ECCLESIA STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI

Tom 2, 2006 2 FELIKS LENORT

Vacat 3 ECCLESIA STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI

Tom 2, 2006

UNIWERSYTET IM. ADAMA MICKIEWICZA · WYDZIA£ TEOLOGICZNY REDAKCJA FELIKS LENORT (REDAKTOR), PIOTR FRANCISZEK NEUMANN, ALICJA SZULC, ANZELM WEISS

RECENZENT TOMU: ANZELM WEISS KATOLICKI UNIWERSYTET LUBELSKI Spis treœci Contents

FELIKS LENORT Iosepho Nowacki post obitum anno quadragesimo 7

HANNA KÓC#KA-KRENZ Archeologiczne œwiadectwa o najstarszych œwi¹tyniach na Ostrowie Tumskim w Poznaniu 23 Archaeological Evidence of the Oldest Churches in Ostrów Tumski in Poznañ

HANNA KÓC#KA-KRENZ Pochówki królewskie w katedrze poznañskiej 39 Royal Interments in the Poznañ Cathedral

MAGDALENA LANGE Fundacja i dzia³alnoœæ kapitu³y kolegiackiej œwiêtego Jakuba Aposto³a w G³uszynie od roku 1296 do pocz¹tku XVI wieku 57 Foundation and Activity of the Chapter of the Collegiate Church of St. James the Apostle in G³uszyna from 1296 to the Beginning of the 16th Century

MARTA CZY¯AK Fundacje i fundatorzy kaplic w katedrze gnieŸnieñskiej w II po³owie XIV wieku 99 The Foundations and Founders of Chapels in the Cathedral in the Second Half of the 14th Century

KRZYSZTOF R. PROKOP Sakry ordynariuszy i sufraganów poznañskich w XVIII stuleciu 119 Episcopal Consecrations of Poznañ Ordinaries and Suffragans in the 18 th Century

DOMINIK KUBICKI Treœci teologiczne o³tarza g³ównego w katedrze poznañskiej (proweniencji z Góry, Guhrau / Niederschlesien) 151 Theological Content of the High Altar in the Poznañ Cathedral (of Góra Guhrau)

PIOTR GO£DYN Pierwsi misjonarze Polski i ich kult w heraldyce 195 The First Polish Missionaries and their Cult in Helardry 6 SPIS TREŒCI

TOMASZ JANK Nieznane grafiki Antoniego Swacha w koœciele franciszkanów w Poznaniu 207 The Unknown Engravings of Antoni Swach in the Franciscan Church in Poznañ

PIOTR FRANCISZEK NEUMANN Starania arcybiskupa Marcina Dunina i Edwarda Raczyñskiego o przywrócenie klasztorów w archidiecezjach gnieŸnieñskiej i poznañskiej 221 The Efforts of Archbishop Marcin Dunin and Edward Raczyñski to Restore Monasteries in the Gniezno and Poznañ Archdioceses

LESZEK WILCZYÑSKI Kapitu³a Metropolitalna w Poznaniu w latach 1919-1939 249 The Metropolitan Chapter in Poznañ in the Years 1919-1939

JACEK BIESIADA Dzieje nagrody literackiej miasta Poznania w dwudziestoleciu miêdzywojennym 271 The History of the Literary Award of the City of Poznañ in the Interwar Period

JÓZEF DÊBIÑSKI Korespondencja biskupa Karola Mieczys³awa Radoñskiego ze Stolic¹ Apostolsk¹ w okresie II wojny œwiatowej 309 The Correspondence of Bishop Karol Mieczys³aw Radoñski with the Apostolic See during the Second World War

ZYGMUNT ZIELIÑSKI Polityczne i koœcielne ramy ¿ycia i dzia³alnoœci arcybiskupa Antoniego Baraniaka 343 The Political and Ecclesiastic Framework of the Life and Activity of Archbishop Antoni Baraniak

STANIS£AW NAPIERA£A Arcybiskup Antoni Baraniak jako Pasterz Diecezji 351 Archbishop Antoni Baraniak as Pastor of Diocese

MARIAN PRZYKUCKI Arcybiskup Antoni Baraniak obroñca Koœcio³a. Wspomnienie 359 Archbishop Antoni Baraniak Defender of the Church. A Reminiscence *

Kroniki bernardynów poznañskich. Oprac. Salezy Bogumi³ Tomczak i Jacek Wiesio³owski. Poznañ 2002, ss. XXIV i 456. Wydawnictwo Miejskie, seria: Kroniki Staropolskie (Piotr Franciszek N e u m a n n) 367

Marta Czy¿ak, Kapitu³a katedralna w GnieŸnie w œwietle metryki z lat 1408-1448. Poznañ 2003, ss. 448. Uniwersytet im. Adama Mickiewicza. Wydzia³ Teologiczny. Studia i Materia³y. Tom 64 (Maria K o c z e r s k a) 371

Jan Walkusz, Twórczoœæ literacka duchowieñstwa polskiego na ziemiach zaboru pruskiego w XIX-XX wieku 1848-1939. Lublin 2002, ss. 448. Towarzystwo Naukowe Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego (Feliks L e n o r t) 375 IOSEPHO NOWACKI POST OBITUM ANNO QUADRAGESIMO 7

ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006

Iosepho Nowacki post obitum anno quadragesimo

NAPISA£ I POŒWIÊCA PAMIÊCI SWEGO NAUCZYCIELA HISTORII KOŒCIO£A W CZTERDZIESTOLECIE JEGO ODEJŒCIA, W IMIENIU SWOIM I TYCH, KTÓRZY CHCIELIBY MU PODZIÊKOWAÆ

FELIKS LENORT

W historiografii koœcielnej Wielkopolski ksi¹dz Józef Nowacki posiada miejsce utrwalone i zgo³a wyj¹tkowe nie tylko dlatego, i¿ jako nieprzeciêtny analityk Ÿróde³ g³ównie œredniowiecznych, rozwik³a³ wiele tajemnic naszej przesz³oœci, ale przede wszystkim z tej racji, i¿ stworzy³ monumentaln¹ synte- zê dziejów najstarszej diecezji polskiej. Jego obszerne dwutomowe „Dzieje archidiecezji poznañskiej” na d³ugo stanowiæ bêd¹ punkt odniesienia dla wszelkich badañ szczegó³owych, a w rozumieniu opracowania syntetycznego pozostan¹ dzie³em nie do przecenienia. Od odejœcia ksiêdza Józefa Nowackiego minê³o ju¿ lat czterdzieœci*. Ni- niejszy drugi tom wydawnictwa „Ecclesia. Studia z Dziejów Wielkopolski” poœwiêcamy jego pamiêci. Korzystamy z okazji, by przywo³aæ podstawowe koleje jego ¿ycia i naukowej aktywnoœci.

* Ksi¹dz Józef Nowacki mia³ kilku pracowitych poprzedników, którzy w ba- daniach nad dziejami koœcielnymi Wielkopolski odegrali rolê wa¿n¹ i w swo- im czasie – zgodnie z ówczesnym stanem wiedzy historycznej i z obowi¹zuj¹- cymi wtedy wymogami warsztatu naukowego – stworzyli kompendia dziejów obu wielkopolskich diecezji, wci¹¿ pamiêtane i wykorzystywane. Myœlê, ¿e trzeba tu wymieniæ przede wszystkim Józefa £ukaszewicza i ksiêdza Jana Ko- rytkowskiego, ale tak¿e ksiêdza Stanis³awa Kozierowskiego, autora wielotomo-

* Niniejszy tekst powsta³ w roku 2004, a wiêc dok³adnie w czterdziest¹ rocznicê œmier- ci ksiêdza Józefa Nowackiego. Z ró¿nych przyczyn ukazuje siê dwa lata póŸniej. 8 FELIKS LENORT wego dzie³a z zakresu toponomastyki wielkopolskiej, w tym kilku tomów zaty- tu³owanych: „Badania nazw topograficznych dzisiejszej archidiecezji gnieŸ- nieñskiej” (Poznañ 1909-1912) i „Badania nazw topograficznych dzisiejszej archidiecezji poznañskiej” (Poznañ 1914-1915) oraz dwóch innych pt.: „Sze- matyzm historyczny ustrojów parafialnych dzisiejszej archidiecezji gnieŸnieñ- skiej” (Poznañ 1934) i „Szematyzm historyczny ustrojów parafialnych dzisiej- szej archidiecezji poznañskiej” (Poznañ 1933)1. Na szczególne wszak¿e podkreœlenie w rzêdzie poprzedników ksiêdza Jó- zefa Nowackiego zas³uguje Józef £ukaszewicz, wielce zas³u¿ony badacz ró¿- nowierstwa polskiego, szkolnictwa i wychowania, tak¿e dziejów Poznania, ale dla nas tu wa¿ny wspomnienia przede wszystkim jako autor obszernego dzie³a pt.: „Krótki opis historyczny koœcio³ów parochialnych, koœció³ków, kaplic, klasztorów, szkó³ek parochialnych, szpitali i innych zak³adów dobroczynnych w dawnej diecezji poznañskiej”, które zosta³o wydane w trzech tomach w Poznaniu, nak³adem Jana Konstantego ¯upañskiego, w latach 1858-1863. Od razu jednak trzeba powiedzieæ, i¿ na pró¿no by tu szukaæ opisów tajników wewnêtrznych dziejów koœcielnych. Koœcio³y nasze s¹ kolebk¹ oœwiaty i sk³a- dem pami¹tek narodowych – napisa³ autor w pierwszym zdaniu przedmowy do tego dzie³a. Mia³ œwiadomoœæ, ¿e rzucaj¹ one œwiat³o na przesz³oœæ naro- du, jego oœwiatê, obyczaje, sztuki piêkne, ¿ycie gospodarcze. I takim wzrokiem siê pos³uguj¹c dokona³ opisu poszczególnych koœcio³ów, klasztorów, szkó³, szpitali. Ten drobiazgowy opis poprzedzi³ obszernym, przesz³o stustronicowym wstêpem, w którym podj¹³ temat pocz¹tków diecezji, granic, podzia³ów tery- torialnych. Korzysta³ z obszernych wizytacji biskupów i archidiakonów od roku 1603, z akt kapitulnych i konsystorskich, z archiwów poszczególnych koœcio- ³ów. Wykorzysta³ niepe³ne niestety opisy koœcio³ów sporz¹dzone co dopiero przez duchowieñstwo na polecenie arcybiskupa Teofila Wolickiego z roku 1828. Podzieli³ ca³oœæ na archidiakonaty, dekanaty i parafie, opisa³ wszystko co zauwa¿y³, wszystkie œlady materialne, napisy nagrobne. Szczerze wyzna³, i¿ o wielu koœcio³ach, jeœli talent ludzki nie wycisn¹³ na nich swego znamie- nia, nie ma co mówiæ. Pyta³: Có¿ np. powiedzieæ o skromnym koœció³ku wiej- skim, z drzewa lub gliny postawionym, strzech¹ lub gontami pokrytym bez ¿adnych wewn¹trz ozdób i pomników? Ca³a jego biografia, podobnie jak wiêk- szej czêœci ludzi, zawiera siê w kilku wydatniejszych momentach istnienia, to jest: by³ postawionym, poœwiêconym, odprawia³o siê w nim nabo¿eñstwa, spa- li³ siê lub run¹³ z staroœci.

1 O ksiêdzu Stanis³awie Kozierowskim zob. np. opracowanie S. U r b a ñ c z y k a w „Polskim s³owniku biograficznym” (t. 14, s. 628-629) oraz ostatnio J. L e œ n y w pracy zbiorowej pod red. J. Strzelczyka pt.: Wybitni historycy wielkopolscy (Poznañ 1989, s. 199- 208). IOSEPHO NOWACKI POST OBITUM ANNO QUADRAGESIMO 9

To dzie³o £ukaszewicza ma – co oczywiste – swoje ograniczenia, do któ- rych zreszt¹ sam autor siê przyznaje. To wszak¿e, co zamierza³, wykona³ a¿ nad- to dobrze. Nie by³o to jeszcze pisarstwo historyczne, którym znacznie póŸniej obdarzy³ nas ksi¹dz Józef Nowacki. Jest wszak¿e pamiêtane i wykorzystywane, o czym œwiadczy fakt, i¿ „Krótki opis historyczny koœcio³ów parochialnych [... ] w dawnej diecezji poznañskiej” zosta³ wznowiony w roku 1980 w piêknym wy- daniu fotooffsetowym przez Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu, z inicjaty- wy pisz¹cego te s³owa, ale g³ównie dziêki staraniom ksiêdza Konrada Lutyñskie- go, przedwczeœnie zmar³ego w roku 2002. To, ¿e tak¿e kolejne dzie³o tego auto- ra zosta³o ostatnio przypomniane, œwiadczy niew¹tpliwie o tym, ¿e istnieje – mimo up³ywu czasu – œwiadomoœæ nieprzemijaj¹cej wartoœci tego pisarstwa. Mowa tu o wznowionym w roku 1998 w Wydawnictwie Miejskim w Poznaniu dwutomowym „Obrazie historyczno-statystycznym miasta Poznania w dawniej- szych czasach” (wydanie przygotowa³ Jacek Wiesio³owski)2. Chcia³oby siê powiedzieæ przesadnie, ¿e tym, kim w wielkopolskiej histo- riografii koœcielnej w odniesieniu do diecezji poznañskiej by³ Józef £ukasze- wicz, tym w odniesieniu do archidiecezji gnieŸnieñskiej by³ w pewnym stop- niu ksi¹dz Jan Korytkowski. By³oby to jednak wyraŸnie uproszczenie i tylko w czêœci prawdziwe. Ten drugi bowiem odegra³ rolê nieporównanie wiêksz¹, a przede wszystkim reprezentowa³ znakomicie wy¿sz¹ œwiadomoœæ naukowe- go warsztatu historycznego3. Ró¿nica polega³a tak¿e na tym, i¿ £ukaszewicz w przytoczonym dziele zajmowa³ siê histori¹ koœcio³ów i parafii, Korytkowski – kapitu³¹ i arcybiskupami, prymasami Polski, chocia¿ – przyznaæ trzeba, ¿e i historii lokalnej poœwiêci³ nieco uwagi, gdy w roku 1888 w miejsce dorocz- nego elenchu obu archidiecezji, wyda³ „Brevis descriptio historico-geographi- ca ecclesiarum Archidioecesis Gnesnensis et Posnaniensis”. Dzie³o Korytkow- skiego jest jedyne w swoim rodzaju. Z ogromn¹ akrybi¹ wykorzysta³ przeboga- te gnieŸnieñskie zbiory archiwalne, które najpierw kompetentnie uporz¹dko- wa³. Sam wyzna³, ¿e sta³o siê to mo¿liwe od czasu, gdy zostawszy kanonikiem

2 Tekst o Józefie £ukaszewiczu w „Polskim s³owniku biograficznym” (t. 18, 1973, s. 542- 544) jest nie podpisany, sygnowawany jedynie skrótem „Red.”, co jest bardzo rzadko stoso- wan¹ praktyk¹ w tym zas³u¿onym wydawnictwie. W dosyæ szczegó³owym haœle – nie wia- domo dlaczego – „Opis historyczny koœcio³ów parochialnych ... w dawnej diecezji poznañ- skiej” zosta³ pominiêty. Zob. tak¿e: A. W o j t k o w s k i, Józef £ukaszewicz jako historyk, „Kronika Miasta Poznania”, 14 (1936), nr 1, s. 1-36. Ostatnio ¿ycie i dzie³o £ukaszewicza przypomnia³ M. K o s m a n w pracy zbiorowej pod red. J. Strzelczyka Wybitni historycy wielkopolscy, s. 61-73. 3 O ksiêdzu Janie Korytkowskim zob. np. M. W o j c i e c h o w s k a w „Polskim s³owniku biograficznym” (t. 14, s. 147-149) oraz J. J a s k u l s k i w pracy zbiorowej pod red. J. Strzelczyka Wybitni historycy wielkopolscy, s. 105-113. Zob. tak¿e: J. Jaskulski Dzie³o ks. Jana Ignacego Korytkowskiego w ocenie historiografii i metodologii XIX i XX wie- ku, [w:] Sto lat Archidiecezji GnieŸnieñskiej, pod red. J. Strzelczyka i J. Górnego, Gniezno 2000, s. 407-417. 10 FELIKS LENORT gnieŸnieñskim zyska³ nieograniczony dostêp do oœmiowiekowych skarbów ar- chiwum gnieŸnieñskiego. Z zapa³em – pisze – zabra³em siê do zbadania tej skarbnicy dziejowej i w miarê bli¿szego poznawania nieocenionych jej zaso- bów, dojrzewa³a we mnie coraz wiêksza chêæ i pragnienie zu¿ytkowania ich w ¿ywotach nie tylko prymasów naszych, ale ca³ego szeregu pra³atów i kano- ników metropolitalnych od pocz¹tku istnienia kapitu³y a¿ do dni naszych. I tak powsta³y dwa ogromne dzie³a o nieprzemijaj¹cej wartoœci: „Pra³aci i kanonicy katedry metropolitalnej gnieŸnieñskiej od r. 1000 a¿ do dni naszych” (t. 1-4, Gniezno 1881-1882), w którym pomieœci³ w uk³adzie alfabetycznym ¿yciorysy ponad 2800 pra³atów i kanoników gnieŸnieñskich, poprzedzaj¹c ca³oœæ tekstem o dziejach kapitu³y, oraz drugie: „Arcybiskupi gnieŸnieñscy, pry- masowie i metropolici polscy od r. 1000 do 1821, czyli do po³¹czenia arcybi- skupstwa gnieŸnieñskiego z biskupstwem poznañskim” (t. 1-5, Poznañ 1887- 1892). Po stu przesz³o latach trzeba stwierdziæ zdecydowanie, i¿ mimo ¿e w warstwie interpretacyjnej niektóre w¹tki tych dzie³ s¹ poddawane rewizji, to nieprzemijaj¹c¹ jednak wartoœæ zachowa³a materia³owa warstwa dzie³a, które- mu niektórzy przesadnie próbuj¹ przydaæ miano ekscerptów z ksi¹g archiwal- nych gnieŸnieñskich. Nawet gdyby tak¹ opiniê przyj¹æ, to i tak dokonania Ko- rytkowskiego posiadaj¹ wartoœæ jeszcze bardziej cenn¹ i po¿yteczn¹. Zdaje siê, ¿e mia³ racjê ksi¹dz W³adys³aw Chotkowski, tak¿e zas³u¿ony historyk (i podob- nie jak Korytkowski urodzony w Trzemesznie), wyra¿aj¹c opiniê, ¿e dzie³o to nigdy siê nie przestarzeje, ma w literaturze naszej tem wiêksze znaczenie, ¿e w dziejach historiografii koœcielnej on pierwszy zdoby³ siê na tak¹ pracê, in- nym duchownym zaœwieci³ godnym naœladowania przyk³adem. Nie bêdzie przesad¹ stwierdzenie, ¿e ksi¹dz Józef Nowacki by³ pod nieodpar- tym wra¿eniem tych dziewiêciu ogromnych woluminów dzie³a Jana Korytkowskie- go. Dla niego, ambitnego historyka, brak podobnego opracowania dla poznañskiej czêœci Wielkopolski, musia³ byæ szczególnie boleœnie odczuwany. Postanowi³ tê lukê wype³niæ i w przewa¿aj¹cej mierze uda³o mu siê to urzeczywistniæ.

* Pochodzi³ z Pomorza, ale prawie ca³e ¿ycie (z wyj¹tkiem lat szkolnych) zwi¹za³ z Wielkopolsk¹, z Poznaniem4. Urodzi³ siê 19 wrzeœnia 1893 roku we

4 O ksiêdzu Józefie Nowackim ukaza³y siê cztery wspomnienia poœmiertne: S. H a i n, Œp. Ks. Józef Nowacki, „Przewodnik Katolicki”, 54 (1964), nr 25, s. 226; K. K a r ³ o w s k i, Œp. Ks. Józef Nowacki, „Miesiêcznik Koœcielny Archidiecezji Poznañskiej”, 16 (1965), nr 5, s. 116-117; M. B a n a s z a k, Ksi¹dz Józef Nowacki – historyk Koœcio³a w Polsce. (Po- œmiertne wspomnienia o dzia³alnoœci naukowej i pedagogicznej), [w:] J. Nowacki, Dzieje Archidiecezji Poznañskiej, t. 2: Archidiecezja Poznañska w granicach historycznych i jej ustrój, Poznañ 1964, s. 967-974; M. B a n a s z a k, Œp. ks. prof. Józef Nowacki, „Tygodnik IOSEPHO NOWACKI POST OBITUM ANNO QUADRAGESIMO 11 12 FELIKS LENORT IOSEPHO NOWACKI POST OBITUM ANNO QUADRAGESIMO 13 wsi Mrocza, w powiecie wyrzyskim. By³ synem Jana, mistrza siodlarskiego i Anny z Witeckich. Po ukoñczeniu szko³y ludowej w Koronowie uczy³ siê w latach 1905-1910 w progimnazjum biskupim (Collegium Marianum) w Pel- plinie, które cieszy³o siê wysok¹ opini¹ w zakresie kszta³cenia, ale tak¿e z racji pielêgnowania ducha polskiego. Naukê kontynuowa³ w pañstwowym gimna- zjum w Che³mnie, gdzie 13 lutego 1913 roku uzyska³ œwiadectwo dojrza³oœci i niezw³ocznie zg³osi³ siê do seminarium duchownego w Poznaniu. Zachowa- ³o siê œwiadectwo moralnoœci (litterae testimoniales pro saecularibus) z dnia 4 sierpnia 1914 roku, wydane przez biskupa che³miñskiego Augustyna Rosen- tretera za okres lat szkolnych, które spêdza³ na terenie tej diecezji. Pozytywn¹ opiniê wyda³ te¿ ksi¹dz Gustaw Pob³ocki, proboszcz we Wtelnie, na terenie której znajdowa³a siê £êcznica. W³aœnie tutaj, u rodziny Palêdzkich, w³aœcicie- li tamtejszego maj¹tku, spêdza³ przewa¿nie miesi¹ce wakacyjne i nie jest po- zbawione s³usznoœci domniemanie, ¿e Palêdzcy wydatnie opiekowali siê nim materialnie. Rozpocz¹³ studia filozoficzno-teologiczne w Poznaniu, bo tu kszta³- cili siê klerycy z obu diecezji Wielkopolski, ale po trzech latach – zgodnie z obowi¹zuj¹c¹ procedur¹ – przenosili siê do Gniezna na roczne tzw. semina- rium praktyczne. Dnia 18 lutego 1917 roku przyj¹³ œwiêcenia kap³añskie w GnieŸnie z r¹k arcybiskupa Edmunda Dalbora i niezw³ocznie zosta³ skierowany na studia spe- cjalistyczne z historii Koœcio³a na uniwersytet w Münster, gdzie jednak przeby- wa³ tylko przez trzy semestry. Musia³ je przerwaæ z powodów zdrowotnych. Powrót do Münster i kontynuacja studiów okaza³a siê niemo¿liwa z racji no- wej sytuacji politycznej w zwi¹zku z wojn¹ œwiatow¹. W roku 1918 mia³ okazjê zastêpczo spe³niaæ obowi¹zki duszpasterskie przy koœciele pod wezwaniem œwiêtej Katarzyny w Brzyskorzystewie, w deka- nacie kcyñskim. To by³ – zdaje siê – jedyny taki fragment w pe³ni duszpaster- skiego zaanga¿owania w jego biografii, nie licz¹c póŸniejszych, przejœciowo przecie¿ wykonywanych obowi¹zków prefekta, najpierw (od 6 czerwca 1919) w gimnazjum ¿eñskim Zofii Rzepeckiej w Poznaniu, gdzie by³ nauczycielem religii i wychowawc¹ (za³o¿y³ w tej szkole w roku 1921 sodalicjê mariañsk¹). Od 1 wrzeœnia 1926 roku te same obowi¹zki przej¹³ w gimnazjum mêskim œwiêtego Jana Kantego w Poznaniu, gdzie te¿ by³ moderatorem uczniowskiej sodalicji. Wczeœniej jednak podj¹³ przerwane z powodów losowych, studia.

Powszechny”, 18 (1964), nr 21, s. 15. Ukaza³o siê te¿ piêæ biogramów w encyklopediach i s³ownikach: M. B a n a s z a k w „Polskim s³owniku biograficznym” (t. 23, 1978, s. 245- 246); A. G ¹ s i o r o w s k i w „Wielkopolskim s³owniku biograficznym”, 1981, s. 519; M. B a n a s z a k w „S³owniku polskich teologów katolickich 1918-1981” (t. 6, 1983, s. 552- 556); M. B a n a s z a k w „S³owniku pracowników ksi¹¿ki polskiej. Suplement” (1986, s. 152-153). Zob. tak¿e M. B a n a s z a k, Józef Nowacki 1895-1964, [w:] Wybitni histo- rycy wielkopolscy, s. 287-293. 14 FELIKS LENORT

Kontynuowa³ je na nowopowsta³ym w Poznaniu uniwersytecie, gdzie ju¿ 30 lipca 1919 roku otrzyma³ dyplom nauczyciela szkó³ œrednich w zakresie trzech przedmiotów: religii oraz jêzyków ³aciñskiego i hebrajskiego. Lata dydaktyki gimnazjalnej wykorzysta³ bardzo pracowicie – jak siê póŸ- niej okaza³o – tak¿e w s³u¿bie swej najwiêkszej ¿yciowej pasji: nauki histo- rycznej. Przygotowa³ w tym czasie rozprawê doktorsk¹ zatytu³owan¹: Szpital œw. Gotarda pod W³oc³awkiem (klasztor cystersów w latach 1228-1358). Na jej podstawie, dnia 15 maja 1926 roku, na Wydziale Teologicznym Uniwersy- tetu Jana Kazimierza we Lwowie otrzyma³ dyplom doktora teologii. By³o oczy- wiste, ¿e czas prefektury szkolnej musia³ dobiec koñca. Zbli¿a³ siê nieuchron- nie nowy rozdzia³ w jego ¿yciu, w którym w pe³niejszy sposób bêdzie móg³ wykorzystaæ swoje naukowe kompetencje. W Poznaniu, w miejscowym Seminarium Duchownym, profesorem historii Koœcio³a by³ od roku 1926 ksi¹dz Henryk Likowski (habilitowany rok wczeœniej na uniwersytecie lwowskim), od roku nastêpnego powo³any na profesora hi- storii Koœcio³a na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Warszawskiego. Ksi¹dz Józef Nowacki by³ znakomicie przygotowany, by obj¹æ to wakuj¹ce stanowi- sko. Kardyna³ August Hlond w piœmie z dnia 9 lipca 1927 roku pisa³: W uzna- niu dotychczasowej pracy, w przekonaniu, ¿e Czcigodny Ks. Doktor nadal su- miennie i gorliwie pracowaæ bêdzie, powierzam Mu od 1. paŸdziernika b.r. katedrê historii koœcielnej i patrologii, mianuj¹c Go zarazem profesorem nad- zwyczajnym Arcybiskupiego Seminarium Duchownego. Dodajmy, ¿e dwa lata póŸniej otrzyma³ tytu³ profesora zwyczajnego. Trzeba te¿ zauwa¿yæ, ¿e by³ to czas, w którym z inicjatywy kardyna³a Hlonda nast¹pi³a reorganizacja semina- riów duchownych obu wielkopolskich archidiecezji. Przed³u¿ono studia alum- nów do szeœciu lat, z tym, ¿e w GnieŸnie miano odbywaæ dwuletnie studia fi- lozoficzne (z histori¹ i patrologi¹), w Poznaniu – czteroletnie studia teologicz- ne. Ksi¹dz Nowacki trwa³ na tym stanowisku do roku 1939, a po przerwie oku- pacyjnej ponownie podj¹³ obowi¹zki profesorskie zrazu w GnieŸnie, a od 4 listopada 1947 w Poznaniu, gdy ukoñczono ju¿ podstawowy zr¹b odbudo- wy zniszczonego podczas wojny gmachu Seminarium Duchownego. By³ wy- k³adowc¹ historii Koœcio³a do roku 1961, natomiast wyk³ady z patrologii i se- minarium naukowe prowadzi³ do koñca ¿ycia. Wyk³adowc¹ by³ znamienitym. Z ogromn¹ pasj¹ i zaanga¿owaniem dzieli³ siê ze s³uchaczami sum¹ swojej wiedzy, która w wielu wypadkach by³a wyni- kiem jego w³asnych uprzednich drobiazgowych analiz i przemyœleñ. Impono- wa³ nam mnóstwem szczegó³owych informacji o wydarzeniach, które mog³y wydawaæ siê pozornie nieinteresuj¹ce. O¿ywia³ je, tworz¹c – rzec mo¿na – plastyczny historyczny pejza¿. W jego wyk³adzie nie by³o nic z monotonii, nic z hermetycznej lectio continua. G³os modulowa³, chwilami wydawa³o siê nam, ¿e zatraca³ œwiadomoœæ tego, ¿e my go s³uchamy. To, co mówi³ by³o prze¿y- IOSEPHO NOWACKI POST OBITUM ANNO QUADRAGESIMO 15 ciem jakby dla niego samego. Dodaæ wszak¿e trzeba, i¿ zdawaliœmy sobie sprawê, ¿e mamy do czynienia z wielk¹ histori¹. Maluj¹c dzieje Koœcio³a nie tuszowa³ jego potkniêæ, robi³ to jednak ³agodnie, jakby chcia³ nam oszczêdziæ mówienia Ÿle o czymœ, co bardzo ukocha³ i co my mieliœmy ukochaæ. Nie by³ syntetykiem w wyk³adach, ale to, co przekaza³ – wydaje siê – stworzy³o nam wystarczaj¹ce podwaliny wiedzy o Koœciele, w którym zaczynaliœmy œwiado- mie i aktywnie zaznaczaæ swoj¹ obecnoœæ. Wyk³ada³ te¿ patrologiê, ale na terenie tej literatury starochrzeœcijañskiej a¿ tak pewnie siê nie czu³, nie móg³ tu ujawniæ talentów swego analitycznego umys³u, a do syntezy – której niezawodnie oczekiwaliœmy – nie by³ zbytnio sk³onny. Odtwarza³ g³ównie treœæ podrêcznika Rauschena, wówczas szeroko zadomowionego w krajach niemieckiego obszaru jêzykowego, który to pod- rêcznik sam na jêzyk polski przet³umaczy³ i opracowa³. Gdy w roku 1938 habilitowa³ siê na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, da³ siê ju¿ wczeœniej dobrze poznaæ polskiej na- uce historycznej jako autor kilkudziesiêciu drukowanych przyczynków i stu- diów g³ównie z zakresu dziejów œredniowiecznych. Rozprawa habilitacyjna, napisana po ³acinie, dotyczy³a prerogatyw i godnoœci prymasowskiej arcybisku- pów gnieŸnieñskich. Miejsce habilitacji nie by³o od pocz¹tku przes¹dzone. Jak wynika z zachowanej, a nieznanej dot¹d korespondencji ksiêdza Nowackiego z ksiêdzem profesorem Tadeuszem Glemm¹ z Krakowa, nasz autor bra³ tak¿e pod uwagê Uniwersytet Jagielloñski. Z korespondencji zdaje siê wyraŸnie wy- nikaæ, i¿ ksi¹dz Glemma sugerowa³ poznañskiemu historykowi póŸniejsze zwi¹zanie siê z Wszechnic¹ Jagielloñsk¹. Ostatecznie wszak¿e wybór pad³ na Uniwersytet Jana Kazimierza, gdzie dziesiêæ lat wczeœniej przedstawi³ rozpra- wê doktorsk¹ i gdzie – dodajmy – znacz¹c¹ coraz bardziej i wp³ywow¹ pozy- cjê mia³ ksi¹dz profesor Aleksy Klawek ze œrodowiska poznañskiego5. Niewy- kluczone, ¿e i ta okolicznoœæ mia³a tu pewne znaczenie. Odrêbnym, a wielce wa¿nym polem aktywnoœci ksiêdza Nowackiego by³a jego praca nad dziedzictwem archiwalnym Koœcio³a poznañskiego. Mamy tu na myœli nie tyle okolicznoœæ, i¿ dziedzictwo to w przewa¿aj¹cej mierze sta- nowi³o bazê Ÿród³ow¹ dla jego badañ naukowych, ile raczej fakt, i¿ sta³ siê on tego dziedzictwa gospodarzem i serdecznym opiekunem. Zaczê³o siê to na

5 Na ten problem zwróci³ mi uwagê p. dr hab. Krzysztof R. Prokop, który w krakowskim archiwum „Naszej Przesz³oœci” zauwa¿y³ dwanaœcie listów ksiêdza Józefa Nowackiego do ksiêdza Tadeusza Glemmy z lat 1933-1952. Nie natrafiono dot¹d w Poznaniu na listy ksiê- dza Glemmy do ksiêdza Nowackiego. Pan Prokop przekaza³ mi zapewnienie, i¿ zamierza przygotowaæ przyczynek pod roboczym tytu³em: Niedosz³a habilitacja ksiêdza Józefa No- wackiego na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagielloñskiego w œwietle jego listów do ksiêdza profesora Tadeusza Glemmy. Tekst ten mia³by siê ukazaæ w kolejnym tomie niniej- szego wydawnictwa. 16 FELIKS LENORT dobre z dniem 15 sierpnia 1933 roku, gdy dekretem Kurii Arcybiskupiej z dnia 5 lipca (podpisanym przez biskupa Walentego Dymka, wikariusza generalne- go), zosta³ powo³any na urz¹d dyrektora Archiwum, Biblioteki i Muzeum Ar- chidiecezjalnych w Poznaniu. Wymieniono w dekrecie zbiory archiwalne, bi- blioteczne i muzealne, które przechowywane by³y w jednym gmachu, miano- wicie w siedzibie dawnej Akademii Lubrañskiego (w którym ksi¹dz Nowacki odt¹d zamieszka³). W rzeczywistoœci jednak uto¿samia³ siê z tymi pierwszymi. Trzeba przypomnieæ, i¿ w Poznaniu w roku 1925 otwarto Archiwum Archidie- cezjalne, które by³o pierwsz¹ tego rodzaju, centraln¹ w ramach diecezji, insty- tucj¹ koœcieln¹ w Polsce, która postawi³a sobie za cel gromadzenie, przecho- wywanie i udostêpnianie produkcji aktotwórczej zarówno podstawowych or- ganów zarz¹du diecezj¹ (kancelarii biskupiej, konsystorskiej i kapitulnej) jak te¿ organów terenowych, a wiêc przede wszystkich parafialnych. Gdy w roku 1933 obejmowa³ ksi¹dz Nowacki urz¹d dyrektora Archiwum, od jego otwarcia mi- nê³o ju¿ lat osiem6. Jego poprzednikiem by³ ksi¹dz Edmund Majkowski, cz³owiek o rozleg³ych zainteresowaniach naukowych i pisarskich (jednak rozproszonych i – wydaje siê – nie pog³êbionych), numizmatyk, bibliofil, kolekcjoner, tak¿e podró¿nik. Nale¿a³ wprawdzie do inicjatorów powstania Archiwum, ale jego zas³ugi nie wysz³y poza pierwsze zrêby organizacyjne, niejednokrotnie wrêcz dyskusyjne. Zapalony kolekcjoner, ³¹czy³ niektóre zasoby ze swoim nazwiskiem. Usi³owa³ np. stworzyæ – nie bacz¹c na obowi¹zuj¹c¹ w archiwistyce zasadê prowenien- cji, czyli zespo³owej przynale¿noœci akt – „Archiwum zebrane przez ksiêdza Edmunda Majkowskiego”7. By³o to bez w¹tpienia swoiste curiosum na terenie praktyki archiwalnej. Jego nastêpca musia³ wiêc rozpocz¹æ wiele prac od nowa. Obejmuj¹c urz¹d dyrektora Archiwum ksi¹dz Nowacki postawi³ sobie dwa g³ównie zadania: uporz¹dkowanie ca³oœci (chocia¿by zrazu prowizoryczne) oraz stworzenie inwentarza archiwalnego. Poza szczup³ymi seriami dawnych ksi¹g konsystorskich, biskupich i niektórych kapitulnych, u³o¿onych wed³ug inwentarza z XVIII stulecia, reszta zasobu znajdowa³a siê w nie³adzie. Jedynie akta personalne i szkolne by³y w miarê uporz¹dkowane chronologicznie. Po- niewa¿ w roku 1930 przekazano do Archiwum obszerne akta registratury kon- systorza z koñca XVIII i XIX stulecia, ksi¹dz Nowacki musia³ zaj¹æ siê najpierw t¹ spuœcizn¹, chocia¿ w³asna pasja naukowa prowadzi³a go do epoki wcze- œniejszej. Prowadzi³ jednak równoczeœnie prace porz¹dkowe nad najstarszymi

6 Zob. F. L e n o r t, Z dziejów organizacji i zasobu Archiwum Archidiecezjalnego w Poznaniu, „Archiwa, Biblioteki i Muzea Koœcielne”, 15 (1967), s. 5-90 i osobne odbicie. 7 Zob. F. L e n o r t, Z dziejów organizacji i zasobu Archiwum Archidiecezjalnego w Poznaniu, s. 82-84; E. M a j k o w s k i, ¯yciorys w³asny i spis prac. Poda³ do druku J. Ujda. „Nasza Przesz³oœæ” 25 (1966), s. 285-290. IOSEPHO NOWACKI POST OBITUM ANNO QUADRAGESIMO 17 acta episcopalia i acta consistorialia z XV wieku. Zdo³a³ zinwentaryzowaæ akta koœcio³ów parafialnych. Z wielkim znawstwem pracowa³ nad zbiorem doku- mentów pergaminowych (od roku 1235). Pomin¹³ w tym wypadku ich przyna- le¿noœæ kancelaryjn¹ i stworzy³ zbiór licz¹cy 451 dokumentów. Mniejsze suk- cesy odnotowa³o kierowane przez ksiêdza Nowackiego Archiwum w zakresie statutowego postulatu koncentracji akt, który by³ za³o¿eniem podstawowym w rozumieniu twórców tej instytucji, ale na ten aspekt pracy nie mia³ ksi¹dz Nowacki wy³¹cznego wp³ywu. Zaopatrzy³ w indeksy alfabetyczne poszczegól- ne ksiêgi wizytacyjne z XVII i XVIII stulecia. Wiêkszoœæ zasobu archiwalnego otrzyma³a praktyczny inwentarz kartkowy, który w du¿ej mierze przyczyni³ siê do usprawnienia obs³ugi korzystaj¹cych z Archiwum badaczy, których liczba nieustannie ros³a (w roku 1935 przekroczy³a 900)8. Tego rodzaju dzia³alnoœæ ju¿ u schy³ku okresu miêdzywojennego postawi³a Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu w rzêdzie przoduj¹cych tego typu placówek w Polsce, a ksiêdzu Nowackiemu zjedna³a w krêgach naukowych szacunek i uznanie. Tak¹ opiniê wyrazili np. dwaj podówczas wybitni znawcy teorii i praktyki archiwalnej: Wincenty £opaciñski i Kazimierz Konarski9.

* W roku 1939 praca organizacyjna i badawcza ksiêdza Józefa Nowackiego w Archiwum Archidiecezjalnym w Poznaniu by³a w apogeum swego rozwoju. Mija³ szósty rok, gdy j¹ z zapa³em i z rozleg³ymi planami rozpoczyna³. Nieste- ty, zosta³a tragicznie przerwana. W czasie pocz¹tkowych dzia³añ wojennych zarówno gmach jak i zbiory w niczym nie ucierpia³y. Ostatecznie jednak 4 paŸdziernika 1939 roku ca³y magazyn zosta³ przez w³adze niemieckie opie- czêtowany i rozpocz¹³ siê proces likwidacji Archiwum. Jego zbiory przewo¿o- no do pomieszczeñ archiwum pañstwowego, któremu przydano nazwê Reich- sarchiv. W sk³ad personelu tej instytucji, razem z innymi archiwistami z terenu Poznania, wszed³ równie¿ ksi¹dz Józef Nowacki, który dziêki temu mia³ oka- zjê œledziæ losy tych archiwaliów, co okaza³o siê bezcenne po zakoñczeniu wojny, gdy rozpocz¹³ siê ¿mudny proces rewindykacji. Warto wspomnieæ, ¿e niektóre najcenniejsze zabytki, jeszcze w koñcu sierpnia 1939 roku – za rad¹ ksiêdza Nowackiego – ukryto w klasztorze kapucyñskim w Lubartowie, ale Niemcy wywieŸli je stamt¹d, pocz¹tkowo do Reichssicherheitshauptamt w Ber- linie, sk¹d nastêpnie zosta³y przewiezione do Poznania, tak¿e do miejscowego Reichsarchiv. Prawdziwa wêdrówka naszych zbiorów – œledzona dok³adnie przez ksiêdza Nowackiego – mia³a miejsce pocz¹wszy od roku 1942 (obawia- no siê bombardowania miasta przez Anglosasów). I tak – wspomnijmy – np.

8 Zob. F. L e n o r t, Z dziejów organizacji i zasobu Archiwum Archidiecezjalnego w Poznaniu, s. 77. 9 Tam¿e, s. 79. 18 FELIKS LENORT dyplomy pergaminowe i najstarsze ksiêgi sprzed roku 1500, które umieszczo- no w fortach cytadeli poznañskiej, potem w fortyfikacjach nadodrzañskich ko³o Sulêcina, niektóre przewo¿ono w g³¹b Niemiec, znaczn¹ czêœæ rozmieszczo- no w koœcio³ach na prownicji. Te, które zosta³y w Reichsarchiv, przepad³y zu- pe³nie, bo gmach podpali³y prawdopodobnie ustêpuj¹ce wojska niemieckie. Tak wiêc dla naszych zbiorów czasem najwiêkszych strat okaza³ siê rok 1945, a dla ksiêdza Nowackiego i Archiwum Archidiecezjalnego w Poznaniu by³ to rok drugiego pocz¹tku10. * Po zakoñczeniu wojny ksi¹dz Nowacki wróci³ wprawdzie do przerwanych w roku 1939 prac i funkcji dyrektora Archiwum i Muzeum, ale czynnoœci, któ- re zrazu musia³ wykonywaæ, dalekie by³y od stricte naukowych. Powierzono mu obowi¹zki zorganizowania ¿ycia religijnego w parafii archikatedralnej. Nie- bawem otrzyma³ nowe zlecenie od w³adzy duchownej. Od kwietnia 1946 roku z ogromn¹ energi¹ podejmowa³ starania o odzyskanie rozproszonych zabytków archiwalnych, bibliotecznych i muzealnych tak¿e archidiecezji gnieŸnieñskiej i diecezji w³oc³awskiej. By³ cz³onkiem Komisji Doradczej Odbudowy Archika- tedry Poznañskiej. Skrzêtnie przygotowywa³ dokumentacjê historyczn¹ do jej odbudowy, co w efekcie umo¿liwi³o jej regotyzacjê. I to, co najwa¿niejsze: na nowo tworzy³ sobie warsztat pracy twórczej, który umo¿liwi³ mu powrót do przerwanych badañ naukowych. * Plonem tych badañ by³o przesz³o osiemdziesi¹t prac drukowanych. By³o- by ich zapewne jeszcze wiêcej, gdyby nie ta tragiczna okupacyjna przerwa, a potem ma³o przyjazna sytuacja wydawnicza. Nie licz¹c drobnego doniesie- nia w „Przegl¹dzie Teologicznym” z roku 1928 na temat ksi¹¿ki J. Metzlera o œw. Piotrze Kanizjuszu, za znacz¹cy pocz¹tek jego edytorskiej aktywnoœci na- le¿y uznaæ rok 1929, w którym ukaza³ siê jego przek³ad niemieckiego podrêcz- nika Gerharda Rauschena pt.: „Zarys patrologii. Pisma Ojców Koœcio³a i nauka w nich zawarta”, t³umaczony z ósmego i dziewi¹tego wydania przez wroc³aw- skiego profesora Josepha Wittiga11. Podrêcznik ten d³ugo nale¿a³ do podstawo- wych narzêdzi edukacji patrystycznej w polskich seminariach duchownych.

10 Zob. J. N o w a c k i, Losy wojenne Archiwum Archidiecezjalnego w Poznaniu, „Sprawozdania Towarzystwa Przyjació³ Nauk Poznañskiego”, 13 (1945/1946) s. 44-46; F. L e n o r t, Z dziejów organizacji i zasobu Archiwum Archidiecezjalnego w Poznaniu, 80-82; K. Œ m i g i e l, Losy archiwów, bibliotek i muzeów koœcielnych pod rz¹dami A. Gre- isera (1939-1945), „Archiwa, Biblioteki i Muzea Koœcielne”, 32 (1976) s. 275-278. 11 Zob. Szczepan P i e s z c z o c h, Ksi¹dz Józef Nowacki jako patrolog, w: Ecclesia Posnaniensis. Opuscula Mariano Banaszak septuagenario dedicata. Poznañ 1998 s. 267-272. Autor dotyka tu sprawy osobistego dramatu Josepha Wittiga z Koœcio³em, zakoñczonego ostatecznie pozytywnie. IOSEPHO NOWACKI POST OBITUM ANNO QUADRAGESIMO 19

Nie licz¹c kilkudziesiêciu przyczynków naukowych opublikowanych przed rokiem 1939, w tym miêdzy innymi o arcybiskupie gnieŸnieñskim Januszu i nieznanym synodzie prowincjonalnym z roku 125812, na szczególn¹ uwagê zas³uguj¹ dwie wa¿ne monografie. Pierwsza to obszerna publikacja ksi¹¿ko- wa, wydana w roku 1934 w serii „Studia Gnesnensia” pt.: Opactwo œw. Gotar- da w Szpetalu pod W³oc³awkiem zakonu cysterskiego (ok. 1228-1285-1358). Przyczynek do misji pruskiej biskupa Chrystiana13. Podkreœlano, ¿e mimo szczup³ych dochowanych Ÿróde³ historycznych, autor w mistrzowski sposób je wykorzysta³ i zrekonstruowa³ krótkotrwa³e dzieje klasztoru cysterskiego w Szpe- talu, w tym i wczeœniejsze pocz¹tki tamtejszego koœcio³a œw. Gotarda. Przede wszystkim jednak w³¹czy³ siê w nurt badañ nad dziejami misji pruskiej, podjê- tej przez cystersów na pocz¹tku XII wieku. £¹czenie tej misji z fundacj¹ szpe- talsk¹ budzi³o jednak wœród historyków pewne w¹tpliwoœci. Autor da³ jednak przyk³ad znakomitej analizy i wyobraŸni historycznej (mo¿e nieco nadmiernej). Druga publikacja, któr¹ z tego pierwszego okresu twórczoœci ksiêdza No- wackiego nale¿a³oby tu szczególnie podkreœliæ, to opracowane w jêzyku ³aciñ- skim obszerne studium pt.: „De archiepiscopi Gnesnensis dignitate ac praero- gativa primatiali”, opublikowane we Lwowie w „Collectanea Theologica” w roku 1937 (tak¿e w odrêbnym odbiciu). Ta sumienna rozprawa o prymasowskiej godnoœci i wyp³ywaj¹cych z niej uprawnieniach arcybiskupów gnieŸnieñskich by³a podyktowana tak¿e potrzeb¹ chwili, w zwi¹zku z polemik¹ prowadzon¹ po uzyskaniu przez Polskê niepodleg³oœci, g³ównie w œrodowisku warszaw- skim, wokó³ pytania: czy tytu³ prymasowski nale¿y siê metropolicie gnieŸnieñ- skiemu czy warszawskiemu? Ponowne zwrócenie uwagi na z³o¿on¹ genezê prymasostwa polskiego oraz na zyskiwanie przez prymasów dalszych upraw- nieñ jurysdykcyjnych, tak¿e w zakresie pañstwowym, okaza³o siê wa¿nym wk³adem autora dla uporz¹dkowania ca³ej sprawy. Publikacja ta – aczkolwiek wysoko oceniona przez krytykê naukow¹14 – wywo³a³a dalsz¹ polemikê.

12 Zob. np. recenzjê T. S i l n i c k i e g o w „Rocznikach Historycznych”, 11 (1935) s. 90-91. 13 K. G ó r s k i, „Kwartalnik Historyczny”, 48 (1934) s. 637-640; P. D a v i d, „Revue d’Histoire Ecclesiastique”, 30 (1934) s. 787; M. N i w i ñ s k i, „Przegl¹d Powszechny”, 204 (1934) s. 400-401; M. N i w i ñ s k i, „Zapiski Towarzystwa Naukowego w Toruniu”, 10 (1935/1937) s. 70-73; K. K a n t a k, „Collectana Theologica”, 16 (1935) s. 127-129; K. T y m i e n i e c k i, „Roczniki Historyczne”, 11 (1935) s. 88-90. Zob. te¿: St. Gotthard von Szpetal, eine vergessene Cistercienserabtei in Polen, „Cistercienser-Chronik“, 48 (1936) s. 44-50. 14 Zob. np. H. R y b u s, „Roczniki Historyczne”, 14 (1938) s. 152-160. Autor podda³ tak¿e zdecydowanej krytyce, uznan¹ za ba³amutn¹, publikacjê ksiêdza W³adys³awa Kwiat- kowskiego pt.: Kwestia prymasostwa polskiego pod koniec XVIII wieku. Tak¿e: J. Nowac- k i, Jeszcze o prymasostwie, „Têcza”, 1938 nr 13 s. 77-80. 20 FELIKS LENORT

W okresie powojennym ksi¹dz Nowacki wczeœnie ujawni³ swój talent w zakresie edytorstwa Ÿróde³ historycznych i w ten sposób utrwali³ swoj¹ po- zycjê w krêgu mediewistów polskich. W roku 1950 bowiem, staraniem Poznañ- skiego Towarzystwa Przyjació³ Nauk, wyda³ „Ksiêgê uposa¿enia diecezji po- znañskiej z roku 1510 (Liber beneficiorum dioecesis Posnaniensis anni 1510)15. Ju¿ na zjeŸdzie historyków polskich w Poznaniu w roku 1925 zwrócono uwa- gê na brak tego rodzaju wydawnictwa w odniesieniu do najstarszej diecezji polskiej, w sytuacji, gdy kilka z nich (lubuska, wroc³awska, krakowska, gnieŸ- nieñska, w³oc³awska) dawno ju¿ tê lukê zape³ni³o. Wyra¿ano uznanie dla wy- dawcy, który mimo, i¿ wiele z materia³ów przygotowanych przez niego jesz- cze przed wojn¹, przepad³o podczas okupacji niemieckiej, nie zniechêcony podj¹³ dzie³o ponownie i obdarzy³ w ten sposób naukê polsk¹ tym bezcennym Ÿród³em do koœcielnych dziejów, g³ównie gospodarczych. Ukoronowaniem wszak¿e dzia³alnoœci naukowej i pisarskiej ksiêdza Józefa Nowackiego by³o potê¿ne, dwutomowe dzie³o pt.: „Dzieje Archidiecezji Po- znañskiej”, opublikowane w Poznaniu w latach 1959 i 1966. Jest to ³¹cznie ponad 2000 stron, nie licz¹c wielu aneksów, map i ilustracji. Pierwszy tom to „Koœció³ katedralny w Poznaniu” ze szczególnie znacz¹cym i obszernym stu- dium na temat pocz¹tków biskupstwa w Poznaniu, drugi – to „Archidiecezja Poznañska w granicach historycznych i jej ustrój”. Mia³ byæ ci¹g dalszy, czyli tom trzeci. Autor w przedmowie do tomu pierwszego pisa³: Trzeci tom poœwiê- camy Kapitule Metropolitalnej w Poznaniu. Gotowa ju¿ pierwsza jego czêœæ rozpatruje jej ustrój, maj¹tek i dzieje. Druga czêœæ obejmie w alfabetycznym uk³adzie wykaz jej cz³onków ze zwiêz³ymi o nich wiadomoœciami biograficz- nymi. Niestety, nie natrafiono po jego œmierci (zmar³ przy korekcie tomu dru- giego) na œlad tego przygotowanego ju¿ w czêœci tomu trzeciego. Wielu histo- ryków przez d³u¿szy czas pyta³o: co siê dzieje z tomem o Kapitule? Niestety, nic nie odnaleziono. Pisz¹cy te s³owa, równie¿ zainteresowany, zauwa¿y³ po latach w miejscowym Archiwum Archidiecezjalnym jedynie œredniej wielkoœci karton z luŸnymi wypisami (raczej tylko dla autora czytelnymi) – œlad ¿mudnej naukowej kwerendy. To wszak¿e, co zd¹¿y³ opublikowaæ, sprawi³o, i¿ zapisa³ siê na trwa³e z³otymi zg³oskami w koœcielnej historiografii Wielkopolski. Nie trzeba dodawaæ, z jakim uznaniem przyjê³a to opus magnum polska nauka historyczna. Podkreœlano, ¿e dzie³o to jest wzorem dla podobnych tego

15 Zob. S. I n g l o t, „Roczniki Dziejów Spo³ecznych i Gospodarczych”, 13 (1951) s. 299-3001; H. E. W y c z a w s k i, „Polonia Sacra”, 4 (1951) z. 2 s. 172-174; Z. Kacz- marczyk, K. Kaczmarczyk, „Czasopismo Prawno-Historyczne”, 4 (1952) s. 487-492; E. B. F r y d e, „The English Historical Review”, 67 (1952) s. 437-438. Zob. tak¿e: M. B a - naszak, Prymasostwo polskie w dziejach Narodu i Koœcio³a (do roku 1939), w: Na stolicy prymasowskiej w GnieŸnie i w Poznaniu. Szkice o prymasach Polski w okresie niewoli na- rodowej i w II Rzeczypospolitej. Praca zbiorowa pod redakcj¹ F. Lenorta, Poznañ 1982 s. 35-57; F. L e n o r t, Uwagi o historiografii prymasostwa polskiego, tam¿e s. 59-81. IOSEPHO NOWACKI POST OBITUM ANNO QUADRAGESIMO 21 rodzaju opracowañ w innych diecezjach. Mówiono, ¿e dzisiaj tylko zespó³ historyków móg³by podj¹æ siê tak szeroko zakrojonej pracy, któr¹ ksi¹dz No- wacki wykona³ sam jeden (Karol Górski). Podkreœlano, ¿e autor nie poprzesta³ na wykorzystaniu opinii poprzednich badaczy przedmiotu, lecz sam skontro- lowa³ ich s¹dy, wysuwaj¹c w³asny pogl¹d na wiele spraw, a znaczne partie dzie³a musia³ stworzyæ od podstaw, gdy¿ wiele zagadnieñ nie by³o dotychczas przedmiotem zainteresowania historyków (Julia Tazbirowa)16. Fakt, ¿e po dzie- ³o to, zw³aszcza po pierwszy tom siêgnie zarówno historyk jak i historyk sztu- ki, znajduj¹c tam do swych badañ kopalniê wiadomoœci – by³o podkreœlane niejednokrotnie17. Historiografia koœcielna Wielkopolski przez ostatnie czterdziestolecie – po odejœciu ksiêdza Józefa Nowackiego – rozwinê³a siê niepomiernie. Jego ustale- nia sta³y siê w wielu wypadkach znakomitym punktem wyjœcia do dalszych dociekañ. Wiele obszarów naszej przesz³oœci koœcielnej wzbogaci³o siê o cen- ne monografie. Nie miejsce tu, aby je szczegó³owo wymieniaæ. W œrodowisku Wydzia³u Teologicznego UAM zosta³a przygotowana obszerna dokumentacja tej tematyki18. Jest wszak¿e jeden segment badañ naszego autora, pomieszczony w pierw- szym tomie jego „Dziejów”, który ze zrozumia³ych wzglêdów wzbudzi³ szcze- gólne zainteresowanie, gdy¿ dotyczy³ pocz¹tku biskupstwa poznañskiego, a wiêc w gruncie rzeczy pocz¹tków organizacji koœcielnej na ziemiach pol- skich. Panuj¹c¹ dot¹d doœæ powszechnie tezê Paula Kehra o misyjnym statusie biskupa Jordana i Ungera, ksi¹dz Nowacki podwa¿y³ zdecydowanie, wysuwa- j¹c domniemanie, ¿e Jordan od 968 roku by³ biskupem diecezjalnym a nie mi- syjnym oraz, ¿e jego diecezja (poznañska) do roku 1000 obejmowa³a ca³y kraj Mieszka i nie podlega³a metropolii magdeburskiej, zale¿a³a natomiast bezpo- œrednio od Stolicy Apostolskiej na podstawie przywileju egzempcji. Ten ostatni element dowodzenia zosta³ wzmocniony poprzez wyniki badañ ksiêdza Anzel- ma Weissa, który dowiód³, ¿e istnia³ status prawny bezpoœredniej podleg³oœci Stolicy Apostolskiej niektórych biskupstw w pocz¹tkowej fazie ich tworzenia i organizacji19. Najnowsza historiografia ukaza³a w tym obszarze badañ zdecy-

16 J. T a z b i r o w a, „Przegl¹d Historyczny”, 51 (1960) z. 4 s. 760-763. 17 A. G ¹ s i o r o w s k i, T. J a k i m o w i c z ó w n a, „Biuletyn Historii Sztuki”, 25 (1963) nr 1 s. 83-89. Jest to gruntowna i obszerna analiza monografii Nowackiego o kate- drze, ze szczególnym podkreœleniem jej przydatnoœci historyka sztuki. Zob. tak¿e: J. Gott- schalk, „Archiv für Schlesische Kirchengeschichte“, 23 (1965) s. 282-283; J. K ³oczow- s k i, „Revue d’Histoire Ecclesiastique” 61 (1966) nr 1 s. 168-170. 18 Zob. F. L e n o r t, M. P r z e p i ó r a, Historiografia Archidiecezji Poznañskiej. Do- kumentacja za lata 1945-2005, Poznañ 2007 (w druku). 19 Zob. np. M. B a n a s z a k, O pocz¹tkach biskupstwa poznañskiego dyskusyjnie, Po- znañ 2002. Tekst ten wczeœniej ukaza³ siê pod tytu³em: Charakter prawny biskupów Jordana i Ungera, w „Naszej Przesz³oœci”, 30 (1969) s. 43-123. Autor dok³adnie relacjonuje dyskusjê naukow¹ na ten temat. 22 FELIKS LENORT dowanie nowe, poszerzone mo¿liwoœci interpretacyjne20. Sam tekst ksiêdza Nowackiego – o którym tu mowa – doczeka³ siê wznowienia w oddzielnej publikacji, co zapewne przyczyni³o siê do o¿ywienia œwiadomoœci historycz- nej wokó³ pocz¹tków najstarszego biskupstwa polskiego21. Wypadnie tu dodaæ, i¿ z tomu drugiego „Dziejów” zosta³y ostatnio wznowione dwa inne fragmen- ty, które przypomnia³y nam przesz³oœæ synodów diecezji poznañskiej i zawi³e pocz¹tki oraz dzieje naszego Seminarium Duchownego22.

* Od odejœcia ksiêdza Józefa Nowackiego minê³o z gór¹ lat czterdzieœci. Po- zosta³y jego dzie³a – owoc mrówczej pracy – rozœwietlaj¹ce mroki naszej ko- œcielnej przesz³oœci. On sam – wydaje siê – coraz bardziej przesuwaæ siê w naszej pamiêci w odleg³¹ krainê cieni. Malej¹ szeregi tych, którzy mog¹ o nim powiedzieæ: znaliœmy go osobiœcie. Z mowy po¿egnalnej arcybiskupa Antoniego Baraniaka, 2 maja 1964 roku: Archidiecezjê Poznañsk¹ spotka³ dotkliwy cios. Opuœci³ j¹ M¹¿ wielki, za- kochany przez ca³e ¿ycie w jej tysi¹cletnich dziejach i zag³êbiony w rozwi¹zy- waniu trudnych problemów naszej przesz³oœci. Historia Koœcio³a, szczególnie historia Koœcio³a w Polsce sta³a siê dla niego polem dociekañ naukowych w tym szczególnie celu, aby staæ siê nauczycielk¹ ¿ycia, abyœmy poznawszy swoj¹ chlubn¹ przesz³oœæ mogli dzisiejszemu œwia- tu powiedzieæ: my nie od dziœ, czy wczoraj. Nasza wiara i nasze przekonania siêgaj¹ tysi¹ca lat i stanowi¹ nieod³¹czny fundament kultury narodowej.

