ECCLESIA STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI
Tom 2, 2006 2 FELIKS LENORT
Vacat 3 ECCLESIA STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI
Tom 2, 2006
UNIWERSYTET IM. ADAMA MICKIEWICZA · WYDZIA£ TEOLOGICZNY REDAKCJA FELIKS LENORT (REDAKTOR), PIOTR FRANCISZEK NEUMANN, ALICJA SZULC, ANZELM WEISS
RECENZENT TOMU: ANZELM WEISS KATOLICKI UNIWERSYTET LUBELSKI Spis treci Contents
FELIKS LENORT Iosepho Nowacki post obitum anno quadragesimo 7
HANNA KÓC#KA-KRENZ Archeologiczne wiadectwa o najstarszych wi¹tyniach na Ostrowie Tumskim w Poznaniu 23 Archaeological Evidence of the Oldest Churches in Ostrów Tumski in Poznañ
HANNA KÓC#KA-KRENZ Pochówki królewskie w katedrze poznañskiej 39 Royal Interments in the Poznañ Cathedral
MAGDALENA LANGE Fundacja i dzia³alnoæ kapitu³y kolegiackiej wiêtego Jakuba Aposto³a w G³uszynie od roku 1296 do pocz¹tku XVI wieku 57 Foundation and Activity of the Chapter of the Collegiate Church of St. James the Apostle in G³uszyna from 1296 to the Beginning of the 16th Century
MARTA CZY¯AK Fundacje i fundatorzy kaplic w katedrze gnienieñskiej w II po³owie XIV wieku 99 The Foundations and Founders of Chapels in the Gniezno Cathedral in the Second Half of the 14th Century
KRZYSZTOF R. PROKOP Sakry ordynariuszy i sufraganów poznañskich w XVIII stuleciu 119 Episcopal Consecrations of Poznañ Ordinaries and Suffragans in the 18 th Century
DOMINIK KUBICKI Treci teologiczne o³tarza g³ównego w katedrze poznañskiej (proweniencji z Góry, Guhrau / Niederschlesien) 151 Theological Content of the High Altar in the Poznañ Cathedral (of Góra Guhrau)
PIOTR GO£DYN Pierwsi misjonarze Polski i ich kult w heraldyce 195 The First Polish Missionaries and their Cult in Helardry 6 SPIS TRECI
TOMASZ JANK Nieznane grafiki Antoniego Swacha w kociele franciszkanów w Poznaniu 207 The Unknown Engravings of Antoni Swach in the Franciscan Church in Poznañ
PIOTR FRANCISZEK NEUMANN Starania arcybiskupa Marcina Dunina i Edwarda Raczyñskiego o przywrócenie klasztorów w archidiecezjach gnienieñskiej i poznañskiej 221 The Efforts of Archbishop Marcin Dunin and Edward Raczyñski to Restore Monasteries in the Gniezno and Poznañ Archdioceses
LESZEK WILCZYÑSKI Kapitu³a Metropolitalna w Poznaniu w latach 1919-1939 249 The Metropolitan Chapter in Poznañ in the Years 1919-1939
JACEK BIESIADA Dzieje nagrody literackiej miasta Poznania w dwudziestoleciu miêdzywojennym 271 The History of the Literary Award of the City of Poznañ in the Interwar Period
JÓZEF DÊBIÑSKI Korespondencja biskupa Karola Mieczys³awa Radoñskiego ze Stolic¹ Apostolsk¹ w okresie II wojny wiatowej 309 The Correspondence of Bishop Karol Mieczys³aw Radoñski with the Apostolic See during the Second World War
ZYGMUNT ZIELIÑSKI Polityczne i kocielne ramy ¿ycia i dzia³alnoci arcybiskupa Antoniego Baraniaka 343 The Political and Ecclesiastic Framework of the Life and Activity of Archbishop Antoni Baraniak
STANIS£AW NAPIERA£A Arcybiskup Antoni Baraniak jako Pasterz Diecezji 351 Archbishop Antoni Baraniak as Pastor of Diocese
MARIAN PRZYKUCKI Arcybiskup Antoni Baraniak obroñca Kocio³a. Wspomnienie 359 Archbishop Antoni Baraniak Defender of the Church. A Reminiscence *
Kroniki bernardynów poznañskich. Oprac. Salezy Bogumi³ Tomczak i Jacek Wiesio³owski. Poznañ 2002, ss. XXIV i 456. Wydawnictwo Miejskie, seria: Kroniki Staropolskie (Piotr Franciszek N e u m a n n) 367
Marta Czy¿ak, Kapitu³a katedralna w Gnienie w wietle metryki z lat 1408-1448. Poznañ 2003, ss. 448. Uniwersytet im. Adama Mickiewicza. Wydzia³ Teologiczny. Studia i Materia³y. Tom 64 (Maria K o c z e r s k a) 371
Jan Walkusz, Twórczoæ literacka duchowieñstwa polskiego na ziemiach zaboru pruskiego w XIX-XX wieku 1848-1939. Lublin 2002, ss. 448. Towarzystwo Naukowe Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego (Feliks L e n o r t) 375 IOSEPHO NOWACKI POST OBITUM ANNO QUADRAGESIMO 7
ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006
Iosepho Nowacki post obitum anno quadragesimo
NAPISA£ I POWIÊCA PAMIÊCI SWEGO NAUCZYCIELA HISTORII KOCIO£A W CZTERDZIESTOLECIE JEGO ODEJCIA, W IMIENIU SWOIM I TYCH, KTÓRZY CHCIELIBY MU PODZIÊKOWAÆ
FELIKS LENORT
W historiografii kocielnej Wielkopolski ksi¹dz Józef Nowacki posiada miejsce utrwalone i zgo³a wyj¹tkowe nie tylko dlatego, i¿ jako nieprzeciêtny analityk róde³ g³ównie redniowiecznych, rozwik³a³ wiele tajemnic naszej przesz³oci, ale przede wszystkim z tej racji, i¿ stworzy³ monumentaln¹ synte- zê dziejów najstarszej diecezji polskiej. Jego obszerne dwutomowe Dzieje archidiecezji poznañskiej na d³ugo stanowiæ bêd¹ punkt odniesienia dla wszelkich badañ szczegó³owych, a w rozumieniu opracowania syntetycznego pozostan¹ dzie³em nie do przecenienia. Od odejcia ksiêdza Józefa Nowackiego minê³o ju¿ lat czterdzieci*. Ni- niejszy drugi tom wydawnictwa Ecclesia. Studia z Dziejów Wielkopolski powiêcamy jego pamiêci. Korzystamy z okazji, by przywo³aæ podstawowe koleje jego ¿ycia i naukowej aktywnoci.
* Ksi¹dz Józef Nowacki mia³ kilku pracowitych poprzedników, którzy w ba- daniach nad dziejami kocielnymi Wielkopolski odegrali rolê wa¿n¹ i w swo- im czasie zgodnie z ówczesnym stanem wiedzy historycznej i z obowi¹zuj¹- cymi wtedy wymogami warsztatu naukowego stworzyli kompendia dziejów obu wielkopolskich diecezji, wci¹¿ pamiêtane i wykorzystywane. Mylê, ¿e trzeba tu wymieniæ przede wszystkim Józefa £ukaszewicza i ksiêdza Jana Ko- rytkowskiego, ale tak¿e ksiêdza Stanis³awa Kozierowskiego, autora wielotomo-
* Niniejszy tekst powsta³ w roku 2004, a wiêc dok³adnie w czterdziest¹ rocznicê mier- ci ksiêdza Józefa Nowackiego. Z ró¿nych przyczyn ukazuje siê dwa lata póniej. 8 FELIKS LENORT wego dzie³a z zakresu toponomastyki wielkopolskiej, w tym kilku tomów zaty- tu³owanych: Badania nazw topograficznych dzisiejszej archidiecezji gnie- nieñskiej (Poznañ 1909-1912) i Badania nazw topograficznych dzisiejszej archidiecezji poznañskiej (Poznañ 1914-1915) oraz dwóch innych pt.: Sze- matyzm historyczny ustrojów parafialnych dzisiejszej archidiecezji gnienieñ- skiej (Poznañ 1934) i Szematyzm historyczny ustrojów parafialnych dzisiej- szej archidiecezji poznañskiej (Poznañ 1933)1. Na szczególne wszak¿e podkrelenie w rzêdzie poprzedników ksiêdza Jó- zefa Nowackiego zas³uguje Józef £ukaszewicz, wielce zas³u¿ony badacz ró¿- nowierstwa polskiego, szkolnictwa i wychowania, tak¿e dziejów Poznania, ale dla nas tu wa¿ny wspomnienia przede wszystkim jako autor obszernego dzie³a pt.: Krótki opis historyczny kocio³ów parochialnych, koció³ków, kaplic, klasztorów, szkó³ek parochialnych, szpitali i innych zak³adów dobroczynnych w dawnej diecezji poznañskiej, które zosta³o wydane w trzech tomach w Poznaniu, nak³adem Jana Konstantego ¯upañskiego, w latach 1858-1863. Od razu jednak trzeba powiedzieæ, i¿ na pró¿no by tu szukaæ opisów tajników wewnêtrznych dziejów kocielnych. Kocio³y nasze s¹ kolebk¹ owiaty i sk³a- dem pami¹tek narodowych napisa³ autor w pierwszym zdaniu przedmowy do tego dzie³a. Mia³ wiadomoæ, ¿e rzucaj¹ one wiat³o na przesz³oæ naro- du, jego owiatê, obyczaje, sztuki piêkne, ¿ycie gospodarcze. I takim wzrokiem siê pos³uguj¹c dokona³ opisu poszczególnych kocio³ów, klasztorów, szkó³, szpitali. Ten drobiazgowy opis poprzedzi³ obszernym, przesz³o stustronicowym wstêpem, w którym podj¹³ temat pocz¹tków diecezji, granic, podzia³ów tery- torialnych. Korzysta³ z obszernych wizytacji biskupów i archidiakonów od roku 1603, z akt kapitulnych i konsystorskich, z archiwów poszczególnych kocio- ³ów. Wykorzysta³ niepe³ne niestety opisy kocio³ów sporz¹dzone co dopiero przez duchowieñstwo na polecenie arcybiskupa Teofila Wolickiego z roku 1828. Podzieli³ ca³oæ na archidiakonaty, dekanaty i parafie, opisa³ wszystko co zauwa¿y³, wszystkie lady materialne, napisy nagrobne. Szczerze wyzna³, i¿ o wielu kocio³ach, jeli talent ludzki nie wycisn¹³ na nich swego znamie- nia, nie ma co mówiæ. Pyta³: Có¿ np. powiedzieæ o skromnym koció³ku wiej- skim, z drzewa lub gliny postawionym, strzech¹ lub gontami pokrytym bez ¿adnych wewn¹trz ozdób i pomników? Ca³a jego biografia, podobnie jak wiêk- szej czêci ludzi, zawiera siê w kilku wydatniejszych momentach istnienia, to jest: by³ postawionym, powiêconym, odprawia³o siê w nim nabo¿eñstwa, spa- li³ siê lub run¹³ z staroci.
1 O ksiêdzu Stanis³awie Kozierowskim zob. np. opracowanie S. U r b a ñ c z y k a w Polskim s³owniku biograficznym (t. 14, s. 628-629) oraz ostatnio J. L e n y w pracy zbiorowej pod red. J. Strzelczyka pt.: Wybitni historycy wielkopolscy (Poznañ 1989, s. 199- 208). IOSEPHO NOWACKI POST OBITUM ANNO QUADRAGESIMO 9
To dzie³o £ukaszewicza ma co oczywiste swoje ograniczenia, do któ- rych zreszt¹ sam autor siê przyznaje. To wszak¿e, co zamierza³, wykona³ a¿ nad- to dobrze. Nie by³o to jeszcze pisarstwo historyczne, którym znacznie póniej obdarzy³ nas ksi¹dz Józef Nowacki. Jest wszak¿e pamiêtane i wykorzystywane, o czym wiadczy fakt, i¿ Krótki opis historyczny kocio³ów parochialnych [... ] w dawnej diecezji poznañskiej zosta³ wznowiony w roku 1980 w piêknym wy- daniu fotooffsetowym przez Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu, z inicjaty- wy pisz¹cego te s³owa, ale g³ównie dziêki staraniom ksiêdza Konrada Lutyñskie- go, przedwczenie zmar³ego w roku 2002. To, ¿e tak¿e kolejne dzie³o tego auto- ra zosta³o ostatnio przypomniane, wiadczy niew¹tpliwie o tym, ¿e istnieje mimo up³ywu czasu wiadomoæ nieprzemijaj¹cej wartoci tego pisarstwa. Mowa tu o wznowionym w roku 1998 w Wydawnictwie Miejskim w Poznaniu dwutomowym Obrazie historyczno-statystycznym miasta Poznania w dawniej- szych czasach (wydanie przygotowa³ Jacek Wiesio³owski)2. Chcia³oby siê powiedzieæ przesadnie, ¿e tym, kim w wielkopolskiej histo- riografii kocielnej w odniesieniu do diecezji poznañskiej by³ Józef £ukasze- wicz, tym w odniesieniu do archidiecezji gnienieñskiej by³ w pewnym stop- niu ksi¹dz Jan Korytkowski. By³oby to jednak wyranie uproszczenie i tylko w czêci prawdziwe. Ten drugi bowiem odegra³ rolê nieporównanie wiêksz¹, a przede wszystkim reprezentowa³ znakomicie wy¿sz¹ wiadomoæ naukowe- go warsztatu historycznego3. Ró¿nica polega³a tak¿e na tym, i¿ £ukaszewicz w przytoczonym dziele zajmowa³ siê histori¹ kocio³ów i parafii, Korytkowski kapitu³¹ i arcybiskupami, prymasami Polski, chocia¿ przyznaæ trzeba, ¿e i historii lokalnej powiêci³ nieco uwagi, gdy w roku 1888 w miejsce dorocz- nego elenchu obu archidiecezji, wyda³ Brevis descriptio historico-geographi- ca ecclesiarum Archidioecesis Gnesnensis et Posnaniensis. Dzie³o Korytkow- skiego jest jedyne w swoim rodzaju. Z ogromn¹ akrybi¹ wykorzysta³ przeboga- te gnienieñskie zbiory archiwalne, które najpierw kompetentnie uporz¹dko- wa³. Sam wyzna³, ¿e sta³o siê to mo¿liwe od czasu, gdy zostawszy kanonikiem
2 Tekst o Józefie £ukaszewiczu w Polskim s³owniku biograficznym (t. 18, 1973, s. 542- 544) jest nie podpisany, sygnowawany jedynie skrótem Red., co jest bardzo rzadko stoso- wan¹ praktyk¹ w tym zas³u¿onym wydawnictwie. W dosyæ szczegó³owym hale nie wia- domo dlaczego Opis historyczny kocio³ów parochialnych ... w dawnej diecezji poznañ- skiej zosta³ pominiêty. Zob. tak¿e: A. W o j t k o w s k i, Józef £ukaszewicz jako historyk, Kronika Miasta Poznania, 14 (1936), nr 1, s. 1-36. Ostatnio ¿ycie i dzie³o £ukaszewicza przypomnia³ M. K o s m a n w pracy zbiorowej pod red. J. Strzelczyka Wybitni historycy wielkopolscy, s. 61-73. 3 O ksiêdzu Janie Korytkowskim zob. np. M. W o j c i e c h o w s k a w Polskim s³owniku biograficznym (t. 14, s. 147-149) oraz J. J a s k u l s k i w pracy zbiorowej pod red. J. Strzelczyka Wybitni historycy wielkopolscy, s. 105-113. Zob. tak¿e: J. Jaskulski Dzie³o ks. Jana Ignacego Korytkowskiego w ocenie historiografii i metodologii XIX i XX wie- ku, [w:] Sto lat Archidiecezji Gnienieñskiej, pod red. J. Strzelczyka i J. Górnego, Gniezno 2000, s. 407-417. 10 FELIKS LENORT gnienieñskim zyska³ nieograniczony dostêp do omiowiekowych skarbów ar- chiwum gnienieñskiego. Z zapa³em pisze zabra³em siê do zbadania tej skarbnicy dziejowej i w miarê bli¿szego poznawania nieocenionych jej zaso- bów, dojrzewa³a we mnie coraz wiêksza chêæ i pragnienie zu¿ytkowania ich w ¿ywotach nie tylko prymasów naszych, ale ca³ego szeregu pra³atów i kano- ników metropolitalnych od pocz¹tku istnienia kapitu³y a¿ do dni naszych. I tak powsta³y dwa ogromne dzie³a o nieprzemijaj¹cej wartoci: Pra³aci i kanonicy katedry metropolitalnej gnienieñskiej od r. 1000 a¿ do dni naszych (t. 1-4, Gniezno 1881-1882), w którym pomieci³ w uk³adzie alfabetycznym ¿yciorysy ponad 2800 pra³atów i kanoników gnienieñskich, poprzedzaj¹c ca³oæ tekstem o dziejach kapitu³y, oraz drugie: Arcybiskupi gnienieñscy, pry- masowie i metropolici polscy od r. 1000 do 1821, czyli do po³¹czenia arcybi- skupstwa gnienieñskiego z biskupstwem poznañskim (t. 1-5, Poznañ 1887- 1892). Po stu przesz³o latach trzeba stwierdziæ zdecydowanie, i¿ mimo ¿e w warstwie interpretacyjnej niektóre w¹tki tych dzie³ s¹ poddawane rewizji, to nieprzemijaj¹c¹ jednak wartoæ zachowa³a materia³owa warstwa dzie³a, które- mu niektórzy przesadnie próbuj¹ przydaæ miano ekscerptów z ksi¹g archiwal- nych gnienieñskich. Nawet gdyby tak¹ opiniê przyj¹æ, to i tak dokonania Ko- rytkowskiego posiadaj¹ wartoæ jeszcze bardziej cenn¹ i po¿yteczn¹. Zdaje siê, ¿e mia³ racjê ksi¹dz W³adys³aw Chotkowski, tak¿e zas³u¿ony historyk (i podob- nie jak Korytkowski urodzony w Trzemesznie), wyra¿aj¹c opiniê, ¿e dzie³o to nigdy siê nie przestarzeje, ma w literaturze naszej tem wiêksze znaczenie, ¿e w dziejach historiografii kocielnej on pierwszy zdoby³ siê na tak¹ pracê, in- nym duchownym zawieci³ godnym naladowania przyk³adem. Nie bêdzie przesad¹ stwierdzenie, ¿e ksi¹dz Józef Nowacki by³ pod nieodpar- tym wra¿eniem tych dziewiêciu ogromnych woluminów dzie³a Jana Korytkowskie- go. Dla niego, ambitnego historyka, brak podobnego opracowania dla poznañskiej czêci Wielkopolski, musia³ byæ szczególnie bolenie odczuwany. Postanowi³ tê lukê wype³niæ i w przewa¿aj¹cej mierze uda³o mu siê to urzeczywistniæ.
* Pochodzi³ z Pomorza, ale prawie ca³e ¿ycie (z wyj¹tkiem lat szkolnych) zwi¹za³ z Wielkopolsk¹, z Poznaniem4. Urodzi³ siê 19 wrzenia 1893 roku we
4 O ksiêdzu Józefie Nowackim ukaza³y siê cztery wspomnienia pomiertne: S. H a i n, p. Ks. Józef Nowacki, Przewodnik Katolicki, 54 (1964), nr 25, s. 226; K. K a r ³ o w s k i, p. Ks. Józef Nowacki, Miesiêcznik Kocielny Archidiecezji Poznañskiej, 16 (1965), nr 5, s. 116-117; M. B a n a s z a k, Ksi¹dz Józef Nowacki historyk Kocio³a w Polsce. (Po- miertne wspomnienia o dzia³alnoci naukowej i pedagogicznej), [w:] J. Nowacki, Dzieje Archidiecezji Poznañskiej, t. 2: Archidiecezja Poznañska w granicach historycznych i jej ustrój, Poznañ 1964, s. 967-974; M. B a n a s z a k, p. ks. prof. Józef Nowacki, Tygodnik IOSEPHO NOWACKI POST OBITUM ANNO QUADRAGESIMO 11 12 FELIKS LENORT IOSEPHO NOWACKI POST OBITUM ANNO QUADRAGESIMO 13 wsi Mrocza, w powiecie wyrzyskim. By³ synem Jana, mistrza siodlarskiego i Anny z Witeckich. Po ukoñczeniu szko³y ludowej w Koronowie uczy³ siê w latach 1905-1910 w progimnazjum biskupim (Collegium Marianum) w Pel- plinie, które cieszy³o siê wysok¹ opini¹ w zakresie kszta³cenia, ale tak¿e z racji pielêgnowania ducha polskiego. Naukê kontynuowa³ w pañstwowym gimna- zjum w Che³mnie, gdzie 13 lutego 1913 roku uzyska³ wiadectwo dojrza³oci i niezw³ocznie zg³osi³ siê do seminarium duchownego w Poznaniu. Zachowa- ³o siê wiadectwo moralnoci (litterae testimoniales pro saecularibus) z dnia 4 sierpnia 1914 roku, wydane przez biskupa che³miñskiego Augustyna Rosen- tretera za okres lat szkolnych, które spêdza³ na terenie tej diecezji. Pozytywn¹ opiniê wyda³ te¿ ksi¹dz Gustaw Pob³ocki, proboszcz we Wtelnie, na terenie której znajdowa³a siê £êcznica. W³anie tutaj, u rodziny Palêdzkich, w³acicie- li tamtejszego maj¹tku, spêdza³ przewa¿nie miesi¹ce wakacyjne i nie jest po- zbawione s³usznoci domniemanie, ¿e Palêdzcy wydatnie opiekowali siê nim materialnie. Rozpocz¹³ studia filozoficzno-teologiczne w Poznaniu, bo tu kszta³- cili siê klerycy z obu diecezji Wielkopolski, ale po trzech latach zgodnie z obowi¹zuj¹c¹ procedur¹ przenosili siê do Gniezna na roczne tzw. semina- rium praktyczne. Dnia 18 lutego 1917 roku przyj¹³ wiêcenia kap³añskie w Gnienie z r¹k arcybiskupa Edmunda Dalbora i niezw³ocznie zosta³ skierowany na studia spe- cjalistyczne z historii Kocio³a na uniwersytet w Münster, gdzie jednak przeby- wa³ tylko przez trzy semestry. Musia³ je przerwaæ z powodów zdrowotnych. Powrót do Münster i kontynuacja studiów okaza³a siê niemo¿liwa z racji no- wej sytuacji politycznej w zwi¹zku z wojn¹ wiatow¹. W roku 1918 mia³ okazjê zastêpczo spe³niaæ obowi¹zki duszpasterskie przy kociele pod wezwaniem wiêtej Katarzyny w Brzyskorzystewie, w deka- nacie kcyñskim. To by³ zdaje siê jedyny taki fragment w pe³ni duszpaster- skiego zaanga¿owania w jego biografii, nie licz¹c póniejszych, przejciowo przecie¿ wykonywanych obowi¹zków prefekta, najpierw (od 6 czerwca 1919) w gimnazjum ¿eñskim Zofii Rzepeckiej w Poznaniu, gdzie by³ nauczycielem religii i wychowawc¹ (za³o¿y³ w tej szkole w roku 1921 sodalicjê mariañsk¹). Od 1 wrzenia 1926 roku te same obowi¹zki przej¹³ w gimnazjum mêskim wiêtego Jana Kantego w Poznaniu, gdzie te¿ by³ moderatorem uczniowskiej sodalicji. Wczeniej jednak podj¹³ przerwane z powodów losowych, studia.
Powszechny, 18 (1964), nr 21, s. 15. Ukaza³o siê te¿ piêæ biogramów w encyklopediach i s³ownikach: M. B a n a s z a k w Polskim s³owniku biograficznym (t. 23, 1978, s. 245- 246); A. G ¹ s i o r o w s k i w Wielkopolskim s³owniku biograficznym, 1981, s. 519; M. B a n a s z a k w S³owniku polskich teologów katolickich 1918-1981 (t. 6, 1983, s. 552- 556); M. B a n a s z a k w S³owniku pracowników ksi¹¿ki polskiej. Suplement (1986, s. 152-153). Zob. tak¿e M. B a n a s z a k, Józef Nowacki 1895-1964, [w:] Wybitni histo- rycy wielkopolscy, s. 287-293. 14 FELIKS LENORT
Kontynuowa³ je na nowopowsta³ym w Poznaniu uniwersytecie, gdzie ju¿ 30 lipca 1919 roku otrzyma³ dyplom nauczyciela szkó³ rednich w zakresie trzech przedmiotów: religii oraz jêzyków ³aciñskiego i hebrajskiego. Lata dydaktyki gimnazjalnej wykorzysta³ bardzo pracowicie jak siê pó- niej okaza³o tak¿e w s³u¿bie swej najwiêkszej ¿yciowej pasji: nauki histo- rycznej. Przygotowa³ w tym czasie rozprawê doktorsk¹ zatytu³owan¹: Szpital w. Gotarda pod W³oc³awkiem (klasztor cystersów w latach 1228-1358). Na jej podstawie, dnia 15 maja 1926 roku, na Wydziale Teologicznym Uniwersy- tetu Jana Kazimierza we Lwowie otrzyma³ dyplom doktora teologii. By³o oczy- wiste, ¿e czas prefektury szkolnej musia³ dobiec koñca. Zbli¿a³ siê nieuchron- nie nowy rozdzia³ w jego ¿yciu, w którym w pe³niejszy sposób bêdzie móg³ wykorzystaæ swoje naukowe kompetencje. W Poznaniu, w miejscowym Seminarium Duchownym, profesorem historii Kocio³a by³ od roku 1926 ksi¹dz Henryk Likowski (habilitowany rok wczeniej na uniwersytecie lwowskim), od roku nastêpnego powo³any na profesora hi- storii Kocio³a na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Warszawskiego. Ksi¹dz Józef Nowacki by³ znakomicie przygotowany, by obj¹æ to wakuj¹ce stanowi- sko. Kardyna³ August Hlond w pimie z dnia 9 lipca 1927 roku pisa³: W uzna- niu dotychczasowej pracy, w przekonaniu, ¿e Czcigodny Ks. Doktor nadal su- miennie i gorliwie pracowaæ bêdzie, powierzam Mu od 1. padziernika b.r. katedrê historii kocielnej i patrologii, mianuj¹c Go zarazem profesorem nad- zwyczajnym Arcybiskupiego Seminarium Duchownego. Dodajmy, ¿e dwa lata póniej otrzyma³ tytu³ profesora zwyczajnego. Trzeba te¿ zauwa¿yæ, ¿e by³ to czas, w którym z inicjatywy kardyna³a Hlonda nast¹pi³a reorganizacja semina- riów duchownych obu wielkopolskich archidiecezji. Przed³u¿ono studia alum- nów do szeciu lat, z tym, ¿e w Gnienie miano odbywaæ dwuletnie studia fi- lozoficzne (z histori¹ i patrologi¹), w Poznaniu czteroletnie studia teologicz- ne. Ksi¹dz Nowacki trwa³ na tym stanowisku do roku 1939, a po przerwie oku- pacyjnej ponownie podj¹³ obowi¹zki profesorskie zrazu w Gnienie, a od 4 listopada 1947 w Poznaniu, gdy ukoñczono ju¿ podstawowy zr¹b odbudo- wy zniszczonego podczas wojny gmachu Seminarium Duchownego. By³ wy- k³adowc¹ historii Kocio³a do roku 1961, natomiast wyk³ady z patrologii i se- minarium naukowe prowadzi³ do koñca ¿ycia. Wyk³adowc¹ by³ znamienitym. Z ogromn¹ pasj¹ i zaanga¿owaniem dzieli³ siê ze s³uchaczami sum¹ swojej wiedzy, która w wielu wypadkach by³a wyni- kiem jego w³asnych uprzednich drobiazgowych analiz i przemyleñ. Impono- wa³ nam mnóstwem szczegó³owych informacji o wydarzeniach, które mog³y wydawaæ siê pozornie nieinteresuj¹ce. O¿ywia³ je, tworz¹c rzec mo¿na plastyczny historyczny pejza¿. W jego wyk³adzie nie by³o nic z monotonii, nic z hermetycznej lectio continua. G³os modulowa³, chwilami wydawa³o siê nam, ¿e zatraca³ wiadomoæ tego, ¿e my go s³uchamy. To, co mówi³ by³o prze¿y- IOSEPHO NOWACKI POST OBITUM ANNO QUADRAGESIMO 15 ciem jakby dla niego samego. Dodaæ wszak¿e trzeba, i¿ zdawalimy sobie sprawê, ¿e mamy do czynienia z wielk¹ histori¹. Maluj¹c dzieje Kocio³a nie tuszowa³ jego potkniêæ, robi³ to jednak ³agodnie, jakby chcia³ nam oszczêdziæ mówienia le o czym, co bardzo ukocha³ i co my mielimy ukochaæ. Nie by³ syntetykiem w wyk³adach, ale to, co przekaza³ wydaje siê stworzy³o nam wystarczaj¹ce podwaliny wiedzy o Kociele, w którym zaczynalimy wiado- mie i aktywnie zaznaczaæ swoj¹ obecnoæ. Wyk³ada³ te¿ patrologiê, ale na terenie tej literatury starochrzecijañskiej a¿ tak pewnie siê nie czu³, nie móg³ tu ujawniæ talentów swego analitycznego umys³u, a do syntezy której niezawodnie oczekiwalimy nie by³ zbytnio sk³onny. Odtwarza³ g³ównie treæ podrêcznika Rauschena, wówczas szeroko zadomowionego w krajach niemieckiego obszaru jêzykowego, który to pod- rêcznik sam na jêzyk polski przet³umaczy³ i opracowa³. Gdy w roku 1938 habilitowa³ siê na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, da³ siê ju¿ wczeniej dobrze poznaæ polskiej na- uce historycznej jako autor kilkudziesiêciu drukowanych przyczynków i stu- diów g³ównie z zakresu dziejów redniowiecznych. Rozprawa habilitacyjna, napisana po ³acinie, dotyczy³a prerogatyw i godnoci prymasowskiej arcybisku- pów gnienieñskich. Miejsce habilitacji nie by³o od pocz¹tku przes¹dzone. Jak wynika z zachowanej, a nieznanej dot¹d korespondencji ksiêdza Nowackiego z ksiêdzem profesorem Tadeuszem Glemm¹ z Krakowa, nasz autor bra³ tak¿e pod uwagê Uniwersytet Jagielloñski. Z korespondencji zdaje siê wyranie wy- nikaæ, i¿ ksi¹dz Glemma sugerowa³ poznañskiemu historykowi póniejsze zwi¹zanie siê z Wszechnic¹ Jagielloñsk¹. Ostatecznie wszak¿e wybór pad³ na Uniwersytet Jana Kazimierza, gdzie dziesiêæ lat wczeniej przedstawi³ rozpra- wê doktorsk¹ i gdzie dodajmy znacz¹c¹ coraz bardziej i wp³ywow¹ pozy- cjê mia³ ksi¹dz profesor Aleksy Klawek ze rodowiska poznañskiego5. Niewy- kluczone, ¿e i ta okolicznoæ mia³a tu pewne znaczenie. Odrêbnym, a wielce wa¿nym polem aktywnoci ksiêdza Nowackiego by³a jego praca nad dziedzictwem archiwalnym Kocio³a poznañskiego. Mamy tu na myli nie tyle okolicznoæ, i¿ dziedzictwo to w przewa¿aj¹cej mierze sta- nowi³o bazê ród³ow¹ dla jego badañ naukowych, ile raczej fakt, i¿ sta³ siê on tego dziedzictwa gospodarzem i serdecznym opiekunem. Zaczê³o siê to na
5 Na ten problem zwróci³ mi uwagê p. dr hab. Krzysztof R. Prokop, który w krakowskim archiwum Naszej Przesz³oci zauwa¿y³ dwanacie listów ksiêdza Józefa Nowackiego do ksiêdza Tadeusza Glemmy z lat 1933-1952. Nie natrafiono dot¹d w Poznaniu na listy ksiê- dza Glemmy do ksiêdza Nowackiego. Pan Prokop przekaza³ mi zapewnienie, i¿ zamierza przygotowaæ przyczynek pod roboczym tytu³em: Niedosz³a habilitacja ksiêdza Józefa No- wackiego na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagielloñskiego w wietle jego listów do ksiêdza profesora Tadeusza Glemmy. Tekst ten mia³by siê ukazaæ w kolejnym tomie niniej- szego wydawnictwa. 16 FELIKS LENORT dobre z dniem 15 sierpnia 1933 roku, gdy dekretem Kurii Arcybiskupiej z dnia 5 lipca (podpisanym przez biskupa Walentego Dymka, wikariusza generalne- go), zosta³ powo³any na urz¹d dyrektora Archiwum, Biblioteki i Muzeum Ar- chidiecezjalnych w Poznaniu. Wymieniono w dekrecie zbiory archiwalne, bi- blioteczne i muzealne, które przechowywane by³y w jednym gmachu, miano- wicie w siedzibie dawnej Akademii Lubrañskiego (w którym ksi¹dz Nowacki odt¹d zamieszka³). W rzeczywistoci jednak uto¿samia³ siê z tymi pierwszymi. Trzeba przypomnieæ, i¿ w Poznaniu w roku 1925 otwarto Archiwum Archidie- cezjalne, które by³o pierwsz¹ tego rodzaju, centraln¹ w ramach diecezji, insty- tucj¹ kocieln¹ w Polsce, która postawi³a sobie za cel gromadzenie, przecho- wywanie i udostêpnianie produkcji aktotwórczej zarówno podstawowych or- ganów zarz¹du diecezj¹ (kancelarii biskupiej, konsystorskiej i kapitulnej) jak te¿ organów terenowych, a wiêc przede wszystkich parafialnych. Gdy w roku 1933 obejmowa³ ksi¹dz Nowacki urz¹d dyrektora Archiwum, od jego otwarcia mi- nê³o ju¿ lat osiem6. Jego poprzednikiem by³ ksi¹dz Edmund Majkowski, cz³owiek o rozleg³ych zainteresowaniach naukowych i pisarskich (jednak rozproszonych i wydaje siê nie pog³êbionych), numizmatyk, bibliofil, kolekcjoner, tak¿e podró¿nik. Nale¿a³ wprawdzie do inicjatorów powstania Archiwum, ale jego zas³ugi nie wysz³y poza pierwsze zrêby organizacyjne, niejednokrotnie wrêcz dyskusyjne. Zapalony kolekcjoner, ³¹czy³ niektóre zasoby ze swoim nazwiskiem. Usi³owa³ np. stworzyæ nie bacz¹c na obowi¹zuj¹c¹ w archiwistyce zasadê prowenien- cji, czyli zespo³owej przynale¿noci akt Archiwum zebrane przez ksiêdza Edmunda Majkowskiego7. By³o to bez w¹tpienia swoiste curiosum na terenie praktyki archiwalnej. Jego nastêpca musia³ wiêc rozpocz¹æ wiele prac od nowa. Obejmuj¹c urz¹d dyrektora Archiwum ksi¹dz Nowacki postawi³ sobie dwa g³ównie zadania: uporz¹dkowanie ca³oci (chocia¿by zrazu prowizoryczne) oraz stworzenie inwentarza archiwalnego. Poza szczup³ymi seriami dawnych ksi¹g konsystorskich, biskupich i niektórych kapitulnych, u³o¿onych wed³ug inwentarza z XVIII stulecia, reszta zasobu znajdowa³a siê w nie³adzie. Jedynie akta personalne i szkolne by³y w miarê uporz¹dkowane chronologicznie. Po- niewa¿ w roku 1930 przekazano do Archiwum obszerne akta registratury kon- systorza z koñca XVIII i XIX stulecia, ksi¹dz Nowacki musia³ zaj¹æ siê najpierw t¹ spucizn¹, chocia¿ w³asna pasja naukowa prowadzi³a go do epoki wcze- niejszej. Prowadzi³ jednak równoczenie prace porz¹dkowe nad najstarszymi
6 Zob. F. L e n o r t, Z dziejów organizacji i zasobu Archiwum Archidiecezjalnego w Poznaniu, Archiwa, Biblioteki i Muzea Kocielne, 15 (1967), s. 5-90 i osobne odbicie. 7 Zob. F. L e n o r t, Z dziejów organizacji i zasobu Archiwum Archidiecezjalnego w Poznaniu, s. 82-84; E. M a j k o w s k i, ¯yciorys w³asny i spis prac. Poda³ do druku J. Ujda. Nasza Przesz³oæ 25 (1966), s. 285-290. IOSEPHO NOWACKI POST OBITUM ANNO QUADRAGESIMO 17 acta episcopalia i acta consistorialia z XV wieku. Zdo³a³ zinwentaryzowaæ akta kocio³ów parafialnych. Z wielkim znawstwem pracowa³ nad zbiorem doku- mentów pergaminowych (od roku 1235). Pomin¹³ w tym wypadku ich przyna- le¿noæ kancelaryjn¹ i stworzy³ zbiór licz¹cy 451 dokumentów. Mniejsze suk- cesy odnotowa³o kierowane przez ksiêdza Nowackiego Archiwum w zakresie statutowego postulatu koncentracji akt, który by³ za³o¿eniem podstawowym w rozumieniu twórców tej instytucji, ale na ten aspekt pracy nie mia³ ksi¹dz Nowacki wy³¹cznego wp³ywu. Zaopatrzy³ w indeksy alfabetyczne poszczegól- ne ksiêgi wizytacyjne z XVII i XVIII stulecia. Wiêkszoæ zasobu archiwalnego otrzyma³a praktyczny inwentarz kartkowy, który w du¿ej mierze przyczyni³ siê do usprawnienia obs³ugi korzystaj¹cych z Archiwum badaczy, których liczba nieustannie ros³a (w roku 1935 przekroczy³a 900)8. Tego rodzaju dzia³alnoæ ju¿ u schy³ku okresu miêdzywojennego postawi³a Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu w rzêdzie przoduj¹cych tego typu placówek w Polsce, a ksiêdzu Nowackiemu zjedna³a w krêgach naukowych szacunek i uznanie. Tak¹ opiniê wyrazili np. dwaj podówczas wybitni znawcy teorii i praktyki archiwalnej: Wincenty £opaciñski i Kazimierz Konarski9.
* W roku 1939 praca organizacyjna i badawcza ksiêdza Józefa Nowackiego w Archiwum Archidiecezjalnym w Poznaniu by³a w apogeum swego rozwoju. Mija³ szósty rok, gdy j¹ z zapa³em i z rozleg³ymi planami rozpoczyna³. Nieste- ty, zosta³a tragicznie przerwana. W czasie pocz¹tkowych dzia³añ wojennych zarówno gmach jak i zbiory w niczym nie ucierpia³y. Ostatecznie jednak 4 padziernika 1939 roku ca³y magazyn zosta³ przez w³adze niemieckie opie- czêtowany i rozpocz¹³ siê proces likwidacji Archiwum. Jego zbiory przewo¿o- no do pomieszczeñ archiwum pañstwowego, któremu przydano nazwê Reich- sarchiv. W sk³ad personelu tej instytucji, razem z innymi archiwistami z terenu Poznania, wszed³ równie¿ ksi¹dz Józef Nowacki, który dziêki temu mia³ oka- zjê ledziæ losy tych archiwaliów, co okaza³o siê bezcenne po zakoñczeniu wojny, gdy rozpocz¹³ siê ¿mudny proces rewindykacji. Warto wspomnieæ, ¿e niektóre najcenniejsze zabytki, jeszcze w koñcu sierpnia 1939 roku za rad¹ ksiêdza Nowackiego ukryto w klasztorze kapucyñskim w Lubartowie, ale Niemcy wywieli je stamt¹d, pocz¹tkowo do Reichssicherheitshauptamt w Ber- linie, sk¹d nastêpnie zosta³y przewiezione do Poznania, tak¿e do miejscowego Reichsarchiv. Prawdziwa wêdrówka naszych zbiorów ledzona dok³adnie przez ksiêdza Nowackiego mia³a miejsce pocz¹wszy od roku 1942 (obawia- no siê bombardowania miasta przez Anglosasów). I tak wspomnijmy np.
8 Zob. F. L e n o r t, Z dziejów organizacji i zasobu Archiwum Archidiecezjalnego w Poznaniu, s. 77. 9 Tam¿e, s. 79. 18 FELIKS LENORT dyplomy pergaminowe i najstarsze ksiêgi sprzed roku 1500, które umieszczo- no w fortach cytadeli poznañskiej, potem w fortyfikacjach nadodrzañskich ko³o Sulêcina, niektóre przewo¿ono w g³¹b Niemiec, znaczn¹ czêæ rozmieszczo- no w kocio³ach na prownicji. Te, które zosta³y w Reichsarchiv, przepad³y zu- pe³nie, bo gmach podpali³y prawdopodobnie ustêpuj¹ce wojska niemieckie. Tak wiêc dla naszych zbiorów czasem najwiêkszych strat okaza³ siê rok 1945, a dla ksiêdza Nowackiego i Archiwum Archidiecezjalnego w Poznaniu by³ to rok drugiego pocz¹tku10. * Po zakoñczeniu wojny ksi¹dz Nowacki wróci³ wprawdzie do przerwanych w roku 1939 prac i funkcji dyrektora Archiwum i Muzeum, ale czynnoci, któ- re zrazu musia³ wykonywaæ, dalekie by³y od stricte naukowych. Powierzono mu obowi¹zki zorganizowania ¿ycia religijnego w parafii archikatedralnej. Nie- bawem otrzyma³ nowe zlecenie od w³adzy duchownej. Od kwietnia 1946 roku z ogromn¹ energi¹ podejmowa³ starania o odzyskanie rozproszonych zabytków archiwalnych, bibliotecznych i muzealnych tak¿e archidiecezji gnienieñskiej i diecezji w³oc³awskiej. By³ cz³onkiem Komisji Doradczej Odbudowy Archika- tedry Poznañskiej. Skrzêtnie przygotowywa³ dokumentacjê historyczn¹ do jej odbudowy, co w efekcie umo¿liwi³o jej regotyzacjê. I to, co najwa¿niejsze: na nowo tworzy³ sobie warsztat pracy twórczej, który umo¿liwi³ mu powrót do przerwanych badañ naukowych. * Plonem tych badañ by³o przesz³o osiemdziesi¹t prac drukowanych. By³o- by ich zapewne jeszcze wiêcej, gdyby nie ta tragiczna okupacyjna przerwa, a potem ma³o przyjazna sytuacja wydawnicza. Nie licz¹c drobnego doniesie- nia w Przegl¹dzie Teologicznym z roku 1928 na temat ksi¹¿ki J. Metzlera o w. Piotrze Kanizjuszu, za znacz¹cy pocz¹tek jego edytorskiej aktywnoci na- le¿y uznaæ rok 1929, w którym ukaza³ siê jego przek³ad niemieckiego podrêcz- nika Gerharda Rauschena pt.: Zarys patrologii. Pisma Ojców Kocio³a i nauka w nich zawarta, t³umaczony z ósmego i dziewi¹tego wydania przez wroc³aw- skiego profesora Josepha Wittiga11. Podrêcznik ten d³ugo nale¿a³ do podstawo- wych narzêdzi edukacji patrystycznej w polskich seminariach duchownych.
10 Zob. J. N o w a c k i, Losy wojenne Archiwum Archidiecezjalnego w Poznaniu, Sprawozdania Towarzystwa Przyjació³ Nauk Poznañskiego, 13 (1945/1946) s. 44-46; F. L e n o r t, Z dziejów organizacji i zasobu Archiwum Archidiecezjalnego w Poznaniu, 80-82; K. m i g i e l, Losy archiwów, bibliotek i muzeów kocielnych pod rz¹dami A. Gre- isera (1939-1945), Archiwa, Biblioteki i Muzea Kocielne, 32 (1976) s. 275-278. 11 Zob. Szczepan P i e s z c z o c h, Ksi¹dz Józef Nowacki jako patrolog, w: Ecclesia Posnaniensis. Opuscula Mariano Banaszak septuagenario dedicata. Poznañ 1998 s. 267-272. Autor dotyka tu sprawy osobistego dramatu Josepha Wittiga z Kocio³em, zakoñczonego ostatecznie pozytywnie. IOSEPHO NOWACKI POST OBITUM ANNO QUADRAGESIMO 19
Nie licz¹c kilkudziesiêciu przyczynków naukowych opublikowanych przed rokiem 1939, w tym miêdzy innymi o arcybiskupie gnienieñskim Januszu i nieznanym synodzie prowincjonalnym z roku 125812, na szczególn¹ uwagê zas³uguj¹ dwie wa¿ne monografie. Pierwsza to obszerna publikacja ksi¹¿ko- wa, wydana w roku 1934 w serii Studia Gnesnensia pt.: Opactwo w. Gotar- da w Szpetalu pod W³oc³awkiem zakonu cysterskiego (ok. 1228-1285-1358). Przyczynek do misji pruskiej biskupa Chrystiana13. Podkrelano, ¿e mimo szczup³ych dochowanych róde³ historycznych, autor w mistrzowski sposób je wykorzysta³ i zrekonstruowa³ krótkotrwa³e dzieje klasztoru cysterskiego w Szpe- talu, w tym i wczeniejsze pocz¹tki tamtejszego kocio³a w. Gotarda. Przede wszystkim jednak w³¹czy³ siê w nurt badañ nad dziejami misji pruskiej, podjê- tej przez cystersów na pocz¹tku XII wieku. £¹czenie tej misji z fundacj¹ szpe- talsk¹ budzi³o jednak wród historyków pewne w¹tpliwoci. Autor da³ jednak przyk³ad znakomitej analizy i wyobrani historycznej (mo¿e nieco nadmiernej). Druga publikacja, któr¹ z tego pierwszego okresu twórczoci ksiêdza No- wackiego nale¿a³oby tu szczególnie podkreliæ, to opracowane w jêzyku ³aciñ- skim obszerne studium pt.: De archiepiscopi Gnesnensis dignitate ac praero- gativa primatiali, opublikowane we Lwowie w Collectanea Theologica w roku 1937 (tak¿e w odrêbnym odbiciu). Ta sumienna rozprawa o prymasowskiej godnoci i wyp³ywaj¹cych z niej uprawnieniach arcybiskupów gnienieñskich by³a podyktowana tak¿e potrzeb¹ chwili, w zwi¹zku z polemik¹ prowadzon¹ po uzyskaniu przez Polskê niepodleg³oci, g³ównie w rodowisku warszaw- skim, wokó³ pytania: czy tytu³ prymasowski nale¿y siê metropolicie gnienieñ- skiemu czy warszawskiemu? Ponowne zwrócenie uwagi na z³o¿on¹ genezê prymasostwa polskiego oraz na zyskiwanie przez prymasów dalszych upraw- nieñ jurysdykcyjnych, tak¿e w zakresie pañstwowym, okaza³o siê wa¿nym wk³adem autora dla uporz¹dkowania ca³ej sprawy. Publikacja ta aczkolwiek wysoko oceniona przez krytykê naukow¹14 wywo³a³a dalsz¹ polemikê.
12 Zob. np. recenzjê T. S i l n i c k i e g o w Rocznikach Historycznych, 11 (1935) s. 90-91. 13 K. G ó r s k i, Kwartalnik Historyczny, 48 (1934) s. 637-640; P. D a v i d, Revue dHistoire Ecclesiastique, 30 (1934) s. 787; M. N i w i ñ s k i, Przegl¹d Powszechny, 204 (1934) s. 400-401; M. N i w i ñ s k i, Zapiski Towarzystwa Naukowego w Toruniu, 10 (1935/1937) s. 70-73; K. K a n t a k, Collectana Theologica, 16 (1935) s. 127-129; K. T y m i e n i e c k i, Roczniki Historyczne, 11 (1935) s. 88-90. Zob. te¿: St. Gotthard von Szpetal, eine vergessene Cistercienserabtei in Polen, Cistercienser-Chronik, 48 (1936) s. 44-50. 14 Zob. np. H. R y b u s, Roczniki Historyczne, 14 (1938) s. 152-160. Autor podda³ tak¿e zdecydowanej krytyce, uznan¹ za ba³amutn¹, publikacjê ksiêdza W³adys³awa Kwiat- kowskiego pt.: Kwestia prymasostwa polskiego pod koniec XVIII wieku. Tak¿e: J. Nowac- k i, Jeszcze o prymasostwie, Têcza, 1938 nr 13 s. 77-80. 20 FELIKS LENORT
W okresie powojennym ksi¹dz Nowacki wczenie ujawni³ swój talent w zakresie edytorstwa róde³ historycznych i w ten sposób utrwali³ swoj¹ po- zycjê w krêgu mediewistów polskich. W roku 1950 bowiem, staraniem Poznañ- skiego Towarzystwa Przyjació³ Nauk, wyda³ Ksiêgê uposa¿enia diecezji po- znañskiej z roku 1510 (Liber beneficiorum dioecesis Posnaniensis anni 1510)15. Ju¿ na zjedzie historyków polskich w Poznaniu w roku 1925 zwrócono uwa- gê na brak tego rodzaju wydawnictwa w odniesieniu do najstarszej diecezji polskiej, w sytuacji, gdy kilka z nich (lubuska, wroc³awska, krakowska, gnie- nieñska, w³oc³awska) dawno ju¿ tê lukê zape³ni³o. Wyra¿ano uznanie dla wy- dawcy, który mimo, i¿ wiele z materia³ów przygotowanych przez niego jesz- cze przed wojn¹, przepad³o podczas okupacji niemieckiej, nie zniechêcony podj¹³ dzie³o ponownie i obdarzy³ w ten sposób naukê polsk¹ tym bezcennym ród³em do kocielnych dziejów, g³ównie gospodarczych. Ukoronowaniem wszak¿e dzia³alnoci naukowej i pisarskiej ksiêdza Józefa Nowackiego by³o potê¿ne, dwutomowe dzie³o pt.: Dzieje Archidiecezji Po- znañskiej, opublikowane w Poznaniu w latach 1959 i 1966. Jest to ³¹cznie ponad 2000 stron, nie licz¹c wielu aneksów, map i ilustracji. Pierwszy tom to Koció³ katedralny w Poznaniu ze szczególnie znacz¹cym i obszernym stu- dium na temat pocz¹tków biskupstwa w Poznaniu, drugi to Archidiecezja Poznañska w granicach historycznych i jej ustrój. Mia³ byæ ci¹g dalszy, czyli tom trzeci. Autor w przedmowie do tomu pierwszego pisa³: Trzeci tom powiê- camy Kapitule Metropolitalnej w Poznaniu. Gotowa ju¿ pierwsza jego czêæ rozpatruje jej ustrój, maj¹tek i dzieje. Druga czêæ obejmie w alfabetycznym uk³adzie wykaz jej cz³onków ze zwiêz³ymi o nich wiadomociami biograficz- nymi. Niestety, nie natrafiono po jego mierci (zmar³ przy korekcie tomu dru- giego) na lad tego przygotowanego ju¿ w czêci tomu trzeciego. Wielu histo- ryków przez d³u¿szy czas pyta³o: co siê dzieje z tomem o Kapitule? Niestety, nic nie odnaleziono. Pisz¹cy te s³owa, równie¿ zainteresowany, zauwa¿y³ po latach w miejscowym Archiwum Archidiecezjalnym jedynie redniej wielkoci karton z lunymi wypisami (raczej tylko dla autora czytelnymi) lad ¿mudnej naukowej kwerendy. To wszak¿e, co zd¹¿y³ opublikowaæ, sprawi³o, i¿ zapisa³ siê na trwa³e z³otymi zg³oskami w kocielnej historiografii Wielkopolski. Nie trzeba dodawaæ, z jakim uznaniem przyjê³a to opus magnum polska nauka historyczna. Podkrelano, ¿e dzie³o to jest wzorem dla podobnych tego
15 Zob. S. I n g l o t, Roczniki Dziejów Spo³ecznych i Gospodarczych, 13 (1951) s. 299-3001; H. E. W y c z a w s k i, Polonia Sacra, 4 (1951) z. 2 s. 172-174; Z. Kacz- marczyk, K. Kaczmarczyk, Czasopismo Prawno-Historyczne, 4 (1952) s. 487-492; E. B. F r y d e, The English Historical Review, 67 (1952) s. 437-438. Zob. tak¿e: M. B a - naszak, Prymasostwo polskie w dziejach Narodu i Kocio³a (do roku 1939), w: Na stolicy prymasowskiej w Gnienie i w Poznaniu. Szkice o prymasach Polski w okresie niewoli na- rodowej i w II Rzeczypospolitej. Praca zbiorowa pod redakcj¹ F. Lenorta, Poznañ 1982 s. 35-57; F. L e n o r t, Uwagi o historiografii prymasostwa polskiego, tam¿e s. 59-81. IOSEPHO NOWACKI POST OBITUM ANNO QUADRAGESIMO 21 rodzaju opracowañ w innych diecezjach. Mówiono, ¿e dzisiaj tylko zespó³ historyków móg³by podj¹æ siê tak szeroko zakrojonej pracy, któr¹ ksi¹dz No- wacki wykona³ sam jeden (Karol Górski). Podkrelano, ¿e autor nie poprzesta³ na wykorzystaniu opinii poprzednich badaczy przedmiotu, lecz sam skontro- lowa³ ich s¹dy, wysuwaj¹c w³asny pogl¹d na wiele spraw, a znaczne partie dzie³a musia³ stworzyæ od podstaw, gdy¿ wiele zagadnieñ nie by³o dotychczas przedmiotem zainteresowania historyków (Julia Tazbirowa)16. Fakt, ¿e po dzie- ³o to, zw³aszcza po pierwszy tom siêgnie zarówno historyk jak i historyk sztu- ki, znajduj¹c tam do swych badañ kopalniê wiadomoci by³o podkrelane niejednokrotnie17. Historiografia kocielna Wielkopolski przez ostatnie czterdziestolecie po odejciu ksiêdza Józefa Nowackiego rozwinê³a siê niepomiernie. Jego ustale- nia sta³y siê w wielu wypadkach znakomitym punktem wyjcia do dalszych dociekañ. Wiele obszarów naszej przesz³oci kocielnej wzbogaci³o siê o cen- ne monografie. Nie miejsce tu, aby je szczegó³owo wymieniaæ. W rodowisku Wydzia³u Teologicznego UAM zosta³a przygotowana obszerna dokumentacja tej tematyki18. Jest wszak¿e jeden segment badañ naszego autora, pomieszczony w pierw- szym tomie jego Dziejów, który ze zrozumia³ych wzglêdów wzbudzi³ szcze- gólne zainteresowanie, gdy¿ dotyczy³ pocz¹tku biskupstwa poznañskiego, a wiêc w gruncie rzeczy pocz¹tków organizacji kocielnej na ziemiach pol- skich. Panuj¹c¹ dot¹d doæ powszechnie tezê Paula Kehra o misyjnym statusie biskupa Jordana i Ungera, ksi¹dz Nowacki podwa¿y³ zdecydowanie, wysuwa- j¹c domniemanie, ¿e Jordan od 968 roku by³ biskupem diecezjalnym a nie mi- syjnym oraz, ¿e jego diecezja (poznañska) do roku 1000 obejmowa³a ca³y kraj Mieszka i nie podlega³a metropolii magdeburskiej, zale¿a³a natomiast bezpo- rednio od Stolicy Apostolskiej na podstawie przywileju egzempcji. Ten ostatni element dowodzenia zosta³ wzmocniony poprzez wyniki badañ ksiêdza Anzel- ma Weissa, który dowiód³, ¿e istnia³ status prawny bezporedniej podleg³oci Stolicy Apostolskiej niektórych biskupstw w pocz¹tkowej fazie ich tworzenia i organizacji19. Najnowsza historiografia ukaza³a w tym obszarze badañ zdecy-
16 J. T a z b i r o w a, Przegl¹d Historyczny, 51 (1960) z. 4 s. 760-763. 17 A. G ¹ s i o r o w s k i, T. J a k i m o w i c z ó w n a, Biuletyn Historii Sztuki, 25 (1963) nr 1 s. 83-89. Jest to gruntowna i obszerna analiza monografii Nowackiego o kate- drze, ze szczególnym podkreleniem jej przydatnoci historyka sztuki. Zob. tak¿e: J. Gott- schalk, Archiv für Schlesische Kirchengeschichte, 23 (1965) s. 282-283; J. K ³oczow- s k i, Revue dHistoire Ecclesiastique 61 (1966) nr 1 s. 168-170. 18 Zob. F. L e n o r t, M. P r z e p i ó r a, Historiografia Archidiecezji Poznañskiej. Do- kumentacja za lata 1945-2005, Poznañ 2007 (w druku). 19 Zob. np. M. B a n a s z a k, O pocz¹tkach biskupstwa poznañskiego dyskusyjnie, Po- znañ 2002. Tekst ten wczeniej ukaza³ siê pod tytu³em: Charakter prawny biskupów Jordana i Ungera, w Naszej Przesz³oci, 30 (1969) s. 43-123. Autor dok³adnie relacjonuje dyskusjê naukow¹ na ten temat. 22 FELIKS LENORT dowanie nowe, poszerzone mo¿liwoci interpretacyjne20. Sam tekst ksiêdza Nowackiego o którym tu mowa doczeka³ siê wznowienia w oddzielnej publikacji, co zapewne przyczyni³o siê do o¿ywienia wiadomoci historycz- nej wokó³ pocz¹tków najstarszego biskupstwa polskiego21. Wypadnie tu dodaæ, i¿ z tomu drugiego Dziejów zosta³y ostatnio wznowione dwa inne fragmen- ty, które przypomnia³y nam przesz³oæ synodów diecezji poznañskiej i zawi³e pocz¹tki oraz dzieje naszego Seminarium Duchownego22.
* Od odejcia ksiêdza Józefa Nowackiego minê³o z gór¹ lat czterdzieci. Po- zosta³y jego dzie³a owoc mrówczej pracy rozwietlaj¹ce mroki naszej ko- cielnej przesz³oci. On sam wydaje siê coraz bardziej przesuwaæ siê w naszej pamiêci w odleg³¹ krainê cieni. Malej¹ szeregi tych, którzy mog¹ o nim powiedzieæ: znalimy go osobicie. Z mowy po¿egnalnej arcybiskupa Antoniego Baraniaka, 2 maja 1964 roku: Archidiecezjê Poznañsk¹ spotka³ dotkliwy cios. Opuci³ j¹ M¹¿ wielki, za- kochany przez ca³e ¿ycie w jej tysi¹cletnich dziejach i zag³êbiony w rozwi¹zy- waniu trudnych problemów naszej przesz³oci. Historia Kocio³a, szczególnie historia Kocio³a w Polsce sta³a siê dla niego polem dociekañ naukowych w tym szczególnie celu, aby staæ siê nauczycielk¹ ¿ycia, abymy poznawszy swoj¹ chlubn¹ przesz³oæ mogli dzisiejszemu wia- tu powiedzieæ: my nie od dzi, czy wczoraj. Nasza wiara i nasze przekonania siêgaj¹ tysi¹ca lat i stanowi¹ nieod³¹czny fundament kultury narodowej.
20 Zob. np. G. L a b u d a, O najstarszej organizacji Kocio³a w Polsce, Przegl¹d Po- wszechny, (1984) nr 6 s. 373-396; t e n ¿ e, Mieszko I, Wroc³aw 2002; A. W e i s s, Biskup- stwa bezporednio zale¿ne od Stolicy Apostolskiej w redniowiecznej Europie, Lublin 1992; D. A. S i k o r s k i, O rzekomej instytucji biskupstwa bezporednio zale¿nego od Stolicy Apostolskiej. Przyczynek do problemu statusu prawnego biskupów polskich przed rokiem 1000, Czasopismo Prawno-Historyczne, 55 (2003) z. 2 s. 157-185; R. M i c h a ³ o w s k i, Zjazd gnienieñski. Religijne przes³anki powstania arcybiskupstwa gnienieñskiego, Wro- c³aw 2005. 21 J. Nowacki, Pocz¹tki biskupstwa poznañskiego, Poznañ 2000. 22 J. Nowacki, Synody diecezji poznañskiej, Poznañ 2004; t e n ¿ e: Dzieje Semi- narium Duchownego w Poznaniu, Poznañ 2006. Do ksi¹¿ki dodano studium L. Piechnika, Seminarium Diecezjalne w Poznaniu w latach 1564-1614. Okres jezuicki oraz opracowanie W. Hozakowskiego pt. Reorganizacja Seminarium Duchownego w Poznaniu za arcybiskupa Marcina Dunina. ARCHEOLOGICZNE WIADECTWA O NAJSTARSZYCH WI¥TYNIACH.... 23
ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006
HANNA KÓÈKA-KRENZ Uniwersytet im. Adama Mickiewicza Wydzia³ Historyczny
Archeologiczne wiadectwa o najstarszych wi¹tyniach na Ostrowie Tumskim w Poznaniu
Archaeological Evidence of the Oldest Churches in Ostrów Tumski in Poznañ
Pierwsze informacje odnosz¹ce siê do Poznania zawar³ w swej kroni- ce biskup merseburski Thietmar, pisz¹cy w pocz¹tku XI w. W ksiêdze II.22 pod 968 r. kronikarz wymieni³ Jordana jako pierwszego biskupa po- znañskiego1, w ksiêdze IV.45 pod rokiem 1000, poinformowa³ o utworze- niu arcybiskupstwa w Gnienie i podporz¹dkowanych mu biskupstwach, z wyj¹tkiem biskupa poznañskiego Ungera2, w ksiêdze VI.27 pod rokiem 1005 o wyprawie wojennej Henryka II, który cigaj¹c Boles³awa Chrobre- go zatrzyma³ siê na probê swoich ksi¹¿¹t dwie mile od poznañskiego grodu3 i w ksiêdze VI.65 pod rokiem 1012: w tym samym dniu zmar³ jego brat w kap³añstwie i sufragan, pasterz poznañskiej trzody Unger w trzy- dziestym roku od swojej nominacji4. Wiek póniej Gall Anonim dwukrot- nie wspomnia³ o Poznaniu 5, po raz pierwszy pisz¹c o jego sile militarnej za Boles³awa Chrobrego: Z Poznania bowiem [mia³] 1300 pancernych i 4000 tarczowników..., za po raz drugi odnotowuj¹c fakt zniszczenia ko- cio³a katedralnego podczas najazdu ksiêcia czeskiego Brzetys³awa w koñcu lat 30. X wieku6. Te sk¹pe zapisy ród³owe nie zawieraj¹ danych
1 ...Iordan episcopus Posnaniensis I; J e d l i c k i 1953, s. 73. 2 ...Vungero Posnaniensi excepto; J e d l i c k i 1953, s. 209. 3 ...duo miliaria ab urbe Posnani; J e d l i c k i 1953, s. 353. 4 Eodem die Vungerus Posnaniensis cenobii pastor, consacerdos suus et suffraganeus, XXX. ordinationis suae anno obiit; J e d l i c k i 1953, s. 407. 5 Grodecki 1965, s. 26 i 44. 6 Chronologia tego wydarzenia jest przedmiotem dyskusji, np. G. Labuda (2000, s. 263) 24 HANNA KÓC#KA-KRENZ
oprócz notki o katedrze pod wezwaniem w. Piotra o innych budow- lach sakralnych wzniesionych w obrêbie poznañskiego grodu. Wzmiankê o istnieniu kaplicy grodowej ufundowanej przez ksiê¿n¹ Dobrawê znaj- dujemy dopiero w XIII-wiecznej kronice polsko-l¹skiej, w informacji o walce Kazimierza Odnowiciela z Mas³awem: (Casimirus)...(ecclesiam), quam Dambrouca ad honorem genetricis dei beatae Marie in castro Ostrow fundaverat, intravit et a se gladium, quo percinctus fuerat, disso- luit, ponens super altare deo et beate Marie et beatis apostolis Petro et Paulo, disponendo in animo suo iterum velle monachari, dyadema rega- lis imperii resignando7. Mroki historii w tym zakresie pozwalaj¹ owietliæ badania wykopali- skowe, które od czasów powojennych stopniowo ujawniaj¹ bezpored- nie b¹d porednie wiadectwa egzystencji obiektów architektury sa- kralnej na terenie wczesnoredniowiecznego grodu. Budowa kamiennych wi¹tyñ by³a nastêpstwem decyzji przyjêcia chrztu w. przez Mieszka I, poprzedzonego zalubinami z ksiê¿niczk¹ czesk¹ Dobraw¹, córk¹ Boles³a- wa I Srogiego. Osobie tej ksiê¿niczki, prawnuczki w. Ludmi³y i bratani- cy w. Wac³awa, nale¿y przypisaæ wa¿n¹ rolê w szerzeniu chrzecijañstwa, miêdzy innymi poprzez fundacje wi¹tyñ8. Dobrawa, jak donosi Gall Ano- nim, odmówi³a polubienia go, jeli nie zarzuci owego zdro¿nego obycza- ju i nie przyrzeknie zostaæ chrzecijaninem. Gdy za on [na to] przysta³, ¿e porzuci ów zwyczaj pogañski i przyjmie sakramenta wiary chrzecijañ- skiej, pani owa przyby³a do Polski z wielkim orszakiem [dostojników] wieckich i duchownych...9. Mieszko poj¹³ Dobrawê za ¿onê, bêd¹c jesz- cze poganinem, co jednak musia³o poci¹gn¹æ za sob¹ spieszne wzniesie- nie wi¹tyni, by umo¿liwiæ ksiê¿nej i jej dworowi udzia³ w chrzecijañ- skich obrzêdach, za duchownym10 sprawowanie liturgii. Od tego te¿ czasu misyjna praca Jordana wymaga³a zorganizowania miejsc, w których móg³ przygotowywaæ poddanych Mieszka do konwersji. O tym, jak trud- ne to by³o zadanie mo¿emy wnioskowaæ ze s³ów Thietmara: Ich pierwszy biskup Jordan ciê¿k¹ mia³ z nimi pracê, zanim, niezmordowany w wysi³- kach, nak³oni³ ich s³owem i czynem do uprawy winnicy Pañskiej11. Powy¿sze przes³anki sk³aniaj¹ do wniosku, ¿e wraz z wprowadzeniem chrzecijañstwa z inicjatywy w³adcy w centralnych grodach jego domeny datuje wypad Brzetys³awa na ziemie polskie na 1938 r., za K. Jasiñski (2004, s. 137-138), w oparciu o ród³a czeskie na 1039 r. 87 MPH 1878, s. 617, 620; N o w a c k i 1959, s. 3, przypis 12. 88 Por. H o m z a 2002, s. 37-40, 76-77. 89 G r o d e c k i 1965, s. 18. 10 Wród nich mo¿na upatrywaæ obecnoci Jordana, od 968 r. pierwszego biskupa w pañ- stwie piastowskim; N o w a c k i 1959, s. 10. 11 J e d l i c k i 1953, s. 222. ARCHEOLOGICZNE WIADECTWA O NAJSTARSZYCH WI¥TYNIACH.... 25 26 HANNA KÓC#KA-KRENZ ARCHEOLOGICZNE WIADECTWA O NAJSTARSZYCH WI¥TYNIACH.... 27 28 HANNA KÓC#KA-KRENZ by³y wznoszone budynki kocielne. Za najstarsz¹ tak¹ budowlê w Pozna- niu uwa¿aæ trzeba kaplicê przy palatium, zbudowanym w tzw. cz³onie ksi¹¿êcym grodu wkrótce po po³owie X w. w miejscu, w którym znajduje siê obecnie gotycki koció³ NMP. Kaplica na poznañskim grodzie by³a zapewne pierwsz¹ fundacj¹ Dobrawy12 i mog³a stanowiæ wzorzec dla ko- lejnych rozwi¹zañ13. Relikty tej wi¹tyni nie zosta³y jeszcze zlokalizowa- ne, ale dysponujemy porednimi wskazówkami jej obecnoci pod lub w najbli¿szym otoczeniu kocio³a w postaci pozosta³oci relikwiarza, zbio- ru kostek mozaikowych i fragmentów malowanych tynków. Dziesiêæ cz¹stek kocianych p³ytek (nie licz¹c kilku zupe³nych dro- bin) pozyskano podczas badañ zespo³u pa³acowo-sakralnego na poznañ- skim grodzie, prowadzonych od 1999 r. przez Instytut Prahistorii UAM w Poznaniu14. Zosta³y one ujawnione w dwóch s¹siaduj¹cych ze sob¹ wy- kopach za³o¿onych bezporednio przy po³udniowej cianie gotyckiego ko- cio³a NMP. Wszystkie fragmenty cechuje podobna gruboæ (1 mm), ró¿ni natomiast rodzaj dekoracji pokrywaj¹cej ich zewnêtrzne p³aszczyzny (ryc. 1:1-10). Mo¿na wród nich wyodrêbniæ fragmenty listewek o szerokoci 1,6 cm, zdobionych motywem plecionki z podwójnych falistych wstêg, ak- centowanych w rodku punktowanym kó³kiem i ograniczonych prostymi liniami biegn¹cymi wzd³u¿ krawêdzi. Wnêtrza wstêg s¹ g³adkie, nato- miast powierzchnia miêdzy nimi i liniami granicznymi zosta³a pokryta ro- dzajem groszkowania w postaci punktów (ryc. 1:1 4). Natomiast frag- menty o szerokoci 1,3 cm zosta³y pokryte rozstawionymi koncentryczny- mi kó³kami z punktowanym rodkiem, oraz liniami biegn¹cymi wzd³u¿ krawêdzi p³ytek. Równie¿ i w ich przypadku wnêtrze kó³ek jest g³adkie, za pozosta³a powierzchnia punktowana (ryc. 1:8, 9). Ró¿ni siê od nich fragment o zachowanych dwóch bocznych krawêdziach podkrelonych zwielokrotnionymi liniami prostymi i zygzakowatymi, z zarysem motywu wydobytego podwójn¹ lini¹ i z krawêdzi¹ otworu do nitu (ryc. 1:10). Pozo- sta³e fragmenty s¹ pozbawione dekoracji; w jednym z nich widoczna jest czêæ otworu do nitu (ryc. 1:7). Forma tych p³ytek jest na tyle charaktery- styczna, i¿ ich przeznaczenie nie budzi zasadniczych w¹tpliwoci. Stano- wi³y one z pewnoci¹ ok³adziny drewnianej skrzyneczki schowka na relikwie. Przyk³ady komponowania zewnêtrznego wystroju skrzynek z takich listewek obrazuj¹ zachowane w ca³oci relikwiarze z Nadrenii. Najbli¿szy poznañskiemu w typie dekoracji jest relikwiarz z kocio³a w. Andrzeja w Kolonii wykonany z drewna dêbowego, d³ugoci 15,5 cm, sze-
12 N o w a c k i 1959, s. 8. 13 Mo¿liwoæ tak¹ ju¿ sugerowano w literaturze przedmiotu; por. ¯ u r o w s k a 1968, s. 60 i n.; Pi a n o w s k i 1977, s. 52-53. 14 Kó c# k a - K r e n z 2003a. ARCHEOLOGICZNE WIADECTWA O NAJSTARSZYCH WI¥TYNIACH.... 29 rokoci 9,5 cm i wysokoci 5,5 cm (ryc. 2). Wszystkie cianki boczne tego relikwiarza zosta³y ob³o¿one kocianymi listewkami zdobionymi rzêdami pojedynczych lub podwójnych punktowanych kó³ek. Przez rodek cia- nek biegnie pasmo p³ytek pomalowanych na kolor czerwony, z rzêdem a¿urowanych kó³ek. W znamienny sposób jest wykonane wieczko skrzyn- ki, na którym barwione na czerwono p³ytki, z wyciêtymi kó³kami i moty- wami krzy¿owymi, zosta³y po³o¿one na z³oconej blasze z miedzi. Otaczaj¹ je listewki pokryte plecionk¹, za wieczko zosta³o przytwierdzone rozwi- dlonymi okuciami z ¿elaza15. Takie schowki na relikwie, ze wzglêdu na niewielkie rozmiary i charakter dekoracji, mieszcz¹ siê w nurcie wczesno- redniowiecznego rzemios³a artystycznego, za zachowane ich przyk³ady wskazuj¹, ¿e mog³y zostaæ sporz¹dzone w 2 po³owie X-XI w. w jednym z zachodnioeuropejskich orodków rzemios³a artystycznego16. Jest praw- dopodobne, ¿e w podobny sposób zosta³a wykonana skrzyneczka dla po- znañskiej kaplicy grodowej; w momencie jej konsekracji na o³tarzu win- ny znajdowaæ siê wiête szcz¹tki przechowywane w relikwiarzu. Kolejnym porednim dowodem obecnoci wi¹tyni pa³acowej s¹ zna- leziska kostek mozaikowych. W wykopach za³o¿onych w ogrodzie posesji Ostrów Tumski 10, przylegaj¹cym do pó³nocnej ciany kocio³a NMP, ze- brano najwiêksz¹ w Polsce ich iloæ niemal 90 egzemplarzy. S¹ to niewiel- kie szeciany, o boku od 0,5 do 1,2 cm, wykonane z przeroczystego szk³a o licu zdobionym z³ot¹ foli¹, zabezpieczon¹ cienk¹ warstw¹ szkliwa. Je- dynie dwie kostki zosta³y w ca³oci zabarwione na ciemnozielony i cegla- stoczerwony kolor. Jest rzecz¹ oczywist¹, ¿e te elementy wystroju mozai- kowego nie zosta³y wydobyte z miejsca, do którego zosta³y przeznaczone, lecz dosta³y siê do warstw kulturowych po zniszczeniu u³o¿onej z nich kompozycji. Zasadniczo zosta³y pozyskane z warstw datowanych na czas od XI do XIII w., co jednak pozwala ustaliæ, ¿e wykonano je do pocz¹tków wieku XI17. Pocz¹tki stosowania mozaiki do ozdabiania cian budynków datuje siê na III-IV w. n.e., a upowszechnienie tej techniki na czas od wieku V, jako dekoracji wnêtrz kocio³ów chrzecijañskich18. Wed³ug sza- cunkowych obliczeñ dla wy³o¿enia powierzchni 1 m2 nale¿a³o zu¿yæ oko- ³o 10.000 kostek19. Zbiór poznañskich kostek jest wiêc niewielki w stosun- ku do ich iloci potrzebnej do wykonania wiêkszej dekoracji. Pokrywanie cian kompozycjami mozaikowymi by³o i jest sztuk¹ wymagaj¹c¹ wiel- kich umiejêtnoci i wspó³dzia³ania kilku wykonawców, pocz¹wszy od ar- tysty-malarza po mozaikarzy osadzaj¹cych kostki na podk³adzie z odpo-
15 Das Reich 1992, s. 351-353. 16 E l b e r n 1973, s. 96. 17 K ó c# k a - K r e n z w druku. 18 N o w i c k a 1977, s. 965. 19 Olczak 2003, s. 130. 30 HANNA KÓC#KA-KRENZ wiednio przygotowanej i umocowanej zaprawy20. Na terenie Rusi Kijow- skiej mozaiki cienne wykonywali mistrzowie sprowadzani z Bizancjum, choæ w Kijowie powiadczona jest dzia³alnoæ w tym celu warsztatów szklarskich z XI-XII w.21 Na ziemiach polskich dzia³alnoci takiej nie stwierdzono, st¹d wysuwane s¹ w¹tpliwoci co do mo¿liwoci wyposa¿a- nia wczesnopiastowskich wi¹tyñ w mozaiki cienne22. Nie wykluczaj¹c ca³kowicie takiej ewentualnoci (w³adca móg³ sprowadziæ specjalistów chocia¿by z Rusi) mo¿na s¹dziæ, i¿ w przypadku Poznania mamy do czy- nienia z pozosta³ociami przenonego mozaikowego obrazu tablicowego. Nie dysponujemy ¿adnymi wskazówkami co do wyobra¿enia, jakie móg³ on zawieraæ. Wiedza o przedromañskich ikonach pozwala jedynie na przy- puszczenie, ¿e przedstawiaæ mog³y postaæ Boga, Matki Boskiej lub wiê- tych23. W zachodniej Europie przedstawienia takie s³u¿y³y zazwyczaj pry- watnej dewocji, choæ szczególnie czczone wizerunki by³y tak¿e wystawia- ne na o³tarzach, co znajduje potwierdzenie w przekazach pisanych VIII i IX w. Wród nich najczêciej spotyka siê wyobra¿enia Chrystusa jako W³adcy, Nauczyciela i Zbawiciela oraz Matki Boskiej z Dzieci¹tkiem na rêku Hodegetrii (Przewodniczki). Dodaæ nale¿y, ¿e czêciej s¹ to obrazy malowane na desce, choæ taki typ ikonograficzny stosowano te¿ we fre- skach i mozaikach24. Bior¹c pod uwagê wezwanie kaplicy przy palatium mo¿na by przypuszczaæ, ¿e jej o³tarz zdobi³o wyobra¿enie Matki Boskiej25. Zasadnicze przeznaczenie przenonych obrazów do kultu osobistego nie stoi z tym domys³em w sprzecznoci, zw³aszcza jeli wemiemy pod uwa- gê funkcjê kaplicy grodowej jako miejsca sprawowania liturgii dla w³ad- cy i jego bezporedniego otoczenia. Obecnoæ imagines lub iconae na o³ta- rzach kocio³ów katedralnych karoliñskiej Europy powiadczaj¹ zachowa- ne inwentarze, które by³y tak¿e miejscem prywatnej dewocji26. Jest rze- cz¹ niewykluczon¹, ¿e obecnoæ takiego wizerunku zawdziêcza poznañ- ska kaplica Boles³awowi Chrobremu, którego córka zosta³a wydana za m¹¿ za ksiêcia kijowskiego wiatope³ka27. Dysponujemy jeszcze jedn¹ wskazówk¹ co do istnienia tej kaplicy. W wykopach przylegaj¹cych do po³udniowej ciany kocio³a wydobyto fragmenty tynków, które zosta³y poddane analizom, za ich wyniki po- zwalaj¹ s¹dziæ, ¿e pochodz¹ z wnêtrza budynku. Na ich podstawie ustalo-
20 N o w i c k a 1977, s. 719 i n. 21 Lazarev 1973, s. 12. 22 Olczak 2003, s. 137. 23 Skubiszewski 1973, s. 142; 2001a, s. 48. 24 Skubiszewski 1973, s. 143. 25 Por. Skubiszewski 2001b, s. 157, 161. 26 Skubiszewski 2001a, s. 229; 2001b, s. 161-162. 27 Jasiñski 2004, s. 120-122. ARCHEOLOGICZNE WIADECTWA O NAJSTARSZYCH WI¥TYNIACH.... 31 no, ¿e jego ciany by³y pokryte nak³adanymi bezporednio na siebie trze- ma warstwami kremowo-bia³ych tynków wapiennych z domieszk¹ w³ó- kien rolinnych, o ³¹cznej gruboci od 12 do 16 mm. Kilka fragmentów tynku nosi lady dekoracji malarskiej, w której u¿yto typowych dla ma- larstwa ciennego pigmentów bieli wapiennej, czerwieni ¿elazowej i b³ê- kitu. Warstwa malarska we wszystkich fragmentach ma podobn¹ gruboæ i spoiwo zawieraj¹ce bia³ko, co wskazuje na jednorazowe wykonanie ca³o- ci. Tynk zosta³ najpierw dok³adnie wyg³adzony, nastêpnie pokryty cien- k¹ warstw¹ wapienn¹ lub zmoczony grubym pêdzlem. Mokry tynk zosta³ pomalowany farb¹ o spoiwie organicznym zawieraj¹cym bia³ko, ewentu- alnie z dodatkiem kleju rolinnego. Kolor bia³y i czerwony mo¿na by³o uzyskaæ z surowców dostêpnych na miejscu. W przypadku zachowanych na dwóch fragmentach tynku plamkach b³êkitu mamy do czynienia z barwnikiem importowanym. Pigment ten to naturalna ultramaryna, po- zyskiwana z lazurytu, którego najbardziej znane z³o¿a znajduj¹ siê w Ba- dachszanie (Afganistan)28. B³êkitny pigment z niego wydobywany by³ bardzo drogim barwnikiem, z tego wzglêdu stosowano go zazwyczaj do pokrywania szat Matki Boskiej. Niestety fragmenty tynku s¹ zbyt ma³e, by daæ podstawy do wskazania tematyki dekoracji malarskiej. Sk³aniam siê do przypuszczenia, ¿e by³y to zarówno motywy geometryczne, jak i figuralne, byæ mo¿e sceny z ¿ycia Maryi. Je¿eli przypuszczenie to jest s³uszne, nale¿a³oby s¹dziæ, ¿e ujawnione fragmenty tynków pochodz¹ z wnêtrza kaplicy grodowej. Pokrycie jej cian dekoracj¹ malarsk¹ z u¿y- ciem kosztownego barwnika wskazuje na wysok¹ pozycjê spo³eczn¹ fun- datora i splendor wi¹tyni. Ta pierwsza budowla sakralna poznañskiego grodu wci¹¿ czeka na odkrycie dopiero wówczas bêdzie mo¿liwa rekonstrukcja jej bry³y i po- wi¹zanie w sposób pewniejszy wy¿ej omówionych znalezisk z jej wystro- jem i wyposa¿eniem. Niewykluczone, i¿ s³u¿y³a ona ksi¹¿êtom do czasu u¿ytkowania przez nich palatium, rozebranego po po³owie XIII w. Bo- wiem dla tego miejsca u¿ywano póniej nazwy Summum Posnaniense jako do wyniesionego terenu, na którym znajdowa³ siê zamek ksi¹¿êcy odbudowany przez Przemys³a I w 1249 r. Kaplica grodowa zosta³a zapew- ne odbudowana po reakcji pogañskiej przez Mariê, ¿onê Kazimierza Od- nowiciela i byæ mo¿e przebudowana nastêpnie w stylu romañskim29, zo- sta³a zast¹piona oko³o po³owy XV w. przez obecn¹ gotyck¹ wi¹tyniê pod tym samym wezwaniem30.
28 M a l a n k i e w i c z 1983, s. 223-224. 29 Niekoniecznie dok³adnie w tym samym miejscu; por. K ó c# k a - K r e n z 2000, s. 71. 30 N o w a c k i 1959, s. 3-9. 32 HANNA KÓC#KA-KRENZ
Drugi najstarszy obiekt sakralny, którego relikty zosta³y ujawnione podczas prac wykopaliskowych we wnêtrzu katedry poznañskiej, ³¹czony jest z dzia³alnoci¹ misyjn¹ biskupa Jordana. Pod jej naw¹ g³ówn¹ zacho- wa³a siê p³ytka misa z wylewki wapiennej na warstwie okrzesków o redni- cy oko³o 4 m, z otworem na s³up w centrum oraz relikty otaczaj¹cych j¹ murów. Obiekt ten Z. Kurnatowska rekonstruuje jako niewielki kwadrato- wy budynek po³¹czony zapewne z koció³kiem, na co wskazuje odchodz¹- cy ku wschodowi szcz¹tek muru przy jego pó³nocnej cianie31. Jego wnê- trze zajmowa³ basen, w którego rodku móg³ byæ osadzony drewniany po- stument pod krzy¿, figurê Chrystusa albo Jana Chrzciciela, wyobra¿enia odnosz¹ce siê do obrz¹dku chrztu w.32 Forma za³o¿enia i jego datowanie na czas po po³owie X wieku33 sk³ania do przypuszczenia, i¿ ca³y zespó³ sta- nowi³ stacjê misyjn¹ biskupa Jordana w postaci baptysterium z kaplic¹, w której odbywano ceremoniê chrztu w. konwersów, po³¹czon¹ z bierzmo- waniem i Eucharysti¹, zgodnie z ówczesn¹ praktyk¹ liturgiczn¹. Jeszcze pod koniec panowania Mieszka I34 na miejscu stacji zaczêto wznosiæ koció³ katedralny, któremu nadano wezwanie w. Piotra35. Relik- ty jego najstarszej fazy by³y przedmiotem intensywnych badañ, prowa- dzonych od 1951 do 1956 r.36. Prace archeologiczne dostarczy³y informacji dotycz¹cych przemian architektonicznych, jakim podlega³a ta wi¹tynia w ci¹gu ca³ego okresu swego istnienia37. W ich wyniku pierwsz¹ katedrê rekonstruuje siê jako trójnawow¹ bazylikê d³ugoci 49 m., szerokoci nawy g³ównej 8,5 m., naw bocznych 4,25 m., z kwadratowym prezbiterium zakoñczonym apsyd¹ i flankowanym dwoma aneksami, oddzielonym lek- torium od czêci nawowej. Zamyka³ j¹ wie¿owy masyw zachodni objêty dwiema wie¿yczkami z klatkami schodowymi, w którym mieci³a siê nie- co wysuniêta ku wschodowi empora, wsparta na okr¹g³ym filarze. Mo¿na przypuszczaæ, ¿e ciany kocio³a by³y g³adkie, tynkowane, pozbawione podzia³ów pionowych. Nawê g³ówn¹ oddziela³y od naw bocznych rzêdy filarów ³¹czonych arkadami, a wszystkie trzy nawy nakrywa³ p³aski strop. Otwory okienne i portale znajduj¹ce siê w pó³nocnej i po³udniowej cia-
31 K u r n a t o w s k a 1998; 202, s. 101. 32 Przyk³ady takich rozwi¹zañ znane s¹ choæby z baptysteriów Rawenny. 33 Relikty basenu spoczywaj¹ na tzw. warstwach przedsakralnych, uformowanych do oko³o po³owy X w.; por. Pi e c z y ñ s k i 1963. 34 K u r n a t o w s k a 2002, s. 109. 35 W literaturze przedmiotu wci¹¿ trwa dyskusja nad czasem wzniesienia przedromañ- skiej katedry, który jest wyznaczany na okres b¹d przed, b¹d po 1000 roku; por. ostatnio K u r n a t o w s k a 2001; B i e d r o ñ, R o d z i ñ s k a - C h o r¹¿y 2001; L a buda 2001; S k i - b i ñ s k i 2001. 36 Pr z e w o n a 1959; J ó z e f o w i c z ó w n a 1963, s. 7-9. 37 Na temat przemian architektury katedry poznañskiej S k i b i ñ s k i 2001. ARCHEOLOGICZNE WIADECTWA O NAJSTARSZYCH WI¥TYNIACH.... 33 nie budowli mia³y zapewne starannie opracowane ocie¿a38. Sprawowa³ w nim swe funkcje liturgiczne nastêpca Jordana biskup Unger (zm. oko- ³o 1014 r.), który mimo powo³ania arcybiskupstwa w Gnienie w 1000 r. utrzyma³ odrêbnoæ swej diecezji39. W jej rodku znajdowa³y siê dwa pro- stok¹tne grobowce, wyniesione pierwotnie ponad posadzkê. Grobowce te by³y zapewne ogrodzone, a miêdzy nimi wznosi³ siê o³tarz w. Krzy¿a umieszczany zazwyczaj w centrum wi¹tyni jako jej mistyczny rodek. W katedrze poznañskiej mieci³o siê wiêc mauzoleum, miejsce spoczynku jak siê przyjmuje40 pierwszych w³adców piastowskich, Mieszka I i Bole- s³awa Chrobrego41. Program budowlany pierwszej katedry poznañskiej i zawarte w niej treci symboliczne wskazuj¹ na zwi¹zki z architektur¹ Eu- ropy zachodniej, zw³aszcza terenów pó³nocnow³oskich i niemieckich42. Pierwsza katedra poznañska zosta³a zapewne ogo³ocona z cennych elementów wyposa¿enia43 i mocno nadw¹tlona podczas najazdu ksiêcia Brzetys³awa, a zakres zniszczeñ ilustruje informacja Galla Anonima o dzikich zwierzêtach zak³adaj¹cych swe gniazda w jej wnêtrzu44. Odbu- dowê katedry przypisuje siê Kazimierzowi Odnowicielowi wkrótce po opanowaniu przezeñ Wielkopolski, za jego ¿onie Dobroniedze-Marii re- nowacjê kaplicy zamkowej45. Renowacja ta byæ mo¿e wyprzedzi³a nieco odbudowê katedry poznañskiej, któr¹ datuje siê na czas po po³owie XI wieku. Podczas odbudowy wi¹tyni w stylu romañskim wykorzystane zo- sta³y fundamenty dotychczasowego za³o¿enia, na których wzniesiono ciany z regularnych ciosów kamiennych. Od strony zachodniej bry³ê bu- dowli zamyka³a partia z dwoma wie¿ami, mieszcz¹cymi klatkê schodow¹. Nawê g³ówn¹ dzieli³ od naw bocznych rz¹d czworobocznych filarów z gra- nitu i piaskowca. Zarówno ciany, jak i filary by³y pokryte barwnymi tyn- kami. Prezbiterium tej fazy budowlanej rekonstruuje siê jako prostok¹t zamkniêty absyd¹, wyd³u¿ony o jedno przês³o w stosunku do pierwotne- go uk³adu, któremu na przed³u¿eniu naw bocznych towarzyszy³y dwie kwadratowe kaplice. Podniesiony te¿ zosta³ o ponad metr poziom u¿ytko- wy wnêtrza kocio³a46.
38 J ó z e f o w i c z ó w n a 1963, s. 37-98; wiechowski 2000, s. 196-199, Skibiñski 2001, s. 11. 39 Por. Banaszak 2002; tam dyskusja o statusie pierwszych biskupów. 40 K ü r b i s 1988; K u r n a t o w s k a 1990. 41 Por. K ó c# k a - K r e n z w niniejszym tomie, tam szczegó³owe omówienie tej kwestii. 42 J ó z e f o w i c z ó w n a 1963, s. 97-98. 43 Jest rzecz¹ wielce prawdopodobn¹, i¿ tak¿e w kociele katedralnym znajdowa³ siê obraz mozaikowy, bowiem w wykopach za³o¿onych na pó³noc od niego odkryto 13 kostek mozaikowych; por. K ó c# k a - K r e n z w druku. 44 G r o d e c k i 1965, s. 45-46. 45 N o w a c k i 1959, s. 8, 85; Jasiñski 2004, s. 131; por. te¿ Wê d z k i 1988, s. 88. 46 J ó z e f o w i c z ó w n a 1963, s. 99 i n.; Wê d z k i 1988. 34 HANNA KÓC#KA-KRENZ
Jeszcze jedn¹ budowl¹ sakraln¹, z której obecnoci¹ we wczesnore- dniowiecznym grodzie poznañskim nale¿y siê liczyæ, by³ koció³ pod we- zwaniem w. Miko³aja w po³udniowej czêci wyspy tumskiej na Zagó- rzu. Koció³ ten jest wzmiankowany ród³owo po raz pierwszy w 1142 r. zapewne jednak wzniesiono go wczeniej w XI wieku47. Podobnie jak w przypadku kaplicy pa³acowej, tak¿e i w odniesieniu do wczeniejszej egzystencji pierwszego kocio³a parafialnego po³udniowego cz³onu po- znañskiego grodu dysponujemy przes³ank¹ poredni¹ w postaci ok³adzin skrzynki relikwiarzowej. Piêæ ich fragmentów zarejestrowano w wyko- pach za³o¿onych w po³udniowej czêci ogrodu nale¿¹cego do Seminarium Duchownego przy ul. Wie¿owej 2-4, oko³o 55 m na wschód od jego kapli- cy48. Zalega³y one w warstwie niwelacyjnej, datowanej szeroko na czas od X/XI do XV wieku49. Dwa fragmenty s¹ cz¹stkami listewek, które zosta³y jednakowo ozdobione pasmem plecionki z ³¹cz¹cych siê podwójnych kó- ³ek z punktowanym rodkiem, wykonanych przy u¿yciu cyrkla. Na oby- dwu listewkach jeden z tych punktów zosta³ przebity i stanowi lad po nitach mocuj¹cych je do pod³o¿a. Dalsze trzy fragmenty pochodz¹ z pier- wotnie prostok¹tnych p³ytek, które ³¹czy rodzaj zdobienia za pomoc¹ cyr- kla, w postaci ustawionych w okr¹g dwóch rzêdów koncentrycznych kó- ³ek z punktem w rodku, zamkniêtych dookolnymi liniami50. Uk³ad de- koracji i kszta³t tych fragmentów wskazuje, ¿e mamy do czynienia z co najmniej dwiema p³ytkami i listewkami nale¿¹cymi do tego samego wy- tworu (ryc 1: 1115). Zachowane cz¹stki ok³adzin pozwalaj¹ na rekonstrukcjê skrzynki. By³a ona zapewne wy³o¿ona kilkoma prostok¹tnymi p³ytkami o powta- rzalnym module (8,7 x 6,2 cm), otoczonymi bordiur¹ z listewek zdobio- nych plecionk¹. Przyjmuj¹c, ¿e górn¹ p³aszczyznê i d³u¿szy bok skrzy- neczki zdobi³y dwie takie p³ytki rozdzielone listewk¹, a ca³oæ otacza³a bordiura, za bok krótszy wype³nia³a tylko jedna p³ytka obramowana li- stewkami, mo¿na s¹dziæ, ¿e skrzynka osi¹ga³a d³ugoæ 22,2 cm, szerokoæ 11,9 cm, wysokoæ za 9,4 cm. G³ówne p³ytki by³y a¿urowane ich mo- tyw zdobniczy stanowi³ zwielokrotniony okr¹g z wyciêtym rodkiem, od którego rozchodzi³o siê promienicie piêæ ramion po³¹czonych z ze- wnêtrznym okrêgiem, dekorowanym podwójn¹ lini¹ punktowanych kó- ³ek (ryc. 3). Jak to ju¿ wy¿ej zaznaczono, posiadanie relikwii by³o nie- odzowne przy konsekracji nowo wznoszonych wi¹tyñ i dla pe³nionej w nich liturgii. Z tego wzglêdu od IX w. nasili³o siê zjawisko dzielenia
47 N o w a c k i 1964, s. 611; K aczmarczyk 1988, s. 91. 48 Dymaczewski 1961, s. 167. 49 Dymaczewski 1961, s. 162-164, tabl. XV. 50 Dymaczewski 1961, tabl. XVII:29-32, 37. ARCHEOLOGICZNE WIADECTWA O NAJSTARSZYCH WI¥TYNIACH.... 35
wiêtych szcz¹tków na cz¹stki, umieszczania w bogato zdobionych reli- kwiarzach i sta³ego ich prezentowania51. Swoisty kontakt ze z³o¿onymi w nich relikwiami u³atwiæ mia³y otwory w kasetkach, zamkniête przero- czystymi kamieniami, np. kryszta³em górskim52. Przypuszczaæ mo¿na, ¿e w tym celu wycinano wzory w ok³adzinach skrzynek wydobywaj¹c z³oco- ne lub barwione na kolor czerwony t³o, przez co osi¹gano wra¿enie prze- roczystoci i efekt zbli¿enia do wiata nadprzyrodzonego53. Tak¹ cech¹ odznacza³a siê skrzyneczka przechowywana zapewne w kociele zbudo- wanym w po³udniowej czêci poznañskiego grodu. Jego relikty wci¹¿ cze- kaj¹ na zlokalizowanie i zbadanie, tym niemniej szcz¹tki relikwiarza z Zagórza wspieraj¹ przypuszczenie o XI-wiecznej chronologii tej wi¹ty- ni54. Koció³ ten w czasie swego funkcjonowania by³ z pewnoci¹ przebu- dowywany przed ostateczn¹ rozbiórk¹ mia³ gotyck¹ postaæ55. Podsumowuj¹c powy¿sze uwagi mo¿emy stwierdziæ, ¿e w obrêbie wczesnoredniowiecznego grodu na Ostrowie Tumskim w Poznaniu funk- cjonowa³o kilka wi¹tyñ. Jako pierwsz¹ zbudowano zapewne w latach 60. X w. kaplicê przy palatium z fundacji Dobrawy, przeznaczon¹ dla kultu religijnego ksi¹¿êcego dworu. W tym samym czasie zosta³a wzniesiona stacja misyjna, w której biskup Jordan podczas bytnoci w Poznaniu na- k³ania³ mieszkañców grodu do uprawiania winnicy Pañskiej. Natomiast jego nastêpca, biskup Unger, móg³ ju¿ sprawowaæ liturgiê w kociele ka- tedralnym, którego budowê na miejscu stacji Jordana rozpoczêto naj- prawdopodobniej w latach 80. X wieku. W XI w. mieszkañcy po³udniowe- go cz³onu grodu doczekali siê byæ mo¿e w³asnego kocio³a parafialnego. Miejsca tych najstarszych kocio³ów upamiêtniaj¹ istniej¹ce dzisiaj wi¹- tynie gotycki koció³ NMP i regotycyzowana po zniszczeniach wojen- nych katedra pod wezwaniem w. Piotra i Paw³a; nie przetrwa³ jedynie gotycki koció³ w. Miko³aja, ze wzglêdu na z³y stan techniczny rozebra- ny decyzj¹ w³adz pruskich w XIX w.
LITERATURA
Banaszak M. 2002 O pocz¹tkach biskupstwa poznañskiego dyskusyjnie, Poznañ.
51 Szczepkowska-Naliwajek 1996, s. 41-49. 52 W taki sposób wykonano relikwiarz z Essen-Werden; por. E l b e r n 1962; 1973. 53 G a b r i e l 1991, s. 286-287. 54 Jest mo¿liwe, ¿e by³a to budowla drewniana w typie kocio³a poprzedzaj¹cego budow- lê kamienn¹ na grodzie w Kaliszu i osobno stoj¹cego kocio³a na Ostrowie Lednickim. 55 Wê d z k i 1988, s. 139. 36 HANNA KÓC#KA-KRENZ
Biedroñ A., Rodziñska-Chor¹¿y T. 2001 Katedra w Poznaniu nowe propozycje rekonstrukcji i datowania korpusu nawowego oraz masywu zachodniego od X do XII wieku, w wietle ustaleñ Krystyny Józefowiczówny, (w:) Polska na prze³omie I i II tysi¹clecia (red. S. Skibiñski), Poznañ, s. 297-310.
Dymaczewski A. 1961 Badania wykopaliskowe w ogrodzie przy ul. Wie¿owej 2-4 w Poznaniu w latach 1939, 1950-1953, (w:) Poznañ we wczesnym redniowieczu (red. W. Hensel), t. III, Wroc³aw Warszawa, s. 139-228.
Elbern V. H. 1962 Der fränkische Reliquienkasten und Tragaltar von Werden, (w:) Das erste Jahrtausend. Kultur und Kunst im werdenden Abendland an Rhein und Ruhr (red. V.H. Elbern), t. 1, Düsseldorf, s. 436-470. 1973 Das Beinkästchen im Essener Münsterschatz, Aachener Kunstblätter des Museumsvereins, t. 44, s. 87-100.
Gabriel I. 1991 Christentum und Heidentum, (w:) Starigard/Oldenburg. Ein slawischer Her- rschersitz des frühen Mittelalters in Ostholstein (red. M. Müller-Wille), Neu- münster, s. 279-297.
Grodecki R. (wyd.) 1965 Anonim tzw. Gall, Kronika Polska, Wroc³aw Warszawa Kraków.
Homza M. 2002 Mulieres suadentes. Presviedcajúce# eny, Libri Historiae Slovaciae Monogra- phiae [I], Lúc# Bratislava.
Jasiñski K. 2004 Rodowód pierwszych Piastów, Poznañ.
Jedlicki M. (wyd.) 1953 Kronika Thietmara, Poznañ.
Józefowiczówna K. 1963 Z badañ nad architektur¹ przedromañsk¹ i romañsk¹ w Poznaniu, Wroc³aw- Warszawa-Kraków.
Kaczmarczyk Z. 1988 Miasto przedlokacyjne: struktura, gospodarka, spo³eczeñstwo, polityka, (w:) Dzieje Poznania do roku 1793 (red. J. Topolski), t. I* Warszawa Poznañ, s. 90-100.
Kóc# ka-Krenz H. 2000 Wczesnopiastowski Poznañ w wietle róde³ archeologicznych, (w:) Gniezno i Poznañ w pañstwie pierwszych Piastów, Poznañ, s. 61-76. 2003a Dzieje Ostrowa Tumskiego w Poznaniu przed lokacj¹ miasta, Kronika Miasta Poznania, z. 1, s. 7-26. ARCHEOLOGICZNE WIADECTWA O NAJSTARSZYCH WI¥TYNIACH.... 37
2003b Relikwiarze z Ostrowa Tumskiego w Poznaniu, (w:) Res et Fontes (red. T. Galiñski i E. Wilgocki), Szczecin, s. 211-221. w druku Kostki mozaikowe z Ostrowa Tumskiego w Poznaniu, Archaeologia Historica Polona, t. XIV.
Kurnatowska Z. 1990 Archeologiczne wiadectwa o najstarszych grobowcach w katedrze poznañ- skiej, Roczniki Historyczne. T. LV-LVI, s. 71-84. 1998 Poznañskie baptysterium, Slavia Antiqua, t. 39, s. 51-69. 2002 Pocz¹tki Polski, Poznañ.
Kürbis B. 1988 Najstarszy zespó³ osadniczy: gród, podgrodzie, okoliczne osady. Pocz¹tki kultury chrzecijañskiej i jej uwarunkowania, (w:) Dzieje Poznania do roku 1793 (red. J. Topolski), t. I*, Warszawa Poznañ, s. 72-79.
Labuda G. 2000 wiêty Wojciech. Biskup mêczennik. Patron Polski, Czech i Wêgier, Wro- c³aw. 2001 Budownictwo sakralne Gniezna i Poznania na prze³omie X/XI wieku w wie- tle róde³ pisanych, (w:) Polska na prze³omie I i II tysi¹clecia (red. S. Ski- biñski), Poznañ, s. 267-286.
Lazarev V. N. 1973 Drevnerusskie mozaiki i freski XI-XV vv., Moskva.
Malankiewicz K. 1983 Kamienie szlachetne, Warszawa.
MPH 1878 Kronika polsko-l¹ska (wyd. L. Æwikliñski), Monumenta Poloniae Histori- ca, t. III, Lwów.
Nowacki J. 1959 Dzieje archidiecezji poznañskiej. T. I. Koció³ katedralny w Poznaniu. Stu- dium historyczne, Poznañ. 1964 Dzieje archidiecezji poznañskiej. Archidiecezja poznañska w granicach hi- storycznych i jej ustrój, t. II, Poznañ.
Nowicka M. 1977 Mozaika, (w:) Kultura materialna staro¿ytnej Grecji (red. K. Majewski), t. II, Wroc³aw Warszawa Kraków Gdañsk, s. 695-727.
Olczak J. 2003 Wystrój mozaikowy wczesnoredniowiecznej architektury murowanej w Pol- sce fikcja, czy rzeczywistoæ?, Archaeologia Historica Polona, t. 13, s. 129-145.
Pianowski Z. 1997 Sedes regni principales. Wawel i inne rezydencje piastowskie do po³owy XIII wieku na tle europejskim, Kraków. 38 HANNA KÓC#KA-KRENZ
Pieczyñski Z. 1963 Materia³y z warstw przedsakralnych ods³oniêtych w katedrze poznañskiej w latach 1951-1956, Fontes Archaeologici Posnanienses, t. 13 (1962), s. 246-288.
Przewona K. 1959 Badania wykopaliskowe w katedrze poznañskiej w 1946 r., (w:) Poznañ we wczesnym redniowieczu (red. W. Hensel), t. I, Warszawa-Wroc³aw, s. 59-79.
Das Reich 1992 Das Reich der Salier 1024-1125. Katalog zur Ausstellung des Landes Rhein- land-Pfalz, Sigmaringen.
Skubiszewski P. 1973 Malarstwo karoliñskie i przedromañskie, Warszawa. 2001a Sztuka Europy ³aciñskiej od VI do IX wieku, Lublin. 2001b Katedra w Polsce oko³o roku 1000, (w:) Polska na prze³omie I i II tysi¹cle- cia (red. S. Skibiñski), Poznañ, s. 139-196.
Szczepkowska-Naliwajek K. 1996 Relikwiarze redniowiecznej Europy od IV do pocz¹tku XVI wieku. Geneza, treci, styl i techniki wykonania, Warszawa.
wiechowski Z. 2000 Architektura romañska w Polsce, Warszawa.
Wêdzki A. 1988 Architektura przedromañska, oraz Poznañ romañski: architektura i sztuki plastyczne (w:) Dzieje Poznania do roku 1793 (red. J. Topolski), t. I*, Warsza- wa Poznañ, s. 79-88, 134-144.
¯urowska K. 1968 Rotunda wawelska. Studium nad centraln¹ architektur¹ epoki wczesnopia- stowskiej, Studia do dziejów Wawelu, t. III, s. 1-116. POCHÓWKI KRÓLEWSKIE W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 39
ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006
HANNA KÓÈKA-KRENZ Uniwersytet im. Adama Mickiewicza Wydzia³ Historyczny
Pochówki królewskie w katedrze poznañskiej
Royal Interments in the Poznañ Cathedral
W poznañskiej katedrze, na osi kocio³a, znajduje siê Kaplica Królów Polskich, zwana te¿ Z³ot¹, w której zosta³a zmaterializowana pamiêæ o w³adcach z dynastii piastowskiej. W XIX w. zosta³a w tym celu przebu- dowana starsza kaplica, której nadano bizantyjskie formy. Jej wnêtrze wy- posa¿ono w program ikonograficzny, zawieraj¹cy religijno-patriotyczne treci1. Za³o¿ona na planie centralnym kaplica zosta³a zaopatrzona w dwie nisze. W niszy pó³nocnej stoj¹ pos¹gi Mieszka I i Boles³awa Chrobrego, dzie³o rzebiarza berliñskiego Christiana Daniela Raucha. W niszy po- ³udniowej umieszczono sarkofag zawieraj¹cy fragmenty koci, które we- d³ug tradycji s¹ szcz¹tkami pierwszych piastowskich w³adców2. W sarko- fag ten wmontowano dwie p³askorzeby przedstawiaj¹ce Chrystusa ze sceny Koronacji Matki Boskiej i w. Piotra, pochodz¹ce ze zniszczonej re- dniowiecznej tumby grobowej Boles³awa Chrobrego. Te dwa fragmenty s¹ jedynymi pewnymi pozosta³ociami po nagrob- ku zbudowanym zapewne z inicjatywy króla Kazimierza Wielkiego w po- ³owie XIV wieku3. ród³a pisane zgodnie podaj¹, ¿e pierwotnie znajdowa³ siê on porodku nawy g³ównej kocio³a. Jego wygl¹d znamy jedynie z XVIII-wiecznej ryciny. Ten wysoko wyniesiony ponad posadzkê grobo- wiec zawiera³ na p³ycie wierzchniej le¿¹c¹ postaæ króla z koron¹ na g³o- wie. W³adca w prawej rêce trzyma³ jab³ko, lewa za spoczywa³a na tarczy
1 O s t r o w s k a - K ê b ³ o w s k a 1997. 2 Wrzesiñska, Wrzesiñski 1998, s. 648. 3 S. S k i b i ñ s k i 1995, s. 170; 2001, s. 108-109. 40 HANNA KÓC#KA-KRENZ i przytrzymywa³a miecz, a byæ mo¿e tak¿e ber³o. Król odziany by³ w zbro- jê ozdobion¹ na piersiach trójk¹tn¹ tarcz¹ z wyobra¿eniem or³a i narzu- cony na ramiona p³aszcz, za stopy zaopatrzone w ostrogi opiera³ na le¿¹- cym lwie. Boki nagrobka zawiera³y wyodrêbnione arkadami pola, w któ- rych umieszczone by³y p³askorzeby przedstawiaj¹ce sceny Niebieskiej Koronacji Marii i Zwiastowania oraz postacie aposto³ów i proroków albo królów starotestamentowych4. P³ytê wierzchni¹ obiega³ w dwóch rzêdach napis ³aciñski, którego tekst w pierwotnym zapisie nie zachowa³ siê, za jego treæ znana z kilku odpisów by³a i jest przedmiotem dyskusji. Bada- cze s¹ jednak zgodni co do tego, ¿e uk³ad wersów zosta³ wzglêdem pier- wowzoru zamieniony. Dostêpne kopie napisu by³y przedmiotem obszer- nych studiów R. Gansiñca5, który uwa¿a³, ¿e utwór ten powsta³ w Pozna- niu oko³o 1340-1350 r. Badacz ten przedstawi³ tak¿e w³asn¹ rekonstrukcjê tekstu, która jednak nie zamknê³a dyskusji zarówno nad okolicznociami jego powstania, jak i datowaniem archetypu. Profesor Brygida Kürbis6 za- proponowa³a nastêpuj¹cy uk³ad wersów: Hic iacet in tumba princeps generosaa columba Ch[r]abrib tu es dictus sis in evum benedictus Perfido [tunc] patre natus sed credula matre Fonte sacro lotus servus Domini puta totus Precidens comam septenni tempore Romam Tu possedisti velut verus athleta Christi Vicistic terras faciens bellum quoque guerras Inclyte dux tibi laus strenue Boleslaus Regnum Slavorum Gothorum seud Polonorum Cesar precellens a te ducalia pellens Plurima dona sibi que placuere tibi Hinc detulisti quia divitias habuisti Ob famamque bonam tibi contulit Otto coronam Propter luctamen sit tibi saluse. Amen. aalbo: gloriosa; balbo: Gloriosus; calbo Adicisti; dalbo: sive; e albo: laus quoque W dos³ownym t³umaczeniu7 tekst ten brzmi: Tu le¿y w grobie w³adca, szlachetny go³¹b Ty zosta³e nazwany Chrobry, b¹d na wiek b³ogos³awiony Z pogañskiego ojca wtedy zrodzony lecz wierz¹cej matki Obmyty w wiêtym ródle ca³y mianowicie s³uga Pana Obcinaj¹c w³osy w siedmioletnim czasie Rzym
4 S. S k i b i ñ s k i 1995; 2003. 5 G a n s i n i e c 1951; tam starsza literatura. 6 K ü r b i s 1990; 1994, s. 186-189; 2001, s. 243-282. 7 Przek³ad E. Skibiñskiego z Instytutu Historii UAM wed³ug Kürbis 2001. POCHÓWKI KRÓLEWSKIE W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 41
Ty posiad³e jak prawdziwy zapanik Chrystusa Zwyciê¿y³e ziemie czyni¹c walkê tak¿e wojny Wspania³y ksi¹¿ê dla ciebie chwa³a dzielny Boles³awie Królestwo S³owian, Gotów i Polaków 8 Przewy¿szaj¹cy cesarz kiedy odpychaj¹c od ciebie znaki ksi¹¿êce Liczne dary jemu które siê tobie podoba³y St¹d przenios³e poniewa¿ mia³e bogactwa I z powodu dobrej s³awy Otto udzieli³ ci korony Za zapasy9 niech ci bêdzie zbawienie. Amen. W dyskusji nad tym monumentem rysuj¹ siê dwie zasadnicze posta- wy. Pierwsza ³¹czy gotycki nagrobek króla z ³aciñsk¹ inskrypcj¹ w jedno- czasowe dzie³o. Druga za oddziela formê rzebiarsk¹ pomnika od napisu nañ umieszczonego, wskazuj¹c na mo¿liwoæ u¿ycia wczeniej u³o¿onego utworu literackiego, co sugeruje archaicznoæ jego frazy10. Utrwalona w okaza³ym pomniku grobowym pamiêæ o Boles³awie Chrobrym stanowi jedynie punkt wyjcia do rozwa¿añ nad katedr¹ po- znañsk¹ jako miejscem rzeczywistego pochówku pierwszych piastow- skich w³adców. Problem bowiem w tym, ¿e nie dysponujemy jednoznacz- nymi przekazami pisanymi o miejscu ich wiecznego spoczynku11. Najstar- sze roczniki odnotowa³y jedynie daty ich zgonu12. Pierwsz¹ informacjê o pochówku Boles³awa Chrobrego zapisa³ dopiero autor Kroniki Wielko- polskiej: Obiit autem anno Domini MoXXVIo in castro Poznaniensi, ibi- que in medio ecclesie maioris tumulatus requiescit. Pod dat¹ 1232 infor- muje on o przywileju menniczym W³adys³awa Odonica dla biskupa po-
78 Nazwa Polonia na oznaczenie pañstwa Piastów pojawia siê w ród³ach oko³o 1000 r., za królestwo S³owian mo¿e odnosiæ siê do S³owiañszczyzny Po³abskiej. Najwiêcej trudno- ci interpretacyjnych przysparza okrelenie królestwo Gotów. J. S t r z e l c z y k (1984, s. 379) wyjania: Najbardziej, jak s¹dzê, racjonalnym wyt³umaczeniem trudnoci jest przyjêcie, ¿e pod pojêciem Gotów autor inskrypcji rozumia³ Prusów. Ci wprawdzie nie podlegali efektyw- nej w³adzy pañstwa polskiego, ale nie znaczy to, ¿e nie mogli siê oni znaleæ w programie politycznym Chrobrego. Istotnie, jak wynika chocia¿by z faktu powierzenia przez Boles³awa Chrobrego w. Wojciechowi misji nawrócenia Prusów, ziemiami pruskimi monarcha ten in- teresowa³ siê bardzo wyranie. Otó¿ Prusów ród³a polskie (...) czêsto nazywa³y Getami (...), a z kolei jak wiemy Getowie i Goci równie¿ byli od czasów pónego antyku ci¹gle myleni ze sob¹ czy wrêcz identyfikowani. 79 W rozumieniu bojowanie. 10 K ü r b i s 1994, s. 188-189; 2001, s. 272; Zydorek 2001. 11 Czêæ historyków (G ¹ s i o r o w s k i 1990, L a buda 2001b, s. 278) mniema, ¿e Bole- s³awa Chrobrego (podobnie, jak Dobrawê) pochowano w katedrze gnienieñskiej ze wzglêdu na rangê tego arcybiskupiego kocio³a jako miejsca przechowywania relikwii w. Wojciecha. Jednak badania archeologiczne we wnêtrzu katedry ujawni³y in medio ecclesiae jedynie re- likty konstrukcji kamiennej interpretowanej przez T. J a n i a k a (2003) jako grobowiec reli- kwiarzowy w. Wojciecha. 12 Z y d o r e k 2001, s. 512. 42 HANNA KÓC#KA-KRENZ znañskiego, który ksi¹¿ê ten nada³ m.in. tak¿e ze wzglêdu na spoczywa- nie w katedrze jego przodków: et tactus devocione quam ad ecclesiam Poznaniensem pietatis motu gerebat, in qua pater suus Odo et magnus Boleslaus et alii sui progenitores tumulati requiescunt13. Kronika Wiel- kopolska nie zachowa³a siê w oryginalnej postaci, lecz w formie kompi- lacji ze schy³ku XIV w. Przepisano j¹ do zbioru roczników pod nazw¹ Chronica longa seu magna Polonorum seu Lechitarum, zwanego w skrócie Wielk¹ Kronik¹14. W oparciu o analizê tekstu historycy uznali, ¿e Kronika Wielkopolska powsta³a w koñcu XIII wieku w Poznaniu, lecz zosta³a uzupe³niona w XIV w.15 Z tego wzglêdu czêæ badaczy uwa¿a, ¿e zapiski o pochowaniu pierwszych w³adców w katedrze poznañskiej zosta- ³y wprowadzone jako póniejszy dodatek wówczas, gdy ju¿ spocz¹³ w niej gotycki grobowiec Boles³awa Chrobrego16. Jednak nie mo¿na bezspornie wykazaæ, ¿e przytoczone zapiski nie znajdowa³y siê w pierwotnej wersji Kroniki Wielkopolskiej17. Istniej¹ powa¿ne przes³anki, by jej najstarsz¹ wersjê przesun¹æ nawet na po³owê XIII w.18. Na trop starszej tradycji dotycz¹cej grobu Boles³awa Chrobrego wpro- wadza forma samej inskrypcji grobowej. J. Kêb³owski zwróci³ uwagê na jej treæ, odbiegaj¹c¹ od typowych epitafiów, zazwyczaj krótszych i poda- j¹cych datê zgonu19. W jego opinii, podzielanej przez B. Kürbis i D. Zydo- rek, jest to utwór poetycki o charakterze elogium20. Badacz ten wyrazi³ przypuszczenie, ¿e móg³ on wczeniej znajdowaæ siê na tablicy zawieszo- nej w katedrze, znacz¹cej miejsce pochówku w³adcy. Po nieznacznym przerobieniu (z dodaniem wersu: Hic iacet in tumba...) napis ten zosta³ skopiowany na XIV-wiecznym nagrobku pomniku pierwszego króla Polski. Brygida Kürbis21 w analizie historycznej napisu wskazuje, ¿e za- wiera on dwa w¹tki, okrelaj¹ce Boles³awa jako chrzecijanina i jako w³adcê, najbardziej aktualne w pocz¹tkach XI22 i pocz¹tkach XII w. Z tego wzglêdu przyjmuje z ostro¿noci¹, ¿e pierwotna wersja napisu vita bre- vis wielkiego króla, zosta³a skomponowana w XII wieku. Uwagê zwraca wers informuj¹cy, ¿e Boles³aw Chrobry zosta³ zrodzony z ojca poganina
13 B i e n i a k 1984, s. 25; Z y d o r e k 2001, s. 512. 14 K ü r b i s ó w n a 1959, s. 7, 25. 15 K ü r b i s ó w n a 1959, s. 71, 90; B i e n i a k 1983, s. 12, 27; 1984. 16 G ¹ s i o r o w s k i 1990; S. S k i b i ñ s k i 1995; 2001. 17 Z y d o r e k 2001, s. 516-519. 18 E. Skibiñski w druku. 19 K ê b ³ o w s k i 1986, s. 263. 20 K ü r b i s 2001, s. 272-273; Zydorek 2001, s. 518-519. 21 K ü r b i s 2001, s. 264. 22 K ü r b i s (1994, s. 188-189) zauwa¿a: Ciemna zwiêz³oæ jêzyka Epitafium lepiej zgo³a odpowiada uczonoci szkolnej XI w., bêd¹c bli¿sza Brunonowi z Kwerfurtu ni¿ piórom pó- nego redniowiecza. POCHÓWKI KRÓLEWSKIE W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 43 i wierz¹cej matki. Ich ma³¿eñstwo zosta³o zawarte w 965 r., za Mieszko I przyj¹³ chrzest w 966 r. O Dobrawie tak pisze biskup merseburski Thiet- mar: Owa wyznawczyni Chrystusa, widz¹c swego ma³¿onka pogr¹¿onego w wielorakich b³êdach pogañstwa, zastanawia³a siê usilnie nad tym, w jaki sposób mog³a by go pozyskaæ dla swej wiary. Stara³a siê go zjed- naæ na wszelkie sposoby, nie dla zaspokojenia trzech ¿¹dz tego zepsutego wiata23, lecz dla korzyci wynikaj¹cych z owej chwalebnej i przez wszyst- kich wiernych po¿¹danej nagrody w ¿yciu przysz³ym24. Jest wiêc rzecz¹ prawdopodobn¹, ¿e Boles³aw Chrobry przyszed³ na wiat jeszcze przed uroczystoci¹ chrztu Mieszka I, lub wkrótce po niej25. W póniejszych ró- d³ach, pocz¹wszy od XII-wiecznej kroniki Anonima tzw. Galla26 znajduje- my ju¿ informacje, ¿e ma³¿eñstwo zosta³o skonsumowane dopiero po kon- wersji w³adcy. Nazwanie w inskrypcji grobowej Boles³awa Chrobrego jego ojca poganinem wskazuje wiêc porednio na powstanie jej pierwowzoru w czasach, gdy jeszcze pamiêtano o okolicznociach narodzin syna27. Rozumowanie to pozwala przejæ do wiadectw archeologicznych o najstarszych pochówkach monarszych w katedrze poznañskiej. Bada- nia wykopaliskowe, prowadzone w latach powojennych, ujawni³y relikty jej przedromañskiej i romañskiej architektury28. W nawie g³ównej kocio- ³a zosta³y ods³oniête pozosta³oci dwóch grobowców, które s¹ zwi¹zane
23 Aluzja do I Listu w. Jana, rodz. 2, 16: Wszystko bowiem, co jest na wiecie, a wiêc: po¿¹dliwoæ cia³a, po¿¹dliwoæ oczu i pycha tego ¿ycia nie pochodzi od Ojca, lecz od wiata. 24 Namque haec Christo fidelis dum coniugem suum vario gentilitatis errore implicitum esse perspiceret, sedula revolvit angustae mentis deliberacione, qualiter hunc sibi sociaret in fide; omnimodis placare contendit, non propter triformem mundi huius nocivi appetitum, quin pocius propter futurae mercedis laudabilem ac universis fidelibus nimis desiderabilem fructum (J e d l i c k i 1953, s. 220; Ksiêga IV, rozdz. 55). 25 W literaturze przedmiotu wyra¿ane jest przekonanie o narodzinach Boles³awa Chro- brego w 967 r., co porednio wynika z przekazu Galla Anonima (por. przypis 26). K. Jasiñski 1992, s. 82 stwierdza, ¿e data ta jest niepewna Boles³aw móg³ urodziæ siê miêdzy rokiem 965 i 967. Data narodzin Boles³awa Chrobrego zosta³a podana dopiero w Roczniku poznañ- skim starszym i Roczniku kamienieckim, spisanych w XIII w. G. Labuda (2001a, s. 6) uwa¿a je za dwa odrêbne ród³a informacji, natomiast wed³ug T. Jasiñskiego (2000; 2003) autor Rocznika kamienieckiego korzysta³ z zapisek w Roczniku poznañskim starszym, powsta³ym w latach 1254-1261. T. Jasiñski (2003, s.28-29) pisze: Datê urodzin Boles³awa Chrobrego nale¿y uznaæ za rezultat obliczeñ autora Rocznika poznañskiego starszego, sk¹d przedosta³a siê ona do Rocznika kamienieckiego i innych róde³. J. S t r z e l c z y k (2003, s. 16) tak¿e dopuszcza mo¿liwoæ urodzin Boles³awa Chrobrego na koniec 965 lub 966 r. 26 H o l t z m a n n 1939, s. 131; Grodecki 1965, s. 18-19. 27 Domys³ ten mo¿na jeszcze wesprzeæ wymow¹ wersu Precidens comam septenni tem- pore Romam tu possedisti, który wiadczy o pos³aniu w³osów siedmioletniego Boles³awa do Rzymu, niewykluczone, i¿ w celu zapewnienia ch³opcu bezpieczeñstwa; por. K ü r b i s 2001, s. 267. Obawa Mieszka I o pierworodnego syna mog³a wi¹zaæ siê z jego pobytem w charakte- rze zak³adnika na dworze Ottona II po zjedzie w Kwedlinburgu w marcu 973 r., odes³anego do Polski po mierci tego w³adcy w dniu 5 maja 973 r. Je¿eli to rozumowanie jest zasadne, to uzyskujemy kolejn¹ poredni¹ wskazówkê, ¿e Boles³aw Chrobry móg³ urodziæ siê w 966 r. 28 J ó z e f o w i c z ó w n a 1963. 44 HANNA KÓC#KA-KRENZ z jego najstarsz¹ faz¹. Analiza grobowców, próba rekonstrukcji ich wygl¹- du i przyczyn zniszczeñ sk³oni³a K. Józefowiczównê do ich przypisania Mieszkowi I ( 992 r.) i Boles³awowi Chrobremu ( 1025 r.). Stwierdzenie to wywo³a³o burzliw¹ dyskusjê wród historyków, wysuwaj¹cych w¹tpli- woci co do pochowania obu w³adców w Poznaniu 29. Formu³owane zastrze- ¿enia sk³oni³y Z. Kurnatowsk¹ do ponownej, szczegó³owej analizy doku- mentacji z ówczesnych badañ30. Z sytuacji stratygraficznej wynika jedno- znacznie, ¿e mamy do czynienia z grobowcami wzniesionymi w obrêbie przedromañskiej budowli. Pierwszy z nich (nr 186) zachowa³ siê w po³owie; jego zachodnia czêæ zosta³a zniszczona podczas budowy du¿ego barokowego, ceglanego gro- bowca. Zosta³ zbudowany z martwicy wapiennej i okrzesków kamien- nych. Na ciankach gruboci 0,50,6 m i wysokoci 0,5 m spoczywa³o po- zorne sklepienie. Sama komora grobowa osi¹ga³a szerokoæ 0,60 m, d³u- goæ oko³o 1,70 m i wysokoæ 0,85 m, a jej dno stanowi³a p³yta z zaprawy po³o¿onej na warstwê kamieni. Na ciankach zachowa³y siê lady rdzy, znaleziono te¿ kawa³ki skorodowanego ¿elaza, pochodz¹cego niew¹tpli- wie od okuæ trumiennych. Zewnêtrzne wymiary grobowca wynosi³y za- pewne 1,9 x < 3 m, a wysokoæ osi¹ga³a 1,51,6 m. By³ on czêciowo za- g³êbiony w ziemiê zosta³ wkopany w warstwy osadnicze, uformowane do oko³o po³owy X w. Przecina³ te¿ grub¹ p³ytê wapienn¹ po³o¿on¹ na warstwê drobnych kamieni, która stanowi³a pierwsz¹ posadzkê katedry. Grób zaznacza³ siê wyranie we wnêtrzu nawy, bowiem wystawa³ oko³o 0,4 m nad posadzkê. Szcz¹tki kamienia gabro barwy zielonej znalezione w otoczeniu grobowca nasuwaj¹ przypuszczenie, ¿e pierwotnie jego gór- na partia by³a pokryta ok³adzin¹ z wypolerowanych p³ytek tego kamie- nia31. Otacza go z trzech stron posadzkowa p³yta wapienna o zachowanych wymiarach 3,95 x 2,45 m. Jej prosto ciête krawêdzie nasuwaj¹ domys³ o obecnoci ogrodzenia32. Drugi grobowiec przedromañski (nr 187) zosta³ tak¿e mocno zniszczo- ny, najpierw przez wkop romañski, a nastêpnie podczas budowy kolejne- go barokowego grobowca. Przylega³ do poprzedniego od wschodu i zosta³ zbudowany w czasie, gdy poziom wnêtrza kocio³a zosta³ podniesiony o 0,30 0,40 m. Jego zag³êbiona w ziemi czêæ przeciê³a starsz¹ posadzkê i zosta³a wkopana w zalegaj¹c¹ pod ni¹ warstwê. Pozosta³y z niej resztki kamiennej obudowy komory grobowej gruboci 0,5 m, wpuszczonej oko-
29 G ¹ s i o r o w s k i 1990; L a b u d a 2001b, s. 278. K. Jasiñski 1992, s. 280-281 uwa- ¿a natomiast, ¿e pochowanie obydwu w³adców w katedrze poznañskiej jest wielce prawdo- podobne. 30 K u r n a t o w s k a 1990. 31 J ó z e f o w i c z ó w n a 1963, s. 53. 32 K u r n a t o w s k a 1990, s. 76, 79-80; 2000, 19-21. POCHÓWKI KRÓLEWSKIE W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 45 46 HANNA KÓC#KA-KRENZ POCHÓWKI KRÓLEWSKIE W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 47 48 HANNA KÓC#KA-KRENZ POCHÓWKI KRÓLEWSKIE W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 49
³o 0,85 m pod now¹ posadzkê oraz relikt wylewki wapiennej na dnie. Sze- rokoæ komory grobowej wynosi³a 0,8 m, d³ugoæ osi¹ga³a nieco ponad 2 m, a jej zachowana wysokoæ 0,6 m. Nie wiadomo natomiast, w jaki sposób grób ten zosta³ zamkniêty byæ mo¿e wapienn¹ p³yt¹. Czêæ nad- ziemn¹ posadowiono na posadzce. Stanowi³o j¹ czworoboczne ogrodzenie w postaci murka otaczaj¹cego grobowiec. Do wnêtrza prowadzi³o wejcie od strony pó³nocnej, z którego zachowa³ siê jeden wêgar wraz z hakami i zawiasem oraz lad spalonej belki progowej. Ten niewysoki murek za- myka³ przestrzeñ, która na linii pó³noc po³udnie mierzy³a 2,6 m. Ponad- to uchwycono fragment fundamentu o³tarza, przylegaj¹cego od zachodu do owego ogrodzenia33. Analiza wzajemnych relacji reliktów architektury sepulkralnej prowa- dzi do wniosku, ¿e jako pierwszy zosta³ wybudowany grobowiec nr 186, wyranie widoczny w centrum ówczesnej katedry. Kolejno zbudowano grobowiec nr 187, który zaj¹³ eksponowane miejsce swego poprzednika. Zosta³ wówczas podniesiony poziom wnêtrza nawy, a p³yta posadzkowa przykry³a wziemne czêci obydwu pochówków34. Mimo to musia³y byæ w jaki sposób oznaczone, gdy¿ stan¹³ miêdzy nimi o³tarz, umieszczony w równej od nich odleg³oci35. O³tarz mia³ zapewne formê prostok¹ta o wymiarach oko³o 2 x 1,5 m i wysokoci oko³o 1 m36. Wkrótce potem do- konano kolejnych zmian w organizacji przestrzeni sepulkralnej. M³odszy pochówek otoczono niskim murowanym ogrodzeniem, po³o¿onym bez fundamentowania bezporednio na posadzce. Przeniesiono te¿ zapewne o³tarz do wnêtrza tego ogrodzenia, na co wskazuje pokrycie podstawy dotychczasowego o³tarza p³yt¹ wapienn¹. Ewentualnoæ taka musi pozo- staæ hipotez¹, gdy¿ wschodnia czêæ za³o¿enia zosta³a ca³kowicie zniszczo- na barokowym grobowcem. Dostêp do wnêtrza prowadzi³ przez wejcie w pó³nocnej cianie ogrodzenia, co pozwala domniemywaæ, ¿e przy cia- nie zachodniej nadal wypiêtrza³a siê p³yta wierzchnia starszego grobow- ca37. Po takich uzupe³nieniach ca³oæ za³o¿enia przybra³a sw¹ ostateczn¹ postaæ, która przetrwa³a do lat 30. XI wieku. Badania archeologiczne pozwoli³y przybli¿yæ okolicznoci zniszczenia architektury sepulkralnej. Wnêtrze m³odszego grobowca przeci¹³ g³êboki wkop romañski, kolejne wkopy z tego okresu zarejestrowano z trzech stron p³yty otaczaj¹cej starszy grobowiec. Wkopy te maj¹ jednorazowy charakter i zrobiono je zapewne podczas porz¹dkowania i odbudowy
33 K u r n a t o w s k a 1990, s. 80-82; 2000, s. 20-21. 34 J a n i a k 2003, s. 79. 35 K u r n a t o w s k a 2001, s. 504. 36 J a n i a k 2003, s. 81. 37 J a n i a k 2003, s. 87. 50 HANNA KÓC#KA-KRENZ przedromañskiej wi¹tyni po zniszczeniach w koñcu lat 30. XI w. Wnêtrze ogrodzenia otaczaj¹cego m³odszy pochówek by³o bowiem wype³nione ru- mowiskiem kamiennym, fragmentami tynków i spalenizn¹. W wype³ni- sku zosta³ znaleziony srebrny denar ksiêcia czeskiego Brzetys³awa I38, który w 1038/39 r. dokona³ najazdu na Polskê. Jak donosi Anonim tzw. Gall, ³upem tego najazdu pad³a m. in. poznañska katedra39. Jej odbudowê w latach 60. XI w. przypisuje siê Kazimierzowi Odnowicielowi40. Mo¿na przypuszczaæ, ¿e dokonano wówczas ekshumacji obydwu pochówków, na co wskazuje obecnoæ wkopów datowanych na ten czas. Poszukiwania szcz¹tków osób pochowanych w przedromañskich grobowcach mia³o za- pewne na celu z³o¿enie w nowej tumbie, bowiem podczas badañ wykopa- liskowych ich nie znaleziono41. Jest rzecz¹ niewykluczon¹, ¿e z tej okazji zosta³o u³o¿one elogium, które umieszczono na tablicy nagrobnej42. War- to dodaæ, ¿e przy wkopywaniu we wnêtrze katedry kolejnych pochówków a¿ do XVII w. omijano centrum nawy g³ównej43. Nasuwa siê wiêc wnio- sek, ¿e miejsce spoczynku wyekshumowanych szcz¹tków nie zosta³o zmienione. Atrybucja osób pochowanych w pierwszej katedrze w Poznaniu, z po- wodu braku bezporednich danych, wci¹¿ budzi dyskusjê. Dla jej okre- lenia pod uwagê nale¿y wzi¹æ zw³aszcza po³o¿enie grobowców w prze- strzeni sakralnej. Nie ulega w¹tpliwoci, ¿e wybrano w tym celu miejsce szczególne. Groby po³o¿one na osi kocio³a, w samym jego rodku, mu- sia³y byæ przeznaczone dla ludzi wyj¹tkowej rangi. Ze studiów porównaw- czych wynika, ¿e takie eksponowane miejsca wybierano dla wy¿szych duchownych lub cz³onków panuj¹cych rodów, zarazem fundatorów wi¹- tyñ44. Kto wiêc móg³ dost¹piæ takiego wyró¿nienia w katedrze poznañ- skiej? By pozostaæ w zgodzie z ówczesn¹ praktyk¹ nale¿y wzi¹æ pod uwa- gê dwie osobistoci pierwszego dla ziem polskich biskupa Jordana i pierwszego chrzecijañskiego w³adcê Mieszka. Aby opowiedzieæ siê przy jednej z tych osób trzeba rozpatrzyæ kwestiê czasu budowy samej wi¹tyni. W wietle materia³ów archeologicznych wznoszenie katedry roz- poczêto pod koniec X wieku. Akcja ta zosta³a zapewne podjêta równocze- nie z przekszta³ceniem pó³nocnej partii grodu w trójcz³onowy zespó³45. Rozbudowy umocnieñ obronnych dokonano w latach 80. X w., co potwier-
38 J ó z e f o w i c z ó w n a 1963, s. 52. 39 G r o d e c k i 1965, s. 46. 40 S. S k i b i ñ s k i 2001, s. 24. 41 J ó z e f o w i c z ó w n a 1963, s. 237; K u r n a t o w s k a 1990, s. 82; 2001, s. 505. 42 K ê b ³ o w s k i 1986, s. 263; K ü r b i s 2001, s. 272. 43 K u r n a t o w s k a 2001, s. 509. 44 por. Oswald 1969; M ü l l e r - W ille 1982; S c h u l z e - D ö r r l a m m 1995; K u r n a - t o w s k a 2001. 45 Kó c# k a - K r e n z 2003a; 2003b. POCHÓWKI KRÓLEWSKIE W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 51 dzaj¹ analizy dendrochronologiczne drewna u¿ytego do ich konstrukcji46. Jordan zmar³ w 984 r. i nawet jeli by³by inicjatorem zast¹pienia swej sta- cji misyjnej w Poznaniu kocio³em katedralnym, to w roku jego zgonu ra- czej jeszcze nie podjêto jego budowy. Fundatorem kocio³a móg³ byæ wów- czas jedynie Mieszko I i to on zapewne zosta³ z³o¿ony w starszym grobow- cu47. Usytuowanie pochówku in medio ecclesiae, jego wyrane wyniesie- nie ponad posadzkê i byæ mo¿e otoczenie ogrodzeniem wskazuje, ¿e by³ to rodzaj memorii. Nasuwa siê ostro¿ne przypuszczenie, ¿e takie wyeks- ponowanie pochowanej tu osoby wynika³o z zamiaru wyniesienia jej na o³tarze. Zamiar taki by³by uzasadniony wobec w³adcy, za którego przyczy- n¹ dokona³a siê konwersja jego poddanych. Jak wiadomo, kanonizacja Mieszka I nie zosta³a dokonana, za Polska zyska³a wkrótce prawdziwych wiêtych Wojciecha i Piêciu Braci Mêczenników48 . Podobny w swej wy- mowie charakter ma równie¿ m³odszy grobowiec. On tak¿e zosta³ posa- dowiony w centrum kocio³a, którego cis³y rodek wyznacza³ o³tarz, byæ mo¿e w. Krzy¿a49. Pozycja tego pochówku, symboliczny zwi¹zek z po- przednim grobem, jego chronologiczne nastêpstwo i zapisana od XIV wie- ku tradycja stanowi¹ przes³anki do uznania go za miejsce z³o¿enia Bole- s³awa Chrobrego. Ostatnio T. Janiak zwróci³ uwagê na podobieñstwo for- my tego grobowca do konfesji w. Wojciecha w katedrze gnienieñskiej, datowanej na prze³om X i XI w. Badacz ten postawi³ tezê, ¿e: obiekt po- znañski mo¿na by zinterpretowaæ jako zbudowan¹ na wzór konfesji gnienieñskiej, lecz w skromniejszej skali, memoriê Boles³awa Chrobrego zwi¹zan¹ z podejmowanymi byæ mo¿e staraniami o jego kanonizacjê50. Wymowa róde³ archeologicznych wspiera pónoredniowieczn¹ tra- dycjê o katedrze poznañskiej jako miejscu pochówków w³adców z dyna- stii piastowskiej. W oparciu o nie rysuje siê wa¿na dla dynastii funkcja wczesnoredniowiecznego grodu w Poznaniu 51. Z. Dalewski tak j¹ okre- la: [...] nie ulega w¹tpliwoci, i¿ Poznañ pe³ni³ w strukturze pañstwa pia- stowskiego istotn¹ rolê, porównywaln¹ z t¹, jaka zwi¹zana by³a z Gnie- znem. Wydaje siê, ¿e bêd¹c w du¿ym stopniu orodkiem wykreowanym przez dynastiê, Poznañ wyznacza³ punkt, wokó³ którego mog³a siê skupiæ
46 K u r n a t o w s k a 2001, s. 505. 47 K u r n a t o w s k a 2001, s. 508. 48 por. ostatnio L a b u d a 2000, s. 230-236; K u r n a t o w s k a 2001, s. 508; T. Jasiñski 2003. 49 por. O s w a l d 1969. 50 J a n i a k 2003, s. 88; por. te¿ K u r n a t o w s k a 2001, s. 510. Pamiêæ o roli Mieszka I, Dobrawy i Boles³awa Chrobrego w krzewieniu wiary chrzecijañskiej znalaz³a odbicie w pi- smach staropolskich hagiografów (XVIII w.), którzy umieszczali ich w katalogu osób wiêtych i b³ogos³awionych, wspominanych wed³ug kalendarza w styczniu; por. Kalendarz 1994, s. 7-8. 51 Por. Müller-Wille 1982; G i e r l i c h 1990; Wo l l a s c h 1990; K a r a, Kurnatow- ska 2000. 52 HANNA KÓC#KA-KRENZ tradycja piastowska i który w zamierzeniu piastowskich w³adców mia³ zaj¹æ wa¿ne miejsce w ramach decyduj¹cej o trwa³oci ich w³adztwa kon- strukcji ideowo-politycznej, okrelanej przez zestaw podstawowych dzia- ³añ administracyjnych i propagandowych52. Opiniê tê potwierdzaj¹ wy- niki badañ wykopaliskowych, zw³aszcza odkrycie w tzw. ksi¹¿êcej czêci kamiennego palatium zbudowanego wkrótce po po³owie X w.53. Wed³ug Kronik polsko-l¹skich (XIII w.) w grodzie tym D¹brówka ( 977 r.), ¿ona Mieszka I, ufundowa³a kaplicê pod wezwaniem Najwiêtszej Marii Panny54. W³adca ten pod koniec swego panowania rozbudowa³ gród, w którym stanê³a katedra pod wezwaniem w. Piotra. Bior¹c pod uwagê dostêpne przes³anki, mimo braku bezporednich dowodów, mo¿na wyra- ziæ przewiadczenie, ¿e zarówno on sam, jak i jego nastêpca zostali w niej pochowani55. Katedra poznañska, jako grobowy koció³ monarszy, pe³ni³a wa¿n¹ rolê w systemie obejmowania i sprawowania w³adzy56. Obrzêdy religijne przy nekropoli królewskiej podkrela³y ci¹g³oæ dynastii i jej sakralny charak- ter, zapewniaj¹c zarazem pomylnoæ pañstwa. Z. Dalewski kwestiê tê uj¹³ nastêpuj¹co: Miejsca pochówków w³adców zajmowa³y istotn¹ pozycjê w wyobra¿eniach przestrzennych wielu tradycji, w decyduj¹cy sposób okre- laj¹c podstawowe regu³y rz¹dz¹ce zasadami wartociowania poszczegól- nych kategorii przestrzennych. Grób w³adcy, mitycznego herosa, wyznacza³ najwa¿niejszy punkt w systemie organizacji przestrzennej wspólnoty tery- torialnej, porz¹dkuj¹cy ca³okszta³t jej ¿ycia spo³ecznego. W jego pobli¿u zebrana na zgromadzeniach wspólnota podejmowa³a najistotniejsze dla niej decyzje, tu odprawiano s¹dy, tu te¿ koncentrowa³ siê kult religijny. Miejsca pochówków w³adców by³y to¿same równie¿ zazwyczaj z miejsca- mi intronizacji ich nastêpców. W ten sposób przez fizyczny niemal kontakt miêdzy nowym w³adc¹ a jego poprzednikiem zapewniona by³a ci¹g³oæ w³adzy. Poprzez tradycjê miejsca i odwo³anie siê do zamkniêtych w prze- strzeni grobu wartoci sakralnych gwarantowana by³a z jednej strony s³usznoæ dokonanego przez wspólnotê wyboru, wspartego niejako autory- tetem pochowanego w tym miejscu przodka, a z drugiej wyposa¿ano nowo wybranego monarchê, przez udzia³ w sakralnej przestrzeni grobu, w mo¿li- woæ skutecznego wype³niania praw w³adczych57. Analiza róde³ archeolo- gicznych i historycznych uzasadnia tezê, ¿e takie ideowe funkcje pe³ni³a królewska nekropola w katedrze na poznañskim grodzie. Jej obecnoæ
52 D a l e w s k i 1996, s. 38-39. 53 Kó c# k a - K r e n z 2002; 2003a; 2003b. 54 N o w a c k i 1959, s. 8. 55 K u r n a t o w s k a 2001. 56 M e i e r 1950. 57 D a l e w s k i 1996, s. 33-35. POCHÓWKI KRÓLEWSKIE W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 53 wskazuje przede wszystkim na religijne podstawy w³adzy Piastów, co traf- nie ujê³a B. Kürbis: Kronikarze nasi od pocz¹tku utrwalali przekonanie, ¿e ród Piastów rz¹dzi Polakami z charyzmatu boskiego. Pogl¹du tego nie uzasadniali pomazañstwem kocielnym, chocia¿ mogli korzystaæ z tekstu Ordo coronandi u¿ywanego do koronacji królewskich w 1025 r., za Mieszka II, za Boles³awa mia³ego w 1076 r. i póniej w latach 1295, 1320, 1333. Równie¿ niekoronowany ksi¹¿ê cieszy³ siê autorytetem powo³anego do sprawowania w³adzy przez Boga i przez wiêzy krwi, tj. przynale¿noæ do rodu. Rzecz ciekawa, ¿e odnosili to ju¿ do pogañskich pokoleñ tego rodu, w czym dali porednio wiadectwo o wczeniejszej, jeszcze przedchrzeci- jañskiej budowie naszej pañstwowoci. Starsza chronologia monarchii otrzymywa³a w ten sposób pisemn¹ legalizacjê. Chrzest ju¿ tylko podnosi³ na wy¿szy poziom duchowy i umacnia³ wczeniej istniej¹cy, obyczajem ro- dzimym uwiêcony porz¹dek spo³eczny58.
LITERATURA Bieniak J. 1983 Fragment 1333 1341 w twórczoci dziejopisarskiej Janka z Czarnkowa. Czêæ 1, Zapiski Historyczne, t. 48, z. 4, s. 5-29. 1984 Fragment 1333 1341 w twórczoci dziejopisarskiej Janka z Czarnkowa. Czêæ 2, Zapiski Historyczne, t. 49, z. 1, s. 5-30. Dalewski Z. 1996 W³adza, przestrzeñ, ceremonia³. Miejsce i uroczystoæ inauguracji w³adcy w Polsce redniowiecznej do koñca XIV w., Warszawa. G¹siorowski A. 1990 Najstarsze polskie pochówki monarsze w wietle róde³ pisanych, Roczniki Historyczne, LV-LVI:1989-1990, s. 85-93. Gansiniec R. 1951 Nagrobek Boles³awa Wielkiego, Przegl¹d Zachodni, t. 7, nr 7/8, s. 359-537. Gierlich E. 1990 Pochówki niemieckich rodów panuj¹cych w rozwiniêtym redniowieczu (od X do pierwszej po³owy XIII wieku, Roczniki Historyczne, LV-LVI:1989- 1990, s. 13-32. Grodecki R. (wyd.) 1965 Anonim tzw. Gall, Kronika Polska, Wroc³aw Warszawa Kraków. Holtzmann R. 1939 Die Chronik des Thietmar von Merseburg (4. neubearb. Auflage), Leipzig. Janiak T. 2003 Czy Boles³aw Chrobry by³ czczony jako wiêty ? Z badañ nad przestrzeni¹ liturgiczn¹ przedromañskiej katedry w Poznaniu (do po³owy XI w.) Slavia Antiqua, t. XLIV, s. 67-95.
58 K ü r b i s 1994, s. 189. 54 HANNA KÓC#KA-KRENZ
Jasiñski K. 1992 Rodowód pierwszych Piastów, Warszawa Wroc³aw. Jasiñski T. 2000 Rocznik poznañski. Ze studiów nad annalistyk¹ polsk¹ i czesk¹, (w:) Aetas media aetas moderna. Studia ofiarowane profesorowi Henrykowi Samsono- wiczowi w siedemdziesi¹t¹ rocznicê urodzin (red. H. Manikowska, A. Bar- toszewicz i W. Fa³kowski), Warszawa, s. 664-672. 2003 Zapiski kronikarskie i rocznikarskie o Piêciu Braciach Mêczennikach, (w:) Kult Piêciu Braci Mêczenników w Kazimierzu Biskupim (red. R. Ja³oszyñ- ski), Kazimierz Biskupi, s. 19-29. Jedlicki M. (wyd.) 1953 Kronika Thietmara, Poznañ. Józefowiczówna K. 1963 Z badañ nad architektur¹ przedromañsk¹ i romañsk¹ w Poznaniu, Wroc³aw Warszawa Kraków. Kalendarz... 1994 Kalendarz wiêtych, b³ogos³awionych, wi¹tobliwych i pobo¿nych Poznania- ków i Wielkopolan z pism staropolskich hagiografów Hiacynta Pruszcza, Stanis³awa Duñczewskiego i Floriana Jaroszewicza zestawiony, przez Wan- dê Karkuciñsk¹ i Jacka Wiesio³owskiego wydany Kronika Miasta Pozna- nia, z. 3-4, s. 7-103. Kara M., Kurnatowska Z. 2000 Christliche Bestattungen, (w:) Europas Mitte um 1000. Beiträge zur Geschich- te, Kunst und Archäologie, B. 1, Stuttgart, s. 527-530. Kêb³owski J. 1986 Pomnik króla Boles³awa Chrobrego nagrobek czy relikwiarz ?, (w:) Symbo- lae historiae artium. Studia z historii sztuki Lechowi Kalinowskiemu dedy- kowane, Warszawa, s. 257-265.
Kóc# ka-Krenz H. 2002 Palatium und Kapelle von Ostrów Tumski Auf den Spuren der Königsburg des 10. Jahrhunderts auf der Dominsel von Poznañ, Burgen und Schlösser in Sachsen-Anhalt. (w:) Mitteilungen der Landesgruppe Sachsen-Anhalt der Deutschen Bürgenvereinigung e.V., H. 11, Halle/Salle 2002, s. 29-40. 2003a Posen, (w:) Hoops Reallexikon der Germanischen Altertumskunde (Hrg. H. Beck, D. Geuenich, H. Steuer), Berlin New York, B. 23, s. 304-308. 2003b Dzieje Ostrowa Tumskiego w Poznaniu przed lokacj¹ miasta, Kronika Miasta Poznania, z. 1, s. 7-26. Kurnatowska Z. 1990 Archeologiczne wiadectwa o najstarszych grobowcach w katedrze poznañ- skiej, Roczniki Historyczne, LV-LVI:1989-1990, s. 71-84. 2000 Wczesnopiastowskie grody centralne. Podobieñstwa i ró¿nice, (w:) Gniezno i Poznañ w pañstwie pierwszych Piastów, Poznañ, s. 9-31. 2001 Jeszcze raz o grobowcach poznañskich, (w:), Scriptura custos memoriae, Po- znañ, D. Zydorek (red.), s. 503-510. Kürbis B. 1959 Dziejopisarstwo wielkopolskie XIII i XIV wieku, Warszawa. 1990 Epitafium Boles³awa Chrobrego. Analiza literacka i historyczna, Roczniki Historyczne, LV-LVI:1989-1990, s. 95-132. POCHÓWKI KRÓLEWSKIE W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 55
1994 Sacrum i profanum. Dwie wizje w³adzy w polskim redniowieczu, (w:) Na progach historii. Prace wybrane. Poznañ, s. 176-206. 2001 Na progach historii II, Poznañ, s. 243-282. Labuda G. 2000 wiêty Wojciech. Biskup mêczennik. Patron Polski, Czech i Wêgier, Wro- c³aw. 2001a Ksiê¿na Dobrawa i ksi¹¿ê Mieszko jako rodzice chrzestni Polski piastow- skiej, (w:) Scriptura custos memoriae, D. Zydorek (red.), Poznañ, s. 3-17. 2001b Budownictwo sakralne Gniezna i Poznania na prze³omie X/XI wieku w wietle róde³ pisanych, (w:) Polska na prze³omie I i II tysi¹clecia, S. Ski- biñski (red.), Poznañ, s. 267-286. Meier J. 1950 Ahnengrab und Rechtstein. Untersuchungen zur deutschen Volkskunde und Rechtsgeschichte, Berlin. Müller-Wille M. 1982 Königsgrab und Königsgrabkirche. Funde und Befunde im frühgeschichtli- chen und mittelalterlichen Nordeuropa. Bericht der Römisch-Germani- schen Kommission, Bd. 63, s. 349-360. Nowacki J. 1959 Dzieje archidiecezji poznañskiej. T. I: Koció³ katedralny w Poznaniu, Po- znañ. Ostrowska-Kêb³owska Z. 1997 Dzieje Kaplicy Królów Polskich czyli Z³otej w katedrze poznañskiej, Poznañ. Oswald F. 1969 In medio Ecclesiae. Die Deutung der literarischen Zeugnisse im Lichte ar- chäologischer Funde. Frühmittelalterliche Studien, t. 3. s. 313-326. Schulze-Dörrlamm M. 1995 Bestattungen in den Kirchen Grossmährens und Böhmens während des 9. und 10. Jahrhunderts, Jahrbuch des Römisch-Germanischen Zentralmu- seums Mainz, Bd. 40 (1993), s. 557-621. Skibiñski E. w druku Kolegiata Kaliska w dziejopisarstwie redniowiecznym. Skibiñski S. 1995 Nagrobek Boles³awa Chrobrego w katedrze poznañskiej. Kronika Miasta Poznania, z. 2, s. 165-176. 2001 Katedra poznañska, Poznañ. 2003 Królewski charakter katedry poznañskiej, Kronika Miasta Poznania, z. 1, s. 126-154. Strzelczyk J. 1984 Goci rzeczywistoæ i legenda, Warszawa. 2003 Boles³aw Chrobry, Poznañ. Wollasch J. 1990 Treci ideowe memorii zmar³ych w kocio³ach, Roczniki Historyczne, LV-LVI:1989-1990, s. 7-11. Wrzesiñska A., Wrzesiñski J. 1998 Hic iacet in tumba..., (w:) Kraje s³owiañskie w wiekach rednich. Profanum i sacrum, H. K ó c# k a - K r e n z , W. £osiñski (red.), Poznañ, s. 641-653. Zydorek D. 2001 W sprawie tradycji o pochówku Boles³awa Chrobrego raz jeszcze, (w:) Scrip- tura custos memoriae, D. Zydorek (red.), Poznañ, s. 511-522. 56 HANNA KÓC#KA-KRENZ FUNDACJA I DZIA£ALNOÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ WIÊTEGO JAKUBA... 57
ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006
MAGDALENA LANGE Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu
Fundacja i dzia³alnoæ kapitu³y kolegiackiej wiêtego Jakuba Aposto³a w G³uszynie od roku 1296 do pocz¹tku XVI wieku
Foundation and Activity of the Chapter of the Collegiate Church of St. James the Apostle
Diecezja poznañska nale¿y do najstarszych, ale pod wzglêdem orga- nizacyjnym nie rozwija³a siê tak szybko jak inne biskupstwa polskie. Ar- chidiakonaty nowego typu wprowadzi³ tu dopiero biskup Andrzej Zarem- ba w 1298 roku1, podczas gdy w pozosta³ych biskupstwach wprowadzono je jeszcze w XII wieku2. Póno, bo dopiero w XIV wieku, wprowadzono dekanaty, usprawniaj¹ce zarz¹d diecezj¹3. W ten sposób ró¿nica w rozwo- ju wynosi³a oko³o wieku. Rzecz charakterystyczna, ¿e ani archidiakonaty, ani dekanaty nie by³y po³¹czone z kolegiatami. Po czêci wynika³o to z faktu, ¿e w diecezji poznañskiej kolegiaty powsta³y w wiêkszoci dopie- ro w XV wieku i czêsto by³y po³o¿one zbyt blisko Poznania i Ostrowa Tumskiego, by móc odegraæ wiêksz¹ rolê w administracji terenowej Ko- cio³a. Fundowane by³y raczej w siedzibach mo¿now³adczych4, ni¿ w cen- trach administracyjnych lub gospodarczych.
