<<

LISTOPAD 2020

Miesięcznik internetowy poświęcony jazzowi

i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143

TOP NOTE Sławek Jaskułke Park.Live

Minim feat. Sainkho Earth

Philippe Lemm Rafał Sarnecki Bernard Maseli Perkusista, który zatęsknił za melodią

fot. Kuba Majerczyk ZAPRASZA: ANDRZEJ WINISZEWSKI

ZOBACZ FILM

ZOBACZ FILM

ZOBACZ FILM Od Redakcji redaktor naczelny Piotr Wickowski [email protected]

„Nadając płycie tytuł Earth, pragnąłem zwrócić uwagę na liczne problemy i wyzwa- nia, z którymi zmagamy się na co dzień jako ludzkość. Żyjemy w niespokojnych cza- sach, u progu głębokich przemian społecznych, gospodarczych, ale również w sferze świadomości jednostki. Chaos informacyjny sprawia, że ciężko dzisiaj dotrzeć do tego, co jest prawdą. Z drugiej strony, jako gatunek jesteśmy konsekwencją setek mi- lionów lat ewolucji. Nosimy tę wiedzę w sobie. Często o tym zapominamy, a jesteśmy przecież nierozerwalnie związani z historią planety, nie w sensie filozoficznym, ale czysto biologicznym. Jesteśmy Ziemią” – mówi gitarzysta Kuba Wójcik, lider zespołu Minim. Taka wyraźnie artykułowana postawa artystyczna jest jeszcze raz potwierdzeniem tego, o czym pisał niedawno Piotr Rytowski w felietonie Ekojazz (JazzPRESS 9/2020): „Ale co mogą zrobić instrumentaliści, jazzmani? Mogą oczywiście nagrać swoją wer- sję utworu jednoznacznie kojarzącego się z ekologią. Mimo że nie będzie w nim prze- słania zawartego w tekście, zadziała samo skojarzenie z utworem w oryginalnym wykonaniu. Tak stało się właśnie z utworem Marvina Gaye’a (Mercy Mercy Me), który do jazzowego świata dzięki świetnemu wykonaniu wprowadził Rahsaan Ro- land Kirk. (…) Związki muzyki z kondycją naszego środowiska naturalnego mogą być jednak znacznie głębsze. Ekologia może być głównym założeniem programowym powstania płyty albo nawet zespołu”. Na inny, ale w gruncie rzeczy organiczny, a więc również ekologiczny aspekt ob- cowania z muzyką zwraca uwagę Bernard Maseli: „Od lat powtarzam, że nie- mal wszystkie harmonie i skale przejął z klasyki, to nie był żaden nasz wynalazek. Wnieśliśmy tylko specyficzną pulsację rytmiczną – warto o tym pamiętać. Dlatego tak mnie boli, kiedy ludzie skupiają się głównie na harmonii czy fakturze, podczas gdy najtrudniejszą rzeczą, gdy grasz na wibrafonie, a właściwie na każdym instru- mencie, jest uzyskanie odpowiedniej pulsacji, dobrego swingu czy groove’u. Skala i akordy to jest to, co słychać na zewnątrz, łatwo to opisać, ale pulsacja jest bardzo subtelna, niewiele osób ma tutaj wstęp i to słyszy, ale też nie muszą, ponieważ ciało samo reaguje na ten puls”. Tak jazz, w różnych swoich odsłonach i z różnych powodów, odpowiada na wyzwa- nia współczesności. Wystarczy się wsłuchać. 4|

SPIS TREŚCI 3 – Od Redakcji 6 – Portrety improwizowane 7 – That’s NYC jazz, Babe 8 – Wydarzenia 14 – Płyty 14 Pod naszym patronatem 22 TOP NOTE Sławek Jaskułke – Park.Live 24 Recenzje Błoto – Kwiatostan Przemysław Chmiel Quartet – Witchcraft Janczarski & Siddik 4tet – Contemplation Adam Bałdych, Vincent Courtois, Rogier Telderman – Clouds Wlodek Gulgowski – Beyond Infinity Jakub Gucik – In Silva Thelonious Monk – Palo Alto Fred Hersch – Songs From Home Ambrose Akinmusire – On The Tender Spot Of Every Calloused Moment Greg Osby & Florian Arbenz – Reflections Of The Eternal Line Raphaël Pannier Quartet – Faune Adam Simmons & Jean Poole – Zatoczka. Tribute To Komeda Petros Klampanis – Irrationalities Brandon Robertson – B.O.A.T.S. Bass’d On A True Story South Florida Jazz Orchestra – Cheap Thrills: The Music of Rick Margitza Solveig Slettahjell – Come In From The Rain Yuri Honing Acoustic Quartet – Bluebeard Ikarai – Ikarai Plays Muhammad Marcelo dos Reis, Valentin Ceccaldi, Marco Franco, Luís Vicente – Points Speedball Trio Nowy Orlean: miasto muzyki 54 – Koncerty 54 Przewodnik koncertowy 58 Organicznie vs sonorystycznie 63 Czekając na szczepionkę JazzPRESS, listopad 2020 |5

67 Żółta strefa jazzu 71 …o losie, oddaj nam muzykę na żywo, zwróć ją muzykom, którzy bez niej oddychają mniej 74 – Rozmowy 74 Bernard Maseli Perkusista, który zatęsknił za melodią 85 Philippe Lemm Brakuje drogowskazu 93 Rafał Sarnecki Czasem trzeba przesadzić . Cały ten jazz! MEET! 100 – Słowo na jazzowo 100 My Favorite Things (or quite the opposite…) Trio bez instrumentu harmonicznego 103 Złota Era Van Geldera Arcydzieło w mono i stereo 105 Kanon Jazzu Energia i równowaga 107 Wszystkie drogi prowadzą do Bitches Brew Third Stream – historia i dziedzictwo. Część 1 – korzenie 111 – Pogranicze 111 Down the Backstreets Porażka? 114 – Redakcja

F L a : www.jazzpress.pl

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. 6|Portrety Wydarzenia improwizowane rys. Jarosław Czaja Jarosław rys. That’s NYC jazz, Babe fot. Kasia Idźkowska Kasia fot.

To zdjęcie wykonałam w nowojorskim klubie jazzowym Fat Cat, który w czasach przedcovido- wych zwykle był zatłoczony, a życie tętniło tam do świtu. Na fotografii jest basista i producent Richie Goods, charyzmatyczny, wiecznie uśmiechnięty, grający z ogromną lekkością muzyk. Okładkę jego najnowszego albumu My Left Hand Man zdobi fotografia mojego autorstwa.›

Kasia Idźkowska 8| Wydarzenia

Wars, Kaper, Young na koncercie Fundacji EuroJAZZ

oncert Kuby Stankiewi- K cza i jego tria był mu- zycznym podsumowaniem projektu Wars, Kaper i Young - wkład polskich kompozytorów w historię światowego jazzu realizowanego w tym roku przez Fundację Popularyza- cji Muzyki Jazzowej EuroJAZZ. Zespół wystąpił 10 paździer- nika na scenie Bemowskiego Centrum Kultury w Warsza- wie dla ograniczonego z po- wodów pandemicznych gro- na odbiorców. Wszyscy zain- timedialnymi oprawił artysta teresowani mogli jednak wy- malarz Andrzej Wąsik. Zapre- słuchać na żywo transmisji zentowane zostały również fi- w RadioJAZZ.FM oraz obejrzeć nałowe prace drugiej edycji ją w mediach społecznościo- Międzynarodowego Konkursu wych. Plakatu We Want Jazz. Zespół w składzie: Kuba Stan- Projekt Wars, Kaper i Young kiewicz (fortepian), Wojciech – wkład polskich kompozy- Pulcyn (kontrabas) i Seba- torów w historię światowego stian Frankiewicz (perkusja) jazzu dofinansowany został wykonał kompozycje Henry- ze środków Narodowego Cen- ka Warsa, Bronisława Kapera trum Kultury w ramach pro- i Victora Younga. Występ spe- gramu Kultura – Interwencje cjalnymi wizualizacjami mul- 2020. › fot. Piotr Gruchała Piotr fot. JazzPRESS, listopad 2020 |9

ZOBACZ KONCERT >> fot. Piotr Gruchała Piotr fot. 10| Wydarzenia

Włodzimierz Nahorny z Koryfeuszem

łodzimierz Nahorny dołączył do grona W polskich muzyków odznaczonych Ho- norowym Koryfeuszem. Statuetkę odebrał 7 li- stopada podczas telewizyjno-internetowej gali. Laureatami tegorocznej nagrody środowiska

muzycznego zostali Aleksandra Olczyk (Od- Czajkowski Marcin fot. krycie Roku), Lutosławski Piano Duo – Emi- lia Sitarz i Bartek Wąsik (Osobowość Roku). Za Wydarzenie Roku uznano premierę opery Drach Aleksandra Nowaka podczas festiwalu auksodrone 2020. Wśród nominowanych do Koryfeuszy byli w tym roku również muzycy jazzowi – Adam Bałdych i Dominik Wania. ›

Marcin Pater Trio Indywidualnością Jazzową 2020

arcin Pater Trio zwy- W finale rywalizowało osiem Szewczyk (bas), Adam Wajdzik M ciężyło w towarzyszą- grup. (perkusja). Zespół odebrał tak- cym wrocławskiemu festiwa- Zwycięski zespół przystąpił że nagrodę specjalną redakcji lowi Jazz nad Odrą konkursie do konkursu w składzie: Mar- Jazz Forum. Indywidualność Jazzowa 2020. cin Pater (wibrafon), Mateusz Nagrody Stowarzyszenia Auto- rów ZAiKS przypadły forma- cji Gawroński/Lechki Conso- lidation Collective i Unleashed Cooperation. Nagrodę ufundo- waną przez Związek Artystów i Wykonawców STOART otrzy- mał zespół Semiotic Quintet. Nagrodę specjalną w postaci nagrania płyty, ufundowaną przez Leszka Możdżera, dyrek- tora artystycznego festiwalu Jazz nad Odrą, otrzymał piani- sta Patryk Matwiejczuk. Inne nagrody specjalne przypadły basiście Mateuszowi Szewczy- kowi i zespołowi Chojnacki/

fot. Sławek Przerwa Sławek fot. Miguła Contemplations. › JazzPRESS, listopad 2020 |11

Powiew Młodego Jazzu 2020

hojnacki/Miguła Contem- C plations wyszli zwycięsko z rywalizacji podczas odby- wającego się w Jeleniej Górze konkursu Powiew Młodego

Jazzu, na którym zespół zdo- Raczyński Tomasz fot. był Grand Prix i statuetkę Zło- tego Krokusa oraz dwie nagro- dy dodatkowe. Dwie równorzędne nagrody drugie otrzymały tria Agi Gru- czek i Krzysztofa Baranowskie- go. Nagrodę specjalną Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego otrzy- mało trio Franciszka Pospieszal- skiego, a nagrodę specjalną Kra- kowskich Zaduszek Jazzowych – Vincent Meissner Trio oraz Yo- ung Electric Band. ›

R E K L A M A 12| Wydarzenia

Immortal Onion wśród INES#talent

rio Immortal Onion re- INES#talent 2021 prowadzo- towanej stylistyki, z Austrii, T prezentować będzie pol- ny jest przez organizację In- Czech, Niemiec, Grecji, Węgier, ską scenę jazzową w mię- novation Network of Eu- Włoch, Litwy, Luksemburga, dzynarodowym programie ropean Showcases. Dzia- Macedonii Płn., Polski, Portu- INES#talent. Zespół będzie ła jako porozumienie ośmiu galii, Rumunii, Serbii, Słowa- miał dzięki temu szanse wy- showcase’owych festiwali, cji, Słowenii, Hiszpanii, Szwe- stępować na różnych euro- w tym polskiego Enea Spring cji, Szwajcarii i Wielkiej Bry- pejskich festiwalach muzycz- Break, i zrzesza 20 imprez tanii. Wybrane zespoły mogą nych. z 19 krajów. Do programu liczyć na występy w przynaj- Finansowany ze środków mogą zgłaszać się młode ze- mniej ośmiu imprezach w cią- Unii Europejskiej program społy, niezależnie od prezen- gu dwóch lat. ›

Kuba Więcek wśród artystów przyszłości

uba Więcek znalazł się Oprócz Kuby Więcka dzienni- K pośród 25 artystek i arty- karze prestiżowego magazynu stów wyróżnionych przez ma- wytypowali w tym roku mię- gazyn DownBeat jako 25 For dzy innymi Shabakę Hutching- The Future. Polskiego sakso- sa, Jazzmeię Horn, Christiana fonistę wskazano jako mu- Sandsa, Camilę Mezę, Nubyę zyka, do którego należeć ma Garcię, Nduduzo Makhathinie- muzyczność przyszłość, obok go, Makayę McCravena, Lakecię zdobywających coraz większe Benjamin, Juniusa Paula, Theo uznanie postaci światowego Crokera, Adama O’Farrilla i To- jazzu. mekę Reid. ›

Fryderyki 2021 czekają

o 30 listopada 2020 roku miejsce od 1 grudnia 2019 roku Roku, Kompozytor Roku i Pro- D można zgłaszać do Aka- do 30 listopada roku 2020. ducent Muzyczny Roku zgło- demii Fonograficznej kan- Rejestracji zgłoszenia może do- szenia mogą dokonać odpo- dydatury do nagrody Fryde- konać przedstawiciel wytwór- wiednio: autorzy, kompozytorzy ryk 2021. O nominacje i nagro- ni fonograficznej, sam artysta i producenci. Więcej informacji dy mogą ubiegać się wydawni- wykonawca lub jego manager. na stronie internetowej Związ- ctwa, których premiera miała Ponadto w kategoriach Autor ku Producentów Audio Video. › JazzPRESS, listopad 2020 |13

JazzPRESS dostępny jest na takich urządzeniach jak iPhone i iPad w bardzo przyjaznej formie! Mamy nadzieję, że ułatwi Wam to lekturę naszego miesięcznika! By przetestować jak czyta się nasz magazyn na Waszych urządzeniach, kliknijcie tutaj » Piszemy dla Was i dzięki Wam 14| Pod naszym patronatem

MINIM FEAT. SAINKHO – EARTH Awangarda i syberyjski szamanizm

uba Wójcik – gitarzysta i kom- nad płytą i jej ostatecznym kształtem pozytor. Twórca projektów z po- towarzyszyli Kamil Piotrowicz, Andrzej K granicza jazzu i awangardy, m.in. Święs, Albert Karch, a także tuwińska Minim, Mad Ship, Kuba Wójcik’s Threak, wokalistka Sainkho Namtchylak. Pre- a także avant-popowego duetu z Karoliną miera – 6 listopada. Beimcik – Karya. Uczestnik międzynaro- dowego programu YOUME – YOUng Mu- sicians Play Europe. Koncertował na festi- walach w kraju i za granicą, m.in. w Danii, Niemczech, Czechach, Austrii i Holandii. artykuł promocyjny artykuł Jest absolwentem kierunku Jazz i Muzyka Estradowa Akademii Muzycznej w Gdań- sku, a także stypendystą Rhythmic Music Conservatory w Kopenhadze. Po bardzo dobrze przyjętej przez kry- tyków płycie Minim Experiment – Dark Matter, wydanej w 2016 roku, nadszedł czas na rozdział drugi tej historii: Minim feat. Sainkho – Earth. Wójcikowi w pracach fot. Mikołaj Zacharow Mikołaj fot. JazzPRESS, listopad 2020 |15

Michał Dybaczewski: Minim, który zna- my z debiutu, uległ pewnemu przeobraże- niu, z kwartetu zrobił się kwintet, zmiana kosmetyczna, ale jednak dotknęła rów- nież nazwy zespołu. Co się kryje za tą per- sonalno-semantyczną transformacją?

Kuba Wójcik: Faktycznie, Minim Experi- ment zmienił się w Minim feat. Sainkho. Jak zdradza już sama nazwa, dołączy- ła do nas Sainkho Namtchylak, wybit- na wokalistka pochodząca z syberyjskiej Tuwy. Rozszerzyliśmy więc skład. Dodat- kowo, w porównaniu z debiutem, Lucę Cur- tworzona przeze mnie muzyka kojarzy się cio na kontrabasie zastąpił Andrzej Święs. z czymś lub kimś, dzieje się to niejako przy Te zmiany z mojej perspektywy oznacza- okazji mojego sposobu wyrażania siebie – ją zdecydowany krok naprzód, rozwinięcie w improwizacji lub kompozycji. minimalistycznego konceptu, wzbogace-

artykuł promocyjny artykuł nie go o płaszczyznę wokalną. Wasz sposób gry, wokalizy i frazy śpiewa- ne przez Sainkho mają ogromny ładunek Co sprawiło, że doszło do takiej zmiany? emocjonalny, rytualny wręcz charakter. Co było dla ciebie inspiracją? Odczytuję w tym pewien powrót do korze- ni, do natury i pierwotności. Mam rację? Wydaje mi się, że jest to konsekwencja na- turalnego rozwoju. Minimalizm stanowi Dokładnie taki był mój zamysł. Chciałem początek, start, oznacza, że przykładamy żeby ta muzyka miała organiczny, pierwot- wagę do każdego dźwięku. Jeśli rozwijamy ny rys, bliski natury, żeby wzbudzała silne

Jesteśmy Ziemią. Tym albumem to właśnie chciałem przypomnieć, zerwać z poczuciem odrębności i alienacji

improwizację, jeśli staje się ona bardziej emocje. Nadając płycie tytuł Earth, pragną- dynamiczna i dochodzą do tego elemen- łem zwrócić uwagę na liczne problemy i wy- ty sonorystyczne, wówczas absolutnie się zwania, z którymi zmagamy się na co dzień przed tym nie wzbraniamy. Nie inspiru- jako ludzkość. Żyjemy w niespokojnych cza- ję się konkretnymi twórcami, nie naśladu- sach, u progu głębokich przemian społecz- ję ich i do nich nie nawiązuję. Zatem gdy nych, gospodarczych, ale również w sferze fot. Mikołaj Zacharow Mikołaj fot. 16| Pod naszym patronatem

świadomości jednostki. Chaos informacyj- takiej artystki, która potrafiłaby swoim gło- ny sprawia, że ciężko dzisiaj dotrzeć do tego, sem wzbudzać tak silne emocje. Jej partie co jest prawdą. Z drugiej strony, jako gatu- wokalne są niesamowite, śpiewane w róż- nek jesteśmy konsekwencją setek milionów nych językach: angielskim, ale i plemien- lat ewolucji. Nosimy tę wiedzę w sobie. Czę- nym, szamańskim, czasem jest to jednak sto o tym zapominamy, a jesteśmy przecież strumień świadomości, gdzie słowa permu- nierozerwalnie związani z historią plane- tują, nabierają nowego znaczenia, stając się ty, nie w sensie filozoficznym, ale czysto bio- językiem magicznym, w którym ważniejsza logicznym. Jesteśmy Ziemią. Tym albumem jest sfera emocjonalna niż konkretne zna- to właśnie chciałem przypomnieć, zerwać czenie związane ze słowem. z poczuciem odrębności i alienacji. Jak kształtowała się ta muzyka – od mo- Udział Sainkho dodaje wiele albumowi mentu koncepcji przez koncerty po osta- Earth. Jak doszło do waszej współpracy? teczną formę, jaką jest album Earth?

Wymyśliłem sobie, żeby na nowym albu- Ponieważ Sainkho mieszka w Wiedniu, mie był wokal, i długo zastanawiałem się, praca nad płytą nie była łatwa od strony lo- komu tę rolę powierzyć. Nie chciałem jed- gistycznej. Jako zespół, z Kamilem, Alber- nak tradycyjnego wokalu jazzowego i wte- tem i Andrzejem, przygotowywaliśmy mo- dy przypomniałem sobie o Sainkho, której je kompozycje, tworząc solidną podstawę

słucham od ponad 10 lat. Sainkho jest świet- tego, co później zostało zweryfikowane po promocyjny artykuł ną artystką awangardową potrafiącą niesa- spotkaniu z Sainkho i co finalnie poukła- mowicie improwizować, zachowując przy daliśmy w formę, którą można usłyszeć tym indywidualny, folkowy, syberyjski rys. na płycie. Spotkanie z Sainkho było mo-

Nie znam drugiej takiej artystki, która potrafiłaby swoim głosem wzbudzać tak silne emocje

To niezwykle charyzmatyczna, magiczna mentem przełomowym – musieliśmy zna- wręcz artystka, która przeszła bardzo trud- leźć „złoty środek” między moją koncepcją ną drogę – z Syberii przez Moskwę, trafiając a czymś nowym, czyli silną osobowością ostatecznie do Wiednia. Nagrała kilkadzie- artystyczną Sainkho i jej głosem. Wspólnie siąt albumów z wieloma artystami, zaha- improwizowaliśmy i na tej bazie szukali- czając o zróżnicowane gatunki muzyczne. śmy spójnych rozwiązań. Przed wejściem Mnie najbardziej podobają się jej awangar- do studia zagraliśmy jeden koncert w SPA- dowe eksperymenty. Uznałem, że właśnie TiF-ie, weryfikując cały materiał, a w sa- Sainkho świetnie pasuje do zrodzonego mym studiu podczas dwudniowej sesji na- w mojej głowie konceptu. Nie znam drugiej graniowej zagraliśmy go na tzw. „setkę”. JazzPRESS, listopad 2020 |17 fot. Hania Podladowska Hania fot.

Album został zarejestrowany w marcu 2019 Earth zawiera intrygującą muzykę, ale in- roku i różne wydarzenia, w tym pandemia tryguje również oprawa graficzna. Jaką COVID-19, sprawiły, że postanowiliśmy po- symbolikę kryje w sobie okładka? czekać z jej wydaniem aż do teraz. To już pytanie do jej autorki Hani Podladow- Akustyczno-ambientowe dźwięki na albu- skiej. Interpretacja jest otwarta, choć zdecy- mie Earth wymagają skupienia, wysiłku dowanie dominują tam elementy dualistycz- intelektualnego. Jest jednak na tej płycie ne związane z Ziemią. Co ciekawe, okładki

artykuł promocyjny artykuł utwór stanowiący swoisty „wentyl bezpie- nie wykonano komputerowo, ale na drewnie, czeństwa”. Domyślasz się, o którą kompo- które zostało później zeskanowane. Widocz- zycję mi chodzi? ny czerwony pigment pochodzi z ziemi wul- kanicznej z Kolumbii. Zatem okładka ma nie- Czyżby Song of Elements? samowity charakter i kryje w sobie tajemnicę.

Zdecydowanie tak, ten utwór kontrastuje Naturalną konsekwencją wydania pły- z pozostałymi. Celowo? ty jest jej promocja w postaci koncertów. W covidowych czasach koncerty to jednak Bardzo lubię kontrasty – zarówno w sfe- wydarzenia wyjątkowo niepewne. Macie rze dynamicznej, jak i formy. Lubię łączyć jakiś plan awaryjny? różne gatunki. Chciałem, żeby płyta była różnorodna pod tym względem. Nad Song Przewidywałem, że jesienią zaczną się ogra- of Elements pracowaliśmy wcześniej, jesz- niczenia, jeśli chodzi o koncerty, i jak widać, cze przed spotkaniem z Sainkho. Masz ra- miałem rację. Nie chciałem jednak dłużej cję, ten utwór zdecydowanie się wyróżnia czekać z wydaniem płyty, gdyż nie wiadomo, na tle pozostałych, chciałem, żeby na pły- kiedy ta sytuacja się skończy. Pozostaje nam cie zdominowanej przez awangardowe internet, radio i prasa. Mam nadzieję, że Earth i improwizowane dźwięki znalazła się ta- będzie można usłyszeć w tych kanałach i że ka wręcz piosenkowa kompozycja. dotrze do jak największej liczby odbiorców. › 18| Pod naszym patronatem

Krzysztof Pacan Mateusz Smoczyński & Stephan Braun – Story of 82 – Keep On Turnin’

Story of 82 to drugi autorski album Krzyszto- Keep On Turnin’ jest pierwszym wydawnictwem fa Pacana - kontrabasisty, gitarzysty basowego, duetu polskiego skrzypka Mateusza Smoczyń- producenta i kompozytora działającego na pol- skiego i niemieckiego wiolonczelisty Stephana skiej scenie od ponad dwudziestu lat. Tytuł na- Brauna. Większość utworów wybranych na płytę wiązuje do roku urodzenia muzyka. pochodzi z repertuaru znacznie większych ze- „Nowy krążek to w pewnym sensie moja mu- społów grających w latach dziewięćdziesiątych zyczna autobiografia, podsumowanie, ale też w stylistyce fusion i soul. Jak twierdzi duet, in- określenie kierunku, w którym chciałbym da- terpretowanie tej muzyki tylko na dwóch instru- lej podążać. Od lat działam na wielu muzycz- mentach smyczkowych pozwoliło zaprezento- nych płaszczyznach, naturalnym jest, że moja wać brzmienia skrzypiec i wiolonczeli z zupełnie twórczość przesiąknięta jest wieloma gatun- innej perspektywy. kami. Staram się łączyć wpływy mistrzów z lat „Najbardziej cenię Stephana za jego feeling, dri- sześćdziesiątych z moim autorskim podejściem ve i time” – mówi Smoczyński. „Kiedy usłyszałem i oryginalnymi melodiami” – wyjaśnia Krzysztof go na żywo w klubie jazzowym w Berlinie, byłem Pacan. Płyta nagrana została w kwartecie, do zafascynowany! Szybko zauważyłem, że mamy którego basista zaprosił Piotra Wyleżoła (for- bardzo podobne preferencje muzyczne. Niezwy- tepian), Radka Nowickiego (saksofon tenorowy kle elastyczna i wszechstronna gra Mateusza i sopranowy) i Krzysztofa Dziedzica (perku- daje mi dużo swobody” – uważa Braun. sja), gościnnie zagrała Marta Zalewska (viola da Album ukazał się nakładem Seifert Records (Fun- gamba i fidel renesansowa). dacja im. Zbigniewa Seiferta), a swoją premierę Płyta ukazała się 16 października. Wydawcą jest miał 16 października podczas koncertu w Zielo- Audio Cave. nej Górze. JazzPRESS, listopad 2020 |19

Inga Lewandowska Kuba Banaszek Quartet – Przebudzenie – Band Of Brothers

Przebudzenie to prezentacja wielowymiarowości Debiutancki album Band of Brothers nagra- twórczej wokalistki Ingi Lewandowskiej. Album li muzyczni bracia: lider składu, pianista Kuba wydany został w formie książki, w której znala- Banaszek, saksofonista Marcin Konieczkowicz, zły się wiersze Ingi, napisane przez nią teksty kontrabasista Tymon Trąbczyński i perkusista piosenek oraz reprodukcje obrazów olejnych jej Maksymilian Olszewski. Grupa prezentuje przede autorstwa. Inga Lewandowska jest również kom- wszystkim autorskie kompozycje lidera. pozytorką wszystkich zamieszczonych na płycie Kuba Banaszek założył swój kwartet po tym, utworów. jak zdobył pierwszą nagrodę podczas IX Prze- Muzycznymi partnerami wokalistki są: Piotr glądu Młodych Wykonawców Muzyki Jazzo- Schmidt (trąbka), Przemysław Raminiak (forte- wej Novum Jazz Festival w Łomży. Zespół ma pian, instrumenty klawiszowe), Grzegorz Piasecki na swoim koncie również pierwszą nagrodę na (kontrabas), Sławomir Berny (perkusja, instru- Blue Note Poznań Competition 2018, pierw- menty perkusyjne), którym towarzyszy Baron szą nagrodę na Przeglądzie Młodych Zespołów Chamber Orchestra pod dyrekcją Piotra Barona. Jazzowych i Bluesowych 2018 w Gdyni i Grand Inga Lewandowska ukończyła Państwową Szkołę Prix Konkursu na Indywidualność Jazzową 2019 Muzycznej pierwszego i drugiego stopnia w Ło- w ramach Jazzu nad Odrą we Wrocławiu. Lider dzi w klasie skrzypiec oraz Wydział Jazzu i Muzy- jest absolwentem Akademii Muzycznej w Kra- ki Rozrywkowej w Katowicach w klasie wokalisty- kowie, w klasie fortepianu jazzowego Joachima ki. Jest laureatką Międzynarodowego Konkursu Mencla. Doświadczenie zdobywał, współpracu- Wokalistów Jazzowych w Zamościu w 1994 roku. jąc z Grzegorzem Nagórskim, Dominikiem Wa- Wydawnictwo ukazało się 18 września nakładem nią i Piotrem Wyleżołem. SJ Records. Płytę wydał 21 października Soliton. 20| Pod naszym patronatem

Warm Trio Gniewomir Tomczyk – Mouse Paradise – Pieces of My Journey

Warm Trio - które tworzą Bogusław Raatz, Grze- Perkusista Gniewomir Tomczyk po debiutanckim gorz Gre Korybalski i Grant Calvin Weston - po koncept albumie Event Horizon, nawiązującym do pięciu latach powraca z drugą płytą Mouse Para- tematyki kosmosu, oraz drugim, koncertowym dise. Ukaże się ona na winylu z dołączoną wersją Quality Jazz Live, na płycie Pieces of My Journey na CD. zobrazował w metafizycznym kontekście swoją Grant Calvin Weston to perkusista, który współ- artystyczną drogę. pracował między innymi z Ornettem Colemanem, Nowy album Tomczyka wychodzi poza jazz, Johnem Zornem, Markiem Ribotem, Vernonem czerpiąc z różnorodnych technik improwizacji Reidem oraz z polskimi muzykami - Krzysztofem i sięgając po współczesne muzyczne trendy. Ko- Majchrzakiem i Henrykiem Gembalskim. Basista rzysta z jazzu, neo soulu, muzyki elektronicznej Grzegorz Gre Korybalski związany jest głównie oraz rapu. Do współpracy Gniewomir Tomczyk ze sceną rockową i alternatywną (None, Gate- zaprosił Martynę Kubicz (MIN t) – wokal, rap, syn- way, Pinkroom, Róże Europy, Variété). Gitarzysta tezator basowy, Macieja Kądzielę – saksofon alto- Bogusław Raatz to współzałożyciel zespołu QM, wy i Zdzisława Kalinowskiego – instrumenty kla- Ritual Art Orchestra i twórca muzyki ilustracyj- wiszowe. Gościnnie pojawiają się: Piotr Schmidt nej. Współautorem jednego z utworów na płycie (trąbka), Marek Kądziela (gitara, fx), Maciej Kociń- - Lost World - jest Steve Kindler znany ze współ- ski (saksofon tenorowy), Andrzej Święs (kontra- pracy z Mahavishnu Orchestra, Jeffem Beckiem bas), wokalistka Patrycja Zarychta, saksofonista i Janem Hammerem. Z Raatzem tworzy również i wokalista Stanisław Plewniak oraz amerykański formację Ritual Art Orchestra. raper The Blu Mantic. Premierę albumu zaplanowano na 16 listopada. Płyta dostępna od 30 października w katalogu Wydawcą jest RG Records. Solitonu. JazzPRESS, listopad 2020 |21

Michał Tomaszczyk & Petter Olofsson – Sketches from the North

Sketches from the North to pierwsza autorska płyta polsko-szwedzkiego duetu tworzonego przez puzonistę Michała Tomaszczyka i kontra- basistę Pettera Olofssona. Muzycy grają na co dzień w Norrbotten Big Band. Michał Tomaszczyk to muzyk znany z projektów z pogranicza jazzu, popu, hip-hopu, world mu- sic i awangardy. Koncertuje z uznanymi na świe- cie artystami, dostaje złote płyty za produkcje hip-hopowe, zdarza się, że jest też angażowany w premiery współczesnych kompozycji klasycz- nych. Poza działalnością stricte muzyczną pra- cuje też przy produkcji muzyki do rozrywkowych programów telewizyjnych. Puzonista zaprosił tym razem do współpracy kontrabasistę, który dosko- CD dostępne na: nale odnajduje się zarówno w akustycznej muzy- www.sklep.audiocave.pl ce improwizowanej, jak i w funkowych groove’ach. Winyl w przygotowaniu Album wypełniają kompozycje Tomaszczyka inspirowane surową naturą północnej Szwecji, gdzie obecnie mieszka. Płyta, wydana przez Michała Tomaszczyka, uka- że się 10 listopada. 22 |

TTOOPPNNOOTTEE Note Top / Płyty cych je nieprzewidywalnych odgłosów przyrody. Materiał pocho Materiałprzyrody.odgłosów nieprzewidywalnych je cych chodzącąz Mamy więc do czynienia z naturę. przezakompaniamencietworzonym przy kompozycje ne Zgodniez tropem, prezentując materiał dotykający muzyki konkretnej. cyjne nagranie. Najnowszy projekt pianisty jeszcze dalej podąża tym a li, czasupracyod płytąnad wszystko to słychać na płycie” (JazzPRESS 10/2017). Dodał wówczas, że możeniedość idealny instrument, ktoś niedociągnięcia, kaszlnie cośczyspadnie, jakieśto są jeśli „nawet naturalność: była jestracji wym Sławekopowiadając Jaskułke temu o lataTrzy Sławek Jaskułke –

Sea Label, 2020 Label, Sea

niesztuczne generowanie warunków umożliwiających perfek TokyoConcertSolo założeniami nurtu autormelodie, nurtu grająckreował założeniami włas fortepianowychtematów wykonawcyoraz przenikają