20 Zob. np. G. L a b u d a, O najstarszej organizacji Koœcio³a w Polsce, „Przegl¹d Po- wszechny”, (1984) nr 6 s. 373-396; t e n ¿ e, Mieszko I, Wroc³aw 2002; A. W e i s s, Biskup- stwa bezpoœrednio zale¿ne od Stolicy Apostolskiej w œredniowiecznej Europie, Lublin 1992; D. A. S i k o r s k i, O rzekomej instytucji biskupstwa bezpoœrednio zale¿nego od Stolicy Apostolskiej. Przyczynek do problemu statusu prawnego biskupów polskich przed rokiem 1000, „Czasopismo Prawno-Historyczne”, 55 (2003) z. 2 s. 157-185; R. M i c h a ³ o w s k i, Zjazd gnieŸnieñski. Religijne przes³anki powstania arcybiskupstwa gnieŸnieñskiego, Wro- c³aw 2005. 21 J. Nowacki, Pocz¹tki biskupstwa poznañskiego, Poznañ 2000. 22 J. Nowacki, Synody diecezji poznañskiej, Poznañ 2004; t e n ¿ e: Dzieje Semi- narium Duchownego w Poznaniu, Poznañ 2006. Do ksi¹¿ki dodano studium L. Piechnika, Seminarium Diecezjalne w Poznaniu w latach 1564-1614. Okres jezuicki oraz opracowanie W. Hozakowskiego pt. Reorganizacja Seminarium Duchownego w Poznaniu za arcybiskupa Marcina Dunina. ARCHEOLOGICZNE ŒWIADECTWA O NAJSTARSZYCH ŒWI¥TYNIACH.... 23

ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006

HANNA KÓÈKA-KRENZ Uniwersytet im. Adama Mickiewicza Wydzia³ Historyczny

Archeologiczne œwiadectwa o najstarszych œwi¹tyniach na Ostrowie Tumskim w Poznaniu

Archaeological Evidence of the Oldest Churches in Ostrów Tumski in Poznañ

Pierwsze informacje odnosz¹ce siê do Poznania zawar³ w swej kroni- ce biskup merseburski Thietmar, pisz¹cy w pocz¹tku XI w. W ksiêdze II.22 pod 968 r. kronikarz wymieni³ Jordana jako pierwszego biskupa po- znañskiego1, w ksiêdze IV.45 pod rokiem 1000, poinformowa³ o utworze- niu arcybiskupstwa w GnieŸnie i podporz¹dkowanych mu biskupstwach, z wyj¹tkiem biskupa poznañskiego Ungera2, w ksiêdze VI.27 pod rokiem 1005 o wyprawie wojennej Henryka II, który œcigaj¹c Boles³awa Chrobre- go zatrzyma³ siê na proœbê swoich ksi¹¿¹t dwie mile od poznañskiego grodu3 i w ksiêdze VI.65 pod rokiem 1012: w tym samym dniu zmar³ jego brat w kap³añstwie i sufragan, pasterz poznañskiej trzody Unger w trzy- dziestym roku od swojej nominacji4. Wiek póŸniej Gall Anonim dwukrot- nie wspomnia³ o Poznaniu 5, po raz pierwszy pisz¹c o jego sile militarnej za Boles³awa Chrobrego: Z Poznania bowiem [mia³] 1300 pancernych i 4000 tarczowników..., zaœ po raz drugi odnotowuj¹c fakt zniszczenia ko- œcio³a katedralnego podczas najazdu ksiêcia czeskiego Brzetys³awa w koñcu lat 30. X wieku6. Te sk¹pe zapisy Ÿród³owe nie zawieraj¹ danych

1 ...Iordan episcopus Posnaniensis I; J e d l i c k i 1953, s. 73. 2 ...Vungero Posnaniensi excepto; J e d l i c k i 1953, s. 209. 3 ...duo miliaria ab urbe Posnani; J e d l i c k i 1953, s. 353. 4 Eodem die Vungerus Posnaniensis cenobii pastor, consacerdos suus et suffraganeus, XXX. ordinationis suae anno obiit; J e d l i c k i 1953, s. 407. 5 Grodecki 1965, s. 26 i 44. 6 Chronologia tego wydarzenia jest przedmiotem dyskusji, np. G. Labuda (2000, s. 263) 24 HANNA KÓC#KA-KRENZ

– oprócz notki o katedrze pod wezwaniem œw. Piotra – o innych budow- lach sakralnych wzniesionych w obrêbie poznañskiego grodu. Wzmiankê o istnieniu kaplicy grodowej ufundowanej przez ksiê¿n¹ Dobrawê znaj- dujemy dopiero w XIII-wiecznej kronice polsko-œl¹skiej, w informacji o walce Kazimierza Odnowiciela z Mas³awem: (Casimirus)...(ecclesiam), quam Dambrouca ad honorem genetricis dei beatae Marie in castro Ostrow fundaverat, intravit et a se gladium, quo percinctus fuerat, disso- luit, ponens super altare deo et beate Marie et beatis apostolis Petro et Paulo, disponendo in animo suo iterum velle monachari, dyadema rega- lis imperii resignando7. Mroki historii w tym zakresie pozwalaj¹ oœwietliæ badania wykopali- skowe, które od czasów powojennych stopniowo ujawniaj¹ – bezpoœred- nie b¹dŸ poœrednie – œwiadectwa egzystencji obiektów architektury sa- kralnej na terenie wczesnoœredniowiecznego grodu. Budowa kamiennych œwi¹tyñ by³a nastêpstwem decyzji przyjêcia chrztu œw. przez Mieszka I, poprzedzonego zaœlubinami z ksiê¿niczk¹ czesk¹ Dobraw¹, córk¹ Boles³a- wa I Srogiego. Osobie tej ksiê¿niczki, prawnuczki œw. Ludmi³y i bratani- cy œw. Wac³awa, nale¿y przypisaæ wa¿n¹ rolê w szerzeniu chrzeœcijañstwa, miêdzy innymi poprzez fundacje œwi¹tyñ8. Dobrawa, jak donosi Gall Ano- nim, odmówi³a poœlubienia go, jeœli nie zarzuci owego zdro¿nego obycza- ju i nie przyrzeknie zostaæ chrzeœcijaninem. Gdy zaœ on [na to] przysta³, ¿e porzuci ów zwyczaj pogañski i przyjmie sakramenta wiary chrzeœcijañ- skiej, pani owa przyby³a do Polski z wielkim orszakiem [dostojników] œwieckich i duchownych...9. Mieszko poj¹³ Dobrawê za ¿onê, bêd¹c jesz- cze poganinem, co jednak musia³o poci¹gn¹æ za sob¹ spieszne wzniesie- nie œwi¹tyni, by umo¿liwiæ ksiê¿nej i jej dworowi udzia³ w chrzeœcijañ- skich obrzêdach, zaœ duchownym10 – sprawowanie liturgii. Od tego te¿ czasu misyjna praca Jordana wymaga³a zorganizowania miejsc, w których móg³ przygotowywaæ poddanych Mieszka do konwersji. O tym, jak trud- ne to by³o zadanie mo¿emy wnioskowaæ ze s³ów Thietmara: Ich pierwszy biskup Jordan ciê¿k¹ mia³ z nimi pracê, zanim, niezmordowany w wysi³- kach, nak³oni³ ich s³owem i czynem do uprawy winnicy Pañskiej11. Powy¿sze przes³anki sk³aniaj¹ do wniosku, ¿e wraz z wprowadzeniem chrzeœcijañstwa z inicjatywy w³adcy w centralnych grodach jego domeny datuje wypad Brzetys³awa na ziemie polskie na 1938 r., zaœ K. Jasiñski (2004, s. 137-138), w oparciu o Ÿród³a czeskie – na 1039 r. 87 MPH 1878, s. 617, 620; N o w a c k i 1959, s. 3, przypis 12. 88 Por. H o m z a 2002, s. 37-40, 76-77. 89 G r o d e c k i 1965, s. 18. 10 Wœród nich mo¿na upatrywaæ obecnoœci Jordana, od 968 r. pierwszego biskupa w pañ- stwie piastowskim; N o w a c k i 1959, s. 10. 11 J e d l i c k i 1953, s. 222. ARCHEOLOGICZNE ŒWIADECTWA O NAJSTARSZYCH ŒWI¥TYNIACH.... 25 26 HANNA KÓC#KA-KRENZ ARCHEOLOGICZNE ŒWIADECTWA O NAJSTARSZYCH ŒWI¥TYNIACH.... 27 28 HANNA KÓC#KA-KRENZ by³y wznoszone budynki koœcielne. Za najstarsz¹ tak¹ budowlê w Pozna- niu uwa¿aæ trzeba kaplicê przy palatium, zbudowanym w tzw. cz³onie ksi¹¿êcym grodu wkrótce po po³owie X w. w miejscu, w którym znajduje siê obecnie gotycki koœció³ NMP. Kaplica na poznañskim grodzie by³a zapewne pierwsz¹ fundacj¹ Dobrawy12 i mog³a stanowiæ wzorzec dla ko- lejnych rozwi¹zañ13. Relikty tej œwi¹tyni nie zosta³y jeszcze zlokalizowa- ne, ale dysponujemy poœrednimi wskazówkami jej obecnoœci pod lub w najbli¿szym otoczeniu koœcio³a w postaci pozosta³oœci relikwiarza, zbio- ru kostek mozaikowych i fragmentów malowanych tynków. Dziesiêæ cz¹stek koœcianych p³ytek (nie licz¹c kilku zupe³nych dro- bin) pozyskano podczas badañ zespo³u pa³acowo-sakralnego na poznañ- skim grodzie, prowadzonych od 1999 r. przez Instytut Prahistorii UAM w Poznaniu14. Zosta³y one ujawnione w dwóch s¹siaduj¹cych ze sob¹ wy- kopach za³o¿onych bezpoœrednio przy po³udniowej œcianie gotyckiego ko- œcio³a NMP. Wszystkie fragmenty cechuje podobna gruboœæ (1 mm), ró¿ni natomiast rodzaj dekoracji pokrywaj¹cej ich zewnêtrzne p³aszczyzny (ryc. 1:1-10). Mo¿na wœród nich wyodrêbniæ fragmenty listewek o szerokoœci 1,6 cm, zdobionych motywem plecionki z podwójnych falistych wstêg, ak- centowanych w œrodku punktowanym kó³kiem i ograniczonych prostymi liniami biegn¹cymi wzd³u¿ krawêdzi. Wnêtrza wstêg s¹ g³adkie, nato- miast powierzchnia miêdzy nimi i liniami granicznymi zosta³a pokryta ro- dzajem groszkowania w postaci punktów (ryc. 1:1 – 4). Natomiast frag- menty o szerokoœci 1,3 cm zosta³y pokryte rozstawionymi koncentryczny- mi kó³kami z punktowanym œrodkiem, oraz liniami biegn¹cymi wzd³u¿ krawêdzi p³ytek. Równie¿ i w ich przypadku wnêtrze kó³ek jest g³adkie, zaœ pozosta³a powierzchnia – punktowana (ryc. 1:8, 9). Ró¿ni siê od nich fragment o zachowanych dwóch bocznych krawêdziach podkreœlonych zwielokrotnionymi liniami prostymi i zygzakowatymi, z zarysem motywu wydobytego podwójn¹ lini¹ i z krawêdzi¹ otworu do nitu (ryc. 1:10). Pozo- sta³e fragmenty s¹ pozbawione dekoracji; w jednym z nich widoczna jest czêœæ otworu do nitu (ryc. 1:7). Forma tych p³ytek jest na tyle charaktery- styczna, i¿ ich przeznaczenie nie budzi zasadniczych w¹tpliwoœci. Stano- wi³y one z pewnoœci¹ ok³adziny drewnianej skrzyneczki – schowka na relikwie. Przyk³ady komponowania zewnêtrznego wystroju skrzynek z takich listewek obrazuj¹ zachowane w ca³oœci relikwiarze z Nadrenii. Najbli¿szy poznañskiemu w typie dekoracji jest relikwiarz z koœcio³a œw. Andrzeja w Kolonii wykonany z drewna dêbowego, d³ugoœci 15,5 cm, sze-

12 N o w a c k i 1959, s. 8. 13 Mo¿liwoœæ tak¹ ju¿ sugerowano w literaturze przedmiotu; por. ¯ u r o w s k a 1968, s. 60 i n.; Pi a n o w s k i 1977, s. 52-53. 14 Kó c# k a - K r e n z 2003a. ARCHEOLOGICZNE ŒWIADECTWA O NAJSTARSZYCH ŒWI¥TYNIACH.... 29 rokoœci 9,5 cm i wysokoœci 5,5 cm (ryc. 2). Wszystkie œcianki boczne tego relikwiarza zosta³y ob³o¿one koœcianymi listewkami zdobionymi rzêdami pojedynczych lub podwójnych punktowanych kó³ek. Przez œrodek œcia- nek biegnie pasmo p³ytek pomalowanych na kolor czerwony, z rzêdem a¿urowanych kó³ek. W znamienny sposób jest wykonane wieczko skrzyn- ki, na którym barwione na czerwono p³ytki, z wyciêtymi kó³kami i moty- wami krzy¿owymi, zosta³y po³o¿one na z³oconej blasze z miedzi. Otaczaj¹ je listewki pokryte plecionk¹, zaœ wieczko zosta³o przytwierdzone rozwi- dlonymi okuciami z ¿elaza15. Takie schowki na relikwie, ze wzglêdu na niewielkie rozmiary i charakter dekoracji, mieszcz¹ siê w nurcie wczesno- œredniowiecznego rzemios³a artystycznego, zaœ zachowane ich przyk³ady wskazuj¹, ¿e mog³y zostaæ sporz¹dzone w 2 po³owie X-XI w. w jednym z zachodnioeuropejskich oœrodków rzemios³a artystycznego16. Jest praw- dopodobne, ¿e w podobny sposób zosta³a wykonana skrzyneczka dla po- znañskiej kaplicy grodowej; w momencie jej konsekracji na o³tarzu win- ny znajdowaæ siê œwiête szcz¹tki przechowywane w relikwiarzu. Kolejnym poœrednim dowodem obecnoœci œwi¹tyni pa³acowej s¹ zna- leziska kostek mozaikowych. W wykopach za³o¿onych w ogrodzie posesji Ostrów Tumski 10, przylegaj¹cym do pó³nocnej œciany koœcio³a NMP, ze- brano najwiêksz¹ w Polsce ich iloœæ niemal 90 egzemplarzy. S¹ to niewiel- kie szeœciany, o boku od 0,5 do 1,2 cm, wykonane z przeŸroczystego szk³a o licu zdobionym z³ot¹ foli¹, zabezpieczon¹ cienk¹ warstw¹ szkliwa. Je- dynie dwie kostki zosta³y w ca³oœci zabarwione na ciemnozielony i cegla- stoczerwony kolor. Jest rzecz¹ oczywist¹, ¿e te elementy wystroju mozai- kowego nie zosta³y wydobyte z miejsca, do którego zosta³y przeznaczone, lecz dosta³y siê do warstw kulturowych po zniszczeniu u³o¿onej z nich kompozycji. Zasadniczo zosta³y pozyskane z warstw datowanych na czas od XI do XIII w., co jednak pozwala ustaliæ, ¿e wykonano je do pocz¹tków wieku XI17. Pocz¹tki stosowania mozaiki do ozdabiania œcian budynków datuje siê na III-IV w. n.e., a upowszechnienie tej techniki – na czas od wieku V, jako dekoracji wnêtrz koœcio³ów chrzeœcijañskich18. Wed³ug sza- cunkowych obliczeñ dla wy³o¿enia powierzchni 1 m2 nale¿a³o zu¿yæ oko- ³o 10.000 kostek19. Zbiór poznañskich kostek jest wiêc niewielki w stosun- ku do ich iloœci potrzebnej do wykonania wiêkszej dekoracji. Pokrywanie œcian kompozycjami mozaikowymi by³o i jest sztuk¹ wymagaj¹c¹ wiel- kich umiejêtnoœci i wspó³dzia³ania kilku wykonawców, pocz¹wszy od ar- tysty-malarza po mozaikarzy osadzaj¹cych kostki na podk³adzie z odpo-

15 Das Reich 1992, s. 351-353. 16 E l b e r n 1973, s. 96. 17 K ó c# k a - K r e n z w druku. 18 N o w i c k a 1977, s. 965. 19 Olczak 2003, s. 130. 30 HANNA KÓC#KA-KRENZ wiednio przygotowanej i umocowanej zaprawy20. Na terenie Rusi Kijow- skiej mozaiki œcienne wykonywali mistrzowie sprowadzani z Bizancjum, choæ w Kijowie poœwiadczona jest dzia³alnoœæ w tym celu warsztatów szklarskich z XI-XII w.21 Na ziemiach polskich dzia³alnoœci takiej nie stwierdzono, st¹d wysuwane s¹ w¹tpliwoœci co do mo¿liwoœci wyposa¿a- nia wczesnopiastowskich œwi¹tyñ w mozaiki œcienne22. Nie wykluczaj¹c ca³kowicie takiej ewentualnoœci (w³adca móg³ sprowadziæ specjalistów chocia¿by z Rusi) mo¿na s¹dziæ, i¿ w przypadku Poznania mamy do czy- nienia z pozosta³oœciami przenoœnego mozaikowego obrazu tablicowego. Nie dysponujemy ¿adnymi wskazówkami co do wyobra¿enia, jakie móg³ on zawieraæ. Wiedza o przedromañskich ikonach pozwala jedynie na przy- puszczenie, ¿e przedstawiaæ mog³y postaæ Boga, Matki Boskiej lub œwiê- tych23. W zachodniej Europie przedstawienia takie s³u¿y³y zazwyczaj pry- watnej dewocji, choæ szczególnie czczone wizerunki by³y tak¿e wystawia- ne na o³tarzach, co znajduje potwierdzenie w przekazach pisanych VIII i IX w. Wœród nich najczêœciej spotyka siê wyobra¿enia Chrystusa jako W³adcy, Nauczyciela i Zbawiciela oraz Matki Boskiej z Dzieci¹tkiem na rêku – Hodegetrii (Przewodniczki). Dodaæ nale¿y, ¿e czêœciej s¹ to obrazy malowane na desce, choæ taki typ ikonograficzny stosowano te¿ we fre- skach i mozaikach24. Bior¹c pod uwagê wezwanie kaplicy przy palatium mo¿na by przypuszczaæ, ¿e jej o³tarz zdobi³o wyobra¿enie Matki Boskiej25. Zasadnicze przeznaczenie przenoœnych obrazów do kultu osobistego nie stoi z tym domys³em w sprzecznoœci, zw³aszcza jeœli weŸmiemy pod uwa- gê funkcjê kaplicy grodowej jako miejsca sprawowania liturgii dla w³ad- cy i jego bezpoœredniego otoczenia. Obecnoœæ imagines lub iconae na o³ta- rzach koœcio³ów katedralnych karoliñskiej Europy poœwiadczaj¹ zachowa- ne inwentarze, które by³y tak¿e miejscem prywatnej dewocji26. Jest rze- cz¹ niewykluczon¹, ¿e obecnoœæ takiego wizerunku zawdziêcza poznañ- ska kaplica Boles³awowi Chrobremu, którego córka zosta³a wydana za m¹¿ za ksiêcia kijowskiego – Œwiatope³ka27. Dysponujemy jeszcze jedn¹ wskazówk¹ co do istnienia tej kaplicy. W wykopach przylegaj¹cych do po³udniowej œciany koœcio³a wydobyto fragmenty tynków, które zosta³y poddane analizom, zaœ ich wyniki po- zwalaj¹ s¹dziæ, ¿e pochodz¹ z wnêtrza budynku. Na ich podstawie ustalo-

20 N o w i c k a 1977, s. 719 i n. 21 Lazarev 1973, s. 12. 22 Olczak 2003, s. 137. 23 Skubiszewski 1973, s. 142; 2001a, s. 48. 24 Skubiszewski 1973, s. 143. 25 Por. Skubiszewski 2001b, s. 157, 161. 26 Skubiszewski 2001a, s. 229; 2001b, s. 161-162. 27 Jasiñski 2004, s. 120-122. ARCHEOLOGICZNE ŒWIADECTWA O NAJSTARSZYCH ŒWI¥TYNIACH.... 31 no, ¿e jego œciany by³y pokryte nak³adanymi bezpoœrednio na siebie trze- ma warstwami kremowo-bia³ych tynków wapiennych z domieszk¹ w³ó- kien roœlinnych, o ³¹cznej gruboœci od 12 do 16 mm. Kilka fragmentów tynku nosi œlady dekoracji malarskiej, w której u¿yto typowych dla ma- larstwa œciennego pigmentów – bieli wapiennej, czerwieni ¿elazowej i b³ê- kitu. Warstwa malarska we wszystkich fragmentach ma podobn¹ gruboœæ i spoiwo zawieraj¹ce bia³ko, co wskazuje na jednorazowe wykonanie ca³o- œci. Tynk zosta³ najpierw dok³adnie wyg³adzony, nastêpnie pokryty cien- k¹ warstw¹ wapienn¹ lub zmoczony grubym pêdzlem. Mokry tynk zosta³ pomalowany farb¹ o spoiwie organicznym zawieraj¹cym bia³ko, ewentu- alnie z dodatkiem kleju roœlinnego. Kolor bia³y i czerwony mo¿na by³o uzyskaæ z surowców dostêpnych na miejscu. W przypadku zachowanych na dwóch fragmentach tynku plamkach b³êkitu mamy do czynienia z barwnikiem importowanym. Pigment ten to naturalna ultramaryna, po- zyskiwana z lazurytu, którego najbardziej znane z³o¿a znajduj¹ siê w Ba- dachszanie (Afganistan)28. B³êkitny pigment z niego wydobywany by³ bardzo drogim barwnikiem, z tego wzglêdu stosowano go zazwyczaj do pokrywania szat Matki Boskiej. Niestety fragmenty tynku s¹ zbyt ma³e, by daæ podstawy do wskazania tematyki dekoracji malarskiej. Sk³aniam siê do przypuszczenia, ¿e by³y to zarówno motywy geometryczne, jak i figuralne, byæ mo¿e sceny z ¿ycia Maryi. Je¿eli przypuszczenie to jest s³uszne, nale¿a³oby s¹dziæ, ¿e ujawnione fragmenty tynków pochodz¹ z wnêtrza kaplicy grodowej. Pokrycie jej œcian dekoracj¹ malarsk¹ z u¿y- ciem kosztownego barwnika wskazuje na wysok¹ pozycjê spo³eczn¹ fun- datora i splendor œwi¹tyni. Ta pierwsza budowla sakralna poznañskiego grodu wci¹¿ czeka na odkrycie – dopiero wówczas bêdzie mo¿liwa rekonstrukcja jej bry³y i po- wi¹zanie w sposób pewniejszy wy¿ej omówionych znalezisk z jej wystro- jem i wyposa¿eniem. Niewykluczone, i¿ s³u¿y³a ona ksi¹¿êtom do czasu u¿ytkowania przez nich palatium, rozebranego po po³owie XIII w. Bo- wiem dla tego miejsca u¿ywano póŸniej nazwy Summum Posnaniense jako do wyniesionego terenu, na którym znajdowa³ siê zamek ksi¹¿êcy odbudowany przez Przemys³a I w 1249 r. Kaplica grodowa zosta³a zapew- ne odbudowana po reakcji pogañskiej przez Mariê, ¿onê Kazimierza Od- nowiciela i byæ mo¿e przebudowana nastêpnie w stylu romañskim29, zo- sta³a zast¹piona oko³o po³owy XV w. przez obecn¹ gotyck¹ œwi¹tyniê pod tym samym wezwaniem30.

28 M a œ l a n k i e w i c z 1983, s. 223-224. 29 Niekoniecznie dok³adnie w tym samym miejscu; por. K ó c# k a - K r e n z 2000, s. 71. 30 N o w a c k i 1959, s. 3-9. 32 HANNA KÓC#KA-KRENZ

Drugi najstarszy obiekt sakralny, którego relikty zosta³y ujawnione podczas prac wykopaliskowych we wnêtrzu katedry poznañskiej, ³¹czony jest z dzia³alnoœci¹ misyjn¹ biskupa Jordana. Pod jej naw¹ g³ówn¹ zacho- wa³a siê p³ytka misa z wylewki wapiennej na warstwie okrzesków o œredni- cy oko³o 4 m, z otworem na s³up w centrum oraz relikty otaczaj¹cych j¹ murów. Obiekt ten Z. Kurnatowska rekonstruuje jako niewielki kwadrato- wy budynek po³¹czony zapewne z koœció³kiem, na co wskazuje odchodz¹- cy ku wschodowi szcz¹tek muru przy jego pó³nocnej œcianie31. Jego wnê- trze zajmowa³ basen, w którego œrodku móg³ byæ osadzony drewniany po- stument pod krzy¿, figurê Chrystusa albo Jana Chrzciciela, wyobra¿enia odnosz¹ce siê do obrz¹dku chrztu œw.32 Forma za³o¿enia i jego datowanie na czas po po³owie X wieku33 sk³ania do przypuszczenia, i¿ ca³y zespó³ sta- nowi³ stacjê misyjn¹ biskupa Jordana w postaci baptysterium z kaplic¹, w której odbywano ceremoniê chrztu œw. konwersów, po³¹czon¹ z bierzmo- waniem i Eucharysti¹, zgodnie z ówczesn¹ praktyk¹ liturgiczn¹. Jeszcze pod koniec panowania Mieszka I34 na miejscu stacji zaczêto wznosiæ koœció³ katedralny, któremu nadano wezwanie œw. Piotra35. Relik- ty jego najstarszej fazy by³y przedmiotem intensywnych badañ, prowa- dzonych od 1951 do 1956 r.36. Prace archeologiczne dostarczy³y informacji dotycz¹cych przemian architektonicznych, jakim podlega³a ta œwi¹tynia w ci¹gu ca³ego okresu swego istnienia37. W ich wyniku pierwsz¹ katedrê rekonstruuje siê jako trójnawow¹ bazylikê d³ugoœci 49 m., szerokoœci nawy g³ównej 8,5 m., naw bocznych 4,25 m., z kwadratowym prezbiterium zakoñczonym apsyd¹ i flankowanym dwoma aneksami, oddzielonym lek- torium od czêœci nawowej. Zamyka³ j¹ wie¿owy masyw zachodni objêty dwiema wie¿yczkami z klatkami schodowymi, w którym mieœci³a siê nie- co wysuniêta ku wschodowi empora, wsparta na okr¹g³ym filarze. Mo¿na przypuszczaæ, ¿e œciany koœcio³a by³y g³adkie, tynkowane, pozbawione podzia³ów pionowych. Nawê g³ówn¹ oddziela³y od naw bocznych rzêdy filarów ³¹czonych arkadami, a wszystkie trzy nawy nakrywa³ p³aski strop. Otwory okienne i portale znajduj¹ce siê w pó³nocnej i po³udniowej œcia-

31 K u r n a t o w s k a 1998; 202, s. 101. 32 Przyk³ady takich rozwi¹zañ znane s¹ choæby z baptysteriów Rawenny. 33 Relikty basenu spoczywaj¹ na tzw. warstwach przedsakralnych, uformowanych do oko³o po³owy X w.; por. Pi e c z y ñ s k i 1963. 34 K u r n a t o w s k a 2002, s. 109. 35 W literaturze przedmiotu wci¹¿ trwa dyskusja nad czasem wzniesienia przedromañ- skiej katedry, który jest wyznaczany na okres b¹dŸ przed, b¹dŸ po 1000 roku; por. ostatnio K u r n a t o w s k a 2001; B i e d r o ñ, R o d z i ñ s k a - C h o r¹¿y 2001; L a buda 2001; S k i - b i ñ s k i 2001. 36 Pr z e w o Ÿ n a 1959; J ó z e f o w i c z ó w n a 1963, s. 7-9. 37 Na temat przemian architektury katedry poznañskiej – S k i b i ñ s k i 2001. ARCHEOLOGICZNE ŒWIADECTWA O NAJSTARSZYCH ŒWI¥TYNIACH.... 33 nie budowli mia³y zapewne starannie opracowane oœcie¿a38. Sprawowa³ w nim swe funkcje liturgiczne nastêpca Jordana – biskup Unger (zm. oko- ³o 1014 r.), który mimo powo³ania arcybiskupstwa w GnieŸnie w 1000 r. utrzyma³ odrêbnoœæ swej diecezji39. W jej œrodku znajdowa³y siê dwa pro- stok¹tne grobowce, wyniesione pierwotnie ponad posadzkê. Grobowce te by³y zapewne ogrodzone, a miêdzy nimi wznosi³ siê o³tarz œw. Krzy¿a umieszczany zazwyczaj w centrum œwi¹tyni jako jej mistyczny œrodek. W katedrze poznañskiej mieœci³o siê wiêc mauzoleum, miejsce spoczynku – jak siê przyjmuje40 – pierwszych w³adców piastowskich, Mieszka I i Bole- s³awa Chrobrego41. Program budowlany pierwszej katedry poznañskiej i zawarte w niej treœci symboliczne wskazuj¹ na zwi¹zki z architektur¹ Eu- ropy zachodniej, zw³aszcza terenów pó³nocnow³oskich i niemieckich42. Pierwsza katedra poznañska zosta³a zapewne ogo³ocona z cennych elementów wyposa¿enia43 i mocno nadw¹tlona podczas najazdu ksiêcia Brzetys³awa, a zakres zniszczeñ ilustruje informacja Galla Anonima o dzikich zwierzêtach zak³adaj¹cych swe gniazda w jej wnêtrzu44. Odbu- dowê katedry przypisuje siê Kazimierzowi Odnowicielowi wkrótce po opanowaniu przezeñ Wielkopolski, zaœ jego ¿onie Dobroniedze-Marii – re- nowacjê kaplicy zamkowej45. Renowacja ta byæ mo¿e wyprzedzi³a nieco odbudowê katedry poznañskiej, któr¹ datuje siê na czas po po³owie XI wieku. Podczas odbudowy œwi¹tyni w stylu romañskim wykorzystane zo- sta³y fundamenty dotychczasowego za³o¿enia, na których wzniesiono œciany z regularnych ciosów kamiennych. Od strony zachodniej bry³ê bu- dowli zamyka³a partia z dwoma wie¿ami, mieszcz¹cymi klatkê schodow¹. Nawê g³ówn¹ dzieli³ od naw bocznych rz¹d czworobocznych filarów z gra- nitu i piaskowca. Zarówno œciany, jak i filary by³y pokryte barwnymi tyn- kami. Prezbiterium tej fazy budowlanej rekonstruuje siê jako prostok¹t zamkniêty absyd¹, wyd³u¿ony o jedno przês³o w stosunku do pierwotne- go uk³adu, któremu na przed³u¿eniu naw bocznych towarzyszy³y dwie kwadratowe kaplice. Podniesiony te¿ zosta³ o ponad metr poziom u¿ytko- wy wnêtrza koœcio³a46.

38 J ó z e f o w i c z ó w n a 1963, s. 37-98; Œwiechowski 2000, s. 196-199, Skibiñski 2001, s. 11. 39 Por. Banaszak 2002; tam dyskusja o statusie pierwszych biskupów. 40 K ü r b i s 1988; K u r n a t o w s k a 1990. 41 Por. K ó c# k a - K r e n z w niniejszym tomie, tam szczegó³owe omówienie tej kwestii. 42 J ó z e f o w i c z ó w n a 1963, s. 97-98. 43 Jest rzecz¹ wielce prawdopodobn¹, i¿ tak¿e w koœciele katedralnym znajdowa³ siê obraz mozaikowy, bowiem w wykopach za³o¿onych na pó³noc od niego odkryto 13 kostek mozaikowych; por. K ó c# k a - K r e n z w druku. 44 G r o d e c k i 1965, s. 45-46. 45 N o w a c k i 1959, s. 8, 85; Jasiñski 2004, s. 131; por. te¿ Wê d z k i 1988, s. 88. 46 J ó z e f o w i c z ó w n a 1963, s. 99 i n.; Wê d z k i 1988. 34 HANNA KÓC#KA-KRENZ

Jeszcze jedn¹ budowl¹ sakraln¹, z której obecnoœci¹ we wczesnoœre- dniowiecznym grodzie poznañskim nale¿y siê liczyæ, by³ koœció³ pod we- zwaniem œw. Miko³aja w po³udniowej czêœci wyspy tumskiej – na Zagó- rzu. Koœció³ ten jest wzmiankowany Ÿród³owo po raz pierwszy w 1142 r. zapewne jednak wzniesiono go wczeœniej – w XI wieku47. Podobnie jak w przypadku kaplicy pa³acowej, tak¿e i w odniesieniu do wczeœniejszej egzystencji pierwszego koœcio³a parafialnego po³udniowego cz³onu po- znañskiego grodu dysponujemy przes³ank¹ poœredni¹ w postaci ok³adzin skrzynki relikwiarzowej. Piêæ ich fragmentów zarejestrowano w wyko- pach za³o¿onych w po³udniowej czêœci ogrodu nale¿¹cego do Seminarium Duchownego przy ul. Wie¿owej 2-4, oko³o 55 m na wschód od jego kapli- cy48. Zalega³y one w warstwie niwelacyjnej, datowanej szeroko na czas od X/XI do XV wieku49. Dwa fragmenty s¹ cz¹stkami listewek, które zosta³y jednakowo ozdobione pasmem plecionki z ³¹cz¹cych siê podwójnych kó- ³ek z punktowanym œrodkiem, wykonanych przy u¿yciu cyrkla. Na oby- dwu listewkach jeden z tych punktów zosta³ przebity i stanowi œlad po nitach mocuj¹cych je do pod³o¿a. Dalsze trzy fragmenty pochodz¹ z pier- wotnie prostok¹tnych p³ytek, które ³¹czy rodzaj zdobienia za pomoc¹ cyr- kla, w postaci ustawionych w okr¹g dwóch rzêdów koncentrycznych kó- ³ek z punktem w œrodku, zamkniêtych dookolnymi liniami50. Uk³ad de- koracji i kszta³t tych fragmentów wskazuje, ¿e mamy do czynienia z co najmniej dwiema p³ytkami i listewkami nale¿¹cymi do tego samego wy- tworu (ryc 1: 11–15). Zachowane cz¹stki ok³adzin pozwalaj¹ na rekonstrukcjê skrzynki. By³a ona zapewne wy³o¿ona kilkoma prostok¹tnymi p³ytkami o powta- rzalnym module (8,7 x 6,2 cm), otoczonymi bordiur¹ z listewek zdobio- nych plecionk¹. Przyjmuj¹c, ¿e górn¹ p³aszczyznê i d³u¿szy bok skrzy- neczki zdobi³y dwie takie p³ytki rozdzielone listewk¹, a ca³oœæ otacza³a bordiura, zaœ bok krótszy wype³nia³a tylko jedna p³ytka obramowana li- stewkami, mo¿na s¹dziæ, ¿e skrzynka osi¹ga³a d³ugoœæ 22,2 cm, szerokoœæ 11,9 cm, wysokoœæ zaœ – 9,4 cm. G³ówne p³ytki by³y a¿urowane – ich mo- tyw zdobniczy stanowi³ zwielokrotniony okr¹g z wyciêtym œrodkiem, od którego rozchodzi³o siê promieniœcie piêæ ramion po³¹czonych z ze- wnêtrznym okrêgiem, dekorowanym podwójn¹ lini¹ punktowanych kó- ³ek (ryc. 3). Jak to ju¿ wy¿ej zaznaczono, posiadanie relikwii by³o nie- odzowne przy konsekracji nowo wznoszonych œwi¹tyñ i dla pe³nionej w nich liturgii. Z tego wzglêdu od IX w. nasili³o siê zjawisko dzielenia

47 N o w a c k i 1964, s. 611; K aczmarczyk 1988, s. 91. 48 Dymaczewski 1961, s. 167. 49 Dymaczewski 1961, s. 162-164, tabl. XV. 50 Dymaczewski 1961, tabl. XVII:29-32, 37. ARCHEOLOGICZNE ŒWIADECTWA O NAJSTARSZYCH ŒWI¥TYNIACH.... 35

œwiêtych szcz¹tków na cz¹stki, umieszczania w bogato zdobionych reli- kwiarzach i sta³ego ich prezentowania51. Swoisty kontakt ze z³o¿onymi w nich relikwiami u³atwiæ mia³y otwory w kasetkach, zamkniête przeŸro- czystymi kamieniami, np. kryszta³em górskim52. Przypuszczaæ mo¿na, ¿e w tym celu wycinano wzory w ok³adzinach skrzynek wydobywaj¹c z³oco- ne lub barwione na kolor czerwony t³o, przez co osi¹gano wra¿enie prze- Ÿroczystoœci i efekt zbli¿enia do œwiata nadprzyrodzonego53. Tak¹ cech¹ odznacza³a siê skrzyneczka przechowywana zapewne w koœciele zbudo- wanym w po³udniowej czêœci poznañskiego grodu. Jego relikty wci¹¿ cze- kaj¹ na zlokalizowanie i zbadanie, tym niemniej szcz¹tki relikwiarza z Zagórza wspieraj¹ przypuszczenie o XI-wiecznej chronologii tej œwi¹ty- ni54. Koœció³ ten w czasie swego funkcjonowania by³ z pewnoœci¹ przebu- dowywany – przed ostateczn¹ rozbiórk¹ mia³ gotyck¹ postaæ55. Podsumowuj¹c powy¿sze uwagi mo¿emy stwierdziæ, ¿e w obrêbie wczesnoœredniowiecznego grodu na Ostrowie Tumskim w Poznaniu funk- cjonowa³o kilka œwi¹tyñ. Jako pierwsz¹ zbudowano zapewne w latach 60. X w. kaplicê przy palatium z fundacji Dobrawy, przeznaczon¹ dla kultu religijnego ksi¹¿êcego dworu. W tym samym czasie zosta³a wzniesiona stacja misyjna, w której biskup Jordan podczas bytnoœci w Poznaniu na- k³ania³ mieszkañców grodu do „uprawiania winnicy Pañskiej”. Natomiast jego nastêpca, biskup Unger, móg³ ju¿ sprawowaæ liturgiê w koœciele ka- tedralnym, którego budowê na miejscu stacji Jordana rozpoczêto naj- prawdopodobniej w latach 80. X wieku. W XI w. mieszkañcy po³udniowe- go cz³onu grodu doczekali siê byæ mo¿e w³asnego koœcio³a parafialnego. Miejsca tych najstarszych koœcio³ów upamiêtniaj¹ istniej¹ce dzisiaj œwi¹- tynie – gotycki koœció³ NMP i regotycyzowana po zniszczeniach wojen- nych katedra pod wezwaniem œw. Piotra i Paw³a; nie przetrwa³ jedynie gotycki koœció³ œw. Miko³aja, ze wzglêdu na z³y stan techniczny rozebra- ny decyzj¹ w³adz pruskich w XIX w.

LITERATURA

Banaszak M. 2002 O pocz¹tkach biskupstwa poznañskiego dyskusyjnie, Poznañ.

51 Szczepkowska-Naliwajek 1996, s. 41-49. 52 W taki sposób wykonano relikwiarz z Essen-Werden; por. E l b e r n 1962; 1973. 53 G a b r i e l 1991, s. 286-287. 54 Jest mo¿liwe, ¿e by³a to budowla drewniana w typie koœcio³a poprzedzaj¹cego budow- lê kamienn¹ na grodzie w Kaliszu i osobno stoj¹cego koœcio³a na Ostrowie Lednickim. 55 Wê d z k i 1988, s. 139. 36 HANNA KÓC#KA-KRENZ

Biedroñ A., Rodziñska-Chor¹¿y T. 2001 Katedra w Poznaniu – nowe propozycje rekonstrukcji i datowania korpusu nawowego oraz masywu zachodniego od X do XII wieku, w œwietle ustaleñ Krystyny Józefowiczówny, (w:) Polska na prze³omie I i II tysi¹clecia (red. S. Skibiñski), Poznañ, s. 297-310.

Dymaczewski A. 1961 Badania wykopaliskowe w ogrodzie przy ul. Wie¿owej 2-4 w Poznaniu w latach 1939, 1950-1953, (w:) Poznañ we wczesnym œredniowieczu (red. W. Hensel), t. III, Wroc³aw – Warszawa, s. 139-228.

Elbern V. H. 1962 Der fränkische Reliquienkasten und Tragaltar von Werden, (w:) Das erste Jahrtausend. Kultur und Kunst im werdenden Abendland an Rhein und Ruhr (red. V.H. Elbern), t. 1, Düsseldorf, s. 436-470. 1973 Das Beinkästchen im Essener Münsterschatz, „Aachener Kunstblätter des Museumsvereins”, t. 44, s. 87-100.

Gabriel I. 1991 Christentum und Heidentum, (w:) Starigard/Oldenburg. Ein slawischer Her- rschersitz des frühen Mittelalters in Ostholstein (red. M. Müller-Wille), Neu- münster, s. 279-297.

Grodecki R. (wyd.) 1965 Anonim tzw. Gall, Kronika Polska, Wroc³aw – Warszawa – Kraków.

Homza M. 2002 Mulieres suadentes. Presviedcajúce# ženy, Libri Historiae Slovaciae Monogra- phiae [I], Lúc# – Bratislava.

Jasiñski K. 2004 Rodowód pierwszych Piastów, Poznañ.

Jedlicki M. (wyd.) 1953 Kronika Thietmara, Poznañ.

Józefowiczówna K. 1963 Z badañ nad architektur¹ przedromañsk¹ i romañsk¹ w Poznaniu, Wroc³aw- Warszawa-Kraków.

Kaczmarczyk Z. 1988 Miasto przedlokacyjne: struktura, gospodarka, spo³eczeñstwo, polityka, (w:) Dzieje Poznania do roku 1793 (red. J. Topolski), t. I* Warszawa – Poznañ, s. 90-100.

Kóc# ka-Krenz H. 2000 Wczesnopiastowski Poznañ w œwietle Ÿróde³ archeologicznych, (w:) Gniezno i Poznañ w pañstwie pierwszych Piastów, Poznañ, s. 61-76. 2003a Dzieje Ostrowa Tumskiego w Poznaniu przed lokacj¹ miasta, „Kronika Miasta Poznania”, z. 1, s. 7-26. ARCHEOLOGICZNE ŒWIADECTWA O NAJSTARSZYCH ŒWI¥TYNIACH.... 37

2003b Relikwiarze z Ostrowa Tumskiego w Poznaniu, (w:) Res et Fontes (red. T. Galiñski i E. Wilgocki), Szczecin, s. 211-221. w druku Kostki mozaikowe z Ostrowa Tumskiego w Poznaniu, „Archaeologia Historica Polona”, t. XIV.

Kurnatowska Z. 1990 Archeologiczne œwiadectwa o najstarszych grobowcach w katedrze poznañ- skiej, „Roczniki Historyczne”. T. LV-LVI, s. 71-84. 1998 Poznañskie baptysterium, „Slavia Antiqua”, t. 39, s. 51-69. 2002 Pocz¹tki Polski, Poznañ.

Kürbis B. 1988 Najstarszy zespó³ osadniczy: gród, podgrodzie, okoliczne osady. Pocz¹tki kultury chrzeœcijañskiej i jej uwarunkowania, (w:) Dzieje Poznania do roku 1793 (red. J. Topolski), t. I*, Warszawa – Poznañ, s. 72-79.

Labuda G. 2000 Œwiêty Wojciech. Biskup – mêczennik. Patron Polski, Czech i Wêgier, Wro- c³aw. 2001 Budownictwo sakralne Gniezna i Poznania na prze³omie X/XI wieku w œwie- tle Ÿróde³ pisanych, (w:) Polska na prze³omie I i II tysi¹clecia (red. S. Ski- biñski), Poznañ, s. 267-286.

Lazarev V. N. 1973 Drevnerusskie mozaiki i freski XI-XV vv., Moskva.

Maœlankiewicz K. 1983 Kamienie szlachetne, Warszawa.

MPH 1878 Kronika polsko-œl¹ska (wyd. L. Æwikliñski), „Monumenta Poloniae Histori- ca”, t. III, Lwów.

Nowacki J. 1959 Dzieje archidiecezji poznañskiej. T. I. Koœció³ katedralny w Poznaniu. Stu- dium historyczne, Poznañ. 1964 Dzieje archidiecezji poznañskiej. Archidiecezja poznañska w granicach hi- storycznych i jej ustrój, t. II, Poznañ.

Nowicka M. 1977 Mozaika, (w:) Kultura materialna staro¿ytnej Grecji (red. K. Majewski), t. II, Wroc³aw – Warszawa – Kraków – Gdañsk, s. 695-727.

Olczak J. 2003 Wystrój mozaikowy wczesnoœredniowiecznej architektury murowanej w Pol- sce – fikcja, czy rzeczywistoœæ?, „Archaeologia Historica Polona”, t. 13, s. 129-145.

Pianowski Z. 1997 „Sedes regni principales”. Wawel i inne rezydencje piastowskie do po³owy XIII wieku na tle europejskim, Kraków. 38 HANNA KÓC#KA-KRENZ

Pieczyñski Z. 1963 Materia³y z warstw przedsakralnych ods³oniêtych w katedrze poznañskiej w latach 1951-1956, „Fontes Archaeologici Posnanienses”, t. 13 (1962), s. 246-288.

PrzewoŸna K. 1959 Badania wykopaliskowe w katedrze poznañskiej w 1946 r., (w:) Poznañ we wczesnym œredniowieczu (red. W. Hensel), t. I, Warszawa-Wroc³aw, s. 59-79.

Das Reich 1992 Das Reich der Salier 1024-1125. Katalog zur Ausstellung des Landes Rhein- land-Pfalz, Sigmaringen.

Skubiszewski P. 1973 Malarstwo karoliñskie i przedromañskie, Warszawa. 2001a Sztuka Europy ³aciñskiej od VI do IX wieku, Lublin. 2001b Katedra w Polsce oko³o roku 1000, (w:) Polska na prze³omie I i II tysi¹cle- cia (red. S. Skibiñski), Poznañ, s. 139-196.

Szczepkowska-Naliwajek K. 1996 Relikwiarze œredniowiecznej Europy od IV do pocz¹tku XVI wieku. Geneza, treœci, styl i techniki wykonania, Warszawa.

Œwiechowski Z. 2000 Architektura romañska w Polsce, Warszawa.

Wêdzki A. 1988 Architektura przedromañska, oraz Poznañ romañski: architektura i sztuki plastyczne (w:) Dzieje Poznania do roku 1793 (red. J. Topolski), t. I*, Warsza- wa – Poznañ, s. 79-88, 134-144.

¯urowska K. 1968 Rotunda wawelska. Studium nad centraln¹ architektur¹ epoki wczesnopia- stowskiej, „Studia do dziejów Wawelu”, t. III, s. 1-116. POCHÓWKI KRÓLEWSKIE W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 39

ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006

HANNA KÓÈKA-KRENZ Uniwersytet im. Adama Mickiewicza Wydzia³ Historyczny

Pochówki królewskie w katedrze poznañskiej

Royal Interments in the Poznañ Cathedral

W poznañskiej katedrze, na osi koœcio³a, znajduje siê Kaplica Królów Polskich, zwana te¿ Z³ot¹, w której zosta³a zmaterializowana pamiêæ o w³adcach z dynastii piastowskiej. W XIX w. zosta³a w tym celu przebu- dowana starsza kaplica, której nadano bizantyjskie formy. Jej wnêtrze wy- posa¿ono w program ikonograficzny, zawieraj¹cy religijno-patriotyczne treœci1. Za³o¿ona na planie centralnym kaplica zosta³a zaopatrzona w dwie nisze. W niszy pó³nocnej stoj¹ pos¹gi Mieszka I i Boles³awa Chrobrego, dzie³o rzeŸbiarza berliñskiego – Christiana Daniela Raucha. W niszy po- ³udniowej umieszczono sarkofag zawieraj¹cy fragmenty koœci, które we- d³ug tradycji s¹ szcz¹tkami pierwszych piastowskich w³adców2. W sarko- fag ten wmontowano dwie p³askorzeŸby przedstawiaj¹ce Chrystusa ze sceny Koronacji Matki Boskiej i œw. Piotra, pochodz¹ce ze zniszczonej œre- dniowiecznej tumby grobowej Boles³awa Chrobrego. Te dwa fragmenty s¹ jedynymi pewnymi pozosta³oœciami po nagrob- ku zbudowanym zapewne z inicjatywy króla Kazimierza Wielkiego w po- ³owie XIV wieku3. ród³a pisane zgodnie podaj¹, ¿e pierwotnie znajdowa³ siê on poœrodku nawy g³ównej koœcio³a. Jego wygl¹d znamy jedynie z XVIII-wiecznej ryciny. Ten wysoko wyniesiony ponad posadzkê grobo- wiec zawiera³ na p³ycie wierzchniej le¿¹c¹ postaæ króla z koron¹ na g³o- wie. W³adca w prawej rêce trzyma³ jab³ko, lewa zaœ spoczywa³a na tarczy

1 O s t r o w s k a - K ê b ³ o w s k a 1997. 2 Wrzesiñska, Wrzesiñski 1998, s. 648. 3 S. S k i b i ñ s k i 1995, s. 170; 2001, s. 108-109. 40 HANNA KÓC#KA-KRENZ i przytrzymywa³a miecz, a byæ mo¿e tak¿e ber³o. Król odziany by³ w zbro- jê ozdobion¹ na piersiach trójk¹tn¹ tarcz¹ z wyobra¿eniem or³a i narzu- cony na ramiona p³aszcz, zaœ stopy zaopatrzone w ostrogi opiera³ na le¿¹- cym lwie. Boki nagrobka zawiera³y wyodrêbnione arkadami pola, w któ- rych umieszczone by³y p³askorzeŸby przedstawiaj¹ce sceny Niebieskiej Koronacji Marii i Zwiastowania oraz postacie aposto³ów i proroków albo królów starotestamentowych4. P³ytê wierzchni¹ obiega³ w dwóch rzêdach napis ³aciñski, którego tekst w pierwotnym zapisie nie zachowa³ siê, zaœ jego treœæ znana z kilku odpisów by³a i jest przedmiotem dyskusji. Bada- cze s¹ jednak zgodni co do tego, ¿e uk³ad wersów zosta³ wzglêdem pier- wowzoru zamieniony. Dostêpne kopie napisu by³y przedmiotem obszer- nych studiów R. Gansiñca5, który uwa¿a³, ¿e utwór ten powsta³ w Pozna- niu oko³o 1340-1350 r. Badacz ten przedstawi³ tak¿e w³asn¹ rekonstrukcjê tekstu, która jednak nie zamknê³a dyskusji zarówno nad okolicznoœciami jego powstania, jak i datowaniem archetypu. Profesor Brygida Kürbis6 za- proponowa³a nastêpuj¹cy uk³ad wersów: Hic iacet in tumba princeps generosaa columba †Ch[r]abrib tu es dictus sis in evum benedictus Perfido [tunc] patre natus sed credula matre Fonte sacro lotus servus Domini puta totus Precidens comam septenni tempore Romam Tu possedisti velut verus athleta Christi Vicistic terras faciens bellum quoque guerras †Inclyte dux tibi laus strenue Boleslaus Regnum Slavorum Gothorum seud Polonorum Cesar precellens a te ducalia pellens Plurima dona sibi que placuere tibi Hinc detulisti quia divitias habuisti Ob famamque bonam tibi contulit Otto coronam †Propter luctamen sit tibi saluse. Amen. aalbo: gloriosa; balbo: Gloriosus; calbo Adicisti; dalbo: sive; e albo: laus quoque W dos³ownym t³umaczeniu7 tekst ten brzmi: Tu le¿y w grobie w³adca, szlachetny go³¹b Ty zosta³eœ nazwany Chrobry, b¹dŸ na wiek b³ogos³awiony Z pogañskiego ojca wtedy zrodzony lecz wierz¹cej matki Obmyty w œwiêtym Ÿródle ca³y mianowicie s³uga Pana Obcinaj¹c w³osy w siedmioletnim czasie Rzym

4 S. S k i b i ñ s k i 1995; 2003. 5 G a n s i n i e c 1951; tam starsza literatura. 6 K ü r b i s 1990; 1994, s. 186-189; 2001, s. 243-282. 7 Przek³ad E. Skibiñskiego z Instytutu Historii UAM wed³ug Kürbis 2001. POCHÓWKI KRÓLEWSKIE W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 41

Ty posiad³eœ jak prawdziwy zapaœnik Chrystusa Zwyciê¿y³eœ ziemie czyni¹c walkê tak¿e wojny Wspania³y ksi¹¿ê dla ciebie chwa³a dzielny Boles³awie Królestwo S³owian, Gotów i Polaków 8 Przewy¿szaj¹cy cesarz kiedy odpychaj¹c od ciebie znaki ksi¹¿êce Liczne dary jemu które siê tobie podoba³y St¹d przenios³eœ poniewa¿ mia³eœ bogactwa I z powodu dobrej s³awy Otto udzieli³ ci korony Za zapasy9 niech ci bêdzie zbawienie. Amen. W dyskusji nad tym monumentem rysuj¹ siê dwie zasadnicze posta- wy. Pierwsza ³¹czy gotycki nagrobek króla z ³aciñsk¹ inskrypcj¹ w jedno- czasowe dzie³o. Druga zaœ oddziela formê rzeŸbiarsk¹ pomnika od napisu nañ umieszczonego, wskazuj¹c na mo¿liwoœæ u¿ycia wczeœniej u³o¿onego utworu literackiego, co sugeruje archaicznoœæ jego frazy10. Utrwalona w okaza³ym pomniku grobowym pamiêæ o Boles³awie Chrobrym stanowi jedynie punkt wyjœcia do rozwa¿añ nad katedr¹ po- znañsk¹ jako miejscem rzeczywistego pochówku pierwszych piastow- skich w³adców. Problem bowiem w tym, ¿e nie dysponujemy jednoznacz- nymi przekazami pisanymi o miejscu ich wiecznego spoczynku11. Najstar- sze roczniki odnotowa³y jedynie daty ich zgonu12. Pierwsz¹ informacjê o pochówku Boles³awa Chrobrego zapisa³ dopiero autor „Kroniki Wielko- polskiej”: Obiit autem anno Domini MoXXVIo in castro Poznaniensi, ibi- que in medio ecclesie maioris tumulatus requiescit. Pod dat¹ 1232 infor- muje on o przywileju menniczym W³adys³awa Odonica dla biskupa po-

78 Nazwa Polonia na oznaczenie pañstwa Piastów pojawia siê w Ÿród³ach oko³o 1000 r., zaœ królestwo S³owian mo¿e odnosiæ siê do S³owiañszczyzny Po³abskiej. Najwiêcej trudno- œci interpretacyjnych przysparza okreœlenie królestwo Gotów. J. S t r z e l c z y k (1984, s. 379) wyjaœnia: Najbardziej, jak s¹dzê, racjonalnym wyt³umaczeniem trudnoœci jest przyjêcie, ¿e pod pojêciem Gotów autor inskrypcji rozumia³ Prusów. Ci wprawdzie nie podlegali efektyw- nej w³adzy pañstwa polskiego, ale nie znaczy to, ¿e nie mogli siê oni znaleŸæ w programie politycznym Chrobrego. Istotnie, jak wynika chocia¿by z faktu powierzenia przez Boles³awa Chrobrego œw. Wojciechowi misji nawrócenia Prusów, ziemiami pruskimi monarcha ten in- teresowa³ siê bardzo wyraŸnie. Otó¿ Prusów Ÿród³a polskie (...) czêsto nazywa³y Getami (...), a z kolei – jak wiemy – Getowie i Goci równie¿ byli od czasów póŸnego antyku ci¹gle myleni ze sob¹ czy wrêcz identyfikowani. 79 W rozumieniu bojowanie. 10 K ü r b i s 1994, s. 188-189; 2001, s. 272; Zydorek 2001. 11 Czêœæ historyków (G ¹ s i o r o w s k i 1990, L a buda 2001b, s. 278) mniema, ¿e Bole- s³awa Chrobrego (podobnie, jak Dobrawê) pochowano w katedrze gnieŸnieñskiej ze wzglêdu na rangê tego arcybiskupiego koœcio³a jako miejsca przechowywania relikwii œw. Wojciecha. Jednak badania archeologiczne we wnêtrzu katedry ujawni³y in medio ecclesiae jedynie re- likty konstrukcji kamiennej interpretowanej przez T. J a n i a k a (2003) jako grobowiec reli- kwiarzowy œw. Wojciecha. 12 Z y d o r e k 2001, s. 512. 42 HANNA KÓC#KA-KRENZ znañskiego, który ksi¹¿ê ten nada³ m.in. tak¿e ze wzglêdu na spoczywa- nie w katedrze jego przodków: et tactus devocione quam ad ecclesiam Poznaniensem pietatis motu gerebat, in qua pater suus Odo et magnus Boleslaus et alii sui progenitores tumulati requiescunt13. „Kronika Wiel- kopolska” nie zachowa³a siê w oryginalnej postaci, lecz w formie kompi- lacji ze schy³ku XIV w. Przepisano j¹ do zbioru roczników pod nazw¹ „Chronica longa seu magna Polonorum seu Lechitarum”, zwanego w skrócie Wielk¹ Kronik¹14. W oparciu o analizê tekstu historycy uznali, ¿e „Kronika Wielkopolska” powsta³a w koñcu XIII wieku w Poznaniu, lecz zosta³a uzupe³niona w XIV w.15 Z tego wzglêdu czêœæ badaczy uwa¿a, ¿e zapiski o pochowaniu pierwszych w³adców w katedrze poznañskiej zosta- ³y wprowadzone jako póŸniejszy dodatek wówczas, gdy ju¿ spocz¹³ w niej gotycki grobowiec Boles³awa Chrobrego16. Jednak nie mo¿na bezspornie wykazaæ, ¿e przytoczone zapiski nie znajdowa³y siê w pierwotnej wersji „Kroniki Wielkopolskiej”17. Istniej¹ powa¿ne przes³anki, by jej najstarsz¹ wersjê przesun¹æ nawet na po³owê XIII w.18. Na trop starszej tradycji dotycz¹cej grobu Boles³awa Chrobrego wpro- wadza forma samej inskrypcji grobowej. J. Kêb³owski zwróci³ uwagê na jej treœæ, odbiegaj¹c¹ od typowych epitafiów, zazwyczaj krótszych i poda- j¹cych datê zgonu19. W jego opinii, podzielanej przez B. Kürbis i D. Zydo- rek, jest to utwór poetycki o charakterze elogium20. Badacz ten wyrazi³ przypuszczenie, ¿e móg³ on wczeœniej znajdowaæ siê na tablicy zawieszo- nej w katedrze, znacz¹cej miejsce pochówku w³adcy. Po nieznacznym przerobieniu (z dodaniem wersu: „Hic iacet in tumba...”) napis ten zosta³ skopiowany na XIV-wiecznym nagrobku – pomniku pierwszego króla Polski. Brygida Kürbis21 w analizie historycznej napisu wskazuje, ¿e za- wiera on dwa w¹tki, okreœlaj¹ce Boles³awa jako chrzeœcijanina i jako w³adcê, najbardziej aktualne w pocz¹tkach XI22 i pocz¹tkach XII w. Z tego wzglêdu przyjmuje z ostro¿noœci¹, ¿e pierwotna wersja napisu – „vita bre- vis wielkiego króla”, zosta³a skomponowana w XII wieku. Uwagê zwraca wers informuj¹cy, ¿e Boles³aw Chrobry zosta³ zrodzony z ojca poganina

13 B i e n i a k 1984, s. 25; Z y d o r e k 2001, s. 512. 14 K ü r b i s ó w n a 1959, s. 7, 25. 15 K ü r b i s ó w n a 1959, s. 71, 90; B i e n i a k 1983, s. 12, 27; 1984. 16 G ¹ s i o r o w s k i 1990; S. S k i b i ñ s k i 1995; 2001. 17 Z y d o r e k 2001, s. 516-519. 18 E. Skibiñski w druku. 19 K ê b ³ o w s k i 1986, s. 263. 20 K ü r b i s 2001, s. 272-273; Zydorek 2001, s. 518-519. 21 K ü r b i s 2001, s. 264. 22 K ü r b i s (1994, s. 188-189) zauwa¿a: Ciemna zwiêz³oœæ jêzyka Epitafium lepiej zgo³a odpowiada uczonoœci szkolnej XI w., bêd¹c bli¿sza Brunonowi z Kwerfurtu ni¿ piórom póŸ- nego œredniowiecza. POCHÓWKI KRÓLEWSKIE W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 43 i wierz¹cej matki. Ich ma³¿eñstwo zosta³o zawarte w 965 r., zaœ Mieszko I przyj¹³ chrzest w 966 r. O Dobrawie tak pisze biskup merseburski Thiet- mar: Owa wyznawczyni Chrystusa, widz¹c swego ma³¿onka pogr¹¿onego w wielorakich b³êdach pogañstwa, zastanawia³a siê usilnie nad tym, w jaki sposób mog³a by go pozyskaæ dla swej wiary. Stara³a siê go zjed- naæ na wszelkie sposoby, nie dla zaspokojenia trzech ¿¹dz tego zepsutego œwiata23, lecz dla korzyœci wynikaj¹cych z owej chwalebnej i przez wszyst- kich wiernych po¿¹danej nagrody w ¿yciu przysz³ym24. Jest wiêc rzecz¹ prawdopodobn¹, ¿e Boles³aw Chrobry przyszed³ na œwiat jeszcze przed uroczystoœci¹ chrztu Mieszka I, lub wkrótce po niej25. W póŸniejszych Ÿró- d³ach, pocz¹wszy od XII-wiecznej kroniki Anonima tzw. Galla26 znajduje- my ju¿ informacje, ¿e ma³¿eñstwo zosta³o skonsumowane dopiero po kon- wersji w³adcy. Nazwanie w inskrypcji grobowej Boles³awa Chrobrego jego ojca poganinem wskazuje wiêc poœrednio na powstanie jej pierwowzoru w czasach, gdy jeszcze pamiêtano o okolicznoœciach narodzin syna27. Rozumowanie to pozwala przejœæ do œwiadectw archeologicznych o najstarszych pochówkach monarszych w katedrze poznañskiej. Bada- nia wykopaliskowe, prowadzone w latach powojennych, ujawni³y relikty jej przedromañskiej i romañskiej architektury28. W nawie g³ównej koœcio- ³a zosta³y ods³oniête pozosta³oœci dwóch grobowców, które s¹ zwi¹zane

23 Aluzja do I Listu œw. Jana, rodz. 2, 16: Wszystko bowiem, co jest na œwiecie, a wiêc: po¿¹dliwoœæ cia³a, po¿¹dliwoœæ oczu i pycha tego ¿ycia nie pochodzi od Ojca, lecz od œwiata. 24 Namque haec Christo fidelis dum coniugem suum vario gentilitatis errore implicitum esse perspiceret, sedula revolvit angustae mentis deliberacione, qualiter hunc sibi sociaret in fide; omnimodis placare contendit, non propter triformem mundi huius nocivi appetitum, quin pocius propter futurae mercedis laudabilem ac universis fidelibus nimis desiderabilem fructum (J e d l i c k i 1953, s. 220; Ksiêga IV, rozdz. 55). 25 W literaturze przedmiotu wyra¿ane jest przekonanie o narodzinach Boles³awa Chro- brego w 967 r., co poœrednio wynika z przekazu Galla Anonima (por. przypis 26). K. Jasiñski 1992, s. 82 stwierdza, ¿e data ta jest niepewna – Boles³aw móg³ urodziæ siê miêdzy rokiem 965 i 967. Data narodzin Boles³awa Chrobrego zosta³a podana dopiero w „Roczniku poznañ- skim starszym” i „Roczniku kamienieckim”, spisanych w XIII w. G. Labuda (2001a, s. 6) uwa¿a je za dwa odrêbne Ÿród³a informacji, natomiast wed³ug T. Jasiñskiego (2000; 2003) autor „Rocznika kamienieckiego” korzysta³ z zapisek w „Roczniku poznañskim starszym”, powsta³ym w latach 1254-1261. T. Jasiñski (2003, s.28-29) pisze: Datê urodzin Boles³awa Chrobrego nale¿y uznaæ za rezultat obliczeñ autora Rocznika poznañskiego starszego, sk¹d przedosta³a siê ona do Rocznika kamienieckiego i innych Ÿróde³. J. S t r z e l c z y k (2003, s. 16) tak¿e dopuszcza mo¿liwoœæ urodzin Boles³awa Chrobrego na koniec 965 lub 966 r. 26 H o l t z m a n n 1939, s. 131; Grodecki 1965, s. 18-19. 27 Domys³ ten mo¿na jeszcze wesprzeæ wymow¹ wersu Precidens comam septenni tem- pore Romam tu possedisti, który œwiadczy o pos³aniu w³osów siedmioletniego Boles³awa do Rzymu, niewykluczone, i¿ w celu zapewnienia ch³opcu bezpieczeñstwa; por. K ü r b i s 2001, s. 267. Obawa Mieszka I o pierworodnego syna mog³a wi¹zaæ siê z jego pobytem w charakte- rze zak³adnika na dworze Ottona II po zjeŸdzie w Kwedlinburgu w marcu 973 r., odes³anego do Polski po œmierci tego w³adcy w dniu 5 maja 973 r. Je¿eli to rozumowanie jest zasadne, to uzyskujemy kolejn¹ poœredni¹ wskazówkê, ¿e Boles³aw Chrobry móg³ urodziæ siê w 966 r. 28 J ó z e f o w i c z ó w n a 1963. 44 HANNA KÓC#KA-KRENZ z jego najstarsz¹ faz¹. Analiza grobowców, próba rekonstrukcji ich wygl¹- du i przyczyn zniszczeñ sk³oni³a K. Józefowiczównê do ich przypisania Mieszkowi I († 992 r.) i Boles³awowi Chrobremu († 1025 r.). Stwierdzenie to wywo³a³o burzliw¹ dyskusjê wœród historyków, wysuwaj¹cych w¹tpli- woœci co do pochowania obu w³adców w Poznaniu 29. Formu³owane zastrze- ¿enia sk³oni³y Z. Kurnatowsk¹ do ponownej, szczegó³owej analizy doku- mentacji z ówczesnych badañ30. Z sytuacji stratygraficznej wynika jedno- znacznie, ¿e mamy do czynienia z grobowcami wzniesionymi w obrêbie przedromañskiej budowli. Pierwszy z nich (nr 186) zachowa³ siê w po³owie; jego zachodnia czêœæ zosta³a zniszczona podczas budowy du¿ego barokowego, ceglanego gro- bowca. Zosta³ zbudowany z martwicy wapiennej i okrzesków kamien- nych. Na œciankach gruboœci 0,5–0,6 m i wysokoœci 0,5 m spoczywa³o po- zorne sklepienie. Sama komora grobowa osi¹ga³a szerokoœæ 0,60 m, d³u- goœæ oko³o 1,70 m i wysokoœæ 0,85 m, a jej dno stanowi³a p³yta z zaprawy po³o¿onej na warstwê kamieni. Na œciankach zachowa³y siê œlady rdzy, znaleziono te¿ kawa³ki skorodowanego ¿elaza, pochodz¹cego niew¹tpli- wie od okuæ trumiennych. Zewnêtrzne wymiary grobowca wynosi³y za- pewne 1,9 x < 3 m, a wysokoœæ osi¹ga³a 1,5–1,6 m. By³ on czêœciowo za- g³êbiony w ziemiê – zosta³ wkopany w warstwy osadnicze, uformowane do oko³o po³owy X w. Przecina³ te¿ grub¹ p³ytê wapienn¹ po³o¿on¹ na warstwê drobnych kamieni, która stanowi³a pierwsz¹ posadzkê katedry. Grób zaznacza³ siê wyraŸnie we wnêtrzu nawy, bowiem wystawa³ oko³o 0,4 m nad posadzkê. Szcz¹tki kamienia gabro barwy zielonej znalezione w otoczeniu grobowca nasuwaj¹ przypuszczenie, ¿e pierwotnie jego gór- na partia by³a pokryta ok³adzin¹ z wypolerowanych p³ytek tego kamie- nia31. Otacza go z trzech stron posadzkowa p³yta wapienna o zachowanych wymiarach 3,95 x 2,45 m. Jej prosto œciête krawêdzie nasuwaj¹ domys³ o obecnoœci ogrodzenia32. Drugi grobowiec przedromañski (nr 187) zosta³ tak¿e mocno zniszczo- ny, najpierw przez wkop romañski, a nastêpnie podczas budowy kolejne- go barokowego grobowca. Przylega³ do poprzedniego od wschodu i zosta³ zbudowany w czasie, gdy poziom wnêtrza koœcio³a zosta³ podniesiony o 0,30 – 0,40 m. Jego zag³êbiona w ziemi czêœæ przeciê³a starsz¹ posadzkê i zosta³a wkopana w zalegaj¹c¹ pod ni¹ warstwê. Pozosta³y z niej resztki kamiennej obudowy komory grobowej gruboœci 0,5 m, wpuszczonej oko-

29 G ¹ s i o r o w s k i 1990; L a b u d a 2001b, s. 278. K. Jasiñski 1992, s. 280-281 uwa- ¿a natomiast, ¿e pochowanie obydwu w³adców w katedrze poznañskiej jest wielce prawdo- podobne. 30 K u r n a t o w s k a 1990. 31 J ó z e f o w i c z ó w n a 1963, s. 53. 32 K u r n a t o w s k a 1990, s. 76, 79-80; 2000, 19-21. POCHÓWKI KRÓLEWSKIE W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 45 46 HANNA KÓC#KA-KRENZ POCHÓWKI KRÓLEWSKIE W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 47 48 HANNA KÓC#KA-KRENZ POCHÓWKI KRÓLEWSKIE W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 49

³o 0,85 m pod now¹ posadzkê oraz relikt wylewki wapiennej na dnie. Sze- rokoœæ komory grobowej wynosi³a 0,8 m, d³ugoœæ osi¹ga³a nieco ponad 2 m, a jej zachowana wysokoœæ – 0,6 m. Nie wiadomo natomiast, w jaki sposób grób ten zosta³ zamkniêty – byæ mo¿e wapienn¹ p³yt¹. Czêœæ nad- ziemn¹ posadowiono na posadzce. Stanowi³o j¹ czworoboczne ogrodzenie w postaci murka otaczaj¹cego grobowiec. Do wnêtrza prowadzi³o wejœcie od strony pó³nocnej, z którego zachowa³ siê jeden wêgar wraz z hakami i zawiasem oraz œlad spalonej belki progowej. Ten niewysoki murek za- myka³ przestrzeñ, która na linii pó³noc – po³udnie mierzy³a 2,6 m. Ponad- to uchwycono fragment fundamentu o³tarza, przylegaj¹cego od zachodu do owego ogrodzenia33. Analiza wzajemnych relacji reliktów architektury sepulkralnej prowa- dzi do wniosku, ¿e jako pierwszy zosta³ wybudowany grobowiec nr 186, wyraŸnie widoczny w centrum ówczesnej katedry. Kolejno zbudowano grobowiec nr 187, który zaj¹³ eksponowane miejsce swego poprzednika. Zosta³ wówczas podniesiony poziom wnêtrza nawy, a p³yta posadzkowa przykry³a wziemne czêœci obydwu pochówków34. Mimo to musia³y byæ w jakiœ sposób oznaczone, gdy¿ stan¹³ miêdzy nimi o³tarz, umieszczony w równej od nich odleg³oœci35. O³tarz mia³ zapewne formê prostok¹ta o wymiarach oko³o 2 x 1,5 m i wysokoœci oko³o 1 m36. Wkrótce potem do- konano kolejnych zmian w organizacji przestrzeni sepulkralnej. M³odszy pochówek otoczono niskim murowanym ogrodzeniem, po³o¿onym bez fundamentowania bezpoœrednio na posadzce. Przeniesiono te¿ zapewne o³tarz do wnêtrza tego ogrodzenia, na co wskazuje pokrycie podstawy dotychczasowego o³tarza p³yt¹ wapienn¹. Ewentualnoœæ taka musi pozo- staæ hipotez¹, gdy¿ wschodnia czêœæ za³o¿enia zosta³a ca³kowicie zniszczo- na barokowym grobowcem. Dostêp do wnêtrza prowadzi³ przez wejœcie w pó³nocnej œcianie ogrodzenia, co pozwala domniemywaæ, ¿e przy œcia- nie zachodniej nadal wypiêtrza³a siê p³yta wierzchnia starszego grobow- ca37. Po takich uzupe³nieniach ca³oœæ za³o¿enia przybra³a sw¹ ostateczn¹ postaæ, która przetrwa³a do lat 30. XI wieku. Badania archeologiczne pozwoli³y przybli¿yæ okolicznoœci zniszczenia architektury sepulkralnej. Wnêtrze m³odszego grobowca przeci¹³ g³êboki wkop romañski, kolejne wkopy z tego okresu zarejestrowano z trzech stron p³yty otaczaj¹cej starszy grobowiec. Wkopy te maj¹ jednorazowy charakter i zrobiono je zapewne podczas porz¹dkowania i odbudowy

