<<

Sylwetki

wrażliwy wokal, syntetyczna perkusja i oso- bliwe barwy syntezatorów. Brzmieniowo rozciąga się pomiędzy latami siedemdziesią- tymi (przemyca mnóstwo wątków ze złotej ery ) a tym, co nowe i futurystyczne. Przestrzeń jest zbudowana bardzo in- teligentnie. Nie drażni przeładowaniem, a barwy ciepłe przeplatają się z chłodnymi. Perkusja jest próbkowana, ale odnosi się wrażenie, że w jakimś stopniu pozostaje akustyczna. Zresztą, żywa gra przeplata się tu z rytmami za- programowanymi tak umie- jętnie, że słuchacz do końca nie wie, co zostało wsamplo- wane, a co nie. Sekcję uzupełnia ciepły, Wielcy choć zdyscyplinowany bas. Strona rytmiczna nawet z dzisiejszej per- spektywy brzmi świeżo. Przestrzeń wypeł- niają starannie dobrane klawisze i oszczęd- producenci na, funkująca gitara. Główny wokal został umiejscowiony idealnie i nic niczego nie zagłusza. Trevor Horn wiedział, jak grać ciszą. Sto- sował zasadę „less is more”, choć powiedzieć o tej produkcji, że jest skromna, byłoby prze- Trevor Horn sadą. To rzecz zbalansowana, elegancka, ale Częstokroć słyszymy o producentach muzycznych. też zróżnicowana. Zaskakujące, że nawet na starych masterach pasmo okazuje się bardzo Czy jednak wiemy, jaką odgrywają rolę? szerokie. Horn antycypował to, co miało się Przecież producent producentowi nierówny. stać z muzyką za kilka lat, kiedy do studiów wjadą stoły SSL i wielkie głośniki. Albo może po prostu, jako basista, nie wyobrażał sobie, Michał Dziadosz że mogłoby zabraknąć potężnego dołu? Yes iektórzy czasem tylko wpadają ducent. Dziś przybliżymy te z nich, których 90125, 1983 do studia i mówią: „skasujcie wstyd nie znać. te klawisze, a tu wstawcie sam- O tej płycie napisano właściwie wszystko. pel z trąbką”. Inni stale są na miejscu. ABC Była kontrowersyjna i przełomowa. Dawni Przebudowują struktury, pilnują pasm, , 1982 fani Yes się wściekli, że ich ukochany pro- z hitów potencjalnych tworzą hity praw- gresywny zespół zaczął grać pop. A jednak dziwe. Ba! Zdarza się i tak, że tworzą mu- Ten klasyczny album należy do kanonu album przyniósł kilka błyskotliwych hitów, zykę niemal od początku, bo artysta przy- new romantic. Do muzyki wnosi jednak a za instrumentalny utwór „Cinema” grupa chodzi jedynie z pomysłem, z którym tak więcej niż typowe elementy gatunku, jak: otrzymała Grammy. do końca nie wie, co zrobić. Dlatego postanowiliśmy się przyjrzeć sławnym producentom i firmowanym przez nich wydawnictwom płytowym od zaplecza; rzucić światło na ludzi, którzy stoją za pro- dukcjami, ale nie są tak znani jak wykonaw- cy firmujący albumy. Zaczynamy od Trevora Horna. Kompozy- tora, basisty, wokalisty, ale przede wszystkim producenta. Ilość płyt, w których powsta- waniu uczestniczył, jest imponująca. Znaj- dują się wśród nich albumy przełomowe, za którymi Horn stał całym sobą, oraz takie, w których brał udział jedynie jako współpro-

