 Z. Herbert jest czegoś wart (tamże). jest odbiciem/wyrazem filozoficznego przekonania, iż świat naszego doświadczenia stojący u źródeł podróżowania instynkt ciekawości i fascynacji tym, co nieznane Na ten aspekt podróżowania zwraca uwagę m.in. Leszek Kołakowski, pisząc iż o wiedzę, której jeszcze nikt nie posiadł, lecz na przykład o doświadczenie nowości. „odkrywania” czegoś, ale takiego odkrywania, w którym niekoniecznie chodzi w podróży wydaje się również – podkreślany przez Kołakowskiego – aspekt Por. L. Kołakowski Wrocław 1993 w tekście po skrócie BO; . Barbarzyńca w ogrodzie Podróżny horyzont rozumienia , Labirynt nad morzem , Labirynt Mini wykłady o maxi sprawach 17 – pojmuje swoją rolę w tradycyjnie hermeneutyczny spo- Martwa natura z 15 . Niejednokrotnie efektem tego typu wędrówek są Barbarzyńcy w ogrodzie , MŁ i AB, Warszawa 1990, cytaty lokalizuję , Fundacja „Zeszytów Literackich”, wędzidłem, Wydawnictwo Dolnośląskie, , cz. 1, Znak, Kraków 1997. Istotny , Martwej natury z wędzidłem

Warszawa 16 .

275 276 i jedność log między pokoleniami i epokami, a ludzkość może się rozpoznawać jako całość kiego życia. Właśnie z przekonania, że to dzięki tekstom kultury możliwy jest dia- przekonaniem o istnieniu ponadczasowych wartości, wyznaczających miarę ludz- ujawnia to, co ukryte, czyniąc to z głębokim nia sobie i innym „teksty kultury”, 18/ tekturę poznajemy chodząc i wędrując”, i dodawał: zof przekonywał, że odbiór obrazów polega na ich aktywnym czytaniu, „archi- i architekturę, określane przez niego również jako „pasaże czasu”. Niemiecki filo- na uwadze nie tylko dzieła ulotne, jak muzyka, taniec i mowa, ale też malarstwo o indywidualnym, narzucającym się odbiorcy czasie każdego dzieła sztuki, mając obcuje. Dla porównania warto w tym miejscu przywołać Gadamera, który pisał mym dziełem, jak i z okolicznościami, w których on, Zbigniew Herbert, z nim z dziełem) dodając stopniowo coraz więcej szczegółów związanych zarówno z sa- eta opisuje fragment po fragmencie, rejestruje czynność poznawania (spotkania i sztuce doświadczeniem, a z drugiej – świadomie wybraną tradycję literacką. na własne oczy zobaczyć i dotknąć tego, co znał do tej pory tylko z reprodukcji. ności: w (BO,ręką po rowkach kolumny” s. 26). Wielokrotnie pisze też o potrzebie naocz- twarz do kamieni, zbadać ich zapach, przesunąć zapachu, barwie: „…przybliżyć osadzić dzieło, do którego przybywa, w rzeczywistym krajobrazie, przestrzeń”, kie historyczne konteksty, się w określoną musi też dotknąć, obejść i „zanurzyć kultury, jest uważny wobec każdego szczegółu, a jednocześnie przywołuje szero- z turystycznymi przewodnikami. Jak prawdziwy hermeneuta staje przed tekstami głosami na jego temat, z naukowymi rozprawami, z potocznymi oczekiwaniami, prowadzi otwarty dialog zarówno z samym dziełem sztuki, jak i z różnorodnymi lecz pretacji. Nie łudzi się (i nie zwodzi czytelnika), że odkrywa „nowe lądy”, Kultury i że to, co poznaje, nosi już na sobie ślady wielu spojrzeń, odczytań, inter- (BO, s. 21). lem Ziemi, dziedzicem nie tylko Greków i Rzymian, ale prawie nieskończoności” „Nigdy jeszcze nie utwierdziłem się mocniej w kojącej pewności: jestem obywate- śmy poza malarsko-widokową jakość budowli i nie dotarliśmy do niej jako architek- śmy poza malarsko-widokową graficznych reprodukcjach. To rozczarowanie oznacza w istocie, że w ogóle nie wyszli- malownicze, jak to przywykliśmy sądzić z ich wyglądu na znanych nam foto- nie są tak dowle kultury ludzkiej w oryginale, doznajemy często pewnego rozczarowania. Wcale nięto w naszych czasach, polega na tym, że kiedy oglądamy po raz pierwszy wielkie bu- Jedno z wielkich zafałszowań, które pojawiło się w wyniku kunsztu reprodukcji, jaki osiąg- Podróże Tekstowe zapisy obcowania z dziełami sztuki mają charakter procesualny: po- Podróż jest dla niego – z jednej strony niezbędnym rozważań o historii Herbert-podróżnik ma również pełną świadomość, że podróżuje po świecie Por. M. Janion Warszawa 1982. Barbarzyńcy w ogrodzie 18 , rodzi się pełen euforii komentarz eseisty po wyjściu z grot w Lascaux: Hermeneutyka ,

manifestuje swój entuzjazm wywołany tym, że może w: tejże Humanistyka: poznanie i terapia , PIW, od wczesnych reportaży poprzez dziennikarza, autora licznych reportaży podróżniczych. Ewolucja tego pisarstwa umożliwiającym zrozumienie, a relacja z podróży – zapisem tego doświadczenia. w jego dosłowną i symboliczną przestrzeń. Taka podróż staje się doświadczeniem bezpośrednim odkrywaniem, z fizycznym i intelektualnym trudem wtapiania się chitektonicznych, anegdotycznych oraz poetyckich zmysłowych doznań. trzeba się wspiąć”; i wnętrze, opisywane w splocie szczegółów historycznych, ar- innych budowli; i dalej – jej masywne kolumny,pośród których trzy schody „po pierw z oddali pojawia się zarys świątyń leżących na równinie; następnie bazylika wiedniej kolejności od planu ogólnego do coraz dokładniejszych szczegółów: naj- niejako w trakcie zwiedzania – ujęty został w dynamicznej perspektywie, w odpo- tualnego wyglądu greckich budowli, dokonywany (również w tekstowym zapisie) wpływem ilustracji wyobrażeń), ustępuje podczas uważnego zwiedzania. Opis ak- świątyń doryckich (poeta musi uwolnić się od wiedzy książkowej i nabytych pod rozumieniu podróży się wydaje – nie tylko dojrzewanie pisarskiego kunsztu, ale i zmianę w samym różnika. Początkowe własnego „przekraczania granic” młodzieńcze pragnienie czenia, dzięki którym Kapuściński przeobraża się z dziennikarza w reportera i pod- lejne, splecione z uprawianymi równolegle lekturami, nawarstwiające się doświad- do Indii, poprzez pobyt w Chinach po wędrówki Afryce – ukazane są jako ko- aspekty tej przemiany: liczne podróże – od pierwszej, niespodziewanej wyprawy najbardziej elementarnych pytań. sensów i przekonaniu o tym, że do rozumienia dochodzi się poprzez stawianie wo doświadczeniu złożoności i wielowymiarowości świata, poszukiwaniu głębszych we jest opisanie rzeczywistości i ukazanie obiektywnej prawdy, ustępuje stopnio- porterskie: przekonanie, że dzięki naoczności i bezpośredniości przekazu możli- 21/ 20/ 19/ relacja z podróży do Paestum Inne są źródła i motywacje podróżnych relacji Ryszarda Kapuścińskiego – sztuki – odbywa się równolegle z jego Rekonstrukcja – próba zrozumienia dzieła W opublikowanych w 2004 roku Modelowy przykład takiego spotkania z dziełem sztuki stanowi Herbertowska obiecuje naszemu własnemu odczuwaniu życia i jego spotęgowaniu. ła, trzeba stopniowo „wychodzić” i w ten sposób osiągnąć to, co ów twór architektury tury, do sztuki. Trzeba tam podejść i wejść. Trzeba stamtąd wyjść i budowle obejść doko- Kozicka Por. tenże, np.: Rozdział H.G. Gadamer lokalizuję w tekście po skrócie PH. K. Krzemieniowa, Oficyna Naukowa, 1998; Warszawa Podróże z Herodotem U Dorów,

1978; Podróżny horyzont rozumienia Aktualność piękna. Sztuka jako gra, symbol i święto Kirgiz schodzi z konia Imperium 21 w: . Charakterystyczne dla pierwszych relacji nastawienie re- Barbarzyńca w ogrodzie Czytelnik, Warszawa , Znak, 20 , w której początkowe rozczarowanie rozmiarami Cesarza

Kraków 2004. Cytaty z Podróżach z Herodotem 1968;

Warszawa 1993. po Gdyby cała Afryka Imperium .

1993; Heban i Podróży z Herodotem Heban Czytelnik, Warszawa 1969; odsłania autor istotne , przeł. odzwierciedla – jak Cesarz 19 , Czytelnik,

277 278 mienia tego, co odmienne i tego, kryje się pod powierzchnią zdarzeń: znania i reporterskiego opisania innego świata, a następnie – w pragnienie zrozu- kraju, przemieszczania się dokądkolwiek przechodzi stopniowo w potrzebę po- 22/ ją najpierw poznać” (PH, s. 81) ją najpierw poznać” konuje, że każda kultura wymaga akceptacji i zrozumienia. I aby ją pojąć, należy pierwszym, który odkrywa wielokulturową naturę świata. Pierwszym, który prze- z niego rozumieć. W związku z tym napisze Kapuściński„jest o Herodocie, że nia wiedzy i rozumienia sposobu, w jaki można i trzeba poznawać świat, by coś giej – jego czytanie Herodota to wnikliwa hermeneutyka tekstu, lekcja przyswaja- średnie doświadczenie, poprzez trudy podróży i kontakt z innymi ludźmi. Z dru- – poznawania i przeżywania świata, próba jego rozumienia poprzez bezpo- tam” poza przypisany sobie czas, by zrozumieć, iż „przeszłość i teraźniejszość tworzą strzeni, czasów i kultur prowadzące autora do przekonania, że trzeba wychodzić lepiej czytać. Połączenie to połączenie (i przekraczanie!) wielu prze- obu „podróży” wać i patrzeć na świat, a wiedza i doświadczenie płynące z wędrówek pozwalają ry. Kapuściński jest świadomy tego podwójnego wymiaru: lektura uczy go wędro- nej dla doświadczenia podróży i przeszłości znamiennej lektu- opisującego świat dochodzi do znakomitego połączenia teraźniejszości znamien- ludziom miejscu, a także czytać, słowem – próbować coś zrozumieć. (PH, s. 214 -215) żyn zamachu, ustalać, co się za nim kryje i co on znaczy, czyli rozmawiać, przyglądać się wyjść poza ten ciąg obrazów, próbować sięgnąć w głąb? […] Zacząłem szukać tła i sprę- kujemy nasze torby i ruszymy dalej […]. Czy nie można przebić się przez ten stereotyp, tych, uprzątną wraki spalonych samochodów i zmiotą z ulic rozsypane szkło, a już spa- korespondenci i reporterzy – nie. Ledwie bowiem w miejscu wydarzeń pochowają zabi- a potężne i niepowstrzymane siły doprowadziły do nich? […] I kto je będzie śledził? My, Czego wyrazem są te pełne krzyku i krwi, sceny zagłady? Jakie podskórne i niewidoczne wać to, czego się dowiedział, lub żeby po prostu rzecz zapamiętać. (PH, s.101) To [Herodot] rasowy reporter: wędruje, patrzy, rozmawia, słucha, żeby później zanoto- Z jednej strony wędrowanie Kapuścińskiego to realizacja pragnienia „bycia kroczenia granicy. wicie chodziło mi o jedno tylko o sam moment, sam akt, najprostszą czynność skromne, bo miano- nie, które nie dawało mi spokoju, nęciło mnie i dręczyło, było nawet -inaczej. Ale co to znaczy inaczej? […] Ale, w gruncie rzeczy największe moje pragnie- być moment wielkiej emocji, poruszenia, napięcia. Po tamtej stronie-jak jest? Na pewno- Zastanawiałem się, co się przeżywa przechodząc granicę. Co czuje? myśli? Musi to Podróże Dzięki prowadzonej równolegle podróży po świecie i podróży-lekturze tekstu s. 169-174, 203, 243-245. w tekście, a także postać samego Herodota „wyłaniającą się” spoza dzieła. Por. np. relacje z ludźmi, sposób zbierania materiałów i ich zapisywania, odautorskie uwagi poznawania i opisywania świata, pisze Kapuściński wielokrotnie, analizuje jego O Herodocie jako pierwszym reportażyście i jako mistrzu, od którego uczy się (PH, s. 13, podkreślenia autora) 22 . prze- nej wiedzy na dany temat. Ma przy tym również potrzebę „spotkania” – konfron- nej wiedzy na dany temat. Ma przy tym również potrzebę „spotkania” danego”. Taki podróżny nie tylko ma wiedzę (przedsądy), ale też świadomość włas- „za- traktuje on świata jako czegoś oczywistego, „danego”, lecz raczej coś nie świata, podejmowanie wysiłku jego zrozumienia, nabywanie mądrości. Nie że dla prawdziwego wędrowcy ważne jest nie tylko oglądanie, ale też doświadcza- krywaniem świata Marco Polo gają” – jak już chociażby Kolumba, który wyruszył w podróż zainspirowany w nieznane – tak bowiem nie jest, bo również podróżnika „obciążają” (lub „pocią- zują tylko pobieżne i powierzchowne kontakty. swoje przeżycia przy pomocy przewodników czy aparatów fotograficznych; nawią- re zostali wcześniej „przygotowani”), a nie konkretne krajobrazy, zapośredniczają mknięci” w świecie własnych wyobrażeń, postrzegają „widoki” (widoczki, na któ- czy odtwórczy sposób, związani z przestrzenią, którą konsumują. Przybywają „za- dziwej – zbierają oni raczej wrażenia niż doświadczenia i nie są w żaden, twórczy zyczna obecność turystów w Naturze czy Kulturze nie oznacza ich obecności praw- tracenia podstawowego sensu podróży, jakim jest przeżycie autentyczności. Fi- więc tylko nakreślić możliwy horyzont odpowiedzi. 23/ (PH, s. 259). tłem” w ciemności, otoczeni świa- znał Herodot” napisze w poetyckim skrócie: „Stoimy przed przedmiotami wydobytymi z morskiego dna, by popatrzeć na „świat, który trze do miejsca, w którym urodził się Herodot, i stanie w miejscowym muzeum „poznania wszystkiego – życia, świata, siebie” (PH, s. 253). Dlatego kiedy już do- się w innych, by lepiej zrozumieć siebie, i że podróż to wielki wspaniały wysiłek czyć, że „jest wiele światów. (PH, s. 250); że należy przeglądać I że każdy jest inny” nieprzerwany strumień historii” (PH, s. 256), i poza własną przestrzeń – by zoba- formę czy sposób rozumienia świata sób podróżowania (i zapisywania tychże podróży) można jeszcze traktować jako oraz czy taki ponowoczesny spo- dycyjną a ponowoczesną „turystyką” „podróżą” się nieuniknione pytania o to, w jakim stopniu te relacje oscylują pomiędzy tra- świadczania świata oraz zapisy wpisanych w te doświadczenia podróży, to pojawią Nie w tym jednak rzecz, że turysta wie, co będzie oglądał, a podróżnik wyrusza Zacznijmy od tego, że standardowe zachowania turystyczne prowadzą do za- Odpowiedź na te pytania nie jest dla mnie ani oczywista, prosta, spróbuję A potem wyruszy w kolejną podróż. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę współczesne sposoby podróżowania i do- 3. Kozicka rozumienia. Por. P. Kowalski zafałszowania i zapośredniczenia nie prowadzą one ani do poznania, podróży to nasuwa się oczywisty wniosek, że ze względu na leżące u ich podstaw Jeśli wziąć pod uwagę antropologiczne czy socjologiczne analizy ponowoczesnych Podróżny horyzont rozumienia )

wcześniejsze wyobrażenia. Rzecz natomiast w tym, Odyseje nasze… 23 . Od-

279 280 nością i zniewoleniem obcością i swojskością, dowol- merowskie uprzywilejowane miejsce „pomiędzy” go przybywa, i tego, z którego przybywa. A takie usytuowanie przypomina Gada- się podąża. Podróżny znajduje się na styku dwóch światów: tego nowego, do które- nią domu, a obcym, coraz bardziej zbliżającym się światem/miejscem, do którego i poznawania taką łatwością podróżowania, która niweluje poczucie obcości, trudu przeżywania znaleźć można obawę przed „podróżach intelektualnych” W wielu współczesnych wymaga od turysty aktywności, zaangażowania w kontakt z inną przestrzenią. ale też nie zyczne zmęczenie nie stanowią już problemu; świat „nie stawia oporu”, zmieniają charakter doświadczeń podróżującego: ani czas, przestrzeń, fi- lują różne trudy i problemy zawiązane z przemieszczaniem się, ale też głęboko wędrowiec powolność pieszej (najczęściej) wędrówki 27/ 26/ 25/ 24/ wowa zasada turystyki cia takiej aktywności. na wartość tkwi w samej (nawet z góry skazanej niepowodzenie) próbie podję- „spotkanie”, „poznanie”, „zrozumienie” jest możliwe, albo też, że istot- konanie, że można zrozumieć świat. I towarzyszy temu nierzadko optymistyczne prze- nym” w tym spotkaniu, w bezpośrednim doświadczeniu łączącym „wiedziane” z „widzia- tacji tej wiedzy z samym miejscem, przestrzenią, przedmiotem; wie, że dopiero doświadczenie bycia „pomiędzy”; „czasowa włóczęga”, okresowe „pozostawanie w podróży”, w „wyłączonej” w podróży”, okresowe „pozostawanie „czasowa włóczęga”, czaso- Jedną z takich prób jest odnalezienia czy przywrócenia tego wymiaru „pomiędzy”. Kolejna jako podsta- usług” kwestia. Bezpieczeństwo, wygoda, „standaryzacja Podróże Również w dzisiejszych indywidualnych „podróżach” znaleźć można wiele prób „podróżach” Również w dzisiejszych indywidualnych Biblioteka „Więzi’, Warszawa 2001, s. 43. podróż do Italii z „konkretną innością mijanych krajobrazów ludzi i zjawisk” ( Montaigne’a, zazdrości mu długiej, męczącej podróży, umożliwiającej stopienie się czyk, Czarne, Wołowiec 2001 badaniu. Studia z filozofii kultury Por. E. Kobylińska Stasiuka lokalizuję w tekście po skrócie JB. dziennik… nawiązywania kontaktów albo przynajmniej obserwacji. Por. J. Stempowski pociągi osobowe, które dają możliwość współuczestnictwa w życiu tubylców, Innym ulubionym przez współczesnych wędrowców sposobem podróżowania są do wieloryba jeździł daleko ale widział niewiele” (J. Stempowski porównuje zbiorowe wycieczki autokarowe do „podróży Jonasza, który w brzuchu przemieszczenia się w miejsce, z którego rozpoczyna pieszą uważną wędrówkę, Przykładowo: Jerzy Stempowski, wykorzystujący środki komunikacji tylko do Por. K. Podemski Niemiec, w: tegoż Od ; A. Stasiuk 25 . Szybkości i zabieganiu turystycznych objazdów przeciwstawia w: tegoż Socjologia podróży Hermeneutyczne ujęcie kultury jako komunikacji 27 24 Jadąc do Babadag . oraz szybkość i łatwość podróżowania łagodzą czy niwe- Węzeł gordyjski oraz inne pisma rozproszone 1948-1998 Berdyczowa do Lafitów , s.197. Zbigniew Herbert, komentując , red. K. Zamiara, PWN, Warszawa 1985.

pomiędzy swojską, ale oddalającą się przestrze- . , Czarne, Wołowiec 2004. Cytaty z tej książki , wyb., opr. i przedm. A.S. Kowal- 26 , która pozwala na znamienne Nowy dziennik podróży Pana Montaigne’a w: O kulturze i jej Voyage en Italie , Nowy niej oczekiwali. Jeśli zaś za istotne w doświadczeniu podróży uznamy samopozna- niej oczekiwali. Jeśli zaś za istotne w doświadczeniu poznają niczego nowego, nie doświadczają innego poza tym, czego wcześ- miast pokazuje to, czego oczekują od niego turyści. Podróżujący w ten sposób nie postrzega to, co zostaje mu zaanonsowane, podane do zobaczenia – świat nato- nienia turystycznych oczekiwań. Tak rodzi się podwójne zafałszowanie: turysta stości, na świecie, konieczność bycia atrakcyjnym, zauważalnym, gotowym do speł- rzeczywistości jako migawkowego zbioru widoków, ale też wymusza na rzeczywi- nie się po powierzchni. Prędkość, o której pisze Virilio, wymusza postrzeganie największych ilości wrażeń, zamiast zgłębiania i namysłu – szybkie prześlizgiwa- innych ludzi, kultur” kilometrów, zbliżenia i zrozumienia świata, lecz staje się „formą miast, krajów”, że podróżowanie nie jest tylko „mechanicznym przemieszczaniem się, zaliczaniem nieważ ten zwyczaj zmusza „do koncentracji i aktywnego patrzenia” oraz sprawia, swoich studentów do codziennego zapisywania faktów i podróżnych wrażeń, po- 29/ 28/ bert w w, aby nawiązać ó d uduchowionym ponad miarę, poszukiwałem zawsze dla takiego wędrowcy niezbędnym warunkiem poznania i rozumienia. „Nie będąc katedry,starte przez pielgrzymów stopnie pojedyncze gesty, detale… – stają się nie. Konkretność i namacalność opisywanej rzeczywistości: koleiny na drogach, nie różnych wymiarów i kontekstów rzeczywistości, na interpretację i rozumie- podróżowania to uważność i namysł, służące poznaniu, pozwalające na dostrzeże- wania, podejmowania wysiłku rozumienia. się swoistym rodzajem wyobcowania, czy też impulsem do poznawania, porówny- doświadczenia: nych Andrzeja Stasiuka. Podróżujący po Polsce autostopem pisarz tak opisuje swoje ności. Tego typu doznania odnaleźć można między innymi w relacjach podróż- mującego fizycznego doświadczenia włóczęgi z „turystycznym” poczuciem wol- przestrzeni, połączenie – jeśli wrócić do ponowoczesnego modelu Baumana doj- Po stronie turystyki zamiast uważności na świat mamy kolekcjonowanie jak Kolejny problem wynika z tego, że istotne aspekty prawdziwego, tradycyjnego Problem staje jednak w tym, czy przebywanie w takiej przestrzeni „pomiędzy” roctwa. (JB, s. 11) umysł dopiero oddzielał się od świata i jeszcze nie zdawał sobie sprawy ze swojego sie- skórze dotyk bezimiennej przestrzeni, która łączy nas z najdawniejszym czasem […] gdy swoje istnienie dopiero wtedy,tekst. Bardzo możliwe, że człowiek odczuwa gdy czuje na wartych wspomnienia dokonań […] ten ciąg obrazów to nie był żaden kraj, pre- Poruszałem się w przestrzeni, która nie miała żadnej historii, żadnych dziejów, żadnych Niebo, drzewa, domy, ziemia – to wszystko mogło znajdować się gdziekolwiek indziej. Kozicka R. Kapuściński R. Z. Herbert Labiryncie nad morzem Labiryncie Labirynt… Podróżny horyzont rozumienia Pochwała wędrowania, porozumienie i przymierze” , s. 29. 29 28 . . A Ryszard Kapuściński przyznaje, że nakłania „Nowe Książki” 2002 nr 7/8, s. 9. materialnych śla-

– wyznaje Her-

281 282 30/ cym turystycznym modom i sposobom podróżowania, choć niejednokrotnie z prze- niejszych. i przestrzeń, dając możliwość powrotu do pytań pierwszych, naiwnych, najważ- które unicestwia właściwie i czas, samopoznania poprzez takie „przyśpieszenie”, ni, natłoku obrazów i elementów rzeczywistości, podejmując jednocześnie próbę Babadag kondycja podmiotu. W relacji ze swych młodzieńczych podróży autor tości decyduje nie tyle czas i sposób podróżowania, ile wrażliwość i intelektualna cych inne poczucie czasoprzestrzeni, zmieniających usytuowanie Ja w świecie? percepcji, jak i niezbędności (konieczności) podróżnych doświadczeń, wyzwalają- ma świadomość zarówno sztuczności turystycznego świata, ograniczeń własnej „zatrzymania”, refleksji doświadczenia „inności”? Nowoczesnym wędrowcem, który się w podróż – z pozoru szybką, nieuważną, chaotyczną, a jednak niepozbawioną Kim jest więc ten podróżny, który w przestrzeni ponowoczesnych obyczajów udaje bianie, pretować je można jako ponowoczesną hermeneutykę, której celem jest nie sób oglądania świata – tkwią istotne dla współczesnej świadomości aspekty. Inter- bów podróżowania doświadczenie indywidualne, szybki i niezaangażowany spo- nizowanej turystyki, lecz raczej jako wyrosłe na gruncie ponowoczesnych sposo- bie. bie. W tym wypadku trudno mówić o próbach rozumienia świata czy samego sie- przede wszystkim atrakcji czy odmiennego od codziennego wizerunku samego sie- nym biegunie postrzegać musimy turystę, który w swoich eskapadach poszukuje drówce „wraca do siebie” wzbogacony o nowe doświadczenia, to na przeciwstaw- nie w zetknięciu z nowym, innym światem, jeśli uznamy, że podróżnik dzięki wę- skie z ich naturalnego i symbolicznego kontekstu, przypomina myśl słabą, Vattimow- na, chaotyczna, prześlizgująca się po powierzchni percepcja wyrywająca rzeczy percepcji odnaleźć można w przywoływanej już przeze mnie relacji Stasiuka: Jego późniejsze podróże podejmowane są ostentacyjnie przeciw obowiązują- Takie przykłady, jak relacje z podróży Andrzeja Stasiuka, pokazują, że o war- Ale i w tym doświadczeniu – ujmowanym nie tyle jako obyczaj masowej zorga- zastygłe na mój widok w ćwierć gestu. (JB, s. 11-12) czorem lasy nad Sanem, faceci kuflami, jak zjawy w wiejskiej knajpie, fantomy nie widział, karnawał, rozkurz, trwonienie i ani śladu akumulacji. Rano Wybrzeże, wie- w ogóle się nazywać. Nieustanny wydatek, nieustanna strata, rozrzutność, jakiej świat Każde miejsce było dobre, ponieważ mogłem je opuścić bez żalu. Nie musiało nawet Podróże przeżycia autentyczności (P. Menzio zbanalizowany, wariant „mocnego” doświadczenia podróży jako „osłabiony” przeze mnie autor G. Vattimo percezione distratta świadomie wpisuje się w ponowoczesny rytm szybkiej zmiany przestrze-

wyjaśnianie,

Le avventure della differenza Le Il Viaggio dei Filosofi (rozbiegany wzrok, rozproszona percepcja)

lecz lecz

zderzanie Il Viaggio… , Garzanti, Milano 1980, s. 6. Cytowany już pisze, że dzisiejsza moda na turystykę to ). różnych sensów. A nieuważ- 30 . Ślady takiej Jadąc do zgłę- zumieniu opisywanego świata, lecz raczej udokumentowaniu przekonań wędrow- wanych zjawisk, szczegóły, detale, pojedyncze postacie nie służą w jego relacji ro- „kpiną ze wszystkich pokus ładu i dostatku” (JB, s. 214-215). Konkretność opisy- postindustrialnej, uporządkowanej rzeczywistości, które są dla niego „rewersem” „obrazki”, które są staje w tych miejscach „obserwatorem”. Chce oglądać takie nie wyjeżdżał”, ale pozo- skości). Szuka miejsc, w których czuje się, „jakby nigdy kontaktów (poza przygodnymi spotkaniami potęgującymi wrażenie mentalnej bli- ani poznawać, nie chce wnikać w życie tubylców, ani nawiązywać jakiś bliższych tym, czego szuka; nie chce niczego „rozumieć” zamierza zobaczyć niczego poza własnych oczekiwań i wyobraźni, nie pisarz nie chce się wyzwolić z „ograniczeń” strzenią uformowaną w tak nieodwołalny sposób” (JB, s. 107). Wygląda na to, że mogłem się pogodzić z prze- (JB, s. 100); „nie nieważ był zbyt nierzeczywisty” pasuje do jego wyobrażeń o tej rzeczywistości: „musiałem porzucić ten widok po- chce zobaczyć, odrzuca wszystko, co uporządkowane, uładzone, stabilne, nie do wszystkiego, co nie wygląda tak, jak powinno”, dlatego szuka tylko tego, dowej”, turystycznej wizji. sytuacje, obrazki i motywy, które są radykalnie odmienne od tej pierwszej, „fasa- znać czy zrozumieć rzeczywistości, do której przybywa. Wybiera tylko te miejsca, od turystycznego szablonu – popada w inny, antyturystyczny i też nie próbuje po- Z drugiej – wybierając rolę kontestatora i włóczęgi, manifestacyjnie odcinając się niego podwórka, sugerując przy tym, że to właśnie owa fasada jest antyświatem. stość współczesnej Europy nie od strony zachodniej fasady, lecz od strony wschod- pokazuje rzeczywi- realizuje bowiem karnawałowy schemat „odwrócenia świata”, dustrialna rzeczywistość, ani od ponowoczesnego sposobu percepcji. Z jednej strony stu (JB, s. 110). ność” czaje i „poczuć się jak turysta”, czuje „jak szpieg skazany na powierzchow- Jeśli czasem próbuje się „wpisać” serwowaniu codziennego życia, domów, ludzi, krajobrazów: sprawy i rzeczy „inne”. Wybierający włóczęgę Stasiuk poświęca swoją uwagę ob- w tekście odautorskie przypomnienia, że podróżuje „inaczej”, interesują go tostopem bądź też osobowym pociągiem) świadczą o tym pojawiające się ciągle szlakiem „najtańszych wyrobów tytoniowych”, poruszanie się starym autem, au- nych turystycznych tras błądzenie na Wschód i Południe Europy, podróżowanie wodnikiem w ręce. Oprócz wyboru trasy i sposobu podróżowania (dalekie od zna-

