<<

ISSN 2084-4999 1,23 zł (w tym 23% VAT) maj-czerwiec 2013 ISSN 2084-4999 1,23 zł (w tym 23% VAT)

#11 Dźwięk:

Obraz:

Słowo:

Interakcje:

Redaktor naczelny Korekta Tadeusz Bisewski Wydawnictwo EKWITA www.ekwita.pl Redakcja Kamil Downarowicz Karolina Joisan Maciej Kaczmarski Wydawca numer 11 Ana Matusevic Alterpop Media s.c. maj-czerwiec 2013 Agnieszka Młynarczyk ul. Śląska 35/37 ISSN 2084-4999 Wojciech Onyśków 81-310 Gdynia PREMIERY płytowe Primal Scream More Lights ******** Podobno niektórzy ludzie potrafią bawić się bez alkoholu i narkotyków. Spróbować tego członkowie Primal Scream. Odstawili wszystkie używki, obwieścili światu, że są czyści, pełni pozytywnej energii i motywacji do nagrywania nowych kawałków i wy- stępów na żywo. Można odetchnąć z ulgą, że jeszcze nie odnaleźli w sobie Chrystusa… Zwrócili się za to do innego pro- roka – Davida Holmesa, znanego i cenionego producenta, który wy- prawiał już cuda z remiksami nagrań U2, Manic Street Preachers czy Dove. Tutaj także daje się wyraźnie odczuć jego obecność. More Lights to płyta bardzo udana, niezwykle eklektyczna w swojej formie. Muzycy czerpią peł- nymi garściami z bogatych zasobów psychodelicznego rocka lat 60.,współ- czesnych klubowych trendów i mo- torycznych krautrockowych rytmów. Pojawiają się nawet elementy bluesa oraz dźwięki przywołujące w wyobraź- ni krajobrazy Dalekiego Wschodu. Całość jest spójna i diabelnie prze- konująca. Aha, zaleca się słuchać na trzeźwo. Lillte Boots Nocturnes ***** Aż trzy lata musieliśmy czekać na nowy materiał Victorii Hesketh. Materiał, który w znacznej mierze różni się od tego, co mieliśmy okazję usłyszeć na Hands. Wciąż jest to pop, jednak tym razem na usługach nocnych klubów z głośną muzyką taneczną. W sumie nie powinno to nikogo dziwić, bo Vic- toria jest także znaną w branży DJ-ką. Czy warto wpaść do niej na imprezę? Niekoniecznie. Z jednej strony otrzy- mujemy szeroki wachlarz gatunkowy – od dyskotekowych przestrzeni lat 70. (Beat Beat) poprzez surowy house początku lat 90. (Shake), współczesny, odjechany electropop (Motorway) do skocznej odmiany nowej fali (Cre- scendo). Natomiast z drugiej strony brakuje na Noctorunes wyrazistych przebojów, w których zakochamy się od pierwszego przesłuchania. Piosenki są momentami przydługie, przez co tracą dodatkowo na swojej atrakcyj- ności. Z makijażem typu „party” nie jest Heketh do twarzy. Yeah Yeah Yeahs Mosquito ********* Jedyne, co nie podoba mi się w związku z wydaniem nowej płyty Brytyjczyków, to jej okładka. Jest naprawdę koszmar- na. Być może jest to forma żartu, ale jakoś nie trafiła on do mnie. Zupełnie inaczej sprawa wygląda z zawartością muzyczną Mosquito. Tutaj naprawdę ciężko się do czegoś przyczepić. Zespół istnieje już 10 lat i wciąż ma pomysł na

◄ klikaj numer strony, aby wracać do spisu treści siebie i potrafi zaskakiwać. Nie każda grupa wywodząca się z rock’n’rollo- Skala ocen: wej minirewolucji początku XXI wieku **********Space Ritual może się tym pochwalić. Choć YYYs skręcili ostro w stronę electropopu, Stairway********* To Heaven nie porzucili do końca swoich korzeni. Dlatego zetkniemy się na tym albumie To musi******** być miłość ze świetnymi riffami występującymi ******* na równi z syntetycznymi dźwiękami. Dusza diabłu sprzedana Po drodze otrzemy się o chór gospel, ****** rapowane wstawki i reggae. Karen jak Nadciąga noc komety zwykle uwodzi swoim głosem. Potrafi I Can’t Get No Satisfaction***** zedrzeć porządnie gardło, ale i namięt- nie wyszeptać słowa ballady. Czyżby Welcome To The Jungle**** Yeah Yeah Yeahs był obecnie najlep- szym zespołem indie? Do namysłu. Ta piosenka powstała dla pieniędzy*** ** UL/KR Mam tak samo jak ty

Ament Kim jest człowiek,* **** jeśli nie człowiekiem tylko W 2012 roku debiutancki go- rzowskiej grupy odbił się donośnym echem w polskim środowisku alter- natywnym. Szczerze powiedziawszy, dziwiły mnie te wszystkie ochy i achy, roztaczane nad tym wydawnictwem, i tak samo zaskakuje mnie niezwykle ciepłe przyjęcie Amentu. OK, fajnie, że zespół produkuje muzykę, która wpisuje się idealnie w zachodnie mody i jest „na czasie”, ale to chyba jednak za mało? Osoby znające się na rzeczy potrafią jednym tchem wymienić przynajmniej tuzin podobnych wykonawców. Ciężko też spojrzeć na Błażeja Króla jako na „snującego poetyckie wizje, natchnio- nego Kukiza”, bo w swoich tekstach niebezpiecznie zbliża się momentami do poziomu Piotra Roguckiego z Comy. Do- ceniam natomiast otwartą formułę, jaką zastosowali panowie z Ul/KR. Podstawą są tutaj szumiące głębie z zanurzonymi w nich postindustrialnymi bitami oraz tajemniczo bulgoczącymi odgłosami. Kompozycje mają przystępny charakter, lekką senną atmosferę i mogą przypaść do gustu praktycznie każdemu. Przy- zwoita płyta, ale nie warto robić afery. Gloom Subliminal Fortress ********* Tego pochodzącego z Oregonu multiin- strumentalistę, występującego obecnie pod pseudonimem Gloom, możecie kojarzyć z indie rockowego zespołu Circa Vitae. W kapeli pełnił on obowiązki wokalisty. W solowej twórczości nie usłyszymy już jego głosu, za to się do- wiemy, jak radzi sobie z elektroniką. A radzi sobie znakomicie. Subliminal Fortress to EP-ka zawierająca sześć pio- senek + trzy remiksy. Utwory oscylują wokół IDM-owej stylistyki, przyprószonej łagodną chilloutową mgiełką, wzboga- coną o dubstepowe naleciałości. Brady nie boi się sięgać po żywe instrumenty, co dodaje jego kompozycjom dodat- kowego uroku. I tak np. partia pianina w Streams fantastycznie wpisuje się w uwypukloną linię basu, podbarwioną sporadycznymi uderzeniami ksylofo- nu. Warto też zwrócić uwagę na Sore Throat, który brzmi jak John Talabot na zwolnionych obrotach. W Weep and Rattle pobrzmiewają przetworzone gitarowe motywy i coś na kształt harfy? Nic dziwnego, że pod koniec kawałka klimat robi się sielsko-anielski. Zresztą cały album charakteryzuje się niezwykle ciepłym brzmieniem. Płyta ma tylko jedną poważną wadę. Można się przy niej za bardzo rozleniwić… Opracował: Kamil Downarowicz Muzyczne apokryfy Nicka Cave’a Zadziorny punkowiec, posępny poeta, dostojny artysta, religijny freak – tymi epitetami określano Nicka Cave’a w jego ponadtrzydziestoletniej karierze. Właśnie wydał, wraz ze swoim zespołem (The Bad Seeds), album Push The Sky Away i latem przyjeżdża do Polski. Przy tej okazji warto poświęcić kilka słów twórcy Ballad o morderstwach.

„Jest pewna określona liczba pio- dawać czadu. Po kilku przetasowaniach senek o cipach, morderstwach w składzie i kombinowaniu z brzmie- i Bogu, które możesz napisać. niem kapela zmieniła nazwę na The Mnie jeszcze trochę ich zostało”. Boys Next Door. Stałymi członkami grupy byli: , oraz W drugiej połowie lat 70. nastąpił wy- Phill Calvert. The Boys Next Door wy- syp zespołów z pogranicza gotyku, dali jeden długogrający album Door, nowej fali czy death rocka. Margaret Door, minialbum Hee Haw oraz kilka Thatcher dochodziła powoli do władzy, singli. Zyskali uznanie dzięki dzikiej zapowiadając epokę neoliberalizmu, energii zaprzęgniętej w rozszalałą post- zimna wojna trwała w najlepsze, mur punkową maszynerię. berliński wydawał się wieczny, hippi- sowskie ideały dawno straciły ważność, a pierwsza fala punka rozsiewała nihi- listyczne ziarna w umysłach młodych ludzi. Nic dziwnego, że w takich wa- runkach artyści zwrócili się w stronę mroku – ówczesne czasy nie sprzyjały snuciu wizji miłości i pokoju. To wła- śnie wtedy, na ziemiach Australii, do życia powołany został zespół Concrete Volture. Pięciu znajomych ze szkolnej ławy chwyciło za instrumenty i zaczęło Nick Cave W 1980 roku drużyna Cave’a zmie- go się gwałtowanemu tańcu na rurze niła szyld na The Birthday Party i wy- czy wokół ogniska. The Birthday Party płynęła na głębsze morze popularno- tworzyli wyjątkowy klimat, w którym ści, stając się zespołem otoczonym ciężkostrawne i nieoczywiste dźwięki swoistym kultem – który przetrwał do połączone z melodeklamacjami Cave’a dzisiaj. Co ciekawe, wielu ówczesnych tworzyły niepokojącą, chorą i diabel- dziennikarzy muzycznych postrzegało nie przekonującą, prawdziwą do bólu The Birthday Party jako zespół gotycki, całość. co niemiłosiernie wkurzało samych za- „Jeżeli nie mogę mieć na sce- interesowanych. Aby obśmiać to zjawi- nie piwa, to wracam do gard- sko, wydali singiel Release The Bats… eroby. Możecie przez najbliższe jednak uzyskali dokładnie odwrotny 3 godziny zabawiać publiczność, efekt. Etykietka „gotyku” na stałe przy- opowiadając dowcipy”. kleiła się do nich, a sam utwór stał się The Bithday Party to także okres najbardziej rozpoznawalnym tytułem twardych używek, alkoholu, licznych w historii grupy. Miało być śmiesznie, imprez i ekscesów ekipy z Melbour- a wyszło nader poważnie. ne. Ile można tak pociągnąć? W przy- Czym The Birthday Party wyróżniali padku naszych bohaterów trwało to się wśród innych podobnych tworów? 10 lat. Doszły do tego konflikty we- Przede wszystkim podejmowanymi wnątrz zespołu i wypalenie artystyczne. tematami. Mało kto śpiewał wtedy W 1984 roku The Birtday Party prze- o Biblii, grzechu, religijnej interpretacji stało istnieć, a w roku 1986 wydana zła i o Starym Testamencie. Niezwykle została płyta From Her to Eternity wyrazisty i charyzmatyczny frontman sygnowana już przez Nick Cave and hipnotyzował swoim głosem i fascy- the Bad Seeds. Szeregi grupy zasilili nował wyglądem. Do legendy prze- Blixa Bargeld, Barry Adamson, Hugo szedł teledysk do utworu Nick The Race oraz Mick Harvey. W pierwotnym Stripper z 1981 roku, w którym wi- składzie wymieniana także jest Ani- dzimy chudego wysokiego chłopaka, ta Lane, ówczesna dziewczyna Nicka przyozdobionego napisem HELL na Cave’a (w przyszłości muzyk spotykał obnażonej klatce piersiowej, oddające- się także m.in. z PJ Harvey) i autorka kilku tekstów śpiewanych przez ze- spół. W trakcie pierwszego tournée po Australii do składu dołączył także były członek The Birthday Party – Tracy Pew. Do 1998 roku zespół grał brudny, szorstki postpunk wymieszany z garage rockiem. Cave zamiast śpiewać, wolał sobie powrzeszczeć, wydawać niear- tykułowane odgłosy, piszczeć, wyć, skandować. Chuda, wysoka i ponura postać wokalisty stała się znakomicie znana wszystkim innym ponurakom. The Birthday Party