1 Kodeks dyplomatyczny Wielkopolski, t. 2, wyd. I. Zakrzewski, Poznañ 1901, nr 770 (da- lej KDW). Archidiakoni zostali osadzeni przy kocio³ach parafialnych w Pszczewie i remie, z prawem zasiadania w stallach katedry poznañskiej, która te¿ by³a siedzib¹ archidiakona poznañskiego. J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji poznañskiej, t. 2: Archidiecezja poznañ- ska w granicach historycznych i jej ustrój, Poznañ 1964, s. 287-314. 2 T. Silnicki, Organizacja archidiakonatu w Polsce, Lwów 1927, s. 43-74. 3 Dok³adna data tej reformy nie jest znana, prawdopodobnie dokona³ jej biskup Jan III Doliwa; J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 322-336. 4 Np. Szamotu³y, Kórnik, Zb¹szyñ, wczeniej G³uszyna. 58 MAGDALENA LANGE
Dot¹d dzieje i organizacja kolegiat, ani sk³ad osobowy kapitu³ kole- giackich nie zosta³y w pe³ni opracowane, szczególnie dla obszaru biskup- stwa poznañskiego. Stan badañ nad t¹ problematyk¹ przedstawia³ Józef Szymañski5, a ostatnio Andrzej Radzimiñski6. Dla kapitu³y katedralnej wa¿ne s¹ prace Marii Starnawskiej7, Jacka Jaskulskiego8 i Konrada Lu- tyñskiego9. Podstawowe wiadomoci o kapitu³ach kolegiackich zebra³ Jó- zef Nowacki10, nieco informacji mo¿na te¿ znaleæ w pracach z zakresu historii regionalnej. Pe³niejszego opracowania doczeka³y siê jedynie ko- legiaty: Marii Magdaleny w Poznaniu 11, Najwiêtszej Marii Panny in Sum- mo12 oraz w. Stanis³awa Biskupa w Szamotu³ach13 i w Warszawie14. Arty- ku³ dotycz¹cy G³uszyny jest prób¹ czêciowego zape³nienia tej luki. G³uszyna by³a w redniowieczu ma³¹ wiosk¹ le¿¹c¹ w pobli¿u Pozna- nia, ale posiada³a przepiêkny wczesnogotycki koció³, jeden ze starszych w diecezji poznañskiej. Zastanawia³o mnie, ¿e w³anie w tym miejscu powsta³a ju¿ w koñcu XIII wieku kolegiata z czterema prebendami. By³a ona jedn¹ z najstarszych w tym biskupstwie15 i zdo³a³a przetrwaæ mimo
5 J. Szymañski, Piêtnacie lat badañ nad dziejami polskich kapitu³ katedralnych i kolegiackich, Zeszyty Naukowe KUL 5 (1962), z. 1, s. 85-115; t e n ¿ e, Badania kanonika- tu wieckiego w Polsce wczesnego redniowiecza, W: Koció³, kultura, spo³eczeñstwo. Studia z dziejów redniowiecza i czasów nowo¿ytnych, Warszawa 2000, s. 103-105. 6 A. Radzimiñski, Stan i potrzeby badañ nad duchowieñstwem katedralnym i kole- giackim w Polsce redniowiecznej, Nasza Przesz³oæ 90 (1998), s. 35-56. 7 M. Starnawska, O sk³adzie spo³ecznym kapitu³y poznañskiej w okresie rozbicia dzielnicowego, Kwartalnik Historyczny 96 (1989), s. 31-48. 8 J. Jaskulski, Kapitu³a poznañska w pierwszej po³owie XV wieku. Sk³ad osobowy i problemy badawcze, Sprawozdania Wydzia³u Nauk o Sztuce PTPN, 98 (1980), s. 56-58; ten¿e, Problemy identyfikacji prebend i ich u¿ytkowników w kapitule katedralnej w Po- znaniu w XV wieku, W: Nihil superfluum esse. Studia z dziejów redniowiecza ofiarowane Profesor Jadwidze Krzy¿aniakowej, red. J. Strzelczyk, J. Dobosz, Poznañ 2000, s. 461-469; ten¿e, Liczebnoæ kanoników katedralnych w Polsce w drugiej po³owie XV wieku, w kontekcie badañ nad kapitu³¹ katedraln¹ w Poznaniu, W: Scriptura custos memorie. Prace historyczne, red. D. Zydorek, Poznañ 2001, s. 139-145. 9 K. Lutyñski, Maj¹tek poznañskiej kapitu³y katedralnej w XVI wieku, Nasza Prze- sz³oæ 69 (1988), s. 233-317; t e n ¿ e, Kapitu³a katedralna w Poznaniu w XVI wieku. Orga- nizacja i maj¹tek, Poznañ 2000. 10 J. Nowacki, Dzieje archidiecezji poznañskiej, t. 2, s. 596-641. 11 Z. Graczyk, Za³o¿enie kolegiaty w. Marii Magdaleny w Poznaniu, Miesiêcznik Kocielny Archidiecezji Poznañskiej 5 (1950), nr 8/9, s. 246-256. 12 J. Nowacki, Kolegiata Najwiêtszej Maryi Panny w Poznaniu, Miesiêcznik Ko- cielny Archidiecezji Poznañskiej 6 (1951), nr 11/12, s. 314-341. 13 K. Lutyñski, Powstanie kapitu³y kolegiackiej w Szamotu³ach, Poznañskie Studia Teologiczne 2 (1978), s. 289-303. 14 L. K r ó l i k, Organizacja kapitu³y kolegiackiej w Warszawie do koñca XVIII wieku, Warszawskie Studia Teologiczne 3 (1985-1990), s. 245-277; t e n ¿ e, Kapitu³a kolegiacka w Warszawie do koñca XVIII wieku, Warszawa 1990 15 Wczeniejsz¹ metrykê maj¹ kolegiaty w Santoku i Grójcu-Czersku; J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 597-599. Ma³o przekonuj¹ca wydaje siê hipoteza o wczesnym ist- nieniu kolegiaty NMP na Ostrowie Tumskim; J. N o w a c k i, Kolegiata Najwiêtszej Maryi Panny, Miesiêcznik Kocielny Archidiecezji Poznañskiej 6 (1951), z. 11/12, s. 314-341. FUNDACJA I DZIA£ALNOÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ WIÊTEGO JAKUBA... 59 bliskoci tak silnego orodka kocielnego, jakim by³ Poznañ z Ostrowem Tumskim. Szczególnie zainteresowa³ mnie fundator, Miko³aj Przedpe³ko- wic z rodu £odziów oraz sama fundacja kapitu³y i towarzysz¹ce jej oko- licznoci, a tak¿e duchowni g³uszyñscy i ich uposa¿enie16. Przy kolegia- cie funkcjonowa³a te¿ parafia, jednak temu zagadnieniu powiêci³am mniej uwagi, skupiaj¹c siê przede wszystkim na pierwszym cz³onie tema- tu. By³ to konieczny zabieg, gdy¿ pe³niejsze opracowanie zagadnienia parafii wymaga³oby odrêbnych badañ. Zupe³ne pominiêcie kwestii para- fii by³o jednak niemo¿liwe, gdy¿ przed powstaniem kolegiaty w G³uszy- nie funkcjonowa³ ju¿ koció³, a jednym z g³ównych zadañ kanoników by³a w³anie opieka duszpasterska. Spogl¹daj¹c na dzieje kolegiaty g³uszyñ- skiej trzeba wyjaniæ zakres chronologiczny pracy, gdy¿ jest on nieco sztuczny. Data pocz¹tkowa jest jasna i wi¹¿e siê z erekcj¹ kapitu³y w 1296 roku17. Natomiast data koñcowa wi¹¿e siê z powstaniem w 1510 roku Ksiê- gi uposa¿enia diecezji poznañskiej18, zawieraj¹cej pe³ny opis maj¹tku ko- legiaty. W rozdziale drugim przekroczy³am jednak te ramy, opisuj¹c wa¿- n¹ kwestiê likwidacji kapitu³y, co ostatecznie mia³o miejsce dopiero w XVIII wieku19. Przystêpuj¹c do wype³niania tej ramowej konstrukcji treci¹, musia- ³am zapoznaæ siê z dorobkiem historiografii na interesuj¹cy mnie temat oraz z podstaw¹ ród³ow¹. Dot¹d G³uszynie powiêcone by³y jedynie krót- kie, encyklopedyczne wzmianki. Jako pierwszy kocio³em zainteresowa³ siê Józef £ukaszewicz w Krótkim opisie historycznym kocio³ów paro- chialnych20, a w koñcu XIX wieku wymieniono go w S³owniku geograficz- nym Królestwa Polskiego21. W XX wieku zaj¹³ siê nim Józef Nowacki w pracy Dzieje archidiecezji poznañskiej22, powiêcaj¹c kolegiacie zaled- wie dwie strony ogólnych informacji. Wa¿ne jest wyczerpuj¹ce ród³owo has³o ze S³ownika historyczno-geograficznego województwa poznañskie- go w redniowieczu23. Ciekawa okaza³a siê te¿ praca Jerzego £ojko i Je-
16 Temu zagadnieniu bêdzie powiêcony odrêbny artyku³. 17 KDW II 754. 18 Ksiêga uposa¿enia diecezji poznañskiej z roku 1510, wyd. J. Nowacki, Poznañ 1950, s. 226-227. 19 Zagadnienie to zosta³o jedynie zasygnalizowane, gdy¿ wymaga dalszych badañ. 20 J. £ukaszewicz, Krótki opis kocio³ów parochialnych, koció³ków, kaplic, klaszto- rów, szkó³ek parochialnych, szpitali i innych zak³adów dobroczynnych w dawnej diecezji po- znañskiej, t. 1, Archidiakonat poznañski, Poznañ 1858, s.153-154. 21 S³ownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów s³owiañskich, red. F. S u - limierski, B. Chlebowski, t. 2, s. 618. 22 J. Nowacki, Dzieje archidiecezji poznañskiej, t. 2, Archidiecezja poznañska w gra- nicach historycznych i jej ustrój, Poznañ 1964, s. 600-601. 23 K. Górska-Go³aska, G³uszyna, W: S³ownik historyczno-geograficzny, t. 8 Woje- wództwo wielkopolskie, oprac. S. Chmielewski, K. Górska-Go³aska, J. Luciñski, cz. 1, z. 3, Wroc³aw 1986, s. 498-501. 60 MAGDALENA LANGE rzego Stêpienia Zarys dziejów Mosiny24, jest to jednak ksi¹¿ka popularna i brak odsy³aczy do zgromadzonych informacji obni¿y³ jej wartoæ. Rów- nie¿ fundator, Miko³aj Przedpe³kowic z rodu £odziów, nie doczeka³ siê ob- szerniejszego opracowania, a jedyne informacje o nim pochodz¹ z biogra- mu Antoniego G¹siorowskiego w Polskim s³owniku biograficznym25 oraz wiekowej ju¿ pracy Oskara Haleckiego Ród £odziów w wiekach rednich w Miesiêczniku Heraldycznym26. Dotkliwy okaza³ siê brak róde³ dotycz¹cych kapitu³y, gdy¿ jej archi- wum nie zachowa³o siê. Niew¹tpliwie dla zbadania póniejszych dziejów kolegiaty g³uszyñskiej (XVI-XVIII wiek), warto przeprowadziæ kwerendê w aktach kapitulnych katedralnych, konsystorskich i czynnoci bisku- pich w Archiwum Archidiecezjalnym w Poznaniu, jednak tu opar³am siê w znacznej mierze na ród³ach drukowanych. Podstaw¹ by³y dokumenty opublikowane w Kodeksie dyplomatycznym Wielkopolski27, w którym wydano miedzy innymi akt erekcji kapitu³y oraz liczne dokumenty bisku- pie, na których kanonicy g³uszyñscy wystêpowali w charakterze wiad- ków. Przydatne okaza³o siê te¿ Bullarium Poloniae28, w którym znalaz³am liczne supliki, pozwalaj¹ce okreliæ wartoæ niektórych prebend oraz spo- sób ich obsadzania. Natomiast kompletny opis maj¹tku kolegiaty w XVI wieku zosta³ wydany w Ksiêdze uposa¿enia diecezji poznañskiej29 oraz czêciowo w Inwentarzu dóbr i dochodów biskupstwa poznañskiego30.
24 J. £ o j k o, J. S t ê p i e ñ, Zarys dziejów Mosiny i okolic do roku 1945, Mosina 1992, s. 115-119. 25 A. G¹siorowski, Miko³aj Przedpe³kowic, W: Polski s³ownik biograficzny, t. 21, s. 86-87. 26 O. Halecki, Ród £odziów w wiekach rednich, Miesiêcznik Heraldyczny 4-6 (1911- 1913). 27 Kodeks dyplomatyczny Wielkopolski, t. 1-4, wyd. I. Zakrzewski, Poznañ 1877-1903; t. 5 wyd. F. Pi e k o s i ñ s k i, Poznañ 1908; t. 6 wyd. A. G¹siorowski, W. Kowalewicz, Poznañ- Warszawa 1982; t. 7, wyd. A. G¹siorowski, R. Walczak, Poznañ 1985; t. 8-10, wyd. A. G¹sio- rowski, T. Jasiñski, Poznañ 1989-1993; t. 11, wyd. A. G¹siorowski, T. Jasiñski, T. Jurek, I. Skierska, Poznañ 1999. 28 Bullarium Poloniae, t. 1-6, wyd. I. S u ³ k o w s k a - K u r a , S. K u r a , Rzym-Lublin 1982-1996. 29 Ksiêga uposa¿enia diecezji poznañskiej z roku 1510, wyd. J. Nowacki, Poznañ 1950, s. 226-227. 30 Inwentarz dóbr i dochodów biskupów poznañskich z 1564 roku, wyd. E. D³ugopolski, Archiwum Komisji Historycznej Akademii Umiejêtnoci, seria II, t. 3, (ogólnego zbioru t. 15), s. 267-348. FUNDACJA I DZIA£ALNOÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ WIÊTEGO JAKUBA... 61
I. FUNDACJA I POCZ¥TKI DZIA£ALNOCI KAPITU£Y G£USZYÑSKIEJ DO ROKU 1364
1. Fundator: Miko³aj Przedpe³kowic jego pozycja i dzia³alnoæ fundacyjna
Miko³aj, syn wojewody poznañskiego Przedpe³ka, nale¿a³ do mo¿ne- go rodu £odziów, jednego z najwa¿niejszych w ówczesnej Wielkopolsce. Ju¿ we wczesnych latach ojciec (zmar³ oko³o 1273 roku) wprowadzi³ go na dwór ksi¹¿êcy Boles³awa Pobo¿nego, dbaj¹c o jego karierê polityczn¹. Byæ mo¿e czuwa³ te¿ nad karier¹ kocieln¹ swojego drugiego syna, Wincente- go, który ju¿ w 1277 roku pe³ni³ funkcjê kanclerza Przemys³a II, a od 1285 roku wystêpowa³ z tytu³em prepozyta Kapitu³y Katedralnej Poznañskiej. Z pozosta³ych braci tylko Miros³aw osi¹gn¹³ wy¿sze urzêdy podczasze- go kaliskiego, podkomorzego gnienieñskiego i wreszcie kasztelana bniñ- skiego31. Po raz pierwszy w ród³ach wyst¹pi³ Miko³aj w 1259 roku, gdy dosta³ siê do niewoli Kazimierza kujawskiego w czasie walk o L¹d32. Ju¿ w 1266 roku wystêpowa³ z tytu³em podkomorzego poznañskiego, a od 1275 roku ³owczego poznañskiego. Prawdopodobnie krótko przed tym zwi¹za³ siê z dworem Przemys³a II, któremu pozosta³ wierny do jego mierci. Ju¿ dwa lata póniej osi¹gn¹³ godnoæ sêdziego poznañskiego, któr¹ piasto- wa³ do roku 1284. Jako jeden z wa¿niejszych mo¿nych, bra³ wtedy udzia³ w rokowaniach z ksiêciem pomorskim Mciwojem II, za co otrzyma³ pew- ne dobra na Pomorzu Gdañskim. Jego pozycja na dworze by³a na tyle mocna, ¿e Przemys³, po odsuniêciu Arkembolda Zaremby, na prze³omie roku 1284-1285 powierzy³ palacjê kalisk¹ w³anie Miko³ajowi33. Dziêki
31 A. G¹siorowski, Przedpe³k, W: Wielkopolski s³ownik biograficzny, red. A. G ¹ s i o - rowski, J. Topolski, Warszawa-Poznañ 1983, s. 596; K. Z i e l i ñ s k a - M e l k o w s k a, Wincenty Przedpe³kowic, W: WSB, s. 823; A. G ¹ s i o r o w s k i, Miko³aj Przedpe³kowic W: Polski s³ownik biograficzny, t. 21, s. 86-87, oraz Urzêdnicy dawnej Rzeczypospolitej, red. A. G¹siorowski, t. 1 Wielkopolska, oprac. A. G¹siorowski, cz. 1, nr 195, 148 i 105. 32 Ciekaw¹ informacjê podaje Kronika wielkopolska, MPH, s. nowa, t. 8, wyd. i komen- tarzem opatrzy³a B. Kürbis, Warszawa 1970, s. 112. Wed³ug niej Miko³aj, wojewoda kaliski zosta³ podstêpnie pojmany wraz z innymi mo¿nymi na wiecu zwo³anym przez ksiêcia ku- jawskiego. Informacja ta jest jednak ma³o prawdopodobna, gdy¿ Miko³aj Przedpe³kowic wy- stêpuje w ród³ach dopiero w 1266 roku jako podkomorzy poznañski, a inni mo¿ni wystêpu- j¹ w tym czasie w ród³ach. 33 Nie znamy dobrze przyczyn usuniêcia Arkembolda; w 1284 roku wraz z kilkoma in- nymi wspó³rodowcami przekaza³ Kalisz Henrykowi Probusowi, nie wiemy jednak czy ju¿ wczeniej z nim wspó³pracowa³. Por. J. P a k u l s k i, Arkembold, W: WSB, s. 28; t e n ¿ e, Ród Zarembów w Wielkopolsce w XIII i pocz¹tku XIV w., Prace Komisji Historycznej Bydgo- skiego Towarzystwa Naukowego 11 (1975), s. 103-137; W. K arasiewicz, Dzia³alnoæ po- lityczna Andzeja Zaremby w okresie jednoczenia pañstwa polskiego na prze³omie XIII i XIV w., PTPN Wydzia³ Historii i Nauk Spo³ecznych, Prace Komisji Historycznej, t. XIX, z. 1; oraz K. Jasiñski, Rola polityczna mo¿now³adztwa wielkopolskiego w latach 1282-1314, Rocz- niki Historyczne 29 (1963), s. 215-250. 62 MAGDALENA LANGE temu awansowi Przedpe³kowicz znalaz³ siê na drugim miejscu wród urzêdników wielkopolskich34. Odt¹d Miko³aj czêsto wystêpowa³ na dyplo- mach Przemys³a II, a nawet wystawia³ w³asne dokumenty, spisywane przez osobistych pisarzy: Eberharda i Paw³a 35. Z czym móg³ wi¹zaæ siê tak du¿y awans? Miko³aj czêsto przebywa³ w otoczeniu ksiêcia i byæ mo¿e dziêki tej aktywnoci uzyska³ palacjê, a nie zosta³ odes³any na mniej istotn¹ kasztelaniê, jak to siê sta³o z jego bratem Miros³awem, kasztelanem bniñskim. Poza tym atutem mog³o byæ znaczenie rodu i d³uga s³u¿ba ojca na dworze zakoñczona osi¹gniêciem najwy¿szej godnoci wojewody poznañskiego. Z drugiej strony, za awan- sami sz³y nadania, co z kolei wzmacnia³o dodatkowo pozycjê Miko³aja zarówno w dzielnicy, jak i w rodzie. Na dworze Przemys³a II Miko³aj czêsto spotyka³ siê z dwoma magna- tami z potê¿nego, w owym czasie, rodu Zarembów: Arkemboldem i Ben- jaminem. Pierwszy z nich by³ w latach 1253-1284/1285 wojewod¹ kalisko- gnienieñskim, odsuniêtym od urzêdu z powodu zdrady i przekazania grodu kaliskiego Henrykowi Prawemu. Prawdopodobnie opuci³ po tym Wielkopolskê, gdy¿ znalaz³ siê w otoczeniu Mciwoja36, z którym wspó³- pracowa³ inny Zaremba, Miko³aj, piastuj¹cy wysoki urz¹d wojewody tczewskiego37. Natomiast Beniamin osi¹gn¹³ godnoæ wojewody poznañ- skiego w latach 1274-1287, a nastêpnie 1294-129638. W miêdzyczasie funk- cjê tê pe³ni³ Tomis³aw z Szamotu³ z rodu Na³êczów, byæ mo¿e jako nagro- dê za wiernoæ i pomoc w opanowaniu spisku czêci Zarembów, choæ by³ z nimi zwi¹zany, gdy¿ jego córka polubi³a Beniamina39. Obaj mo¿now³ad- cy prowadzili dzia³alnoæ fundacyjn¹, co umo¿liwia³y im ogromne maj¹t- ki alodialne i dobra zgromadzone w czasie pe³nienia urzêdów. Beniamin ufundowa³ w latach 1278-1285 klasztor cysterski w Wieleniu40, jako filiê klasztoru w Parady¿u, pochodz¹cego równie¿ z fundacji prywatnej kome- sa Bronisza z rodu Doliwów z lat 1230-123641. Wojewoda poznañski nada³ nowemu klasztorowi a¿ osiem osad: Przysieka, Obrzyca, Ciesianiec, Lu-
34 Pierwsze miejsce w hierarchii urzêdniczej zajmowa³ wojewoda poznañski. 35 KDW II 728, 841, 864, 866, 867. 36 J. Pa k u l s k i, Arkembold, W: WSB, s. 28; t e n ¿ e, Ród Zarembów, s. 109-110. 37 Te n ¿ e, Ród Zarembów, s. 118-110. 38 Te n ¿ e, Beniamin, W: WSB, s. 47; t e n ¿ e, Ród Zarembów, s. 113-114. 39 Te n ¿ e, Tomis³aw z Szamotu³, W: WSB, s. 768. 40 J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 759; Monasticon cisterciense Poloniae, t. 2 Katalog mêskich klasztorów cysterskich na ziemiach polskich i dawnej Rzeczypospolitej, red. A. M. Wyrwa, J. Strzelczyk, K. Kaczmarek, Poznañ 1999, s. 343-344. Prawdopodobnie pier- wotnie klasztor za³o¿ono w Ptowe (Kaszczor), a dopiero na prze³omie XIII i XIV w. przenie- siono do Wielenia 41 J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 758; Monasticon cisterciense Poloniae, t. 2, s. 286-288. FUNDACJA I DZIA£ALNOÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ WIÊTEGO JAKUBA... 63 pice, Ptowe (Kaszczor), nieznany Pyriz, Os³anin oraz Wieleñ. Nadanie to potwierdzili i zabezpieczyli przywilejami Boles³aw Pobo¿ny i Przemys³ II 6 I 1278 roku42. Bior¹c pod uwagê fakt, i¿ Beniamin fundowa³ klasztor samodzielnie, jest to donacja bardzo du¿a, wiadcz¹ca o ogromnym ma- j¹tku tego wielmo¿y, który poza tym musia³ zapewniæ dzia³y dla swoich trzech synów. Przy fundacji obecny by³ Miko³aj43. Podobnie by³o w przypadku Arkembolda, wojewody kaliskiego w la- tach 1253-1284. Jego dzia³alnoæ kocielna by³a nieco skromniejsza ni¿ wspó³rodowca, gdy¿ ograniczy³a siê do przekazania w 1282 roku w³oci Trzuskotowo, Pustolniczo, Jancze, Bnowo, Zniczolowo i Obrambice klasz- torowi cysterek w Owiñskach, za³o¿onemu przez Przemys³a I przed 1252 rokiem44. W dwa lata póniej przekaza³ jeszcze Kocio³owi gnienieñskie- mu wie Ostrowite Prymasowskie, a kapitule odda³ nieprawnie posiada- ne Z³otkowo45. Donacja ta mog³a byæ zadoæuczynieniem za szkody wy- rz¹dzone w dobrach arcybiskupich oraz niep³aceniem dziesiêcin46. Rzecz charakterystyczna, i¿ obaj Zarembowie czynili donacje klasztorne w szczytowym okresie swojej kariery, gdy ich pozycja na dworze by³a sil- na i mogli liczyæ na dalsze nadania od ksiêcia. Nie wiemy, czy w przypad- ku Arkembolda donacje dla Kocio³a, z którym przecie¿ nie utrzymywa³ poprawnych stosunków, by³y prób¹ zabezpieczenia dóbr przed planowa- n¹ zdrad¹. Miko³aj czêsto wiadkowa³ na dokumentach Przemys³a II, potwier- dzaj¹cych nadania rycerzy dla kocio³ów i klasztorów. Zazwyczaj by³y to stosunkowo niedu¿e nadania jednej lub dwóch wsi, albo te¿ czynione przez kilku wspó³rodowców47. Równie¿ sam ksi¹¿ê czyni³ liczne nadania oraz przyznawa³ przywileje dla Kocio³a wielkopolskiego, maj¹ce pod- nieæ jego presti¿ i pozyskaæ przychylnoæ duchowieñstwa48. Opiek¹ oto- czy³ klasztory, m.in. klarysek w Gnienie, cystersów w L¹dzie i Parady¿u oraz benedyktynów w Lubiniu. W 1279 roku ksi¹¿ê ufundowa³ klasztor dominikanów we Wronkach, a trzy lata póniej bra³ udzia³ w fundacji
42 KDW I 473. 43 KDW I 473; J. P a k u l s k i, Beniamin, W: WSB, s. 47; t e n ¿ e, Ród Zarembów, s. 113-114. 44KDW I 518; J. P a k u l s k i, Arkembold, W: WSB, s. 28; Dzieje Wielkopolski t. 1, s. 336; J. P a k u l s k i, Ród Zarembów, s. 109-110; J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 755; H. L i k o w s k i, Pocz¹tki klasztoru cysterek w Owiñskach, Poznañ 1924. 45 KDW I 531. 46 J. P a k u l s k i, Ród Zarembów, s. 126. 47 Np. KDW I 478, 491. 48 A. K a r ³ o w s k a - K a m z o w a, Znaczenie ideowe poznañskich fundacji Przemys³a II, W: Pocz¹tki i rozwój starego miasta w Poznaniu w wietle badañ archeologicznych i urba- nistyczno architektonicznych. Materia³y z ogólnopolskiego sympozjum 18-19 padziernika 1973, red. W. B³aszczyk, PWN 1977, s. 377-390. 64 MAGDALENA LANGE klasztoru w. Katarzyny dla dominikanek w Poznaniu, przyznaj¹c im pra- wo patronatu nad kocio³em parafialnym49. Liczne s¹ te¿ nadania dla bi- skupstwa poznañskiego i arcybiskupstwa gnienieñskiego, co wi¹za³o siê m.in. ze wspó³prac¹ Przemys³a II i arcybiskupa Jakuba winki50. Czerpi¹c z tych wzorów Miko³aj szybko zacz¹³ sam nadawaæ pewne dobra Kocio³owi. Umo¿liwia³ mu to znaczny maj¹tek, czêciowo otrzyma- ny po ojcu, czêciowo zgromadzony dziêki s³u¿bie na dworze oraz, w mniejszym stopniu, w drodze zakupów, zamian i niewielkich nadañ (np. od cystersów ³ekneñskich, którzy w 1304 roku nadali mu do¿ywotnio wie Sienno51). Ju¿ w 1268 roku otrzyma³ od Boles³awa Pobo¿nego Saczyn z prawem lokowania miasta na prawie redzkim, nie wiemy jednak, czy Miko³aj skorzysta³ z tego przywileju52. W 1292 roku dosta³ od Przemys³a II Krosno53, które wesz³o w sk³ad klucza mosiñskiego. Rok póniej wojewo- da lokowa³ Ga³êzewo, le¿¹ce w ziemi gnienieñskiej, mo¿e te¿ pochodz¹- ce z nadania ksi¹¿êcego. W 1278 roku zakupi³ od komesów Stefana i Dzier- ¿ykraja Bia³okosz54, le¿¹cy na skraju Puszczy Nadnoteckiej, który w 1282 roku przekaza³ dominikankom poznañskim. Dziêki aktywnemu udzia³o- wi w porozumieniu miêdzy ksiêciem wielkopolskim a pomorskim, otrzy- ma³ od Mciwoja II dobra na Pomorzu: w 1281 roku Wielkie Kiszewy, a w 1290 roku £ubniê, D¹browê i Mrozin oraz przyleg³e jeziora55. Miko³aj posiada³ przynajmniej trzy dobrze zorganizowane klucze dóbr skoncen- trowane wokó³ Gostynia, Mosiny, i Kobylina56, a byæ mo¿e tak¿e G³uszy- ny. W sumie by³o to ponad trzydzieci wsi i miast, wiadomie skomaso- wanych w kluczach, co zapewne zapocz¹tkowa³ ju¿ jego ojciec. W ich sk³ad wchodzi³y wsie lokowane na prawie niemieckim, jeziora, rzeki, m³y- ny, karczmy i inne urz¹dzenia, przynosz¹ce dodatkowe dochody. Centra- mi kluczy gostyñskiego, mosiñskiego i kobyliñskiego by³y miasta loko- wane na prawie niemieckim i bêd¹ce orodkami wymiany handlowej dla okolicznych wsi. Zasiêg oddzia³ywania tych miast wynosi³ wed³ug obli-
49 KDW I 504. 50 Dzieje Wielkopolski, t. 1, s. 338; J. W i e s i o ³ o w s k i, Klasztory redniowiecznego Po- znania, W: Pocz¹tki i rozwój starego miasta w Poznaniu, s. 407; J. Pa k u l s k i,Stosunki Przemys³a II z duchowieñstwem metropolii gnienieñskiej, W: Przemys³ II. Odnowienie Kró- lestwa Polskiego, red. J. Krzy¿aniakowa, Poznañ 1997, s. 81-100; J. N o w a c k i, Dzieje archi- diecezji poznañskiej, t. 2, s. 389, 442, 452, 461, 464, 607, 611, 633, 658, 761, 763. 51 KDW II 887. 52 KDW I 435. 53 KDW II 689. 54 KDW I 479. 55 KDW I 501, II 756; O. H a l e c k i, Ród £odziów, Miesiêcznik Heraldyczny 6 (1913), s. 46. 56 S. Gawlas, Polityka wewnêtrzna Przemys³a II a mechanizmy spo³ecznych d¹¿eñ i konfliktów w Wielkopolsce jego czasów, W: Przemys³ II. Odnowienie Królestwa Polskiego, s. 76-77. FUNDACJA I DZIA£ALNOÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ WIÊTEGO JAKUBA... 65 66 MAGDALENA LANGE FUNDACJA I DZIA£ALNOÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ WIÊTEGO JAKUBA... 67 68 MAGDALENA LANGE czeñ Marty M³ynarskiej-Kaletynowej oko³o 3-10 km57. W 1278 roku uzy- ska³ od Przemys³a II prawo lokowania miasta Gostynia na gruntach osa- dy Brzezie58. Le¿a³ on na wa¿nym szlaku handlowym Poznañ rem Krobia Wroc³aw, co dawa³o nowemu miastu dobre warunki do rozwoju. By³a to te¿ jedyna lokacja miejska, która w pe³ni siê powiod³a nie mamy ¿adnych wzmianek o reorganizacji, czy ponownej lokacji, jak to by³o z in- nymi miastami. O randze tej miejscowoci mo¿e wiadczyæ fakt, i¿ Miko- ³aj uzyska³ specjalny przywilej na otoczenie jej wa³em i wybudowanie tam zamku. W ten sposób Nowy Gostyñ sta³ siê g³ówn¹ siedzib¹ tego mo¿ne- go59. Nie wiemy ile wsi wchodzi³o w sk³ad klucza. Dokumenty z lat 1278 i 1301 wspominaj¹ o Starym Gostyniu, Brzeziu, Daleszynie, zamienionym w 1300 roku na Szczodrochów60, mo¿e obejmowa³ te¿ Golê, Po¿egowo 61, Zdbino, Skroby, Malewo, Grabonóg, Zió³kowo, Czachorowo, ¯ytowiecko i Oporówko, nale¿¹ce do parafii gostyñskiej i po³o¿one w odleg³oci 3-14 km od miasta. Kilka wsi: £êg, Chrz¹stowo, Góra i Grzymis³aw le¿a³y w pobli¿u remu, jednak bior¹c pod uwagê ich oddalenie, wydaje siê ma³o prawdopodobne, aby wchodzi³y w sk³ad klucza; wszystkie te¿ zosta- ³y przekazane na rzecz Kocio³a62. Drugi du¿y klucz znajdowa³ siê w oko- licach Mosiny. Miasto lokowane by³o w 1302 roku wraz z Krosnem i Po¿e- gowem63 i równie¿ le¿a³o na wa¿nych szlakach handlowych Poznañ Ko- cian Wroc³aw, Poznañ Wschowa G³ogów 64, mo¿e te¿ Poznañ rem. Dokument wspomina o przeniesieniu Mosiny z terenów pobliskiej Niwki oraz odnowieniu przywileju so³tysa Henryka, by³aby to wiêc powtórna lokacja. Byæ mo¿e pierwsze miejsce by³o nieodpowiednie i Miko³aj zde-
57 M. M³ynarska-Kaletynowa, Pierwsze lokacje miast, s. 122-123. 58 KDW I 474; Dzieje ziemi gostyñskiej, red. S. Sierpowski, Poznañ 1979, s. 63-65 i 84; Z. Górczak, Najstarsze lokacje miejskie w Wielkopolsce (do 1314 roku), Poznañ 2002, s. 110. 59 A. Wê d z k i, Ze studiów nad rezydencjami mo¿now³adczymi i rycerskimi na ziemiach polskich w XI-XII w., Slavia Antiqua 25 (1978), s. 183-184. Przywilej na budowê warowni by³ bardzo rzadko wydawany przez w³adców, dowodzi wiêc szczególnej pozycji Miko³aja na dworze Przemys³a II. Por. Z. Górczak, Najstarsze lokacje, s. 133. 60 O. Halecki, Ród £odziów, Miesiêcznik Heraldyczny 5 (1912), s. 184. 61 Wczeniej wie nale¿a³a do Macieja z Po¿egowa z rodu Awdañców, który procesowa³ siê z Miko³ajem o Gostyñ w 1275 r. O. H a l e c k i, Ród £odziów, Miesiêcznik Heraldyczny 5 (1912), s. 181-183, przypuszcza³, ¿e ¿ona wojewody pochodzi³a z tego rodu i mog³a wnieæ Gostyñ jako posag. 62 A. G¹siorowski, Miko³aj Przedpe³kowic, W: PSB, t. 21, s. 87, poda³, ¿e w sk³ad klucza gostyñskiego wchodzi³o kilkanacie wsi; O. H a l e c k i, Ród £odziów, Miesiêcznik Heraldyczny 5 (1912), s. 181-183; J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 413. 63 KDW II 848. 64 S. Zajchowska, Rozwój sieci osadniczej Poznania i najbli¿szego zaplecza w re- dniowieczu, W: Pocz¹tki i rozwój starego miasta w Poznaniu w wietle badañ archeologicz- nych i urbanistyczno-architektonicznych. Materia³y z ogólnopolskiego sympozjum 18-19 X 1973, red. W. B³aszczyk, Warszawa-Poznañ 1977, s. 54. FUNDACJA I DZIA£ALNOÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ WIÊTEGO JAKUBA... 69 cydowa³ siê na reorganizacjê, która mia³a zapewniæ wiêksze dochody65. Nie wiemy, od kiedy Mosina znajdowa³a siê w rêkach £odziów. W 1241 roku ksi¹¿êta wielkopolscy potwierdzili Przedpe³kowi nadania Henryka Pobo¿nego wsi: Sowiniec, Krosno, le¿¹ce w pobli¿u Mosiny oraz Trzebaw ko³o Stêszewa, Smolice i Sobia³kowa Górka66. Znajdowa³y siê one w po- bli¿u pierwotnych posiad³oci rodowych: £odzi i mo¿e Stêszewa. Mo¿li- we wiêc, ¿e równie¿ Mosina nale¿a³a do ojca Miko³aja, który zacz¹³ two- rzyæ latyfundium na tym obszarze, dziêki nadaniom ksiêcia l¹skiego. Józef Nowacki przypuszcza³, ¿e koció³ w Mosinie, wzmiankowany w do- kumencie biskupa Andrzeja Zaremby w 1298 roku, za³o¿yli przodkowie wojewody kaliskiego67, co równie¿ mo¿e wiadczyæ o dawnym posiadaniu tej osady. W sk³ad klucza wchodzi³y wsie Po¿egowo, Krosno i Zarub Ma³y (prawdopodobnie ¯abienko), które so³tys Mosiny mia³ lokowaæ na prawie niemieckim, mo¿e Sowiniec odziedziczony po ojcu. Nie wiemy, czy z Mosin¹ zwi¹zane by³y dobra g³uszyñskie, le¿¹ce po drugiej stronie Warty. Ju¿ w drugiej po³owie XIV wieku Mosina przesz³a na w³asnoæ króla, a £odziowie jedynie tam dzier¿awili. Nie znamy przyczyn utraty miasta i kilku okolicznych wsi, mo¿emy jedynie przypuszczaæ, ¿e mia³o to zwi¹- zek z udzia³em Miko³aja w konfederacji Maæka Borkowica68. Trzeci kom- pleks dóbr znajdowa³ siê w okolicach Kobylina, a jego pocz¹tki mog¹ wi¹- zaæ siê ju¿ z dzia³alnoci¹ Przedpe³ka, który otrzyma³ w tych okolicach Smolice. W 1303 roku Miko³aj wystawi³ dwa dokumenty lokacyjne dla Kobylina i Wenecji69. Marta M³ynarska-Kaletynowa przypuszcza³a, ¿e by³o to jedno miasto, któremu wojewoda nada³ drug¹ nazwê70. Podobnie jak w przypadku Mosiny jest to reorganizacja ju¿ funkcjonuj¹cego miasta, które najwidoczniej nie rozwija³o siê zbyt prê¿nie. Mo¿e siê to wi¹zaæ z pewnym oddaleniem od wa¿nych szlaków handlowych. Nie jest pewne, kiedy mia³a miejsce pierwsza lokacja, ani jakie uprawnienia otrzyma³o wtedy miasto. Pewn¹ wskazówk¹ mo¿e byæ data powstania kocio³a w Ko- bylinie: w 1289 roku arcybiskup Jakub powiadczy³ erekcjê kocio³a pa- rafialnego, ufundowanego przez Miko³aja. W tym czasie dochody zaczy- na³ ju¿ przynosiæ Nowy Gostyñ, mo¿liwe wiêc, ¿e Przedpe³kowic przyst¹- pi³ do reorganizacji kolejnych posiad³oci. Po 1266 roku, a przed 1294 ro-
65 Czêsto przenoszono miasta, aby zapewniæ im jak najlepsze warunki do rozwoju. Z. Górczak, Najstarsze lokacje miejskie, s. 110, 129. 66 KDW I 231. 67 J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 368. 68 J. £ o j k o, J. S t ê p i e ñ, Zarys dziejów Mosiny i okolic (do 1945 roku), Mosina 1992, s. 15-19, 23, 73-76, 130, 136, 140-141; T. J u r e k, Mosina, W: SHG, cz. 3, s. 197-205. 69 KDW II 863, 864. 70 M. M³ynarska-Kaletynowa, Pierwsze lokacje miast, s. 76. Ma³o przekonuj¹ca jest hipoteza, ¿e u¿ycie nazwy Wenecja mo¿e byæ wynikiem osobistych wra¿eñ podró¿ni- czych komesa Miko³aja, gdy¿ nic nie wiemy o jego podró¿ach poza granice kraju. 70 MAGDALENA LANGE kiem, Przedpe³k lub Miko³aj zakupi³ od klasztoru lubiñskiego wie Star- kowiec, le¿¹cy oko³o trzech kilometrów od Kobylina. W sk³ad klucza we- sz³y wsie: Stary Kobylin, Starkowiec, Rêbiechów, Chwalenice, prawdopo- dobnie Smolice, Wyganowo mo¿e te¿ Targoszyce i Zakrzewo nale¿¹ce do parafii kobyliñskiej. W wyniku komasacji powsta³o centrum gospodarcze w promieniu do 10 km od Kobylina, w którym Miko³aj osadzi³ iudices pro- winciales, maj¹cych uprawnienia s¹downicze71. Zawsze te¿ Miko³aj stara³ siê o potwierdzenie wczeniejszych nadañ przez kolejnych w³adców Wiel- kopolski72. O wielkoci maj¹tku i znaczeniu tego Przedpe³kowica mo¿e wiadczyæ fakt posiadania w³asnego, rozbudowanego dworu z pisarzami, a byæ mo¿e tak¿e medykiem, który pojawi³ siê na dokumencie w 1305 roku, oraz zamku w Gostyniu73. Dobrze rozwiniêta dzia³alnoæ gospodarcza pozwoli³a Miko³ajowi na prowadzenie dzia³alnoci fundacyjnej. Dziêki temu móg³ podkreliæ swo- j¹ rangê i pozycjê maj¹tkow¹, pozyskaæ ewentualnych protektorów (cy- stersów ³ekneñskich i benedyktynów lubiñskich) oraz zapewniæ zbawie- nie sobie i swoim najbli¿szym. Pierwsz¹ znan¹ donacj¹ by³ wspó³udzia³ Miko³aja i jego braci, kanclerza Wincentego i podczaszego kaliskiego Mi- ros³awa, w fundacji klasztoru dominikanek w Poznaniu w 1282 roku. Ów- czesny sêdzia poznañski nada³ im rozproszone wsie: Roszczki, Bia³okosz i Sokolniki oraz posiadane z innymi Przedpe³kowicami Donatowo i Grzy- mis³aw, po³o¿one w okolicach remu. Nadanie, uczynione w intencji zmar- ³ego brata Bodzêty, potwierdzi³ Przemys³ II, dodatkowo zwalniaj¹c te do- bra z ciê¿arów prawa polskiego i zezwalaj¹c na lokacjê74. Nieco póniej Miko³aj ofiarowa³ jeszcze m³yn z rol¹ w pobli¿u miasta Poznania 75. Dla- czego £odziowie zdecydowali siê na fundacjê dla dominikanek? Zakon ten by³ wtedy bardzo popularny, pó³ wieku wczeniej Przemys³ I sprowa- dzi³ do osady wiêtego Gotarda dominikanów, co wi¹za³o siê z przygoto- waniami do lokacji miasta. Nie wiemy, czy który z braci osadzi³ w tym klasztorze córkê. Wst¹pienie do tego zakonu w Polsce mo¿liwe by³o tylko dla dzieci mo¿now³adców, gdy¿ wymagano wysokiego wiana, np. Wincen-
71 KDW II 863 i 864; M. M ³ y n arska-Kaletynowa, Pierwsze lokacje miast, s. 74- 123; Z. Pe r z a n o w s k i, Opactwo benedyktyñskie w Lubiniu. Studia nad fundacj¹ i roz- wojem uposa¿enia w redniowieczu, Wroc³aw 1978, s. 72; J. N o w a c k i, Dzieje archidiece- zji, t. 2, s. 492-493; O. H a l e c k i, Ród £odziów, Miesiêcznik Heraldyczny 5 (1912), s. 188-189. 72 KDW II 756; Karasiewicz, Dzia³alnoæ polityczna, s. 48. 73 KDW II 728: Datum per manus Eberhardi scriptor curie nostre.; KDW II 841: Datum per manus Pauli scriptor curie nostre; KDW II 864: per manus Pauli clerici curie nostre et capellani eiusdem.; KDW II 866 i 867: per manus Pauli clerici curie nostre. Na dokumencie z 1304 r. KDW II 887, wystawionym w G³uszynie wiadkuje obok prepozyta g³uszyñskiego, magistro Nicolao medico. Na zamku gostyñskim osadzeni byli kasztelani: Swentoslao et Godfrino castellanis de Gostina, KDW II 847. FUNDACJA I DZIA£ALNOÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ WIÊTEGO JAKUBA... 71 ty z rodu Na³êczów w 1299 roku ofiarowa³ wie S³êpowo jako posag wstê- puj¹cej do zakonu córki76. W 1296 roku Miko³aj, ju¿ samodzielnie, ufundowa³ kolegiatê w G³u- szynie, nadaj¹c jej a¿ osiem wsi. Ju¿ piêæ lat póniej ufundowa³ koció³ i drewniany szpital w. Ducha z prepozytur¹ w Nowym Gostyniu. Miasto, lokowane w 1278 roku najwidoczniej dobrze siê rozwija³o i potrzebna by³a instytucja, która mog³aby choæby w czêci rozwi¹zaæ problem opieki nad chorymi i ubogimi77. Dlatego Miko³aj dobrze uposa¿y³ szpital, inkorporu- j¹c do niego plebaniê w Starym Gostyniu, m³yn w Skrobach i pó³ jeziora Zdbina, które kupi³ nieco wczeniej od Jonaty, S³awêty i Czes³awa Bród- ki, dziedziców w M¹czlinie78. Szpital wraz z uposa¿eniem i plebani¹ w Starym Gostyniu wojewoda przekaza³ klasztorowi w Lubiniu, z którym zwi¹zany by³ jego ród. By³a to wiêc podwójna donacja: dla szpitala w mie- cie oraz dla benedyktynów. Mo¿liwe te¿, ¿e za³o¿y³ koció³ parafialny wiêtej Ma³gorzaty w zwi¹zku z lokacj¹ miasta w 1278 roku, gdy¿ wyma- ga³o tego prawo magdeburskie79, poza tym to w³anie £odziowie, posia- daj¹cy Gostyñ, mieli tam prawo patronatu. Wzmianki o plebanie pojawia- j¹ siê dopiero w pocz¹tku XIV wieku na dokumentach synów Miko³aja80. Wiemy, ¿e koció³ w Mosinie powsta³ przed lokacj¹ miasta, gdy¿ wy- mienia go dokument biskupa Andzeja Zaremby w 1298 roku. Józef No- wacki, kieruj¹c siê podwójnym wezwaniem wiêtego Wawrzyñca i wiête- go Miko³aja oraz podwójn¹ lokacj¹, przyj¹³, ¿e pierwotnie by³y dwa ko- cio³y: pierwotny w Mosinie oraz wiêtego Miko³aja w Niwce, za³o¿ony w XII wieku i wcielony do wiêtego Wawrzyñca w 1302 roku81. Wydaje siê jednak ma³o prawdopodobne, aby w XIII wieku istnia³y tak blisko siebie dwa kocio³y. Mo¿liwe, ¿e jedna wi¹tynia otrzyma³a w póniejszym cza- sie drugie wezwanie. Problemów z datacj¹ przysparza równie¿ koció³ w Kobylinie. Falsyfikat z XV wieku informuje, ¿e arcybiskup Jakub ery- gowa³ w 1298 roku wi¹tyniê ufundowan¹ przez Miko³aja. Koció³ otrzy-
74 KDW I 504; J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 776; A. G ¹ s i o r o w s k i, Mia- sto pónoredniowieczne, W: Dzieje Poznania, t. 1, red. J. Topolski, Warszawa-Poznañ 1988, s. 223. 75 A. G¹siorowski, Miko³aj Przedpe³kowic, W: PSB, t. 21, s. 87. 76 KDW II 804, na dokumencie wiadkowa³ Miko³aj; J. Pa k u l s kNa³êcze i, wielkopol- scy w redniowieczu. Genealogia, uposa¿enie i rola polityczna w XII-XIV wieku, Roczniki Towarzystwa Naukowego w Toruniu, nr 80, z. 3, PWN 1982, s. 30 i 98; J. W i e s i o ³ o w s k i, Klasztory redniowiecznego Poznania, s. 407-408. 77 J. N o w a c k i, dzieje archidiecezji, t. 2, s. 655; Z. P odgórska-Kalwe, Od hospi- cjum do wspó³czesnego szpitala. Rozwój historyczny problematyki szpitalnej w Polsce do koñca XIX wieku, Wroc³aw 1981, s. 12-17, 27-36. 78 KDW II 841; K. G ó r s k a - G o ³ a s k a, Gostyñ, W: SHG, t. 8, cz. 1, s. 570-580. 79 Z. Górczak, Najstarsze lokacje miejskie, s. 158-159. 80 KDW II 977; J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 412-413. 81 KDW II 638; J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 368-369. 72 MAGDALENA LANGE ma³ wezwanie wiêtego Stanis³awa, kanonizowanego pó³ wieku wczeniej oraz uposa¿enie na wsiach Smolice i Chwalenice, nale¿¹cych do wojewo- dy, dziesiêciny z Kobylina i Smolic, Targoszyc i Zakrzewa82. Silne by³y zwi¹zki £odziów z klasztorem benedyktynów w Lubiniu. W 1301 roku Miko³aj nada³ opactwu prepozyturê w Starym Gostyniu. Opactwo otrzyma³o Stary Gostyñ z wszystkimi dochodami, m³yn, wyspê, stawy rybne i pó³ jeziora Stibino. Dodatkowo, na probê wojewody, biskup Andrzej przekaza³ dziesiêciny nale¿¹ce do kocio³a parafialnego w Sta- rym Gostyniu ze wsi: Stary Gostyñ, Daleszyn, Gola, Brzezie, Stybin, Ma- lewo i Po¿egowo. Opat zosta³ prepozytem szpitala i mia³ obowi¹zek dbaæ o jego dochody, p³ac¹c jedn¹ grzywnê czynszu83. Nie wiemy, czy Miko³aj czyni³ jeszcze jakie nadania dla tego klasztoru, ale dziêki temu znalaz³ siê jako dobroczyñca w Nekrologu Lubiñskim, co zreszt¹ pozwoli³o usta- liæ datê jego mierci na 8 VI 1305 roku. Nie wiemy czy zosta³ pochowany na terenie klasztornym, co w redniowieczu uwa¿ano za zaszczyt. Dobre stosunki z Lubiniem utrzymywali równie¿ potomkowie wojewody dzie- dzicz¹cy w Gostyniu. Jako dobroczyñca klasztoru, zapisany zosta³ w ne- krologu jego wnuk Miko³aj z Gostynia, najm³odszy syn Piotr z G³uszyny84. Miko³aj przekaza³ Kocio³owi kilkanacie wsi ko³o Gostynia, remu, G³uszyny i Kobylina. Tak szerokie rozdawnictwo musia³o znacznie os³a- biæ pozycjê maj¹tkow¹, a co za tym idzie, równie¿ polityczn¹ rodziny. Jego potomkowie nie pe³nili ju¿ wa¿niejszych urzêdów, nie otrzymywali wiêk- szych nadañ, dodatkowo w wyniku rotacji elit w³adzy, zostali odsuniêci od wydarzeñ politycznych. Ród zacz¹³ upadaæ. Rozrodzenie dodatkowo po- g³êbi³o pauperyzacjê, gdy¿ zmusza³o do rozdrobnienia maj¹tku. Nastêp- ne fundacje £odziów przypadaj¹ dopiero na XV wiek i s¹ dzie³em innej, ³ódzkiej ga³êzi. Szybko upad³y linie: gostyñska i mosiñska. W koñcu XIV wieku w rêkach potomków Miko³aja pozostawa³ jedynie klucz kobyliñ- ski85. Mo¿na wiêc przyj¹æ, ¿e szeroka dzia³alnoæ fundacyjna wojewody Miko³aja nie wp³ynê³a korzystnie na przysz³oæ rodu, którego presti¿ mia- ³a podnieæ.
82 J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 492-493. 83 KDW II 841; Z. Pe r z a n o w s k i,Opactwo benedyktyñskie w Lubiniu, s. 77; J. N o- wacki, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 757. 84 Monumenta Poloniae Historica, (dalej cyt. MPH), t. V, s. 611. 85 O. Halecki, Ród £odziów, Miesiêcznik Heraldyczny 5 (1912), s. 13. FUNDACJA I DZIA£ALNOÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ WIÊTEGO JAKUBA... 73
2. FUNDACJA KAPITU£Y
G³uszyna przed fundacj¹
G³uszyna by³a wsi¹ po³o¿on¹ oko³o 11 km od Poznania, nad rzeczk¹ G³uszynk¹. Wed³ug Stanis³awa Kozierowskiego jej nazwa pochodzi od g³uszy86, co mo¿e byæ zwi¹zane z okolicznymi lasami, wiemy jednak, ¿e w XIII wieku tereny te by³y dobrze zagospodarowane, o wysokim zagêsz- czeniu osadnictwa87, co wywo³ywa³o nieco póniej liczne spory graniczne. Nie wiemy, od kiedy osada nale¿a³a do £odziów, ani w jaki sposób znala- z³a siê w ich posiadaniu. Le¿y blisko ich terytorium rodowego, ale po dru- giej stronie Warty wród kilku innych wsi nale¿¹cych do Miko³aja. Mo¿li- we, ¿e wojewoda tworzy³ tam kolejny klucz dóbr, obejmuj¹cy w koñcu XIII wieku miêdzy innymi wsie: Kamionki88, Wiórek89, Ka³ek90, Kozieg³o- wy91, Marlewo92, które pozyska³ od biskupa w drodze zamiany oraz, byæ mo¿e, osady po³o¿one wokó³ remu: £êg93, Chrz¹stowo94 i Górê95, lub tyl- ko ich czêci. Dokument erekcyjny mówi o okolicznych wsiach96, mo¿e wiêc klucz obejmowa³ kilka innych osad, których Miko³aj nie przekaza³ na uposa¿enie kocio³a: Babki, które jego wnuk w 1364 roku przekaza³ z kolegiat¹ biskupowi poznañskiemu, Czapury, granicz¹ce na prze³omie XIV/XV wieku z posiad³ociami kocielnymi97. O tym, ¿e dobra g³uszyñ- skie by³y dobrze zagospodarowane wiadczy nadanie kanonikom ¿ywego inwentarza, a wiêc rozwiniêt¹ hodowlê oraz dochodów (miêdzy innymi wolnych, a wiêc folwarcznych dziesiêcin) z aratris comitis ibidem, a wiêc z folwarków w G³uszynie, Warzynowo w Kamionkach, Wiórku, Ka³ku,
86 S. Kozierowski, Najdawniejszy Poznañ i jego okolice w wietle nazw topograficz- nych i najstarszych róde³, Poznañ 1922, s. 7. 87 S. Zajchowska, Rozwój sieci osadniczej Poznania i najbli¿szego zaplecza w re- dniowieczu, W: Pocz¹tki i rozwój starego miasta w Poznaniu, s. 37-65. 88 K. Górska-Go³aska, Kamionki, W: SHG, cz. 2, s. 116-118. 89 Nie jest pewne, czy Miko³aj posiada³ obecny Wiórek po³o¿ony oko³o 3 km od G³uszy- ny, czy te¿ le¿¹ce po drugiej stronie Warty Wiry lub Wiry Ma³e. O Wiórku ród³a milcz¹ a¿ do 1628 r., kiedy zosta³ wymieniony wród posiad³oci kocielnych; K. G ó r s k a - G o ³ a s k a, G³uszyna, W: SHG, cz. 1, s. 501. 90 K. Góska-Go³aska, Ka³ek, W: SHG, cz. 2, s. 107; obecnie ta osada nie istnieje. 91 J. Luciñski, Kozieg³owy, W: SHG, cz. 2, s. 425-426; dokument erekcyjny okreli³ tê osadê jako nova villa (KDW II 754), mo¿e wiêc Miko³aj lokowa³ j¹ krótko przed fundacj¹, choæ pierwsza wzmianka o so³ectwie pochodzi dopiero z 1365 r. (KDW III 1543). 92 K. Górska-Go³aska, Marlewo, W: SHG, cz. 3, s. 90. 93 I. Skierska, £êg, W: SHG, cz. 2, s. 22-25. 94 S. Chmielewski, Chrz¹stowo, W: SHG, cz. 1, s. 224-228: prawdopodobnie Przedpe³k lub Miko³aj otrzyma³ tê wie od Boles³awa Pobo¿nego po 1263 r. 95 S. Chmielewski, Góra, W: SHG, cz. 1, s. 609-610. 96 KDW II 754. 97 Pobliskie Krzesiny nale¿a³y do brata Miko³aja, Miros³awa i wesz³y w sk³ad dóbr bniñ- skich; G. R u t k o w s k a, Krzesiny, W: SHG, cz. 2, s. 478-481. 74 MAGDALENA LANGE
Kozichg³owach, Chrz¹stowie, £êgu i Górze98. W okrêgu tym znajdowa³y siê karczmy, stawy i prawdopodobnie m³yny, o których dokumenty wspo- minaj¹ nieco póniej, w okolicach ci¹gnê³y siê rozleg³e bory. Miko³aj lo- kowa³ swoje wsie na prawie niemieckim, co zapewnia³o wiêksze dochody. Mo¿emy przypuszczaæ, ¿e równie¿ G³uszyna otrzyma³a now¹ organizacjê, nie wiemy jednak kiedy, ani od kogo, gdy¿ pierwszy so³tys pojawia siê dopiero w pocz¹tku XV wieku, nie ma te¿ ¿adnej wzmianki o próbie nada- nia jej praw miejskich, co mo¿e wi¹zaæ siê z bliskoci¹ Poznania i ma³ymi szansami na pomylny rozwój w tym miejscu. Trudno okreliæ, czy G³u- szyna by³a centrum klucza dóbr, czy te¿ by³a zwi¹zana organizacyjnie z Mosin¹ oraz czy dobra w okolicach remu nale¿a³y do tego orodka. Za jego samodzielnoci¹ przemawia u¿ycie okrelenia in districtu Gluschi- nensi99, choæ termin ten by³ stosowany równie¿ dla parafii100, oraz ufun- dowanie tutaj kolegiaty. Trzy g³ówne klucze dóbr skupione by³y wokó³ miast, co zapewne u³atwia³o zarz¹dzanie nimi, wymianê handlow¹ i da- wa³o dodatkowe dochody. Pod tym wzglêdem klucz g³uszyñski by³ wiêc wyj¹tkowy, gdy¿ skupia³ siê przy orodku kocielnym. Józef Szymañski zauwa¿y³, ¿e mo¿ni ma³opolscy tworzyli grupy ka- nonickie w centrach swoich dóbr, aby duchowni pomagali w ich admini- strowaniu, dodatkowo podnosili w ten sposób rangê swoich siedzib101. Mo¿liwe, ¿e by³o tak równie¿ w przypadku G³uszyny, choæ nie by³a ona g³ówn¹ rezydencj¹ wojewody. Mamy tylko jeden dowód na jego pobyt, gdy¿ 25 XI 1304 roku wystawi³ tu dokument102. Nie jest on zwi¹zany z pe³nionym urzêdem, co dodatkowo przemawia za stwierdzeniem, ¿e Mi- ko³aj mia³ tu swoj¹ rezydencjê, w której przyj¹³ opata lubiñskiego. Ów- czeni mo¿ni czêsto wznosili swoje rezydencje blisko g³ównych orodków w³adzy, co u³atwia³o udzia³ w rz¹dach i sprawowaniu urzêdu bez uci¹¿li- wych podró¿y. Ze wzglêdu na niewielk¹ odleg³oæ od Poznania, mog³a ona pe³niæ rolê rezydencji w okresach, kiedy Miko³aj przebywa³ przy poznañ- skim dworze ksi¹¿êcym103. Byæ mo¿e to w³anie dlatego zdecydowa³ siê
998 KDW II 754, duchowni otrzymali ³¹cznie 60 klaczy, 16 wo³ów, 8 krów, 200 owiec i 60 macior. 999 KDW II 754; K. Górska-Go³aska, G³uszyna, s. 498-501. 100 J. Tazbirowa, W sprawie badañ nad genez¹ organizacji parafialnej w Polsce, Przegl¹d Historyczny 54 (1963), z. 1, s. 87-88; K. G ó r s k a - G o ³ a s k a, G³uszyna, s. 501. 101 J. Szymañski, Mo¿now³adztwo ma³opolskie a kanonikat wiecki w 1 po³owie XII w., Ma³opolskie Studia Historyczne 10 (1967), z. 1/2, s. 31-53. 102 KDW II 887. 103 A. G¹siorowski, Ludnoæ Poznania od po³owy XIII do XV wieku, W: Dzieje Po- znania, t. 1, s. 264. Zwyczaj lokowania szlacheckich siedzib w pobli¿u miasta lub w jego ob- rêbie upowszechni³ siê nieco póniej; J. W i e s i o ³ o w s k i, Socjotopografia pónorednio- wiecznego Poznania, wyd. 2, Poznañ 1997, s. 123-124. Najstarsz¹ metrykê maj¹ samodzielne siedziby mo¿now³adcze lokowane przy stolicach ksi¹¿êcych; por. U. w i d e r s k a, Kultura rycerska, s. 84. FUNDACJA I DZIA£ALNOÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ WIÊTEGO JAKUBA... 75 na podniesienie kocio³a parafialnego do rangi kolegiaty, podczas gdy w swojej g³ównej siedzibie, Gostyniu, mia³ zamek. Mo¿liwe, ¿e równie¿ w G³uszynie Miko³aj wzniós³ dwór dla siebie i swojej wity, nie mamy na to jednak ¿adnych dowodów. Jeli przebywa³ tu rzadko lub tylko przejaz- dem, móg³ zatrzymywaæ siê w posiad³oci plebana, a póniej prepozyta. Tutaj swoj¹ siedzibê mia³ te¿ syn i wnuk wojewody, dopóki wie nie prze- sz³a na w³asnoæ biskupów poznañskich. O tym, ¿e ju¿ wczeniej by³ tu koció³ parafialny informuje dokument erekcyjny kolegiaty. Podaje on, ¿e kanonicy maj¹ zostaæ osadzeni przy ecclesia parrochiali Gluschinensi, zachowane zosta³y antiquis decimis. Nie wiemy kto, ani kiedy go za³o¿y³. Przypuszczaæ mo¿na, ¿e powsta³ z fundacji £odziów w XIII wieku. Sugeruje to prawo patronatu nale¿¹ce do dziedziców tej osady, oraz pierwotne uposa¿enie w dziesiêciny, w tym folwarczne, z wsi nale¿¹cych do Miko³aja Przedpe³kowica. Mo¿e wiêc to jego ojciec za³o¿y³ koció³ i wzniós³ pierwotn¹ budowlê, mo¿e drewnian¹, która nie zachowa³a siê do dzi, gdy¿ na jej miejscu wojewoda kaliski wy- budowa³ wi¹tyniê wczesnogotyck¹. Wed³ug Józefa Nowackiego104 koció³ móg³ powstaæ ju¿ w XII wieku, wydaje siê jednak ma³o prawdopodobne, aby tak wczenie istnia³a parafia w pobli¿u Poznania, tym bardziej, ¿e organizacja parafialna w Polsce zaczê³a siê rozwijaæ dopiero w XIII wie- ku, po soborze laterañskim IV. Du¿y obszar parafii, znany dopiero z XVI wieku, nie jest wystarczaj¹cym dowodem na dawne pochodzenie kocio- ³a, gdy¿ nie znamy wszystkich okolicznych wi¹tyñ, ani granic s¹siednich parafii. Dokument z 1296 roku nie podaje wezwania kocio³a, ale mo¿emy przyj¹æ, i¿ przez ca³y czas swojego istnienia mia³ on tylko jednego patro- na, wiêtego Jakuba Wiêkszego, gdy¿ nigdzie nie pojawia siê wzmianka o innym wiêtym. Wezwanie to pojawia siê w innych kocio³ach le¿¹cych w dobrach £odziów: Sobia³kowie105 i Wyganowie106. Z pierwotnego uposa¿enia znamy jedynie dziesiêciny z G³uszyny, Ka³ku i Kozichg³ów. Mo¿emy jedynie przypuszczaæ, ¿e plebani, którzy zreszt¹ nie pojawiaj¹ siê w ród³ach, mieli pewne przywileje, jak prawo po³owu ryb oraz op³aty z karczm, co by³o typowym uposa¿eniem kocio- ³ów rodowych. Dochody kocio³a by³y wiêc stosunkowo du¿e, bior¹c pod uwagê fakt, i¿ by³a to fundacja prywatna, rzadko bowiem nadawano wiêk- sze dobra. W 1298 roku parafiê g³uszyñsk¹ w³¹czono do archidiakonatu wiêksze- go, czyli poznañskiego, a po utworzeniu organizacji dekanalnej, do deka-
104 J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 360. 105 Tam¿e, s. 421. 106 Tam¿e, s. 493. 76 MAGDALENA LANGE natu poznañskiego. Jako koció³ parafialny, podlega³ archidiakonowi, któ- remu przys³ugiwa³o prawo wizytacji i s¹dzenia.
Przygotowania, osoby zainteresowane Fundacja kolegiaty by³a powa¿nym przedsiêwziêciem, tym bardziej w tak niespokojnych czasach. Miesi¹c przed erekcj¹ kapitu³y, 16 IX 1296 roku, Miko³aj wymieni³ z biskupem poznañskim swój G³ówczyn na pod- poznañskie Marlewo107, co sugeruje, ¿e wojewoda przygotowywa³ dobra, le¿¹ce blisko G³uszyny, dla uposa¿enia kanoników108. Nie znamy innych jego poczynañ, nie wiemy te¿, kto bra³ w nich udzia³. Bracia Miko³aja nie byli, zdaje siê, zaanga¿owani w to przedsiêwziêcie. Miros³aw posiada³ w pobli¿u pewne dobra, ale nie mamy ¿adnej informacji o jego wspó³u- dziale w fundacji, natomiast prepozyt Wincenty, który móg³by zainspiro- waæ to przedsiêwziêcie ju¿ nie ¿y³109. Na dokumencie erekcyjnym wiad- kowa³ kanonik Jakub. Byæ mo¿e to najstarszy syn Miko³aja, wystêpuj¹cy w 1315 roku z tytu³em scholastyka gnienieñskiego, do którego G³uszyna nale¿a³a w okresie 1305-1315. Niew¹tpliwie powstaniem kolegiaty zainte- resowany by³ biskup poznañski Jan II Na³êcz110, dbaj¹cy o rozwój diecezji oraz jej dochody. Nie by³a to postaæ tak wybitna jak Andrzej Zaremba111, który po objêciu urzêdu potwierdzi³ erekcjê kolegiaty, a dokument naka- za³ z³o¿yæ w archiwum kapitulnym oraz erygowa³ szpital i prepozyturê w Gostyniu. Trudno okreliæ stosunki, jakie panowa³y miêdzy Miko³ajem a biskupem z rodu Na³êczów. Dla biskupa powstanie nowej kolegiaty mia- ³o du¿e znaczenie w zwi¹zku z zagarniêciem przez Brandenburgiê Santo- ka i od³¹czeniem od diecezji tamtejszej prepozytury, któr¹ bezskutecznie starano siê odzyskaæ112. Dlaczego Miko³aj zdecydowa³ siê na utworzenie kolegiaty w³anie w G³uszynie? Jakie by³y motywy i cele i dlaczego w³anie wtedy, osiem miesiêcy po mierci Przemys³a II? Dokument, jakim dysponujemy jest dokumentem erekcyjnym113, spisanym w kancelarii biskupiej, w zwi¹zku z czym poznajemy z niego jedynie motywy kocielne podniesienia kocio-
107 KDW II 752 108 Trzy g³ówne prebendy to: Wiórek, Marlewo i Kamionki. 109 K. Zieliñska-Melkowska, Wincenty Przedpe³kowic, W: WSB, s. 823. 110 J. Pa k u l s k i,Jan II, W: WSB, s. 279-280; J. W y r o z u m s k i, Jan Herbicz, W: PSB, t. 10, s. 431-432; J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 62-63. 111 H. C h ³ o p o c k a, Andrzej Zaremba, W: WSB, s. 24; W. Karasiewicz, Dzia³alnoæ polityczna Andrzeja Zaremby w okresie jednoczenia pañstwa polskiego na prze³omie XIII/ XIV wieku. 112 J. B i e n i a k, Domarad, W: WSB, s. 153. 113 KDW II 754. FUNDACJA I DZIA£ALNOÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ WIÊTEGO JAKUBA... 77
³a parafialnego do rangi kolegiaty. Nie znamy wiêc nawet stereotypowych przyczyn fundacji, jakie podawane by³y w arengach dokumentów funda- cyjnych: nie mamy nawet proby o modlitwy za fundatora i jego rodzinê. Zapewne biskup kierowa³ siê innymi pobudkami i inne cele chcia³ osi¹- gn¹æ ni¿ wiecki wielmo¿a przekazuj¹cy czêæ swoich dóbr na podniesie- nie rangi wi¹tyni. Przekazanie czêci posiad³oci w³asnemu kocio³owi mog³o w tych niespokojnych czasach uchroniæ je przed utrat¹. O tym, ¿e Miko³aj stara³ siê zabezpieczyæ przed utrat¹ maj¹tku, wiadczy uzyskanie potwierdzenia wczeniejszych nadañ od W³adys³awa £okietka w 1296 roku. Sk¹d Miko³aj móg³ czerpaæ wzorce? Byæ mo¿e pewien wp³yw wy- warli na niego mo¿ni ma³opolscy, z którymi zetkn¹³ siê w czasie pobytu wraz z Przemys³em II w Krakowie. W Ma³opolsce ta forma dzia³alnoci fundacyjnej by³a stosunkowo czêsta, choæ w drugiej po³owie XIII wieku traci³a znaczenie114. Bardziej prawdopodobne, ¿e wojewoda czerpa³ z wzorców lokalnych. Wraz z nim na dokumentach Przemys³a II wiad- kowa³ prepozyt santocki115, mo¿na wiêc przyj¹æ, ¿e to w³anie na dworze ksi¹¿êcym powsta³a idea utworzenia kolegiaty. W wietle powy¿szych rozwa¿añ o dzia³alnoci gospodarczej wojewo- dy, mo¿emy przyj¹æ, ¿e równie¿ w tym przypadku wyst¹pi³y motywy na- tury ekonomicznej. Byæ mo¿e fundacja kolegiaty mia³a zwi¹zek z funk- cjonowaniem tego klucza dóbr. Nie by³y one obci¹¿one innymi zobowi¹- zaniami ani lokacj¹ miejsk¹, wiêc mo¿na by³o w nich inwestowaæ fundu- j¹c kolegiatê. Potrzebne by³o natomiast centrum, które usprawni³oby za- rz¹d i funkcjonowanie klucza. Miasto powstaæ tam nie mog³o, ze wzglêdu na bliskoæ orodka poznañskiego, a prepozytura szpitalna nie by³a po- trzebna, gdy¿ w tym czasie szpitale tworzono przy miastach. Fundacja klasztoru by³a zbyt powa¿n¹ inwestycj¹, która dodatkowo wi¹za³aby siê z utrat¹ tych dóbr, poza tym Miko³aj ju¿ wspó³fundowa³ klasztor domini- kanek w Poznaniu116. Koció³ parafialny ju¿ w G³uszynie istnia³, wiêc mo¿- na by³o osadziæ przy nim wy¿szych duchownych-kanoników, którzy byli- by zainteresowani pomylnym rozwojem gospodarczym okolicznych wsi. W ten sposób powstawa³ orodek klucza, zapewniaj¹cy sprawn¹ admini- stracjê dóbr, które nadal pozostawa³y w gestii rodu. Dodatkowo pozosta- wa³a mo¿liwoæ osadzenia na prebendach potomków oraz krewnych z bocznych linii, zapewniaj¹c im odpowiedni status maj¹tkowy i spo³ecz- ny. Kolegiata by³a optymalnym rozwi¹zaniem.
114 J. Szymañski, Mo¿now³adztwo ma³opolskie a kanonikat wiecki, s. 31-53. 115 J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 598. Przypuszcza³ on, ¿e kapitu³a santocka sk³ada³a siê z prepozytury i dwóch kanonii, a wiêc podobnie jak g³uszyñska. 116 KDW I 504. 78 MAGDALENA LANGE
Akt fundacyjny Dokument erekcyjny zosta³ wystawiony w kancelarii biskupa poznañ- skiego 16 X 1296 roku117. Do naszych czasów zachowa³ siê w transumpcie wydanym przez biskupa Andrzeja Zarembê 13 IV 1298 roku, wpisanym do XV-wiecznego kopiarza Liber privilegiorum118. W arendze zaznaczono, ¿e grupa kanonicka zosta³a wprowadzona na probê komesa Miko³aja, nie podaj¹c jednak motywów, jakimi ten siê kierowa³. Co ciekawe w tym w³a- nie dokumencie u¿yto terminu kolegiata na okrelenie kapitu³y pozaka- tedralnej119. Dok³adnie okrelono organizacjê tej grupy: sk³ada³a siê z trzech kanoników, na czele których sta³ prepozyt. Mia³a ona uprawnie- nia duszpasterskie, ale na kanoników nie na³o¿ono obowi¹zku rezyden- cji, wiêc mogli pe³niæ swoje funkcje za porednictwem wikarych. Z ma- j¹tku wydzielono prebendy dla duchownych, ale nie okrelono dok³adnie uposa¿enia dla ich zastêpców. W sk³ad prebend wesz³y czêci wsi, dzie- siêciny, w tym wolne z folwarków Miko³aja, zwierzêta. Prepozyt otrzyma³ dodatkowo dziesiêcinê woln¹ i op³atê kolêdn¹ z ca³ej parafii, dochody z karczm oraz pó³ maj¹tku po zmar³ych kanonikach. Wojewoda udzieli³ duchownym prawa po³owu ryb oraz polowania na zaj¹ce w swoich do- brach, do których dochodzi³ dwiêk dzwonu. Kolegium wy³¹czono spod jurysdykcji archidiakona, gdy¿ kapitu³y podlega³y bezporednio biskupo- wi lub osobie specjalnie przez niego wyznaczonej. Dokument nie wspo- mina o konsekracji kocio³a, choæ z tej okazji wzniesiono now¹ wczesno- gotyck¹ wi¹tyniê; mo¿liwe, ¿e nie by³a jeszcze ukoñczona. Organizacja kapitu³y by³a bardzo prosta, podobna do kolegiat powsta- j¹cych w Ma³opolsce z fundacji mo¿now³adczych w XII i pierwszej po³o- wie XIII wieku120. Mia³a tylko trzech kanoników i jednego pra³ata-prepo- zyta stoj¹cego na jej czele. Tak prosta struktura wskazuje na pewne opó- nienie organizacyjne, gdy¿ powstaj¹ce od koñca XIII wieku kolegiaty mia³y wiêcej pra³atur, a w ju¿ istniej¹cych orodkach czêsto dofundowy- wano kustodiê121. Prepozyt mia³ prawo upominania kanoników122 oraz sprawowa³ opiekê duszpastersk¹ w parafii. Cura animarum by³a obowi¹z- kiem niemal wszystkich kolegiat, o ile nie znajdowa³y siê tu¿ przy kate- drze, jak na przyk³ad wiêtego Jerzego w Gnienie123. Prepozyt przej¹³
117 KDW II 754. Dokument spisa³ w kancelarii biskupiej Gerlib; H. B i e l i ñ s k a, Kance- larie i dokumenty wielkopolskie XIII wieku, Wroc³aw 1967, s. 181. 118 AAP sygn. CP 2 nr 108. 119 KDW II 754: locum conventualem seu collegiatum secularium clericorum fecimus. 120 J. S z y m a ñ s k i, Kanonikat wiecki w Ma³opolsce od koñca XI do po³owy XIII wie- ku, Lublin 1995, s. 30-31; t e n ¿ e, Mo¿now³adztwo ma³opolskie a kanonikat wiecki, s. 31-53. 121 J. Szymañski, Kanonikat wiecki, s. 30. 122 KDW II 754: ad correctionem choralem. 123 J. K³oczowski, Vita communis kleru w XI-XII wieku, Roczniki Humanistyczne FUNDACJA I DZIA£ALNOÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ WIÊTEGO JAKUBA... 79 w tym miejscu uprawnienia i obowi¹zki plebana. W kapitule nie by³o scholastyka, mo¿na zatem przyj¹æ, ¿e nie istnia³a wtedy szko³a, tym bar- dziej, ¿e nie mia³aby odpowiedniego zaplecza do rozwoju.
3. PIERWOTNE UPOSA¯ENIE
Uposa¿enie kapitu³y by³o znacznie bogatsze ni¿ plebana. W tekcie dokumentu znajdujemy wyran¹ przyczynê doposa¿enia kolegium: Et quia multiplicato numero personarum, dignum est etiam redditus eccle- sie augmentari124. Nowe uposa¿enie kolegiaty sk³ada³o siê z ziemi, ¿ywe- go inwentarza, dziesiêcin zwyk³ych i folwarcznych, op³aty kolêdnej oraz pewnych przywilejów: po³owu ryb i polowania na zaj¹ce, a tak¿e op³at z karczm; dochody z kocio³a oraz maj¹tek po zmar³ych kanonikach by³ dzielony miêdzy duchownych, co wi¹za³o siê z przekszta³ceniem prawa w³asnoci kocio³a w prawo patronatu. Biskup zachowa³ dawne, (antiqu- is), dziesiêciny z G³uszyny, Ka³ku i Kozichg³ów125. Wszystkie trzy wsie nale¿a³y do komesa, który mia³ tam swoje role. Byæ mo¿e s¹ to nadania uczynione przez jego przodka, który ufundowa³ koció³ parafialny. Aby zapewniæ kanonikom odpowiedni poziom ¿ycia i dzia³alnosci, biskup Jan doda³ nowe dziesiêciny z wsi: Wiórek, Marlewo, £êg, Góra, Chrz¹stowo i czêæ Kamionek zwana Warzynowo126. Równie¿ te osady, lub ich czêci, jak w przypadku Kamionek, nale¿a³y do Miko³aj127. Poza tym fundator do³¹czy³ wsie: Wiórek, podzielony miêdzy prepozyta i kanonika, Marlewo, dzia³ Warzynowo. Ka¿dy z kanoników otrzyma³: 15 klaczy, 4 wo³y, 2 kro- wy, 50 owiec, 15 macior. Dochody prepozyta obejmowa³y: pó³ Wiórka z dziesiêcin¹, ¿ywy inwentarz, dziesiêciny kmieca i folwarczna z G³uszy- ny, dziesiêciny wolne z ca³ej parafii prout decet curatum, op³aty z karczm w obwodzie g³uszyñskim, op³aty kolêdne oraz po³owa dochodów z kocio- ³a i maj¹tku po zmar³ych kanonikach, które mia³y byæ dzielone z innymi duchownymi (kanonikami lub ich wikarymi)128.
10 (1961), z. 2, s. 87; J. S z y m a ñ s k i, Kanonikat wiecki, s. 31, 43-47, 70-72. T. S i l n i c k i, Dzieje i ustrój Kocio³a katolickiego na l¹sku do koñca wieku XIV, Warszawa 1953, s. 343. Zauwa¿y³, ¿e dziekan katedry wroc³awskiej utworzy³ dwie prebendy w kociele w. Idziego, aby tamtejsi duchowni odci¹¿yli kanoników katedralnych z dzia³alnoci duszpasterskiej. Gdy koció³ w. Idziego podniesiono do rangi kolegiaty, biskup Nanker ufundowa³ tam pre- bendê duszpastersk¹, gdy¿ kanonicy nie chcieli ju¿ tym siê zajmowaæ. 124 KDW II 754. 125 KDW II 754. Nie wiemy, czy jakie jeszcze dochody wchodzi³y w sk³ad pierwotnego uposa¿enia plebañskiego. 126 KDW II 754. 127 Por. E. Winiowski, Rozwój organizacji parafialnej, W: Koció³ w Polsce, t. 1, s. 262. 128 KDW II 754. 80 MAGDALENA LANGE
Znacznie skromniejsze by³o uposa¿enie prebend kanonickich. Pierw- sza obejmowa³a Warzynowo, dziesiêciny kmiece i folwarczne z Chrz¹sto- wa i £êgu oraz wspomniane wczeniej zwierzêta. Druga prebenda obej- mowa³a: dziedzictwo Marlewo z dziesiêcin¹, dziesiêcina kmieca i fol- warczna z Góry oraz zwierzêta. Trzecia prebenda obejmowa³a: pó³ Wiórka z dziesiêcin¹, dziesiêciny kmiece i folwarczne z Kozichg³ów i Ka³ku oraz zwierzêta. Prebendy mog³y byæ zarz¹dzane przez wikarych (vicarium sub- dyaconum), którzy mogli te¿ braæ udzia³ w podziale maj¹tku po zmar³ych kanonikach, nie okrelono jednak dok³adnie ich uposa¿enia129.
4. PIERWSI KANONICY
Kanonicy zostali wprowadzeni przez biskupa Jana wraz z powo³aniem kolegium. Pierwsz¹ prebendê obj¹³ Teodoryk, drug¹ Jan, a trzeci¹ Wis³aw m³odszy. Prepozytem zosta³ Wis³aw starszy, okrelony w dokumencie jako virum discretum130. Bior¹c pod uwagê fakt, ¿e fundatorem by³ Miko³aj z rodu £odziów, mo¿na przyj¹æ, i¿ równie¿ kanonicy wywodzili siê z tego rodu. Kryterium imionowe jest niepewne, ale wród £odziów czêsto poja- wia³o siê imiê Wis³aw. W otoczeniu wojewody w koñcu XIII i pocz¹tku XIV wieku czêsto pojawia³ siê Wis³aw z I³owca Wielkiego, kasztelan miê- dzyrzecki131. W tym samym czasie by³o dwóch Wis³awów w kapitule g³u- szyñskiej: m³odszy kanonik i starszy, prepozyt, wiadkuj¹cy w 1304 roku132. Nie znamy stopnia pokrewieñstwa z Miko³ajem, mo¿emy jedynie domylaæ siê, i¿ pochodzili z bocznej linii rodu. Nie wiemy nic o pozosta- ³ych kanonikach, którzy w dokumentach pojawili siê tylko raz, w zwi¹z- ku z fundacj¹. Bior¹c pod uwagê imiona, mo¿na przyj¹æ, i¿ spoza rodu pochodzi³ Teodoryk, nic natomiast nie mo¿na powiedzieæ o Janie, gdy¿ imiê to by³o zbyt rozpowszechnione. Nie wiemy nic o wykszta³ceniu ka- noników, ani ich wczeniejszej karierze duchownej czy uzyskanych wiê- ceniach. Jeli przyjmiemy, ¿e Teodoryk nie pochodzi³ z rodu £odziów, to mo¿liwe, i¿ zosta³ polecony przez biskupa poznañskiego lub s³u¿y³ wcze-
129 KDW II 754. 130 KDW II 754. Byæ mo¿e Wis³aw starszy by³ wczeniej plebanem g³uszyñskim, ale nie ma na to ¿adnych dowodów, gdy¿ dokument erekcyjny milczy na temat plebana. Jest wiêc mo¿liwe, ¿e reorganizacjê podjêto dopiero po jego mierci. 131 Urzêdnicy dawnej Rzeczypospolitej, t. 1 Wielkopolska, red. A. G ¹ s i o r o w s k i, cz. 1, s. 32, 54, 61. Wis³aw, syn Dzier¿ys³awa z rodu £odziów by³ kasztelanem miêdzyrzeckim w 1293 r., podkomorzym kujawskim w czasie rz¹dów W³adys³awa £okietka w Wielkopolsce, a nastêpnie sêdzi¹ poznañskim przy Henryku g³ogowskim. Na dokumentach Miko³aja Przedpe³kowica wystêpowa³ jako komes Wis³aw z I³owca; KDW II 834, 841, 847, 848, 864, 866, 867; J. £ o j k o, J. S t ê p i e ñ, Zarys dziejów Mosiny, s. 122; O. H a l e c k i, Ród £odziów, Miesiêcznik Heraldyczny 5 (1912), s. 86-87. 132 KDW II 754 i 887. FUNDACJA I DZIA£ALNOÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ WIÊTEGO JAKUBA... 81
niej na dworze Miko³aja. Czêsto prebendy kanonickie traktowano jako wynagrodzenie za pe³nione funkcje lub te¿ kanonicy mieli okrelone za- dania wobec swojego dobroczyñcy, na przyk³ad prowadzili jego kancela- riê. W przypadku kapitu³y g³uszyñskiej nie widaæ ¿adnych cilejszych zwi¹zków z Miko³ajem. Prepozyt tylko raz pojawi³ siê na dokumencie wojewody w czasie jego pobytu w tej rezydencji. Notariuszami komesa byli: Eberhard w 1294 roku133 oraz Pawe³ wystêpuj¹cy w latach 1301- 1303134, a wiêc kiedy kolegiata ju¿ funkcjonowa³a. Nie znamy uposa¿enia tych pisarzy, prawdopodobnie pewne dochody wydziela³ im Miko³aj bez- porednio ze swoich dóbr. Pawe³ ani razu nie wyst¹pi³ z tytu³em kanoni- ka g³uszyñskiego, nazywaj¹c siebie kapelanem dworu wojewody135. Wobec tego nie mo¿na przyjmowaæ, i¿ Pawe³ by³ kanonikiem g³uszyñskim. Jest to zatem sytuacja raczej nietypowa, kiedy kolegiata pozostawa³a poza dzia³alnoci¹ fundatora. ¯aden z kanoników nie pojawi³ siê te¿ w otocze- niu synów Miko³aja. Czy wi¹¿e siê to z brakiem róde³? Do naszych cza- sów zachowa³o siê jedenacie dokumentów przez niego wystawionych, w tym jeden w G³uszynie, mo¿na wiêc chyba przyj¹æ, ¿e wiêkszoæ136. Naj- widoczniej rola kanoników by³a ograniczona do duszpasterstwa i ewentu- alnie zarz¹du dóbr w kluczu g³uszyñskim, nie mieli wiêkszego znaczenia w dzia³alnoci wojewody. Pisarze, przede wszystkim Eberhard, mogli po- chodziæ z zagranicy, mo¿e odbywali jakie studia. W XII wieku wy¿si du- chowni przybywali z Zachodu, przywo¿¹c ze sob¹ nowinki techniczne i technologiczne oraz umiejêtnoæ sporz¹dzania dokumentów, przez co byli atrakcyjni dla mo¿nych fundatorów. W XIII wieku kanonicy pocho- dzili ju¿ z lokalnego rycerstwa, byli powi¹zani ze wieckimi elitami, kapi- tu³y sta³y siê sposobem na zabezpieczenie krewnych i potomków137, praw- dopodobnie tak by³o równie¿ w tym przypadku.
5. ARCHITEKTURA KOCIO£A
Prawdopodobnie w zwi¹zku z fundacj¹ kapitu³y, Miko³aj zdecydowa³ siê wznieæ nowy koció³. Nie mamy wzmianki o konsekracji wi¹tyni, ani o wczeniejszej budowli. Jest to jedna z najstarszych budowli wczesnogo- tyckich w Wielkopolsce, zachowana w bardzo dobrym stanie. Jak przy- puszcza³ A. Kutrzeba, wojewoda sprowadzi³ warsztat budowlany do budo-
133 KDW II 728. 134 KDW II 841, 864, 866, 867. 135 KDW II 864: clerici curie nostre et capellani eiusdem. 136 KDW II 728, 834, 841, 847, 848, 863, 864, 866, 867, 887, 890, z lat 1294-1305, z wyj¹t- kiem jednego wystawione w czasie rz¹dów Przemylidów, z którymi by³ zwi¹zany. 137 J. Szymañski, Kanonikat wiecki, s. 31; t e n ¿ e, Mo¿now³adztwo ma³opolskie, s. 31-53. 82 MAGDALENA LANGE wy kocio³a w Starym Gostyniu, G³uszynie i dominikanek w Poznaniu. Rzemielnicy przybyli prawdopodobnie z l¹ska, gdy¿ kolegiata podob- na jest do tamtejszych kocio³ów138. Podczas gdy koció³ w Starym Gosty- niu by³ stosunkowo prosty, kolegiata mia³a zdecydowanie bardziej repre- zentacyjny charakter. Jak wiêkszoæ wi¹tyñ wznoszonych w siedzibach mo¿now³adczych, i tutaj wybudowano lo¿ê kolatorsk¹ w zachodniej czê- ci, choæ zwyczaj ten zacz¹³ ju¿ stopniowo zanikaæ, dodano te¿ oratorium boczne, jednak nie znamy dok³adnie jego pierwotnej funkcji. Byæ mo¿e powsta³a tam kaplica grobowa139. Nie wiemy, dla kogo mia³aby byæ prze- znaczona. Miko³aj, jako dobroczyñca benedyktynów lubiñskich, móg³ zo- staæ pochowany na ich cmentarzu klasztornym, co mia³o u³atwiæ uzyska- nie zbawienia140. Z G³uszyn¹ zwi¹zany by³ Jakub, a nastêpnie Piotr, który jednak posiada³ poza tym Kobylin. Mo¿e wiêc to dodatkowe oratorium by³o przeznaczone na potrzeby kanoników, jako kapitularz? Koció³ jest czêciowo oszkarpowany, o murach wendyjskich, nie otynkowanych, z dobrze wypalonych cegie³. Tworz¹ go trzy nawy u³o¿one w jednaj linii, na ró¿nych poziomach. Sklepienie nad chórem i presbiterium jest orygi- nalne, krzy¿owo-¿ebrowe, natomiast nad naw¹ g³ówn¹ zosta³o ono zre- konstruowane w 1930 roku141. Nie znamy pierwotnego wygl¹du fasady za- chodniej, gdy¿ przebudowano j¹ w koñcu XIX wieku. Podobnie, nie za- chowa³ siê oryginalny wystrój wnêtrza obecne pochodzi z okresu baro- ku. Niejasne jest pochodzenie dwóch granitowych kropielnic, stoj¹cych przy wejciu do nawy g³ównej. Maj¹ one formê kielichow¹, bardzo pro- st¹, co utrudnia ich datacjê. Bez w¹tpienia s¹ najstarszym elementem w kociele, choæ jest ma³o prawdopodobne, aby by³y romañskie, z XIII wieku142. Bardziej prawdopodobna wydaje siê teza, ¿e pochodz¹ z koñca XIV lub pocz¹tku XV wieku, kiedy forma kielichów by³a bardzo popular-
138 A. Kutrzeba, Architektura gotycka w Polsce, red. T. Mroczko, t. 1, s. 158; M. K u t - zner, Sztuka polska pónego redniowiecza, W: Polska dzielnicowa i zjednoczona. Pañstwo, spo³eczeñstwo, kultura, red. A. Gieysztor, Warszawa 1972, s. 543-552. Autor b³êdnie poda³ jako fundatorów Grzymalitów, zwróci³ jednak w swym artykule uwagê na pochodzenie warszta- tów budowlanych oraz w³asny styl, jaki wypracowa³y sobie niektóre rody, przyj¹³ te¿, ¿e w kolegiacie mog³a istnieæ kaplica grobowa. 139 M. Kutzner, Architektura, W: Dzieje Wielkopolski, t. 1, s. 378-379. Wizytacja A. Okêckiego z roku 1781 Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu (dalej AAP), sygn. AV 30, s. 1025-1048, wspomina o dwóch sklepionych kryptach pro sepelcindis mortuis, trudno jed- nak na tej podstawie wyci¹gn¹æ dok³adniejsze wnioski do sytuacji z koñca XIII wieku. 140 Wymienia go nekrolog lubiñski; Liber mortuorum monasterii Lubinensis ordini sank- ti Benedicti, wyd. W. Kêtrzyñski, MPH, t. 5, s. 627. 141 A. Dubowski, Zabytkowe kocio³y Wielkopolski, Poznañ 1956, s. 26-27: pierwotnie nad naw¹ g³ówn¹ by³ strop drewniany, (prawdopodobnie romañski), zast¹piony sklepieniem gwiadzistym. 142 Jeli kropielnice s¹ z XIII wieku, to mog¹ pochodziæ z wczeniejszej wi¹tyni. Poznañ od A do Z. Leksykon krajoznawczy, red. W. £êcki, P. Malukiewicz, P oznañ 1998, s. 122. FUNDACJA I DZIA£ALNOÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ WIÊTEGO JAKUBA... 83 na. Jak informuje dokument erekcyjny w kociele znajdowa³ siê równie¿ dzwon143. Budowa tak okaza³ego kocio³a musia³a znacznie podnieæ kosz- ty fundacji kolegium, podkreli³a jednak pozycjê wojewody Miko³aja i jego rodziny.
6. G£USZYNA W RÊKACH POTOMKÓW WOJEWODY MIKO£AJA
Miko³aj zmar³ 8 VI 1305 roku144. Jego synowie podzielili czêæ ogrom- nego maj¹tku, tak, ¿e ka¿dy z nich obj¹³ jeden klucz dóbr. Wojciech prze- j¹³ Gostyñ oraz Krosno, Miko³aj Mosinê, Piotr, najm³odszy z synów Koby- lin, a Jasiek Górê, choæ nie istnia³o tam prawdopodobnie wiêksze cen- trum gospodarcze. G³uszyna przypad³a w tym podziale najstarszemu sy- nowi, Jakubowi, scholastykowi gnienieñskiemu. Uk³ad taki przetrwa³ dziesiêæ lat. 23 VIII 1315 roku ponownie przyst¹piono do dzia³ów, tym razem dóbr pomorskich145. Bracia zdecydowali siê przekazaæ je Jakubo- wi, kanonikowi poznañskiemu i scholastykowi gnienieñskiemu146, w za- mian za jego posiad³oci w Wielkopolsce. Byæ mo¿e taki rozdzia³ mia³ za- bezpieczyæ tamtejsze wsie przed atakami ze strony Krzy¿aków. Ostatecz- nie G³uszyna przypad³a najm³odszemu, Piotrowi z Kobylina. Ju¿ w na- stêpnym roku Jakub przekaza³ dobra pomorskie Krzy¿akom147. Nato- miast Piotr próbowa³ prawdopodobnie naladowaæ ojca, wspieraj¹c klasz- tor lubiñski, gdy¿ równie¿ on zosta³ odnotowany w Nekrologu pod dniem 16. lutego148. Po jego mierci w 1345 roku G³uszyna przesz³a na w³asnoæ Miko³aja, który przy³¹czy³ siê do konfederacji Maæka Borkowica w 1352 roku. Z lat 1323-1324 mamy informacje o kanoniku g³uszyñskim Czêsto- borze, synu Miko³aja z Mosiny, studencie prawa kanonicznego w Bolo- nii149. Prebenda w G³uszynie umo¿liwi³a mu prowadzenie kosztownych studiów zagranicznych. Poza t¹ jedn¹ informacj¹ kolegiata w. Jakuba nie pojawi³a siê wiêcej w ród³ach, nie odgrywaj¹c najwidoczniej istotnej roli. Potomkowie wojewody Miko³aja nie zdo³ali utrzymaæ pozycji swego rodu, utracili wkrótce znaczenie polityczne i gospodarcze, co pog³êbi³a
143 KDW II 754. 144 A. G¹siorowski, Miko³aj Przedpe³kowicz, W; PSB, t. 21, s. 87; O. H a l e c k i, Ród £odziów, Miesiêcznik Heraldyczny 5 (1912), s. 117. 145 KDW II 977. 146 A. G¹siorowski, Miko³aj, W: PSB, t. 21, s. 87. 147 O. Halecki, Ród £odziów, Miesiêcznik Heraldyczny 6 (1913), s. 49. 148 Zapiska z dn. 16. II wymienia zarówno Piotra, jak i jego syna Maki³aja; Nekrolog opactwa Panny Marii w Lubiniu, wyd. Z. Perzanowski, MPH, s. nowa, t. 9, cz. 2, s. 31. 149 J. £ o j k o, J. S t ê p i e ñ, Zarys dziejów Mosiny, s. 116; Z. K o z ³ o w s k a - B u d k o - wa, Polonia w Bolonii w latach 1300-1327, W: Cultus et cognitio. Studia z dziejów rednio- wiecznej kultury, Warszawa 1976, s. 288-289. 84 MAGDALENA LANGE polityka odsuwania najsilniejszych rodów mo¿now³adczych, prowadzona przez W³adys³awa £okietka i Kazimierza Wielkiego150. Os³abienie pozycji politycznej rodu powodowa³o te¿ os³abienie pozycji maj¹tkowej. ¯aden z synów Miko³aja nie uzyska³ wy¿szych godnoci kocielnych ani urzêd- niczych, a co za tym idzie nadañ królewskich. Wybili siê natomiast po- tomkowie Miros³awa, kasztelana bniñskiego, g³ównie z rodziny Bniñ- skich, Górków i Opaliñskich, obejmuj¹c wy¿sze godnoci kocielne i administracji terenowej151. O pozycji maj¹tkowej Bniñskich w XV wieku mo¿e wiadczyæ wykupywanie w³oci od zad³u¿onych wspó³rodowców, g³ównie Stêszewskich152. Znaczne rozdrobnienie dóbr, prowadzenie dzia³alnoci fundacyjnej, poparcie polityki partykularyzmu spowodowa³o, ¿e ród Miko³aja Przed- pe³kowica zubo¿a³ i nie zdo³a³ odzyskaæ pozycji, jak¹ mia³ za panowania Przemys³a II. W ci¹gu XIV wieku z r¹k potomków wojewody wysz³y wszystkie zorganizowane przez niego klucze dóbr. Najwczeniej, bo ju¿ w po³owie tego wieku, £odziowie utracili Mosinê, choæ w koñcu XIV stu- lecia dziedziczy³ j¹ z nadania królewskiego Mocic ze Stêszewa153. W koñ- cu wieku XIV wygas³a linia gostyñska, a miasto przesz³o w rêce Wezen- borgów154. W tym okresie £odziowie utracili równie¿ Kobylin155. W 1364 roku w rêce biskupa poznañskiego przesz³a G³uszyna z prawem patrona- tu nad kolegiat¹, Babki i Ka³ek, a ich dotychczasowy w³aciciel zacz¹³ pi- saæ siê z Kobylina156.
II. G£USZYNA POD PATRONATEM BISKUPÓW POZNAÑSKICH
1. Przejêcie wsi i nadanie immunitetu
Os³abienie pozycji politycznej rodu powodowa³o te¿ os³abienie pozy- cji maj¹tkowej. Byæ mo¿e to w³anie na tym tle nale¿y szukaæ motywów decyzji przekazania kolegiaty biskupowi poznañskiemu. Ówczesny dzie-
150 O. H a l e c k i, Ród £odziów, Miesiêcznik Heraldyczny 6 (1913), s. 48-49. 151 O. Halecki, Ród £odziów, Miesiêcznik Heraldyczny 5 (1912), s. 47-52. Godnoci biskupie osi¹gnêli Andrzej Bniñski oraz Uriel Górka. 152 O. H a l e c k i, Ród £odziów, Miesiêcznik Heraldyczny 5 (1912), s. 50. Wród dóbr utraconych przez Stêszewskich by³a miêdzy innymi Mosina. 153 J. £ o j k o, J. S t ê p i e ñ, Zarys dziejów Mosiny, s. 16-17. 154 O. Halecki, Ród £odziów, Miesiêcznik Heraldyczny 5 (1912), s. 9; K. G ó r s k a - Go³aska, Gostyñ, W: S³ownik historyczno-geograficzny, cz. 1, s. 571-573. 155 O. H a l e c k i, Ród £odziów, Miesiêcznik Heraldyczny 5 (1912), s. 13. 156 KDW III 1511, 1513, 1514; O. H a l e c k i, Ród £odziów, Miesiêcznik Heraldyczny 5 (1912), s. 11; J. £ o j k o, J. S t ê p i e ñ, Zarys dziejów Mosiny, s. 116-117. FUNDACJA I DZIA£ALNOÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ WIÊTEGO JAKUBA... 85 dzic G³uszyny i pobliskich wsi Babki i Ka³ek by³ te¿ w³acicielem klucza kobyliñskiego, za³o¿onego przez Miko³aja Przedpe³kowica157. Przypusz- czaæ mo¿na, i¿ klucz g³uszyñski lub jego czêæ, nie przynosi³ wystarczaj¹- cych dochodów, aby utrzymaæ tak okaza³¹ fundacjê, jak¹ by³a kolegiata z czterema kanonikami. W ten sposób g³ównym ród³em dochodów Mi- ko³aja stawa³ siê Kobylin, mniej obci¹¿ony, gdy¿ znajdowa³ siê tu jedynie koció³ parafialny158. Charakterystyczny jest czas, w którym Miko³aj zdecydowa³ siê na przekazanie wsi z kolegiat¹. W 1352 roku przy³¹czy³ siê on do konfederacji Maæka Borkowica, mo¿na wiêc przypuszczaæ, ¿e i jego dotknê³y represje po st³umieniu buntu. Mo¿liwe, ¿e utraci³ jakie dobra, lub wymienione z biskupem wsie zagro¿one by³y konfiskat¹. Przekazy- wanie w takich sytuacjach maj¹tków na rzecz Kocio³a by³o czêsto stoso- wan¹ metod¹ ich ochrony przed ostateczn¹ utrat¹, gdy¿ dawa³o potomkom represjonowanego mo¿liwoæ wytoczenia procesu o nie klasztorowi czy ko- cio³owi obdarowanemu w chwili zagro¿enia. Z drugiej strony mo¿na przy- puszczaæ, ¿e kolegiata pozostaj¹ca w rêkach prywatnych, nie przyci¹ga³a zbyt licznych nadañ ze strony okolicznego rycerstwa. Jej znaczenie jako orodka kultu by³o zapewne bardzo ograniczone, tym bardziej, ¿e oko³o 11 kilometrów dalej, na obszarze obecnego Poznania, znajdowa³y siê dwa wa¿- ne centra religijne: na Ostrowie Tumskim i w Poznaniu, przyci¹gaj¹ce za- równo wiernych, jak i dobroczyñców159. Najwiêksz¹ popularnoci¹ wród donatorów cieszy³y siê klasztory dominikanów i dominikanek oraz spro- wadzeni w drugiej po³owie XIV wieku karmelici, którzy przed 1420 rokiem zakupili od dziekana poznañskiego m³yn w Czapurach160. Miko³aj z Kobylina móg³ byæ wiêc zainteresowany przekazaniem ko- legiaty mo¿niejszemu patronowi, który by³by w stanie zapewniæ jej po-
157 Miko³aj z G³uszyny i z Kobylina by³ wnukiem wojewody Miko³aja. W 1352 roku pod- pisa³ siê na akcie konfederacji Maæka Borkowica i prawdopodobnie nie piastowa³ wa¿niej- szych urzêdów; nie wymienia go A. G ¹ s i o r o w s k i, Urzêdnicy wielkopolscy XII-XV wie- ku. Spisy, Wroc³aw 1985. Jego syn, Wojciech, pisz¹cy siê ju¿ tylko z Kobylina zdo³a³ osi¹gn¹æ godnoci podczaszego kaliskiego (1388-1394) i kasztelana miêdzyrzeckiego (1394-1400), A. G¹siorowski, Urzêdnicy Wielkopolski. Spisy, nr 129 i 306; O. H a l e c k i, Ród £odziów, Miesiêcznik Heraldyczny 5 (1912), s. 11. 158 Dopiero jego wnukowie ufundowali w 1434 roku koció³ ze szpitalem; J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 661. Fundacja szpitala mo¿e wiadczyæ o pomylnym rozwoju miasta. 159 Sporód dwunastu wsi nale¿¹cych do parafii g³uszyñskiej w 1510 roku tylko cztery (G³uszyna, Babki, Tacza³y i Staro³êka Ma³a) nie by³y obci¹¿one czynszami na rzecz katedry. 160 J. Wiesio³owski, Klasztory redniowiecznego Poznania, W: pocz¹tki i rozwój starego miasta w Poznaniu, s. 415-416; K. G ó r s k a - G o ³ a s k a, Czapury, W: S³ownik historyczno geograficzny województwa poznañskiego, cz. 1, z. 2, s. 281-283; J. £ojko, J. Stêpieñ, Zarys dziejów Mosiny, s. 109-110. W koñcu XIV wieku m³yn przeszed³ na w³asnoæ biskupa poznañ- skiego, byæ mo¿e jako doposa¿enie kolegiaty wspomina o nim dokument Kazimierza Wiel- kiego, potwierdzaj¹cy zamianê dóbr miêdzy Miko³ajem z Kobylina a biskupem Janem Doli- w¹ w 1364 roku, KDW III 1513, 1514. 86 MAGDALENA LANGE mylny rozwój. W ten sposób móg³ uchroniæ rodow¹ fundacjê przed de- gradacj¹ do rangi kocio³a parafialnego, do czego prawdopodobnie dosz³o- by, gdyby nadal pozostawa³a w rêkach prywatnych. Jednoczenie pozby- wa³ siê znacznego obci¹¿enia, gdy¿ patron by³ zobowi¹zany do zapewnie- nia kocio³owi i jego duchownym odpowiednich rodków na funkcjono- wanie czy ewentualne naprawy i remonty161. Od 1355 roku rz¹dy w diecezji poznañskiej sprawowa³ biskup z rodu Doliwów, popieranego przez Kazimierza Wielkiego, Jan V z Lutogniewa162. Poza dzia³alnoci¹ polityczn¹ ordynariusz sporo uwagi powiêci³ rozwojo- wi maj¹tku kocielnego, przede wszystkim prowadz¹c akcjê lokacyjn¹ miast i wsi. Przypuszczaæ mo¿na, ¿e by³ zainteresowany G³uszyn¹, le¿¹c¹ blisko jego siedziby i osad biskupich163. Koncentracja u³atwia³a zagospo- darowanie i zarz¹dzanie dobrami, dlatego wielu biskupów zamienia³o swoje wsie z rycerstwem, tworz¹c zwarte klucze164. Bardzo prawdopodob- ne, ¿e biskupowi zale¿a³o na przejêciu kolegiaty, ze wzglêdu na rangê tego kocio³a. Przy kolegiatach osadzano dziekanów, a póniej tak¿e oficja³ów foralnych, przez co kanonicy pozakatedralni równie¿ brali udzia³ w zarz¹- dzie diecezj¹. Natomiast cztery prebendy dawa³y mo¿liwoæ doposa¿enia szczególnie zas³u¿onych kanoników i innych osób z najbli¿szego otocze- nia biskupa. Prawo patronatu dawa³o mo¿liwoæ osadzenia w podpoznañ- skiej kapitule duchownych odpowiadaj¹cych biskupowi, co znacznie po- szerza³o kr¹g, z którego pochodzili kanonicy. Nie wiemy, kto wyst¹pi³ z propozycj¹ wymiany wsi, ani jak d³ugo trwa³y przygotowania. Dla obu stron by³a to korzystna transakcja, choæ zdaje siê, ¿e wiêcej zyska³ na tym biskup, gdy¿ dla Miko³aja oznacza³o to
161 Nie wiemy nic o pracach przy wi¹tyni. Koció³ by³ nowy, gdy¿ ufundowa³ go Miko³aj Przedpe³kowic w koñcu XIII wieku. Dokument fundacyjny nie wspomina o konsekracji wi¹tyni lub jej czêci, nie wiemy wiêc czy by³a ju¿ ukoñczona. Mo¿liwe jednak, ¿e jeszcze potomkowie wojewody musieli inwestowaæ znaczne rodki na wyposa¿enie i wystrój kocio- ³a oraz szaty liturgiczne dla czterech kanoników. Czêæ sprzêtów liturgicznych pochodzi³a zapewne z wczeniejszego kocio³a parafialnego (mo¿e dwie kropielnice stoj¹ce do dzi przy wejciu do nawy g³ównej), jednak zwiêkszenie liczby duchownych wi¹zaæ siê musia³o ze znacznymi wydatkami, które prawdopodobnie roz³o¿ono w czasie. Mo¿liwe wiêc, ¿e jeszcze Miko³aj z Kobylina ponosi³ jakie koszta zwi¹zane z fundacj¹ kolegiaty, jej naprawami lub rozbudow¹ zabudowañ przykocielnych i mieszkañ dla kanoników. 162 A. G¹siorowski, Jan V, W: WSB, s. 281-282; J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 72-73. 163 Klucz poznañski nie by³ wtedy zwarty i obejmowa³: ródkê, Szyd³owo, Borówiec, G¹dki, Tanibórz, Krerowo, Urniszewo i kilka innych, bardziej oddalonych od Poznania: J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 135-136. 164 Podobn¹ dzia³alnoæ gospodarcz¹ prowadzili miêdzy innymi dwaj poprzedni imien- nicy biskupa: Jan III (1324-1335), równie¿ z rodu Doliwów oraz Jan II (1286-1297) z rodu Na³êczów, a w XV wieku Andrzej z Bnina (1438-1479); J. B i e n i a k, Jan III, W: WSB, s. 280- 281; J. Pa k u l s k i, Jan II,W: WSB, s. 279-.280; J. K r z y ¿ a n i a k o w a, Bniñski Andrzej, W: WSB, s. 60-61. FUNDACJA I DZIA£ALNOÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ WIÊTEGO JAKUBA... 87 rozbicie reszty klucza g³uszyñskiego, z którego ju¿ zapewne niewiele po- zosta³o165. Nale¿a³oby odrzuciæ stwierdzenie, ¿e zamiana by³a zwi¹zana z koniecznoci¹ rekompensaty za szkody wyrz¹dzone Kocio³owi poznañ- skiemu w tym okresie166. 22 I 1364 roku w G³uszynie biskup Jan wystawi³ dokument zamiany dóbr z Miko³ajem, dziedzicem Kobylina. Biskup otrzyma³ Babki, Ka³ek i G³uszynê, daj¹c w zamian Witaszyce, Górkê i Czarnotki167. Ju¿ szeæ dni póniej, 28 stycznia, biskup uzyska³ od króla potwierdzenie zamiany oraz zwolnienia immunitetowe dla nowo nabytych wsi. Podobny dokument uzyska³ równie¿ Miko³aj z Kobylina168. Tutaj te¿ wspomniany zosta³ m³yn, który w drodze zamiany przeszed³ na w³asnoæ biskupa169. Dokumenty dotycz¹ jedynie kwestii maj¹tkowych, nie wspominaj¹ o kolegiacie, nie wiadkuj¹ te¿ na nich kanonicy g³uszyñscy. Zapewne jednak biskup uzy- ska³ równie¿ prawo patronatu, gdy¿ ju¿ wkrótce funkcje prepozyta pe- ³nili kanonicy poznañscy. Miko³ajowi ta zamiana pozwoli³a na powiêk- szenie klucza kobyliñskiego, za³o¿onego przez wojewodê Miko³aja Przedpe³kowica o wie Górê; dwie pozosta³e osady by³y rozproszone: Czarnotki le¿a³y ko³o Oczossny, natomiast Witaszyce w pobli¿u Jaroci- na. Natomiast biskup powiêkszy³ klucz poznañski, przy³¹czaj¹c do nie- go dobrze zagospodarowan¹ G³uszynê, Babki oraz Ka³ek, a tak¿e m³yn w pobli¿u Czapur. Niew¹tpliwie wa¿nym nabytkiem by³a kolegiata z czterema prebendami, mimo, ¿e nie znajdowa³ siê przy niej ¿aden urz¹d kocielny170. Bliskoæ Poznania powodowa³a, ¿e jej rola w admini- stracji kocielnej by³a ograniczona, pozwala³a natomiast na osadzenie przy niej kanoników katedralnych171. Byæ mo¿e by³ to jeden z wa¿niej- szych powodów dokonania zamiany, gdy¿ uzyskuj¹c kolegiatê biskup
165 Wiórek by³ ju¿ wtedy najprawdopodobniej opustosza³y; J. £ o j k o, J. S t e p i e ñ, Zarys dziejów Mosiny, s. 158. Kamionki w koñcu XIV wieku nale¿a³y do rodziny Kamieniew- skich; K. Górska-Go³aska, Kamionki, W: S³ownik historyczno-geograficzny, cz. 2, s. 116- 118. Nie wiemy dok³adnie jakie wsie nale¿a³y do klucza g³uszyñskiego. 166 Takie pod³o¿e mia³a zamiana miêdzy arcybiskupem Jakubem wink¹ a Zbylutem Pa³uk¹ z 8 maja 1301 roku. Zbylut, jako rekompensatê, przekaza³ arcybiskupowi wie Zbyl- czyce, a otrzyma³ gorzej zagospodarowan¹ S³upowê; J. Pa k u l s kSi³y i, polityczno-spo- ³eczne w Wielkopolsce w pierwszej po³owie XIV wieku, Toruñ 1979, s. 6. 167 KDW III 1511. 168 KDW III 1513, 1514. 169 Najprawdopodobniej chodzi o m³yn po³o¿ony na rzeczce Kopli przy Czapurach, któ- ry w XV wieku przeszed³ na w³asnoæ karmelitów z klasztoru Bo¿ego Cia³a; K. G ó r s k a - Go³aska, Czapury, W: S³ownik historyczno geograficzny, cz. 1, z. 2, s. 283. 170 Kolegiata nale¿a³a do dekanatu poznañskiego; J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 360. 171 A. Radzimiñski, Uwagi o najstarszych statutach kapitu³ kolegiackich metropolii gnienieñskiej, W: Scriptura custos memoriae. Prace historyczne, red. D. Zydorek, Poznañ 2001, s. 123. Kolegiata g³uszyñska nie by³a wprawdzie fundacj¹ biskupi¹, ale po 1364 roku przesz³a pod patronat biskupów poznañskich. 88 MAGDALENA LANGE móg³ doposa¿yæ kanoników katedralnych w³anie przez powierzenie im dodatkowych prebend. Przejcie kolegiaty pod patronat biskupa podnios³o jej znaczenie i za- pobieg³o degradacji do rangi kocio³a parafialnego. Rzeczywista rola tej kapitu³y by³a niewielka, gdy¿ ogranicza³a siê do duszpasterstwa na tere- nie parafii oraz funkcji reprezentacyjnych172. W tym okresie a¿ do pierw- szej æwierci XV wieku by³a to jedyna kolegiata w wielkopolskiej czêci diecezji poznañskiej173. W innych stolicach biskupich ju¿ od XII i pierw- szej po³owy XIII wieku funkcjonowa³y kolegiaty z kilkoma kanonikami, na przyk³ad w Gnienie przy katedrze by³a kolegiata wiêtego Jerzego174, w Krakowie wiêtego Andrzeja i wiêtego Micha³a175, w P³ocku Najwiêt- szej Marii Panny176, a we Wroc³awiu wiêtego Idziego177. W przypadku Gniezna, Krakowa i Wroc³awia takie przykatedralne kolegiaty odci¹¿a³y kapitu³y miêdzy innymi z funkcji duszpasterskich, spe³nia³y wiêc rolê pomocnicz¹ i nie bra³y udzia³u w zarz¹dzie diecezj¹. Józef Nowacki dopa- trywa³ siê istnienia takiej kapitu³y przy koció³ku Najwiêtszej Marii Pan- ny, nie mamy na to jednak ¿adnych dowodów. Prawdopodobnie uposa¿e- nie tego kocio³a by³o sposobem wynagrodzenia kanclerza ksi¹¿êcego, a w³aciwa kolegiata z licznymi prebendami powsta³a dopiero w drugiej po³owie XV wieku178. Mo¿liwe, ¿e biskup Jan V przejmuj¹c kolegiatê po- wierzy³ kanonikom jakie funkcje, ale nie mamy na to ¿adnych dowodów. Informacje o szkole i szpitalu mamy dopiero w wizytacji Strza³kowskiego z roku 1638179. Najbardziej prawdopodobne wydaje siê przypuszczenie, ¿e kolegiata g³uszyñska sta³a siê dobrym sposobem na doposa¿enie wa¿niej- szych kanoników.
172 31 sierpnia 1564 roku biskup Adam Konarski odby³ uroczysty ingres do katedry w³a- nie z kocio³a g³uszyñskiego; Z. Boras, L. Trzeciakowski, W dawnym Poznaniu. Fak- ty i wydarzenia z dziejów miasta do roku 1918, Poznañ 1974, s. 92; J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 101. 173 Ma³o prawdopodobne wydaje siê istnienie kapitu³y przy kociele Najwiêtszej Marii Panny in Summo, co proponowa³ J. N o w a c k i, Kolegiata Najwiêtszej Marii Panny w Po- znaniu, Miesiêcznik Kocielny Archidiecezji Poznañskiej 6 (1951) z. 11/12, s. 313-341. 174 KDW I 109, 145, 203, 213, 344; S. K a r w o w s k i, Gniezno, Roczniki Towarzystwa Przyjació³ Nauk Poznañskiego 19 (1892), s. 278-279. 175 J. Szymañski, Kanonikat wiecki w Ma³opolsce, s. 20, 39, 61. 176 Cz. D e p t u ³ a, Kr¹g kocielny p³ocki w po³owie XII wieku, Roczniki Humanistycz- ne 8 (1959), z. 2, s. 5-122. 177 T. Silnicki, Dzieje i ustrój kocio³a katolickiego na l¹sku, s. 343. 178 J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 590-595, oraz t e n ¿ e, Kolegiata Najwiêt- szej Marii Panny w Poznaniu, Miesiêcznik Kocielny Archidiecezji Poznañskiej 6 (1951), z. 11/12, s. 314-341. 179 Visitatio generali, S. S t r z a ³ k o w s k i, AAP, sygn. AV 9, k. 21. Wydaje siê ma³o praw- dopodobne, aby wczeniej istnia³a tak blisko Poznania szko³a o wy¿szym poziomie naucza- nia, tym bardziej, ¿e w kapitule nie by³o scholastyka. Szko³a z XVI wieku mia³a zapewne poziom podstawowy. FUNDACJA I DZIA£ALNOÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ WIÊTEGO JAKUBA... 89
Biskupi dbali o nabyte wsie, o czym wiadcz¹ d³ugotrwa³e spory gra- niczne z Pietraszem z Czapur180. W 1389 roku biskup Dobrogost Nowo- dworski uzyska³ na drodze s¹dowej m³yn po³o¿ny w pobli¿u Czapur181. Ju¿ wkrótce w 1394 roku rozpocz¹³ siê proces o rozgraniczenie wsi Babki i G³uszyna z wsi¹ Czapury nale¿¹c¹ do Pietrasza Czepurskiego182. Kolej- ne wiadomoci o tym sporze pochodz¹ z lat 1400-1402183. Zawart¹ ugodê naruszy³a siostra Pietrasza Ma³gorzata, w wyniku czego porozumienie za- warto dopiero w 1404 roku184. Pomylnie rozwija³ siê równie¿ koció³, do którego nap³ynê³y pewne nadania (na przyk³ad w 1385 roku czêæ docho- dów ze swojego m³yna w Staro³êce przekaza³ Gniewomir ze Staro³êki Wielkiej185). Prawdopodobnie biskupi doposa¿yli kapitu³ê dziesiêcinami186, natomiast kanonik Miko³aj Tr¹ba, póniejszy arcybiskup, otrzyma³ do¿y- wotnio dziesiêcinê z Pig³owic187.
2. Obsada beneficjów
Po zmianie patronatu zwiêkszy³o siê równie¿ znaczenie kanoników g³uszyñskich, gdy¿ biskupi powierzali prebendy cz³onkom kapitu³y kate- dralnej. Znaczenie samej kapitu³y wiêtego Jakuba raczej pozosta³o ogra- niczone. Prawdopodobnie w styczniu 1364 roku nie dokonano ¿adnych zmian personalnych, nie ma o tym wzmianki w dokumentach. Pierwszy kanonik, zapewne instalowany przez biskupa, to prepozyt Micha³, pe³ni¹- cy funkcjê oficja³a generalnego i kanonik katedralny poznañski. Pojawia³ siê w ród³ach od 1380 roku, g³ównie w listach wiadków dokumentów
180 KDW III 1949, VII 434, 436; Ksiêga ziemska poznañska 1400-1407, wyd. K. Kaczmar- czyk, K. Rzyski, Poznañ 1960, nr 444, 471, 484, 616, 737, 889, 1824; Die altesten grosspolni- schen Grodbucher 1386-1399, wyd. J. Lekszycki, Leipzig 1887, nr 1839, 1863; K. G ó r s k a - Go³aska, Czapury, W: S³ownik historyczno-geograficzny, cz. 1, z. 2, s. 282. W³aciciele Cza- pur, przede wszystkim Piotr toczyli rozliczne spory z okolicznym rycerstwem, mieszczana- mi i ¯ydami. 181 Lekszycki, nr 674. 182 KDW III 1949. Rozgraniczenia, zapewne zgodnego z wol¹ biskupa dokona³ archidia- kon poznañski Wojciech z Bêdlewa i kanonik poznañski Jan z Worowa. 183 KZP, 444, 471, 484, 616, 737, 889. KDW VI 434, 436. Spory dotyczy³y granic miêdzy G³uszyn¹ i Babkami a Czapurami oraz kary w wysokoci 100 grzywien, na³o¿onej wyrokiem z 1394 roku, a toczy³y siê przed s¹dem ziemskim w Poznaniu. W imieniu biskupa wystêpo- wa³ jego prokurator Jan, nie ma natomiast kanoników g³uszyñskich. Ostateczny wyrok wy- da³ król w Gnienie, rozstrzygaj¹c sprawê na korzyæ biskupa Wojciecha. 184 KZP, 1824. Sprawê wygra³ w imieniu biskupa jego prokurator Przec³aw, pleban w Rogonie. 185 KDW III 1833. 186 W 1510 roku dziesiêciny p³aci³y inne wsie ni¿ w momencie fundacji, nie wiemy jed- nak kiedy dokona³a siê ta zmiana. Temat uposa¿enia kolegiaty g³uszyñskiej wymaga osob- nego opracowania. 187 KDW III 2017. 90 MAGDALENA LANGE wystawianych przez biskupa z tytu³em oficja³a i prepozyta g³uszyñskie- go188. Kolejni prepozyci, a wiêc Wojciech, Hektor i Stanis³aw mieli znacz- nie mniejsze znaczenie, gdy¿ w kapitule katedralnej byli jedynie kanoni- kami i nie zajmowali wysokiego miejsca na listach wiadków. Jan ze S³u- powej by³ rektorem szko³y katedralnej oraz adwokatem konsystorza, a wreszcie oficja³em poznañskim i wikariuszem generalnym z tytu³em magistra sztuk wyzwolonych189. Kolejn¹ wa¿n¹ postaci¹ by³ Miko³aj Ciot- czany, bliski wspó³pracownik biskupa, kanonik katedralny i oficja³ nagro- dzony kanoni¹ g³uszyñsk¹190. Do najwybitniejszych postaci nale¿a³ Miko- ³aj Czepel191, który posiada³ prebendy w wiêkszoci wa¿niejszych kapitu³ polskich, od 1487 roku prepozyt g³uszyñski. W 1499 roku biskup Jan Lu- brañski specjalnym przywilejem powierzy³ jemu wszystkie cztery preben- dy w kapitule wiêtego Jakuba192, choæ wydaje siê ma³o prawdopodobne, aby przebywa³ w G³uszynie. Równie¿ wród kanoników g³uszyñskich po- jawia³y siê wa¿niejsze osobistoci. Wymieniæ tu mo¿na Miko³aja Tr¹bê193, kanonika sandomierskiego i notariusza królewskiego, instalowanego w 1399 roku194, prawdopodobnie na probê króla, jako nagrodê za pracê w kancelarii. Nie mamy natomiast dowodu na to, ¿e kanonik g³uszyñski osi¹gn¹³ wy¿sz¹ pozycjê zawsze beneficja te powierzano osobom, które ju¿ przys³u¿y³y siê biskupom195. Na tej w³anie podstawie za³o¿yæ mo¿na, ¿e biskupi traktowali beneficja g³uszyñskie jako nagrodê czy dodatkowe uposa¿enie dla zas³u¿onych duchownych, g³ównie cz³onków kapitu³y ka- tedralnej. Czêæ kanoników z XV wieku uzyska³a prebendy g³uszyñskie dziêki prowizjom papieskim lub te¿ stara³a siê o uzyskanie papieskiego zatwierdzenia ju¿ uzyskanej godnoci. By³ to typowy sposób uzyskiwania godnoci kocielnych szczególnie rozpowszechniony w XIV-XV wieku196. Pierwszy tak¹ suplikê przed³o¿y³ Jan, syn Wita ze S³upowej, rektor szko- ³y katedralnej, uzyskuj¹c w 1411 roku prepozyturê g³uszyñsk¹ po mierci
188 J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 228. 189 KDW V 128; J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 416, 674; G. R u t k o w s k a, Niepart, W: S³ownik historyczno-geograficzny, cz. 3. s. 272; K. S t o p k a, Szko³y katedralne metropolii gnienieñskiej w redniowieczu. Studia nad kszta³ceniem kleru polskiego w wie- kach rednich, Kraków 1994, s. 81. 190 J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 211. 191 A. Lewicka-Kamiñska, Czepiel Miko³aj, W: S³ownik pracowników ksi¹¿ki pol- skiej, red. I. Treichel, Warszawa 1972, s. 147; H. B a r y c z, Czepiel Miko³aj, W: PSB, t. 4, s. 331-332. 192 J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 601. 193 S. Kuczyñski, Miko³aj Tr¹ba, W: PSB, t. 21, s. 97-99; T. S i l n i c k i, Arcybiskup Miko³aj Tr¹ba, Warszawa 1954. 194 KDW III 2017. 195 Wyj¹tkiem by³ Wojciech, który najpierw osi¹gn¹³ godnoæ kanonika w³oc³awskiego i prepozyta g³uszyñskiego, a póniej kanonika poznañskiego; BP III 414, 424. 196 A. Radzimiñski, Duchowieñstwo kapitu³ katedralnych w Polsce XIV i XV wieku na tle porównawczym. Studia nad rekrutacj¹ i drogami awansu, Toruñ 1995, s. 184. FUNDACJA I DZIA£ALNOÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ WIÊTEGO JAKUBA... 91
Wojciecha197. Jego nastêpca, Hektor, kanonik poznañski i pleban turecki w 1427 roku prosi³ w Stolicy Apostolskiej o zatwierdzenie zamiany z Ja- nem z S³upowej, choæ godnoæ prepozyta posiada³ od 1420 roku198. Prepo- zyt Stanis³aw w 1435 roku prosi³ papie¿a o zatwierdzenie zamiany z Hek- torem199. Prowizjê na prepozyturê uzyska³ w marcu 1449 roku Dobrogost Krzy¿anowski, prepozyt w Kurzelowie, altarysta w ¯erkowie i pleban w Cerekwicy, nie zwi¹zany z kapitu³¹ poznañsk¹200. Supliki do papie¿a za- nosili te¿ kanonicy, choæ w znacznie mniejszym stopniu. Jako pierwszy, jeszcze przed zmian¹ patronatu, prowizjê uzyska³ Miko³aj z Krzesin w 1368 roku201. W 1419 roku Jan Chojnica poprosi³ o rozstrzygniêcie spo- ru miêdzy nim a Andrzejem z ¯erkowa, duchownym poznañskim, o ka- nonikat g³uszyñski po mierci Wojciecha, syna Trojana z Modrza202. Po jego mierci w 1441 roku prowizjê na kanoniê uzyska³ Maciej Brodzki203. Na tych przyk³adach widaæ, ¿e mimo prawa patronatu biskup mia³ ogra- niczone mo¿liwoci obsady kanonii g³uszyñskich ze wzglêdu na prowizje papieskie. Pocz¹wszy od Jana wszyscy prepozyci oraz dwaj kanonicy mie- li prowizje papieskie lub zatwierdzenie nominacji, obawiaj¹c siê widocz- nie, ¿e samo nadanie biskupie jest niewystarczaj¹ce204. Znacznie mniej- sze ograniczenia napotyka³ biskup ze strony monarchy205. Znamy tylko je- den taki przyk³ad, gdy na probê W³adys³awa Jagie³³y biskup Wojciech nada³ kanoniê g³uszyñsk¹ notariuszowi królewskiemu i kanonikowi san- domierskiemu Miko³ajowi Tr¹bie, uposa¿aj¹c j¹ dodatkowo w dziesiêcinê z Pig³owic206. Nale¿y zaznaczyæ, ¿e mimo tych ograniczeñ prebendy g³u- szyñskie obejmowali duchowni zwi¹zani z biskupem i bior¹cy aktywny udzia³ w zarz¹dzie diecezj¹, a czêæ z nich pochodzi³a z rodu fundatora207.
197 BP III 1310. 198 BP IV 1834; KDW V 332, z dat¹ 2 I 1421 roku. Byæ mo¿e tak póna suplika wi¹za³a siê ze sporami o prepozyturê g³uszyñsk¹, gdy¿ w 1425 roku o beneficjum to prosi³ jeszcze Ja- kub z Gralowic, BP IV 1560. 199 BP V 415. 200 BP VI 232. 201 BP II 1682. 202 BP IV 505. 203 BP V 1057. 204 A. Radzimiñski, Duchowieñstwo kapitu³ katedralnych, s. 188, 192. 205 A. Radzimiñski, Duchowieñstwo kapitu³ katedralnych, s. 199-209. Byæ mo¿e pew- nym poparciem króla cieszy³ siê Miko³aj Czepel. 206 KDW III 2017; S. K u c z y ñ s k i, Miko³aj Tr¹ba, W: PSB, t. 21, s. 97-99. T. S i l n i c k i, Arcybiskup Miko³aj Tr¹ba. Miko³aj zachowa³ godnoæ kanonika g³uszyñskiego tak¿e po wy- niesieniu na arcybiskupstwo dziêki specjalnemu przywilejowi papieskiemu. 207 Prawdopodobnie prepozyt Wojciech syn Wincentego oraz kanonicy Miko³aj z Krze- sin, £azarz Wygonowski. O. H a l e c k i, Ród £odziów, Miesiêcznik Heraldyczny 4 (1911), s. 17, 5 (1912), s. 13, 51. 92 MAGDALENA LANGE
3. Zmiany w parafii
Kanonicy od wiêtego Jakuba pe³nili funkcje duszpasterskie na tere- nie parafii g³uszyñskiej. Informacje o tym mamy ju¿ w dokumencie fun- dacyjnym, trudno jednak dok³adnie okreliæ granice ich dzia³alnoci. Najpe³niejszy obraz daje nam Liber beneficiorum, wymieniaj¹ca dok³ad- nie uposa¿enie kolegiaty i kanoników, nale¿y jednak pamiêtaæ, ¿e nie zawsze obszar dziesiêcinny pokrywa³ siê z obszarem parafii. Józef Nowac- ki poda³, ¿e w koñcu XVI wieku parafia liczy³a osiemnacie miejscowoci i na tej podstawie zak³ada, ¿e jest ona bardzo stara, gdy¿ do XIII wieku kocio³y by³y stosunkowo nieliczne, co zwiêksza³o potencjalny obszar ich oddzia³ywania208. Od 1296 roku do jednej z prebend kanonickich przypi- sana by³a dziesiêcina z Chrz¹stowa w pobli¿u remu, jednak miejscowoæ ta nale¿a³a w XV wieku do parafii Wieszczyczyn209. Podobnie by³o z Gór¹ i £êgiem, równie¿ le¿¹cymi w okolicach remu, z których Miko³aj Przed- pe³kowic nada³ dziesiêciny folwarczne210. Z miejscowoci le¿¹cych w po- bli¿u G³uszyny, dokument fundacyjny podaje Wiórek, Kamionki i Marle- wo211, s¹ to jednak jedynie posiad³oci wojewody. Prawdopodobnie do pa- rafii nale¿a³y Krzesiny, Czapury212 i Babki. W 1510 roku dziesiêciny pre- pozytowi p³aci³y wsie: G³uszyna, Staro³êka Wielka i Ma³a, Babki, Miniko- wo, Garaszewo, Krzesiny, Koninko, Piotrowo, Szczytniki, Tacza³y, Ka- mionki i Daszewice213. Czapury, jak ju¿ wspomnia³am, by³y opustosza³e, natomiast Wiórek pojawi³ siê w ród³ach dopiero w XVII wieku jako w³a- snoæ kocielna i równie¿ nale¿a³ do parafii214. W koñcu XVI wieku obszar parafii by³ nieco wiêkszy gdy¿ obejmowa³ wsie: Kamionki, Daszewice, Workowo, Tacza³y, Koninko, Garaszewo, Krzesiny, wi¹tniki, Piotrowo, Szczytniki, Staro³êka, Minikowo, G¹dki, Dupice, Babki i Czapury215. Prawdopodobnie wsie wymienione w 1510 roku nale¿a³y do parafii od pocz¹tku, gdy¿ w najbli¿szej okolicy nie by³o innych kocio³ów. Okrêg parafialny by³ stosunkowo zwarty i odleg³oæ do kocio³a raczej nie prze-
208 J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 342, 360; por S. B y l i n a, Chrystianizacja wsi polskiej, s. 22-32. 209 S. Chmielewski, Chrz¹stowo, W: S³ownik historyczno-geograficzny, cz. 1, z. 2, s. 224-228. 210 KDW II 754; S. Chmielewski, Góra, W: S³ownik historyczno-geograficzny, cz. 1, s. 224-228; I. S k i erska, £êg, W: S³ownik historyczno-geograficzny, cz. 3, s. 22-25. Obie wsie nale¿a³y do parafii remskiej. 211 KDW II 754. 212 W XVI wieku wie by³a opustosza³a i nie ma o niej wzmianki w Liber beneficiorum, jednak do parafii g³uszyñskiej nale¿a³a do roku 1999; K. G ó r s k a - G o ³ a s k a, Czapury, W: S³ownik historyczno geograficzny, t. 1, z. 2, s. 281-283. 213 LB, s. 226-227. 214 J. £ o j k o, J. S t ê p i e ñ, Zarys dziejów Mosiny, s. 158. 215 Tam¿e, s. 91. FUNDACJA I DZIA£ALNOÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ WIÊTEGO JAKUBA... 93 kracza³a dziesiêciu kilometrów216, mimo, ¿e wiêkszoæ osad le¿a³a na po- ³udnie od G³uszyny217. Trudno okreliæ liczbê wiernych oraz to, w jakim stopniu uczêszczali oni do kocio³a. Mo¿liwe, ¿e mieszkañcy Staro³êki, Marlewa i Garaszewa nie przestrzegali cile przymusu parafialnego uda- j¹c siê niekiedy do wi¹tyñ poznañskich, które oferowa³y lepsz¹ pos³ugê duszpastersk¹218. Niewiele wiemy o wp³ywie reformacji w parafii g³uszyñ- skiej, gdy¿ dopiero z koñca XVIII wieku pochodzi informacja o 160 lute- ranach w Kamionkach219. Koció³ g³uszyñski mia³ wezwanie wiêtego Jakuba Aposto³a, po- wiadczone ju¿ w 1296 roku220. Jednak¿e w latach 1437-1449 pojawi³ siê tytu³ Najwiêtszej Marii Panny221. Nadal jednak w suplikach u¿ywano ty- tu³u wiêtego Jakuba222. W suplice z 15 III 1449 roku Sêdziwój z Niemie- rza poda³ podwójne wezwanie kocio³a, o którego prepozyturê siê ubie- ga³: Najwiêtszej Marii Panny i wiêtego Jakuba, mo¿liwe jednak, ¿e mia³ on niedok³adne informacje, gdy¿ poda³ te¿ zawy¿on¹ wartoæ prebendy (szesnacie grzywien, gdy oceniano j¹ na dwanacie)223. Mo¿liwe te¿, ¿e pojawienie siê nowego tytu³u by³o zwi¹zane z ufundowaniem o³tarza Naj- wiêtszej Marii Panny, choæ nie znamy daty jego powstania, a najwcze- niejsza wzmianka o nim pochodzi z roku 1628224. Prawdopodobnie mo- g³a to byæ pomy³ka, zastanawia jednak fakt, ¿e tytu³ ten wyst¹pi³ nie tyl- ko w suplikach o prebendê g³uszyñsk¹, ale te¿ podali go duchowni posia- daj¹cy ju¿ kanonie w tym kociele225.
4. Likwidacja kapitu³y kolegiackiej
Kolegiata by³a po³o¿ona tak blisko Poznania, ¿e mia³a bardzo ograni- czone mo¿liwoci rozwoju. Kanonicy nie uczestniczyli w administrowaniu diecezj¹, gdy¿ koció³ nale¿a³ do dekanatu poznañskiego, pe³nili wiêc tyl-
216 Zazwyczaj odleg³oæ ta wynosi³a 3-6 kilometrów; por. S. B y l i n a, Chrystianizacja wsi polskiej, s. 22-32. 217 S. Bylina, Chrystianizacja wsi polskiej, s. 26. Po³o¿enie kocio³a zale¿a³o w funda- cji prywatnej od usytuowania siedziby mo¿now³adcy. W przypadku G³uszyny lokalizacja wsi parafialnej pokrywa³a siê w znacznym stopniu z centrum klucza maj¹tkowego. 218 Tam¿e, s. 17-18; J. W i e s i o ³ o w s k i, Klasztory redniowiecznego Poznania, s. 409- 419. 219 Wizytacja A. Okêckiego z roku 1780-1781, Archiwum Archidiecezjalne z Poznaniu, sygn. AV 30, f. 1025-1040. 220 KDW II 754. Prawdopodobnie takie wezwanie mia³ te¿ koció³ parafialny. 221 BP V 705, 1213, VI 233, 234. 222 BP V 1151, 1203, VI 89, 111. 223 BP VI 233, por. te¿ 232 i 234. 224 Wizytacja S. Strza³kowskiego z roku 1628-1629, AAP sygn. AV 7, f. 32. 225 BP V 705, 1213. 94 MAGDALENA LANGE ko funkcje duszpasterskie, które wykonywaæ móg³ zwyk³y pleban. Dlate- go, gdy w XV wieku rozwin¹³ siê poznañski orodek kocielny i zaczê³y powstawaæ kolegiaty bardziej oddalone od Poznania, kapitu³a w. Jakuba sta³a siê zbêdna. Od tego momentu biskupi d¹¿yli do jej likwidacji, choæ nadal prebendy g³uszyñskie powierzali wybitnym duchownym (na przy- k³ad prepozytem w latach 1526-1529 by³ sufragan poznañski Wojciech z Sochaczewa, a po nim Szymon Chabielski, archidiakon remski, wika- riusz generalny i oficja³)226. Pierwsza kolegiata powsta³a w 1423 roku w rodzie, gdzie rezydowa³ archidiakon, dziêki czemu by³a ona zwi¹zana z administracj¹ kocieln¹ i mia³a silniejsz¹ pozycjê227. W pierwszej po³o- wie swojego pontyfikatu biskup Andrzej Bniñski, herbu £odzia, przyst¹- pi³ do fundowania kolegiaty Najwiêtszej Marii Panny w Poznaniu. Wy- budowa³ w³asnym kosztem nowy koció³ i ufundowa³ kustodiê i piêæ ka- nonii228. Prawdopodobnie w zwi¹zku z tworzeniem tej kolegiaty postano- wi³ w 1443 roku przenieæ tam kapitu³ê g³uszyñsk¹, jednak planów tych nie zrealizowa³. Byæ mo¿e sprzeciwi³ siê temu prepozyt Stanis³aw, który by³ tak¿e kanonikiem redzkim. Ostatecznie inkorporacjê prze³o¿ono o ponad sto lat229. Ponowna próba mia³a miejsce w 1582 roku, kiedy w wiel- kopolskiej czêci diecezji poznañskiej istnia³o ju¿ szeæ kolegiat (w ro- dzie, Poznaniu: wiêtego Miko³aja, Marii Magdaleny, Najwiêtszej Marii Panny, w Kórniku i Szamotu³ach) 230. W ten sposób zaspokojono potrzeby w diecezji i kolejne kapitu³y by³yby zbêdne; powstawa³y tylko prepozytu- ry z mansjonariami, maj¹ce ni¿sz¹ rangê231. W 1499 roku biskup Jan Lu- brañski po³¹czy³ wszystkie cztery prebendy w rêkach Miko³aja Czepla, ale nie mia³o to raczej zwi¹zków z prób¹ likwidacji kolegiaty, gdy¿ po mierci Miko³aja beneficja znów rozdzielono232. W 1582 roku biskup £ukasz Ko- cielecki inkorporowa³ kolegiatê g³uszyñsk¹ do prepozytury wiêtego Sta- nis³awa, przy³¹czonej do kocio³a Wszystkich wiêtych w Poznaniu. Byæ mo¿e wi¹za³o siê to z chêci¹ doposa¿enia bractwa ksiê¿y ubogich, za³o¿o- nego przez Jana Lubrañskiego przy kociele wiêtego Stanis³awa. Pre-
226 J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 601. 227 Tam¿e, s. 604-607. 228 Tam¿e, s. 590-597. 229 Tam¿e, s. 601. 230 Tam¿e, s. 591-616. Kolegiatê Marii Magdaleny w kociele parafialnym w 1470 roku oraz w. Micha³a w 1477 roku erygowa³ biskup Andrzej Bniñski, on te¿ przyczyni³ siê do rozwoju kolegiaty Najwiêtszej Marii Panny przy katedrze, a kolegiatê w Kórniku ufundo- wa³ w 1495 roku jego wspó³rodowiec, biskup Uriel Górka. Najpóniej, bo dopiero w 1542 roku powsta³a kolegiata w Szamotu³ach. 231 Tam¿e, s. 622-642. Mansionarze byli zobowi¹zani do cis³ej rezydencji, co mia³o ogromne znaczenie dla XIV-XV wieku, kiedy nawet wikariusze nie przestrzegali rezydencji z powodu kumulacji beneficjów. 232 Tam¿e, s. 601. By³a to najprawdopodobniej forma wynagrodzenia za pomoc w uzy- skaniu biskupstwa. FUNDACJA I DZIA£ALNOÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ WIÊTEGO JAKUBA... 95 bendy g³uszyñskie by³y dobrze uposa¿one, obejmowa³y dziesiêciny z kil- kunastu wsi oraz dochody z karczem i m³ynów. Inkorporacji sprzeciwi³ siê jednak prepozyt g³uszyñski Marek Podoski. Jego opór by³ tak zdecydo- wany, ¿e kolegiatê zlikwidowa³ dopiero biskup Wawrzyniec Golicki dnia 30 VI 1603 roku, po rezygnacji prepozyta Adama Rybskiego233. Natomiast 9 II 1604 roku biskup erygowa³ czwart¹ w Poznaniu kolegiatê Wszystkich wiêtych z prepozytur¹ z kocio³ów w. Stanis³awa i w. Jakuba oraz z bractwem ksiê¿y ubogich. Dnia 29 I 1720 roku ca³¹ kolegiatê Wszystkich wiêtych wraz z prepozytur¹ g³uszyñsk¹ przeniesiono do kolegiaty Marii Magdaleny234. W ten sposób od pocz¹tku XVII wieku koció³ g³uszyñski spad³ do roli parafialnego, d³u¿sze utrzymywanie kolegiaty okaza³o siê zbêdne. Nale¿y zaznaczyæ, ¿e kolegiata wiêtego Jakuba zdo³a³a przetrwaæ re- formacjê, a jej likwidacja by³a zwi¹zana ze zmianami w sieci kocielnej Poznania. Zapewne przyczyni³ siê do tego patronat biskupi oraz brak w parafii g³uszyñskiej silniejszych rodów szlacheckich, które mog³yby przyczyniæ siê do przekazania kocio³a innowiercom235. Pobliska kolegia- ta kórnicka, równie¿ za³o¿ona przez £odziów nie mia³a tyle szczêcia. Jej patronami by³ ród Górków, który przyj¹³ luteranizm. W pocz¹tku drugiej po³owy XVI wieku patron kolegiaty Andrzej Górka skonfiskowa³ maj¹tek kapitu³y, a wi¹tyniê przekaza³ wspó³wyznawcom236. W koñcu tego wieku prebendy nie by³y obsadzane i dopiero po przejêciu dóbr kórnickich wraz z prawem patronatu przez Czarnkowskich, znów osadzono w Kórniku ple- banów katolickich, jednak sam koció³ straci³ status kolegiaty237.
PODSUMOWANIE238
Kapitu³a g³uszyñska by³a doæ nietypowa na tle innych kapitu³ kole- giackich w Polsce redniowiecznej. Wykazywa³a pewne podobieñstwa do ma³ych grup kanonickich fundowanych przez mo¿nych, g³ównie w XII
233 Tam¿e, s. 601. 234 Tam¿e. 235 Dopiero z 1780 roku mamy informacje o 160 luteranach w Kamionkach; Wizytacja A. Okêckiego 1780 rok, Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu, sygn. AV 30, f. 125-140. Trudno okreliæ, jakie stosunki religijne panowa³y w parafii w XVI wieku. 236 Podobny los spotka³ koció³ w Tulcach, który w 1529 roku inkorporowano do kolegia- ty kórnickiej; J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 551. 237 J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 551, 613-615. Kolegiata kórnicka istnia³a zaledwie jeden wiek. 238 Podsumowanie to dotyczy jedynie krótkiego fragmentu dziejów kapitu³y i kolegiaty w. Jakuba. W przysz³oci opracowywane bêdzie uposa¿enie, duchowieñstwo oraz likwida- cja kapitu³y w XVI-XVIII w. 96 MAGDALENA LANGE wieku. Wiêkszoæ z nich nie przetrwa³a i w XIII-XIV wiekach spad³a do roli orodków parafialnych. W XIII wieku mo¿ni fundowali raczej kocio- ³y parafialne, na co pewien wp³yw mog³y mieæ decyzje soboru laterañskie- go IV i wprowadzany wówczas swego rodzaju przymus parafialny. Tym- czasem kapitu³a w. Jakuba w G³uszynie powsta³a dopiero w koñcu XIII wieku w jednej z podpoznañskich w³oci wojewody kaliskiego, Miko³aja Przedpe³kowica z rodu £odziów. Zdo³a³a przetrwaæ upadek rodu, zmiany zachodz¹ce w administracji kocielnej i rozwój sieci parafialnej, a tak¿e reformacjê (co nie uda³o siê na przyk³ad m³odszej kolegiacie kórnickiej, równie¿ za³o¿onej przez przedstawiciela rodu £odziów). Trudno odpowiedzieæ na pytanie, dlaczego dosz³o do fundacji i dziêki czemu g³uszyñska placówka kolegiacka przetrwa³a. Jej póne, w stosun- ku do Ma³opolski, erygowanie mo¿na ³¹czyæ z zwiêkszeniem roli mo¿no- w³adztwa wielkopolskiego (w tym rodu £odziów) dopiero w dobie pe³ne- go rozbicia dzielnicowego. Poza tym Miko³aj musia³ czuæ siê pewnie, je- ¿eli zdecydowa³ siê na tak du¿¹ fundacjê. Zdo³a³ ugruntowaæ swoj¹ pozy- cjê na dworze Przemys³a II, a po jego mierci popar³ Przemylidów. Za- stanawia wybór miejsca na przysz³¹ fundacjê. Z przyk³adów ma³opolskich wiemy, ¿e mo¿ni zak³adali w XII wieku kapitu³y w centrach gospodar- czych lub rezydencjach przy stolicy. Prawdopodobnie w przypadku G³u- szyny zasz³y obie okolicznoci, gdy¿ jak stara³am siê wykazaæ, Miko³aj zorganizowa³ klucz dóbr, po³o¿ony w pobli¿u siedziby ksi¹¿êcej. Trzy po- zosta³e maj¹tki skupione by³y wokó³ miast: Kobylina, Gostynia i Mosiny, ale w G³uszynie prawdopodobnie nie by³o odpowiednich warunków do lokacji miejskiej (w³anie ze wzglêdu na bliskoæ Poznania), st¹d rolê cen- trum powierzono kapitule kolegiackiej. Co ciekawe, w dokumencie erek- cyjnym nie ma ¿adnej wzmianki o pobo¿nych motywach i celach funda- cji ze strony wojewody. Jakie wiêc funkcje mieli pe³niæ kanonicy? Przede wszystkim powierzono im duszpasterstwo w parafii, poza tym prebendy pozwoli³y na zapewnienie bytu cz³onkom rodu, którzy zdecydowali siê na karierê kocieln¹. Prawdopodobnie kanonicy gwarantowali integralnoæ i sprawny zarz¹d dóbr g³uszyñskich oraz pe³nili funkcje reprezentacyjne. Zastanawia wzglêdne powodzenie tej fundacji w schy³kowym rednio- wieczu. Korzystna okaza³a siê niew¹tpliwie decyzja przekazania kocio³a pod patronat biskupów poznañskich, którzy uczynili z niego zaplecze ma- j¹tkowe, wynagradzaj¹c jej prebendami swoich wspó³pracowników. Nie znamy motywów tej zamiany dóbr, nale¿y j¹ jednak rozpatrywaæ na dwóch p³aszczyznach: zamiany wsi i przekazania patronatu nad wi¹ty- ni¹. Zamiana wsi by³a korzystna dla biskupów poznañskich, którzy zyski- wali trzy dobrze zagospodarowane osady po³o¿one blisko Ostrowa Tum- skiego, co zapewne u³atwia³o ich wykorzystanie. Czêæ dochodów by³a najpewniej przeznaczona na utrzymanie kanoników i kocio³a, nie mamy FUNDACJA I DZIA£ALNOÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ WIÊTEGO JAKUBA... 97 jednak na ten temat dok³adniejszych informacji. Natomiast dla Miko³aja oznacza³o to rozbicie kolejnego klucza dóbr i utratê rodowej rezydencji. Zaznaczyæ trzeba, ¿e sytuacja w 2 po³owie XIV wieku by³a zupe³nie inna ni¿ w chwili fundacji. Poznañ przesta³ pe³niæ rolê stolicy ksi¹¿êcej, a sam Miko³aj nie piastowa³ wa¿niejszych urzêdów, które zmusza³yby go do czê- stego przebywania w orodku w³adzy. St¹d te¿ podpoznañska rezydencja nie odgrywa³a wiêkszej roli, a istotnego znaczenia nabiera³ lepiej rozwi- niêty gospodarczo klucz kobyliñski. Sta³ siê on podstawowym ród³em utrzymanie dla rycerza, nie piastuj¹cego urzêdów, a wiêc te¿ nie maj¹ce- go z tego tytu³u dodatkowych dochodów. Przekazanie kolegiaty wraz z G³uszyn¹, Babkami i Ka³kiem pozwoli³o unikn¹æ komplikacji praw- nych, (czêstych, gdy inny by³ w³aciciel wsi, a inny kocio³a) oraz zdjê³o z Miko³aja i jego potomków obowi¹zek utrzymywania wi¹tyni i zwi¹za- nych z ni¹ duchownych. Zwraca uwagê fakt, ¿e kapitu³a g³uszyñska pozostawa³a w rêkach pry- watnych niespe³na 70 lat i ju¿ w 59 lat po mierci fundatora wnuk woje- wody zrzek³ siê praw do niej. Dzia³alnoæ fundacyjna Miko³aja Przedpe³- kowica przewy¿szy³a mo¿liwoci tej ga³êzi £odziów, tym bardziej, ¿e ¿a- den z jego nastêpców nie zdo³a³ zaistnieæ na arenie politycznej czy ko- cielnej. Zupe³nie inaczej potoczy³y siê losy potomków Miros³awa, odsu- niêtego na kasztelaniê bniñsk¹. W XV wieku to w³anie Bniñscy i Górko- wie nale¿eli do najpotê¿niejszych rodzin herbu £odzia. Uriel Górka za³o- ¿y³ kolegiatê w swojej rodowej posiad³oci, Kórniku, jednak nie przetrwa- ³a ona przyjêcia przez tê rodzinê luteranizmu. Kapitu³a w. Jakuba przetrwa³a reformacjê miêdzy innymi dziêki pa- tronatowi biskupów poznañskich, a jej likwidacja mia³a inne pod³o¿e, jed- nak zagadnienie to wymaga dalszych badañ, a tu zosta³o jedynie naszki- cowane. Podobnie jest w przypadku uposa¿enia, które w ci¹gu wieków przesz³o doæ du¿e zmiany jak równie¿ identyfikacji duchownych skupio- nych przy tym kociele i ich dzia³alnoci w innych orodkach kociel- nych. 98 MAGDALENA LANGE FUNDACJE I FUNDATORZY KAPLIC W KATEDRZE GNIENIEÑSKIEJ... 99
ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006
MARTA CZY¯AK Muzeum Okrêgowe w Toruniu
Fundacje i fundatorzy kaplic w katedrze gnienieñskiej w II po³owie XIV wieku
The Foundations and Founders of Chapels in the Gniezno Cathedral in the Second Half of the 14th Century
Katedra gnienieñska, koció³ arcybiskupa metropolity i prymasa (ecclesia episcopalis), jedyny w Polsce przyk³ad katedry koronacyjnej w sensie typu architektonicznego1, doczeka³a siê ju¿ wielu opracowañ: po- cz¹wszy od przygotowanego ze szczególnym pietyzmem dzie³a ksiêdza Ignacego Polkowskiego Katedra gnienieñska, z fotografiami przewy¿sza- j¹cymi jakoci¹ niejedno wspó³czesne wydawnictwo i piêknymi drzewo- rytami, poprzez wydan¹ blisko sto lat póniej obszern¹ dwutomow¹ mo- nografiê Katedra gnienieñska, pod redakcj¹ Aleksandry wiechowskiej, kompendium wiedzy o katedrze na Wzgórzu Lecha od jej przedromañ- skich pocz¹tków (X-XI wiek) po ostatni¹ regotyzacjê w latach 50. po ostatnie opracowania Szczêsnego Skibiñskiego2. Ci¹gle jednak jeszcze, mimo niew¹tpliwej fachowoci opracowañ, wiele kwestii zwi¹zanych z budow¹ katedry gotyckiej w II po³owie XIV wieku pozosta³o niewyja- nionych: bezporednia geneza budowli (architektura cysterska i zako- nów ¿ebraczych po³udniowych obszarów rodkowej Europy; gotycka ar-
1 Z. w i e c h o w s k i, Gotycka katedra gnienieñska na tle wspó³czesnej architektury europejskiej, w: Katedra gnienieñska, t. I, red. A. w i e c h o w s k a, Poznañ-Warszawa- Lublin 1970, s. 60. 2 I. P o l k o w s k i, Katedra gnienieñska, Gniezno 1974; Katedra gnienieñska, t. I-II, red. A. w i e c h o w s k a, Poznañ-Warszawa-Lublin 1968-1970; Sz. S k i b i ñ s k i, O niektó- rych aspektach gotyckiej przebudowy katedry gnienieñskiej, w: Gniezno. Studia i materia- ³y historyczne, III, Warszawa- Poznañ 1990, s. 5-58; I d e m, Polskie katedry gotyckie, Poznañ 1996, s. 101-130; zob. te¿ Architektura gotycka w Polsce, red. T. M r o c z k o, M. A r s z y ñ- s k i, t. 2 Katalog zabytków, red. A. W ³ o d a r e k, Warszawa 1995, s. 309 (bibliografia katedry w Gnienie). 100 MARTA CZY¯AK chitektura Bolonii?), pierwotna koncepcja architektoniczna arcybiskupa Jaros³awa Bogorii ze Skotnik i jego architekta (chór obejciowy z kapli- cami na wzór katedr francuskich czy te¿ chór bez kaplic; od pocz¹tku za- k³adany kontrast: ascetyczne prezbiterium bogactwo form architekto- nicznych i rzebiarskich korpusu nawowego czy te¿ koncepcja holistycz- na, jednorodna, prezbiterium i naw?). Poni¿szy artyku³ nie wyjania za- rysowanych wy¿ej problemów. Jego celem jest jedynie dok³adniejsze, oparte na szczegó³owej analizie róde³: przywilejów kolejnych arcybisku- pów budowniczych katedry, przedstawienie procesów fundacyjnych kaplic przy katedrze, a tak¿e osób fundatorów3. Kwestie te by³y ju¿ przed- stawiane w artyku³ach powiêconych etapom budowy katedry gotyckiej, dzia³alnoci arcybiskupa Jaros³awa Bogorii jednak z koniecznoci by³o to przedstawienie pobie¿ne, a fundatorzy kaplic, mimo ¿e wspominani pozostawali nadal czêciowo anonimowi4. Drugim celem artyku³u jest wskazanie usytuowania poszczególnych kaplic, ich identyfikacja efekty tych rozwa¿añ, a w³aciwie tylko hipotezy dodane do przyjêtych ju¿ w literaturze ustaleñ, przedstawia ostatni akapit tekstu. Kaplice katedralne fundowali przede wszystkim cz³onkowie kapitu³y gnienieñskiej: pra³aci posiadaj¹cy beneficja przy innych kocio³ach ka- tedralnych, jednoczenie przedstawiciele wp³ywowych rodów wielkopol- skich (Na³êcze, Dryjowie, Sulimowie) lub te¿ kanonicy sprawuj¹cy naj- wy¿sze urzêdy w administracji i s¹downictwie diecezjalnym. Obok nich osoby wieckie powodowane osobist¹ pobo¿noci¹ i zachêcone przyk³a- dem arcybiskupa Jaros³awa. Kanonicy buduj¹c kaplice inwestowali dochody czerpane z beneficjów i urzêdów kocielnych, zapewne tak¿e z dóbr rodzinnych. Miko³aj Strzeszkowic przeznaczy³ na uposa¿enie alta- rzysty wie, któr¹ naby³ za niebagateln¹ sumê 230 grzywien. Niekiedy tak¿e wieccy inwestowali fundusze kocielne: wp³ywy z ofiarowanych ad vitam wsi arcybiskupich. I jednych i drugich wspomagali arcybiskupi gnienieñscy: Jaros³aw Bogoria (1342-1374) i Bodzêta (1382-1388), prze- znaczaj¹c na uposa¿enie altarzystów dziesiêciny swej mensy. W efekcie, w ci¹gu 40 lat, powsta³a katedra gotycka, dzie³o wyj¹tkowe w zestawieniu cysterskiej surowoci prezbiterium z bogactwem wystroju rzebiarskiego
3 ród³a te to przede wszystkim dokumenty arcybiskupów gnienieñskich wydane w Kodeksie dyplomatycznym Wielkopolski, t. I-V, wyd. I. Z a k r z e w s k i, F. P i e k o s i ñ- s k i, Poznañ 1878-1881; seria nowa, t. VI, wyd. A. G ¹ s i o r o w s k i, H. K o w a l k i e w i c z, Poznañ 1982; t. XI, wyd. A. G ¹ s i o r o w s k i, T. J a s i ñ s k i, T. J u r e k, I. S k i e r s k a, Poznañ 1999 (dalej: KDW). 4 B. N o w i c k a, Dzia³alnoæ kulturalna kocio³a gnienieñskiego w epoce Kazimierza Wielkiego, Ateneum Kap³añskie, t. 28 (1931), s. 51-52; J. Z a c h w a t o w i c z, Historia budowy katedry gotyckiej, w: Katedra gnienieñska, t. I, s. 37-44, Sz. S k i b i ñ s k i, O nie- których aspektach gotyckiej przebudowy, s. 11-12. FUNDACJE I FUNDATORZY KAPLIC W KATEDRZE GNIENIEÑSKIEJ... 101 korpusu, dzie³o arcybiskupów autorów koncepcji budowli, ale tak¿e, wspomaganych przez nich, indywidualnych fundatorów, mimo skromniej- szej skali i szaty, ani¿eli katedry Zachodu, jedyna w Polsce budowla z nimi porównywalna5. Spójrzmy na pierwsze lata budowy katedry, cza- sy arcybiskupa Jaros³awa Bogorii, kiedy powstawa³o prezbiterium wraz z przyobejciowymi kaplicami (1342-1374). Jaros³aw Bogoria w lipcu 1342 roku otrzyma³ w Awinionie bullê preko- nizacyjn¹ papie¿a Klemensa VI, w sierpniu obj¹³ rz¹dy w diecezji6. By³ego archidiakona krakowskiego, zaufanego dyplomatê Kazimierza Wielkiego, wczeniej syndyka uniwersytetu jurystów ultramontanów w Bolonii (1321-1322) musia³ przestraszyæ i zmartwiæ widok chyl¹cej siê ku upadko- wi blisko trzechsetletniej romañskiej katedry7. O ruinie kocio³a gnienieñ- skiego (by³a to trójnawowa bazylika bez transeptu o nawach zakoñczonych absydami, o d³ugoci 48 m, szerokoci 26 m) pisa³ dwukrotnie najpierw Klemensowi VI (czytamy o niej w bulli papieskiej z 25 IV 1343 nadaj¹cej 1 rok i 40 dni odpustu wszystkim, którzy przez swe ofiary przyczyni¹ siê do ukoñczenia dzie³a budowy), potem w przywileju dla cystersów z Byszewa z 28 VIII 13598. Zaraz po objêciu rz¹dów zarz¹dzi³ budowê nowej katedry. 25 IV 1343, tj. w momencie wydania bulli odpustowej, budowa by³a ju¿ w jakim stopniu zaawansowana: papie¿ stwierdza³, ¿e na jej ukoñczenie nie wystarcz¹ dochody arcybiskupstwa i zachêca³ wiernych (poprzez wspo- mniany odpust obowi¹zuj¹cy przez 10 lat) do hojnoci na rzecz dzie³a: ut per subventionem vestram opus ipsum valeat consumari. Wydaje siê, ¿e determinacja, prê¿noæ Jaros³awa szybko przynios³a pierwsze efekty. W 1357 roku koñczono zasklepianie prezbiterium: w opracowanych osobi- cie statutach synodu kaliskiego og³oszonych 8 I 1357, arcybiskup zobowi¹-
5 Z. w i e c h o w s k i, Gotycka katedra gnienieñska na tle wspó³czesnej architektury europejskiej, s. 70. 6 J. K o r y t k o w s k i, Arcybiskupi gnienieñscy, prymasowie i metropolici polscy od roku 1000 a¿ do 1821, t. I, Gniezno 1888, s. 572; zob. te¿ Z. K o w a l s k a-U r b a n k o w a, Jaros³aw ze Skotnik Bogoria, arcybiskup gnienieñski, prawodawca i dyplomata, Nasza Przesz³oæ, t. 63 (1985), s. 56-58. 7 S. S k i b i ñ s k i, Polskie katedry gotyckie, s. 103. O funkcji jak¹ Jaros³aw pe³ni³ w strukturze boloñskiego Studium Generale w czasie secesji po³¹czonych uniwersytetów do Imoli (nie: rektor studentów cudzoziemskich: ultramontanów, lecz syndyk, czyli doradca rektora) zob. T. D u n i n-W ¹ s o w i c z, lad pobytu w Bolonii Jaros³awa Bogorii ze Skot- nik: p³askorzeba z 1322 r., w: Kultura redniowieczna i staropolska. Studia ofiarowane Alek- sandrowi Gieysztorowi w piêædziesiêciolecie pracy naukowej, Warszawa 1991, s. 261-270; por. H. B a r y c z, Spojrzenia w przesz³oæ polsko-w³osk¹, Wroc³aw 1964, s. 25-35. 8 Vetera Monumenta Poloniae et Lithuaniae, t. 1, wyd. A. T h e i n e r, Rzym 1860, nr 587: Cum itaque, sicut Venerabilis frater noster Iaroslaus Archiepiscopus Gneznensis nuper nobis exposuit, ecclesia Gneznensis, que pre aliis ecclesiis in partibus Polonie nobilis et insi- gnis existit, propter sui antiquitatem parietibus eius cadentibus, reedificari cepit sollempni- ter novis muris et opere sumptuoso...; KDW III, nr 1406: ...cum ecclesia nostra Gneznensis vetustate consumpta ruginam minaretur... . 102 MARTA CZY¯AK zywa³ kanoników kapitu³y gnienieñskiej oraz kler diecezji do przekazy- wania po³owy pierwszorocznych dochodów ze wsi prestymonialnych i z be- neficjów na budowê katedry tak d³ugo a¿ zostanie ukoñczony chór: tam- diu, donec chorus ecclesie in muris plenarie sit perfectus9. Mylê, ¿e warto wskazaæ na inne jeszcze sposoby pozyskiwania przez arcybiskupa fundu- szy na budowê pokazuj¹ one jak bardzo zale¿a³o mu na ukoñczeniu roz- poczêtego dzie³a. Najpierw zaowocowa³a jego osobista wiernoæ okazywa- na polskim monarchom: W³adys³awowi £okietkowi i Kazimierzowi Wiel- kiemu porêczaj¹c za tego ostatniego zwrot pieniêdzy kolektorowi papie- skiemu, Jaros³aw popad³ w ekskomunikê, zdjêt¹ dopiero przez Klemensa VI przy udzielaniu mu konfirmacji jako arcybiskupowi elektowi10. 11 VI 1359 Kazimierz Wielki, kwituj¹c od niego odbiór 100 grzywien czteroletniej dziesiêciny na³o¿onej na kler diecezji, po³owê otrzymanej sumy przekaza³ na budowê kaplicy królewskiej przy katedrze11. Wa¿ne okaza³o siê tak¿e wsparcie rodziny: 3 I 1360 bratanek Jaros³awa, Piotr z Bogorii, syn zmar³e- go wojewody krakowskiego Miko³aja, darowa³ arcybiskupowi i kocio³owi wie K¹parzów (k. Kurzelowa), któr¹ kupi³ nieco ponad rok wczeniej za 80 grzywien groszy praskich od Tomis³awa z Bieganowa12. Jeli za nie bez- porednie wsparcie to przynajmniej gotowoæ do gospodarowania dobra- mi mensy: 26 IV 1357 Jaros³aw przekaza³ swemu siostrzeñcowi, dziekano- wi krakowskiemu Januszowi [Suchywilkowi] za sto grzywien groszy pra- skich posiad³oæ Chryszczyna (Chrócin za zachód od Wielunia?) ad tem- pora vite lub do momentu osi¹gniêcia godnoci biskupiej13. Konieczne (a mo¿e nawet najwa¿niejsze) by³o jednak osobiste zaanga¿owanie arcybi- skupa, umiejêtnoæ przekonywania, talent w zyskiwaniu sprzymierzeñców: w przywileju z 28 VIII 1359 Jaros³aw potwierdza³ fakt ofiarowania przez opata Jana i konwent w Byszewie 60 grzywien wraz z dziesiêcin¹ ze wsi królewskiej Sadki (k. Nak³a) na budowê katedry, w zamian za co przekazy- wa³ konwentowi dziesiêciny swego sto³u z 200 ³anów w kasztelani nakiel- skiej. £any miano dopiero wymierzyæ w wymienionych miejscowociach nale¿¹cych do klasztoru oraz w innych miejscach, sk¹d powinny p³yn¹æ dziesiêciny na rzecz sto³u arcybiskupa14. Tego samego dnia opat wraz z braæmi w podziêkowaniu za dziesiêciny z 200 ³anów ofiarowywa³ arcybi-
99 KDW III, nr 1349, statuty nr 15-16, cytat pochodzi ze statutu nr 15: De villis et proven- tibus Capituli ecclesie Gneznensis, vacantibus primo anno, dividendis. 10 KDW II, nr 1207 (wbrew w¹tpliwociom Wydawcy bulla papieska nosi datê 27 VI 1342, datacja 11 VII 1342 jest niemo¿liwa: bulla z 8 VII 1342 wspomina o udzielonej ju¿ konfirma- cji, przekazaniu w³adzy i konsekracji odby³y siê one zapewne po zdjêciu ekskomuniki); Z. K o w a l s k a-U r b a n k o w a, Jaros³aw ze Skotnik Bogoria, s. 57-58. 11 KDW III, nr 1405. 12 KDW III, nr 1412 (Kraków, 3 I 1360), nr 1392 (Kurzelów, 2 XI 1358). 13 KDW III, nr 1359. 14 KDW III, nr 1406. FUNDACJE I FUNDATORZY KAPLIC W KATEDRZE GNIENIEÑSKIEJ... 103 skupowi dziesiêcinê z Sadek (nie wspomnia³ przy tym nic o pieni¹dzach!)15. A po powrocie do Byszewa, 2 IX 1359, wystawi³ uroczysty dokument, w któ- rym wraz z Janem przeorem i ca³ym konwentem owiadcza³, ¿e w poczu- ciu wdziêcznoci za liczne dobrodziejstwa, którymi arcybiskup utwierdzi³ jego pobo¿noæ, miêdzy innymi za dziesiêciny arcybiskupie z pustek klasz- tornych daje Jaros³awowi i jego nastêpcom dziesiêcinê z Sadek. Obieca³ tak¿e przekazanie 60 grzywien na rzecz budowy katedry16. Wspomnian¹ sumê rzeczywicie przekaza³ arcybiskupowi, ale dopiero po roku, 27 IX 1360 w Kwieciszewie, jak stwierdza tekst dokumentu arcybiskupa nie tyle z w³asnej inicjatywy, co w rekompensacie za otrzymane dziesiêciny17. Wy- gl¹da wiêc na to, ¿e to arcybiskup zaprosi³ cystersów z Byszewa do Gnie- zna, pokaza³ im ca³¹ ruinê starej romañskiej katedry (z przywileju Jaros³a- wa z 28 VIII 1359: ecclesia nostra Gneznensis vetustate consumpta ruginam minaretur) i wielkie potrzeby z rozmachem rozpoczêtej, nowej budowli, ofiarowa³ opatowi, przeorowi i braciom dary: raczej duchowe ni¿ kosztow- noci, a miêdzy nimi (jak stwierdza³ opat w dokumencie z 2 IX 1359: inter alia), tak¿e dziesiêciny i jakby sk³oni³ tym opata do stosownej wdziêcz- noci, to jest najpierw do równowa¿nej odpowiedzi w postaci dziesiêciny z Sadek, a potem do obietnicy (danej ju¿ jakby trochê na wyrost) przekaza- nia 60 grzywien. Znamienne, ¿e arcybiskup wspomina³ o niej na pocz¹tku swego dokumentu z 28 VIII 1359 a opat dopiero na koñcu. Chór zosta³ ukoñczony zapewne oko³o po³owy lat 60: z 22 V 1367 po- chodzi dokument arcybiskupi zezwalaj¹cy kanonikowi gnienieñskiemu Klemensowi z Mechnacza na fundacjê o³tarza ku czci NMP, w. P aw³a i w. Marii Magdaleny w chórze kocio³a, u pocz¹tku schodów prowadz¹- cych do du¿ego o³tarza. O³tarz mieli u¿ytkowaæ wikariusze katedralni18. Wed³ug relacji Janka z Czarnkowa w 1370 roku w katedrze mia³ zasi¹æ w stroju koronacyjnym Ludwik Wêgierski po wczeniejszej koronacji w Krakowie. Król przyby³ do Gniezna, jednak za namow¹ pewnych Krako- wian nie spe³ni³ swej obietnicy (danej arcybiskupowi i przedstawicielom szlachty wielkopolskiej jako rekompensatê za koronacjê w Krakowie), ar- gumentuj¹c, ¿e narazi go to na miesznoæ19.
