E-TYGODNIK 30 SIERPNIA 2019 CO TYDZIEŃ

# II WOJNA ŚWIATOWA 72 więc wojna! Słowa, jakie 1 września roku 1939 wy- Abrzmiały na antenie Polskiego Radia, zapowiadały po- czątek czegoś strasznego. Czego? Wtedy jeszcze nie było CO TYDZIEŃ wiadomo. Co więcej, w chwili wybuchu II wojny światowej wielu Polaków nie spodziewało się, że piekło, jakie przynie- redaktor wydania Michał Wałach śli ze sobą Niemcy, a potem Sowieci, potrwa tak długo. Nie redaguje zespół PCh24.pl miesiąc, nie rok, ale całe, potworne dekady niewoli. Wszak skład i opracowanie graficzne hitlerowskie wojska zostały wyparte znad Wisły w roku 1945, Konrad Kuś, Grzegorz Sztok, Szymon Pipień ale „wyzwolicielskie” dywizje ze wschodu pozostały tutaj aż projekt okładki Tomasz Kumięga do roku 1993!

Mówiąc o najtragiczniejszym konflikcie w dziejach ludzkości warto przyjrzeć się róż- nym aspektom II wojny światowej. Nie było to bowiem starcie toczone w znany z po- przednich stuleci sposób – nie mieliśmy do czynienia z klasyczną walką dwóch armii. Konflikt rozpoczęty (wedle wielu opinii) 1 września roku 1939, jak mało która wcze- TEN E-BOOK śniejsza wojna, pochłonął życie wielu cywili, zaś ich śmierć nie była efektem przy- padku, ale planowej polityki eksterminacyjnej prowadzonej przez totalitarne reżimy. NIE ZOSTAŁ Za niemieckimi oraz sowieckimi działaniami stały bowiem nieludzkie, mroczne i – wbrew pozorom – bardzo zbliżone do siebie ideologie. W 72. numerze „PCh24 Co SFINANSOWANY Tydzień” analizujemy niektóre koncepcje narodowych socjalistów, walkę nazizmu ZE ŚRODKÓW z katolikami, działania podejmowane przez Kościół w obliczu zagrożenia, sojusz Hi- UNII EUROPEJSKIEJ, tlera i Stalina oraz wskazujemy prawdziwego zwycięzcę II wojny światowej. Zapra- FUNDUSZY szam do lektury! NORWESKICH Redaktor wydania ANI ŻADNYCH Michał Wałach PIENIĘDZY PUBLICZNYCH. POWSTAŁ TYLKO Spis treści DZIĘKI WSPARCIU TEMAT NUMERU PRZYJACIÓŁ NSDAPoganie, czyli kto nas napadł? I DARCZYŃCÓW MICHAŁ WAŁACH 3 PORTALU PCH24.PL Swastyka przeciw Krzyżowi 8 GRZEGORZ KUCHARCZYK Mit brennender Sorge. Cios w serce narodowego socjalizmu 13 MICHAŁ WAŁACH Kto rzeczywiście wychował niemieckich zbrodniarzy? 17 ROZMOWA Z PROF. MARKIEM KORNATEM Antypolski, rasistowski potworek. Cała prawda o Wolnym Mieście Gdańsk 24 ANDRZEJ SOLAK Aby do nich dołączyć Pakt, czyli wyrok śmierci i wesprzeć inicjatywę 30 GRZEGORZ KUCHARCZYK Niemcy-Rosja. Pakt Ribbentrop-Mołotow rehabilitowany? „PCh24 Co Tydzień” 33 PAWEŁ CHMIELEWSKI należy kliknąć Komunizm i nazizm jak „syjamscy bracia” 36 PLINIO CORRÊA DE OLIVEIRA TUTAJ Pierwszy września 1939. Czy aby wszystko jasne? 39 GRZEGORZ KUCHARCZYK Amerykańska kultura – prawdziwy triumfator II wojny światowej 42 MARCIN JENDRZEJCZAK DZIEJE SIĘ! 46 Przegląd wydarzeń z ostatnich dni! POLECANE VIDEO Błędy sanacji i druga zdrada Zachodu. Dlaczego Polska przegrała kampanię wrześniową? Newsletter 47 ZAPISZ SIĘ NA LISTĘ Ratowaliśmy uciekinierów z Auschwitz. Zobacz wstrząsające świadectwo pani Marii 47 Kliknij tutaj 48 To oni postawili na Hitlera. Katolicy byli przeciw NR 72 # II2 |WOJNA PCH24 CO ŚWIATOWATYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

NSDAPoganie, czyli kto nas napadł?

MICHAŁ WAŁACH Szarlatani pragnący wskrzesić rzekomo potężną w starożytności rasę aryjską oraz fa- natycznie antykatolicy okultyści marzący o wyrugowaniu chrześcijaństwa z Niemiec. To nie opis germańskich kapłanów z III wieku naszej ery – to poglądy osób, które mia- ły przemożny wpływ na powstanie, a niekiedy także na funkcjonowanie narodowego socjalizmu.

Podglebie mrocznych idei „Późna” druga połowa wieku XIX to bardzo szemrany okres w europejskiej myśli społecznej. Z jednej strony ciągle istniały jeszcze monarchie, a wiele z nich miało katolickie lub przy- najmniej chrześcijańskie oblicze, z drugiej jednak strony społeczeństwa Starego Kontynentu stale targane były rewolucyjnymi konwulsjami. Panoszyło się też mroczne ideowe dziedzic- two oświecenia – gdy próbowano odebrać człowiekowi prawdziwą wiarę i naruszono stary chrześcijański porządek.

Duchowe spustoszenie połączone ze społecznym rozchwianiem zaowocowało najpierw, w pierwszej połowie wieku XIX, romantycznym zwrotem w stronę bezrozumnej idealizacji ludowości oraz fascynacji (niekoniecznie chrześcijańskim) mistycyzmem, zaś w kolejnych latach próbującym tłumaczyć wszystko przy pomocy nauki – szczególnie nauk biologicznych – oraz odrzucającym duchowość pozytywizmem.

Owej „późnej” drugiej połowie wieku XIX towarzyszyło odchodzenie od wiary, rozbudzające się nacjonalizmy, realizowanie się części z narodowych żądań, infiltrowanie umysłów Euro- pejczyków przez materialistyczny (a więc odrzucający Pana Boga) marksizm oraz – im bliżej końca wieku, tym bardziej widoczna – dekadencja. Te wszystkie zjawiska nie pozostały bez wpływu na wiek XX oraz na rozwijające się i triumfujące wtedy totalitarne ideologie, których źródła wyrastają z poprzednich dekad.

NR 72 3 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

Narodziny zła Powiedzieć, że praźródłem zła nazistowskiej ideologii – a potem także praktyki – był grzech, będzie może truizmem, ale warto to uczynić, gdyż dziś już mało kto pamięta o chrześci- jańskim rozumieniu genezy pewnych zjawisk i procesów. Przecież to właśnie grzech pychy i niewiary stał za jedną z najistotniejszych podstaw narodowego socjalizmu – pogaństwem.

Niewiara polegała na odrzuceniu prawdziwej Wiary, zaś pycha na próbie stworzenia przez człowieka własnych zasad religijnych, czy – mówiąc precyzyjniej – duchowości. To tragiczne połączenie wpłynęło na niemałą część życia intelektualnego Niemiec i Austrii przełomu wieku XIX i XX. Trzeba jednak zaznaczyć, że tego typu prądy pojawiały się w różnych częściach Eu- ropy. Za czołową postać światowego okultyzmu tamtego czasu uznać należy Rosjankę Helenę Bławatską – inspirującą się hinduistycznymi wierzeniami współzałożycielkę Towarzystwa Teozoficznego, którego założenia w pewnym stopniu wyznaje dziś ruch New Age.

Volkizm Zjawiskiem typowo niemieckim był natomiast panteistyczny volkizm. Ideowo czerpał on z na pozór sprzecznych nurtów – romantyzmu i pozytywizmu. Wykoślawionym dziedzic- twem romantyzmu (dobrze nam znany polski romantyzm był w wielu aspektach odmienny od romantyzmu w innych krajach) była duchowość odwołująca się do fałszywego obrazu kul- tów germańskich, idealizacja czasów przedchrześcijańskich oraz snucie nienaukowych wizji o rzekomo świetnej przeszłości niemieckiego narodu. Z kolei po pozytywizmie pozostał pęd do wyjaśniania wielu spraw na gruncie nauk przyrodniczych – tak zrodził się (zawleczony do Niemiec z Francji i Anglii, a pośrednio wyrastający z darwinizmu społecznego) rasizm mający ambicje naukowe.

Jednym z czołowych volkistów, a zarazem okultystą, był Guido von List. Austriak z jednej strony zwalczał katolicyzm, z drugiej zaś propagował germańskie neopogaństwo oraz symbol przyjęty później przez całe państwo niemieckie: swastykę. Do grona jego uczniów należał wy- rzucony z zakonu cystersów (najpewniej z powodu homoseksualizmu) Jörg Lanz von Lieben- fels. Wydawał on „Ostarę” – rasistowskie czasopismo, które czytać miał m.in. Adolf Hitler. Ów autor, a zarazem lider i kapłan okultystycznego Neutempler-Orden (jednej z wielu tego typu organizacji w ówczesnym kręgu niemieckojęzycznym), chciał przywrócić dominację rasy aryjskiej poprzez stworzenie eugenicznych klasztorów rozpłodowych – ludzkich farm (co ciekawe, Jörg Lanz von Liebenfels tak naprawdę nazywał się Joseph Adolf Lanz, a wśród motywów zmiany nazwiska wymienia się chęć ukrycia przez niego swojego… żydowskiego pochodzenia; podobnej zmiany dopuścił się zresztą także jego mentor).

W myśl ideologii volkistów-okultystów, na świecie nie było miejsca ani dla Kościoła kato- lickiego – pierwszego do pokonania wroga „cywilizacji aryjskiej” – ani dla „gorszych ras”, które (jak podaje prof. Grzegorz Kucharczyk w tekście pt. „Swastyka przeciw Krzyżowi”) Liebenfels zalecał… palić jako „ofiarę dla Boga”. W kontekście zagłady europejskich narodów – szczególnie Żydów – podczas II wojny światowej, ta idea brzmi jak upiorne „proroctwo”.

Towarzystwo Thule Ta specyficzna duchowość łączy się z postaciami wielkiej polityki głównie w monachijskim Towarzystwie Thule. Ze skrajnie rasistowską i okultystyczną organizacją powiązani byli (we- dle sporej części badaczy) m.in. tacy istotni dla historii narodowego socjalizmu politycy jak Alfred Rosenberg (autor „Der Mythus des 20. Jahrhunderts” – drugiej po „Mein Kampf”

NR 72 4 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

najważniejszej ideologicznej nazistowskiej publikacji), Hans Frank (zarządca okupowanych ziem polskich – Generalny Gubernator) czy Rudolf Hess (sekretarz i bliski współpracownik Hitlera), zaś pod ideowym wpływem środowiska znajdować się miał Anton Drexler (współza- łożyciel DAP, przemianowanej potem na NSDAP), a niewykluczone, że i Dietrich Eckart (jeden z liderów nazistowskiej formacji we wczesnym okresie jej istnienia). Tymczasem Thule-Ge- sellschaft – po okresie aktywności w trakcie rewolucji komunistycznej w Bawarii – zaczęło upadać.

Marsz po władzę Organizacji o profilu volkistowskim oraz nacjonalistyczno-okultystycznym przed, w trakcie oraz po zakończeniu I wojny światowej było jednak w Niemczech i Austrii znacznie więcej. Ich ideologia zwykle łączyła w sobie takie elementy jak germańska megalomania, nastawiony szczególnie antyżydowsko i antysłowiańsko szowinizm narodowy, fascynacja pogaństwem, zgłębianie „wiedzy tajemnej” oraz wrogość wobec katolicyzmu czy szerzej – chrześcijaństwa.

Takie środowiska istniały i działały w okresie Republiki Weimarskiej, a w latach 30. XX wie- ku medialny rozgłos zyskał jeden z „jasnowidzów”, który trafnie „przewidywał” polityczne sukcesy nazistów oraz pożar w Berlinie, jaki stał się pretekstem do zagarnięcia pełni władzy w Niemczech przez NSDAP. Jednak – co może zaskakiwać – los Erika Jana Hanussena nie był po 30 stycznia roku 1933 kolorowy. „Prorok Hitlera” rychło zginął w niewyjaśnionych oko- licznościach.

Co więcej, znając stosunek części narodowosocjalistycznych polityków do okultyzmu można było spodziewać się, że od 30 stycznia roku 1933 nastąpi w Niemczech istny rozkwit bał- wochwalstwa we wszystkich dziedzinach życia publicznego – i owszem, ów „renesans” był dostrzegalny, prominentni nazistowscy politycy fascynowali się magią także w okresie III Rzeszy, a idea walki z „gorszymi rasami” nie została porzucona, jednak zakres owej neo- pogańskiej ekspansji okazał się mniejszy, niż można by się było spodziewać.

Himmler i mroczna świta Wyjątek stanowiły m.in. obszary, na które bezpośredni wpływ miał najbardziej fanatyczny nazistowski okultysta – . To właśnie za sprawą tego polityka kierowane przez niego (SS) stały się istnym pogańskim zakonem, z symboliką głęboko za- nurzoną w ezoteryce (np. germańskie runy stosowane jako symbole niemieckich organizacji i instytucji) oraz zamkiem w Wewelsburgu, który został przeznaczony na siedzibę „Watyka- nu” nowej, narodowosocjalistycznej religii. W westfalskiej twierdzy odbywać się miały także medytacje, seanse spirytystyczne, nazistowskie „chrzty” i „śluby” oraz tajemnicze obrzędy, których przebieg i cele na zawsze okryła mgła historii.

Duży wpływ na Reichsführera-SS miał austriacki okultysta i były członek paramasońskiej loży „Schlaraffia” Karl Maria Wiligut, zwany Rasputinem Himmlera. Owo oddziaływanie zmalało dopiero w chwili ujawnienia wieloletniego pobytu neopoganina w zakładzie psychia- trycznym. Do tego czasu okultysta – mimo zaawansowanego wieku – dorobił się nie tylko pozycji jednego z najważniejszych „naukowców” pracujących dla Himmlera, ale również piął się w górę w hierarchii SS.

Jednak nawet ograniczenie kontaktu Reichsführera-SS z Wiligutem, które nastąpiło późno, nie przerwało ani na moment szaleństwa jednego z najważniejszych polityków III Rzeszy

NR 72 5 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

(które – należy to odnotować – było traktowane z przymrużeniem oka lub wyśmiewane przez wąską grupę innych narodowosocjalistycznych liderów). Tymczasem zarówno w trakcie jak i po zakończeniu współpracy z austriackim okultystą Himmler otaczał się swoistym wia- nuszkiem „autorytetów”, „naukowców” i „ekspertów” oraz – korzystając ze swojej władzy – wcielał w życie pomysły rodem z najmroczniejszych zakamarków neopogaństwa, diabelskie idee, o których była mowa wyżej. Wśród nich znajdziemy np. powołanie (Dzie- dzictwo Przodków) – organizacji „badawczej”, której ponura sława opierała się na „potwier- dzaniu” nazistowskich tez historycznych, antropologicznych (np. poprzez pseudomedyczne eksperymenty na więźniach obozów koncentracyjnych), czy etnograficznych (np. w ramach słynnej wyprawy do Tybetu, która miała udowodnić rasowe teorie o pochodzeniu Niemców – notabene Bruno Beger, jeden z uczestników ekspedycji, już podczas II wojny światowej wybierał w obozach koncentracyjnych ludzi na potrzeby stworzenia przez profesora Augusta Hirta „kolekcji” szkieletów). I w tym szaleństwie nie zabrakło wątków pogańskich, zaś Tybet jako kierunek ekspedycji nie może dziwić, gdyż religie wschodu od zawsze stanowiły ważny punkt odniesienia dla okultyzmu.

Himmler nie poprzestał jednak na „badaniu” historii i „udowadnianiu”, nawet za cenę ludz- kiego życia, swoich szalonych teorii. Uważający się za inkarnację średniowiecznego władcy Henryka Ptasznika Reichsführera-SS chciał także „zadbać” o kolejne pokolenia. W tym celu powstała instytucja (Źródło życia), która była urzeczywistnieniem idei o hodowli rasy aryjskiej.

Państwo na usługach okultystów Niektórzy – i to raczej nieliczni – liderzy III Rzeszy kpili sobie z pomysłów Himmlera, zaś Hitler od pewnego momentu wolał nie być kojarzonym z „magami”. Mimo tego nic nie sta- nęło na przeszkodzie, by zbrodnicze koncepcje Reichsführera-SS były realizowane w pań- stwie rządzonym przez narodowych socjalistów, a potem w kolejnych zajmowanych krajach. Na opór nie natrafiły ani idee podbicia przez Niemców sporej części Europy w celu zdobycia „przestrzeni życiowej”, ani brutalne kampanie antykatolickich oszczerstw, ani też zagłada olbrzymiej części duchowieństwa oraz niemal całych europejskich narodów. Wszak wszystko to było zgodne z założeniami, które pojawiły się w umysłach okultystów-nacjonalistów już w wieku XIX.

Heinrich Himmler nie był zresztą jedynym nazistowskim dygnitarzem zaangażowanym w zgłębianie i praktykowanie „wiedzy tajemnej”. Co prawda dowódcę SS, , policji oraz ministra spraw wewnętrznych i jednego z głównych architektów holokaustu cechował w neopogaństwie niedościgniony fanatyzm, jednak część jego fascynacji podzielali inni na- rodowi socjaliści. Tego typu praktyki interesowały także m.in. Rudolfa Hessa, który chętnie korzystał z usług wszelkiej maści astrologów i „magów” oraz z tworzonych dla niego horo- skopów i mikstur. Wiara w przepowiednie stanowi zresztą wątek jednego z najbardziej tajem- niczych wydarzeń II wojny światowej – samotnego lotu Hessa do Wielkiej Brytanii.

Według niektórych opinii, zainteresowanie astrologią i wiara w horoskopy cechowały także samego wodza III Rzeszy. Adolf Hitler miał korzystać z „magicznych” porad przed podejmo- waniem kluczowych decyzji, zaś chcące przechytrzyć Führera brytyjskie służby zatrudniły… własnego astrologa do przewidywania, co Hitlerowi doradzą jego „magowie” (w tym kontek- ście warto zwrócić uwagę na postać Karla Ernsta Kraffta). Antyniemieckie działania w dniach rzekomo niepomyślnych dla lidera nazistów miały stanowić element wojny psychologicznej.

NR 72 6 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

Klęska czarnej dechrystianizacji Narodowosocjalistyczni liderzy i ich zapatrywania to jednak nie wszystko. Neopogaństwo było bowiem promowane m.in. w ramach Schutzstaffel der NSDAP (SS) czy Deutsche Glau- bensbewegung (Niemiecki Ruch Wiary).

Ktoś może jednak zapytać: co z chrześcijaństwem? Wiara w Chrystusa oraz przynależność do Kościoła bądź też heretyckich – ale jednak chrześcijańskich – zborów protestanckich była obecna w Niemczech od wieków. Odpowiadając na te pytanie należy zwrócić uwagę na dwa elementy: po pierwsze – własna interpretacja chrześcijaństwa, po drugie – prześladowania wyznawców Chrystusa.

Naziści propagowali tzw. „pozytywne chrześcijaństwo” – doktrynę całkowicie wypaczającą przesłanie Ewangelii i czyniącą z wiary kolejne pole do rasistowskiego aktywizmu. Natomiast Kościół katolicki był w narodowosocjalistycznych Niemczech oraz w podbitych przez nazi- stów krajach Europy brutalnie prześladowany. Z jednej bowiem strony już XIX-wieczni okul- tyści wskazywali, że Kościół to dla nich wróg numer jeden, z drugiej zaś strony katolicyzm i nazizm były, są i będą systemami stojącymi w jaskrawej sprzeczności. Wynika to zarówno z narodowosocjalistycznego pogaństwa jawnego jak i… ukrytego. Pogaństwem jest bowiem nie tylko czczenie Wotana, ale również ubóstwianie narodu, które stanowiło istotniejszy ele- ment nazizmu niż otwarte bałwochwalstwo.

