Nacjonalizm Wobec Problemu Europy
Total Page:16
File Type:pdf, Size:1020Kb
Nacjonalizm wobec problemu Europy ADAM WIELOMSKI Nacjonalizm wobec problemu Europy WARSZAWA 2018 © Copyright by Michał Marusik Recenzent: prof. UŁ. dr hab. Tomasz Tulejski Wydanie pierwsze Warszawa 2018 ISBN 978-83-949371-3-3 Książka ukazuje się w serii Biblioteka konserwatyzm.pl Wydawca: Klub Zachowawczo-Monarchistyczny Książkę można zamówić bezpłatnie pod adresem: sklep.konserwatyzm.pl Zamawiający pokrywa tylko koszt przesyłki. Printed in Poland Spis treści Michał Marusik, Wprowadzenie ................................................................................. 7 Kilka refleksji wstępnych od autora .......................................................................... 11 Rozdział I. Historia i definicje nacjonalizmu Trzy fale europejskiego nacjonalizmu .............................................................................17 Rozdział II. Nacjonalizm a chrześcijaństwo Nacjonalizm a katolicyzm. Pozycje i pojęcia od Piusa VI po Jana Pawła II ....................61 Religia a nacjonalistyczna myśl polityczna we Francji i w Hiszpanii. Nowe perspektywy badawcze ...................................................................................................99 ROZDZIAł III. IDEA NARODU I PAńSTWA NARODOWEGO WE FRANCJI Etat-Nation. O specyfice francuskiego rozumienia narodu ..........................................111 Pokojowa współpraca w Europie w programie francuskiego Front National ................165 Francuski Front National a kwestia religijna ................................................................177 Bibliografia ..................................................................................................................191 Wprowadzenie „Żeby Polska była Polską” Jan Pietrzak Żeby cieszyć się pięknem muzyki potrzebni są muzycy, lub przynajmniej muzy- kanci. Muzykolodzy potrzebni nie są. Czy więc potrzebni są politolodzy? Czy nie wystarczą nam politycy plus – ewen- tualnie – politykierzy (politykanci)? Otóż – nie! Różnica bierze się stąd, że muzyka obejmuje tylko jeden z kawałków Piękna. A po- lityka obejmuje wszystkie bez wyjątku aspekty ludzkiej egzystencji. Muzyk może wyjść z orkiestry, wyjść z filharmonii i egzystować „poza muzyką”. „Poza polityką” natomiast egzystować się nie da. Jeżeli ja trzymam się z dala od polityki, to nie znaczy bynaj- mniej, że polityka trzyma się z dala ode mnie. Ba! Jest nawet gorzej. Bo polityka to przecież permanentna rywalizacja. To mecz grany na takim boisku, z którego nikt kto żyw nie może zejść. Każdy z nas gra w tym meczu bez względu na to, czy tego chce czy nie. Stąd – twierdzę – podstawową zasadą polityki jest zasada: kto nie gra ten przegra. Że wciąż przegrywamy, to widzimy. Widocznie zbyt słabo przykładamy się do gry. Polityka to walka. Żeby walczyć – wystarczy tylko chcieć. Ale żeby wygrywać – nie wystarczy tylko chcieć. Trzeba jeszcze wiedzieć jak walczyć i o co walczyć. Różne spotykamy definicje polityki. I wszystkie wydają się być prawdziwe. Popa- trzmy więc na politykę jako na sztukę budowania i wykorzystywania siły. W polityce przecież nie jest tak, że wygrywa sprawa słuszna. Wygrywa ta sprawa, o którą najle- piej walczono. Jeżeli więc mamy wokół tyle zła i niesprawiedliwości, to najwyraźniej o zło i niesprawiedliwość walczono lepiej niż o Dobro i Sprawiedliwość. Nie zmie- nimy tego stanu inaczej niż przysparzając Dobru niezbędnych do zwycięstwa sił. I nie miejmy tu żadnych złudzeń. Apele do uczestników życia politycznego nie tylko niczego nie zmienią, ale wręcz wykażą tylko naszą żenującą naiwność. Szukając na potrzeby działalności parlamentarnej wsparcia eksperckiego spoty- kałam się w dziesiątkach rozmów z różnymi uzasadnieniami decyzji politycznych i projektowanych rozwiązań prawnych. Wszystkie te uzasadnienia orbitowały wokół 8 ADAM WIELOMSKI kwestii suwerena. Mówiąc trywialnie: kto jest władny do decydowania w najważniej- szych kwestiach prawnych i politycznych? Kto jest suwerenem i czym kieruje się suweren? Wiele wskazuje na to, że we współ- czesnej Europie suweren popadł w letarg. Europa przypomina „folwark zwierzęcy”. Jak przywrócić panowanie nad zjawiskami i procesami politycznymi w Europie? Tego od polityków się nie dowiemy. Tego możemy się dowiedzieć tylko od wnikli- wych obserwatorów polityki – od politologów. A od tego przecież w największym stopniu zależy nasze dziś, nasze jutro i nasze pojutrze. Uczmy się więc! Od politologów również; a może nawet – przede wszystkim. Ten zbiór rozważań powstał niejako przy okazji eksperckiego wsparcia dla mojej działalności parlamentarnej. Ale przemyślenia te ważne są nie dla mnie. Ważne są dla politycznych elektorów. Drodzy czytelnicy! Uczmy się grać tak, żeby zwyciężało zawsze Dobro, Prawda i Piękno. Uczmy się grać tak, żeby zwyciężała Wolność, Własność