15 KDW III, nr 1407. 16 KDW III, nr 1408. 17 KDW III, nr 1445. 18 KDW VI, nr 219: ...concedimus ac gratiose indulgemus, ut in choro eiusdem ecclesiae in ascensu graduum ex opposito maioris altaris novum altare pro remedio animae suae fun- dare, eligere et construere valeat... . 19 Monumenta Poloniae Historica, ed. A. B i e l o w s k i, t. II, Lwów 1872 (dalej: MPH), s. 644, 648-649; Z. K o w a l s k a-U r b a n k o w a, Jaros³aw ze Skotnik Bogoria, s. 78-79. 20 Sz. S k i b i ñ s k i, O niektórych aspektach gotyckiej przebudowy, s. 43-45; I d e m, Polskie katedry gotyckie, s. 124-125. 104 MARTA CZY¯AK
Na miejscu dawnej romañskiej katedry a w³aciwie najpierw na wschód od romañskich absyd dawnej katedry stan¹³ zatem wielobocz- nie (siedmiobocznie) zamkniêty chór z obejciem, przy czym budowa ostatniego przês³a chóru (ostatnie cztery filary, w tym filary ³uku têczo- wego) wymaga³a ju¿ zburzenia absyd prezbiterium i nawy pó³nocnej ro- mañskiego kocio³a. Ze wzglêdu na odchylenie osi nowego chóru lekko na pó³noc, poza zasiêgiem nowego prezbiterium (tj. po³udniowo-zachod- niej czêci obejcia) pozosta³a absyda nawy po³udniowej katedry romañ- skiej i w³anie tam, najprawdopodobniej, sprawowano codzienn¹ litur- giê w czasie przebudowy20. Jaros³aw rozpocz¹³ tak¿e budowê korpusu nawowego na pó³omio- bocznym filarze przy ³uku têczowym ³¹cz¹cym prezbiterium z naw¹ wid- nieje, odciniêta w sztucznym kamieniu, g³owa arcybiskupa w mitrze obok g³owy cz³owieka w kapuzie (najprawdopodobniej wyobra¿enie archi- tekta korpusu, mo¿e te¿ autora projektu chóru z 1342 r.) i tarczy z her- bem Bogoria21. Wed³ug przekazu Janka arcybiskup zd¹¿y³ wybudowaæ jak¹ czêæ korpusu. Jego nastêpca Janusz Suchywilk czêciowo prze- sklepi³ nawy i wie¿ê (extremitatem) [po stronie pó³nocnej] oraz pozosta- wi³ 90 kop groszy na ukoñczenie sklepieñ i dachu22. Prace przy sklepie- niach katedry zakoñczy³ arcybiskup Bodzêta w latach 80. XIV wieku: 24 X 1383 na probê archidiakona Jana z Charsznicy erygowa³ o³tarz NMP, w. Jana Ewangelisty i w. Marii Magdaleny w katedrze, przeznaczy³ na utrzy- manie altarzysty dziesiêcinê swego sto³u i jednoczenie potwierdzi³ przyjê- cie od Jana 60 grzywien na budowê katedry (pro structura ecclesie)23. Jaros³aw zrzek³ siê arcybiskupstwa w 1374 roku, niespe³na pó³tora roku po niespodziewanej utarcie wzroku, zmar³ w 1376 roku w Kaliszu, wed³ug relacji Janka jako stuletni starzec24. Pochowany zosta³ w kate- drze gnienieñskiej, w ufundowanej przez siebie kaplicy, nazwanej pó- niej Bogoria (obecnie Matki Boskiej Czêstochowskiej)25. Herb Bogoria
21 J. Z a c h w a t o w i c z, Architektura katedry gotyckiej, w: Katedra gnienieñska, t. I, s. 52; A. w i e c h o w s k a, Z. w i e c h o w s k i, Rzeba architektoniczna, w: Katedra gnienieñska, t. I, s. 101-102; Sz. S k i b i ñ s k i, Polskie katedry gotyckie, ryc. 158, 163, ss. 124, 126; zob. tak¿e Katedra Gnienieñska, t. II, ryc. 44, 45. 22 MPH II, s. 715: [Janusz Suchywilk] ecclesiam Gneznensem cooperuit et testudinavit corpus ipsius ecclesiae et extremitatem unam, et nonaginta sexagenas ad perficiendum tec- turam et testitudinem, quas imperfecte relinquerat, ecclesiae predictae dimisit; por. J. Z a- c h w a t o w i c z, Historia budowy katedry gotyckiej, s. 41. 23 KDW III, nr 1814. 24 MPH II, s. 672; Z. K o w a l s k a-U r b a n k o w a, Jaros³aw ze Skotnik Bogoria, s. 58-60; zob. te¿ J. Z a c h w a t o w i c z, Historia budowy katedry gotyckiej, s. 41; Sz. S k i- b i ñ s k i, Polskie katedry gotyckie, s. 126-128. 25 MPH II, s. 673: Sepultus est autem in ecclesia Gneznensi, in capella sua per ipsum dotata et fundata...; Joannis Dlugossii Annales seu Cronicae incliti Regni Poloniae, Liber Decimus 1370-1405, Varsoviae 1985, s. 49-50. FUNDACJE I FUNDATORZY KAPLIC W KATEDRZE GNIENIEÑSKIEJ... 105 w swej najstarszej postaci (dwie rogaciny o wspólnym drzewcu w s³up)26 umieszczony zosta³ na zworniku sklepienia w nawie pó³nocnej katedry (obok lwa Luksemburgów), w obejciu (miêdzy symbolem ewangelisty Mateusza i or³em piastowskim) i w nawie po³udniowej (miêdzy lwem Luk- semburgów i or³em w koronie)27. W literaturze funkcjonuj¹ dwie tezy co do pierwotnej koncepcji archi- tektonicznej chóru katedry. Wed³ug Jana Zachwatowicza (i Zygmunta wiechowskiego) koncepcja ta od pocz¹tku zak³ada³a budowê kaplic pro- mienistych wokó³ wielobocznego obejcia, na wzór francuskiej koronacyj- nej katedry królewskiej (wytworzonej jako typ w pó³nocnej Francji) i ko- cio³ów cysterskich w po³udniowej czêci obszaru rodkowoeuropejskie- go (w trójk¹cie miêdzy Prag¹, Wiedniem i Jeziorem Bodeñskim). Katedra gnienieñska w zamyle jej twórcy mia³a byæ przede wszystkim katedr¹ koronacyjn¹ i w³anie ta jej funkcja (w istocie nigdy nie spe³niona) doma- ga³a siê odpowiedniej oprawy w postaci chóru z obejciem otoczonym re- gularnym wieñcem kaplic promienistych. Wed³ug J. Zachwatowicza kaplice przylegaj¹ce do wschodniej, wie- lobocznej czêci chóru mia³yby byæ szecioboczne, o wyodrêbnionych na zewn¹trz trzech cianach (jak na to wskazuje uk³ad murów na poddaszu kaplic Ko³udzkich i w. Andrzeja), kaplice przylegaj¹ce do czêci prosto- k¹tnej prezbiterium prostok¹tne28. Wed³ug Szczêsnego Skibiñskiego pierwotny plan prezbiterium za- k³ada³ jedynie chór z obejciem na wzór katedr we Wroc³awiu i w Krako- wie, a kaplice dobudowywano sukcesywnie do obejcia w miarê jak zg³a- szali siê kolejni fundatorzy zachêceni przyk³adem i hojnoci¹ arcybisku- pa Jaros³awa. Dla sêdziwego arcybiskupa wa¿niejsza od funkcji korona- cyjnej katedry mia³a byæ idea metropolitalna (wy¿szoæ Gniezna nad po- zosta³ymi orodkami biskupimi) i to ona zadecydowa³a o odpowiednim
26 Z. W d o w i s z e w s k i, Ród Bogorjów w wiekach rednich, Kraków 1928, s. 70. Ta sama, najstarsza postaæ herbu Bogoria widnieje na boloñskiej p³ycie z 1322 roku upamiêt- niaj¹cej ugodê Uniwersytetu z w³adzami miasta, tu¿ pod wizerunkiem Jaros³awa de Polo- nia, zob. T. D u n i n-K a r w i c k a, lad pobytu w Bolonii Jaros³awa Bogorii ze Skotnik, s. 266. 27 A. w i e c h o w s k a, Z. w i e c h o w s k i, Rzeba architektoniczna, s. 108-110; J. £ o j k o, Idea fundacji katedry gnienieñskiej w wietle analizy heraldycznej rzeby ar- chitektonicznej, w: Gniezno. Studia i materia³y historyczne, I, Warszawa Poznañ 1984, s. 124-125. Wed³ug Autora fakt umieszczenia na zwornikach god³a Luksemburgów wiadczy o ukoñczeniu budowy w ostatnich miesi¹cach 1382 lub na pocz¹tku 1383 roku, kiedy aktual- na by³a kandydatura Zygmunta Luksemburskiego do tronu polskiego. 28 J. Z a c h w a t o w i c z, Historia budowy katedry gotyckiej, s. 39, t e n ¿ e, Architek- tura katedry gotyckiej, ss. 49-50, 57-58, Z. w i e c h o w s k i, Gotycka katedra gnienieñska na tle wspó³czesnej architektury europejskiej, s. 60-67, zob. te¿ tablice XVI-XVII autorstwa J. Z a c h w a t o w i c z a na koñcu tomu. 106 MARTA CZY¯AK ukszta³towaniu chóru katedry gnienieñskiej, tj. o wielobocznym zam- kniêciu prezbiterium w stosunku do prostok¹tnych prezbiteriów we Wro- c³awiu i w Krakowie. Nie istnia³a zatem potrzeba odpowiednio uroczyste- go, koronacyjnego, ukszta³towania chóru, nie istnia³a te¿ pierwotna koncepcja budowy kaplic promienistych wokó³ wielobocznego obejcia: kaplice by³y fundacjami cile prywatnymi, o ró¿norodnych formach, któ- re dopiero z czasem zosta³y ujednolicone29. Wydaje siê, ¿e obie te koncepcje mo¿na pogodziæ w pierwotnej kon- cepcji architektonicznej chóru katedry na pewno przewidziano miejsce dla kaplic, sam Jaros³aw jeszcze jako archidiakon krakowski ufundowa³ kaplicê w. Wawrzyñca przy wznoszonym prezbiterium katedry krakow- skiej (przed 12 V 1339)30. Autorzy Katedry gnienieñskiej podkrelali tak- ¿e, ¿e kaplice podlega³y wielokrotnym przeróbkom jeszcze w XIV wieku31. Pierwsze kaplice powstawa³y zatem w sposób z jednej strony spontanicz- ny, z drugiej kontrolowany przez zleceniodawcê: arcybiskupa; by³y wy- razem tak ogólnej, uroczystej koncepcji chóru jak i przejawem woli fun- datorów, którzy w ramach ogólnej koncepcji stawiali swe rodowe kaplice. Z ca³¹ pewnoci¹ budowano je jeszcze w trakcie wznoszenia prezbiterium: ród³a pisane wspominaj¹ o istnieniu kaplicy w. Wawrzyñca ufundowa- nej przez Kie³cza scholastyka i kaplicy NMP i w. Jana ufundowanej przez Jana dziekana przed 1358 rokiem, o kaplicy fundowanej przez Fr¹c- ka z Cerekwicy przed 1363 rokiem, jako pierwsza powsta³a zapewne ka- plica arcybiskupia w tym czasie koñczono jeszcze chór katedry. Kolejne kaplice przy prostok¹tnej czêci obejcia od strony po³udniowej rzeczy- wicie dobudowano nieco póniej, choæ nie jest wykluczone, ¿e jeszcze za czasów arcybiskupa Jaros³awa, który przecie¿ rozpocz¹³ budowê korpu- su. Janusz Suchywilk tylko kontynuowa³ jego dzie³o. Jako ostatnia, przed 1388 rokiem, powsta³a kaplica arcybiskupa Bodzêty przy pierwszym przê- le obejcia od strony pó³nocnej. Z czasem ujednolicono kszta³t zewnêtrz- ny i wewnêtrzny kaplic, we wnêtrzu przydaj¹c wiêkszoci portale ze sztucznego kamienia (koniec lat 70. i lata 80. XIV w.), na zewn¹trz zno- sz¹c gotyckie szczyty i wyrównuj¹c wysokoæ kaplic, wznosz¹c ³¹cz¹cy je mur parawanowy. Te ostatnie prace mia³y miejsce zw³aszcza po wielkim po¿arze wzgórza katedralnego i katedry w 1613 roku, za pontyfikatów arcybiskupów Wawrzyñca Gembickiego (1615-1624) i Macieja £ubieñskie- go (1641-1652)32.
29 Sz. S k i b i ñ s k i, Polskie katedry gotyckie, s. 101-116. 30 Kodeks dyplomatyczny katedry krakowskiej, t. I, wyd. F. P i e k o s i ñ s k i, Kraków 1874, nr 165. 31 J. Z a c h w a t o w i c z, Architektura katedry gotyckiej, s. 50. 32 J. Z a c h w a t o w i c z, Przemiany architektoniczne w okresie od 1500 do 1760, w: Katedra gnienieñska, t. I, s. 151-157. FUNDACJE I FUNDATORZY KAPLIC W KATEDRZE GNIENIEÑSKIEJ... 107
Wokó³ chóru katedry, w³aciwie najpierw przy siedmiobocznym zam- kniêciu chóru jeszcze w latach 50. XIV wieku zaczê³y zatem powstawaæ kaplice. Siedmioboczne zamkniêcie stwarza³o miejsce dla siedmiu kaplic. Wed³ug zachowanych róde³ dwie pierwsze ufundowali dwaj pra³aci kapi- tu³y katedralnej: dziekan Jan s. Chwa³a Bia³ego z Chomi¹¿y h. Na³êcz i scholastyk Kie³cz z Tuliszkowa h. Dryja. O kaplicach czytamy w dwóch przywilejach arcybiskupa wystawionych tego samego dnia: 30 VII 135833. W pierwszym z nich, wystawionym dla Jana dziekana, arcybiskup za zgo- d¹ kapitu³y erygowa³ i uposa¿y³ nowy o³tarz w kaplicy Jana, specjalnie przez niego zbudowanej ku czci NMP i w. Jana Ewangelisty. Uposa¿enie altarii mia³y stanowiæ 4 grzywny rocznego czynszu z m³ynów arcybisku- pich w Kwieciszewie, zakupione przez Jana po 12 groszy grzywna. Doku- ment nie wspomina o wezwaniu o³tarza, byæ mo¿e by³o to¿same z wezwa- niem kaplicy, byæ mo¿e jednak by³ to drugi, nowy o³tarz fundowany w tej samej kaplicy. Jeli tak znaczy³oby to, ¿e powsta³a ona faktycznie naj- wczeniej: drugi z przywilejów arcybiskupa eryguje po prostu o³tarz ku czci wiêtych Marcina i Katarzyny w kaplicy Kie³cza, tak jakby by³ to pierwszy o³tarz postawiony w tym miejscu. O kaplicy Jana dziekana wiemy, ¿e znajdowa³a siê w chórze kocio³a: in choro ecclesie, o kaplicy Kie³cza (póniejszej kaplicy Dryjów, jeszcze póniej Ko³udzkich) wiemy z ca³¹ pewnoci¹, ¿e znajdowa³a siê na pra- wo od kaplicy umiejscowionej tu¿ za chórem na osi katedry. Obecnie ka- plica na osi katedry nosi wezwanie Niepokalanego Poczêcia NMP, niegdy Zwiastowania lub w. Anny. Znajduje siê w niej okaza³y barokowy na- grobek arcybiskupa Wawrzyñca Gembickiego herbu Na³êcz (zm. 1624), co wskazywa³oby gdyby lokowaæ tam w³anie fundacjê Jana dziekana na trwa³oæ funkcji kaplicy jako rodowego mauzoleum34. Wydaje siê jednak choæ to tylko hipoteza ¿e kaplica Jana dziekana umieszczona by³a sy- metrycznie do kaplicy Kie³cza, a zatem po lewej stronie kaplicy znajduj¹- cej siê na osi katedry. Pomiêdzy nimi, na uprzywilejowanym, centralnym miejscu, znalaz³a siê kaplica szczególnego, królewskiego fundatora. Z umiejscowieniem kaplicy Jana po lewej stronie kaplicy na osi (tj. jako trzeciej z kaplic przy siedmiobocznym zamkniêciu zamkniêciu chóru licz¹c od strony pó³nocnej) wi¹¿e siê pewna trudnoæ która jednak nie przekre- la do koñca zarysowanej wy¿ej koncepcji. Ksi¹dz Polkowski, a za nim inni badacze, przydawa³ tej kaplicy tytu³ w. Micha³a (obecnie Pana Jezusa)
33 KDW III, nr 1387, 1388. 34 J. K o r y t k o w s k i, Pra³aci i kanonicy katedry metropolitalnej gnienieñskiej od roku 1000 a¿ do dni naszych, t. I/1, Gniezno 1883 (dalej KorPra³.), s. 247; Architektura gotyc- ka w Polsce, t. 2 Katalog zabytków, s. 84. 108 MARTA CZY¯AK od o³tarza w. Micha³a35. O o³tarzu w. Micha³a nie wspominaj¹ jednak ró- d³a XIV-wieczne36. Byæ mo¿e by³ pierwszym lub kolejnym o³tarzem w ka- plicy, byæ mo¿e by³ nim w³anie o³tarz erygowany 30 VII 1358: nie znamy przecie¿ jego tytu³u; tak¿e przywilej arcybiskupa Bodzêty z 24 IV 1384 zmieniaj¹cy uposa¿enie altarii fundowanych przez Jana i Kie³cza wspomi- na jedynie o bezimiennej altarii w kaplicy NMP i w. Jana Ewangelisty37. Dziekan Jan s. Chwa³a Bia³ego z Chomi¹¿y (k. ¯nina), starszy brat Miko³aja z Wenecji zw. Krwawym Diab³em, sêdziego kaliskiego (1381- 1400), budowniczego kocio³a w Chomi¹¿y (1357), zamku (oko³o 1390) i kocio³a w Wenecji (1395), w³aciciela sporego kompleksu dóbr w pó³noc- no-wschodniej Wielkopolsce38, w wietle róde³ jawi siê interesuj¹co, choæ enigmatycznie. Dziekaniê obj¹³ przed 11 IV 1356, zrezygnowa³ z niej, z niewiadomych przyczyn, miêdzy 28 IV 1360 a 25 VIII 136139. Posiada³ ju¿ wczeniej kanoniê w³oc³awsk¹ (1346), kustodiê w³oc³awsk¹ i prowizjê na pra³aturê w kolegiacie opolskiej (1350) oraz kanoniê gnienieñsk¹ (1352), któr¹ zachowa³ po rezygnacji z dziekanii. Jako dziekan obecny by³ wraz z przedstawicielami kapitu³y przy niemal wszystkich czynnociach prawnych arcybiskupa, które zaowocowa³y wystawieniem dokumentów40. Kapitu³a zawdziêcza³a mu lokacjê pustki w Szczepankowie na prawie redzkim (odt¹d: M³ode Szczepankowo, zwane póniej Ma³ym Szczepan- kowem), co ciekawe przywilej lokacyjny Jana konsekwentnie nazywa Szczepankowo nasz¹ wsi¹, choæ na pocz¹tku wspomina o pragnieniu polepszenia stanu dóbr kapitu³y41. Byæ mo¿e nale¿y to wi¹zaæ z nie do koñca jeszcze wówczas jasnym statusem wsi kapitu³y: nie by³y one trak- towane jak wsie prestymonialne, przyznawane drog¹ opcji, lecz bardziej
35 I. P o l k o w s k i, Katedra gnienieñska, s. 56; Autor powo³ywa³ siê na rêkopis pracy J. W a l k o w s k i e g o, Wspomnienie o kociele metropolitalnym w Gnienie, o jego o³ta- rzach, kaplicach, pomnikach i osobach temi pomnikami zaszczyconych (wydanej w Gnienie w 1876 roku) por. Katedra gnienieñska, t. I, tabl. XXXVII; Architektura gotycka w Polsce, t. 2, s. 84. 36 Dopiero w ordynacji arcybiskupa W. Jastrzêbca z 14 VI 1426 wprowadzaj¹cej zmiany w organizacji s³u¿by Bo¿ej w katedrze (ustanawiaj¹cej m. in. kolegium penitencjarzy) jest mowa o altarii in capella retro chorum sanctorum Michaelis et Nicolai (KDW V, nr 442) byæ mo¿e w³anie o altarii w. Micha³a w kaplicy NMP i w. Jana. 37 KDW III, nr 1820. 38 Zob. J. P a k u l s k i, Miko³aj z Wenecji Krwawy Diabe³. Ze studiów nad genealogi¹ Na³êczów, Prace Komisji Historii BTN, t. VII, 1970, s. 53-61; t e n ¿ e, Na³êcze wielkopolscy w redniowieczu, Warszawa-Poznañ-Toruñ 1982, s. 33-34; t e n ¿ e, Miko³aj z Wenecji h. Na- ³êcz, PSB XXI, s. 146-147. 39 KDW III, nr 1339, nr 1429, 1459 (25 VIII 1361), 1460 (25 VIII 1361): Iohannes quondam decanus, 1461 (s. d. et l.): Iohannes Falonis olim decanus nunc canonicus prebendatus eius- dem Gneznensis ecclesie. 40 Bullarium Poloniae, wyd. S. K u r a , I. S u ³ k o w s k a-K u r a s i o w a, t. II, Rzym- Lublin 1985 (dalej: BP), nr 484; J. P a k u l s k i, Na³êcze wielkopolscy w redniowieczu, s. 32-33. 41 KDW III, nr 1459 (25 VIII 1361). FUNDACJE I FUNDATORZY KAPLIC W KATEDRZE GNIENIEÑSKIEJ... 109 jak dobra prywatne kanoników, u¿ytkowane do¿ywotnio. Tym samym Szczepankowem zarz¹dza³ w latach 1413-1425 dziekan kapitu³y gnie- nieñskiej Wincenty z Marcinkowa h. Na³êcz, krewny (syn brata stryjecz- nego?) Jana dziekana42. Byæ mo¿e wie stanowi³a rodzinne prestymo- nium Na³êczów, z uwagi na bliskoæ dóbr rodowych: Chomi¹¿y, Wenecji, Marcinkowa, ewentualnie by³a prestymonium przydanym uposa¿eniu dziekanii, któr¹ czêsto posiadali Na³êczowie. Koniec ¿ycia Jana obfitowa³ w dramatyczne wydarzenia: pod koniec 1377 lub na pocz¹tku 1378 roku zosta³ wyznaczony przez audytora papie- skiego sekwestratorem dóbr prepozytury gnienieñskiej w sporze Miko- ³aja Strosberga z Przec³awem h. Grzyma³a i jego protektorem Januszem Suchywilkiem. Ze wzglêdu na dolegliwoci fizyczne przekaza³ to karko- ³omne zadanie kanonikowi Jarandowi [z Be³szewa] nie unikn¹³ jednak gniewu arcybiskupa: po 3 miesi¹cach sekwestru bracia Przec³aw i Grzy- ma³a zajêli zbrojnie dobra prepozytury, pal¹c zabudowania i kradn¹c do- bytek (Miko³aj Strosberg oceni³ straty na 2 tysi¹ce florenów), za arcybi- skup odebra³ by³emu dziekanowi wie Dobrylewo (k. ¯nina), nale¿¹c¹ do mensy arcybiskupiej43. Zgodnie z zachowanymi ród³ami Jan jeszcze tyl- ko raz: 24 IV 1380 wyst¹pi³ w Gnienie w otoczeniu arcybiskupa44. Naj- prawdopodobniej jeszcze w 1378 roku obj¹³ kanoniê wroc³awsk¹45. W 1381 roku na polecenie kapitu³y wroc³awskiej mia³ uzyskaæ w Gnienie uwie- rzytelniony transumpt statutu arcybiskupa Pe³ki De hiis autem, qui pon- tifices, prelatos, aliosque canonicos, ceterosque clericos capiunt wyzna- czy³ wówczas jako swego pe³nomocnika Andrzeja z £azisk prepozyta rudzkiego, sam jednak nie stawi³ siê przed arcybiskupem. Janusz Suchy- wilk uznaj¹c probê za s³uszn¹ poleci³ wówczas wykonaæ odpis statutu z ksiêgi statutów kurii arcybiskupiej (ex libro statutorum curie nostre) i zaopatrzyæ go w pieczêæ arcybiskupi¹ i znak notariusza jako dokument wiary publicznej dokument ten zawiera jednoczenie ostatni¹ wzmian- kê o Janie s. Chwa³a Bia³ego (4 V 1381)46. Sprawa odebrania wsi zapad³a zapewne w pamiêæ wspó³rodowców i sta³a siê kilka lat póniej jedn¹
42 M. C z y ¿ a k, Kapitu³a katedralna w Gnienie w wietle metryki z lat 1408-1448, Poznañ 2003, s. 190-193, 400-401 (biogram Wincentego z Marcinkowa), por. J. P a k u l s k i, Na³êcze wielkopolscy w redniowieczu, s. 34-35, tablica II. 43 ...ipse archiepiscopus dictum dominum Iohannem Albi Phalonis, propter hoc quod ipse huiusmodi preposituram sequestraverat, quadam villa vocata Dobrilevo de factis spoliavit, zob. KDW III, nr 1757 (pismo audytora papieskiego Miko³aja z Cremony z 20 XII 1378), ca³¹ sprawê opisa³ te¿ J. Korytkowski w biogramie Miko³aja Strosberga, KorPra³. IV, s. 15-16. 44 KDW VI, nr 265. 45 J. P a k u l s k i, Na³êcze wielkopolscy w redniowieczu, s. 33. Ju¿ w 1350 roku posia- da³ prowizjê na pra³aturê opolsk¹, jednoczenie (jak wynika z tej samej supliki) na probê Karola IV Luksemburskiego otrzyma³ prowizjê na kanoniê i pra³aturê gnienieñsk¹ (BP II, nr 442). 46 KDW III, nr 1787. 110 MARTA CZY¯AK z przyczyn wojny domowej w Wielkopolsce miêdzy Grzyma³ami i Na³ê- czami oraz rodami wspieraj¹cymi tych ostatnich47. 30 VII 1358 arcybiskup erygowa³ tak¿e o³tarz w drugiej kaplicy istnie- j¹cej ju¿ wówczas przy katedrze: w kaplicy scholastyka Kie³cza. O³tarz otrzyma³ wezwanie wiêtych Marcina i Katarzyny, a tak¿e uposa¿enie w ca- ³oci stanowi¹ce dar arcybiskupa: 4 grzywny groszy praskich rocznego czynszu z m³ynów arcybiskupich w Kwieciszewie lub te¿ z samego mia- steczka48. 28 IV 1360 Jaros³aw zatwierdzi³ darowiznê Kie³cza na rzecz ka- plicy i jej rektora (rectoris ipsius capelle seu altaris): sk³ada³y siê na ni¹ 3 ³any i gospoda we wsi kapitu³y Czerlejno, wykupione przedtem przez Kie³cza od by³ych so³tysów za 30 grzywien groszy praskich. Kaplica zo- sta³a przy tym dok³adnie okrelona jako capella s. Laurencii49. Znajdo- wa³a siê ona jak czytamy w dokumentach opisuj¹cych kolejne etapy sporu o altariê w. Marcina z 1401 i 1403 roku retro chorum, ex opposito chori, a zatem za chórem katedry, jak wynika z porównania historycznych wezwañ kaplic obejcia na prawo od kaplicy znajduj¹cej siê na osi kate- dry50. Nosi³a pocz¹tkowo wezwanie w. Wawrzyñca (byæ mo¿e pod wp³y- wem arcybiskupa Jaros³awa, który ufundowa³ kaplicê w. Wawrzyñca przy katedrze krakowskiej), potem wiêtych Marcina i Katarzyny: tak w³anie zosta³a nazwana w przywileju arcybiskupa Bodzêty z 24 IV 1384 zmieniaj¹cym dotychczasowe uposa¿enie altarii i kaplicy z czterech grzy- wien czynszu z Kwieciszewa na po³owê dziesiêcin ze wsi Wapno i Sto³ê- ¿yn (obie wsie znajduj¹ siê miêdzy ¯ninem a Kcyni¹). Drug¹ po³owê mia³ otrzymaæ altarzysta o³tarza w kaplicy NMP i w. Jana51. W 1447 roku ka- plica zosta³a powtórnie uposa¿ona przez Macieja Dryjê kanonika gnie- nieñskiego i dziekana poznañskiego, st¹d te¿ zyska³a wkrótce miano ka- plicy Dryjów (ci¹g³oæ rodowej fundacji!)52, za w po³owie XVII wieku po wielkim po¿arze katedry otrzyma³a nowe barokowe wyposa¿enie z fun- dacji kanonika Szymona Ko³udzkiego h. Pomian (zm. 1656) i odt¹d nosi nazwê kaplicy Ko³udzkich53. W jej portalu: w górnej czêci gotyckiej ar- kady od strony obejcia znajduje siê herb Luksemburgów lew w koro- nie (wyobra¿ony tak¿e na dwóch zwornikach bocznych naw)54, ca³y portal
47 J. P a k u l s k i, Na³êcze wielkopolscy w redniowieczu, s. 147-148. 48 KDW III, nr 1388. 49 KDW III, nr 1429. 50 Zob. KDW VII, nr 465, 472. 51 KDW III, nr 1820. 52 KorPra³. I/2, s. 233; M. C z y ¿ a k, Kapitu³a katedralna w Gnienie, s. 356 (biogram Macieja Dryi). 53 Katalog zabytków sztuki w Polsce, t. V Województwo poznañskie, z. 3 Powiat gnie- nieñski, oprac. T. R u s z c z y ñ s k a, A. S ³ a w s k a, Kraków 1962, s. 29. 54 A. w i e c h o w s k a, Z. w i e c h o w s k i, Rzeba architektoniczna, s. 110, 113, 118. FUNDACJE I FUNDATORZY KAPLIC W KATEDRZE GNIENIEÑSKIEJ... 111 powsta³ wiêc zapewne w pierwszych latach pontyfikatu arcybiskupa Bo- dzêty (1382-1383), kiedy aktualna by³a kandydatura Zygmunta Luksem- burskiego do tronu polskiego. Kie³cz z Tuliszkowa h. Dryja fundator kaplicy zmar³ 29 XI 1377. Jesz- cze 15 XI 1377 papie¿ Grzegorz XI zarezerwowa³ do swojej dyspozycji beneficja kanonika (wieæ o jego spodziewanej mierci musia³a pewnie dotrzeæ do kurii): scholasteriê i kanoniê gnienieñsk¹, kanoniê poznañ- sk¹ i kanoniê w³oc³awsk¹55. W 1375 roku by³ jednym z kompromisariuszy elektorów biskupa poznañskiego po mierci Jana z Lutogniewa h. Doli- wa56. Scholasteria by³a najwy¿sz¹ godnoci¹ jak¹ osi¹gn¹³ w swej karie- rze kocielnej (czwarta po prepozyturze, dziekanii i archidiakonii w hie- rarchii pra³atur gnienieñskich). Obj¹³ j¹ na prze³omie 1349 i 1350 roku, wczeniej, od 1346 roku, piastowa³ kustodiê (szósta w precedencji pra³a- tur). Pierwsze beneficja obj¹³ jeszcze w koñcu lat 30. XIV wieku: kanoniê p³ock¹ (1338), prepozyturê w kolegiacie rudzkiej (1338/1339) i kanoniê gnienieñsk¹ (1339)57. Kaplicê ufundowa³ zatem po dwudziestoletnim po- bycie w kapitule i z³o¿y³y siê na ni¹ zapewne cierpliwie gromadzone do- chody beneficjów gnienieñskich. Supliki o scholasteriê i kanoniê w³o- c³awsk¹ wakuj¹ce po jego mierci wspominaj¹ tak¿e o wsiach prestymo- nialnych, jakie posiada³ w obydwu kapitu³ach58. 16 VIII 1363 arcybiskup Jaros³aw na probê Fr¹cka dziedzica z Cere- kwicy przyzna³ dziesiêcinê z Chwalibogowa, stanowi¹c¹ dotychczas upo- sa¿enie o³tarza NMP w kaplicy arcybiskupiej o³tarzowi w. Miko³aja w kaplicy wybudowanej przez Fr¹cka: in capella quam memoratus Franczko ob remedium animae sue construxit. Wie Chwalibogowo (k. Wrzeni) nale¿a³a w³anie do Fr¹cka, st¹d te¿ arcybiskup ¿yczliwie potrak- towa³ jego probê zaznaczaj¹c, ¿e czyni to ze wzglêdu na przysz³¹, spo- dziewan¹ wygodê i po¿ytek. Na potrzeby swej w³asnej altarii wyznaczy³ dziesiêcinê z Wiewiórczyna (k. ¯nina)59. Kaplica Fr¹cka z Cerekwicy obok kaplicy arcybiskupiej, do której jeszcze wrócê by³aby zatem kolej- n¹ kaplic¹ wybudowan¹ przy obejciu katedry gnienieñskiej. Powsta³a
55 Bullarium Poloniae, wyd. S. K u r a , I. S u ³ k o w s k a-K u r a s i o w a, t. III, Rzym- Lublin 1988, nr 1496. Kie³cz sprawowa³ tak¿e funkcjê subkolektora kamery papieskiej w diecezji w³oc³awskiej, BP III, nr 2441. 56 MPH II, s. 707-708. 57 A. R a d z i m i ñ s k i, Pra³aci i kanonicy kapitu³y katedralnej p³ockiej w XIV i I po³. XV w., t. II Kanonicy, Toruñ 1993, s. 85-86. 58 BP III, nr 2440 (12 II 1378), 2441 (21 II 1378). 59 KDW III, nr 1499: decima campestris de villa Falibogowo predicta, que pridem ad altare s. Marie virginis in nostra capella in ecclesia Gneznensi fundatum pertinebat, prop- ter commodum et utilitatem que speratur exinde futura, ad altare s. Nicolai in capella quam memoratus Franczko ob remedium animae sue construxit, pro sustentacione rectoris altaris eiusdem pertineat. 112 MARTA CZY¯AK najprawdopodobniej w latach 1360-1363, proba o przyznanie dziesiêciny wystosowana zosta³a zapewne po zakoñczeniu budowy. Z kolei w 1360 roku mia³o miejsce szczególne porozumienie miêdzy przysz³ym fundato- rem a arcybiskupem: 21 IX 1360 Franciszek z Cerekwicy dobrowolnie (li- bera voluntate, zelo devocionis et pure propter Deum) zwróci³ kocio³owi gnienieñskiemu wie W³ókna (k. Skoków), któr¹ niegdy arcybiskup Janis³aw zamieni³ z jego przodkiem Micha³em z Koszanowa na wie Chwalêcino i pewne dobra we wsi Olsza. Zaznaczy³ przy tym, ¿e ani on, ani jego krewni po mieczu, zw³aszcza wymieniony imiennie brat stry- jeczny Janusz z Koszanowa nie bêd¹ zg³aszali pretensji do oddanej po- siad³oci60. W zamian Jaros³aw pragn¹c odpowiedzieæ dobrem za otrzyma- ne dobro (tak w tekcie przywileju z 26 IX 1360) przyzna³ Franciszkowi do¿ywotnio wie Cotoñ (oko³o 17 km na po³udnie od Cerekwicy) wraz z dziesiêcin¹61. A potem, jakby ma³o by³o jeszcze wsi i dziesiêciny z Chwa- libogowa, do³¹czy³ do uposa¿enia altarii w. Miko³aja roczn¹ pensjê w wy- sokoci 3 grzywien z m³ynów w Kwieciszewie. Wiemy o tym z przywileju z 5 II 1373, w którym Jaros³aw na probê Wojciecha wicekustosza i alta- rzysty w. Miko³aja zamieni³ wspomnian¹ roczn¹ pensjê (która jak widaæ nie p³ynê³a regularnie) na wiêcej warte dziesiêciny ze wsi Rozstrzêbowo (k. Kcyni) i Niedwiady (na po³udnie od ¯nina)62. Mo¿na przypuszczaæ, ¿e opisana wy¿ej zamiana wsi, dokonana z ini- cjatywy Jaros³awa63, a przede wszystkim: kontakt, rozmowy z arcybisku- pem, byæ mo¿e obietnica przysz³ego uposa¿enia altarii, sk³oni³y Francisz- ka z Cerekwicy do budowy kaplicy przy katedrze. By³ on, co trzeba pod- kreliæ, jedynym wieckim wród znanych fundatorów. Jego kaplicê o nieznanym wezwaniu mo¿emy umiejscowiæ jedynie hipotetycznie albo po lewej stronie kaplicy Jana dziekana (obecnie kaplica w. Walentego, wed³ug akt wizytacji Wincentego de Seve archidiakona gnienieñskiego ju¿ w 1608 roku u¿ywana jako sk³adzik przez wikariuszy)64 albo syme- trycznie po prawej stronie kaplicy Kie³cza (obecnie w. Andrzeja).
60 KDW III, nr 1443; zob. te¿ KDW III, nr 1410, 1413 oraz S. K o z i e r o w s k i, Studya nad pierwotnym rozsiedleniem rycerstwa wielkopolskiego, t. VI Ród Szaszorów Opalów Orlów, Poznañ 1918 (odbitka z Rocznika Towarzystwa Przyjació³ Nauk Poznañskiego, t. 45), s. 6. 61 KDW VI, nr 190. 62 KDW III, nr 1682. Wród wiadków zamiany obecny by³ m. in. Franczco pincerna Calisiensis heres de Czerekwicza. 63 Przywilejem z 19 XI 1359 Jaros³aw zwróci³ opatowi z Mogilna czêæ posiad³oci, które klasztor sprzeda³ niegdy Micha³owi z Koszanowa, a Micha³ zamieni³ je z arcybiskupem Ja- nis³awem w³anie za wie W³ókna (KDW III, nr 1410, 1413). Arcybiskupstwo traci³o tym sa- mym dobra otrzymane niegdy w zamian za W³óknê, st¹d te¿ starania o jej restytucjê 21 IX 1360 uwieñczone powodzeniem. 64 I. P o l k o w s k i, Katedra gnienieñska, s. 54-55. FUNDACJE I FUNDATORZY KAPLIC W KATEDRZE GNIENIEÑSKIEJ... 113
Karierê fundatora mo¿emy ledziæ od 1352 roku: 2 IX 1352 jako Fr¹- cek z Koszanowa podpisa³ akt konfederacji poznañskiej Maæka Borkowi- ca65. W 1370 roku otrzyma³ godnoæ czenika kaliskiego, jako czenik to- warzyszy³ czynnociom prawnym arcybiskupa (¯nin, 1372), sêdziów kali- skich Tomis³awa z Donaborza i Miko³aja z Wenecji (Gniezno, 1377; Po- znañ, 1384) i starostów generalnych Wielkopolski Domarata z Pierzchna i Pielgrzyma z Wêgleszyna (Poznañ, 1378; Gniezno, 1387), po raz ostatni wspomniany zosta³ w ród³ach 1 II 139766. W 1381 roku arcybiskup Janusz Suchywilk odebra³ przyznan¹ mu uprzednio przez Jaros³awa w do¿ywo- cie wie Cotoñ i nada³ j¹ kanonikowi Jarandowi z Be³szewa, twierdz¹c w uzasadnieniu, ¿e po mierci Fr¹cka mog³aby zostaæ przejêta przez jego spadkobierców67. Altariê w. Miko³aja do pocz¹tków 1402 roku posiada³ jego syn Piotr (nazwany w dokumencie papieskim Petrus suppincerna), kiedy to zrezy- gnowa³. O³tarz zosta³ wówczas nadany wikariuszowi, póniej kanonikowi, Miko³ajowi [S³upkowi] s. Bronisza68. Zgodnie z zachowanymi ród³ami pierwsz¹ altariê w jeszcze nie ukoñ- czonym chórze katedry ufundowa³ arcybiskup Jaros³aw Bogoria: 26 III 1350 erygowa³ i uposa¿y³ o³tarz ku czci NMP i w. Stanis³awa i nada³ go Wojciechowi i Miko³ajowi, wikariuszom katedry gnienieñskiej. Zazna- czy³ przy tym, ¿e tak wspomniany o³tarz jak i wszystkie inne, wybudowa- ne przez niego i jego nastêpców, wczeniej i w przysz³oci, mog¹ byæ nadawane tylko wikariuszom katedry69. Nie wiemy, gdzie stanê³a altaria70. Kaplica arcybiskupa: nostra capella z altari¹ NMP wspominana w przy- wileju dla Fr¹cka z Cerekwicy istnia³a ju¿ na pewno przed 16 VIII 1363, kiedy arcybiskup zamieni³ nale¿¹c¹ do niej dziesiêcinê z Chwalibogowa na dziesiêcinê z Wiewiórczyna71. Wydaje siê, ¿e nic nie stoi na przeszko-
65 KDW III, nr 1313: Franczko cum Ubyslao de Cosszonovo, zob. te¿ S. K o z i e r o w s k i, Ród Szaszorów, s. 7-9. 66 Urzêdnicy wielkopolscy XII-XV w. Spisy, oprac. M. B i e l i ñ s k a, A. G ¹ s i o r o w- s k i, J. £ o j k o, Wroc³aw 1985, cz. 2, s. 181, nr 77. 67 KDW VI, nr 274: forsan post decessum suum [Franciszka] per suos successores absque questione et impedimento libere ad ecclesiam non possit redire... . Arcybiskup twierdzi³ tak- ¿e, ¿e Franciszek otrzyma³ Cotoñ pretextu restitucionis alterius ville dicte Wlokna, która by³a diu ab ipsa ecclesia Gneznensi per modum occupacionis alienata. 68 BP III, nr 816; M. C z y ¿ a k, Kapitu³a katedralna w Gnienie, s. 360-361 (biogram Miko³aja s. Bronisza). 69 KDW III, nr 1293. 70 Por. Sz. S k i b i ñ s k i, Niektóre aspekty gotyckiej przebudowy katedry, s. 13: Wiado- moæ o ufundowaniu przez arcybiskupa Skotnickiego o³tarza pod wezwaniem NMP i w. Stanis³awa podana w roku 1350 (...), jeli odnosi siê do nowo wznoszonej czêci a to nie jest wcale pewne pozwala o³tarz ten lokalizowaæ jedynie w najwczeniej wznoszonym obej- ciu. 71 KDW III, nr 1499. 114 MARTA CZY¯AK dzie, by po³¹czyæ obie fundacje: altarii i kaplicy, i uznaæ altariê z 1350 roku za o³tarz NMP stoj¹cy w kaplicy arcybiskupiej w 1363 roku, a pocz¹tkowo rzeczywicie umieszczony w ambicie72. Na prawym kapitelu portalu ka- plicy NMP (obecnie Matki Boskiej Czêstochowskiej zwana Bogoria) umieszczono pod koniec XIV wieku rzebiarsk¹ scenê rajsk¹: Adama i Ewê po obu stronach jab³oni Ewê jako prefiguracjê Nowej Ewy, Maryi, wspó³odkupicielki73. Kaplica arcybiskupa stanê³a przy po³udniowej czêci obejcia, po le- wej stronie istniej¹cego ju¿ wówczas chyba skarbca katedralnego (obec- nie kaplica w. Stanis³awa). Wydaje siê, ¿e powsta³a jako pierwsza z ka- plic zamkniêcia obejcia, przed 1358 rokiem, kiedy nie istnia³y jeszcze lub te¿ dopiero by³y budowane kaplice Jana i Kie³cza oraz rozdzielaj¹ca je ka- plica na osi. Jeli tak to jej usytuowanie: z boku, w miejscu ma³o efek- townym (siódma z kaplic przy siedmiobocznym zamkniêciu chóru), by³o- by wiadomym wyborem inicjatora budowy katedry gnienieñskiej. Istniej¹ przes³anki by s¹dziæ, ¿e przy katedrze powsta³a tak¿e kaplica ufundowana przez Kazimierza Wielkiego. 11 VI 1359 król kwituj¹c od Jaros³awa odbiór 100 grzywien dziesiêciny czteroletniej na³o¿onej na ar- cybiskupa i duchowieñstwo diecezji przeznaczy³ 50 z nich na budowê kró- lewskiej kaplicy w katedrze74. Chcia³abym j¹ widzieæ w centralnym miej- scu wi¹tyni, tj. tu¿ za zamkniêciem chóru, na osi katedry, w miejscu, gdzie obecnie znajduje siê kaplica Niepokalanego Poczêcia NMP (niegdy Zwiastowania). W pónej, XVII-wiecznej tradycji kocio³a katedralnego, któr¹ przywo³uje ksi¹dz Polkowski, za królewsk¹ uznawano kaplicê znaj- duj¹c¹ siê po lewej stronie kaplicy na osi (w. Micha³a, obecnie kaplica Pana Jezusa), jednak ta pochodzi³a raczej z fundacji Jana, jak o tym wiadcz¹ wymieniane przez Polkowskiego nale¿¹ce do niej dziesiêciny (Kwieciszewo, Wapno, Sto³ê¿yn)75. Wydaje siê, ¿e ofiarowana przez króla kwota stanowi³a dopiero pocz¹- tek fundacji. Nie wiemy kiedy kaplica zosta³a ukoñczona, nie znamy daty erekcji jej o³tarza. Mo¿emy jedynie przypuszczaæ, ¿e wraz ze mierci¹
72 Wed³ug Sz. Skibiñskiego uto¿samienie obydwu altarii jest b³êdne: zapiski o dwóch odrêbnych fundacjach ujêto razem w aktach konsystorskich z 1540 roku, co niew³aciwie zinterpretowa³ I. Polkowski w swej pracy o katedrze gnienieñskiej (s. 66), zob. Sz. S k i b i ñ- s k i, Niektóre aspekty gotyckiej przebudowy katedry, s. 12-13. Wydaje siê jednak, ¿e uto¿sa- mienie obydwu altarii jest mo¿liwe, por. B. N o w i c k a, Dzia³alnoæ kulturalna kocio³a gnienieñskiego, s. 51. 73 A. w i e c h o w s k a, Z. w i e c h o w s k i, Rzeba architektoniczna, s. 118-119. 74 KDW III, nr 1405: Preterea, de gracia nostra speciali de predictis centum marcis gros- sorum, quinquaginta marcas grossorum Rutheno war nomine dedimus, et residuas quinqu- aginta marcas grossorum pro capella nostra regia in ecclesia Gnesdnensi dedimus et asigna- re non obmisimus. 75 I. P o l k o w s k i, Katedra gnienieñska, s. 56. FUNDACJE I FUNDATORZY KAPLIC W KATEDRZE GNIENIEÑSKIEJ... 115 króla i zmian¹ dynastii rozpocz¹³ siê jej powolny upadek. Jeli uznaæ j¹ za kaplicê Niepokalanego Poczêcia NMP to w koñcu XV wieku wyma- ga³a ju¿ wraz z dwiema s¹siednimi kaplicami gruntownego remontu, któ- ry te¿ zosta³ przeprowadzony76. W 1540 roku zosta³ w niej pochowany ar- cybiskup Jan Latalski zyska³a wówczas renesansowy nagrobek z pia- skowca. W latach 1624-1648 zosta³a gruntownie przebudowana jako kapli- ca grobowa arcybiskupa Wawrzyñca Gembickiego77. Przedstawmy jeszcze dwie ostatnie kaplice z siedmiu wybudowanych przy poligonalnej czêci obejcia. Pierwsza licz¹c od pó³nocy to obecnie zakrystia pra³acka (brak róde³ co do jej przesz³oci), szósta, miêdzy ka- plicami Ko³udzkich i Bogoria to kaplica w. Andrzeja, zwana te¿ wcze- niej kaplic¹ Strzeszkona, Siemianowsk¹, Sulima78. Najwczeniejsze ró- d³a odnosz¹ce siê do niej pochodz¹ z I æw. XV wieku. 1 VII 1418 kustosz Miko³aj Strzeszkowic z £agiewnik h. Sulima, kustosz kapitu³y i wikariusz generalny arcybiskupa Miko³aja Tr¹by, wobec oficja³a gnienieñskiego, notariusza i wiadków legowa³ testamentarnie na rzecz o³tarza w kaplicy Bo¿ego Cia³a wie Siemianowo (parafia Dziekanowice na zachód od Gnie- zna) kupion¹ za 230 grzywien groszy praskich, zastrzegaj¹c dla siebie, a potem dla swych krewnych, najpierw duchownych potem wieckich, prawo prezenty79. O³tarz Bo¿ego Cia³a (wezwanie altarii i kaplicy s¹ tutaj to¿same), jak wynika z kolejnych pism arcybiskupa i oficja³a odnosz¹cych siê do legatu80, zosta³ erygowany przez poprzedników Miko³aja Tr¹by i uposa¿ony przez kustosza Miko³aja, jego brata [Wawrzyñca z U³anowa kasztelana ostrowskiego] i bratanków81, powsta³ zatem na pewno przed 7 IX 1411 (data mierci arcybiskupa Miko³aja Kurowskiego), mo¿e jesz- cze pod koniec XIV wieku: Miko³aj Strzeszkowic wszed³ do kapitu³y gnienieñskiej przed 30 VI 1383, w latach 1389-1413 by³ skarbnikiem dwo- ru arcybiskupiego, w latach 1393-1394 sprawowa³ po raz pierwszy urz¹d administratora sede vacante po mierci arcybiskupa Bodzêty, w latach 1402-1411 po raz pierwszy urz¹d oficja³a82. Wie Siemianowo mia³a stano-
76 I. P o l k o w s k i, Katedra gnienieñska, s. 59; KorPra³. I/1, s. 247. 77 Katalog zabytków sztuki w Polsce, t. V Województwo poznañskie, z. 3 Powiat gnie- nieñski, s. 28. 78 Tam¿e, s. 29-30. 79 KDW XI, nr 1904; por. BP IV, nr 469. 80 KDW XI, nr 1907 (£êczyca, 27 I 1419), 1908 (Gniezno, 25 II 1419). 81 KDW XI, nr 1907: ...quomodo cultum divinum altaris Corporis Christi in capella pre- dicte nostre ecclesie Gneznensis per predecessores nostros fundati et per ipsum dominum Nicolaum custodem fratremque et nepotes ipsius inantea dotati.... 82 F. S i k o r a, Miko³aj Strzeszkowic h. Sulima, PSB XXI, s. 95-96; A. G ¹ s i o r o w s k i, I. S k i e r s k a, redniowieczni oficja³owie gnienieñscy, Roczniki Historyczne, t. 61 (1995), s. 59-60, 74-76, 85; M. C z y ¿ a k, Kapitu³a katedralna w Gnienie, s. 371-372 (bio- gram Miko³aja Strzeszkowica), s. 396-397 (biogram Strzeszka z U³anowa i £agiewnik, s. Waw- rzyñca kasztelana ostrowskiego). 116 MARTA CZY¯AK wiæ uposa¿enie w³anie powo³ywanego drugiego altarzysty, którego Miko- ³aj Strzeszkowic prezentowa³ arcybiskupowi osobnym pismem83. Z przytoczonych dokumentów wynika, ¿e Sulimowie ufundowali jedy- nie altariê w kaplicy, a potem stworzyli podstawy finansowe dla funkcjo- nowania drugiego altarzysty. Wspominaj¹ one tak¿e, ¿e altaria znajdowa³a siê w kaplicy Bo¿ego Cia³a przy³¹czonej (annexa) do kocio³a katedralne- go, co mog³oby wskazywaæ na jej póniejsz¹ dobudowê do ju¿ ukoñczone- go obejcia84. W datowaniu kaplicy pomaga jej architektura: portal ze sztucznego kamienia, który podobnie jak inne elementy rzebiarskiego wystroju wnêtrza powsta³ zapewne w latach 80. XIV wieku. Na kapitelach portalu od strony kaplicy umieszczono szczególne przedstawienia: macio- rê karmi¹c¹ prosiêta, dwie igraj¹ce z ni¹ postaci w spiczastych kapeluszach i diab³a (kapitel po prawej stronie) oraz postaci w spiczastych kapeluszach, trzymaj¹ce siê za rêce i tañcz¹ce wokó³ cielca (kapitel po lewej stronie). Pierwsze przedstawienie to tzw. Judensau, znany z dekoracji rzebiarskiej katedr niemieckich, maj¹cy wyobra¿aæ nieczystoæ i brzydotê judaizmu, drugie to kult z³otego cielca znany z biblijnej Ksiêgi Wyjcia, satyra go- dz¹ca w przypisywany ¯ydom kult pieni¹dza i lichwê85. Czy mo¿na je ³¹- czyæ z osob¹ Miko³aja Strzeszkowica, skarbnika arcybiskupa, fundatora o³tarza? Odpowied mo¿e pozostawaæ jedynie w sferze przypuszczeñ. Za ¿ycia arcybiskupa Jaros³awa powsta³y najprawdopodobniej wszyst- kie lub prawie wszystkie kaplice przy wielobocznej czêci obejcia86. Do 1388 roku, tj. do mierci arcybiskupa Bodzêty, ale mo¿e i wczeniej, po- wsta³y natomiast trzy kaplice przy prostok¹tnej czêci obejcia: dwie od strony po³udniowej i jedna (w³anie arcybiskupa Bodzêty) od strony pó³- nocnej, przy pierwszym przêle obejcia. Wobec braku róde³ pisanych terminus ante quem dla tych pierwszych wyznaczaj¹ lata budowy kaplicy arcybiskupa (1382-1388): by³y ju¿ zapewne wówczas ukoñczone, w prze- ciwnym wypadku kaplica arcybiskupa znalaz³aby siê po stronie po³udnio- wej, uznawanej za lepsz¹ od ciemnej i wilgotnej (a co za tym idzie nara- ¿onej, jak wierzono, na wp³ywy demonów) strony pó³nocnej87. Po stronie po³udniowej, obok skarbca katedralnego (tak do 1591 roku, potem kaplica sufragañska), powsta³y zatem dwie kaplice: pierwsza o nie znanym wezwaniu (byæ mo¿e stanowi³a ca³oæ ³¹cznie ze skarbcem jak analogicznie dwuprzês³owa zakrystia po stronie pó³nocnej, przebudowana
83 KDW XI, nr 1905. 84 KDW XI, nr 1904: ...legavit... pro altari in capella Corporis Cristi dicte eclesie Gne- znensi annexa... . 85 A. w i e c h o w s k a, Z. w i e c h o w s k i, Rzeba architektoniczna, s. 119-120. 86 Tam¿e, s. 118. 87 Tam¿e, s. 114. FUNDACJE I FUNDATORZY KAPLIC W KATEDRZE GNIENIEÑSKIEJ... 117 w I æw. XVII w. z inicjatywy arcybiskupa Wojciecha Barañskiego, zm. 1615), druga pod wezwaniem wiêtych Doroty i Katarzyny (odnowiona przez arcy- biskupa Miko³aja Dzierzgowskiego, zm. 1559)88. Ta ostatnia posiada portal ze sztucznego kamienia datowany na lata 1374-138289. Po stronie pó³nocnej, przy pierwszym przêle obejcia, obok dwuprzês³owej zakrystii, powsta³a kaplica arcybiskupa Bodzêty h. Szeliga (pierwotnie w. Marcina, potem w. £azarza i Marty, obecnie w. Jana Nepomucena)90. W gotyckiej arkadzie jej portalu umieszczone zosta³y dwie tarcze z herbem arcybiskupa (ksiê¿yc bar- kiem ku podstawie z krzy¿em ³aciñskim zaæwieczonym porodku)91. Do koñca XIV w. powsta³a najprawdopodobniej tak¿e pierwsza kapli- ca przy nawie po³udniowej, poprzedniczka kaplicy mansjonarskiej. W jej datowaniu znowu pomaga architektura: portal ze sztucznego kamienia analogiczny do portalu w kaplicy Bodzêty czy Siemianowskiej, z unikal- nym przedstawieniem Chrystusa w Studni i Wieczerzy w Emaus92. 29 IV 1422 arcybiskup Miko³aj Tr¹ba przy tej w³anie kaplicy pod wezwaniem NMP osadzi³ kolegium mansjonarzy i uposa¿y³ ich dziesiêcinami men- sy arcybiskupiej93. W poszukiwaniu jej fundatora musimy odwo³aæ siê do fragmentarycznie zachowanych, niejednoznacznych w swej wymowie ró- de³: 5 V 1386 arcybiskup Bodzêta w podziêkowaniu za wielkie przys³ugi, jakie odda³a kocio³owi katedralnemu wiêtos³awa, matka Jana z Bierz- glina kasztelana kaliskiego, erygowa³ i uposa¿y³ dziesiêcin¹ mensy o³tarz NMP w katedrze zobowi¹zuj¹c altarzystê do odprawiania jednej mszy w. w tygodniu w intencji wiêtos³awy, przekaza³ jej tak¿e na 20 lat prawo patronatu94. Do po³owy 1411 roku altarzyst¹ o³tarza NMP w katedrze (tego o³tarza, a mo¿e o³tarza w kaplicy Bogoria?) by³ Borek s. S³awbora, kano- nik gnienieñski od 1386 roku, oficja³ gnienieñski w 1388 roku, w latach 1390-1391 administrator sede vacante diecezji, zmar³y na pocz¹tku 1417 roku95. Wspomina go jeszcze zapiska z akt konsystorskich z 4 VIII 1417: mistrz Jan murarz z Wroc³awia mia³ wed³ug zawartej w³anie umowy
88 J. Z a c h w a t o w i c z, Architektura katedry gotyckiej, s. 50, p. 22; Katalog zabytków sztuki w Polsce, t. V Województwo poznañskie, z. 3 Powiat gnienieñski, s. 31-32. 89 A. w i e c h o w s k a, Z. w i e c h o w s k i, Rzeba architektoniczna, s. 117-118. 90 Katalog zabytków sztuki w Polsce, t. V Województwo poznañskie, z. 3 Powiat gnie- nieñski, s. 150-151. 91 A. w i e c h o w s k a, Z. w i e c h o w s k i, Rzeba architektoniczna, s. 113-114. 92 Tam¿e, s. 114-117. 93 KDW VIII, nr 940: ...mansionarios constituimus, facimus, ordinamus et creamus, qui ad laudem et honorem omnipotentis Dei et eius genitricis gloriosae ibidem in ecclesia nostra in capella ipsius Beatae Mariae Virginis, genitricis Dei, horas nocturnas, pariter et diurnas necnon missam de Beata Virgine singulis diebus temporibus perpetuis concentu altarum vocum... debebunt devote et solemniter decantare. 94 KDW III, nr 1848. 95 BP III, nr 1306, 1320; M. C z y ¿ a k, Kapitu³a katedralna w Gnienie, s. 320321 (bio- gram Borka). 118 MARTA CZY¯AK z kustoszem Miko³ajem Strzeszkowicem i Marcinem wicekantorem, pre- fektem budowy katedry, pokryæ dachem dwie kaplice: Borka i prepozyta [³êczyckiego] Pieskowskiego96. Borek i Piotr Pieskowski byli raczej alta- rzystami remontowanych kaplic ni¿ ich fundatorami... . Byæ mo¿e zagad- kê fundacji tej kaplicy, a tak¿e innych wspominanych wy¿ej, o niewyja- nionym rodowodzie: przy pó³nocnej czêci obejcia (obecnie zakrystia pra³acka), przy prostok¹tnej czêci chóru od strony po³udniowej (kaplice Baranowskiego i Dzierzgowskiego), ods³oni¹ jeszcze skrzêtnie zbierane i analizowane ród³a, przede wszystkim akta konsystorskie i kapitulne oraz XVII-wieczne protoko³y wizytacyjne archidiakonatu gnienieñskiego. W efekcie przedstawionych wy¿ej badañ (uzupe³niaj¹cych wczeniej- sze ustalenia historyków i historyków sztuki) rozmieszczenie najstar- szych, XIV-wiecznych kaplic w katedrze gnienieñskiej przedstawia siê nastêpuj¹co: I. Kaplice przy wielobocznej czêci obejcia, zaczynaj¹c od strony pó³nocnej: 1. Fundator nieznany, kaplica o nieznanym wezwaniu, obecnie za- krystia pra³acka; 2. Fundator: Franciszek z Cerekwicy (?), kaplica o nie- znanym wezwaniu, obecnie w. Walentego; 3. Fundator: Jan s. Chwa³a Bia³ego z Chomi¹¿y, kaplica NMP i w. Jana, obecnie Pana Jezusa; 4. Fundator: Kazimierz Wielki (?), kaplica Zwiastowania NMP lub w. Anny, obecnie Niepokalanego Poczêcia NMP; 5. Fundator: Kie³cz z Tu- liszkowa, kaplica w. Wawrzyñca (wiêtych Marcina i Katarzyny), obecnie Ko³udzkich; 6. Fundator nieznany, kaplica Bo¿ego Cia³a, obecnie w. Andrzeja; 7. Fundator: Jaros³aw ze Skotnik Bogoria, kaplica NMP (i w. Stanis³awa), obecnie Matki Boskiej Czêstochowskiej. II. Kaplice przy prostok¹tnej czêci obejcia Po stronie pó³nocnej: 1. Fundator: arcybiskup Bodzêta, kaplica w. Marcina, obecnie w. Jana Nepomucena; 2. Zakrystia wikariacka (dwuprzês³owa). Po stronie po³udniowej: 1. Fundator nieznany, kaplica wiêtych Doroty i Katarzyny, obecnie Dzierzgowskiego; 2. Fundator nieznany, wezwanie nieznane, obecnie Baranowskiego; 3. Skarbiec obecnie kaplica w. Stanis³awa. III. Kaplice przy nawie po³udniowej 1. Fundator nieznany, kaplica NMP, obecnie czêæ kaplicy £ubieñ- skich.
96 Acta capitulorum nec non iudiciorum ecclesiasticorum selecta, ed. B. U l a n o w s k i, t. II Acta iudiciorum ecclesiasticorum dioecesum Gneznensis et Poznaniensis (1403-1530), nr 96: ...item teget duas capellas Barthkonis et aliam domini prepositi Pyescowsky, uti alie ca- pelle sunt reformate...por. J. Z a c h w a t o w i c z, Historia budowy katedry gotyckiej, s. 42. SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 119
ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006
KRZYSZTOF R. PROKOP Kraków
Sakry ordynariuszy i sufraganów poznañskich w XVIII stuleciu
Episcopal Consecrations of Poznañ Ordinaries and Suffragans in the 18th Century
Tematyka wiêceñ biskupich pasterzy Kocio³a poznañskiego, wszak- ¿e w odniesieniu do wieków XIX i XX, stanowi³a ju¿ niegdy przedmiot jednej z publikacji pisz¹cego te s³owa1. Obecnie zamierzamy cofn¹æ siê w naszej analizie jeszcze o stulecie i omówiæ problematykê wiêceñ bisku- pich ordynariuszy i sufraganów poznañskich w XVIII wieku. Pomiêdzy rokiem 1701 a 1800 na stolicy biskupiej w Poznaniu zasia- da³o w sumie dziesiêciu hierarchów, których w pos³udze pasterskiej wspo- maga³o w tym okresie ³¹cznie trzynastu biskupów pomocniczych. Dla obu tych grup jedna postaæ jest wszak¿e wspólna, jako ¿e Piotr Tar³o by³ wpierw w latach 1713-1720 sufraganem, a nastêpnie w latach 1720- 1722 ordynariuszem poznañskim. Chodzi zatem o grono 22 hierarchów, sporód których Miko³aj Stanis³aw wiêcicki i Hieronim Wierzbowski znaleli siê w gronie episkopatu jeszcze pod koniec XVII stulecia, gdy z kolei Ludwikowi Józefowi Mathy, Franciszkowi Ksaweremu Rydzyñ- skiemu, Ignacemu Raczyñskiemu i Janowi Chrzcicielowi Albertrandiemu przysz³o dzia³aæ równie¿ w pocz¹tkach XIX wieku. O nik³ym jak dot¹d zainteresowaniu problematyk¹ sakr biskupich na gruncie polskim autor obecnego opracowania wspomina³ ju¿ niejedno- krotnie, przy okazji innych publikacji z tego zakresu2. Jedn¹ z konse-
1 K.R. Pr o k o p, Sakry biskupów Kocio³a poznañskiego w XIX i XX stuleciu, Forum Naukowe. Prace Historyczno-Politologiczne, R. VII z. 2(15)/2002, s. 241-254. 2 Zob.: K.R. Pro ko p, Konsekracja biskupa Macieja Mariana Kurskiego. Przyczynek do biografii poznañskiego sufragana, Kronika Miasta Poznania 64 (1996) z. 3, s. 236-242; ten¿e, Konsekracje biskupie w katedrze na Wawelu w okresie niewoli narodowej (1795- 1918), Studia Waweliana 6-7 (1997-1998), s. 191-197; t e n ¿ e, Linia sukcesji apostolskiej bi- 120 KRZYSZTOF R. PROKOP kwencji takiego stanu rzeczy jest brak mo¿liwoci odniesienia siê w wiêk- szoci przypadków do tzw. literatury przedmiotu, w zwi¹zku z czym nie- mal ka¿dorazowo zachodzi koniecznoæ siêgania bezporednio do róde³, które wpierw jednak trzeba wytropiæ w ramach kwerend archiwalnych, jako ¿e dotycz¹ce sakr biskupich wiadectwa ród³owe s¹ bardzo rozpro- szone. W tej sytuacji kolejne artyku³y z owej problematyki, og³aszane dru- kiem przez pisz¹cego te s³owa, stanowi¹ odzwierciedlenie aktualnego eta- pu rozpoznania zagadnienia, nie za wynik zakoñczonej kwerendy, bêd¹- cy jak¹ form¹ ostatecznego podsumowania danego obszaru badañ. Prze- ciwnie, w niektórych przypadkach autor ma wrêcz przewiadczenie, ¿e istnieje du¿e prawdopodobieñstwo natrafienia na brakuj¹ce informacje w trakcie dalszych poszukiwañ w archiwaliach, mimo to jednak nie wstrzymuje siê z opublikowaniem poczynionych dotychczas ustaleñ, a to w przekonaniu, ¿e gdy inni historycy Kocio³a zdecyduj¹ siê jednak pod- j¹æ badania w tym zakresie, bêd¹ ju¿ dziêki temu dysponowaæ jakim punktem odniesienia, którego jak dot¹d w zasadzie brak.
* * * Monografista dziejów diecezji poznañskiej, ks. Józef Nowacki, w dru- gim tomie swego kompendium jej historii pomieci³ m.in. zwiêz³e ¿ycio- rysy wszystkich miejscowych ordynariuszy i biskupów pomocniczych (od redniowiecza, a¿ po czasy sobie wspó³czesne)3. Sporód owych 22 hierar- chów z XVIII stulecia, jedynie w przypadku siedmiu wspomina on o ich sakrach biskupich. Mianowicie, gdy chodzi o ordynariuszy, przy Krzysz- tofie Antonim Szembeku i Teodorze Czartoryskim podaje datê tego fak- tu, natomiast w przypadku Ignacego Raczyñskiego, obok daty, wzmian- kuje jeszcze o miejscu, gdzie konsekracja siê odby³a4. W odniesieniu do sufraganów rzecz przedstawia siê nieco korzystniej, jako ¿e w notach bio- graficznych Adama Stanis³awa Grabowskiego, Józefa Paw³owskiego, Lu- skupa kamienieckiego Jana Olszañskiego, [w:] Pasterz i twierdza. Ksiêga jubileuszowa de- dykowana Ksiêdzu Biskupowi Janowi Olszañskiemu, ordynariuszowi diecezji w Kamieñcu Podolskim, pod red. J. Wo³czañskiego, Kraków-Kamieniec Podolski 2001, s. 189-197; t e n ¿ e, Linie sukcesji apostolskiej biskupów Pomorza Zachodniego w okresie po drugiej wojnie wia- towej (1945-2000), Przegl¹d Zachodniopomorski 16/45/ (2001) z. 3, s. 139-148; t e n ¿ e, Dwu- dziestowieczne konsekracje biskupie w katedrze wawelskiej, Studia Waweliana 9-10 (2000- 2001) [druk: 2002], s. 229-235; t e n ¿ e, Dziewiêædziesiêciolecie konsekracji biskupiej kardy- na³a Adama Stefana Sapiehy, Alma Mater R. 2002 nr 37, s. 31-32; t e n ¿ e, Sukcesja apo- stolska pasterzy Kocio³a katolickiego na Pomorzu Zachodnim w latach 1821(1811)-1945, Przegl¹d Zachodniopomorski 19/48/ (2004) z. 4 (w druku). Tak¿e artyku³ wskazany w po- przednim przypisie. 3 J. Nowacki, Dzieje archidiecezji poznañskiej, t. 2 Archidiecezja poznañska w gra- nicach historycznych i jej ustrój, Poznañ 1964, s. 40-128, 175-194. 4 Jw., t. 2, s. 110, 112, 114. SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 121 dwika Józefa Mathy i Franciszka Ksawerego Rydzyñskiego znajdziemy informacjê nie tylko na temat daty i miejsca przyjêcia przez nich wiêceñ biskupich, ale równie¿ i o osobie g³ównego konsekratora5. W wiêkszoci s¹ to dane zaczerpniête wprost ze róde³, jakkolwiek nie zawsze (tak w przypadku K.A. Szembeka). W biogramach pozosta³ych piêtnastu XVIII-wiecznych poznañskich biskupów, tak ordynariuszy (M.S. wiêcic- ki, M.B. Tar³o, P. Tar³o, J.J. Tar³o, S.J. Hozjusz, A.S. M³odziejowski, A.O. Okêcki), jak i sufraganów (H. Wierzbowski, wspomniany P. Tar³o, B. Gozdzki, K. Poniñski, B. Wilksycki, F. Kaznowski, J.T. Kierski, W. Walknowski, podczas gdy J.Ch. Albertrandi biogramu w rzeczonym opracowaniu w ogóle nie posiada), na jakiekolwiek wzmianki odnonie do ich sakr nie natrafiamy6. Wydaje siê wszak¿e, ¿e J. Nowacki nie przyk³a- da³ wiêkszej wagi do zagadnienia konsekracji biskupich, jako ¿e do nie- jednej sporód wymienionych wy¿ej postaci móg³ znaleæ szczegó³owsze informacje na ów temat w ród³ach, które wykorzysta³ przy pisaniu swej monografii. Trudno jednak mieæ do niego o to pretensjê, tworz¹c bowiem tak pokane rozmiarami dzie³o, którego ramy zarówno chronologiczne, jak i tematyczne, mog¹ wzbudzaæ respekt, musia³ kierowaæ siê jakim kryterium selekcji dostêpnego materia³u faktograficznego, st¹d owe po- jedyncze wzmianki o sakrach maj¹ charakter incydentalny, wykraczaj¹c poza przyjêty kwestionariusz badawczy7. Nie inaczej zreszt¹ post¹pi³ ks. Boles³aw Kumor w póniejszej o kilka dziesiêcioleci monografii historycz- nej diecezji krakowskiej w dobie przedrozbiorowej, gdzie w analogicznym katalogu miejscowych ordynariuszy i sufraganów o ich sakrach wzmian- kowa³ równie¿ tylko od przypadku do przypadku (i to jedynie wówczas, jeli na tego rodzaju informacje natrafi³ w literaturze przedmiotu)8. Tak siê z³o¿y³o, ¿e w XVIII stuleciu ¿aden z pasterzy Kocio³a krakowskiego nie by³ uprzednio biskupem Poznania (ani te¿ na odwrót) 9, dane widnie- j¹ce w dziele B. Kumora nie s¹ nam zatem pomocne do przedstawienia tytu³owej problematyki. Co nieco wnosz¹ natomiast XIX-wieczne wydaw- nictwa ks. Jana Korytkowskiego, który zaprezentowa³ ¿yciorysy zarówno
5 Jw., t. 2, s. 189 (nr 31), 190 (nr 33 i 35), 191 (nr 36). 6 Jw., t. 2, s. 109-114, 188-190 (nr 25-30, 32, 34). 7 Por.: Hierarchia Catholica medii et recentioris aevi [dalej cyt.: HC], t. 5 (1667-1730), cur. R. R i t z l e r & P. S e f r i n, P atavii 1952; t. 6 (1730-1799), cur. R. Ritzler & P. Sefrin, P a- tavii 1958, gdzie w odniesieniu do owych 22 hierarchów poznañskich z XVIII stulecia o sa- krach mowa jest tylko w przypadku piêciu (J.T. Kierski, W. Walknowski, A.S. M³odziejowski, L.J. Mathy i F.K. Rydzyñski ka¿dorazowo wskazano datê, miejscowoæ i g³ównego konse- kratora). 8 B.S. K u m o r, Dzieje diecezji krakowskiej do roku 1795, t. 1, Kraków 1998, s. 495-534; t. 2, Kraków 1999, s. 90-113. 9 W poprzednich stuleciach tego rodzaju translacje siê zdarza³y: Piotr Wysz, Wojciech Jastrzêbiec, Piotr Tomicki, Jan Latalski. 122 KRZYSZTOF R. PROKOP arcybiskupów, jak i pra³atów oraz kanoników gnienieñskich10. Przede wszystkim jednak o czym by³a ju¿ wczeniej mowa zamierzamy oprzeæ siê na ród³ach archiwalnych, obok których nale¿a³o te¿ spo¿ytko- waæ XVIII-wieczn¹ prasê polsk¹ (pocz¹wszy od lat 30-tych tego¿ stulecia), pod tym k¹tem ma³o jak dot¹d wyzyskan¹, której relacje i doniesienia postrzegaæ nale¿y równie¿ w kategorii wiadectw ród³owych. * * * W stulecie XVIII, ostatnie w dziejach przedrozbiorowej Rzeczypospo- litej Obojga Narodów, diecezja poznañska wkroczy³a z nowym, niedawno ustanowionym pasterzem, jako ¿e po mierci na przedwioniu roku 1698 Stanis³awa Jana Witwickiego (zmar³ 4 III tr.) stolica biskupia w Poznaniu przypad³a dotychczasowemu ordynariuszowi kijowskiemu Miko³ajowi Stanis³awowi wiêcickiemu, który zgodê ze strony papie¿a Innocentego XII na ow¹ translacjê uzyska³ 18 V 1699. Z ingresem zwleka³ on zreszt¹ a¿ trzy lata, uroczystoæ ta odby³a siê bowiem dopiero 24 VII 1702. Nowy rz¹dca Kocio³a poznañskiego sakry biskupiej przyjmowaæ nie potrzebo- wa³, zosta³ bowiem konsekrowany ju¿ uprzednio jako ordynariusz kijow- ski. Odnonie te¿ do jego sakry dysponujemy lapidarn¹ wprawdzie, nie- mniej precyzyjn¹ informacj¹, któr¹ zawdziêczamy zas³u¿onemu na polu historiografii biskupowi Andrzejowi Chryzostomowi Za³uskiemu. By³ on bezporednim poprzednikiem Miko³aja Stanis³awa wiêcickiego w rz¹- dach pasterskich diecezj¹ kijowsk¹, z tego te¿ wzglêdu przypad³a mu rola wspó³konsekratora swego nastêpcy (on sam uzyska³ uprzednio translacjê na biskupstwo p³ockie, a ju¿ w r. 1699 przenieæ siê mia³ na Warmiê). W drugim tomie wydanych drukiem w latach 1709-1711 w Braniewie jego pism historyczno-rodzinnych Epistolae historico-familiares, w którym ukazane zosta³y fakty z dziejów Rzeczypospolitej Obojga Narodów w la- tach 1696-1700 (ca³oæ natomiast obejmuje okres od r. 1663 do 1710/1711), przy przedstawieniu wydarzeñ, jakie mia³y miejsce 14 IV 1697 w Warsza- wie (by³ to okres burzliwego bezkrólewia po mierci Jana III Sobieskie- go), niejako w charakterze ubocznej uwagi, wtr¹cenia do zasadniczego toku wywodu, zanotowa³ on: Hodie consecratus fuit in Episcopum Kiio- viensem Nicolaus Swiêcicki a Cardinale Primate, ego quoque cum Epi- scopo Posnaniensi assistebam11. G³ównym konsekratorem wiêcickiego by³ zatem kardyna³ Micha³ Stefan Radziejowski, arcybiskup gnienieñ-
10 J. Korytkowski, Arcybiskupi gnienieñscy, prymasowie i metropolici polscy od roku 1000 a¿ do roku 1821 czyli do po³¹czenia arcybiskupstwa gnienieñskiego z biskup- stwem poznañskim, t. 1-5, Poznañ 1887-1892; t e n ¿ e, Pra³aci i kanonicy katedry metropoli- talnej gnienieñskiej od roku 1000 a¿ do dni naszych, t. 1-4, Gniezno 1882-1883. 11 Andreae Chrysostomi in Za³uskie Za³uski [ ] epistolarum historico-familiarium to- mus secundus [1696-1700], Brunsbergae 1711, s. 315. SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 123 ski i prymas Królestwa Polskiego, a w tym czasie tak¿e interreks, nato- miast wspó³konsekratorami biskupi: poznañski Stanis³aw Jan Witwicki, ordinarius loci, oraz p³ocki Andrzej Chryzostom Za³uski. Fakt ten, jak wy¿ej wspomniano, mia³ miejsce 14 IV 1697 w Warszawie, brak wszak¿e pewnoci, czy owa ceremonia odby³a siê zwyczajowo w tamtejszej ko- legiacie w. Jana Chrzciciela (co najprawdopodobniejsze), czy te¿ mo¿e by³a to jedna z pierwszych sakr biskupich dope³nionych w powiêconym zaledwie pó³ roku wczeniej (14 X 1696), okaza³ym kociele wiêtego Krzy¿a misjonarzy-lazarystów (w ci¹gu XVIII stulecia wielokrotnie kon- sekrowano tam nowych cz³onków episkopatu), którego prymas Radzie- jowski by³ wspó³fundatorem12. Odnona zapiska A.Ch. Za³uskiego by³a zapewne znana XVIII-wiecz- nemu biograficie polskich biskupów F. Rzepnickiemu, który w swych Vitae praesulum Poloniae (1762), w odniesieniu do Miko³aja Stanis³awa wiêcickiego, zanotowa³: Promovente Joanne III., Roma probante, a Car- dinale Radziejowski in episcopum Kioviensem consecratus13. Ponad wszelk¹ natomiast w¹tpliwoæ uwa¿nym czytelnikiem spucizny historio- graficznej biskupa Za³uskiego by³ wspó³czesny poprzednio wspomniane- mu autorowi Ch.G. Friese (Friesius), czego dowód znajdujemy w jego dzie- le De episcopatu Kioviensi (1763). Nie tylko, ¿e wprost powo³uje siê on na rzeczone Epistolae historico-familiares, które starannie wyzyska³, kre- l¹c rozdzia³ o Andrzeju Chryzostomie Za³uskim, ale równie¿ podaje pre- cyzyjn¹ informacjê o sakrze wiêcickiego w³¹cznie ze wskazaniem na osoby wspó³konsekratorów14. Póniejsi autorzy, w tej liczbie i J. Nowac- ki15, o wiêceniach biskupich M.S. wiêcickiego w ogóle nie wspominaj¹. Wspó³czesny badacz dysponuje wszak¿e jednym jeszcze ród³em, w sposób bezporedni mówi¹cym o konsekracji tego¿ hierarchy, a miano-
12 Zob.: jw., s. 160: Decima quarta [Octobris 1696] consecrabat ecclesiam S. Crucis Car- dinalis Primas, cui solennitate adfuit quoque Regina, sed illi nec Nuntius assistebat, nec Legatus Galliae. Por. nadto: Encyklopedia Warszawy, Warszawa 19942, s. 374-375, 720; Ksiê- ga Pami¹tkowa. Koció³ wiêtego Krzy¿a w Warszawie w trzechsetn¹ rocznicê konsekracji 1696-1996, pod red. T. Chachulskiego, Warszawa 1996, s. 167. 13 F. Rzepnicki, Vitae praesulum Poloniae et Magni Ducatus Lithuaniae res precipu- ae illorum temporibus gestae ad annum 1760. Origo ecclesiarum cathedralium quattuor li- bris comprehensae [ ], t. 2, Posnaniae 1762, s. 160 (nr LXIX). O pozosta³ych biskupach po- znañskich z XVIII w. tam¿e, t. 2, s. 160-166. 14 C.G. Fr i e s e, De episcopatu Kioviensi, cuius sedes olim fuit Kioviae, nunc vero Zyto- miriae in Ukraina, eiusque praesulibus brevis commentatio [ ], Varsaviae 1763, s. 93: 14. Aprilis anni 1797 [winno byæ 1697] a fautore suo Radzieiovio, Regni Primate, Vitvicio Po- snaniensi et Zaluscio Plocensi episcopis assistentibus, fuit consecratus. O samym autorze zob. np.: J. K o z ³ o w s k i, Szkice o dziejach Biblioteki Za³uskich, Wroc³aw 1986, wg indeksu (zw³. s. 168-169) 15 J. Nowacki, Dzieje , t. 2, s. 109. Zob. równie¿: HC, t. 5, s. 232, 322; K.R. Pr o k o p, Biskupi kijowscy obrz¹dku ³aciñskiego XIV-XVIII w. Szkice biograficzne, Bia³y Dunajec Ostróg 2003, s. 100-105, 154. 124 KRZYSZTOF R. PROKOP wicie zeznaniami wiadków w procesie informacyjnym z roku 1698, po- przedzaj¹cym translacjê dotychczasowego pasterza diecezji kijowskiej do Poznania. Nie znajdziemy tam wprawdzie precyzyjnych informacji o da- cie i miejscu owego wydarzenia, mimo to jednak wnosz¹ one pewne uszczegó³owienia. I tak zeznaj¹cy w rzeczonym procesie biskup inflancki Miko³aj Pop³awski (przysz³y metropolita lwowski) wspomnia³ o w³asnym uczestnictwie w tamtej ceremonii, któr¹ te¿ odniós³ do roku 1697 (by³ on zatem jednym z kilku hierarchów obecnych na sakrze wiêcickiego)15. Podobnie dwaj inni wiadkowie, jezuita Adam Krasnodêbski i dominika- nin Ambro¿y Skopowski, okazali siê byæ niegdy uczestnikami konsekra- cji dotychczasowego ordynariusza kijowskiego, przy czym ów drugi nad- mieni³, ¿e uroczystoæ tamta mia³a miejsce w r. 1697 post-Pascha16. Naj- ciekawsz¹ informacjê przynosi wszak¿e zeznanie ówczesnego kanonika gnienieñskiego i poznañskiego, zarazem kantora i oficja³a warszawskie- go Stefana Wierzbowskiego, póniejszego sufragana warmiñskiego. Od- nonie do wiêceñ biskupich Miko³aja Stanis³awa wiêcickiego stwierdzi³ on co nastêpuje: Scio bene, quod fuerit consecratus, quia vidi illum de- scriptum in Breviario Illustrissimi pie defuncti Episcopi Posnaniensis inter Consecratos sub ipsius assistentia, sed non fui praesens actui17. Do- wiadujemy siê zatem o nie znanym nam dzi ródle, zawieraj¹cym zapi- ski o wszystkich sakrach, w których ordynariusz poznañski Stanis³aw Jan Witwicki wzi¹³ udzia³ jako wspó³konsekrator (tym bardziej wiêc, jako g³ówny konsekrator). Czy owo Breviarium sp³onê³o wraz z innymi ar- chiwaliami biskupów Poznania w r. 1944 w Warszawie (gdzie Witwicki zwyk³ rezydowaæ i tam¿e zmar³), trudno w tym momencie w sposób wi¹- ¿¹cy odpowiedzieæ. Tak czy inaczej nie ulega w¹tpliwoci, ¿e Miko³aj Sta- nis³aw wiêcicki obj¹³ w roku 1699 rz¹dy biskupie w Poznaniu po hierar- sze, który sam zaledwie dwa lata wczeniej by³ jego wspó³konsekratorem. Ów pierwszy z grona XVIII-wiecznych pasterzy diecezji poznañskiej zmar³ 27 XI 1707 we Wiedniu19 w czasie, gdy Rzeczpospolita Obojga Narodów ogarniêta by³a wirem wielkiej wojny pó³nocnej. Z tego wzglêdu stolica biskupia w Poznaniu pozostaæ mia³a nieobsadzona przez dwa i pó³ roku do momentu, kiedy przywrócony na tron polski król August II udzieli³ dnia 5 II 1710 nominacji na to biskupstwo dotychczasowemu wi-
16 Archvio Segreto Vaticano [dalej cyt.: ASV], Archivio Concistoriale, Processus Consi- storiales, vol. 93, k. 417r: Fuit consecratus anno transacto, quod scio, quia interfui consecera- tioni ipsius. 17 Jw., k. 417v i 421v (A. Krasnodêbski: Interfui consecrationi, sed non sum memor tem- poris praecisi; A. Skopowski: Anno transacto, post Pascha, suscepit consecrationem; causa scientiae, quia ego interfui conseerationi). 18 Jw. k. 418r. 19 Zob.: HC, t. 5, s. 322; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 109. SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 125 zytatorowi (od r. 1685) polskiej prowincji Zgromadzenia Ksiê¿y Misjona- rzy w. Wincentego à Paulo i zarazem proboszczowi powierzonej im para- fii wiêtego Krzy¿a w Warszawie, Micha³owi Bart³omiejowi Tarle. Mia³ on byæ pierwszym z trzech przedstawicieli mo¿nego rodu Tar³ów (herbu To- pór), którzy kierowali diecezj¹ poznañsk¹ na przestrzeni lat 1710-1732 (z przerw¹ 1716-1720). Prowizjê ze strony papie¿a Klemensa XI królewski kandydat, wybrany kanonicznie przez miejscow¹ kapitu³ê katedraln¹, uzyska³ 7 V 1710 i w trzy miesi¹ce póniej, 11 VIII tr., obj¹³ w niej rz¹dy za porednictwem delegowanego po temu kantora poznañskiego Bernar- da Gozdzkiego, swego bliskiego krewnego. Ju¿ te¿ 24 VIII tr. odby³ ingres do katedry wiêtych Aposto³ów Piotra i Paw³a, a w tydzieñ póniej przy- j¹³ sakrê. Odby³a siê ona 31 VIII 1710 w kociele jezuickim pw. w. Jana Chrzciciela i w. Jana Ewangelisty w Lublinie (obecna archikatedra), za w charakterze g³ównego konsekratora wyst¹pi³ ówczesny ordynariusz ³uc- ki Aleksander Benedykt Wyhowski, który sam wiêcenia biskupie otrzy- ma³ 18 XI 1703 w kolegiacie w. Jana Chrzciciela w Warszawie z r¹k nie kogo innego, lecz Miko³aja Stanis³awa wiêcickiego (asystowali mu wów- czas sufragani: gnienieñski Stefan Antoni Mdzewski i przemyski Pawe³ Konstanty Dubrawski), bezporedniego poprzednika M.B. Tar³y na stoli- cy w Poznaniu. ród³o, któremu zawdziêczamy informacjê o sakrze no- wego rz¹dcy diecezji poznañskiej, nie wspomina niestety o osobach wspó³- konsekratorów, st¹d ich imiona pozostaj¹ dla nas nieznane20. W niespe³na rok póniej, dnia 19 VII 1711, Micha³ Bart³omiej Tar³o sam wyst¹pi³ w roli wspó³konsekratora, mianowicie podczas sakry sufragana p³ockiego Paw³a Antoniego Za³uskiego, tytulariusza Arba, która odby³a siê w kociele ka- medu³ów na Bielanach pod Warszaw¹. G³ównym szafarzem wiêceñ bi- skupich by³ wtenczas ordynariusz p³ocki Ludwik Bart³omiej Za³uski, na- tomiast drugim ze wspó³konsekratorów sufragan che³miñski Seweryn Szczuka, tytulariusz joppeñski21. Pasterzowanie M.B. Tar³y w diecezji poznañskiej dobieg³o kresu po zaledwie piêciu latach 20 IX 1715, kiedy to w £owiczu dosiêg³a go mieræ22. Jeszcze w roku 1712 wystara³ siê on o nowego sufragana dla swego Kocio³a partykularnego, którym zosta³ (w miejsce zmar³ego 29 V
20 ASV, Archivio Concistoriale, Iuramenta, vol. 1, k. 401r-402v (Posnaniensis 1710). Por. nadto: J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 109-110; K.R. Pr o k o p,Sylwetki biskupów ³uckich, Bia³y Dunajec Ostróg 2001, s. 128-131 (zw³. s. 129); t e n ¿ e, Biskupi polscy ze Zgromadze- nia Ksiê¿y Misjonarzy w. Wincentego à Paulo, [w druku]. 21 Archiwum Diecezjalne w P³ocku [dalej cyt.: ADP³], Acta Episcopalia, vol. 49 (73), k. 130r-132r. Brak wzmianki o tej sakrze w ksiêdze czynnoci pontyfikalnych wspomniane- go sufragana che³miñskiego Seweryna Szczuki. Archiwum Diecezjalne w Pelplinie, Acta Capituli Culmensis, sygn. A 41. 22 Por.: Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu [dalej cyt.: AAPzn], sygn. CP 61, k. 73r- v. Zob. tak¿e: HC, t. 5, s. 322; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 110. 126 KRZYSZTOF R. PROKOP
1712 Hieronima Wierzbowskiego) jego krewny Piotr Tar³o. Osobicie te¿ udzieli³ mu sakry dnia 26 V 1713 w kolegiacie w. Jana Chrzciciela w Warszawie, przy czym w charakterze wspó³konsekratorów wyst¹pili wówczas biskupi: w³oc³awski Felicjan Konstanty Szaniawski i przemyski Jan Kazimierz Alten-Bokum23. Obecnie te¿, po mierci Micha³a Bart³o- mieja Tar³y, w³anie Piotr Tar³o zosta³ administratorem wakuj¹cej diece- zji poznañskiej i byæ mo¿e ju¿ wtenczas spodziewano siê powierzenia mu tutaj rz¹dów pasterskich, do czego wszak¿e w tym jeszcze momencie nie dosz³o. Król August II na nowego rz¹dcê Kocio³a poznañskiego desygno- wa³ Krzysztofa Antoniego Szembeka, dotychczasowego biskupa inflanc- kiego, którego nastêpc¹ w diecezji wendeñskiej (inflanckiej) mia³ zostaæ nie kto inny, lecz w³anie Piotr Tar³o. Polski monarcha stosownej nomi- nacji udzieli³ w roku 1716, po czym jednak sprawy utknê³y na d³ugo w martwym punkcie i w efekcie zgoda Stolicy Apostolskiej na ow¹ trans- lacjê nigdy ostatecznie nie zosta³a wyra¿ona. Tar³o pozosta³ zatem w die- cezji poznañskiej przy dotychczasowych godnociach, pe³ni¹c tu nadal pos³ugê sufragana, a zarazem obowi¹zki wikariusza generalnego i oficja- ³a. Taki stan rzeczy utrzyma³ siê do jesieni roku 1719, kiedy to Szembek otrzyma³ królewsk¹ nominacjê na stolicê biskupi¹ we W³oc³awku, nato- miast biskupstwo poznañskie August II powierzy³ ostatecznie Piotrowi Tarle, na co papie¿ Klemens XI wyrazi³ zgodê dopiero 16 XII 172024. Przedstawiaj¹c tu pokrótce zagadnienie nastêpstwa na stolicy bisku- piej w Poznaniu po mierci Micha³a Bart³omieja Tar³y, pominêlimy nale- ¿¹c¹ do tematu obecnego opracowania kwestiê sakry Krzysztof Antonie- go Szembeka. Choæ to póniejszy prymas i o jego osobie pisano ju¿ nie- jednokrotnie, problem okolicznoci przyjêcia przezeñ wiêceñ biskupich pozostaje jak dot¹d w³aciwie nierozpoznany. W literaturze przedmiotu natrafiæ mo¿na jedynie na such¹ informacjê, i¿ jego konsekracja odby- ³a siê dnia 15 IX 1711 nie wiadomo wszak¿e gdzie, tudzie¿ kto udziela³ mu sakry25. Rozpoznane ród³a pozwalaj¹ wszak¿e wiedzê w tej materii
23 ASV, Archivio Concistoriale, Iuramenta, vol. 2, k. 49r-v (Claudiopolitanus, suffraga- neus Posnaniensis 1714). Zob. tak¿e: J. N o w a c k i, Dzieje , s. 110-111, 188 (nr 26). 24 Zob. m.in.: J. K o r y t k o w s k i, Pra³aci , t. 4, s. 88; HC, t. 5, s. 322, 408; Z. S z o s t - kiewicz, Katalog biskupów obrz¹dku ³aciñskiego przedrozbiorowej Polski, [w:] Sacrum Po- loniae Millenium. Rozprawy Szkice Materia³y historyczne, t. 1, Rzym 1954, s. 569; J. Nowacki, Dzieje , t. 2, s. 110-111, 188 (nr 26). 25 M.in.: J. K o r y t k o w s k i, Arcybiskupi , t. 4, s. 548; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 110; S³ownik biograficzny kapitu³y warmiñskiej, Olsztyn 1996, s. 244-245; K.R. Pr o k o p, Arcybiskupi gnienieñscy w tysi¹cleciu, Kraków 2000, s. 248-251 (gdzie podana dalsza litera- tura przedmiotu). J. Korytkowski wskazuje na pracê A. Eichhorna o pra³atach kapitu³y ka- tedralnej we Fromborku, jako na ród³o przytoczonej informacji, tam wszak¿e jakiejkolwiek wzmianki odnonie do wiêceñ biskupich K.A. Szembeka nie znajdujemy. A. E i c hhorn, Die Prälaten des ermländischen Domcapitels, Zeitschrift für die Geschichte und Altertums- kunde Ermlands 3 (1864-1866), s. 336-337 (nr 30). SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 127 cokolwiek uciliæ. Otó¿ w zachowanych w Archiwum Watykañskim ak- tach procesu informacyjnego, poprzedzaj¹cego translacjê K.A. Szembeka w³anie z biskupstwa inflanckiego na poznañskie, w zeznaniu jednego ze wiadków wyczytujemy: Audivi eum ante quattuor vel quinque annos consecratum fuisse Lovicii ab Illustrissimo et Reverendissimo Domino Primate Regni, które to owiadczenie znajduje potwierdzenie tak¿e w zeznaniu kolejnego wiadka26. Pomy³ka w podanej liczbie lat, jakie up³yn¹æ mia³y od faktu, o którym mowa, jest jak najbardziej zrozumia³a i rzec mo¿na dopuszczalna. Jak to bowiem trafnie uj¹³ jeden ze wspó³- czesnych hierarchów polskich, wspomnienia maj¹ to do siebie, ¿e z bie- giem lat jeli nie zosta³y spisane na bie¿¹co trac¹ wyraziste kontury i pozostaj¹ w pamiêci jako wra¿enia bez dat i dok³adnych odniesieñ27. Tak te¿ i tu, zeznaj¹cy zachowali w pamiêci, i¿ sakra Krzysztofa Antonie- go Szembeka odby³a siê w £owiczu, a dope³ni³ jej prymas Królestwa Pol- skiego, wszak¿e dystans czasu, jaki up³yn¹³ od tamtego wydarzenia, sta³ siê ju¿ wówczas trudny do sprecyzowania. Pocz¹wszy od roku 1706 (a¿ po rok 1721) na stolicy arcybiskupiej w Gnienie zasiada³ zreszt¹ ten sam hierarcha, co z jednej strony dodaje wiarogodnoci powy¿szemu wiadec- twu, a z drugiej dodatkowo t³umaczy, dlaczego trudno by³o o podanie ad hoc precyzyjniejszej daty (gdyby konsekratorem by³ który z poprzednich prymasów, data jego mierci ju¿ stanowi³aby pewniejszy punkt odniesie- nia terminus ad quem). Ów d³ugoletni arcybiskup gnienieñski to Sta- nis³aw Szembek, bliski krewny przyjmuj¹cego sakrê nowego biskupa in- flanckiego, fakt zatem, i¿ on w³anie by³ w tym przypadku g³ównym sza- farzem wiêceñ, staje siê w zupe³noci zrozumia³y. Byæ mo¿e stosowne wiadectwo konsekracji (testimonium consecrationis) wci¹gniête zosta³o do Acta Archiepiscopalia prymasa S. Szembeka, które jednak siê nie za- chowa³y, jako ¿e niemal wszystkie woluminy tych¿e ksi¹g czynnoci gnienieñskich metropolitów z doby staropolskiej uleg³y zniszczeniu w czasie II wojny wiatowej. Dla okresu sprzed roku 1785 zachowa³y siê tylko cztery tomy gnienieñskich Acta Archiepiscopalia: trzy z wieku XV (1440-1448: arcybiskup Wincenty Kot z Dêbna; 1465-1472: arcybiskup Jan z Gruszczyc; 1482-1493: arcybiskup Zbigniew z Olenicy m³odszy)28 i jed- na z wieku XVIII w³anie Krzysztofa Antoniego Szembeka (z lat 1739- 1740)29, za ich kontynuacjê dla okresu 1785-1818 stanowi dziesiêæ wolu-
26 ASV, Archivio Concistoriale, Processus Consistoriales, vol. 105, k. 556r i 560r (ca³oæ: k. 552r-563v). Por. akta procesu informacyjnego, zwi¹zanego z translacj¹ K.A. Szembeka z W³oc³awka do Gniezna: tam¿e, vol. 125, k. 264r-277v. 27 Z radoci¹ g³oszê Ewangeliê. 85 lat ¿ycia Ksiêdza Biskupa Albina Ma³ysiaka. Ksiêga Pami¹tkowa, pod red. K.R. Pr o k o p a, Kraków 2003, s. 37 (abp Stanis³aw Szymecki). 28 Archiwum Archidiecezjalne w Gnienie [dalej cyt.: AAGn], sygn. ACap, A1-3. 29 AAGn, sygn. ACap, A4. 128 KRZYSZTOF R. PROKOP minów Acta Postcurialia prymasów Micha³a Jerzego Poniatowskiego, Ignacego Krasickiego i Ignacego Raczyñskiego30. A zatem, podsumowu- j¹c powy¿szy passus, sakra K.A. Szembeka mia³a miejsce 15 IX 1711 w £owiczu (wedle wszelkiego prawdopodobieñstwa w tamtejszej kolegia- cie prymasowskiej), za g³ównym szafarzem wiêceñ biskupich by³ me- tropolita gnienieñski Stanis³aw Szembek. O tym, którzy z ówczesnych cz³onków polskiego episkopatu wyst¹pili w charakterze wspó³konsekra- torów, nie posiadamy informacji. Lata 1720-1722 to okres rz¹dów w diecezji poznañskiej Piotra Tar³y. O jego konsekracji w roku 1713, której dokona³ Micha³ Bart³omiej Tar³o, by³a ju¿ mowa uprzednio. Kiedy w r. 1718 infu³a biskupia przypad³a w udziale z kolei m³odszemu bratu jego niegdysiejszego konsekratora, ar- chidiakonowi krakowskiemu Janowi Joachimowi Tarle, on sam nie omieszka³ wzi¹æ udzia³u w sakrze swego krewniaka i to w charakterze wspó³konsekratora. Wydarzeniu temu wypada zreszt¹ powiêciæ tu nieco wiêcej uwagi, mia³o ono bowiem bez w¹tpienia wyj¹tkowy charakter zw³aszcza jeli spojrzeæ na nie z póniejszej perspektywy. Nieczêsto zda- rza³o siê bowiem (a i dzi nale¿y to raczej do rzadkoci), ¿e wiêcenia bi- skupie przyjmowa³o równoczenie dwóch nominatów, co w³anie mia³o wówczas miejsce, wszak¿e za nieporównanie osobliwsze zrz¹dzenie losu uznaæ nale¿y fakt, i¿ uczestnikami tamtej podnios³ej ceremonii by³o trzech przysz³ych biskupów poznañskich, którzy do tego rz¹dziæ mieli diecezj¹ kolejno po sobie: Piotr Tar³o (ordynariusz 1720-1722), Jan Jo- achim Tar³o (ordynariusz 1723-1732) i Stanis³aw Józef Hozjusz (ordyna- riusz 1733-1738). Pierwszy, wówczas sufragan z Poznania i zarazem nomi- nat inflancki (tak te¿ przez wspó³czesnych tytu³owany), wyst¹pi³ o czym wspomniano w charakterze wspó³konsekratora, natomiast dwaj pozosta- li razem przyjmowali biskupie wiêcenia. Na tym zreszt¹ nie wyczerpuj¹ siê osobliwoci tamtej sakry. Odby³a siê ona 23 IV 1719 w Krakowie, w uroczystoæ w. Wojciecha, g³ównego patrona Królestwa Polskiego, przy czym g³ównym szafarzem wiêceñ mia³ byæ pocz¹tkowo ordynariusz loci, biskup krakowski Kazimierz £ubieñski. Stan zdrowia tego¿ hierarchy, li- cz¹cego sobie wówczas 67 lat, okaza³ siê wszak¿e przeszkod¹ uniemo¿li- wiaj¹c¹ jego wyst¹pienie w charakterze konsekratora obu nominatów, bêd¹cych cz³onkami kapitu³y katedralnej na Wawelu (Tar³o by³ tam¿e ar- chidiakonem). Z jej akt da siê zreszt¹ wyczytaæ porednio pewne fakty, wpisuj¹ce siê w ci¹g przygotowañ do owej konsekracji. O Stanis³awie Jó- zefie Hozjuszu wspomina siê tam, jako o biskupie nominacie, w zwi¹zku z sesj¹ kapituln¹ (kapitu³¹ generaln¹) z 4 II 171931. Na sesji z 10 II tr.
30 AAGn, sygn. ACons, D1-10. 31 Archiwum Kapitu³y Metropolitalnej w Krakowie [dalej cyt.: AKapMK], sygn. AAct 20, k. 123v: Celsissimus Princeps, Illustrissimus et Reverendissimus Dominus Casimirus SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 129 mowa jest natomiast o jego wyjedzie do Kielc, na co uzyska³ stosowne przyzwolenie ze strony wspó³kanoników (wi¹za³o siê to z obowi¹zkiem re- zydowania przy kociele katedralnym i udzia³u w zebraniach kapitu³y)32. W kieleckiej rezydencji biskupów krakowskich przebywa³ wówczas ordy- nariusz Kazimierz £ubieñski, mo¿na zatem siê domylaæ, ¿e stawienie siê u niego biskupa-nominata zwi¹zane by³o ze spraw¹ przyjêcia sakry (nie musia³a byæ to zreszt¹ jedyna rzecz, z jak¹ siê tam udawa³). Nieobecnoæ Hozjusza w Krakowie trwa³a a¿ dwa miesi¹ce, ponownie bowiem jego obecnoæ na sesjach kapitu³y katedralnej powiadczona jest dopiero od 14 IV 1719. Nie wiemy, czy przez ca³y ów okres przebywa³ u boku paste- rza diecezji w Kielcach (móg³ odbyæ równie¿ w tym czasie rekolekcje po- przedzaj¹ce konsekracjê), mo¿emy siê wszak¿e domylaæ, ¿e do stolicy diecezji powróci³ ju¿ wiadom, i¿ biskup £ubieñski nie bêdzie w stanie udzieliæ sakry ze wzglêdu na postêpy choroby, która zreszt¹ okazaæ siê mia³a mierteln¹. W tej sytuacji obowi¹zków g³ównego konsekratora pod- j¹³ siê w zastêpstwie ordynariusza miejscowy sufragan, biskup tytularny Paphos Micha³ Szembek, zarazem dziekan kapitu³y katedralnej z Wawe- lu33. W zachowanej ksiêdze czynnoci pontyfikalnych tego hierarchy sto- sowny wpis, owej podwójnej sakry dotycz¹cy, ma nastêpuj¹c¹ postaæ: Il- lustrissimus et Reverendissimus Dominus Michaël in S³upow Szembek, episcopus Paphensis, suffraganeus et decanus Cracoviensis, consecravit in magno populo concursu, in Circulo ecclesiae archipresbyteralis Craco- a £ubna £ubienski, loci ordinarius dioecesis Cracoviensis, consiliis inchoatis praesentis ge- nerali capituli feliciter consumandis, benedictionem suam pastoralem transmittit, relatione verbo exposita a Perillustri et Reverendissimo Domino Stanislao Hosio, ecclesiae cathedra- lis Cracoviensis canonico, nominato episcopo Uticensi et suffraganeo Praemisliensi, iudicio- rum curialium suae Illustrissimae Celsitudinis auditore generali et iudice. 32 Jw., k. 127r. 33 O owym zastêpstwie wspomina jeden ze wiadków zeznaj¹cych w procesie informa- cyjnym, poprzedzaj¹cym póniejsz¹ translacjê S.J. Hozjusza z biskupstwa wendeñskiego (inflanckiego) na kamienieckie, mianowicie kanonik gnienieñski i poznañski oraz prepo- zyt-infu³at kamieñski Wilhelm Robertson, urodzony w Krakowie i wykszta³cony w tutejszej akademii, ceniony w swoim czasie kaznodzieja: Scio ipsum consecratum fuisse a suffraga- neo Cracoviensi, ob ipsius episcopi, qui mihi id retulit, infirmitatem. ASV, Archivio Conci- storiale, Processus Consistoriales, vol. 109, k. 75v. Sporód innych wiadków, powo³anych w tym procesie, archidiakon warszawski Micha³ Wê¿yk zezna³: Audivi ipsum consecratum fu- isse Cracoviae, sed non eram praesens (jw., k. 74r), natomiast Jan Antoni Fabri: Non fui prae- sens, sed intellexi ex publica fama ipsum consecratum fuisse Cracoviae (jw., k. 75v.). Ca³oæ akt tego procesu: jw., k. 72r-81v. Odnonie do postaci póniejszego archidiakona poznañskie- go (tak¿e scholastyka kieleckiego i kustosza ³owickiego, jak równie¿ kanonika warszawskie- go) Wilhelma Robertsona ( 1753), który zeznawa³ te¿ w procesie informacyjnym poprzedza- j¹cym powo³anie A.S. Grabowskiego na sufraganiê w Poznaniu (r. 1732), zob. m.in.: J. K o - rytkowski, Pra³aci , t. 3, s. 371-375; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 294, 307, 320, 699; W. Baczkowska, Robertson (Roberson) Wilhelm Jêdrzej (zm. 1753), kaznodzieja, rektor Akademii Poznañskiej, archidiakon poznañski, kanonik gnienieñski i warszawski, [w:] Polski s³ownik biograficzny [dalej cyt.: PSB], t. 31, Wroc³aw 1988-1989, s. 329-331; L. K r ó - lik, Kapitu³a kolegiacka w Warszawie do koñca XVIII wieku, Warszawa 1990, s. 198 (nr 191). 130 KRZYSZTOF R. PROKOP viensis B.M.V., Illustrissimum et Reverendissimum Dominum Joannem de Czekarzowice Tar³o, episcopum Kiioviensem, et Reverendissimum Stani- slaum de Bezdan Hosium, suffraganeum Przemysliensem, cum honore episcopatus Uticensis, in assistentia Illustrissimi et Reverendissimi Do- mini Petri Tar³o, suffraganei Posnaniensis, nominati Livoniensis, et Illu- strissimi et Reverendissimi [pozostawiono puste miejsce na wpisanie imienia] Szaniawski, suffraganei Leopoliensis, anno ut supra 1719, die vero 23 Aprilis34. Podobnej treci wpis znajdujemy równie¿ w ksiêdze czynnoci pontyfikalnych samego Jana Joachima Tar³y, obejmuj¹cej okres jego rz¹dów zarówno w diecezji kijowskiej, jak i poznañskiej, gdzie na pocz¹tku odnotowane zosta³o: Consecratio Illustrissimi, Excellentissi- mi et Reverendissimi Domini Joannis de Czekarzewice Tar³o in episco- pum Kiioviensem post decessum piae memoriae Illustrissimi et Reveren- dissimi Domini Arcemberski35, fuit Cracoviae, in archypresbyterali eccle- sia in Circulo, anno Domini 1719, ipso festo S. Adalberti episcopi et mar- tyris, in Dominicam 2ndam post Pascha incidente. Consecrator praefati Illustrissimi Domini fuit Illustrissimus et Reverendissimus Dominus Mi- chael a S³upow Szembek, Dei et Apostolicae Sedis gratia episcopus Pa- phensis, suffraganeus, decanus, vicarius in spiritualibus et officialis ge- neralis Cracoviensis, assistentibus Illustrissimis et Reverendissimis D.D. Petro de Czekarzewice Tar³o, episcopo Claudiopolitano, nominato Livo- niae, suffraganeo, praeposito, vicario in spiritualibus et officiali generali Posnaniensi, et Feliciano Szaniawski, episcopo Capsensi, suffraganeo, canonico Leopoliensi36. Tak siê sk³ada, ¿e zachowa³a siê równie¿ ksiêga czynnoci pontyfikalnych z lat 1719-1720 biskupa Stanis³awa Józefa Ho- zjusza, w której tytule jako terminus a quo podana zosta³a data 23 V 1719 (w rzeczywistoci pierwsza odnotowana tam czynnoæ odnosi siê do 25 V tr.), brak w niej jednak wpisu o wiêceniach biskupich tego hierarchy37. Przywo³ane uprzednio ród³a jednoznacznie wszak¿e wskazuj¹, i¿ sakra J.J. Tar³y i S.J. Hozjusza odby³a siê 23 IV 1719 w kociele mariackim w Krakowie, g³ównym konsekratorem by³ sufragan krakowski Micha³ Szembek, a wspó³konsekratorami sufragani: poznañski Piotr Tar³o, nomi- nat wendeñski, i lwowski Jan Feliks Szaniawski (póniejszy ordynariusz che³mski). O jednym jeszcze fakcie, z ow¹ konsekracj¹ zwi¹zanym, trzeba tu wspomnieæ. Dziêki okolicznociowemu panegirykowi autorstwa Francisz- ka Hieronima Pluciñskiego, profesora filozofii w Akademii Krakowskiej
34 Archiwum Kurii Metropolitalnej w Krakowie [dalej cyt.: AKMK], sygn. LOrd 6, s. 545. 35 Mowa o poprzednim biskupie kijowskim Walentym Macieju Arcemberskim, zmar³ym dnia 23 IX 1717. K.R. Pr o k o p,Biskupi kijowscy , s. 111-113. 36 AAPzn, sygn. ASO 7, k. 3r. 37 AKMK, sygn. LOrd 8 (zw³. k. 1r i 3r). SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 131 i zarazem kanonika kijowskiego, napisanemu na wiêcenia biskupie Jana Joachima Tar³y i z odpowiednim wyprzedzeniem og³oszonego drukiem, dowiadujemy siê, i¿ konsekracja tego hierarchy mia³a siê odbyæ wskaza- nego dnia, tj. 23 IV 1719, wszak¿e w katedrze na Wawelu, a nie w kociele mariackim przy Rynku. Zmiana miejsca zaplanowanej ceremonii nast¹- pi³a, kiedy panegiryk by³ ju¿ wydrukowany, st¹d te¿ widniej¹ce pierwot- nie w jego tytule s³owa: in ecclesia cathedrali Cracoviensi, zaklejono od- powiedniej szerokoci paskiem papieru z tekstem: in ecclesia archipres- byterali Beatae Mariae Virginis in Circulo Cracoviensi38. Nie zmieniono ju¿ natomiast stosownego fragmentu owego panegiryku, wskazuj¹cego na £ubieñskiego, jako konsekratora albo wiêc nie wiedziano jeszcze, ¿e nie przybêdzie on na sakrê, albo te¿ (co bardziej prawdopodobne) okaza- ³o siê to niewykonalne ze wzglêdów praktycznych, autor musia³by bo- wiem stosowny passus napisaæ na nowo, a z tym wi¹za³aby siê najpraw- dopodobniej koniecznoæ wydrukowania raz jeszcze ca³ego nak³adu39. Zwraca uwagê okolicznoæ, ¿e w dzie³ku Pluciñskiego brak wzmianki o tym, i¿ wespó³ z Tar³¹ wiêcenia biskupie otrzymaæ mia³ Stanis³aw Jó- zef Hozjusz. Byæ mo¿e autor nie widzia³ potrzeby wspominania o tym, bardziej wszak¿e prawdopodobny wydaje siê domys³, ¿e w momencie,
38 Architecta gloriae et honoris ascia dum Illustrissimus, Excellentissimus et Reverendis- simus Dominus, D. Joannes Tar³o, comes in Czekarzowice, Dei et S. Sedis Apostolica gratia episcopus Kiioviensis, in ecclesia archipresbyterali Beatae Mariae Virginis in Circulo Craco- viensi [in ecclesia cathedrali Cracoviensi], assistente celeberrimo concursu, solenni ritu conse- cratur, a M. Francisco Hieronymo Plucinski, in Alma Universitate Cracoviensi philosophiae doctore, collega Maiore, regio et cursus Vladislaviani philosophici professore, ecclesiarum ca- thedralis Kioviensis canonico, collegiatae Cracoviensis S. Annae archidiacono, in eadem col- legiata festorum Salvatoris et B.M. Virginis ordinario concionatore, parochialis in £êtkowice curato, e voto Almae Universitatis Cracoviensis venerabundo cultu celebrata. Anno Authoris salutis humanae 1719, die 23 mensis Aprilis, Cracoviae [1719], karta tytu³owa. 39 Jw., k. [20v]: Ad Tuae felicitatis auctoramentum Tiaratum assurgit Caput, Celsissi- mus, Illustrissimus et Reverendissimus Dominus Casimirus a £ubna £ubienski, Episcopus Cracoviensis, et qui Tua tempora liliatis suis manibus, prima Kiioviensi coronat. Vitta, pri- mas Tibi in Regno Infulas candido precari pectore non desinit. Purpureum Tibi spondet ad altiora iter, gratum semper Patriae spirantes odorem Szembeccianae Rosae itd. Podobny poniek¹d przypadek mia³ miejsce w odniesieniu do wspó³czesnego Tarle i Hozjuszowi biskupa-nominata bakowskiego Krzysztofa Adriana Skrzetuskiego. Jego sakra odbyæ siê mia³a w maju 1716 r. w kociele franciszkanów konwentualnych w Krakowie, na g³ównego konsekratora poproszono ordynariusza Kazimierza £ubieñskiego, a na jednego ze wspó³konsekratorów sufragana Micha³a Szembeka. Dwa okolicznociowe panegiryki na t¹ okazjê og³osi³ drukiem jeszcze w roku 1715 o. Ludwik Elbing (ówczesny prowincja³ fran- ciszkanów konwentualnych). Tymczasem na pó³ roku przed wyznaczonym terminem wiê- ceñ biskupich nominat zmar³ (13 XI 1715). Zob.: K.R. Pr o kPolscy o p, biskupi francisz- kañscy. S³ownik biograficzny, Kraków 2003, s. 137-140 (gdzie przytoczono tytu³y obu wspo- mnianych panegiryków). W kilkanacie lat póniej, tak¿e do Krakowa, przyby³ (z Wo³ynia) dla przyjêcia sakry inny nominat na biskupstwo bakowskie, dominikanin Antoni Leon (w zakonie Tomasz) Za³êski, którego mieræ zaskoczy³a tu zaledwie w cztery dni po otrzyma- niu bull prekonizacyjnych (10/11 X 1733). 132 KRZYSZTOF R. PROKOP kiedy powstawa³ panegiryk, nie by³o jeszcze wiadomo o owym podwój- nym charakterze szykuj¹cej siê sakry. W dwa i pó³ tygodnia po dope³nieniu przez Micha³a Szembeka konse- kracji J.J. Tar³y i S.J. Hozjusza, dnia 11 V 1719 zmar³ w pa³acu biskupim w Kielcach pasterz diecezji krakowskiej Kazimierz £ubieñski, który choæ pocz¹tkowo proszony na konsekratora ich obu nie by³ nawet w sta- nie przybyæ do Krakowa na wiêcenia biskupie obu nominatów. Wkrótce te¿, dnia 22 V tr., kapitu³a katedralna z Wawelu dokona³a wyboru admini- stratora biskupstwa na czas wakatu, przy czym kandydatami na tê funk- cjê byli w³anie dwaj nowo wywiêceni biskupi: Jan Joachim Tar³o i Sta- nis³aw Józef Hozjusz. Ostatecznie wybrany zosta³ ów drugi, który zarz¹- dza³ w tym charakterze Kocio³em krakowskim do lipca 1720 r.40 Nied³u- go póniej, 16 IX tr., uzyska³ on prekonizacjê na biskupstwo wendeñskie (inflanckie)41, podczas gdy poprzedni nominat inflancki, biskup Piotr Tar- ³o, awansowany zosta³ na urz¹d pasterski w diecezji poznañskiej (o czym mowa by³a powy¿ej). Po krótkim pontyfikacie Piotra Tar³y w Kociele poznañskim (zmar³ 19 XI 1722)42 jego nastêpc¹ zosta³ z nominacji króla Augusta II (19 XII tr.) w³anie Jan Joachim Tar³o, dotychczasowy ordynariusz kijowski, na któr¹ to translacjê Stolica Apostolska wyrazi³a zgodê 15 III 1723. Jego pasterzowanie tu trwa³o bez ma³a dekadê (1723-1732), w którym to okre- sie wielokrotnie wystêpowa³ on w charakterze konsekratora lub wspó³- konsekratora innych biskupów. O sakrach udzielonych przezeñ kolejnym sufraganom poznañskim mowa bêdzie osobno poni¿ej, tu natomiast wspomnimy tylko, i¿ by³ on wspó³konsekratorem tak¿e biskupów pomoc- niczych: Franciszka Kraszkowskiego z Gniezna (6 II 1720)43, Micha³a Ku- nickiego z Krakowa (23 III 1727)44 i Andrzeja (Józefa?) Pruskiego z Prze- myla (7 VIII [17 VII?] 1729)45, jak równie¿ ordynariusza che³miñskiego Feliksa Ignacego Kretkowskiego (31 X 1723)46. Po Janie Joachimie Tarle (zmar³ 13 VIII 1732) 47 diecezj¹ poznañsk¹ rz¹dzi³ przez piêæ i pó³ roku (1733-1738) konsekrowany niegdy wespó³
40 B.S. K u m o r, Dzieje , t. 1, s. 569. Zob. tak¿e: AKapMK, AAct 20, k. 145v (równie¿ k. 191r-196r.). 41 Por.: AKapMK, AAct 20, k. 211r. 42 Zob.: AAPzn, sygn. CP 58, k. 117r-v. Tak¿e: HC, t. 5, s. 161, 322; J. N o w a c k i, Dzie- je , t. 2, s. 110-111. 43 AAPzn, sygn. ASO 7, k. 56r. 44 Jw., k. 56v. 45 Jw., k. 57r-v. Por.: ASV, Archivio Concistoriale, Iuramenta, vol. 2, k. 151r ( episcopus Tanensis 1728). 46 AAPzn, sygn. ASO 7, k. 56v. 47 Zob.: AAPzn, sygn. CP 59, k. 170v. Tak¿e: HC, t. 5, s. 232, 322; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 111. SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 133 z nim Stanis³aw Józef Hozjusz. Podobnie jak w przypadku poprzednika, równie¿ z okresu jego pasterzowania w Poznaniu zachowa³a siê osobna ksiêga czynnoci pontyfikalnych, zapocz¹tkowana zreszt¹ jeszcze w roku 1720 i stanowi¹ca kontynuacjê tamtej z lat 1719-172048. Pomijaj¹c znów w tym miejscu sakry sufraganów poznañskich, nadmieniæ mo¿emy, i¿ w charakterze wspó³konsekratora wyst¹pi³ S.J. Hozjusz podczas wiêceñ biskupów pomocniczych: wy¿ej wzmiankowanego Andrzeja Pruskiego z Przemyla (7 VIII [17 VII?] 1729)49 i Aleksandra Horaina ze ¯mudzi (9 III 1732)50, jak równie¿ ordynariusza inflanckiego Augustyna Wessla (6 VIII 1724)51, póniejszego pasterza diecezji kamienieckiej. Jako g³ówny konsekrator wyst¹pi³ Hozjusz podczas wiêceñ biskupich ordynariusza p³ockiego Antoniego Sebastiana Dembowskiego, które mia³y miejsce 9 VI 1737 w kolegiacie w. Jana Chrzciciela w Warszawie52. Wspomniany tu A.S. Dembowski by³ pierwszym od ponad stulecia pasterzem Kocio³a p³ockiego, który na tamtejsz¹ stolicê nie zosta³ prze- niesiony z którego innego biskupstwa, lecz dopiero wraz z jej objêciem wszed³ do grona episkopatu. Podobna sytuacja mia³a siê powtórzyæ ju¿ niebawem i w Poznaniu (jakkolwiek tu taki sam przypadek mia³ miejsce stosunkowo niedawno, bowiem równie¿ Micha³ Bart³omiej Tar³o nie by³ nigdzie uprzednio biskupem), mianowicie po mierci Stanis³awa Józefa Hozjusza, zmar³ego 13 X 173853. Jego nastêpc¹ król August III desygno- wa³ bezzw³ocznie dotychczasowego opata komendatoryjnego lubiñskiego i zarazem prepozyta p³ockiego Teodora Czartoryskiego, który ju¿ 26 I 1739 otrzyma³ prekonizacjê ze strony papie¿a Klemensa XII. W niespe³na pó³tora miesi¹ca póniej, dnia 8 III 1739, odby³a siê te¿ jego konsekracja. Brak o niej wzmianki w ksiêdze czynnoci pontyfikalnych biskupa Czar- toryskiego, w której pierwszy wpis pochodzi z 28 III tr.54 Z kolei J. No- wacki, nie wiadomo na jakiej podstawie, datuje tamten fakt na 29 X 173955. Zawarta w ówczesnej prasie relacja nie pozostawia wszak¿e w¹t- pliwoci, i¿ rzeczona sakra mia³a miejsce w³anie w niedzielê 8 III tr. w kolegiacie w. Jana Chrzciciela w Warszawie, przy czym obowi¹zki g³ównego konsekratora sprawowa³ nuncjusz apostolski w Rzeczypospoli-
48 AAPzn, sygn. ASO 8 (równie¿ ASO 8A). Zob. tak¿e wy¿ej przypis 37. 49 Zob. wy¿ej przypis 45. W ksiêdze czynnoci pontyfikalnych S.J. Hozjusza brak wzmianki o tej sakrze. 50 Kurier Polski R. 1732 nr CXVI, s. 494. Równie¿ i o tej sakrze brak wzmianki w rze- czonej ksiêdze czynnoci pontyfikalnych S.J. Hozjusza. 51 AAPzn, sygn. ASO 8, k. [16v]. 52 Jw., k. [57v]; Kurier Polski R. 1737 nr XXIV, k. [2v]. 53 Zob.: AAPzn, sygn. CP 59, k. 329r. Tak¿e: HC, t. 5, s. 401; t. 6, s. 346; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 111-112. 54 AAPzn, sygn. ASO 9. 55 J. Nowacki, Dzieje , t. 2, s. 112. 134 KRZYSZTOF R. PROKOP tej Obojga Narodów, arcybiskup tytularny Patras Fabrizio Serbelloni, na- tomiast wspó³konsekratorami byli ordynariusze: ³ucki Andrzej Stanis³aw Za³uski i che³miñski Adam Stanis³aw Grabowski (niegdysiejszy sufragan poznañski)56. Nie wiemy natomiast, którym innym biskupom poza je- dynie Józefem Paw³owskim sam T. Czartoryski udzieli³ wiêceñ, bo- wiem wspomniana ksiêga jego czynnoci pontyfikalnych jest dzi mocno niekompletna, jako ¿e kto wyrwa³ kilkadziesi¹t kart z jej rodka (ich los nie jest znany), tak i¿ pozosta³o zaledwie 29 kart57. Tymczasem pontyfikat tego pasterza trwa³ wyj¹tkowo d³ugo, bo bez ma³a trzydzieci lat, wydaje siê zatem ma³o prawdopodobne, aby przez ca³y ów okres tylko raz wyst¹pi³ on w charakterze konsekratora innego cz³onka polskiego episkopatu. Biskup Teodor Czartoryski zmar³ 1 III 176858, a ju¿ 5 III tr. ostatni król polski Stanis³aw August Poniatowski desygnowa³ na biskupstwo po- znañskie Andrzeja Stanis³awa M³odziejowskiego, dotychczasowego ordy- nariusza przemyskiego, na którego translacjê Stolica Apostolska wyrazi- ³a zgodê 16 V tr. Po raz kolejny zatem przyby³ do Poznania hierarcha po- siadaj¹cy ju¿ sakrê, co te¿ znalaz³o wyraz w zeznaniach wiadków w pro- cesie informacyjnym, poprzedzaj¹cym jego przenosiny z Przemyla do stolicy Wielkopolski. Ksi¹dz Krzysztof ¯urawski z Warmii owiadczy³ mianowicie: Fui praesens quando munus consecrationis suscepit a de- functo nunc Illustrissimo et Reverendissimo Domino £ubienski, archiepi- scopo Gnesnensis59, w podobnym te¿ duchu zezna³ kanonik sandomierski (tak¿e warszawski oraz proboszcz w Gliniankach) Franciszek Meline (z diecezji poznañskiej): Fui praesens assistendo consecrationi illius in episcopum Premisliensem, consecratus enim fuit a defuncto archiepisco- po Gnesnensi £ubinski60. A zatem konsekratorem M³odziejowskiego by³ prymas W³adys³aw Aleksander £ubieñski, który zmar³ w czerwcu 1767 r., st¹d zeznaj¹cy w roku 1768 wiadkowie wspominali o nim, jako o niedaw- no zmar³ym. Nic na temat rzeczonej sakry nie pisze w biogramie tego hie- rarchy J. Korytkowski61, podczas gdy monografista biskupów przemy- skich, W. Sarna, nie omieszka³ podaæ informacji, i¿ prymas W³adys³aw £ubieñski dope³ni³ aktu konsekracji nowego biskupa w dniu 2 II 1767 r.
56 Kurier Polski R. 1739 nr CXIII, k. [1v]. 57 AAPzn, sygn. ASO 9, k. 27v (zob. tam¿e adnotacjê u spodu strony). Por. równie¿ ogól- niejszej natury uwagi w: J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 170 (Acta Sacrarum Ordinationum). 58 Zob.: AAPzn, sygn. CP 62, k. 21r. Tak¿e: HC, t. 6, s. 346; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 112. 59 ASV, Archivio Concistoriale, Processus Consistoriales, vol. 156, k. 315r. 60 Jw., k. 318r (ca³oæ procesu: k. 312r-323v). O kanoniku Franciszku Meline, póniejszym sekretarzu biskupa A.S. M³odziejowskiego, zob. m.in.: J. W i n i e w s k i, Katalog pra³atów i kanoników sandomierskich od 1186-1926 r., tudzie¿ sesje kapitu³y sandomierskiej od 1581 do 1866 r., Radom 1926, s. 203-204; L. K r ó l i k, Kapitu³a , s. 52, 55, 194 (nr 133). 61 J. K o r y t ko w s k i, Pra³aci , t. 3, s. 26-27. SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 135 w Skierniewicach62. Jest to wiadomoæ odpowiadaj¹ca prawdzie, jako ¿e wiêcenia biskupie Andrzeja Stanis³awa M³odziejowskiego odby³y siê rze- czywicie 2 II 1767, w kociele w. Jakuba w Skierniewicach (miasto sta- nowi¹ce jedn¹ z rezydencji prymasowskich), przy czym g³ównym konse- kratorem by³ w³anie metropolita gnienieñski W³adys³aw Aleksander £ubieñski, dobiegaj¹cy kresu swych dni (zmar³ w niespe³na piêæ miesiê- cy póniej 21 VI tr.), za w charakterze wspó³konsekratorów wyst¹pili ordynariusze: w³oc³awski Antoni Kazimierz Ostrowski (póniejszy pry- mas) i kijowski Józef Andrzej Za³uski (wspó³za³o¿yciel s³ynnej Biblioteki Za³uskich)63. Pasterzowanie A. S. M³odziejowskiego w Kociele poznañskim trwa³o bez ma³a 22 lata (1768-1780). Sam w tym okresie niejednokrotnie wystêpo- wa³ on w charakterze konsekratora. wiêceñ biskupich udzieli³ m.in. su- fraganowi gnienieñskiemu Janowi Karskiemu (15 XI 1772)64, koadiutoro- wi kijowskiemu Kasprowi Kazimierzowi Cieciszowskiemu (8 X 1775), pó- niejszemu metropolicie mohylewskiemu65, czy tak¿e koadiutorowi che³m- skiemu Janowi Alojzemu Aleksandrowiczowi (15 X 1775)66, jak równie¿ su- fraganowi przemyskiemu Stanis³awowi Wykowskiemu (2 XII 1770)67. W powy¿szym wyliczeniu nie wspomnielimy o sakrze, jaka odby³a siê 14 IV 1771 w warszawskim kociele wizytek. I tym razem g³ównym konsekratorem by³ A.S. M³odziejowski, za wiêcenia biskupie przyj¹³ wówczas nominat che³mski Antoni Onufry Okêcki przysz³y nastêpca swego konsekratora w rz¹dach pasterskich diecezj¹ poznañsk¹. W cha- rakterze wspó³konsekratorów wziêli udzia³ w tamtej ceremonii ordynariu- sze: w³oc³awski Antoni Kazimierz Ostrowski i ³ucki Feliks Pawe³ Turski 68. Ju¿ te¿ w roku 1775 Okêcki zosta³ koadiutorem z prawem nastêpstwa przy M³odziejowskim, a w piêæ lat póniej, kiedy ów zmar³ 20 III 178069, obj¹³
62 W. Sarna, Biskupi przemyscy, cz. 2, Przemyl 1910, s. 473. 63 Suplement do «Wiadomoci Warszawskich» R. 1767 nr 12[13] (z 11 II 1767), k. [1v]-[2r]. 64 J. K o r y t ko w s k i, Pra³aci , t. 2, s. 233, 636-637 przypis 4. 65 Gazeta Warszawska R. 1775 nr 81 (z 11 X 1775), s. [1]-[2]. 66 Jw., nr 83 (z 18 X 1775), s. [1]. 67 ASV, Archivio Concistoriale, Iuramenta, vol. 6, k. 64r-65v (Dioclensis, suffraganeus Praemisliensis 1770). 68 Suplement do «Wiadomoci Warszawskich» R. 1771 nr 31 (z 17 IV 1771), k. [2r]. Zob. tak¿e wiadectwo 29-letniego kanonika che³mskiego Tomasza Ostaszewskiego (póniejsze- go ordynariusza p³ockiego) w procesie poprzedzaj¹cym powo³anie A.O. Okêckiego na ko- adiutoriê przy ordynariuszu poznañskim, odnonie do sakry tego hierarchy: Scio ipsum munus consecrationis suscepisse hic Varsaviae, in ecclesia monialium Visitationis Beatae Mariae Virginis, nam assistebam huic actui (ASV, Archivio Concistoriale, Processus Consi- storiales, vol. 167, k. 109v). 69 Zob.: AAPzn, sygn. CP 62, k. 270v. Tak¿e: HC, t. 6, s. 346, 348; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 112-113. 136 KRZYSZTOF R. PROKOP po nim stolicê biskupi¹ w Poznaniu, na której zasiada³ przez lat trzyna- cie (1780-1793). On równie¿ chêtnie podejmowa³ siê obowi¹zków konse- kratora czy te¿ wspó³konsekratora. M.in. udzieli³ wiêceñ biskupich su- fraganowi che³mskiemu Melchiorowi Janowi Kochnowskiemu (22 X 1775)70 i ordynariuszowi che³mskiemu Wojciechowi Skarszewskiemu (6 II 1791)71, za wspó³konsekratorem by³ przy sakrach: koadiutora p³ockiego Micha³a Jerzego Poniatowskiego (3 X 1773), póniejszego prymasa 72, ty- tulariusza Tamasus Walentego Wo³czackiego73, sufragana wileñskiego Jó- zefa Kossakowskiego (30 IV 1775), póniejszego ordynariusza inflanckie- go74, czy wspomnianego ju¿ swego koadiutora na biskupstwie che³mskim Jana Alojzego Aleksandrowicza (15 X 1775)75. Zmar³ Antoni Onufry Okêcki 15 VI 1793 w Warszawie, tu¿ po swoich 64. urodzinach (13 VI)76. Ostatni sporód XVIII-wiecznych pasterzy diecezji poznañskiej, desy- gnowany ju¿ wszak¿e przez pruskiego monarchê Fryderyka Wilhelma II, to Ignacy Raczyñski, uprzednio scholastyk katedralny w Poznaniu. Wy- brany przez kanoników poznañskich 26 VIII 1793, prekonizacjê ze strony papie¿a Piusa VI otrzyma³ 10 X tr., min¹æ mia³ wszak¿e jeszcze ponad rok, nim przyj¹³ sakrê. Ceremonia ta odby³a siê 9 XI 1794 w kociele parafial- nym NMP i w. Stanis³awa we Wschowie, przy czym w roli g³ównego kon- sekratora wyst¹pi³ sufragan poznañski Franciszek Ksawery Rydzyñski. Na uroczystoæ wiêceñ biskupich nowego ordynariusza przyby³ tak¿e drugi z ówczesnych sufraganów z Poznania, Ludwik Józef Mathy, który te¿ wyst¹pi³ w charakterze wspó³konsekratora. Nie uda³o siê wszak¿e za- pewniæ obecnoci tego dnia we Wschowie któregokolwiek sporód bisku- pów, st¹d te¿ jako trzeci asystowa³ podczas owej sakry za stosown¹ dys- pens¹ papiesk¹ opat klaustralny przemêcki Jan Szo³drski (z zakonu cystersów). Stosowne wpisy, powiadczaj¹ce tamt¹ konsekracjê, widniej¹ w ksiêgach czynnoci pontyfikalnych obu wspomnianych sufraganów poznañskich77.
70 Gazeta Warszawska R. 1775 nr 85 (z 25 X 1775), s. [1]. 71 ASV, Archivio Concistoriale, Iuramenta, vol. 10, k. 263r-266v (Chelmensis 1791); Ga- zeta Warszawska R. 1791 nr 12 (z 9 II 1791), s. [1]-[2]. 72 ASV, Archivio Concistoriale, Iuramenta, vol. 6, k. 202r-209v (Plocensis 1773); ADP³, Acta Episcopalia 69 (129), s. 37-39. 73 Gazeta Warszawska R. 1774 nr 68 (z 24 VIII 1774), s. [2]. 74 Gazeta Warszawska R. 1775 nr 36 (z 6 V 1775), s. [1]. Zob. równie¿: T. K asabu³a, Ignacy Massalski, biskup wileñski, Lublin 1998, s. 164. 75 Zob. wy¿ej przypis 66. 76 Zob.: AAPzn, sygn. CP 63, k. 296r. Tak¿e: HC, t. 6, s. 162, 347; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 113-114. 77 AAPzn, sygn. ASO 12, s. 104-105: Annus Domini 1794. Die 9na mensis Novembris, quae fuit Dominica XXII post Pentecosten, incidente Dominica III Novembris, videlicet ipso Festo Patrocini B.M. Virginis in Ecclesia Parochialis Wschoviensis, Dioecesis Posnaniensis, fuit Il- lustrissimus Dominus [Ludovicus Iosephus de Mathy] conconsecrator, in assistentia Reve- SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 137
W zmienionych realiach doby porozbiorowej konsekracji biskupich na ziemiach polskich odbywa³o siê o wiele mniej, ani¿eli w czasach saskich czy stanis³awowskich. Rozdzielaj¹ce odt¹d poszczególne zabory kordony graniczne wydatnie zmniejszy³y te¿ liczbê potencjalnych konsekratorów, którzy mogliby przybyæ na wiêcenia biskupie nowo powo³anego do gro- na episkopatu duchownego. Tak by³o ju¿ w przypadku dopiero co wspo- mnianej sakry Ignacego Raczyñskiego, któremu te¿ przysz³o nastêpnie a¿ kilkakrotnie konsekrowaæ ró¿nych biskupów na przestrzeni lat 1806- 1818. Jako pierwszy wiêcenia biskupie z jego r¹k otrzyma³ 6 IV 1806 w katedrze w Poznaniu tutejszy sufragan Stanis³aw ¯arnowiecki, tytula- riusz Lauce, otwieraj¹cy poczet XIX-wiecznych poznañskich biskupów pomocniczych. I w tym przypadku nie uda³o siê zgromadziæ trójki konse- kratorów, lecz obok sufragana gnienieñskiego Stefana Wojciecha £u- bieñskiego, jako wspó³konsekratora, wyst¹pi³ wówczas w charakterze asy- rendissimi Domini Ioannis £odzia Szo³drski, Ordinis Cisterciensis Abbatis Claustralis Pre- metensis, ex speciali dispensatione Apostolica, ad consecrationem Illustrissimi, Excellentis- simi ac Reverendissimi Domini Ignatii Na³êcz Comitis de Ma³oszyn et Raczyno Raczynski [ ] in Episcopum Posnaniensem, quam consecrationem perfecit Illustrissimus Franciscus Xaverius de Werbno Comes Rydzynski, Episcopus Nicopolitanus [et] Suffraganeus Posna- niensis; tam¿e, sygn ASO 13, k. 34v-35r: Anno Domini 1794, Die 9na Mensis Novembris, quae fuit Dominica III Novembris, post Pentecosten vero Dominica XXII, Illustrissimus [et] Reve- rendissimus [Franciscus] Xaverius Comes de Werbno Rydzynski, Episcopus Nicopolitanus, Suffraganeus et Archidiaconus Posnaniensis, Custos Metropolitanus Gnesnensis, Ordinis Sancti Stanislai atque Aquilae Rubrae Eques, consecravit in Ecclesia Parochialis Wschovien- si, infra Missarum Solemnia Pontificaliter celebratarum, Illustrissimum, Excellentissimum, Reverendissimum Dominum Ignatium Comitem in Ma³oszyn et Raczyno Raczynski, Schola- sticum Cathedralem Posnaniensem, Equitem Aquilae Rubrae, in Episcopum Dioecesanum Posnaniensem, in assistentia duorum conconsecratorum, qui fuerunt: Illustrissimus [et] Re- verendissimus Dominus Ludovicus de Mathy, Episcopus Thanasiensis, Canonicus Metropo- litanus Gnesnensis et Cathedralis Posnaniensis, Ordinis Sancti Stanislai Eques, et Reveren- dissimus [Iohannes] Szo³drski, Abbas claustralis Premetensis. Por.: tam¿e, sygn. CP 64, k. 11r- v (sesja kapitu³y katedralnej 27 X 1794: Concessio apparamentorum: Illustrissimi, Perillu- stres, Reverendissimi Domini Capitulum apparamenta quaedam ecclesiastica et pontifica- lia ad actum consecrationis Illustrissimi Episcopi in civitate Wschowa proxime peragendum necessaria ex sacristia cathedrali extradenda decreverunt, salvo scripto reversali pro iisdem in specie, per Perillustrem Admodum Reverendum Wolicki, Illustrissimi Episcopi Secreta- rium, Illustrissimo Admodum Reverendo Vicecustodi cathedrali exhibendo; sesja kalitu³y katedralnej 3 XI 1794: Delegatio ad actum consecrationis Episcopi: Illustrissimi, Perillustres, Reverendissimi Domini Capitulum ad assistendum actui consecrationis Illustrissimi, Excel- lentissimi et Reverendissimi domini Ignatii Comitis Raczyñski in episcopum Posnaniensem in civitate Wschowa die 9na mensis et annis currentium peragendae, Reverendissimos Domi- nos Joseph[um] Rokossowski, archidiaconum Sremensem, et Fabianum M¹czyñski, canoni- cum, cathedrales Posnanienses, [deputaverunt]. Tak¿e: ASV, Archivio Concistoriale, Iura- menta, vol. 11, k. 303r-310r (Posnaniensis 1794) [przysiêgê i wyznanie wiary I. Raczyñski z³o- ¿y³ 10 III 1794 w Warszawie na rêce ordynariusza w³oc³awskiego Józefa Rybiñskiego]. Zob. równie¿: S. C y n a r, Ignacy Raczyñski. Ostatni prymas Polski przedrozbiorowej i jego dzia- ³alnoæ duszpasterska w okresie Ksiêstwa Warszawskiego, Londyn 1954, s. 10-11 (gdzie wszak¿e nic o sakrze); J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 114; K.R. Pr o k o p,Arcybiskupi , s. 275-278 (gdzie dalsza literatura). 138 KRZYSZTOF R. PROKOP stuj¹cego sakrze (za dyspens¹ papiesk¹) benedyktyñski opat klaustralny z Lubinia Stanis³aw Kierzkowski78. Z kolei w roku 1809 Ignacy Raczyñ- ski, który jeszcze 16 X 1807 zda³ rz¹dy w diecezji poznañskiej w rêce no- minata w³oc³awskiego Franciszka Malczewskiego, jako administratora, sam bowiem uzyska³ translacjê na stolicê metropolitaln¹ w Gnienie, wy- wiêci³ a¿ trzech biskupów: ordynariusza wigierskiego Jana Klemensa Go³aszewskiego (5 III 1809 w Warszawie)79, sufragana gnienieñskiego Ignacego Nepomucena Bardziñskiego (2 VII 1809 w Ci¹¿eniu)80 oraz dru- giego sufragana dla Gniezna, swego krewniaka Antoniego Raczyñskiego, opata l¹dzkiego (20 VIII 1809 w L¹dzie)81. Trzecim gnienieñskim bisku- pem pomocniczym, który otrzyma³ sakrê z r¹k Ignacego Raczyñskiego, jako metropolity, by³ Józef Gembart (Gembarth), przy czym jego konse- kracja odby³a siê w warszawskim kociele misjonarskim wiêtego Krzy- ¿a (20 XI 1814)82. Ostatnim wreszcie hierarch¹, konsekrowanym przez ar- cybiskupa Raczyñskiego, by³ tytulariusz Cyreny Marcin Siemieñski, rów- nie¿ sufragan dla Gniezna. wiêcenia biskupie przyj¹³ on 15 IX 1816 w kociele parafialnym pw. w. Jana Chrzciciela w Ci¹¿eniu, przy czym w obrzêdzie tym asystowali metropolicie gnienieñskiemu za stosown¹ dyspens¹ papiesk¹ opat (prepozyt) klaustralny trzemeszeñski Edward Markowski oraz prepozyt-infu³at chocki Wojciech Lipski83. Przedstawione powy¿ej, ze wskazaniem na ród³a, informacje o sa- krach XVIII-wiecznych ordynariuszy z Poznania, zebrano obecnie ³¹cznie i ukazano w przejrzystszy sposób w poni¿ej tabeli. W poszczególnych jej kolumnach znajdzie czytelnik wiadomoci o dacie i miejscu ka¿dej z tych konsekracji, jak równie¿ o osobach g³ównego konsekratora i wspó³konse- kratorów. Tam, gdzie dane te nie by³y nam znane, postawiono znak zapy- tania, co wcale nie musi oznaczaæ, ¿e do brakuj¹cych informacji nigdy ju¿ nie uda siê dotrzeæ, choæ i tak mo¿e siê zdarzyæ, jako ¿e zachowany mate- ria³ ród³owy jest niestety szcz¹tkowy.
78 AAPzn, sygn. CP 64, k. 166v; tam¿e, sygn. ASO 14, k. 6v. Zob. równie¿: ASV, Archivio Concistoriale, Iuramenta, vol. 13, k. 262r-264r (Leucensis, suffraganeus Posnaniensis 1805) [przysiêgê i wyznanie wiary S. ¯arnowiecki wykona³ 10 XI 1805 w Gnienie na rêce miej- scowego sufragan Stanis³awa Wojciecha £ubieñskiego, w obecnoci kanoników Józefa Gem- bart(h)a i Ignacego Bardziñskiego jako wiadków, którzy to obaj duchowni sami zostali ju¿ niebawem biskupami pomocniczymi]. 79 AAGn, sygn. ACons, D 7, s. 212. Zob. tak¿e: ASV, Archivio Concistoriale, Iuramenta, vol. 13, k. 540r-541r (Wigerscensis 1805). 80 AAGn, sygn. ACons, D 7, s. 260; J. K o r y t k o w s k i, Pra³aci , t. 1, s. 33. Zob. tak¿e: ASV, Archivio Concistoriale, Iuramenta, vol. 13, k. 422r-423r (Satalensis, suffraganeus Gne- snensis 1808). 81 AAGn, sygn. ACons, D 7, s. 287-288. 82 AAGn, sygn. ACons, D 8, s. 548-549; J. K o r y t k o w s k i, Pra³aci , t. 2, s. 52. 83 AAGn, sygn. ACons, D 9, s. 46-47; tam¿e, sygn. ACons, G II 5, k. [3r]. SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 139
Sakry XVIII-wiecznych ordynariuszy poznañskich (1699-1806) Imiê Lata paste- Data Miejsce G³ówny Wspó³konsekratorzy i nazwisko rzowania sakry sakry konsekrator (asystuj¹cy)
Miko³aj 1699-1707 14 IV 1697 kolegiata pw. Micha³ Stefan Stanis³aw Jan Witwicki, Stanis³aw w. Jana Radziejowski, ordynariusz poznañski; wiêcicki Chrzciciela metropolita Andrzej Chryzostom w Warszawie gnienieñski, Za³uski, ordynariusz kardyna³ p³ocki Micha³ 1710-1715 31 VIII 1710 koció³ jezuicki Aleksander ? Bart³omiej pw. w. Jana Benedykt Tar³o Chrzciciela Wyhowski, i w. Jana ordynariusz Ewangelisty ³ucki w Lublinie Krzysztof 1716-1720 15 IX 1711 (kolegiata pw. Stanis³aw ? Antoni Wniebowziêcia Szembek, Szembek NMP) metropolita w £owiczu gnienieñski Piotr 1720-1722 26 V 1713 kolegiata pw. Micha³ Bart³omiej Felicjan Konstanty Tar³o w. Jana Tar³o, ordynariusz Szaniawski, ordynariusz Chrzciciela poznañski w³oc³awski; Jan Kazi- w Warszawie mierz Alten-Bokum, ordynariusz przemyski Jan 1723-1732 23 IV 1719 koció³ pw. Micha³ Szembek, Piotr Tar³o, tytulariusz Joachim Wniebowziêcia tytulariusz Paphos, Claudiopolis, sufragan Tar³o NMP (mariacki) sufragan poznañski; w Krakowie krakowski Jan Feliks Szaniawski, tytulariusz Capsus, sufragan lwowski Stanis³aw 1733-1738 23 IV 1719 koció³ pw. Micha³ Szembek, Piotr Tar³o, tytulariusz Józef Wniebowziêcia tytulariusz Paphos, Claudiopolis, sufragan Hozjusz NMP (mariacki) sufragan poznañski; w Krakowie krakowski Jan Feliks Szaniawski, tytulariusz Capsus, sufragan lwowski Teodor 1739-1768 8 III 1739 kolegiata pw. Fabrizio Serbelloni, Andrzej Stanis³aw Czartoryski w. Jana arcybiskup Za³uski, ordynariusz Chrzciciela tytularny Patras, ³ucki; w Warszawie nuncjusz apostolski Adam Stanis³aw w Rzeczypospolitej Grabowski, Obojga Narodów ordynariusz che³miñski Andrzej 1768-1780 2 II 1767 koció³ pw. W³adys³aw Antoni Kazimierz Stanis³aw w. Jakuba Aleksander Ostrowski, ordynariusz M³odziejow- w Skierniewi- £ubieñski, w³oc³awski; ski cach metropolita Józef Andrzej Za³uski, gnienieñski ordynariusz kijowski Antoni 1780-1793 14 IV 1771 koció³ wizytek Andrzej Stanis³aw Antoni Kazimierz Onufry pw. Opieki w. M³odziejowski, Ostrowski, ordynariusz Okêcki Józefa ordynariusz w³oc³awski; w Warszawie poznañski Feliks Pawe³ Turski, ordynariusz ³ucki Ignacy 1794-1806 9 XI 1794 koció³ pw. Franciszek Ksa- Ludwik Józef Mathy, Raczyñski NMP i w. wery Rydzyñski, tytulariusz Tanis, Stanis³awa we tytulariusz Nico- sufragan poznañski; Wschowie polis, sufragan Jan Szo³drski, opat poznañski klaustralny przemêcki 140 KRZYSZTOF R. PROKOP
* * * W sposób bardziej skrótowy, ani¿eli mia³o to miejsce w przypadku ordynariuszy, zamierzamy omówiæ obecnie problematykê sakr biskupich poznañskich sufraganów z XVIII stulecia. Na tym polu kwestii nie do koñca wyjanionych, które trzeba pozostawiæ bez odpowiedzi przynaj- mniej na tym etapie jest wiêcej, ani¿eli w poprzedniej czêci. Utrata nie- mal wszystkich tomów Acta Episcopalia ordynariuszy poznañskich za okres od 1663 do 1793 r.84, które uleg³y zniszczeniu podczas II wojny wia- towej, zdecydowanie negatywnie rzutuje na mo¿liwoæ dog³êbniejszego przebadania i omówienia interesuj¹cej nas problematyki, jako ¿e w ksiê- gach tego rodzaju, jakkolwiek nie tak czêsto, trafia³y siê jednak zapiski dotycz¹ce sakr udzielanych przez pasterzy diecezji, którzy zazwyczaj byli konsekratorami swych sufraganów. W przypadku naszej obecnej analizy zebrany materia³ pozwala wszak¿e na podanie kompletnego zestawu in- formacji o sakrach odnonie do a¿ jedenastu sporód trzynastu XVIII- wiecznych biskupów pomocniczych z Poznania, w przypadku jednego (W. Walknowski) nie znamy jedynie osób wspó³konsekratorów, a tylko w od- niesieniu do konsekracji sufragana Bernarda Gozdzkiego nie uda³o siê odnaleæ jakichkolwiek precyzyjnych wskazówek na ów temat. Tego ro- dzaju proporcja zachêca zatem mimo istniej¹cych braków do zapre- zentowania zebranych wiadomoci. U samego progu XVIII stulecia pos³ugê sufragañsk¹ w diecezji poznañ- skiej pe³ni³ tytulariusz Fessei Hieronim Wierzbowski, który prekonizowa- ny zosta³ jeszcze 22 IX 1681, tj. za rz¹dów biskupich w Poznaniu swego stry- ja Stefana Wierzbowskiego, promotora jego awansu. Hierarchy tego nie mog³o tedy zabrakn¹æ i na konsekracji bratanka, ta za odby³a siê 12 IV 1682 w kolegiacie w. Jana Chrzciciela w Warszawie. G³ównym konsekrato- rem by³ wszak¿e ówczesny nuncjusz apostolski w Rzeczypospolitej Obojga Narodów, arcybiskup tytularny Efezu Opizio Pallavicini, natomiast rzeczo- ny ordinarius loci wyst¹pi³ wespó³ z biskupem kijowskim Stanis³awem Janem Witwickim, zarazem nominatem ³uckim (póniejszy pasterz diece- zji poznañskiej), w charakterze wspó³konsekratora. Precyzyjn¹ informacjê na ten temat zawdziêczamy stosownemu wpisowi, jaki sam nowo konse- krowany umieci³ na pocz¹tku za³o¿onej wówczas ksiêgi swych czynnoci pontyfikalnych, która zachowa³a siê po dzi dzieñ85. Po mierci Hieronima Wierzbowskiego (zmar³ 29 V 1712) 86 rz¹dz¹cy wtedy Kocio³em poznañskim biskup Micha³ Bart³omiej Tar³o powo³a³ na
84 Por.: J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 168-169. 85 AAPzn, sygn. ASO 6, k. 3r. Zob. tak¿e: HC, t. 5, s. 201; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 188 (nr 25). 86 Por.: AAPzn, sygn. CP 57, k. 191r. SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 141 nowego sufragana z kolei swojego krewnego, Piotra Tar³ê, o którego kon- sekracji by³a mowa ju¿ uprzednio, a to z tej przyczyny, ¿e w kilka lat pó- niej on sam zosta³ ordynariuszem w Poznaniu. Kiedy to nast¹pi³o, wsku- tek jego awansu zawakowa³a miejscowa sufragania, rych³o obsadzona po raz kolejny wed³ug klucza krewniaczego. Mianowicie przypad³a ona z woli nowego pasterza diecezji spokrewnionemu po k¹dzieli z Tar³ami Bernardowi Gozdzkiemu, dotychczasowemu kantorowi tutejszej kapitu³y katedralnej, prekonizowanemu tytulariuszem Izauropolis dnia 6 VII 1722. Jak ju¿ wy¿ej zaznaczono, nie uda³o siê dotrzeæ do informacji na temat jego sakry. Poniewa¿ by³ on krewniakiem ordynariusza Piotra Tar³y i jemu te¿ zawdziêcza³ swoje wyniesienie, niejako automatycznie narzuca siê domys³, ¿e ten w³anie hierarcha by³ szafarzem wiêceñ biskupich w przypadku Gozdzkiego. Przypuszczenie to mo¿e wszak¿e okazaæ siê b³êdne. Uzyska- nie przez nowego sufragana prowizji papieskiej w lipcu 1722 roku dziel¹ niewiele ponad cztery miesi¹ce od mierci biskupa Tar³y 19 XI tr. Jeli te¿ ów pod koniec ¿ycia chorowa³, mog³o dojæ do podobnej sytuacji, jaka mia- ³a miejsce w opisanym wczeniej przypadku podwójnej konsekracji J.J. Tar³y i S.J. Hozjusza, kiedy to dobiegaj¹cego kresu swych dni ordyna- riusza loci (K. £ubieñskiego) zast¹pi³ w obowi¹zkach konsekratora inny hierarcha, przy czym tam by³ to miejscowy sufragan (M. Szembek). W Po- znaniu tego akurat rodzaju zastêpstwo nie mog³o mieæ wówczas miejsca, jako ¿e to w³anie nowy biskup pomocniczy mia³ przyj¹æ sakrê, mo¿na wszak¿e by³o zaprosiæ sufragana z s¹siedniego Gniezna (by³ nim Franci- szek Kraszkowski)87. Nie mamy wszak¿e w ogóle pewnoci, czy Bernard Gozdzki zd¹¿y³ otrzymaæ wiêcenia biskupie jeszcze za ¿ycia ordynariusza Piotra Tar³y, czy te¿ dopiero po jego mierci. Konsekratorem tego sufraga- na nie by³ z pewnoci¹ kolejny biskup Poznania, Jan Joachim Tar³o, bo- wiem w starannie prowadzonej ksiêdze czynnoci pontyfikalnych tego¿, brak wpisu, który by na to wskazywa³. Nie ulega natomiast w¹tpliwoci, ¿e Gozdzki sakrê przyj¹³, sam bowiem wzi¹³ udzia³ w charakterze wspó³kon- sekratora w wiêceniach biskupich sufragana kamienieckiego Micha³a Delamarsa (De la Mars), jakie mia³y miejsce 28 I 1725 w kolegiacie w Kiel- cach (g³ównym szafarzem by³ ordynariusz krakowski Felicjan Konstanty Szaniawski)88. By³a to ju¿ wszak¿e jedna z ostatnich pos³ug pontyfikalnych Bernarda Gozdzkiego, który w niespe³na dwa miesi¹ce póniej zmar³ (w tym¿e samym roku zmar³ równie¿ nowo konsekrowany biskup Delamars)89.