Dlatego też deklaruje swoje „zamiłowanie do rozpadu” i „żałosną skłonność Wydaje się jednak, że mimo, a może raczej: na skutek tego ostentacyjnego ge- łych Cyganów. (JB, s. 95) Poszedłem z nimi, ale nic a nic nie obchodził mnie dostojny zabytek. Patrzyłem na ma- liśmy oglądać stare kobiety siedzące przed domami na głównej ulicy. (JB, s.69) W Gónc zatrzymał się przed Domem Husyckim, ale nas nie interesowały zabytki. Chcie- Kozicka Stasiuk w swoich „podróżach” nie „wyzwalaStasiuk w swoich „podróżach” ani od tego, co niesie postin- się” Podróżny horyzont rozumienia

w obowiązujące współcześnie podróżnicze oby-

283 284 33/ 32/ 31/ cy ciństwa i błogiego poczucia wolności, wytchnieniem od rzeczywistości (JB, s. 75), pożądanym (chwilowym) wyzwoleniem, powrotem do dzie- narkotyku” „po prostu stosunkowo zdrowym rodzajem konaniem podróż jest dla Stasiuka sądów, którym nigdy nie sprosta rzeczywistość” (JB, s. 219). Zgodnie z tym prze- czoną dal domysłów, uciekający horyzont wyobrażeń i fatamorganę słodkich prze- bie więcej przestrzeni, niż wskazuje geografia, że otwierają przed nim „nieskoń- wyobrażonych, a nieoczywistość odwiedzanych krain powoduje, że zawierają w so- (JB, s. 50). I właśnie dlatego kolejne podróże są tylko powtarzaniem tych nowo” „…nic właściwie nie pamiętam z tej podróży, więc muszę wszystko wymyślać na (JB, s. 106). Dlatego relacjonując swoją wędrówkę może napisać: wyobraźnia” jobrazy, gdzie nie może „znaleźć żadnych pęknięć, w które mogłaby się wślizgnąć ka-wędrowca i Stasiuka-pisarza. Dlatego podróżując odrzuca on te miejsca i kra- rzeczywistość, oglądane miejsca, krajobrazy, ludzie, zdarzenia) prowadzą Stasiu- z podróży. To (a nie właśnie wyobraźnia na równi z pragnieniem „bycia w ruchu” nych fragmentów, okruchów, śladów wyzwalających wyobraźnię autora relacji mieszczanie się we współczesnym świecie spektywy, to znamienna dla Stasiuka świadomość, czym jest podróżowanie i prze- z przyjętej tu przeze mnie per- (JB, s. 236). Co jednak najciekawsze nie kończą” dotyczą pamięci i przestrzeni, więc „zaczynają się w dowolnym miejscu i nigdy tach. Czasami wyciągam jedno albo drugie…” (JB, s. 236). napisze Stasiuk: „Trzymam te wszystkie zdarzenia w tekturowym pudełku po bu- kich chwil są pamiątki: banknoty, monety, bilety, rachunki i inne świstki. O nich Jedną z form ocalenia ta- tego, co znika z horyzontu, „chwytania teraźniejszości”. zbędną pożywką dla wyobraźni, ale też indywidualną próbą ocalenia w pamięci 31 Podróże Z tych podróżnych pamiątek wysnuwać można kolejne opowieści, takie, które , a kolejne doświadczenia nawarstwiają się w niekończący kalejdoskop róż- środkową, okrętowy – ba, nie musimy nigdzie docierać i wystarczy, że zataczamy kręgi”. kinetyce, po tym, że wyruszając z punktu A, wcale nie musimy dotrzeć do punktu B znalazł w czasach, gdy istnienie poznaje się po ruchu, przemieszczeniu, Por. np.: „…mam swoją granicę do uprawiania transgresji, i to jest w porządku i jak s. 221). opuszcza nas w końcu własne istnienie, jako coś różnego od reszty świata” (JB, Z każdym kilometrem robi się jej coraz mniej i tak jak w dalekim dzieciństwie Por. m.in: „…już w okolicach Zborowa zaczyna zwisać człowiekowi jego tożsamość. najważniejszym owocem podróży. Stąd zapewne samo oglądanie, „zbieranie”, kolekcjonowanie jest dla Stasiuka spróbuje, to „świat rozstąpi się jak zjawa i w rękach zostanie pustka” (JB, s. 56). – jak pisze Stasiuk w wyobrażonym dialogu z Jakubem Szelą nawet jeśli się nie posiada przy tym wyraźnego „oblicza”, któremu można by się przeciwstawić, bo przeciwstawionym nieuchwytnym ideom bogactwa postindustrialnego świata. Świat jedynym uchwytnym (i jak się wydaje, nieustannie poszukiwanym) konkretem Właśnie nędza, odrzucenie, kalectwo, ruina, okruchy przeszłości są dla Stasiuka ,

w: J. Andruchowycz, A. Stasiuk Czarne,

Wołowiec 2000, s. 140. Moja Europa. Dwa eseje o Europie zwanej 33 oraz wyraźnie eksponowane przeko- Dziennik 32 . Jest nie- nieniem. nięcie świata” i wyzwolenie od rozmyślań nad przypadkowym, tymczasowym ist- która nie potrafi nadać sensu ludzkiemu życiu, geografia może pozwolić na „ogar- 35/ 34/ róży „nic się nie zmieniło”, by w końcu napisać: róży „nic się nie zmieniło”, podkreśla, że „wraca tak samo głupi, jak ciemny wyjeżdżał”, że po powrocie z pod- żadnej całości, nie układają się w wyższe sensy i porządki. Pisarz wielokrotnie miątki, wspomnienia nie prowadzą do jakiegoś istotnego poznania, budują nanie, że ciągle podejmowane podróże, „nagromadzone” doświadczenia, ślady, pa- żeń i obrazków, krążeniu po świecie padku relacji Herberta albo Kapuścińskiego), lecz raczej kolekcjonowaniu wra- porządków, ponadczasowego czy ponadlokalnego zakorzenienia (tak jak w przy- cych nim zasad, poszukiwaniu istotnych sensów, głębszych mechanizmów, wyższych ile reprezentacji rzeczywistości. Nie służy również rozumieniu świata i kierują- rii i dochodzi do wniosku, że „świat jest teraźniejszością i ma gdzieś opowieść” podobnie jak o podróżach, że nie potrafi za ich pomocą stworzyć sensownej histo- samego istnienia” (JB, s. 249) Dlatego też o swoich opowieściach pisze Stasiuk, się w „czasie teraźniejszym nieustannie dokonującym”, „wyczerpujące w akcie dziejące rie bez centrum jak przedmieścia po horyzont kulminacji miasta”, Tego służy bowiem poznawaniu nie tyle rzeczywistości, typu „podróżowanie” Relacje z podróży Andrzeja Stasiuka są jak jego ulubione miejsca, „jak peryfe- neria zacznie wytwarzać coś w rodzaju sensu. (JB, s. 261) ilość w końcu przejdzie w jakość, że jedno się zazębi z drugim i niczym cudowna maszy- Leskovik i co tam jeszcze nie pozostawiają śladów na tyle wyraźnych, by uwierzyć, że Wszystko więc wskazuje na to, że nic nie zostaje, Ubla, Heviz, Lendava, Babadag, Kozicka oraz fakt, że wędrujący pisarz nigdy nie podaje w wątpliwość własnej tożsamości. „turystycznym” rysem Stasiuka-włóczęgi byłoby właśnie „kolekcjonowanie wrażeń” wędrówek i co uznać można za znamienny rys podróży turystycznej. Kolejnym, którego zawsze można wrócić, co w istotny sposób wpływa na charakter tych Jednak podróżom Stasiuka towarzyszy zawsze świadomość posiadania domu, do Stasiuk również w Por. kolejno JB, s. 216 i 227. O podobieństwie między podróżą a opowieścią pisze (s. 99-100, por. też s. 138). a każda przyzwoita podróż zawsze przypomina mniej lub bardziej poplątaną pętlę rzeczywistość, wiodąc nas wprost do urojonego celu. Nie ma nic na końcu książki, przywodzą na myśl monotonną i hipnotyczną linię druku, która przecina literackie, epika tras, liryka odpoczynków, czerń asfaltu nocą w światłach auta z drogi nie wracamy wiele mądrzejsi. Granice jak rozdziały, kraje jak gatunki z podróżą, gdy koraliki geografii nawlekają się na nitkę życia. Ani z lektury, ani i błąkać się. W końcu przyznaje: „Pisanie jest wymienianiem nazw. Tak samo jest w podróży, jak i w opowieści nie przemieszcza się linearnie, lecz musi wciąż kluczyć Podróżny horyzont rozumienia Dzienniku okrętowym, 35 z nadzieją, że w obliczu „porażki” historii, podkreślając wielokrotnie, że zarówno 34 .

285 286 1/ A dalej – wynalazku. Pisał: Ruskin ubolewał nad losem tych, którzy skazani byli korzystać z usług nowego wali się – w zamian za szybkość znosić kolejowe niewygody i upokorzenia. John do prymitywnych węglarek wsiedli ludzie, i kiedy pierwsi pasażerowie zdecydo- masowych. Nowoczesna tożsamość zaczęła się kształtować w momencie, w którym nej. A zupełnie poważnie: kolej wymyślono do przewozu węgla i innych towarów środka lokomocji. z siebie szlachetniejsze cechy ludzkiej natury dla dostosowania się do tego ziemskiego Kolej przemienia podróżnego w żywą przesyłkę pocztową. Na czas podróży człowiek zrzuca i pomiędzy żywopłotami zamiast jechać poprzez tunele nasypami. podróżowałby w ten sposób, wolałby wędrować spacerowym krokiem poprzez wzgórza przejściowo choćby – nieszczęśliwych. Nikt, kogo okoliczności do tego nie zmuszają, Cały system komunikacji kolejowej obsługuje ludzi będących w pośpiechu, a z tej racji – Kolej wymyślono po to, by uformować tożsamość człowieka epoki nowoczes- Diagram Becka Trzy mikroanalizy Kolej i nowoczesna tożsamość. Wojciech TOMASIK Podróże Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1977, s. 102-103. Wybór pism, J. Ruskin Siedem blasków architektury przeł. Z. Doroszowa i M. Treter-Horowitzowa, wstęp i kom. I. Wojnar, 1 They turned the known universe upside down. The modern world began with the coming of railways. (N. Faith, , w: tegoż The World the Railways Made, Sztuka. Społeczeństwo. Wychowanie. New York 1991) miejsca, w których przestrzeń wymaga od każdej jednostki czegoś innego, anga- spodarowania przestrzeni społecznej. Pociąg – jak taśma produkcyjna łączył Dom i fabryka znalazły się za sprawą kolei w odrębnych strefach zago- roboczej. wił szybki i sprawny transport nie tylko towarów (półproduktów), ale też – siły w tym sensie, że narzuciła i ugruntowała specjalizację przestrzeni. Pociąg umożli- oddalił przestrzenie pracy i odpoczynku. Kolej zrewolucjonizowała świat. Także poczywa i sprzedaje swą pracę. Specjalizacja w fabryce to pochodna podziału, jaki cia społecznego. Chodzi mi o oddzielenie miejsc, gdzie się mieszka i pracuje, od- pociąg wyrażałby specjalizację dokonującą się na wyższym piętrze organizacji ży- ści. Jeśli symbolem specjalizacji w produkcji fabrycznej jest ruchoma taśma, to liła rozciągnąć produkcję w przestrzeni i zaangażować do niej wielkie zbiorowo- integrować działania produkcyjne realizowane w różnych miejscach. Kolej pozwo- we bez kolei, a dokładniej – sprawnego i masowego transportu, który mógł ła dynamicznie rozwijająca się gospodarka rynkowa. Procesy te nie byłyby możli- nym i specjalizacyjnym, jakie uruchomiła rewolucja przemysłowa, i jakie wzmog- czynników, spośród których wybitną rolę przypisuje się procesom standaryzacyj- czesności. wiedzi na pytanie, jak zmienia się tożsamość człowieka żyjącego w epoce nowo- Józefa Czechowicza. We wszystkich wymienionych tekstach szukać będę odpo- portretach warszawskiego dworca: opowiadaniu Heleny Boguszewskiej i wierszu w Warszawie. Na koniec zaś – i na dłużej zatrzymam się na dwóch literackich nicznych, które patronowały wzniesieniu nowego gmachu Dworca Głównego ziemnej, jaką zaprojektował Harry Beck. Przejdę następnie do założeń architekto- czątku lat 30. ubiegłego stulecia. Zacznę od mapy sieci londyńskiej kolei pod- ramy, zdecydowałem się na świadectwa pochodzące z tego samego czasu, tj. z po- zawsze sprawa umowna. Aby analizowanemu zespołowi wypowiedzi nadać pewne stycznym (graficznym) i architektonicznym. Wybór materiału przykładowego to zostaną wypowiedzi zrealizowane w kodach od językowego bardzo odległych: pla- wiście utwory literackie. Ale wraz z nimi (i na równi z nimi) analizie poddane formowały nowoczesną tożsamość. Wśród rozpatrywanych tekstów znajdą się oczy- dectwa niejednorodne, czytelnie wszakże odbijające procesy cywilizacyjne, które na – jak sądzę potwierdzenie diagnoz stawianych przez Ruskina. Będą to świa- kolejowy jako miejsce nieprzyjazne, nieludzkie, nowoczesne go Ja. Z obrazem tym łączy się ściśle inny, też godny utrwalenia. Chodzi o dworzec ficznych warunków podróżowania – zmuszony jest wyrzec się lepszej części swoje- przechować w pamięci obraz człowieka-paczki, człowieka, który – wskutek specy- nym”. Warto zapamiętać charakterystykę podróżnego, jaką daje filozof. Warto obsługują system komunikacyjny, będący dla wiktoriańskiej Anglii „złem koniecz- ozdabiania budynków, i które „świątyń niewygody”, które zasługują na miano chitekturą dworca, a dokładniej – argumentując swój sprzeciw wobec praktyki Tożsamość epoki nowoczesności kształtowana była przez zespół różnorodnych Uwagi, jakie nastąpią, dotyczyć będą kilku świadectw, w których znaleźć moż- Sądy, jakie przytoczyłem, wypowiada Ruskin w kontekście rozważań nad ar- Tomasik Kolej i nowoczesna tożsamość loci horridi.

287 288 wowych ne były w mówieniu o kolei. Myślę o układzie krwionośnym i siatce włókien ner- leko do innych modeli, które równie chętnie (lub jeszcze chętniej) wykorzystywa- gram, wzorując się na schemacie instalacji elektrycznej. Od takiego wzoru nieda- ność i użyteczność. nego doświadczania czasu i przestrzeni. Dwóch kategorii, które cechuje elastycz- nie „potokami” pasażerów nasuwały krytykom całego przedsięwzięcia skojarzenia jedną ważną analogię: sieć wodociągową. Podziemne tunele wraz z pędzącymi przez siecią podziemnej kolei nie jest tu przestrzenią geograficzną lekturą wagonowego romansu. snem, grą w karty,„zabić”: bezmyślnym wpatrywaniem się we współpasażerów, Tości, zawieszenia, trwania „między”. czas, który najlepiej w jakikolwiek sposób kolejowej linii. Samo zaś przemieszczanie się wzdłuż tej linii to stan tymczasowo- pracy. To, co przedstawia wartość (dom i fabryka), lokuje się na obu krańcach się w końcówce XIX wieku podróż kolejowa, a zwłaszcza – codzienny dojazd do ma kolejnymi manipulacjami. Taką staje „międzyprzestrzenią” (i „międzyczasem”) przedmiot znajduje się w ruchu, w czasie między dwo- wytwarzany („obrabiany”) skami nic się nie dzieje. Dokładniej: miejsce, gdzie może dziać, bo dziura, „międzyprzestrzeń”, dystans, gdzie między dwoma sąsiednimi stanowi- w różnych miejscach stawał się inny. Za sprawą transportu kolejowego człowiek żuje inną część ludzkiej osobowości. 4/ 3/ 2/ nej próżni. To „czas bez wartości” ży ani pracy, ani wypoczynkowi. Okres swoistego zawieszenia. Bycia w ekonomicz- gólny, wyłączony z codziennego rachunku ekonomicznego. To czas, który nie słu- faktyczny czas, jaki potrzebny jest do ich przebycia. Chodzi bowiem o czas szcze- ze sobą kąty 45 i 90 stopni. Aranżacja taka pomija rzeczywiste odległości oraz nych odstępach, wzdłuż linii, które biegną bądź równolegle do siebie, tworzą Na diagramie Becka stacje i przystanki rozmieszczone zostały w mniej więcej rów- nesu. Ważne między nimi. nie poszczególne miejsca, lecz „połączenia” są na niej Beck kładł nacisk na to, że jego mapa służy nie lokalizowaniu, lecz robieniu biz- fizjonomię. Pokazuje szlaki, po których krąży kapitał. Tłumacząc istotę pomysłu, fizycznych cech angielskiej stolicy,bowiem lecz dokumentuje jej ekonomiczną Co mapa Becka powiada wszakże o podróżnych? Beck zaprojektował swój dia- Rewolucyjność diagramu Becka bierze się stąd, że obraz Londynu pokrytego W doskonale nawet zorganizowanej produkcji musi być wszakże luka, swoista Podróże www.ralphharrington.com/papers/biolog.html perceptions of the railway Harrington Zob. R. Tamże Underground Map: Imaging Modern Time and Space, uwagach wykorzystuję przede wszystkim inspirujący szkic: J. Hadlaw Mapa Becka poszczycić się dziś może sporą literaturą przedmiotową. W swoich 4 . W przypadku londyńskiej kolei podziemnej trzeba przywołać jeszcze , s. 34. Biological metaphor and railway systems: nineteenth-century ; artykuł dostępny na stronie internetowej: 3 . Mapa Becka jest idealnym obrazem nowoczes- „Design Issues” 2003 nr 1. 2 . Nie odwzorowuje The London 6/ 5/ którzy wypadli z obiegu. I którym mapa Becka do niczego nie służy. Na londyńskich stacjach kolei podziemnej koczują ludzie z „marginesu”. Tacy, nych. Jeśli się tacy pojawiają, to są jak przeszkody, które spowalniają cyrkulację. cja kolejowa z zasady nie ma stałych mieszkańców, ludzi na stałe z nią związa- opór ruchu. Bezużyteczne cząstki zaczynają utrudniać normalną cyrkulację. Sta- osadzać się zaczyna cholesterol, zmniejsza światło, co w następstwie zwiększa gromadzić się zaczyna rdza lub kamień, gdy na ściankach naczyń krwionośnych staje się znakiem zmian, które zagrażać mogą całości układu. Gdy na ścianach rur Jeśli ruch oznacza tu użyteczność, to – przeciwnie bezruch, opadanie na dno nicznych przezwisk londyńskiej kolei miejskiej brzmiało: z rurami, za pomocą których do domów i fabryk tłoczona jest woda. Jedno z iro- stawia przeobrażony Londyn: gów, którzy charakteryzują fizjonomie wielkich miast. Richard Sennett tak przed- czona przez tętnice i spływająca żyłami. Dyskurs biologii do dziś żyje u socjolo- elektryczny przemieszczający się po obwodzie, krwinka czerwona z tlenem, tło- służy. Podróżujący to swoista drobina w strumieniu niosącym energię. To ładunek nia jednostki na rzecz organizmu (względnie – maszyny), któremu ta jednostka wodociągi, krwiobieg, system nerwowy) do głosu dochodzi idea podporządkowa- trzebę integracji terenów, które wcześniej wchodziły w skład państw zaborczych, szawa funkcjonalna rego istotę streszczał tytuł pracy Jana Chmielewskiego i Szymona Syrkusa: któ- skiej, miał być częścią wielkiego projektu architektoniczno-urbanistycznego, We wszystkich przywołanych metaforach sieci kolejowej (obwód elektryczny, Dworzec Główny, wznoszony w miejscu Dworca Kolei Warszawsko-Wiedeń- Warszawa funkcjonalna bili zakupy, a później wracali do domu. szanie wcale nie zadzierzgnęło silniejszych więzi między klasami. Ludzie pracowali, ro- nego i zróżnicowanego za dnia, nocą opustoszałego i jednorodnego. Co więcej, przemie- współczesnego śródmieścia: tłocz- transport takiego typu ukształtował „czasoprzestrzeń” wieczorem podziemne tunele przekształcały się w żyły i opróżniały centrum. Masowy mieszanka miała ścisłe granice w czasie. Za dnia krwinki płynęły pod ziemią do serca; Chociaż za sprawą metra – systemu tętnic i żył miasto teraz było przemieszane, owa Tomasik tworzeniu się anarchicznego rozlewiska” (s. 32). Ważną częścią takiego schematu z funkcji miasta w odpowiednie łożysko. Schemat ten miałby na celu zapobieganie analizy potrzeb i możliwości elastyczny schemat kierunkowy, kierujący każdą urbanizacji [Warszawy maksymalnej] należałoby obecnie wytyczyć na zasadzie 1935 nr 1. Istotę projektu oddaje następujący M. Konikowska, Marabut, Gdańsk 1996, s. 266-267. Zob. J. Chmielewski, Sz. Syrkus Sennett R. Ciało i kamień. Człowiek i miasto w cywilizacji Zachodu Kolej i nowoczesna tożsamość 6 . Odzyskanie przez Polskę niepodległości zrodziło palącą po- Warszawa funkcjonalna, 5 passus : „Dla okresu całkowitej „Biuletyn Urbanistyczny” the sewer railway. ,

przeł. War-

289 290 z dzielnic peryferyjnych i podstołecznych miejscowości. To rozdzielenie podróży zaś te, które służyć miały do codziennych (i na ogół krótkich) dojazdów pracy, Warszawę pociągi z pasażerami odbywającymi podróż daleką i nieczęstą, osobną jaka zaznacza się w przewozach kolejowych. Osobną parą torów przecinać miały miejskiego. W latach 30. następuje więc formalne usankcjonowanie specjalizacji, początku przeznaczona była do podwójnej roli: obsługi ruchu dalekobieżnego i pod- północ z południem i biec równolegle do drogowej arterii. Linia średnicowa od lejowa stykać się miała ze stołeczną kolejką miejską (metrem). Miała ona łączyć ruch z centrum ku północy i południu. Tu także, w samym sercu miasta, linia ko- kolejowego z drogową arterią, jaką zamierzano wytyczyć, by udrożnić w stolicy projektowanego Dworca Głównego następowałoby bezkolizyjne przecięcie szlaku 7/ ruch pasażerski wzdłuż newralgicznej dla miasta osi równoleżnikowej przestrzennych koordynatach tej aktywności. w czaso- się specjalizację we wszystkich dziedzinach aktywności i – konsekwentnie – ten, o którym mowa była w związku z diagramem Becka. Chodzi o pogłębiającą na równi ze standaryzacją – ujawniał się jeszcze inny komponent nowoczesności, przeobraziły fizjonomię międzywojennej Warszawy. W obu przedsięwzięciach – stycje, które śmiało nazwać można emblematami procesów modernizacyjnych, jakie biegały z Warszawy. Linia średnicowa i budynek Dworca Głównego to dwie inwe- wa wspólnego dworca, który służyłby wszystkim liniom, jakie promieniście wy- szorzędną stała się przeto standaryzacja, tj. ujednolicenie rozstawów szyn i budo- u progu niepodległości niedrożność jej infrastruktury kolejowej. Sprawą pierw- o normalnym (klasycznym) prześwicie. Rozwój stołecznej aglomeracji hamowała Skomunikowanie z Europą zapewniała również Kolej Warszawsko-Wiedeńska, na było podróżować dalej, przesiadając się pociągi Kolei Łódzko-Kaliskiej. doprowadzone były do Warszawy tory o rozstawie szerokim. Takimi samymi moż- torów, docierających do położonych na obrzeżach centrum dworców. Od wschodu i Zachód. Znakiem takiego położenia i spełnianej funkcji były dwie szerokości rium rosyjskiego, pełniło od połowy XIX wieku rolę pomostu łączącego Wschód dziej skomplikowana. Miasto, rozwijające się przez długi czas na obrzeżach impe- Sytuacja Warszawynych systemów społeczno-ekonomicznych. była jeszcze bar- i których sieci komunikacyjne kształtowały się niezależnie, w obrębie trzech róż- Linia średnicowa, spajająca dworce Wschodni i Zachodni, miała usprawnić Podróże głównego dworca kolejowego w Warszawie, Uwagi, jakie następują, najwięcej zawdzięczają książce: M. Krajewski miasto – żywy organizm, maszyna. dokumentowanym przez plany Syrkusa, uczestniczy – jak widać para analogii: architektury, jednokierunkowości ruchu w funkcjonalizmie planu miasta” (Sz. Syrkus przeprowadzić konsekwentnie zaczerpniętą z wielkiego przemysłu zasadę punktów węzłowych i w ten sposób przy zapewnieniu maksimum szybkości miały być „tory komunikacyjne” – poprowadzone tak, „ażeby wyeliminować kolizję „Praesens” 1930 nr 2, s. 9). W mówieniu o nowoczesnym mieście, Warszawa 1971. Dzieje 7 Tempo . W rejonie 9/ 8/ runku tych łożysk”; a dalej – pewne łożyska i zmusza żyjących w nich ludzi do trybu życia, wynikającego z kie- cie, że „przez rozplanowanie miast, regulację ruchu i komunikacji […] stwarza rych składać się musi funkcjonalna metropolia. Szymon Syrkus pisał o architek- z któ- kolejowa to newralgiczny element systemu „łożysk”, sta. Nowoczesna stacja ka przepompownia (stacja transformatorowa), służąca potrzebom wielkiego mia- być gigantyczna maszyna lub – by zostać przy metaforyce technologicznej wiel- miało formowania i rozdzielania potoków pasażerskich. W tym sensie miała to ku rodzaj urządzenia sortującego, które z maksymalną sprawnością dokonywać docenić uroki dworcowej gastronomii. nu bagażowego. Bez dokuczliwego ciężaru walizek i kufrów łatwiej można było ze swymi bagażami, które – przez system wind i taśmociągów wędrowały do wago- syfikacji ruchu. Tu pasażer, mający skorzystać z linii dalekobieżnej, rozstawał się i taksówek. Przed wejściem do hali odjazdów zaplanowano dodatkowy typ dywer- Jedni i drudzy korzystali z łatwego dostępu do środków komunikacji miejskiej przyjeżdżający i odjeżdżający mieli mieć do pokonania we wnętrzu inną drogę. nałów ruchu dalekobieżnego na lokalny lub odwrotnie). (z wej nie dochodziło do kolizji, zwłaszcza wtedy, gdy musiała nastąpić zmiana ka- pociągi dalekobieżne i lokalne, nie mieszały się ze sobą, by w przestrzeni dworco- Głównego. Architekci dbali bowiem o to, by potoki pasażerskie, kanalizowane przez ze względu na dystans i charakter utrzymane zostaje w projektach wnętrz Dworca mi płyną „fale publiczności” mi płyną „fale budynek dworca (stacji węzłowej), odsłaniający różne poziomy i kierunki, który- zacja takiej sieci doczekała się swoistej konwencji. Jest nią pionowy przekrój przez metro, pociągi dalekobieżne i lokalne, a od niedawna jeszcze – samoloty. Wizuali- metropolii odznacza się znaczną różnorodnością: tkają ją tramwaje, autobusy, jest skomplikowanej i precyzyjnej obróbce. Sieć komunikacyjna nowoczesnej gdzie krzyżują się rozmaite linie, i gdzie ruch setek tysięcy pasażerów poddawany chód. Począwszy od lat 30. dworzec kolejowy staje się węzłem komunikacyjnym, przełom. Jest to moment, w którym dojrzałość osiągnął konkurent kolei – samo- inne podziemne instalacje: rury wodociągowe, linie telefoniczne, kable energe- Projekt warszawskiego Dworca Głównego każe widzieć w zamierzonym budyn- Specjalizacja przestrzeni Dworca realizowała się jeszcze inaczej. Pasażerowie W latach 30. ubiegłego wieku dokonał się w architekturze dworcowej istotny w racjonalnie zaprojektowanym mieście odda nieobliczalne usługi. przy możliwie najmniejszej ilości ruchów zbędnych, przeprowadzenie tej samej zasady przemysłu jest: kolejny przebieg wszystkich procesów pracy w jednym tylko kierunku Jeżeli w fabryce obowiązuje zasada jednokierunkowego ruchu, jeśli hasłem wszelkiego Tomasik Tamże, s. 32. Syrkus Tempo, Kolej i nowoczesna tożsamość s. 5, 10. 9 . Niekiedy przekroje, o jakich mowa, pokazują też 8

291 292 troli. tury. Staje się przedmiotem, poddawanym regulacji, sterowaniu i wnikliwej kon- wrażeniu, że w wielkomiejskiej maszynie człowiek traci coś istotnego ze swej na- tyczne, kanały poczty pneumatycznej. W takich przypadkach trudno oprzeć się 10/ dy pojawił się wiersz Czechowicza (1936) „przychodzą”, zupełnie inaczej więc niż ich pasażerowie, którzy „wpływają”,„przychodzą”, zupełnie inaczej więc niż ich pasażerowie, którzy „prze- nia w ekonomicznym rachunku stolicy. W pewnym sensie – nie istnieją. Miejscowości, skąd pociągi do Warszawyplamy”. nie docierają, mają znacze- mapa Polski, którą obrazuje fikcyjny rozkład, ma oczywiście również swoje „białe narzucił im kolejowy rozkład jazdy.obok siebie w porządku, jaki Ekonomiczna niemal równocześnie przybywające do Warszawy. Podobnie: Łódź i Katowice leżą ną mapę Polski. Kraków jest więc obok Gdańska, bo oba miasta spajają pociągi ność wyliczenia nie ma nic wspólnego z geografią, odzwierciedla za to ekonomicz- nie do identyfikacji miast, lecz rozróżnienia przyjeżdżających pociągów; kolej- ciera ich odrębność. Nasuwa się tu skojarzenie z diagramem Becka. Nazwy służą larnie komunikujących się ze stolicą. Protokolarne wyliczenie czterech miast za- strzeń zewnętrzna jawi się jako doskonale jednorodna, złożona z punktów regu- spektywy rozkładu jazdy, określającego rytm życia warszawskiego Dworca, prze- bieżne pociągi jeden po drugim. Łódź, Katowice, Kraków, (s. 71). Z per- Gdańsk” akapicie. Otwierają go charakterystyczne zdania: „Wieczorem przychodzą daleko- przed szereg. Myślę o standaryzacji i specjalizacji („tayloryzacji”). z tej racji, że bezpośrednio określają kondycję człowieka – wysuwają się wyraźnie woczesność, pojmowana jako konfiguracja różnych tendencji, z których dwie – Spoiwem utworów o Dworcu Głównym jest no- chitektoniczno-urbanistycznych. pozostawił ślad nie w tworzywie słownym, lecz w projektach i rozwiązaniach ar- nowiłyby w takiej interpretacji inną parę tekstów, w których ten sam proces nizację warszawskiego węzła kolejowego. Linia średnicowa i Dworzec Główny sta- ległe literackie utrwalenia zmian cywilizacyjnych, wymuszających m.in. moder- dobieństw, takie mianowicie, w którym oba teksty traktować się będzie jako równo- rów. Sensowniejsze wydaje się inne wytłumaczenie ich niekwestionowanych po- jeszcze budowany. Trudno więc mówić o jakimś „dokumentaryzmie” obu utwo- Kiedy ukazało się drukiem opowiadanie Boguszewskiej (1934) i później – kie- Na dworcu i pod dworcem… Podróże Zauważmy jeszcze, że pociągi, o jakich mowa w opowiadaniu Boguszewskiej, Opowiadanie Boguszewskiej motyw standaryzacji wprowadza już w pierwszym Ossolińskich,Wrocław 1985). Wybór poezji, głównym w warszawie, i E. Sabelanka, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1982); J. Czechowicz według wydania: Zob. H. Boguszewska opracował T. Kłak, wyd. 2, uzupełnione, Zakład Narodowy im. Antologia noweli polskiej 1918-1978, „Prosto z Mostu” 1936 nr 46 (cytuję według: J. Czechowicz, Na dworcu, w: tejże 10 Przedmieście, , warszawski Dworzec Główny był stale wyb. i wstęp J. Kajtoch Warszawa 1934 (cytaty pod dworcem ich nazwisko pada w utworze. To para bezrobotnych, wyeksmitowanych z miesz- siostra. Na Dworzec Wileński… na Wronią… (s. 72). na Ciepłą… Gocławek…” nie ma i nie może być harmonii: „– Chciałabym na Targową, tam pracuje moja goszczy. W chórze głosów, opaską”, jakie padają w obecności „pani z biało-żółtą wyłącznie kobiety. Jedna przyjechała z Pomiechówka, druga wybiera się do Byd- punkt, gdzie „zlewają się” różne biografie. W dworcowym holu obserwujemy prawie sce neutralne. Dla postaci będących w drodze jest to wspólna „międzyprzestrzeń”, dący „do”. Warszawski Dworzec Główny stanowi w takich charakterystykach miej- Niekiedy postać charakteryzowana jest podwójnie: jako ktoś wyruszający „z” i ja- nazw miejsc, gdzie zaczęła się podróż lub takich, które tę mają zakończyć. i utrwalone zostały w dowodach, narrator wyodrębnia z tłumu osoby za pomocą Zamiast więc nazwisk, które z noszącymi je osobami złączone są na stałe i „teraz”. charakterystykę przygodną, bazującą na cechach czasowych, związanych z „tu” utrwalonymi w dowodach osobistych, metryczkach czy paszportach, lecz sięga po od standardów nowoczesności. Narrator posługuje się nie „twardymi” danymi, terowie Boguszewskiej identyfikowani są w opowiadaniu w sposób odbiegający spis danych osobowych, jakimi może manipulować nowoczesne państwo. Boha- włączonym w ogólny z kimś zarejestrowanym, zinwentaryzowanym, policzonym, tożsamości to elementarny zabieg kontrolny, upewniający, że ma się do czynienia w której na wiele sposobów zaznaczać się mogą kataklizmy zerwań. Sprawdzanie Jest gwarantem bycia tym samym, pozostawiania wciąż sobą, na przekór biografii, tożsamości. Imię chroni przed zmianami, jakimi ulegać musi noszący je osobnik. bohaterowie pozbawieni zostali imion i nazwisk. Nazwa osobowa stoi na straży zdeformowane, dręczone głodem „my”. ka. Podmiot, który z zazdrością patrzy w okno dworcowej restauracji, to jakieś indziej mowa zaś o tym, że są „wielookie”. Granica między Ja a zbiorowością zni- ją się, wymieniają, multiplikują. U Czechowicza twarze to „biedne księżyce”, gdzie jednakowe, to nie wiadomo, do kogo należą. Jednostkowe rysy na Dworcu miesza- rze są jednakowe i wszystkie płaszcze walizki” (s. 71). Jeśli twarze wość, pozbawia własnej biografii, upodabnia wzajemnie do siebie: „wszystkie twa- ciągi „przychodzą”!), ale w zamian za to reifikuje ludzi, odbiera im jednostko- płyną”. Dworzec ożywia przedmioty (po- „firanki „biły […] fontanny kwiatów”, mioty za oknem rozpuszczają się. Czytamy zatem: „z okien bryzgało blaskiem”, potrawy. bez ustanku, przed- Jakby za sprawą ludzkich fal, tłoczonych na Dworzec restauracji widzimy kwiatowe dekoracje i dobrze wyeksponowane, wykwintne otwierający wiersz Czechowicza wygląda jak martwa natura: w oknie dworcowej (określenie Syrkusa) desubstancjalizują przestrzeń Dworca. Obraz bliczności” pu- jowego ruchu przenosi się na przestrzeń. Można nawet powiedzieć, że „fale świata płynące ludzkie rzeki” (s. 74). Ta dobitnie zaznaczona akwatyczność kole- dzi” (s. 76), dworcowy hol pozwala śledzić „ze wszystkich we wszystkie strony pływają Z każdym pociągiem tłoczona jest na Dworzec „nowa fala lu- morzem”. W tłumie, jaki przebywa na Dworcu, wyróżnia się małżeństwo Machajów. I tylko W opowiadaniu Boguszewskiej, poza jednym wyjątkiem (o którym za chwilę), Tomasik Kolej i nowoczesna tożsamość