33 K u r n a t o w s k a 1990, s. 80-82; 2000, s. 20-21. 34 J a n i a k 2003, s. 79. 35 K u r n a t o w s k a 2001, s. 504. 36 J a n i a k 2003, s. 81. 37 J a n i a k 2003, s. 87. 50 HANNA KÓC#KA-KRENZ przedromañskiej œwi¹tyni po zniszczeniach w koñcu lat 30. XI w. Wnêtrze ogrodzenia otaczaj¹cego m³odszy pochówek by³o bowiem wype³nione ru- mowiskiem kamiennym, fragmentami tynków i spalenizn¹. W wype³ni- sku zosta³ znaleziony srebrny denar ksiêcia czeskiego Brzetys³awa I38, który w 1038/39 r. dokona³ najazdu na Polskê. Jak donosi Anonim tzw. Gall, ³upem tego najazdu pad³a m. in. poznañska katedra39. Jej odbudowê w latach 60. XI w. przypisuje siê Kazimierzowi Odnowicielowi40. Mo¿na przypuszczaæ, ¿e dokonano wówczas ekshumacji obydwu pochówków, na co wskazuje obecnoœæ wkopów datowanych na ten czas. Poszukiwania szcz¹tków osób pochowanych w przedromañskich grobowcach mia³o za- pewne na celu z³o¿enie w nowej tumbie, bowiem podczas badañ wykopa- liskowych ich nie znaleziono41. Jest rzecz¹ niewykluczon¹, ¿e z tej okazji zosta³o u³o¿one elogium, które umieszczono na tablicy nagrobnej42. War- to dodaæ, ¿e przy wkopywaniu we wnêtrze katedry kolejnych pochówków a¿ do XVII w. omijano centrum nawy g³ównej43. Nasuwa siê wiêc wnio- sek, ¿e miejsce spoczynku wyekshumowanych szcz¹tków nie zosta³o zmienione. Atrybucja osób pochowanych w pierwszej katedrze w Poznaniu, z po- wodu braku bezpoœrednich danych, wci¹¿ budzi dyskusjê. Dla jej okre- œlenia pod uwagê nale¿y wzi¹æ zw³aszcza po³o¿enie grobowców w prze- strzeni sakralnej. Nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e wybrano w tym celu miejsce szczególne. Groby po³o¿one na osi koœcio³a, w samym jego œrodku, mu- sia³y byæ przeznaczone dla ludzi wyj¹tkowej rangi. Ze studiów porównaw- czych wynika, ¿e takie eksponowane miejsca wybierano dla wy¿szych duchownych lub cz³onków panuj¹cych rodów, zarazem fundatorów œwi¹- tyñ44. Kto wiêc móg³ dost¹piæ takiego wyró¿nienia w katedrze poznañ- skiej? By pozostaæ w zgodzie z ówczesn¹ praktyk¹ nale¿y wzi¹æ pod uwa- gê dwie osobistoœci – pierwszego dla ziem polskich biskupa – Jordana i pierwszego chrzeœcijañskiego w³adcê – Mieszka. Aby opowiedzieæ siê przy jednej z tych osób trzeba rozpatrzyæ kwestiê czasu budowy samej œwi¹tyni. W œwietle materia³ów archeologicznych wznoszenie katedry roz- poczêto pod koniec X wieku. Akcja ta zosta³a zapewne podjêta równocze- œnie z przekszta³ceniem pó³nocnej partii grodu w trójcz³onowy zespó³45. Rozbudowy umocnieñ obronnych dokonano w latach 80. X w., co potwier-

38 J ó z e f o w i c z ó w n a 1963, s. 52. 39 G r o d e c k i 1965, s. 46. 40 S. S k i b i ñ s k i 2001, s. 24. 41 J ó z e f o w i c z ó w n a 1963, s. 237; K u r n a t o w s k a 1990, s. 82; 2001, s. 505. 42 K ê b ³ o w s k i 1986, s. 263; K ü r b i s 2001, s. 272. 43 K u r n a t o w s k a 2001, s. 509. 44 por. Oswald 1969; M ü l l e r - W ille 1982; S c h u l z e - D ö r r l a m m 1995; K u r n a - t o w s k a 2001. 45 Kó c# k a - K r e n z 2003a; 2003b. POCHÓWKI KRÓLEWSKIE W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 51 dzaj¹ analizy dendrochronologiczne drewna u¿ytego do ich konstrukcji46. Jordan zmar³ w 984 r. i nawet jeœli by³by inicjatorem zast¹pienia swej sta- cji misyjnej w Poznaniu koœcio³em katedralnym, to w roku jego zgonu ra- czej jeszcze nie podjêto jego budowy. Fundatorem koœcio³a móg³ byæ wów- czas jedynie Mieszko I i to on zapewne zosta³ z³o¿ony w starszym grobow- cu47. Usytuowanie pochówku in medio ecclesiae, jego wyraŸne wyniesie- nie ponad posadzkê i byæ mo¿e otoczenie ogrodzeniem wskazuje, ¿e by³ to rodzaj memorii. Nasuwa siê ostro¿ne przypuszczenie, ¿e takie wyeks- ponowanie pochowanej tu osoby wynika³o z zamiaru wyniesienia jej na o³tarze. Zamiar taki by³by uzasadniony wobec w³adcy, za którego przyczy- n¹ dokona³a siê konwersja jego poddanych. Jak wiadomo, kanonizacja Mieszka I nie zosta³a dokonana, zaœ Polska zyska³a wkrótce prawdziwych œwiêtych – Wojciecha i Piêciu Braci Mêczenników48 . Podobny w swej wy- mowie charakter ma równie¿ m³odszy grobowiec. On tak¿e zosta³ posa- dowiony w centrum koœcio³a, którego œcis³y œrodek wyznacza³ o³tarz, byæ mo¿e œw. Krzy¿a49. Pozycja tego pochówku, symboliczny zwi¹zek z po- przednim grobem, jego chronologiczne nastêpstwo i zapisana od XIV wie- ku tradycja stanowi¹ przes³anki do uznania go za miejsce z³o¿enia Bole- s³awa Chrobrego. Ostatnio T. Janiak zwróci³ uwagê na podobieñstwo for- my tego grobowca do konfesji œw. Wojciecha w katedrze gnieŸnieñskiej, datowanej na prze³om X i XI w. Badacz ten postawi³ tezê, ¿e: obiekt po- znañski mo¿na by zinterpretowaæ jako zbudowan¹ na wzór konfesji gnieŸnieñskiej, lecz w skromniejszej skali, memoriê Boles³awa Chrobrego zwi¹zan¹ z podejmowanymi byæ mo¿e staraniami o jego kanonizacjê50. Wymowa Ÿróde³ archeologicznych wspiera póŸnoœredniowieczn¹ tra- dycjê o katedrze poznañskiej jako miejscu pochówków w³adców z dyna- stii piastowskiej. W oparciu o nie rysuje siê wa¿na dla dynastii funkcja wczesnoœredniowiecznego grodu w Poznaniu 51. Z. Dalewski tak j¹ okre- œla: [...] nie ulega w¹tpliwoœci, i¿ Poznañ pe³ni³ w strukturze pañstwa pia- stowskiego istotn¹ rolê, porównywaln¹ z t¹, jaka zwi¹zana by³a z Gnie- znem. Wydaje siê, ¿e bêd¹c w du¿ym stopniu oœrodkiem wykreowanym przez dynastiê, Poznañ wyznacza³ punkt, wokó³ którego mog³a siê skupiæ

46 K u r n a t o w s k a 2001, s. 505. 47 K u r n a t o w s k a 2001, s. 508. 48 por. ostatnio L a b u d a 2000, s. 230-236; K u r n a t o w s k a 2001, s. 508; T. Jasiñski 2003. 49 por. O s w a l d 1969. 50 J a n i a k 2003, s. 88; por. te¿ K u r n a t o w s k a 2001, s. 510. Pamiêæ o roli Mieszka I, Dobrawy i Boles³awa Chrobrego w krzewieniu wiary chrzeœcijañskiej znalaz³a odbicie w pi- smach staropolskich hagiografów (XVIII w.), którzy umieszczali ich w katalogu osób œwiêtych i b³ogos³awionych, wspominanych wed³ug kalendarza w styczniu; por. Kalendarz 1994, s. 7-8. 51 Por. Müller-Wille 1982; G i e r l i c h 1990; Wo l l a s c h 1990; K a r a, Kurnatow- ska 2000. 52 HANNA KÓC#KA-KRENZ tradycja piastowska i który w zamierzeniu piastowskich w³adców mia³ zaj¹æ wa¿ne miejsce w ramach decyduj¹cej o trwa³oœci ich w³adztwa kon- strukcji ideowo-politycznej, okreœlanej przez zestaw podstawowych dzia- ³añ administracyjnych i propagandowych52. Opiniê tê potwierdzaj¹ wy- niki badañ wykopaliskowych, zw³aszcza odkrycie w tzw. ksi¹¿êcej czêœci kamiennego palatium zbudowanego wkrótce po po³owie X w.53. Wed³ug „Kronik polsko-œl¹skich” (XIII w.) w grodzie tym D¹brówka († 977 r.), ¿ona Mieszka I, ufundowa³a kaplicê pod wezwaniem Najœwiêtszej Marii Panny54. W³adca ten pod koniec swego panowania rozbudowa³ gród, w którym stanê³a katedra pod wezwaniem œw. Piotra. Bior¹c pod uwagê dostêpne przes³anki, mimo braku bezpoœrednich dowodów, mo¿na wyra- ziæ przeœwiadczenie, ¿e zarówno on sam, jak i jego nastêpca zostali w niej pochowani55. Katedra poznañska, jako grobowy koœció³ monarszy, pe³ni³a wa¿n¹ rolê w systemie obejmowania i sprawowania w³adzy56. Obrzêdy religijne przy nekropoli królewskiej podkreœla³y ci¹g³oœæ dynastii i jej sakralny charak- ter, zapewniaj¹c zarazem pomyœlnoœæ pañstwa. Z. Dalewski kwestiê tê uj¹³ nastêpuj¹co: Miejsca pochówków w³adców zajmowa³y istotn¹ pozycjê w wyobra¿eniach przestrzennych wielu tradycji, w decyduj¹cy sposób okre- œlaj¹c podstawowe regu³y rz¹dz¹ce zasadami wartoœciowania poszczegól- nych kategorii przestrzennych. Grób w³adcy, mitycznego herosa, wyznacza³ najwa¿niejszy punkt w systemie organizacji przestrzennej wspólnoty tery- torialnej, porz¹dkuj¹cy ca³okszta³t jej ¿ycia spo³ecznego. W jego pobli¿u zebrana na zgromadzeniach wspólnota podejmowa³a najistotniejsze dla niej decyzje, tu odprawiano s¹dy, tu te¿ koncentrowa³ siê kult religijny. Miejsca pochówków w³adców by³y to¿same równie¿ zazwyczaj z miejsca- mi intronizacji ich nastêpców. W ten sposób przez fizyczny niemal kontakt miêdzy nowym w³adc¹ a jego poprzednikiem zapewniona by³a ci¹g³oœæ w³adzy. Poprzez tradycjê miejsca i odwo³anie siê do zamkniêtych w prze- strzeni grobu wartoœci sakralnych gwarantowana by³a z jednej strony s³usznoœæ dokonanego przez wspólnotê wyboru, wspartego niejako autory- tetem pochowanego w tym miejscu przodka, a z drugiej – wyposa¿ano nowo wybranego monarchê, przez udzia³ w sakralnej przestrzeni grobu, w mo¿li- woœæ skutecznego wype³niania praw w³adczych57. Analiza Ÿróde³ archeolo- gicznych i historycznych uzasadnia tezê, ¿e takie ideowe funkcje pe³ni³a królewska nekropola w katedrze na poznañskim grodzie. Jej obecnoœæ

52 D a l e w s k i 1996, s. 38-39. 53 Kó c# k a - K r e n z 2002; 2003a; 2003b. 54 N o w a c k i 1959, s. 8. 55 K u r n a t o w s k a 2001. 56 M e i e r 1950. 57 D a l e w s k i 1996, s. 33-35. POCHÓWKI KRÓLEWSKIE W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 53 wskazuje przede wszystkim na religijne podstawy w³adzy Piastów, co traf- nie ujê³a B. Kürbis: Kronikarze nasi od pocz¹tku utrwalali przekonanie, ¿e ród Piastów rz¹dzi Polakami z charyzmatu boskiego. Pogl¹du tego nie uzasadniali pomazañstwem koœcielnym, chocia¿ mogli korzystaæ z tekstu Ordo coronandi u¿ywanego do koronacji królewskich w 1025 r., za Mieszka II, za Boles³awa Œmia³ego w 1076 r. i póŸniej w latach 1295, 1320, 1333. Równie¿ niekoronowany ksi¹¿ê cieszy³ siê autorytetem powo³anego do sprawowania w³adzy przez Boga i przez wiêzy krwi, tj. przynale¿noœæ do rodu. Rzecz ciekawa, ¿e odnosili to ju¿ do pogañskich pokoleñ tego rodu, w czym dali poœrednio œwiadectwo o wczeœniejszej, jeszcze przedchrzeœci- jañskiej budowie naszej pañstwowoœci. Starsza chronologia monarchii otrzymywa³a w ten sposób pisemn¹ legalizacjê. Chrzest ju¿ tylko podnosi³ na wy¿szy poziom duchowy i umacnia³ wczeœniej istniej¹cy, obyczajem ro- dzimym uœwiêcony porz¹dek spo³eczny58.

LITERATURA Bieniak J. 1983 Fragment 1333 – 1341 w twórczoœci dziejopisarskiej Janka z Czarnkowa. Czêœæ 1, „Zapiski Historyczne”, t. 48, z. 4, s. 5-29. 1984 Fragment 1333 – 1341 w twórczoœci dziejopisarskiej Janka z Czarnkowa. Czêœæ 2, „Zapiski Historyczne”, t. 49, z. 1, s. 5-30. Dalewski Z. 1996 W³adza, przestrzeñ, ceremonia³. Miejsce i uroczystoœæ inauguracji w³adcy w Polsce œredniowiecznej do koñca XIV w., Warszawa. G¹siorowski A. 1990 Najstarsze polskie pochówki monarsze w œwietle Ÿróde³ pisanych, „Roczniki Historyczne”, LV-LVI:1989-1990, s. 85-93. Gansiniec R. 1951 Nagrobek Boles³awa Wielkiego, „Przegl¹d Zachodni”, t. 7, nr 7/8, s. 359-537. Gierlich E. 1990 Pochówki niemieckich rodów panuj¹cych w rozwiniêtym œredniowieczu (od X do pierwszej po³owy XIII wieku, „Roczniki Historyczne”, LV-LVI:1989- 1990, s. 13-32. Grodecki R. (wyd.) 1965 Anonim tzw. Gall, Kronika Polska, Wroc³aw – Warszawa – Kraków. Holtzmann R. 1939 Die Chronik des Thietmar von Merseburg (4. neubearb. Auflage), Leipzig. Janiak T. 2003 Czy Boles³aw Chrobry by³ czczony jako œwiêty ? Z badañ nad przestrzeni¹ liturgiczn¹ przedromañskiej katedry w Poznaniu (do po³owy XI w.) „Slavia Antiqua”, t. XLIV, s. 67-95.

58 K ü r b i s 1994, s. 189. 54 HANNA KÓC#KA-KRENZ

Jasiñski K. 1992 Rodowód pierwszych Piastów, Warszawa – Wroc³aw. Jasiñski T. 2000 Rocznik poznañski. Ze studiów nad annalistyk¹ polsk¹ i czesk¹, (w:) Aetas media aetas moderna. Studia ofiarowane profesorowi Henrykowi Samsono- wiczowi w siedemdziesi¹t¹ rocznicê urodzin (red. H. Manikowska, A. Bar- toszewicz i W. Fa³kowski), Warszawa, s. 664-672. 2003 Zapiski kronikarskie i rocznikarskie o Piêciu Braciach Mêczennikach, (w:) Kult Piêciu Braci Mêczenników w Kazimierzu Biskupim (red. R. Ja³oszyñ- ski), Kazimierz Biskupi, s. 19-29. Jedlicki M. (wyd.) 1953 Kronika Thietmara, Poznañ. Józefowiczówna K. 1963 Z badañ nad architektur¹ przedromañsk¹ i romañsk¹ w Poznaniu, Wroc³aw – Warszawa – Kraków. Kalendarz... 1994 Kalendarz œwiêtych, b³ogos³awionych, œwi¹tobliwych i pobo¿nych Poznania- ków i Wielkopolan z pism staropolskich hagiografów Hiacynta Pruszcza, Stanis³awa Duñczewskiego i Floriana Jaroszewicza zestawiony, przez Wan- dê Karkuciñsk¹ i Jacka Wiesio³owskiego wydany „Kronika Miasta Pozna- nia”, z. 3-4, s. 7-103. Kara M., Kurnatowska Z. 2000 Christliche Bestattungen, (w:) Europas Mitte um 1000. Beiträge zur Geschich- te, Kunst und Archäologie, B. 1, Stuttgart, s. 527-530. Kêb³owski J. 1986 Pomnik króla Boles³awa Chrobrego – nagrobek czy relikwiarz ?, (w:) Symbo- lae historiae artium. Studia z historii sztuki Lechowi Kalinowskiemu dedy- kowane, Warszawa, s. 257-265.

Kóc# ka-Krenz H. 2002 Palatium und Kapelle von Ostrów Tumski – Auf den Spuren der Königsburg des 10. Jahrhunderts auf der Dominsel von Poznañ, Burgen und Schlösser in Sachsen-Anhalt. (w:) Mitteilungen der Landesgruppe Sachsen-Anhalt der Deutschen Bürgenvereinigung e.V., H. 11, Halle/Salle 2002, s. 29-40. 2003a , (w:) Hoops Reallexikon der Germanischen Altertumskunde (Hrg. H. Beck, D. Geuenich, H. Steuer), Berlin – New York, B. 23, s. 304-308. 2003b Dzieje Ostrowa Tumskiego w Poznaniu przed lokacj¹ miasta, „Kronika Miasta Poznania”, z. 1, s. 7-26. Kurnatowska Z. 1990 Archeologiczne œwiadectwa o najstarszych grobowcach w katedrze poznañ- skiej, „Roczniki Historyczne”, LV-LVI:1989-1990, s. 71-84. 2000 Wczesnopiastowskie grody centralne. Podobieñstwa i ró¿nice, (w:) Gniezno i Poznañ w pañstwie pierwszych Piastów, Poznañ, s. 9-31. 2001 Jeszcze raz o grobowcach poznañskich, (w:), Scriptura custos memoriae, Po- znañ, D. Zydorek (red.), s. 503-510. Kürbis B. 1959 Dziejopisarstwo wielkopolskie XIII i XIV wieku, Warszawa. 1990 Epitafium Boles³awa Chrobrego. Analiza literacka i historyczna, „Roczniki Historyczne”, LV-LVI:1989-1990, s. 95-132. POCHÓWKI KRÓLEWSKIE W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 55

1994 Sacrum i profanum. Dwie wizje w³adzy w polskim œredniowieczu, (w:) Na progach historii. Prace wybrane. Poznañ, s. 176-206. 2001 Na progach historii II, Poznañ, s. 243-282. Labuda G. 2000 Œwiêty Wojciech. Biskup – mêczennik. Patron Polski, Czech i Wêgier, Wro- c³aw. 2001a Ksiê¿na Dobrawa i ksi¹¿ê Mieszko jako rodzice chrzestni Polski piastow- skiej, (w:) Scriptura custos memoriae, D. Zydorek (red.), Poznañ, s. 3-17. 2001b Budownictwo sakralne Gniezna i Poznania na prze³omie X/XI wieku w œwietle Ÿróde³ pisanych, (w:) Polska na prze³omie I i II tysi¹clecia, S. Ski- biñski (red.), Poznañ, s. 267-286. Meier J. 1950 Ahnengrab und Rechtstein. Untersuchungen zur deutschen Volkskunde und Rechtsgeschichte, Berlin. Müller-Wille M. 1982 Königsgrab und Königsgrabkirche. Funde und Befunde im frühgeschichtli- chen und mittelalterlichen Nordeuropa. „Bericht der Römisch-Germani- schen Kommission”, Bd. 63, s. 349-360. Nowacki J. 1959 Dzieje archidiecezji poznañskiej. T. I: Koœció³ katedralny w Poznaniu, Po- znañ. Ostrowska-Kêb³owska Z. 1997 Dzieje Kaplicy Królów Polskich czyli Z³otej w katedrze poznañskiej, Poznañ. Oswald F. 1969 In medio Ecclesiae. Die Deutung der literarischen Zeugnisse im Lichte ar- chäologischer Funde. „Frühmittelalterliche Studien”, t. 3. s. 313-326. Schulze-Dörrlamm M. 1995 Bestattungen in den Kirchen Grossmährens und Böhmens während des 9. und 10. Jahrhunderts, „Jahrbuch des Römisch-Germanischen Zentralmu- seums Mainz”, Bd. 40 (1993), s. 557-621. Skibiñski E. w druku Kolegiata Kaliska w dziejopisarstwie œredniowiecznym. Skibiñski S. 1995 Nagrobek Boles³awa Chrobrego w katedrze poznañskiej. „Kronika Miasta Poznania”, z. 2, s. 165-176. 2001 Katedra poznañska, Poznañ. 2003 Królewski charakter katedry poznañskiej, „Kronika Miasta Poznania”, z. 1, s. 126-154. Strzelczyk J. 1984 Goci – rzeczywistoœæ i legenda, Warszawa. 2003 Boles³aw Chrobry, Poznañ. Wollasch J. 1990 Treœci ideowe memorii zmar³ych w koœcio³ach, „Roczniki Historyczne”, LV-LVI:1989-1990, s. 7-11. Wrzesiñska A., Wrzesiñski J. 1998 Hic iacet in tumba..., (w:) Kraje s³owiañskie w wiekach œrednich. Profanum i sacrum, H. K ó c# k a - K r e n z , W. £osiñski (red.), Poznañ, s. 641-653. Zydorek D. 2001 W sprawie tradycji o pochówku Boles³awa Chrobrego – raz jeszcze, (w:) Scrip- tura custos memoriae, D. Zydorek (red.), Poznañ, s. 511-522. 56 HANNA KÓC#KA-KRENZ FUNDACJA I DZIA£ALNOŒÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ ŒWIÊTEGO JAKUBA... 57

ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006

MAGDALENA LANGE Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu

Fundacja i dzia³alnoœæ kapitu³y kolegiackiej œwiêtego Jakuba Aposto³a w G³uszynie od roku 1296 do pocz¹tku XVI wieku

Foundation and Activity of the Chapter of the Collegiate Church of St. James the Apostle

Diecezja poznañska nale¿y do najstarszych, ale pod wzglêdem orga- nizacyjnym nie rozwija³a siê tak szybko jak inne biskupstwa polskie. Ar- chidiakonaty nowego typu wprowadzi³ tu dopiero biskup Andrzej Zarem- ba w 1298 roku1, podczas gdy w pozosta³ych biskupstwach wprowadzono je jeszcze w XII wieku2. PóŸno, bo dopiero w XIV wieku, wprowadzono dekanaty, usprawniaj¹ce zarz¹d diecezj¹3. W ten sposób ró¿nica w rozwo- ju wynosi³a oko³o wieku. Rzecz charakterystyczna, ¿e ani archidiakonaty, ani dekanaty nie by³y po³¹czone z kolegiatami. Po czêœci wynika³o to z faktu, ¿e w diecezji poznañskiej kolegiaty powsta³y w wiêkszoœci dopie- ro w XV wieku i czêsto by³y po³o¿one zbyt blisko Poznania i Ostrowa Tumskiego, by móc odegraæ wiêksz¹ rolê w administracji terenowej Ko- œcio³a. Fundowane by³y raczej w siedzibach mo¿now³adczych4, ni¿ w cen- trach administracyjnych lub gospodarczych.

1 Kodeks dyplomatyczny Wielkopolski, t. 2, wyd. I. Zakrzewski, Poznañ 1901, nr 770 (da- lej KDW). Archidiakoni zostali osadzeni przy koœcio³ach parafialnych w Pszczewie i Œremie, z prawem zasiadania w stallach katedry poznañskiej, która te¿ by³a siedzib¹ archidiakona poznañskiego. J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji poznañskiej, t. 2: Archidiecezja poznañ- ska w granicach historycznych i jej ustrój, Poznañ 1964, s. 287-314. 2 T. Silnicki, Organizacja archidiakonatu w Polsce, Lwów 1927, s. 43-74. 3 Dok³adna data tej reformy nie jest znana, prawdopodobnie dokona³ jej biskup Jan III Doliwa; J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 322-336. 4 Np. Szamotu³y, Kórnik, Zb¹szyñ, wczeœniej G³uszyna. 58 MAGDALENA LANGE

Dot¹d dzieje i organizacja kolegiat, ani sk³ad osobowy kapitu³ kole- giackich nie zosta³y w pe³ni opracowane, szczególnie dla obszaru biskup- stwa poznañskiego. Stan badañ nad t¹ problematyk¹ przedstawia³ Józef Szymañski5, a ostatnio Andrzej Radzimiñski6. Dla kapitu³y katedralnej wa¿ne s¹ prace Marii Starnawskiej7, Jacka Jaskulskiego8 i Konrada Lu- tyñskiego9. Podstawowe wiadomoœci o kapitu³ach kolegiackich zebra³ Jó- zef Nowacki10, nieco informacji mo¿na te¿ znaleŸæ w pracach z zakresu historii regionalnej. Pe³niejszego opracowania doczeka³y siê jedynie ko- legiaty: Marii Magdaleny w Poznaniu 11, Najœwiêtszej Marii Panny in Sum- mo12 oraz œw. Stanis³awa Biskupa w Szamotu³ach13 i w Warszawie14. Arty- ku³ dotycz¹cy G³uszyny jest prób¹ czêœciowego zape³nienia tej luki. G³uszyna by³a w œredniowieczu ma³¹ wiosk¹ le¿¹c¹ w pobli¿u Pozna- nia, ale posiada³a przepiêkny wczesnogotycki koœció³, jeden ze starszych w diecezji poznañskiej. Zastanawia³o mnie, ¿e w³aœnie w tym miejscu powsta³a ju¿ w koñcu XIII wieku kolegiata z czterema prebendami. By³a ona jedn¹ z najstarszych w tym biskupstwie15 i zdo³a³a przetrwaæ mimo

5 J. Szymañski, Piêtnaœcie lat badañ nad dziejami polskich kapitu³ katedralnych i kolegiackich, „Zeszyty Naukowe KUL” 5 (1962), z. 1, s. 85-115; t e n ¿ e, Badania kanonika- tu œwieckiego w Polsce wczesnego œredniowiecza, W: Koœció³, kultura, spo³eczeñstwo. Studia z dziejów œredniowiecza i czasów nowo¿ytnych, Warszawa 2000, s. 103-105. 6 A. Radzimiñski, Stan i potrzeby badañ nad duchowieñstwem katedralnym i kole- giackim w Polsce œredniowiecznej, „Nasza Przesz³oœæ” 90 (1998), s. 35-56. 7 M. Starnawska, O sk³adzie spo³ecznym kapitu³y poznañskiej w okresie rozbicia dzielnicowego, „Kwartalnik Historyczny” 96 (1989), s. 31-48. 8 J. Jaskulski, Kapitu³a poznañska w pierwszej po³owie XV wieku. Sk³ad osobowy i problemy badawcze, Sprawozdania Wydzia³u Nauk o Sztuce PTPN, 98 (1980), s. 56-58; ten¿e, Problemy identyfikacji prebend i ich u¿ytkowników w kapitule katedralnej w Po- znaniu w XV wieku, W: Nihil superfluum esse. Studia z dziejów œredniowiecza ofiarowane Profesor Jadwidze Krzy¿aniakowej, red. J. Strzelczyk, J. Dobosz, Poznañ 2000, s. 461-469; ten¿e, Liczebnoœæ kanoników katedralnych w Polsce w drugiej po³owie XV wieku, w kontekœcie badañ nad kapitu³¹ katedraln¹ w Poznaniu, W: Scriptura custos memorie. Prace historyczne, red. D. Zydorek, Poznañ 2001, s. 139-145. 9 K. Lutyñski, Maj¹tek poznañskiej kapitu³y katedralnej w XVI wieku, „Nasza Prze- sz³oœæ” 69 (1988), s. 233-317; t e n ¿ e, Kapitu³a katedralna w Poznaniu w XVI wieku. Orga- nizacja i maj¹tek, Poznañ 2000. 10 J. Nowacki, Dzieje archidiecezji poznañskiej, t. 2, s. 596-641. 11 Z. Graczyk, Za³o¿enie kolegiaty œw. Marii Magdaleny w Poznaniu, „Miesiêcznik Koœcielny Archidiecezji Poznañskiej” 5 (1950), nr 8/9, s. 246-256. 12 J. Nowacki, Kolegiata Najœwiêtszej Maryi Panny w Poznaniu, „Miesiêcznik Ko- œcielny Archidiecezji Poznañskiej” 6 (1951), nr 11/12, s. 314-341. 13 K. Lutyñski, Powstanie kapitu³y kolegiackiej w Szamotu³ach, „Poznañskie Studia Teologiczne” 2 (1978), s. 289-303. 14 L. K r ó l i k, Organizacja kapitu³y kolegiackiej w Warszawie do koñca XVIII wieku, „Warszawskie Studia Teologiczne” 3 (1985-1990), s. 245-277; t e n ¿ e, Kapitu³a kolegiacka w Warszawie do koñca XVIII wieku, Warszawa 1990 15 Wczeœniejsz¹ metrykê maj¹ kolegiaty w Santoku i Grójcu-Czersku; J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 597-599. Ma³o przekonuj¹ca wydaje siê hipoteza o wczesnym ist- nieniu kolegiaty NMP na Ostrowie Tumskim; J. N o w a c k i, Kolegiata Najœwiêtszej Maryi Panny, „Miesiêcznik Koœcielny Archidiecezji Poznañskiej” 6 (1951), z. 11/12, s. 314-341. FUNDACJA I DZIA£ALNOŒÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ ŒWIÊTEGO JAKUBA... 59 bliskoœci tak silnego oœrodka koœcielnego, jakim by³ Poznañ z Ostrowem Tumskim. Szczególnie zainteresowa³ mnie fundator, Miko³aj Przedpe³ko- wic z rodu £odziów oraz sama fundacja kapitu³y i towarzysz¹ce jej oko- licznoœci, a tak¿e duchowni g³uszyñscy i ich uposa¿enie16. Przy kolegia- cie funkcjonowa³a te¿ parafia, jednak temu zagadnieniu poœwiêci³am mniej uwagi, skupiaj¹c siê przede wszystkim na pierwszym cz³onie tema- tu. By³ to konieczny zabieg, gdy¿ pe³niejsze opracowanie zagadnienia parafii wymaga³oby odrêbnych badañ. Zupe³ne pominiêcie kwestii para- fii by³o jednak niemo¿liwe, gdy¿ przed powstaniem kolegiaty w G³uszy- nie funkcjonowa³ ju¿ koœció³, a jednym z g³ównych zadañ kanoników by³a w³aœnie opieka duszpasterska. Spogl¹daj¹c na dzieje kolegiaty g³uszyñ- skiej trzeba wyjaœniæ zakres chronologiczny pracy, gdy¿ jest on nieco sztuczny. Data pocz¹tkowa jest jasna i wi¹¿e siê z erekcj¹ kapitu³y w 1296 roku17. Natomiast data koñcowa wi¹¿e siê z powstaniem w 1510 roku Ksiê- gi uposa¿enia diecezji poznañskiej18, zawieraj¹cej pe³ny opis maj¹tku ko- legiaty. W rozdziale drugim przekroczy³am jednak te ramy, opisuj¹c wa¿- n¹ kwestiê likwidacji kapitu³y, co ostatecznie mia³o miejsce dopiero w XVIII wieku19. Przystêpuj¹c do wype³niania tej ramowej konstrukcji treœci¹, musia- ³am zapoznaæ siê z dorobkiem historiografii na interesuj¹cy mnie temat oraz z podstaw¹ Ÿród³ow¹. Dot¹d G³uszynie poœwiêcone by³y jedynie krót- kie, encyklopedyczne wzmianki. Jako pierwszy koœcio³em zainteresowa³ siê Józef £ukaszewicz w Krótkim opisie historycznym koœcio³ów paro- chialnych20, a w koñcu XIX wieku wymieniono go w S³owniku geograficz- nym Królestwa Polskiego21. W XX wieku zaj¹³ siê nim Józef Nowacki w pracy Dzieje archidiecezji poznañskiej22, poœwiêcaj¹c kolegiacie zaled- wie dwie strony ogólnych informacji. Wa¿ne jest wyczerpuj¹ce Ÿród³owo has³o ze S³ownika historyczno-geograficznego województwa poznañskie- go w œredniowieczu23. Ciekawa okaza³a siê te¿ praca Jerzego £ojko i Je-

16 Temu zagadnieniu bêdzie poœwiêcony odrêbny artyku³. 17 KDW II 754. 18 Ksiêga uposa¿enia diecezji poznañskiej z roku 1510, wyd. J. Nowacki, Poznañ 1950, s. 226-227. 19 Zagadnienie to zosta³o jedynie zasygnalizowane, gdy¿ wymaga dalszych badañ. 20 J. £ukaszewicz, Krótki opis koœcio³ów parochialnych, koœció³ków, kaplic, klaszto- rów, szkó³ek parochialnych, szpitali i innych zak³adów dobroczynnych w dawnej diecezji po- znañskiej, t. 1, Archidiakonat poznañski, Poznañ 1858, s.153-154. 21 S³ownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów s³owiañskich, red. F. S u - limierski, B. Chlebowski, t. 2, s. 618. 22 J. Nowacki, Dzieje archidiecezji poznañskiej, t. 2, Archidiecezja poznañska w gra- nicach historycznych i jej ustrój, Poznañ 1964, s. 600-601. 23 K. Górska-Go³aska, G³uszyna, W: S³ownik historyczno-geograficzny, t. 8 Woje- wództwo wielkopolskie, oprac. S. Chmielewski, K. Górska-Go³aska, J. Luciñski, cz. 1, z. 3, Wroc³aw 1986, s. 498-501. 60 MAGDALENA LANGE rzego Stêpienia Zarys dziejów Mosiny24, jest to jednak ksi¹¿ka popularna i brak odsy³aczy do zgromadzonych informacji obni¿y³ jej wartoœæ. Rów- nie¿ fundator, Miko³aj Przedpe³kowic z rodu £odziów, nie doczeka³ siê ob- szerniejszego opracowania, a jedyne informacje o nim pochodz¹ z biogra- mu Antoniego G¹siorowskiego w Polskim s³owniku biograficznym25 oraz wiekowej ju¿ pracy Oskara Haleckiego Ród £odziów w wiekach œrednich w „Miesiêczniku Heraldycznym”26. Dotkliwy okaza³ siê brak Ÿróde³ dotycz¹cych kapitu³y, gdy¿ jej archi- wum nie zachowa³o siê. Niew¹tpliwie dla zbadania póŸniejszych dziejów kolegiaty g³uszyñskiej (XVI-XVIII wiek), warto przeprowadziæ kwerendê w aktach kapitulnych katedralnych, konsystorskich i czynnoœci bisku- pich w Archiwum Archidiecezjalnym w Poznaniu, jednak tu opar³am siê w znacznej mierze na Ÿród³ach drukowanych. Podstaw¹ by³y dokumenty opublikowane w Kodeksie dyplomatycznym Wielkopolski27, w którym wydano miedzy innymi akt erekcji kapitu³y oraz liczne dokumenty bisku- pie, na których kanonicy g³uszyñscy wystêpowali w charakterze œwiad- ków. Przydatne okaza³o siê te¿ Bullarium Poloniae28, w którym znalaz³am liczne supliki, pozwalaj¹ce okreœliæ wartoœæ niektórych prebend oraz spo- sób ich obsadzania. Natomiast kompletny opis maj¹tku kolegiaty w XVI wieku zosta³ wydany w Ksiêdze uposa¿enia diecezji poznañskiej29 oraz czêœciowo w Inwentarzu dóbr i dochodów biskupstwa poznañskiego30.

24 J. £ o j k o, J. S t ê p i e ñ, Zarys dziejów Mosiny i okolic do roku 1945, Mosina 1992, s. 115-119. 25 A. G¹siorowski, Miko³aj Przedpe³kowic, W: Polski s³ownik biograficzny, t. 21, s. 86-87. 26 O. Halecki, Ród £odziów w wiekach œrednich, „Miesiêcznik Heraldyczny” 4-6 (1911- 1913). 27 Kodeks dyplomatyczny Wielkopolski, t. 1-4, wyd. I. Zakrzewski, Poznañ 1877-1903; t. 5 wyd. F. Pi e k o s i ñ s k i, Poznañ 1908; t. 6 wyd. A. G¹siorowski, W. Kowalewicz, Poznañ- Warszawa 1982; t. 7, wyd. A. G¹siorowski, R. Walczak, Poznañ 1985; t. 8-10, wyd. A. G¹sio- rowski, T. Jasiñski, Poznañ 1989-1993; t. 11, wyd. A. G¹siorowski, T. Jasiñski, T. Jurek, I. Skierska, Poznañ 1999. 28 Bullarium Poloniae, t. 1-6, wyd. I. S u ³ k o w s k a - K u r a œ, S. K u r a œ, Rzym-Lublin 1982-1996. 29 Ksiêga uposa¿enia diecezji poznañskiej z roku 1510, wyd. J. Nowacki, Poznañ 1950, s. 226-227. 30 Inwentarz dóbr i dochodów biskupów poznañskich z 1564 roku, wyd. E. D³ugopolski, Archiwum Komisji Historycznej Akademii Umiejêtnoœci, seria II, t. 3, (ogólnego zbioru t. 15), s. 267-348. FUNDACJA I DZIA£ALNOŒÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ ŒWIÊTEGO JAKUBA... 61

I. FUNDACJA I POCZ¥TKI DZIA£ALNOŒCI KAPITU£Y G£USZYÑSKIEJ DO ROKU 1364

1. Fundator: Miko³aj Przedpe³kowic – jego pozycja i dzia³alnoœæ fundacyjna

Miko³aj, syn wojewody poznañskiego Przedpe³ka, nale¿a³ do mo¿ne- go rodu £odziów, jednego z najwa¿niejszych w ówczesnej Wielkopolsce. Ju¿ we wczesnych latach ojciec (zmar³ oko³o 1273 roku) wprowadzi³ go na dwór ksi¹¿êcy Boles³awa Pobo¿nego, dbaj¹c o jego karierê polityczn¹. Byæ mo¿e czuwa³ te¿ nad karier¹ koœcieln¹ swojego drugiego syna, Wincente- go, który ju¿ w 1277 roku pe³ni³ funkcjê kanclerza Przemys³a II, a od 1285 roku wystêpowa³ z tytu³em prepozyta Kapitu³y Katedralnej Poznañskiej. Z pozosta³ych braci tylko Miros³aw osi¹gn¹³ wy¿sze urzêdy – podczasze- go kaliskiego, podkomorzego gnieŸnieñskiego i wreszcie kasztelana bniñ- skiego31. Po raz pierwszy w Ÿród³ach wyst¹pi³ Miko³aj w 1259 roku, gdy dosta³ siê do niewoli Kazimierza kujawskiego w czasie walk o L¹d32. Ju¿ w 1266 roku wystêpowa³ z tytu³em podkomorzego poznañskiego, a od 1275 roku ³owczego poznañskiego. Prawdopodobnie krótko przed tym zwi¹za³ siê z dworem Przemys³a II, któremu pozosta³ wierny do jego œmierci. Ju¿ dwa lata póŸniej osi¹gn¹³ godnoœæ sêdziego poznañskiego, któr¹ piasto- wa³ do roku 1284. Jako jeden z wa¿niejszych mo¿nych, bra³ wtedy udzia³ w rokowaniach z ksiêciem pomorskim Mœciwojem II, za co otrzyma³ pew- ne dobra na Pomorzu Gdañskim. Jego pozycja na dworze by³a na tyle mocna, ¿e Przemys³, po odsuniêciu Arkembolda Zaremby, na prze³omie roku 1284-1285 powierzy³ palacjê kalisk¹ w³aœnie Miko³ajowi33. Dziêki

31 A. G¹siorowski, Przedpe³k, W: Wielkopolski s³ownik biograficzny, red. A. G ¹ s i o - rowski, J. Topolski, Warszawa-Poznañ 1983, s. 596; K. Z i e l i ñ s k a - M e l k o w s k a, Wincenty Przedpe³kowic, W: WSB, s. 823; A. G ¹ s i o r o w s k i, Miko³aj Przedpe³kowic W: Polski s³ownik biograficzny, t. 21, s. 86-87, oraz Urzêdnicy dawnej Rzeczypospolitej, red. A. G¹siorowski, t. 1 Wielkopolska, oprac. A. G¹siorowski, cz. 1, nr 195, 148 i 105. 32 Ciekaw¹ informacjê podaje Kronika wielkopolska, MPH, s. nowa, t. 8, wyd. i komen- tarzem opatrzy³a B. Kürbis, Warszawa 1970, s. 112. Wed³ug niej Miko³aj, wojewoda kaliski zosta³ podstêpnie pojmany wraz z innymi mo¿nymi na wiecu zwo³anym przez ksiêcia ku- jawskiego. Informacja ta jest jednak ma³o prawdopodobna, gdy¿ Miko³aj Przedpe³kowic wy- stêpuje w Ÿród³ach dopiero w 1266 roku jako podkomorzy poznañski, a inni mo¿ni wystêpu- j¹ w tym czasie w Ÿród³ach. 33 Nie znamy dobrze przyczyn usuniêcia Arkembolda; w 1284 roku wraz z kilkoma in- nymi wspó³rodowcami przekaza³ Kalisz Henrykowi Probusowi, nie wiemy jednak czy ju¿ wczeœniej z nim wspó³pracowa³. Por. J. P a k u l s k i, Arkembold, W: WSB, s. 28; t e n ¿ e, Ród Zarembów w Wielkopolsce w XIII i pocz¹tku XIV w., „Prace Komisji Historycznej Bydgo- skiego Towarzystwa Naukowego” 11 (1975), s. 103-137; W. K arasiewicz, Dzia³alnoœæ po- lityczna Andzeja Zaremby w okresie jednoczenia pañstwa polskiego na prze³omie XIII i XIV w., PTPN Wydzia³ Historii i Nauk Spo³ecznych, Prace Komisji Historycznej, t. XIX, z. 1; oraz K. Jasiñski, Rola polityczna mo¿now³adztwa wielkopolskiego w latach 1282-1314, „Rocz- niki Historyczne” 29 (1963), s. 215-250. 62 MAGDALENA LANGE temu awansowi Przedpe³kowicz znalaz³ siê na drugim miejscu wœród urzêdników wielkopolskich34. Odt¹d Miko³aj czêsto wystêpowa³ na dyplo- mach Przemys³a II, a nawet wystawia³ w³asne dokumenty, spisywane przez osobistych pisarzy: Eberharda i Paw³a 35. Z czym móg³ wi¹zaæ siê tak du¿y awans? Miko³aj czêsto przebywa³ w otoczeniu ksiêcia i byæ mo¿e dziêki tej aktywnoœci uzyska³ palacjê, a nie zosta³ odes³any na mniej istotn¹ kasztelaniê, jak to siê sta³o z jego bratem Miros³awem, kasztelanem bniñskim. Poza tym atutem mog³o byæ znaczenie rodu i d³uga s³u¿ba ojca na dworze zakoñczona osi¹gniêciem najwy¿szej godnoœci wojewody poznañskiego. Z drugiej strony, za awan- sami sz³y nadania, co z kolei wzmacnia³o dodatkowo pozycjê Miko³aja zarówno w dzielnicy, jak i w rodzie. Na dworze Przemys³a II Miko³aj czêsto spotyka³ siê z dwoma magna- tami z potê¿nego, w owym czasie, rodu Zarembów: Arkemboldem i Ben- jaminem. Pierwszy z nich by³ w latach 1253-1284/1285 wojewod¹ kalisko- gnieŸnieñskim, odsuniêtym od urzêdu z powodu zdrady i przekazania grodu kaliskiego Henrykowi Prawemu. Prawdopodobnie opuœci³ po tym Wielkopolskê, gdy¿ znalaz³ siê w otoczeniu Mœciwoja36, z którym wspó³- pracowa³ inny Zaremba, Miko³aj, piastuj¹cy wysoki urz¹d wojewody tczewskiego37. Natomiast Beniamin osi¹gn¹³ godnoœæ wojewody poznañ- skiego w latach 1274-1287, a nastêpnie 1294-129638. W miêdzyczasie funk- cjê tê pe³ni³ Tomis³aw z Szamotu³ z rodu Na³êczów, byæ mo¿e jako nagro- dê za wiernoœæ i pomoc w opanowaniu spisku czêœci Zarembów, choæ by³ z nimi zwi¹zany, gdy¿ jego córka poœlubi³a Beniamina39. Obaj mo¿now³ad- cy prowadzili dzia³alnoœæ fundacyjn¹, co umo¿liwia³y im ogromne maj¹t- ki alodialne i dobra zgromadzone w czasie pe³nienia urzêdów. Beniamin ufundowa³ w latach 1278-1285 klasztor cysterski w Wieleniu40, jako filiê klasztoru w Parady¿u, pochodz¹cego równie¿ z fundacji prywatnej kome- sa Bronisza z rodu Doliwów z lat 1230-123641. Wojewoda poznañski nada³ nowemu klasztorowi a¿ osiem osad: Przysieka, Obrzyca, Ciesianiec, Lu-

34 Pierwsze miejsce w hierarchii urzêdniczej zajmowa³ wojewoda poznañski. 35 KDW II 728, 841, 864, 866, 867. 36 J. Pa k u l s k i, Arkembold, W: WSB, s. 28; t e n ¿ e, Ród Zarembów, s. 109-110. 37 Te n ¿ e, Ród Zarembów, s. 118-110. 38 Te n ¿ e, Beniamin, W: WSB, s. 47; t e n ¿ e, Ród Zarembów, s. 113-114. 39 Te n ¿ e, Tomis³aw z Szamotu³, W: WSB, s. 768. 40 J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 759; Monasticon cisterciense Poloniae, t. 2 Katalog mêskich klasztorów cysterskich na ziemiach polskich i dawnej Rzeczypospolitej, red. A. M. Wyrwa, J. Strzelczyk, K. Kaczmarek, Poznañ 1999, s. 343-344. Prawdopodobnie pier- wotnie klasztor za³o¿ono w Ptowe (Kaszczor), a dopiero na prze³omie XIII i XIV w. przenie- siono do Wielenia 41 J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 758; Monasticon cisterciense Poloniae, t. 2, s. 286-288. FUNDACJA I DZIA£ALNOŒÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ ŒWIÊTEGO JAKUBA... 63 pice, Ptowe (Kaszczor), nieznany Pyriz, Os³anin oraz Wieleñ. Nadanie to potwierdzili i zabezpieczyli przywilejami Boles³aw Pobo¿ny i Przemys³ II 6 I 1278 roku42. Bior¹c pod uwagê fakt, i¿ Beniamin fundowa³ klasztor samodzielnie, jest to donacja bardzo du¿a, œwiadcz¹ca o ogromnym ma- j¹tku tego wielmo¿y, który poza tym musia³ zapewniæ dzia³y dla swoich trzech synów. Przy fundacji obecny by³ Miko³aj43. Podobnie by³o w przypadku Arkembolda, wojewody kaliskiego w la- tach 1253-1284. Jego dzia³alnoœæ koœcielna by³a nieco skromniejsza ni¿ wspó³rodowca, gdy¿ ograniczy³a siê do przekazania w 1282 roku w³oœci Trzuskotowo, Pustolniczo, Jancze, Bnowo, Zniczolowo i Obrambice klasz- torowi cysterek w Owiñskach, za³o¿onemu przez Przemys³a I przed 1252 rokiem44. W dwa lata póŸniej przekaza³ jeszcze Koœcio³owi gnieŸnieñskie- mu wieœ Ostrowite Prymasowskie, a kapitule odda³ nieprawnie posiada- ne Z³otkowo45. Donacja ta mog³a byæ zadoœæuczynieniem za szkody wy- rz¹dzone w dobrach arcybiskupich oraz niep³aceniem dziesiêcin46. Rzecz charakterystyczna, i¿ obaj Zarembowie czynili donacje klasztorne w szczytowym okresie swojej kariery, gdy ich pozycja na dworze by³a sil- na i mogli liczyæ na dalsze nadania od ksiêcia. Nie wiemy, czy w przypad- ku Arkembolda donacje dla Koœcio³a, z którym przecie¿ nie utrzymywa³ poprawnych stosunków, by³y prób¹ zabezpieczenia dóbr przed planowa- n¹ zdrad¹. Miko³aj czêsto œwiadkowa³ na dokumentach Przemys³a II, potwier- dzaj¹cych nadania rycerzy dla koœcio³ów i klasztorów. Zazwyczaj by³y to stosunkowo niedu¿e nadania jednej lub dwóch wsi, albo te¿ czynione przez kilku wspó³rodowców47. Równie¿ sam ksi¹¿ê czyni³ liczne nadania oraz przyznawa³ przywileje dla Koœcio³a wielkopolskiego, maj¹ce pod- nieœæ jego presti¿ i pozyskaæ przychylnoœæ duchowieñstwa48. Opiek¹ oto- czy³ klasztory, m.in. klarysek w GnieŸnie, cystersów w L¹dzie i Parady¿u oraz benedyktynów w Lubiniu. W 1279 roku ksi¹¿ê ufundowa³ klasztor dominikanów we Wronkach, a trzy lata póŸniej bra³ udzia³ w fundacji

42 KDW I 473. 43 KDW I 473; J. P a k u l s k i, Beniamin, W: WSB, s. 47; t e n ¿ e, Ród Zarembów, s. 113-114. 44KDW I 518; J. P a k u l s k i, Arkembold, W: WSB, s. 28; Dzieje Wielkopolski t. 1, s. 336; J. P a k u l s k i, Ród Zarembów, s. 109-110; J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 755; H. L i k o w s k i, Pocz¹tki klasztoru cysterek w Owiñskach, Poznañ 1924. 45 KDW I 531. 46 J. P a k u l s k i, Ród Zarembów, s. 126. 47 Np. KDW I 478, 491. 48 A. K a r ³ o w s k a - K a m z o w a, Znaczenie ideowe poznañskich fundacji Przemys³a II, W: Pocz¹tki i rozwój starego miasta w Poznaniu w œwietle badañ archeologicznych i urba- nistyczno – architektonicznych. Materia³y z ogólnopolskiego sympozjum 18-19 paŸdziernika 1973, red. W. B³aszczyk, PWN 1977, s. 377-390. 64 MAGDALENA LANGE klasztoru œw. Katarzyny dla dominikanek w Poznaniu, przyznaj¹c im pra- wo patronatu nad koœcio³em parafialnym49. Liczne s¹ te¿ nadania dla bi- skupstwa poznañskiego i arcybiskupstwa gnieŸnieñskiego, co wi¹za³o siê m.in. ze wspó³prac¹ Przemys³a II i arcybiskupa Jakuba Œwinki50. Czerpi¹c z tych wzorów Miko³aj szybko zacz¹³ sam nadawaæ pewne dobra Koœcio³owi. Umo¿liwia³ mu to znaczny maj¹tek, czêœciowo otrzyma- ny po ojcu, czêœciowo zgromadzony dziêki s³u¿bie na dworze oraz, w mniejszym stopniu, w drodze zakupów, zamian i niewielkich nadañ (np. od cystersów ³ekneñskich, którzy w 1304 roku nadali mu do¿ywotnio wieœ Sienno51). Ju¿ w 1268 roku otrzyma³ od Boles³awa Pobo¿nego Saczyn z prawem lokowania miasta na prawie œredzkim, nie wiemy jednak, czy Miko³aj skorzysta³ z tego przywileju52. W 1292 roku dosta³ od Przemys³a II Krosno53, które wesz³o w sk³ad klucza mosiñskiego. Rok póŸniej wojewo- da lokowa³ Ga³êzewo, le¿¹ce w ziemi gnieŸnieñskiej, mo¿e te¿ pochodz¹- ce z nadania ksi¹¿êcego. W 1278 roku zakupi³ od komesów Stefana i Dzier- ¿ykraja Bia³okosz54, le¿¹cy na skraju Puszczy Nadnoteckiej, który w 1282 roku przekaza³ dominikankom poznañskim. Dziêki aktywnemu udzia³o- wi w porozumieniu miêdzy ksiêciem wielkopolskim a pomorskim, otrzy- ma³ od Mœciwoja II dobra na Pomorzu: w 1281 roku Wielkie Kiszewy, a w 1290 roku £ubniê, D¹browê i Mrozin oraz przyleg³e jeziora55. Miko³aj posiada³ przynajmniej trzy dobrze zorganizowane klucze dóbr skoncen- trowane wokó³ Gostynia, Mosiny, i Kobylina56, a byæ mo¿e tak¿e G³uszy- ny. W sumie by³o to ponad trzydzieœci wsi i miast, œwiadomie skomaso- wanych w kluczach, co zapewne zapocz¹tkowa³ ju¿ jego ojciec. W ich sk³ad wchodzi³y wsie lokowane na prawie niemieckim, jeziora, rzeki, m³y- ny, karczmy i inne urz¹dzenia, przynosz¹ce dodatkowe dochody. Centra- mi kluczy gostyñskiego, mosiñskiego i kobyliñskiego by³y miasta loko- wane na prawie niemieckim i bêd¹ce oœrodkami wymiany handlowej dla okolicznych wsi. Zasiêg oddzia³ywania tych miast wynosi³ wed³ug obli-

49 KDW I 504. 50 Dzieje Wielkopolski, t. 1, s. 338; J. W i e s i o ³ o w s k i, Klasztory œredniowiecznego Po- znania, W: Pocz¹tki i rozwój starego miasta w Poznaniu, s. 407; J. Pa k u l s k i,Stosunki Przemys³a II z duchowieñstwem metropolii gnieŸnieñskiej, W: Przemys³ II. Odnowienie Kró- lestwa Polskiego, red. J. Krzy¿aniakowa, Poznañ 1997, s. 81-100; J. N o w a c k i, Dzieje archi- diecezji poznañskiej, t. 2, s. 389, 442, 452, 461, 464, 607, 611, 633, 658, 761, 763. 51 KDW II 887. 52 KDW I 435. 53 KDW II 689. 54 KDW I 479. 55 KDW I 501, II 756; O. H a l e c k i, Ród £odziów, „Miesiêcznik Heraldyczny” 6 (1913), s. 46. 56 S. Gawlas, Polityka wewnêtrzna Przemys³a II a mechanizmy spo³ecznych d¹¿eñ i konfliktów w Wielkopolsce jego czasów, W: Przemys³ II. Odnowienie Królestwa Polskiego, s. 76-77. FUNDACJA I DZIA£ALNOŒÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ ŒWIÊTEGO JAKUBA... 65 66 MAGDALENA LANGE FUNDACJA I DZIA£ALNOŒÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ ŒWIÊTEGO JAKUBA... 67 68 MAGDALENA LANGE czeñ Marty M³ynarskiej-Kaletynowej oko³o 3-10 km57. W 1278 roku uzy- ska³ od Przemys³a II prawo lokowania miasta Gostynia na gruntach osa- dy Brzezie58. Le¿a³ on na wa¿nym szlaku handlowym Poznañ – Œrem – Krobia – Wroc³aw, co dawa³o nowemu miastu dobre warunki do rozwoju. By³a to te¿ jedyna lokacja miejska, która w pe³ni siê powiod³a – nie mamy ¿adnych wzmianek o reorganizacji, czy ponownej lokacji, jak to by³o z in- nymi miastami. O randze tej miejscowoœci mo¿e œwiadczyæ fakt, i¿ Miko- ³aj uzyska³ specjalny przywilej na otoczenie jej wa³em i wybudowanie tam zamku. W ten sposób Nowy Gostyñ sta³ siê g³ówn¹ siedzib¹ tego mo¿ne- go59. Nie wiemy ile wsi wchodzi³o w sk³ad klucza. Dokumenty z lat 1278 i 1301 wspominaj¹ o Starym Gostyniu, Brzeziu, Daleszynie, zamienionym w 1300 roku na Szczodrochów60, mo¿e obejmowa³ te¿ Golê, Po¿egowo 61, Zdbino, Skroby, Malewo, Grabonóg, Zió³kowo, Czachorowo, ¯ytowiecko i Oporówko, nale¿¹ce do parafii gostyñskiej i po³o¿one w odleg³oœci 3-14 km od miasta. Kilka wsi: £êg, Chrz¹stowo, Góra i Grzymis³aw le¿a³y w pobli¿u Œremu, jednak bior¹c pod uwagê ich oddalenie, wydaje siê ma³o prawdopodobne, aby wchodzi³y w sk³ad klucza; wszystkie te¿ zosta- ³y przekazane na rzecz Koœcio³a62. Drugi du¿y klucz znajdowa³ siê w oko- licach Mosiny. Miasto lokowane by³o w 1302 roku wraz z Krosnem i Po¿e- gowem63 i równie¿ le¿a³o na wa¿nych szlakach handlowych Poznañ – Ko- œcian – Wroc³aw, Poznañ – Wschowa – G³ogów 64, mo¿e te¿ Poznañ – Œrem. Dokument wspomina o przeniesieniu Mosiny z terenów pobliskiej Niwki oraz odnowieniu przywileju so³tysa Henryka, by³aby to wiêc powtórna lokacja. Byæ mo¿e pierwsze miejsce by³o nieodpowiednie i Miko³aj zde-

57 M. M³ynarska-Kaletynowa, Pierwsze lokacje miast, s. 122-123. 58 KDW I 474; Dzieje ziemi gostyñskiej, red. S. Sierpowski, Poznañ 1979, s. 63-65 i 84; Z. Górczak, Najstarsze lokacje miejskie w Wielkopolsce (do 1314 roku), Poznañ 2002, s. 110. 59 A. Wê d z k i, Ze studiów nad rezydencjami mo¿now³adczymi i rycerskimi na ziemiach polskich w XI-XII w., „Slavia Antiqua” 25 (1978), s. 183-184. Przywilej na budowê warowni by³ bardzo rzadko wydawany przez w³adców, dowodzi wiêc szczególnej pozycji Miko³aja na dworze Przemys³a II. Por. Z. Górczak, Najstarsze lokacje, s. 133. 60 O. Halecki, Ród £odziów, „Miesiêcznik Heraldyczny” 5 (1912), s. 184. 61 Wczeœniej wieœ nale¿a³a do Macieja z Po¿egowa z rodu Awdañców, który procesowa³ siê z Miko³ajem o Gostyñ w 1275 r. O. H a l e c k i, Ród £odziów, „Miesiêcznik Heraldyczny” 5 (1912), s. 181-183, przypuszcza³, ¿e ¿ona wojewody pochodzi³a z tego rodu i mog³a wnieœæ Gostyñ jako posag. 62 A. G¹siorowski, Miko³aj Przedpe³kowic, W: PSB, t. 21, s. 87, poda³, ¿e w sk³ad klucza gostyñskiego wchodzi³o kilkanaœcie wsi; O. H a l e c k i, Ród £odziów, „Miesiêcznik Heraldyczny” 5 (1912), s. 181-183; J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 413. 63 KDW II 848. 64 S. Zajchowska, Rozwój sieci osadniczej Poznania i najbli¿szego zaplecza w œre- dniowieczu, W: Pocz¹tki i rozwój starego miasta w Poznaniu w œwietle badañ archeologicz- nych i urbanistyczno-architektonicznych. Materia³y z ogólnopolskiego sympozjum 18-19 X 1973, red. W. B³aszczyk, Warszawa-Poznañ 1977, s. 54. FUNDACJA I DZIA£ALNOŒÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ ŒWIÊTEGO JAKUBA... 69 cydowa³ siê na reorganizacjê, która mia³a zapewniæ wiêksze dochody65. Nie wiemy, od kiedy Mosina znajdowa³a siê w rêkach £odziów. W 1241 roku ksi¹¿êta wielkopolscy potwierdzili Przedpe³kowi nadania Henryka Pobo¿nego wsi: Sowiniec, Krosno, le¿¹ce w pobli¿u Mosiny oraz Trzebaw ko³o Stêszewa, Smolice i Sobia³kowa Górka66. Znajdowa³y siê one w po- bli¿u pierwotnych posiad³oœci rodowych: £odzi i mo¿e Stêszewa. Mo¿li- we wiêc, ¿e równie¿ Mosina nale¿a³a do ojca Miko³aja, który zacz¹³ two- rzyæ latyfundium na tym obszarze, dziêki nadaniom ksiêcia œl¹skiego. Józef Nowacki przypuszcza³, ¿e koœció³ w Mosinie, wzmiankowany w do- kumencie biskupa Andrzeja Zaremby w 1298 roku, za³o¿yli przodkowie wojewody kaliskiego67, co równie¿ mo¿e œwiadczyæ o dawnym posiadaniu tej osady. W sk³ad klucza wchodzi³y wsie Po¿egowo, Krosno i Zarub Ma³y (prawdopodobnie ¯abienko), które so³tys Mosiny mia³ lokowaæ na prawie niemieckim, mo¿e Sowiniec odziedziczony po ojcu. Nie wiemy, czy z Mosin¹ zwi¹zane by³y dobra g³uszyñskie, le¿¹ce po drugiej stronie Warty. Ju¿ w drugiej po³owie XIV wieku Mosina przesz³a na w³asnoœæ króla, a £odziowie jedynie tam dzier¿awili. Nie znamy przyczyn utraty miasta i kilku okolicznych wsi, mo¿emy jedynie przypuszczaæ, ¿e mia³o to zwi¹- zek z udzia³em Miko³aja w konfederacji Maæka Borkowica68. Trzeci kom- pleks dóbr znajdowa³ siê w okolicach Kobylina, a jego pocz¹tki mog¹ wi¹- zaæ siê ju¿ z dzia³alnoœci¹ Przedpe³ka, który otrzyma³ w tych okolicach Smolice. W 1303 roku Miko³aj wystawi³ dwa dokumenty lokacyjne dla Kobylina i Wenecji69. Marta M³ynarska-Kaletynowa przypuszcza³a, ¿e by³o to jedno miasto, któremu wojewoda nada³ drug¹ nazwê70. Podobnie jak w przypadku Mosiny jest to reorganizacja ju¿ funkcjonuj¹cego miasta, które najwidoczniej nie rozwija³o siê zbyt prê¿nie. Mo¿e siê to wi¹zaæ z pewnym oddaleniem od wa¿nych szlaków handlowych. Nie jest pewne, kiedy mia³a miejsce pierwsza lokacja, ani jakie uprawnienia otrzyma³o wtedy miasto. Pewn¹ wskazówk¹ mo¿e byæ data powstania koœcio³a w Ko- bylinie: w 1289 roku arcybiskup Jakub poœwiadczy³ erekcjê koœcio³a pa- rafialnego, ufundowanego przez Miko³aja. W tym czasie dochody zaczy- na³ ju¿ przynosiæ Nowy Gostyñ, mo¿liwe wiêc, ¿e Przedpe³kowic przyst¹- pi³ do reorganizacji kolejnych posiad³oœci. Po 1266 roku, a przed 1294 ro-

65 Czêsto przenoszono miasta, aby zapewniæ im jak najlepsze warunki do rozwoju. Z. Górczak, Najstarsze lokacje miejskie, s. 110, 129. 66 KDW I 231. 67 J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 368. 68 J. £ o j k o, J. S t ê p i e ñ, Zarys dziejów Mosiny i okolic (do 1945 roku), Mosina 1992, s. 15-19, 23, 73-76, 130, 136, 140-141; T. J u r e k, Mosina, W: SHG, cz. 3, s. 197-205. 69 KDW II 863, 864. 70 M. M³ynarska-Kaletynowa, Pierwsze lokacje miast, s. 76. Ma³o przekonuj¹ca jest hipoteza, ¿e u¿ycie nazwy Wenecja mo¿e byæ wynikiem „osobistych wra¿eñ podró¿ni- czych komesa Miko³aja”, gdy¿ nic nie wiemy o jego podró¿ach poza granice kraju. 70 MAGDALENA LANGE kiem, Przedpe³k lub Miko³aj zakupi³ od klasztoru lubiñskiego wieœ Star- kowiec, le¿¹cy oko³o trzech kilometrów od Kobylina. W sk³ad klucza we- sz³y wsie: Stary , Starkowiec, Rêbiechów, Chwalenice, prawdopo- dobnie Smolice, Wyganowo mo¿e te¿ i Zakrzewo nale¿¹ce do parafii kobyliñskiej. W wyniku komasacji powsta³o centrum gospodarcze w promieniu do 10 km od Kobylina, w którym Miko³aj osadzi³ iudices pro- winciales, maj¹cych uprawnienia s¹downicze71. Zawsze te¿ Miko³aj stara³ siê o potwierdzenie wczeœniejszych nadañ przez kolejnych w³adców Wiel- kopolski72. O wielkoœci maj¹tku i znaczeniu tego Przedpe³kowica mo¿e œwiadczyæ fakt posiadania w³asnego, rozbudowanego dworu z pisarzami, a byæ mo¿e tak¿e medykiem, który pojawi³ siê na dokumencie w 1305 roku, oraz zamku w Gostyniu73. Dobrze rozwiniêta dzia³alnoœæ gospodarcza pozwoli³a Miko³ajowi na prowadzenie dzia³alnoœci fundacyjnej. Dziêki temu móg³ podkreœliæ swo- j¹ rangê i pozycjê maj¹tkow¹, pozyskaæ ewentualnych protektorów (cy- stersów ³ekneñskich i benedyktynów lubiñskich) oraz zapewniæ zbawie- nie sobie i swoim najbli¿szym. Pierwsz¹ znan¹ donacj¹ by³ wspó³udzia³ Miko³aja i jego braci, kanclerza Wincentego i podczaszego kaliskiego Mi- ros³awa, w fundacji klasztoru dominikanek w Poznaniu w 1282 roku. Ów- czesny sêdzia poznañski nada³ im rozproszone wsie: Roszczki, Bia³okosz i Sokolniki oraz posiadane z innymi Przedpe³kowicami Donatowo i Grzy- mis³aw, po³o¿one w okolicach Œremu. Nadanie, uczynione w intencji zmar- ³ego brata Bodzêty, potwierdzi³ Przemys³ II, dodatkowo zwalniaj¹c te do- bra z ciê¿arów prawa polskiego i zezwalaj¹c na lokacjê74. Nieco póŸniej Miko³aj ofiarowa³ jeszcze m³yn z rol¹ w pobli¿u miasta Poznania 75. Dla- czego £odziowie zdecydowali siê na fundacjê dla dominikanek? Zakon ten by³ wtedy bardzo popularny, pó³ wieku wczeœniej Przemys³ I sprowa- dzi³ do osady œwiêtego Gotarda dominikanów, co wi¹za³o siê z przygoto- waniami do lokacji miasta. Nie wiemy, czy któryœ z braci osadzi³ w tym klasztorze córkê. Wst¹pienie do tego zakonu w Polsce mo¿liwe by³o tylko dla dzieci mo¿now³adców, gdy¿ wymagano wysokiego wiana, np. Wincen-

71 KDW II 863 i 864; M. M ³ y n arska-Kaletynowa, Pierwsze lokacje miast, s. 74- 123; Z. Pe r z a n o w s k i, Opactwo benedyktyñskie w Lubiniu. Studia nad fundacj¹ i roz- wojem uposa¿enia w œredniowieczu, Wroc³aw 1978, s. 72; J. N o w a c k i, Dzieje archidiece- zji, t. 2, s. 492-493; O. H a l e c k i, Ród £odziów, „Miesiêcznik Heraldyczny” 5 (1912), s. 188-189. 72 KDW II 756; Karasiewicz, Dzia³alnoœæ polityczna, s. 48. 73 KDW II 728: Datum per manus Eberhardi scriptor curie nostre.; KDW II 841: Datum per manus Pauli scriptor curie nostre; KDW II 864: per manus Pauli clerici curie nostre et capellani eiusdem.; KDW II 866 i 867: per manus Pauli clerici curie nostre. Na dokumencie z 1304 r. KDW II 887, wystawionym w G³uszynie œwiadkuje obok prepozyta g³uszyñskiego, magistro Nicolao medico. Na zamku gostyñskim osadzeni byli kasztelani: Swentoslao et Godfrino castellanis de Gostina, KDW II 847. FUNDACJA I DZIA£ALNOŒÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ ŒWIÊTEGO JAKUBA... 71 ty z rodu Na³êczów w 1299 roku ofiarowa³ wieœ S³êpowo jako posag wstê- puj¹cej do zakonu córki76. W 1296 roku Miko³aj, ju¿ samodzielnie, ufundowa³ kolegiatê w G³u- szynie, nadaj¹c jej a¿ osiem wsi. Ju¿ piêæ lat póŸniej ufundowa³ koœció³ i drewniany szpital œw. Ducha z prepozytur¹ w Nowym Gostyniu. Miasto, lokowane w 1278 roku najwidoczniej dobrze siê rozwija³o i potrzebna by³a instytucja, która mog³aby choæby w czêœci rozwi¹zaæ problem opieki nad chorymi i ubogimi77. Dlatego Miko³aj dobrze uposa¿y³ szpital, inkorporu- j¹c do niego plebaniê w Starym Gostyniu, m³yn w Skrobach i pó³ jeziora Zdbina, które kupi³ nieco wczeœniej od Jonaty, S³awêty i Czes³awa Bród- ki, dziedziców w M¹czlinie78. Szpital wraz z uposa¿eniem i plebani¹ w Starym Gostyniu wojewoda przekaza³ klasztorowi w Lubiniu, z którym zwi¹zany by³ jego ród. By³a to wiêc podwójna donacja: dla szpitala w mie- œcie oraz dla benedyktynów. Mo¿liwe te¿, ¿e za³o¿y³ koœció³ parafialny œwiêtej Ma³gorzaty w zwi¹zku z lokacj¹ miasta w 1278 roku, gdy¿ wyma- ga³o tego prawo magdeburskie79, poza tym to w³aœnie £odziowie, posia- daj¹cy Gostyñ, mieli tam prawo patronatu. Wzmianki o plebanie pojawia- j¹ siê dopiero w pocz¹tku XIV wieku na dokumentach synów Miko³aja80. Wiemy, ¿e koœció³ w Mosinie powsta³ przed lokacj¹ miasta, gdy¿ wy- mienia go dokument biskupa Andzeja Zaremby w 1298 roku. Józef No- wacki, kieruj¹c siê podwójnym wezwaniem œwiêtego Wawrzyñca i œwiête- go Miko³aja oraz podwójn¹ lokacj¹, przyj¹³, ¿e pierwotnie by³y dwa ko- œcio³y: pierwotny w Mosinie oraz œwiêtego Miko³aja w Niwce, za³o¿ony w XII wieku i wcielony do œwiêtego Wawrzyñca w 1302 roku81. Wydaje siê jednak ma³o prawdopodobne, aby w XIII wieku istnia³y tak blisko siebie dwa koœcio³y. Mo¿liwe, ¿e jedna œwi¹tynia otrzyma³a w póŸniejszym cza- sie drugie wezwanie. Problemów z datacj¹ przysparza równie¿ koœció³ w Kobylinie. Falsyfikat z XV wieku informuje, ¿e arcybiskup Jakub ery- gowa³ w 1298 roku œwi¹tyniê ufundowan¹ przez Miko³aja. Koœció³ otrzy-

74 KDW I 504; J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 776; A. G ¹ s i o r o w s k i, Mia- sto póŸnoœredniowieczne, W: Dzieje Poznania, t. 1, red. J. Topolski, Warszawa-Poznañ 1988, s. 223. 75 A. G¹siorowski, Miko³aj Przedpe³kowic, W: PSB, t. 21, s. 87. 76 KDW II 804, na dokumencie œwiadkowa³ Miko³aj; J. Pa k u l s kNa³êcze i, wielkopol- scy w œredniowieczu. Genealogia, uposa¿enie i rola polityczna w XII-XIV wieku, „Roczniki Towarzystwa Naukowego w Toruniu”, nr 80, z. 3, PWN 1982, s. 30 i 98; J. W i e s i o ³ o w s k i, Klasztory œredniowiecznego Poznania, s. 407-408. 77 J. N o w a c k i, dzieje archidiecezji, t. 2, s. 655; Z. P odgórska-Kalwe, Od hospi- cjum do wspó³czesnego szpitala. Rozwój historyczny problematyki szpitalnej w Polsce do koñca XIX wieku, Wroc³aw 1981, s. 12-17, 27-36. 78 KDW II 841; K. G ó r s k a - G o ³ a s k a, Gostyñ, W: SHG, t. 8, cz. 1, s. 570-580. 79 Z. Górczak, Najstarsze lokacje miejskie, s. 158-159. 80 KDW II 977; J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 412-413. 81 KDW II 638; J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 368-369. 72 MAGDALENA LANGE ma³ wezwanie œwiêtego Stanis³awa, kanonizowanego pó³ wieku wczeœniej oraz uposa¿enie na wsiach Smolice i Chwalenice, nale¿¹cych do wojewo- dy, dziesiêciny z Kobylina i Smolic, Targoszyc i Zakrzewa82. Silne by³y zwi¹zki £odziów z klasztorem benedyktynów w Lubiniu. W 1301 roku Miko³aj nada³ opactwu prepozyturê w Starym Gostyniu. Opactwo otrzyma³o Stary Gostyñ z wszystkimi dochodami, m³yn, wyspê, stawy rybne i pó³ jeziora Stibino. Dodatkowo, na proœbê wojewody, biskup Andrzej przekaza³ dziesiêciny nale¿¹ce do koœcio³a parafialnego w Sta- rym Gostyniu ze wsi: Stary Gostyñ, Daleszyn, Gola, Brzezie, Stybin, Ma- lewo i Po¿egowo. Opat zosta³ prepozytem szpitala i mia³ obowi¹zek dbaæ o jego dochody, p³ac¹c jedn¹ grzywnê czynszu83. Nie wiemy, czy Miko³aj czyni³ jeszcze jakieœ nadania dla tego klasztoru, ale dziêki temu znalaz³ siê jako dobroczyñca w Nekrologu Lubiñskim, co zreszt¹ pozwoli³o usta- liæ datê jego œmierci na 8 VI 1305 roku. Nie wiemy czy zosta³ pochowany na terenie klasztornym, co w œredniowieczu uwa¿ano za zaszczyt. Dobre stosunki z Lubiniem utrzymywali równie¿ potomkowie wojewody dzie- dzicz¹cy w Gostyniu. Jako dobroczyñca klasztoru, zapisany zosta³ w ne- krologu jego wnuk Miko³aj z Gostynia, najm³odszy syn Piotr z G³uszyny84. Miko³aj przekaza³ Koœcio³owi kilkanaœcie wsi ko³o Gostynia, Œremu, G³uszyny i Kobylina. Tak szerokie rozdawnictwo musia³o znacznie os³a- biæ pozycjê maj¹tkow¹, a co za tym idzie, równie¿ polityczn¹ rodziny. Jego potomkowie nie pe³nili ju¿ wa¿niejszych urzêdów, nie otrzymywali wiêk- szych nadañ, dodatkowo w wyniku rotacji elit w³adzy, zostali odsuniêci od wydarzeñ politycznych. Ród zacz¹³ upadaæ. Rozrodzenie dodatkowo po- g³êbi³o pauperyzacjê, gdy¿ zmusza³o do rozdrobnienia maj¹tku. Nastêp- ne fundacje £odziów przypadaj¹ dopiero na XV wiek i s¹ dzie³em innej, ³ódzkiej ga³êzi. Szybko upad³y linie: gostyñska i mosiñska. W koñcu XIV wieku w rêkach potomków Miko³aja pozostawa³ jedynie klucz kobyliñ- ski85. Mo¿na wiêc przyj¹æ, ¿e szeroka dzia³alnoœæ fundacyjna wojewody Miko³aja nie wp³ynê³a korzystnie na przysz³oœæ rodu, którego presti¿ mia- ³a podnieœæ.