87 Zachowa³a siê ksiêga czynnoci pontyfikalnych biskupa F. Kraszkowskiego, w której wszak¿e nie natrafiamy na wpis dotycz¹cy interesuj¹cej nas sakry. AAGn, sygn. ACap, B 79. 88 AKMK, sygn. LOrd 8, s. 39. 89 HC, t. 5, s. 230; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 188 (nr 27). Por.: AAPzn, sygn. CP 58, k. 206r. 142 KRZYSZTOF R. PROKOP
Tytulariusz Izauropolis funkcjê biskupa pomocniczego w Kociele poznañskim sprawowa³ zaledwie dwa i pó³ roku. Tak¿e czterej kolejni jego nastêpcy na miejscowej sufraganii bardzo krótko s³u¿yli swej diecezji po otrzymaniu infu³y: trzech pierwszych rych³o zmar³o, natomiast ostatni z tego grona uzyska³ translacjê na urz¹d pasterki w innym Kociele par- tykularnym. Mowa mianowicie o Karolu Poniñskim, Baltazarze Wilksyc- kim, Franciszku Kaznowskim i Adamie Stanis³awie Grabowskim, których pos³uga sufragañska zawiera siê raptem w zaledwie jednej dekadzie (1726-1736). Prekonizowany 19 XII 1725 przez papie¿a Benedykta XIII tytulariuszem Aradus Karol Poniñski, sakrê otrzyma³ 24 II 1726 w kole- giacie w. Jana Chrzciciela w Warszawie z r¹k ordynariusza poznañskie- go Jana Joachima Tar³y, przy czym w charakterze wspó³konsekratorów wyst¹pili wówczas biskupi: p³ocki Andrzej Stanis³aw Za³uski i kamieniec- ki Stanis³aw Józef Hozjusz (przysz³y pasterz Kocio³a poznañskiego)90. Z kolei nastêpca zmar³ego 2 IX 1727 Poniñskiego 91 na funkcji sufragana w Poznaniu, tytulariusz Eucarpii 92 Baltazar Wilksycki vel Wilxycki (pre- konizowany 12 IV 1728), konsekrowany zosta³ 10 X 1728 w poznañskiej katedrze równie¿ przez Jana Joachima Tar³ê, ordynariusza loci, obok któ- rego wziêli udzia³ w tej ceremonii, jako wspó³konsekratorzy, tytulariusze: dardaneñski Franciszek Kraszkowski, biskup pomocniczy z Gniezna, i kambyzopolitañski £ukasz Krzysztof Wielewiejski (sam wywiêcony na biskupa 29 IX 1726 w Rzymie przez papie¿a Benedykta XIII)93. Kiedy po up³ywie niewiele ponad pó³ roku od otrzymania sakry i ten poznañski sufragan zmar³ (25 V 1729)94, w jego miejsce ustanowiony zosta³ dotych- czasowy wikariusz generalny i oficja³ Franciszek Kaznowski, prekonizo- wany tytulariuszem Domitiopolis 7 IX 1729. W dniu 20 XI 1720 ordyna- riusz loci Jan Joachim Tar³o po raz trzeci (zarazem jednak ostatni) w ci¹- gu dziewiêcioletniego zasiadania na stolicy biskupiej w Poznaniu, mia³ mo¿noæ konsekrowaæ nowego sufragana, o którego siê wystara³. Sakra Kaznowskiego odby³a siê w murach poznañskiej katedry, a w charakte- rze wspó³konsekratorów wyst¹pili wówczas sufragani: gnienieñski Fran- ciszek Kraszkowski i w³oc³awski Franciszek Antoni Kobielski (póniejszy ordynariusz wpierw kamieniecki, nastêpnie ³ucki)95.
90 AAPzn, sygn. ASO 7, k. 56r; tam¿e, sygn. ASO 8, k. [17v]. 91 Por.: AAPzn, sygn. CP 59, k. 22r. Tak¿e: HC, t. 5, s. 94; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 189 (nr 28); K. L u t y ñ s k i, Poniñski Karol Samuel herbu £odzia (1675-1727), sufragan poznañski, [w:] PSB, t. 27, Wroc³aw 1983, s. 541-542 (gdzie precyzyjna informacja o sakrze K. Poniñskiego) 92 Por.: J. Nowacki, Dzieje , t. 2, s. 189 przypis 223. 93 AAPzn, sygn. ASO 7, k. 56v-57r. 94 Por.: AAPzn, sygn. CP 59, k. 81v-82r. Tak¿e: HC, t. 5, s. 196; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 189 (nr 29). 95 AAPzn, sygn. ASO 7, k. 57r. Zob. tak¿e: tam¿e, sygn. CP 59, k. 153v-154r; HC, t. 5, s. 187; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 189 (nr 30). SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 143
O kolejnego biskupa pomocniczego dla Poznania przysz³o postaraæ siê ju¿ nowemu ordynariuszowi loci, Stanis³awowi Józefowi Hozjuszowi i to u samego pocz¹tku rz¹dów. Stosowne zabiegi podj¹³ on byæ mo¿e jesz- cze nawet przed oficjaln¹ zgod¹ Stolicy Apostolskiej na jego translacjê z Kamieñca Podolskiego, skoro ta zapad³a 19 I 1733, a ju¿ 22 VI tr. prowi- zjê na tytularne biskupstwo Nilopolis uzyska³, jako nowy sufragan po- znañski, Adam Stanis³aw Grabowski. Sakra nominata odby³a siê 16 VIII 1733 w kolegiacie w. Jana Chrzciciela w Warszawie i jakkolwiek g³ównym szafarzem wiêceñ by³ biskup Poznania Hozjusz, nie zosta³a ona odnoto- wana w sk¹din¹d niezbyt starannie prowadzonej (brakuje tam wpisów i o innych konsekracjach) ksiêdze czynnoci pontyfikalnych tego hierar- chy. St¹d jedynie ówczesnej prasie (Kurier Polski) zawdziêczamy wia- domoæ, ¿e wspó³konsekratorami Grabowskiego byli sufragani: gnie- nieñski Józef Micha³ Trzciñski i ³ucki Adam Franciszek Rostkowski96. Ju¿ w roku 1736 dotychczasowy biskup pomocniczy z Poznania uzyska³ awans na stolicê biskupi¹ w Che³m¿y i jako ordynariusz che³miñski wzi¹³ udzia³ dnia 8 III 1739 w charakterze wspó³konsekratora w wiêceniach bisku- pich nowego pasterza diecezji poznañskiej Teodora Czartoryskiego (o czym wy¿ej)97. W tym¿e roku 1739 nast¹pi³a translacja Grabowskiego z kolei do W³oc³awka, a w r. 1741 na Warmiê. Jako ordynariusz warmiñski by³ on te¿ konsekratorem nowego biskupa che³miñskiego Wojciecha Sta- nis³awa Leskiego, która to sakra odby³a siê 1 X 1747 w kociele parafial- nym w. Miko³aja w Elbl¹gu98. Sufragania poznañska po A.S. Grabowskim przypad³a w udziale Jó- zefowi Tadeuszowi Kierskiemu, który pos³ugê w tym charakterze pe³niæ mia³ przez 32 lata (1736-1768), po czym uzyska³ jeszcze translacjê do Prze- myla, gdzie by³ ordynariuszem przez nastêpnych piêtnacie lat (³¹cznie zatem 47 lat biskupiego pos³ugiwania!). By³ on siostrzeñcem ordynariu- sza Stanis³awa Józefa Hozjusza, któremu zawdziêcza³ swoje wyniesienia na biskupstwo. Z jego te¿ r¹k przyj¹³ wiêcenia biskupie w katedrze w Po-
96 J. Dygda³a, Adam Stanis³aw Grabowski (1698-1766). Biskup, polityk, mecenas, Olsztyn 1994, s. 30 (gdzie wskazane ród³a informacji). Monografista A.S. Grabowskiego nie wykorzysta³ natomiast wiadectw zawartych w procesach informacyjnych, poprzedzaj¹cych kolejne translacje tego biskupa. I tak w procesie zwi¹zanym z jego awansem na biskupstwo che³miñskie (1736), jeden z zeznaj¹cych owiadczy³: So chè stato consagrato Vescovo in Var- savia da Mons. Vescovo di Posnania (ASV, Archivio Concistoriale, Processus Consistoriales, vol. 122, k. 177v). Z kolei w procesie poprzedzaj¹cym przenosiny Grabowskiego z Che³m¿y do W³oc³awka (1739), zeznaj¹cy wówczas teatyn Kajetan Bellanti stwierdzi³: Ab ultimo loco defuncto Episcopo Posnaniensi, cuius fuerat suffraganeus, audivi ipsum suscepisse munus consecrationis (ASV, Archivio Concistoriale, Processus Consistoriales, vol. 125, k. 758r). Zob. tak¿e: J. K o r y t k o w s k i, Pra³aci , t. 2, s. 111; HC, t. 6, s. 311; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 189 (nr 31). 97 Zob. wy¿ej przypis 56. 98 J. K o r y t ko w s k i, Pra³aci , t. 3, s. 557. 144 KRZYSZTOF R. PROKOP znaniu. W ksiêdze czynnoci pontyfikalnych Hozjusza fakt ten odnotowa- ny jest pod dat¹ 19 III 1737, podczas gdy wspó³czesna relacja w Kurierze Polskim jednoznacznie wskazuje na dzieñ 10 II 1737. Zwa¿ywszy z jed- nej strony na okolicznoæ, i¿ prasa ma to do siebie, ¿e ukazuje siê na bie- ¿¹co, a zatem tego rodzaju pomy³ka, i¿by napisano zawczasu o fakcie, który dopiero siê wydarzy, nie wchodzi w rachubê, z drugiej za, maj¹c na wzglêdzie sygnalizowan¹ ju¿ okolicznoæ, i¿ rzeczona ksiêga czynno- ci pontyfikalnych Hozjusza nie by³a prowadzona nazbyt starannie99, pierwszeñstwo co do wiarygodnoci zdecydowani jestemy daæ mimo wszystko informacji z Kuriera Polskiego. Data 10 II 1737 znajduje zresz- t¹ potwierdzenie i w edycji Hierarchia Catholica, gdzie jako ród³o wia- domoci wskazano inn¹ relacjê prasow¹, zawart¹ w wydawanym od roku 1716 w Rzymie periodyku Diario di Roma, rejestruj¹cym przede wszyst- kim wydarzenia rozgrywaj¹ce siê na dworze papieskim, ale równie¿ i bar- dziej egzotyczne fakty z ¿ycia kocielnego i politycznego. Mo¿emy tedy przypuszczaæ, ¿e wpis w ksiêdze czynnoci pontyfikalnych Hozjusza do- konany zosta³ zapewne dopiero z perspektywy czasu (post factum), a do- konuj¹cy go duchowny skojarzy³ termin sakry Kierskiego (w której praw- dopodobnie nie uczestniczy³) ze wiêtem patronalnym tego¿, tj. dniem 19 III (w. Józefa). Pozosta³e informacje z przywo³anych tu róde³ s¹ zbie¿ne i wynika z nich, ¿e g³ównym konsekratorem by³ Stanis³aw Józef Hozjusz, natomiast wspó³konsekratorami: ordynariusz kamieniecki Franciszek Antoni Kobielski i sufragan che³mski Maciej Aleksander So³tyk100. Sam Kierski wyst¹pi³ w póniejszym czasie jako wspó³konsekrator podczas sakr biskupów: kamienieckiego Adama Stanis³awa Krasiñskiego (27 I 1760)101 i przemyskiego Micha³a Wodzickiego (12 IV 1761)102, natomiast jeszcze w roku 1748 by³ on wspó³konsekratorem drugiego sufragana po- znañskiego Józefa Paw³owskiego, przyczyny i okolicznoci powo³ania któ- rego nie s¹ dot¹d bli¿ej poznane103. Duchowny ten (mowa o J. Paw³owskim) tytulariuszem niocheñskim prekonizowany zosta³ 15 VII 1748 przez papie¿a Benedykta XIV, a jego
899 Np. jest w niej zastanawiaj¹ca luka w zapiskach od 15 VII 1733 do lutego 1734 r., na który to okres przypada wszak omawiana uprzednio sakra Adama Stanis³awa Grabowskie- go. AAPzn, sygn. ASO 8, k. [44v]-[45r]. 100 AAPzn, sygn. ASO 8, k. [57r]; Kurier Polski R. 1737 nr IX, k. [1v]-[2r]; HC, t. 6, s. 126 (gdzie wskazane ród³o informacji). Tak¿e: W. S a r n a, Biskupi przemyscy, cz. 2, s. 479, (data 10 II 1737). 101 Kurier Polski R. 1760 nr V, k. [1r]-[1v]; J. Korytkowski, Pra³aci , t. 2, s. 358. Tak¿e: Suplement do «Wiadomoci Warszawskich» R. 1761 nr 7 (z 18 II 1761), k. [2r]. 102 Suplement do «Wiadomoci Warszawskich» R. 1761 nr 15 (z 15 IV 1761), k. [2v]. Zob. tak¿e: Benedyktynki od Nieustaj¹cej Adoracji w Warszawie 1688-1938, Warszawa 1938, s. 160-161. 103 Zob.: J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 190 (nr 33). Tak¿e ni¿ej przypis 105. SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 145 sakra odby³a siê 22 IX tr. w katedrze w Poznaniu. Udzielaj¹cym wiêceñ biskupich by³ wówczas ordynariusz loci Teodor Czartoryski, za drugim wspó³konsekratorem obok w³anie J.T. Kierskiego biskup pomocniczy z W³oc³awka Franciszek Kanigowski104. Pos³uga pasterska J. Paw³owskie- go w Kociele poznañskim trwa³a jedenacie lat (1748-1759), lecz kiedy zmar³ w roku 1759 (9 IX)105, w jego miejsce nie ustanawiano ju¿ kolejnego drugiego sufragana. Jedynym hierarch¹ sprawuj¹cym tu funkcjê biskupa pomocniczego pozosta³ tedy Kierski i dopiero kiedy ów uzyska³ 16 V 1768 translacjê do Przemyla, przeniesiony tego samego dnia stamt¹d w³anie do Poznania Andrzej Stanis³aw M³odziejowski podj¹³ starania o nowego sufragana. Zosta³ nim W³adys³aw Walknowski, prekonizowany 19 XII 1768 tytulariuszem Bendy, którego sakra odby³a siê 26 II 1769 w kociele wizy- tek w Warszawie. Szafarzem wiêceñ biskupich by³ w tym przypadku oczy- wicie ordynariusz M³odziejowski, ani jednak w zachowanej ksiêdze czyn- noci pontyfikalnych W. Walknowskiego, ani te¿ w stosownej relacji praso- wej, wyj¹tkowo w tym przypadku lapidarnej, nie odnotowano imion wspó³- konsekratorów106 (mo¿emy wiêc tylko domylaæ siê, ¿e jednym z nich by³ zapewne w³anie biskup J.T. Kierski, poprzedni sufragan poznañski). W³adys³aw Walknowski biskupem pomocniczym w Poznaniu by³ przez bez ma³a jedenacie lat (1768-1779), w którym to okresie wyst¹pi³ w charakterze wspó³konsekratora podczas wiêceñ biskupich nowego su- fragana ³uckiego Franciszka Komornickiego, jakie mia³y miejsce dnia 10 IV 1774 w kociele wizytek w Warszawie107. Zmar³ Walknowski 21 XI 1779108, w zwi¹zku z czym pojawi³a siê kwestia obsadzenia zwolnionej przezeñ sufraganii (jakkolwiek by³ ju¿ w tym czasie w Poznaniu po raz wtóry drugi biskup pomocniczy, wówczas jeszcze wszak¿e nominat o którym dalej), czego jednak ordynariusz A.S. M³odziejowski nie docze- ka³, sam bowiem zmar³ w cztery miesi¹ce póniej 20 III 1780. Rz¹dy w diecezji przej¹³ dotychczasowy koadiutor Antoni Onufry Okêcki i on to doprowadzi³ do pomylnego fina³u sprawê powo³ania nowego biskupa po- mocniczego, którym zosta³ Franciszek Ksawery Rydzyñski, prekonizowa- ny 18 IX 1780 tytulariuszem Nicopolis. Sakra tego duchownego odby³a siê
104 AAPzn, sygn. AC 214, k. 563r-v. 105 Por.: AAPzn, sygn. CP 61, k. 73r-v. Tak¿e: HC, t. 6, s. 311; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 190 (nr 33); H. D y m n i c k a - Wo ³ o s z y ñ s k a, Paw³owski Józef herbu Wierzbno (1698- 1759), sufragan poznañski, [w:] PSB, t. 25, Wroc³aw 1980, s. 504-505 (gdzie tak¿e informacja o sakrze). 106 AAPzn, sygn. ASO 11, karta tytu³owa; Suplement do «Wiadomoci Warszawskich» R. 1769 nr 17 (z 1 III 1769), k. [2v]; HC, t. 6, s. 120 (gdzie równie¿ informacja o dacie i miejscu sakry oraz o osobie g³ównego konsekratora). 107 Gazeta Warszawska R. 1774 nr 31 (z 16 IV 1774), s. [1]. 108 Por.: AAPzn, sygn. CP 62, k. 266r. Tak¿e: HC, t. 6, s. 120; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 190 (nr 34). 146 KRZYSZTOF R. PROKOP
14 I 1781 w kociele wizytek w Warszawie, a dope³ni³ jej ordynariusz Okêcki, wespó³ z biskupem inflanckim Antonim Maciejem Sierakowskim i koadiutorem p³ockim Krzysztofem Hilarym Szembekiem109. Jeszcze nie- mniej za ¿ycia Walknowskiego, byæ mo¿e z racji jego posuniêcia w latach, poprzedni ordynariusz (A.S. M³odziejowski) wystara³ siê jak ju¿ niegdy T. Czartoryski o dodatkowego, drugiego sufragana dla Poznania, którym prekonizowany zosta³ dnia 20 IX 1779 (czyli na dwa miesi¹ce przed mier- ci¹ W. Walknowskiego) jako tytulariusz Tanis Ludwik Józef Mathy (de Mathy). Biskup M³odziejowski nie zd¹¿y³ zreszt¹ udzieliæ mu sakry (pod koniec ¿ycia chorowa³, co byæ mo¿e wp³ynê³o na od³o¿enie na póniej jej terminu), której dope³ni³ 7 V 1780 w warszawskim kociele wizytek Anto- ni Onufry Okêcki, wówczas ju¿ ordinarius loci. Wspó³konsekratorami byli w tym przypadku: biskup che³mski Jan Alojzy Aleksandrowicz i koadiu- tor kijowski Kasper Kazimierz Cieciszowski110. Tak te¿ przez ca³y ponty- fikat Okêckiego mia³o byæ w diecezji poznañskiej dwóch biskupów po- mocniczych, jakkolwiek owym w³aciwym pozostawa³ a¿ do swej translacji w r. 1796 (1795) na biskupstwo che³miñskie F.K. Rydzyñski, podczas gdy L.J. Mathy uwa¿any by³ jedynie za dodatkowego. Ten ostatni dopiero 27 VI 1796 uzyska³ nominacjê na pe³noprawnego sufraga- na w Kociele poznañskim, w miejsce Rydzyñskiego, dokona³o siê to wszak¿e ju¿ za rz¹dów w diecezji Ignacego Raczyñskiego. Mimo tak osobliwego uk³adu, ¿eby nie rzec gradacji biskupów po- mocniczych w Poznaniu, obaj ci hierarchowie niejednokrotnie wspólnie udzielali wiêceñ biskupich innym hierarchom, co bynajmniej nie musi jeszcze wiadczyæ o jakiej zgodnej ich wspó³pracy (po prostu w dobie roz- biorów coraz trudniej by³o zgromadziæ w jednym miejscu i czasie trzech biskupów dla konsekrowania nominata o czym uprzednio). Czêciej te¿ Rydzyñski, choæ m³odszy sakr¹, by³ g³ównym konsekratorem, podczas gdy Mathy wspó³konsekratorem u jego boku, jak to mia³o miejsce pod- czas konsekracji sufraganów gnienieñskich Józefa Korytowskiego (27 XI 1785 w Poznaniu)111 i Stefana Wojciecha £ubieñskiego (27 II 1791 w Gnie-
109 AAPzn, sygn. ASO 13, k. [2r]; Gazeta Warszawska R. 1781 nr 6 (z 20 I 1781), s. [1]. Por.: ASV, Archivio Concistoriale, Iuramenta, vol. 7, k. 180r-181r ( Nicopolitanus et suffraga- neus Posnaniensis 1781). Tak¿e: HC, t. 6, s. 311; B. K u m o r, Rydzyñski Franciszek Ksawery Piotr herbu Wierzbno (1734-1814), biskup che³miñski i opat pelpliñski, [w:] PSB, t. 33, Wro- c³aw 1991-1992, s. 453-454 (gdzie informacja równie¿ o sakrze). 110 AAPzn, sygn. ASO 12, s. 1; Suplement do «Gazety Warszawskiej» R. 1780 nr 38 (z 10 V 1780), s. [1]-[2]. Tak¿e: HC, t. 6, s. 391. 111 AAPzn, sygn. ASO 12, s. 102; tam¿e, sygn. ASO 13, k. 18r; J. K o r y t k o w s k i, Pra³a- ci , t. 2, s. 299. Por.: AAGn, sygn. ACons, D 1, s. 370. 112 AAPzn, sygn. ASO 12, s. 103; tam¿e, sygn. ASO 13, k. 31r; J. K o r y t k o w s k i, Pra³a- ci , t. 2, s. 548. SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 147 nie)112, jak równie¿ ordynariusza poznañskiego Ignacego Raczyñskiego dnia 9 XI 1794 we Wschowie (o czym powy¿ej)113. Podczas sakry innego sporód gnienieñskich sufraganów Micha³a Kosmowskiego (6 XI 1791 w Trzemesznie), zarówno F.K. Rydzyñski, jak i L.J. Mathy byli wspó³kon- sekratorami114, natomiast ów ostatni jako g³ówny konsekrator wyst¹pi³ 19 VIII 1781 we Wroc³awiu podczas wiêceñ biskupich ustanowionego ad- ministratorem apostolskim diecezji wroc³awskiej Antoniego Ferdynanda Rothkirch-Panthen, tytulariusza Paphos (wed³ug rozbie¿nych wiadectw sakra owa odbyæ siê mia³a albo w miejscowej katedrze, albo te¿ w pobli- skiej kolegiacie wiêtego Krzy¿a)115. Pod koniec roku 1795, w którym to Rzeczpospolita Obojga Narodów zniknê³a na 123 lata z mapy Europy, ustanowiony zosta³ w diecezji po- znañskiej nowy biskup pomocniczy wszak¿e z tytu³em sufragana war- szawskiego (sufragania okrêgowa), w osobie Jana Chrzciciela Albertran- diego. Prekonizacjê jako tytulariusz Zenopolis otrzyma³ on 18 XII 1795, tj. w tym samym dniu, w którym Franciszek Ksawery Rydzyñski uzyska³ translacjê z sufraganii w Poznaniu na biskupstwo che³miñskie. Albertran- diego pomin¹³ tymczasem w swoim wykazie poznañskich biskupów po- mocniczych ks. Józef Nowacki, co jednak trudno uznaæ za zasadne. Sa- kra tego hierarchy odby³a siê 31 I 1796 w kolegiacie w. Jana Chrzciciela w Warszawie, a dope³ni³ jej arcybiskup tytularny tebañski Lorenzo Litta, do niedawna jeszcze nuncjusz apostolski w dobiegaj¹cej kresu swych dziejów I Rzeczypospolitej (ostatni w dobie przedrozbiorowej), wespó³ z sufraganem pomorskim (w diecezji w³oc³awskiej) Ludwikiem Stanis³a- wem Górskim (nota bene konsekrowanym równie¿ przez nuncjusza apo- stolskiego, tyle ¿e w przedrewolucyjnej Francji w roku 1783) i by³ym sufraganem ¿mudzkim Antoninem Malinowskim (z zakonu dominika- nów)116. Kiedy w niespe³na trzy lata póniej erygowane zosta³o 19 X 1798 przez papie¿a Piusa VI nowe biskupstwo z orodkiem w Warszawie, poddane bezporednio Stolicy Apostolskiej, Albertrandi nie zosta³ pierwszym or- dynariuszem tej diecezji, lecz nadal zachowa³ dotychczasow¹ funkcjê su- fragana warszawskiego tyle, ¿e kresu dobieg³ jego wczeniejszy, formal- ny zwi¹zek z Kocio³em poznañskim, odt¹d bowiem mia³ pe³niæ sw¹ po- s³ugê w strukturach m³odego Kocio³a lokalnego. Godnoæ ordynariusza
113 Zob. wy¿ej przypis 77. 114 AAPzn, sygn. ASO 12, s. 103-104; Addytament do «Gazety Warszawskiej» R. 1791 nr 91 (z 12 XI 1791), s. [3]. 115 ASV, Archivio Concistoriale, Iuramenta, vol. 7, k. 204r-209v (Paphensis, suffraganeus Vratislaviensis 1781); AAPzn, sygn. ASO 12, s. 102. 116 Gazeta Warszawska R. 1796 nr 11 (z 6 II 1796), s. 113. Zob. tak¿e: HC, t. 6, s. 450; L. Królik, Kapitu³a , s. 183 (nr 2). Por. nadto: J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 302, 304. 148 KRZYSZTOF R. PROKOP w nowo erygowanej diecezji warszawskiej przypad³a natomiast prepozy- towi kapitu³y katedralnej z Poznania Józefowi Miaskowskiemu (prekoni- zowany 29 X 1798), który niedawno jeszcze zarz¹dza³ biskupstwem po- znañskim w charakterze administratora (po mierci A.O. Okêckiego). wiêcenia biskupie przyj¹³ on dopiero 8 II 1800 w Warszawie, w³anie z r¹k Jana Chrzciciela Albertrandiego (asystowali mu prawdopodobnie pra³aci miejscowej kapitu³y katedralnej: prepozyt Adam Micha³ Pra¿- mowski, póniejszy ordynariusz p³ocki, i scholastyk Andrzej Reptowski, wymienieni jako wiadkowie w stosownym dokumencie, przes³anym po dope³nieniu sakry do Rzymu)117. W tym¿e samym roku, dnia 26 IV 1800, J.Ch. Albertrandi konsekrowa³ te¿ greko-katolickiego biskupa supral- skiego Teodozego (Teodozjusza) Wis³ockiego (tam¿e w Supralu)118. Rz¹- dy Miaskowskiego w diecezji warszawskiej trwa³y zreszt¹ krótko, zmar³ on bowiem ju¿ w roku 1804 (16 XI). Po jego mierci biskupstwo warszaw- skie przez lata pozostawa³o nieobsadzone, a jedynie w roku 1806 (17 VI) jego administratorem ustanowiony zosta³ biskup poznañski Ignacy Ra- czyñski, wówczas ju¿ nominat na stolicê metropolitaln¹ w Gnienie, któ- r¹ faktycznie wkrótce obj¹³. W kilka lat póniej, dnia 10 VIII 1808, zmar³ te¿ sufragan Jan Chrzciciel Albertrandi, w którego miejsce równie¿ nie zosta³ powo³any ¿aden nowy hierarcha. Sprawa kszta³tu i obsady biskup- stwa z orodkiem w Warszawie rozstrzygn¹æ siê mia³a dopiero w roku 1818. O szeæ lat prze¿y³ Albertrandiego biskup Franciszek Ksawery Ry- dzyñski, od roku 1795/1796 ordynariusz che³miñski, który zmar³ 17 X 1814 roku jako ostatni z grona XVIII-wiecznych sufraganów poznañskich, pod- czas gdy mieræ Ludwika Józefa Mathy nast¹pi³a jeszcze 19 XI 1802119. Poni¿ej, jak ju¿ uprzednio uczyniono to w odniesieniu do ordynariu- szy, zestawione zosta³y w ³¹cznym ujêciu, w postaci tabeli, widniej¹ce w obecnym artykule wiadomoci na temat sakr biskupów pomocniczych z Poznania w XVIII stuleciu. Zachowano identyczny, jak w poprzedniej tabeli, uk³ad prezentacji materia³u, podobnie te¿ dane domylne (lub brak jakichkolwiek informacji w konkretnym przypadku) zasygnalizowano poprzez znak zapytania.
117 ASV, Archivio Concistoriale, Iuramenta, vol. 12, k. 554r-555r (Varsoviensis 1800). Zob. równie¿: tam¿e, vol. 11, k. 449r-450r (Varsoviensis 1798) [przysiêga i wyznanie wiary 18 IV 1798 na rêce ordynariusza w³oc³awskiego Józefa Rybiñskiego, w jego rezydencji w Warsza- wie]. 118 ASV, Archivio Concistoriale, Iuramenta, vol. 12, k. 465r-468r (Suprasliensis 1800). Por. tam¿e: vol. 11, k. 363r-364v. 119 AAPzn, sygn. CP 64, k. 130r. Tak¿e: HC, t. 6, s. 391; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 191 (nr 36). SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 149
Sakry XVIII-wiecznych sufraganów poznañskich (1681-1802)
Imiê Lata paste- Data Miejsce G³ówny Wspó³konsekratorzy i nazwisko rzowania sakry sakry konsekrator (asystuj¹cy)
Hieronim 1681-1712 12 IV 1682 kolegiata pw. Opizio Pallavicini, Stefan Wierzbowski, Wierzbowski w. Jana arcybiskup ordynariusz poznañski; Chrzciciela tytularny Stanis³aw Jan Witwicki, w Warszawie Efezu, nuncjusz ordynariusz kijowski apostolski w Rze- czypospolitej Obojga Narodów
Piotr 1713-1720 26 V 1713 kolegiata pw. Micha³ Bart³omiej Felicjan Konstanty Tar³o w. Jana Tar³o, Szaniawski, Chrzciciela ordynariusz ordynariusz w³oc³awski; w Warszawie poznañski Jan Kazimierz Alten-Bokum, ordynariusz przemyski
Bernard 1722-1725 ?? ? ? Gozdzki (Piotr Tar³o, ordynariusz poznañski)
Karol 1725-1727 24 II 1726 kolegiata pw. Jan Joachim Andrzej Stanis³aw Poniñski w. Jana Tar³o, Za³uski, Chrzciciela ordynariusz ordynariusz p³ocki; w Warszawie poznañski Stanis³aw Józef Hozjusz, ordynariusz kamieniecki
Baltazar 1728-1729 10 X 1728 katedra pw. . Jan Joachim Franciszek Kraszkowski, Wilksycki Aposto³ów Tar³o, tytulariusz Dardanus, Piotra i Paw³a ordynariusz sufragan gnienieñski; w Poznaniu poznañski £ukasz Krzysztof Wielewiejski, tytulariusz Cambysopolitanus
Franciszek 1729-1732(?) 20 XI 1729 katedra pw. . Jan Joachim Franciszek Kraszkowski, Kaznowski Aposto³ów Tar³o, tytulariusz Dardanus, Piotra i Paw³a ordynariusz sufragan gnienieñski; w Poznaniu poznañski Franciszek Antoni Kobielski, tytulariusz Antaeopolis, sufragan w³oc³awski
Adam 1733-1736 16 VIII 1733 kolegiata pw. Stanis³aw Józef Józef Micha³ Trzciñski, Stanis³aw w. Jana Hozjusz, tytulariusz Juliopolis, Grabowski Chrzciciela ordynariusz sufragan gnienieñski; w Warszawie poznañski Adam Franciszek Rostkowski, tytulariusz Philadelphii, sufragan ³ucki 150 KRZYSZTOF R. PROKOP
Józef 1736-1768 10 II 1737 katedra pw. . Stanis³aw Franciszek Antoni Tadeusz Aposto³ów Józef Hozjusz, Kobielski, ordynariusz Kierski Piotra i Paw³a ordynariusz kamieniecki; w Poznaniu poznañski Maciej Aleksander So³tyk, tytulariusz Mariany, sufragan che³miñski
Józef 1748-1759 22 XI 1748 katedra pw. . Teodor Czartoryski, Józef Tadeusz Kierski, Paw³owski Aposto³ów ordynariusz tytulariusz Boliny, Piotra i Paw³a poznañski sufragan poznañski; w Poznaniu Franciszek Kanigowski, tytulariusz Torone, sufragan w³oc³awski
W³adys³aw 1768-1779 26 II 1769 koció³ wizytek Andrzej Stanis³aw ? Walknowski pw. Opieki w. M³odziejowski, (Józef Tadeusz Kierski, Józefa ordynariusz ordynariusz przemyski) w Warszawie poznañski
Ludwik 1779-1802 7 V 1780 koció³ wizytek Antoni Onufry Jan Alojzy Aleksandro- Józef pw. Opieki w. Okêcki, wicz, ordynariusz Mathy Józefa ordynariusz che³mski; Kasper w Warszawie poznañski Kazimierz Cieciszowski, tytulariusz Theveste, koadiutor kijowski
Franciszek 1780-1795 14 I 1781 koció³ wizytek Antoni Onufry Antoni Maciej Sierakow- Ksawery pw. Opieki w. Okêcki, ski, ordynariusz Rydzyñski Józefa ordynariusz inflancki; Krzysztof w Warszawie poznañski Hilary Szembek, tytulariusz Verinopolis, koadiutor p³ocki
Jan 1795-1798 31 I 1796 kolegiata pw. Lorenzo Litta, Ludwik Stanis³aw Chrzciciel w. Jana arcybiskup Górski, tytulariusz Albertrandi Chrzciciela tytularny Teb, Caesaropolis, sufragan w Warszawie by³y nuncjusz w³oc³awski (pomorski); apostolski w Rze- Antonin Malinowski, czypospolitej tytulariusz Cinny, Obojga Narodów sufragan ¿mudzki
* * * Zawarta w obecnym opracowaniu prezentacja problematyki wiêceñ biskupich ordynariuszy i sufraganów poznañskich w XVIII stuleciu wpi- suje siê w o wiele szerszy nurt badañ nad sukcesj¹ apostolsk¹ polskiego episkopatu w ci¹gu wieków i jej zwi¹zkami z sukcesj¹ biskupów Kocio³a powszechnego w innych krajach. Tematyka ta, przynajmniej na gruncie rodzimym, jak dot¹d pozostaje rozpoznana w bardzo nik³ym wci¹¿ stop- niu, ka¿da zatem publikacja z owej dziedziny, choæby i cz¹stkowa, jeli tylko wydobywa na wiat³o dzienne nowe fakty ze róde³, niew¹tpliwie zas³uguje na uwagê. TRECI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 151
ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006
DOMINIK KUBICKI Pomorska Akademia Pedagogiczna S³upsk
Treci teologiczne o³tarza g³ównego w Katedrze Poznañskiej (proweniencji z Góry, Guhrau / Niederschlesien)
Theological Content of the High Altar in the Poznañ Cathedral (of Góra, Guhrau)
Nie budzi wiêkszego zdziwienia, ¿e wi¹tynie zawieraj¹ w swym wy- posa¿eniu wnêtrza wystrój z³o¿ony z przedmiotów wytworzonych w ró¿- nych okresach. S³u¿¹c religijnej wspólnocie, wi¹tynie dowiadczy³y bo- wiem odmiennych kolei ludzkich dziejów, a materialne dzie³a sakralnej architektury i wyposa¿enie ich wnêtrz by³y nie tylko wystawione na ziem- skie ¿ywio³y i niszcz¹cy wp³yw czasu, ale tak¿e poddane kaprysom ludz- kiej bezmylnoci i krótkowzrocznoci. Jest wiêc zrozumia³e, ¿e nie ma zbyt wielu wi¹tyñ, które a¿ do dzi zachowa³y szczêliwie swe pierwotne wyposa¿enie wnêtrza w nienaruszonym stanie dodajmy, ich iloæ male- je wprost proporcjonalnie w stosunku do czasu powstania sakralnego obiektu i wyposa¿enia jego wnêtrza. W konsekwencji wi¹tynie s¹ wype³- nione dzie³ami sztuki sakralnej, które, zawieraj¹c same w sobie okrelo- ny program ikonograficzno-teologiczny, najczêciej ju¿ go nie stanowi¹ w ³¹cznoci z innymi przedmiotami sakralnego wyposa¿enia oraz z ca³o- ci¹ wi¹tyni. Jednoczenie jako dziedzice nowo¿ytnoci i dzieci wspó³- czesnoci, niezdolnej wypracowaæ w³asnego charakteru czy niepowtarzal- nego oblicza tworzonej przez siebie sztuki (sztuki w ogóle), zdajemy siê nie wykraczaæ poza umiejêtnoæ analizy formalnej dzie³ sakralnych z hi- storycznej przesz³oci i odtworzenie ich jednostkowej historii. Tymcza- sem w zrozumieniu dzie³a sztuki sakralnej konieczne jest równie¿ rozu- mienie zawartych w nim teologicznych treci wiadomo b owiem, ¿e zw³aszcza w sztuce gotyku, ka¿dy element wyposa¿enia sakralnego wnê- trza stanowi³ integraln¹ czêæ nie tylko architektonicznej budowli, ale 152 DOMINIK KUBICKI przede wszystkim wyra¿a³ doktrynê chrzecijañsk¹, zawart¹ w ca³oci wi¹tyni i jej wyposa¿eniu. Gotycki o³tarz wielki z 1512 roku, jako wspa- nia³a ozdoba piêknej architektury prezbiterium Poznañskiej Katedry, sta- nowi niew¹tpliwie przyk³ad sztuki, a sztuki sakralnej w szczególnoci, która doskonale realizowa³a w sobie zadania i cele wyznaczane twórczo- ci artystycznej. Jednak czy potrafimy wyjæ poza granice analiz formal- nych dzie³a i wzmianki historyczne o nim? Rozumiej¹c, ¿e nowo¿ytny rozpad jednorodnego europejskiego rodo- wiska konfesyjnego redniowiecza ukierunkowa³ sztukê sakraln¹ na pew- nego rodzaju ideologiczno-estetyczny pluralizm pr¹dów, stylów i tenden- cji twórczych, jakby jednoczenie utrwalony przez wspó³czesn¹ cywiliza- cjê komunikacyjno-informatyczn¹, chcielibymy podj¹æ próbê przede wszystkim przybli¿enia wspó³czesnoci tych teologicznych treci dzie³a sztuki sakralnej redniowiecza na przyk³adzie gotyckiego poliptyku, za- instalowanego w Katedrze Poznañskiej w 1952 roku, odbudowywanej wówczas po zniszczeniach wojennych w 1945 roku. Prezentacjê refleksji nad treci¹ teologiczn¹ o³tarza g³ównego w kate- drze w Poznaniu zamierzamy podj¹æ w trzech punktach. Zaczniemy od zarysowania aktualnego stanu badañ nad gotyckim o³tarzem z 1512 roku. Nastêpnie, po ogólnej prezentacji dzie³a i wnêtrza, które ono wype³nia, przejdziemy do analizy formalnej gotyckiego poliptyku. Wreszcie, w trze- cim etapie, podejmiemy analizê treci teologicznych tego dzie³a sakral- nego treci zawartych w nim samym oraz w jego powi¹zaniu z wnêtrzem gotyckiej wi¹tyni (w ogólnoci), z przeznaczeniem dla której powsta³1.
I. AKTUALNY STAN BADAÑ NAD GOTYCKIM POLIPTYKIEM Z 1512
W dotychczasowej literaturze powiêconej sztuce Wielkopolski i l¹- ska, gotycki o³tarz z 1512 roku, umieszczony w prezbiterium Katedry Po- znañskiej w 1952 roku, nie jest obiektem nieznanym. W wydanym na pocz¹tku XX stulecia katalogu zabytków ówczesnej prowincji l¹sk, inte- resuj¹ce nas dzie³o jest zwiêle opisane2. Trochê obszerniejsze informa- cje o nim zosta³y zawarte w katalogu wystawy we Wroc³awiu z 1926 roku3.
1 Niniejszym autor pragnie wyraziæ podziêkowanie s³u¿bom konserwatorskim: Biuru Miejskiego Konserwatora Zabytków w Poznaniu za uprzystêpnienie dokumentacji dotycz¹- cej gotyckiego o³tarza autorstwa dr. A. Woziñskiego (Poznañ 2001), a tak¿e za uprzystêpnie- nie do niniejszej publikacji zdjêæ o³tarza w jego poszczególnych ujêciach. 2 Por. H. L u t s c h, Verzeichnis der Kunstdenkmäler der Provinz Schlesien, Breslau 1924, t. 1, s. 661. 3 Por. H. Braune, E. Wiese, Schlesische Malerei und Plastik des Mittelalters. Kriti- scher Katalog der Ausstellung in Breslau 1926, Leipzig 1927, s. 56-59 [reprodukcje fotogra- ficzne dzie³a: il. 115-122, 132]. Z treci umieszczonego w katalogu tekstu dowiadujemy siê TRECI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 153 154 DOMINIK KUBICKI
Jednak dopiero w opracowaniach powojennych gotycki o³tarz sta³ siê przedmiotem bogatszych i szerszych analiz naukowych4. Byæ mo¿e by³o to zwi¹zane z przywróceniem w 1952 roku o³tarza do pe³nienia funkcji li- turgicznych w ca³kiem nowym dla niego miejscu, czyli w Katedrze Po- znañskiej. Nie by³a to jednak jeszcze wiedza wystarczaj¹ca, która doma- ga³a siê rozjanienia kwestii [przypuszczalnego lub prawdopodobnego] autorstwa partii rzebionych i partii malowanych o³tarza oraz ustalenia kocio³a pierwotnego przeznaczenia o³tarza5. O ile w niedawno zakoñczo- nych badaniach z prze³omu stuleci: XX i XXI J. Kostowski zdo³a³ ustaliæ autorstwo partii rzebionych i malowanych gotyckiego poliptyku z 1512 roku6, o tyle ostateczne ustalenie kocio³a pierwotnej fundacji dzie³a po- zostaje w sferze doæ du¿ego prawdopodobieñstwa. Byæ mo¿e by³aby po- trzebna w tym wzglêdzie pog³êbiona kwerenda archiwalna, siêgaj¹ca po- ni¿ej cezury lat 1687-1688, gdy¿ akta wizytacji z tego okresu podaj¹, ¿e re- tabulum by³o umieszczone jako o³tarz g³ówny w kociele parafialnym w Górze l¹skiej. Wiadomo równie¿, ¿e w 1759 roku zosta³o przeniesione do kocio³a pod wezwaniem Bo¿ego Cia³a w tej samej miejscowoci. W roku tego przeniesienia o³tarza do innej wi¹tyni zast¹piono star¹ obu- dowê korpusu o³tarza obudow¹ now¹. W takim stanie dotrwa³o do 1926 roku, kiedy by³o eksponowane na wystawie we Wroc³awiu, a nastêpnie poddane pracom konserwatorskim, aby w 1930 roku powróciæ do kocio³a w Górze l¹skiej na okres zaledwie æwieræwiecza bowiem w 1952 roku zosta³o zakupione dla katedry w Poznaniu i ostatecznie umieszczone w niej jako o³tarz g³ówny7. m.in., ¿e najpewniej o³tarz by³ pierwotnie wykonany jako o³tarz g³ówny kocio³a parafialne- go [w Górze l¹skiej]: Der umfangreiche Altar von imposantem Ausmaße ist heute ganz ausenandergenommen und zur Ausschmückung der Guhrauer Begräbniskirche verwendet worden. Er dürfte der Hauptaltar der der Guhrauer Pfarrkirche gewesen sein. Wohlgelegen- tlich der Übertragung wurde der ursprüngliche Srein durch einem barocken Aufbau ersetzt; die Relieffiguren der inneren Flügel wurden entfernt, die Flügel selbst zersägt und als Ein- zelbilder verwertet (Ibidem, s. 56). 4 Por. T. Dobrowolski, Malarstwo, [w:] Historia sztuki polskiej, Warszawa 1962, s. 415; M. Zlat, Sztuki l¹skiej drogi od gotyku, [w:] Póny gotyk, Warszawa 1965, s. 166, 185; A. Z i o m e c k a, l¹skie retabula szafowe w drugiej po³owie XV i na pocz¹tku XVI wieku, Roczniki Sztuki l¹skiej, X/1976, s. 57 [nr 26, il. 14]; Katalog Zabytków Sztuki w Polsce. Seria Nowa, t. VII: Miasto Poznañ, cz. 1: Ostrów Tumski i ródka z Komandori¹, Warszawa 1983, s. 16 [il. 102-103, 162-174, 340-345]. 5 Powojenne ustalenia autorstwa o³tarza zwi¹za³y dzie³o ze rodowiskiem twórców wro- c³awskich, a wiêc malarzem Janem z O³omuñca oraz twórc¹ o³tarzowych rzeb: artyst¹ two- rz¹cym we Wroc³awiu: Jakubem Beinhardtem (por. A. S ³ a w s k a, Dokumentacja; T. D o - browolski, Rzeba i malarstwo gotyckie w województwie l¹skim, Katowice 1937, s. 40; Ten¿e, Sztuka na l¹sku, Wroc³aw 1948, s. 119-171). 6 J. Kostowski, Beinhart, [w:] Allgemeines Künstlerlexikon. Die Bildenden Künstler aller Zeiten und Völker, t. 8, München-Leipzig 1994, s. 336; T e n ¿ e, Mistrz Pasji z Góry l¹- skiej, [w:] Encyklopedia Wroc³awia 2000, s. 512. 7 Prace konserwatorskie, jakim zosta³o poddane gotyckie dzie³o (malarskie i rzebiar- TRECI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 155
II. ANALIZA FORMALNA PRZEDSTAWIEÑ RZEBIARSKICH I MALARSKICH KA- TEDRALNEGO GOTYCKIEGO O£TARZA G£ÓWNEGO Dziejowy przyk³ad o³tarza g³ównego w Katedrze Poznañskiej uwia- damia doæ istotn¹ rolê i funkcjê czasu w podnoszeniu waloru material- nych dzie³ ludzkiej twórczoci, których nie zdo³a³ sob¹ unicestwiæ. Aktu- alny gotycki o³tarz g³ówny z 1512 roku nie jest o³tarzem, który pierwot- nie wype³nia³ sakraln¹ przestrzeñ wnêtrza poznañskiego kocio³a kate- dralnego8. Nie jest on równie¿ o³tarzem, który by³ wykonywany z myl¹ o wype³nieniu i upiêkszeniu wnêtrza poznañskiej katedry9. Zosta³ on za- instalowany w niej dopiero w 1952 roku, po uprzednim jego nabyciu od skie) na przestrzeni XX stulecia, mia³y miejsce w latach: 1926-1930, 1950-1952, 1964-1966, 1998-1999 (ostatnie przez ekipê konserwatorów przy Archidiecezjalnym Muzeum w Poznaniu). 8 Chocia¿ masywny wielki o³tarz g³ówny, dzie³o Augustyna Schoepsa z 1777-1783 roku, zdo³a³ przetrwaæ po¿ar katedry z 15 czerwca 1945 roku, który strawi³ m. in. ca³e wewnêtrz- ne wyposa¿enie prezbiterium, to jednak w 1947 roku zosta³ on przeznaczony do rozebrania, kiedy zadecydowano przywrócenie odbudowywanej katedrze (1946-1956) gotyckiej architek- tury i wystroju wnêtrza, wed³ug doæ licznie zachowanych elementów z XIV do pocz¹tków XVI stulecia, jak np. zachowane lady dawnych tryforiów gotyckich (nawi¹zuj¹cych do daw- nej tradycji z okresu romañskiego), pozwalaj¹ce na odbudowê murów i sklepieñ w ich re- dniowiecznym kszta³cie. Wnêtrze odbudowanego prezbiterium wype³ni³y m. in.: (1) okaza³y i odpowiedni rozmiarami w stosunku do wielkoci prezbiterium oryginalny gotycki o³tarz ze l¹skiej Góry, datowany na 1512 rok, oraz (2) rokokowa ambona z Milicza, datowana na 1720 rok, wraz z ma³¹ chrzcielnic¹ z tego samego okresu (por. J. N o w a c k i, Dzieje Archi- diecezji Poznañskiej, Poznañ 1959, s. 217). O ile nowy o³tarz romañski postawiono po ukoñ- czeniu budowy nowego prezbiterium przez biskupa Bogufa³a II, zaczêtej w latach 1243-1244, o tyle nowy gotycki o³tarz (z 1403 roku) wi¹¿e siê z okresem ukoñczenia budowy chóru go- tyckiego. Przyjmuje siê, ¿e przyjêtym ówczenie zwyczajem by³ to najpewniej wznios³y tryp- tyk lub pentaptyk, którego szczyt siêga³ do dolnej krawêdzi galerii tryforyjnej, poprowadzo- nej w partii sanktuarium znacznie ni¿ej ani¿eli w prezbiterium (por. ibidem, s. 219-220). Go- tycki o³tarz z 1403 roku ozdabia³ prezbiterium katedry a¿ do drugiej po³owy XVI stulecia. Z zachowanych akt kapitu³y poznañskiej wynika, ¿e w 1564 roku kapitu³a uzna³a koniecz- noæ nowego poz³ocenia o³tarza (por. CP 88 k. 16). Zdaniem J. Nowackiego: akta powizyta- cyjne z 1604 i 1622 roku pozwalaj¹ wnioskowaæ, ¿e w pracach przy o³tarzu g³ównym z 1580 roku zatrzymano dawny tryptyk gotycki z 1403 roku, dodaj¹c mu nowe malatury: predellê z Ostatni¹ Wieczerz¹, obraz rodkowy z przedstawieniem Trójcy wiêtej i postacie czterech ewangelistów na obu skrzyd³ach o³tarza. Podczas po¿aru katedry w 1622 roku uleg³ on uszkodzeniu. Odbudowa murów wi¹tyni w stylu barokowym spowodowa³a wzniesienie ko- lejnego o³tarza we wnêtrzu odbudowanego prezbiterium (por. J. N o w a c k i, Dzieje Archi- diecezji Poznañskiej, s. 220-222). Jednak nie mia³a to byæ jedyna odbudowa wi¹tyni. Po¿ar strawi³ ponownie katedrê w 1772 roku. W latach 1772-1776 odbudowano mury i sklepienia wypalonej katedry, przystêpuj¹c we wrzeniu 1776 roku do budowy nowego masywnego o³ta- rza g³ównego z kamienia, ceg³y i polewy gipsowej, nak³adem bpa Andrzeja S. M³odziejow- skiego i kapitu³y, którego projekt opracowa³ poznañski rzebiarz A. Schoeps (por. ibidem, s. 222-223) 9 Aktualnie wype³niaj¹cy wnêtrze prezbiterium Katedry Poznañskiej o³tarz g³ówny z 1512 roku zosta³ sprowadzony do katedry ze l¹skiej miejscowoci Góra, gdzie w miejsco- wym kociele parafialnym sta³ bez u¿ytku liturgicznego w nawie bocznej na osobnym pod- murowaniu, bez o³tarzowej podbudowy. Na malowanej scenie: Ecce homo, zosta³a umieszczo- na data: 1512 [roku], natomiast na scenie: Cierniem ukoronowania, zarówno data 1512, jak i inicja³y (sigle) (artysty?): Joh. VEH. Por. ibidem. 156 DOMINIK KUBICKI kocio³a parafialnego pw. w. Katarzyny w l¹skiej Górze za zezwoleniem ówczesnych w³adz pañstwowych i kocielnych10. Jest to poliptyk o podwójnych parach skrzyde³, malowanych i rze- bionych z drewna sosnowego; natomiast postacie wype³niaj¹ce o³tarz s¹ rzebione z drewna lipowego. Rzebiona predella, o wysokoci oko³o 90 cm i szerokoci 340 cm, zawiera rzebiarskie przedstawienie sceny Ostatniej Wieczerzy. Górna czêæ nastawy o³tarzowej, o wysokoci 402 cm i szero- koci 340 cm, przedstawia (w polu rodkowym o szerokoci oko³o 370 cm) rzebion¹ scenê Ukoronowania Najwiêtszej Maryi Panny z towarzysz¹- cymi jej po bokach postaciami wiêtych: Katarzyny (po prawej stronie) i Barbary (po lewej). Na awersach wewnêtrznej pary bocznych skrzyde³ otwartego o³tarza, podzielonych na kwatery (po dwie na ka¿dym) o wy- miarach: 201 cm (wysokoæ) i 170 cm (szerokoæ), zosta³o umieszczonych dwanacie rzebionych postaci wiêtych, rozdysponowanych po trzy figu- ry w kwaterze. Rozpoznajemy wród nich wiête Niewiasty: (1) na lewym górnym awersie: Dorotê, Agnieszkê, Ma³gorzatê, (2) na lewym dolnym awersie: Kunegundê, Annê [Samotrzeci¹], Klarê, (3) na prawym górnym awersie: Mariê Magdalenê, Otyliê, Helenê, (4) na prawym dolnym awer- sie: Urszulê, Jadwigê, Apoloniê. Rzebione figury s¹ polichromowane i bogato z³ocone11. Zamkniête skrzyd³a nastawy o³tarzowej zawieraj¹ malowane temper¹ sceny z postaciami: w. Jana Ewangelisty-Aposto³a (u góry) i w. Jana Chrzci- ciela (u do³u lewego skrzyd³a od strony patrz¹cego) oraz w. Hieronima (u góry) i w. Krzysztofa (u do³u prawego skrzyd³a od strony patrz¹cego). Poliptyk jest o tyle interesuj¹cy, ¿e jego zamykane skrzyd³a nastawy o³tarzowej s¹ podwójne: mo¿na je dodatkowo otworzyæ uzyskuj¹c przy rozwartych obu skrajnych skrzyd³ach i zamkniêtych obu skrzyd³ach we- wnêtrznych cztery p³aszczyzny po dwa kwatery, wype³nione w sumie omiu scenami, które w swej treci przedstawiaj¹ Mêkê Pañsk¹. S¹ to nastêpuj¹ce sceny: (1) Chrystus w Getsemanii, (2) Pojmanie, (3) Przed Pi³atem, (4) Biczowanie, (5) Cierniem ukoronowanie, (6) Ecce homo [Oto Cz³owiek], (7) Upadek pod krzy¿em, (8) Ukrzy¿owanie12.
10 Por. ibidem, s. 225. Przed 1952 roku gotycki o³tarz z 1512 roku sta³ bez u¿ytku litur- gicznego w nawie bocznej kocio³a parafialnego w l¹skiej Górze (por. Akta Odbudowy Ka- tedry Poznañskiej). 11 Przyjmuje siê, ¿e partie rzebione s¹ dzie³em Jacoba Beinharta (warsztat we Wroc³a- wiu); natomiast partie malowane zosta³y wykonane przez nieznanego z imienia mistrza, zwanego jedynie: Mistrz Pasji z Góry l¹skiej (warsztat wroc³awski). Por. przypis 9. 12 Zachowujemy tytu³y poszczególnych scen za: J. Nowacki, Dzieje Archidiecezji Po- znañskiej, s. 226. TRECI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 157
Z pewnoci¹ o³tarz zawiera³ swe zwieñczenie, ustawione na górnej czêci nastawy. Nie zachowa³o siê ono jednak przy poliptyku. Byæ mo¿e roz³¹czone od ca³oci szafy o³tarzowej dotrwa³o do dnia dzisiejszego, po- dobnie jak osobno przechowywane w Katedrze Poznañskiej figury Matki Boskiej z Dzieciêciem Jezus, w. Jakuba Starszego i w. Walentego, któ- rych najpewniej nie nale¿y wi¹zaæ z omawianym gotyckim poliptykiem z 1512 roku13.
W tej czêci refleksji, po powy¿szej, zwartej ogólnej czêci prezentuj¹- cej gotycki poliptyk z 1512 roku, podejmiemy analizê formaln¹ dzie³a. Analizê przeprowadzimy w dwóch etapach. W pierwszym zajmiemy siê przedstawieniami malarskimi poliptyku. S¹ one zawarte na dwóch przed- stawieniach umieszczonych na: (1) podwójnych skrzyd³ach poliptyku ca³- kowicie zamkniêtych i (2) skrzyd³ach poliptyku wewnêtrznie rozwartych, zakrywaj¹cych wewnêtrzn¹ ich czêci¹ scenê rzebiarsk¹ wnêtrza szafy o³tarzowej. W drugim etapie podejmiemy omówienie treci teologicznej przedstawieñ rzebiarskich poliptyku.
1. PRZEDSTAWIENIA MALARSKIE POLIPTYKU
a. Cztery sceny malarskie na zamkniêtych skrzyd³ach poliptyku Spore wielkoci¹ zamkniête skrzyd³o gotyckiego poliptyku o wymia- rach: 170 × 402 cm (ka¿de z obu skrzyde³), zawiera na zewnêtrznej stro- nie po dwa przedstawienia malarskie, ka¿de umieszczone w kwaterze o wymiarach: 170 × 201 cm. Ca³kowicie zamkniêty o³tarz zawiera wiêc na stronie zewnêtrznej obu skrzyde³ w sumie cztery przedstawienia malar- skie. W górnej lewej czêci (od strony patrz¹cego) zosta³a umieszczona scena z przedstawieniem postaci w. Jana Ewangelisty, w górnej prawej w. Hieronima, w dolnej lewej w. Jana Chrzciciela, za w dolnej prawej w. Krzysztofa. Powy¿szy program ikonograficzny nie jest skompliko- wany. Postacie wydaj¹ siê byæ ³atwo rozpoznawalne: b¹d po zawartych atrybutach, b¹d po charakteryzuj¹cej dan¹ postaæ scenie z jej ¿ycia. Wszystkie s¹ ukazane na tle pejza¿u. Na kolorystykê zamkniêtego ze- wnêtrzn¹ par¹ skrzyde³ retabulum sk³adaj¹ siê g³ównie akcenty szkar³a- tu, zieleni, ró¿u angielskiego, turkusu, modelowanej ró¿em bieli, a tak¿e z³ota. Ramy rewersów zewnêtrznych skrzyde³ maj¹ barwê szkar³atn¹ i s¹ ozdobione malowanymi sepi¹ drobnymi rozetami przeplecionymi moty- wami geometrycznymi.
13 Figury s¹ wykonane z drewna lipowego o wysokoci 123 cm: przedstawienia rzebiar- skiego Matki Bo¿ej z Dzieci¹tkiem i w. Jakuba Starszego oraz o wysokoci 151 cm w. Wa- lentego. 158 DOMINIK KUBICKI
Postaæ Jana Ewangelisty wype³nia spor¹ czêæ powierzchni malarskiej górnej kwatery prawego skrzyd³a o³tarza. Postaæ zajmuje g³ównie lew¹ stronê kompozycji. Aposto³ zosta³ przedstawiony w momencie spisywania tekstu objawionego. Wydaje siê byæ zas³uchany, ujêty w malarskiej pozie w chwili ws³uchiwania siê w dochodz¹cy do niego g³os. Aposto³ zosta³ przedstawiony jako m³odzieniec o d³ugich, falistych w³osach w kolorze naturalnej sjeny. Wzrok aposto³a jest skierowany przed siebie. Pod¹¿aj¹c za nim, mo¿na przypuszczaæ, ¿e zosta³ on jakby utkwiony w postaci or³a w kolorze umbry palonej i z³otym dziobie, siedz¹cego na skale naprzeciw Aposto³a14. Zwrócony w stronê w. Jana, ptak zosta³ przedstawiony z au- reol¹ wokó³ g³owy (proporcjonaln¹ do wielkoci jego g³owy), podobnie jak sam Ewangelista. Aposto³ siedzi na pochy³ej skale, z wyci¹gniêtymi do przodu nogami, trzymaj¹c w rêku ksiêgê na wpó³ zapisan¹, na wpó³ jesz- cze pust¹. Siedzi na tle grubego, suchego konara drzewa. Ubrany jest w spodni¹ szatê, koloru ciemnej zieleni, któr¹ w wiêkszej jej czêci przy- krywa zawiniêty wokó³ szyi i narzucony na ramiona p³aszcz w kolorze bie- li modelowanej ró¿em, okrywaj¹cy prawie ca³¹ siedz¹c¹ postaæ aposto³a. Spod szaty wystaje prawa, bosa stopa aposto³a. Z³amana ró¿em biel szaty stanowi jakby dominantê sceny, harmonizuj¹c jednoczenie z ca³oci¹ pozosta³ych trzech przedstawieñ malarskich, umieszczonych na p³asz- czynie zamkniêtych zewnêtrznych skrzyde³ o³tarza. Siedz¹cy aposto³ ze wzrokiem skierowanym na or³a (oczy obu postaci zosta³y umieszczone na tym samym poziomie) wype³nia sw¹ postaci¹ pierwszy plan obrazu. W g³êbi, czyli w przestrzeni pomiêdzy g³ow¹ aposto³a a or³em, siedz¹cym na skale, zosta³ umieszczony horyzont nieba o kolorze turkusowym. Na nim, w górnej jego czêci po prawej stronie patrz¹cego, zosta³a przedsta- wiona w promienistej mandorli na tle fioletowej chmury Matka Bo¿a z Dzieciêciem Jezus, o wielkoci prawie identycznej jak wielkoæ or³a. Ma- ryja stoi na sierpie ksiê¿yca, trzymaj¹c w lewej rêce Dzieciê Jezus, a w prawej d³oni ber³o. Ubrana jest w sukniê i p³aszcz o kolorze b³êkitu pruskiego. Przestrzeñ po lewej stronie aposto³a, czyli za konarem drze- wa, pod którym zosta³ on usadowiony, zosta³a natomiast wype³niona kra- jobrazem z wtopionymi weñ zabudowaniami miasta. Postaæ Hieronima wype³nia partiê centraln¹ górnego kwarta³u ze- wnêtrznej strony lewego skrzyd³a o³tarzowego. Przedstawiona z pó³profi- lu, jest zwrócona do wnêtrza, jakby symetrycznie w stosunku do postaci w. Jana Aposto³a z górnego przedstawienia malarskiego na zewnêtrznym prawym skrzydle o³tarza. w. Hieronim zosta³ ujêty w pozycji klêcz¹co-
14 Orze³ jest symbolem w. Jana Ewangelisty. Utrwalona w Starym Testamencie wizja Ezechiela (Ez 1, 4-12) zawiera opis tronu Boga, który unosz¹ cztery istoty o g³owach lwa, cz³owieka, wo³a i or³a. TRECI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 159 siedz¹cej, z lew¹ d³oni¹ z³o¿on¹ na piersi, w okolicach serca, oraz z wyci¹- gniêt¹ praw¹15. Ubrany jest w sukmanê w kolorze umbry naturalnej. wiêty wpatrzony jest w krzy¿ z wizerunkiem Chrystusa, umieszczony powy¿ej jego postaci na nagiej skale. Postaæ Ukrzy¿owanego jest przed- stawiona z aureol¹ wokó³ g³owy. wiêtemu towarzyszy lew, le¿¹cy na pierwszym planie kompozycji, przy jego lewym boku. Natomiast po lewej stronie, tak¿e na pierwszym planie kompozycji, jakby wt³oczony w jego róg, zosta³ umieszczony kardynalski strój: p³aszcz i kapelusz o kolorach rozjanionego karminu oraz pastora³16. Modelunek postaci w. Hieronima jest niejako w³o¿ony w przesmyk skalny, bo tu¿ za plecami wiêtego wznosz¹ siê skalne kamienie, a na nich nagie wierzcho³ki ska³. W g³êbi zarysowany jest w perspektywie krajobraz z zabudowaniami o kolorze szaroniebieskim. T³o turkusowego nieba, które siê nad nim rozpociera, sprawia wra¿enie bycia tym samym niebosk³onem z symetrycznie po³o- ¿onego przedstawienia Jana Ewangelisty, a ska³y, na których umieszczo- ny jest Chrystusowy krzy¿, tymi samymi, nad którymi siedzi orze³ z przedstawienia malarskiego lewej strony zamkniêtego o³tarza. Postaæ w. Jana Chrzciciela, wype³niaj¹ca dolny kwarta³ prawego skrzyd³a o³tarza, zosta³a u³o¿ona w podobny sposób, jak postaæ Jana Ewangelisty. Jan Chrzciciel, odziany w skórê wielb³¹dzi¹ i p³aszcz o kolo- rze szkar³atu, zosta³ utrwalony w pozycji zamylenia, trzymaj¹cy jakby wyci¹gan¹ praw¹ rêkê. Jego lewa, bosa stopa wystaje spod obszernego p³aszcza skrywaj¹cego postaæ. Wzrok zdaje siê mieæ utkwiony w dó³, lecz nie na ziemiê, a jakby poza ramy malarskiego przedstawienia. Za Janem Chrzcicielem, umieszczonym na tle popêkanych ska³, spoczywa z jego lewej strony, na ziemi, u podnó¿a strzelistego, lecz bezlistnego drzewa, bia³y baranek z aureol¹ wokó³ g³owy. W lewej przedniej nodze trzyma oparty o ramiê drzewiec z umieszczonym na nim z³otym krzy¿em o owal- nych ramionach17. Na jego ramionach jest zawieszona bia³a chor¹giew, rozciêta na ca³ej swej powierzchni krzy¿em w kolorze szkar³atu. Postaæ Jana Chrzciciela wype³nia centraln¹ partiê kompozycji. Jest zharmonizo- wana ze skalnym t³em, z którego jakby wy³ania siê i jednoczenie, w któ- rym tkwi. Perspektywa skrywaj¹cego siê na horyzoncie górskiego krajo- brazu z wij¹c¹ siê w nim rzek¹ wype³nia lew¹ stronê kompozycji.
15 Kompozycja zawiera elementy kompozycyjne wczeniejszego chronologicznie dzie³a Hieronima Boscha (ok. 1450-1516): w. Hieronim (olej na desce, 77 × 59 cm, Genewa, Musée des Beaux-Arts). 16 Kardynalskie insygnia oznaczaj¹ przyjañ wietnie wykszta³conego papie¿a Damaze- go (366-384) z Hieronimem. Papie¿ sprowadzi³ Hieronima z pustyni Chalkis do Rzymu i po- wierzy³ mu pe³nienie funkcji swego sekretarza. 17 Nimby i krzy¿, wieñcz¹cy czarny drzewiec chor¹gwi, s¹ o kolorze z³otym. 160 DOMINIK KUBICKI
Postaæ w. Krzysztofa wype³nia dolny kwarta³ zewnêtrznej strony le- wego, zamkniêtego skrzyd³a. Postaæ jest ujêta z pó³profilu, zwrócona twa- rz¹ i ca³ym cia³em w lewo, a wiêc ku wewnêtrznej stronie zamkniêtych p³aszczyzn o³tarzowych skrzyde³. wiêty kroczy przez wodê w kolorach sepii i b³êkitu pruskiego, siêgaj¹c¹ mu powy¿ej stóp18. Ubrany jest w cze- piec na g³owie, spiêt¹ z³otymi guzikami na piersi sukniê, wystaj¹ce spod niej krótkie spodnie w bia³ym kolorze oraz narzucony na ramiona p³aszcz w kolorze intensywnej zieleni. Na swym lewym ramieniu jakby dwiga stoj¹ce na jego barkach Dzieciê Jezus, które b³ogos³awi praw¹ d³oni¹, trzymaj¹c w lewej d³oni kulê [ziemsk¹] w kolorze turkusowym ze z³otym paskiem rozcinaj¹cym j¹ wpó³. Umieszczony na ramionach Dzieciêcia p³aszcz w kolorze rozjanionego karminu jest poderwany jedn¹ jego po³¹ ku górze, tak jakby mia³ w sobie skryæ trzyman¹ ziemsk¹ (?) kulê. wiê- ty z Dzieciêciem Jezus zdaje siê pod¹¿aæ ku brzegowi lewej strony kom- pozycji, który zosta³ zarysowany pionowo stromymi ska³ami. Na nich, jak- by wyrastaj¹cych z wody, stoi ma³a postaæ pustelnika z latarni¹ w d³oni. Jest ona zwrócona w stronê w. Krzysztofa. Pustelnik, o twarzy otoczonej d³ug¹ brod¹, jest ubrany w czepiec i d³ugi habit w kolorze liliowym. W tle turkusowego nieba, za grup¹ postaci z dominuj¹c¹ osob¹ w. Krzysztofa, zosta³ umieszczony l¹d z zabudowaniami i ska³ami w kolorze ¿ó³tej orchy i ró¿u angielskiego. Na uwagê zas³uguje pewien niezauwa¿alny z pozoru szczegó³. Postaæ Krzysztofa nie ma aureoli, natomiast posiada j¹ niesione przez niego Dzieciê Jezus. Ca³oæ czterech przedstawieñ na dwóch powierzchniach zewnêtrz- nych skrzyde³ jest zwarta w pewn¹ ca³oæ obramowaniem, które w neu- tralnym kolorze szkar³atu, zlewaj¹cym siê jakby z elementami malatury czterech przedstawieñ, uwydatnia sceny rozgrywaj¹ce siê na nich. W po- równaniu do otwartych wewnêtrznie skrzyde³, tworz¹cych w sumie polip- tyk, z³o¿ony z omiu kwarta³ów z zawartymi w nich przedstawieniami malarskimi, gdzie zosta³o u¿yte z³oto na obramowaniu wszystkich kwa- ter, ca³oæ tworzy harmonijnie spokojn¹ kompozycjê: jakby wyczekuj¹c¹ nastania wydarzeñ zbawczych.
b. Osiem scen Mêki Pañskiej Jest to wersja uroczysta. U¿ycie z³ota na obramowaniu kwater nadaje kompozycji omiu malarskich przedstawieñ odwiêtny, uroczysty charak- ter. Z³oto obramowania zdaje siê równie¿ jakby wizualnie skrywaæ poza
18 Przedstawienie zawiera uk³ad kompozycyjny dzie³a Hieronima Boscha (ok. 1450- 1516): w. Krzysztof (olej na desce, 113 × 75,5 cm, Rotterdam, Museum Boymans-van Beu- ningen). Por. przypis 16. TRECI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 161 nie malarskie przedstawienia, podczas gdy na zewnêtrznej stronie neu- tralny kolor obramowania powodowa³ uwydatnienie scen i postaci z czte- rech kwarta³ów. Na rozwartych wewnêtrznie skrzyd³ach o³tarza tworz¹cych w sumie cztery p³aszczyzny skrzyde³, podzielonych na dwa kwarta³y, zosta³y umieszczone sceny Mêki Pañskiej. Powy¿ej podalimy ju¿ poszczególne wydarzenia Drogi Krzy¿owej, które zosta³y zaprezentowane w kompozy- cji z³o¿onej z omiu przedstawieñ. Nale¿y je odczytywaæ w kolejnoci od górnego lewego przedstawienia do górnego prawego, a nastêpnie od dol- nego lewego do dolnego prawego. W sumie wiêc kompozycja sk³ada siê z omiu nastêpuj¹cych przedstawieñ:
Chrystus w Getsemanii19 Postaæ klêcz¹cego, modl¹cego siê Chrystusa ze z³o¿onymi d³oñmi w gecie wyra¿aj¹cym zawierzenie, zosta³a umieszczona w centralnej czê- ci sceny. Chrystus, z aureol¹ wokó³ g³owy, przedstawiony jest w szatach koloru ró¿u angielskiego. Jego postaæ jest zwrócona w lew¹ stronê, czyli do wnêtrza, rodka ca³oci kompozycji omiu przedstawieñ. Poni¿ej, na pierwszym planie, zostali przedstawieni trzej aposto³owie w pozach wy- ra¿aj¹cych zaniêcie rozmieszczeni jakby wokó³ postaci Chrystusa. Roz- poznajemy wród nich: w. Piotra (po lewej stronie, na pierwszym planie), odzianego w szatê w kolorze szkar³atu, w. Jana (po prawej stronie, na pierwszym planie), okrytego obszernym p³aszczem w kolorze bieli mode- lowanej ró¿em i spodni¹ szat¹ w kolorze ciemnej zieleni (a wiêc szat¹ o kolorycie identycznym, jak na przedstawieniu z rewersu zamkniêtego skrzyd³a o³tarza) oraz w. Jakuba [Starszego], umieszczonego w g³êbi, za Piotrem, w bliskoci Jezusa, okrytego obszernym p³aszczem w kolorze rozjanionego karminu. Postacie pi¹cych aposto³ów maj¹ umieszczone aureole wokó³ g³ów. Ich twarze s¹ jednak zwrócone w przeciwleg³¹ stronê w stosunku do kierunku zwrócenia oblicza modl¹cego siê Chrystusa. S¹ one rozmieszczone tu¿ przy krawêdziach sceny. Ten zabieg kompozycyj- ny wywo³uje wra¿enie przestrzennoci rodka kompozycji, a wiêc oddale- nia aposto³ów od postaci modl¹cego siê, tym bardziej, ¿e postacie znu¿o- nych i pi¹cych aposto³ów, sprawiaj¹ wra¿enie dystansu pomiêdzy ich twarzami a obliczem Chrystusa. Chrystus jest umieszczony na tle krajo- brazu. Zauwa¿amy nagie ska³y w tle po obu stronach kompozycji. Na jed- nej z nich, po prawej stronie kompozycji, w jej górnym prawym rogu, umieszczony zosta³ nadlatuj¹cy anio³ w d³ugiej bia³ej szacie, trzymaj¹cy
19 Tytu³y poszczególnych przedstawieñ Mêki Pañskiej zachowujemy za: J. N o w a c k i, Dzieje Archidiecezji Poznañskiej, s. 226. 162 DOMINIK KUBICKI w d³oni krzy¿. Jakby przybywa w miejsce, gdzie stoi na nagiej skale kie- lich. Wzrok modl¹cego siê Chrystusa jest w³anie skierowany w stronê oblicza anio³a. G³owa Jezusa zosta³a natomiast umieszczona centralnie w górnej partii sceny, na tle nieba, przedstawionego w kolorze z³otym.
Pojmanie Postaæ Jezusa z aureol¹ zosta³a umieszczona centralnie. Kolor jego szaty jest identyczny jak w poprzedniej scenie modlitwy w Ogrodzie Oliw- nym, a wiêc ró¿ angielski. Chrystus stoi wyprostowany na skalistym pod³o¿u. Zgiêt¹ w ³okciu praw¹ rêkê wzniós³ do piersi. Oblicze zwróci³ w praw¹ stronê. Pochyli³ lekko g³owê i w gecie zapytywania jest zwróco- ny w stronê mê¿czyzny, który podszed³ do niego. Jest to z pewnoci¹ Ju- dasz, jeden z dwunastu aposto³ów. Zosta³ on utrwalony na przedstawia- nej scenie w postawie powitania z Chrystusem przez uca³owanie. Judasz jakby wpatruje siê w pochylone ku niemu oblicze Chrystusa, jednocze- nie tul¹c siê do Niego. Jego szata jest koloru ¿ó³cienia i sepii. Twarz Ju- dasza zachodzi na oblicze Jezusa. ¯adna inna postaæ nie jest przedstawio- na w takim fizycznym zbli¿eniu do postaci Chrystusa. Te dwie centralnie umieszczone postacie rozcinaj¹ grupê postaci rozmieszczon¹ wokó³ nich: z ty³u po ich prawej i lewej stronie. Zwraca uwagê z pozoru niewidoczny szczegó³ skierowania wszystkich postaci, ich twarzy, w praw¹ stronê, czy- li w stronê przeciwn¹ do kierunku twarzy Judasza. Na pierwszym pla- nie, z lewej strony, zosta³a umieszczona postaæ klêcz¹cego mê¿czyzny. Jest on zwrócony w lew¹ stronê. Spogl¹da w dó³. W d³oni zdaje siê trzy- maæ pa³kê. Ubrany jest w przewi¹zan¹ w pasie plisowan¹ sukniê bez rêkawów, koszulê o bufiastych rêkawach i nogawicach w szerokie pasy. Nad nim zosta³a umieszczona postaæ innego mê¿czyzny. Rozpoznajemy w niej Piotra. Odziany jest on w szatê w kolorze szkar³atnym a wiêc tym samym, co na poprzedniej scenie. Z ty³u, za Jezusem oraz z ty³u po Jego lewej stronie zosta³a umieszczona grupa piêciu mê¿czyzn. Posta- cie trzymaj¹ w rêkach halabardy i w³ócznie, a tak¿e miecze. Tworz¹ bar- dzo ciniêt¹ i zwart¹ grupê wokó³ centralnie umieszczonej osoby Chry- stusa. Grupa ¿o³nierzy zosta³a umieszczona na tle perspektywy okrojo- nego krajobrazu. Niebo jest poprzetykane niæmi z³otego koloru ju¿ nie tak intensywnie, jak w przedstawieniu poprzedniej sceny modlitwy Je- zusa w Ogrójcu.
Przed Pi³atem Jezus jest równie¿ przedstawiony centralnie, z aureol¹ wokó³ pochy- lonej w lew¹ stronê g³owy, w d³ugich szatach w kolorze ró¿u angielskie- go. Praw¹ d³oñ ma wzniesion¹ jakby j¹ k³ad³ na piersiach. Kieruj¹c wzrok TRECI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 163 na postaæ umieszczon¹ po jego lewej stronie, dostrzegamy mê¿czyznê, z którym prowadzi rozmowê. Postaæ ta zosta³a usadowiona na sedilium w kolorze sjeny palonej. Jest to Pi³at, namiestnik rzymski. Jego twarz o surowych rysach jest spowita w obfity zarost. Zwrócona jest ona ku Chrystusowi. Równie¿ prawa jego rêka jest wyci¹gniêta w stronê stoj¹ce- go przed nim Jezusa. Pi³at siedzi na tronie w niezgrabnej pozie, z szeroko rozstawionymi nogami. Okryty jest wystawnym p³aszczem z brokatowym wzorem, futrzanym ko³nierzem i obszyciami. Jego p³aszcz jest koloru ¿ó- ³tej orchy z karminowym deseniem. Na g³owie ma czapkê. Potrzeba siê wpatrzyæ uwa¿niej, aby dostrzec jego faktyczn¹ pozycjê, gdy¿ na pierw- szy rzut oka odnosi siê wra¿enie, ¿e stoi zw³aszcza, gdy nie zauwa¿y siê u³o¿enia draperii p³aszcza na zgiêtych kolanach tej postaci. Na oparciu se- dilium, z ty³u za Pi³atem, jest przewieszona przez jego lew¹ porêcz tkani- na w kolorze szkar³atu. Natomiast na stopniu tronu zosta³a posadowiona ma³pa. Pi³at zosta³ przedstawiony w milcz¹cym wyrazie twarzy. Zdaje siê s³uchaæ Jezusa. Tu¿ za Pi³atem i Chrystusem dostrzegamy postaæ, ujêt¹ jedynie w po³owie. Zwrócona jest w stronê Pi³ata. Za Chrystusem dostrze- gamy trzy postacie, przedstawione w zwartej grupie. Zdaj¹ siê one ¿ywo gestykulowaæ. Z prawej strony Jezusa stoi przedstawiony profilem ¿o³- nierz w zbroi, zdaj¹cy siê wymierzaæ mu cios praw¹ rêk¹, w lewej trzyma- j¹c miecz. Stoi on w chwiejnej pozie z praw¹ nog¹ jakby zadart¹ do góry. Obok niego kroczy inny ¿o³nierz o karykaturalnych rysach twarzy. Ubra- ny jest w he³m, napiernik, plisowan¹ sukniê i nogawice. W prawej rêce dzier¿y halabardê. Ca³oæ kompozycji zosta³a zwieñczona ciemnym t³em posadzki i murów pomieszczenia, w którym rozgrywa siê przedstawiana scena. Szaty postaci ¿o³nierzy, graj¹ barwami kolorów: zieleni, cynobru, rozjanionego karminu, b³êkitu pruskiego, bieli, ¿ó³cienia, pomarañczo- wego. Lewa czêæ malarskiej kompozycji zosta³a rozciêta pó³kolicie za- koñczonym otworem wyjciowym, wyró¿niaj¹cym siê przez z³ocisty ko- lor nieba. U góry przedstawienia dostrzegamy pó³kolicie zwieñczony z³o- cisty maswerkowy ornament.
Biczowanie Jest to ostatnia scena przedstawieñ umieszczonych na górnym piêtrze otwartych skrzyde³ o³tarza. Postaæ Chrystusa z aureol¹ wokó³ g³owy jest równie¿ umieszczona centralnie. Chrystus, obna¿ony, z bia³ym perizo- rium wokó³ bioder, jest przywi¹zany ze zwi¹zanymi z ty³u rêkoma do ka- miennego s³upa. S³ania siê, jakby upada pod ciê¿arem razów, widocznych na jego ca³ym odkrytym ciele, które otrzymuje od dwóch ¿o³nierzy stoj¹- cych po jego lewej stronie, ujêtych w momencie wymierzania nastêpnych uderzeñ. Przedstawieni s¹ oni: jeden z ty³u, a drugi z lewego profilu. Ten 164 DOMINIK KUBICKI z lewej strony kompozycji stoi na szeroko rozstawionych nogach. Jego twarz nosi bezwzglêdne rysy. Lew¹ rêk¹ ci¹gnie Jezusa za w³osy, za w prawej rêce trzyma drzewiec bicza z czterema rzemieniami, zakoñczo- nymi jakby metalowymi kulkami. Ubrany jest w czepiec, spiêt¹ pod szy- j¹ koszulê, wierzchni¹ szatê z wyciêciami, wywiniêtym ko³nierzem i rê- kawami, przewi¹zan¹ tkanin¹. Na nogach ma za³o¿one pasiaste nogawi- ce. Zdaje siê byæ gotowy do uderzenia. Jego twarz, ujêta z prawego pó³- profilu, wyra¿a surow¹ obojêtnoæ. Tu¿ za nim stoi inny mê¿czyzna, schy- lony, z rêkoma szukaj¹cymi czego na posadzce, odziany w czapkê, p³aszcz i dwubarwne nogawice. Zdaje siê zbieraæ z posadzki ga³¹zki ró- zgi. Jego wzrok zdaje siê byæ skierowany na okrycie Jezusa w kolorze ró¿u angielskiego, o bogatej draperii, le¿¹ce na posadzce, u stóp Biczowa- nego. Po lewej stronie Biczowanego, a wiêc po prawej stronie kompozy- cji, na jej pierwszym planie, dostrzegamy tak¿e dwóch ¿o³nierzy. Jeden z nich, stoj¹cy ty³em do widza po prawej stronie Jezusa, ujêty zosta³ w po- zie wymierzania ciosu Biczowanemu. Oburêcznie trzyma drzewiec w sil- nym ucisku. Ubrany jest w koszulê i wierzchni¹ szatê z wyciêciami, prze- wi¹zan¹ w pasie paskiem, u do³u splisowan¹. Na nogach ma za³o¿one d³u- gie buty. Za nim zosta³ umieszczony trzeci oprawca, ujêty w pozie wymie- rzania Biczowanemu kolejnego ciosu trzyman¹ wi¹zk¹ rózg. Jego twarz nosi ostre, grone rysy. Za t¹ grup¹ czterech biczuj¹cych Chrystusa do- strzegamy jeszcze dwie postacie skryte w górnej prawej czêci przedsta- wianej sceny. Rozmawiaj¹ ze sob¹, jakby spogl¹daj¹c na biczuj¹cych i Biczowanego. Ubrani s¹ w bogate szaty. Jednego z nich, czyli umiesz- czonego z lewej strony kompozycji, rozpoznajemy z poprzedniej sceny. Jest to Pi³at. Ubrany jest w ten sam strój: turban na g³owie i wystawny p³aszcz z futrzanym ko³nierzem i obszyciami. Wyci¹ga praw¹ rêkê i jej palcem wskazuj¹cym zdaje siê podkrelaæ treæ tego, co wydaje siê mó- wiæ. Drugi za mê¿czyzna, po lewej stronie Pi³ata, ze wzrokiem spuszczo- nym, lecz utkwionym w policzek tego pierwszego, zdaje siê milcz¹co zga- dzaæ na wolê tego pierwszego. Obie postacie wy³aniaj¹ siê z otworu okien- nego murze budowli, której architektoniczna bry³a, o licznych za³ama- niach muru, stanowi t³o przedstawianej sceny. Równie¿ i tê scenê wieñ- czy od góry maswerkowo u³o¿ony ornament w z³ocistym kolorze.
Cierniem ukoronowanie Umieszczona w partii centralnej sceny postaæ Chrystusa ³¹czy grupê piêciu mê¿czyzn otaczaj¹cych skazanego na ukoronowanie cierniem. Okryty czerwonym p³aszczem, odziany w bia³¹ szatê, Chrystus jest usa- dowiony porodku wykonuj¹cych wyrok. Owe sedilium jest jednak przy- kryte szat¹ Jezusa. Chrystus jest odziany obszernym p³aszczem w kolo- TRECI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 165 rze szkar³atnym, narzuconym na nagie, poranione cia³o, przes³oniête je- dynie na biodrach bia³¹ przepask¹. Rêce wyci¹gniête i z³o¿one na udach ma zwi¹zane postronkiem. Grupa otaczaj¹cych go ¿o³nierzy stanowi jak- by powtórzenie grupy postaci z poprzedniej sceny, czyli biczowania. ¯o³- nierz po prawej stronie Jezusa zosta³ uchwycony w momencie wymierze- nia kolejnego razu drzewcem. Uniós³ praw¹ rêk¹ i z ca³ej si³y zamierza uderzyæ trzymanym w rêku przedmiotem o g³owê Jezusa, wbijaj¹c weñ g³êbiej koronê. Odziany jest w czepiec, spiêt¹ pod szyj¹ koszulê, wierzch- ni¹ szatê z wyciêciami, wywiniêtym ko³nierzem i rêkawami, a tak¿e w podobne dwukolorowe nogawice, jak na przeciwleg³ej scenie, umiesz- czonej na prawej górnej kwaterze. ¯o³nierz po lewej stronie Jezusa jest odwrócony do widza plecami. Podobnie ta postaæ z prawej strony kompo- zycji jest identyczn¹ postaci¹ z przeciwleg³ej sceny biczowania. Za nim oraz za cierniem koronowanym, jakby w tle, widoczne s¹ jeszcze trzy po- stacie. Wród nich dostrzegamy równie¿ dwie postacie z poprzedniej sce- ny biczowania. Wychylaj¹ siê one nadal z otworu okiennego. Jedn¹ z nich jest Pi³at, rozpoznawany po czapce za³o¿onej na g³owie, obfitej bro- dzie i futrzanym ko³nierzu p³aszcza o kolorze ¿ó³cienia. Przy nich po ze- wnêtrznej stronie stoi postaæ jeszcze jednego mê¿czyzny. Patrzy nierucho- mo na wydarzaj¹c¹ siê scenê. Ca³oæ kompozycji zosta³a równie¿ i tutaj zwieñczona maswerkowym ornamentem, wyró¿niaj¹cym siê z³oceniem.
Ecce homo [Oto Cz³owiek] Chocia¿ postaæ Chrystusa zosta³a umieszczona z lewej strony kompo- zycji, to jednak stanowi ona jej centrum. Chrystus stoi obna¿ony. Jedy- nie bia³e perizorium przykrywa jego biodra, a szata w kolorze szkar³atu jest zarzucona na jego ramiona. Pochylony jest w praw¹ stronê kompozy- cji sceny. Spogl¹da w stronê zgromadzonych przed budynkiem postaci. Na tle ciemnych barw wybija siê jasnoæ aureoli wokó³ g³owy Jezusa. Naprzeciw Jezusa, czyli po prawej stronie kompozycji, trudno nie zauwa- ¿yæ zbitej grupy postaci. Z t³umu wybija siê postaæ Pi³ata, rozpoznawane- go po jego identycznym stroju z poprzednich przedstawieñ: w czapce, za³o¿onej na g³owê, i wystawnym p³aszczu z futrzanym ko³nierzem i ob- szyciami, na³o¿onym na ramiona. Przed schodami, z³o¿onymi z dwóch stopni20, prowadz¹cymi na podwy¿szeniu posadzki, na której stoi Skaza- niec, przyklêka mê¿czyzna o karykaturalnych rysach, jakby sk³adaj¹c Chrystusowi szyderczy ho³d. Patrzy Jezusowi prosto w oczy, unosz¹c jed- noczenie lew¹ rêkê, wyci¹gaj¹c j¹ w gecie pozdrowienia. W prawej trzy- ma natomiast pa³kê. Ubrany jest w przepastn¹, plisowan¹ sukmanê, ko-
20 Na boku schodów jest umieszczona data: 1512. 166 DOMINIK KUBICKI szulê o szerokich rêkawach i wysokie buty. Przy boku ma przypiêty miecz. Z prawej strony kompozycji widniej¹ trzy mêskie postacie. Stoj¹- cy ty³em brodaty mê¿czyzna, maj¹cy na g³owie chustê, dzier¿y za pleca- mi w lewej rêce zwiniêty dokument, jednoczenie wyci¹gaj¹c praw¹ d³oñ w stronê swego rozmówcy. Natomiast brodaty mê¿czyzna, z którym roz- mawia, ma za³o¿on¹ na g³owê wysok¹ czapkê z przegiêtym czubkiem. Ubrany jest w d³ugi p³aszcz z obszernym ko³nierzem, w pasie jest przepa- sany szarf¹. Przy boku ma sakiewkê. Czy¿by by³ to Judasz? Pomiêdzy nimi stoi, przodem ku widzowi sceny, inny jeszcze mê¿czyzna w czapce. Jego twarz spowija obfita broda. Z ty³u za nimi kot³uje siê jeszcze grupa ¿o³nierzy. W³ócznie i halabardy stercz¹ ponad ich g³owami. Ca³oæ przed- stawienia rozgrywa siê na dziedziñcu widaæ architektoniczny zarys jego murów. Kolory szat umieszczonych postaci: rozjaniony karmin, szkar³at, b³êkit pruski, biel, ¿ó³cieñ i ró¿ angielski, nadaj¹ scenie niezwyk³¹ ¿ywoæ zawartej w niej narracji. Równie¿ przedstawienie Ecce homo wieñczy u góry maswerkowy ornament.
Upadek pod krzy¿em Postaæ Chrystusa skryta zosta³a w cieniu. Chocia¿ zajmuje ona cen- traln¹ partiê sceny, to jednak zosta³a umieszczona w dolnej czêci kom- pozycji. Dostrzegamy Jezusa, odzianego w szatê w kolorze ró¿u angiel- skiego, z aureol¹ wokó³ g³owy, upad³ego pod niesionym przez siebie drze- wem krzy¿a. Po jego prawej stronie pochyla siê ku niemu postaæ mê¿czy- zny, ubranego w zarzucon¹ na spodni¹ szatê (o kolorze rozjanionego cy- nobru) ¿ó³taw¹ pelerynê. Jest to z pewnoci¹ Szymon z Cyreny, który pomaga Jezusowi dwigaæ krzy¿. Na g³owie ma za³o¿ony bia³y czepiec, a na nogach ma za³o¿one szare nogawice. W tyle, za Szymonem, na tle uliczki, dostrzegamy grupê postaci. Patrz¹ w kierunku pod¹¿aj¹cego na ukrzy¿owanie. W grupie odnajdujemy Maryjê, Matkê Jezusa, ujmowan¹ pod ramiê przez Jana Aposto³a. Ich p³aszcze maj¹ kolor szkar³atny; za spodnia szata w. Jana kolor zielony. Obie postacie zosta³y przedstawio- ne z g³owami otoczonymi aureolami. Towarzysz¹ im jeszcze dwie inne postacie. Zarzucone na g³owy welony sugeruj¹, ¿e s¹ to dwie niewiasty. Natomiast po lewej stronie dwiganego przez Jezusa krzy¿a, na lewym ramieniu, zosta³y umieszczone postacie ¿o³daków, o szatach w kolorze: zieleni, bieli, b³êkitu pruskiego i ¿ó³cienia. Znajduj¹ siê one w sumie z prawej strony kompozycji. Za Chrystusem stoi jeden z oprawców, zada- j¹cy mu cios drzewcem halabardy. Ma on krótkie w³osy i w¹sy. Do boku ma przytwierdzony miecz. Inny ¿o³nierz stoi obrócony profilem w stronê widza. Na g³owie ma za³o¿ony he³m, ubrany jest w krótk¹ zbrojê i pasia- ste spodnie. Za nim zosta³ umieszczony jeszcze inny oprawca. Ma on rów- nie¿ he³m na g³owie. Ujêty zosta³ w pozie wymierzania Jezusowi ciosu TRECI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 167 pa³k¹, trzyman¹ w prawej rêce. W lewej ciska ma³y krzy¿. Ca³oæ kompo- zycji przedstawienia zwieñcza tak¿e maswerkowy ornament. Jednak na ciemnej tonacji ca³oci jest on tutaj mniej uwidoczniony.
Ukrzy¿owanie Postaæ ukrzy¿owanego Chrystusa zajmuje centraln¹ partiê sceny. Chrystus, z aureol¹ wokó³ g³owy, pochylonej w praw¹ stronê, jest rozpiê- ty na krzy¿u. D³ugie koñce bia³ego perizorium, owiniêtego wokó³ bioder, powiewaj¹ jakby na wietrze. £¹cz¹ postacie: niewiasty, stoj¹cej po prawej stronie Ukrzy¿owanego, i dojrza³ego m³odzieñca, stoj¹cego po jego lewej stronie. Rozpoznajemy w nich Maryjê, Matkê Bo¿¹, i w. Jana, umi³owa- nego ucznia Chrystusa. Postacie przedstawione s¹ jako stoj¹ce po obu ramionach krzy¿a: Matka Jezusa po jego prawej stronie, a Jan Aposto³ po lewej. Odziane s¹ one w d³ugie szaty, bogato udrapowane, sp³ywaj¹ce na ziemiê i zakrywaj¹ce nawet stopy. Maryja jest ubrana w p³aszcz w kolo- rze b³êkitu pruskiego, natomiast w. Jan w p³aszcz szkar³atny i ciemno- zielon¹ spodni¹ szatê. Wokó³ g³owy Maryi i Jana widniej¹ aureole. Uczu- cie wewnêtrznego bólu i cierpienia Maryi zosta³o przedstawione w mode- lowanej sylwetce jej postaci. G³owê ma lekko pochylon¹ w stronê Ukrzy- ¿owanego. Podniesione, z³¹czone i ciniête d³onie trzyma przy twarzy. Patrz¹cy odnosi wra¿enie jakby Maryja skrywa³a sw¹ twarz w szatê, przy- trzymywan¹ ciniêtymi d³oñmi. Po drugiej stronie, symetrycznie w sto- sunku do Maryi, stoj¹ca postaæ umi³owanego ucznia Chrystusa utrzyma- na jest tak¿e w postawie wyra¿aj¹cej smutek i duchowe cierpienie. Ca³ko- wicie okryta szat¹, jest zwrócona w stronê krzy¿a. Jan nie patrzy na Chry- stusa. Jego pe³en bólu wzrok wbija siê w podnó¿e krzy¿a. Wydobywaj¹ce siê z szat wyprostowane palce lewej d³oni wyci¹ga w stronê Ukrzy¿owa- nego. Wydaje siê, ¿e pragnie nimi dotkn¹æ krzy¿a. Drug¹ d³oñ przytkn¹³ do twarzy w gecie zamylenia, pe³nego smutku. U podnó¿a krzy¿a z Ukrzy¿owanym, z ty³u po jego prawej stronie zosta³a umieszczona jesz- cze trzecia postaæ z aureol¹ wokó³ g³owy. Klêczy obejmuj¹c obu d³oñmi krzy¿, poni¿ej i powy¿ej stóp Chrystusa. Jedynie ona, sporód czterech postaci, patrzy na widza ogl¹daj¹cego scenê. Jej oczy skierowane s¹ na patrz¹cego. Rozpoznajemy w niej postaæ Marii Magdaleny. Ubrana jest w plisowan¹ sukniê w kolorze seledynowym z czarnymi i szkar³atnymi obszyciami i zielonymi rêkawami. Maria Magdalena ma za³o¿ony na g³o- wê welon, którego d³ugi koniec ciele siê na ziemi przed krzy¿em. Welon, niczym d³uga, bia³a chusta opada na ramiona Marii Magdaleny, a dalej na ziemiê i w bogatej draperii sp³ywa jakby w przód w kierunku widza. U³o- ¿enie tej chusty z powiewaj¹cym perizorium, zawi¹zanym na biodrach Jezusa uk³ada siê w kszta³t litery T o zagiêtych ramionach. Spod welo- nu na ramiona Marii Magdaleny opadaj¹ w³osy: d³ugie a¿ do pasa i pofa- 168 DOMINIK KUBICKI lowane. Ca³oæ kompozycji dope³nia perspektywa krajobrazu z niebem w z³otym kolorze. W g³êbi dostrzegamy zarysowane miasto z murami i wie¿ami.
Ca³oæ omiu przedstawieñ charakteryzuje siê pewn¹ spójnoci¹. Cha- rakter uroczysty nadaje ca³emu przedstawieniu z³oty kolor obramowania. Równie¿ wprowadzone maswerkowe zwieñczenie wszystkich omiu scen dodaje ca³oci odwiêtnego charakteru, utrzymuj¹c jednoczenie pewn¹ harmoniê pomiêdzy czystoci¹ i jednolitoci¹ z³otych ram a tonacjami barw poszczególnych scen. Natomiast z³oty kolor nieba górnej lewej sce- ny Modlitwy Chrystusa w Ogrodzie Oliwnym zdaje siê byæ zabiegiem kompozycyjnym, umiejêtnie wprowadzaj¹cym pog³êbienie ¿ywoci ca³ej kompozycji. Znajduje on swe dope³nienie w stopniowym przechodzeniu do t³a nieba o mniej intensywnym u¿yciu z³oceñ i wiêkszym wprowadza- niu koloru bia³ego, a przez wykorzystanie bieli wyd³u¿onego perizorium i chusty Marii Magdaleny dolnej prawej sceny Ukrzy¿owania i mierci na krzy¿u. Nie sposób nie zauwa¿yæ, ¿e przedstawiane postacie maj¹ tê sam¹ wielkoæ, zw³aszcza osoba Chrystusa. Na niektórych przedstawieniach powtarzaj¹ siê te same postacie, ubrane w takie same szaty, jak np. ¿o³- nierz stoj¹cy po prawej stronie biczowanego Jezusa jest najpewniej tym samym, który stoi po prawej stronie Jezusa koronowanego cierniem. Tak- ¿e ¿o³nierz stoj¹cy po lewej stronie Jezusa z czwartej sceny, jest tym sa- mym, który stoi po jego lewej stronie na przedstawieniu cierniem ukoro- nowania. Równie¿ Maryja z siódmej sceny znajduje siê po tej samej stro- nie Jezusa, jako teraz stoj¹ca pod krzy¿em, w ósmej scenie ca³ej kompo- zycji. Tak¿e dwóch mê¿czyzn przypatruj¹cych siê biczowaniu Jezusa, znajduje siê w g³êbi kompozycji sceny ukoronowania cierniem. Inn¹ ce- ch¹ charakteryzuj¹c¹ ca³oæ kompozycji Mêki Pañskiej jest ta, ¿e cztery kwarta³y zewnêtrznych dwóch skrzyde³ zawieraj¹ w sobie kompozycyjn¹ ca³oæ, któr¹ dostrzec mo¿na w sposobie u³o¿enia g³owy Chrystusa. Jest ona za ka¿dym razem modelowana do rodka.
2. Przedstawienia rzebiarskie poliptyku Zainstalowany w Katedrze Poznañskiej w 1952 roku gotycki o³tarz z 1512 roku posiada dwa przedstawienia rzebiarskie. Umieszczone w o³ta- rzowej predelli, przedstawienie Ostatniej Wieczerzy jest widoczne zarów- no, kiedy o³tarz ma ca³kowicie zamkniête oba skrzyd³a (wówczas widocz- ne s¹ cztery przedstawienia wiêtych: Jana Ewangelisty, Jana Chrzcicie- la, Hieronima i Krzysztofa) lub wewnêtrznie otwarte, tworz¹c poliptyk z omiu przedstawieniami Mêki Pañskiej, jak i kiedy otwarte skrzyd³a o³tarza ukazuj¹ jego g³ówn¹ scenê, bogato rzebion¹ i z³ocon¹ o natural- TRECI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 169 nej wielkoci rzebionych postaci rodkowej partii przedstawienia: Uko- ronowania Maryi, ukazanej ze wiêtymi: Barbar¹ i Katarzyn¹ oraz w oto- czeniu dwunastu innych wiêtych Niewiast. Ujrzenie tego g³ównego przedstawienia o³tarza wymaga otwarcia wszystkich jego skrzyde³: we- wnêtrznych i zewnêtrznych21. Mo¿na by przyj¹æ, ¿e stanowi pewnego ro- dzaju klejnot ca³ego o³tarza.
Ostatnia Wieczerza, umieszczona w predelli, jest wewnêtrznie podzie- lona na trzy grupy postaci, zasiadaj¹cych wokó³ pod³u¿nego sto³u. Podzia³ ten zbiega siê z podzia³em rozmieszczenia postaci: Maryi i wiêtych: Ka- tarzyny i Barbary, w czêci rodkowej szafy oraz potrójnym maswerko- wym zwieñczeniem nad nimi. W czêci rodkowej Ostatniej Wieczerzy do- strzegamy widoczne na pierwszy rzut oka trzy wyprostowane postacie. Dopiero po uwa¿niejszym wpatrzeniu siê zauwa¿alna jest jeszcze czwarta postaæ, przywarta do dolnej czêci piersi Chrystusa, centralnie siedz¹ce- go za sto³em, z obliczem zwróconym w prawo oraz praw¹ d³oni¹, zanurzo- n¹ w le¿¹cej na stole misie, a lew¹ po³o¿on¹ na ramieniu Ucznia, spoczy- waj¹cego na jego ³onie. Rozpoznajemy w nim w. Jana, umi³owanego ucznia Chrystusa. Obok Jezusa miejsce za sto³em zajmuj¹ dwie hieratycz- nie posadowione postacie. Postaæ po prawej stronie Chrystusa zwrócona jest w jego stronê. Zauwa¿alny jest pewnego rodzaju dialog, jaki zdaje siê ona prowadziæ z Jezusem. Praw¹ rêkê wyci¹ga w kierunku misy, tak jak- by pragnê³a ni¹ przyj¹æ to, co Chrystus jej podaje, wyjête z naczynia. Roz- poznajemy w niej postaæ Judasza. Natomiast postaæ po lewej stronie Chrystusa zdaje siê patrzeæ niewzruszenie przed siebie, maj¹c rêce z³o¿o- ne jedn¹ na drugiej. Obfita broda opada mu na szatê, okrywaj¹c¹ postaæ. Druga i trzecia grupa siedz¹cych, wyró¿nione przez maswerkowy uk³ad ozdób w formie skrywaj¹cego scenê potrójnego baldachimu, roz³o- ¿ona jest symetrycznie wzglêdem siebie, za wyj¹tkiem jednej wiêcej po- staci w grupie umieszczonej po prawej stronie Chrystusa wokó³ prawego koñca sto³u, w porównaniu do grupy z lewego koñca sto³u. Grupa piêciu postaci (prawa strona Chrystusa) stanowi zwart¹ ca³oæ. Jedna z postaci siedzi ty³em do widza, druga jest usadowiona profilem, a pozosta³e trzy siedz¹ przodem. Ich twarze s¹ jednak zwrócone w stronê Jezusa. Postaæ siedz¹ca bokiem (w stosunku do widza) wznosi w prawej d³oni czarê z napojem (kielich?). Postaæ odwrócona plecami wyci¹ga praw¹ d³oñ
21 Por. poliptyk, pochodz¹cy z franciszkañskiego kocio³a NMP w Toruniu, datowany na czwart¹ æwieræ XIV stulecia, czyli ok. 1390 rok, a znajduj¹cy siê aktualnie w zbiorach Mu- zeum Diecezjalnego w Pelplinie, którego szafa rodkowa, wed³ug literatury przedmiotu, by³a flankowana z ka¿dej strony czterema skrzyd³ami: wewnêtrznymi i zewnêtrznymi, górnymi i dolnymi (por. R. C i e c h o l e w s k i, Skarby Pelplina, Pelplin 1997, s. 148-150). 170 DOMINIK KUBICKI w kierunku Jezusa, w gecie zapytywania lub wskazywania. Pozosta³e trzy postacie, a w³aciwie ich oblicza wyra¿aj¹ uwa¿nie przypatrywanie siê roz- grywaj¹cemu siê wydarzeniu. Grupa czterech postaci (lewa strona Chrystu- sa) wykazuje podobny schemat kompozycyjny, co grupa piêciu postaci z przeciwleg³ego koñca sto³u. Tutaj tylko jedna postaæ zosta³a usadowiona plecami do widza. Ca³¹ sob¹ jest zwrócona w kierunku postaci centralnej Jezusa. G³owê unios³a, a gestykulacj¹ zapewne wspomaga wypowiadane s³owa. Pozosta³e trzy postacie z grupy zosta³y usadowione frontalnie do widza (dwie) oraz z lewego profilu postaæ skrajna, najbardziej oddalona od Jezusa. Wyci¹ga ona d³oñ w gecie zapytywania. W jej stronê jest zwrócona postaæ siedz¹ca za sto³em, rodkowa z tej grupy. Natomiast ostatnia, czwar- ta postaæ z grupy zwrócona jest w praw¹ stronê, lecz niezupe³nie, tak jakby obraca³a siê w stronê Jezusa i wydarzaj¹cej siê akcji. Ca³oæ kompozycji zosta³a umieszczona na ciemnym tle g³êbi prze- strzennej predelli. Na tym tle szaty wszystkich postaci, bogato z³ocone, nabieraj¹ niezwyk³ego o¿ywienia. Pewne uspokojenie wprowadza jedno- lita tonacja zewnêtrznej barwy boku sto³u wieczerzalnego.
Ukoronowanie Maryi jest okrelone w dotychczasowej literaturze przedmiotu jako temat g³ówny przedstawienia omawianego gotyckiego o³tarza22. Na dwupiêtrowo przedzielonym (odpowiednio do podzia³u kwa- ter obu skrzyde³, a tak¿e wczeniej omawianych zewnêtrznych stron skrzyde³ w ich malarskich przedstawieniach) tle centralnego wnêtrza sza- fy o³tarzowej w kolorze z³otym górnej czêci i niebieskawej dolnej jego partii, ozdobionej motywami rolinnymi kotary zakoñczonej frêdzelkami, zosta³y umieszczone trzy przedstawienia rzebiarskie postaci: Maryi, Matki Bo¿ej i wiêtych: Barbary i Katarzyny23. Maryja jest przedstawio- na w obszernym z³otym p³aszczu, narzuconym na d³ug¹ sukniê z okr¹- g³ym dekoltem. Przes³aniaj¹ca przód postaci po³a p³aszcza zosta³a udra- powana w grube fa³dy, przybieraj¹ce nad lewym kolanem i nad lewym udem charakterystyczny dla gotyku kszta³t liter V oraz pionowych rur poni¿ej nich24. Matka Bo¿a trzyma w prawej d³oni ber³o, za na jej lewym przedramieniu siedzi Dzieciê Jezus: ma³y, nagi, z uniesion¹ g³ówk¹ i skrzy¿owanymi nó¿kami. Praw¹ d³oni¹ b³ogos³awi, trzymaj¹c w lewej r¹czce jab³ko. G³owê Maryi otacza wyt³oczona w tle aureola z majusku³o- wym napisem: SANCTA MARIA. Maryja stoi na podtrzymywanym przez
22 Por. J. Nowacki, Dzieje Archidiecezji Poznañskiej, s. 226. 23 Wysokoæ rzeby Maryi: 225 cm, natomiast dwóch pozosta³ych przedstawieñ rzebiar- skich: w. Barbary i w. Katarzyny po 235 cm ka¿da. 24 P³aszcz Matki Bo¿ej jest w kolorze z³otym, wystaj¹ca spod dekoltu szata spodnia: srebrna, za podbicie p³aszcza: b³êkit pruski. TRECI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 171 parê anio³ków sierpie ksiê¿yca. Natomiast druga para anio³ków unosi koronê nad jej g³ow¹, jakby w gecie wk³adania jej na skronie Matki Bo- ¿ej. Chocia¿ z³ota aureola wokó³ g³owy Maryi (wyt³oczona w tle retabulo- wego korpusu) zlewa siê pozornie z t³em, równie¿ z³otym, to jednak od- ró¿nia siê ono od niej ozdobieniem górnych partii t³a palmetowym orna- mentem. Wyraz oblicza Matki Bo¿ej cechuje radosny spokój. Jest on obec- ny tak¿e na obliczu Dzieciêcia. Po obu stronach Maryi zosta³y umieszczone postacie wiêtych nie- wiast: Katarzyny i Barbary, rozpoznawane równie¿ po wyt³oczonym w tle aureoli majusku³owym napisie: SANCTA CATHERINA i SANCTA BAR- BARA (odpowiednio do rzeb). Spogl¹daj¹ przed siebie w postawie uro- czystej i pe³nej powagi. Obie maj¹ na swych g³owach za³o¿one korony. Postaæ w. Katarzyny zosta³a umiejscowiona po prawej stronie Maryi. wiêta stoi w kontrapocie z g³ow¹ nieznacznie pochylon¹ ku lewemu ramieniu, jakby opieraj¹c ca³y ciê¿ar cia³a na lewej nodze, przy wysuniê- tej do przodu prawej nodze i stopie. Ubrana jest w sukniê z dekoltem, zwi¹zan¹ w talii paskiem, poni¿ej którego tkanina sukni formuje piono- we, równoleg³e fa³dy. Na ramionach ma zarzucony obszerny z³oty p³aszcz, silnie zwi¹zany, spod którego wystaje u do³u czubek prawego buta. wiê- ta niewiasta trzyma w prawej d³oni otwart¹ ksiêgê, za w lewej miecz. Na g³owie ma za³o¿on¹ wysok¹ koronê, spod której wydostaj¹ siê d³ugie, po- skrêcane w³osy. Oblicze jej zosta³o ukszta³towane w charakterystyczne wysokie czo³o oraz ma³e usta i oczy. wiêta stoi na okr¹g³ej podstawie, naladuj¹cej kszta³tem naturalne pod³o¿e, maj¹c przy lewej nodze ko³o, oparte o g³owniê miecza. Postaæ w. Barbary zosta³a natomiast umiejscowiona po lewej stronie Maryi. wiêta stoi w kontrapocie z g³ow¹ nieznacznie pochylon¹ ku pra- wemu ramieniu, jakby opieraj¹c ca³y ciê¿ar cia³a na lewej nodze, przy wysuniêtej do przodu prawej nodze i stopie. Postawa w. Barbary zosta³a wiêc ukszta³towana symetrycznie w stosunku do postaci w. Katarzyny. wiêta jest ubrana w sukniê z dekoltem i narzucony na ramiona obszer- ny z³oty p³aszcz, którego po³y, przerzucone przez wysuniête ramiona po- staci, przes³aniaj¹ jej przód. wiêta trzyma w prawej d³oni kielich, lew¹ ujmuj¹c jednoczenie he³m wie¿y, stoj¹cej u jej stóp, po lewej stronie. Na g³owie ma za³o¿on¹ wysok¹ koronê, spod której opadaj¹ na ramiona d³u- gie, spiralnie poskrêcane w³osy. Oblicze jej zosta³o ukszta³towane równie¿ w charakterystyczne wysokie czo³o oraz ma³e usta i oczy. Podobnie jak przedstawienie w. Katarzyny, tak¿e w. Barbara stoi na okr¹g³ej podsta- wie, naladuj¹cej kszta³tem naturalne pod³o¿e. Przedstawione postacie, czyli Maryja z Dzieciêciem Jezus wraz ze w. Katarzyn¹ i w. Barbar¹, zosta³y ujête w przestrzeni, ograniczonej po bo- 172 DOMINIK KUBICKI kach w¹skimi, krêconymi z³otymi kolumienkami, na których zosta³y wsparte trójdzielne, maswerkowe baldachimy z przeplataj¹cych siê pn¹- czy, tak¿e z³ote. Od do³u zosta³o równie¿ udekorowane maswerkiem (ko- lor z³oty) lico estrady, na której umieszczono wiête postacie w korpusie retabulum. Ramy korpusu i kwater (wszystkie w kolorze z³otym) zosta³y ozdobione wyt³aczanym ornamentem rolinno-geometrycznym, nato- miast boczne, zewnêtrzne cianki korpusu zosta³y przyozdobione nama- lowanymi en grisaille makówkami. Równie¿ wszystkie cztery kwatery, znajduj¹ce siê na awersach we- wnêtrznej pary skrzyde³ (pod dwie na ka¿dym skrzydle o³tarza) zosta³y udekorowane w podobny sposób, jak scena rodkowa Sacra Conversazio- ne z postaciami: Maryi z Dzieciêciem Jezus i wiêtymi: Katarzyn¹ i Bar- bar¹. Wewnêtrznie tworz¹ one równie¿ poszczególne Sacra Conversazio- ne, jakby rozmieszczone piêtrami po obu bokach sceny centralnej, two- rz¹c w sumie cztery grupy rzebionych postaci wiêtych niewiast, po trzy w grupie25. Charakterystyczne zdaje siê byæ ustawienie postaci w ka¿dej z czterech grup po trzy. wiête zewnêtrznie postawione w stosunku do postaci centralnej w grupie maj¹ g³owy modelowane jako lekko pochylo- ne w stronê tej postaci rodkowej w grupie. Natomiast postacie rodkowe w ka¿dej grupie maj¹ swe g³owy pochylone w stronê sceny centralnej, a wiêc Sacra Conversazione Maryi z Dzieciêciem Jezus i wiêtymi: Kata- rzyn¹ i Barbar¹. Ka¿da z dwunastu wiêtych niewiast przedstawiona jest w kontrapocie z g³ow¹ pochylon¹ b¹d ku lewemu, b¹d ku prawemu ramieniu, oraz wysuniêt¹ wprzód stop¹ praw¹ lub lew¹. wiête ubrane s¹ w suknie i narzucony na ramiona obszerny p³aszcz w z³otym kolorze. Je- dynie suknie, w które ubrane s¹ Niewiasty, ró¿ni¹ siê pod wzglêdem ko- loru. Wszystkie wiête maj¹ za³o¿one na g³owach korony, za wyj¹tkiem czterech: w. Anny, w. Klary, w. Marii Magdaleny i w. Otylii. Maj¹ one g³owy przykryte chust¹, stanowi¹c¹ jakby czêæ p³aszcza narzuconego na ramiona. W pierwszej grupie trzech wiêtych niewiast (lewy górny awers) do- strzegamy postacie: w. Dorotê, w. Agnieszkê (postaæ rodkowa grupy) i w. Ma³gorzatê. wiêta Dorota, odziana w sukniê w kolorze ciemnej zie- leni, z koron¹ na g³owie, trzyma w prawej d³oni wiklinowy koszyk, jedno- czenie przytrzymuj¹c praw¹ d³oni¹ po³ê p³aszcza. wiêta Agnieszka zo- sta³a przedstawiona z koron¹ na g³owie, w sukni w kolorze b³êkitu pru- skiego i narzuconym na ramiona obszernym p³aszczu. W prawej d³oni trzyma ksiêgê z barankiem umiejscowionym na niej, wskazuj¹c na niego sw¹ lew¹ d³oni¹. wiêta Ma³gorzata jest odziana w szar¹ sukniê i z³oty
25 Ka¿da z rzeb ma 160 cm wysokoci. TRECI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 173 p³aszcz zarzucony na ramiona. Na g³owie ma koronê. W lewej d³oni dzier- ¿y ksiêgê, podtrzymuj¹c praw¹ d³oni¹ po³ê opadaj¹cego p³aszcza. W drugiej grupie trzech wiêtych niewiast (lewy dolny awers) zosta³y umieszczone postacie: w. Kunegundy, w. Anny [Samotrzeciej] (postaæ rodkowa grupy) i w. Klary. wiêta Kunegunda, odziana w sukniê w ko- lorze b³êkitu pruskiego i z³oty p³aszcz, z koron¹ na g³owie, trzyma lemiesz w obu swych d³oniach, uniesionych nad lewym biodrem. wiêta Anna [Samotrzecia] trzyma na prawym ramieniu ma³e, nagie Dzieciê Jezus, a na lewym m³od¹ Maryjê, ubran¹ w sukienkê w kolorze b³êkitu pruskie- go, podaj¹c¹ jab³ko Jezusowi. wiêta jest przedstawiona bez korony na g³owie i sukni z zarzuconym z³otym p³aszczem na ramiona. wiêta Klara, równie¿ bez korony na g³owie, jest odziana w sukniê w kolorze b³êkitu pruskiego i zarzucony na ramiona p³aszcz. Trzyma otwart¹ ksiêgê w obu d³oniach, u³o¿onych nad prawym biodrem. W trzeciej grupie trzech wiêtych niewiast (prawy górny awers) roz- poznajemy: w. Mariê Magdalenê, w. Otyliê (postaæ rodkowa grupy) i w. Helenê. wiêta Maria Magdalena, przedstawiona bez korony, trzyma w prawej d³oni puszkê z wonnociami, lew¹ j¹ podtrzymuj¹c. Ubrana jest w sukniê i z³oty p³aszcz zarzucony na ramiona. wiêta Otylia zosta³a rów- nie¿ przedstawiona bez korony. Jednoczenie na tle aureoli tej postaci zosta³ umieszczony majusku³owy zapis jej imienia: SANCTA OTILIA. wiêta, odziana w sukniê i z³oty p³aszcz, zarzucony na ramiona, trzyma w prawej d³oni ksiêgê, a w lewej szczypce. wiêta Helena jest odziana w sukniê i zarzucony na ramiona z³oty p³aszcz. Na g³owie ma koronê. W obu d³oniach trzyma Chrystusowy krzy¿. Wreszcie, w czwartej grupie trzech wiêtych niewiast (prawy dolny awers) dostrzegamy: w. Urszulê, w. Jadwigê (postaæ rodkowa grupy) i w. Apoloniê. wiêta Urszula, odziana w sukniê w kolorze ciemnosza- rym, z koron¹ na g³owie, trzyma w lewej d³oni model statku z wysokim masztem, a w prawej strza³ê. wiêta Jadwiga, z koron¹ na g³owie, jest odziana w sukniê w kolorze sjeny palonej i zarzucony na ramiona z³oty p³aszcz. Trzyma w d³oniach, uniesionych nad prawym biodrem, model budowli architektonicznej kocio³a, jednoczenie trzymaj¹c w lewej figur- kê Matki Bo¿ej z Dzieciêciem Jezus. Imiê wiêtej zosta³o dodatkowo za- pisane majusku³owym napisem na tle aureoli wokó³ jej g³owy: SANCTA HEDVIGA. wiêta Apolonia, odziana w sukniê w srebrnym kolorze i za- rzucony na ramiona z³oty p³aszcz, z koron¹ na g³owie, trzyma w prawej d³oni kleszcze, natomiast lew¹ d³oni¹ podtrzymuje po³ê p³aszcza. 174 DOMINIK KUBICKI
III. ANALIZA TRECI TEOLOGICZNYCH KATEDRALNEGO GOTYCKIEGO O£TARZA G£ÓWNEGO Z 1512 ROKU
redniowieczna wi¹tynia chrzecijañska by³a ca³kowicie przenikniê- ta symbolik¹. O³tarz stanowi³ integraln¹ czêæ wyposa¿enia wnêtrza i by³ wpisany w program ikonograficzny ca³oci sakralnej budowli i jej wnê- trza26. Jego teologiczn¹ treæ nale¿a³oby zatem odczytywaæ za ka¿dym razem w nawi¹zaniu do ca³oci. Jednak aktualny gotycki o³tarz g³ówny Katedry Poznañskiej zosta³ zainstalowany w wi¹tyni w wyniku przywra- cania jej gotyckiego charakteru po zniszczeniach wojennych w 1945 roku, kiedy trzeba j¹ by³o w doæ znacznej czêci podnieæ z gruzów. O³tarz nie by³ wiêc projektowany z myl¹ o wyposa¿eniu Poznañskiej Katedry, zw³aszcza jeli chodzi o bogaty program ikonograficzny gotyckiego polip- tyku z 1512 roku. Fakt ten pozwala nam na analizê jego treci teologicz- nych w oderwaniu od treci teologicznej ca³oci wi¹tynnego wnêtrza. W ewentualnym nawi¹zywaniu do tych¿e treci wnêtrza kocio³a kate- dralnego ograniczymy siê jedynie do treci ogólnych.
1. O£TARZ CA£KOWICIE ZAMKNIÊTY Fakt odmiennego od wspó³czesnego traktowania wi¹tynnego wnê- trza zdaje siê przemawiaæ za koniecznoci¹ uznania o³tarza zamkniêtego jako podstawowej pozycji o³tarza. Miejsce wi¹tynne by³o dla spo³eczno- ci chrzecijañskiego redniowiecza miejscem codziennego spotykania siê poszczególnych jej cz³onków z innymi. Wiadomo, ¿e redniowieczne wi¹tynie chrzecijañskie s³u¿y³y nie tylko do celów liturgicznych cele- bracji uroczystoci i wi¹t roku kocielnego ¿ywy przyk³ad stanowi¹ zw³aszcza wi¹tynie francuskie, np. po³o¿one na szlakach pielgrzymich, które s³u¿y³y tak¿e za miejsce np. noclegu dla wêdruj¹cych. Czy tak¹ lub inn¹, podobn¹ funkcjê pe³ni³y tak¿e redniowieczne polskie wi¹tynie jest pytaniem, które nale¿a³oby w ka¿dym przypadku zbadaæ i rozstrzy- gn¹æ. Wydaje siê wiêc uzasadnione, ¿e o³tarz zamkniêty nale¿a³oby obraæ za punkt wyjcia w rozumieniu jego teologicznej treci27. Zamkniêty o³tarz g³ówny zawiera w swej najbardziej widocznej czê- ci, a wiêc na p³aszczynie zewnêtrznych zamkniêtych skrzyde³ o³tarza,
26 Por. É. M âle, Lart religieux du XIIIe siècle en France. Étude sur liconographie du Moyen Age et sur ses sources dinspiration, Paris 1923, s. 1-26; ID., Lart religieux du XIIe siècle en France. Étude sur les origines de liconographie du Moyen Age, Paris 1924, s. 121n. 27 Jednoczenie program ikonograficzny umieszczony nie tylko na zewnêtrznych skrzy- d³ach aktualnego gotyckiego o³tarza g³ównego w Katedrze Poznañskiej, ale tak¿e na rozwar- tych skrzyd³ach wewnêtrznych, a zw³aszcza na scenie g³ównej o³tarza (klejnocie wprowa- dzamy wiadomie powy¿sze okrelenie) móg³by dopomóc w poszukiwaniu pierwotnego prze- znaczenia i miejsca jego funkcjonowania w wi¹tyni. TRECI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 175 cztery sceny z obranymi przedstawieniami postaci wiêtych: Jana Ewan- gelisty, Jana Chrzciciela, Hieronima i Krzysztofa. Pod ni¹: w predelli, zo- sta³o zawarte figuralne przedstawienie Ostatniej Wieczerzy jednak do szczegó³ów przedstawienia sceny powrócimy za chwilê. Nale¿y w tym miejscu przypomnieæ, ¿e w o³tarzu nie zachowa³o siê jego figuralne zwieñczenie, które raczej nie mog³o nie byæ umieszczone na górnej czê- ci nadstawy o³tarzowej (retabulum). Figuralne zwieñczenie by³o za zwi¹- zane z programem ikonograficznym ca³oci o³tarza. Brak jakichkolwiek danych o nim stanowi w pewnym sensie utrudnienie rozumienia jego integralnej treci teologicznej, która musi zatem ograniczyæ siê do odczy- tania treci teologicznej predelli i retabulum. Obrany temat przedstawienia zawartego predelli: Ostatnia Wieczerza, wydaje siê byæ najbardziej logicznym w stosunku do funkcji miejsca, czyli przed oczyma sprawuj¹cego Eucharystiê kap³ana (lub biskupa28). Sprawu- j¹cy ni¹ mia³ zatem w zasiêgu wzroku wydarzenie wiête, a wiêc przed- stawienie wydarzenia, które stanowi ród³o tego, w czym uczestniczy swo- im ¿yciem i tym oto sprawowaniem Eucharystii, które jest w trakcie li- turgicznego wykonywania. Jednak liturgia mszy wiêtej by³a sprawowa- na przy otwartych skrzyd³ach o³tarza. Jego zamkniête skrzyd³a wype³nia- ³y czas miêdzy Eucharystiami. W tym kontekcie obrane dla predelli przedstawienie momentu przepowiadania zdrady Judasza, jako wa¿nej sceny z przebiegu Ostatniej Wieczerzy (Paschy Jezusa z aposto³ami), po- siada szczególne znaczenie. Nale¿y bowiem pamiêtaæ, ¿e nie zosta³ wybra- ny moment ustanowienia Eucharystii. Ona przecie¿ spe³nia siê i wype- ³nia, ilekroæ kap³an jako alter Christi sprawuje j¹ w sposób liturgiczny poród zgromadzonego ludu. To Chrystus gromadzi i jednoczy swój lud, bêd¹cy Jego mistycznym Cia³em. Dla predelli gotyckiego o³tarza z 1512 roku wybrana zosta³a chwila, która okazywa³a siê punktem zwrotnym dla przebiegu paschy, bêd¹cej jednoczenie ostatni¹ pasch¹ Jezusa z aposto- ³ami i pierwsz¹, jedyn¹ Wieczerz¹-Ofiar¹ Nowego Przymierza. Rozgrywa siê ona g³ównie w partii centralnej rzebiarskiego przedstawienia. Chry- stus zdaje siê wypowiadaæ zapisane przez ewangelistów s³owa Jezusa o zdradzie jednego z grona towarzysz¹cych mu aposto³ów. U³o¿enie kor- pusu cia³a, czyli postawy Jezusa siedz¹cego za sto³em, obracaj¹cego siê w praw¹ stronê, zdaje siê wskazywaæ na Jego dialog z Judaszem, usado- wionym za sto³em na miejscu najbardziej honorowym, a wiêc po prawej stronie Jezusa. Obaj maj¹ wzrok skierowany jakby w stronê misy, le¿¹cej na stole. Postaæ Jezusa zosta³a ujêta w pozie jakby podawania Judaszowi
28 Przypomnijmy, aktualny gotycki o³tarz g³ówny w katedrze w Poznaniu nie jest o³ta- rzem, który wype³nia³ jego redniowieczne wnêtrze. 176 DOMINIK KUBICKI kawa³ka chleba. Gest ten oznacza³ uczucie i relacjê niezwyk³ej za¿y³oci pomiêdzy osobami. Projektuj¹cy, a zarazem twórca predelli o³tarza z 1512 roku, pragn¹³ najpewniej zobrazowaæ ewangeliczny zapis tekstu, mówi¹- cy o wypowiedzeniu przez Chrystusa s³ów ujawniaj¹cych zdradê: Za- prawdê, zaprawdê, powiadam wam: Jeden z was Mnie zdradzi29. Jest bardzo prawdopodobne, ¿e przedstawiona scena mia³a za swój pierwo- wzór Janowy opis przebiegu tej sceny30. Na piersiach Chrystusa dostrze- gamy bowiem g³owê Jana, Jego umi³owanego ucznia. To w³anie on opar³ siê na piersi Jezusa, zaraz kiedy Chrystus wypowiedzia³ wobec aposto³ów s³owa, których nie spodziewali siê, ¿e zostan¹ przez Niego wypowiedzia- ne, zapytuj¹c: Panie, kto to jest?31, na które otrzyma³ Jego odpowied: To ten, dla którego umaczam kawa³ek [chleba] i podam mu32. Judasz zosta³ posadzony bardzo blisko Jezusa. Umiejscowienie to zda- je siê oddawaæ funkcjê tego aposto³a w gronie Dwunastu. Wiadomo, ¿e pe- ³ni³ wa¿n¹ funkcjê dysponowania pieniêdzmi wspólnoty. Po lewej stronie Jezusa zosta³ natomiast usadowiony Piotr. Najprawdopodobniej jest to po- staæ Piotra. Z jednej strony zdaje siê na to wskazywaæ postaæ dojrza³ego mê¿czyzny, z d³ug¹, gêst¹ brod¹, najstarszego wiekiem sporód ca³ego grona. Z drugiej strony trudno przypuszczaæ, ¿eby Szymon Piotr mia³ zaj- mowaæ miejsce w jakim oddaleniu od Mistrza za chwilê przecie¿ Chry- stus wypowie jeszcze inne s³owa: o rozstaniu, na które Piotr ¿ywo zare- aguje: Panie, dlaczego teraz nie mogê pójæ z Tob¹? ¯ycie moje oddam za Ciebie33. Wyraz twarzy Piotra, a tak¿e ca³ej postawy wyra¿a pewnego ro- dzaju zadumanie. Czy¿by mia³ g³êboko zastanawiaæ siê nad s³owami Je- zusa o zdradzie jednego sporód tego grona odprawiaj¹cych Paschê? Dwie boczne grupy postaci: po lewej i prawej czêci pod³u¿nego sto- ³u, zdaj¹ siê byæ ujête w pozach ¿ywej reakcji na s³owa wypowiedziane przez Jezusa: gestykuluj¹, ich twarze s¹ zwrócone na Chrystusa, drape- rie ich szat wykazuj¹ niezwyk³e pofa³dowanie, wyra¿aj¹c ruch cia³a, któ- re sob¹ okrywaj¹. Mo¿na nadto odczytaæ pewien kontrast pomiêdzy nimi a niezwyk³ym spokojem czterech postaci centralnych, czyli Jezusa wraz ze spoczywaj¹cym na jego piersiach Janem oraz usadowionymi po Jego obu stronach: Piotrem i Judaszem. Nadto, ciemne t³o g³êbi, na którym zosta³a umieszczona scena, zdaje siê jeszcze bardziej uwydatniaæ ruch poszczególnych postaci, w którym zostali uchwyceni i ikonograficznie unieruchomieni.
29 Por. J 13, 21n. Por. tak¿e: Mt 26, 20-25; Mk 14, 17-21; £k 22, 21n. 30 Czyli J 13, 21-30. 31 Por. J 13, 25. 32 Por. J 13, 26. 33 Por. J 13, 37. TRECI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 177
Scena zawiera niezwykle bogat¹ treæ teologiczn¹. Z przebiegu Ostat- niej Wieczerzy zosta³ obrany i przedstawiony w o³tarzowej predelli istot- ny moment wydarzenia Paschy przed ustanowieniem Eucharystii pod- czas niej34. By³a to decyzyjna chwila dla Judasza, chwila jego ¿yciowego wyboru. Jest jeszcze bowiem razem z Chrystusem i wspó³aposto³ami w wieczerniku. Jeszcze nie uda³ siê na spotkanie z arcykap³anami, aby powiadomiæ ich o miejscu przebywania Jezusa. Jeszcze nie podchodzi do Jezusa i nie ca³uje Go w gecie powitania, czym ma wskazaæ swego Mi- strza, aby mog³a Go pojmaæ towarzysz¹ca mu kohorta ¿o³nierzy i arcyka- p³añskich s³ug35. Przekaz treci teologicznej tego przedstawienia zdaje siê byæ w sumie ukierunkowany na autorefleksjê ka¿dego przygl¹daj¹cego siê scenie. Ka¿dy bowiem mo¿e postawiæ siê na miejscu Judasza. Jeszcze nie rozpo- czê³a siê Eucharystia, sprawowana przy tym o³tarzu Eucharystia bêd¹- ca pami¹tk¹ Wieczerzy paschalnej, ponowieniem wydarzenia zbawczego. Jeszcze, w teraniejszoci, która jest udzia³em widza przypatruj¹cego siê fragmentowi wydarzenia z Ostatniej Wieczerzy, mo¿e dokonaæ siê wybór przysz³oci, czyli tego, co bêdzie udzia³em danego ludzkiego podmiotu, jego postêpowania moralnego, dzia³ania zewnêtrznego. Patrz¹cy jest wiêc wezwany do moralnego wyboru: b¹d pozostania przy Chrystusie, a wiêc uczestniczenia w Eucharystii i us³yszenia tego, co stanowi istotê ewange- licznego orêdzia36, b¹d pod¹¿enia jak Judasz w³asn¹ drog¹, aby zrealizo- waæ sw¹ wizjê królestwa Bo¿ego. Jednoczenie, bior¹c pod uwagê rozmia- ry wi¹tyni oraz prezbiterium, którego wnêtrze o³tarz ubogaca³, nale¿a³o- by rozwa¿yæ fakt pewnego rodzaju ograniczonoci dostêpu do ogl¹du z bliska sceny umieszczonej w predelli. Czy¿by zatem treæ refleksyjna sceny by³a g³ównie przeznaczona dla sprawuj¹cych Eucharystiê, jako do tych, którzy równie¿ jak aposto³owie, w sposób szczególny zostali wybra- ni do bycia bardzo blisko Jezusa, Jezusa Eucharystycznego, do sprawo- wania Eucharystii jako alter Christi? W kontekcie wyposa¿enia wnêtrza i doæ pokanych rozmiarów wi¹- tyni, do której by³ przeznaczony omawiany gotycki o³tarz, nale¿y s¹dziæ, ¿e predella nie zawiera³a pierwszorzêdnego nonika teologicznych tre- ci dla o³tarza zamkniêtego z powodu doæ s³abej widocznoci sceny z wiêkszej odleg³oci, jak np. z transeptu czy któregokolwiek miejsca nawy rodkowej. Widoczna by³a natomiast powierzchnia zamkniêtych skrzyde³ o³tarza. W³anie na nich zosta³y umieszczone spore wielkoci¹
34 Por. Mk14, 22-25. Tak¿e: Mt 26, 26-30; £k 22, 19n; 1 Kor 11, 23-26. 35 Por. J 18, 3-5. 36 Por. D. Kubicki, Listy do Jezusa. W poszukiwaniu istoty orêdzia ewangelicznego, Poznañ 2004, s. 59-61. 178 DOMINIK KUBICKI cztery przedstawienia. Nie wybijaj¹ siê one ¿adn¹ szczególn¹ ozdob¹, np. z³oceniem ram czy t³a obrazu. Atmosfera, jak¹ w sobie zawieraj¹, tchnie wdziêkiem, piêknem, spokojem i harmoni¹. wiêty Jan Ewangelista ws³u- chany jest w g³os Boga, s³owo Bo¿e, s³owo natchnione, które zapisuje. wiê- ty Hieronim jest wpatrzony w wizerunek Ukrzy¿owanego. wiêty Jan Chrzciciel modli siê na pustkowiu. wiêty Krzysztof wype³nia sw¹ misjê: niesie na ramionach Matkê Bo¿¹ z Dzieciêciem Jezus. wiat przedstawia- nych scen zdaje siê byæ daleki od grzechu, cierpienia czy wulgarnoci (w sensie: pospolitoci). Charakterystyka ta jest przecie¿ równie¿ cech¹ sztu- ki redniowiecznej, która w swym ideale stara siê wyraziæ w dziele przepe- ³niony mistycyzmem niebiañski nastrój. Byæ mo¿e przedstawione postacie s¹ wyidealizowane, jednak zarówno ca³oæ, jak i poszczególne przedstawie- nia scen zawieraj¹ g³êbsz¹ teologiczn¹ treæ, ni¿ patrz¹cy jest w stanie do- strzec na malowid³ach. Jaki jest wiêc zwi¹zek pomiêdzy osobami czy scena- mi, przedstawionymi na zewnêtrznej p³aszczynie skrzyde³ o³tarza? Pewien klucz do rozwi¹zania idei teologicznej przedstawionych scen zdaje siê podpowiadaæ umieszczenie postaci w. Jana Ewangelisty i w. Hieronima na górnym piêtrze skrzyde³ o³tarza. wiêty Jan Ewangelista ws³uchuje siê w s³owo natchnione. Spisuje je pod natchnieniem Ducha wiêtego. Jest jakby porednikiem w dziele udzielenia siê S³owa. wiêty Hieronim pe³ni równie¿ podobn¹ funkcjê. Jego dzie³em jest przecie¿ Wul- gata, a wiêc t³umaczenie tekstów natchnionych Ksiêgi wiêtej na jêzyk zrozumia³y dla ogó³u, czyli na wspó³czesny mu jêzyk ³aciñski. Przyjmu- j¹c za s³uszn¹ powy¿sz¹ relacjê, zachodz¹c¹ pomiêdzy przedstawionymi postaciami z górnych scen zewnêtrznej strony skrzyde³ o³tarza, mo¿na w oparciu o ni¹ doszukiwaæ siê podobnego zwi¹zku pomiêdzy postaciami przedstawionymi na dolnych malowid³ach, umieszczonych na obu o³ta- rzowych skrzyd³ach. W konsekwencji, w. Jan Chrzciciel stanowi³by pew- nego rodzaju archetyp w. Krzysztofa. Na pewne ukierunkowanie idei teo- logicznej zdaje siê naprowadzaæ umieszczony i wkomponowany w scenê baranek, który jest symbolem Chrystusa jako Ofiary Nowego Przymie- rza. wiêty Jan Chrzciciel objawi³ sobie wspó³czesnym obecnoæ Tego, który mia³ przyjæ37. Natomiast wed³ug popularnej legendy, zapewne doæ rozpowszechnionej w redniowieczu, a wiêc tak¿e w czasie powstawania dzie³a, w. Krzysztof38 przeprowadza³ podró¿uj¹cych przez rzekê. Pewne- go dnia mia³ przenosiæ ma³ego ch³opca, pod którego ciê¿arem mia³ upaæ w wodê. Okaza³o siê, ¿e pod postaci¹ tego ma³ego ch³opca przeprowadza³ przez wodê samego Chrystusa, nios¹cego na swych ramionach wiat. Czy¿by zatem w. Jan Chrzciciel mia³ stanowiæ pewnego rodzaju arche-
37 Por. £k 1, 67-79. 38 Wed³ug etymologii imienia w jêzyku greckim: nios¹cy Chrystusa. TRECI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 179 typ w. Krzysztofa? W jakim sensie mieliby zatem przygl¹daj¹cy siê przedstawieniom w ich ca³oci, odczytywaæ zawart¹ w programie ikono- graficznym teologiczn¹ treæ? Czy mieli byæ wezwani do podobnego jak w. Hieronim t³umaczenia czy przek³adania S³owa na wyra¿enia zrozu- mia³e wspó³czesnym? Czy mieli poczuwaæ siê podobnie wezwanymi jak w. Krzysztof do dwigania Chrystusa nios¹cego wiat pod postaci¹ nie- pozornego dziecka? Byæ mo¿e jest mo¿liwe inne, a nawet odmienne odczytanie treci teo- logicznej przedstawieñ malarskich umieszczonych na zamkniêtych skrzyd³ach o³tarza. Z pewnoci¹ nale¿a³oby siêgn¹æ do ujêæ i idei teolo- gicznych funkcjonuj¹cych w redniowieczu i bêd¹cych w obiegu w czasie powstawania dzie³a, a wiêc oko³o pocz¹tków XVI stulecia. Jednak chcieli- bymy ograniczyæ siê do ukazania nowych mo¿liwoci badawczych zacho- wanych a¿ do naszych czasów dzie³, ukszta³towanych przez redniowiecz- ny gotyk, zaznaczaj¹c jedynie wyra¿anie treci doktryny chrzecijañskiej przez dzie³o sztuki sakralnej39. Natomiast chcielibymy, przy omawianiu treci teologicznych zamkniêtego o³tarza g³ównego, zaznaczyæ jego cis³y zwi¹zek z ogóln¹ symbolik¹ ca³oci wnêtrza redniowiecznej wi¹tyni (ka- tedry). redniowieczni wierni, wchodz¹c do wi¹tyni, nie mogli nie odczuwaæ pewnoci wiary. Wstêpowali do odmiennego wiata. Fizycznie przechodzili przez etapy tego zanurzania siê w ca³kiem odmiennym wiecie. Pomija- my ju¿ ca³¹ symbolikê tego przechodzenia, pocz¹wszy od przechodzenia przez zewnêtrzny portal (zachodni lub wschodni) a¿ po wstêpowanie do stóp o³tarza, umieszczonego niczym na wiêtej górze, jak¹ symbolizowa- ³y stopnie prowadz¹ce do niego40. wi¹tynny pó³mrok, powodowany przez brak jasnego wiat³a, przy jednoczesnym migotaniu barw, wywo³anym witra¿owym szk³em, z pewnoci¹ wywo³ywa³ w nich wra¿enie niezwyk³ej powagi. To samo uczucie wywo³uje równie¿ w nas przestrzeñ Katedry Poznañskiej odbudowanej po 1952 roku. Wchodzimy do niej i zag³êbiamy siê coraz bardziej w ciszy, która w niej panuje. Zbli¿aj¹c siê do jej archi- tektonicznego rodka, oddalamy siê jednoczenie od jej progu, który sta- nowi granicê dwóch wiatów: tego fizycznego, ludzkiej codziennoci i tego wi¹tynnego, przenikniêtego sacrum oraz naznaczonego symboli- k¹. W sumie wi¹tynia dzia³a na ludzki podmiot niczym sakrament. Prze- nika sob¹. Naznacza atmosfer¹ sacrum. Ha³as i wszelki niepokój dnia co-
39 Por. D. K u b i c k i, Miêdzy zabytkowoci¹ dzie³a sztuki sakralnej a dojrza³oci¹ wyra- ¿anej tradycji wiary, [w:] S³awno i Ziemia S³awieñska historia i kultura. Materia³y z pierwszej miêdzynarodowej konferencji, S³awno, 19-20 kwietnia 2002, Poznañ 2002, s. 105-115. 40 Por. np. J. H a n i, Symbolika wi¹tyni chrzecijañskiej, t³um. A. Q. Lavique, Kraków 1994. 180 DOMINIK KUBICKI dziennego, a wiêc wydarzaj¹cego siê wiata i ¿ycia spo³ecznoci, docho- dzi jedynie z oddali. Staje siê zaledwie odleg³ym, nieznacznym szumem. redniowieczna, gotycka wi¹tynia by³a wype³niona piêknem dzie³ sztuki sakralnej i architektonicznej. By³a naznaczona symbolik¹. Jednak wydaje siê, ¿e dla ludzi redniowiecza wi¹tynia nie mog³a równie¿ nie byæ czym wiêcej ni¿ jedynie miejscem wype³nionym wspania³oci¹ twór- czoci artystycznej i umiejêtnoci wykonawczej. Stanowi³a pewnego ro- dzaju czyste wiat³o, które by³o rozszczepione na liczne, odmienne bar- wy41. wi¹tynia by³a swoist¹ jednoci¹ dla wszystkich warstw spo³ecznych redniowiecznej spo³ecznoci. Ka¿dy odnajdywa³ swe miejsce. Ka¿dy od- czytywa³ pewnego rodzaju jednoæ z natur¹, czyli wiatem, w którym tkwi³, w którym wiód³ ¿ycie, przechodz¹c niczym w. Krzysztof z jednego brzegu rzeki na drugi czy pod¹¿aj¹c do portu zbawienia, a wiêc niebiañ- skiego Jeruzalem, jak naucza³ w. Hieronim. Katedra by³a wiêc symbo- lem wiary. Lecz by³a równie¿ symbolem mi³oci. Przecie¿ wszyscy praco- wali przy niej, przynajmniej w sensie sk³adanej ofiary na jej budowê czy utrzymanie. Wydaje siê, ¿e w odczytaniu teologicznej treci o³tarza nale¿y uwzglêdniæ tak¿e i powy¿sz¹ p³aszczyznê spojrzenia zarówno na treci zawarte w wi¹tynnym wnêtrzu oraz jego wyposa¿eniu, jak i na funkcjê tego wi¹tynnego wnêtrza oraz o³tarza w stosunku do ca³oci architektu- ry wi¹tynnej bry³y. Dlatego wiêc podjêlimy powy¿ej próbê nakrelenia szerszej perspektywy rozumienia treci teologicznych zamkniêtego gotyc- kiego o³tarza g³ównego z 1512 roku.