293 294 trolowanym. Biegunowo innym niż ten, któremu służy kolej W obu wypadkach mówi się o ruchu bezcelowym, chaotycznym, niekon- wałęsa”. „kręcą się”, w wierszu Czechowicza „żywy głód się U Boguszewskiej bezdomni nes, odarci z człowieczeństwa, zdegradowani do poziomu biologicznych potrzeb. terami u Czechowicza są ci, dla których roli zabrakło, ludzie wyrzuceni na margi- mem nowoczesności jest człowiek sprowadzony do jednej społecznej roli, to boha- głód, oddzielony szybą od sytości dworcowej restauracji. Jeśli synoni- i „zarosły” łecznemu podziałowi pracy. U Czechowicza nie ma ludzi, jest tylko „wielooki” U Boguszewskiej los wszystkich prawie bohaterów podporządkowany został spo- też – udramatyzował swe kontury. Pogłębił przepaść między sytymi i głodnymi. go rynku pracy. Można powiedzieć, że za sprawą kolei rynek ten rozszerzył się, ale nie, podróż ma ułatwiać sprzedawanie siły roboczej, jest przeto składową wielkie- W systemie, którego częścią jest kolej, przemieszczanie się oznacza zarobkowa- – bezrobocie, który jest wariantem dystynkcji bardziej pierwotnej: jedzenie głód. się” (s. 74). liwie „kręcą stwie do podróżnych z klarownym planem podróży stali bywalcy Dworca dokucz- (s. 74). W przeciwień- biletu nie potrzebują, tylko zwyczajnie pieniędzy na życie” ne oko odróżni tych, którzy czekają na otwarcie kasy, od tych, którzy żadnego Dworca: „wpraw-li. Machajowie nie są jedynym zakłóceniem w funkcjonowaniu którzy znaleźć się na nim nie powinni, bo nigdzie jadą i znikąd przyjecha- rzutuje na jego wymowę. Warszawski Dworzec Główny określają biografie tych, dzieży. Ich los staje się dominantą ideową opowiadania i w największym stopniu kania na Ochocie, teraz kręcąca się wśród podróżnych i żyjąca z drobnych kra- stają się bowiem nowoczesne państwo. Synonimem nowoczesności – na równi z ny rozwój transportu kolejowego. Równie istotne były tu przemiany, jakim ulega mi, jak: dyscyplina, porządek, organizacja. Wpływ na to miał nie tylko dynamicz- XIX wieku sce postoju, w tym – miejsce zatrzymywania się statków: 12/ 11/ barkader”. Słowo barkader”. spotkać słowo station cie placami wyładunkowymi, dlatego we wczesnym nazewnictwie kolejowym – obok porcie węgla, drewna, rudy i innych towarów masowych. Pierwsze stacje były w isto- sieć kanałów, które w XVIII wieku budowano w Anglii głównie z myślą o trans- W mikrokosmosie Dworca podział społeczny dokonuje się wzdłuż linii praca Podróże Kolej nie powstała z myślą o ludziach. Drogi żelazne miały zrazu uzupełniać 1986, s. 14. Zob. J. Richards, J.M. MacKanzie Sz. Syrkus pisał w stylistyce manifestu ( stałe, niezmienne, sztywne, nieruchome, jest martwe i nie interesuje nas”. w kółko, ale świadome, celowe przezwyciężanie czasu i przestrzeni. Wszystko, co – znajdziemy określenia wzięte ze słownika żeglugi. W Anglii można było station wharf, police station station łączy się na trwałe z koleją i zaczyna obrastać takimi konotacja- we Francji – znaczyło pierwotnie w angielszczyźnie jakiekolwiek miej- i military station The Railway Station. A Social History, embarcadère, Tempo, 12 s. 32): „Nie bezmyślne kręcenie się . w Polsce – francuską kopię: „de- naval station 11 . railway station – Oxford . Od połowy ki nowoczesnej. wych nacechowań. Przypomina biblijne miasto, ale nade wszystko – Bastylię epo- Dworzec Główny nabiera wskutek takiego zabiegu dodatko- kiwać – o „murach”. nie zaś – jak można byłoby ocze- w przywołanej formule powiada o „twierdzach”, społecznej krzywdy, emblematem niesprawiedliwości i poniżenia. Czechowicz toryce buntu. Dworzec Główny jest i u Boguszewskiej, Czechowicza symbolem ca Głównego: „twierdze Jerycha”. ostatni wers z wiersza Czechowicza, w którym pada znamienne określenie Dwor- które przetoczyły się nie tylko przez Anglię, to łatwiej przyjdzie nam zrozumieć wo nym wyżynom. Jeśli weźmiemy pod uwagę semantyczne zmiany, jakim uległo sło- (dokonujący się w przestrzeni fizycznej) ma blokować ruch jednostek ku społecz- nuje) mobilność społeczną, na osi: góra – dół. Gdzie, innymi słowy, ruch poziomy strzenną, związaną z podziałem pracy i cyrkulacją kapitału, odrzuca zaś (kwestio- powiedzieć, że sze bowiem aprobuje trwanie, drugie – pozytywnie waloryzuje ruch. Można zatem zostaje w języku angielskim w jaskrawej sprzeczności z użyciem kolejowym. Pierw- kłócić utrwalone getting above your station – czenie. Oznacza mianowicie pozycję społeczną, status, poziom życia. Wyrażenie: W obu analizowanych utworach kolejowe akcesoria są wykorzystywane w re- Słowo Tomasik station, station, i jeśli zgodzimy się, że zmiany te pozostają w korelacji z procesami, station Kolej i nowoczesna tożsamość status quo warto na końcu dodać, ma w angielszczyźnie jeszcze jedno zna- funkcjonuje w systemie, gdzie premiuje się ruchliwość prze- to tyle, co przekraczać społeczną barierę, próbować za- . Socjalne użycie słowa station, jak łatwo zauważyć, po-

295 296 sem rocznej podróży od Casablanki, uznanej przez autorkę za etap przejściowy szym z nich jest cykl reportaży Olgi Stanisławskiej postrzeżeń – a taką formą literacką jest reportaż. owocuje opisem roszczącym sobie prawo do przekazywania zobiektywizowanych ganie. Powód odbywania konkretnej wędrówki jest szczególnie interesujący, gdy czyna wyboru tego konkretnego terenu bezpośrednio oddziałuje na jego postrze- sza wtedy, kiedy poznawana przestrzeń staje się przedmiotem opisu, bowiem przy- 2/ 1/ akt wyboru nie jest do końca uświadomiony akt wyboru nie jest do podróżnik stara się poznać, nie zostaje wybrane przypadkowo, nawet kiedy sam usprawiedliwienia. Wtedy jednak rodzi się pytanie o jej przyczyny. Miejsce, które mieć wrażenie, że wędrówka jest celem samym w sobie, nie wymaga dodatkowego Chciałabym poświęcić nieco uwagi trzem opisom podróży do Afryki. Pierw- Sytuacja podróży niemal zawsze nasuwa pytanie o jej przedmiot. Czasem można Współczesne strategie opisu Afryki Podróżnicy i kolonizatorzy. Justyna TABASZEWSKA Podróże Szwajcarię […]”. Niezupełnie świadomie wybiera się Afrykę Zachodnią, a nie, powiedzmy, 1963, s. 22: „Przyczyna tej czy innej podróży zasługuje na trochę uwagi. G. Green Kapuściński R. Podróż bez map Lapidarium różowanie jest refleksją, filozofowaniem. nie odpowiedzi na pytania, które on stawia. Tak pojmowane pod- ne przeżywanie świata, zgłębianie jego tajemnic i prawd, szuka- nie się z miejsca na miejsce, niż turystyka […]. Podróż to owoc- rzeć do podróżowania – podróż to coś więcej niż przemieszcza- co Polo, Humboldt, Goethe, Twain, tysiące innych. Trzeba doj- Podróż jako źródło inspiracji, temat i jako twórczość. Mar- , przeł. H. Olędzka, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa , Czytelnik, Warszawa 1990, s. 165. 2 . Kwestia ta staje się jeszcze ważniej- Rondo de Gaulle’a 1 , będący zapi- 3/ poznania i w pewien sposób zdobycia nieodkrytych jeszcze terenów. Jednak bar- się w górę rzeki Kongo gnany chłopięcym marzeniem wypełnienia „białych plam”, twierdzenia własnej przewagi. niejednokrotnie traktowane jako kolejna próba upokorzenia mieszkańców i po- nie zmazać hańby kolonizacji. Jej piętno sprawia, że nawet akcje humanitarne są go nie da, bowiem i tak niewystarczające próby pomocy materialnej są w sta- korzyści z ziem Afryki dług pozostaje niespłacony – albo raczej, kiedy spłacić się kompleksu wydaje się niemożliwa w sytuacji, kiedy zaciągnięty latami czerpania ciążającego niemalże każdego obserwatora kompleksu kolonisty. Likwidacja tego bijane narody, dzisiejsze postrzeganie Afryki nie jest w stanie uwolnić się od ob- nów, które ulegały najbrutalniejszej kolonizacji. Jej skutki ponoszą nie tylko pod- efektem jest obecna wrogość względem białego człowieka mieszkańców tych tere- tura europejska nie zdołała jej przekształcić. Klęska ta jest tym większa, że i czasowe (Kapuściński pisze wręcz o „wiecznym trwaniu” Afryki). wieków nigdy nie objęły swym zasięgiem całego terytorium, były powierzchowne klimatyczne i opór ludności sprawiły, że zmiany dokonujące się na przestrzeni wy wpływ wywarła nieudana próba jej „cywilizowania”. Nieprzyjazne warunki cią korzyści. Fenomenem Afryki do dziś pozostaje jej obcość, na którą niewątpli- kulturę, jak i dla kolonizatorów, których zainteresowanie powodowane było chę- nent ten był interesujący zarówno dla podróżników pragnących odkrywać odmienną Afryki został ukształtowany w oparciu o kontakty dwojakiego rodzaju – konty- też jest konieczna, by włączyć jakiś (autentyczny) dokument historyczny chyba że wyimaginowana sytuacja ma służyć wyrażeniu prawdy generalnej, czy gólnie zrozumiałe w przypadku reportażu, który nie może posługiwać się fikcją, do udowodnienia jego stereotypicznego charakteru. Zachowanie takie jest szcze- ziemi przyciąga pisarzy i czy przypadkiem nie jest on wyzwaniem prowokującym dzające tam znaczną część życia? tażach Stanisławskiej i Kapuścińskiego, a który równie mocno działa na osoby spę- wyrażony w repor- zaryzykowania zdrowia i życia? Skąd się bierze „czar Afryki”, podróżników, dlaczego poznanie go jest doświadczeniem tak cennym, że godnym godne zainteresowania. Dlaczego Czarny Ląd niezmiennie fascynuje i przyciąga gają się w jednym punkcie, w odpowiedzi na pytanie, czemu akurat to miejsce jest autorów do Afryki, sposoby opisu całkowicie specyficzne dla każdego z nich, zbie- cującym dwoma cyklami opowiadań. Odmienne powody, które sprowadziły tych kańskie doswiadczenie. Było ono również udziałem Wojciecha Albińskiego, owo- Kapuścińskiego, który w swej twórczości przekazuje nam swoje wieloletnie afry- między kulturą europejską a Afryką, do Kinszasy. Kolejnymi zaś książki Ryszarda Na problem ten zwracał uwagę już Conrad w Tak pojęta obcość jest cechą specyficzną Afryki, mimo wieków dominacji kul- Aby odpowiedzieć na powyższe pytania, trzeba się zastanowić, jaki obraz tej Tabaszewska z teorii gatunku Por. M. Wańkowicz , Rzeszów 1992. Podróżnicy i kolonizatorzy O poszerzeniu konwencji reportażu Jądrze , w: Reportaż. Wybór tekstów ciemności. Marlow wybrał 3 . Obraz

297 298 materialnych i utrwalenia dominacji nad tubylcami mniej ciekawość czy chęć niesienia zdobyczy cywilizacyjnych, lecz wizja korzyści dzo szybko przekonał się, że powodem eksploracji Czarnego Lądu nie jest bynaj- łącznie osoby narratora) znacznie lepsze efekty poznawcze przynosi uznanie bi- na pomijać stereotypów, gdyż (nawet jeśli owo wykluczenie dotyczy tylko i wy- stereotypów, by poprzez ich uświadomienie można było je zlikwidować. Nie moż- szczególnych miejsc sprawia, że często celem reporterów jest takie wykorzystanie 6/ 5/ 4/ nią się od jego świadczenie, ale także świadomość czytelników, których wiadomości znacznie róż- niejszych wyobrażeń. Reporter musi brać pod uwagę nie tylko swoją wiedzę i do- wpływu jest niemożliwa nawet wtedy, kiedy celem narratora jest rewidowanie wcześ- żone stereotypami postrzeganie rzeczywistości. Jednak całkowita likwidacja ich nie być kimś wyjątkowym, wierząc, że w ten sposób zapewni sobie najmniej obcią- czenia jest sposób zbierania materiałów. Olga Stanisławska w swej książce nie prag- go jest pozycja narratora. Dla przyjmowanej przezeń strategii opisu nie bez zna- w swych resowań. Zwracał na to uwagę Ryszard Kapuściński niemalże dwadzieścia lat temu zwłaszcza że gatunek ten znajduje się na peryferiach krytycznoliterackich zainte- poprzez swą złożoność najlepiej oddaje cząstkowy charakter poznania Afryki. czyną zainteresowania reportażystów, gdyż uprawiana przez nich forma literacka przeżycie w tak niesprzyjających warunkach. Być może ta jej właściwość jest przy- nie, to także ciągły ruch, mobilność wszak jest cechą, której ludność zawdzięcza kontynentu w jakieś jasno określone ramy. Jego Afryka to nie tylko wieczne trwa- puścińskiego w Właśnie odpowiedzialność środków przekazu za kształtowanie wizerunku po- Szczególnie problematyczna w próbach interpretowania reportażu literackie- a często grozi śmiercią […]. dlatego, że zbieranie materiału wymaga w tym wypadku fizycznego wysiłku, zdrowia, uprawia bardzo mało piszących […]. Dlaczego ludzi reportaż? Choćby Skąd się bierze słaba pozycja reportażu literackiego? Pewnie m.in. stąd, że gatunek ten Podróże Jest to zarazem powód, dla którego analiza tej formy literackiej jest trudna, Kolejnym problemem, jaki nastręcza opis Afryki, jest podkreślany przez Ka- ukształtowany przez media”. określone jako stereotypowe to obraz uproszczony i selektywny, bardzo często cech środowiska naturalnego i antropogenicznego. Natomiast wyobrażenia „Wyobrażenia określone jako publiczne odnoszą się do najbardziej podstawowych Post-polis. Wstęp do filozofii ponowoczesnego miasta Problem wyobrażeń został scharakteryzowany przez Ewę Rewers w książce Kapuściński R. Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1984, s. 266. Por. I. Watt Lapidariach 6 Conrad w wieku dziewiętnastym . Hebanie Lapidarium : „mozaikowy” charakter przestrzeni, niemożność ujęcia „mozaikowy” 5 , s. 178-179. , przeł. M. Boduszyńska-Borowikowa, ,

Universitas 4 . , Kraków 2005 s. 10: jego twórczość nie jest jedynie zapisem przeżyć, ale ich pewną rekonstrukcją: nienia, że jako reporter sama im nie uległa. nego Lądu są ciągłą próbą zwalczenia zarówno stereotypów, jak i próbą udowod- z jakimi konwencjami wdaje się w dyskusję. Jej spotkania z mieszkańcami Czar- racki pokazuje, z jakim wizerunkiem Afryki Stanisławska próbuje się zmierzyć, ki z dzieł Conrada i Karen Blixen, a także Greene’a i Forsytha. Ten kontekst lite- ją do odpowiedzi nie wprost – jej funkcję pełnią ciągle przywoływane obrazy Afry- rze. Specyficzna sytuacja, w jakiej znajduje się autorka nia odpowiedzi na pytanie, czemu podróż odbywa się tym konkretnym obsza- 8/ 7/ gólne pokolenia w końcu zmieniła się w mit. brak historii – przekazywana ustnie, nieustannie modyfikowana przez poszcze- rodności posiada pewne niezmienne cechy. Jako jedną z nich wymienia choćby mozaikę ludzi i wydarzeń, ciągle zmieniającą się całość, która mimo swej różno- charakteru wymagającą ciągłości. Kapuściński natomiast opisuje Afrykę jako że ułożonych achronologiczne, połączony został sytuacją podróży, z racji swego opisu jest całkowicie odmienna niż u Stanisławskiej, której cykl reportaży, mimo czone są jedynie poprzez dwa czynniki: Afrykę i osobę narratora. Strategia ich różnice dają się zauważyć w konstrukcji utworu – przedstawione zdarzenia połą- re wymagają wiedzy znacznie wykraczającej poza opisywane sytuacje. Podobne ły po wieloletnim obserwowaniu Afryki. Dlatego w różnicę między opisami Stanisławskiej a Kapuścińskiego – jego teksty powstawa- Takie stanowisko jest całkowicie zrozumiałe, jeśli weźmie się pod uwagę ogromną dzy konkretnymi miejscami, a tym, co przywykliśmy z nimi kojarzyć narności nazw używanych na określenie przestrzeni i podkreślenie różnicy mię- Zupełnie inną drogą podążał Ryszard Kapuściński, otwarcie przyznając, że Czynnikiem obciążającym poznanie jest już sam wybór, konieczność udziele- i literatury fikcjonalnej. faktu mnienia i zapiski innych osób, jak też włącza cudze narracje wzięte z literatury dokonuje się rekonstrukcji albo z własnej pamięci, zbiera dokumentarne wspo- Jednak mówi o nich nie zawsze jako bezpośredni uczestnik (świadek), co oznacza, że Nie wymyśla opowieści, ale relacjonuje w pewien sposób zdarzenia, które miały miejsce. Tabaszewska -wolicjonalnym, związanym ze stereotypem”. graficznym) bodziec słowny wiedzą pojęciową a stanem emocjonalno- w ich świadomości przez ten sam w swym kształcie dźwiękowym (czy też odpowiednich ich poglądów i postaw, uświadomić im różnicę między aktualizowaną zdaniem przede wszystkim na tym, by uświadomić ludziom stereotypowy charakter s. 144: „Główny zabieg terapeutyczny (również profilaktyczny) polega moim E. Dąbrowska Por. A. Schaff Opolskiego, Opole 2003, s. 97. turystą. Podróż w dyskursach kultury, Stereotypy a działanie ludzkie Od rzeczywistości do języka i tekstu Podróżnicy i kolonizatorzy 8 red. P. Kowalski, Wydawnictwo Uniwersytetu , Książka i Wiedza, Warszawa 1981, , w: Wędrować, pielgrzymować, być Hebanie Ronda de Gaulle’a nie brakuje uwag, któ- 7 . zmusza

299 300 gółach, ale nieroszczącej sobie prawa do bardziej ogólnych wniosków. stawienie konkretnej sytuacji, zaobserwowanej i opisanej w najdrobniejszych szcze- piej oddają krótkie formy literackie, pozwalające na wycofanie się narratora, przed- zmienny charakter Czarnego Lądu najle- oprzeć się wrażeniu, że „mozaikowy”, zaakceptowanych przez państwo) praktyk szamańskich. Po raz kolejny trudno jest do konfliktu dyplomatycznego) i wymuszonych przez mieszkańców (a całkowicie tak silna, iż prowadzi do wydalenia z państwa gości z innych krajów (co czytelnika w zupełnie inny świat, gdzie wiara w obciążanie ludzi złą energią jest 10/ 9/ nia. Z narratorem często łączy autora typ wykonywanej pracy osady i kopalnie. Elementy biograficzne przenikają do niemal każdego opowiada- lata pracy dla rządu w Botswanie, polegającej na wytyczaniu gruntów drogi, wet dla czytelnika nieposiadającego żadnej wiedzy na temat afrykańskich realiów. cudzych obyczajów (w tym tak dla nas odległych, jak magia) jest zrozumiała na- wą syna. Sytuacja choroby tak specyficznej dla tego klimatu, owocująca poznaniem uwieczniającym podróż ojca poprzez surową pustynię do chorego na malarię mózgo- zentuje, uniknięcie wpływu wyobrażeń jest praktycznie niemożliwe. Stanisławska nia, podróżnego czy obserwatora. z sytuacji podróży,wynikającą zmuszającej do opisu z wielu pozycji: przechod- tylko poprzez uprzednie wyobrażenia narratora, ale i swoistą przypadkowość, szą strategię opisu przestrzeni – subiektywizowanej podwójnie, bo nie Pierwotny wybór Afryki jako celu podróży i przedmiotu poznania wpływa na dal- mość, że jego dzieło ma wyjaśniać, czemu wybrał taki a nie inny przedmiot opisu. obiektywizmu (nie ma prawa posługiwać się fikcją), a zarazem musi mieć świado- narratora, który z jednej strony zobowiązany jest do zachowania maksymalnego odwoływanie się do opisu więzi rodzinnych – jak choćby w tytułowym odwoływanie się do opisu ności z nieco egzotyczną scenerią. Efekt ten jest wywoływany głównie przez częste widzianym kontynentem. Uniwersalny charakter jego twórczości nie stoi w sprzecz- ne. Wojciech Albiński w swoich opowiadaniach zaznajamia nas z zupełnie inaczej jest dokonywany metodą niemalże nastawionej abolicjonistycznie, niemalże nie do pomyślenia, zwłaszcza gdy wybór raczej jej swoisty charakter. Sytuacja poszukiwania kata (w Europie, w większości przez niego wydarzenia nie próbują tworzyć jednego obrazu Afryki, prezentują W swych opowiadaniach Albiński przedstawia nam Afrykę, którą poznał przez W przypadku opisu kultur całkowicie odmiennych od tej, jaką narrator repre- Szczególny charakter reportaży wywoływany jest przez skomplikowany status Współuczestnictwo jako strategia poznania Podróże Jednak postrzeganie Afryki nie zawsze musi wydobywać z niej to, co specyficz- W. Albiński W. Albiński Mina Kalahari w: tamże. , Twój Styl,

Warszawa 2003. castingu ) z Królestwo potrzebuje kata 10 . Przedstawiane wprowadza Kalahari 9 , absurdalna nieprzystawalność słów i rzeczy” upstrzonym gdzieniegdzie czarnymi ściegami liter. Beznadziejna jest utopia map, nie można odrzucić: „Przyglądam się białym połaciom żółci na mojej mapie, komplikują poznanie, są balastem, który zniekształca rzeczywistość, ale którego każdej wyprawy – pozwala odpocząć, chroni przed zbłądzeniem. Słowa jedynie pewnie trudno jest trafić bez kompasu, okazuje się kluczowym punktem którego 14/ 13/ 12/ 11/ w pustyni i z młodą matką w połogu” kobietą tylko. Dopuszczona do jednego i drugiego świata siedzieć z żołnierzami „To był przywilej – nie mieścić się do końca w żadnej z ról, być mężczyzną ani nej grupy społecznej, co uniemożliwiłoby jej kontakt z każdą napotkaną osobą: ry chroni ją zarówno przed samotnością, jak i przed przypisaniem się do określo- niach, wyrzeknięcie własnej podmiotowości. Jej rola w poznawanym kręgu kultu- stara się przezwyciężyć ich wpływ poprzez uczestnictwo w opisywanych wydarze- subiektywności nie do końca uświadamianej przez narratora dą całkowicie angażującą konkretną osobę, metodą, której efekty noszą znamię sposób poznania nie jest jednak wcale obiektywny – współuczestnictwo meto- którego prawdziwość gwarantuje narrator: uczestnik i obserwator zdarzeń. Taki wej sile oddziaływania reportażu literackiego – jest on zapisem doświadczenia, mów z ludźmi spotkanymi w Afryce. Język, jakim posługuje się w swej książce, ską a czytelnikiem, taka przeszkoda nie jest przez nią odczuwana podczas roz- Nieprzystawalność słów staje się problemem dopiero w relacji między Stanisław- ry, określanej właśnie jako kultura rozmowy, otwarcia na napotkanego człowieka. poprzez rozmowę charakteryzuje nie tylko konkretne osoby, ale pewien typ kultu- nych zwyczajów, dlatego też Stanisławska poświęca wiele uwagi mowie – właśnie ciągnie się wszędzie wokół. Tutaj jednak krzyżują się szlaki” by nazajutrz tego miejsca, bo nic, w naszych oczach, nie różni go od pejzażu, który wiele. Jednak nawet ono ma pewną cechę wyróżniającą: „Nikt z nas nie rozpoznał- kawał pustyni między wielkimi wydmami. Miejsce, jakich w Afryce jest pewnie książki – rondo de Gaulle’a nie leży we Francji, nie jest też rondem. Jest to płaski słowem, a w każdym razie bardzo wiele na tym straci. Świadczy o tym już tytuł jej Tabaszewska Zdolność porozumiewania się jest konieczna podczas prób poznania odmien- Stanisławska zdaje sobie sprawę, że jej przeżywanie nie może być wyrażone Tamże. O. Stanisławska konstytuuje się w przypomnieniu”. się ostatecznie z języka autobiograficznego. To, co można nazwać przeżyciem, to w pełni zrozumiałe, że słowo występuje w literaturze biograficznej i wywodzi przez swoje znaczenie włączone w jedność pewnej całości sensu. […] O tyle też jest coś zostanie nazwane przeżyciem lub ocenione jako przeżycie, to jest ono już „Jeśli Por. Gadamer H.-G. O. Stanisławska Rondo… Rondo de Gaulle’a Podróżnicy i kolonizatorzy Prawda i metoda , s. 115. ,

Twój Styl, Warszawa 2001, s. 114. , przeł. B. Baran, PWN, Warszawa 2004, s. 112: 11 . Z tego powodu można mówić o wyjątko- 14 . 12 13 . . Owo miejsce, do

301 302 a zarazem kolejnym czynnikiem uwierzytelniającym poznanie. czego sama autorka nie chciała wyrazić zmienia się zależnie od sytuacji, akcentuje ich charakter, to, niejako „dopowiada” 16/ 15/ nętrzniana i oceniana na sposób postrzegania rzeczywistości, gdyż obca przestrzeń jest natychmiast uwew- od obiektywnych, kształtowanych bezpośrednio przez opisywaną przestrzeń liwe oddzielenie od siebie elementów subiektywnych, pochodzących narratora, literackiego jest on jeszcze bardziej skomplikowana – wydaje się, że nie moż- wtedy, kiedy jest dokładnie uświadomiona. Natomiast w przypadku reportażu jednocześnie. Binarność pojęcia sama w sobie okazuje się problematyczna – nawet stwierdzono, iż miejsce jest czymś więcej i czymś innym „przedmiot materialny”, część powierzchni ziemi rozpoznawana dzięki nazwie”, a jego konkretyzacją jest gdyż po odrzuceniu przekonania wyrażonego przez Einsteina, że miejsce to „mała wiającym obiektywny opis. Przestrzeń ta nie daje się ująć w klasycznej definicji, zależy od tych kategorii. czytelnika od przedstawianych zdarzeń, znaczenie których w żaden sposób nie czasu i przestrzeni nie są zazwyczaj ściśle określone – chce on odwracać uwagi zmieniającej się historii. Odmienna jest sytuacja Albińskiego, u którego kategorie mentarzy – Kapuściński jest obserwatorem „wiecznego Afryki, jej ciągle trwania” których działanie obecnie komentuje. Nie dziwi więc znacznie większa ilość ko- czas, notować zachodzące zmiany, tworzenie się nowych porządków prawnych, ściński natomiast przedstawia nam miejsca, które miał możliwość obserwować długi pozwala jedynie „otrzeć się” o cudzą kulturę, a nie – dogłębnie ją poznać. Kapu- spotkania, gdyż w przeciwnym razie bardzo łatwo jest zagubić sens podróży, która ko cząstkowo, fragmentarycznie. Nie można o nich powiedzieć nic poza relacją ze reportaże są zapisem wędrówki, więc napotkani ludzie i miejsca poznawani tyl- su Stanisławskiej a Kapuścińskiego – ona znajduje się w nieustannym ruchu, jej Jednak nie tylko język warunkuje poznanie – sama sytuacja podróży wpływa Sytuacja podróży a postrzeganie rzeczywistości Podróże Zdefiniowanie Afryki jako miejsca jest więc kolejnym problemem uniemożli- uniwersalistycznego i obiektywistycznego ujmowania miejsca jako punktu społeczności”. cechy środowiska są postrzegane i oceniane przez poszczególnych członków danej badana jednostka, jej pozycja i przynależność do określonego kręgu […]. Określone oceny. Na percepcję wpływa też środowisko społeczne, w którym znajduje się doświadczenia, aktualna sytuacja materialna, wiek, lokalizacja osoby dokonującej geograficznym zależne jest od wielu elementów, takich jak: wykształcenie, nabyte pielgrzymować… E. Rewers Por. J. Słodczyk Post-polis , s. 17: „Wartościowanie poszczególnych miejsc w środowisku Percepcja przestrzeni w badaniach geograficznych , s.167: „Podstawowe pytania dotyczą tu przejścia od 15 . Stąd biorą się podstawowe różnice między strategią opi- explicite . Sam staje się przedmiotem opisu, , w: Wędrować, 16 . jest nieuchronne, sugeruje raczej, że możliwością, zalążkiem tkwiącym w każ- grozą spotkania z samym sobą. Jednak nawet on nie uznaje, iż jądro ciemności nią decyduje się nie mówić o tym nikomu. Dla Conrada spotkanie z Afryką jest 19/ 18/ 17/ i – jak mi Bóg świadkiem – oszalała” „miał zwichniętą duszę. Samotna w środku dżungli, zajrzała w głąb siebie samej Prawda, którą ma ukrywać dżungla, jest na tyle przerażająca, że porażony nią Kurtz rad widzi w Afryce nie tylko wielkie możliwości, w niej początek wszystkiego: cych wydaje się nie tylko trudne, ale przede wszystkim niebezpieczne. Joseph Con- wywołuje je i pozwala mu zaistnieć. Zatopienie w Afryce, w prawach nią rządzą- przerażające, odkrywa w niej pierwiastek, który być może sam nie tworzy zła, ale mitu Afryki-Apokalipsy, doświadczenie jedności z czarnym ludem Afryki uznaje za być pojmowany zupełnie inaczej. Joseph Conrad, uznawany przez nią za twórcę pokazują, że problem ten może nak świadomie przywoływane konteksty literackie dziw, a nie wyobcowanie. Jej własna inność także jest przyjmowana pozytywnie. Jed- Afryki. Nie odczuwa wyższości, a odmienność tego, co poznaje, budzi szacunek i po- podróżowali, wiedzą, że są dwa życia, może trzy, może cztery” dzie tutaj myślą, że nie można żyć inaczej, jest tylko jedno życie. Ale ci, co ska, jak i Kapuściński z innością: „Lu- relacjonują swą wędrówkę jako „zderzenie” tycznych stają się doskonałym materiałem reportażowym – zarówno Stanisław- Dlatego prawdopodobnie podróże do krajów całkowicie nam nieznanych, egzo- nicy między naszym wyobrażeniem na temat jakiegoś miejsca a miejscem samym. siadanie”) odmiennych kultur. Jest to jedyna szansa na uświadomienie sobie róż- kryło w dżungli? […] Na pewno zaś prawda, prawda odarta z przebrania czasu. wszystko w sobie zawiera – zarówno całą przeszłość, jak i przyszłość. W końcu, co się stwo, było najgorsze ze wszystkiego […]. Przecież umysł ludzki potrafi wszystko, gdyż ludzie… Nie, nie zatracili ludzkich cech. I to podejrzenie, że zachowali człowieczeń- ra, lecz tam można było zobaczyć potwornego stwora na wolności. Był nieziemski, a ci Ziemia wyglądała nieziemsko. Przywykliśmy do widoku pokonanego, spętanego potwo- Stanisławska nie waha się rezygnować ze swej europejskości, by zbliżyć do Wyobcowanie a doświadczenie inności Wartość podróży ma polegać na próbie poznania (a więc niejako „wzięcia w po- Tabaszewska Tamże, s. 75. J. Conrad O. Stanisławska aktywności”. wyznaczających przestrzeń ludzkiej oraz sytuacyjno-subiektywnej, -obiektywnej o uchwycenie procesu nakładania się na siebie dwóch perspektyw: uniwersalno- fragmentu ludzkiego doświadczenia. Inaczej jeszcze rzecz ujmując, chodzi tu w systemach kartograficzno–matematycznych do odkrywania miejsca jako Jądro ciemności Rondo… Podróżnicy i kolonizatorzy , s. 62. , przeł. I. Socha, Zielona Sowa, Kraków 2004, s. 41. 19 . Jej poznania obawia się Marlow, a skażony 17 . 18