82 J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 492-493. 83 KDW II 841; Z. Pe r z a n o w s k i,Opactwo benedyktyñskie w Lubiniu, s. 77; J. N o- wacki, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 757. 84 Monumenta Poloniae Historica, (dalej cyt. MPH), t. V, s. 611. 85 O. Halecki, Ród £odziów, „Miesiêcznik Heraldyczny” 5 (1912), s. 13. FUNDACJA I DZIA£ALNOŒÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ ŒWIÊTEGO JAKUBA... 73

2. FUNDACJA KAPITU£Y

G³uszyna przed fundacj¹

G³uszyna by³a wsi¹ po³o¿on¹ oko³o 11 km od Poznania, nad rzeczk¹ G³uszynk¹. Wed³ug Stanis³awa Kozierowskiego jej nazwa pochodzi od „g³uszy”86, co mo¿e byæ zwi¹zane z okolicznymi lasami, wiemy jednak, ¿e w XIII wieku tereny te by³y dobrze zagospodarowane, o wysokim zagêsz- czeniu osadnictwa87, co wywo³ywa³o nieco póŸniej liczne spory graniczne. Nie wiemy, od kiedy osada nale¿a³a do £odziów, ani w jaki sposób znala- z³a siê w ich posiadaniu. Le¿y blisko ich terytorium rodowego, ale po dru- giej stronie Warty wœród kilku innych wsi nale¿¹cych do Miko³aja. Mo¿li- we, ¿e wojewoda tworzy³ tam kolejny klucz dóbr, obejmuj¹cy w koñcu XIII wieku miêdzy innymi wsie: Kamionki88, Wiórek89, Ka³ek90, Kozieg³o- wy91, Marlewo92, które pozyska³ od biskupa w drodze zamiany oraz, byæ mo¿e, osady po³o¿one wokó³ Œremu: £êg93, Chrz¹stowo94 i Górê95, lub tyl- ko ich czêœci. Dokument erekcyjny mówi o „okolicznych wsiach”96, mo¿e wiêc klucz obejmowa³ kilka innych osad, których Miko³aj nie przekaza³ na uposa¿enie koœcio³a: Babki, które jego wnuk w 1364 roku przekaza³ z kolegiat¹ biskupowi poznañskiemu, Czapury, granicz¹ce na prze³omie XIV/XV wieku z posiad³oœciami koœcielnymi97. O tym, ¿e dobra g³uszyñ- skie by³y dobrze zagospodarowane œwiadczy nadanie kanonikom ¿ywego inwentarza, a wiêc rozwiniêt¹ hodowlê oraz dochodów (miêdzy innymi wolnych, a wiêc folwarcznych dziesiêcin) z aratris comitis ibidem, a wiêc z folwarków w G³uszynie, Warzynowo w Kamionkach, Wiórku, Ka³ku,

86 S. Kozierowski, Najdawniejszy Poznañ i jego okolice w œwietle nazw topograficz- nych i najstarszych Ÿróde³, Poznañ 1922, s. 7. 87 S. Zajchowska, Rozwój sieci osadniczej Poznania i najbli¿szego zaplecza w œre- dniowieczu, W: Pocz¹tki i rozwój starego miasta w Poznaniu, s. 37-65. 88 K. Górska-Go³aska, Kamionki, W: SHG, cz. 2, s. 116-118. 89 Nie jest pewne, czy Miko³aj posiada³ obecny Wiórek po³o¿ony oko³o 3 km od G³uszy- ny, czy te¿ le¿¹ce po drugiej stronie Warty Wiry lub Wiry Ma³e. O Wiórku Ÿród³a milcz¹ a¿ do 1628 r., kiedy zosta³ wymieniony wœród posiad³oœci koœcielnych; K. G ó r s k a - G o ³ a s k a, G³uszyna, W: SHG, cz. 1, s. 501. 90 K. Góska-Go³aska, Ka³ek, W: SHG, cz. 2, s. 107; obecnie ta osada nie istnieje. 91 J. Luciñski, Kozieg³owy, W: SHG, cz. 2, s. 425-426; dokument erekcyjny okreœli³ tê osadê jako nova villa (KDW II 754), mo¿e wiêc Miko³aj lokowa³ j¹ krótko przed fundacj¹, choæ pierwsza wzmianka o so³ectwie pochodzi dopiero z 1365 r. (KDW III 1543). 92 K. Górska-Go³aska, Marlewo, W: SHG, cz. 3, s. 90. 93 I. Skierska, £êg, W: SHG, cz. 2, s. 22-25. 94 S. Chmielewski, Chrz¹stowo, W: SHG, cz. 1, s. 224-228: prawdopodobnie Przedpe³k lub Miko³aj otrzyma³ tê wieœ od Boles³awa Pobo¿nego po 1263 r. 95 S. Chmielewski, Góra, W: SHG, cz. 1, s. 609-610. 96 KDW II 754. 97 Pobliskie Krzesiny nale¿a³y do brata Miko³aja, Miros³awa i wesz³y w sk³ad dóbr bniñ- skich; G. R u t k o w s k a, Krzesiny, W: SHG, cz. 2, s. 478-481. 74 MAGDALENA LANGE

Kozichg³owach, Chrz¹stowie, £êgu i Górze98. W okrêgu tym znajdowa³y siê karczmy, stawy i prawdopodobnie m³yny, o których dokumenty wspo- minaj¹ nieco póŸniej, w okolicach ci¹gnê³y siê rozleg³e bory. Miko³aj lo- kowa³ swoje wsie na prawie niemieckim, co zapewnia³o wiêksze dochody. Mo¿emy przypuszczaæ, ¿e równie¿ G³uszyna otrzyma³a now¹ organizacjê, nie wiemy jednak kiedy, ani od kogo, gdy¿ pierwszy so³tys pojawia siê dopiero w pocz¹tku XV wieku, nie ma te¿ ¿adnej wzmianki o próbie nada- nia jej praw miejskich, co mo¿e wi¹zaæ siê z bliskoœci¹ Poznania i ma³ymi szansami na pomyœlny rozwój w tym miejscu. Trudno okreœliæ, czy G³u- szyna by³a centrum klucza dóbr, czy te¿ by³a zwi¹zana organizacyjnie z Mosin¹ oraz czy dobra w okolicach Œremu nale¿a³y do tego oœrodka. Za jego samodzielnoœci¹ przemawia u¿ycie okreœlenia in districtu Gluschi- nensi99, choæ termin ten by³ stosowany równie¿ dla parafii100, oraz ufun- dowanie tutaj kolegiaty. Trzy g³ówne klucze dóbr skupione by³y wokó³ miast, co zapewne u³atwia³o zarz¹dzanie nimi, wymianê handlow¹ i da- wa³o dodatkowe dochody. Pod tym wzglêdem klucz g³uszyñski by³ wiêc wyj¹tkowy, gdy¿ skupia³ siê przy oœrodku koœcielnym. Józef Szymañski zauwa¿y³, ¿e mo¿ni ma³opolscy tworzyli grupy ka- nonickie w centrach swoich dóbr, aby duchowni pomagali w ich admini- strowaniu, dodatkowo podnosili w ten sposób rangê swoich siedzib101. Mo¿liwe, ¿e by³o tak równie¿ w przypadku G³uszyny, choæ nie by³a ona g³ówn¹ rezydencj¹ wojewody. Mamy tylko jeden dowód na jego pobyt, gdy¿ 25 XI 1304 roku wystawi³ tu dokument102. Nie jest on zwi¹zany z pe³nionym urzêdem, co dodatkowo przemawia za stwierdzeniem, ¿e Mi- ko³aj mia³ tu swoj¹ rezydencjê, w której przyj¹³ opata lubiñskiego. Ów- czeœni mo¿ni czêsto wznosili swoje rezydencje blisko g³ównych oœrodków w³adzy, co u³atwia³o udzia³ w rz¹dach i sprawowaniu urzêdu bez uci¹¿li- wych podró¿y. Ze wzglêdu na niewielk¹ odleg³oœæ od Poznania, mog³a ona pe³niæ rolê rezydencji w okresach, kiedy Miko³aj przebywa³ przy poznañ- skim dworze ksi¹¿êcym103. Byæ mo¿e to w³aœnie dlatego zdecydowa³ siê

998 KDW II 754, duchowni otrzymali ³¹cznie 60 klaczy, 16 wo³ów, 8 krów, 200 owiec i 60 macior. 999 KDW II 754; K. Górska-Go³aska, G³uszyna, s. 498-501. 100 J. Tazbirowa, W sprawie badañ nad genez¹ organizacji parafialnej w Polsce, „Przegl¹d Historyczny” 54 (1963), z. 1, s. 87-88; K. G ó r s k a - G o ³ a s k a, G³uszyna, s. 501. 101 J. Szymañski, Mo¿now³adztwo ma³opolskie a kanonikat œwiecki w 1 po³owie XII w., „Ma³opolskie Studia Historyczne” 10 (1967), z. 1/2, s. 31-53. 102 KDW II 887. 103 A. G¹siorowski, Ludnoœæ Poznania od po³owy XIII do XV wieku, W: Dzieje Po- znania, t. 1, s. 264. Zwyczaj lokowania szlacheckich siedzib w pobli¿u miasta lub w jego ob- rêbie upowszechni³ siê nieco póŸniej; J. W i e s i o ³ o w s k i, Socjotopografia póŸnoœrednio- wiecznego Poznania, wyd. 2, Poznañ 1997, s. 123-124. Najstarsz¹ metrykê maj¹ samodzielne siedziby mo¿now³adcze lokowane przy stolicach ksi¹¿êcych; por. U. Œ w i d e r s k a, Kultura rycerska, s. 84. FUNDACJA I DZIA£ALNOŒÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ ŒWIÊTEGO JAKUBA... 75 na podniesienie koœcio³a parafialnego do rangi kolegiaty, podczas gdy w swojej g³ównej siedzibie, Gostyniu, mia³ zamek. Mo¿liwe, ¿e równie¿ w G³uszynie Miko³aj wzniós³ dwór dla siebie i swojej œwity, nie mamy na to jednak ¿adnych dowodów. Jeœli przebywa³ tu rzadko lub tylko przejaz- dem, móg³ zatrzymywaæ siê w posiad³oœci plebana, a póŸniej prepozyta. Tutaj swoj¹ siedzibê mia³ te¿ syn i wnuk wojewody, dopóki wieœ nie prze- sz³a na w³asnoœæ biskupów poznañskich. O tym, ¿e ju¿ wczeœniej by³ tu koœció³ parafialny informuje dokument erekcyjny kolegiaty. Podaje on, ¿e kanonicy maj¹ zostaæ osadzeni przy ecclesia parrochiali Gluschinensi, zachowane zosta³y antiquis decimis. Nie wiemy kto, ani kiedy go za³o¿y³. Przypuszczaæ mo¿na, ¿e powsta³ z fundacji £odziów w XIII wieku. Sugeruje to prawo patronatu nale¿¹ce do dziedziców tej osady, oraz pierwotne uposa¿enie w dziesiêciny, w tym folwarczne, z wsi nale¿¹cych do Miko³aja Przedpe³kowica. Mo¿e wiêc to jego ojciec za³o¿y³ koœció³ i wzniós³ pierwotn¹ budowlê, mo¿e drewnian¹, która nie zachowa³a siê do dziœ, gdy¿ na jej miejscu wojewoda kaliski wy- budowa³ œwi¹tyniê wczesnogotyck¹. Wed³ug Józefa Nowackiego104 koœció³ móg³ powstaæ ju¿ w XII wieku, wydaje siê jednak ma³o prawdopodobne, aby tak wczeœnie istnia³a parafia w pobli¿u Poznania, tym bardziej, ¿e organizacja parafialna w Polsce zaczê³a siê rozwijaæ dopiero w XIII wie- ku, po soborze laterañskim IV. Du¿y obszar parafii, znany dopiero z XVI wieku, nie jest wystarczaj¹cym dowodem na dawne pochodzenie koœcio- ³a, gdy¿ nie znamy wszystkich okolicznych œwi¹tyñ, ani granic s¹siednich parafii. Dokument z 1296 roku nie podaje wezwania koœcio³a, ale mo¿emy przyj¹æ, i¿ przez ca³y czas swojego istnienia mia³ on tylko jednego patro- na, œwiêtego Jakuba Wiêkszego, gdy¿ nigdzie nie pojawia siê wzmianka o innym œwiêtym. Wezwanie to pojawia siê w innych koœcio³ach le¿¹cych w dobrach £odziów: Sobia³kowie105 i Wyganowie106. Z pierwotnego uposa¿enia znamy jedynie dziesiêciny z G³uszyny, Ka³ku i Kozichg³ów. Mo¿emy jedynie przypuszczaæ, ¿e plebani, którzy zreszt¹ nie pojawiaj¹ siê w Ÿród³ach, mieli pewne przywileje, jak prawo po³owu ryb oraz op³aty z karczm, co by³o typowym uposa¿eniem koœcio- ³ów rodowych. Dochody koœcio³a by³y wiêc stosunkowo du¿e, bior¹c pod uwagê fakt, i¿ by³a to fundacja prywatna, rzadko bowiem nadawano wiêk- sze dobra. W 1298 roku parafiê g³uszyñsk¹ w³¹czono do archidiakonatu wiêksze- go, czyli poznañskiego, a po utworzeniu organizacji dekanalnej, do deka-

104 J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 360. 105 Tam¿e, s. 421. 106 Tam¿e, s. 493. 76 MAGDALENA LANGE natu poznañskiego. Jako koœció³ parafialny, podlega³ archidiakonowi, któ- remu przys³ugiwa³o prawo wizytacji i s¹dzenia.

Przygotowania, osoby zainteresowane Fundacja kolegiaty by³a powa¿nym przedsiêwziêciem, tym bardziej w tak niespokojnych czasach. Miesi¹c przed erekcj¹ kapitu³y, 16 IX 1296 roku, Miko³aj wymieni³ z biskupem poznañskim swój G³ówczyn na pod- poznañskie Marlewo107, co sugeruje, ¿e wojewoda przygotowywa³ dobra, le¿¹ce blisko G³uszyny, dla uposa¿enia kanoników108. Nie znamy innych jego poczynañ, nie wiemy te¿, kto bra³ w nich udzia³. Bracia Miko³aja nie byli, zdaje siê, zaanga¿owani w to przedsiêwziêcie. Miros³aw posiada³ w pobli¿u pewne dobra, ale nie mamy ¿adnej informacji o jego wspó³u- dziale w fundacji, natomiast prepozyt Wincenty, który móg³by zainspiro- waæ to przedsiêwziêcie ju¿ nie ¿y³109. Na dokumencie erekcyjnym œwiad- kowa³ kanonik Jakub. Byæ mo¿e to najstarszy syn Miko³aja, wystêpuj¹cy w 1315 roku z tytu³em scholastyka gnieŸnieñskiego, do którego G³uszyna nale¿a³a w okresie 1305-1315. Niew¹tpliwie powstaniem kolegiaty zainte- resowany by³ biskup poznañski Jan II Na³êcz110, dbaj¹cy o rozwój diecezji oraz jej dochody. Nie by³a to postaæ tak wybitna jak Andrzej Zaremba111, który po objêciu urzêdu potwierdzi³ erekcjê kolegiaty, a dokument naka- za³ z³o¿yæ w archiwum kapitulnym oraz erygowa³ szpital i prepozyturê w Gostyniu. Trudno okreœliæ stosunki, jakie panowa³y miêdzy Miko³ajem a biskupem z rodu Na³êczów. Dla biskupa powstanie nowej kolegiaty mia- ³o du¿e znaczenie w zwi¹zku z zagarniêciem przez Brandenburgiê Santo- ka i od³¹czeniem od diecezji tamtejszej prepozytury, któr¹ bezskutecznie starano siê odzyskaæ112. Dlaczego Miko³aj zdecydowa³ siê na utworzenie kolegiaty w³aœnie w G³uszynie? Jakie by³y motywy i cele i dlaczego w³aœnie wtedy, osiem miesiêcy po œmierci Przemys³a II? Dokument, jakim dysponujemy jest dokumentem erekcyjnym113, spisanym w kancelarii biskupiej, w zwi¹zku z czym poznajemy z niego jedynie motywy koœcielne podniesienia koœcio-

107 KDW II 752 108 Trzy g³ówne prebendy to: Wiórek, Marlewo i Kamionki. 109 K. Zieliñska-Melkowska, Wincenty Przedpe³kowic, W: WSB, s. 823. 110 J. Pa k u l s k i,Jan II, W: WSB, s. 279-280; J. W y r o z u m s k i, Jan Herbicz, W: PSB, t. 10, s. 431-432; J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 62-63. 111 H. C h ³ o p o c k a, Andrzej Zaremba, W: WSB, s. 24; W. Karasiewicz, Dzia³alnoœæ polityczna Andrzeja Zaremby w okresie jednoczenia pañstwa polskiego na prze³omie XIII/ XIV wieku. 112 J. B i e n i a k, Domarad, W: WSB, s. 153. 113 KDW II 754. FUNDACJA I DZIA£ALNOŒÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ ŒWIÊTEGO JAKUBA... 77

³a parafialnego do rangi kolegiaty. Nie znamy wiêc nawet stereotypowych przyczyn fundacji, jakie podawane by³y w arengach dokumentów funda- cyjnych: nie mamy nawet proœby o modlitwy za fundatora i jego rodzinê. Zapewne biskup kierowa³ siê innymi pobudkami i inne cele chcia³ osi¹- gn¹æ ni¿ œwiecki wielmo¿a przekazuj¹cy czêœæ swoich dóbr na podniesie- nie rangi œwi¹tyni. Przekazanie czêœci posiad³oœci w³asnemu koœcio³owi mog³o w tych niespokojnych czasach uchroniæ je przed utrat¹. O tym, ¿e Miko³aj stara³ siê zabezpieczyæ przed utrat¹ maj¹tku, œwiadczy uzyskanie potwierdzenia wczeœniejszych nadañ od W³adys³awa £okietka w 1296 roku. Sk¹d Miko³aj móg³ czerpaæ wzorce? Byæ mo¿e pewien wp³yw wy- warli na niego mo¿ni ma³opolscy, z którymi zetkn¹³ siê w czasie pobytu wraz z Przemys³em II w Krakowie. W Ma³opolsce ta forma dzia³alnoœci fundacyjnej by³a stosunkowo czêsta, choæ w drugiej po³owie XIII wieku traci³a znaczenie114. Bardziej prawdopodobne, ¿e wojewoda czerpa³ z wzorców lokalnych. Wraz z nim na dokumentach Przemys³a II œwiad- kowa³ prepozyt santocki115, mo¿na wiêc przyj¹æ, ¿e to w³aœnie na dworze ksi¹¿êcym powsta³a idea utworzenia kolegiaty. W œwietle powy¿szych rozwa¿añ o dzia³alnoœci gospodarczej wojewo- dy, mo¿emy przyj¹æ, ¿e równie¿ w tym przypadku wyst¹pi³y motywy na- tury ekonomicznej. Byæ mo¿e fundacja kolegiaty mia³a zwi¹zek z funk- cjonowaniem tego klucza dóbr. Nie by³y one obci¹¿one innymi zobowi¹- zaniami ani lokacj¹ miejsk¹, wiêc mo¿na by³o w nich inwestowaæ fundu- j¹c kolegiatê. Potrzebne by³o natomiast centrum, które usprawni³oby za- rz¹d i funkcjonowanie klucza. Miasto powstaæ tam nie mog³o, ze wzglêdu na bliskoœæ oœrodka poznañskiego, a prepozytura szpitalna nie by³a po- trzebna, gdy¿ w tym czasie szpitale tworzono przy miastach. Fundacja klasztoru by³a zbyt powa¿n¹ inwestycj¹, która dodatkowo wi¹za³aby siê z utrat¹ tych dóbr, poza tym Miko³aj ju¿ wspó³fundowa³ klasztor domini- kanek w Poznaniu116. Koœció³ parafialny ju¿ w G³uszynie istnia³, wiêc mo¿- na by³o osadziæ przy nim wy¿szych duchownych-kanoników, którzy byli- by zainteresowani pomyœlnym rozwojem gospodarczym okolicznych wsi. W ten sposób powstawa³ oœrodek klucza, zapewniaj¹cy sprawn¹ admini- stracjê dóbr, które nadal pozostawa³y w gestii rodu. Dodatkowo pozosta- wa³a mo¿liwoœæ osadzenia na prebendach potomków oraz krewnych z bocznych linii, zapewniaj¹c im odpowiedni status maj¹tkowy i spo³ecz- ny. Kolegiata by³a optymalnym rozwi¹zaniem.

114 J. Szymañski, Mo¿now³adztwo ma³opolskie a kanonikat œwiecki, s. 31-53. 115 J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 598. Przypuszcza³ on, ¿e kapitu³a santocka sk³ada³a siê z prepozytury i dwóch kanonii, a wiêc podobnie jak g³uszyñska. 116 KDW I 504. 78 MAGDALENA LANGE

Akt fundacyjny Dokument erekcyjny zosta³ wystawiony w kancelarii biskupa poznañ- skiego 16 X 1296 roku117. Do naszych czasów zachowa³ siê w transumpcie wydanym przez biskupa Andrzeja Zarembê 13 IV 1298 roku, wpisanym do XV-wiecznego kopiarza Liber privilegiorum118. W arendze zaznaczono, ¿e grupa kanonicka zosta³a wprowadzona na proœbê komesa Miko³aja, nie podaj¹c jednak motywów, jakimi ten siê kierowa³. Co ciekawe w tym w³a- œnie dokumencie u¿yto terminu kolegiata na okreœlenie kapitu³y pozaka- tedralnej119. Dok³adnie okreœlono organizacjê tej grupy: sk³ada³a siê z trzech kanoników, na czele których sta³ prepozyt. Mia³a ona uprawnie- nia duszpasterskie, ale na kanoników nie na³o¿ono obowi¹zku rezyden- cji, wiêc mogli pe³niæ swoje funkcje za poœrednictwem wikarych. Z ma- j¹tku wydzielono prebendy dla duchownych, ale nie okreœlono dok³adnie uposa¿enia dla ich zastêpców. W sk³ad prebend wesz³y czêœci wsi, dzie- siêciny, w tym wolne z folwarków Miko³aja, zwierzêta. Prepozyt otrzyma³ dodatkowo dziesiêcinê woln¹ i op³atê kolêdn¹ z ca³ej parafii, dochody z karczm oraz pó³ maj¹tku po zmar³ych kanonikach. Wojewoda udzieli³ duchownym prawa po³owu ryb oraz polowania na zaj¹ce w swoich do- brach, do których dochodzi³ dŸwiêk dzwonu. Kolegium wy³¹czono spod jurysdykcji archidiakona, gdy¿ kapitu³y podlega³y bezpoœrednio biskupo- wi lub osobie specjalnie przez niego wyznaczonej. Dokument nie wspo- mina o konsekracji koœcio³a, choæ z tej okazji wzniesiono now¹ wczesno- gotyck¹ œwi¹tyniê; mo¿liwe, ¿e nie by³a jeszcze ukoñczona. Organizacja kapitu³y by³a bardzo prosta, podobna do kolegiat powsta- j¹cych w Ma³opolsce z fundacji mo¿now³adczych w XII i pierwszej po³o- wie XIII wieku120. Mia³a tylko trzech kanoników i jednego pra³ata-prepo- zyta stoj¹cego na jej czele. Tak prosta struktura wskazuje na pewne opóŸ- nienie organizacyjne, gdy¿ powstaj¹ce od koñca XIII wieku kolegiaty mia³y wiêcej pra³atur, a w ju¿ istniej¹cych oœrodkach czêsto dofundowy- wano kustodiê121. Prepozyt mia³ prawo upominania kanoników122 oraz sprawowa³ opiekê duszpastersk¹ w parafii. Cura animarum by³a obowi¹z- kiem niemal wszystkich kolegiat, o ile nie znajdowa³y siê tu¿ przy kate- drze, jak na przyk³ad œwiêtego Jerzego w GnieŸnie123. Prepozyt przej¹³

117 KDW II 754. Dokument spisa³ w kancelarii biskupiej Gerlib; H. B i e l i ñ s k a, Kance- larie i dokumenty wielkopolskie XIII wieku, Wroc³aw 1967, s. 181. 118 AAP sygn. CP 2 nr 108. 119 KDW II 754: locum conventualem seu collegiatum secularium clericorum fecimus. 120 J. S z y m a ñ s k i, Kanonikat œwiecki w Ma³opolsce od koñca XI do po³owy XIII wie- ku, Lublin 1995, s. 30-31; t e n ¿ e, Mo¿now³adztwo ma³opolskie a kanonikat œwiecki, s. 31-53. 121 J. Szymañski, Kanonikat œwiecki, s. 30. 122 KDW II 754: ad correctionem choralem. 123 J. K³oczowski, Vita communis kleru w XI-XII wieku, „Roczniki Humanistyczne” FUNDACJA I DZIA£ALNOŒÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ ŒWIÊTEGO JAKUBA... 79 w tym miejscu uprawnienia i obowi¹zki plebana. W kapitule nie by³o scholastyka, mo¿na zatem przyj¹æ, ¿e nie istnia³a wtedy szko³a, tym bar- dziej, ¿e nie mia³aby odpowiedniego zaplecza do rozwoju.

3. PIERWOTNE UPOSA¯ENIE

Uposa¿enie kapitu³y by³o znacznie bogatsze ni¿ plebana. W tekœcie dokumentu znajdujemy wyraŸn¹ przyczynê doposa¿enia kolegium: Et quia multiplicato numero personarum, dignum est etiam redditus eccle- sie augmentari124. Nowe uposa¿enie kolegiaty sk³ada³o siê z ziemi, ¿ywe- go inwentarza, dziesiêcin zwyk³ych i folwarcznych, op³aty kolêdnej oraz pewnych przywilejów: po³owu ryb i polowania na zaj¹ce, a tak¿e op³at z karczm; dochody z koœcio³a oraz maj¹tek po zmar³ych kanonikach by³ dzielony miêdzy duchownych, co wi¹za³o siê z przekszta³ceniem prawa w³asnoœci koœcio³a w prawo patronatu. Biskup zachowa³ dawne, (antiqu- is), dziesiêciny z G³uszyny, Ka³ku i Kozichg³ów125. Wszystkie trzy wsie nale¿a³y do komesa, który mia³ tam swoje role. Byæ mo¿e s¹ to nadania uczynione przez jego przodka, który ufundowa³ koœció³ parafialny. Aby zapewniæ kanonikom odpowiedni poziom ¿ycia i dzia³alnosci, biskup Jan doda³ nowe dziesiêciny z wsi: Wiórek, Marlewo, £êg, Góra, Chrz¹stowo i czêœæ Kamionek zwana Warzynowo126. Równie¿ te osady, lub ich czêœci, jak w przypadku Kamionek, nale¿a³y do Miko³aj127. Poza tym fundator do³¹czy³ wsie: Wiórek, podzielony miêdzy prepozyta i kanonika, Marlewo, dzia³ Warzynowo. Ka¿dy z kanoników otrzyma³: 15 klaczy, 4 wo³y, 2 kro- wy, 50 owiec, 15 macior. Dochody prepozyta obejmowa³y: pó³ Wiórka z dziesiêcin¹, ¿ywy inwentarz, dziesiêciny kmieca i folwarczna z G³uszy- ny, dziesiêciny wolne z ca³ej parafii prout decet curatum, op³aty z karczm w obwodzie g³uszyñskim, op³aty kolêdne oraz po³owa dochodów z koœcio- ³a i maj¹tku po zmar³ych kanonikach, które mia³y byæ dzielone z innymi duchownymi (kanonikami lub ich wikarymi)128.

10 (1961), z. 2, s. 87; J. S z y m a ñ s k i, Kanonikat œwiecki, s. 31, 43-47, 70-72. T. S i l n i c k i, Dzieje i ustrój Koœcio³a katolickiego na Œl¹sku do koñca wieku XIV, Warszawa 1953, s. 343. Zauwa¿y³, ¿e dziekan katedry wroc³awskiej utworzy³ dwie prebendy w koœciele œw. Idziego, aby tamtejsi duchowni odci¹¿yli kanoników katedralnych z dzia³alnoœci duszpasterskiej. Gdy koœció³ œw. Idziego podniesiono do rangi kolegiaty, biskup Nanker ufundowa³ tam pre- bendê duszpastersk¹, gdy¿ kanonicy nie chcieli ju¿ tym siê zajmowaæ. 124 KDW II 754. 125 KDW II 754. Nie wiemy, czy jakieœ jeszcze dochody wchodzi³y w sk³ad pierwotnego uposa¿enia plebañskiego. 126 KDW II 754. 127 Por. E. Wiœniowski, Rozwój organizacji parafialnej, W: Koœció³ w Polsce, t. 1, s. 262. 128 KDW II 754. 80 MAGDALENA LANGE

Znacznie skromniejsze by³o uposa¿enie prebend kanonickich. Pierw- sza obejmowa³a Warzynowo, dziesiêciny kmiece i folwarczne z Chrz¹sto- wa i £êgu oraz wspomniane wczeœniej zwierzêta. Druga prebenda obej- mowa³a: dziedzictwo Marlewo z dziesiêcin¹, dziesiêcina kmieca i fol- warczna z Góry oraz zwierzêta. Trzecia prebenda obejmowa³a: pó³ Wiórka z dziesiêcin¹, dziesiêciny kmiece i folwarczne z Kozichg³ów i Ka³ku oraz zwierzêta. Prebendy mog³y byæ zarz¹dzane przez wikarych (vicarium sub- dyaconum), którzy mogli te¿ braæ udzia³ w podziale maj¹tku po zmar³ych kanonikach, nie okreœlono jednak dok³adnie ich uposa¿enia129.

4. PIERWSI KANONICY

Kanonicy zostali wprowadzeni przez biskupa Jana wraz z powo³aniem kolegium. Pierwsz¹ prebendê obj¹³ Teodoryk, drug¹ Jan, a trzeci¹ Wis³aw m³odszy. Prepozytem zosta³ Wis³aw starszy, okreœlony w dokumencie jako virum discretum130. Bior¹c pod uwagê fakt, ¿e fundatorem by³ Miko³aj z rodu £odziów, mo¿na przyj¹æ, i¿ równie¿ kanonicy wywodzili siê z tego rodu. Kryterium imionowe jest niepewne, ale wœród £odziów czêsto poja- wia³o siê imiê Wis³aw. W otoczeniu wojewody w koñcu XIII i pocz¹tku XIV wieku czêsto pojawia³ siê Wis³aw z I³owca Wielkiego, kasztelan miê- dzyrzecki131. W tym samym czasie by³o dwóch Wis³awów w kapitule g³u- szyñskiej: „m³odszy” kanonik i „starszy”, prepozyt, œwiadkuj¹cy w 1304 roku132. Nie znamy stopnia pokrewieñstwa z Miko³ajem, mo¿emy jedynie domyœlaæ siê, i¿ pochodzili z bocznej linii rodu. Nie wiemy nic o pozosta- ³ych kanonikach, którzy w dokumentach pojawili siê tylko raz, w zwi¹z- ku z fundacj¹. Bior¹c pod uwagê imiona, mo¿na przyj¹æ, i¿ spoza rodu pochodzi³ Teodoryk, nic natomiast nie mo¿na powiedzieæ o Janie, gdy¿ imiê to by³o zbyt rozpowszechnione. Nie wiemy nic o wykszta³ceniu ka- noników, ani ich wczeœniejszej karierze duchownej czy uzyskanych œwiê- ceniach. Jeœli przyjmiemy, ¿e Teodoryk nie pochodzi³ z rodu £odziów, to mo¿liwe, i¿ zosta³ polecony przez biskupa poznañskiego lub s³u¿y³ wcze-

129 KDW II 754. 130 KDW II 754. Byæ mo¿e Wis³aw starszy by³ wczeœniej plebanem g³uszyñskim, ale nie ma na to ¿adnych dowodów, gdy¿ dokument erekcyjny milczy na temat plebana. Jest wiêc mo¿liwe, ¿e reorganizacjê podjêto dopiero po jego œmierci. 131 Urzêdnicy dawnej Rzeczypospolitej, t. 1 Wielkopolska, red. A. G ¹ s i o r o w s k i, cz. 1, s. 32, 54, 61. Wis³aw, syn Dzier¿ys³awa z rodu £odziów by³ kasztelanem miêdzyrzeckim w 1293 r., podkomorzym kujawskim w czasie rz¹dów W³adys³awa £okietka w Wielkopolsce, a nastêpnie sêdzi¹ poznañskim przy Henryku g³ogowskim. Na dokumentach Miko³aja Przedpe³kowica wystêpowa³ jako komes Wis³aw z I³owca; KDW II 834, 841, 847, 848, 864, 866, 867; J. £ o j k o, J. S t ê p i e ñ, Zarys dziejów Mosiny, s. 122; O. H a l e c k i, Ród £odziów, „Miesiêcznik Heraldyczny” 5 (1912), s. 86-87. 132 KDW II 754 i 887. FUNDACJA I DZIA£ALNOŒÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ ŒWIÊTEGO JAKUBA... 81

œniej na dworze Miko³aja. Czêsto prebendy kanonickie traktowano jako wynagrodzenie za pe³nione funkcje lub te¿ kanonicy mieli okreœlone za- dania wobec swojego dobroczyñcy, na przyk³ad prowadzili jego kancela- riê. W przypadku kapitu³y g³uszyñskiej nie widaæ ¿adnych œciœlejszych zwi¹zków z Miko³ajem. Prepozyt tylko raz pojawi³ siê na dokumencie wojewody w czasie jego pobytu w tej rezydencji. Notariuszami komesa byli: Eberhard w 1294 roku133 oraz Pawe³ wystêpuj¹cy w latach 1301- 1303134, a wiêc kiedy kolegiata ju¿ funkcjonowa³a. Nie znamy uposa¿enia tych pisarzy, prawdopodobnie pewne dochody wydziela³ im Miko³aj bez- poœrednio ze swoich dóbr. Pawe³ ani razu nie wyst¹pi³ z tytu³em kanoni- ka g³uszyñskiego, nazywaj¹c siebie kapelanem dworu wojewody135. Wobec tego nie mo¿na przyjmowaæ, i¿ Pawe³ by³ kanonikiem g³uszyñskim. Jest to zatem sytuacja raczej nietypowa, kiedy kolegiata pozostawa³a poza dzia³alnoœci¹ fundatora. ¯aden z kanoników nie pojawi³ siê te¿ w otocze- niu synów Miko³aja. Czy wi¹¿e siê to z brakiem Ÿróde³? Do naszych cza- sów zachowa³o siê jedenaœcie dokumentów przez niego wystawionych, w tym jeden w G³uszynie, mo¿na wiêc chyba przyj¹æ, ¿e wiêkszoœæ136. Naj- widoczniej rola kanoników by³a ograniczona do duszpasterstwa i ewentu- alnie zarz¹du dóbr w kluczu g³uszyñskim, nie mieli wiêkszego znaczenia w dzia³alnoœci wojewody. Pisarze, przede wszystkim Eberhard, mogli po- chodziæ z zagranicy, mo¿e odbywali jakieœ studia. W XII wieku wy¿si du- chowni przybywali z Zachodu, przywo¿¹c ze sob¹ nowinki techniczne i technologiczne oraz umiejêtnoœæ sporz¹dzania dokumentów, przez co byli atrakcyjni dla mo¿nych fundatorów. W XIII wieku kanonicy pocho- dzili ju¿ z lokalnego rycerstwa, byli powi¹zani ze œwieckimi elitami, kapi- tu³y sta³y siê sposobem na zabezpieczenie krewnych i potomków137, praw- dopodobnie tak by³o równie¿ w tym przypadku.

5. ARCHITEKTURA KOŒCIO£A

Prawdopodobnie w zwi¹zku z fundacj¹ kapitu³y, Miko³aj zdecydowa³ siê wznieœæ nowy koœció³. Nie mamy wzmianki o konsekracji œwi¹tyni, ani o wczeœniejszej budowli. Jest to jedna z najstarszych budowli wczesnogo- tyckich w Wielkopolsce, zachowana w bardzo dobrym stanie. Jak przy- puszcza³ A. Kutrzeba, wojewoda sprowadzi³ warsztat budowlany do budo-

133 KDW II 728. 134 KDW II 841, 864, 866, 867. 135 KDW II 864: clerici curie nostre et capellani eiusdem. 136 KDW II 728, 834, 841, 847, 848, 863, 864, 866, 867, 887, 890, z lat 1294-1305, z wyj¹t- kiem jednego wystawione w czasie rz¹dów Przemyœlidów, z którymi by³ zwi¹zany. 137 J. Szymañski, Kanonikat œwiecki, s. 31; t e n ¿ e, Mo¿now³adztwo ma³opolskie, s. 31-53. 82 MAGDALENA LANGE wy koœcio³a w Starym Gostyniu, G³uszynie i dominikanek w Poznaniu. Rzemieœlnicy przybyli prawdopodobnie z Œl¹ska, gdy¿ kolegiata podob- na jest do tamtejszych koœcio³ów138. Podczas gdy koœció³ w Starym Gosty- niu by³ stosunkowo prosty, kolegiata mia³a zdecydowanie bardziej repre- zentacyjny charakter. Jak wiêkszoœæ œwi¹tyñ wznoszonych w siedzibach mo¿now³adczych, i tutaj wybudowano lo¿ê kolatorsk¹ w zachodniej czê- œci, choæ zwyczaj ten zacz¹³ ju¿ stopniowo zanikaæ, dodano te¿ oratorium boczne, jednak nie znamy dok³adnie jego pierwotnej funkcji. Byæ mo¿e powsta³a tam kaplica grobowa139. Nie wiemy, dla kogo mia³aby byæ prze- znaczona. Miko³aj, jako dobroczyñca benedyktynów lubiñskich, móg³ zo- staæ pochowany na ich cmentarzu klasztornym, co mia³o u³atwiæ uzyska- nie zbawienia140. Z G³uszyn¹ zwi¹zany by³ Jakub, a nastêpnie Piotr, który jednak posiada³ poza tym Kobylin. Mo¿e wiêc to dodatkowe oratorium by³o przeznaczone na potrzeby kanoników, jako kapitularz? Koœció³ jest czêœciowo oszkarpowany, o murach wendyjskich, nie otynkowanych, z dobrze wypalonych cegie³. Tworz¹ go trzy nawy u³o¿one w jednaj linii, na ró¿nych poziomach. Sklepienie nad chórem i presbiterium jest orygi- nalne, krzy¿owo-¿ebrowe, natomiast nad naw¹ g³ówn¹ zosta³o ono zre- konstruowane w 1930 roku141. Nie znamy pierwotnego wygl¹du fasady za- chodniej, gdy¿ przebudowano j¹ w koñcu XIX wieku. Podobnie, nie za- chowa³ siê oryginalny wystrój wnêtrza – obecne pochodzi z okresu baro- ku. Niejasne jest pochodzenie dwóch granitowych kropielnic, stoj¹cych przy wejœciu do nawy g³ównej. Maj¹ one formê kielichow¹, bardzo pro- st¹, co utrudnia ich datacjê. Bez w¹tpienia s¹ najstarszym elementem w koœciele, choæ jest ma³o prawdopodobne, aby by³y romañskie, z XIII wieku142. Bardziej prawdopodobna wydaje siê teza, ¿e pochodz¹ z koñca XIV lub pocz¹tku XV wieku, kiedy forma kielichów by³a bardzo popular-

138 A. Kutrzeba, Architektura gotycka w Polsce, red. T. Mroczko, t. 1, s. 158; M. K u t - zner, Sztuka polska póŸnego œredniowiecza, W: Polska dzielnicowa i zjednoczona. Pañstwo, spo³eczeñstwo, kultura, red. A. Gieysztor, Warszawa 1972, s. 543-552. Autor b³êdnie poda³ jako fundatorów Grzymalitów, zwróci³ jednak w swym artykule uwagê na pochodzenie warszta- tów budowlanych oraz w³asny styl, jaki wypracowa³y sobie niektóre rody, przyj¹³ te¿, ¿e w kolegiacie mog³a istnieæ kaplica grobowa. 139 M. Kutzner, Architektura, W: Dzieje Wielkopolski, t. 1, s. 378-379. Wizytacja A. Okêckiego z roku 1781 Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu (dalej AAP), sygn. AV 30, s. 1025-1048, wspomina o dwóch sklepionych kryptach „pro sepelcindis mortuis”, trudno jed- nak na tej podstawie wyci¹gn¹æ dok³adniejsze wnioski do sytuacji z koñca XIII wieku. 140 Wymienia go nekrolog lubiñski; Liber mortuorum monasterii Lubinensis ordini sank- ti Benedicti, wyd. W. Kêtrzyñski, MPH, t. 5, s. 627. 141 A. Dubowski, Zabytkowe koœcio³y Wielkopolski, Poznañ 1956, s. 26-27: pierwotnie nad naw¹ g³ówn¹ by³ strop drewniany, (prawdopodobnie romañski), zast¹piony sklepieniem gwiaŸdzistym. 142 Jeœli kropielnice s¹ z XIII wieku, to mog¹ pochodziæ z wczeœniejszej œwi¹tyni. Poznañ od A do Z. Leksykon krajoznawczy, red. W. £êcki, P. Maluœkiewicz, P oznañ 1998, s. 122. FUNDACJA I DZIA£ALNOŒÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ ŒWIÊTEGO JAKUBA... 83 na. Jak informuje dokument erekcyjny w koœciele znajdowa³ siê równie¿ dzwon143. Budowa tak okaza³ego koœcio³a musia³a znacznie podnieœæ kosz- ty fundacji kolegium, podkreœli³a jednak pozycjê wojewody Miko³aja i jego rodziny.

6. G£USZYNA W RÊKACH POTOMKÓW WOJEWODY MIKO£AJA

Miko³aj zmar³ 8 VI 1305 roku144. Jego synowie podzielili czêœæ ogrom- nego maj¹tku, tak, ¿e ka¿dy z nich obj¹³ jeden klucz dóbr. Wojciech prze- j¹³ Gostyñ oraz Krosno, Miko³aj Mosinê, Piotr, najm³odszy z synów Koby- lin, a Jasiek Górê, choæ nie istnia³o tam prawdopodobnie wiêksze cen- trum gospodarcze. G³uszyna przypad³a w tym podziale najstarszemu sy- nowi, Jakubowi, scholastykowi gnieŸnieñskiemu. Uk³ad taki przetrwa³ dziesiêæ lat. 23 VIII 1315 roku ponownie przyst¹piono do dzia³ów, tym razem dóbr pomorskich145. Bracia zdecydowali siê przekazaæ je Jakubo- wi, kanonikowi poznañskiemu i scholastykowi gnieŸnieñskiemu146, w za- mian za jego posiad³oœci w Wielkopolsce. Byæ mo¿e taki rozdzia³ mia³ za- bezpieczyæ tamtejsze wsie przed atakami ze strony Krzy¿aków. Ostatecz- nie G³uszyna przypad³a najm³odszemu, Piotrowi z Kobylina. Ju¿ w na- stêpnym roku Jakub przekaza³ dobra pomorskie Krzy¿akom147. Nato- miast Piotr próbowa³ prawdopodobnie naœladowaæ ojca, wspieraj¹c klasz- tor lubiñski, gdy¿ równie¿ on zosta³ odnotowany w Nekrologu pod dniem 16. lutego148. Po jego œmierci w 1345 roku G³uszyna przesz³a na w³asnoœæ Miko³aja, który przy³¹czy³ siê do konfederacji Maæka Borkowica w 1352 roku. Z lat 1323-1324 mamy informacje o kanoniku g³uszyñskim Czêsto- borze, synu Miko³aja z Mosiny, studencie prawa kanonicznego w Bolo- nii149. Prebenda w G³uszynie umo¿liwi³a mu prowadzenie kosztownych studiów zagranicznych. Poza t¹ jedn¹ informacj¹ kolegiata œw. Jakuba nie pojawi³a siê wiêcej w Ÿród³ach, nie odgrywaj¹c najwidoczniej istotnej roli. Potomkowie wojewody Miko³aja nie zdo³ali utrzymaæ pozycji swego rodu, utracili wkrótce znaczenie polityczne i gospodarcze, co pog³êbi³a

143 KDW II 754. 144 A. G¹siorowski, Miko³aj Przedpe³kowicz, W; PSB, t. 21, s. 87; O. H a l e c k i, Ród £odziów, „Miesiêcznik Heraldyczny” 5 (1912), s. 117. 145 KDW II 977. 146 A. G¹siorowski, Miko³aj, W: PSB, t. 21, s. 87. 147 O. Halecki, Ród £odziów, „Miesiêcznik Heraldyczny” 6 (1913), s. 49. 148 Zapiska z dn. 16. II wymienia zarówno Piotra, jak i jego syna Maki³aja; Nekrolog opactwa Panny Marii w Lubiniu, wyd. Z. Perzanowski, MPH, s. nowa, t. 9, cz. 2, s. 31. 149 J. £ o j k o, J. S t ê p i e ñ, Zarys dziejów Mosiny, s. 116; Z. K o z ³ o w s k a - B u d k o - wa, Polonia w Bolonii w latach 1300-1327, W: Cultus et cognitio. Studia z dziejów œrednio- wiecznej kultury, Warszawa 1976, s. 288-289. 84 MAGDALENA LANGE polityka odsuwania najsilniejszych rodów mo¿now³adczych, prowadzona przez W³adys³awa £okietka i Kazimierza Wielkiego150. Os³abienie pozycji politycznej rodu powodowa³o te¿ os³abienie pozycji maj¹tkowej. ¯aden z synów Miko³aja nie uzyska³ wy¿szych godnoœci koœcielnych ani urzêd- niczych, a co za tym idzie nadañ królewskich. Wybili siê natomiast po- tomkowie Miros³awa, kasztelana bniñskiego, g³ównie z rodziny Bniñ- skich, Górków i Opaliñskich, obejmuj¹c wy¿sze godnoœci koœcielne i administracji terenowej151. O pozycji maj¹tkowej Bniñskich w XV wieku mo¿e œwiadczyæ wykupywanie w³oœci od zad³u¿onych wspó³rodowców, g³ównie Stêszewskich152. Znaczne rozdrobnienie dóbr, prowadzenie dzia³alnoœci fundacyjnej, poparcie polityki partykularyzmu spowodowa³o, ¿e ród Miko³aja Przed- pe³kowica zubo¿a³ i nie zdo³a³ odzyskaæ pozycji, jak¹ mia³ za panowania Przemys³a II. W ci¹gu XIV wieku z r¹k potomków wojewody wysz³y wszystkie zorganizowane przez niego klucze dóbr. Najwczeœniej, bo ju¿ w po³owie tego wieku, £odziowie utracili Mosinê, choæ w koñcu XIV stu- lecia dziedziczy³ j¹ z nadania królewskiego Moœcic ze Stêszewa153. W koñ- cu wieku XIV wygas³a linia gostyñska, a miasto przesz³o w rêce Wezen- borgów154. W tym okresie £odziowie utracili równie¿ Kobylin155. W 1364 roku w rêce biskupa poznañskiego przesz³a G³uszyna z prawem patrona- tu nad kolegiat¹, Babki i Ka³ek, a ich dotychczasowy w³aœciciel zacz¹³ pi- saæ siê z Kobylina156.

II. G£USZYNA POD PATRONATEM BISKUPÓW POZNAÑSKICH

1. Przejêcie wsi i nadanie immunitetu

Os³abienie pozycji politycznej rodu powodowa³o te¿ os³abienie pozy- cji maj¹tkowej. Byæ mo¿e to w³aœnie na tym tle nale¿y szukaæ motywów decyzji przekazania kolegiaty biskupowi poznañskiemu. Ówczesny dzie-

150 O. H a l e c k i, Ród £odziów, „Miesiêcznik Heraldyczny” 6 (1913), s. 48-49. 151 O. Halecki, Ród £odziów, „Miesiêcznik Heraldyczny” 5 (1912), s. 47-52. Godnoœci biskupie osi¹gnêli Andrzej Bniñski oraz Uriel Górka. 152 O. H a l e c k i, Ród £odziów, „Miesiêcznik Heraldyczny” 5 (1912), s. 50. Wœród dóbr utraconych przez Stêszewskich by³a miêdzy innymi Mosina. 153 J. £ o j k o, J. S t ê p i e ñ, Zarys dziejów Mosiny, s. 16-17. 154 O. Halecki, Ród £odziów, „Miesiêcznik Heraldyczny” 5 (1912), s. 9; K. G ó r s k a - Go³aska, Gostyñ, W: S³ownik historyczno-geograficzny, cz. 1, s. 571-573. 155 O. H a l e c k i, Ród £odziów, „Miesiêcznik Heraldyczny” 5 (1912), s. 13. 156 KDW III 1511, 1513, 1514; O. H a l e c k i, Ród £odziów, „Miesiêcznik Heraldyczny” 5 (1912), s. 11; J. £ o j k o, J. S t ê p i e ñ, Zarys dziejów Mosiny, s. 116-117. FUNDACJA I DZIA£ALNOŒÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ ŒWIÊTEGO JAKUBA... 85 dzic G³uszyny i pobliskich wsi Babki i Ka³ek by³ te¿ w³aœcicielem klucza kobyliñskiego, za³o¿onego przez Miko³aja Przedpe³kowica157. Przypusz- czaæ mo¿na, i¿ klucz g³uszyñski lub jego czêœæ, nie przynosi³ wystarczaj¹- cych dochodów, aby utrzymaæ tak okaza³¹ fundacjê, jak¹ by³a kolegiata z czterema kanonikami. W ten sposób g³ównym Ÿród³em dochodów Mi- ko³aja stawa³ siê Kobylin, mniej obci¹¿ony, gdy¿ znajdowa³ siê tu jedynie koœció³ parafialny158. Charakterystyczny jest czas, w którym Miko³aj zdecydowa³ siê na przekazanie wsi z kolegiat¹. W 1352 roku przy³¹czy³ siê on do konfederacji Maæka Borkowica, mo¿na wiêc przypuszczaæ, ¿e i jego dotknê³y represje po st³umieniu buntu. Mo¿liwe, ¿e utraci³ jakieœ dobra, lub wymienione z biskupem wsie zagro¿one by³y konfiskat¹. Przekazy- wanie w takich sytuacjach maj¹tków na rzecz Koœcio³a by³o czêsto stoso- wan¹ metod¹ ich ochrony przed ostateczn¹ utrat¹, gdy¿ dawa³o potomkom represjonowanego mo¿liwoœæ wytoczenia procesu o nie klasztorowi czy ko- œcio³owi obdarowanemu w chwili zagro¿enia. Z drugiej strony mo¿na przy- puszczaæ, ¿e kolegiata pozostaj¹ca w rêkach prywatnych, nie przyci¹ga³a zbyt licznych nadañ ze strony okolicznego rycerstwa. Jej znaczenie jako oœrodka kultu by³o zapewne bardzo ograniczone, tym bardziej, ¿e oko³o 11 kilometrów dalej, na obszarze obecnego Poznania, znajdowa³y siê dwa wa¿- ne centra religijne: na Ostrowie Tumskim i w Poznaniu, przyci¹gaj¹ce za- równo wiernych, jak i dobroczyñców159. Najwiêksz¹ popularnoœci¹ wœród donatorów cieszy³y siê klasztory dominikanów i dominikanek oraz spro- wadzeni w drugiej po³owie XIV wieku karmelici, którzy przed 1420 rokiem zakupili od dziekana poznañskiego m³yn w Czapurach160. Miko³aj z Kobylina móg³ byæ wiêc zainteresowany przekazaniem ko- legiaty mo¿niejszemu patronowi, który by³by w stanie zapewniæ jej po-

157 Miko³aj z G³uszyny i z Kobylina by³ wnukiem wojewody Miko³aja. W 1352 roku pod- pisa³ siê na akcie konfederacji Maæka Borkowica i prawdopodobnie nie piastowa³ wa¿niej- szych urzêdów; nie wymienia go A. G ¹ s i o r o w s k i, Urzêdnicy wielkopolscy XII-XV wie- ku. Spisy, Wroc³aw 1985. Jego syn, Wojciech, pisz¹cy siê ju¿ tylko z Kobylina zdo³a³ osi¹gn¹æ godnoœci podczaszego kaliskiego (1388-1394) i kasztelana miêdzyrzeckiego (1394-1400), A. G¹siorowski, Urzêdnicy Wielkopolski. Spisy, nr 129 i 306; O. H a l e c k i, Ród £odziów, „Miesiêcznik Heraldyczny” 5 (1912), s. 11. 158 Dopiero jego wnukowie ufundowali w 1434 roku koœció³ ze szpitalem; J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 661. Fundacja szpitala mo¿e œwiadczyæ o pomyœlnym rozwoju miasta. 159 Spoœród dwunastu wsi nale¿¹cych do parafii g³uszyñskiej w 1510 roku tylko cztery (G³uszyna, Babki, Tacza³y i Staro³êka Ma³a) nie by³y obci¹¿one czynszami na rzecz katedry. 160 J. Wiesio³owski, Klasztory œredniowiecznego Poznania, W: pocz¹tki i rozwój starego miasta w Poznaniu, s. 415-416; K. G ó r s k a - G o ³ a s k a, Czapury, W: S³ownik historyczno geograficzny województwa poznañskiego, cz. 1, z. 2, s. 281-283; J. £ojko, J. Stêpieñ, Zarys dziejów Mosiny, s. 109-110. W koñcu XIV wieku m³yn przeszed³ na w³asnoœæ biskupa poznañ- skiego, byæ mo¿e jako doposa¿enie kolegiaty – wspomina o nim dokument Kazimierza Wiel- kiego, potwierdzaj¹cy zamianê dóbr miêdzy Miko³ajem z Kobylina a biskupem Janem Doli- w¹ w 1364 roku, KDW III 1513, 1514. 86 MAGDALENA LANGE myœlny rozwój. W ten sposób móg³ uchroniæ rodow¹ fundacjê przed de- gradacj¹ do rangi koœcio³a parafialnego, do czego prawdopodobnie dosz³o- by, gdyby nadal pozostawa³a w rêkach prywatnych. Jednoczeœnie pozby- wa³ siê znacznego obci¹¿enia, gdy¿ patron by³ zobowi¹zany do zapewnie- nia koœcio³owi i jego duchownym odpowiednich œrodków na funkcjono- wanie czy ewentualne naprawy i remonty161. Od 1355 roku rz¹dy w diecezji poznañskiej sprawowa³ biskup z rodu Doliwów, popieranego przez Kazimierza Wielkiego, Jan V z Lutogniewa162. Poza dzia³alnoœci¹ polityczn¹ ordynariusz sporo uwagi poœwiêci³ rozwojo- wi maj¹tku koœcielnego, przede wszystkim prowadz¹c akcjê lokacyjn¹ miast i wsi. Przypuszczaæ mo¿na, ¿e by³ zainteresowany G³uszyn¹, le¿¹c¹ blisko jego siedziby i osad biskupich163. Koncentracja u³atwia³a zagospo- darowanie i zarz¹dzanie dobrami, dlatego wielu biskupów zamienia³o swoje wsie z rycerstwem, tworz¹c zwarte klucze164. Bardzo prawdopodob- ne, ¿e biskupowi zale¿a³o na przejêciu kolegiaty, ze wzglêdu na rangê tego koœcio³a. Przy kolegiatach osadzano dziekanów, a póŸniej tak¿e oficja³ów foralnych, przez co kanonicy pozakatedralni równie¿ brali udzia³ w zarz¹- dzie diecezj¹. Natomiast cztery prebendy dawa³y mo¿liwoœæ doposa¿enia szczególnie zas³u¿onych kanoników i innych osób z najbli¿szego otocze- nia biskupa. Prawo patronatu dawa³o mo¿liwoœæ osadzenia w podpoznañ- skiej kapitule duchownych odpowiadaj¹cych biskupowi, co znacznie po- szerza³o kr¹g, z którego pochodzili kanonicy. Nie wiemy, kto wyst¹pi³ z propozycj¹ wymiany wsi, ani jak d³ugo trwa³y przygotowania. Dla obu stron by³a to korzystna transakcja, choæ zdaje siê, ¿e wiêcej zyska³ na tym biskup, gdy¿ dla Miko³aja oznacza³o to

161 Nie wiemy nic o pracach przy œwi¹tyni. Koœció³ by³ nowy, gdy¿ ufundowa³ go Miko³aj Przedpe³kowic w koñcu XIII wieku. Dokument fundacyjny nie wspomina o konsekracji œwi¹tyni lub jej czêœci, nie wiemy wiêc czy by³a ju¿ ukoñczona. Mo¿liwe jednak, ¿e jeszcze potomkowie wojewody musieli inwestowaæ znaczne œrodki na wyposa¿enie i wystrój koœcio- ³a oraz szaty liturgiczne dla czterech kanoników. Czêœæ sprzêtów liturgicznych pochodzi³a zapewne z wczeœniejszego koœcio³a parafialnego (mo¿e dwie kropielnice stoj¹ce do dziœ przy wejœciu do nawy g³ównej), jednak zwiêkszenie liczby duchownych wi¹zaæ siê musia³o ze znacznymi wydatkami, które prawdopodobnie roz³o¿ono w czasie. Mo¿liwe wiêc, ¿e jeszcze Miko³aj z Kobylina ponosi³ jakieœ koszta zwi¹zane z fundacj¹ kolegiaty, jej naprawami lub rozbudow¹ zabudowañ przykoœcielnych i mieszkañ dla kanoników. 162 A. G¹siorowski, Jan V, W: WSB, s. 281-282; J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 72-73. 163 Klucz poznañski nie by³ wtedy zwarty i obejmowa³: Œródkê, Szyd³owo, Borówiec, G¹dki, Tanibórz, Krerowo, Urniszewo i kilka innych, bardziej oddalonych od Poznania: J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 135-136. 164 Podobn¹ dzia³alnoœæ gospodarcz¹ prowadzili miêdzy innymi dwaj poprzedni imien- nicy biskupa: Jan III (1324-1335), równie¿ z rodu Doliwów oraz Jan II (1286-1297) z rodu Na³êczów, a w XV wieku Andrzej z Bnina (1438-1479); J. B i e n i a k, Jan III, W: WSB, s. 280- 281; J. Pa k u l s k i, Jan II,W: WSB, s. 279-.280; J. K r z y ¿ a n i a k o w a, Bniñski Andrzej, W: WSB, s. 60-61. FUNDACJA I DZIA£ALNOŒÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ ŒWIÊTEGO JAKUBA... 87 rozbicie reszty klucza g³uszyñskiego, z którego ju¿ zapewne niewiele po- zosta³o165. Nale¿a³oby odrzuciæ stwierdzenie, ¿e zamiana by³a zwi¹zana z koniecznoœci¹ rekompensaty za szkody wyrz¹dzone Koœcio³owi poznañ- skiemu w tym okresie166. 22 I 1364 roku w G³uszynie biskup Jan wystawi³ dokument zamiany dóbr z Miko³ajem, dziedzicem Kobylina. Biskup otrzyma³ Babki, Ka³ek i G³uszynê, daj¹c w zamian Witaszyce, Górkê i Czarnotki167. Ju¿ szeœæ dni póŸniej, 28 stycznia, biskup uzyska³ od króla potwierdzenie zamiany oraz zwolnienia immunitetowe dla nowo nabytych wsi. Podobny dokument uzyska³ równie¿ Miko³aj z Kobylina168. Tutaj te¿ wspomniany zosta³ m³yn, który w drodze zamiany przeszed³ na w³asnoœæ biskupa169. Dokumenty dotycz¹ jedynie kwestii maj¹tkowych, nie wspominaj¹ o kolegiacie, nie œwiadkuj¹ te¿ na nich kanonicy g³uszyñscy. Zapewne jednak biskup uzy- ska³ równie¿ prawo patronatu, gdy¿ ju¿ wkrótce funkcje prepozyta pe- ³nili kanonicy poznañscy. Miko³ajowi ta zamiana pozwoli³a na powiêk- szenie klucza kobyliñskiego, za³o¿onego przez wojewodê Miko³aja Przedpe³kowica o wieœ Górê; dwie pozosta³e osady by³y rozproszone: Czarnotki le¿a³y ko³o Oczossny, natomiast Witaszyce w pobli¿u Jaroci- na. Natomiast biskup powiêkszy³ klucz poznañski, przy³¹czaj¹c do nie- go dobrze zagospodarowan¹ G³uszynê, Babki oraz Ka³ek, a tak¿e m³yn w pobli¿u Czapur. Niew¹tpliwie wa¿nym nabytkiem by³a kolegiata z czterema prebendami, mimo, ¿e nie znajdowa³ siê przy niej ¿aden urz¹d koœcielny170. Bliskoœæ Poznania powodowa³a, ¿e jej rola w admini- stracji koœcielnej by³a ograniczona, pozwala³a natomiast na osadzenie przy niej kanoników katedralnych171. Byæ mo¿e by³ to jeden z wa¿niej- szych powodów dokonania zamiany, gdy¿ uzyskuj¹c kolegiatê biskup

165 Wiórek by³ ju¿ wtedy najprawdopodobniej opustosza³y; J. £ o j k o, J. S t e p i e ñ, Zarys dziejów Mosiny, s. 158. Kamionki w koñcu XIV wieku nale¿a³y do rodziny Kamieniew- skich; K. Górska-Go³aska, Kamionki, W: S³ownik historyczno-geograficzny, cz. 2, s. 116- 118. Nie wiemy dok³adnie jakie wsie nale¿a³y do klucza g³uszyñskiego. 166 Takie pod³o¿e mia³a zamiana miêdzy arcybiskupem Jakubem Œwink¹ a Zbylutem Pa³uk¹ z 8 maja 1301 roku. Zbylut, jako rekompensatê, przekaza³ arcybiskupowi wieœ Zbyl- czyce, a otrzyma³ gorzej zagospodarowan¹ S³upowê; J. Pa k u l s kSi³y i, polityczno-spo- ³eczne w Wielkopolsce w pierwszej po³owie XIV wieku, Toruñ 1979, s. 6. 167 KDW III 1511. 168 KDW III 1513, 1514. 169 Najprawdopodobniej chodzi o m³yn po³o¿ony na rzeczce Kopli przy Czapurach, któ- ry w XV wieku przeszed³ na w³asnoœæ karmelitów z klasztoru Bo¿ego Cia³a; K. G ó r s k a - Go³aska, Czapury, W: S³ownik historyczno geograficzny, cz. 1, z. 2, s. 283. 170 Kolegiata nale¿a³a do dekanatu poznañskiego; J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 360. 171 A. Radzimiñski, Uwagi o najstarszych statutach kapitu³ kolegiackich metropolii gnieŸnieñskiej, W: Scriptura custos memoriae. Prace historyczne, red. D. Zydorek, Poznañ 2001, s. 123. Kolegiata g³uszyñska nie by³a wprawdzie fundacj¹ biskupi¹, ale po 1364 roku przesz³a pod patronat biskupów poznañskich. 88 MAGDALENA LANGE móg³ doposa¿yæ kanoników katedralnych w³aœnie przez powierzenie im dodatkowych prebend. Przejœcie kolegiaty pod patronat biskupa podnios³o jej znaczenie i za- pobieg³o degradacji do rangi koœcio³a parafialnego. Rzeczywista rola tej kapitu³y by³a niewielka, gdy¿ ogranicza³a siê do duszpasterstwa na tere- nie parafii oraz funkcji reprezentacyjnych172. W tym okresie a¿ do pierw- szej æwierci XV wieku by³a to jedyna kolegiata w wielkopolskiej czêœci diecezji poznañskiej173. W innych stolicach biskupich ju¿ od XII i pierw- szej po³owy XIII wieku funkcjonowa³y kolegiaty z kilkoma kanonikami, na przyk³ad w GnieŸnie przy katedrze by³a kolegiata œwiêtego Jerzego174, w Krakowie œwiêtego Andrzeja i œwiêtego Micha³a175, w P³ocku Najœwiêt- szej Marii Panny176, a we Wroc³awiu œwiêtego Idziego177. W przypadku Gniezna, Krakowa i Wroc³awia takie przykatedralne kolegiaty odci¹¿a³y kapitu³y miêdzy innymi z funkcji duszpasterskich, spe³nia³y wiêc rolê pomocnicz¹ i nie bra³y udzia³u w zarz¹dzie diecezj¹. Józef Nowacki dopa- trywa³ siê istnienia takiej kapitu³y przy koœció³ku Najœwiêtszej Marii Pan- ny, nie mamy na to jednak ¿adnych dowodów. Prawdopodobnie uposa¿e- nie tego koœcio³a by³o sposobem wynagrodzenia kanclerza ksi¹¿êcego, a w³aœciwa kolegiata z licznymi prebendami powsta³a dopiero w drugiej po³owie XV wieku178. Mo¿liwe, ¿e biskup Jan V przejmuj¹c kolegiatê po- wierzy³ kanonikom jakieœ funkcje, ale nie mamy na to ¿adnych dowodów. Informacje o szkole i szpitalu mamy dopiero w wizytacji Strza³kowskiego z roku 1638179. Najbardziej prawdopodobne wydaje siê przypuszczenie, ¿e kolegiata g³uszyñska sta³a siê dobrym sposobem na doposa¿enie wa¿niej- szych kanoników.