i Sprawiedliwość. Z gorącym podziękowaniem dla profesora Adama Wielomskiego i Jego współ- pracowników. Poseł do Parlamentu Europejskiego Michał Marusik Członek Ruchu na rzecz Europy Narodów i Wolności Jestem Rzymianinem, gdyż Rzym, od konsula Mariusza i boskiego Juliusza, aż po Teodozjusza, zarysował pierwotny ideał Francji. Jestem Rzymianinem, gdyż to Rzym, Rzym księży i papieży, dał wieczność uczuciom, metodom, kultowi, dziełu politycznemu całych pokoleń urzędników i sędziów, jestem Rzymianinem, gdyż gdyby moi ojcowie nie byli Rzymianami, takimi jakim ja jestem, pierwsza inwazja barbarzyńców, pomiędzy V a X wiekiem, uczyniłaby moją ziemię niemiecką lub norweską. Jestem Rzymianinem, gdyż bez opieki romańskiej druga inwazja barbarzyńska, która miała miejsce w XVI wieku, czyli inwazja protestancka, uczyniłaby moją ziemię drugą Szwajcarią. Jestem Rzymianinem, w bogactwie mojego bytu historycznego, intelektualnego i moralnego. Jestem Rzymianinem, gdyż gdybym nim nie był, nie miałbym w sobie także nic francuskiego. Nie widzę różnicy pomiędzy moją rzymskością, interesami katolickimi i francuskimi, które zawsze są ze sobą zgodne (…) Jestem Rzymianinem w tej mierze w jakiej czuję się człowiekiem: istotą, która zbudowała miasto i państwo bez wyrywania korzeni; zwierzęciem społecznym (…) Jestem Rzymianinem poprzez wszystko to, co jest radością pracy, przyjemności, myślenia, pamięci, rozumu, nauki, sztuki, polityki i poezji ludzi żywych i zjednoczonych ze mną. Dzięki temu skarbcowi, który otrzymany został przez Rzym z Aten i przekazany mojemu Paryżowi, Rzym stał się cywilizacją i człowieczeństwem. Jestem Rzymianinem, jestem człowiekiem: dwa zdania identyczne. Kiedy Rzym mówi „tak”, to Człowiek mówi „tak”. Charles Maurras Kilka refleksji wstępnych od autora Jestem przekonanym obrońcą ukształtowanego przez epokę nowożytną abso- lutnie suwerennego państwa o charakterze narodowym. Uważam je za krańcowy i najwyższy twór europejskiego rozumu politycznego. Wszelkie idee państwa lub super-państwa kontynentalnego zawsze traktowałem z dużą nieufnością. Nigdy nie rozumiałem zachwytów niektórych historyków lub filozofów politycznych ideą im- perium. Szczególnie zaś nie rozumiem egzaltacji nad wizją wskrzeszenia Sacrum Im- perium, jakże charakterystyczną dla niemieckiej myśli politycznej, a popularną także w Polsce w niektórych środowiskach, w tym także pośród ludzi, których znam i cenię. Wizja cesarskiej Europy i sakralnego cesarza być może jest przepyszna intelektualnie, uwodzi umysł, ale zarazem jest podstępna i nieprawdziwa. Nigdy nie było i nie będzie zjednoczonej politycznie Europy, która stanowiłaby prawdziwy dom dla wszystkich historycznych narodów europejskich. We wspólnym europejskim domu, pod hasłami połączenia narodów i państw w jedno super-państwo, kryją się radykalnie sprzeczne interesy. I nie łudźmy się, że w takim super-państwie szanowane będą kiedykolwiek roszczenia średnich i mniejszych ludów. Polityczne zjednoczenie Europy wyraża inte- resy największych, powiedzmy wprost: największego z tworzących ją państw. Nie jest przypadkiem, że to niemieccy autorzy zachwycają się ideą Sacrum Impe- rium, gdyż za uniwersalistyczną, pan-chrześcijańską i imperialną frazeologią kryły się zawsze partykularne interesy, konkretnie zaś niemiecka wola panowania (Herrschaft) nad naszym kontynentem. Cesarz europejskiego imperium zawsze był równocześnie królem Niemiec, a jego językiem ojczystym był język niemiecki. Była to reguła po- wszechna, może poza dwoma wyjątkami: Ottona III, który lepiej mówił po łacinie i w grece, oraz Karola V – autentycznego katechonicznego ostatniego cesarza – któ- rego rodzimym językiem był francuski, a który naprawdę wierzył w projekt euro- pejski, gdzie nie będzie narodów lepszych i gorszych, zyskujących i wyzyskiwanych. Ale, powtarzam, to wyjątki od ogólnej reguły, że cesarstwo wyraża niemiecki interes polityczny oraz ekonomiczny i stanowi polityczny wyraz Herrschaftu. Nic dziwnego, że już od późnego Średniowiecza mniejsze narody jak tylko mogły i umiały emancypowały się od tego uniwersalistycznego/niemieckiego zwierzch- nictwa we wspólnym europejskim domu. Narzędziem tejże emancypacji i ochrony własnych interesów narodowych było najpierw poparcie rodzących się państw dla 12 ADAM WIELOMSKI pontyfikalnej pan-kontynentalnej teokracji Grzegorza VII i jego wielkich następców, skierowanej przeciwko cesarskim roszczeniom do panowania. Następnie, po zmierzchu tejże teokracji w XIV stuleciu, stała się tym narzędziem emancypacyjnym suwerenna monarchia narodowa, która wypisała na swoich sztandarach złotymi zgłoskami przepiękną maksymę wczesnych legistów i regalistów: król jest cesarzem we własnym kraju (rex est imperator in regno suo). Wielkimi ideologami monarchii narodowej i jej suwerenności byli myśliciele tego formatu co Bartolo da Sassoferrato,