Nr 2(95)/2019 * ROK XVII TWORZĄCA WIEŚDodatek Literacki do „Powiatu Słupskiego”

Damnica. Serdecznie powitał też wszystkich uczestników Spotkań, w tym szczególnie lo- kalnych i regionalnych twórców, którzy przy- „Czas wykrzesać iskrę” jechali po raz szesnasty do Damnicy po swoją kolejną książkę z ich wierszami, a także by zaprezentować publicznie swoje utwory. Po tym ciepłym powitaniu głos zabra- - piętnasta antologia li - starosta i wójt. Obaj najlepiej jak potrafili pogratulowali twórcom ich aktywności literac- kiej i wierności słowu pisanemu. Nowy wójt Damnicy A. Kordylas, dotychczasowy dyrektor rozdana poetom Zespołu Szkół pochwalił się, że zgromadził na półkach domowej biblioteczki wszystkie anto- 27 lutego br. w Sali Lustrzanej zabytko- logie wydane przez powiat i z niecierpliwością wego pałacu w Damnicy odbyły się XVI czeka na lekturę kolejnej, szesnastej! Po tych wystąpieniach prowadzący Spo- Powiatowe Spotkania z Poezją (Nie) tkania zakomunikował: - Odkryjmy i pokażmy Profesjonalną. Rozpoczęły się recitalem wreszcie piętnastą powiatową antologię poezji. Pauliny Łagi - laureatki nagrody spe- Odsłonił zakryte specjalnym płótnem tomy cjalnej ubiegłorocznego, VI Powiatowego pachnących jeszcze drukarską farbą książek Przeglądu Poezji Śpiewanej. Młoda zatytułowanych „Czas wykrzesać iskrę”. Taki wokalistka przypomniała m.in. nagrodzo- bowiem dostała tytuł najnowsza antologia. ny wówczas utwór „Burzy się” do słów Dodał zaraz: - Książka jest zupełnie świeża. Nikt z autorów jeszcze jej nie miał, nie wie, poety Zbigniewa Sawickiego ze Słupska jakie znalazły się w niej wiersze, spośród tych, które zostały przekazane do wykorzystania w publikacji. Nikt nie wie, w jakim zostały ułożo- Paulina wygrała ubiegłoroczny przegląd poezji śpiewa- ne zestawieniu. Dzisiaj jej premiera! Czy czeka nas przyjem- nej w kategorii utworów do słów lokalnych twórców. Uczest- ny wieczór? Czy będzie to przyjemna lektura? Czy tak samo nikom spotkań przypomniała ten utwór, a także zaśpiewała zadrżą serca twórcom pięknego słowa przy jej odbiorze, jak „Pejzaż bez ciebie” Grzegorza Turnaua, „Anioły są wśród nas” zadrżały przy odbiorze wcześniejszych czternastu antologii?... Beaty Bednarz i... „We are the Cham- pions” zespołu „Queen”. Młoda woka- listka uczy się w V Liceum Ogólno- kształcącym im. Zbigniewa Herberta w Słupsku. Uczęszcza też do Szkoły Muzycznej i udziela się w Klubie 7. Maziejuk J. Fot. Brygady Obrony Wybrzeża w Słupsku. Zawsze podkreśla, że śpiewanie spra- wia jej wielką frajdę, a śpiewanie poezji cieszy szczególnie... Po bardzo życzliwie i entuzja- stycznie przyjętym występie Pauliny, piszący te słowa w imieniu organiza- torów - Starostwa Powiatowego, Cen- trum Edukacji Regionalnej w Słupsku i Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wycho- wawczego im. Marynarza Polskiego w Damnicy, nisko pokłonił się licznie ze- branym poetom i sympatykom poezji w Sali Lustrzanej pałacu i serdecznie przywitał gospodarzy XVI Spotkań z Poezją w Damnicy, panów - Rafa- ła Konona - wicestarostę słupskiego i Andrzeja Kordylasa - wójta gminy SPOTKANIA DAMNICKIE Prezentację poprowadzono zgodnie z treścią wstępu au- żeśmy słabi” Andrzeja torstwa Mirosława Kościeńskiego (członka ZLP) zatytułowa- Szczepanika z Bytowa nego „Pomóż mi zamknąć czas w zegarze, czyli rocznice, oraz „Rok 2018” Zdzi- rocznice...” sława Opałki z Często- „Ależ w tym XXI wieku, a konkretnie w 2018 roku zbiegło chowy. Wybrane teksty się rocznic - napisał M. Kościeński. - 16 października minęła prezentowali w większo- 40. rocznica powołania na tron Piotrowy papieża Jana Pawła ści sami autorzy. Tylko II. Zaś trzy dni później, tylko w 1987 roku zostaje zamor- w przypadku tekstu Z. dowany bł. ks. Jerzy Popiełuszko. Natomiast 23 października Opałki trzeba było sko- 1956 roku wybucha rewolucja węgierska. Na Budapeszt na- rzystać z zastępstwa, bo jeżdżają rosyjskie czołgi. W gęstej zabudowie stolicy Węgier autor nie mógł przybyć agresor dostaje łupnia, po dwóch tygodniach wycofuje się. do Damnicy. Nie na długo, bo bombardowania i ponowna ofensywa Rosjan „Generalnie twórcy odnosi skutek. Inre Nagy, premier Węgier w 1958 roku zostaje z małych miejscowości stracony, a polscy kibice na meczu piłki nożnej w Zabrzu żywo reagują na wszyst- po tej wiadomości wstają z miejsc i minutą ciszy uświęcają kie wydarzenia, głównie ten moment, pomni wydarzeń w Poznaniu w czerwcu 1956 polityczne, wszak mamy roku. Jakby było mało, ta sama data, tylko sprzed dziesięciu pasmo wyborów. Regina lat - atak Rosjan na Gruzję. Ówczesny prezydent Polski, śp. Adamowicz ubolewa, Lech Kaczyński ostrzegał, że na tym się nie skończy. Miał że: „Nienawiść skrzydła rozwija nad światem”, Emilia Jastrzą- rację. Do tych dat można dołożyć także 29 października - bek-Zimnicka wspomina o polityce w wierszu „Między ludź- dzień urodzin dwóch wybitnych polskich poetów - Adama mi”, pisze też o przyjaźni m.in. z Żydami w Pajęcznie, jej Ważyka (1903 r.) i Zbigniewa Herberta (1924 r.), wielokrotnie rodzinnym miasteczku w okolicach Częstochowy. Warto przy- nominowanego do literackiej nagrody Nobla. Ale pozostają pomnieć, że pani Emilia była córką przedwojennego starosty dwie najważniejsze rocznice. Stulecie zakończenia I wojny Pajęczna” - pisze we wstępie do antologii dalej M. Kościeński. światowej i nasze 100-lecie odzyskania niepodległości. Sporo (...) W niniejszym tomie jest sporo wierszy o dziadkach, bab- wierszy zamieszczonych w niniejszej antologii do tych dat ciach, matkach, generalnie o najbliższych i znajomych. Nie nawiązuje.” powinno nas to dziwić, gdyż w chłopskiej tradycji rodzina W tym miejscu zaprezentowano umieszczone w antolo- zawsze była stawiana na pierwszym miejscu. Poza tym trady- gii wiersze: „Na jubileusz” Jana Wiśniewskiego z Koszalina, cyjny model rodziny trój czy czteropokoleniowej w miastach „Niepodległość” Aldony M. Peplińskiej z Motarzyna, „O oj- przestał istnieć. Został się tylko w najmniejszych miejscowo- czyźnie” i „Ojczyzna” Jana Smalewskiego z Bąkowa, „Ojczy- ściach. Dlaczego tak pamiętamy z dzieciństwa dziadka czy zna” Mirosława Kościeńskiego, „Tym co maszerują” i „Myślą babcię? Bo mieli dla wnuków dużo czasu, byli wyrozumiali, a DAMNICKIE SPOTKANIA DAMNICKIE Maziejuk J. Fot.

2 wieś tworząca dodatek literacki poprzez własne bogate doświadczenia potrafili w przystępny blisko życiowej prawdy, ludzkich losów i ich nieszczęść. To sposób przekazać swoje, w dobrym tego słowa znaczeniu, nie charakterystyczne, to prawdziwe - więcej w tej poezji mądrości. Ujmujące są wiersze Ireneusza Borkowskiego, au- różnych nieszczęść niż szczęścia! Bo tak się ludziom w życiu tora dwóch tomików poetyckich. Także dobitne są wiersze o układa... ojcu Beaty Kosickiej.” Ale jest i drugie przesłanie, ważniejsze - z wiersza An- Po tych przytoczonych informacjach przejmująco wy- drzeja Szczepanika, że „czas wykrzesać iskrę, niech wybuch- brzmiały wiersze zaprezentowane przez Emilię Zimnicką z nie płomieniem i spali idee co biel róży zmieniły w nienawiść”. Izbicy („Między ludźmi” i Uliczki przeszłości”, Piotra Wiktora Czas ogarnąć się z dookoła dopadającej nas nienawiści, głu- Grygiela z („Podniebnym krzykiem”). Autor ten z żoną przy- poty i zrobić wreszcie coś mądrego. Bo jesteśmy przecież - jak jechał do Damnicy aż spod Bydgoszczy i zaprezentował jesz- pisze poeta - mądrzy i współcześni i nie powinniśmy ulegać cze swój najnowszy tekst przygotowany specjalnie na dam- tym, co się kryją „za parkanem sumienia i czekają rozgrzeszeń nickie spotkania. Zaprezentowane zostały też jeszcze m.in. tworząc dogmaty nieudacznej władzy. „Wykreślmy z pamięci SPOTKANIA DAMNICKIE ujmujące wiersze Ireneusza Borkowskiego ze Słupska („List obraz dartej flagi gdy z trybun gdzie prawda winna płynąć do babci” i „List do dziadka”), Małgorzaty Ortman - również rzeką - pogardę narodom wróży śmiech. Nie wybaczajmy, bo ze Słupska („Bronka” i „Marysia”), Grzegorza Chwieduka z płacić będą łzami pokolenia”. Kępic - przypominające „Grę w klasy” Julio Cortazara („Czasa- Poeta ma prawo się upominać, ma prawo żądać wykrze- mi” i „Ulotność”), Anny Karwowskiej z Dobieszewka („Opusz- sania iskry - dla kraju, dla Niepodległej, dla nas wszystkich. czona” i „Mały świat”). Pani Anna jest mistrzynią w swoim Dla Europy, dla Świata, dla bezpiecznego i szczęśliwego życia stylu i temacie. To autorka tomików poetyckich, („Krzywda”, ludzkości. „Czas wykrzesać iskrę” - mówi. I taki tytuł daliśmy „Kocie Łby”, „Nawet ptakom zabrano nuty”), piewczyni zapo- naszej antologii, żeby pobudziła do głębszej myśli, refleksji... mnianych popegeerowskich krajobrazów i pozostawionych w Po uroczystym wręczeniu przez wicestarostę R. Konna, nich ludzkich losów. Zaprezentowano również wiersze Jana Andrzeja Kordylasa - wójta gminy Damnica i Ewę Lewkowicz Zygmunta Prusińskiego z Ustki („Mar- got w błękicie zwiedza Montevideo”) i Mieczysława Krymskiego z Żochowa („Tylko chwilę”, Moja muzyka”). W tej części większość tekstów czytali także sami obecni w Damnicy autorzy. Autor wstępu zauważył, że poeci pamiętają także o członkach Grupy, którzy przedwcześnie odeszli z tego świata. Na przykład przejmujący jest wiersz Romany Małeckiej poświęco- ny Czesławowi Guitowi. „Niezwykły przypadek sprawił, że z Czesławem spotkałem się tuż przed jego śmier- cią w słupskim szpitalu - napisał M. Kościeński. - Był już tak osłabiony, że w trakcie rozmowy po prostu za- snął. Jego syn, obecny przy dyskusji dokończył za Niego rozmowę. Kiedy kilka dni później chciałem go odwie- dzić, okazało się, że zmarł (na raka płuc), w słupskim hospicjum.” Wiersz p. Romany Małeckiej z Kwakowa pt. „Marzenia” poświęcony Cz. Guitowi zaprezentowała A. Peplińska. Na zakończenie prezentacji antologii Emilia Maraśkiewicz - radną powiatową każdemu z osobna autorskich egzemplarzy - poetka z Darłowa przypomniała wiersz Jadwigi Michalak z antologii przyszedł czas na końcowe podsumowanie: - Choć, Naćmierza „Wiejscy poeci” (autorka była nieobecna), a wy- jak napisał Wiesław Myśliwski, kultura chłopska przegrała mieniany już wielokrotnie autor wstępu M. Kościeński tak starcie z napierającą cywilizacją. Musiała je przegrać, bo kul- podsumował całą antologię: „Reasumując - mam nadzieję, turze biedy i izolacji cywilizacja zaproponowała podniesienie Fot. J. Maziejuk J. Fot. że uważny i cierpliwy Czytelnik poświeci kilka wieczorów poziomu życia i pracy oraz otwarcie na świat, to wiejscy na wnikliwe przeczytanie niniejszego tomu. I nie będzie to poeci jednak istnieją i starają się w swoich tekstach ocalać ironiczne stwierdzenie Izabeli Iwańczuk, że to „trele morele chłopskie korzenie, nawiązywać w nich do dawnych wartości, raki i torbiele”. Niech będzie to raczej wiersz Jana Kuleszy pt. z sentymentem wspominają swoją młodość, wiejskie pocho- „Żeby pamiętać”. dzenie i kontakty z dawną wsią. To wszystko bardzo cenne. Jan Kulesza ze Strzelec Krajeńskich przyjechał do Dam- Za to Was kochamy i cenimy. I niech tak pozostanie. nicy i sam przejmująco oraz sugestywnie przeczytał ten przy- Zbigniew Babiarz-Zych, Słupsk wołany przez autora wstępu wiersz. - „Żeby pamiętać” - myślę, że to powinno być przesłanie Piętnasta antologia „Czas wykrzesać iskrę” została wy- dzisiejszego wieczoru - podsumował prezentację piętnastej dana - jak wszystkie poprzednie w nakładzie 450 egzempla- antologii prowadzący Spotkania. - Wierzę, że nasi poeci pi- rzy. Jak wszystkie poprzednie trafi też do bibliotek w Słup- szą, by pamiętać, nie zapomnieć. Żeby pamiętać dobrze? Nie sku i powiecie słupskim, do Biblioteki Narodowej, środowisk tylko dobrze. W ich literackich wypowiedziach dominuje bo- kulturotwórczych, pism literackich, młodzieży i dorosłych. wiem szczery, rzadko upiększany język. Można pokusić się Nie będzie sprzedawana tylko rozdawana zainteresowanym o stwierdzenie: szczery do bólu, do łez. Osadzony bardzo poezją.

wieś tworząca dodatek literacki 3 Weronika Gogola - „Po trochu”

„Chłopy mają przetarte skó- rzane kurtki, które tak dziw- nie chrzęszczą przy każdym ruchu. Najbardziej w zi- mie, jak jest mróz. I pach- ną wódką i tytoniem, no i oborą. Lubię ten zapach. Poza tym w chłopińcu podo- bało mi się jeszcze tym bar- dziej, że prawie każdy z chło- pów miał włożony do tylnej kieszeni spodni grzebyk”...