Mroczny kaznodzieja na początku Dopiero na albumie Tender Prey ten lat 80., po rozstaniu się z Anitą Lane, wulkan pełen gniewu o nazwie Nick przeprowadził się do Berlina. W tym Cave and the Bad Seeds zaczął stygnąć. czasie powstawały kolejne albumu The Zespół sięgnął po nowe środki wyrazu. Bad Seeds – The Firstborn Is Dead, Kic- Na przełomie lat 80. i 90. w muzyce Au- king Against the Pricks, Your Funeral, stralijczyków pojawiły się wpływy bluesa My Trial. W 1987 roku The Bad Seeds czy klasycznego rocka. Psychodela i ka- wystąpili w filmie Wima WendersaNie - kofonia przybrała formę niepokojących, bo nad Berlinem. mrocznych ballad, wygrywanych przy akompaniamencie pianina i przy uży- „Stałem w błocie za sceną i zo- ciu minimalistycznej sekcji rytmicznej. baczyłem starszego mężczyznę, Nowy melancholijno-dekadencki styl który szedł w moją stronę. Kiedy zespołu przetrwał do dzisiaj i nabrał do mnie dotarł, powiedział: najbardziej pełnego wyrazu w najnow- »Chciałem tylko powiedzieć, że szym wydawnictwie The Bad Seeds naprawdę podoba mi się to, co ro- Push The Sky Away. Wcześniej zespół bisz«, a ja uświadomiłem sobie, uwodził jeszcze publikę wspaniałymi że to Bob Dylan. Staliśmy tak w pod każdym względem krążkami Mur- błocie nic nie mówiąc, aż zacząłem der Ballads (1996), The Boatsman’s myśleć: »No dobrze, jeden z nas Call (1997) i Abattoir Blues/The Lyre of naprawdę powinien już pójść«”. Orpheus (2004). Słuchacze ocierali oczy The Bad Seeds ze zdziwienia, kiedy w piosence Where Nadal dużo Biblii, mrocznych opowie- the Wild Roses Grow wokalnie Cave’a ści-przykazań, historii gwałtów i coraz wsparła Kylie Minogue. Gwiazdka pop to dziwniejszych plugastw, opisywa- u boku mrocznego księcia? A jednak nych ze szczegółami aktów przemocy wypaliło. Kompozycja ta do dzisiaj chęt- i agresji. Na szczęście pojawiały się nie grana jest przez komercyjne stacje także promyki światła w tej mrocznej radiowe, ale co ważniejsze, zdobyła krainie. Miłość i nadzieja wciąż nie także spore uznanie wśród bardziej umarły w oczach Nicka Cave’a. wymagających słuchaczy. Co nie zmieniło się w twórczości „Bóg, którego słyszałem, nauczał zespołu, to podejmowana tematyka. mnie, kiedy byłem w stajni, w mo- jej purpurowej sułtanie. Złe myśli Ellis – gitara, wokal wspierający, Martyn sączyły się przy drzwiach mojej Casey – gitara basowa, gitara akustycz- wyobraźni”. na, wokal wspierający oraz Jim Sclavu- nos – perkusja, wokal wspierający znów Mroczny bard z Australii rozumie chrze- zaczął dawać czadu. Grinderman oparł ścijaństwo na swój własny, osobliwy swoje brzmienie na rock’n’rollowej jeź- sposób. Zafascynowany jest Starym dzie z maksymalnie przesterowanymi Testamentem i często rozmyśla na gitarami. Kapela niestety dzisiaj już nie jego temat. Widzi wszystkie paradoksy istnieje, ale być może zostanie wskrze- tkwiące w religii i próbuje sobie z nimi szona w przyszłości. jakoś radzić. Śpiewa, że „nie wierzy w in- Z ciekawostek można jeszcze nad- terweniującego Boga” i jednocześnie mienić, że Cave jest także członkiem „nie wierzy w istnienie aniołów”. Zafa- tajnego stowarzyszenia znanego pod scynowany jest – podobnie zresztą, jak nazwą Sons of Lee Marvin. Jest to tajny wielu innych artystów – postacią Jezusa, klub o humorystycznym charakterze, ostrzega jednak wyraźnie w swoich założony przez Jima Jarmuscha. Człon- tekstach przed fanatyzmem. Pragnie kowie stowarzyszenia muszą wyglądać nawiązać relację z Bogiem i zrozumieć na tyle podobnie do amerykańskiego ak- tora Lee Marvina, aby móc uchodzić za jego działania. Zapewne poprzez swoją jego synów. Podobno spotykają się oni muzykę udało mu się zwrócić uwagę raz do roku w celu wspólnego oglądania Wszechmogącego na siebie… filmów, w których występował Marvin.

„Push The Sky Away jest dla mnie dziecięcym widmem w inkuba- torze”. Nick Cave nie poprzestaje jednak na udzielaniu się tylko w jednym projek- cie. To niezwykle płodny artysta, który ma głowę naładowaną wciąż nowymi, nietuzinkowymi pomysłami. W 1989 zo- stała wydana jego pierwsza powieść pod tytułem Gdy oślica ujrzała anioła, zaś w 2009 druga – Śmierć Bunny’ego Munro. Artysta jest współautorem wielu ścieżek dźwiękowych do filmów m.in.: Ghosts... of the Civil Dead, Propozycja Lee Marvin czy Zabójstwo Jessego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda. W 2007 Czy warto wybrać się choćby tylko roku fani stęsknieni za ostrzejszym na jeden dzień Open’era, by zobaczyć i brutalniejszym wcieleniem swojego The Bad Seeds w akcji? Powiedzmy, że idola doczekali się powstania zespołu jest to pytanie retoryczne. Grinderman. Nick w asyście Warren Kamil Downarowicz

Odpopu do awangardy Scott Walker Obecny na scenie muzycznej od ponad pięciu dekad. Wydał blisko 20 albumów studyjnych – zarówno solowych, jak i z grupą . Swego czasu sławą dorównywał Beatlesom, a do inspiracji jego twórczością chętnie przyznają się takie tuzy, jak David Bowie, Brian Eno, Nick Cave i członkowie Radiohead. A jednak Scott Walker do niedawna pozostawał postacią znaną głównie dwóm skrajnym gru- pom melomanów: fanom popu z lat 60. i nielicznemu gronu tropicieli muzycznej awangardy.

Urodził się 9 stycznia 1943 roku w ame- Mausem i Alem Schneiderem (tego rykańskim Hamilton jako Noel Scott En- ostatniego zastąpił wkrótce Gary Le- gel. Był jedynym dzieckiem w zamożnej eds). Choć podpisywali się jako Scott, rodzinie, która zbiła majątek na ropie. John i Gary Walkerowie, nie łączyły Przez krótki czas studiował sztukę, ale ich więzy krwi – był to zabieg czysto ostatecznie wybrał muzykę. Już jako artystyczny. Po usunięciu z nazwy nastolatek pojawiał się w telewizyj- ostatniego członu i zdobyciu lokalnej nych programach muzycznych, zaś jego popularności w Los Angeles „bracia” umiejętność gry na basie była na tyle dobra, że szybko zaczęto angażować go jako muzyka sesyjnego. Kreowany na idola nastolatków, pod koniec lat 50. wydał kilka nieznaczących singli pod własnymi personaliami, z których usunął pierwsze imię. Grał też w kilku zespołach, których nazw dziś nikt już nie pamięta. W 1964 roku założył grupę The Walker Brothers Trio wraz z Johnem Scott Walker przeprowadzili się do Wielkiej Brytanii, miesięcy zamknął sięw klasztorze na gdzie podpisali kontrakt z wytwórnią wyspie Wight, gdzie dochodził do sie- Philips. Owocami umowy były trzy al- bie i… zgłębiał tajniki gregoriańskich bumy z lat 1965–1967: Take It Easy chorałów. W 1968 roku, tuż po trasie popu with The Walker Brothers (w USA uka- koncertowej po Japonii, The Walker zał się pod tytułem Introducing The Brothers oficjalnie przestali istnieć. Walker Brothers), Portrait i Images.