2016 Sea dwojako rozumianą improwizacją – po , przyznał, że kluczowaprzyznał,w że , (2014)interesuje uchwyceniego chwi Park.Live

lui koncertoalbumie

procesiere ------noci zapadała bo cichsza, była dookoła przestrzeń końcatym koncertu,do dalej „czym – niej do się sowywał dopa instynktownie koncertu cie o ślał Sea z utworach na zujący dobierającChoć nia. (ba repertuar przebiegotoczeniana tamtegogra wpływem nad refleksja jego Ciekawabyła brzmienia. osiągnięcia do środkiem się stała muzykę, wał w przestrzeń, opowiadał, jak artysta roku) 2020 ca w mowie W dzieci. widowni przebywające po aż wiatr na miący ptakówśpiewu przezkówod – szu dźwię szerokiejdostarczyłopalety miejsce niezwykłe To Sopotu. um 25 lipca 2019 roku w z dzi oraz połączyć z naturą któremu udało się prawdziwie wyczuciu i wrażliwości wykonawcy, harmonię. Świadczy to o znakomitym współgrają ze sobą, tworząc idealną Nieprzewidywalne elementy koncertu, jaki Jaskułke zagrałJaskułkekoncertu, jaki to słychać na nagraniu”.słychaćna to Efekt potencjalnejaurze,w to h Son The RadioJAZZ.FM (27 czerw (27 RadioJAZZ.FM , uy ne my nie muzyk ), trj wykony której ogrodzie Muze niedawnej roz niedawnej albumów trak ------na tyle go zafascynował, że zapowiedział już serię już zapowiedział że zafascynował, go tyle na menty, do których z w kontemplacji. Imponujące, że mimo tej konsekwencji każda kolejna produkcja to doskonałe środowisko do w się wyspecjalizowałJaskułke przepełnionejni kojącą energią. Trzeba przyznać, że słuchaczowijąprzenieść intymnejprzestrze dosię Park.Live łączyć z naturą. prawdziwiepo sięwykonawcy, udałoktóremu ści o to Świadczy harmonię. idealną tworząc sobą, ze współgrają ty w radoksu, pa do to Prowadzi grę.szkadzający,jego wzbogaca W dźwięki. z współgra instynktownie artysta że dajeodczuć, się Słuchającinspirację. nie ważną go dla stanowi które morzem, zwłaszcza rodą, Jaskułke nieraz podkreślał osobisty z związek lasu. deszczu, czy rzeki w rejestracji podobnych otoczeniem,kreującorganicznie zespolone z

eo uye ige pojawiają ciągle muzycejego fascynujące się ele o ee z jeden to efekciekażdy, nawet ten pozornie prze trm ipzwdwle elemen nieprzewidywalne którym nkmtm yzcu i wyczuciu znakomitym

przyjemnością się wraca. yh luó, tr pozwala albumów, które tych JazzPRESS, listopad 2020 2020 listopad JazzPRESS, oazswe odgłosów towarzystwie

Park.Live, aij twórczości – takiej [email protected] Jakub Krukowski wrażliwo wyraźnie wyraźnie › przy nim nim | 23 ------TOP NOTE TOP NOTE 24| Płyty / Recenzje

zorganizowanie sesji i na- zespołu na dość sponta- granie albumu, który ukazał niczne nagrywanie i oparte się we wrześniu w pięknie na zbiorowych improwiza- wydanej edycji winylowej cjach kompozycje, obawia- i sprzedał się w całości (600 łem się, że na żywo klimat, sztuk), zanim większość po- który pamiętałem z ich po- tencjalnych klientów zdąży- przedniego albumu Erozje, ła zauważyć jego istnienie. może być trudny do odtwo- Dziś dostępny jest w formie rzenia. W końcu nie zawsze Błoto – Kwiatostan plików do pobrania. Pomysł i niecodziennie jest ten naj- Astigmatic Records, 2020 rozumiem, ale uważam, że lepszy dzień, kiedy wyob- wydanie wersji na płycie CD raźnia podpowiada, co jesz- Zespół Błoto przy okazji ich byłoby jednak zasadne. Każ- cze można zagrać i zmieścić poprzedniej płyty – Erozje dy ma oczywiście prawo do w ramach luźno zarysowa- (JazzPRESS 6/2020) uznałem własnego pomysłu na dys- nych kompozycji. Koncert za okrojone wcielenie EABS. trybucję, a najważniejsza miał charakter uroczystej Później zorientowałem się, jest muzyka, nawet jeśli al- premiery nie tylko Kwiato- że mogło to zostać odebra- bum w postaci fizycznej jest stanu, ale również urządzo- ne jako zarzut, że dostaje- już w kilka tygodni po pre- nego z dużym wyczuciem my jakby mniej, oczekując mierze kolekcjonerskim ra- stylu eleganckiego wnętrza pełnego składu. W muzy- rytasem. Jassmine. Do takiego miej- ce jednak nie ma takich re- Muzycy Błota nagrywając sca, przypominającego zapo- guł, czteroosobowy skład Kwiatostan, udowodnili po mniany bar gdzieś na tyłach Błota uważam za doskona- raz kolejny, że potrafią czer- dużego kasyna w Las Vegas le wybrany do muzyki, jaką pać z przeróżnych muzycz- albo bar na ostatnim piętrze obecnie tworzą. Ich najnow- nych źródeł i stworzyć na- pięciogwiazdkowego hotelu, szy album, wykreowany na grania dorównujące energią pewnie bardziej pasowałby produkt limitowany i luk- najlepszym nagraniom We- swingujący pianista. Dobra susowy, zbudowany jest we- ather Report i późniejszych muzyka obroni się jednak dług podobnej recepty, co formacji Joe Zawinula. Po- w każdym miejscu, a mu- Erozje – to zapis spontanicz- dejrzewam, że gdyby Zawi- zyka w wykonaniu zespołu nej, kilkudniowej sesji na- nul żył i potrafił znaleźć Błoto na żywo brzmiała jesz- graniowej, która odbyła się właściwych młodych mu- cze ciekawiej niż na płycie. w czerwcu 2020 roku w nie- zyków do swojego zespołu, Muzycy Błota z pewnością otwartym wtedy jeszcze dla grałby właśnie tak, jak Błoto słuchają dużo modnej mu- publiczności warszawskim brzmi na koncercie. zyki najmłodszego pokole- klubie jazzowym Jassmine. Miałem okazję posłuchać nia, niekoniecznie jazzowej. Trudny dla muzyków czas, w klubie Jassmine materiału Ich transowe rytmy i cieka- kiedy nie odbywały się żad- z płyty na żywo. Znając z po- we brzmienia elektronicz- ne koncerty, pozwolił na przedniego albumu pomysł ne, uzupełnione niewiel- JazzPRESS, listopad 2020 |25 ką dawką przygotowanych niesień, musicie poszukać z całym jej bogactwem i róż- wcześniej sampli, brzmią gdzieś między wspomnia- norodnością. Doskonale uj- niezwykle energetycznie. nym już rapem w wersji muje to debiutancki album Wykorzystując wszelkie cie- podziemnej z Detroit, lub kwartetu dowodzonego kawe, niekoniecznie jazzowe może nawet dużo ciekawszą przez saksofonistę Przemy- źródła muzycznych inspira- rytmicznie jego francuską sława Chmiela – a samo na- cji, Błoto tworzy muzykę na- odmianą, Pink Floyd i elek- granie nie bez przyczyny za- dającą się zarówno do jazzo- trycznymi płytami Milesa tytułowane zostało właśnie wej piwnicy, jak i modnego Davisa z lat siedemdziesią- Witchcraft. młodzieżowego klubu. tych. To chyba niewiele po- Obok wspomnianego Chmie- Po dwóch płytach zespo- maga, ale Błoto tworzy nową la zespół współtworzą piani- łu nadal nie wiem, jak na- jakość i dziś już mogę mieć sta Mateusz Gramburg, kon- zwać ich muzykę, będącą pewność, że to nie przypa- trabasista Piotr Narajowski fuzją jazzu w formie zespo- dek, tylko doskonały pomysł oraz perkusista Michał Szeli- łowej improwizacji z mu- na świeże brzmienia i fanta- gowski – cała czwórka to do- zyką elektroniczną i indu- styczną muzykę. › brzy znajomi z katowickiej strialnym rapem rodem Akademii Muzycznej. Nie Rafał Garszczyński raczej z biednego Detroit o personalia i relacje towarzy- niż bogatego Nowego Jorku. skie nam jednak chodzi, lecz To jednak dla mnie muzyka o muzykę, którą – jak przy- nowa, inspirująca i cieka- znać trzeba – wymienieni ar- wa, niepodobna w zasadzie tyści tworzą z naprawdę du- do niczego, co wcześniej sły- żym polotem. szałem, przynajmniej w wy- Witchcraft otwiera kompo- konaniu polskich muzyków. zycja Jurassic Park – delikat- Dawno nie powstał w Pol- na i stonowana, wpadająca sce tak interesujący nowy od czasu do czasu w rozim- zespół. Z wielką niecierpli- prowizowany ton. To bar- wością czekam na kolejne Przemysław Chmiel dzo dobry początek płyty, nagrania Błota i dalej – sza- Quartet – Witchcraft po którym następują co naj- nując pomysł na limitowa- Fundacja Słuchaj!, 2020 mniej równie ciekawe pro- ną edycję płyty – uważam, pozycje. W utworze False że powinna być wznowiona Czarodziejstwo to bardzo Prophets muzycy przywo- w postaci jakiegoś fizyczne- szerokie pojęcie odnoszące łują za to klimat klasyków go nośnika. się do ogółu zdolności ma- jazzu lat sześćdziesiątych Skomplikowane rytmy, celo- gicznych i towarzyszących i siedemdziesiątych. Spo- wo brudne, nieco podziemne im praktyk. Przy odrobi- sób frazowania Gramburga brzmienie, odrobina tran- nie dobrej woli za tego typu przypomina mi w tym kon- su i psychodelii – jeśli szuka- aktywność uznać można kretnym fragmencie płyty cie jakichś muzycznych od- również muzykę jazzową nieco styl gry niedocenia- 26| Płyty / Recenzje nego Bobby’ego Timmonsa. w ogóle jakkolwiek kon- z automatu połowę recen- Jak jednak już wspomina- trolować)… zenckiej gwiazdki. Lista łem, kwartetowi temu bli- Witchcraft to bardzo mocny mało znanych genialnych skie są przeróżne jazzowe debiut. Zachwyca zdolność muzyków, których dotyczy światy. W utworze o wie- muzyków do „żonglowa- ta reguła, zawiera jeszcze le mówiącym tytule Impro- nia” jazzowymi estetyka- kilka nazwisk. Jeśli chce- visation II panowie rzucają mi. Być może w toku roz- cie ją poznać – przeczytaj- się w wir dźwięków impro- woju artystycznej ścieżki cie tekst do końca. Borys wizowanych. Poszczególne warto te rozproszone inspi- Janczarski i Rasul Siddik partie pozostają jednak na- racje zsyntetyzować w indy- zarobili takie pół gwiazd- dal eleganckie i przemyśla- widualne wyraziste brzmie- ki za najbardziej znaną ne, unikające tym samym nie, jednak nie marudźmy kompozycję Peppera – Wit- „szaleńczej brawury”, któ- ponad miarę. Witchcraft chi Tai To. Jednak nawet ra bywa bolączką wielu tego to bardzo ciekawa płyta, bez tego nagrania album typu utworów. zwłaszcza dla tych, którzy byłby świetną muzyczną Kulminacyjnym fragmen- lubią być w nienachalny propozycją. tem płyty jest dla mnie jed- sposób zaskakiwani. › Kwartet, który pewnie nak tytułowy Witchcraft. powstał tylko na ten je- Jędrzej Janicki Ogniskuje się w nim ta co den jedyny koncert – jed- najmniej dwoista natura no z ostatnich rejestro- zespołu. Budowane przez wanych wydarzeń, jakie saksofon potężne, lecz me- odbyły się w warszawskim lodyjne intro przełamane 12/14 przed epidemiczną zostaje dźwiękowym pej- przerwą – w styczniu 2020 zażem stworzonym głów- roku. Tytuł płyty pochodzi nie przez perkusję. Na jego od otwierającej koncert tle w dojmujący sposób kompozycji McCoya Tyne- wybrzmiewają „jęczące”, ra, który zmarł w marcu rwane partie saksofonu. tego roku i któremu mu- I tu kolejna niespodzian- zycy postanowili zadedy- ka – następuje ambiento- Janczarski & Siddik kować ten album. Siedem wo-noise’owy przerywnik, 4tet – Contemplation utworów to klasyki współ- po którym w swej mrocz- For Tune, 2020 czesnego jazzu – Woo- nej triumfalności powra- dy Shaw, Charles Mingus, ca główny motyw, znany Od razu muszę zdradzić Don Cherry i Joe Hender- z samego początku kom- mały sekret. Jeśli ktoś son oraz wymienieni już – pozycji. Prawdziwa magia, umieszcza na swoim al- Jim Pepper i McCoy Tyner. w doskonały sposób jed- bumie jakąkolwiek kom- Do tego jedna kompozy- nak skontrolowana (oczy- pozycję Jima Peppera, to cja Rasula Siddika. Grają- wiście o ile magię da się już tylko za to ma u mnie cy na trąbce i flecie znany JazzPRESS, listopad 2020 |27 w świecie jazzowej awan- gólnie błyskotliwych mo- gardy muzyk sięgnął w ten mentów, niespodziewanych sposób do samych jej ko- zwrotów akcji czy innowa- rzeni. Doskonały zespół cyjnych rozwiązań formal- sprawił, że powstał album nych. Muzycy pokazują, że zupełnie ponadczasowy, można zaskoczyć i zachwy- który mógłby zostać na- cić słuchaczy solidnoś- grany w połowie lat sześć- cią, rzetelnością i prze- dziesiątych, kiedy autorzy de wszystkim prawdziwą Adam Bałdych, prezentowanych kompo- emocją i wielkich szacun- Vincent Courtois, zycji byli u szczytu swoich kiem dla mistrzów gatun- Rogier Telderman twórczych możliwości. ku, których kompozycje zo- – Clouds Soczyste, męskie granie stały na koncercie zespołu ACT, 2020 klasycznego jazzowego du- Janczarskiego i Siddika wy- etu trąbki i saksofonu te- korzystane jako podstawa W roku 2018 Adam Bał- norowego uzupełnia sek- grupowej zabawy muzyką. dych, Vincent Courtois cja łącząca doświadczenie Na koniec obiecana pod- i Rogier Telderman spot- (Kazimierz Jonkisz) z mło- powiedź – lista niedoce- kali się po raz pierwszy na dością (Michał Jaros). Ze- nionych geniuszy – Bar- koncercie, w ramach od- społowi udało się osiągnąć ney Wilen, Herbie Nichols, bywającego się w Bredzie fantastyczną równowa- Phineas Newborn Jr. i Jim festiwalu Sound of Euro- gę pomiędzy całkowicie Pepper. Skompletowanie pe. Było to idealne pod- spontaniczną improwiza- ich dyskografii jest nie- sumowanie festiwalowej cją i powstrzymaniem się łatwym, ale wartym za- idei, aby promować dźwię- od nadmiaru zbędnych chodu wysiłkiem. Odnie- ki współczesnego jazzu na- dźwięków. Nie wystar- sienia do ich twórczości szego kontynentu. Skrzy- czy zagrać dużo, trzeba za- zwiększają moją osobi- pek z Polski, wiolonczelista grać z sensem i pomysłem, stą sympatię do każde- z Francji i pianista z Nider- co udało się w czasie kon- go albumu o wspomnia- landów. Każdy z innym sta- certu zarejestrowanego na ne pół gwiazdki. Jednak żem na muzycznej scenie, płycie Contemplation, któ- zagrać też trzeba. Z nie- ale każdy reprezentują- ra jest kolejną już w tym cierpliwością czekam na cy najwyższy poziom zna- roku produkcją For Tune kolejne jazzowe propozy- jomości swojego instru- na absolutnie światowym cje For Tune – wytwórni, mentu. Pomysł wyszedł od poziomie. która wydaje teraz mniej Rogiera Teldermana, któ- Contemplation to album niż kilka lat temu, ale dla ry jest mocno zaangażo- prawdziwy, równie solid- mnie zdecydowanie cie- wany w tworzenie młodej ny, co zachwycający. Choć kawsze płyty. › sceny jazzowej w Braban- nie jest to zachwyt wy- cji (obszarze wchodzącym nikający z jakichś szcze- Rafał Garszczyński w skład Królestwa Nider- 28| Płyty / Recenzje landów). Pracując razem ma Bałdycha, wprowadza z organizatorami festiwalu, w nastrój powoli, subtel- urzeczywistnił swoją wi- nie, ale z charakterystyczną zję współpracy międzykul- dla Adama wyrazistością. turowej. Według nich tak Po pierwszych przesłucha- brzmi Europa. niach moją ulubioną kom- Koncerty zakończyły się pozycją jest Floricel Vin- ogromnym sukcesem i już centa Courtoisa, będąca wtedy było wiadomo, że na jednocześnie kwintesencją Wlodek Gulgowski tym się nie skończy. Mu- porywającej gry tego fran- – Beyond Infinity zyka tego składu powstała cuskiego muzyka, najlep- Soliton, 2020 z wielu rozmów, wymiany szego, gdy wypowiada się doświadczeń, pasji i wir- krótko i na temat. Warto Polska scena jazzowa od sa- tuozerii współtworzących zauważyć też, jak w swoich mych jej początków szcze- go instrumentalistów. Każ- utworach perfekcyjnie wy- gólnie silnie reprezentowa- dy z nich reprezentuje inne korzystuje nuty melancho- na jest przez pianistów. Ten, tradycje kulturowe i mu- lii Rogier Telderman. jakże pozytywny, fakt po- zyczne, a mimo to razem Muzyka proponowana przez woduje niestety, że niektó- brzmią bardzo spójnie. Sły- trio Bałdych Courtois Telder- rzy znakomici wykonawcy chać, jak doskonale można man jest próbą wykrzesania pozostają w cieniu popular- porozumieć się w uniwer- maksimum treści z mini- niejszych kolegów. W pew- salnym języku muzyki. Ewi- malnej ilości dźwięków. Co nym stopniu dotyka to dentne jest też, że cała trój- udało się trzem muzykom twórczości Włodzimierza ka ma podobną wrażliwość. doskonale. Clouds to płyta Gulgowskiego. Oczywiście Ich kompozycje to wywa- magiczna, urzeczywistnia- to nie rozpoznawalność żona mieszanka nowator- jąca ideę upowszechniania decyduje o przynależno- stwa, pięknych harmonii najpiękniejszych wartości ści do artystycznego pan- i perfekcyjnego wykonania. wspólnej Europy. Koncerty teonu, niemniej dokona- To melancholia, tęsknota promujące płytę są wyzwa- nia łódzkiego wirtuoza na za doskonałością i czystość niem w pandemicznej Eu- pewno zasługują na szer- przekazu. ropie, ale pierwsze już odby- sze uznanie. Na krążku znajduje się je- ły się w Niderlandach. I jak Biogram urodzonego w Ło- denaście utworów, z któ- do tej pory, z tego co wiem – dzi, a mieszkającego w Szwe- rych po cztery są autorstwa z mojej obserwacji komen- cji pianisty jest niezwykle Adama Bałdycha i Vin- tarzy internetowych i bez- interesujący. Karierę roz- centa Courtoisa, jeden to pośrednich relacji, żaden poczynał na początku lat wspólne ich dzieło, dwie z nich nie pozostawił pub- sześćdziesiątych, grając jazz napisał Rogier Telderman. liczności obojętną. › tradycyjny z New Orleans Rozpoczynający płytę tytu- Stompers, w kolejnych latach łowy utwór, autorstwa Ada- Małgorzata Smółka (występując m.in. u boku JazzPRESS, listopad 2020 |29

Zbigniewa Namysłowskie- ków. Właśnie stąd bierze się ficzna), by za chwilę osiąg- go) skierował zainteresowa- tytuł płyty, jak czytamy we- nąć bardziej nowoczesne nie ku modern jazzowi, de- wnątrz okładki: „Na skrzy- brzmienie. Do tego co chwi- kadę później zaś wyznaczał żowaniu jazzu z muzyką lę przewijają się tu fragmen- kierunki w muzyce fusion, klasyczną tworzy się włas- ty klasycznej pianistyki, współpracując z Michałem na niejednoznaczna i fascy- skutecznie zbijające słucha- Urbaniakiem, Alem Di Meo- nująca przestrzeń. Poza nie- cza z tropu. lą, czy Steve’em Gaddem. skończonością”. Nie oznacza to, że Beyond Równolegle realizował się Wyjątkowo trudno scha- Infinity jest albumem trud- na gruncie muzyki popular- rakteryzować zawarty na nym w odbiorze. Domyślam nej, przygotowując aranżacje płycie materiał. Z całą pew- się, że dla tych, których dla ikonicznej popowej gru- nością mamy do czynie- urzeknie ten nietuzinkowy py ABBA. nia z twórczością oderwa- przekaz, słuchanie albumu Wielość projektów, w któ- ną od panujących trendów. będzie niezwykle wciągają- re się angażował, utrudni- Choć łączenie akustyczne- ce. Kompozycje mają szyb- ła rozwój autorskiej twór- go brzmienia z elektroniką kie tempo, co skutecznie czości, dość powiedzieć, że jest tym, co najbardziej inte- angażuje percepcję, podob- Beyond Infinity ukazuje się resuje współczesnych jazz- nie jak ilustracyjny cha- po szesnastu latach od wy- manów, to osiągnięty przez rakter, wynikający z filmo- dania ostatniej płyty mu- Gulgowskiego efekt oka- wej działalności pianisty. zyka – 13 Works For Piano. zuje się daleki od większo- Wszystko to powoduje, że Biorąc pod uwagę tak długi ści takich produkcji. Mam jak wskazano na okładce: czas, jak i eklektyczny prze- wrażenie, że jego najnow- „muzyka nie pozostawi Cię bieg kariery, nie dziwi, że szy album funkcjonuje poza obojętnym”. Oprócz intry- najnowsza produkcja Gul- czasem. Momentami spra- gującego materiału – to gowskiego okazuje się szcze- wia wrażenie stworzonego również dobry pretekst do gólnie bogata w rozwiąza- przed dekadami, jakby do- przypomnienia sobie twór- nia brzmieniowe. Materiał piero co odkryto możliwo- czości tego wybitnego mu- zarówno w sferze kompozy- ści syntezatorów (to poczu- zyka. › torskiej, jak i wykonawczej cie wzmaga nawiązująca do jest samodzielnym dzie- tamtych czasów szata gra- Jakub Krukowski łem artysty, który podzielił go na kilkuczęściowe suity oraz pojedyncze kompozy- cje. Bazują one na śmiałym połączeniu jazzu z muzyką klasyczną, osiągniętym przy zimnym uchem użyciu zarówno konwencjo- niedziela 20:00 nalnych instrumentów, jak zaprasza Mery Zimny i cyfrowych odpowiedni- 30| Płyty / Recenzje

szerokie wykorzystanie urzą- symę zdaje się wyznawać Gu- dzenia, jakim jest looper. Na cik, gdyż najciekawszą kom- tle zapętlonego motywu-bea- pozycję pozostawił na sam tu Gucik operuje rozimprowi- koniec. Tytułowy utwór In sil- zowanym dźwiękiem wiolon- va to rozbudowana struktu- czeli. Raz na jakiś czas artysta ra o wyraźnie klasycyzującym dodaje drobny smaczek elek- zacięciu. Na tle dostojnego, troniczny i w tak oszczęd- lecz niepokojącego tła Gu- ny sposób tworzy płytę, która cik wydobywa ze swojej wio- Jakub Gucik – In Silva zdumiewa swoją niespotyka- lonczeli doprawdy zaskakują- Jakub Gucik / IPT rec., 2020 ną wręcz głębią. ce dźwięki. Nie wiem czemu, Otwierający Vapor to iście am- lecz gdy słucham tego utwo- Głębia lasu kryje w sobie wy- bientowe intro. Wyobraźcie ru, zawsze do głowy przycho- jątkowo wiele tajemnic… To sobie taką sytuację, gdy stoi- dzi mi genialny Eddie Hazel wbrew pozorom nie jest slo- cie na skraju mrocznego, desz- i jego wspaniałe gitarowe solo gan marketingowy kolejne- czowego lasu i jakiś niezrozu- z utworu Maggot Brain. Gu- go skandynawskiego kry- miały, bliżej niesprecyzowany cik wspaniale operuje nastro- minału (które zaczynają impuls każe wam zrobić ten jem, to przyspieszając, to zwal- powoli przypominać parodię pierwszy, decydujący krok. niając, lecz cały czas w bardzo samych siebie), lecz klucz do Vapor to właśnie ten impuls. pewny i przemyślany sposób zrozumienia solowego debiu- Drugi utwór z płyty, Anophe- prowadzi narrację utworu. tu wiolonczelisty Jakuba Gu- les maculipennis, porusza de- Płyta In Silva daje nam poczu- cika. Płyta In Silva (co przetłu- likatnie inny rejestr emocji. cie obcowania z dziełem po- maczyć można jako „w lesie”) Solówki Gucika nabierają wir- nadprzeciętnym. Gucik jak to, jak twierdzi sam artysta, tuozerskiego rozmachu, lecz ognia unika nachalnej pom- próba pobudzenia wyobraź- jednocześnie niosą w sobie patyczności, potrafiąc przy ni odbiorcy, by ten zastanowił głęboki ładunek melodyjno- tym przywołać tak nieoczy- się, co w takim zupełnie przy- ści. Właśnie owa przystępność wiste wartości estetyczne padkowym lesie może się partii solowych, pomimo ich jak wzniosłość czy wzrusze- dziać. Jeżeli wierzyć dźwięko- złożoności, stanowi o warto- nie. Przy całym swoim „pej- wym bodźcom podsuwanym ści płyty In Silva. Choć sama zażowym odrealnieniu” pły- przez Gucika, to las taki jest muzyka jest gęsta i dość trud- ta ta brzmi wyjątkowo świeżo miejscem zgoła niezwykłym. na, to jednak obcowanie z nią i wciągająco. Co tu dużo mó- Trudno w to uwierzyć, lecz sprawia przyjemność i ani wić, Jakub Gucik w pełni na In Silva słychać wyłącz- przez moment nie męczy. mnie przekonał, że leśne życie nie jeden instrument – wio- Wracając jednak do wyróżnia- brzmi znacznie bardziej in- lonczelę. Większość kompo- jących się fragmentów płyty, teresująco, niż dotychczas po- zycji zbudowana jest podług warto przypomnieć stare po- dejrzewałem. › schematu, który niejako wy- rzekadło – im dalej w las, tym muszony zostaje poprzez tak więcej drzew. Podobną mak- Jędrzej Janicki JazzPRESS, listopad 2020 |31

Miles And Me – Quincy Troupe #czytamjazz #21

Książka Quincy’ego Troupe’a to historia niezwykłej przyjaźni łączącej autora, znanego nowojorskiego poetę, z Milesem Davisem. Ich znajomość doprowadziła do powstania znanej też w Polsce autobiografii Milesa Davisa.Miles And Me to książka krótsza, ale ciekawsza. Jest ona opisem osobistej relacji pomiędzy autorem i trębaczem, opisem nieocenzurowanym przez Milesa, bowiem książka powstała już po jego śmierci.

zobacz recenzję

Notes And Tones: Musician-To-Musician Interviews – Arthur Taylor #czytamjazz #23

Arthur Taylor to nie tylko autor książki zawierającej wywiady z najważniejszymi postaciami świata jazzu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, ale również – a może nawet przede wszystkim – wybitny perkusista jazzowy, w którego dyskografii oprócz płyt autorskich znajdziecie ważne nagrania Theloniousa Monka, Milesa Davisa, Reda Garlanda, Lee Morgana i wielu innych. Muzycy jazzowi znani byli ze swojej niechęci do krytyków jazzowych i dziennikarzy (głównie białych). Zdaniem wielu z nich ci, którzy jazzu nie grają, nigdy nie będą mogli zrozumieć, na czym polega życie muzyka jazzowego i w jaki sposób powstają najgenialniejsze improwizacje. Z tego właśnie powodu książka Arta Taylora jest wydawnictwem niezwykłym, zbiorem zobacz recenzję rozmów muzyka z muzykami – o życiu, polityce, problemach z narkotykami i segregacją rasową. 32| Płyty / Recenzje

nieudanej lub niezaakcep- nie tych samych muzyków, towanej przez artystę za ży- którzy wystąpili z nim na kon- cia jakości artystycznej na- cercie w Palo Alto. Na Monk’s grania. Tu można też zaliczyć Blues oprócz kwartetu jest też niektóre nagrania koncerto- orkiestra dowodzona przez we – pirackie, w jakości prze- Olivera Nelsona. Tak więc szkadzającej w dobrym od- Palo Alto to znany repertu- biorze muzyki. ar złożony z klasyków – w la- Najnowszy album Monka tach sześćdziesiątych Monk Thelonious Monk mógłby ukazać się w jego pod- nie komponował zbyt wiele – – Palo Alto stawowej dyskografii w cza- i znany skład. Istotnie, ten al- Impulse! / Universal, 2020 sach, kiedy został zarejestro- bum to tylko (i aż) kolejne na- wany. Koncert, który miał granie Monka. Może fortepian Odkrycie nieznanego koncer- miejsce w 1968 roku w szko- nie był najlepszy – to przecież tu Theloniousa Monka jest le w Palo Alto, nie był jakąś szkolna świetlica. Może Monk kolejnym jazzowym Świętym specjalną okazją ani wyjątko- miał już najlepsze lata za sobą Graalem. W zeszłym roku wym wydarzeniem. Nie miał i fakt, że za koncert dostał tyl- odkrywaliśmy nieznane na- też wyjątkowego programu. ko 500 dolarów na cały ze- grania Johna Coltrane’a, cią- Występ, jakich w trasie wiele. spół sprawił, że nie przywią- gle kontynuowana jest seria Choć trzeba pamiętać, że aku- zywał wagi do tego wieczoru? koncertowych nagrań Mi- rat w przypadku Monka tych Być może tak było, jednak to lesa Davisa, a innych daw- koncertów nie było tak wiele, wszystko złożyło się na wyjąt- no zmarłych jazzowych sław bo z różnych, niekoniecznie kowy obraz dojrzałego artysty, również dotyka od czasu do artystycznych przyczyn mie- który swoje już w jazzie osiąg- czasu plaga przypadkiem od- wał on, właściwie przez całą nął i całkowicie na luzie, z do- krytych nowych nagrań. swoją karierę, problemy ze skonale zgranym zespołem Wśród takich albumów znalezieniem pracy. Albo nikt zagrał swoje największe hity, w zasadzie mamy do czy- jego sztuki nie rozumiał, albo a że czasu nikt nie ograniczał, nienia z dwoma rodzajami za sprawą kłopotów z pra- to melodie rozbudowały się do produkcji. Do pierwszego wem nie miał umożliwiającej wielominutowych utworów należy album Palo Alto The- występy Cabaret Card, albo dających szansę wykazać się loniousa Monka. To rodzaj koncerty były, ale za daleko, nie tylko liderowi, ale też po- płyt równie dobrych jak po- a Monk raczej za podróżami zostałym muzykom. dobne z tego samego okresu nie przepadał. Monk ma w swoim dorob- działalności artysty. Druga Pod koniec kontraktu z Co- ku świetne płyty koncertowe, kategoria, do której zdecy- lumbią, na przełomie 1967 niektóre ciekawsze od Palo dowanie album Monka nie i 1968 roku, Monk wydał trzy Alto, ale ja i tak biorę w ciem- należy, gromadzi wszyst- albumy – Straight, No Chaser, no. Monk to Monk i tyle. › ko to, co ukazać się nie po- Underground i Monk’s Blues. winno, głównie z powodu Wszystkie z udziałem dokład- Rafał Garszczyński JazzPRESS, listopad 2020 |33

wa edycja koncertowego tona. Drugim własnym duetu pianisty z Esperan- tematem pianisty jest Sa- zą Spalding (o płycie pisa- rabande, tytułowy utwór łem w JazzPRESSie 7/2020), z jednej z pierwszych jego a dochód ze sprzedaży tych płyt, nagranej w roku 1986 nagrań zasilił specjalny z Charliem Hadenem i Jo- fundusz pomocowy Jazz eyem Baronem. Album za- Foundation of America. myka When I’m Sixty-Fo- Fred Hersch – Songs Na tydzień Hersch został ur Lennona i McCartneya. From Home w domu sam ze swoim – Dowcipnie nawiązujący do Palmetto Records, 2020 jak nadmienia we wpro- wieku muzyka w trakcie wadzeniu do albumu – nagrywania płyty (sierpień Pandemia wiele zmieni- niezbyt perfekcyjnym, ale 2020). W październiku, tuż ła. Czas ścisłej izolacji był dobrze znanym, pięćdzie- przed premierą wydawni- dla wielu osób niezwy- sięcioletnim steinwayem, ctwa, Fred Hersch obcho- kle trudny. Artyści, którzy który zajmuje centralne dził 65 urodziny. żyją (dosłownie i w prze- miejsce w pensylwańskiej Songs From Home oferuje nośni) dzięki kontaktowi posiadłości muzyka. Je- w większości dość pogodne, z publicznością, odczuli dynymi towarzyszami se- ciepłe, kojące interpreta- całą sytuację szczególnie sji nagraniowej były ptaki cje. Taki właśnie cel posta- dotkliwie. Odreagowa- i wiewiórki. Do nagrań pia- wił przed sobą Fred Hersch nia szukali w aktywno- nista wybrał znaczące dla – chciał, by płyta dała słu- ści często zupełnie dla sie- niego piosenki. Osiem co- chaczom odrobinę rado- bie nowej. Fred Hersch verów, dwa utwory własne ści w trudnych chwilach. przez niemal dwa miesią- oraz tradycyjny temat The Pragnął również, poprzez ce zapraszał wszystkich Water is Wide. Ten ostatni dzielenie się swoją twór- – oczywiście w formu- łącząc ze swoją kompozy- czością, wyrwać się z krę- le on-line – na codzien- cją West Virgina Rose, która gu bezradności. Kiedy pi- ne domowe minikoncer- napisana została dla matki szę te słowa, coraz bardziej ty. Podczas każdego z nich i babki Herscha. prawdopodobne wydaje się, prezentował tylko jeden Płytę rozpoczyna Wouldn’t że za chwilę powrócimy do utwór. Z tego doświad- It Be z musicalu My pandemicznego zamknię- czenia narodził się po- Fair Lady. Następnie wy- cia wszystkiego. Czy Songs mysł nagrania solowego brzmiewają między inny- From Home – i inne podob- albumu, który 6 listopa- mi All I Want Joni Mitchell ne projekty – będą w takiej da ujrzał światło dzien- – wspomnienie z czasów sytuacji wystarczającym ne. To już druga „pande- szkoły średniej, Get Out of antidotum dla naszych miczna” płyta Herscha. Town Cole’a Portera, Conso- dusz? › Przez miesiąc dostępna lation Kenny’ego Wheele- była do kupienia cyfro- ra i Solitude Duke’a Elling- Krzysztof Komorek 34| Płyty / Recenzje