303 304 jest całkowicie sama: sprawia, że zamiast zostać dopuszczona zarówno do kręgu mężczyzn, jak i kobiet, się z pasma „dni takich samych”, z przyjaznego domu Lili Makate). mencie doświadczy go sama Stanisławska (niejako na własne życzenie, wyrywając w pewnym mo- nia. Element ten, jej zdaniem, jednoczy obie wielkie wizje Afryki, wiadania – posiadanie. Albo raczej, jak pisze Stanisławska, niemożność posiada- powieści wprowadzają nas w nastrój arkadii i ukazują zasadniczy przedmiot opo- ale z sympatią wyznaczaną i ograniczoną przez poczucie odrębności. Pierwsze słowa u stóp góry Ngong”. Blixen wypowiada się o tubylcach z niekłamaną sympatią, rozpoczynającą się nieco bajkowym wstępem: „Miałam w Afryce farmę -Genesis), postrzeganiu Afryki (stąd Stanisławska określa ją jako twórczynię mitu Afryki- co zobaczy, do idealnego wzorca. Cała powieść Blixen jest opowieścią o niej, o jej biet, jakie opisuje Conrad – tworzącą swój własny świat, dostosowującą wszystko, tuareskiej rewolucji), których system etyczny został całkowicie wypaczony. sławska, opisując młodych ludzi skażonych wojną i okrucieństwem (uczestników przecież jej całkowitym zaprzeczeniem. Podobny problem porusza również Stani- nak, że tylko korzyść jest czynnikiem determinującym nasze wybory – niektóre są bie, kiedy nie obowiązuje nas żadne prawo, żaden konwenans. Nie znaczy to jed- śmy zdani tylko na siebie, kiedy jedynymi drogowskazami jest to, co mamy w so- całą duszę, zniszczyć ją, kiedy jeste- dym z nas, zalążkiem, który może opanować 20/ ściowa, a polega na nocnych klubach, makijażu i muzyce. Budzić to w autorce opór, Oldze Stanisławskiej, że znają jej kulturę, jest ona ich zdaniem dobra i warto- za nią możliwe konflikty i dylematy. podróżuje sama, bez opieki męża, ojca czy brata, osoby, która rozwiązywałaby niu wydawanej właśnie za mąż dziewczyny, która lituje się nad pisarką, gdyż ta cego, ale całkowicie obcego. Postawa taka najlepiej uwidacznia się w rozumowa- Już samo jej imię jest wyznacznikiem egzotyki, czegoś fascynującego, pociągają- dziewcząt jako przybysz z innego świata, przy której mogą udawać kogoś innego. wia się zresztą nie pierwszy raz. Wcześniej już narratorka budzi zainteresowanie i opieka, ale obie te cechy wypływają z jej odrębności. Owa mieszanka uczuć poja- dame”– od tej chwili traktuje jak „panią”– osobę, której należny jest szacunek jąc krąg, spotyka mężczyznę, który w pewnym momencie zwraca się do niej „ma- Jej wyobcowanie nie jest bynajmniej wynikiem chwilowego odczucia. Opuszcza- Przełomowym momentem jej podróży jest chwila, kiedy specyficzny status Zupełnie inny jest sposób myślenia Karen Blixen. Przypomina ona jedną z ko- Poczucie się wtedy, osamotnienia potęguje gdy rozmówcy próbują udowodnić tak, obca, nieistniejąca, pośród ludzi, tylko cień. nagle wstydziłam się do nich odezwać. Kobiety – wszystkie tańczyły. A więc zostałam ku kobiety tańczyły w rzędach, równo, poruszając biodrami do przodu […]. Mężczyźni – Na wielkim placu kołem porozsiadali się mężczyźni – usiadłam w mroku za nimi. W środ- Podróże O. Stanisławska Rondo… , s. 89-90. 20 z punktu widzenia „białego”, i to „białego”, który uznaje nie tylko swoją inność, i to „białego”, z punktu widzenia „białego”, 24/ 23/ 22/ 21/ z którego sama się wywodzi gdyż w pewnym sensie jej rozmówcy umniejszają znaczenie kręgu kulturowego, która ten stereotyp wytworzyła zanych z kimś radykalnie od nas innym bylców. Wizerunek powielany przez obie strony jest wyrazem odczuć i obaw zwią- kultury, z drugiej zaś nie może się wyzbyć podobnego nastawienia względem tu- soby. Z jednej strony narrator jest postrzegany jako Inny, należący do odrębnej skę, pozostając dla tubylców człowiekiem o ogromnym posłuchu, ale wciąż obcym. tego osiągnąć. Chociaż rządził niepodzielnie całą swą bazą, ostatecznie poniósł klę- zją”, który przyszedł do niej jako swojej własności i chciał nią władać. Nie zdołał innym i nieznanym, pokonała ona jednak nawet Kurtza – owego „człowieka z wi- wrogo brzmią słowa Kurtza: czona. Wyprawa rzeką Kongo okazuje się coraz trudniejsza, bardziej zło- skiej w pewnym momencie nie do zniesienia, sprawi, że podróż zostanie zakoń- wości zrozumienia czy z wrogości. Wrogość właśnie stanie się dla Olgi Stanisław- Na problem wyobcowania w opisywanych tekstach można spojrzeć na dwa spo- Obcość nie atakuje tylko tych osób, dla których puszcza jest nowością, czymś obcy, kiedy umiera w puszczy. „Potworność! Potworność!”– tylko to ma w opowiadaniu Conrada do wyszeptania Kurtz, – Możesz mi wierzyć dodał Tutaj niełatwo być obcym. stwa? […] piętno. A może raczej uczyniły ich takimi masakry i podboje, handel i błogosławień- Ludzie nie lubią tutaj obcych. Można by pomyśleć, że to puszcza odcisnęła na nich swoje Tabaszewska Jednak tak doznawana obcość wynika z odrębności kultur, nie zaś z niemożli- doświadczenia i sądy. Wizerunek taki to po prostu stereotyp”. tych wyobrażeń znacznie większą rolę odgrywa tradycja aniżeli indywidualne temat psychologii i właściwości kulturalnych grup sąsiednich […]. W kształtowaniu także emocjonalnie obojętnym usystematyzowaniem wyczerpującej wiedzy na Tamże, s. 24-25: „Wizerunek ten nie jest wiernym odbiciem rzeczywistości. Nie Tamże, s. 159 Por. Z. Benedyktowicz ( automatyczny tolerancja dla inności, ich akceptacja i prawdziwe zrozumienie” rasizmie wreszcie. Zgodzie na wielość kultur nie towarzyszy bowiem w sposób nie, rozwijaniu ideologii opartych na kulturowym fundamentalizmie, separatyzmie, zatem utrwala zastane granice, niechęci i niezrozumienia, lecz służy, świadomie lub Na problem ten zwraca uwagę E. Rewers: „Koncepcja wielokulturowości nie tylko wytworzyli”. bardzo wiele natomiast, nawet jeśli nie w sposób bezpośredni, o tych, którzy je Kraków 2000, s. 83: „stereotypy mówią nam niewiele o tych, których dotyczą, Post-polis , s. 199). Podróżnicy i kolonizatorzy Portrety obcego 21 , ale zarazem stanowią źródło wiedzy o mentalności, 23 22 . ,

Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 24 . Nawet obecnie Afrykę ciągle opisujemy

305 306 żyć w odmienny sposób. się wyrzec pewnej dozy wyższości wobec osób, które usiłują skiego, niemogącego ustannym napięciu. Podobne napięcie jest charakterystyczne również dla Albiń- ideałów, ani też na ich bezwzględną akceptację – utrzymywała Marlowa w nie- innych ludzi. Była więc środkiem, który nie pozwalał ani na całkowite odrzucenie nież od odrzucenia etyki, chociaż łączyła się z nieco sceptyczną biernością wobec dzięki niej Marlow nie poddał się procesowi „stubylczenia”, ona uchroniła go rów- przed barbarzyństwem, brutalnie krzewioną cywilizacją i wyrzutami sumienia. To tem, na którym pracował. Zdaniem Iana Watta właśnie praca miała być obroną wcale nie z powodu czasu, jaki tam spędził, ale dlatego, że Afryka była kontynen- Czarny Ląd jest mu znacznie bliższy niż Stanisławskiej czy Kapuścińskiemu – i to – jego opisy nie są dokonywane ani z punktu widzenia podróżnika kolonisty. 27/ 26/ 25/ możliwość poznania i kontaktu: ale i wyższość. Ryszard Kapuściński zdaje sobie sprawę, iż ta sytuacja zamyka riach marzenia sennego i koszmaru jący wąż – prawdopodobnie dlatego całą wyprawę Marlow wspomina w katego- znania zaklętego, tajemniczego miejsca, które fascynowało go niczym hipnotyzu- po- ży Marlowa było spełnienie dziecięcych marzeń wypełnienia „białej plamy”, skiej i Greene’a, podobne nastawienie jest zauważalne u Conrada – celem podró- dla Stanisław- niejszość, ale także przyszłość. Stanowisko to wydaje się wspólne poprzez poznanie kolebki cywilizacji możemy zrozumieć nie tylko własną teraź- nienia egzotyki. Wybranie jej na miejsce wędrówki wywodzi się z przekonania, że nia, że spotkanie z nią nigdy nie służy jedynie zaspokojeniu ciekawości czy prag- ście naszymi braćmi z południa!” strze… Afrykańskie słońce już was przyciemniło! Ty i twój przyjaciel Glen jeste- wać odczuwane różnice: „– Biali?– zdziwił się Jean-Luis. – Przejrzyjcie się w lu- to z pozycji mieszkańców Afryki, przez co zdaje się podział ten osłabiać, niwelo- Szczególna pozycja Afryki jako przedmiotu opisu wywodzi się z przeświadcze- Mit Afryki a problem utożsamiania się z Innym Albiński podobnie opisuje ciągle występujący podział rasowy – jednak czyni – to wyższość (lub złudzenie wyższości). to, że jest biały, a jednak sam będzie swoją białość umacniać, ponieważ dla niego staje się, w miarę upływu czasu, coraz bardziej biały. Jest ograniczony i izolowany przez jest biały. Nie zastanawia się nad tym, nie żyje tą myślą. Natomiast biały w Trzecim Świecie Opisać proces przemiany białego w BIAŁEGO. Biały w Europie nie ma świadomości, że Podróże I. Watt W. Albiński Kapuściński R. Conrad w wieku… Obawiamy się buntu żandarmów Lapidarium , s. 17-18. 26 Jednak położenie Albińskiego jest szczególne 27 . 25 ,

w: tegoż Królestwo potrzebuje… , s. 46. nikom do zrozumienia, jaki jest jego stosunek przedstawianej rzeczywistości” żenia samego reportera, dającego w pewnym sensie (niekoniecznie wprost) czytel- wydarzeń, wzbogacone o dokładny opis środowiska, charakterystykę postaci, wra- wiem jeśli uznamy za jego definicję „sprawozdanie dziennikarskie z prawdziwych dzięki niemu możemy mówić o specyficznym statusie reportażu literackiego. Bo- ny wpływu czynnika subiektywizacji w prozie reportażowej jest fakt, że właśnie współczesnym jej odbieraniu, ale nawet reportażystów. Nie bez znaczenia dla oce- Karen Blixen i Josepha Conrada, których sposób myślenia o Afryce zaważył na powrotem do kraju niewinności. kie te cechy przypisała tubylcom. Afryka miała być dla niej ucieczką i ochroną, – wolność od konwenansów, szczerość i bezinteresowne zainteresowanie – wszyst- chetypów Junga. Jednak w Afryce Blixen widziała dokładnie to, co chciała znaleźć nania z Afryką skiej stanowi to drugi biegun myślenia o tym kontynencie. Poglądy autorki niętych. jest efektem pierwotności – podział i zróżnicowanie dotyczy rzeczy już rozwi- niem, zaprzeczeniem jej cech. Nietrudno jest dojść do wniosku, że jednorodność wnętrznie spójna, wszystko, co nie spełnia tych wymogów, jest jakimś wynaturze- jaką w chwili śmierci ujrzał Kurtz. Natomiast Afryka Greene’a jest jednolita, we- Conrada: „Pani Tego lubi potworność”. zdania trudno nie powiązać ze „zgrozą”, przygląda się ze zwątpieniem mapie, na której zaznaczono rzekę opisaną przez działają na nią słowa napotkanego celnika, którego pytanie wraca do niej, gdy się, że tym, co spotka, może być Conradowskie jądro ciemności. Z opóźnieniem nawet ona w pewnym momencie ulega. Nie potrafi podążać dalej, kiedy orientuje kiej”. Nie ma w niej chęci oceniania ani klasyfikowania tego, co poznała. Jednak Nie waha się przekroczyć granicy oddzielającej Afrykę „cywilizowaną” od „dzi- kryciem niedostępnych terenów jest odczuwany tak głęboko. nieustanny kontrast między wykonywaną pracą a oczekiwaniami wiązanymi z od- że posiadała też swój całkowicie pragmatyczny cel – dlatego być może zapominać, by dostać się do miejsc, których nigdy nie widział biały człowiek, ale wolno symbolicznego, metafizycznego charakteru. Wyprawa Marlowa została, podjęta Jednak w przeciwieństwie do Marlowa, wybrał się w podróż w pełni świadomy jej bie – czy owym centrum miało być Conradowskie jądro ciemności, nie wiemy. 28/ acji, o ile tylko reporter nas o tym uprzedza. to nie mamy prawa uznawać za wadę nawet całkowicie subiektywnego opisu sytu- Czarny Ląd jest postrzegany niezwykle subiektywnie, nie tylko zresztą przez Zupełnie inaczej postrzega Afrykę Karen Blixen. W książce Olgi Stanisław- Stanisławska stara się nie czynić żadnych założeń co do miejsc, które opisuje. Graham Greene uzasadniał swą podróż pragnieniem zrozumienia samego sie- Tabaszewska K. Wolny-Zmorzyński Kraków 2004, s. 174. współczesna podróżniczka określa jako zwrot w stronę Genesis i ar- Podróżnicy i kolonizatorzy Reportaż , w: Dziennikarstwo i świat mediów ,

Universitas, Pożeg- 28 ,

307 308 mamy tu do czynienia z „podglądaniem”? kiem próbą wdarcia się na teren, który zawsze pozostanie jej obcy. Czy nie nią łączność jest pożądana przez innych, czy jej uczestnictwo nie przypad- kanymi ludźmi. Warto się jednak zastanowić, czy aby na pewno odczuwana przez się w opisywanym świecie, trwa tak długo, jak długo odczuwa wspólnotę ze spoty- stara się zminimalizować wpływ stereotypów. Podróż, będąca próbą odnalezienia 31/ 30/ 29/ z rzeczywistych zdarzeń” stawowego wymogu gatunku, jakim jest „dobrze udokumentowane sprawozdanie zdarzeń element autentyczności. Nie zwalnia to wcale reportera ze spełnienia pod- tera, jego sposobach nawiązywania kontaktów z ludźmi i zbierania informacji konwencji narracyjnej czy częściowe skoncentrowanie się na samej postaci repor- liwością uczynienia z reportażu prozy artystycznej przez przybranie określonej od początku odgrodzony poznawanej kultury nie tylko jako ktoś obcy, lecz tak- któremu jest pokazywane dokładnie tyle, ile się chce, aby zobaczył. czeństwie, to znaczy nie należeć do żadnej, być ciągle gościem, obserwatorem, argumentem za jej obcością – nie należeć do konkretnej grupy w jakimś społe- tuacjach zamkniętych dla konkretnych grup w obrębie danej społeczności) jest dla Stanisławskiej było dowodem jej asymilacji (możliwość uczestniczenia w sy- a próbami przywłaszczenia cudzego życia. Coś, co się afirmującego tożsamość” w odmiennej kulturze. Wydaje się, że pisarka jest ciągle na granicy „utożsamiania czeniami budującymi kolejny – mit całkowitego utożsamienia i zadomowienia się Początkowy mit obcości i odrębności Czarnego Lądu jest zestawiany z doświad- wydarzenia uległy rekonstrukcji, by jeszcze dobitniej potwierdzać zdanie pisarki. ności w procesie poznawczym. Trudno jest oprzeć się wrażeniu, że przeżywane jednak od nich uwolnić – nawet obalanie stereotypów świadczy o ich żywej obec- istnieją w każdym z nas w stosunku do Afryki. Samej Stanisławskiej nie udało się się subiektywnie opisać podróż, w taki sposób, by demaskować stereotypy, jakie Wydaje się, że Stanisławska poprzez skupienie się na właśnie tych czynnikach Autorka Z tych względów przeżycia dziennikarzy wprowadzają do przedstawianych Podróże Podobnie skomplikowana była pozycja Kapuścińskiego: jako korespondent był przywłaszczania usiłują usunąć”. uprawnionej do potwierdzenia i nadania tożsamości, którą wszelkie strategie Różnica kryje się w pominięciu drugiej osoby, na gruncie danej kultury przywłaszczenia, podobnie jak utożsamienia, znajduje się roszczenie do uznania. można się utożsamiać, aby afirmować swoją własną tożsamość?» […]. U podstaw Utożsamiać się może jednak znaczyć również: odpowiadać sobie na pytanie: «Z kim śmierci podmiotu utożsamiającego się pozbawionego możliwości wyboru. […] utożsamiać się z Innym. Często strategia ta prowadzi aż do afiksacji, pozornej Por. E. Rewers Z. Żabicki Tamże, s. 181. Ronda de Gaulle’a Proza… proza… Post-polis 29 , s. 293-294: „Utożsamiać znaczy przede wszystkim . Jednak w żaden sposób nie stoi to w sprzeczności z moż- , Warszawa 1966, s. 148. podjęła się wyjątkowo trudnego zadania, starając 31 30 . 33/ 32/ lowo, tylko tak można przybliżyć czytelnikowi obcą przestrzeń: Złudzenie niezapośredniczonego poznania zdaje się podtrzymywane zupełnie ce- nie tyle stereotypów (co byłoby z góry skazane na niepowodzenie), co dystansu. wał postrzeganie tego kontynentu w prozie reportażowej, była próba przełamania nieposiadających z nią żywego kontaktu niemożliwa. Czynnikiem, który kształto- ki osobie narratora. Droga do zrozumienia fenomenu opisu Afryki jest dla osób nie tracąc nic ze swojego rzeczywistego istnienia, stają się bliskie odbiorcom dzię- kontaktu z czymś zupełnie mu obcym. cji, ale nie jest ona wysoką ceną za otworzenie przed czytelnikiem możliwości trzenia na opisywane zdarzenia. Uczucia takie sprzyjają co prawda subiektywiza- poznania – wszak właśnie swoisty zachwyt i podziw kształtowały ich sposób pa- jasne się staje, dlaczego większość z nich uległa złudzeniu niezapośredniczonego im przekonania o unikalnej wartości możliwości obserwowania Afryki. Podobnie cy wspomniani wcześniej pisarze. Nie sposób jest uznać za wadę towarzyszącego kowego i niespotykanego. A tak przecież do kontaktu z Afryką odnoszą się wszys- cją, zwłaszcza kiedy ona sama określa przeżywane doświadczenia jako coś wyjąt- zu (zwłaszcza przez rozdzielenie informacji od komentarza) portera była w tym wypadku czynnikiem umożliwiającym obiektywizację przeka- że oceniający. Stąd również jemu przysługiwały wyjątkowe prawa. Jednak rola re- przemiana czegoś obcego i martwego w bezpośrednią współobecność i zażyłość. miejącego ducha. Podczas odcyfrowywania i interpretowania pisma dokonuje się cud: czystym śladem ducha jak pismo, nic też jednak równie ono nie jest zdane na rozu- to zrozumiałość ducha uzewnętrzniona w czymś najbardziej obcym. Nic nie jest równie i nauka przechodzą w siebie nawzajem […]. Pismo i to, co ma w nim udział, literatura, W każdym razie nieprzypadkowo fenomen literatury stanowi punkt, w którym sztuka Tabaszewska Szczególna pozycja reportażu literackiego sprawia, że opisywane zdarzenia, Przezroczystość osoby obserwującej i uczestniczącej w wydarzeniach jest fik- H.-G. Gadamer H.-G. Por. W. Pisarek Kodeks etyki dziennikarskiej Prawda i metoda Podróżnicy i kolonizatorzy , s. 238. w: Dziennikarstwo i świat mediów 32 . , s. 430. 33

309 310 rzej – Europy Środkowej. Jest to ponadto tekst, który demaskując w cudzej wypo- tylko ze względu na zawarte w nim uogólnienia dotyczące Polaków, Polski i – sze- ne” polskiej samoidentyfikacji. Artykuł Waldsteina wart jest jednak uwagi nie 2/ 1/ nym z najpoważniejszych rosyjskich periodyków literaturoznawczych (2002, vol. 8, nr 3), a następnie przedrukowany w nieco zmienionej formie w jed- sima K. Waldsteina opublikowany w angielskim czasopiśmie „Social Identities” podejmuje się zadania rekonstrukcji polskiej samoświadomości, jest artykuł Mak- giem, polskie wybory mogą także współtworzyć szerszą świadomość europejską. lucji” na Ukrainie, są ważne nie tylko dla mieszkańców ziem między Odrą a Bu- niło choćby kilka pamiętnych tygodni polskiego wsparcia „pomarańczowej rewo- na owe pytania, jak to ujaw- Europa, której jesteśmy częścią. Sposoby odpowiedzi znaczy być na początku XXI wieku Polakiem czy Europejczykiem i jaka ma być naszego kontynentu, łączą się z koniecznością postawienia na nowo pytań o to, co samości wskazywała już Maria Janion tej wypowiedzi w kontekście „wschodnio-zachodniego” rozchwiania polskiej toż- Jedną z wypowiedzi, której autor z zewnątrz i w trybie naukowego dyskursu Wydarzenia międzynarodowe, które zdynamizowały w ostatnich latach dzieje „Nowy markiz de Custine” albo o pewnej manipulacji Aleksandra CHOMIUK Komentarze strony. Waldsteina i są zaznaczane bezpośrednio w tekście głównym jako N z numerem Wszystkie cytaty, podane w moim tłumaczeniu, pochodzą z rosyjskiej wersji pracy Artykuł dostępny też na stronie: www.nlo.magazine.ru/scientist/98.html). s. 131-149. M. Janion ïîñòêîëîíèàëüíîì ïðî÷òåíèè Ì. Âàëüäøòåéí Polska między Wschodem a Zachodem, Íîâûé Ìàðêèç Êþñòèí, äå èëè Ïîëüñêèé òðàâåëîã î Ðîññèè â , „Íîâîå Ëèòåðàòóðíîå, „Íîâîå Îáîçðåíèå” Komentarze 2 , przywołując za jej autorem „grzechy głów- „Teksty Drugie” 2003 nr 6, 2003, N 60, c. 125-144. 1 . Na wagę skości jako czegoś wyższego w porównaniu z innymi ludami i innymi kulturami” jących „system teorii i praktyki”, dzięki któremu ukształtowała się „idea europej- również tym mechanizmom podlega. rzonej w obronie przed Wschodem wość trwałość owej samoidentyfikacji mieszkańców Centralnej Europy jako stwo- ahistoryczność, zacofanie”; N, s. 140), Waldstein podaje jednocześnie w wątpli- i uporczywie […] przypisywanych Europie Środkowej, jak: nacjonalizm, fetyszyzm, nicyzacja» Rosji jest związana z narzuceniem jej takich atrybutów tradycyjnie i «et- punktu odniesienia dla tożsamości środkowoeuropejskiej („«orientalizacja» podróżniczej (N, s. 125). Ujawniając rolę tych reprezentacji jako negatywnego rosyjskiej kultury w zachodniej literaturze nie tylko w aspekcie „reprezentacji” 6/ 5/ 4/ 3/ wiedzi mechanizmy retorycznego „zawłaszczania” opisywanej rzeczywistości mu sąsiadowi, w polskiej literaturze ostatnich lat utworów poświęconych naszemu wschodnie- pojawiających się sprzeczności i przekłamań. co łączy się, jak wynika z całego artykułu, z demaskowaniem ich „osobliwości”, „oceną perspektywiczności” owych krytycznych ujęć (N, s. 125), s. 125), a następnie tych, którzy w różnych okresach byli poddanymi lub satelitami imperium” (N, się z punktem widzenia rową Rosjan, lecz stawia sobie zadania „zaznajomienia rycznego” (N, s. 125), nie zajmuje się jednak świadomością geopolityczną i kultu- Autor deklarujący się jako badacz „dróg rewizji rosyjskiego doświadczenia histo- Omawiane studium wpisuje się w bogaty nurt postkolonialnych analiz, bada- Przedmiotem owej „demaskatorskiej” lektury staje się jeden z ważniejszych Chomiuk polskiej lat 1917-1932 s. 183-197; E. Pogonowska Rosji i Rosjanina w polskiej literaturze i świadomości społecznej Polska a Rosja. Z dziejów słowiańskiego sporu wzajemny ogląd w krzywym zwierciadle (1800-1917) W. Dzwonkowski w „Zeszytach Literackich” 1984 z. 5, s. 14-31. Kundery ukazała się pod tytułem Czechosłowacja, Węgry czy Polska do Europy Wschodniej. Polska wersja tekstu o „dwóch Europach”, wyrażający odmowę włączenia takich krajów, jak tożsamości, jaką na początku lat osiemdziesiątych stał się esej Milana Kundery jego artykułu jest słynna deklaracja środkowoeuropejskiej, a zarazem zachodniej Oczywistym i przywołanym przez samego Waldsteina polemicznym kontekstem numerem strony. właśnie wydaniu i zaznaczane bezpośrednio w tekście głównym literą I oraz z wydania XII (Warszawa 2004). Wszystkie odwołania do Pierwsze wydanie pochodzi z roku 1993. W niniejszym artykule korzystam E.W. Said zob. m.in.: A. Kępiński zespołu obrazów, wyobrażeń i pojęć związanych z Rosją jako „innym” i „obcym” Spośród polskich prac na temat zmitologizowanego i nacechowanego emocjonalnie Orientalizm, Imperium „Nowy markiz de Custine” albo o pewnej manipulacji Rosja a Polska ,

Lublin 2002. RyszardaKapuścińskiego przeł. W. Kalinowski, Warszawa 1991, s. 30-31. Lach i Moskal. Z dziejów stereotypu Lach Dzikie biesy. Wizja Rosji sowieckiej w antybolszewickiej poezji ,

Warszawa 1991; A. Giza Zachód porwany albo tragedia Europy Środkowej 6 . Przecież w momencie, gdy – jak pisze z pew- ,

Warszawa 1994; J. Maciejewski ,

Szczecin 1993; W. Karpiński 5 . Dzieło to interesuje badacza , Polaczkowie i Moskale: Imperium

Warszawa–Kraków 1990; ,

„Więż” 1998 nr 2, oparte są na tym Stereotyp 3 , sam 4 .

311 312 znaną „prawdziwym” Europejczykom (N, s. 129) „skutecznego wypowiadania się o Rosji z perspektywy Zachód – Wschód”, przy- odbiera polskiemu pisarzowi jako mieszkańcowi Europy Wschodniej zdolność strony badacz sposób, pośrednio, wyodrębnić siebie” (N, s. 127). Z drugiej jednak nej podporządkowanej, policzalnej, mierzalnej i przewidywalnej całości, by w ten nego Innego” (N, s. 126), narzucając mu tradycję przedstawiania „«ich» jako pew- wiony na samoidentyfikację przez zobrazowanie niepełnowartościowego, lecz groź- (N, s. 126), już na wstępie ocenia jego dzieło jako „tekst «orientalistyczny», nasta- różników z panującej (imperialnej) Europy na podległy i kolonizowany Wschód” stwie. Waldstein, łatwo utożsamiając autora uchronności „orientalizującego” punktu widzenia w europejskim podróżopisar- bezwyjątkowe (w każdym razie o wyjątkach się tu nie wspomina) założenie o nie- czyniąca w gruncie rzeczy jego tekst zbędnym? Punktem wyjścia lektury staje się mienna w kontekście słów ubolewania, że Kapuścińskiego nie wydaje się w Rosji), wyręczenia polskiego pisarza w reprezentowaniu samego siebie (szczególnie zna- tekstu). oddziaływania utworu jest jego sugestywność, traktowana jednak jako element propagandowego wość czy symboliczność nie, pomijające nie tylko jego aspekt literacki i związaną z tym wieloznaczenio- sji” (N, s. 126) jest specyficzna lektura cją przyjętego przez badacza założenia o ujawnianiu „stereotypowego obrazu Ro- rzucenia zasad podstawowej lojalności wobec analizowanego tekstu. Konsekwen- mierze „orientalizującą”, zostało jednak skażone istotną wadą tendencyjności i za- podróżnika z opisywaną rzeczywistością, której narzuca perspektywę w jakiejś lacji” w utworze Kapuścińskiego, obnażające niejednoznaczność relacji łączących (N, s. 142). alistów w obręb podstawowych zachodnich dyskursów i instytucji” dla autora artykułu „symptomem włączenia «Europy Środkowej» i jej intelektu- łudnia i wschodu” (N. s. 141-142). Tak czytany utwór polskiego pisarza staje się czeństwami centrum Europy, a «nie w pełni europejskimi» […] narodami jej po- i Węgier”, jedyną liczącą się granicą pozostaje ta „między «obywatelskimi» społe- nym przekąsem – „Zachód gotów jest do przyjęcia wybranego tria: Polski, Czech 8/ 7/ Jak więc wygląda dokonana przez Waldsteina na użytek Zachodu i Rosjan próba Interesujące studium Waldsteina, ujawniające mechanizmy „kulturowej trans- Komentarze ma prawo pisać o Rosji jako o imperium i odmiennej cywilizacji” (N, s. 141). inaczej” (N, s. 139). A gdzie indziej dodaje: „tylko «cudzoziemiec» i «Europejczyk» praktycznie kontekście oznacza Europejczyka, ale ze słowem Polak rzecz się ma przynależności kulturowej. Jak pisze Waldstein: „Słowo Francuz w każdym „prawdziwego” Zachodu, lecz Polak, a więc reprezentant narodu o niejasnej „orientalizującego” opisu. Nie jest to np. Francuz czy jakiś inny przedstawiciel Poważnym problemem staje się więc dla badacza to, kto dokonuje owego mistyfikowanie na poziomie słów i znaków (por. N, s. 131). Traktowaną opisywanej rzeczywistości, jej tu jednoznacznie jako „fetyszyzację” 7 , ale i niewygodne fragmenty. (Jedyną „docenioną” cechą Imperium, Cesarza wybiórcze streszczanie i cytowa- 8 . „z wieloma pokoleniami pod- 11/ 10/ 9/ myślenia o Polsce rosyjskiego, „orientalizującego” czenie badacza, pomijającego jeden z nurtów wilizacyjnej i racji moralnych. Obnażają też niewiedzę bądź świadome przemil- świadomość podległości politycznej była kompensowana poczuciem wyższości cy- gadnień z faktem, że w wypadku przynajmniej części z tych narodów związanych przez nie ludami i narodami, tylko prowadzą do pomijania całego kręgu za- i szerzej, między Rosją i Związkiem Sowieckim a anektowanymi rosyjsko-polskie ści w realizowaniu przez Rosję zaborczej polityki. Takie sądy, upraszczając relacje różnic które, jak się domyślamy, miałyby polegać głównie na mniejszej sprawno- śnionych jednak w artykule) różnic między imperiami zachodnimi a rosyjskim, statusu Polski jako ofiary imperialnej agresji wschodnim sąsiadem łączy się dodatkowo z zawoalowanymi wątpliwościami co do por.łych Murzynów”, N, s.128). Ten wyidealizowany obraz stosunków z naszym talizowanego” obrazu Polski”, por. N, s. 27; nigdy nie rysowali sobie obrazu „bia- sowieccy urzędnicy i intelektualiści nie tworzyli i nie usiłowali stworzyć „zorien- nia potrzebą dążeń odwetowych („W ostatnich dwóch stuleciach ani rosyjscy, ani i Związkiem Sowieckim, por. N, s.126) oraz z niemożności jego usprawiedliwie- mieszkańcem byłej kolonii (Polski) a jej przedmiotem – samym imperium (Rosją „orientalizującego” spojrzenia – nikacyjnych między podmiotem imperialnego skiego punktu widzenia wynika, zdaniem Waldsteina, z zaburzenia relacji komu- spektywy przez polskiego pisarza. Owa „bezprawność” przyjętego Kapuściń- tej „orientalizującej” per- wej, dla obrony przed „bezprawnym zawłaszczeniem” cych dany obiekt, a „strukturami władczej dominacji” nego jako badanie powiązań między wpisanym w tekst systemem idei objaśniają- Zastanawiające jest to przyjęcie założeń dyskursu postkolonialnego, rozumia- Chomiuk ( umieją być szczęśliwi, ani wdzięczni – chełpią się tylko i entuzjazmują” tutejsza gleba. Nie ma czego oglądać, niczego się człowiek nie nauczy. […] Oni nie s. 16). ( grzeczny” o dobrodziejstwie. […] W domu możesz ich bić, tylko przy gościach bądź z nimi Nie czyńcie im dobra w rzeczywistości, lecz wymownie przekonujcie (M. Karamzin, cyt. za: A. Giza perspektywę: Oto kilka przykładów wypowiedzi Rosjan ujawniających taką „orientalizującą” (lub pretendujących do statusu takich)” (N, s. 143). „Rzeczowa krytyka nie może opierać się wyłącznie na proteście uciemiężonych A. Sierszulska, Kraków 2000, s. VI. E.M. Thompson Z notatników…, „Osiągnięcia intelektu, umiejętności sztuk pięknych – wszystkiego tego nie rodzi „Wobec Polaków należy być łagodnym w obejściu i twardym w wykonaniu. […] „Polska jest nasza, myśmy ją zdobyli mieczem i takie do niej nasze prawo” Z notatników i listów księcia Piotra Wiaziemskiego, „Nowy markiz de Custine” albo o pewnej manipulacji 11 cyt. za: tamże, s. 17). Trubadurzy imperium. Literatura rosyjska i kolonializm, , jasno ukazujący, że nie chodzi tu o jakieś odruchy zniecier- Polaczkowie i moskale 10 oraz z podkreślaniem (niewyja- , s. 21). 9 politycznej i/lub kulturo- cyt. za: A. Giza, tamże, przeł.