172 31 sierpnia 1564 roku biskup Adam Konarski odby³ uroczysty ingres do katedry w³a- œnie z koœcio³a g³uszyñskiego; Z. Boras, L. Trzeciakowski, W dawnym Poznaniu. Fak- ty i wydarzenia z dziejów miasta do roku 1918, Poznañ 1974, s. 92; J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 101. 173 Ma³o prawdopodobne wydaje siê istnienie kapitu³y przy koœciele Najœwiêtszej Marii Panny in Summo, co proponowa³ J. N o w a c k i, Kolegiata Najœwiêtszej Marii Panny w Po- znaniu, „Miesiêcznik Koœcielny Archidiecezji Poznañskiej” 6 (1951) z. 11/12, s. 313-341. 174 KDW I 109, 145, 203, 213, 344; S. K a r w o w s k i, Gniezno, „Roczniki Towarzystwa Przyjació³ Nauk Poznañskiego” 19 (1892), s. 278-279. 175 J. Szymañski, Kanonikat œwiecki w Ma³opolsce, s. 20, 39, 61. 176 Cz. D e p t u ³ a, Kr¹g koœcielny p³ocki w po³owie XII wieku, „Roczniki Humanistycz- ne” 8 (1959), z. 2, s. 5-122. 177 T. Silnicki, Dzieje i ustrój koœcio³a katolickiego na Œl¹sku, s. 343. 178 J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 590-595, oraz t e n ¿ e, Kolegiata Najœwiêt- szej Marii Panny w Poznaniu, „Miesiêcznik Koœcielny Archidiecezji Poznañskiej” 6 (1951), z. 11/12, s. 314-341. 179 Visitatio generali, S. S t r z a ³ k o w s k i, AAP, sygn. AV 9, k. 21. Wydaje siê ma³o praw- dopodobne, aby wczeœniej istnia³a tak blisko Poznania szko³a o wy¿szym poziomie naucza- nia, tym bardziej, ¿e w kapitule nie by³o scholastyka. Szko³a z XVI wieku mia³a zapewne poziom podstawowy. FUNDACJA I DZIA£ALNOŒÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ ŒWIÊTEGO JAKUBA... 89

Biskupi dbali o nabyte wsie, o czym œwiadcz¹ d³ugotrwa³e spory gra- niczne z Pietraszem z Czapur180. W 1389 roku biskup Dobrogost Nowo- dworski uzyska³ na drodze s¹dowej m³yn po³o¿ny w pobli¿u Czapur181. Ju¿ wkrótce w 1394 roku rozpocz¹³ siê proces o rozgraniczenie wsi Babki i G³uszyna z wsi¹ Czapury nale¿¹c¹ do Pietrasza Czepurskiego182. Kolej- ne wiadomoœci o tym sporze pochodz¹ z lat 1400-1402183. Zawart¹ ugodê naruszy³a siostra Pietrasza Ma³gorzata, w wyniku czego porozumienie za- warto dopiero w 1404 roku184. Pomyœlnie rozwija³ siê równie¿ koœció³, do którego nap³ynê³y pewne nadania (na przyk³ad w 1385 roku czêœæ docho- dów ze swojego m³yna w Staro³êce przekaza³ Gniewomir ze Staro³êki Wielkiej185). Prawdopodobnie biskupi doposa¿yli kapitu³ê dziesiêcinami186, natomiast kanonik Miko³aj Tr¹ba, póŸniejszy arcybiskup, otrzyma³ do¿y- wotnio dziesiêcinê z Pig³owic187.

2. Obsada beneficjów

Po zmianie patronatu zwiêkszy³o siê równie¿ znaczenie kanoników g³uszyñskich, gdy¿ biskupi powierzali prebendy cz³onkom kapitu³y kate- dralnej. Znaczenie samej kapitu³y œwiêtego Jakuba raczej pozosta³o ogra- niczone. Prawdopodobnie w styczniu 1364 roku nie dokonano ¿adnych zmian personalnych, nie ma o tym wzmianki w dokumentach. Pierwszy kanonik, zapewne instalowany przez biskupa, to prepozyt Micha³, pe³ni¹- cy funkcjê oficja³a generalnego i kanonik katedralny poznañski. Pojawia³ siê w Ÿród³ach od 1380 roku, g³ównie w listach œwiadków dokumentów

180 KDW III 1949, VII 434, 436; Ksiêga ziemska poznañska 1400-1407, wyd. K. Kaczmar- czyk, K. Rzyski, Poznañ 1960, nr 444, 471, 484, 616, 737, 889, 1824; Die altesten grosspolni- schen Grodbucher 1386-1399, wyd. J. Lekszycki, Leipzig 1887, nr 1839, 1863; K. G ó r s k a - Go³aska, Czapury, W: S³ownik historyczno-geograficzny, cz. 1, z. 2, s. 282. W³aœciciele Cza- pur, przede wszystkim Piotr toczyli rozliczne spory z okolicznym rycerstwem, mieszczana- mi i ¯ydami. 181 Lekszycki, nr 674. 182 KDW III 1949. Rozgraniczenia, zapewne zgodnego z wol¹ biskupa dokona³ archidia- kon poznañski Wojciech z Bêdlewa i kanonik poznañski Jan z Worowa. 183 KZP, 444, 471, 484, 616, 737, 889. KDW VI 434, 436. Spory dotyczy³y granic miêdzy G³uszyn¹ i Babkami a Czapurami oraz kary w wysokoœci 100 grzywien, na³o¿onej wyrokiem z 1394 roku, a toczy³y siê przed s¹dem ziemskim w Poznaniu. W imieniu biskupa wystêpo- wa³ jego prokurator Jan, nie ma natomiast kanoników g³uszyñskich. Ostateczny wyrok wy- da³ król w GnieŸnie, rozstrzygaj¹c sprawê na korzyœæ biskupa Wojciecha. 184 KZP, 1824. Sprawê wygra³ w imieniu biskupa jego prokurator Przec³aw, pleban w RogoŸnie. 185 KDW III 1833. 186 W 1510 roku dziesiêciny p³aci³y inne wsie ni¿ w momencie fundacji, nie wiemy jed- nak kiedy dokona³a siê ta zmiana. Temat uposa¿enia kolegiaty g³uszyñskiej wymaga osob- nego opracowania. 187 KDW III 2017. 90 MAGDALENA LANGE wystawianych przez biskupa z tytu³em oficja³a i prepozyta g³uszyñskie- go188. Kolejni prepozyci, a wiêc Wojciech, Hektor i Stanis³aw mieli znacz- nie mniejsze znaczenie, gdy¿ w kapitule katedralnej byli jedynie kanoni- kami i nie zajmowali wysokiego miejsca na listach œwiadków. Jan ze S³u- powej by³ rektorem szko³y katedralnej oraz adwokatem konsystorza, a wreszcie oficja³em poznañskim i wikariuszem generalnym z tytu³em magistra sztuk wyzwolonych189. Kolejn¹ wa¿n¹ postaci¹ by³ Miko³aj Ciot- czany, bliski wspó³pracownik biskupa, kanonik katedralny i oficja³ nagro- dzony kanoni¹ g³uszyñsk¹190. Do najwybitniejszych postaci nale¿a³ Miko- ³aj Czepel191, który posiada³ prebendy w wiêkszoœci wa¿niejszych kapitu³ polskich, od 1487 roku prepozyt g³uszyñski. W 1499 roku biskup Jan Lu- brañski specjalnym przywilejem powierzy³ jemu wszystkie cztery preben- dy w kapitule œwiêtego Jakuba192, choæ wydaje siê ma³o prawdopodobne, aby przebywa³ w G³uszynie. Równie¿ wœród kanoników g³uszyñskich po- jawia³y siê wa¿niejsze osobistoœci. Wymieniæ tu mo¿na Miko³aja Tr¹bê193, kanonika sandomierskiego i notariusza królewskiego, instalowanego w 1399 roku194, prawdopodobnie na proœbê króla, jako nagrodê za pracê w kancelarii. Nie mamy natomiast dowodu na to, ¿e kanonik g³uszyñski osi¹gn¹³ wy¿sz¹ pozycjê – zawsze beneficja te powierzano osobom, które ju¿ przys³u¿y³y siê biskupom195. Na tej w³aœnie podstawie za³o¿yæ mo¿na, ¿e biskupi traktowali beneficja g³uszyñskie jako nagrodê czy dodatkowe uposa¿enie dla zas³u¿onych duchownych, g³ównie cz³onków kapitu³y ka- tedralnej. Czêœæ kanoników z XV wieku uzyska³a prebendy g³uszyñskie dziêki prowizjom papieskim lub te¿ stara³a siê o uzyskanie papieskiego zatwierdzenia ju¿ uzyskanej godnoœci. By³ to typowy sposób uzyskiwania godnoœci koœcielnych szczególnie rozpowszechniony w XIV-XV wieku196. Pierwszy tak¹ suplikê przed³o¿y³ Jan, syn Wita ze S³upowej, rektor szko- ³y katedralnej, uzyskuj¹c w 1411 roku prepozyturê g³uszyñsk¹ po œmierci

188 J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 228. 189 KDW V 128; J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 416, 674; G. R u t k o w s k a, Niepart, W: S³ownik historyczno-geograficzny, cz. 3. s. 272; K. S t o p k a, Szko³y katedralne metropolii gnieŸnieñskiej w œredniowieczu. Studia nad kszta³ceniem kleru polskiego w wie- kach œrednich, Kraków 1994, s. 81. 190 J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 211. 191 A. Lewicka-Kamiñska, Czepiel Miko³aj, W: S³ownik pracowników ksi¹¿ki pol- skiej, red. I. Treichel, Warszawa 1972, s. 147; H. B a r y c z, Czepiel Miko³aj, W: PSB, t. 4, s. 331-332. 192 J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 601. 193 S. Kuczyñski, Miko³aj Tr¹ba, W: PSB, t. 21, s. 97-99; T. S i l n i c k i, Arcybiskup Miko³aj Tr¹ba, Warszawa 1954. 194 KDW III 2017. 195 Wyj¹tkiem by³ Wojciech, który najpierw osi¹gn¹³ godnoœæ kanonika w³oc³awskiego i prepozyta g³uszyñskiego, a póŸniej kanonika poznañskiego; BP III 414, 424. 196 A. Radzimiñski, Duchowieñstwo kapitu³ katedralnych w Polsce XIV i XV wieku na tle porównawczym. Studia nad rekrutacj¹ i drogami awansu, Toruñ 1995, s. 184. FUNDACJA I DZIA£ALNOŒÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ ŒWIÊTEGO JAKUBA... 91

Wojciecha197. Jego nastêpca, Hektor, kanonik poznañski i pleban turecki w 1427 roku prosi³ w Stolicy Apostolskiej o zatwierdzenie zamiany z Ja- nem z S³upowej, choæ godnoœæ prepozyta posiada³ od 1420 roku198. Prepo- zyt Stanis³aw w 1435 roku prosi³ papie¿a o zatwierdzenie zamiany z Hek- torem199. Prowizjê na prepozyturê uzyska³ w marcu 1449 roku Dobrogost Krzy¿anowski, prepozyt w Kurzelowie, altarysta w ¯erkowie i pleban w Cerekwicy, nie zwi¹zany z kapitu³¹ poznañsk¹200. Supliki do papie¿a za- nosili te¿ kanonicy, choæ w znacznie mniejszym stopniu. Jako pierwszy, jeszcze przed zmian¹ patronatu, prowizjê uzyska³ Miko³aj z Krzesin w 1368 roku201. W 1419 roku Jan Chojnica poprosi³ o rozstrzygniêcie spo- ru miêdzy nim a Andrzejem z ¯erkowa, duchownym poznañskim, o ka- nonikat g³uszyñski po œmierci Wojciecha, syna Trojana z Modrza202. Po jego œmierci w 1441 roku prowizjê na kanoniê uzyska³ Maciej Brodzki203. Na tych przyk³adach widaæ, ¿e mimo prawa patronatu biskup mia³ ogra- niczone mo¿liwoœci obsady kanonii g³uszyñskich ze wzglêdu na prowizje papieskie. Pocz¹wszy od Jana wszyscy prepozyci oraz dwaj kanonicy mie- li prowizje papieskie lub zatwierdzenie nominacji, obawiaj¹c siê widocz- nie, ¿e samo nadanie biskupie jest niewystarczaj¹ce204. Znacznie mniej- sze ograniczenia napotyka³ biskup ze strony monarchy205. Znamy tylko je- den taki przyk³ad, gdy na proœbê W³adys³awa Jagie³³y biskup Wojciech nada³ kanoniê g³uszyñsk¹ notariuszowi królewskiemu i kanonikowi san- domierskiemu Miko³ajowi Tr¹bie, uposa¿aj¹c j¹ dodatkowo w dziesiêcinê z Pig³owic206. Nale¿y zaznaczyæ, ¿e mimo tych ograniczeñ prebendy g³u- szyñskie obejmowali duchowni zwi¹zani z biskupem i bior¹cy aktywny udzia³ w zarz¹dzie diecezj¹, a czêœæ z nich pochodzi³a z rodu fundatora207.

197 BP III 1310. 198 BP IV 1834; KDW V 332, z dat¹ 2 I 1421 roku. Byæ mo¿e tak póŸna suplika wi¹za³a siê ze sporami o prepozyturê g³uszyñsk¹, gdy¿ w 1425 roku o beneficjum to prosi³ jeszcze Ja- kub z Gralowic, BP IV 1560. 199 BP V 415. 200 BP VI 232. 201 BP II 1682. 202 BP IV 505. 203 BP V 1057. 204 A. Radzimiñski, Duchowieñstwo kapitu³ katedralnych, s. 188, 192. 205 A. Radzimiñski, Duchowieñstwo kapitu³ katedralnych, s. 199-209. Byæ mo¿e pew- nym poparciem króla cieszy³ siê Miko³aj Czepel. 206 KDW III 2017; S. K u c z y ñ s k i, Miko³aj Tr¹ba, W: PSB, t. 21, s. 97-99. T. S i l n i c k i, Arcybiskup Miko³aj Tr¹ba. Miko³aj zachowa³ godnoœæ kanonika g³uszyñskiego tak¿e po wy- niesieniu na arcybiskupstwo dziêki specjalnemu przywilejowi papieskiemu. 207 Prawdopodobnie prepozyt Wojciech syn Wincentego oraz kanonicy Miko³aj z Krze- sin, £azarz Wygonowski. O. H a l e c k i, Ród £odziów, „Miesiêcznik Heraldyczny” 4 (1911), s. 17, 5 (1912), s. 13, 51. 92 MAGDALENA LANGE

3. Zmiany w parafii

Kanonicy od œwiêtego Jakuba pe³nili funkcje duszpasterskie na tere- nie parafii g³uszyñskiej. Informacje o tym mamy ju¿ w dokumencie fun- dacyjnym, trudno jednak dok³adnie okreœliæ granice ich dzia³alnoœci. Najpe³niejszy obraz daje nam Liber beneficiorum, wymieniaj¹ca dok³ad- nie uposa¿enie kolegiaty i kanoników, nale¿y jednak pamiêtaæ, ¿e nie zawsze obszar dziesiêcinny pokrywa³ siê z obszarem parafii. Józef Nowac- ki poda³, ¿e w koñcu XVI wieku parafia liczy³a osiemnaœcie miejscowoœci i na tej podstawie zak³ada, ¿e jest ona bardzo stara, gdy¿ do XIII wieku koœcio³y by³y stosunkowo nieliczne, co zwiêksza³o potencjalny obszar ich oddzia³ywania208. Od 1296 roku do jednej z prebend kanonickich przypi- sana by³a dziesiêcina z Chrz¹stowa w pobli¿u Œremu, jednak miejscowoœæ ta nale¿a³a w XV wieku do parafii Wieszczyczyn209. Podobnie by³o z Gór¹ i £êgiem, równie¿ le¿¹cymi w okolicach Œremu, z których Miko³aj Przed- pe³kowic nada³ dziesiêciny folwarczne210. Z miejscowoœci le¿¹cych w po- bli¿u G³uszyny, dokument fundacyjny podaje Wiórek, Kamionki i Marle- wo211, s¹ to jednak jedynie posiad³oœci wojewody. Prawdopodobnie do pa- rafii nale¿a³y Krzesiny, Czapury212 i Babki. W 1510 roku dziesiêciny pre- pozytowi p³aci³y wsie: G³uszyna, Staro³êka Wielka i Ma³a, Babki, Miniko- wo, Garaszewo, Krzesiny, Koninko, Piotrowo, Szczytniki, Tacza³y, Ka- mionki i Daszewice213. Czapury, jak ju¿ wspomnia³am, by³y opustosza³e, natomiast Wiórek pojawi³ siê w Ÿród³ach dopiero w XVII wieku jako w³a- snoœæ koœcielna i równie¿ nale¿a³ do parafii214. W koñcu XVI wieku obszar parafii by³ nieco wiêkszy gdy¿ obejmowa³ wsie: Kamionki, Daszewice, Workowo, Tacza³y, Koninko, Garaszewo, Krzesiny, Œwi¹tniki, Piotrowo, Szczytniki, Staro³êka, Minikowo, G¹dki, Dupice, Babki i Czapury215. Prawdopodobnie wsie wymienione w 1510 roku nale¿a³y do parafii od pocz¹tku, gdy¿ w najbli¿szej okolicy nie by³o innych koœcio³ów. Okrêg parafialny by³ stosunkowo zwarty i odleg³oœæ do koœcio³a raczej nie prze-

208 J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 342, 360; por S. B y l i n a, Chrystianizacja wsi polskiej, s. 22-32. 209 S. Chmielewski, Chrz¹stowo, W: S³ownik historyczno-geograficzny, cz. 1, z. 2, s. 224-228. 210 KDW II 754; S. Chmielewski, Góra, W: S³ownik historyczno-geograficzny, cz. 1, s. 224-228; I. S k i erska, £êg, W: S³ownik historyczno-geograficzny, cz. 3, s. 22-25. Obie wsie nale¿a³y do parafii œremskiej. 211 KDW II 754. 212 W XVI wieku wieœ by³a opustosza³a i nie ma o niej wzmianki w Liber beneficiorum, jednak do parafii g³uszyñskiej nale¿a³a do roku 1999; K. G ó r s k a - G o ³ a s k a, Czapury, W: S³ownik historyczno geograficzny, t. 1, z. 2, s. 281-283. 213 LB, s. 226-227. 214 J. £ o j k o, J. S t ê p i e ñ, Zarys dziejów Mosiny, s. 158. 215 Tam¿e, s. 91. FUNDACJA I DZIA£ALNOŒÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ ŒWIÊTEGO JAKUBA... 93 kracza³a dziesiêciu kilometrów216, mimo, ¿e wiêkszoœæ osad le¿a³a na po- ³udnie od G³uszyny217. Trudno okreœliæ liczbê wiernych oraz to, w jakim stopniu uczêszczali oni do koœcio³a. Mo¿liwe, ¿e mieszkañcy Staro³êki, Marlewa i Garaszewa nie przestrzegali œciœle przymusu parafialnego uda- j¹c siê niekiedy do œwi¹tyñ poznañskich, które oferowa³y lepsz¹ pos³ugê duszpastersk¹218. Niewiele wiemy o wp³ywie reformacji w parafii g³uszyñ- skiej, gdy¿ dopiero z koñca XVIII wieku pochodzi informacja o 160 lute- ranach w Kamionkach219. Koœció³ g³uszyñski mia³ wezwanie œwiêtego Jakuba Aposto³a, po- œwiadczone ju¿ w 1296 roku220. Jednak¿e w latach 1437-1449 pojawi³ siê tytu³ Najœwiêtszej Marii Panny221. Nadal jednak w suplikach u¿ywano ty- tu³u œwiêtego Jakuba222. W suplice z 15 III 1449 roku Sêdziwój z Niemie- rza poda³ podwójne wezwanie koœcio³a, o którego prepozyturê siê ubie- ga³: Najœwiêtszej Marii Panny i œwiêtego Jakuba, mo¿liwe jednak, ¿e mia³ on niedok³adne informacje, gdy¿ poda³ te¿ zawy¿on¹ wartoœæ prebendy (szesnaœcie grzywien, gdy oceniano j¹ na dwanaœcie)223. Mo¿liwe te¿, ¿e pojawienie siê nowego tytu³u by³o zwi¹zane z ufundowaniem o³tarza Naj- œwiêtszej Marii Panny, choæ nie znamy daty jego powstania, a najwcze- œniejsza wzmianka o nim pochodzi z roku 1628224. Prawdopodobnie mo- g³a to byæ pomy³ka, zastanawia jednak fakt, ¿e tytu³ ten wyst¹pi³ nie tyl- ko w suplikach o prebendê g³uszyñsk¹, ale te¿ podali go duchowni posia- daj¹cy ju¿ kanonie w tym koœciele225.

4. Likwidacja kapitu³y kolegiackiej

Kolegiata by³a po³o¿ona tak blisko Poznania, ¿e mia³a bardzo ograni- czone mo¿liwoœci rozwoju. Kanonicy nie uczestniczyli w administrowaniu diecezj¹, gdy¿ koœció³ nale¿a³ do dekanatu poznañskiego, pe³nili wiêc tyl-

216 Zazwyczaj odleg³oœæ ta wynosi³a 3-6 kilometrów; por. S. B y l i n a, Chrystianizacja wsi polskiej, s. 22-32. 217 S. Bylina, Chrystianizacja wsi polskiej, s. 26. Po³o¿enie koœcio³a zale¿a³o w funda- cji prywatnej od usytuowania siedziby mo¿now³adcy. W przypadku G³uszyny lokalizacja wsi parafialnej pokrywa³a siê w znacznym stopniu z centrum klucza maj¹tkowego. 218 Tam¿e, s. 17-18; J. W i e s i o ³ o w s k i, Klasztory œredniowiecznego Poznania, s. 409- 419. 219 Wizytacja A. Okêckiego z roku 1780-1781, Archiwum Archidiecezjalne z Poznaniu, sygn. AV 30, f. 1025-1040. 220 KDW II 754. Prawdopodobnie takie wezwanie mia³ te¿ koœció³ parafialny. 221 BP V 705, 1213, VI 233, 234. 222 BP V 1151, 1203, VI 89, 111. 223 BP VI 233, por. te¿ 232 i 234. 224 Wizytacja S. Strza³kowskiego z roku 1628-1629, AAP sygn. AV 7, f. 32. 225 BP V 705, 1213. 94 MAGDALENA LANGE ko funkcje duszpasterskie, które wykonywaæ móg³ zwyk³y pleban. Dlate- go, gdy w XV wieku rozwin¹³ siê poznañski oœrodek koœcielny i zaczê³y powstawaæ kolegiaty bardziej oddalone od Poznania, kapitu³a œw. Jakuba sta³a siê zbêdna. Od tego momentu biskupi d¹¿yli do jej likwidacji, choæ nadal prebendy g³uszyñskie powierzali wybitnym duchownym (na przy- k³ad prepozytem w latach 1526-1529 by³ sufragan poznañski Wojciech z Sochaczewa, a po nim Szymon Chabielski, archidiakon œremski, wika- riusz generalny i oficja³)226. Pierwsza kolegiata powsta³a w 1423 roku w Œrodzie, gdzie rezydowa³ archidiakon, dziêki czemu by³a ona zwi¹zana z administracj¹ koœcieln¹ i mia³a silniejsz¹ pozycjê227. W pierwszej po³o- wie swojego pontyfikatu biskup Andrzej Bniñski, herbu £odzia, przyst¹- pi³ do fundowania kolegiaty Najœwiêtszej Marii Panny w Poznaniu. Wy- budowa³ w³asnym kosztem nowy koœció³ i ufundowa³ kustodiê i piêæ ka- nonii228. Prawdopodobnie w zwi¹zku z tworzeniem tej kolegiaty postano- wi³ w 1443 roku przenieœæ tam kapitu³ê g³uszyñsk¹, jednak planów tych nie zrealizowa³. Byæ mo¿e sprzeciwi³ siê temu prepozyt Stanis³aw, który by³ tak¿e kanonikiem œredzkim. Ostatecznie inkorporacjê prze³o¿ono o ponad sto lat229. Ponowna próba mia³a miejsce w 1582 roku, kiedy w wiel- kopolskiej czêœci diecezji poznañskiej istnia³o ju¿ szeœæ kolegiat (w Œro- dzie, Poznaniu: œwiêtego Miko³aja, Marii Magdaleny, Najœwiêtszej Marii Panny, w Kórniku i Szamotu³ach) 230. W ten sposób zaspokojono potrzeby w diecezji i kolejne kapitu³y by³yby zbêdne; powstawa³y tylko prepozytu- ry z mansjonariami, maj¹ce ni¿sz¹ rangê231. W 1499 roku biskup Jan Lu- brañski po³¹czy³ wszystkie cztery prebendy w rêkach Miko³aja Czepla, ale nie mia³o to raczej zwi¹zków z prób¹ likwidacji kolegiaty, gdy¿ po œmierci Miko³aja beneficja znów rozdzielono232. W 1582 roku biskup £ukasz Ko- œcielecki inkorporowa³ kolegiatê g³uszyñsk¹ do prepozytury œwiêtego Sta- nis³awa, przy³¹czonej do koœcio³a Wszystkich Œwiêtych w Poznaniu. Byæ mo¿e wi¹za³o siê to z chêci¹ doposa¿enia bractwa ksiê¿y ubogich, za³o¿o- nego przez Jana Lubrañskiego przy koœciele œwiêtego Stanis³awa. Pre-

226 J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 601. 227 Tam¿e, s. 604-607. 228 Tam¿e, s. 590-597. 229 Tam¿e, s. 601. 230 Tam¿e, s. 591-616. Kolegiatê Marii Magdaleny w koœciele parafialnym w 1470 roku oraz œw. Micha³a w 1477 roku erygowa³ biskup Andrzej Bniñski, on te¿ przyczyni³ siê do rozwoju kolegiaty Najœwiêtszej Marii Panny przy katedrze, a kolegiatê w Kórniku ufundo- wa³ w 1495 roku jego wspó³rodowiec, biskup Uriel Górka. NajpóŸniej, bo dopiero w 1542 roku powsta³a kolegiata w Szamotu³ach. 231 Tam¿e, s. 622-642. Mansionarze byli zobowi¹zani do œcis³ej rezydencji, co mia³o ogromne znaczenie dla XIV-XV wieku, kiedy nawet wikariusze nie przestrzegali rezydencji z powodu kumulacji beneficjów. 232 Tam¿e, s. 601. By³a to najprawdopodobniej forma wynagrodzenia za pomoc w uzy- skaniu biskupstwa. FUNDACJA I DZIA£ALNOŒÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ ŒWIÊTEGO JAKUBA... 95 bendy g³uszyñskie by³y dobrze uposa¿one, obejmowa³y dziesiêciny z kil- kunastu wsi oraz dochody z karczem i m³ynów. Inkorporacji sprzeciwi³ siê jednak prepozyt g³uszyñski Marek Podoski. Jego opór by³ tak zdecydo- wany, ¿e kolegiatê zlikwidowa³ dopiero biskup Wawrzyniec Goœlicki dnia 30 VI 1603 roku, po rezygnacji prepozyta Adama Rybskiego233. Natomiast 9 II 1604 roku biskup erygowa³ czwart¹ w Poznaniu kolegiatê Wszystkich Œwiêtych z prepozytur¹ z koœcio³ów œw. Stanis³awa i œw. Jakuba oraz z bractwem ksiê¿y ubogich. Dnia 29 I 1720 roku ca³¹ kolegiatê Wszystkich Œwiêtych wraz z prepozytur¹ g³uszyñsk¹ przeniesiono do kolegiaty Marii Magdaleny234. W ten sposób od pocz¹tku XVII wieku koœció³ g³uszyñski spad³ do roli parafialnego, d³u¿sze utrzymywanie kolegiaty okaza³o siê zbêdne. Nale¿y zaznaczyæ, ¿e kolegiata œwiêtego Jakuba zdo³a³a przetrwaæ re- formacjê, a jej likwidacja by³a zwi¹zana ze zmianami w sieci koœcielnej Poznania. Zapewne przyczyni³ siê do tego patronat biskupi oraz brak w parafii g³uszyñskiej silniejszych rodów szlacheckich, które mog³yby przyczyniæ siê do przekazania koœcio³a innowiercom235. Pobliska kolegia- ta kórnicka, równie¿ za³o¿ona przez £odziów nie mia³a tyle szczêœcia. Jej patronami by³ ród Górków, który przyj¹³ luteranizm. W pocz¹tku drugiej po³owy XVI wieku patron kolegiaty Andrzej Górka skonfiskowa³ maj¹tek kapitu³y, a œwi¹tyniê przekaza³ wspó³wyznawcom236. W koñcu tego wieku prebendy nie by³y obsadzane i dopiero po przejêciu dóbr kórnickich wraz z prawem patronatu przez Czarnkowskich, znów osadzono w Kórniku ple- banów katolickich, jednak sam koœció³ straci³ status kolegiaty237.

PODSUMOWANIE238

Kapitu³a g³uszyñska by³a doœæ nietypowa na tle innych kapitu³ kole- giackich w Polsce œredniowiecznej. Wykazywa³a pewne podobieñstwa do ma³ych grup kanonickich fundowanych przez mo¿nych, g³ównie w XII

233 Tam¿e, s. 601. 234 Tam¿e. 235 Dopiero z 1780 roku mamy informacje o 160 luteranach w Kamionkach; Wizytacja A. Okêckiego 1780 rok, Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu, sygn. AV 30, f. 125-140. Trudno okreœliæ, jakie stosunki religijne panowa³y w parafii w XVI wieku. 236 Podobny los spotka³ koœció³ w Tulcach, który w 1529 roku inkorporowano do kolegia- ty kórnickiej; J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 551. 237 J. N o w a c k i, Dzieje archidiecezji, t. 2, s. 551, 613-615. Kolegiata kórnicka istnia³a zaledwie jeden wiek. 238 Podsumowanie to dotyczy jedynie krótkiego fragmentu dziejów kapitu³y i kolegiaty œw. Jakuba. W przysz³oœci opracowywane bêdzie uposa¿enie, duchowieñstwo oraz likwida- cja kapitu³y w XVI-XVIII w. 96 MAGDALENA LANGE wieku. Wiêkszoœæ z nich nie przetrwa³a i w XIII-XIV wiekach spad³a do roli oœrodków parafialnych. W XIII wieku mo¿ni fundowali raczej koœcio- ³y parafialne, na co pewien wp³yw mog³y mieæ decyzje soboru laterañskie- go IV i wprowadzany wówczas swego rodzaju przymus parafialny. Tym- czasem kapitu³a œw. Jakuba w G³uszynie powsta³a dopiero w koñcu XIII wieku w jednej z podpoznañskich w³oœci wojewody kaliskiego, Miko³aja Przedpe³kowica z rodu £odziów. Zdo³a³a przetrwaæ upadek rodu, zmiany zachodz¹ce w administracji koœcielnej i rozwój sieci parafialnej, a tak¿e reformacjê (co nie uda³o siê na przyk³ad m³odszej kolegiacie kórnickiej, równie¿ za³o¿onej przez przedstawiciela rodu £odziów). Trudno odpowiedzieæ na pytanie, dlaczego dosz³o do fundacji i dziêki czemu g³uszyñska placówka kolegiacka przetrwa³a. Jej póŸne, w stosun- ku do Ma³opolski, erygowanie mo¿na ³¹czyæ z zwiêkszeniem roli mo¿no- w³adztwa wielkopolskiego (w tym rodu £odziów) dopiero w dobie pe³ne- go rozbicia dzielnicowego. Poza tym Miko³aj musia³ czuæ siê pewnie, je- ¿eli zdecydowa³ siê na tak du¿¹ fundacjê. Zdo³a³ ugruntowaæ swoj¹ pozy- cjê na dworze Przemys³a II, a po jego œmierci popar³ Przemyœlidów. Za- stanawia wybór miejsca na przysz³¹ fundacjê. Z przyk³adów ma³opolskich wiemy, ¿e mo¿ni zak³adali w XII wieku kapitu³y w centrach gospodar- czych lub rezydencjach przy stolicy. Prawdopodobnie w przypadku G³u- szyny zasz³y obie okolicznoœci, gdy¿ jak stara³am siê wykazaæ, Miko³aj zorganizowa³ klucz dóbr, po³o¿ony w pobli¿u siedziby ksi¹¿êcej. Trzy po- zosta³e maj¹tki skupione by³y wokó³ miast: Kobylina, Gostynia i Mosiny, ale w G³uszynie prawdopodobnie nie by³o odpowiednich warunków do lokacji miejskiej (w³aœnie ze wzglêdu na bliskoœæ Poznania), st¹d rolê cen- trum powierzono kapitule kolegiackiej. Co ciekawe, w dokumencie erek- cyjnym nie ma ¿adnej wzmianki o pobo¿nych motywach i celach funda- cji ze strony wojewody. Jakie wiêc funkcje mieli pe³niæ kanonicy? Przede wszystkim powierzono im duszpasterstwo w parafii, poza tym prebendy pozwoli³y na zapewnienie bytu cz³onkom rodu, którzy zdecydowali siê na karierê koœcieln¹. Prawdopodobnie kanonicy gwarantowali integralnoœæ i sprawny zarz¹d dóbr g³uszyñskich oraz pe³nili funkcje reprezentacyjne. Zastanawia wzglêdne powodzenie tej fundacji w schy³kowym œrednio- wieczu. Korzystna okaza³a siê niew¹tpliwie decyzja przekazania koœcio³a pod patronat biskupów poznañskich, którzy uczynili z niego zaplecze ma- j¹tkowe, wynagradzaj¹c jej prebendami swoich wspó³pracowników. Nie znamy motywów tej zamiany dóbr, nale¿y j¹ jednak rozpatrywaæ na dwóch p³aszczyznach: zamiany wsi i przekazania patronatu nad œwi¹ty- ni¹. Zamiana wsi by³a korzystna dla biskupów poznañskich, którzy zyski- wali trzy dobrze zagospodarowane osady po³o¿one blisko Ostrowa Tum- skiego, co zapewne u³atwia³o ich wykorzystanie. Czêœæ dochodów by³a najpewniej przeznaczona na utrzymanie kanoników i koœcio³a, nie mamy FUNDACJA I DZIA£ALNOŒÆ KAPITU£Y KOLEGIACKIEJ ŒWIÊTEGO JAKUBA... 97 jednak na ten temat dok³adniejszych informacji. Natomiast dla Miko³aja oznacza³o to rozbicie kolejnego klucza dóbr i utratê rodowej rezydencji. Zaznaczyæ trzeba, ¿e sytuacja w 2 po³owie XIV wieku by³a zupe³nie inna ni¿ w chwili fundacji. Poznañ przesta³ pe³niæ rolê stolicy ksi¹¿êcej, a sam Miko³aj nie piastowa³ wa¿niejszych urzêdów, które zmusza³yby go do czê- stego przebywania w oœrodku w³adzy. St¹d te¿ podpoznañska rezydencja nie odgrywa³a wiêkszej roli, a istotnego znaczenia nabiera³ lepiej rozwi- niêty gospodarczo klucz kobyliñski. Sta³ siê on podstawowym Ÿród³em utrzymanie dla rycerza, nie piastuj¹cego urzêdów, a wiêc te¿ nie maj¹ce- go z tego tytu³u dodatkowych dochodów. Przekazanie kolegiaty wraz z G³uszyn¹, Babkami i Ka³kiem pozwoli³o unikn¹æ komplikacji praw- nych, (czêstych, gdy inny by³ w³aœciciel wsi, a inny – koœcio³a) oraz zdjê³o z Miko³aja i jego potomków obowi¹zek utrzymywania œwi¹tyni i zwi¹za- nych z ni¹ duchownych. Zwraca uwagê fakt, ¿e kapitu³a g³uszyñska pozostawa³a w rêkach pry- watnych niespe³na 70 lat i ju¿ w 59 lat po œmierci fundatora wnuk woje- wody zrzek³ siê praw do niej. Dzia³alnoœæ fundacyjna Miko³aja Przedpe³- kowica przewy¿szy³a mo¿liwoœci tej ga³êzi £odziów, tym bardziej, ¿e ¿a- den z jego nastêpców nie zdo³a³ zaistnieæ na arenie politycznej czy ko- œcielnej. Zupe³nie inaczej potoczy³y siê losy potomków Miros³awa, odsu- niêtego na kasztelaniê bniñsk¹. W XV wieku to w³aœnie Bniñscy i Górko- wie nale¿eli do najpotê¿niejszych rodzin herbu £odzia. Uriel Górka za³o- ¿y³ kolegiatê w swojej rodowej posiad³oœci, Kórniku, jednak nie przetrwa- ³a ona przyjêcia przez tê rodzinê luteranizmu. Kapitu³a œw. Jakuba przetrwa³a reformacjê miêdzy innymi dziêki pa- tronatowi biskupów poznañskich, a jej likwidacja mia³a inne pod³o¿e, jed- nak zagadnienie to wymaga dalszych badañ, a tu zosta³o jedynie naszki- cowane. Podobnie jest w przypadku uposa¿enia, które w ci¹gu wieków przesz³o doœæ du¿e zmiany jak równie¿ identyfikacji duchownych skupio- nych przy tym koœciele i ich dzia³alnoœci w innych oœrodkach koœciel- nych. 98 MAGDALENA LANGE FUNDACJE I FUNDATORZY KAPLIC W KATEDRZE GNIENIEÑSKIEJ... 99

ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006

MARTA CZY¯AK Muzeum Okrêgowe w Toruniu

Fundacje i fundatorzy kaplic w katedrze gnieŸnieñskiej w II po³owie XIV wieku

The Foundations and Founders of Chapels in the Gniezno Cathedral in the Second Half of the 14th Century

Katedra gnieŸnieñska, koœció³ arcybiskupa – metropolity i prymasa (ecclesia episcopalis), jedyny w Polsce przyk³ad katedry koronacyjnej w sensie typu architektonicznego1, doczeka³a siê ju¿ wielu opracowañ: po- cz¹wszy od przygotowanego ze szczególnym pietyzmem dzie³a ksiêdza Ignacego Polkowskiego Katedra gnieŸnieñska, z fotografiami przewy¿sza- j¹cymi jakoœci¹ niejedno wspó³czesne wydawnictwo i piêknymi drzewo- rytami, poprzez wydan¹ blisko sto lat póŸniej obszern¹ dwutomow¹ mo- nografiê Katedra gnieŸnieñska, pod redakcj¹ Aleksandry Œwiechowskiej, kompendium wiedzy o katedrze na Wzgórzu Lecha od jej przedromañ- skich pocz¹tków (X-XI wiek) po ostatni¹ regotyzacjê w latach 50. – po ostatnie opracowania Szczêsnego Skibiñskiego2. Ci¹gle jednak jeszcze, mimo niew¹tpliwej fachowoœci opracowañ, wiele kwestii zwi¹zanych z budow¹ katedry gotyckiej w II po³owie XIV wieku pozosta³o niewyja- œnionych: bezpoœrednia geneza budowli (architektura cysterska i zako- nów ¿ebraczych po³udniowych obszarów œrodkowej Europy; gotycka ar-

1 Z. Œ w i e c h o w s k i, Gotycka katedra gnieŸnieñska na tle wspó³czesnej architektury europejskiej, w: Katedra gnieŸnieñska, t. I, red. A. Œ w i e c h o w s k a, Poznañ-Warszawa- Lublin 1970, s. 60. 2 I. P o l k o w s k i, Katedra gnieŸnieñska, Gniezno 1974; Katedra gnieŸnieñska, t. I-II, red. A. Œ w i e c h o w s k a, Poznañ-Warszawa-Lublin 1968-1970; Sz. S k i b i ñ s k i, O niektó- rych aspektach gotyckiej przebudowy katedry gnieŸnieñskiej, w: Gniezno. Studia i materia- ³y historyczne, III, Warszawa- Poznañ 1990, s. 5-58; I d e m, Polskie katedry gotyckie, Poznañ 1996, s. 101-130; zob. te¿ Architektura gotycka w Polsce, red. T. M r o c z k o, M. A r s z y ñ- s k i, t. 2 Katalog zabytków, red. A. W ³ o d a r e k, Warszawa 1995, s. 309 (bibliografia katedry w GnieŸnie). 100 MARTA CZY¯AK chitektura Bolonii?), pierwotna koncepcja architektoniczna arcybiskupa Jaros³awa Bogorii ze Skotnik i jego architekta (chór obejœciowy z kapli- cami na wzór katedr francuskich czy te¿ chór bez kaplic; od pocz¹tku za- k³adany kontrast: ascetyczne prezbiterium – bogactwo form architekto- nicznych i rzeŸbiarskich korpusu nawowego czy te¿ koncepcja holistycz- na, jednorodna, prezbiterium i naw?). Poni¿szy artyku³ nie wyjaœnia za- rysowanych wy¿ej problemów. Jego celem jest jedynie dok³adniejsze, oparte na szczegó³owej analizie Ÿróde³: przywilejów kolejnych arcybisku- pów – budowniczych katedry, przedstawienie procesów fundacyjnych kaplic przy katedrze, a tak¿e osób fundatorów3. Kwestie te by³y ju¿ przed- stawiane w artyku³ach poœwiêconych etapom budowy katedry gotyckiej, dzia³alnoœci arcybiskupa Jaros³awa Bogorii – jednak z koniecznoœci by³o to przedstawienie pobie¿ne, a fundatorzy kaplic, mimo ¿e wspominani – pozostawali nadal czêœciowo anonimowi4. Drugim celem artyku³u jest wskazanie usytuowania poszczególnych kaplic, ich identyfikacja – efekty tych rozwa¿añ, a w³aœciwie tylko hipotezy dodane do przyjêtych ju¿ w literaturze ustaleñ, przedstawia ostatni akapit tekstu. Kaplice katedralne fundowali przede wszystkim cz³onkowie kapitu³y gnieŸnieñskiej: pra³aci posiadaj¹cy beneficja przy innych koœcio³ach ka- tedralnych, jednoczeœnie przedstawiciele wp³ywowych rodów wielkopol- skich (Na³êcze, Dryjowie, Sulimowie) lub te¿ kanonicy sprawuj¹cy naj- wy¿sze urzêdy w administracji i s¹downictwie diecezjalnym. Obok nich – osoby œwieckie powodowane osobist¹ pobo¿noœci¹ i zachêcone przyk³a- dem arcybiskupa Jaros³awa. Kanonicy – buduj¹c kaplice – inwestowali dochody czerpane z beneficjów i urzêdów koœcielnych, zapewne tak¿e z dóbr rodzinnych. Miko³aj Strzeszkowic przeznaczy³ na uposa¿enie alta- rzysty wieœ, któr¹ naby³ za niebagateln¹ sumê 230 grzywien. Niekiedy tak¿e œwieccy inwestowali fundusze koœcielne: wp³ywy z ofiarowanych ad vitam wsi arcybiskupich. I jednych i drugich wspomagali arcybiskupi gnieŸnieñscy: Jaros³aw Bogoria (1342-1374) i Bodzêta (1382-1388), prze- znaczaj¹c na uposa¿enie altarzystów dziesiêciny swej mensy. W efekcie, w ci¹gu 40 lat, powsta³a katedra gotycka, dzie³o wyj¹tkowe w zestawieniu cysterskiej surowoœci prezbiterium z bogactwem wystroju rzeŸbiarskiego

3 ród³a te – to przede wszystkim dokumenty arcybiskupów gnieŸnieñskich wydane w Kodeksie dyplomatycznym Wielkopolski, t. I-V, wyd. I. Z a k r z e w s k i, F. P i e k o s i ñ- s k i, Poznañ 1878-1881; seria nowa, t. VI, wyd. A. G ¹ s i o r o w s k i, H. K o w a l k i e w i c z, Poznañ 1982; t. XI, wyd. A. G ¹ s i o r o w s k i, T. J a s i ñ s k i, T. J u r e k, I. S k i e r s k a, Poznañ 1999 (dalej: KDW). 4 B. N o w i c k a, Dzia³alnoœæ kulturalna koœcio³a gnieŸnieñskiego w epoce Kazimierza Wielkiego, „Ateneum Kap³añskie”, t. 28 (1931), s. 51-52; J. Z a c h w a t o w i c z, Historia budowy katedry gotyckiej, w: Katedra gnieŸnieñska, t. I, s. 37-44, Sz. S k i b i ñ s k i, O nie- których aspektach gotyckiej przebudowy, s. 11-12. FUNDACJE I FUNDATORZY KAPLIC W KATEDRZE GNIENIEÑSKIEJ... 101 korpusu, dzie³o arcybiskupów – autorów koncepcji budowli, ale tak¿e, wspomaganych przez nich, indywidualnych fundatorów, mimo skromniej- szej skali i szaty, ani¿eli katedry Zachodu, jedyna w Polsce budowla z nimi porównywalna5. Spójrzmy na pierwsze lata budowy katedry, cza- sy arcybiskupa Jaros³awa Bogorii, kiedy powstawa³o prezbiterium wraz z przyobejœciowymi kaplicami (1342-1374). Jaros³aw Bogoria w lipcu 1342 roku otrzyma³ w Awinionie bullê preko- nizacyjn¹ papie¿a Klemensa VI, w sierpniu obj¹³ rz¹dy w diecezji6. By³ego archidiakona krakowskiego, zaufanego dyplomatê Kazimierza Wielkiego, wczeœniej – syndyka uniwersytetu jurystów ultramontanów w Bolonii (1321-1322) musia³ przestraszyæ i zmartwiæ widok chyl¹cej siê ku upadko- wi blisko trzechsetletniej romañskiej katedry7. O ruinie koœcio³a gnieŸnieñ- skiego (by³a to trójnawowa bazylika bez transeptu o nawach zakoñczonych absydami, o d³ugoœci 48 m, szerokoœci 26 m) pisa³ dwukrotnie – najpierw Klemensowi VI (czytamy o niej w bulli papieskiej z 25 IV 1343 nadaj¹cej 1 rok i 40 dni odpustu wszystkim, którzy przez swe ofiary przyczyni¹ siê do ukoñczenia dzie³a budowy), potem w przywileju dla cystersów z Byszewa z 28 VIII 13598. Zaraz po objêciu rz¹dów zarz¹dzi³ budowê nowej katedry. 25 IV 1343, tj. w momencie wydania bulli odpustowej, budowa by³a ju¿ w jakimœ stopniu zaawansowana: papie¿ stwierdza³, ¿e na jej ukoñczenie nie wystarcz¹ dochody arcybiskupstwa i zachêca³ wiernych (poprzez wspo- mniany odpust obowi¹zuj¹cy przez 10 lat) do hojnoœci na rzecz dzie³a: ut per subventionem vestram opus ipsum valeat consumari. Wydaje siê, ¿e determinacja, prê¿noœæ Jaros³awa szybko przynios³a pierwsze efekty. W 1357 roku koñczono zasklepianie prezbiterium: w opracowanych osobi- œcie statutach synodu kaliskiego og³oszonych 8 I 1357, arcybiskup zobowi¹-

5 Z. Œ w i e c h o w s k i, Gotycka katedra gnieŸnieñska na tle wspó³czesnej architektury europejskiej, s. 70. 6 J. K o r y t k o w s k i, Arcybiskupi gnieŸnieñscy, prymasowie i metropolici polscy od roku 1000 a¿ do 1821, t. I, Gniezno 1888, s. 572; zob. te¿ Z. K o w a l s k a-U r b a n k o w a, Jaros³aw ze Skotnik Bogoria, arcybiskup gnieŸnieñski, prawodawca i dyplomata, „Nasza Przesz³oœæ”, t. 63 (1985), s. 56-58. 7 S. S k i b i ñ s k i, Polskie katedry gotyckie, s. 103. O funkcji jak¹ Jaros³aw pe³ni³ w strukturze boloñskiego Studium Generale w czasie secesji po³¹czonych uniwersytetów do Imoli (nie: rektor studentów cudzoziemskich: ultramontanów, lecz syndyk, czyli doradca rektora) zob. T. D u n i n-W ¹ s o w i c z, Œlad pobytu w Bolonii Jaros³awa Bogorii ze Skot- nik: p³askorzeŸba z 1322 r., w: Kultura œredniowieczna i staropolska. Studia ofiarowane Alek- sandrowi Gieysztorowi w piêædziesiêciolecie pracy naukowej, Warszawa 1991, s. 261-270; por. H. B a r y c z, Spojrzenia w przesz³oœæ polsko-w³osk¹, Wroc³aw 1964, s. 25-35. 8 Vetera Monumenta Poloniae et Lithuaniae, t. 1, wyd. A. T h e i n e r, Rzym 1860, nr 587: Cum itaque, sicut Venerabilis frater noster Iaroslaus Archiepiscopus Gneznensis nuper nobis exposuit, ecclesia Gneznensis, que pre aliis ecclesiis in partibus Polonie nobilis et insi- gnis existit, propter sui antiquitatem parietibus eius cadentibus, reedificari cepit sollempni- ter novis muris et opere sumptuoso...; KDW III, nr 1406: ...cum ecclesia nostra Gneznensis vetustate consumpta ruginam minaretur... . 102 MARTA CZY¯AK zywa³ kanoników kapitu³y gnieŸnieñskiej oraz kler diecezji do przekazy- wania po³owy pierwszorocznych dochodów ze wsi prestymonialnych i z be- neficjów na budowê katedry tak d³ugo a¿ zostanie ukoñczony chór: tam- diu, donec chorus ecclesie in muris plenarie sit perfectus9. Myœlê, ¿e warto wskazaæ na inne jeszcze sposoby pozyskiwania przez arcybiskupa fundu- szy na budowê – pokazuj¹ one jak bardzo zale¿a³o mu na ukoñczeniu roz- poczêtego dzie³a. Najpierw zaowocowa³a jego osobista wiernoœæ okazywa- na polskim monarchom: W³adys³awowi £okietkowi i Kazimierzowi Wiel- kiemu – porêczaj¹c za tego ostatniego zwrot pieniêdzy kolektorowi papie- skiemu, Jaros³aw popad³ w ekskomunikê, zdjêt¹ dopiero przez Klemensa VI przy udzielaniu mu konfirmacji jako arcybiskupowi – elektowi10. 11 VI 1359 Kazimierz Wielki, kwituj¹c od niego odbiór 100 grzywien czteroletniej dziesiêciny na³o¿onej na kler diecezji, po³owê otrzymanej sumy przekaza³ na budowê kaplicy królewskiej przy katedrze11. Wa¿ne okaza³o siê tak¿e wsparcie rodziny: 3 I 1360 bratanek Jaros³awa, Piotr z Bogorii, syn zmar³e- go wojewody krakowskiego Miko³aja, darowa³ arcybiskupowi i koœcio³owi wieœ K¹parzów (k. Kurzelowa), któr¹ kupi³ nieco ponad rok wczeœniej za 80 grzywien groszy praskich od Tomis³awa z Bieganowa12. Jeœli zaœ nie bez- poœrednie wsparcie – to przynajmniej gotowoœæ do gospodarowania dobra- mi mensy: 26 IV 1357 Jaros³aw przekaza³ swemu siostrzeñcowi, dziekano- wi krakowskiemu Januszowi [Suchywilkowi] za sto grzywien groszy pra- skich posiad³oœæ Chryszczyna (Chróœcin za zachód od Wielunia?) ad tem- pora vite lub do momentu osi¹gniêcia godnoœci biskupiej13. Konieczne (a mo¿e nawet najwa¿niejsze) by³o jednak osobiste zaanga¿owanie arcybi- skupa, umiejêtnoœæ przekonywania, talent w zyskiwaniu sprzymierzeñców: w przywileju z 28 VIII 1359 Jaros³aw potwierdza³ fakt ofiarowania przez opata Jana i konwent w Byszewie 60 grzywien wraz z dziesiêcin¹ ze wsi królewskiej Sadki (k. Nak³a) na budowê katedry, w zamian za co przekazy- wa³ konwentowi dziesiêciny swego sto³u z 200 ³anów w kasztelani nakiel- skiej. £any miano dopiero wymierzyæ w wymienionych miejscowoœciach nale¿¹cych do klasztoru oraz w innych miejscach, sk¹d powinny p³yn¹æ dziesiêciny na rzecz sto³u arcybiskupa14. Tego samego dnia opat wraz z braæmi w podziêkowaniu za dziesiêciny z 200 ³anów ofiarowywa³ arcybi-

99 KDW III, nr 1349, statuty nr 15-16, cytat pochodzi ze statutu nr 15: De villis et proven- tibus Capituli ecclesie Gneznensis, vacantibus primo anno, dividendis. 10 KDW II, nr 1207 (wbrew w¹tpliwoœciom Wydawcy bulla papieska nosi datê 27 VI 1342, datacja 11 VII 1342 jest niemo¿liwa: bulla z 8 VII 1342 wspomina o udzielonej ju¿ konfirma- cji, przekazaniu w³adzy i konsekracji – odby³y siê one zapewne po zdjêciu ekskomuniki); Z. K o w a l s k a-U r b a n k o w a, Jaros³aw ze Skotnik Bogoria, s. 57-58. 11 KDW III, nr 1405. 12 KDW III, nr 1412 (Kraków, 3 I 1360), nr 1392 (Kurzelów, 2 XI 1358). 13 KDW III, nr 1359. 14 KDW III, nr 1406. FUNDACJE I FUNDATORZY KAPLIC W KATEDRZE GNIENIEÑSKIEJ... 103 skupowi dziesiêcinê z Sadek (nie wspomnia³ przy tym nic o pieni¹dzach!)15. A po powrocie do Byszewa, 2 IX 1359, wystawi³ uroczysty dokument, w któ- rym wraz z Janem przeorem i ca³ym konwentem oœwiadcza³, ¿e w poczu- ciu wdziêcznoœci za liczne dobrodziejstwa, którymi arcybiskup utwierdzi³ jego pobo¿noœæ, miêdzy innymi za dziesiêciny arcybiskupie z pustek klasz- tornych – daje Jaros³awowi i jego nastêpcom dziesiêcinê z Sadek. Obieca³ tak¿e przekazanie 60 grzywien na rzecz budowy katedry16. Wspomnian¹ sumê rzeczywiœcie przekaza³ arcybiskupowi, ale dopiero po roku, 27 IX 1360 w Kwieciszewie, jak stwierdza tekst dokumentu arcybiskupa – nie tyle z w³asnej inicjatywy, co w rekompensacie za otrzymane dziesiêciny17. Wy- gl¹da wiêc na to, ¿e to arcybiskup zaprosi³ cystersów z Byszewa do Gnie- zna, pokaza³ im ca³¹ ruinê starej romañskiej katedry (z przywileju Jaros³a- wa z 28 VIII 1359: ecclesia nostra Gneznensis vetustate consumpta ruginam minaretur) i wielkie potrzeby z rozmachem rozpoczêtej, nowej budowli, ofiarowa³ opatowi, przeorowi i braciom dary: raczej duchowe ni¿ kosztow- noœci, a miêdzy nimi (jak stwierdza³ opat w dokumencie z 2 IX 1359: inter alia), tak¿e dziesiêciny – i jakby sk³oni³ tym opata do stosownej wdziêcz- noœci, to jest najpierw do równowa¿nej odpowiedzi w postaci dziesiêciny z Sadek, a potem do obietnicy (danej ju¿ jakby trochê na wyrost) przekaza- nia 60 grzywien. Znamienne, ¿e arcybiskup wspomina³ o niej na pocz¹tku swego dokumentu z 28 VIII 1359 – a opat dopiero na koñcu. Chór zosta³ ukoñczony zapewne oko³o po³owy lat 60: z 22 V 1367 po- chodzi dokument arcybiskupi zezwalaj¹cy kanonikowi gnieŸnieñskiemu Klemensowi z Mechnacza na fundacjê o³tarza ku czci NMP, œw. P aw³a i œw. Marii Magdaleny w chórze koœcio³a, u pocz¹tku schodów prowadz¹- cych do du¿ego o³tarza. O³tarz mieli u¿ytkowaæ wikariusze katedralni18. Wed³ug relacji Janka z Czarnkowa – w 1370 roku w katedrze mia³ zasi¹œæ w stroju koronacyjnym Ludwik Wêgierski po wczeœniejszej koronacji w Krakowie. Król przyby³ do Gniezna, jednak za namow¹ pewnych Krako- wian nie spe³ni³ swej obietnicy (danej arcybiskupowi i przedstawicielom szlachty wielkopolskiej jako rekompensatê za koronacjê w Krakowie), ar- gumentuj¹c, ¿e narazi go to na œmiesznoœæ19.

15 KDW III, nr 1407. 16 KDW III, nr 1408. 17 KDW III, nr 1445. 18 KDW VI, nr 219: ...concedimus ac gratiose indulgemus, ut in choro eiusdem ecclesiae in ascensu graduum ex opposito maioris altaris novum altare pro remedio animae suae fun- dare, eligere et construere valeat... . 19 Monumenta Poloniae Historica, ed. A. B i e l o w s k i, t. II, Lwów 1872 (dalej: MPH), s. 644, 648-649; Z. K o w a l s k a-U r b a n k o w a, Jaros³aw ze Skotnik Bogoria, s. 78-79. 20 Sz. S k i b i ñ s k i, O niektórych aspektach gotyckiej przebudowy, s. 43-45; I d e m, Polskie katedry gotyckie, s. 124-125. 104 MARTA CZY¯AK

Na miejscu dawnej romañskiej katedry – a w³aœciwie najpierw na wschód od romañskich absyd dawnej katedry – stan¹³ zatem wielobocz- nie (siedmiobocznie) zamkniêty chór z obejœciem, przy czym budowa ostatniego przês³a chóru (ostatnie cztery filary, w tym filary ³uku têczo- wego) wymaga³a ju¿ zburzenia absyd prezbiterium i nawy pó³nocnej ro- mañskiego koœcio³a. Ze wzglêdu na odchylenie osi nowego chóru lekko na pó³noc, poza zasiêgiem nowego prezbiterium (tj. po³udniowo-zachod- niej czêœci obejœcia) pozosta³a absyda nawy po³udniowej katedry romañ- skiej – i w³aœnie tam, najprawdopodobniej, sprawowano codzienn¹ litur- giê w czasie przebudowy20. Jaros³aw rozpocz¹³ tak¿e budowê korpusu nawowego – na pó³oœmio- bocznym filarze przy ³uku têczowym ³¹cz¹cym prezbiterium z naw¹ wid- nieje, odciœniêta w sztucznym kamieniu, g³owa arcybiskupa w mitrze – obok g³owy cz³owieka w kapuzie (najprawdopodobniej wyobra¿enie archi- tekta korpusu, mo¿e te¿ autora projektu chóru z 1342 r.) i tarczy z her- bem Bogoria21. Wed³ug przekazu Janka – arcybiskup zd¹¿y³ wybudowaæ jak¹œ czêœæ korpusu. Jego nastêpca Janusz Suchywilk czêœciowo prze- sklepi³ nawy i wie¿ê (extremitatem) [po stronie pó³nocnej] oraz pozosta- wi³ 90 kop groszy na ukoñczenie sklepieñ i dachu22. Prace przy sklepie- niach katedry zakoñczy³ arcybiskup Bodzêta w latach 80. XIV wieku: 24 X 1383 na proœbê archidiakona Jana z Charsznicy erygowa³ o³tarz NMP, œw. Jana Ewangelisty i œw. Marii Magdaleny w katedrze, przeznaczy³ na utrzy- manie altarzysty dziesiêcinê swego sto³u i jednoczeœnie potwierdzi³ przyjê- cie od Jana 60 grzywien na budowê katedry (pro structura ecclesie)23. Jaros³aw zrzek³ siê arcybiskupstwa w 1374 roku, niespe³na pó³tora roku po niespodziewanej utarcie wzroku, zmar³ w 1376 roku w Kaliszu, wed³ug relacji Janka – jako stuletni starzec24. Pochowany zosta³ w kate- drze gnieŸnieñskiej, w ufundowanej przez siebie kaplicy, nazwanej póŸ- niej Bogoria (obecnie Matki Boskiej Czêstochowskiej)25. Herb Bogoria

21 J. Z a c h w a t o w i c z, Architektura katedry gotyckiej, w: Katedra gnieŸnieñska, t. I, s. 52; A. Œ w i e c h o w s k a, Z. Œ w i e c h o w s k i, RzeŸba architektoniczna, w: Katedra gnieŸnieñska, t. I, s. 101-102; Sz. S k i b i ñ s k i, Polskie katedry gotyckie, ryc. 158, 163, ss. 124, 126; zob. tak¿e Katedra GnieŸnieñska, t. II, ryc. 44, 45. 22 MPH II, s. 715: [Janusz Suchywilk] ecclesiam Gneznensem cooperuit et testudinavit corpus ipsius ecclesiae et extremitatem unam, et nonaginta sexagenas ad perficiendum tec- turam et testitudinem, quas imperfecte relinquerat, ecclesiae predictae dimisit; por. J. Z a- c h w a t o w i c z, Historia budowy katedry gotyckiej, s. 41. 23 KDW III, nr 1814. 24 MPH II, s. 672; Z. K o w a l s k a-U r b a n k o w a, Jaros³aw ze Skotnik Bogoria, s. 58-60; zob. te¿ J. Z a c h w a t o w i c z, Historia budowy katedry gotyckiej, s. 41; Sz. S k i- b i ñ s k i, Polskie katedry gotyckie, s. 126-128. 25 MPH II, s. 673: Sepultus est autem in ecclesia Gneznensi, in capella sua per ipsum dotata et fundata...; Joannis Dlugossii Annales seu Cronicae incliti Regni Poloniae, Liber Decimus 1370-1405, Varsoviae 1985, s. 49-50. FUNDACJE I FUNDATORZY KAPLIC W KATEDRZE GNIENIEÑSKIEJ... 105 w swej najstarszej postaci (dwie rogaciny o wspólnym drzewcu w s³up)26 umieszczony zosta³ na zworniku sklepienia w nawie pó³nocnej katedry (obok lwa Luksemburgów), w obejœciu (miêdzy symbolem ewangelisty Mateusza i or³em piastowskim) i w nawie po³udniowej (miêdzy lwem Luk- semburgów i or³em w koronie)27. W literaturze funkcjonuj¹ dwie tezy co do pierwotnej koncepcji archi- tektonicznej chóru katedry. Wed³ug Jana Zachwatowicza (i Zygmunta Œwiechowskiego) koncepcja ta od pocz¹tku zak³ada³a budowê kaplic pro- mienistych wokó³ wielobocznego obejœcia, na wzór francuskiej koronacyj- nej katedry królewskiej (wytworzonej jako typ w pó³nocnej Francji) i ko- œcio³ów cysterskich w po³udniowej czêœci obszaru œrodkowoeuropejskie- go (w trójk¹cie miêdzy Prag¹, Wiedniem i Jeziorem Bodeñskim). Katedra gnieŸnieñska w zamyœle jej twórcy mia³a byæ przede wszystkim katedr¹ koronacyjn¹ i w³aœnie ta jej funkcja (w istocie nigdy nie spe³niona) doma- ga³a siê odpowiedniej oprawy w postaci chóru z obejœciem otoczonym re- gularnym wieñcem kaplic promienistych. Wed³ug J. Zachwatowicza – kaplice przylegaj¹ce do wschodniej, wie- lobocznej czêœci chóru mia³yby byæ szeœcioboczne, o wyodrêbnionych na zewn¹trz trzech œcianach (jak na to wskazuje uk³ad murów na poddaszu kaplic Ko³udzkich i œw. Andrzeja), kaplice przylegaj¹ce do czêœci prosto- k¹tnej prezbiterium – prostok¹tne28. Wed³ug Szczêsnego Skibiñskiego – pierwotny plan prezbiterium za- k³ada³ jedynie chór z obejœciem na wzór katedr we Wroc³awiu i w Krako- wie, a kaplice dobudowywano sukcesywnie do obejœcia w miarê jak zg³a- szali siê kolejni fundatorzy zachêceni przyk³adem i hojnoœci¹ arcybisku- pa Jaros³awa. Dla sêdziwego arcybiskupa wa¿niejsza od funkcji korona- cyjnej katedry mia³a byæ idea metropolitalna (wy¿szoœæ Gniezna nad po- zosta³ymi oœrodkami biskupimi) i to ona zadecydowa³a o odpowiednim

26 Z. W d o w i s z e w s k i, Ród Bogorjów w wiekach œrednich, Kraków 1928, s. 70. Ta sama, najstarsza postaæ herbu Bogoria widnieje na boloñskiej p³ycie z 1322 roku upamiêt- niaj¹cej ugodê Uniwersytetu z w³adzami miasta, tu¿ pod wizerunkiem Jaros³awa „de Polo- nia”, zob. T. D u n i n-K a r w i c k a, Œlad pobytu w Bolonii Jaros³awa Bogorii ze Skotnik, s. 266. 27 A. Œ w i e c h o w s k a, Z. Œ w i e c h o w s k i, RzeŸba architektoniczna, s. 108-110; J. £ o j k o, Idea fundacji katedry gnieŸnieñskiej w œwietle analizy heraldycznej rzeŸby ar- chitektonicznej, w: Gniezno. Studia i materia³y historyczne, I, Warszawa – Poznañ 1984, s. 124-125. Wed³ug Autora fakt umieszczenia na zwornikach god³a Luksemburgów œwiadczy o ukoñczeniu budowy w ostatnich miesi¹cach 1382 lub na pocz¹tku 1383 roku, kiedy aktual- na by³a kandydatura Zygmunta Luksemburskiego do tronu polskiego. 28 J. Z a c h w a t o w i c z, Historia budowy katedry gotyckiej, s. 39, t e n ¿ e, Architek- tura katedry gotyckiej, ss. 49-50, 57-58, Z. Œ w i e c h o w s k i, Gotycka katedra gnieŸnieñska na tle wspó³czesnej architektury europejskiej, s. 60-67, zob. te¿ tablice XVI-XVII autorstwa J. Z a c h w a t o w i c z a na koñcu tomu. 106 MARTA CZY¯AK ukszta³towaniu chóru katedry gnieŸnieñskiej, tj. o wielobocznym zam- kniêciu prezbiterium w stosunku do prostok¹tnych prezbiteriów we Wro- c³awiu i w Krakowie. Nie istnia³a zatem potrzeba odpowiednio uroczyste- go, „koronacyjnego”, ukszta³towania chóru, nie istnia³a te¿ pierwotna koncepcja budowy kaplic promienistych wokó³ wielobocznego obejœcia: kaplice by³y fundacjami œciœle prywatnymi, o ró¿norodnych formach, któ- re dopiero z czasem zosta³y ujednolicone29. Wydaje siê, ¿e obie te koncepcje mo¿na pogodziæ – w pierwotnej kon- cepcji architektonicznej chóru katedry na pewno przewidziano miejsce dla kaplic, sam Jaros³aw jeszcze jako archidiakon krakowski ufundowa³ kaplicê œw. Wawrzyñca przy wznoszonym prezbiterium katedry krakow- skiej (przed 12 V 1339)30. Autorzy Katedry gnieŸnieñskiej podkreœlali tak- ¿e, ¿e kaplice podlega³y wielokrotnym przeróbkom jeszcze w XIV wieku31. Pierwsze kaplice powstawa³y zatem w sposób z jednej strony spontanicz- ny, z drugiej – kontrolowany przez zleceniodawcê: arcybiskupa; by³y wy- razem tak ogólnej, uroczystej koncepcji chóru jak i przejawem woli fun- datorów, którzy w ramach ogólnej koncepcji stawiali swe rodowe kaplice. Z ca³¹ pewnoœci¹ budowano je jeszcze w trakcie wznoszenia prezbiterium: Ÿród³a pisane wspominaj¹ o istnieniu kaplicy œw. Wawrzyñca ufundowa- nej przez Kie³cza scholastyka i kaplicy NMP i œw. Jana ufundowanej przez Jana dziekana przed 1358 rokiem, o kaplicy fundowanej przez Fr¹c- ka z Cerekwicy przed 1363 rokiem, jako pierwsza powsta³a zapewne ka- plica arcybiskupia – w tym czasie koñczono jeszcze chór katedry. Kolejne kaplice przy prostok¹tnej czêœci obejœcia od strony po³udniowej rzeczy- wiœcie dobudowano nieco póŸniej, choæ nie jest wykluczone, ¿e jeszcze za czasów arcybiskupa Jaros³awa, który przecie¿ rozpocz¹³ budowê korpu- su. Janusz Suchywilk tylko kontynuowa³ jego dzie³o. Jako ostatnia, przed 1388 rokiem, powsta³a kaplica arcybiskupa Bodzêty przy pierwszym przê- œle obejœcia od strony pó³nocnej. Z czasem ujednolicono kszta³t zewnêtrz- ny i wewnêtrzny kaplic, we wnêtrzu przydaj¹c wiêkszoœci portale ze sztucznego kamienia (koniec lat 70. i lata 80. XIV w.), na zewn¹trz zno- sz¹c gotyckie szczyty i wyrównuj¹c wysokoœæ kaplic, wznosz¹c ³¹cz¹cy je mur parawanowy. Te ostatnie prace mia³y miejsce zw³aszcza po wielkim po¿arze wzgórza katedralnego i katedry w 1613 roku, za pontyfikatów arcybiskupów Wawrzyñca Gembickiego (1615-1624) i Macieja £ubieñskie- go (1641-1652)32.

