Doawangardy Scott Walker
Total Page:16
File Type:pdf, Size:1020Kb
ISSN 2084-4999 1,23 zł (w tym 23% VAT) maj-czerwiec 2013 ISSN 2084-4999 1,23 zł (w tym 23% VAT) #11 Dźwięk: Obraz: Słowo: Interakcje: Redaktor naczelny Korekta Tadeusz Bisewski Wydawnictwo EKWITA www.ekwita.pl Redakcja Kamil Downarowicz Karolina Joisan Maciej Kaczmarski Wydawca numer 11 Ana Matusevic Alterpop Media s.c. maj-czerwiec 2013 Agnieszka Młynarczyk ul. Śląska 35/37 ISSN 2084-4999 Wojciech Onyśków 81-310 Gdynia PREMIERY płytowe Primal Scream More Lights ******** Podobno niektórzy ludzie potrafią bawić się bez alkoholu i narkotyków. Spróbować tego członkowie Primal Scream. Odstawili wszystkie używki, obwieścili światu, że są czyści, pełni pozytywnej energii i motywacji do nagrywania nowych kawałków i wy- stępów na żywo. Można odetchnąć z ulgą, że jeszcze nie odnaleźli w sobie Chrystusa… Zwrócili się za to do innego pro- roka – Davida Holmesa, znanego i cenionego producenta, który wy- prawiał już cuda z remiksami nagrań U2, Manic Street Preachers czy Dove. Tutaj także daje się wyraźnie odczuć jego obecność. More Lights to płyta bardzo udana, niezwykle eklektyczna w swojej formie. Muzycy czerpią peł- nymi garściami z bogatych zasobów psychodelicznego rocka lat 60.,współ- czesnych klubowych trendów i mo- torycznych krautrockowych rytmów. Pojawiają się nawet elementy bluesa oraz dźwięki przywołujące w wyobraź- ni krajobrazy Dalekiego Wschodu. Całość jest spójna i diabelnie prze- konująca. Aha, zaleca się słuchać na trzeźwo. Lillte Boots Nocturnes ***** Aż trzy lata musieliśmy czekać na nowy materiał Victorii Hesketh. Materiał, który w znacznej mierze różni się od tego, co mieliśmy okazję usłyszeć na Hands. Wciąż jest to pop, jednak tym razem na usługach nocnych klubów z głośną muzyką taneczną. W sumie nie powinno to nikogo dziwić, bo Vic- toria jest także znaną w branży DJ-ką. Czy warto wpaść do niej na imprezę? Niekoniecznie. Z jednej strony otrzy- mujemy szeroki wachlarz gatunkowy – od dyskotekowych przestrzeni lat 70. (Beat Beat) poprzez surowy house początku lat 90. (Shake), współczesny, odjechany electropop (Motorway) do skocznej odmiany nowej fali (Cre- scendo). Natomiast z drugiej strony brakuje na Noctorunes wyrazistych przebojów, w których zakochamy się od pierwszego przesłuchania. Piosenki są momentami przydługie, przez co tracą dodatkowo na swojej atrakcyj- ności. Z makijażem typu „party” nie jest Heketh do twarzy. Yeah Yeah Yeahs Mosquito ********* Jedyne, co nie podoba mi się w związku z wydaniem nowej płyty Brytyjczyków, to jej okładka. Jest naprawdę koszmar- na. Być może jest to forma żartu, ale jakoś nie trafiła on do mnie. Zupełnie inaczej sprawa wygląda z zawartością muzyczną Mosquito. Tutaj naprawdę ciężko się do czegoś przyczepić. Zespół istnieje już 10 lat i wciąż ma pomysł na ◄ klikaj numer strony, aby wracać do spisu treści siebie i potrafi zaskakiwać. Nie każda grupa wywodząca się z rock’n’rollo- Skala ocen: wej minirewolucji początku XXI wieku **********Space Ritual może się tym pochwalić. Choć YYYs skręcili ostro w stronę electropopu, Stairway********* To Heaven nie porzucili do końca swoich korzeni. Dlatego zetkniemy się na tym albumie To musi******** być miłość ze