313 314 „innych” i „gorszych” a o konsekwentną imperialną strategię „waloryzujących interpretacji” Polaków jako pliwienia wiązane z naszą „nieumiejętnością rządzenia własnym krajem” (N, s. 128), 13/ 12/ (N, s. 130) a swoimi uprzedzeniami, że wreszcie nie dostrzega związków między że zaciera związek między obrazem owej „dziewiczej i nieludzkiej przyrody” (N, s. 129), refleksji na temat „przerażających obrazów niewolnictwa i poniżenia” polskiego pisarza o to, że śnieżny, pustynny krajobraz służy mu jedynie jako tło Kapuścińskiego koleją transsyberyjską w roku 1958. Pojawiają się zarzuty wobec sposoby obrazowania przyrody syberyjskiej związane z wspomnieniem podróży stawione, jak i autokreacji narratora. lacją pisarza, dotyczącą, jak chce tego dowieść Waldstein, zarówno tego, co przed- rencyjności tego reportażowego tekstu: rytoriów znawczej Za najbardziej efektywny instrument owej manipulacji uznaje autor artykułu prawdopodobieństwo okazuje się następnie manipu- Owo oparte na „grze sił” ści i przewidywanymi odbiorcami. (N, s. 126) sił” między autorem, narratorem (podróżnikiem), przedmiotem opowie- cyficznej „gry one w pełni prawdopodobne; jednak to prawdopodobieństwo jawi się jako produkt spe- Obrazy i fakty u Kapuścińskiego w większości nie są bynajmniej fałszywe – przeciwnie, Komentarze Kolejnym strategii Waldsteina elementem jest deprecjonowanie wartości po- czy sowiecka inwazja na Polskę 17 września 1939 roku. rosyjskich działań militarnych, takich jak rzeź Pragi przez Suworowa w roku 1794 W takim ujęciu te zdarzenia stawały się usprawiedliwieniem dla interwentów”. święta narodowego (Dnia Jedności) w rocznicę wyzwolenia Moskwy z rąk „polskich pierwszego z wydarzeń dla Rosjan dowodzi choćby niedawne ustanowienie ich 1610-1612 oraz z wschodnią polityką Polski po I wojnie światowej. Traumatyczności z dynastycznymi planami Zygmunta Wazy i polską interwencją w Moskwie w latach jako o państwie imperialistycznym i zaborczym, wiązana przede wszystkim Dodajmy tu jednak, że w Rosji istnieje także inna silna tradycja myślenia o Polsce, E. Thompson możliwych środków poskromienia podbitego narodu. wprost pojawiały się sformułowania o prawie silniejszego do stosowania wszelkich Wschodu chrześcijańskich wartości (por. tamże, s. 258), a w wypowiedziach Rosjan najczęściej pokrywali frazesami o misji cywilizacyjnej Europy uczącej ludy polega głównie na tym, że orientaliści zachodni ekspansję polityczną i gospodarczą naiwności” (E. Renan, cyt. za: E. Said rasa semicka wydaje nam się pod każdym względem niedojrzała, a to za sprawą jej widać, i miejscu, też jednak dotyczącego ludów „niedojrzałych do wolności”: „Jak A. Kępiński analitycznej, pozytywnej, sceptycznej, pełnej gorzkiej ironii” (A. Hercen, cyt. za: Te opinie brzmią jak szczegółowe rozwinięcie sądu wygłoszonego w innym czasie „Oddani religii i mistyce Polacy nie lubią naszej umysłowości badawczej, 13 Imperium. . Lach i Moskal Lach Trubadurzy imperium Zwróćmy tu uwagę na niejednoznaczną ocenę badacza refe- 12 w celu usprawiedliwienia militarnego zawłaszczania ich te- , s. 172). , s. 54. Orientalizm , s. 225). Różnica, jak się wydaje, Waldstein racjonalizmowi Kapuścińskiego. „zachodniemu” Podkreślając, że jeśli fetyszystycznych poglądów na Innego oraz wiarę w realną siłę symboli zaprzecza zentowania Europy w kontaktach z Rosją. Oskarżając pisarza o projekcję własnych cje zasiedlających ją od XVII wieku Rosjan (I, s. 194). mią opiera się na prawie odwiecznej własności, starszej niż jakiekolwiek uzurpa- mimo zdziesiątkowania w wyniku rosyjskiej kolonizacji, a i ich związek z tą zie- do np. Buriatów czy Jakutów. Mieszkają oni w tej krainie przecież po dziś dzień w stosunku Rosjan. Sam Kapuściński nie używa wyrażenia „dawni mieszkańcy” oddziela owych „dawnych mieszkańców Syberii” (N, s. 132) od cywilizowanych określenie „dziki” ( (N, s. 132). Pytanie, gdzie Waldstein znalazł w kształcają się, podobnie do swoich «dzikich» poddanych”, w «nie-białych»” „prze- we władzy przyrody”, i „przebywający do śmierci” ostatni, jako „przywykli śmiercią, obecnym „białym mieszkańcom Syberii” (Rosjanom). W ten sposób ci Kapuścińskiego wierzenia ludów syberyjskich w symboliczny związek bieli ze rzeczy «czarnych»” (N, s. 132). Wywód badacza przypisuje wzmiankowane przez rozważań, mające polegać na demaskowaniu „«niby-białych» Rosjan jako w samej w skierowanym wobec Kapuścińskiego oskarżeniu o „rasistowskie konkluzje” jego torżników i więźniów sowieckich łagrów. Dwuznaczna nuta pobrzmiewa także derczego wysiłku, a najczęściej i życia niezliczonych istnień ludzkich, m.in. ka- śle, niosących na Północ światło cywilizacji), a tworem powstałym w wyniku mor- (N, s.130) (w domy- lej transsyberyjska nie jest po prostu „dziełem rąk ludzkich” cara, i za bolszewików (I, s. 268). Analizie Waldsteina umyka również fakt, że ko- pozwalająca przeżyć i za przedstawiona jako „miejsce azylu” i „oaza wolności”, słuchanej przez reportera opowieści Sybiraczki jadącej na ślub syna, kraina ta jest pominięcie w artykule innego obrazu Syberii, bliskiemu ostatniemu z haseł. W wy- 14/ (N, s. 130) wolności” czy „ziemi Rosji” ta”, „przyszłości syjskiej świadomości inny obraz tej krainy, jako np. „Rosyjskiego Nowego Świa- politycznej, bądź rugowany przez liczne działania twórców, mające utrwalić w ro- zachód od Bugu, bowiem w samym imperium był on bądź objęty klauzulą tajności czowi rację w tym, że taki sposób oglądu Syberii znacznie częściej pojawiał się na przydatność dla własnych celów (N, s. 141). Oczywiście, możemy przyznać bada- ze względu na jego orientalizujacego» dyskursu swoich sowieckich informatorów” Waldstein ma pretensje do polskiego pisarza o przyjmowanie „na wiarę «samo- jeden z elementów „narodowej i kulturowej samoidentyfikacji” Rosjan (N, s. 141), Nie zaprzeczając oczywistemu faktowi, że obraz Syberii (i Rosji) jako więzienia to (N, s. 130). tem obrazów jako „klasycznie europocentryczny i orientalistyczny” Zarzucając utożsamienie despotyzmu z Syberią, a Syberii z Rosją, ocenia ten sys- nością cywilizacyjną tych, którzy budując kolej, ową reprezentację umożliwili. świata a wcześniejszą działal- stworzeniem warunków do „reprezentacji” owego Atak na tekst Kapuścińskiego łączy się z negowaniem praw autora do repre- Chomiuk Por. też E. Thompson „Nowy markiz de Custine” albo o pewnej manipulacji äèêèé Trubadurzy imperium , äèêàð ), łączy się z refleksją nad łatwością, z jaką badacz , s. 201-231. Imperium 14 . Znamienne jest jednak stosowane w artykule

315 316 jednoczesnym wznoszeniu przez Zachód „zewnętrznych barier” odgradzających jednoczesnym wznoszeniu przez Zachód „zewnętrznych barier” objaśnia jako „naruszanie granic” «innych» przy wersalnej kultury tolerancji” a pojęcie „uni- noległych kultur opatruje etykietką „relatywizmu kulturowego”, struowany przez niego wizerunek polskiego podróżnika. Np. myśl o wielości rów- zane z upowszechnianiem wartości cenionych wyżej. i utwierdzania granic cywilizacyjnych. Chodzi tu właśnie o ich przekraczanie, wią- wyrazisty element wartościowania, ale nie wyraża on przecież chęci wzmacniania wę wewnętrznej niezależności. Z pewnością w tym zestawieniu postaw pojawia się który nawet w łagrze manifestował posta- się nazwisko Herlinga-Grudzińskiego, dla opisu „innego świata” pojawia dy (I, s. 168). Nie przypadkiem jako kontekst dusznością i głupotą panujących, jako ekscesy wszechmocnej i kapryśnej przyro- nież „ludzie przyjmują […] wszelkie nieszczęścia, nawet te spowodowane bez- w morzu powszechnej zgody na rzeczywistość, jak chociażby w Ufie, gdzie rów- jest „zbłąkaniem” tylko wtedy,myślenie” gdy pojawia się jako aberracja i wyjątek Wydaje się, że w waniem „zachodniego” sposobu myślenia dla oceny „wschodniej”rzeczywistości? „przekraczaniem granic między cywilizacjami” (N, s. 134), a więc przed zastoso- do rosyjskiego myśliciela, Władimira Sołowiowa, miałby być ostrzeżeniem przed kulturami: wschodnią i zachodnią, wsparty zresztą w polskim tekście odwołaniem łamowa. Czy ten rzeczywiście najciekawszy przykład ilustrujący różnice między linowskich łagrów, Austriaka Weislera (w czytamy w kontekście przywołanych w jego reportażu dwóch postaw więźniów sta- nie przed ich niewolącą funkcją. czeństwie, kryjącym się za próbami ich przekraczania” (N, s. 133), lecz ostrzeże- nych podziałów czy wyraz „przeświadczenia o bezpłodności, a nawet niebezpie- nych strażników uogólnionym znaczeniom dostrzeżemy nie aprobatę dla narzuca- (I, s. 28). Zaś w przypisanych obrazom zasieków, drutu kolczastego i bezwzględ- bezkresne są cmentarze śmiałków, którzy próbowali swoje granice poszerzyć” tarze tych, którzy na świecie polegli w obronie granic, nie mają końca. Równie ściński tę obsesyjną dla ludzkości kwestię traktuje ze stosowną dozą ironii: „Cmen- pozostawia wątpliwości, że taka jego interpretacja jest nieporozumieniem. Kapu- (N, s. 133). Uważna lektura odpowiedniego fragmentu nych granic” wszelkich „kulturalnych i material- dzieckiej jako „uświęcanie” i „fetyszyzację” wa badacza odczytująca opowieść reportera o przekraczaniu granicy chińsko-ra- (ludzi Wschodu).„nas” (Europejczyków) i „ich” Stąd kolejna konstrukcja myślo- cechę myślenia, jaką jest niechęć do hybrydyczności i dychotomizacja świata na przejrzystości (N, s. 133). skim, w domyśle również „przegadanego”, a więc pozbawionego „kartezjańskiej” Rosjan, nie może sobie odmówić uwagi o pokrewieństwie języka rosyjskiego z pol- i brak dyscypliny myśli to specyfika mowy” nawet to prawda, że „przeobfitość Waldstein deprecjonuje wypowiedzi Kapuścińskiego, które podważałyby skon- Jeszcze raz o przypisanej Kapuścińskiemu obawie przed mieszaniem kultur Z drugiej jednak strony polski autor zostaje oskarżony o „typowo zachodnią” Komentarze Imperium chodzi jednak o coś odmiennego. O to, że „zachodnie Imperium : Weissberga) i Rosjanina Sza- Imperium nie «tytułowe» nacje republik – nierzadko kosztem miejscowych Rosjan” cywilizacyjnej Rosjan raz środkowoazjatyckich republik wcale nie jest tak jednoznaczną pochwałą misji tów postępu, to i tak jak na warunki polityczne końca lat sześćdziesiątych ów ob- nizacyjną potęgę cywilizacji i o wiele słabszej świadomości ekologicznych kosz- 18/ 17/ 16/ 15/ na? się nim podczas choroby, podczas gdy w tekście jej narodowość nie zostaje poda- go reportera do Baku, wprowadzając motyw rosyjskiej kobiety, która opiekowała praw Rosjan do Azerbejdżanu czy Gruzji. Przeinacza opowieść o podróży polskie- swój dom Syberii” (N, s. 136), pomijając bardziej oczywisty problem uzurpacji uważania za o prawo Rosjan „do czyste sumienie” kolonizatorów łączy z pytaniem Rosjan z republik środkowoazjatyckich na początku lat dziewięćdziesiątych „nie- owaniu”. Przywołane przez Kapuścińskiego w kontekście masowych wyjazdów o nieprzyjmowaniu do wiadomości niewygodnych faktów, a nawet o ich „konstru- aspiracji imperium badacz interpretuje zgodnie z powziętym z góry założeniem sywali Rosjanom. ideologów,stalinowskich którzy wszystkie największe światowe odkrycia przypi- kulturowości nazwiska Bronisława Malinowskiego kojarzy mu się z działaniami rza nie wydaje mu się neutralne. Nawet fakt przywołania przy okazji teorii wielo- go od tych samych «innych» (N, s. 135) Zresztą nic w wypowiedzi polskiego pisa- Azji niejszego zbioru reportaży fragmenty tylko na pozór wydaje się oczywisty. Pomijając już fakt, że przedrukowane z wcześ- Rosjan” kach środkowoazjatyckich – w 1991 roku piętnuje skutki ich działalności jako ropejczyków - u E waż nawet tam gdzie w 1967 roku „zachwyca się działalnością Rosjan jako rie. Polski pisarz zostaje oskarżony również o koniunkturalizm poglądów, ponie- w swej diagnozie sowieckiego imperializmu zastąpić relacjami: centrum – peryfe- ności w Azji Środkowej (N, s. 136). Tak więc relacje: metropolia – kolonie, pragnie kolonizatorski i okupacyjny „podtekst” rosyjskiej obec- „bardziej niż wątpliwy” 15 Trudno się zatem dziwić, że i kluczowy w reportażu problem kolonizatorskich Chomiuk 17 Kapuścińskiego Por. też A. Chomiuk Są one zaczerpnięte z książki Kapuścińskiego Sam zresztą przyznaje, że empiryczna wartość tych danych jest sporna (N, s. 137). tam nigdy nie wrócę” (I, s. 135). mówi: „Już z Pouchina 17”, która dając w Moskwie pisarzowi klucz do bakijskiego mieszkania, która zaopiekowała się chorym Kapuścińskim nie była z pewnością „Rosjanką służącego do odmalowania strachu „nieczystego sumienia”. Tymczasem osoba, „w podzięce” za opiekę odpłacić się potraktowaniem jej jako „przypadku”, Chodzi oczywiście o skompromitowanie postawy polskiego pisarza, który miałby Powołując się na wyniki badań głoszących, że „sowiecka władza wzmacniała , powstały w odmiennej atmosferze intelektualnej, w epoce wiary w moder- (N, s. 138). Nawet jednak w tym ostatnim przypadku ów surowy osąd „Nowy markiz de Custine” albo o pewnej manipulacji ,

„Przegląd 2003 nr 6, s. 148-149. Humanistyczny” i modernizatorów – a chodzi tu o ich działalność w republi- 18 Dekonstruowanie imperium. Rosyjskie reportaże Ryszarda . Imperium Kirgiz schodzi z konia, opisujące wyprawę do Środkowej Warszawa 1968. 16 , uznaje za

317 318 s. 142) tucjonalnego włączenia Polski w obręb zachodnioeuropejskich instytucji” (N, opinię publiczną w nadziei otrzymania prawa głosu przy ustalaniu zasad” insty- literackim, a staje się tekstem propagandowym, mającym „wpłynąć na zachodnią mentów niż ta „antywschodnia”, co „usprawiedliwia” brak odwołań badacza do tych frag- „z powodzeniem może być i obywatelem USA” (N, s. 139) nie ma innej tożsamości nifestacyjnym zacieraniem jego związków z imperium 22/ 21/ 20/ 19/ historycznieniu” jego tekstu politycznych. To zaprzeczenie polskiej samoidentyfikacji podróżnika służy „od- płaszczyznę abstrakcyjnych (i teoretycznych) rozważań oraz doraźnych interesów sną tożsamość i rozliczenie z imperium jako realną siłą zagrażającą jego światu na do oceny rzeczywistości, której Kapuściński był częścią, przenosi jego walkę o wła- grafii ma w wywodzie Waldsteina swój głęboki sens. Służąc zanegowaniu prawa wnętrznej i zewnętrznej, podważałoby też tezę o niechęci Kapuścińskiego do po- s. 128). Przyznanie pozycji, jednocześnie we- narratorowi tej niejednoznacznej ne do stosunków między Niemcami a Francją niż między Francją N, a Algierem”, stosunków były one bardziej podob- ciągu ostatnich dwustu lat rosyjsko-polskich pod rosyjskimi i sowieckimi rządami. (Te odwołania nie są potrzebne, skoro „w Rosjan przedstawicielem Zachodu mieszkańca Europy Wschodniej, który „uzurpuje sobie prawo” do bycia w oczach bohatera jego opowieści” (N, s. 138-139), ale ataku na Ryszarda Kapuścińskiego, znę, nie jak to sugeruje Waldstein, literackiej konstrukcji, „«podróżnika» jako noszącego polemikę z takim czy innym wizerunkiem Rosji i Rosjan, na płaszczy- Komentarze Wszystkie te uwagi prowadzą nas do najistotniejszego założenia artykułu, prze- -radzieckiego ucisku. a sowieckim okresem” jej historii (N, s. 134) i eksponując ciągłość rosyjsko- „ogromnej politycznej, ideologicznej i ludzkiej przepaści między cesarskim Tak jak Kapuściński odhistorycznia, zdaniem badacza, Rosję, nie dostrzegając Z. Ziątek opowieści, o czym pisała większość jej polskich interpretatorów (por. m.in. Pominę tu argumentację wskazującą na osobisty i autobiograficzny charakter tej Europejskiej. Zwróćmy uwagę na czas powstania artykułu, tuż przed przyjęciem Polski do Unii „«prawdziwego» cudzoziemca” (N, s. 139). którzy „Polski nie uważali za «zagranicę»”, a samego Kapuścińskiego za Przecież właśnie jako uzurpatora demaskują go spotkani w podróży Rosjanie, i M. Zaleski, Warszawa 2001, s. 209-210; A. Chomiuk literatury, o prozie współczesnej, s. 157-178; J. Jarzębski literatury współczesnej. Kontynuacje, 20 . Autokreacyjne działania pisarza mają się przede wszystkim łączyć z ma- Imperium w: Wymiary uczestnictwa (Ryszard Kapuściński), Maski współczesności. O literaturze i kulturze XX wieku, , które przywołują represje wobec polskiej wspólnoty narodowej Kraków 1997, s. 82-89; J. Jarzębski Wędrówka po Imperium, 22 , „Cudzoziemiec”, „mieszkaniec Zachodu”, który 19 red. A. Grodzka i L. Burska, Warszawa 1996, . Tak czytane w: tenże Imperium w: Dekonstruowanie imperium Apetyt na Przemianę. Notatki 21 Kapuściński: od reportażu do Sporne postaci polskiej . Pozbawienie pisarza bio- nie jest już dziełem red. L. Burska . 23/ Imperium talizującą” praktyką, której przejawem jest demaskowanie „wschodniości” autora niechęcią badacza do jakichkolwiek ideologicznych schematyzacji, a jego „orien- laków do zachodniej przynależności, ujawnia sprzeczność między deklaratywną (N, s. 140) zakwestionowanie prawa Po-nieniu środkowoeuropejskiej „anomalii” więc raz jeszcze podstawowy paradoks tej pracy. Uzasadnione założeniem o ist- mości krajów dopiero co uwolnionych spod sowieckiej dominacji. Wyeksponujmy się u Waldsteina sposobem skompromitowania idei zachodnioeuropejskiej tożsa- datności dla świata zachodniego. Wreszcie użycie metodologii postkolonialnej staje prowadzi zarówno do ujawnienia jej niskiej wartości artystycznej, jak i nieprzy- rządzących nią kompleksów,a „zdemaskowanie” uniemożliwiających obiektywizm, relacji łączących Rosję z Zachodem zostaje opatrzona zarzutem stronniczości, Pozabiegów „orientalizowania”. raz kolejny też polska refleksja nad złożonością s. 142). (N, ni się, „uogólniając, rąbiąc na oślep, wznosząc nieprzezwyciężone bariery” Tak więc, zdaniem Waldsteina, Brandys ujawnia to, przed czym Kapuściński bro- ropy Środkowej, nie pozwalającym im stać się w pełni Zachodem (por. N, s. 140). mieszkańców Eu- wadzi autora artykułu do twierdzenia o duchowym „skażeniu” Miesięcy (A Warsaw Diary) Waldsteina staje się natomiast inny polski pisarz, Kazimierz Brandys, jako autor graniczności i hybrydyczności. Pozytywnym bohaterem dyskursu badawczego tycznych i kulturowych ność do wpisywania podległych sobie narodów w krąg własnych kategorii poli- najmniej zneutralizowania takich ujęć badawczych, które ujawniają rosyjską dąż- nia się na kilku płaszczyznach. Po pierwsze, są one próbą uprzedzenia lub przy- w jednym z wielu tekstów podróżniczych o Rosji. Użyteczność takich działań ujaw- jących poza opis mechanizmów kulturowego „zawłaszczania” opisywanego świata studiów postkolonialnych przynosi autorowi wiele pożytków, znacznie wykracza- rzędne cele. Przebranie generalizacji o charakterze wartościującym w stylistykę go oryginalność i odkrywczość zostaje niestety przysłonięta przez dodatkowe, nad- Zasygnalizujmy na koniec wnioski płynące z uważnej lektury artykułu, które- Chomiuk A. Fiut Biała plama na mapie współczesnej teorii, Por. np. E. Thompson . Polonizacja? Kolonizacja?, „Nowy markiz de Custine” albo o pewnej manipulacji 23 Trubadurzy imperium , argumentem, że to właśnie Rosja jest pierwszą ofiarą .

Jego teza o niebezpiecznej bliskości „nas” i „ich” pro- „Teksty Drugie” 2003 nr 6, s. 150-156. * „Teksty Drugie” 2003 nr 2/3, s. 60-71; ; C. Cavanagh, Postkolonialna Polska.

319 320 ukrywał się po aryjskiej stronie, nie miał jakichkolwiek danych, by powrócić do ukrywał się po aryjskiej stronie, nie miał jakichkolwiek danych, by powrócić w pewnym sensie na zawsze. Bo ten, kto był jako dziecko w getcie, w obozie, czy tem wyjścia dla tych uwag, i jak piszący te słowa, dzieciństwo utracone zostało też padku tych szczęśliwców, którym udało się ocaleć, jak autor książki będącej punk- ujawnienie pochodzenia równało się skazaniu na śmierć. Także zresztą w przy- bezwzględnej i szczególnej, najbardziej kategorycznej i nieodwołalnej, skoro samo żydowskim było w postaci najbardziej czeniem żydowskim, ale przeznaczeniem rozwiązania. Utracone dzieciństwo w czasie drugiej wojny było nie tylko przezna- zamknęła, skoro eksterminacja dzieci stała się jednym z elementów ostatecznego określiła w sensie najstraszniejszym, bo na zawsze je ważającej liczbie wypadków na, przede wszystkim niemiecki program pełnego wyniszczenia Żydów. W prze- trzydziestych, generacji, której progowe doświadczenia określiła totalitarna woj- całej generacji, która przyszła na świat pod koniec lat dwudziestych i w latach ująć nie tylko losy autora tych lub innych wspomnień, ogarnia ona doświadczenia momencie przestało być dzieciństwem. Myślę, że za pomocą tej formuły można dzieciństwa przerwanego przez okrutną historię, dzieciństwa, które w pewnym wą. Tytuł odnosi się on bowiem do książki należy rozumieć całkowicie dosłownie, się przesadą lub wręcz nadużyciem, mamy tu do czynienia z analogią przypadko- straconym czasem. Wszelkie doszukiwanie się jakichś zbieżności wydawałoby mi tej formule nadał genialny pisarz, choć stracone dzieciństwo jest niewątpliwie także 1/ jarzyć się może z cyklem Prousta. Nie chodzi tu jednak o Występujący w tytule pamiętnikarskiej książki Yehudy Nira O konieczności nie-bycia sobą Michał GŁOWIŃSKI Przechadzki 2005. Oryginał angielski: Y. Nir Utracone dzieciństwo The Lost Childhood The Lost , przeł. J. Mazur, Wydawnictwo Nowy Świat, Warszawa Przechadzki ,

ukazał się w roku 1989. temps perdu 1 przymiotnik ko- w sensie, jaki 2/ skiego wspomnienia innego wybitnego uczonego, chemika, Zbigniewa Ryszarda Grabow- opowieści wybitnego historyka filozofii, Adama Sikory, spektywy kilkudziesięciu lat. Wymienię tu tytułem przykładu takie relacje, jak ukazują więc dzieciństwo będące uporczywą walką o przetrwanie, o życie, z per- tury publikacja Yehudy Nira. W przeważającej części powstają one współcześnie, indywidualne – i to właśnie wśród nich znajduje się godna uwagi i dokładnej lek- cję Zagłady jest sporo. Ukazują się zbiory relacji, by przypomnieć choćby cenną edy- sprawnie władającego piórem, czy też osobę nieporadną w tej dziedzinie. tego rodzaju zapisów – niezależnie od tego, czy zostały sporządzone przez kogoś ile zapomnieniem rozumianym jako zjawisko społeczne). Trudno przecenić wagę własnym czy indywidualnym, bo od tego rodzaju bagażu nie sposób się uwolnić, i bolesne doświadczenia przed zapomnieniem (dodam, że nie tyle wydarzeń, niezależnie od tego, w jakim czasie powstały, mają uchronić niezwykłe tywy czasowej; notatki, których przeznaczeniem jest utrwalanie serii strasznych kim dokumentacyjną relacją, sporządzoną na gorąco bądź z rozległej już perspek- faktograficznych. Jest ich sporo i różny mają charakter. Niekiedy są przede wszyst- na temat refleksji, wspomnień i – przede wszystkim – różnego rodzaju zapisów wiedzieć: przedwczesnego, dojrzewania. wy tych nieletnich, którzy przeżyli, to czas wczesnego, a w istocie należałoby po- chciało się cieszyć życiem. Zagłada, zwłaszcza gdy spojrzy na nią z perspekty- kłym dzieckiem. Było dzieckiem z garbem potwornego doświadczenia, nawet gdy dlatego, że każde dziecko, które przeżyło makabrę Holokaustu, nie było już zwy- rajem utraconym nie tylko wskutek nieubłaganego przepływu czasu, lecz także po zakończonej wojnie jego losy kształtowały się pomyślnie. Dzieciństwo stało tego, co zostało mu odebrane, w tym do utraconego raju lat wczesnych, nawet gdy dów przedstawił pisanie po latach jako godne potępienia i niemoralne, bo przez nym wieku, ocenił surowo, z trudno zrozumiałych i wysoce irracjonalnych powo- torów, którzy powrócili do swych wczesnych doświadczeń późno, w zaawansowa- pisał w swoich pierwszych książkach, uznał własną praktykę za obowiązującą, au- wiająco pewny siebie i całkiem nieodpowiedzialny prozaik, który o tych sprawach stąpili po wielu latach, półwieczu lub nawet później. Ów zarozumiały, zadzi- stwo przypadło na czas Zagłady, potępił tych, którzy do pisania wspomnień przy- Jak już wspomniałem, książek mówiących o doświadczeniu dzieci w latach Nic przeto dziwnego, że holokaustowe doświadczenia dzieci stanowią od daw- Głowiński Przed kilku laty pewien dość renomowany literat, którego żydowskie dzieciń- Dzieci Holokaustu mówią czyli normalne wydanie. poza obiegiem księgarskim. Ten świetny tekst uczonego zasługuje na lepszy los, (2005 nr 2), a więc niewątpliwie w miniaturowym nakładzie i rozprowadzana jest autobiograficzny Grabowskiego, zatytułowana Relacja Z.R. 2 , czy wreszcie obszerny tom Henryka Schoenkera O konieczności nie-bycia sobą ukazała się jako odbitka z „Kwartalnika Historii i Nauki i Techniki (do tej pory wydano dwa tomy), ukazują się książki W skorodowanym zwierciadle pamięci. Szkic

jak opublikowane niedawno Dotknięcie anioła .

321 322 nie” budzi u niektórych opór. Jednakże z perspektywy ówczesnej, przede wszyst- Armię Czerwoną. Wiem, że używanie w tego rodzaju kontekście słowa „wyzwole- cu – wywózka do Niemiec, w okolice Berlina, gdzie nastąpiło wyzwolenie przez rzowice – Warszawa, a potem przejściowa stacja w obozie w Pruszkowie, i w koń- następująco: Lwów – okolice Krakowa, konkretnie niewielka miejscowość Swo- pacyjne nej, opowiada o bliskich – tych, którzy przetrwali, i tych, zginęli. Jego oku- się ukrywać. jego mowa nie różniła się od wysławiania środowiska, w którym przyszło mu ukrywające się dziecko nie miało kłopotów z językiem, musiało go uczyć, skazanego na wyniszczenie getta. Takiej, w której mówiło się po polsku, a więc jomych po aryjskiej stronie, a więc jej ludzkie uniwersum nie ograniczało się do a jeśli nie zamożnej, to przynajmniej z inteligenckiej, która miała przyjaciół i zna- wywodzące się z rodziny zamożnej, większą szansę na uratowanie miało dziecko punkty wyjścia, nie tylko w sensie przestrzennym, ale także społecznym. Z góry łach i w konkretach, bo biografie układały się na różne sposoby, rozmaite też były wspólnego mianownika. Nie należy ujednolicać w szczegó- wszechogarniającego by się, choć poszczególnych losów nie należy ujednolicać i sprowadzać do ną uogólnioną opowieść pod tytułem: żydowskie dziecko w czasie Zagłady, udało- powszechne. Z tych opowieści udałoby się sporządzić tekst, który stanowiłby jed- co ne. I tutaj właśnie ujawnia się swoista dialektyka tego, co indywidualne i tego, przeżyły w wieku dziecięcym i im się powiodło, bo ocaleli, pewne wątki są wspól- czasach obchodzono się z nimi okrutnie. W opowieściach osób, które Holokaust okrutniejszych okresach historii nieletnich nie mordowano, aczkolwiek w różnych kolenia, tego, jakie skazane zostało na śmierć w wieku, w którym nawet w naj- nie ma bezpośrednich generalizacji, opowiada jednak ona o losach pewnego po- udało się ujść z Zagłady z życiem. Nie ma w niej w zasadzie rozważań ogólnych, jednak tylko opowieścią o tym, co przydarzyło się konkretnemu dziecku, któremu że cennej refleksji. zywaniem pewnych znaczeń ogólnych, czyli przyznaje eksponowane miejsce jak- sensów, a także sprzyja temu, co nazwałbym problematyzowaniem sytuacji, wska- pozwalający na uporządkowanie przeżyć i doświadczeń, umożliwia ujawnianie ich w getcie i po aryjskiej stronie z odległego punktu widzenia zapewnia dystans, żyte jest właśnie książka Yehudy Nira o utraconym dzieciństwie. Patrzenie na lata prze- ne w relacjach natychmiastowych. Jednym z przykładów potwierdzających tę tezę perspektywy czasowej mają te walory, które z natury rzeczy musiały być nieobec- aberracyjne. Książkiodległej o holokaustowym dzieciństwie pokazywanym z tak kilkadziesiąt lat temu twórczości, określę nie tylko jako niemądre, ale po prostu rii, przeżywającego zresztą długotrwały kryzys w swej nieźle zapowiadającej się tego literata w omawianej mate- Nie popadnę z pewnością w przesadę, jeśli opinie tyle lat autorzy owi mieli zatajać swoje przeżycia, a więc postępować niewłaściwie. Yehuda Nir opowiada o swojej rodzinie, mieszczańskiej, zamożnej, kultural- Yehuda Nir opowiada o swoich osobistych przeżyciach, książka jego nie jest Przechadzki itinerarium , czy też – jak mówią niektórzy trajektornia, przedstawia się że się różni i że musi te różnice zacierać i ukrywać, nie wolno mu opowiadać stawowych katolickich modlitw. I to jeszcze: nigdy nie wolno mu zapominać o tym, wać nad tym, z czym dotychczas się nie stykał, choćby nauczyć na pamięć pod- względnemu prawu mimikry, upodobnić się. Ale żeby tak się stało, musi zapano- od spontaniczności, wyuczony, nabyty. Innymi słowy, że winien poddać się bez- się zachowywać jedynie w pewien tylko sposób, przynajmniej z początku daleki stoi przed ukrywającym się dzieckiem po aryjskiej stronie, to zrozumienie, że musi problemem jest pójście do fryzjera. I tak dalej, i tak dalej… Główne zadanie, jakie dziej niewinna choroba, bo lekarz może dojrzeć to, czego zauważyć nie powinien; zamiary; problemem jest wszelka zmiana miejsca; choćby najbar- my człowiek, bo nie wiadomo, kim jest, jak się zachowa, co uczyni, jakie są jego bo łączy się z najstraszniejszymi zagrożeniami; problem stanowi każdy nieznajo- szybko winno pojąć, że wszystko jest inaczej niż było – i wszystko problemem, w świat, w którym musiało się ukrywać. I jeśli nie miało zostać skazane na śmierć, -bycia sobą. rowanej piwnicy, ale na powierzchni, wśród ludzi, musiało się uczyć właśnie nie- była chyba taka: dziecko, jeśli walczyło o przetrwanie nie w bunkrze, w zamu- wieku danego dziecka, środowiska, z którego się wywodziło; ogólna prawidłowość stania do nie-bycia sobą. Oczywiście, rozmaicie to przebiegało w zależności od charakterystyczne dla powieści rozwojowej, przedstawiają bowiem proces dora- wym dzieciństwie żydowskich dzieci znajdują się na antypodach tego, co było zaniach, które obowiązują w zabawach. W pewnym sensie te opowieści o zagłado- przeczą dotychczasowym formom życia, by już nawet nie wspominać o tych wska- dzie na wyrok śmierci, przedstawiają, jak ono przejmuje i pojmuje reguły gry, które sytuacji w świecie, w którym nie może być sobą, bo bycie sobą równałoby się zgo- podstawową różnicą, że pokazują, jak dziecko dochodzi do zrozumienia własnej wania się po aryjskiej stronie, także na swój sposób mówią o rozwoju, z tą wszakże czaje. Opowiadania o dzieciństwie, które przypadło na czas pobytu w getcie i ukry- wiązują pewne stałe reguły, działają pewne zasady, istnieją ustabilizowane oby- się z normalnym światem, w którym obo- i obyczajowym, opowiadano o oswajaniu Powieść tego typu przedstawiała ów proces zwykle na szerokim tle społecznym dojrzewania, o przechodzeniu z dziecięctwa w wiek młodzieńczy – i w dorosłość. śli nie o to samo, to o zjawiska w pewien sposób zbliżone: o narrację o procesie ścią rozwojową ( z czymś najważniejszym, bo w każdym momencie dnia i nocy gra toczy się o życie. kach strasznych i niezwykłych, w których każde posunięcie, każdy ruch, wiąże się padkach, ale też o przedwczesnym dorastaniu chłopca, o jego dojrzewaniu w warun- słowo „wyzwolenie” jakże często nie przylega). Jest to opowieść o różnych przy- (trzeba to sformułować dobitnie, nawet gdy się zna dalsze ciągi, do których piękne nowanie tego faktu o podstawowym znaczeniu równałoby się fałszowaniu historii kim żydowskiej, ale przecież nie tylko było to wyzwolenie, a kwestio- Podobnie do wielu autorów wspomnień, Nir pokazuje, jak dziecko wchodziło Nasuwa się tu pewna raczej osobliwa, perwersyjna wręcz analogia – z powie- Głowiński Entwicklungsroman O konieczności nie-bycia sobą ). Z pozoru w obydwu przypadkach chodzi je-