na – perkusja. Nowy album Artadi. Jest w tej piosen- niesie duży ciężar ideolo- ce coś niesamowitego, jakaś giczny wyrosły na bazie twinpeaksowska aura i my- tego, co stało się pod koniec ślę, że mogłaby spokojnie maja w Minneapolis. Akin- trafić na soundtrack do kul- musire wygłasza muzyczny towego serialu Lyncha. sprzeciw wobec supremacji Nie myślmy jednak, że Amb- białych w Stanach. Nad wąt- roży porzucił swój znak fir- kiem ideologicznym roz- mowy, ową gęstość. W An Ambrose Akinmu- wodzić się nie będę, mam Interlude usłyszymy perku- sire – On The Tender w tej materii inne zdanie. sję brzmiącą jak z najlep- Spot Of Every Tyle. Skupmy się na war- szych czasów Black Sabbath, Calloused Moment stwie muzycznej, bo wyra- z niezwykle soczystym kon- Blue Note, 2020 żony w 11 utworach mani- trabasem. Posępność, która fest Ambrożego przybrał się tu rozpościera, nasuwa Ambrose Akinmusire – doprawdy świetną formę. na myśl tezę, że tak właś- czy jak mawiamy skrótowo Otwierający Tide Of Hya- nie mógłby brzmieć Tony w branży: Ambroży – jest cinth to jeszcze powiew naj- Iommi i spółka, gdyby po muzykiem, który elektry- lepszych wzorców znanych koniec lat sześćdziesiątych zuje za każdym razem, kie- z A Rift in Decorum… – im- zamiast hard rocka posta- dy rozbrzmiewa sound jego prowizacja trąbki i fortepia- nowili grać jazz. Moon (The trąbki. Ma wszak na swoim nu na tle galopującej sekcji Return Amplifies The Unity) koncie płytę wybitną (A Rift rytmicznej tworzy gęstość, trzyma nas dalej w tej sab- in Decorum: Live at the Vil- na której można zawiesić batowskiej tonacji. Kontrę lage Vanguard) i kontrower- siekierę. Gościnnie w utwo- stanowi półminutowe solo syjną (Origami Harvest). Po- rze tym zaśpiewał Jesus Diaz Akinmusire’a (4623), krótka dobnie rzecz ma się z jego stanowiąc stylistyczną prze- chwila oddechu przed tym, szóstym (a piątym pod szyl- ciwwagę dla jazzowego sza- co najpiękniejsze. A jest nim dem Blue Note) dziełem za- leństwa. Kompozycje takie intymny utwór zatytułowa- tytułowanym On The Ten- jak Yessss, Reset (Quiet Vic- ny Roy – dedykowany Roy- der Spot Of Every Calloused tories & Celebrated Defeats) owi Hargrove’owi. To chy- Moment, będącym lekkim czy Cynical Sideliners ot- ba nie tylko najpiękniejszy, zejściem z dotychczasowe- wierają jednak furtkę na ale i najsmutniejszy utwór, go dyskursu, bo ekspresję nowe, zabierając słuchacza jaki Akinmusire w swojej skontrowała tu refleksja. w rejony nostalgicznej eks- dotychczasowej karierze po- Wolta dokonuje się przy ploracji. We wspomnianym pełnił. współudziale starych dru- Cynical Sideliners przepięk- Świetną strukturę ma Blues hów: Sama Harrisa – forte- nym wokalem częstuje nas (We Measure The Heart pian, Harisha Raghavana drugi gość zaproszony przez With A Fist): eksperymen- – kontrabas i Justina Brow- Akinmusire’a – Genevieve talne formy trąbki i forte- JazzPRESS, listopad 2020 |35 pianu tworzą awangardową miejscem sesji nagraniowej. Pierwsze kompozycje za- fakturę, ale potem dołącza Stąd wątpliwość, czy to dzie- powiadają bardzo cieka- sekcja rytmiczna i wszyscy ło duetu, czy tria artystów. wy materiał. Zaczyna się wracają na dobrze znane W muzycznym duecie sak- solowym wstępem perku- Akinmusirowskie tory. Al- sofonisty i perkusisty jest sji i instrumentów perku- bum zamyka Hooded Pro- wiele pułapek, lecz dzięki syjnych, których dźwięki cession (Read The Names wieloletniej współpracy (po- zaczyna uzupełniać sak- Outloud). W tym solowym nad 22 lata zawodowej zna- sofon. Intensywne granie utworze Akinmusire żeg- jomości) oraz olbrzymiemu przyzwyczajonego do so- na nas w iście elegijnej kon- doświadczeniu w improwi- lowych występów Floria- wencji, nie na trąbce jed- zacji i umiejętnościom tech- na Arbenza są pełne pasji nak, ale na rhodesie. Cały nicznym stworzyli razem i zaangażowania. Po dłuż- Ambroży! › bardzo interesujący krążek. szej chwili zaczyna towa- Połączyły ich podobne po- rzyszyć mu rozgrzewający Michał Dybaczewski czucie humoru, podejście do się Greg Osby na saksofo- zachowania wolności arty- nie. Prawie ośmiominuto- stycznego wyrazu i wzajem- wa kompozycja Wooden Li- na inspiracja. nes zdecydowanie pobudza Reflections Of The Eter- nas do słuchania. Lecz po nal Line to trudna do opisu niej nadchodzi czas na re- płyta. Stworzona na pod- fleksyjny Chant. Pełna za- stawie i jako ilustracja prac dumy kompozycja, perku- trzeciego twórcy Stepha- sja przywodząca na myśl na Spichera, który tworzył jej brzmienie i rolę w or- obrazy, a muzyka na płycie kiestrach symfonicznych jest ich dopowiedzeniem. (klasyczne wykształcenie Greg Osby & Florian Trudno jest pisać o mu- Floriana daje tu chyba o so- Arbenz – Reflections zyce, wiedząc, że jej źród- bie znać) towarzyszy do- Of The Eternal Line łem jest obraz, którego nie minującemu saksofonowi. Florian Arbenz / Hammer znamy. Mimo tego trze- Ale jest to dominacja w to- Recordings / Inner Circle Music, 2020 ba stwierdzić, że warstwa nacji łagodności i zadumy. muzyczna jest tu samoist- To chyba najlepsza defini- Duet, a może trio? Zna- nym bytem. Myślę, że taki cja klimatu tej kompozycji ny amerykański sakso- materiał to trudna próba (improwizacji?). fonista (ts, as) Greg Osby dla słuchacza kierującego I znowu zmiana tempa i szwajcarski perkusista się tylko składem zespołu i charakteru utworu – lekko Florian Arbenz stworzyli wyczytanym na okładce. bebopowy Truth, charakte- płytę zainspirowaną obra- To także wymagająca for- ryzujący się bardzo jazzową zami Stephana Spiche- ma dla muzyków – perku- perkusją. Rytmiczny, po- ra. Jego pracownia była też sisty i saksofonisty. wtarzalny motyw perkusji 36| Płyty / Recenzje jest podstawą dla sakso- rodzaju kierownik mu- fonu, bardziej nerwowego zyczny tego przedsięwzię- niż w Chant, lecz jego ostre cia. Większość utworów czasami brzmienia tono- na płycie to kompozy- wane są przez zdyscyplino- cje Francuza, znajdziemy waną perkusję. Groove Con- też na niej amerykań- ductor to chyba najciekawszy ską klasykę modern jazzu utwór na tej płycie. Funko- w postaci Lonely Woman wy w charakterze. Zbudo- Ornette’a Colemana oraz wany jest na znakomitych Raphaël Pannier ESP Wayne’a Shortera. partiach wszystkich instru- Quartet – Faune W skład zespołu wchodzi mentów perkusyjnych, które French Paradox, 2020 klasyczny pianista Giorgi trzymają rytmiczne napię- Mikadze, którego klasycz- cie, ale też zapewniają cały Klasyka spotyka jazz, nowe ne podejście słychać bar- koloryt brzmień. Do tego ru- spotyka stare, Europa spo- dzo wyraźnie. chliwy, urywany saksofon. tyka USA. Było już wiele Daje to świetne efekty (Ca- Tu rzeczywiście jest groove razy? Było. Warto poświę- pricho de Raphael), kie- powodujący podrygiwanie cać po raz kolejny czas ta- dy klasyczne frazowanie całego ciała. kim spotkaniom? Warto. płynnie wchodzi w laty- Po takim graniu zaczyna A wszystkie te kolabora- noską rytmikę i melody- się lekko zaskakujący utwór cje znajdziemy na debiucie kę, ale przynosi też chyba The Passage Of Light, przy- młodego (29 lat) perkusi- najsłabszy moment płyty, wołujący na myśl orien- sty i kompozytora Raphaëla czyli Forlane Maurice’a Ra- talne brzmienia i świetlne Panniera. Urodzony w Pa- vela. Mamy tu w zasadzie ogrody w warszawskich Ła- ryżu, na perkusji zaczął tradycyjne fortepianowe zienkach. Wyciszenie i kon- grać w wieku pięciu lat, wykonanie tej kompozycji, templacja. To klimat tego a mając trzynaście, wystę- w tle z resztą zespołu, któ- utworu. Łagodnie przecho- pował już profesjonalnie. ry chyba nie bardzo umie dzi on w kończącą kompozy- Edukację muzyczną konty- odnaleźć się w tym tema- cję Please Stand By, jednak… nuował po uzyskaniu sty- cie. Rozumiem, że Pannier, to przejście jest mylące. Na- pendium w Berklee College jak sam zresztą mówi, nie pięcie narasta i rzeczywiście of Music w Bostonie, a na- chciał zagrać Ravela „na każe nam pozostawać w go- stępnie osiadł w Nowym jazzowo”, ale chyba jednak towości do kolejnej płyty du- Jorku. zabrakło pomysłu aranża- etu (a może tria?). Ciekawa Jest to pierwsza płyta pod- cyjnego. płyta, warto uruchomić wy- pisana jego nazwiskiem, Jest to w pewnym sen- obraźnię i zbudować własne choć dużą rolę odegrał też sie przerywnik, który nie- wizualizacje tej muzyki. › na niej saksofonista Mi- co wygasza impet tej pły- guel Zenón, mentor mło- ty, ale wszystko wraca na Yatzek Piotrowski dego perkusisty i swego właściwie tory, kiedy ze- JazzPRESS, listopad 2020 |37 spół gra kompozycje swo- twórcy, a tym bardziej chęć jego lidera. Sznyt kla- ich przypomnienia i indywi- syczny świetnie współgra dualnego uhonorowania nie z improwizacją w dwu- pozwalają finezyjnych, kun- częściowym finale albu- sztownych dziełek Komedy mu Monkey Puzzle Tree, we przerobić na totalną popeli- wcześniejszych utworach nę. Taka hipoteza sprawdza usłyszymy także echa mu- się w odniesieniu do oma- zyki bliskowschodniej czy Adam Simmons & wianego tu albumu austra- liryzm francuskiej trady- Jean Poole – Zatoczka. lijskiego saksofonisty Adama cji muzycznej (interpreta- Tribute To Komeda Simmonsa (Jean Poole od- cja Le Baiser de l’Enfant Jé- Fat Rain Music, 2020 powiadał za stronę wizual- sus Oliviera Messiaena, ną projektu – zdjęcia i wideo), gdzie indziej echa piosen- Komeda wiecznie żywy. Sam który w ramach inicjatywy ki francuskiej). na łamach JazzPRESSu re- Polish Music Days 2019 posta- Zmieściło się na tym albu- cenzowałem katalog na- nowił zinterpretować muzy- mie bardzo wiele inspira- grań Komedy (seria Komeda kę już wiecie kogo. I zrobił to cji. Nie jest to oczywiście w Polskim Radiu), który móg- w sposób dobry. nic złego, choć w pierw- łby spokojnie wypełnić śred- Na krążku znajdujemy swo- szej chwili można od- niej wielkości półkę na pły- iste greatest hits, jeśli można nieść wrażenie, że zespół ty kogoś, kto jeszcze fizyczne się tak wyrazić, wszak Cra- nie wie, w którą stronę iść, nośniki kolekcjonuje. Jednak zy Girl, Ballad for Bernt, Lita- przez co płyta wydaję się przynajmniej kilka półek nia, Astigmatic, Kattorna czy nierówna. Ale z każdym więcej zajęłyby nagrania, któ- Sleep Safe And Warm to cią- kolejnym przesłuchaniem rych nie zrecenzowałem. To gi dźwięków szczególnie za- zyskuje, bo coraz bardziej pokazuje, że różnoracy twór- pisane w historii muzyki docenia się siłę kompo- cy, czy to z chęci oddania hoł- jazzowej, ale i w sercach me- zycji autorskich Pannie- du sławnemu muzykowi, czy lomanów i kinomaniaków. ra – chciałoby się wręcz z pragnienia wzięcia na war- Nie znajdziemy wielu płyt powiedzieć: więcej samo- sztat sprawdzonych, wielce z dopiskiem „Tribute to Ko- dzielności! udanych kompozycji, a może meda” bez udziału przynaj- Należy więc uznać Fau- z pobudek typowo komercyj- mniej jednego z nich. ne za debiut udany. Są do- nych, co rusz wracają do sta- Ośmioosobowy zespół pod bre tematy, kiedy trzeba, rego, dobrego Komedy. dowodzeniem Simmonsa jest pazur, jest elegancja Szczęśliwie nazwisko men- poszedł kluczem filmowym w grze, jest pomysł. Czyli, tora polskiego jazzu, w takim w interpretacji kompozycji konkludując, jest nadzie- czy innym dźwiękowym an- słynnego rodaka. Tematy są ja. › turażu, stanowi swoisty stem- bardzo czytelne, aranżacje pel jakości. Elementarna po- nastrojowe i w dużej mierze Grzegorz Smędek kora wobec materiału i osoby oddające ducha oryginałów. 38| Płyty / Recenzje

Bardzo zatem klasycznie 2016, recenzja – JazzPRESS pie. Ma uznaną pozycję jako rozbrzmiewają rozwiązania 1/2017). I nie jest to żaden przy- wirtuoz kontrabasu. Kom- harmoniczne dęciaków, do tyk, wszak obie te płyty po- ponowane przez niego dzie- tego filmowy, milianowski strzegam pozytywnie. ła wykonywane są nie tylko wibrafon (według jazzowych Kończąc, zachęcam wszyst- przez jego składy, ale rów- legend to Komeda właśnie kich do częstszego wycho- nież przez grupy innych nakłonił Jerzego Miliana do dzenia ze strefy komfor- jazzmanów, w tym przez or- podjęcia się gry na wibrafo- tu zatytułowanej Komeda kiestry symfoniczne. W jego nie) i liryczne kobiece woka- i samodzielnego składania muzyce można odnaleźć lizy. Nie jestem przesadnym dźwięków własnych kompo- wątki greckiej i bałkańskiej entuzjastą tych ostatnich. zycji, kontynuowania kom- muzyki etnicznej. Irratio- Jakkolwiek rozumiem kon- pozytorskiego rzemiosła. To nalities to czwarta płyta Pe- cepcję (w muzyce filmowej również forma ukłonu wzglę- trosa Klampanisa jako lide- taki środek wyrazu to częsta dem tych największych. A kto ra, za którą, podobnie jak za sprawa), jednak sposób frazo- wie, może i Wasze kompozy- otwierający ją utwór Easy wania Debory Kayser doda- cje będą kiedyś coverowane Come Easy Go, basista zdążył je temu materiałowi niepo- jak świat długi i szeroki? › już wygrać jazzowe katego- trzebnej siwizny. Cała reszta rie osiemnastej edycji Inde- to smakowity oldschool, me- Wojciech Sobczak-Wojeński pendent Music Awards. lodie, które z marszu pobu- Bardzo eleganckie i znako- dzają wyobraźnię, a swoim micie brzmiące trio Petros kalibrem spokojnie otwiera- Klampanis / Kristjan Ran- ją sobie wrota do zestawień dalu (fortepian) / Bodek Jan- zarezerwowanych dla świa- ke (perkusja i instrumen- towych standardów muzyki ty perkusyjne) współpracuje rozrywkowej. ze sobą od wielu lat. Muzycy Dla zwykłego słuchacza Za- grają na absolutnie równo- toczka to żaden „must-ha- rzędnych zasadach, formuła ve”, z kolei dla mocno zaan- zespołu pozwala przy tym gażowanych eksploratorów zabłysnąć w nim każdemu muzycznej krainy Komedy – Petros Klampanis z nich. Płyta jest znakomicie kolejny projekt, który nie wy- – Irrationalities nagrana, tak aby podkre- bija się niczym szczególnym Enja Yellowbird, 2019 ślać wyjątkowo piękne i wy- ponad inne, poprawne reali- raziste brzmienie kontraba- zacje. To bardziej międzyna- Petros Klampanis to grecki su, który w pełni współgra rodowa ciekawostka, do po- basista i kompozytor, cza- z fortepianem i perkusją. łożenia na półkę np. obok sami też producent. Wystę- Może ta płyta Irrationali- Wendy Lands śpiewającej pował w wielu składach, ties nie powoduje szybsze- Szpilmana (Władysław Szpil- zarówno w Stanach Zjedno- go bicia serca, nie skłania man – Piosenki. Songbook, czonych, jak i w całej Euro- do wystukiwania rytmu, JazzPRESS, listopad 2020 |39 lecz pozwala zagłębić się wiając na zaprezentowanie siątych ubiegłego wieku. w brzmienia instrumentów na niej kontrabasu w roli Delikatne dodawanie w po- i je smakować. Skład jest instrumentu wiodącego. szczególnych utworach do jazzowy, elegancja bardzo Płyta B.O.A.T.S. Bass’d On standardowego tria rytmicz- klasyczna. Warto poświę- A True Story pokazuje różne, nego trąbki, saksofonów (so- cić trochę czasu, by nie ro- nie tylko rytmiczne, zasto- pranu i tenoru) oraz woka- biąc nic innego, posłuchać sowania kontrabasu. W kil- lu okazało się bardzo dobrym tej muzyki. › ku utworach swojego au- pomysłem. W efekcie powsta- torstwa, w solówkach, lider ła bardzo przyjemna mu- Yatzek Piotrowski wręcz poraża swoimi wy- zyka, okraszona ciekawymi sokimi umiejętnościami, popisami solowymi. A uwy- dbając przy tym o wyeks- datnienie kontrabasu tylko ponowanie głębi brzmie- działa na jej korzyść. Warto nia instrumentu. W innych też zwrócić uwagę na cieka- zaś wtapia się w zespół, sta- we interakcje i współbrzmie- jąc się elementem podsta- nia saksofonistów (Adrian wy rytmicznej i oddając pole Crutchfield i Lew Del Gatto) do indywidualnych popisów z pianistami (wymiennie Ma- innych instrumentalistów son Margut lub Zach Bartho- zaproszonych do nagrania. lomew) oraz saksofonistów Tytuł tego krążka nie jest z trębaczem (James Suggs), Brandon Robertson przypadkowy, jak sugeruje, którym pomagają ciekawe za- – B.O.A.T.S. Bass’d wszystko jest Na podstawie biegi aranżerskie zaplanowa- On A True Story prawdziwej historii, bo mu- ne według najlepszych wzo- Brandon Robertson / Slammin zycznie opowiada on o dro- rów z lat sześćdziesiątych. Media, 2019 dze, jaką przebył artysta, Wprawdzie długo potrwa- i o wpływach stylistycznych, ło, zanim Brandon Robert- Kontrabas jako instrument które miały decydujący son odważył się wydobyć solowy i podstawa rytmicz- wpływ na jego rozwój. Tak swój kontrabas na pierwszy na, bez której żaden zespól sformułowany tytuł móg- plan, ale ważne, że w koń- jazzowy – i nie tylko – nie łby wprawdzie sugerować cu jego pomysł wypalił i że jest w stanie funkcjonować. inne rozwiązania muzycz- z bohatera drugiego planu Tak chyba najkrócej można ne – podpowiada mi raczej muzyk stał się sprawnym określić płytę amerykań- mieszankę różnych gatun- wykonawcą roli głównej. skiego kontrabasisty Bran- ków – to jednak finalnie al- A wszystko zagrane zostało dona Robertsona. Bohater bum okazuje się być utrzy- ze smakiem, a czasami też tego krążka, po czternastu many w bardzo jednolitym, z wirtuozerią, która jednak latach działalności, zdecy- eleganckim stylu lekkiego nie była tu przytłaczająca. › dował się nagrać pierwszą jazzu nowoczesnego osadzo- płytę jako lider zespołu, sta- nego w tradycji lat sześćdzie- Andrzej Wiśniewski 40| Płyty / Recenzje

nek orkiestry Chucka Man- sekcje dęte. Na tym tle poja- gionego. Tam dostał szansę wia się też Rick grający solo nagrania płyty ze swoimi na saksofonie. kompozycjami, z których Całość daje taki efekt, że część również zaaranżował. płyty można słuchać za- Grywał potem z wieloma równo głośno – czerpiąc muzykami, także z Milesem przyjemność z podziwiania Davisem. Po latach jego przy- brzmienia i aranżów orkie- jaciel z młodości Chuck Ber- stry, z ciekawymi rozwią- South Florida Jazz geron, lider orkiestry z Mia- zaniami, jak też można słu- Orchestra – Cheap mi, postanowił odświeżyć chać dość dyskretnie – płyta Thrills: The Music of te kompozycje. Z bardzo do- ta może bowiem towarzy- Rick Margitza brym skutkiem. szyć rozmowom w gronie Summit Records, 2020 Bardzo ciekawa płyta. Słu- przyjaciół, nie rozpraszając cha się jej trochę jak płyty za bardzo uwagi towarzy- South Florida Jazz Orchestra sekstetu czy septetu, ale po stwa. Polecam jako wartoś- obchodzi swoje piętnastole- chwili uważniejszego wsłu- ciowy krążek. › cie piątą płytą, tym razem chania się wiadomo, że to Yatzek Piotrowski z kompozycjami Ricka Mar- big-band. Bardzo delikat- gitzy, saksofonisty, kompo- nie nagrywane partie sek- zytora i wieloletniego przy- cyjne dają ten rzadko spoty- jaciela kontrabasisty i lidera kany efekt. Jak na pokaźny zespołu – Chucka Bergero- skład, to cała płyta nagrana na. Duży skład (dość powie- jest słodko i subtelnie. To za- dzieć, że sekcja trąbek to skoczenie, biorąc po uwagę, ośmiu muzyków) nie narzu- że ten big-band jest zupeł- ca się swoją siłą, tylko de- nie „nietaneczny”. Ciekawe likatnie tworzy znakomi- kompozycje, bardzo cieka- tą oprawę brzmieniową dla we aranże, dobre tempo ca- przyjemnych utworów i so- łej płyty są jej niewątpliwy- lowych popisów bohatera mi zaletami. Rozbudowane Solveig Slettahjell płyty. sekcje dęte w zasadzie tyl- – Come In From The Rick Margitza zaczynał ko nadają trochę więcej głę- Rain w erze, gdy częścią muzycz- bi całości, natomiast rzadko ACT, 2020 nego szkolnego doświadcze- wybijają się na plan pierw- nia było granie w orkiestrze. szy. Ten bowiem opanowa- Solveig Slettahjell to jed- W szkole jazzowej był to ny jest przez partie solowe na z najciekawszych obec- oczywiście big-band. Zdążył – dęciaki, gitara i fortepian nie wokalistek jazzo- też zaznać prawdziwego ży- dają swoje popisy, dla któ- wych Starego Kontynentu. cia orkiestrowego jako czło- rych w głębi tłem są całe W barwach ACT-u uka- JazzPRESS, listopad 2020 |41 zał się w tym roku jej naj- debiut fonograficzny pieś- wiednik Grammy – Spelle- nowszy longplay Come In niarki ze Skandynawii Slow mannprisen. Uhonorowano From The Rain – wynikają- Motion Orchestra ukazał się ją też Radka Toneff Memo- cy ze wcześniejszych płyt w 2001 roku. Od początku rial Award. To właśnie do i jednocześnie szczególnie kariery Solveig Slettahjell legendy norweskiej woka- ważny w jej dyskografii. i jej Slow Motion Quintet listyki Radki Toneff porów- Solveig Slettahjell na nor- wzbudzili zachwyt u kryty- nuje się często Solveig Slet- weskiej scenie debiuto- ków. Styl grupy oscyluje wo- tahjell. wała ponad dwadzieścia kół jazzu, neofolku, indie Come In From The Rain jest lat temu. Jej ojciec był pa- popu, niekiedy zahaczając następcą koncertowego storem, dorastała w koś- o korzenie amerykańskiej Live At Victoria z 2018 roku. ciele. Śpiewała w chórach muzyki oraz ambitne alter- W ostatniej sesji nagranio- od siódmego roku życia, natywne country. Koncepcja wej w Oslo w studiu Pro- a od trzynastego zaczę- powolnego, dramatycznego peller Music Division, na ła akompaniować na for- podejścia do wykonywania początku 2020 roku, wzię- tepianie chórom młodzie- przebojów (głównie ame- li udział: pianista Andreas żowym i gospelowym. rykańskich) i standardów Ulvo, basista Trygve Wal- Wykonywała wówczas au- jazzowych przyjęła się. Gru- demar Fiske oraz perku- torskie wersje folkowych pa zaprezentowała ciekawe, sista Pål Hausken. Tylko pieśni nordyckich, spiritu- niekiedy niepokojące autor- z tym ostatnim współpra- als, psalmy, piosenki reli- skie wersje hitów zespołów cowała wcześniej. Odmło- gijne. Już jako nastoletnia The Rolling Stones, ABBA, dziła zespół, postawiła na adeptka szkół muzycz- Gnarls Barkley. świeżość i nowe brzmie- nych z powodzeniem pró- Wokalistka śpiewa piosen- nia. Materiał został za- bowała sił w komponowa- ki Petera Gabriela, Billa Wit- rejestrowany metodą „na niu własnych utworów. hersa, Cyndi Lauper. Daje setkę” – bez poprawek i re- Studiowała jazz na Nor- nowe życie starym, niejed- tuszy. Intymny, akustycz- wegian Academy of Music, nokrotnie zgranym songom. ny, minimalistyczny, su- gdzie poznała swą mentor- Wprowadza do nich własny, rowy wręcz sound. Na kę, niezwykle oryginalną indywidualny idiom. Oczy- trackliście albumu znala- i charyzmatyczną artyst- wiście w swym repertua- zły się covery znanych hi- kę, Sidsel Endresen. rze ma też własne kompo- tów Irvinga Berlina, Billie Egzamin dyplomowy Slet- zycje. Operuje nienaganną Holiday, Toma Waitsa oraz tahjell składał się z pracy angielszczyzną. Fascynu- Theloniousa Monka. Sletta- o rytmicznych aspektach ją ją detale we frazowaniu. hjell napisała jedną kompo- frazowania. Po studiach W interpretowaniu tekstów zycję na ten krążek. była związana z ekspery- evergreenów skupia się na Piosenki wybrane na Come mentalnym kwartetem wo- wydobywaniu niuansów. In From The Rain stanowią kalnym Kvitretten oraz z ze- Za album Silver z 2005 roku interesującą całość. Obda- społem vonDrei. Solowy otrzymała norweski odpo- rzona ciepłym, ciemnym, 42| Płyty / Recenzje przydymionym głosem Sol- gii jest ciuchutki wibra- veig Slettanhjell otwie- fon w połączeniu z fishar- ra płytę tytułowym utwo- monią. Okazuje się, że ten rem autorstwa Melissy nieco zapomniany instru- Manchester i Carole Bay- ment kapitalnie konweniu- er Sager. Singlowy On The je z jazzem, nie wybijając się Street Where You Live ma na pierwszy plan, jak jego funkowy groove. So I Bor- głośniejsi kuzyni już nieco row Your Smile – jedyny au- w jazzie otrzaskani – akor- torski utwór wokalistki Yuri Honing Acoustic deon i bandoneon. w tym zestawie to piękna Quartet – Bluebeard Oniryczna aura rozciąga i zarazem klasyczna balla- Challenge Records, 2020 się na całość wydawnictwa, da. Śpiewa ją w sposób udu- jednak przeróżne wtrące- chowiony i zmysłowy. Na- Duński saksofonista nia – czy to nerwowe (choć stępnie słuchamy How Deep Yuri Honing postanowił oszczędne) bębny, czy nie- Is The Ocean oraz Now Or swym albumem nawią- spodziewana, monotonna Never – standardów, które zać do postaci Sinobrode- melorecytacja lidera, nie- doczekały się niezliczonej go z bajki Charlesa Perrau- pokojąco pobrzmiewające liczby interpretacji. Brzmią lta. Zdaje się, że ta historia akordy fortepianu, wreszcie świeżo, jakby były napisa- w przedziwny sposób pobu- trącące fałszem podciąga- ne dla Slettahjell. Norweżka dza do ilustrowania jej mu- nie (bending) na saksofonie, pieczołowicie cyzeluje każ- zyką, skoro Zamek Sinobro- nie pozwalają słuchaczo- dy dźwięk, dopieszcza niu- dego Bartóka doczekał się wi na odpłynięcie w ramio- anse. I Lost My Sugar In Salt współczesnej, jazzowej kon- na Morfeusza. Żałuję trochę, Lake City to rasowy blues. tynuacji. Przyznam, że bajki że Honing nie postanowił Na koniec pozostawiono nie pomnę (lub wyparłem w większym stopniu pod- niemal siedmiominutową jej obraz z pamięci), stąd ostrzyć całości, jak ma to wersję tematu ‚Round Mid- proszę wybaczyć, jeśli jakieś miejsce wyłącznie w ostat- night Monka. interpretacyjne tropy zosta- niej kompozycji albumu. Come In From The Rain to ną tu pominięte. A przynajmniej mogłaby niewątpliwie najdojrzalsza Album zaczyna się nie- ona trwać nieco dłużej niż pozycja w dotychczasowej spiesznie, balladowo, od wyciszone pięć minut z ka- dyskografii Solveig Slettah- początku zachwycając wałkiem. Zdecydowanego jell. Subtelna, klimatyczna, świeżością miksu. Z cie- rozładowania emocji wy- nastrojowa. Idealna na dłu- pło brzmiącym podkła- magałoby to dotychczaso- gie jesienno-zimowe wieczo- dem fortepianu i kontraba- we drażnienie się ze słucha- ry. Pozwólcie otulić się cie- su kontrastuje motoryczna czem, igranie skojarzeniami płym głosem Norweżki. › perkusja, uzupełnia go kla- ze złowrogimi postaciami rowny tenorowy saksofon, z literatury, żonglowanie at- Piotr Pepliński a prawdziwą szczyptą ma- mosferą – od naiwnej i słod- JazzPRESS, listopad 2020 |43 kiej otoczki do cokolwiek skomplikowanej i wspa- George’a Foremana z daw- mrocznego jądra baśni. niale barwnej postaci Mu- nym czempionem, a w 1974 Dostajemy takiego oczysz- hammada Alego – jednego roku, kiedy rzecz się dzie- czenia wyłącznie posmak, z największych sportowców je, pretendentem do tytułu pozostawieni w poczuciu, w historii. Podobny prob- Muhammadem Alim. Wal- że wiodącego muzyka stać lem mam swoją drogą z hi- ka określana została przez na znacznie więcej. Kon- tową w internecie kompo- promotora Dona Kinga jako kludując, szanuję tę propo- zycją Jimka Hip Hop History, „Rumble in the Jungle” (pol. zycję za interesujący kon- w której najstarszy zagra- „Rozróba w dżungli”), od- cept, nieoczywisty dobór ny utwór pochodzi z 1992 była się w Kinszasie (wtedy instrumentarium i nienu- roku, a większość z XXI wie- Zair, obecnie Demokratycz- żącą, mimo pomiarkowania ku (czyli np. pierwsza zło- na Republika Konga). Jako w ekspresji, narrację. Może ta era jest całkowicie zigno- fana pięściarstwa, ciarki warto teraz sięgnąć po duń- rowana). Super, że powstają mnie przechodzą na samą skiego Andersena? › albumy dedykowane takim myśl o tej walce. Dzisiaj postaciom-instytucjom jak będę bardzo często schodził Wojciech Sobczak-Wojeński Ali, ale nie ograniczaj- z muzycznego tematu, ale my ich do jednej walki, na- proszę – zostańcie ze mną, wet bardzo znaczącej. A je- Drodzy Czytelnicy. śli już chcemy oprzeć się Większość tekstu poświę- na wycinku danego tema- cę zapewne Muhammado- tu, to nie wprowadzajmy wi Alemu, więc dajmy mu- odbiorców w błąd. Ale oka- zykom przynajmniej jeden zało się, że Ikarai wcale nie akapit. Ikarai to niderlandz- wprowadzili mnie w błąd: ki sekstet, w którego skład wielokrotnie odsłuchany wchodzą Camiel Jansen Muhammad odkrywa ko- (bas, kompozycje), Julian Ikarai – Ikarai Plays lejne karty życiorysu Alego, Schneemann (fortepian), Je- Muhammad a węższy tematycznie mo- roen Batterink (perkusja), Ikarai, 2018 tyw przewodni jedynie skle- Tessel Hersbach (skrzypce), ja utwory w całość. Yanna Pelser (altówka) oraz Najpierw zobaczyłem ty- No, ale dobra, narzekam Bence Huszar (wioloncze- tuł, dopiero jakiś czas póź- jak stetryczały zgred, a jest la). Specjalizują się w takich niej poznałem motyw prze- przed nami muzyka ma- jak opisywany tutaj teatral- wodni albumu. I od razu jąca opisywać i przypomi- nych koncertach, np. na po- nasunęły mi się pretensje: nać ikoniczne, jedno z naj- trzeby Muhammada posta- jeśli dajesz w tytule albu- ważniejszych w XX wieku, wili na scenie ring i grają mu nazwisko Muhammad, wydarzenie sportowe. Po- w strojach sportowych. Jak to oczekuję, że dzieło doty- jedynek ówczesnego mi- przystało na grupę jazzo- czyć będzie całej złożonej, strza federacji WBC i WBA wą, w kompozycje Janse- 44| Płyty / Recenzje na wplątują wiele impro- „Big George” był zdecydo- którzy komentatorzy uzna- wizacji i spontanicznego wanym faworytem „rozróby li to wręcz za pokaz arogan- dynamizmu. Pomysł na ni- w dżungli” (w dodatku bez- cji i braku szacunku Alego niejszy koncertowy album litośnie rozprawił się z dwo- do mistrza świata. Round 1 przyszedł do głowy liderowi ma pogromcami Alego: Joe to dynamiczny utwór, za- grupy podczas oglądania po Frazierem i Kenem Norto- równo muzycy, jak i pięścia- raz kolejny walki Alego z Fo- nem). Tak czy inaczej – Dan- rze są pełni energii, adrena- remanem i „dostrzeżenia” ce of the Butterfly bardzo lina buzuje w ich ciałach, muzyki w stylu walki, wy- ładnie i melodyjnie otwie- podnosi się też u publicz- powiedziach i generalnie ra album, ale daje do zrozu- ności. Szybkie dwie i pół zachowaniach pięściarza mienia, że należy utrzymy- minuty z wysamplowany- określanego mianem „The wać uwagę, bo czekają nas mi zdaniami komentatora Greatest”. zrywy i przyspieszenia. o ciosach z obydwu stron. Płyta rozpoczyna się utwo- Gdy pierwszy raz spojrzałem Album przyspieszył i dosta- rem Dance of the Butterfly, na listę utworów, jeszcze nie liśmy wyraźny znak, że hi- czyli oczywistym nawiąza- wiedząc, że motywem prze- storia się rozkręca. niem do jednego z najsłyn- wodnim będzie „Rumble in Strong Coffee to pierwszy niejszych powiedzonek Ale- the Jungle”, pomyślałem, że utwór nawiązujący do spo- go: „Fly like a butterfly, sting utwory Round 1 oraz Round łecznej działalności Alego. like a bee” (pol. „lataj jak 6 będą dotyczyć słynnych Jak rozumiem, tytuł nawią- motyl, żądl jak pszczoła”). walk z Sonnym Listonem, zuje do wypowiedzi o czar- Delikatna melodia przepla- zakończonych w tychże od- nej kawie i porównaniu tana twardym graniem sek- słonach. Ale jednak mowa relacji społecznych w Sta- cji rytmicznej ma zatem tutaj o pierwszej rundzie nach Zjednoczonych: „You symbolizować taniec rin- walki z Foremanem. Muzy- want the best sugar for coo- gowy młodego Muhamma- ka, moim zdaniem, odda- king; it’s the brown sugar. da, przerywany destruk- je początkowe nastawienie The blacker the berry, the cyjnymi, błyskawicznymi i pierwotną taktykę Ale- sweeter the fruit. If I want ciosami. Trochę to jest za- go – runda pierwsza to pró- a strong cup of coffee, I’ll stanawiające, bo w momen- by jego „tańca”, ucieczek take it black. The coffee gets cie walki z Foremanem, Ali przed Foremanem i tra- weak if I integrate it with już dawno nie walczył w ten fianie pojedynczymi cio- white cream” (Najlepszym sposób – był o wiele wolniej- sami. Udawało się świet- cukrem do gotowania jest szy i starszy, o wiele częś- nie i „The Greatest” poczuł brązowy cukier. Im ciem- ciej wdawał się w ringowe się na tyle pewnie, że dwu- niejsza jagoda, tym słod- wojny i długie, wyniszcza- krotnie wyprowadził prawy szy owoc. Jeśli chcę mocną jące zdrowie wymiany cio- prosty bezpośrednio – rzad- kawę, proszę o czarną. Zmie- sów. Między innymi z tego ko zdarza się to na poziomie szana z białą śmietaną robi powodu jeden z najmoc- mistrzowskim, w dodatku się słabsza). Utwór zawiera niej bijących w historii – w pierwszych rundach. Nie- różne wypowiedzi Alego po- JazzPRESS, listopad 2020 |45

równujące czerń i biel i ma- na różnych frontach, ale są ny Stefan Siara Siarzewski jące na celu wzmocnienie też świetne muzycznie. – „jak mus, to mus”), to oso- poczucia własnej wartości Miało być fajnie, miało biście wrzuciłbym ją na ko- w czarnych braciach i sio- być z mocą, i nagle wszyst- niec. Melancholijne zakoń- strach. Muzyka mocno opie- ko zwalnia w utworze Bal- czenia to chleb powszedni ra się teraz na bębnach, one lad for Ali. Kompletnie nie biografii. Sam utwór jest wychodzą na środek sce- rozumiem sensu umiesz- akceptowalny, ale według ny – kroczą tak zdecydowa- czenia wolnej, mdłej bal- mnie w tym momencie na- nie i pewnie, jak mieli kro- lady w środku albumu. rusza rytm albumu. Tym czyć Czarni podczas ery Szczególnie po dwóch dy- razem wysamplowane wy- ruchu na rzecz praw oby- namicznych utworach, gdy powiedzi Alego to charakte- watelskich. Kolejny bardzo już słuchacze wczuli się rystyczne rymowanki przed dobry moment albumu, jak w walkę z Foremanem oraz walką – dowcipnie opisują- do tej pory wszystkie utwo- za pośrednictwem muzy- ce, co Ali zrobi przeciwniko- ry, moim zdaniem, trafiają ki poznali twardy charak- wi (w tym wypadku Joemu w środek tarczy. Wszystkie ter Muhammada Alego. Je- Frazierowi). do tej pory nie tylko oddają śli już koniecznie musi być Wracamy na ring w Kinsza- sens i charakter walk Alego ballada (jak mawiał słyn- sie. Runda szósta – Round 6.