świetnymi riffami występującymi ******* na równi z syntetycznymi dźwiękami. Dusza diabłu sprzedana Po drodze otrzemy się o chór gospel, ****** rapowane wstawki i reggae. Karen jak Nadciąga noc komety zwykle uwodzi swoim głosem. Potrafi I Can’t Get No Satisfaction***** zedrzeć porządnie gardło, ale i namięt- nie wyszeptać słowa ballady. Czyżby Welcome To The Jungle**** Yeah Yeah Yeahs był obecnie najlep- szym zespołem indie? Do namysłu. Ta piosenka powstała dla pieniędzy*** ** UL/KR Mam tak samo jak ty Ament Kim jest człowiek,* **** jeśli nie człowiekiem tylko W 2012 roku debiutancki album go- rzowskiej grupy odbił się donośnym echem w polskim środowisku alter- natywnym. Szczerze powiedziawszy, dziwiły mnie te wszystkie ochy i achy, roztaczane nad tym wydawnictwem, i tak samo zaskakuje mnie niezwykle ciepłe przyjęcie Amentu. OK, fajnie, że zespół produkuje muzykę, która wpisuje się idealnie w zachodnie mody i jest „na czasie”, ale to chyba jednak za mało? Osoby znające się na rzeczy potrafią jednym tchem wymienić przynajmniej tuzin podobnych wykonawców. Ciężko też spojrzeć na Błażeja Króla jako na „snującego poetyckie wizje, natchnio- nego Kukiza”, bo w swoich tekstach niebezpiecznie zbliża się momentami do poziomu Piotra Roguckiego z Comy. Do- ceniam natomiast otwartą formułę, jaką zastosowali panowie z Ul/KR. Podstawą są tutaj szumiące głębie z zanurzonymi w nich postindustrialnymi bitami oraz tajemniczo bulgoczącymi odgłosami. Kompozycje mają przystępny charakter, lekką senną atmosferę i mogą przypaść do gustu praktycznie każdemu. Przy- zwoita płyta, ale nie warto robić afery. Gloom Subliminal Fortress ********* Tego pochodzącego z Oregonu multiin- strumentalistę, występującego obecnie pod pseudonimem Gloom, możecie kojarzyć z indie rockowego zespołu Circa Vitae. W kapeli pełnił on obowiązki wokalisty. W solowej twórczości nie usłyszymy już jego głosu, za to się do- wiemy, jak radzi sobie z elektroniką. A radzi sobie znakomicie. Subliminal Fortress to EP-ka zawierająca sześć pio- senek + trzy remiksy. Utwory oscylują wokół IDM-owej stylistyki, przyprószonej łagodną chilloutową mgiełką, wzboga- coną o dubstepowe naleciałości. Brady nie boi się sięgać po żywe instrumenty, co dodaje jego kompozycjom dodat- kowego uroku. I tak np. partia pianina w Streams fantastycznie wpisuje się w uwypukloną linię basu, podbarwioną sporadycznymi uderzeniami ksylofo- nu. Warto też zwrócić uwagę na Sore Throat, który brzmi jak John Talabot na zwolnionych obrotach. W Weep and Rattle pobrzmiewają przetworzone gitarowe motywy i coś na kształt harfy? Nic dziwnego, że pod koniec kawałka klimat robi się sielsko-anielski. Zresztą cały album charakteryzuje się niezwykle ciepłym brzmieniem. Płyta ma tylko jedną poważną wadę. Można się przy niej za bardzo rozleniwić… Opracował: Kamil Downarowicz Muzyczne apokryfy Nicka Cave’a Zadziorny punkowiec, posępny poeta, dostojny artysta, religijny freak – tymi epitetami określano Nicka Cave’a w jego ponadtrzydziestoletniej karierze. Właśnie wydał, wraz ze swoim zespołem (The Bad Seeds), album Push The Sky Away i latem przyjeżdża do Polski. Przy tej okazji warto poświęcić kilka słów twórcy Ballad o morderstwach. „Jest pewna określona liczba pio- dawać czadu. Po