Wieś Olszyny położona jest w województwie małopol- skim, powiecie tarnowskim, w gminie Rzepiennik Strzyżew- ski. 9 marca 1386 roku król Władysław Jagiełło nadał woje- wodzie krakowskiemu - Spytkowi herbu Leliwa z Melsztyna wieś Olszyny oraz kilka wsi sąsiednich. W XVI wieku Lud- ność Olszyn, podobnie jak i pozostałych wsi tego terenu, była zróżnicowana ekonomicznie. Najbogatszą jej część sta- nowili kmiecie (źródła mówią o 12 łanach kmiecych), mniej zamożną - zagrodnicy (czterech zagrodników bez roli) oraz najuboższą część - komornicy (dwóch komorników z bydłem i czterech bez bydła). W okresie zaborów wieś znajdowała się pod panowa- niem austriackim. Dwie wojny światowe także zostawiły swój ślad w pamięci mieszkańców. Po 1945 roku rozpoczęły się zmiany - najpierw były duże trudności związane ze znisz- czeniami wojennymi, rozdrobnieniem gospodarstw, obowiąz- kowymi dostawami dla państwa, a także wyjazdem wielu mieszkańców na Śląsk w poszukiwaniu lepszego życia, lecz począwszy od lat sześćdziesiątych nastąpiła poprawa warun- ków bytowych. Dzięki solidarności wszystkich mieszkańców w latach 1960 - 1965 dokonano elektryfikacji wioski, położo- obite jabłka, takie, po których chodziły mrówki, i naciskały- no drogi asfaltowe umożliwiające komunikację z większymi śmy palcami te brązowe plamy, wyciskają z nich słodką ciecz. ośrodkami miejskimi, wybudowano dom ludowy, szkołę, re- Najbardziej lubiłam wyciskać sok do małego plastikowego na- mizę. W 1993 roku przeprowadzono gazyfikację, a w 1998 parstka. Nie wiem, jakie było jego pierwotne przeznaczenie, telefonizację wsi. ale dla mnie był Wazą na Sok Jabłkowy. Marzyłam o tym, Gdy zakładano pierwszy telefon we wsi, Weronika Go- żeby sok zaczął fermentować w słońcu. Mogłybyśmy wtedy gola miała 10 lat. Co wtedy robiła? Na przykład, jak opowia- napić się wina”. da, „zazwyczaj brałyśmy składaki i do Potoka jechałyśmy bez Weronika Gogola opisała swoje dzieciństwo w Olszy- przystanku, w Potoku piłyśmy trochę wody ze źródełka, sma- nach w książce „Po trochu”. Jest tam właśnie po trochu rowałyśmy się kaczym mydłem, a potem już prowadziłyśmy wszystkiego - o dziadku, o rodzicach, wujkach, ciotkach; o rowery pod stromą górę, do babci Karci i Agi. Wspinałyśmy sąsiadach, o zabawach dziecięcych, jedzeniu, sklepie; o po- się na stare czereśnie i zbierałyśmy je do wielkich kobiałek. czcie, o powodzi, zwierzętach, pracach polowych, zajęciach Ale tak naprawdę nie szło nam dobrze, bo większość zjadały- gospodarskich. A o jedzeniu na wsi dziecko może powiedzieć śmy. Potem bolały nas brzuchy i nie mogłyśmy spać w nocy”. najwięcej, bo chłonie je wszystkimi zmysłami: „w kuchni u Albo zajmowała się kozą Plamką, razem z kuzynką: „W nocy babci Klimci pachniało podsmażanymi na smalcu ziemniaka- Plamka spała w stajni. To była stajnia, w której kiedyś dziadek mi. To prawie tak dziwny zapach jak zapach kaszy. Większość Staszek trzymał krowy i świnie, ale jak się urodziłyśmy, już domów pachnie albo kaszą, albo smażonymi ziemniakami. ich tam nie było. Bo dziadka Staszka też już nie było. Teraz Babcia Klimcia przynosiła ser co tydzień. Pachniał jak każdy mieszkała tam koza. Wieczorem trzeba było iść do niej, za- taki ser: trochę jej domem, a trochę babcią Klimcią”. Taki nieść wodę w niebieskim garnuszku i obierki albo inne resztki ser robiło się w pielusze, która musiała jakiś czas powisieć z obiadu. Musiało jej tam być straszno, kiedy tak siedziała na piecu, aż ścieknie z niej serwatka. U dziadka Staszka na sama całą noc. Nam też było straszno tam chodzić. Bałam obiady gotowało się ziemniaczaną zupę, makaron z serem, się, że poklepie mnie po plecach duch dziadka Staszka, tym kartofle z kwaśnym mlekiem, albo placki ziemniaczane. Mała bardziej że pod okapem stodoły wciąż wisiała jego marynar- Weronika uwielbiała maminy kogel-mogel, zawsze z sześciu ka”. A może produkowała wino? „W tym ostatnim byłyśmy jaj, bo zawsze taki kręciła dla mamy kiedyś babcia. Najwięk-

PISZĄ O WSI naprawdę dobre. Wynajdywałyśmy w krzakach najbardziej szym jednak przysmakiem były ziemniaki u sąsiadki; to była

4 wieś tworząca dodatek literacki Fot. R. Komorowski / wikipedia.org kolację znimijedzą”. na jedną zdrowaśkę, innisiedzązrodzinącały dzień, nawet modlić sięrazem zrodziną.Iwspominać. Niektórzy wpadają myka się ich aż do pogrzebu, bo „cała wieś schodzi się, żeby ców. Teraz jużmożnaotworzyć drzwinawerandę. Nieza- kuchni, zapalono żółte świece, opleciono różaniecwokół pal- włożono go dotrumny, trumnę umieszczono wpokoju obok spalić.” Gdyzmarły wujek Weroniki został jużprzygotowany, mu przeczesać grzebieniem, nie szczotką, a potem grzebień chciał wrócić. Bo już nie ma po co wracać. Włosy należy cać krzesła dogórynogami, nawypadek, gdybynieboszczyk „w domu trzeba teżzatrzymać wszystkiezegary ipowywra- potem ubrać je w najlepsze ubrania, jakie miał zmarły. Dalej, więc wiedziała,że kiedyktoś umiera,trzeba umyć całeciało, wujek umarł”.Weronika uczestniczyła wobrzędzie śmierci, z okazji Wielkiej Nocy, niezokazji chrzcin, aledlatego, że z okazji świąt Bożego Narodzenia, nie z okazji imienin, nie na wsi.Gdyktośumrze, trzeba ubraćsięodświętnie. „Nie nych. Bośmierćipogrzeb tojedna znajważniejszych rzeczy tych widzianych, przeżywanych osobiście itych opowiada- przed urodzeniem sięWeroniki. mi smutno, że jużnigdyniezjem”. Prababka umarłabowiem im masłowten sposób: nigdyniejadłam jejchleba ibyło bo „zawsze zazdrościłamciociiTacie, że prababka dawała skórki wkładałaświeże masło”. Weronika czuławtedyżal, bochenka, także zostawała tylko skórka,idotejskorupy ze bochny, amiałaświeżo ubite masło, to„żłobiła cały środek sa opowiadała, że gdyprababcia dziewczynkipiekła wielkie kaszanką, gdy mieli zabijackę. Codochleba, tociociaTere- ciepłym, którywujprzynosiłrazem zmięsem, kiełbasami i chleb ten bardzo smakował Weronice zpasztetem, jeszcze Grześka piekło sięwdomu chleb, zczarnągorzką skórką,a solą ijesz,żłobiąc zębami przezroczyste korytarze”. Uwujka koniecznie brązowego emaliowanego garnka,posypujesz go bierzesz ugotowanego ziemniaka, koniecznie ostudzonego, z „najpyszniejsza rzecz, jaką nauczyłam sięjeśćwłaśnieuniej: „Po trochu” jestteżksiążkąośmierci.Opogrzebach, ko, codałajejOjcowizna. poświęciła jąOlszynom, jako wyrazwdzięcznościza wszyst- 2017 opublikowała „Po trochu”. Książka ta jest jej debiutem, a go i ukraińskiego. W wieku niespełna trzydziestu lat, w roku sytecie Jagiellońskim wKrakowie, jesttłumaczką ze słowackie- w Nowym Sączu,wroku 1988.Ukończyła studia naUniwer wieś ojcówidziadków. historiach rodzinnych. Pamięć dziecka przechowała tę wieś, Przetrwały wopowieściach, zachowanych przedmiotach, w końca dwudziestego wieku istnieją jednak też dawne Olszyny. toczy sięnormalneżycienowoczesnej wsi.Pod tąpowłoką coca colę, ogląda serial „Klan” albo „W labiryncie”. Właściwie dziewięćdziesiątych. Gdzieśktośsłucha Budki Suflera, pijesię stworzył kulęziemską... autobusie wszystkimopowiadał po swojemu o tym,jakBóg niarkę, nazywaną tak przez całą wieś, Pijanego Ceśka, który w wiedzą otajemniczych prawidłach przyrody, Babkę Kamie- działa Weronika? Dziadka Lemoniadę zzeszytem zapisanym ciemne szramy. To sięnazywaczystybrud”. Co jeszcze wi- no. Tak samo pęka mydło w domach starych ciotek. Też ma Lubiłam teżpatrzeć naich ręce. Całebyły popękane naczar nogę z przodu, tak od niechcenia. To i się bardzo podobało. daleko do tyłu. Jak trzej królowie. I zawsze opierali ręce o tę baby, tylko jedną nogę wysuwalidaleko doprzodu, adrugą lubiłam patrzeć na chłopów. Jak klękali na przykład. Nie jak spodni grzebyk. Lubiłam patrzeć nategrzebienie. Wogóle że prawie każdy z chłopów miał włożony do tylnej kieszeni Poza tym w chłopińcu podobało mi się jeszcze tym bardziej, I pachną wódką itytoniem, noioborą. Lubięten zapach. czą przy każdym ruchu. Najbardziej w zimie, jak jest mróz. mają przetarte skórzanekurtki,któretakdziwniechrzęsz- była, chłonęła wszystko całąwrażliwością dziecka: „Chłopy Dziewczynkom rzadko pozwalano tamzaglądać, więcjakjuż wszystko byłociekawe. Wkościele zapamiętała chłopiniec. znów słuchały opowieści wujkaWładka. DlamałejWeroniki z porzeczek wtermosach izbierały kłoski.Apo żniwach wygląda praca”.MałeGogolówny biegały więczkompotem także chodziła wpole, bo tata mówił:„Żebyście widziały, jak Weroniki chodzili pomagać wujkom. Dziewczynka z siostrą uczył, bo były żniwa”.Akiedyprzychodziły żniwa,rodzice zimą tych ozimie, jesienią tych ojesieni. Wlecienasnie to uczyłjewierszyków:„wiosnąnastych owiośnie, taboreciku itoopowiadał dzieciom różneśmiesznehistorie, niego oglądać telewizję. Siedziałwięcwujek Władek natym nawet naplebanii jeszcze ksiądzniemiał,iwszyscyszlido Purdusiu iPomidorku. Albo jakjako pierwszykupiłtelewizor, tym, jak to kiedyś było w Olszynach. Albo bajki o Pierożku jek przychodził, siadałnataborecie wkuchni, opowiadał. O opowieści, których małaWeronika takczęsto słuchała. Wu - tylko echa dzwonów, przyktórych fruwał. Pozostały po nim sobie cośzostawia”. Wujek Władek pozostawił po sobie nie ludzka wprawia jewruch, tozostawia tamcoś jeszcze. Po przez pilotajestzupełnie inny. Jakiś taki głuchy. Bojakręka program izgłowy. Tylko ze dźwięk dzwonów poruszanych potrafili latać”. A po kilku latach ksiądz kupił pilota, „nastawił dzwonić zaczęli ministranci,ale„tonietosamo. Oninie dzwony, tounosiłogo wysoko, wyżej niżzwykle. Gdyumarł, mszą. Wujek Władek byłdrobny ilekki, więcjakdzwonił w „Anioł Pański”,ranoiwieczorem, pół godziny przed każdą umarł, aleinapożar, anacodzień ostałych porach: na dzwonnikiem izawsze był w pogotowiu, bo biło sięgdy ktoś a toon właśniebiłwdzwony, gdyktośumarł.Wujek był Weronika Gogola wOlszynach wzrastała,aurodziłasię Olszyny opisane przez Weronikę Gogolę towieślat Po trochu wcałejksiążcejesttakże owujkuWładku, wieś tworząca dodatek literacki Jolanta Betkowska Słupsk 5 - -

PISZĄ O WSI WSPOMNIENIE rocznicę urodzin i jegoświat.W80. Czesław Niemen dzi własnąinterpretację. wywał treść przekazu i nadawał swojej muzycznej wypowie - Przejdzie dohistoriijako wokalista, któryznakomicie opano- szczególną wagę przywiązywał do przekazywanego słowa. o doskonałość muzyczną wykonywanych utworów. Jednak artystą awangardowym. Opróczwielkiej pasjitwórczej dbał leźć własnądrogę imiejscewmuzyce. Czesław Niemen był stylu, dokonywał ciągłych innowacji muzycznych, chciał zna- Artysta przez pół wieku nieustannie poszukiwał własnego śmierć. Byłnajwiększym odkryciem wpowojennej muzyce. życiu osiągnięć, których nie zrealizował przez przedwczesną osiemdziesiąt lat inapewnojeszcze wiele mógłbymiećw 6 Fenomenalny wokalista Czesław Niemen dzisiajmiałby wieś tworząca dodatek literacki trzeba rozniecić tęiskrę.” i trzeba zapału -słowem sama iskraniewystarcza iskrę bożą, alezpewnością sadą. Trzeba miećjakąś że tooczywiściejestprze- na efekt końcowy. Jamyślę, 99 procent pracyskładasię jeden procent talentu plus „Ktoś mądrypowiedział, że talentu, takodpowiedział: ny kiedyśnatemat jego Czesław Niemen zapyta-

Fot. Arch. G. Rutowskiej / Narodowe Archiwum Cyfrowe Włochów. nych gości. Niemen powrócił dokrajuzrażony zachowaniem włoskich muzyków, którepikietowały występy zagranicz- festiwalu niepojawił sięzasprawą związkówzawodowych ostatni został umieszczony napłycie festiwalowej, jednak na „Firmamento”, „Redi cuori” oraz „La prima cosa bella”. Ten miał wystąpić na festiwalu w San Remo. Nagrał nowe utwory: trzeci singel „Domani”, „Oggi forse no”.Wtymsamym roku nii -Foresti. Wmarcu1970roku Niemen nagrał wBolonii organizował artyściedyrektor festiwalu jazzowego wBolo - towarzyszeniem orkiestry A.Baldana.Koncerty we Włoszech giel „Una lucemaiaccesa”/„24orespesebene con amore”,z wym zespołem Niemen Enigmatic. Wyszedł drugi włoskisin- we Włoszech, w Mediolanie, gdzie nagrał kolejną płytę z no- środkowoeuropejskich. polskiego artysty, ale też zyskała popularność w państwach rą zaprosił nafestiwal wSopocie. Wokalistka została muzą festiwalu Cantagiro, włoską piosenkarkę Concettę Gangi, któ- trwał sześć miesięcyisiedemnaście dni. Poznał tu,podczas dżającym włoskiemiasta.Pierwszyokres jego pobytu wItalii wziął udział wfestiwalu telewizji włoskiejCantagiro, objeż- A. Baldana.Pomiędzy czerwcem alipcem tego samego roku i „Arcobaleno”. Została nagrana z towarzyszeniem orkiestry pierwsza płyta dla wytwórniCGDznagraniami „Iosenza lei” po około 45 minut każdy. W tym też roku ukazała się jego w rzymskimklubieTytan, gdziedawał dwakoncerty dziennie dramatico, czyli zbytdramatyczny, więcmnienienadawali.” śpiewałem krzycząciwradiustwierdzono, że jestem troppo bardzo popularny naprzykładGianniMorandi.Ja natomiast stety, wtedywe Włoszech tobyłoniedoprzyjęcia. Wtedy był Zaśpiewałem go ze swoją manierą,czyliwykrzyczałem. Nie- maszem Raczkiem: -„To byłokropnie banalny tekst omiłości. o miłości.Tak komentował towydarzenie wrozmowie zTo - nowym, niestetydużo gorszym imniejznaczącymtekstem utworu „Dziwny jestten świat” wbrzmieniu: „Iosenza lei”z Italii nagrał kilkasingli,międzyinnymi powstała włoskawersja Występował tupoczątkowo jako INiemen. Podczas pobytu w mocyjne doWłoch, gdziemiałdużą szansęzrobienia kariery. muzyce nowej fali.Wlatach 1969-1970 jeździłwtrasypro- wał siętymutworem jako ambitny wykonawca iprekursor w radiowe istałsięwizytówkąNiemena. Artystazaprezento- ponadczasowy. Przebój byłlatami powtarzany przez stacje wydarzeń zroku 1968),aledodzisiajjestuważanazautwór tylko naówczesne, przełomowe czasy(jakchoćby wokresie Akwarele, Niemen-Enigamatic orazGrupa Niemen. Niebiesko-Czarnych, później kierował własnymi zespołami: go w1964roku zwłasnym tekstem. Do1967byłczłonkiem na aktorceMarlenie Dietrich, którazauroczona nimwykonała przebój -„Czy mniejeszcze pamiętasz”-zrobił duże wrażenie duży podczas koncertów w paryskiej Olimpii. Kolejny 1963 roku jego kompozycja „Wiem, że niewrócisz”odniosła miczny utwór„Płonąca stodoła” iballada„Pod papugami”. W piosenki wstyluTheBeatles. Pierwsze jego przeboje todyna- młodzieżowych jakNiebiesko-Czarni. Śpiewałrockandrollowe ki bigbeatowej. Byłwokalistą takich ówczesnych zespołów zadebiutował jako wykonawca modnej wtymokresie muzy- dlonym zrodzinądoPolski. Na początku lat sześćdziesiątych w grodzieńskim kościele. Byłpo wojnie repatriantem przesie- wczesnej młodości,kiedy przygrywał domszynaorganach nymi tradycjamipatriotycznymi. Wspominał zawsze czas szawie 17 stycznia 2004 roku. Pochodził z rodziny z ogrom- koło Grodna, naterenach dzisiejszej Białorusi, zmarłwWar ki) urodziłsię16lutego 1939roku wStarych Wasiliszkach We wrześniu 1969 roku Cz. Niemen znowu przebywał W lutym1969roku Niemen występował dwatygodnie Piosenka „Dziwny jestten świat” została przebojem nie Czesław Juliusz Niemen (właściwie nazwisko Wydrzyc- -