74 Hi•Fi i Muzyka 4/19 Sylwetki

Rzeczywiście, w porównaniu z klasycz- jak kosmos klawiszami. Słychać – charakte- Z Robertem Srzednickim nymi krążkami Yes, takimi jak „Fragile” czy rystyczny dla Horna – głęboki bas oraz in- – muzykiem, „ to the Edge”, „90125” jest bardzo nie- teligentnie wykorzystane gitary elektryczne. kompozytorem, autorem typowy. Cóż jednak mogli zrobić muzycy Pomimo pozornego bałaganu wszystko jest w czasie, gdy wszystko się zmieniało? Za- uporządkowane. Nie ma tu zbędnego dźwię- tekstów i realizatorem – mknąć się w coraz mniejszych klubach i łu- ku ani zabiegu producenckiego, zaś melore- rozmawia pać ciągle to samo dla starzejących się hippi- cytacje Gary’ego Taylora (w wersji kasetowej Michał Dziadosz: sów, czy zacząć robić coś nowego i wyjść do Geoffreya Palmera) wzbogacają transowy ludzi? Wybrali drugą opcję, a Trevor Horn klimat. Robert Srzednicki – założyciel i współ- (ich dobry znajomy, który zresztą śpiewał właściciel Serakos Studio. Współpraco- na albumie „Drama”) wziął się za produkcję wał z takimi wykonawcami, jak: River- i wyniósł brzmienie zespołu na wyżyny szla- Slave to the Rhythm, 1985 side, Lunatic Soul, Farben Lehre, Komety, chetnej komercji. Amarok, Iluzjon, Skowyt, Lesław i Admi- Od momentu powstania „90125” poja- Grace Jones była nie tylko piosenkarką, nistratorr, Happysad, Pustki. Tworzy duet wiają się głosy, że album jest przeładowany ale także aktorką i modelką. Jej klipy wy- producencki razem z żoną Magdą. i przeprodukowany. Faktycznie, słychać, że glądały jak dzieła sztuki. Podobnie jak ona Jego dorobek płytowy przekracza 160 al- każdy z muzyków zaangażował się na 300 %, sama, bo właśnie taki wizerunek starała bumów, z których kilkanaście znalazło się a cały krążek aż kipi od atrakcji. Właśnie dla- się tworzyć. Wysoka czarnoskóra piękność na liście Olis (zestawienie najlepiej sprze- tego brzmienie musiało zostać ugrzecznione. zagrała nawet w Bondzie („Zabójczy wi- dających się płyt w Polsce). Wykładowca Co innego aranżacje. Są tak gęste, że aż się dok”, 1985). Akademii Menadżerów Muzycznych. pali. Pasma jednak uporządkowano i stono- O brzmienie jednego z jej najbardziej Członek Akademii Fonograficznej ZPAV wano, choć stare mastery dają czasem wraże- klasycznych albumów – „Slave to the oraz Członek Zwyczajny ZAIKS. nie przeładowania środka kosztem skrajów. Rhythm” – zadbał właśnie Trevor Horn. W tej produkcji chodziło jednak o coś inne- To produkcja bardzo zdyscyplinowana. Na go: upakowanie jak największej ilości pory- pierwszym planie wyeksponowano sprę- wających elementów, które odzwierciedlą żysty, funkujący rytm. Nie brakuje jednak potencjał zespołu, a jednocześnie wyniosą fantastycznej, transowej przestrzeni, zgrab- go na szczyty list przebojów. Udało się. nie wplecionych sampli i psychodelicznego klimatu. Recytacje aktora Iana McShane’a Frankie Goes to Hollywood potęgują atmosferę tajemnicy i niesamo- Welcome to witości. Co ciekawe, singlowy „Slave to the the Pleasuredome, 1984 Rythm” został tu rozciągnięty niemal na cały krążek. Elementy z teledyskowej wersji Frankie Goes to Hollywood nie porywa- pojawiają się w innych utworach, podkre- li taką sprawnością instrumentalną jak Yes. ślając integralność albumu. Przy czym nale- Z archiwum Roberta Srzednickiego Powiedzieć o nich, że nie trzymali wysokie- ży zaznaczyć, że znanej powszechnie wersji go poziomu, byłoby jednak niesprawiedli- tutaj nie uświadczymy. Podobny zabieg na Jak postrzegasz Trevora Horna wie. Im po prostu chodziło głównie o trans płycie „The History Mix” zastosował zespół i jego działalność? i ekstazę. Godley and Creme z utworem „Cry”. Może Trevor Horn to legenda. Działając od Ich przełomową płytę z roku 1984 Horn to trochę drażnić tych, którzy nie słucha- wczesnych lat siedemdziesiątych, był potraktował jak pudełko pełne niespodzia- ją albumów i czekają na skondensowane jednym z pionierów tej profesji. Prawdo- nek. Tak, by mogła stanowić wspaniały pre- atrakcje, jednak w myśl tej koncepcji: liczą podobnie był też jednym z pierwszych zent lub bilet do ciekawego świata. Akcja się nie hity, lecz zjawisko artystyczne. producentów muzycznych, których zda- rozwija się powoli. Ci, którzy znają Fran- Trevor Horn znakomicie zrealizował ten nie liczyło się na równi, a kto wie, czy nie kie jedynie z hitu „Relax”, mogą się bardzo zamysł. Wyprodukował album spójny i bar- bardziej od zdania artysty. To człowiek od- zdziwić. „Welcome to the Pleasuredome” to dzo stylowy. Bo przecież przede wszystkim powiedzialny za finalny kształt płyty, po- przestrzenny pop, podbarwiony szerokimi o styl chodziło. cząwszy od wyboru kompozycji, poprzez aranżację, dobór barw oraz instrumentów, po ostateczny charakter brzmieniowy two- rzony w procesie miksu oraz masteringu. Kierownik całego przedsięwzięcia, kieru- jący ekipą zdolnych podwykonawców (jak np. realizator ).