2. O³tarz otwarty w wewnêtrznych ramionach skrzyde³ W porównaniu z zamkniêtymi skrzyd³ami o³tarza i umieszczonymi na zewnêtrznych jego awersach przedstawieniami malarskimi, osiem scen Mêki Pañskiej prezentuje siê uroczycie. Na ten walor wp³ywa zarówno u¿ycie z³ota na obramowaniu wszystkich omiu kwater, jak i zastosowa- nie z³oconego t³a w przedstawieniach poszczególnych scen, które uwydat- niaj¹c pozosta³e barwy obrazu tworz¹ jednoczenie wokó³ postaci nad- przyrodzon¹, wietlist¹ atmosferê. Przyjmuje siê, ¿e przedstawienie Mêki Pañskiej, przewidziane przez fundatorów o³tarza i jego twórców, s³u¿y³o na liturgiczny okres Wielkiego Postu, kiedy mog³o stanowiæ t³o dla urz¹- dzanych w wi¹tyni misteriów pasyjnych, a zw³aszcza podczas odprawia- nia w niej nabo¿eñstwa pasyjnego42 poza czasem sprawowania Euchary-
41 Por. É. Mâle, Lart religieux du XIIIe siècle en France. Étude sur liconographie du Moyen Age et sur ses sources dinspiration, s. 401-403. 42 Por. J. Nowacki, Dzieje Archidiecezji Poznañskiej, s. 226. TRECI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 181 stii, kiedy o³tarz by³ ca³kowicie otwarty, ukazuj¹c jego klejnot. Wiadomo bowiem, ¿e nabo¿eñstwa Drogi krzy¿owej zosta³y wprowadzone na zie- miach polskich dopiero w XVI wieku i byæ mo¿e czas powstania o³tarza z³¹czy³ siê z czasem rozpowszechniania siê tego nabo¿eñstwa43. Przyjmu- j¹c takie prawdopodobieñstwo faktu, wydaje siê jednoczenie, ¿e nie mo¿na wi¹zaæ omiu kwater powierzchni wewnêtrznie otwartych skrzy- de³ o³tarza z liczb¹ stacji Drogi krzy¿owej, która ówczenie obowi¹zywa³a w sposób liturgiczny. Wiadomo bowiem tak¿e, ¿e iloæ poszczególnych stacji, a tak¿e ich nazwy, nie zosta³y od razu ustalone, lecz podlega³y pra- wu stopniowej ewolucji w swym uzale¿nieniu od rozwoju pobo¿noci lu- dowej dochodz¹c do liczby czternastu stacji w XVII stuleciu44. W odnie- sieniu do o³tarza liczba omiu przedstawieñ scen Mêki Pañskiej by³a na- rzucona przez sam¹ formê i uk³ad p³aszczyzny. Mo¿liwe by³o po³¹czenie w przedstawieniach kwater o³tarza niektórych scen-stacji rozpowszech- niaj¹cego siê wówczas nabo¿eñstwa Drogi krzy¿owej. Mo¿liwe by³o rów- nie¿, ¿e nabo¿eñstwo nie by³o jeszcze wówczas rozwiniête w kszta³cie i formie, jakie wspó³czenie znamy, a poszczególne sceny z Mêki Pañskiej, jako ikonograficzne przedstawienie opisu Wydarzenia zbawczego, zawar- tego w Ewangeliach, znalaz³y siê na awersach skrzyde³ o³tarza w wyniku pastoralnej potrzeby. W sumie przedstawienie malarskie Mêki Pañskiej
43 Chocia¿ na przestrzeni stuleci: XI-XII, w zwi¹zku z tzw. wyprawami krzy¿owymi za- znaczy³a siê tendencja do wyodrêbniania miejsc historycznej drogi krzy¿owej Chrystusa w Jerozolimie, to jednak prawdopodobnie w koñcu XVIII wieku ostatecznie ustalono liczbê poszczególnych stacji i ich lokalizacjê wymieni³ j¹ Jan od Jezusa Chrystusa OFM w diariu- szu: Viage de un peregrino a Jerusalem (1818). Najstarszy z zachowanych przyk³adów krót- szej wersji nabo¿eñstwa stacyjnego jest zawarty w opisie z rêkopisu znajduj¹cego siê w klasztorze franciszkañskim w Sint-Truiden (Belgia) z pocz¹tku XV wieku i obejmuje dwanacie stacji: skazanie Jezusa na mieræ, w³o¿enie krzy¿a, pierwszy upadek, Ecce homo, spotkanie z Matk¹, pomoc Szymona z Cyreny, spotkanie z Weronik¹, ponowny upadek, ukrzy¿owanie, Matka Bolesna pod krzy¿em, zdjêcie z krzy¿a i oddanie cia³a Matce, pogrzeb. Wed³ug dotychczasowego stanu badañ kult Drogi krzy¿owej zacz¹³ siê wyodrêbniaæ w Pol- sce w XVI wieku i czêsto przyjmowa³ formê nabo¿eñstwa do dróg Chrystusa kult przeja- wia³ siê w ró¿nych nabo¿eñstwach stacyjnych przy rozwa¿aniu mêki Chrystusa, po³¹czonych z odwiedzinami okrelonych miejsc (stacji) lub kocio³ów. Formê nabo¿eñstwa do dróg Chry- stusa stanowi³y tzw. dró¿ki kalwaryjskie. Natomiast cykle obrazów lub reliefów, podejmuj¹- cych temat przedstawienia poszczególnych scen z drogi Chrystusa na Golgotê, zaczê³y po- wstawaæ od XV stulecia, np. cykl 7 upadków Chrystusa z ambony kocio³a Franciszkanów w Villingen z XV w., kamienne reliefy A. Krafta z ok. 1500 r. w Bamberdze i z 1505 r. na cmen- tarzu kocio³a pw. w. Jana w Norymberdze (aktualnie znajduj¹ce siê w Germanisches Na- tionalmuseum); cykle z Brabancji (Mechelem, Vilvoorde) by³y natomiast wzorowane na se- rii 9 stacji z Kruysganck w Louvain z 1505 roku. Por. Encyklopedia katolicka, t. 4, red. R. £ukaszyk, L. Bieñkowski, F. Gryglewicz, Lublin 1983, s. 215-222. 44 Do wydatnego upowszechnienia siê nabo¿eñstwa Drogi krzy¿owej przyczyni³y siê odpusty, które zosta³y z ni¹ zwi¹zane, nadawane g³ównie dziêki staraniom franciszkanów, a zw³aszcza breve Exponi nobis (1686) oraz breve Ad ea per quae (1686) papie¿a Innocentego XI, powoduj¹ce wydanie wzorcowego dyrektorium La via sacra, ouverola devota guida del- la via crucis. Umo¿liwi³o ono rozpowszechnianie siê zwyczaju odprawiania Drogi krzy¿owej w parafiach g³ównie za porednictwem franciszkanów. 182 DOMINIK KUBICKI z omawianego o³tarza stanowi cenny materialny wiadek pónorednio- wiecznego etapu ewolucji, rozpowszechniania siê i pastoralnej recepcji nabo¿eñstwa Drogi krzy¿owej zw³aszcza na ziemiach polskich. Jednak zanim przejdziemy do analizy treci teologicznej przedstawie- nia Mêki Pañskiej, zawartego w o³tarzu, konieczne jest powiêcenie chwi- li uwagi symbolice kolorów i przedmiotów oraz elementom kompozycyj- nym dzie³a malarskiego Mêki Chrystusa na o³tarzu45. Kolorem obficie wystêpuj¹cym, a nawet w pewnym sensie dominuj¹- cym na przedstawieniach Mêki Pañskiej jest kolor z³oty. W pónorednio- wiecznym s³owniku alegorycznym znaczenia kolorów z³oto zosta³o umieszczone na pierwszym miejscu jako najszlachetniejszy z kolorów, wyobra¿aj¹cy wiat³o46. Symbolizuje ono tak¿e niebo oraz wiecznoæ. Równie¿ nie bez znaczenia jest kolor szat poszczególnych postaci, przed- stawionych w Mêce Pañskiej, a tak¿e w scenie g³ównej ca³kowicie otwar- tego o³tarza. Kolor p³aszcza Maryi, Matki Bo¿ej, stanowi b³êkit pruski. Wyra¿a on umi³owanie prawd wiecznych, zwrócenie siê ku niebu czy za- anga¿owanie w sprawy królestwa Bo¿ego, a w scenie Sacra Conversazio- ne najpewniej uwzniolenie, uzewnêtrznione tak¿e w uduchowionym wyrazie jej twarzy, pe³nej wytwornej rezerwy i dworskoci jej postawy, która koresponduje z delikatnym rysami twarzy47. Kolorem szat Chrystu- sa jest ró¿ angielski. Kolor bia³y wyra¿a niewinnoæ, czystoæ, m¹droæ oraz radoæ, za ró¿owy m³odoæ, wdziêk, mi³oæ czy rozwijaj¹c¹ siê m¹- droæ Bo¿¹. W odniesieniu do postaci Chrystusa oznacza on najpewniej brak winny tego Sprawiedliwego Boga48. W scenie Biczowania, Korono- wania cierniem i Ecce homo Jezus ma zarzucony lub le¿¹cy u Jego stóp p³aszcz o kolorze szkar³atu. Kolor ten jest symboliczny: w Ksiêdze Este- ry49 obleczenie kogo w purpurê jest równoznaczne z przekazaniem mu w³adzy królewskiej, za w póniejszym Rzymie purpura by³a zastrze¿ona dla cezarów50. Kolorem szat w. Jana jest zieleñ i szkar³at na scenie Upadku pod krzy¿em równie¿ Maryja zosta³a przedstawiona w p³aszczu
45 Uwagi niniejsze odnosz¹ siê równie¿ do o³tarza ca³kowicie zamkniêtego i ca³kowicie otwartego. 46 Przekonanie wyra¿one przez Lorenzo Valla w 1430 roku. 47 Dodajmy jednoczenie w tym miejscu, ¿e równie¿ falistoæ w³osów Maryi z przedsta- wienia rzebiarskiego sceny centralnej o³tarza, opadaj¹cych na jej ramiona i kunsztownie obramowuj¹cych twarz pozwalaj¹ rozpoznaæ d¹¿enia twórcy (Jacoba Beinharta) do nadania Matce Bo¿ej rysów wyidealizowanego piêkna by³o to zazwyczaj d¹¿enie wszystkich re- dniowiecznych artystów. 48 Por. Oz 2, 21n; Mt 9, 13 (= Mk 2, 17 = £k 5, 32); Rz 1, 17; 3, 21-26; 3, 27-4, 25; 9, 30-32; 10, 3-10; Flp 3, 8n; Tt 3, 5-7. 49 Czyli Est 8, 15. 50 Mo¿liwe, ¿e p³aszcz szkar³atny (Mt 27, 28), narzucony na Jezusa ku szyderstwu, by³ zwyk³ym p³aszczem ¿o³nierskim, któremu nadano jednak symboliczne znaczenie szaty kró- la ¿ydowskiego (M. LURKER, Przes³anie symboli w mitach, kulturach i religiach, t³um. R. Wojnakowski, Kraków 1994, s. 202-203). TRECI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 183 w kolorze szkar³atu. Szkar³at ich szat mo¿e wiêc zawieraæ ideê wyra¿aj¹- c¹ zwi¹zek i uczestnictwo w mêce Chrystusa. Kolor zielony jest natomiast kolorem nadziei oraz szczególnego wybrania, oznaczaj¹c wybranego [przez Boga], który zieleni siê jako drzewo oliwne51. Szaty pozosta³ych postaci ze scen przedstawienia Mêki Pañskiej oznaczaj¹ zdradê, fa³sz, k³amstwo, ciemnoæ, zwyczajnoæ, u³udê, nieszczeroæ, zbrodniê. S¹ to kolory ¿ó³cienia, pomarañczowoci, niebieskoci czy cynobru. Jest zrozumia³e, ¿e twórcy Mêki Pañskiej, podobnie jak wszystkim ar- tystom redniowiecznym, nie chodzi³o o historyczne przedstawienie tego, co siê wydarzy³o i sta³o podczas drogi Jezusa na Golgotê i Jego mierci krzy¿owej. Z pewnoci¹ zainteresowany by³ przedstawieniem mêki Chry- stusa, a wiêc zobrazowaniem wydarzenia, które mo¿na by³oby naocznie ujrzeæ i któremu mo¿na by³oby siê przyjrzeæ. Scena przedstawiaj¹ca Chrystusa w Getsemanii zosta³a ukszta³towa- na jakby na zasadzie kontrastu pomiêdzy postaci¹ modl¹cego siê Chry- stusa a trzech pi¹cych aposto³ów. Przedstawieni w fizycznym oddaleniu od Chrystusa maj¹ zwrócone g³owy w stronê przeciwn¹ ni¿ Jezus, ich Pan i Mistrz. Postaæ Jezusa, zw³aszcza Jego g³owa otoczona aureol¹, zosta³a kompozycyjnie umieszczona na tle z³otego nieba, natomiast postacie pi¹- cych s¹ otoczone przestrzeni¹ ziemi. Czy¿by ten zabieg kompozycyjny mia³ wyra¿aæ odmiennoæ spojrzenia na wydarzenie zbawcze, które za chwilê ma siê rozpocz¹æ w realizacji, i jego sens? Jednoczenie z³ote t³o nieba, rozpocieraj¹cego siê nad horyzontem, na którym jest umieszczo- na postaæ Chrystusa, mo¿e symbolicznie wyra¿aæ boskoæ i prawdê, pod- powiadaj¹c w³aciwy wybór spojrzenia w ocenie wydarzenia, które za- cznie siê realizowaæ. W³anie Chrystus spogl¹da w kierunku wydarzeñ, które nast¹pi¹. W kompozycji sceny jest jeszcze jeden doæ interesuj¹cy element: zza nagiej ska³y, stanowi¹cej w górnej partii kompozycji czêæ krajobrazu, wy³ania siê zbita grupa postaci. Jest to ju¿ zapowied sceny, która ma za chwilê nast¹piæ. Scena Pojmanie uderza t³umem postaci, zgrupowanych wokó³ Chry- stusa. Po lewej stronie kompozycji zdaj¹ siê usuwaæ w cieñ postacie apo- sto³ów, a zw³aszcza w. Piotra, którego odt¹d ju¿ brak na nastêpnych przedstawieniach. W jakby bezporedniej, fizycznej bliskoci z Jezusem zosta³ przedstawiony Judasz jego twarz zachodzi w kompozycji na obli- cze Chrystusa52. Jednoczenie uderza kontrast pomiêdzy spokojem Jezu-
51 Por. ibidem, s. 203. 52 Podobny zabieg kompozycyjny zawiera kompozycja sceny: Duccio, Zdrada Judasza (1308-1311, tempera na desce, fragment o³tarza Maesta, Siena, Museo dellOpera del Duomo). Czy¿by powy¿szy zwi¹zek struktury kompozycyjnej wskazywa³ na istnienie schematów kom- pozycyjnych wypracowanych przez kolejne pokolenia redniowiecznych teologów i artystów? 184 DOMINIK KUBICKI sa i ca³uj¹cego Go Judasza, a ¿yw¹ ruchliwoci¹ bardzo poruszonych po- staci wype³niaj¹cych rodkowy i prawy plan w stosunku do postaci Chry- stusa. Nie nastrêcza wiêkszych trudnoci identyfikacja tych postaci: s¹ to ¿o³nierze i s³udzy wi¹tynni, którzy przyszli pojmaæ Jezusa. Niektóre z tych postaci potraktowane zosta³y w sposób bardzo interesuj¹cy pod wzglêdem kompozycyjnym. Twórca o³tarza przedstawi³ bowiem niektóre postacie w wielkoci nieproporcjonalnie ma³ej w stosunku do postaci cen- tralnej, nie zwa¿aj¹c na zasadê perspektywicznoci. Bardzo charaktery- styczna jest postaæ szydz¹cego cz³owieka, stoj¹cego przed Jezusem ze scen Ecce Homo. Czy¿by wewnêtrznie zamierzone szyderstwo wzglêdem Chrystusa nie sprawia³o fizycznego umniejszenia? Scena Przed Pi³atem wydaje siê byæ niejako powtórzeniem poprzed- niej sceny, lecz w innej scenerii. Jezus zajmuje centralny plan kompozy- cji. Po jego lewej stronie zosta³ umieszczony, siedz¹cy na tronie Pi³at, namiestnik rzymski. Nie zosta³ on przedstawiony w majestacie w³adcy. Mimo ¿e to w³anie on siedzi na tronie, nie jest postaci¹ centraln¹. Nie budzi w¹tpliwoci: Chrystus jest postaci¹, na któr¹ nie mo¿e w pierwszym rzêdzie padaæ wzrok ogl¹daj¹cego przedstawienie sceny. Pi³at siedzi nie- zgrabnie na tronie, ma³o dostojnie tak jakby nie potrafi³ byæ w³adc¹ w obecnoci Chrystusa. Przedstawiony zosta³ w pewnej karykaturze w³ad- cy. Co oznacza postaæ ma³py na stopniach tronu? Byæ mo¿e symbolizuje udawanie, naladownictwo. Jeden szczegó³ zosta³ nadto dobrze zaznaczo- ny. Na ramieniu oparcia tronu zosta³a zawieszona szkar³atna szata. Czy¿- by to by³a zapowied tego, co Pi³at ofiarowuje Jezusowi? Wa¿nym elemen- tem wydaje siê byæ równie¿ element krajobrazu, stanowi¹cy g³êbiê t³a w otwartej architekturze bramy dziedziñca pa³acu, na którym rozgrywa siê scena. Jest to jakby kontakt wiata ludzkiego ze wiatem, w którym wydarza siê dzie³o zbawienia. Scena Biczowania bardzo kontrastuje z poprzedni¹. Jej kompozycja zawiera w sobie sporo elementów, które wprowadzaj¹ do niej niezwyk³¹ gwa³townoæ. Postaæ Jezusa jest prawie zgiêta wpó³ zosta³a pozbawiona wczeniejszego majestatu, rzucaj¹cego siê w oczy w trzech poprzednich scenach. Efekt ruchu zosta³ w kompozycji uzyskany przede wszystkim przez u³o¿enie cia³ postaci wykonuj¹cych wyrok biczowania. Zgiête wpó³, z podniesionymi lub jedynie uniesionymi rêkami, trzymaj¹cymi drzew- ce, a tak¿e stoj¹ce na rozstawionych nogach postacie ¿o³nierzy wywo³uj¹ wra¿enie dziej¹cej siê sceny. W tyle zosta³y umiejscowione dwie postacie, wydaj¹ce siê byæ neutralne w stosunku do sceny, a przedstawione jako rozmawiaj¹ce ze sob¹ poprzez gest wyci¹gniêtej rêki jednej z nich, który w sztuce redniowiecznej oznacza³ akt mowy. Rozpoznajemy tê postaæ. Jest ni¹ Pi³at, odziany w identyczn¹ szatê, jak w poprzedniej scenie. Jed- TRECI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 185 nak widoczny jest jedynie do po³owy. Przygl¹da siê scenie wraz z towa- rzysz¹cym mu mê¿czyzn¹53. Znajduj¹ca siê po przeciwleg³ej stronie wewnêtrznie rozwartego o³ta- rza scena Cierniem ukoronowanie powtarza niemal kompozycjê sceny poprzedniej, czyli Biczowania. Jedynie postaæ Jezusa zosta³a przedsta- wiona w wyranie odmiennej postawie tym razem w pozycji siedz¹cej, lecz ¿o³nierski p³aszcz w szkar³atnym kolorze, zarzucony na jej nagie ra- miona, zdaje siê uniemo¿liwiaæ stwierdzenie, na czym zosta³a ona posa- dowiona. W tyle kompozycji, na tle architektury budowli, odnajdujemy tak¿e dwie mêskie postacie przygl¹daj¹ce siê scenie. Rozmawiaj¹ nadal, lecz zamienione zosta³y pozycj¹ wzglêdem siebie w porównaniu do po- przedniej sceny. Przy³¹czona zosta³a do nich trzecia postaæ. Przygl¹daj¹- cy siê scenie nie móg³ mieæ w¹tpliwoci w okreleniu tematu sceny. Mo¿e z powodzeniem doszukiwaæ siê drobnych szczegó³ów, w które obfituje scena. W nich redniowieczny wierny móg³by jakby zaspokoiæ sw¹ cieka- woæ nie tylko szukaj¹c odpowiedzi na pytanie jak to by³o oraz pragn¹c ujrzeæ wszystko, co mog³oby go zaciekawiæ w zbawczym wydarzeniu, lecz tak¿e dowiedzieæ siê o mêce Chrystusa czego wiêcej, ni¿ to, zapisano w Ewangeliach. Scena Ecce homo jest niew¹tpliwie bardzo bogata w treci. Chocia¿ postaæ Jezusa jest umieszczona w lewej czêci kompozycji, to jednak sta- nowi ona jej niekwestionowane centrum. W³anie w stronê Chrystusa s¹ zwrócone wszystkie postacie. Jednoczenie zachodzi jakby emocjonalny dystans pomiêdzy Jezusem a ca³¹ grup¹ ze rodkowej i prawej czêci kompozycji, zdominowan¹ przez trzy postacie jakby dyskutuj¹ce ze sob¹. Ciekawoæ patrz¹cego mo¿e byæ poch³oniêta ledzeniem szczegó³ów dzie- j¹cej siê akcji, np. trzymanym papirusowym dokumentem przez jedn¹ z postaci, sakiewk¹ uwieszon¹ przy boku innego54. redniowieczny widz sceny móg³ za pomoc¹ tego elementu identyfikowaæ tê postaæ z Juda- szem, który za wskazanie miejsca obecnoci Jezusa otrzyma³ zap³atê. Jed- nak ca³a uwaga widza jest niew¹tpliwie poch³oniêta postaci¹ karykatural-
53 Chcielibymy zaznaczyæ bardzo du¿e ikonograficzne podobieñstwo pomiêdzy przed- stawieniem tej sceny przez twórcê Pasji z o³tarza ze l¹skiej Góry z Biczowaniem z Torunia z ok. 1495 roku (warsztat pomorski), znajduj¹cym siê aktualnie w zbiorach Muzeum Diece- zjalnego w Pelplinie. Poza nielicznymi uproszczeniami, jeli chodzi o Mêkê Pañsk¹ z gotyc- kiego o³tarza z Góry l¹skiej uk³ad kompozycyjny Biczowania toruñskiego jest prawie iden- tyczny. Por. R. Ciecholewski, Skarby Pelplina, s. 155 (il.). Scena Biczowania jest rów- nie¿ bardzo podobna w swym kompozycyjnym uk³adzie oraz ikonograficznym przedstawie- niu postaci do Biczowania Chrystusa Fernando Gallego (malowid³o na drewnie, 104 × 76 cm, ok. 1506) znajduj¹cego siê aktualnie w Muzeum Diecezjalnym w Salamance (por. Sztuka go- tyku. Architektura. Rzeba. Malarstwa, red. R. Toman, Oldenburg 2000 [il. na s. 459]). 54 W redniowiecznej symbolice sakwa oznacza³a ja³mu¿nê, mi³osierdzie oraz sk¹pstwo czy lichwê. 186 DOMINIK KUBICKI nych rozmiarów, oddaj¹ca Jezusowi szyderczy ho³d. Wieloznacznoæ tej postawy oraz bogactwo elementów zawartych w przedstawieniu tej posta- ci, wyzwala niew¹tpliw¹ wieloæ domys³ów i interpretacji55. Scena Upadku pod krzy¿em jest rozpoznawalna w swym temacie56. Jezus zdaje siê byæ przyt³oczony krzy¿em. Po jego prawej stronie zosta³a umieszczona postaæ Szymona z Cyreny, za po jego lewej stronie postacie wrogie mu, ¿o³nierze wykonuj¹cy wyrok na Skazañcu. W g³êbi kompozy- cji, czyli w górnej lewej jej czêci, zosta³y umieszczone postacie bliskie Jezusowi: Maryja i w. Jan oraz dwie niewiasty. Postacie te, a zw³aszcza Maryjê i w. Jana oraz Mariê Magdalenê odnajduje patrz¹cy na przedsta- wienia Mêki Pañskiej równie¿ na scenie ostatniej: Ukrzy¿owania. Scena Ukrzy¿owania wydaje siê byæ nasycona symbolik¹. Istotne jest umieszczenie postaci Maryi i w. Jana po obu stronach Ukrzy¿owanego na krzy¿u. W redniowiecznej symbolice prawa strona Chrystusa odpo- wiada vita aeterna, czyli ¿yciu wiecznemu, sugeruj¹c jego boskoæ, nato- miast lewa strona wskazuje na jego ¿ycie doczesne, vita praesens. Po pra- wej stronie (mêskiej57) Chrystusa zosta³a umieszczona Maryja, Jego mat- ka, za po lewej (¿eñskiej) w. Jan, Jego umi³owany uczeñ. Takie umiej- scowienie wyra¿a jednak przys³uguj¹ce matce Chrystusa miejsce hono- rowe, chocia¿ mo¿liwe by³oby poszukiwanie równie¿ sensu powi¹zanego ze znaczeniem lewej i prawej strony. Inny wa¿ny element stanowi pochy- lenie g³owy Ukrzy¿owanego. Jest ona pochylona czy zwrócona w praw¹ stronê, chocia¿ w Ewangelii Janowej nie zosta³ podany ten wa¿ny, jak siê okazuje, szczegó³58. Równie¿ wa¿ne okazuje siê po³o¿enie prawej nogi Ukrzy¿owanego na jego nodze (stopie) lewej. Oba szczegó³y maj¹ byæ wyrazem zwyciêstwa pierwiastka duchowego nad cielesnym oraz przej- cia (transitus) do wiecznego ¿ycia59. Pod krzy¿em zosta³a umieszczona postaæ Marii Magdaleny, obejmuj¹ca krzy¿ u jego nasady. Przygl¹daj¹cy siê przedstawieniu Mêki Pañskiej odnajdzie j¹ w nastêpnym otwarciu o³tarza, czyli obok sceny Sacra Convesazione ca³kowicie otwartego o³ta- rza wród postaci prawego górnego chóru wiêtych niewiast.
55 Dzie³o malarskie Hieronymusa Boscha Ecce Homo (datowane na koniec XV w., 75 × 61 cm, olej na desce, Frankfurt am Main, Städelsches Kunstinstitut mit Städtlicher Galerie), które- go zasadnicze elementy kompozycji jakby powtarza czy przejmuje Twórca Mêki Pañskiej z O³tarza ze l¹skiej Góry (por. przypis 5), sugeruje (1) albo istnienie redniowiecznego wzor- cowego schematu przedstawiania sceny Ecce Homo, (2) albo wzorowanie siê Twórcy Pasji z O³tarza ze l¹skiej Góry na dziele pasyjnym Boscha. 56 Kompozycja sceny zdaje siê naladowaæ konstrukcjê przedstawienia malarskiego H. Boscha, Dwiganie krzy¿a (datowany na koniec XV w., 150 × 94 cm, olej na desce, Madrid, Palacio Real). Por. uwagi z przypisu 32. 57 W symbolice redniowiecznej. 58 Por. J 19, 30. 59 Por. M. L u r k e r, Przes³anie symboli w mitach, kulturach i religiach, s. 395. TRECI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 187
W sumie redniowieczny wierny móg³ przeledziæ przy otwartym o³ta- rzu w jego wewnêtrznych skrzyd³ach ca³oæ wydarzeñ zbawczych: od wydarzenia Ostatniej Wieczerzy, przedstawionej w predelli, do ukrzy¿o- wania Jezusa i Jego mierci na krzy¿u. Jednoczenie potrzeba by³o jakby przejæ przez wszystkie przedstawienia czy ujrzeæ je wszystkie, wyra¿aj¹- ce wype³nienie siê obecnoci Zbawiciela miêdzy ludmi, aby dotrzeæ do tajemnicy misterium: Ukoronowania Maryi.
3. O³tarz ca³kowicie otwarty W porównaniu do zamkniêtego o³tarza z czterema pejza¿ami ze wiê- tymi na jego zewnêtrznych awersach retabulum, stonowanego w kolorach i przygaszonymi barwami jakby wtopionego w klimat wnêtrza wi¹tyni, otwarty o³tarz prezentowa³ siê uroczycie otwierany by³ bowiem niemal wy³¹cznie na czas sprawowania Eucharystii60. Obfite u¿ycie koloru z³ote- go nie mog³o uchodziæ uwadze. W ¿yciu codziennym [redniowiecza] nie by³o bowiem innego podobnego nagromadzenia z³otych barw. Z³ocone t³o o³tarzowej nastawy, nie tyle uwydatnia³o figury umieszczone na nim, co przede wszystkim tworzy³o jednoczenie jakby nadprzyrodzon¹, wietli- st¹ atmosferê wokó³ postaci ze sceny Sacra Conversazione. W wietle migotaj¹cych p³omieni pal¹cych siê wiec, umieszczonych w wi¹tyni na wiecznikach, przedstawione postacie zdawa³y siê byæ o¿ywione, jakby stoj¹c jedynie w nieruchomych pozach, podobnie jak patrz¹cy, a zarazem uczestnicz¹cy w wiêtej liturgii nale¿y bowiem pamiêtaæ o wielkoci fi- gur sceny centralnej, tj. 225 cm rzeba Maryi i 235 cm wiêtych: Barbary i Katarzyny, która znacznie przekracza³a wielkoæ naturaln¹ cz³owieka, lecz przy umieszczeniu tych rzebiarskich przedstawieñ ponad g³owami patrz¹cych na o³tarzowym retabulum, sprawia³y wra¿enie realnej obecno- ci przedstawionych postaci w rozgrywaj¹cej siê akcji. Zapewne równie¿ niema³¹ rolê odgrywa³a zbli¿ona do wysokoci redniej postaci ludzkiej wielkoæ przedstawieñ postaci wiêtych niewiast umieszczonych na we- wnêtrznych awersach skrzyde³ o³tarza. Postacie tych dwunastu wiêtych sprawiaj¹ wizualne wra¿enie bycia jakby symetrycznie u³o¿onymi, dwu- piêtrowymi chórami, towarzysz¹cymi postaciom centralnym ze sceny Sacra Conversazione. Tak wiêc uczestnicz¹cy w sprawowanej liturgii Eu- charystii mieli poczucie wydarzania siê niepowtarzalnej chwili. Brali w niej udzia³, zajmuj¹c swe miejsca w kociele, odzwierciedlaj¹ce pozycjê
60 Sprawuj¹cy j¹ kap³an (b¹d biskup) by³ zwrócony twarz¹ ku otwartemu o³tarzowi, maj¹c przed sob¹ mensê o³tarzow¹, na której spoczywa³y ksiêgi i naczynia liturgiczne (z Najwiêtszymi Postaciami Cia³a i Krwi Pañskiej), a na poziomie wzroku o³tarzow¹ predellê, ze scen¹ przedstawion¹ na niej. Za kap³anem, w tyle, by³a ustawiona jego liturgiczna asysta oraz zgromadzony lud, wed³ug obowi¹zuj¹cej hierarchii w redniowiecznej spo³ecznoci. 188 DOMINIK KUBICKI zajmowan¹ w spo³ecznoci, w której tkwili, jakby na wzór porz¹dku o³ta- rza uporz¹dkowanego równie¿ w hierarchii. Lecz jaka to by³a hierarchia? Na ile by³a ona podporz¹dkowana obranej tematyce sceny Sacra Conver- sazione? Jednoczenie, stawiaj¹c powy¿sze pytania, konieczne jest posta- wienie jeszcze innego: jaki jest temat teologiczny g³ównej sceny o³tarza? Czy rzeczywicie stanowi go Ukoronowanie Maryi, tak jak to siê przyj- muje w dotychczasowej literaturze? Pytanie powy¿sze formu³uje nastêp- ne: czy jest mo¿liwe w ogóle odnalezienie teologicznego tematu, który artysta wyrazi³ w rzebiarskim dziele otwartego retabulum z Góry l¹- skiej z 1512 roku? Zacznijmy od postawienia istotnej w¹tpliwoci, która dotyczy okrela- nego tematu centralnej sceny jako Ukoronowanie Maryi61. Wydaje siê bowiem, ¿e najpewniej nie chodzi o scenê ukoronowania Maryi. Sk³adaj¹ siê na wyra¿on¹ w¹tpliwoæ dwojakiego rodzaju argumenty. Z jednej stro- ny brak jest postaci zazwyczaj przedstawianych w scenie Ukoronowania Maryi, a wiêc: Chrystusa, Boga-Ojca; brak jest równie¿ postaci starotesta- mentowych ich miejsca zastêpuj¹ wiête niewiasty, chronologicznie pó- niejsze w stosunku do wydarzenia wniebowziêcia Maryi i jej ukoronowa- nia. Z drugiej strony scenê Ukoronowania Maryi zdaje siê wykluczaæ przedstawienie Maryi umieszczone w retabulum. Maryja, ubrana w suk- niê i p³aszcz zarzucony na jej ramiona, z w³osami choæ rozpuszczonymi, to jednak starannie u³o¿onymi, trzyma na lewym ramieniu Dzieciê Jezus, natomiast w prawej d³oni dzier¿y ber³o. Za powy¿ej postaci Maryi, dwaj anio³kowie jakby unosz¹ koronê nad g³ow¹ Maryi. Istotne jest to, ¿e zda- j¹ siê jej nie nak³adaæ na g³owê Matki Bo¿ej, lecz j¹ unosiæ nad g³ow¹ Maryi z aureol¹ wokó³ niej w tle, podobnie jak dwaj anio³owie zdaj¹ siê unosiæ sierp ksiê¿yca pod stopami Maryi62. Wydaje siê, ¿e jest to element zdaj¹cy siê sugerowaæ, i¿ raczej nie chodzi o scenê Ukoronowania Maryi. W scenie ukoronowania Maryja jest bowiem zazwyczaj przedstawiana bez Dzieciêcia Jezus. Czy¿by wiêc by³a to droga do innego, w³aciwszego od- czytania tematu teologicznego sceny centralnej? Czy¿by pomoc¹ w pod- powiedzi tematu obranego przez twórcê sceny i zrealizowanego w dziele, mia³y byæ umieszczone postacie wiêtych niewiast? Przejdmy zatem do zwiêz³ego omówienia postaci umieszczonych w o³tarzowej nastawie.
61 Por. przypis 18. 62 Ksiê¿yc by³ uwa¿any w staro¿ytnoci za ród³o wiat³a, przyczynê urodzajów, desz- czu, ¿ycia oraz za miernik czasu. Nów, okrelaj¹cy pierwszy dzieñ miesi¹ca, wiêtowano uroczycie (por. Am 8, 5; Iz 1, 13n; 1 Sm 20, 6; Lb 28, 11n). Mia³ on równie¿ bogate znacze- nie symboliczne by³ czczony jako bóstwo (por. Jr 8, 2). W Starym Testamencie zosta³ wprowadzony do symboliki eschatologicznej i apokaliptycznej (por. I¿ 30, 26), przejêtej w Nowym Testamencie (por. Ap 6, 12; 21, 23). Por. H. Langkammer, S³ownik biblijny, Katowice 1984, s. 92. TRECI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 189
Po prawej stronie Maryi w scenie Sacra Conversazione zosta³a umiesz- czona postaæ w. Katarzyny, za po lewej w. Barbara, umieszczone na okr¹- g³ej podstawie, naladuj¹cej kszta³tem naturalne pod³o¿e63. Dlaczego akurat te dwie postacie wiêtych niewiast zosta³y obrane jako przedstawione po obu stronach postaci Maryi z Dzieciêciem Jezus, trzymanym na ramieniu? Wiadomo bowiem, ¿e w wiedzy i przekonaniu redniowieczna w. Bar- bara (zm. 306), jako córka bogatego poganina, mia³a byæ wiêziona w wie- ¿y za sprzyjanie chrzecijanom oraz ciêta przez w³asnego ojca za przyjê- cie chrztu w wiêzieniu64, natomiast, s³yn¹ca z niezwyk³ej urody, w. Kata- rzyna, mia³a zakoñczyæ swe ¿ycie równie¿ ciêta (ok. 307 lub 312), lecz po d³ugich torturach za odmówienie z³o¿enia pogañskim bogom ofiary ze wzglêdu na wiarê w Jezusa, Syna Bo¿ego i Zbawiciela. Czy¿by zatem spo- sób zakoñczenia ziemskiego ¿ycia mia³ ³¹czyæ obie wiête w ich obecno- ci po obu stronach Maryi?65 Jednak, jaka treæ teologiczna mia³a byæ uwydatniona wed³ug pierwotnego zamys³u redniowiecznych: teologa i artystê, twórcê przedstawieñ rzebiarskich o³tarza, z tego postawienia w. Barbary i w. Katarzyny po obu stronach Matki Bo¿ej?
Przeledmy wybór wiêtych i hierarchiê ustawienia innych postaci wiêtych niewiast w dwóch awersach skrzyde³ o³tarza66. Na lewym górnym awersie zosta³y umieszczone wiête: Dorota, Agnieszka (w rodku) i Ma³gorzata. Wed³ug treci podania rozpowszech- nionego w redniowieczu67 w. Dorota, która mia³a ponieæ mieræ mê-
63 W przeciwieñstwie do Maryi, wiête nie s¹ ukazane boso spod p³aszcza w. Katarzy- ny wystaje czubek prawego buta. Nale¿y pamiêtaæ, ¿e naga stopa lub nagie stopy oznacza³y w redniowiecznej symbolice oderwanie do rzeczy ziemskich. 64 Nie jest postaci¹ historycznie potwierdzon¹. Jednak, wed³ug wiedzy redniowiecza, zarówno w. Barbara, jak w. Katarzyna mia³y ¿yæ w IV stuleciu. 65 Na uwagê zas³uguje podobne ukszta³towanie sceny Sacra Conversazione, przypisy- wane Mistrzowi Wniebowziêcia z Warty, datowane na pierwsz¹ æwieræ XVI wieku, gdzie od- najdujemy podobne ukszta³towanie przedstawienia postaci Maryi. Prawym przedramieniem trzyma ona Dzieciê Jezus, ukazuj¹c lew¹ trzymane jab³ko, a nad g³ow¹ z aureol¹ wokó³, z rozpuszczonymi, lecz u³o¿onymi, gêstymi w³osami, dwaj unosz¹cy siê anio³owie trzymaj¹ koronê; inni dwaj anio³owie, umieszczeni u stóp Maryi, zdaj¹ siê równie¿ unosiæ sierp ksiê- ¿yca, na którym wydaje siê staæ Matka Bo¿a; po obu za stronach towarzysz¹ Maryi dwie wiête mêczennice kartagiñskie: Felicita i Perpetua. Por. J. K ê b ³ o w s k i, Dzieje sztuki pol- skiej, Warszawa 1987, s. 82 (il. 202). 66 Por. A. S³awska, Ikonografia polskich legend redniowiecznych, [w:] Polskie wier- szowane legendy redniowieczne, Wroc³aw 1962, s. 321n. 67 Wiedzê redniowiecznych dotycz¹c¹ ¿ycia wiêtych wyra¿aj¹ dzie³a, m. in: Speculum historiale, Speculum naturale i Speculum morale [Vincent de Beauvais], Lègende dorée [Ja- cques de Voragine], Speculum Ecclesiae [Honorius dAutun], Historia Scolastica [Pierre Co- mestor]. Popularnoci¹ odznacza³ siê równie¿ wierszowany ¿ywot anonimowego autora: Vita metrica Beatae Mariae Virginis. Por. É. M â l e, Lart religieux du XIIIe siècle en France. Étu- de sur liconographie du Moyen Age et sur ses sources dinspiration, s. VIII-IX. 190 DOMINIK KUBICKI czeñsk¹ (ok. 304 roku) podczas przeladowañ chrzecijan za cesarza Dio- klecjana, sta³a siê przyczyn¹ nawrócenia wydaj¹cego na ni¹ wyrok mier- ci [adwokata] Teofila, maj¹cego owiadczyæ, ¿e uwierzy, jeli otrzyma z raju kwiaty; wówczas mia³o siê pojawiæ dziecko z koszem ró¿ i jab³ek68, sprawiaj¹c nawrócenie siê Teofila i póniejsz¹ jego mieræ, równie¿ mê- czeñsk¹. wiêta Agnieszka ponios³a tak¿e mieræ mêczeñsk¹ (ok. 304/5) za cesarza Dioklecjana (303-316). wiêta Ma³gorzata, jako córka kap³ana pogañskiego w Cezarei Pizydyjskiej, s³yn¹ca z wielkiej urody, ponios³a równie¿ mieræ mêczeñsk¹, odmawiaj¹c polubienia dostojnika rzymskie- go. W pewnego rodzaju Sacra Conversazione tej grupy wiêtych niewiast wspólnym mianownikiem jest ich mêczeñstwo za wiarê chrzecijañsk¹. Poni¿ej tych trzech wiêtych mêczennic, na lewym dolnym awersie zosta³y umieszczone wiête: Kunegunda, Anna [Samotrzecia] (w rodku) i Klara. wiêta Kunegunda (zm. 1292), jako córka króla wêgierskiego Beli IV, siostra b³. Jolanty i ¿ona ksiêcia krakowsko-sandomierskiego Boles³a- wa [Wstydliwego], zas³ynê³a ze wi¹tobliwego ¿ycia, zachowuj¹c dziewic- two w ma³¿eñstwie, a po mierci mê¿a wstêpuj¹c do sprowadzonego przez siebie zakonu Klarysek w Starym S¹czu. wiêta Anna, matka Maryi, wy- prasza³a wczeniej w swym podesz³ym wieku wraz z mê¿em Joachimem jej narodziny. wiêta Klara (zm. 1253) by³a za³o¿ycielk¹ ¿eñskiego klasz- toru regu³y w. Franciszka, przyjmuj¹c z jego r¹k habit zakonny w 1212 roku. Jej ¿arliwej modlitwie przypisywano fakt odst¹pienia Saracenów od obleganego miasta Asy¿ w latach: 1240-1241. Nie trudno zauwa¿yæ, ¿e gru- pê tych trzech wiêtych niewiast ³¹czy idea wytrwa³ej, ¿arliwej modlitwy, której owoce na wzór ewangelicznej wiary przenosz¹cej góry, przemienia- j¹ ludzk¹ codziennoæ. Na drugim skrzydle o³tarza, na jego prawym górnym awersie zosta³y umieszczone wiête: Maria Magdalena, Otylia (w rodku) i Helena. wiê- ta Maria Magdalena, czyli Maria z Magdali, jest postaci¹ ewangeliczn¹. Jako pokutuj¹ca jawnogrzesznica towarzyszy³a Chrystusowi na Golgotê i w³anie On mia³ siê jej ukazaæ po swoim zmartwychwstaniu69. wiêta Otylia (zm. ok. 720), prawdopodobnie córka ksiêcia frankoñskiego, uro- dzi³a siê niewidoma i jej przeznaczeniem mia³o byæ wydalenie z rodziny.
68 Podawana w legendzie liczba trzech jab³ek i trzech ró¿ zdaje siê byæ symboliczna. 69 Wspó³czesne badania zidentyfikowa³y pod imieniem Marii Magdaleny (gr. Maria he Magdalene) trzy ró¿ne postacie: (1) wymienion¹ powy¿ej nawrócon¹ jawnogrzesznicê (por. £k 7, 37-50; tak¿e: Mt 27, 56. 61; 28, 1; Mk 15, 40. 47; 16, 1. 9; £k 8, 2; 24, 10; J 19, 25; 20, 1. 11. 16. 18), Mariê [z Betanii], siostrê Marty i £azarza (por. £k 10, 39-42) oraz bezimienn¹ pokut- nicê, która obmy³a nogi Jezusa w domu Szymona, faryzeusza w Kafarnaum (J 11, 1-12, 3) (por. X. Léon-Dufour, S³ownik Nowego Testamentu, t³um. K. Romaniuk, Poznañ 1981, s. 383- 384). Jednak Twórcy O³tarza, w okresie czasu przed i oko³o 1512 roku, nie dysponowali tak¹ wiedz¹ egzegetyczno-teologiczn¹. TRECI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 191
Jednak cudowne uzdrowienie, jakiego dozna³a, zmieni³o stosunek ojca do niej, co mia³o jej dopomóc w za³o¿eniu klasztoru. W nim pozosta³a do koñca swego ¿ycia. wiêta Helena (zm. 330), ¿ona lub konkubina cesarza Konstancjusza Chlorusa (do 292) i matka Konstantyna [Wielkiego], zosta- ³a ze wzglêdów politycznych odsuniêta przez mê¿a, który poj¹³ za ¿onê Teodorê. Po objêciu w³adzy przez cesarza Konstantyna (306) otrzyma³a godnoæ augusty z wszystkimi przywilejami. Przypuszczalnie po 313 roku przyjê³a wiarê chrzecijañsk¹ i zas³ynê³a z hojnoci na rzecz ubogich i Kocio³a, funduj¹c wi¹tynie chrzecijañskie w Rzymie i Palestynie, do- k¹d odby³a pielgrzymkê (ok. 324). Wed³ug tradycji, siêgaj¹cej IV wieku, odnalaz³a krzy¿ Chrystusa i narzêdzia Jego mêki podczas prac zwi¹za- nych z usuwaniem pogañskich budowli na Golgocie. Ufundowa³a bazyli- ki: Narodzenia w Betlejem i Grobu Chrystusa w Jerozolimie, a drzewo Krzy¿a wiêtego mia³a sprowadziæ do Rzymu, gdzie w pobli¿u swego pa- ³acu ufundowa³a najpewniej bazylikê Grobu Jerozolimskiego. W sumie ide¹ teologiczn¹ ³¹cz¹c¹ te trzy postacie wiêtych niewiast jest przywra- canie przez Chrystusa (przez np. sprawiony lub uczyniony cud, odpusz- czenie grzechów) osobom odsuniêtym przez ¿yciowe okolicznoci (jak np. bycie cudzo³o¿nic¹, lepota jako u³omnoæ cia³a czy wzglêdy polityczne) nale¿nego im miejsca w ludzkiej spo³ecznoci. Ostatnia, czwarta grupa trzech wiêtych niewiast umieszczona na pra- wym dolnym awersie zawiera przedstawienia wiêtych: Urszuli, Jadwigi (w rodku) i Apolonii. wiêta Urszula (zm. pierwsze wieki chrzecijañ- stwa), córka króla Brytów (?), ponios³a mieræ mêczeñsk¹ (zginê³a przeszy- ta strza³¹) wraz z jedenastu jej towarzyszkami, kiedy w drodze powrotnej z pielgrzymki do Rzymu statek, na którym p³ynê³a rzek¹ Ren, zosta³ oto- czony, a ona nie chcia³a polubiæ wodza Hunów, oblegaj¹cych wówczas dzisiejsz¹ Koloniê (Niemcy). wiêta Jadwiga70 (zm. 1234), córka Berthol- da IV, hrabiego Diessen-Andechs, polubi³a syna Boles³awa Wysokiego: Henryka [I Brodatego]. Po objêciu przez Henryka w³adzy w ksiêstwie w 1202 roku zosta³a ksiê¿n¹ l¹sk¹, wywieraj¹c znaczny wp³yw na dzia³al- noæ mê¿a. Prze¿ycia z lat 1206-1214, a wiêc kolejne zgony dzieci, banicja braci, skrytobójcza mieræ siostry Gertrudy, królowej Wêgier, wp³ynê³y na jej decyzjê powiêcenia siê dzie³om mi³osierdzia. Po dwudziestu latach ma³¿eñstwa, uzyskawszy zgodê mê¿a na separacjê, potwierdzon¹ uroczy- stym lubem, zamieszka³a przy klasztorze cysterek w Trzebnicy, gdzie jej
70 Najpewniej chodzi o przedstawienie wiêtej, pochodz¹cej ze l¹ska, a wiêc w. Jadwi- gi l¹skiej. Natomiast w. Jadwiga, królowa Polski, (zm. 1399), córka Ludwika Andegaweñ- skiego, króla Wêgier i Polski, zarêczona z Wilhelmem, synem Leopolda Austriackiego, zre- zygnowa³a z osobistego szczêcia oddaj¹c za namow¹ doradców królewskich sw¹ rêkê W³a- dys³awowi Jagielle, ksiêciu litewskiemu, starszemu od niej o ok. 20 lat. Zmar³a przy naro- dzinach córki. 192 DOMINIK KUBICKI córka by³a ksieni¹, dziel¹c z zakonnicami obowi¹zki i strój zakonny; mno- ¿y³a praktyki pokutne, pielêgnowa³a chorych, dba³a o los wiêniów i ubo- gich. Wyczerpana prze¿yciami, surow¹ ascez¹ i prac¹, zmar³a w opinii wiêtoci. Zosta³a kanonizowana w 1267 roku przez papie¿a Klemensa IV71. wiêta Apolonia (zm. ok. 248/9)72, jako kobieta w podesz³ym wieku, ponios³a mieræ mêczeñsk¹ podczas przeladowania chrzecijan w Alek- sandrii [Egipskiej]. Torturowanej i umêczonej gro¿ono spaleniem na sto- sie, na który sama siê w koñcu rzuci³a [za natchnieniem Bo¿ym]73. Wyda- je siê, ¿e grupê tych trzech wiêtych ³¹czy teologiczna idea wype³nionego ¿yciowego powo³ania, rozpoznanego wed³ug Ewangelii Chrystusowej, i to na przekór samemu sobie, czyli z zaparciem siê siebie74, rozumianemu jako osobiste szczêcie lub woli innych (czego przyk³adem jest propozy- cja ma³¿eñstwa wobec Urszuli wyra¿ona przez wodza Hunów), jako nada- rzaj¹cym siê okolicznociom ¿ycia. Widzimy zatem, ¿e uk³ad wiêtych niewiast (po trzy w ka¿dej grupie) nie jest przypadkowy75. Wyra¿a poczwórn¹ ideê: (1) gotowoci oddania ¿ycia dla Chrystusa (wiête: Dorota, Agnieszka i Ma³gorzata), (2) koniecz- noci wytrwa³ej, ¿arliwej modlitwy (wiête: Kunegunda, Anna [Samotrze- cia] i Klara), (3) mo¿liwoci odmiany biegu ¿ycia w oparciu o ³askê Chry- stusa (wiête: Maria Magdalena, Otylia i Helena) oraz (4) koniecznoci wype³nienia a¿ do koñca osobistego powo³ania dla dobra spo³ecznoci, w której siê tkwi (wiête: Urszula, Jadwiga i Apolonia). Byæ mo¿e nale¿a- ³oby rozumieæ ideê teologiczn¹ nieco odmiennie od zarysowanej powy¿ej, lecz ogólna treæ wydaje siê byæ podporz¹dkowana zarysowanej perspek- tywie hierarchicznej zawartej w uporz¹dkowaniu przedstawionych, wy- branych postaci wiêtych76. Nale¿a³oby wiêc postawiæ teraz pytanie nastêpuj¹ce: jak siê ma ten uk³ad poszczególnych, wybranych wiêtych, rozpoznanych w idei ³¹cz¹-
71 Por. A. S c h ü t z, Jadwiga z Adechs, polsko-niemiecka wiêta, München 1992. 72 Wed³ug pontyfika³ów krakowskich z XV wieku w. Apolonia uchodzi³a za patronkê regni Poloniae, Królestwa Polskiego. 73 wiêta sta³a siê znana i czczona na Zachodzie [Europy] dziêki Rufinowi z Akwilei. Jest przedstawiana jako m³oda niewiasta z palm¹ mêczeñsk¹ oraz z kleszczami lub obcêgami, w których trzyma³a wyrwany z¹b. Najliczniejsze przedstawienia w. Apolonii pochodz¹ z XV stulecia. Por. W. B r u c k, Das Martyrium der heiligen Apolonia und seine Darstellung in der bildenden Kunst, Breslau 1915. 74 Por. £k 9, 23n. 75 Mo¿na by doszukiwaæ siê pewnej symboliki liczby trzy, która przecie¿ oznacza w jê- zyku redniowiecznych g³ównie: tajemnicê Trójcy wiêtej, ale tak¿e pewn¹ doskona³oæ. Por. trzy ró¿e i trzy jab³ka przyniesione przez dziecko z raju jako legenda i atrybut w. Doroty. 76 Mo¿liwe by³oby poszukiwanie ewentualnej korespondencji sensu czy teologicznej tre- ci pomiêdzy tymi czterema grupami wiêtych niewiast a czterema postaciami wiêtych postaci z awersów zewnêtrznej strony skrzyde³ o³tarza, czyli wiêtymi: Janem Aposto³em Ewangelist¹, Janem Chrzcicielem, Hieronimem i Krzysztofem. TRECI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 193 cej poszczególne grupy (po trzy w grupie), w stosunku do sceny central- nej, czyli Maryi z Dzieci¹tkiem Jezus w otoczeniu wiêtych: Katarzyny i Barbary? Czy modyfikuje on na pewien sposób treæ teologiczn¹ partii centralnej o³tarza? Czy mo¿liwe jest dalsze utrzymanie tematu tej sceny jako Ukoronowania Maryi? Czy pog³êbia rozumienie teologicznego tema- tu g³ównego o³tarza? A mo¿e zdaje siê modyfikowaæ dotychczasowe rozu- mienie jego teologicznej treci? Jednoczenie nale¿y pamiêtaæ, ¿e postacie z klejnotu o³tarza: Maryi z Dzieciêciem Jezus oraz wiêtymi: Katarzyn¹ i Barbar¹, oraz dwunasto- ma wiêtymi niewiastami mia³y byæ otwarte na czas sprawowania Eucha- rystii. Przedstawienie nie zawiera postaci Chrystusa. Jednak jest On przedstawiony na sposób mistyczny. Oto podczas Eucharystii, która by³a sprawowana przy otwartych skrzyd³ach o³tarza, Chrystus jest obecny ina- czej ni¿ na sposób figuralny. Obecny jest w postaci sakramentalnej: jako Chrystus Eucharystyczny, widzialny pod postaci¹ Cia³a i Krwi Pañskiej. Tak wiêc nale¿a³oby zintegrowaæ tê perspektywê spojrzenia w rozumie- nie teologicznej treci otwartego o³tarza w jego centralnej scenie. Powracaj¹c do wyra¿onej w¹tpliwoci tytu³u sceny g³ównej, wydaje siê, ¿e na aktualnym etapie badañ nie jest mo¿liwe udzielenie zadowala- j¹cej odpowiedzi. Konieczne wydaj¹ siê byæ dalsze badania i to nie tyl- ko nad zwi¹zkiem kompozycyjnym poszczególnych scen przedstawieñ Mêki Pañskiej z dzie³ami pasyjnymi ówczesnego czasu oraz nad treci¹ teologiczn¹ gotyckiego o³tarza z 1512 roku, proweniencji z Góry l¹skiej, lecz przede wszystkim nad treci¹ teologiczn¹ innych gotyckich dzie³ sztuki sakralnej, a zw³aszcza zachowanych o³tarzy gotyckich pentapty- ków z badanego okresu, które powsta³y na l¹sku czy w Wielkopolsce oraz na ca³oci ziem polskich. Niniejszy artyku³ stanowi nadto jedynie próbê ukazania koniecznoci dalszych, kompleksowych badañ nad treci¹ teologiczn¹ gotyckich o³tarzy, które powsta³y na ziemiach polskich, a któ- re zachowa³y siê do dnia dzisiejszego i pozostaj¹ w wiêkszoci niezrozu- mia³e w bogactwie teologicznej treci w nich zawartej. 194 DOMINIK KUBICKI PIERWSI MISJONARZE POLSKI I ICH KULT W HERALDYCE 195
ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006
PIOTR GO£DYN Wy¿sza Szko³a Humanistyczno-Ekonomiczxna w £odzi
Pierwsi misjonarze Polski i ich kult w heraldyce
The First Polish Missionaries and their Cult in Helardry
Przypadaj¹ca we wrzeniu 2003 roku rocznica tysi¹clecia mêczeñskiej mierci Piêciu Braci Mêczenników sk³ania do pewnej refleksji, która w swym zakresie obejmuje kult tych wiêtych, którzy zaszczepili chrze- cijañstwo na polskiej ziemi. Przy czym chodzi tu o kult okazywany w sposób szczególny, a mianowicie za pomoc¹ wizerunków wiêtych lub ich symboli wyra¿onych w herbach polskich jednostek samorz¹dowych. Do tych pierwszych ewangelizatorów polskiego narodu zaliczyæ nale¿y przede wszystkim Piêciu Braci Mêczenników, w. Ottona z Bambergu i oczywicie w. Wojciecha. Najpopularniejszymi formami oddawania kultu wiêtym w wymia- rze materialnym s¹ kocio³y im dedykowane, figury, obrazy, nowenny, nabo¿eñstwa. Kult wiêtych w heraldyce jest spraw¹ z³o¿on¹, a jego etio- logia jest doæ rozbudowana. Jedn¹ z podstawowych przyczyn umiesz- czania wiêtych w herbach jest ich zwi¹zek z miejscow¹ parafi¹; patron parafii czêsto by³ to pierwszy koció³ w miecie stawa³ siê patro- nem ca³ej spo³ecznoci miasta, b¹d obecnie gminy. Innym powodem by³o umieszczanie wiêtych w herbach dla podkrelenia zwi¹zków z die- cezj¹ lub klasztorem którym konkretny wiêty patronowa³ bêd¹- cych w posiadaniu danej miejscowoci. Wskazaæ tu mo¿na na takie przy- k³ady jak Matka Bo¿a w herbie £agowa w³asnoci biskupów w³oc³aw- skich, których koció³ katedralny nosi³ wezwanie Wniebowziêcia Naj-
1 H. Seroka, Herby miast ma³opolskich do koñca XVIII wieku, Warszawa 2002, s. 238-239. 196 PIOTR GO£DYN
wiêtszej Maryi. Podobna sytuacja by³a w miastach diecezji wroc³aw- skiej, gdzie doæ czêsto w. Jan Chrzciciel, patronuj¹cy tej¿e diecezji, sta- wa³ siê patronem spo³ecznoci mieszczañskiej i znajdowa³ swoje miejsce w herbie. Przyk³adem dla opactw mo¿e byæ herb Tuchowa, gdzie wyobra- ¿ono atrybuty patronów klasztoru tynieckiego klucze w. Piotra i miecz w. Paw³a1. Jeszcze innym powodem jest szczególny kontakt ze wiêtym, na przy- k³ad przez fakt jego obecnoci w danej miejscowoci lub te¿ obecnoæ w tym miejscu jego relikwii. W pierwszym przypadku najczêciej jest to zwi¹zane z miejscem urodzenia lub pracy (w. Maksymilian w herbie po- wiatu zduñskowolskiego2 czy b³. W³adys³aw w herbie Gielniowa). W dru- gim przypadku obecnoæ relikwii w. Andrzeja Boboli w latach trzydzie- stych XX wieku, doprowadzi³a pod koniec tego wieku do uznania go za patrona miasta Czechowice-Dziedzice, a tym samym do wyobra¿enia jego wizerunku w herbie3. Kult Piêciu Braci Mêczenników rozwija siê szczególnie w dwóch orodkach: Miêdzyrzeczu i Kazimierzu Biskupim4. Od wielu lat tocz¹ siê historyczne spory, który z tych orodków jest rzeczywistym miejscem mêczeñskiej mierci pierwszych polskich misjonarzy5. Jednak¿e tylko Kazimierz Biskupi przeniós³ ten kult na tarczê herbow¹. Nie s¹ znane pieczêcie pochodz¹ce z okresu lokacji miasta. Wyobra¿enie Piêciu Braci Mêczenników wystêpuje na pieczêciach z 1604 roku, czyli z okresu, w którym nast¹pi³ renesans kultu pierwszych polskich kamedu³ów. Przedstawia ona mêczenników w uk³adzie 2 i 3, trzymaj¹cych w rêkach palmy mêczeñstwa lub miecze. Legenda w otoku brzmi: SIGILLVM OP- PIDI KAZIMIERZ 1604. Odcisk tej pieczêci zosta³ do³¹czony równie¿ do raportu burmistrza miasta w roku 1867, który by³ odpowiedzi¹ na ankie- tê heraldyczn¹ rozpisan¹ przez w³adze carskie, a której celem by³o przy- wrócenie herbów miast polskich u¿ywanych przed koñcem XVIII wieku6.
2 P. Go³dyn, wiêty Maksymilian w heraldyce, Rycerz Niepokalanej 2002, nr 7-8, s. 222-223. 3 Ten¿e, wiêty Andrzej Bobola symbolem to¿samoci mieszkañców Czechowic-Dzie- dzic, na przyk³adzie herbu miasta, Sanktuarium w. Andrzeja Boboli 2002, nr 10, s. 12-13. 4 W. Zaleski, wiêci na ka¿dy dzieñ, Warszawa 1996, s. 716-719; K. R a doñski, wiêci i b³ogos³awieni Kocio³a katolickiego. Encyklopedia hagiograficzna, Poznañ-Warsza- wa 1948, s 375-377; S. P aszek, Piêciu Braci Mêczenników, Konin 2001, s. 7-44. 5 K. Górska-Go³aska, Kult Piêciu Braci Mêczenników w Kazimierzu Biskupim i rozwój towarzysz¹cej mu legendy, Roczniki Historyczne 1995, t. LXI, s. 111- 140; R. T. Ciesielski, Dzieje kultu Piêciu Braci Mêczenników w Kazimierzu Biskupim, Rocznik Koniñski 1998, t. 12, s. 9-32; H. G u z o w s k i, Kult Piêciu Braci Mêczenników w Miêdzyrze- czu, [w:] Piêciu Braci Mêczenników. Z dziejów religijnoci Polski XI wieku, red. D. Z y d o - r e k, Gorzów Wielkopolski 1997, s. 71-74. 6 W. Wittyg, Pieczêcie miast dawnej Polski, Kraków 1905, s. 109-110. PIERWSI MISJONARZE POLSKI I ICH KULT W HERALDYCE 197
Drugi znany odcisk pochodzi z XVIII wieku i równie¿ wyobra¿a Piêciu Braci Mêczenników, obok których umieszczono dwie gwiazdy7. M. Gu- mowski opisuje herb Kazimierza Biskupiego w nastêpuj¹cy sposób: w polu niebieskim piêciu mê¿ów o siwych w³osach, w sukniach czerwo- nych, w z³otych koronach, z zielonymi palmami w rêku8. Wyobra¿enie to ró¿ni siê od tego, które zawarte jest w Miastach polskich w tysi¹cleciu. Ró¿nica le¿y w kolorze szat mnichów, które nie s¹ czerwone lecz bia³e. W przedstawieniu tym usuniêto tak¿e korony zdobi¹ce g³owy mêczenni- ków9. Kazimierz Biskupi, jako gmina nadal z dum¹ manifestuje w herbie Kult Piêciu Braci Mêczenników10. Kto wie czy tego faktu, nie mo¿na by by³o potraktowaæ, jako kolejnego argumentu przemawiaj¹cego za uzna- niem Kazimierza Biskupiego, jako prawdziwego i jedynego miejsca mê- czeñskiej mierci Piêciu Braci11. Wniosek taki mo¿emy wysnuæ miêdzy innymi z pewnych zale¿noci. Otó¿ wród symboli religijnych wystêpuj¹cych w herbach polskich miast wiêci stanowi¹ jedn¹ z najliczniejszych grup. Wynika to z faktu po³¹cze- nia funkcji identyfikacyjnej z form¹ wyznania wiary czy te¿ zawierzenia religijnego. Ka¿de pojawienie siê wiêtego w herbie miasta mo¿na by³o wyt³umaczyæ cis³ymi relacjami wystêpuj¹cymi pomiêdzy patronem mia- sta czy kocio³a a mieszkañcami. wiêty stawa³ siê niejako duchowym obroñc¹ miasta, a za dedykowanie mu kocio³a przyjmowa³ z wdziêczno- ci obowi¹zki stró¿a miasta i gwaranta jego bezpieczeñstwa oraz wszyst- kich mieszkaj¹cych w nim obywateli12. W niektórych przypadkach poja- wienie siê wiêtego w herbie miasta by³o odzwierciedleniem rozprzestrze- niaj¹cego siê kultu w danym regionie lub wi¹za³o siê z przeniesieniem tego kultu do Polski przez osadników, np. niemieckich 13. Wiadomo, ¿e odradzaj¹cy siê od koñca XIV wieku kult Piêciu Braci Mêczenników osi¹gn¹³ swój szczyt kulminacyjny w momencie sprowadze- nia do Kazimierza franciszkanów obserwantów, zwanych w naszym kraju
87 M. Gumowski, Kartoteka pieczêci i herbów miejskich w uk³adzie alfabetycznym zawieraj¹ca szkic pieczêci, jej opis oraz ró¿ne notatki, Muzeum Narodowe w Krakowie, Bi- blioteka Czartoryskich, Dzia³ rêkopisów, sygn. 1485 (dalej: MNK); M. A d a m c z e w s k i, He- raldyka miast wielkopolskich do koñca XVIII wieku, Warszawa 2000, s. 202, 349. 88 M. G u m o w s k i, Kartoteka , MNK, sygn. 1485. 89 Miasta polskie w tysi¹cleciu, t. 2, Wroc³aw-Warszawa-Kraków 1967, tabl. LXXVIII. 10 Uchwa³a Nr XIII/104/98 Rady Gminy Kazimierz Biskupi z dnia 16 lipca 1999 r., w sprawie Statutu Gminy Kazimierz Biskupi. 11 P. Go³dyn, Symbolika religijna i kocielna w herbach miast polskich do koñca XX wieku, Zielona Góra 2001, msp. w Bibliotece Uniwersytetu Zielonogórskiego w Zielonej Górze. 12 M. Adamczewski, Heraldyka , s. 298. 13 W. Strzy¿ewski, Treci symboliczne herbów miejskich na l¹sku, Ziemi Lubuskiej i Pomorzu Zachodnim do koñca XVIII wieku, Zielona Góra 1999, s. 123-125. 198 PIOTR GO£DYN bernardynami. Mia³o to miejsce w roku 1513, a g³ównymi sprawcami tego wydarzenia byli Jan i Miko³aj Lubrañscy. Znajduje to potwierdzenie w tezie M. Adamczewskiego, który zauwa- ¿a, ¿e wykonanie pieczêci w roku 1604, w miecie, w którym przelana zosta³a krew pierwszych polskich mêczenników, stanowi doskona³¹ har- moniê z odradzaj¹cym siê od XIV wieku kultem14. Wzmocnieniem tej tezy jest fakt, ¿e pieczêæ ta powsta³a w okresie, kiedy Kazimierz Biskupi by³ w³asnoci¹ szlacheck¹. Znany jest bowiem w heraldyce miejskiej proces przejmowania przez miasta herbów swych w³acicieli15. Wobec tego mo¿- na mia³o stwierdziæ, ¿e kult Piêciu Braci Mêczenników by³ w Kazimie- rzu tak silny i mocno zakorzeniony w wiadomoci mieszkañców, ¿e herb Korab16, którym legitymowali siê Russoccy17 w³aciciele miasta mu- sia³ ust¹piæ miejsca wyobra¿eniu Pierwszych Polskich Mêczenników. Warto na koniec wspomnieæ, ¿e równie¿ na najstarszych pieczêciach klasztoru kazimierskiego widnia³a postaæ w. Jana Mêczennika lub te¿ wy- obra¿one by³y postacie Piêciu Braci18. Mo¿na zatem zaryzykowaæ hipotezê o przejêciu przez samorz¹d ówczesnego miasta Kazimierz Biskupi wyobra- ¿enia z pieczêci klasztornej do pieczêci miejskiej, co wskazuje na dwa wa¿- ne elementy: znaczne natê¿enie w tym okresie kultu Piêciu Braci oraz silne i skuteczne oddzia³ywanie bernardynów na miejscowe rodowisko19. Z XV i XVI wieku pochodz¹ dwie wersje herbu M³awy, z których jed- na przedstawia³a dwie osobno stoj¹ce wie¿e, druga wyobra¿a³a mur obronny z bram¹ o otwartych skrzyd³ach. Nad murem dwie wie¿e fortecz- ne. Druga wersja znalaz³a siê te¿ na pieczêci pochodz¹cej z XVI wieku. W XVII wieku w u¿yciu by³y dwie pieczêcie, du¿a i ma³a. Na pierwszej z nich wyobra¿one s¹ dwie wie¿e forteczne, miêdzy nimi umieszczona po- staæ w. Wojciecha w szatach pontyfikalnych. W prawej rêce wiêty trzy- ma wios³o, w lewej krzy¿. Wokó³ wie¿ usytuowano nastêpuj¹ce litery: S. A. P. O. S. R. M. M., co w pe³nym brzmieniu brzmi: SANCTUS ADAL- BERTUS PATRONUS OPPIDI SACREA REGIEA MAIESTATIS MLA-
14 M. Adamczewski, Heraldyka , s. 202. 15 J. Szymañski, W sprawie genezy polskich herbów miejskich, [w:] Spo³eczeñstwo Polski redniowiecznej. Zbiór studiów, t. VI, Warszawa 1994, s. 169-179. 16 Herb Korab wyobra¿a w polu czerwonym korab (³ód) z³ot¹, na nim maszt (wie¿a) z trzema blankami, równie¿ w kolorze z³otym (zob. J. S z y m a ñ s k i, Herbarz redniowiecz- nego rycerstwa polskiego, Warszawa 1993, s. 154). 17P. Wojtyniak, Kult Piêciu Braci w Polsce i Europie w XI-XVIII stuleciu i jego zwi¹z- ki z Kazimierzem Biskupim, [w:] Dzieje Kultu Piêciu Braci w Polsce i Europie. Dzieje Kazi- mierza Biskupiego, cz. 2, red. A. Szymkowski, Kazimierz Biskupi 2002, s. 201-271. 18 H. E. Wyczawski, Kazimierz Biskupi, [w:] Klasztory Bernardyñskie w Polsce w jej granicach historycznych, red. H. E. Wyczawski, Kalwaria Zebrzydowska 1985, s. 128-132. 19 P. G o ³ d y n, Herb Kazimierza Biskupiego wyrazem kultu Piêciu Braci Mêczenników, [w:] Na marginesie historii, red. ten¿e, Konin 2003, s. 31-33. PIERWSI MISJONARZE POLSKI I ICH KULT W HERALDYCE 199
VIENSIS (wiêty Wojciech Patron Miasta Jego Królewskiej Moci M³a- wy). Podobne wyobra¿enie wystêpowa³o równie¿ na ma³ej pieczêci. Skró- cono jedynie napis: S. O. S. R. M., czyli SIGILLUM OPPIDI SACREA REGIEA MAIESTATIS (Pieczêæ Miasta Jego Królewskiej Moci). Herb oparty na powy¿szych wizerunkach napieczêtnych u¿ywany by³ do okre- su rozbiorów. Do wyobra¿enia wiêtego powrócono po odzyskaniu przez Polskê niepodleg³oci, zmieniaj¹c napis, którego skrót brzmia³: A. O. R. P. S. M. ADALBERTUS ORATOR REGNI P OLONIA SANCTUS MAR- TYR, czyli Wojciech Orêdownik Królestwa Polskiego wiêty Mêczennik. Po II wojnie wiatowej, w 1948 roku podjêto decyzjê usuniêcia postaci wiêtego z herbu20. Marian Gumowski zaprezentowa³ herb z wizerunkiem dwóch czerwonych wie¿ nakrytych niebieskimi, sto¿kowymi dachami. Wyobra¿enie to M. Gumowski uwa¿a za najczêciej wystêpuj¹ce, ale wspomina tak¿e o innych elementach umieszczanych miêdzy wie¿ami pastorale lub w. Wojciechu21. W okresie III Rzeczypospolitej miasto wró- ci³o do herbu ze w. Wojciechem, który wygl¹da nastêpuj¹co: w rodku tarczy postaæ w. Wojciecha w biskupich szatach ornacie koloru czer- wonego, z mitr¹ na g³owie. W prawym rêku biskupa wios³o, w lewym krzy¿. Obok biskupa dwie czerwone wie¿e zwieñczone krzy¿ami. Przy wie¿ach napis taki, jak na herbie z dwudziestolecia miêdzywojennego A. O. R. P. S. M. U do³u wie¿e po³¹czone s¹ ³ukiem symbolizuj¹c¹ rzekê 22. wiêty Wojciech wystêpuje tu jako patron miejscowego kocio³a. Radzionków jest miastem od niedawna, dok³adnie od 1 stycznia 1998 r., choæ pierwszy raz prawa miejskie otrzyma³ w 1951 roku, jednak w wyni- ku reformy administracyjnej przeprowadzonej w roku 1975 zosta³ w³¹czo- ny, jako dzielnica, w granice administracyjne Bytomia. Ju¿ jako gmina w XIX wieku, a wed³ug M. Gumowskiego ju¿ w XVIII wieku, pos³ugiwa³ siê herbem z wyobra¿eniem w. Wojciecha, a wynika³o to z faktu, i¿ ko- ció³ wybudowany w XVI wieku w Radzionkowie nosi³ wezwanie tego¿ wiêtego. W latach 1850-1922 w u¿yciu by³ herb, który wyobra¿a³ wiête- go w stroju pontyfikalnym, stoj¹cego na ob³oku, trzymaj¹cego w rêkach swoje atrybuty: w prawej wios³o, w lewej krzy¿. Od 1922 roku do wybu- chu II wojny wiatowej, wyobra¿enie by³o podobne. wiêty Wojciech sie- dz¹cy na ob³oku, w d³ugiej szacie z narzucon¹ na ni¹ peleryn¹, trzymaj¹- cy w rêkach wios³o i krzy¿. G³owê jego zdobi infu³a, a otacza aureola23.
20 K. Ta ñ s k i, Miasta posiadaj¹ce w herbie wiêtego Wojciecha, [w:] Studia i Materia- ³y do Dziejów Ziemi Zawkrzeñskiej, t. IV, red. K. Ta ñ s k i, M³awa 1998, s. 123-126. 21 M. G u m o w s k i, Herby miast polskich, Warszawa 1960, s. 328. 22 Uchwa³a Nr XXIX/211/92 Rady Miejskiej w M³awie z dnia 15 wrzenia 1992 r., w spra- wie herbu gminy; Herby miast polskich, CD-ROM, wiecie 2000. 23 M. Kaganiec, Herby i pieczêcie miast górnol¹skich, z.1, s. 38-44; M. G u m o w s k i, Herby i pieczêcie miejscowoci województwa l¹skiego, Katowice 1939, s. 233. 200 PIOTR GO£DYN
Obecnie Radzionków jako miasto pos³uguje siê herbem bêd¹cym w u¿y- ciu od po³owy XIX wieku. Barwy s¹ nastêpuj¹ce: w. Wojciech w srebr- nych szatach pontyfikalnych z czerwonymi dodatkami stoi na srebrnym ob³oku. G³owê jego nakrywa srebrna mitra ze z³otymi obszyciami. W rêku prawym wios³o, w rêku lewym krzy¿ patriarszy. Oba atrybuty koloru z³o- tego. Pole tarczy b³êkitne 24. Warto jeszcze wspomnieæ, ¿e w okresie, kiedy Radzionków pierwszy raz posiada³ prawa miejskie, rozpisano konkurs na nowy herb. Ówczesne w³adze uzasadnia³y te poczynania tym, ¿e dotych- czasowy herb nie oddaje charakteru miasta i jego górniczych tradycji. By³ to tylko pretekst, w³adzom nie podoba³ siê herb ze w. Wojciechem, ze wzglêdu na zbyt religijny charakter. Rywalizacjê konkursow¹ wygra³ pro- jekt wykonany przez J. Kowala z Katowic i zosta³ on zatwierdzony przez Miejsk¹ Radê Narodow¹ 19 marca 1969 roku25. W b³êkitnym polu tarczy postaæ biskupa odzianego w srebrn¹ albê i z³oty ornat, na g³owie z³ota mitra, w prawej rêce taki¿ pastora³ o krzywa- ni skierowanej na zewn¹trz. Po bokach sygle S(anctus) A(dalbertus) 26. Tak wygl¹da herb miasta Serocka. Wed³ug M. Gumowskiego herb taki znany jest z jedynej, szesnastowiecznej pieczêci27. Trudno jednak doszukaæ siê genezy i przyczyn takiego wyobra¿enia w pieczêci i herbie Serocka. Na obecnoæ w. Wojciecha w herbie Trzemeszna wskazywaæ mog¹ dwa ród³a. Pierwsze z nich to wezwanie kocio³a, w którym umieszczone by³y relikwie wiêtego. Drugim ród³em mog¹ byæ pieczêcie klasztorne kanoników regularnych, w³acicieli miasta, pochodz¹ce z XIII i XIV wie- ku, wyobra¿aj¹cych biskupa w szatach pontyfikalnych, z pastora³em o krzywani do rodka w lewej rêce; prawa podniesiona w gecie b³ogo- s³awieñstwa28. Najstarsze znane pieczêcie pochodz¹ dopiero z XVII
24 Herby miast polskich, CD-ROM. 25 M. Kaganiec, Herby , s. 42-44. W tym miejscu opisany jest równie¿ projekt tego herbu, który wygl¹da³ nastêpuj¹co: tarcza herbowa w manierze pónego gotyku. Pole czer- wone nawi¹zuje do czerwonego pola polskiego god³a pañstwowego, a zarazem podkrela barwy proletariatu i przypomina ofiarê krwi z³o¿on¹ przez mieszkañców miasta w czasie po- wstañ l¹skich. Pole b³êkitne symbolizuje kolor l¹ska. Na tle tych pól [przecinaj¹cych tar- czê ukonie w prawo] stylizowana g³owa bia³ego or³a w pozycji obronnej, wzglêdnie ataku. G³owa or³a to symbol polskoci i patriotycznej postawy ludnoci Radzionkowa w walce z ger- manizmem. Z lewej strony jedno skrzyd³o or³a to skrystalizowana i wyra¿ona w skrócie kom- pozycyjnym kopalniana wie¿a wyci¹gowa. Przypomina ona o górniczej tradycji miasta. Przy- legaj¹cy do niej, zaznaczony w obrycie, m³ot jest symbolem hutnictwa i przemys³u metalo- wego. Ca³oæ wymienionych elementów tworzy kompozycjê w kszta³cie litery R z g³ow¹ bia³ego or³a. 26 Herby miast polskich, CD-ROM. 27 Muzeum Narodowe w Krakowie, Biblioteka Czartoryskich, Dzia³ Rêkopisów, Zbiór pieczêci miejskich W. Wittyga, Serock, sygn. 563 NI 119758, 119579, (dalej: MNK); M. G u - mowski, Herby miast , s. 293. 28 M. Adamczewski, Heraldyka , s. 146-147; F. Pi e k o s i ñ s k i,Pieczêcie polskie wieków rednich, Kraków 1899, nr 40, 340. PIERWSI MISJONARZE POLSKI I ICH KULT W HERALDYCE 201 i XVIII wieku, choæ jak zauwa¿a M. Adamczewski, uznaæ je nale¿y nie za pierwsze, ale kolejne, bêd¹ce w u¿yciu. Pieczêæ z XVII wieku wyobra¿a popiersie biskupa z infu³¹ na g³owie. Na kolejnych pieczêciach osiem- nastowiecznych, biskup trzyma w rêkach dwie w³ócznie i wios³o oraz podwójny krzy¿. Elementy te wskazuj¹ na w. Wojciecha, a s¹ to narzê- dzia jego mêczeñskiej mierci. Pieczêæ zaopatrzona jest w legendê: SI- GILLVM CIVITATIS TREMESNENSIS/SANCTVS ADALBER(TVS)29. Druga osiemnastowieczna pieczêæ zawiera to samo wyobra¿enie hagiogra- ficzne30. W XIX wieku Wojciech zosta³ zast¹piony pruskim or³em. Jednak pod koniec pruskiego panowania pojawi³a siê pieczêæ z dawnym god³em, w. Wojciechem. W rodku pieczêci znajdowa³ siê napis SANCTUS ADAL- BERT, za wokó³ pieczêci legenda w jêzyku niemieckim: MAGISTRAT DER STADT TREMESSEN. Tu¿ po pierwszej wojnie wiatowej sporz¹- dzono pieczêæ polsk¹ z wizerunkiem w. Wojciecha umieszczonym w tar- czy31. Wspó³czesny herb miasta nawi¹zuje do historycznych wyobra¿eñ napieczêtnych i przedstawia w niebieskim polu tarczy, pó³postaæ w. Woj- ciecha w bogatych szatach pontyfikalnych koloru srebrnego ze z³otymi dodatkami i z mitr¹ na g³owie, któr¹ otacza z³oty kr¹g aureoli. wiêty trzyma w prawej rêce podwójny, z³oty krzy¿, w lewej rêce dwie z³ote w³ócznie i z³ote wios³o32. W powiecie starogardzkim le¿y gmina Bobowo. W roku 1996 Zarz¹d gminy og³osi³ konkurs na herb. W rozstrzygniêtym konkursie nagrodzo- no cztery projekty. Zosta³y one wykorzystane do opracowania ostatecznej wersji herbu Bobowa, która przedstawia siê nastêpuj¹co: w tarczy dwu- dzielnej w s³up, w polu prawym b³êkitnym postaæ w. Wojciecha w stroju pontyfikalnym, trzymaj¹ca w prawej rêce z³oty krzy¿, a w lewej rêce z³o- ty pastora³ i wios³o atrybut jego mêczeñskiej mierci. W polu lewym, barwy zielonej gór¹ wyobra¿ona jest sygla B, nawi¹zuj¹ca do nazwy gminy, do³em dwa z³ote k³osy o osiemnastu ziarnach, nawi¹zuj¹ce do rol- niczego charakteru Bobowa i okolic33. Wyobra¿enie w. Wojciecha w her- bie Bobowa t³umaczyæ mo¿emy dwojako. Po pierwsze, mamy do czynie- nia z odzwierciedleniem relacji wystêpuj¹cych pomiêdzy patronem ko- cio³a a mieszkañcami. wiêty sta³ siê niejako duchowym obroñc¹ gmi- ny34. Po drugie, wed³ug legendy, poprzez tereny nale¿¹ce wspó³czenie do
29 Archiwum G³ówne Akt Dawnych, Archiwum Pi³sudskich-Giniatowiczów, Zbiór pie- czêci miast polskich, Trzemeszno, sygn. 653; MNK, Trzemeszno, sygn. 566 NI 162664. 30 M. Adamczewski, Heraldyka , s. 146-147, 447-448. 31 M. G u m o w s k i, Pieczêcie i herby miast wielkopolskich, Poznañ 1932, s. 353-354. 32 Herby miast polskich, CD-ROM. 33 B. Mo¿ejko, B. liwiñski, Herby miast, gmin i powiatów województwa pomor- skiego, t. 2, Gdañsk (w druku); Uchwa³a nr XIX/20/96 Rady Gminy w Bobowie z dnia 30 wrze- nia 1996 r., w sprawie herbu Gminy Bobowo. 34 M. Adamczewski, Heraldyka , s. 298. 202 PIOTR GO£DYN gminy, mia³ przebiegaæ wodny szlak podró¿y Wojciecha z Gniezna do Gdañska w roku 99735. Mamy wiêc do czynienia z odbiciem rozprzestrze- niaj¹cego siê kultu w. Wojciecha w danym regionie, co jest typowym dzia³aniem w heraldyce samorz¹dowej. Le¿¹ca nieopodal Skierniewic gmina Maków posiada koció³, którego patronem jest w. Wojciech. Ten fakt mia³ decyduj¹cy wp³yw na wyobra- ¿enie herbu gminy, który w zielonym polu tarczy przedstawia umieszczo- ne w rozstrój atrybuty w. Wojciecha krzy¿ patriarchalny, w³óczniê i wios³o, a na nich porodku pola usytuowana jest ma³a tarcza barwy b³ê- kitnej ze srebrnym skrajem i stylizowan¹ sygl¹ m36. Herb ten zosta³ opracowany na podstawie prac konkursowych, w których najczêciej po- jawiaj¹cymi siê symbolami by³y: maki, postaæ w. Wojciecha i jego atry- buty, koció³ parafialny. Wybrane symbole dobrze charakteryzuj¹ gminê. Zielone t³o podkrela jej rolniczy charakter, sygla m swoim kszta³tem nawi¹zuje do kroju pisma z XIV wieku, czyli z okresu, z którego pocho- dzi pierwsza wzmianka o miejscowoci. Natomiast krzy¿, wios³o i w³ócz- nia atrybuty w. Wojciecha oddaj¹ zwi¹zek mieszkañców gminy z patronem miejscowego kocio³a, o czym wczeniej wspomniano37. Atrybuty w. Wojciecha znalaz³y siê równie¿ w herbie gminy Sadki, le¿¹cej w powiecie nakielskim, która mia³a byæ rzekomym miejscem po- stoju orszaku przewo¿¹cego zw³oki wiêtego z Gaju do Gniezna. Herb wyobra¿a z³ot¹ koronê wzorowan¹ na koronie Boles³awa Chrobrego, we- d³ug pocztu królów polskich Jana Matejki, która ma symbolizowaæ histo- ryczn¹ przynale¿noæ miejscowoci do dóbr królewskich. Pod koron¹ umieszczone s¹ skrzy¿owane ze sob¹ pastora³ i wios³o. Pierwszy element stanowi w³anie atrybut w. Wojciecha, a dok³adniej jego biskupiej w³a- dzy; drugi stanowi element herbu £odzia, którym siê pos³ugiwali Bniñ- scy, w³aciciele pobliskiego Samostrzela i fundatorzy kocio³a w Sadkach. Poni¿ej wyobra¿one jest czerwone jab³ko, jako symbol obfitoci sadów znajduj¹cych siê w Sadkach i okolicy. Pole tarczy jest koloru zielonego 38. Mo¿na by siê pokusiæ o wtórn¹ interpretacjê symboliczn¹ opisanego wcze- niej wios³a i uznaæ je równie¿ za atrybut w. Wojciecha, zwi¹zany z jego mêczeñsk¹ mierci¹. Mo¿na równie¿ uznaæ, ¿e istniej¹ dwie przyczyny umieszczenia w herbie gminy Sadki atrybutów w. Wojciecha, patrona Polski. Pierwsza ma pod³o¿e legendarne zwi¹zane z wczeniej wspomnia- nym przypuszczeniem, i¿ cia³o wiêtego przez jedn¹ noc przebywa³o
35 B. Mo¿ejko, B. liwiñski, Herby miast , (w druku). 36 Uchwa³a Nr XXVII/142/97 Rady Gminy Maków z dnia 14 listopada 1997 r., w sprawie ustanowienia herbu i pieczêci urzêdowych oraz flagi z herbem i barw gminy Maków. 37 W³ócznia, wios³o i krzy¿. Herb Makowa, G³os Skierniewic 2001, nr 20, s. 8. 38 Uchwa³a Nr XXVI/39/97 Rady Gminy Sadki z dnia 26 listopada 1997 r., w sprawie uchwalenia herbu Gminy Sadki. PIERWSI MISJONARZE POLSKI I ICH KULT W HERALDYCE 203 w Sadkach. Druga wi¹¿e siê natomiast z patronowaniem przez w. Woj- ciecha miejscowemu kocio³owi, który istnia³ we wsi ju¿ na prze³omie XII i XIII wieku39. Jeszcze inaczej upamiêtniono w. Wojciecha w herbie gminy Stegna. Prace nad herbem gminy rozpoczêto ju¿ w 1993 roku, kiedy to rozpisano pierwszy konkurs. Po raz kolejny do sprawy herbu powrócono w 1997 roku. Herb wed³ug sugestii radnych gminy Stegna opracowa³o Centrum Heraldyki Polskiej z Warszawy. Z wielu nades³anych projektów komisja konkursowa wybra³a herb przestawiaj¹cy w polu b³êkitnym rycerza w he³mie i kolczudze srebrnej, w tunice czerwonej wspartego na mieczu srebrnym z rêkojeci¹ z³ot¹ w ³odzi z³otej z takim masztem i olinowaniem, o ¿aglu bia³ym, z tarcz¹ czerwon¹ z Or³em Bia³ym na bia³o-b³êkitnej fali40. Wed³ug opisu herbu stylizowana ³ód nawi¹zuje do ³odzi w. Woj- ciecha, natomiast rycerz do towarzysz¹cej mu eskorty. Motyw symbolizu- j¹cy w. Wojciecha znalaz³ siê w herbie gminy na wyran¹ probê radnych, którzy motywowali ten fakt dwoma argumentami. Po pierwsze prace nad herbem podjêto w roku 1997, czyli w okresie obchodów tysi¹clecia mê- czeñskiej mierci biskupa Wojciecha. Po drugie, istnieje hipoteza, wed³ug której wiêty musia³ przep³ywaæ wzd³u¿ morskich wybrze¿y Mierzei Wi- lanej (a wiêc przez tereny dzisiejszej gminy Stegna), skoro poniós³ mieræ na Sambii41. Herbem powiatu ³ódzkiego (wschodniego) jest: w czerwonym polu hiszpañskiej tarczy herbowej wiêty Wojciech z atrybutami w stroju ponty- fikalnym bia³ym z elementami z³otego, stoj¹cy w z³otej ³odzi. W polu tar- czy herbowej po bokach postaci wiêtego dwie heraldyczne lilie koloru srebrnego42. Wybór w. Wojciecha do herbu powiatu ³ódzkiego podyktowa- ny zosta³ wzglêdami historycznymi. Otó¿ powiat ³ódzki w przesz³oci nie tworzy³ samodzielnej jednostki administracyjnej, a jego ziemie nale¿a³y do dwóch województw: sieradzkiego i ³êczyckiego. Jedynym spójnikiem tego terenu jest jego historyczna przynale¿noæ do dóbr arcybiskupstwa gnie- nieñskiego. I w³anie ten fakt wp³yn¹³ zasadniczo na umieszczenie w. Wojciecha w herbie powiatu, który wraz z wyobra¿onymi obok postaci lilia- mi, ma symbolizowaæ arcybiskupstwo gnienieñskie43. Na piersi or³a ksi¹¿¹t mazowieckich, wyobra¿onego w herbie powiatu m³awskiego, umieszczona zosta³a tarcza barwy b³êkitnej z wizerunkiem
39 Jubileuszowy Rocznik Archidiecezji Gnienieñskiej, Gniezno 2000, s. 579. 40 B. Mo¿ejko, B. liwiñski, Herby miast , (w druku). 41 Tam¿e. 42 Uchwa³a Nr 228/XXXIII/2002 Rady Powiatu £ódzkiego Wschodniego w sprawie usta- nowienia herbu Powiatu £ódzkiego Wschodniego. 43 Tam¿e. 204 PIOTR GO£DYN
w. Wojciecha. Odziany jest on w strój pontyfikalny barwy czerwonej symbol mêczeñskiej mierci i mitrê biskupi¹ takiej samej barwy. W pra- wej rêce trzyma wios³o skierowane ³opat¹ ku do³owi, a w lewej krzy¿. W opisie herbu czytamy miêdzy innymi: wios³o ( ) nawi¹zuje do ostatnie- go etapu ¿ycia wiêtego podró¿y z Gdañska do Prus w 997 roku, kiedy p³yn¹³ najpierw do ujcia Pergo³y, a póniej wzd³u¿ rzeki. Ponadto jest to symbol misji apostolskiej i ewangelizacyjnej (³ód Piotrowa Koció³). Krzy¿ ( ) znak wiary chrzecijañskiej44. Wystêpowanie wiêtego w her- bie powiatu m³awskiego cile zwi¹zane jest z jego stolic¹ M³aw¹, której patronuje, co równie¿ wyra¿one zosta³o w jej herbie45. W herbie powiatu gnienieñskiego w. Wojciech zosta³ wyobra¿ony za pomoc¹ jednego ze swych atrybutów wios³a. Herb przedstawia w polu czerwonym srebrnego or³a Przemys³a II, na którego piersi widnieje b³ê- kitna tarcza, a na niej skrzy¿owane wios³o i w³ócznia barwy z³otej. Jak czytamy w uzasadnieniu do uchwa³y Rady Powiatu: wykupienie i pocho- wanie w Gnienie cia³a wiêtego, który poniós³ mêczeñsk¹ mieræ krze- wi¹c wiarê w Prusach, przyczyni³a siê do ugruntowania wiary katolickiej w Polsce oraz zagwarantowania suwerennoci pañstwa 46. Trzeba równie¿ pamiêtaæ, ¿e w. Wojciech patronuje archidiecezji gnienieñskiej, której stolic¹ jest Gniezno, jest równie¿ patronem Polski, której orodkiem cen- tralnym by³o w³anie Gniezno. Na marginesie nale¿y nadmieniæ, i¿ wyobra¿ona w herbie w³ócznia, to w³ócznia w. Maurycego, która stanowi najstarsze polskie insygnium pañstwowe, przekazane Boles³awowi Chrobremu przez Ottona III w cza- sie zjazdu w Gnienie, w 1000 roku. Od tego czasu odczytywana by³a jako symbol suwerennoci Polski47. Misja w. Wojciecha skierowana by³a do Prus Wschodnich, z kolei w. Otto z Bambergu, ponad sto lat póniej podj¹³ siê chrystianizacji Pomo- rza Zachodniego. Po nieudanej próbie niesienia Ewangelii na teren Po- morza przez biskupa Bernarda, w. Otto, przed wyruszeniem w podró¿, dobrze siê do niej przygotowa³, co zaowocowa³o nawróceniem w ci¹gu omiu miesiêcy dwudziestu dwóch tysiêcy Pomorzan. Szczególnym miej- scem kultu w. Ottona w Polsce s¹ Pyrzyce za miastem znajduje siê tzw. ród³o w. Ottona, przy którym wed³ug tradycji mia³ on ochrzciæ w ci¹gu dwudziestu dni siedem tysiêcy pogan48.
44 www.powiatmlawski.pl/str/historia_powiatu.htm. 45 P. Go³dyn, wiêty Wojciech w heraldyce samorz¹dowej, Studia Gnesnesia 2002, t. XVI, s. 243-251. 46 Uchwa³a Nr XV/76/2000 Rady Powiatu Gnienieñskiego z dnia 27 stycznia 2000 r., w sprawie: przyjêcia herbu, flagi i hejna³u Powiatu Gnienieñskiego. 47 Tam¿e. 48 W. Zaleski, wiêci , s. 361-364. PIERWSI MISJONARZE POLSKI I ICH KULT W HERALDYCE 205
Pewien motyw zwi¹zany z dzia³alnoci¹ misyjn¹ w. Ottona przedsta- wiono w herbie zachodniopomorskiej gminy Kranice. Widzimy zatem w polu zielonym studniê kamienn¹ z krzy¿em barwy z³otej i dwa stoj¹ce na niej srebrne ¿urawie zwrócone g³owami do siebie49. Najbardziej intere- suj¹ca jest tu oczywicie studnia. Wed³ug dziewiêtnastowiecznych nie- mieckich historyków Haaga i Klempina opieraj¹cych siê na ród³ach o XIV i XV-wiecznym rodowodzie, miejscem postoju, w którym Otto udziela³ chrztu Pomorzanom, by³a miejscowoæ Cerkwicze (obecnie jest to wie Cerkwica le¿¹ca na terenie gminy Karnice). I w³anie w oparciu o badania tych¿e historyków, budowniczowie studzienki upamiêtniaj¹cej misjê biskupa z Bambergii, umiecili na niej datê 1125. Przy czym wspó³- czeni historycy widz¹ raczej miejsce postoju w miejscowoci K³odków na Reg¹, motywuj¹c swoja hipotezê brakiem rzeki w Cerekwicy50. Pozosta- wiaj¹c na marginesie spory historyczne, trzeba zauwa¿yæ, ¿e w wiado- moci mieszkañców gminy Karnice Cerkwica stanowi miejsce szcze- gólne, jako teren misyjnej dzia³alnoci w. Ottona, i w³anie ten element czyli studnia sta³ siê god³em gminy.
49 Uchwa³a Nr XXXII/238/2001 Rady Gminy w Karnicach z dnia 20 grudnia 2001 r., w sprawie ustanowienia herbu i flagi Gminy Karnice. 50 L. Puzdrowski, Studzienka w. Ottona, Biuletyn Karnicki 2001, kwiecieñ. 206 PIOTR GO£DYN NIEZNANE GRAFIKI ANTONIEGO SWACHA W KOCIELE FRANCISZKANÓW ... 207
ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006
TOMASZ JANK Ex Ordine Fratrum Minorum Conventualium Gedaniae
Nieznane grafiki Antoniego Swacha w kociele Franciszkanów w Poznaniu
The Unknown Engravings of Antoni Swach in the Franciscan Church in Poznañ
Odkrycie prac graficznych brata Antoniego Swacha w roku 1997 pod- czas renowacji o³tarza Matki Bo¿ej w kociele Franciszkanów w Poznaniu przesz³o prawie niezauwa¿one. Poza nielicznymi wzmiankami w prasie codziennej nikt do tej pory nie pokusi³ siê o solidniejsze omówienie spra- wy. A mamy przecie¿ do czynienia z niecodziennym, wietnie zachowa- nym znaleziskiem. Przy szczup³oci zabytkowych zbiorów graficznych, mocno przetrzebionych przez wojenne zawieruchy, po¿ary i inne nie- szczêcia, te szeæ odkrytych grafik staje siê skarbem nieprzecenionym. Przecie¿ w sposób wydatny przybli¿aj¹ nam one niegdy dobrze znan¹ postaæ franciszkañskiego twórcy, wydobywaj¹ na wiat³o dzienne jego zdolnoci, przypominaj¹, ¿e trzysta lat wstecz na terenie Polski dzia³ali równie¿ rodzimi, dobrze radz¹cy sobie z warsztatem artyci. Dzi odkry- cie to staje siê o tyle istotne, ¿e pozwala przywróciæ Antoniego Swacha szerszej pamiêci.
I. ¯YCIE I TWÓRCZOÆ
Brat Antoni pochodzi³ z czeskich Daczyc. By³ synem Udalryka (Ol- drzycha) i Katarzyny. Urodzi³ siê w roku 1656. Na chrzcie otrzyma³ imiê Karol. Zmar³ w sierpniu 1709 r. maj¹c 53 lata. Jego p³odne ¿ycie prawdo- podobnie przerwa³a szalej¹ca od 1709 r. zaraza, która w samym Poznaniu 208 TOMASZ JANK w ci¹gu niespe³na trzech lat poch³onê³a ponad po³owê mieszkañców. Do franciszkanów wst¹pi³ maj¹c lat 19 i przez 34 lata swojego ¿ycia zakonne- go zwi¹zany by³ z klasztorem w Poznaniu. Antoni z Czech, a cile mówi¹c z Moraw, przywêdrowa³ do Polski zapewne na pocz¹tku lat siedemdziesi¹tych XVII wieku. Dlaczego nie wst¹pi³ do zakonu w Czechach, choæ istnia³a tam franciszkañska prowin- cja? Dlaczego nie zrobi³ tego w samych Daczycach, choæ istnia³ tam fran- ciszkañski klasztor? Trudno dzi jednoznacznie na to odpowiedzieæ. Byæ mo¿e by³ jednym z wielu wywodz¹cych siê z Czech, Austrii czy Bawarii rzebiarzy-snycerzy, pojawiaj¹cych siê w owym czasie w Wielkopolsce i tu poruszony prostot¹ braci oraz ich zapa³em w tworzeniu nowej fundacji zapragn¹³ byæ jednym z nich. Ta wersja t³umaczy³aby doskonale sk¹d Antoni tak biegle porusza³ siê w swoim zawodzie. Umiejêtnoci snycer- skich i sztycharskich, na takim poziomie, jaki prezentowa³ w swoich pó- niejszych pracach, raczej nie posiad³ w klasztorze. Jest raczej pewne, ¿e rzemios³o pozna³ jeszcze przed przyjciem do zakonu. Mo¿emy zreszt¹ przypuszczaæ, ¿e franciszkanie, analogicznie do innych zakonów, przyj- mowali w swoje szeregi kandydatów na braci laików w zdecydowanej wiêkszoci ju¿ przygotowanych do wykonywania konkretnego zawodu1. Gdyby za nie wi¹za³y Antoniego jakie szczególne wczeniejsze kontak- ty z poznañskimi franciszkanami nale¿a³oby za³o¿yæ, ¿e po prostu zapu- ka³ do którejkolwiek furty klasztornej, a stamt¹d odes³ano go do Krako- wa. Tam bowiem urzêdowa³ prze³o¿ony polskiej prowincji franciszkanów, który by³ w³adny przyjmowaæ kandydatów do zakonu. Tam równie¿ mie- ci³ siê zakonny nowicjat. Najbli¿sze Czech klasztory l¹skie w Bytomiu czy Opolu, odzyskane przez prowincjê polsk¹ na pocz¹tku XVII wieku, by³y ju¿ w tym czasie dobrze obsadzone. Byæ mo¿e zatem z Krakowa ode- s³ano Antoniego do nowej, zak³adanej poród wielu trudnoci placówki w Poznaniu. Ta dwiga³a siê w³anie z po¿ogi wojennej, a klasztor, bêd¹cy w budowie, potrzebowa³ wielu sprawnych r¹k do pracy. Antoni, jako sny- cerz nadawa³ siê do tego wymienicie. Póniejszymi pracami udowodni³, ¿e warto by³o otworzyæ przed nim furtê klasztorn¹. Polscy franciszkanie, w odró¿nieniu choæby od bernardynów czy je- zuitów, nigdy nie posiadali zbyt wielu artystów. Owszem pojawiali siê w zakonie nawet wybitni muzycy, tacy jak choæby o. Wincenty Scapita, kapelmistrz W³adys³awa IV, czy o. Jêdrzej Chyliñski, który og³asza³ dru- kiem swoje utwory muzyczne. Równie¿ na polu literackim, franciszka- nie na prze³omie XVII i XVIII wieku prezentowali siê nie najgorzej.
1 Np. u jezuitów w tym czasie do nowicjatu przyjmowano 72% kandydatów z ju¿ opano- wanym zawodem. Por. J. Poplatek, J. Paszenda, S³ownik jezuickich artystów, Kraków 1972, s. 59. NIEZNANE GRAFIKI ANTONIEGO SWACHA W KOCIELE FRANCISZKANÓW ... 209
Warto wspomnieæ, ¿e o. Kazimierz Biernacki (1725) uznawany by³ w owym czasie za najwybitniejszego dziejopisa w ca³ym Zakonie Fran- ciszkanów Konwentualnych. Natomiast w sztukach plastycznych prawie nigdy nie s³yszymy o wybitniejszych franciszkañskich rzebiarzach, snycerzach, czy malarzach, a zatem brat Antoni nale¿a³ tu do zdecydo- wanych wyj¹tków. Antoni pracowa³ jako rytownik i snycerz. W tym samym klasztorze mieszka³ i tworzy³ jako malarz jego m³odszy o dwanacie lat brat Adam2. Ksi¹dz Kantak w³anie jemu, a nie Antoniemu, przypisuje umiejêtnoci snycerskie i prace z tym zwi¹zane3. Zamieszanie to wziê³o siê zapewne z tego, ¿e wiele prac wykonywali razem. Tak by³o np. przy o³tarzu Matki Bo¿ej w Cudy Wielmo¿nej w Poznaniu i prawie na pewno przy stallach w Krakowie. Trudno jednak z ca³¹ pewnoci¹ rozs¹dziæ, które z wykona- nych elementów przypisaæ poszczególnym braciom. Ogólnie przyjmuje siê, ¿e partie malarskie przy wspomnianych obiektach tworzy³ Adam. Równie jednak dobrze prawie wszystko mogli wykonywaæ wspólnie. S³uszna wydaje siê zatem teza Alfreda Brosiga, ¿e podzia³ ich dorobku ar- tystycznego, z czasu gdy pracowali razem jest niemo¿liwy4. Rastawiecki w S³owniku Malarzów Polskich, opisuj¹c dzia³alnoæ malarsk¹ Adama Swacha, cytuje fragmenty rêkopisu o. Miskego dotycz¹- ce równie¿ brata Antoniego: On wiele obrazków i genealogiczne drzewa rytowa³, i tem sobie ³askê u wielu wyjedna³. O³tarz piêkny B. V. Mariae, stalla przed wielkim o³tarzem S. Antoniego robi³ (w Poznaniu), jak daw- niej podobnemi¿ stallami przyozdobi³ konwent krakowski, a tak przez pracê i pobo¿noæ zakonowi s³u¿y³.5 Nastêpnie autor s³ownika dodaje, powo³uj¹c siê na ks. Piaseckiego, ¿e stalle krakowskie s¹: do osobliwoci sztuk nadobnych liczone, najpiêkniejsze w ca³ej Polsce, bogatej roboty snycerskiej i wysadzane per³ow¹ macic¹ w hebanie6. Jeszcze wiêcej szcze- gó³ów o krakowskich stallach mo¿emy zaczerpn¹æ z inwentarza wykona-
2 Adam Swach urodzi³ siê w roku 1668. Jako osiemnastoletni m³odzieniec z³o¿y³ luby zakonne u franciszkanów, otrzymuj¹c imiê Adam. Prze³o¿eni zakonni, odkrywaj¹c u niego zdolnoci plastyczne, wys³ali go na dalsz¹ naukê. Podj¹³ j¹ w pracowni s³ynnego i uznanego wówczas Jerzego Eleutera Siemiginowskiego, nadwornego malarza króla Jana III Sobieskie- go. U mistrza Jerzego Adam kszta³ci³ siê przez trzy lata. Swoje dzie³a, najczêciej w postaci fresków, pozostawi³ w kocio³ach: w Poznaniu, Owiñskach, We³nie, L¹dzie, Pyzdrach, Sza- motu³ach, ¯erkowie, Kaliszu, Piotrkowie Trybunalskim, £owiczu, Studziannie, Krakowie, Kronie, Krasnym Stawie, Jaros³awiu. Przez ca³e swoje ¿ycie by³ zwi¹zany z klasztorem w Poznaniu. Zmar³ 13 stycznia w roku 1747. 3 K. K a n t a k, Franciszkanie polscy, T. II 1517-1795, Kraków 1938, s. 380 n. 4 A. B r o s i g, Materia³y do historii sztuki wielkopolskiej, Poznañ 1934, s. 277. 5 E. Rastawiecki, S³ownik malarzów polskich, Warszawa 1851, T. II, s. 248. 6 J. Piasecki, Opisanie kocio³ów i klasztorów ksiê¿y franciszkanów (Konwentualne- mi zwanych) z dawnej prowincyi Polskiej . Franciszka Seraficznego po utworzeniu w r. 1815 Królestwa Polskiego pozosta³ych, Warszawa 1845, s. 6. 210 TOMASZ JANK nego w roku 1792 przez o. Vincentego a Paulo Wyszkowskiego. Zakonnik odnotowuje: Tu¿ nastêpuj¹ formy bogate, z podziwieniem kosztów i sztuk wszystkim przychodz¹cym ludziom, z jednej strony chóru obrazy na mie- dzianych blachach kosztownie ¿ywot S.O. Franciszka okazuj¹, a po dru- giej stronie ¿ywot . Antoniego z Padwy takow¹¿ struktur¹ wystawione; drugie za obrazy w komperdymontach7 tych form na deskach malowani papie¿e, kardynali, biskupi, i króle miêdzy któremi przezacne s¹ pos¹gi ró¿nych wiêtych. Pod siebitkê or³owie biali na siebie dwigaj¹. Same za formy cisowem drewnem, hebanem, per³ow¹ macic¹, drutem srebrnym nabijane, bezmusy szczerohebanowe, ró¿ne konszty z per³owej macicy nabijane i wyrabiane i wysadzane na sobie maj¹, które stanê³y w R...8 niestety daty nie podaje. Podaje natomiast szczegó³owy wypis inskrypcji zamieszczonych na obrazach zdobi¹cych stalle9. Wed³ug ich treci mo¿e- my odtworzyæ ikongrafiê franciszkañskich przedstawieñ w stallach. Ale ta czêæ dzie³a nale¿a³a raczej do jego brata Adama. Jeli za chcemy przy- bli¿yæ sobie to niezwyk³e, osobliwe, krakowskie dzie³o, które niestety sp³onê³o w potê¿nym po¿arze w roku 1850, wystarczy odwiedziæ poznañ- ski koció³ franciszkanów. Mamy tam do dzi wietnie zachowane, choæ nieco przerobione, stalle roboty Swachów. I ju¿ nawet pobie¿ne oglêdzi- ny nie zostawiaj¹ w¹tpliwoci, ¿e cytowani autorzy w niczym nie przesa- dzili. Widaæ tam mistrzowsko opanowan¹ sztukê snycersk¹ i artyzm wy- konania. Stalle krakowskie gorsze z pewnoci¹ byæ nie mog³y. Jeszcze jedno znane dzie³o, choæ mniejszych rozmiarów, przypisuje siê bratu Antoniemu. Jest to o³tarzyk w. Stanis³awa Kostki w pokolegiac- kim kociele w Szamotu³ach. Swach mia³ go wykonaæ w roku 1701, jako zmniejszon¹ kopiê o³tarza Matki Bo¿ej z poznañskiego kocio³a. Od Mi- skego wiemy, ¿e Antoni wykonywa³ tak¿e w rodzimym konwencie nie zachowane okna w celach, drzwi, ³awki i wyposa¿enie refektarza10. G³ównym jednak zajêciem Antoniego, jak siê zdaje, by³o miedzioryt- nictwo. Ju¿ w 1874 roku Julian Ko³aczkowski umieszcza go poród zna- nych i zas³u¿onych grafików w S³owniku Rytowników Polskich 11. Za Alfred Brosig zlicza go w poczet najp³odniejszych artystów-zakonników
97 Komperdymonty (kompartymenty) zapewne druga kondygnacja zaplecków, nad ob- razami ze w. Franciszkiem. 98 W. Wyszkowski, Inventarium Ecclesiae Cracoviensis Ordini Minorum S.P. Franci- sci Conventualium per R.P.B. Vincentium a Paulo Wyszkowski conscriptum A.Dmi. 1792, Arch. OO. Franciszkanów w Krakowie, A-IV-3 [1792], s. 129 n. 99 Tam¿e, s. 184 nn. 10 L. M i s ke, Kronika Prowincji Polskiej Braci Mniejszych w. Franciszka Konwentu- alnych, mps w zbiorach Instytutu Franciszkañskiego w £odzi-£agiewnikach s. 41. 11 J. Ko³aczkowski, S³ownik rytowników polskich, tudzie¿ obcych w Polsce zamiesz- ka³ych lub czasowo w niej przebywaj¹cych, od najdawniejszych do najnowszych czasów, Lwów 1874, s. 61. NIEZNANE GRAFIKI ANTONIEGO SWACHA W KOCIELE FRANCISZKANÓW ... 211 pracuj¹cych w owym czasie w Polsce12. Zygmunt Dolczewski w Wielko- polskim S³owniku Biograficznym podaje tytu³y niektórych wykonanych przez Swacha prac13. Zasadniczo by³y to frontyspisy i ilustracje do po- znañskich wydawnictw w formie kompozycji panegirycznych i dewocyj- nych. Znane Dolczewskiemu dzie³a opatrzone grafikami franciszkañskie- go artysty to: S. Witwickiego Fama, laus, gloria14 z 1688 r., B. Rychlewicza Kazania z 1698 r., S. Leszczyñskiego Ad mentem patriae z 1699 r., J. Mo- rawskiego Ambona Ducha w. z 1700 r., S. Szczanieckiego Nawa u Portu z 1703 r., A. Ko³udzkiego Thron oyczysty z 1707 r., J. Graudentiusa Gabi- net osobliwy z roku 1707. Ponadto: Brama triumfalna z portretami Jana III i jego ¿ony, 13 portretów rodu wiêcickich (na jednej rycinie), Herba- rzyk Polski dzie³ko w ca³oci sztychowane na 160 stronach, wykonane w 1705 r.15 W tej ostatniej pracy widaæ, ¿e brat Antoni sprawnie pos³ugi- wa³ siê jêzykiem polskim tak¿e w pimie. W Encyklopedii Gutenberga znajdziemy jeszcze wzmiankê o Pa³acu wiecznoci z roku 1707, w którym Swach zamieci³ 50 rycin z portretami królów polskich16. Wspomniany zosta³ tam równie¿ Rakoczy na koniu. Na koñcu tego encyklopedycznego opracowania o Swachu zaznaczono: i i., co pozwala snuæ domys³y, ¿e autorowi zapisu znane by³y równie¿ inne prace zakonnika, byæ mo¿e w³a- nie te, wymienione przez Dolczewskiego frontyspisy i ilustracje, ale byæ mo¿e tak¿e inne. mia³o mo¿emy jednak stwierdziæ, ¿e jest nam znana tylko czêæ ty- tu³ów prac brata Antoniego. Wiele dzie³ posz³o w zapomnienie, ale i te wyliczone daj¹ wietny obraz pracowitego ¿ycia artysty. Intryguj¹cym zdaje siê byæ fakt, ¿e cytowana ju¿ encyklopedia Gutenberga nie wspo- mina nic o nie mniej s³awnym bracie Antoniego Adamie. Ju¿ jednak kilkadziesi¹t lat póniej role siê odwracaj¹. O Adamie pojawiaj¹ siê wzmianki i coraz liczniejsze opracowania jego twórczoci, pomijany bywa natomiast Antoni. Zreszt¹, w samym zakonie wiedza o nim wygas³a do tego stopnia, ¿e nawet tak bieg³y badacz historii polskich klasztorów na pocz¹tku XX w., jak o. Alojzy Karwacki, poddaje w w¹tpliwoæ, czy by³o dwóch Swachów, czy tylko jeden Adam17.
12 A. B r o s i g, dz. cyt., s. 277n. 13 Wielkopolski S³ownik Biograficzny, Warszawa-Poznañ 1981, s. 721n. 14 Znajdziemy tam m.in. rycinê przedstawiaj¹c¹ wizerunek M.B. ze s³yn¹cego cudami obrazu z kocio³a w. Ma³gorzaty w Poznaniu. Obraz i rycinê opisuje Alfred Brosig w: Imagi- nes Miraculose, przyczynek do historii polskiej grafiki religijnej, Poznañ 1935, s. 48nn. 15 W roku 1991 ukaza³ siê w Warszawie przedruk herbarzyka wydany przez: Wydawnic- twa Artystyczne i Filmowe. WAIF Reprint. 16 Wielka Ilustrowana Encyklopedia Powszechna Gutenberga, Kraków 1929-1933, T. 16, s. 272. 17 A. Karwacki, S³awniejsi franciszkanie w Polsce, ich ¿yciorysy i dzie³a, Oprac. O. Gral Witold, Rzym-Watykan 2000, s. 173. 212 TOMASZ JANK
II. CENNE ODKRYCIE
Znalezione przez konserwatorów w kolumnie o³tarza sztychy roboty Swacha to: trzy odbitki przedstawiaj¹ce obraz Matki Bo¿ej w Cudy Wiel- mo¿nej z poznañskiego kocio³a Franciszkanów (33 × 44,5 cm, 10 × 13 cm, 7 × 11 cm), dwie odbitki (21 × 28,5 cm, 6 × 8 cm), przedstawiaj¹ce w. Antoniego z cudami s³yn¹cego obrazu z £agiewnik18 oraz sztych przedstawiaj¹cy w. Franciszka (16 × 23,5 cm). Ta ostatnia grafika jest z pewnoci¹ równie¿ ilustracj¹ jakiego obrazu, niestety dotychczas nie rozpoznanego. Omawiane sztychy zaopatrzone s¹ w odpowiednie inskrypcje, maj¹ce pomóc niezorientowanym w odczytaniu treci wyobra¿enia. Opatrzone równie¿ sygnatur¹ Swacha, np. na du¿ym sztychu Matki Bo¿ej Fr Ants Swach Ords supra sculpsit (na pozosta³ych nieco inaczej), nie pozostawia- j¹ w¹tpliwoci co do ich autorstwa. Prace wiêksze ze w. Franciszkiem i w. Antonim posiadaj¹ datacjê: 1691. Pozosta³e z pewnoci¹ powsta³y w tym samym okresie. Do o³tarzowej kolumny trafiæ musia³y przed 10 wrzenia 1713 roku, kiedy to w uroczystej procesji do kaplicy, a zatem do ukoñczonego ju¿ o³tarza, przeniesiono cudowny wizerunek. Odbitki niew¹tpliwie pe³ni³y rolê obrazków dewocyjnych rozdawa- nych, a raczej sprzedawanych przy okazji odpustów i uroczystoci sank- tuaryjnych. Wype³nia³y tym samym powszechne zapotrzebowanie wier- nych na pami¹tki ze wiêtego miejsca. Zarówno bowiem obraz Matki Bo¿ej w Cudy Wielmo¿nej jak i ³agiewnicki wiêty Antoni przyci¹ga³y na prze³omie XVII i XVIII wieku ogromne rzesze czcicieli. Wykonywanie rêcznie malowanych kopii, nawet niewielkich, by³oby zbyt czasoch³onne i niewystarczaj¹ce w stosunku do zapotrzebowania. Jeli wemiemy pod uwagê, ¿e tylko w roku 1682 na uroczystoæ wprowadzenia cudownego obrazu do nowo wybudowanego kocio³a w £agiewnikach przyby³o 15 tys. pielgrzymów19, to w³aciwie zrozumiemy skalê problemu. Najbardziej interesuj¹c¹ z odkrytych grafik zdaje siê byæ ta najwiêk- sza, ilustruj¹ca obraz Matki Bo¿ej w Cudy Wielmo¿nej Pani Poznania (tak brzmi pe³en tytu³ obrazu). W stosunku do orygina³u wzbogacona o kotarê podtrzymywan¹ przez putta, tak charakterystyczne dla epoki baroku. Wizerunek Maryi otaczaj¹ lemmy wplecione w laurowy wieniec z tekstem pochwalnym: Felix pverperiv[m] laetabile angelis, expectabile Sanctis merito B[eata] V[irgine] Maria singvlari a nobis praeconio attollitur quae incvlare[?] commerciv[m] mundo praebvit necessarium perditis congrvvm
18 Dzi administracyjnie nale¿¹cych do miasta £odzi. 19P. Mielczarek, Sanktuarium wiêtego Antoniego w £agiewnikach, Niepokalanów 1996, s. 32. NIEZNANE GRAFIKI ANTONIEGO SWACHA W KOCIELE FRANCISZKANÓW ... 213 214 TOMASZ JANK NIEZNANE GRAFIKI ANTONIEGO SWACHA W KOCIELE FRANCISZKANÓW ... 215 216 TOMASZ JANK NIEZNANE GRAFIKI ANTONIEGO SWACHA W KOCIELE FRANCISZKANÓW ... 217 profligatis20. W partii koñcowej górnej lemmy, po stronie prawej, ledwo widoczny napis: S. Hieronimus episcopus. Jest on najwyraniej sugesti¹, ¿e wezwanie z lemm pochodzi od tego w³anie autora. W lewym, górnym naro¿niku przedstawiony zosta³ w. Hieronim z otwart¹ ksiêg¹, na której mo¿na odczytaæ: lacta Mater cibum nostrum. Po stronie przeciwnej herb rodu Wierzbowskich. W dolnej partii sztychu tabliczka dedykacyjna: Ima- go SSmae [=Sanctissimae] Deiparae Virginis Mariae In Monticello ad Arcem Posnanien[se]m D[ivino] Antonio de Padua sacro, miraculis et gra- tijs Dei Avgvstissima e Coelis Posnaniae Sioni Metropolio Maioris Polo- niae ad diuitias mentium prosperitatis ordinata ab Ill[ustrissi]mo et R[evere]nd[issi]mo Stephano Wierzbowski Antistite Pos[naniensis] reco- gnita publiceq[ue] deuotioni A. D. 1669. oblata. Anno uero D[omi]ni 1697. reimpressa, et in die S[ancti] Hieronimi Ecclesiae S[anctae] Doctoris Cardinalis, in Vim grati animi et Sacramentum Reuerentiae Seraphicae Illvstrissimo et Reverendissimo Domino D[omino] Hieronymo Wierzbow- ski Dei et S.S.A [=Serenissima] Gra[ti]a Episcopo Eessen[si] Suffraganeo Praeposito et Officiali G[e]n[er]ali Posnanien[si] S.R.M.S [=Serenissimae Regiae Maiestatis Sanctae] Patrono suo omnisq[ue] Culturae Coelestis Colendissimo et[?] Partibus Ord[inis] Min[orum] S[ancti] Fran[cisci] Co- nuentualium humillimis Seruis et Clientibus in dicto Co[...] ad obsequia Diuina collocatis dedicata.21 Pod grafik¹ umieci³ Swach sygnaturê na- stêpuj¹cej treci: Fr[ater] Ant[onius] Swach Ord[inis] ut supra sculpsit; Fran[ciscus] Margoñski excudit22. Równie¿ odbitka z wizerunkiem w. Franciszka zaopatrzona zosta³a w tekst dedykacyjny: Imago S. Francisci Assisiatis, quinq[ue] Iesv Chri- sti D[omi]ni nostri Vulneribus, cum omnibus Redempti, prae omnibus re- dimiti, cum paucis in Coelo gloriose sedentis in sepulchro singulariter,
20 Szczêliwy poród radosny dla anio³ów, oczekiwany przez wiêtych. Przez wyj¹tkowe zas³ugi Najwiêtszej Marii Panny; wychwalamy Tê, Która ko³ysa³a i przynios³a wiatu ko- nieczne i nale¿ne pojednanie [...], cieraj¹c niszczycieli. (t³um. P. Bering) 21 Obraz Najwiêtszej Rodzicielki Dziewicy Marii na wzgórku przy zamku poznañskim u w. Antoniego Padewskiego, wielce uwiêcony cudami i ³askami Boga z Niebios w Pozna- niu na Syjonie, w Metropolii Wielkopolski powiêcony ku pomylnoci i obfitoci natchnieñ przez Najjaniejszego i Najprzewielebniejszego Stefana Wierzbowskiego biskupa poznañ- skiego, ofiarowany i uznany za godny publicznej czci w 1669 roku. Za w roku pañskim 1697 ponownie wyt³oczony i w dniu w. Hieronima, g³ównego doktora Kocio³a, staraniem szla- chetnego zamys³u i sakramentu serafickiej pobo¿noci i przez Najjaniejszego i Najprzewie- lebniejszego pana Hieronima Wierzbowskiego za ³ask¹ Boga i Najwiêtszej [Marii] biskupa Edessy, sufragana, prepozyta i oficja³a poznañskiego Jego Królewskiej Moci dedykowany najczcigodniejszemu swojemu i wszystkich spraw niebiañskich patronowi i prowincjom Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych oraz pokornym s³ugom i czcicielom zebranym we wspomnianym miejscu dla boskiej s³u¿by. (t³um. P. Bering) 22 Brat Antoni Swach Zakonu, jak wy¿ej, rzebi³; Franciszek Margoñski da³ do druku. (t³um. P. Bering) 218 TOMASZ JANK gratiose, et miraculose stantis, ubiq[ue] de corruptibili immortaliter indu- to triumphantis, Perillvstri et Reverendissimo Domino D. Francisco in Brudzewo Mielzynski I[uris] V[triusque] D[octore] Archidiacono Posna- niensi, Scholastico Vladislauiensi, Praeposito G¹binensi, S[erenissimi] R[egis] M[aiestatis] S[ervo]23 et omnibus Deo deuotis, Patronis, Benefac- toribus et Protectoribus Colendissimis, a filijs eiusdem Seraphici Patriar- chae, Thesaurarijsq[ue] inaestimabilis depositietus[?], uidelicet a FF [=Fratribus] Min[oribus] Conuentualibus in ideam, spem et auxilium Immortalitatis dedicata. Anno D[omi]ni 1691.24 U boku w. Franciszka, na kartuszu, podtrzymywanym przez dwa putta, Swach umieci³ dodatkowo tekst franciszkañskiego b³ogos³awieñstwa: Benedicat tibi Dominus et cu- stodiat te. Ostendat faciem suam tibi et misereatur tui. Conuertat Vultum suum ad te et det tibi Pacem. W³anie tymi s³owami, zaczerpniêtymi z Ksiêgi Liczb (6,24-26), pob³ogos³awi³ w. Franciszek brata Leona bêd¹- cego w wielkiej rozterce. Do dzi w Asy¿u, jako jedn¹ z najwiêkszych fran- ciszkañskich relikwii, przechowuje siê kartkê z tekstem b³ogos³awieñ- stwa, na którym w. Patriarcha narysowa³ g³owê brata Leona naznaczon¹ du¿ym znakiem Tau. Od tego czasu franciszkanie czêsto i chêtnie pos³u- guj¹ siê t¹ form¹ b³ogos³awieñstwa, niejako zaw³aszczaj¹c j¹ jako swoj¹. Po prawej stronie Zakonodawcy brat Antoni umieci³ dwa putta podtrzy- muj¹ce krzy¿ nieod³¹czny atrybut wiêtego. W wizerunkach w. Antoniego Swach, rytuj¹c g³owê, nie zastosowa³ lustrzanego odbicia. St¹d na odbitkach twarz wiêtego zwrócona jest w odwrotn¹ stronê ni¿ to widzimy na oryginale olejnym obrazie z £a- giewnik. Najwyraniej jednak brat Adam zreflektowa³ siê w trakcie pra- cy, ¿e pope³ni³ b³¹d, gdy¿ reszta graficznego rysunku wiernie oddaje pier- wowzór. Zarówno rysy twarzy, jak i sama odtwarzana sylwetka nie pozo- stawiaj¹ ¿adnych w¹tpliwoci, ¿e graficzn¹ matrycê przygotowywa³ uwa¿- nie wpatruj¹c siê w cudowny obraz. U do³u ka¿dej z odbitek ze w. An- tonim widnieje inskrypcja upewniaj¹ca, ¿e wizerunek na pewno dotyczy obrazu z £agiewnik: Imago s. Antonii de Padua, inloco miraculoso £agie- vniciensi.
23 Rozwi¹zanie skrótu przypuszczalne. 24 Wyobra¿enie w. Franciszka z Asy¿u z piêcioma ranami Naszego Pana Jezusa Chry- stusa ze wszystkimi Odkupiciela, dla uwieñczenia wszystkich [rzeczy], wraz z kilkoma w niebie chwalebnie zasiadaj¹cego, w grobie niezwykle, ³askawie i cudownie stoj¹cego, i wszêdzie triumfuj¹cego niemiertelnie nad doczesn¹ pow³ok¹, darowany najs³awniejsze- mu i wielebnemu panu Franciszkowi na Brudzewie Miel¿yñskiego, doktorowi obojga praw, archidiakonowi poznañskiemu, scholastykowi w³oc³awskiemu, prepozytowi g¹biñskiemu i wszystkim czcicielom Boga, patronom, dobrodziejom i najczcigodniejszym protektorom przez synów i skarbników tego¿ Serafickiego Patriarchy niezmierzony z³o¿ony, to jest przez Braci Mniejszych Konwentualnych dla wzoru, nadziei i pomocy niemiertelnoci. Roku Pañ- skiego 1691 (t³um. P. Bering). NIEZNANE GRAFIKI ANTONIEGO SWACHA W KOCIELE FRANCISZKANÓW ... 219
III. PRÓBA OCENY TWÓRCZOCI
Pochwa³y, a nawet zachwyt nad robot¹ snycersk¹ Swacha, zw³aszcza przy stallach krakowskich ju¿ przytoczylimy. Z pewnoci¹ du¿o w tym prawdy, ale chyba te¿ du¿o emocji powodowanych osobistym sentymen- tem autorów. W owym czasie podobnych dzie³ powstawa³o wiele. Owszem, jeli chodzi o franciszkanów, by³y one swoistym unikatem i niew¹tpliwie tylko nieliczne obiekty z kocio³ów tego zakonu mo¿na by³o z nimi po- równaæ. Niewielu zreszt¹ mieli franciszkanie w historii, jak ju¿ wspomnia- no, tak dobrych i zdolnych snycerzy mo¿e z wyj¹tkiem brata Laurente- go, który na pocz¹tku XVI wieku w gdañskim kociele franciszkanów rzebi³ stalle. Gdyby za wspomnieæ raz jeszcze niezwykle misternie roz- rzebiony przez Swacha o³tarz Matki Bo¿ej, jawi nam siê przecie¿ ca³kiem wprawna rêka. Potwierdza to, ale jedynie w odniesieniu do motywów zdobniczych Zygmunt Dolczewski25. Jeli chodzi o formy architektonicz- ne jest on ju¿ jednak bardziej surowy w ocenie, pisz¹c o braku wyczucia masy i proporcji. To samo podaje o rzebie Swacha: jest ciê¿ka, sztywna i ma³o zindywidualizowana. I choæ pisze to znawca, jest on chyba zbyt surowy w ocenie twórczoci naszego brata. Wystarczy wejæ do poznañ- skiego kocio³a franciszkanów. Trudno nie zachwyciæ siê tymi formami pozostawionymi wiernym przed trzystu laty. Jeli nawet jest prawd¹, ¿e architektoniczny szkielet o³tarzy czy stall pozostawia wiele do ¿yczenia, to jednak wrêcz jubilerskie efekty dekoracyjne wspomniane braki a¿ nad- to uzupe³niaj¹. Przyznaje to zreszt¹ sam Dolczewski. Równie¿ analizuj¹c grafikê Swacha mo¿na powiedzieæ, ¿e sporo pozo- stawia ona do ¿yczenia. Niew¹tpliwie wiele w niej wdziêku. Jednak brat Antoni pos³uguje siê schematyczn¹ i niezbyt oryginaln¹ kompozycj¹. Ry- sunek jest uproszczony, usztywniony i, trzeba to przyznaæ, trochê nie- zgrabny. Ma³o tu barokowej finezji i swobody. Cytowany ju¿ Dolczewski uwa¿a, ¿e dzia³alnoæ Swacha mo¿na umie- ciæ w ramach sztuki cechowej, pozbawionej g³êbszej znajomoci prawi- de³ i raczej o prowincjonalnym znaczeniu. Có¿, zabrak³o widaæ solidnego wykszta³cenia. Zadbaj¹ o to na szczêcie prze³o¿eni zakonni, odkrywaj¹c podobne, artystyczne zdolnoci u jego brata Adama. Wyl¹ go na nauki do najlepszego z najlepszych do Jerzego Eleutera Siemiginowskiego, nadwornego malarza króla Jana III Sobieskiego. Dzi mo¿emy dodaæ: na szczêcie dla niego, dla franciszkañskiego zakonu, ale tak¿e dla sztuki polskiego baroku.
5 Wielkopolski S³ownik..., dz. cyt., s. 722. 220 TOMASZ JANK STARANIA ARCYBISKUPA MARCINA DUNINA I EDWARDA RACZYÑSKIEGO... 221
ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006
PIOTR FRANCISZEK NEUMANN Uniwersytet im. Adama Mickiewicza Wydzia³ Teologiczny
Starania arcybiskupa Marcina Dunina i Edwarda Raczyñskiego o przywrócenie klasztorów w archidiecezjach gnienieñskiej i poznañskiej
The Efforts of Archbishop Marcin Dunin and Edward Raczyñski to Restore Monasteries in the Gniezno and Poznañ Archdioceses
W kilka lat po zakoñczeniu akcji znoszenia klasztorów w Wielkim Ksiê- stwie Poznañskim przez pruskie w³adze pañstwowe, arcybiskup gnienieñ- ski i poznañski Marcin Dunin (1774-1842) podj¹³ starania o przywrócenie przynajmniej niektórych domów zakonnych na terenie obu swoich archi- diecezji. wiadectwem tych zabiegów jest jego pismo urzêdowe z 19 III 1841, skierowane do króla pruskiego Fryderyka Wilhelma IV. W sprawê zaanga¿owany by³ tak¿e hr. Edward Raczyñski, o czym dowiadujemy siê z dwóch jego pism przes³anych na rêce arcybiskupa (list z 10 III 1841 oraz za³¹czona do niego deklaracja z 11 III t. r.)1. Wspomniane pisma Dunina i Raczyñskiego zosta³y opublikowane przez ks. Kazimierza Miaskowskiego2 w roku 1908 na ³amach Dziennika Poznañskiego (Dodatek Literacki do
1 Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu (dalej: AAP), sygn. OA VIII 138, Klasztory: Urz¹dzenie ich w Wielkim Ksiêstwie Poznañskim 1821-1898, nr 21-23. 2 Kazimierz Miaskowski (1875-1947), kap³an archidiecezji poznañskiej, historyk. Ur. w Poznaniu jako syn Macieja i Marii z Ch³apowskich. wiêcenia kap³añskie 6 III 1898, doktorat na uniwersytecie wroc³awskim 1901. Proboszcz w Ostrowie k. Pakoci (1904-1909) oraz Ostrowie k. Gniewkowa (1909-1939). Zm. w Inowroc³awiu. Cz³onek Poznañskiego Towa- rzystwa Przyjació³ Nauk, cz³onek wspó³pracownik Polskiej Akademii Umiejêtnoci. Autor szeregu prac z zakresu historii Kocio³a. M. B a n a s z a k, Miaskowski Kazimierz (1875- 1947), [w:] S³ownik polskich teologów katolickich 1918-1981, red. L. G r z e b i e ñ, t. 6, War- szawa 1983, s. 452-454. 222 PIOTR FRANCISZEK NEUMANN nr 246 i 275)3. Andrzej Wojtkowski w swej pracy pt.: Edward Raczyñski i jego dzie³o przedstawi³ udzia³ w tej inicjatywie samego Raczyñskiego4. Natomiast w opracowaniach powiêconych arcybiskupowi Duninowi znaj- dujemy jedynie ogóln¹ wzmiankê o jego staraniach maj¹cych na celu przy- wrócenie klasztorów5. Inicjatywa Dunina stanowi³a zaledwie nieznaczny epizod w jego rozleg³ej i nieraz dramatycznej dzia³alnoci arcybiskupiej, do tego jeszcze zakoñczony niepowodzeniem, niemniej wydaje siê, ¿e przynaj- mniej z punktu widzenia historii zakonów w Wielkopolsce w okresie nie- woli narodowej zas³uguje ona na przypomnienie.
I. KASATY KLASZTORÓW
Wprawdzie pierwsze klasztory na terenie archidiecezji gnienieñskiej i diecezji poznañskiej uleg³y likwidacji jeszcze w pierwszych latach XIX wieku, dotyczy³o to jednak stosunkowo ma³ej ich liczby6. Zdecydowana wiêkszoæ domów zakonnych przetrwa³a okres Ksiêstwa Warszawskiego, a proces ich kasat w obu archidiecezjach wielkopolskich zosta³ podjêty do- piero pod drug¹ okupacj¹ prusk¹, a wiêc po roku 1815. W tym okresie w³a- dze pañstwowe dokonywa³y kasat stopniowo, zasadniczo jedynie w tych przypadkach, gdy w³adze lokalne wyra¿a³y zapotrzebowanie na obiekty na- le¿¹ce dotychczas do zakonów7. Pozosta³e klasztory czeka³ ten sam los, tyle ¿e mia³y byæ likwidowane w miarê wymierania zakonników, co z kolei mu- sia³o nast¹piæ wczeniej czy póniej, gdy¿ obowi¹zywa³ zakaz przyjmowa- nia do nowicjatów; nie by³o te¿ mo¿liwoci, by wspólnoty klasztorne by³y zasilane przez zakonników z domów zakonnych po³o¿onych na ziemiach pozosta³ych zaborów. Faktycznie, ju¿ w latach 20. dochodzi³o do sukcesyw-
3 Nieznany list hr. Edwarda Raczyñskiego do arcybiskupa Dunina w sprawie przywró- cenia zakonu Benedyktynów w Wielkopolsce, do druku poda³ K. M i a s k o w s k i, Dzien- nik Poznañski, 1908, nr 246 (Dodatek Literacki); K. M i a s k o w s k i, Z historyi zabiegów o przywrócenie klasztorów w W. Ks. Poznañskiem, cz. 2, Dziennik Poznañski, 1908, nr 275 (Dodatek Literacki). Pozycji tych nie wymienia bibliografia prac ks. Miaskowskiego, spo- rz¹dzona przez M. Banaszaka, a zamieszczona w S³owniku polskich teologów katolickich (por. przypis poprzedni). 4 A. W o j t k o w s k i, Edward Raczyñski i jego dzie³o, Poznañ 1929, s. 23, 121-122. 5 M. B a n a s z a k, Marcin Dunin 1830-1842, [w:] Na stolicy prymasowskiej w Gnienie i w Poznaniu. Szkice o prymasach Polski w okresie niewoli narodowej i w II Rzeczypospoli- tej, red. F. L e n o r t, Poznañ 1982, s. 137; K. m i g i e l, S³ownik biograficzny arcybiskupów gnienieñskich i prymasów Polski, Poznañ 2002, s. 304. 6 P. P. G a c h, Kasaty zakonów na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej i l¹ska 1773-1914, Lublin 1984, s. 41-42. 7 J. A. M a z u r e k, Kasata zakonu bernardynów w zaborze pruskim, [w:] Studia z histo- rii Kocio³a w Polsce, red. E. H. W y c z a w s k i, t. 1, Warszawa 1972, s. 473-474, 480. STARANIA ARCYBISKUPA MARCINA DUNINA I EDWARDA RACZYÑSKIEGO... 223 nego zamykania konwentów, w których zakonnicy wymierali, wzglêdnie nie byli ju¿ w stanie wykonywaæ prac duszpasterskich8. Zmiana sposobu postêpowania w³adz pañstwowych w stosunku do jeszcze istniej¹cych klasztorów nast¹pi³a na pocz¹tku lat 30., gdy urz¹d naczelnego prezesa Wielkiego Ksiêstwa Poznañskiego obj¹³ Eduard Hein- rich Flottwell (1786-1865). Jednym z odcinków jego dzia³alnoci, zmierza- j¹cej do mo¿liwie szybkiej i pe³nej integracji ziem polskich z pañstwem pruskim, by³a odpowiadaj¹ca temu kierunkowi polityka wobec Kocio³a katolickiego. Wród szczegó³owych dzia³añ naczelnego prezesa wymieniæ nale¿y d¹¿enie do wprowadzenia jêzyka niemieckiego jako urzêdowego w korespondencji kocielnej, rozci¹gniêcie nadzoru nad seminariami du- chownymi w Gnienie i Poznaniu, naciski zmierzaj¹ce do obsadzania wy¿szych stanowisk kocielnych duchownymi narodowoci niemieckiej, wreszcie usi³owanie narzucenia Kocio³owi ustaleñ prawa pañstwowego odnonie do zawierania ma³¿eñstw miêdzy katolikami i protestantami, co przesz³o do historiografii jako tzw. spór o ma³¿eñstwa mieszane9. Nie jest zatem dziwne, ¿e Flottwell zamierza³ równie¿ doprowadziæ do jak najszybszego zniesienia istniej¹cych jeszcze klasztorów, nie czekaj¹c a¿ zakonnicy wymr¹. Zainteresowanie t¹ kwesti¹ okaza³ ju¿ kilka miesiê- cy po objêciu urzêdu naczelnego prezesa. Wprawdzie rozporz¹dzenie kró- lewskie z 21 VII 1831 nie przewidywa³o natychmiastowego zniesienia wszystkich klasztorów, jednak ju¿ w maju roku nastêpnego Flottwell wyjani³ ministrowi spraw duchownych Karlowi Altensteinowi (1770- 1840), ¿e ich rych³a kasata by³aby jak najbardziej wskazana i z pewnoci¹ nie spotka³aby siê z oporem, zw³aszcza wobec zd³awienia powstania na- rodowego w Królestwie Polskim 10. Zabiegi naczelnego prezesa przynios³y oczekiwany skutek. Wypracowany plan zniesienia w ci¹gu trzech lat po- zosta³ych klasztorów w Wielkim Ksiêstwie Poznañskim wraz z projektem zagospodarowania ich maj¹tku zosta³ zatwierdzony 31 III 1833 przez kró- la Fryderyka Wilhelma III (1770-1840)11. W ten sposób rozpocz¹³ siê ostat- ni etap kasat w Wielkim Ksiêstwie. Przebiega³ zgodnie z opracowanym planem i zasadniczo zosta³ zakoñczony w roku 1837. Likwidacji uleg³y wówczas 23 klasztory, w tym 16 mêskich i 7 ¿eñskich12.
88 Tam¿e, s. 491; P. P. G a c h, Kasaty zakonów, s. 127-130; M. F ¹ k a, Stan prawny Kocio³a katolickiego w Wielkim Ksiêstwie Poznañskim w latach 1815-1850 w wietle prawa pruskiego. Studium prawnohistoryczne, Warszawa 1975, s. 326-331. 89 F. P a p r o c k i, Wielkie Ksiêstwo Poznañskie w okresie rz¹dów Flottwella 1830-1841, Poznañ 1994, s. 173-206. 10 J. A. M a z u r e k, Kasata zakonu bernardynów, s. 478. 11 Tam¿e, s. 478-479. 12 Tam¿e, s. 504; M. F ¹ k a, Stan prawny Kocio³a katolickiego, s. 342-344. 224 PIOTR FRANCISZEK NEUMANN
II. ARCYBISKUP DUNIN WOBEC KASAT
Ostatnia fala kasat klasztorów w archidiecezjach gnienieñskiej i po- znañskiej przypad³a na lata rz¹dów Marcina Dunina, który wkrótce po mierci abpa Teofila Wolickiego ( 21 XII 1829) zosta³ administratorem ar- chidiecezji poznañskiej, a 15 III 1830 obie kapitu³y katedralne wybra³y go na arcybiskupa gnienieñskiego i poznañskiego. Zatwierdzenie papieskie otrzyma³ dopiero rok póniej (28 II 1831), po czym 10 VII t. r. przyj¹³ sakrê biskupi¹13. Przez niemal ca³y okres swoich arcybiskupich rz¹dów w wielo- raki sposób dowiadcza³ polityki pañstwa pruskiego d¹¿¹cej do ingerencji w sprawy Kocio³a i utrzymania go w daleko posuniêtej zale¿noci. Inspirowane przez naczelnego prezesa Flottwella przyspieszenie osta- tecznej likwidacji klasztorów, usankcjonowane wspomnianym dekretem królewskim z 31 III 1833, spotka³o siê z dezaprobat¹ arcybiskupa. Pocz¹t- kowo zabiega³ o zaniechanie tych planów, a kiedy sprawa mimo to zosta- ³a postanowiona, z³o¿y³ protest14. W nastêpnych latach, gdy program zno- szenia klasztorów by³ konsekwentnie realizowany, stara³ siê o przyznanie archidiecezjom kocio³ów i budynków poklasztornych. W niektórych przypadkach zdo³a³ to uzyskaæ, jednak w wiêkszoci obiekty zakonne by³y przeznaczane na cele wieckie, a nawet przekazywano je gminom protestanckim. Rz¹d usi³owa³ uspokoiæ i zjednaæ sobie arcybiskupa za- pewniaj¹c, ¿e pozyskane z kasaty rodki zostan¹ przeznaczone m.in. na podniesienie uposa¿enia kleru diecezjalnego oraz na utworzenie we Wro- c³awiu konwiktu dla kleryków obu archidiecezji, którzy mieliby w przy- sz³oci studiowaæ na wydziale teologicznym tamtejszego uniwersytetu. Arcybiskup zabiega³ o pozyskanie ksiêgozbiorów ze skasowanych klasz- torów, pragn¹c by zasili³y one biblioteki seminaryjne oraz dekanalne. Ponadto w 1836 roku wyjedna³ decyzjê ministra spraw duchownych Al- tensteina skierowan¹ do naczelnego prezesa, zakazuj¹c¹ sprzeda¿y argen- teriów kocielnych, które w wielu przypadkach by³y dzie³ami sztuki i przedstawia³y wielk¹ wartoæ artystyczn¹. Dunin stara³ siê te¿ wyjæ na- przeciw kap³anom zakonnym, którzy przez zaistnia³¹ sytuacjê zostali po- zbawieni mo¿liwoci pracy w swoich kocio³ach. Tych, którzy decydowali siê na sekularyzacjê, przyjmowa³ do kleru swoich archidiecezji i wyzna- cza³ im placówki duszpasterskie15. Widaæ zatem, ¿e arcybiskup nie mia³ mo¿liwoci, by uchroniæ przed kasat¹ choæby niektóre klasztory. Polityka pruska w tej kwestii by³a ja-
13 M. B a n a s z a k, Marcin Dunin, s. 127-129; K. m i g i e l, S³ownik biograficzny arcybiskupów gnienieñskich, s. 303. 14 M. B a n a s z a k, Marcin Dunin, s. 136; J. A. M a z u r e k, Kasata zakonu bernardy- nów, s. 479 (przypis 36). 15 M. B a n a s z a k, Marcin Dunin, s. 136-137. STARANIA ARCYBISKUPA MARCINA DUNINA I EDWARDA RACZYÑSKIEGO... 225 sno okrelona i po uprzednim dobrym przygotowaniu akcji, realizowano j¹ z ¿elazn¹ konsekwencj¹. W takiej sytuacji Dunin broni³ tego, co przy- najmniej po czêci by³o do obronienia: zabiega³ o przyznanie archidiece- zjom obiektów pozakonnych, bogatych ksiêgozbiorów i sprzêtów kociel- nych, a wygnanych ze swych domów i wi¹tyñ zakonników przyjmowa³ w szeregi swojego duchowieñstwa.
III. OKOLICZNOCI POWSTANIA PISMA DUNINA DO FRYDERYKA WILHELMA IV
Wiele wskazuje na to, ¿e abp Dunin nie pogodzi³ siê z faktem zlikwi- dowania wspólnot zakonnych w obu powierzonych mu archidiecezjach. By³o jednak oczywiste, ¿e dopóki u w³adzy pozostaj¹ osoby, które do ist- niej¹cego stanu rzeczy doprowadzi³y, nie mo¿na by³o spodziewaæ siê ja- kichkolwiek zmian na tym odcinku ¿ycia kocielnego. Zreszt¹ sam arcy- biskup w sposób bardzo drastyczny dowiadczy³ dalszych posuniêæ pru- skiej w³adzy pañstwowej, kiedy w zwi¹zku ze swym niez³omnym stano- wiskiem w sprawie ma³¿eñstw mieszanych zosta³ aresztowany i uwiêzio- ny w twierdzy ko³obrzeskiej (6 X 1839)16. Wkrótce jednak sytuacja zaczê³a siê zmieniaæ. Dnia 7 VI 1840 zmar³ król Fryderyk Wilhelm III, a ze wst¹pieniem na tron pruski Fryderyka Wilhelma IV (1795-1861) ¿ywiono nadzieje na zmianê polityki pañstwa wobec Polaków i Kocio³a katolickiego w Ksiêstwie. Nowy monarcha wnet uwolni³ arcybiskupa z wiêzienia, wyda³ amnestiê dla polskich wiêniów politycznych oraz wykona³ kilka gestów maj¹cych zjednaæ polskie zie- miañstwo i wy¿sze duchowieñstwo. Równoczenie jednak wyra¿a³ apro- batê dla kierunku dotychczasowej polityki prowadzonej przez w³adze Ksiêstwa. Je¿eli ko³a rz¹dowe Berlina bra³y pod uwagê mo¿liwoci jakich zmian, to jedynie w odniesieniu do metod i rodków realizowania poli- tycznych za³o¿eñ, nie za co do ich istoty. Niemniej skargi zanoszone przez Polaków do króla i rz¹du na stosowane wobec nich dzia³ania ger- manizacyjne, a zw³aszcza tzw. mowa królewiecka Edwarda Raczyñskiego wypowiedziana 11 IX 1840 w Królewcu przy okazji sk³adania homagium nowemu królowi, przyczyni³y siê do zmiany na stanowisku naczelnego prezesa. Znienawidzony w Ksiêstwie Eduard Flottwell po dziesiêciu la- tach pe³nienia tego urzêdu zosta³ przeniesiony na analogiczne stanowi- sko do Saksonii, natomiast nowym naczelnym prezesem Ksiêstwa zosta³ mianowany hr. Adolf Heinrich von Arnim Boitzenburg (1803-1868)17.
16 Tam¿e, s. 145. 17 F. P a p r o c k i, Wielkie Ksiêstwo Poznañskie, s. 203, 287-293; W. M o l i k, Edward Raczyñski 1786-1845, Poznañ 1999, s. 177-181. 226 PIOTR FRANCISZEK NEUMANN
W nowej sytuacji abp Dunin postanowi³ niezw³ocznie poruszyæ spra- wê zakonów. By³a to dla niego kwestia wa¿na, o czym wiadczy nawet pe- wien popiech dzia³ania, który mo¿na zauwa¿yæ zestawiaj¹c daty wyda- rzeñ i korespondencji. Rozkaz gabinetowy przenosz¹cy Flottwella do Sak- sonii zosta³ wystawiony 30 XII 1840, a 4 I 1841 wiadomoæ tê opublikowa- ³a Gazeta Wielkiego Ksiêstwa Poznañskiego. Choæ równoczenie zosta³ mianowany nowy naczelny prezes, Flottwell przebywa³ w Poznaniu jesz- cze przez pewien czas, poniewa¿ król ustanowi³ go komisarzem królew- skim na V Sejm Prowincjonalny, który mia³ obradowaæ w lutym. Przyj- muje siê, ¿e w tym czasie Flottwell nadal prowadzi³ agendy Naczelnego Prezydium. W po³owie marca przes³a³ do króla memoria³, w którym przedstawi³ relacjê ze swoich dziesiêcioletnich rz¹dów w Ksiêstwie18. Tymczasem pismo Dunina w pierwszej redakcji by³o gotowe ju¿ 27 II. Jego kopiê niezw³ocznie dostarczono Edwardowi Raczyñskiemu, który by³ zainteresowany planami arcybiskupa. Po otrzymaniu pisemnej odpo- wiedzi hrabiego z 10 III, w kancelarii arcybiskupiej sporz¹dzono ostatecz- n¹ wersjê pisma, opatruj¹c je uaktualnion¹ dat¹ 19 III, a trzy dni póniej pismo zosta³o wys³ane do króla19.
IV. PETYCJA DUNINA DO KRÓLA
Pismo arcybiskupa do Fryderyka Wilhelma IV jest tekstem doæ ob- szernym. Ostateczna wersja brulionu, zachowana w Archiwum Archidie- cezjalnym w Poznaniu, obejmuje piêæ stron stosowanego wówczas forma- tu papieru kancelaryjnego. Tekst nie ogranicza siê zatem do prostego sformu³owania petycji, lecz stanowi dobrze opracowany elaborat, który pozwala poznaæ historiê i aktualny stan przedstawianej sprawy, a tak¿e gruntowne uzasadnienie wnoszonej proby. Wszystko to wiadczy, ¿e ar- cybiskupowi zale¿a³o, by nowy monarcha móg³ mo¿liwie wszechstronnie poznaæ katolicki punkt widzenia odnonie do znaczenia i roli zakonów w ¿yciu Kocio³a i spo³eczeñstwa. W pimie mo¿na wyró¿niæ trzy zasadnicze czêci. W pierwszej Dunin przedstawia dotychczasow¹ historiê zagadnienia, tzn. referuje kolejne ustalenia z lat 20. miêdzy stron¹ kocieln¹ i w³adzami pañstwowymi na temat dalszego losu klasztorów w archidiecezjach, a tak¿e faktyczny sprzeczny z owymi ustaleniami sposób postêpowania pañstwa w latach 30., mianowicie sukcesywne znoszenie konwentów. Dla ilustracji swego
18 F. P a p r o c k i, Wielkie Ksiêstwo Poznañskie, s. 292-293. 19 Wymienione daty 27 II i 19 III 1841 widniej¹ na brulionie pisma abpa Dunina do Fry- deryka Wilhelma IV. O wys³aniu pisma w dniu 22 III 1841 informuje notatka na ostatniej stronie tego¿ brulionu. Zob. AAP, sygn. OA VIII 138, nr 21. STARANIA ARCYBISKUPA MARCINA DUNINA I EDWARDA RACZYÑSKIEGO... 227 wywodu arcybiskup do³¹cza do pisma kopie istotnych dla sprawy doku- mentów. Zaczyna od przypomnienia rozkazu gabinetowego z 6 V 182420, w którym Fryderyk Wilhelm III deklarowa³, i¿ zamierza zachowaæ po kil- ka klasztorów w obu wielkopolskich archidiecezjach Kocio³a katolickie- go. Sformu³owanie króla ucila³ reskrypt ministra spraw duchownych z 28 VI 182521, ¿e mianowicie w ka¿dej z obu archidiecezji maj¹ pozostaæ jeden lub dwa klasztory oraz kilka rezydencji (chodzi³o tu prawdopodob- nie o mniejsze placówki zakonne). W oparciu o te decyzje w nastêpnych miesi¹cach odbywa³y siê rozmowy, które prowadzili arcybiskup Tymote- usz Gorzeñski (1743-1825), namiestnik Wielkiego Ksiêstwa Poznañskiego ksi¹¿ê Antoni Radziwi³³ (1775-1833) oraz naczelny prezes Ksiêstwa Johann Friedrich Theodor Baumann (1767-1830). Wynikiem tych obrad by³y dwa dokumenty naczelnego prezesa: memoria³ z 7 XII 182522 oraz pismo z 31 I 182623. Arcybiskup Dunin wyjania, ¿e treæ tych pism wskazuje na osi¹- gniête wówczas we wszystkich punktach porozumienie, oraz ¿e jedynie abp Gorzeñski zastrzeg³ sobie prawo wyznaczenia, które domy zakonne maj¹ byæ zachowane od kasaty. Po tych ustaleniach sprawa stanê³a w martwym punkcie. Powodem by³a z pewnoci¹ mieræ abpa Gorzeñskiego ( 20 XII 1825) oraz d³ugi wakans na stolicach gnienieñskiej i poznañskiej. Po jego mierci admi- nistratorem generalnym archidiecezji poznañskiej zosta³ ks. Teofil Wolic- ki, który w takim charakterze sprawowa³ rz¹dy przez trzy i pó³ roku. Dunin w swojej petycji zaznacza, ¿e Wolicki jako administrator nie móg³ zajmowaæ siê t¹ spraw¹24 (tzn. zachowania klasztorów), o czym wiadczyæ mia³o pismo z 8 II 1826, którego odpis Dunin równie¿ przesy³a do wiado- moci królowi. Wydaje siê, ¿e ta niemo¿noæ Wolickiego wynika³a st¹d, i¿ jako administrator archidiecezji nie posiada³ pe³nych praw ordynariusza. Zreszt¹ dalsze starania o wdro¿enie w ¿ycie wczeniejszych ustaleñ Go- rzeñskiego z Radziwi³³em i Baumannem mog³y wówczas wydawaæ siê nie tak bardzo nagl¹ce, skoro pewna liczba klasztorów nadal istnia³a. Rz¹dy Wolickiego jako arcybiskupa, rozpoczête wraz z przyjêciem przezeñ sakry biskupiej 17 V 1829, okaza³y siê krótkotrwa³e; zmar³ siedem miesiêcy póniej, 21 XII 1829. W nastêpnym czasie zmarli równie¿ obaj uczestni- cz¹cy we wspomnianych rozmowach z abpem Gorzeñskim przedstawicie- le w³adzy pañstwowej: naczelny prezes Baumann ( 1830) oraz namiest-
20 Odpis w AAP, sygn. OA VIII 138, nr 3. 21 Orygina³ w AAP, sygn. OA VIII 138, nr 7. 22 Orygina³ w AAP, sygn. OA VIII 138, nr 14. 23 Orygina³ w AAP, sygn. OA VIII 138, nr 13. 24 Ten i pozosta³e cytaty z petycji abpa Dunina pochodz¹ z polskiego przek³adu opubli- kowanego przez ks. K. Miaskowskiego. (Dziennik Poznañski, 1908, nr 275, Dodatek Lite- racki). 228 PIOTR FRANCISZEK NEUMANN nik ksi¹¿ê Radziwi³³ ( 7 IV 1833). W dalszej kolejnoci abp Dunin przy- pomina, ¿e on sam wkrótce po swej konsekracji biskupiej (10 VII 1831) postanowi³ zaj¹æ siê spraw¹ zachowania klasztorów i w zwi¹zku z tym 10 IX 1831 wystosowa³ pismo do ministra spraw duchownych25. Pozosta³o ono jednak bez odpowiedzi. Informacja ta posiada dla omawianego tu zagadnienia dwojakie znaczenie. Po pierwsze wiadczy o tym, ¿e Dunin podj¹³ inicjatywê dalszego uregulowania sprawy zakonów ju¿ na samym pocz¹tku swoich rz¹dów, a wiêc zanim naczelny prezes Flottwell zapro- ponowa³ plan szybkiego zniesienia wszystkich pozosta³ych klasztorów; po drugie: dowiadujemy siê, ¿e w³adze w Berlinie nie odpowiedzia³y na jego pismo. Z kolei arcybiskup krótko streszcza nastêpne dziesiêciolecie, któ- re w Ksiêstwie up³ynê³o pod rz¹dami naczelnego prezesa Flottwella: Na- sta³y smutne czasy, klasztory jeden po drugim znoszono, przy czym nie zwa¿ano wcale na wyra¿on¹ dawniej wolê Jego Królewskiej Moci, a maj¹tki ich konfiskowano. W tym miejscu Dunin ustosunkowuje siê do stosowanej przez zwolenników kasat argumentacji, polegaj¹cej na podno- szeniu zarzutów o nadu¿yciach panuj¹cych w klasztorach, przy równocze- snym dewaluowaniu ich zas³ug. Hierarcha przyjmuje bardzo wywa¿one stanowisko: przyznaje, ¿e pewne nadu¿ycia zdarza³y siê, jednak utrzymu- je, ¿e nie wynika³y one z samej istoty ¿ycia zakonnego, a jedynie z ludz- kich wad i namiêtnoci. Stwierdza równie¿, ¿e nie jest zwolennikiem nad- miernego pomna¿ania liczby klasztorów, jest wszak¿e przekonany, ¿e urz¹dzone w miarê potrzeby i umiejêtnie prowadzone, mog¹ one dzia³aæ bardzo korzystnie. Nastêpuje teraz druga czêæ pisma, w której arcybiskup w szeciu numerowanych punktach kreli rolê, jak¹ w przesz³oci odegra³y zakony mêskie w jego archidiecezjach. Z jednej strony fragment ten stanowi od- powied na stawiane pod adresem klasztorów zarzuty, podwa¿aj¹ce celo- woæ ich istnienia, z drugiej za jest uzasadnieniem d¹¿eñ arcybiskupa, by niektóre ze skasowanych domów zakonnych przywróciæ. Swoj¹ argu- mentacjê Dunin zaczyna od stwierdzenia, ¿e klasztory by³y zaanga¿owa- ne w duszpasterstwo, przez co kap³ani zakonni wydatnie wspomagali duchowieñstwo diecezjalne. Praca ta mia³a du¿e znaczenie zw³aszcza przy okazji wiêkszych uroczystoci, np. podczas odpustów, ale tak¿e na co dzieñ ksiê¿a zakonni obejmowali sw¹ duszpastersk¹ pos³ug¹ ludnoæ z ca³ej okolicy. Wprawdzie po likwidacji klasztorów zwiêkszono w danych miejscowociach liczbê kap³anów diecezjalnych, ale tylko do pewnego stopnia pozwoli³o to zaspokoiæ istniej¹ce potrzeby. Wci¹¿ odczuwalny jest brak tak owocnego niegdy zaanga¿owania zakonów w pomoc klerowi archidiecezji w jego zwyczajnej pracy duszpasterskiej. W punkcie drugim
25 Brulion w AAP, sygn. OA VIII 138, nr 20. STARANIA ARCYBISKUPA MARCINA DUNINA I EDWARDA RACZYÑSKIEGO... 229 arcybiskup zwraca uwagê, ¿e klasztory przyczynia³y siê do podniesienia ducha religijnego i moralnoci, co dokonywa³o siê przez liczne nabo¿eñ- stwa odprawiane w kocio³ach klasztornych oraz sprawowanie sakramen- tu pokuty. Pisz¹c do protestanckiego monarchy, arcybiskup nie mówi wprost o sakramencie spowiedzi, jednak w sposób opisowy bardzo umie- jêtnie kreli jego istotê, pisz¹c ¿e lud mia³ u zakonników czêstsz¹ sposob- noæ [...] rachowania siê z sumieniem swym, zdawania sprawy z uczyn- ków swych przed Bogiem i robienia dobrych postanowieñ. Równoczenie zauwa¿a, ¿e zniesienie klasztorów w znacznej mierze spowodowa³o sze- rzenie siê obojêtnoci religijnej oraz os³abienie moralnoci. Trzeci¹ zas³u- g¹ zakonów by³o to, ¿e niektóre z nich zajmowa³y siê nauczaniem i wy- chowaniem m³odzie¿y. Dunin podkrela, ¿e p³ynê³y st¹d liczne korzyci, tak¿e dla pañstwa, gdy¿ podopieczni zakonów kszta³towani byli wed³ug zasad religii i w duchu lojalnoci wobec w³adzy, pañstwu by³y w ten spo- sób zaoszczêdzone koszty prowadzenia szkó³, a rodzicom w wielu przy- padkach wszelkie wydatki na naukê dzieci. Z kolei arcybiskup przypomi- na, ¿e zakony przyjmowa³y pod swój dach osoby pragn¹ce odejæ od do- tychczasowego sposobu ¿ycia, dokonaæ rozrachunku z przesz³oci¹ i pro- wadziæ ¿ycie bogobojne z dala od gwaru wiata. Poniewa¿ Dunin zazna- cza, ¿e ludzie tacy nie byli zobowi¹zani do sk³adania lubów zakonnych, mo¿na przypuszczaæ, ¿e mia³ tu na myli tercjarzy, oblatów lub osoby, o których mówi³o siê, ¿e przy klasztorach osiadaj¹ na dewocji. Kolejn¹ za- s³ug¹ zakonów by³o budzenie wra¿liwoci na potrzeby ubogich oraz pro- wadzenie licznych dzie³ mi³osierdzia. Hierarcha zauwa¿a, ¿e po zlikwido- waniu klasztorów ciê¿ar utrzymywania zak³adów dla ubogich spad³ na pañstwo, a ci¹ganie przez policjê podatków na rzecz ubogich, ducha do- broczynnego zabija. Na koniec arcybiskup daje wyraz swemu przekona- niu, ¿e zakony przyjmowa³y w swoje szeregi tak¿e tych wszystkich, któ- rzy dla nieszczêliwych stosunków rodzinnych lub innych okolicznoci do niczego w wiecie dojæ nie mogli lub te¿ ciê¿ko z losem walczyli. Uwa¿a, ¿e i to by³o dobrodziejstwem, gdy¿ w przeciwnym razie ludzie ci staliby siê ciê¿arem dla spo³eczeñstwa. Po przedstawieniu korzyci, jakie wyp³ywa³y z istnienia mêskich wspólnot zakonnych, arcybiskup przechodzi do zakonów ¿eñskich. Tu argumentacja jest bardziej zwiêz³a. Najpierw stwierdza, ¿e klasztory ¿eñ- skie istnia³y w Polsce od bardzo dawna, i ¿e tak¿e one po³o¿y³y znaczne zas³ugi dla spo³eczeñstwa. W klasztornych murach znajdowa³y schronie- nie wdowy, sieroty i nieszczêliwe niewiasty, jednak najbardziej zakonni- ce zas³u¿y³y siê przez wychowanie dziewcz¹t. Arcybiskup dodaje, ¿e wprawdzie obecnie po wiêkszych miastach istniej¹ ¿eñskie zak³ady wy- chowawcze i pensjonaty, ale ze wzglêdu na wysokie koszty, mog¹ z nich korzystaæ jedynie ludzie zamo¿ni. Przy tym placówek takich jest bardzo 230 PIOTR FRANCISZEK NEUMANN ma³o, co powoduje, ¿e dziewczêta musz¹ uczêszczaæ do szkó³ razem z ch³opcami. Z powy¿szej argumentacja widaæ jasno, ¿e arcybiskup stara siê prze- konaæ monarchê o wartoci zakonów i to nie tylko w odniesieniu do ¿ycia kocielnego i religijnego, ale tak¿e spo³ecznego, a nawet pañstwowego. Przywieca mu przy tym zasadniczy cel: pragnie uzyskaæ królewskie pla- cet na przedk³adan¹ probê o przywrócenie klasztorów w archidiecezjach. Przytoczone racje posiadaj¹ zró¿nicowan¹ wagê. Jedne dotykaj¹ spraw istotnych, inne aspektów marginalnych. Z ca³¹ pewnoci¹ najwiêkszy walor posiadaj¹ argumenty o zaanga¿owaniu zakonników w duszpaster- stwo, zarówno we w³asnych kocio³ach, jak i w okolicznych parafiach pro- wadzonych przez duchowieñstwo diecezjalne. Znaczn¹ moc przekonuj¹- c¹ móg³ mieæ punkt mówi¹cy o prowadzonych przez zakony dzie³ach cha- rytatywnych oraz ale tylko w pewnej mierze o klasztornych szko³ach i zak³adach wychowawczych. Natomiast za s³abszy nale¿y uznaæ argu- ment o dawaniu przez domy zakonne schronienia ludziom pragn¹cym od- miany ¿ycia i oddawaniu siê dewocji, czy wreszcie stwierdzenie, ¿e w sze- regi zakonników przyjmowane by³y osoby, które do niczego w wiecie dojæ nie mog³y. W argumentacji arcybiskupa uderza, wyrastaj¹ce z idei owiecenia, skupienie siê na samej tylko wymiernej przydatnoci zako- nów dla spo³eczeñstwa. Do pewnego stopnia takie interesowne spojrze- nie na zakony jest zrozumia³e, gdy¿ arcybiskup zwraca siê tutaj do w³ad- cy protestanckiego, dla którego ¿ycie zakonne mog³o byæ czym obcym i st¹d prawdopodobnie niezrozumia³ym. Niemniej mo¿na by oczekiwaæ, ¿e jako wysoki hierarcha kocielny i pasterz odpowiedzialny za powierzo- nych sobie wiernych, odwo³a siê tak¿e do g³êbszego, teologicznego i ekle- zjalnego sensu ¿ycia zakonnego, które samo w sobie stanowi istotn¹ war- toæ dla Kocio³a i jest drog¹ uwiêcenia dla ludzi, którzy do tego rodzaju ¿ycia czuj¹ siê powo³ani; w zaistnia³ej za wskutek kasat klasztorów sytu- acji ludzie tacy zostali tej mo¿liwoci zupe³nie pozbawieni. W jakim stop- niu brak tego rodzaju argumentacji podyktowany by³ wzglêdem na oso- bê adresata, a na ile wynika³ równie¿ z osobistego spojrzenia arcybiskupa na ¿ycie zakonne, trudno rozstrzygn¹æ. Niemniej powy¿sze ujêcie proble- mu jest znamienne i zas³uguje na uwagê. Wreszcie nastêpuje trzecia, najistotniejsza czêæ pisma. Powo³uj¹c siê raz jeszcze na wyra¿on¹ w roku 1824 deklaracjê poprzedniego króla, ar- cybiskup prosi Fryderyka Wilhelma IV o zezwolenie, by w archidiecezjach gnienieñskiej i poznañskiej mo¿na by³o ponownie otworzyæ po dwa klasztory mêskie i po jednym ¿eñskim. Zaraz te¿ przechodzi do wskaza- nia sposobu realizacji planowanego przedsiêwziêcia od strony material- nej. Otó¿ Dunin wyra¿a przekonanie, ¿e najs³uszniej bêdzie, jeli na ten cel pañstwo przeka¿e rodki uzyskane z maj¹tków po klasztorach znie- STARANIA ARCYBISKUPA MARCINA DUNINA I EDWARDA RACZYÑSKIEGO... 231 232 PIOTR FRANCISZEK NEUMANN STARANIA ARCYBISKUPA MARCINA DUNINA I EDWARDA RACZYÑSKIEGO... 233 234 PIOTR FRANCISZEK NEUMANN STARANIA ARCYBISKUPA MARCINA DUNINA I EDWARDA RACZYÑSKIEGO... 235 sionych, w³¹czone do tzw. funduszu sekularyzacyjnego, a nowym wspól- notom zakonnym zostan¹ powierzone kocio³y i klasztory, które po kasa- tach nie zosta³y jeszcze przekazane na inne cele i z tego powodu, pozo- staj¹c niezamieszkane, chyl¹ siê ku ruinie. Zdaj¹c sobie sprawê, ¿e w³a- dze pañstwowe nie bêd¹ chcia³y zbyt ³atwo pozbywaæ siê raz zdobytych pieniêdzy, arcybiskup do³¹cza zapewnienie, ¿e gdyby fundusze te nie wy- starczy³y, z pewnoci¹ znajd¹ siê osoby, które na ten cel nie posk¹pi¹ ofiar. Na poparcie tego przytacza przyk³ad Edwarda Raczyñskiego, którego owiadczenie w tej sprawie za³¹cza do swojej petycji. Arcybiskup ma równie¿ konkretn¹ propozycjê co do zakonu, jaki chcia³by na nowo osiedliæ w swoich archidiecezjach. Otó¿ pierwszeñstwo oddaje benedyktynom. Pierwszy z argumentów, jaki przytacza, by uza- sadniæ swój wybór, na pierwszy rzut oka mo¿e wydawaæ siê groteskowy, mianowicie wyjania, ¿e habit tych zakonników prawie nie ró¿ni siê od sutanny kap³anów diecezjalnych, co mia³oby gwarantowaæ, ¿e w obecnych czasach nie zwraca³by na siebie uwagi. Widaæ st¹d, ¿e arcypasterz jest wiadomy wyros³ej na gruncie owiecenia niechêci, o ile nie wprost wro- goci, przynajmniej niektórych rodowisk w stosunku do zakonów. W dalszym uzasadnieniu swego wyboru podkrela, ¿e benedyktyni w mi- nionych wiekach po³o¿yli wielkie zas³ugi dla cywilizacyjnego rozwoju na- rodów. To w³anie im chrzecijañstwo zawdziêcza zachowanie staro¿ytnej myli autorów klasycznych oraz pism Ojców Kocio³a, na ziemiach pol- skich natomiast po³o¿yli znaczne zas³ugi w dziedzinie kultury rolnej. Dunin przywo³uje tak¿e przyk³ad benedyktynów z klasztorów istniej¹- cych aktualnie w Austrii i Bawarii, gdzie mnisi reprezentuj¹ wysoki po- ziom moralny i naukowy, a równoczenie oddaj¹ siê dzie³u kszta³cenia i wychowania m³odzie¿y. Klasztory ¿eñskie chcia³by obsadziæ benedyk- tynkami, gdy¿ nie s¹ one zakonem wy³¹cznie modlitwie i kontemplacji oddanym, i st¹d bêd¹ mog³y zajmowaæ siê wychowaniem dziewcz¹t. Na koniec arcybiskup zwraca siê do króla, by zechcia³ rozwa¿yæ przedstawio- n¹ kwestiê i by podj¹³ decyzjê wed³ug swej m¹droci, sprawiedliwoci, do- broci i ³askawoci. W zwi¹zku z zawartymi w petycji szczegó³ami dotycz¹cymi sposobu realizacji planu za³o¿enia klasztorów, trzeba stwierdziæ, ¿e dowiadujemy siê z nich stosunkowo niewiele. Oczywicie, petycja adresowana do mo- narchy nie mog³a byæ prze³adowana drobiazgami, st¹d arcybiskup ogra- niczy³ siê do spraw najistotniejszych, które uwa¿a³ za konieczne dla przej- rzystego i wiarygodnego przedstawienia swojego planu. Z pewnoci¹ dal- sze kwestie szczegó³owe by³yby przedmiotem póniejszych ustaleñ na ni¿szym szczeblu w³adzy, jeliby monarcha udzieli³ oczekiwanego przez Dunina zezwolenia. 236 PIOTR FRANCISZEK NEUMANN
Bardzo interesuj¹cy w zaprezentowanym tutaj pimie jest wysuniêty przez Dunina projekt, by domy zakonne, jakie mia³yby zostaæ przywró- cone, powierzyæ mnichom i mniszkom zakonu w. Benedykta. Propozy- cja ta w pewnym stopniu jest nawet zaskakuj¹ca, jeli wemie siê pod uwagê, ¿e do chwili kasat zakon benedyktyñski w archidiecezjach wiel- kopolskich by³ znacznie s³abiej reprezentowany ni¿ inne zakony, nawet w porównaniu z cystersami, nie mówi¹c ju¿ o mendykantach. Wydaje siê bardzo prawdopodobne, ¿e na wytypowanie benedyktynów wp³yn¹³ Edward Raczyñski. To on bowiem, jak zosta³o wspomniane, mia³ swój udzia³ w staraniach abpa Dunina.