Fot. Arch. G. Rutowskiej / Narodowe Archiwum Cyfrowe Fot. Arch. G. Rutowskiej / Narodowe Archiwum Cyfrowe używał syntezatora Mooga, dlatego mógłpowstać album rystyczne sąorgany Niemena. Jako pierwszypolski muzyk za pierwsząpolską płytę zmuzyką elektroniczną. Charakte- innych muzyków. Album ten uznawany jestwhistoriimuzyki sukcesem awangardowe nagranie „Katharsis” -bezudziału su jestpłyta „Niemen Aerolit” z1975roku, anajwiększym z instrumentami elektronicznymi. Osiągnięciem ztego okre- swoją pasjętwórczą ukierunkował naeksperymenty, głównie zachodnich irozczarowały artystę. Powrócił dokrajuicałą sokiego poziomu artystycznego, niepodbiły jednak rynków ce progresywnego rocka. Płyty te, mimoprezentowania wy- która byładużym przedsięwzięciem artystycznym wmuzy- mi, teżwNowym Jorku ciekawą płytę „Mourner’s Rhapsody”, i „Ode toVenus” (1973r.). W1974roku nagrał zmuzyka - Jerzym Piotrowskim. Sąto„Strange isthisWorld” (1972r.) kami SBB - Józefem Skrzekiem, Apostolisem Anthimosem i grywając płyty w Nowym Jorku, m.in. z przyszłymi muzy- stał nawet uznany jako awangardowy jazzman. nie tylko piosenkarzem, ale progresywnym rockmanem. Zo- cele artysty, którym oddawał się przez całe swoje życie. Był i realizował swoje pomysły muzyczne. Były tonajważniejsze zamiaru popadać wich naśladownictwo. Tworzył własny styl ze światowych trendów wmuzyce popularnej, aleniemiał muzycznej iwyznaczaćjejnowe kierunki. Chciałkorzystać cje, aby byćnietylko piosenkarzem, aleteżkreatorem sztuki rozmachu izłożoności formy. Czesław Niemen miałambi- powstania zadziwiającej, symfonicznej kompozycji o dużym jego nagrania zwiększył udział chóru, który przyczynił się do stworzony dowierszaCyprianaKamilaNorwida. Znaczenie wany w formie suity utwór „Bema pamięci żałobny rapsod”, monumentalne dzieło. Na płycie tejznalazłsięm.in.śpie- polskich wformie progresywnego rocka. Byłotonowatorskie, „Enigmatic” w1970roku. Przedstawił naniejwiersze poetów twórca awangardowy dopiero po wydanejczwartejpłycie pt. Artysta zdobył również popularność na Zachodzie, na- Biografowie uważają,że Niemen został uznany jako roku nawarszawskich Powązkach. rozpacz fanów. Pogrzeb artysty odbył się 28 stycznia 2004 nowotworowej. Jego śmierćwywołała medialnąlawinę oraz pii warszawskiego Instytutu Onkologii, po długiej chorobie pewien jego stylżycia.Zmarłnaoddziale intensywnej tera- oraz grafiką komputerową. Był wegetarianinem, coteż określa „Wesele” Andrzeja Wajdy. Wlatach 90.zajął sięmalarstwem niem muzyki filmowej orazteatralnej, międzyinnymi dofilmu i sporadycznie nagrywał, zajmując sięjednak główniepisa- dziesiątych XXwieku. Dokońca koncertował, komponował muzykiem, również w latach osiemdziesiątych i dziewięć- do łączenia”. było piękne, że byłużytywtakimpozytywnym znaczeniu, niemal wszędzie, nie tylko w przestrzeni internetowej. I to zydenta GdańskaPawła Adamowicza ten utwórwybrzmiewał w wielu sytuacjach, na przykładpo ataku nożownika napre- „Dziwny jest ten świat” stał się protest songiem, używanym kiedy ktośgo zranił,podważając jego artystyczny poziom. świadomość swojego olbrzymiego talentu, przezywał mocno, stów byłbardzo wrażliwymczłowiekiem. Inawet kiedymiał chają. Alepowód byłbardzo prozaiczny. Tata jakwielu arty- chodziło oświat, oto, że ludzie takgeneralnie się nieko- zapalnikiem donapisania tejpiosenki. Ludzie myślą, że ojcu prawdziwych rzeczy otacie. Ta konkretna sytuacjastałasię komuś innemu zaprzepierzeniem garderoby wiele złych inie- mu komplementy, sądząc, że ojciecgo niesłyszy, opowiadał z ojcem takbardzo miły, uśmiechał siędoniego iprawił polskich artystów. Pewien konferansjer, którypodczas spotkań Olimpii. Pod koniec lat 60.wystepował tamzgrupą innych, bardzo nieprzyjemna sytuacja,którejdoświadczyłwparyskiej protest song? Impulsem dla taty do napisania tego tekstu była wiście świetnawwarstwietekstowej piosenka. Aleczytojest muzyce. (...)„Dziwny jestten świat” (uzup. aut.)torzeczy- roboty. Ajuż„spodchmurykapelusza” toKaplica Sekstyńska w który tata opakował wtych albumach, tokawał fantastycznej żających zanimtealbumy przyjęła. Moimzdaniem przekaz, Niemenie. Izaledwiegarstkadozgonnych fanówślepo, podą- ulubionych albumów, któremówiąbardzo wiele oCzesławie pelusza”. Razem jeszcze „Postscriptum” stanowią moją trójcę 17.03.2019 r.): „(...)„Terra Deflorata” (1989 r.) i„spodchmuryka- miał swójpoczątek wparyskiejOlimpii”,GłosPomorza z16- z Ryszardą Wojciechowską („Dziwny jestten świat” Niemena oceny osłabiły inwencję twórcząartysty. zrozumieniem odbiorców. Kuriozalnienegatywne recenzje i r.). To ostatnie nagranie spotkało się z totalną krytyką i nie- r.) „Terra Deflorata” (1989 r.) i„spodchmurykapelusza” (2001 nia są jego, już teraz rzadko wydawane „Postscriptum” (1980 ności. Coważniejsze -także recenzentów. Godne odnotowa- coraz mniejszymzrozumieniem izainteresowaniem publicz- słuchaczy nowe elektroniczne aranżacje, którespotykają sięz sam. Obok rewelacyjnych kompozycji powstają teżtrudne dla zykami irozpoczyna nagrywanie następnych płyt wyłącznie - elektronicznym. Na tymetapie kończy współpracę zmu- niem okresu wżyciuartystynazywanego jazzowo -rockowo pod nazwą„Ideefixe”-w1978roku. Jest on podsumowa- Zbigniewem Namysłowskim wydajejeszcze potrójny album m.in. ze Sławomirem Piwowarem, Markiem Rodziejewskimi wiących elektroniczny zespół akompaniujący. We współpracy wykorzystaniu tzw. „robotestry”, czyli zestawu maszyn stano- zycznej ponad trzydzieścilat ipodejmuje dalsze praceprzy rekordy popularności. Jest jużobecny napolskiej scenie mu- elektronicznej muzyki. Artystawtymokresie bijewszelkie „Katharsis” -pozycja obowiązkowa dla znawców ipasjonatów Czesław Niemien pozostał jednak do końca czynnym Natalia Niemen, córkaCzesława Niemena wrozmowie wieś tworząca dodatek literacki Włodzimierz Lipczyński, Słupsk [email protected] 7

WSPOMNIENIE O „Trenach” Jerzego Fryckowskiego Stoją krzyże jak wojsko na pamięci straży, Dwutytułowa książka Jerzego więc pytam, czy do Boga należy to pole Fryckowskiego niesie ogromny ładunek uprawiane nocami rękoma grabarzy? emocjonalny. Autor zebrał w niej i miłość, i śmieć. Czy można więcej? (Tren XXV, J. Fryckowski)

Przemierzanie książki rozpocznijmy właśnie od „Trenów”, nad którymi autor pracował długo. Zaczął je pisać ponad 41 lat temu, po śmierci matki. Lecz odważył się je opublikować dopiero po upływie dwudziestu lat. Można spytać, co kazało mu tyle czekać? Czy odpowiedzialność za słowo i powinności wobec literatury? A trzeba nadmienić, że są to sonety, gatunek wyma- gający od piszącego dyscypliny i kompozycyjnego kunsztu. Hi- storia pokazuje, że format ten używany był przez najznakomit- szych, od Kochanowskiego, Mickiewicza, po Petrarkę i Szekspira.

Matko, kopczyku ziemi, wymarła kraino utraconych na zawsze dziecięcych całowań, Fot. Archiwum Autora Fot. oziębła garści piachu, dotykiem deszczowa, powstrzymaj moje oczy, nim w mogiłę spłyną. Czysty i czuły jest poetycki język „Trenów” Jurka Fryckow- skiego. Poświęcił je matce i ich wzajemnej więzi. W sumie Nocna cmentarna cisza bezludnie jałowa napisał 54 treny, o czym nadmienił w jednym z wywiadów, wyszeptanej modlitwy, pokory przyczyną. ale tylko 18 wybranych wraz z prologiem i epilogiem zamieścił Zaciskam krzykom usta i duszę się winą, w pierwszym wydaniu „Trenów” z 1999 roku. Dziesięć lat póź- przerywam nagim drzewom szumiące półsłowa. niej wznowił je w takim samym układzie, dopisując motto, by w 2018 ponownie wydać, tym razem jednak uzupełnione o 4 niedrukowane wcześniej. W tej książce z ubiegłego roku I kłuje moje uszy milczenie sosnowe, znalazły się jeszcze „Listy od Matki”, które w kreacyjnej wizji potem opada nisko, liże chłodem stopy, są odpowiedzią na treny. Treny i listy pozostają w synergii. gdzie pająki u grobu utkały osnowę. Utwory obu części to sylabiczne trzynastozgłoskowce i na dodatek ciekawie związane ze sobą typografią. Tu nie ma tyl- Gdy prostokąty mogił kapuśniak pokropi, nej okładki, obie są tytułowe i w układzie odwróconym do otulę dłońmi znicze spalone w połowie. siebie, podobnie jak utwory przypisane dwóm tytułom. Z jed- W jednym się jak desperat świerszcz polny utopił. nej strony treny, z drugiej listy. Taka konfiguracja pozwala my- śleć, że książka ma wyłącznie dwa początki lub, że jest... bez (Tren L, J. Fryckowski) końca. A jeśli układ odniesiemy do czarno-białego chińskiego znaku yin i yang - dochodzi jeszcze jedno znaczenie: dwie pozostające w równowadze siły budują pełnię, w tym wy- Jerzy Fryckowski to obecnie jeden z najlepszych piszą- padku więź dwojga ludzi; „Czemu śpiewając ponad kołyską, / cych polskich poetów. Równie dobrze odnajduje się w wier- nie dośpiewałaś ostatniej strofy, / że śmierć za bajką tuż stoi szach wolnych, jak i klasycznych. Nie dziwi więc, że sprostał blisko, / a dół cmentarny kopią kilofy” (Prolog). Piękne? O, tak, wyzwaniu. Osobiste przeżycia oprawił w ramy sonetu, nie jak piękna potrafi być miłość matki i syna. odpuszczając przynależnym gatunkowi rymom (dwa tetrasty- chy: abba abba, dwie tercyny: cdc dcd). Matko, kolejne kwiaty sadzę na mogile. Sonety Fryckowskiego są na dodatek trenami. A treny to Niechaj czerpią garściami barwę z Twej sukienki. zadanie specjalne, zawsze przecież pisane są bólem, bólem Może korzenie sięgną różańca i ręki, po stracie ukochanych osób. I w tym przypadku się go czuje. kiedy mój płacz, jak zwykle, przybierze na sile. Przeniknął do napomkniętych sytuacji i stanów, wszak zro- dziła go wewnętrzna tektonika. A próby okiełznania go - to Gdzie przybite gwoździami lśnią na krzyżach męki, nic innego jak usiłowanie pogodzenia się z nim, bo tak każe w bólu równych szeregach, w słońca jasnym pyle życiowa mądrość; „Matko, usiądź przy łóżku w kącie obok i kłują głuche niebo snu drewniane szpile, pieca. / Ogrzeję Twoje dłonie czarnej kawy szklanką. / Lampa rzuci jak zwykle nasz cień na słomiankę. / Figlarny blask do a na każdej jest Chrystus jak z jednej foremki. oczu będzie się zalecał”. Dla poety naturalnym sposobem na uporanie się z ludz- Martwe, wyschnięte krzyże to tylko symbole, kim bólem jest słowo pisane. A jeśli pisane, to i przeżyte, a każdy zamiast z wiarą, ze śmiercią kojarzę, przechorowane, potem przemyślane i ubrane w formę. Czyli ze wskazówką zegara w swym obłędnym kole. PRZECZYTANE katharsis.