The Walker Brothers Love Her

Głównym wokalistą The Walker Bro- thers był Maus, ale dopiero zaśpiewany przez Engela Love Her stał się prze- łomowym singlem w historii zespołu, trafiając w czerwcu 1965 roku do bry- Klasztor na wyspie Wight tyjskiego Top 20 i rozsławiając grupę – a Scottowi zapewniając pierwszeństwo Początkowo rozpad grupy okazał przy mikrofonie. Zaledwie trzy miesią- się dla Scotta zbawieniem. Przestano ce później kolejny singiel, Make It Easy traktować go jako obdarzonego sek- on Yourself, szturmem zdobył pierwsze sownym barytonem przystojniaka miejsce na liście przebojów w Anglii, i idola rozhisteryzowanych dziewcząt, zaś na całym świecie sprzedał się w za- którym zresztą nigdy nie chciał być wrotnej liczbie miliona egzemplarzy, (zapytany wówczas o osobiste ambi- czyniąc z „braci” gwiazdy globalnego cje, odparł: „Stać się istotą ludzką”). formatu. Następne single radziły sobie Poszedł pod prąd – w erze rozkwitu równie dobrze. W pewnym momencie muzyki psychodelicznej, świadomie liczba członków fanklubu tria przewyż- nawiązywał do tradycji staroświeckich szyła liczebność klubu zrzeszającego croonerów w rodzaju Franka Sinatry miłośników The Beatles. czy Tony’ego Bennetta, a także do spu- Dobra passa nie trwała jednak dłu- ścizny francuskiego chansonu, które- go. Kolejne utwory trafiały na coraz go niekwestionowanym mistrzem był niższe pozycje w zestawieniach; Wal- Jacques Brel (Walker miał duży udział kerowie nie nadążali – lub nie chcieli w spopularyzowaniu Brela w Wielkiej nadążać – za zmianami w muzyce po- Brytanii, spędził nawet pewien czas pularnej, przez co ich brzmienie za- w Paryżu, uważnie studiując francuską czynało być coraz bardziej archaiczne. poezję). W czasach, kiedy największe Zespół dodatkowo osłabiała przytła- triumfy święciły naiwne hipisowskie czająca presja sukcesu oraz wewnętrz- piosenki o miłości, pokoju i wolnych ne konflikty. Scotta doprowadziło to narkotykach dla każdego, Walker po- do alkoholizmu i depresji zwieńczonej etycko śpiewał o dyktatorach, prosty- nieudaną próbą samobójczą. Na kilka tutkach, transwestytach i śmierci. Scott Walker W połowie lat 70. – dość niespo- dziewanie, choć ze względów raczej My Death oczywistych – doszło do reaktywacji Pomimo niesprzyjających okolicz- The Walker Brothers. Okresowa zgo- ności i niejednoznacznych treści płyty da zaowocowała trzema albumami: Scott (1967), (1968) i No Regrets (1975), Lines (1976) i Nite (1969) były komercyjnymi przeboja- Flights (1978). Żaden nie był przebo- mi. Walker nadal był u szczytu sła- jem. Na pierwszy trafiły tylko przeróbki wy. Dostał swój własny program te- cudzych utworów, na drugim znalazła się zaledwie jedna autorska piosenka lewizyjny na antenie BBC, w którym Mausa (na dodatek podpisana pseudo- prezentował bigbandowe standardy, nimem), natomiast trzeci, choć w pełni własne kompozycje oraz interpretacje autorski, był już łabędzim śpiewem utworów Brela. W 1969 roku ukazał grupy i stanowił bardziej trzy solowe się , na którym zabrakło prze- minialbumy zebrane na jednej płycie róbek cudzych utworów – artysta po niż grupowe dzieło. Płytę podzielono raz pierwszy był autorem wszystkich bowiem na trzy zestawy piosenek, piosenek. Wydany pod nazwiskiem osobno napisanych i zaśpiewanych Noel Scott Engel i niepromowany przez każdego z „braci”. znienawidzonymi przez Walkera kon- certami album przepadł w zestawie- niach i na długie lata zniechęcił artystę The Walker Brother do wydawania wyłącznie autorskiego The Electrictian materiału. Sława też mu nie służyła. Stał się Całość otwierały utwory Walke- odludkiem coraz bardziej dystansu- ra – Shutout, Fat Mama Kick, The jącym się do publiczności, której uwa- Electrician i Nite Flights. Były to jego ga była dla niego rosnącym ciężarem. pierwsze od ośmiu lat autorskie kom- W kolejną dekadę wkroczył z zupeł- pozycje, które wyznaczyły kierunek nie innym materiałem – tak, jak gdyby dalszych solowych poszukiwań. Za- chciał zacząć od nowa. Album ’Til The chwyciły też Davida Bowiego i Briana Band Comes In ukazał się w 1970 roku Eno (którym zresztą Walker w owym i składał z dwóch segmentów: stronę czasie odmówił współpracy!). Ten „A” wypełniały wspólne kompozycje pierwszy stwierdził po latach: „The Walkera i Ady’ego Semela, zaś stronę Electrician jest jednym z najbardziej „B” – przeróbki popularnych piose- zadziwiających utworów w historii nek spod znaku… country & western. muzyki popularnej. To niemal jeden Kolejne płyty – The Moviegoer (1972), z tych szczęśliwych wypadków, kiedy Any Day Now (1973), Stretch (1973) wytrenowany, neobroadwayowski głos i (1974) – zawierały już zahacza o egzystencjalizm”. Posępną wyłącznie covery. Po latach Walker wy- kompozycją, wykorzystaną równo 30 zna, że pod względem artystycznym lat później w filmie Bronson Winding były to stracone lata. Refna, musiały również inspirować The Walker Brothers się grupy Joy Division » i Talking Album nagrywano w niecodzieny Heads ». Z kolei utwór Nite Flights sposób. Muzycy sesyjni (m.in. Mark został przerobiony przez Bowiego » Knopfler z Dire Straits i popularny w 1993 roku na potrzeby płyty Black wokalista Billy Ocean) nie mieli żad- Tie White Noise. nego wglądu w całość poszczególnych The Walker Brothers nie przetrwali utworów – rejestrowali wyłącznie swo- długo; ostateczny rozpad grupy nastą- je partie. Melodie były bowiem pilnie pił w 1978 roku, tuż po wydaniu Nite strzeżonym sekretem. „Muzykom jest Flights. Dla Scotta Walkera oznaczało trudno pracować w ten sposób, ale to zejście ze sceny na sześć długich lat. to odciąga ich od »popłynięcia«. Nie Niewiele wiadomo o tym okresie życia. chcę, żeby płynęli albo grali smaczki. Na początku lat 80. jego sława wróciła To mnie zupełnie nie interesuje, bo za sprawą kompilacji Fire Escape in charakteryzuje utwór w określony spo- the Sky: The Godlike Genius of Scott sób, a nie o to mi chodzi. Chcę, żeby Walker, ułożonej przez Juliana Cope’a. każda partia miała swoją własną in- Znakomite wyniki sprzedaży składanki tensywność”. Intencją Walkera było sprawiły, że wytwórnia Virgin podpi- wprowadzenie elementu chaosu, tak sała z Walkerem wieloletni kontrakt aby nikt się nie połapał, w czym tak na kilkanaście płyt. Pierwszą – i jak naprawdę uczestniczy, a tym samym się okazało ostatnią – była Climate of – nie umieszczał kompozycji w okre- Hunter z 1984 roku. ślonym kontekście. Z podobnych po- wodów cztery utwory nie mają tytu- solowy album Walkera, zatytułowany łów i figurują po prostu jakoTrack Six, Tilt (długie przerwy między kolejnymi Track Seven itd. albumami wyjaśnił w ten sposób: „Nie piszę piosenek dla przyjemności. Mogę pisać tylko wtedy, gdy jestem do tego Scott Walker naprawdę zmuszony, kiedy na przy- Dealer kład mam zobowiązania kontraktowe albo muszę skończyć płytę”). Płyta spotkała się z całkowitą obo- Płyta okazała się tak bardzo ode- jętnością publiczności i rezerwą kryty- rwana od muzyki rockowej, jak to tylko ki. Trudną, nieprzystępną zawartość możliwe. Bliżej było jej do współcze- określono jako snej awangardy, którą w dużej mierze skrzyżowanie Simple Minds na cięż- przejęły ekstremalne odmiany muzyki kich prochach ze ścieżką dźwiękową elektronicznej. Tyle że Tilt powstawał z Blade Runnera. Nie pasowało to bez udziału sampli i cyfrowych zaba- do hedonizmu lat 80. Fatalne wyniki wek. Zawartość albumu zdominowały sprzedaży, trudny charakter Walke- orkiestrowe aranżacje, sekcja smycz- ra i jego brak zainteresowania lista- kowa, organy, rozmyte gitary, talerze, mi przebojów (kto wybiera na singiel a nawet chitarrone, rodzaj XVI-wiecz- promujący utwór zatytułowany Track nej lutni. No i charakterystyczny wokal, Three?) doprowadziły do przekreśle- przechodzący od szeptu do wrzasku. nia planów na następną płytę, na któ- Walker po raz kolejny ustawił się w po- rej miał pojawić się sam Brian Eno, przek wszelkich konwencji, odcinając i ostatecznie do zerwania kontraktu się zarówno od szeroko pojętego roc- z Virgin. Climate of Hunter był przez ka, jak i elektroniki, nie wspominając długi czas najgorzej sprzedającą się o popie, od którego zaczynał. płytą w historii wytwórni. Co ciekawe, całość otwierały słowa „This is how you Scott Walker disappear” (Oto, jak się znika). Z per- spektywy czasu okazały się prorocze; Farmer In The City Walker zniknął na blisko dekadę. Co się z nim działo w tym czasie, Śmierć Pasoliniego, walki kogutów, wie prawdopodobnie tylko on. „Stałem bombardowanie Iraku, dyktatury w Po- się Orsonem Wellesem przemysłu mu- łudniowej Ameryce, Adolf Eichmann zycznego – przyznał w jednym z nie- – trudno, żeby komercyjny sukces od- licznych wywiadów. – Ludzie chcieli niósł album wypełniony podobnymi zabierać mnie na obiad, ale nikt nie treściami i muzyką, przy której doko- chciał finansować mojej twórczości”. nania Nine Inch Nails (notabene jeden Pierwszym sygnałem powrotu z nieby- z ulubionych zespołów Walkera) jawią tu była piosenka Man From Reno z Go- się niczym kołysanki. Krytycy byli jed- ranem Bregovicem, nagrana w 1993 nak zachwyceni, a pełen entuzjazmu roku do filmu Toxic Affair. Dwa lata David Bowie mówił: „Najlepszy tego- później ukazał się pierwszy od 11 lat roczny album w kategoriach prawdzi- Scott Walker wej przygody to Tilt, który oczywiście W pewnym sensie przeżywał renesans: umarł w notowaniach po jakimś tygo- otrzymał od magazynu Q nagrodę za dniu. Kupiły go trzy osoby, w tym ja, całokształt twórczości i wpływ na mu- i był to absolutnie niezwykły materiał”. zykę, która wcześniej trafiła do zaled- Sam Walker z kolei tak określił swój wie dwóch artystów: Briana Eno i Phila modus operandi: „Nie wywodzę się Spectora. Na gali rozdania Walkerowi z folku w rodzaju Dylana, lecz z do- zgotowano owację na stojąco. konań śpiewaków chansonu, a oni są W 2006 roku, nakładem słynnego pełni dramatyzmu”. labelu 4AD, ukazał się album , W kolejnych latach flirtował z kinem którego brzmienie było jeszcze bar- (piosenki I Threw It All Away Boba dziej radykalne i bezkompromisowe. Dylana do filmuTo Have And To Hold Typowo rockowe instrumentarium – i Only Myself To Blame Davida Arnolda gitary, bębny i bas – znów poszerzono na potrzeby The World Is Not Enough o rozmaite dziwadła, wśród których oraz soundtrack do kontrowersyjne- znalazły się m.in. harmonijka ustna, go obrazu Leosa Caraxa ), pisał sitar, koncertyna i skrzydłówka. Ale piosenki dla innych (m.in. Ute Lemper), w studio wykorzystano też drewnianą bywał producentem (płyta We Love skrzynię, sporej wielkości kamień i… Life Pulp) i kuratorem festiwali, na któ- świńską tuszę, którą perkusista okła- rych jednak nie występował (Meltdown dał pięściami, aby uzyskać odpowiedni w Londynie). Doprowadził też Bowiego dźwięk. W warstwie tekstowej Walker do łez wzruszenia, kiedy telefonicznie poruszał takie wątki, jak ataki terrory- złożył mu życzenia urodzinowe ». styczne na USA, tortury, plagi i ostatnie chwile Benito Mussoliniego. Pomimo im blogu, Paweł Franczak słusznie niełatwej zawartości album powszech- zauważył », że „ogólny wydźwięk tego nie uznano za wybitny. filmu brzmi: nie mamy szans docenić w pełni geniuszu Scotta Walkera. (…) Pewne wydarzenia rozumiemy tylko Scott Walker po ich zakończeniu. Może więc dopiero Clara w XXX wieku Walker będzie traktowany niczym Mozart naszych czasów, a kto W tym samym roku na 50. Londyń- wie, może nawet rozumiany?”. skim Festiwalu Filmowym swoją pre- mierę miał Scott Walker: 30 Century Man – wyprodukowany przez samego Scott Walker Bowiego dokumentalny film, który rzu- Epizootics! cił nieco światła na życie i twórczość enigmatycznego artysty. Kolejne lata Maciej Kaczmarski to głównie współpraca z szeroko pojętym teatrem (muzyka do sztuki Dute For One Jean Cocteau i występu CandoCo Dance Company; ten drugi soundtrack wydano na mini-albumie And Who Shall Go to the Ball? And What Shall Go to the Ball?), wspólne nagrania z innymi artystami (m.in. Bat For Lashes i Damon Albarn) oraz praca nad nowym albumem, który ukazał się ostatecznie w grudniu 2012 roku pod tytułem . Jest to zara- zem zwieńczenie nieformalnej trylogii, zapoczątkowanej przez Tilt i kontynu- owanej na The Drift. Ewolucja Scotta Walkera – od popo- wego gwiazdora w świetle reflektorów do unikającego rozgłosu awangardzi- sty – stanowi ewenement w historii popkultury. A jednak twórczość Ame- rykanina zdaje się być bardziej szano- wana niż lubiana. Artysta nie ułatwia nikomu zadania, naszpikowując mu- zykę nieregularnymi rytmami i irytu- jącymi dysonansami oraz podnosząc poprzeczkę eksperymentu z każdym kolejnym wydawnictwem. Komentując Scott Walker: 30 Century Man na swo- PREMIERY filmowe Andrzej Jakimowski Imagine ******** Jak pokazać to, jak niewidomy widzi/ odczuwa świat, przestrzeń, kolory? Tego karkołomnego wyzwania podjął się Andrzej Jakimowski, twórca Zmruż oczy czy Sztuczki. Znany z tego, że w niebanalny sposób potrafi przed- stawić codzienność zwykłych (a może niezwykłych?) ludzi. Imagine pokazuje zmagania niewi- domych ze swoją niepełnosprawno- ścią. Jednak nie pozostawia ich bezrad- nych wobec swojej ułomności. Główny bohater filmu, niewidomy Ian, po przy- jeździe do Lizbony zostaje instrukto- rem w klinice okulistycznej. Napisanie, iż daje nadzieję swoim podopiecznym, byłoby stwierdzeniem zbyt trywialnym. Reżyserowi udało się w niezwykle delikatny, a przy tym w stu procen- tach filmowy sposób odsłonić przed widzem świat, do którego zwykle nie ma się dostępu. Dustin Hoffman Kwartet ******* Znakomity aktor tym razem za kamerą. Udało mu się namówić do współpracy kilku najwyższej klasy brytyjskich ko- legów po fachu i stworzyć wraz z nimi film o pogodnej starości. Na ekranie jaśnieją gwiazdy takie jak cudowna Maggie Smith, zawadiacki Billy Connol- ly, dystyngowany Tom Courtenay czy Michael Gambon – młodzieży bardziej znany jako Dumbledore. Fabularnie film plasuje się jednak w skali raczej przeciętnych produkcji, których co roku powstaje cała masa. Tym, co go wyróżnia z tłumu są świet- ne role oraz nieprzeciętny humor. Nie jest jednak konieczne, aby oglądać go na dużym ekranie. Park Chan-wook Stoker ***** Park Chan-wook to reżyser tzw. trylogii zemsty (Pan Zemsta, Old Boy, Pani Zemsta). Te filmy, mocno osadzone w kulturze koreańskiej, jednocześnie korespondowały z dokonaniami Taran- tino. Po przeprowadzce do Hollywood azjatycki twórca zaprosił do współpracy gwiazdy amerykańskiego kina i nakręcił film typowy dla siebie, choć już nie tak nowatorski. Nicole Kidman, Mia Wasikowska czy Matthew Goode zagrali poprawnie, lecz postaci w ich interpretacjach nie wyszły poza dobrze nam znane ramy. Natomiast pełnoprawne role zagrały u Parka doskonale dobrane zdjęcia i dźwięk. Czasami dużo więcej dzieje się gdzieś w tle, niż na pierwszym pla- nie lub na twarzach bohaterów. Być może to wina nowego miejsca pracy koreańskiego twórcy, lecz nie udało mu się zrealizować lepszego filmu, niż do tej pory. David Charhon Nieobliczalni **** Komedie policyjne w stylu Gliniarza z Beverly Hills pojawiają się i znikają. W pamięci za to pozostają tytuły takie jak Hot Fuzz czy polska Drogówka. Czyli filmy w jakiś sposób łamiące stereoty- powe podejście do tematu. Czy tacy są francuscy Nieobliczalni? Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że Charhon odcina kupony od sukcesu Nietykalnych. W sumie nie ma co się dziwić. Jednak przeniesienie wzorca znanego z tamtego obrazu nie daje takiego samego efektu. Wręcz przeciw- nie i pomimo zwerbowania Omara Sy. To tylko komedia i nic poza tym. Moż- na się pośmiać, ale po wyjściu z kina nie patrzymy inaczej na świat. Joseph Kosinski Niepamięć ***** Książki mają tę przewagę nad filmami, że nie są ograniczone w czasie. Pozwa- lają nie tylko na opisy przestrzeni, ale na dogłębną charakteryzację postaci. I tylko od zręczności autora będzie zależał efekt końcowy. Niepamięć Kosinskiego cierpi z powodu wyżej wymienionego defektu – braku czasu na rozbudowanie psychologii bohate- rów. Aktorzy nie wychodzą poza swoje standardowe emploi. Jedynym, co tak naprawdę zachwyca w tym filmie, są zdjęcia i muzyka. Wszystko to jest efektowne, ale nie efekciarskie. Widać, że doświadcze- nie przy tworzeniu remake’u Tronu zaowocowało u Kosinskiego spraw- nością w tworzeniu wizualnych cacek. Cóż z tego, skoro okazują się pustą wydmuszką. Steven Soderbergh Panaceum ****** Ponoć ostatni film kinowy w karierze Soderbergha i choćby dlatego warto się z nim zapoznać. Z czym zostawia nas reżyser Erin Brockovich czy Oce- an’s Eleven? Na pewno ze świetnym zestawem aktorów, od Rooney Mary po Jude’a Lawa. I tym razem sięgnął po istotny społecznie problem (uza- leżnienie od antydepresantów), lecz ubrał go w kostium thrillera. Reżyserowi udało się kilka rze- czy: konstrukcje bohaterów, montaż i dźwięk oraz sam pomysł wyjściowy. Niemniej efekt końcowy nie wszystkim przypadnie do gustu. Mimo to, biorąc pod uwagę ramy gatunkowe filmu, nie ma się do czego przyczepić. Jest to po prostu dobry thriller. Antoine Fuqua Olimp w ogniu *** Czysta rozrywka na ekranie. Od razu rodzą się w głowie porównania do Szklanej pułapki czy Czasu patriotów, i takie odniesienie do klasyki gatunku sensacyjnego było chyba założeniem twórców. Bez zbędnych formalności zbudowali prostą jak budowa cepa fabułę, z zagrożeniem życia prezyden- ta Stanów Zjednoczonych i istnienia demokracji na czele. Jedyną nowością w tej historii są terroryści pochodzący z Korei. Olimp w ogniu stanie się w przy- szłości kolejnym zapychaczem czasu antenowego podczas wszelkich świąt kościelnych i narodowych w Polsce. Shane Black Iron Man 3 ******* Jak to jest – nie być fanem Człowieka z żelaza i nie czekać z niecierpliwością na ostatnią część trylogii? Przyjemnie, bo bez zbędnych oczekiwań można wybrać się do kina na bezpretensjo- nalną dawkę akcji i humoru. Jedynym zgrzytem kolejnej odsłony przygód su- perbohatera jest to, że bez znajomości poprzednich części oraz Avengersów można nie zrozumieć niektórych mo- mentów. Nie odbiera to jednak przyjem- ności z seansu. A to dzięki świetnym kreacjom Roberta Downeya Jr. oraz Gwyneth Paltrow. Reżyser postawił na to, na czym zna się najlepiej – na wciągającą fabułę i iskrzące dowcipem, cięte dialogi. Iron Man 3 to po prostu widowiskowy film. Pedro Almodóvar Przelotni kochankowie ******* Czy leci z nami Almodóvar? Tak, leci. Bardzo nie lubię, kiedy gani się reżyse- ra za to, że robi takie filmy, jakie sam chce, a nie takie, jakie krytycy chcie- liby, aby robił. Tak wygląda sytuacja z nowym obrazem Almodóvara. Nie jest to może dzieło ponadczasowe, ale dość mocno osadzone w obecnej historii Półwyspu Iberyjskiego. Ponadto zawiera sporo typowych dla twórcy motywów, skondensowanych w pół- toragodzinnym seansie. Od przypadkowego błędu obsługi lotniska po całą niepewną sytuację pasażerów samolotu, który nie może wylądować – widać że to film tego konkretnego reżysera. Być może jego maniera razi dosłownością, lecz nie odchodzi daleko od tego, co można było zobaczyć we wcześniejszych fil- mach. Zatem każdy fan oraz miłośnik dobrych komedii nie powinien czuć się zawiedziony. Matt Ross 28 pokoi hotelowych *** Debiutancki film aktora, Matta Ros- sa, ma dużo wspólnego z obrazem 9 songs. Tak samo jak tam, twórcy pró- bowali powiedzieć coś nowego o rela- cjach intymnych współczesnych ludzi i niestety, ponieśli porażkę. Bohaterowie dość intensywnie przeżywają to, co się między nimi dzie- je, lecz wydają się kompletnie wyrwa- ni z kontekstu. Przypuszczalnie takie było założenie reżysera, aby nie wgłę- biać się w życie „prywatne” postaci, lecz skupić na tym, co tu i teraz. To rozwiązanie pozostawia jednak widza z niedosytem i totalnym brakiem za- angażowania w fabułę. A ładne zdjęcia i dobre aktorstwo nie ratują całości. Lasse Hallström Hipnotyzer **** Siła szwedzkich kryminałów polega na tym, że nie są one tylko kryminałami. Zawsze w tle, mniej lub bardziej, czai się przeszłość bohaterów, rodzinne se- krety lub osobiste dramaty. Hallström, który przez ostatnie 20 lat kręcił filmy Skala ocen: w Stanach Zjednoczonych, wziął na God must have been********** a fuckin’ genius warsztat powieść szwedzkiego auto- ra i tym samym niejako powrócił do I just met a wonderful********* new man. korzeni. I znów oparł się na literatu- He’s fictional but you can’t have everything rze (pisałam o tym w recenzji Połowu ******** jednak tym ra- My mum always said, szczęścia w Jemenie), life is like a box of chocolates zem ekranizacja mu nie wyszła. Historia, która zaczęła się niczym I love you, honey******* bunny! rasowy thriller, przeobraziła w mię- dzyczasie w tragedię rodzinną, nawet May the Force be****** with you ciekawie zarysowaną. Lecz wątek kry- ***** minalny całkowicie stracił impet. Gdy- Too weird to live, and too rare to die by Hallströmowi udało się wyważyć te **** dwa motywy, film byłby zdecydowanie Coco Jumbo i do przodu lepszy. Huston, we’ve got a problem***