29 Sz. S k i b i ñ s k i, Polskie katedry gotyckie, s. 101-116. 30 Kodeks dyplomatyczny katedry krakowskiej, t. I, wyd. F. P i e k o s i ñ s k i, Kraków 1874, nr 165. 31 J. Z a c h w a t o w i c z, Architektura katedry gotyckiej, s. 50. 32 J. Z a c h w a t o w i c z, Przemiany architektoniczne w okresie od 1500 do 1760, w: Katedra gnieŸnieñska, t. I, s. 151-157. FUNDACJE I FUNDATORZY KAPLIC W KATEDRZE GNIENIEÑSKIEJ... 107

Wokó³ chóru katedry, w³aœciwie – najpierw przy siedmiobocznym zam- kniêciu chóru – jeszcze w latach 50. XIV wieku zaczê³y zatem powstawaæ kaplice. Siedmioboczne zamkniêcie stwarza³o miejsce dla siedmiu kaplic. Wed³ug zachowanych Ÿróde³ dwie pierwsze ufundowali dwaj pra³aci kapi- tu³y katedralnej: dziekan Jan s. Chwa³a Bia³ego z Chomi¹¿y h. Na³êcz i scholastyk Kie³cz z Tuliszkowa h. Dryja. O kaplicach czytamy w dwóch przywilejach arcybiskupa wystawionych tego samego dnia: 30 VII 135833. W pierwszym z nich, wystawionym dla Jana dziekana, arcybiskup za zgo- d¹ kapitu³y erygowa³ i uposa¿y³ nowy o³tarz w kaplicy Jana, specjalnie przez niego zbudowanej ku czci NMP i œw. Jana Ewangelisty. Uposa¿enie altarii mia³y stanowiæ 4 grzywny rocznego czynszu z m³ynów arcybisku- pich w Kwieciszewie, zakupione przez Jana po 12 groszy grzywna. Doku- ment nie wspomina o wezwaniu o³tarza, byæ mo¿e by³o to¿same z wezwa- niem kaplicy, byæ mo¿e jednak by³ to drugi, nowy o³tarz fundowany w tej samej kaplicy. Jeœli tak – znaczy³oby to, ¿e powsta³a ona faktycznie naj- wczeœniej: drugi z przywilejów arcybiskupa eryguje po prostu o³tarz ku czci œwiêtych Marcina i Katarzyny w kaplicy Kie³cza, tak jakby by³ to pierwszy o³tarz postawiony w tym miejscu. O kaplicy Jana dziekana wiemy, ¿e znajdowa³a siê w chórze koœcio³a: in choro ecclesie, o kaplicy Kie³cza (póŸniejszej kaplicy Dryjów, jeszcze póŸniej – Ko³udzkich) wiemy z ca³¹ pewnoœci¹, ¿e znajdowa³a siê na pra- wo od kaplicy umiejscowionej tu¿ za chórem na osi katedry. Obecnie ka- plica na osi katedry nosi wezwanie Niepokalanego Poczêcia NMP, niegdyœ – Zwiastowania lub œw. Anny. Znajduje siê w niej okaza³y barokowy na- grobek arcybiskupa Wawrzyñca Gembickiego herbu Na³êcz (zm. 1624), co wskazywa³oby – gdyby lokowaæ tam w³aœnie fundacjê Jana dziekana – na trwa³oœæ funkcji kaplicy jako rodowego mauzoleum34. Wydaje siê jednak – choæ to tylko hipoteza – ¿e kaplica Jana dziekana umieszczona by³a sy- metrycznie do kaplicy Kie³cza, a zatem po lewej stronie kaplicy znajduj¹- cej siê na osi katedry. Pomiêdzy nimi, na uprzywilejowanym, centralnym miejscu, znalaz³a siê kaplica szczególnego, królewskiego fundatora. Z umiejscowieniem kaplicy Jana po lewej stronie kaplicy na osi (tj. jako trzeciej z kaplic przy siedmiobocznym zamkniêciu zamkniêciu chóru licz¹c od strony pó³nocnej) wi¹¿e siê pewna trudnoœæ – która jednak nie przekre- œla do koñca zarysowanej wy¿ej koncepcji. Ksi¹dz Polkowski, a za nim inni badacze, przydawa³ tej kaplicy tytu³ œw. Micha³a (obecnie – Pana Jezusa)

33 KDW III, nr 1387, 1388. 34 J. K o r y t k o w s k i, Pra³aci i kanonicy katedry metropolitalnej gnieŸnieñskiej od roku 1000 a¿ do dni naszych, t. I/1, Gniezno 1883 (dalej KorPra³.), s. 247; Architektura gotyc- ka w Polsce, t. 2 Katalog zabytków, s. 84. 108 MARTA CZY¯AK od o³tarza œw. Micha³a35. O o³tarzu œw. Micha³a nie wspominaj¹ jednak Ÿró- d³a XIV-wieczne36. Byæ mo¿e by³ pierwszym lub kolejnym o³tarzem w ka- plicy, byæ mo¿e by³ nim w³aœnie o³tarz erygowany 30 VII 1358: nie znamy przecie¿ jego tytu³u; tak¿e przywilej arcybiskupa Bodzêty z 24 IV 1384 zmieniaj¹cy uposa¿enie altarii fundowanych przez Jana i Kie³cza wspomi- na jedynie o bezimiennej altarii w kaplicy NMP i œw. Jana Ewangelisty37. Dziekan Jan s. Chwa³a Bia³ego z Chomi¹¿y (k. ¯nina), starszy brat Miko³aja z Wenecji zw. Krwawym Diab³em, sêdziego kaliskiego (1381- 1400), budowniczego koœcio³a w Chomi¹¿y (1357), zamku (oko³o 1390) i koœcio³a w Wenecji (1395), w³aœciciela sporego kompleksu dóbr w pó³noc- no-wschodniej Wielkopolsce38, w œwietle Ÿróde³ jawi siê interesuj¹co, choæ enigmatycznie. Dziekaniê obj¹³ przed 11 IV 1356, zrezygnowa³ z niej, z niewiadomych przyczyn, miêdzy 28 IV 1360 a 25 VIII 136139. Posiada³ ju¿ wczeœniej kanoniê w³oc³awsk¹ (1346), kustodiê w³oc³awsk¹ i prowizjê na pra³aturê w kolegiacie opolskiej (1350) oraz kanoniê gnieŸnieñsk¹ (1352), któr¹ zachowa³ po rezygnacji z dziekanii. Jako dziekan obecny by³ wraz z przedstawicielami kapitu³y przy niemal wszystkich czynnoœciach prawnych arcybiskupa, które zaowocowa³y wystawieniem dokumentów40. Kapitu³a zawdziêcza³a mu lokacjê pustki w Szczepankowie na prawie œredzkim (odt¹d: M³ode Szczepankowo, zwane póŸniej Ma³ym Szczepan- kowem), co ciekawe – przywilej lokacyjny Jana konsekwentnie nazywa Szczepankowo „nasz¹ wsi¹”, choæ na pocz¹tku wspomina o pragnieniu polepszenia stanu dóbr kapitu³y41. Byæ mo¿e nale¿y to wi¹zaæ z nie do koñca jeszcze wówczas jasnym statusem wsi kapitu³y: nie by³y one trak- towane jak wsie prestymonialne, przyznawane drog¹ opcji, lecz bardziej

35 I. P o l k o w s k i, Katedra gnieŸnieñska, s. 56; Autor powo³ywa³ siê na rêkopis pracy J. W a l k o w s k i e g o, Wspomnienie o koœciele metropolitalnym w GnieŸnie, o jego o³ta- rzach, kaplicach, pomnikach i osobach temi pomnikami zaszczyconych (wydanej w GnieŸnie w 1876 roku) por. Katedra gnieŸnieñska, t. I, tabl. XXXVII; Architektura gotycka w Polsce, t. 2, s. 84. 36 Dopiero w ordynacji arcybiskupa W. Jastrzêbca z 14 VI 1426 wprowadzaj¹cej zmiany w organizacji s³u¿by Bo¿ej w katedrze (ustanawiaj¹cej m. in. kolegium penitencjarzy) jest mowa o altarii in capella retro chorum sanctorum Michaelis et Nicolai (KDW V, nr 442) – byæ mo¿e w³aœnie o altarii œw. Micha³a w kaplicy NMP i œw. Jana. 37 KDW III, nr 1820. 38 Zob. J. P a k u l s k i, Miko³aj z Wenecji – Krwawy Diabe³. Ze studiów nad genealogi¹ Na³êczów, „Prace Komisji Historii BTN”, t. VII, 1970, s. 53-61; t e n ¿ e, Na³êcze wielkopolscy w œredniowieczu, Warszawa-Poznañ-Toruñ 1982, s. 33-34; t e n ¿ e, Miko³aj z Wenecji h. Na- ³êcz, PSB XXI, s. 146-147. 39 KDW III, nr 1339, nr 1429, 1459 (25 VIII 1361), 1460 (25 VIII 1361): Iohannes quondam decanus, 1461 (s. d. et l.): Iohannes Falonis olim decanus nunc canonicus prebendatus eius- dem Gneznensis ecclesie. 40 Bullarium Poloniae, wyd. S. K u r a œ, I. S u ³ k o w s k a-K u r a s i o w a, t. II, Rzym- Lublin 1985 (dalej: BP), nr 484; J. P a k u l s k i, Na³êcze wielkopolscy w œredniowieczu, s. 32-33. 41 KDW III, nr 1459 (25 VIII 1361). FUNDACJE I FUNDATORZY KAPLIC W KATEDRZE GNIENIEÑSKIEJ... 109 jak dobra „prywatne” kanoników, u¿ytkowane do¿ywotnio. Tym samym Szczepankowem zarz¹dza³ w latach 1413-1425 dziekan kapitu³y gnieŸ- nieñskiej Wincenty z Marcinkowa h. Na³êcz, krewny (syn brata stryjecz- nego?) Jana dziekana42. Byæ mo¿e wieœ stanowi³a „rodzinne” prestymo- nium Na³êczów, z uwagi na bliskoœæ dóbr rodowych: Chomi¹¿y, Wenecji, Marcinkowa, ewentualnie by³a prestymonium przydanym uposa¿eniu dziekanii, któr¹ czêsto posiadali Na³êczowie. Koniec ¿ycia Jana obfitowa³ w dramatyczne wydarzenia: pod koniec 1377 lub na pocz¹tku 1378 roku zosta³ wyznaczony przez audytora papie- skiego sekwestratorem dóbr prepozytury gnieŸnieñskiej w sporze Miko- ³aja Strosberga z Przec³awem h. Grzyma³a i jego protektorem Januszem Suchywilkiem. Ze wzglêdu na dolegliwoœci fizyczne przekaza³ to karko- ³omne zadanie kanonikowi Jarandowi [z Be³szewa] nie unikn¹³ jednak gniewu arcybiskupa: po 3 miesi¹cach sekwestru bracia Przec³aw i Grzy- ma³a zajêli zbrojnie dobra prepozytury, pal¹c zabudowania i kradn¹c do- bytek (Miko³aj Strosberg oceni³ straty na 2 tysi¹ce florenów), zaœ arcybi- skup odebra³ by³emu dziekanowi wieœ Dobrylewo (k. ¯nina), nale¿¹c¹ do mensy arcybiskupiej43. Zgodnie z zachowanymi Ÿród³ami Jan jeszcze tyl- ko raz: 24 IV 1380 wyst¹pi³ w GnieŸnie w otoczeniu arcybiskupa44. Naj- prawdopodobniej jeszcze w 1378 roku obj¹³ kanoniê wroc³awsk¹45. W 1381 roku na polecenie kapitu³y wroc³awskiej mia³ uzyskaæ w GnieŸnie uwie- rzytelniony transumpt statutu arcybiskupa Pe³ki De hiis autem, qui pon- tifices, prelatos, aliosque canonicos, ceterosque clericos capiunt – wyzna- czy³ wówczas jako swego pe³nomocnika Andrzeja z £azisk prepozyta rudzkiego, sam jednak nie stawi³ siê przed arcybiskupem. Janusz Suchy- wilk uznaj¹c proœbê za s³uszn¹ poleci³ wówczas wykonaæ odpis statutu z ksiêgi statutów kurii arcybiskupiej (ex libro statutorum curie nostre) i zaopatrzyæ go w pieczêæ arcybiskupi¹ i znak notariusza jako dokument wiary publicznej – dokument ten zawiera jednoczeœnie ostatni¹ wzmian- kê o Janie s. Chwa³a Bia³ego (4 V 1381)46. Sprawa odebrania wsi zapad³a zapewne w pamiêæ wspó³rodowców i sta³a siê kilka lat póŸniej jedn¹

42 M. C z y ¿ a k, Kapitu³a katedralna w GnieŸnie w œwietle metryki z lat 1408-1448, Poznañ 2003, s. 190-193, 400-401 (biogram Wincentego z Marcinkowa), por. J. P a k u l s k i, Na³êcze wielkopolscy w œredniowieczu, s. 34-35, tablica II. 43 ...ipse archiepiscopus dictum dominum Iohannem Albi Phalonis, propter hoc quod ipse huiusmodi preposituram sequestraverat, quadam villa vocata Dobrilevo de factis spoliavit, zob. KDW III, nr 1757 (pismo audytora papieskiego Miko³aja z Cremony z 20 XII 1378), ca³¹ sprawê opisa³ te¿ J. Korytkowski w biogramie Miko³aja Strosberga, KorPra³. IV, s. 15-16. 44 KDW VI, nr 265. 45 J. P a k u l s k i, Na³êcze wielkopolscy w œredniowieczu, s. 33. Ju¿ w 1350 roku posia- da³ prowizjê na pra³aturê opolsk¹, jednoczeœnie (jak wynika z tej samej supliki) na proœbê Karola IV Luksemburskiego otrzyma³ prowizjê na kanoniê i pra³aturê gnieŸnieñsk¹ (BP II, nr 442). 46 KDW III, nr 1787. 110 MARTA CZY¯AK z przyczyn wojny domowej w Wielkopolsce miêdzy Grzyma³ami i Na³ê- czami oraz rodami wspieraj¹cymi tych ostatnich47. 30 VII 1358 arcybiskup erygowa³ tak¿e o³tarz w drugiej kaplicy istnie- j¹cej ju¿ wówczas przy katedrze: w kaplicy scholastyka Kie³cza. O³tarz otrzyma³ wezwanie œwiêtych Marcina i Katarzyny, a tak¿e uposa¿enie w ca- ³oœci stanowi¹ce dar arcybiskupa: 4 grzywny groszy praskich rocznego czynszu z m³ynów arcybiskupich w Kwieciszewie lub te¿ z samego mia- steczka48. 28 IV 1360 Jaros³aw zatwierdzi³ darowiznê Kie³cza na rzecz ka- plicy i jej rektora (rectoris ipsius capelle seu altaris): sk³ada³y siê na ni¹ 3 ³any i gospoda we wsi kapitu³y Czerlejno, wykupione przedtem przez Kie³cza od by³ych so³tysów za 30 grzywien groszy praskich. Kaplica zo- sta³a przy tym dok³adnie okreœlona jako capella s. Laurencii49. Znajdo- wa³a siê ona – jak czytamy w dokumentach opisuj¹cych kolejne etapy sporu o altariê œw. Marcina z 1401 i 1403 roku – retro chorum, ex opposito chori, a zatem za chórem katedry, jak wynika z porównania historycznych wezwañ kaplic obejœcia – na prawo od kaplicy znajduj¹cej siê na osi kate- dry50. Nosi³a pocz¹tkowo wezwanie œw. Wawrzyñca (byæ mo¿e pod wp³y- wem arcybiskupa Jaros³awa, który ufundowa³ kaplicê œw. Wawrzyñca przy katedrze krakowskiej), potem œwiêtych Marcina i Katarzyny: tak w³aœnie zosta³a nazwana w przywileju arcybiskupa Bodzêty z 24 IV 1384 zmieniaj¹cym dotychczasowe uposa¿enie altarii i kaplicy z czterech grzy- wien czynszu z Kwieciszewa na po³owê dziesiêcin ze wsi Wapno i Sto³ê- ¿yn (obie wsie znajduj¹ siê miêdzy ¯ninem a Kcyni¹). Drug¹ po³owê mia³ otrzymaæ altarzysta o³tarza w kaplicy NMP i œw. Jana51. W 1447 roku ka- plica zosta³a powtórnie uposa¿ona przez Macieja Dryjê kanonika gnieŸ- nieñskiego i dziekana poznañskiego, st¹d te¿ zyska³a wkrótce miano ka- plicy Dryjów (ci¹g³oœæ rodowej fundacji!)52, zaœ w po³owie XVII wieku po wielkim po¿arze katedry otrzyma³a nowe barokowe wyposa¿enie z fun- dacji kanonika Szymona Ko³udzkiego h. Pomian (zm. 1656) i odt¹d nosi nazwê kaplicy Ko³udzkich53. W jej portalu: w górnej czêœci gotyckiej ar- kady od strony obejœcia znajduje siê herb Luksemburgów – lew w koro- nie (wyobra¿ony tak¿e na dwóch zwornikach bocznych naw)54, ca³y portal

47 J. P a k u l s k i, Na³êcze wielkopolscy w œredniowieczu, s. 147-148. 48 KDW III, nr 1388. 49 KDW III, nr 1429. 50 Zob. KDW VII, nr 465, 472. 51 KDW III, nr 1820. 52 KorPra³. I/2, s. 233; M. C z y ¿ a k, Kapitu³a katedralna w GnieŸnie, s. 356 (biogram Macieja Dryi). 53 Katalog zabytków sztuki w Polsce, t. V Województwo poznañskie, z. 3 gnieŸ- nieñski, oprac. T. R u s z c z y ñ s k a, A. S ³ a w s k a, Kraków 1962, s. 29. 54 A. Œ w i e c h o w s k a, Z. Œ w i e c h o w s k i, RzeŸba architektoniczna, s. 110, 113, 118. FUNDACJE I FUNDATORZY KAPLIC W KATEDRZE GNIENIEÑSKIEJ... 111 powsta³ wiêc zapewne w pierwszych latach pontyfikatu arcybiskupa Bo- dzêty (1382-1383), kiedy aktualna by³a kandydatura Zygmunta Luksem- burskiego do tronu polskiego. Kie³cz z Tuliszkowa h. Dryja fundator kaplicy zmar³ 29 XI 1377. Jesz- cze 15 XI 1377 papie¿ Grzegorz XI zarezerwowa³ do swojej dyspozycji beneficja kanonika (wieœæ o jego spodziewanej œmierci musia³a pewnie dotrzeæ do kurii): scholasteriê i kanoniê gnieŸnieñsk¹, kanoniê poznañ- sk¹ i kanoniê w³oc³awsk¹55. W 1375 roku by³ jednym z kompromisariuszy – elektorów biskupa poznañskiego po œmierci Jana z Lutogniewa h. Doli- wa56. Scholasteria by³a najwy¿sz¹ godnoœci¹ jak¹ osi¹gn¹³ w swej karie- rze koœcielnej (czwarta po prepozyturze, dziekanii i archidiakonii w hie- rarchii pra³atur gnieŸnieñskich). Obj¹³ j¹ na prze³omie 1349 i 1350 roku, wczeœniej, od 1346 roku, piastowa³ kustodiê (szósta w precedencji pra³a- tur). Pierwsze beneficja obj¹³ jeszcze w koñcu lat 30. XIV wieku: kanoniê p³ock¹ (1338), prepozyturê w kolegiacie rudzkiej (1338/1339) i kanoniê gnieŸnieñsk¹ (1339)57. Kaplicê ufundowa³ zatem po dwudziestoletnim po- bycie w kapitule i z³o¿y³y siê na ni¹ zapewne cierpliwie gromadzone do- chody beneficjów gnieŸnieñskich. Supliki o scholasteriê i kanoniê w³o- c³awsk¹ wakuj¹ce po jego œmierci wspominaj¹ tak¿e o wsiach prestymo- nialnych, jakie posiada³ w obydwu kapitu³ach58. 16 VIII 1363 arcybiskup Jaros³aw na proœbê Fr¹cka dziedzica z Cere- kwicy przyzna³ dziesiêcinê z Chwalibogowa, stanowi¹c¹ dotychczas upo- sa¿enie o³tarza NMP w kaplicy arcybiskupiej – o³tarzowi œw. Miko³aja w kaplicy wybudowanej przez Fr¹cka: in capella quam memoratus Franczko ob remedium animae sue construxit. Wieœ Chwalibogowo (k. Wrzeœni) nale¿a³a w³aœnie do Fr¹cka, st¹d te¿ arcybiskup ¿yczliwie potrak- towa³ jego proœbê zaznaczaj¹c, ¿e czyni to ze wzglêdu na przysz³¹, spo- dziewan¹ wygodê i po¿ytek. Na potrzeby swej w³asnej altarii wyznaczy³ dziesiêcinê z Wiewiórczyna (k. ¯nina)59. Kaplica Fr¹cka z Cerekwicy – obok kaplicy arcybiskupiej, do której jeszcze wrócê – by³aby zatem kolej- n¹ kaplic¹ wybudowan¹ przy obejœciu katedry gnieŸnieñskiej. Powsta³a

55 Bullarium Poloniae, wyd. S. K u r a œ, I. S u ³ k o w s k a-K u r a s i o w a, t. III, Rzym- Lublin 1988, nr 1496. Kie³cz sprawowa³ tak¿e funkcjê subkolektora kamery papieskiej w diecezji w³oc³awskiej, BP III, nr 2441. 56 MPH II, s. 707-708. 57 A. R a d z i m i ñ s k i, Pra³aci i kanonicy kapitu³y katedralnej p³ockiej w XIV i I po³. XV w., t. II Kanonicy, Toruñ 1993, s. 85-86. 58 BP III, nr 2440 (12 II 1378), 2441 (21 II 1378). 59 KDW III, nr 1499: decima campestris de villa Falibogowo predicta, que pridem ad altare s. Marie virginis in nostra capella in ecclesia Gneznensi fundatum pertinebat, prop- ter commodum et utilitatem que speratur exinde futura, ad altare s. Nicolai in capella quam memoratus Franczko ob remedium animae sue construxit, pro sustentacione rectoris altaris eiusdem pertineat. 112 MARTA CZY¯AK najprawdopodobniej w latach 1360-1363, proœba o przyznanie dziesiêciny wystosowana zosta³a zapewne po zakoñczeniu budowy. Z kolei w 1360 roku mia³o miejsce szczególne porozumienie miêdzy przysz³ym fundato- rem a arcybiskupem: 21 IX 1360 Franciszek z Cerekwicy dobrowolnie (li- bera voluntate, zelo devocionis et pure propter Deum) zwróci³ koœcio³owi gnieŸnieñskiemu wieœ W³ókna (k. Skoków), któr¹ niegdyœ arcybiskup Janis³aw zamieni³ z jego przodkiem Micha³em z Koszanowa na wieœ Chwalêcino i pewne dobra we wsi Olsza. Zaznaczy³ przy tym, ¿e ani on, ani jego krewni po mieczu, zw³aszcza – wymieniony imiennie brat stry- jeczny Janusz z Koszanowa – nie bêd¹ zg³aszali pretensji do oddanej po- siad³oœci60. W zamian Jaros³aw pragn¹c odpowiedzieæ dobrem za otrzyma- ne dobro (tak w tekœcie przywileju z 26 IX 1360) przyzna³ Franciszkowi do¿ywotnio wieœ Cotoñ (oko³o 17 km na po³udnie od Cerekwicy) wraz z dziesiêcin¹61. A potem, jakby ma³o by³o jeszcze wsi i dziesiêciny z Chwa- libogowa, do³¹czy³ do uposa¿enia altarii œw. Miko³aja roczn¹ pensjê w wy- sokoœci 3 grzywien z m³ynów w Kwieciszewie. Wiemy o tym z przywileju z 5 II 1373, w którym Jaros³aw na proœbê Wojciecha wicekustosza i alta- rzysty œw. Miko³aja zamieni³ wspomnian¹ roczn¹ pensjê (która jak widaæ nie p³ynê³a regularnie) na wiêcej warte dziesiêciny ze wsi Rozstrzêbowo (k. Kcyni) i NiedŸwiady (na po³udnie od ¯nina)62. Mo¿na przypuszczaæ, ¿e opisana wy¿ej zamiana wsi, dokonana z ini- cjatywy Jaros³awa63, a przede wszystkim: kontakt, rozmowy z arcybisku- pem, byæ mo¿e obietnica przysz³ego uposa¿enia altarii, sk³oni³y Francisz- ka z Cerekwicy do budowy kaplicy przy katedrze. By³ on, co trzeba pod- kreœliæ, jedynym œwieckim wœród znanych fundatorów. Jego kaplicê o nieznanym wezwaniu mo¿emy umiejscowiæ jedynie hipotetycznie albo po lewej stronie kaplicy Jana dziekana (obecnie kaplica œw. Walentego, wed³ug akt wizytacji Wincentego de Seve archidiakona gnieŸnieñskiego ju¿ w 1608 roku u¿ywana jako sk³adzik przez wikariuszy)64 albo – syme- trycznie – po prawej stronie kaplicy Kie³cza (obecnie œw. Andrzeja).

60 KDW III, nr 1443; zob. te¿ KDW III, nr 1410, 1413 oraz S. K o z i e r o w s k i, Studya nad pierwotnym rozsiedleniem rycerstwa wielkopolskiego, t. VI Ród Szaszorów – Opalów – Orlów, Poznañ 1918 (odbitka z „Rocznika Towarzystwa Przyjació³ Nauk Poznañskiego”, t. 45), s. 6. 61 KDW VI, nr 190. 62 KDW III, nr 1682. Wœród œwiadków zamiany obecny by³ m. in. Franczco pincerna Calisiensis heres de Czerekwicza. 63 Przywilejem z 19 XI 1359 Jaros³aw zwróci³ opatowi z Mogilna czêœæ posiad³oœci, które klasztor sprzeda³ niegdyœ Micha³owi z Koszanowa, a Micha³ zamieni³ je z arcybiskupem Ja- nis³awem w³aœnie za wieœ W³ókna (KDW III, nr 1410, 1413). Arcybiskupstwo traci³o tym sa- mym dobra otrzymane niegdyœ w zamian za W³óknê, st¹d te¿ starania o jej restytucjê – 21 IX 1360 uwieñczone powodzeniem. 64 I. P o l k o w s k i, Katedra gnieŸnieñska, s. 54-55. FUNDACJE I FUNDATORZY KAPLIC W KATEDRZE GNIENIEÑSKIEJ... 113

Karierê fundatora mo¿emy œledziæ od 1352 roku: 2 IX 1352 jako Fr¹- cek z Koszanowa podpisa³ akt konfederacji poznañskiej Maæka Borkowi- ca65. W 1370 roku otrzyma³ godnoœæ czeœnika kaliskiego, jako czeœnik to- warzyszy³ czynnoœciom prawnym arcybiskupa (¯nin, 1372), sêdziów kali- skich Tomis³awa z Donaborza i Miko³aja z Wenecji (Gniezno, 1377; Po- znañ, 1384) i starostów generalnych Wielkopolski Domarata z Pierzchna i Pielgrzyma z Wêgleszyna (Poznañ, 1378; Gniezno, 1387), po raz ostatni wspomniany zosta³ w Ÿród³ach 1 II 139766. W 1381 roku arcybiskup Janusz Suchywilk odebra³ przyznan¹ mu uprzednio przez Jaros³awa w do¿ywo- cie wieœ Cotoñ i nada³ j¹ kanonikowi Jarandowi z Be³szewa, twierdz¹c w uzasadnieniu, ¿e po œmierci Fr¹cka mog³aby zostaæ przejêta przez jego spadkobierców67. Altariê œw. Miko³aja do pocz¹tków 1402 roku posiada³ jego syn Piotr (nazwany w dokumencie papieskim Petrus suppincerna), kiedy to zrezy- gnowa³. O³tarz zosta³ wówczas nadany wikariuszowi, póŸniej kanonikowi, Miko³ajowi [S³upkowi] s. Bronisza68. Zgodnie z zachowanymi Ÿród³ami pierwsz¹ altariê w jeszcze nie ukoñ- czonym chórze katedry ufundowa³ arcybiskup Jaros³aw Bogoria: 26 III 1350 erygowa³ i uposa¿y³ o³tarz ku czci NMP i œw. Stanis³awa i nada³ go Wojciechowi i Miko³ajowi, wikariuszom katedry gnieŸnieñskiej. Zazna- czy³ przy tym, ¿e tak wspomniany o³tarz jak i wszystkie inne, wybudowa- ne przez niego i jego nastêpców, wczeœniej i w przysz³oœci, mog¹ byæ nadawane tylko wikariuszom katedry69. Nie wiemy, gdzie stanê³a altaria70. Kaplica arcybiskupa: nostra capella z altari¹ NMP wspominana w przy- wileju dla Fr¹cka z Cerekwicy istnia³a ju¿ na pewno przed 16 VIII 1363, kiedy arcybiskup zamieni³ nale¿¹c¹ do niej dziesiêcinê z Chwalibogowa na dziesiêcinê z Wiewiórczyna71. Wydaje siê, ¿e nic nie stoi na przeszko-

65 KDW III, nr 1313: Franczko cum Ubyslao de Cosszonovo, zob. te¿ S. K o z i e r o w s k i, Ród Szaszorów, s. 7-9. 66 Urzêdnicy wielkopolscy XII-XV w. Spisy, oprac. M. B i e l i ñ s k a, A. G ¹ s i o r o w- s k i, J. £ o j k o, Wroc³aw 1985, cz. 2, s. 181, nr 77. 67 KDW VI, nr 274: forsan post decessum suum [Franciszka] per suos successores absque questione et impedimento libere ad ecclesiam non possit redire... . Arcybiskup twierdzi³ tak- ¿e, ¿e Franciszek otrzyma³ Cotoñ pretextu restitucionis alterius ville dicte Wlokna, która by³a diu ab ipsa ecclesia Gneznensi per modum occupacionis alienata. 68 BP III, nr 816; M. C z y ¿ a k, Kapitu³a katedralna w GnieŸnie, s. 360-361 (biogram Miko³aja s. Bronisza). 69 KDW III, nr 1293. 70 Por. Sz. S k i b i ñ s k i, Niektóre aspekty gotyckiej przebudowy katedry, s. 13: Wiado- moœæ o ufundowaniu przez arcybiskupa Skotnickiego o³tarza pod wezwaniem NMP i œw. Stanis³awa podana w roku 1350 (...), jeœli odnosi siê do nowo wznoszonej czêœci – a to nie jest wcale pewne – pozwala o³tarz ten lokalizowaæ jedynie w najwczeœniej wznoszonym obej- œciu. 71 KDW III, nr 1499. 114 MARTA CZY¯AK dzie, by po³¹czyæ obie fundacje: altarii i kaplicy, i uznaæ altariê z 1350 roku za o³tarz NMP stoj¹cy w kaplicy arcybiskupiej w 1363 roku, a pocz¹tkowo rzeczywiœcie umieszczony w ambicie72. Na prawym kapitelu portalu ka- plicy NMP (obecnie Matki Boskiej Czêstochowskiej zwana Bogoria) umieszczono pod koniec XIV wieku rzeŸbiarsk¹ scenê rajsk¹: Adama i Ewê po obu stronach jab³oni – Ewê jako prefiguracjê Nowej Ewy, Maryi, wspó³odkupicielki73. Kaplica arcybiskupa stanê³a przy po³udniowej czêœci obejœcia, po le- wej stronie istniej¹cego ju¿ wówczas chyba skarbca katedralnego (obec- nie kaplica œw. Stanis³awa). Wydaje siê, ¿e powsta³a jako pierwsza z ka- plic zamkniêcia obejœcia, przed 1358 rokiem, kiedy nie istnia³y jeszcze lub te¿ dopiero by³y budowane kaplice Jana i Kie³cza oraz rozdzielaj¹ca je ka- plica na osi. Jeœli tak – to jej usytuowanie: z boku, w miejscu ma³o efek- townym (siódma z kaplic przy siedmiobocznym zamkniêciu chóru), by³o- by œwiadomym wyborem inicjatora budowy katedry gnieŸnieñskiej. Istniej¹ przes³anki by s¹dziæ, ¿e przy katedrze powsta³a tak¿e kaplica ufundowana przez Kazimierza Wielkiego. 11 VI 1359 król kwituj¹c od Jaros³awa odbiór 100 grzywien dziesiêciny czteroletniej na³o¿onej na ar- cybiskupa i duchowieñstwo diecezji przeznaczy³ 50 z nich na budowê kró- lewskiej kaplicy w katedrze74. Chcia³abym j¹ widzieæ w centralnym miej- scu œwi¹tyni, tj. tu¿ za zamkniêciem chóru, na osi katedry, w miejscu, gdzie obecnie znajduje siê kaplica Niepokalanego Poczêcia NMP (niegdyœ Zwiastowania). W póŸnej, XVII-wiecznej tradycji koœcio³a katedralnego, któr¹ przywo³uje ksi¹dz Polkowski, za królewsk¹ uznawano kaplicê znaj- duj¹c¹ siê po lewej stronie kaplicy na osi (œw. Micha³a, obecnie kaplica Pana Jezusa), jednak ta pochodzi³a raczej z fundacji Jana, jak o tym œwiadcz¹ wymieniane przez Polkowskiego nale¿¹ce do niej dziesiêciny (Kwieciszewo, Wapno, Sto³ê¿yn)75. Wydaje siê, ¿e ofiarowana przez króla kwota stanowi³a dopiero pocz¹- tek fundacji. Nie wiemy kiedy kaplica zosta³a ukoñczona, nie znamy daty erekcji jej o³tarza. Mo¿emy jedynie przypuszczaæ, ¿e wraz ze œmierci¹

72 Wed³ug Sz. Skibiñskiego uto¿samienie obydwu altarii jest b³êdne: zapiski o dwóch odrêbnych fundacjach ujêto razem w aktach konsystorskich z 1540 roku, co niew³aœciwie zinterpretowa³ I. Polkowski w swej pracy o katedrze gnieŸnieñskiej (s. 66), zob. Sz. S k i b i ñ- s k i, Niektóre aspekty gotyckiej przebudowy katedry, s. 12-13. Wydaje siê jednak, ¿e uto¿sa- mienie obydwu altarii jest mo¿liwe, por. B. N o w i c k a, Dzia³alnoœæ kulturalna koœcio³a gnieŸnieñskiego, s. 51. 73 A. Œ w i e c h o w s k a, Z. Œ w i e c h o w s k i, RzeŸba architektoniczna, s. 118-119. 74 KDW III, nr 1405: Preterea, de gracia nostra speciali de predictis centum marcis gros- sorum, quinquaginta marcas grossorum Rutheno war nomine dedimus, et residuas quinqu- aginta marcas grossorum pro capella nostra regia in ecclesia Gnesdnensi dedimus et asigna- re non obmisimus. 75 I. P o l k o w s k i, Katedra gnieŸnieñska, s. 56. FUNDACJE I FUNDATORZY KAPLIC W KATEDRZE GNIENIEÑSKIEJ... 115 króla i zmian¹ dynastii rozpocz¹³ siê jej powolny upadek. Jeœli uznaæ j¹ za kaplicê Niepokalanego Poczêcia NMP – to w koñcu XV wieku wyma- ga³a ju¿ wraz z dwiema s¹siednimi kaplicami gruntownego remontu, któ- ry te¿ zosta³ przeprowadzony76. W 1540 roku zosta³ w niej pochowany ar- cybiskup Jan Latalski – zyska³a wówczas renesansowy nagrobek z pia- skowca. W latach 1624-1648 zosta³a gruntownie przebudowana jako kapli- ca grobowa arcybiskupa Wawrzyñca Gembickiego77. Przedstawmy jeszcze dwie ostatnie kaplice z siedmiu wybudowanych przy poligonalnej czêœci obejœcia. Pierwsza licz¹c od pó³nocy to obecnie zakrystia pra³acka (brak Ÿróde³ co do jej przesz³oœci), szósta, miêdzy ka- plicami Ko³udzkich i Bogoria – to kaplica œw. Andrzeja, zwana te¿ wcze- œniej kaplic¹ Strzeszkona, Siemianowsk¹, Sulima78. Najwczeœniejsze Ÿró- d³a odnosz¹ce siê do niej pochodz¹ z I æw. XV wieku. 1 VII 1418 kustosz Miko³aj Strzeszkowic z £agiewnik h. Sulima, kustosz kapitu³y i wikariusz generalny arcybiskupa Miko³aja Tr¹by, wobec oficja³a gnieŸnieñskiego, notariusza i œwiadków legowa³ testamentarnie na rzecz o³tarza w kaplicy Bo¿ego Cia³a wieœ Siemianowo (parafia Dziekanowice na zachód od Gnie- zna) kupion¹ za 230 grzywien groszy praskich, zastrzegaj¹c dla siebie, a potem dla swych krewnych, najpierw duchownych potem œwieckich, prawo prezenty79. O³tarz Bo¿ego Cia³a (wezwanie altarii i kaplicy s¹ tutaj to¿same), jak wynika z kolejnych pism arcybiskupa i oficja³a odnosz¹cych siê do legatu80, zosta³ erygowany przez poprzedników Miko³aja Tr¹by i uposa¿ony przez kustosza Miko³aja, jego brata [Wawrzyñca z U³anowa kasztelana ostrowskiego] i bratanków81, powsta³ zatem na pewno przed 7 IX 1411 (data œmierci arcybiskupa Miko³aja Kurowskiego), mo¿e jesz- cze pod koniec XIV wieku: Miko³aj Strzeszkowic wszed³ do kapitu³y gnieŸnieñskiej przed 30 VI 1383, w latach 1389-1413 by³ skarbnikiem dwo- ru arcybiskupiego, w latach 1393-1394 sprawowa³ po raz pierwszy urz¹d administratora sede vacante po œmierci arcybiskupa Bodzêty, w latach 1402-1411 po raz pierwszy urz¹d oficja³a82. Wieœ Siemianowo mia³a stano-

76 I. P o l k o w s k i, Katedra gnieŸnieñska, s. 59; KorPra³. I/1, s. 247. 77 Katalog zabytków sztuki w Polsce, t. V Województwo poznañskie, z. 3 Powiat gnieŸ- nieñski, s. 28. 78 Tam¿e, s. 29-30. 79 KDW XI, nr 1904; por. BP IV, nr 469. 80 KDW XI, nr 1907 (£êczyca, 27 I 1419), 1908 (Gniezno, 25 II 1419). 81 KDW XI, nr 1907: ...quomodo cultum divinum altaris Corporis Christi in capella pre- dicte nostre ecclesie Gneznensis per predecessores nostros fundati et per ipsum dominum Nicolaum custodem fratremque et nepotes ipsius inantea dotati.... 82 F. S i k o r a, Miko³aj Strzeszkowic h. Sulima, PSB XXI, s. 95-96; A. G ¹ s i o r o w s k i, I. S k i e r s k a, Œredniowieczni oficja³owie gnieŸnieñscy, „Roczniki Historyczne”, t. 61 (1995), s. 59-60, 74-76, 85; M. C z y ¿ a k, Kapitu³a katedralna w GnieŸnie, s. 371-372 (bio- gram Miko³aja Strzeszkowica), s. 396-397 (biogram Strzeszka z U³anowa i £agiewnik, s. Waw- rzyñca kasztelana ostrowskiego). 116 MARTA CZY¯AK wiæ uposa¿enie w³aœnie powo³ywanego drugiego altarzysty, którego Miko- ³aj Strzeszkowic prezentowa³ arcybiskupowi osobnym pismem83. Z przytoczonych dokumentów wynika, ¿e Sulimowie ufundowali jedy- nie altariê w kaplicy, a potem stworzyli podstawy finansowe dla funkcjo- nowania drugiego altarzysty. Wspominaj¹ one tak¿e, ¿e altaria znajdowa³a siê w kaplicy Bo¿ego Cia³a przy³¹czonej (annexa) do koœcio³a katedralne- go, co mog³oby wskazywaæ na jej póŸniejsz¹ dobudowê do ju¿ ukoñczone- go obejœcia84. W datowaniu kaplicy pomaga jej architektura: portal ze sztucznego kamienia, który podobnie jak inne elementy rzeŸbiarskiego wystroju wnêtrza powsta³ zapewne w latach 80. XIV wieku. Na kapitelach portalu od strony kaplicy umieszczono szczególne przedstawienia: macio- rê karmi¹c¹ prosiêta, dwie igraj¹ce z ni¹ postaci w spiczastych kapeluszach i diab³a (kapitel po prawej stronie) oraz postaci w spiczastych kapeluszach, trzymaj¹ce siê za rêce i tañcz¹ce wokó³ cielca (kapitel po lewej stronie). Pierwsze przedstawienie to tzw. Judensau, znany z dekoracji rzeŸbiarskiej katedr niemieckich, maj¹cy wyobra¿aæ nieczystoœæ i brzydotê judaizmu, drugie – to kult z³otego cielca znany z biblijnej Ksiêgi Wyjœcia, satyra go- dz¹ca w przypisywany ¯ydom kult pieni¹dza i lichwê85. Czy mo¿na je ³¹- czyæ z osob¹ Miko³aja Strzeszkowica, skarbnika arcybiskupa, fundatora o³tarza? OdpowiedŸ mo¿e pozostawaæ jedynie w sferze przypuszczeñ. Za ¿ycia arcybiskupa Jaros³awa powsta³y najprawdopodobniej wszyst- kie lub prawie wszystkie kaplice przy wielobocznej czêœci obejœcia86. Do 1388 roku, tj. do œmierci arcybiskupa Bodzêty, ale mo¿e i wczeœniej, po- wsta³y natomiast trzy kaplice przy prostok¹tnej czêœci obejœcia: dwie od strony po³udniowej i jedna (w³aœnie arcybiskupa Bodzêty) od strony pó³- nocnej, przy pierwszym przêœle obejœcia. Wobec braku Ÿróde³ pisanych terminus ante quem dla tych pierwszych wyznaczaj¹ lata budowy kaplicy arcybiskupa (1382-1388): by³y ju¿ zapewne wówczas ukoñczone, w prze- ciwnym wypadku kaplica arcybiskupa znalaz³aby siê po stronie po³udnio- wej, uznawanej za lepsz¹ od ciemnej i wilgotnej (a co za tym idzie nara- ¿onej, jak wierzono, na wp³ywy demonów) strony pó³nocnej87. Po stronie po³udniowej, obok skarbca katedralnego (tak do 1591 roku, potem kaplica sufragañska), powsta³y zatem dwie kaplice: pierwsza o nie znanym wezwaniu (byæ mo¿e stanowi³a ca³oœæ ³¹cznie ze skarbcem jak analogicznie dwuprzês³owa zakrystia po stronie pó³nocnej, przebudowana

83 KDW XI, nr 1905. 84 KDW XI, nr 1904: ...legavit... pro altari in capella Corporis Cristi dicte eclesie Gne- znensi annexa... . 85 A. Œ w i e c h o w s k a, Z. Œ w i e c h o w s k i, RzeŸba architektoniczna, s. 119-120. 86 Tam¿e, s. 118. 87 Tam¿e, s. 114. FUNDACJE I FUNDATORZY KAPLIC W KATEDRZE GNIENIEÑSKIEJ... 117 w I æw. XVII w. z inicjatywy arcybiskupa Wojciecha Barañskiego, zm. 1615), druga pod wezwaniem œwiêtych Doroty i Katarzyny (odnowiona przez arcy- biskupa Miko³aja Dzierzgowskiego, zm. 1559)88. Ta ostatnia posiada portal ze sztucznego kamienia datowany na lata 1374-138289. Po stronie pó³nocnej, przy pierwszym przêœle obejœcia, obok dwuprzês³owej zakrystii, powsta³a kaplica arcybiskupa Bodzêty h. Szeliga (pierwotnie œw. Marcina, potem œw. £azarza i Marty, obecnie œw. Jana Nepomucena)90. W gotyckiej arkadzie jej portalu umieszczone zosta³y dwie tarcze z herbem arcybiskupa (ksiê¿yc bar- kiem ku podstawie z krzy¿em ³aciñskim zaæwieczonym poœrodku)91. Do koñca XIV w. powsta³a najprawdopodobniej tak¿e pierwsza kapli- ca przy nawie po³udniowej, poprzedniczka kaplicy mansjonarskiej. W jej datowaniu znowu pomaga architektura: portal ze sztucznego kamienia analogiczny do portalu w kaplicy Bodzêty czy Siemianowskiej, z unikal- nym przedstawieniem Chrystusa w Studni i Wieczerzy w Emaus92. 29 IV 1422 arcybiskup Miko³aj Tr¹ba przy tej w³aœnie kaplicy – pod wezwaniem NMP – osadzi³ kolegium mansjonarzy i uposa¿y³ ich dziesiêcinami men- sy arcybiskupiej93. W poszukiwaniu jej fundatora musimy odwo³aæ siê do fragmentarycznie zachowanych, niejednoznacznych w swej wymowie Ÿró- de³: 5 V 1386 arcybiskup Bodzêta w podziêkowaniu za wielkie przys³ugi, jakie odda³a koœcio³owi katedralnemu Œwiêtos³awa, matka Jana z Bierz- glina kasztelana kaliskiego, erygowa³ i uposa¿y³ dziesiêcin¹ mensy o³tarz NMP w katedrze zobowi¹zuj¹c altarzystê do odprawiania jednej mszy œw. w tygodniu w intencji Œwiêtos³awy, przekaza³ jej tak¿e na 20 lat prawo patronatu94. Do po³owy 1411 roku altarzyst¹ o³tarza NMP w katedrze (tego o³tarza, a mo¿e o³tarza w kaplicy Bogoria?) by³ Borek s. S³awbora, kano- nik gnieŸnieñski od 1386 roku, oficja³ gnieŸnieñski w 1388 roku, w latach 1390-1391 administrator sede vacante diecezji, zmar³y na pocz¹tku 1417 roku95. Wspomina go jeszcze zapiska z akt konsystorskich z 4 VIII 1417: mistrz Jan murarz z Wroc³awia mia³ wed³ug zawartej w³aœnie umowy

88 J. Z a c h w a t o w i c z, Architektura katedry gotyckiej, s. 50, p. 22; Katalog zabytków sztuki w Polsce, t. V Województwo poznañskie, z. 3 Powiat gnieŸnieñski, s. 31-32. 89 A. Œ w i e c h o w s k a, Z. Œ w i e c h o w s k i, RzeŸba architektoniczna, s. 117-118. 90 Katalog zabytków sztuki w Polsce, t. V Województwo poznañskie, z. 3 Powiat gnieŸ- nieñski, s. 150-151. 91 A. Œ w i e c h o w s k a, Z. Œ w i e c h o w s k i, RzeŸba architektoniczna, s. 113-114. 92 Tam¿e, s. 114-117. 93 KDW VIII, nr 940: ...mansionarios constituimus, facimus, ordinamus et creamus, qui ad laudem et honorem omnipotentis Dei et eius genitricis gloriosae ibidem in ecclesia nostra in capella ipsius Beatae Mariae Virginis, genitricis Dei, horas nocturnas, pariter et diurnas necnon missam de Beata Virgine singulis diebus temporibus perpetuis concentu altarum vocum... debebunt devote et solemniter decantare. 94 KDW III, nr 1848. 95 BP III, nr 1306, 1320; M. C z y ¿ a k, Kapitu³a katedralna w GnieŸnie, s. 320–321 (bio- gram Borka). 118 MARTA CZY¯AK z kustoszem Miko³ajem Strzeszkowicem i Marcinem wicekantorem, pre- fektem budowy katedry, pokryæ dachem dwie kaplice: Borka i prepozyta [³êczyckiego] Pieskowskiego96. Borek i Piotr Pieskowski byli raczej alta- rzystami remontowanych kaplic ni¿ ich fundatorami... . Byæ mo¿e zagad- kê fundacji tej kaplicy, a tak¿e innych wspominanych wy¿ej, o niewyja- œnionym rodowodzie: przy pó³nocnej czêœci obejœcia (obecnie zakrystia pra³acka), przy prostok¹tnej czêœci chóru od strony po³udniowej (kaplice Baranowskiego i Dzierzgowskiego), ods³oni¹ jeszcze skrzêtnie zbierane i analizowane Ÿród³a, przede wszystkim akta konsystorskie i kapitulne oraz XVII-wieczne protoko³y wizytacyjne archidiakonatu gnieŸnieñskiego. W efekcie przedstawionych wy¿ej badañ (uzupe³niaj¹cych wczeœniej- sze ustalenia historyków i historyków sztuki) rozmieszczenie najstar- szych, XIV-wiecznych kaplic w katedrze gnieŸnieñskiej przedstawia siê nastêpuj¹co: I. Kaplice przy wielobocznej czêœci obejœcia, zaczynaj¹c od strony pó³nocnej: 1. Fundator nieznany, kaplica o nieznanym wezwaniu, obecnie – za- krystia pra³acka; 2. Fundator: Franciszek z Cerekwicy (?), kaplica o nie- znanym wezwaniu, obecnie – œw. Walentego; 3. Fundator: Jan s. Chwa³a Bia³ego z Chomi¹¿y, kaplica NMP i œw. Jana, obecnie – Pana Jezusa; 4. Fundator: Kazimierz Wielki (?), kaplica Zwiastowania NMP lub œw. Anny, obecnie – Niepokalanego Poczêcia NMP; 5. Fundator: Kie³cz z Tu- liszkowa, kaplica œw. Wawrzyñca (œwiêtych Marcina i Katarzyny), obecnie – Ko³udzkich; 6. Fundator nieznany, kaplica Bo¿ego Cia³a, obecnie – œw. Andrzeja; 7. Fundator: Jaros³aw ze Skotnik Bogoria, kaplica NMP (i œw. Stanis³awa), obecnie – Matki Boskiej Czêstochowskiej. II. Kaplice przy prostok¹tnej czêœci obejœcia Po stronie pó³nocnej: 1. Fundator: arcybiskup Bodzêta, kaplica œw. Marcina, obecnie – œw. Jana Nepomucena; 2. Zakrystia wikariacka (dwuprzês³owa). Po stronie po³udniowej: 1. Fundator nieznany, kaplica œwiêtych Doroty i Katarzyny, obecnie – Dzierzgowskiego; 2. Fundator nieznany, wezwanie nieznane, obecnie – Baranowskiego; 3. Skarbiec – obecnie kaplica œw. Stanis³awa. III. Kaplice przy nawie po³udniowej 1. Fundator nieznany, kaplica NMP, obecnie – czêœæ kaplicy £ubieñ- skich.

96 Acta capitulorum nec non iudiciorum ecclesiasticorum selecta, ed. B. U l a n o w s k i, t. II Acta iudiciorum ecclesiasticorum dioecesum Gneznensis et Poznaniensis (1403-1530), nr 96: ...item teget duas capellas Barthkonis et aliam domini prepositi Pyescowsky, uti alie ca- pelle sunt reformate...por. J. Z a c h w a t o w i c z, Historia budowy katedry gotyckiej, s. 42. SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 119

ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006

KRZYSZTOF R. PROKOP Kraków

Sakry ordynariuszy i sufraganów poznañskich w XVIII stuleciu

Episcopal Consecrations of Poznañ Ordinaries and Suffragans in the 18th Century

Tematyka œwiêceñ biskupich pasterzy Koœcio³a poznañskiego, wszak- ¿e w odniesieniu do wieków XIX i XX, stanowi³a ju¿ niegdyœ przedmiot jednej z publikacji pisz¹cego te s³owa1. Obecnie zamierzamy cofn¹æ siê w naszej analizie jeszcze o stulecie i omówiæ problematykê œwiêceñ bisku- pich ordynariuszy i sufraganów poznañskich w XVIII wieku. Pomiêdzy rokiem 1701 a 1800 na stolicy biskupiej w Poznaniu zasia- da³o w sumie dziesiêciu hierarchów, których w pos³udze pasterskiej wspo- maga³o w tym okresie ³¹cznie trzynastu biskupów pomocniczych. Dla obu tych grup jedna postaæ jest wszak¿e wspólna, jako ¿e Piotr Tar³o by³ wpierw – w latach 1713-1720 – sufraganem, a nastêpnie – w latach 1720- 1722 – ordynariuszem poznañskim. Chodzi zatem o grono 22 hierarchów, spoœród których Miko³aj Stanis³aw Œwiêcicki i Hieronim Wierzbowski znaleŸli siê w gronie episkopatu jeszcze pod koniec XVII stulecia, gdy z kolei Ludwikowi Józefowi Mathy, Franciszkowi Ksaweremu Rydzyñ- skiemu, Ignacemu Raczyñskiemu i Janowi Chrzcicielowi Albertrandiemu przysz³o dzia³aæ równie¿ w pocz¹tkach XIX wieku. O nik³ym jak dot¹d zainteresowaniu problematyk¹ sakr biskupich na gruncie polskim autor obecnego opracowania wspomina³ ju¿ niejedno- krotnie, przy okazji innych publikacji z tego zakresu2. Jedn¹ z konse-

1 K.R. Pr o k o p, Sakry biskupów Koœcio³a poznañskiego w XIX i XX stuleciu, „Forum Naukowe. Prace Historyczno-Politologiczne”, R. VII z. 2(15)/2002, s. 241-254. 2 Zob.: K.R. Pro ko p, Konsekracja biskupa Macieja Mariana Kurskiego. Przyczynek do biografii poznañskiego sufragana, „Kronika Miasta Poznania” 64 (1996) z. 3, s. 236-242; ten¿e, Konsekracje biskupie w katedrze na Wawelu w okresie niewoli narodowej (1795- 1918), „Studia Waweliana” 6-7 (1997-1998), s. 191-197; t e n ¿ e, Linia sukcesji apostolskiej bi- 120 KRZYSZTOF R. PROKOP kwencji takiego stanu rzeczy jest brak mo¿liwoœci odniesienia siê w wiêk- szoœci przypadków do tzw. literatury przedmiotu, w zwi¹zku z czym nie- mal ka¿dorazowo zachodzi koniecznoœæ siêgania bezpoœrednio do Ÿróde³, które wpierw jednak trzeba „wytropiæ” w ramach kwerend archiwalnych, jako ¿e dotycz¹ce sakr biskupich œwiadectwa Ÿród³owe s¹ bardzo rozpro- szone. W tej sytuacji kolejne artyku³y z owej problematyki, og³aszane dru- kiem przez pisz¹cego te s³owa, stanowi¹ odzwierciedlenie aktualnego eta- pu rozpoznania zagadnienia, nie zaœ wynik zakoñczonej kwerendy, bêd¹- cy jak¹œ form¹ ostatecznego podsumowania danego obszaru badañ. Prze- ciwnie, w niektórych przypadkach autor ma wrêcz przeœwiadczenie, ¿e istnieje du¿e prawdopodobieñstwo natrafienia na brakuj¹ce informacje w trakcie dalszych poszukiwañ w archiwaliach, mimo to jednak nie wstrzymuje siê z opublikowaniem poczynionych dotychczas ustaleñ, a to w przekonaniu, ¿e gdy inni historycy Koœcio³a zdecyduj¹ siê jednak pod- j¹æ badania w tym zakresie, bêd¹ ju¿ dziêki temu dysponowaæ jakimœ „punktem odniesienia”, którego jak dot¹d w zasadzie brak.