8 wieś tworząca dodatek literacki Oczyszczenie wymaga czasu. Wiąże się z dogłębnym procesem, podczas którego dokonujemy przewartościowań. Widać je także w rozpamiętywaniach Fryckowskiego, w któ- rych i czas zrobił swoje. Już wygasił pierwszy wewnętrzny bunt i wyrywający się krzyk. Przekaz mógł więc zostać zrów- noważony refleksją; „Gdzie możemy pójść razem, gdy schody skończone?”. Upływ czasu i wyciszanie nie przykryły jednak PRZECZYTANE bólu, on w tym konkretnym obrazowaniu uczłowiecza nawet wiersz. Autor przyznał, że wahał się, czy taką rozpaczą może dzielić się z czytelnikiem, dlatego zwlekał z wydaniem trenów. Ból musiał przepracować również literacko, by nie popaść w patos. W efekcie otrzymaliśmy zuniwersalizowany przekaz (zwłaszcza w refleksyjnych tercynach), lecz nie pozbawiony osobistego tonu. Wzruszająca i czysta jest ta mowa, czuła, wszak przemawia do NIEJ, nie do nas. To nic, że boli, to nic, że spod ukojonego bólu przedziera się szorstkość życia. Tylko ludzki wymiar utworu ma sens; „Matko, idę w górę tą utartą drogą / udowodnić sam sobie, że ciągle pamiętam. / Wito- mińskie spotkania to milczące święta, / gdy nawet jednym słowem przemówić nie mogę”. „Treny” mają swoją historię, ale też niosą historię ludzi i tamtego czasu. Wiele szczegółów z minionego można wy- czytać także w „Listach od Matki”. Poczuć klimat miejsc, a nade wszystko pochylić się nad spójnią ludzi, którzy tworzą rodzinę, jak zrobił to autor; „Syneczku, Ojciec dzisiaj kupił dużą łyżkę / i będzie nią przez lata dzwonił w brzeg talerza” (z Listu XV). Fryckowski często przywołuje w utworach najbliższych, matkę („Jestem z Dębnicy”, kilka utworów z tomu powtórzo- nych zostało w „Listach od Matki”) i ojca („Chwile siwienia”, „On też jest tylko jeden”). W strofach znajdziemy i inne jego ostoje, np. ojczyznę, przyjaciół, psa czy dom. Z nich wy- prowadza własną tożsamość. Wciąż przesiewa to najbliższe poletko pamięci, zapewne z nadzieją lepszego zrozumienia siebie, psychicznych związków i różnorakich zależności. Co rusz wyciąga inną zdobycz w sepii, którą jednocześnie oży- wia i balsamuje; „Synku, bardzo chcę wrócić do pokoju z kuchnią, / chociaż było tak ciasno, że śmiech się nie mieścił. / Twoje zmęczone oczy wspomnieniami puchną. Wzrokiem błądzisz po ścianach, po obrazach z pleśni.” (z Listu XIX). W założeniu kompozycyjnym książki Listy pisze zza gro- bu matka do syna; „Myślałeś, że już byłam. Ja dopiero będę”. Tym samym niejako dopełnia się ich obopólna przestrzeń. Przestrzeń wzniecana tym ich wspólnym patrzeniem wstecz i podtrzymywana słanymi sobie myślami, którymi wzajemnie się doglądają. Poruszające są i te utwory. Dwadzieścia ich jest po „matczynej” stronie książki. Zachowują regularny charakter i znów wybijane są w nich rytmy i rymy. Lecz nie są już so- netami; „Synku, ciągle mnie pytasz, czy zmarznięta ziemia / nie nacina mi skóry, czy mogę oddychać, / a przecież wiesz dokładnie, już nie rzucam cienia, / więc mówienie do ciebie to kara lub pycha.” (z Listu XI). Fryckowski ma niebywałą umiejętność nadawania utwo- rom osobistego wymiaru, pomimo że - organizując materię poetycką - wprowadza wiele uniwersalnych znaczeń. W czy- telniczym odbiorze obrazy stają się niemal dotykalne, a emo- Maziejuk J. Fot. cje tak bliskie, że prawie własne; „A potem przyszedł grudzień, cukier stał się trendy. / Zamiast piątki ze szkoły przyniosłeś Autor uczynił jeszcze jeden drobny zabieg, na który ulotki. Krwawił za naszym domem korytarz komendy. / Wie- warto zwrócić uwagę. Otóż, „Treny” opatrzył imieniem Jurek działeś, gryząc cukier, że już nie jest słodki.” (z Listu XV). (przed nazwiskiem), tak jak na niego wołała matka. Przy Li- Dwutytułowa książka Jerzego Fryckowskiego niesie stach jest już Jerzy. Niby nieznaczny gest, a jednak i ten ogromny ładunek emocjonalny. Autor zebrał w niej i miłość, wpisuje się w hołd złożony matce. i śmieć. Czy można więcej? „Szczęście jak kamień w wodę. Elżbieta Musiał, Końskie Po nim tylko koła”. Siła wyrazu poetyckiego każe myśleć o utworach jak o liryce najwyższej próby. A o autorze, jak o Jurek Fryckowski, „Treny” (s. 33), Jerzy Fryckowski „Listy poecie wielkiej odwagi. od Matki” (s. 23); wydawca: Buk Wydawnictwo, 2018.

wieś tworząca dodatek literacki 9 chłepcze wodę wprost z czajnika. Już nie mówi, że jest dobrym mężem i ojcem, że można na niego liczyć. Ma oczy zagłodzonego psa. Nie chce szukać wiersze najnowsze czegoś, co nie istnieje. Śpi rekordowo długo. Krzyczy, że jest nieszczęśliwy. Teresa Nowak, Łupawa Z ojcem jest zupełnie inaczej bez niego Tkwi w urazie. Widzi siebie w brudnym wszystkie kąty w domu są puste na podwórzu lustrze. Nie potrafi oddalić od siebie ZASŁONIŁY CHMURY NIEBO w sadzie i na polu jest sieroco niepokoju. Porusza się w strefie cienia. jak w moim wierszu Czas dłuży mu się niemiłosiernie. Ciemne chmury zatrzymują się nad kałużami Utknął w wąskim przejściu między Ciężkimi kroplami burzą spokój COŚ Z VAN GOGHA przeszłością a teraźniejszością. Nie nieruchomej tafli. przychodzą mu już do głowy żadne Kałużowe fale kipią, ubłocone miniatury Przemówiło do mnie drzewo niebieskolistne imiona. Jego zabawa w przeciąganie nawałnicy. nie miałem innego koloru liny z żoną trwa w nieskończoność. właściwie miałem jeszcze jeden czerwony Z botnistego dna napęczniałe złości ale nie chciałem ognia płonące drzewo Andrzej Szczepanik, Bytów Oblepiają buty, to nadmiar wyobraźni łatwo zwęgla i pustoszy NIECIERPLIWOŚĆ Ciężkie chmury nad kałużami, Mogłem jeszcze odezwać się w fiolecie PRZEDWIOSENNA Skostniałe drzewa i zmartwiałą ziemię ale to źle się kojarzy osobiście wolę niebieski Piotrowi Grygielowi z Jasienia Gorące serca ludzi iskierką się zapaliły, niebieskie drzewo to jak zielony ptak jak różowa trawa i śliskie fałdy stawu Trafiłem wczoraj nad jasieńskie wody w skorupie brzegów porośniętych złotymi Współczuciem i miłością żeby wypełnić duszę weną przedwiosenną trzcinami Świetlistą drogę nadziei i chwalić się z dumą, żem jeszcze młody Światełkiem do nieba otwierały, a werwa we mnie ma siłę niezbędną Zaśpiewał dla mnie ptak siwopióry skowronek w niebieskim drzewie był tak stary że pamiętał Gdy nagle ciężka chmura by wchłonąć trochę łupawskiego słońca pierwszą moją samodzielną skibę ziemi Rozsypała się błotnistą nienawiścią. choć wody jeszcze błyszczą lodowym pierwszą włókę i pierwsze bóle krzyża Ktoś komuś życie odebrał poblaskiem W świetle jupiterów. spokojne i śpiące aż do głębin końca Przemówiło do mnie drzewo niebieskimi liśćmi Krew w źrenice tysięcy kapnęła. znacząc dno szare złotożółtym piaskiem w których niebieskie ptaki uwiły sobie Z noża te krople. niebieskie Krople krwi na światełko. nie wiją się jeszcze moczarkowe pnącza gniazdo i złożyły w nim niebieskie jajeczka a potem niebieskim pisklętom przynosiły pod szybą lodu widzę czarne liście Nożem, co chleb miał dzielić niebieskie okruchy rzeczywistości które wir jakiś leniwie potrąca Nożem... by nagle w szarości zabłysnąć srebrzyście Matka znak krzyża nad bochenkiem robiła. Grzegorz Chwieduk, Kępice Kromki smarowała. naraz na przekór rozsądku przestrodze E WA chciałem bosą stopą dotknąć liści na dnie Gęste chmury ukryły niebo. i poczuć szczęście jak kiedyś na drodze Nadaje jak lokalna rozgłośnia. czekałem aż gwiazda do nóg moich spadnie Jan Stanisław Smalewski, Bakowo Mistrzyni zręcznej gadki. Wiecznie terkocze. Kiedyś zdychała w samotności. uszczęśliwi serce przyspieszając bicie ŁĄKA Z WYOBRAŹNI Miała bałagan w głowie. Jednak by spełnił się sen by wciąż trwało życie przestała babrać się w przeszłości. Ta łąka rośnie i kwitnie tylko w moim wierszu Zamieniła się w twardziela. Stworzona Kobieta zza drzewa ze zdumieniem w rzeczywistości nie istnieje nie ma jej do miłości. Wierzy w siebie i w swoją patrzyła na samotnego faceta ani u mojego ojca ani za oknem mojego domu kobiecą atrakcyjność. Zaprogramowana z siwą brodą stojącego po kolana Ta łąka jest na tyle realna na ile realnym na sukces. Głowę ma pełną pomysłów. w wodzie zamarzniętego po części jeziora. Oczy z migotliwymi iskierkami. Ma był mój ojciec jego też nie ma ani w zagrodzie w sobie coś, co myślała, że dawno w niej POWROTY SPÓŹNIONE pomiędzy domowymi zwierzętami ani w polu zasnęło. Kocha ludzi, zwierzęta i kwiaty. na zagonie owsa ani nawet pod starą stodołą Najwspanialsza mama uśmiechniętych Gdybym tam wrócił wiosną zieloną gdzie razem gwarzyliśmy o udanych zbiorach jak słońce dzieci. Po prostu szczęściara, nieśmiałą i gibką dumna ze swego życia. chodziłbym boso po stadach stokrotek Po tej łące mogę zawsze jeszcze biegać boso głaskanych wiatru radosnym podmuchem tę łąkę mogę zawsze kosić gdy kwiaty PIOTR Czekał na bzów kiście rozchwiane radośnie stracą zapach w skrzypcowej muzyce rozczochranej zieloności mogę w wyobraźni szkoda że tak szybko Oderwał się od dzieci. W domu zmoczonej nagłym deszczem wietrzeją mało klamki nie urwie. Po nocnym Wdychałbym mokrość z kałuży mętnej zapachy i tak szybko mija dzieciństwo alkoholowym maratonie znowu obłokami

10 wieś tworząca dodatek literacki Gdybym tam dotarł rozświetlonym latem Złoto wyrwałem z nozdrzy pogan. Irena Peszkin-Bobińska, Koszalin utonąłbym w objęciach łąkowych bukietów Dałem ludowi Izraela czterdzieści lat pokoju. Policzki skleił z żółtością kaczeńców Wydeptałem dla nich ścieżkę do Boga. NIKT JAK TY Usta wypełnił akacjową słodyczą i marzył Krnąbrni zapomnieli jak się nią kroczy. jak wtedy z rękami pod głową gdy obłok Dopuścili się nierządu z Baalami. Nikt jak ty - poezji geniuszu nade mną Zamordowali moich siedemdziesięciu synów. nie był tak miotany po świecie coś zawsze przypominał Krew moich dzieci świeci na jednym cierpieniem i niepokojem Sierpniową nocą pisałbym wiersz o miłości kamieniu. niezwykłej Nikt tak samotnym pośród ludzi pełnej westchnień Jan Wiśniewski, Koszalin a księżyc podglądał bezwstydnie przez okno Tak nie cierpiącym obłudy KOCHAĆ i głupoty Gdyby przyjęła mnie jesień wrześniowa pośród szpalerów parkowych „Kochać, jak to łatwo powiedzieć”... Gdybyś przewidział i liści złotych co wiatrem lecą gonione myślami tak śpiewał kiedyś Piotr Szczepanik jak dalekosiężnie twoje wizje znów miałbym serce radości pełne jak I dalej „Bo miłość jest...” Właśnie spełniać się będą - popadłbyś wtedy gdym Czym Ona jest... Czym Ona bywa ... w jeszcze większy tragizm mącił stawu nieruchomość szklaną a noc obłędu świeciła latarnią księżycową Jak niełatwo zrozumieć Nadstawiłbym twarz pod wiatry znajome ile treści zawiera Gdybyś pojawił się w naszych czasach zapachów pełne i dymów co tkwią ile form ile znaczeń proroczy Cyprianie - obrazem w ogniskach czerwonych w swych przeróżnych odcieniach inny oglądałbyś świat, ale czy innych rodaków? Chciałbym tam wrócić dniem zimowym A więc skupmy się przez chwil kilka skrzącym iskrami gwiazd śniegowych by spróbować podać najczęstsze Mimo rozpędu historii najbardziej czystych (tak spontaniczno-chaotycznie) znów zastygłbyś w przykrej zadumie Po najbielszej bieli pędzić saniami przykłady miłości przejawów i cierpiał rozczarowanie tam gdzie las okryty lodowym szronem gdyż ani tobie współcześni ani dziś kończył się niebieskim prześwitem Zaczynajmy - słów twoich mądrych rozśpiewanym pieśnią o kimś kto po Zatonąć w roześmianych oczach dziewczęcia Nie rozumie ten - latach stu do swoich stron powrócił. Przytulić z wdzięcznością Żonę trwającą Któremu winny być przykazaniem tuż obok na dobre szare i na złe Tomasz Mroczkowski, Słupsk Pokazywać świat dzieciom ucząc go kochać Zenon Marian Lasoń, Słupsk Całować spracowane dłonie Matki GEDEON i ściskać słabnącą już dłoń swego Ojca PUKANIE DO ŻYCIA (wiersz dedykowany dla Pana Israela Katza, żeby przemyślał, „kto i kiedy, i co wyssał I dalej Uwięziony w marzeniach z mlekiem matki”, zanim wypowie szydercze Zatrzymać tę chwilę wiosenną w której tkwisz w nadziei uwolnienia i niesprawiedliwe słowa wobec narodu polskiego) twa dłoń zanurza się w wodzie strumienia W kolorach snów czujesz bicie serca Czerwony jęzor ognia wypełzł ze skały. szemrzącego wśród niezapominajek i niepokój oczekującej matki. Łapczywie pożarł mięso i przaśny chleb. lub zastygnąć właśnie w momencie w którym Na suchym piachu, co wzbija się do nieba, znużone podniebną wędrówką Słońce Głośno pukasz do życia mokre runo ze mnie drwi. już pożegnawszy spokojną toń morza i ciężko oddychasz z głębin Moje imię Gedeon. niespiesznie kryje się za horyzontem zamkniętego świata. Wybrał mnie Bóg. Z kłamstwa do prawdy wyzwolę Izrael. Albo też Kiedy otworzysz oczy Nie zabiorę tych, którzy chłepczą wodę Zanucić majową piosnkę Maryi to ujrzysz światło słońca jak pies. Matce Bożej przed przydrożną kapliczką i poczujesz zapach kwiatów Pójdą ze mną ci, którzy piją wodę jak w której schroniła się na skraju lasu człowiek. lub przed krzyżem na dróg roztajach klęknąć Usłyszysz śpiew ptaków Kolcami z pustyni wychłoszczę wszystkich, i zatopić się w dookolnej ciszy I wrzask bawiących się dzieci. którym ofiarowałem wolność, a nie dali mi chleba. Mędrcy mawiają że A gdy dorośniesz, poznasz Zburzę warowne mury ich miast Miłość jest sensem drogą oraz celem blaski i cienie ludzkiej egzystencji. i świątynie obrócę w perzynę. źródłem cierpienia wiary i nadziei Bogów wykonanych z drewnianego Jest więc lub jak wszystko co ważne bywa Poznasz góry wygód słupa, co nie potrafią się obronić, szczęśliwą nijaką lub nieszczęśliwą i zdziczałych zbrojeń. zetnę i spalę na czarny proch. I jeszcze i jeszcze Zobaczysz uśmiech i radość A spokoju nie daje mi myśl natrętna oraz ból i łzy rozpaczy. Dźwięk rogów mojej armii wypełnił co jest najsmutniejszym ze wszystkich schorzeń lękiem uszy wrogów. Czy nie być już przez nikogo kochanym Ujrzysz białe jak anioł obłoki Paniką owinął się wokół serc Midianu. czy też już kochać nie umieć nikogo i chmury ciemne nasycone grozą W popłochu i szaleństwie miecz dobyli Bo nie kochać nikogo czegokolwiek i ziemię naszą co szlocha

na swoich braci. kiedykolwiek - czy miałoby sens i woła o pomoc. WIERSZE NAJNOWSZE

wieś tworząca dodatek literacki 11 „Opowiadania bizarne” Olgi Tokarczuk

Czy opowieści Olgi Tokarczuk są dziwne? Kilkanaście lat temu redakcja „Nowej Fantastyki” ogłosiła konkurs na najbardziej przerażające opowiadanie. Tekst, który został nagrodzony pierwszym miejscem moim zdaniem absolutnie straszny nie był. Był prymitywnie groteskowy, a nie przerażający. Natomiast opowiadania Tokarczuk jak najbardziej są przerażające Fot. T. Leśniowski / wikipedia.org Fot.