Kościół – poza nielicznymi, acz haniebnymi wyjątkami (bp Alois Hudal) – rozumiał zagroże- nia wynikające z odnoszenia sukcesów przez niemiecki narodowy socjalizm. Stąd też w roku 1937 papież Pius XI jednoznaczne i radykalnie potępił hitleryzm w encyklice Mit brennender Sorge, której rozpowszechnianie niemiecki reżim zwalczał.

W trakcie II wojny światowej liczni katolicy (ale też protestanci), zarówno duchowni jak i świeccy, dawali przykłady heroicznej wierności Ewangelii, wierności Jezusowi Chrystusowi i chrześcijaństwu. Nie „pozytywnemu”, ale prawdziwemu, które nakazuje miłować nieprzy- wróc do spisu treści jaciół, modlić się za prześladowców (M 5, 44) oraz naucza, by wzorem Syna Bożego oddawać życie za przyjaciół swoich (J 15, 13). Historia II wojny światowej wyraźnie pokazuje, że upaść może nawet reżim współtworzony przez krwawych, bezdusznych, żądnych krwi i fanatycznie

antykatolickich neopogan, zaś Ci, którzy – wbrew logice tego świata – nadstawiali drugi po- skomentuj na PCh.24.pl liczek, są dziś u boku Najświętszej Maryi Panny w Królestwie Jej Syna. 

NR 72 7 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

Swastyka przeciw Krzyżowi DE(HTTPS://CREATIVECOMMONS.ORG/LICENSES/BY-SA/3.0/DE/DEED.EN) BUNDESARCHIV, BILD 183-1987-0703-507 / UNBEKANNT / CC-BY-SA 3.0 BY-SA [CC 3.0

GRZEGORZ KUCHARCZYK We wrześniu 1939 roku Niemcy hitlerowskie napadając na Polskę rozpoczęły II wojnę światową. Ideologia narodowo socjalistyczna jest niejednokrotnie przedstawiana jako ideologia „skrajnej prawicy”. Niekiedy twierdzi się nawet, że program hitlerowski wy- rósł z chrześcijańskiego dziedzictwa kulturowego, którego charakterystyczną cechą miał być również antysemityzm. Jednak wszystkie te twierdzenia są pozbawioną hi- storycznych podstaw mistyfikacją. W rzeczywistości hitlerowski narodowy socjalizm, obok komunizmu, należał do dwóch głównych wrogów chrześcijaństwa w Europie. A wrogość ta oznaczała dla milionów chrześcijan (także w Polsce) męczeńską śmierć.

Zdaniem wszystkich biografów Adolfa Hitlera przyszły wódz III Rzeszy, chociaż urodzony w rodzinie katolickiej, już w okresie szkolnym trwale oddalił się od Kościoła. Ta utrata wiary manifestowała się przede wszystkim zaprzestaniem jej praktykowania. Jak pisze austriacka badaczka wiedeńskich lat Hitlera (czyli przed rokiem 1914), mieszkając w stolicy Austro- -Węgier nigdy nie chodził on do kościoła, jego życie sakramentalne nie istniało. Przywódca III Rzeszy przyznawał w 1942 roku: Mając trzynaście, czternaście, piętnaście lat nie wierzyłem już w nic, zresztą żaden z moich kolegów nie wierzył już w tak zwaną komunię, poza paroma zupełnie głupimi prymusami! Tylko że ja wtedy byłem zdania, że to wszystko trzeba wysadzić w powietrze!

Okultyzm, gnoza, narodowy socjalizm Odrzuciwszy zatem znienawidzone chrześcijaństwo, swe młodzieńcze (formacyjne) lata Hi- tler przeznaczył na zagłębianie się w lekturę pism tworzących na przełomie XIX i XX wieku w Austrii „ariozofów”, łączących pangermańską mitologię polityczną z okultyzmem (teozo- fią) i gnozą. W pismach takich twórców, jak Guido von List czy Jörg Lanz von Liebenfels (cy- sters wyrzucony z zakonu z powodu homoseksualizmu) – w swojej retoryce łudząco przypo- minających tropiącego dawne spiski i tajemnice Dana Browna – młody Hitler czytał o dawnej cywilizacji ario-germańskiej zniszczonej przede wszystkim przez Kościół katolicki (ewange- lizacja Germanii); o wspaniałej religii Wotana, która przechowuje swoje tajemnice w znakach

NR 72 8 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

runicznych (m.in. swastyce). Wszystko jest jeszcze możliwe do odzyskania – przekonywa- li twórcy okultystycznej wersji rasizmu. Najpierw trzeba uporać się z pierwszym wrogiem cywilizacji aryjskiej, czyli z katolicyzmem, następnie z tzw. „niższymi rasami” (Liebenfels zalecał, na przykład, ich palenie jako ofiar dla Boga). W ten sposób będzie możliwy powrót do „aryjskiej moralności”, w tym „aryjskiej moralności seksualnej”. Liebenfels, któremu temat ów był szczególnie bliski, zalecał między innymi tworzenie specjalnych eugenicznych klasz- torów, w których „aryjskie samce rozpłodowe” miały dbać o przedłużenie czystości aryjskiej krwi.

Po roku 1933 te – wydawać by się mogło – szalone pomysły autorów niszowych pisemek stały się oficjalną polityką narodowosocjalistycznych Niemiec. Himmler – dowódca SS – posta- rał się nawet o realizację pomysłów Liebenfelsa w postaci utworzonego pod auspicjami SS tzw. Lebensborn (aryjskie „źródło życia”, innymi słowy domy uciech dla wyselekcjonowanych rasowo oficerów SS). Reichsführer należał zresztą wśród elity III Rzeszy do osób szczególnie zafascynowanych okultyzmem, gnozą (z niej wypływała cała koncepcja SS jako „wybranej elity”) oraz filozofiami Dalekiego Wschodu (nieprzypadkowo to właśnie Himmler organizo- wał wyprawy do Tybetu, by zapoznać się z „dziedzictwem myśli” dalajlamów).

Kulturkampf i nordycka euroreligia Wzorców do walki z katolicyzmem szukali przywódcy NSDAP także w niedawnej przeszłości Niemiec – w rozpętanym przez Bismarcka Kulturkampfie. Deklarowali przy tym, że w swojej walce z Kościołem będą jeszcze skuteczniejsi od „żelaznego kanclerza”. Dzięki relacjom Her- manna Rauschninga – w swoim czasie jednego z bliskich współpracowników Hitlera – wiemy, że wódz III Rzeszy wytykał Bismarckowi, iż próbował on poradzić sobie z katolicyzmem za pomocą paragrafów i pruskiego wachmistrza. A do tego – jak mówił swoim współpracownikom Führer – by braciszkom dobrać się do skóry, trzeba było przede wszystkim użyć ośmieszania i zohydzania i wycelować je w lud i młodzież.

Wrogość do chrześcijaństwa ujawniał również główny (obok Hitlera) ideolog narodowego so- cjalizmu, Alfred Rosenberg. Jego książka „Mit XX wieku”, należała wraz z „Mein Kampf” Hi- tlera do lektur obowiązkowych wszystkich członków NSDAP, a po roku 1933 stała się jednym z kompendiów ideowych „Tysiącletniej Rzeszy”.

Na kartach swojej książki Rosenberg pisał: „Kościoły wszystkich wyznań ogłosiły: Wiara kształtuje człowieka… Jednakże Nordycko-Europejska Religia – świadomie lub też nie – ogła- sza: to człowiek kształtuje swoją wiarę, lub precyzyjniej: człowiek określa rodzaj i zawartość wyznawanej przez siebie wiary” [pogr. G.K.]. Główny ideolog narodowego socjalizmu zgłosił ponadto postulat utworzenia w Niemczech „Kościoła ludowego” (Volkskirche), który przede wszystkim miał stać na straży honoru narodowego i niemieckiego chrześcijaństwa. Także postać Jezusa została swoiście przez Rosenberga zreinterpretowana: „Jezus jawi się nam dzisiaj jako świadomy siebie mistrz. (…) Dla germańskich ludów liczy się Jego życie, a nie Jego śmierć, gloryfi- kowana przez rasy alpejskie i śródziemnomorskie”.

Radykalny antropocentryzm, fascynacja okultyzmem i gnozą, postulat „ludowego Kościoła” – wszystko to w jakiś szczególny sposób zbliża narodowy socjalizm do współczesnego New Age’u, postmodernistycznego bałaganu myślowego, współczesnych naprawiaczy Kościoła (jakże podobnie do postulatu Volkskirche brzmi wezwanie współczesnych „reformatorów” Kościoła z Austrii: Wir sind die Kirche – My [lud] jesteśmy Kościołem).

NR 72 9 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

Kościół katolicki mówi: NIE! W roku 1934 książka Rosenberga znalazła się na rzymskim Indeksie ksiąg zakazanych. Kościół w Niemczech wskazywał zresztą antychrześcijańskie oblicze ruchu hitlerowskiego jeszcze przed rokiem 1933. W liście pasterskim episkopatu Bawarii z roku 1931 czytamy między in- nymi: „Narodowy socjalizm zawiera w swoim programie kulturalnym herezje, ponieważ albo odrzuca, albo interpretuje w błędny sposób żywotne punkty doktrynalne wiary katolickiej. Również dlatego, że wedle deklaracji jego przywódców, pragnie on zastąpić wiarę chrześci- jańską jakąś nową koncepcją świata. Kierownictwo narodowego socjalizmu stawia rasę ponad religią. Odrzuca ona objawienie Starego Testamentu, a nawet Dekalog Mojżesza. (…) Według punktu 24. programu narodowosocjalistycznego, chrześcijańskie prawo moralne, które jest przecież wiecznie ważne, winno się dostosować do sentymentu moralnego rasy germańskiej. (…) Sądząc po wystąpieniach partii [narodowosocjalistycznej] i jej szefów, można skonstatować, że to, co narodo- wy socjalizm nazywa chrześcijaństwem, nie jest chrześcijaństwem pochodzącym od Chrystusa”.

Podobne słowa znajdowały się w oficjalnych wypowiedziach całego niemieckiego Kościo- ła również po roku 1933. W czerwcu 1934 roku niemieccy biskupi przestrzegali wiernych przed nowoczesnymi poganami, którzy „żądają innego, narodowego, niemieckiego kościoła o od- rębnej – jak mówią – nauce i moralności, i zamiast świętej liturgii jedynego, powszechnego Kościoła, pragną wprowadzić sztucznie wskrzeszone, dawne ludowe obrzędy”. Dwa lata później, w innym liście pasterskim, niemieccy biskupi stwierdzali, że „uszczupla się ciągle zakres działania chrześcijaństwa i Kościoła i ostatecznie zamyka się [Kościół] w murach świątyni”.

Neopoganie w akcji Słowa niemieckich biskupów odnosiły się w ten sposób do realizowanej w latach 1933-1939 hitlerowskiej polityki systematycznego likwidowania katolickich organizacji społecznych (zwłaszcza młodzieżowych – w roku 1936 oficjalnie wprowadzono monopol Hitlerjugend na „narodowe wychowanie”, co oznaczało likwidację wszystkich szkół katolickich), Akcji Ka- tolickiej oraz katolickiej prasy w Niemczech. Wszystko to odbywało się pomimo zawartego w lipcu 1934 roku konkordatu między Niemcami a Watykanem. Hitlerowi bowiem konkordat służył wyłącznie jako taktyczne ustępstwo w okresie konsolidowania władzy. Po uporaniu się z wewnątrzpartyjną opozycją („noc długich noży”) oraz innymi politycznymi przeciwnikami Hitler przeszedł do realizacji własnej wersji Kulturkampfu.

Zgodnie z tym, co mówił w wąskim kręgu zaufanych osób, nie zamierzał ograniczać się do czysto represyjnych decyzji. Mniej więcej od roku 1935 prasa hitlerowska w Niemczech nie ustawała w kampaniach oszczerstw rzucanych na katolickie duchowieństwo. Wulgarny anty- semityzm łączono tam z równie brutalnym antykatolicyzmem (księżom zarzucano wszystko: od rozpusty po handel obcymi walutami). W Rosji bolszewickiej rolę taką spełniało pismo „Bezbożnik”. W III Rzeszy jego odpowiednikiem był „Der Stürmer” w wulgarny sposób ka- rykaturujący na równi Żydów i katolickich księży. Ton i częstotliwość napaści na katolików w prasie hitlerowskiej radykalnie zaostrzyły się po roku 1937, po publikacji encykliki Piusa XI Mit brenennder Sorge potępiającej w całości narodowy socjalizm (rozpowszechnianie ency- kliki w Niemczech zostało oficjalnie zakazane przez władze państwowe).

Potępienie narodowego socjalizmu Stolica Apostolska już wcześniej nie kryła swojego negatywnego stosunku do ideologii NS- DAP. W maju 1935 roku Pius XI przyjmując na audiencji pielgrzymów niemieckich stwierdził, iż wszystkiego próbuje się, by zniszczyć w Niemczech życie chrześcijańskie i katolickie. (…) Za pomocą

NR 72 10 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

tzw. „chrześcijaństwa pozytywnego” dąży się do dechrystianizacji Niemiec i zawrócenia ich ku bar- barzyńskiemu pogaństwu. Trzy lata później, na czas wizyty Hitlera u Mussoliniego, papież wy- cofał się do Castel Gandolfo, gdzie nawiązując do przystrojenia Rzymu swastykami z okazji wizyty Führera nad Tybrem mówił do wiernych: Oto w Rzymie bez żadnej potrzeby zatknięto znak innego krzyża, który nie jest krzyżem Chrystusa. To wystarczy, by zrozumieć, jak bardzo trzeba się modlić, modlić, modlić… Jeszcze w ostatnim swym orędziu bożonarodzeniowym skierowanym do świata (24 XII 1938), Pius XI mówił o krzyżu wrogim krzyżowi Chrystusa.

Całościowe potępienie ideologii narodowosocjalistycznej znalazło się we wspomnianej ency- klice Piusa XI Mit brennender Sorge, skierowanej w roku 1937 do Kościoła w Niemczech (jak każda encyklika, miała ona charakter powszechnego Magisterium). Papież Pius XI po raz ko- lejny odrzucił w niej rasizm, a także odniósł się do tzw. Führerprinzip – czyli niemal boskiego kultu oddawanego Führerowi. Pius XI pisał: „Kto wynosi ponad skalę wartości ziemskich rasę albo naród, albo państwo, albo ustrój państwa, przedstawicieli władzy państwowej albo inne podstawowe wartości ludzkiej społeczności, które w porządku doczesnym zajmują istotne i czcigodne miejsce i czyni z nich najwyższą normę wszelakich wartości, także religijnych i oddaje im cześć bałwochwalczą, ten przewraca i fałszuje porządek rzeczy stworzony i usta- nowiony przez Boga-Człowieka i daleki jest od prawdziwej wiary w Boga i od światopoglądu odpowiadającego takiej wierze”.

Encyklika Mit brennender Sorge odrzucała również zasadę pozytywizmu prawniczego, a więc zasadę wyższości prawa stanowionego nad wiecznymi normami prawa naturalnego. A więc zasadę, która w warunkach narodowosocjalistycznej III Rzeszy objawiła się takimi wynatu- rzeniami, jak tzw. ustawy norymberskie – jak najbardziej legalnie uchwalone przez niemiec- ki parlament, ale depczące prawo naturalne i niezbywalną godność człowieka. W encyklice Piusa XI potępiającej hitleryzm, czytamy: „Jak Boże słońce wszystko oświeca, tak też prawo jego nie uznaje żadnych przywilejów i wyjątków. (…) Ponieważ jest On jedynym Stwórcą, ma prawo domagać się posłuszeństwa od poszczególnych jednostek i od wszelkiego rodzaju społeczności. Posłuszeństwo to odnosi się do wszystkich dziedzin życia, w których kwestie moralne domagają się uzgodnienia z niezmiennym prawem Bożym i skutkiem tego – poddania zmiennego prawa ludzkiego niezmiennemu prawu Bożemu”. W innym miejscu – odrzucając tezę, że to co dobre dla „Ty- siącletniej Rzeszy” jest również moralnie słuszne, papież dodaje: „W życiu wewnętrznym państwa, mieszając dziedzinę pożytku z dziedziną prawa, zapoznaje ona zasadniczą prawdę, że człowiek jako osoba posiada prawa dane mu od Boga, przeto muszą one być strzeżone przed wszelkimi atakami ze strony społeczeństwa, które by chciało im zaprzeczyć, zniszczyć je lub zlekceważyć”.

Ostateczne rozwiązanie kwestii katolickiej W roku 1937 – po publikacji encykliki – gestapo stwierdzało wprost w jednym ze swoich ra- portów: „Nie może już być pokoju między państwem narodowosocjalistycznym a Kościołem katolickim. Roszczenia Kościoła, mające charakter totalitarny [sic!], stanowią wyzwanie dla władz państwowych”. Z tym „wyzwaniem” władze III Rzeszy radziły sobie w charaktery- styczny dla siebie sposób. Szacuje się, że narodowi socjaliści podczas II wojny światowej zamordowali w Niemczech, Austrii i na terytoriach okupowanych ok. 4 tysięcy katolickich księży. Władze hitlerowskie miały również sprecyzowany plan, co zrobić z Kościołem katolic- kim w razie zwycięskiego dla III Rzeszy zakończenia wojny. Prawa ręka Hitlera, Reichsleiter Martin Bormann w okólniku do wszystkich gauleiterów (zwierzchników hitlerowskiej admi- nistracji w terenie) z 9 czerwca 1941 roku, pisał: „Wszelkie wpływy przeszkadzające w pro- wadzeniu narodu przez Führera z pomocą NSDAP lub mające temu zaszkodzić, muszą być NR 72 11 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

udaremnione. Coraz bardziej należy odwracać naród od Kościołów i ich organów, probosz- czów. (…) Nigdzie nie należy pozwalać Kościołom na zyskanie ponownego wpływu na kierowanie narodem. Musi on być bez reszty i ostatecznie złamany”.

Polscy męczennicy Miejscem, gdzie owo „łamanie” Kościoła przebiegało szczególnie bezwzględnie, była oku- powana przez Niemców Polska. W tym kontekście osoba św. Maksymiliana Kolbe jest naj- bardziej znana, choć nie jedyna. Podczas pielgrzymki do Ojczyzny w roku 1999 Jan Paweł II dokonał w Warszawie beatyfikacji 108 polskich męczenników, którzy zginęli z rąk Niemców w czasie II wojny światowej. Wśród wyniesionych wówczas na ołtarze znalazło się wielu księ- ży i biskupów (abp Nowowiejski i bp Wetmański z Płocka, bp Góral z Lublina). Ogółem naziści wymordowali w czasie II wojny światowej około 2000 polskich kapłanów i ponad 200 sióstr zakonnych. Najostrzejsze represje spadały na katolicyzm na obszarach bezpośrednio wcielo- nych do III Rzeszy (w Wielkopolsce – zwanej przez hitlerowców Krajem Warty, na Pomorzu oraz w okręgu łódzkim). Było to prawdziwe księżobójstwo. W diecezji włocławskiej wymor- dowano 49 procent duchowieństwa, w chełmińskiej 48 procent, w łódzkiej niemal 37 procent, w poznańskiej 31 procent. Na polskim Pomorzu (diecezje włocławska i chełmińska) z sześciu- set dziewięćdziesięciu księży, narodowi socjaliści aresztowali (według wciąż nieprecyzyjnych szacunków) czterystu sześćdziesięciu, spośród których dwustu czternastu poniosło śmierć (wymordowano, między innymi, całą kapitułę katedralną w Pelplinie). Resztę kapłanów wy- gnano na teren Generalnej Guberni. Do roku 1940 na Pomorzu pełniło posługę duszpasterską zaledwie dwudziestu księży.