323 324 nej opresji, która mogłaby się skończyć śmiercią – przynajmniej niekiedy sprawności fizycznej, by wyjść cało z kolej- cji, a także dziej makabrycznych i najgroźniejszych sytuacjach mają tyle energii, inteligen- kiem pikarejskim; autorzy – w tym także Nir podkreślają to, że nawet w najbar- lacjach o przeżyciach dzieci w czasie Zagłady pojawia się coś, co nazwałbym wąt- W re- nieoczekiwanych i zaskakujących położeniach. I umie stosownie reagować. i to niejako z wyprzedzeniem, co jest dla niego niebezpieczne nawet w najbardziej szawie, kiedy autor-bohater ma już lat trzynaście – czternaście. On doskonale wie, o pobycie w War-przykłady tego zjawiska zwłaszcza w tej sekwencji, która opowiada wielkim jedynie stopniu. We wspomnieniach Yehudy Nira znajdujemy znakomite które albo wcale nie są sterowane przez rodziców bądź opiekunów, albo są w nie- wania decyzji charakterystyczna jest przede wszystkim dla dzieci starszych, tych, nie. I samodzielność, i owa zdolność do natychmiastowego reagowania i podejmo- tylko na uchwyceniu zagrożeń, ale także umiejętności momentalnej reakcji się z uformowaniem swojego rodzaju sprytu, który pozwala nie ne. A także łączy ności i wchodzeniu w te role, które w normalnym świecie dla dzieci są niedostęp- ności bezzwłocznego reagowania na wydarzenia; polega zdobywaniu samodziel- stępnie – na szybkiej orientacji w tym, co się w danym momencie dzieje i na zdol- wające się dziecko, świadomości, że trzeba do niej dostosować; polega – na- umiejętności natychmiastowego rozumienia sytuacji, w jakiej się znalazło ukry- nie miałaby szans na ujawnienie się w tej postaci. Polega ona między innymi na gólnym jest kształtowanie się swoistej inteligencji, która w czasach spokojnych mi chłopcami a dorosłymi mężczyznami nie było. cią wpadek. Pod tym względem różnicy między kilkuletnimi lub kilkunastoletni- się powodem nieustannych stresów, zagrożeń, a wielokrotnie – zakończonych śmier- niezależnie od płci i wieku. Koszmar obrzezania obejmuje tylko mężczyzn i staje cych się). Dotyczy on wszystkich Żydów szukających ocalenia po aryjskiej stronie to przeciwstawienie obiegowe wśród ukrywają- – „dobry wygląd” wygląd” („zły I tu ujawnia się koszmar semickiego wyglądu, o którym Nir pisze przejmująco o sobie, bo zawsze można wypowiedzieć zdanie, które stanie się autodemaskacją. a także innych relacji o doświadczeniach dzieci (mogę się tu zresztą odwołać rów- inaczej, ale też na różne sposoby się ujawniała. Na podstawie lektury książki Nira, pominęła świadomość tożsamościową dzieci. Niewątpliwie kształtowała się ona gę jedynie relacje osób niekiedy bardzo młodych, ale już dorosłych, z założenia 4/ 3/ samości Żydów ukrywających się po aryjskiej stronie ciekawie sproblematyzowaną i bogatą materiałowo książkę na temat poczucia toż- liłbym jako problem tożsamości. Socjolog, Małgorzata Melchior, opublikowała Wydaje mi się, że w relacjach o holokaustowym dzieciństwie wątkiem szcze- Przechadzki Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na dwie bardzo ważne sprawy. Pierwszą okreś- M. Melchior ujawnia się w tekstach Adama Sikory. Ze wspomnień o holokaustowym dzieciństwie postawa taka może najwyraźniej Zagłada a tożsamość , IFiS, Warszawa 2004. 3 . 4 . Badaczka wzięła pod uwa- by przypomnieć autobiograficzną powieść Idy Fink Żydów do jaskini lwa nie było zresztą zjawiskiem odosobnionym, wystarczy choć- Rodzina weszła do jaskini lwa – i w niej przetrwała. Owo wchodzenie polskich bliższe, matka i siostra, ukrywają się w Warszawie w środowisku niemieckim. sytuacyjny paradoks: od pewnego momentu bohater nasz, a także osoby mu naj- Przypadek często w tej opowieści przybiera kształt czegoś, co określiłbym jako się jedynie śmierć nieustannie czyhająca, za każdą ścianą i za każdym rogiem. niejako z dnia na dzień, w sferze przewidywalności znajdowała rze najmniejszym, ukrywającego się Żyda była rzeczywistością nieprzewidywalną – także w wymia- dy Nira przypadki grają rolę ogromną. Wynika to z prostego faktu: rzeczywistość dowskich z czasów Holokaustu kwestii, powiem tylko, że także w opowieści Yehu- co wydaje się nieuchronne. Nie będę rozwijał tej tak ważnej dla doświadczeń ży- wiem może być emanacją losu, ale też jego zaprzeczeniem, uwalniającym od tego, i przypadek to zjawiska, które nie zawsze dają się zharmonizować, przypadek bo- ją przypadki w losie ukrywających się Żydów, w tym także żydowskich dzieci. Los „ja rzeczywistym”. chyba nie rzadkich, owo stawało się na pewien czas przynajmniej „ja udawane” były płynne. W pewnych zresztą momentach, udawanym” czy „ja wyuczonym”, nice między tym, co da się określić jako „ja rzeczywiste”, a swojego rodzaju dzenie, a także zapomnieć o wszystkim, co się dotychczas działo w jej życiu. Gra- to tożsamość jednostki, która została napiętnowana i musi ukrywać swoje pocho- nież do własnej pamięci), dochodzę przekonania, że można to tak określić: była nastolatek. Relacja ta z pewnością zainteresuje historyków Powstania. oczyma tak nietypowego świadka, jakim był uczestniczący w nim żydowski czter- nych okazjach. Tutaj jednak chyba po raz pierwszy pokazano Powstanie widziane cych się w nim niekiedy pewnych antysemickich tendencji) powracał przy róż- go żydowskiego chłopca. Wątek żydowski w Powstaniu (w tym także ujawniają- z czymś niezwykłym, z opowieścią o uczestnictwie w Powstaniu czternastoletnie- wskazać choćby opowiadania Adolfa Rudnickiego). Tutaj mamy do czynienia Żydów, którzy ukrywali się w Warszawie, w tym także w utworach literackich (by Warszawskim. Oczywiście insurekcja sierpniowa pojawia się w wielu relacjach mnieniach Yehudy Nira, a mianowicie na opowieść o jego udziale w Powstaniu Druga sprawa, która zresztą od lat mnie fascynuje i zadziwia, to rola, jaką gra- Na koniec zwrócę uwagę na jedną z bardziej niezwykłych sekwencji we wspo- Głowiński O konieczności nie-bycia sobą Podróż .

325 326 na, przymuszona do wstrzemięźliwości, jak właśnie w latach okupacji. Tak chyba nia i odważnie iść naprzód. Zwłaszcza wtedy, gdy przez pewien czas była stłumio- 1/ za „instynktem moralnym” pracy z komunizmem. Rozumiał ten akces, choć go nie popierał, sam uparcie idąc życia”, który niewątpliwie wielu ocalonych pchnie do współ- pisał o „instynkcie dzonego zła. su własnego dorastania oraz lekceważeniem zarówno doświadczonego jak wyrzą- czynów właśnie ze względu na młody wiek, po drugie, z idealizacją klimatu okre- Młodości naszej wzlot wom pieśni masowej, których Aleksander Zinowjew użył w tytule swojej książki: kiego. tam argumenty, których brakuje w tekstach wychodzących ze środowiska literac- Odwołuję się do słów oraz przypadków ludzi teatru, muzyków wtedy, gdy znajduję wyznań. do powiedzenia inni, próbuję nie oceniać, a nawet weryfikować prawdziwości żyją. Czytam więc i zestawiam to, co na temat swojego udziału w stalinizmie mają popsuliście sobie biografie? Tak pytam moich rodziców, a oni milczą, bo już nie Młodość ma swoje prawa, musi się wyszumieć, chce oddychać radością istnie- W 1945 w podziemnej (antylubelskiej) „Polsce Niezawisłej” Henryk Józewski Ton wielu wypowiedzi, dotyczących lat „błędów i wypaczeń” bliski jest sło- Interesują mnie przede wszystkim wypowiedzi pisarzy, ich oceny i autooceny. – Jak mogliście pisać takie rzeczy? Czy wierzyliście w te brednie? Dlaczego Dlaczego? Piotr MITZNER Przechadzki [H. Józewski] Instynkt życia i instynkt moralny . Po pierwsze, spotykamy się z usprawiedliwieniem swoich 1 . , „Polska Niezawisła” 2 VII 1945. pytajcie ojców, dlaczego?” jaka była przyczyna, „Pytajcie, Aleksander Galicz, (przekład Marii Trzcińskiej) Pytajcie, chłopcy a więc też tego, co z mentalności sanacyjnej lub endeckiej pozostało w umysłach, stów, Żeromskiego. dycji postępowych”, manipulując słowami Mickiewicza, Słowackiego, pozytywi- „tra- ukazywać się w gigantycznych nakładach. Odwoływano do tak zwanych społeczną, z bezrobociem, analfabetyzmem i antysemityzmem. Książki zaczęły Obiecywano wolny dostęp do szkół, elektryfikację. Koniec z niesprawiedliwością Melchiora Wańkowicza z powojennymi publikacjami propagandowymi. gające odwagi nie mogą trwać w nieskończoność” a więc „wszystko wydawało się rozbite i umarłe” Co jednak warto podkreślić, oba powstały w Warszawie za okupacji niemieckiej, gemoor teksty, w których przeglądają się te zagrożenia, przywołuje 7/ 6/ 5/ 4/ 3/ 2/ dzie Rady Ministrów Jakub Berman śpiewał kolędy. dzono rocznicę powstania warszawskiego, a w czasie Bożego Narodzenia w Urzę- flagi i grano Chopina. W 1945 obcho- wiono po polsku, powiewały biało-czerwone czyły się łapanki i egzekucje, nie dymiły krematoria. W szkołach i urzędach mó- ny, stwierdzają pytani o to pisarze. Już było lepiej. Lepiej niż za okupacji. Skoń- nej przyszłości, kochającą ludzkość. Optymizm nie był tak zupełnie bezpodstaw- przemianę Wisławy Szymborskiej – z płaczki lejącej łzy w poetkę nadziei, świetla- można streścić pogląd Tadeusza Konwickiego tym względem jest porównanie socrealizmu) mieściła się w przedwojennych standardach. Bardzo pouczające pod Zaczęła się wielka budowa, a poetyka jej opisu (w każdym razie do czasu przyjęcia i zanim na jej gruzach pojawili się krasnoarmiejcy. scenta” cia – przeciw śmierci. Jeśli nie zawsze był entuzjazm, to często „ufność rekonwale- Przyjęcie Nowej Wiary ułatwiał krytycyzm wobec rządów przedwrześniowych, Wiele wskazywało na to, że jest lepiej niż przed wojną. Chłopi dostali ziemię. Na dnie rozpaczy czekały nihilizm i cynizm. Jerzy Szacki jako przykładowe „Chciało się przewidywać tylko rzeczy dobre” Mitzner Ucieczką od rozpaczy można tłumaczyć opisaną przez Jacka Łukasiewicza H. Boguszewska J. Łukasiewicz szkice J. Szacki J. Trznadel M. Jastrun Warszawa 1990, s. 69-114. St. Nowicki [St. Bereś] korektorska w Archiwum „Kultury” w Maisons-Laffitte, s. 126. korektorska w Archiwum „Kultury” W. Bieńkowskiego, H. Boguszewskiej, P. Jasienicy, J. Kornackiego, s. 39. Odbitka Jarosława Iwaszkiewicza i 3 , a na pewno odprężenie, gdyż jak mówi Jacek Trznadel „napięcia wyma- , Warszawa 1991, s. 411. Wokół polskiej „zdrady klerków” Z pamiętnika pisarza Hańba domowa Dlaczego? Wiersz wewnątrz gazety Rozmowy krakowskie Pół wieku czyśćca. Rozmowy z Tadeuszem Konwickim ,

wyd. nowe rozszerz., Warszawa 1996, s. 36. , w: Sztafety Przed końcem świata Rachunek pamięci , w: , „Teksty Drugie” 1991 nr 4. , w: tenże . Rachunek pamięci Książki o polskim pochodzie gospodarczym 2 . Oto nadeszło wyzwolenie woli ży- Dylematy historiografii idei oraz inne 5 7 jeszcze zanim zburzono stolicę 4 – mówiła Helena Boguszewska. , książka zbiorowa pod red. . Tak samo jak rozpacz. , esej Jana Kotta o Tacycie. …, s. 39. Bitwę na równinie Sede- , wyd. III, 6

327 328 atakował system pomajowy i do czego wzywał sze niż dobra wola Miłosza. Mówił bowiem, w imię jakiej ideologii Gałczyński rzeczywistością”. Niestety,szystowsko-sanacyjną argumenty Włodka były mocniej- karkołomnie dowodząc, że autor Gałczyńskiego (nieobecnego w Polsce) przed atakiem Adama Włodka, bronił, dość wojny w Krakowie podczas dyskusji w Klubie Młodych Czesław Miłosz bronił zarówno w kraju, jak i na emigracji. W 1945 roku, jeszcze przed zakończeniem 9/ 8/ również w kategoriach naiwnej romantycznej przygody również w kategoriach naiwnej romantycznej noza. Potwierdza ją też Andrzej Kijowski, gdy widzi zaangażowanie w stalinizm Toalistycznej i opowieści awanturniczo-podróżniczych. niesłychanie ważna diag- w imię czego? W jego marzeniach nakładają się refleksy wzorców literatury socre- Przeciw drobnomieszczańskim korzeniom buntuje się naiwny młodzieniec. Ale światopogląd podmiotu w wieku dorastania ważny był w kształtowaniu pokolenia zetempowców. To on określa sądził Woroszylski – tylu szlachetnych towarzyszy, wszystko da się naprawić. Po- Ta elita to Partia. Rzecz jasna, ona też popełnia błędy, ale skoro jest w niej – tak ło elitę społeczeństwa, która będzie tę rzeczywistość ulepszać, ulepszać. wał to instynktem stadnym. Inni – „potrzebą uczestnictwa”. mocno zintegrowane, co ułatwiało wejście w ramy systemu. Witold Wirpsza nazy- Woroszylski. lat po wojnie, ostrzejsi i bardziej zapalczywi, musieli zostać skarceni, jak Wiktor chicznego systemu stalinowskiego. Dlatego młodsi, wchodzący do literatury kilka Rzeczpospolitej i kultury europejskiej. Mówią o tym Woroszylski i Trznadel. do starszych i starych, oskarżając ich o wszystko: o to, że doprowadzili upadku (też w zasadzie nie pierwszej młodości). staci „bikiniarza” i „kociaka” zawsze oblicze starego, złego dziada i dopiero po pewnym czasie pojawiły się po- technicy wykorzystywali to zręcznie w akcji propagandowej. Wróg klasowy miał Trznadel) i wyrzuty sumienia. ni. Wśród tych, którzy ujawnili się i poszli na studia, budzili lęk (jak wspomina kazu o rozwiązaniu Armii Krajowej. Tkwili w podziemiu – zdradzeni i zrozpacze- Konwickiego i Szymborskiej nie przyjęło do wiadomości ani końca wojny, ani roz- Przechadzki Krytycyzm wobec przedwojennych polskich etosów, przyprawiony przekorą Stado wierzyło, że ma wpływ na Historię, władza leży ulicy, stado tworzy- Następujące po sobie fale pokoleniowe, szczególnie chyba w literaturze, były Młodzież świata była postępowa. A jednak tkwiło w tym zagrożenie dla hierar- Umiejętnie podsycano i maskowano rozgoryczenie (nawet rozpacz), pretensje Młodość potrzebuje także bodźca, jaki daje walka pokoleń. Stalinowcy socjo- Rzecz jasna, nie wszyscy młodzi przejawiali entuzjazm. Wielu rówieśników A. Kijowski „Walka” 1945 nr 8 (19 IV). Polskiego” 1945 nr 6 (4 IV) i tenże A. Włodek O nowy światopogląd literacko-społeczny Dziesięć lat życia Głosie w dyskusji o młodzieży , w: Skumbrii w tomacie Rachunek pamięci Atak i obrona. Polemika z Czesławem Miłoszem 8 . , „Walka”, dodatek do „Dziennika , s. 147. był pisarzem walczącym z „fa- Andrzeja Bursy z 1954 roku. 9 . , wej Wierze czy religii wspomina też autor to z natury swej metafizyczne nie było. O komunizmie (lub marksizmie) jako o No- pisał, że system stalinowski zaspokajał potrzeby metafizyczne, choć zaspokojenie 13/ 12/ 11/ 10/ głównych zasad” nie dotyczą bowiem „zastrzeżenia dobny był stosunek do doktryny socrealizmu, dziej umiarkowani sięgali do encyklopedystów, radykałowie – do czasów wywyż- politycznych) namawiał Polaków do zdrady. uważał Zbigniew Kubikowski, w pewnym sensie (nie słowami, ale mową faktów wojennych: od klęski Francji w 1940 roku do konferencji w Jałcie. To Zachód, jak Historii. Utrata wiary w Europę następowała szybko, wraz z rozwojem wypadków kowy kapitalizm) i ten pierwszy musi zwyciężyć. Takie jest obiektywne prawo się obraz świata podzielonego: są tylko dwie siły – komunizm i faszyzm (czyli schył- żył się w upadku, oto nadszedł przewidywany od dawna jego zmierzch. Rysował raj jest blisko, że światłość nadchodzi. Oczywiście, ze Wschodu, bo Zachód pogrą- danych ci frazesów, które będziesz powtarzać” strach przed własną sklerozą i własną pustką; znów masz teraz zapas gotowych, „Myślę, że nie najmniejszym powodem twego nawrócenia się na ortodoksję był otwartym do Antoniego Słonimskiego pisał: Dlaczego? Czesław Miłosz w liście tycyzm kawiarniany paradoksalnie stanowił dobrą podstawę dla Nowej Wiary. cowały na to przynajmniej dwa pokolenia sceptyków. Specyficzny warszawski scep- ła jej wiara, w opuszczonym miejscu po pewnym czasie zagnieździł się socjalizm. stwa do marksizmu. Tylko Maria Janion wspomina, jak w warunkach wojny runę- Czarny wiatr cha była nowa „religijność”, pisał Andrzej Mandalian w odwilżowym poemacie odnajdywał struktury modlitewne nawet w swoich ówczesnych tekstach. Jak kru- ląc obraz świata zjednoczonego w szczególnej liturgii Trzeba wierzyć. „Wierzyłem” – tak mówią. Już Miłosz w Wyznawcy Nowej Wiary francuskiej, bar- mimo to nadal czerpali z tradycji Teraz sceptycyzmem zabawiano się po kryjomu. Przyszedł czas wiary w to, że Lecz to nie tylko wojna kazała inteligentom porzucać tradycję religijną. Pra- Niewiele natomiast znajdziemy głębszych świadectw konwersji z chrześcijań- Mitzner 1955 Cz. Miłosz A. Mandalian Cz. Miłosz Tamże, s. 149. Emigracji” 2001 nr 4. pierwodruk francuski 1951, polski, w przekładzie A. Machowskiej, w: „Archiwum ). wystarczyło, by legły w gruzy tylko jedno naiwne pytanie Święte mury marnych iluzji – Święte mity, święte litanie, : Do Antoniego Słonimskiego Wielkie pokuszenie. Dramat intelektualistów w krajach demokracji ludowej Dlaczego? 10 Czarny wiatr . , Warszawa 1957, s. 33. Z części XVI ( 12 , „Kultura” 1951 nr 12. Ocalenia 13 . we wcześniejszym tekście, kreś- 11 . Andrzejewski po latach Samokrytyka z roku Zniewolonym umyśle ,

329 330 17/ 16/ 15/ 14/ mania” a więc oddanie się jednej prostej idei, czyli według Mrożka „mono- na fanatyzm”, stan „amokiem”. scynacji terrorem rewolucyjnym wspomina Witold Wirpsza, Trznadel nazywa ten szenia gilotyny. Ich ekstremizm szukał uzasadnień w tradycji europejskiej. O fa- w patetycznej, romantycznej oprawie „całopalenia na chwałę ludzkości” ne, jak przejście Jana Kotta od personalizmu do internacjonalizmu. wektory polityczne, choć tę samą moc. Zdarzały się apostazje łagodne i gwałtow- swego indywiduum. Nowa Wiara dawała możliwość a nawet narzucała obowiązek złożenia ofiary ze zawiedli, bo zamiast odpowiedzi na zasadnicze pytania, dostali dyrektywy. Właściwie Boga. i mistrza”. i w tym aspekcie należało nie myśleć o walce pokoleń, tylko szukać „nauczyciela żej dawali broń do czyszczenia. czyli tych, którym starsi podczas wojny co najwy- – tym razem „młodszych braci”, rzyła się okazja wypróbowania swoich sił, odwagi, wyjścia z kolejnego kompleksu kusa dla młodych idealistów. W tych dwóch słowach była wielka po- ogień podtrzymujący „gorliwość i zapał”. Popiołydziemy „gwiaździsty dyjament”. się uprzątnie, ale ogień musi pozostać, zapewniali, że jeśli poddać się jej dobrowolnie, to na dnie własnych zgliszcz znaj- próbie ognia nie było wielkiego ryzyka, ideolodzy i towarzysze z bezpieczeństwa Z rewolucjonizmem wiąże się też zjawisko określone przez kogoś jako „moda Wreszcie pojawiła się szansa wyzwolenia od inteligenckich kompleksów i to Proces ten zaczął się już w czasie wojny, a uzasadnienia mogły mieć odmienne Odwilżowe skargi: „oszukano nas”, to był płacz ludzi, którzy uwierzyli i się Wojsko potrzebuje dowódców, ludzi doświadczonych, a więc jednak starszych Czekała ich walka, permanentna: jak nie z dywersantem, to ze stonką. Nada- Przechadzki Niepokój T. Różewicz Cz. Miłosz Mitznera… 1 XI 1954, w: pracą intelektu i protestu zdrowego rozsądku” (S. Mrożek do Z. Mitznera, Kraków podstawie ewolucji intelektualnej. Ja swoje przekonania dosłownie skonstruowałem później stałem się czołowym bolszewikiem «Dziennika Polskiego», to tylko na Czytać uczyłem się na „Tygodniku Katolickim” i kalendarzach oo jezuitów. Jeżeli „Gdzieś od 15, 16 roku życia byłem dobrym materiałem na narodowego socjalistę. S. Mrożek 14 . W jego przypadku była to ucieczka przed narodowym katolicyzmem niech oddzieli światło od ciemności niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia niech przywróci mi wzrok słuch i mowę (1947). Rozmowa , Program teatralny do Zniewolony umysł Ocalony Rozterki humorysty. Fragmenty listów Sławomira Mrożka do Zbigniewa , „Dialog” 1981 nr 2. , w: tenże , Kraków 1989, s. 22. Poezje zebrane Policji , Teatr Współczesny, Szczecin 1985). 17 , Wrocław 1971, s. 20. Wiersz z tomu 16 . W tej 15 . 20/ 19/ 18/ liczyli na to, że oni „znajdą klucz do współczesności” świadczeni dawali zły przykład debiutantom. równo Trznadel, jak i Zbigniew Herbert stwierdzają, że to właśnie ci, bardziej do- cją cechową, oglądali się na kolegów, ukształtowanych jeszcze przed wojną. Za- cji rzeczywistości” mękach rozpaczy i zwątpienia socrealizm dla niektórych był złudzeniem „afirma- używać polskich intelektualista bez wstrętu a nawet ze smakiem. Zwłaszcza że po – takich słów zwykł je. Nawet termin był dość obiecujący: „socjalizm”, „realizm” mody okazały się właśnie tylko modami. zmu z doświadczeniem wojennym mieszkańca Europy Wschodniej, by paryskie twierdzi Miłosz, konfrontacja egzystencjalizmu, psychologizmu czy abstrakcjoni- intelektualistów, Wystarczyła, nie przeszczepiona ze Związku Radzieckiego. jak zdegenerowaną twórczość Zachodu. Co ciekawe, była to opinia własna polskich się po wojnie z tęsknotą do nowej literatury, silnej i zdrowej, nie oglądającej się na przed wojną uległ urokom wielkich pieców Magnitogorska. Te potrzeby zbiegały alizowane zostały zamierzenia sowieckiej propagandy. Nie tylko Broniewski już nę kariery literackiej. i małostkowość, mieszankę pychy i poniżenia – wszystko, co stanowi ciemną stro- charakteryzują ówczesną sytuację w życiu literackim. Dodać trzeba interesowność tknięty tą chorobą. skiego. Należy sądzić jednak, że wśród pisarzy nie tylko autor szych pozycjach. Miłosz pisze, że takie ambicje wpływały na decyzje Andrzejew- ich do zwiększania wydajności i gorliwości. Zwłaszcza, gdy zależało im na pierw- czuwali i ze strony debiutantów-aktywistów zagrożenie, a konkurencja zmuszała Miłosz: Maria Janion w rozmowie z Trznadlem. Podobnie pisał wówczas, w 1945 roku tyczny poniósł klęskę, a skoro tak, to przyszedł czas na pozytywizm. Tak widzi to upadku powstania warszawskiego dla wielu stało się jasne, że paradygmat roman- wizmu – zadanie, którego wagi nie da się dość silnie przedstawić. intelektualny Mussoliniego i Hitlera. […] Przed nami stoi zadanie wskrzeszenia pozyty- gwoździć tę romantyczną koncepcję życia, która z romantyków XX wieku uczyniła sztab Czy nie warto zrewidować od podstaw naszego kultu dla romantyków i wreszcie przy- Starsi prozelici niewątpliwie czuli się lepiej i pewniej w towarzystwie młodych, Młodzi pisarze, nawet bardzo radykalni, szukali też mistrzów zgodnie z trady- Mitzner Wzrósł apetyt na zdrową żywność i wydawało się, że socrealizm ją wyproduku- Potrzeba autorytetu splotła się z zachwytem dla potęgi i rozmachu – tak zre- Ale analogie wojskowe, czy cechowe nie we wszystkich przypadkach trafnie Wizja nowej literatury opierała się przy tym na tradycyjnej siatce pojęć. Po (18 III). Cz. Miłosz A. Kijowski, F. Bieńkowska Przejażdżki literackie. Resztki i początki Dlaczego? Dziesięć lat życia Rekrutacja 19 . , w: …, s. 149. Rachunek pamięci… , s. 15. , Dziennik Polski” 1945 nr 43 18 . Czasami, oczywiście wy- 20 Ładu serca Ładu był do-

331 332 lepszego świata, dynamikę jej rozwoju doskonale zapisał Hłasko w na gruzach całkiem nowego świata. Według dawnych recept. 25/ 24/ 23/ 22/ 21/ w okresie stalinowskim bronił przed pokusą emigracji solidarności z narodem – zbiór zasad wyniesionych z okupacji niemieckiej, który wy i obiektywny. język z robotnikiem i chłopem, wprawdzie nie wyrafinowany, ale pozornie nauko- dości czytali u Brzozowskiego. Wreszcie„być w masie”, znaleźć wspólny mogli mania izolacji, zbratania z parobkiem lub zbliżenia do źródeł pracy, o której w mło- stów nie było dzieci proletariuszy, byli młodzi inteligenci; dano im szansę przeła- czy dziewiętnastowieczny. Podobnie jak kult ludu. W czołówce polskich socreali- korzenie w kulcie bohaterów narodowych, w swoich formach jest w gruncie rze- ju. Powiedział:„jest to jedna ze spraw, dla której poszedłbym z samym diabłem” kiedy już dawno miał za sobą udział w Komitetach i kongresach obrońców poko- sadnienia. Tym cenniejsza jest wypowiedź Iwaszkiewicza, z lat siedemdziesiątych, setek wierszy, przemówień, artykułów poświęconych „walce o pokój”, giną uza- wę świata w imię harmonii i szczęścia. A przede wszystkim pokoju. Pod zawałami cywała „świat uporządkowany” Tadeusz Konwicki. jako skuteczna odtrutka na irracjonalizm, z której skorzystał (o czym sam mówi) historię literatury i idei. Prócz tego do dyspozycji był marksizm, reklamowany mu mrowisku (Miłosz), albo reinterpretację całego świata wiedział albo nie chciał wiedzieć, że masówki spotkań autorskich to imprezy or- Miały być szklane domy, Mentalność stwórcy powstał „betonowy nowy dom”. Miłosz widział jeszcze jeden aspekt tego zbratania. Była to lojalność, poczucie Nie wystarczyła idea, potrzebny był wódz. Kult jednostki ma swoje oczywiste Umysły mniej naiwne mogły założyć, że chodzi tylko o przekształcenie, napra- pijaków. ły, muzea i szalety. Burzyłem kościoły, rozwalałem knajpy, budowałem obozy pracy dla za lat dwadzieścia. Stawiałem domy, wytyczałem ulice; budowałem stadiony, parki, szko- Chodziłem po tych brudnych uliczkach i myślałem o tym, jak to miasto będzie wyglądać Nowa wiara nie tylko znosiła stary irracjonalizm (podsuwając nowy), ale obie- Można powiedzieć, że nie widziano wyjścia z sekwencji mód narzuconej przez Przechadzki Tak, czy inaczej pisarz stanął wobec zbiorowości. Upojony tym, rzecz jasna nie Wspomnienie z domu umarłych Cz. Miłosz i L. Wieluński Pełnia życia M. Hłasko Warszawa 2005, s. 59. Jan Garewicz w rozmowie z Magdaleną Bajer, w: M. Bajer J. Andrzejewski, w: Trznadel 23 Utwory wybrane . Wielkie pokuszenie… Rozmowę z Jarosławem Iwaszkiewiczem przeprowadzili M. Podkowiński , „Perspektywy” 1974 nr 7. , t. 1,Warszawa 1989, s. 322. , „Przegląd Kulturalny” 1956 nr 72. 21 Pisał też na ten temat Paweł Hertz w artykule Hańba domowa , wyższy sens, który będzie można nadać ludzkie- …, s. 152. 25 Blizny po ukąszeniu . 22 . Nawet zbudowanie Namiętnościach , 24 . : 27/ 26/ stawił Marek Hłasko w ło to im tym łatwiej, że praktycznie żyli w społecznej izolacji, co tak dobitnie przed- śladowaniu niewinnych, ale sądziliśmy, że oni będą się w stanie obronić. usprawiedliwień. Wiktor Woroszylski przyznawał później: tak wiedzieliśmy o prze- li go jednak za konieczny, natomiast dla niewątpliwych zbrodni, ich wiara szukała wyglądała jeszcze inaczej. Do pisarzy docierały strzępy prawdy o terrorze, uważa- uważając je za kolejny wytwór goebbelsowskiej propagandy. Od 1945 sytuacja i chłopów, uprawiany niejako na przekór sanacji był szpicą stalinizmu. cji, ponieważ pochodziła z prawicy. Mało tego, kult pierwszego kraju robotników wiek dostępna w polskich publikacjach, nie docierała do „postępowej” inteligen- aczkol- słychanie ważną kwestię. Otóż, przed wojną prawdziwa wiedza o ZSRR, Zbigniew Kubikowskidzieliśmy”. w rozmowie z Trznadlem zwrócił uwagę na nie- jemnic strategicznych. złudne nadzieje, bo prócz kilku wybranych, inżynierom dusz nie powierzano ta- informacje – i te dotyczące wielkiej polityki i wewnętrznych rozgrywek. Były to tza na jakimś, tuż powojennym przyjęciu. w użytku, jaki się robiło z posiadanej wiedzy” siał. […] Rzecz nie w nieznajomości faktów, choć była ona istotnie spora, lecz nie można mówić o całkowitej niewiedzy: „każdy coś wiedział, bo wiedzieć mu- profesja obliguje do tego, by był dobrze poinformowany. Jerzy Szacki uważa, że żek. Jego zdaniem jest to po prostu usprawiedliwienie niegodne pisarza, którego „Więc pan nie lubi otrzeć się o ministra?” chęć „otarcia się” o wyższe sfery, nawet gdy ich wyższość była mocno podejrzana. Dochodziła jeszcze zwykła wrażenie, że dotyka najistotniejszych miejsc świata. praktykowano. Mając kontakt z masami i z dowództwem, pisarz mógł odnieść i potrzebę dowartościowania, bo w Polsce międzywojennej takich relacji raczej nie i bliższe spotkania z władzą, na tym samym poziomie. One zaspokajały snobizmy buny zbici w gromadkę literaci a z góry uśmiecha się do nich sam Bierut. Bywały rzem, jak na fotografii z Kongresu Zjednoczeniowego: u stóp monumentalnej try- literaturę. Nawet wodzowie znajdują czas, by pochylić się nad książka i nad pisa- przecież, jak mówi Jacek Bocheński, panowało przekonanie, że komunizm kocha ganizowane i precyzyjnie sterowane. No, może i sterowane, lecz z uczuciem, bo Mitzner Inni w ogóle zatykali uszy, z trudem zdobytej wiary. by nie utracić Przychodzi- W czasie wojny nie wszyscy chcieli uwierzyć niemieckie rewelacje z Katynia, Później będą skarżyli się właśnie na brak informacji, powtarzając: „nie wie- Niektórzy z pisarzy liczyli na to, że rezydując blisko centrali posiądą ważne „Nie wiedzieliśmy”. Ten„Nie wiedzieliśmy”. argument w najprostszy sposób zbija Sławomir Mro- J. Szacki s. 78. Sposób życia. Z Pawłem Hertzem rozmawia Barbara N. Łopieńska Wokół polskiej „zdrady klerków” Dlaczego? Pięknych dwudziestoletnich …, s. 412. 26 – pytała Zofia Nałkowska Pawła Her- 27 . . , Warszawa 1997,