Najpierw trzeba wytłumaczyć, co znaczy bizarne. Notka wyhodować, ale rozmnożyła się ona tak bardzo, że z całej na okładce podaje, że francuskie „bizarre” znaczy dziwne, ale kuli ziemskiej plastik zniknął i ludzkość wróciła do epoki żela- też śmieszne i niezwykłe. Opowiadania stawiają więc pyta- za. Sedno jednak leży gdzie indziej, w potwornym obyczaju, nia o poczucie dziwności, o to, czym dziwność jest i gdzie dzięki któremu ów świat utrzymuje się w ryzach, a życie w jest. Czy jest cechą świata, czy może nosimy ją w sobie? określonych ramach kultury. Potrzebna jest do tego istota „z I gdyby na tym wyjaśnieniu poprzestać, książkę można by innego świata”, którą ludzkość bezpardonowo (i bestialsko) polecać jako zbiór współczesnych baśni w typie Andersena. wykorzystuje do ustalenia i utrzymywania porządku codzien- Nie ma co prawda księżniczek, nie ma magicznych stolików, nego życia - kalendarza. grzebyków, nie ma latających dywanów. Ale są dziwne przy- Chociaż tego typu pomysły można uznać za fantasty- padki bohaterów, którym przytrafiają się niewytłumaczalne kę, nie są wcale aż tak nierealne. W 1996 roku sklonowano zdarzenia. Niewytłumaczalne w sposób racjonalny. Pozornie owcę Dolly, a dziś prowadzi się eksperymenty genetyczne na niewytłumaczalny, no może z wyjątkiem Zielonych Dzieci, ludziach. Klonowanie ludzi jest jak najbardziej w zasięgu ręki bo ta historia zahacza z jednej strony o jakieś XVII-wieczne współczesnej technologii, a jutro być może stanie się rzeczy- fantasy, z drugiej nawiązuje do toposu utopii, a z trzeciej wistością. Przed pójściem na całość powstrzymują niektórych wykorzystuje motyw flecisty z Hameln, który wyprowadza jeszcze względy etyczne. Pytanie: jak długo? Na razie mamy wszystkie dzieci z miasta. Tutaj zamiast grajka mamy Zieloną rozwijający się trend daleko posuniętych modyfikacji ciała. Dziewczynkę, która swoimi opowieściami o szczęśliwej kra- Nie, nie chodzi o zwykłą medycynę estetyczną, ale o po- inie Zielonych Ludzi mieszkających poza cywilizacją wzbudza ważną ingerencję, dzięki której człowiek upodabnia się do... fascynację i pewnego dnia znika wraz ze wszystkimi dziećmi czasami do zwierzęcia, a czasami do nikogo. Pokrywanie ca- z okolicy. Więc baśniowość jak najbardziej, ale bardziej w łego ciała tatuażami, wypełnianie silikonem piersi i pośladków, rodzaju braci Grimm niż Andersena. Baśniowość podszyta wycinanie żeber to za mało dla poszukiwaczy wrażeń, którzy grozą, momentami przerażająca. rozcinają sobie język, żeby przypominał wężowy, implantują Bo są to baśnie dla dorosłych. W dodatku baśnie cy- na czole rogi i obwarzanki, przekłuwają na wylot nogi i noszą wilizacyjne, opowiadające na przykład o dziwnych przypad- w niej metalowe pręty dla ozdoby, wszczepiają poniżej wargi kach człowieka, któremu przeszczepiono serce i pojawia się kółeczko, przez które widać ich zęby, nawet gdy mają za- w nim, w jego umyśle jakieś nowe „chcę”, czyjeś inne, może mknięte usta, modyfikują uszy, żeby przypominały kocie, psie tej anonimowej osoby, której serce nosi. Podąża za tym „chcę” lub królicze. To tylko niektóre, wcale nie najbardziej ekstremal- wyruszając w podróż do Chin, usiłuje dotrzeć do źródła. Na ne pomysły, toteż wcale nie wydaje się niemożliwe, że kiedyś granicy technologii przyszłości, a dokładniej genetyki i klono- ludzie zechcą całkowicie przeobrażać się w zwierzęta. Robi to wania człowieka rozgrywa się opowiadanie „Góra Wszystkich bohaterka opowiadania „Transfugium”, w którym funkcjonuje Świętych”. Prawie klasyczne science fiction w opowiadaniu po prostu specjalistyczna klinika do tego celu założona. ostatnim „Kalendarz ludzkich świąt” wprowadza czytelnika w Czy opowieści Olgi Tokarczuk są dziwne? Kilkanaście lat daleką przyszłość za jakieś trzysta lat. Już dzisiaj przeczytać temu redakcja „Nowej Fantastyki” ogłosiła konkurs na najbar- można o próbach wyhodowania bakterii, które będą się ży- dziej przerażające opowiadanie. Tekst, który został nagrodzo- wiły plastikiem. Nauka musi przyjść z pomocą, jeśli chcemy ny pierwszym miejscem moim zdaniem absolutnie straszny przetrwać i uratować planetę. Akcja opowiadania rozgrywa się nie był. Był prymitywnie groteskowy, a nie przerażający. Nato-

PRZECZYTANE w rzeczywistości, w której udało się skutecznie taką bakterię miast opowiadania Tokarczuk jak najbardziej są przerażające.

12 wieś tworząca dodatek literacki Nie grozą opisów, dialogów, scenerii, lecz poprzez smaczku całej historii. Niepokoją- uświadomienie, że cała groza świata jest wynikiem ca groteska podszyta lekkim prze- działań i postępowania człowieka. Absurd splotu rażeniem zaczyna się od trzeciego wydarzeń w „Prawdziwej historii” jak z „Procesu” opowiadania „Przetwory”, którego Kafki wzbudza grozę bezradnością bohatera stop- nieoczekiwana puenta nie mogła niowo wtrącanego w coraz bardziej niewiarygodną być wcale inna. Jednakże docho-

i beznadziejną sytuację, niewidoczne sieci inwigi- dzimy do tego wniosku dopiero w PRZECZYTANE lacji społeczeństwa w „Kalendarzu ludzkich świąt” refleksji po doczytaniu do końca, momentami przypominają obrazy totalitarnego podziwiając umiejętność budowa- świata z „Roku 1984” Orwella lub „Nowy wspa- nia - jak u Mrożka - „dziwności” niały świat” Huxleya, a skojarzenia te bynajmniej w zwyczajnej codziennej rutynie. nie deprecjonują wartości opowiadań Tokarczuk, Można nawet się uśmiechnąć pokazują tylko, że wciąż jesteśmy na tym samym mimo tragicznego końca główne- etapie, wciąż grożą nam, jako ludzkości, te same go bohatera. Stopniowo kolejne wynaturzenia. opowiadania wprowadzają wyższe Układ opowiadań wydaje się nieprzypadkowy. stopnie grozy a śmiech zamiera, Zaczyna się „niewinnie” od przypadkowego spotka- bo naprawdę nie ma się z cze- nia, z którego wyłania się tajemnicza historia oparta go śmiać. Świat budowany przez na parapsychicznym doświadczeniu widzenia sie- człowieka coraz bardziej przypo- bie w przyszłości. Pierwsza opowieść jeszcze nie mina jakieś niezrozumiałe inferno. jest straszna, wzbudza zaciekawienie, może niedo- I chyba rzeczywiście ostatnie opo- wierzanie. Podobnie następne, wspomniane „Zielo- wiadanie, w którym ludzie zgoto- ne Dzieci” zawierają więcej baśniowej utopijnej tajemniczości wali piekło „istocie nie z tego świata”, jest najbardziej przera- niż grozy. Poza tym mamy tu przykład nawiązania do popu- żające. Człowiek jest straszny. Po prostu. larnych w XVII wieku opisów podróży do egzotycznych kra- Iwona Danuta Startek jów, a że owa egzotyka, z którą spotyka się szkocki lekarz Jego Biłgoraj Królewskiej Mości Jana Kazimierza znajduje się na wschod- Olga Tokarczuk, „Opowiadania bizarne”, Wydawnictwo nich rubieżach Rzeczpospolitej, dodaje tylko dodatkowego Literackie, Kraków 2018. Fot. T. Leśniowski / wikipedia.org Fot. Łzy same popłynęły mi do oczu...

Chciałam się podzielić swo- imi spostrzeżeniami na temat słowa pisanego, jaką może ono odegrać rolę w życiu różnych ludzi. Kilka dni temu zauwa- żyłam wpis w moim kompu- terze, dotyczący oceny mojego

wiersza zamieszczonego w An- / wikipedia.org Kotowski H. Fot. gorze kilka miesięcy temu

Oto ten wpis: „Mieczysław O., 12 stycznia 2019 r., 11:37. Kilka miesięcy temu, kiedy byłem w bardzo trudnym okresie mojego życia, w Angorze przeczytałem Pani wiersz „Może otulę się w sen majowy” i... mimo że swoje życie przeżyłem i jestem chyba „twardym facetem” to... łzy same popłynę- ły mi do oczu. I tak jest zawsze, kiedy czytam ten wiersz. Obiecałem sobie, że jak tylko będę miał dostęp do internetu, podziękuję Pani za te 16 linijek, które zawierają więcej praw- dy życiowej niż niejedna kilkustronicowa rozprawa naukowa. Dziękuję raz jeszcze, i jeżeli ma Pani jeszcze jakieś wiersze, to chętnie się z nimi zapoznam. Pozdrawiam serdecznie.” Było mi miło czytać taki wpis. Przejdę teraz do innego tematu. W latach osiemdziesią- tych trzej polscy muzycy: Gintrowski, Kaczmarski i Lapiński grali na swoich koncertach piosenkę „Modlitwa o wschodzie słońca”, która dodawała otuchy w ciężkich czasach komuny. Tekst do niej napisał poeta Natan Tanenbaum, mieszkający

do swojej śmierci w Szwecji. O hymnie „Solidarności” ludzie MODLITWA

wieś tworząca dodatek literacki 13 przypomnieli sobie po tragicznej śmierci Natan Tanenbaum (1940 -2016) powstawała „Solidarność”, a myśmy po- prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. kazali się szerokiej publiczności, nie Pod utworem umieszczali wzruszające MODLITWA O WSCHODZIE tylko studenckiej, dostaliśmy przesyłkę komentarze. Pisali, że „Bóg nie wysłuchał ze Szwecji. W tej przesyłce był wiersz SŁOŃCA modlitwy. Ale nie tracą nadziei, że ich „Modlitwa o wschodzie słońca” autor-

MODLITWA usłyszy”. Piosenka „Modlitwa o wscho- stwa Natana Tenenbauma - poety, sa- dzie słońca” została napisana w szcze- Każdy Twój wyrok przyjmę twardy. tyryka, związanego na początku lat 60. gólnie trudnym dla Tanenbauma okresie. Przed mocą Twoją się ukorzę z kabaretem „Hybrydy”, STS-em. Poeta Rozgoryczony, zmuszony do ucieczki z Ale chroń mnie, Panie, od pogardy w 1968 roku został zmuszony do wy- kraju i od najbliższych, prześladowany Od nienawiści strzeż mnie, Boże... emigrowania z Polski. Przemek napisał przez komunistów za swoje żydowskie do wiersza muzykę i stała się ona ro- pochodzenie, autor prosi w niej Boga o dzajem naszego credo na czas naszej Wszak Tyś jest niezmierzone dobro to, aby ten ochronił go przed nienawiścią solidarnościowej walki” - wyjaśniał Ja- do swych wrogów. Którego nie wyrażą słowa cek Kaczmarski w 1992 roku, podczas W czasach powszechnego interne- Więc mnie od nienawiści obroń koncertu na scenie warszawskiej Starej towego hejtu i wzajemnej nienawiści, ta I od pogardy mnie zachowaj. Prochowni. Wtedy wystąpił z Przemy- piosenka znowu nabiera znaczenia. Skąd sławem Gintrowskim i Zbigniewem La- mamy brać siły, by nie ulec pokusie zmie- Co postanowisz, niech się ziści, pińskim. Kaczmarski zmarł 10 kwietnia szania z błotem atakującego nas hejtera? Niechaj się wola Twoja stanie 2004 roku, jego koledzy też już nie żyją, Co możemy zrobić, by nie stać się równie ale przesłanie ich piosenki wciąż żyje i Ale zbaw mnie od nienawiści złym, jak nasz prześladowca? „Dzisiaj ta wciąż jest aktualne. modlitwa jest najpotrzebniejsza. Szcze- I ocal od pogardy Panie... Jakie były losy autora wyjątkowego gólnie dzisiaj. Niestety, nie udało się obro- wiersza? Natan Tanenbaum zmarł 26 lu- nić przed nienawiścią śp. Pawła Adamowicza... Smutno mi tego 2016 roku w Sztokholmie. W Szwecji mieszkał od 1969, na myśl, że stało się to w takim miejscu, w takim czasie i na bo wcześniej został zmuszony przez komunistyczne władze oczach tylu ludzi. To ogromna strata dla rodziny. Cześć Jego do emigracji. „Przez wiele lat, gdy nie pozwalano mi, choćby pamięci” - napisał jeden z internautów pod piosenką, a inni na odwiedziny, śniłem , prosiłem przyjaciół, mu odpowiedzieli: „Minęło tyle lat, a tekst tej pieśni jest tak by na rynku krakowskim słuchali za mnie hejnału o północy aktualny. Szczególnie dzisiaj, 14 stycznia 2019 roku, kiedy ta i pozdrawiali małe dolnośląskie miasteczko mojego dzieciń- nienawiść zamordowała Pawła Adamowicza.” stwa. Czas nie stał w miejscu, wiele się zmieniło, a mnie Inni pisali pełni rozgoryczenia, że Bóg najwyraźniej nie przybyło wiele lat i... pół tuzina wnucząt. Tu są moi najbliżsi. usłyszał tej modlitwy: „Najwyraźniej modlitwa nie została Tu pozostanę. A zresztą w dzisiejszej dobie adres pocztowy wysłuchana, bo nikt nie pozbył się tu pogardy i nienawiści do nie jest taki ważny” - mówił poeta w rozmowie z „Przeglądem drugiego rodaka”, „Proszę o uważne zapoznanie się z treścią Australijskim” w kwietniu 2008 roku. wiersza, wraz z jego zrozumieniem. Tekst jest nadal aktualny, Piosenki Tenenbauma nagrali w 1968 roku Michał i Jacek niestety nie ustrzegliśmy się od pogardy i nienawiści”. Tarkowscy, związani z „Salonem Niezależnych”. Sam poeta Jest też wiele krótkich komentarzy, takich jak: „Żegnaj wydał tom wierszy „Chochoły i róża” w 1992 roku. W 2004 prezydencie”. Wszystkie one pojawiły się pod fragmentem został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi, a w 2013 - Krzy- koncertu trzech bardów z 1992 roku. Przemysław Gintrow- żem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. „Modlitwa o ski, Zbigniew Lapiński i Jacek Kaczmarski wystąpili wtedy na wschodzie słońca” jest jego najbardziej znanym utworem. scenie warszawskiej Starej Prochowni. „W 1980 roku, kiedy Jadwiga Michalak, Nacmierz Worki myśli Grzegorza Chwieduka