Czy jego styl jest Ci bliski? Bardzo doceniam dopracowanie i dba- łość o szczegóły. Aranżacje są niezwy- kle bogate. Brzmienie głębokie, miękkie i bardzo profesjonalne. Niemniej, w pro- dukcjach Horna jego sygnatura jest tak wyraźna, że niekiedy odnosi się wrażenie,

Hi•Fi i Muzyka 4/19 75 Sylwetki

iż sfera produkcyjna przesłania wartości Propaganda podobnie jak za całą płytą, stał właśnie Tre- muzyczne. Innymi słowy, opakowanie vor Horn. staje się ważniejsze od treści. , 1985 Albumem „ Być może dlatego Horn, poza wyjąt- „Byłam wściekłą dziewczyną, której emo- wpisali się w kanon lat 80. To muzyka przede kiem, jakim jest , pracował z artysta- cje rozpaczliwie szukały ujścia. Chodziło wszystkim do klubu. Nikt nie porównuje mi tylko przy jednej płycie. Najczęściej o bunt” – wspomina Claudia Brücken, wo- brytyjskiego duetu np. do Frankie Goes to udanej, niekiedy przełomowej, ale z ja- kalistka niemieckiego zespołu Propagan- Hollywood, ale w produkcji słychać wiele kichś względów współpraca na niej się da, który tworzyła wraz z Susanne Freytag. cech wspólnych. Pewna zadziorność, pod- kończyła. W ich muzyce element buntu i prowokacji rywająca dźwięki do lotu, charakterystycznie był bardzo ważny. Wiedział o tym Trevor osadzony bas i uporządkowana przestrzeń Znasz jakieś sekrety pracy Horn, podpisując z grupą kontrakt z ramie- to podstawy. Krążek wyróżnia eksponowa- Horna? nia swojej oficyny ZZT. nie elementów rytmicznych. Wokal zdaje O jego metodach i trickach wiadomo się lekko schowany za dominującą ścianą relatywnie niewiele. O innych znanych głównego groove’u. Słychać, że Horn ułożył producentach można przeczytać bardzo wszystko tak, by żadne DJ-skie remiksy nie dużo. Są wywiady, opisy stylu pracy, sprzę- były już potrzebne, a płyta była gotowa do tu… Być może Horn strzeże swoich tajem- odtwarzania na głośnych imprezach. nic, a może po prostu szczyt jego kariery Warto zauważyć, że wersje singlowe bar- przypadł na lata przedinternetowe. Jedną dzo się różnią od albumowych. W krótszych za znanych ciekawostek jest ta o powsta- wariantach radiowo-telewizyjnych kawa wy- niu brzmienia „stopy” w utworze „Relax” kładana jest od razu na ławę. Miksy płytowe Frankie Goes to Hollywood. Połączył tam rozwijają się znacznie wolniej. Trwają dłużej samplowany bas z fortepianem, a następ- i są o wiele mniej intensywne pod względem nie przepuścił przez sampler Fairlight. struktur. Ale u Horna to normalne.