TOP OF THE LIVE

PASMOLIVE PIĄTEK GODZ. 20:00 WWW.RADIOJAZZ.FM

13.11.2020 Cały ten Jazz! LIVE! Piotr Wyleżoł Trio – PROM Kultury Saska Kępa, Warszawa

20.11.2020 Billy Bang – Live At Carlos 1 (1986 r.)

27.11.2020 Cały ten Jazz! LIVE! Piotr Baron Quintet – PROM Kultury Saska Kępa, Warszawa

04.12.2020 Betty Carter – The Audience With Betty Carter (1979 r.) 46| Płyty / Recenzje

Kompozycja, która mogła- cky. W restauracji, ze wzglę- – Round 7 to spokojniejsza by być równie dobrze mo- du na jego kolor skóry, nie kompozycja, perkusja odda- tywem przewodnim filmu obsłużono młodego mistrza je miejsce skrzypcom i for- o jakichś drobnych ulicz- olimpijskiego. Wściekły Ali, tepianowi. Chwila oddechu nych cwaniaczkach. Oso- według opowieści, wyrzucił przed tym, co powoli kibi- biście widzę tutaj cwanego swój medal do rzeki Ohio. com i obserwatorom wyda- Alego, nadal wiszącego na Nie za bardzo rozumiem, je się już nieuniknione. linach i dającego Foremano- jak do tego wydarzenia na- Tarzan skupia się na opo- wi się wystrzelać, prowoku- wiązuje muzyka. Moment wieści Alego o białym jącego go („To nawet nie za- przełomowy w życiu pięś- świecie widzianym oczami bolało! Myślałem, że jesteś ciarza, pomimo żartobliwe- małego czarnego chłopaka. twardzielem! Mocniej, Geo- go sposobu opowiedzenia Wszystko co dobre, jest bia- rge!”) i obserwującego, jak dość smutny i wstydliwy, łe. Nawet w afrykańskiej przeciwnik w szybkim tem- a Ikarai grają dynamiczną, dżungli królem jest biały pie traci siły. Wściekły Fore- może nawet skoczną i we- człowiek – Tarzan. Zresz- man nawet nie podejrzewa, sołą melodię. Słucha się jej tą nie tylko Ali ma prob- co szykuje na niego szczwa- nieźle, ale jak się ona ma do lem z Tarzanem – świę- ny lis Ali. Podobnie, jak po- historii? Czekam na Wasze tej pamięci genialny raper przednia „runda” – utwór pomysły. Sean Price pisał kiedyś na trwa dwie i pół minuty, nie Round 7 trwa dwie minu- Twitterze, że jego matka szuka jakichś zmian at- ty dłużej niż poprzednie ostro komentowała serial mosfery czy tempa. Mamy utwory/fragmenty wal- o „białym chłopaczku, któ- czuć to, co widać było w rin- ki. Być może dlatego, że ry nagle rządzi wszystki- gu. A z kronikarskiego obo- dla słaniającego się na no- mi tubylcami i zwierzęta- wiązku dodam tylko, że gach George’a Foremana mi w dżungli! That’s some na początku rundy Ali tra- czas zaczął płynąć co naj- bullshit!”. Trudno się nie fiał błyskawicznymi lewy- mniej dwa razy wolniej. zgodzić. mi prostymi w zmęczonego Wysamplowany Ali na po- Mamy ósmą rundę. Ali od Foremana, a na jego twa- czątku utworu przekonu- początku prostymi obi- rzy widniała nieporuszona je publiczność, że Foreman, ja głowę Foremana, jedno- pewność siebie. wbrew jego legendzie, wca- cześnie cofając się na liny. We Don’t Serve to opowieść le nie uderza mocno. Ali Zdesperowany Foreman Alego o powrocie z igrzysk w rundzie siódmej wyglą- zbiera siły i wyrzuca wiel- olimpijskich w Rzymie ze da o wiele lepiej od prze- kie proste i sierpy, ale zbyt złotym medalem (przypo- ciwnika, dwa razy próbuje powoli, by zrobić krzyw- minam: w finale Ali, wte- zrywów i mocniejszych ak- dę Alemu. Pierwsze 30 se- dy Cassius Clay, pokonał cji, które mogłyby zakoń- kund utworu buduje napię- naszego Zbigniewa Pietrzy- czyć walkę, ale generalnie cie – to praktycznie tylko kowskiego) do domu, do nadal oszczędza siły. Ika- głos komentatora i perkusja Louisville w stanie Kentu- rai rozgrywają to podobnie w tle. Przez kolejne 50 se- JazzPRESS, listopad 2020 |47 kund smyczki zwielokrot- Album i koncert kończy się na własną rękę z wypo- niają niepewność i pode- utwór I Shook Up the World wiedziami i wydarzeniami, nerwowanie. Komentator – sentymentalny fortepian do których muzyka nawią- mówi, że w wieku 32 lat Ali i groźne smyczki przygry- zuje. nadal świetnie radzi sobie wające Muhammadowi Ale- Na marginesie: często czyta- z 25-letnim mistrzem świa- mu ogłaszającemu światu my w artykułach na temat ta. W tle słyszymy entuzja- swoją wielkość i zmuszają- „Rumble in the Jungle”, że styczną, kibicującą Alemu cemu ekspertów, by nigdy Ali był obijany przez więk- – „Mistrzowi Ludu” publicz- więcej w niego nie wątpili. szość walki i delikatne suge- ność. Po około dwóch mi- A przynajmniej dopóki nie stie, że gdyby nie nokaut, to nutach smyczki cichną, do skończy 50 lat. Tytuł utworu przegrałby walkę. Nic bar- głosu dochodzą bębny, za- nawiązuje jednak do inne- dziej mylnego – w momen- czyna się bijatyka. „30 se- go słynnego momentu – do cie przerwania pojedynku kund do końca ósmej run- triumfu z roku 1964 i pierw- Ali prowadził na kartach dy!”. Powracają smyczki szego zdobycia tytułu mi- wszystkich trzech sędziów, i fortepian, powraca melo- strzowskiego, zwycięstwa od początku męczył Fore- dia. W trzeciej minucie sły- 18-letniego Cassiusa Claya mana mądrymi klincza- szymy odliczanie sędziego nad przerażającym Sonnym mi, prowokował werbalnie – wiemy, co się wydarzyło. Listonem. Wtedy to właś- do wycieńczających ataków Gdy do końca rundy zosta- nie skakał oszalały po rin- w afrykańskim upale i cho- ło 15 sekund, Muhammad gu i krzyczał, że „wstrząsnął ciaż rzeczywiście opierał Ali uwalnia się z lin i wy- światem”. Te słowa, wielo- się o liny i był momentami prowadza efektowną serię krotnie powtarzane, słyszy- pasywny, to zdecydowaną mocnych ciosów na głowę my na koniec. większość ciosów przyjmo- „Big George’a”. Gdy wiel- Chociaż Muhammad prze- wał na gardę lub blokował. kolud padał na ring, teo- latuje przez głośniki dość George Foreman obecnie retycznie Ali mógł zadać szybko i oczekiwałem po przy każdej okazji daje do jeszcze przynajmniej je- hołdzie dla „The Greatest” zrozumienia, jak wielkim den cios, ale patrzył tylko, większego, bardziej rozbu- szacunkiem darzy Muham- jak Foreman kręci się doo- dowanego i dłuższego dzie- mada Alego i jakim zaszczy- koła niego i pada na plecy. ła, to nie ma co narzekać. tem dla niego było dzielenie Sędzia wylicza 10 sekund, Zdecydowanej większości z nim ringu oraz przyjaźń. walka się kończy. Muham- utworów słucha się świet- Ci dwaj tworzyli historię mad Ali, jako drugi pięś- nie, wypowiedzi Alego wy- sportu i wpływali na histo- ciarz w historii, odzyskuje korzystane są umiejętnie – rię świata, wspaniale jest tytuł mistrza świata wagi wspierają muzykę, a często oglądać, z jaką godnością ciężkiej. Owacja publiczno- dodają humoru i dystansu, wspominali po latach swoją ści – tym razem tej koncer- którego czasem jazzowi bra- rywalizację. › towej. „Rozróba w dżungli” kuje. Polecam do wielokrot- dobiegła końca. nego odsłuchu i zapoznania Adam Tkaczyk 48| Płyty / Recenzje

w estetyce muzyki sponta- nia pełnię swych walorów nicznej czy też swobodnej – sytuując się w długiej tra- improwizacji – wszystko dycji muzyki spontanicz- bowiem rozgrywa się nie- nej, która co najmniej od zmiennie tu i teraz w sfe- lat sześćdziesiątych minio- rze subtelnych i nierzad- nego stulecia przekracza- ko dyskretnych interakcji ła kolejne bariery estetycz- między instrumentalista- ne, pozwalając muzykom mi, rozgrywającymi du- na swobodne operowanie Marcelo dos Reis, ety, tria i kwartety w po- możliwościami brzmienio- Valentin Ceccaldi, szukiwaniu optymalnych wymi instrumentów oraz Marco Franco, Luís (czy też satysfakcjonują- śmiałe konstruowanie re- Vicente – Points cych) konfiguracji o głów- lacji między instrumenta- Multikulti Project, 2019 nie brzmieniowym (kolo- listami – odległe zarówno rystyka i sonorystyka) oraz od klasycznego, jak i jazzo- Kolejna odsłona muzycz- rytmicznym charakterze. wego kanonu. Znakomity nej serii Spontaneous Mu- Muzyka, która rodzi się album. Kropka. › sic Tribune wydawanej z tych poszukiwań, jest ka- Dariusz Brzostek konsekwentnie przez Mul- meralna i stonowana, uni- tikulti Project. Tym ra- ka efektownych chwytów zem portugalsko-francuski i solowych popisów, któ- kwartet w składzie Marce- re łatwo przykuwają uwagę lo dos Reis (gitara i gita- publiczności (epatowanie ra preparowana), Valen- hałasem i nagłymi skoka- tin Ceccaldi (wiolonczela), mi dynamiki). Rozwija się Marco Franco (perkusja) dość linearnie, nie unikając i Luís Vicente (trąbka) pre- lirycznych, choć oszczędnie zentuje cztery utwory skrojonych, linii melodycz- o interpunkcyjnych tytu- nych (trąbka Vicente) oraz łach (Exclamation Mark, partii gitary, które muszą Question Mark, Punctua- przywodzić na myśl jazzo- Speedball Trio tion, Endpoint) zarejestro- we korzenie muzyki swo- Gusstaff Records, 2020 wane podczas koncer- bodnie improwizowanej tu w Casa Das Artes Da (inicjalna część Exclamation Pomysł, by wzmocnić Fundação Bissaya Barre- Mark). jazzową ekspresję ener- to w Coimbrze 19 maja 2017 Płyta niewątpliwie wyma- gią muzyki rockowej, opa- roku. Ten koncertowy wy- ga czasu, skupienia i za- trywanej zwykle epiteta- miar nagrań jest oczywi- ufania słuchacza, goto- mi „heavy” lub „hardcore”, ście kluczowy dla specyfi- wego sięgnąć po nią raz nie jest oczywiście nowy. ki materiału utrzymanego i drugi, a wówczas odsła- Bywa też ryzykowny, gdy JazzPRESS, listopad 2020 |49 muzykom brakuje war- trygujące w twórczości wania tematu (co bywa nu- sztatu, wyobraźni lub Speedball Trio, jest jednak żące, nawet jeśli jest on na- zgoła energii i zamiast przede wszystkim zwarta, prawdę chwytliwy). faktycznego „łomotu” do- zamknięta forma poszcze- Nie jest to z pewnością stajemy nieśmiały „łomo- gólnych utworów – każąca płyta przegadana, ale też cik”, grany z troską o to, pamiętać właśnie o (har- nie epatuje słuchacza nie- aby nie naruszyć grani- dcore)rockowym dziedzi- oczekiwanymi eksplozja- cy hałasu. Zdecydowanie ctwie. mi sonorystycznego ha- mogę stwierdzić, że nie Debiutancki album tria łasu, starannie dawkując jest to przypadłość Spee- składa się z siedmiu rozmaite środki ekspresji dball Trio – rosyjskiej gru- względnie krótkich, lecz odpowiednio do rozwoju py, którą tworzą Anton Po- niezwykle dynamicznych każdej z siedmiu muzycz- nomariev, Siergiej Bołotin kompozycji, o starannie nych mikropowieści. Pod i Hassan Mustafin. przemyślanej i kontrolo- tym względem jest to więc Instrumentarium jest tu wanej przez instrumen- album zdecydowanie bliż- kanoniczne – to klasycz- talistów strukturze (par- szy np. niedawnym doko- ny tercet z saksofonem, gi- tie solowe, zmiany tempa naniom Throttle Elevator tarą basową i perkusją, i dynamiki etc.). Nie ozna- Music niż dawnym rady- ale muzyka z pewnością cza to bynajmniej, że mu- kalnym manifestom Pa- przekracza granice jazzo- zycy unikają improwizacji inkillera (jeśli mówimy wego i (heavy)rockowego – wręcz przeciwnie – na- o triach). Prywatnie zaś kanonu, mieszcząc się za- dają im postać bardzo wy- uważam, że sukces tego razem znakomicie w boga- razistych punktów zwrot- typu formacji uzależniony tej już tradycji międzyga- nych w muzycznej narracji jest w znacznym stopniu tunkowych fuzji i kolizji i trzymają w ryzach upły- od jakości sekcji rytmicz- – sięgającej co najmniej wającego czasu, omija- nej – tej zaś z pewnością lat siedemdziesiątych mi- jąc w ten sposób mieli- warto posłuchać. › nionego stulecia. Tym, co zny przegadanych solówek pozostaje szczególnie in- i niekończącego się ogry- Dariusz Brzostek

PLAYLISTA 11/2020 50| Film / Recenzja

z muzykami, które zobaczy- wane wcześniej, nagrane na cie. Film polecam także tym, potrzeby tego filmu, mię- którzy to wszystko już znają, dzy innymi Terence’a Blan- czytali i widzieli. charda z Preservation Hall Realizując pomysł filmu Jazz Band, Dr. Michaela o historii muzyki w Nowym White’a z The Original Li- Orleanie, twórcy podjęli się berty Jazz Band, duetu Aaron wyjątkowo ambitnego wy- i Ivan Neville, Irmy Thomas, zwania, zwłaszcza że mu- The Neville Brothers, The Ra- sieli zmieścić się w ramach diators i Dumpstaphunk. standardowego dokumentu. Współproducentem filmu, Opowiadając zawiłą, liczącą a zarazem narratorem i prze- 300 lat historię miasta i jego wodnikiem po Nowym Orlea- Nowy Orlean: miasto muzyki, pokazując wpły- nie i jego muzyce, jest trębacz muzyki wy kultury francuskiej i hi- jazzowy Terence Blanchard. Up From the Streets: New Orleans The szpańskiej, nakładające się Ten sześciokrotnie nagra- City of Music, reż. Michael Murphy, prod. Terence Blanchard, polska na to tradycje zachodnioa- dzany Grammy muzyk przy- dystrybucja MusiCine, w ramach cyklu frykańskie i karaibskie, siłą szedł na świat właśnie w No- Kino Jazz, polska premiera: 2020. rzeczy musieli podjąć licz- wym Orleanie, a mimo to ne wątki, przybliżyć postacie jak mało kto potrafi obiek- Jeśli do tej pory nie zastana- muzyków i style muzyczne, tywnie spojrzeć na kolebkę wialiście się nad tym, któ- które zasługują na osobne jazzu i bluesa. Wspomina, re miasto jest najważniejsze filmy. Przed obejrzeniem Up że Louisa Armstronga, jak w historii światowej mu- From the Streets: New Orle- i całą muzykę Nowego Orle- zyki, albo macie w tej kwe- ans The City of Music miałem anu, zrozumiał i docenił do- stii jakieś wątpliwości, to spore wątpliwości, czy w tak piero z perspektywy wielkie- zachęcam do poświęcenia ograniczonej formie można go świata, gdy wyjechał na 104 minut na obejrzenie do- przekazać taki szeroki i wie- studia i zrobił karierę w No- kumentu zatytułowane- lowątkowy temat. Po seansie wym Jorku. Oprócz Blan- go Nowy Orlean: miasto mu- mogę śmiało potwierdzić, ze charda o historii i tradycji zyki w reżyserii Michaela twórcom ta sztuka się udała. muzycznej Nowego Orleanu Murphy’ego. Jestem prze- Tym bardziej na uznanie za- opowiadają liczni muzycy, konany, że po seansie wyj- sługuje fakt, że oprócz wa- zarówno pochodzący z tego dziecie olśnieni, poruszeni lorów edukacyjnych film miasta, jak i ci z innych czę- nie tylko wiedzą, nie tylko niesie ze sobą sporą dawkę ści świata, którzy wprost świetną muzyką wkompo- rozrywki, dzięki czemu ca- nie wyobrażają sobie swojej nowaną w obraz, ale tak- łość ogląda się z wyjątkową twórczości bez tego, co na- że pasją i miłością do tego przyjemnością. Wielką war- rodziło się w Nowym Orlea- niesamowitego miasta, jaka tością tej produkcji są na- nie. W filmie wypowiadają bije z licznych wywiadów grania na żywo niepubliko- się między innymi Dr. John, JazzPRESS, listopad 2020 |51

Allen Toussaint, Jon Cleary, servation Hall, przypomina, wielkich muzyków, którzy za- Harry Connick Jr., Branford że kulturalne wpływy z Eu- chwycali się Nowym Orlea- Marsalis, Delfeayo Marsa- ropy (Francja i Hiszpania), nem. Dopiero po latach do- lis, Jason Marsalis, Wynton Afryki i Wysp Karaibskich strzegł to, czego nie było mu Marsalis, PJ Morton, Aaron stworzyły niesamowity tygiel dane dostrzec wcześniej – że Neville, Art Neville, Char- muzyczny, z którego wyło- Satchmo był rewolucjonistą, maine Neville, Ivan Neville, nił się jazz. To była zaledwie i jego muzykę porównał do Robert Plant, Bonnie Raitt, iskra, która rozpaliła ogień, muzyki punk, ale umiejsco- Keith Richards, Sting i Irma by z pełną siłą wybuchnął wionej w innej przestrzeni Thomas. on w latach pięćdziesiątych czasowej. Dokument przedstawia roz- i sześćdziesiątych XX wieku. Wraz twórcami przygląda- wój muzyki Nowego Or- Twórcy filmu w interesujący my się również wpływom leanu w układzie chrono- sposób na tle szerszych prze- artystów Nowego Orleanu logicznym, poczynając od mian społeczno-politycznych na rozwój rhythm’n’bluesa jej zaczątków związanych w Stanach Zjednoczonych i rock’n’rolla, w tym Fatsa Do- z niewolnictwem i cierpie- przedstawiają, jak do tego do- mino, Cosimo Matassy, jego niem Afroamerykanów, któ- szło, prezentując pionierów studia i artystów, którzy tam rzy tworzyli na nowym lą- jazzu, między innymi Jelly’ego nagrywali, a także Allena To- dzie własną muzykę. Tam Roll Mortona, Sidneya Be- ussainta. Temu ostatniemu na Congo Square w XVIII w. cheta oraz Buddy’ego Bolde- poświęcona jest znaczna część ukształtowały się funda- na, ilustrując to archiwalny- dokumentu opowiadająca menty jazzu i bluesa, któ- mi nagraniami, urozmaicając o jego działalności producen- re później wpłynęły na for- wywiadami z żyjącymi spad- ckiej i kompozytorskiej. Zilu- mowanie się rock’n’rolla, kobiercami i kontynuatora- strowane jest to wywiadami soulu, funku i hip-hopu. Jak mi nowoorleańskiej tradycji z nim i z Irmą Thomas, dla przypomina w filmie Wyn- jazzowej. której między innymi kom- ton Marsalis, Nowy Orlean W ten sam sposób z należ- ponował. Pięknym i wzru- już od czasów niewolnictwa ną czcią prezentowana jest szającym momentem są frag- wyróżniał się na tle innych postać Louisa Armstron- menty jego nagrań solo oraz miast, gdyż właśnie tu plan- ga i jego wpływy. Bardzo su- z Irmą Thomas. Przy tej okazji tatorzy zezwolili niewolni- gestywnie brzmi opowieść mogę jedynie wyrazić swoją kom na niedzielne popołu- Terence’a Blancharda, któ- radość, że w końcu ten genial- dniowe muzykowanie na ry wyjeżdżając na studia ny muzyk, mało doceniany Congo Square. Ta odrobina i później fascynując się no- zwłaszcza u nas, pokazany zo- wolności wyzwoliła falę, któ- woczesnym jazzem, z przy- stał w pełnym wymiarze, na rą odczuwamy do dziś w po- mrużeniem oka patrzył na jaki zasługuje. staci muzyki sięgającej ko- twórczość Louisa Armstron- Doceniono w filmie również rzeniami Nowego Orleanu. ga. Przez kilkanaście lat spę- pianistów, bez których trud- Z kolei Ben Jaffe, dyrektor dzonych w Nowym Jorku bez no wyobrazić sobie nowo- słynnej nowoorleańskiej Pre- przekonania słuchał innych orleański muzyczny krajo- 52| Film / Recenzja braz. Przepięknie i ciekawie wych przełożonych na muzy- tach ludzie wracają do swo- zilustrowane zostały posta- kę Nowego Orleanu. Wszyst- ich domów na swoje z góry ci Professora Longhaira, Ja- ko to sprawia, że tradycja ustalone pozycje, które często mesa Bookera i Dr. Johna, któ- muzyki nowoorleańskiej jest odgrodzone są rasistowski- ry też kilkakrotnie pokazuje wciąż tak silna i wpływa na mi uprzedzeniami. To smut- się w roli komentatora. Wiel- siłę miasta i jego mieszkań- ny moment w tym filmie, ale ką przyjemność sprawiły mi ców. Znakomitym przykła- rzucający realistyczne świat- fragmenty poświęcone rodzi- dem jest tu historia huraga- ło na rzeczywistość. nie Neville, The Meters i The nu Katrina, który nawiedził Jest jeszcze jeden moment Neville Brothers, z wywiada- Crescent City w roku 2005. w filmie, kiedy padają słowa mi i nagraniami koncerto- Praktycznie z dnia na dzień Bena Jaffe, do dziś dźwięczą- wymi. Absolutnie najjaśniej- miasto pełne muzyki w każ- ce mi w uszach. Lider Preser- szym punktem w filmie jest dym jego zakątku zamilkło. vation Hall Jazz Band stwier- unikalny duet Aarona Ne- Wydawało się, że powrót do dził, że nie ma nic bardziej villa z synem Ivanem (lide- życia zajmie lata. Nic bardziej przybijającego niż cisza na rem Dumpstaphunk). Ich wy- mylnego. Właśnie moc mu- ulicach, bez muzyki, która konanie utworu A Change Is zyki, jej twórców i wszystkich unosi się w powietrzu Nowe- Gonna Come to perełka, której kochających muzykę spra- go Orleanu od rana do wie- na próżno szukać na płytach. wiły, że życie zaczęło wracać czora. Tak było po huraganie W trakcie tej muzycznej po- szybciej niż komukolwiek Katrina, po którym miasto dróży docieramy także do mogło się wydawać. Najpięk- szybko się podniosło. Auto- współczesnych trendów niejszym tego dowodem jest rzy filmu nie przewidzieli w muzyce Nowego Orleanu. legendarny New Orleans Jazz jednak, że taka sytuacji po- Przedstawiona jest scena hip and Heritage Festival, któ- wróci. Wróciła niespodzie- -hopowa, której wykonaw- ry w roku 2006 zabrzmiał ze wanie i ironicznie w czasie, cy mieli znaczący wpływ na zdwojoną siłą dzięki heroicz- kiedy film miał premierę. powstanie i rozwój tego nur- nej postawie nowoorleańczy- Praktycznie od pół roku no- tu w latach dziewięćdziesią- ków, dla których jest on ele- woorleańskie kluby – w tym tych – między innymi Ma- mentem tożsamości. legendarny Tipitina’s prezen- ster P, Birdman, Mystikal & Nie zabrakło także łyżki towany w filmie – zamknięte Juvenile. Także przy tej oka- dziegciu dorzuconej przez są na głucho z powodu pan- zji podkreślane są korzenie Wyntona Marsalisa i Man- demii. Jestem jednak przeko- tej muzyki, sięgające do po- niego Fresha, którzy podkre- nany, że jak pokazuje historia czątków miasta. ślając, że wydarzenia mu- przedstawiona w tym doku- W filmie często podkreśla- zyczne w Nowym Orleanie mencie, Nowy Orlean i jego na jest niesamowita moc pły- jednoczą wszystkich muzy- muzyka podniosą się znowu, nąca z nierówności społecz- ków i publiczność niezależ- by dalej cieszyć świat swoją nych, które trwają od XVIII w. nie od pochodzenia, narodo- unikalną tradycją. › do dziś, wynikająca z tragedii wości czy też rasy, zwrócili niewolnictwa, napięć raso- jednak uwagę, że po koncer- Piotr Łukasiewicz JazzPRESS, listopad 2020 |53

KONCERTY fot. Lech Basel Lech fot. 54| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy ON LINE

17 ON-LINE listopada GODZ. 19.00

CAŁY TEN JAZZ! LIVE!: JERZY MAŁEK BLACK SHEEP Kwintet w składzie: Jerzy Małek – trąbka, Radek Nowicki – saksofon, Piotr Wy- leżoł – fortepian, Max Mucha – kontrabas oraz Sebastian Frankiewicz – perku- sja, zaprezentuje materiał z ostatniej płyty Jerzego Małka zatytułowanej Black Sheep. Ten ósmy w swojej dyskografii album sam trębacz określa tak: „Fuzja wielu gatunków połączonych ze sobą niczym nieposkromioną improwizacją jazzową. Odrębny kierunek w dotychczasowych poszukiwaniach muzycz- nych”. WIĘCEJ >>

Koncerty w Pałacu Szustra 18 ON-LINE listopada GODZ. 19.00

SALON JAZZOWY: SZYMON BIAŁORUCKI I PRZEMYSŁAW PANKIEWICZ Szymon Białorucki – puzonista, lider autorskiego tria oraz członek zespo- łów Konglomerat Big Band, Paweł Tomaszewski Band i Brass Federacja, wraz z Przemysławem Pankiewiczem – pianistą, kompozytorem, producentem muzycznym, członkiem zespołów Bokeh Acoustic Trio oraz Two I Am, a także wziętym muzykiem sesyjnym, zaprezentują się w duetowej odsłonie kolejne- go koncertu z cyklu Salon Jazzowy, organizowanego w Pałacu Szustra w War- szawie. WIĘCEJ >> JazzPRESS, listopad 2020 |55 ON LINE

21 ON-LINE listopada GODZ. 19.00

HENRYK MIŚKIEWICZ QUINTET, DOROTA MIŚKIEWICZ & MELANIDIS ORCHESTRA Koncert Pocztówki z Rio jest wynikiem brazylijskich fascynacji saksofonisty, kompozytora i aranżera, Henryka Miśkiewicza, który wykorzystując elementy muzyki brazylijskiej, jak rytm samby czy bossa novy, dopisuje do nich frag- menty na klasyczny kwintet smyczkowy i instrumenty dęte. Najwięcej prze- strzeni pozostawia gatunkowi, który jest mu najbliższy, czyli muzyce jazzowej w wykonaniu kwintetu z udziałem Marka Napiórkowskiego, Andrzeja Jago- dzińskiego, Sławomira Kurkiewicza i Łukasza Żyty. WIĘCEJ >>

27 ON-LINE listopada GODZ. 19.00

JORGOS SKOLIAS – 50 LAT NA SCENIE Jorgos Skolias – legenda muzycznej awangardy i alternatywy, wirtuoz woka- lu, traktujący swój głos jako instrument, świętuje w tym roku 50 lat kariery twórczej. Z okazji swoich 70 urodzin zagra jubileuszowy koncert z bliskimi so- bie muzycznymi przyjaciółmi. Na program koncertu składa się pięć występów Jorgosa Skoliasa w duetach z Radosławem Nowakowskim (kongista zespołu Osjan), puzonistą Bronisławem Dużym, pianistą Piotrem Rachoniem, akordeo- nistą Jarosławem Besterem i synem-perkusistą Antonisem Skoliasem (perku- sja, duet Kolos). Koncert zakończy wspólny jam. WIĘCEJ >> 56| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy Jedyne, żywe Nadajemy jazzowe radio JazzPRESS,w Polsce! listopad24/h 2020 |57

PONIEDZIAŁEK WTOREK ŚRODA CZWARTEK PIĄTEK SOBOTA NIEDZIELA 08:30

PORANEK Znak jakości IMiT Znak jakości IMiT Znak jakości IMiT Znak jakości IMiT Znak jakości IMiT

09:00 Jazzowe Pasmo dzienne Jazzowy poranek Pasmo dzienne Jazzowy poranek Pasmo dzienne Redakcja krakowska Redakcja krakowska Redakcja krakowska przedpołudnie 10:30 Cover to cover Cover to cover Cover to cover Cover to cover Cover to cover Rafał Garszczyński Rafał Garszczyński Rafał Garszczyński Rafał Garszczyński Rafał Garszczyński 11:00 Kalendarium Kalendarium Kalendarium Kalendarium Kalendarium koncertowe koncertowe koncertowe koncertowe koncertowe 11:30 Simple songs Co słychać Co słychać Co słychać Co słychać Co słychać Rafał Garszczyński w RadioJAZZ.FM? w RadioJAZZ.FM? w RadioJAZZ.FM? w RadioJAZZ.FM? w RadioJAZZ.FM? powtórka audycji 11:45 Płyta tygodnia Płyta tygodnia Płyta tygodnia Płyta tygodnia Płyta tygodnia Rafał Garszczyński Rafał Garszczyński Rafał Garszczyński Rafał Garszczyński Rafał Garszczyński

12:15 Jazz i nie jazz Kobiety w jazzie Kobiety w jazzie Kobiety w jazzie Kobiety w jazzie Kolory materii Agnieszka Iwanicka- Marek Szerszenowicz Mix utworów Mix utworów Mix utworów Mix utworów –Szczepaniak powtórka audycji powtórka audycji PASMODZIENNE13:00 Jazz czyli blues Z dżezem lżej JazzPRESSjonizm Dzień z... JazzPRESSjonizm Piotr Łukasiewicz Adam Domagała Piotr Wickowski Audycje o Artystach Piotr Wickowski powtórka audycji polskiego jazzu powtórka audycji JazzPRESSjonizm JazzPRESSjonizm 13:30/ Piotr Wickowski Piotr Wickowski /14:00 Przerwa na bluesa DTB Live Aya Al Azab Adam Tkaczyk Środek bluesa JazzPRESSjonizm 14:45 Aya Al Azab Piotr Wickowski Mistrzowie Mistrzowie Mistrzowie Mistrzowie Mistrzowie powtórka audycji powtórka audycji polskiego jazzu polskiego jazzu polskiego jazzu polskiego jazzu polskiego jazzu Rafał Garszczyński Rafał Garszczyński Rafał Garszczyński Rafał Garszczyński Rafał Garszczyński 15:15 Feelin' the blues DTB Live Pasmo dzienne Pasmo dzienne Dzień z... Pasmo dzienne Audycje o Artystach Sławek Turkowski Adam Tkaczyk Redakcja krakowska Redakcja krakowska polskiego jazzu Redakcja krakowska powtórka audycji powtórka audycji 16:00 Return to JazzMovie Jazzowe popołudnie the Jazzroom Andrzej Winiszewski Phil Jones powtórka audycji powtórka audycji 17:00 Kalendarium Kalendarium Kalendarium Kalendarium Kalendarium koncertowe koncertowe koncertowe koncertowe koncertowe Pod prąd 17:30 Cezary Ścibiorski powtórka audycji JazzPRESSjonizm Znak jakości IMiT Znak jakości IMiT Znak jakości IMiT Znak jakości IMiT Znak jakości IMiT Piotr Wickowski powtórka audycji 18:00 Jazz do tańca Simple songs Input-output-putput Dżez-baba-ryba Jazz i nie jazz Twopenny hangover Phil Jones Witold Busz Rafał Garszczyński Tomasz Świtała Piotr Baron Agnieszka Iwanicka- Szczepaniak powtórka audycji 19:00 Jazz kameralny Input-output-putput Jazz kameralny Kolory materii Jazz czyli blues Pod prąd Jazzowy Piotr Wickowski Tomasz Świtała Piotr Wickowski Marek Szerszenowicz Piotr Łukasiewicz Cezary Ścibiorski wieczór powtórka audycji powtórka audycji 20:00 Z dżezem lżej Środek bluesa Return to Jazzowy the Jazzroom Pasmo live Zimnym uchem wieczór Adam Domagała Aya Al Azab Mery Zimny Phil Jones Radio nastrój 21:00 Tomasz Tobin powtórka audycji Twopenny hangover Jazz dla ludzi Kuchnia fusion Phil Jones Mariusz Bogdanowicz Jazzowy wieczór i noc Jakub Gucik Radio nastrój 22:00 Tomasz Tobin AUDYCJEAUTORSKIE Feelin' the blues Sławek Turkowski 23:00 DO USŁYSZENIA! www.radiojazz.fm NOC 58| Koncerty / Relacje fot. Piotr Banasik Piotr fot.