Buz Luhrman Ja tu widzę niezły burdel** Wielki Gatsby * Jeśli się zastanawiacie, czy oglądać, Albercik! Wychodzimy! czy nie, odpowiem zdecydowanie: oczywiście, że oglądać. Po to, aby się zachwycić, albo po to, by wiedzieć, o co będzie się złym na twórcę. Przyglądając się poprzednim czterem filmom Luhrmana z perspektywy czasu, dostrzegamy ich specyficzny urok. Mimo wielu niedoskonałości, niedociągnięć i wszechobecnego kiczu powroty do nich przywołują uśmiech na twarzy. Czy i z Wielkim Gatsbym będzie po- dobnie? Zapewne tak, ponieważ zawiera wszystkie stałe lub ważne dla Luhrmana elementy – kicz, sentymentalną aurę, dobrą ścieżkę dźwiękową oraz... Le- onarda DiCaprio. I to właśnie ten ostatni detal sprawia, że nuda nam nie grozi. Leo wchodzi jeśli nie na wyżyny, to na pewno wysoko, aby sprostać wyzwaniu roli Gatsby’ego. I to mu się udaje. Opracowała: Karolina Joisan Zatrzymać toczące się kamienie Jak zepchnięty z góry kamień, który toczy się w zastraszającym tempie, tak filmy animowane Krzysztofa Kiwerskiego potrafią przyprawić o niemały zawrót głowy. Światy, które kreuje ten krakowski malarz, grafik, scenarzysta i reżyser, są zazwyczaj mroczne i pesymistyczne. Bywają wśród nich jednak i takie, które przyprawione nutką humoru i obdarowane błyskiem nadziei pozostawiają widza z odrobiną wiary w doczesność. Jedyny obszar twórczości Kiwerskiego, w którym do- minuje radość, to animowane filmy dla dzieci.

Wracając do toczących się kamieni, skiego Festiwalu Filmowego. Natomiast najnowsza animacja Krzysztofa Kiwer- na Ogólnopolskim Festiwalu Autorskich skiego nosi tytuł The Rolling Stones Filmów Animowanych, który odbył się (2013). Ta krótkometrażowa produkcja w marcu tego roku, The Rolling Stones animowana znalazła swoje miejsce został uhonorowany główną nagro- w programie tegorocznego Krakow- dą, czyli Złotą Kreską. Film ten, tak

The Rolling Stones jak wcześniejsze o sześć lat Przejście błysk nadziei? Pojawia się on na pewno Żydów przez Morze Czerwone, jest w filmie kombinowanym Porządek opary na kreacji motion land. Mimo musi być (1988). Produkcja ta, choć że jest to najnowsze dzieło animatora, czarno-biała, przybiera momentami warto opowiadanie o jego twórczo- intensywne kolory, które dodają otuchy ści zacząć właśnie od niego. Podobny i poczucia bezpieczeństwa. nastrój katastrofizmu, to samo prze- Krakowski twórca nie czyni jednak świadczenie o nieuchronnej klęsce smutku i nastroju zagłady „regułą” człowieczeństwa towarzyszyło także swoich animacji. Dużo radości sprawi wcześniejszej o wiele lat Opcji zerowej nam z pewnością seans animowanych (1983) oraz powstałemu w roku 2005 filmów dla dzieci autorstwa Kiwer- filmowi pt.Level. Właśnie w ostatnim skiego. Największe wrażenie robią te, z nich niezwykle wyraźnie zaznacza się które sytuują się na pograniczu kina wpływ studiowanej przez twórcę grafi- dla dzieci i kina dla dorosłych. Awaria ki. W przypadku Level silną inspiracją (1975), która, co ciekawe, jest debiu- dla Kiwerskiego był miedzioryt Jacka tem artysty, w niezwykle pomysłowy Gaja Drabiny. W obu tych dziełach ludz- sposób łączy w sobie humor i grozę. kie dążenie do doskonałości wiąże się Animację Jasio (1979) można nato- z przyjęciem planu działania zwanego miast traktować jako film o naturalnej, „po trupach do celu”. Bohaterowie, dziecięcej ciekawości świata. działający początkowo zespołowo, stają Pomiędzy mrokiem i humorem Ki- się ostatecznie niewolnikami własnych werski pozostawia miejsce na tajemni- pragnień i celów, w dążeniu do których cę, napięcie i filozoficzne pytania. Akcja nie cofną się nawet przed zabójstwem. Przypadku? (1977) toczy się niespiesz- A gdzie ten obiecywany we wstępie nie, lecz ostatnie dwie minuty filmu to

Świadek tora. Gdyby nie jego utwory, przekaz tych animacji nie miałby takiej mocy, jaką z pewnością ma. Najnowszy film Krzysztofa Kiwer- skiego pozostawia widzów z przykrą świadomością, że nietrwałość jest cechą charakterystyczną wszystkich cywilizacji. Każdy z nas w większym lub mniejszym stopniu pogodzony jest z faktem, że nie można powstrzy- mać biegu czasu i dynamiki wydarzeń. Szkoda, że nie można chociaż sprawić, Opcja zero aby toczyły się one wolniej, tak by ra- chwile ogromnego napięcia. U autora dosne chwile nie były tylko wysepką The Rolling Stones monotonia i ruty- na morzu smutku. Taka nadzieja tkwi na czynności wykonywanych przez lu- z pewnością w każdym z nas. dzi bądź przedmioty jest przewrotna i myląca. Finał Opcji zerowej, Level, Agnieszka Młynarczyk czy wspomnianego wyżej Przypadku? przyprawia o gęsią skórkę. Puenta jest mocna i do pewnego stopnia nieprze- widywalna. Poprzez uwikłanie w bezli- tosnych mechanizmach systemu eko- nomicznego i politycznego człowiek staje się jedynie trybikiem w maszynie. Nieco inny jest Świadek 1919-2004 (2008), czyli przedostatni film Kiwer- skiego. Autorem kompozycji muzycz- nej do tej animacji jest Zygmunt Ko- nieczny i może dlatego muzyka i obraz, jak w żadnym innym filmie reżysera, odgrywają tutaj równorzędne role. Hegemonia obrazu zostaje więc na moment zachwiana, aby w The Rolling Stones strona wizualna mogła pokazać swoją bezdyskusyjną władzę nad sło- wem i dźwiękiem. To pierwsze w dzie- łach Kiwerskiego niemal nie występuje (filmy animowane dla dzieci stanowią wyjątek). Trzeba też oddać sprawiedli- wość Markowi Wilczyńskiemu, twórcy muzyki do większości filmów anima- Shingekiczyli no Kyojin Attack on Titan Alternatywny świat, w którym pojawili się tajemniczy Tytani. Humano- idalne bestie, wzrostu od 3 do 15 metrów, doprowadziły niemal do za- głady ludzkości. Ci, którym udało się przetrwać, ukryli się na niewielkim terytorium, otoczonym murami (zewnętrznym Maria, środkowym Rose i wewnętrznym Sina). Technologicznie cofnęli niemal do średniowiecza. Po stu latach spokoju, przerywanego jedynie drobnymi incydentami, mur Maria został sforsowany przez gigantycznego Tytana.