Dowódca SS i policji w Poznaniu w następujący sposób wyjaśniał motywy kierujące władzami niemieckimi w zamykaniu prawie wszystkich kościołów oraz masowym aresztowaniu księ- ży: „Zamknięcie polskich kościołów i internowanie polskiego duchowieństwa było uderze- niem w ostateczną podstawę polskiego poczucia wspólnoty i ducha oporu”. Złudzeń nie po- zostawiał również – szef władz okupacyjnych w Wielkopolsce – gdy w 1942 roku mówił: Wiadomo wam z historii, że polski kler katolicki zawsze był bojownikiem najzaciętszej walki narodowościowej skierowanej przeciwko narodowi niemieckiemu. Było to śmiertelnym grze- chem byłej administracji pruskiej i rządu pruskiego, że nie tylko nie ukrócił działalności polskiego kleru katolickiego, ale wprost przeciwnie, dał mu jeszcze broń do ręki przeciw nam (…). Kler ten tak długo był neutralny, jak długo nie chodziło o coś antyniemieckiego.

Na uwagę zasługuje, że powyższej eksterminacji duchowieństwa katolickiego przez Niemców wróc do spisu treści towarzyszyła nieskrywana niczym nienawiść i pogarda dla katolicyzmu jako takiego. Tym bowiem należy tłumaczyć zburzenie pomnika Najświętszego Serca Jezusowego w Poznaniu czy fakt, że na dni największych fal aresztowań polskich księży wybierano daty związane z kultem maryjnym (15 sierpnia – Wniebowzięcie NMP, 26 sierpnia – święto Matki Bożej skomentuj na PCh.24.pl Częstochowskiej, 7 października – Matki Boskiej Różańcowej). 

ARTYKUŁ ZOSTAŁ OPUBLIKOWANY W 10. NUMERZE MAGAZYNU „POLONIA CHRISTIANA”

NR 72 12 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO FOT.ANONYM/IMAGNO/AUSTRIAN ARCHIVES(S)/FORUM FOT.ANONYM/IMAGNO/AUSTRIAN

Mit brennender Sorge. Cios w serce narodowego socjalizmu

MICHAŁ WAŁACH W czasach, gdy watykańska administracja przykłada wielką wagę do walki z tak zwa- nym globalnym ociepleniem i energetyką węglową, aż ciężko uwierzyć, że jeszcze nie tak dawno – nie wieki, a dekady temu – Kościołem kierowali ludzie właściwie rozpo- znający największe problemy swoich czasów i odważnie występujący w ich sprawie. Mija właśnie 80 lat od potępienia przez Ojca Świętego Piusa XI antychrześcijańskiej ideologii narodowego socjalizmu.

Tryumfy święci dzisiaj rozpowszechniany przez lewicową propagandę mit dwóch ostatnich papieży o imieniu Pius, będących rzekomo „przyjaciółmi nazistów”. Niezależnie jakie kłam- stwa o papiestwie i Kościele dotarły do naszych uszu, człowiek roztropny swoje sądy oprzeć winien na faktach, a nie na dywagacjach, plotkach, kalumniach, czy (jak to ma miejsce ostat- nio) memach. Historia zaś nie pozostawia złudzeń. Papież Pius XI swoim autorytetem i przy pomocy najwyższego rangą dokumentu – encykliki – potępił narodowy socjalizm i ostrzegł świat przez rozkręcającą się w Niemczech falą pogańskiej nienawiści. I to zanim którykolwiek polityczny lider, nawet z liberalno-demokratycznego Zachodu, zdążył pomyśleć o Hitlerze jako zagrożeniu. To tylko potwierdza, że Kościół obdarzony jest charyzmatem rozpoznawania zagrożeń dla ludzkości i ostrzega przed nimi świat.

Czy wolno negocjować z nazistami? Ktoś może zapytać: cóż to za wróg nazizmu z Piusa XI, skoro za jego pontyfikatu Stolica Apostolska i Berlin zawarły konkordat? W encyklice Mit brennender Sorge na wątek ten uwagę zwraca – i to na początku – sam Ojciec Święty, wyjaśniając nam okoliczności podpisania w roku 1933 umowy regulującej stosunki między Watykanem (państwem formalnie powstałym 4 lata wcześniej), a Niemcami.

„Gdy, Czcigodni Bracia, w lecie roku 1933, uwzględniając inicjatywę rządu Rzeszy, polecili- śmy wznowić pertraktacje konkordatowe nawiązujące do długoletniego poprzedniego projek- tu i ku zadowoleniu was wszystkich zakończyć je uroczystym traktatem, kierowała Nami, jak

NR 72 13 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

tego wymaga Nasz obowiązek, troska o wolność zbawczego posłannictwa Kościoła w Niem- czech i o zbawienie dusz mu powierzonych – równocześnie jednak wpłynęło na naszą decy- zję szczere pragnienie, by rzeczywiście przyczynić się do dalszego pokojowego rozwoju i do dobra narodu niemieckiego.

Pomimo wielu poważnych wątpliwości powzięliśmy jednak wtedy decyzję, by swej zgody nie odmówić. Chcieliśmy wówczas, w miarę możliwości, zaoszczędzić Naszym synom i córkom w Niemczech tarć i cierpień, których w ówczesnych stosunkach z całą pewnością można by się było spodziewać. Chcieliśmy wówczas pokazać czynem, ze szukając jedynie Chrystusa i tego, co do Chrystusa należy, wyciągamy do wszystkich rękę do zgody, tak długo, dopóki ktoś jej nie odtrąci” – pisał papież w encyklice datowanej na 14 marca roku 1937, czyli Nie- dzielę Męki Pańskiej.

Pius XI. Papież, który przechytrzył Hitlera Widzimy więc, że przyczyną podpisania konkordatu była szczera nadzieja papieża na poprawę sytuacji katolików w Rzeszy. Warto zwrócić również uwagę, że w roku 1933 społeczność mię- dzynarodowa nie wiedziała tego, co wiemy dzisiaj. Nasi przodkowie oraz sam Ojciec Święty byli ubożsi o znajomość dziejów II Wojny Światowej oraz dokonanych przez Niemców zbrod- ni. U progu sprawowania przez Hitlera władzy kanclerskiej, w oparciu o dostępną wtedy wie- dzę, nie można było traktować jego ekipy jako przyszłych katów całych narodów. Co więcej, jeszcze w roku 1934 – a więc mając pół roku więcej na analizowanie poczynań Hitlera – na układ z Niemcami zdecydowała się Rzeczpospolita Polska.

Nie można mieć pretensji do Ojca Świętego i Kościoła za zawarcie z Niemcami konkordatu rów- nież dlatego, że to właśnie Pius XI jako pierwszy światowy przywódca, w początku 1937 roku, swoją encykliką Mit brennender Sorge (Z palącą troską) ostrzegał przez narodowym socjalizmem i piętnował władze Niemiec. Tymczasem przedstawianym dzisiaj jako wzór walki z III Rzeszą li- derom zachodnich demokracji pojęcie grozy hitleryzmu zajęło jeszcze co najmniej półtora roku, gdyż jesienią roku 1938 zgodzili się na rozbiór Czechosłowacji licząc, że Sudety załatwią sprawę.

Reichskonkordat z roku 1933 był dla Kościoła próbą zabezpieczenia katolików w Niemczech. Zaś z perspektywy polityki Hitlera dokument trzeba odczytywać jako wyrafinowaną grę obliczoną na ustabilizowanie sytuacji wewnętrznej i nie otwieranie zawczasu frontów. Przyjmując taką perspektywę widzimy wyraźnie, że niemiecki wódz w swojej próbie instrumentalnego wykorzy- stania wrogiego mu katolicyzmu i bycia cwańszym od papieża poniósł sromotną klęskę. Pokazują to z resztą okoliczności odczytania w Niemczech Mit brennender Sorge. Dokument podpisany 14 marca roku 1937 wybrzmiał w kościołach nad Renem tydzień później, czyli w Niedzielę Palmo- wą. Encyklika została wiernym przedstawiona niespodziewanie i Kościół w ten sposób wyprze- dził działania policyjne zmierzające do jej przejęcia i zamknięcia ust katolickim hierarchom.

Celne uderzenie w hitleryzm W oparciu o całą dostępną Ojcu Świętemu wiedzę, jaka spływała do niego od Kościoła w Niem- czech oraz jego przedstawicieli na miejscu, papież wydał na początku roku 1937 roku ency- klikę. Datowane na 14 marca Mit brennender Sorge, z perspektywy katolickiego Magisterium, w tym nauki Kościoła o państwie, wierze oraz o miłości bliźniego, krytykował coraz śmielsze poczynania narodowych socjalistów.

Najbardziej oczywistym jest krytykowanie przez papieża Piusa XI odchodzenia licznych grup niemieckich elit politycznych od katolicyzmu, czy szerzej chrześcijaństwa, na rzecz kultów NR 72 14 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

pogańskich, co było jawnym łamaniem przez nazistów I Przykazania Bożego: Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.

„Kto idąc za wierzeniami starogermańsko-przedchrześcijańskimi, na miejsce Boga osobo- wego stawia różne nieosobowe fatum, ten przeczy mądrości Bożej i Opatrzności, która sięga potężnie od krańca do krańca i włada wszystkim z dobrocią, i wszystko prowadzi ku dobremu. Taki człowiek nie może sobie rościć prawa, by go zaliczać do wierzących w Boga” – czytamy w encyklice. Uwaga ma oczywiście charakter ogólny i dotyczyć może nie tylko niemieckiego, ale i każdego pogaństwa. Na tym jednak, rzecz jasna, papież nie poprzestał i o wiele bardziej precyzyjny cios wymierzony w hitleryzm Ojciec Święty zadał krytykując fundamenty hitle- rowskiej ideologii, ubóstwiającej niemieckie państwo i naród oraz rasę i jej wodza.

„Kto ponad skalę wartości ziemskie, rasę albo naród, albo państwo, albo ustrój państwa, przedstawicieli władzy państwowej albo inne podstawowe wartości ludzkiej społeczności, które w porządku doczesnym zajmują istotne i czcigodne miejsce, i czyni z nich najwyższą normę wszelkich wartości, także religijnych, i oddaje się im bałwochwalczo, ten przewraca i fałszuje porządek rzeczy stworzony i ustanowiony przez Boga – Człowieka i daleki jest od prawdziwej wiary w Boga i od światopoglądu odpowiadającego takiej wierze” – ostrzega pa- pież, przypominając, że „Bóg dał swe przykazania jako najwyższy władca. Mają one znacze- nie niezależnie od czasu i przestrzeni, kraju i rasy. Jak Boże słońce wszystko oświeca, tak też prawo Jego nie uznaje żadnych przywilejów i wyjątków. Rządzący i podwładni, ukoronowani i nie noszący korony, bogaci i ubodzy w ten sam sposób podlegają Jego słowu”.

„Objawienie w znaczeniu chrześcijańskim oznacza słowo Boże wypowiedziane do ludzi. Uży- wanie tego słowa na określenie podszeptów krwi i rasy, dla wyrażenia promieniowania historii jakiegoś narodu, wprowadza w każdym razie zamieszanie” – pisze Ojciec Święty dodając, że głoszona przez narodowych socjalistów teoria o nieśmiertelności rozumianej jako trwanie narodu, a nie jako nieśmiertelność czyli wieczne istnienie ludzkiej duszy, to herezja.

Papież jednoznacznie skrytykował również idee „kościoła narodowego” czy nawet pogań- skiego kultu etnicznego, przypominając, że prawdziwy Kościół jest tylko jeden: „Kościół ustanowiony przez Zbawiciela jest jeden – ten sam dla wszystkich narodów. Pod jego kopułą, otaczającą jak firmament całą ziemię, jest miejsce i ziemia rodzinna dla wszystkich narodów i języków (…). Kto burzy tę jedność i niepodzielność, ten zabiera Oblubienicy Chrystusa jeden z diademów, nałożony przez samego Boga na jej skronie”.

„Jeżeli ludzie, którzy są nawet zgodni w wierze w Chrystusa, nęcą nas mirażem narodowego kościoła niemieckiego, to wiedzcie, że będzie on tylko zaprzeczeniem jednego Kościoła Chry- stusowego, wyraźna zdradą tej powszechnej misji ewangelizacyjnej, którą może spełnić i do której może się dostosować jedynie Kościół powszechny. Historia innych kościołów narodo- wych, ich martwota duchowa, skrępowanie i ucisk władz świeckich wskazują na beznadziejną bezpłodność, jakiej ulega z konieczności każda latorośl oddzielająca się od żywego szczepu winnego Kościoła” – czytamy w innym miejscu papieskiej encykliki.

Papież w obronie Żydów W roku 1937 nikt nie wiedział jeszcze, co Niemcy za kilka lat zrobią europejskim Żydom. Zna- na była natomiast ich antysemicka retoryka, która w starozakonnych widziała źródło wszyst- kich kłopotów Rzeszy. Z czasem jej radykalizm narastał. W obliczu coraz wyraźniej rysującej się perspektywy skierowania ostrza niemieckiej machiny państwowej przeciwko mozaistom, NR 72 15 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

Ojciec Święty w swojej encyklice wziął ich w opiekę przypominając o wadze Starego Testa- mentu dla chrześcijan i roli Żydów w historii zbawienia.

Wierność Bogu vs Deutschland über alles W encyklice papież podważa również hitlerowskie tezy o nadrzędnej roli państwa i obowiązku wierności administracji nawet za cenę wierności Kościołowi. Jednak nic, nawet groźby prześla- dowań, nie usprawiedliwia zdrady wiary – przypomina Ojciec Święty. Na wszelkie pokusy i pod- szepty narodowych socjalistów, by odejść z Kościoła, katolik miał obowiązek odpowiedzieć ich autorom: „idź precz szatanie!”. Bowiem „kto się Mnie wyprze wobec ludzi, tego wyprę się i Ja wobec aniołów Bożych” – przypomina słowa Pana Jezusa w swojej encyklice Pius XI. Głowa Ko- ścioła wyjaśnia ponadto genezę prawa. Nie jest prawem wszystko, co jest korzystne dla narodu, a to, co jest moralne i etyczne, gdyż tylko rzeczy dobre prowadzą do faktycznego rozwoju nacji.

Papież w encyklice broni ponadto prawa rodziców do wychowania dzieci w wierze oraz wy- maga, by obowiązkowe państwowe stowarzyszenia młodzieży nie łamały kręgosłupów mo- ralnych katolików. Te zasady są z resztą nadal bardzo aktualne, szczególnie w kontekście publicznej edukacji.

Mit Papieża-nazisty – spłodzony na Kremlu? Pius XI zmarł 10 lutego roku 1939. Z jednej strony nie doczekał końca wojny domowej w Hisz- panii, z drugiej zaś Miłosierny Bóg pozwolił mu nie oglądać z ziemskiej perspektywy tragizmu II Wojny Światowej. Nie sposób odnaleźć w jego życiu cienia sympatii dla niemieckiego, to- talitarnego i brunatnego socjalizmu. Mimo tego współcześni atakują go za Reichskonkordat. Warto więc przy tym odnieść się do jego następcy, papieża Piusa XII, który jako kard. Eugenio Pacelli odpowiedzialny był za negocjacje z Niemcami.

To właśnie na Piusa XII spada najczęściej krzywdzący tytuł papieża-nazisty, jednak będąc jeszcze kardynałem Pacelli nie tylko negocjował podpisanie z III Rzeszą konkordatu, ale także brał udział w pracach nad krytykującą narodowy socjalizm encykliką Mit brennender Sorge. Ponadto Sługa Boży swoją postawą w trakcie II Wojny Światowej dał dowód bezkompromiso- wej walki z krwawymi i bezbożnymi systemami, a po ataku Niemiec na Polskę papież wydał encyklikę Summi pontificatus. Potępił w niej hitlerowski i bolszewicki totalitaryzm oraz napaść na Rzeczpospolitą. Niestety, tym razem tekstu nie udało się odczytać nad Renem, jednak niemiecki ambasador przy Stolicy Apostolskiej nazwał dokument „bezpośrednim atakiem na Trzecią Rzeszę”. W kolejnych latach wielokrotnie swoją postawą udowadniał, że nie akceptuje działań reżimów oraz czynem i słowem zachęcał do miłości bliźniego, także poprzez aktywne dążenia do ratowania Żydów. Głowę Kościoła docenił Instytut Yad Vashem, w którym wiele drzew – symboli życia – poświęconych jest właśnie Piusowi XII.

Za życia Piusa XII nikt nawet nie pomyślał, że można by go nazywać sympatykiem niemieckiego narodowego socjalizmu. Głosy takie zaczęły być powtarzane dopiero po roku 1963, gdy Rolf Ho- chhuth wystawił swoją sztukę pt. Namiestnik. Tragedia chrześcijańska. Autor w pośredni sposób za- wróc do spisu treści rzucił Ojcu Świętemu obojętność, jeśli nie sprzyjanie hitleryzmowi, jednak obecnie to pod adre- sem niemieckiego dramaturga wysuwane są oskarżenia o… współpracę z sowieckim wywiadem.

Czyżby więc klucz do wyjaśnienia genezy fałszywych tez o papieżach sprzyjających Hitlerowi skomentuj na PCh.24.pl znajdował się na Kremlu? 

ARTYKUŁ ZOSTAŁ OPUBLIKOWANY NA PORTALU PCH24 W MARCU ROKU 2017.

NR 72 16 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO FOT.SZ PHOTO / SCHERL / FORUM

Kto rzeczywiście wychował niemieckich zbrodniarzy?

ROZMOWA Z PROF. MARKIEM KORNATEM Ci, którzy sugerują czy też otwarcie głoszą, że nazistami zostawali „ludzie, których wycho- wywały Kościoły chrześcijańskie na swoich nabożeństwach” są albo wrogami Kościoła, albo ludźmi wychowanymi w duchu, jak to określa red. Paweł Lisicki, „religii Holocaustu” czy też holocaustionizmu, albo po prostu wypowiadają się tak na zamówienie wrogów Kościoła. Jest smutnym faktem naszych czasów, że do autorów takich wypowiedzi należą również niektó- rzy hierarchowie Kościoła Katolickiego, którzy są gotowi powiedzieć właściwie wszystko, by zyskać sobie poklask liberalnych mediów – mówi w rozmowie z Tomaszem D. Kolankiem prof. dr hab. Marek Kornat (UKSW, PAN).

Gdzie powinniśmy szukać przyczyn wybuchu II Wojny Światowej? Pierwszą przyczyną jest bez wątpienia taktyczny alians dwóch wielkich mocarstw totalitar- nych pragnących nowego porządku w świecie. Wielką rolę odegrała też wyjątkowa słabość zachodnich mocarstw, które nie potrafiły obronić systemu stworzonego na Konferencji Po- kojowej w Paryżu, chociaż nad pokonanymi w roku 1918 Niemcami miały one do roku 1936 olbrzymią przewagę.

Rozejście się dróg między polityką brytyjską i francuską w połączeniu z Wielkim Kryzy- sem spowodowało ogromne spustoszenie i osłabienie Zachodu w efekcie czego w 1937 roku III Rzesza osiągnęła dominację, a Hitler rozpoczął demontaż ładu wersalskiego.

Kolejna sprawa, to głębokie upokorzenie, jakie odczuwała zdecydowana większość narodu niemieckiego po I Wojnie Światowej. Wielu Niemców w jakimś stopniu było przekonanych, że to właśnie przez ich bierność bądź niedostateczne zaangażowanie w walkę ich kraj nie sprostał wyzwaniom chwili w roku 1918 i poniósł klęskę w Wielkiej Wojnie. Właśnie dlatego tak wielu z nich gorąco pragnęło rewanżu, co też umożliwił im Adolf Hitler, organizując silny ruch polityczny.