Organicznie vs sonorystycznie

Basia Gagnon Festiwal Jazz Juniors – Kraków, Ośrodek Dokumentacji Sztuki [email protected] Tadeusza Kantora Cricoteka, 2-4 października 2020 r.

Covidowa rzeczywistość nieustan- ją i oczekiwaniem na wydarzenie, nie zaskakuje nas wszystkich co- o którego przebiegu częściowo de- raz to nowymi scenariuszami zna- cydowała epidemia. nych wydarzeń. I tak pierwszego Jazz Juniors, festiwal dedykowany wieczoru Jazz Juniors znalazłam młodym artystom, ma czterdziesto- się w niecodziennej scenerii sali czteroletnią tradycję, a jego kształt teatralnej krakowskiej Cricoteki, ewoluował od formatu konkurso- w towarzystwie zaledwie pięćdzie- wego do innowacyjnej formuły plat- sięciu wielbicieli jazzu, zgodnie formy promującej współczesny pol- z procedurami bezpieczeństwa. At- ski jazz. Startowali tutaj zarówno mosfera oscylowała między nie- tacy weterani, jak Leszek Możdżer, pewnością, entuzjazmem, nadzie- Krzysztof Ścierański, Walk Away, JazzPRESS, listopad 2020 |59 jak i muzycy odpowiadający za siłę go dnia festiwalu, kiedy na scenie pojawił się (po polskiego jazzu młodszych pokoleń skądinąd świetnym duecie lidera i kontrabasisty – Dominik Wania, High Definition, Sławomira Kurkiewicza) Adam Pierończyk Qui- N.S.I. Quartet, Levity, Bartosz Dwo- ntet w składzie: Adam Pierończyk (saksofon so- rak, Paweł Kaczmarczyk, Piotr Pia- pranowy i tenorowy, elektronika), Sławomir Kur- nohooligan Orzechowski i Tomasz kiewicz (kontrabas), Dominik Wania (fortepian, Chyła Quintet. instrumenty klawiszowe, syntezator), Dawid For- W tym roku niełatwego wyzwania tuna (perkusja i instrumenty perkusyjne) oraz DJ organizacji takiego przedsięwzię- Eprom. cia w czasach pandemii podjęto Pozycja artysty rezydenta w żaden sposób nie zdo- się pod artystycznym przewodni- minowała muzycznej materii. Koncert, dla mnie ctwem (podobnie jak w roku ubie- przynajmniej, niezwykle adekwatnie oddał nastro- głym) Adama Pierończyka. I już je ostatnich miesięcy. Nostalgia za utraconą wol- w marcu zadecydował on – nie tyl- nością, niepokój, zgrzyty, jęki i złowrogi dźwięk ko ze względu na logistykę i ogra- nadlatującego helikoptera (DJ Eprom) mieszały się niczenia transportowe – że posta- z liryką nadziei. Kwintet brzmiał jak jednolity or- wi na polskich wykonawców, aby ganizm, szalona lokomotywa pędząca do nieznane- wspierać ich w tak trudnych cza- go celu. Ten wieczór zapamiętam na długo. sach. Dzięki otwartej formule festi- wal zyskał niecodzienną wolność Symbioza dźwięków wyrazu. Pozostałe dwa dni festiwalu powierzone zosta- Entuzjazm i nostalgia ły różnym muzykom – dziewięciu każdego dnia.

fot. Piotr Banasik Pierwszy dzień, prowadzony przez dyrektora artystycznego festiwa- lu i zarazem jego artystę rezyden- ta Adama Pierończyka, wybrzmiał w trzech różnych konfiguracjach: solo, duecie i kwintecie. Są takie koncerty, kiedy czas staje w miej- scu i liczy się tylko symbioza dźwięków i wrażeń – za tym właś- nie tęskniłam przez długie mie- siące. Być może mój entuzjazm jest po części konsekwencją wielomie- sięcznego muzycznego postu, ale tak właśnie się czułam podczas trzeciej części koncertu pierwsze- 60| Koncerty / Relacje

Chodziło o stworzenie wolnej i nieskrępowanej re- go uwagi. Z premedytacją nie chcę gułami przestrzeni do eksperymentów. Zaproszeni wyróżniać żadnej z poszczególnych muzycy spotkali się na próbie dopiero w dniu kon- konfiguracji, od duetu poprzez ter- certu i w wybranych przez siebie konfiguracjach cety, kwintety po nonet, ani chwa- stworzyli na scenie unikalny muzyczny pejzaż. lić poszczególnych artystów za wy- Mimo że gwarancją jakości były nazwiska, któ- bitne solówki, bo takich nie było. re z pewnością są crème de la crème młodego pol- Była za to cudowna atmosfera ot- skiego jazzu, czułam niepewność co do efektu wartości, wzajemnego zaufania, i myślę, że nie byłam w tym odosobniona. Już od komunikacji, symbiozy i kreacji. pierwszych dźwięków widownia odetchnęła z ulgą Każdy dźwięk wywoływał napię- – byliśmy świadkami czegoś fascynującego i godne- cie w oczekiwaniu na następny, jak w rasowym thrillerze. Każdemu artyście po kolei, który współtwo- rzył ten dwugodzinny set, należą się takie same owacje. Jedyne ade- kwatne porównanie, jakie mi przy- chodzi na myśl, to Go: Organic Or- chestra. Artyści sobotniego koncertu zna- komicie zrealizowali założenia or- ganizatorów, kreując różnorodną, fot. Piotr Banasik Piotr fot. JazzPRESS, listopad 2020 |61 fot. Piotr Banasik Piotr fot.

ale spójną fakturę nieprzewidy- młodziutką saksofonistkę Martę Wajdzik, któ- walnych dźwięków, które nie- ra zapadła mi w pamięci kilka lat temu opowieś- ustannie zaskakiwały słuchaczy. cią o tym, jak najszczęśliwsza jest, kiedy uda jej się A zatem, „Organiczna Orkiestra zdążyć na pierwszy autobus do szkoły, żeby jeszcze Drugiego Dnia 44. Festiwalu Jazz przed lekcjami poćwiczyć. Jej muzyczna obecność Juniors” wystąpiła w znamieni- i siła dźwięku na scenie szokowała w porówna- tym składzie: Natalia Kordiak niu z jej fizyczną prezencją, i w żaden sposób nie (wokal), Marta Wajdzik (sakso- ustępowała weteranom sceny. Warto było zwlec fon altowy), Andrzej Święs (kon- się o nieprzyzwoitej porze z łóżka – Marta Waj- trabas), Jakub Paulski (gitara), dzik wypracowała sobie własne unikalne miejsce Rafał Sarnecki (gitara), Alan na (nie tylko) festiwalowej scenie, na równi z po- Wykpisz (kontrabas), Grzegorz zostałymi artystami. Pałka (perkusja), Mateusz Ko- łakowski (fortepian) i Grzegorz Sonoryczna nawałnica Nagórski (puzon). Dla mnie osobiście wisienką na Trzeci dzień festiwalu należał do kolejnej grupy torcie były dwa kontrabasy, któ- polskich jazzmanów, którymi okazali się: Kami- re magicznie wypełniały prze- la Drabek (kontrabas), Kasia Pietrzko (fortepian), strzeń rytmiczną. Miałam nie wy- Marek Napiórkowski (gitara), Jakub Mizeracki różniać, ale muszę wspomnieć (gitara), Mateusz Smoczyński (skrzypce), Kacper 62| Koncerty / Relacje

Smoliński (harmonijka ustna), Max Olszewski tek Prucnal) i klarnetu (Joaquin (perkusja), Bartek Prucnal (saksofon altowy) i jedy- Sosa). Wyśmienity groove całego ny obcokrajowiec z tego grona, który zresztą zdecy- wieczoru zapewniła znakomita dował się zamieszkać w Polsce – Joaquin Martinez sekcja rytmiczna Kamili Drabek Sosa (klarnet, saksofon sopranowy). (kontrabas) i Maxa Olszewskiego Chyba miały tu swój udział nieczyste moce, bo je- (perkusja). śli rzeczywiście spotkali się na scenie Cricoteki Publiczność nagrodziła bardziej en- po raz pierwszy, to podejrzewam, że zdolni są do tuzjastycznymi brawami JJ9 Beta, telepatii. W odróżnieniu od sobotniego koncer- czyli niedzielną wersję festiwalo- tu, niedzielne sety – dziewięć różnych składów od wego nonetu. Na mnie osobiście duetu po nonet – miały o wiele bardziej usyste- większe wrażenie zrobiła sobot- matyzowane formaty poszczególnych utworów, nia wersja JJ9 Alfa – swoją świeżoś- które wykonano, oczywiście jak na wytrawnych cią, otwartością i spontanicznością jazzmanów przystało, profesjonalnie i z polotem. zgodną z zamysłem Adama Pieroń- Szczególne wrażenie na publiczności zrobiła so- czyka. Format festiwalu sprawdził norystyczna nawałnica zatytułowana Nieudany się znakomicie, w moim odczuciu eksperyment Czarodzieja – brawurowa kaskada w drugim dniu bardziej niż w trze- szalonych dźwięków, w których górowały sample cim, ale na pewno było z czego wy- i gitara Jakuba Mizerackiego, niezwykłe dźwię- bierać! Trudny egzamin, jaki przed ki, jakie z harmonijki wydobywał Kacper Smo- festiwalem postawiła pandemia, or- liński, oraz dynamiczny tandem saksofonu (Bar- ganizatorzy zdali na szóstkę. › fot. Piotr Banasik Piotr fot. JazzPRESS, listopad 2020 |63

fot. Yatzek Piotrowski Czekając na szczepionkę

Jazz Jamboree – Warszawa, klub Stodoła, Yatzek Piotrowski 22–25 października 2020 r. (wybrane koncerty) [email protected]

Po letniej odsłonie Warsaw Sum- ograniczać, a może zupełnie odwo- mer Jazz Days– bardzo jazzowej łać? Podjęto decyzję o pozostawie- i bardzo udanej – która miała miej- niu festiwalu we wcześniej zapo- sce tuż po zluzowaniu rygoru sani- wiadanym terminie. A czy była to tarnego wynikającego z epidemii, dobra decyzja? Za wcześnie, by jed- oczekiwania związane z legen- noznacznie odpowiedzieć na takie darnym festiwalem Jazz Jambo- pytanie. ree zostały mocno napompowa- Szybko zmieniająca się sytuacja epi- ne. Przyszedł jednak październik demiczna spowodowała trochę per- i rozpoczęły się komplikacje zwią- turbacji z programem i składami zane z gwałtownie rosnącą licz- muzyków. Wpłynęła też na samą bą zakażeń. COVID-19 dawał o so- organizację koncertów, głównie po- bie coraz wyraźniej znać. Przed przez ograniczenie liczby widzów organizatorami stanął więc karko- do 25 procent pojemności klubu łomny dylemat – utrzymać zapo- Stodoła, działalności miejsc gastro- wiadane wydarzenie czy jednak je nomicznych czy podróżowania. 64| Koncerty / Relacje fot. Yatzek Piotrowski Yatzek fot.

Magicznie Czego zabrakło

Pierwszy dzień zaplanowano jako świętowanie 50-le- Choć następnego dnia niemal od cia życia estradowego Milo Kurtisa. Symbol i piewca rana pojawiały się wątpliwości co do muzyki przede wszystkim etnicznej, szukającej swych szans na doprowadzenie wydarze- korzeni w basenie Morza Śródziemnego, znany z ta- nia do końca, wieczór zaczął się pla- kich legendarnych formacji jak Osjan, zgromadził na nowo od zapowiadanego i mocno ten występ ciekawy i duży zespół. Polskie gwiazdy – Wojciech Waglewski i Leszek Możdżer, zagraniczne – jak Andy Sheppard oraz wielu sprawnych muzyków o mniej znanych nazwiskach, stworzyło mistyczny w swoim charakterze wieczór. Guru ceremonii, gra- jący na wielu instrumentach Milo, w długiej, powłó- czystej białej szacie był inspiratorem muzycznych wy- darzeń na scenie. To był koncert transowych rytmów, medytacji i poczucia wspólnoty. Wieczór trudno uznać za jazzowy – dominował orientalny klimat, show pe- łen był muzyki świata. Z różnych stron globu pocho- dziły melodie, śpiewane pieśni, a także instrumenty, na których grali muzycy. Można ten koncert uznać za podsumowanie jakiegoś etapu w życiu muzyka, który przez większą część życia właśnie to grał. I jak widać – stworzył wokół tego dużą wspólnotę. Zarazem był to dowód na kontynuację tego, co dotychczas robił Kurtis.

Było w tym wieczorze coś magicznego. Piotrowski Yatzek fot. JazzPRESS, listopad 2020 |65

reklamowanego występu pianisty i improwizatora Brada Mehldaua. Samotny fortepian, koncentracja i duża dyscyplina na widowni. Ele- gancka i bardzo wysmakowana pia- nistyka. Program koncentrował się na utworach legendarnych The Be- atles, bardziej od nich energicznie zabrzmiały kompozycje klasyków bebopu. W nich pojawiała się więk- sza energia, może też więcej emocji, których zdecydowanie mi brakowa- ło przy wykonaniach piosenek le- fot. Yatzek Piotrowski gendarnej czwórki z Liverpoolu. Re- pertuar znakomicie dopasowany do baru (ograniczenia w pracy punktów gastrono- bardzo eleganckiej restauracji czy do micznych do dwudziestej pierwszej z powodu sytu- wysmakowanego wieczoru, mnie acji epidemicznej), szykowała się petarda – występ jednak nie przekonał jako rozpoczę- znanego i bardzo popularnego w Polsce perku- cie festiwalowego wieczoru. sjonalisty Mino Cinelu wspieranego tego wieczo- Po krótkiej przerwie, kończącej ra przez znakomitych polskich muzyków – Mar- przy okazji działanie festiwalowego ka Napiórkowskiego i Roberta Kubiszyna. Trzeba sobie jednak powiedzieć, że improwizowany pro- gram wynikający ze zmian wprowadzonych tuż przed wydarzeniem tej rangi zazwyczaj nie jest do- brym pomysłem. Zupełnie czym innym jest spot- kanie muzyków w ramach jam session, a czym in- nym naprędce improwizowany koncert. Rozpoczął Mino Cinelu, wykorzystując swoje bo- gate instrumentarium perkusyjne wsparte elek- troniką, mającą wzbogacić brzmienie i wypeł- nić co nieco brak większego zespołu. Podczas tego dość długiego intro na scenę wywołani zostali Ro- bert Kubiszyn i Marek Napiórkowski. Niestety tej trójce nie udało się tego wieczoru stworzyć na sce- nie zespołu. Czuć było nie tylko brak zgrania, lecz również brak pomysłu na repertuar. Pomimo sta- rań muzyków, w występie trudno było odnaleźć jakąś myśli przewodnią lub zapamiętać konkret-

fot. Yatzek Piotrowski Yatzek fot. ną kompozycję. Nie przesłoniły tego mniej czy 66| Koncerty / Relacje

wieczór. Szkoda tylko, że zabra- kło mocniejszego akcentu, na im- prezie tej rangi co Jazz Jamboree to jednak trochę mało. Z relacjonowania soboty i niedzieli, ze względu na ograniczenia epide- miczne i w trosce o własne bezpie- czeństwo, musiałem zrezygnować, a transmisji on-line nie odnala- złem. Żałuję, bo program wyglądał ciekawie. Zwłaszcza, że po WSJD, w którym występowali wyłącz- nie krajowi wykonawcy, mam bar- fot. Yatzek Piotrowski dzo dobre wspomnienia. Pozosta- bardziej efektowe solówki gitarowe i przywoły- je czekać i wierzyć, że w przyszłym wanie znanych piosenek śpiewanych przez Mino roku, zaszczepieni i bezpieczni, bę- Cinelu. Chyba zabrakło czasu na odpowiednie dziemy mogli bardziej swobodnie przygotowania. Wielka szkoda, bo wszyscy trzej cieszyć się muzyką, a perturbacje muzycy to znakomici instrumentaliści o dużym sanitarne nie będą utrudniać or- dorobku, których stać na wykreowanie świetnego ganizatorom ciężkiej pracy i przy- wydarzenia. gotowania ciekawych i wartościo- Wieczór zakończyła formacja Jazzpospolita, re- wych wydarzeń muzycznych. › aktywowana w zmienionym składzie przez lide- ra i założyciela, basistę Stefana Nowakowskiego. Młodzi muzycy dobrze prezentowali się w par- tiach solowych, na oklaski szczególnie zapraco- wali gitarzysta Łukasz Borowicki i pianista Ja- cek Kita. Byłoby ciekawiej, gdyby zespół wzbogacił swój program o bardziej zróżnicowane kompo- zycje. I to niezależnie od przyjętej stylistyki, pro- gramowo odżegnując się od miana zespołu stric- te jazzowego. Wydaje mi się też, że scena klubowa z bliższym kontaktem z publicznością byłaby bar- dziej inspirująca dla tych muzyków. W tym przy- padku duża i górująca wysoko nad widownią tworzyła nieprzyjemny dystans i ograniczała przepływ energii pomiędzy muzykami a publicz- nością. Przyjemne i poprawne granie tego zespo-

łu spokojnie zakończyło ten piątkowy festiwalowy Piotrowski Yatzek fot. JazzPRESS, listopad 2020 |67 fot. Lech Basel Lech fot.

Żółta strefa jazzu

Festiwal Jazz nad Odrą – Wrocław, Hala Stulecia, Impart, Lech Basel Vertigo, 10–11 października 2020 r. [email protected]

Historia 56. Festiwalu Jazz nad sił zmianę terminu. Zamiast wios- Odrą to historia pełna nieoczeki- ny, tradycyjnej końcówki kwietnia, wanych zmian, zwrotów akcji, nie- mieliśmy czekać do jesieni, do po- spodzianek różnego rodzaju. To hi- czątków października. Rozprze- storia między niebem a piekłem. strzeniając swoje macki na cały Karty rozdawał i Jokerem był nie- świat, zaczął majstrować przy pro- jaki COVID-19. Na początek wymu- gramie festiwalu. Uniemożliwił 68| Koncerty / Relacje przyjazd artystów zagranicznych, w tym tak ocze- nie zapowiadający się program kiwanych zawsze Amerykanów. czterodniowego maratonu zmi- Pochodną jego aktywności były też wymuszenia nimalizowany został do dwóch zmian lokalizacji i programów poszczególnych dni z Konkursem na Indywidu- koncertów. Zamiast wspaniałego Narodowego alność Jazzową, koncertami czte- Forum Muzyki pojawiła się konieczność przeno- rech polskich formacji oraz to- sin do trudnych akustycznie wnętrz Hali Stule- warzyszącą festiwalowi wystawą cia, a finalnie, po redukcji premierowych planów drugiej edycji MK Jazz Foto, kon- Leszka Możdżera, zamiast formacji z Larsem Da- kursu fotograficznego im. Marka nielssonem, Zoharem Fresco i zespołem Holland Karewicza. W końcu niewiele za- Baroque usłyszeliśmy krajowe minimalistycz- brakło do całkowitego odwołania ne trio we wrocławskim Imparcie. Fantastycz- tegorocznej edycji. Ta skomplikowana sytuacja mia- ła jednak także swoje lepsze stro- ny. Nieoczekiwanie dużo więk- sze zainteresowanie wśród fanów jazzu wzbudził konkurs. Zdumio- ny Wojciech Siwek, legendarny świadek wszystkich dotychcza- sowych Jazzów nad Odrą porów- nywał frekwencję do najlepszych lat sześćdziesiątych i siedemdzie- siątych. Najwyraźniej głód kon- certów na żywo był bardzo duży. Młodzi artyści z ośmiu konkur- sowych formacji odpłacili się muzyką na wysokim poziomie wykonawczym i chociaż dosyć pechowo wysłuchałem tylko sześ- ciu z nich – nie potrafiłem wska- zać swojego faworyta. Na szczęś- cie jurorzy sprawdzili uważnie wszystkich uczestników i jako fa- chowcy wiedzieli i słyszeli więcej ode mnie. Posypał się deszcz nagród, a do gro- na zwycięzców Jazzu nad Odrą do- łączyło trio Marcina Patera (wi- fot. Lech Basel brafon) z Mateuszem Szewczykiem JazzPRESS, listopad 2020 |69

(kontrabas, gitara basowa) i Ada- mem Wajdzikiem (perkusja). Nurt koncertów gwiazd przyniósł u mnie bardzo mieszane odczucia. Nigdy nie lubiłem łączenia dwóch tak odległych światów jak jazz i na przykład muzyka klasyczna. Chętnie słucham, ale z osobna. Nie inaczej było i teraz. Kompo- zycja Piotra Wojtasika na zespół jazzowy i głosy (solistka plus chór wrocławskiej synagogi) przyjęta została, co prawda, bardzo ciepło przez festiwalową publiczność, ale do mnie nie dotarła. Długie lata pracuję nad zniesieniem tej mo- jej prywatnej blokady, ciągle jed- nak bez pozytywnych skutków. Tym razem doszedł jeszcze jeden aspekt: stres wokół zmieniających się terminów mojego „występu” na tegorocznym festiwalu. Nie było nawet kameralnego wer- nisażu pokonkursowej wystawy drugiej edycji MK Jazz Foto, ale wyznaczono mnie do ogłoszenia fot. Lech Basel 70| Koncerty / Relacje

nej edycji. Muzycznym, bo nigdy wcześniej na żywo go nie słyszałem, oraz fotograficznym, bo on jedy- ny zainspirował mnie do zdjęć od- miennych od typowego fotoreporta- żu. „Polowanie na Łosia” zapewniło mi sporą dawkę endorfin, na które czekałem przez cały festiwal. Jak pisałem, w tym roku było spo- ro niespodzianek i nowości wokół Jazzu nad Odrą. Jedną z nich było mianowanie wrocławskiego klu- bu Vertigo klubem festiwalowym. fot. Lech Basel Gospodarzem jamów uczyniono jego wyników i wręczenia Grand Prix zwyciężczy- zespół Skicki-Skiuk i był to strzał ni – Urszuli Las. W zasadzie cały mój tegoroczny w dziesiątkę. Grali wyśmienicie udział zdominowany był przez to wydarzenie. Na i przyciągali do siebie spore grono szczęście miałem do pomocy Agnieszkę Sobczyń- młodzieży, a także weteranów, łącz- ską oraz wspominaną Ulę Las i to one mnie ura- nie z dyrektorem artystycznym. towały. Ten wymuszony różnymi okolicz- Ceremonia odbyła się drugiego dnia, tuż po za- nościami eksperyment uważam za kończeniu koncertu formacji Jazz Forum Talents, całkiem udany. dziecka szczecińskiego showcase’u Jazz Forum Pięćdziesiąty szósty Jazz nad Odrą sprzed roku. Znam wszystkich z tej grupy, nie- był wyjątkowo inny, odbywał się jednokrotnie słyszałem w ich macierzystych gru- w cieniu pandemii, miał zupełnie pach, byłem również rok temu w Szczecinie. Mia- inny ciężar gatunkowy, nietypo- łem poważne obawy, czy taki twór sklejony trochę wy program i przebieg. Nie sposób na siłę wybroni się przed wymagającą publicz- go ocenić pod żadnym względem. nością. Zaskoczenie było pełne – całość brzmia- Cudem było, że się odbył, że nie ma ła świeżo i spójnie. Z całą pewnością jest to jedna dziury w jego historii. Chwała za to z udanych inicjatyw i świetna wizytówka grupy całej ekipie organizacyjnej! twórców nowej generacji polskiego jazzu. Oczywi- Byłem jego małą częścią. Słucha- ście sporo było wśród nich laureatów wcześniej- czem, fotografem, kuratorem kon- szych edycji Jazzu nad Odrą. kursu MK Jazz Foto, „wystąpiłem” Koncertową część festiwalu zamknął występ Tria nawet na jego głównej scenie. Wy- Leszka Możdżera z Piotrem Lemańczykiem na kon- gląda na to, że nawet mając prawie trabasie oraz Tomaszem Łosowskim na perkusji. Zu- 70 lat, można robić w życiu coś po pełnie nieoczekiwanie to właśnie perkusista stał się raz pierwszy… I jak tu nie kochać moim podwójnym prywatnym odkryciem tegorocz- jazzu?! › JazzPRESS, listopad 2020 |71 fot. Jarek Wierzbicki Jarek fot.

…o losie, oddaj nam muzykę na żywo, zwróć ją muzykom, którzy bez niej oddychają mniej

Monika Borzym śpiewa stare piosenki – Warszawa, Janusz Falkowski klub SPATiF, 6 września 2020 r. [email protected]

Każdy głos można opisać jako in- padku instrument karmi się oso- strument. Tak nieakademicko, bowością pudła rezonansowego intuicyjnie. Nadać mu osobo- par excellence. Wokalistki to od- wość, nasycić temperamentem, dzielna opowieść, jakby podlega- wymieszać klimatem, skrzywić ły innym wibracjom. Dzisiaj czę- i wyprostować ciszą lub wrza- sto improwizują, czasem same skiem. Opowiedzieć nim histo- robią podkłady, samplują, modu- rię. W przypadku wokalu ważny lują swój instrument. Są samo- jest bardzo osobisty głos człowie- dzielne i nowoczesne. Swobodnie ka, który za nim stoi. W tym przy- i elastycznie zmieniają inspiracje 72| Koncerty / Relacje oraz uważnie dobierają partnerów do wspólnej nie zaktualizować, oczyścić z paty- kreacji. Tu dochodzimy do sedna tematu… Moniki ny, nie tykając elegancji. Borzym. Projekt Starych Piosenek współ- Pierwszy pełny występ live po prawie pół roku dla tworzył z Moniką Borzym jej zac- ćmy koncertowej jak ja, to mocne przeżycie; taka ny „kolaborant” Krzysztof Dys, metamuzyka. Cieszę się, że od razu takie klima- wszechstronny i elastyczny jak nie- tyczne miejsce jak SPATiF i kolejne wcielenie/po- wielu. Doktor fortepianu (wykłada mysł Moniki Borzym, najlepszej wokalistki wśród na Akademii Muzycznej w Pozna- psychoseksuolożek; co najmniej. Materiał, który niu), znany ze współpracy zarów- prezentowała w warszawskim klubie nocno-mu- no z mainstreamowym trębaczem zycznym to efekt, jak sama twierdzi, obsesyjnego Maciejem Fortuną, jak i bardzo słuchania audycji Janka Młynarskiego i fascynacji progresywnym triem LAM (z klar- jego propozycjami z hemarocentrycznych klima- necistą Wacławem Zimplem i ce- tów. Trudno się dziwić, kto nie lubi Hemara, Tuwi- nionym improwizatorem perku- ma czy muzyki Petersburskiego lub Warsa? Oczy- sji Hubertem Zemlerem). Ale dość wiście nieco sentymentalnie to dziś brzmi. Trzeba o tem… SPATiF. jednak uczciwie przyznać, że te rodzime standardy W normalnych warunkach był- dzięki panom Młynarskiemu i Maseckiemu (Jazz by pewnie tłum, a tu kameralnie, Band Młynarski-Masecki) udało się jakoś magicz- covidowo. Przy barze w mig doko- fot. Jarek Wierzbicki Jarek fot. JazzPRESS, listopad 2020 |73 nuję transakcji. Nawet miejsc sie- Następny numer to piosenka aktorska jak złoto. dzących parę do wyboru. Siadam W sam raz na wrocławski PPA. Duża scena, duża strategicznie, na środku z dobrym frajda. W tle ponownie dostrzegalny współudział widokiem na salę. Po pół roku abs- pana Dysa z nowoczesnym operowaniem tempem tynencji to święto, więc chcę dziś i lekką sugestią improwizacyjną. Pokoik na Ho- doświadczyć tego bardziej. W hory- żej to absolutny sztos. Pani Monika opowiedzia- zoncie pikowany aksamit, światła ła to tak odprężająco i swobodnie, że aż wstyd mó��- jakby kabaretowe, wysoka tempe- wić… I to, co zrobiła ze „światem” w ostatnim słowie ratura nie tylko barwowa. Pani Mo- tekstu. Na końcu dźwięku wypracowała tak wie- nika jak zwykle od startu skraca le. Polecam uwadze, bo to warte dosłyszenia. Przy dystans i skrzy dowcipem. Kontakt Warszawo, Moja Warszawo dzięki panu Dysowi po- z publicznością i poczucie humoru czułem się wzruszony, dumny i stąd. To piosenka to jej atuty. Miejsce, artyści, reper- lokalna, ale tak chcę słuchać o moim mieście i żeby tuar, wszystko w konwencji; siedzi. inni myśleli o nim moim przywiązaniem. Senty- Zanim usłyszałem koncert, na kil- mentalny, bez patosu, list miłosny po prostu. Zasi- ka dni uzależniłem się od płyty. Na lone perkusją Michała Bryndala (prywatnie part- pierwszy ogień szlagier nad szla- nera wokalistki) Takie ciało (Borowiecki/Andrus) gierami – Na pierwszy znak (Tu- bez kompleksów mogłoby wkroczyć do Kabaretu wim/Wars); zawsze trudne zderze- Starszych Panów. Wyrafinowana lekkość humo- nie. Czuła artykulacja z radosną ru pana Andrusa zdecydowanie na poziomie pana codą pojedynczych dźwięków daje Przybory. wersji pani Moniki całe morze pio- Jak twierdzi sama Monika Borzym, głos jej się ob- senkowego liryzmu. Zalotny tembr niżył o kwartę (prawie pół oktawy). Słychać, że robi pianina Dysa szanuje konwenans to niebagatelną różnicę i doły pani Moniki aż dud- wykonawczy współczesny auto- nią w przesterach. Tak klasyczny repertuar to dla rom i świadomie podsyca pier- wokalistki raczej erudycyjny poligon niż pokaz wotną, filmowo-musicalową sty- mocy. Ona całość zbudowała na często niegłośnych listykę. W Daj mi tylko jedną noc niuansach. Czasem wystarczył szept, świadoma (Kataszek/Jellin) w pełnej odsło- modulacja głośnością. Czysta elegancja. Klasyk nie poznajemy zmysł dramatycz- w dniu premiery. › ny Moniki Borzym. Dzięki zgrab- nej oprawie aktorskiej, w narracji płynnie splecionej z tekstem, tan- go staje się dotkliwe i namacalne jak z berlińskiego kabaretu lat 20. kuchnia fusion Widać, że rośnie wokalna pewność siebie pani Moniki. Głosem i emo- niedziela 21:00 cją, którą z nim posyła, oddaje pry- zaprasza Jakub Gucik mat opowieści. 74| Rozmowy fot. Kuba Majerczyk Kuba fot. JazzPRESS, listopad 2020 |75

Bernard Maseli to artysta, który wybrał sobie w jazzowym świecie rzadki instrument. Choć spędził lata, opanowując i rozwijając grę na instrumencie akustycznym, swój charaktery- styczny, odmienny język ukształtował, grając na kacie – instrumencie elektronicznym, który – choć wizualnie podobny – wymagał zupełnie innego podejścia i sposobu gry, co postawiło muzyka przed koniecznością przecierania nowych ścieżek i szczególnego kształtowania swo- jej muzycznej indywidualności. Dziś Bernard Maseli to czołowy wibrafonista znany z wielu, także międzynarodowych, składów, poruszających się w bardzo różnych stylistykach. Jest też pedagogiem, który od 32 lat pracuje ze studentami w Instytucie Jazzu w Katowicach. Choć na swoim koncie ma dziesiątki płyt, z własnym, w pełni autorskim albumem zwlekał aż do teraz...