Worek dziesiąty - słońce mruga do nas wykrętów. Zamykając usta pocałunkiem spodziewał się no- wego otwarcia. Nieudane wakacje dały mu szkołę i niejedną Hałaśliwych ludzi cisza nie cieszy, lekcję. Przejrzałem jego naturę nastawioną na sztuczność. Z chyba że jest tłem dla ich popisów. prostotą i wdziękiem ten konkursowicz wszystkich wymiatał. Jego erotyczne tęsknoty domagają się internetowego wzmoc- Zupełna samotność zupełnie zmienia smak zupy. Mie- nienia. Rozłożyste biodra kobiet to luksusowe poduszki. Wa- siące już się tak nie ciągną jak guma do żucia, lecz uciekają chlarz w akcji ma w sobie coś z wahadła. Niespożyta męska niczym balony. Podobni do siebie mają siebie dość. Cholerne moc zamienia się czasem w trzęsącą się galaretę. Dobijał się życie jest zaraźliwe. Pech go podpuszcza. Nadmiar alkoholu do domu, potem do jej ciała i po dobie dał się dobić. Słoń- daje popalić. Chodzą od ściany do ściany, dlatego wychodzą ce mruga do nas znacząco, zaleca się z jasnych powodów. im wiersze. Umierała wiele razy przy ludziach. Nie jest we- Żeby inaczej pisać, musiałby się z życia wypisać i na nowo soła myśl głupia i goła. Bezsenna noce mogą się do czegoś narodzić. Przysięgamy sobie wieczną miłość na krótką chwilę. przydać. Nie możesz znaleźć dla siebie prawdziwej twarzy. Wierność nie jest odporna na wredne niespodzianki. Błądził Chce się pokazać, dlatego ciągle z czymś, z kimś i gdzieś po jej ciele jednym palcem i znalazł kilka kłamstw. Noc źle wyjeżdża. Uczucie miłości wyrasta czasem na wylewanych przespana odkłada się na twarzy. W głębszych rejonach snu łzach. Mruczysz jak kociak, więc teraz nie mam w domu tak wiele znaczeń. Zmącona nadzieja, a tu trzeba działać. słonia. Moje miejsce na ziemi ciągle ucieka. Do końca życia Udaje mi się zasnąć, ale nie w momentach szczególnych. ciężko się przyzwyczaić. Przejrzałem twoją naturę i naturalnie Smutek za ludzi nie jest zwykłym smutkiem. Ludzie daleko, nic nie wiem. Nie spodziewam się po najbliższych solidnych a ja tego nie odczuwam. Ucieczka w słowa trwa u mnie w

14 wieś tworząca dodatek literacki najlepsze. Moja słabość ujawnia się w kontaktach z ludźmi. Powietrze wibruje od upału, a żonka od wakacyjnych zdrad Gdy miłość kruszy się i zastyga, wtedy łzy mają kolor nieba. małżonka. Słońce skutecznie wyrywa nas z bloku i usadza na Z przyszłością bez marzeń związał się realista i już się nie zielonej trawie. Morze może uwieść. Życie stwarza okazje do maże. Niebo bezchmurne, parasol na bezrobociu. Blado wy- zabijania czasu. Czarno to widzę - jestem jasnowidzem! W padłeś, zabrakło słońca czy efektownego końca? W świetle zimnie i w ciemności pozbywał się natrętnych gości. Świat się księżyca kolory zaczynają ściemniać. Szeroka aleja nie pasuje zatrzymał i mną poruszył. Wszyscy nie są dla nas wszystkim. do jego wąskich horyzontów. Wiekowym drzewom wiosną Z ryczącym sąsiadem na pieńku - mistrz rozróżniania fał- skrzydła rosną. szywego dźwięku. Prószy śnieg i zaprószył mi rozkwitające, Wieczór kawalerski może zakończyć się śniadaniem. Ru- wiosenne myśli. Rumieni się przed butelką rumu jak piwonia, chliwa ulica wygoniła mnie do parku. Moja samotność tło- nawarzył sobie piwa, bo ciągnie go teraz do piwa. Po bombie czących się anonimowych ludzi nie słyszy. Hałaśliwych ludzi piwa beczka śmiechu. Wstąpił na jasne piwo jak na złocisty cisza nie cieszy, chyba że jest tłem dla ich popisów. Ubity tron. Aforysta pełen słów i wdzięku, z kuflem piwa w ręku. piach zapamiętuje nasze stopy. Huk morza kieruje moją uwa- Rozpętała się wojna o architekta pokoju. Tamten krótki, zimo- gę w przestworza. Żałosne zawodzenie mew ma swoje grani- wy dzień na długo zapamiętała jego gorąca głowa. ce. Bezlistne suche gałęzie potwierdzeniem okrutnej diagnozy. Ryk wiatru przerwał dzisiaj ich kłótnię. Prymitywna dzikość Worek jedenasty często na topie. Siła morza wyleczyła go z depresji. Z dłońmi - twarze podatne na cierpienie w kieszeniach udaje bohatera. Spaceruje po dzikiej plaży i już tylko z samym sobą się Coraz więcej okien domów jest kłóci. Wiatr osusza moje łzy bez próśb. Stał się cud i uci- ślepych i głuchych na ludzkie chły nasze wszystkie dramatyczne dialogi. Zamieszkał wśród ciszy i cieszy się głośno. Mam tylu przyjaciół, że szkoda ga- dramaty. Ludzie się śpieszą, bo mają dać. Otoczył się skorupą, choć nie jest ślimakiem. Zapach podobno tak dużo do stracenia. soli nad morzem wyczuwam na odległość. Sosna nie jest wcale radosna, a poprawia mi humor. Różowe niebo zaprasza nas na kolację. Pod gwiaździstym nie- bem teatr cieni. Szumem fal po- chwalić się może morze. Wśród szeptów wiatru nie czujemy się oceniani. Zakochani, pieszczeni morską bryzą, mają gdzieś zaki- chaną codzienność. Tydzień na plaży, by się smażyć i mniej wa- żyć. Biały jak cukier piasek pod- daje się uciskom lasek. Spokojna, błękitna woda to wakacyjna na- groda. Zapach potu i kłopotów. Zapach seksu i podtekstów. Ła- godne ciepłe słońce przyjazne biedronce i stonce. Miękkie fale latem modne stale. Kocim odde- chem budzisz mnie rano ze snu. Nie żal wyrzucać żyletkom, że tępe i ich wyrzucać. Bez sen- su berek, gdy ktoś nie ucieka. Cienki krytyk bez cienia wątpli- wości i z grubą przesadą. Na Maziejuk J. Fot. brzegu fal miłosny żar czy może żal? Wdychanie słonej bryzy morskiej słono go kosztowało. Warstwa lodu jak człowiek - do czasu twardo się trzy- Wypatrywał spadających gwiazd i szlag go w końcu trafił. ma. W środku przygotowań do świąt generałem w domu jest Czysty romantyzm i brudna robota. Miękki piasek wymagał mama. Ciemność nad ciemnościami pozwoliła mu smacznie twardych nóg. Kocham to miejsce, bo innego nie mam. Przy i zdrowo zasnąć. Pod okiem zabawnego kolegi okazji szukał, każdej pogodzie można się pokłócić. Wiosenna mgła mogła ale jest teraz nieszczęśliwy z powodu mniej zabawnej pod ją schować do baśni. W sierpniowym skwarze udało mu się okiem śliwy. Dalekich świateł gwiazd do końca nie zrozu- pewnie piwa nawarzyć. Zimowy sztorm złośliwą normalno- miem. Nasze twarze podatne na cierpienie. Gdy w kuchni ścią. Chłoszczący deszcz to też dar niebios? Morze, plaża, pachnie ciastem, słodki tatuś się uaktywnia. Zalotne sople piasek i już wiadomo, co nie w trawie piszczy. Słońce zagląda traktowałem kiedyś jak wielkie darmowe lody, które trzeba nam w oczy, a tu skrzywienie twarzy. Swoje najlepsze strony było koniecznie liznąć. Blask śniegu kazał przystanąć. Płatki pokazujesz bez przesady. Na naszych tańczących twarzach śniegu też pragną wolności. Kiedy po latach wraca do ro- wczorajsze obietnice. Dotyk wstydu nie pozwolił rozebrać dzinnej wioski, wtedy się zapomina i swój niezapomniany ciebie do końca. Znajoma tak kocha wszystkie zwierzęta, że pierwszy raz z latawicą zaczyna przeklinać. Jestem już starszy wywołała wilka z lasu. Skok w bok nad Bałtykiem dał mu od dwóch moich dziadków i jednej babci. Z kobietą bywa po pysku. Wracam do bajek, one są prawdziwe. Na słońcu czasem jak z galaretą: zastyga albo się trzęsie. Krojony chle- ludzie czasem podgrzewają temperaturę dyskusji. Ukołysani bek dla leniuszków. Wpatrujemy się w przestrzeń, by zrozu- morzem postanowili zrobić jak najszybciej użytek z kołyski. mieć siebie. Nad naszymi głowami przelatują niepasujące do

wieś tworząca dodatek literacki 15 świata anioły. Zaczęły się zaczepki, a tu z mojej strony cisza. się z uczciwym człowiekiem. Małe nadmorskie miasteczko Niemożliwy z niego człowiek - gdy zobaczy morze, to już tak dużo dla niego znaczy. Przez większą część roku walczy tylko może drzeć się i popiskiwać jak mewa. o zdrowie i spokój. Krystalicznie czyste powietrze do nas Niebo to dopiero potrafi się wkurzyć! Już jej więcej nie już chyba nie przyleci. Położenie słońca rozreklamowane w nabierze, odkąd nabiera wody w usta. Wreszcie schudła po ogłoszeniach nieruchomości. Każdego wieczoru jesteś moim latach, tylko co zrobić z tą pomarszczoną skórą? W czasie światłem. Miasteczko z dzieciństwa wziął sobie do serca. Wi- słonecznej kąpieli całkiem siebie przed żoną wybielił. Drob- dzę w parku ludzi znudzonych hałasem. Wymijam ludzi, choć ne fale przerosły jego oczekiwania. Otwierają się i zamykają ich nie widzę. Za garażami kwitnie życie towarzyskie. Krople wszystkie nasze szanse. Na jego horyzoncie brak horyzon- deszczu spotykają się czasem ze łzami. Cicha ulica, a tacy tów. Spotyka się z przychylnością synka - pasożyta. Łąka pod głośni ludzie. Rozmawia z samym sobą i ma pewność dys- lasem zabita przez zdrową konkurencję. Czy to możliwe, żeby krecji. Takie buty na zarośniętych brudem chodnikach! Bywa wegetarianin podziwiał mięsiste kolory soczystej zieleni? Słoń- i tak, że sklepy zapraszają do nadciśnienia. Galerie handlowe ce grzeje na wszystkie strony, a mojej piwnicy to nie rusza. ma w nosie, choć pod nosem. W czasie świąt ma święty Wszechobecna cisza po zatkaniu uszu. Czasem luksusem jest spokój, bo odrabia spanie. Kolorowe ubrania walczą z sza- brak luksusu. Kamienie nie bronią się przed braniem, rzuca- rzyzną. Szczęśliwi ludzie uciekają od sztucznych problemów, niem lub spadaniem. Pod stopami niedoceniane bogactwo bo wolą słońce. Przesuwają się z wdziękiem wszystkie dobre obrazów. Idziemy brzegiem morza, bo inaczej się nie przej- wspomnienia. Ludzie nie patrzą na siebie, bo mają w głowie dzie. Stał na wieży widokowej i podziwiał wszystko, oprócz inne twarze. Czy ty też udajesz, że się nadajesz do kabaretu? własnej odwagi. Na bosaka trudniej dać drapaka. Po naszych Często odwracam wzrok dla komfortu psychicznego. Wyści- śladach na piasku nie pozostaną nawet ilości śladowe. Kultu- gi szczurów już przestał komentować. Resztki śniegu cierpią ralny przeciwnik to gatunek w niektórych kulturach wyśmie- szczególnie. Para oddechów chętna do śmiechów i grzechów. wany. Zapach poranka w słonecznych szklankach na parape- Wyszedł z twarzą po potwarzy. Poranek w mieście głośno cie. Zapada noc, ale nie pod wpływem naszego zmęczenia. się do nas zaleca. Bywają takie sny, które nie mieszczą się w Wracamy do domu, by jutro znowu gdzieś gnać. Na wąskich głowie. Za każdym razem powstaje ostatni aforyzm. uliczkach nietęgie miny kierowców. Szerokie aleje mają ludzi w garści. Cudowna magia tylko przy Tobie. Pogrążony w mro- Worek dwunasty ku udawany spokój. Zmierzch nad miastem przykrył brudy. - powietrze musi się wstydzić Sieć ulic pułapką dla wstawionego gościa. Jarosław wygaduje różne świństwa, choć jest jaroszem. Jej złotko myślało, że Mgła za oknem wpadła na pomysł, złotem naprawia się zło. Przyciągają mnie do siebie zwykli bym spojrzał na mój świat inaczej. ludzie. Skręcił kiedyś nocą w boczną uliczkę i ustanowił tam swój rekord w sprincie. Znikoma szansa, by świecąca lam- Treściwa w gadce, piękna i atrakcyjna teściowa dopiero pa oświeciła nieoświeconego lamparta. Coraz więcej okien (nie)szczęście! Szare korytarze przypominają mi kolorową domów jest ślepych i głuchych na ludzkie dramaty. Boi się młodość. Nie umiał o nic walczyć, wolał być sobą. Światła tego, czego nie widział, na przykład nietoperzy. Nad moją nieszczęśliwą głową gotowy do usług sufit, jest jeszcze awa- ryjna ściana. Wstyd w ciemnościach rozchodzi się po ko- ściach. Zacznij widzieć słońce bez różowych okularów. W stroju Adama i Ewy odczytywali nocy sens. Przy księ- życowej pełni tracił zupełnie głowę dla wymyślonej księżnej. Nosi go wszędzie, bo nie ma prawa jazdy. Na pamiątkę zawi- jam w kołdrę twój zapach. Zimny pokój ochłodził kiedyś go- rącą atmosferę. Przez brudne okno dostał kosza. Noc nalewa się dla naszego zdrowia. Gdy się coś kończy, to się z czymś innym łączy. Zagłębiam się nad płytkością ludzkich postaw. Nadchodzi zmierzch i wraz z nim kolejny wiersz. Oddechowi wielkich sosen nisko się kłaniam. Koncert melodyjnie cykają- cych świerszczy bez próby generalnej. Marzę o takiej chwi- li, kiedy będziemy dla siebie najzwyczajniej w świecie mili. Otworzył okno, by najeść się hałasu. Gdy parne powietrze, on marzy o przecenionym swetrze. Śpi mało i płytko - takim jest minimalistą. Rankiem nie budzi go budzik, lecz zapach jej piersi. Kiedyś kwitnący, teraz rozbity, bo są na niego kwi- ty. W porannym słońcu smutek na końcu. Z bezchmurnym niebem w lecie też nie ma żartów. Czyste powietrze jakoś mnie nie nudzi. Nowy rozdział życia bez tycia. Doczekał się dziś oberwania chmury i chmurnego spojrzenia chimerycznej córy. Za oknem łagodny słońca blask, a w środku wojna do- mowa, piekło i wrzask. Kolory nieba i wody wzajemnie się przenikają. Po pomrukach morza nie mruczysz już do mnie jak kotka. Mgła biała jak mleko, krowy czują się komfortowo. Wielkomiejski zgiełk wyprowadził go z równowagi na wioskę. Po jajach uderzają mi do głowy trafne myśli. Pędzących sa- mochodów nie da się już przepędzić. Ludzie się śpieszą, bo mają podobno tak dużo do stracenia. Najpiękniejsze miasto nie zastąpi ci słońca. Zawsze uważałem na zbyt miłe słówka. Odnalazł raj przy skromnej dziewczynie. W myślach witam