Ludzie nie byli przygotowani na obronę do elitarnej jednostki wojskowej, ma- wewnątrz murów. Zginęło bardzo wiele jącej walczyć z Tytanami. osób. W tym matka dwójki głównych Komiks autorstwa Hajime Isayama bohaterów, Erena Jaegera i jego przy- nadal ukazuje się w Japonii. Mimo że rodniej siostry, Mikasy Ackerman. Eren Shingeki nie jest typową historią dla poprzysiągł Tytanom zemstę i wstąpił młodzieży, zdobyła już taką popu- larność, że postanowiono stworzyć anime na jej podstawie. W Polsce ani manga, ani anime oficjalnie nie zosta- ły wydane, ale sieć daje dostęp prak- tycznie do wszystkiego. Istnieją całe tzw. grupy skanlacyjne, parające się tłumaczeniem i nieodpłatnym publiko- waniem nowości ze świata japońskich komiksów. Do tej pory na polskich stronach internetowych pojawiło się około 11 z 45 tomów mangi Shingeki. Natomiast anime, które miało swoją premierę w kwietniu, zbiera bardzo pozytywne recenzje również wśród polskich fanów. Shingeki no Kyojin Już od pierwszego odcinka wiemy, Na koniec należy wspomnieć o bar- że fabuła będzie obfitować w liczne dzo ciekawej kresce, nieprzesadzonej, wolty. Sam widok Tytanów atakują- momentami nawet bardzo realistycz- cych i dosłownie pożerających ludzi nej. Oko cieszą wypełnione detalami sprawia, że ciarki przebiegają po ple- plany, choć na ich tle masakra w wy- cach. No ale nie takie rzeczy widziało konaniu Tytanów sprawia jeszcze bar- się w innych anime. Pytanie jest za- dziej makabryczne wrażenie. Animacja sadnicze – czemu Tytani atakują ludzi? jest płynna, a muzyka bardzo dobrze Czemu tylko ich? Zwierzętom nic nie dopasowana. grozi z ich strony. Wygląda to tak, jakby Seria ma liczyć 25 odcinków. Jeśli sprawiało im przyjemność zadawanie anime będzie się trzymać jakościowo ludziom bólu. Lecz ani bohaterowie, bardzo dobrej mangi, jest duże praw- ani my, widzowie, nie znamy pocho- dopodobieństwo, że zyska miano kul- dzenia Tytanów. Nie wiemy, skąd się towej. wzięli ani co nimi powoduje (z wyrazu Karolina Joisan twarzy wynika, że inteligencja nie jest ich mocną stroną). PREMIERY książkowe Adam Pash, Gina Trapani Lifehacker. Jak żyć i pracować z głową – kolejne wskazówki ****** Haker jest człowiekiem, który potra- fi rozwiązywać problemy, zwłaszcza komputerowe, w sprytny i nietypowy sposób. Stąd autorzy poradnika o life- hackingu wpadli na pomysł nazywania „życiowymi hakerami” wszystkich po- sługujących się praktycznymi życio- wymi sztuczkami, ułatwiającymi im osiągnięcie celu. Jak automatycznie tworzyć kopie zapasowe? Jak ułatwić sobie dostęp do ważnych danych z dowolnego miejsca na świecie? Do czego może ci się przydać smartfon i rozszerzenia w przeglądarkach internetowych? Na te i inne pytania odpowiadają autorzy Lifehackera, a swoją książkę kierują zarówno do zaawansowanych, jak i mniej doświadczonych użytkowni- ków komputera. Triki zaprezentowa- ne w książce podzielone są według poziomu trudności. Niewątpliwą za- letą jest też możliwość wybiórczego czytania oraz stosowania przedsta- wionych działań. Należy jednak pa- miętać, że wraz z pojawieniem się nowych programów czy aktualizacją używanych systemów prezentowane w książce sztuczki mogą od razu się przedawnić. Paul Russell Zmyślone życie Siergieja Nabokova ***** Nabokov to nazwisko znane po obu stronach Atlantyku. Jednak niewielu wie, że Vladimir, autor kontrowersyjnej Lolity, miał brata. To właśnie o nim pisze Paul Russell, amerykański pisarz i badacz literatury. Jak sam tytuł wskazuje, Zmyślone życie Siergieja Nabokova jest życio- rysem zbeletryzowanym. Siergiej, ho- moseksualny brat sławnego pisarza, przez całe życie pozostający w jego cieniu, prowadził bardzo barwne i in- tensywne życie towarzyskie. Pogar- dzany przez ojca ze względu na swoją orientację, postanawia radzić sobie Skala ocen: sam z kłopotliwą odmiennością. Bywa ********** „na salonach”, odnajduje podobnych Sto lat samotności sobie, odwiedza bale dla panów. Po Miasto********* grzechu rewolucji w Rosji wyjeżdża za granicę, gdzie bawi się w towarzystwie takich ********Cień wiatru twórców, jak Pablo Picasso, Gertruda ******* Stein czy Jean Cocteau. Gra w klasy Zmyślone życie… spodoba się nie Czas jest najprostrszą****** rzeczą tylko miłośnikom biografii. Swego cza- su spod pióra Paula Russella wyszła Moja***** walka... ciekawa pozycja traktująca o stu naj- **** bardziej wpływowych homoseksuali- Kronika sportowa stach. Dzięki takiemu zapleczu autor Paulo Coelho*** mógł bardzo przekonująco przedsta- ** wić stosunki społeczne pierwszej po- Żegnaj laleczko łowy dwudziestego wieku. Czas pogardy* Francois Scott Fitzgerald Wielki Gatsby ***** Z okazji premiery nowej adaptacji fil- mowej Wielkiego Gatsby’ego, Rebis postanowił wznowić tę jedną z naj- bardziej znanych powieści Fitzgeralda. Z pozoru banalna historia miłości kryje w sobie wiele ciekawych wątków, obrazujących powojenną Amerykę lat dwudziestych: milionowe fortuny, za którymi stoją szemrane interesy, dyskryminacja rasowa, skandale oby- czajowe. Opowiadając historię tytu- łowego Gatsby’ego, autor kreśli losy tzw. straconego pokolenia, którego młodość przypadła na lata pierwszej wojny światowej. Mimo wszystko nie jest to powieść, która zachwyci współczesnego czy- telnika. Być może wynika to z faktu, że światło dzienne Wielki Gatsby uj- rzał prawie dziewięćdziesiąt lat temu i charakteryzuje go specyficzna, dość monotonna narracja. Jedno jest pew- ne – wybierając się na film, warto po- znać pierwowzór Gatsby’ego o twarzy di Caprio. Amos Oz Wśród swoich ********** Amos Oz jest najpoczytniejszym izrael- skim pisarzem, niejednokrotnie wymie- nianym wśród faworytów do literackiej Nagrody Nobla. Zbiorem opowiadań Wśród swoich po raz kolejny udowad- nia, że jest w doskonałej formie. Wśród swoich to osiem opowiadań o życiu w kibucu Jikhat. O kobietach, mężczyznach, dzieciach; ich obawach, pragnieniach, fascynacjach. Poszcze- gólne opowiadania są fragmentami większej układanki, którą obejrzeć można jedynie po wykonaniu kilku kroków w tył. Bohaterowie, których czytelnik poznaje w jednej z opowie- ści, pojawiają się w innej jako postaci drugoplanowe. Taki jest właśnie kibuc – wszyscy się znają, razem podejmują ważne decyzje, nikt nie pozostaje sam. Opowiadania są echem doświad- czenia samego autora, który wychował się w podobnym miejscu. Wie, jakimi prawami rządzi się tu życie, jest też doskonałym obserwatorem rzeczy- wistości, co w rezultacie pozwala mu rysować intymne i wyraziste portrety ludzi.

Roger Hobbs Ghostman ******** Debiutancki thriller Rogera Hobbsa, o który jeszcze na rok przed publikacją walczyły wytwórnie filmowe. Tytułowy Ghostman jest zawodo- wym „znikaczem” – osobą odpowie- dzialną za likwidowanie wszelkich śladów z miejsca zbrodni. Potrafi spowodować, że znikają nie tylko do- wody w sprawie – znika też sam. Zmie- nia tożsamość, wygląd, głos, zapach, wtapia się w otoczenie. Do każdego zlecenia podchodzi bardzo starannie, budując misterny plan i potem go krok po kroku realizując. Nie ma mowy o pomyłkach, lubi mieć zaplanowany każdy szczegół. Szczególnie gdy zlece- nie dotyczy zawrotnej sumy pieniędzy i należy ciągle być o krok przed FBI. Ghostman jest świetną powieścią akcji. A także poradnikiem, jak zorga- nizować doskonały skok na bank. Patrick Pesnot Rosyjscy szpiedzy. Od Stalina do Putina ******* Nikogo chyba nie zaskoczy fakt, że kraj, który na prezydenta wybiera byłego ofi- cera KGB, może poszczycić się niezwy- kle bogatą historią służb specjalnych. Książka Patricka Pesnota odkrywa ku- lisy władzy ZSRR i współczesnej Rosji, opowiada o stalinowskich czystkach, sfabrykowanych zamachach, nawet o wzniecaniu sterowanych ruchów opozycyjnych. Pracując nad książką, autor korzy- stał z dotychczas niedostępnych ar- chiwalnych dokumentów KGB, które rzucają nowe światło na wiele znanych historykom spraw: od morderstwa Trockiego poprzez rolę Jelcyna w oba- leniu Gorbaczowa, na wojnie w Cze- czenii jako instrumencie władzy Puti- na kończąc. Metody stosowane przez aparat władzy przerażają, szczególnie że część z nich niewiele się zmieniła od czasów ZSRR. To jest świat, gdzie przemoc, korupcja i manipulacja są na porządku dziennym. Niezwykle fascynująca lektura. Karol Ketzer Czereśnie prosto z drzewa ******** Kompilacja bohaterów, zjawisk i zda- rzeń, tyleż magicznych co oczywi- stych. Czereśnie prosto z drzewa to historie, których nie da się streścić – zbyt wiele w nich okoliczności, których percepcja zależy od wrażliwości i wy- obraźni czytelnika. Jednocześnie nie są to opowiadania słodkie i wdzięczne, czytane dla poprawy nastroju. Opowiadania Karola Ketzera są melancholijne, czasami oniryczne, poetyckie. Czytelnik ma szerokie pole do interpretacji – opowiadania można czytać wielokrotnie, za każdym razem odkrywając w nich coś nowego. Czereśnie prosto z drzewa to proza- torski debiut Karola Ketzera. Rozbudza apetyt, stawia poprzeczkę na bardzo przyzwoitym poziomie. Jeżeli można zakochać się w słowie, to na pewno w tym z Czereśni... Opracowała: Ana Matusevic Świat pełen

Zadebiutował w 1992 roku, pierwsze cztery powieści zaklasyfikowane zostały jako literatura młodzieżowa.cieni Dziesięć lat później powstał Cień wiatru i stało się jasne, że magia jego świata porywa nie tylko młodych. Carlos Ruiz Zafón potrafi ubrać w słowa to, co inni jedynie wyczuwają szóstym zmysłem.

„Jestem przekonany, że istnieją opowie- podołać mogą nieliczni. Zaglądając ści o uniwersalnym przesłaniu” – pisze między wiersze, uświadamiamy sobie, Zafón w przedmowie do pierwsze- że najbardziej boimy się cieni. Nieod- go wydania Księcia mgły. Jego boha- łącznych towarzyszy każdego z nas, mil- terowie nie przemierzają prerii, nie czących i, jak się okazuje, złowrogich. przemieszczają się w czasie. Podróżu- W Światłach września cień jest siłą, ją w głąb siebie, do przeszłości, żeby która dąży do przejęcia kontroli nad życiem bohaterów, do odebrania tego, zmierzyć się z wyzwaniami, którym co najpiękniejsze. Wykorzysta każdą słabość, a miłość zastąpi pragnieniem śmierci. „Nie we wszystko, co widzisz, powinieneś wierzyć” – wielokrotnie przypomina Lazarus młodemu Do- rianowi. Światło to oszust, nasz zmysł wzroku nie wystarczy, ponieważ nie potrafi zajrzeć głębiej. A w obliczu nie- materialnego zła, nieuchwytnej wro- giej siły, tarczą jest silny kręgosłup mo- ralny – pozwala mieć odwagę w sercu i pamiętać, że każda decyzja ma jakieś konsekwencje. Atmosferę grozy i tajemniczości Za- Carlos Ruiz Zafón fón buduje poprzez dobór odpowied- niej scenerii. Spoglądając na wzbu- w poszukiwaniu nakreślonych przez rzone morze z opuszczonej latarni Zafóna miejsc. Autor, umieszczając morskiej czy też błądząc po zniszczo- dokładne opisy, zrobił ze swoich ksią- nym przez pożar podziemnym pero- żek przewodniki po tylko sobie znanej nie, podskórnie czujemy, że tajemnice Barcelonie. Udało mu się odrealnić są wszędzie. I wcale nie chcielibyśmy miasto wiecznego zgiełku i pokazać ich wszystkich poznać. jego zupełnie inne oblicze. Można odnieść wrażenie, że Zafón Zafón ma talent. Potrafi tworzyć w swoich pierwszych powieściach ćwi- błyskotliwe dialogi, poetyckie opisy, czył warsztat, aby w cyklu o Cmenta- mroczne historie. Pisze tak, jakby za- rzu zapomnianych książek zawrzeć glądał w dusze swoich czytelników. tylko to, co najlepsze. We wcześniej- Trudno też pozostać obojętnym wobec szej twórczości zdarzało mu się lekko bohaterów Zafóna – są niemożliwie ocierać o kicz, na co już nie pozwala realni, żyją własnym życiem. sobie w ostatnich trzech powieściach. Tutaj autor prowadzi wielowątkową Ana Matusevic opowieść, w której rozwikłanie jednej tajemnicy prowadzi do odkrycia kolej- nej – jak w powieści szkatułkowej czy rosyjskich matrioszkach. Jak Daniel Sempere w Cieniu wiatru podążał śladami tajemniczego Juliana Caraxa w poszukiwaniu prawd o życiu i miłości, tak tysiące turystów przemie- rza ulice Barcelony śladami Daniela

Książe mgły Światła września Cień wiatru Madonny Ladacznicei Czy książka może być równocześnie plakatem i albumem? Czy moż- na połączyć tradycyjną formę słowa ze sztuką poligrafii? Udało się to Weronice Rafie, autorce projektu LADACZNICA.

Książka tłumaczy teorię ambiwa- do dwóch skrajności: kobiety niemal lentnego seksizmu, którą autorka się świętej (madonny) lub godnej potępie- zainteresowała, studiując psychologię. nia (ladacznice). Nikt nie jest przecież Jednak jak sama twierdzi, określenie całkowicie dobry lub zły, nasze wady „feministka” ma dzisiaj często wydźwięk mieszają się z zaletami i to naturalne, negatywny, dlatego w rozmowie z „Al- że będziemy postępować różnie. terpopem” wyraz ten pada rzadko. Inspiracją do powstania graficznej Na pewno wspieram kobiety i ko- książki była teoria ambiwalentnego biecość – mówi. – W LADACZNICY zwra- cam uwagę na to, że odbiór zachowa- nia kobiet jest często ograniczony seksizmu Petera Glick i Susan Fiske. rym traktuje, nie daje się wepchnąć Teoria ta dotyka problematykę ste- w sztywne, tradycyjne ramy. Wydana reotypów i dyskryminacji, tłumaczy jako książka, kilkukrotnie została za- zależności pomiędzy różnymi sposo- prezentowana na wystawach w formie bami oceny kobiety. Dwoistość takiego plakatu. W Muzeum Książki Artystycz- stosunku w książce Weroniki została nej w Łodzi oraz Znikającym Klubie wyrażona poprzez grę słów i słowo- w Gdańsku seria druków, powstałych twórstwo oraz użycie wyłącznie dwóch na podstawie grafik z książki, cieszyła kolorów, czerni i bieli. się sporym zainteresowaniem. Czerń i biel pasują, ponieważ pod- Plakaty nie są co prawda książ- kreślają stereotypowy świat, gdzie nie ką, ponieważ ich wymiar jest mniej ma szarości i wszystko jest na „tak” intymny, ale cieszę się, że zaczęłam albo „nie”. Natomiast manipulacje pokazywać LADACZNICĘ w ten sposób słowami związane są z tym, że bardzo – tłumaczy Weronika. Uważa, że wycho- lubię dwuznaczności. Podoba mi się dząc w ten sposób do ludzi, udało się takie słowotwórstwo, gdy przy uży- dotrzeć do szerszego grona odbiorców. ciu mniejszej liczby liter można wy- Wkrótce LADACZNICA będzie miała razić więcej. Słowa miały zachęcić do towarzystwo – autorka albumu pracuje refleksji, ale jednocześnie są swoistą nad książką o męskości. Dobrze się czuję ilustracją tekstu – o procesie tworzenia w tym temacie, a nie poruszyłam jesz- grafik do książki opowiada Weronika. cze nawet ułamku zależności pomiędzy Gra słów w projektach graficznych męskością a kobiecością – opowiada stymuluje wyobraźnię odbiorcy, który Weronika. I zdradza, że w kolejnych pro- na chwilę przystaje i się zastanawia: jektach również zamierza łączyć psycho- „czy dobrze przeczytałem?”. LADACZ- logię z szeroko pojmowanym designem. NICA, podobnie jak temat, o któ- Ana Matusevic fragment