* * * Monografista dziejów diecezji poznañskiej, ks. Józef Nowacki, w dru- gim tomie swego kompendium jej historii pomieœci³ m.in. zwiêz³e ¿ycio- rysy wszystkich miejscowych ordynariuszy i biskupów pomocniczych (od œredniowiecza, a¿ po czasy sobie wspó³czesne)3. Spoœród owych 22 hierar- chów z XVIII stulecia, jedynie w przypadku siedmiu wspomina on o ich sakrach biskupich. Mianowicie, gdy chodzi o ordynariuszy, przy Krzysz- tofie Antonim Szembeku i Teodorze Czartoryskim podaje datê tego fak- tu, natomiast w przypadku Ignacego Raczyñskiego, obok daty, wzmian- kuje jeszcze o miejscu, gdzie konsekracja siê odby³a4. W odniesieniu do sufraganów rzecz przedstawia siê nieco korzystniej, jako ¿e w notach bio- graficznych Adama Stanis³awa Grabowskiego, Józefa Paw³owskiego, Lu- skupa kamienieckiego Jana Olszañskiego, [w:] Pasterz i twierdza. Ksiêga jubileuszowa de- dykowana Ksiêdzu Biskupowi Janowi Olszañskiemu, ordynariuszowi diecezji w Kamieñcu Podolskim, pod red. J. Wo³czañskiego, Kraków-Kamieniec Podolski 2001, s. 189-197; t e n ¿ e, Linie sukcesji apostolskiej biskupów Pomorza Zachodniego w okresie po drugiej wojnie œwia- towej (1945-2000), „Przegl¹d Zachodniopomorski” 16/45/ (2001) z. 3, s. 139-148; t e n ¿ e, Dwu- dziestowieczne konsekracje biskupie w katedrze wawelskiej, „Studia Waweliana” 9-10 (2000- 2001) [druk: 2002], s. 229-235; t e n ¿ e, Dziewiêædziesiêciolecie konsekracji biskupiej kardy- na³a Adama Stefana Sapiehy, „Alma Mater” R. 2002 nr 37, s. 31-32; t e n ¿ e, Sukcesja apo- stolska pasterzy Koœcio³a katolickiego na Pomorzu Zachodnim w latach 1821(1811)-1945, „Przegl¹d Zachodniopomorski” 19/48/ (2004) z. 4 (w druku). Tak¿e artyku³ wskazany w po- przednim przypisie. 3 J. Nowacki, Dzieje archidiecezji poznañskiej, t. 2 – Archidiecezja poznañska w gra- nicach historycznych i jej ustrój, Poznañ 1964, s. 40-128, 175-194. 4 Jw., t. 2, s. 110, 112, 114. SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 121 dwika Józefa Mathy i Franciszka Ksawerego Rydzyñskiego znajdziemy informacjê nie tylko na temat daty i miejsca przyjêcia przez nich œwiêceñ biskupich, ale równie¿ i o osobie g³ównego konsekratora5. W wiêkszoœci s¹ to dane zaczerpniête wprost ze Ÿróde³, jakkolwiek nie zawsze (tak w przypadku K.A. Szembeka). W biogramach pozosta³ych piêtnastu XVIII-wiecznych poznañskich biskupów, tak ordynariuszy (M.S. Œwiêcic- ki, M.B. Tar³o, P. Tar³o, J.J. Tar³o, S.J. Hozjusz, A.S. M³odziejowski, A.O. Okêcki), jak i sufraganów (H. Wierzbowski, wspomniany P. Tar³o, B. Gozdzki, K. Poniñski, B. Wilksycki, F. Kaznowski, J.T. Kierski, W. Walknowski, podczas gdy J.Ch. Albertrandi biogramu w rzeczonym opracowaniu w ogóle nie posiada), na jakiekolwiek wzmianki odnoœnie do ich sakr nie natrafiamy6. Wydaje siê wszak¿e, ¿e J. Nowacki nie przyk³a- da³ wiêkszej wagi do zagadnienia konsekracji biskupich, jako ¿e do nie- jednej spoœród wymienionych wy¿ej postaci móg³ znaleŸæ szczegó³owsze informacje na ów temat w Ÿród³ach, które wykorzysta³ przy pisaniu swej monografii. Trudno jednak mieæ do niego o to pretensjê, tworz¹c bowiem tak pokaŸne rozmiarami dzie³o, którego ramy zarówno chronologiczne, jak i tematyczne, mog¹ wzbudzaæ respekt, musia³ kierowaæ siê jakimœ kryterium selekcji dostêpnego materia³u faktograficznego, st¹d owe po- jedyncze wzmianki o sakrach maj¹ charakter incydentalny, wykraczaj¹c poza przyjêty kwestionariusz badawczy7. Nie inaczej zreszt¹ post¹pi³ ks. Boles³aw Kumor w póŸniejszej o kilka dziesiêcioleci monografii historycz- nej diecezji krakowskiej w dobie przedrozbiorowej, gdzie w analogicznym katalogu miejscowych ordynariuszy i sufraganów o ich sakrach wzmian- kowa³ równie¿ tylko od przypadku do przypadku (i to jedynie wówczas, jeœli na tego rodzaju informacje natrafi³ w literaturze przedmiotu)8. Tak siê z³o¿y³o, ¿e w XVIII stuleciu ¿aden z pasterzy Koœcio³a krakowskiego nie by³ uprzednio biskupem Poznania (ani te¿ na odwrót) 9, dane widnie- j¹ce w dziele B. Kumora nie s¹ nam zatem pomocne do przedstawienia tytu³owej problematyki. Co nieco wnosz¹ natomiast XIX-wieczne wydaw- nictwa ks. Jana Korytkowskiego, który zaprezentowa³ ¿yciorysy zarówno

5 Jw., t. 2, s. 189 (nr 31), 190 (nr 33 i 35), 191 (nr 36). 6 Jw., t. 2, s. 109-114, 188-190 (nr 25-30, 32, 34). 7 Por.: Hierarchia Catholica medii et recentioris aevi [dalej cyt.: HC], t. 5 (1667-1730), cur. R. R i t z l e r & P. S e f r i n, P atavii 1952; t. 6 (1730-1799), cur. R. Ritzler & P. Sefrin, P a- tavii 1958, gdzie w odniesieniu do owych 22 hierarchów poznañskich z XVIII stulecia o sa- krach mowa jest tylko w przypadku piêciu (J.T. Kierski, W. Walknowski, A.S. M³odziejowski, L.J. Mathy i F.K. Rydzyñski – ka¿dorazowo wskazano datê, miejscowoœæ i g³ównego konse- kratora). 8 B.S. K u m o r, Dzieje diecezji krakowskiej do roku 1795, t. 1, Kraków 1998, s. 495-534; t. 2, Kraków 1999, s. 90-113. 9 W poprzednich stuleciach tego rodzaju translacje siê zdarza³y: Piotr Wysz, Wojciech Jastrzêbiec, Piotr Tomicki, Jan Latalski. 122 KRZYSZTOF R. PROKOP arcybiskupów, jak i pra³atów oraz kanoników gnieŸnieñskich10. Przede wszystkim jednak – o czym by³a ju¿ wczeœniej mowa – zamierzamy oprzeæ siê na Ÿród³ach archiwalnych, obok których nale¿a³o te¿ spo¿ytko- waæ XVIII-wieczn¹ prasê polsk¹ (pocz¹wszy od lat 30-tych tego¿ stulecia), pod tym k¹tem ma³o jak dot¹d wyzyskan¹, której relacje i doniesienia postrzegaæ nale¿y równie¿ w kategorii œwiadectw Ÿród³owych. * * * W stulecie XVIII, ostatnie w dziejach przedrozbiorowej Rzeczypospo- litej Obojga Narodów, diecezja poznañska wkroczy³a z nowym, niedawno ustanowionym pasterzem, jako ¿e po œmierci na przedwioœniu roku 1698 Stanis³awa Jana Witwickiego (zmar³ 4 III tr.) stolica biskupia w Poznaniu przypad³a dotychczasowemu ordynariuszowi kijowskiemu Miko³ajowi Stanis³awowi Œwiêcickiemu, który zgodê ze strony papie¿a Innocentego XII na ow¹ translacjê uzyska³ 18 V 1699. Z ingresem zwleka³ on zreszt¹ a¿ trzy lata, uroczystoœæ ta odby³a siê bowiem dopiero 24 VII 1702. Nowy rz¹dca Koœcio³a poznañskiego sakry biskupiej przyjmowaæ nie potrzebo- wa³, zosta³ bowiem konsekrowany ju¿ uprzednio – jako ordynariusz kijow- ski. Odnoœnie te¿ do jego sakry dysponujemy lapidarn¹ wprawdzie, nie- mniej precyzyjn¹ informacj¹, któr¹ zawdziêczamy zas³u¿onemu na polu historiografii biskupowi Andrzejowi Chryzostomowi Za³uskiemu. By³ on bezpoœrednim poprzednikiem Miko³aja Stanis³awa Œwiêcickiego w rz¹- dach pasterskich diecezj¹ kijowsk¹, z tego te¿ wzglêdu przypad³a mu rola wspó³konsekratora swego nastêpcy (on sam uzyska³ uprzednio translacjê na biskupstwo p³ockie, a ju¿ w r. 1699 przenieœæ siê mia³ na Warmiê). W drugim tomie wydanych drukiem w latach 1709-1711 w Braniewie jego pism historyczno-rodzinnych – Epistolae historico-familiares, w którym ukazane zosta³y fakty z dziejów Rzeczypospolitej Obojga Narodów w la- tach 1696-1700 (ca³oœæ natomiast obejmuje okres od r. 1663 do 1710/1711), przy przedstawieniu wydarzeñ, jakie mia³y miejsce 14 IV 1697 w Warsza- wie (by³ to okres burzliwego bezkrólewia po œmierci Jana III Sobieskie- go), niejako w charakterze ubocznej uwagi, wtr¹cenia do zasadniczego toku wywodu, zanotowa³ on: Hodie consecratus fuit in Episcopum Kiio- viensem Nicolaus Swiêcicki a Cardinale , ego quoque cum Epi- scopo Posnaniensi assistebam11. G³ównym konsekratorem Œwiêcickiego by³ zatem kardyna³ Micha³ Stefan Radziejowski, arcybiskup gnieŸnieñ-

10 J. Korytkowski, Arcybiskupi gnieŸnieñscy, prymasowie i metropolici polscy od roku 1000 a¿ do roku 1821 czyli do po³¹czenia arcybiskupstwa gnieŸnieñskiego z biskup- stwem poznañskim, t. 1-5, Poznañ 1887-1892; t e n ¿ e, Pra³aci i kanonicy katedry metropoli- talnej gnieŸnieñskiej od roku 1000 a¿ do dni naszych, t. 1-4, Gniezno 1882-1883. 11 Andreae Chrysostomi in Za³uskie Za³uski [ ] epistolarum historico-familiarium to- mus secundus [1696-1700], Brunsbergae 1711, s. 315. SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 123 ski i prymas Królestwa Polskiego, a w tym czasie tak¿e interreks, nato- miast wspó³konsekratorami biskupi: poznañski Stanis³aw Jan Witwicki, ordinarius loci, oraz p³ocki Andrzej Chryzostom Za³uski. Fakt ten, jak wy¿ej wspomniano, mia³ miejsce 14 IV 1697 w Warszawie, brak wszak¿e pewnoœci, czy owa ceremonia odby³a siê – zwyczajowo – w tamtejszej ko- legiacie œw. Jana Chrzciciela (co najprawdopodobniejsze), czy te¿ mo¿e by³a to jedna z pierwszych sakr biskupich dope³nionych w poœwiêconym zaledwie pó³ roku wczeœniej (14 X 1696), okaza³ym koœciele Œwiêtego Krzy¿a misjonarzy-lazarystów (w ci¹gu XVIII stulecia wielokrotnie kon- sekrowano tam nowych cz³onków episkopatu), którego prymas Radzie- jowski by³ wspó³fundatorem12. Odnoœna zapiska A.Ch. Za³uskiego by³a zapewne znana XVIII-wiecz- nemu biografiœcie polskich biskupów F. Rzepnickiemu, który w swych Vitae praesulum Poloniae (1762), w odniesieniu do Miko³aja Stanis³awa Œwiêcickiego, zanotowa³: Promovente Joanne III., Roma probante, a Car- dinale Radziejowski in episcopum Kioviensem consecratus13. Ponad wszelk¹ natomiast w¹tpliwoœæ uwa¿nym czytelnikiem spuœcizny historio- graficznej biskupa Za³uskiego by³ wspó³czesny poprzednio wspomniane- mu autorowi Ch.G. Friese (Friesius), czego dowód znajdujemy w jego dzie- le De episcopatu Kioviensi (1763). Nie tylko, ¿e wprost powo³uje siê on na rzeczone Epistolae historico-familiares, które starannie wyzyska³, kre- œl¹c rozdzia³ o Andrzeju Chryzostomie Za³uskim, ale równie¿ podaje pre- cyzyjn¹ informacjê o sakrze Œwiêcickiego – w³¹cznie ze wskazaniem na osoby wspó³konsekratorów14. PóŸniejsi autorzy, w tej liczbie i J. Nowac- ki15, o œwiêceniach biskupich M.S. Œwiêcickiego w ogóle nie wspominaj¹. Wspó³czesny badacz dysponuje wszak¿e jednym jeszcze Ÿród³em, w sposób bezpoœredni mówi¹cym o konsekracji tego¿ hierarchy, a miano-

12 Zob.: jw., s. 160: Decima quarta [Octobris 1696] consecrabat ecclesiam S. Crucis Car- dinalis Primas, cui solennitate adfuit quoque Regina, sed illi nec Nuntius assistebat, nec Legatus Galliae. Por. nadto: Encyklopedia Warszawy, Warszawa 19942, s. 374-375, 720; Ksiê- ga Pami¹tkowa. Koœció³ Œwiêtego Krzy¿a w Warszawie w trzechsetn¹ rocznicê konsekracji 1696-1996, pod red. T. Chachulskiego, Warszawa 1996, s. 167. 13 F. Rzepnicki, Vitae praesulum Poloniae et Magni Ducatus Lithuaniae res precipu- ae illorum temporibus gestae ad annum 1760. Origo ecclesiarum cathedralium quattuor li- bris comprehensae [ ], t. 2, Posnaniae 1762, s. 160 (nr LXIX). O pozosta³ych biskupach po- znañskich z XVIII w. – tam¿e, t. 2, s. 160-166. 14 C.G. Fr i e s e, De episcopatu Kioviensi, cuius sedes olim fuit Kioviae, nunc vero Zyto- miriae in Ukraina, eiusque praesulibus brevis commentatio [ ], Varsaviae 1763, s. 93: 14. Aprilis anni 1797 [winno byæ 1697] a fautore suo Radzieiovio, Regni Primate, Vitvicio Po- snaniensi et Zaluscio Plocensi episcopis assistentibus, fuit consecratus. O samym autorze zob. np.: J. K o z ³ o w s k i, Szkice o dziejach Biblioteki Za³uskich, Wroc³aw 1986, wg indeksu (zw³. s. 168-169) 15 J. Nowacki, Dzieje , t. 2, s. 109. Zob. równie¿: HC, t. 5, s. 232, 322; K.R. Pr o k o p, Biskupi kijowscy obrz¹dku ³aciñskiego XIV-XVIII w. Szkice biograficzne, Bia³y Dunajec – Ostróg 2003, s. 100-105, 154. 124 KRZYSZTOF R. PROKOP wicie zeznaniami œwiadków w procesie informacyjnym z roku 1698, po- przedzaj¹cym translacjê dotychczasowego pasterza diecezji kijowskiej do Poznania. Nie znajdziemy tam wprawdzie precyzyjnych informacji o da- cie i miejscu owego wydarzenia, mimo to jednak wnosz¹ one pewne uszczegó³owienia. I tak zeznaj¹cy w rzeczonym procesie biskup inflancki Miko³aj Pop³awski (przysz³y metropolita lwowski) wspomnia³ o w³asnym uczestnictwie w tamtej ceremonii, któr¹ te¿ odniós³ do roku 1697 (by³ on zatem jednym z kilku hierarchów obecnych na sakrze Œwiêcickiego)15. Podobnie dwaj inni œwiadkowie, jezuita Adam Krasnodêbski i dominika- nin Ambro¿y Skopowski, okazali siê byæ niegdyœ uczestnikami konsekra- cji dotychczasowego ordynariusza kijowskiego, przy czym ów drugi nad- mieni³, ¿e uroczystoœæ tamta mia³a miejsce w r. 1697 post-Pascha16. Naj- ciekawsz¹ informacjê przynosi wszak¿e zeznanie ówczesnego kanonika gnieŸnieñskiego i poznañskiego, zarazem kantora i oficja³a warszawskie- go Stefana Wierzbowskiego, póŸniejszego sufragana warmiñskiego. Od- noœnie do œwiêceñ biskupich Miko³aja Stanis³awa Œwiêcickiego stwierdzi³ on co nastêpuje: Scio bene, quod fuerit consecratus, quia vidi illum de- scriptum in Breviario Illustrissimi pie defuncti Episcopi Posnaniensis inter Consecratos sub ipsius assistentia, sed non fui praesens actui17. Do- wiadujemy siê zatem o nie znanym nam dziœ Ÿródle, zawieraj¹cym zapi- ski o wszystkich sakrach, w których ordynariusz poznañski Stanis³aw Jan Witwicki wzi¹³ udzia³ jako wspó³konsekrator (tym bardziej wiêc, jako g³ówny konsekrator). Czy owo „Breviarium” sp³onê³o wraz z innymi ar- chiwaliami biskupów Poznania w r. 1944 w Warszawie (gdzie Witwicki zwyk³ rezydowaæ i tam¿e zmar³), trudno w tym momencie w sposób wi¹- ¿¹cy odpowiedzieæ. Tak czy inaczej nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e Miko³aj Sta- nis³aw Œwiêcicki obj¹³ w roku 1699 rz¹dy biskupie w Poznaniu po hierar- sze, który sam zaledwie dwa lata wczeœniej by³ jego wspó³konsekratorem. Ów pierwszy z grona XVIII-wiecznych pasterzy diecezji poznañskiej zmar³ 27 XI 1707 we Wiedniu19 – w czasie, gdy Rzeczpospolita Obojga Narodów ogarniêta by³a wirem wielkiej wojny pó³nocnej. Z tego wzglêdu stolica biskupia w Poznaniu pozostaæ mia³a nieobsadzona przez dwa i pó³ roku – do momentu, kiedy przywrócony na tron polski król August II udzieli³ dnia 5 II 1710 nominacji na to biskupstwo dotychczasowemu wi-

16 Archvio Segreto Vaticano [dalej cyt.: ASV], Archivio Concistoriale, Processus Consi- storiales, vol. 93, k. 417r: Fuit consecratus anno transacto, quod scio, quia interfui consecera- tioni ipsius. 17 Jw., k. 417v i 421v (A. Krasnodêbski: Interfui consecrationi, sed non sum memor tem- poris praecisi; A. Skopowski: Anno transacto, post Pascha, suscepit consecrationem; causa scientiae, quia ego interfui conseerationi). 18 Jw. k. 418r. 19 Zob.: HC, t. 5, s. 322; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 109. SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 125 zytatorowi (od r. 1685) polskiej prowincji Zgromadzenia Ksiê¿y Misjona- rzy œw. Wincentego à Paulo i zarazem proboszczowi powierzonej im para- fii Œwiêtego Krzy¿a w Warszawie, Micha³owi Bart³omiejowi Tarle. Mia³ on byæ pierwszym z trzech przedstawicieli mo¿nego rodu Tar³ów (herbu To- pór), którzy kierowali diecezj¹ poznañsk¹ na przestrzeni lat 1710-1732 (z przerw¹ 1716-1720). Prowizjê ze strony papie¿a Klemensa XI królewski kandydat, wybrany kanonicznie przez miejscow¹ kapitu³ê katedraln¹, uzyska³ 7 V 1710 i w trzy miesi¹ce póŸniej, 11 VIII tr., obj¹³ w niej rz¹dy za poœrednictwem delegowanego po temu kantora poznañskiego Bernar- da Gozdzkiego, swego bliskiego krewnego. Ju¿ te¿ 24 VIII tr. odby³ ingres do katedry œwiêtych Aposto³ów Piotra i Paw³a, a w tydzieñ póŸniej przy- j¹³ sakrê. Odby³a siê ona 31 VIII 1710 w koœciele jezuickim pw. œw. Jana Chrzciciela i œw. Jana Ewangelisty w Lublinie (obecna archikatedra), zaœ w charakterze g³ównego konsekratora wyst¹pi³ ówczesny ordynariusz ³uc- ki Aleksander Benedykt Wyhowski, który sam œwiêcenia biskupie otrzy- ma³ 18 XI 1703 w kolegiacie œw. Jana Chrzciciela w Warszawie z r¹k nie kogo innego, lecz Miko³aja Stanis³awa Œwiêcickiego (asystowali mu wów- czas sufragani: gnieŸnieñski Stefan Antoni Mdzewski i przemyski Pawe³ Konstanty Dubrawski), bezpoœredniego poprzednika M.B. Tar³y na stoli- cy w Poznaniu. ród³o, któremu zawdziêczamy informacjê o sakrze no- wego rz¹dcy diecezji poznañskiej, nie wspomina niestety o osobach wspó³- konsekratorów, st¹d ich imiona pozostaj¹ dla nas nieznane20. W niespe³na rok póŸniej, dnia 19 VII 1711, Micha³ Bart³omiej Tar³o sam wyst¹pi³ w roli wspó³konsekratora, mianowicie podczas sakry sufragana p³ockiego Paw³a Antoniego Za³uskiego, tytulariusza Arba, która odby³a siê w koœciele ka- medu³ów na Bielanach pod Warszaw¹. G³ównym szafarzem œwiêceñ bi- skupich by³ wtenczas ordynariusz p³ocki Ludwik Bart³omiej Za³uski, na- tomiast drugim ze wspó³konsekratorów – sufragan che³miñski Seweryn Szczuka, tytulariusz joppeñski21. Pasterzowanie M.B. Tar³y w diecezji poznañskiej dobieg³o kresu po zaledwie piêciu latach – 20 IX 1715, kiedy to w £owiczu dosiêg³a go œmieræ22. Jeszcze w roku 1712 wystara³ siê on o nowego sufragana dla swego Koœcio³a partykularnego, którym zosta³ (w miejsce zmar³ego 29 V

20 ASV, Archivio Concistoriale, Iuramenta, vol. 1, k. 401r-402v (Posnaniensis 1710). Por. nadto: J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 109-110; K.R. Pr o k o p,Sylwetki biskupów ³uckich, Bia³y Dunajec – Ostróg 2001, s. 128-131 (zw³. s. 129); t e n ¿ e, Biskupi polscy ze Zgromadze- nia Ksiê¿y Misjonarzy œw. Wincentego à Paulo, [w druku]. 21 Archiwum Diecezjalne w P³ocku [dalej cyt.: ADP³], Acta Episcopalia, vol. 49 (73), k. 130r-132r. Brak wzmianki o tej sakrze w ksiêdze czynnoœci pontyfikalnych wspomniane- go sufragana che³miñskiego Seweryna Szczuki. – Archiwum Diecezjalne w Pelplinie, Acta Capituli Culmensis, sygn. A 41. 22 Por.: Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu [dalej cyt.: AAPzn], sygn. CP 61, k. 73r- v. Zob. tak¿e: HC, t. 5, s. 322; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 110. 126 KRZYSZTOF R. PROKOP

1712 Hieronima Wierzbowskiego) jego krewny Piotr Tar³o. Osobiœcie te¿ udzieli³ mu sakry dnia 26 V 1713 w kolegiacie œw. Jana Chrzciciela w Warszawie, przy czym w charakterze wspó³konsekratorów wyst¹pili wówczas biskupi: w³oc³awski Felicjan Konstanty Szaniawski i przemyski Jan Kazimierz Alten-Bokum23. Obecnie te¿, po œmierci Micha³a Bart³o- mieja Tar³y, w³aœnie Piotr Tar³o zosta³ administratorem wakuj¹cej diece- zji poznañskiej i byæ mo¿e ju¿ wtenczas spodziewano siê powierzenia mu tutaj rz¹dów pasterskich, do czego wszak¿e w tym jeszcze momencie nie dosz³o. Król August II na nowego rz¹dcê Koœcio³a poznañskiego desygno- wa³ Krzysztofa Antoniego Szembeka, dotychczasowego biskupa inflanc- kiego, którego nastêpc¹ w diecezji wendeñskiej (inflanckiej) mia³ zostaæ nie kto inny, lecz w³aœnie Piotr Tar³o. Polski monarcha stosownej nomi- nacji udzieli³ w roku 1716, po czym jednak sprawy utknê³y na d³ugo w martwym punkcie i w efekcie zgoda Stolicy Apostolskiej na ow¹ trans- lacjê nigdy ostatecznie nie zosta³a wyra¿ona. Tar³o pozosta³ zatem w die- cezji poznañskiej przy dotychczasowych godnoœciach, pe³ni¹c tu nadal pos³ugê sufragana, a zarazem obowi¹zki wikariusza generalnego i oficja- ³a. Taki stan rzeczy utrzyma³ siê do jesieni roku 1719, kiedy to Szembek otrzyma³ królewsk¹ nominacjê na stolicê biskupi¹ we W³oc³awku, nato- miast biskupstwo poznañskie August II powierzy³ ostatecznie Piotrowi Tarle, na co papie¿ Klemens XI wyrazi³ zgodê dopiero 16 XII 172024. Przedstawiaj¹c tu pokrótce zagadnienie nastêpstwa na stolicy bisku- piej w Poznaniu po œmierci Micha³a Bart³omieja Tar³y, pominêliœmy nale- ¿¹c¹ do tematu obecnego opracowania kwestiê sakry Krzysztof Antonie- go Szembeka. Choæ to póŸniejszy prymas i o jego osobie pisano ju¿ nie- jednokrotnie, problem okolicznoœci przyjêcia przezeñ œwiêceñ biskupich pozostaje jak dot¹d w³aœciwie nierozpoznany. W literaturze przedmiotu natrafiæ mo¿na jedynie na „such¹” informacjê, i¿ jego konsekracja odby- ³a siê dnia 15 IX 1711 – nie wiadomo wszak¿e gdzie, tudzie¿ kto udziela³ mu sakry25. Rozpoznane Ÿród³a pozwalaj¹ wszak¿e wiedzê w tej materii

23 ASV, Archivio Concistoriale, Iuramenta, vol. 2, k. 49r-v (Claudiopolitanus, suffraga- neus Posnaniensis 1714). Zob. tak¿e: J. N o w a c k i, Dzieje , s. 110-111, 188 (nr 26). 24 Zob. m.in.: J. K o r y t k o w s k i, Pra³aci , t. 4, s. 88; HC, t. 5, s. 322, 408; Z. S z o s t - kiewicz, Katalog biskupów obrz¹dku ³aciñskiego przedrozbiorowej Polski, [w:] Sacrum Po- loniae Millenium. Rozprawy – Szkice – Materia³y historyczne, t. 1, Rzym 1954, s. 569; J. Nowacki, Dzieje , t. 2, s. 110-111, 188 (nr 26). 25 M.in.: J. K o r y t k o w s k i, Arcybiskupi , t. 4, s. 548; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 110; S³ownik biograficzny kapitu³y warmiñskiej, Olsztyn 1996, s. 244-245; K.R. Pr o k o p, Arcybiskupi gnieŸnieñscy w tysi¹cleciu, Kraków 2000, s. 248-251 (gdzie podana dalsza litera- tura przedmiotu). J. Korytkowski wskazuje na pracê A. Eichhorna o pra³atach kapitu³y ka- tedralnej we Fromborku, jako na Ÿród³o przytoczonej informacji, tam wszak¿e jakiejkolwiek wzmianki odnoœnie do œwiêceñ biskupich K.A. Szembeka nie znajdujemy. – A. E i c hhorn, Die Prälaten des ermländischen Domcapitels, „Zeitschrift für die Geschichte und Altertums- kunde Ermlands” 3 (1864-1866), s. 336-337 (nr 30). SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 127 cokolwiek uœciœliæ. Otó¿ w zachowanych w Archiwum Watykañskim ak- tach procesu informacyjnego, poprzedzaj¹cego translacjê K.A. Szembeka w³aœnie z biskupstwa inflanckiego na poznañskie, w zeznaniu jednego ze œwiadków wyczytujemy: Audivi eum ante quattuor vel quinque annos consecratum fuisse Lovicii ab Illustrissimo et Reverendissimo Domino Primate Regni, które to oœwiadczenie znajduje potwierdzenie tak¿e w zeznaniu kolejnego œwiadka26. Pomy³ka w podanej liczbie lat, jakie up³yn¹æ mia³y od faktu, o którym mowa, jest jak najbardziej zrozumia³a i – rzec mo¿na – dopuszczalna. Jak to bowiem trafnie uj¹³ jeden ze wspó³- czesnych hierarchów polskich, wspomnienia maj¹ to do siebie, ¿e z bie- giem lat – jeœli nie zosta³y spisane na bie¿¹co – trac¹ wyraziste kontury i pozostaj¹ w pamiêci jako wra¿enia bez dat i dok³adnych odniesieñ27. Tak te¿ i tu, zeznaj¹cy zachowali w pamiêci, i¿ sakra Krzysztofa Antonie- go Szembeka odby³a siê w £owiczu, a dope³ni³ jej prymas Królestwa Pol- skiego, wszak¿e dystans czasu, jaki up³yn¹³ od tamtego wydarzenia, sta³ siê ju¿ wówczas trudny do sprecyzowania. Pocz¹wszy od roku 1706 (a¿ po rok 1721) na stolicy arcybiskupiej w GnieŸnie zasiada³ zreszt¹ ten sam hierarcha, co z jednej strony dodaje wiarogodnoœci powy¿szemu œwiadec- twu, a z drugiej dodatkowo t³umaczy, dlaczego trudno by³o o podanie ad hoc precyzyjniejszej daty (gdyby konsekratorem by³ któryœ z poprzednich prymasów, data jego œmierci ju¿ stanowi³aby pewniejszy punkt odniesie- nia – terminus ad quem). Ów d³ugoletni arcybiskup gnieŸnieñski to Sta- nis³aw Szembek, bliski krewny przyjmuj¹cego sakrê nowego biskupa in- flanckiego, fakt zatem, i¿ on w³aœnie by³ w tym przypadku g³ównym sza- farzem œwiêceñ, staje siê w zupe³noœci zrozumia³y. Byæ mo¿e stosowne œwiadectwo konsekracji (testimonium consecrationis) wci¹gniête zosta³o do Acta Archiepiscopalia prymasa S. Szembeka, które jednak siê nie za- chowa³y, jako ¿e niemal wszystkie woluminy tych¿e ksi¹g czynnoœci gnieŸnieñskich metropolitów z doby staropolskiej uleg³y zniszczeniu w czasie II wojny œwiatowej. Dla okresu sprzed roku 1785 zachowa³y siê tylko cztery tomy gnieŸnieñskich Acta Archiepiscopalia: trzy z wieku XV (1440-1448: arcybiskup Wincenty Kot z Dêbna; 1465-1472: arcybiskup Jan z Gruszczyc; 1482-1493: arcybiskup Zbigniew z Oleœnicy m³odszy)28 i jed- na z wieku XVIII – w³aœnie Krzysztofa Antoniego Szembeka (z lat 1739- 1740)29, zaœ ich kontynuacjê dla okresu 1785-1818 stanowi dziesiêæ wolu-

26 ASV, Archivio Concistoriale, Processus Consistoriales, vol. 105, k. 556r i 560r (ca³oœæ: k. 552r-563v). Por. akta procesu informacyjnego, zwi¹zanego z translacj¹ K.A. Szembeka z W³oc³awka do Gniezna: tam¿e, vol. 125, k. 264r-277v. 27 Z radoœci¹ g³oszê Ewangeliê. 85 lat ¿ycia Ksiêdza Biskupa Albina Ma³ysiaka. Ksiêga Pami¹tkowa, pod red. K.R. Pr o k o p a, Kraków 2003, s. 37 (abp Stanis³aw Szymecki). 28 Archiwum Archidiecezjalne w GnieŸnie [dalej cyt.: AAGn], sygn. ACap, A1-3. 29 AAGn, sygn. ACap, A4. 128 KRZYSZTOF R. PROKOP minów Acta Postcurialia prymasów Micha³a Jerzego Poniatowskiego, Ignacego Krasickiego i Ignacego Raczyñskiego30. A zatem, podsumowu- j¹c powy¿szy passus, sakra K.A. Szembeka mia³a miejsce 15 IX 1711 w £owiczu (wedle wszelkiego prawdopodobieñstwa w tamtejszej kolegia- cie prymasowskiej), zaœ g³ównym szafarzem œwiêceñ biskupich by³ me- tropolita gnieŸnieñski Stanis³aw Szembek. O tym, którzy z ówczesnych cz³onków polskiego episkopatu wyst¹pili w charakterze wspó³konsekra- torów, nie posiadamy informacji. Lata 1720-1722 to okres rz¹dów w diecezji poznañskiej Piotra Tar³y. O jego konsekracji w roku 1713, której dokona³ Micha³ Bart³omiej Tar³o, by³a ju¿ mowa uprzednio. Kiedy w r. 1718 infu³a biskupia przypad³a w udziale z kolei m³odszemu bratu jego niegdysiejszego konsekratora, ar- chidiakonowi krakowskiemu Janowi Joachimowi Tarle, on sam nie omieszka³ wzi¹æ udzia³u w sakrze swego krewniaka – i to w charakterze wspó³konsekratora. Wydarzeniu temu wypada zreszt¹ poœwiêciæ tu nieco wiêcej uwagi, mia³o ono bowiem bez w¹tpienia wyj¹tkowy charakter – zw³aszcza jeœli spojrzeæ na nie z póŸniejszej perspektywy. Nieczêsto zda- rza³o siê bowiem (a i dziœ nale¿y to raczej do rzadkoœci), ¿e œwiêcenia bi- skupie przyjmowa³o równoczeœnie dwóch nominatów, co w³aœnie mia³o wówczas miejsce, wszak¿e za nieporównanie osobliwsze zrz¹dzenie losu uznaæ nale¿y fakt, i¿ uczestnikami tamtej podnios³ej ceremonii by³o trzech przysz³ych biskupów poznañskich, którzy do tego rz¹dziæ mieli diecezj¹ kolejno po sobie: Piotr Tar³o (ordynariusz 1720-1722), Jan Jo- achim Tar³o (ordynariusz 1723-1732) i Stanis³aw Józef Hozjusz (ordyna- riusz 1733-1738). Pierwszy, wówczas sufragan z Poznania i zarazem nomi- nat inflancki (tak te¿ przez wspó³czesnych tytu³owany), wyst¹pi³ – o czym wspomniano – w charakterze wspó³konsekratora, natomiast dwaj pozosta- li razem przyjmowali biskupie œwiêcenia. Na tym zreszt¹ nie wyczerpuj¹ siê osobliwoœci tamtej sakry. Odby³a siê ona 23 IV 1719 w Krakowie, w uroczystoœæ œw. Wojciecha, g³ównego patrona Królestwa Polskiego, przy czym g³ównym szafarzem œwiêceñ mia³ byæ pocz¹tkowo ordynariusz loci, biskup krakowski Kazimierz £ubieñski. Stan zdrowia tego¿ hierarchy, li- cz¹cego sobie wówczas 67 lat, okaza³ siê wszak¿e przeszkod¹ uniemo¿li- wiaj¹c¹ jego wyst¹pienie w charakterze konsekratora obu nominatów, bêd¹cych cz³onkami kapitu³y katedralnej na Wawelu (Tar³o by³ tam¿e ar- chidiakonem). Z jej akt da siê zreszt¹ wyczytaæ poœrednio pewne fakty, wpisuj¹ce siê w ci¹g przygotowañ do owej konsekracji. O Stanis³awie Jó- zefie Hozjuszu wspomina siê tam, jako o biskupie nominacie, w zwi¹zku z sesj¹ kapituln¹ (kapitu³¹ generaln¹) z 4 II 171931. Na sesji z 10 II tr.

30 AAGn, sygn. ACons, D1-10. 31 Archiwum Kapitu³y Metropolitalnej w Krakowie [dalej cyt.: AKapMK], sygn. AAct 20, k. 123v: Celsissimus Princeps, Illustrissimus et Reverendissimus Dominus Casimirus SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 129 mowa jest natomiast o jego wyjeŸdzie do Kielc, na co uzyska³ stosowne przyzwolenie ze strony wspó³kanoników (wi¹za³o siê to z obowi¹zkiem re- zydowania przy koœciele katedralnym i udzia³u w zebraniach kapitu³y)32. W kieleckiej rezydencji biskupów krakowskich przebywa³ wówczas ordy- nariusz Kazimierz £ubieñski, mo¿na zatem siê domyœlaæ, ¿e stawienie siê u niego biskupa-nominata zwi¹zane by³o ze spraw¹ przyjêcia sakry (nie musia³a byæ to zreszt¹ jedyna rzecz, z jak¹ siê tam udawa³). Nieobecnoœæ Hozjusza w Krakowie trwa³a a¿ dwa miesi¹ce, ponownie bowiem jego obecnoœæ na sesjach kapitu³y katedralnej poœwiadczona jest dopiero od 14 IV 1719. Nie wiemy, czy przez ca³y ów okres przebywa³ u boku paste- rza diecezji w Kielcach (móg³ odbyæ równie¿ w tym czasie rekolekcje po- przedzaj¹ce konsekracjê), mo¿emy siê wszak¿e domyœlaæ, ¿e do stolicy diecezji powróci³ ju¿ œwiadom, i¿ biskup £ubieñski nie bêdzie w stanie udzieliæ sakry – ze wzglêdu na postêpy choroby, która zreszt¹ okazaæ siê mia³a œmierteln¹. W tej sytuacji obowi¹zków g³ównego konsekratora pod- j¹³ siê w zastêpstwie ordynariusza miejscowy sufragan, biskup tytularny Paphos Micha³ Szembek, zarazem dziekan kapitu³y katedralnej z Wawe- lu33. W zachowanej ksiêdze czynnoœci pontyfikalnych tego hierarchy sto- sowny wpis, owej podwójnej sakry dotycz¹cy, ma nastêpuj¹c¹ postaæ: Il- lustrissimus et Reverendissimus Dominus Michaël in S³upow Szembek, episcopus Paphensis, suffraganeus et decanus Cracoviensis, consecravit in magno populo concursu, in Circulo ecclesiae archipresbyteralis Craco- a £ubna £ubienski, loci ordinarius dioecesis Cracoviensis, consiliis inchoatis praesentis ge- nerali capituli feliciter consumandis, benedictionem suam pastoralem transmittit, relatione verbo exposita a Perillustri et Reverendissimo Domino Stanislao Hosio, ecclesiae cathedra- lis Cracoviensis canonico, nominato episcopo Uticensi et suffraganeo Praemisliensi, iudicio- rum curialium suae Illustrissimae Celsitudinis auditore generali et iudice. 32 Jw., k. 127r. 33 O owym zastêpstwie wspomina jeden ze œwiadków zeznaj¹cych w procesie informa- cyjnym, poprzedzaj¹cym póŸniejsz¹ translacjê S.J. Hozjusza z biskupstwa wendeñskiego (inflanckiego) na kamienieckie, mianowicie kanonik gnieŸnieñski i poznañski oraz prepo- zyt-infu³at kamieñski Wilhelm Robertson, urodzony w Krakowie i wykszta³cony w tutejszej akademii, ceniony w swoim czasie kaznodzieja: Scio ipsum consecratum fuisse a suffraga- neo Cracoviensi, ob ipsius episcopi, qui mihi id retulit, infirmitatem. – ASV, Archivio Conci- storiale, Processus Consistoriales, vol. 109, k. 75v. Spoœród innych œwiadków, powo³anych w tym procesie, archidiakon warszawski Micha³ Wê¿yk zezna³: Audivi ipsum consecratum fu- isse Cracoviae, sed non eram praesens (jw., k. 74r), natomiast Jan Antoni Fabri: Non fui prae- sens, sed intellexi ex publica fama ipsum consecratum fuisse Cracoviae (jw., k. 75v.). Ca³oœæ akt tego procesu: jw., k. 72r-81v. Odnoœnie do postaci póŸniejszego archidiakona poznañskie- go (tak¿e scholastyka kieleckiego i kustosza ³owickiego, jak równie¿ kanonika warszawskie- go) Wilhelma Robertsona († 1753), który zeznawa³ te¿ w procesie informacyjnym poprzedza- j¹cym powo³anie A.S. Grabowskiego na sufraganiê w Poznaniu (r. 1732), zob. m.in.: J. K o - rytkowski, Pra³aci , t. 3, s. 371-375; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 294, 307, 320, 699; W. Baczkowska, Robertson (Roberson) Wilhelm Jêdrzej (zm. 1753), kaznodzieja, rektor Akademii Poznañskiej, archidiakon poznañski, kanonik gnieŸnieñski i warszawski, [w:] Polski s³ownik biograficzny [dalej cyt.: PSB], t. 31, Wroc³aw 1988-1989, s. 329-331; L. K r ó - lik, Kapitu³a kolegiacka w Warszawie do koñca XVIII wieku, Warszawa 1990, s. 198 (nr 191). 130 KRZYSZTOF R. PROKOP viensis B.M.V., Illustrissimum et Reverendissimum Dominum Joannem de Czekarzowice Tar³o, episcopum Kiioviensem, et Reverendissimum Stani- slaum de Bezdan Hosium, suffraganeum Przemysliensem, cum honore episcopatus Uticensis, in assistentia Illustrissimi et Reverendissimi Do- mini Petri Tar³o, suffraganei Posnaniensis, nominati Livoniensis, et Illu- strissimi et Reverendissimi [pozostawiono puste miejsce na wpisanie imienia] Szaniawski, suffraganei Leopoliensis, anno ut supra 1719, die vero 23 Aprilis34. Podobnej treœci wpis znajdujemy równie¿ w ksiêdze czynnoœci pontyfikalnych samego Jana Joachima Tar³y, obejmuj¹cej okres jego rz¹dów zarówno w diecezji kijowskiej, jak i poznañskiej, gdzie na pocz¹tku odnotowane zosta³o: Consecratio Illustrissimi, Excellentissi- mi et Reverendissimi Domini Joannis de Czekarzewice Tar³o in episco- pum Kiioviensem post decessum piae memoriae Illustrissimi et Reveren- dissimi Domini Arcemberski35, fuit Cracoviae, in archypresbyterali eccle- sia in Circulo, anno Domini 1719, ipso festo S. Adalberti episcopi et mar- tyris, in Dominicam 2ndam post Pascha incidente. Consecrator praefati Illustrissimi Domini fuit Illustrissimus et Reverendissimus Dominus Mi- chael a S³upow Szembek, Dei et Apostolicae Sedis gratia episcopus Pa- phensis, suffraganeus, decanus, vicarius in spiritualibus et officialis ge- neralis Cracoviensis, assistentibus Illustrissimis et Reverendissimis D.D. Petro de Czekarzewice Tar³o, episcopo Claudiopolitano, nominato Livo- niae, suffraganeo, praeposito, vicario in spiritualibus et officiali generali Posnaniensi, et Feliciano Szaniawski, episcopo Capsensi, suffraganeo, canonico Leopoliensi36. Tak siê sk³ada, ¿e zachowa³a siê równie¿ ksiêga czynnoœci pontyfikalnych z lat 1719-1720 biskupa Stanis³awa Józefa Ho- zjusza, w której tytule jako terminus a quo podana zosta³a data 23 V 1719 (w rzeczywistoœci pierwsza odnotowana tam czynnoœæ odnosi siê do 25 V tr.), brak w niej jednak wpisu o œwiêceniach biskupich tego hierarchy37. Przywo³ane uprzednio Ÿród³a jednoznacznie wszak¿e wskazuj¹, i¿ sakra J.J. Tar³y i S.J. Hozjusza odby³a siê 23 IV 1719 w koœciele mariackim w Krakowie, g³ównym konsekratorem by³ sufragan krakowski Micha³ Szembek, a wspó³konsekratorami sufragani: poznañski Piotr Tar³o, nomi- nat wendeñski, i lwowski Jan Feliks Szaniawski (póŸniejszy ordynariusz che³mski). O jednym jeszcze fakcie, z ow¹ konsekracj¹ zwi¹zanym, trzeba tu wspomnieæ. Dziêki okolicznoœciowemu panegirykowi autorstwa Francisz- ka Hieronima Pluciñskiego, profesora filozofii w Akademii Krakowskiej

34 Archiwum Kurii Metropolitalnej w Krakowie [dalej cyt.: AKMK], sygn. LOrd 6, s. 545. 35 Mowa o poprzednim biskupie kijowskim Walentym Macieju Arcemberskim, zmar³ym dnia 23 IX 1717. – K.R. Pr o k o p,Biskupi kijowscy , s. 111-113. 36 AAPzn, sygn. ASO 7, k. 3r. 37 AKMK, sygn. LOrd 8 (zw³. k. 1r i 3r). SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 131 i zarazem kanonika kijowskiego, napisanemu na œwiêcenia biskupie Jana Joachima Tar³y i z odpowiednim wyprzedzeniem og³oszonego drukiem, dowiadujemy siê, i¿ konsekracja tego hierarchy mia³a siê odbyæ wskaza- nego dnia, tj. 23 IV 1719, wszak¿e w katedrze na Wawelu, a nie w koœciele mariackim przy Rynku. Zmiana miejsca zaplanowanej ceremonii nast¹- pi³a, kiedy panegiryk by³ ju¿ wydrukowany, st¹d te¿ widniej¹ce pierwot- nie w jego tytule s³owa: in ecclesia cathedrali Cracoviensi, zaklejono od- powiedniej szerokoœci paskiem papieru z tekstem: in ecclesia archipres- byterali Beatae Mariae Virginis in Circulo Cracoviensi38. Nie zmieniono ju¿ natomiast stosownego fragmentu owego panegiryku, wskazuj¹cego na £ubieñskiego, jako konsekratora – albo wiêc nie wiedziano jeszcze, ¿e nie przybêdzie on na sakrê, albo te¿ (co bardziej prawdopodobne) okaza- ³o siê to niewykonalne ze wzglêdów praktycznych, autor musia³by bo- wiem stosowny passus napisaæ na nowo, a z tym wi¹za³aby siê najpraw- dopodobniej koniecznoœæ wydrukowania raz jeszcze ca³ego nak³adu39. Zwraca uwagê okolicznoœæ, ¿e w dzie³ku Pluciñskiego brak wzmianki o tym, i¿ wespó³ z Tar³¹ œwiêcenia biskupie otrzymaæ mia³ Stanis³aw Jó- zef Hozjusz. Byæ mo¿e autor nie widzia³ potrzeby wspominania o tym, bardziej wszak¿e prawdopodobny wydaje siê domys³, ¿e w momencie,

38 Architecta gloriae et honoris ascia dum Illustrissimus, Excellentissimus et Reverendis- simus Dominus, D. Joannes Tar³o, comes in Czekarzowice, Dei et S. Sedis Apostolica gratia episcopus Kiioviensis, in ecclesia archipresbyterali Beatae Mariae Virginis in Circulo Craco- viensi [in ecclesia cathedrali Cracoviensi], assistente celeberrimo concursu, solenni ritu conse- cratur, a M. Francisco Hieronymo Plucinski, in Alma Universitate Cracoviensi philosophiae doctore, collega Maiore, regio et cursus Vladislaviani philosophici professore, ecclesiarum ca- thedralis Kioviensis canonico, collegiatae Cracoviensis S. Annae archidiacono, in eadem col- legiata festorum Salvatoris et B.M. Virginis ordinario concionatore, parochialis in £êtkowice curato, e voto Almae Universitatis Cracoviensis venerabundo cultu celebrata. Anno Authoris salutis humanae 1719, die 23 mensis Aprilis, Cracoviae [1719], karta tytu³owa. 39 Jw., k. [20v]: Ad Tuae felicitatis auctoramentum Tiaratum assurgit Caput, Celsissi- mus, Illustrissimus et Reverendissimus Dominus Casimirus a £ubna £ubienski, Episcopus Cracoviensis, et qui Tua tempora liliatis suis manibus, prima Kiioviensi coronat. Vitta, pri- mas Tibi in Regno Infulas candido precari pectore non desinit. Purpureum Tibi spondet ad altiora iter, gratum semper Patriae spirantes odorem Szembeccianae Rosae itd. Podobny poniek¹d przypadek mia³ miejsce w odniesieniu do wspó³czesnego Tarle i Hozjuszowi biskupa-nominata bakowskiego Krzysztofa Adriana Skrzetuskiego. Jego sakra odbyæ siê mia³a w maju 1716 r. w koœciele franciszkanów konwentualnych w Krakowie, na g³ównego konsekratora poproszono ordynariusza Kazimierza £ubieñskiego, a na jednego ze wspó³konsekratorów sufragana Micha³a Szembeka. Dwa okolicznoœciowe panegiryki na t¹ okazjê og³osi³ drukiem – jeszcze w roku 1715 – o. Ludwik Elbing (ówczesny prowincja³ fran- ciszkanów konwentualnych). Tymczasem na pó³ roku przed wyznaczonym terminem œwiê- ceñ biskupich nominat zmar³ (13 XI 1715). – Zob.: K.R. Pr o kPolscy o p, biskupi francisz- kañscy. S³ownik biograficzny, Kraków 2003, s. 137-140 (gdzie przytoczono tytu³y obu wspo- mnianych panegiryków). W kilkanaœcie lat póŸniej, tak¿e do Krakowa, przyby³ (z Wo³ynia) dla przyjêcia sakry inny nominat na biskupstwo bakowskie, dominikanin Antoni Leon (w zakonie Tomasz) Za³êski, którego œmieræ zaskoczy³a tu zaledwie w cztery dni po otrzyma- niu bull prekonizacyjnych (10/11 X 1733). 132 KRZYSZTOF R. PROKOP kiedy powstawa³ panegiryk, nie by³o jeszcze wiadomo o owym „podwój- nym” charakterze szykuj¹cej siê sakry. W dwa i pó³ tygodnia po dope³nieniu przez Micha³a Szembeka konse- kracji J.J. Tar³y i S.J. Hozjusza, dnia 11 V 1719 zmar³ w pa³acu biskupim w Kielcach pasterz diecezji krakowskiej Kazimierz £ubieñski, który – choæ pocz¹tkowo proszony na konsekratora ich obu – nie by³ nawet w sta- nie przybyæ do Krakowa na œwiêcenia biskupie obu nominatów. Wkrótce te¿, dnia 22 V tr., kapitu³a katedralna z Wawelu dokona³a wyboru admini- stratora biskupstwa na czas wakatu, przy czym kandydatami na tê funk- cjê byli w³aœnie dwaj nowo wyœwiêceni biskupi: Jan Joachim Tar³o i Sta- nis³aw Józef Hozjusz. Ostatecznie wybrany zosta³ ów drugi, który zarz¹- dza³ w tym charakterze Koœcio³em krakowskim do lipca 1720 r.40 Nied³u- go póŸniej, 16 IX tr., uzyska³ on prekonizacjê na biskupstwo wendeñskie (inflanckie)41, podczas gdy poprzedni nominat inflancki, biskup Piotr Tar- ³o, awansowany zosta³ na urz¹d pasterski w diecezji poznañskiej (o czym mowa by³a powy¿ej). Po krótkim pontyfikacie Piotra Tar³y w Koœciele poznañskim (zmar³ 19 XI 1722)42 jego nastêpc¹ zosta³ – z nominacji króla Augusta II (19 XII tr.) – w³aœnie Jan Joachim Tar³o, dotychczasowy ordynariusz kijowski, na któr¹ to translacjê Stolica Apostolska wyrazi³a zgodê 15 III 1723. Jego pasterzowanie tu trwa³o bez ma³a dekadê (1723-1732), w którym to okre- sie wielokrotnie wystêpowa³ on w charakterze konsekratora lub wspó³- konsekratora innych biskupów. O sakrach udzielonych przezeñ kolejnym sufraganom poznañskim mowa bêdzie osobno poni¿ej, tu natomiast wspomnimy tylko, i¿ by³ on wspó³konsekratorem tak¿e biskupów pomoc- niczych: Franciszka Kraszkowskiego z Gniezna (6 II 1720)43, Micha³a Ku- nickiego z Krakowa (23 III 1727)44 i Andrzeja (Józefa?) Pruskiego z Prze- myœla (7 VIII [17 VII?] 1729)45, jak równie¿ ordynariusza che³miñskiego Feliksa Ignacego Kretkowskiego (31 X 1723)46. Po Janie Joachimie Tarle (zmar³ 13 VIII 1732) 47 diecezj¹ poznañsk¹ rz¹dzi³ przez piêæ i pó³ roku (1733-1738) konsekrowany niegdyœ wespó³

40 B.S. K u m o r, Dzieje , t. 1, s. 569. Zob. tak¿e: AKapMK, AAct 20, k. 145v (równie¿ k. 191r-196r.). 41 Por.: AKapMK, AAct 20, k. 211r. 42 Zob.: AAPzn, sygn. CP 58, k. 117r-v. Tak¿e: HC, t. 5, s. 161, 322; J. N o w a c k i, Dzie- je , t. 2, s. 110-111. 43 AAPzn, sygn. ASO 7, k. 56r. 44 Jw., k. 56v. 45 Jw., k. 57r-v. Por.: ASV, Archivio Concistoriale, Iuramenta, vol. 2, k. 151r ( episcopus Tanensis 1728). 46 AAPzn, sygn. ASO 7, k. 56v. 47 Zob.: AAPzn, sygn. CP 59, k. 170v. Tak¿e: HC, t. 5, s. 232, 322; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 111. SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 133 z nim Stanis³aw Józef Hozjusz. Podobnie jak w przypadku poprzednika, równie¿ z okresu jego pasterzowania w Poznaniu zachowa³a siê osobna ksiêga czynnoœci pontyfikalnych, zapocz¹tkowana zreszt¹ jeszcze w roku 1720 i stanowi¹ca kontynuacjê tamtej z lat 1719-172048. Pomijaj¹c znów w tym miejscu sakry sufraganów poznañskich, nadmieniæ mo¿emy, i¿ w charakterze wspó³konsekratora wyst¹pi³ S.J. Hozjusz podczas œwiêceñ biskupów pomocniczych: wy¿ej wzmiankowanego Andrzeja Pruskiego z Przemyœla (7 VIII [17 VII?] 1729)49 i Aleksandra Horaina ze ¯mudzi (9 III 1732)50, jak równie¿ ordynariusza inflanckiego Augustyna Wessla (6 VIII 1724)51, póŸniejszego pasterza diecezji kamienieckiej. Jako g³ówny konsekrator wyst¹pi³ Hozjusz podczas œwiêceñ biskupich ordynariusza p³ockiego Antoniego Sebastiana Dembowskiego, które mia³y miejsce 9 VI 1737 w kolegiacie œw. Jana Chrzciciela w Warszawie52. Wspomniany tu A.S. Dembowski by³ pierwszym od ponad stulecia pasterzem Koœcio³a p³ockiego, który na tamtejsz¹ stolicê nie zosta³ prze- niesiony z któregoœ innego biskupstwa, lecz dopiero wraz z jej objêciem wszed³ do grona episkopatu. Podobna sytuacja mia³a siê powtórzyæ ju¿ niebawem i w Poznaniu (jakkolwiek tu taki sam przypadek mia³ miejsce stosunkowo niedawno, bowiem równie¿ Micha³ Bart³omiej Tar³o nie by³ nigdzie uprzednio biskupem), mianowicie po œmierci Stanis³awa Józefa Hozjusza, zmar³ego 13 X 173853. Jego nastêpc¹ król August III desygno- wa³ bezzw³ocznie dotychczasowego opata komendatoryjnego lubiñskiego i zarazem prepozyta p³ockiego Teodora Czartoryskiego, który ju¿ 26 I 1739 otrzyma³ prekonizacjê ze strony papie¿a Klemensa XII. W niespe³na pó³tora miesi¹ca póŸniej, dnia 8 III 1739, odby³a siê te¿ jego konsekracja. Brak o niej wzmianki w ksiêdze czynnoœci pontyfikalnych biskupa Czar- toryskiego, w której pierwszy wpis pochodzi z 28 III tr.54 Z kolei J. No- wacki, nie wiadomo na jakiej podstawie, datuje tamten fakt na 29 X 173955. Zawarta w ówczesnej prasie relacja nie pozostawia wszak¿e w¹t- pliwoœci, i¿ rzeczona sakra mia³a miejsce w³aœnie w niedzielê 8 III tr. w kolegiacie œw. Jana Chrzciciela w Warszawie, przy czym obowi¹zki g³ównego konsekratora sprawowa³ nuncjusz apostolski w Rzeczypospoli-

48 AAPzn, sygn. ASO 8 (równie¿ ASO 8A). Zob. tak¿e wy¿ej przypis 37. 49 Zob. wy¿ej przypis 45. W ksiêdze czynnoœci pontyfikalnych S.J. Hozjusza brak wzmianki o tej sakrze. 50 „Kurier Polski” R. 1732 nr CXVI, s. 494. Równie¿ i o tej sakrze brak wzmianki w rze- czonej ksiêdze czynnoœci pontyfikalnych S.J. Hozjusza. 51 AAPzn, sygn. ASO 8, k. [16v]. 52 Jw., k. [57v]; „Kurier Polski” R. 1737 nr XXIV, k. [2v]. 53 Zob.: AAPzn, sygn. CP 59, k. 329r. Tak¿e: HC, t. 5, s. 401; t. 6, s. 346; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 111-112. 54 AAPzn, sygn. ASO 9. 55 J. Nowacki, Dzieje , t. 2, s. 112. 134 KRZYSZTOF R. PROKOP tej Obojga Narodów, arcybiskup tytularny Patras Fabrizio Serbelloni, na- tomiast wspó³konsekratorami byli ordynariusze: ³ucki Andrzej Stanis³aw Za³uski i che³miñski Adam Stanis³aw Grabowski (niegdysiejszy sufragan poznañski)56. Nie wiemy natomiast, którym innym biskupom – poza je- dynie Józefem Paw³owskim – sam T. Czartoryski udzieli³ œwiêceñ, bo- wiem wspomniana ksiêga jego czynnoœci pontyfikalnych jest dziœ mocno niekompletna, jako ¿e ktoœ wyrwa³ kilkadziesi¹t kart z jej œrodka (ich los nie jest znany), tak i¿ pozosta³o zaledwie 29 kart57. Tymczasem pontyfikat tego pasterza trwa³ wyj¹tkowo d³ugo, bo bez ma³a trzydzieœci lat, wydaje siê zatem ma³o prawdopodobne, aby przez ca³y ów okres tylko raz wyst¹pi³ on w charakterze konsekratora innego cz³onka polskiego episkopatu. Biskup Teodor Czartoryski zmar³ 1 III 176858, a ju¿ 5 III tr. ostatni król polski – Stanis³aw August Poniatowski – desygnowa³ na biskupstwo po- znañskie Andrzeja Stanis³awa M³odziejowskiego, dotychczasowego ordy- nariusza przemyskiego, na którego translacjê Stolica Apostolska wyrazi- ³a zgodê 16 V tr. Po raz kolejny zatem przyby³ do Poznania hierarcha po- siadaj¹cy ju¿ sakrê, co te¿ znalaz³o wyraz w zeznaniach œwiadków w pro- cesie informacyjnym, poprzedzaj¹cym jego przenosiny z Przemyœla do stolicy Wielkopolski. Ksi¹dz Krzysztof ¯urawski z Warmii oœwiadczy³ mianowicie: Fui praesens quando munus consecrationis suscepit a de- functo nunc Illustrissimo et Reverendissimo Domino £ubienski, archiepi- scopo Gnesnensis59, w podobnym te¿ duchu zezna³ kanonik sandomierski (tak¿e warszawski oraz proboszcz w Gliniankach) Franciszek Meline (z diecezji poznañskiej): Fui praesens assistendo consecrationi illius in episcopum Premisliensem, consecratus enim fuit a defuncto archiepisco- po Gnesnensi £ubinski60. A zatem konsekratorem M³odziejowskiego by³ prymas W³adys³aw Aleksander £ubieñski, który zmar³ w czerwcu 1767 r., st¹d zeznaj¹cy w roku 1768 œwiadkowie wspominali o nim, jako o niedaw- no zmar³ym. Nic na temat rzeczonej sakry nie pisze w biogramie tego hie- rarchy J. Korytkowski61, podczas gdy monografista biskupów przemy- skich, W. Sarna, nie omieszka³ podaæ informacji, i¿ prymas W³adys³aw £ubieñski dope³ni³ aktu konsekracji nowego biskupa w dniu 2 II 1767 r.

56 „Kurier Polski” R. 1739 nr CXIII, k. [1v]. 57 AAPzn, sygn. ASO 9, k. 27v (zob. tam¿e adnotacjê u spodu strony). Por. równie¿ ogól- niejszej natury uwagi w: J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 170 (Acta Sacrarum Ordinationum). 58 Zob.: AAPzn, sygn. CP 62, k. 21r. Tak¿e: HC, t. 6, s. 346; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 112. 59 ASV, Archivio Concistoriale, Processus Consistoriales, vol. 156, k. 315r. 60 Jw., k. 318r (ca³oœæ procesu: k. 312r-323v). O kanoniku Franciszku Meline, póŸniejszym sekretarzu biskupa A.S. M³odziejowskiego, zob. m.in.: J. W i œ n i e w s k i, Katalog pra³atów i kanoników sandomierskich od 1186-1926 r., tudzie¿ sesje kapitu³y sandomierskiej od 1581 do 1866 r., Radom 1926, s. 203-204; L. K r ó l i k, Kapitu³a , s. 52, 55, 194 (nr 133). 61 J. K o r y t ko w s k i, Pra³aci , t. 3, s. 26-27. SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 135 w Skierniewicach62. Jest to wiadomoœæ odpowiadaj¹ca prawdzie, jako ¿e œwiêcenia biskupie Andrzeja Stanis³awa M³odziejowskiego odby³y siê rze- czywiœcie 2 II 1767, w koœciele œw. Jakuba w Skierniewicach (miasto sta- nowi¹ce jedn¹ z rezydencji prymasowskich), przy czym g³ównym konse- kratorem by³ w³aœnie metropolita gnieŸnieñski W³adys³aw Aleksander £ubieñski, dobiegaj¹cy kresu swych dni (zmar³ w niespe³na piêæ miesiê- cy póŸniej – 21 VI tr.), zaœ w charakterze wspó³konsekratorów wyst¹pili ordynariusze: w³oc³awski Antoni Kazimierz Ostrowski (póŸniejszy pry- mas) i kijowski Józef Andrzej Za³uski (wspó³za³o¿yciel s³ynnej Biblioteki Za³uskich)63. Pasterzowanie A. S. M³odziejowskiego w Koœciele poznañskim trwa³o bez ma³a 22 lata (1768-1780). Sam w tym okresie niejednokrotnie wystêpo- wa³ on w charakterze konsekratora. Œwiêceñ biskupich udzieli³ m.in. su- fraganowi gnieŸnieñskiemu Janowi Karskiemu (15 XI 1772)64, koadiutoro- wi kijowskiemu Kasprowi Kazimierzowi Cieciszowskiemu (8 X 1775), póŸ- niejszemu metropolicie mohylewskiemu65, czy tak¿e koadiutorowi che³m- skiemu Janowi Alojzemu Aleksandrowiczowi (15 X 1775)66, jak równie¿ su- fraganowi przemyskiemu Stanis³awowi Wykowskiemu (2 XII 1770)67. W powy¿szym wyliczeniu nie wspomnieliœmy o sakrze, jaka odby³a siê 14 IV 1771 w warszawskim koœciele wizytek. I tym razem g³ównym konsekratorem by³ A.S. M³odziejowski, zaœ œwiêcenia biskupie przyj¹³ wówczas nominat che³mski Antoni Onufry Okêcki – przysz³y nastêpca swego konsekratora w rz¹dach pasterskich diecezj¹ poznañsk¹. W cha- rakterze wspó³konsekratorów wziêli udzia³ w tamtej ceremonii ordynariu- sze: w³oc³awski Antoni Kazimierz Ostrowski i ³ucki Feliks Pawe³ Turski 68. Ju¿ te¿ w roku 1775 Okêcki zosta³ koadiutorem z prawem nastêpstwa przy M³odziejowskim, a w piêæ lat póŸniej, kiedy ów zmar³ 20 III 178069, obj¹³

62 W. Sarna, Biskupi przemyscy, cz. 2, Przemyœl 1910, s. 473. 63 „Suplement do «Wiadomoœci Warszawskich»” R. 1767 nr 12[13] (z 11 II 1767), k. [1v]-[2r]. 64 J. K o r y t ko w s k i, Pra³aci , t. 2, s. 233, 636-637 przypis 4. 65 „Gazeta Warszawska” R. 1775 nr 81 (z 11 X 1775), s. [1]-[2]. 66 Jw., nr 83 (z 18 X 1775), s. [1]. 67 ASV, Archivio Concistoriale, Iuramenta, vol. 6, k. 64r-65v (Dioclensis, suffraganeus Praemisliensis 1770). 68 „Suplement do «Wiadomoœci Warszawskich»„ R. 1771 nr 31 (z 17 IV 1771), k. [2r]. Zob. tak¿e œwiadectwo 29-letniego kanonika che³mskiego Tomasza Ostaszewskiego (póŸniejsze- go ordynariusza p³ockiego) w procesie poprzedzaj¹cym powo³anie A.O. Okêckiego na ko- adiutoriê przy ordynariuszu poznañskim, odnoœnie do sakry tego hierarchy: Scio ipsum munus consecrationis suscepisse hic Varsaviae, in ecclesia monialium Visitationis Beatae Mariae Virginis, nam assistebam huic actui (ASV, Archivio Concistoriale, Processus Consi- storiales, vol. 167, k. 109v). 69 Zob.: AAPzn, sygn. CP 62, k. 270v. Tak¿e: HC, t. 6, s. 346, 348; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 112-113. 136 KRZYSZTOF R. PROKOP po nim stolicê biskupi¹ w Poznaniu, na której zasiada³ przez lat trzyna- œcie (1780-1793). On równie¿ chêtnie podejmowa³ siê obowi¹zków konse- kratora czy te¿ wspó³konsekratora. M.in. udzieli³ œwiêceñ biskupich su- fraganowi che³mskiemu Melchiorowi Janowi Kochnowskiemu (22 X 1775)70 i ordynariuszowi che³mskiemu Wojciechowi Skarszewskiemu (6 II 1791)71, zaœ wspó³konsekratorem by³ przy sakrach: koadiutora p³ockiego Micha³a Jerzego Poniatowskiego (3 X 1773), póŸniejszego prymasa 72, ty- tulariusza Tamasus Walentego Wo³czackiego73, sufragana wileñskiego Jó- zefa Kossakowskiego (30 IV 1775), póŸniejszego ordynariusza inflanckie- go74, czy wspomnianego ju¿ swego koadiutora na biskupstwie che³mskim – Jana Alojzego Aleksandrowicza (15 X 1775)75. Zmar³ Antoni Onufry Okêcki 15 VI 1793 w Warszawie, tu¿ po swoich 64. urodzinach (13 VI)76. Ostatni spoœród XVIII-wiecznych pasterzy diecezji poznañskiej, desy- gnowany ju¿ wszak¿e przez pruskiego monarchê Fryderyka Wilhelma II, to Ignacy Raczyñski, uprzednio scholastyk katedralny w Poznaniu. Wy- brany przez kanoników poznañskich 26 VIII 1793, prekonizacjê ze strony papie¿a Piusa VI otrzyma³ 10 X tr., min¹æ mia³ wszak¿e jeszcze ponad rok, nim przyj¹³ sakrê. Ceremonia ta odby³a siê 9 XI 1794 w koœciele parafial- nym NMP i œw. Stanis³awa we Wschowie, przy czym w roli g³ównego kon- sekratora wyst¹pi³ sufragan poznañski Franciszek Ksawery Rydzyñski. Na uroczystoœæ œwiêceñ biskupich nowego ordynariusza przyby³ tak¿e drugi z ówczesnych sufraganów z Poznania, Ludwik Józef Mathy, który te¿ wyst¹pi³ w charakterze wspó³konsekratora. Nie uda³o siê wszak¿e za- pewniæ obecnoœci tego dnia we Wschowie któregokolwiek spoœród bisku- pów, st¹d te¿ jako trzeci asystowa³ podczas owej sakry – za stosown¹ dys- pens¹ papiesk¹ – opat klaustralny przemêcki Jan Szo³drski (z zakonu cystersów). Stosowne wpisy, poœwiadczaj¹ce tamt¹ konsekracjê, widniej¹ w ksiêgach czynnoœci pontyfikalnych obu wspomnianych sufraganów poznañskich77.