NR 72 17 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

Dlaczego Niemcy w tak ogromnej liczbie poparli politykę Führera? Ponieważ widzieli, że jest to polityka sukcesu i że tylko ona pozwoli im „wstać z kolan” i od- zyskać rangę mocarstwa.

Najpierw nastąpiła remilitaryzacja Nadrenii w marcu 1936 r., będąca z jednej strony olbrzy- mim sukcesem Rzeszy, a z drugiej poniżeniem Francji, ponieważ jedyną reakcją III Republiki było złożenie skargi do Ligi Narodów, mimo iż Paryż miał wówczas siłę i możliwości do prze- prowadzenia interwencji zbrojnej, aby to udaremnić.

W marcu 1938 roku miał miejsce Anschluss, czyli przyłączenie Austrii do Niemiec. Pół roku później odbyła się konferencja czterech mocarstw w Monachium, potem nastąpiło rozbicie Czechosłowacji i okupacja Czech, przekształconych w Protektorat. Wszystko to dokonało się przy bierności mocarstw Zachodu. Nie można więc dziwić się, że po tak spektakularnej serii sukcesów Niemcy zostali uskrzydleni przez co z entuzjazmem poszli za Hitlerem i jego wizją świata na front II Wojny Światowej.

Skąd w Niemczech wzięli się naziści? „Przylecieli z Księżyca”, co dzisiaj jest tak ochoczo sugerowa- ne na Zachodzie, czy też Niemcy stali się nimi po przeczytaniu „Mein Kampf”? Pozwoli Pan, że nie skomentuję sugestii, jakoby naziści przez lata żyli na Księżycu. Ruch ten wyrósł w określonych realiach historycznych, kulturowych i duchowych, co zresztą podkre- ślano w polskiej myśli historycznej już wielokrotnie.

Jeśli chodzi o „Mein Kampf”, to książka ta jest w rzeczywistości programem politycznym, chociaż wielu ludzi w dobie międzywojennej czytało ją raczej jako manifest propagandowy, przeznaczony na użytek wewnętrzny jako narzędzie do walki o „duszę” Niemców. Jej głów- nym przesłaniem pozostaje potrzeba odwetu za I Wojnę Światową. Wrogiem głównym Nie- miec jest tam Francja. Ujawniają się też marzenia o „przestrzeni do życia”. Nie jest jednak tak, że po jej przeczytaniu człowiek z miejsca stawał się nazistą. Przestrzegałbym przed takim myśleniem. Trzeba bowiem pamiętać, że w Niemczech istniały całkiem znaczące odłamy spo- łeczeństwa, które sprzeciwiały się ideologii narodowego socjalizmu.

Więc może nazistami zostawali „ludzie, których wychowywały Kościoły chrześcijańskie na swoich nabożeństwach”? Ci, którzy coś takiego sugerują czy też otwarcie głoszą są albo wrogami Kościoła, albo ludźmi wychowanymi w duchu, jak to określa red. Paweł Lisicki, „religii Holocaustu” czy też ho- locaustionizmu, albo po prostu wypowiadają się tak na zamówienie wrogów Kościoła. Jest smutnym faktem naszych czasów, że do autorów takich wypowiedzi należą również niektó- rzy hierarchowie Kościoła Katolickiego, którzy są gotowi powiedzieć właściwie wszystko, by zyskać sobie poklask liberalnych mediów.

Ludzie twierdzący, że to Kościół wychował niemieckich zbrodniarzy nie uwzględniają naj- prostszej kwestii, iż Kościół Katolicki od najdawniejszych czasów, a szczególnie od Soboru Trydenckiego nauczał wprost: na świecie żyją ludzie ochrzczeni, którzy po prostu, mówiąc brutalnie, odpadli od Niego w następstwie takich czy innych życiowych powikłań. Adolf Hitler jest koronnym tego przykładem.

Przyszły Führer urodził się niedaleko Linzu w rodzinie austriackiego urzędnika celnego i tam też został ochrzczony. Zapewne jako dziecko uczęszczał do kościoła, spowiadał się i przystę- pował do komunii świętej, ale czy coś z tego wynika? Absolutnie nic! NR 72 18 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

Co do elity narodowego socjalizmu – w tym czołowych zbrodniarzy – ma zastosowanie ta sama zasada: oni odpadli od wiary katolickiej, choć byli ochrzczeni.

Rozumowanie, iż skoro zbrodniarz był ochrzczony to Kościół jest winien – jest absurdem. Równie dobrze można oskarżyć Kościół za zbrodnie Stalina i powiedzieć, że to chrześcijań- stwo ponosi winę za jego zbrodnie, ponieważ nie tylko był on ochrzczony, ale przecież uczył się w seminarium prawosławnym. Potem zaś stał się zbrodniarzem, który jak się przyjmuje doprowadził do eksterminacji kilkudziesięciu milionów ludzi w swoim kraju.

Jeśli tak będziemy działać i wypowiadać się w taki sposób, to Kościół Katolicki będzie musiał nieustannie przepraszać wszystkich za wszystko i stale bić się w piersi. Hitler, Goebbels, Himmler, Hess i wielu innych po prostu porzucili wiarę. Koniec, kropka!

Przypisywanie Kościołowi ich czynów, jak to zrobił m.in. arcybiskup, metropolita łódzki Grzegorz Ryś i sugerowanie, że stali się zbrodniarzami, ponieważ uczestniczyli w jego na- bożeństwach jest czymś niegodziwym i po prostu obrzydliwym. Wychodzi bowiem na to, że Kościół ma odpowiadać za to, iż ksiądz ochrzcił niemowlę, które w przyszłości wyrosło na zbrodniarza.

Uważam, ze jest to absolutnie skandaliczne! Tak historii pisać nie wolno! To jest rewizjonizm historyczny pod dyktando kół antykościelnych pragnących Kościół osłabić, zohydzić i znisz- czyć.

Wymienił Pan m.in. Hitlera, Goebbelsa i Himmlera. A co z „szeregowymi nazistami”, co z „szere- gowymi zbrodniarzami Wermachtu”, co z gestapowcami etc.? Przeciętny „szeregowy nazista” był wychowany w poczuciu wstydu, upokorzenia i chęci od- wetu za klęskę 1918 roku. Trzeba również pamiętać, że zdecydowana większość niemieckiego społeczeństwa miała przez lata wbijaną do głowy myśl oświeceniową, a zwłaszcza ideę stwo- rzoną przez jakobinów, która mówiła wprost: to państwo jest jedynym gwarantem pomyśl- ności człowieka i ostatecznego zwycięstwa.

Niemiecki mistycyzm oddziaływał na kult państwa. Nie Pan Bóg, nie Kościół Katolicki, ale PAŃSTWO było na pierwszym miejscu, dlatego dla tegoż państwa należało poświęcić wszyst- ko. To myślenie potępił Pius XII w encyklice Summi Pontificatus z października 1939 roku. Papież posłużył się na jej kartach zapomnianym dzisiaj pojęciem: „absolutyzm państwowy”.

„Szeregowy nazista” mógł oczywiście wywodzić się z rodziny katolickiej, ale reżim Adolfa Hitlera skutecznie mordował w nim jakiekolwiek podstawy wiary. W totalitarnych Niemczech wszystko było podporządkowane ideologii Führera i nie dziwmy się, że znalazło się tak wielu, którzy porzucili katolicyzm na rzecz nowej religii stworzonej przez ideologów III Rzeszy.

To narodowy socjalizm, zdaniem Niemców, był nadzieją na przyszłość. Nie Bóg, nie Kościół. Ofensywa nowoczesności podkopała Kościół. I nie ma on moim zdaniem obowiązku prze- praszać za to kogokolwiek. Wezwania do „zadośćuczynienia” i „niedokonanego rachunku sumienia” – które kieruje wobec Kościoła np. Daniel Goldhagen – nie mogą nas wzruszać.

Czy katolik będąc powołanym do Wermachtu mógł powiedzieć: nie, jesteście mordercami i ja nie będę za was walczył?

NR 72 19 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

Oczywiście, że mógł, ale groził mu za to sąd polowy. W III Rzeszy dla nikogo nie było taryfy ulgowej. Każdy obywatel w momencie otrzymania powołania do wojska stawał się żołnie- rzem. Odmowa służby wojskowej oznaczała tylko jedno: obóz albo śmierć.

Jaki był stosunek episkopatu Niemiec do narodowego socjalizmu w dwudziestoleciu międzywo- jennym? Kwestia ta jest niewiarygodnie skomplikowana.

Wiadomo, że niemieccy biskupi zastanawiali się nad potępieniem narodowego socjalizmu pod koniec lat dwudziestych, o czym niejednokrotnie pisała niemiecka prasa. Impulsem do tej refleksji było potępienie w roku 1926 przez papieża Piusa XI Action Française, czyli Akcji Fran- cuskiej, kierowanej przez Charlesa Maurassa – konserwatystę-agnostyka.

Ojciec Święty pod wpływem ostrzeżeń i sygnałów ze strony niektórych biskupów francuskich, w tym arcybiskupa miasta Bordeaux Pierre’a-Paulina Andrieu podjął decyzję o ekskomuni- kowaniu tego ruchu politycznego zarzucając mu, że jego członkowie głoszą supremację wła- snego narodu nad innymi, co jest niezgodne z uniwersalizmem katolicyzmu.

Nie miejsce tu, aby oceniać to potępienie francuskiego ruchu. Pozwolę sobie tylko nadmienić, że rodzi ono wiele wątpliwości. I dodać warto, że 17 lipca 1939 roku Pius XII zniósł wobec Ac- tion Française wszelkie karne sankcje kanoniczne, nie żądając jakiejkolwiek skruchy, czy prze- prosin pod adresem Stolicy Apostolskiej. Wydarzenie to przeszło bez echa, gdyż cały świat żył wówczas kryzysem dyplomatycznym, który poprzedzał rozpoczęcie wojny.

Adolf Hitler mówił podobnie, w związku z czym biskupi Niemiec zastanawiali się nad jego potępieniem. Do tego jednak nie doszło…

Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że Episkopat Niemiecki doszedł do wniosku, iż mogłoby to jedynie pogłębić podziały w społeczeństwie niemieckim i nie dałoby żadnego skutku.

Druga sprawa: w odróżnieniu od francuskich hierarchów, biskupi Niemiec nie poprosili pa- pieża o interwencję, tylko czekali aż sam Pius XI podejmie kroki w tej sprawie. Papież nie mógł jednak tego zrobić ze względu na diametralnie różne komunikaty na temat sytuacji w Niemczech. Myślę, że olbrzymią rolę odegrał tu również Sekretarz Stanu kard. Pacelli (od wiosny 1930), były nuncjusz w Berlinie, który bardziej niż ówczesny papież ufał w potęgę dyplomacji i pokładał nadzieje w prawie międzynarodowym.

Ogromny wpływ na taki stan rzeczy miał jeszcze jeden czynnik, mianowicie niemieccy bisku- pi obawiali się, że na skutek kryzysu politycznego i ekonomicznego może dojść do pogrążenia się Niemiec w anarchii lub nawet zwycięstwa komunistów. Te obawy miały swoje uzasadnie- nie i dlatego Kościół w Niemczech postanowił zrobić wszystko, aby „czarne scenariusze” nie zostały zrealizowane. Stąd też w episkopacie Niemiec zapadła decyzja, że potępienie nazistów w tych warunkach jest pomysłem niedobrym i należy czekać na jakieś rozwiązanie sytuacji. Liczono na to, że naziści „wypalą się od wewnątrz” bądź stracą swój impet w walce politycz- nej, a co za tym idzie – poparcie społeczne.

Czy właśnie dlatego narodowi socjaliści zostali dołączeni do „zjednoczonej prawicy”?

NR 72 20 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

Tak, a pomysłodawcą takiego rozwiązania był lider Katolickiej Partii Centrum ks. Ludwig Kaas. To on uznał, że tylko w ten sposób uda się uratować kraj przed krachem i ofensywą komunizmu.

Trzeba również pamiętać, że istotą kryzysu Republiki Weimarskiej był upadek trzech par- tii centrowych, podtrzymujących ład w państwie: liberałów, socjaldemokratów i katolików. Z tym że Katolickie Centrum i tak relatywnie utrzymywało swój stan posiadania. Wielu Niemców nadal, mimo rozczarowania do republikańskiego i liberalnego państwa, głosowało w myśl mądrej dewizy: „katolik głosuje na katolika”.

Nie dziwmy się więc, że w tak arcyzłożonej i arcytrudnej sytuacji Kościół Katolicki w Niem- czech nie potępił narodowych socjalistów, a jedynie ograniczał się do wystąpień biskupów i księży bardzo dobrze pokazujących konflikt pomiędzy doktryną narodowego socjalizmu a nauką Kościoła.

Czy Adolf Hitler prowadził własną grę z episkopatem Niemiec i Watykanem? Ależ oczywiście!

Kiedy Hitler doszedł do władzy, to jedną z pierwszych jego inicjatyw była propozycja zawarcia konkordatu Rzeszy. O rozwiązaniu takim marzył już wcześniej nuncjusz w Berlinie kard. Pa- celli. Hitler powierzył rokowania Franzowi von Papinowi, katolickiemu konserwatyście. Akcja została zakończona zawarciem porozumienia. Konkordat podpisano w Rzymie 20 czerwca 1933 r. i była to pierwsza dużej rangi umowa, jaką podpisał rząd Hitlera.

Umowa konkordatowa gwarantowała wprawdzie Kościołowi utrzymanie stanu posiadania, ale jednocześnie Hitler osiągnął wielki cel, mianowicie spacyfikował Kościół, a Katolicka Par- tia Centrum, na polecenie papieża, sama się rozwiązała. Nie trzeba więc było jej likwidować na mocy ustawy „o ochronie narodu i państwa”. Wspomniany przeze mnie ks. Kaas został odwołany do Rzymu, gdzie otrzymał purpurę kardynalską i został mianowany na podrzędne stanowisko prefekta tzw. fabryki św. Piotra.

Taki rozwój wypadków pozwolił Hitlerowi ruszyć do przodu i ustanowić reżim totalitarny.

Czy Pius XI ułatwił Hitlerowi likwidację pluralizmu politycznego w Niemczech? Zapewne tak, ale jaka była alternatywa dla ówczesnego postępowania papieża? Co mógł zrobić innego? Jeśli ktoś chce, aby wezwał katolików do walki czynnej z narodowym socjalizmem, to daje wyraz dzisiejszym nastrojom i odczuciom. Stosuje tzw. prezentyzm, który jest wielką pułapką dziejopisarstwa. Ja do takiego uprawiania historii nigdy nie dołączę.

Trzeba zarazem pamiętać, że gdyby Stolica Apostolska wezwała katolików niemieckich do walki, to taki krok byłby ścieżką do wojny domowej. Narodowi socjaliści nie byli bowiem ludźmi, którzy walczyli tylko słowami, ale posiadali uzbrojone formacje SA i SS, których nie zawahaliby się użyć przeciwko katolikom. Istniały więc dwie opcje: albo ugoda z hitlerow- cami, albo wojna domowa. Jeśli ktoś mówi dzisiaj, że Kościół mógł wówczas prowadzić inne działania, to ja pytam: jakie?

Zgodzimy się zapewne, że narodowy socjalizm można było zatrzymać jedynie siłą, a działania Hitlera w polityce i wewnętrznej i międzynarodowej jednoznacznie tego dowodzą. Notabene Carl

NR 72 21 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

Schmitt – niesłusznie nazwany później „koronnym jurystą III Rzeszy” – mniej więcej to pro- ponował. Chciał, aby Prezydent Rzeszy (Hindenburg), działając jako Hütter der Verfassung na podstawie artykułu 48. konstytucji weimarskiej, zawiesił ją, wprowadził stan wyjątkowy i zdelegalizował NSDAP. Schmitt wierzył, że żołnierz wypełniłby przysięgę i poszedł za rozka- zami swego wodza naczelnego. Nie jest to jednak dla mnie oczywiste, bo musimy pamiętać, że w roku 1932 zdarzały się wypadki, kiedy w małej miejscowości w nocy znikał posterunek poli- cji. Policjanci z bronią w ręku zbiegali do SA, „bez śladu” i przez jakiś czas miejscowi ludzie nie mieli komu zgłosić popełnienia przestępstwa kryminalnego, jeśli akurat takie się przytrafiło.

Na wskazane powyżej rozwiązanie nie poszedł prezydent-marszałek i pogardzanego przez siebie Hitlera uczynił kanclerzem. Po odebraniu przysięgi od niego i jego ministrów (wśród których było tylko dwóch nazistów) rzucił jeszcze słowa: „A teraz Panowie, z Bogiem na- przód!”. Na pewno scenariusz, o którym rozmyślał Schmitt, oznaczał wojnę domową – po- wtórkę tego, co Niemcy przeszły w dobie wojny religijnej podczas Reformacji. W każdym razie Kościół (Episkopat) nie mógł podjąć zbrojnej walki z ruchem narodowego socjalizmu, bo nie miał własnych sił zbrojnych. To oczywiste.

Jak na to wszystko patrzył Pius XI? Pius XI był bardzo mocno przywiązany do tezy, że liberalizm i socjalizm z każdym dniem podkopują Kościół. Jego zdaniem wszędzie tam, gdzie się tylko wyłonił rząd nie-liberalny i nie-socjalistyczny, a chcący iść na kompromis ze Stolicą Apostolską, należało „łapać chwi- lę” i wykorzystać ten moment do zawarcia umowy konkordatowej.

Pozwolę sobie przytoczyć jeszcze jeden arcyciekawy fakt. Kiedy papież Pius XI wydał (14 mar- ca 1937 roku) swoją wspaniałą encyklikę Mit brennender Sorge rozkazał, aby w niedzielę pal- mową wszyscy proboszczowie niemieccy po Mszy Świętej odczytali ją wiernym w Kościołach, co też się stało.

Wiadomo, że po tym akcie Himmler, Goebbels i cała ścisła elita otaczająca wodza wpadła na pomysł, aby w odwecie ostatecznie rozprawić się z Kościołem. Wtedy to po raz pierwszy Go- ebbels i Himmler wyjawili szatańską myśl – chodziło o oskarżanie na masową skalę księży o molestowanie seksualne dzieci, młodzieży i kleryków.

Mimo ogromnej mobilizacji ostatecznie nie doszło do zrealizowania tego szatańskiego pomy- słu, ponieważ Hitler uznał, że należy zawiesić Kirchenkampf – walkę anytkościelną – ponieważ najważniejsze jest ostateczne zwycięstwo w walce z wrogami zewnętrznymi. Jego zdaniem walka z Kościołem mogłaby niepotrzebnie podzielić naród. „Zatrzymujemy to, a z klechami się rozliczymy po wojnie”, miał wówczas powiedzieć Führer.

Zachęcam w tym miejscu do lektury wydanych w przekładzie polskim Rozmów przy stole. Są to zapisane w postaci stenogramu – na polecenie Martina Bormanna – spontaniczne wypo- wiedzi Hitlera z czasu wojny – do ludzi, którym najbardziej ufał. Po lekturze tych zapisków odnosimy wrażenie, iż poziom jego nienawiści do Kościoła jest tak wielki, że nie ustępuje zachowaniu Lenina i Stalina. Różnica jest tylko taka, że Hitler ze względów taktycznych nie mówił tego co myślał o Kościele i katolikach publicznie, a Lenin i Stalin atakowali chrześci- jaństwo jawnie.