Twoje ulubione płyty, które powstały przy udziale , 1989 Trevora Horna? Brzmienie Propagandy jest zadziorne – „Tubular Bells II”. i niebezpieczne. A porównując je z innymi W 1989 roku Zachód trąbił o dziurze ozo- Piękna, moim zdaniem lepsza i bardziej produkcjami, można by rzec, że bywa chłod- nowej i krzywdach, jakie wyrządził w swo- dopracowana od „jedynki”. Niezwykle ne i surowe. „A Secret Wish” okazuje się ich dawnych koloniach, a Wschód za chwilę plastyczna w doborze barw. jednak płytą zróżnicowaną, nie pozbawioną miał zrzucić kajdany zniewolenia. Muzycy Simple Minds – „Street Fighting Years”. wątków lirycznych, przestrzennych i prze- też mówili o rzeczach ważnych, a gitarę trak- Najlepsza, najbardziej dojrzała, najbar- bojowych. Być może owe różnice wynikają towali jak miecz. Taka też jest płyta „Street dziej przebojowa oraz emocjonalna płyta z faktu, że Horn jedynie nadzorował produk- Fighting Years”, na której, prócz dylema- Simple Minds. Ponoć w trakcie sesji na- cję? Funkcję głównego producenta sprawo- tów refleksyjnych („Wall of Love”, „Belfast graniowej nie obyło się bez tarć. Perku- wał Stephen Lipson. Zespół był kojarzony na Child”), poruszane są tematy polityczne. sista Mel Gaynor, po kłótni z Hornem, całym świecie, a utwór „P: Machinery” trafił Przykłady to „Mandela Day” czy „Biko”. Ten został zdegradowany do funkcji muzyka na ścieżkę dźwiękową serialu „Miami Vice”. drugi jest coverem utworu Petera Gabriela, sesyjnego (na płycie grają też Manu Kat- opowiadającym o mordzie, jaki w 1977 roku che i Stewart Copeland), niemniej efekt Pet Shop Boys wydarzył się w Pretorii w RPA na posterun- jest świetny. Introspective, 1988 ku policji. A muzycznie i brzmieniowo? Mu- Seal – „II”. Tę płytę kochają prawie simy sobie odpowiedzieć na pytanie: co nam wszyscy znani mi muzycy. Materiał oscy- W roku 1988 cały świat oszalał na punkcie przeszkadzało w wybitnej dotąd twórczości luje gdzieś pomiędzy ambitnym popem, singla „Domino Dancing”. Nawet w zmę- Simple Minds z lat 80.? Czy nie uważacie, że soulem a rockiem. Utwór „Bring It On” czonej PRL-em Polsce oglądało się teledysk, lekki bałagan? Pomimo świetnych kompo- to mistrzostwo pod każdym względem. puszczany po Teleekspresie. Za piosenką, zycji trochę za dużo się tam czasem działo. W przypadku Seala to ponoć właśnie Horn jest głównym aranżerem i ubiera w dźwięki szkic, składający się z partii gitary akustycznej oraz wokalu. Kiedyś liczyłem (czytając opis na wkładce CD), ilu muzyków brało udział w nagraniu drugiej płyty Seala. Wyszło mi bodaj 63! Dużo, ale taki jest właśnie styl Horna.

Sam do powyższego zestawienia wybrałem „jedynkę” Seala. Trochę z przekory. Dziękuję za rozmowę.