Perkusista, który zatęsknił za melodią

Mery Zimny [email protected]

Mery Zimny: Naszą rozmowę za- twórnia w równie prestiżowej se- cznijmy od rzeczy najświeższych, rii. Jestem z tego powodu ogromnie czyli wydawnictw, których trochę szczęśliwy i dumny, ale też trochę w tym dziwnym, pandemicznym zaskoczony. Pomimo tego, że gram czasie się nazbierało. Najważniej- sporo koncertów, nie pojawiam sze to twój autorski projekt – rzecz się zbyt często w mediach, trochę wyjątkowa z kilku powodów. na własne życzenie, przez co spo- ro tracę. Staram się jednak nadra- Bernard Maseli: Dla mnie to zde- biać, prowadząc własnego Faceboo- cydowanie wyjątkowa rzecz, któ- ka i Instagrama. ra kosztowała mnie dużo pracy. Za- brałem się za to ponad siedem lat To intrygujące. Opowiesz coś wię- temu, teraz materiał jest już goto- cej o samej muzyce? wy, a moja pierwsza autorska pły- ta ukaże się przed końcem roku Jak to bywa przy dużych projek- lub na początku następnego. Nie tach, a ten do takich należy, pew- mogę jeszcze zdradzić szczegółów, ne rzeczy udało się zrealizować ale płytę wydaje prestiżowa wy- bardzo świadomie, inne wydarzy- 76| Rozmowy

ły się niejako samoistnie. Zacznę może od począt- niecznie trzeba wszystko później ku. Kiedyś postanowiłem sobie, że kiedy przekro- publikować? Nie wiem… Wiedzia- czę pięćdziesiątkę, to nagram swoją autorską płytę. łem natomiast, że swoją płytę wy- Wprawdzie mam na swoim koncie pewnie już bli- dam wtedy, kiedy będę przekona- sko setkę albumów, ale wszystko nagrane albo dla ny, że mam coś do powiedzenia i że innych, albo z moimi zespołami, takimi jak The pod wieloma względami będzie to Globetrotters czy MaBaSo. Autorskiej płyty jednak ważne. nie miałem, stąd właśnie myśl, by nagrać ją teraz, póki jestem w pełni sprawny. Gram na instrumen- Jak wyglądała praca nad tym ma- cie, który jest dosyć fizyczny, mówiąc kolokwialnie, teriałem? a więc kwestia wieku i sprawności mocno wpływa na możliwości gry. Jestem w pełni świadomy tego, Korzystając z letniej przerwy na że jeszcze przez kilka lat będą grał na swoim pozio- Akademii Muzycznej w Katowi- mie, później natomiast będzie już coraz trudniej go cach, gdzie uczę, zamknąłem się ze utrzymać. Dlatego właśnie chciałem, by autorska swoimi instrumentami i przez ty- płyta wyszła w momencie, kiedy jestem w stanie dzień siedziałem sam, nagrywając wygrać to wszystko, co mam w głowie. wstępny materiał. Zacząłem to ro- bić z myślą, że tworzę płytę, która Jak długo dojrzewałeś do decyzji nagrania takiej będzie nagrana z sekcją rytmicz- płyty? Kiedy pojawiły się myśli, że to już czas? ną, może jeszcze z gitarą. Przygoto-

Nie pamiętam, kiedy pojawiła się taka myśl, wydaje mi się na- Zbyt wiele albumów powsta- tomiast, że cezura 50 lat to dobry je zupełnie niepotrzebnie. Już czas, by coś takiego zrobić. Decy- zja na pewno narodziła się na- młodzi ludzie, studenci, którzy turalnie. Nie jestem zwolenni- są na początku swojej drogi, kiem wydawania płyt na siłę, po mają na koncie nawet po kilka to tylko, by były. Zbyt wiele al- wydawnictw bumów powstaje zupełnie nie- potrzebnie. Już młodzi ludzie, studenci, którzy są na początku swojej drogi, mają wałem materiał, który zostawiłem na koncie nawet po kilka wydawnictw. Oczywiście potem na ponad miesiąc, uwa- nagrywanie siebie jest potrzebne ze względów edu- żam bowiem, że najlepszym we- kacyjnych, zawsze powtarzam młodym ludziom, że ryfikatorem jakości utworów jest muszą siebie słuchać i wyciągać z tego wnioski. Tyl- czas. Zwykle tak robię, że odkła- ko analiza – zarówno błędów, jak i tego, co wycho- dam nową muzykę, zapominam dzi dobrze – daje informacje na temat tego, gdzie o niej i zajmuję się innymi rzecza- są i co robią. Rozumiem takie nagrania, ale czy ko- mi. Gdy wróciłem do tych nagrań, JazzPRESS, listopad 2020 |77 słuchając ponakładanych na sie- bie ścieżek różnych instrumentów akustycznych (wibrafonu, marim- by, ksylofonu), uderzyła mnie ory- ginalność brzmienia. Pomyślałem, że nie ma sensu nagrywać kolejnej płyty z sekcją, skoro takich jest ty- siące, lepiej zrobić coś, czego nikt w Polsce, a może nawet na świecie, jeszcze nie zrealizował. Postano- wiłem, że filarem każdego z utwo- rów będą instrumenty sztabkowe. Pierwszy, tytułowy, utwór Drifter, zagrany z Markiem Radulim i Bea- tą Przybytek, która śpiewa chórek, to kawałek bez basu (jego funkcję fot. Jarek Wierzbicki pełni marimba basowa). Wszyst- ko gram sam na instrumentach szufladce. Kiedy o tym myślałem, dotarło do mnie akustycznych, a ścieżki rytmicz- również, że współczesny słuchacz rzadko pochy- ne tworzę na kacie. Kiedy się te- la się nad całą płytą. Od 32 lat pracuję z młodymi go słucha, brzmi to jak cały duży ludźmi i obserwuję, czego oraz jak słuchają. Oka- zespół. Z pomocą Marka całą fak- zuje się, że obecnie tworzą oni przede wszystkim turę zbudowaliśmy gitarami i in- playlisty. Stwierdziłem więc, że czemu właściwie strumentami sztabkowymi. Ma- nie miałbym zrobić takiego albumu? Dlatego każdy rek też fantastycznie „sczytał” mój z utworów jest inny, nagrany przez innych wyko- pomysł, dzięki czemu miałem już nawców w innym miejscu, co jest też ziszczeniem swoiste demo, co bardzo ułatwia- mojego marzenia i potwierdzeniem mojej pracy, ło mi przekonanie kolejnych arty- w której głównie staram się udowodnić, że instru- stów do mojej koncepcji. Jestem mu menty sztabkowe nie przynależą tylko i wyłącznie za to ogromnie wdzięczny. do mainstreamu jazzowego czy muzyki klasycz- Kiedy już zaczęliśmy pracować nad nej. One sprawdzają się znakomicie w każdej sytu- materiałem, zdałem sobie sprawę, acji i mam nadzieję, że tym albumem udało mi się że każdy z utworów jest komplet- to udowodnić. Dobitnym przykładem niech będzie nie inny, jednak całościowo ma- rockowa ballada nagrana z udziałem fantastycz- teriał dobrze oddaje moją naturę. nego Grzegorza Skawińskiego, w której typowe ro- Gdyby prześledzić zespoły, w któ- ckowe brzmienie gitary jest obudowane ścieżka- rych grałem, i projekty, które robi- mi marimby, wibrafonu, kalimby, ksylofonu. Mam łem, każdy z nich jest inny, trud- wrażenie, że tego typu rozwiązanie brzmieniowe no mnie umieścić w konkretnej nie pojawiło się dotychczas na naszym rynku mu- 78| Rozmowy

zycznym, przez co ma ono w sobie również duży re grają klawiszowcy lub gitarzyści potencjał edukacyjny. Mam cichą nadzieję, że za- w tej stylistyce. Na moich instru- chęci to młodych adeptów sztuki perkusyjnej do mentach są one ogromnie trudne własnych poszukiwań. technicznie do wykonania, dlate- go ich udane nagranie przyniosło Brzmi intrygująco, jaką zatem playlistę usłyszymy? mi dużo radości i satysfakcji. Poza tym ta płyta jest też szczególna z te- Usłyszymy jedenaście różnych stylistycznie utwo- go powodu, że jest przede wszyst- rów, których spoiwem jest brzmienie moich instru- kim akustyczna, a jak wiadomo, mentów. Jest tutaj fusion, jazz, rock, hip-hop, R&B, niemal wszyscy identyfikują mnie blues i etno. Stworzenie tego materiału wymaga- z instrumentem elektronicznym. ło bardzo dużo pracy, ale przyniosło też dużo ra- dości, bo na przykład w utworze z Kubą Badachem Powiesz coś więcej o gościach, któ- (w piosence R&B) musiałem wykonać charaktery- rych zaprosiłeś do nagrań? styczne dla tego gatunku licki, czyli zagrywki, któ- Tak, sporo ich się nazbierało. Kie- dy nagrywasz tak osobistą płytę, to nie zapraszasz przypadkowych osób, a przyjaciół, ludzi, których znasz i z którymi grasz czy grałeś, których podziwiasz i kochasz. Tak też zrobiłem, w efekcie na tej płycie pojawia się blisko trzydziestu arty- stów. Zaśpiewali Beata Przybytek, Manou Gallo, Rasm Almashan, Ku- ba Badach, Wojtek Myrczek, a ra- powali Andy Ninvalle i Eskaubei. Zagrali natomiast, między inny- mi, Eric Marienthal, Dean Brown, Linley Marthe, Nippy Noya, Amir Gwirtzman, Grzegorz Skawiński, Daniel Šoltis, Janusz Grzywacz, DJ Eprom i wielu innych. Wszystkie te osoby to artyści, z którymi współ- pracowałem i z którymi bardzo się lubimy, dlatego praca z nimi była czystą przyjemnością. Mam poczu- cie, że każdy z nich naprawdę wło-

fot. Kuba Majerczyk Kuba fot. żył w ten projekt swoje serce. Dla- JazzPRESS, listopad 2020 |79 tego jestem szczęśliwy i dumny, że gowany do tego, żeby im podziękować, bo bez nich udało mi się nagrać taką właśnie moja praca właściwie nie miałaby sensu. Wyrazem płytę. Zdaję sobie sprawę, że pew- tej wdzięczności, poza muzyką, będzie też grafika nie nie wszystkim się ona spodoba, zdobiąca wydawnictwo, zaprojektowana przez Ag- że będą zarzuty, że jest za bardzo nieszkę Sobczyńską. eklektyczna albo za mało jazzowa, ale wszystkich nie zadowolę, a pły- Zastanawiam się, jakie to uczucie dla kogoś, kto ma tę tworzyłem przede wszystkim na swoim koncie tysiące koncertów, dziesiątki płyt w zgodzie ze sobą. w różnych składach i jest koncertowym wyjada- Ten album jest dla mnie ważny czem, wydać w końcu to swoje muzyczne dziecko. również dlatego, że mogę nim po- dziękować wszystkim ludziom, Sama radość! Tym bardziej, że wiele dobrych rze- którzy przez cały ten czas mnie czy wyszło zupełnie mimochodem. Nie przypusz- wspierali i wspierają. Jest to nie- czałem na przykład, że na tej płycie będzie cała mo- zwykłe i bardzo sobie to cenię, ja rodzina. Nie planowałem tego. Kiedy nagrywałem że facet, który gra pałeczkami na jeden z utworów, brakowało mi smyczków, mając cymbałkach, ma tak duże wspar- doświadczenie w pracy studyjnej, sam bowiem mik- cie! Dobrym tego przykładem są suję i produkuję płyty, chciałem je nagrać na swo- zespoły, które prowadzę. The Glo- im kacie, dopiero później uświadomiłem sobie, że może to zrobić moja córka, któ- ra jest zawodową skrzypaczką W muzyce improwizowanej, pracującą w filharmonii. Z ko- mimo utraty sił witalnych, wraz lei w czasie, kiedy pisałem tytu- ły do utworów, moja żona była z wiekiem w istocie zyskujesz w Indiach i podsyłała mi zdję- i wypadasz lepiej cia. Oglądając je, zobaczyłem fo- tografię, która dokładnie odda- wała tytuł wydawnictwa. To było betrotters, choć w zasadzie pozba- wprost niesamowite! Postanowiłem wtedy dołączyć wiony wsparcia medialnego, zy- do albumu także fotografie żony. Pierwsza autorska skał status zespołu kultowego. płyta i mam na niej swoją rodzinę! Takich miłych Mieliśmy na przykład trasę, na któ- i szczęśliwych zbiegów okoliczności było wiele, co rej na dwanaście koncertów ludzie umacniało mnie w przekonaniu, że ten projekt mu- powtarzali się na siedmiu. Jeździ- si się udać. Na końcu natomiast zgłosiła się do mnie li za nami, doskonale znali nasze wytwórnia, o której nawet nie marzyłem. utwory, wiedzieli nawet, kiedy się pomyliliśmy! Ci wszyscy ludzie zo- Wspomniałeś o tym, że za jakiś czas nie będziesz stają później z tobą i cię wspierają. już tak sprawny, jeśli chodzi o grę na twoim in- Dlatego czuję się ogromnie zobli- strumencie. Co wtedy? Jak widzisz tę przyszłość? 80| Rozmowy

W muzyce improwizowanej, mimo utraty sił wi- Od lat powtarzam, że jazz niemal talnych, wraz z wiekiem w istocie zyskujesz i wy- wszystkie harmonie i skale przejął padasz lepiej. Masz więcej wiedzy, doświadczeń, z klasyki, to nie był żaden nasz wy- ogrania, co powoduje, że uzyskujesz coraz więk- nalazek. Wnieśliśmy tylko specy- szą pewność osadzenia dźwięku. Poza tym jesteś ficzną pulsację rytmiczną – warto w stanie tworzyć swoją opowieść przy użyciu dużo o tym pamiętać. Dlatego tak mnie mniejszej ilości środków niż wcześniej. Nie zawsze boli, kiedy ludzie skupiają się głów- przecież chodzi o to, żeby grać więcej i szybciej. Kil- nie na harmonii czy fakturze, pod- ka lat temu byłem na koncercie mojego mentora czas gdy najtrudniejszą rzeczą, gdy wibrafonowego Mike’a Mainieriego, który jest już grasz na wibrafonie, a właściwie wiekowym gościem i co oczywiste, nie jest już tak na każdym instrumencie, jest uzy- sprawny, by zagrać rzeczy, które grał kiedyś. Jednak skanie odpowiedniej pulsacji, do- kiedy grał, wyciągał samą esencję z tego, co najlep- brego swingu czy groove’u. Ska- szego ma w sobie, i to była taka emocjonalna pigu- la i akordy to jest to, co słychać na ła, po której człowiek długo dochodził do siebie. Tu- zewnątrz, łatwo to opisać, ale pul- taj nie było potrzebne nic więcej. sacja jest bardzo subtelna, niewie- Przy okazji chciałbym w tym miejscu zwrócić też le osób ma tutaj wstęp i to słyszy, uwagę na to, że często krytycy muzyczni odnoszą ale też nie muszą, ponieważ ciało się głównie do wysokości dźwięków, faktury, kolo- samo reaguje na ten puls. Przykła- ru, a bardzo rzadko do rytmu, a jeśli już, to zazwyczaj pojawia- ją się utarte frazesy, które świad- Jazz niemal wszystkie har- czą o tym, że ci ludzie nie słyszą monie i skale przejął z klasyki, dobrze rytmu. Pamiętam ta- ką sytuację, kiedy nagrywałem to nie był żaden nasz wynalazek jedną z pierwszych płyt grupy Walk Away, od której rozpoczą- łem przygodę z muzyką improwizowaną, miałem dem tego jest publiczność, która ru- nieco ponad 20 lat i w jednym utworze zagrałem sza się czy buja wraz z wykonawca- solo, z którego byłem bardzo zadowolony. Zaraz po mi na sali koncertowej. tym lider Krzysiu Zawadzki powiedział mi, że cał- kiem fajnie to wyszło, tylko strasznie leciałem do Skoro już o Walk Away mowa, przodu, nie mając w ogóle osadzenia dźwięku. Bar- w tym roku zespół ten obchodzi dzo wtedy byłem na niego zły, myślałem nawet, że swoje 35-lecie. Jest on chyba dla mi zazdrości, dlatego tak mówi [śmiech]. Teraz, kie- ciebie wyjątkowy, to w nim za- dy słucham tego nagrania, to się uśmiecham, bo czynałeś i z nim zdobywałeś naj- oczywiście on miał rację, cały czas leciałem tam ważniejsze sceniczne szlify. Tym- do przodu. Wtedy jednak nie słyszałem rytmu tak, czasem pandemia pokrzyżowała jak teraz. To wymaga czasu oraz ogromnej pracy. jubileuszowe plany... JazzPRESS, listopad 2020 |81

Pandemia nie pokrzyżowała nam kolorami? Rzeczywiście byłem i jestem związany jednej rzeczy, otóż Walk Away ma z wieloma składami, z niektórymi trwam do dziś. już gotową płytę. Jest to totalnie Na pewno zespołem, który mnie stworzył i w któ- premierowy program, który nagra- rym zebrałem pierwsze ważne doświadczenia, liśmy po kilkunastu latach prze- a także zacząłem komponować, jest Walk Away. rwy wydawniczej. Uczestniczyłem Z kolei w Young Power po raz pierwszy poczułem w nagraniach prawie wszystkich się częścią tak dużego kolektywu, który – nomen płyt zespołu i muszę z dumą omen – miał nieprawdopodobną siłę. Grałem tyl- stwierdzić, że to jedna z lepszych ko w jego pierwszych dwóch edycjach, ale to by- płyt, jakie stworzyliśmy. Co do jubi- ło wspaniałe doświadczenie. Idąc dalej, mój duet leuszu, mamy nadzieję, że uda nam ze Zbyszkiem Jakubkiem Back In to skład, dzięki się go zrobić w jakimś późniejszym któremu zacząłem się błyskawicznie rozwijać ja- terminie. A jeśli już o tym mowa, ko muzyk obsługujący elektroniczne instrumen- to w tym roku 50-lecie obchodzi też tarium. To była jedna wielka szkoła, którą podczas Laboratorium, w którym spędzi- każdego koncertu dostawałem od Zbyszka. Rozpo- łem kilka lat. Mam nadzieję, że uda czynając wspólną pracę, miałem właściwie jedynie nam się jeszcze spotkać i poświęto- świeżo kupioną elektroniczną wersję wibrafonu, wać także tę rocznicę. ale jeszcze nie umiałem na niej grać. Ten projekt wymagał od nas ogromnej pracy. To było też pierw- Grałeś i grasz w wielu przeróż- sze doświadczenie z tak kameralną formą. Kolej- nych zespołach, sam wspomniałeś nym ważnym składem było Music Painters – trio, o tym, że niełatwo cię zaszuflad- dzięki któremu przestałem być wykonawcą anoni- kować. W jednym z wywiadów mowym. Ten skład zyskał ogromną popularność, stwierdziłeś, że chyba szybko się pamiętam, był taki rok, kiedy zagraliśmy ponad 120 nudzisz, więc potrzebujesz wielu koncertów, czyli praktycznie co trzeci dzień gdzieś bodźców. Z drugiej strony niektóre graliśmy, zawsze niemal przy pełnych salach. z tych kooperacji są bardzo trwa- I choć trio istniało jedynie nieco ponad dwa lata, to łe i długodystansowe, tak jak ta dzięki niemu kojarzono mnie już z nazwiska. z Walk Away. W końcu przyszedł czas na moją pierwszą autor- ską formację – The Globetrotters. Graliśmy przez 13 Teraz już trochę bardziej uważam lat, a pod koniec tej działalności zdarzyła się rzecz na słowa [śmiech]. Chodzi o to, niezwykła. Otóż do swojego stałego składu zapro- że proces tworzenia muzyki na sił mnie gitarzysta Dean Brown, którego poznałem oczach publiczności jest czymś nie- wcześniej jako gościa grupy Walk Away. To było dla prawdopodobnie pięknym i spra- mnie niezwykłe, że w wieku 46 lat, kiedy myślisz, wiającym ogromną przyjemność. że już nic spektakularnego w twoim życiu się nie Jeśli masz prawdziwą potrzebę ro- wydarzy, do zespołu zaprasza cię gość, z którym gra bienia tego, to dlaczego nie miało- pierwsza liga światowego fusion i jazzu! Nagrałem by się to jeszcze mienić wieloma z nimi dwie płyty, zjeździłem wszystkie najwięk- 82| Rozmowy sze kluby jazzowe w Europie i Japonii, o czym na- Poza tym podjąłeś oddzielną współ- wet nie marzyłem! Dzięki Brownowi o mały włos, pracę z DJ-em Epromem. a zagrałbym trasę z Herbiem Hancockiem! De- an pokazał producentowi trasy Herbiego nasze Tak, niestety drugi raz padła nasza wspólne nagrania i okazało się, że potrzebują właś- trasa koncertowa z powodu pan- nie takiej osoby, która będzie w stanie zagrać ba- demii. Projekt jest gotowy, włoży- ckground różnymi symfonicznymi samplami. Ca- liśmy w niego bardzo dużo pracy, ły skład miał być imponujący i kiedy już powstały więc prędzej czy później go zapre- aranżacje poszczególnych utworów, niestety z róż- zentujemy. Jest to dla mnie coś no- nych przyczyn projekt nie doszedł do skutku. Mó- wego, nigdy wcześniej nie grałem wię to po to, by pokazać swoim młodszym kolegom, z DJ-em, do tego tak wybitnym ar- że naprawdę nigdy nie wiesz, co, kiedy i gdzie na tystą, który ma też łatwość impro- ciebie czeka i może się wydarzyć. wizowania. Eproma zaprosiłem też na swoją autorską płytę w jednym Trzeba zawsze mieć się na baczności. Wracając do utworze, który wzniósł na nowy spraw aktualnych, kolejną nowa rzeczą, która nie- poziom, tworząc coś fantastyczne- długo ujrzy światło dzienne, jest płyta MaBaSo go. Nie mogę się doczekać naszego z Kubą Badachem. spotkania na scenie, tym bardziej, że dzięki tej współpracy obaj ma- Zgadza się. Projekt nazywa się nieprzypadko- my szansę dotrzeć do zupełnie no- wo Back to school, ponieważ wszyscy, cała nasza wej publiczności. Eprom znany jest czwórka, czyli ja, Kuba Badach, Michał Barański głównie wśród młodych ludzi, któ- i Daniel Šoltis, znamy się z Wydziału Jazzu i Muzy- rzy interesują się hip-hopem, chcę ki Rozrywkowej w Katowicach. Odbyliśmy już dużą krajową tra- sę, podczas której zarejestrowa- Czasami mam wrażenie, że liśmy wszystkie koncerty i z te- ci goście siedzą mi w głowie go materiału tworzymy płytę, i wiedzą przede mną, co ja chcę na której właściwie każdy utwór jest z innego miasta. Materiał zagrać jest wybuchowy! Niesamowitą przyjemnością jest obserwowa- nie rozwoju tego zespołu, jakości gry, świadomo- więc sprawdzić, jak będzie wyglą- ści muzycznej, elegancji i przepływu myśli między dało moje spotkanie z tymi ludź- tymi ludźmi. Czasami mam wrażenie, że ci goście mi i czy coś zaiskrzy. Ten duet to siedzą mi w głowie i wiedzą przede mną, co ja chcę trudny projekt, jest tu sporo pro- zagrać, tak nieprawdopodobnie szybko reagują. Je- gramowania, przełączeń itd., każ- stem dumny z bycia częścią tego składu i sam z nie- dy koncert jest więc wydarzeniem cierpliwością czekam na wydanie płyty. wysokiego ryzyka. Oprócz samej JazzPRESS, listopad 2020 |83 fot. Jarek Wierzbicki Jarek fot.

gry głowę zajmuje wiele różnych mi, cały czas towarzyszy ci duże poczucie niewy- rzeczy. To duże wyzwanie, ale war- gody. Z drugiej strony bardzo to lubię, to poczucie to podjąć ryzyko, dlatego czekamy prawdziwej przygody. Ostatni koncert solowy gra- na możliwość koncertowania. łem właśnie w Krakowie w lecie i był on jednym z fajniejszych, jakie udało mi się zagrać.Po pierw- Poza tym wszystkim zajmowały cię sze – było to po dłuższym czasie zamknięcia, więc koncerty solowe. Tego lata przed towarzyszył mi głód doznań koncertowych, po koncertem w Krakowie napisałeś, drugie – postanowiłem ten koncert w większo- że to ciągłe wyzwanie, przygoda ści zagrać tak, jak na instrumencie klasycznym, to i nieustanna praca nad sobą. znaczy zrezygnowałem z techniki nakładania wie- lu brzmień, a każdy z utworów oparty był głównie To prawda. W grze solowej chy- na jednym konkretnym brzmieniu. Okazało się to ba najbardziej uciążliwe, przynaj- świetnym krokiem, ponieważ przyczyniło się do mniej dla mnie, jest to, że będąc stworzenia nieprawdopodobnie intymnej i kame- sam, nie dostaję bodźców z otocze- ralnej atmosfery. Dzięki temu poczułem niesamo- nia, nie ma innego muzyka, który witą bliskość z publicznością. Zrobiłem coś takiego podsuwa mi jakąś linię melodycz- po raz pierwszy i na pewno będę do tego wracał. ną, podział rytmiczny czy coś, co mogłoby mnie pchnąć na jakąś no- Wibrafon elektryczny, na którym dosyć wcześnie wą ścieżkę, na którą sam bym być zdecydowałeś się grać, pozwolił ci de facto znaleźć może nie wpadł. Ciężko jest wal- i stworzyć własne brzmienie, zbudować siebie ja- czyć z własnymi przyzwyczajenia- ko artystę o charakterystycznym języku. 84| Rozmowy

Zgadza się, ale też nie ma co ukrywać, że jeżeli znaj- strumentem, który mieli w szkole, dujesz obszar, który jest białą kartą, to dużo łatwiej był sześćdziesięciobasowy akorde- jest zrobić coś pionierskiego. Tak było z moim in- on. Kiedy z nim siedziałem, nie by- strumentem, kiedy zdecydowałem się na zakup ka- ło mnie zza niego kompletnie wi- ta, nie miałem kompletnie żadnych wzorców, nikt dać [śmiech]. Na szczęście miałem na nim nie grał, a jeśli już, to było on traktowany wspaniałego belfra, który widząc jak zabawka. Ja uparłem się, że zrobię z niego peł- moje męczarnie, przeniósł mnie do noprawny instrument. I to się udało, ale kosztowa- klasy perkusji, którą również pro- ło ogrom pracy i trwało wiele lat. Grając na kacie, wadził. Moi rodzice nie byli zbyt musiałem zrezygnować w dużym stopniu z my- zadowoleni, ja natomiast byłem ślenia wibrafonem, gdyż pomimo wizualnych po- szczęśliwy. Jednak po pewnym cza- dobieństw są to dwa zupełnie różne instrumen- sie, jako, że dwa lata gry na akor- ty. Dlatego też musiałem znaleźć nowy sposób gry. deonie zrobiły swoje, stwierdzi- Skupiłem się na tym mocno, analizując swoje partie łem, że choć bębny fajne, to jednak i starając się znaleźć optymalne rozwiązania har- brakuje mi melodii, akordów... Los moniczne, melodyczne i rytmiczne. Po wielu latach chciał, że przypadkiem natknąłem instrument zaczął powoli spełniać moje oczekiwa- się w szkole na wielką skrzynię, nia, a wtedy nie zauważyłem nawet, że faktury in- w której krył się wibrafon. Kiedy strumentu elektronicznego przeniosłem zwrotnie spróbowałem na nim zagrać, kom- na wibrafon akustyczny i marimbę, co sprawiło, że pletnie oszalałem. Tak właśnie zo- brzmię na nich inaczej niż pozostali wibrafoniści. staje się wibrafonistą. W dużej mierze nie gram na przykład typowych Ktoś kiedyś ładnie powiedział, że dla wibrafonistów układów akordowych. W pełni od takiej czysto teoretycznej stro- dotarło to do mnie przy pracy nad najnowszą płytą ny wibrafonista to ideał [śmiech]. Drifter, gdzie przecież zdecydowaną większość par- Jest jednocześnie perkusistą, me- tii gram na instrumentach akustycznych. lodykiem i harmonikiem. Wie- my jednak, że nie jest to łatwy in- Na koniec powiedz, jak to jest, wibrafonista to ta- strument, do tego mało popularny. ki perkusista, który zaczyna tęsknić za harmonią Ale to się zaczyna zmieniać. Pro- i melodią? ducenci muzyczni na całym świe- cie poszukują nowych, „niezgra- To jest pewnie jedna z kilku możliwych opcji. Mo- nych” brzmień. Moje instrumenty ja ścieżka była dosyć prosta. Wychowałem się spełniają te założenia, a są przy w Strzelcach Opolskich, gdzie akordeon był wtedy tym niesamowicie atrakcyjne wi- – nie wiem czy tak jest nadal – instrumentem sza- zualnie podczas działań koncer- lenie popularnym. Moja mama zapragnęła, abym towych, co powoduje, że ich przy- poszedł do szkoły muzycznej i uczył się na nim szłość widzę w jasnych barwach. grać. Bardzo się na początku męczyłem, ponieważ Jestem przekonany, że ich czas do- byłem malutkim dzieckiem, a najmniejszym in- piero nadchodzi. › JazzPRESS, listopad 2020 |85 fot. Karen van Gils van Karen fot.