333 334 30/ 29/ 28/ wionego” odcieni. Jest w nim, jak to uogólniał Wat, żądza „powodzenia, sławy, życia ułat- kła zapobiegliwość o sprawy bytowe. Z tej perspektywy akces pisarzy ma wiele śmierć. Ile było takich przypadków – nie wiemy. pracę (artystyczną) tylko dlatego, by wyciągnąć z więzienia ojca skazanego na Mycielski opisuje przypadek Tadeusza Bairda, który twierdził, że poszedł na współ- realnego zagrożenia. Koniec z tym»” komunistycznej i powiedział do mnie: «Mam już dość strachu przed deportacją. zumieć przykład przywołany przez Miłosza: „wyciągnął z kieszeni legitymację partii świadomych i podświadomych obsesji okupacyjnych. W tym sensie można też ro- strachu trudniej przyznać się niż do głupoty. Z czego wyrastał lęk? Na pewno ze tłumaczył swoją ówczesną postawę Jan Kott. I właściwie tylko on. Widocznie do z książek i pamięci na zawsze” „A kto nie pójdzie z nami, będzie unicestwiony, a imię jego zostanie wykreślone humanizmu i realizmu, wygłoszone na IV Zjeździe ZZLP w Szczecinie w 1949: Iwanowicza Anisimowa, specjalisty od przytacza przecież słowa profesora Iwana popadli w niełaskę, nie skazano na śmierć, ale zagrożenie było realne. Sam Wat system policyjny, ale nie demoniczny. To prawda, że żadnego z pisarzy, którzy sał, że w Polsce zaprowadzono stalinizm w złagodzonej jednak postaci, że był to rodowym, kulturowym, o to, co wiele lat później nazywano „zachowaniem sub- litaryzm stawał się znośny. wyknąć. Przyzwyczajenie, jak pisał w 1956 Jastrun, sprawiało, że na co dzień tota- z tą myślą oswoić, nauczyć się z nią zasypiać i wstawać do pracy (dla Polski), przy- jest tylko na dziesięć lat, potem będzie siedemnasta republika”. Trzeba było się rejsza w prywatnych rozmowach rzucał od niechcenia: „Ta zabawa w wolną Polskę cjalnej propagandy, stosowano inne metody. Ojciec mój wspominał, jak Jerzy Bo- próby oporu. Ponieważ tego typu argumenty nie mieściły się to w programie ofi- wybieg może zostać zlikwidowany, ewentualne trafiało najgłębiej i paraliżowało sobie i rodzinie. Chyba właśnie przekonanie, że z tej klatki nie ma wyjścia, a i konania, że to jest wiecznotrwałe, więc należy się jakoś urządzić, zabezpieczyć byt Tak jak nie zawsze potrafimy ustalić, gdzie się kończył strach, a zaczynała zwy- Nie zawsze był to zresztą lęk o własną skórę, czasem o najbliższych. Zygmunt Strach na wyrost nie jest mniejszy od strachu wynikającego z realnej oceny Między niewiedzą i strachem zachodzi sprzężenie zwrotne. „Bałem się” – tak Między niewiedzą i strachem zachodzi sprzężenie zwrotne. „Bałem się” Przechadzki Aleksander Wat próbował zdemitologizować strach lat powojennych, gdy pi- Często chodziło o przetrwanie, nie tylko w wymiarze indywidualnym, lecz na- K. Rutkowski, Londyn 1985, s. 22. Tamże. Cyt. za: A. Wat Cz. Miłosz 30 albo koniunkturalizm, albo oportunizm wynikający z fatalizmu, z prze- albo koniunkturalizm, oportunizm Wielkie pokuszenie… 28 . Klucz i hak , w: tenże 29 . Świat na haku i pod kluczem. Eseje , oprac. drzej Drawicz pisał o swoim pokoleniu, najmłodszych janczarów, gotowych do po- nie Hegel” bert z irytacją mówił: „kąsał Berman, kąsał Sokorski, Kroński… Oni kąsali – dział siebie z lat stalinowskich jako opętanego przez demony jako przejaw swego rodzaju masochizmu. Adam Ważyk, który w 1956 roku wi- 34/ 33/ 32/ 31/ winy): „– Dlaczego pan był zwolennikiem idei totalitarnej? – Bo chciałem” W rozmowie z samym sobą mówi o tym Mrożek (zapewne przeceniając własne biety, ale z miłości do totalitarnego systemu politycznego? co także spotkało się z szyderstwem Herberta: można zwariować z miłości do ko- nej rozmowie z Trznadlem miał postawić zwięzłą autodiagnozę: „zwariowałem”, nych po ucieczce, w 1951 i w Miłosz w pierwszych tekstach opublikowa- dzanych było „życiem ułatwionym”? te z pobłażliwością. temu, o czym zapewne odpowiednie organy wiedziały, ale traktowały zachowania nych środowiskach zabawiano się nawet dowcipkowaniem na temat doktryny i sys- nerzy okazali się znakomicie oczytani w tekstach oficjalnie potępionych. W pew- nad procederem lektur zakazanych, który sprawił, że gdy nastąpiła odwilż doktry- dejrzane moralnie aspekty opisał Aleksander Wat, zastanawiał się między innymi Służyć temu miała, opisana przez Miłosza strategia „ketmanu”. Jej po- stancji”. wienia lepiej, inni – gorzej. Maria Dąbrowska notuje w dzienniku, że honorarium ze wzno- przez nich klasa przodująca, czyli robotnicy. Zresztą jedni pisarze byli opłacani niższym poziomie niż elita władzy, ale na pewno o wiele dostatniej niż opisywana skim życiu pisarzy. To wszystko wymaga jeszcze badań. Zapewne, literaci żyli na powodziło się dość dobrze. Inni (na przykład Bocheński) mówią raczej o spartań- sowieckich standardów, lecz „strach, głupota i znieprawienie” posty. stwierdzał, że nie ukąszenie było przyczyną przyjęcia Herling-Grudziński szenia heglowskiego”. Formuła Miłosza sprowokowała po latach dwie istotne ri- głupocie, Jacek Bocheński – „zahipnotyzowaniu”, które jest chyba odmianą „uką- wspomniane już: niewiedzę, strach, oportunizm. nych). Trudno jednak zdecydowanie zakwalifikować do jednej z tych kategorii usprawiedliwienia, których jak sądzę warto wysłuchać i oskarżenia (siebie lub in- W innym miejscu Herbert określa postawy kolegów w okresie stalinowskim Mitzner Okazuje się, że można. Nawet związać się z nim świadomie i dobrowolnie. Czy rzeczywiście, jak chce Wat, życie pisarzy drukowanych wówczas i nagra- Przejdźmy do oskarżeń. Julian Stryjkowski swoje zaangażowanie przypisywał Chciałem podzielić argumenty wypreparowane z pisarskich wyznań na samo- S. Mrożek A. Ważyk J. Trznadel Herling-Grudziński Nocy i dni 32 . Co to było? Rozmowa Hańba domowa Dlaczego? da jej rok spokojnej egzystencji. … , w: Dziennik pisany nocą 1973-1979 Rachunek pamięci…, , s. 288. Zniewolonym umyśle s. 296. też wyraźnie pisze, że literatom , Warszawa 1990, s. 192. 33 31 , później w prywat- , a Zbigniew Her- 34 . An-

335 336 rachunkowej mojego ojca, idąc w tłumie stwierdzał, że nej winy, czy z innych powodów. Bohater na. A nawet zbyt łatwa – wobec odczuwanej przez niektórych niewyrażalności włas- i klęski, ani na późniejsze porażki i zdrady. styl myślenia i życia nie skłaniał do oglądania się wstecz – ani na wojenne przewagi 39/ 38/ 37/ 36/ 35/ pełniania najgorszych czynów Kontynuował więc w liczbie pojedynczej, ale nie trzymało się to kupy” do porządku, zapytując, w czyim imieniu przemawia, używając liczby mnogiej. wszystko, co my robimy, to próżność”. Prawdopodobnie Słonimski „przywołał go ci, to wszystko tylko próżność, w oczach narodu chcą się postawić, bo im wstyd, „Onitowywania Listu 34, zanotowane przez Zygmunta Mycielskiego: są jak dzie- spowiedzi brzmiały niewyraźnie, jak wyznania Andrzejewskiego w czasie przygo- cyjnych, ale nie zostały opublikowane nie biczują się publicznie. oczyszczającym. Wielu z nich boryka się z poczuciem winy do dziś. Tyle tylko, że lub odmowy myślenia” nowcem, jak wolisz, chodzi o pewien gatunek świadomości, myślenia o świecie Wiktorowi Woroszylskiemu, w maju 1980 roku mówił: „byłem faszystą. No, stali- Czeszki w zapomnianych tekstach takich jak na przykład Także sama zasada samokrytyki wydawała się skompromitowana i bezużytecz- Tak radykalnych spowiedzi mamy niewiele. Odwilż trwała za krótko. Poza tym Później obraz stawał się coraz mniej wyraźny, szczegóły się zacierały, słowa Podczas antystalinowskiego przełomu powstało jednak kilka tekstów ekspia- Dla takich ludzi rozrachunek nie był i nie mógł być aktem jednorazowym, rozdarciem, ze swoją troską o własną twarz, o sumienie, o swoją sprawę. On w pewnym sensie pomnażał ich udrękę. Nie miał odwagi stawać przed nimi ze swoim napisana pod koniec 1956 i na początku 1957], gdyby się zaczął przed nimi tłumaczyć. byłoby zarozumialstwem wobec tych ludzi, którzy cierpieli lata całe i cierpią nadal [rzecz Przechadzki Z. Mycielski Edukacja sentymentalna. Wybór opowiadań – przyjacielu czy nigdy nie byłeś królewskim krawcem? Ja byłem” (B. Czeszko W zakończeniu tej parafrazy andersenowskiej bajki czytamy: „Winni są krawcy. Ale Cytowany przeze mnie zbiorowy nr 16. Czy mogę robić te buty? „Zapis” rozmawia z Kazimierzem Dejmkiem z dziennika, wspomnienia, polemiki, artykuły A. Drawicz niemitologiczne w szkicu 38 . Pamiątka z lat odwilży, Przykład Woroszylskiego Dziennik 1960-1969 , Kraków 2004, s. 78-91. 36 . 35 w: , a Kazimierz Dejmek w wywiadzie udzielonym , Warszawa 2001, s. 196. Rachunek pamięci , w: W. Woroszylski, Skrzydła i pięta. Nowe szkice na tematy 37 . Inne głosy samokrytyki pozostają ukryte , Warszawa 1958, s. 189). , Londyn 1979. Zenitu i nadiru . Pisał o nim Michał Głowiński Nowe szaty królewskie Powrót do kraju. Kartki , niewydanej powieści roz- , „Zapis” 1980 39 Bohdana . roku. Robiła to z przekonaniem, pozostając z przyzwyczajenia w szeregach PZPR. mojej matki, dokonanym na zamówienie niezależnego wydawnictwa FIS w 1985 go poprzedzały. a okres stalinowski w literaturze polskiej będzie bardziej zagadkowy niż te, które mooskarżenia także nie dają pełnego obrazu. Być może nigdy go odtworzymy, matów Szekspira. służyła bardziej wyjaśnieniu rzeczywistości lat pięćdziesiątych niż struktury dra- na podobnej podstawie Jan Kott zbudował teorię Wielkiego Mechanizmu, która storii, jak Kosmosu nie można oceniać przy pomocy kategorii etycznych. Chyba nek deterministycznych. Bohdan Korzeniewski w Ale pytać trzeba, jak radzi Galicz. Zacytowałem go na początku w przekładzie Teorie te niewiele wyjaśniają. Przywołane przeze mnie usprawiedliwienia i sa- Ucieczka przed oceną moralną czasów stalinowskich wynikała także z przesła- Mitzner Dlaczego? Sławie i infamii mówił, że Hi-

337 338 1/ hymn narodowy: dotycznie odpowiedzią Stalina na propozycje polskich komunistów, by zmienić i precyzujących specyfikę kolejnych etapów: pierwszy etap można określić aneg- nanie. Działając przy tym w ramach wyraźnych instrukcji płynących z centrali bie z nim nieźle, inteligentnie wykorzystując czynniki, które ułatwiały jego wyko- ceniobiorcy (Bierut, Berman, Borejsza, Putrament, Ważyk, Kott i inni) radzili so- namiastkę tej ciągłości stanowić miała obecność Mikołajczyka. rządu emigracyjnego z Londynu, stanowiącego dalszy ciąg Polski przedwojennej, milionów Polaków. Ci bowiem, nie bez naiwności, oczekują powrotu legalnego podboju stycznego podziemia otrzymuje odpowiedzialne zlecenie ideologicznego ku Patriotów Polskich wraz z ludźmi wywodzącymi się spośród działaczy komuni- pospolitej Ludowej, ekipa z kręgu wcześniej ukonstytuowanego w Moskwie Związ- stawić „na razie”, oznaczało jak za złego cara, podkreślać postępowe tradycje Kochanowskiego, Arian, Oświe- autonomią, bez zrywania ciągłości kulturowej (zachować język, żadnej rusyfikacji na z Kraju Rad, w przeciwieństwie do republik bałtyckich, obdarzona swoistą pół- Lampego: Polska jako osobna jednostka administracyjna Imperium, wyodrębnio- W sumie realizowano koncepcję opracowaną wcześniej w Moskwie przez Alfreda nie, niepostrzeżenie, bez szarpnięć: orzeł tak (ale – drobiazg korony) etc. w osobistych notatkach Jakub Berman (AAN), zmiany miały dokonywać się płyn- Było to, jak podkreślam, wyzwanie niezwykle trudne. Jak historia pokaże, zle- Gdy armia sowiecka wkracza na tereny przyznane przyszłej Polskiej Rzeczy- Socrealizm Jan PROKOP Przechadzki Słownik socrealizmu socjalistycznego Kraków 2004. mazurka Dombrowskogo choroszaja piesnia, ostawić poka 1 kill with kindness wyzna A jaka była w nim trucizna ,

red. Z. Łapiński, W. Tomasik, Universitas, … („zabijaj łagodnie”), jak wyrażał się łagodnie”), („zabijaj , najlepszy spec się już nie . Owo zo- „Plótł” zatem, mówiąc trywialnie, „jak piekarski na (rzeczywiście) mękach”. ( więcej, o chwytliwym haśle „Odbudowy wcześniej Stolicy”, niania pod znakiem demokracji ludowej (broń Boże nie żadnego komunizmu). Co pożegna zaścianek, zbudujemy Nową Hutę” etc., etc.; wyrażą „patos” unowocześ- i na wsi (chłopska nędza) i w mieście (bezrobocie): „traktory zdobędą wiosnę, Wisła wojennej, która rzeczywiście nie bardzo sobie radziła, zwłaszcza po kryzysie 1929 cie, nie zapominajmy o chwytliwym haśle modernizacji zacofanej Polski przed- licznie do „odzyskanego Fromborku na Warmii” Prymasem Tysiąclecia). Wresz- Anglię i Amerykę, łapali się na to wszyscy, łącznie z jeżdżącym chętnie i symbo- Wrocław i Szczecin odbierze Adenauer w krzyżackim płaszczu, popierany przez wiecznych piastowskich Ziem Odzyskanych” (jeśli się wam Stalin nie podoba, to godnik Powszechny”),„od- utracie Kresów i przewrotnym szantażu-podarunku leństw, witaj pozytywistyczna kolaboracjo! – Stomma, Kisielewski, Jasienica, „Ty- wietami), traumie przegranego powstania warszawskiego (dość powstańczych sza- dem postawa Ksawerego Pruszyńskiego (skoro Zachód nas porzucił, trzeba iść z So- tyczny skrót pierwszego etapu, choć przejdą i do drugiego. zem głaszcząc elity intelektualne (Borejsza). Owi dwaj bracia stanowią emblema- 1949, gdy twardo rozprawiano się z „reakcyjnym podziemiem” (Różański), zara- niowość wprowadzanych przemian. Stąd specyfika rozmydlonej okupacji 1944- cja ta uzyskała całkowitą zgodę Stalina, rozumiejącego konieczności lokalne, stop- cenia, Mickiewicza, Prusa, Żeromskiego, Wandy Wasilewskiej etc., etc.) – koncep- licyjnego obramowania) można właściwie zrozumieć samo „wypowiedzenie”. acji wypowiedzenia” (inaczej: polityki kulturalnej PRL i jej wszechobecnego po- alizm, sowiecki pomysł z 1934, zostanie wprowadzony na teren PRL. 1948 i 1949 roku, po wykluczeniu titowskiej Jugosławii: w styczniu 1949 socre- szeństwa zarówno ekonomicznym cukierkiem, jak i policyjnym knutem. kiewki w przydomowym ogródku, i gotowego niepokornych przymusić do posłu- państwa kontrolującego wszystkie dziedziny życia, od kultury do produkcji rzod- kupowanych „poniemieckimi” morgami na „Ziemiach Odzyskanych”. synów z zapadłych, „małorolnych” pusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (Urzędu Bezpieczeństwa) tysiące chłopskich zrobi z ciebie oficera”, pchające w szeregi Ludowego Wojska Polskiego oraz Kor- go młodzieży robotniczej, a zwłaszcza chłopskiej: „Nie matura, lecz chęć szczera kowo pogromem kieleckim w 1946. Oraz było chwytliwe hasło awansu społeczne- pchało w ramiona Stalina resztki ocalałych z Shoah Żydów, postraszonych dodat- z winy Sowietów… récit Ale pamiętajmy także o innych okolicznościach: traumie Jałty, czego dowo- Prokop Socrealizm był bowiem Socrealizm był bowiem Właściwie dopiero na tle owej, bardzo szczególnej, wprost wyjątkowej „sytu- Wszystkie te okoliczności zaistnieją w sposób szczególnie twardy na przełomie Wreszcie Ale to nie wszystko. Była także przedwojenna Polska endecka, antysemicka, co ), by odwołać się do dawnego, ale pożytecznego rozróżnienia Benveniste’a. last but not least Socrealizm dyskursem ( pamiętajmy o całkowitym monopolu totalitarnego

wiosek Małopolski czy Mazowsza, w dodatku discours ), a nie ), a nie notabene opowieścią zniszczonej

339 340 wzajemnym oskarżaniem (czujność klasowa, charakteryzowało się wówczas nieustannym owych „inżynierów dusz ludzkich” wściekłej walki personalnej pod hasłem „kto kogo”. Życie pisarzy – a raczej życie na ołtarzu ideologii wszelako nie wyklucza „zaostrzania się walki klasowej”, czyli wiadano trafnie w czasach stalinowskich. Ta bezinteresowność samospalająca się „Postawa prawdziwie bolszewicka, zaszkodzi, choć nie ma w tym interesu”, po- iorem (anti-Dei) gloriam kujący gratyfikacji. wiedzi, chwali monarchę jako on właśnie, ten wypinający pierś po ordery i ocze- osobowego własnej wypo- ści. Dworak – pochlebca nie rezygnuje bowiem z piętna wością, nawet gdy płaszczy się (jak dworak Boileau) przed tronem króla jegomo- wiedź literacka, implikująca indywidualność twórcy, legitymizowana jego osobo- światowej. Już w samym założeniu ma funkcję całkowicie odmienną – niż wypo- sjologii), co zręcznie napisana reklama proszku na pchły z przed pierwszej wojny socrealizm sytuuje się na podobnie – nieliterackim poziomie (by odejść od ak- aby w ciszy posłuchać ich głosu. Idzie mi nie tylko o skalę talentu, ale o to, że samej zasadzie, jak bierzemy czasem do ręki książki niektórych dawnych autorów, ny etc.). historyka zachowań społecznych (ideologii, mentalności, relacji władza – podda- pod kompetencje nie tylko (nie tyle?) historyka literatury, ile socjologa kultury, mieszkańców Olomuńca do Franciszk Józefa. I w tym charakterze podpadających tych jak instrukcja obsługi parowozu z 1917 roku, adres wiernopoddańczy logicznie określonych i historycznie zamkniętych działań społecznych. Zamknię- Maski niemal jak ulał pasujące do twarzy.maski”. lady i romanse ju wydruki należą do specyficznej kategorii mi czasem jawnymi, częściej niejawnymi, należy do zasadniczej komponenty tam- dyskusje owych lat, podszyte donosa- napięcia, w jakim toczyły się niby literackie łagrem (Mandelsztam) lub rozstrzelaniem (na Ukrainie). Klimat histerycznego czyło się w najlepszym razie samoponiżaniem, czyli samokrytyką, a w Sowietach Majakowski) o najrozmaitsze odchylenia od zygzakowatej linii partyjnej, co koń- „pisarze w służbie przemocy”. To„pisarze w służbie przemocy”. podróbka, udany kamuflaż, sowietyzacja od Berii nie Kościuszki. To nawet więcej niż „wyobraźnia czy pod nadzorem”, dziwą Polskę z orzełkiem na czapce, hymnem narodowym i „kościuszkowcami” wać normalną literaturę, tak jak „niby-Polska” – jak PRL miała udawać praw- ducha – Mickiewicza, Prusa, Żeromskiego etc. Teksty socrealistyczne miały uda- ców przeszłości, autorów o uznanym prestiżu, wieszczów, nauczycieli, budzicieli od której oczekiwał tego, czego nauczył się oczekiwać kanonizowanych twór- wypowiedź literacką, a więc taką wypowiedź, do jakiej odbiorca nawykł od dawna, Natomiast socrealizm wymaga ascetycznego samozaparcia, pisze jakby Nikt dziś nie poczyta sobie wierszy o Stalinie czy powieści produkcyjnej na tej Mamy bowiem do czynienia z tekstami czysto użytkowymi, dokumentami ideo- Traktory zdobędą wiosnę Przechadzki , ani Pani Bovary , gdyż jest poniekąd kopią imitującą zachowania religijne. , Na budowie , ani Wojna i pokój , Poemat o Stalinie wypowiedzi nieugomonnyj nie dremlet wrag , ale teksty sprawnie pozorujące . Nie są to bowiem ani i liczne inne tego rodza- , jak pisał ad ma-

„i jej Bal- i upiorną przeszłością. Co zważywszy, korzystajmy z tego, co dostaliśmy do ręki. nie pretenduje do wiedzy doskonałej, zastąpi ciągłych zmagań się z upartą Słownik czy encyklopedia przynosi ową wiedzę poszczególną, jest tylko pomocą, się wymknąć mędrca „szkiełku i oku”? nóże stonogi, gdy w ostatecznym rozrachunku samej stonodze (jako takiej) udaje kładnie, sumiennie, obiektywnie, po mistrzowsku, bada każde poszczególne od- wanych okoliczności to uzyskujemy wiedzę dość okaleczoną. (jak mawiano w IBL w dawnych czasach) wyżej wypunkto- owych „implicytnych” Grudzińskiego, Rilkego, Miłosza, Audena, nie wziąwszy wystarczająco pod uwagę Mickiewicza, Flauberta, Gombrowicza, Tołstoja,Sępa-Szarzyńskiego, Herlinga- retycznoliterackiego wyszkolonego na badaniu utworów autentycznie literackich, strumentarium, z całą powagą i maestrią (godną podziwu maestrią) warsztatu teo- Woroszylskiego stała policyjna groźba. Grzegorza Lasoty, Żółkiewskiego, Kotta, Ważyka, (młodego, później się zmienił) tego czasu, droga młodzieży, za każdą wypowiedzią Bermana, Putramenta czy Pies rzeczywiście nie łapie myszy, kot rzeczywiście nie zaszczeka na złodzieja. Może jednak zawiniła sama poetyka „słownika”, który – z natury swojej do- Tymczasem jeśli socrealistyczny fenomen analizujemy z całym fachowym in- Prokop Socrealizm

341 342 strukcja elementów języka i tekstów; językoznawstwo typologiczne, pojęcie związku kręgów problemowych. stwo, mitologia, semiotyka kultury) można wyodrębnić kilkanaście obszernych znawstwo historyczne i teoretyczne, nauki o literaturze, folklorystyka, religioznaw- nym do ogarnięcia dorobku, obejmującym liczne dyscypliny naukowe (języko- tym życiu Toporow, nie jest czynnością całkiem prostą i oczywistą. W jego trud- jednego człowieka. przedsięwzięcia badawcze mogły być inicjowane i z powodzeniem rozwijane przez chowej. Trudno uwierzyć (i wielu nie mogło uwierzyć), że tego rodzaju ogromne siedemdziesiątych seria książek o świętości i świętych w rosyjskiej kulturze du- Słownik języka pruskiego wielotomowy nich znajdują się dzieła wręcz nieprawdopodobne, jak na przykład wet w przybliżeniu określić ilość pozycji w jego naukowej bibliografii. A wśród kami rozpraw i artykułów, haseł encyklopedycznych i przyczynków. Trudno na- Najpierw – niewiarygodna pracowitość, owocująca dziesiątkami monografii, set- odejście Władimira Toporowa, człowieka pod każdym względem wyjątkowego. tologii, pomysłodawca i redaktor słynnej encyklopedii tologii, podręcznika poetyki historycznej), Eleazar Mieletinski (folklorysta, znawca mi- man (twórca oryginalnej teorii języka poetyckiego i autor pierwszego w świecie chowa), Michaił Gasparow (filolog klasyczny, tłumacz, wersolog), Samson Broit- Aleksander Czudakow (historyk literatury, znawca i komentator twórczości A. Cze- maite gałęzie humanistyki, przede wszystkim nauki o literaturze. Wśród nich: kich odstępach czasu odeszło wielu znakomitych uczonych reprezentujących roz- W językoznawstwie: badania porównawczo-historyczne i etymologiczne, rekon- W językoznawstwie: badania porównawczo-historyczne Samo pobieżne wyliczenie dziedzin, którymi zajmował się w swym pracowi- Jednakże największą stratą dla nauki i kultury rosyjskiej było niewątpliwie Ubiegły rok był z pewnością „czarnym rokiem” dla nauki rosyjskiej. W krót- Ubiegły rok był z pewnością „czarnym rokiem” Pożegnania lub zapoczątkowana z wielkim rozmachem w latach Władimir Toporow (1928 – 2005) Pożegnania Mity ludów świata ). kontakcie teksty Toporowa mogą nawykłego do obcowania ze „standardową” pro- o olbrzymich kompetencjach), co myśliciela, filozofa kultury metody Toporowa, sprawiającą, że należy widzieć w nim nie tyle „specjalistę” (choć ślonego obszaru geograficznego) jest chyba najbardziej charakterystyczną cechą filologicznych, takich jak na przykład toponimy z kre- czy to nawet „drobiazgów” Togo, jest myśl antropologiczno-filozoficzna. dążenie do całościowych ujęć (doty- zną integrującą te perspektywy, widoczną zwłaszcza w ostatnich pracach uczone- to stara się ująć je z możliwie licznych punktów widzenia. Płaszczy- strzeń, rzecz, takim fundamentalnym pod względem kulturowym fenomenom jak tekst, prze- liwia wszechstronna erudycja autora. Przykładowo, kiedy Toporow zwraca się ku wiem poddawanie rozpatrywanego zjawiska oglądowi z wielu perspektyw, co umoż- wzajemnie się przenikają. Swoistym rysem metody badawczej Toporowa jest bo- typu stereometrycznego – nie sąsiadują po prostu ze sobą, lecz zachodzą na siebie, nych, zamkniętych gałęzi wiedzy, lecz układają się w bardziej złożoną strukturę że poszczególne poletka problemowe i tematyczne nie tworzą mozaiki oddziel- zainteresowaniach było wielu. Specyfika jego polihistoryzmu zawiera się w tym, niając wszystkie uprawiane przezeń dyscypliny naukowe. Uczonych o szerokich skiego” literatury rosyjskiej. kultury, tekst miasta w modelu świata i w literaturze (pojęcie „tekstu petersbur- gia” filozofii, logiki, nauki, historii, medycyny, sztuki); miasto jako przedmiot tekstu cych mitopoetycki model świata i tworzonych na jego podstawie tekstów, teoria skiego i W. Sołowjowa). formy świętości na Rusi, jurodiwi i głupcy, duchowy sens twórczości Dostojew- tów, wersji i kodów, rosyjska kultura duchowa (dziedzictwo Cyryla i Metodego, analiza postaci mitologicznych, rekonstrukcja „podstawowego mitu”, jego warian- kowych. ływanie rozmaitych struktur folklorystycznych z różnych tradycji etniczno-języ- formacje; rekonstrukcje najstarszych mitów i postaci folkloru, wzajemne oddzia- ratura orientalna, antyczna i zachodnioeuropejska. XVIII wieku, Tiutczew, Błok, Achmatowa i przede wszystkim Dostojewski); lite- europejska), monograficzne opracowania twórczości pisarzy rosyjskich (poeci i interpretacja „jednego” tekstu; związki literackie (poezja rosyjska i zachodnio- stualność („rezonansowa przestrzeń” literatury), anagram i jego funkcja, analiza rola ciała w kształtowaniu się kategorii gramatycznych. czasu i przestrzeni w języku, pojęcie zapożyczenia językowego i jego paradoksy, językowego, gramatyczne opisy języków starożytnych – sanskrytu, pali; problem Przy tej ostatniej sprawie warto zatrzymać się nieco dłużej. Przy pierwszym Znaczenia twórczości naukowej ToporowaZnaczenia nie można przecenić, nawet wymie- W semiotyce kultury: analiza i rekonstrukcja podstawowych symboli, opisują- W mitologii i religioznawstwie: synchroniczne opisy systemów mitoreligijnych; W folklorystyce: problem gatunków folklorystycznych, ich pochodzenie i trans- tekstu), intertek- W nauce o literaturze: poetyka i teoria literatury („struktura Żyłko sub specie semioticae Władimir Toporow ; badanie mitopoetyckich podstaw kultury („archeolo- sui generis .