Podam jeszcze bardzo konkretny przykład: kiedy do wiadomości hierarchów niemieckich do- tarła informacja o przeprowadzaniu przymusowej eutanazji na chorych czy niepełnosprawnych NR 72 22 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

dzieciach, to wówczas bardzo energicznie zaprotestowali i ich protest przyniósł pozytywny skutek. Reżim Hitlera, co prawda z wściekłością, ale jednak porzucił tego typu praktyki, po- nieważ nie chciał prowadzić Kirchenkampf. Wiemy jednak, że ten „program”, do niego miał powrócić po wygraniu wojny, kiedy to, jak wspominałem, miano przeprowadzić „ostateczne rozwiązanie kwestii Kościoła w Niemczech”.

I tutaj powstaje pytanie: czy gdyby biskupi niemieccy wystąpili w podobny sposób w obronie Ży- dów, to czy mogliby coś zdziałać i przynajmniej część z nich uratować? Zdania w tej kwestii są mocno podzielone. Od dawna. W mojej ocenie Kościół nie mógł w tej sprawie zrobić więcej niż zrobił, ponieważ oznaczałoby to rzucenie wyzwania III Rzeszy – wyzwania skazanego na totalną klęskę. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie sytuacji, w której Kościół nie zostałby poważnie poszkodowany. Oczywiście trudno sobie wyobrazić fizyczną eksterminację milionów katolików niemieckich, ale np. aresztowanie biskupów, czy rozwią- zanie zakonów lub zamknięcie seminariów już tak.

Moim zdaniem Episkopat Niemiec nie mógł zdobyć się na więcej i podjął najbardziej pragma- tyczną z dostępnych możliwości. Gdyby zdobył się na potępienie narodowego socjalizmu, Kościół niemiecki poniósłby na pewno ofiary. Hitler po prostu szybciej niż planował reakty- wowałby Kirchenkampf i rozpoczął kolejne dzieło zniszczenia.

Niektórzy biskupi niemieccy jak np. arcybiskup a późniejszy kardynał Conrad Gröber w sposób dalekowzroczny i odważny poddali analizie narodowy socjalizm jako ruch pogański i prze- kazali na ten temat w czasie wojny dossier Ojcu Świętemu Piusowi XII. Encyklika o Kościele, która była fundamentem eklezjologii do czasu tragicznego Soboru Watykańskiego II, a zaty- tułowana Mystici Corporis Christi i wydana 29 czerwca 1943 roku w uroczystość Zesłania Du- cha Świętego, stanowiła efekt tych impulsów. Biskupi niemieccy widzieli szatańskie oblicze narodowego socjalizmu z całą wyrazistością i wystawili mu uczciwą ocenę. Czym innym było jednak przekazanie jej kanałami dyplomatycznymi do Watykanu, a czym innym jej publiczne wygłoszenie potępienia.

Oczywiście były różne postawy biskupów. Szczycimy się jako katolicy postępowaniem takich osobistości jak Clemens-August von Galen (którego beatyfikował Benedykt XVI) albo wspo- mniany Gröber. U niektórych hierarchów nie dostrzeżemy oznak sprzeciwu nawet wówczas, kiedy to było chyba możliwe. Na przykład kard. Adolf Bertram (arcybiskup wrocławski i prze- wodniczący fuldajskiej Konferencji Biskupów) nie zdobył się na żadną interwencję wobec uwięzienia profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego w listopadzie 1939 roku, chociaż był o to

proszony. wróc do spisu treści

Dzisiaj na pewno szczycilibyśmy się tym, gdyby zebrał się np. episkopat w Fuldzie i eksko- munikował Hitlera. Można to było zrobić, bo każdego ochrzczonego można ekskomunikować,

chociaż w przypadku Hitlera, oczywiste jest, iż odpadł on od religii katolickiej na długo przed skomentuj na objęciem urzędu kanclerskiego. Pytanie jednak, co działoby się na drugi dzień i później? PCh.24.pl

Dziękuję za rozmowę. 

ARTYKUŁ ZOSTAŁ OPUBLIKOWANY NA PORTALU PCH24 W PAŹDZIERNIKU ROKU 2018.

NR 72 23 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO FOTOGRAF: PIOTR MECIK / ARCHIWUM: FORUM

Antypolski, rasistowski potworek. Cała prawda o Wolnym Mieście Gdańsk

ANDRZEJ SOLAK Niedawno władze Gdańska zapowiedziały, iż zamierzają uczcić kolejną rocznicę na- paści Niemiec hitlerowskich na Polskę „radosnym pochodem”, tańcami i „wspólnym świętowaniem” z udziałem delegacji niemieckiej.

Radość dawna i dzisiejsza Informacja wywołała zrozumiałe zainteresowanie. Toć powszechnie wiadomym jest, iż przed laty, dnia 1 września roku pamiętnego, ulice Gdańska również zalały fale radości. Tłumy niemieckich Gdańszczan wyległy wtedy ze swych domostw, by entuzjastycznie po- witać „wyzwolicieli” z Wehrmachtu i SS. Gdzieś w tle słychać było strzały – w ogniu i od kul ginęli obrońcy Poczty Polskiej przy Hevelius Platz, a lokalna policja rozpoczęła polowanie na słowiańskich „podludzi”. Wprawdzie odparte spod szańców niemieckie oddziały szturmowe lizały bolesne rany, co nieco mąciło nastrój powszechnej ekstazy, tym niemniej dla tutejszych sojuszników III Rzeszy były to z pewnością chwile szczęśliwe, stosowna okazja do radosnych pochodów, tańców i wspólnego świętowania.

Pomysł obecnych włodarzy grodu nad Motławą, aby niemiecką napaść uczcić wesołym „ju- blem”, jakoś nie wzbudził oczekiwanej ekscytacji. Naród podzielił się na stronników tezy o niebywałej głupocie lokatorów tamtejszego Urzędu Miasta oraz na osoby skłonne upatrywać u autorów „wspólnego świętowania” duchowego powinowactwa z radosnymi gdańszczanami sprzed 80 lat. Oba stanowiska mają swoich zwolenników.

Przy tym wszystkim pomysł wesołego świętowania w dniu 1 września wydał się dla wielu logicznym zwieńczeniem mody na Wolne Miasto Gdańsk (WMG), natrętnie lansowanej od szeregu lat przez pewne środowiska. Hotel „Wolne Miasto”, osiedle o tej nazwie, tramwaje w barwach z okresu międzywojnia, podkoszulki, naklejki – to tylko niektóre jej przejawy. Z modą trudno walczyć, zwłaszcza że niektórzy jej akolici utrzymują, że chodzi im o Wolne Miasto z czasów napoleońskich, albo o powiew wolności z 1980 roku.

NR 72 24 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

Wszakże w roku 2016 gdańscy radni z Platformy Obywatelskiej postanowili uczcić przedwo- jenne WMG bez żadnych niedomówień. Uchwalili oni nadanie nazwy rondu na skrzyżowaniu ulic Kartuskiej, Lubczykowej i Otomińskiej, w miejscu, gdzie przed wojną przebiegała granica polsko-gdańska. Nazwa brzmi: „Rondo Graniczne Wolne Miasto Gdańsk – Rzeczpospolita Polska (1920 - 1939)”. Jakby tego było mało, w pobliżu wbito słup graniczny z czasów WMG. W uza- sadnieniu uchwały rajcowie stwierdzili: „Przywrócenie pamięci fragmentu przebiegu historycznej granicy […] pozwoli na zachowanie faktów historycznych związanych z Gdańskiem i stanowić będzie walor edukacyjny”.

Gdańscy politycy, tak zapatrzeni w walory edukacyjne, nie powinni mieć zatem pretensji, jeśli przypomnę, czym było Freie Stadt .

Zarzewie Rzeczpospolita utraciła Gdańsk w roku 1793. Miasto zagarnęły Prusy podczas II rozbioru. W roku 1807 Napoleon Bonaparte, spuściwszy Prusakom srogie lanie, po raz pierwszy ogłosił gród i jego okolice wolnym miastem (w rzeczywistości pod zarządem francuskiego guberna- tora). Ów twór przetrwał ledwie 7 lat, by po kongresie wiedeńskim powrócić do państwa pru- skiego, a następnie wraz z nim znaleźć się w granicach Cesarstwa Niemieckiego (II Rzeszy).

Po klęsce Niemiec w Wielkiej Wojnie, o losach Gdańska rozstrzygnęły postanowienia traktatu wersalskiego. Francuzi byli skłonni przekazać miasto odrodzonemu państwu polskiemu, cze- mu jednak kategorycznie sprzeciwili się Brytyjczycy. W styczniu 1920 roku Gdańsk został odłączony od Niemiec, a 15 listopada tego roku oficjalnie ogłoszono go Wolnym Miastem. W skład tworu wchodziły powiaty miejskie: Gdańsk i Sopot oraz powiaty ziemskie: Gdańskie Wyżyny, Gdańskie Niziny, Wielkie Żuławy; razem zajmowały one powierzchnię bli- sko 1900 km².

WMG posiadało konstytucję, hymn, walutę (guldeny gdańskie), parlament (). Władzę wykonawczą sprawował Senat. Językiem urzędowym był język niemiecki, choć obywatele na- rodowości polskiej mieli otrzymywać polskojęzyczne tłumaczenia pism urzędowych.

Wolne Miasto Gdańsk trudno uznać za twór w pełni suwerenny, jego faktyczna wolność była mocno ograniczona na rzecz Ligi Narodów oraz Rzeczypospolitej. Polska miała reprezento- wać WMG na arenie międzynarodowej, otrzymała też prawo do wykorzystywania gdańskiego portu morskiego do własnych potrzeb importowo-eksportowych. Miasto należało do obsza- ru celnego RP. Portem oraz żeglugą na Wiśle zarządzała polsko-gdańska Rada Portu i Dróg Wodnych. Polacy kontrolowali kolej gdańską, posiadali tu własną pocztę, służbę telefoniczną i telegraficzną. Nadto w roku 1924 Liga Narodów przyznała Rzeczypospolitej prawo do utrzy- mywania składnicy tranzytowej ochranianej przez załogę wojskową na półwyspie Wester- platte.

Ludność zrazu liczyła 350.000 mieszkańców, w większości Niemców. Wedle ówczesnych ofi- cjalnych spisów pochodzenie polskie deklarowało zaledwie 3 proc. ludności. Mogły to być dane zaniżone, skoro w pierwszych wyborach do Volkstagu w roku 1920 na listy polskie od- dano pokaźną liczbę 9321 głosów. Potem do WMG napłynęło sporo osiedleńców z obszaru II RP, zarówno Niemców, jak i Polaków. W roku 1929 liczbę osób „powiązanych z polskością” szacowano na 35.000 (na ogółem 407.000). Na obszarze WMG egzystowała również dziesię- ciotysięczna społeczność żydowska.

NR 72 25 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

Idea przekształcania spornych terytoriów w twory polityczne obdarzone większą lub mniej- szą autonomią była w owym czasie dość powszechna. Inicjatywy takie były niemal zawsze wynikiem kompromisu, w wypadku Gdańska stanowiły próbę pogodzenia przeciwstawnych żądań Polaków i Niemców. Tu jednakże kompromis nie zadowolił nikogo, stał się natomiast zarzewiem nowych konfliktów.

Ciemne plamy Przeszło wiekowe przebywanie pod panowaniem pruskim zaciążyło na mentalności miej- scowego establishmentu. Zrozumiały był fakt, że oderwanie Gdańska od byłej Rzeszy miejscowi Niemcy zareagowali wybuchem gniewu. Znalazło to odbicie w masowych demonstracjach gdańszczan, z udziałem dziesiątków tysięcy ludzi. Jednak powszechna niechęć do Polaków znajdowała ujście także w działaniach irracjonalnych.

Latem 1920 roku na Warszawę maszerowały dywizje Armii Czerwonej. Dla wszystkich my- ślących ludzi było jasne, że w wypadku klęski Polaków również los Gdańska mógłby okazać się niewesoły. Tymczasem obecni w mieście niemieccy lewicowcy nawoływali do przeciwsta- wiania się „białogwardyjskiej Polsce” i udzielenia wsparcia rewolucji światowej. Na ich wezwa- nie miejscowi dokerzy odmówili rozładunku holenderskiego statku „Triton”, który przybył z ładunkiem amunicji dla Wojska Polskiego; zablokowano też wstęp do portu łotewskiemu transportowcowi „Saratows”, na pokładzie którego przerzucano polskich ułanów z frontu litewskiego (ostatecznie „Tritona” rozładowali stacjonujący w Gdańsku żołnierze brytyjscy, zaś nasi ułani zostali wyokrętowani w pewnej małej, wówczas prawie nieznanej nadmorskiej wioseczce o nazwie Gdynia).

W następnych latach również nie brakowało konfliktów. Polacy przebywający na obszarze WMG spotykali się z szykanami. Władze dążyły do sparaliżowania pracy polskich celników, kolejarzy, poczciarzy i przedstawicieli innych służb. Urzędujący w mieście Wysoki Komisarz Ligi Narodów był bezsilny.

Niemieccy Gdańszczanie utrudniali Polakom korzystanie z portu morskiego. Rząd w Warsza- wie wyciągnął odpowiednie wnioski i wydał pokaźne środki na budowę portu w Gdyni, który już niebawem miał stać się poważną konkurencją dla Gdańska.

WMG było obszarem, z którego służby specjalne Niemiec i Sowdepii podejmowały działania przeciw Rzeczypospolitej. To tutaj emisariusze Ukraińskiej Wojskowej Organizacji i Komuni- stycznej Partii Polski spotykali się ze swymi zagranicznymi mocodawcami. Wszelako praw- dziwa bieda zaczęła się, gdy na antypolskich resentymentach zaczęli grać coraz aktywniejsi niemieccy narodowi socjaliści.

Cień swastyki Pierwsze komórki NSDAP powstały nad Motławą w 1925 roku, zaś w roku następnym poja- wiły się jej paramilitarne przybudówki – SA i SS. Gazeta gdańskich wielbicieli Hitlera miała wymowny podtytuł: „Z powrotem do Rzeszy! Prze- ciw traktatowej przemocy”. Jednak prawdziwa przemoc zaczęła rządzić na ulicach. Trzeba przyznać, że gdańska policja początkowo próbowała okiełznać ekscesy nazistów, ci jednak szybko zdominowali jej szeregi.

NR 72 26 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

W 1930 roku do Gdańska przybył osobisty wysłannik kierownictwa NSDAP – . Zjednoczył on miejscowe grupy narodowosocjalistyczne i szowinistyczne, które pod jego kie- rownictwem zaczęły działać niezwykle dynamicznie.

Niemiecka prasa atakowała bez pardonu Polaków i Żydów. Wkrótce zepchnięto ich na margi- nes życia społecznego. Powszechne stało się bicie Polaków na ulicach. Bito dorosłych i dzieci – za wypowiedziane nieopatrznie polskie słowo, za „harde” spojrzenie, albo i bez cienia pre- tekstu. Bili zarówno bojówkarze, jak i policjanci. Zdarzały się ostrzeliwania polskich placó- wek, podpalenia, wybijanie szyb.

W tej atmosferze rychło doszło do morderstw. 31 stycznia 1931 roku hitlerowiec Walter Gen- gerski, sezonowy robotnik z Wisłoujścia, udał się do siedziby Oddziału Drogowego Polskich Kolei Państwowych. Zastał tam pracownika PKP Bolesława Styrbickiego, ojca rodziny. Nie- miec wbił Styrbickiemu nóż w brzuch po samą rękojeść. Ofiara zmarła w szpitalu, a gdański sąd ostentacyjnie uwolnił mordercę od winy. Bandytę okrzyknięto bohaterem walki z polskim szowinizmem, nagrodzono go posadą inspektora ogrodnictwa miejskiego. Władze gdańskie odmówiły nawet orkiestrze polskich kolejarzy wystąpienia na pogrzebie zamordowanego.

Rozzuchwaleni bojówkarze atakowali coraz brutalniej. 6 kwietnia 1931 roku wdarli się na pokład polskiego statku odbywającego remont w porcie gdańskim. Pochwyconego maryna- rza Władysława Jerzyka pobito i wyrżnięto mu nożem swastykę na piersi. Przybyła na miej- sce zdarzenia policja zaaresztowała… ciężko rannego Polaka, którego następnie skazano na 6 tygodni aresztu. Sprawcy napadu oczywiście pozostali bezkarni. We wrześniu miał miejsce mord na polskim robotniku sezonowym, Słowiku.

W maju 1933 roku narodowi socjaliści wygrali w wyborach do Volkstagu, zdobywając 107.331 głosów. W tym czasie lokalne struktury NSDAP mogły pochwalić się zastępem 21.292 człon- ków; była wśród nich m.in. połowa gdańskich policjantów. Dwa lata później, podczas kolej- nych wyborów, na listy wielbicieli Hitlera zagłosowało aż 139.423 obywateli WMG.

Hitlerowcy objęli władzę w sposób całkowicie demokratyczny, pokojowy, ciesząc się popar- ciem zdecydowanej większości niemieckiej ludności Wolnego Miasta Gdańska.

W stronę wojny Narodowi socjaliści rychło pokazali, co znaczy władza totalna. W ciągu paru lat zdelegalizowali lub zmusili do rozwiązania wszystkie partie poza własną. Dawne antypolskie szykany zyskały na intensywności. Utrudniano osiedlanie się Polaków, zakładanie polskich firm, represjonowano szkolnictwo. Miały miejsce nieuzasadnione aresz- towania, zwolnienia z pracy, pozbawianie rent i emerytur, odbieranie kart rzemieślniczych, wyrzucanie rodzin na bruk. W wielu lokalach i sklepach nie obsługiwano Polaków. Głośno było o szyldzie zdobiącym wejście do kawiarni we Wrzeszczu: „Polen und Hunde Eintritt verbo- ten (Polakom i psom wstęp wzbroniony)”.

Z przestrzeni publicznej usuwano pomniki polskich władców, orły herbowe i inne elemen- ty architektury zaświadczające o dawnych związkach miasta z Rzecząpospolitą. Nie ustawał terror bojówkarzy. Tylko po obchodach Święta 3 Maja w 1938 roku zanotowano ponad 100 czynnych napaści, z zemsty za wywieszenie biało-czerwonych flag.

NR 72 27 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

23 sierpnia 1939 roku Albert Forster, szefujący gdańskiej NSDAP, ogłosił się głową państwa, skądinąd wbrew konstytucji WMG. Żądania Berlina włączenia Gdańska do III Rzeszy okazały się jednym z głównych pretekstów do rozpętania II wojny światowej.

„Radosny” 1 września W pierwszym dniu września 1939 roku Niemcy hitlerowskie zaatakowały Polskę. Od pierw- szych minut agresji u boku Wehrmachtu wystąpiły oddziały policyjne Wolnego Miasta Gdańska. Zgodnie z umowami międzynarodowymi WMG nie mogło posiadać sił zbrojnych. Miało jednak siły porządkowe – zrazu Policję Bezpieczeństwa (, Sipo), następnie przemia- nowaną na Policję Ochronną (Schutzpolizei, Schupo). Przez cały okres międzywojnia gdańska policja łamała prawo, utrzymując zakonspirowane arsenały i prowadząc szkolenie wojskowe swych funkcjonariuszy. W roku 1933 w ramach Schupo powołano Policję Krajową (Landespo- lizei), będącą w istocie skoszarowaną formacją wojskową. Należeli do niej przede wszystkim gdańscy esesmani.

III Rzesza spieszyła ze wsparciem, dostarczając broń (łącznie z artylerią i wozami pancer- nymi!) oraz zapewniając szkolenie. Latem 1939 roku na obszarze WMG skrycie rozmieszczo- no jednostkę SS-Heimwehr Danzig, utworzoną z wydzielonego oddziału 4. pułku SS-Totenkopf „Ostmark”, zasilonego półtysięcznym zastępem niemieckich Gdańszczan. Decyzją gdańskiego Senatu powołano również jednostkę SS-Wachtsturmbann „Eimann”, której powierzono przy- gotowanie akcji aresztowań działaczy polskich, i która już od sierpnia pracowała nad uru- chomieniem obozu koncentracyjnego w Sztutowie (KL Stutthof, otwarty 2 września). Łączna liczebność formacji policyjno-wojskowych na terenie WMG sięgała wtedy kilkunastu tysięcy ludzi, z tego 8000 w oddziałach bojowych.