76 Hi•Fi i Muzyka 4/19 Sylwetki

Trevor Horn dokonał niesamowitej rzeczy, Oldfield odpowiadał za pomysł i kompo- rów, ale nie brakuje też żywej perkusji, praw- bo nie dość, że uporządkował dźwiękową zycje, Trevor Horn – za produkcję. Tym sa- dziwego basu i innych nieprzetworzonych rzeczywistość, to jeszcze nie pozbawił ze- mym udowodnił, że sprawdza się nie tylko instrumentów. społu artystycznego charakteru. Przestrzeń, w repertuarze popowym. Album został zbu- Horn stworzył brzmienie na zasadzie „dla ekspresja, basowe groove’y – wszystko zosta- dowany na rozległych, ale jak zawsze upo- każdego coś miłego”. Jest więc trochę utwo- ło. Simple Minds są nadal sobą. Mało tego. rządkowanych planach. Dużo dzwonków, rów o charakterze soulowym, tych nieco za- Są w szczytowej formie. perkusjonaliów, fortepianów, lekkich gitar, haczających o rock, ale całość spina porządny ale jak przyłoją basem, to od razu wiadomo, radiowy pop. Świetnym przykładem może Seal kto stał za konsoletą. Wszystko pozostaje być kompozycja U2 „Goldeneye”, która zna- Seal lub I, 1991 stonowane i eleganckie. A także nadal bar- lazła się na ścieżce dźwiękowej do kolejnego dzo współczesne. Być może dlatego, że nikt odcinka przygód Jamesa Bonda. Ale u Hor- O tym, że właściwie za każdą płytą Sea- na siłę nie mieszał w instrumentarium. Do- na, jak to u Horna, nie brakuje atrakcji. Prócz la stoi Trevor Horn, wiadomo nie od dziś. minują Steinway, Stratocaster i Korg M1. mocnej sekcji i bogatego tła, spotykamy się Nie było jednak łatwo wyprodukować tak np. z melorecytacjami. Za jedną z nich („In wspaniałe albumy komuś, kto wcześniej wła- Your Wildest Dreams”) stoi Antonio Ban- ściwie stworzył sound lat 80. Nowa dekada Wildest Dreams, 1996 deras. Wersja na Stany Zjednoczone została przyniosła bowiem przełom. Mnóstwo osób zrealizowana z Barrym White’em. Album odcięło się od poprzedniego okresu, skreśla- Babcia Tina nagrała w 1996 jeden ze swo- nie jest jednak eksperymentem. Wersje sin- jąc go i uznając za przebrzmiały. Tymczasem ich najlepszych albumów. I choć nie była to glowe ogólnie pokrywają się z tymi na płycie, a brzmienia mają mało z ryzykownych re- miksów. Może to jednak był moment, że trzeba było dążyć do spójności? W końcu najlepszy czas dla muzyki, czyli lata osiem- dziesiąte, już dawno się skończył.

Podsumowanie

Nie sposób wymienić wszystkich pro- dukcji i wykonawców, z którymi Trevor Horn jest powiązany. To długa lista, pełna imponujących tytułów i nazwisk. W środowisku mó- wi się, że to ciepły Horn nie tylko zdefiniował zupełnie nowe ostatnia studyjna płyta słynnej i wspaniały człowiek. brzmienia, ale w owej wolcie pozostał sobą. wokalistki, to bez wątpienia Podobno obchodzi Co więcej, stworzył charakterystyczną otocz- można mówić o jej ostatnim go nawet, czy muzyk kę wokalu Seala, którą pielęgnował i rozwijał wielkim wydawnictwie. Później ma wygodne łóżko, przez długie lata. zagrała światową trasę, nie omi- bo przecież w czasie Muzyka jest subtelna i artystyczna, a jed- jając Warszawy. Byłem na tym sesji artysta powinien nak wpadająca w ucho i rozrywkowa. Horn koncercie i nie mogłem uwie- być zrelaksowany. On chętnie zatrudniał muzyków sesyjnych, rzyć, że sześćdziesięcioletnia sam uważa, by w studiu czasem do zagrania tylko jedynej, za to ide- wówczas artystka ma w sobie nie zgubić istoty muzy- alnej partii. Zapewne również dzięki temu tyle energii. ki i nie siedzieć w nim ten album brzmi znakomicie do dziś. Stał Sam album wielu zaskoczył. zbyt długo. Ciekawe, bo się inspiracją dla wielu twórców. Po słynne- Fani bardziej rockowej Tiny mogą narzekać wszyscy mówią, że zawsze jako pierwszy go „Killera”, którego Seal nagrał wcześniej na próbkowany charakter niektórych utwo- się zjawia i jako ostatni wychodzi… z brytyjskim muzykiem house Adamskim, sięgnął nawet George Michael.

Mike Oldfield Tubular Bells II, 1992

Choć na łamach „Hi-Fi i Muzyki” prowa- dziliśmy już raz dyskusję na temat tego albu- mu (ja broniłem „dwójki”, Naczelny „jedyn- ki”), pozostaję przy swoim zdaniu. Druga część jest bardziej dopracowana i kropka. Jej produkcja sprawia, że brzmi świeżo do dziś. A przecież od premiery minęło prawie trzy- dzieści lat!

Hi•Fi i Muzyka 4/19 77