Terry Pratchett Spryciarz z Londynu Przekład: Maciej Szymański Wydawnictwo Rebis

Rozdział pierwszy brudne uczynki, których także nie zmyje żaden deszcz. W którym spotykamy naszego bohatera, Para koni ciągnęła wytworny powóz bohater ów zaś spotyka ofiarę burzy środkiem zalanej ulicy przy wtórze prze- i staje twarzą w twarz z panem Karolem, raźliwego wrzasku kawałka metalu, który dżentelmenem znanym tu i ówdzie jako uwiązł gdzieś przy osi. Nagle jednak roz- pisarzyna legł się inny wrzask – tym razem ludzki. Oto bowiem otworzyły się gwałtownie Deszcz okrywał Londyn niczym mgławica drzwi powozu i w przepełniony rynsztok tańczących kropel, z których każda walczy- udający fontannę spadła jakaś postać. ła ze swymi towarzyszkami o dominację Dwie inne wyskoczyły w ślad za nią, klnąc w powietrzu. Był to istny potop. Rynsz- językiem tak barwnym, jak czarna była ta toki i kanały dławiły się, rzygając raz po noc, a może nawet brudniejszym. W stru- raz mieszaniną błota, mułu i wszelkiego gach deszczu i ciemności przerywanej paskudztwa, a także martwymi psami, raz po raz błyskawicami pierwsza szczurami, kotami i nie tylko. Wydawało z postaci próbowała uciec, ale potknęła się, że wypluwają na świat wszystko to, się, a napastnicy natychmiast się na nią czego ludzie, jak sądzili, pozbyli się raz rzucili. Nie tylko odgłosy burzy zagłuszyły na zawsze. Odpadki wszelkiej maści pły- jej krzyk, ale i zgrzyt metalu, który niepo- nęły wartkimi, bulgocącymi potokami ku jętym zbiegiem okoliczności rozległ się nader wysokim i jak zawsze gościnnym w tym samym momencie. Klapa studzien- wodom Tamizy, której nurt szarpał brzegi ki kanalizacyjnej uniosła się, a młody, wy- i kotłował się niczym nieokreślona zupa chudzony mężczyzna, który ją pchnął, w przerażającym kotle, łapiąc powietrze wyskoczył z tunelu zwinnie jak wąż. jak zdychająca ryba. Lecz ci, co znają się – Zostawcie dziewczynę w spokoju! – na rzeczy, zawsze twierdzili, że londyński wykrzyknął. deszcz, choćby się starał ze wszystkich sił, Z mroku dobiegło przekleństwo, gdy nigdy, przenigdy nie oczyści tego hałaśli- jeden z napastników nagle runął na zie- wego miasta, co najwyżej odsłoni kolejne mię podcięty mocnym kopniakiem. Mło- pokłady brudu. I trudno się dziwić, że dzik nie należał może do wagi ciężkiej, tak brudną nocą zdarzają się stosownie za to wszędzie było go pełno. Rozdawał błyskawiczne ciosy, tym boleśniejsze, że stoletniego, za to obdarzonego męskim utwardzone przez mosiężne kastety, re- głosem. A może po prostu młodego męż- kwizyty wręcz zbawienne w walce z wie- czyzny gotowego stawić im czoło i walczyć loma przeciwnikami. Ci zaś, dwukrotnie na śmierć i życie. Emanował wręcz gnie- liczniejsi, czym prędzej wzięli nogi za pas wem, gdy tak stał w strugach deszczu, pod gradem uderzeń. A był to przecież ściskając w dłoni długi kawał metalu. Londyn, środek ulewy i środek nocy, toteż – Już ja znam takich jak wy, o tak! Zja- wbiegłszy w labirynt bocznych uliczek, wiacie się tu w pogoni za spódniczkami. rozpaczliwie gnając za odjeżdżającym Za nic macie los porządnych dziewcząt. powozem, wkrótce umknęli pogoni. Do licha! Desperaci z was, skoro wyru- Tajemniczy bywalec kanałów zawrócił szacie na łów w taką noc! więc i rączo jak chart popędził ku pobitej Ten, który nazwał swego towarzysza dziewczynie. Karolem, wyprostował się na te słowa. Przyklęknął przy niej, a wtedy, ku jego zdumieniu, pochwyciła go za kołnierz – Nie tak prędko, młodzieńcze. Z całą i wyszeptała po angielsku, lecz z obcym mocą sprzeciwiam się tym niecnym akcentem: oskarżeniom. Jesteśmy poważanymi – Znowu chcą mnie zabrać. Proszę, dżentelmenami, którzy, pozwolę sobie pomóż mi... dodać, całkiem ciężko pracują nad tym, Chłopak zerwał się na równe nogi, by poprawić los takich właśnie nieszczę- rozglądając się podejrzliwie. Osobliwym snych dziewcząt oraz, jeśli się nie mylę, zbiegiem okoliczności w ciemnościach osobników takich jak ty! nocy, podczas burzy nad burzami, szli – Chłopak ryknął tak dziko, że aż otwo- a może raczej brodzili – tą rzyły się drzwi pubu i potoki deszczu ulicą dwaj dżentelmeni posiadający rozjaśnił snop przydymionego, poma- pewną wiedzę o brudnej stronie Londy- rańczowego światła. nu. Obaj spieszyli do domu w kapelu- – Ach, więc tak to nazywacie, niego- szach mocno wbitych na głowy, co być dziwcy! może byłoby nawet niezłym pomysłem, Zamachnął się zaimprowizowaną bro- gdyby nie to, że w zawierusze strugi nią, lecz mężczyzna nazwany Karolem wody biły w nich równie mocno z góry, jak złapał ją zręcznie i cisnął na ziemię, po i z dołu. Gdy błyskawica znów rozświetliła czym pochwycił chłopaka za kołnierz. niebo, jeden z nich rzekł: – Pan Mayhew i ja jesteśmy uczciwymi – Czy mi się zdaje, czy ktoś leży tam obywatelami, młodzieńcze, dlatego czu- w rynsztoku? jemy się zobowiązani zabrać tę młodą Możliwe, że swą troską zrobił wraże- damę w bezpieczne miejsce. Do ciebie nie nawet na samej burzy, bo w tej chwili będzie najbliżej, Henryku – dorzucił przez blask kolejnego pioruna wydobył z mroku niepozorny pagórek: niewątpliwie drobne ramię. – Sądzisz, że twoja żona zechce ciało. udzielić schronienia na jedną noc tej – Wielkie nieba, Karolu, to dziewczyna! zbłąkanej duszy? W taką pogodę i psa Przemoknięta do suchej nitki i porzucona żal wypuścić na ulicę. w rynsztoku, jak mniemam – powiedział Henryk, który już przyklęknął przy jeden z dżentelmenów. – Chodź... dziewczynie, skinął głową. – Ejże, mój panie, czego tu szukasz?! – Nie masz aby na myśli dwó c h W wątłej poświacie okien pubu, w któ- psów? – spytał. rej trudno było wypatrzyć nawet ciem- Bojowy chłopak poczuł się urażony. ność, wspomniany Karol i jego przyjaciel Wężowym ruchem wyrwał się z uścisku ujrzeli twarz chłopaka może siedemna- i znowu gotów był do bitki. – Nie jestem psem, wy eleganciki! Ani – Może tak, a może nie, nic panu do ja, ani ta dziewczyna. Mamy swoją dumę. tego. I kim, u diabła, jest ten cały Gala- I radzę sobie sam, bez niczyjej łaski! had? Karol ponownie złapał go za kołnierz Dwaj dżentelmeni uczynili z ramion i uniósł nieco, by mogli spojrzeć sobie kołyskę, a gdy unieśli w niej dziewczynę w oczy. i ruszyli w stronę domu, Karol powiedział: – Podziwiam twoją postawę, mło- – Nie masz pan pojęcia, o kim przed dzieńcze, ale nie twój zdrowy rozsądek chwilą mówiłem, nieprawdaż, panie – powiedział cicho. – Zauważ, w jakim Dodger? Otóż Galahad to słynny boha- stanie jest ta panienka. Widzisz? Mój przy- ter... Zresztą nieważne. Po prostu chodź jaciel mieszka niedaleko stąd, a skoro z nami, rycerzu w przemokniętej zbroi, mianowałeś się obrońcą tej młodej damy, a przekonasz się, że honorowo potrak- chodź z nami i przekonaj się, że zapewni- tujemy tę damę. Dostaniesz też porząd- my jej najlepszą opiekę, na jaką nas stać. ny posiłek oraz – w ciemności rozległ się Jak masz na imię? Zanim odpowiesz, za- brzęk monet – jakieś dwa szylingi, nie chęcam cię jeszcze, byś uwierzył, że w tę wspominając o tym, że możesz zwiększyć ponurą noc nie jesteś jedynym, któremu swoje szanse na zbawienie. Choć to, jak nieobojętny jest los skrzywdzonych. Za- mniemam, raczej cię zbytnio nie obcho- tem, mój chłopcze, jak ci na imię? dzi. Ale rozumiesz, do czego zmierzam? Jego ton najwyraźniej dotarł naresz- Doskonale. cie do młodzika, ten bowiem odparł po Dwadzieścia minut później Dodger chwili: siedział już przy kuchennym palenisku. Dom nie był może pałacem, ale prezen- – Jestem Dodger*. Tak mnie nazywa- tował się lepiej niż większość budynków, ją, bo jestem nieuchwytny, jeśli rozumie do których zdarzyło mu się wejść legalnie, pan, co mam na myśli. I wszyscy w oko- choć nie tak dobrze, jak te odwiedzane licznych gminach znają Dodgera. nielegalnie. – W takim razie – rzekł Karol – skoro W tych drugich nigdy zbyt długo nie już się znamy i gotów jesteś dołączyć do bawił i zazwyczaj ulatniał się z nich w wiel- zacnej kompanii, przekonajmy się, czy kim pośpiechu. Zaiste, skandalem było to, zdołamy doprowadzić tę małą odyseję do jak wiele psów hodowano w tych czasach końca w pełnym zrozumieniu. Ruszajmy, i jak bezlitośnie napuszczano je na intru- Henryku – dodał, prostując się. – Musimy zów, skłaniając ich do jak najkrótszych jak najszybciej dotrzeć do twego domu. wizyt. Za to tutaj... Tak, tu nie brakowało Obawiam się, że ta nieszczęsna dziew- mięsa, ziemniaków i marchewki; nieste- czyna potrzebuje wszelkiej możliwej po- ty nie podano piwa, a jedynie szklankę mocy. Czy ty, młody człowieku, znasz ją ciepłego, prawie świeżego mleka. Ku- może? charka, pani Quickly, obserwowała go Chłopak, uwolniony z uścisku, cofnął jak jastrząb, zabezpieczywszy rzecz jasna się o kilka kroków. sztućce, ale poza tym miejsce wydawało – Nie, proszę pana. W życiu jej nie się całkiem przyjazne. Nie widziałem, klnę się na Boga, a przecież obyło się też bez paru wypowiedzia- znam wszystkich na tych ulicach. Pewnie nych z emfazą słów, które małżonka skie- to kolejna uciekinierka. To się zdarza cały rowała do Henryka, by uświadomić mu, czas, już nawet o takich nie myślę. co sądzi o sprowadzaniu do domu włó- – Mam więc wierzyć, panie Dodger, częgów w samym środku nocy. Dodger, żeś się rzucił na pomoc tej młodej damie który przysłuchiwał się temu z najwięk- niczym Galahad, nawet jej nie znając? szą uwagą, odniósł wrażenie, że to nie Dodger spojrzał na niego nieufnie. pierwszy raz i że pani domu zachowuje się jak ktoś, kto ma serdecznie dość i ze – Dodger, o ile pamiętam? – zagaił. – wszystkich sił stara się nie dać tego po Z pewnością uraduje cię wieść, że młoda sobie poznać. Niemniej jednak jadł swój dama, której pomogliśmy, jest bezpiecz- posiłek (i to było najważniejsze), żona na i właśnie zasypia w ciepłym łóżku po i pokojówka zniknęły gdzieś z dziewczy- tym, jak lekarz zbadał ją i założył kilka ną, a teraz... teraz ktoś szedł schodami szwów. Niestety, nie mogę powiedzieć wprost do kuchni. tego samego o jej nienarodzonym dziec- Był to Karol. Ten Karol, który niepo- ku. Nie przeżyło tej fatalnej przygody. koił Dodgera. Henryk, jak się zdawało, Dziecko! To słowo było dla Dodgera był jednym z tych dobrych ludzi, których jak cios pałką, tyle że szok trwał dłużej. poczucie winy nęka tylko dlatego, że oni Dziecko. Rozmowa się ciągnęła, a on mają pod dostatkiem pieniędzy i jedze- wciąż myślał tylko o nim. nia, a inni nie. Dodger znał ten typ. Sam – Nie wiedziałem – powiedział. nigdy nie doświadczył wyrzutów sumienia – To oczywiste – rzekł Karol. – W mro- z powodu posiadania pieniędzy. Wiódł ku wyglądało to jak