V. LIST I DEKLARACJA EDWARDA RACZYÑSKIEGO
Hrabia Edward Raczyñski (1786-1845), wielkopolski arystokrata i pan na Rogalinie, w latach 30. i 40. rozwin¹³ wielorak¹ dzia³alnoæ na rzecz polskiego spo³eczeñstwa, która stawia go w rzêdzie najwybitniejszych Wielkopolan czasu zaborów. Biografowie przedstawiaj¹ jego rozleg³e dzia- ³ania edytorskie i pisarskie, inicjatywy o ró¿nym charakterze, wykracza- j¹ce nieraz poza granice Wielkopolski26. Ju¿ przedsiêwziêcia dotycz¹ce samego Poznania, z którym, jako swym miastem rodzinnym, czu³ siê szczególnie zwi¹zany, tworz¹ niema³¹ listê. Utworzenie biblioteki publicz- nej, budowa wodoci¹gów miejskich i fontann, ocalenie Bramy Wroniec- kiej, stworzenie nowego mauzoleum pierwszych w³adców polskich w ka- tedrze poznañskiej stanowi¹ jego wk³ad w starania o dobro publiczne. Do tego trzeba dodaæ inne inicjatywy, które z ró¿nych wzglêdów nie docze- ka³y siê realizacji za jego ¿ycia lub te¿ wcale nie zosta³y urzeczywistnio- ne. Szczególny przedmiot uwagi Raczyñskiego stanowi³y ojczyste dzieje. Uwra¿liwia³y go na tê dziedzinê zarówno duch owiecenia, w którym wzrasta³, jak i romantyzm kszta³tuj¹cy epokê, na któr¹ przypad³o jego ¿ycie dojrza³e. Dodatkow¹ okolicznoæ stanowi³a sytuacja Polski, pozba- wionej niepodleg³ego bytu pañstwowego, co z kolei przynagla³o go do zbierania, chronienia i ukazywania tego wszystkiego, co tworzy³o jej prze- sz³oæ, zw³aszcza wspania³¹ i godn¹ pamiêci. Hrabia by³ wiadom, jak wiele cennych materia³ów do historii i kul- tury ojczystej zawieraj¹ biblioteki i archiwa klasztorne. W sytuacji upad- ku ¿ycia zakonnego, a nastêpnie sukcesywnego znoszenia domów zakon- nych, stara³ siê ratowaæ z nich co cenniejsze archiwalia i ksi¹¿ki, przej-
26 Z monografii powiêconych Edwardowi Raczyñskiemu nale¿y wymieniæ zw³aszcza: A. W o j t k o w s k i, Edward Raczyñski i jego dzie³o, Poznañ 1929; W. M o l i k, Edward Raczyñski 1786-1845, Poznañ 1999; B. K o s m a n o w a, Edward Raczyñski. Cz³owiek i dzie- ³o, Bydgoszcz 1997. STARANIA ARCYBISKUPA MARCINA DUNINA I EDWARDA RACZYÑSKIEGO... 237 muj¹c je do swych zbiorów prywatnych, które z czasem wesz³y w sk³ad zasobów ufundowanej przezeñ biblioteki publicznej w Poznaniu. Postêpo- wa³ w tym wzglêdzie podobnie jak inni mi³onicy pami¹tek przesz³oci, by wymieniæ choæby Tytusa Dzia³yñskiego czy Tadeusza Czackiego. Tê nie³atw¹ misjê powierza³ przede wszystkim wybitnemu historykowi, pó- niej tak¿e pierwszemu bibliotekarzowi swojej ksi¹¿nicy, Józefowi £uka- szewiczowi. Na rzecz niektórych swoich prac pisarskich, redaktorskich i wydawniczych, zw³aszcza do dwutomowych Wspomnieñ Wielkopolski, przeprowadza³ szeroko zakrojone kwerendy w kraju i za granic¹, obejmu- j¹ce archiwa grodzkie, ziemskie, kocielne, a nawet rodzinne. Sam praco- wa³ na tym odcinku wiele, zdo³a³ te¿ pozyskaæ licznych wspó³pracowni- ków. By³ zatem a¿ nadto wiadom, jak wielkie bogactwo wiadomoci do dziejów ojczystych, najczêciej dotychczas nie poznane, kryj¹ w sobie ró¿nego rodzaju archiwa27. W ten w³anie nurt zainteresowañ i aktywnoci wpisuje siê udzia³ Edwarda Raczyñskiego w zabiegach abpa Dunina o przywrócenie klasz- torów w Wielkim Ksiêstwie Poznañskim. Fakt, ¿e arcybiskup po zredago- waniu swej petycji do króla, jej brulion z dat¹ 27 II 1841 pos³a³ Raczyñ- skiemu, wiadczy, i¿ poruszana w niej kwestia musia³a byæ przedmiotem ich wczeniejszych rozmów. Kilkanacie dni póniej (10 III) hrabia odpo- wiedzia³ arcybiskupowi, posy³aj¹c list wraz z w³asnorêcznie napisan¹ de- klaracj¹ wsparcia planowanego przedsiêwziêcia. List zawiera wiele szcze- gó³ów, które z jednej strony potwierdzaj¹, ¿e Dunin z Raczyñskim ju¿ wczeniej sprawê tê omawiali, z drugiej za pozwalaj¹ bli¿ej poznaæ, jaki charakter zamierzano nadaæ przynajmniej pierwszemu z planowanych klasztorów, a zw³aszcza, jak rzecz widzia³ Raczyñski. Na wstêpie swego listu Raczyñski wyra¿a uznanie i wdziêcznoæ za ini- cjatywê przywrócenia klasztorów, któr¹ uznaje za przejaw gorliwej troski pasterskiej arcybiskupa o podniesienie s³u¿by Bo¿ej w powierzonych mu archidiecezjach. Podziela przekonanie Dunina o wartoci klasztorów, a zw³aszcza jest zadowolony, ¿e jego zamiar dotyczy benedyktynów. Spoj- rzenie Raczyñskiego na przysz³y klasztor benedyktynów jest zdominowa- ne przez bardzo wa¿ny dla niego aspekt badañ historycznych. Znajduje to wyraz w stwierdzeniu: Pragn¹³bym i ja widzieæ zakon ksiê¿y benedykty- nów w W. Ks. Poznañskim, a widzieæ ich pilnych w kociele i pilnych w zawodzie naukowym. Powo³uje siê przy tym na naukow¹ dzia³alnoæ tego zakonu w przesz³oci, z powodzeniem uprawian¹ we W³oszech, Fran- cji, Niemczech, a tak¿e w Polsce. Teraz benedyktyni mieliby podj¹æ pracê w wielkopolskich archiwach: Takich to pracowitych robotników potrzeba
27 A. W o j t k o w s k i, Edward Raczyñski, s. 121; W. M o l i k, Edward Raczyñski, s. 121-123, 159. 238 PIOTR FRANCISZEK NEUMANN nam do archiwów naszych prowincjonalnych, w których skarby siê znaj- duj¹ do historii i archeologii krajowej. Niwa to obfita, dot¹d ani tkniêta, le¿y od³ogiem. Wyra¿a przekonanie, ¿e zaanga¿owanie benedyktynów przy- niesie z pewnoci¹ dobry skutek, gdy¿ praca naukowa i poszukiwania ró- de³ historycznych s¹ niejako wpisane w charakter tego zakonu, a ponadto zobowi¹zuje ich do tego zakonne pos³uszeñstwo. Jako miejsce ich przy- sz³ych badañ Raczyñski wymienia archiwum grodzkie w Poznaniu, gdzie przechowywanych jest 2600 tomów dokumentów siêgaj¹cych XV wieku, archiwum wa³eckie i nakielskie znajduj¹ce siê w Bydgoszczy, archiwum miasta Poznania oraz archiwa miast i miasteczek oraz skasowanych klasz- torów. Na koniec informuje arcybiskupa, ¿e z chwil¹ otwarcia klasztoru benedyktynów jest gotów przekazaæ na jego rzecz 5000 talarów pod pew- nymi warunkami, które wyra¿a w za³¹czonym zobowi¹zaniu. Nale¿y tu za- znaczyæ, ¿e Raczyñski wyranie stwierdza, i¿ planowany konwent benedyk- tynów ma powstaæ w Poznaniu. Tego szczegó³u nie podaje w swej petycji Dunin. Skoro jednak Raczyñski pisze o tym jako o rzeczy oczywistej, mo¿- na przyj¹æ, ¿e takie ustalenie musia³o zostaæ dokonane ju¿ podczas jego wczeniejszych rozmów z arcybiskupem. Sprawa jest o tyle interesuj¹ca, ¿e w Poznaniu nigdy przedtem klasztoru benedyktynów nie by³o. St¹d te¿ zapewne musia³ istnieæ jaki wstêpny pomys³ umieszczenia ich w miecie, najpewniej w zabudowaniach którego ze zniesionych klasztorów mêskich. Wraz z listem Raczyñski przes³a³ arcybiskupowi deklaracjê (z dat¹ 11 III 1841, tj. o jeden dzieñ póniejsz¹ od daty listu), któr¹ z kolei Dunin za- ³¹czy³ do swej petycji skierowanej do króla. Deklaracja, któr¹ jej autor okre- li³ mianem oblig, zosta³a napisana po polsku i po niemiecku. Hrabia zobo- wi¹zuje siê wyp³aciæ piêæ tysiêcy talarów na uposa¿enie klasztoru benedyk- tynów, jaki ma powstaæ w Poznaniu, stawiaj¹c zarazem pewne warunki, które ujmuje w trzech punktach. Pieni¹dze na rzecz klasztoru przeka¿e, jeli w³adze kocielne zobowi¹¿¹ zakonników do prowadzenia kwerendy w archiwach Wielkiego Ksiêstwa Poznañskiego, a w³adze pañstwowe po- zwol¹ im na badanie dokumentów historycznych z ca³ego okresu niepod- leg³ej Rzeczypospolitej, a nawet i póniejszych. Wreszcie zastrzega sobie prawo udzia³u w podejmowaniu decyzji przy organizacji tego konwentu. W zakoñczeniu stwierdza, ¿e deklarowan¹ sumê pieniêdzy przeka¿e w dniu zainaugurowania klasztoru, gdyby jednak nie dosz³o do jego otwarcia w ci¹gu najbli¿szych czterech lat, zobowi¹zanie wyganie. Warunki zosta³y zatem sformu³owane bardzo jasno. Raczyñski postêpowa³ w ten sposób zawsze, ilekroæ zamierza³ finansowaæ lub uczestniczyæ w pokryciu kosztów jakiego przedsiêwziêcia dla dobra publicznego28.
28 Tak by³o m.in. w przypadku starañ o za³o¿enie szko³y realnej w Poznaniu. Zob. W. M o l i k, Edward Raczyñski, s. 197-201. STARANIA ARCYBISKUPA MARCINA DUNINA I EDWARDA RACZYÑSKIEGO... 239
Mo¿na zapytaæ, czy zaanga¿owanie siê Raczyñskiego i takie w³anie sformu³owanie jednego z dwóch g³ównych celów planowanego domu za- konnego, nie skazywa³o ca³ego przedsiêwziêcia na niepowodzenie. Nie mo¿na wszak¿e nie zauwa¿yæ, ¿e jego oczekiwania, by zakonnicy zajmo- wali siê badaniami, które mia³yby s³u¿yæ ukazaniu bogactwa przesz³oci Polski, pozostawa³y w oczywistej sprzecznoci z prowadzon¹ przez pañ- stwo pruskie polityk¹. Minione dziesiêciolecie rz¹dów Flottwella w Ksiê- stwie wyranie ukazywa³o, ¿e naczeln¹ zasad¹ d¹¿eñ by³a stopniowa, kon- sekwentnie realizowana germanizacja Ksiêstwa z równoczesnym elimino- waniem wszystkiego, co mog³oby podtrzymywaæ pamiêæ o polskich tra- dycjach tej ziemi. Byæ mo¿e Raczyñski spodziewa³ siê, ¿e wraz ze wst¹- pieniem na tron Fryderyka Wilhelma IV i ustanowieniem nowego naczel- nego prezesa w osobie hr. Arnima, polityka pruska przybierze kurs bar- dziej korzystny dla spo³eczeñstwa polskiego w Ksiêstwie; w rzeczywisto- ci jednak nic takiej zmiany nie zapowiada³o, a linia postêpowania Flottwella spotka³a siê nawet z uznaniem ze strony króla29. Pozostaje jeszcze jedna kwestia warta zastanowienia. Sk¹d Dunin i Raczyñski zamierzali sprowadziæ benedyktynów do Poznania? W archi- diecezjach wielkopolskich istnia³y w przesz³oci dwa opactwa benedyk- tyñskie: w Lubiniu (archidiecezja poznañska) i w Mogilnie (gnienieñ- ska). Oba zosta³y zniesione w poprzednim dziesiêcioleciu. Wydaje siê, ¿e benedyktyni z tych opactw, którzy teraz ¿yli w rozproszeniu, nie byliby w stanie odpowiedzieæ na oczekiwania inicjatorów zorganizowania klasz- toru w Poznaniu. Przede wszystkim liczba tych zakonników nie by³a du¿a, a wiek z pewnoci¹ doæ zaawansowany, jako ¿e przynajmniej od blisko trzydziestu lat nie wolno by³o przyjmowaæ nowicjuszy. Dochodzi jeszcze sprawa ich postulowanego przez Raczyñskiego zaanga¿owania w prace naukowe. Wydaje siê, ¿e zakonnicy z Lubinia i Mogilna, którzy jeszcze ¿yli, nie byliby w stanie temu zadaniu sprostaæ, ju¿ choæby z tej prostej racji, ¿e takiej dzia³alnoci wczeniej nie prowadzili, ani o jej pro- wadzeniu w przysz³oci zapewne nie myleli. Nie mog³o te¿ wchodziæ w grê sprowadzenie do Poznania benedyktynów z istniej¹cych nadal klasztorów pod zaborem rosyjskim, gdy¿ przep³yw zakonników miêdzy polskimi ziemiami ró¿nych zaborów w³adze pañstwowe zdecydowanie wyklucza³y. Pozostawa³a jeszcze mo¿liwoæ przybycia benedyktynów in- nej narodowoci. W takim przypadku nale¿a³oby chyba wykluczyæ, by autorzy planu brali pod uwagê opactwa austriackie wzglêdnie bawarskie, gdy¿ tego rodzaju posuniêcie z ca³¹ pewnoci¹ zosta³oby odebrane jako forma sprzyjania germanizacji i spowodowa³oby protesty w ³onie polskie- go spo³eczeñstwa w Ksiêstwie. Mo¿e zatem za najbardziej prawdopodob-
29 F. P a p r o c k i, Wielkie Ksiêstwo Poznañskie, s. 294. 240 PIOTR FRANCISZEK NEUMANN n¹ hipotezê mo¿na by przyj¹æ, ¿e benedyktynów do Poznania zamierza- no sprowadziæ z Francji, gdzie w minionych latach nast¹pi³o odrodzenie tego zakonu i dosz³o do ukonstytuowania siê s³ynnej kongregacji sole- zmeñskiej (ok. 1837)30. Sk¹dkolwiek Dunin i Raczyñski zamierzali spro- wadziæ zakonników, planowany klasztor w Poznaniu musia³by otrzymaæ prawo prowadzenia nowicjatu, gdy¿ jedynie w oparciu o rodzimych kan- dydatów móg³by siê rozwin¹æ i pe³niæ wyznaczone zadania zarówno dusz- pasterskie, jak i naukowe.
*
W chwili obecnej nie jest znany dokument, który zawiera³by odpo- wied Fryderyka Wilhelma IV na petycjê Dunina. Nie mo¿na nawet wy- kluczyæ, ¿e arcybiskup pisma takiego nie otrzyma³, wszak z jego petycji dowiadujemy siê, ¿e na pismo, jakie we wrzeniu 1831 skierowa³ do mini- sterstwa spraw duchownych, nie otrzyma³ ¿adnej odpowiedzi. Wiadomo wszak¿e, ¿e do przywrócenia klasztorów w Wielkim Ksiêstwie Poznañ- skim wówczas nie dosz³o. Mo¿liwoæ zak³adania domów zakonnych poja- wi³a siê dopiero wraz z ustanowieniem w Prusach konstytucji w roku 1850, ale ani Dunin, ani Raczyñski czasów tych nie doczekali; arcybiskup zmar³ 26 XII 1842, hrabia zakoñczy³ ¿ycie 20 I 1845. Autorzy biogramów Dunina odnotowuj¹, ¿e w ostatnich miesi¹cach ¿ycia utrzymywa³ bliskie kontakty z polskimi kap³anami na emigracji, którzy stanowili zal¹¿ek tworz¹cego siê zgromadzenia zmartwychwstañ- ców31. wiadczy o tym m.in. pobyt w Poznaniu ks. Piotra Semenenki oraz korespondencja arcybiskupa z ks. Aleksandrem Je³owickim32. W licie do Je³owickiego z 7 II 1842 Dunin wyra¿a nadziejê, ¿e wkrótce bêd¹ oni mogli podj¹æ pracê w powierzonych mu archidiecezjach, oraz informuje, ¿e stosowne starania u w³adz rz¹dowych czyni dobry nasz JW Naczelny Prezes W. Ks. Poznañskiego, graf Arnim33. Zagadnienie to wymaga osob- nych badañ. Niemniej ju¿ teraz mo¿na stwierdziæ, ¿e myl sprowadzenia zakonników do Wielkopolski nie opuszcza³a arcybiskupa a¿ do ostatnich dni ¿ycia.
30 J. K o w a l c z y k, Benedyktyni. I. Dzieje, [w:] Encyklopedia Katolicka, t. 2, Lublin 1976, kol. 236. 31 W. K l i m k i e w i c z, Dunin Sulgustowski Marcin (1774-1842), [w:] Polski S³ow- nik Biograficzny, t. 5, Kraków 1939-1946, s. 478; M. B a n a s z a k, Marcin Dunin, s. 137. 32 P. S m o l i k o w s k i, Historya Zgromadzenia Zmartwychwstania Pañskiego, t. 3, Kraków 1895, s. 69, 72, 83-85. 33 Cyt. za: Tam¿e, s. 84. STARANIA ARCYBISKUPA MARCINA DUNINA I EDWARDA RACZYÑSKIEGO... 241
ANEKS
I
POZNAÑ, 19 MARCA 1841. PETYCJA MARCINA DUNINA, ARCYBISKUPA GNIENIEÑSKIEGO I POZNAÑSKIEGO, DO FRYDERYKA WILHELMA IV W SPRAWIE PRZYWRÓCENIA KLASZTORÓW W ARCHIDIECE- ZJACH GNIENIEÑSKIEJ I POZNAÑSKIEJ.
ród³o: Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu, sygn. OA VIII 138, Klasztory: Urz¹dzenie ich w Wielkim Ksiêstwie Poznañskim 1821-1898, nr 21 (brulion). T³umaczenie na jêzyk polski: K. M i a s k o w s k i, Z historyi zabiegów o przywrócenie klasz- torów w W. Ks. Poznañskiem, cz. II, Dziennik Poznañski 1908, nr 275 (Dodatek Literacki).
Allerdurchlauchtigster Großmächtigster König1 Allergnädigster König und Herr! Geruhen Ew. Königliche Majestät aus der sub a. abschriftlich beikommenden Kabinetsorder von 6ten Mai 1824 huldreichst zu ersehen, daß Höchstdero erhabener, nun in Gott ruhender Herr Vater2, Majestät, die Absicht hatte, mehrere Klöster in den Erzdiözesen Gnesen und Posen zu erhalten. Der sub b. in Abschrift beigefügte Erlaß des Ministers der geistlichen etc. Angelegenheiten3 von 28ten Juni 1825 definirt [s] die Absicht dahin näher, daß in jeder Diözes(e) ein oder zwei Klöster, nebst einigen Residenzhäusern, beibehalten werden sollten. Es wurden, um zweckmäßige Vorschläge zu dem Ende zu begründen, Konferenzen zwischen dem damaligen Erzbischofe von Gorzeñski4, dem Fürsten Statthalter Radziwi³³5 und dem Ober-Präsidenten von Baumann6 angeordnet und auch wirklich abgehalten. Das sub c. abschriftlich beikommende Schreiben des Ober-Präsidenten von Baumann vom 31ten Januar 1826 und das demselben beigefügte Promemoria vom 7ten Dezember 1825 ergeben, daß man hierorts über alle
1 Fryderyk Wilhelm IV (1795-1861), król pruski od 1840. 2 Fryderyk Wilhelm III (1770-1840), król pruski od 1797. 3 Ministrem spraw duchownych, szkolnictwa i zdrowia by³ wówczas Karl von Stein zum Altenstein (1770-1840). Urz¹d ten pe³ni³ w latach 1817-1838. 4 Tymoteusz Gorzeñski (1743-1825), biskup poznañski od 1809, arcybiskup od 1821. 5 Antoni Radziwi³³ (1775-1833), namiestnik Wielkiego Ksiêstwa Poznañskiego w latach 1815-1833. 6 Johann Friedrich Theodor Baumann (1767-1830), naczelny prezes Wielkiego Ksiêstwa Poznañskiego w latach 1825-1830. 242 PIOTR FRANCISZEK NEUMANN
Punkte einig geworden war und der Erzbischof von Gorzeñski sich nur noch vorbehalten hatte, die Orte anzugeben, wo Klöster und Residenz- häuser beibehalten und gebildet werden sollten. Der Tod des genannten von Gorzeñski riß den Faden der Unterhandlungen ab; die Vakanz des erzbischöflichen Stuhls dauerte lange an, während welcher der Administrator von Wolicki7, wie dessen sub d. in Abschrift angeschlossenes Rückschreiben von 8ten Februar 1826 erweiset, den Gege(n)stand nicht wieder aufnehmen durfte. Nach seiner Konsekration als Erzbischof erfreute der genannte von Wolicki sich nur eine kurze Zeit der vollen Gesundheit; er verfiel in ein langwieriges Siechtum, das seine gewohnte Kraftäusserung lähmte; er starb ohne den abgerissenen Faden wieder angeknüpfta zu haben. Der Ober-Präsident von Baumann und der hochverehrte Fürst Statthalter von Radziwi³³ folgten ihm in nicht langen Zeiträumen. Ich, zum Erzbischof konsekrirt [s], wollte die Sache reassumiren [s]. Ich wandte mich unterm 10ten September 1831 an den Minister der geistlichen etc. Angelegenheiten, erhielt aber keine Antwort. Trübe Zeiten traten ein, und die Klöster wurden, ohne alle Beachtung der frühern Willensmeinung Sr Majestät des Königs, supprimirt [s] und deren Vermögen eingezogen. Die Gegner der Klöster zeichnen sich nur durch Hervorhebung der zufälligen Mißbräuche derselben aus; das Gute, das sie gestiftet haben und noch stiften und stiften können, verschweigen, entstellen oder verkleinern sie. Ich räume ein, daß Mißbräuche stattgefunden haben, obgleich sie nicht aus dem Wesen der Klöster, sondern aus menschlichen Leidenschaften und Gebrechen geflossen sind. Ich räume ein, daß maaßlose Vermehrung der Klöster nichts weniger, als erwünschlich sei. Aber mit Maaß und Einsicht eingerichtet, können sie nur sehr ersprieslich wirken. Hier haben die Klöster 1. bei der Cura animarum sehr wesentliche Hülfe [s] geleistet. Diese Hülfe war ein nothwendiges [s] Bedürfniß, indem die Zahl der seelsorgli- chen Priester nach Maaßgabe der am Orte und der Umgegend vorhande- nen Klöster sich beschränkte. Besonders war die Hülfe dringend dei Andachten, die, wie z. B. die Ablässe, große Menschenmaßen herbeirie- fen. Zwar hat man, nach Unterdrückung der Klöster, die Seelsorge an den
7 Teofil Wolicki (1768-1829), administrator archidiecezji poznañskiej po mierci abpa Gorzeñskiego, arcybiskup gnienieñski i poznañski od maja do grudnia 1829. a Poprawka inn¹ rêk¹, tekst pierwotny: angebunden. STARANIA ARCYBISKUPA MARCINA DUNINA I EDWARDA RACZYÑSKIEGO... 243
Orten, wo dieselben bestanden, durch einzelne Hülfsgeistliche verstärkt. Allein die Hülfe der Klöster beschränkte sich nicht auf diese Ortschaften, sie erstreckte sich auf ganze Gegenden und in dieser Hinsicht ist die gerissene Lücke nichts weniger als ausgefüllt; sie besteht zum Nachtheil [s] der Seelsorge im Allgemeinen. 2. Haben die Klöster zur Förderung der Religiosität und der Moralität sehr wesentlich beigetragen, indem sie dem Volke öftere und nähere Gelegenheit darboten, sich in Gottesfurcht zu sammeln, sein Gewissen zu berathen [s], sein Innerstes zu prüfen, Gott Rechenschaft zu geben und fromme Entschlüsse zu fassen. Jetzt nimmt Indifferentismus gegen Religion und Moral beunruhigend überhand, schlechte Gesinnung und schlechte Handlungen häufen sich immer mehr. Ich kann nicht um sie zu glauben, daß die Unterdrückung der Klöster dabei wesentlich mitwirkt. 3. Manche Klöster widmeten sich der Erziehung und dem Unterricht der Jugend und erwiederten den Schutz, dessen sie genossen, durch sorgsame Pflege der Religiosität und Loyalität, ohne Kosten für den Staat und ohne besondere Entgelt seitens der Eltern. 4. Wenn dem Menschen der Sinnenrausch zu vergehen, wenn ihn das wilde Getriebe der Leidenschaften zu ermüden anfängt, wenn er zurücksieht und zahllose Täuschungen und manche Thaten [s] erblickt, die der Rechtfertigung bedürfen, so sehnt er sich nach Ruhe, so fühlt er das Bedürfniß, mit seinem Gewissen Rechnung zu halten, sich Gott mehr zu nähern, als die wilden Wirren in der äussern Welt gestatten. Solchen Ermüdeten eröffneten die Klöster Zufluchtsörter, wo sie, ohne Konventualen zu werden, ihrem Herzensdrange ungestört genügen konnten. 5. Regten die Klöster Wohlthätigkeit [s] gegen die Armen an und übten dieselben selbst in großem Umfange aus. Sie machten die nun so kostbaren Armenanstalten überflüssig, sie bewirkten durch angeregte und unterhaltene Frömmigkeit, was jetzt die Polizei, mit allgemeinem Mißbehagen erzwingen muß, die Polizei, welche indem sie zu Armenbeiträgen nöthigt [s], jeden sonstigen Wohlthätigkeitssinn austilgt. Und 6. nahmen die Klöster viele Mitglieder auf, welchen Ungunst der Umstände oder Zufall das Fortkommen in der Welt erschwerten oder unmöglich machten und die sonst vielleicht der Gesellschaft zur Last gefallen wären. Was die Nonnenklöster anbetrifft, so wurden solche beinah gleichzeitig mit der Einführung des Christenthums [s] in dem ehemaligen Königreiche Polen errichtet und sie haben besonders dem weiblichen Theile [s] der Bevölkerung großen Nutzen gewährt. Sie bildeten 244 PIOTR FRANCISZEK NEUMANN
Zufluchtsörter für Wittwen, für Waisen, und für unglückliche Frauenzimmer vor Allem aber erzogen sie Mädchen zu sittsamen, frommen und sorgsamen Frauen. Jetzt bestehenb zwar in den größeren Städten weibliche Erziehungs- und Pensionsanstalten, die aber so kostbar sind, daß nur bemittelte Familien Gebrauch davon zu machen vermögenc. Ausserdem fehlen überall dergleichen Anstalten, die Mädchen müssen, mit Knaben gemischt, die Schulen besuchen. Alle diese Rücksichten machen mich so dreist, Ew. Königlichen Majestät allerunterthänigst [s] zu unterstellen, was Höchstdero erhabener Herr Vater, Majestät, in Betreffd der Klöster beabsichtigte. Ich wage die allerunterthänigste Bitte: Ew. Königlichen Majestät möchten allergnädigst zu gestatten geruhen, daß in jeder meiner zwei Diözesen zwei Manns- und ein Frauenkloster wiederhergestellt und dazu die zu dem Sekularisationsfonds eingezoge- nen Vermögenstheile der supprimirten [s] Klöster und die nutzlos verwit- ternden Klostergebäude und Klosterkirchen verwendet werden, indem ich mich der Hoffnung hingebe, daß wenn diese Fonds nicht ausreichen sollten, bald frommen Seelen sich finden würden, die einen so guten Zweck zu unterstützen nicht unterliessen. eDie urschriftlich beikommende Erklärung des Grafen Eduard von Ra- czyñski beweiset, daß ich in letzterer Hinsicht mich nicht täuschee. Demnächst wage ich die allerunterthänigste Äusserung, daß ich bei die- ser theilweisen [s] Restaurazion dem Orden der Benediktiner und Bene- dikterinnen den Vorzug geben würde. Dazu leitet mich die Betrachtung: daß die Bekleidung der Benediktiner der der weltlichen Priester beinah ganz gleich ist, mithin der jetzigen Welt nicht auffällig sein kann; daß dieser Orden in den vergangenen Jahrhunderten sich die größten Verdienste um die Zivilisazion der Völker erworben hat, und daß er noch jetzt den Wissenschaften sich widmet und darin in Österreich und Bay- ern sich auszeichnet; daß derselbe noch jetzt in den gedachten Staaten der wissenschaftlichen und moralischen Ausbildung seiner eignen Glieder sowohl, als der ihm anvertrauten weltlichen Jugend unermüdlich obliegt; daß demselben die gesammte Christenheit zur wärmsten Dankbarkeit dafür verpflichtet ist, daß seine Sorgsamkeit ihr die klassischen Geistes- werke des Alterthums [s] und die Schriften der heiligen Kirchenväter
b Poprawka inn¹ rêk¹, tekst pierwotny: sind. c Poprawka inn¹ rêk¹, tekst pierwotny: im Stande sind. d Dopisane inn¹ rêk¹. e-e Dopisane inn¹ rêk¹ po otrzymaniu deklaracji Raczyñskiego. STARANIA ARCYBISKUPA MARCINA DUNINA I EDWARDA RACZYÑSKIEGO... 245 erhalten und in diesem Lande die Kultur des Bodens eingeführt und ausgebreitet hat; und daß die Benediktinernonnen, nicht zu bloßen Gebeten verpflichtet, Muße haben, sich der Erziehung des weiblichen Geschlechts mit Erfolg zu weihen. Geruhen Ew. Königliche Majestät diesen wichtigen Gegenstand in hul- dreichste Erwägung zu nehmen und denselben nach Höchstdero Weisheit, Gerechtigkeit, Huld und Gnade zu entscheiden. In tiefster Ehrfurcht ersterbe ich Ew. Königlichen Majestät (gezeichneter) Dunin Erzbischof von Gnesen und Posen Posen, den f19ten Maerzf 1841.
II
POZNAÑ, 10 MARCA 1841. LIST HR. EDWARDA RACZYÑSKIEGO DO MARCINA DUNINA, ARCYBISKUPA GNIENIEÑ- SKIEGO I POZNAÑSKIEGO , W SPRAWIE UTWORZENIA KLASZTORU BENEDYKTYNÓW W POZNANIU.
ród³o: Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu, sygn. OA VIII 138, Klasztory: Urz¹dzenie ich w Wielkim Ksiêstwie Poznañskim 1821-1898, nr 23. Druk: Nieznany list hr. Edwarda Raczyñskiego do arcybiskupa Dunina w sprawie przywró- cenia zakonu Benedyktynów w Wielkopolsce, do druku poda³ K. M i a s k o w s k i, Dzien- nik Poznañski 1908, nr 246 (Dodatek Literacki).
Monseigneur!g Mia³em zaszczyt odebraæ przes³ane mi przez J[anie] W[ielmo¿nego] W[aszmocia] Pana Dobrodzieja papiery ci¹gaj¹ce siê do podania, które Królowi Jego M[o]ci podaæ zamylasz w celu przywrócenia kilku klasz- torów w obu archidiecezjach swoich. Czyta³em to podanie z uczuciem wdziêcznoci dla gorliwego pasterza pra- gn¹cego wznieæ s³u¿bê Bo¿¹ w kociele katolickim w W. Ks. Poznañskim. Podzielam zupe³nie zdanie JWW Pana w psychologicznym wzglêdzie, co do u¿ytecznoci podobnych instytutów, uwa¿aj¹c za rzecz ca³¹ z punktu widzenia naukowego cieszê siê z wyboru zakonu, który JWW Pan Dobro- dziej przed innymi w archi(d)iecezjach swoich umieciæ zamylasz. Pragn¹³bym i ja widzieæ zakon ksiê¿y benedyktynów w W. Ks. Poznañ-
ff Data uaktualniona inn¹ rêk¹, pierwotna: 27ten Februar. g List napisany zapewne rêk¹ sekretarza, podpis Raczyñskiego w³asnorêczny. 246 PIOTR FRANCISZEK NEUMANN skim, a widzieæ ich pilnych w kociele i pilnych w zawodzie naukowym, w którym w dawniejszych wiekach tyle po³o¿yli zas³ug we W³oszech, w(e) Francji, Niemczech i w Polsce. Takich to pracowitych robotników potrze- ba nam do archiwów naszych prowincjonalnych, w których skarby siê znajduj¹ do historii i archeologii krajowej. Niwa to obfita, dot¹d ani tkniê- ta, le¿y od³ogiem. Nie ruszylimy jej za polskich czasów, za co nam siê wstydziæ nale¿y; nie ruszy³y jej i w³adze w³aciwe w nowszych czasach od lat czterdziestu omiu. Dobrze by wiêc by³o oddaæ te zapasy uczonym, którzy z powo³a- nia swego i z obediencji trudni¹ siê naukami i poszukiwaniem róde³ hi- storycznych. Zapasy uczone, o których dopiero wspomnia³em w W. Ks. Poznañskim s¹ nastêpuj¹ce: 1mo Archiwa Grodzkie w Poznaniu pocz¹wszy od 15 go wieku, których jest do 2600 tomów in folio, 2do Archiwum niegdy w Wa³czu, dzi w Bydgoszczy siê znajduj¹ce, któ- rego wyci¹gi, bardzo ciekawe, mam przed oczami, 3tio Archiwum Nakielskie dzi w Bydgoszczy, 4to Archiwum miasta Poznania, 5to na koniec archiwa miast i miasteczek oraz skasowanych opactw i klasz- torów. Z dotkniêtych powodów, pragn¹c przyczyniæ siê do dobroczynnego z wszystkich wzglêdów zamiaru JW Pana Dobrodzieja, sk³adam na Jego rêce oblig na talarów 5000, które wyliczyæ siê obowi¹zuj¹ w dzieñ, gdy klasztor ksiê¿y benedyktynów w Poznania otworzony zostanie pod warun- kami, które w tym¿e obligu umieci³em. Przyjmij JWW[asz]M[oæ] Pan Dobrodziej wyraz g³êbokiego mego uszano- wania, z którym siê piszê JWW Pana Dobrodzieja najni¿szym s³ug¹ Edward Raczyñski Poznañ, dnia 10 marca 1841.
III
POZNAÑ, 11 MARCA 1841. DEKLARACJA HR. EDWARDA RACZYÑSKIEGO W SPRAWIE UTWORZENIA KLASZTORU BE- NEDYKTYNÓW W POZNANIU.
ród³o: Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu, sygn. OA VIII 138, Klasztory: Urz¹dzenie ich w Wielkim Ksiêstwie Poznañskim 1821-1898, nr 22 (kopia). Druk tekstu polskiego: Nieznany list hr. Edwarda Raczyñskiego do arcybiskupa Dunina w sprawie przywrócenia zakonu Benedyktynów w Wielkopolsce, do druku poda³ K. M i a s- k o w s k i, Dziennik Poznañski 1908, nr 246 (Dodatek Literacki). STARANIA ARCYBISKUPA MARCINA DUNINA I EDWARDA RACZYÑSKIEGO... 247
Ni¿ej na podpisie wyra¿ony obowi¹zujê siê tym moim skryptem wyliczyæ 5000 talarów, piszê piêæ tysiêcy, na uposa¿enie klasztoru regu³y w. Bene- dykta w Poznaniu pod nastêpuj¹cymi zastrze¿eniami: 1. ¿e w³adza duchowna zobowi¹¿e zakonników tego¿ klasztoru do trud- nienia siê naukowym szperaniem w archiwach prowincjonalnych W. Ks. Poznañskiego, 2. ¿e w³adze rz¹dowe pozwol¹ im takowego szperania w archiwach od najdawniejszych czasów a¿ do roku 1793, a nawet i póniej, jeli to byæ mo¿e, 3. ¿e w organizacji tego klasztoru w³adze duchowna i wiecka dozwol¹ mi g³osu w obradzie. Wspomnione wy¿ej 5000 talarów obowi¹zujê siê wyliczyæ w dzieñ zapro- wadzenia zgromadzenia i stworzenia klasztoru w Poznaniu, ograniczaj¹c przecie¿ termin mego zobowi¹zania siê do lat czterech, po których oblig ten staje siê zupe³nie niewa¿ny, gdyby do tego czasu klasztor nie by³ otwarty. Poznañ, dnia 11 marca 1841 (podpisany) Edward hr. Raczyñski
[tekst niemiecki:] Endes Unterschriebener verpflichtet sich hiermit, zur Dotirung [s] eines in Posen zu stiftenden Benediktiner-Klosters 5000 Thaler, buchstäblich fünf Tausend Thaler, zu zahlen, und zwar unter folgenden Bestimmungen: 1. Die geistliche Oberbehörde wird es den Ordensgeistlichen obbesagten Klosters zur Pflicht machen, sich mit literarischen Forschungen in den Provinzial-Archiven des Großherzogthums [s] Posen zu beschäftigen. 2. Die administrativen Behörden des Großherzogthums gestatten den Klostergeistlichen des Benediktiner-Klosters in Posen den Gebrauch ob- besagter Archiven in deren literarischen Nachforschungen, und zwar von den allerältesten Zeiten bis zum Jahr 1793 und wo möglich noch später hinaus. 3. Endes Unterschriebener erbittet sich eine Stimme bei der Organisa- tion des Klosters. Obbesagte 5000 [Thaler] verpflichtet sich Endes Unterschriebener am Tage der Eröffnung des Klosters an das katholische Consistorium zu zah- len. Es muß dies jedoch spätestens binnen vier Jahren geschehen. Über diesen Termin hinaus hat diese Schuldnerschreibung keine Gültigkeit mehr. 248 PIOTR FRANCISZEK NEUMANN KAPITU£A METROPOLITALNA W POZNANIU 1919-1939 249
ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006
LESZEK WILCZYÑSKI Uniwersytet im. Adama Mickiewicza Wydzia³ Teologiczny
Kapitu³a Metropolitalna w Poznaniu w latach 1919-1939
The Metropolitan Chapter in Poznañ in the Years 1919-1939
Pocz¹tki Kapitu³y Katedralnej w Poznaniu siêgaj¹ X wieku. Wed³ug wzmianki Kroniki Thietmara istnia³a ju¿ za czasów biskupa Ungera (990/1 -1012 r.). W XIII w. sk³ada³a siê z 6 pra³atów z prepozytem na czele i licz- nego grona kanoników. Od 1298 r., po wprowadzeniu do niej dwóch no- wych archidiakonów, redniego, czyli remskiego, i mniejszego pszczew- skiego, liczy³a 8 pra³atów i 25 kanoników razem z kanonikiem w. Jana Jerozolimskiego. Jeszcze przed 1303 r. doszed³ pra³at kanclerz, nastêpnie archidiakon czerski oraz kilku kanoników (1362 r.). W XVI w. liczy³a 10 pra³atów i 34 kanoników gremialnych. W latach 1611-1645, z powodu mniejszych dotacji, uszczuplono j¹ o 11 kanonikatów. Po 1704 r. zlikwido- wano jeden, lecz w 1713 r. przywrócono na nowo. Po rozbiorach zreduko- wano liczbê prebend i ju¿ ich nie obsadzano1. Na mocy statutów z 1810 r., wydanych przez arcybiskupa I. Raczyñskiego, znacznie ograniczono rolê kapitu³y. Pozosta³y tylko 3 pra³atury (skasowano 7), 12 kanonikatów z pre- bend¹ (skasowano 16) i 16 kanonikatów bez prebendy2. Kolejne zmiany organizacji kapitu³y poznañskiej przynios³a bulla cyr- kumskrypcyjna De salute animarum papie¿a Piusa VII z 16 lipca 1821 r. Na mocy dokumentu po³¹czono uni¹ personaln¹ aeque principaliter ar- chidiecezjê gnienieñsk¹ i diecezjê poznañsk¹ w osobie jednego ordyna- riusza, podnosz¹c diecezjê poznañsk¹ do rangi archidiecezji. Z woli pru- skiego rz¹du sta³¹ i g³ówn¹ rezydencj¹ arcybiskupa gnienieñskiego
1 J. Nowacki, Archidiecezja Poznañska, Poznañskie Studia Teologiczne, t. 1, s. 16. 2 L. B y s t r z y c k i, Duchowieñstwo polskie Kocio³a rzymsko-katolickiego w Wielkopol- sce w latach 1815-1818, Koszalin 1986, s. 240-245. 250 LESZEK WILCZYÑSKI i poznañskiego sta³ siê Poznañ 3. Odt¹d, oprócz tytu³u Przewietna, przy- s³ugiwa³ kapitule tytu³ Metropolitalna. Od 1821 r. do kapitu³y wchodzi- li: dwaj pra³aci: prepozyt i dziekan oraz 8 kanoników gremialnych i 4 ka- noników honorowych4. Kapitu³a Katedralna w Poznaniu, pomimo ograniczenia liczebnoci i kompetencji stanowi³a nadal wa¿ny element w administracji archidie- cezj¹, np. zachowuj¹c prawo elekcji biskupa-ordynariusza5. Bulla De sa- lute animarum przyzna³a królowi pruskiemu prawo obsady pra³atur i ka- nonikatów, które zosta³y zwolnione w miesi¹cach nieparzystych. Kandy- datury królewskie wymaga³y zatwierdzenia Stolicy Apostolskiej. Wszyst- kie stanowiska w kapitule katedralnej obsadzone by³y przez polskich du- chownych, a rz¹d pruski ogranicza³ siê jedynie do blokowania kandyda- tur ksiê¿y, których lojalnoæ budzi³a okrelone w¹tpliwoci6. Taki stan trwa³ do wybuchu powstania listopadowego (po jego upadku ukszta³towa- no ostatecznie cele i metody polityki germanizacyjnej). Ustanowienie re- zydencji arcybiskupów gnienieñskich i poznañskich w Poznaniu spowo- dowa³o wzrost znaczenia Kapitu³y Katedralnej Poznañskiej w stosunku do Kapitu³y Prymasowskiej w Gnienie, dlatego przede wszystkim w³a- dze pruskie stara³y siê zainstalowaæ niemieckiego kanonika w kapitule na Ostrowie Tumskim. Liczba stanowisk obsadzonych przez Niemców pozostawa³a przez ca³y wiek XIX raczej bardzo ograniczona. Wzrost wp³y- wów niemieckich w kapitule nast¹pi³ w okresie I wojny wiatowej. By³ to swego rodzaju sukces germanizacyjnej polityki rz¹du pruskiego7. W wy- niku polityki germanizacyjnej w Kapitule Katedralnej Poznañskiej w 1918 r. zasiada³o 6 Niemców (Paul Jedzink, Peter Dombek, Karol Klin- ke, Robert Weimann, Albert Steuer, Joseph Paech) i 4 Polaków (W³adys³aw Meszczyñski, W³adys³aw Hozakowski, Czes³aw Meisser, Stanis³aw £u- komski)8.
3 J. Nowacki, Dzieje archidiecezji poznañskiej, t. II, Archidiecezja poznañska w gra- nicach historycznych i jej ustrój, Poznañ 1964, [dalej: DzAP], s. 115. 4 L. Grochowski, Kryzys i reorganizacja archidiecezji gnienieñskiej w latach 1793- 1833, Nasza Przesz³oæ, t. 24, 1966, s. 237. 5 O. K i e c, Niemieccy duchowni w Kapitu³ach Katedralnych Gniezna i Poznania w XIX i XX w., w: 1000 lat Archidiecezji Gnienieñskiej, red. J. Strzelczyk i J. Górny, Gniezno 2000, s. 350. 6 O. K i e c, Niemieccy duchowni ..., s. 351. 7 Tam¿e, s. 362-363. 8 Elenchus omnium ecclesiarum et universi cleri archidioecesis gnesnensis et posnanien- sis, [dalej: Elenchus] 1918. KAPITU£A METROPOLITALNA W POZNANIU 1919-1939 251
I. CZ£ONKOWIE KAPITU£Y
W odrodzonej Polsce kapitu³a posiada³a okrelon¹ przez nowy statut iloæ cz³onków. W jej sk³ad wchodzi³o trzech pra³atów infu³atów (prepo- zyt, dziekan i kustosz) i dziewiêciu kanoników gremialnych (nazywanych te¿ rzeczywistymi). Prawo nominacji tak pra³atów jak i kanoników posia- da³ arcybiskup metropolita poznañski (po uprzednim wys³uchaniu zdania kapitu³y wed³ug kanonu 403 KPK). Wród kandydatów na pra³atów i kanoników arcybiskup bra³ pod uwagê tych, którzy uzyskali doktorat z teologii lub prawa kanonicznego. Obsada wakuj¹cych kanonii w Kapi- tule Metropolitalnej Poznañskiej wi¹za³a siê z zaanga¿owaniem jej cz³on- ków w prace na rzecz archidiecezji. Obydwaj arcybiskupi starali siê wpro- wadzaæ do kapitu³y swoich najbli¿szych wspó³pracowników. Stanowiska- mi gremialnymi kapitu³y nagradzali przewa¿nie ksiê¿y zatrudnionych w instytucjach archidiecezjalnych, kanonikatami honorowymi wyró¿nia- li zas³u¿onych w innych dzia³alnociach kocielnych9. Instalacja nowo mianowanego kanonika mia³a najczêciej nastêpuj¹- cy przebieg. Kanonik przychodzi³ o oznaczonej godzinie do kaplicy w pa³acu arcybiskupim ubrany w fioletow¹ sutannê, w rêce trzyma³ rokie- tê i mantolet. Dystynktorium kanonickie i piercieñ z³o¿one by³y na tacy. Gdy arcybiskup zaj¹³ miejsce na krzele przed o³tarzem, kanonik klêka³ przed nim na klêczniku. Sk³ada³ na nim rokietê i mantolet, nastêpnie od- mawia³ wyznanie wiary i formu³ê przysiêgi. Po czym arcybiskup ubiera³ nowo mianowanego kanonika w rokietê i mantolet, wk³ada³ dystynktorium i piercieñ, odmawiaj¹c formu³ê instytucji (pomagali mu dyrektor kance- larii i kapelan). Na zakoñczenie instytucji odmawiano Te Deum10. Do obowi¹zków zarz¹du wewnêtrznego kapitu³y nale¿a³o gospodarze- nie maj¹tkiem, powierzanie niektórych urzêdów, natomiast sposób i czas odprawiania nabo¿eñstw w chórze katedralnym itp., mia³y okrelaæ we- d³ug prawa kanonicznego, statuty uchwalone przez sam¹ kapitu³ê. Pra- wo wymaga³o, aby statuty by³y zatwierdzone przez ordynariusza (hierar- chia poznañska nie ingerowa³a na ogó³ w te sprawy). Jednak w 1927 r. kard. A. Hlond wezwa³ kapitu³ê powo³uj¹c siê na przepisy prawa kano- nicznego i dekret Soboru z 25 VII 1923 r. by w ci¹gu szeciu miesiêcy przed³o¿y³a mu do zatwierdzenia swoje statuty11. Kapitu³a nie zastosowa- ³a siê do polecenia arcybiskupa. W takich sytuacjach prawo kanoniczne
89 S. Wilk, Archidiecezja gnienieñska w II Rzeczypospolitej, Lublin 1987, [dalej: AG w II RP], s. 110. 10 Archiwum Archidiecezjalne w Gnienie [dalej: AAG], APP II 43, Obrz¹dek przypisa- ny przy instytucji na kanonikat przy kociele metropolitalnym poznañskim. 11 AAG, APP II 46, Pismo kard. Hlonda do kapitu³ 30 XI 1927. 252 LESZEK WILCZYÑSKI przewidywa³o, ¿e sam ordynariusz dokona spisania statutów i ma prawo nakazaæ kapitule ich przestrzeganie12. Ksi¹dz prymas dwa lata póniej po- nownie wezwa³ kapitu³ê, aby przedstawi³a mu do zatwierdzenia swoje sta- tuty. I tym razem nie otrzyma³ ¿adnej odpowiedzi. Zw³okê wobec zapro- ponowanych statutów kapitu³y ks. S. Wilk t³umaczy tym, ¿e arcybiskup czeka³ na pozytywny efekt starañ o powiêkszenie pra³atur w kapitu³ach poznañskiej i gnienieñskiej13. W 1937 r. ks. prymas przedstawi³ Kapitule Metropolitalnej Poznañskiej w³asny projekt statutów. W ten sposób wpro- wadzi³ je w ¿ycie i sk³oni³ kapitu³ê do ich przestrzegania. W listopadzie 1924 r., na kongregacji dziekanów arcybiskup owiad- czy³, ¿e rozwa¿a siê rozwi¹zanie unii archidiecezji gnienieñskiej i po- znañskiej. Wobec tego Kapitu³a Metropolitalna Poznañska, rozumiej¹c potrzebê wskrzeszenia dawnych stosunków ustrojowych w Kociele pol- skim, zwróci³a siê do prymasa, aby Poznañ nie utraci³ godnoci metropo- litalnej. Proszono arcybiskupa, by zechcia³ poczyniæ okrelone starania w Stolicy wiêtej i zapewniæ Kocio³owi poznañskiemu egzempcjê14.
II. URZÊDY W KAPITULE
Prepozyt kapitu³y Do zadañ prepozyta nale¿a³o, m.in. zwo³ywanie zebrañ kapitulnych, przewodniczenie im i ustalanie programu; czuwanie nad aktami kapitul- nymi i sporz¹dzaniem pism; przechowywanie i odpowiedzialne u¿ywanie pieczêci kapitu³y; podpisywanie, wraz z sekretarzem kapitu³y, protoko³ów zebrañ, akt i korespondencji; dba³oæ o przestrzeganie statutów kapitul- nych15. W odrodzonej Polsce rz¹d nie zrzek³ siê praw wzglêdem kapitu³y, któ- re przys³ugiwa³y wczeniej Prusakom na mocy bulli De salute animarum. St¹d te¿ minister by³ej dzielnicy pruskiej w imieniu rz¹du upomnia³ siê o prawo do zatwierdzania prepozyta kapitu³y (czego nie dokonano przy obsadzeniu prepozytury przez ks. St. Adamskiego)16.
12 Codex Iuris Canonici, Benedicti Papae XV, Roma MCMXVIII, [dalej: CIC], canon [da- lej: can.] 410. 13 S. Wilk, August Hlond na stolicach arcybiskupich Gniezna i Poznania, [w:] Studia Gnesnensia, t. VII, Gniezno 1982-83, s. 11. 14 AAG, APP II 47/3, Kapitu³a Metropolitalna Poznañska do Arcybiskupa Gnienieñskie- go i Poznañskiego z dn. 3 XI 1924 r. 15 Statut Kapitu³y Metropolitalnej w Poznaniu, [dalej: Statut], punkt 49. 16 AAG, APP II 47/3, Ministerstwo b. Dzielnicy Pruskiej do J. E. Kardyna³a Arcybiskupa Gnienieñskiego i Poznañskiego dr Edmunda Dalbora z dn. 1 VIII 1920. KAPITU£A METROPOLITALNA W POZNANIU 1919-1939 253
Dziekan Mia³ on szczególne baczenie na nabo¿eñstwa kapitulne i diecezjal- ne sprawowane w katedrze. Kustosz Kapitu³a na sesji generalnej, w dniu 1 lipca 1929 r., przed³o¿y³a pro- bê, aby ordynariusz zamieni³ jeden kanonikat na pra³aturê kustodii (wniosek ten ³¹czono z nowymi statutami, nad którymi kapitu³a pracowa- ³a)17. We wrzeniu 1929 r. ks. prymas stara³ siê o przywrócenie kapitule poznañskiej tej godnoci18. Starania ks. kard. A. Hlonda w Kongregacji Soboru pozostawa³y d³ugo bez odzewu. 22 lutego 1930 r. skierowa³ on ko- lejn¹ probê do prefekta kongregacji. W sprawie tej interweniowa³ ks. pra- ³at T. Zakrzewski19. Papie¿ Pius XI, w dniu 14 marca 1930 r., wyda³ breve Romanum Pontificem, na mocy którego kapitu³a poznañska otrzyma³a pra³aturê kustodii20. Do obowi¹zków kustosza nale¿a³a troska o szaty li- turgiczne przechowywane w zakrystii kanonickiej (i innych miejscach) oraz skarbiec z drogocennymi sprzêtami liturgicznymi21. Kanonik teolog Kanonik teolog pe³ni³ funkcjê okolicznociowego kaznodziei. Wyg³a- sza³ kazania w uroczystoci oznaczone przez prepozyta kapitu³y i podczas niedzielnych sum w katedrze22. Wybierany by³ sporód doktorów teologii, o szczególnych predyspozycjach do wype³nienia tego obowi¹zku. Kanonik penitencjarz Tak¿e powinien posiadaæ doktorat z teologii (lub z prawa kanoniczne- go) i ukoñczone trzydzieci lat. Prawnie mia³ zagwarantowan¹ zwyczajn¹ w³adzê rozgrzeszania z grzechów i cenzur zastrze¿onych nawet biskupo- wi, w obrêbie tak¿e obcych archidiecezji, a poza jej granicami wobec mieszkañców swojej diecezji23. Powierzonej sobie w³adzy nie móg³ dele- gowaæ innym. Winien s³uchaæ spowiedzi w soboty i dni przedwi¹teczne oraz niedziele i wiêta nakazane (przed nabo¿eñstwami z liczniejszym udzia³em wiernych). Pomoc¹ s³u¿yli mu penitencjariusze mniejsi, miano- wani przez arcybiskupa z ni¿szego kleru katedralnego. W 1928 r. kapitu³a poprosi³a arcybiskupa o wydanie dekretu dla ksiê¿y zamieszkuj¹cych kurie kanonickie, nie pe³ni¹cych funkcji przy katedrze (by poczuwali siê
17 AAG, APP II 47/3, Kapitu³a Metropolitalna Poznañska do Arcybiskupa Gnienieñskie- go i Poznañskiego z dn. 1 VII 1929 r. 18 AAG, APP II 46, Kard. Hlond do kard. Sbarrettiego z dn. 2 IX 1929 r. 19 AAG, APP II 46, Kard. Hlond do ks. Zakrzewskiego z dn. 22 II 1930 r. 20 Miesiêcznik Kocielny dla Archidiecezji Gnienieñskiej i Poznañskiej [dalej: MK], 45, 1930, nr 4. 21 Statut, p. 50. 22 Statut, p. 51. 23 Statut, p. 52. 254 LESZEK WILCZYÑSKI do obowi¹zku i pomagali penitencjarzom w s³uchaniu spowiedzi w kocie- le katedralnym)24. Sekretarz kapitu³y Do jego obowi¹zków nale¿a³o: spisywanie protoko³ów zebrañ kapitul- nych, przygotowywanie korespondencji w porozumieniu z prepozytem, przechowywanie bie¿¹cych akt kapitulnych i ich rejestracja, u¿ywanie mniejszej pieczêci kapitulnej, nadto przekazywanie starszych, nieaktual- nych ju¿ akt do archiwum archidiecezjalnego25. Archiwariusz kapitu³y Z kolei archiwariusz powo³any by³ do: rejestracji i sprawowania pie- czy nad aktami kapitulnymi i przekazywania za zgod¹ prepozyta star- szych akt do archiwum archidiecezjalnego26. Zarz¹dca mienia kocio³a katedralnego W oparciu o przepisy prawa powszechnego, zarz¹dca kocio³a kate- dralnego roztacza³ opiekê nad stanem, konserwacj¹ i zabezpieczeniem katedry, prowadzi³ ksiêgi inwentarzowe dóbr katedry, ksiêgi rozchodów i przychodów, roczne sprawozdanie z zarz¹du zdawa³ kapitule (ta za ar- cybiskupowi). Przechowywa³ równie¿ dokumentacjê z przeprowadzonych inwestycji i sk³ada³ j¹ w archiwum kapitu³y27.
III. ZARZ¥DCA MAJ¥TKU KAPITU£Y
Roztacza³ opiekê nad kolegiat¹ NMP in Summo, prowadzi³ ksiêgi inwentarzowe dóbr kapitu³y, sporz¹dza³ preliminarz bud¿etowy na kolej- ne lata (i przedstawia³ kapitule do zatwierdzenia), prowadzi³ ksiêgi docho- dów i rozchodów kapitu³y, zdawa³ roczne sprawozdanie z zarz¹du dobra- mi, przechowywa³ dokumentacjê inwestycji i deponowa³ j¹ w archiwum kapitu³y28. Komisja rewizyjna Tworzy³o j¹ trzech cz³onków, którzy uczestniczyli w opracowaniu rocz- nego preliminarza bud¿etu katedry i kapitu³y oraz kontrolowali ksiêgo- woæ (przygotowuj¹c stosowny protokó³ dla kapitu³y)29.
24 AAG, APP II 47/3, Prepozyt Kapitu³y Metropolitalnej Poznañskiej do Arcybiskupa Gnienieñskiego i Poznañskiego z dn. 19 III 1928 r. 25 Statut, p. 53. 26 Statut, p. 54. 27 Statut, p. 55. 28 Statut, p. 56. 29 Statut, p. 58. KAPITU£A METROPOLITALNA W POZNANIU 1919-1939 255
Ceremoniarz kapitulny Czuwa³, w porozumieniu z dziekanem i dyrygentem chóru katedral- nego, by wszystkie funkcje liturgiczne sprawowane by³y z katedrze we- d³ug przepisów liturgicznych, opracowywa³ program nabo¿eñstw kate- dralnych (szczególnie pontyfikalnych), by³ odpowiedzialny za ich popraw- ny przebieg, przygotowywa³ tak¿e kleryków do s³u¿by Bo¿ej30. Relacje miêdzy kapitu³¹ a arcybiskupem okrela³y normy prawa ka- nonicznego z 1917 r. Ordynariusz zobowi¹zany by³ do zasiêgania rady kapitu³y katedralnej we wszystkich wa¿nych i trudnych sprawach (w nie- których przypadkach wymagano jej akceptacji). Jednak, jak wynika z materia³ów archiwalnych, E. Dalbor i A. Hlond, arcybiskupi Gniezna i Poznania, traktowali kapitu³ê katedraln¹ bardziej jako kolegium du- chownych ustanowione dla uwietniania uroczystoci katedralnych ni¿ senat arcybiskupi31. wiadczyæ mo¿e o tym fakt, ¿e arcybiskup E. Dalbor stara³ siê osobicie u Ojca wiêtego o udzielenie kapitule katedralnej, zarówno w Gnienie i Poznaniu, przywileju noszenia w chórze i poza nim stroju przys³uguj¹cego pra³atom Jego wi¹tobliwoci32. Dwukrot- nie odmówi³ natomiast poparcia dla starañ kapitu³ kierowanych do Stoli- cy Apostolskiej o zatwierdzenie pozwolenia na wybór arcybiskupa przez to gremium33. Wobec tego Kapitu³a Metropolitalna Poznañska, w odpowie- dzi na pismo z 25 lutego 1924 r., jeszcze raz usi³owa³a t³umaczyæ hierarsze swoje stanowisko. Kapitu³a uwa¿a³a, ¿e dekret Kongregacji Konsystorial- nej (z dnia 20 sierpnia 1921 r.), w sprawie rzekomego pozbawienia kapitu³ gnienieñskiej i poznañskiej prawa wyboru arcybiskupa, nie rozstrzyga³ tego definitywnie. W dekrecie zabrak³o bowiem jak bywa w takich przy- padkach klauzuli znosz¹cej dawniejsze postanowienia (przy których ob- stawa³a kapitu³a, opieraj¹c siê na bulli, podczas gdy wspomniany przepis by³ tylko dekretem kongregacji)34. Na pocz¹tku swoich rz¹dów abp A. Hlond w kwestiach administracyj- nych odwo³ywa³ siê do opinii kapitu³y poznañskiej. Prepozyt kapitu³y, ks. pra³at St. Adamski, w kurendzie z 8 I 1927 r. informowa³, ¿e na sesjê w dniu 17 I 1927 r. przybêdzie arcybiskup w celu omówienia reformy cen- tralnych urzêdów archidiecezji i spraw dotycz¹cych organów w kate- drze35. Do 1927 r. rolê senatu i rady arcybiskupiej pe³ni³a Rada Ordyna-
30 Statut, p. 59. 31 S. W i l k, August Hlond na stolicach ..., s. 10. 32 MK 38, 1923, nr 12. 33 AAG, APP II 46, Korespondencja kapitu³ z kard. Dalborem z 1923 i 1924 r.; AG w II RP, s. 110. 34 AAG, APP II 47/3, Kapitu³a Metropolitalna Poznañska do Arcybiskupa Gnienieñskie- go i Poznañskiego z dn. 17 III 1924 r. 35 AAG, APP II 47/3, Odpis kurendy z dn. 8 I 1927. 256 LESZEK WILCZYÑSKI riatu, w sk³ad której wchodzili cz³onkowie kapitu³y katedralnej poznañ- skiej. Do praw cz³onków kapitu³y nale¿a³o: a) prawo wyboru wikariusza kapitulnego w wypadku wakansu stoli- cy arcybiskupiej ( kan. 430-444), b) prawo do czynnego i biernego g³osu na zebraniach kapitu³y, c) prawo do stroju i odznak przyznawanych przez Stolicê Apostolsk¹: kapy rzymskie (1668 r.), dystynktorium (1744 r. tak¿e na soborze po- wszechnym), fioletowe mantolety, sutanny, przejciowo tak¿e fioletowe birety (1854 r. i 1862 r.), strój papieskich pra³atów domowych (1923 r.), pier- cieñ (1893 r.), oraz infu³a dla pra³atów (1867 r. i 1930 r.)36, d) prawo do precendencji kanonicznej (kan. 408). Zmar³y cz³onek kapitu³y mia³ prawo do odprawienia za niego nabo- ¿eñstwa w kociele metropolitalnym. Do podstawowych obowi¹zków kapitu³y nale¿a³o uwietnianie kultu Bo¿ego w katedrze. Pra³aci i kanonicy powinni uczestniczyæ w nastêpuj¹- cych nabo¿eñstwach, (o ile ze s³usznej przyczyny nie byli zwolnieni): a) we mszy w. konwentualnej w niedziele i wiêta nakazane, b) w nabo¿eñstwach Wielkiego Tygodnia, c) w uroczystych nabo¿eñstwach z udzia³em arcybiskupa, równie¿ poza katedr¹ jeli wymaga³y tego szczególne okolicznoci, d) we mszy w. ordynacyjnej (diakonatu, prezbiteratu i sakry bisku- piej), e) w procesji Bo¿ego Cia³a z katedry do fary, f) w nabo¿eñstwach wynagradzaj¹cych Najwiêtszemu Sercu Pana Jezusa na wzgórzu w. Wojciecha, g) w innych nabo¿eñstwach na zaproszenie prepozyta. Wszyscy cz³onkowie kapitu³y zobowi¹zani byli do chórowego odma- wiania liturgii godzin. Kapitu³a mia³a te¿ obowi¹zek witania arcybiskupa u wrót katedry w czasie uroczystych celebracji (przy innych okazjach or- dynariusza witali dwaj wyznaczeni przez prepozyta kanonicy). Ka¿dy z cz³onków kapitu³y odprawia³ w niedzielê i wiêta per turnum, wed³ug ustalonego porz¹dku sumê, podczas której g³osi³ homiliê, a w dni powszednie, w ci¹gu nastêpuj¹cego po niej tygodnia, mszê w. konwen- tualn¹. Z funkcji hebdomadariusza zwolnieni byli biskupi pomocniczy. Kanonik hebdomadariusz aplikowa³ sumê niedzieln¹ za ¿ywych i zma- r³ych dobrodziejów poznañskiego kocio³a metropolitalnego. Kanonicy gremialni zobowi¹zani byli do pomocy w konfesjonale w katedrze w cza-
36 N o w a c k i, Dz Ap, t. II, s. 16. KAPITU£A METROPOLITALNA W POZNANIU 1919-1939 257 sie uroczystoci ogólnodiecezjalnych, a tak¿e w adwencie i wielkim po- cie ilekroæ zachodzi³a uzasadniona potrzeba. Spowiedników zaprasza³ dziekan kapitu³y. Po mierci cz³onka kapitu³y kanonicy odprawiali jak najszybciej mszê w. gregoriañsk¹, dziel¹c miêdzy sob¹ jej 30 dni (zgod- nie z zaleceniami dziekana). W rocznice mierci, w ci¹gu dziesiêciu lat, jeden z cz³onków kapitu³y, wyznaczany kolejno przez dziekana, odprawia³ za zmar³ego mszê w. konwentualn¹. Kapitu³a dba³a o estetykê katedry, placu katedralnego, wszystkich kanonii i nale¿¹cych do nich zabudowañ. Oprócz pra³atów i kanoników gremialnych arcybiskup mianowa³ tak- ¿e kanoników honorowych (wczeniej zaci¹ga³ opinii w kapitule). Kano- nikom honorowym przys³ugiwa³y przywileje kanoników gremialnych, dotycz¹ce stroju i precedencji37. Kanonicy honorowi byli zobowi¹zani do uczestnictwa w nastêpuj¹cych nabo¿eñstwach: uroczystej mszy w. odpu- stowej ku czci w. Aposto³ów Piotra i Paw³a, w procesji Bo¿ego Cia³a z katedry do fary o ile nie koliduje to z obowi¹zkami we w³asnych para- fiach; w obrzêdach pogrzebowych zmar³ych cz³onków kapitu³y; w nabo- ¿eñstwie wynagradzaj¹cym Najwiêtszemu Sercu Pana Jezusa na wzgó- rzu w. Wojciecha38. W nabo¿eñstwach poza katedr¹ kanonicy honorowi uczestniczyli stosownie do ¿yczeñ arcybiskupa. Podobnie jak kanonicy gremialni powinni szczególn¹ czci¹ otaczaæ koció³ metropolitalny39. Po odzyskaniu niepodleg³oci du¿e niezadowolenie spo³eczeñstwa polskiego budzi³ fakt, ¿e w kapitule katedralnej zasiadali Niemcy, znani z gorliwoci germanizacyjnej (ostre artyku³y prasowe). Do ks. prymasa E. Dalbora nap³ywa³y listy, protesty, petycje i memoria³y od osób prywat- nych, organizacji spo³ecznych i politycznych z ¿¹daniem usuniêcia nie- mieckich kanoników z kapitu³ katedralnych w Gnienie i Poznaniu 40. Nie- mieccy cz³onkowie kapitu³y, aktywnie popieraj¹cy rz¹d pruski, zostali przejciowo internowani na polecenie Komisariatu Naczelnej Rady Ludo- wej w Poznaniu. 17 czerwca 1919 r. Dowództwo G³ówne Si³ Zbrojnych w by³ym Zabo- rze Pruskim przes³a³o ks. prymasowi odpis korespondencji z Kapitu³¹ Metropolitaln¹ Poznañsk¹, dotycz¹c¹ planowanego internowania ksiê¿y kanoników J. Paecha i K. Klinkego. Przy okazji donoszono, ¿e o ka¿dora- zowym internowaniu cz³owieka Kocio³a zostanie poinformowana w³adza duchowna41.
37 Statut, p. 41-42. 38 Statut, p. 43. 39 Statut, p. 44-45. 40 Wilk, AG w II RP, s. 108. 41 AAG, APP II 47/3, Dowództwo G³ówne Si³ Zbrojnych by³ego Zaboru Pruskiego do ks. Prymasa, Poznañ 17 czerwca 1919 r. 258 LESZEK WILCZYÑSKI
16 czerwca rano patrol zamierza³ zaaresztowaæ ks. kanonika dr. J. Pa- echa. Nie pozwolono mu odprawiæ mszy w. i zamierzano odprowadziæ go na odwach (aresztowaniu przygl¹da³a siê gromada dzieci id¹cych do szko- ³y). Ksi¹dz abp E. Dalbor wywo³any z kaplicy z³o¿y³ ustny protest. Patrol odst¹pi³ na razie od aresztowania, jednak w dwie godziny póniej wtargn¹³ na posiedzenie kapitu³y. Energiczna postawa kapitu³y i owiadczenie, ¿e ks. prymas sprawê tê wemie w swoje rêce, powstrzyma³y ¿o³nierzy. Kapitu³a zaprotestowa³a stanowczo przeciw takiemu traktowaniu cz³onków tego najwy¿szego senatu duchownego w wielkopolskich archidiecezjach. W pi- mie skierowanym do w³adz dowodzono, ¿e cz³onkowie kapitu³y w niczym nie zawinili, a jako kap³ani i s³udzy Chrystusa maj¹ prawo do poszanowa- nia, zw³aszcza ze strony w³adz katolickich. Wczeniej aresztowania kap³a- nów dokonywa³y w³adze innowiercze lub bandy heimatschutzu. Kapitu³a poinformowa³a dalej, ¿e je¿eli nie cofnie siê rozkazu aresztowa- nia ks. kanoników J. Paecha i K. Klinkego, to zostanie z³o¿ony publiczny protest. Pod tym owiadczeniem podpisa³ siê dziekan kapitu³y katedralnej 42. Dowództwo G³ówne, po przyjêciu do wiadomoci treci listu kapitu³y z dnia 16 czerwca, w pimie skierowanym do Komisariatu NRL w spra- wie aresztowania ks. kanonika J. Paecha, wyrazi³o ubolewanie z powodu nietaktownego wykonania rozkazu. Mimo protestów ksiê¿a J. Paech i K. Klinke zostali umieszczeni w klasztorze w G³ogówku pod Gostyniem (17 VI 1919 r.). Zwolniono ich 19 lipca 1919 r. Pozostali niemieccy cz³onkowie kapitu³y byli poddawani pewnym ograniczeniom ze strony w³adzy duchownej. W 1920 r., w kapitule poznañskiej zasiada³o nadal 5 Niemców: P. Do- mbek, K. Klinke, A. Steuer, R. Weimann i J. Paech. Tak liczna reprezen- tacja niemieckich ksiê¿y wymusi³a podjêcie zdecydowanych dzia³añ, zmierzaj¹cych do ich usuniêcia lub ograniczenia wp³ywów43. Jako pierw- szego uda³o siê usun¹æ ks. R. Weimanna (w 1920 r. wys³any do Tuczna, jako administrator arcybiskupi na tereny archidiecezji poznañskiej pozo- sta³e na terytorium niemieckim). Pra³at P. Dombek zmar³ w 1921 r. W ten sposób w kapitule poznañskiej zosta³o trzech Niemców.
IV. UPOSA¯ENIE CZ£ONKÓW KAPITU£Y
Podstawow¹ uposa¿enia by³y prebendy. Cz³onkowie mieli prawo do wiadczeñ maj¹tkowych kapitu³y po uregulowaniu wszystkich zobowi¹-
42 AAG, APP II 47/3, Pismo Kapitu³y do Komisariatu Naczelnej Rady Ludowej Wydzia³u IIIa z dn. 16 VI 1919 r. 43 K i e c, op.cit., s. 363. KAPITU£A METROPOLITALNA W POZNANIU 1919-1939 259 zañ zwi¹zanych z jej utrzymaniem. Po rozbiorach w³adze pruskie przepro- wadzi³y sekularyzacjê maj¹tków kocielnych. Odt¹d ród³em utrzymania duchowieñstwa by³y kwartalne pensje. Na mocy bulli De salute anima- rum i przepisów póniejszych otrzymywali pensje pañstwowe. W grudniu 1919 r. z komisji pragmatycznej wy³oniono zespó³ dla rozpa- trzenia wysokoci poborów cz³onków kapitu³y. W tym gremium dzia³a³ ks. oficja³ Cz. Meysner, starosta krajowy Wac³aw Wyczyñski i podsekretarz sta- nu Bernard Chrzanowski. Warto odnotowaæ, ¿e w tej sprawie odby³y siê tyl- ko dwa posiedzenia (29 grudnia 1919 r. i 16 stycznia 1920 r.), podczas których cz³onkowie kapitu³y nie zostali uznani za urzêdników (istnia³a taka mo¿li- woæ na mocy osobnej regulacji miêdzy rz¹dem RP a Kuri¹ Metropolitaln¹). Ze wzglêdu na ogóln¹ sytuacjê finansow¹ przyznano im dodatek dro¿ynia- ny. Prepozyt i dziekan kapitu³y uzyskali podwy¿szenie poborów o 12 000 marek, omiu kanonikom podwy¿szono uposa¿enie do 11 000 marek44. Z polecenia Biura Prezydialnego Ministerstwa by³ej Dzielnicy Pruskiej sprawa klasyfikacji cz³onków kapitu³, kleru katedralnego i s³u¿by kociel- nej by³a przedmiotem obrad posiedzenia komisji kwalifikacyjnej45. Pobory kanoników, po skreleniu etatów przedwojennych, unormowa³o Minister- stwo Wyznañ Religijnych i Owiecenia Publicznego. Departament Wyznañ Religijnych, w pimie z dnia 7 maja 1923 r., przyzna³ sta³e pensje, przezna- czaj¹c na ka¿dego cz³onka kapitu³y metropolitalnej po 532 000 marek pol- skich. W miarê dewaluacji marki ministerstwo podwy¿sza³o pensjê podsta- wow¹ procentowo, podobnie jak urzêdnikom pañstwowym. Z dniem 1 stycz- nia 1924 r. naliczono pobory dla duchowieñstwa podobnie jak urzêdnikom pañstwowym (wg punktów i mno¿nika). Pensja cz³onka kapitu³y wynosi³a 495 punktów, mno¿nik podwy¿sza³ siê w miarê wzrostu dro¿yzny. Pismem z 7 lipca 1924 r. MWiOP podwy¿szy³o pensjê cz³onka kapitu³y na 540 punk- tów. Mno¿nik wynosi³ 0,35, co oznacza³o, ¿e pensja wynosi³a 189 z³46. Na tle podzia³u dochodów dosz³o wtedy do nieporozumieñ miêdzy Gnieznem a Poznaniem. Ksi¹dz A. Laubitz, prepozyt Kapitu³y Metropoli- talnej Gnienieñskiej 30 padziernika 1924 r., z³o¿y³ na rêce arcybiskupa za¿alenie na kapitu³ê poznañsk¹. Zarzuci³ jej, ¿e czerpa³a z funduszy przyznawanych przez pañstwo na obydwie kapitu³y. Kapitu³a gnienieñ- ska nie odebra³a bowiem ¿adnej sumy, za poznañska pobiera³a fundusze bez wiedzy kapitu³y gnienieñskiej (otacza³a siê zbytkiem, podczas gdy kurie gnienieñskie sta³y zaniedbane). Wobec tego kapitu³a gnienieñska zaproponowa³a roz³¹czenie p³aconych przez pañstwo funduszy na dwa
44 AAG, APP II 47/3, Pismo komisji opiniodawczej z dn. 16 I 1920. 45 AAG, APP II 46, Ministerstwo by³ej Dzielnicy Pruskiej z dn. 24 XI 1919 r. 46 AAG, APP II 46, Kasa Konsystorza do Arcybiskupa Gnienieñskiego i Poznañskiego z dn. 15 IX 1924 r. 260 LESZEK WILCZYÑSKI osobne podmioty: dla Gniezna i dla Poznania 47. Kapitu³a poznañska przy- jê³a ten zarzut za obra¿aj¹cy. Ksi¹dz Cz. Meysner uwa¿a³, ¿e forma i treæ za¿alenia prepozyta ks. A. Laubitza nie poprawi stosunków miêdzy kapi- tu³ami48. Kapitu³a poznañska, podobnie jak gnienieñska, by³a za roz³¹- czeniem wspólnej kasy arcybiskupa. Uwa¿a³a te¿, ¿e kwoty te powinny byæ przypisane wed³ug rzeczywistego zapotrzebowania kapitu³49. W 1924 r. kapitu³a metropolitalna, powo³uj¹c siê na dawniejsze prze- pisy, szczególnie bullê De salute animarum, domaga³a siê od rz¹du pol- skiego jako sukcesora rz¹du pruskiego, aby pokrywa³ realne potrzeby tak osobowe jak i rzeczowe kapitu³y i katedry50.
Uposa¿enie cz³onków kapitu³y w 1924 r.
Cz³onkowie kapitu³y Dochody w z³
Prepozyt 2000 Dziekan 2000 1 kanonik 2000 2 kanonik 2000 3 kanonik 2000 4. kanonik 2000 5 kanonik 2000 6 kanonik 2000 7 kanonik 2000 8 kanonik 2000 4 kanonicy honorowi 2 penitencjarzy i 6 ksiê¿y katedralnych 5200 Na utrzymanie s³u¿by kocielnej 7000 Dyrygent chóru i piewacy Na potrzeby zakrystii 2000 Na koszty administracyjne 1200 Na budowle i reperacje 14 800 Na podatki 350 Nadzwyczajne 150
47 AAG, APP II 46, Ks. Laubitz do Arcybiskupa Gnienieñskiego i Poznañskiego z dn. 30 X 1924 r. 48 AAG, APP II 46, Ks. Meysner do Arcybiskupa Gnienieñskiego i Poznañskiego Po- znañskiego dn. 12 XI 1924. 49 AAG, APP II 46, Ks. Ruciñski do Arcybiskupa Gnienieñskiego i Poznañskiego Po- znañskiego dn. 11 XI 1924. 50 AAG, APP II 47/3, Memoria³ Kapitu³y Metropolitalnej Poznañskiej w sprawie dotacji z dn. 1 XII 1924. KAPITU£A METROPOLITALNA W POZNANIU 1919-1939 261
W 1926 r. kapitu³a skar¿y³a siê wikariuszowi kapitulnemu ks. bp. St. £ukomskiemu, ¿e na podstawie ustawy z 22 XII 1925 r. zmniejszono upo- sa¿enia cz³onków kapitu³y, powo³uj¹c siê na normy podane w art. 2 tej¿e ustawy. Kapitu³a potr¹cenia uwa¿a³a za nieuzasadnione, o czym dok³adnie informowa³a w pimie z 7 kwietnia 1926 r.51 Podobne nieporozumienie wy- nik³o z obliczenia podatku za mieszkania cz³onków kapitu³y wed³ug war- toci czynszowej, przekraczaj¹ce normy dla prywatnych mieszkañ z roku 1914. Podatek ten by³ niezgodny z art. XV konkordatu z 10 lutego 1925 r. W myl tego przepisu mieszkania cz³onków kapitu³y powinny byæ trakto- wane jak mieszkania funkcjonariuszy instytucji pañstwowych. Pomiesz- czenia, w których pracuj¹, nie powinny byæ w ogóle opodatkowane52. Do Kapitu³y Metropolitalnej Poznañskiej w 1928 r. prymas inkorporo- wa³ parafiê Brody. Przynosi³a ona spore dochody z posiadanej ziemi, bo- wiem zaborca nie sekularyzowa³ w³asnoci ziemskiej w wiejskich para- fiach53. U³atwiæ to mia³o kapitule zarówno utrzymanie katedry i podnie- sienie splendoru nabo¿eñstw katedralnych, jak i zwiêkszenie dochodów poszczególnych kanoników54.
V. DZIA£ALNOÆ KAPITU£Y
Jak ju¿ wspomniano g³ównym zadaniem kapitu³y by³o uwietnianie kultu Bo¿ego w kociele metropolitalnym. Pod jej opiek¹ by³ sam budy- nek katedry, a tak¿e koció³ NMP in Summo, plac katedralny, 10 kurii z przynale¿nymi budynkami, 2 du¿e domy przy placu katedralnym, 3 domy dla urzêdników kocielnych. Dla swojej dzia³alnoci utrzymywa- ³a 17 kap³anów oraz 7 osób personelu kocielnego. W 1922 r. Magistrat Sto³ecznego Miasta Poznania, uchwa³¹ z 9 maja tego¿ roku, pozwoli³ kapitule na wybudowanie muru miêdzy konwiktem arcybiskupim a ogrodem kapitulnym. Terenu, na którym stan¹³ mur mia- sto nie odsprzeda³o kapitule, lecz wydzier¿awi³o za roczn¹ op³at¹ 100 mk.55 Dokonano te¿ zamiany gruntów kapitu³y na grunty fortyfikacyjne na Ostrowie Tumskim.
51 AAG, APP II 47/3, Kapitu³a Metropolitalna Poznañska do Wikariusza Kapitulnego ks. Stanis³awa £ukowskiego z dn. 7 IV 1926. 52 AAG, APP II 47/3, Kapitu³a Metropolitalna Poznañska do ks. Stanis³awa £ukomskie- go z dn. 1 V 1926. 53 J. K³oczowski, L. Müllerowa, J. Skarbek, Zarys dziejów Kocio³a katolic- kiego w Polsce, Kraków 1986, s. 185. 54 AAG, APP II 47/3, Kapitu³a Metropolitalna Poznañska do Arcybiskupa z dn. 3 I 1929 r. 55 AAG, APP II 47/3, Magistrat Poznania do Arcybiskupa Gnienieñskiego i Poznañskie- go dn. 17 V 1922. 262 LESZEK WILCZYÑSKI
W 1924 r. dziekan kapitu³y upomina³ organistê Józefa Pawlaka, ¿e za- niedbuje swoje obowi¹zki: spónia siê na mszê w. o 7 rano albo wcale nie przychodzi, a wed³ug kontraktu powinien na niej graæ i piewaæ. Do za- niedbañ organisty dochodzi³o jeszcze przekroczenie par. 6 kontraktu, któ- ry pozwala³ na pos³ugiwanie siê zastêpc¹: 1) dorywczo, 2) za wyranym zezwoleniem kapitu³y lub dziekana, 3) dopiero po uprzedniej zgodzie dyrygenta chóru katedralnego. Za z³amania postanowieñ kontraktu dziekan udzieli³ organicie naga- ny56. W 1926 r. kapitu³a zwróci³a siê do arcybiskupa o dotacje na remonty budynków kapitulnych57. Postulowano tak¿e podniesienie subwencji z 1500 z³ miesiêcznie do 3000 z³58. 3 stycznia 1927 r. kapitu³a wybra³a na prepozyta ks. St. Adamskiego i na dziekana ks. Cz. Meysnera59. W tym¿e czasie rektor Kocio³a NMP in Summo ks. G. Kucharski powo³a³ komitet dla gruntownego odnowienia tego kocio³a. W trosce o piêkno muzyki liturgicznej kapitu³a postanowi³a zakupiæ nowe organy dla katedry. Niestety, jej ma³e uposa¿enie uniemo¿liwia³o zakup. W tym celu kapitu³a w grudniu 1927 r. poprosi³a arcybiskupa o przed³o¿enie Stolicy Apostolskiej proby o zgodê na zaci¹gniêcie przez kapitu³ê po¿yczki w bankach holenderskich w wysokoci 22 000 dolarów i zabezpieczenie jej hipotecznie na nieruchomociach kapitu³y (na kilku kuriach kanonickich). Koszty wykonania organów mia³y wynosiæ 200 000 dolarów. Ogólna po¿yczka wynosiæ mia³a 150 000 dolarów. Resztê po¿ycz- ki mia³a zaci¹gn¹æ Drukarnia i Ksiêgarnia w. Wojciecha i obci¹¿yæ hipo- tek¹ swoje nieruchomoci. Po uzgodnieniu kapitu³y z Drukarni¹ i Ksiê- garni¹ w. Wojciecha procent od sumy, któr¹ po¿ycza kapitu³a, mia³a sp³a- caæ ksiêgarnia. Planowano zaci¹gniêcie po¿yczki na 20 lat60. Arcybiskup przyj¹³ propozycjê kapitu³y, zaznaczaj¹c te¿, ¿e dopóki po¿yczka nie zo- stanie sp³acona, podatek na cele katedralne nie zostanie zniesiony61. Jak informowa³ prezpozyt kapitu³y ks. St. Adamski po¿yczka mog³aby dojæ
56 AAG, APP II 47/3, Dziekan Kapitu³y Metropolitalnej do organisty z dn. 20 XI 1924 r. 57 AAG, APP II 47/3, Kapitu³a Metropolitalna Poznañska do Arcybiskupa Gnienieñskie- go i Poznañskiego z dn. 6 IX 1926 r. 58 AAG, APP II 47/3, Kapitu³a Metropolitalna Poznañska do Arcybiskupa Gnienieñskie- go i Poznañskiego z dn. 24 XII 1926 r. 59 AAG, APP II 47/3, Kapitu³a Metropolitalna Poznañska do Arcybiskupa Gnienieñskie- go i Poznañskiego z dn. 3 I 1927 r. 60 AAG, APP II 47/3, Kapitu³a Metropolitalna Poznañska do Arcybiskupa Gnienieñskie- go i Poznañskiego z dn. 5 XII 1927 r. 61 AAG, APP II 47/3, Arcybiskup A. Hlond do Kapitu³y Metropolitalnej Poznañskiej z dn. 5 XII 1927 r. KAPITU£A METROPOLITALNA W POZNANIU 1919-1939 263 do skutku w kraju, mianowicie w Banku Gospodarstwa Krajowego62. Za- niepokoi³ siê jednak, ¿e w podobnym przypadku, gdy ksiê¿a jezuici chcie- li zaci¹gn¹æ kredyt na budowê budynku i kaplicy, potrzebna by³a zgoda komisarza ministra skarbu, który uzna³ brak dostatecznej po¿ytecznoci proponowanych budowli. Poinformowa³ o tym arcybiskupa prosz¹c, by ten probê kapitu³y przedstawi³ ministrowi skarbu63. Kapitu³a Metropolitalna na sesji w dniu 2 kwietnia 1928 r. zatwierdzi- ³a ofertê z³o¿on¹ przez Towarzystwo Akcyjne N.V. Truskantoor voor Be- legging w Gravenhage w Holandii w przedmiocie zaci¹gniêcia po¿yczki w wysokoci 500 000 guldenów holenderskich, czyli 200 000 dolarów64. W celu zapisu hipotecznego potrzebne by³o powiadczenie s¹du65. Kardy- na³ A. Hlond 6 kwietnia 1928 r. owiadczy³, ¿e w myl kanonów 1538 i 1532 Kapitu³a Metropolitalna Poznañska uzyska³a zgodê Stolicy Apostolskiej na obci¹¿enie swych nieruchomoci zapisem hipotecznym w wysokoci 150 000 dolarów. Równoczenie owiadczy³, ¿e prepozyt na mocy statutu kapitu³y jest upowa¿niony bez osobnej plenipotencji do podpisywania za- pisu hipotecznego na nieruchomociach kapitu³y66. Jednak zasadniczym celem kapitu³y by³a troska o kult Bo¿y. Aby god- nie odprawiaæ liturgiê w chórze katedralnym prepozyt ks. St. Adamski zwróci³ siê w kwietniu 1928 r. do arcybiskupa, aby ten wyda³ stosowny dekret dotycz¹cy wyznaczania miejsc w stallach katedralnych i okrela- nia kolejnoci na procesjach67. Kapitu³a d¹¿¹c do podtrzymania wietnoci i powagi nabo¿eñstw ka- tedralnych poprosi³a te¿ arcybiskupa, by zechcia³ uregulowaæ sprawy udzia³u alumnów seminarium duchownego w Poznaniu w nabo¿eñstwach katedralnych oraz w asycie w nabo¿eñstwach, aby: 1) wszyscy alumni w czasie pobytu w seminarium, co niedzielê i wiê- ta brali udzia³ w nabo¿eñstwach g³ównych i nieszporach, poza pierwszy- mi nieszporami i matutinum w wiêta uroczyste, 2) ksi¹dz rektor seminarium, na zmianê w tym¿e czasie, przysy³a³ w dni powszednie dwóch kleryków do asysty przy mszach w. konwentu-
62 AAG, APP II 47/3, Prepozyt Kapitu³y Metropolitalnej Poznañskiej do Arcybiskupa Gnienieñskiego i Poznañskiego z dn. 1 III 1928 r. 63 AAG, APP II 47/3, Prepozyt Kapitu³y Metropolitalnej Poznañskiej do Arcybiskupa Gnienieñskiego i Poznañskiego z dn. 8 III 1928 r. 64 AAG, APP II 47/3, Kapitu³a Metropolitalna Poznañska do Arcybiskupa Gnienieñskie- go i Poznañskiego z dn. 4 IV 1928 r. 65 AAG, APP II 47/3, Prepozyt Kapitu³y Metropolitalnej Poznañskiej do Arcybiskupa Gnienieñskiego i Poznañskiego z dn. 5 IV 1928 r. 66 AAG, APP II 47/3, Kardyna³ A. Hlond do Radcy Cichowicza, notariusza z dn. 6 IV 1928 r. 67 AAG, APP II 47/3, Prepozyt Kapitu³y Metropolitalnej Poznañskiej do Arcybiskupa Gnienieñskiego i Poznañskiego z dn. 30 IV 1928 r. 264 LESZEK WILCZYÑSKI alnych i aniwersarzach (w tygodniu przypada³y 3 msze w. konwentualne i 1 aniwersarz), 3) w czasie wakacji seminaryjnych alumni pozostaj¹cy w Poznaniu byli zobowi¹zani przybywaæ na nabo¿eñstwa g³ówne i braæ udzia³ w asy- cie i chórze68. W sierpniu tego¿ roku kapitu³a popar³a wniosek wikariuszy katedral- nych o zniesienie wspólnego dla nich gospodarstwa. W tym celu zwróci³a siê do arcybiskupa, je¿eli ten przychyli siê do wniosku, aby przyzna³ kwo- tê potrzebn¹ na przebudowanie wikariatu69. Dbaj¹c o dobro katedry kapitu³a zwróci³a siê do magistratu Sto³ecz- nego Miasta Poznania, by specjalici zbadali objawy i szkody ruchu ko³o- wego odbywaj¹cego siê pod murami katedry, kurii arcybiskupiej i pa³acu prymasowskiego. Teren, na którym sta³y wy¿ej wymienione budynki, to ziemie osadowe, bardzo elastyczne. W wyniku tego ruch samochodowy powodowa³ drgania i pêkania murów. Kapitu³a zaproponowa³a magistra- towi, aby ruch ciê¿arowy skierowaæ na inne ulice miasta, a prêdkoæ ru- chu na Ostrowie unormowaæ tak ¿eby nie zagra¿a³ bezpieczeñstwu histo- rycznych budowli70. 18 czerwca 1928 r. kapitu³a wys³a³a pismo do w³adz miasta o uregulo- wanie ruchu ko³owego na Ostrowie Tumskim ze wzglêdu na ochronê ka- tedry. W odpowiedzi magistrat napisa³, ¿e urz¹d policji budowlanej zwró- ci³ siê do miejskiego urzêdu policji w sprawie uregulowania prêdkoci sa- mochodów, proponuj¹c ograniczenie prêdkoci do 10 km na godzinê i umieszczeniu w tym celu odpowiednich tablic od strony miasta i ród- ki. Poniewa¿ przez szeæ miesiêcy nic nie osi¹gniêto w tej sprawie, kapi- tu³a zwróci³a siê do prezydenta Poznania, by sam zechcia³ siê tym zaj¹æ i wydaæ odpowiednie rozporz¹dzenia71. Kapitu³a zgodzi³a siê na sesji w dniu 26 IX 1928 r. na zwolnienie ks. ka- nonika T. Zakrzewskiego, rektora Polskiego Instytutu Papieskiego w Rzy- mie, z obowi¹zku kanonicznej rezydencji przy katedrze poznañskiej na czas jego urzêdowania w Rzymie. Nie zwolniono go przy tym z obowi¹zku od- prawiania hebdomad, któr¹ winien odprawiaæ w czasie letnich wakacji72.
68 AAG, APP II 47/3, Kapitu³a Metropolitalna Poznañska do Arcybiskupa Gnienieñskie- go i Poznañskiego z dn. 10 X 1928 r. 69 AAG, APP II 47/3, Prepozyt Kapitu³y Metropolitalnej Poznañskiej do Arcybiskupa Gnienieñskiego i Poznañskiego z dn. 27 VIII 1928 r. 70 AAG, APP II 47/3, Prepozyt Kapitu³y Metropolitalnej Poznañskiej do Arcybiskupa Gnienieñskiego i Poznañskiego z dn. 8 III 1928 r. 71 AAG, APP II 47/3, Kapitu³a Metropolitalna Poznañska do Prezydenta m. Poznania z dn. 14 I 1929 r. 72 AAG, APP II 47/3, Kapitu³a Metropolitalna Poznañska do Arcybiskupa Gnienieñskie- go i Poznañskiego z dn. 1 X 128 r. KAPITU£A METROPOLITALNA W POZNANIU 1919-1939 265
Tak¿e jesieni¹ tego roku wybrano zas³u¿onego kap³ana, redaktora Przewodnika Katolickiego, pisarza i dzia³acza spo³ecznego, pos³a na pierwszy sejm w odrodzonej Polsce, Józefa K³osa na dziekana kapitu³y w miejsce zmar³ego ks. Poturalskiego. Instalacja ks. J. K³osa nast¹pi³a 17 XII 1928 r. 7 stycznia 1929 r. jako adiunktów kapitu³a wybra³a prepozyta ks. St. Adamskiego i dziekana ks. J. K³osa73. 16 listopada 1934 r. Ojciec w. mianowa³ ks. St. Hutten-Czapskiego kanonikiem gremialnym w miejsce zmar³ego ks. protonotariusza W³. Hozakowskiego. 2 stycznia nastêpnego roku, na nadzwyczajnej sesji ka- pitulnej w kaplicy Najwiêtszego Serca Pana Jezusa w katedrze, dokona- no instalacji ks. St. Hutten-Czapskiego oraz nowo mianowanego przez ks. prymasa A. Hlonda w miejsce p. Edwarda Jêsieka ks. kanonika N. Mê- dlewskiego. Po tych zmianach, poza wymienionymi, kapitu³ê tworzyli na- stêpuj¹cy ks. kanonicy: protonotariusz J. K³os, bp W. Dymek, inf. F. Ru- ciñski-Nagórny, pra³. T. Zakrzewski, J. Paech, A. Steuer, H. Zborowski i K. Szreybrowski74. Wiele czasu zajmowa³o kapitule rozpatrywanie i zatwierdzanie prze- s³anych przez Kuriê Arcybiskupi¹ licznych decyzji administracyjnych, z których wiêkszoæ dotyczy³a ró¿nych parafii w ca³ej diecezji. Dla przy- k³adu 25 II 1935 r. wyra¿ono zgodê na sprzeda¿ drewna z lasu beneficjal- nego w Obornikach zniszczonego przez sówkê choinówkê z obowi¹z- kiem ponownego zalesienia75 a 18 III 1935 r. aprobowano zaci¹gniêcie przez kuriê po¿yczki do sumy 300 000 z³ na cele parafii poznañskich76. Kapitu³a przyznawa³a tak¿e stypendia dla niezamo¿nych uczniów szkó³ poznañskich, dysponuj¹c pieniêdzmi z istniej¹cych w tym celu fun- dacji Szo³drskich i Kwileckich. 26 czerwca 1935 r. ca³a kapitu³a zgroma- dzi³a siê na dworcu kolejowym, aby po¿egnaæ ks. kard. A. Hlonda, który jako legat papieski udawa³ siê na Kongres Eucharystyczny do Lubljany. Uroczysty przebieg mia³a ceremonia ods³oniêcia pomnika ks. abpa F. Sta- blewskiego, która odby³a siê 8 lipca 1935 r. w kaplicy Najw. Serca Jezu- sowego z udzia³em wszystkich kanoników. Obecni byli ks. biskup wro- c³awski i che³miñski, przedstawiciele kapitu³y gnienieñskiej oraz w³adz wieckich. Pontyfikaln¹ mszê w. odprawi³ ks. bp W. Dymek, kazanie wyg³osi³ ks. pra³. J. K³os, a pomnik ods³oni³ ks. prymas, który przekaza³ go w opiekê kapitule.
73 AAG, APP II 47/3, Kapitu³a Metropolitalna Poznañska do Arcybiskupa z dn. 7 I 1929 r. 74 Liber continens protocolla Sesionum Septimanalium Capituli Metropolitani Posna- niensis ab A.D. 1935, s. 7-9. 75 Tam¿e, s. 17. 76 Tam¿e, s. 20. 266 LESZEK WILCZYÑSKI
Na sesji kapitu³y dnia 22 lipca 1935 r. ks. pra³. T. Zakrzewski przeka- za³ dwa srebrne relikwiarze ze szcz¹tkami wiêtych: Wojciecha, Francisz- ka Ksawerego, Jana Bosco, Tomasza Aposto³a, Stanis³awa Biskupa i Sta- nis³awa Kostki, które przywióz³ z Rzymu. Oba cenne relikwiarze by³y darem ks. kanonika Micha³a Zakrzewskiego z roku 1749 i zosta³y przez darczyñcê gruntownie odnowione77. Kuria Arcybiskupia z dniem 1 X 1935 r. obni¿y³a kapitule dochody o 1000 z³ miesiêcznie. Dalsze oszczêdnoci by³y ju¿ niemo¿liwe, bo poza bie¿¹cymi wydatkami ci¹¿y³a sp³ata po¿yczki holenderskiej i wewnêtrz- nej oraz przewidywany remont dachu, dlatego kapitu³a rozwa¿a³a mo¿li- woæ rozwi¹zania chóru katedralnego. Na szczêcie koszty jego utrzyma- nia (ok. 12 000 z³ rocznie) wzi¹³ na siebie ks. prymas A. Hlond78. W roku 1936 tak¿e ks. kardyna³ pokry³ koszty restauracji obrazu w. Cecylii w wysokoci 1 600 z³. Prace wykona³ prof. Rutkowski79. Natomiast kapi- tu³a postanowi³a zakupiæ w poznañskim antykwariacie trzy dziewiêtna- stowieczne sztychy dotycz¹ce katedry oraz zleci³a konserwacjê ornatów i innych szat liturgicznych. 3 sierpnia 1936 r. wybrano ks. inf. F. Ruciñskie- go jako delegata kapitu³y na Polski Synod Plenarny w Czêstochowie 80. Wiele trosk przysporzy³ kapitule remont dachów katedry. Na rok 1936 przeznaczono kwotê 13 000 z³, a oprócz dachów przewidziano naprawê belkowania i tynkowania wie¿y pó³nocnej81. W listopadzie 1936 r. kapitu³a wys³a³a podziêkowanie dla ks. kardyna³a i biskupa sufragana za ufundo- wanie tabernakulum i balasek zaprojektowanych przez prof. Wysockiego do kaplicy Najw. Serca Jezusa w katedrze82. W grudniu tego roku ks. prymas powiadomi³ kapitu³ê, ¿e przyjmuje rezygnacjê z kanonikatu gremialnego ks. szamb. St. Hutten-Czapskiego, który w póniejszym czasie zosta³ mianowany kanonikiem honorowym83. Natomiast z pocz¹tkiem roku 1937 z urzêdu teologa i kaznodziei kocio³a metropolitalnego zrezygnowa³ ks. inf. F. Ruciñski. Funkcjê tê przej¹³ ks. szamb. N. Mêdlewski84. W tym samym czasie ks. prymas powiadomi³ ka- pitu³ê, ¿e udzieli³ dwumiesiêcznego urlopu ks. bp. Dymkowi, który jako jego asystent bêdzie przeprowadza³ w Warszawie pertraktacje z rz¹dem w sprawie konkordatu85. 22 II 1937 r. kapitu³a rozwa¿a³a projekt zarz¹du
77 Tam¿e, 32-33. 78 Tam¿e, s. 44-45. 79 Tam¿e, s. 63-64. 80 Tam¿e, s. 78-79. 81 Tam¿e, s. 84. 82 Tam¿e, s. 88. 83 Tam¿e, s. 94. 84 Tam¿e, s. 99. 85 Tam¿e, s. 100. KAPITU£A METROPOLITALNA W POZNANIU 1919-1939 267 miejskiego, który w celu ochrony katedry przed wstrz¹sami, przewidywa³ zamkniêcie ul. Ostrów Tumski i oddanie jej kapitule w zamian za mo¿li- woæ przeprowadzenia nowej ulicy od wylotu mostu Chrobrego do ul. Warszawskiej. Sprawê kapitu³a przyrzek³a rozwa¿yæ, pozostawiaj¹c osta- teczn¹ decyzjê ks. prymasowi86. Sesje 7 i 21 czerwca 1937 r. powiêcono bezporednim przygotowa- niom do Kongresu Eucharystycznego, który 25 czerwca rozpoczyna³ siê w Poznaniu. Miêdzy innymi poproszono biskupa Stanis³awa Okoniew- skiego, jako najstarszego ordynariusza metropolii, by w katedrze powita³ legata papieskiego w osobie kard. A. Hlonda87. Rok 1937 przyniós³ dalsze k³opoty zwi¹zane z remontem dachu kate- dry. Prace siê przeci¹ga³y, stwierdzono te¿ kradzie¿ starych i nowych blach miedzianych. Kosztami postanowiono obarczyæ wykonawcê, który nie ukoñczy³ w terminie zleconych prac88. 11 grudnia 1937 r. odby³a siê instalacja ks. F. Jedwabskiego, kanclerza Kurii Metropolitalnej, którego Ojciec w. mianowa³ kanonikiem gremial- nym89. Wiosn¹ 1938 r. na placu katedralnym rozpoczêto prace wykopalisko- we. Mo¿na by³o je prowadziæ dziêki dotacji miasta oraz rodkom z fundu- szu dla bezrobotnych. Pracami kierowa³ prof. Józef Kostrzewski. Po za- koñczeniu prac profesor projektowa³ urz¹dzenie podziemnego muzeum archeologicznego na placu. Kapitu³a postanowi³a nie sprzeciwiaæ siê tym planom90. Latem tego roku huragan poczyni³ wiele szkód na Ostrowie Tumskim. 18 lipca omawiano sprawy licznych napraw i remontów. Kapitu³a zwróci- ³a siê do ks. prymasa o subwencjê na te cele91. 12 wrzenia 1938 r. ks. pra³. T. Zakrzewski, który zosta³ sufraganem diecezji ³om¿yñskiej, po¿egna³ siê z kapitu³¹ metropolitaln¹. W jego miej- sce Ojciec w. mianowa³ ks. bpa Edwarda ORourkea, by³ego biskupa w Rydze, a nastêpnie ordynariusza gdañskiego92. 9 padziernika, dzieñ po mierci prepozyta Józefa K³osa, kapitu³a uczci³a jego pamiêæ. Uroczysty pogrzeb zas³u¿onego kap³ana odby³ siê 12 padziernika93.
86 Tam¿e, s. 106. 87 Tam¿e, s. 119-120. 88 Tam¿e, s. 124. 89 Tam¿e, s. 133-134. 90 Tam¿e, s. 151. 91 Tam¿e, s. 162 i 167. 92 Tam¿e, s. 167-168. 93 Tam¿e, s. 171. 268 LESZEK WILCZYÑSKI
26 grudnia na nadzwyczajnej sesji ks. bp Dymek informowa³, ¿e Oj- ciec w. mianowa³ go prepozytem, ks. inf. F. Ruciñskiego dziekanem, a dotychczasowego kustosza kapitu³y kolegiackiej ks. Józefa Pr¹dzyñ- skiego pra³atem infu³atem kustoszem kapitu³y metropolitalnej94. Ksi¹dz kustosz na sesji 6 lutego 1939 r. postulowa³ ufundowanie w katedrze po- mnika ks. J. K³osa. W tym celu powo³ano komisjê95. W lutym tego roku Instytut Prehistoryczny Uniwersytetu Poznañskie- go wniós³ o zezwolenie na dalsze prowadzenie prac wykopaliskowych tu¿ przy fasadzie katedry oraz przy kociele NMP. Ze wzglêdu na niebezpie- czeñstwo jakim budowlom gro¿¹ wykopy, kapitu³a udzieli³a zezwolenia tylko na prace przy kociele z zachowaniem nale¿ytych zabezpieczeñ. W trosce o zabytki wyst¹piono ponadto do w³adz miasta, by zakaza³y ru- chu ciê¿arówek na ulicy Ostrów Tumski96. W miarê up³ywu czasu coraz bardziej dawa³o siê odczuæ wojenn¹ at- mosferê. W kwietniu 1939 r. kapitu³a postanowi³a zakupiæ po¿yczkê prze- ciwlotnicz¹ za 1400 z³97. W zwi¹zku z przygotowaniami do obrony w lipcu tego roku Komitet Rozproszenia Obywatelskiego zapytywa³ kapitu³ê, kto pragnie pozostaæ w Poznaniu lub miasto opuciæ. Na to pytanie ka¿dy z kanoników mia³ odpowiedzieæ indywidualnie98. Po mierci ks. abpa Edwara Roppa, 25 lipca 1939 r., metropolity mo- hylowskiego, kapitu³a wyrazi³a zgodê na propozycjê ks. kardyna³a, by pochowaæ hierarchê w katedrze poznañskiej. Zarazem zgodnie z ¿ycze- niem ks. prymasa postanowiono uporz¹dkowaæ i odnowiæ grobowce arcy- biskupie w kaplicy Szo³drskich99. 28 sierpnia zaopatrzenie kurii w piasek i wodê oraz przygotowanie schronów powierzono ks. magistrowi Fabricae i ks. Gerardowi Mizgalskie- mu100. Na sesji kapitulnej 13 wrzenia 1939 r. bp W. Dymek owiadczy³, ¿e jako wikariusz generalny przej¹³ zastêpstwo na mocy postanowienia ks. prymasa, który Poznañ opuci³. Biskup stwierdzi³ z zadowoleniem, ¿e prawie ca³a kapitu³a pozosta³a przy katedrze z wyj¹tkiem bpa E. ORour- kea przebywaj¹cego na urlopie oraz ks. kan. N. Mêdlewskiego, który ostrze¿ony, ¿e w³adze okupacyjne wyda³y na niego wyrok mierci, zd¹¿y³ wyjechaæ z Poznania. Na posiedzeniu tym postanowiono naprawiæ szko-
994 Tam¿e, s. 181. 995 Tam¿e, s. 193. 996 Tam¿e, s. 194. 997 Tam¿e, s. 198. 998 Tam¿e, s. 204. 999 Tam¿e, s. 206-207. 100 Tam¿e, s. 210. KAPITU£A METROPOLITALNA W POZNANIU 1919-1939 269 dy na Ostrowie Tumskim, które wywo³a³o wysadzenie mostów na Warcie i Cybinie101. Wojska hitlerowskie wkroczy³y do Poznania 12 wrzenia 1939 r. smut- nym przejawem niesolidarnoci by³ fakt, ¿e dwóch cz³onków kapitu³y Niemców wywiesi³o chor¹gwie Rzeszy ze swastyk¹ hitlerowsk¹102. Dla spo³eczeñstwa polskiego, a szczególnie dla jego duchowieñstwa, rozpocz¹³ siê okres represji i krwawych przeladowañ.
101 Tam¿e, s. 210-211. 102 Tam¿e, s. 217. 270 LESZEK WILCZYÑSKI DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 271
ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006
JACEK BIESIADA Polska Akademia Nauk Instytut Badañ Literackich w Poznaniu
Dzieje nagrody literackiej miasta Poznania w dwudziestoleciu miêdzywojennym
The History of the Literary Award of the City of Poznañ in the Interwar Period
3 padziernika 1926 r. na ³amach dziennika Postêp jego redaktor na- czelny Boles³aw Koreywo, piastuj¹cy równoczenie funkcjê prezesa Zwi¹zku Zawodowego Literatów Polskich (dalej: ZZLP) w Poznaniu, opu- blikowa³ List otwarty do Cyryla Ratajskiego Prezydenta sto³[ecznego] miasta Poznania. Napisa³ w nim o uchwaleniu w 1925 r. przez w³adze miasta Warszawy corocznej nagrody literackiej i omówi³ g³ówne za³o¿enia jej regulaminu. Nastêpnie przeszed³ do meritum sprawy: Piastuj¹c od szeregu lat zaszczytn¹ dla mnie godnoæ prezesa Wielko- polskiego Zwi¹zku Zaw[odowego] Literatów Polskich, czujê siê powo³a- nym do tego, aby zwróciæ siê do Pana, Wielce Szanowny Panie Prezyden- cie, jako do dostojnego Gospodarza sto³[ecznego] miasta Poznania, z pro- b¹, aby raczy³ w zrozumieniu donios³oci poruszonej wy¿ej sprawy u¿yæ swych mo¿liwych wp³ywów wród kierowników Zarz¹du m. sto³. Pozna- nia, aby taka¿ sta³a nagroda literacka zosta³a przez Radê Miejsk¹ ufun- dowana tak¿e w sto³. miecie Poznaniu. Chc¹c zmobilizowaæ w³adze do jak najszybszego zainicjowania stosow- nych dzia³añ, podkreli³ znaczenie spo³eczne decyzji o ustanowieniu na- grody, nie unikaj¹c patetycznych s³ów: W czasach zatrwa¿aj¹cego kryzysu ksi¹¿ki, w okresie lekcewa¿enia spraw nauki, kultury i sztuki, uchwa³a ta mia³aby znaczenie znamienne i nadzwyczaj donios³e, a gdy zostanie ju¿ podjêta bêdzie najpiêkniejszym 272 JACEK BIESIADA pomnikiem kultury tego najbardziej polskiego miasta.1 Doda³ równie¿, ¿e oprócz Warszawy analogiczne uchwa³y podjê³y rady miejskie Sosnowca i D¹browy Górniczej. W podobnym tonie utrzymany by³ list ZZLP w Warszawie, skierowa- ny do Rady Miejskiej Poznania z dnia 27 wrzenia 1926 r., podpisany przez prezesa Juliusza-Kadena Bandrowskiego i sekretarza Edwarda Ko- zikowskiego. Autorzy, daj¹c za przyk³ad decyzje w³adz wspomnianych wy¿ej miast, zaapelowali, aby tak¿e Poznañ ufundowa³ doroczn¹ nagrodê literack¹ swego imienia. W dalszej czêci napisali m.in.: S¹dzimy, ¿e Rada Miejska mo¿e powiêciæ nieznaczn¹ w gospodarce miasta sumê na ten szlachetny cel. Mia³oby to donios³e znaczenie dla za- interesowania siê ruchem literackim w Polsce, na razie tak powszechnie zaniedbanym, zaznajomi³oby mieszkañców z talentami, które nie maj¹c do rozporz¹dzenia prasy, nie zawsze s¹ doæ znane na miejscu i przyczy- ni³oby siê wreszcie do artystycznego wyzyskiwania przez pisarzy danych warunków lokalnych, historycznych, gwary, zabytków, folkloru itd.2 W wyra¿aniu postulatów dotycz¹cych interesuj¹cego nas zagadnie- nia znacznie dalej posun¹³ siê publicysta, krytyk literacki, jeden z czo- ³owych ideologów Narodowej Demokracji Zygmunt Wasilewski. Sfor- mu³owa³ je w artykule zamieszczonym w Kurierze Poznañskim 19 li- stopada 1926 r. Nie ograniczy³ siê do wyra¿enia potrzeby ustanowienia w Poznaniu nagrody literackiej, ale wskaza³ te¿, kto powinien byæ jej pierwszym laureatem: Specjalnie do Poznania, odgrywaj¹cego dzisiaj rolê regulatora opinii narodowej na ca³¹ Polskê, adresowaæ omielam siê ¿yczenie, aby za swoje prawo uwa¿a³ nagrodzenie pisarzy politycznych. Ta ga³¹ literatury w wolnej Polsce powinna wybiæ siê na pierwsze miejsce. I istotnie prym dzisiaj trzyma. Nie mia³a dot¹d literatura polska dzie³a tak epokowego ze wzglêdu na treæ i na zwi¹zek z dzie³em ¿ycia jego twórcy, jak »Polity- ka polska« R. Dmowskiego. Pimiennictwo polskie w odrodzonej Polsce osi¹gnê³o w tym dziele swój szczyt europejski3. Z. Wasilewski doskonale zdawa³ sobie sprawê, ¿e jego s³owa nie trafi¹ w pró¿niê, wrêcz przeciwnie, wiedzia³, ¿e padn¹ na grunt niezwykle po- datny. Zdzis³aw Dworecki pisze: [...] po 1918 r. endecja posiada³a w Po- znaniu i Wielkopolsce silnie ugruntowany wp³yw, którego nie utraci³a do wybuchu drugiej wojny wiatowej. Wród du¿ych miast Polski tylko w Poznaniu uda³o siê jej wyjæ na czo³o ruchu politycznego4. Odbiciem
1 Pe³en tekst Listu otwartego... zob. Postêp, 1926 nr 228 s. 5. 2 Archiwum Pañstwowe w Poznaniu Akta miasta Poznania [dalej: APP AmP] sygn. 2562 k. 1. 3 Z. Wasilewski: Nagrody literackie. Kurier Poznañski, 1926 nr 536 s. 8. 4 Z. Dworecki: Poznañ i poznaniacy w latach Drugiej Rzeczypospolitej 1918-1939. Poznañ 1994 s. 287. DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 273 tych tendencji by³ m.in. sk³ad polityczny Rady Miejskiej, sprawuj¹cej w³adzê w tym w³anie momencie, a wybranej w 1925 r. na 60 radnych a¿ 21 to cz³onkowie Narodowej Demokracji5. Tymczasem w³adze miasta rozpoczê³y prace maj¹ce na celu ustano- wienie nagrody, o czym doniós³ Postêp na swoich ³amach dnia 27 listo- pada 1926 r.6 Prawie cztery miesi¹ce póniej, 24 marca 1927 r., Rada Miej- ska uchwali³a na skutek starañ prezesa Zwi¹zku Zawodowego Literatów Polskich w Poznaniu p. Boles³awa Koreywy, wieczyst¹ nagrodê literack¹ im. Jana Kasprowicza, która bêdzie przyznawana co dwa lata od roku 1927 w wysokoci 10.000 z³, na warunkach opracowanych w specjalnym statucie doniós³ Nowy Kurier7. Kolejny krok uczyni³a Rada Miejska 11 maja 1927 r., uchwalaj¹c statut Nagrody Literackiej sto³ecznego mia- sta Poznania im. Jana Kasprowicza. Zak³ada³ on, ¿e nagroda bêdzie przy- znawana autorom polskim za ca³okszta³t dzia³alnoci literackiej, wzglêd- nie jedno dzie³o, nie tylko z zakresu literatury piêknej, lecz tak¿e za pi- miennictwo spo³eczne i polityczne. Ubiegaæ siê o ni¹ bêd¹ mogli pisarze urodzeni lub mieszkaj¹cy na terenie Wielkopolski, l¹ska i Pomorza, a tak¿e ci, których utwory stanowi¹ odzwierciedlenie ¿ycia lub kultury Poznania, wzglêdnie Polski Zachodniej, w przesz³oci lub w dobie wspó³- czesnej. Przewodnicz¹cym dziewiêcioosobowego komitetu przyznaj¹cego nagrodê bêdzie prezydent Poznania, a cz³onkami dwie osoby z wyboru Rady Miejskiej, jedna z wyboru Magistratu i po jednym przedstawicielu Uniwersytetu Poznañskiego, Poznañskiego Towarzystwa Przyjació³ Nauk, Syndykatu Dziennikarzy Polskich w Poznaniu, ZZLP w Poznaniu oraz Zwi¹zku Publicystów Artystycznych w Poznaniu8. * Pierwsze zebranie komitetu odby³o siê 4 listopada 1927 r. w Sali S¹- dowej poznañskiego Ratusza. Jego sk³ad przedstawia³ siê nastêpuj¹co: Cyryl Ratajski prezydent miasta, przewodnicz¹cy, Zygmunt Zaleski z wyboru Magistratu, Romuald Paczkowski z wyboru Rady Miejskiej, ks. kanonik Walenty Dymek z wyboru Rady Miejskiej, prof. Roman Pollak przedstawiciel Uniwersytetu Poznañskiego, prof. Tadeusz Grabowski przedstawiciel Poznañskiego Towarzy- stwa Przyjació³ Nauk,
5 Zob. j.w., s. 339. 6 Nagroda literacka sto³ecznego miasta Poznania. Postêp, 1926 nr 274 s. 4. 7 Nowy Kurier, 1927 nr 70 s. 5. 8 Statut Nagrody Literackiej sto³[ecznego] miasta Poznania im. Jana Kasprowicza. Orêdownik Urzêdowy Sto³ecznego Miasta Poznania, 1927 nr 15 s. 128-129; zob. te¿: Dzien- nik Poznañski, 1927 nr 109 s. 3; Kurier Poznañski, 1927 nr 214 s. 2-3, nr 215 s. 5; Prze- gl¹d Poranny, 1927 nr 107 s. 4. 274 JACEK BIESIADA
Przemys³aw M¹czewski przedstawiciel Syndykatu Dziennikarzy Polskich, prof. Miko³aj Rudnicki przedstawiciel ZZLP, Stefan Papée przedstawiciel Zwi¹zku Publicystów Artystycznych. Po przyjêciu regulaminu komisji, który m.in. stanowi³, ¿e jej posie- dzeñ nie uwa¿a siê za poufne, przyst¹piono do wysuwania kandydatur. Z. Zaleski zaproponowa³ Stanis³awa Przybyszewskiego, uzasadniaj¹c sw¹ decyzjê wielkopolskim pochodzeniem pisarza, jego znacz¹c¹ pozycj¹ w literaturze polskiej, wreszcie apologi¹ stolicy regionu w ksi¹¿ce Po- znañ ostoj¹ myli polskiej wydanej w 1917 r. Póniej, ju¿ w trakcie dys- kusji, poda³ jeszcze nazwisko Macieja Wierzbiñskiego. Ks. Walenty Dy- mek zg³osi³ do nagrody Romana Dmowskiego, stwierdzaj¹c, ¿e jest to wybitny pisarz polityczny i publicysta, któremu Wielkopolska zawdziêcza swe narodowe wychowanie; uwypukli³ te¿ spo³eczne i wychowawcze wa- lory jego pimiennictwa. Miko³aj Rudnicki przedstawi³ dwie kandydatu- ry Boles³awa Koreywy (co zrozumia³e, jako ¿e by³ przecie¿ w komisji przedstawicielem ZZLP) i Józefa Weyssenhoffa, nie podaj¹c jednak uza- sadnienia. Stefan Papée wysun¹³ kandydaturê Emila Zegad³owicza, jed- nego z najwybitniejszych wspó³czesnych pisarzy jak stwierdzi³ wnio- skodawca. W dyskusji ta propozycja nie wzbudzi³a sprzeciwu, wrêcz prze- ciwnie zgodnie podkrelano du¿¹ wartoæ etyczn¹ jego twórczoci (po- wieæ Zmory, która wywo³a³a wiele kontrowersyjnych i polemicznych wypowiedzi krytycznych, ukaza³a siê póniej, w roku 1935). Jednak jesz- cze przed g³osowaniem usuniêto go z listy kandydatów, gdy¿, jak argu- mentowano, mieszka w Poznaniu dopiero od dwóch miesiêcy i to w miesz- kaniu... sublokatorskim, natomiast prof. Rudnicki wycofa³ wysuniêt¹ przez siebie kandydaturê J. Weyssenhoffa. D³ugotrwa³a i burzliwa dyskusja rozgorza³a wokó³ kandydatur Przy- byszewskiego i Dmowskiego. Temu pierwszemu przeciwnicy zarzucali zatruwanie duszy polskiej oraz rozbicie ma³¿eñstwa Jana Kasprowicza (istotnie, S. Przybyszewski w 1901 r. zwi¹za³ siê z Jadwig¹ Kasprowiczo- w¹, z któr¹ o¿eni³ siê cztery lata póniej). Papée, który po odrzuceniu kandydatury Zegad³owicza sta³ siê rzecznikiem autora trylogii Homo sapiens, wyrazi³ pogl¹d, ¿e publicystyczna twórczoæ Dmowskiego posia- da walory wychowawcze i patriotyczne, za co otrzyma³ tytu³ doktora ho- norowego Uniwersytetu Poznañskiego w 1923 r., natomiast nie posiada wartoci artystycznych i literackich. Poproszeni przez jêzykoznawcê prof. Rudnickiego o potwierdzenie stanowiska Papéego profesorowie Grabow- ski i Pollak odpowiedzieli, ¿e z polskich pisarzy politycznych tylko Stani- s³aw Orzechowski móg³by mierzyæ siê z twórczoci¹ Dmowskiego. W wy- niku tajnego g³osowania na Przybyszewskiego oddano 3 g³osy (S. Papée DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 275 napisa³, ¿e by³y to g³osy Z. Zaleskiego, jego samego i prawdopodobnie prezydenta C. Ratajskiego), a na Dmowskiego 69. Tak oto pierwszym laureatem nagrody literackiej Poznania zosta³ pisarz polityczny, aktywny polityk, jeden z za³o¿ycieli i przywódca Narodowej Demokracji. (W tym samym roku analogiczne nagrody literackie otrzymali: w Warszawie Wac³aw Sieroszewski, a w £odzi Aleksander wiêtochowski). Dmowski bez w¹tpienia spe³nia³ jeden z podstawowych warunków otrzymania tej nagrody mieszka³ na terenie Wielkopolski (liczy³ na odegranie przez ni¹ du¿ej roli w ¿yciu ca³ego kraju10) od lipca 1920 r. w Poznaniu, a od grudnia 1921 w oddalonym od tego miasta o 19 km na pó³noc Chludowie, gdzie naby³ tzw. resztówkê 5,1 ha rozparcelowane- go maj¹tku wraz z du¿ym pa³acem, przylegaj¹cym do niego parkiem i sadem. Posiad³oæ tê sprzeda³ Dmowski w 1934 r. 11 W tym miejscu mo¿na zadaæ pytanie jak¹ rolê odegra³ przy podej- mowaniu decyzji przez wiêkszoæ cz³onków komitetu nagrody wspomnia- ny wczeniej artyku³ Z. Wasilewskiego? Czy wyra¿a³ tylko ¿yczenie auto- ra, czy by³ sugesti¹, czy mo¿e form¹ nacisku na poznañskie rodowisko endeckie ze strony przyjaciela i bliskiego wspó³pracownika Dmowskiego? Odpowiedzi jednak raczej nie poznamy. Ta bez w¹tpienia kontrowersyjna decyzja komitetu nagrody spowodo- wa³a wyst¹pienia zarówno jej obroñców, jak i przeciwników. Jako pierw- szy zabra³ g³os cz³onek jury nagrody, profesor T. Grabowski. Podnosi³ on ponad miarê wartoæ pisarstwa laureata, stwierdzaj¹c : Pierwsza nagroda literacka poznañska zosta³a przyznana najwiêkszemu pisarzowi politycz- nemu czasów wspó³czesnych [...]. Nagroda poznañska jest wyrazem g³ê- bokiej wiadomoci, ¿e w Dmowskim mamy pisarza politycznego miary bliskiej genialnoci12. Kilkanacie dni póniej zabra³ g³os historyk litera- tury, profesor Uniwersytetu Jagielloñskiego, sympatyzuj¹cy ze Stronnic- twem Narodowym Ignacy Chrzanowski. Jego wypowied, bez zbytniej przesady, mo¿na nazwaæ panegirykiem. Zaakcentowa³ w niej wysokie wartoci artystyczne publicystyki autora Myli nowoczesnego Polaka, pisz¹c m.in., ¿e jest on jednym z najwybitniejszych prozaików polskich, którego styl ma klasyczn¹ jasnoæ, prostotê, dobitnoæ, uczuciowoæ. Czy- telnik jego dzie³ rozp³ywa siê wewn¹trz z radoci. W konkluzji stwierdzi³:
99 Sprawozdania z tego zebrania zob.: Roman Dmowski najtê¿szym literatem. Przegl¹d Poranny, 1927 nr 252 s. 2; [S. Papée] Stef: Przybyszewski czy Dmowski (Dooko³a nagrody literackiej Poznania). Przegl¹d Poranny, 1927 nr 254 s. 4; S. Papée: Kwiaty na ugorze. Rzecz o wspó³czesnej kulturze Wielkopolski. Poznañ 1929 s. 71-111. 10 R. Wapiñski: Roman Dmowski. Lublin 1988 s. 296. 11 Zob.: F. F i k u s: Roman Dmowski. 1864-1939. Poznañ 1939 s. 41, 43; K. K a w a l e c: Roman Dmowski. Pary¿ 1996 s. 250. 12 T. Grabowski: Laureat poznañski. Kurier Poznañski, 1927 nr 508 s. 8. 276 JACEK BIESIADA
Poznañ nie by³by godzien byæ Poznaniem, gdyby pierwsz¹ swoj¹ nagrodê literack¹ przys¹dzi³ komu innemu, a nie Romanowi Dmowskiemu13. Artyku³ I. Chrzanowskiego by³ reakcj¹ na liczne opinie krytykuj¹ce przyznanie nagrody literackiej tej w³anie osobie, które ukaza³y siê w wielu tytu³ach prasowych, nie tylko w Poznaniu. Pierwszy g³os z prze- ciwnej strony zabra³ tak¿e cz³onek komitetu nagrody, krytyk literacki i teatralny S. Papée. Napisa³ on m.in.: Wydawa³oby siê, ¿e taki sk³ad komitetu, w którym osoby zaznajomione gruntownie z literatur¹ i wystê- puj¹ce w roli przedstawicieli instytucji czy zwi¹zków naukowych i lite- rackich liczebnie przewy¿szaj¹ delegatów wybranych przez Radê Miejsk¹, zapewni¹ komitetowi fachowoæ i bezstronnoæ. Przebieg obrad i wynik g³osowania nad kandydatur¹ pierwszego laureata Poznania przekona³ niestety spo³eczeñstwo, ¿e komitet nie sprosta³ zadaniu. Aluzje do konkretnych cz³onków komitetu s¹ niezwykle czytelne. Wyrazi³ tak¿e oburzenie, ¿e te osoby, które w sposób szczególny przy po- dejmowaniu decyzji winny kierowaæ siê argumentami merytorycznymi, wziê³y pod uwagê wzglêdy polityczne. Nawi¹zuj¹c za do artyku³u Z. Wasilewskiego, o którym pisalimy wy¿ej, stwierdzi³ z ironi¹, ¿e nale- ¿a³o go uznaæ od razu za uchwa³ê komitetu i ju¿ przed kilku miesi¹cami wrêczyæ nagrodê Dmowskiemu. W konkluzji zaproponowa³, aby nazwaæ j¹ Nagrod¹ Zwi¹zku Ludowo-Narodowego i by najbli¿szym jej laureatem zosta³ redaktor naczelny Kuriera Poznañskiego Marian Seyda 14. Krytyczne s¹dy publikowa³y te¿ czasopisma, ukazuj¹ce siê w innych miastach. I tak np. warszawski G³os Prawdy napisa³ m.in.: D³uga dys- kusja prowadzona przez jury poznañskie stwierdzi³a, ¿e Dmowski jest wspó³czesnym Orzechowskim, pisze lepiej od Koreywy, Wierzbiñskiego, Przybyszewskiego i Weyssenhoffa15. Na polityczny charakter poznañskiej nagrody zwróci³ uwagê krakowski Czas: [...] w komitecie nagrody utwo- rzy³a siê wiêkszoæ narodowo-demokratyczna, która skorzysta³a z nada- rzaj¹cej siê okazji, by ofiarowaæ swemu »przywódcy« 10.000 z³.16 Ukazu- j¹ca siê w Warszawie Epoka w numerze z dnia 10 listopada 1927 r. kry- tyczny tekst opatrzy³a wymownym tytu³em: Walka partyjnictwa z litera- tur¹ polsk¹. Jak przyjaciele p. Dmowskiego zgnêbili Przybyszewskiego i Zegad³owicza. Sprawa zwi¹zana z poznañsk¹ nagrod¹ odbi³a siê te¿
13 I. Chrzanowski: Za co Poznañ przyzna³ swoj¹ pierwsz¹ nagrodê literack¹ Roma- nowi Dmowskiemu. Kurier Poznañski, 1927 nr 556 s. 2, nr 558 s. 2. 14 [S. Papée] Stef: Przybyszewski czy Dmowski ...; Krytyczne uwagi w wersji rozsze- rzonej powtórzy³ autor w szkicu Stanis³aw Przybyszewski. Dooko³a pierwszej nagrody lite- rackiej Poznania zawartym w jego ksi¹¿ce: Kwiaty na ugorze. Rzecz o wspó³czesnej kultu- rze Poznania. Poznañ 1929. 15 Weyssenhoff przegra³ do Dmowskiego! G³os Prawdy, 1927 nr 312 s. 7. 16 A l f: Cudzym kosztem. Czas, 1927 nr 261 s. 3. DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 277 echem w czeskiej Pradze. Na ³amach dziennika Prager Presse krytyk literacki Antonin Stanislav Magr, wiadomie pomijaj¹c nazwiska laureata i g³ównych jego kontrkandydatów, opisa³ rzecz ca³¹, k³ad¹c akcent na polityczny charakter werdyktu komitetu nagrody17. Niektórzy uczestnicy prasowej dyskusji dla przedstawienia swego sta- nowiska porzucali formê wypowiedzi publicystycznej, tak jak to zrobi³ np. autor ukrywaj¹cy siê pod pseudonimem Szerszeñ na ³amach Nowego Kuriera. PAN ROMAN DMOWSKI MA G£OS Nie znaczy to wcale, ¿e znakomity publicysta p. Roman Dmowski jest obdarzony takim co najmniej g³osem, jak Kiepura, Didur itp. i z tego po- wodu zosta³ odznaczony nagrod¹ na wszechpolskim turnieju piewaków. Twierdzenie takie by³oby tylko tak zw. kaczk¹ dziennikarsk¹. Mówiê: Pan Roman Dmowski ma g³os, gdy¿ uda³o mi siê nawi¹zaæ z tym wielce szanownym politykiem i publicyst¹ rozmowê radiow¹ na- tychmiast po przyznaniu mu nagrody literackiej im. Jana Kasprowicza w Poznaniu. Hallo! hallo! Radio-Poznañ, fala 344 metry ... mówi Szerszeñ! Ca³a przyjemnoæ po pana stronie... odpowiada mi g³os p. Ro- mana. Czym mogê ³askawie s³u¿yæ? Witam, pana szanownego, jako dawny jego dobry znajomy i spie- szê donieæ panu w drodze radiowej o wiekopomnym fakcie, a mianowi- cie o tym, ¿e komisja Nagrody Literackiej st. m. Poznania uzna³a Pana za najtê¿szego literata, wobec czego jeste pan laureatem nagrody imie- nia Jana Kasprowicza. Niech pan nie ¿artuje... Jaki tam ze mnie literat? Nawet nie mó- g³bym byæ odznaczony nagrod¹ Boles³awa Kasprowicza18, gdy¿ skutkiem nadw¹tlonego zdrowia nie mam ¿adnego pojêcia o jego znakomitych wy- robach... A z literatur¹ absolutnie nic wspólnego nie mam i nigdy nie mia³em... Wcale nie ¿artujê, czcigodny panie Romanie! Jest to fakt zupe³nie autentyczny... A któ¿ to mi tak¹ niedwiedzi¹ przys³ugê wywiadczy³? zapytu- je zdumiony p. Roman. O tym najlepiej poinformuje szanownego pana redakcja Kuriera Poznañskiego...
17 Przek³ad ca³ej noty opublikowa³ Przegl¹d Poranny, 1927 nr 282 s. 2. 18 Boles³aw Kasprowicz by³ w³acicielem znajduj¹cej siê w Gnienie wytwórni wódek i likierów [przyp. J. B.]. 278 JACEK BIESIADA
Panie Szerszeñ! A czy nie da³oby siê jako uchwa³y tej anulowaæ? Niemo¿liwe, panie Romanie! Uchwa³a uchwa³¹... Wreszcie po co? Czy to panu nie przyda siê w tych ciê¿kich czasach dziesiêæ tysiêcy z³otych? Forsa to grunt, nie przeczê. Ale wszak znasz mnie pan nie od dzi, a wiêc wiesz, ¿e kupiæ siê nie dam. Poza tym nie mogê przyj¹æ tego, co skierowane jest pod b³êdnym adresem. Czy to nie macie dzielnych i uzdol- nionych literatów w Poznañskiem, zas³uguj¹cych istotnie na odznacze- nie? Na przyk³ad taki Zegad³owicz! polityka piêkna rzecz, lecz po có¿ pakujecie politykê do literatury? Zrzekam siê tej nagrody na rzecz rzeczywistych literatów i basta! zakoñczy³ energicznie p. Roman. Znaj¹c pana by³em przewiadczony, ¿e zareagujesz pan w³anie tak, a nie inaczej na to ... nieporozumienie ... b¹kn¹³em w kierunku mikrofonu. Nieporozumienie to istotnie w parê dni potem zosta³o zlikwidowane. Pan Roman Dmowski pozosta³ dzielnym politykiem i publicyst¹, za na- grodê im. Jana Kasprowicza przyznano Emilowi Zegad³owiczowi. Lecz to by³ tylko sen...19 Forma fikcyjnego wywiadu z laureatem pozwoli³a autorowi w sposób wyrazisty wyartyku³owaæ o tej kontrowersyjnej sprawie opinie, oczywiste dla obiektywnego jej obserwatora. Najwa¿niejsze stwierdzenia w³o¿y³ w usta samego Dmowskiego (z literatur¹ absolutnie nic wspólnego nie mam i nigdy nie mia³em; nie mogê przyj¹æ tego, co skierowane jest pod b³êdnym adresem. Czy to nie macie dzielnych i uzdolnionych literatów w Poznañskiem, zas³uguj¹cych istotnie na odznaczenie? Na przyk³ad taki Zegad³owicz!; po có¿ pakujecie politykê do literatury?). S. Papée sugeru- je, ¿e tekst ten mo¿na uznaæ za formê podpowiedzi skierowanej do Dmow- skiego, by nie przyj¹³ przyznanej nagrody20. A ju¿ z pewnoci¹ za tak¹ mo¿na uznaæ krótk¹ notatkê zamieszczon¹ na pierwszej stronie Przegl¹- du Porannego z 6 grudnia 1927 r., a wiêc w dniu wrêczenia nagrody. Treæ notatki by³a nastêpuj¹ca: Wed³ug obiegaj¹cych po mieci wiadomoci, p. Roman Dmowski nosi siê z zamiarem przekazania ca³ej tej kwoty na grobowiec p. Stanis³awa Przybyszewskiego21, aby w ten sposób szlachetny wynagrodziæ krzywdê wyrz¹dzon¹ znakomitemu Pisarzowi przez nadmiernie gorliwych swych adherentów. Gest ten spotka siê niew¹tpliwie z ogólnym zrozumieniem22.
19 Szerszeñ: Pan Roman Dmowski ma g³os. Nowy Kurier, 1927 nr 259 s. 5. 20 S. Pa p é e: Stanis³aw Przybyszewski. Dooko³a pierwszej ..., s. 105. 21 S. Przybyszewski zmar³ nagle 23 listopada 1927 r. w Jarontach pod Inowroc³awiem [przyp. J. B.]. 22 Gest Romana Dmowskiego. Przegl¹d Poranny, 1927 nr 278 s. 1. DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 279
Uroczystoæ wrêczenia nagrody mia³a miejsce w Sali Odrodzenia po- znañskiego Ratusza. Otworzy³ j¹ prezydent miasta C. Ratajski, który w swym wyst¹pieniu wymieni³ zas³ugi Dmowskiego dla kraju i Wielko- polski, podkrelaj¹c wk³ad w walkê o w³¹czenie Ziem Zachodnich do Pol- ski. Zwróci³ uwagê, ¿e dzie³a laureata jeszcze przed odzyskaniem niepod- leg³oci szerzy³y idee pañstwowotwórcze, a m³odzie¿ polska, karmiona Mylami nowoczesnego Polaka przygotowywa³a siê do ¿ycia w wolnym kraju23. Na dyplomie wrêczonym laureatowi mo¿na by³o przeczytaæ: Komitet Nagrody Literackiej sto³ecznego miasta Poznania uchwali³ przyznaæ pierwsz¹ Nagrodê Literack¹ sto³ecznego miasta Poznania imie- nia Jana Kasprowicza za rok 1927 Czcigodnemu Panu ROMANOWI DMOWSKIEMU za ca³kowit¹ dzia³alnoæ na polu pimiennictwa poli- tycznego, a w szczególnoci za to, ¿e dzie³ami swymi wychowa³ czasu nie- woli naród polski na szermierzy odrodzenia, za to, ¿e ponad wszystkie d¹- ¿enia wysuwa³ jasno i wytrwale interes Narodu i Pañstwa Polskiego, za to, ¿e po³o¿y³ silne podwaliny pod jednolit¹ myl polityczn¹ ¿ywio³u pol- skiego, przygotowuj¹c psychicznie naród polski do niepodleg³oci, za to, ¿e w utworach swych ¿arliwym by³ obroñc¹ praw narodu polskiego do Ziem Zachodnich. Magistrat sto³ecznego miasta Poznania przychylaj¹c siê do uchwa³y S¹du Konkursowego, wrêcza Dostojnemu Laureatowi na- grodê i sk³ada ho³d zas³udze. W dowód czego dokument niniejszy wygoto- wano i podpisano. W Poznaniu, dnia 6 grudnia 1927 roku.
Sekretarz Komitetu Prezydent miasta Zygmunt Zaleski Cyryl Ratajski24 Uwagê zwraca fakt, ¿e w treci dyplomu nie nawi¹zano do ewentual- nych walorów literackich pisarstwa laureata. Tê lukê wype³ni³ on sam w swoim wyst¹pieniu, mówi¹c: Staram siê pisaæ krótko, zwiêle, jasno, bez ozdób, bez ubiegania siê o oryginalnoæ stylu. [...] Piszê takim jêzykiem, jakim mówiê. Z dum¹ mogê powiedzieæ, ¿e piszê dobrze po polsku. Unikam prze³adowania ob- cymi wyrazami, chroniê siê od obcych zwrotów, sk³adnia moja jest pol- ska. [...] Uwa¿am siê za pisarza polskiego. Zakoñczy³ za znamiennymi s³owami: I nie mam wyrzutów sumienia, ¿e zabieram jedn¹ z nagród lite- rackich w Polsce. Tym wiêcej za j¹ sobie ceniê, ¿e mi j¹ da³ Poznañ25. Kilka dni póniej na ³amach Przegl¹du Porannego ukaza³ siê nie- du¿y artyku³ autora ukrywaj¹cego siê pod kryptonimem en. Polemizowa³
23 Mowa prezydenta Ratajskiego. Kurier Poznañski, 1927 nr 560 s. 1. 24 Akt nadania nagrody literackiej R. Dmowskiemu. Kronika Miasta Poznania, 1927 nr 4 s. 403. 25 Mowa Romana Dmowskiego. Kurier Poznañski, 1927 nr 560 s. 1. 280 JACEK BIESIADA on z fragmentem wyst¹pienia prezydenta Ratajskiego, w którym nazwa³ laureata budowniczym pañstwa naszego. Tymczasem, przypomnia³ en, R. Dmowski, jako pose³ do rosyjskiej Dumy Pañstwowej w latch 1907-1909, by³ zwolennikiem zjednoczenia wszystkich rozszarpanych ziem jej [Pol- ski J.B.] pod ber³em Najjaniejszego Pana26 cara Miko³aja II. Dla sprawiedliwoci nale¿y dodaæ, ¿e Dmowski, oprócz twórczoci politycznej, uprawia³ te¿, choæ w znacznie wê¿szym zakresie, twórczoæ literack¹; m.in. napisa³ dwie powieci W po³owie drogi i Dziedzictwo. Jednak Nagrodê Literack¹ im. J. Kasprowicza otrzyma³ jako autor i dzia³acz poli- tyczny o jasno okrelonej orientacji ideowej. * Zgodnie ze statutem, kolejn¹ nagrodê nale¿a³o przyznaæ w roku 1929. Rada Miasta zwo³a³a wiêc posiedzenie komitetu nagrody na dzieñ 18 li- stopada. W jego sk³ad wchodzi³y te same osoby, co w roku 1927, z jednym wyj¹tkiem przedstawicielem Syndykatu Dziennikarzy Polskich w Po- znaniu by³ redaktor Czes³aw Kêdzierski. Na pocz¹tku zebrania przewod- nicz¹cy, prezydent Ratajski, odczyta³ skierowane na jego rêce pismo pod- pisane przez T. Grabowskiego, R. Pollaka, R. Paczkowskiego, M. Rudnic- kiego i Cz. Kêdzierskiego, w którym negatywnie ocenili postawê S. Pa- péego po decyzji komitetu w 1927 r. Autorzy listu zarzucili mu wyst¹pie- nie z publiczn¹ krytyk¹ prac komitetu i napaci¹ na poszczególnych cz³onków tego¿ komitetu na ³amach Przegl¹du Porannego oraz w ksi¹¿- ce pt.: Kwiaty na ugorze, upublicznienie informacji, kto i jak g³osowa³, chocia¿ wybory by³y tajne, wreszcie posuniêcie siê w swej krytyce do twierdzenia, i¿ posiedzenie komitetu odby³o siê dla zachowania pozorów. Poprzez takie dzia³ania S. Papée wykroczy³ przeciwko uwiêconym zwy- czajom wszelkich s¹dów konkursowych27. Do postawionych zarzutów Pa- pée zobowi¹za³ siê ustosunkowaæ w najbli¿szy czasie. Aby zapobiec ewen- tualnym podobnym zachowaniom cz³onków, komisja zmieni³a jeden z punktów regulaminu swego dzia³ania, który odt¹d stanowi³, ¿e obrady nad kandydatami i g³osowanie s¹ poufne, nietajny za jest wybór laure- ata i stwierdzenie, czy nast¹pi³ on jednog³onie, czy wiêkszoci¹ g³osów. W kolejnym punkcie zebrania przyst¹piono do zg³aszania kandydatur. Profesor M. Rudnicki zaproponowa³ dwóch pisarzy Józefa Weyssenhof- fa i Boles³awa Koreywê, a Z. Zaleski Macieja Wierzbiñskiego. Uzasad- niaj¹c pierwsz¹ kandydaturê, M. Rudnicki wraz T. Grabowskim podkre- lali wysokie walory artystyczne dzie³ Weyssenhoffa, wczucie siê w przy-
26 en, Przesada, Przegl¹d Poranny, 1927 nr 281 s. 3. 27 APP AmP sygn. 3619 k. 101. DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 281 rodê, realizm obserwacji, zamieszkiwanie na terenie Wielkopolski,28 a tak- ¿e umiejscowienie akcji powieci Jan bez ziemi w tym regionie. Zale- ski wysuniêcie kandydatury M. Wierzbiñskiego uzasadnia³ jego wielko- polskim pochodzeniem oraz tym, ¿e temu regionowi [...] w ca³oci powiê- ci³ sw¹ twórczoæ, chocia¿, jak przyzna³, jego utwory nie wyró¿niaj¹ siê w literaturze. Nawi¹zuj¹c za do Jana bez ziemi, powieci kontrkandy- data, stwierdzi³, ¿e nie zas³uguje ona na nagrodê, gdy¿ nie jest odzwier- ciedleniem ¿ycia Polski Zachodniej, stanowi raczej satyrê na wie wiel- kopolsk¹. Mo¿na dodaæ, ¿e taka ocena powieci nie by³a odosobniona. Po- niewa¿ kandydatury B. Koreywy nie uzasadniano (nominowanie go zno- wu by³o chyba tylko kurtuazj¹ ze strony przedstawiciela ZZLP), pozosta- ³o tylko dwóch pretendentów do nagrody. W tajnym g³osowaniu na Weys- senhoffa oddano 8 g³osów, na Wierzbiñskiego 1. Uchwa³a komitetu pre- cyzowa³a, ¿e nagroda zosta³a przyznana za ca³okszta³t pracy literackiej29. Tym razem laureatem nie zosta³ polityk, lecz pisarz, chocia¿ znowu oso- ba ideowo bardzo zwi¹zana z obozem narodowym. Temperatury komentarzy, które pojawi³y siê po og³oszeniu nazwiska laureata, by³y, jak zwykle, bardzo ró¿ne. W miarê wywa¿on¹ i obiektywn¹ ocenê twórczoci Weyssenhoffa wyrazi³ K. Troczyñski w Dzienniku Po- znañskim, w równym stopniu ukazuj¹c jej zalety, jak i niedomagania. Za osi¹gniêcia twórcze pisarza uzna³ powieci Soból i panna oraz Pusz- cza, natomiast ostatnie jego powieci Cudno i ziemia cudeñska oraz Jan bez ziemi nazwa³ bibliograficznym powiêkszeniem jego pisarskiego dorobku. Ca³a twórczoæ autora ¯ywota i myli Zygmunta Podfilipskie- go jest, wed³ug Troczyñskiego, jakby kontynuacj¹ dzie³a Orzeszkowej i Sienkiewicza, [...] jednak pozbawion¹ szerszego oddechu i wybitniejszej indywidualnoci pisarskiej30. Inny ton widoczny jest w komentarzu T. Grabowskiego, zamieszczo- nym w Kurierze Poznañskim. Autor stwierdzi³, ¿e Weyssenhoff ma swój w³asny, indywidualny styl, który nie jest specyficzny ani dla naturalizmu, ani dla modernizmu; jest to jakby styl odziedziczony po klasykach. W pisarzu widzia³ doskona³ego psychologa oraz obserwatora ludzi i ich za- chowañ. Swoje uwagi koñczy s³owami: Wielkopolska ma mu do zawdziê- czenia romans [Jan bez ziemi J.B.], w którym jej ludzie, dwory, pusz-
28 J. Weyssenhoff w latach 1924-1928 mieszka³ w Bydgoszczy, która wówczas le¿a³a w granicach województwa poznañskiego. 29 Sprawozdanie z zebrania zob.: Protokó³ z posiedzenia komitetu Nagrody Literackiej sto³. m. Poznania im. Jana Kasprowicza, APP AmP sygn. 3619. 30 K. Troczyñski: Józef Weyssenhoff. Laureat literacki miasta Poznania. Dziennik / Poznañski, 1929 nr 271 s. 6. 282 JACEK BIESIADA cze, miasta, jeziora, znalaz³y piewcê pe³nego poezji31. W podobnym duchu pisa³ na ³amach Têczy jej redaktor naczelny Józef Kisielewski32. Temat nagrody dla J. Weyssenhoffa podj¹³ Adolf Nowaczyñski na ³a- mach warszawskiego dziennika ABC, pozostaj¹cego wówczas w orbicie wp³ywów Stronnictwa Narodowego. Artyku³ zaczyna³ siê nastêpuj¹co: Sym- patyczna wiadomoæ z Poznania [...]. Oto nagroda literacka imienia J. Kasprowicza ma dostaæ siê tym razem w rêce Nestora wspó³czesnych po- wieciopisarzy polskich Józefa Weyssenhoffa. Dalej, jakby uzasadniaj¹c s³usznoæ decyzji komitetu, wiele miejsca powiêci³ zas³ugom pisarza dla literatury polskiej, by w konkluzji stwierdziæ, ¿e sw¹ solidn¹ i rzeteln¹ pra- c¹ zas³u¿y³ sobie na tê nagrodê33. U¿ycie przez autora zwrotu ma dostaæ siê w odniesieniu do nagrody, nie by³o przypadkowe powy¿szy artyku³ uka- za³ siê bowiem w numerze wspomnianego dziennika dnia... 10 listopada 1929 r., zatem antycypowa³ uchwa³ê jury, któr¹ podjêto, przypomnijmy, 18 listopada tego¿ roku. To budzi powa¿ne podejrzenia, ¿e laureat zosta³ wska- zany znacznie wczeniej przez okrelone rodowisko polityczne. 26 listopada 1929 r. Magistrat zatwierdzi³ uchwa³ê jury nagrody, o czym bezzw³ocznie powiadomiono zainteresowanego: Poznañ, dnia 26 listopada 1929 r. JWielmo¿ny Pan Józef Weyssenhoff, Warszawa, Mokotów, Ursynów [!] 54 Komitet Nagrody Literackiej sto³. m. Poznania im. Jana Kasprowicza uchwali³ dnia 18 listopada 1929 r. przyznaæ JWielmo¿nemu Panu nagro- dê literack¹ za rok 1929. Magistrat sto³ecznego miasta Poznania w dniu dzisiejszym uchwa³ê tê zatwierdzi³. Nagroda wynosi 10.000 (dziesiêæ ty- siêcy) z³otych. Donosz¹c o tym, proszê uprzejmie o podanie mi, w jakiej formie mo- ¿emy przekazaæ sumê 10.000 z³otych oraz informacjê, kiedy móg³by JWPan przybyæ do Poznania celem odebrania dyplomu nagrody. Ze swej strony proponujê, aby wrêczenie nagrody odby³o siê we wtorek, dnia 17 grudnia 1929 r. o godzinie 13, albo w pi¹tek, 20 grudnia 1929 r. o tej¿e godzinie. Jako prezydent sto³ecznego miasta Poznania sk³adam czcigodnemu Panu wyrazy ho³du i g³êbokiej czci oraz najserdeczniejsze ¿yczenia z po- wodu uznania Jego wielkiej pracy przez stolicê Polski Zachodniej. Prezydent miasta Ratajski 34
31 T. Grabowski: Józef Weyssenhoff laureat poznañski. Kurier Poznañski, 1929 nr 536 s. 8. 32 [J. Kisielewski] J.K.: Józef Weyssenhoff laureat literackiej nagrody miasta Pozna- nia. Têcza, 1929 nr 48 s. 4. 33 A. Nowaczyñski: Weyssenhoff nagrodzony. ABC, 1929 nr 318 s. 4. 34 APP AmP sygn. 3619 k. 127. DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 283
Tymczasem Weyssenhoff, nie czekaj¹c na oficjalne powiadomienie o przyznanej nagrodzie, przes³a³ na rêce prezydenta list:
Warszawa, 28 listopada 1929 Ursynowska 54 (Mokotów) Czcigodny Panie Prezydencie miasta Poznania! Powstrzymywa³em dotychczas wyrazy dziêkczynienia za przyznan¹ mi nagrodê literack¹, gdy¿ nie otrzyma³em bezporedniego zawiadomienia od komitetu. Nie chcê jednak d³u¿ej zwlekaæ i w rêce Kierownika wszystkich poznañskich chlubnych poczynañ sk³adam gor¹c¹ podziêkê. Nagroda Wa- sza, oprócz swej materialnej ceny, ma dla mnie wiêksz¹ jeszcze wartoæ moraln¹. Gdyby mi pozwolono wybór miêdzy rozdawanymi ju¿ doæ licz- nie przez inne miasta nagrodami, bez wahania wybra³bym poznañsk¹. Bêd¹c sami najdzielniejszymi w Polsce pracownikami i budowniczymi Jej przysz³oci, nagradzacie i w dziedzinie literatury uczciw¹ pracê polsk¹. O taki laur ubiega³em siê w ci¹gu ca³ego mego pisarstwa i ten laur otrzy- ma³em dzisiaj z r¹k Waszych, dostojnych i pokrewnych. Dziêkujê za jeszcze jedno: za przyznanie nagrody ca³okszta³towi mo- jej twórczoci literackiej tak bowiem brzmi¹ zgodnie relacje dzienników obala to kursuj¹c¹ plotkê, jakobym ostatni¹ moj¹ ksi¹¿kê [Jan bez zie- mi J.B.] pisa³ w celu pozyskania nagrody poznañskiej. Gdy w prze- sz³ym roku pisa³em ten »romans«, nie pamiêta³em nawet o istnieniu na- grody. Romans, który nosi³em w wyobrani, móg³ siê rozgrywaæ w ka¿dej dzielnicy polskiej, umieci³em go za w Poznañskiem dlatego, ¿e wyje¿d¿a- j¹c stamt¹d, po 4-letnim pobycie, mia³em g³owê i rêce pe³ne dobrych wspo- mnieñ tamtejszych. Sta³o siê to nawet opacznie, gdy¿ lekka fabu³a niedo- brze siê kojarzy z ogólnym charakterem Wielkopolski. W realnym ¿yciu zda- rzyæ siê móg³ ten »romans« i u Was, ale w ksi¹¿ce fabu³a nie uplastycznia g³ównych i najcenniejszych cech kraju. Planujê obecnie inn¹ powieæ, grun- towniej wielkopolsk¹ i w tym celu chcia³em nabraæ jak najwiêcej wra¿eñ z wiekopomnej Wystawy [Powszechnej Wystawy Krajowej, tzw. Pewuki J.B.]. Dwa razy wybra³em siê na wystawê do Poznania i dwa razy tam zachorowa³em. Niestety, stan mego zdrowia w tym roku jest nadspodzie- wanie marny. Ufam, ¿e radoæ i po¿ytek z otrzymanej nagrody przyczyni¹ siê do odzyskania zdrowia i spokoju i pozwol¹ mi jeszcze jako tako przy- s³u¿yæ siê zacnej i kochanej Ziemi Wielkopolskiej. Upraszaj¹c o wskazówki co do zrealizowania nagrody, lê Panu Pre- zydentowi wyrazy g³êbokiej czci i wdziêcznoci. Józef Weyssenhoff35
35 APP AmP sygn. 3619 k. 128. 284 JACEK BIESIADA
Gdy za otrzyma³ od prezydenta Ratajskiego list z 26 listopada, na- tychmiast przes³a³ odpowied: Warszawa, 30 listopada 1929 r. Ursynowska 54 (Mokotów) Czcigodny Panie Prezydencie! Listy nasze rozminê³y siê miêdzy Poznaniem a Warszaw¹. Przedwczo- raj wys³a³em list mój z gor¹c¹ podziêk¹ za przyznanie nagrody, dzisiaj (29go listop.) otrzymujê pismo Pañskie, które pobudza mnie do nowych dziêkczynieñ za pozostawienie mi wyboru w przekazaniu 10.000 z³otych, przede wszystkim za ³askawe i wyj¹tkowo cenne dla mnie uznania, które Pan Prezydent raczy³ mi przes³aæ od siebie. Skoro zatem mam pozwolony wybór, upraszam, aby powy¿sza suma przekazana zosta³a Bankowi Zwi¹zku Spó³ek Zarobkowych z poleceniem niezw³ocznego przes³ania jej do oddzia³u warszawskiego, gdzie mam swój osobisty rachunek bie¿¹cy E. 1515. Proponowany termin stawienia siê w Poznaniu na wrêczenie mi dy- plomu 17 grudnia r.b. o godzinie 13 przyjmujê z radoci¹, gdy¿ pozostaje mi sporo czasu w Warszawie na wykurowanie siê z niedomagañ. Wyrazy czci i wdziêcznoci dla Pana Prezydenta powtarzam jako trwa³e i nieodmienne. Józef Weyssenhoff36
Prezydent potwierdzi³ odbiór obu listów pisarza:
Poznañ, 9 grudnia 1929 r. Janie Wielmo¿ny Pan Józef Weyssenhoff Warszawa Mokotów Ursy- nowska 54 Dziêkuj¹c bardzo uprzejmie za tak serdeczne pisma z dn. 28 i 30 listo- pada 1929 r., donoszê, ¿e sumê 10.000 z³ przekaza³ dzisiaj Magistrat wed³ug zlecenia. Oczekujemy Czcigodnego Pana w dniu 17 grudnia 1929 r. o godzi- nie 13 w Sali Odrodzenia Ratusza. Przy wrêczaniu nagrody obecni bêd¹ zaproszeni cz³onkowie Magistratu, Rady Miejskiej i komitetu nagrody. Prezydent miasta Ratajski37 Uroczystoæ wrêczenia nagrody odby³a siê w uzgodnionym terminie i miejscu. W powitalnym przemówieniu prezydent Ratajski poprosi³ lau- reata o przyjêcie nagrody jako ho³du stolicy Wielkopolski dla koryfeusza kultury polskiej, [któr¹ J.B.] podniós³ na obu krañcach Polski do wy- ¿yn, godnych narodu polskiego.