Philippe Lemm – holenderski perkusista, kompozytor i aranżer od dziesięciu lat mieszkający w Nowym Jorku. Młody gniewny pracujący na swoją pozycję niezwykle ciężko, ale z imponu- jącymi rezultatami. Po New Amsterdam i City Birds jego trio na końcówkę tego roku przygo- towało płytę First Steps, na której trasę promocyjną z powodu pandemii trzeba będzie jeszcze poczekać. Tymczasem Philippe dzieli się swoimi profesjonalnymi doświadczeniami w kwestii organizacji koncertów. Brakuje drogowskazu

Małgorzata Smółka [email protected]

Małgorzata Smółka: Kiedy wiosną tu. Trasa z koncertami w Niderlan- w Europie, a potem w Nowym Jorku dach, Niemczech i w Polsce. Przygo- ogłaszano restrykcje i lockdown, towywana mozolnie, miesiącami. walizki twojego tria były właściwie Może to idiotyczne pytanie, ale co spakowane, a wy gotowi do wylo- w tamtej chwili czułeś? 86| Rozmowy

Philippe Lemm: Pierwsze zostały odwołane koncer- Kiedy skończyłem Konserwato- ty w Stanach. Pod koniec marca otrzymałem pierw- rium w Amsterdamie w 2009 roku, szego maila z klubu w Europie i w ciągu następnych natychmiast wpadłem w wir pra- trzech tygodni było już jasne dla wszystkich, że trasa cy. Dużo grałem, ale niedosyt był się nie odbędzie. Naturalny odruch to zawód, lekka ogromny. Nie do końca bylem za- złość, rozczarowanie. Tylko że to działo się masowo, dowolony z edukacji, którą otrzy- wszyscy, których znalem, zostali dotknięci takimi małem. Poza tym ja dosyć póź- problemami i na początku to chyba trochę pomo- no tę edukację zacząłem – dopiero gło. Nie tylko ja i moje trio znaleźliśmy się w takiej w wieku lat szesnastu. Im więcej sytuacji. Świat jakby się zatrzymał i my wszyscy ra- grałem, tym bardziej chciałem się zem z nim. Potem uzmysłowiłem sobie jeszcze, że lo- uczyć, poznawać. Niestety, miałem ckdown zdarzył się jednak w idealnym momencie. wrażenie, że w Niderlandach nie Gdybyśmy już wylecieli, moglibyśmy mieć problem potrafię znaleźć swojego miejsca, z powrotem do USA i dopiero wtedy zaczęłyby się przestrzeni do dalszego rozwoju. kłopoty. Problemy z wizą, kwarantanną i wszystki- Zbyt dużo mi umknęło przez to, że mi tymi skomplikowanymi procedurami. Mieliśmy tak późno zacząłem grać. Miałem jednak szczęście w tym nieszczęściu. wiele do nadrobienia. Konserwa- torium w Amsterdamie współpra- Jesteś Holendrem, wychowanym i wykształconym cowało ze szkołą w Nowym Jorku również muzycznie, na Nizinach. Jednak od wie- – The Manhattan School of Music, lu lat rezydujesz w Nowym Jorku. Czy to dlatego, że która ma bardzo dobrą reputację. dla muzyków Stany Zjednoczone to nadal ziemia Według mnie mają tam atrakcyjny obiecana jazzu? Jaka była twoja motywacja, żeby program, wyraźną wizję naucza- zrobić ten krok i przenieść się za ocean? nia. Postanowiłem zaryzykować. Cały proces starania się o stypen- fot. Lauren Desberg dium, dofinansowanie był dłu- gi, ale rezultat pomyślny. Nauka tam trwała dwa lata. W tym cza- sie znalazłem całkiem przyzwoi- te mieszkanie, nawiązałem sporo kontaktów, narodziły się przyjaź- nie. Postanowiłem zostać dłużej. Żeby zarobić na ten pobyt, wyje- chałem do Indii w ramach projek- tu szkolnego, gdzie dawałem lekcje muzyki. W Nowym Jorku udawa- ło mi się coraz więcej grać i w pew- nym momencie nie widziałem już jakiegoś konkretnego powodu, dla JazzPRESS, listopad 2020 |87 którego miałbym do Niderlandów przynależność do jednego miejsca. Żyje się w pew- wracać. nym rozkroku. Czasami jest on mniej, a czasami bardziej bolesny. Każdy kto w takiej sytuacji się Przebywasz w Stanach nadal na znalazł, wie dokładnie, o czym mówimy. podstawie wizy, którą musisz co jakiś czas odnawiać? Plan jest taki, aby tutaj zostać. Czy się uda? To nie zależy tylko ode mnie. Przepisy się zmieniają. Ad- Alien with extraordinary ability – ministracja Trumpa jest bardziej niż nieprzewidy- taki jest oficjalny tytuł mojej wi- walna, ale nie ukrywam, że chciałbym tutaj zostać zy! Muszę ją odnawiać co trzy la- na dłużej. ta, związane są z tym koszty i sporo załatwiania. Na razie jednak nie Znasz bardzo dobrze rynek muzyczny w obu kra- miałem z tym większych proble- jach. To, że zostajesz w Stanach, znaczy, że szanse mów. rozwoju, kariery są tam lepsze niż tutaj w Nider- landach? Czyli dom to Nowy Jork? Obie lokalizacje mają swoje wady i zalety. Niderlan- Wydaje mi się, że w dzisiaj mogę dy to mały kraj, gdzie jest sporo naprawdę dobrych nazwać Nowy Jork domem. Czu- muzyków jazzowych. Na pewno można tam zro- je się tutaj naprawdę jak u sie- bić karierę. Czasami zastanawiałem się, czy wyjeż- dżając do szkoły w Stanach, nie przegapiłem jakiejś szansy. Tu- Zbyt dużo mi umknęło przez taj w Nowym Jorku mam wraże- to, że tak późno zacząłem grać. nie, że jest się bliżej rzeczy, które tam nie są możliwe, dostępne. Na Miałem wiele do nadrobienia przykład bardzo wyraźna i sil- na specjalizacja w różnych ga- tunkach muzyki. Choćby odłam bie. To jest moje miejsce. Mimo że R&B, gospel itd. W Niderlandach dobry muzyk po- w pewnym sensie i Niderlandy na- rusza się w każdym stylu na pewnym poziomie, bo dal uważam za swój dom. To takie musi. Takie są wymogi. Tutaj są miejsca tak wyspe- trochę rozdwojenie jaźni. Tam jest cjalizowane, że muzykom w Europie nawet się o ta- moja przeszłość, tutaj, po dziesięciu kich nie śniło. To jest według mnie ogromna zaleta latach, widzę swoją przyszłość. tutejszego rynku muzycznego. Mimo tego, że Króle- stwo Niderlandów jest całkiem urozmaicone kultu- Doskonale rozumiem, o czym mó- rowo, w porównaniu z Nowym Jorkiem to ciągle nic. wisz. Kiedy pomieszka się poza swoim krajem dłuższy czas, nie Porozmawiajmy o twoim triu. Znajduję u was to, jest łatwo z całą pewnością czuć co uwielbiam w muzyce – piękne melodie i har- 88| Rozmowy monie. Do tego inspiracje, które stoją za każdym przyjemność? I tym chcielibyśmy utworem przekazujecie na koncercie tak, że nie się podzielić z publicznością. I cza- sposób nie wciągnąć się w wasze widzenie świata. sami dodać do tego coś od siebie. Czy tak różnorodnie inspirowane kompozycje po- Taki ukłon też w stronę czasami wstawały w waszym przypadku od początku ist- zapomnianych już melodii. Kiedy nienia grupy? Brad Mehldau gra Blackbird, my- ślę sobie zawsze: jaki to wspaniały Moje trio to oprócz mnie Jeff Koch na basie i Angelo kawałek! Dobrze, że został przypo- Di Loreto na fortepianie. Czasami rzeczywiście zda- mniany. Mam nadzieję, że z naszy- rzy się coś i nagle, zupełnie spontanicznie, powsta- mi aranżacjami, na przykład Dust je z tego numer. Czasami trwa to dłużej. Czasami In The Wind zespołu Kansas, jest dopiero po dłuższym czasie dochodzimy do kon- tak samo. Że komuś przypomni- kluzji, co miało wpływ na takie czy inne rozwiązanie muzycz- ne. Dla mnie komponowanie to Tutaj są miejsca tak wyspe- przede wszystkim refleksja nad cjalizowane, że muzykom w Eu- zdarzeniami z mojego życia. Pró- ba usystematyzowania pewnych ropie nawet się o takich nie śniło emocji, odczuć, nadania kształ- tu temu, co niezrozumiałe dla mnie samego. Albo dedykacja. Utożsamienie pew- my, jakie to jest piękne. A może nych melodii z kimś bardzo konkretnym. Z wielu ktoś usłyszy to po raz pierwszy i ze- różnych przyczyn. Proces twórczy jest nadal czymś chce sięgnąć do oryginału? Grając zupełnie fascynującym i niezwykle różnorodnym. jazz, bardzo często gramy właśnie covery. Jednak każdy zespół zagra Są takie kompozycje, utwory, które zawsze za- Autumn Leaves inaczej. I z każdej działają – Scarborough Fair, Don’t Give Up. Nie ma takiej interpretacji można wyciąg- koncertu, żeby publiczność nie zareagowała ży- nąć pewien smaczek, charaktery- wiołowo, kiedy zaczynacie to grać. Covery są po- styczny dla danej formacji. Nie ma wszechne, a mimo to czasami myślę, że to dosyć też nic złego w założeniu, żeby grać niebezpieczny teren. Ryzykowne jest przebudo- tylko własne kompozycje. Dla mnie wanie utworu, który sam w sobie jest idealny, jest jednak zawsze było ważne korzy- pewną ikoną. I nadal nie wiem, czy robienie te- stanie z dorobku muzycznego in- go jest tanim trickiem dla zdobycia przychylności nych. Na swój sposób oczywiście. publiczności, czy wynika właśnie z wielkiej odwa- Kiedy usłyszałem płytę In A Dream gi i gotowości wystawienia się na krytykę. amerykańskiej wokalistki Gret- chen Parlato, nie miałem pojęcia, Dla nas punktem wyjścia jest zawsze pytanie, co że to covery! Dla mnie to było od- nam się podoba. Co nas porusza? Co nam sprawia krycie podwójne. JazzPRESS, listopad 2020 |89

Co ciekawe, gramy w klubach dla Niby nie można generalizować, ale… Gdybyśmy zro- publiczności, której średnia wieku bili przegląd publiczności takiego festiwalu jak to czterdzieści plus. Taka specyfika. North Sea Jazz w Rotterdamie, to okazałoby się, że I te nasze wersje, zinterpretowane przyszli głównie ludzie, których widuje się w ta- przez trio, to są często utwory ich kich klubach jak Bimhuis czy LantarenVenster na młodości. To sprawia, że powstaje regularnych koncertach jazzowych. Mimo atrak- szczególna więź między nami i na- cyjnego programu i baaaardzo niskich ukłonów szymi słuchaczami. Bo przecież w stronę świata popu, publiczności młodzieżowej w ostateczności gramy dla publicz- przybyła znikoma garstka. ności, a nie dla siebie. Trzeba zna- Jedna strona medalu to koszty. Akurat w tym przy- leźć ten delikatny balans, złoty śro- padku raczej spore i może też stąd ta niedostęp- dek. Jak sprowokować do myślenia, ność? Może problem tkwi w tym, że gramy muzykę ale zupełnie nie zmęczyć? Można instrumentalną? Nie ma tutaj jakiegoś drogowska- grać przez półtorej godziny bardzo zu w postaci tekstu, który precyzuje, konkretyzuje, skomplikowane harmonie w naj- co powinno się czuć, jak rozumieć, słuchając dane- dziwniejszych, różnorodnych ryt- go utworu. Kiedy patrzę w muzeum na coś abstrak- mach, ale czy naprawdę o to cho- cyjnego, też chciałbym do tego jakiś kontekst, wy- dzi? Żeby zamęczyć publiczność tłumaczenie, bo trudno mi to zrozumieć. Kiedy trudnościami w imię nowator- idziemy do ekskluzywnej restauracji, kucharz czę- stwa? Nie wiem. Każdy musi sobie sto opowiada, na co zwrócić uwagę, z czym najle- na to odpowiedzieć sam. piej danie połączyć, jeśli chodzi o wino na przy- kład, i dlaczego. Smak ocenimy sami dla siebie, ale Powiedziałeś, że wiek publiczności chyba jemy wtedy jakoś bardziej świadomie. to raczej czterdzieści plus. Czy tyl- Z drugiej strony – czy nie najważniejsze są emocje, ko na waszych koncertach, czy we- które jakiś obraz czy melodia wywołuje? I każdy dług ciebie ogólnie na koncertach jazzowych jest taka tendencja? fot. Raymond Hagans

Mam wrażenie, że tak jest w ogó- le w przypadku jazzu. Koncertuje się dla starszej publiczności i stu- dentów konserwatoriów. I to jest ogromne wyzwanie.

To niepokojące, co mówisz. Czyżby przekonanie, stereotyp, że jazz jest za trudny dla niewykształcone- go, nieosłuchanego słuchacza, był prawdziwy? 90| Rozmowy

człowieka krok milowy. A ja mam coraz częściej potrzebę posiadania naprawdę własnego kąta. Nie koń-

fot. Karen van Gils van Karen fot. czy się jednak tylko na rozmyśla- niu o życiu… Z triem przygotowu- jemy wydanie kolejnej, trzeciej już płyty. Wszystko zależy od sytuacji pandemicznej, ale my jesteśmy go- towi. Wykorzystałem ten czas, aby stwo- rzyć coś w rodzaju kursu o tym, jak organizować trasę koncertową. Mam w tym już sporo doświadcze- nia i pomyślałem, że mogę się tym podzielić z kimś, kto na przykład dopiero zaczyna lub sobie zupełnie nie radzi z tą częścią życia muzycz- nego. Chciałbym stworzyć coś bar- dzo konkretnego i mam już nawet kilka szkół, które są takim produk- tem zainteresowane. powinien sam zadecydować za siebie i dla siebie? Podzielność uwagi, koncentracja w dzisiejszych Jesteś na to gotowy? Aby już wy- czasach jest, mam wrażenie, coraz mniejsza. I to też korzystać to doświadczenie aż tak trzeba brać pod uwagę. komercyjnie, jako gotowy produkt wysokiej jakości? To ostatnie stwierdzenie akurat może być tema- tem na rozprawę habilitacyjną! Ale wróćmy do Pierwsze reakcje osób, które z mo- twojej twórczości. Gdzie z nią obecnie się znajdu- ich materiałów How to book a tour jesz? Jaką masz wizję siebie jako człowieka, muzy- korzystały, są bardzo pozytywne. ka i kompozytora? Działasz według jakiegoś kon- Prowadzę rozmowy ze szkołami kretnego planu? również w Niderlandach. Wyda- je mi się, że mam coś bardzo po- Muzyka jest moim życiem. Dwadzieścia cztery go- żytecznego do zaproponowania. dziny na dobę, dwanaście miesięcy w roku. To Są oczywiście tour managerowie, prawda. Przez lockdown miałem czas, żeby trochę którzy dzielą się swoimi doświad- się zatrzymać i pomyśleć. Są takie zwyczajne, nie- czeniami, ale często są to osoby muzyczne marzenia, jak na przykład kupienie tu- pracujące z gwiazdami. Organizo- taj własnego mieszkania. To jest w życiu każdego wać trasę Beyoncé to nie to samo, JazzPRESS, listopad 2020 |91 co początkującego tria jazzowe- nej różdżki wszystko zacznie działać i zabraknie go. To dwa zupełnie różne światy. dat w kalendarzu, aby wszędzie zagrać! Na pew- Przez ostatnie dziesięć lat organi- no nie. Wydaje mi się jednak, że taki przewod- zowałem trasy z różnymi zespoła- nik jest naprawdę potrzebny. To tak jak z nagry- mi muzycznymi i czuję się gotowy waniem płyt. Każdy kończąc szkołę – albo nawet do usystematyzowania tej wiedzy jeszcze w szkole – wie mniej więcej, co trzeba zro- i do podzielenia się nią z innymi. bić, aby nagrać płytę. To droga od procesu twórcze- Tym bardziej, że nadal w szkołach go – komponowania, aranżacji do fizycznego rezul- muzycznych, konserwatoriach, ta tatu w postaci krążka. Jeśli udało ci się to zrobić, to część bycia muzykiem jest pomija- znaczy, że masz w sobie cechy osobowości umożli- na, niedoceniana. A przecież każdy wiające przeprowadzenie projektu. Od początku do z nas muzyków wie, jakie to istot- końca. A przecież organizowanie trasy to taki pro- jekt. Tylko zamiast płyty efek- tem końcowym jest koncert. Trzeba znaleźć ten delikatny Zgadzam się, że to nie jest zajęcie balans, złoty środek. Jak spro- dla każdego. Rzeczywiście trze- ba tutaj wykazać się specyficzny- wokować do myślenia, ale zu- mi cechami osobowościowymi. pełnie nie zmęczyć? Uważam jednak, że każdy mu- zyk powinien tego spróbować. I nawet jeśli po zrobieniu jednej ne, ważne i konieczne w naszym czy dwóch tras stwierdzimy, że to naprawdę nie jest życiu. Czasami łapię się na tym, że dla nas, to i tak wypracowaliśmy pewną umiejęt- nie mogę uwierzyć w to, że mnie ność, którą można wykorzystać kiedyś, przy czymś nikt nigdy tego nie uczył. Jak to zupełnie innym. Zawsze warto spróbować. Szcze- możliwe? gólnie w sytuacji, kiedy nie lubi się być zależnym od osób trzecich. I tylko czekać, aż ktoś zadzwoni Grałeś w Blue Note w Nowym Jor- z propozycją. I jeszcze jedna sprawa. Organizowa- ku, u Ronniego Scotta w Londynie – nie tras dla mojego tria sprawiło, że stałem się lep- to wystarczająco uwiarygadnia cię szym członkiem zespołu, bardziej sidemanem. Po- w tej kwestii. To twoje doświadcze- nieważ wiem, jak to jest być odpowiedzialnym za nia, praktyka, a nie wiedza książ- wszystko, nie przychodzi mi do głowy marudze- kowa. Nie wszyscy się do tego na- nie czy dąsanie się, że gdzieś w drodze mam dzielić dają, niektórzy muzycy nawet nie z kimś pokój, a chciałoby się mieć prywatność i je- próbują się tym zajmować… dynkę. Jeśli jednak muzyk zdecyduje się na skorzy- stanie z biura managerskiego organizującego trasy Ten kurs nie jest jakimś magicz- czy pojedyncze koncerty, to nadal uważam, że po- nym przewodnikiem, dzięki które- winien przynajmniej raz czy dwa spróbować zro- mu jak za pociągnięciem magicz- bić to samemu. Dzięki temu można mieć bardziej 92| Rozmowy konkretne oczekiwania od takiego biura. Bo zna- Postscriptum my mechanizmy działania tego procesu. Kiedy zapis rozmowy z Philippem Czyli w szkołach powinno się uczyć nie tylko rze- Lemmem był już gotowy do pub- miosła, ale i biznesowej otoczki zawodu muzyka? likacji w JazzPRESSie, 20 paździer- Dużo się o tym mówi, ale nie widać, żeby szkol- nika dotarła do mnie wiadomość nictwo muzyczne powszechnie zmierzało w tym o śmierci Angelo Di Loreto, piani- kierunku. sty, kompozytora i aranżera w triu Philippe Lemma. Nie zapominajmy, że w naszych szkołach większość Lemm nazwał go artystą komplet- nauczycieli to muzycy poprzednich generacji, przy- nym, z krwi i kości. Jego talentu zwyczajeni do zupełnie innego przemysłu muzycz- nie da się określić zwykłymi sło- nego. To był inny świat i inne mechanizmy działal- wami. Kto słyszał jego kompozy- ności sceny jazzowej. Nie sądzę na przykład, żeby cje, to, jak mówił, jak grał, wie do- wielu z nich wiedziało, jak używać szablonów e-ma- kładnie, co mam na myśli. Pod ilowych. Chcę wysłać podobnego maila do wszyst- znakiem zapytania stanęło wie- kich klubów jazzowych we Francji, ale w każdym le planów, o których jeszcze nie- chciałbym oczywiście mieć nazwę i miejsce oraz dawno rozmawialiśmy tak beztro- nazwisko specyficzne do danego miejsca. Można to sko z Philippe. Teraz brakuje nam zrobić szybko i sprawnie. Niestety, tego nie uczy się słów. Została muzyka. w konserwatorium, a jakie to ułatwienie! Jest tyle Żegnaj Angelo. › nowoczesnych narzędzi, których nauczyciele po pro- stu nie znają, bo nigdy nie musieli ich używać. Do tego specyfika rynku muzycznego w Niderlandach jest taka, że wielu ze starszych muzyków nigdy nie zagrało trasy bez subsydiów państwa! Subsydia były stałą częścią ich dochodów. A jak wiadomo, obecnie to jest naprawdę luksus i zabierając się za organiza- cje życia muzycznego, trzeba o czymś takim po pro- stu zapomnieć. Jeśli się przydarzy, to może pomóc, ale jako taki bonus.

W planach masz teraz trasy związane z nową pły- tą – w Stanach, Niemczech i Niderlandach oraz Polsce. Są przekładane na przyszły rok. Myślisz, że dojdą do skutku? Uda się je zorganizować?

Jestem wiecznym, niepoprawnym optymistą. Nie

ma innej opcji. Musi się udać! › Andruch Igor fot. JazzPRESS, listopad 2020 |93 projekt: Agnieszka Sobczyńska Agnieszka projekt:

Rafał Sarnecki – wykształcenie muzyczne odebrał między innymi w Stanach Zjednoczonych, gdzie spędził 13 lat. Jako magister fizyki często słyszy, że za dużo myśli i komplikuje swoje utwory, choć sam twierdzi, że robi wszystko, aby maksymalnie uprościć melodię. Pochodzący z jego najnowszej płyty Hydrodynamics nawiązuje do fizyki ruchu płynów. Czasem trzeba przesadzić Cały ten jazz! MEET! – Rafał Sarnecki

Jerzy Szczerbakow [email protected]

Jerzy Szczerbakow: Twoja eduka- Rafał Sarnecki: Miałem oko- cja odbywała się w dwóch zupeł- ło trzech godzin codziennie, żeby nie różnych nurtach naukowych ćwiczyć. I dobrze wykorzystywa- – z jednej strony była fizyka, wie- łem ten czas. Zdarza mi się myśleć, dza ścisła, a z drugiej instrument, że gdybym mógł te pięć lat poświę- który – zwłaszcza, jeśli gra się na cić tylko na muzykę, byłbym dzi- nim muzykę tak wymagającą jak siaj dużo dalej. Ale z drugiej strony, jazz – wymaga ciągłej praktyki. spróbowałem w życiu czegoś inne- Jak ci się udawało łączyć te dwie go. Co prawda, nigdy nie byłem fi- sfery? zykiem, a jedynie studentem fizy- 94| Rozmowy ki, ale poznałem trochę tamto środowisko i mogę się, że linia melodyczna zmienia powiedzieć, że wybierając muzykę, podjąłem świa- się od tego i ma trochę inny cha- domą decyzję. rakter – niby jest poprawna, ale już Bo kiedy ma się 20 lat, granie jazzu na gitarze to naj- nie wyraża tych emocji, które wy- bardziej szpanerska rzecz, jaką można robić. Jeździ razić bym chciał. Więc zmieniam się do różnych miast, zarabia się pieniądze, których jakiś akord. I tak powstaje wspo- nasi koledzy jeszcze nie mają, gra się muzykę, któ��- mniany układ równań, za pomocą rą się kocha – i to jest wspaniałe. Ale nadejście 30. którego szukam odpowiedzi na py- roku życia to taki moment, w którym nasi koledzy tanie, jak to zrobić, żeby ta melodia zaczynają zarabiać coraz większe pieniądze i mają wciąż, mówiąc górnolotnie, wyra- coraz wyższe stanowiska w firmach. Wielu muzy- żała moje uczucia, a jednocześnie ków jest wtedy w rozterce. Ja tego typu rozterek nie żeby nie powstawały jakieś dziw- mam, gdyż spróbowałem działalności w innej dzie- ne współbrzmienia niepasujące do dzinie i świadomie zdecydowałem, że wolę zostać reszty i odciągające słuchacza od muzykiem. głównej myśli utworu.

A co daje ci łączenie tych dwóch dziedzin? Wszystko musi być dopasowane. A gdzie w tym jest serducho? Z przymrużeniem oka mówię, że muzyka zaspo- kaja moje zainteresowania matematyczne. Kom- Serducho to ta melodia – chodzi ponowanie muzyki jest jak układ równań z kilko- o to, żeby rzeczywiście mnie wy- ma niewiadomymi. Kiedy zaczynam komponować rażała. I tego nie mogę zepsuć. Nie i mam pomysł – na przykład nałożenie linii ba- chcę pisać muzyki, która się zgadza, su na jakieś akordy – ale on nie działa, bo są jakieś ale nie wyraża mnie – to w ogóle współbrzmienia, które nie bardzo pasują, zamie- nie wchodzi w grę. Cały urok po- niam dźwięk w basie i sprawdzam. Czasem zdarza lega na tym, żeby te wszystkie ele- menty były mną, a przy okazji żeby fot. Piotr Gruchała jeszcze do siebie pasowały. Mate- matyka jest na końcu.

A co u ciebie powstaje pierwsze: melodia, harmonia czy podział?

Melodia, ale bardzo szybko po niej harmonia. Choć właściwie naj- pierw powstaje koncepcja utworu. Bo gdybym tak myślał, że napiszę melodię, a potem akordy, to w kół- ko pisałbym bardzo podobną mu- JazzPRESS, listopad 2020 |95 zykę. W pewnym momencie zde- to brzmienie jest bardzo ważne. Rytm występuje cydowałem więc, że zanim zacznę w różnych dziedzinach sztuki: w malarstwie, w ar- komponować, lepiej wymyślę sobie chitekturze. Oznacza coś, co się powtarza. Czasem koncepcję i stworzę coś, dzięki cze- za bardzo koncentrujemy się na tym, jak precyzyj- mu ta nowa kompozycja wykorzy- nie się powtarza, a za mało na tym, co się powta- sta pomysły na nowe rejestry czy rza. Jeśli basista ma niezbyt rytmiczne brzmienie, współbrzmienia, które chodziły mi to bez względu na to, jak precyzyjnie będzie je po- po głowie już od jakiegoś czasu. wtarzał, rytmu w jego graniu i tak nie będzie.

Nie następuje u ciebie etap prostej Ty chyba wolisz pracować z kontrabasistami? melodii? Tak, chociaż utwory, które na- pisałem ostatnio, bardzo dobrze Muzyka zaspokaja moje za- sprawdziły mi się też z basem interesowania matematyczne. elektrycznym. Grałem swoją Komponowanie muzyki jest jak muzykę w Chinach, gdzie aku- układ równań z kilkoma niewia- rat nie dało się dowieźć kontra- basu, z basówką, a i tak było bar- domymi dzo przyjemnie.

Nie, u mnie od początku następuje No właśnie, wielokrotnie koncertowałeś w Chi- etap skomplikowanej melodii i ro- nach. Jaki jest odbiór twojej muzyki w tym kraju? bię wszystko, co możliwe, żeby ją uprościć. Ten odbiór zależy oczywiście od tego, gdzie gram – czy w mniejszych, czy w większych ośrodkach. Kiedyś rozmawialiśmy o znacze- Zmienia się też z biegiem czasu. Kiedy byłem niu basistów w zespole. Odnio- w Chinach po raz pierwszy, w 2013 roku, muzyka ta słem wtedy wrażenie, że dla cie- była dla ludzi bardzo zaskakująca. Czułem, że było bie ich rola jest bardzo ważna. Co to coś, czego nigdy nie słyszeli. Teraz, kiedy tak wie- u nich cenisz? lu Chińczyków wraca ze studiów w Stanach do Pe- kinu i gra podobną stylistycznie muzykę, ten efekt Brzmienie. zaskoczenia nie jest już tak silny. W małych mia- stach, poniżej sześciu milionów mieszkańców, zda- Nie time, nie groove? rza się, że ludzie przychodzą na nasze koncerty tyl- ko dlatego, że przyjechali obcokrajowcy i może być Te elementy również, ale brzmie- ciekawie. Jeśli rzecz dzieje się w sali koncertowej, nie to pierwsza rzecz, jaka przy- to patrzą na to bardzo rozradowani, przyjmują to chodzi mi do głowy. Uważam, że bardzo ciepło. Gorzej jest w klubach, bo w klubie nawet kiedy mówimy o rytmie, ludzie nie rozumieją, że jest to koncert i nie po- 96| Rozmowy winno się rozmawiać. Znajomi, którzy mieszkają Było to jednak trochę oderwane w Chinach, mają swoje tricki: zachęcają do klaska- od rzeczywistości. Ci wszyscy stu- nia, głośno zapowiadają utwory. Publiczność stric- denci, pochodzący z różnych miast te jazzowa jest w dużych miastach. Nie jest ona du- w Stanach, przyjeżdżali na stu- ża, ale zdarza się, że ktoś podchodzi i mówi mi na dia do Nowego Jorku, za wszystko przykład: „Mam pana pierwszą i drugą płytę, ale płacili ich rodzice, a ich życie było nie mam jeszcze trzeciej. Czy mogę ją kupić?” lub: fantastyczne. Okazuje się jednak, „A tego utworu państwo nie zagrali”. że prawdziwe życie w Nowym Jor- ku jest niesamowicie brutalne. Wciąż pokutuje u nas mit amerykańskiej eduka- Kiedy ja i moi koledzy kończyli- cji jazzowej: Ameryka – ojczyzna jazzu. Czy ten mit śmy studia, obserwowałem, jak to prawda? wiele osób popada w depresję, bo nie radzi sobie z brakiem zatrud- Chyba nie. Jazz jest taką dziedziną, której naprawdę nienia. To brutalne, bo łowi się trudno się nauczyć w szkole, na uczelni. Niezależ- tych zdolnych 18-latków z boga- nie od tego, czy te zajęcia są prowadzone fenome- tych rodzin, którzy potem, w wie- nalnie, czy uczelnia jest bogatsza czy biedniejsza, ku lat 22, są pozostawieni sami so- wciąż i tak najwięcej będzie zależało od własnej bie, a ich jedyną perspektywą jest pracy, od tego, jakich ludzi po- znamy na naszej drodze mu- zycznej, z kim będziemy mieli Nie chcę pisać muzyki, która okazję zagrać. Takie zajęcia gru- się zgadza, ale nie wyraża mnie powe, jakie kojarzą się z uczel- – to w ogóle nie wchodzi w grę nią, nie są idealną sytuacją do przekazywania wiedzy na temat improwizacji czy muzyki jazzowej. Z drugiej stro- granie w jakimś tam barze za na- ny, uczelnie pełnią bardzo ważną rolę, jeżeli chodzi piwki – łącznie może 30 dolarów, o tworzenie przestrzeni, w której spotykają się lu- czyli równowartość jednego posił- dzie z różnych stron kraju czy świata. To szalenie ku. W swoich miasteczkach sły- ważne dla rozwoju muzyków. Szkoła bardzo zbliża szeli, że są bardzo zdolni. Rzecz ludzi. Ci, którzy grają na moich płytach – szczegól- w tym, że w Nowym Jorku jest nie na ostatnich dwóch – to osoby, które poznałem wielu zdolnych. właśnie na uczelni. Trochę mnie ten biznes eduka- Czas studiów w Stanach wspominam bardzo miło. cji muzycznej przerażał. W Pol- Uczelnia, na której robiłem licencjat – New School sce mamy inaczej, bo nasi studen- University – była trochę bogatsza i bardziej prestiżo- ci nie płacą za studia. Oczywiście, wa od innych. To było centrum Manhattanu, moż- płacą podatnicy, więc jako peda- na było pojechać tam na cały dzień: ćwiczyć, rozma- gog czuję presję, żeby nie marno- wiać z kolegami, wieczorem pójść na koncert. wać publicznych pieniędzy. Nie JazzPRESS, listopad 2020 |97 mam jednak poczucia, że wyko- rzystuję swoich uczniów.

Czy polska młodzież, która tra- fia na studia, różni się jakoś od tej amerykańskiej pod względem ta- lentu czy umiejętności?

Zauważam różnice stylistyczne. Uczyłem kiedyś w szkole muzycz- nej w Nowym Jorku. Większość moich uczniów wychowywała się w kościołach, w których wykony- wało się muzykę gospel. Wystar- czyło, żeby uczeń, który niespecjal- nie się przykładał, nauczył się tej jednej skali i od razu można było z nim grać – bez tłumaczenia, że je- den dźwięk ma zagrać krócej, a in- ny dłużej. Natomiast różnicy pod względem fot. Piotr Gruchała talentu nie ma na pewno. W Ame- ryce – jak wspominałem – to jest Szczególnie, jeśli brakuje ich w big-bandzie – bo na biznes. Jeśli umiesz już dobrze grać, uczelni jazzowej nie może nie być big-bandu - więc dostajesz wysokie stypendium. Je- jeśli zbyt wielu puzonistów opuszcza uczelnię, trze- śli jeszcze nie, to niskie. Ale prze- ba wyłowić nowych. siewu nie ma – prawie każdy mo- że się dostać na studia muzyczne. A co z tego wszystkiego, z tego Nowego Jorku, jest Sam fakt zakwalifikowania na ja- w twojej twórczości i na twoich płytach? kąś uczelnię nie jest jeszcze osiąg- nięciem. Jest nim dostanie stypen- Trochę inaczej było na pierwszych płytach, trochę dium, którego wysokość zależy też inaczej na późniejszych. Wyjeżdżając do Ameryki od instrumentu. Największe sty- w 2005 roku, czułem, że nasz kraj był trochę izolo- pendia mają zawsze basiści, najgo- wany od tego, co muzycznie działo się na świecie. rzej jest wokalistom, gitarzystom Niby wszystkie płyty były dostępne w Empiku, ale i perkusistom – ich jest najwięcej. przychodząc tam, nigdy nie wiedziałem, co jest no- wego i co warto wybrać. Kupowałem więc w kół- Zgaduję, że duże stypendia są jesz- ko albumy tych samych twórców: Joshuy Redmana, cze dla puzonistów. Pata Metheny’ego, Michaela Breckera – bo oni by- 98| Rozmowy

niać. A ja w pewnym momencie stwierdziłem, że od strony kompo- zycyjnej bardziej podoba mi się to,

fot. Piotr Gruchała Piotr fot. co ludzie robią w Europie. Zaczą- łem szukać inspiracji w muzyce klasycznej, awangardowej. Myślę – a przynajmniej tak usłyszałem od jednego z moich nauczycieli – że w moim sposobie gry słychać, że byłem w Nowym Jorku, natomiast jeśli chodzi o sferę kompozycyjną, zwłaszcza na ostatnich płytach, już niekoniecznie.

Nie wydajesz zbyt wielu płyt – od 2008 roku ukazały się zaledwie cztery.