16 wieś tworząca dodatek literacki reklam zapaskudziły moje spojrzenie. Gorączka sobotniej nocy wystartowała na dobre i już się z zimą nie kłóci. Naszym zmusiła ich basem do wygibasów, a potem na basen. Ponu- spacerom brakuje tamtej wiejskiej ciszy. Buszując w jesieni, rakowi nie chce się wysiadywać wśród jajcarzy. Przeżyć coś nie utop się w liściach. Dostał w zęby i zjadł. Podziwiamy niecodziennego można na obcym, niewygodnym łóżku. Upał widoki, zmieniając się w dzieci. Początek września otwarty na taki, że o zimie wreszcie myśli z czułością. Chciał wyzionąć prawdziwki, szóstki i jedynki. Słoneczny żar chyba nie żartuje ducha, ale się nad żoną udobruchał. Otworzył wszystkie okna z tą miłością do ludzi i często przesadza. Warstwie światła i zamknął nam usta. Nie zdają się na wiele długie ceregiele. To potrzebna jest ciemna przestrzeń. Od aluzji do żaluzji, które nie powietrze musi się wstydzić smogu. Mokry od potu suchy zamknęły go przed ludźmi, słońcem i światem. Zaspane oczy człowiek, suchy też w rozmowie. Przekleństwa warte pracy wiernie oddają naszą ludzką naturę. Wyskoczył z brzydkiego naukowej. Zmiętoszone prześcieradło, a pod nim naturalnie snu na znak protestu. Pachnie żałobą, by się dobrze teraz sztuczne czupiradło. Balanga u sąsiada niektórych podnieca. wszystkim kojarzyć. Absurdalne teksty seriami trafiały go w Nabrał wielkiej mocy przy drobnej pomocy. Głuchym dudnie- serce. Dzisiaj wyciągnąłem z ciebie niedzisiejsze kłamstwa. niem basów załatwił sobie przezwisko. Wulgarne śmiechy Skąd się wzięły pytania bez odpowiedzi? Za drzwiami może dziewczyn też mają swoje korzenie. Jazgot pijackich kłótni ktoś stać i się z siebie, nie z ciebie, śmiać. Poranny blask lata wtapia się czasem w normalność. Dom rodziców był moim pozbawił mnie krawata. Świat pogodny i błękitny z podsta- środkiem świata. Od odlotowej rozrywki do wstydliwej śliwki. wami, by się podobać i przygarniać ludzi do siebie. Wymija Moja żona Dorotka ma myślącego męża. Aforystą zostałem tłumy ludzi i ma wrażenie pustki. Z dotkliwym ciosem głośna z konieczności i z przypadku. Jestem skazany raz po raz na sprawa. Obecny w słowach, nieobecny w czynach, nie ma piękniejsze miasta. Z połową swego życia doszedłem do zgo- papierów na sukces. Dziur w mózgu nie porównuj z tymi dy. Z padającym deszczem mielibyśmy czasem do pogadania. w serze. By zjednywać ludzi, przestał się wymądrzać i góry Kroplami deszczu jesień odmierza czas. Nieba nie buduje się zdobywać, a zaczął ich zanudzać. Dom bez kawałów pełen niebytem. Drzewom i ptakom dziwić się nie przestaję. Gorą- banałów. Tutaj się nie kłócą, lecz dobijają. Tak się unosił ho- ce słońce może być swatem i bratem. Nie palę, bo dostałem norem, aż uniósł się w zaświaty. Z czystym sumieniem mój opieprz od serca. Czarne chmury pomalowały miasto na biało. nos wybiera czysty zapach. Na ścieżce wojennej dorobił się W chmurach też wiatr jak artysta rzeźbi. Zasypane śniegiem kasy bez klasy. Wśród konwalii nie spotkałem zapachowych pole ma prawo do pierzynki i zimowego snu. Delektuję się zdrajczyń. Czasami kogoś właściwym miejscem jest brak miej- słońcem i ciszą, nawet przebiegającą w trawie polną myszą. sca. Zima mroźna, biała, nie nudzą się kozaki. Wygląda jak Leniwa radiowa dyskusja bez punktów zwrotnych. Jesiennej należy, gdy na Ewie kostium leży. Czy drzewa śniegiem po- ulewie warto czasem zaufać. Mgła za oknem wpadła na po- kryte nie czują się przybite? Od góry do dołu sprawdzona i mysł, bym spojrzał na mój świat inaczej. Dźwigasz ciężary już wiadomo, że on przy niej skona. Na gwiaździstym niebie dla lżejszej przyszłości. Strasznie piękna dziewczyna straszyć dużo do czytania. Wyglądasz jak siedem nieszczęść, nawet koszem chłopców zaczyna. Poruszał sprawy nie do rusze- jak się kabaretów najesz. Skupiła się na oklaskach i oddawaniu nia. Miękkie wypadające włosy to twardy orzech do zgry- klapsów. Świt wstał i świr znów coś położy na plecy. Błękitne zienia. Zniknęła moja wiara w zmianę przypadków. Wiosna niebo do wyższych usług. Chmura jest górą i to z kulturą. Mama ma zawsze dla mnie czas i słowa leczące. Zafundo- wał sobie przedwcześnie purpurowe z wysiłku dłonie. Póź- na jesień przybrała dla mnie na wadze. Pokurczone liście nie znajdują się na naszej liście życzeń. Opustoszała alejka parku wypełniona śladami spotkań. Wiatr w lesie gna i gra, nie na- rzekając na utrudnienia. Gdybym był zbyt bogaty, myślałbym tylko o sobie. Mglisty poranek dał mi poczucie wolności. Stare kasztany na nowo odkrywam. Fałszywa skromność nadaje się do przemilczenia. Piszesz dobre wiersze, ale jeszcze lepiej się chwalisz. Nauczyła go wszystkiego, oprócz miłości. Nie mam potrzeby bycia ważnym. Z innymi ludźmi takie same proble- my. Wyrywając się do przodu, nie potknij się o własny język. W swoim czasie poczuł się nieswojo. Nauczył się oszukiwać samego siebie, dlatego tak ładnie wygląda. Zapomniał, że jest już stary i to mu wyszło na zdrowie. Proszę się odstosunko- wać od mojego pokaźnego brzucha. Trzęsące się ręce babci nie dawały mi do końca spokoju. Przywykła do samotności, lecz nie do okropności. Często się śmieję, żeby nie być ośmie- szonym. Zabiegał o jej przyjaźń, a chwilowo zyskał tylko goły tyłek. Źle ubrany, lecz ubiera myśli w atrakcyjne frazy. Całkiem normalne dziwadło w oko mi wpadło. Pachniesz ciepłem, bo wiesz, że dość mam gorąca i piekła. Od damskich grzeszków, słonych orzeszków do męskich uśmieszków. Spojrzeniem zabił lenia. Ślizgał się po niej jak po ślizgawce i wreszcie wpadł w dziurę. Łapczywy do tego stopnia, że łapie nawet gorączkę. Onieśmielony nadaje się do małych kroczków w tył. Szpaner- ski facet nadaje nawet z rozporka. Ze swoja urodą wyczyniała takie cuda, że w końcu pokonała ją nuda. Krzyk na twojej twarzy pozwolił nam się zbliżyć. Nie jest aż taki głupi, by się wszędzie wymądrzać. Zmarszczki potrafią zatańczyć walca. Pozbyłem się starych monet i już tak nie brzęczę. Twoje usta trzymały mnie kiedyś na smyczy.

Fot. J. Maziejuk J. Fot. Grzegorz Chwieduk, Kępice

wieś tworząca dodatek literacki 17 Z pisma jasno wynikało, że moimi biologicznymi rodzi- cami są Maria i Kazimierz Ligoccy, a siostra - starsza o dwa- dzieścia lat Janka - jest ze swoim mężem Józefem Piwowar- Córka dwóch matek skim, rodziną adopcyjną. Mama Janka to nie mama, a ciocia to nie ciocia? - Ja chyba zwariuję! Przypomniałam sobie, że (Fragment przygotowywanej do druku powieści.) niedawno koleżanki w szkole mówiły, że adoptuje się tylko sieroty i bękarty, czyli dzieci bez ojców... Nie mogłam pozbie- Zawsze od niepamiętnych rać myśli. - A może ja jestem takim dzieckiem, którego nikt czasów liczba 13 była nie chciał i ten dokument to następne wielkie kłamstwo? uznawana za pechową. Dziesiątki pytań i ani jednego sensownego wyjaśnienia. Tak się złożyło, że i mną - Pech, czy szczęście? Mam dwie matki! Wbiegając do są- pewna trzynastka zakręciła siedniego pokoju za rozsuwającymi się szklanymi drzwiami, spojrzałam na stary zegar z kurantami. Wujek mówił o nim, wyjątkowo mocno. że jest z Kurowa i pamięta prababkę Laurę, i pradziadka Laszlo. Przyniosła mi pecha na Zegar, przedmiot taki jak ja, można przewieźć i dać komu całe moje pozostałe życie? się chce bez zgody. W ręku trzymałam ten nieszczęsny do- Trudno powiedzieć, ale kument, który zadecydował o moim życiu. Rzuciłam się na czasami tak myślę łóżko, nad którym wisiał przedwojenny aksamitny lanszaft przedstawiający wędrowca. Wlepiałam w obraz zapłakane oczy. - To ja siedzę teraz na tym kamieniu, przede mną wije To wydarzyło się 13 maja 1962 roku. Tego dnia omal nie się droga kręta i wyboista, zamek, rzeka, las... Co wybrać? Od- zwariowałam z nadmiaru szczęścia i obfitości. A tą obfitością wracam się i walę kilkakrotnie głową o poduszkę. - Wszyscy było nic innego, jak wiadomość, że weszłam w posiadanie okłamywali i oszukiwali mnie. Moje siostry, babcia i podwójni dwóch ojców i dwóch matek. rodzice? Czułam się, jak przekazywany sobie przedmiot. W Zbliżały się moje imieniny Zofii - 15 maja. Korzystając z pewnej chwili odezwał się zegar, wybijając godzinę szesnastą. wolnych dni od nauki, jakie zafundowali nam nauczyciele z Spojrzałam w lustro na toaletce, zadając sobie nowe pytanie. uwagi na trwające w klasach maturalnych przygotowania do - Urodę pewnie mam po tobie, mamo? Mówią, że jestem matury, pojechałam pociągiem ze Słupska do Gdyni. W domu mądra i bardzo odważna, to też zapewne twoja zasługa. Bo cóż jak zwykle atmosfera rodzinna niczego złego nie zapowiada- może wymagać większej odwagi niż oddanie własnego dziecka ła. Pech przyczaił się na mnie nieco później, gdy przegląda- starszej o dwadzieścia lat siostrze przyrodniej i szwagrowi? W łam stare widokówki i kartki urodzinowo-imieninowe, którymi nadziei i z wiarą, że dziecko będzie miało wspaniały dom i opiekę. zamierzałam zainspirować się do wykonania kilku okoliczno- - Eee. A może nie chodziło wcale o mnie, a tylko o ściowych rysunków. Zawieruszył się wśród nich list zaadre- spełnienie pragnienia o dziecku bezdzietnego małżeństwa? - sowany znajomym mi pismem wujka Kazimierza, skierowa- Nawet nie wiesz mamo, że przez całe moje życie będę o tobie ny do moich rodziców w Słupsku. Ciekawość i wścibstwo myślała... Wyobrażałam sobie, że jak tylko mnie urodziła, piętnastolatki były silniejsze, niż pouczenia dorosłych, że nie musiała zebrać wszystkie siły i całą odwagę, aby podpisać ten otwiera się czyjejś korespondencji. dokument, że się mnie zrzeka na rzecz swojej siostry Janki. Koperta była zresztą porozklejana, klej na jej obrzeżach - A może, mamo, ktoś cię do tego zmusił? - Wytarłam powysychał i mocno pożółkł. Bez zbędnych ceregieli wyję- oczy i zasmarkany nos, aby spokojniej starać się zrozumieć łam więc list, a raczej dokument spisany odręcznie przez... zaistniałą sytuację. - Co czuliście oboje, co Wami kierowało? No właśnie. Nie mogłam uwierzyć ani własnym oczom, ani Wojna skończyła się dwa lata wcześniej, był rok 1947. Mieli- czytanemu tekstowi, który początkowo wydawał mi się bar- ście dwie starsze ode mnie córki: Krysię i Jadzię, rodzina się dzo dziwny, a przez to i... nieprawdziwy. Przeczytałam go odnalazła, nie było aż tak wielkiej biedy. Co więc kierowało raz, potem drugi. Czytałam kilkakrotnie, chcąc najpierw coś z wami? Miłość do siostry, czy miłość do dziecka? niego zrozumieć, gdyż nie tylko, że dotyczył mnie. On mnie - Jak wielką musiała być Twoja odwaga przed tak wielkim stawiał w dziwnej, zupełnie nowej i całkiem niepojętej dla wyborem. Nie wiem, czy będzie cię ktoś z moich znajomych mnie sytuacji. - To chyba jakiś żart? - pierwsze myśli kierowa- potępiał, skoro nikt z rodziny dotychczas tego nie czynił. Ja ły się właśnie w tę stronę. - Żart, nie żart? Więc co u licha? nie dam rady i uszanuję twoją decyzję. Pierwszy raz w życiu w ogóle spotkałam się z czymś ta- Powoli udawało mi się myśleć chłodniej. Ochłonęłam i kim: Pismo adopcyjne. Hmm. I to niby dotyczyło mnie? Pismo opanowałam wzruszenie. I chyba zaczęłam pojmować główne adopcyjne spisane odręcznie pomiędzy dwoma małżeństwami przesłanki tej tajemnicy utrzymywanej przede mną. Przecież i podpisane przez świadków i akuszerkę. Rozpięłam bezwied- znam uczucia do mnie i moich... Tak, prawdziwych rodziców nie sweterek, bo zrobiło mi się gorąco, i z włosów zdjęłam i tych przybranych. Kochali mnie po równo. U jednych i dru- gumkę - frotkę uwalniającą mój koński ogon. Serce mi zaczęło gich czułam się zawsze kochaną. Zatem główną przesłanką walić tak głośno, że słyszałam go w uszach. Słyszałam też adopcji była miłość! swój własny oddech. Moja odporność psychiczna nastolatki Chyba niesłusznie w pierwszym momencie źle o tym rozsypała się w gruzy. Poczułam dziwne dławienie w krtani, wszystkim pomyślałam. Zaskoczenie było zbyt duże, nie po- a oczy samorzutnie zwilgotniały. Moje długie kręcone włosy zwoliło mi na pełny rozsądek. - Obiecuję mamo, że się posta- chyba się wyprostowały i zwiększyły ciężar, bo opadając bez- ram cię zrozumieć. Przecież mam dopiero w marcu skończo- wiednie na ramiona, zaczęły zakrywać mi twarz, i oczy. ne piętnaście lat. A może aż piętnaście. To jednak dużo, zbyt - Ja się chyba zabiję! To nie może być prawdą?! Że co niby? długo na takie przetrzymanie mnie w niewiedzy. Niesłusznie. To ciocia Marysia nie jest ciocią, a mama Janka to nie moja Niesprawiedliwie... mama? Byłam jedynaczką, a teraz mam... dwie starsze siostry Skoro ona jednak przestała być dla mnie tajemnicą, jak i brata?! I to wszystko stało się w jednej chwili?! Los chyba teraz zmierzyć się z wyjawieniem, że ją odkryłam? Kiedy? Za- ze mnie zakpił, a ten pechowy dzień - trzynastego - naprawdę raz, czy jeszcze czekać, na stosowny moment, na jakieś roz- musiał się zdarzyć, odkrywając tak bardzo zaskakującą i tak dzi- sądniejsze rozwiązanie? Aż czas sam kiedyś da mi tę odpo-