Po wybuchu wojny gdańscy esesmani i policjanci wzięli udział w atakach na Westerplatte i Pocztę Polską, a także na polskie obiekty poza obszarem WMG. Już 1 września gdańska policja aresztowała 1500 Polaków, korzystając z uprzednio przygotowanych list. Tegoż dnia Senat Gdański ogłosił włączenie obszaru WMG do III Rzeszy.

Niemieccy Gdańszczanie wnieśli ogromny wkład w organizację hitlerowskiego aparatu ter- roru, nie tylko na Pomorzu Gdańskim, ale także na Kujawach i w Wielkopolsce. M.in. or- ganizowali i kierowali Samoobroną Prus Zachodnich (Selbstschutz Westpreussen) - formacją paramilitarną utworzoną z gdańskich i polskich folksdojczów, odpowiedzialną za większość z 30.000 mordów popełnionych na Polakach na obszarze Pomorza Gdańskiego na jesieni 1939 roku. Ową eksterminacją kierował znany nam już Albert Forster, niegdyś szef WMG, teraz mianowany namiestnikiem Okręgu Rzeszy Gdańsk – Prusy Zachodnie.

Trzeba głośno mówić Wolne Miasto Gdańsk było szowinistycznym, rasistowskim, prusacko-nazistowskim po- tworkiem. Zawsze antypolskim, w latach 30. także antyżydowskim, współsprawcą napaści na Rzeczpospolitą Polską we wrześniu 1939 roku. Rzesze jego obywateli zaangażowały się w budowę narodowo-socjalistycznych struktur, z entuzjazmem witały wojska hitlerowskich Niemiec i współuczestniczyły w ich zbrodniach.

Żałośnie brzmią dziś próby przedstawiania WMG jako… ofiary agresji Hitlera (!). Podczas pamiętnych wrześniowych dni jakoś nie słychać było głosów sprzeciwu wśród tłumów

NR 72 28 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

niemieckich Wolnych Gdańszczan, z zapałem hajlujących Wehrmachtowi i SS. Jeżeli ktokol- wiek stawił wtedy opór agresorom, to byli to Polacy, przeciw którym zaraz rzucono tysiące gdańskich policjantów.

Obecna moda na WMG jawi się jako nieco schizofreniczna, w świetle faktu, że po 1945 roku germańskich obywateli Gdańska przegnano precz, a ogromna większość dzisiejszych miesz- kańców grodu to potomkowie osadników z różnych części Polski, którym niegdyś udało się przeżyć noc niemieckiej okupacji.

Trzeba więc tym, często zagubionym ludziom mówić - wbrew sprzedajnym szubrawcom i sentymentalnym sklerotykom - czym naprawdę było Wolne Miasto Gdańsk. Przypominać o dzieciach bitych na ulicy za słowa wypowiedziane po polsku; o deptanych biało-czerwonych wróc do spisu treści flagach; o swastyce wyrżniętej na piersi polskiego marynarza; o czaszkach Polaków rozcina- nych szpadlem w Lasach Piaśnickich pod nadzorem niemieckich Gdańszczan. Trzeba o tym wszystkim mówić – bo politycy o mentalności folksdojczów nie powiedzą tego nigdy.

skomentuj na PCh.24.pl „Wolnego” (czytaj: niemieckiego) Gdańska już nie ma. I nie będzie. 

POLONIA CHRISTIANA

NR 72 29 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

Pakt, czyli wyrok śmierci

GRZEGORZ KUCHARCZYK Pakt Ribbentrop – Mołotow zapowiadał unicestwienie państwa i narodu polskiego. Pod tym względem był on jakościowo innym rozbiorem niż trzy wcześniejsze.

Porozumienie, które przeszło do historii jako pakt Ribbentrop – Mołotow właściwie powin- no nazywać się paktem Hitler – Stalin. Ministrowie spraw zagranicznych, których nazwiska widnieją w jego nazwie byli tylko wykonawcami politycznej strategii, odpowiednio narodo- wosocjalistycznego i komunistycznego dyktatora. Zgodnie z logiką zbójeckich porozumień nie tylko prawdziwi mocodawcy, ale również ich zasadniczy cel był skrzętnie ukrywany. Zgodnie z propagandową „maskirowką” mówiono o „pakcie o nieagresji”, choć de facto był on wypowiedzeniem wojny dziesiątkom milionów ludzi w Europie Środkowej, od Esto- nii po Besarabię. Wywózki w nieludzkich warunkach do sowieckich obozów zagłady, Katyń, ale również eksterminacja Żydów przez agendy państwa niemieckiego na obszarach polskich i sowieckich zajętych przez po 1 września 1939 i po 22 czerwca 1941 roku były konsekwencjami sowiecko – niemieckiego porozumienia zawartego osiemdziesiąt lat temu. Bez niego być może nie wybuchłaby druga wojna światowa w ogóle, a w każdym razie Hitler postawiony przed starym koszmarem niemieckiej polityki konieczności toczenia wojny na dwa fronty, zastanowiłby się dwa razy przed wydaniem rozkazu do rozpoczęcia wojny „na wyniszczenie”. 23 sierpnia 1939 roku Hitler od tego koszmaru nie tylko został uwolniony, ale w Związku Sowieckim zyskał faktycznego (a od 28 września 1939 roku formalnego) sojuszni- ka w zniszczeniu ładu wersalsko – ryskiego w Europie Środkowej. Tym w istocie rzeczy było opisane w dołączonym do paktu tajnym protokole rozgraniczenie sowieckich i niemieckich „stref wpływów”.

Pakt Ribbentrop-Mołotow należy umieścić w szeregu innych porozumień niemiecko-sowiec- kich, które Berlin i Moskwa zawierały w ciągu dwudziestu lat przed podpisaniem „paktu o nieagresji”. Droga wiodła od traktatu brzeskiego z marca 1918 roku, w którym rząd Leni- na formalnie opuszczał szeregi antyniemieckiej koalicji i zgadzał się na oddanie Niemcom

NR 72 30 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

faktycznej kontroli nad większością terytorium europejskiej części Rosji, torując w ten sposób drogę do budowy niemieckiego imperium w Europie Środkowej i Wschodniej. Brześć był bile- tem wstępu do niemieckiej „Mitteleuropy”.

Potem było Rapallo (1922) i traktat berliński z 1926 roku, czyli systematyczne zacieśnia- nie współpracy niemiecko-sowieckiej na polu politycznym, militarnym, ale i gospodarczym. Trudno przecenić znaczenie niemieckich dostaw materiałowych dla podtrzymania sowieckiej gospodarki, zwłaszcza jej przemysłu zbrojeniowego. Zasadniczym celem było wywrócenie porządku wersalskiego, a konkretnie, jak powiedział jeden z niemieckich przywódców „wy- kończenie Polski”.

Dla światowej opinii publicznej ogłoszenie wiadomości o zawarciu 23 sierpnia 1939 roku nie- miecko-sowieckiego paktu o nieagresji było wielką niespodzianką, a nawet szokiem. Wska- zywano na ideologiczną wrogość istniejącą od początku między sowiecką a niemiecką od- mianą totalitaryzmu. Gdyby jednak dokonać dokładniejszej analizy pism twórców obu wersji socjalistycznej ideologii (w wersji internacjonalistycznej i narodowej) to widać zaskakujące zbieżności. Któż dzisiaj jeszcze pamięta, że zarówno Karol Marks i Fryderyk Engels podchwy- cili pojęcie „narodów historycznych” (w tej roli przede wszystkim obsadzali oni Niemcy jako historycznie udokumentowany „Kulturnation”) ukute przez tzw. pruską szkołę historiogra- ficzną (Leopold Ranke et consortes), do których należy przyszłość oraz pojęcie „odpadków narodowościowych” (Volkerabfalle), które „obiektywny proces dziejowy” skazuje na wynisz- czenie. Logika następnie przejęta i z niemiecką systematycznością implementowana przez autorów „Mein Kampf” i „Mitu dwudziestego wieku”.

Pakt Ribbentrop – Mołotow zapowiadał unicestwienie państwa i narodu polskiego. Pod tym względem był on jakościowo innym rozbiorem niż trzy wcześniejsze. W przypadku tych ostat- nich chodziło o zniszczenie państwa. W sierpniu 1939 roku „rozgraniczenie stref wpływów” oznaczało rozgraniczenie biegnące przez środek Polski stref śmierci, w pierwszej kolejności śmierci polskich elit (powtórzmy: bez paktu z 23 sierpnia 1939 roku nie byłoby ani niemiec- kiej akcji AB, ani sowieckiej eksterminacji polskich elit w Katyniu oraz w innych miejscach na „nieludzkiej ziemi”).

Uśmiercone miało być również dobre imię Polski. Paktowi towarzyszyła bowiem antypolska ofensywa propagandowa organizowana zarówno przez Berlin jak i Moskwę. W tym ostatnim przypadku nie chodziło li tylko o agendy państwa sowieckiego, ale również aparat Międzyna- rodówki Komunistycznej (Kominternu), która zgodnie z wytycznymi Stalina po 1 września, a zwłaszcza po 17 września 1939 roku wskazywała na „polski imperializm” i „prześladowanie przez polski rząd mniejszości narodowych” jako czynniki odpowiedzialne za wybuch konflik- tu militarnego. Tą propagandową narrację powtarzał od września 1939 roku światowy ruch komunistyczny, także w krajach zachodnich, które po 22 czerwca 1941 roku razem ze Stali- nem tworzyć będą tzw. antyhitlerowską koalicję.

Amerykańscy, brytyjscy czy francuscy komuniści w latach 1939 – 1941 zgodnie z wytycznymi Kominternu pisali o „polskiej agresji”. W latach 1941 – 1943 (tj. w okresie ponownego nawią- zania relacji dyplomatycznych polsko-sowieckich) nastąpiło krótkie wyciszenie tej narracji, która po kwietniu 1943 roku ponownie powróci, gdy zgodnie z „mądrością etapu” tym ra- zem piętnowane będą „faszystowskie sympatie rządu Sikorskiego” (w ten sposób na polece- nie Moskwy światowa propaganda komunistyczna interpretowała zwrócenie się rządu RP do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o zbadanie katyńskich grobów). NR 72 31 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

Grę wokół paktu prowadzili nie tylko komuniści. Dzisiaj wiemy, że niemal następnego dnia o faktycznych ustaleniach, które zapadły na Kremlu 23 sierpnia 1939 roku („tajny protokół”) wiedział wywiad amerykański, który wiadomość przekazał dalej – do Brytyjczyków i Francu- zów. Nasi europejscy sojusznicy milczeli w tej sprawie jak grób wobec władz RP. A nuż Polacy w ostatniej chwili ugięliby się pod niemieckimi żądaniami? Z drugiej strony opublikowanie w mediach zawartości „tajnego protokołu” mocno utrudniłoby „zachodnim demokracjom” przedstawianie „wujaszka Joe” (Roosevelt o Stalinie) jako wiarygodnego sojusznika w walce z Hitlerem.

W putinowskiej Rosji pakt Stalina z Hitlerem jest nie tylko relatywizowany, ale wręcz za- wróc do chwalany jako wyraz „przezorności” sowieckiej dyplomacji. A poza tym, jak głosi historyczna spisu treści propaganda współczesnej Rosji, Polacy „i tak dogadywali się z Hitlerem”. W Moskwie kła- mią, a w Brukseli milczą. Próżno bowiem szukać w Europejskim Domu Spotkań z Historią wzmianki o tragicznych skutkach sowiecko – niemieckiego paktu zawartego osiemdziesiąt skomentuj na lat temu. Historia kłamstwa i przemilczania trwa więc nadal.  PCh.24.pl

POLONIA CHRISTIANA

NR 72 32 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO FOTOGRAF: LUKASZ DEJNAROWICZ / ARCHIWUM: FORUM

Niemcy-Rosja. Pakt Ribbentrop-Mołotow rehabilitowany?

PAWEŁ CHMIELEWSKI 23 sierpnia 1939 roku Hitler i Stalin podzielili między siebie Polskę, przypieczętowując wybuch II wojny światowej. W roku 80. rocznicy podpisania porozumienia Ribbentro- p-Mołotow niemiecko-rosyjska współpraca rozwija się niezwykle dynamicznie, a Mo- skwa zupełnie otwarcie dąży do rehabilitacji diabelskiego paktu.

Rehabilitacja diabelskiego paktu Na kilka dni przed 80. rocznicą podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow szef rosyjskiego MSZ, Siergiej Ławrow, otworzył w Moskwie wystawę poświęconą II wojnie światowej. Podczas jej prezentacji minister podjął wątek odpowiedzialności ZSRR za wybuch wojny. Według przed- stawionej przez niego narracji takiej odpowiedzialności w ogóle nie ma; pakt Ribbentrop-Mo- łotow Moskwa podpisać po prostu musiała, będąc do tego zmuszona przez działania innych państw w postaci podpisywania z III Rzeszą umów o nieagresji we wcześniejszych latach, z Polską na czele. W opisie samej wystawy odpowiedzialnością za wybuch wojny obarcza się Polskę, która miała zaognić sytuację międzynarodową odrzucając sowieckie propozycje anty- niemieckiego sojuszu.

Skandal? Owszem, ale wystawa jest jedynie elementem nowego podejścia Rosjan do układu z Hitlerem z 23 sierpnia 1939 roku. Do 1989 roku w Związku Sowieckim twierdzono, że pakt Ribbentrop-Mołotow nie zawierał wcale tajnego protokołu, w którym określono podział tery- toriów Polski, Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii oraz Rumunii między dwa totalitarne państwa. Sowieckie władze przyznawały się jedynie do jawnej części układu i przedstawiały go jako wielkie dyplomatyczne osiągnięcie. Ta narracja zmieniła się dopiero wraz z pierestrojką. Na grudniowym Zjeździe Deputowanych Ludowych w 1989 roku potępiono tajny protokół jako bezprawny i uznano za nieważny od momentu podpisania. Tę nową narrację forsował Michaił Gorbaczow i jego doradca Aleksander Jakowlew. Dzisiaj w Rosji radykalnie odchodzi się jed- nak od tej oceny.

NR 72 33 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

Rosja jest niewinna? Starania o ponowne wytworzenie pozytywnego obrazu paktu Ribbentrop-Mołotow opisał w niedawnym wydaniu „Spiegla” dziennikarz Christian Neef. „Zaufani Putina chcą rehabi- litować okrytą tajemnicą umowę w służbie rosyjskiemu marzeniu o imperium” - stwierdził dziennikarz. „To coś więcej niż historyczna drobnostka czy nostalgia za Stalinem. Nie jest to też tylko wewnątrzrosyjska sprawa. Chodzi tu o stosunek Rosji do prawa narodów i aktualną światową politykę. Pakt bowiem do dziś wpływa na geopolityczne realia w Europie” - dodał.

Jak relacjonował Neef, debatę o pakcie rozpoczął w marcu tego roku na łamach dziennika „Izwestija” dyrektor Rosyjskiego Towarzystwa Wojskowo-Historycznego, Michaił Miagkow. Zaproponował zrewidowanie negatywnej oceny paktu Ribbentrop-Mołotow, co miałoby jego zdaniem być „logicznym wynikiem dynamiki świadomości historycznej”. Według Miagkowa nie należy też krytykować będącego konsekwencją paktu anszlusu państw bałtyckich, bo ich ludność rzekomo popierała przyłączenie do ZSRR.

Podobnie rzecz, czytamy w „Spieglu”, traktuje były szef resortu obrony Rosji, Siergiej Iwa- now. W rozmowie z Neefem stwierdził, że w latach 90. Rosja została „dyplomatycznie, ide- ologicznie i faktycznie rozbrojona wobec Zachodu” i dzisiaj elementem stawania na nogi musi być rehabilitacja paktu z 23 września 1939 roku. Zarówno Miagkow jak i Iwanow, referował niemiecki dziennikarz, uważają, że Rosja w 1939 roku zajęła w większości terytoria należne jej historycznie. Ziemie polskie według Iwanowa zostały zajęte celem ochrony Białorusinów i Ukraińców, bo po niemieckiej agresji nasz kraj już nie istniał, stąd wojska radzieckie „były zmuszone” do interwencji.

Berlin-Moskwa AD 2019 Próby rehabilitacji paktu Ribbentrop-Mołotow niepokoją z oczywistych przyczyn. Rodzą też pytania o współczesność rosyjsko-niemieckich relacji. Od agresji Rosji na Ukrainę Berlin wy- stępuje oficjalnie jako stróż prawa międzynarodowego i sojusznik Kijowa. Fakty w najmniej- szej mierze nie pozwalają jednak tego potwierdzić; Niemcy współpracują z Rosją z roku na rok coraz bliżej. Świadczą o tym nie tylko bardzo częste spotkania ministrów spraw zagranicz- nych obu krajów; ostatni raz szef niemieckiego MSZ, Heiko Maas, spotkał się z Ławrowem właśnie teraz, w przededniu 80. rocznicy podpisania „diabelskiego paktu” Hitlera i Stalina. Rozmowy dotyczyły oficjalnie przede wszystkim sytuacji międzynarodowej i niemiecko-ro- syjskiej współpracy w konfliktach na Ukrainie oraz na Bliskim Wschodzie. Berlin formalnie pozostaje zwolennikiem utrzymania nałożonych na Kreml sankcji, ale stara się obchodzić to wszelkimi dostępnymi środkami.

W czerwcu ministrowie gospodarki obu krajów, bliski Angeli Merkel Peter Altmaier oraz Maksim Orieszkin, podpisali list intencyjny ws. współpracy gospodarczej i technologicznej. Jak tłumaczył zupełnie otwarcie szef niemiecko-rosyjskiej Izby Handlowej, Matthias Schepp, chodzi o postawienie na nogi rosyjskiej gospodarki za sprawą pomocy firm niemieckich. Schepp powiedział, że rosyjska gospodarka jest dwukrotnie mniej wydajna od niemieckiej, ale dzięki technologicznej pomocy Berlina produktywność Rosji wzrośnie. Do podpisania li- stu doszło na marginesie Międzynarodowego Forum Ekonomicznego w Petersburgu, na któ- re Niemcy wysłali 200 przedstawicieli biznesu z tak wielkich koncernów jak Siemens, Bay- er, BMW, Deutsche Bank czy Wintershall Dea. Nieco wcześniej, bo w kwietniu, pod Moskwą koncern Daimler otworzył fabrykę samochodów Mercedes-Benz. W ceremonii uczestniczył osobiście prezydent Władimir Putin. Otwarcie fabryki Peter Altmaier zachwalał jako „punkt zwrotny zaangażowania wszystkich przedsiębiorstw z Niemiec w Rosji”. Niemiecki koncern NR 72 34 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

otrzymał od Rosjan potężne zwolnienia podatkowe; zapewniono też w okolicy fabryki dodat- kowy pusty obszar, który może w przyszłości posłużyć pod jej rozbudowę.