jeszcze jedna zbrod- życie, w którym najlepszą polisą ubez- nia wśród wielu, które niewątpliwie po- pieczeniową była szczodrość w krótkich pełniono tej nocy. Obaj o tym wiemy. chwilach dostatku. Potrzebował przyjaciół Ta jednak miała czelność zdarzyć się na – a przyjaciele to ci, którzy odpowiadają: moich oczach, dlatego też czuję się zo- „Dodger? Pierwszy raz słyszę. W życiu bowiązany wykonać odrobinę policyjnej nie widziałem, proszę pana. Pewnie szu- roboty, naturalnie nie angażując w to ka pan kogoś innego!” – by egzystować policji, która w tej sprawie zapewne nie zdziałałaby wiele. w tym mieście. Musiał też być czujny Wyrazu jego twarzy nie potrafił odczy- i ostrożny o każdej tać nawet Dodger, który znał się na tym porze dnia i nocy, jeśli chciał przeżyć. wyśmienicie. Żył więc tylko dlatego, że był Dodge- – Zastanawiam się – ciągnął z powagą rem, osobnikiem bystrym i szybkim. Znał Karol – czy owi panowie, który gnębili wszystkich i wszyscy znali jego. Nigdy, dziewczynę, wiedzieli, że jest brzemienna. przenigdy nie stanął przed sądem, po- Być może nigdy się tego nie dowiemy... trafił prześcignąć najszybszych biega- a może jednak? – To „może” było jak nóż czy z Bow Street, a teraz, gdy ich czas tnący nieugięcie w stronę światła. Mimo się skończył, także każdego peelersa**. to twarz Karola wciąż nie zdradzała żad- Aresztować mógł go tylko ten, kto zdo- nych emocji. – Ciekawe też, czy jakiś inny łałby go dopaść, a to jeszcze nikomu się dżentelmen wiedział o jej stanie. I dlate- nie udało. go, mój panie, prócz obiecanych dwóch Henryk nie stanowił problemu, za to szylingów dam ci jeszcze jednego, jeśli Karol – o tak, Karol! – wyglądał na takie- zechcesz odpowiedzieć na kilka pytań. go, co to potrafi w jednej chwili przejrzeć Mam bowiem nadzieję, że uda się nam człowieka na wskroś. Mógł też, zdaniem dotrzeć do samego dna Dodgera, być niebezpieczny. Znał życie tej osobliwej historii. i trudno było zasłonić przed nim swoje Dodger spojrzał na monety. myśli flanelą miękkich słów. I oto pojawił – Niby jakich pytań? – spytał, gdyż na się na schodach; schodził przy wtórze co dzień żył w świecie, w którym zada- brzęczenia monet. wano tylko te najprostsze: „Ile?” albo „Co Skinął głową w stronę zajętej sprząta- będę z tego miał?”. Był pewny, że Karol niem kucharki i przysiadł na ławie obok o tym wie. Dodgera, który musiał się nieco przesu- – Potrafisz pan czytać i pisać, panie nąć, by zrobić dlań miejsce. Dodger? – dociekał Karol. Chłopak spojrzał na niego z ukosa. – Zapewniam, że wierzę bezgranicz- – To za tę odpowiedź mam dostać nie w każde twoje słowo, Dodger. Muszę szylinga? jednak dodać, że pełen jestem podziwu, – Nie – odparł szorstko Karol. – Za ten bo nie tylko dostrzegłeś w ciemności mój okruch wiadomości mogę ci dać farthinga portfel, ale także rozpoznałeś w nim moją i nic ponadto. Oto on. A odpowiedź? własność. Doprawdy zdumiewające – od- Dodger pochwycił maleńką monetę. parował Karol. – A teraz ustalmy fakty. – Umiem przeczytać „piwo”, „gin” Twierdząc, że nigdy nic nie uczyniłeś, wy- i „ale”. Zawsze powtarzam: Po co za- raziłeś swoje zdanie w skrajnie negatyw- śmiecać sobie głowę niepotrzebnymi nym tonie, po prostacku, ale z emfazą. bzdurami? Rozumiesz? – Czyżby cień uśmiechu pojawił się na Pan Mayhew i ja zdajemy sobie twarzy mężczyzny? sprawę z tego, jak nieznośne jest życie Dodger nie był pewny. większości mieszkańców tego miasta, – Uczony z ciebie jegomość, Dodger. i rozmaitymi sposobami staramy się Może więc zainteresuje cię wiadomość, uświadamiać to społeczeństwu, a przy- że nie najlepiej potraktowano tę młodą najmniej tym jego członkom, których damę. to choć trochę obchodzi. Wydaje się, że Karol już się nie uśmiechał, Dodger ciebie, Dodger, obchodzi los tej młodej zaś wykrzyknął nagle w panice: damy, zatem może mógłbyś popytać tu – To nie ja! Nigdym nic nie uczynił i tam albo przynajmniej nadstawić uszu przeciw niej, klnę się na Boga! Może nie i dowiedzieć się o niej co nieco: skąd przy- jestem aniołem, ale złym człowiekiem była, co przeżyła, c o k o lw i e k. Została też nie! ciężko pobita... nie mówię tu o klapsach Spróbował wstać, ale Karol pochwycił i domowej przepychance, lecz o skórze go mocno. i pięściach. O p i ę ś c i a c h! I to wiele – „Nigdym nic nie uczynił”? Skoro „ni- gdy nic”, panie Dodger, to w takim razie razy, sądząc po stanie siniaków, a to, mój „kiedyś coś”. Oto i wyznanie win. Nie młody przyjacielu, jeszcze nie wszystko! wątpię, żeś nigdy nie był w szkołach... Niektórzy – choć z pewnością nie ty na to jesteś stanowczo zbyt sprytny. Ale – powiedzieliby niewątpliwie, że powinni- gdybyś kiedyś tam zawitał, z pewnością śmy zawiadomić władze. A powiedzieliby nauczyciel złoiłby ci skórę za to „nigdym tak dlatego, że nie mają pojęcia o praw- nic”. Posłuchaj jednak, co mam do po- dziwym życiu klas niższych w Londynie. wiedzenia. Mam bardzo ważny powód, Nawet im się nie śniła ta nędza, ten wy- by wierzyć, że naprawdę nie skrzywdziłeś zysk i upadek. Tak? – rzucił pytająco, wi- tej dziewczyny. Może o tym nie wiesz, ale dząc uniesiony palec Dodgera. na jej palcu znajduje się jeden z najwięk- – Zgoda, na niektórych ulicach bywa szych i najpiękniej zdobionych złotych niewesoło – rzekł ten natychmiast. – Parę pierścieni, jakie w życiu widziałem. Taki, martwych psów, od czasu do czasu mar- który z pewnością coś oznacza. Gdybyś twa starsza pani, ale... Cóż, chyba tak to źle jej życzył, zwinąłbyś go w okamgnie- jest na tym świecie, co nie? Jak stoi w Do- niu, jak to uczyniłeś z moim portfelem. brej Księdze, każdy musi przełknąć trochę Dodger spojrzał mu w oczy. O nie – brudu, zanim skończy w piachu, prawda? pomyślał – bez dwóch zdań, lepiej nie – Ale nie wszystek za jednym zama- mieć w nim wroga. chem – odparł Karol. – Skoro jednak już – Ja, proszę pana? Nic podobnego – o tym mowa, Dodger, za te swoje dwa rzekł. – On sobie leżał, proszę pana. A ja szylingi i jeden dodatkowy zacytuj mi, całkiem uczciwie zamierzałem go zwrócić. proszę, jeszcze jakiś wers z Biblii. Widać było, że stanowi to dla młodzieńca pe- upewnij się, czy masz czyste buty. I czy wien problem. te twoje chude palce... Wiesz, co mam Przez chwilę spoglądał na Karola na myśli? Doskonale wiem, jak sprawne spode łba, zanim rzekł: są, a potem tylko „Rety, niech mnie kule – Cóż, mój panie, udawszy się, mu- biją”, bo oczywiście nie masz pojęcia, sisz... tak, właśnie tak to brzmi, a jakoś skąd u ciebie cudza własność... – Karol nie widzę mojego szylinga! urwał. – Nie próbuj, powtarzam: n i e p Karol parsknął śmiechem. – „Udawszy się, musisz”? Obstawiam, r ó b uj takich sztuczek w domu pana żeś w życiu nie zajrzał do kościoła ni kapli- Henryka Mayhew. cy, młody człowieku! Czytać nie umiesz, – Nie jestem złodziejem – zaprotesto- pisać nie umiesz. Wielkie nieba, czy po- wał Dodger. trafisz chociaż podać mi imię jednego – Chciałeś raczej powiedzieć, mój pa- apostoła? Zgaduję po twojej minie, że nie, że jesteś n i e t y l k o złodziejem. nie potrafisz, niestety. Mimo to gotów Chwilowo przyjmuję twoją historyjkę byłeś pomóc tej młodej damie, która od- o tym, w jaki sposób mój portfel znalazł poczywa na piętrze, gdy tak wielu ludzi się w twoich rękach. Chwilowo, Dodger. zapewne odwróciłoby Zauważyłem, że nosisz zgrabny łomik do głowę. I dlatego dostaniesz trzydzieści otwierania studzienek. Stąd wnoszę, że pensów, jeśli wykonasz zadanie dla mnie jesteś jednym z tych zbieraczy, co grasują i dla pana Mayhew. Popytaj więc w okoli- cy, mój przyjacielu, zbadaj jej historię. Za po kanałach. Interesująca profesja, ale dnia znajdziesz mnie w redakcji „Morning nie dla kogoś, kto chciałby dłużej pożyć. Chronicle”. Nigdzie indziej nie szukaj. A to Dlatego ciekaw jestem, jakim cudem moja wizytówka, gdybyś jej potrzebował. uniknąłeś śmierci... i pewnego dnia się Pan Dickens to ja – przedstawił się, po- dowiem. I proszę, nie zgrywaj przede dając Dodgerowi kartonik. – Chciałbyś mną niewiniątka. Nazbyt dobrze znam o coś spytać? ciemną stronę tego miasta! Młodzian jakby stracił pewność siebie, ale zdobył się jeszcze na kilka słów: – Czy mógłbym zobaczyć tę damę, * Przydomek „Dodger” to – nie jedyny zresztą! – proszę pana? Bo tak naprawdę nawet nie ukłon autora w stronę twórczości Karola Dickensa, łypnąłem na nią okiem. Widziałem tylko a ściślej rzecz biorąc, nawiązanie do jednego z bo- tamtych, jak uciekali, i pomyślałem, że ła- haterów powieści Oliver Twist, znanego jako Artful skawi panowie są z nimi. Skoro więc mam Dodger (w polskich przekładach między innymi: o nią pytać, powinienem choć wiedzieć, Przebiegły Smyk, Przemyślny Krętacz, Cwaniak albo jak wygląda. A powiem panu jeszcze, że Spryciarz). Jednak Dodger Terry’ego Pratchetta to zadawanie pytań to nader niebezpieczny nie tylko spryciarz; to przede wszystkim szybkonogi sposób na życie w tym mieście. mistrz uników. Trudno w polszczyźnie o zgrabny Karol zmarszczył brwi. odpowiednik tak rozumianego przydomka, niech – W tej chwili jest cała w sińcach, Do- więc Dodger pozostanie Dodgerem – przyp. tłum. (Wszelkie przypisy, jeśli nie zostało to oznaczone dger. Ale w tym, co mówisz, dostrzegam inaczej, pochodzą od autora). trochę sensu – rzekł po chwili namysłu. – Zrozum jednak, że ta historia naruszyła ** Peelersi to nazwa nowoczesnej policji stworzonej spokój tego domu. Pani Mayhew układa przez sir Roberta Peela, baroneta i premiera Wiel- dzieci do snu, a dziewczyna na razie leży kiej Brytanii. Zastąpili oni nieskutecznych i tchórz- w izbie pokojówek. Jeśli chcesz tam wejść, liwych biegaczy, dawne siły policyjne – przyp. tłum. PREMIERY gier Anomaly 2 ******* W Polsce wszystko wygląda inaczej. Na- wet tower defense jest odwrócone do góry nogami, a gracz zamiast stawiać kolejne wieżyczki obronne, atakuje je za pomocą zmyślnych pojazdów. 11bit studios zasłużyło się w świecie elektronicznej rozrywki zupełnie nową koncepcją, która o dziwo została cie- pło przyjęta. Idąc za ciosem, polskie studio wydaje drugą część serii i roz- wija elementy znane z pierwowzoru. I tutaj pojawia się pewien problem, gdyż powtórzone zostały również błę- dy. Intensywna kampania aż prosi się o rozwinięcie. Pięć godzin na wysokim poziomie trudności to zdecydowanie za mało. Szczęśliwym trafem pomy- ślano o zwolennikach rozgrywek wie- loosobowych i trzeba rzec, że tryb ten prezentuje się nadzwyczaj dobrze. Jest to sprawka asymetrycznej budowy rozgrywki, gdzie jeden gracz atakuje, a drugi broni się w starym stylu. Mimo wszystko pewien niedosyt pozostaje.