Staram się, żeby to, co robię, nie by- ło oczywiste, żeby było w tym coś świeżego. Czasem pracując nad materiałem na płytę, wydaje mi się, że jest on zaskakujący. Ale po- tem, kiedy ta płyta zostanie nagra- na, kiedy ją przesłuchuję, myślę so- li znani. Kiedy poszedłem do klubów nowojorskich, bie: to nie jest aż tak różne od tego, usłyszałem muzykę, która bardzo różniła się od te- co słyszałem już wcześniej. Czasem go, co znalazłem na płytach tych artystów. Odkry- trzeba wręcz przesadzić, żeby stwo- łem wiele różnych sposobów grania – praca sekcji rzyć coś niespodziewanego. To ab- rytmicznej wydawała mi się bardzo zaawansowa- solutnie nie musi być skompliko- na. Bardzo się tym zainteresowałem i dzisiaj mogę wane – im prościej, tym lepiej. Ale powiedzieć, że wiele inspiracji z pierwszej czy dru- jeśli się nie postaram, żeby coś było giej płyty pochodziło z Nowego Jorku. zaskakujące, to takie nie będzie. › Później moje podejście uległo zmianie. W naszym kraju pojawił się YouTube i okazało się, że moi pol- scy koledzy znają więcej nowojorskich artystów Fundacja EuroJAZZ – organizator niż ja, mieszkający w Nowym Jorku. Ludzie czer- Jerzy Szczerbakow – prowadzący pali z tych pomysłów kompozycyjnych, dzięki cze- Agnieszka Sobczyńska – autorka plakatów mu polska muzyka zaczęła się gwałtownie zmie- Piotr Karasiewicz – kanał YT karasek52 JazzPRESS, listopad 2020 |99 100| Słowo na jazzowo / My Favorite Things (or quite the opposite…)

Trio bez instrumentu harmonicznego

Piotr Rytowski [email protected]

widzenia klasyfikacji – czy będzie to trio z instrumentem harmonicz- nym czy bez niego. Ma to ogromny wpływ nie tylko na brzmienie, ale zazwyczaj na całą koncepcję mu- zyczną grupy. Trio bez instrumentu harmo- nicznego uważane jest, z jed- nej strony, za konwencję nieła- twą, bardziej wymagającą, ale z drugiej – daje muzykom więk- sze możliwości, pozwala na więk- Listopad to zawsze czas wspo- szą wolność. Tego typu rozważa- mnień o muzykach, których już nia nieodmiennie kojarzą nam nie ma między nami. Co roku nie- się z jazzem. O jazzowych triach stety wydłuża się lista wielkich bez instrumentu harmoniczne- jazzmanów, o których należałoby go można by długo… – na takich wspomnieć przy tej okazji. Aby ten składach zbudowany jest spory materiał nie nabrał takiego „wy- kawałek jazzowej historii, ale dla pominkowego” charakteru, po- czytelników JazzPRESSu byłoby stanowiłem skupić się na jednej, to pewnie powtarzaniem oczywi- prawdopodobnie nieoczywistej dla wielbicieli jazzu, postaci, ale po- traktować tę historię nieco szerzej. Trio to niezwykle popularny skład w jazzie. Jest wiele powodów tego stanu rzeczy – zarówno artystycz- nych, jak i czysto praktycznych. Najczęściej na scenach możemy usłyszeć bas, perkusję i… no właś- nie – jeszcze jeden instrument. To właśnie ten trzeci decyduje o bar- dzo ważnej ze stylistycznego puntu JazzPRESS, listopad 2020 |101

cie rzeczone basso continuo, to obszary oparte na twórczej inwencji wykonawcy. Basso continuo realizowane było najczęściej przez klawesyn lub organy, a więc instrumenty harmo- niczne. Jednak niektórzy kompozytorzy w swoich utworach pozostawili możliwość zrezygnowania z użycia klawesynu – jest tak m.in. w trio Georga Philippa Telemanna czy sonatach triowych Jako- ba Friedricha Kleinknechta i Giuseppe Sammar- tiniego. Znajduje to odzwierciedlenie w dzisiej- szych praktykach wykonawczych. Muzycy grający w barokowych triach bez instrumentu harmo- stości. Dlatego wspomnę o dwóch nicznego twierdzą, że to daje ich muzyce wyjątko- całkiem innych spojrzeniach na wą przejrzystość, ale jednocześnie odsłania przed ten temat – odległych od siebie słuchaczami wszystkie niuanse gry każdego z in- w czasie, przestrzeni i w muzycz- strumentów. Klawesyn nie wypełnia przestrzeni, nej materii. nie daje komfortu grania z akompaniamentem, Dla wielu z nas improwizacja to ale za to muzycy dostają większe pole do poka- niemal synonim jazzu. Dlatego zania swoich możliwości. Mimo upływu wie- trudno być może przyjąć do wia- ków można skonkludować, że to zupełnie tak jak domości, że za najbardziej ro- w jazzie… zimprowizowaną epokę w histo- Wróćmy zatem do czasów współczesnych – choć rii muzyki wielu uznaje… barok. samo sformułowanie „ubiegły wiek” narzuca już Okres ten nazywany jest też epo- perspektywę historyczną. Jeden z moich ulubio- ką basso continuo. Owo continuo nych kameralnych składów zakończył działalność to właśnie, używając pewnego właśnie u schyłku ubiegłego wieku – w 1999 roku. skrótu myślowego, improwizacja. Trio z saksofonem nawiązuje do najlepszych trady- Na podstawie wytycznych kom- cji jazzowych – Sonny Rollins, Joe Henderson czy pozytora improwizujący muzycy Ornette Coleman pozostawili niezaprzeczalne do- „kontynuowali” jego zamysł. Choć wody na to, jak dobre, ale i jak różnorodne mogą może nie jest to oczywiste, gdy być efekty gry w tej konfiguracji. Dla muzyki ro- dziś słuchamy muzyki dawnej, ckowej trio to też swego rodzaju „bazowy skład” – to dobry barokowy instrumenta- gitara, bas, perkusja. W przypadku tego gatunku lista musiał być biegłym impro- znacznie trudniej wyobrazić sobie trio bez instru- wizatorem. Wariacje ostinatowe, mentu harmonicznego. Saksofon pojawia się czasa- bogata ornamentacja, czyli doda- mi obok gitary – ale zamiast? wanie przez muzyków licznych W 1989 roku w Cambridge, w amerykańskim sta- własnych ozdobników w celu nie Massachusetts, członek alternatywnego blu- podniesienia ekspresji, czy wresz- es-rockowego zespołu Treat Her Right, saksofoni- 102| Słowo na jazzowo / My Favorite Things (or quite the opposite…) sta lokalnej grupy Three Colours oraz perkusista, który grał już wcześniej z tym pierwszym w ze- spole Hypnosis, powołali do życia trio. Skład, w którym rockowe, gitarowe riffy miał zastąpić potężny dźwięk saksofonu barytonowego. Muzy- kami tymi byli Mark Sandman, Dana Colley oraz Jerome Deupree a powstałe trio to oczywiście gru- pa Morphine. Artyści połączyli elementy rocka, bluesa, jazzo- wego feelingu i otoczyli to aurą psychodelii. Po- wstała muzyka jedyna w swoim rodzaju. Daleka od jazz-rocka czy blues-rocka – prosta, klarowna i niezwykle silnie działająca na słuchaczy, nazwa- grupy. Ostatnio Deupree zrezygno- na przez samych artystów low rockiem. Świetne wał z gry w zespole, a jego miejsce melodie, ciekawe teksty, oryginalne brzmienie zajął Tom Arey. Stężenie „morfiny i niesamowita aura otaczająca muzykę Morphine w morfinie” pozostało więc nie- sprawiły, że grupa zyskiwała wiernych fanów. Ko- wielkie… lejne płyty – Good (1992), Cure For Pain (1993), Yes W świetnym dokumencie Cure (1995) i Like Swimming (1997) – pokazały, że kon- for Pain: The Mark Sandman Story cept, który z początku mógł wydawać się ekspe- Sandman, który w Morphine grał rymentem, wytrzymuje próbę czasu. Głównie przede wszystkim na dwustruno- za sprawą lidera – Marka Sandmana zespół zy- wej, bezprogowej gitarze basowej, skał wkrótce status kultowego. Kompozytor, autor powiedział coś, co doskonale pod- tekstów, wokalista i multiinstrumentalista, kon- sumowuje jego podejście do mu- struktor instrumentów, twórca komiksów, któ- zyki. Artysta został zapytany przez rego postać zawsze owiana była nutą tajemnicy, dziennikarkę (cytuję z pamięci), przypieczętował legendę Morphine śmiercią na dlaczego podczas kiedy inni basiści scenie. Trzeciego lipca 1999 roku, podczas koncer- dodają do swoich instrumentów tu na festiwalu w Palestrinie we Włoszech, San- piątą, czasem szóstą strunę, aby po- dman doznał zawału serca. Mogłoby się wyda- szerzyć sobie możliwości wyrazu, wać, że to wymarzona śmierć dla muzyka… – ale on gra tylko na dwóch – czy to nie z pewnością nie dla 46-letniego muzyka u szczytu ogranicza go w tworzeniu muzy- możliwości twórczych. ki? Sandman odparł bez wahania Po jego śmierci w 2000 roku ukazała się jeszcze jed- – do tego, co chcę wyrazić, w zupeł- na płyta zaliczana do regularnej dyskografii ze- ności wystarczyłaby mi jedna stru- społu – The Night. W 2009 roku Dana Colley i Je- na. Granie na dwóch uważam już rome Deupree powołali do życia zespół Vapors of za ekstrawagancję! Morphine z gitarzystą Jeremym Lyonsem – rodzaj To było jedyne takie trio! (Bez in- hołdu dla Sandmana i kontynuacji działalności strumentu harmonicznego). › JazzPRESS, listopad 2020 |103

Arcydzieło w mono i stereo

Jarosław Czaja [email protected]

Kupić czy nie kupić – oto jest dy- się powstrzymać. Kupiłem i wca- lemat. Kiedy trzy lata temu uka- le nie żałuję. Zaintrygowało mnie zała się nowa edycja arcydzieła bowiem to, że masteringu doko- Johna Coltrane’a Giant Steps w ka- nał John Webber ze studia Air nonicznej wersji mono, myślałem, w Londynie. Ten facet pracował że to już finał mojego zbieractwa z artystami popowymi tej miary, w tej materii. W końcu ileż można co George Michael i David Bowie, mieć egzemplarzy tej samej płyty ale od kilku lat zajmuje się także w przeróżnych odsłonach na pół- wznowieniami jazzowych klasy- ce? Ale kiedy zobaczyłem najnow- ków, takich jak np. Nina Simone, sze Deluxe Edition wydane z okazji Ray Charles, George Benson i Mi- jubileuszu 60-lecia ukazania się les Davis. To właśnie Webber pra- tego tytułu na rynku, nie mogłem cował również nad materiałem fot. Jarosław Czaja Jarosław fot.

John Coltrane – Giant Steps Mono Edition – Atlantic, 2017 Deluxe Edition – Atlantic, 2020 104| Słowo na jazzowo / Złota Era Van Geldera zamieszczonym niedawno na „nowej” płycie Mile- angielskich inżynierów dźwięku sa Davisa Rubberband. – basu musi być dużo. Byłem ciekaw, czy mastering Giant Steps, którego Wygląda więc na to, że obie wersje dokonał teraz John w Londynie, będzie odbiegał – mono i stereo, są na równi wzor- znacząco od starszej wersji autorstwa Steve’a In- cowe. Słuchanie ich na przemian nocenziego ze studia Atlantic. I faktycznie nie- jest bardzo ciekawym doświad- co odbiega. Tutaj trzeba wspomnieć, że wytwór- czeniem. To jak oglądanie bry- nia Atlantic – inaczej niż np. Blue Note, w ogóle lantu pod różnymi kątami. Ste- nie przykładała się do pierwszych wydań kom- reo Deluxe Edition oferuje jeszcze paktowych swoich klasycznych płyt w latach 80. jedną płytkę, na której pomiesz- XX wieku. Często ich brzmienie było dziwnie su- czono wszystkie odrzuty z se- rowe, a okładki wręcz siermiężne. Brakowało na sji nagraniowych. Niespodzianek nich nawet charakterystycznego znaczka wy- jednak nie ma, bo te wszystkie twórni. Potem było już tylko lepiej, a obecnie At- wersje publikowane już były na lantic w dziedzinie wznowień uchodzić może za różnych edycjach tej płyty. Waż- mistrza świata. ne, że teraz dokopano się do infor- Po drodze byli jeszcze oczywiście Japończycy, macji, że pierwsza autorska sesja z tym że wydawali klasyki Coltrane’a w wersji Coltrane’a dla wytwórni Atlantic mono. I w efekcie uznałem, że najlepsza wersja miała miejsce nie 1 kwietnia, jak Giant Steps to właśnie wersja mono. Tymczasem do tej pory uważano, lecz 26 mar- Webber sięgnął teraz po miks stereo i wygląda na ca 1959 roku. Dokonane wówczas to, że dobrze wiedział, co robi. Pierwsze zaskocze- rejestracje (Giant Steps w dwóch nie: płyta nie brzmi dużo głośniej od wersji po- wersjach i Naima) w składzie przedniej. A to prawdziwe przekleństwo współ- z pianistą Cedarem Waltonem czesnych realizacji. Musi być głośniej! Wersja i perkusistą Lexem Humphrie- Webbera brzmi nawet ciszej od wersji japońskiej, sem oraz oczywiście basistą Pau- za to na równi z wersją mono. Nie mogłem nigdzie lem Chambersem nie weszły jed- na okładce ani na stronie internetowej firmy Rhi- nak później na płytę. no znaleźć informacji, kto był odpowiedzialny za Natomiast prawdziwą ozdobą ju- tamtą edycję, ale coś mi mówi, że również Web- bileuszowej edycji jest z pewnoś- ber. Aura dźwiękowa jest bardzo podobna, zbli- cią bardzo obszerny esej autor- żona do tego, co nazywamy zwykle „analogowym stwa Ashleya Kahna zamieszczony brzmieniem”, ciepłym i puchatym. Starsza wersja w osobnej książeczce. Znajdziemy Innocenziego jest bardziej twarda, sucha i mniej tutaj masę ciekawych informa- analityczna. Na pewno też więcej tutaj, na nowym cji z opiniami muzyków z kręgu Giant Steps, jest głębokiego basu. Momentami na- Coltrane’a i nie tylko. No i są foto- wet aż za dużo! Przy większej głośności walking grafie. Z pewnością warto to mieć kontrabasu Paula Chambersa wywołuje niemal w swojej kolekcji. › drgania sejsmiczne! To znana przypadłość wśród JazzPRESS, listopad 2020 |105

Energia i równowaga

Rafał Garszczyński [email protected]

słynnego albumu możemy wresz- cie usłyszeć Archiego Sheppa. Sam Shepp ma na swoim koncie kilkadziesiąt albumów solowych, od kilku lat chyba już nie gra na saksofonie, a ostatni album wy- dał gdzieś w 2013 roku. W jego dy- skografii znajdziecie też nagrania z Coltranem, Cecilem Taylorem, a nawet Frankiem Zappą. W 2013 roku ukazała się również płyta Joa-

Archie Shepp – Kwanza chima Kühna z udziałem Archiego Impulse!, 1974 Sheppa – Voodoo Sense. Kwanza to album, który wybrałem, Archie Shepp, awangardowy sak- żeby przypomnieć Wam o posta- sofonista, który szczyt swojej ka- ci Archiego Speppa. W jego dysko- riery bez wątpienia miał w la- grafii trudno wyróżnić jakąś szcze- tach sześćdziesiątych, nagrywając gólną płytę. Pierwszych nagrań dla wytwórni Impulse!, pozosta- dokonał w 1962 roku, wkrótce za- wał przez całe lata w cieniu Joh- rejestrował album z kompozycja- na Coltrane’a i Alberta Aylera. Miał mi Johna Coltrane’a z Giant Steps też trochę pecha. Kiedy nagry- i Coltrane Plays The Blues. Być może wał z Johnem Coltrane’em A Love to zwróciło uwagę Contrane’a na Supreme, wszystkie ścieżki z jego Sheppa? Równie prawdopodob- udziałem wyleciały z tego wy- ny wydaje się być fakt, że obaj na- danego w styczniu 1965 roku al- grywali wtedy dla jednej wytwór- bumu. Nie znaczy to, że były sła- ni. Shepp wyprzedzał też Johna be, prawdopodobnie nie pasowały Coltrane’a w swoich awangardo- Coltrane’owi do koncepcji tego al- wych pomysłach. Kiedy nagrywał bumu. Po latach w przeróżnych muzykę Trane’a, miał już w swoim zbiorczych wydaniach nagrań Joh- dorobku kilka albumów z Cecilem na Coltrane’a dla Impulse! i rozsze- Taylorem i wspólne nagrania z Joh- rzonych dwudyskowych edycjach nem Tchicaiem i Donem Cherrym. 106| Słowo na jazzowo / Kanon Jazzu

Coltrane pominął Archiego Sheppa, wydając nich pozbawionych bezpośred- A Love Supreme, jednak wkrótce saksofon Shep- niego politycznego kontekstu pa można było usłyszeć na innym jego albumie – płyta Kwanza. W późniejszym Ascension z 1965 roku. Cztery lata później powstała okresie współpracował z Sun Kwanza – album pełen energii i stanowiący dosko- Ra i z Abdullahem Ibrahimem nały przykład równowagi pomiędzy awangardą, (wtedy jeszcze znanym jako Dol- modnymi w tamtych latach wpływami muzyki lar Brand) oraz nagrywał sporo afrykańskiej i istotnego dla jazzu prostego blue- w Europie. Jakość jego płyt z lat sa. Jeśli pominąć niekoniecznie istotny w dorob- osiemdziesiątych i późniejszych ku Sheppa krótki wokalny żart w postaci utworu jest różna, mocno zależna od to- Spoo Pee Doo, płyta jest doskonałym przykładem warzystwa, w jakim się znalazł. jego pełnego bluesa i niezwykłej energii stylu gry Jednak wszystkie jego krążki z lat na tenorze. sześćdziesiątych godne są uwagi, Eksperymentalna i zaangażowana politycznie nawet jeśli tak jak Kwanza nagra- muzyka Sheppa z lat siedemdziesiątych nie za- ne są w nieustannie zmieniają- pada tak głęboko w pamięć, jak jedna z ostat- cych się składach. ›

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury w ramach programu „Muzyka”, realizowanego przez Instytut Muzyki i Tańca 2020 od 3 SIERPNIA w RadioJAZZ.FM 100 AUDYCJI

https://archiwum.radiojazz.fm/ PODCASTY MISTRZOWIE POLSKIEGO JAZZUvol.2 JazzPRESS, listopad 2020 |107

Third Stream – historia i dziedzictwo Część 1 – korzenie

Cezary Ścibiorski [email protected]

Jednym z wyraźniej ostatnio w jazzie widocznych kierunków jest korzy- stanie z dorobku współczesnej muzyki awangardowej, znanej dotąd ra- czej z koncertów filharmonicznych. Wskazują na to chociażby niedaw- ne nagrania takich pianistów jak Piotr Pianohooligan Orzechowski, Vijay Iyer i Brad Mehldau, którzy coraz bardziej zacierają tu granicę. Podobną drogą od lat konsekwentnie podążają oczywiście Anthony Braxton, John Zorn czy inni muzycy z kręgu nowojorskiego Downtownu. Warto przyj- rzeć się bliżej temu zjawisku, jego korzeniom, historii, znaczeniu i wpły- wowi na dzisiejszy jazz oraz perspektywom na przyszłość. W tym nume- rze JazzPRESSu pierwsza część cyklu na ten temat.

To prawda – ten nurt nigdy nie wet wydaje się jedną z najwięk- osiągnął masowej popularności, szych szans na dalsze powodzenie uchodził i wciąż uchodzi za muzy- i rozwój muzyki jazzowej. kę elitarną. Pomimo tego nigdy też nie utracił ani swoich zagorzałych Definicja nie definiuje zwolenników, ani zaciętych wro- gów. Budził i nadal budzi emocje. Zajmując się third streamem, od Pozostaje kontrowersyjny i moż- razu na początku napotykamy na na do niego zaliczyć zarówno wy- jedną z największych trudności bitne osiągnięcia, które świetnie wytrzymały próbę czasu, jak i po- rażki, ślepe zaułki. Czerpie z wielu źródeł, jego meandry przebiegały niejednokrotnie przez zgoła nie- oczekiwane obszary. I mimo swo- ich licznych wzlotów i upadków, na przekór niejednokrotnym do- niesieniom o upadku third strea- mu – zwanego u nas czasem trze- cim nurtem – bo o nim tu mowa, ostatecznie ma się on dobrze, a na- 108| Słowo na jazzowo / Wszystkie drogi prowadzą do Bitches Brew

niony jest przez słuchaczy, którzy nie ograniczają się do jednego ro- dzaju muzyki, i wydaje się, że właś- nie do nich najbardziej ten nurt jest kierowany. Niejednokrotnie też mylnie utożsamiany jest z fuzją muzyki poważnej i jazzowej. Z perspektywy ponad sześćdziesię- ciu lat od pierwszej próby jego zde- finiowania wydaje się, że najlepiej opisuje go zjawisko dwukierunko- wego przepływu inspiracji. Z jed- z nim związanych. Pomimo wie- nej strony, wielu znaczących kom- loletniej historii do dzisiaj nie do- pozytorów należących do kategorii czekał się on doskonałej defini- klasycznej zaczęło już dość wcześ- cji. Nawiasem mówiąc, ze względu nie dostrzegać siłę nowo powsta- na jego rosnące znaczenie prob- łej muzyki w Stanach Zjednoczo- lem z takim określeniem znaczą- nych. Z drugiej, wielu znaczących co przyczynia się też do trudności muzyków jazzowych zaczęło w tra- ze zdefiniowaniem obecnie jazzu dycji europejskiej szukać inspira- w ogóle. Wciąż obowiązuje defini- cji dla siebie. Zapewne najbardziej cja ogólnie przez autora samego po- można się zgodzić z tym, że cho- jęcia – czyli Gunthera Schullera – dzi tutaj o powstanie zupełnie no- mówiąca, że „jest to nowy gatunek wego gatunku, czerpiącego z oby- muzyczny usytuowany w poło- dwu źródeł, mocniej osadzonego wie drogi pomiędzy muzyką jazzo- w jazzie i w muzyce właśnie stwa- wą a klasyczną”. Tylko zaraz po rzającej szanse wyrwania się z ru- jej „ogłoszeniu” okazało się, że nie tyny i schematyzmu, jak też dającej w pełni sprawdza się ona w prak- szansę dalszego rozwoju. Wydaje tyce. W ogromnej większości przy- się, że optymizm tych, którzy tak do padków third stream tworzony jest tego podchodzą, jest uzasadniony. przez muzyków utożsamianych z jazzem i w zasadzie bywalcy festi- Jazz w klasyce, klasyka wali muzyki współczesnej tam go w jazzie nie usłyszą. Raczej w klubach i na festiwalach jazzowych. Co nie zna- Zainteresowanie jazzem i włącze- czy, że wszystkie trzy gatunki mają nie niektórych jego elementów do różną publiczność. Wręcz przeciw- innego rodzaju muzyki dawało nie, third stream najbardziej ce- o sobie znać już u wybitnych twór- JazzPRESS, listopad 2020 |109 ców pierwszych dekad dwudzieste- tów opery Porgy and Bess, często jest go wieku. Niedawno w JazzPRESSie grane i nagrywane przez muzyków świetnie opisał to Piotr Rytowski jazzowych na całym świecie. w artykule o jazzowych elemen- I z drugiej strony, wielu muzyków tach w kompozycjach Igora Stra- stricte jazzowych, zaczęło w dru- wińskiego (Koło inspiracji Stra- giej połowie lat pięćdziesiątych wińskiego – JazzPRESS, 6/2020). poszukiwać nowych dróg. Był to Jazzowe brzmienia znajdziemy też okres okrzepnięcia bebopu i do tej w dziełach Dariusa Milhauda – La pory rozwój jazzu przebiegał w za- création du monde, Dymitra Szosta- sadzie w obrębie swojego własne- kowicza – Suity na orkiestrę jazzo- go dziedzictwa. Ale z czasem mu- wą, Tahiti Trot (ciekawa jest histo- zycy jazzowi zaczęli odkrywać ria powstania tego dzieła – jest to wielowiekową tradycję muzyki napisana przez Szostakowicza or- klasycznej. Wielu kompozytorów kiestracja radzieckiej transkryp- „muzyki poważnej” zyskało wtedy cji jazzowego standardu Vincenta istotne znaczenie dla środowiska Youmansa Tea for Two, dokonanej jazzowego. przez niejakiego Borisa Fomina: Miles Davis wspomina w swojej dyrygent Nikołaj Małko miał pły- autobiografii (wyd. polskie Ja, Mi- tę z nagraniem Fomina w domu les 1993; Miles. Autobiografia, 2006), i puścił ją Szostakowiczowi, po z czym miał do czynienia w 1944 czym założyli się o sto rubli, czy roku, po przyjeździe do Nowego Jor- Szostakowicz zdąży zorkiestrować ku: „rzecz, która mnie zdumiała (…), tę piosenkę w ciągu godziny, i Szo- to że (…) mnóstwo starszych muzy- stakowicz napisał orkiestrację w 45 ków uważało, że chodząc do szko- minut), Maurice’a Ravela – Koncert ły, nauczysz się grać jak biali. Albo fortepianowy G-dur oraz Kurta We- że ucząc się teorii, stracisz instynkt illa – Opera za trzy grosze. Najbardziej jednak bezpośred- nie i najpowszechniej znane od- wołania do jazzu wyszły spod ręki George’a Gershwina. Trzy z nich – Rhapsody in Blue, An American in Paris i Variations on I Got Rhythm na fortepian i orkiestrę – cieszą się niesłabnącą popularnością i wciąż goszczą w repertuarze filharmo- nicznym. Wiele innych kompozycji Gershwina, a zwłaszcza fragmen- 110| Słowo na jazzowo / Wszystkie drogi prowadzą do Bitches Brew

i wrażliwość. Niewiarygodne, ale wszyscy ci goście – Bird, Prez, Bean, inni – w ogóle nie chodzili do mu- zeów i bibliotek i nie wypożyczali tych wszystkich partytur, żeby ska- pować, jak się sprawy mają. Ja na przykład wypożyczałem z bibliote- ki partytury wielkich kompozyto- rów, Strawińskiego, Albana Berga, Prokofiewa. Chciałem dowiedzieć się jak najwięcej o muzyce”. John Lewis na początku lat pięć- dziesiątych zaczął pogłębione stu- dia nad muzyką Johanna Sebastia- stopniowego stosowania skali ca- na Bacha i jej elementy włączał do łotonowej, aż do muzyki atonalnej. swoich kompozycji. Tym śladem Dalej należy wymienić Bélę Bartó- poszli później także i inni. Twórcą ka. Atrakcyjne było u niego wiele – z historii muzyki, na którego jazz- nowatorska harmonika, żywioło- mani zwrócili szczególną uwagę we rytmy, a także obfite i twórcze był między innymi Claude Debus- czerpanie z bałkańskiej muzy- sy ze swoim pionierskim podej- ki ludowej. Innym twórcą, którego ściem do harmoniki. To właśnie wpływy sięgnęły głęboko w muzy- Debussy, jako jeden z pierwszych, kę jazzową był Charles Ives, do któ- rozpoczął odchodzenie od syste- rego odwoływał się chociażby To- mu durowo-molowego na rzecz masz Stańko. › JazzPRESS, listopad 2020 |111

Porażka?

Adam Tkaczyk [email protected]

– porażka, przez którą wytwórnia Work (należąca do Sony) zerwa- ła z artystą kontrakt. Jeśli chodzi o kreatywność – według mnie rewelacyjny album, brzmiący wspaniale pomimo tego, że wy- dany 25 lat temu. Pre-Life Crisis to album w dużej mierze zagrany na żywych in- strumentach. Najczęściej „obsłu- guje” je sam Count Bass D. Nie mamy wśród raperów zbyt wie- Count Bass D – Pre-Life Crisis Work, 1995 lu multiinstrumentalistów (cho- ciaż zdarzają się, jak np. Madlib), Raper i producent Dwight Far- a nawet gdy się pojawiają – rzad- rell znany jest powszechnie pod ko używają swoich umiejętności pseudonimem artystycznym Co- w takim stopniu, jak nasz boha- unt Bass D. Ksywa dla fanów ter tutaj. Count Bass D co praw- jazzu brzmi bardzo znajomo, da korzysta od czasu do cza- prawda? Farrell od małego po- su z usług innych muzyków, ale znawał różne instrumenty i zgłę- podpisany jest jako główny pro- biał wiedzę o muzyce. W swojej ducent pod wszystkimi bita- wizji był liderem hip-hopowego mi na Pre-Life Crisis, a większość wielkiego bandu, niczym Count partii instrumentalnych zagrał Basie. Dodał sobie do tego pierw- sam. Być może dzięki temu al- szą literę swojego imienia – i tak bum jest bardzo konsekwen- oto mamy gotową ksywę! Count tny w brzmieniu, równie przy- Bass D to człowiek, który w swo- jemny przez cały czas i sprawia jej karierze zaliczał spore doliny, wrażenie jednolitej, zamkniętej ale znajdzie się i kilka wzlotów. całości. Na ogół w bitach na Pre Jego debiutancki album – Pre-Li- -Life Crisis na pierwszą linię wy- fe Crisis można zaliczyć i do jed- chodzą saksofony, trąbki i gita- nych, i do drugich. Komercyjnie ry elektryczne, zalane ciepłym, 112| Pogranicze / Down the Backstreets

płynącym basem. Jak mówił dla wał później, jakim to był „ślepym magazynu Billboard – chciał głupcem”. A gdy dodamy do tego udowodnić krytykom pokroju efekt „znanej osoby”?! Żal będzie Wyntona Marsalisa, że raperzy zapewne zwielokrotniony! Świat to pełnoprawni muzycy. Album celebrytów to niezwykle kuszą- brzmi bardzo ciepło i wesoło – co ce miejsce dla nas, patrzących doskonale komponuje się z hu- z zewnątrz. Zresztą, żeby nie morem i ogólnym optymizmem być gołosłownym – wejdź pro- tekstów. U Counta Bassa D nawet szę, Drogi Czytelniku, teraz na bycie bez grosza i kosz od piękno- Instagram i poczytaj komenta- ści brzmią jak fajne wydarzenie. rze pod dowolnym postem zna- Pisałem już przy okazji teks- nej i atrakcyjnej aktorki lub wo- tu o Bizarre Ride II the Pharcy- kalistki. Iluż tam „waldich1970” de grupy The Pharcyde o pew- i „sebixów1985” ślini się i wypisu- nej kategorii raperów, którzy je komplementy, które poza świa- nie powalają techniką, chary- tem wirtualnym raczej nie prze- zmą ani lirycznymi akrobacja- szłyby nikomu przez usta lub za mi, ale mają magnetyzm „nor- które na ulicy dostaliby w pysk… malnego ziomeczka”. Nie kreują Dobra, koniec dygresji, po co ja to się na rapowych superbohaterów, piszę?! a raczej stawiają na autoironię Count Bass D nie jest wielkim ra- i dystans, dzięki czemu łatwiej perem. O ile poczucie humoru, się z nimi identyfikować nam – zabawne, bezpośrednie linijki przeciętnym zjadaczom chleba. idealnie spełniają swoją funkcję, Taki jest też Count Bass D. Rapuje to czasem próbuje on wchodzić np. o swojej słabości do czarnych w metafory i dziwne połącze- dziewcząt czy byciu kompletnie nia słowne – i bywa to konfun- spłukanym. Najbardziej wyróż- dujące. Jeśli dodamy do tego nie- niającym się kawałkiem na Pre- wyróżniający się specjalnie flow Life Crisis jest T-Boz Tried to Talk Farrella (chociaż słucha się go to Me!, w którym Count Bass D całkiem przyjemnie), to oczywi- chwali się krótkim, niewykorzy- ste staje się, że trudno było prze- stanym przez niego w żaden spo- widywać jego sukces. A zwłasz- sób momentem zainteresowania cza to, że Count Bass D stanie się późniejszej gwiazdy R&B, człon- w 1995 roku gwiazdą rapu. Jest kini grupy TLC. dobrym raperem, ale konkuren- Życióweczka – kto z nas, niezależ- cja była wtedy silniejsza niż kie- nie od płci, nie zmarnował kie- dykolwiek. Po prostu nie moż- dyś swojej szansy i nie lamento- na go stawiać w jednym szeregu JazzPRESS, listopad 2020 |113 z takimi wirtuozami mikrofo- ście o wiele bardziej wolę Pre-Life nu jak Nas, Prodigy, Method Man Crisis). Od tamtej pory – a szcze- czy the Notorious B.I.G. gólnie w ostatnich latach – Co- Pre-Life Crisis nie otrzymał od unt Bass D jest bardzo płodnym wytwórni dostatecznego wspar- i aktywnym twórcą. W ostatnich cia promocyjnego i pomimo po- dwóch latach wydał aż trzy albu- zytywnych recenzji w najważ- my. Co ciekawe, otwarcie mówi, niejszych magazynach, jak Vibe że bardzo chętnie ponownie pod- czy Billboard, nie podbił list pisałby kontrakt z dużą wytwór- przebojów. Count Bass D został nią, by następnie zostać wyrzu- zwolniony z kontraktu i kolej- conym – dokładnie tak jak za ne albumy wydawał niezależnie. pierwszym razem: „Oni płaciliby Zdecydowanie zwiększyło się za promocję mnie, a ja dałbym znaczenie i użycie sampli w jego im tylko jeden album. Wciąż ko- twórczości. Drugi longplay wy- rzystam z tego doświadczenia. dał dopiero w 2002 roku, ale al- Oczywiście, że zrobiłbym to po- bum – zatytułowany Dwight Spitz nownie!”. I jeszcze jedna cieka- – zwrócił uwagę większej liczby wostka na koniec: we wkładce słuchaczy i do dzisiaj jest najbar- płyty Count Bass D podaje swój dziej docenionym powszechnie adres e-mail – co nie było po- dziełem Farrella (chociaż osobi- wszechne w 1995 roku. › Kontakt z redakcją: [email protected] Wydawca ul. Górczewska 201, 01-459 Warszawa Fundacja Popularyzacji Muzyki www.jazzpress.pl Jazzowej EuroJAZZ ISSN 2084-3143 Redakcja redaktor naczelny: Fotograficy: Piotr Wickowski Piotr Gruchała redaktor prowadzący jazzpress.pl Marta Ignatowicz-Sołtys Krzysztof Komorek Kuba Majerczyk Lech Basel Janusz Falkowski Marcin Wilkowski Aya Al Azab Piotr Fagasiewicz Mery Zimny Piotr Banasik Jerzy Szczerbakow Jarek Misiewicz Rafał Garszczyński Barbara Adamek Ryszard Skrzypiec Bogdan Augustyniak Wojciech Sobczak-Wojeński Krzysztof Wierzbowski Sławomir Orwat Katarzyna Stańczyk Jakub Krukowski Paulina Krukowska Radek Wośko Katarzyna Kukiełka Lech Basel Jarosław Wierzbicki Małgorzata Smółka Beata Gralewska Vanessa Rogowska Przemek Kleczkowski Basia Gagnon Anna Mrowca Jarosław Czaja Kasia Idźkowska Marek Brzeski Jacek Piotrowski Piotr Rytowski Plakaty Barnaba Siegel Agnieszka Sobczyńska Cezary Ścibiorski Korekta Adam Tkaczyk Katarzyna Czarnecka Anna Piecuch Dorota Matejczyk Rafał Zbrzeski Przemek Bychawski Anna Mrowca Łucja Kubicka Piotr Pepliński Marta Pijanowska-Kwas Michał K. Dybaczewski Magdalena Kowalewicz Katarzyna Nowicka Jędrzej Janicki Projekt layoutu Beata Wydrzyńska Paulina Sobczyk Opracowanie graficzne, Marcin Czajkowski skład i łamanie Klara Perepłyś-Pająk Marketing i reklama Agnieszka Holwek [email protected]

Wszystkie materiały w numerze objęte są licencją Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomer- cyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Polska, to znaczy, że wolno je kopiować i rozpowszechniać, jednak należy oznaczyć w sposób określony przez Twórcę lub Licencjodawcę, nie wolno używać do celów komercyjnych i nie wolno zmieniać, przekształcać ani tworzyć nowych dzieł na podstawie tego utworu. Z tekstem licencji można zapoznać się na stronie » A R C H I W U M JAZZPRESS WWW.JAZZPRESS.PL/ARCHIWUM

STYCZEŃ 2020

Miesięcznik internetowy poświęcony jazzowi

i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143 Jazz 2019 ZWYCIĘZCY

TOP NOTE Tie Break The End

Anna Serafińska Adam Jarzmik Muzyk nie musi być samotny

fot. Kuba Majerczyk

LUTY 2020 MARZEC 2020 3 MAJ 2020 4 1 3 - 4 Miesięcznik internetowy Miesięcznik internetowy 8 Miesięcznik internetowy 20

poświęcony jazzowi poświęcony jazzowi poświęcony jazzowi N poświęcony jazzowi S S

i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143 i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143 i muzyce improwizowanej I i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143

Przemysław Strączek Leopold Tyrmand TOP NOTE 100 Lat Fig Tree Piotr Damasiewicz & Power of The Horns Ensemble Polska Ewa Uryga Mahalia Jackson in Memoriam New Bone Longing

TOP NOTE High Definition Quartet TOP NOTE Dziady Anna Gadt & Marcin Olak Gombrowicz

Kuba Wójcik Kuba Stankiewicz Michał Bąk Tatvamasi Andrzej Święs Jorgos i Antonis Skoliasowie Jerzy Mączyński Wojciech Staroniewicz 100 Łukasz Ojdana Robię coś innego Uzależniony od morza Naturalnie albo wcale N fot. Kuba Majerczyk r fot. Kuba Majerczyk fot. Kuba Majerczyk

LIPIEC-SIERPIEŃ PAŹDZIERNIK 2020 2020 Miesięcznik internetowy Miesięcznik internetowy poświęcony jazzowi poświęcony jazzowi

i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143 i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143

TOP NOTE 100 LAT Darek Oleszkiewicz BIRDA Krzysztof Pacan The Promise Story of 82

The Consonance Trio Orient Express

TOP NOTE Małgorzata Marcin Wasilewski Trio, Zalewska-Guthman Damian Hyra Quartet Arctic Riff Kuba Więcek Beata Przybytek Saksofon to mój język

Marcelina Gawron Dorota Miśkiewicz Teus Nobel Chodzenie po linie

fot. Kuba Majerczyk fot. Kuba Majerczyk