Russlandversteher to mainstream Coraz wyraźniej rozbrzmiewają też głosy o zniesienie sankcji. Dotąd były domeną głównie polityków tradycyjnie otwarcie filorosyjskiej SPD; sankcje krytykował między innymi już kilka lat temu Sigmar Gabriel, wówczas szef tej partii i minister gospodarki. W tym roku podobne apele słychać już także w CDU. Premier Saksonii Michael Kretschmer zaapelował o zniesienie sankcji celem wypracowania lepszych relacji z Moskwą. Co więcej pod koniec czerwca Niemcy pod wodzą Merkel doprowadzili do powrotu rosyjskiej delegacji do Zgro- madzenia Parlamentarnego Rady Europy, co, jak podkreślił deputowany do rosyjskiej Dumy Leonid Słucki, jest pierwszym krokiem uznania aneksji Krymu przez Radę Europy. Na prawicy do współpracy z Rosją nawołuje też Alternatywa dla Niemiec. Jeden z posłów do Bundestagu tej partii, Markus Frohnmaier, uznał otwarcie, że Krym jest rosyjski i trzeba to zaakceptować. Przez władze ugrupowania nie został skrytykowany. AfD wprost programowo opowiada się za zniesieniem sankcji. W przezwyciężeniu filorosyjskiego ukierunkowania polityki Niemiec nie pomogą także szybko rosnący w siłę Zieloni, dziś druga polityczna siła Niemiec. Z dwóch przyczyn. Po pierwsze, Zieloni są krytyczni wobec jakiegokolwiek zwiększania nakładów na niemiecką armię, a to negatywnie wpływa na stosunki Berlina z Waszyngtonem. Po drugie, forsując radykalne odejście od węgla i energii atomowej, Zieloni zwiększają zależność Nie- miec od gazu - a ten za naszą zachodnią granicą jest głównie rosyjski. Dzięki budowanemu z błogosławieństwem całej politycznej wierchuszki RFN gazociągu Nord Stream będzie tak zresztą wkrótce w dalece większej mierze, niż dziś. Co więcej dzięki zmniejszeniu wagi tran- zytu błękitnego surowca drogą lądową, przez kraje rozdzielające Niemcy od Rosji, zmaleje też z perspektywy Berlina polityczne znaczenie Polski czy Ukrainy, a znowu wzrośnie waga dwustronnych stosunków z Moskwą.

Coraz trudniejsza rozgrywka Nowe otwarcie w relacjach z Rosją popierają też sami Niemcy. Według aktualnych sonda- żu zaledwie 25 proc. obywateli Bundesrepubliki popiera utrzymanie nałożonych na Moskwę sankcji gospodarczych. Towarzyszy temu wielka nieufność do Stanów Zjednoczonych. Aż 85 proc. Niemców krytycznie ocenia politykę Waszyngtonu; przy tym zaledwie 6 proc. bada- nych uważa, że prezydent Donald Trump jest bardziej wiarygodnym partnerem Berlina od prezydenta Władimira Putina; tego drugiego wyżej stawia 27 proc. ankietowanych. W ubie- głym roku prawie 60 proc. Niemców życzyło sobie zacieśnienia niemiecko-rosyjskich relacji, z czego znaczna część, zwłaszcza na wschodzie kraju, w stopniu bardzo dużym. Niemieckie władze będą zatem w najbliższych latach z pełnym błogosławieństwem narodu intensyfiko- wróc do spisu treści wać współpracę z Rosjanami – godząc się przy tym nawet na brutalne deptanie prawa mię- dzynarodowego przez Moskwę. Faktyczna zgoda Berlina na aneksję Krymu i paraliż Donbasu jako żywo przypomina element podziału stref wpływów z 23 IX 1939 roku. Wszystko wskazuje

więc na to, że polski rząd czeka w najbliższych latach bardzo trudna rozgrywka na arenie skomentuj na PCh.24.pl międzynarodowej. Oby udało się mu udźwignąć jej ciężar. 

NR 72 35 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO FOT.: BUNDESARCHIV/WIKIMEDIA COMMONS BUNDESARCHIV/WIKIMEDIA FOT.:

Komunizm i nazizm jak „syjamscy bracia”

PLINIO CORRÊA DE OLIVEIRA 23 sierpnia minęło 80 lat od tragicznego paktu Ribbentrop-Mołotow, który w 1939 roku zawarły nazistowskie Niemcy i bolszewicki Związek Sowiecki. Skutkiem poro- zumienia był m.in. tragiczny kolejny rozbiór Polski. Cztery dni później w odległej Bra- zylii ukazał się komentarz autorstwa wybitnego działacza katolickiego Plinia Correi de Oliveira, w którym autor podkreślił, iż pakt ten jest dowodem na zakamuflowaną solidarność obu totalitaryzmów.

Prof. de Oliveira wielokrotnie w latach 30. XX wieku, na łamach pisma „Legionario”, którego był szefem, i które było zalążkiem przyszłego Stowarzyszenia TFP, demaskował neopogań- skie i antychrześcijańskie oblicze nazizmu, faszyzmu i komunizmu. Czynił to mimo ataków, jakie go za to spotykały, tak z lewa jak i z prawa. Prawica bowiem w tamtym czasie często ule- gała kłamliwej propagandzie, przedstawiającej opinii publicznej fałszywą alternatywę: ko- munizm albo nazizm. Wielu zwiedzionych prawicowców sympatyzowało właśnie z nazizmem lub faszyzmem, widząc w nich jedyną siłę mogącą przeciwstawić się komunizmowi. Warto przypomnieć kilka fragmentów tekstów, opublikowanych w latach 1938-39.

W artykule z 27 sierpnia 1939 roku – Oliveira pisał: „Legionario” doświadczył wielu nieprzyjem- ności z powodu niezgody z ową fałszywą wizją, jakoby świat podzielił się na dwa zwalczające się obozy: prawicowy i lewicowy. (…) Z jednej strony faszyzm, falangizm hiszpański, ugrupowanie „Croix de Feu” we Francji, brytyjscy faszyści w stylu „Sir” R. Owena itd. Z drugiej strony liberałowie, demokraci, socja- liści i komuniści. Tak więc, z jednej strony blok komunistyczny, słusznie porównywany do Antychrysta, a z drugiej - ugrupowanie wrogów komunizmu. W którym z tych obozów powinni się znaleźć katolicy? Odpowiedź jest bardzo prosta: każdy, kto nie postawi się w obozie wrogów Antychrysta, automatycznie znajdzie się w obozie wrogów Chrystusa. Jednakże „Legionario” nie stanął w owym obozie prawicowym...

Zgodnie z tą żelazną i prostacką logiką, jak łatwo to sobie wyobrazić, pozycja “Legionario” była bar- dzo trudna. I dlatego właśnie nie oszczędzano pismu dotkliwych ataków. W archiwach posiadamy listy

NR 72 36 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

od faszystów i nazistów, w których to listach oskarżają nas o to, iż utrzymujemy się dzięki pieniądzom z Moskwy. Zresztą, gdyby te oskarżenia pochodziły tylko z kręgów faszystów i nazistów, nic by to nam nie szkodziło…

Zresztą, to, co „Legionario” czynił, usprawiedliwia całkowicie jego stanowisko. Jeśli świat byłby rze- czywiście podzielony na takie dwa obozy, miejsce katolików musiałoby być po stronie prawicy. Jednak ta, pospolicie zwana prawica w rzeczywistości nią nie jest. Ostatecznie bowiem jest tylko pseudo-pra- wicą, która skrywa swoją dogłębnie lewicową doktrynę. Komunizm i nazizm to bracia syjamscy wal- czący ze sobą, aby zrobić wrażenie na burżuazji.

Ileż było tych sceptycznych głosów sugerujących, że jesteśmy grupą fantastów pozbawionych zdrowe- go rozsądku!

Ani nieprzerwane błogosławieństwa ze strony władz kościelnych, zwłaszcza samego papieża Piusa XII, ani wsparcie ze strony wielkiego ks. Garrigou Lagrange’a, uznawanego za największego teologa naszych czasów, który w tym numerze „Legionario” zamieścił wielce wymowny tekst, ani oczywisty rozwój wypadków nie są w stanie przekonać niektórych, by spojrzeli na rzeczywistość z innej perspek- tywy niż ta, która znana jest z komentarzy agencji prasowych.

W końcu mamy fakty. A „Legionario” chcąc udowodnić swym czytelnikom, jak słuszne było jego spojrzenie, publikuje poniżej przegląd wiadomości i komentarzy, które ukazały się w bieżącym roku, w których przewidział ten potworny mariaż, na który cały świat patrzył w oszołomieniu i przerażeniu.

Nie chcemy się jednak tym chlubić, lecz pragniemy, by jak najwięcej czytelników poznało obiektywną prawdę.

Jednocześnie chcemy wyrazić naszą serdeczną cześć i uczucie dla wielkiego Piusa XI, którego polityka wo- bec owej prawicy i lewicy otrzymuje właśnie wielkie potwierdzenie. Pełni jesteśmy także miłości i szacunku dla papieża Piusa XII, ojca chrześcijaństwa i kontynuatora wielkiego dzieła politycznego swego poprzed- nika. Wreszcie, myślimy o naszych braciach. Wznosimy serdeczną modlitwę równocześnie za Niemców, Rosjan, Francuzów, Włochów, Anglików i Polaków rozsianych po całym świecie i tak ciężko doświadczo- nych cierpieniem. Oby Bóg ich strzegł. Niech przyjmą od naszego pisma wyrazy solidarności. „Legionario” zawsze było antyfaszystowskie i antynazistowskie, bowiem jego celem była jak najlepsza służba intere- som Chrześcijaństwa, którego wspomniane narody są integralną i najchwalebniejszą częścią.

Wcześniej w „Legionario” ukazywały się liczne wiadomości i komentarze ukazujące owo po- krewieństwo obu potwornych totalitaryzmów. Plinio Correa de Oliveira dobitnie i jasno pod- kreślał także satanistyczną głębię tych systemów. Świadczyło to o jego niezwykłej przeni- kliwości i wspaniałym sensus catolicus, zwłaszcza że głosił to na kilka lat przed nastaniem obozów koncentracyjnych typu Auschwitz-Birkenau i straszliwych mordów dokonywanych przez nazistowskie Niemcy.

Przykładowo 14 sierpnia 1938 r. „Legionario” informował o wypełnionych paliwem dwóch tankowcach meksykańskich, które wysłano do Niemiec. Pismo zwracało przy tej okazji uwa- gę na zacieśniającą się współpracę pomiędzy komunistycznym Meksykiem i nazistowskimi Niemcami. Pismo brazylijskich katolików zestawiło to z zapewnieniami Hitlera, jakoby był on przywódcą światowego antykomunizmu. Nieco później 28 sierpnia 1938 r. zamieszczono informację o niemieckiej broni wiezionej do Hiszpanii na sowieckich statkach. Odbiorcą mieli być hiszpańscy komuniści. NR 72 37 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

Także podczas konfliktu czesko-niemieckiego pojawia się w „Legionario” tekst o stosunkach dyplomatycznych między Niemcami i Sowietami. Redakcja przypomina Traktat z Rapallo z 1922 roku i jego odnowienie w 1927 roku. Pismo zauważa też, że równocześnie z buńczucznymi de- klaracjami o walce z komunizmem, Hitler przyjmował sowieckiego ambasadora, z którym po raz kolejny odnawiał wspomniany traktat. Gazeta cytuje też fragment porozumienia: wzajemne interesy (rządu niemieckiego i sowieckiego) wymagają poufnej współpracy i oba państwa są zdecydo- wane umocnić wzajemne relacje oraz przyjaźń. Po raz kolejny „Legionario” zwracał tu uwagę na sprzeczność między antykomunistycznymi deklaracjami Hitlera oraz jego przyjazną polityką wobec ZSRS. Brazylijskie pismo katolickie przypomniało także podarunki dla Sowietów prze- kazane przez Niemców po zapanowaniu nazizmu, jak np. pięcioletnią pożyczkę w wysokości 200 milionów marek. Zdumiewające jest to – pisał Oliveira - że ten sam człowiek, który twierdził, że rozbudowa sowieckiej armii stanowi poważne zagrożenie dla pokoju, oferował komunistom tak duże sumy, o których wiadomo było że w dużej części przeznaczone zostaną na wzmocnienie armii!

Wreszcie, 11 września 1938 roku w edytorialu pt. „Nazizm i Komunizm” prof. Oliveira do- konał błyskotliwego opisu obu systemów: Od dawna wielokrotnie „Legionario” dostrzegał ideowe pokrewieństwo tych dwóch doktryn politycznych. Podsumowując, u swych podstaw, sama istota tych doktryn jest jednakowa. Obie mają tę samą główną ideę, zgodnie z którą państwo jest źródłem wszel- kich praw, człowiek nie ma żadnego prawa, które jest od niego nieodłączne, co oznacza że człowiek nie posiada niczego, co jest w nim substancjalne i szczególnie jemu przynależne, że nie istnieje w rze- czywistości sam jako człowiek, ale jest tylko czymś przypadkowym, co przynależy do kolektywu, czyli w konsekwencji do państwa. Jest to główna, stanowiąca dominantę idea tak nazizmu jak i komuni- zmu, ulubiony motyw wszystkich mentorów tych doktryn (…) od Marksa do Durkheima. Różnice zaś, które dostrzec można w obu tych systemach, należą do sfery przypadłości.

Analizę tę kontynuował autor w numerze z 2 października: Jeśli zredukujemy zawartość terminów „nazizm” i „komunizm”, różnica pomiędzy nimi okaże się niewielka. Komunista jest bowiem ateistą, materialistą i zwolennikiem wszechwładzy państwa. Nazista jest nie mniejszym ateistą, takim samym materialistą i etatystą. Niemoralność komunistyczna jest satanistyczna, tak jak poganizujące dzieło nazizmu. Dlatego w naszych czasach wznoszenie ołtarzy dla zniedołężniałych i fałszywych idoli oraz rozbijanie krzyży i prześladowanie Świętego Kościoła nie jest dziełem tylko złych skłonności człowieka, jak miało to miejsce raz czy drugi przed Konstantynem. Hitler, tak jak Julian Apostata, jest zjawiskiem w historii, którego nie da się wyjaśnić bez uwzględnienia działania szatana. Wybór między nazizmem i komunizmem to wybór między Lucyferem i Belzebubem, między jednym i drugim demonem. Dlatego więc łatwo zrozumieć, jak katolicy trzymający się ściśle ducha Świętego Kościoła Bożego, a wśród nich Kurt von Schuschnigg, męczennik owego wyrafinowanego występku, odmawiają dokonywania wybo- ru pomiędzy Hitlerem a Stalinem, stojąc przy Jezusie Chrystusie i jego ziemskim wikariuszu - papieżu.

Warto przypomnieć te niemalże prorocze słowa dziś, kiedy znów przed wieloma katolikami wróc do spisu treści stawia się podobne, fałszywe alternatywy w rodzaju: zgniły Zachód kontra zdrowy wschód (prawosławny i islamski), czy faszyzująca mroczna tzw. prawica z jednej strony oraz zde- generowany świat liberalny z drugiej. Oby katolicy nie dali się zwieść po raz kolejny! Nasza

pozycja jest bowiem przy Chrystusie i w Jego Kościele Katolickim, który jest sercem i duszą skomentuj na PCh.24.pl jedynej i prawdziwej cywilizacji chrześcijańskiej. 

TŁUMACZENIE I OPRACOWANIE: ARKADIUSZ STELMACH.

ARTYKUŁ ZOSTAŁ OPUBLIKOWANY NA PORTALU PCH24 W SIERPNIU ROKU 2012.

NR 72 38 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

Pierwszy września 1939. BY HANSFOT.: SÖNNKE (PUBLIC DOMAIN), VIA WIKIMEDIA COMMONS Czy aby wszystko jasne?

GRZEGORZ KUCHARCZYK 1 września roku 1939 był końcem dawnej Polski, końcem dawnego narodu polskiego. Naród polski przetrwał zgotowaną nam przez hitlerowskie Niemcy i Związek Sowiecki hekatombę drugiej wojny światowej, ale wyszedł z niej bez elit solidarnie ekstermino- wanych przez obu okupantów.

Wyrok śmierci na Polskę, tajnie zaprotokołowany, został podpisany parę dni wcześniej w Mo- skwie – w obecności samego tow. Stalina. O wszystkim wiedzieli nasi zachodni alianci. Wie- dzieli i nie powiedzieli, bo chodziło o to, by pierwsze uderzenie świeżego Wehrmachtu runęło na Polskę. Pierwszego września 1939 roku jeden z katów przystąpił do wykonywania wyroku. Siedemnastego września dołączy do niego drugi kat. Wraz z zapisaniem i wykonaniem wyro- ku śmierci na Polskę tamtego września, taki sam los został zapisany (tajny protokół) i rychło ziszczony wobec wszystkich narodów Europy Środkowej i Wschodniej – od Estonii po Rumu- nię. Polska jako najważniejsze państwo „Międzyeuropy” oddzielającej Niemcy od Rosji było w tej układance najważniejsze. Gdy ono upadło, nic już nie stało na przeszkodzie powstania bezpośredniej „granicy przyjaźni” między Niemcami a Związkiem Sowieckim.

Pierwszy września 1939 roku był końcem dawnej Polski, końcem dawnego narodu polskiego. Naród polski przetrwał zgotowaną nam przez hitlerowskie Niemcy i Związek Sowiecki he- katombę drugiej wojny światowej, ale wyszedł z niej bez elit solidarnie eksterminowanych przez obu okupantów, którzy mimo faktu, że od 22 czerwca 1941 roku pozostawali ze sobą w stanie wojny, to jednak przez cały czas nie ustawali w swoich wysiłkach duchowej, kultu- rowej i gospodarczej dekapitacji Polaków. Cały czas trwała eksterminacja polskiej inteligencji, polskiego duchowieństwa, polskich elit politycznych, polskiego ziemiaństwa oraz właścicieli mniejszych bądź większych zakładów przemysłowych. W takim stanie przyszło nam po 1945 roku stawić czoła polityce sowietyzacji. Przetrwaliśmy jako „naród przykościelny” (R. Legut- ko), dzięki takim wielkim mężom stanu i książętom Kościoła jak kardynałowie August Hlond, Adam Sapieha, a zwłaszcza Prymas Tysiąclecia – kardynał Stefan Wyszyński.

NR 72 39 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

Jednak pierwszy września 1939 roku zdruzgotał – mówiąc dzisiejszym językiem – polskie szanse rozwojowe na długie lata. Musiało upłynąć pół wieku od tamtej tragicznej daty za- nim mogliśmy rozpocząć odbudowywanie polskich (nie tylko z nazwy) elit. Wraz z oficerami z Katynia oraz innych miejsc kaźni polskiej elity na obszarze Sowietów, wraz z reprezentan- tami polskich elit eksterminowanych w niemieckiej akcji AB (1940 r.), wraz z setkami tysięcy ofiar Powstania Warszawskiego, zostały bezpowrotnie utracone dla Polski ich dzieci. Utraco- ne, bo nie miały szans na zaistnienie. Tak rozerwano łańcuch pokoleń polskiej elity, który nie został naruszony nawet w najcięższych okresach niewoli rozbiorowej w dziewiętnastym wie- ku. Na opuszczone miejsce przyszły po 1945 roku nowe elity (tego słowa używam tutaj tylko w funkcjonalnym, socjologicznym sensie) sowieckiego chowu. Ale początek naszej narodowej tragedii nastąpił pierwszego września 1939 roku.

Kto jednak dzisiaj o tym wszystkim pamięta? Mając od kilkunastu lat stały kontakt dydak- tyczny (wykłady, seminaria) z młodzieżą studiującą mogę obserwować jak wielkie spustosze- nia w świadomości historycznej młodych Polaków poczyniły tzw. reformy edukacji realizo- wane w końcu poprzedniego wieku (reforma Handkego wprowadzająca „nową maturę” oraz gimnazja), których integralną częścią było stałe redukowanie liczby godzin historii w szkole. Zwłaszcza najnowszej historii Polski. Do dzisiaj słyszę odpowiedź pewnej studentki, która mniej więcej dziesięć lat temu na moje pytanie (z kategorii „pytanie ostatniej szansy”): „Czy ma Pani jakieś skojarzenia ze słowem Westerplatte w odniesieniu do historii Polski w dwu- dziestym wieku?”, głosem pewnym stwierdziła: „Westerplatte to było wzgórze we Włoszech, które zwycięsko szturmowała polska armia”. Albo pisemna odpowiedź pewnego studenta na pytanie o udział Polaków w drugiej wojnie światowej: „Polacy od początku bohatersko walczyli w drugiej wojnie światowej. Przykładem tego było Westerplatte, zaatakowane 1 września 1939 roku przez Sowietów. Sowieci podejrzewali bowiem, że Polacy przetrzymują na Westerplatte najnowsze technologie wojskowe”, etc. Zaręczam: no fake news, ale smutna rzeczywistość. Wypada mieć nadzieję, że obecna reforma edukacji nie zakończy się na zniesieniu gimnazjów (skądinąd bardzo słusznie), ale zrealizuje się jak najbardziej pozytywnie na newralgicznych kierunkach, jakimi są programy nauczania, podstawy programowe i podręczniki.