36 APP AmP sygn. 3619 k. 129. 37 APP AmP sygn. 3619 k. 132. DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 285
Profesor M. Rudnicki, rysuj¹c literack¹ sylwetkê Weyssenhoffa, wy- mieni³ g³ówne cechy jego pisarstwa, do których zaliczy³ dar obserwacji, prostotê i elegancjê stylu, umi³owanie ojczystej przyrody i ludzi. W zakoñ- czeniu stwierdzi³, ¿e pisarz ten jest wychowawc¹ i nauczycielem narodu. Tradycyjnie wrêczono laureatowi dyplom:
Komitet Nagrody Literackiej sto³ecznego miasta Poznania uchwali³ przyznaæ Nagrodê Literack¹ sto³ecznego miasta Poznania imienia Jana Kasprowicza za rok 1929 Czcigodnemu Panu Józefowi Weyssenhoffowi za ca³kowit¹ dzia³alnoæ na polu literatury polskiej, a w szczególnoci: za to, ¿e w dzie³ach Jego kojarz¹ siê harmonijnie artyzm wielki i myl g³êboka; za to, ¿e w dzie³ach tych dusz¹ wielkiego poety odkrywa³ piêkno przyro- dy polskiej i szerzy³ mi³oæ ku ziemi naszej; za to, ¿e twórczoæ Jego opar- ta jest o g³êbokie pok³ady kultury, której promienie owietlaj¹ wspó³cze- sne stosunki spo³eczne i drogê wskazuj¹ pracy narodu polskiego; za to, ¿e z zapa³em i sympati¹ zaj¹³ siê ¿yciem i kultur¹ duchow¹ Polski Zachod- niej. Magistrat sto³ecznego miasta Poznania, przychylaj¹c siê do uchwa- ³y komitetu wrêcza Dostojnemu Laureatowi nagrodê i sk³ada ho³d zas³u- dze. W dowód czego dokument niniejszy wygotowano i podpisano. W Po- znaniu, dnia 17 grudnia 1929 roku Prezydent miasta Ratajski38 Wyg³oszone podziêkowanie zawiera³o m.in. s³owa pe³ne kurtuazji: Gdyby mi by³ dany wybór pomiêdzy nagrodami literackimi ca³ego kraju, wybra³bym bez wahania poznañsk¹. Ta mi by³a zasadniczo i serdecznie najpo¿¹dañsz¹. Zaraz te¿ poda³ uzasadnienie takiego wyboru. Stwierdzi³ mianowicie, ¿e obecnie przenikaj¹ do polskiej krytyki obce pr¹dy, które wartoci patriotyczne dzie³a zaliczaj¹ do cech drugorzêdnych lub nawet wrêcz oceniaj¹ negatywnie, nazywaj¹c je nacjonalistycznymi. (Tak istot- nie by³o, co zreszt¹ po czêci zrozumia³e; odzyskanie przez Polskê niepod- leg³oci w 1918 r. spowodowa³o ewolucjê funkcji literatury). Na szczêcie pozosta³a jeszcze, uwa¿a³ Weyssenhoff, opinia rdzennie polska o twórczo- ci literackiej, a opinia ta zachowa³a siê w najczystszym gatunku na Zie- mi Wielkopolskiej i w sto³ecznym jej miecie Poznaniu [...]39. * Po opublikowaniu nazwiska laureata na rêce prezydenta C. Ratajskie- go wp³yn¹³ list od Macieja Wierzbiñskiego, zg³oszonego do nagrody, jak pamiêtamy, przez Z. Zaleskiego. Autor m.in. sugerowa³ w nim, ¿e jego kandydaturê wysuniêto tylko po to, aby móc j¹ odrzuciæ i by w ten spo-
38 APP AmP sygn. 3619 k. 133. 39 Ten i wczeniejsze cytaty z uroczystoci: Uroczyste wrêczenie nagrody literackiej m. Poznania Józefowi Weyssenhoffowi. Kurier Poznañski, 1929 nr 585 s. 3. 286 JACEK BIESIADA sób Poznañ móg³ oficjalnie dzia³alnoæ moj¹ zbagatelizowaæ, literaturê moj¹ spostponowaæ i wyrz¹dziæ mi jako autorowi obelgê. A obelga ta co stwierdzam niniejszym pro memoria jest jedyn¹ nagrod¹, jak¹ mia- sto Poznañ w ci¹gu wielu lat znalaz³o dla b. redaktora Pracy40 i wierne- go sobie szermierza w publicystyce, dla »jedynego powieciopisarza wiel- kopolskiego« nagrod¹ za 30 lat pracy41. Ten list, bêd¹cy wyrazem po- czucia doznanej krzywdy, pe³en ¿alu i goryczy, prawdopodobnie pozosta³ bez odpowiedzi. Na pytanie, czy M. Wierzbiñski móg³ oczekiwaæ przyzna- nia poznañskiej nagrody literackiej, nale¿y daæ odpowied twierdz¹c¹. Przemawia za tym wiele argumentów. Urodzi³ siê w Poznaniu 15 lutego 1862 r. i tu uczêszcza³ do Gimnazjum w. Marii Magdaleny (wskutek przeladowañ przez w³adze pruskie matu- rê zda³ w Opolu). Po odbyciu studiów w Berlinie i wieloletnim pobycie w Londynie, gdzie mia³ miejsce jego debiut literacki, w 1901 roku za- mieszka³ w Inowroc³awiu, obj¹wszy tu redakcjê Dziennika Kujawskie- go. W latach 1902-1905, mieszkaj¹c ju¿ w Poznaniu, by³ redaktorem Pra- cy. Za zamieszczony na jej ³amach artyku³ o charakterze antypruskim, na mocy wyroku s¹dowego przez pó³tora roku, na prze³omie lat 1906/1907, odbywa³ karê wiêzienia we Wronkach. Po jej zakoñczeniu zamieszka³ w Warszawie, ale w 1914 znowu znalaz³ siê w Poznaniu, gdzie zaj¹³ siê prac¹ literack¹ i publicystyczn¹ i gdzie znowu zosta³ aresztowany, a decy- zj¹ s¹du zmuszony do nieopuszczania miasta.W 1918 by³ redaktorem na- czelnym ukazuj¹cego siê w Poznaniu Dziennika Sejmowego. Do War- szawy powróci³ dopiero po zakoñczeniu wojny. Tematyka wielkopolska przewija siê przez du¿¹ czêæ jego bogatej twórczoci literackiej. Znaleæ j¹ mo¿na m.in. w powieciach: Pod Mysi¹ Wie¿¹, Wiosna Ludów, Sza- lony rok, Dolar i spó³ka, Wolnoæ. Tê ostatni¹ Boles³aw Oskard na- zwa³ ukoronowaniem twórczoci [Wierzbiñskiego J.B.] o tematyce wiel- kopolskiej; w tym samym szkicu zacytowa³ te¿ s³owa znanego krytyka Zdzis³awa Dêbickiego, który pisz¹c o twórczoci Wierzbiñskiego, stwier- dzi³, ¿e przejdzie on niezawodnie w dzieje naszej literatury, jako jeden jedyny wybitny powieciopisarz wielkopolski42. Wiele utworów Wierzbiñ- skiego, m.in. powieci, przed publikacj¹ ksi¹¿kow¹ by³o drukowanych na ³amach prasy poznañskiej, np. w Kurierze Poznañskim (Wielka gra w 1925 i Kasztelanka bez grosza w 1928-1929) czy Dzienniku Poznañ- skim (Jego dwie ¿ony w 1926, Awantura panny Zoni w 1930-1931). W du¿ej mierze problematyce wielkopolskiej, a w³aciwie ziem zaboru pruskiego, powiêcona by³a jego twórczoæ publicystyczna, nierzadko
40 Funkcje tê piastowa³ w latach 1902-1905. 41 APP AmP sygn 3619 k. 124. 42 B. Oskard: Pisarz rasowy z Wielkopolski rodem. Dziennik Poznañski, 1936 nr 39 s. 2-3. DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 287 o wydwiêku antypruskim; m.in. zabra³ g³os w sprawie strajku dzieci wrzesiñskich. By³ wreszcie autorem szkiców biograficznych powiêco- nych Ludwikowi Mieros³awskiemu i genera³owi Henrykowi D¹browskie- mu. W wietle powy¿szych faktów nietrudno zrozumieæ Wierzbiñskiego, który nieprzyznanie mu poznañskiej nagrody odbiera³ w kategoriach wy- rz¹dzonej krzywdy. I nietrudno zrozumieæ tych, którzy dopominali siê o nagrodzenie autora dramatu Kajzer. A tak uczyni³ w po³owie roku 1931, w którym, zgodnie ze statutem, winien byæ wy³oniony kolejny laureat, poznañski tygodnik Od A do Z, pisz¹c: W tym roku dziwnie jako o tej sprawie [przyznania nagrody J.B.] cicho. A cicho byæ nie powinno. ¯yje bowiem, dzia³a, tworzy Wielko- polanin, znany w ca³ej Polsce, cz³owiek, którego ka¿dy utwór drga umi³o- waniem tej ziemi, jej przesz³oci, jej gwiazd przewodnich. Jest nim zna- komity powieciopisarz Maciej Wierzbiñski. Podziela zwyczajny los pol- skiego literata, który pozwoli³ sobie na zbytek niewi¹zania siê z ¿adnymi klikami mniej lub wiêcej wp³ywowymi, twórca szczery, niezale¿ny, praw- dziwy, daj¹cy karm zdrow¹ i szlachetn¹. Czy nie by³oby rzecz¹ wskaza- n¹ przypomnieæ Polsce, ¿e Poznañ umie czciæ wszystkich swoich najzas³u- ¿eñszych w literaturze synów... W stosunku do Wierzbiñskiego by³oby to tylko prostym spe³nieniem obowi¹zku43. Za przyznaniem Wierzbiñskiemu poznañskiej nagrody ujê³o siê tak- ¿e Zrzeszenie Beletrystów Polskich w Warszawie, którego by³ cz³onkiem, przesy³aj¹c (nie mo¿na wykluczyæ, ¿e z jego inspiracji) 4 maja 1932 r. list w tej sprawie do prezydenta Ratajskiego, podpisany przez prezesa Mie- czys³awa Smolarskiego. Podniesione w nim zosta³y literackie zas³ugi Wierzbiñskiego dla Wielkopolski, a w zakoñczeniu napisano: Znaczenie miasta Poznania, jako jednego z naj¿ywiej bij¹cych róde³ myli w odro- dzonej Polsce, omiela Zrzeszenie Beletrystów Polskich do zwrócenia siê z prob¹ o przyznanie nagrody m. Poznania p. Maciejowi Wierzbiñskie- mu, lub, jeliby ze wzglêdów finansowych, by³o to w tym roku niemo¿li- we, o przyznanie Mu ju¿ obecnie sta³ej subwencji. [...] Nie w¹tpimy, i¿ Magistrat m. Poznania oraz J.W.P. Prezydent uznaj¹ zas³ugi swego wspó³- ziomka44. W odpowiedzi wystosowanej 14 maja 1932 r. i podpisanej przez C. Ratajskiego poinformowano, ¿e kandydaturê Wierzbiñskiego przedsta- wi³ do nagrody w 1929 r. przedstawiciel Magistratu w komitecie. Podjêto jednak wówczas inn¹ decyzjê. Ponownie kandytatura ta zostanie wysu- niêta w 1933 r. Natomiast na udzielenie sta³ej subwencji Magistrat nie posiada obecnie rodków45.
43 A.B.Z.: Nagroda literacka miasta Poznania. Od A do Z, 1931 nr 6 s. 8. 44 APP AmP sygn. 3563 s. 52-53. 45 APP AmP sygn. 3563 s. 52. 288 JACEK BIESIADA
Do obietnicy powtórnego przedstawienia kandydatury autora Wiosny Ludów nawi¹za³o Zrzeszenie Beletrystów Polskich w kolejnym licie skierowanym do prezydenta Ratajskiego dnia 24 stycznia 1933 r. Impul- sem do jego wystosowania sta³a siê mieræ pisarza 15 stycznia tego¿ roku. W licie czytamy m.in.: Wiemy, ¿e p. Maciej Wierzbiñski têskni³ zawsze za ¿ycia za wyrazem uznania Swej umi³owanej Ziemi Wielkopolskiej, dla której porzuci³ Angliê, gdzie ju¿ pocz¹³ zdobywaæ sobie s³awê jako m³ody literat. Niedawno [w 1932 roku J.B.] taki wyraz uznania da³a Mu War- szawa, wieñcz¹c Jego twórczoæ Nagrod¹ im. Elizy Orzeszkowej. Koledzy Jego ze Zrzeszenia Beletrystów dumni bêd¹, jeli ten laur poznañski spo- cznie choæ na Jego grobie i dopomo¿e zarazem do wychowania Jego córki, która ma jeszcze przed sob¹ piêæ lat do ukoñczenia studiów. [...] Maciej Wierzbiñski, który wprowadzi³ Wielkopolskê do wspó³czesnej literatury polskiej i dwukrotnie by³ wiêziony [...] za patriotyczn¹ dzia³alnoæ [...] ¿adnego dziedzica ¿onie Swej i córce nie zostawi³. Nawet na grobie brak dotychczas tablicy z Jego nazwiskiem46. Tym razem odpowied z dnia 13 lutego by³a bardzo lakoniczna. Ogranicza³a siê do potwierdzenia odbioru pisma i z³o¿enia zapewnieñ, ¿e jeli znajd¹ siê sposoby spe³nienia proby, Zrzeszenie zostanie o tym powiadomione47. Mimo tylu zabiegów, tak ze strony pisarza, jak i Zrzeszenia Beletrystów Polskich, mimo spe³niania podstawowych wymogów regulaminowych, Wierzbiñski nigdy nie zosta³ laureatem poznañskiej nagrody literackiej. Po zgonie pisarza na ³amach prasy poznañskiej ró¿nej orientacji ide- owej ukaza³o siê kilka wspomnieñ pomiertnych48. Wszystkie bez wyj¹t- ku s¹ wiadectwem, ¿e znana i ceniona by³a jego twórczoæ literacka, w której przedstawia³ Wielkopolskê na tle wa¿nych dla niej wydarzeñ hi- storycznych, a tak¿e twórczoæ publicystyczna, któr¹ walczy³ o polskoæ tego regionu i pozosta³ych ziem zaboru pruskiego. Wierzbiñski nie by³ pi- sarzem wybitnym, czas zweryfikowa³ wartoæ jego twórczoci, ale mo¿e bardziej zas³ugiwa³ na nagrodê, ni¿ inni jej laureaci. * Nazwisko trzeciego laureata mia³o zostaæ og³oszone w 1931 r. Tymcza- sem Magistrat dnia 10 listopada tego¿ roku powzi¹³ uchwa³ê o nieprzy- znaniu nagrody. W pimie skierowanym do Rady Miejskiej sw¹ decyzjê argumentowa³ z jednej strony stosowaniem najdalej posuniêtych oszczêd- noci we wszystkich dzia³ach swej administracji, a z drugiej strony tym,
46 APP AmP sygn. 3563 s. 54. 47 APP AmP sygn. 3563 s. 56. 48 Zob. np.: M. Dere¿yñski: Kilka s³ów o Macieju Wierzbiñskim. Wici Wielkopol- skie, 1933 nr 11 s. 84-85; Cz. K ê d z i erski: Po zgonie pisarza wielkopolskiego. Kurier Po- znañski, 1933 nr 27 s. 8; M. S m o l arski: Maciej Wierzbiñski. Dziennik Poznañski, 1933 nr 20 s. 2-3; Po zgonie Macieja Wierzbiñskiego. Nowy Kurier, 1933 nr 16 s. 5. DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 289 290 JACEK BIESIADA DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 291 292 JACEK BIESIADA DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 293 294 JACEK BIESIADA
¿e pimiennictwo polskie nie wykazuje w tej chwili tylu wielkich twór- ców, i¿by mimo warunków finansowych przyznaæ nale¿a³o49. Rzecz kurio- zalna oto urzêdnicy, zajmuj¹cy siê na co dzieñ ró¿nymi dziedzinami zwi¹zanymi z funkcjonowaniem miasta takimi, jak np. owiata, handel, bezpieczeñstwo publiczne, przypisali sobie prawo do wydawania opinii wartociuj¹cych dzie³a literackie. Na tym samym posiedzeniu Magistrat dokona³ zmiany jednego z pa- ragrafów statutu, polegaj¹cej na pozbawieniu Zwi¹zku Publicystów Arty- stycznych prawa posiadania przedstawiciela w komitecie nagrody, nato- miast Magistratowi (a wiêc sobie samemu) przyzna³ prawo wyznaczania dwóch przedstawicieli. Rada Miejska na posiedzeniu dnia 16 marca 1932 zaaprobowa³a uchwa³ê Magistratu w sprawie nieprzyznania nagrody lite- rackiej, uzasadniaj¹c to wy³¹cznie trudn¹ sytuacj¹ gospodarcz¹. Dokona- ³a natomiast korekty propozycji zmian w statucie nagrody zwolnione miejsce w komitecie nagrody przez przedstawiciela Zwi¹zku Publicystów Artystycznych przeznaczy³a dla ka¿dorazowego dyrektora Biblioteki Ra- czyñskich50. 20 lutego 1934 r. Rada Miejska podjê³a decyzjê o corocznym przyzna- waniu nagrody oraz o objêciu ni¹, obok literatów, tak¿e twórców realizu- j¹cych siê w plastyce, muzyce i architekturze51. M.in. te postanowienia znalaz³y odzwierciedlenie w nowym statucie nagrody, uchwalonym przez Radê 19 grudnia tego samego roku, a przyjêtym przez Magistrat 5 stycz- nia 1935 r. Nowy statut przewidywa³, ¿e od r. 1934 corocznie przyznawana nagro- da, oficjalnie odt¹d nazywana Nagrod¹ Literacko-Artystyczn¹ sto³eczne- go miasta Poznania im. Jana Kasprowicza, bêdzie wynosi³a 10.000 z³otych, przy czym po³owê tej kwoty otrzyma ¿yj¹cy literat i po³owê ¿yj¹cy twórca innych dziedzin sztuki. Laureat musi byæ Polakiem wyznania chrzeci- jañskiego i spe³niaæ jeden z dwu warunków: 1) urodziæ siê lub mieszkaæ na terenie Wielkopolski, 2) jego utwory musz¹ zawieraæ choæby czêcio- we odzwierciedlenie ¿ycia lub kultury regionu. W razie nieprzyznania nagrody nikomu, komitet mo¿e kwotê 10.000 z³ rozdysponowaæ w dwoja- ki sposób albo na stypendium dla uzdolnionego m³odego literata czy artysty, albo na wydanie wartociowego utworu literackiego czy te¿ na zakup dla galerii miejskiej rzeby, obrazu dzie³a m³odego twórcy.
49 APP AmP sygn. 3619 k. 145. 50 Zmiana statutu Nagrody Literackiej sto³. miasta Poznania im. Jana Kasprowicza. Orêdownik Zarz¹du Sto³ecznego Miasta Poznania, 1932 nr 16 s. 54; zob. te¿ sprawozdania z posiedzenia Rady Miejskiej: Dziennik Poznañski, 1932 nr 64 s. 5; Kurier Poznañski, 1932 nr 125 s. 4; Nowy Kurier, 1932 nr 64 s. 4. 51 (kl): Uchwalony bud¿et miasta Poznania. Kurier Poznañski, 1934 nr 84 s. 1, 3. DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 295
Statut zak³ada³ dwuetapowe wy³anianie laureatów. Najpierw opinie o kandydatach wydawa³aby powo³ana przez komitet nagrody komisja do- radcza, w sk³ad której wchodziliby po jednym delegacie przedstawiciele ZZLP, Towarzystwa P rzyjació³ Sztuk P iêknych, Stowarzyszenia Architek- tów Polskich, Poznañskiego Towarzystwa Muzycznego, Pañstwowego Konserwatorium Muzycznego, Pañstwowej Szko³y Zdobniczej, uniwersy- teckich katedr historii literatury, historii sztuki i muzykologii oraz trzech cz³onków miejskiej Komisji Artystycznej. Koñcowy werdykt wyda- wa³by komitet nagrody z³o¿ony z prezydenta miasta jako przewodnicz¹- cego, który mia³by g³os decyduj¹cy w sytuacji równo roz³o¿onych wska- zañ, dwóch delegatów Magistratu i trzech Rady Miejskiej (wybranych proporcjonalnie do liczby posiadanych mandatów, a wiêc dwóch radnych Stronnictwa Narodowego i jeden z Narodowego Bloku Gospodarczego)52. Nale¿y dodaæ, ¿e sk³ad komitetu ustali³ wojewoda dnia 20 marca 1935 r. Dlaczego w³anie wojewoda? Sprawa komitetu nagrody i kompetencji jej cz³onków wywo³ywa³y najwiêksze kontrowersje pomiêdzy klubami. Projekt statutu opracowany przez Zarz¹d Miasta i przedstawiony Radzie Miejskiej 5 grudnia 1934 r. zak³ada³ taki sk³ad komitetu, jaki zosta³ ostatecznie uwzglêdniony w sta- tucie. Tymczasem radni endeccy, chc¹c zagwarantowaæ sobie wiêkszy wp³yw na wybór laureata, zaproponowali, aby przewodnicz¹cy móg³ g³o- sowaæ tylko wtedy, gdy ka¿dy z kandydatów otrzyma³by równ¹ liczbê g³o- sów. Pomys³ ten, wyros³y bezsprzecznie na pod³o¿u politycznym, by³ po- mys³em absurdalnym, zwa¿ywszy, ¿e oprócz niego w komitecie by³o p i ê - c i u cz³onków (pomin¹wszy, oczywicie, sytuacjê wyj¹tkow¹, w której de- cyzjê podejmowa³oby mniej osób, co by³o mo¿liwe, gdy¿ statut wymaga³ obecnoci co najmniej czterech osób). Próba umniejszenia praw przewod- nicz¹cego doprowadzi³a do demonstracyjnego opuszczenia sali przez rad- nych NBG, co w konsekwencji wobec braku kworum spowodowa³o zam- kniêcie posiedzenia. Statut zosta³ przyjêty na kolejnym posiedzeniu Rady dwa tygodnie póniej 19 grudnia, wy³¹cznie g³osami klubu narodowego. Nie oznacza- ³o to jednak zakoñczenia prac nad wywo³uj¹cym konflikty paragrafem statutu i dlatego w celu ich przezwyciê¿enia odby³o sie kilka spotkañ porozumiewawczych. Poniewa¿ nie przynios³y oczekiwanych rezultatów, na posiedzeniu Rady Miejskiej dnia 1 marca 1935 r. jeden z radnych klu- bu narodowego zaproponowa³, by odroczyæ podjêcie ostatecznej decyzji w sprawie statutu, co spotka³o siê ze sprzeciwem ze strony prezydenta. Nalega³ on na zakoñczenie prac nad tym tematem i zagrozi³, ¿e w prze- ciwnym razie Magistrat przeka¿e sprawê Urzêdowi Wojewódzkiemu.
52 Pe³en tekst statutu nagrody zob.: APP AmP sygn. 2562. 296 JACEK BIESIADA
Wówczas ten sam radny wycofa³ swój wczeniejszy wniosek, a postawi³ inny aby statut nagrody w ca³oci odrzuciæ. Propozycja zosta³a jedno- mylnie przeg³osowana przez narodowców. W tej sytuacji, zgodnie z za- powiedzi¹, Magistrat zwróci³ siê do wojewody z prob¹ o sformu³owanie spornego punktu statutu53. Na reakcjê nie trzeba by³o d³ugo czekaæ. 5 marca 1935 Rada Miejska g³osami klubu narodowego skreli³a kwotê 10.000 z³otych, przeznaczon¹ w roku bud¿etowym 1935/1936 na nagrodê, ze wzglêdu na zakwestiono- wanie sk³adu komisji dla przyznania nagrody literacko-artystycznej przez Magistrat i przekazania tej sprawy przez tymczasowego prezyden- ta miasta54 do zadecydowania izbie wojewódzkiej napisa³ w sprawoz- daniu na ³amach Kuriera Poznañskiego autor podpisuj¹cy siê krypto- nimem (kl). Na tym samym posiedzeniu odrzucono te¿ m.in. wniosek o przyznanie subwencji w wysokoci 600 z³ dla ZZLP, która mia³a byæ przeznaczona na zapomogi dla literatów bêd¹cych w trudnej sytuacji materialnej55. Ta decyzja nie mo¿e wywo³ywaæ zdziwienia, gdy wemie siê pod uwagê fakt, i¿ prezesem ZZLP by³ Z. Kosidowski, nie bêd¹cy cz³on- kiem Stronnictwa Narodowego. 16 marca 1935 r. w Pa³acu Dzia³yñskich odby³ siê wiec protestacyjny artystów poznañskich. Po wypowiedzi Z. Kosidowskiego oraz dyskusji z udzia³em m.in. literata i redaktora Roczników Katolickich ks. Niko- dema Cieszyñskiego, teoretyka literatury Konstantego Troczyñskiego oraz krytyka literackiego Jana Ulatowskiego, uczestnicy uchwalili rezo- lucjê, w której stwierdzili, ¿e zniesienie nagrody literacko-artystycznej m. Poznania i szeregu dotacji dla zubo¿a³ych artystów stanowi dotkliw¹ i niezas³u¿on¹ krzywdê dla twórczoci Poznania i Wielkopolski. Zaapelo- wali te¿, aby tê w najwy¿szym stopniu szkodliw¹ decyzjê poddano rewi- zji56. Tak siê jednak nie sta³o. *
53 Przebieg batalii o statut nagrody zob.: Dziennik Poznañski, 1934 nr 282 s. 7, nr 292 s. 3; Kurier Poznañski, 1934 nr 556 s. 3, nr 578 s. 3; Nowy Kurier, 1934 nr 281 s. 9, nr 292 s. 7; Dziennik Poznañski, 1935 nr 52 s. 6; Kurier Poznañski, 1935 nr 102 s. 3. 54 2 X 1934 r. komisarycznym prezydentem Poznania zosta³ Erwin Wiêckowski [przyp. mój J.B.]. 55 Zob. sprawozdania z tego posiedzenia Rady Miejskiej: (kl). Kurier Poznañski, 1935 nr 108 s. 3; (ko). Nowy Kurier, 1935 nr 55 s. 10; Dziennik Poranny, 1935 nr 5 s. 3; Dzien- nik Poznañski, 1935 nr 55 s. 3; zob. te¿ komentarze: Bud¿et m. Poznania uchwalony. Ku- rier Poznañski, 1935 nr 146 s. 2; m.z.: Klêska sztuki. Dziennik Poznañski, 1935 nr 57 s. 9 [wywiad z Z. Kosidowskim]; O poparcie ¿ycia kulturalnego w mieci naszym. Kurier Po- znañski, 1935 nr 125 s. 3; Z. K o s i d o w s k i: List do redakcji. Dziennik Poznañski, 1935 nr 64 s. 2-3. 56 Dziennik Poznañski, 1935 nr 65 s. 6. DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 297
31 marca koñczy³ siê rok bud¿etowy 1934/1935, w którym przeznaczo- no rodki na nagrodê literacko-artystyczn¹. Trzy dni wczeniej Magistrat, wobec niewy³onienia przez Radê Miejsk¹ trzech cz³onków komitetu (Ma- gistrat mieli reprezentowaæ Z. Zaleski i Stefan Piotrowski), powzi¹³ uchwa³ê o zadysponowaniu na najbli¿szym swym posiedzeniu kwot¹ 10.000 z³. To najbli¿sze posiedzenie odby³o siê ju¿ nastêpnego dnia, 29 marca. Bezporednio po zagajeniu przez prezydenta miasta S. Piotrowski z³o¿y³ owiadczenie w imieniu swoim w³asnym oraz pozosta³ych trzech ³awników zwi¹zanych z klubem narodowym W³adys³awa Dalbora, Ste- fana Ka³amajskiego i Jana Skotarka. Wszyscy oni stali na stanowisku, ¿e Magistrat nie ma prawa rozporz¹dzaæ rodkami przeznaczonymi na na- grodê. Zgodnie z jej statutem, uprawnienia takie posiada wy³¹cznie sze- cioosobowy komitet. Poniewa¿, w ich opinii, istnieje prawdopodobieñ- stwo, ¿e spraw¹ z³amania prawa zajmie siê Komisja Rewizyjna Rady Miej- skiej, nie chc¹c nara¿aæ siê na konsekwencje, postanowili opuciæ posie- dzenie, które wobec braku kworum zosta³o zamkniête przez prezydenta57. By³o to pierwsze w dziejach Poznania zerwanie posiedzenia Magistratu. Poniewa¿ sprawa wymaga³a szybkiego rozwi¹zania, kolejne posiedze- nie zwo³ano na 31 marca, mimo i¿ by³a to niedziela. W uchwale, któr¹ przyjêto jednog³onie (czterej ³awnicy nie byli obecni, uczestniczy³ nato- miast choruj¹cy 29 marca cz³onek Rady Miejskiej, gwarantuj¹c w ten spo- sób kworum), stwierdzono, ¿e niedokonanie przez Radê przewidzianego przez statut wyboru cz³onków komitetu nagrody uniemo¿liwi³o wywi¹za- nie siê z na³o¿onej przez ten¿e statut koniecznoci przyznania nagrody. Wobec powy¿szego Magistrat, jako wykonawca bud¿etu, postanowi³ moc¹ uchwa³y zadysponowaæ kwot¹ 10.000 z³ przeznaczon¹ na ten cel. Maj¹c jednak wiadomoæ braku kompetencji do wskazania laureatów w dzie- dzinie sztuki i literatury, zgodnie ze statutem ca³¹ sumê rozdzieli³ na sty- pendia dla twórców i subsydia przeznaczone na zakup dzie³ sztuki do galerii miejskiej. 5000 z³ przeznaczonych na nagrodê artystyczn¹ podzielono nastêpu- j¹co: Wielkopolski Zwi¹zek Kó³ piewaczych na wydanie ma³ych utwo- rów kompozytorów poznañskich 300 z³, Stanis³aw Wiechowicz na wydanie lub przygotowanie do wykona- nia orkiestrowego lub chóralnego w³asnego utworu 300 z³, Jan Jerzy Wroniecki na wydanie teki graficznej 1000 z³, na zakup do zbiorów miejskich dzie³ plastycznych: Leona Wróblewskiego 1000 z³, Tadeusza Walkowiaka 1200 z³,
57 APP AmP sygn. 3563 s. 114. 298 JACEK BIESIADA
Kazimierza Jasnocha 600 z³, Feliksa Szmyta 600 z³. Natomiast 5000 z³ przeznaczonych na nagrodê literack¹ rozdzielono w sposób nastêpuj¹cy: Towarzystwo Literackie im. Jana Kasprowicza na wydanie Hym- nów J. Kasprowicza 2000 z³, ZZLP na wydanie jednego tomu Biblioteki Pisarzy Polskich 600 z³, Stefan Balicki, Wanda Brzeska i Jan Sztaudynger stypendia li- terackie w wysokoci 800 z³.58 Po og³oszeniu decyzji zarz¹du miasta pojawi³y siê w prasie poznañ- skiej skrajnie ró¿ne komentarze. I tak Kurier Poznañski zarzuci³ Magi- stratowi dwukrotne naruszenie statutu nagrody: 1) poprzez zadysponowa- nie kwot¹ przeznaczon¹ na nagrody, do czego uprawniony jest wy³¹cznie w³aciwy komitet, 2) poprzez niezwrócenie siê do komisji doradczej o opi- niê o kandydatach przed podjêciem decyzji59. W odpowiedzi prezydent Wiêckowski napisa³, ¿e Magistrat nie wszed³ w kompetencje komitetu nagrody, lecz rozporz¹dzi³ rodkami bud¿etowymi na podstawie ustawy samorz¹dowej60. W podobnym tonie utrzymany by³ komentarz redakcyj- ny Dziennika Poznañskiego. Powo³uj¹c siê na jeden z paragrafów sta- tutu, który stanowi³, ¿e Komitet nagrody artystyczno-literackiej sto³. m. Poznania dzia³a w charakterze komisji magistrackiej, stwierdzi³, ¿e w razie jej nieistnienia uprawnienia jego przejmuje Magistrat61. Po czy- jej stronie by³a racja trudno rozstrzygn¹æ. Tymczasowy prezydent E. Wiêckowski wrêczy³ stypendia i dotacje z nagrody za rok 1934 w niedzie- lê 14 kwietnia w Z³otej Sali Ratusza. W nastêpnym roku nagród nie przyznano, gdy¿, jak pamiêtamy, 5 marca 1935 r. Rada Miejska skreli³a sumê 10.000 z³ przeznaczon¹ na ten cel w roku bud¿etowym 1935/1936. * Laureatami kolejnej edycji, w roku 1936, zostali: Jan Wroniecki, ma- larz, artysta grafik, wspó³za³o¿yciel Pañstwowej Szko³y Sztuk Zdobni- czych w Poznaniu oraz Arkady Fiedler, pisarz i podró¿nik. Zarz¹d Miej- ski 1 grudnia zatwierdzi³ decyzjê komitetu przyznaj¹c¹ ka¿demu z nich
58 Kurier Poznañski, 1935 nr 177 s. 7; APP AmP sygn. 2562 k. 12/4. 59 Jak magistrat rozdziela³ nagrodê literack¹ ... Kurier Poznañski, 1935 nr 161 s. 4. 60 [E.] Wiêckowski: Jak magistrat rozdziela³ nagrodê literack¹. Kurier Poznañski, 1935 nr 173 s. 4. 61 Jak to by³o z nagrod¹ literack¹ miasta Poznania. Dziennik Poznañski, 1935 nr 81 s. 2-3. DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 299 po 5.000 z³.62 Uroczystoæ wrêczenia nagród odby³a siê w rocznicê wybu- chu powstania wielkopolskiego 27 grudnia, tradycyjnie ju¿, w Ratuszu. Przemawiaj¹cy na wstêpie prezydent Wiêckowski stwierdzi³, ¿e obaj lau- reaci swym pochodzeniem i prac¹ s¹ zwi¹zani z Wielkopolsk¹. Nagrody im przyznane maj¹ znaczenie podwójne: s¹ one zaszczytnym wyró¿nie- niem za pracê [...]. S¹ one równie¿ nagrodami, które sw¹ gospodarcz¹ si³¹ maj¹ umo¿liwiæ laureatom dalszy rozwój i pog³êbienie ich pracy63. W swo- im wyst¹pieniu A. Fiedler, oprócz s³ów podziêkowania skierowanych do prezydenta miasta, Rady Miejskiej oraz komisji nagrody powiedzia³ m.in.: Przejmuje mnie radoæ, ¿e Poznañ, jako pierwsze z miast polskich, wyczu- waj¹c ¿ywy puls dnia dzisiejszego, uzna³ donios³oæ tego rodzaju litera- tury. Zaszczytne odznaczenie nakazuje mi postêpowaæ dalej na obranej drodze64. Istotnie, Poznañ pierwszy uhonorowa³ nagrod¹ literack¹ autora reporta¿y, ale te¿ niewielu pisarzy uprawia³o ten gatunek w dwudziestole- ciu miêdzywojennym. Do najbardziej znanych nale¿eli wówczas m.in.: Antoni Ferdynand Ossendowski, Mieczys³aw Bohdan Lepecki, Aleksander Janta-Po³czyñski, Czes³aw Centkiewicz, Wac³aw Korabiewicz i w³anie Ar- kady Fiedler. W roku przyznania nagrody m. Poznania by³ autorem nastê- puj¹cych ksi¹¿ek podró¿niczo-przyrodniczych: Przez wiry i porohy Dnie- stru (1925), Bichos, moi brazylijscy przyjaciele (1931), Wród Indian Koroadów (1932), Ryby piewaj¹ w Ukajali (1935), Zwierzêta z lasu dzie- wiczego (1936). Nie znamy okolicznoci wy³onienia laureata, gdy¿ nie pi- sa³a o tym prasa codzienna, nie zachowa³y siê te¿ ¿adne materia³y archi- walne, dotycz¹ce tej edycji nagrody (podobnie zreszt¹, jak i pozosta³ych, do roku 1938 w³¹cznie). Z wyj¹tkiem listu A. Fiedlera do w³adz miasta Rogalinek dnia 22 wrzenia 1936 r.
Arkady Fiedler, Rogalinek, pow. rem, poczt[a] wi¹tniki, u p. Jar- laczyka Do Zarz¹du Sto³ecznego Miasta Poznania Wielce Szanowny Panie Prezydencie! Znaj¹c zaszczytnie troskliw¹ opiekê, jak¹ JWPan Prezydent otacza wszystkie zagadnienia kulturalne naszego miasta, pozwalam sobie zwró- ciæ siê do Niego z niniejsz¹ prob¹, wierz¹c, ¿e znajdê ¿yczliwy, przyja- zny pos³uch. Wszystkie dotychczasowe moje wyprawy do Ameryki Po³udniowej od- bywa³em w³asnym kosztem. Wyprawy mia³y dwojaki cel: muzealno-na-
62 Dziennik Poznañski, 1936 nr 281 s. 6; Dziennik Poznañski, 1936 nr 282 s. 7; Nowy Kurier, 1936 nr 282 s. 9. 63 Nowy Kurier, 1936 nr 301 s. 10. 64 Nowy Kurier, 1936 nr 301 s. 10. 300 JACEK BIESIADA ukowy i literacki. Przywozi³em z nich naukowe preparaty fauny amery- kañskiej dla polskich muzeów: zbiory z 1. wyprawy (1928-29 r.), oko³o 7000 okazów, darowa³em Muzeum Wielkopolskiemu w Poznaniu; zbiory z wy- prawy nad Ukajali (1933-34) s¹ w Pañstwowym Muzeum Zoologicznym w Warszawie. Na moj¹ dzia³alnoæ literack¹, dotycz¹c¹ Ameryki Po³udniowej, sk³a- daj¹ siê napisanie [!] i wydanie [!] czterech ksi¹¿ek, w których rozwijam problematy g³ównie puszczy i zwierz¹t. Ksi¹¿ki te w ca³ym spo³eczeñstwie spotka³y siê z gor¹cym przyjêciem, a zw³aszcza dwie ostatnie, z których ksi¹¿ka Ryby piewaj¹ w Ukajali zosta³a przez jury Wiadomoci Lite- rackich zaliczona jako jedna z jedenastu najwybitniejszych, wydanych w Polsce w roku 193565. Za³¹czam ksi¹¿ki oraz szereg recenzji najpowa¿- niejszych krytyków. Obecnie przygotowujê siê do ponownej wyprawy do Ameryki Po³u- dniowej66, dok¹d zamierzam wyruszyæ w styczniu 1937 r. Oprócz dzia³al- noci muzealnej zamierzam powiêciæ siê g³ównie zagadnieniu niezmier- nie wa¿nemu: ¿yciu polskiego kolonisty, i tym samym wype³niæ w naszym pimiennictwie lukê, która dotychczas istnieje, pomimo wielu prób. Pró- by te by³y bezowocne, gdy¿ podejmowali je ludzie nie znaj¹cy nale¿ycie warunków ¿ycia i otoczenia kolonisty. A¿eby bowiem te warunki poznaæ, trzeba wpierw poznaæ do dna tamtejsz¹ puszczê. A tê pozna³em w d³ugo- letnich badaniach. Przysz³a wyprawa moja potrwa pó³tora roku i bêdzie kosztowa³a, przy najskromniejszym trybie ¿ycia, oko³o 12 tysiêcy z³. Z w³asnych pie- niêdzy niestety mam znacznie mniej ni¿ po³owê. Zdany jestem na sub- wencjê. Jako rodowity poznañczyk zwracam siê tedy o pomoc do mych najbli¿szych, tj. do Zarz¹du mego rodzinnego miasta, a probê moj¹ usprawiedliwiam poza wiar¹ w wielkie zrozumienie i ¿yczliwoæ JWPana Prezydenta nastêpuj¹cymi powodami: a) Zawsze mia³em dobro i wzbogacenie miasta Poznania na uwadze. Jak ju¿ wy¿ej pisa³em, ca³¹ naukow¹ zdobycz z mej pierwszej wyprawy, która kosztowa³a mnie przesz³o 15 tys. z³, darowa³em Muzeum Wielkopol- skiemu w Poznaniu. Muzeum to jest co prawda w zarz¹dzie w³adz krajo- wych, a nie miejskich, jednak¿e decyduj¹cym powodem darowania by³o to, ¿e muzeum znajduje siê w miecie Poznaniu. Z tej samej wyprawy
65 By³y wród nich m.in.: Wis³a Heleny Boguszewskiej i Jerzego Kornackiego, Cudzo- ziemka Marii Kuncewiczowej, tom wierszy Rozmowa z Ojczyzn¹ Józefa £obodowskiego, Granica Zofii Na³kowskiej, Wêdrówka Joanny Ewy Szelburg-Zarembiny, Sól ziemi Jó- zefa Wittlina; zob. Wiadomoci Literackie, 1936 nr 3 s. 1 [przyp. J.B.]. 66 Faktycznie wyjecha³ na Madagaskar, co zapowiedzia³ w swoim wyst¹pieniu na uro- czystoci wrêczenia nagrody; zob. Nowy Kurier, 1936 nr 301 s. 10 [przyp. J.B.]. DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 301 przywioz³em dwadziecia kilka ¿ywych zwierz¹t i darowa³em je poznañ- skiemu ogrodowi zoologicznemu. b) Moja dotychczasowa dzia³alnoæ literacka i osi¹gniête ju¿ wyniki daj¹ zupe³n¹ rêkojmiê, ¿e udzielenie mi subwencji nie bêdzie wyrzuco- nym pieni¹dzem. Stworzy³em nowy typ literatury podró¿niczej, da³em przyczynek do zrozumienia duszy zwierzêcej; teraz czeka mnie najwa¿- niejsze zadanie: pokazanie Polsce, jakim jest jej zamorski pionier, polski kolonista. Bêdzie to moj¹ najpowa¿niejsz¹ z dotychczasowych prac i uwa- ¿am, ¿e bardzo na czasie bêdzie wobec coraz bardziej aktualnego zagad- nienia uzyskania kolonii. c) Czêæ zoologicznych zbiorów z zamierzonej wyprawy gotów jestem oddaæ do dyspozycji miasta Poznania. Zbiory te, zdobyte w okolicach za- mieszka³ych przez polskich kolonistów, bêd¹ mia³y prócz naukowej i tê wartoæ, ¿e dadz¹ pogl¹d na otoczenie zwierzêce, w jakim ¿yje nasz ro- dak za oceanem. d) Warszawa uzna³a moj¹ dzia³alnoæ i bardzo wiele zawdziêczam stolicy. Ludzie tam¿e drwi¹ sobie, ¿e Poznañ nie chce o mnie s³yszeæ. Taki pogl¹d przebija te¿ w niektórych recenzjach z moich ksi¹¿ek. Nie wierzê, a¿eby tak by³o. Przeciwnie, mam nadziejê, ¿e wbrew znanemu przys³owiu, tak¿e u w³adz mojego rodzinnego miasta znajdê ¿yczliw¹ opiekê. Zadania, które sobie postawi³em, wype³niê w zupe³noci pod wzglê- dem merytorycznym. Natomiast nie sprostam im pod wzglêdem finanso- wym. Dlatego wnoszê jak najuprzejmiej niniejsz¹ probê do JWPana Prezydenta, a¿eby by³ ³askaw poczyniæ wszystko, co le¿y w Jego mocy, celem zapewnienia mi, w formie stypendialnej, dostatecznych podstaw finansowych mojego wyjazdu. Wyra¿am gor¹c¹ nadziejê, ¿e wyniki podró¿y, dla których zdobywam siê na tak powa¿ny wysi³ek osobisty, wyniki, które le¿¹ w interesie ca³ego spo³eczeñstwa polskiego oraz uznanie, które niew¹tpliwie miasto nasze spotka za przyczynienie siê do powodzenia sprawy, bêd¹ nale¿yt¹ dla JWPana Prezydenta (oprócz mej w³asnej, g³êbokiej wdziêcznoci) podziê- k¹ za ³askawe uwzglêdnienie mojej proby. £¹czê wyrazy najg³êbszego szacunku i powa¿ania. Arkady Fiedler67 Czy powy¿szy list mia³ wp³yw na przyznanie nagrody jego autorowi? Kandydatury Fiedlera nia wysun¹³by ZZLP, gdy¿ mimo posiadania wy- starczaj¹cego dorobku twórczego, nie by³ jego cz³onkiem. Nie móg³ te¿ liczyæ na wsparcie jakichkolwiek organizacji politycznych, gdy¿ równie¿ pozostawa³ poza nimi. Natomiast na aktywny udzia³ w ¿yciu literackim
67 APP AmP sygn. 3563 s. 1-3. 302 JACEK BIESIADA miasta, czym móg³by zwróciæ na siebie uwagê komitetu nagrody, nie po- zwala³y mu liczne podró¿e w latach 1927-1936 by³ w Norwegii, Peru, Kanadzie i dwukrotnie w Brazylii. Wymierne efekty tych wypraw w po- staci kilku wydanych ksi¹¿ek oraz przywo¿onych okazów przyrodniczych ofiarowywanych placówkom muzealnym Warszawy i Poznania, nie tylko uzasadnia³y probê autora Zwierz¹t z lasu dziewiczego, skierowan¹ do w³adz miasta o, jakbymy to dzi nazwali, sponsorowanie kolejnej podró- ¿y, ale stanowi³y te¿ gwarancjê, ¿e ewentualnie otrzymane rodki zostan¹ w³aciwie wykorzystane68. Swoim listem zwróci³ Fiedler uwagê na siebie jako na niepolednie- go, lecz niedostrze¿onego twórcê marginalizowanej literatury podró¿ni- czo-przyrodniczej. Du¿e walory jego pisarstwa zauwa¿ali autorzy licznych recenzji. Za przyk³ad niech pos³u¿¹ wybrane fragmenty kilku z nich, do- tycz¹cych wydanego w 1935 r. zbioru reporta¿y pt. Ryby piewaj¹ w Uka- jali. Konrad Górski, wybitny historyk i teoretyk literatury, badacz twór- czoci A. Mickiewicza: Znakomita galeria typów ludzkich, zwiêz³e a wy- raziste odmalowanie stosunków politycznych i gospodarczych. [...] Fiedler ma dzi ju¿ co wiêcej ni¿ talent: posiad³ sztukê pisania. [Ta ksi¹¿ka jest J.B.] najpiêkniejsz¹ ksi¹¿k¹ podró¿nicz¹ z ubieg³ego roku69. Adam Grzyma³a-Siedlecki, pisarz oraz krytyk literacki i teatralny: Krajobraz, obraz puszczy, kolorystyka, ca³a zdobycz zmys³ów, zetkniêtych z klimatem równika, z mistycznym niemal bezmiarem tamtejszych lasów
68 W zupe³nie innym tonie utrzymany by³ list, jaki w maju 1936 r. przes³a³ do prezyden- ta Poznania zapomniany dzi zupe³nie, a i wówczas ma³o znany literat Eugeniusz M i e - c z o w s k i z Chorzowa. Pocz¹tek listu by³ nastêpuj¹cy: Wobec og³oszonej w dziennikach wia- domoci o zamierzonej nagrodzie literackiej Król[ewskiego] M[iasta] Poznania w sumie 10.000 z³, zg³aszam siê niniejszym jako kandydat do tej¿e nagrody, a to z tytu³u 40-letniej pracy pisarskiej, uwieñczonej wielu publikacjami, znanymi w ca³ej Rzeczypospolitej, cho- cia¿ moja osoba nie cieszy siê zbytni¹ popularnoci¹ wród sfer publicystycznych, z powodu powa¿nego i g³êboko religijnego charakteru mojej ideologii. Nastêpnie autor listu omówi³ swój dotychczasowy dorobek, na który sk³ada³y siê tomy poetyckie, opowiadania, utwory sceniczne, a tak¿e epopeja Trylogia Zmartwychwstania, której czêæ pierwsza pt. Ksi¹¿ê Pó³nocy ukaza³a siê w Kaliszu w 1925 r., czêæ druga pt. Przedmurze chrzecijañstwa by³a jeszcze niedokoñczona, czêæ trzecia, która bêdzie nosi³a tytu³ Pieñ szczêliwa, pozosta- wa³a w planach autora, a jej treæ mia³a zale¿eæ od wyników obecnego przesilenia dziejowe- go (1937/8). Zamkn¹³ za swój list s³owami: Na zakoñczenie uprzejmie upraszam JWielmo¿- nego Pana Prezydenta o uwiadomienie mnie w krótkiej drodze, czy moja kandydatura po- siada w ogóle jakie warunki powodzenia, czy te¿ nie, gdy¿ na moje stare lata nie chcia³bym nara¿aæ siê na pomiewisko ze strony jakiejkolwiek opinii publicznej, prawicowej, czy lewi- cowej, czy centrowej. W odpowiedzi uzyska³ wiadomoæ, ¿e przyznanie nagrody zale¿y wy- ³¹cznie od decyzji specjalnie powo³anego komitetu, a Zarz¹d Miasta mo¿e tylko poinformo- waæ wspomniany komitet o jego dokonaniach twórczych. E. Mieczowski nigdy nagrody lite- rackiej Poznania nie otrzyma³. Oba listy zob. APP AmP sygn. 3563 s. 99-103. 69 K. Górski: Literatura podró¿nicza. Rocznik Literacki, 1935 s. 204-206. DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 303
oddana w s³owach-barwach, wyzbytych wszelakiej pozy, a tak osza³a- miaj¹cych, ¿e czasami w czytelniku dech zapiera. W dalszej czêci nazy- wa autora wiêtofranciszkañskim naturalist¹, poet¹ fauny, malarzem-pej- za¿yst¹, a w tym wszystkim tkwi jeszcze myliciel70. Antoni Ferdynad Ossendowski, podró¿nik, autor reporta¿y, nowel i powieci podró¿niczych: W³o¿y³ w swoj¹ now¹ ksi¹¿kê skarby romanty- zmu cz³owieka, obserwuj¹cego bujne ¿ycie natury, przygl¹daj¹cego siê z pe³nym wyrozumia³oci i lekkiej ironii umiechem [...]. Potêga ¿ywio³u, namiêtnej ¿¹dzy ¿ycia, nieub³agana walka o byt, bij¹ z opisów Fiedlera. [...] W opisie przyrody nie widzê równego Fiedlerowi pisarza, ani pod wzglêdem cis³oci, ani ekspresji. Humor jego posiada cechy umiarkowa- nej wstrzemiêliwoci w najlepszym tonie [...]. Jego charakterystyki ludzi nosz¹ znamiona zdrowego i mocnego talentu Jacka Londona barwne s¹ i niezwykle wyranie rzebione71. Stanis³aw Rogo¿, krytyk literacki: Fiedler [...] nie jest gadatliwy, za- wsze zajmuj¹cy, jak najczêciej oryginalny w przedstawianiu zjawisk puszczy, mistrzem za okaza³ siê w opisie ¿ycia zwierz¹t72. List Fiedlera, w którym przedstawi³ swoje dokonania jako pisarz podró¿nik i mi³onik natury, wsparty wy¿ej cytowanymi i podobnymi do nich s¹dami krytyków literackich, nie móg³ pozostaæ bez echa. Dlatego na postawione wczeniej pytanie, czy ten list, adresowany do Zarz¹du Miasta i prezydenta, móg³ mieæ wp³yw na decyzjê jury nagrody, nale¿y daæ odpowied twierdz¹c¹. A o tym, ¿e ów werdykt zosta³ w pe³ni zaakceptowa- ny, wiadczy zupe³ny brak w prasie poznañskiej komentarzy polemicznych. Trudno te¿ by³o siê ich spodziewaæ, skoro relacje z wypraw nadsy³ane przez Fiedlera drukowane by³o zarówno w Dzienniku Poznañskim, jak i w Ku- rierze Poznañskim. Na ³amach tego drugiego pojawi³o siê jedyne echo prasowe tej edycji nagrody ¿artobliwy wiersz autorstwa Szymona Alek- sandra Nawrockiego, ukrywaj¹cego siê pod pseudonimem Szyna:
NIE KRZYWDZIÆ JUBILATA! Jubilat Wroniecki / Dumny z ulicy Wronieckiej, / Tak nabiera / Wci¹¿ Fiedlera: / Wszak ka¿de dziecko wie, / ¯e ku mojej czci / Ulica ta / Na- zywa siê w³anie tak. / No nie? / Smutnie nañ Fiedler Arkady spoziera / I ³zy rêkawem obciera. / By³ w Brazylii, Kanadzie i Peru, / Zu¿y³ tyle pa- pieru, / Jak on nagrodê te¿ dosta³, / A jednak mu nie sprosta³: / Nie ma nazwiska autora ¯ywicy. / A to jest le! / No nie?
70 A. Grzyma³a-Siedlecki: Mistrz literatury podró¿niczej. Kurier Warszawski, 1936 nr 77 s. 3. 71 F. A. Ossendowski. Nowa Ksi¹¿ka, 1936 nr 2 s. 70. 72 S. R o g o ¿: Nad rzek¹ Ukajali. Wiadomoci Literackie, 1936 nr 5 s. 4. 304 JACEK BIESIADA
Gdy tak jubilat kolegê nabiera / I poniewiera, / Warto by temu tak oto zaradziæ: / Podcieniom przy Esplanadzie73 / Daæ nazwê: Arkady Fiedle- ra. / No nie?74 * 1 grudnia 1937 r. pod przewodnictwem prezydenta E. Wiêckowskiego odby³o siê kolejne posiedzenie komitetu nagrody, na którym postanowio- no w dziedzinie literatury uhonorowaæ Stanis³awa Wasylewskiego za ca- ³okszta³t twórczoci, przyznaj¹c mu, zgodnie ze statutem, kwotê 5000 z³. Natomiast nagroda artystyczna zosta³a rozdzielona na trzy stypendia dla ubogich architektów, których nazwiska postanowiono og³osiæ w terminie póniejszym75, co zreszt¹ nie nast¹pi³o. Kim by³ kolejny laureat? Urodzi³ siê w 1885 r. w Stanis³awowie. Stu- dia polonistyczne ukoñczy³ na Uniwersytecie Lwowskim i ze Lwowem wi¹¿¹ siê pocz¹tkowe lata jego dzia³alnoci zawodowej. M.in. by³ asysten- tem w Zak³adzie Narodowym im. Ossoliñskich, nauczycielem gimnazjal- nym, redaktorem naczelnym tygodnika satyrycznego Szczutek, w któ- rym zamieszcza³ tak¿e w³asne humorystyczne teksty polityczne. Jego prace krytycznoliterackie by³y publikowane w miesiêczniku literacko- spo³ecznym Krytyka, w Wiadomociach Literackich i Pamiêtniku Literackim. Gdy w 1927 r. zamieszka³ w Poznaniu, podj¹³ pracê w Wy- dawnictwie Polskim R. Wegnera (m.in. redagowa³ seriê Biblioteka Lau- reatów Nobla). Wspó³pracowa³ te¿ z Dziennikiem Poznañskim, Kroni- k¹ Miasta Poznania, Kultur¹, Kurierem Poznañskim, Têcz¹, Wiel- kopolsk¹ Ilustracj¹, ¯yciem Literackim. W 1932 r. uzyska³ na Uni- wersytecie Poznañskim stopieñ doktorski na podstawie rozprawy Krytyka literacka w Polsce wobec romantyzmu w latach 1816-1822. Na jego dorobek literacki do roku 1937 sk³ada³y siê: powieæ Ducissa Cune- gundis (1923), liczne tomy esejów i szkiców historycznych, m.in. U ksiê¿nej pani (1917), Na dworze króla Stasia (1919), Historie lwow- skie (1921), O mi³oci romantycznej (1921), Klasztor i kobieta. Stu- dium z dziejów kultury polskiej w redniowieczu (1923), Portrety pañ wytwornych. Czasy Stanis³awowskie (1924) oraz wspomnienia Niezapi- sany stan s³u¿by (1937). Uroczystoæ wrêczenia, która przebiega³a wed³ug znanego schematu, odby³a siê 27 grudnia 1937 r. w Sali S¹dowej Ratusza, a zaszczycili j¹ swo- j¹ obecnoci¹ m.in. wojewoda Artur Maruszewski, by³y prezydent E. Wiêc-
73 Mowa tu o budynku zamykaj¹cym od strony zachodniej plac Wolnoci w Poznaniu [przyp. mój J.B.]. 74 Kurier Poznañski, 1936 nr 591 s. 2. 75 Dziennik Poznañski, 1937 nr 278 s. 3; Kultura, 1937 nr 50 s. 8; Kurier Poznañ- ski, 1937 nr 553 s. 8. DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 305 kowski i obecny Tadeusz Ruge76. Laureat w swoim wyst¹pieniu przy- zna³, ¿e przyby³ do Poznania, aby poznaæ tu ¿ycie i panuj¹c¹ atmosferê, a dzisiaj uwa¿a to miasto za rodzinne. Dziêkuj¹c za nagrodê, stwierdzi³, ¿e jest dumny i szczêliwy, ¿e j¹ otrzyma³77. * Przed kolejn¹ edycj¹ nagrody redakcja Dziennika Poznañskiego przeprowadzi³a ankietê W sprawie nagrody literackiej miasta Poznania, na któr¹ sk³ada³y siê dwa pytania: 1) Czy zdaniem Szanownego Pana nagrodê literack¹ miasta Poznania nale¿y traktowaæ jako uwieñczenie zas³ug twórców starszego pokolenia, czy te¿ przyznawaæ j¹ raczej jako stypendium twórcom m³odego pokole- nia? 2) Jakie nazwiska, zdaniem Szanownego Pana, wchodz¹ w grê przy przyznawaniu nagrody w roku bie¿¹cym? Na adres redakcji nap³ynê³y odpowiedzi od 21 osób. Byli wród nich m.in.profesorowie Uniwersytetu Poznañskiego Stefan B³achowski, Bronis³aw Dembiñski, Ludwika Dobrzyñska-Rybicka, T. Grabowski, R. Pollak, H. U³aszyn, literaci i krytycy Stanis³aw B¹kowski, Witold Hulewicz, A. Janta-Po³czyñski, J. Koller, Zdzis³aw Marynowski, Wanda Miel¿yñska, Jan Emil Skiwski, Iry Stablewska. Na pierwsze pytanie 12 respondentów nie da³o odpowiedzi, 8 uwa¿a- ³o, ¿e nagrodê winni otrzymywaæ przedstawiciele starszego pokolenia, a zaledwie 1 opowiedzia³ siê za m³odsz¹ generacj¹ twórców. Na drugie pytanie 1 osoba odpowiedzia³a, ¿e nagradzani powinni byæ pracownicy nauki z zakresu humanistyki, 10 osób nie wskaza³o konkret- nych kandydatów, tyle samo wymieni³o od jednego do czterech nazwisk. A¿ 5 respondentów uwa¿a³o, i¿ laureatem nagrody powinien zostaæ poeta Wojciech B¹k, po 2 wskaza³o na krytyków teatralnych J. Kollera, Wi- tolda Noskowskiego, Konstantego Troczyñskiego i na dyrektora Bibliote- ki Raczyñskich Andrzeja Wojtkowskiego; pojedyncze g³osy zebrali m.in. literaci Z. Kosidowski i S. Wasylewski78. * Czy rezultaty ankiety prze³o¿y³y siê na decyzjê jury? Na posiedzeniu dnia 3 grudnia 1938 r., któremu przewodniczy³ prezydent T. Ruge, wy³o- niony zosta³ laureat w dziale artystycznym. Zosta³ nim Wiktor Gosieniec-
76 Zmiana na stanowisku prezydenta miasta mia³a miejsce 15 grudnia 1937 r. 77 Sprawozdania z uroczystoci wrêczenia nagrody zob.: Dziennik Poznañski, 1937 nr 298 s. 4, nr 299 s. 7; Gazeta Powszechna, 1937 nr 299 s. 4. 78 Dziennik Poznañski, 1938 nr 236 s. 7, nr 238 s. 11, nr 240 s. 7, nr 242 s. 7, nr 248 s. 7, nr 254 s. 9, nr 257 s. 7, nr 259 s. 9, nr 260 s. 10, nr 262 s. 7, nr 263 s. 9, nr 266 s. 9. 306 JACEK BIESIADA ki profesor Szko³y Sztuk Zdobniczych. Podjêto te¿ decyzjê o nieprzy- znaniu nagrody literackiej i przeznaczeniu kwoty 5000 z³, w myl statutu, na stypendia i zasi³ki wydawnicze79. 14 grudnia tego¿ roku jury postanowi³o przyznaæ: Wojciechowi B¹kowi 1000 z³ na wydanie poezji, trzy stypendia po 500 z³ dramaturgowi Januszo- wi Teodorowi Dybowskiemu, krytykowi literackiemu Hieronimowi Michal- skiemu i historykowi literatury Mieczys³awowi Suchockiemu, Zrzeszeniu Zwi¹zków Artystycznych i Kulturalnych 1500 z³ na wydanie Rocznika Literacko-Artystycznego oraz Wydzia³owi Kultury i Sztuki m. Poznania 1000 z³ z przeznaczeniem na dofinansowanie wydawnictw80. Wojciechowi B¹kowi nie przyznano wprawdzie nagrody, lecz otrzyma³ specjalne stypendium. W tym przypadku mo¿na powiedzieæ, ¿e jury nagrody wziê³o pod uwagê wyniki ankiety. Nie uwzglêdni³o natomiast opinii, by laureatami byli literaci starszego pokolenia, bowiem wszyscy obdarowani stypendia- mi to ludzie m³odzi, maj¹cy od 25 do 31 lat. Prezydent miasta, T. Ruge, wrêczy³ nagrody i stypendia 27 grudnia 1938 r. w ratuszowej Sali Rady Miejskiej. W swoim wyst¹pieniu mówi³ o zas³ugach prof. W. Gosienieckiego, gor¹cego patrioty i zas³u¿onego obywatela, dla krze- wienia sztuki ludowej w Wielkopolsce. Wyjani³ te¿ sprawê nagrody literac- kiej podzielonej na subwencje81. By³a to ostatnia edycja Nagrody Literacko- Artystycznej sto³ecznego miasta Poznania im. J. Kasprowicza, lecz o tym mieli siê poznaniacy przekonaæ osiem miesiêcy póniej. * Nagrody literackie by³y (i nadal s¹) obok m.in. stowarzyszeñ literac- kich, czasopimiennictwa, polityki kulturalnej, publicznoci literackiej, wa¿nym elementem w strukturze ¿ycia literackiego. Ich zadaniem jest przede wszystkim wyró¿nienie, najczêciej w formie pieniê¿nej, okrelone- go pisarza, a poprzez ten fakt zwrócenie uwagi na niego lub na jego kon- kretne dzie³o. Nagrodzony literat staje siê bardziej popularny, wzrasta po- czytnoæ jego twórczoci, a tak¿e zainteresowanie krytyki literackiej. Jak mo¿na oceniæ nagrodê miasta Poznania? S³aboci¹ by³o nieregu- larne jej przyznawanie. Przypomnijmy, ¿e statut z roku 1927 przewidywa³ wy³aniania laureatów co dwa lata, a póniejszy, z 1934 co roku. £¹cznie dziewiêciu pisarzy powinno w latach 1927-1938 zostaæ wyró¿nionych t¹
79 Dziennik Poznañski, 1938 nr 279 s. 4; Kurier Poznañski, 1938 nr 555 s. 8; Nowy Kurier, 1938 nr 279 s. 9. 80 Dziennik Poznañski, 1938 nr 287 s. 7; Dziennik Poranny, 1938 nr 286 s. 6; Kurier Poznañski, 1938 nr 574 s. 7, nr 576 s. 6; Nowy Kurier, 1938 nr 287 s. 9. 81 Dziennik Poznañski, 1938 nr 297 s. 7; Kurier Poznañski, 1938 nr 590 s. 5. DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 307 nagrod¹, tymczasem by³o ich tylko czterech: R. Dmowski (1927), J. Weys- senhoff (1929), A. Fiedler (1936) i S. Wasylewski (1937). Ró¿ne by³y powo- dy nieprzyznawania nagród: trudna sytuacja gospodarcza miasta, skrele- nie z bud¿etu kwoty na ni¹ przeznaczonej (jako forma zemsty politycz- nej), przeznaczanie tej¿e kwoty na stypendia dla m³odych literatów i sub- wencje wydawnicze. Poznañska nagroda mia³a te¿ powa¿n¹ wadê. Laureatów wy³ania³ ko- mitet, utworzony, o czym pisa³em wy¿ej, z przedstawicieli instancji w³adz miasta, w których dominowali liczebnie reprezentanci endecji. Narzuca- ne przez nich kryteria mia³y charakter bardziej ideowy ni¿ literacki. Ze szczególn¹ ostroci¹ ujawni³o siê to ju¿ w pierwszej edycji, kiedy uhono- rowany zosta³ R. Dmowski. Tak¿e kolejni laureaci J. Weyssenhoff i S. Wasylewski, byli, jak uwa¿a B. Wysocka, zaanektowani przez Narodow¹ Demokracjê82. Bez przesady mo¿na wiêc powiedzieæ, ¿e nagroda ta mia³a charakter polityczny. Wolna od aury ideologicznej by³a tylko decyzja o przyznaniu nagrody A. Fiedlerowi. Zaistnia³e w trakcie wy³aniania laureatów konflikty pomiêdzy ugru- powaniami politycznymi w ³onie Rady Miejskiej oraz wzajemne oskar¿e- nia, nierzadko przenoszone tak¿e na ³amy prasy codziennej, stosowanie nacisków na jury, zmiany przeznaczenia rodków zarezerwowanych w bud¿ecie miasta na nagrodê, nierytmiczne jej przyznawanie i ideologicz- ny charakter to g³ówne przyczyny niewielkiego presti¿u tej nagrody. Inn¹ poznañsk¹ nagrodê literack¹ w tym okresie ufundowa³ ZZLP. Tutaj jury by³o bardziej profesjonalne, gdy¿ tworzyli je: literat Antoni Kawczyñski, krytycy J. Koller i W. Noskowski oraz profesorowie Uniwer- sytetu Poznañskiego historyk literatury R. Pollak, jêzykoznawca M. Rudnicki oraz filozof Micha³ Sobeski. Wrêczono j¹ tylko dwukrotnie w roku 1936 Janowi Sztaudyngerowi za tom poezji Kantyczki nie¿- ne i w 1939 Jadwidze Popowskiej tak¿e za zbiór poezji Przed noc¹ 83. Po zapoznaniu siê z dziejami Nagrody Literacko-Artystycznej miasta sto³ecznego Poznania im. J. Kasprowicza mo¿na wysnuæ wniosek, ¿e po- dobnie jak nagroda ZZLP, przyznana tylko dwojgu poetom, nie spe³nia³a nale¿nych jej zadañ, o których wspomnia³em wczeniej. Nagrody zatem nie by³y znacz¹cymi elementami ¿ycia literackiego w miêdzywojennym Poznaniu. Ale czy tylko nagrody?
82 B. Wysocka: Kultura literacka Wielkopolski w latach 1919-1939. Poznañ 1990, s. 171. 83 Dziennik Poznañski, 1936 nr 252 s. 7; Kurier Poznañski, 1936 nr 501 s. 3; [T. Kra- szewski] (tk). Kurier Poznañski, 1939 nr 69 s. 22; [K. Troczyñski] K.Tr. Nowy Kurier, 1939 nr 35 s. 12; Dziennik Poznañski, 1939 nr 34 s. 4. 308 JACEK BIESIADA KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 309
ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006
JÓZEF DÊBIÑSKI Uniwersytet Miko³aja Kopernika Wydzia³ Nauk Historycznych
Korespondencja biskupa Karola Mieczys³awa Radoñskiego ze Stolic¹ Apostolsk¹ w okresie II wojny wiatowej
The Correspondence of Bishop Karol Mieczys³aw Radoñski with the Apostolic See during the Second World War
W 1964 roku papie¿ Pawe³ VI zezwoli³ na publikacjê dokumentów Sto- licy Apostolskiej wydanych lub otrzymanych przez ni¹ w czasie II wojny wiatowej. Zespó³ tych dokumentów opublikowano w latach 1965-19811. Sporód 11 tomów tego opracowania na szczególn¹ uwagê zas³uguje tom trzeci, powiêcony Polsce. Zosta³ on zatytu³owany: Actes et Docu- ments du Saint-Siège relatifs à la seconde guerre mondiale, t. III, La Saint Siège et la situation religieuse en Pologne et dans les Pays Baltes 1939-1945, cz. l: 1939-1941, cz. 2: 1942-1945, Città del Vaticano 1967. W trze- cim tomie, wsród ró¿nych dokumentów dotycz¹cych spraw polskich, znaj- duje siê równie¿ bogata korespondencja ze Stolic¹ Apostolsk¹ ówczesne- go pasterza w³oc³awskiego biskupa Karola Radoñskiego2. Z chwil¹ wybuchu wojny, w atmosferze ogólnego podniecenia oraz przewiadczenia, ¿e nie potrwa ona d³ugo, ordynariusz w³oc³awski podj¹³ nie³atw¹ decyzjê opuszczenia diecezji. W dniu 16 wrzenia 1939 r. prze-
1 P. Blet, Pius XII a druga wojna wiatowa w wietle dokumentów, LOsservatore Romano, nr 12 (208), wyd. pol., 1998, s. 49-53. 2 Actes et Documets du Saint Siége relatifs à la seconde guerre mondiale (cyt. dalej Actes...), t. III, La Saint Siége et la situation religieuse en Pologne et dans les Pays Baltes 1939-1945, cz. 1: 1939-1941, cz. 2: 1942-1945, Città del Vaticano, l 967; P. B l e t, Pie XII et la seconde guerre mondiale dapres les archives du Vatican, Paris 1997; J. D ê b i ñ s k i, Papie¿ Pius XII a Polska w latach 1939-1945, Toruñ 1999; Z. Waszkiewicz, Polityka Watykanu wobec Polski 1939-1945, Warszawa 1980. 310 JÓZEF DÊBIÑSKI kroczy³ granicê Polski, udaj¹c siê do Rumunii, a nastêpnie, pêdz¹c ¿ywot wygnañca, przebywa³ w wielu krajach na emigracji, by po zakoñczonej wojnie powróciæ do W³oc³awka3. Bêd¹c w Rumunii, z miejscowoci Präjesti ju¿ 20 wrzenia 1939 r. na- pisa³ list do prymasa A. Hlonda, w którym prosi go o radê, co ma dalej robiæ. Prymas poradzi³ mu, aby osiad³ na Wêgrzech4. Przebywaj¹c w Bu- dapeszcie u paulinów zaj¹³ siê duszpasterstwem wród uchodców z Pol- ski. Stamt¹d 9 padziernika napisa³ swój pierwszy list do papie¿a Piu- sa XII. Ojcze wiêty! Karol Radoñski, biskup w³oc³awski w Polsce, upadaj¹c do stóp Wa- szej wi¹tobliwoci, pokornie przedstawia, co nastêpuje: Dnia 6 wrzenia, gdy ju¿ od trzech dni miasto W³oc³awek jest bombardowane przez Nie- mów, a jego mieszkañcy ukrywaj¹ siê w podziemnych schronach lub w lasach, otrzyma³em wiadomoæ telefoniczn¹ od p. Raczkiewicza aktual- nego Prezydenta Rzeczypospolitej, który ¿¹da³, abym opuci³ miasto, po- niewa¿ jest prawdopodobne, ¿e w najbli¿szym czasie przez miasto bêdzie przebiegaæ linia obronna frontu, a wiêc jest mo¿liwe, ¿e ca³e miasto zo- stanie zniszczone. Dlatego te¿ w tym samym dniu, wstawszy ju¿ w nocy, opuci³em swoj¹ rezydencjê biskupi¹ w towarzystwie pewnych kap³anów, a poniewa¿ ca³a ju¿ prawie diecezja jest okupowana przez wroga, uda- ³em siê razem z biskupem che³miñskim, Okoniewskim, który ju¿ od dwóch dni przebywa³ u mnie jako uciekinier, w kierunku wschodnim, ¿eby prze- trwaæ kilka dni na jakiej wsi z dala od tocz¹cych siê walk. Dlatego nic nie zabra³em ze sob¹, nawet drugiej sutanny, jak tylko najkonieczniejsze rzeczy na krótki pobyt. Ju¿ nastêpnego dnia okaza³o siê, ¿e powrót jest ju¿ zupe³nie niemo¿li- wy, wszystkie bowiem wozy na drogach publicznych by³y atakowane przez samoloty. Uda³em siê wiêc do wschodniej czêci kraju, gdzie w domu biskupa lubelskiego wraz ze swymi towarzyszami ledwie unikn¹³em mierci, gdy¿ podczas naszego pobytu trzy bomby trafi³y w dom, tak ¿e zosta³ on w du¿ej czêci zniszczony. A wiêc przez Rumuniê, gdzie siê spotka³em siê z J. E. Nuncjuszem Apostolskim Cortesim, udalimy siê do Budapesztu. Tutaj przebywam u Ojców Paulinów i za zgod¹ w³adz kocielnych oraz cywilnych zajmujê
3 J. Dêbiñski, Biskup W³oc³awski Karol Mieczys³aw Radoñski (1983-1951). ¯ycie i dzia³alnoæ, Toruñ 2001, s. 147-151. 4 Archiwum Archidiecezjalne w Gnienie, Akta Hlondiana (cyt. dalej AAG AH), sygn. 1974, t. V, cz. 1, biskup K. Radoñski do kardyna³a A. Hlonda. KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 311 siê tymczasowo, wraz z 20 kap³anami, duszpasterstwem wród polskich uciekinierów, których w ca³ych Wêgrzech jest 50 tysiêcy. Ojcze wiêty! Gotowy byæ pos³usznym w ca³ej pe³ni woli Waszej wi¹- tobliwoci, proszê pokornie o objawienie mi tej swojej woli, a mianowicie, czy mam jak najszybciej powróciæ do swojej diecezji czego sam gor¹co pragnê, a co ewentualnie mog³oby byæ mo¿liwe za wstawiennictwem Nun- cjusza Apostolskiego w Berlinie, czy te¿ mam jeszcze d³u¿ej czekaæ5. Pasterz w³oc³awski wci¹¿ liczy³ na szybki powrót do swojej diecezji, o czym wiadczy jego list do kard. L. Magilione, pisany z Budapesztu 12 listopada 1939 r. Wczoraj dowiedzia³em siê, ¿e dwa moje listy skierowane do J. E. Ks. Nuncjusza Apostolskiego w Berlinie rzeczywicie dotar³y do celu. J. E. Ks. Nuncjusz powiadomi³ mnie przez pewn¹ osobê prywatn¹, ¿e powinienem oczekiwaæ nowych dyspozycji od Waszej Eminencji. Je¿eli chodzi o mój powrót, to wzi¹³bym chêtnie ze sob¹ dwóch kap³a- nów, którzy razem ze mn¹ opucili moj¹ siedzibê rezydencjaln¹, a mia- nowicie czcigodnego ks. kanonika Stefana Pietruszkê oraz mojego sekre- tarza, ks. Jana Grajnerta. W pierwszym moim licie prosi³em J. E. Ks. Nuncjusza, by zechcia³ tak¿e i dla nich za³atwiæ pozwolenie na powrót. Je¿eli chodzi o kierowcê, o którym tak¿e wspomina³em, to on ju¿ otrzyma³ od konsulatu niemieckiego pozwolenie na powrót i uda³ siê do domu6. To, ¿e Stolica Apostolska stara³a siê o powrót bp K. Radoñskiego do jego diecezji, wiadczy list kard. L. Magilione do ordynariusza w³oc³aw- skiego z dnia 12 grudnia 1939 r. Nuncjusz Apostolski na Wêgrzech ju¿ Ciê powiadomi³, ¿e Nuncjatura Apostolska w Niemczech otrzyma³a ode mnie polecenie podjêcia odpo- wiednich starañ, by móg³ powróciæ do diecezji w³oc³awskiej. Po otrzyma- niu Twojego listu z dnia 12 listopada, ponownie zleci³em J. E. Ks. Orseni- go, by podj¹³ odpowiednie starania na rzecz Ciebie oraz ks. kanonika Pietruszki i ks. Grajnerta. Jednak jak mi komunikuje Nuncjusz Apostol- ski, odnonie do tych spraw, nie jest weso³o. Rz¹d niemiecki bowiem, za- chowuj¹c normy ogólne, nie zgadza siê na powrót tych, którzy z racji wojennej okupacji wyjechali; w odpowiedzi na ponowne naleganie J. E. Nuncjusza, dano mu odpowied, ¿e po up³ywie zimy mo¿na bêdzie pod- j¹æ ponowne rozmowy w tej sprawie; teraz jednak nie ma ¿adnej mo¿li- woci udzielenia takiej zgody. Komunikujê Ci to z wielkim bólem serca.
5 Actes..., t. III, cz. 1, dok 23, s. 90-91, List bp K. Radoñskiego do papie¿a Piusa XII z dnia 9 X 1939 r. 6 Tam¿e, dok. 42, s. 120, Biskup W³oc³awski K. Radoñski do kard. L. Magilione Buda- peszt 12 XI 1939 r. 312 JÓZEF DÊBIÑSKI
Nie w¹tpiê jednak, ¿e chocia¿ z koniecznoci jeste poza diecezj¹, uczy- nisz wszystko, co jest konieczne do dobrego ni¹ zarz¹dzania7. Od 1940 r. sytuacja Polaków na Wêgrzech stawa³a siê coraz ciê¿sza. Wszystkich postanowiono internowaæ, a samego biskupa K. Radoñskiego, za jakie machinacje polityczne, umieszczono w obozie koncentracyj- nym. O po³o¿eniu Polaków na Wêgrzech oraz sytuacji w swojej diecezji pisa³ bp K. Radoñski w licie do papie¿a Piusa XII 1 lipca 1940 r. Ojcze wiêty! Karol Radoñski, biskup w³oc³awski, upadaj¹c do stóp Waszej wi¹to- bliwoci, omiela siê pokornie przedstawiæ co nastêpuje: Istniej¹ powa¿- ne racje, które sk³aniaj¹ mnie do zmiany miejsca mojego pobytu. Okolicz- noci, które by³y przyczyn¹ mojego wyjazdu do Wêgier, nie omieszka³em przedstawiæ Waszej wi¹tobliwoci zaraz po przybyciu, w padzierniku ubieg³ego roku. Od tego czasu przez dziewiêæ miesiêcy sprawowa³em opie- kê duszpastersk¹ za zgod¹ Rev. Episkopatu Wêgierskiego nad polskimi uchodcami zarówno wojskowymi jak i cywilnymi, przy pomocy 60 ka- p³anów. Obecnie liczba uchodców bardzo siê zmniejszy³a. Sporód ok. 60 000 pozosta³o zaledwie 10 000 rozproszonych po ró¿nych obozach. Wie- lu uciek³o, ¿eby siê zaci¹gn¹æ pod ojczyste sztandary, inni za, albo spon- tanicznie b¹d te¿ przestraszeni grobami wrogów powrócili do Polski. Ostatnio po niemieckich zwyciêstwach praca kap³anów zosta³a bar- dzo utrudniona. Kiedy np. ¿o³nierze uciekaj¹, z obozów, ¿eby siê udaæ poza granice Wêgier, wówczas zwykle zostaje ukarany kapelan, chocia¿- by nic nie wiedzia³ o ucieczce, zostaje oddany pod cis³¹ stra¿, tak ¿e ju¿ nie mo¿e sprawowaæ funkcji kap³añskich w s¹siednich obozach powierzo- nych jego opiece. Ju¿ piêciu kapelanów zosta³o pozbawionych wolnoci wbrew statutom konwencji haskiej, z b³ahych powodów, na skutek fa³szy- wych oskar¿eñ, nieuzasadnionych podejrzeñ. Daremnie ci biedacy doma- gaj¹ siê, by im udowodniono winê, nawet ja sam nic nie mogê im pomóc. Z tego powodu wielu zniechêconych kap³anów porzuci³o tê niewdziêczn¹ pracê i sytuacjê. W ostatnim czasie rz¹dy Wêgier i Niemiec zawar³y umo- wê, by uchodcy politycznie podejrzani byli wzajemnie przekazywani (obu stronom), tak ¿e nawet J. E. kardyna³ Seredi przekonywa³ mnie, by nasi kap³ani, którzy mog¹ byæ poszukiwani przez Niemców, jak najszyb- ciej zostali potajemnie wysy³ani poza granice Wêgier. Je¿eli chodzi o mnie, to kto z niemieckiego konsulatu publicznie wobec niektórych z naszych, którzy wyje¿d¿ali do Polski, grozi³, ¿e wkrótce zosta- nie po³o¿ony kres machinacjom polskiego biskupa. Nigdy nie miesza³em
7 Tam¿e, dok. 65, s. 145-147, Kardyna³ L. Magilione do bp K. Radoñskiego w Budapesz- cie Watykan 12 XII 1939 r. KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 313 siê do spraw politycznych, chyba ¿e wzbudzi³em nienawiæ Niemców przez to, ¿e by³em zmuszony owiadczyæ, ¿e ci nasi ¿o³nierze, którzy z³amali woj- skow¹ przysiêgê, na mocy której bez zgody w³adz polskich nie mog¹ udaæ siê do domu, a chc¹ to uczyniæ, nie mog¹ otrzymaæ sakramentalnego roz- grzeszenia. Sta³o siê to póniej przyczyn¹, ¿e wielu, którzy za namow¹ Niemców owiadczyli gotowoæ powrotu, ponownie siê wycofa³o. Pozostanie na Wêgrzech 20 kap³anów z czêci Polski okupowanej przez bolszewików, którym nie powinno nic zagra¿aæ ze strony Niemców, a któ- rzy mog¹ nadal sprawowaæ opiekê duszpastersk¹ nad naszymi uchodca- mi. Tych to poleci³em ³askawoci kardyna³a Seredi. Zamierzam teraz udaæ siê do Jugos³awii. S¹ tam dwa obozy naszych uchodców w pobli¿u miasta Ni, w okolicy ca³kowicie schizmatyckiej i tak chcia³bym zapewniæ opiekê duszpastersk¹. Póniej, je¿eli praca ina- czej siê nie u³o¿y, chcia³bym udaæ siê do Jerozolimy, gdzie nasze hospi- cjum obiecuje mnie przyj¹æ. Je¿eli chodzi o moj¹ diecezjê, to bardzo smutne dochodz¹ stamt¹d wieci. Ca³a Kapitu³a Katedralna wraz z biskupem pomocniczym jest przetrzymywana pod cis³¹ stra¿¹ w domu salezjañskim w miejscowoci L¹d, sk¹d wypêdzono zakonników. Jeden z kanoników pracuje jako zwy- k³y robotnik w fabryce cygar w Königsbergu. Mianowany przeze mnie wikariusz generalny, ks. kanonik Stefan Kuliñski, zosta³ wtr¹cony do wiêzienia, lecz po miesi¹cu zosta³ zwolniony do domu. Jeden z dziekanów ks. Saturnin Czaki, 65 letni starzec, zosta³ wys³any do Gdañska do ciê¿- kich robót, d³ugo znosz¹c codzienne szyderstwa, w koñcu wycieñczony g³o- dem zmar³. W czasie oktawy Bo¿ego Cia³a we wsi Osiêciny dwaj kap³ani, proboszcz Wincenty Matuszewski i jego wikariusz Józef Kurzawa, jak mi doniesiono, obaj równoczenie zmarli. £atwo siê domyleæ, ¿e zostali za- bici przez Niemców. Wiele okolic zosta³o ju¿ ewakuowanych kap³ani wywiezieni, kocio³y zamkniête, bardzo wielu wieckich, z wyj¹tkiem ro- botników, zosta³o wypêdzonych z gospodarstw, które od wieków posiada- li. Ziemia od dziesiêciu wieków katolicka, staje siê ziemi¹ niewiernych. Mój dom biskupi zosta³ zajêty przez gestapo (S A). Bazylika katedral- na, która w tym roku mia³a obchodziæ szeæsetlecie swego istnienia, jak s³yszê, zosta³a zamkniêta i mo¿e byæ przeznaczona do celów wieckich. Wobec takich okolicznoci, nie wiem, co mam teraz robiæ. Potwierdzam, ¿e jestem zawsze gotowy byæ pos³usznym Waszej wi¹tobliwoci. P.S. (2. lipca 1940) Ostatnio nadesz³a nowa wiadomoæ o nag³ej mierci kap³anów w Osiêcinach, o której pisa³em wy¿ej. A wiêc o drugiej godzinie w nocy zostali obaj obudzeni i przez dwóch mê¿czyzn za³adowani do samochodu. 314 JÓZEF DÊBIÑSKI
Nastêpnego dnia ich cia³a zosta³y znalezione w pobli¿u drogi w odleg³o- ci ok. 4 kilometrów (od domu). Niemcy rozg³aszaj¹, ¿e zostali zabici przez bandytów, jednak wszyscy wiedz¹, ¿e s¹ oni ofiarami gestapo. Obaj byli bardzo szanowani przez lud jako przyk³adni kap³ani. Natomiast w czerw- cu dwaj inni kap³ani, proboszcz i wikariusz, obaj m³odzi zmarli w nie- znanych okolicznociach. Tu tak¿e jest podejrzenie zabójstwa8. W wyniku nacisków niemieckich na rz¹d w Budapeszcie bp K. Radoñ- ski zosta³ zmuszony do opuszczenia Wêgier. Uda³ siê wtedy do Chorwacji, a nastêpnie do Dalmacji (Jugos³awia). Z miejscowoci Makarska napisa³ w dniu 23 sierpnia 1940 r. list do Piusa XII. Karol Radoñski, biskup w³oc³awski, upadaj¹c do stóp Waszej wi¹to- bliwoci, omiela siê przedstawiæ, co nastêpuje: Przebywaj¹c jeszcze w Budapeszcie, w pierwszych dniach miesi¹ca lipca, niektóre sprawy zwi¹zane ze wzrostem trudnoci w opiece duszpasterskiej nad uchodca- mi polskimi przebywaj¹cymi na Wêgrzech pomin¹³em w licie do Waszej wi¹tobliwoci, przekazuj¹c obszerniejsz¹ relacjê do r¹k J. E. Nuncjusza Apostolskiego, prosz¹c Go równoczenie, by to przekaza³ Waszej wi¹to- bliwoci. To, czego siê byæ mo¿e J. E. Nuncjusz wcale nie spodziewa³, sta- ³o siê kilka dni póniej. W dniu 6 lipca na polecenie wêgierskich w³adz wojskowych zamkniê- to mnie w obozie koncentracyjnym i dopiero w wyniku interwencji bisku- pa polowego, do którego natychmiast siê odwo³a³em, polecenie to zosta³o odwo³ane. Kiedy za nacisk Niemców z ka¿dym dniem stawa³ siê coraz wiêkszy i pozbawiono mnie wszelkich uprawnieñ do sprawowania pieczy duszpa- sterskiej nad polskimi ¿o³nierzami, postanowi³em opuciæ Wêgry i udaæ siê do Chorwacji, gdzie odwiedzi³em dwa obozy naszych ¿o³nierzy, którzy uciekli z Wêgier i czekali na okazjê zaci¹gniêcia siê pod ojczyste sztanda- ry. Wyspowiada³em ich, pokrzepi³em ich s³owem Bo¿ym, a niektórym udzieli³em sakramentu bierzmowania. Z wielk¹ pociech¹ dla serca dowie- dzia³em siê od biskupów chorwackich, ¿e nasi ¿o³nierze wiec¹ przyk³a- dem pobo¿noci ich diecezjanom i oprócz niedzielnej Mszy w. uczestni- cz¹ tak¿e dwa razy w tygodniu w piewaniu Litanii Loretañskiej oraz w adoracji Najwiêtszego Sakramentu. Je¿eli chodzi o mnie i o moich trzech towarzyszy kap³anów, to nie mo¿emy zbytnio przed³u¿aæ swojego pobytu w Jugos³awii. Moglimy bo- wiem zdobyæ tylko wizy tranzytowe i nawet arcybiskup Zagrzebia nie jest
8 Tam¿e, dok. 163, s. 263-264, Biskup w³oc³awski K. Radoñski do papie¿a Piusa XII- Bu- dapeszt, l VII 1940 r. KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 315 w stanie wp³yn¹æ na zmianê decyzji rz¹du. Nie chcê wracaæ na Wêgry. Pozosta³o tam zaledwie 5 tysiêcy naszych i jest wystarczaj¹ca liczba ka- p³anów. Prawie wszyscy zostali ju¿ pozbawieni wolnoci. Otrzyma³em list, abym nie wraca³. W³adze wêgierskie bowiem wype³niaj¹ wszystkie polecenia Niemców, ze szczególn¹ zawziêtoci¹ przeladuj¹ naszych ka- p³anów, których uwa¿aj¹ wszystkich za brytyjskich szpiegów. Pisz¹ mi nasi, ¿e zaraz bym zosta³ uwiêziony, poniewa¿ uwa¿aj¹ mnie za winnego jakich akcji politycznych, podczas gdy ja nigdy siê nie miesza³em do spraw politycznych. Oni jednak czyni¹ to, co im nakazuj¹ Niemcy. Teraz mieszkam u Braci Mniejszych w miecie Makarska w Dalmacji, korzysta- j¹c z ich gocinnoci, a w³adze jugos³owiañskie dotychczas nas nie niepo- koi³y, chocia¿ z wiz¹ tranzytow¹ d³ugo tu mieszkaæ nie mogê. To w³anie uwa¿a³em za swój obowi¹zek zakomunikowaæ Waszej wi¹tobliwoci9. Jak wielkie zdziwienie Stolicy Apostolskiej wywo³a³o umieszczenie biskupa w³oc³awskiego w obozie koncentracyjnym na Wêgrzech wiadczy notatka mons. D. Tardini z audiencji u Ojca w. w dniu 27 sierpnia 1940 r. Odpowiedzieæ biskupowi w dobrych s³owach. Napisaæ do Nuncjusza w Budapeszcie, ¿e wielkie zdziwienie wywo³a³a tu wiadomoæ o skazaniu biskupa na obóz koncentracyjny. (Czy¿by Nuncjusz nic o tym nie wie- dzia³?) Napisaæ do Nuncjusza w Belgradzie, ¿eby siê zainteresowa³ bisku- pem i postara³ siê, ¿eby on móg³ tam pozostaæ10. Kolejny list kard. L. Magilione do bp K. Radoñskiego z 6 wrzenia 1940 r. wiadczy o wysi³kach Stolicy Apostolskiej dotycz¹cych powrotu bp K. Radoñskiego do W³oc³awka. Listy pisane w dniach 1 lipca i 23 sierpnia bie¿¹cego roku, w których powiadomi³e mnie o trudnociach, jakie Ciê ostatnio spotka³y, pokaza- ³em Ojcu wiêtemu, który by³ bardzo poruszony Twoimi nieszczêciami. Poprzednie Twoje listy tak¿e otrzyma³em i stara³em siê za porednictwem Nuncjusza Apostolskiego w Niemczech uzyskaæ dla Ciebie Ekscelencjo, pozwolenie na powrót. Ubolewam jednak, ¿e odpowied, na któr¹ tak d³u- go czeka³em, aby Ci j¹ zakomunikowaæ, a któr¹ otrzyma³em wczoraj, nie odpowiada bynajmniej naszym wspólnym pragnieniom. Wobec tego, wy- pe³niaj¹c wolê Jego wi¹tobliwoci, poleci³em Nuncjuszowi Apostolskie- mu w Jugos³awii, ¿eby Ci wyjedna³ u rz¹du jugos³owiañskiego pozwole- nie na pobyt tam¿e.
89 Tam¿e, dok. 197, s. 291-292, Biskup w³oc³awski K. Radoñski do papie¿a Piusa XII- Ma- karska 23 VIII 1940 r. 10 Tam¿e, dok. 199, i.294, Notatka Mons D. Tardini 27 VIII 1940 r. Z audiencji u Ojca w. 316 JÓZEF DÊBIÑSKI
Jego wi¹tobliwoæ cieszy siê z pracy apostolskiej, jak¹ wykonujesz dla polskich uchodców, udzielaj¹c Tobie i wspó³pracuj¹cym z Tob¹ ka- p³anom Apostolskiego B³ogos³awieñstwa11. Po opuszczeniu terytorium Jugos³awii biskup w³oc³awski wraz z dwo- ma kap³anami przez Turcjê i Syriê przyby³ do Jerozolimy, gdzie zamiesz- ka³ u sióstr el¿bietanek w starym Domu Polskim. Stamt¹d 17 padzierni- ka 1940 r. napisa³ list do papie¿a, kieruj¹c go do kard. L. Magilione. Ojcze wiêty! Karol Radoñski, biskup w³oc³awski, upadaj¹c do stóp Waszej wi¹to- bliwoci omiela siê donieæ co nastêpuje: Dnia 23 sierpnia, przebywaj¹c jeszcze w Makarsce w Dalmacji, stara³em siê w licie do Waszej wi¹to- bliwoci obszerniej wyjaniæ przyczyny, które zmusza³y mnie do opuszcze- nia Wêgier. Do³¹czy³em równoczenie inny list, w którym pokornie prosi- ³em o Apostolskie B³ogos³awieñstwo dla kap³ana jubilata, pra³ata domo- wego Waszej wi¹tobliwoci, który mi towarzyszy³ w mojej podró¿y do Wêgier. Chocia¿ obydwa listy wys³a³em jako polecone, to jednak obawiam siê, ¿e mog³y one zagin¹æ w tych niespokojnych warunkach, dlatego te¿ do³¹czy³em ich kopie, powierzaj¹c wszystkie te listy ³askawej pieczy J. E. Delegata Apostolskiego. Nie mog³em ju¿ d³u¿ej pozostawaæ w Jugos³awii, posiadaj¹c jedynie wizê tzw. tranzytow¹, dlatego te¿ przyby³em do Jerozolimy razem z dwo- ma moimi kap³anami i zosta³em przyjêty do polskiego hospicjum przez siostry el¿bietanki. Z mojej diecezji tylko rzadko docieraj¹ tutaj wieci, i to bardzo smut- ne. Zarówno biskupowi pomocniczemu jak i potajemnie mianowanym przeze mnie dwom wikariuszom generalnym odebrano wszelk¹ mo¿liwoæ dzia³ania. Z domu, w którym by³o wiêzionych wielu kap³anów razem z cz³onkami Kapitu³y, tylko trzej w podesz³ym wieku zostali zwolnieni do domów. Je¿eli chodzi o innych, to sami Niemcy rozg³aszali, ¿e zostali oni wywiezieni w dalsze okolice, lecz nie wiem, czy to ju¿ siê sta³o. Tymcza- sem wród duchowieñstwa mieræ zbiera obfite ¿niwo; dowiedzia³em siê, ¿e nawet m³odsi, których pozostawi³em zdrowych i kwitn¹cych, zmarli, nie wiem jednak, czy by³a to mieræ gwa³towna, czy te¿ na skutek codzien- nych utrapieñ, zmartwieñ czy ró¿nych nieszczêæ. To jest wszystko, co zamierza³em donieæ Waszej wi¹tobliwoci12.
11 Tam¿e, dok. 202, s. 296-297, Kardyna³ L. Magilione do Biskupa w³oc³awskiego K. Ra- doñskiego 6 IX 1940 r. 12 Tam¿e, dok. 213, s. 311-312, Biskup w³oc³awski K. Radoñski do kardyna³a L. Magilio- ne Jeruzalem 17 X 1940 r. KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 317
W drugim swoim licie pisanym do Piusa XII z dnia 31 padziernika 1940 r. pasterz w³oc³awski w sposób dramatyczny ukazuje sytuacjê swojej diecezji. Ojcze wiêty! Karol Radoñski, biskup w³oc³awski, upadaj¹c do stóp Waszej wi¹to- bliwoci, sk³ada pokorne dziêki za Apostolskie B³ogos³awieñstwo ³aska- wie udzielone jemu i jego kap³anom. Listy J. E. Kardyna³a Sekretarza Stanu zosta³y mi przes³ane do Jero- zolimy, poniewa¿ w dniu 3 wrzenia opuci³em Jugos³awiê z chwil¹, gdy du¿a liczba moich wspó³obywateli zosta³a zgromadzona w miejscach wy- znaczonych przez rz¹d. Przyby³em wiêc tutaj wraz z dwoma towarzysz¹- cymi mi kap³anami i zosta³em przyjêty do polskiego hospicjum przez sio- stry el¿bietanki. Z mojej diecezji rzadko docieraj¹ tu wieci, i to zwyk³e smutne. Za- równo biskup pomocniczy, jak i potajemnie mianowani przeze mnie dwaj wikariusze generalni, zostali pozbawieni mo¿liwoci wykonywania swych uprawnieñ. Z domu, w którym uwiêzionych by³o wielu kap³anów razem z ca³¹ Kapitu³¹ Katedraln¹, jedynie trzech kap³anów w podesz³ym wieku zosta³o zwolnionych do domu. Je¿eli chodzi o innych, to sami Niemcy roz- g³aszaj¹ wieci, ¿e wnet zostan¹ oni wywiezieni do dalszych okolic, nie wiem jednak, czy to siê ju¿ sta³o. Tymczasem wród duchowieñstwa mieræ zbiera obfite ¿niwo. Dowie- dzia³em siê, ¿e nawet m³odsi kap³ani, których pozostawi³em tam zdro- wych i ca³ych, ju¿ zmarli, nie wiem jednak, czy zginêli gwa³town¹- mier- ci¹, czy te¿ zmarli z powodu utrapieñ, szykan i codziennych przykroci. Natomiast ludzie wieccy, za wyj¹tkiem robotników, s¹ masowo wywo¿e- ni, a ich posiad³oci, domy, warsztaty i meble, a nawet ubrania s¹ rozda- wane sprowadzonym tam Niemcom. Pewien m³ody kap³an, bardzo gorliwy, który szeæ lat temu ukoñczy³ studia w Rzymie i a¿ do wybuchu wojny by³ zatrudniony w mojej Kurii diecezjalnej, w tym ostatnim roku, przebiegaj¹c ca³¹ diecezjê, odwiedza³ potajemnie osierocone parafie, pociesza³ opuszczonych wiernych i udzie- la³ im skrycie sakramentów wiêtych. Teraz pewna zakonnica przys³a³a mi wiadomoæ, ¿e zosta³ wywieziony przez Niemców do obozu koncentra- cyjnego w Oranienburgu ko³o Berlina. Ten w³anie kap³an, Edward Grzy- ma³a, doktor prawa kanonicznego, w miarê swoich mo¿liwoci powiada- mia³ mnie o wszystkim, co siê dzia³o w diecezji. Poniewa¿ chorowa³ on na nerki i by³ s³abego zdrowia, obawiam siê wiêc, ¿eby w tych strasznych warunkach nie straci³ ¿ycia, co by³oby nie ma³¹ szkod¹ dla diecezji, gdy¿ jest on wybitnie uzdolniony i wyró¿nia siê wród mojego duchowieñstwa wiêtoci¹ ¿ycia. 318 JÓZEF DÊBIÑSKI
Dlatego te¿ omielam siê prosiæ Wasz¹ wi¹tobliwoæ, aby, je¿eli bê- dzie to mo¿liwe, wyjednaæ za porednictwem Nuncjatury w Berlinie ja- k¹ poprawê jego losu. Omielam siê równie¿ pokornie prosiæ o tê sam¹ ³askê dla dwóch innych kap³anów, którzy, chocia¿ nie s¹ inkardynowani do mojej diecezji, jednak s¹ ze mn¹ zwi¹zani wiêzami przyjani. Obaj nale¿¹ do archidiecezji poznañskiej. Czcigodny Franciszek Ruciñski, in- fu³at archikatedralny poznañski, w wieku 63 lat, os³abiony przez trzykrot- n¹ operacjê chirurgiczn¹, tak ¿e sami Niemcy wys³ali go z klasztoru w Kazimierzu Biskupim (obecnie: Bischofsdorf ko³o Konina, Warthegau), gdzie jest przetrzymywanych wielu kap³anów, do szpitala w Pleszewie (niem. Pleschen, Warthegau), lecz od 1 padziernika zosta³ ponownie umieszczony we wspomnianym klasztorze. Drugi kap³an, Stanis³aw Bross, doktor filozofii i prawa kanonicznego, w wieku 44 lat, a¿ do maja by³ przetrzymywany w tym samym klasztorze, a nastêpnie wraz z inny- mi zosta³ wywieziony do obozu koncentracyjnego znajduj¹cego siê w Ba- warii i odt¹d nie ma ¿adnej wieci o jego losie. Teraz niech mi bêdzie wolno donieæ co innego dla pocieszenia ojcow- skiego serca Waszej wi¹tobliwoci. Mianowicie w ubieg³¹ niedzielê, kie- dy to obchodzilimy uroczystoæ Chrystusa Króla, wielu naszych ¿o³nierzy przyby³o do wiêtego Miasta. Po Mszy w. w sanktuarium zwanym Ecce Homo i po przyjêciu Komunii w., w tym samym pretorium, gdzie nie- gdy ¿o³nierze wyszydzali królewskoæ Chrystusa Pana, urz¹dzili akade- miê ku czci Chrystusa Króla urozmaicon¹ piewem pieni religijnych i przemówieniem jednego z oficerów. Na koniec postanowili umieciæ w miejscu Lithostrotos pami¹tkow¹ tablicê upamiêtniaj¹c¹ zawierze- nie Wojska Polskiego Chrystusowi Królowi. To w³anie chcia³em donieæ Waszej wi¹tobliwoci13. Jak bardzo by³a Stolica Apostolska zainteresowana udzieleniem po- mocy biskupowi w³oc³awskiemu wiadczy skierowany do niego list kard. L. Magilione z dnia 23 listopada 1940 r. Niedawno temu dotar³y do Ojca wiêtego listy od Ciebie wys³ane 17 padziernika, z których jeden powiadamia o Twoim pobycie w Palesty- nie, drugi za na temat ksiêdza Wac³awa Kwarciañskiego. Razem z tymi listami Jego wi¹tobliwoæ otrzyma³ list wczeniejszy, datowany 23 sierp- nia. Ten za list bezpiecznie tutaj dotar³; odpowied jednak wys³a³em Ci przez Nuncjaturê w Belgradzie. Tej odpowiedzi jednak nie otrzyma³e, po- niewa¿ uda³e siê ju¿ w drogê do Palestyny. Na podstawie tej odpowiedzi niniejszym za³¹czonej mo¿esz wywnioskowaæ, ¿e wszystko, co zosta³o
13 Tam¿e, dok. 220, s. 321-322, Biskup w³oc³awski K. Radoñski do papie¿a Piusa XII- Je- ruzalem 31 X 1940 r. KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 319 uczynione z wielkim zaanga¿owaniem i trosk¹, by wolno Ci by³o powró- ciæ do domu, nie osi¹gnê³o po¿¹danego skutku. Ponadto powiadamiam Ciê, ¿e do Nuncjatury Apostolskiej w Budapeszcie zosta³ wys³any tele- gram, w którym zosta³o przes³ane B³ogos³awieñstwo Papieskie dla Przew. Ks. Kwarciañskiego, obchodz¹cego swój kap³añski jubileusz. Uczestniczê w Twoich cierpieniach, których ogrom i gorycz doskona³e rozumiem i b³a- gam Boga, by Ci przyszed³ z pomoc¹ swoj¹ ³ask¹ i udzieli³ Ci za tê pracê dla Jego chwa³y i dla zbawienia dusz, obfitej pociechy i bogaty zasób us³ug14. Stanowisku temu da³ równie¿ wyraz kard. L. Magilione w licie do bp K. Radoñskiego z dnia 14 grudnia 1940 r. Najwy¿szy Pasterz chêtnie przyj¹³ wiadomoci o Tobie i o sprawach dotycz¹cych Polski, jakie Mu przes³a³e w obszernym licie z miesi¹ca padziernika. Jak sobie ¿yczy³e, na polecenie Najwy¿szego Pasterza zo- sta³o wys³anie do Nuncjusza Apostolskiego w Niemczech zalecenie, ¿eby, w miarê mo¿liwoci, stara³ siê ul¿yæ doli tych trzech polskich kap³anów. Oby siê sta³o zgodnie z naszymi wspólnymi pragnieniami, a to, co obec- nie ciê¿ko trapi wspomnianych s³ug Bo¿ych, jak najszybciej zamieni³o siê na upragnion¹ pociechê. Jego wi¹tobliwoæ prosi Boga. ¿eby Ciê na tym smutnym wygnaniu wspiera³ swoj¹ pomoc¹, swoj¹ ³ask¹ ochrania³ i ubogaci³ Ciê jak najobfi- ciej w cnoty i owoce zas³ug. Razem z tymi ¿yczeniami p³yn¹cymi z ojcow- skiej troski udziela Ci Apostolskiego B³ogos³awieñstwa15. Pamiêtaj¹c zawsze o papieskiej rocznicy wyboru na stolicê Piotrow¹ oraz okazuj¹c wdziêcznoæ papie¿owi za jego troskê, bp K. Radoñski wraz z kap³anami i polskimi uchodcami znajduj¹cymi siê w Jerozolimie, prze- s³a³ w dniu 18 lutego 1941 r. specjalne ¿yczenia:
Ojcze wiêty! Na zbli¿aj¹c¹ siê rocznicê dnia, w którym Opatrznoæ Bo¿a wynios³a Wasz¹ wi¹tobliwoæ na tron wiêtego Piotra, upadaj¹c przed papieskim tronem, omielam siê wyraziæ swoje uczucia synowskiego pos³uszeñstwa i najszczersze ¿yczenia zdrowia i pomylnoci dla Waszej wi¹tobliwoci wraz z kap³anami i polskimi uchodcami, nad których duszami tu pracu- jemy. Je¿eli Bóg pozwoli, to w dzieñ rocznicy, sprawuj¹c Najwiêtsz¹
14 Tam¿e, dok. 22~, s. 333 334, Kardyna³ L. Magilione do biskupa w³oc³awskiego k. Radoñskiego 23 XI 1940 r. 15 Tam¿e, dok. 234, s. 347, Kardyna³ L. Magilione do biskupa w³oc³awskiego Radoñskie- go 14 XII 1940 r. 320 JÓZEF DÊBIÑSKI
Ofiarê na Grobie Pañskim, postaram siê nie zapomnieæ przedstawiæ Mi- ³osiernemu Zbawicielowi intencji Waszej wi¹tobliwoci16. Smutn¹ wiadomoæ co do losów swoich przyjació³ ksiê¿y z archidie- cezji poznañskiej otrzyma³ bp K. Radoñski od sekretarza stanu w licie z dnia 18 kwietnia 1941 r. Odpowiadaj¹c na list pisany przez Ciebie 31 padziernika ubieg³ego roku, komunikujê Ci to, co otrzyma³em ostatnio od nowicjusza w Berlinie na temat polskich kap³anów, których los tak bardzo le¿y Ci na sercu. Ks. Stanis³aw Bross nie mo¿e, niestety odzyskaæ wolnoci gdy¿, jak twierdz¹ w³adze niemieckie, przed wybuchem wojny zamiesza³ siê w sprawy polityczne. Natomiast Przew. Ks. Kanonik Franciszek S. Ruciñ- ski, kiedy by³ powa¿nie chory, zosta³ przewieziony z klasztoru w Bischo- fshofen (Kazimierz Biskupi) do szpitala w Plescens (Pleszew). Nastêpnie, jak siê twierdzi, zosta³ 12 lutego zwolniony i uda³ siê do miejscowoci Rokiciny Ma³opolskie. Zastosowano wszelkie starania, ¿eby trudne warunki wspomnianych kap³anów i innych z³agodziæ; jednak dobra wola bardzo czêsto nie mo¿e uzyskaæ upragnionych skutków i zamierzeñ17. Pe³en pesymizmu by³ te¿ list kard. L. Magilione do biskupa w³oc³aw- skiego z dnia 8 sierpnia 1941 r. Spieszê, ¿eby Ciê powiadomiæ o tym, co mi ostatnio doniós³ J. E. Nun- cjusz z Berlina na temat ks. Edwarda Grzymal (Grzyma³y). On sam siê za- troszczy³ osobicie celem ul¿enia mu i z³agodzenia jego losu. Jednak w³a- dze niemieckie pomimo badañ lekarskich, nie chc¹ go uznaæ za chorego i traktowaæ go jako takiego. Bóg, który jest pociech¹ dla strapionych, niech mu ul¿y, niech go wspiera i przygotuje go na bardziej pogodne czasy18. Nie ulega w¹tpliwoci, ¿e szczególnie ci¹¿y³a ordynariuszowi w³oc³aw- skiemu i troska o los jego sufragana M. Kozala. Pisz¹c z Jerozolimy list do papie¿a w dniu 23 wrzenia 1941 r. prosi³ o jak¹kolwiek o nim informacjê. Ojcze wiêty! Karol Radoñski, biskup w³oc³awski upad³szy do stóp Waszej wi¹tobli- woci, pokornie dziêkuje za przeprowadzone dochodzenie w sprawie ksiê¿y Ruciñskiego i Brossa, o których dowiedzia³ siê z cennego listu J. E. Kardy- na³a Sekretarza Stanu datowanego 18 kwietnia br. pod nr 32126.
16 Tam¿e, dok. 252, s. 371, Biskup w³oc³awski K. Radoñski do papie¿a Piusa XII Jeru- zalem 18 II 1941 r. 17 Tam¿e, dok. 268, s. 398, Kardyna³ 1.Magilione do biskupa w³oc³awskiego K. Radoñ- skiego w Jerozolimie 18 IV 1941 r. 18 Tam¿e, dok. 290, s. 425, Kardyna³ L. Magilione do biskupa w³oc³awskiego K. Radoñ- skiego w Jerozolimie 8 VIII 1941 r. KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 321
Je¿eli chodzi o to, co w³adze niemieckie sugeruj¹ odnonie ks. Brossa, jakoby on przed wybuchem wojny zamiesza³ siê w sprawy polityczne, to jako wiadek i przyjaciel mogê stwierdziæ, ¿e jest to ca³kowicie fa³szywe. By³ bowiem ca³kowicie oddany Akcji Katolickiej, której by³ sekretarzem generalnym i nie mia³ absolutnie czasu na zajmowanie siê jakimi inny- mi sprawami. Wiemy natomiast, ¿e obecnie w Polsce jest bardzo wielu mêczenników Akcji Katolickiej, wzglêdem przywódców której Niemcy za- pa³ali szczególn¹ nienawici¹. Omielam siê ponownie prosiæ pokornie Wasz¹ wi¹tobliwoæ, aby w miarê mo¿liwoci, spróbowa³ dowiedzieæ siê czego o losie mojego bisku- pa pomocniczego Micha³a Kozala, który razem z cz³onkami Kapitu³y Ka- tedralnej zosta³ uwiêziony, a nastêpnie na pocz¹tku 1940 roku zosta³ prze- wieziony do klasztoru w L¹dzie (nie wiem jak obecnie Niemcy tê wie nazywaj¹, gdy¿ niemal wszystkie miejscowoci otrzyma³y obecnie nowe nazwy). Jak siê jednak niedawno dowiedzia³em, zosta³ on podczas tej zimy przewieziony gdzie indziej i od tego czasu nie ma o nim ¿adnych wieci. Je¿eli chodzi o naszych uchodców, którzy tu przebywali, to ok. 300 przenios³o siê do Pó³nocnej Rodezji wraz z 6-ma kap³anami, tak ¿e opie- ka duszpasterska nad nimi zosta³a zapewniona. Pozosta³o tutaj ok. 1200, rozmieszczeni czêciowo w Jerozolimie, czêciowo za w Tel-Aviv, gdzie za zgod¹ J. E. Patriarchy erygowano kaplicê przystosowan¹ do ich duszpa- sterstwa. Tak wiêc sta³o siê, ¿e do tego ca³kowicie ¿ydowskiego miasta razem z naszymi uchodcami wkroczy³ Eucharystyczny Chrystus. Dla zaspokojenia pragnieñ wielu ludzi postara³em siê o wydrukowa- nie w jêzyku polskim Ewangelii i Dziejów Apostolskich wed³ug najnow- szego katolickiego wydania. Te wiête Ksiêgi, które bêd¹ zbywaæ, zamie- rzam wys³aæ do Rosji, jest tam bowiem 200 000 polskich obywateli wy- wiezionych z Ojczyzny na pocz¹tku rosyjskiej okupacji. Ciesz¹ siê oni wprawdzie wolnoci¹, prowadz¹ jednak bardzo nêdzne ¿ycie w wielkim niedostatku, rozproszeni w pustych obszarach Wschodniej Rosji i Syberii. Organizuje siê tu na ró¿ne sposoby jak¹ pomoc dla nich. Nasze kobiety szyj¹ dla nich ciep³e ubrania, my wysy³amy pieni¹dze, lecz poniewa¿ nasi palestyñscy uchodcy niewiele mog¹ nazwaæ swoim, dlatego te¿ nie mog¹ wiele ofiarowaæ. Oto co uwa¿a³em za swój obowi¹zek przedstawienia Waszej wi¹tobli- woci19.
19 Tam¿e, dok. 311, s. 467-468, Biskup w³oc³awski K. Radoñski z Jerozolimy do papie¿a Piusa XII, 23 IX 1941 r. 322 JÓZEF DÊBIÑSKI
Pewn¹ pociech¹ dla ordynariusza w³oc³awskiego by³a wiadomoæ, jak¹ otrzyma³ od kard. L. Magilione w licie napisanym do niego w dniu 5 grudnia 1941 r. Najwy¿szy Pasterz chêtnie przyj¹³, jeszcze chêtniej przeczyta³ Twój list datowany w dniu 23 wrzenia. Mi³a by³a Mu bowiem Twoja pos³uga i sta- ranie, jakie Mu wywiadczy³e przez swój list, a dostarczone przez Ciebie wieci uzna³ za bardzo wa¿ne. Je¿eli chodzi o J. E. Kozala, Twojego biskupa pomocniczego, to pieszê, by ciê poinformowaæ. Zosta³ on wys³any do Dachau i tam utrzymuje kon- takt z pewnym duchownym ze swojej diecezji, który mu wysy³a od czasu do czasu trochê pieniêdzy. Stolica Apostolska z trudnoci¹ mog³aby mu w czym pomóc, lecz ostatnio Nuncjusz Apostolski w Niemczech otrzyma³ polecenie starania siê o niego. Niestety bardzo czêsto dobro, którego pra- gniemy, nie daje pomylnych wyników. ¯ycz¹c Ci wszystkiego, co zbawienne i pomylne, Jego wi¹tobliwoæ prosi dla Ciebie o ³askê Bo¿¹ i z ca³ym sercem i dusz¹ udziela Ci Apostol- skiego B³ogos³awieñstwa20. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej W³adys³aw Raczkiewicz powo³u- j¹c Radê Narodow¹ drugiej kadencji, mianowa³ na jej cz³onka, z ramienia episkopatu polskiego, bp K. Radoñskiego. O tej nominacji natychmiast powiadomi³ biskup w³oc³awski papie¿a Piusa XII w licie pisanym z Je- rozolimy 25 lutego 1942 r. Ojcze wiêty! Karol Radoñski, biskup w³oc³awski upadaj¹c do stóp Waszej wi¹to- bliwoci, wraz ze swoimi kap³anami i wiernymi, na zbli¿aj¹c¹ siê ju¿ trzeci¹ rocznicê koronacji Waszej wi¹tobliwoci, gor¹co b³aga Chrystu- sa Pana Ksiêcia Pasterzy, ¿eby Ciê raczy³ obdarzyæ obfitoci¹ ³ask, si³¹ w przeciwnociach, pociech¹ w trudach, oraz pokojem i s³odycz¹ we wszyst- kich sprawach. Ojcze wiêty. W tych dniach otrzyma³em wiadomoæ, ¿e Prezydent Rzeczypospolitej dokooptowa³ mnie do grona cz³onków Rady Narodowej i wezwa³ mnie, bym mo¿liwie jak najszybciej przyby³ do Londynu. Ponie- wa¿ nie otrzyma³em ¿adnej funkcji politycznej, lecz mam tylko reprezen- towaæ sprawy i prawa Kocio³a, dlatego te¿ stwierdzi³em, ¿e powinienem chêtnie odpowiedzieæ na to wezwanie i pieszê powiadomiæ o tym Wasz¹ wi¹tobliwoæ, s¹dz¹c, ¿e zaaprobuje tê moj¹ decyzjê. Poniewa¿ wnet po- dejmê tê niebezpieczn¹ podró¿, pokornie proszê, by Wasza wi¹tobliwoæ raczy³ mi pob³ogos³awiæ na tê moj¹ now¹ pracê.
20 Tam¿e, dok. 334, s. 551, Kardyna³ L. Magilione do biskupa w³oc³awskiego K. Radoñ- skiego 5 XII 1941 r. KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 323
Nie omieszkam powiadamiaæ Wasz¹ wi¹tobliwoæ o wszystkich wa¿- niejszych sprawach za porednictwem Nuncjusza Apostolskiego w Londy- nie. Opiekê duszpastersk¹ nad Polakami w Palestynie powierzam kap³a- nowi z mojej diecezji o wypróbowanej uczciwoci, Stefanowi Pietruszce, o którym dobrze wiem, ¿e otoczy ich prawdziwie ojcowsk¹ trosk¹. Nic siê nie mogê dowiedzieæ o losie mojego biskupa pomocniczego Micha³a Kozala wywiezionego do Niemiec21. Po opuszczeniu w dniu 27 marca 1942 f. Jerozolimy i po d³ugiej pod- ró¿y dooko³a Afryki, w dniu 29 czerwca 1942 r. biskup w³oc³awski w towa- rzystwie ks. Jana Grajnerta przyby³ do Londynu, gdzie zamieszka³ przy polskim kociele. O swoim pobycie w Londynie natychmiast powiadomi³ Stolicê Apostolsk¹, pisz¹c w dniu 10 lipca 1942 r. list do Ojca wiêtego. Ojcze wiêty! Karol Radoñski, biskup w³oc³awski, upadaj¹c do stóp Waszej wi¹to- bliwoci, omiela siê przekazaæ co nastêpuje: Jak ju¿ pisa³em w ostatnim moim licie powierzonym ¿yczliwoci mons. Caroli Perico, sekretarza J. E. Arcybiskupa Testa, dnia 27 marca opuci³em Jerozolimê, ¿eby na zapro- szenie Prezydenta Rzeczypospolitej wzi¹æ udzia³ w Radzie Narodowej. Po d³ugiej podró¿y naoko³o Afryki dnia 29 czerwca szczêliwie przyby³em tutaj, zamieszka³em przy polskim kociele, 2 Devonia Road. Niech Wasza wi¹tobliwoæ zechce przyj¹æ z racji jubileuszu sakry biskupiej przynajmniej teraz pokorne wyrazy mojego synowskiego odda- nia, gdy¿ z powodu niewygodnej podró¿y mog³em jedynie Mszê w. w in- tencji Waszej wi¹tobliwoci ofiarowaæ Bogu. O losie mojego biskupa pomocniczego Micha³a Kozala dowiedzia³em siê tylko tyle, ¿e zosta³ zamkniêty w jakim obozie koncentracyjnym w Niemczech. Nie wiem czy jeszcze ¿yje. Doniesiono mi jedynie, ¿e bardzo wielu kap³anów zmar³o ju¿ tam na skutek straszliwych udrêk. Kult Bo¿y w mojej diecezji zosta³ ju¿ prawie zupe³nie zniesiony. W okolicy po³o¿onej na prawym brzegu Wis³y, gdzie przed wybuchem woj- ny by³y dwa kwitn¹ce dekanaty z 20 parafiami, 26 kap³anami i 60 000 wiernych, wszystkie kocio³y s¹ zamkniête a wszyscy kap³ani wywiezie- ni. Stan w innych regionach niewiele siê ró¿ni. Wszystkie figury Matki Bo¿ej i wiêtych i wszystkie krzy¿e przy drogach i na polach zosta³y znisz- czone wród niewiarygodnych blunierstw. Z moim duchowieñstwem nie mam ¿adnej wiêzi. Nie wiem czy który z nich gdzie jeszcze mo¿e wykonywaæ swoje funkcje. Nie chcê do nich
21 Actes, t. III. cz. 2, dok. 356, s. 538, Biskup w³oc³awski K. Radoñski do papie¿a Piusa XII Jerozolima 25 II 1942 r. 324 JÓZEF DÊBIÑSKI pisaæ, ¿eby swoimi listami nie naraziæ ich na jeszcze wiêksze przelado- wania. Pokornie proszê, by Wasza wi¹tobliwoæ ewentualnie za porednic- twem Nuncjusza Berliñskiego móg³ siê co dowiedzieæ o losie mojego bisku- pa pomocniczego i Kapitu³y Katedralnej i jako im ul¿yæ w ich aktualnych warunkach22. W tym czasie hitlerowski terror i przeladowanie Kocio³a w Polsce osi¹ga³y swój zenit. Opinia spo³eczna oczekiwa³a od papie¿a wyranego potêpienia zbrodni hitlerowskich. Potrzebê takiej nale¿nej Polsce spra- wied1iwoci, zw³aszcza, ¿e sytuacja w diecezji w³oc³awskiej by³a wyj¹tko- wo trudna, widzia³ równie¿ bp K. Radoñski, dlatego napisa³, utrzymany w doæ ostrym tonie, list do sekretarza stanu kard. L. Magilione w dniu 14 wrzenia 1942 r. Niech mi bêdzie wolno skomunikowaæ siê z Wasz¹ Eminencj¹ na temat niektórych faktów i ich nastêpstw, które w szczególniejszy sposób odnosz¹ siê tak¿e do mojej diecezji. Nie chcê w tej sprawie udawaæ siê do samego Ojca wiêtego, ¿eby nie raniæ Jego serca, uwa¿am jednak za swój obowi¹- zek zwróciæ uwagê Stolicy wiêtej na niebezpieczeñstwa, które mog¹ zagra- ¿aæ duszom wiernych z powodu dekretów, wydanych z pewnoci¹ z najlep- sz¹ intencj¹, lecz niezmiernie szkodliwych, gdy¿ ci, którzy je wydali, nie znali obecnych uczuæ ludzi w Polsce okupowanej przez Niemców. Dotar³a tutaj wieæ, ¿e Stolica wiêta mianowa³a dla diecezji wcielo- nych do Niemiec wbrew prawom narodów tak¿e dla mojej diecezji w chwili gdy te diecezje zosta³y pozbawione pasterzy administratora apostolskiego i to o. Hilarego Breitingera, zakonnika narodowoci niemiec- kiej. Eminencjo! Nikt oprócz Polaka nie potrafi odczuæ, jaki ból, jaki gniew, jakie rozdra¿nienie, a nawet obrazê mo¿e wywo³aæ taki dekret w duszach wiernych. Warto przypomnieæ, ¿e niegdy Pius X wola³, ¿eby arcybiskup- stwa gnienieñskie i poznañskie przez osiem lat wakowa³y, ni¿ narzuciæ wiernym, pod naciskiem rz¹du niemieckiego, Niemca jako pasterza. Teraz za, gdy ju¿ ca³e morze krwi niewinnej zosta³o wylane, kiedy nies³ychane zbrodnie codziennie dokonywane oddzielaj¹ na wieki Polaków od Niem- ców, teraz ka¿dy jeden Niemiec mo¿e wywo³aæ w duszach Polaków tylko najwy¿sz¹ pogardê i wstrêt. Nie znam ojca Breitingera. Mo¿e byæ prawym kap³anem. Wiem jednak to, ¿e chocia¿by by³ wiêty, w takiej chwili nigdy nie uda mu siê pozyskaæ sobie wiernych, którzy bêd¹ w nim zawsze widzieæ intruza i gnêbiciela, a nie ojca.
22 Tam¿e, dok. 392, s. 602, Biskup w³oc³awski K. Radoñski do papie¿a Piusa XII Lon- dyn 10 VII 1942 r. KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 325
Smutne przyk³ady ju¿ siê pokaza³y: Wieæ niesie, ¿e biskup gdañski Splett w powierzonej sobie przez Stolicê wiêta diecezji che³miñskiej zabro- ni³ ksiê¿om spowiadania po polsku. Wiem, ¿e trudno by³oby znaleæ kap³a- na Polaka, którego Niemcy tolerowaliby jako delegata apostolskiego. Ju¿ wszyscy mianowani przeze mnie wikariusze generalni, jeden po drugim, zostali uwiêzieni. S¹ jednak kap³ani W³osi, znaj¹cy nawet jêzyk polski jak np. w mojej diecezji ks. Blasius Marabotto, orionista który móg³by pe³niæ tê misjê, nie obra¿aj¹c przez to Polaków. Eminencjo! Niech Wasza Eminencja bêdzie przekonany, ¿e daleko mi do tego, bym uwa¿a³ siebie za powo³anego do tego, by dawaæ rady czy pro- pozycje Stolicy Apostolskiej. Bolejê tylko, widz¹c, ¿e umys³y wiernych co- raz bardziej odwracaj¹ siê od wiêtej osoby Namiestnika Chrystusowego. Mówi¹: Oto profanuje siê lub zamyka siê kocio³y, religia upada, ustaje kult, biskupów siê wyrzuca, ca³e szeregi kap³anów siê zabija lub wiêzi, zakonnice wydaje siê na ³up zdeprawowanych ³otrów, prawie co- dziennie niewinni wiêniowie s¹ zabijani na oczach dzieci spêdzanych specjalnie na to widowisko, lud pozbawiony wszelkiej w³asnoci umiera z g³odu, a Papie¿ milczy, jak gdyby nic go nie obchodzi³y owce. Dochodzi do tego, ¿e Niemcy g³osz¹ na wszystkie strony, ¿e wszystko siê dzieje za wiedz¹ i aprobat¹ Papie¿a, a gdy nie s³ychaæ ¿adnego zaprze- czenia, nawet prawi i proci ludzie zaczêli wierzyæ zgodnie z zasad¹: kto milczy, ten wyra¿a zgodê. Szczególnie wród ¿o³nierzy ronie duchowa awersja w stosunku do Papie¿a. Coraz czêciej s³ychaæ agitacjê za zerwaniem z w³oskim Kocio³em, który ju¿ przesta³ byæ powszechny. Liczba Komunii wielkanocnych, jak mi opowiadaj¹ kapelani wojskowi, zmniejszy³a siê prawie o po³owê. Ci sami kapelani potwierdzaj¹, ¿e ju¿ nie ciesz¹ siê takim zaufaniem u wier- nych, jak dawniej. Zrozpaczeni pytaj¹ co robiæ i jak broniæ Papie¿a, sko- ro nie potrafi¹ znaleæ odpowiedzi. Nic nie pomo¿e stwierdzenie, ¿e Pa- pie¿ powiedzia³ jakiej zakonnicy, ¿e bardzo kocha Polaków lub co po- dobnego. Tego ju¿ nikt nie s³ucha. Niech Wasza Eminencja bêdzie przekonany, ¿e zrobimy wszystko dla skonsolidowania zachwianej wiary. Proszê jednak, aby nie wytr¹cano nam broni, któr¹ próbujemy broniæ Ojca wiêtego, przez takie fakty, jak nominacja o. Breitingera. Ta wieæ jeszcze siê nie roznios³a. Staramy siê j¹ ukrywaæ. Lecz widzimy j¹ ju¿ w angielskich wiadomociach katolic- kich. Je¿eli ten fakt wyjdzie na wiat³o dzienne, spowoduje nowe potoki gniewu przeciwko Papie¿owi. Bêdzie wielu, którzy bêd¹ to interpretowaæ jako obelgê wyrz¹dzon¹ naszemu narodowi, wszyscy za bêd¹ to op³aki- waæ jako krzywdê. Podobne wieci otrzyma³em ostatnio z Polski, gdzie siê obserwuje, ¿e 326 JÓZEF DÊBIÑSKI lud coraz bardziej odwraca siê od Papie¿a. Ludzie wierz¹cy i kochaj¹cy Koció³ pisz¹ z wielk¹ gorycz¹: Przez tyle wieków bylimy przedmurzem chrzecijañstwa, nie ¿a³owalimy nigdy krwi wylewanej za wiarê, a te- raz Pasterz owiec nie znajduje s³owa na potêpienie tych morderców i ich codziennych zbrodni, lecz patrzy z suchymi oczyma, jak jego dzieci pro- wadz¹ na mieræ. Inny list kap³ana przywodzi na myl s³owa wiêtej i s³awnej pamiêci Papie¿a Piusa IX wypowiedziane w dniu 24 kwietnia 1864 roku na aka- demii ku czci w. Fidelisa mêczennika, kiedy to Papie¿ wstawi³ siê za Pol- sk¹ gnêbion¹ przez Rosjan i wo³a³: Nie mogê d³u¿ej milczeæ. Nie chcê w dzieñ ostateczny t³umaczyæ siê przed Sêdzi¹, dlaczego ja biedny mil- cza³em? Wasza Eminencja potrafi zrozumieæ, jakie poruszenie serca wywo³uje takie porównanie. Ostatnia wieæ z Polski brzmi, ¿e Niemcy pozwolili na kolporta¿ dziennika watykañskiego LOsservatore Romano w ca³ych Niemczech oraz w Polsce. Nagroda za milczenie mówi¹. Eminencjo! Niemi³e jest to i nieprzyjemne, co napisa³em. Uwa¿am jednak, ¿e jest moim obowi¹zkiem, jako biskupa zawsze i we wszystkim oddanego Kocio³owi Chrystusowemu i Najwy¿szemu Kap³anowi sygna- lizowaæ o niebezpieczeñstwach zagra¿aj¹cych Stolicy wiêtej. Proszê Wa- sz¹ Eminencjê, by w moich s³owach nie dopatrywa³ siê jakiego ducha krytyki, przed czym niech mnie Bóg broni. S¹ one podyktowane trosk¹ o zbawienie dusz i o stosunek naszego narodu do Stolicy Apostolskiej oraz o prawie tysi¹cletni¹ jego religijnoæ, któr¹ teraz widzê zagro¿on¹23. O losie bp M. Kozala powiadomi³ ordynariusza w³oc³awskiego kard. L. Magilione w licie z dnia 24 padziernika 1942 r. Do Ojca wiêtego dotar³ list od Ciebie datowany 10 1ipca, w którym wyrazi³e swoje oddanie z racji 25 rocznicy otrzymania przez Niego sa- kry biskupiej. Jego wi¹tobliwoæ sk³ada Ci za to serdeczne dziêki. W tym¿e licie poszukujesz wieci na temat Twojego biskupa pomoc- niczego Micha³a Kozala, biskupa tytularnego Lappe. Powiadamiam Ciê, ¿e jest on przetrzymywany w obozie odosobnienia w miejscowoci Da- chau i jak dotychczas cieszy siê dobrym zdrowiem. Ostatnio komuniko- wa³ siê ze mn¹ Nuncjusz Apostolski w Niemczech, który osobicie uda³ siê do Ministra Spraw Zagranicznych i pilnie dowiadywa³ siê o biskupa Kozala, gdy¿ ju¿ przedtem rozesz³a siê wieæ o jego mierci. Przy tej oka- zji ponownie Ci komunikujê, ¿e Stolica Apostolska bardzo czêsto, tak¿e w
23 Tam¿e, dok. 410, s. 633-636, Biskup w³oc³awski K. Radoñski do kard. L. Magilione- Londyn 14 IX 1942 r. KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 327 tym roku podejmowa³a starania, by Twój biskup pomocniczy móg³ wró- ciæ na swoj¹ stolicê biskupi¹ we W³oc³awku; niestety jednak nie mo¿na by³o osi¹gn¹æ po¿¹danego skutku. Jednak i na przysz³oæ Sekretariat Sta- nu niczego nie zaniedba, by swemu Pasterzowi i innym duchownym z Twojej diecezji uwiêzionym lub pozostaj¹cym pod nadzorem pomóc w odzyskaniu wolnoci lub przynajmniej w polepszeniu warunków. Nic nowego nie s³ychaæ o losie Kapitu³y Katedralnej W³oc³awskiej, je¿eli jednak czego siê dowiem, to nie omieszkam Ciê o tym powiadomiæ. Przesy³am Ci z radoci¹ udzielone przez Najwy¿szego Pasterza b³ogo- s³awieñstwo apostolskie, oraz wyrazy mojego szacunku24. Dopiero 9 stycznia 1943 r. kard. L. Magilione odpowiedzia³ na list pa- sterza w³oc³awskiego z 14 wrzenia 1942 r. Sekretarz stanu t³umaczy pew- ne zasz³e na polskim terenie kocielnym wydarzenia. Z Twojego listu pisanego 14 wrzenia minionego roku, który bardzo póno otrzyma³em, wnioskujê, ¿e niektórzy Polacy odwa¿yli siê narzekaæ i lamentowaæ, jakoby Ojciec wiêty zaniedbywa³ waszych i rzucaj¹ Sto- licy Apostolskiej oskar¿enie z powodu pewnej decyzji odnosz¹cej siê do zarz¹du zachodnimi diecezjami Polski. Je¿eli zmierzysz w swoim umyle te wszystkie smutne sprawy, jakie siê dziej¹ na ca³ym wiecie, ³atwo doj- dziesz do wniosku i tu Ci ca³kowicie przyznajê racjê, ¿e swoimi wie- ciami nie chcia³e zbytnio raniæ Papie¿a. On jednak trapiony codzien- nie i ze wszystkich stron smutnymi wieciami, s¹dzi³, ¿e jeden przynaj- mniej ból, ten mo¿e najwiêkszy, nie bêdzie jego udzia³em, to znaczy ni- gdy nie bêdzie mia³ miejsca, a mianowicie, ¿e dzieci, które kocha, nie zw¹tpi¹ w jego mi³oæ do nich. Teraz otrzyma³ bolesn¹ ranê od tych, któ- rych bardzo mi³uje i z powodu ich trudnego losu drêczy go ustawiczne cierpienie. Jego pociech¹ jest to, ¿e jest to niewiadome i dlatego dla ich dobra ofiaruje Bogu gorycz, jak¹ wlali w jego ojcowskie serce. Taka jest zemsta mi³oci. Ojciec wiêty ju¿ przez trzy lata troszczy siê o Polskê, która cierpi z powodu wojny, nieszczêæ i biedy, które ju¿ wiêksze byæ nie mog¹. Ob- myla ró¿ne sposoby, by tak bardzo utrapionym Polakom wiadczyæ do- bro i dodawaæ im otuchy. Bardzo czêsto stawa³y mu na drodze olbrzymie trudnoci, które czêciowo pokona³, czêciowo ma nadziejê przezwyciê¿yæ, niektórych za siê obawia i szuka sposobów by im zaradziæ. Je¿eli wiêc czego zabrak³o, to zabrak³o z powodu mnóstwa czynnoci, lecz nie zabra- k³o woli dobrego dzia³ania.
24 Tam¿e, dok. 434, s. 666-667, Kardyna³ L. Magilione do biskupa w³oc³awskiego K. Ra- doñskiego 24 X 1942 r. 328 JÓZEF DÊBIÑSKI
S¹ tacy, którzy niestety, kieruj¹c siê z³oliwoci¹, maj¹ Ojcu wiête- mu za z³e nawet jego hojnoæ i dobroczynnoæ, omielaj¹ siê bowiem twier- dziæ, ¿e próbuje on na wszelkie sposoby zaradzaæ potrzebom Polaków, aby zas³on¹ mi³oci przykryæ swoj¹ niedba³oæ o ich los. Teraz za te obwinienia wybra³y inn¹ drogê zmieniaj¹c oblicze, ale nie ducha. Teraz siê rozg³asza, ¿e Najwy¿szy Pasterz opuci³ Polaków w przeciwnociach, ¿e nie podejmuje dla nich ¿adnych starañ, ¿e patrzy na ich nieszczêcia suchymi oczyma, ¿e otrzyma³ pozwolenie na kolpor- ta¿ dziennika LOsservatore Romano w granicach Niemiec i Polski co jest nieprawdopodobne nawet w myli, nie tylko w wykonaniu w na- grodê za milczenie. To wszystko, chocia¿ fa³szywe, pozyskuje sobie wiarê nawet u ludzi, których powinnoci¹ jest szukanie prawdy i obrona Stolicy Apostolskiej, a którzy nie wiedz¹, co pocz¹æ, to ju¿ jest naprawdê op³akane. Zreszt¹, jakkolwiek bêd¹ siê kszta³towa³y opinie chwiejnych ludzi, nic nie odstra- szy Najwy¿szego Pasterza, tym bardziej ¿e On, otrzymuj¹c od Chrystusa si³y, stara siê naladowaæ Jego przyk³ad, co w wype³nianiu swego pos³an- nictwa przynosi Mu wielk¹ ulgê. W powierzonym sobie urzêdzie wyznaczy³ On sobie najwy¿sze prawo, a mianowicie zbawienie dusz wszystkich ludzi zawsze i wszêdzie, zarów- no gdy ci ciesz¹ siê spokojnym czasem, czy te¿, jak obecnie, czasy s¹ nie- zwykle trudne i niebezpieczne. We w³aciwym zaradzaniu sprawom ka- tolickim Jego wi¹tobliwoæ przestrzega zawsze tej jednej normy i pomi- ja wszystkie inne racje, które nie odpowiadaj¹ tej normie. Ci wiêc, którzy w³aciwie os¹dzaj¹, lecz zupe³nie nie wiedz¹ o tym wszystkim, co Stolica Apostolska czyni dla Polaków, nie mogliby jednak tego nie pochwaliæ; je- ¿eli gani¹, popieraj¹ fa³sz, a prawdê zaciemniaj¹. Rzeczywicie dalekie jest od s³usznoci powierzanie Polaków w³adzy niemieckich biskupów na podstawie jakichkolwiek uk³adów z w³adz¹ wieck¹. Przeciwnie, s³uszne jest, by polskich chrzecijan powierzaæ pol- skim pasterzom. To za, co siê dzieje w regionie Warthegau i daje nie- wiadomym powód do narzekañ, chcia³bym Ci krótko wyjaniæ. W³adza cywilna postanowi³a tam rozdzieliæ na si³ê Polaków od Niem- ców i to do tego stopnia, ¿e nawet w kociele i w udzielaniu sakramentów nie mog¹ byæ wspólnie pod grob¹ najsurowszych kar. Stolica Apostolska z chwil¹, gdy siê o tym dowiedzia³a, skierowa³a do najwy¿szych w³adz re- klamacjê i gwa³townie zaprotestowa³a, gdy¿ w ten sposób narusza siê wol- noæ religijn¹ i ³amie siê prawa kocielne i naturalne. Mimo to z³oliwie wprowadzone dekrety nie cierpi¹ ¿adnej zw³oki i na si³ê s¹ wprowadzane. Z³y stan Kocio³a w tym regionie z ka¿dym dniem jeszcze siê pogar- sza³. Znaczniejsi polscy pra³aci, których s³owa Ci cytujê: sytuacja Ko- KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 329
cio³a w tym regionie jest bardzo trudna i w³adze cywilne wykonuj¹ wszystko bardzo szybko i z uporem i poniewa¿ Kocio³owi zagra¿a na- tychmiastowe i bezporednie niebezpieczeñstwo, które odwróciæ mo¿e je- dynie szybka akcja Stolicy Apostolskiej, prosili Jego wi¹tobliwoæ, ¿eby zechcia³ ³askawie wyznaczyæ duchownego posiadaj¹cego jurysdykcjê do organizowania duszpasterstwa katolików jêzyka niemieckiego, a który- by tak¹ sam¹ ¿yczliwoci¹ móg³ otoczyæ wiernych narodowoci polskiej. Przychylaj¹c siê do ich ¿yczeñ które zdaj¹ siê byæ dobrze przemy- lane i zdolne do zaradzenia bie¿¹cym potrzebom i bior¹c pod uwagê to, ¿e tej sprawy nie mo¿na inaczej za³atwiæ bez wielkich szkód dla spra- wy katolickiej, Jego wi¹tobliwoæ ustanowi³ J. E. Ks. Biskupa Walente- go Dymka, biskupa tytularnego Madyte jako Administratora Apostolskie- go podleg³ego Stolicy Piotrowej dla Polaków mieszkaj¹cych w Warthe- gau oraz wikariusza generalnego archidiecezji poznañskiej dla Niem- ców, czc. Ojca Hilarego Breitingera OFM, który ju¿ przed wojn¹ przeby- wa³ w Poznaniu. Takie rozwi¹zanie wynika tylko z koniecznoci w zaistnia³ej sytuacji i z natury rzeczy jak i z woli Jego wi¹tobliwoci zosta³o dokonane czaso- wo i wcale nie znosi ani nie zmniejsza diecezji zawartych w granicach Warthegau, ani te¿ nie zmienia ich prawnej sytuacji. Ponadto Ojciec wiêty, czujny stró¿ jednoci Kocio³a katolickiego, podejmuj¹c te decyzjê mia³ na wzglêdzie jednoæ i zgodê pomiêdzy ducho- wieñstwem i wiernymi, troskê o ludzi u¿ywaj¹cych ró¿nych jêzyków oraz o integralne zachowanie w miarê mo¿liwoci przepisów Prawa Kanonicz- nego. Tego siê domaga³a nieunikniona koniecznoæ sytuacji. Papie¿ Pius X, o którego sta³oci w postanowieniach wspomina³e, gdyby obecnie ¿y³, nie post¹pi³by inaczej. Wynik³a wówczas z tego nie- szczêliwa sytuacja i op³akana w swoich skutkach, która w latach 1906- 1914 nie pozwoli³a na kanoniczne uregulowanie statusu archidiecezji gnienieñskiej i poznañskiej. Wtedy jednak nie by³o takich przeszkód uniemo¿liwiaj¹cych pracê duszpastersk¹; duchowni nie byli usuwani ze swoich siedzib. Wikariusze Kapitulni mogli wykonywaæ powierzone sobie obowi¹zki. Teraz tak¿e w niektórych diecezjach Polski, gdzie duszpaster- stwo jako tako mo¿e funkcjonowaæ, Najwy¿szy Pasterz pozwala na wa- kowanie stanowisk zarz¹dców, jest to bowiem lepsze ni¿ wprowadzanie zmian, które mog³yby nie odpowiadaæ miejscowym obyczajom i ustawom. Je¿eli za wspominasz, ¿e niektórzy Polacy przebywaj¹cy poza grani- cami swojej Ojczyzny ubolewaj¹ nad milczeniem Najwy¿szego Pasterza, to s¹dzê, ¿e nie zabraknie Ci argumentów na uciszenie ich insynuacji. Trzeba przede wszystkim spojrzeæ na Najwy¿szego Pasterza jako na tego, który przemawia hojnoci¹ i skutecznoci¹ swoich czynów, jak przysta³o 330 JÓZEF DÊBIÑSKI na kochaj¹cego Ojca. Przejawia siê to w jego usi³owaniach, by przede wszystkim Polaków wspieraæ, broniæ i pocieszaæ. Przecie¿ jednak On rów- nie¿ i s³owami przemawia jak tego wymaga Jego wznios³y urz¹d, a Ty bez w¹tpienia czytasz Jego pisma i wypowiedzi, rozwa¿asz je i zachowu- jesz w pamiêci. W istocie Ojciec wiêty doæ rzadko, przemawiaj¹c uroczycie z tego miejsca w sprawach powszechnych od pocz¹tku swojego pontyfikatu, wspomina³ s³owem o Polakach, tak jak Mu siê zarzuca, oraz w innych sprawach, to jednak w przeciwnociach jest zawsze obecny, by na mocy swojej apostolskiej pos³ugi umacniaæ ich nadziejê. Szczególnie jednak spieszy chocia¿ rzadko jest to mo¿liwe by stale komunikowaæ siê z Pasterzami polskich Kocio³ów lokalnych, którzy pozostali w granicach Polski, i niejednokrotnie wysy³a odrêczne listy, ¿eby podtrzymywaæ ich wiarê i pomagaæ im ich pos³ugê pastersk¹ na wysokim stopniu cnoty sprawowaæ. Zmar³y ostatnio nieod¿a³owanej pamiêci Stanis³aw Gall, Administra- tor Apostolski w Warszawie, zaszczycony czêstymi listami Najwy¿szego Pasterza, wzruszony t¹ pamiêci¹ i z wdziêcznym sercem w taki oto spo- sób napisa³ w tym roku do Ojca wiêtego: Papie¿ Pius XII jest wspól- nym ojcem chrzecijan ca³ego wiata, pasterzem ca³ej Chrystusowej owczarni. Za szczególn¹ za mi³oæ, z jak¹ otacza nasz naród, s³usznie uwa¿amy Go za naszego. Gdy ten w³anie, bliski ju¿ mierci, otrzyma³ list Najwy¿szego Pasterza, przecisn¹³ go do piersi, gor¹co uca³owa³ i za- la³ siê obficie ³zami, uwa¿aj¹c to za ogromn¹ pociechê. Gdyby za chcia³ wiedzieæ, dlaczego dokumenty Najwy¿szego Paste- rza wysy³ane do polskich pasterzy nie s¹ publikowane, to przyjmij do wiadomoci, ¿e dzieje siê jak wymagaj¹ tego normy i ich w³asna sytuacja. Jak siê okazuje, oni sami nie rozpowszechniaj¹ (tych listów), poniewa¿ bardzo siê obawiaj¹, by powierzone im owce nie dozna³y przez to jeszcze wiêkszych udrêczeñ. Czy¿ takiej racji postêpowania mo¿na nie aprobowaæ? Czy wolno Ojcu ca³ego chrzecijañstwa zwiêkszaæ jeszcze surowoæ represji, jakie Polacy cierpi¹ w swojej Ojczynie? Czêciej wiêc zwraca siê On do Chry- stusa naszego Odkupiciela i Króla, by sw¹ Bo¿¹ ³ask¹ hamowa³ gwa³tow- ników, ³agodzi³ trudne sytuacje, wybacza³ tym, którzy nie pamiêtaj¹ o otrzymanych dobrodziejstwach i nad wszystkimi siê ulitowa³. To czyni i bêdzie czyni³, gdy¿ pobudza Go do tego niegasn¹ce uczucie mi³oci. Ojciec wiêty, z okazji wi¹t Narodzenia Pañskiego, które przynios³o na wiat nowe prawo i pokój, chocia¿ to teraz mo¿e brzmi fa³szywie, ¿y- czy Ci darów obfitej ³aski, by swoje dzia³anie zawsze kierowa³ ku naka- zom Ewangelii oraz cieszy³ siê wewnêtrzn¹ radoci¹ nawet w gorzkich KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 331 okolicznociach ¿ycia. Niech Twojej Ojczyznie po tych burzliwych czasach zawitaj¹ dni pogodne, jakie zapewniaj¹ jej zniesione udrêki, niepotrzeb- nie przelewana krew, zachowana katolicka wiara, tak wiele szczególnych cnót, ogromny zasób nagromadzonych zas³ug. Staraj siê równie¿ w podejmowanych trudach oszczêdzaæ swoje si³y, by doczekaæ lepszych czasów, ufny w Bo¿¹ pomoc i oddany mi³oci, któr¹ nas Bóg zwyciê¿a a my zwyciê¿amy ludzi. Jako zadatek najwy¿szych dóbr Jego wi¹tobliwoæ udziela Ci z mi³oci¹ Apostolskiego B³ogos³a- wieñstwa25. O szacunku i lojalnoci biskupa w³oc³awskiego wobec nastêpcy Pio- tra wiadczy jego list z dnia 14 lutego 1943 r. Ojcze wiêty! Upadaj¹c do stóp Waszej wi¹tobliwoci, w pokorze umys³u i z ser- cem przepe³nionym mi³oci¹, sk³adam dziêki za s³owa zachêty oraz za Apostolskie B³ogos³awieñstwo, którego Wasza wi¹tobliwoæ raczy³ mi udzieliæ. W jaki sposób mam wyraziæ swoj¹ wdziêcznoæ, jak tylko podwajaj¹c swoje modlitwy o pomylnoæ Waszej wi¹tobliwoci, szczególnie teraz, gdy zbli¿a siê rocznica dnia, w którym obj¹³e, Ojcze wiêty, kierowanie Kocio³em. Proszê wiêc Najlepszego Pocieszyciela, by Wasza wi¹tobli- woæ znajdowa³ w trudach odpoczynek, w skwarze och³odê, a w p³aczu pociechê. W za³¹czonym licie, który przesy³am, ujawniam lêki i obawy mojego serca. Pragnê, by one by³y uwa¿ane jedynie jako materia mo¿e pomocna do poznania obecnego stanu umys³ów. Twoj¹ rzecz¹ Ojcze wiêty, jest wskazywaæ drogê, a nasz¹ rzecz¹ jest ni¹ iæ za Tob¹ i odpowiadaæ na Twoje polecenia i intencje. ¯eby to do- brze wype³niæ, proszê Wasz¹ wi¹tobliwoæ o b³ogos³awieñstwo, ¿eby æwi- czenia duchowne, które w Tygodniu Mêki Pañskiej zamierzam przepro- wadziæ dla Polaków, jak równie¿ dla Kongresu Polskich Katolików, który odbêdzie siê w Londynie w uroczystoæ Zes³ania Ducha wiêtego26. Antypapieskie nastawienie polskiej prasy na uchodstwie, zw³aszcza Wiadomoci Polskich nie sprzyja³o pracy duszpasterskiej wród Polonii. Szczególn¹ napastliwoæ wykazywa³ Zygmunt Nowakowski w artykule zamieszczonym w tym pimie, pt. Watykan a Warthegau. Biskup K. Ra- doñski natychmiast ripostowa³ na ³amach tego samego pisma, zarzucaj¹c autorowi przekrêty i nienawiæ do Kocio³a. Da³ temu wyraz w licie do
25 Tam¿e, dok. 460, s. 713-117, Kardyna³ L. Magilione do biskupa w³oc³awskiego K. Ra- doñskiego w Londynie 9 I 1943 r. 26 Tam¿e, dok. 476, s. 735, Biskup w³oc³awski K. Radoñski do papie¿a Piusa XII Lon- dyn 14 II 1943 r. 332 JÓZEF DÊBIÑSKI kard. L. Magilione z dnia 15 lutego 1943 r., w którym wyra¿a³ te¿ niepokój z powodu milczenia papie¿a. Z ca³ego serca dziêkujê Waszej Eminencji za list z dnia 9 stycznia, który wczoraj otrzyma³em. Potwierdza on bowiem wiele rzeczy, o których pamiêta³em, zawsze przestrzega³em, teraz za podbudowany s³owami Waszej Eminencji mogê odwa¿niej dzia³aæ. Niech Wasza Eminencja bêdzie przekonany, ¿e my nic nie zaniedbu- jemy i staramy siê usilnie broniæ Ojca wiêtego, zarówno w kazaniach, jak i na pimie, przeciwko oszczerstwom przeciwników. S¹ bowiem nie- którzy literaci, przewrotni pisarze, ju¿ dawniej podejrzani pod wzglêdem wiary, którzy przy nadarzaj¹cej siê okazji chwytaj¹ za broñ przeciwko Kocio³owi i Najwy¿szemu Pasterzowi. Wród nich pierwsze miejsce zaj- muje redaktor pisma, które wydaje siê tu w Londynie, a w którym znacz- niejsi pisarze publikuj¹ swoje dysertacje, które s¹ zawziêcie czytane w Brytanii i w ca³ym naszym rozproszeniu. Komentarze tego przewrotne- go cz³owieka, w ostatnim roku jeszcze bardziej zawziête, atakowa³y ostro nie tylko Ojca wiêtego, lecz nawet sam¹ Stolicê Apostolsk¹ i g³osi³y ko- ció³ narodowy jako najlepsze wyjcie. Umys³y podra¿nione milczeniem Ojca wiêtego, od którego z dnia na dzieñ oczekiwa³y s³ów potêpienia zbrodni, a przynajmniej pociechy, stanowi³y podatny grunt na ten podej- rzany posiew k¹kolu. Rozgoryczenie i oburzenie przeciwko Najwy¿szemu Pasterzowi szczególnie ros³o wród ¿o³nierzy. Kiedy kapelani skar¿yli siê do mnie, ¿e nic nie mog¹ na to poradziæ, postanowi³em sam wyst¹piæ przeciwko agresorom. Nie by³em pewny, czy biskupowi wypada publiko- waæ swoje wypowiedzi w takim czasopimie, lecz w koñcu postanowi³em zacz¹æ pisaæ nie w pismach przyjaznych katolickiej sprawie, lecz w³anie w tym czasopimie, pragn¹c, ¿eby moje s³owa poznali ci, którzy czytali paszkwile tego pisarza. Skutek potwierdzi³, ¿e dobrze s¹dzi³em. Zbijanie bowiem k³amstw, a jeszcze bardziej bezwstydne odpowiedzi autora na to, co napisa³em, powa¿nie podkopa³y jego autorytet. Od tego czasu to znaczy od trzech miesiêcy usta³o publiczne atakowanie na pimie Naj- wy¿szego Pasterza. Eminencjo! Bardzo trudna jest ta walka, któr¹ musimy staczaæ o in- tegralnoæ wiary i o autorytet Biskupa Rzymskiego, my, którzy znajduje- my siê w takich okolicznociach. Nie mamy bowiem ¿adnych materia³ów zawieraj¹cych oryginalny tekst przemówieñ Jego wi¹tobliwoci. Radio- we audycje watykañskie za s¹ zag³uszane przez Niemców z takim ha³a- sem, ¿e z trudem mo¿na zrozumieæ jaki sens. Natomiast w angielskich czasopismach katolickich, niedostatecznie poinformowanych o sprawach polskich, ukazuj¹ siê wiadomoci niecis³e, jak np. w przypadku nomina- cji o. Breitingera, która spowodowa³a takie zamieszanie i dopiero póniej zosta³a wreszcie wyjaniona. KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 333
W obecnym czasie s¹ dwie sprawy kontrowersyjne: uwa¿a siê, i¿ ze strony Stolicy Apostolskiej zosta³ naruszony konkordat przez powierzenie biskupowi gdañskiemu administracji diecezji che³miñskiej, a J. E. Reinys archidiecezji wileñskiej. Sprawa ta nie by³a jeszcze poruszana publicznie, lecz raczej prywatnie pomiêdzy deputowanymi Rady Narodowej. Chocia¿ zgadzano siê z tym, te obydwie nominacje nie narusza³y litery konkorda- tu, gdy¿ artyku³y XI i XIX mówi¹ tylko o biskupach ordynariuszach i o proboszczach oraz o ich sta³ych urzêdach; powa¿nie jednak zosta³ na- ruszony duch i sens konkordatu, skoro Stolica Apostolska faktycznie po- wierzy³a obywatelom innego pañstwa jurysdykcjê nad obywatelami pol- skimi, twierdzi siê wiêc, ¿e w nowym konkordacie nale¿a³oby bardziej ograniczyæ wolnoæ Stolicy Apostolskiej. Drug¹ obiekcjê wywo³uje milczenie Ojca wiêtego. Znamy przepiêk- ne s³owa encykliki Summi Pontificatus, znamy podobne wypowiedzi wyg³oszone w pierwszym roku wojny do Polaków w Rzymie. Znane s¹ wspania³e dzie³a mi³osierdzia wiadczone przez Jego wi¹tobliwoæ pol- skim uchodcom i wiêniom. To jednak, czego wszyscy pragn¹, a czego niestety nie potrafiono sobie wyjaniæ, ¿e Najwy¿sza Powaga wiata Chrzecijañskiego wobec sro¿¹cych siê przeladowañ, wobec nies³ycha- nych zbrodni dokonywanych ka¿dego dnia od dwóch prawie lat, ca³kowi- cie milczy. Nie znalimy bowiem przyczyn, które Wasza Eminencja raczy³ mi wyjaniæ. Có¿ mia³em odpowiedzieæ, gdy pewien pra³at, wysoko posta- wiony w katolickiej hierarchii brytyjskiej, zapyta³ mnie: czemu Ojciec wiêty milczy na to wszystko, co siê z wami dzieje? Mog³em tylko odpo- wiedzieæ: nie znam przyczyny. Jak siê tu siê dziwiæ, Eminencjo, je¿eli sami Polacy, nie znaj¹c przyczyny milczenia nies³usznie oskar¿ali Naj- wy¿szego Pasterza? Wspominano bowiem p. Piusa XI, który skutecznie umacnia³ s³owem katolików meksykañskich i hiszpañskich podczas przeladowañ i potêpia³ ich oprawców. S³yszeli równie¿, ¿e obecny Ojciec wiêty przez swego Nun- cjusza potêpi³ przeladowanie ¯ydów we Francji. Czy my naprawdê je- stemy mniej warci od ¯ydów? Eminencjo! Rozumiem intensywny ból Ojca wiêtego, gdy s³yszy ta- kie rzeczy. Bóg wie, jak bardzo chcia³bym Go pocieszyæ. Niech jednak nie s¹dzi zbyt surowo. Trzeba wzi¹æ pod uwagê, w jakich warunkach nasi tu- taj ¿yj¹. Trudno znaleæ takiego, któryby nie op³akiwa³ gwa³townej mier- ci jakiego bliskiego. Ju¿ czwarty rok zbli¿a siê do po³owy, jak zostali od³¹czeni od swoich, od rodzinnej ziemi, od swojej pracy i pêdz¹ ¿ycie w nieustannej obawie o los swojej rodziny. Wci¹¿ nadchodz¹ nowe wieci o deportacjach, wyw³aszczeniach, represjach, straszliwych represjach zna- 334 JÓZEF DÊBIÑSKI jomych i przyjació³. Jak siê dziwiæ, ¿e wród naszych ¿o³nierzy w Szkocji s¹ czêste przypadki samobójstw i ponad 60 ¿o³nierzy zosta³o umieszczo- nych w szpitalach dla umys³owo chorych. Zranione zosta³y ich dusze, dla- tego te¿ codziennie oczekuj¹ jak ³agodz¹cego balsamu s³ów pociechy. Dla- tego w³anie tak¹ mi³oci¹ i tak¹ czci¹ otaczaj¹ wszyscy Polacy przeby- waj¹cy w Anglii J. E. kardyna³a Hinsleya, poznali bowiem jego kochaj¹- ce i wspó³czuj¹ce serce. Tacy s¹ bowiem Polacy, ¿e porywa ich ca³kowicie okazywana im dobroæ. Nie wiem, co to byli za pra³aci, którzy prosili Ojca wiêtego, ¿eby ra- czej milcza³. Nie omielam siê s¹dziæ, czy ta rada by³a szczêliwa. Wed³ug s³ów Waszej Eminencji, uczynili to w obawie, ¿eby przeladowanie siê nie wzmog³o. Fakty wiadcz¹, ¿e nawet mimo milczenia Jego wi¹tobliwoci, przeladowania wzmagaj¹ siê z ka¿dym dniem. Teraz ju¿ nawet dzieci odbiera siê rodzicom i masowo wywozi do Niemiec, za matki, usi³uj¹ce broniæ swoich dzieci, zabija siê na miejscu. Je¿eli dziej¹ siê takie zbrod- nie wo³aj¹ce o pomstê do nieba, niepojête milczenie Najwy¿szego Nauczy- ciela Kocio³a jest dla tych, którzy nie znaj¹ jego przyczyny a takich s¹ tysi¹ce okazj¹ do duchowej ruiny. Ostatnio przyby³ z Polski emisariusz, cz³owiek wiarygodny, przystê- puj¹cy do sakramentów, cz³onek Akcji Katolickiej, który mi opowiada³ o stanie umys³ów: Z ka¿dym dniem wzrasta pobo¿noæ prawie mistycz- na. Nigdy kocio³y nie by³y tak wype³nione wiernymi, nigdy kap³ani nie cieszyli siê taka czci¹, szczególnie m³odsi kap³ani, którzy czêsto z heroicz- n¹ pogard¹ mierci s³u¿¹ wiernym. Je¿eli chodzi o episkopat, to jest trzech, którzy ciesz¹ siê najwy¿sz¹ czci¹: arcybiskupi z Krakowa i Wilna oraz biskup ³om¿yñski. Je¿eli cho- dzi o innych, to jedni ciesz¹ siê wiêksz¹, inni za mniejsz¹ powag¹. Trze- ba jednak ubolewaæ, ¿e tam, podobnie jak w Anglii, przejawia siê brak zaufania i rozgoryczenie w stosunku do Ojca wiêtego dla tych w³anie przyczyn i to nie tylko wród wieckich. Jakie mog¹ wynikn¹æ z tego konsekwencje? Po zakoñczeniu wojny, gdy wiêksza czêæ duchowieñstwa zginie, ¿niwo Pañskie bêdzie wo³aæ o pracowników. Nap³yn¹ wiêc t³umu sekciarzy z Ameryki z amerykañski- mi pieniêdzmi, którzy znajd¹ bardzo ³atwe ¿niwo w duszach trawionych gorycz¹. Obym by³ fa³szywym prorokiem, lecz obawiam siê przysz³oci bardziej ni¿ teraniejszoci. Eminencjo! Niech siê Wasza. Eminencja nic gniewa, ¿e piszê to, co mo¿e siê nie podobaæ. Uwa¿am, ¿e sta³bym siê niewiernym swoim obowi¹zkom, gdybym twierdzi³, ¿e wszystko jest tu dobre, skoro nie jest dobre. S¹ jednak bardziej pogodne objawy. Po pierwsze, obserwuje siê total- ny odwrót naszych od komunizmu, który nie ma ¿adnych zwolenników. KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 335
Po drugie, wydaje siê konsolidowaæ opozycja przeciwko propagowaniu schizmy pod postaci¹ kocio³a narodowego. Schizmê chwal¹ przede wszystkim tacy, którzy nie maj¹ ¿adnej religii. Ostro za przeciwstawia- j¹ siê jej nacjonalici, którzy wo³aj¹, ¿e nasz¹ narodow¹ religi¹ jest od wieków rzymskokatolicka. Zamierzamy zwo³aæ oko³o Zielonych wi¹tek: do Londynu Kongres Polaków Katolików, po którym spodziewam siê, ¿e przyniesie obfite owo- ce. Oto co uwa¿a³em za stosowne przekazaæ Waszej Eminencji. Niech mi bêdzie wolno do³¹czyæ w³oski tekst przemówienia radiowego, które wyg³o- si³em 17 stycznia w czterech jêzykach do episkopatu ca³ego wiata kato- lickiego27. Odpowiadaj¹c na list ordynariusza w³oc³awskiego, sekretarz stanu w dniu 20 kwietnia 1943 r. pisa³, i¿ ma nadziejê, ¿e w przysz³oci polscy katolicy jeszcze bardziej zwi¹¿¹ siê z Rzymem i przypomnia³, ¿e papie¿ zawsze troszczy³ siê o Koció³ i naród w Polsce. Najwy¿szego Pasterza, któremu zosta³ dorêczony Twój list z dnia 14 lutego, powiadomi³em równie¿ o tym, co mi zakomunikowa³ w swoim licie z dnia 15 lutego. Niema³¹ ulgê zaczerpn¹³ Ojciec wiêty z tego, co napisa³, ¿e katolicy polscy tam przebywaj¹cy odwracaj¹ siê od tak zwa- nych komunistycznych doktryn oraz zaczynaj¹ zwalczaæ ideê kocio³a narodowego, któr¹, jak piszesz, propaguj¹ tylko ludzie, którzy nie wy- znaj¹ ¿adnej religii. Dobroczynnoæ dzia³alnoci Twojej i innych kap³a- nów z Polski, którzy pracuj¹ wród swoich rodaków, zarówno w kraju jak i wojsku, jak siê spodziewa Ojciec wiêty, przyczyni siê do tego, ¿e w przysz³oci polscy katolicy, za wzorem swoich przodków, bêd¹ coraz bar- dziej umacniaæ swoj¹ ³¹cznoæ ze Stolic¹ Apostolsk¹, z czego siê zawsze s³usznie chlubili, a tak¿e w swoim obowi¹zku wiary Namiestnikowi Chry- stusowemu. Dlatego te¿ bêdziesz postêpowa³ zgodnie z prawd¹ i z trosk¹ o zbawienie dusz, je¿eli ich w odpowiedni sposób pouczysz, ¿e wszyscy wierni z katolickiej Polski, którzy tak bardzo cierpi¹ z powodu swoich najbli¿szych i zostali pozbawieni wiêtych praw, znaleli szczególne miej- sce w mi³oci, w modlitwach, w trosce Najwy¿szego Pasterza. Nie maj¹ wiêc powodu do w¹tpienia czy obawy, ¿e zostali wyrzuceni z serca Naj- wy¿szego Pasterza Kocio³a. Je¿eli za chodzi o to, ¿e w niektórych diecezjach w Polsce Stolica Apostolska wprowadzi³a czasowe posuniêcia, to trzeba wiernym Polakom natychmiast wyjaniæ, ¿e te posuniêcia nie s¹ sprzeczne z s³owami i lite- r¹ uk³adów pomiêdzy Stolic¹ Apostolsk¹ i Polsk¹ co, jak piszesz, wiêk-
27 Tam¿e. dok. 477, s. 736-739, Biskup w³oc³awski K. Radoñski do kard. L. Magilione- Londyn 15 II 1943 r. 336 JÓZEF DÊBIÑSKI szoæ uznaje ani te¿ nie podwa¿aj¹ myli, ani woli tych uk³adów. S³usz- noæ bowiem tych rozwi¹zañ ukazuj¹ szczególne i nieprzewidziane oko- licznoci. Powszechne bowiem warunki s¹ trudne do zbadania dla po- szczególnych obywateli, znane s¹ jednak dobrze Stolicy Apostolskiej i trze- ba im zaradziæ ze wzglêdu na zbawienie dusz. Zbyteczn¹ wiêc rzecz¹ by- ³oby to szerzej wyk³adaæ czego zreszt¹ nie mogê zrobiæ listownie ja- kimi motywami kierowa³a siê Stolica wiêta, ¿e post¹pi³a tak jak, post¹- pi³a. Wydaje siê, ¿e sam bêdziesz mia³ doæ rozeznania dla sprostowania niektórych fa³szywych opinii swoich rodaków i do wyeliminowania tych wszystkich oskar¿eñ pod adresem Stolicy Apostolskiej, które w ubieg³ym roku by³y rozpowszechniane, jak siê wydaje, raczej ze z³oliwoci ni¿ z braku wiedzy. Niech wiêc dla polskich katolików, zw³aszcza dla uchod- ców, bêdzie wielk¹ pociech¹, gdy bêd¹ wiedzieæ, ¿e Najwy¿szy Pasterz, w sposób icie ojcowski bardzo siê troszczy o ich duchowe potrzeby i ¿e na przysz³oæ nie zostanie nic zaniedbane w zakresie Jego w³adzy, w s³owie i w czynie, co mog³oby byæ po¿yteczne zarówno dla nich, jak i dla tych, co przebywaj¹ w Ojczynie. Chêtnie Ciê powiadamiam, ¿e Jego wi¹tobliwoæ udziela Ci szczegól- nego b³ogos³awieñstwa, a ja zapewniam Ciê o swoim nale¿nym szacunku28. Têskni¹c za ojczyzn¹, pasterz w³oc³awski pragn¹³ jak najszybciej po- wróciæ do swojej diecezji. Dlatego prosi³ Piusa XII w licie z 19 sierpnia 1944 r. o opiniê w tej sprawie oraz o przed³u¿enie tzw. uprawnieñ piêcio- letnich otrzymanych od Stolicy Apostolskiej na pocz¹tku wojny. Ojcze wiêty! Karol Radoñski, biskup w³oc³awski, upadaj¹c do stóp Waszej wi¹to- bliwoci, pokornie przedstawia co nastêpuje: Kiedy ta okrutna wojna zda- je siê zbli¿aæ ku koñcowi, zawita³a nadzieja, ¿e ja równie¿ powrócê do swojej owczarni. Ja mianowicie pragnê wykorzystaæ pierwsz¹ nadarza- j¹c¹ siê okazjê powrotu, najpierw jednak pragnê siê dowiedzieæ jakie jest zdanie Waszej wi¹tobliwoci, dlatego te¿ omielam siê prosiæ, ¿eby mi zechcia³ objawiæ swoj¹ wolê. O obecnym stanie mojej diecezji wiem tylko tyle, ¿e omiu kap³anów, których nazwisk nie znam, otrzyma³o od Niemców pozwolenie na pe³nie- nie pos³ugi duszpasterskiej. S¹ z pewnoci¹ tak¿e i inni, którzy potajem- nie s³u¿¹ wiernym, którzy za odeszli ju¿ z grona ¿yj¹cych, a którzy jesz- cze pozostali, tego tak¿e nie wiem. Jest rzecz¹ pewn¹, ¿e nawet po przy-
28 Tam¿e, dok. 496, s. 779-780, Kardyna³ L. Magilione do biskupa w³oc³awskiego K. Ra- doñskiego w Londynie 20 IV 1943 r. KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 337 wróceniu pokoju, rz¹dy dusz bêd¹ niezmiernie trudne, ¿eby nie powie- dzieæ, ¿e zaledwie znone. Dlatego te¿ najpokorniej proszê, by Wasza wi¹tobliwoæ zechcia³ mi udzieliæ jak najszerszych uprawnieñ przysto- sowanych do takich w³anie warunków, szczególnie za o przed³u¿enie uprawnieñ zwanych piêcioletnimi, które w czasie wojny ju¿ wygas³y. O innych mówiê w za³¹czonych pismach skierowanych do odpowiednich w. Kongregacji. Nie wiem nic o losie mojego biskupa pomocniczego Micha³a Kozala zes³anego przez Niemców do obozu koncentracyjnego w Dachau. Mój list, w którym prawie rok temu prosi³em Wasz¹ wi¹tobliwoæ o przeprowa- dzenie wywiadu co do jego losu, pozosta³ bez odpowiedzi, wiêc s¹dzê, ¿e ten wywiad nie przyniós³ spodziewanego skutku29. Nie odnios³y ¿adnego skutku starania Stolicy Apostolskiej odnonie powrotu bp K. Radoñskiego do swojej owczarni. Nadto poinformowano go w licie z dnia 18 grudnia 1944 r. o mierci bp M. Kozala w Dachau. Do Najwy¿szego Pasterza dotar³ list datowany 19 sierpnia, w którym objawi³e nadziejê, ¿e bêdziesz móg³ jak najszybciej powróciæ do swojej owczarni. Niestety. Twoja nadzieja dotychczas siê nie spe³ni³a; spotka³ Ciê natomiast jeszcze wiêkszy smutek, gdy siê dowiadujesz, ¿e J. E. Mi- cha³ Kozal, Twój biskup pomocniczy, zmar³ w obozie koncentracyjnym w pobli¿u Dachau. Stolica Apostolska, jak ju¿ Ci zosta³o doniesione, wiele- kroæ i stanowczo interweniowa³a, ¿eby ten J. E. Pasterz zosta³ uwolniony i otrzyma³ pozwolenie na powrót do Ojczyzny; jednak nasze starania nie odnios³y ¿adnego skutku. Nadesz³a jedynie wiadomoæ, ¿e zmar³ w ostat- nim dniu ubieg³ego roku; jednak szczegó³y i okolicznoci tego smutnego wydarzenia nie s¹ nada³ znane. Bardzo cierpiê razem z Tob¹ z powodu tej straty dla Twojej diecezji, tak d³ugo ju¿ udrêczonej, a teraz ponownie dotkniêtej. Jego umi³owana dusza niech odpoczywa w pokoju. Prosisz o przed³u¿enie uprawnieñ udzielonych Ci na piêæ lat. Odno- nie tej sprawy powiadamiam Ciê niniejszym, ¿e w miesi¹cu lutym koñ- cz¹cego siê wnet roku wiêta Kongregacja Konsystorialna przed³u¿y³a je dla wszystkich biskupów polskich na nastêpne piêciolecie a¿ do roku 1949 w³¹cznie, wed³ug przekazanej im formu³y. Oby to zmaganie nienawici i orê¿a jak najszybciej siê zakoñczy³o i zosta³ ponownie przywrócony spo- kój dla religii i kultury cywilnej30.