kilku przetasowaniach senek o cipach, morderstwach w składzie i kombinowaniu z brzmie- i Bogu, które możesz napisać. niem kapela zmieniła nazwę na The Mnie jeszcze trochę ich zostało”. Boys Next Door. Stałymi członkami grupy byli: Nick Cave, Mick Harvey oraz W drugiej połowie lat 70. nastąpił wy- Phill Calvert. The Boys Next Door wy- syp zespołów z pogranicza gotyku, dali jeden długogrający album Door, nowej fali czy death rocka. Margaret Door, minialbum Hee Haw oraz kilka Thatcher dochodziła powoli do władzy, singli. Zyskali uznanie dzięki dzikiej zapowiadając epokę neoliberalizmu, energii zaprzęgniętej w rozszalałą post- zimna wojna trwała w najlepsze, mur punkową maszynerię. berliński wydawał się wieczny, hippi- sowskie ideały dawno straciły ważność, a pierwsza fala punka rozsiewała nihi- listyczne ziarna w umysłach młodych ludzi. Nic dziwnego, że w takich wa- runkach artyści zwrócili się w stronę mroku – ówczesne czasy nie sprzyjały snuciu wizji miłości i pokoju. To wła- śnie wtedy, na ziemiach Australii, do życia powołany został zespół Concrete Volture. Pięciu znajomych ze szkolnej ławy chwyciło za instrumenty i zaczęło Nick Cave W 1980 roku drużyna Cave’a zmie- go się gwałtowanemu tańcu na rurze niła szyld na The Birthday Party i wy- czy wokół ogniska. The Birthday Party płynęła na głębsze morze popularno- tworzyli wyjątkowy klimat, w którym ści, stając się zespołem otoczonym ciężkostrawne i nieoczywiste dźwięki swoistym kultem – który przetrwał do połączone z melodeklamacjami Cave’a dzisiaj. Co ciekawe, wielu ówczesnych tworzyły niepokojącą, chorą i diabel- dziennikarzy muzycznych postrzegało nie przekonującą, prawdziwą do bólu The Birthday Party jako zespół gotycki, całość. co niemiłosiernie wkurzało samych za- „Jeżeli nie mogę mieć na sce- interesowanych. Aby obśmiać to zjawi- nie piwa, to wracam do gard- sko, wydali singiel Release The Bats… eroby. Możecie przez najbliższe jednak uzyskali dokładnie odwrotny 3 godziny zabawiać publiczność, efekt. Etykietka „gotyku” na stałe przy- opowiadając dowcipy”. kleiła się do nich, a sam utwór stał się The Bithday Party to także okres najbardziej rozpoznawalnym tytułem twardych używek, alkoholu, licznych w historii grupy. Miało być śmiesznie, imprez i ekscesów ekipy z Melbour- a wyszło nader poważnie. ne. Ile można tak pociągnąć? W przy- Czym The Birthday Party wyróżniali padku naszych bohaterów trwało to się wśród innych podobnych tworów? 10 lat. Doszły do tego konflikty we- Przede wszystkim podejmowanymi wnątrz zespołu i wypalenie artystyczne. tematami. Mało kto śpiewał wtedy W 1984 roku The Birtday Party prze- o Biblii, grzechu, religijnej interpretacji stało istnieć, a w roku 1986 wydana zła i o Starym Testamencie. Niezwykle została płyta From Her to Eternity wyrazisty i charyzmatyczny frontman sygnowana już przez Nick Cave and hipnotyzował swoim głosem i fascy- the Bad Seeds. Szeregi grupy zasilili nował wyglądem. Do legendy prze- Blixa Bargeld, Barry Adamson, Hugo szedł teledysk do utworu Nick The Race oraz Mick Harvey. W pierwotnym Stripper z 1981 roku, w którym wi- składzie wymieniana także jest Ani- dzimy chudego wysokiego chłopaka, ta Lane, ówczesna dziewczyna Nicka przyozdobionego napisem HELL na Cave’a