343 344 bec naszego kraju jego kultury (niestety, niezbyt powszechną wśród Rosjan): warto tu przytoczyć w całości, gdyż ukazuje postawę rosyjskiego inteligenta wo- Po jej wydaniu się otrzymałem od Autora ujmujący list (17 marca 2004 r.), który kować i skomponować książkę z dwóch wzajemnie uzupełniających się rozpraw. wydana we Włoszech (Piza 1994). I w tym wypadku plany trzeba było ostro zredu- ną ich część gromadzi książka ich tekstów, co Petersburgowi (częściowo te dwa tematy zachodzą na siebie). Pew- blemy z wyborem. Zagadnieniu przestrzeni Toporow poświęcił równie wiele swo- talności rosyjskiej. nych ponad 600 stron sporego formatu (pomyślany jako tom pierwszy Jego więcej. Wydany w 2003 roku w Moskwie pod tym samym tytułem tom, liczący padku należało dokonać wyboru, gdyż i na ten temat Toporow napisał znacznie stanowi praca o „tekście petersburskim literatury rosyjskiej”. Jednak i w tym przy- technicznych trzeba było poprzestać na skromniejszym tomie, którego ośrodek tologii Wilna mitopoetyckiej starożytnego Rzymu”. Ze względów i „przestrzeni miała być znacznie obszerniejsza i składać się z pięciu rozpraw: w tym także o mi- ście, żadnych obiekcji nie może tu być” (list z 8 sierpnia 2000 r.).ście, żadnych obiekcji nie może tu być” związanych tematycznie z miastem i przestrzenią wydaje mi się trafny i, oczywi- szła szybko i była więcej niż pozytywna: „Pański plan wydania dwóch książek, z prac Adresata poświęconych semiotyce miasta i przestrzeni. Odpowiedź nade- napisałem do Moskwy, przedstawiając pomysł wydania w Polsce książki, złożonej z moimi pracami translatorskimi. Zdobywszy adres od prof. Borisa Uspienskiego, nie doszło. wialiśmy się w Moskwie, do bezpośredniego spotkania (z mojej zapewne winy) takt ten nie był pełny, miał charakter korespondencyjny. Choć dwukrotnie uma- tem – by tak rzec „osobowego” kontaktu z Władimirem Nikołajewiczem. Kon- Dlatego pozwolę sobie podzielić się kilkoma tylko uwagami, będącymi rezulta- z wielu dziedzin. Do takiej oceny trzeba by zaangażować cały zespół fachowców. kających całość ludzkiego bytu, odsłaniania zasady „wszechjedności” świata. rosyjskiej myśli filozoficznej i religijnej tendencji do tropienia związków przeni- ści ludzkiego świata wypływa prawdopodobnie z charakterystycznej w ogóle dla uniwersalnych, globalnych koncepcji. To poszukiwanie ukrytej harmonii, jedno- zaczną się zarysowywać coraz bardziej wyraziste kontury wnet za masą „faktów” pierwsze i mylne wrażenie. Jeśli przezwyciężymy to powierzchowne odczucie, chęć oszołomienia odbiorcy lawiną informacji naukowej. Jest to jednak erudycji”, tekst główny rozprawy. Esteci mogliby mu często zarzucić uprawianie „brzydkiej tografią, ogromnymi przypisami, aneksami, nieraz przekraczającymi długością dukcją humanistyczną czytelnika odstręczać, a nawet odpychać swoją bogatą fak- Druga ( Pierwsza z nich ( Listowny kontakt został nawiązany w latach dziewięćdziesiątych w związku Aby właściwie ocenić dzieło Toporowa, trzeba posiadać ogromną wiedzę i to Pożegnania ), też nie zawiera wszystkich tekstów o tym mieście i jego w literaturze, i men- Przestrzeń i rzecz Miasto i mit , Universitas, Kraków 2003) stwarzała podobne pro- , słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2001) pierwotnie O mifopoeticzeskom prostranstwie. Izbrannyje statji Prac wybra- , to, co udało mi się zrobić, choć wiem, że i tak tego czasu nie wystarczy. kutować. miłością do kultury polskiej, jak i świadomością tej winy, którą tak trudno odpo- ludzie z mojego kręgu, do Polski stosunek szczególny, tłumaczący się zarówno mi przyjemnie, zaprezentować się polskiemu czytelnikowi. Żywię, podobnie jak ile mogę ocenić, niezmiernie skrupulatny), za za wszystko – Pańską inicjatywę przekładu moich tekstów, za sam przekład (na niedawno otrzymałem egzemplarze mojej książki piętno na współczesnej humanistyce, ale też szlachetny człowiek, wielki Rosjanin. dającego się imperium. wadzała w krajach bałtyckich, pragnąc za wszelką cenę zachować jedność rozpa- operacjom, jakie władza sowiecka przepro- stu przeciwko wojskowo-policyjnym nekrologów, w roku 1990 odmówił przyjęcia nagrody państwowej na znak prote- rosyjskiej świętości i duchowości. Jak się dowiaduję z opublikowanych po śmierci wierzącą. Teraz to widać w opasłych tomach, opowiadających o dziejach i formach sowieckiego zachował wewnętrzną wolność, nie skrywając, że jest osobą głęboko stwem Rosyjskiej Akademii Nauk włącznie. czej. Dopiero po pieriestrojce przyznano mu wszystkie dalsze tytuły z członko- roku nie pisał już prac „na stopień”, koncentrując się wyłącznie na pracy badaw- niu kolejnych stopni i tytułów naukowych. Po obronie pracy doktorskiej w 1955 cji. Nie dbał o zewnętrzne oznaki kariery naukowej przejawiające się w zdobywa- tradycjonalizm, przywiązanie do uproszczonych „tołstojowskich” form egzysten- puterem, ale nie korzystał też z maszyny do pisania. Był w tym jakiś świadomy przykład, całe życie posługiwał się piórem. Nie tylko nie opanował pracy z kom- podczas pracy translatorskiej), choć niepozbawionego też swoich dziwactw. Na pracy, ale nieskąpiącego rad i pomocy innym (o tym sam mogłem się przekonać Nadal dużo pracuję. Ciągle brakuje mi czasu. Staram się jakoś podsumować Odszedł nie tylko wybitny uczony o wyrazistym obliczu, który odcisnął trwałe Odszedł Był człowiekiem w pełni niezależnym. Nawet w czasach opresyjnego reżymu Z korespondencji wyłania się obraz ciepłego, dobrego człowieka, oddanego swej W. Toporow Wasz – Wielce szanowny i drogi Kolego, Żyłko Władimir Toporow Jeszcze raz dziękuję i życzę wszystkiego dobrego. Słowo wstępne Przestrzeń i rzecz . Nie ukrywam, że jest Bogusław ŻYŁKO . Dziękuję Panu

345 346 z uwagą edytorską zawartą w przypisie 21. z uwagą edytorską zawartą w przypisie już go dawno pochowałem” – zgodnie zdanie powinno zaczynać się od słów: „Ja w latach 1909–1925 szczątkami nieznanych wielkich gier”. twórca rozrywek Lodovica Moro, którego wspaniałe dzieła „wydają się jeszcze wbrew tytułowi tematem eseju nie jest malarz, rzeźbiarz czy badacz; architekt velle Revue” w sierpniu 1895 eseju pt. wyglądać następująco: dzie opuszczona została część zdania. Tak więc w części 2 drugi akapit winien w „Tekstach Pleśniewicza Drugich” 2005 nr 3, eseju Andrzeja 2) W artykule Ewy Głębickiej Bibliografię prac Pawła Valéry rozpoczyna odbitka zamieszczonego przez „Nou- 1) W przygotowanym do druku przez Piotra Mitznera, a opublikowanym Sprostowania („Teksty Drugie” 2005 nr 6), w cytacie na stronie 163 drugie Za przeoczenia Autorów i Czytelników przepraszamy. Sprostowania Maria i Marian Dąbrowscy wśród wolnomularzy Wstęp da Vinci do metody Leonarda Paweł Valéry . Jednak , w skła- lant. Powiastka intertekstualna, licznych prac poświęconych najnowszej teorii literatury, a także powieści ( go poststrukturalizmu francuskiego ( ry, pisarka. Autorka obszernego omówienia związków myśli J. Derridy i wczesne- Zagładę. Holocaust w twórczości Henryka Grynberga Literaturą Holocaustu przy IBL PAN. W druku znajduje się jego książka dwóch tomów prozy Tadeusza Borowskiego (2004); członek Zespołu Badań nad Buczkowskiego usza Borowskiego i Leopolda Warmińsko-Mazurskiego; autor książki logii, filozofią nauki, psychometrią, etyką zawodową psychologii. eksperymentalne w psychologii i pedagogice ski. Freud. Lacan tycznym”. podróżniczym. Publikowała m.in. w „Ruchu Literackim” i „Przeglądzie Humanis- linie. Zajmuje się polską powojenną powieścią historyczną oraz reportażem Opublikował m.in.: Jaussa. Główne publikacje: Pisał Ingardena, H.G. Gadamera, H.R. R. o twórczości filozoficzno-estetycznej kich PAN. Autor rozpraw o zagadnieniach narracji, fabuły, czasu, historyczności. Redaktor naczelny serii: i Profesor w SWPS. Redaktor naczelny czasopism naukowych: tu Psychologii UAM i kierownik Zakładu Podstaw Badań Psychologicznych UAM. Teoria i interpretacja Poznańskie Studia z Filozofii Humanistyki Aleksandra Chomiuk Anna Burzyńska Sławomir Buryła Paweł Dybel Kazimierz Bartoszyński Noty o autorach Jerzy Brzeziński , , profesor w IFiS PAN, autor książki:

(2001); redaktor wielu prac zbiorowych, tłumacz. Ostatnio opu- Noty o autorach (1985), Metodologia badań psychologicz , prof. dr hab., członek korespondent PAN,, prof. dyrektor Instytu- , prof. dr hab. w Instytucie Polonistyki UJ, teoretyk literatu- ,

dr, , dr, adiunkt w Zakładzie Teorii Literatury UMCS w Lub-

adiunkt w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu

Wykłady z psychologii Powieść w świecie literackości , emerytowany profesor w Instytucie Badań Literac- Problem konstrukcji czasu w utworach epickich Kraków 1997) i sztuk teatralnych. Dekonstrukcja i interpretacja (2000). Zajmuje się metodologią psycho- Prawda mitu i literatury. O pisarstwie Tade- (rocznik – wspólnie z L. Nowakiem). (2003), redaktor krytycznego wydania oraz . nych (2005 – wyd. 5), Nowe tendencje w psychologii Urwane ścieżki. Przybyszew- (1991). Nauka Kraków 2001), (kwartalnik) Badania (1976), Opisać Fabu- .

347 348 dziestolecia Międzywojennego i Literatury Współczesnej Uniwersytetu Łódzkie- „ torka wieku. Publikuje w „Dekadzie Literackiej” i „Ruchu Współredak- Literackim”. niefikcjonalnych w literaturze polskiej XX daniach nad miejscem i rolą tekstów skiemu. Limanow- wych, m.in. poświęconych antykowi romantyków oraz Mieczysławowi stowiecznej recepcji tycznej samotności UMK oraz OBTA UW. Autorka książek: wicz-Rudek, J. Konieczna-Twardzikowa, (2003). oryginałem a przekładem torskich, m.in. 5 tomów Alice – Ala Alicja. Język przekładów wobec języka powieści próba oceny przykładzie wybranych translacji Stanisława Barańczaka. Ostatnio opublikowała: rozprawę doktorską na temat przekładu jako kontynuacji twórczości własnej mantyzmu Uniwersytetu Łódzkiego. Zajmuje się teorią przekładu. Przygotowuje rackiej wała zwłaszcza amerykańskiego pragmatyzmu i semiotyki Peirce’a. Ostatnio opubliko- nio w IFiS PAN i UW. Autorka wielu książek z dziedziny filozofii i semiotyki, o komunikacji literackiej powieściowe. Szkice z teorii i historii form narracyjnych literatury, m.in. „Literatura i Konteksty” w IBL PAN. Autor wielu prac z zakresu historii i teorii ra blikował: Wędrowcy z podróży światów prawdziwych”. Dwudziestowieczne relacje (2005) Magdalena Lachman Dorota Kozicka Maria Kobielska Maria Kalinowska Monika Kaczorowska Michał Głowiński Hanna Buczyńska-Garewicz Noty o autorach Metafizyczne rozważania o czasie Wypisów z polskiej krytyki literackiej XX wieku (1997), (1994), Prac wybranych (1989), Granice rozumienia i interpretacji. O hermeneutyce Hansa-Georga Gadame- Granice rozumienia i interpretacji. O hermeneutyce Hansa-Georga Intertekstualność, groteska, parabola: szkice ogólne i interpretacje Los. Miłość. Sacrum. Studia o dramacie romantycznym i jego dwudzie- Los. Czarne sezony Powieść młodopolska: studium z poetyki historycznej Grecja romantyków. Studia nad obrazem Grecji w literaturze roman-

(2003). Redaktor i współredaktor naukowy kilku prac zbioro- , dr, adiunkt w Instytucie Polonistyki UJ, specjalizuje się w ba- ,

studentka drugiego roku MISH i Polonistyki UJ. , prof. dr hab. w IBL PAN w Warszawie, kierownik zespołu (1977), , prof. dr hab., wykłada w Instytucie Literatury Polskiej , t. 8: (red. R. Nycz). Opublikował także kilka książek proza- (red. R. , , doktorantka w Katedrze Literatury Współczesnej i Ro-

dr, adiunkt w Katedrze Literatury Romantyzmu, Dwu- (1998) Stereotyp a przekład Ekspresja i empatia: studia o młodopolskiej krytyce lite- ,

profesor w Holy Cross College w USA, poprzed- . . Idea czasu w filozofii i literaturze Mowa i milczenie. Romantyczne antynomie , red. U. Kropiwiec, M. Filipo- (2004). Ostatnio opublikowała: (1973), Style odbioru. Szkice (1969, 1997), (2003). (2003) , w: (2000), Między Gry (1996); żek: tezą filozofa) (2006). take care of itself Future of Religion nihilizmu stach Jarosława Iwaszkiewicza dium The Kosciuszko Foundation. tach 2001-2004 wykładał w Rice University w Houston, USA w ramach stypen- stępny wybór trzy tomy esejów filozoficznych (1979), to: a następnie filozoficzną. Główne dzieła Rorty’ego przypada dziś, jak sądzi, miejsce zajmowane wcześniej przez kulturę religijną, dacznia się w tekstach myśliciela zainteresowanie literaturą – kulturze literackiej czyniają się znacząco do rozwoju demokracji społecznej. W ostatnich latach uwi- dzieło Jacquesa Derridy wyzwala naszą wyobraźnię, prace Jürgena Habermasa przy- zdaniem, godnych podziwu filozofów współczesnych – podczas gdy inspirujące ry publicznej, stąd dość nietypowy w swym zestawieniu wybór najbardziej, jego ną (M. Heidegger, L. Wittgenstein). Konsekwentnie oddziela sferę prywatną od sfe- (D. Davidson, H. Putnam, D. Dennett) z antymetafizyczną filozofią kontynental- neopragmatyzmu łączy najciekawsze pomysły analitycznej tradycji anglosaskiej faktów jest wymowne). W swej postdeweyowskiej i postjamesowskiej koncepcji literatury porównawczej na Uniwersytecie Stanforda. (Zestawienie tych dwóch Kościuszki zastępca red. nacz. miesięcznika „Nowaja Polsza”. Ostatnio wydał: i stereotypy Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Autorka książek: Zjawisko i problem tury (zwłaszcza z obszaru kultury masowej i sztuk wizualnych). czesnej prozy polskiej oraz na powiązaniach literatury z innymi zjawiskami kul- W swoich zainteresowaniach naukowych koncentruje się na problematyce współ- go; autorka książki Dariusz Skórczewski Agata Bielik-Robson Richard Rorty Zofia Mitosek Piotr Mitzner Noty o autorach Aby rozpoznać siebie. Rzecz o Andrzeju Kijowskim krytyku literackim i publicyście Spory o krytykę literacką w Dwudziestoleciu międzywojennym Konsekwencje pragmatyzmu (1997); (2002), (1974), Philosophy and Social Hope (tytułowe zdanie tego zbioru wywiadów jest zarazem kluczową Inna nowoczesność (wspólnie z G. Vattimo) (2005) i Kto gra „Antygonę”? (1997), , , oryginalny i wpływowy filozof amerykański, obecnie profesor , oryginalny dr hab., prof. Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Teorie badań literackich , profesor, kierownik Zakładu Teorii Literatury i Poetyki na Gry z „tandetą” w prozie polskiej po 1989 roku , , adiunkt w Katedrze Teorii Literatury KUL, autor ksią-

Adam Mickiewicz aux yeux des Français dr hab. w IfiS PAN; autorka książek: (2003), tom wierszy Philosophical Papers (2000), (1982), (2002), (cztery wydania, ostatnie 1998); (1999). Ostatnio ukazały się książki Duch powierzchni Przygodność, ironia, solidarność Na progu. Doświadczenia religijne w tek- Take care of freedom and truth will Pustosz (1991-1998) oraz bardziej przy- Filozofia a zwierciadło natury (2004). (2004). Na drugim brzegu (1992). (Kraków 2004). Teatr Tadeusza (2002). W la- Literatura Mimesis. (1989), The

349 350 redaktor tomu Literatura realizmu socjalistycznego w planie „propagandy monumentalnej” Banfield (i dalej). Sześć rozpraw o „mowie pozornie zależnej” podstawie polskiego przekładu Autor przygotowywanej do druku rozprawy na temat przekładalności filozofii (na tłumacz. Zajmuje się teorią przekładu i pograniczami filozoficzno-literackimi. tas. Studia z filozofii polityki”. ną; publikował m.in. w „Społeczeństwie Otwartym”, „Res Publice Nowej” i „Civi- Uniwersytetu Warszawskiego; interesuje się filozofią kultury i filozofią społecz- klasyczne dzieła: O. Freidenberg niczej „Literatura i jej okolice”, którą mają (jeszcze w tym roku) otworzyć dwa czymi) XX wieku, historia idei. Obecnie pracuje nad uruchomieniem serii wydaw- miotyką kultury, rosyjskimi doktrynami estetycznymi (zwłaszcza literaturoznaw- Zakładu Filozofii Kultury w Instytucie Filozofii i Socjologii UG. Zajmuje się se- Świecie”, „Odrze” i „Znaku”. Sloterdijka. Publikował w kilku tomach zbiorowych, oraz m.in. w „Literaturze na je nad wyborem klasycznych pism o przekładzie oraz tłumaczeniem esejów Petera gadnieniach Rodzajów Literackich” i w książkach zbiorowych. re” Urszuli Kozioł blemy perswazji literackiej Kazimierza Wielkiego. Autor książek: polsku? Audiowizualnych UŁ. Współredagowała (z A. Izdebską) książkę Homunculus rowych, oraz książek literackich: Micińskiego podróż do Hiszpanii prawę doktorską o recepcji poezji i prozy Białoszewskiego. Autor książki Arkadiusz Żychliński Michał Warchala Bogusław Żyłko Justyna Tabaszewska Wojciech Tomasik Danuta Szajnert Piotr Sobolczyk Noty o autorach (1998). Opublikowała: (2005). Poetyka bez granic (1995) oraz artykuły w (m.in.) „Pamiętniku „Za- Literackim”, , , profesor zwyczajny w Uniwersytecie Gdańskim. Kierownik

, dr, pracuje w Instytucie Teorii Literatury, Teatru i Sztuk doktorant na Wydziale Polonistyki UJ. Przygotowuje roz- , doktorant w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych , doktorant w Instytucie , historyk literatury, pracownik Akademii Bydgoskiej im. (1988), , ,

studentka drugiego roku MISH i Polonistyki UJ. dr, adiunkt w Instytucie Filologii Germańskiej UAM, (2005), artykułów w czasopismach i książkach zbio- „Kukułcze jajo z myśli przodków”? O „Noli me tange- „Kukułcze jajo z myśli przodków”? Bycia i czasu Słowo o socrealizmie. Szkice (1995). Obraz i pojęcie Samotulenie Polska powieść tendencyjna 1949-1955. Pro- Martina Heideggera). Obecnie pracu- (2002), oraz N. Frye Opowieści obrzydliwe (1992), (1991), Anatomia krytyki Postmodernizm po Inżynieria dusz. Od Bally’ego do (1999), współ- Tadusza (2003), . • • syłać: Teksty, wraz z notką o autorze, streszczeniem i słowami kluczowymi prosimy nad- • • • • • • • • • towywane były według poniższych reguł: Uprzejmie prosimy, aby teksty nadsyłane do redakcji „Tekstów Drugich” przygo- Materiałów niezamówionych nie odsyłamy. UWAGA: nadsyłających teksty do publikacji nadsyłających teksty do publikacji Informacje dla Autorów Informacje dla Autorów nadsyłających teksty do publikacji (wraz z elektroniczną wersją artykułu, streszczeniem i notą) listownie (00-330 Warszawa, ul. Nowy Świat 72, Pałac Staszica, pok.1) pocztą elektroniczną ([email protected]) lub NADSYŁANIE notkę biograficzną i dane adresowe prosimy umieszczać w osobnym pliku trudnienia, zainteresowania badawcze, ostatnie publikacje krótka nota biograficzna wg wzoru: imię, nazwisko, stopień, tytuł, miejsce za- kontakt (adres, adres e-mail, telefon) AUTOR streszczenie i słowa kluczowe prosimy umieścić pod artykułem słowa kluczowe artykułu krótkie streszczenie artykułu (100-150 słów) STRESZCZENIE tekst prosimy opatrywać podpisem w przypadku recenzji długość tekstu nie powinna przekraczać 9-10 stron artykuły do 20 stron maszynopisu (12pt, Times New Roman, odstęp 1,5 w.) TEKST Informacje dla Autorów Noty o autorach nadsyłających teksty do publikacji nadsyłających teksty do publikacji Informacje dla Autorów Informacje dla Autorów

351 2 ihłWRHL 205 225 Hanna BUCZYŃSKA-GAREWICZ 181 Michał WARCHALA 172 Richard RORTY 163 151 158 145 136 Maria KALINOWSKA 130 113 Magdalena LACHMAN 123 Monika KACZOROWSKA Piotr SOBOLCZYK Maria KOBIELSKA Dariusz BRZOSTEK Michał WARCHALA BURYŁA Sławomir Paweł DYBEL 100 58 87 40 9 Dariusz SKÓRCZEWSKI 4 Władimir TOPOROW Danuta SZAJNERT Anna BURZYŃSKA BRZEZIŃSKI Jerzy JARZĘBSKI Jerzy Droga Język przestrzeni u Heideggera (cz. II) autentyczności Rousseau, Diderot i narodziny Dociekania (przeł. jako ćwiczenie duchowe Wybawienie od egotyzmu: James i Proust Prezentacje „Platonizm Mickiewicza” O podrabianiu światów Doświadczanie bezdomności Hermeneutyka tak, ale jaka? czyli W poszukiwaniu zrozumienia, Lemowersum przenicowane? Duch w maszynie? „… by o nich opowiedzieć” Wywoływanie podmiotu romantycznego Roztrząsania i rozbiory (przeł. pierwszy rozbiór Polski Odpowiedź literatury rosyjskiej na Intencja Czy teoria literatury jeszcze istnieje? Erozja norm akademickich. Próba diagnozy Szkice Zaświat teorii Wstęp (nie)możliwy Postkolonialna Polska – projekt Czytanie Bursy Bogusław Żyłko Arkadiusz Żychliński versus inwencja. Dylemat etyczny? ) ) oułwŻŁO342 338 326 Bogusław ŻYŁKO 320 Jan PROKOP Piotr MITZNER Michał GŁOWIŃSKI 310 Aleksandra CHOMIUK 296 286 270 Justyna TABASZEWSKA Wojciech TOMASIK Dorota KOZICKA 253 244 BARTOSZYŃSKI Kazimierz 233 Zofia MITOSEK Agata BIELIK-ROBSON 346 347 Noty o Autorach Sprostowania Władimir Toporow (1928–2005) Pożegnania Socrealizm Dlaczego? O konieczności nie-bycia sobą Przechadzki manipulacji „Nowy markiz de Custine” albo o pewnej Komentarze strategie opisu Afryki Podróżnicy i kolonizatorzy. Współczesne „Trzy mikroanalizy” Kolej i nowoczesna tożsamość. Podróżny horyzont rozumienia Podróże Sycylii Ironia i egzystencja. Uwagi o Interpretacje Zaangażowanie? Freuda Ani Lacan, ani Žiżek – wołanie o innego Opinie Andrzeja Kuśniewicza Królu Obojga

3 4 Zaświat teorii starczające. Teraz dostrzega się w niej uprzednio niezauważone luki: pewne ważne cechy niki, jakie daje jej zastosowanie, okazują się zarówno łatwe do przewidzenia, jak i niewy- po trosze nudzić, a wy- początek schyłku. Najpierw jej kształt zaczyna się użytkownikom ści i luk, zostaje uładzony domknięty. Przejście teorii do stanu kanonicznego znamionuje śmierci przychodzi jeszcze za życia: kiedy jej kształt, z początku nieostry, pełen sprzeczno- tyczny. tacji wiedzie się nieco lepiej, a ich odchodzenie ma charakter bardziej złożony i drama- myśli. Takiobiegu cmentarny projekt na szczęście nie zawsze się spełnia: teoriom interpre- i ułożona w jakiejś komórce domu-biblioteki, którym przebywają wycofane z żywego podobnego teorii: zostanie streszczona do kilku najważniejszych haseł, znormalizowana -tradycjonalistów bądź studentów mało jeszcze zorientowanych w tym, co się dzisiaj nosi. idei, gdzie miały żyć już tylko półżyciem upiorów, z rzadka niepokojone przez uczonych- – przychodziło pakować manatki i przenosić się na mało atrakcyjny z zasady cmentarz w blasku reflektorów jako objawienie, podczas gdy poprzedniczkom – dawniej fetowanym mów w badaniach literackich, ileż razy nowe idee i mody wypierały stare pojawiały się artykuł Anny Burzyńskiej, myślę sobie, ileż to na moich oczach odbyło się przeło- Czytając monumentów ludzkiej myśli, z których dobywamy wciąż jakieś nauki dla potomnych? proces i dokąd idą po śmierci? Czy czeka je zapoznanie zapomnienie, czy odwrotnie: byt ami sprawa wygląda inaczej: w pewnym okresie też umierają, jak długo jednak trwa ten i nieodwołalna, to z ide- zauważyć. O ile jednak delimitacja życia jednostek jest „twarda” (a piszę te słowa jeszcze przed pogrzebem pisarza) już dało się co w przypadku Lema po śmierci rozpoczyna się brzydkie widowisko manipulowania przesłaniem odchodzącego, niejszy, i oddaje go komentatorom, akolitom, przyjaciołom wrogom. Czasem nazajutrz bo odbiera głos temu, kto najważ- wiem zawsze i zwyczajna, jakoś tam „skandaliczna”, i szczególnie dolegliwy, kiedy nosi twarz Wielkiego Zmarłego. Śmierć człowieka jest bo- ludzi, o śmierci idei – początku i końcu ludzkich historii tekstów. To wielki temat Zacznijmy od tego, że teoria schodzi ze świata powoli i stopniowo. Pierwszy etap tej Również i zmarli mogą się spodziewać, że ich spuścizna przemieni rychło w coś „Tekstów a i w tym numerze Zmarł Stanisław Lem, Drugich” sporo o śmierci – o śmierci nowych i starych metodologii odbywa się czasami na jakichś sesjach naukowych, gdzie terpretacji dzieła, piszą więc nadal w „starym stylu”, jakby nic nie zaszło. Spotkanie zwolennicy, uczeni, którzy nie chcą, a może już mogą opanować nowych języków in- forma istnienia może być wieloraka. Spróbujmy wyliczyć jej rodzaje: sydrą tek? Śmierć teorii jest bowiem jak śmierć Ojca w Schulzowskim ten „Dom umarłych teorii”, w którym przebywa, i jaki z niej po śmierci ewentualny poży- mi, badaczami szukającymi sobie tematów przyszłych prac. niewiele, umieją natomiast wiele obiecać i roztaczać niezwykłe perspektywy przed młody- mi, nadzieje budzą na odwrót – te, które sukcesów praktycznych mają koncie razie odchodzą w zapomnienie zwykle teorie spełnione, legitymujące się wymiernymi sukcesa- radę. Co ciekawe, mułowała je, dość buńczucznie obiecując, że da sobie ze wszystkim wprost przeciwnie – gdy jest pełna luk, nie tyle spełniła zapowiedzi, ile raczej sfor- tekstów. Paradoksalnie, zwycięża zwykle nie w chwili, gdy wszystko potrafi opisać, ale wypowiadać otwarcie w jej obronie. Nowa teoria zwycięża jako sposób interpretowania ona z wokandy, gubią się gdzieś jej zwolennicy, a raczej nie tyle gubią, ile przestają się land Barthes w niegdysiejszym sporze o francuską „nową krytykę”). zazwyczaj konkretną twarz uczonego zaangażowanego w spór (jak Raymond Picard i Ro- niona odmiany młodzież. W okresie otwartego konfliktu to, co stare, i nowe, przybiera między strażnikami starej teorii a prorokami nowej, którym sekunduje zazwyczaj sprag- pasjonuje się nowa generacja badaczy? Na tym etapie zdarzają spektakularne wojny pomocy da się wypowiedzieć coś, z czym język tradycyjny nie umie sobie poradzić, a doktryny i z jej punktu widzenia niejako bezsensowny. Cóż stąd jednak, skoro przy jego język opisu: prowokacyjnie odmienny, drażniący niepomiernie strażników odchodzącej tych powiedzieć, jeżeli się poza teorię nie wykroczy. Wreszcie pojawia się konkurencyjny opisywanych z jej pomocą tekstów da się wyodrębnić, nie można wszelako nic o cechach 1. Istnienie poprzez osoby. T Ale mnie interesuje raczej, co dzieje się z teorią, która odchodzi? Gdzie znajduje Wreszcie jednak następuje czas, kiedy starej teorii nikt nie chce już bronić. Schodzi : nigdy nie zachodzi w pełni i zawsze przeistacza się jakąś formę istnienia. Owa eoria nie ginie, ponieważ umierają jej Sanatorium pod Klep-

5 6 teoria staje się przedmiotem nauczania. Zaczyna ją zatem traktować to, co w niej stanowi alternatywę dla metodologii aktualnie zwalczanej. zazwyczaj zostaje znacząco zreformowana, liczy się jedynie jej walor niejako polemiczny, Bardzo rzadko, może nigdy, teoria historyczna nie wraca w swojej postaci pierwotnej; starej teorii, tyle że w tym momencie stare i nowe zamienią się miejscami. nie negatywne” wątki konfrontacyjne: odgrzaniu ulegnie to wszystko, o czym mówiłem, opisując „istnie- żania – aktualnie starzejącej się i odchodzącej w niebyt teorii. Wtedy odżyją na nowo czas do „przezwyciężonego” kiedyś języka po to, by go użyć nowego z kolei przezwycię- wybór z katalogu stanie się właśnie czymś więcej: grupa młodych badaczy powróci wów- sobą (najczęściej) żadnych dalszych konsekwencji. dzi w zakres walki starego z nowym, ale jest aktem jednorazowym, niepociągającym za przez nich tematyki. Taki wybór nie ma już jednak charakteru ideologicznego, wcho- mi wracają młodzi badacze, jeśli uznają, że lepiej od innych nadaje się do opisu wybranej języków z katalogu gotowych metodologii literaturoznawczych. Do takiego języka czasa- też na nowo intrygować nowe pokolenia literaturoznawców, stając się jednym spośród konieczne – do zabudowania „przestrzeni teorii zrealizowanych”. staje się na nowo potrzebne lub wręcz niedawno prezentowano jako „przezwyciężone”, lizm, modernizm-postmodernizm, hermeneutyka-psychoanaliza itd.). W ten sposób to, co traktować jako człon rozlicznych, już ustalonych opozycji (strukturalizm-poststruktura- a za to zaczyna się ją ko obiektywizuje się, traci charakter „mowy przeciwnika ideowego”, literackich. Jako taka nie tylko wchodzi w obszar akademickiego nauczania, ale też nieja- ale wprost przeciwnie: może się w niej po części rozpuścić i na nią wpływać. analizy. W ten sposób stara teoria czy metodologia nie musi zniknąć, wyparta przez nową, turalizmie pozostały pewne ważne elementy poetyki, które są trwałym dorobkiem sztuki wania pytań, czasem też sposób porządkowania materiału badań. Na przykład po struk- menty, a przede wszystkim nie zawsze odchodzi charakterystyczny dla niej sposób zada- chy czyniące z niej negatyw starej, więc też poniekąd jej odbicie. a w nowej teorii podkreśla się ce- Sprzyja to ujęciom porównawczym i dychotomicznym, jakby wobec starej, w jej nieustającej obecności, starając się zaistnieć wyraźnej opozycji. mującą rzeczywistość, skostniałą. Ale w ten sposób nowa teoria buduje swoją tożsamość punktu odniesienia, jakim jest stara teoria, którą prezentuje się jako niesprawną, zakła- wprowadzania nowej metodologii. Proklamacje Nowego nie mogą się bowiem obyć bez padkach, odsłaniając takie cechy dzieła, których nowy język nie dostrzega lub pomija. stara metodologia okazuje się interpretacyjnie sprawniejsza w jakichś konkretnych przy- odmieni. Ten sposób istnienia wydaje się całkiem wartościowy, zwłaszcza wtedy, kiedy ale nie zawsze wchodzą z nimi w dyskusję, przekonaniu, że nic już ich ją „starców”, jęciowych stworzone. Czasem powoduje to starcia, ale niekoniecznie: „nowatorzy” toleru- wygłasza się referaty kompletnie nieporównywalne, bo w innych językach i systemach po- 6. Istnienie w postaci zaczynu. W 5. edukacyjne. Istnienie 4. historyczne. Istnienie S 3. fantomowe. Istnienie T 2. negatywne. Istnienie Wstęp Bardzo mocne szczególnie w bohaterskim okresie eoria odchodzi, ale nie odchodzą pewne jej ele- Jako element historii badań literackich stara tara teoria staje się elementem historii badań szelako może się zdarzyć, że taki sine ira, może mięć teorii. Dlatego to ludziom winniśmy zapewne więcej troskliwej uwagi. mnianych nieporównanie jest większy od cmentarza ostatecznie zanurzonych w niepa- cje jako autorów kanonicznych) są rzadsze, a cmentarz twórców raz na zawsze zapo- inspirujące lektury twórczości zmarłych i odsuniętych w niebyt pisarzy lub ich introniza- Więcej w tym jednak kruchości i smutku, spektakularne powroty do życia (czyli nowe, pisarzy. Ich twórczość też po śmierci przechodzi przez rozmaite fazy „życia życiu”. salnie pełnym ruchu i życia. Gorzej w tym zestawieniu wiedzie się większości umarłych możliwej do odwrócenia. metody – śmierci zawsze jednak potencjalnie libyśmy do czynienia z rodzajem „śmierci” albo zostanie zbudzony przez badaczy, albo nie. Dopiero w tym ostatnim przypadku mie- ces Yates. Pewien potencjalny aspekt lektury może wówczas zanurzyć się w sen, z którego – przypomnianej dopiero stosunkowo niedawno przez Fran- pamięci” starożytnej „sztuki nikt do niej nie powraca. Tak było na przykład z lekturą dzieł inspirowaną poprzez reguły że jakaś metoda czytania tekstów zostaje kompletnie zapomniana i czasem przez stulecia Jarzębski „Dom umarłych teorii” może więc być, jak się rzekło na początku, miejscem paradok- 7. Istnienie w uśpieniu. Zaświat teorii Zdarza się to stosunkowo rzadko, ale bywa i tak, Jerzy JARZĘBSKI Jerzy

7