PROZA waczną dla mnie w tym momencie, nagą prawdę. wiedź. - A jeśli zostałaś zmuszona do tej decyzji? Podziwiam

18 wieś tworząca dodatek literacki rać zmoimirozczochranymi myślami. Zresztąnietylko myśli znaczy nieprzejdzie dorana, będziemusiała naparzyć piołunu. i zaparzyła mięty, straszącprzytym,że jakminieminie, to No, niewyglądasznajlepiej. -Podeszła dokuchennych naczyń mnie żołądek. Ciocia...Marysiaprzyjrzałamisięuważniej.- łam wrócićdokuchni. Odmówiłam kolacji wymówką,że boli wiłam włosy. Zegarakurat wybił godzinę dwudziestą. Musia- lając szalikiem, gdywychodziłam nazewnątrz. bardzo chorowitym dzieckiem. Zawsze mitomówiła,opatu- niem iwstawaniem po nocach. Byłamprzecież odurodzenia dużą odwagą, podejmując trud opiekowania sięmną,karmie- przyjęła też wielkie wezwanie na owe czasy, wykazując się Skupiłam nacioci.To znaczynadrugiej mojejmamie. Ona to znalazłam,ale... przecież nieotakąinspiracjęmichodziło. żadnego doświadczenia. Byłamprzecież jeszcze dzieckiem. przecież wasdwiematki oceniać, niemającwtymzakresie Jednak trudno byłomiopanować płacz.Zmuszona zostałam no i...No właśnie, itakdługo z...wujkiem czekali namnie. gła wcześniej zajśćwciążę, pojawiłam sięwjejżyciutakpóź- innego, dla swojej siostry, nosiszpo to, byjąuszczęśliwić. cem dziewięćmiesięcyzmyślą otym,że nosiszgo dla kogoś cię za odwagę, za miłość dodziecka, które nosiłaś pod ser - Brr... Tylko nietoświństwo. Przez nocmuszę siępozbie- Raz jeszcze wytarłamoczy izajrzałamwlusterko, popra- Nadal niemogłam skupićmyśli naczymkolwiek innym. W kuchni myślą, że rysuję. Aja...Szukałaminspiracji, no Przecież wiedziałamjuż,że mojarzekoma mamaniemo- - w mieszkaniuMaciejaMożejewskiego. Onpierwszyzmarłz jenną. Kiedybyłamjużdorosła, zobaczyłam go wSzczecinie wskazuje, nabardzo ważnedokumenty, zdjęciaiinnesekrety. ki kluczyk.Wewnątrz znajdowała sięskrytka,jaksamanazwa ki ozdobione roślinnym akantem. Zamykane one były na malut- bardzo ważnego sięwydarzyło. Zegarmiałprzeszklone drzwicz- członków lubzaczynałbićbezpowodu, kiedywrodziniecoś no zatrzymywał sięzawsze wgodzinie śmierciktóregoś zjej czał minuty igodziny życiakilkupokoleń mojejrodziny. Podob- Jego rodowód ciągnął sięodKurowa, odroku 1880.Zegarodli- nie tylko tego domu, aleimoich pradziadków -LauryiLaszla. rzeźbiony motywamiroślinnymi zegar. Byłon dobrym duchem dnia -trzynastego maja. tej okrutnej prawdy, którąpoznałam tego dnia. Tego feralnego od doznawanej miłości.Wiedziałamto, alenierozumiałam coraz lepszą sobą. Obiematki sąze mniezadowolone. łam. Dobrze sięrozwijam,jestem piątkową uczennicą istajęsię sukienki, zabawki. -Hmm...chyba jestem szczęśliwa -pomyśla- Robiłyście wszystko, abym miałaszczęśliwe dzieciństwo, ładne uzmysłowiłam sobie, jakwalczyłyście omojekruche zdrowie. aby ukoić cierpienie młodszej siostry. Kiedypoznałam prawdę, wsze, odurodzenia, byłaśmitakbliska sercu.Zrobiłaś wszystko, dziej dusza. -MamoJanko, comamzrobić? Znałamcięodza- zachorowały. Wewnątrz wszystko mnieokrutnie bolało, anajbar Zegar ten wędrował z rodziną przez całą zawieruchę wo- W salonie domu wGdyni,jaktylko pamiętamstałstary, Tak, czułam,że kocham jeobie, alemójżalbyłwiększy pokoju tydzień, nabijając ciepłą herbatą termometr do38 mnie spadło, jakie dotknęło mnie. Przeleżałam wswoim łam przede wszystkimizolacji od tego zakłamania, jakiena pałam grypę, bo źlesięczuję. Uciekając wchorobę, pragnę - rozsypał sięwprzysłowiowy drobny mak. nagrodą. Mimotomój poukładany świat nastolatki nagle świadectwo zapowiadało sięzwyróżnieniem, anawet z podróży. Byłamuczennicą pierwszej klasytechnikum, pytania iszukałamodpowiedzi także przez cały czastej temat. Corobić ijakpostąpić? Samasobie zadawałam towa zkimkolwiek rozmawiać iporuszać ten drażliwy jechałam nazajutrzdodomu wSłupsku.Nie byłamgo- sierotą, anipodrzutkiem. Czego więcsięobawiano? prawdy był wtedydla mnieniezrozumiały. Niebyłam sów wojny. Tajemnica i zakaz w całej rodzinie mówienia Był spowiednikiem rodziców i przyjacielem domu odcza- środku czoła. Myślę, że proboszcz wiedziałowszystkim. znawczym byłpieprzyk nalewympoliczku, auKrysi,na na innąuroczystośćrodzinną.Moimznakiem rozpo- Witomina, przychodząc nakolędę, lub gdybyłproszony nas czasamiksiądzSzulta,kapelan i proboszcz Parafii bardzo byłampodobna donajstarszej siostryKrysi.Mylił stem dla nich, czyteżtobyłoutrzymywane wtajemnicy? były starsze ijuż pełnoletnie. Czy one wiedziały, kim je- stały sięsiostrami,akuzyn-młodszymbratem. Siostry jakiego wcześniej doznałam.Mojekuzynkiwjednej chwili mnie czas. Miarowe tykaniepo chwili złagodziło mójszok, tak... Wyglądałototak,jakbyzacząłodnowa odliczać dla ale jużpo chwili wróciłojego miarowe tykanie:tiktak, częły bić, jak na zawołanie. Wystraszył mnie tym mocno, mu odkrytą przez siebie tajemnicę. Iwtedy... kuranty za- schowałam otwarty listdoskrytkiw zegarze, powierzając Macieja oddała go doDesy. uruchomić. Pękła głównasprężyna.Wtakimstanieżona dniu jego śmierci zegar zatrzymał się i już nie dał się całego rodzeństwa Możejewskich. ZmarłwAmeryce. W Kiedy wróciłamdodomu, oznajmiłam,że chyba zła- Nie czekając do15maja,porannym pociągiem wy- Nigdy nieodczułam,że jestcośnarzeczy, choć Wracając dotamtejszego majowego popołudnia, wieś tworząca dodatek literacki 19 -

PROZA C. Nie odpowiadałam na pytania rodziców, nie wychodziłam z cioci i wujka, kiedy są mamą i tatą? Kochałam też bardzo obojga domu. Nawet posiłek był dla mnie złem koniecznym. Bolało mnie przybranych rodziców i byłam tego pewna. Jak mam zamienić wszystko, a najbardziej dusza. Zawiodłam się na najbliższych. ich w tych rolach w bezpośrednim zwracaniu się do nich? PROZA Już lepiej, abym była podrzutkiem, lub sierotą. - Czy naprawdę Miesiąc później odebrałam świadectwo z nagrodą i roz- ktoś mnie kocha i jestem na tym świecie potrzebna? - musiałam poczęły się wakacje. Postanowiłam sama pojechać do Gdyni i tego wszystkiego się dowiedzieć. W końcu zdobyłam się na sprawę wyjaśnić do końca. Rozmowa z biologicznymi rodzi- odwagę. Postanowiłam nie kluczyć. Zaczęłam od rozmowy z cami była dla mnie bardzo trudna, a atmosfera napięta, wręcz mamą Janką, zadając jedno proste pytanie? - Czy to prawda, że o mało nie tragiczna. Po oznajmieniu im, że znalazłam pismo jestem adoptowana przez was, a moimi prawdziwymi rodzicami adopcyjne i wiem już o wszystkim, mama Maria bardzo się są ciocia i wujek? Mama najpierw, jakby zaskoczona pytaniem, rozpłakała i nie mogła odpowiedzieć na żadne moje pytanie. spojrzała na mnie swoimi ciemnymi, wyraźnie powiększającymi W pewnym momencie zrobiła się bardzo blada i złapała się się w tym momencie oczami, po czym gwałtownym ruchem rąk za serce. Interweniowało pogotowie i na szczęście po poda- przytuliła mnie mocno do siebie i wybuchnęła płaczem. niu leków, wszystko się unormowało. Wtedy podeszłam do - Prawda córeńko. Prawda jest taka, że jesteś dla nas naj- niej i pierwszy raz powiedziałam: Kocham cię, mamo! wspanialszym darem niebios, a o to, co się stało, nie możesz Tego dnia już więcej nie rozmawialiśmy na ten temat. winić ani mojej siostry Marysi, ani jej męża. Miałam ci to powie- Na drugi dzień ojciec Kazimierz zawołał mnie do swojego dzieć, jak będziesz starsza. Za długo czekałam i... to był błąd. pokoju i poprosił, bym usiadła na kanapie. - Gdzie Zosiu masz Moja przybrana matka z trudem opanowywała wzrusze- ten list? - zapytał. - Tam, gdzie chowacie ważne dokumenty, nie, robiąc dłuższe przerwy w wypowiedziach. Nie zwalniała w skrytce zegara - odpowiedziałam. Ojciec otworzył skrytkę, jednak przytulenia, jakby w obawie, żeby mnie nie utracić. - wyjął dokument z koperty i zaczął głośno i wolno czytać, tak Decyzja, jaką podjęliśmy, była najlepsza dla ciebie dziecko, bo abym go rozumiała. Tłumaczył każdy fragment, po czym wy- oni nie mieli pieniędzy, aby cię leczyć i wychowywać -mówiła. jaśnił ze spokojem, że zrobili to z mamą po długim namyśle Wyrwałam się z jej objęć i rozpłakałam spazmatycznie. I i rozmowach, dla dobra małżeństwa jej starszej siostry Janki zaczęłam krzyczeć: - Mamo! O tym wiedziała cała rodzina w i szwagra Józefa, którym bardzo ciążyła bezdzietność. Podpi- Gdyni, Gdańsku, Szczecinie! Widziałam podpisy świadków na sując ten dokument, złożyli ślubowanie, że nigdy się nie roz- dokumencie! Nawet położna! Ukrywaliście to przede mną tak staną, a Józef od tej pory nie będzie pił alkoholu i zaopiekuje długo, jakbym była jakimś przedmiotem. To było wstrętne! się rodziną. Po latach ojciec wie, że tej przysięgi dotrzymał. Pogubiłam się, nie wiedziałam, co jeszcze wykrzyczeć. - Dla nastolatki wszystko stało się jasne. Byłam lekarstwem Wierzyłam wam w każde słowo... - znów pozwoliłam wtulić na zło czające się w tej rodzinie. - Czy wujku mogę mówić się w jej ramiona. Łkałam coraz głośniej. - Co miało być dla do ciebie od dzisiaj tato? - zapytałam. Tatuś uścisnął mnie mnie lepsze? Odpowiedz! - Ale nie odpowiedziała. Ból, jaki so- mocno i pocałunkami pokrył moją głowę. bie nawzajem zadałyśmy, nie pozwalał już ani jej, ani mnie, na Inaczej nie mogłam wtedy chyba postąpić. Historia, acz- jakąkolwiek dyskusję. Sama odtąd, z dnia na dzień oswajałam się kolwiek z dramatycznym nieco przebiegiem, na szczęście dla z nową sytuacją. Nikt ze mną już nie rozmawiał. I nie wiem, czy wszystkich skończyła się happy endem. Mając odtąd podwójnych znalazłby się w tych czasach ktoś, kto udźwignąłby ten temat. rodziców w jednej rodzinie, poczułam się wyróżniona przez los, Skoro już dowiedziałam się, kto jest kim dla mnie, musiałam jed- który jednocześnie zdjął przysłowiowe fatum z liczby trzynaście. nak wyjaśnić jeszcze to najważniejsze. Jak mam się zwracać do Zofia Smalewska, Bąkowo Joanna Żak - Kobylnica

Od kilku lat przyjeżdża na Biesiady Poetyckie do Kobylnicy i zawsze zgłasza się do Turnieju Jednego Wiersza, by przeczy- tać jeden ze swoich wierszy, a to skierowany do jej córeczki Adrianki, a to ostrzegający o zagrożeniach współczesnego, świa- ta. Ma dużą potrzebę dzielenia się słowem, ale też jej osobiste życie i sytuacja w jakiej się znalazła, zmuszają ją do tego. (z)

MOJA KOCHANA tylko nie kłam i mów śmiało, szczęśliwa w życiu byłam, CÓRECZKO żeby ciebie nie bolało. byłaś mała, byłaś szczęśliwa, dzisiaj twoją buzię smutek zakrywa. Jak co dnia skreślam do ciebie CÓRCIU Ja kiedyś także byłam radosna, słowa dwa, jak się miewasz Kotku, Znowu słonko świeci na niebie, cieszyła mnie każda zima, wiosna, czy jesteś szczęśliwa? piszę kolejny list do ciebie, niebawem znowu do ciebie napiszę. Tak się mnie dziś rymuje, chcę zapytać, co córciu słychać, Teraz czekam na twe słowa bo wciąż do ciebie miłość czuję. o czym chętnie byś gadała o smutku i radości, co w sercu chowasz, Wiem kochanie, że jest trudno, gdybyś do mnie przyjechała? czy ci dzionek się nie dłuży, kiedy nam czasami smutno. Proszę, listy od mamy chowaj, czy pogoda cię nie nuży, Mama pisze opowieści chętnie kieruję do ciebie te słowa, jakie jest ulubione twoje danie bardzo krótkiej, ważnej treści, gdybym cię nie miała na kolację, na śniadanie? powiedz mały mój Kwiatuszku, to na pewno bym płakała, Tak się zastanawiam, mała,

„WSI TWORZĄCEJ” „WSI ŁAMACH NA PIERWSZY PO RAZ co cię boli w tym serduszku, a że ciebie urodziłam, jak wakacje swe spędzałaś?

„Wieś Tworząca” - Dodatek Literacki do „Powiatu Słupskiego” Grupy „Wtorkowe Spotkania Literackie”. Redaguje: Zbigniew Babiarz-Zych i zespół. Zdjęcia: Jan Maziejuk, Ryszard Nowakowski - SAS. DTP: Artur Wróblewski. Adres redakcji: Starostwo Powiatowe, 76-200 Słupsk, ul. Szarych Szeregów 14, tel. 59 841 85 53, www.powiat.slupsk.pl • e-mail: [email protected] • Redakcja nie podziela wszystkich opinii i poglądów autorów zamieszczanych tekstów.