29 Tam¿e, dok. 571, s. 873-874, Biskup w³oc³awski K. Radoñski do papie¿a Piusa XII- Londyn 19 VIII 1944 r. 30 Tam¿e, dok. 588, s. 890-891, Mons. D. Tardini do biskupa w³oc³awskiego K. Radoñskie- go 18 XII 1944 r. 338 JÓZEF DÊBIÑSKI
W swoim licie pisanym do papie¿a z Londynu w dniu 23 stycznia 1945 r. biskup w³oc³awski ubolewa, ¿e jego listy pisane do Stolicy Apostol- skiej ju¿ od dwóch lat pozostaj¹ bez odpowiedzi. Ojcze wiêty! Karol Radoñski biskup w³oc³awski, upadaj¹c do stóp Waszej wi¹to- bliwoci, omiela siê z³o¿yæ pokorne gratulacje z racji zbli¿aj¹cej siê ra- dosnej rocznicy wyboru i koronacji Waszej wi¹tobliwoci, przyrzekaj¹c od siebie i od swoich najbli¿szych ofiarowaæ gor¹ce mod³y o pomylnoæ Najwy¿szego Pasterza. ¯yczliwe s³owa, jakie Wasza wi¹tobliwoæ wypowiada wobec na- szych rodaków, tak¿e i nas nape³niaj¹ ogromn¹ pociech¹, chocia¿ nie jest nam dane s³yszeæ ich na w³asne uszy. Bêdziemy siê staraæ naszymi skrom- nymi modlitwami odwdziêczyæ siê za wszystko. Ojcze wiêty, pozosta³a nam bardzo mocna nadzieja, która nie zawodzi. Ufamy, ¿e Bóg za przy- czyn¹ Najwiêtszej Dziewicy wybawi nas wreszcie od tych zbrodniczych krzywd i od wszystkich nieszczêæ. Taka nadzieja zawsze by³a obecna w sercach naszych rodaków, krzepi¹c s³abych i umacniaj¹c do oporu i wy- trwania. Przejawia siê równie¿ wiêksza sk³onnoæ do modlitwy. Oprócz pobo¿nego zrzeszenia wzajemnej modlitwy, które ostatnio po- wsta³o wród angielskich katolików i Polaków za aprobat¹ Arcybiskupa Westminsteru, dzia³a równie¿ Stowarzyszenie ¯ywego Ró¿añca, którego cz³onkowie, wród których s¹ równie¿ ministrowie Rz¹du Rzeczypospoli- tej, zobowi¹zali siê do odmawiania codziennie jednej dziesi¹tki ró¿añca w intencji naszej Ojczyzny. Nasz rz¹d powiadomi³ mnie co mi póniej zakomunikowa³ biskup polowy, J. E. Gawlina, ¿e dziennik, ,LOsservatore Romano opublikowa³, ¿e mój biskup pomocniczy, Micha³ Kozal, w obozie koncentracyjnym w Dachau rozsta³ siê z tym ¿yciem. Ja jednak nie mogê uwierzyæ w tê wia- domoæ, dlatego te¿ odmówi³em odprawienia uroczystego nabo¿eñstwa ¿a³obnego. Jak¿e to mo¿liwe, ¿eby ordynariusz nie zosta³ powiadomiony o mierci swojego biskupa pomocniczego, skoro on tyle razy prosi³, ¿eby siê co dowiedzieæ o jego losie? Prawnie wiêc nale¿a³oby uwa¿aæ tê wieæ za fa³szyw¹, tym bardziej, ¿e ju¿ w roku 1942 otrzyma³em podobn¹ wia- domoæ od kardyna³a Hlonda. O niektórych faktach zaistnia³ych w mojej diecezji dowiedzia³em siê ostatnio od naocznego wiadka, pewnego zakonnika, który na si³ê wcie- lony do niemieckiego wojska, uciek³ do naszych, mianowicie o mierci, deportacji i usuwaniu kap³anów. Trzeba równie¿ nadmieniæ, ¿e koció³ parafialny we wsi Kawnice przed wojn¹ wspania³e wyposa¿ony, gdzie by³ czczony ³askami s³yn¹cy obraz Matki Bo¿ej, od wieków uwa¿any przez lud za cudowny, zosta³ teraz przez Niemców bez ¿adnej przyczyny KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 339 ca³kowicie zniszczony. Teraz za po inwazji rosyjskiej, bo terytorium mo- jej diecezji jest ju¿ okupowane, grozi nam nowe zniszczenia, nowe ciosy i nowe deportacje... Ojcze wiêty, 13 sierpnia ubieg³ego roku w licie wys³anym do Waszej wi¹tobliwoci omieli³em siê poprosiæ, aby Wasza wi¹tobliwoæ raczy³ mi objawiæ swoje zdanie, co s¹dzi o moim ewentualnym powrocie, a mia- nowicie, czy mam wykorzystaæ najbli¿sz¹ okazjê i powróciæ, czy te¿ mam poczekaæ na jakie uspokojenie. Razem z tym listem wys³a³em pismo z prob¹ do Kongregacji Sakramentów, prosz¹c o przed³u¿enie uprawnieñ piêcioletnich oraz o szerokie uprawnienia, które w okolicach pozbawio- nych duchowieñstwa bêd¹ konieczne. Ubolewam, ¿e moje listy prawie ju¿ od dwóch lat (ostatni otrzyma³em z kwietnia 1943 r.) pozostaj¹ bez odpo- wiedzi. Teraz bowiem mo¿e siê okazaæ, ¿e wojna szybko siê zakoñczy, nie bêdzie to ju¿ moja sprawa, lecz w interesie mojego Kocio³a le¿y, bym zo- sta³ dok³adnie pouczony o sposobie postêpowania i cieszy³ siê odpowied- nimi uprawnieniami31. W ostatnim licie substytuta sekretariatu stanu D. Tardini do bisku- pa w³oc³awskiego z 21 marca 1945 r. czytamy: W licie datowanym dnia 23 stycznia pyta³e Najwy¿szego Pasterza na podstawie wiadomoci zawartej w dzienniku LOsservatore Romano czy J. E. Micha³ Kozal, biskup tytularny Lappe, Twój biskup pomocniczy rzeczywicie zmar³. Jak Ci donios³em w licie z dnia 18 grudnia ubieg³e- go roku, który, jak s¹dzê, ju¿ wreszcie otrzyma³e, niestety, J. E. Kozal zmar³ w obozie koncentracyjnym w pobli¿u Dachau w roku 1943, lecz nie wiadomo, którego dnia. Tê wiadomoæ Stolica wiêta otrzyma³a z pew- nego ród³a, gdy niejednokrotnie, lecz zawsze daremnie, próbowa³a uwol- niæ nieod¿a³owanego Biskupa. Prosisz o specjalne uprawnienia na czas po Twoim powrocie do die- cezji. Nie jestemy jeszcze pewni, jakie najodpowiedniejsze decyzje nale- ¿a³oby podj¹æ dla dobra powierzonych Tobie chrzecijan oraz s¹siednich regionów. To, jak sam rozumiesz, mo¿e nast¹piæ jedynie wówczas, gdy Stolica Apostolska sama zorientuje siê w sytuacji poszczególnych miejsc. Pragniemy, ¿eby to nast¹pi³o jak najszybciej. Najwy¿szy Pasterz serdecznie dziêkuje za otrzymane ¿yczenia oraz za zanoszone do Boga mod³y o Jego pomylnoæ, ¿ycz¹c Ci i Twoim bliskim wzajemnie niebieskiej pociechy, ca³ym sercem udziela Ci Apostolskiego B³ogos³awieñstwa32.
31 Tam¿e, dok. 590, s. 895-896, Biskup w³oc³awski K. Radoñski do papie¿a Piusa XII- Londyn 23 I 1945 r. 32 Tam¿e, dok. 593, s. 898-899, Mons D. Tardini do biskupa w³oc³awskiego K. Radoñskie- go 21 III 1945 r. 340 JÓZEF DÊBIÑSKI
Na trzy miesi¹ce przed wyjazdem z Londynu, bp K. Radoñski napisa³ w dniu 18 sierpnia 1945 r. list do papie¿a Piusa XII. Nie ma tego doku- mentu w zbiorze opublikowanym przez Stolicê Apostolsk¹. Znajduje siê on w Archiwum Diecezji W³oc³awskiej. Ojcze wiêty! Karol Radoñski, biskup w³oc³awski upadaj¹c do stóp Waszej wi¹to- bliwoci pokornie omiela siê donieæ co nastêpuje: Podczas moich odwie- dzin u polskich robotników we Francji po przybyciu do Pary¿a, spotka- ³em wielu kap³anów z mojej diecezji, wród których by³o 4 profesorów mojego Wy¿szego Seminarium, pod przewodnictwem rektora, ks. Francisz- ka Korszyñskiego, kanonika Bazyliki Katedralnej W³oc³awskiej i dziesiê- cioma alumnami tego¿ seminarium. Oni wszyscy zostali wyzwoleni w dniu 29 kwietnia z obozu koncentracyjnego w Dachau przez przyby³e tam wojsko amerykañskie oko³o godziny 6-ej wieczorem, gdy ju¿ by³ roz- kaz zabicia ich o godzinie dziewi¹tej; komenda obozu bowiem spodziewa- ³a siê Amerykanów dopiero nastêpnego dnia. W tym obozie by³o bardzo du¿o przetrzymywanych kap³anów polskich od padziernika 1940 r. Dru- ga grupa zosta³a tam przywieziona w 1941 roku.. A¿ do roku 1943 cierpie- li oni straszny g³ód, to bowiem, co im dawano, nie wystarcza³o do pod- trzymywania si³ cielesnych. W tym czasie wielu zginê³o z g³odu. Byli tacy, którzy drêczeni g³odem, chwytali muchy lub wykopywali z ziemi d¿d¿ow- nice, by takim pokarmem nape³niæ ¿o³¹dek. Od roku 1943 pozwalano bli- skim na przysy³anie wiêniom ¿ywnoci i to pozwolenie ocali³o od mier- ci tych, którzy pozostali przy ¿yciu. Najwiêksz¹ pociech¹ by³a Msza wiê- ta, któr¹ niektórzy odprawiali potajemnie w nocy pomiêdzy ³ó¿kami. By³a wprawdzie w obozie kaplica, lecz polskim kap³anom nie by³o wolno tam wchodziæ. Krewni przysy³ali im wiêc w paczkach razem z chlebem i miêsem ukryte hostie i buteleczki z winem, kap³ani przepisywali z pa- miêci tekst kanonu, zamiast kielicha by³o szklane naczynie, zamiast kor- pora³u chusteczka do nosa i tak w mroku nocy odprawiano Bo¿e tajemni- ce. Z mojej diecezji w tym obozie tylko 78 wycieñczonych kap³anów zabi- to przez zatrucie gazem. Ogromny ból spowodowa³a mieræ mojego biskupa pomocniczego, J. E. Micha³a Kozala, którego wszyscy jednog³onie, zarówno kap³ani, jak i wieccy, wys³awiaj¹ jako wiêtego i Chrystusowego Mêczennika. Z nie- z³omn¹ cierpliwoci¹, z pogod¹ ducha, zawsze zatopiony w modlitwie, znosi³ wszelkie trudy i udrêki, które sta³y siê jeszcze straszniejsze, gdy stra¿nicy siê dowiedzieli, ¿e jest on biskupem. Gdy pewnego dnia zrobi³ co, co wywo³a³o niezadowolenie stra¿nika, zosta³ strasznie zbity, pode- ptany nogami, tak ¿e by³ ledwie ¿ywy. Na skutek uderzeñ w g³owê po- wsta³ wrzód w uchu, który by³ pocz¹tkiem d³ugiej choroby. Gdy panowa- KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 341
³a tam epidemia tyfusu, zapad³ na ni¹ z powodu os³abienia. Twierdzi siê, ¿e zosta³ zabity zastrzykiem trucizny. Jak bowiem wiadczy towarzysz z s¹siedniego ³ó¿ka, po zrobieniu zastrzyku natychmiast zmar³. Sta³o siê to, czego gor¹co pragn¹³. Jeszcze wkrótce po uwiêzieniu powiedzia³ w se- krecie rektorowi seminarium: Wy powrócicie, ja nie wrócê, poniewa¿ moje ¿ycie ofiarowa³em Chrystusowi za Koció³ i mam nadziejê, ¿e Chry- stus przyjmie moj¹ ofiarê. Wielu by³o takich wród naszych kap³anów, którzy byli wybierani do eksperymentów pseudonaukowych by³ to przywilej polskich kap³a- nów. ¯eby wypróbowaæ skutecznoæ nowego leku, wstrzykiwano w cia³o do trzech centymetrów szeciennych ropy z wrzodu chorego, do czego wy- bierano m³odszych i silnych kap³anów. Nastêpnie, gdy wrzód zakazi³ wród strasznych boleci ca³e cia³o, wówczas dopiero stosowano wynale- zione lekarstwo. Wielu zmar³o, inni za po miesi¹cach strasznej choroby pozostawali przy ¿yciu, lecz nie wrócili do zdrowia. Dwa fakty zaistnia³y w mêczeñstwie naszych kap³anów, które wydaj¹ siê niewiarygodne. Pierwszy, ¿e byli w obozie niemieccy kap³ani, którzy odmawiali swoim polskim wspó³braciom umieraj¹cym Wiatyku i namasz- czenia, t³umacz¹c siê, ¿e im tego nie wolno robiæ. Byli równie¿ wród nich ludzie prawi, lecz niewielu. Drugi, to by³ sposób, w jaki Nuncjusz Apostol- ski w Berlinie traktowa³ naszych uwiêzionych kap³anów, jak gdyby byli rzeczywicie winni. Nie do mnie nale¿y poruszanie tej bardzo nieprzyjem- nej sprawy. Jednak ogólne oburzenie wszystkich, od pierwszego a¿ do ostat- niego trwa nadal i ono jest przyczyn¹, ¿e o tym fakcie wspominam. Okaza³o siê to w tym czasie, gdy z³oliwi ludzie w Polsce rozpowszech- niali fa³szywe opinie, ¿e Najwy¿szy Pasterz trzyma z Hitlerem i aprobuje jego czyny. Wówczas to, co s³yszeli o nuncjaturze, zdawa³o siê potwierdzaæ te pog³oski w rozdra¿nionych umys³ach tych biednych ludzi. Jest wiêc fa³- szem pytali mnie w Pary¿u co nam opowiadano o Ojcu wiêtym? Wieci o encyklice i o przemówieniach Waszej wi¹tobliwoci pilnie w Dachau zatrzymywano, a przeciwnie, do ich uszu dopuszczano wszyst- ko, co mog³oby zachwiaæ ich zaufaniem do wspólnego Ojca, Ojcze wiêty. Wród moich alumnów, których w Pary¿u wywiêci³em na kap³anów, s¹ tacy, którzy wyró¿niaj¹ siê zdolnociami, wrodzonymi przymiotami i prawoci¹ obyczajów. Ukoñczyli w³aciwie dwa seminaria: jedno sze- cioletnie w Ojczynie, drugie za piêcioletnie jako wiêniowie Chrystu- sowi. Skoro grono profesorów seminarium powa¿nie siê zmniejszy³o, bê- dzie potrzeba uczonych kap³anów, którzy siê powiêc¹ wychowaniu kleru diecezjalnego. Gor¹co pragnê, ¿eby przynajmniej trzech z nich zdoby³o tytu³y nauko- we w Rzymie. Jednak ani ja, ani te¿ diecezja nie bêdzie mog³a pokryæ 342 JÓZEF DÊBIÑSKI kosztów ich utrzymania. Dlatego te¿ najpokorniej proszê, by Wasza wi¹- tobliwoæ raczy³ pomóc im w wykszta³ceniu i utrzymaniu. Oto oni: Maj- dañski Kazimierz, wybrany do eksperymentów medycznych w Dachau i drêczony zastrzykami flegmony przeznaczony na studium teologii mo- ralnej. Kurzawa Boles³aw na studium teologii moralnej i ascetyki, jako przysz³y ojciec duchowny. Jego brat, równie¿ kap³an, zosta³ w Polsce za- bity przez Niemców wraz ze swoim proboszczem. Warmuz Antoni prze- znaczony na studium filozofii w Collegium Angelicum. Jestem pewny, ¿e ci trzej, wyró¿ni¹ siê w studium i pilnoci nie oka¿¹ siê niegodni okazanego im dobrodziejstwa, je¿eli tak siê spodoba Waszej wi¹tobliwoci. Koszty podró¿y z Francji do Rzymu zobowi¹za³ siê pokryæ pewien amerykañski kap³an. Ojcze wiêty. Je¿eli chodzi o mnie, to bardzo pragnê powróciæ do swo- jej diecezji i wykorzystam najbli¿sz¹ okazjê sprzyjaj¹c¹ powrotowi. Znaj- dê diecezjê pozbawion¹ duchowieñstwa. Wiadomoci jakie posiadam, s¹ zgodne z tym, ¿e 55% duchowieñstwa zginê³o w ró¿nych obozach, na sku- tek wyczerpania czy te¿ po prostu [zostali] zabici. Mówi¹, ¿e rz¹d war- szawski jest prawie ca³y komunistyczny, lecz na razie przyznaje Kocio- ³owi wolnoæ, planuj¹c potajemnie popieraæ rozwój kocio³a narodowego i uczyniæ z niego narzêdzie ca³kowicie sobie uleg³e. Po mierci mojego bi- skupa pomocniczego bêdê potrzebowa³ innego, nie wiem jednak, czy bêdê móg³ skomunikowaæ siê z Wasz¹ wi¹tobliwoci¹ odnonie kandydatów. Tymczasem pokornie proszê o b³ogos³awieñstwo na powrót, a tak¿e duchowieñstwu i wiernemu ludowi. ET DEUS Biskup W³oc³awski33. Prezentuj¹c tak bogat¹ korespondencjê bp K. Radoñskiego ze Stolic¹ Apostolsk¹ w czasie II wojny wiatowej, pisan¹ w jêzyku ³aciñskim, chcia³em ukazaæ problematykê wa¿n¹ dla dalszych badañ zarówno profe- sjonalistów, jak równie¿ ludzi zainteresowanych histori¹, zw³aszcza okre- su II wojny wiatowej.
33 Archiwum Diecezji W³oc³awskiej (cyt. dalej ADW³), sygn. 280d, s. 163-167, Biskup w³o- c³awski K. Radoñski do papie¿a Piusa XII Londyn 18 VIII 1945 r. POLITYCZNE I KOCIELNE RAMY ¯YCIA I DZIA£ALNOCI ARCYBISKUPA ... 343
ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006
ZYGMUNT ZIELIÑSKI Katolicki Uniwersytet Lubelski Wydzia³ Teologiczny
Polityczne i kocielne ramy ¿ycia i dzia³alnoci arcybiskupa Antoniego Baraniaka
The Political and Ecclesiastic Framework of the Life and Activity of Archbishop Antoni Baraniak
Antoni Baraniak, salezjanin, biskup, nastêpnie arcybiskup poznañski (1904-1977) by³ jedn¹ z tych postaci historycznych, które w wirze wydarzeñ dziejowych znalaz³y siê wskutek okolicznoci zewnêtrznych, do których za- liczyæ nale¿y w pierwszym rzêdzie erê totalitaryzmów, towarzysz¹c¹ mu na przestrzeni ca³ego jego czynnego ¿ycia, jak i bardziej osobistych, które z kolei doprowadzi³y go w otoczenie kardyna³ów Hlonda i Wyszyñskiego. Ten ostatni zatrzyma³ go przy sobie, bêd¹c zdecydowanym iæ ladami wielkiego swego poprzednika. O tym, jak doceni³ przydatnoæ ks. Barania- ka dla tego dzie³a wiadczy szybka nominacja biskupia, ju¿ w 1951 r. Bi- skup Baraniak, niewielkiego wzrostu, szczup³y, ma³o wyró¿niaj¹cy siê syl- wetk¹ poród dzieci i m³odzie¿y, któr¹ siê otacza³, gdziekolwiek siê poja- wi³, nie podpada³ te¿ w p³aszczynie donios³ych zadañ, jakie stawa³y siê jego udzia³em. Tak rzecz przedstawia³a siê dla oka przeciêtnego obserwa- tora, natomiast zupe³nie inn¹ miarê ocen stosowa³y w³adze komunistycz- ne, które mia³y wszelkie powody, by w tym skromnym biskupie widzieæ wa¿ne ogniwo ówczesnej w³adzy kocielnej1. Biskup Baraniak by³ zatem w pewnym sensie ofiar¹ czasu, w którym ¿y³ i dzia³a³, dodaj¹c do tego po- wierzone sobie zadania, którym pozosta³ wierny mimo tak licznych cierpieñ.
1 Pisz¹cy te s³owa osobicie, jako kleryk gnienieñski niejednokrotnie obserwowa³ bi- skupa Baraniaka w czasie pobytów Prymasa w Gnienie, czy spotkañ biskupów. Zawsze przywo³ywa³ on kleryków, a nawet czêsto dzieci bawi¹ce siê za p³otem ogrodu seminaryjne- go, z którymi potrafi³ prowadziæ d³u¿sze rozmowy, tak jak gdyby zna³ je od dawna, dzieli³ ich troski i radoci. Dla wielu kleryków by³ to widok doæ dziwny, bowiem kojarzono zawsze biskupa z dostojeñstwem i pewn¹ nieprzystêpnoci¹. 344 ZYGMUNT ZIELIÑSKI
I. LOS BISKUPA ANTONIEGO BARANIAKA NA TLE WYDARZEÑ Z 25 WRZENIA 1953 ROKU
Historyk nie mo¿e przejæ do porz¹dku dziennego nad pytaniem: dla- czego ksi¹dz biskup Antoni Baraniak by³ najbardziej chyba ze wszystkich aresztowanych duchownych katolickich tej rangi maltretowany w ledz- twie, które w przeciwieñstwie do procesu bpa Czes³awa Kaczmarka nie doprowadzi³o do wyroku, co wiêcej nawet nie pos³u¿y³o do urz¹dzenia spektaklu, jak w przypadku tego ostatniego, maj¹cego przekonaæ spo³e- czeñstwo, jaki niskie morale reprezentuj¹ hierarchowie kocielni, nie tyl- ko ¿yj¹c niemoralnie, ale dopuszczaj¹c siê tak¿e wszelkiego rodzaju wy- stêpków przeciwko prawu, patriotyzmowi i powinnociom obywatelskim. Odpowied nie jest w tej chwili jednoznaczna i nie wiadomo, kiedy takowa siê pojawi. Nie jest celem tego referatu wyjanianie domniema- nych i faktycznie ju¿ znanych powodów aresztowania bpa Baraniaka, zro- bi¹ to zapewne inni referenci. Nie mo¿na jednak rozwa¿aæ kontekstu po- litycznego jego dzia³alnoci biskupiej, jeli nie wska¿e siê na kilka cho- cia¿by momentów w jego karierze duchownej. W najwiêkszym skrócie zatem: 1. Ks. Baraniak by³ sekretarzem kard. Hlonda, podobnie jak on salezjaninem, zna³ dzia³alnoæ kardyna³a z czasów przedwojennych i, co najwa¿niejsze, przebywa³ z nim prawie nieprzerwanie przez ca³y okres wojny. 2. Nie ks. Boles³aw Filipiak pozosta³ z Hlondem po powrocie do Polski w 1945 r., ale w³anie ks. Baraniak kontynuowa³ u jego boku funk- cjê sekretarza, ju¿ w 1951 r. zostaj¹c biskupem i kierownikiem Sekreta- riatu Prymasa Polski. 3. wietnie orientowa³ siê w sprawach rzymskich, tote¿ on by³ ³¹cznikiem miêdzy prymasem a Stolic¹ Apostolsk¹, nawet w tak delikatnej sprawie, jak przekazanie papie¿owi sugestii co do nastêp- cy, co Hlond uczyni³ za pomoc¹ ks. Baraniaka na ³o¿u mierci. Baraniak zna³ te¿ najlepiej kulisy i niuanse, jakimi otoczona by³a sprawa organizacji Kocio³a na Ziemiach Odzyskanych, a tak¿e kontakty Hlonda ze rodowi- skami politycznymi Polski powojennej i emigracji, co w ledztwie zaowo- cowa³o oskar¿eniem biskupa o poredniczenie miêdzy Hlondem a podzie- miem politycznym. Ten ostatni moment wydaje siê byæ o tyle istotny, ¿e Hlond w tym czasie ju¿ nie ¿y³ i mo¿na by³o, w przypadku sk³onienia Ba- raniaka do uleg³oci wobec w³adz ledczych, oskar¿yæ globalnie Koció³ w Polsce o aktywn¹ walkê z ustrojem komunistycznym. Wszystko na to wskazuje, ¿e taki cel istotnie w³adze mia³y, bowiem w kierunku takiego sformu³owania zarzutów szed³ tak¿e proces bpa Kaczmarka2.
2 Tutaj odsy³am do bardzo materia³owej ksi¹¿ki ks. Jana ledzianowskiego, Ksi¹dz Cze- s³aw Kaczmarek, biskup kielecki 1895-1963, Kielce 1991, zw³. s. 153 nn. POLITYCZNE I KOCIELNE RAMY ¯YCIA I DZIA£ALNOCI ARCYBISKUPA ... 345
Pozyskaniu znacz¹cych duchownych, którzy uwierzytelniliby takie oskar¿enia pod adresem kierownictwa Kocio³a w Polsce mia³y s³u¿yæ tak¿e próby, podejmowane na innej drodze, g³ównie poprzez wykorzysta- nie animozji na szczytach w³adzy kocielnej3. Bardzo liczono na infu³ata Stanis³awa Brossa, wikariusza generalnego sede impedita w Gnienie, jednak rachuby te ca³kowicie zawiod³y. Prymas Wyszyñski w chwili aresztowania zwraca³ siê kilkakrotnie do biskupa Baraniaka, zlecaj¹c mu opiekê nad rezydencj¹ i agendami pry- masowskimi, jemu równie¿ powierzaj¹c swe przeznaczone dla episkopa- tu owiadczenie, w którym nadto stwierdza³, ¿e nie zrezygnuje z powie- rzonych sobie przez Stolicê Apostolska stanowisk4. Z ca³¹ pewnoci¹ aresztowanie bpa Baraniaka by³o przes¹dzone praw- dopodobnie wraz z zatrzymaniem ksiêdza prymasa Wyszyñskiego, jednak gdyby tak nie by³o, to wymienione wy¿ej okolicznoci towarzysz¹ce jego wywiezieniu sk³oni³yby w³adze bezpieczeñstwa do takiego kroku, choæby z tego wzglêdu, by uniemo¿liwiæ Baraniakowi podjêcie dzia³añ w myl wytycznych prymasa. Przypuszczenie to jest o tyle prawdopodobne, ¿e jak wiadomo, rz¹d postanowi³ natychmiast uzyskaæ dla swego kroku wo- bec Prymasa akceptacjê zarówno tzw. postêpowych katolików wieckich, jak i episkopatu5. Z drugiej strony sam sposób zatrzymania bpa Barania- ka wiadczy³by o podejmowaniu przez funkcjonariuszy UB decyzji ju¿ w trakcie samych zajæ6. Skutkiem jej biskup trafi³ do wiêzienia, a nie, jak Prymas do odosobnienia.
II. DZIWNA PERIODYZACJA KOMUNISTYCZNEGO PANOWANIA
W historiografii Polski powojennej od czasu do czasu wraca tenden- cja zmierzaj¹ca do ujmowania okresu od 1944 do 1989 r. jako organicznej ca³oci, o czym zdaje siê wiadczyæ wprawdzie ta sama pañstwowoæ,
3 Barbara Fija³kowska, powo³uj¹c siê na notatki Antoniego Bidy, cytuje jego s³owa: Bros- sem siê opiekowaæ. Nienawidzi Baraniaka i prymasa. Mo¿na stawiaæ na niego Por. B. F i - ja³kowska, Partia wobec religii i Kocio³a w PRL, t. I 1944-1955, Olsztyn 1999, s. 120. 4 Stefan Kardyna³ Wyszyñski. Prymas Polski w dokumentach aparatu bezpieczeñstwa PRL (1953-1956), Wyda³ i opracowa³ Bogdan Piec, Warszawa 2001, s. 16. 5 Dobitnie wiadcz¹ o tym dokumenty opublikowane przez P. R a i n ê, Koció³ w PRL. Koció³ katolicki i pañstwo w wietle dokumentów 1945-1989, t. 1 1945=1959, Poznañ 1994, s. 444-446: Sprawozdanie K. £ubieñskiego z rozmów z E. Ochabem o aresztowaniu Prymasa Polski z 28 IX 1953 oraz s. 446-447: Deklaracja Episkopatu Polski o stworzeniu warunków dla normalizacji stosunków miêdzy Pañstwem a Kocio³em z dnia 28 IX 1953 r. 6 Tam¿e, s. 442-444. Relacja abpa A. Baraniaka o aresztowaniu Prymasa Polski. Bisku- pa aresztowano dopiero nad ranem, zawieziono przed gmach MSW, do którego na d³u¿sz¹ chwilê uda³ siê jeden z funkcjonariuszy i dopiero potem pojechano na ul. Rakowieck¹ do wiêzienia. 346 ZYGMUNT ZIELIÑSKI praktycznie ci¹g³oæ w³adzy jednej formacji politycznej, chocia¿ formal- nie do wyborów styczniowych 1947 r. mo¿na mówiæ o pluralizmie politycz- nym, przynajmniej jako za³o¿eniu ustrojowym czekaj¹cym na realizacjê. O ile Polska powojenna do tego czasu mog³aby byæ uwa¿ana za III Rzecz- pospolit¹, to po wyborach, a zw³aszcza po uznaniu dogmatu panowania jednej partii PZPR w grudniu 1948 r. stosowanie takiego nazewnictwa nie ma racji bytu. Tak by siê zdawa³o, a jednak problem III czy IV Rzecz- pospolita wraca w³anie dzi na wokandê zarówno publicystyczn¹ jak i historyczn¹. Ta ma³a dygresja ma na celu uwiadomienie sobie prawdy o zró¿nico- waniu PRL-u, powoli odchodz¹cej u przeciêtnego obywatela w zapomnie- nie. To zró¿nicowanie istnia³o mimo ustrojowej stabilnoci Polski Ludo- wej, tkwi³o ono w pragmatyce w³adzy, a zw³aszcza jej bezporedniego prze³o¿enia na losy ludzkie, tak indywidualne jak i zbiorowe. Dla przypo- mnienia warto zauwa¿yæ, ¿e o ile do 1948 r. zewnêtrzne ramy ¿ycia, nie licz¹c przemian spo³eczno-ekonomicznych, przypomina³y czas przedwo- jenny, to 8 nastêpnych lat, tzw. ery stalinowskiej, by³o dla spo³eczeñstwa szokiem, wywo³anym forsown¹ sowietyzacj¹; dla Kocio³a za czasem wielkich i niebezpiecznych dowiadczeñ, a zarazem niebywa³ego umoc- nienia siê jego autorytetu, zw³aszcza, ¿e polityka spo³eczna komunistów doprowadzi³a do rozbicia wszelkich, poza pañstwowymi, inicjatyw, co sprawi³o ¿e Koció³, choæ mocno okrojony w swych mo¿liwociach, pozo- sta³ na placu jako jedyny organizm autonomiczny. Musia³o to oczywicie rozbudzaæ nadzieje na obronê przed topornym wzorcem sowieckim, na- wet u ludzi z Kocio³em ma³o zwi¹zanych. W latach 1950-1953 nieuniknio- ne by³o rozstrzygniêcie, które mia³o zadecydowaæ o powodzeniu lub nie- powodzeniu doktryny ujarzmienia, wzglêdnie nawet zniszczenia Kocio- ³a w Polsce i wykorzystania jego wraku dla celów partyjno-pañstwowych. Nie ulega w¹tpliwoci, ¿e probierzem by³a ustawa z 9 lutego 1953 r, o ob- sadzaniu stanowisk kocielnych, zatem wcale nie Porozumienie z 14 IV 1950 r., które w tym czasie w³adzy nie tylko ¿e nie by³o potrzebne, ale wrêcz krêpowa³o jej ruchy7. Mo¿na mia³o s¹dziæ, ¿e zarówno Prymas, jak i biskupi Kaczmarek czy Baraniak inni represjonowani w takiej, jak wymieni sytuacji nigdy siê nie znaleli zostali wytypowani do roli od- straszaj¹cych przyk³adów dla wszystkich, którzy ewentualnie mieliby chêæ czynnego sprzeciwienia siê w³adzy. Niemal¿e absolutne panowanie aparatu bezpieczeñstwa, który w tym czasie stan¹³ nawet ponad parti¹, sprawia³o, ¿e Koció³ móg³ ocaliæ sw¹ egzystencjê i ograniczone pole dzia-
7 Nie przywo³ujê dokumentacji dla twierdzeñ zawartych w tekcie, bowiem opieram je na mojej ksi¹¿ce: Koció³ w Polsce 1944-2002, Warszawa 2003, do której odsy³am po wiado- moci szczegó³owe. POLITYCZNE I KOCIELNE RAMY ¯YCIA I DZIA£ALNOCI ARCYBISKUPA ... 347
³ania, id¹c z jednej strony na ostre zderzenie siê z w³adz¹, jakim by³o non possumus Prymasa, jak i co wydaje siê byæ paradoksem poprzez de- klaracjê episkopatu w sprawie aresztowania Prymasa oraz kunktatorstwo biskupa Klepacza. W obu przypadkach w³adze powinny by³y nawet czuæ siê wyprowadzone w pole, bowiem werbalnie nieprzyjemna deklaracja i gorsz¹ca wielu ugodowoæ biskupa ³ódzkiego, zarazem przewodnicz¹ce- go Konferencji Episkopatu Polski, udaremni³y w istocie stworzenie Ko- cio³a zdominowanego przez ksiê¿y patriotów, jak to ju¿ nast¹pi³o w in- nych demokracjach ludowych. Oczywicie, mo¿na snuæ spekulacje, co by siê sta³o, gdyby Prymas siê za³ama³ lub biskup Baraniak wyjawi³ wiado- me sobie lub suponowane przez UB sprawy, które by³y przedmiotem ledztwa, a przez to da³ okazjê do demonta¿u autorytetu kocielnego na arenie publicznej, wszak komunici byli przekonani, i¿ czynniki kociel- ne s¹ ogniwem kontrrewolucji i agresji wobec PRL. Rezultat tych speku- lacji, niezale¿nie, jaki by on nie by³, nie mo¿e zmieniæ jednego faktu: w Polsce ówczesnej nic podobnego nie nast¹pi³o, za system stalinowski sam sobie wykopa³ grób, g³ównie dlatego, ¿e nie by³ przystosowany do kulturowej i spo³ecznej infrastruktury Polski, a ponadto cierpia³ na tê sam¹ chorobê, co inne kraje bloku sowieckiego, nie wy³¹czaj¹c samego ZSRR, na niedow³ad ekonomiczny, który bezporednio oddzia³ywa³ na standard ¿yciowy szerokich mas. Jeszcze jeden rykoszet uderzy³ w sys- tem, by³o to werbalne co prawda tylko, ale przez wielu powa¿nie trakto- wane has³o: dyktatury proletariatu, zatem jego udzia³u w sprawowaniu w³adzy. W jej z kolei rozumieniu proletariat to tylko si³a przewodnia mas. Sprzecznoæ zatem tkwi³a w podmiocie, bowiem masy nie identyfikowa³y siê z reprezentuj¹c¹ je rzekomo si³¹. Zatem wyjanienie tych nieporozu- mieñ w Czerwcu Poznañskim 1956 r. i w Padzierniku, bêd¹cym odzewem na erê Chruszczowa w ZSRR, musia³o przynieæ kres zdewaluowanej re- cepty na w³adzê. To, ¿e do jej dewaluacji przyczyni³y siê postawy takich ludzi, jak uwiêzieni hierarchowie, jest tak samo oczywiste, jak znaczenie gestów przystosowania do systemu po ich aresztowaniu ze strony niektó- rych czynników kocielnych dla uratowania Kocio³a przed o wiele do- tkliwszym rozbiciem, ni¿ to mia³o miejsce. Gomu³kowska epoka polskiej drogi do socjalizmu jest kolejnym eta- pem tak¿e dla Kocio³a, bowiem periodyzacji politycznych dziejów Polski nie mo¿na sztucznie oddzieliæ od rozwoju sytuacji na gruncie kocielnym. Zrost by³ tu zbyt silny. Wracaj¹c na chwilê do centralnej postaci tego wy- k³adu, biskupa Baraniaka, warto przywo³aæ jego obraz, kiedy asystowa³ w czasie Mszy w. w bazylice gnienieñskiej inauguruj¹cej powiêzienny okres pontyfikatu prymasa Wyszyñskiego. Ten na zero ostrzy¿ony biskup, z wyrazem twarzy muzu³manina obozowego takiego mam go stale w oczach to ju¿ nic innego jak tylko pomnik brutalnej przemocy, a zara- 348 ZYGMUNT ZIELIÑSKI zem nieugiêtej wiernoci swemu pasterskiemu powo³aniu i Kocio³owi. Tak myla³o wówczas wielu uczestników tej niezapomnianej uroczystoci. By³o jednak nie zupe³nie tak. Ju¿ po pó³ roku by³y wiêzieñ zasiad³ na po- znañskiej stolicy metropolitalnej. Jeli mo¿na mówiæ o spokojnym paste- rzowaniu w czasach komunistycznych, a zw³aszcza w epoce Gomu³ki, to chyba metropolita poznañski dowiadczy³ go bardziej ni¿ inni biskupi. Przy licznych i pomylnie rozwijanych w Poznaniu inicjatywach ko- cielnych, system ograniczeñ, a nawet szykan, przybieraj¹cych na sile w miarê, jak polityka gomu³kowska traci³a powoli grunt pod nogami, cha- rakteryzowa³ styl rz¹dzenia w tym najbardziej bodaj peerelowskim ze wszystkich okresie powojennych dziejów Polski. Chodzi tu g³ównie o ci- s³e zaci¹gniêcie ¯elaznej Kurtyny, skutkiem czego przyduszone by³y nie tylko wszelkie wysi³ki zbli¿enia do wiata zachodniego, co mocno uderza³o w Koció³, zw³aszcza w okresie Soboru, ale tak¿e coraz wiêksze zapotrzebowania podobnego otwarcia odczuwano w rodowiskach wiec- kich, nawet bliskich partii, upatruj¹cych jednak w inspiracji p³yn¹cej z Zachodu szansê na pokonanie polskiego zacianka, w jaki pogr¹¿a³a siê nie tylko przestarza³a technika, ale bardziej jeszcze ¿ycie kulturalne. Zno- wu wiêc Koció³, który zg³osi³ swe roszczenie do reprezentowania nie tyl- ko w³asnych spraw, ale tak¿e narodu, popadaj¹c wskutek tego w konflikt z rz¹dz¹cymi, wyprzedzi³ niejako bieg dziejów tego odcinka Peerelu, by- najmniej zreszt¹ nie oddzia³uj¹c nañ destrukcyjnie, niemniej jednak k³a- d¹c przedzia³ miêdzy tymi dwiema podstawowymi jakociami: w³adz¹ pañstwem i narodem. O ile do tej pierwszej adresowa³ memento wo³aj¹ce o s³u¿bê skuteczn¹ i odpowiadaj¹c¹ godnoci narodu, to w stosunku do tego¿ zg³asza³ wyranie zapotrzebowanie na rz¹d dusz. Koció³ nie wspó³dzia³a³ bezporednio przy kolejnym przesileniu w³adzy komunistycznej. Grudzieñ 1970 roku, to znowu rezultat niewy- dolnoci kr¹¿enia w gospodarce i socjalnym zaopatrzeniu spo³eczeñ- stwa. Coraz bardziej ewidentna stawa³a siê przyczyna tych zapaci. Wie- lu, tak¿e w szeregach partyjnych wiedzia³o, ¿e ¿adne wyrzeczenie siê kolejnych b³êdów i wypaczeñ nie uzdrowi systemu. Koció³ zg³asza³ w tej materii niejednokrotnie swój niechciany g³os w dyskusji o napra- wie Rzeczypospolitej. Gierek z Zachodu, który zna³, w przeciwieñstwie do Gomu³ki, gotów by³ jednak braæ bardziej pieni¹dze ni¿ wzorce ustro- jowe, obwarowane w obozie socjalistycznym dogmatem nieomylnoci. Ta trzecia ods³ona PRL-u ró¿ni siê od obu poprzednich pod wieloma wzglêdami. Jeli nie by³o ani nie bêdzie mo¿na pozyskaæ przekonanych adherentów systemu namacalnymi i trwa³ymi apana¿ami, to trzeba iæ w kierunku konsolidacji ideologicznej. Ten okres historii PRL-u odzna- cza³ siê z jednej strony kszta³towaniem ideologicznie i wiatopogl¹dowo POLITYCZNE I KOCIELNE RAMY ¯YCIA I DZIA£ALNOCI ARCYBISKUPA ... 349 dojrza³ych komunistów, z drugiej coraz wiêkszym rozwarciem miêdzy bezdusznym, obros³ym rutyn¹ aparatem a t¹ now¹ warstw¹ inteligencji partyjnej, z której bardziej prê¿ne jednostki odchodzi³y do opozycji, by- najmniej nie zmieniaj¹c ani opcji lewicowej, ani tym bardziej wiatopo- gl¹du. PRL gierkowski zatem sam wyhodowa³ szeregi dysydenckie, któ- re coraz szerzej zakwasza³y rodowisko partyjne, wykopuj¹c przepaæ miêdzy aparatem w³adzy, g³ównie bazuj¹cym na sile, a tymi wszystki- mi, którzy z ró¿nych zreszt¹ wzglêdów, pragnêli zmiany systemu, choæ na zewn¹trz zg³aszali postulat jego reformy. Zatrzymujemy siê na koñcówce panowania Gierka, bo z ni¹ zbiega siê te¿ kres pasterzowania arcybiskupa Baraniaka. Pytanie czy w tej epoce Koció³ stan¹³ przed groniejszymi ni¿ poprzednio wyzwaniami by³oby na miejscu, ale odpowied zbli¿ona do prawdy mo¿e byæ sformu- ³owana dopiero w oparciu o dowiadczenia ostatniego æwieræwiecza. Mo¿na zatem, a nawet trzeba j¹ sobie tutaj podarowaæ.
III. PASTERZOWANIE W OBLICZU ZAGRO¯EÑ
Wywa¿ona ocena poszczególnych przedzia³ów w dziejach PRL nie jest ³atwa. Niezale¿nie od tego, do jakiej dziedziny ¿ycia by ona siê odnosi³a. W przypadku agend kocielnych trudnoæ ta siê zwielokrotnia. Wyj¹wszy okres stalinizmu, pozosta³e epoki PRL-u widzieæ trzeba pod k¹tem kilku odrêbnych kryteriów. Niew¹tpliwie wa¿nym by³o kryterium obecnoci Kocio³a w ¿yciu publicznym, z czym wi¹¿e siê sprawa u³o¿enia stosun- ków Koció³ pañstwo na bazie konkordatu wzglêdnie innego wi¹¿¹cego obie strony uk³adu. Mimo obecnoci takich porozumieñ, ich efektywnoæ by³a ¿adna, zreszt¹ rz¹d z zasady wyklucza³ wp³yw Kocio³a na ¿ycie pu- bliczne, a z kolei Koció³, zw³aszcza za prymas Wyszyñski, nie ustawa³ w staraniach o wywieranie go via facti. Inne kryterium oceny, to akcep- tacja Kocio³a przez olbrzymi¹ wiêkszoæ ludnoci kraju, co wyranie ob- ni¿a³o wymogi, jakie stawiano duchowieñstwu i jakie ono samo stawia³o sobie. Po prostu istnia³ kredyt zaufania, z tym, ¿e zale¿ny nie tyle od ja- koci pos³ugi kocielnej, lecz od braku zaufania do rz¹du i negatywnej oceny rzeczywistoci komunistycznej. Krytyczna ocena jakoci pasterzo- wania przychodzi³a zatem z trudem i oporami, a przez wielu widziana by³a nawet jako otwarta lub ukryta wrogoæ wobec Kocio³a. By³ to symp- tom niebezpieczny, bowiem koniunkturê Kocio³a nakrêca³a bardziej spo- ³eczna niechêæ do w³adzy komunistycznej ni¿ obiektywne walory polskie- go katolicyzmu. Wo³ania Prymasa o odnowê moraln¹ i mylenie katego- riami ewangelicznymi, g³one zw³aszcza w czasie Wielkiej Nowenny, w znacznej mierze mija³y bez echa, choæ spotyka³y siê z wielkim aplau- 350 ZYGMUNT ZIELIÑSKI zem szerokich rzesz katolickich. Wielkim atutem Kocio³a by³o jego wy- dziedziczenie przez pañstwo komunistyczne i ca³kowite oparcie egzy- stencji na ofiarnoci wiernych. Z kolei sta³y brak równowagi miêdzy za- sobem pieni¹dza w kieszeni spo³eczeñstwa a zaopatrzeniem rynku powo- dowa³ wzrost ofiarnoci na cele kocielne. Koció³ zatem im by³ biedniej- szy, tym stawa³ siê bogatszy, przy czym na ogó³ zasobnoæ jego nie by³a postrzegana zawistnie. Czynnikiem nie bez znaczenia by³o tu przekona- nie powszechne, ¿e Koció³ zwalczany, a tak wa¿ny dla narodu, musi byæ materialnie niezale¿ny. Wymienione kryteria oceny obecnoci Kocio³a w spo³eczeñstwie i jego oddzia³ywania wskazuj¹ na jeden bardzo dla Kocio³a niebezpiecz- ny moment. By³o nim uzale¿nienie tak wysokich notowañ Kocio³a od ne- gacji wobec systemu i pañstwa komunistycznego. Jedynie powszechne przekonanie, tak¿e w krêgach kocielnych, ¿e w systemie tym mo¿e byæ lepiej lub gorzej, ale nie mo¿na oczekiwaæ jego upadku, odsuwa³o niebez- pieczeñstwo myli o spadku popularnoci Kocio³a na wypadek zmiany ustroju. Ale faktycznie taka ewentualnoæ stale nad Kocio³em i katolicy- zmem polskim wisia³a, a od 1980 r. by³a coraz bardziej realna. Trudne pasterzowanie nie mo¿e byæ zatem kojarzone wy³¹cznie z cza- sami restrykcji lub walki z Kocio³em. Tego jednak na ogó³ nie spostrze- gano w latach panowania Gomu³ki, Gierka, kiedy wydawa³o siê, ¿e kolej- ne uderzenia bij¹ce w Koció³ gro¿¹ jego dezintegracj¹, a laicyzacja przy- nosi nieobliczalne straty duchowe. Nawet z perspektywy czasu w pe³ni historycznego, wolimy myleæ o tamtych czasach, jako o Kociele mil- czenia, katakumb, o pogwa³conych sumieniach i budowaniu laickiej, w pojêciu Kocio³a nihilistycznej, obyczajowoci. Wszystko to mia³o miej- sce i stawia³o wyzwania przed pasterzami, jak i ich owieczkami. W osta- tecznej ocenie sytuacji Kocio³a w tamtych czasach, jego zwyciêstw i po- ra¿ek, istotny jest fakt nieustannej walki o wartoci ewangeliczne, a nie mog³oby jej byæ, gdyby nie by³o potê¿nego i jasno stawiaj¹cego sprawê przeciwnika. Dopiero w czasach, kiedy rozmywaj¹ siê zarówno wartoci, jak i przeciwnicy, których orê¿em jest obojêtnoæ i ignorowanie realnej obecnoci Boga, zatem nawet nie walka z NIM, powoli dojrzewa pe³nowy- miarowy s¹d o tym, czym dla Kocio³a by³y kolejne fazy dziejowe PRL-u. Koció³ nauczy³ siê pewnym sensie ¿yæ obok systemu, podobnie jak ten w pewnych momentach potrzebowa³ obecnoci Kocio³a, nawet odrzuca- j¹c wszystkie jego prawdy. Amatorów na chwilow¹ podpórkê kocieln¹ nie brakowa³o nigdy i nie brakuje ich dzi. Tylko pytanie, czy Koció³ mo¿e spe³niaæ tak¹ rolê, nawet zak³adaj¹c, i¿ podejmuje trudne wzglêdnie to najtrudniejsze pasterzowanie? ARCYBISKUP ANTONI BARANIAK JAKO PASTERZ DIECEZJI 351
ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006
STANIS£AW NAPIERA£A Biskup Kaliski
Arcybiskup Antoni Baraniak jako Pasterz Diecezji
Archbishop Antoni Baraniak as Pastor of Diocese
Nie bêdzie to referat i nie bêdzie to wyk³ad. Bêdê siê stara³ w konwen- cji wspomnienia jako ukazaæ zadany mi temat*. Moje wspomnienie bêdzie siê toczyæ wokó³ nastêpuj¹cych zagadnieñ tytu³ów: Arcybiskup Baraniak Ojciec Soboru, Przewodnicz¹cy Komi- sji Episkopatu Polski do spraw realizacji postanowieñ Soboru w Polsce, Papieski Wydzia³ Teologiczny dzie³o arcybiskupa Baraniaka, Troska ar- cybiskupa o budowê kocio³ów, Mêczennik za wolnoæ Kocio³a w Polsce, Gospodarz uroczystoci Millennium Chrztu Polski w Poznaniu, Archidie- cezjalny Synod arcybiskupa Baraniaka.
I. OJCIEC SOBORU
Kiedy papie¿ Jan XXIII og³osi³ zwo³anie Soboru Watykañskiego II, wszyscy sobie uwiadomili, ¿e nast¹pi co bardzo wa¿nego. By³em wtedy klerykiem na V roku. Panowa³o powszechne przekonanie, ¿e na Soborze dokona siê zjednoczenie chrzecijan. Wiadomoci, jakie dociera³y o przy- sz³ym Soborze, by³y bardzo sk¹pe. To by³y zupe³nie inne czasy. Dzia³a³a wszechw³adna cenzura i blokowa³a wszystko, co dotyczy³o Kocio³a, wia- ry i religii. Informacje zbieralimy ze skrawków, jakie udawa³o siê nam znaleæ w prasie i w ten sposób, my klerycy, tworzylimy sobie nasz¹ wie- dzê o rodz¹cym siê Soborze. Dyskutowalimy o tym wydarzeniu nawet
* Biskup Stanis³aw Napiera³a, biskup pomocniczy w archidiecezji poznañskiej (miano- wany 25 sierpnia 1980 roku, wywiêcony na biskupa 5 padziernika 1980 roku), od 25 marca 1992 roku biskup kaliski. 352 STANIS£AW NAPIERA£A podczas spacerów w ogrodzie. I tak zawi¹za³o siê wród nas co, co na- zwalimy ogniskiem soborowym. Prze³o¿eni je zaakceptowali. To nasze ognisko jako siê pali³o i z niego wysz³a myl, by zaprosiæ do Seminarium na spotkanie ksiêdza arcybiskupa Baraniaka. Ówczesny rektor ks. Alek- sy Wietrzykowski, zgodzi³ siê to kleryckie zaproszenie przekazaæ ksiêdzu Arcybiskupowi, a Arcybiskup je przyj¹³. Spotkanie by³o prowadzone przez kleryków. Moglimy wtedy bli¿ej poznaæ naszego Arcypasterza. S³u- cha³ nas i czulimy, ¿e nasze wypowiedzi sprawia³y mu radoæ. Mówi³ te¿ nam o swoich przygotowaniach do Soboru i mia³ nadziejê, ¿e w³adze po- zwol¹ mu na wyjazd do Rzymu. Prosi³, abymy siê o to modlili. Uderza³a nas bezporednioæ i dobroæ ksiêdza Arcybiskupa. Arcybiskup otrzyma³, chocia¿ nie bez trudnoci, paszport i co roku uczestniczy³ w sesjach soborowych. By³ ojcem Soboru. Podkrelam to, bo tylko niektórym biskupom dane jest w dziejach uczestniczyæ w soborze. Ju¿ coraz mniej jest biskupów polskich, którzy byli ojcami Soboru. Jako student, mog³em spotkaæ siê z ksiêdzem Arcybiskupem w Rzy- mie, dok¹d przybywa³ na sesje Soboru. Mieszka³ u sióstr nazaretanek na via Macchiavelli razem z innymi polskimi ojcami. Codziennie busikiem, ubrani we fiolety, udawali siê do Bazyliki w. Piotra, gdzie odbywa³y siê sesje soborowe. W porze po³udniowej kilka tysiêcy biskupów wysypywa- ³o siê ze wszystkich drzwi Bazyliki Watykañskiej. Plac w. Piotra zabar- wia³ siê na kolorowo. Ten widok na d³ugo zapisa³ siê w mojej pamiêci. Ksi¹dz Arcybiskup nale¿a³ do komisji Kocio³ów Wschodnich. Bisku- pi polscy, podobnie jak biskupi innych nacji, czas wolny od posiedzeñ soborowych przeznaczali przede wszystkim na zebrania we w³asnym gro- nie, studiowali zagadnienia i przygotowywali swoje stanowisko, które nastêpnie w auli soborowej jeden z nich referowa³. Uderza³o mnie, jak ksi¹dz arcybiskup Baraniak pilnie ledzi³ ka¿de- go wieczoru doniesienia prasowe. Kupowalimy mu oprócz LOsservato- re Romano kilka innych dzienników, a tak¿e tygodników oraz miesiêcz- niki. By³ dobrze zorientowany nie tylko w tym, co pisano o Soborze, ale tak¿e w innych sprawach, zw³aszcza gdy dotyczy³y one Polski.
II. PRZEWODNICZ¥CY KOMISJI EPISKOPATU POLSKI DS. REALIZACJI POSTANOWIEÑ SOBORU W POSLCE
Po zakoñczeniu Soboru ksi¹dz Arcybiskup zosta³ Przewodnicz¹cym Komisji Episkopatu ds. Realizacji postanowieñ Soboru Watykañskiego II w Polsce. Tu, do Poznania, do Przewodnicz¹cego, przyje¿d¿ali co pewien ARCYBISKUP ANTONI BARANIAK JAKO PASTERZ DIECEZJI 353 354 STANIS£AW NAPIERA£A czas biskupi i teologowie, cz³onkowie Komisji. Opracowywane zagadnie- nia arcybiskup Baraniak przekazywa³ Konferencji Episkopatu Polski w formie propozycji i sugestii. Komisja ds. realizacji Postanowieñ Soboru przygotowywa³a tak¿e projekty listów Konferencji Episkopatu, które do- tyczy³y wdra¿ania Soboru w Polsce. Z inicjatywy Przewodnicz¹cego zo- sta³ opracowany przez cz³onków komisji Katechizm Nauki Soboru Waty- kañskiego II. W jego redagowanie bardzo zaanga¿owa³ siê o. Bernard Przybylski, dominikanin. Arcybiskup Baraniak mia³ intuicjê odnonie do potrzeby czego w rodzaju Katechizmu Nauki Soboru, na d³ugo jeszcze przed Katechizmem Kocio³a Katolickiego. Idea takiego katechizmu dzi- wi³a wówczas wielu ludzi. On jednak przy niej trwa³ i mobilizowa³ cz³on- ków Komisji, aby Katechizm móg³ siê ukazaæ. O ile pamiêtam, s¹ dwa wydania tego katechizmu.
III. POWO£ANIE PAPIESKIEGO WYDZIALU TEOLOGICZNEGO
Ksiêdzu arcybiskupowi Baraniakowi bardzo zale¿a³o, aby w Poznaniu powsta³ Wydzia³ Teologiczny. Dyskutowano o tym w Poznaniu, zabiega³ o to w Rzymie, w Kongregacji do spraw Nauczania Katolickiego. Otrzy- ma³ poparcie Konferencji Episkopatu Polski, a szczególnie poparcie kard. Karola Wojty³y, który zajmowa³ siê spraw¹ nauki kocielnej w Polsce. Kongregacja przedstawi³a Arcybiskupowi propozycjê afiliacji do jednej z uczelni rzymskich. Arcybiskup by³ jednak uparty i wraca³ do swojej koncepcji. Gdy by³ w Rzymie na kolejnych sesjach Soboru, udawa³ siê do Kongregacji i t³umaczy³, ¿e w rejonie Poznania powinien byæ Wydzia³ Papieski. Wreszcie uzyska³ zgodê Kongregacji, najpierw na prowadzenie w Poznaniu studium teologicznego pod nazw¹ Papieskie Studium Teolo- giczne, z prawem nadawania bakalaureatu. Nie zadowala³o to poznañ- skich teologów i ksiê¿y. Arcybiskup znów zwróci³ siê do Kongregacji i nalega³, by powsta³, tu w Poznaniu, Wydzia³ Teologiczny. Wreszcie uda³o siê. Mo¿e niektórzy ksiê¿a pamiêtaj¹ jeszcze ów wieczór w porze jesien- nej, kiedy kardyna³ Geronne Prefekt Kongregacji Nauczania Katolickie- go, trochê zziêbniêty, przylecia³ samolotem z Warszawy na £awicê w Po- znaniu. Klerycy zape³nili wejcie na schodach seminarium, i kard. Geron- ne w blaskach wiat³a, przy rzêsistych oklaskach wkroczy³ w jego mury. Nazajutrz zobaczy³ seminarium i spotka³ siê z profesorami. By³o wiado- me, ¿e wydzia³ powstanie. I tak siê sta³o w 1974 roku, ad experimentum na 5 lat. Papieski Wydzia³ Teologiczny w Poznaniu zawdziêcza swoje powsta- nie i istnienie arcybiskupowi Baraniakowi. Obecny Wydzia³ Teologiczny UAM wszed³ w dziedzictwo Papieskiego Wydzia³u Teologicznego. ARCYBISKUP ANTONI BARANIAK JAKO PASTERZ DIECEZJI 355
IV. TROSKA O BUDOWÊ KOCIO£ÓW
Uzyskanie pozwolenia na budowê kocio³a w tamtych czasach grani- czy³o z cudem. Uparty arcybiskup Baraniak jednak nie ustawa³ i czasami udawa³o mu siê uzyskaæ pozwolenie. Bardzo siê wtedy cieszy³. Pomaga³ ksiê¿om, którym zleci³ budowê kocio³a, a oni czêsto u niego bywali. Tak by³o, na przyk³ad, na Kobylempolu, gdzie budowê prowadzi³ ks. Pra³at Stanis³aw Ka³ek; podobnie na Winogradach, gdzie budowê kocio³a i kompleksu budynków kocielnych prowadzi³ ks. Wilhelm Dworowy, sa- lezjanin. Ksi¹dz arcybiskup Baraniak mia³ swoj¹ taktykê. Ilekroæ mia³ goci z zagranicy, a bardzo o ich przyjazd zabiega³, zawsze zawozi³ ich na miej- sce budowy kocio³a, pokazywa³ im te¿ nowe osiedla i dzielnice, które po- wstawa³y bez prawa budowy kocio³a. To robi³o wra¿enie nie tylko na go- ciach, ale równie¿ na w³adzach, którym coraz bardziej zale¿a³o na prze- konaniu zagranicy, ¿e w Polsce jest wolnoæ. Zas³ug¹ arcybiskupa Baraniaka jest te¿ Dom Ksiê¿y Emerytów. To by³o jedno z jego ostatnich ju¿ dzie³.
V. MÊCZENNIK ZA WOLNOÆ KOCIO£A W POLSCE
Wspomniano tutaj cierpienia wiêzienne ksiêdza arcybiskupa Barania- ka. Ja nazwê go mêczennikiem; mêczennikiem za wolnoæ Kocio³a w Polsce. Omielam siê u¿yæ tego okrelenia, poniewa¿ wiele razy s³ysza- ³em, jak ludzie wysoko postawieni w hierarchii odnosili je do ksiêdza ar- cybiskupa Baraniaka. Zanim ksi¹dz biskup Baraniak zosta³ arcybisku- pem poznañskim by³ wiêziony przez w³adze PRL-u, które, jak powiedzia³ tu ks. prof. Zieliñski, chcia³y w ten sposób zrobiæ wra¿enie, by inni nie próbowali broniæ Kocio³a tak, jak on to czyni³. Arcybiskup by³ cz³owie- kiem nieugiêtym, nie mo¿na by³o go z³amaæ. By³ wierny prawdzie i Ko- cio³owi. Nie z³ama³y go nieustanne przes³uchania, najczêciej w nocy, ani ca³kowite odciêcie od wiata. Kto wie, czy przez pewien czas los Kocio³a w naszej Ojczynie nie spoczywa³ na biskupie Baraniaku?
VI. GOSPODARZ UROCZYSTOCI MILLENIUM CHRZTU
Nie by³o mnie wtedy w Poznaniu, ale s³ysza³em z opowiadañ ksiê¿y, zw³aszcza obecnego tu arcybiskupa Przykuckiego, co tutaj siê dzia³o. Lu- dzie zwiezieni z ró¿nych stron do Poznania, by uczestniczyli w cywilnej uroczystoci antymillennijnej Chrztu Polski, uciekali z centrum miasta, 356 STANIS£AW NAPIERA£A gdzie przemawia³ W³adys³aw Gomó³ka, na Ostrów Tumski, i tu uczestni- czyli w wiêtowaniu Tysi¹clecia Chrztu Polski razem ze zgromadzonymi biskupami, pod przewodnictwem kardyna³a prymasa Stefana Wyszyñ- skiego, w obecnoci kardyna³a Karola Wojty³y i arcybiskupa Baraniaka, który by³ tu gospodarzem.
VII. ARCHIDIECEZJALNY SYNOD ARCYBISKUPA BARANIAKA
Program Wielkiej Nowenny, który by³ przygotowaniem na Millen- nium Chrztu Polski, mia³ charakter ogólnokrajowy. By³ on realizowany równie¿ w Archidiecezji Poznañskiej. Programem duszpasterskim, w któ- rym wypowiedzia³ siê arcybiskup Baraniak, by³ jednak Synod Archidie- cezjalny w latach 1966-1968, zorganizowany po 230 latach od poprzednie- go synodu Diecezji Poznañskiej. By³ to jeden z pierwszych synodów w Polsce po Vaticanum II. £¹czy³ tradycyjn¹ jurydyczn¹ formê z now¹ for- m¹ duszpastersk¹, któr¹ promowa³ kard. Karol Wojty³a. Synod powiêci³ wiele miejsca duszpasterstwu, koncentruj¹c je w pa- rafii, bo w parafii jest Koció³. Podejmowa³ zagadnienia duszpasterskie tradycyjne, ale tak¿e nowe, te, które zaakcentowa³ Sobór, a wiêc charak- ter misyjny Kocio³a, przyjazne relacje z chrzecijanami nie katolikami, z religiami niechrzecijañskimi, czy wreszcie z ludmi niewierz¹cymi. Podkrela³ apostolat wieckich i to, co wtedy w ca³ej Polsce by³o akcento- wane, a mianowicie charakter maryjny duszpasterstwa. Uwa¿am, ¿e Sy- nod, o którym mówiê, jest ci¹gle aktualny w Archidiecezji Poznañskiej. Wynika to z Poznañskiego Synodu Archidiecezjalnego z 1993 roku. Jego autor, ks. Arcybiskup Jerzy Stroba zaznacza: podtrzymujê postanowienia posoborowego Synodu Archidiecezji Poznañskiej z 1968 roku, z wyj¹tkiem tych, które siê zdezaktualizowa³y (Synod Arcybiskupa Stroby, s. 40).
VIII. DUSZPASTERZ I CZ£OWIEK
Arcybiskup Baraniak przez tych, którzy go znali, kojarzony jest z dzieæmi i ministrantami. Nieraz nawet ksiê¿a byli trochê niezadowole- ni, gdy Arcybiskup przybywa³ do parafii, a oni po nabo¿eñstwie czekali na posi³ek, podczas gdy Arcybiskup pozostawa³ z dzieæmi i z ministranta- mi. Przebywaj¹c z nimi odpoczywa³. Arcybiskup by³ dobrym cz³owiekiem, ogromnie ludzkim, bardzo bez- porednim. Mo¿e to powiadczyæ najlepiej ksi¹dz arcybiskup Przykucki, który jako kapelan pilnowa³ porz¹dku. Niekiedy zastanawia³em siê, dla- czego ksi¹dz kapelan niekiedy odmawia³, gdy kto spoza zapisanych na ARCYBISKUP ANTONI BARANIAK JAKO PASTERZ DIECEZJI 357 listê, usi³owa³ dostaæ siê do Arcybiskupa. Póniej siê zorientowa³em, ¿e kto siê dosta³ do arcybiskupa Baraniaka, w³aciwie wszystko otrzyma³, o co prosi³. Potem jednak nie mo¿na by³o tego wykonaæ. Arcybiskup by³ ¿yczliwy dla wszystkich, nie tylko dla ministrantów i dzieci. Gdy s³ysza³ o biedzie, g³êboko to prze¿ywa³ i reagowa³. Jad¹c do Rzymu, zabiera³ ze sob¹ mnóstwo prób od ludzi w najró¿niejszych spra- wach. Czego to mu ludzie nie zlecali! Czerpa³ ogromn¹ radoæ sprawiaj¹c radoci innym. Mo¿na powiedzieæ, ¿e ca³ym swoim ¿yciem wyznawa³ prawdê s³ów Pana Jezusa: wiêcej jest radoci w dawaniu ni¿ w braniu. Cieszy³ siê radoci¹ obdarowanych, nie tylko dzieci i m³odzie¿y, ale tak¿e ksiê¿y, a nawet kanoników. Zaprasza³ ich do rezydencji i goci³ z okazji ró¿nych uroczystoci, wydarzeñ czy rocznic znacz¹cych dla Ko- cio³a Poznañskiego. Mo¿na by³o wówczas widzieæ, jak oni siedzieli, a Ar- cybiskup chodzi³ i krz¹ta³ siê ko³o nich. Dobry cz³owiek oto klucz do zrozumienia arcybiskupa Baraniaka. Kocha³ Poznañ. Oby Poznañ to wie- dzia³! Wielkim bólem by³a dla niego budowa trasy, która przedzieli³a ogród arcybiskupi. Walczy³, ¿eby tê trasê gdzie indziej umiejscowiæ, nie ze wzglêdu na to, ¿e zabieraj¹ mu czêæ ogrodu. Chodzi³o mu o to, ¿eby miasto, zw³aszcza w czêci historycznej, odci¹¿yæ od ruchu. Jednak orien- tacja tamtego systemu by³a odmienna, w³anie taka, by wszed³ ruch na Ostrów Tumski, gdzie jest Katedra, Kuria, Seminarium Duchowne. Kocha³ Poznañ. Bardzo walczy³ o miejsce mu nale¿ne. Dziêki jego sta- raniom zosta³y potwierdzone przez Stolicê Apostolsk¹ metropolitalne pra- wa Kocio³a katedralnego w Poznaniu, mimo, ¿e Poznañ nie mia³ wówczas ¿adnego biskupstwa sufragalnego. By³o to bardzo trudne, ale Arcybiskup jak sobie co postanowi³, to chodzi³, chodzi³ i wychodzi³. By³ biskupem odznaczaj¹cym siê wielk¹ czci¹ Matki Bo¿ej. Id¹c la- dami kard. Stefana Wyszyñskiego, stawia³ na Maryjê i Jej zawierza³ wszystkie sprawy Archidiecezji. Czeka³ na Nawiedzenie Maryi w znaku Jasnogórskiego obrazu. Przygotowa³ na nie Archidiecezjê, ale nie dane mu by³o je ogl¹daæ. Nawiedzenie rozpoczê³o siê w Ostrowie Wlkp. w 1976 roku, pod przewodnictwem kardyna³a Prymasa Wyszyñskiego, z udzia- ³em kard. Wojty³y. Arcybiskup Baraniak by³ nieobecny, choæ bardzo chcia³ uczestniczyæ w tej uroczystoci. Rozpoczê³a siê jego miertelna choroba, która trwa³a do 13 sierpnia 1977 r. Arcybiskup Baraniak przemówi³ jed- nak do zgromadzonych w Ostrowie Wlkp. na inauguracji Nawiedzenia za porednictwem nagrania na tamie magnetofonowej. Potem zd¹¿y³ jesz- cze, jeli tak mo¿na powiedzieæ, po¿egnaæ siê prywatnie z Matk¹ Bo¿¹ nawiedzaj¹c¹ jego diecezjê. Dosz³o do tego w kaplicy Domu Arcybisku- pów Poznañskich w Rocinnie. Defunctus adhuc loquitur. 358 STANIS£AW NAPIERA£A ARCYBISKUP ANTONI BARANIAK OBROÑCA KOCIO£A 359
ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006
MARIAN PRZYKUCKI Arcybiskup
Arcybiskup Antoni Baraniak obroñca Kocio³a Wspomnienie
Archbishop Antoni Baraniak Defender of the Church. A Reminiscence
Chêtnie podj¹³em siê przedstawienia wspomnieñ o arcybiskupie Anto- nim Baraniaku z okazji 100-lecia jego urodzin*. W moim odczuciu by³a to osobowoæ zwarta w ka¿dym etapie swojego ¿ycia i na ka¿dym posterun- ku. Pogodna sylwetka arcybiskupa Baraniaka zawdziêcza³a swoj¹ g³êbok¹ treæ na wskro religijnej duchowoci. By³ cz³owiekiem silnej wiary na co dzieñ i w sytuacjach wyj¹tkowych, których mu Opatrznoæ nie szczêdzi³a. Ksiêdza arcybiskupa Baraniaka pozna³em ju¿ przed wojn¹, gdy jako se- kretarz kardyna³a Hlonda przebywa³ w Rocinnie, blisko mego miejsca urodzenia Skoków. Po wojnie, jako kleryk wiele razy razem z nim asysto- walimy kardyna³owi HIondowi podczas Mszy w., a potem by³a okazja do mi³ej przechadzki. W roku 1957 przychodzi, jako Arcybiskup Metropolita do Archidiecezji Poznañskiej, gdzie mnie zastaje jako by³ego kapelana ar- cybiskupa Walentego Dymka i stró¿a rezydencji arcybiskupiej. Przez 20 lat jego rz¹dów by³em jego najbli¿szym wspó³pracownikiem, najpierw jako kapelan i sekretarz, póniej przez 4 lata jako biskup pomoc- niczy. Znaj¹c dobrze szerok¹ dzia³alnoæ ksiêdza arcybiskupa Baraniaka mó- g³bym poruszyæ w moich wspomnieniach wiele tematów. Bogate w wydarze- nia o historycznym znaczeniu jest jego ¿ycie. Chcia³bym jednak ograniczyæ
* Arcybiskup Marian Przykucki, biskup pomocniczy w archidiecezji poznañskiej (mia- nowany 27 listopada 1973 roku, wywiêcony na biskupa 3 lutego 1974 roku), dnia 29 maja 1981 roku mianowany biskupem che³miñskim, dnia 25 marca 1992 roku przeniesiony z die- cezji che³miñskiej na stolicê utworzonej archidiecezji szczeciñsko-kamieñskiej i mianowa- ny arcybiskupem metropolit¹ (od 1 maja 1999 roku arcybiskup senior). 360 MARIAN PRZYKUCKI siê do przekazania kilku myli na temat: Arcybiskup Baraniak wyj¹tkowy obroñca Kocio³a. W ró¿ny sposób mo¿na broniæ Kocio³a. Broni siê rów- nie¿ Kocio³a, gdy broni siê jego zwierzchników. St¹d moje wspomnienie ograniczam do obrony kardyna³a Hlonda, kardyna³a Wyszyñskiego, a szcze- gólnie chcê podkreliæ obronê Kocio³a w Archidiecezji Poznañskiej.
I. OBRONA KARDYNA£A PRYMASA HLONDA
Arcybiskup Baraniak wiernie s³u¿y³ od 1933 r. kardyna³owi Hlondo- wi, jako jego sekretarz. Spe³nia³ tê rolê wspaniale w okresie przedwojen- nym, w czasie tu³aczki wojennej i po ostatniej wojnie, a¿ do mierci kar- dyna³a Hlonda dnia 22 padziernika 1948 r. Przekaza³ Stolicy Apostolskiej sugestiê umieraj¹cego Prymasa odnonie swego nastêpcy i odnonie po- wsta³ej nowej sytuacji. Gdzie jednak spoczywa punkt ciê¿koci obrony kardyna³a Hlonda? Wielu kwestionowa³o jego wyjazd za granicê we wrzeniu 1939 r. Sam pamiêtam jaki wówczas panowa³ nastrój, szczególnie w pierwszych mie- si¹cach rozpoczêtej wojny. Te zastrze¿enia powtarzano po wojnie, a tak¿e po mierci kardyna³a Hlonda. Arcybiskup Baraniak zdawa³ sobie sprawê z krzywdz¹cych ocen wy- jazdu w 1939 roku kardyna³a Hlonda za granicê. I dlatego uwa¿a³ za sto- sowne, ¿eby daæ wiadectwo prawdzie. St¹d zabiega³, ¿eby by³ wydany specjalny numer Naszej Przesz³oci dotycz¹cy kardyna³a Hlonda, w którym znalaz³ siê jego niezmiernie wa¿ny artyku³ zatytu³owany: Mi- sja opatrznociowa kardyna³a Prymasa Hlonda w okresie wojny wiato- wej 1939-1945. Jest to bardzo obszerne opracowanie, które nie tylko uka- za³o siê w jêzyku polskim, ale równie¿ zosta³o przet³umaczone na jêzyk w³oski, by równie¿ tam, na tym terenie mo¿na by³o znaæ prawdziwe mo- tywy wyjazdu kardyna³a Hlonda za granicê. Chcia³bym tu podaæ zasadni- cze tytu³y tego opracowania dotycz¹ce tej opatrznociowej jego misji w czasie wojny. W pierwszym rozdziale jest mowa o tu³aczych losach kardyna³a Au- gusta Hlonda, nastêpnie specjalny rozdzia³ o okolicznociach wyjazdu z kraju, potem opracowany jego pobyt w Rzymie. Z Rzymu uda³ siê do Lourdes. Równie¿ ten pobyt w Lourdes, gdzie bardzo anga¿owa³ siê w obronê przyjcia z pomoc¹ Polakom w dziedzinie charytatywnej, jak równie¿ w innych potrzebach naszych rodaków. Potem jest tzw. pobyt w Hautecombe, jest mowa o uwiêzieniu Kardyna³a, które mia³o miejsce 3 lutego 1944 r. i ca³y przebieg, który wiadczy o zasadniczej postawie kardyna³a Hlonda odnonie propozycji, jakie zosta³y wysuwane przez ARCYBISKUP ANTONI BARANIAK OBROÑCA KOCIO£A 361 okupanta. Sam Hitler wys³a³ swojego przedstawiciela, ¿eby wysondowaæ, jakie s¹ pogl¹dy kardyna³a Hlonda, Prymasa Polski, na temat tej sytuacji, która siê wytworzy³a w 1944 roku. Chciano go zmusiæ do jakiej kolabora- cji, ¿eby wróci³ do Warszawy tak przynajmniej mówi³ arcybiskup Bara- niak i tam przyczyni³ siê do zorganizowania krucjaty przeciwko bolsze- wizmowi. Oczywicie kardyna³ Hlond kategorycznie odmówi³ w obliczu tych sugestii rz¹du hitlerowskiego i powiedzia³ wyranie, ¿e jego miej- scem pracy jest Poznañ i Gniezno, a do Warszawy udaæ siê nie mo¿e, bo to zale¿y jedynie od Stolicy Apostolskiej. Wreszcie wskutek naporu wojsk alianckich, po piêciu miesi¹cach po- bytu w Bar-le-Duc gestapo wywioz³o wiêniów do Wiedenbrück w Westfa- lii. Mowa jest te¿ i o wyzwoleniu. W drugim zasadniczym rozdziale jest Misja Prymasa Polski na rzecz Ojczyzny i Kocio³a. Tu s¹ piêknie przedstawione jego ró¿norodne pola dzia³ania dla dobra narodu polskiego, jego przemówienia przez Radio Watykañskie, jego owiadczenia w ró¿nych okolicznociach czy to w Rzy- mie, czy w Lourdes. Ale przede wszystkim, jak móg³, tak pomaga³ Pola- kom. I wiadczy³ o tych wszystkich barbarzyñstwach jakie dokonywa³ Hitler na narodzie polskim. Potem jest omówiona misja Prymasa Polski w czasie wojny i w oczach wspó³czesnych. Czwarty rozdzia³ jest zatytu³owany: Oddaæ sprawiedliwoæ praw- dzie. Arcybiskup Baraniak uwa¿a³ za konieczne, ¿eby takie opracowanie ukaza³o siê nie tylko w Polsce, ale równie¿ za granic¹. Jest to na pewno wiadectwo piêknej obrony arcybiskupa Baraniaka, gdy chodzi o tak kwestionowany wyjazd kardyna³a Hlonda z Polski w 1939 r. Namawiany by³ przez ówczesny Rz¹d Rzeczpospolitej, namawiany by³ równie¿ przez Nuncjusza Apostolskiego. Te fakty s¹ mniej znane. Mo¿e warto, ¿ebymy siê przygl¹dnêli roli nuncjusza Cortesiego. Tu siê opieram na owiadcze- niu przyjaciela arcybiskupa Baraniaka, ks. dra S³omki, ju¿ nie ¿yj¹cego. Jestem w posiadaniu jego owiadczenia, które wypowiedzia³ po wizycie u nuncjusza apostolskiego Cortesiego w Rzymie, jak to okrela³ nuncjusz w owych czasach. Oto treæ tego owiadczenia. W pierwszych dniach wrzenia, gdy Polska pad³a ofiar¹ brutalnej prze- mocy hitlerowskiej, mia³em kilka spotkañ z Prymasem Hlondem, który po zajêciu Poznania w czasie jego wyjazdu do Warszawy, znalaz³ siê w sytu- acji wprost bez wyjcia. Maj¹c odciêty powrót do swojej stolicy arcybisku- piej w Poznaniu, Prymas zdawa³ sobie sprawê z tego, ¿e wraz z wielu in- nymi podzieli on los wojennego jeñca, i jako zak³adnik w rêku wroga, wcze- niej czy póniej wygrywany bêdzie do jego przewrotnych planów. 362 MARIAN PRZYKUCKI
Jednoczenie by³em przekonany, ¿e sama myl o mo¿liwoci opuszcze- nia kraju i szukania schronienia za granic¹ by³a dlañ perspektyw¹ abso- lutnie nie do przyjêcia, przed któr¹ broni³ siê wszystkimi si³ami. Obser- wuj¹c Prymasa z bliska w tej jego duchowej rozterce, postanowi³em przyjæ mu z przyjacielsk¹ pomoc¹, przedstawiaj¹c mu i argumentuj¹c, ¿e w tej tragicznej sytuacji, jedynym dla niego racjonalnym, a dla Polski korzystnym wyjciem jest wyjazd do Rzymu i podjêcie siê tam roli obroñ- cy udrêczonego gwa³tem i bezprawiem narodu polskiego. Dowodzi³em i nalega³em na to, ¿e z chwil¹, gdy Polska na skutek okupacyjnej przemo- cy, pozbawiona zosta³a liderów politycznych i wojskowych, jedynym au- torytetem, który by³ predestynowany do przemawiania na forum miêdzy- narodowym, by budziæ sumienie wiata, g³osiæ prawdê i broniæ interesów z³amanego bezprawiem narodu, by³ Prymas Polski. Tylko Prymas, móg³ siê podj¹æ tej nagl¹cej i historycznej misji, w samym sercu chrzecijañ- stwa i przy boku Papie¿a. Muszê przyznaæ, ¿e pomimo tych moich usil- nych nalegañ i argumentacji za wyjazdem Prymasa do Rzymu, sk³onie- nie go do podjêcia tej dla niego ryzykownej decyzji nie by³o rzecz¹ ³atw¹. Lêka³ siê odpowiedzialnoci wobec swojego narodu, który przez podjêcie tego kroku, by³by pozbawiony prymasowskiego przewodnictwa, a który by³ sk³onny widzieæ Prymasa raczej w aureoli wiêziennego mêczennika, ani¿eli w roli jego obroñcy na forum wiatowym, poza granicami kraju. By³ to punkt niezmiernie czu³y i psychologicznie wyt³umaczalny. Nie kapitulowa³em jednak wobec tych zrozumia³ych obaw i wewnêtrznych oporów, które powodowa³y zwlekanie z ostateczn¹ decyzj¹ Prymasa na wyjazd do Rzymu, ale tym uporczywiej nastawa³em na koniecznoæ g³o- szenia prawdy o Polsce i piêtnowaniu hitlerowskich zbrodni, przez odwo- ³ywanie siê do publicznej opinii wolnego wiata. Nadesz³a w koñcu chwila, gdy Prymas Hlond wiadom swej historycz- nej odpowiedzialnoci, nie bacz¹c na krytyczne reperkusje w kraju i poza krajem, uzna³ postulat obrony sponiewieranego narodu za swoj¹ pryma- sowsk¹ powinnoæ i przekroczy³ granice Polski, która dziêki tej decyzji zyska³a w nim nieustraszonego obroñcê i orêdownika w oczach ca³ego cywilizowanego wiata. Z przybyciem do Rzymu, Prymas Hlond zapocz¹tkowa³ swoj¹ wê- drówkê wojennego tu³acza. Lata swojego zagranicznego tu³actwa wype³- ni³ on niezmordowanym wysi³kiem w s³u¿bie zmaltretowanej przez wro- ga Ojczyzny, o której prawa i sprawiedliwoæ walczy³ s³owem, piórem i osobistymi interwencjami u mo¿nych tego wiata. W swoim koñcowym owiadczeniu Msgr Cortesi stwierdzi³ co nastê- puje: Nak³onienie Prymasa Hlonda na wyjazd do Rzymu, by tam przy boku Papie¿a podj¹³ siê roli obroñcy skrzywdzonego bezprawiem narodu, ARCYBISKUP ANTONI BARANIAK OBROÑCA KOCIO£A 363 uwa¿am za swój najwiêkszy sukces dyplomatyczny w mojej karierze Nun- cjusza Apostolskiego.
II. ARCYBISKUP ANTONI BARANIAK A KARDYNA£ PRYMAS STEFAN WYSZYÑSKI
Wiadomo, ¿e arcybiskup Antoni Baraniak sta³ przy prymasie Hlondzie od roku 1933, jako jego sekretarz. Towarzyszy³ mu w czasie wojennej tu- ³aczki, z wyj¹tkiem wiêzienia w Pary¿u, pobytu w areszcie domowym w Bar-le-Duc i Wiedenbrück. Wróci³ z nim razem do Polski i by³ jego po- wiernikiem, sekretarzem i kapelanem a¿ do jego mierci. Prymas Wyszyñski przybywszy do Warszawy pozostawi³ go na tym stanowisku i szczególnie w pocz¹tkach korzysta³ z jego znajomoci spraw i bieg³oci jêzykowych. Mia³ w jego osobie doskona³ego doradcê i wspó³pracownika. Doceniaj¹c jego zas³ugi postara³ siê, aby by³ bisku- pem pomocniczym w Gnienie, ale nie przestawa³ byæ dyrektorem Sekre- tariatu Prymasa Polski. Godzi³ te dwa obowi¹zki. Przyszed³ jednak w roku 1953 okres ogromnej próby. Prymasowskie non possumus, obrona aresztowanego biskupa Kaczmarka, oraz kategoryczne do- maganie siê wolnoci Kocio³a wyra¿one w obszernym Orêdziu do W³adz Pañstwowych spowodowa³o aresztowanie ksiêdza Prymasa. Tej samej nocy zosta³ aresztowany biskup Baraniak i osadzony w wiêzieniu mokotowskim. W pocz¹tkowej fazie ani Prymas nie wiedzia³ o aresztowaniu biskupa Bara- niaka, ani biskup Baraniak nie wiedzia³ o aresztowaniu Prymasa. Urz¹d Bezpieczeñstwa mia³ wypracowan¹ taktykê. Chciano na wzór kardyna³a Mindszentego przeprowadziæ proces kardyna³owi Wyszyñskie- mu. Biskup Baraniak mia³ przez odpowiednie spreparowanie dostarczyæ materia³ów obci¹¿aj¹cych. Ubowcy doskonale wiedzieli, ¿e we wszystkim biskup Baraniak by³ zorientowany. Po rewizji byli w posiadaniu akt z Se- kretariatu Prymasa Polski. Mogli wiêc biskupa Baraniaka w ró¿ny spo- sób zaskakiwaæ. Opatrznoæ Bo¿a sprawi³a, ¿e biskup Baraniak nie da³ siê spreparo- waæ. Ju¿ zanim zosta³ aresztowany postanowi³ sobie, ¿e na ka¿de pytanie odpowie: Nie. Nigdy nie da odpowiedzi twierdz¹cej. Mimo szykan, wie- logodzinnych przes³uchañ, bardzo czêsto w nocy, nie zdo³ano go z³amaæ. Nic nie pomog³o rzêsiste wiat³o palone przez ca³¹ noc, ani g³ód, ani ró¿- ne formy przeladowania fizycznego. Pan Bóg przyszed³ biskupowi Bara- niakowi z pomoc¹. Tak zes³ab³, pojawi³y siê bóle wiadcz¹ce o schorze- niach wewnêtrznych. Nie chciano, aby umar³ w wiêzieniu. St¹d poddano go operacji w szpitalu wiêziennym, ale nic powa¿nego nie stwierdzono. Lekarze podejrzewali chorobê trzustki. Mo¿e by³y to ju¿ zacz¹tki raka 364 MARIAN PRZYKUCKI trzustki, albowiem po 20 latach zmar³ na tê chorobê. Tu chcia³bym dodaæ, i¿ opowiada³ mi ksi¹dz Arcybiskup, ¿e lekarze po cichu przekazywali mu czasem pewne wiadomoci. Na ogó³ byli oni ¿yczliwi, jak d³ugo siê da³o przetrzymywali go w szpitalu. W miêdzyczasie nastêpowa³o pewne z³agodzenie w traktowaniu ksiê- dza Prymasa i biskupa Baraniaka. Budzi³y siê coraz ostrzejsze protesty przeciwko aresztowaniu i wygnaniu biskupów. To doprowadzi³o do tego, ¿e ksi¹dz Prymas zosta³ osadzony w areszcie domowym w Komañczy, a biskup Baraniak w Domu Salezjañskim w Marsza³kach. Zgodzono siê po kilku tygodniach na leczenie w Krynicy, gdzie UB ledzi³o go bardzo dok³adnie, a¿ 28 padziernika, podobnie jak ksi¹dz Prymas móg³ wróciæ do Warszawy. To by³ etap obrony ksiêdza prymasa Wyszyñskiego w cza- sach stalinowskich. Inny charakter mia³o przeladowanie Kocio³a, ksiêdza Prymasa i episkopatu w czasach gomu³kowskich. Pocz¹tkowo wygl¹da³o doæ poprawnie. Koció³ wp³yn¹³ wówczas na pewne uspokojenie w kraju. W tym czasie po mierci arcybiskupa Walente- go Dymka (22 padziernika 1956 r.) zosta³ zamianowany arcybiskupem po- znañskim Antoni Baraniak. Uroczysty ingres odby³ siê 6 padziernika 1957 r. By³a w Poznaniu wówczas nieopisana radoæ. Biskup mêczennik i wielki patriota, po tylu przejciach, zosta³ metropolit¹ najstarszej diecezji Polskiej. Przyszed³ okres gomu³kowskich przeladowañ Kocio³a, lekcewa¿ono uprzednio zawarte porozumienia, nie dawano zezwoleñ na budowê ko- cio³ów, wyrzucono religiê ze szkó³, atakowano bezczelnie Prymasa, epi- skopat Polski i szczególnie arcybiskupa poznañskiego. UB pos³ugiwa³o siê ksiê¿mi patriotami, Stowarzyszeniem PAX i innymi ugrupowaniami, które chcia³y s³u¿yæ Bogu i mamonie. Mo¿e przytoczê jeden szczegó³, który wiadczy, jak arcybiskup Bara- niak broni³ ksiêdza Prymasa i Koció³. W czasie swojego pobytu w Rzymie w 1957 roku, ksi¹dz Prymas omó- wi³ z Poloni¹ sprawê pomocy charytatywnej dla kraju. Dary emigracji polskiej mia³y byæ rozprowadzane przez Koció³. Ta wspólna inicjatywa Prymasa i Polonii natrafi³a na przeszkody ze strony w³adz PRL. Na dary zagraniczne na³o¿ono wysokie c³o. W rozmowach z rz¹dem Koció³ zabie- ga³ o zwolnienie darów od c³a. W organach rz¹dowych rozpowszechniano fa³szywe wiadomoci dotycz¹ce darów z zagranicy. W zwi¹zku z tym kie- rownik Sekretariatu Prymasa Polski, arcybiskup Baraniak og³osi³ 11 wrzenia 1957 roku zaprzeczenie o nastêpuj¹cej treci: Szereg pism i rozg³oni radiowych poda³o do wiadomoci, jakoby w czasie swego pobytu w Rzymie Ksi¹dz Kardyna³ Stefan Wyszyñski by³ ARCYBISKUP ANTONI BARANIAK OBROÑCA KOCIO£A 365 ostrzegany przez specjalnych wys³anników hierarchii katolickiej w Amery- ce przed próbami interwencji w sprawie Ziem Zachodnich Polski, pod sank- cj¹ utracenia pomocy charytatywnej ze strony katolików amerykañskich. Poniewa¿ informacje te s¹ wysoce krzywdz¹ce dla ludzi piesz¹cych z po- moc¹ Polsce, Sekretariat Prymasa Polski upowa¿niony jest do owiadcze- nia, ¿e ¿adne tego rodzaju interwencje nie mia³y miejsca. Natomiast wszy- scy duchowni katoliccy, przybywaj¹cy z Ameryki jak i innych krajów do Ksiêdza Prymasa Polski, wyra¿ali gotowoæ do niesienia bezwarunkowej pomocy dobroczynnej dla Polski, w ka¿dej mo¿liwej postaci. W zwi¹zku z Soborem Watykañskim II by³y ró¿ne trudnoci. Arcybi- skup Baraniak reprezentowa³ odwa¿nie liniê ksiêdza prymasa Wyszyñ- skiego w Polsce i za granic¹ szczególnie podczas czterech sesji Soboru. Starcie zasadnicze z w³adzami pañstwowymi mia³o miejsce podczas obchodów Millenium Chrztu Polski. I to zasadniczo nast¹pi³o w Poznaniu. Zwieziono ludzi przed aulê Uniwersytetu, a wierni przybyli na Ostrów Tumski i otoczyli Prymasa. Ludzie z proporcami i chor¹giewkami bocz- nymi drogami przybyli na Ostrów Tumski. Przegrana Gomu³ki by³a oczywista. Zdenerwowany wróci³ do Warsza- wy rezygnuj¹c ze spotkania w Operze. Wyst¹pienie arcybiskupa Baraniaka w Czêstochowie w roku milenij- nym by³o te¿ naznaczone obron¹ czci Matki Bo¿ej i obron¹ osoby ksiêdza Prymasa. Mo¿na by mno¿yæ szczegó³y tej jednomylnoci z ksiêdzem Pryma- sem i jego obrony. Mylê, ¿e ucieknê siê do ogólnego stwierdzenia: Arcybiskup Baraniak tak kardyna³owi Hlondowi jak prymasowi Wy- szyñskiemu by³ najwierniejszym s³ug¹ i wspó³pracownikiem, by³ najgorêtszym zwolennikiem jednoci Episkopatu, by³ obroñc¹ ich czci, gdy wrogowie atakowali wy¿szych hierarchów Kocio³a.
III. OBRONA KOCIO£A W ARCHIDIECEZJI POZNAÑSKIEJ
Gomu³kowskie w³adze komunistyczne by³y bardzo niechêtne kandy- daturze biskupa Baraniaka na Stolicê Metropolitaln¹ w Poznaniu. Czyni- ³y nawet podstêpnie wysi³ki, aby do tego nie dosz³o. Stanowcze stanowi- sko kardyna³a prymasa Wyszyñskiego zawa¿y³o o zgodzie w³adz na tê kandydaturê. Oto rejony, które by³y szczególn¹ trosk¹ arcybiskupa Bara- niaka i których broni³ z ca³¹ bezwzglêdnoci¹: 366 MARIAN PRZYKUCKI
a) Zabiega³ o nauczanie religii w szko³ach, broni³ jej pozycji, a gdy wyrzucono religiê ze szkó³, broni³ punktów katechetycznych i nauczania w nich dzieci i m³odzie¿y. Niekiedy religii uczono w domach prywatnych. W³aciciele byli przeladowani. Wstawia³ siê energicznie za nimi. b) Broni³ swobody dostêpu do wiêzieñ i do chorych le¿¹cych w szpitalu. c) Broni³ kap³anów, co do których w³adze pañstwowe mia³y zastrze¿enia. d) Zabiega³ o budowê nowych kocio³ów i punktów katechetycznych, a kap³anów, którzy budowali bez zezwolenia, bra³ w obronê. e) Broni³ kwestionowanych punktów katechetycznych. f) Gdy nie mo¿na by³o tworzyæ parafii, stwarza³ orodek duszpaster- ski i broni³ pracuj¹cych w nim kap³anów. g) Broni³ Seminarium Duchowne: alumnów, by nie zabierano ich do wojska, sam¹ instytucjê w sprawach materialnych i administracyjnych. h) Broni³ klasztory mêskie i ¿eñskie i wstawia³ siê za dyskryminowa- nymi ich cz³onkami. i) Zawsze, gdy by³y w niebezpieczeñstwie instytucje diecezjalne, pa- rafie, zakony, zawsze stawa³ w ich obronie, a ka¿de ograniczenie w dzie- dzinie S³u¿by Bo¿ej by³o oficjalnie w listach pasterskich napiêtnowane. Na szczególne podkrelenie zas³uguje obrona czci Matki Boskiej. W roku milenijnym zaaresztowano wêdruj¹cy Obraz Matki Boskiej Czê- stochowskiej. Wszyscy biskupi zostali zachêceni przez ksiêdza Prymasa, aby wydali listy pasterskie, protestuj¹ce przeciw temu bezprawiu. List arcybisku- pa Baraniaka by³ chyba najostrzejszy. Spowodowa³ on wielk¹ burzê u tutej- szych w³adz komunistycznych. Przez tydzieñ oblegana by³a Rezydencja Ar- cybiskupia, nasy³ano delegacje partyjnych ludzi, aby protestowali przeciw rzekomemu j¹trzeniu. Delegacji tych nie wpuszczalimy do Domu Arcybi- skupiego, wiêc krzyczeli na zewn¹trz. W koñcu burza minê³a, a arcybiskup Baraniak zas³yn¹³ jako obroñca Kocio³a, Ojczyzny i czci Matki Bo¿ej. Oto koñcowy obrazek. Gdy t³um bezbo¿ników, nas³anych przez partiê hucza³ przed Rezydencj¹ Arcybiskupi¹, wszed³em do g³ównej sali pa³aco- wej i zobaczy³em spokojnego i zrównowa¿onego Arcybiskupa z ró¿añcem w rêku. Przekazujê ten obraz z roku 1966 moim drogim S³uchaczom, aby uwra¿liwiæ na ró¿aniec, który jest zwyciêskim orê¿em w walce z mocami ciemnoci.
* Trzy ostatnie teksty w niniejszym tomie, dotycz¹ce arcybiskupa Baraniaka, zosta³y uprzednio przedstawione na sympozjum zorganizowanym przez Arcybiskupie Seminarium Duchowne w Poznaniu (15 XII 2003). RECENZJE 367
Posnaniensia Bibliographica Selecta
bosych2, bernardynów i jezuitów3, na- KRONIKI BERNARDYNÓW PO- stêpnie niewielk¹, ale niezwykle in- ZNAÑSKICH. Opracowanie Sale- teresuj¹c¹ kroniczkê gminy ewange- zy Bogumi³ Tomczak OFM, Jacek lickiej4, a wreszcie katalogi biskupów Wiesio³owski. Poznañ 2002, ss. poznañskich5. Pomys³odawca i spiri- XXIV i 456. Wydawnictwo Miej- tus movens tego przedsiêwziêcia, skie, seria: Kroniki Staropolskie. prof. Jacek Wiesio³owski, ma ju¿ pla- ny kolejnych tomów serii, wród któ- Poniewa¿ Kroniki Bernardynów rych znajd¹ siê dalsze tomy kronik poznañskich ukaza³y siê w serii Kro- jezuickich, kronika klasztorku kar- niki Staropolskie, najpierw s³ów kil- melitów trzewiczkowych przy kocie- ka o tym interesuj¹cym i wartocio- le Najwiêtszej Krwi Pana Jezusa wym przedsiêwziêciu wydawniczym. przy ulicy ¯ydowskiej, zapisy kroni- Otó¿ dla upamiêtnienia przypadaj¹- karskie pisarzy miejskich, a w dal- cego w 2003 roku jubileuszu 750-lecia szej perspektywie tak¿e kroniki fran- lokacji miasta Poznania na lewym ciszkanów konwentualnych i refor- brzegu Warty, w rodowisku Wydaw- matów. nictwa Miejskiego, a konkretnie Tom kronik bernardyñskich zosta³ w kolegium redakcyjnym Kroniki starannie opracowany, zgodnie z for- Miasta Poznania, powsta³a inicjaty- mu³¹ przyjêt¹ dla ca³ej serii. Prace wa wydania tekstów o charakterze kronikarzy zakonnych poprzedzaj¹ kronikarskim, które w okresie staro- dwa teksty wstêpne. W pierwszym polskim wysz³y spod pióra dziejopi- (Od redakcji, s. V-VI) Jacek Wiesio- sów dzia³aj¹cych w stolicy Wielkopol- ³owski dokona³ zwiêz³ej prezentacji ski, wzglêdnie tekstów takich po- poznañskich bernardynów oraz ich wsta³ych poza Poznaniem, lecz tema- kronik. Stwierdza bez ogródek, ¿e tycznie z miastem tym zwi¹zanych. wydanie tych tekstów nastêpuje o kil- Okazuje siê bowiem, ¿e kronik tego kadziesi¹t lat za póno. Niestety, rodzaju jest wcale nie ma³o, a przy jest to stwierdzenie jak najbardziej tym zawieraj¹ obfitoæ treci, pozwa- prawdziwe. W³aciwa kronika tego laj¹cych znacznie poszerzyæ dotych- klasztoru dzi ju¿ nie istnieje, zaginê- czasowy stan wiedzy w wielu dziedzi- ³a bowiem w czasie ostatniej wojny, nach interesuj¹cych m.in. badaczy dziel¹c los wielu dóbr kultury pol- i mi³oników przesz³oci Poznania. Dotychczas (listopad 2004) ukaza³o –––––––––––––– siê w serii Kronik Staropolskich 2 Kronika poznañskich Karmelitów Bo- szeæ pozycji, w wiêkszoci doæ ob- sych, oprac. P. F. Neumann, P oznañ 2001. szernych. Mamy ju¿ zatem cztery 3 Kronika Jezuitów poznañskich (m³od- tomy kronik klasztorów poznañ- sza), t. 1: 1570-1653, oprac. L. Grzebieñ, skich: benedyktynek1, karmelitów J. Wiesio³owski, Poznañ 2004. 4 Kroniczka gminy ewangelickiej w Po- –––––––––––––– znaniu 1767-1793, oprac. R. Marciniak, 1 Kroniki Benedyktynek poznañskich, Poznañ 2002. oprac. M. Borkowska, W. Karkuciñska, 5 Katalogi biskupów poznañskich, J. Wiesio³owski, Poznañ 2001. oprac. J. Wiesio³owski, Poznañ 2004. 368 RECENZJE skiej. Taki stan rzeczy spowodowa³, ¿e cie na samym koñcu otrzymujemy prezentowany tom zawiera przede skrzêtnie zebrane cytaty z zaginionej wszystkim poznañskie teksty wydo- dzi XVIII-wiecznej kroniki klasztor- byte z innych pism kronikarskich, ja- nej, wzglêdnie teksty opracowañ wy- kie powsta³y w rodowisku bernardy- ranie na ni¹ siê powo³uj¹ce. Ju¿ nów polskich na przestrzeni minio- z tego krótkiego zestawienia widaæ, ¿e nych wieków. Autorem drugiego Kroniki Bernardynów poznañskich s¹ wstêpu (s. VII-XXIII) jest poznañski tekstem bardzo swoistym, i przyznaæ franciszkanin o. Salezy Bogumi³ trzeba, ¿e zorientowanie siê w pocho- Tomczak. Zapoznaje czytelnika z hi- dzeniu poszczególnych ich czêci nie storiografi¹ uprawian¹ w zakonie jest wcale rzecz¹ ³atw¹. W tym ostat- Braci Mniejszych i dziejami klaszto- nim wzglêdzie nieocenione s¹ noty ru przy placu Bernardyñskim. Auto- redakcyjne poprzedzaj¹ce poszczegól- rzy obu tekstów wprowadzaj¹cych ne czêci tekstu (z pewnoci¹ autor- dokonali równie¿ opracowania ca³o- stwa J. Wiesio³owskiego, choæ podpi- ci tomu, o czym bardziej szczegó³o- sane jedynie skrótem Red.), szkoda wo informuje kolofon. Na podkrele- tylko, ¿e wydrukowane bardzo ma³¹ nie zas³uguje fakt, ¿e kroniki zosta³y czcionk¹. opatrzone znaczn¹ liczb¹ przypisów Pierwszym, chronologicznie naj- (ponad 1200). Korzystanie z tekstu starszym tekstem zamieszczonym u³atwia indeks osób, a bogata ikono- w tomie (s. 3-43) s¹ fragmenty wyjête grafia czyni lekturê jeszcze bardziej z dziejów bernardynów polskich, spi- interesuj¹c¹. sanych przez Jana z Komorowa, zwa- W³aciwy tekst kronik sk³ada siê nego tak¿e Komorowskim ( 1536). z kilku czêci o ró¿nej proweniencji. Niestety, nie znajdujemy tutaj zbyt Jest rzecz¹ oczywist¹, ¿e wystêpuj¹ wielu informacji o klasztorze poznañ- tu ró¿nice wynikaj¹ce z faktu, i¿ spi- skim. S¹ natomiast liczne przekazy sywane dzieje obejmuj¹ lat prawie o wydarzeniach ogólnoprowincjal- czterysta, i ¿e ka¿dy z dziejopisów nych, zw³aszcza o kolejnych kapitu- mia³ w³asny styl pisania. Ale to nie ³ach, a tak¿e o udziale polskich za- wszystko. Zró¿nicowanie mo¿e wiêc konników w kapitu³ach ca³ego zako- i pewnego rodzaju bogactwo p³ynie nu. Jan z Komorowa pisa³ swe dzie³o z charakteru ksi¹g, z których publi- przez lat trzydzieci (od 1506 do kowany tekst pochodzi. Mamy tu bo- mierci). Kopie jego dzie³a znajdowa- wiem historiê prowincji zakonnej, ³y siê w ró¿nych klasztorach polskich, kilka równoleg³ych jej kontynuacji gdzie kolejni zakonnicy starali siê prowadzonych w konwentach, opra- dopisywaæ do tego tekstu wieci cowanie minionych dziejów klasztoru o bie¿¹cych wydarzeniach. Tak wiêc poznañskiego przez chronologia pro- w naszym tomie po tekcie Komo- wincjalnego, dokonywane przez nie- rowskiego otrzymujemy kilka tego go zapisy bie¿¹ce, a nastêpnie zapisy rodzaju kontynuacji: wielkopolsk¹ I pióra jego kontynuatorów w oparciu (1535-36), Feliksa z Kociana (od 1535 o dostarczane z klasztoru poznañ- do ok. 1557), krakowsk¹ I autorstwa skiego zestawienie znaczniejszych byæ mo¿e Sebastiana ze Lwowa wydarzeñ. Do tego trzeba dodaæ wia- (1542-57), krakowsk¹ II pióra Inno- domoci zaczerpniête z ksiêgi zmar- centego z Czerniejewa (1563-81), kra- ³ych zakonników, z wykazów prze³o- kowsk¹ III (1594-1617), wielkopolsk¹ ¿onych, lektorów, neoprofesów, do- II (1608). Przytoczone teksty konty- brodziejów, konwertytów itd. Wresz- nuatorów Komorowskiego nie s¹ d³u- RECENZJE 369 gie (zajmuj¹ strony 43-70), a o poznañ- polsce) kronikarzem prowincji zosta³ skim klasztorze mówi¹ bardzo nie- po up³ywie kadencji prowincjalskiej, wiele, choæ z pewnoci¹ krel¹ pe- tzn. w 1719. W ci¹gu kilkunastu na- wien kontekst, w jakim funkcjono- stêpnych lat nie tylko uporz¹dkowa³ wa³ równie¿ konwent w Poznaniu. Tu przeniesione z Poznania do klasztoru mo¿e nasuwaæ siê pytanie o w³asn¹ we Wschowie archiwum prowincji, kronikê bernardynów poznañskich ale tak¿e napisa³ piêciotomowe An- z tego czasu. Czy istnia³a, a jeli tak, nales Polono-seraphici, których tom to co siê z ni¹ sta³o? Bior¹c pod uwa- czwarty to dzieje klasztorów w Po- gê przepisy i praktykê zakonn¹, nale- znaniu, Wschowie i Toruniu (funda- ¿y przyj¹æ z wielkim prawdopodo- tiones, progressus et res memorabiles). bieñstwem, ¿e i w klasztorze poznañ- Trzeba tu jednak zaznaczyæ, na co te¿ skim regularnie spisywano jego dzie- zwraca uwagê komentarz odredak- je. Niestety, ta kronika obejmuj¹ca cyjny, ¿e Kamieñski nie pisa³ o kon- przynajmniej dwa wieki istnienia wencie poznañskim jako jego kroni- klasztoru (od fundacji w 1455 do dru- karz, lecz jako chronolog prowincji giej po³owy XVII wieku) nie zacho- wielkopolskiej, a ponadto zauwa¿al- wa³a siê; przepad³a albo w czasie po- ny jest tutaj bardziej jego tempera- topu szwedzkiego (klasztor zosta³ ment archiwisty ni¿ kronikarza. Wo- wówczas ograbiony i zniszczony), albo bec spustoszeñ spowodowanych przez w czasie po¿aru konwentu w roku wojny i klêski elementarne, zgroma- 1673. dzi³ jedynie zachowane szcz¹tki ró- Najobszerniejsza czêæ omawiane- de³ historycznych i na ich podstawie go tomu (s. 75-354) zosta³a przez wy- skompilowa³ dzieje klasztoru w Po- dawców nazwana (tak przynajmniej znaniu, pocz¹wszy od fundacji w roku w spisie treci): Kronika poznañska 1455. Pierwsza czêæ opracowania o. Jana Kamieñskiego. Wydaje siê opiera siê w znacznej mierze na kro- jednak, ¿e takie jej nazwanie nie jest nice Jana z Komorowa, ale najdalej ca³kiem s³uszne, gdy¿ obejmuje ona do roku 1534. Tekst dotycz¹cy nastêp- równie¿ pracê jego kontynuatorów. nych stu kilkudziesiêciu lat (do mniej Wydawcy podaj¹ nieco wiadomoci wiêcej drugiego dziesiêciolecia XVIII o Kamieñskim. Ten zas³u¿ony zakon- wieku) zosta³ skonstruowany g³ównie nik by³ lektorem, definitorem, pro- w oparciu o dokumenty i ksiêgi urzê- wincja³em i kustoszem wielkopol- dowe, które jak wspomniano zna- skiej prowincji bernardynów, a tak¿e, laz³ w klasztorze poznañskim, a tak¿e co dla nas najbardziej interesuj¹ce, w pobliskim konwencie bernardynek. pe³ni³ obowi¹zki archiwisty i kroni- Kamieñski przytacza in extenso licz- karza prowincjalnego. Wiêcej wiado- ne dokumenty papieskie, kurii rzym- moci o nim, zw³aszcza dok³adne skiej, biskupów, genera³ów i prowin- daty ¿ycia i ramy czasowe jego dzia- cja³ów, wyci¹gi z akt miejskich, listy ³alnoci dziejopisarskiej, dostarcza prze³o¿onych innych ga³êzi francisz- has³o w S³owniku polskich pisarzy kañskich lub innych zakonów. Zosta- franciszkañskich6. Otó¿ o. Jan Ka- ³y tu zanotowane wa¿niejsze wydarze- mieñski (urodzony w 1676 w Wielko- nia z ¿ycia prowincji bernardynów –––––––––––––– w Polsce, sporo miejsca zajmuj¹ spra- 6 W. M u r a w i e c, Kamieñski Jan wy sporne poznañskich bernardynów (1676-1730), [w:] S³ownik polskich pisarzy z miejscowym biskupem, plebanem franciszkañskich, red. H. E. Wyczawski, od w. Marcina, franciszkanami kon- Warszawa 1981, s. 207-208. wentualnymi, reformatami, wreszcie 370 RECENZJE z jezuitami. Jest te¿ opisany spór zmar³ych w tym klasztorze, doprowa- z miastem o grunty, co tak bardzo dzony a¿ do roku 1838, a wiêc wykra- koresponduje z trudnociami, jakie czaj¹cy poza datê kasaty klasztoru w tym samym czasie odnotowali przez w³adze pruskie, która oficjalnie w swojej kronice klasztornej poznañ- zosta³a og³oszona zakonnikom w pa- scy karmelici bosi, którzy napotkali dzierniku 1835 roku. na opór rajców w kwestii scalenia Wci¹¿ jednak musimy pamiêtaæ, swoich gruntów i za³o¿enia w miecie ¿e tekst nazwany kronik¹ o. Jana klasztoru karmelitanek bosych. Wiê- Kamieñskiego (bêd¹cy tak¿e dzie³em cej szczegó³owych informacji o kon- jego nastêpców) pisany by³ przez wencie bernardyñskim zapisuje o. chronologów prowincji we Wschowie. Kamieñski z okresu sobie wspó³cze- Tymczasem przez ca³y wiek XVIII snego, pocz¹wszy od wojny pó³nocnej zakonnicy bernardyñscy w Poznaniu i wielkiej zarazy, a¿ po kolejn¹ odbu- pisali w³aciw¹ kronikê klasztorn¹ dowê kocio³a i klasztoru po tych klê- i to ona w³anie przepad³a w czasie skach i po huraganie z 1725 roku. ostatniej wojny. Jest to strata ogrom- Zapisy w tej czêci kroniki dokonane na. Niemniej wydawcy dotarli do bar- przez Kamieñskiego mog¹ siêgaæ co dzo licznych cytatów z owej kroniki najwy¿ej do po³owy roku 1730, gdy¿ domowej, przytoczonych w pracach wiadomo, ¿e w³anie wtedy umiera historycznych, które ju¿ wczeniej on w Rawiczu. wysz³y spod pióra Józefa £ukaszewi- Dalszy ci¹g dziejów klasztoru po- cza, ks. Kamila Kantaka i Wac³awa znañskiego w dziele zapocz¹tkowa- Szczygielskiego. Wszystkie te teksty nym przez o. Kamieñskiego (a wiêc zosta³y teraz pieczo³owicie zebrane w owym czwartym tomie Annales Po- i wydane na koñcu omawianego lono-Seraphici) zapisywali jego na- tomu jako: Zaginiony rêkopis kroni- stêpcy. Wydawcy podaj¹ imiona ki domowej (s. 356-392). dwóch z tych kronikarzy prowincji; Ustalenia tekstu wydanego obec- byli to o. Manswet Grabowski i o. Fe- nie jako Kroniki Bernardynów po- liks Dobrowicz. Ich zapisy dostarczaj¹ znañskich dokona³ w latach 70-tych licznych informacji o klasztorze po- XX wieku franciszkanin o. Pius Tur- znañskim i o bie¿¹cych wydarze- bañski. On te¿ jest autorem przek³a- niach w Poznaniu i Wielkopolsce, du z ³aciny na jêzyk polski; jedynie a nawet o sprawach kraju. Wprawdzie niewielki fragment (kontynuacjê kro- praca tych kontynuatorów o. Ka- niki o. Jana z Komorowa pióra o. Fe- mieñskiego mia³a byæ wed³ug infor- liksa z Kociana) prze³o¿y³a Anna macji wydawców kontynuowana do Pawlaczyk. roku 1800, jednak zapisy w tekcie Na koniec wreszcie trzeba stwier- opublikowanym urywaj¹ siê na roku dziæ, ¿e tekst zawarty w omawianym 1763. Potem nastêpuj¹ rozmaite wyka- tomie zasadniczo nie jest kronik¹ zy, którym nie mo¿na odmówiæ warto- klasztoru w cis³ym znaczeniu, przy- ci, nie stanowi¹ one jednak tekstu najmniej nie w takim, jak definiuje kronikarskiego. Wykazy te podaj¹ pro- to znawca przedmiotu o. Romuald tektorów i szczególnych dobrodziejów, Gustaw7. Nie pomniejsza to jednak zmar³ych dobroczyñców pochowanych w niczym wartoci Kronik Bernardy- w kryptach kocio³a, syndyków apo- –––––––––––––– 7 Zob. R. G u s t a w, Uwagi metodyczne stolskich i przyjació³ duchowych, prze- o kronice klasztornej i jej prowadzeniu, ³o¿onych konwentu, lektorów, wresz- Roczniki Teologiczno-Kanoniczne, t. 2, cie nastêpuje d³ugi wykaz zakonników 1955, 250-251. RECENZJE 371 nów poznañskich. Wyrazy najwy¿sze- zachowana ksiêga metryki kapitul- go uznania i wdziêcznoci nale¿¹ siê nej nie wydaje siê byæ pierwsz¹ z pro- zatem zarówno o. Turbañskiemu, jak wadzonych przez tê korporacjê, prze- i wydawcom, bo w sytuacji, gdy nie ciwnie wszystko wskazuje na to, ¿e istnieje w³aciwa kronika klasztorna, jest to kolejny tom redniowiecznej zdo³ali oddaæ do r¹k szerokiego gro- serii tego typu ksi¹g. M. Czy¿ak zwra- na czytelników tekst niezwykle cen- ca równie¿ uwagê czytelnikowi, ¿e ny dla poznania dziejów poznañskich zapisy nie s¹ pe³ne, nie tylko z tego bernardynów. Tym razem ewange- powodu, ¿e tom ów dozna³ uszczerb- liczne napomnienie przytoczone na ku natury mechanicznej, trac¹c ile wstêpie przez wydawcê: Colligite tam stron w ci¹gu przesz³o piêciu fragmenta, ne pereant8, uda³o siê wieków, ale równie¿ dlatego, ¿e nota- spe³niæ. riusze kapitu³y niekiedy nie notowa- li wszystkich informacji, które zwy- PIOTR FRANCISZEK NEUMANN k³y byæ wpisywane do takich ksi¹g, np. z powodu zgubienia brulionu, za- pomnienia itp. przyczyn. Mimo tych Marta Czy¿ak, KAPITU£A KATE- wszystkich zastrze¿eñ, tom I acta ac- DRALNA W GNIENIE W WIE- torum kapitu³y gnienieñskiej daje TLE METRYKI Z LAT 1408-1448, mo¿liwoæ przedstawienia funkcjono- Poznañ 2003, ss. 448. Uniwersytet wania tej korporacji we wszystkich im. Adama Mickiewicza. Wydzia³ jej aspektach w ci¹gu czasu niezbyt Teologiczny. Studia i Materia³y, 64. d³ugiego 40 lat. Ten odcinek chro- nologiczny pozwala obj¹æ wszystkie Recenzowana monografia jest po- przejawy takich dzia³añ i jest wystar- prawion¹ wersj¹, obronionej w 2002 r., czaj¹co d³ugi dla zaobserwowania za- pracy doktorskiej Marty Czy¿ak, któ- chowañ typowych w podobnych oko- ra przygotowa³a j¹ w Zak³adzie Histo- licznociach, zwi¹zanych z cztero- rii Kocio³a Wydzia³u Nauk Historycz- krotnymi w tym czasie zmianami na nych Uniwersytetu Miko³aja Koperni- gnienieñskim tronie arcybiskupim. ka w Toruniu. Ksi¹¿ka przedstawia W³anie dlatego, ¿e g³ównym zada- funkcjonowanie korporacji wy¿szych niem i celem ksi¹¿ki jest przedsta- duchownych, jak¹ by³a redniowiecz- wienie funkcjonowania korporacji na gnienieñska kapitu³a katedralna, kapitulnej w wietle jednego ród³a w wietle pierwszej z zachowanych ograniczonego chronologicznie, od- ksi¹g jej czynnoci (acta actorum), ró¿nia siê ona od innych monografii obejmuj¹cej lata 1408-1448. Autorka kapitu³ polskich w okresie rednio- nazywa tê ksiêgê metryk¹ kapituln¹, wiecznym lub nowo¿ytnym, których w czym ma racjê w wietle termino- autorów interesowa³ g³ównie ustrój logii, u¿ywanej w tym w³anie ródle. danej kapitu³y i jej sk³ad osobowy. To wyjanienie jest potrzebne ze Monografia ta pozwala nie tylko na wzglêdu na wieloznacznoæ terminu postawienie hipotez, ale na ich metryka, którym by³o okrelanych sprawdzenie w wietle omawianego wiele redniowiecznych i nowo¿yt- ród³a, jak równie¿ na weryfikacjê nych ksi¹g wpisu, zw³aszcza ko- tez literatury przedmiotu. cielnych. Biogramy wszystkich cz³onków Autorka informuje czytelnika, ¿e kapitu³y katedralnej gnienieñskiej, –––––––––––––– wystêpuj¹cych w podanych grani- 8 J 6, 12. cach chronologicznych, s¹ równie¿ 372 RECENZJE wynikiem pracy M. Czy¿ak, która za- osób. Ksi¹¿ka pokazuje, ile do powie- mieci³a je w obszernym, 100-stroni- dzenia w tej sprawie mia³a sama ka- cowym aneksie swej ksi¹¿ki. Autorka pitu³a gnienieñska, która dokony- wykorzysta³a przy ich kompozycji wa³a przyjêcia (admisji) kandydata równie¿ wszystkie inne dostêpne ró- do swojego grona, przyznaj¹c mu pra- d³a, przede wszystkim proweniencji wo g³osu na kapitule i dystrybucje papieskiej prowizje na beneficja codzienne tylko wtedy, gdy mia³ on udostêpnione przez Bullarium Polo- wy¿sze wiêcenia (co najmniej sub- niae i Repertorium Germanicum, jak diakonat) i by³ niekwestionowanym równie¿ dokumenty arcybiskupie itp. (pacificus) posiadaczem prebendy. oraz istniej¹ce opracowania. Przyjê³a W kolejnym rozdziale rozpatruje punktowy schemat budowy biogra- autorka problem rezydencji pra³atów mu, niew¹tpliwie najlepszy z istnie- i kanoników gnienieñskich przy ka- j¹cych. Poszczególne punkty takiego tedrze, prostuj¹c ustalenia literatury schematu, takie jak powi¹zania ro- przedmiotu w tym wzglêdzie, która dzinne, wykszta³cenie, kariera itp. traktowa³a jako obowi¹zkow¹ 9-mie- dyscyplinuj¹ bowiem autora biogra- siêczn¹ rezydencjê i opowiadaj¹c siê mów, aby wype³niæ jak najwiêcej za przyjêciem jako takiej 3-miesiêcz- punktów i u³atwiaj¹ czytelnikowi nej rezydencji. Wyró¿nia wród cz³on- szybsze znalezienie potrzebnych da- ków kapitu³y gnienieñskiej trzy gru- nych. py pierwsz¹ licz¹c¹ nie wiêcej ni¿ 10 M. Czy¿ak korzysta z innych poza osób tych, którzy stale rezydowali metryk¹ róde³ równie¿ w omawia- przy katedrze. Rola ich by³a szczegól- niu kolejnych zagadnieñ przedsta- na oni bowiem brali udzia³ w kapi- wionych w poszczególnych rozdzia- tu³ach partykularnych, uczestniczyli ³ach monografii, zw³aszcza w rozdzia- w codziennej s³u¿bie liturgicznej le pierwszym, powieconym sposo- i odbywali swoje dy¿ury w tym zakre- bom uzyskiwania prebendy w gnie- sie, jak równie¿ zastêpowali kanoni- nieñskiej kapitule katedralnej. Ten ków dwóch pozosta³ych grup. Te w³anie rozdzia³ nale¿y do tych, dwie pozosta³e grupy, to najliczniej- w którym osi¹gnê³a wyniki niezmier- sza kilkunastoosobowa grupa tych, nie interesuj¹ce dla poznania wp³y- którzy bywali wy³¹cznie na kapitu- wu ró¿nych czynników na uzyskanie ³ach generalnych, zwo³ywanych na prebendy w kapitule gnienieñskiej, g³ówne wiêto drugiego patrona ka- ale tak¿e w ró¿nych innych polskich tedry w. Wojciecha w jego Natale kapitu³ach katedralnych w badanym 23 kwietnia oraz jego translacjê 20 okresie. Autorka dowodzi tezy, ¿e padziernika. Ostatni¹ grupê stano- w dobie powszechnej praktyki starañ wili ci cz³onkowie kapitu³y gnienieñ- o prowizjê papiesk¹ uzyskanie takiej skiej, którzy byli jej cz³onkami tylko prowizji by³o umiarkowanie skutecz- z nazwy i pobieranych dochodów, bo ne. W wietle jej badañ okaza³o siê nigdy lub tylko sporadycznie poja- bowiem, ¿e decyduj¹cy by³ czynnik wiali siê w Gnienie. By³a to kilku- miejscowy, a zw³aszcza powi¹zania osobowa grupa cz³onków wielu kapi- rodzinne kandydata do prebendy tu³ krajowych, a przede wszystkim i poparcie królewskie. Wystarczy pracowników kancelarii królewskiej przytoczyæ za Autork¹, ¿e na 240 osób i bywalców dworu papieskiego. z prowizjami papieskimi na kanonie Kapitu³a katedralna (i to nie tylko w katedrze gnienieñskiej do kapitu- gnienieñska) by³a nietypow¹ organi- ³y gnienieñskiej wesz³o tylko 40 zacj¹ pod tym wzglêdem, ¿e nie tyle RECENZJE 373 kara³a swych cz³onków za niedope³- monia by³y przydzielane cz³onkom nienie podstawowych obowi¹zków, kapitu³y w systemie opcji per voca- czyli za absencjê, co nagradza³a za tionem, czyli w zale¿noci od sta¿u ich wykonanie. Rezydencja przy kate- kapitulnego i dzier¿one przez nich drze gnienieñskiej by³a nagradzana ca³ymi latami, jeli by³y wystarczaj¹- dystrybucjami codziennymi w pieni¹- co dochodowe. Natomiast wsie chle- dzu i naturaliach po 2 grosze ka¿de- bowe kapitu³a dawa³a w dzier¿awê go dnia, a 4 grosze w wiêta, Adwent na okrelony okres czasu i za czynsz, i Wielki Post. Natomiast uczestnicy jak to zosta³o powiedziane, zarówno kapitu³ generalnych, trwaj¹cych od pieniê¿ny jak w m¹ce. Posiadanie kilku dni do tygodnia, otrzymywali tych wsi by³o niew¹tpliwie o wiele za ka¿dy dzieñ po jednej grzywnie. mniej dochodowe, z tym ¿e kapitu³a Ciekawe, ¿e w dalszym ci¹gu utrzy- zmniejsza³a obci¹¿enia z powodu mywa³y siê dystrybucje produktów klêsk ¿ywio³owych, jak równie¿ ich ¿ywnociowych przede wszystkim niszczenia np. podczas przemarszu chleba owych bu³, wypiekanych wojsk. Dochodowoæ wsi chlebowych w piekarni kapitulnej pod wzgórzem w danym czasie rzutowa³a bezpored- katedralnym, ale tak¿e ledzi, fig, nio na wysokoæ dystrybucji codzien- wina, piwa i oliwy. Autorka cytuje nych. Autorka zajmuje siê te¿ zarz¹d- z metryki zabawny incydent, gdy cami maj¹tku kapitulnego, zwanymi zgorszona kapitu³a zakaza³a w 1418 r. prokuratorami kapitu³y, wy³aniany- jednemu ze swych cz³onków Marci- mi po dwóch z jej grona. Uznaje ich nowi Chrapkowi chodzenia na targ za element kontynuuj¹cy tradycjê w Gnienie i samodzielnego, a nie za dawnej vitae communis kanoników porednictwem s³ug, kupowania ryb, przy katedrze. Na prokuratorach spo- miêsa i jajek. M¹kê do pieczenia czywa³o wiele obowi¹zków jak przyj- chlebów kapitulnych dostarcza³y mowanie czynszów i rozdzielanie wsie chlebowe kapitu³y, a cile mó- dystrybucji, egzekwowanie kar pie- wi¹c ich regensi sporód cz³onków niê¿nych. Oni te¿ byli uprawnieni do kapitu³y, którzy czêæ czynszu dzier- nak³adania i zwalniania od kar ko- ¿awnego dostarczali w miarach m¹ki. cielnych w stosunku do opornych Przedmiotem kolejnego rozdzia³u w sprawach maj¹tkowych. Autorka jest s³u¿ba liturgiczna kanoników zajmuje siê tak¿e funduszem pro fa- przy katedrze. Byli oni zobowi¹zani brica ecclesiae, na który ³o¿yli arcybi- zarówno do odprawiania w chórze skup i kapitu³a, a z którego pokrywa- katedry godzin kanonicznych przy- no koszty wszystkich inwestycji bu- najmniej niektórych (jutrzni i nie- dowlanych i remontowych w kate- szporów), jak i uczestnictwa we mszy drze, jak równie¿ odnawiano para- codziennej, choæ ju¿ nie w sumie. In- menty kocielne. formacje tego typu bêd¹ cenne dla Niew¹tpliwie jednym z najwa¿- wszystkich zainteresowanych spra- niejszych rozdzia³ów recenzowanej wami liturgii, jak równie¿ dla tych pracy jest rozdzia³ dotycz¹cy udzia³u mniej zorientowanych w s³u¿bie bo- kapitu³y w zarz¹dzie diecezj¹ sede ¿ej duchowieñstwa kapitulnego. plena i sede vacante. Arcybiskupi Maj¹tkiem wspólnym kapitu³y gnienieñscy, jak to wykaza³y prace zajmuje siê M. Czy¿ak w jednym Antoniego G¹siorowskiego, rzadko z dalszych rozdzia³ów. Wyjania, ¿e przebywali w Gnienie. Nawet gdy sk³ada³y siê nañ dwa rodzaje wsi pozostawali na terenie diecezji, wole- prestymonialne i chlebowe. Presty- li swoje zamki z ¯ninie lub £owiczu, 374 RECENZJE ograniczaj¹c czas pobytu przy kate- wyranie, ¿e oficja³ i wikariusz gene- drze do wymaganego prawem kano- ralny byli urzêdnikami arcybiskupa nicznym. M. Czy¿ak wykaza³a w re- (tak jak ka¿dego biskupa diecezjal- cenzowanej pracy, ¿e nie uczestni- nego), jego zastêpcami w sprawach czyli we wszystkich kapitu³ach gene- s¹dowych oraz duchownych (i niekie- ralnych, bywaj¹c raczej na wa¿niej- dy materialnych), nie byli jednak szych kapitu³ach wiosennych ni¿ je- w ¿adnym wypadku przedstawiciela- siennych. Kapitu³a gnienieñska mi kapitu³y przy jego osobie. Ow- czu³a siê zatem i musia³a byæ gospo- szem w nieobecnoci arcybiskupa darzem w stolicy diecezji równie¿ za (lub biskupa w innych diecezjach) ¿ycia arcybiskupa. Wyra¿a³o siê to dzia³ali statutowo w porozumieniu m.in. w sprawowaniu przez ni¹ s¹- z kapitu³¹, niemniej zawsze jako downictwa w sprawach swych cz³on- urzêdnicy biskupi, ciesz¹cy siê wo- ków, ni¿szego duchowieñstwa obs³u- bec kapitu³y presti¿em równie¿ jako guj¹cego katedrê, poddanych wsi jej cz³onkowie. kapitulnych. Sprawami s¹dowymi Autorka dochodzi do s³usznej kon- zajmuje siê Autorka w jednym z ko- statacji, ¿e kapitu³a w czasie objêtym lejnych rozdzia³ów swojej pracy, kon- zakresem chronologicznym pracy, statuj¹c, ¿e kapitu³a katedralna udziela³a zawsze konsensu na dzia³a- cieszy³a siê najwiêkszym po arcybi- nia arcybiskupa, nawet gdy ³¹czy³y skupie autorytetem w sprawach s¹- siê z powa¿nymi, choæ czasowymi dowych. Stara³a siê sprawowaæ s¹- alienacjami maj¹tku kocielnego. downictwo polubowne. Autorce uda- W wietle materia³u znajduj¹cego siê ³o siê wydobyæ zapisy ród³owe, w ksiêdze I acta actorum kapitu³y wiadcz¹ce przekonuj¹co o trosce gnienieñskiej twierdzenie to jest kapitu³y o kmiecych poddanych wsi udokumentowane. Pe³na jego weryfi- kapitulnych, czego najlepszym do- kacja mo¿liwa by³aby jednak dopiero wodem jest fakt, ¿e w 1408 r. uczyni- w wietle analizy dokumentów wy- ³a jedyne zastrze¿enie co do zakresu stawionych przez arcybiskupów w³adzy w³asnych prokuratorów, to gnienieñskich w badanym okresie. mianowicie quod iidem domini pro- Zdarza³y siê bowiem biskupom ró¿- curatores a kmethonibus nullas exi- nych diecezji polskich tego czasu gant graves penas. dzia³ania maj¹tkowe, mo¿e i nie tyle W przedstawieniu stosunków miê- wbrew kapitule, co bez jej konsensu, dzy kapitu³¹ a arcybiskupami Autor- co by³o spowodowane wystawianiem ka wspomnia³a m.in. dwóch g³ów- dokumentów poza okresem kapitu³ nych urzêdników arcybiskupa, który- generalnych i przejawia³o siê bra- mi jak w innych diecezjach w owym kiem na licie wiadków nazwisk czasie i w ca³ym Kociele powszech- cz³onków kapitu³y in gremio oraz nym, byli oficja³ i wikariusz general- oczywicie jej pieczêci obok pieczê- ny. Wydaje mi siê jednak twierdze- ci arcybiskupa lub biskupa. nie, ¿e Sede plena kapitu³a uczestni- Szczególnie interesuj¹co wypad³o czy³a w zarz¹dzie diecezj¹ poprzez przedstawienie w recenzowanej ksi¹¿- powo³ywanie z jej grona wikariusza ce dzia³alnoci kapitu³y podczas wa- in spiritualibus et temporalibus kansu na stolicy arcybiskupiej, gdy (s. 263) i dalej podobne o obu tych stawa³a siê ona obroñc¹ ca³oci dóbr urzêdnikach, jest nieco zbyt daleko kocielnych w archidiecezji, a w szcze- posuniête. Nale¿y podkreliæ bardzo gólnoci dóbr mensy arcybiskupiej. RECENZJE 375
Pierwszym przeto dzia³aniem kapitu³y monografii jest przypisanie poszcze- po mierci arcybiskupa by³o rozdziele- gólnych prebend do konkretnych po- nie miêdzy kanoników poszczegól- siadaczy. Autorce uda³o siê to, jak po- nych kluczy dóbr arcybiskupich. Au- daje, w 75 przypadkach na 101 bene- torka przedstawia równie¿ losy drama- ficjentów. Mo¿liwe to by³o dziêki tycznych wysi³ków kapitu³y gnie- ¿mudnemu analizowaniu danych nieñskiej o uszanowanie przez króla o transakcjach sprzeda¿y dziesiêcin, jej prawa do wyboru pasterza, koñcz¹- dokonywanych przez poszczególnych ce siê dla niej niepowodzeniem przy pra³atów i kanoników. Warto wspo- silnych w³adcach, jakimi byli W³ady- mnieæ, ¿e ksi¹¿ka ilustrowana jest s³aw Jagie³³o i Kazimierz Jagielloñ- zdjêciami poszczególnych stron czyk, a uwieñczonych sukcesem za pierwszej ksiêgi gnienieñskiej me- ma³oletnioci W³adys³awa III. tryki kapitulnej, fotografiami tak Byæ mo¿e nale¿a³oby siê upo- wysokiej jakoci, ¿e czytelne s¹ nie mnieæ o bli¿sze zainteresowanie siê tylko na skrzyde³kach ok³adki, ale Autorki funkcj¹ ustawodawcz¹ kapi- równie¿ w tekcie ksi¹¿ki, na zwy- tu³y gnienieñskiej, która odzwiercie- czajnym papierze. dla³a siê w statutach uchwalanych na W sumie otrzymalimy wyró¿nia- kapitu³ach generalnych i publikowa- j¹c¹ siê monografiê, która przedsta- nych w tej ksiêdze. O niektórych wia z bliska rzeczywistoæ kapituln¹, z nich wspomina, krel¹c stosunki zarówno w czasach dramatycznych miêdzy korporacj¹ a arcybiskupem- zmagañ o ocalenie w³asnych upraw- elektem. W sposób natomiast bardzo nieñ i maj¹tku kocielnego jak przekonuj¹cy uprawdopodobni³a ist- w okresie spokojnej, na ogó³ zgodnej nienie i to ju¿ od pocz¹tku XV w. ka- koegzystencji z arcybiskupem, pozo- pitulacji wyborczych dla elekta, po- sta³ym duchowieñstwem katedral- niewa¿ takimi wydaj¹ siê owe articu- nym i kmieciami, a mniej zgodnej li, z którymi cz³onkowie kapitu³y je- z miejscow¹ szlacht¹, która by³a dzili w 1412 r. do Miko³aja Tr¹by. sk¹din¹d w³asnym zapleczem osobo- Równie¿ rota przysiêgi arcybiskupa wym kapitu³y. i przysiêgi kanoników potencjal- MARIA KOCZERSKA nych kandydatów do godnoci arcy- Uniwersytet Warszawski biskupiej sk³adanej przez nich przed Instytut Historyczny przyst¹pieniem do elekcji mieszcz¹ w sobie zobowi¹zania elekta wobec Kocio³a gnienieñskiego. Jan Walkusz, TWÓRCZOÆ LI- Oprócz wspomnianego ju¿ anek- TERACKA DUCHOWIEÑSTWA su, zawieraj¹cego biogramy cz³onków POLSKIEGO NA ZIEMIACH ZA- kapitu³y gnienieñskiej z lat 1408- BORU PRUSKIEGO W XIX-XX 1448, w pracy znalaz³y siê dwa inne: WIEKU 1848-1939. Lublin 2002, ss. pierwszy z terminami posiedzeñ ka- 448. Towarzystwo Naukowe Ka- pitu³y i drugi ze spisem uczestników tolickiego Uniwersytetu Lubel- tych¿e. Ponadto Autorka zamieszcza skiego. w samym tekcie poszczególnych rozdzia³ów rozmaite przydatne dla badaczy wykazy, np. kolejnych posia- Studia powiêcone polskiemu du- daczy danych prebend kapitulnych, chowieñstwu katolickiemu XIX i XX prestymoniów. Wielkim osi¹gniêciem wieku s¹ ju¿ na tyle zaawansowane, 376 RECENZJE
¿e mog¹ stanowiæ podstawê do pew- pracy jest wiêc twórczoæ literacka nych uogólnieñ, wprawdzie ograni- polskiego duchowieñstwa od po³owy czonych, ale selektywnie uprawnio- XIX wieku do roku 1939 na ziemiach nych. Te ograniczenia wynikaj¹ g³ów- zaboru pruskiego. Opieraj¹c siê na nie z faktu, ¿e autorzy tych prac sta- teorii dzie³a literackiego i wyjania- wiali sobie dosyæ zawê¿one cele ba- j¹c co rozumie tu przez twórczoæ li- dawcze, skupiaj¹c siê g³ownie na ro- terack¹, zastosowa³ doæ rygorystycz- zeznaniu struktury organizacyjnej ne kryteria doboru materia³u: z za³o- i spo³ecznej tej grupy, w niewielkim ¿enia uwzglêdni³ tych, którzy byli tylko stopniu uwzglêdniaj¹c ró¿no- autorami przynajmniej jednej ksi¹¿- rodne przecie¿ formy aktywnoci du- ki (w takiej sytuacji uwzglêdni³ tak- chowieñstwa. Prace Stanis³awa Lita- ¿e ich pozosta³¹ twórczoæ). Tak wiêc ka o diecezji lubelskiej (monografia poddano analizie dorobek literacki 39 tego autora o duchowieñstwie po- pisarzy w sutannach (prawie po³owa znañskim dotyczy wczeniejszego pochodzi³a z Wielkopolski, 16 z Po- okresu), Daniela Olszewskiego o du- morza, 4 z Warmii). Trzeba zaznaczyæ, chowieñstwie krakowskim i kielec- ¿e autor nie analizuje pimiennictwa kim, czy Lecha Bystrzyckiego o du- poszczególnych duchownych odrêb- chowieñstwie wielkopolskim s¹ tu nie. Pracowicie zebrany materia³ na- typowym przyk³adem tego typu po- niós³ na siatkê kilkunastu gatunków ¿ytecznej i cennej sk¹din¹d historio- literackich, zgromadzonych wokó³ grafii. czterech grup: epika, liryka, dramat, Praca Jana Walkusza reprezentuje literatura faktu. W konsekwencji nowy typ podejcia do tej specyficz- otrzymalimy bardzo interesuj¹cy nej grupy spo³ecznej, jak¹ jest ducho- obraz tego zjawiska, który znacznie wieñstwo. Szczególnie poprzez kom- poszerza nasz¹ literack¹ wiado- plementarny i znacznie poszerzony moæ. Nie jest to oczywicie literatu- wachlarz za³o¿eñ badawczych, wy- ra z górnej pó³ki, ale fakt, ¿e du- chodz¹cy daleko poza rozeznanie chowni byli obecni prawie we wszyst- struktur czy dzia³alnoci kocielnej kich gatunkach i formach literackich i duszpasterskiej. Ten typ pisarstwa (powieæ, opowiadanie, bajka, nowe- historycznego, uprawiany pod patro- la, dramat, komedia, literatura faktu, natem Zygmunta Zieliñskiego w Ka- wspomnienia, dzienniki, reporta¿e) tolickim Uniwersytecie Lubelskim, sprawia, ¿e ten obraz pisarstwa mu- mo¿e siê ju¿ poszczyciæ pewnymi sia³ byæ wreszcie rozeznany z po¿yt- osi¹gniêciami, o czym wiadcz¹ pu- kiem dla obrazu kultury i szerokiej blikacje np. o duchowieñstwie diece- obecnoci w niej duchownych. Zdu- zji che³miñskiej (J. Walkusz), przemy- miewa szeroko zakrojona kwerenda skiej (A. Szal), sandomierskiej (B. nie tylko w bibliotekach (co zrozu- Stanaszek) czy katowickiej (H. Ol- mia³e) ale tak¿e w archiwach i muze- szar). To co jest w nich szczególnie ach. Po¿yteczna niezmiernie okaza³a charakterystyczne, to odtworzenie siê np. dla okresu miêdzywojennego obrazu literackiej aktywnoci ducho- dokumentacja Zwi¹zku Zawodowe- wieñstwa. go Literatów Polskich w Poznaniu. Jan Walkusz ju¿ poprzez sformu- Okazuje siê, ¿e duchowni pisarze by- ³owanie tytu³u swej ksi¹¿ki nie pozo- wali niejednokrotnie bardzo aktywni stawi³ w¹tpliwoci, czego mo¿emy siê w rodowiskowym ¿yciu literackim, po niej spodziewaæ. Przedmiotem tej spo³ecznym itp. RECENZJE 377
Z kilkudziesiêciu duchownych kopolskie Golejewko, gdzie przez 24 literatów rozpoznajemy wielu do- lata by³ proboszczem i któremu po- brych znajomych z Wielkopolski, np. wiêci³ wczeniej Czestram. Obraz ks. Ewarysta Nawrowskiego, autora dramatyczny na tle historycznym piêciu tomików poetyckich (które s¹ w czterech aktach. Wzruszaj¹ce, po- tu obficie analizowane w rozdziale etyckie umi³owanie ma³ej ojczy- powiêconym liryce) i autora pa- zny. miêtnika pt. Z roku ¿ycia, który Wymieni³em kilka postaci z tere- otrzyma³ u Walkusza bardzo wysok¹ nu Wielkopolski, które znane s¹ bar- ocenê. Jego zdaniem utwór ten za- dziej z innych obszarów swej aktyw- wiera wszystkie w³aciwoci klasycz- noci. Dobrze, ¿e poznajemy je teraz nego dziennika (zapis opinii i we- w pog³êbionej analizie ich twórczoci wnêtrznych prze¿yæ autora wystêpu- literackiej. Z terenu Pomorza i War- je w pierwszej osobie, a wiêc narra- mii Walkusz analizuje np. twórczoæ tor uto¿samia siê z bohaterem i jego ks. Stanis³awa Kujota, ks. Mateusza wiatem). Autor tej ksi¹¿ki nie móg³ Truszczyñskiego t³umacza Psal- znaæ pamiêtnika Nawrowskiego mów, autora sielanek. Jest tak¿e ks. z Fortu VII w Poznaniu (w rêkopisie, Bernard Sychta, ogromnie zas³u¿ony obecnie w posiadaniu pisz¹cego te dla kultury kaszubskiej, który w tym s³owa), który dostarczy³by mu mate- jêzyku pozostawi³ spor¹ twórczoæ, ria³u do kolejnych refleksji (zapew- g³ównie dramatyczn¹. Wspominam ne pamiêtnik ten uka¿e siê dru- z rozrzewnieniem wieczór spêdzony kiem). Jest tu ks. Nikodem Cieszyñ- u ks. Sychty w Pelplinie, który wtedy ski wydawca s³ynnych Roczników by³ ju¿ u schy³ku ¿ycia ale zaszczyci³ katolickich, tu g³ównie jako autor mnie d³ug¹ rozmow¹ i cierpliwie od- wspomnieñ i reporta¿y ks. W³ady- powiada³ na moje pytania. s³aw Chotkowski, autor kilku powia- Jan Walkusz wyrazi³ przewiad- stek, obrazków z ¿ycia ludu wiejskie- czenie, ¿e dzieje literatury polskiej go oraz wspomnieñ, ks. Kamil Kan- XIX i pocz¹tku XX wieku pozostan¹ tak autor m.in. In memoriam cza- tak d³ugo niepe³ne, jak d³ugo bêd¹ su wojny 1914-1918, ks. Józef K³os, rekonstruowane wy³¹cznie na pod- legendarny redaktor Przewodnika stawie twórczoci najwybitniejszych katolickiego autor Gawêd Janka literatów i poetów tamtego czasu. Obleciwiata i kilku tomów wspo- Przez swoj¹ ksi¹¿kê autor da³ dobry mnieñ, ks. Ignacy Posadzy tak¿e materia³ historykom literatury, aby autor kilku tomów wspomnieñ i re- ten obraz uzupe³niæ o pisarzy tzw. porta¿y, ks. Apolinary T³oczyñski drugiego rzêdu. Monografia ta jest te¿ autor powieci, obrazków scenicz- cennym wk³adem do dziejów kultury nych, krotochwil, ks. Zdzis³aw Za- i historii Kocio³a. krzewski, który by³ sprawny zarówno Ksi¹¿ka doczeka³a siê drugiego w poezji jak i w prozie autor po- wydania. Zmieniono szatê graficzn¹, ematu wierszowanego w trzech czê- dodano ilustracje. Zmieniono te¿ ty- ciach pt. Z przesz³oci zak¹tka. tu³ na: Piórem i s³owem. Aktywnoæ Relacje historyczne i przekazy le- literacka polskiego duchowieñstwa gendarne s¹ tu powi¹zane jednost- katolickiego na Pomorzu Nadwilañ- kow¹ fabu³¹, co tworzy niepowta- skim, Warmii i w Wielkopolsce w la- rzalny klimat tego miejsca (majestat tach 1848-1939 (Pelplin 2003). historii, duch polskoci, sacrum). Trzeba dodaæ, ¿e ten zak¹tek to wiel- FELIKS LENORT 378 RECENZJE
KOMITET WYDAWNICZY ADAM ADAMSKI, PAWE£ BORTKIEWICZ, FELIKS LENORT, TADEUSZ KARKOSZ, KRZYSZTOF MICHALCZAK, JAN SZPET
REDAKTOR FELIKS LENORT
PUBLIKACJA DOFINANSOWANA Z FUNDUSZU NA BADANIA W£ASNE WYDZIA£U TEOLOGICZNEGO UAM
ISSN 1731-0679 ISBN 83-60598-65-7
UNIWERSYTET IM. ADAMA MICKIEWICZA WYDZIA£ TEOLOGICZNY REDAKCJA WYDAWNICTW 61-111 POZNAÑ, UL. WIE¯OWA 2/4 e-mail: [email protected] tel./fax (0-61) 851-97-43 http://www.thfac.poznan.pl PROJEKT GRAFICZNY SERII: PAWE£ P¥K
KOREKTA: JUSTYNA IWASZKIEWICZ
T£UMACZENIA NA JÊZYK ANGIELSKI: MA£GORZATA WIERTLEWSKA
DRUK: ESUS AGENCJA REKLAMOWO-WYDAWNICZA, 61-858 POZNAÑ, UL. WIERZBIÊCICE 35 RECENZJE 379
ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 1, 2003
MARTA CZY¯AK NOTARIUSZE KAPITU£Y GNIENIEÑSKIEJ W PIERWSZEJ PO£OWIE XV WIEKU
KRZYSZTOF KACZMAREK KONWENT DOMINIKANÓW POZNAÑSKICH W REDNIOWIECZU
PIOTR FRANCISZEK NEUMANN DOBRODZIEJE POZNAÑSKICH KARMELITÓW BOSYCH W XVII I PIERWSZEJ PO£OWIE XVIII WIEKU W WIETLE KRONIKI KLASZTORNEJ
ANZELM WEISS FILADELFIA WIELKOPOLSKIEGO DUCHOWIEÑSTWA DIECEZJALNEGO Z 1777 ROKU
MIECZYS£AW HR. LEDÓCHOWSKI W STULECIE MIERCI PRYMASA KARDYNA£A MIECZYS£AWA LEDÓCHOWSKIEGO
ZYGMUNT ZIELIÑSKI GENEZA KANDYDATURY MIECZYS£AWA HALKI LEDÓCHOWSKIEGO NA ARCYBISKUPSTWO W GNIENIE I W POZNANIU
JERZY PIETRZAK ARCYBISKUP MIECZYS£AW LEDÓCHOWSKI JAKO PRYMAS POLSKI
ANNA MARCINIAK DAWNE I NOWE RÓD£A DO BIOGRAFII KARDYNA£A MIECZYS£AWA LEDÓCHOWSKIEGO
AMBRO¯Y ANDRZEJAK KARDYNA£ MIECZYS£AW LEDÓCHOWSKI JAKO PREFEKT KONGREGACJI ROZKRZEWIENIA WIARY
PIOTR FRANCISZEK NEUMANN KARDYNA£ MIECZYS£AW LEDÓCHOWSKI W WIETLE KRONIK POZNAÑSKICH KARMELITANEK BOSYCH
LIGIA WILKOWA SARKOFAG I POMNIK ARCYBISKUPA LEDÓCHOWSKIEGO I JEGO TWÓRCA
JÓZEF DÊBIÑSKI POZNAÑSKI OKRES ¯YCIA I DZIA£ALNOCI BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO
FELIKS LENORT PRZYPOMNIENIE OTWARCIA NOWEGO SEMINARIUM DUCHOWNEGO W POZNANIU W ROKU 1896
LESZEK WILCZYÑSKI ORDYNARIAT ARCYBISKUPI W POZNANIU I KANCELARIA PRYMASA POLSKI w dwudziestoleciu miêdzywojennym
MARIAN F¥KA DZIEJE OKUPACYJNE KAPITU£Y METROPOLITALNEJ W POZNANIU