Gears of War: Judgment ****** Tryby wojny po raz kolejny powracają na ekrany telewizorów, tym razem z mocnym polskim akcentem. Za pro- dukcję odpowiada bowiem rodzime People Can Fly – ojcowie takich gier, jak Painkiller czy niezbyt dobrze sprzeda- ny, acz szalenie grywalny Bulletstorm. I czuć to już od pierwszych minut. Judg- ment odrywa się od brudnej kolorystyki na rzecz o wiele żywszych barw, co niekoniecznie musi wyjść mu na dobre. Gdzieś w tym wszystkim zatracił się ten charakterystyczny ciężki klimat. Fabu- larnie również coś niedomaga. Albo to po prostu zmęczenie materiału. Cztery części serii na jednej generacji konsol to zdecydowanie za dużo. Nawet dla największych fanów. Najjaśniejszym punktem programu ponownie jest tryb wieloosobowy, dostarczający licznych soczystych wrażeń. Mimo wszystko to już czas, aby wysłać serię na zasłużoną emeryturę.

BioShock: Infinite ********* BioShock: Infinite to jedna z tych nie- licznych gier, która oprócz oferowa- nia satysfakcjonującej rozgrywki, chce zmusić użytkownika do zastanowienia się nad problemami współczesnego świata. Te zostały przedstawione w sposób wręcz ikoniczny. Unoszące się w chmurach utopijne miasto Co- lumbia rządzone jest przez człowieka uważającego się za wysłannika boga. Pojawia się tu zatem mocno zarysowa- ny problem religijny wymieszany z po- gardą dla innych ras niż biała. Wszystko to oblane zostało ostrym jak brzytwa gameplayem, który obroniłby się także bez wciągającej fabuły. Nie sposób nie wspomnieć o wyjątkowym designie lokacji, ale do tego studio Irrational Games zdążyło nas już przyzwyczaić. Cudo, które powinno być głównym argumentem potwierdzającym tezę, że gry komputerowe to dużo więcej niż zabawa dla dzieci. Slender: The Arrival ******* Sukces darmowego Slendera zachęcił niezależne studio deweloperskie do po- łożenia łap na portfelach swoich fanów. W taki sposób powstał The Arrival, je- den z najbardziej intensywnych survival horrorów ostatnich miesięcy. Opisywa- ny tu przykład idealnie ilustruje, że do stworzenia gęstego, mrocznego klimatu nie potrzeba dużego budżetu, a jedynie dobrego pomysłu. Twórcy Slendera do- skonale wiedzą, że – cytując Hitchcocka – oczekiwanie na niebezpieczeństwo jest o wiele gorsze niż moment, gdy ono na człowieka spada. Zasada ta realizo- wana jest tu wręcz perfekcyjnie. Prze- mierzający niepokojące lokacje gracz czuje na karku nieprzyjemny oddech kultowego już pana w garniturze. Nie uświadczymy tu wodotrysków graficz- nych i efektów specjalnych na miarę nowej generacji sprzętowej, a jednak twór ten jest o wiele bardziej grywalny niż papka serwowana przez wielkich producentów. Dla lubiących się bać pozycja obowiązkowa. Dead Island: Riptide ***** Obrodziło nam w tym miesiącu pol- skimi grami, oj, obrodziło. Tym razem przenosimy się w tropiki, gdzie wraz z czarnoskórym raperem i jego bandą powstrzymamy rozprzestrzeniającą się zarazę żywych trupów. Brzmi wtór- nie? I tak w rzeczywistości jest. Riptide serwuje nam jeszcze więcej tego, co mogliśmy zobaczyć prawie dwa lata temu, i choć robi to profesjonalnie, nie sposób pozbyć się wrażenia monotonii. Skala ocen: Ileż bowiem można znęcać się nad czła- ********** piącymi trupami i odcinać im kończyny? Balls of steel Nowości tu jak na lekarstwo, co boli *********Headshot! niemiłosiernie. Co prawda jest nowa postać i odmienny rejon działania, jed- ********I live, again nak cała reszta to klasyczna powtórka ******* z rozgrywki. Riptide powinien zainte- Let’s rock resować szczególnie tych graczy, któ- ****** rzy nie mieli przyjemności obcowania War. War never changes z poprzedniczką. Fabuła niby stanowi Przed wyruszeniem w***** drogę, kontynuację, ale równocześnie zasysa należy zebrać drużynę muł gdzieś na dnie brudnej, tropikalnej **** rzeki, więc spokojnie można ją olać. Finish him!

Bomb has been planted*** Far Cry 3: Blood Dragon ** ***** Blood for the Blood God Początkowo zwykły żart primaaprili- Game over* sowy przerodził się w faktyczną grę, która zrywa ze wszystkimi schematami i przedstawia swoją wizję gatunku. A raczej jej karykaturę. Kicz i tandeta charakterystyczna dla lat 80. ubiegłe- go wieku wręcz wylewa się z ekranu, atakując nas nawiązaniem do ikonicz- nych bohaterów tamtego okresu i wy- śmiewając typową strukturę dzisiej- szych gier akcji. Szkoda tylko, że Blood Dragon przy okazji idealnie się w nią wpasowuje. Genialny koncept został tu pogrzebany przez niezwykle słabe wykonanie. Samodzielny dodatek na każdym kroku przypomina o swoim ro- dowodzie i w wielu miejscach sprawia wrażenie, że twórcy podmienili jedynie tekstury na bardziej laseroworóżowe. O ile przez pierwsze 2–3 godziny zwa- riowany klimat wyśmiewający wszystko wokół może bawić, tak przez resztę gry staje się po prostu monotonny. Wojciech Onyśków ByćSid jak Meier Mass Effect 4 to epicka opowieść o białowłosym wojowniku, zdolnym nie tylko do efektowej walki wręcz, ale również do miotania niebez- piecznych zaklęć. Liniowa fabuła osadzona na nieprzyjaznej Czerwonej Planecie zachwyciła redaktorów z serwisu Informed Gamer, którzy wystawili jej maksymalną z możliwych not. Tytuł z miejsca uplasował się na szczycie list sprzedaży, wyprzedzając takie hity, jak taktyczny Need for Speed czy sportowe Gears of War, zapisując się tym samym złotymi zgłoskami na kartach historii elektronicznej rozrywki.

Brzmi wręcz absurdalnie? A jednak nad implementacją obsługi gamepada z Game Dev Tycoon jest to możliwe. w najnowszym blockbusterze. Witajcie Niezależny projekt dwuosobowego w świecie game devu! studia Greenheart Games czyni z nas Chyba każdy z nas marzył kiedyś twórców gier, zaczynających swoją o stworzeniu własnej gry i był przeko- przygodę w przydomowym garażu. nany o jej wielkim sukcesie. Marzenie Pierwszy tytuł na szybko sklecony na to można chociaż po części spełnić, starym komputerze rokuje na przy- kupując Game Dev Tycoon. Tytuł ten szłość. Kolejne pliki zielonych lądują stanowi ciekawą odnogę klasycznych w naszej kieszeni, a my pracujemy gier ekonomicznych, która skupia się na naszej ukochanej branży. I pokazu- je, jak trudne jest przewidzenie zacho- dzących w niej trendów. Swoją przygodę zaczynamy w ga- rażu, gdzie aktualnie znajduje się nasz komputer. Stworzenie pierwszego ty- tułu jest swego rodzaju sprawdzianem. Gracz musi bowiem określić nie tylko gatunek, ale także platformę docelo- wą, rodzaj gry i jej target. Podczas sa- mej produkcji decydujemy, na jakim Game Dev Tycoon elemencie skupić się najbardziej. Do wyboru między innymi grafika, design Im dalej w las, tym więcej pozio- poziomów czy też fabuła. O takich mów decyzyjnych. Oprócz tworzenia drobnostkach, jak dźwięk i sztuczna nowych projektów, należy również inteligencja nawet nie wspominając. dbać o rozwój technologiczny firmy, Wszystko to sprawia, że stworzenie pracować nad własnym silnikiem czy gry idealnej nie jest tak łatwe, jakby chociażby prowadzić szczątkowy mar- mogło się wydawać. keting, napędzający tak bardzo pożą- dany przedpremierowy hype. A wraz Kto bowiem nie kojarzy japońskiego z nim idą fani, wyczekujący nawet Ninvento czy konsoli PlaySystem? najmniejszej informacji na temat ich Jak na grę ekonomiczną zdecydo- ukochanej gry. wanie za mało tu różnego rodzaju Przez kilka pierwszych godzin spę- zależności. Początkowo możliwości dzonych z Game Dev Tycoon zachwyca decyzyjne przytłaczają, w późniejszym przede wszystkim poziom zaawanso- etapie rozgrywka robi się bardziej pro- wania i liczba opcji. Później orientu- stolinijna i mało skomplikowana. A nie jemy się jednak, że wszystko to jest o to przecież chodziło. dość sztuczne i mocno powtarzalne. Mimo wszystko warto dać tej grze I niestety z tego też względu monoto- szansę. Na oficjalnej stronie twórców nia wkrada się do rozgrywki bardzo można ją kupić za niecałe 8 dolarów, szybko, sprawiając, że do gry nie chce co jest kwotą niezwykle atrakcyjną, je- się po prostu wracać. żeli weźmiemy pod uwagę ilość niety- Game Dev ma jednak dodatkową powej rozrywki, jaką Game Dev Tycoon wartość. Jest nią historia branży gier oferuje. Płacąc teraz, dajemy światło komputerowych opisana w niezwy- dla przyszłych projektów tego studia. kle dokładny sposób. Poszczególne A widać, że chłopaki mają potencjał wydarzenia, które faktycznie miały do stworzenia czegoś naprawdę nie- miejsce, pojawiają się w postaci barw- bywałego. nych opisów. Co prawda ze względu na brak licencji wszelkie marki mają Wojciech Onyśków karykaturalny wydźwięk, jednak każdy bardzo szybko się połapie, co jest co. Innowacja jest passé Można zauważyć pewien dość mocno postępujący trend. Producenci gier boją się inwestować w nowe marki, natomiast bardzo chętnie sięgają po stare i sprawdzone tytuły, przeinaczając je na swój sposób i wydając jako remake. Ostatnie słowo jest zresztą bardzo chwytliwe. Remake tu, remake tam. Wszędzie dostawiają te „HD”, byleby się dobrze sprzedało.

Idąc na łatwiznę Sprawa wygląda jednak znacznie go- Któż nie kupi odświeżonej wersji Baldu- rzej, gdy ktoś całkowicie niedoświadczo- r’s Gate, skoro ładnych kilka lat temu, ny, bądź też nieczujący oryginalnego kli- jeszcze jako młokos, zagrywał się w ory- matu, kładzie swoje łapska na kultowym ginał? Specjaliści od marketingu już tytule i mówi – „zrobimy restart serii, jakiś czas temu zdali sobie sprawę, jak będzie jeszcze lepiej niż kilka(naście) lat mocno na decyzję o zakupie wpływa temu”. W taki sposób dwukrotnie pod głęboko zakorzeniona w graczu nostal- nóż poszła seria Need for Speed, naj- gia. I wykorzystują to do cna, tłamsząc pierw Hot Pursuit, nieco później Most zarówno swoją godność, jak i dobre Wanted. Tytuły, które były uwielbiane imię wykorzystywanej marki. przez olbrzymie grono graczy. Mało jest tytułów, które odświeżone Celowo napisałem „były”, gdyż po latach spełniają oczekiwania fanów. wspomnienia bardzo szybko się za- Czasy się zmieniają, a wraz z nimi me- cierają, szczególnie jeżeli odpalimy tamorfozie ulegają także nasze prefe- nowszą, bardziej „odpicowaną” wer- rencje. To, co bawiło nas kilka lat temu, sję naszej ulubionej gry. W przypadku niekoniecznie musi się teraz podobać. Need for Speed za zbrodnię odpowie- Sprawa wydaje się oczywista, jednak dzialne jest studio Criterion. To samo, poczynania wydawców zdają się mó- które dało nam genialnego Burnouta. Dlaczego zatem w przypadku rema- wić coś zupełnie innego. ke’u sprawę spieprzono koncerto- Żerując na marce wo? Studiu pomysłowości odmówić Mimo wszystko klasyczny remake, któ- nie można, jednakże elementy, które ry oprócz tekstur w wysokiej rozdziel- sprawdziły się we własnej serii, nie- czości nie posiada innych modyfikacji, koniecznie muszą zadziałać w marce, zdaje się całkowicie nieszkodliwy. Ot, która przez lata pracowała na swoją zwykła chęć wydawcy do przytulenia opinię. Aż strach pomyśleć, kiedy spra- kilku dodatkowych groszy. W takiej gnieni zielonych banknotów wydawcy sytuacji fani mogą nawet zyskać. Cóż położą łapska na serii Underground. takiego? Komfort bezproblemowe- A wcześniej czy później to się stanie. go uruchomienia gry na nowszym Capcom rozważa restart Resident sprzęcie. Evil. Epic Games chciałoby powrócić do Unreala. Devil May Cry już zaliczył po- Innowacja kluczem do sukcesu nowny (fal)start. Jedynym tytułem zgod- Tymczasem warto inwestować nym z nową modą, który potrafi obro- w nowe marki. Seria Dead Space udo- nić się swoją jakością, okazał się Tomb wodniła, że świeże pomysły są na wagę Raider. Choć i tu niektórzy fani pokręcą złota. Podobne wrażenie wywołał Assas- nosem, w końcu nowa Lara w niczym nie sin’s Creed kilka lat temu. Tytuły te co przypomina dobrze znanej pani arche- prawda zostały rozmienione na drobne olog. Nawet krągłości już nie te. poprzez nadmierną eksploatację, jednak A to jeszcze nie koniec wskrzeszania fakt pozostaje faktem – gracze uwielbia- umarłych. Atari ogłosiło bankructwo. ją dostawać coś nowego, unikalnego. Pod młotek poszły wszystkie jej najzna- Stąd też bierze się wysoka popularność mienitsze serie. Na nowych właścicieli produkcji niezależnych. Przekonali się czekają między innymi RollerCoaster o tym również twórcy Dishonored – ry- Tycoon, Total Annihilation i Test Drive. zyko w ich przypadku się opłaciło. Dorobek 40-letniej legendy zostanie roz- Być może jednak nie jest tak źle, drapany, a prawa do poszczególnych a moje narzekania są wyolbrzymio- tytułów nabędą mało znaczący produ- ne, wszak na horyzoncie majaczy kilka cenci. Podpierając się sławną nazwą, dobrze rokujących serii. Remember spróbują wykorzystać swoje pięć minut. Me, Watch Dogs czy The Last of Us Tylko drugiego Ponga to oni nie stworzą. to tylko jedne z wielu pretendentów Restart serii może przynieść oczeki- do miana tych najlepszych. Jedno jest wany sukces, jeżeli zabiorą się za nią pra- jednak pewne – dopóki Activision nie wowici właściciele marki. Udowadniają zaprzestanie produkcji Call of Duty, to panowie ze Stainless Games, którzy a Electronic Arts nie pogrzebie Need przygotowują nowego Carmageddona, for Speeda, rynek będzie zalewany zgodnego z duchem swojego przodka. mało oryginalnymi i wtórnymi gniota- mi. Na rewolucję raczej się nie zanosi. Tryskająca spod kół jucha być może przy- wróci nadzieję w sercach wielu graczy. Wojciech Onyśków