Skoro już ustaliliśmy, czym był pierwszy września 1939 roku, równie warto jest przypomnieć czym ta data nie była. Nie była więc nagłym zniknięciem z map Europy państwa niemiec- kiego zagarniętego w niebywałym, bo trwającym dobę, Blitzkriegu przez nazistów, którzy następnie rozwinęli w okupowanej Polsce oraz w innych krajach, które dostały się w zasięg ich władzy, cały wachlarz swojej zbrodniczej polityki. Nie. Pierwszego września 1939 roku Rzesza Niemiecka (tak, z takim przymiotnikiem, w oryginale: Deutsches Reich) nie zaniknęła i to agendy państwa niemieckiego prowadziły od tego dnia aż do 1945 roku na ziemiach pol- skich zbrodniczą politykę okupacyjną. To instytucje i agendy państwa niemieckiego zorgani- zowały i nadzorowały funkcjonowanie obozów zagłady na okupowanych ziemiach polskich. Eksterminacja polskich elit, począwszy od Sonderaktion Krakau (wywiezienie profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego do obozów śmierci w głąb Rzeszy Niemieckiej) aż po Powstanie Warszawskie nie była przedsięwzięciem partyjnym (NSDAP), ale była realizowana przez pań- stwo niemieckie. Tak jak Westerplatte nie jest wzgórzem we Włoszech, tak i w Polsce od 1939 roku nie było „okupacji hitlerowskiej”, ale okupacja niemiecka. No fake news, tylko smutna rzeczywistość.

Należy zresztą pamiętać, że fakt ciągłości państwa niemieckiego (Rzeszy Niemieckiej) jest obecny w oficjalnej doktrynie prawnej demokratycznej RFN po drugiej wojnie światowej. Wi- dać to było wyraźnie w przypadku kontrowersji związanych z uznaniem przez Bonn granicy NR 72 40 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

Polski na Odrze i Nysie Łużyckiej. Po układzie między RFN Willego Brandta a władzami PRL z grudnia 1970 roku, który przewidywał uznanie tej granicy przez stronę niemiecką, Trybunał Konstytucyjny RFN stanął na stanowisku mówiącym o dalszym istnieniu Rzeszy Niemieckiej w granicach z 1937 roku. Dodajmy, że takie stanowisko nie zostało zrewidowane po zjedno- czeniu Niemiec i po zawarciu układów polsko-niemieckich z 1990 i 1991 roku o granicach i dobrym sąsiedztwie. Skoro więc Rzesza Niemiecka w sensie prawnym ciągle istnieje według niemieckiego sądu konstytucyjnego, zasadne jest pojawienie się kwestii reparacji wojennych należnych Polsce ze strony państwa, które pierwszego września 1939 roku napadło na Rzecz- wróc do pospolitą Polską, a nie na Polską Rzeczpospolitą Ludową, której komunistyczni wielkorządcy spisu treści ze swoimi enerdowskimi odpowiednikami dogadali się w sprawie reparacji. Nie zrzekła się ich Rzeczpospolita Polska. Jeśli zaś sprawa ta przysłuży się skutecznej walce o prawdę histo- ryczną i zwalczaniu kłamstwa (np. o „polskich obozach koncentracyjnych”. Tak swoją drogą, czy obozy w Sachsenhausen, Dachau czy Ravensbruck to też dzieła Polaków?) – to warto ją skomentuj na PCh.24.pl podjąć. Prawda jest bezcenna. 

ARTYKUŁ ZOSTAŁ OPUBLIKOWANY NA PORTALU PCH24 WE WRZEŚNIU ROKU 2017.

POLONIA CHRISTIANA

NR 72 41 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

Amerykańska kultura – prawdziwy triumfator II wojny światowej

MARCIN JENDRZEJCZAK To nie czołgi aliantów czy pepesze sowietów wygrały II wojnę światową. To nie ich myśliwce, ani nie wojownicza piechota. Nawet nie olśniewająca i przeraźliwa zarazem broń atomowa. Prawdziwym zwycięzcą II wojny światowej okazała się… amerykańska kultura. Ale wszystkie wcześniej wymienione batalistyczne artefakty stanowiły środki umożliwiające jej tryumfalny pochód.

Współczesny, powojenny świat, to w lwiej części rzeczywistość stworzona na amerykański obraz i podobieństwo. Wszyscy wrzucają kartki do głosowania, wszyscy procesują się w mniej lub bardziej niezależnych sądach, wszyscy żyją w społeczeństwach z deklarowaną wolnością prasy, zgromadzeń et cetera. No, nie wszyscy – ale większość. Nie byłoby to możliwe bez II wojny światowej. To w jej efekcie rasistowskie Niemcy przekształcono w przodownika demo- liberalizmu a militarystyczną Japonię w pacyfistyczny kraj skupiony na rozwoju gospodarki.

Jednak to nie istnienie „wolnej prasy” ani odbywające się co 4 lata wybory są najbardziej odczuwalnym na co dzień przejawem amerykanizacji. Jest nim szeroko pojęta kultura – od kuchni (McDonald’s, Coca-Cola), filmów Hollywood, muzyki pop i rock, aż po najnowsze wynalazki Ameryki, takie jak social media. Jeśli dziś wszyscy stołujemy się w McDonaldzie, słuchamy i oglądamy gwiazdy Hollywood – a także korzystamy z wywodzących się ze Stanów Zjednoczonych mediów społecznościowych, to jest to w znacznej mierze zasługa (albo – jak kto woli wina) amerykańskich sił zbrojnych.

Do tego dochodzi wszechobecny (w muzyce, biznesie, szkole i nie tylko) język angielski. Nie jest to sprawa bagatelna, gdyż język wpływa – choć w subtelny i powolny sposób – na to, w jaki sposób postrzegamy rzeczywistość.

Przytoczmy garść faktów. Każdego dnia McDonald’s obsługuje 69 milionów osób na ca- łym świecie. Corocznie sprzedaje 550 milionów Big Maców i zatrudnia 1,9 miliona osób.

NR 72 42 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

O globalnym charakterze firmy świadczy fakt, że jedynie 32 procent zysku firmy pochodzi ze Stanów Zjednoczonych. W Chinach istnieją już 2223 restauracje. Część tych danych pochodzi z kilku ostatnich lat, jednak doskonale obrazują one rozmach „złotych łuków” [expande- dramblings.com].

Z kolei Google posiada 90,46 procent udziału w światowym rynku wyszukiwarek. Co sekundę ludzie z całego świata wpisują hasła w Google aż 63 000 razy. Wyszukiwarka ma 94,39 pro- cent udziału w rynku w Indiach, 93,78 procent w Brazylii i 90,67% w Hiszpanii [seotribunal. com].

Jeśli zaś mowa o Facebooku, to 2,41 miliarda osób korzysta zeń aktywnie w każdym miesiącu, a 1.59 miliarda czyni to codziennie. Jeśli weźmiemy pod uwagę także Instagram, WhatsApp lub Messenger, to należy uznać, że jest to ponad 2,1 miliarda osób. Co miesiąc 2,7 miliarda osób używa przynajmniej jednej z usług związanych Facebookiem [newsroom.fb.com].

Drezno – zniszczenie kulturowego centrum Niemiec Amerykańska kultura zwyciężyła w znacznej mierze dzięki przestrzeni stworzonej jej przez alianckie armie. A pamiętajmy, że nie wszystko odbywało się tam bezboleśnie. Wspomnijmy 3 mniej lub bardziej kontrowersyjne przypadki: naloty na Drezno, zniszczenie klasztoru Monte Cassino i zrzucenie bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki.

Brytyjsko-amerykańskie naloty na Drezno w lutym 1945 oznaczały zniszczenie tamtejszego ośrodka kultury. Wśród historyków trwają debaty dotyczące tego, czy było ono konieczne z militarnego punktu widzenia. Faktem pozostaje jednak śmierć prawdopodobnie 25 tysięcy cywili, a także zniszczenie cennych zabytków. Trudno zaś stwierdzić, by Kościół Mariacki w Dreźnie (co ciekawe luterański) lub Semperoper miały one przede wszystkim przeznacze- nie militarne. Zniszczenie tychże stanowiło zatem przejaw zniszczenia dzieł kultury, godny uznania za zbrodnię wojenną (nie zapominamy, że Niemcy popełnili jeszcze potworniejsze zbrodnie i to na nieporównywalną skalę, ale nic to w tej kwestii nie zmienia). Zniszczenie Drezna to w pewien sposób symboliczne zniszczenie tradycyjnej kultury, które przyczyniło się do stworzenia przestrzeni dla amerykańskiej kultury masowej.

Kontrowersje wzbudza także inne wojenne dzieło aliantów – mianowicie destrukcja znacz- nej części klasztoru na Monte Cassino. Nastąpiło to 15 lutego 1944 roku. Wówczas to korpus nowozelandzki, zrzucając na budynek 576 bomb, doprowadził do jego zrównania z ziemią (zachowano jednak mury w północno-zachodnim rogu. To pod nim stoczyła się bitwa, w któ- rej znaczącą rolę odegrali Polacy). Wskutek bombardowania zginęli znajdujący się w środku cywile. Doszło do tego zapewne wskutek mylnego uznania klasztoru za punkt obserwacyjny hitlerowców.

Zniszczenia kulturowe byłyby zapewne większe, gdyby nie decyzja opata Gregorio Diamare, który za namową 2 niemieckich oficerów zdecydował się ewakuować większość zakonników i dzieł sztuki. A tych ostatnich było w sumie wiele – iluminowane manuskrypty, opieczęto- wane starożytne zwoje pergaminu ze skóry cielęcej et cetera – przypomina Małgorzata Szew- czyk z „Przewodnika Katolickiego”. Oczywiście winę za uszkodzenie Monte Cassino trudno w całości zrzucać na Amerykanów czy samych aliantów. Warto jednak pamiętać, że założony przez świętego Benedykta klasztor był symbolem Europy.

NR 72 43 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

Nagasaki – bomba na japoński „Rzym” Do tego dochodzi zrzucenie bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki. Ta ostatnia miejsco- wość, zwana była japońskim Rzymem – wszystko z racji licznej ludności katolickiej. Chrze- ścijaństwo przetrwało bowiem w Japonii, mimo trwającego długo zakazu. Bomba atomowa nad Nagasaki zrzucona została tuż nad katedrą w Urakami. Szkody poniosła również cała katolicka wspólnota. Wybór Nagasaki nie musiał wynikać ze złych intencji. Wybór akurat Nagasaki wynikał z warunków pogodowych, a nie z celowego dążenia do ataku na katolików.

Niemniej jednak w kontekście zrzucenia bomb atomowych na Japonię warto przypomnieć, że zgodnie z Katechizmem „wszelkie działania wojenne, zmierzające bez żadnej różnicy do zniszczenia całych miast lub też większych połaci kraju z ich mieszkańcami, są zbrodnią prze- ciw Bogu i samemu człowiekowi, zasługującą na stanowcze i natychmiastowe potępienie”.

To za sprawą interwencji aliantów Japonia z militarystycznego i opartego na honorze spo- łeczeństwie stała się społeczeństwem kapitalistycznym, demokratycznym i pacyfistycznym zarazem; to samo dotyczy Niemców.

CIA wspiera sztukę Zwycięstwo amerykańskiej kultury to zatem w znacznej części owoc zwycięstwa na wojnie. Działalność aliantów pozwoliła uwolnić świat od narodowego socjalizmu, jednak nie zawsze w etyczny sposób. Proces amerykanizacji świata doszedł do końca dzięki pokonaniu Związku Radzieckiego podczas zimnej wojny. Niebagatelną rolę odegrała tu CIA.

Zwycięstwo amerykańskiej kultury, jakie dokonało się dzięki wojnie i po jej zakończeniu wynikało bowiem nie tylko z jej popularności, lecz także ze świadomych zabiegów. Były to w znacznej mierze zabiegi amerykańskich służb, takich jak CIA właśnie. Co ciekawe – niekie- dy dochodziło do nich bez woli czy wiedzy artystów wspieranych przez państwowych funk- cjonariuszy.

CIA zdecydowało o włączeniu sztuki w skład arsenału propagandowego zaraz po swoim po- wstaniu – a więc w 1947 r. Politycy i władze służb specjalnych postanowiły sprzeciwić się kuszeniu twórców i intelektualistów przez komunizm i postanowiły zawalczyć o ich umysły. W 1950 r. CIA utworzyło Propaganda Assets Inventory, która wpływała na ponad 800 cza- sopism, gazet i agencji informacyjnych. Trzy lata później amerykańskie służby ustanowi- ły kolejną organizację mającą na celu propagandowe wykorzystanie kultury – International Organisations Division. IOD finansowało między innymi amerykańskich jazzmanów, operę, Bostońską Orkiestrę Symfoniczną, a także animowaną wersję filmu „Folwark zwierzęcy”. Wspierało także awangardowy ekspresjonizm abstrakcyjny – zauważa Frances Stonor Saun- ders Sunday z „The Independent”.

„Lista sponsorowanych przez Departament Stanu artystów budzi podziw. Louis Armstrong, Dizzy Gillespie, Earl Hines, Ornette Coleman, Duke Ellington, Lionel Hampton, Sarah Vau- ghan, Thelonius Monk, Miles Davis and Oscar Petersen znaleźli się wśród czołowych czar- nych artystów jazzowych” zauważa Phil Shannon [greenleft.org.au]. Do tego doszli bluesme- ni i śpiewaczka gospel.

„Celem promocji tych niekonwencjonalnych wykonawców było przekonanie zagranicy o twórczym charakterze amerykańskiej kultury. Często byli to artyści czarnoskórzy, gdyż NR 72 44 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

wizerunek Stanów Zjednoczonych jako kraju uciskającego Murzynów nie służył reputacji tego kraju jako stróża wolności i równości. Sponsorowane przez amerykańskie instytucje pań- stwowe koncerty jazzowe stanowiły dla muzyków źródło zarobku i prestiżu” – dodaje Phil Shannon [greenleft.org.au]. Jednocześnie spotykały się z niechęcią amerykańskich konser- watystów, oskarżających jazz o nieobyczajność.

Szczególnie interesujące jest wsparcie CIA dla Louisa Armstronga (1901-1971). Amerykański Departament Stanu sfinansował podróż Louisa Armstronga w 1961. Drugim sponsorem była Pepsi-Cola z jej cokolwiek prostackim sloganem reklamowym. Nie zawsze jednak słynny ja- zzman przyjmował finansowanie przez Departament Stanu. Zarzucał bowiem władzom hi- pokryzję – tuszowanie dyskryminacji Murzynów przy jednoczesnym obowiązywaniu rasizmu w samej Ameryce.

Przy wsparciu CIA, ale i dzięki własnej atrakcyjności amerykańska kultura rozlała się niemal na cały świat. Oprócz działań aliantów podczas II wojny światowej (wraz z jej ciemnymi epi- zodami jak Hiroszima i Nagasaki) przyczynił się do tego upadek muru berlińskiego, ZSRR, a wraz z tym kres wszelkich barier dla amerykańskiej kultury.

Jedząc kanapkę w McDonaldzie, oglądając amerykański film czy ubierając się „po amerykań- sku”, warto przypomnieć sobie o kawałku historii, stojącym za naszym stylem życia. Historii

zarówno chlubnej, jak i bolesnej. wróc do spisu treści

Popkultura made in US nie jest bynajmniej szczytowym osiągnięciem ludzkości. Jednak mimo wszystko, gdyby nie zwycięstwo aliantów w II wojnie światowej i USA w Zimnej Wojnie – by-

łoby jeszcze gorzej. Restauracja fast food to wprawdzie nie filharmonia czy gotycka katedra. skomentuj na Jednak to również nie obóz koncentracyjny ani nie archipelag Gułag.  PCh.24.pl

POLONIA CHRISTIANA

NR 72 45 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

Dzieje się!

Benedykt XVI o odbiorze jego tekstu na temat przyczyn nadużyć Benedykt XVI wskazał, że powszechnie ignoruje się centralny problem, na jaki starał się zwrócić uwagę: nieobecność Boga.

Skomentuj na PCh24.pl

Kard. Sarah ostrzega: Synod Amazoński może zerwać z Tradycją Jeżeli Synod Amazoński dopuści do święceń żonatych mężczyzn lub stworzy specjalną posłu- gę kościelną dla kobiet, to dopuści się zerwania z tradycją Kościoła łacińskiego.

Skomentuj na PCh24.pl

Skandal. Uczestników przedsynodalnego forum „błogosławił” szaman Spełniają się najczarniejsze obawy o Synod Amazoński.

Skomentuj na PCh24.pl

„New York Post”: kard. Pell jest niewinny! „NYP”: opowieść mężczyzny mającego być wykorzystanym jest całkowicie niewiarygodna.

Skomentuj na PCh24.pl

Bp Schneider: uznawanie równości wszystkich religii to zdrada Chrystusa Biskup Athanasius Schneider o popieranej przez Watykan inicjatywie promowania „Doku- mentu o ludzkim braterstwie dla pokoju światowego i współistnienia”.

Skomentuj na PCh24.pl

Korea Północna: 70 tys. chrześcijan zamkniętych w gułagach W ciągu minionego roku znacząco nasiliło się prześladowanie chrześcijan w Korei Północnej.

Skomentuj na PCh24.pl

Solidarność z abp. Jędraszewskim, dokument ws. LGBT+. Dziękujemy za wszystkie wyrazy wsparcia dla Księdza Arcybiskupa – czytamy w Komunika- cie Rady Biskupów Diecezjalnych Konferencji Episkopatu Polski.

Skomentuj na PCh24.pl

Szef gabinetu prezydenta Dudy: wizyta Trumpa przełożona, a nie odwołana W zastępstwie Donalda Trumpa do Polski przyjedzie wiceprezydent USA Mike Pence.

Skomentuj na PCh24.pl

Znany informatyk z Uniwersytetu Yale odrzuca teorię Darwina Lektura kilku książek przekonała go, że teoria ewolucji jest błędna.

Skomentuj na PCh24.pl

Czy Amazonia naprawdę płonie? „New York Times” przestudiował zdjęcia satelitarne, ukazujące stan faktyczny płonących lasów. wróc do Skomentuj na PCh24.pl spisu treści

NR 72 46 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

POLECANE VIDEO DLACZEGO PRZEGRALIŚMY KAMPANIĘ WRZEŚNIOWĄ?

Błędy sanacji i druga zdrada Zachodu. Dlaczego Polska przegrała kampanię wrześniową?

RATOWALIŚMY UCIEKINIERÓW Z AUSCHWITZ

Ratowaliśmy uciekinierów z Auschwitz. Zobacz wstrząsające świadectwo pani Marii

wróc do spisu treści

NR 72 47 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019 TEMAT NUMERU DZIEJE SIĘ POLECANE VIDEO

POLECANE VIDEO ONI POSTAWILI NA HITLERA

To oni postawili na Hitlera. Katolicy byli przeciw

wróc do spisu treści

CODZIENNIE WIĘCEJ NA

NR 72 48 | PCH24 CO TYDZIEŃ 30 SIERPNIA 2019