70 „Gazeta Warszawska” R. 1775 nr 85 (z 25 X 1775), s. [1]. 71 ASV, Archivio Concistoriale, Iuramenta, vol. 10, k. 263r-266v (Chelmensis 1791); „Ga- zeta Warszawska” R. 1791 nr 12 (z 9 II 1791), s. [1]-[2]. 72 ASV, Archivio Concistoriale, Iuramenta, vol. 6, k. 202r-209v (Plocensis 1773); ADP³, Acta Episcopalia 69 (129), s. 37-39. 73 „Gazeta Warszawska” R. 1774 nr 68 (z 24 VIII 1774), s. [2]. 74 „Gazeta Warszawska” R. 1775 nr 36 (z 6 V 1775), s. [1]. Zob. równie¿: T. K asabu³a, Ignacy Massalski, biskup wileñski, Lublin 1998, s. 164. 75 Zob. wy¿ej przypis 66. 76 Zob.: AAPzn, sygn. CP 63, k. 296r. Tak¿e: HC, t. 6, s. 162, 347; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 113-114. 77 AAPzn, sygn. ASO 12, s. 104-105: Annus Domini 1794. Die 9na mensis Novembris, quae fuit Dominica XXII post Pentecosten, incidente Dominica III Novembris, videlicet ipso Festo Patrocini B.M. Virginis in Ecclesia Parochialis Wschoviensis, Dioecesis Posnaniensis, fuit Il- lustrissimus Dominus [Ludovicus Iosephus de Mathy] conconsecrator, in assistentia Reve- SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 137

W zmienionych realiach doby porozbiorowej konsekracji biskupich na ziemiach polskich odbywa³o siê o wiele mniej, ani¿eli w czasach saskich czy stanis³awowskich. Rozdzielaj¹ce odt¹d poszczególne zabory kordony graniczne wydatnie zmniejszy³y te¿ liczbê potencjalnych konsekratorów, którzy mogliby przybyæ na œwiêcenia biskupie nowo powo³anego do gro- na episkopatu duchownego. Tak by³o ju¿ w przypadku dopiero co wspo- mnianej sakry Ignacego Raczyñskiego, któremu te¿ przysz³o nastêpnie a¿ kilkakrotnie konsekrowaæ ró¿nych biskupów na przestrzeni lat 1806- 1818. Jako pierwszy œwiêcenia biskupie z jego r¹k otrzyma³ 6 IV 1806 w katedrze w Poznaniu tutejszy sufragan Stanis³aw ¯arnowiecki, tytula- riusz Lauce, otwieraj¹cy poczet XIX-wiecznych poznañskich biskupów pomocniczych. I w tym przypadku nie uda³o siê zgromadziæ trójki konse- kratorów, lecz obok sufragana gnieŸnieñskiego Stefana Wojciecha £u- bieñskiego, jako wspó³konsekratora, wyst¹pi³ wówczas w charakterze asy- rendissimi Domini Ioannis £odzia Szo³drski, Ordinis Cisterciensis Abbatis Claustralis Pre- metensis, ex speciali dispensatione Apostolica, ad consecrationem Illustrissimi, Excellentis- simi ac Reverendissimi Domini Ignatii Na³êcz Comitis de Ma³oszyn et Raczyno Raczynski [ ] in Episcopum Posnaniensem, quam consecrationem perfecit Illustrissimus Franciscus Xaverius de Werbno Comes Rydzynski, Episcopus Nicopolitanus [et] Suffraganeus Posna- niensis; tam¿e, sygn ASO 13, k. 34v-35r: Anno Domini 1794, Die 9na Mensis Novembris, quae fuit Dominica III Novembris, post Pentecosten vero Dominica XXII, Illustrissimus [et] Reve- rendissimus [Franciscus] Xaverius Comes de Werbno Rydzynski, Episcopus Nicopolitanus, Suffraganeus et Archidiaconus Posnaniensis, Custos Metropolitanus Gnesnensis, Ordinis Sancti Stanislai atque Aquilae Rubrae Eques, consecravit in Ecclesia Parochialis Wschovien- si, infra Missarum Solemnia Pontificaliter celebratarum, Illustrissimum, Excellentissimum, Reverendissimum Dominum Ignatium Comitem in Ma³oszyn et Raczyno Raczynski, Schola- sticum Cathedralem Posnaniensem, Equitem Aquilae Rubrae, in Episcopum Dioecesanum Posnaniensem, in assistentia duorum conconsecratorum, qui fuerunt: Illustrissimus [et] Re- verendissimus Dominus Ludovicus de Mathy, Episcopus Thanasiensis, Canonicus Metropo- litanus Gnesnensis et Cathedralis Posnaniensis, Ordinis Sancti Stanislai Eques, et Reveren- dissimus [Iohannes] Szo³drski, Abbas claustralis Premetensis. Por.: tam¿e, sygn. CP 64, k. 11r- v (sesja kapitu³y katedralnej 27 X 1794: Concessio apparamentorum: Illustrissimi, Perillu- stres, Reverendissimi Domini Capitulum apparamenta quaedam ecclesiastica et pontifica- lia ad actum consecrationis Illustrissimi Episcopi in civitate Wschowa proxime peragendum necessaria ex sacristia cathedrali extradenda decreverunt, salvo scripto reversali pro iisdem in specie, per Perillustrem Admodum Reverendum Wolicki, Illustrissimi Episcopi Secreta- rium, Illustrissimo Admodum Reverendo Vicecustodi cathedrali exhibendo; sesja kalitu³y katedralnej 3 XI 1794: Delegatio ad actum consecrationis Episcopi: Illustrissimi, Perillustres, Reverendissimi Domini Capitulum ad assistendum actui consecrationis Illustrissimi, Excel- lentissimi et Reverendissimi domini Ignatii Comitis Raczyñski in episcopum Posnaniensem in civitate Wschowa die 9na mensis et annis currentium peragendae, Reverendissimos Domi- nos Joseph[um] Rokossowski, archidiaconum Sremensem, et Fabianum M¹czyñski, canoni- cum, cathedrales Posnanienses, [deputaverunt]. Tak¿e: ASV, Archivio Concistoriale, Iura- menta, vol. 11, k. 303r-310r (Posnaniensis 1794) [przysiêgê i wyznanie wiary I. Raczyñski z³o- ¿y³ 10 III 1794 w Warszawie na rêce ordynariusza w³oc³awskiego Józefa Rybiñskiego]. Zob. równie¿: S. C y n a r, Ignacy Raczyñski. Ostatni prymas Polski przedrozbiorowej i jego dzia- ³alnoœæ duszpasterska w okresie Ksiêstwa Warszawskiego, Londyn 1954, s. 10-11 (gdzie wszak¿e nic o sakrze); J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 114; K.R. Pr o k o p,Arcybiskupi , s. 275-278 (gdzie dalsza literatura). 138 KRZYSZTOF R. PROKOP stuj¹cego sakrze (za dyspens¹ papiesk¹) benedyktyñski opat klaustralny z Lubinia Stanis³aw Kierzkowski78. Z kolei w roku 1809 Ignacy Raczyñ- ski, który jeszcze 16 X 1807 zda³ rz¹dy w diecezji poznañskiej w rêce no- minata w³oc³awskiego Franciszka Malczewskiego, jako administratora, sam bowiem uzyska³ translacjê na stolicê metropolitaln¹ w GnieŸnie, wy- œwiêci³ a¿ trzech biskupów: ordynariusza wigierskiego Jana Klemensa Go³aszewskiego (5 III 1809 w Warszawie)79, sufragana gnieŸnieñskiego Ignacego Nepomucena Bardziñskiego (2 VII 1809 w Ci¹¿eniu)80 oraz dru- giego sufragana dla Gniezna, swego krewniaka Antoniego Raczyñskiego, opata l¹dzkiego (20 VIII 1809 w L¹dzie)81. Trzecim gnieŸnieñskim bisku- pem pomocniczym, który otrzyma³ sakrê z r¹k Ignacego Raczyñskiego, jako metropolity, by³ Józef Gembart (Gembarth), przy czym jego konse- kracja odby³a siê w warszawskim koœciele misjonarskim Œwiêtego Krzy- ¿a (20 XI 1814)82. Ostatnim wreszcie hierarch¹, konsekrowanym przez ar- cybiskupa Raczyñskiego, by³ tytulariusz Cyreny Marcin Siemieñski, rów- nie¿ sufragan dla Gniezna. Œwiêcenia biskupie przyj¹³ on 15 IX 1816 w koœciele parafialnym pw. œw. Jana Chrzciciela w Ci¹¿eniu, przy czym w obrzêdzie tym asystowali metropolicie gnieŸnieñskiemu – za stosown¹ dyspens¹ papiesk¹ – opat (prepozyt) klaustralny trzemeszeñski Edward Markowski oraz prepozyt-infu³at chocki Wojciech Lipski83. Przedstawione powy¿ej, ze wskazaniem na Ÿród³a, informacje o sa- krach XVIII-wiecznych ordynariuszy z Poznania, zebrano obecnie ³¹cznie i ukazano w przejrzystszy sposób w poni¿ej tabeli. W poszczególnych jej kolumnach znajdzie czytelnik wiadomoœci o dacie i miejscu ka¿dej z tych konsekracji, jak równie¿ o osobach g³ównego konsekratora i wspó³konse- kratorów. Tam, gdzie dane te nie by³y nam znane, postawiono znak zapy- tania, co wcale nie musi oznaczaæ, ¿e do brakuj¹cych informacji nigdy ju¿ nie uda siê dotrzeæ, choæ i tak mo¿e siê zdarzyæ, jako ¿e zachowany mate- ria³ Ÿród³owy jest – niestety – szcz¹tkowy.

78 AAPzn, sygn. CP 64, k. 166v; tam¿e, sygn. ASO 14, k. 6v. Zob. równie¿: ASV, Archivio Concistoriale, Iuramenta, vol. 13, k. 262r-264r (Leucensis, suffraganeus Posnaniensis 1805) [przysiêgê i wyznanie wiary S. ¯arnowiecki wykona³ 10 XI 1805 w GnieŸnie na rêce miej- scowego sufragan Stanis³awa Wojciecha £ubieñskiego, w obecnoœci kanoników Józefa Gem- bart(h)a i Ignacego Bardziñskiego jako œwiadków, którzy to obaj duchowni sami zostali ju¿ niebawem biskupami pomocniczymi]. 79 AAGn, sygn. ACons, D 7, s. 212. Zob. tak¿e: ASV, Archivio Concistoriale, Iuramenta, vol. 13, k. 540r-541r (Wigerscensis 1805). 80 AAGn, sygn. ACons, D 7, s. 260; J. K o r y t k o w s k i, Pra³aci , t. 1, s. 33. Zob. tak¿e: ASV, Archivio Concistoriale, Iuramenta, vol. 13, k. 422r-423r (Satalensis, suffraganeus Gne- snensis 1808). 81 AAGn, sygn. ACons, D 7, s. 287-288. 82 AAGn, sygn. ACons, D 8, s. 548-549; J. K o r y t k o w s k i, Pra³aci , t. 2, s. 52. 83 AAGn, sygn. ACons, D 9, s. 46-47; tam¿e, sygn. ACons, G II 5, k. [3r]. SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 139

Sakry XVIII-wiecznych ordynariuszy poznañskich (1699-1806) Imiê Lata paste- Data Miejsce G³ówny Wspó³konsekratorzy i nazwisko rzowania sakry sakry konsekrator (asystuj¹cy)

Miko³aj 1699-1707 14 IV 1697 kolegiata pw. Micha³ Stefan Stanis³aw Jan Witwicki, Stanis³aw œw. Jana Radziejowski, ordynariusz poznañski; Œwiêcicki Chrzciciela metropolita Andrzej Chryzostom w Warszawie gnieŸnieñski, Za³uski, ordynariusz kardyna³ p³ocki Micha³ 1710-1715 31 VIII 1710 koœció³ jezuicki Aleksander ? Bart³omiej pw. œw. Jana Benedykt Tar³o Chrzciciela Wyhowski, i œw. Jana ordynariusz Ewangelisty ³ucki w Lublinie Krzysztof 1716-1720 15 IX 1711 (kolegiata pw. Stanis³aw ? Antoni Wniebowziêcia Szembek, Szembek NMP) metropolita w £owiczu gnieŸnieñski Piotr 1720-1722 26 V 1713 kolegiata pw. Micha³ Bart³omiej Felicjan Konstanty Tar³o œw. Jana Tar³o, ordynariusz Szaniawski, ordynariusz Chrzciciela poznañski w³oc³awski; Jan Kazi- w Warszawie mierz Alten-Bokum, ordynariusz przemyski Jan 1723-1732 23 IV 1719 koœció³ pw. Micha³ Szembek, Piotr Tar³o, tytulariusz Joachim Wniebowziêcia tytulariusz Paphos, Claudiopolis, sufragan Tar³o NMP (mariacki) sufragan poznañski; w Krakowie krakowski Jan Feliks Szaniawski, tytulariusz Capsus, sufragan lwowski Stanis³aw 1733-1738 23 IV 1719 koœció³ pw. Micha³ Szembek, Piotr Tar³o, tytulariusz Józef Wniebowziêcia tytulariusz Paphos, Claudiopolis, sufragan Hozjusz NMP (mariacki) sufragan poznañski; w Krakowie krakowski Jan Feliks Szaniawski, tytulariusz Capsus, sufragan lwowski Teodor 1739-1768 8 III 1739 kolegiata pw. Fabrizio Serbelloni, Andrzej Stanis³aw Czartoryski œw. Jana arcybiskup Za³uski, ordynariusz Chrzciciela tytularny Patras, ³ucki; w Warszawie nuncjusz apostolski Adam Stanis³aw w Rzeczypospolitej Grabowski, Obojga Narodów ordynariusz che³miñski Andrzej 1768-1780 2 II 1767 koœció³ pw. W³adys³aw Antoni Kazimierz Stanis³aw œw. Jakuba Aleksander Ostrowski, ordynariusz M³odziejow- w Skierniewi- £ubieñski, w³oc³awski; ski cach metropolita Józef Andrzej Za³uski, gnieŸnieñski ordynariusz kijowski Antoni 1780-1793 14 IV 1771 koœció³ wizytek Andrzej Stanis³aw Antoni Kazimierz Onufry pw. Opieki œw. M³odziejowski, Ostrowski, ordynariusz Okêcki Józefa ordynariusz w³oc³awski; w Warszawie poznañski Feliks Pawe³ Turski, ordynariusz ³ucki Ignacy 1794-1806 9 XI 1794 koœció³ pw. Franciszek Ksa- Ludwik Józef Mathy, Raczyñski NMP i œw. wery Rydzyñski, tytulariusz Tanis, Stanis³awa we tytulariusz Nico- sufragan poznañski; Wschowie polis, sufragan Jan Szo³drski, opat poznañski klaustralny przemêcki 140 KRZYSZTOF R. PROKOP

* * * W sposób bardziej skrótowy, ani¿eli mia³o to miejsce w przypadku ordynariuszy, zamierzamy omówiæ obecnie problematykê sakr biskupich poznañskich sufraganów z XVIII stulecia. Na tym polu kwestii nie do koñca wyjaœnionych, które trzeba pozostawiæ bez odpowiedzi – przynaj- mniej na tym etapie – jest wiêcej, ani¿eli w poprzedniej czêœci. Utrata nie- mal wszystkich tomów Acta Episcopalia ordynariuszy poznañskich za okres od 1663 do 1793 r.84, które uleg³y zniszczeniu podczas II wojny œwia- towej, zdecydowanie negatywnie rzutuje na mo¿liwoœæ dog³êbniejszego przebadania i omówienia interesuj¹cej nas problematyki, jako ¿e w ksiê- gach tego rodzaju, jakkolwiek nie tak czêsto, trafia³y siê jednak zapiski dotycz¹ce sakr udzielanych przez pasterzy diecezji, którzy zazwyczaj byli konsekratorami swych sufraganów. W przypadku naszej obecnej analizy zebrany materia³ pozwala wszak¿e na podanie kompletnego zestawu in- formacji o sakrach odnoœnie do a¿ jedenastu spoœród trzynastu XVIII- wiecznych biskupów pomocniczych z Poznania, w przypadku jednego (W. Walknowski) nie znamy jedynie osób wspó³konsekratorów, a tylko w od- niesieniu do konsekracji sufragana Bernarda Gozdzkiego nie uda³o siê odnaleŸæ jakichkolwiek precyzyjnych wskazówek na ów temat. Tego ro- dzaju proporcja zachêca zatem – mimo istniej¹cych braków – do zapre- zentowania zebranych wiadomoœci. U samego progu XVIII stulecia pos³ugê sufragañsk¹ w diecezji poznañ- skiej pe³ni³ tytulariusz Fessei Hieronim Wierzbowski, który prekonizowa- ny zosta³ jeszcze 22 IX 1681, tj. za rz¹dów biskupich w Poznaniu swego stry- ja Stefana Wierzbowskiego, promotora jego awansu. Hierarchy tego nie mog³o tedy zabrakn¹æ i na konsekracji bratanka, ta zaœ odby³a siê 12 IV 1682 w kolegiacie œw. Jana Chrzciciela w Warszawie. G³ównym konsekrato- rem by³ wszak¿e ówczesny nuncjusz apostolski w Rzeczypospolitej Obojga Narodów, arcybiskup tytularny Efezu Opizio Pallavicini, natomiast rzeczo- ny ordinarius loci wyst¹pi³ wespó³ z biskupem kijowskim Stanis³awem Janem Witwickim, zarazem nominatem ³uckim (póŸniejszy pasterz diece- zji poznañskiej), w charakterze wspó³konsekratora. Precyzyjn¹ informacjê na ten temat zawdziêczamy stosownemu wpisowi, jaki sam nowo konse- krowany umieœci³ na pocz¹tku za³o¿onej wówczas ksiêgi swych czynnoœci pontyfikalnych, która zachowa³a siê po dziœ dzieñ85. Po œmierci Hieronima Wierzbowskiego (zmar³ 29 V 1712) 86 rz¹dz¹cy wtedy Koœcio³em poznañskim biskup Micha³ Bart³omiej Tar³o powo³a³ na

84 Por.: J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 168-169. 85 AAPzn, sygn. ASO 6, k. 3r. Zob. tak¿e: HC, t. 5, s. 201; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 188 (nr 25). 86 Por.: AAPzn, sygn. CP 57, k. 191r. SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 141 nowego sufragana z kolei swojego krewnego, Piotra Tar³ê, o którego kon- sekracji by³a mowa ju¿ uprzednio, a to z tej przyczyny, ¿e w kilka lat póŸ- niej on sam zosta³ ordynariuszem w Poznaniu. Kiedy to nast¹pi³o, wsku- tek jego awansu zawakowa³a miejscowa sufragania, rych³o obsadzona po raz kolejny wed³ug „klucza krewniaczego”. Mianowicie przypad³a ona z woli nowego pasterza diecezji spokrewnionemu po k¹dzieli z Tar³ami Bernardowi Gozdzkiemu, dotychczasowemu kantorowi tutejszej kapitu³y katedralnej, prekonizowanemu tytulariuszem Izauropolis dnia 6 VII 1722. Jak ju¿ wy¿ej zaznaczono, nie uda³o siê dotrzeæ do informacji na temat jego sakry. Poniewa¿ by³ on krewniakiem ordynariusza Piotra Tar³y i jemu te¿ zawdziêcza³ swoje wyniesienie, niejako automatycznie narzuca siê domys³, ¿e ten w³aœnie hierarcha by³ szafarzem œwiêceñ biskupich w przypadku Gozdzkiego. Przypuszczenie to mo¿e wszak¿e okazaæ siê b³êdne. Uzyska- nie przez nowego sufragana prowizji papieskiej w lipcu 1722 roku dziel¹ niewiele ponad cztery miesi¹ce od œmierci biskupa Tar³y 19 XI tr. Jeœli te¿ ów pod koniec ¿ycia chorowa³, mog³o dojœæ do podobnej sytuacji, jaka mia- ³a miejsce w opisanym wczeœniej przypadku podwójnej konsekracji J.J. Tar³y i S.J. Hozjusza, kiedy to dobiegaj¹cego kresu swych dni ordyna- riusza loci (K. £ubieñskiego) zast¹pi³ w obowi¹zkach konsekratora inny hierarcha, przy czym tam by³ to miejscowy sufragan (M. Szembek). W Po- znaniu tego akurat rodzaju „zastêpstwo” nie mog³o mieæ wówczas miejsca, jako ¿e to w³aœnie nowy biskup pomocniczy mia³ przyj¹æ sakrê, mo¿na wszak¿e by³o zaprosiæ sufragana z s¹siedniego Gniezna (by³ nim Franci- szek Kraszkowski)87. Nie mamy wszak¿e w ogóle pewnoœci, czy Bernard Gozdzki zd¹¿y³ otrzymaæ œwiêcenia biskupie jeszcze za ¿ycia ordynariusza Piotra Tar³y, czy te¿ dopiero po jego œmierci. Konsekratorem tego sufraga- na nie by³ z pewnoœci¹ kolejny biskup Poznania, Jan Joachim Tar³o, bo- wiem w starannie prowadzonej ksiêdze czynnoœci pontyfikalnych tego¿, brak wpisu, który by na to wskazywa³. Nie ulega natomiast w¹tpliwoœci, ¿e Gozdzki sakrê przyj¹³, sam bowiem wzi¹³ udzia³ w charakterze wspó³kon- sekratora w œwiêceniach biskupich sufragana kamienieckiego Micha³a Delamarsa (De la Mars), jakie mia³y miejsce 28 I 1725 w kolegiacie w Kiel- cach (g³ównym szafarzem by³ ordynariusz krakowski Felicjan Konstanty Szaniawski)88. By³a to ju¿ wszak¿e jedna z ostatnich pos³ug pontyfikalnych Bernarda Gozdzkiego, który w niespe³na dwa miesi¹ce póŸniej zmar³ (w tym¿e samym roku zmar³ równie¿ nowo konsekrowany biskup Delamars)89.

87 Zachowa³a siê ksiêga czynnoœci pontyfikalnych biskupa F. Kraszkowskiego, w której wszak¿e nie natrafiamy na wpis dotycz¹cy interesuj¹cej nas sakry. – AAGn, sygn. ACap, B 79. 88 AKMK, sygn. LOrd 8, s. 39. 89 HC, t. 5, s. 230; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 188 (nr 27). Por.: AAPzn, sygn. CP 58, k. 206r. 142 KRZYSZTOF R. PROKOP

Tytulariusz Izauropolis funkcjê biskupa pomocniczego w Koœciele poznañskim sprawowa³ zaledwie dwa i pó³ roku. Tak¿e czterej kolejni jego nastêpcy na miejscowej sufraganii bardzo krótko s³u¿yli swej diecezji po otrzymaniu infu³y: trzech pierwszych rych³o zmar³o, natomiast ostatni z tego grona uzyska³ translacjê na urz¹d pasterki w innym Koœciele par- tykularnym. Mowa mianowicie o Karolu Poniñskim, Baltazarze Wilksyc- kim, Franciszku Kaznowskim i Adamie Stanis³awie Grabowskim, których pos³uga sufragañska zawiera siê raptem w zaledwie jednej dekadzie (1726-1736). Prekonizowany 19 XII 1725 przez papie¿a Benedykta XIII tytulariuszem Aradus Karol Poniñski, sakrê otrzyma³ 24 II 1726 w kole- giacie œw. Jana Chrzciciela w Warszawie z r¹k ordynariusza poznañskie- go Jana Joachima Tar³y, przy czym w charakterze wspó³konsekratorów wyst¹pili wówczas biskupi: p³ocki Andrzej Stanis³aw Za³uski i kamieniec- ki Stanis³aw Józef Hozjusz (przysz³y pasterz Koœcio³a poznañskiego)90. Z kolei nastêpca zmar³ego 2 IX 1727 Poniñskiego 91 na funkcji sufragana w Poznaniu, tytulariusz Eucarpii 92 Baltazar Wilksycki vel Wilxycki (pre- konizowany 12 IV 1728), konsekrowany zosta³ 10 X 1728 w poznañskiej katedrze równie¿ przez Jana Joachima Tar³ê, ordynariusza loci, obok któ- rego wziêli udzia³ w tej ceremonii, jako wspó³konsekratorzy, tytulariusze: dardaneñski Franciszek Kraszkowski, biskup pomocniczy z Gniezna, i kambyzopolitañski £ukasz Krzysztof Wielewiejski (sam wyœwiêcony na biskupa 29 IX 1726 w Rzymie przez papie¿a Benedykta XIII)93. Kiedy po up³ywie niewiele ponad pó³ roku od otrzymania sakry i ten poznañski sufragan zmar³ (25 V 1729)94, w jego miejsce ustanowiony zosta³ dotych- czasowy wikariusz generalny i oficja³ Franciszek Kaznowski, prekonizo- wany tytulariuszem Domitiopolis 7 IX 1729. W dniu 20 XI 1720 ordyna- riusz loci Jan Joachim Tar³o po raz trzeci (zarazem jednak ostatni) w ci¹- gu dziewiêcioletniego zasiadania na stolicy biskupiej w Poznaniu, mia³ mo¿noœæ konsekrowaæ nowego sufragana, o którego siê wystara³. Sakra Kaznowskiego odby³a siê w murach poznañskiej katedry, a w charakte- rze wspó³konsekratorów wyst¹pili wówczas sufragani: gnieŸnieñski Fran- ciszek Kraszkowski i w³oc³awski Franciszek Antoni Kobielski (póŸniejszy ordynariusz wpierw kamieniecki, nastêpnie ³ucki)95.

90 AAPzn, sygn. ASO 7, k. 56r; tam¿e, sygn. ASO 8, k. [17v]. 91 Por.: AAPzn, sygn. CP 59, k. 22r. Tak¿e: HC, t. 5, s. 94; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 189 (nr 28); K. L u t y ñ s k i, Poniñski Karol Samuel herbu £odzia (1675-1727), sufragan poznañski, [w:] PSB, t. 27, Wroc³aw 1983, s. 541-542 (gdzie precyzyjna informacja o sakrze K. Poniñskiego) 92 Por.: J. Nowacki, Dzieje , t. 2, s. 189 przypis 223. 93 AAPzn, sygn. ASO 7, k. 56v-57r. 94 Por.: AAPzn, sygn. CP 59, k. 81v-82r. Tak¿e: HC, t. 5, s. 196; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 189 (nr 29). 95 AAPzn, sygn. ASO 7, k. 57r. Zob. tak¿e: tam¿e, sygn. CP 59, k. 153v-154r; HC, t. 5, s. 187; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 189 (nr 30). SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 143

O kolejnego biskupa pomocniczego dla Poznania przysz³o postaraæ siê ju¿ nowemu ordynariuszowi loci, Stanis³awowi Józefowi Hozjuszowi – i to u samego pocz¹tku rz¹dów. Stosowne zabiegi podj¹³ on byæ mo¿e jesz- cze nawet przed oficjaln¹ zgod¹ Stolicy Apostolskiej na jego translacjê z Kamieñca Podolskiego, skoro ta zapad³a 19 I 1733, a ju¿ 22 VI tr. prowi- zjê na tytularne biskupstwo Nilopolis uzyska³, jako nowy sufragan po- znañski, Adam Stanis³aw Grabowski. Sakra nominata odby³a siê 16 VIII 1733 w kolegiacie œw. Jana Chrzciciela w Warszawie i jakkolwiek g³ównym szafarzem œwiêceñ by³ biskup Poznania Hozjusz, nie zosta³a ona odnoto- wana w sk¹din¹d niezbyt starannie prowadzonej (brakuje tam wpisów i o innych konsekracjach) ksiêdze czynnoœci pontyfikalnych tego hierar- chy. St¹d jedynie ówczesnej prasie („Kurier Polski”) zawdziêczamy wia- domoœæ, ¿e wspó³konsekratorami Grabowskiego byli sufragani: gnieŸ- nieñski Józef Micha³ Trzciñski i ³ucki Adam Franciszek Rostkowski96. Ju¿ w roku 1736 dotychczasowy biskup pomocniczy z Poznania uzyska³ awans na stolicê biskupi¹ w Che³m¿y i jako ordynariusz che³miñski wzi¹³ udzia³ dnia 8 III 1739 – w charakterze wspó³konsekratora – w œwiêceniach bisku- pich nowego pasterza diecezji poznañskiej Teodora Czartoryskiego (o czym wy¿ej)97. W tym¿e roku 1739 nast¹pi³a translacja Grabowskiego z kolei do W³oc³awka, a w r. 1741 na Warmiê. Jako ordynariusz warmiñski by³ on te¿ konsekratorem nowego biskupa che³miñskiego Wojciecha Sta- nis³awa Leskiego, która to sakra odby³a siê 1 X 1747 w koœciele parafial- nym œw. Miko³aja w Elbl¹gu98. Sufragania poznañska po A.S. Grabowskim przypad³a w udziale Jó- zefowi Tadeuszowi Kierskiemu, który pos³ugê w tym charakterze pe³niæ mia³ przez 32 lata (1736-1768), po czym uzyska³ jeszcze translacjê do Prze- myœla, gdzie by³ ordynariuszem przez nastêpnych piêtnaœcie lat (³¹cznie zatem 47 lat biskupiego pos³ugiwania!). By³ on siostrzeñcem ordynariu- sza Stanis³awa Józefa Hozjusza, któremu zawdziêcza³ swoje wyniesienia na biskupstwo. Z jego te¿ r¹k przyj¹³ œwiêcenia biskupie w katedrze w Po-

96 J. Dygda³a, Adam Stanis³aw Grabowski (1698-1766). Biskup, polityk, mecenas, Olsztyn 1994, s. 30 (gdzie wskazane Ÿród³a informacji). Monografista A.S. Grabowskiego nie wykorzysta³ natomiast œwiadectw zawartych w procesach informacyjnych, poprzedzaj¹cych kolejne translacje tego biskupa. I tak w procesie zwi¹zanym z jego awansem na biskupstwo che³miñskie (1736), jeden z zeznaj¹cych oœwiadczy³: So ch’è stato consagrato Vescovo in Var- savia da Mons. Vescovo di Posnania (ASV, Archivio Concistoriale, Processus Consistoriales, vol. 122, k. 177v). Z kolei w procesie poprzedzaj¹cym przenosiny Grabowskiego z Che³m¿y do W³oc³awka (1739), zeznaj¹cy wówczas teatyn Kajetan Bellanti stwierdzi³: Ab ultimo loco defuncto Episcopo Posnaniensi, cuius fuerat suffraganeus, audivi ipsum suscepisse munus consecrationis (ASV, Archivio Concistoriale, Processus Consistoriales, vol. 125, k. 758r). Zob. tak¿e: J. K o r y t k o w s k i, Pra³aci , t. 2, s. 111; HC, t. 6, s. 311; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 189 (nr 31). 97 Zob. wy¿ej przypis 56. 98 J. K o r y t ko w s k i, Pra³aci , t. 3, s. 557. 144 KRZYSZTOF R. PROKOP znaniu. W ksiêdze czynnoœci pontyfikalnych Hozjusza fakt ten odnotowa- ny jest pod dat¹ 19 III 1737, podczas gdy wspó³czesna relacja w „Kurierze Polskim” jednoznacznie wskazuje na dzieñ 10 II 1737. Zwa¿ywszy z jed- nej strony na okolicznoœæ, i¿ prasa ma to do siebie, ¿e ukazuje siê na bie- ¿¹co, a zatem tego rodzaju pomy³ka, i¿by napisano „zawczasu” o fakcie, który dopiero siê wydarzy, nie wchodzi w rachubê, z drugiej zaœ, maj¹c na wzglêdzie sygnalizowan¹ ju¿ okolicznoœæ, i¿ rzeczona ksiêga czynno- œci pontyfikalnych Hozjusza nie by³a prowadzona nazbyt starannie99, pierwszeñstwo – co do wiarygodnoœci – zdecydowani jesteœmy daæ mimo wszystko informacji z „Kuriera Polskiego”. Data 10 II 1737 znajduje zresz- t¹ potwierdzenie i w edycji „Hierarchia Catholica”, gdzie jako Ÿród³o wia- domoœci wskazano inn¹ relacjê prasow¹, zawart¹ w wydawanym od roku 1716 w Rzymie periodyku „Diario di Roma”, rejestruj¹cym przede wszyst- kim wydarzenia rozgrywaj¹ce siê na dworze papieskim, ale równie¿ i bar- dziej „egzotyczne” fakty z ¿ycia koœcielnego i politycznego. Mo¿emy tedy przypuszczaæ, ¿e wpis w ksiêdze czynnoœci pontyfikalnych Hozjusza do- konany zosta³ zapewne dopiero z perspektywy czasu (post factum), a do- konuj¹cy go duchowny skojarzy³ termin sakry Kierskiego (w której praw- dopodobnie nie uczestniczy³) ze œwiêtem patronalnym tego¿, tj. dniem 19 III (œw. Józefa). Pozosta³e informacje z przywo³anych tu Ÿróde³ s¹ zbie¿ne i wynika z nich, ¿e g³ównym konsekratorem by³ Stanis³aw Józef Hozjusz, natomiast wspó³konsekratorami: ordynariusz kamieniecki Franciszek Antoni Kobielski i sufragan che³mski Maciej Aleksander So³tyk100. Sam Kierski wyst¹pi³ w póŸniejszym czasie jako wspó³konsekrator podczas sakr biskupów: kamienieckiego Adama Stanis³awa Krasiñskiego (27 I 1760)101 i przemyskiego Micha³a Wodzickiego (12 IV 1761)102, natomiast jeszcze w roku 1748 by³ on wspó³konsekratorem drugiego sufragana po- znañskiego Józefa Paw³owskiego, przyczyny i okolicznoœci powo³ania któ- rego nie s¹ dot¹d bli¿ej poznane103. Duchowny ten (mowa o J. Paw³owskim) tytulariuszem niocheñskim prekonizowany zosta³ 15 VII 1748 przez papie¿a Benedykta XIV, a jego

899 Np. jest w niej zastanawiaj¹ca luka w zapiskach od 15 VII 1733 do lutego 1734 r., na który to okres przypada wszak omawiana uprzednio sakra Adama Stanis³awa Grabowskie- go. – AAPzn, sygn. ASO 8, k. [44v]-[45r]. 100 AAPzn, sygn. ASO 8, k. [57r]; „Kurier Polski” R. 1737 nr IX, k. [1v]-[2r]; HC, t. 6, s. 126 (gdzie wskazane Ÿród³o informacji). Tak¿e: W. S a r n a, Biskupi przemyscy, cz. 2, s. 479, (data 10 II 1737). 101 „Kurier Polski” R. 1760 nr V, k. [1r]-[1v]; J. Korytkowski, Pra³aci , t. 2, s. 358. Tak¿e: „Suplement do «Wiadomoœci Warszawskich»” R. 1761 nr 7 (z 18 II 1761), k. [2r]. 102 „Suplement do «Wiadomoœci Warszawskich»” R. 1761 nr 15 (z 15 IV 1761), k. [2v]. Zob. tak¿e: Benedyktynki od Nieustaj¹cej Adoracji w Warszawie 1688-1938, Warszawa 1938, s. 160-161. 103 Zob.: J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 190 (nr 33). Tak¿e ni¿ej przypis 105. SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 145 sakra odby³a siê 22 IX tr. w katedrze w Poznaniu. Udzielaj¹cym œwiêceñ biskupich by³ wówczas ordynariusz loci Teodor Czartoryski, zaœ drugim wspó³konsekratorem – obok w³aœnie J.T. Kierskiego – biskup pomocniczy z W³oc³awka Franciszek Kanigowski104. Pos³uga pasterska J. Paw³owskie- go w Koœciele poznañskim trwa³a jedenaœcie lat (1748-1759), lecz kiedy zmar³ w roku 1759 (9 IX)105, w jego miejsce nie ustanawiano ju¿ kolejnego drugiego sufragana. Jedynym hierarch¹ sprawuj¹cym tu funkcjê biskupa pomocniczego pozosta³ tedy Kierski i dopiero kiedy ów uzyska³ 16 V 1768 translacjê do Przemyœla, przeniesiony tego samego dnia stamt¹d w³aœnie do Poznania Andrzej Stanis³aw M³odziejowski podj¹³ starania o nowego sufragana. Zosta³ nim W³adys³aw Walknowski, prekonizowany 19 XII 1768 tytulariuszem Bendy, którego sakra odby³a siê 26 II 1769 w koœciele wizy- tek w Warszawie. Szafarzem œwiêceñ biskupich by³ w tym przypadku oczy- wiœcie ordynariusz M³odziejowski, ani jednak w zachowanej ksiêdze czyn- noœci pontyfikalnych W. Walknowskiego, ani te¿ w stosownej relacji praso- wej, wyj¹tkowo w tym przypadku lapidarnej, nie odnotowano imion wspó³- konsekratorów106 (mo¿emy wiêc tylko domyœlaæ siê, ¿e jednym z nich by³ zapewne w³aœnie biskup J.T. Kierski, poprzedni sufragan poznañski). W³adys³aw Walknowski biskupem pomocniczym w Poznaniu by³ przez bez ma³a jedenaœcie lat (1768-1779), w którym to okresie wyst¹pi³ w charakterze wspó³konsekratora podczas œwiêceñ biskupich nowego su- fragana ³uckiego Franciszka Komornickiego, jakie mia³y miejsce dnia 10 IV 1774 w koœciele wizytek w Warszawie107. Zmar³ Walknowski 21 XI 1779108, w zwi¹zku z czym pojawi³a siê kwestia obsadzenia zwolnionej przezeñ sufraganii (jakkolwiek by³ ju¿ w tym czasie w Poznaniu po raz wtóry drugi biskup pomocniczy, wówczas jeszcze wszak¿e nominat – o którym dalej), czego jednak ordynariusz A.S. M³odziejowski nie docze- ka³, sam bowiem zmar³ w cztery miesi¹ce póŸniej – 20 III 1780. Rz¹dy w diecezji przej¹³ dotychczasowy koadiutor Antoni Onufry Okêcki i on to doprowadzi³ do pomyœlnego fina³u sprawê powo³ania nowego biskupa po- mocniczego, którym zosta³ Franciszek Ksawery Rydzyñski, prekonizowa- ny 18 IX 1780 tytulariuszem Nicopolis. Sakra tego duchownego odby³a siê

104 AAPzn, sygn. AC 214, k. 563r-v. 105 Por.: AAPzn, sygn. CP 61, k. 73r-v. Tak¿e: HC, t. 6, s. 311; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 190 (nr 33); H. D y m n i c k a - Wo ³ o s z y ñ s k a, Paw³owski Józef herbu Wierzbno (1698- 1759), sufragan poznañski, [w:] PSB, t. 25, Wroc³aw 1980, s. 504-505 (gdzie tak¿e informacja o sakrze). 106 AAPzn, sygn. ASO 11, karta tytu³owa; „Suplement do «Wiadomoœci Warszawskich»” R. 1769 nr 17 (z 1 III 1769), k. [2v]; HC, t. 6, s. 120 (gdzie równie¿ informacja o dacie i miejscu sakry oraz o osobie g³ównego konsekratora). 107 „Gazeta Warszawska” R. 1774 nr 31 (z 16 IV 1774), s. [1]. 108 Por.: AAPzn, sygn. CP 62, k. 266r. Tak¿e: HC, t. 6, s. 120; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 190 (nr 34). 146 KRZYSZTOF R. PROKOP

14 I 1781 w koœciele wizytek w Warszawie, a dope³ni³ jej ordynariusz Okêcki, wespó³ z biskupem inflanckim Antonim Maciejem Sierakowskim i koadiutorem p³ockim Krzysztofem Hilarym Szembekiem109. Jeszcze nie- mniej za ¿ycia Walknowskiego, byæ mo¿e z racji jego posuniêcia w latach, poprzedni ordynariusz (A.S. M³odziejowski) wystara³ siê – jak ju¿ niegdyœ T. Czartoryski – o dodatkowego, drugiego sufragana dla Poznania, którym prekonizowany zosta³ dnia 20 IX 1779 (czyli na dwa miesi¹ce przed œmier- ci¹ W. Walknowskiego) – jako tytulariusz Tanis – Ludwik Józef Mathy (de Mathy). Biskup M³odziejowski nie zd¹¿y³ zreszt¹ udzieliæ mu sakry (pod koniec ¿ycia chorowa³, co byæ mo¿e wp³ynê³o na od³o¿enie na póŸniej jej terminu), której dope³ni³ 7 V 1780 w warszawskim koœciele wizytek Anto- ni Onufry Okêcki, wówczas ju¿ ordinarius loci. Wspó³konsekratorami byli w tym przypadku: biskup che³mski Jan Alojzy Aleksandrowicz i koadiu- tor kijowski Kasper Kazimierz Cieciszowski110. Tak te¿ przez ca³y ponty- fikat Okêckiego mia³o byæ w diecezji poznañskiej dwóch biskupów po- mocniczych, jakkolwiek owym „w³aœciwym” pozostawa³ – a¿ do swej translacji w r. 1796 (1795) na biskupstwo che³miñskie – F.K. Rydzyñski, podczas gdy L.J. Mathy uwa¿any by³ jedynie za „dodatkowego”. Ten ostatni dopiero 27 VI 1796 uzyska³ nominacjê na pe³noprawnego sufraga- na w Koœciele poznañskim, w miejsce Rydzyñskiego, dokona³o siê to wszak¿e ju¿ za rz¹dów w diecezji Ignacego Raczyñskiego. Mimo tak osobliwego uk³adu, ¿eby nie rzec „gradacji” biskupów po- mocniczych w Poznaniu, obaj ci hierarchowie niejednokrotnie wspólnie udzielali œwiêceñ biskupich innym hierarchom, co bynajmniej nie musi jeszcze œwiadczyæ o jakiejœ zgodnej ich wspó³pracy (po prostu w dobie roz- biorów coraz trudniej by³o zgromadziæ w jednym miejscu i czasie trzech biskupów dla konsekrowania nominata – o czym uprzednio). Czêœciej te¿ Rydzyñski, choæ m³odszy sakr¹, by³ g³ównym konsekratorem, podczas gdy Mathy wspó³konsekratorem u jego boku, jak to mia³o miejsce pod- czas konsekracji sufraganów gnieŸnieñskich Józefa Korytowskiego (27 XI 1785 w Poznaniu)111 i Stefana Wojciecha £ubieñskiego (27 II 1791 w GnieŸ-

109 AAPzn, sygn. ASO 13, k. [2r]; „Gazeta Warszawska” R. 1781 nr 6 (z 20 I 1781), s. [1]. Por.: ASV, Archivio Concistoriale, Iuramenta, vol. 7, k. 180r-181r ( Nicopolitanus et suffraga- neus Posnaniensis 1781). Tak¿e: HC, t. 6, s. 311; B. K u m o r, Rydzyñski Franciszek Ksawery Piotr herbu Wierzbno (1734-1814), biskup che³miñski i opat pelpliñski, [w:] PSB, t. 33, Wro- c³aw 1991-1992, s. 453-454 (gdzie informacja równie¿ o sakrze). 110 AAPzn, sygn. ASO 12, s. 1; „Suplement do «Gazety Warszawskiej»” R. 1780 nr 38 (z 10 V 1780), s. [1]-[2]. Tak¿e: HC, t. 6, s. 391. 111 AAPzn, sygn. ASO 12, s. 102; tam¿e, sygn. ASO 13, k. 18r; J. K o r y t k o w s k i, Pra³a- ci , t. 2, s. 299. Por.: AAGn, sygn. ACons, D 1, s. 370. 112 AAPzn, sygn. ASO 12, s. 103; tam¿e, sygn. ASO 13, k. 31r; J. K o r y t k o w s k i, Pra³a- ci , t. 2, s. 548. SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 147 nie)112, jak równie¿ ordynariusza poznañskiego Ignacego Raczyñskiego dnia 9 XI 1794 we Wschowie (o czym powy¿ej)113. Podczas sakry innego spoœród gnieŸnieñskich sufraganów – Micha³a Kosmowskiego (6 XI 1791 w Trzemesznie), zarówno F.K. Rydzyñski, jak i L.J. Mathy byli wspó³kon- sekratorami114, natomiast ów ostatni jako g³ówny konsekrator wyst¹pi³ 19 VIII 1781 we Wroc³awiu podczas œwiêceñ biskupich ustanowionego ad- ministratorem apostolskim diecezji wroc³awskiej Antoniego Ferdynanda Rothkirch-Panthen, tytulariusza Paphos (wed³ug rozbie¿nych œwiadectw sakra owa odbyæ siê mia³a albo w miejscowej katedrze, albo te¿ w pobli- skiej kolegiacie Œwiêtego Krzy¿a)115. Pod koniec roku 1795, w którym to Rzeczpospolita Obojga Narodów zniknê³a na 123 lata z mapy Europy, ustanowiony zosta³ w diecezji po- znañskiej nowy biskup pomocniczy – wszak¿e z tytu³em sufragana war- szawskiego (sufragania okrêgowa), w osobie Jana Chrzciciela Albertran- diego. Prekonizacjê jako tytulariusz Zenopolis otrzyma³ on 18 XII 1795, tj. w tym samym dniu, w którym Franciszek Ksawery Rydzyñski uzyska³ translacjê z sufraganii w Poznaniu na biskupstwo che³miñskie. Albertran- diego pomin¹³ tymczasem w swoim wykazie poznañskich biskupów po- mocniczych ks. Józef Nowacki, co jednak trudno uznaæ za zasadne. Sa- kra tego hierarchy odby³a siê 31 I 1796 w kolegiacie œw. Jana Chrzciciela w Warszawie, a dope³ni³ jej arcybiskup tytularny tebañski Lorenzo Litta, do niedawna jeszcze nuncjusz apostolski w dobiegaj¹cej kresu swych dziejów I Rzeczypospolitej (ostatni w dobie przedrozbiorowej), wespó³ z sufraganem pomorskim (w diecezji w³oc³awskiej) Ludwikiem Stanis³a- wem Górskim (nota bene konsekrowanym równie¿ przez nuncjusza apo- stolskiego, tyle ¿e w przedrewolucyjnej Francji – w roku 1783) i by³ym sufraganem ¿mudzkim Antoninem Malinowskim (z zakonu dominika- nów)116. Kiedy w niespe³na trzy lata póŸniej erygowane zosta³o 19 X 1798 przez papie¿a Piusa VI nowe biskupstwo z oœrodkiem w Warszawie, poddane bezpoœrednio Stolicy Apostolskiej, Albertrandi nie zosta³ pierwszym or- dynariuszem tej diecezji, lecz nadal zachowa³ dotychczasow¹ funkcjê su- fragana warszawskiego – tyle, ¿e kresu dobieg³ jego wczeœniejszy, formal- ny zwi¹zek z Koœcio³em poznañskim, odt¹d bowiem mia³ pe³niæ sw¹ po- s³ugê w strukturach m³odego Koœcio³a lokalnego. Godnoœæ ordynariusza

113 Zob. wy¿ej przypis 77. 114 AAPzn, sygn. ASO 12, s. 103-104; „Addytament do «Gazety Warszawskiej»„ R. 1791 nr 91 (z 12 XI 1791), s. [3]. 115 ASV, Archivio Concistoriale, Iuramenta, vol. 7, k. 204r-209v (Paphensis, suffraganeus Vratislaviensis 1781); AAPzn, sygn. ASO 12, s. 102. 116 „Gazeta Warszawska” R. 1796 nr 11 (z 6 II 1796), s. 113. Zob. tak¿e: HC, t. 6, s. 450; L. Królik, Kapitu³a , s. 183 (nr 2). Por. nadto: J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 302, 304. 148 KRZYSZTOF R. PROKOP w nowo erygowanej diecezji warszawskiej przypad³a natomiast prepozy- towi kapitu³y katedralnej z Poznania Józefowi Miaskowskiemu (prekoni- zowany 29 X 1798), który niedawno jeszcze zarz¹dza³ biskupstwem po- znañskim w charakterze administratora (po œmierci A.O. Okêckiego). Œwiêcenia biskupie przyj¹³ on dopiero 8 II 1800 w Warszawie, w³aœnie z r¹k Jana Chrzciciela Albertrandiego (asystowali mu prawdopodobnie pra³aci miejscowej kapitu³y katedralnej: prepozyt Adam Micha³ Pra¿- mowski, póŸniejszy ordynariusz p³ocki, i scholastyk Andrzej Reptowski, wymienieni jako œwiadkowie w stosownym dokumencie, przes³anym po dope³nieniu sakry do Rzymu)117. W tym¿e samym roku, dnia 26 IV 1800, J.Ch. Albertrandi konsekrowa³ te¿ greko-katolickiego biskupa supraœl- skiego Teodozego (Teodozjusza) Wis³ockiego (tam¿e w Supraœlu)118. Rz¹- dy Miaskowskiego w diecezji warszawskiej trwa³y zreszt¹ krótko, zmar³ on bowiem ju¿ w roku 1804 (16 XI). Po jego œmierci biskupstwo warszaw- skie przez lata pozostawa³o nieobsadzone, a jedynie w roku 1806 (17 VI) jego administratorem ustanowiony zosta³ biskup poznañski Ignacy Ra- czyñski, wówczas ju¿ nominat na stolicê metropolitaln¹ w GnieŸnie, któ- r¹ faktycznie wkrótce obj¹³. W kilka lat póŸniej, dnia 10 VIII 1808, zmar³ te¿ sufragan Jan Chrzciciel Albertrandi, w którego miejsce równie¿ nie zosta³ powo³any ¿aden nowy hierarcha. Sprawa kszta³tu i obsady biskup- stwa z oœrodkiem w Warszawie rozstrzygn¹æ siê mia³a dopiero w roku 1818. O szeœæ lat prze¿y³ Albertrandiego biskup Franciszek Ksawery Ry- dzyñski, od roku 1795/1796 ordynariusz che³miñski, który zmar³ 17 X 1814 roku jako ostatni z grona XVIII-wiecznych sufraganów poznañskich, pod- czas gdy œmieræ Ludwika Józefa Mathy nast¹pi³a jeszcze 19 XI 1802119. Poni¿ej, jak ju¿ uprzednio uczyniono to w odniesieniu do ordynariu- szy, zestawione zosta³y w ³¹cznym ujêciu, w postaci tabeli, widniej¹ce w obecnym artykule wiadomoœci na temat sakr biskupów pomocniczych z Poznania w XVIII stuleciu. Zachowano identyczny, jak w poprzedniej tabeli, uk³ad prezentacji materia³u, podobnie te¿ dane domyœlne (lub brak jakichkolwiek informacji w konkretnym przypadku) zasygnalizowano poprzez znak zapytania.

117 ASV, Archivio Concistoriale, Iuramenta, vol. 12, k. 554r-555r (Varsoviensis 1800). Zob. równie¿: tam¿e, vol. 11, k. 449r-450r (Varsoviensis 1798) [przysiêga i wyznanie wiary 18 IV 1798 na rêce ordynariusza w³oc³awskiego Józefa Rybiñskiego, w jego rezydencji w Warsza- wie]. 118 ASV, Archivio Concistoriale, Iuramenta, vol. 12, k. 465r-468r (Suprasliensis 1800). Por. tam¿e: vol. 11, k. 363r-364v. 119 AAPzn, sygn. CP 64, k. 130r. Tak¿e: HC, t. 6, s. 391; J. N o w a c k i, Dzieje , t. 2, s. 191 (nr 36). SAKRY ORDYNARIUSZY I SUFRAGANÓW POZNAÑSKICH W XVIII STULECIU 149

Sakry XVIII-wiecznych sufraganów poznañskich (1681-1802)

Imiê Lata paste- Data Miejsce G³ówny Wspó³konsekratorzy i nazwisko rzowania sakry sakry konsekrator (asystuj¹cy)

Hieronim 1681-1712 12 IV 1682 kolegiata pw. Opizio Pallavicini, Stefan Wierzbowski, Wierzbowski œw. Jana arcybiskup ordynariusz poznañski; Chrzciciela tytularny Stanis³aw Jan Witwicki, w Warszawie Efezu, nuncjusz ordynariusz kijowski apostolski w Rze- czypospolitej Obojga Narodów

Piotr 1713-1720 26 V 1713 kolegiata pw. Micha³ Bart³omiej Felicjan Konstanty Tar³o œw. Jana Tar³o, Szaniawski, Chrzciciela ordynariusz ordynariusz w³oc³awski; w Warszawie poznañski Jan Kazimierz Alten-Bokum, ordynariusz przemyski

Bernard 1722-1725 ?? ? ? Gozdzki (Piotr Tar³o, ordynariusz poznañski)

Karol 1725-1727 24 II 1726 kolegiata pw. Jan Joachim Andrzej Stanis³aw Poniñski œw. Jana Tar³o, Za³uski, Chrzciciela ordynariusz ordynariusz p³ocki; w Warszawie poznañski Stanis³aw Józef Hozjusz, ordynariusz kamieniecki

Baltazar 1728-1729 10 X 1728 katedra pw. œœ. Jan Joachim Franciszek Kraszkowski, Wilksycki Aposto³ów Tar³o, tytulariusz Dardanus, Piotra i Paw³a ordynariusz sufragan gnieŸnieñski; w Poznaniu poznañski £ukasz Krzysztof Wielewiejski, tytulariusz Cambysopolitanus

Franciszek 1729-1732(?) 20 XI 1729 katedra pw. œœ. Jan Joachim Franciszek Kraszkowski, Kaznowski Aposto³ów Tar³o, tytulariusz Dardanus, Piotra i Paw³a ordynariusz sufragan gnieŸnieñski; w Poznaniu poznañski Franciszek Antoni Kobielski, tytulariusz Antaeopolis, sufragan w³oc³awski

Adam 1733-1736 16 VIII 1733 kolegiata pw. Stanis³aw Józef Józef Micha³ Trzciñski, Stanis³aw œw. Jana Hozjusz, tytulariusz Juliopolis, Grabowski Chrzciciela ordynariusz sufragan gnieŸnieñski; w Warszawie poznañski Adam Franciszek Rostkowski, tytulariusz Philadelphii, sufragan ³ucki 150 KRZYSZTOF R. PROKOP

Józef 1736-1768 10 II 1737 katedra pw. œœ. Stanis³aw Franciszek Antoni Tadeusz Aposto³ów Józef Hozjusz, Kobielski, ordynariusz Kierski Piotra i Paw³a ordynariusz kamieniecki; w Poznaniu poznañski Maciej Aleksander So³tyk, tytulariusz Mariany, sufragan che³miñski

Józef 1748-1759 22 XI 1748 katedra pw. œœ. Teodor Czartoryski, Józef Tadeusz Kierski, Paw³owski Aposto³ów ordynariusz tytulariusz Boliny, Piotra i Paw³a poznañski sufragan poznañski; w Poznaniu Franciszek Kanigowski, tytulariusz Torone, sufragan w³oc³awski

W³adys³aw 1768-1779 26 II 1769 koœció³ wizytek Andrzej Stanis³aw ? Walknowski pw. Opieki œw. M³odziejowski, (Józef Tadeusz Kierski, Józefa ordynariusz ordynariusz przemyski) w Warszawie poznañski

Ludwik 1779-1802 7 V 1780 koœció³ wizytek Antoni Onufry Jan Alojzy Aleksandro- Józef pw. Opieki œw. Okêcki, wicz, ordynariusz Mathy Józefa ordynariusz che³mski; Kasper w Warszawie poznañski Kazimierz Cieciszowski, tytulariusz Theveste, koadiutor kijowski

Franciszek 1780-1795 14 I 1781 koœció³ wizytek Antoni Onufry Antoni Maciej Sierakow- Ksawery pw. Opieki œw. Okêcki, ski, ordynariusz Rydzyñski Józefa ordynariusz inflancki; Krzysztof w Warszawie poznañski Hilary Szembek, tytulariusz Verinopolis, koadiutor p³ocki

Jan 1795-1798 31 I 1796 kolegiata pw. Lorenzo Litta, Ludwik Stanis³aw Chrzciciel œw. Jana arcybiskup Górski, tytulariusz Albertrandi Chrzciciela tytularny Teb, Caesaropolis, sufragan w Warszawie by³y nuncjusz w³oc³awski (pomorski); apostolski w Rze- Antonin Malinowski, czypospolitej tytulariusz Cinny, Obojga Narodów sufragan ¿mudzki

* * * Zawarta w obecnym opracowaniu prezentacja problematyki œwiêceñ biskupich ordynariuszy i sufraganów poznañskich w XVIII stuleciu wpi- suje siê w o wiele szerszy nurt badañ nad sukcesj¹ apostolsk¹ polskiego episkopatu w ci¹gu wieków i jej zwi¹zkami z sukcesj¹ biskupów Koœcio³a powszechnego w innych krajach. Tematyka ta, przynajmniej na gruncie rodzimym, jak dot¹d pozostaje rozpoznana w bardzo nik³ym wci¹¿ stop- niu, ka¿da zatem publikacja z owej dziedziny, choæby i cz¹stkowa, jeœli tylko wydobywa na œwiat³o dzienne nowe fakty ze Ÿróde³, niew¹tpliwie zas³uguje na uwagê. TREŒCI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 151

ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006

DOMINIK KUBICKI Pomorska Akademia Pedagogiczna S³upsk

Treœci teologiczne o³tarza g³ównego w Katedrze Poznañskiej (proweniencji z Góry, Guhrau / Niederschlesien)

Theological Content of the High Altar in the Poznañ Cathedral (of Góra, Guhrau)

Nie budzi wiêkszego zdziwienia, ¿e œwi¹tynie zawieraj¹ w swym wy- posa¿eniu wnêtrza wystrój z³o¿ony z przedmiotów wytworzonych w ró¿- nych okresach. S³u¿¹c religijnej wspólnocie, œwi¹tynie doœwiadczy³y bo- wiem odmiennych kolei ludzkich dziejów, a materialne dzie³a sakralnej architektury i wyposa¿enie ich wnêtrz by³y nie tylko wystawione na ziem- skie ¿ywio³y i niszcz¹cy wp³yw czasu, ale tak¿e poddane kaprysom ludz- kiej bezmyœlnoœci i krótkowzrocznoœci. Jest wiêc zrozumia³e, ¿e nie ma zbyt wielu œwi¹tyñ, które a¿ do dziœ zachowa³y szczêœliwie swe pierwotne wyposa¿enie wnêtrza w nienaruszonym stanie – dodajmy, ich iloœæ male- je wprost proporcjonalnie w stosunku do czasu powstania sakralnego obiektu i wyposa¿enia jego wnêtrza. W konsekwencji œwi¹tynie s¹ wype³- nione dzie³ami sztuki sakralnej, które, zawieraj¹c same w sobie okreœlo- ny program ikonograficzno-teologiczny, najczêœciej ju¿ go nie stanowi¹ w ³¹cznoœci z innymi przedmiotami sakralnego wyposa¿enia oraz z ca³o- œci¹ œwi¹tyni. Jednoczeœnie jako dziedzice nowo¿ytnoœci i dzieci wspó³- czesnoœci, niezdolnej wypracowaæ w³asnego charakteru czy niepowtarzal- nego oblicza tworzonej przez siebie sztuki (sztuki w ogóle), zdajemy siê nie wykraczaæ poza umiejêtnoœæ analizy formalnej dzie³ sakralnych z hi- storycznej przesz³oœci i odtworzenie ich jednostkowej historii. Tymcza- sem w zrozumieniu dzie³a sztuki sakralnej konieczne jest równie¿ rozu- mienie zawartych w nim teologicznych treœci – wiadomo b owiem, ¿e zw³aszcza w sztuce gotyku, ka¿dy element wyposa¿enia sakralnego wnê- trza stanowi³ integraln¹ czêœæ nie tylko architektonicznej budowli, ale 152 DOMINIK KUBICKI przede wszystkim wyra¿a³ doktrynê chrzeœcijañsk¹, zawart¹ w ca³oœci œwi¹tyni i jej wyposa¿eniu. Gotycki o³tarz wielki z 1512 roku, jako wspa- nia³a ozdoba piêknej architektury prezbiterium Poznañskiej Katedry, sta- nowi niew¹tpliwie przyk³ad sztuki, a sztuki sakralnej w szczególnoœci, która doskonale realizowa³a w sobie zadania i cele wyznaczane twórczo- œci artystycznej. Jednak czy potrafimy wyjœæ poza granice analiz formal- nych dzie³a i wzmianki historyczne o nim? Rozumiej¹c, ¿e nowo¿ytny rozpad jednorodnego europejskiego œrodo- wiska konfesyjnego œredniowiecza ukierunkowa³ sztukê sakraln¹ na pew- nego rodzaju ideologiczno-estetyczny pluralizm pr¹dów, stylów i tenden- cji twórczych, jakby jednoczeœnie utrwalony przez wspó³czesn¹ cywiliza- cjê komunikacyjno-informatyczn¹, chcielibyœmy podj¹æ próbê przede wszystkim przybli¿enia wspó³czesnoœci tych teologicznych treœci dzie³a sztuki sakralnej œredniowiecza na przyk³adzie gotyckiego poliptyku, za- instalowanego w Katedrze Poznañskiej w 1952 roku, odbudowywanej wówczas po zniszczeniach wojennych w 1945 roku. Prezentacjê refleksji nad treœci¹ teologiczn¹ o³tarza g³ównego w kate- drze w Poznaniu zamierzamy podj¹æ w trzech punktach. Zaczniemy od zarysowania aktualnego stanu badañ nad gotyckim o³tarzem z 1512 roku. Nastêpnie, po ogólnej prezentacji dzie³a i wnêtrza, które ono wype³nia, przejdziemy do analizy formalnej gotyckiego poliptyku. Wreszcie, w trze- cim etapie, podejmiemy analizê treœci teologicznych tego dzie³a sakral- nego – treœci zawartych w nim samym oraz w jego powi¹zaniu z wnêtrzem gotyckiej œwi¹tyni (w ogólnoœci), z przeznaczeniem dla której powsta³1.

I. AKTUALNY STAN BADAÑ NAD GOTYCKIM POLIPTYKIEM Z 1512

W dotychczasowej literaturze poœwiêconej sztuce Wielkopolski i Œl¹- ska, gotycki o³tarz z 1512 roku, umieszczony w prezbiterium Katedry Po- znañskiej w 1952 roku, nie jest obiektem nieznanym. W wydanym na pocz¹tku XX stulecia katalogu zabytków ówczesnej prowincji Œl¹sk, inte- resuj¹ce nas dzie³o jest zwiêŸle opisane2. Trochê obszerniejsze informa- cje o nim zosta³y zawarte w katalogu wystawy we Wroc³awiu z 1926 roku3.

1 Niniejszym autor pragnie wyraziæ podziêkowanie s³u¿bom konserwatorskim: Biuru Miejskiego Konserwatora Zabytków w Poznaniu za uprzystêpnienie dokumentacji dotycz¹- cej gotyckiego o³tarza autorstwa dr. A. Woziñskiego (Poznañ 2001), a tak¿e za uprzystêpnie- nie do niniejszej publikacji zdjêæ o³tarza w jego poszczególnych ujêciach. 2 Por. H. L u t s c h, Verzeichnis der Kunstdenkmäler der Provinz Schlesien, Breslau 1924, t. 1, s. 661. 3 Por. H. Braune, E. Wiese, Schlesische Malerei und Plastik des Mittelalters. Kriti- scher Katalog der Ausstellung in Breslau 1926, Leipzig 1927, s. 56-59 [reprodukcje fotogra- ficzne dzie³a: il. 115-122, 132]. Z treœci umieszczonego w katalogu tekstu dowiadujemy siê TREŒCI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 153 154 DOMINIK KUBICKI

Jednak dopiero w opracowaniach powojennych gotycki o³tarz sta³ siê przedmiotem bogatszych i szerszych analiz naukowych4. Byæ mo¿e by³o to zwi¹zane z przywróceniem w 1952 roku o³tarza do pe³nienia funkcji li- turgicznych w ca³kiem nowym dla niego miejscu, czyli w Katedrze Po- znañskiej. Nie by³a to jednak jeszcze wiedza wystarczaj¹ca, która doma- ga³a siê rozjaœnienia kwestii [przypuszczalnego lub prawdopodobnego] autorstwa partii rzeŸbionych i partii malowanych o³tarza oraz ustalenia koœcio³a pierwotnego przeznaczenia o³tarza5. O ile w niedawno zakoñczo- nych badaniach z prze³omu stuleci: XX i XXI J. Kostowski zdo³a³ ustaliæ autorstwo partii rzeŸbionych i malowanych gotyckiego poliptyku z 1512 roku6, o tyle ostateczne ustalenie koœcio³a pierwotnej fundacji dzie³a po- zostaje w sferze doœæ du¿ego prawdopodobieñstwa. Byæ mo¿e by³aby po- trzebna w tym wzglêdzie pog³êbiona kwerenda archiwalna, siêgaj¹ca po- ni¿ej cezury lat 1687-1688, gdy¿ akta wizytacji z tego okresu podaj¹, ¿e re- tabulum by³o umieszczone jako o³tarz g³ówny w koœciele parafialnym w Górze Œl¹skiej. Wiadomo równie¿, ¿e w 1759 roku zosta³o przeniesione do koœcio³a pod wezwaniem Bo¿ego Cia³a w tej samej miejscowoœci. W roku tego przeniesienia o³tarza do innej œwi¹tyni zast¹piono star¹ obu- dowê korpusu o³tarza obudow¹ now¹. W takim stanie dotrwa³o do 1926 roku, kiedy by³o eksponowane na wystawie we Wroc³awiu, a nastêpnie poddane pracom konserwatorskim, aby w 1930 roku powróciæ do koœcio³a w Górze Œl¹skiej na okres zaledwie æwieræwiecza – bowiem w 1952 roku zosta³o zakupione dla katedry w Poznaniu i ostatecznie umieszczone w niej jako o³tarz g³ówny7. m.in., ¿e najpewniej o³tarz by³ pierwotnie wykonany jako o³tarz g³ówny koœcio³a parafialne- go [w Górze Œl¹skiej]: „Der umfangreiche Altar von imposantem Ausmaße ist heute ganz ausenandergenommen und zur Ausschmückung der Guhrauer Begräbniskirche verwendet worden. Er dürfte der Hauptaltar der der Guhrauer Pfarrkirche gewesen sein. Wohlgelegen- tlich der Übertragung wurde der ursprüngliche Srein durch einem barocken Aufbau ersetzt; die Relieffiguren der inneren Flügel wurden entfernt, die Flügel selbst zersägt und als Ein- zelbilder verwertet” (Ibidem, s. 56). 4 Por. T. Dobrowolski, Malarstwo, [w:] Historia sztuki polskiej, Warszawa 1962, s. 415; M. Zlat, „Sztuki œl¹skiej drogi od gotyku”, [w:] PóŸny gotyk, Warszawa 1965, s. 166, 185; A. Z i o m e c k a, „Œl¹skie retabula szafowe w drugiej po³owie XV i na pocz¹tku XVI wieku”, „Roczniki Sztuki Œl¹skiej”, X/1976, s. 57 [nr 26, il. 14]; Katalog Zabytków Sztuki w Polsce. Seria Nowa, t. VII: Miasto Poznañ, cz. 1: Ostrów Tumski i Œródka z Komandori¹, Warszawa 1983, s. 16 [il. 102-103, 162-174, 340-345]. 5 Powojenne ustalenia autorstwa o³tarza zwi¹za³y dzie³o ze œrodowiskiem twórców wro- c³awskich, a wiêc malarzem Janem z O³omuñca oraz twórc¹ o³tarzowych rzeŸb: artyst¹ two- rz¹cym we Wroc³awiu: Jakubem Beinhardtem (por. A. S ³ a w s k a, Dokumentacja; T. D o - browolski, RzeŸba i malarstwo gotyckie w województwie œl¹skim, Katowice 1937, s. 40; Ten¿e, Sztuka na Œl¹sku, Wroc³aw 1948, s. 119-171). 6 J. Kostowski, „Beinhart”, [w:] Allgemeines Künstlerlexikon. Die Bildenden Künstler aller Zeiten und Völker, t. 8, München-Leipzig 1994, s. 336; T e n ¿ e, „Mistrz Pasji z Góry œl¹- skiej”, [w:] Encyklopedia Wroc³awia 2000, s. 512. 7 Prace konserwatorskie, jakim zosta³o poddane gotyckie dzie³o (malarskie i rzeŸbiar- TREŒCI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 155

II. ANALIZA FORMALNA PRZEDSTAWIEÑ RZEBIARSKICH I MALARSKICH KA- TEDRALNEGO GOTYCKIEGO O£TARZA G£ÓWNEGO Dziejowy przyk³ad o³tarza g³ównego w Katedrze Poznañskiej uœwia- damia doœæ istotn¹ rolê i funkcjê czasu w podnoszeniu waloru material- nych dzie³ ludzkiej twórczoœci, których nie zdo³a³ sob¹ unicestwiæ. Aktu- alny gotycki o³tarz g³ówny z 1512 roku nie jest o³tarzem, który pierwot- nie wype³nia³ sakraln¹ przestrzeñ wnêtrza poznañskiego koœcio³a kate- dralnego8. Nie jest on równie¿ o³tarzem, który by³ wykonywany z myœl¹ o wype³nieniu i upiêkszeniu wnêtrza poznañskiej katedry9. Zosta³ on za- instalowany w niej dopiero w 1952 roku, po uprzednim jego nabyciu od skie) na przestrzeni XX stulecia, mia³y miejsce w latach: 1926-1930, 1950-1952, 1964-1966, 1998-1999 (ostatnie przez ekipê konserwatorów przy Archidiecezjalnym Muzeum w Poznaniu). 8 Chocia¿ masywny wielki o³tarz g³ówny, dzie³o Augustyna Schoepsa z 1777-1783 roku, zdo³a³ przetrwaæ po¿ar katedry z 15 czerwca 1945 roku, który strawi³ m. in. ca³e wewnêtrz- ne wyposa¿enie prezbiterium, to jednak w 1947 roku zosta³ on przeznaczony do rozebrania, kiedy zadecydowano przywrócenie odbudowywanej katedrze (1946-1956) gotyckiej architek- tury i wystroju wnêtrza, wed³ug doœæ licznie zachowanych elementów z XIV do pocz¹tków XVI stulecia, jak np. zachowane œlady dawnych tryforiów gotyckich (nawi¹zuj¹cych do daw- nej tradycji z okresu romañskiego), pozwalaj¹ce na odbudowê murów i sklepieñ w ich œre- dniowiecznym kszta³cie. Wnêtrze odbudowanego prezbiterium wype³ni³y m. in.: (1) okaza³y i odpowiedni rozmiarami w stosunku do wielkoœci prezbiterium oryginalny gotycki o³tarz ze œl¹skiej Góry, datowany na 1512 rok, oraz (2) rokokowa ambona z Milicza, datowana na 1720 rok, wraz z ma³¹ chrzcielnic¹ z tego samego okresu (por. J. N o w a c k i, Dzieje Archi- diecezji Poznañskiej, Poznañ 1959, s. 217). O ile nowy o³tarz romañski postawiono po ukoñ- czeniu budowy nowego prezbiterium przez biskupa Bogufa³a II, zaczêtej w latach 1243-1244, o tyle nowy gotycki o³tarz (z 1403 roku) wi¹¿e siê z okresem ukoñczenia budowy chóru go- tyckiego. Przyjmuje siê, ¿e przyjêtym ówczeœnie zwyczajem by³ to najpewniej wznios³y tryp- tyk lub pentaptyk, którego szczyt siêga³ do dolnej krawêdzi galerii tryforyjnej, poprowadzo- nej w partii sanktuarium znacznie ni¿ej ani¿eli w prezbiterium (por. ibidem, s. 219-220). Go- tycki o³tarz z 1403 roku ozdabia³ prezbiterium katedry a¿ do drugiej po³owy XVI stulecia. Z zachowanych akt kapitu³y poznañskiej wynika, ¿e w 1564 roku kapitu³a uzna³a koniecz- noœæ nowego poz³ocenia o³tarza (por. CP 88 k. 16). Zdaniem J. Nowackiego: akta powizyta- cyjne z 1604 i 1622 roku pozwalaj¹ wnioskowaæ, ¿e w pracach przy o³tarzu g³ównym z 1580 roku zatrzymano dawny tryptyk gotycki z 1403 roku, dodaj¹c mu nowe malatury: predellê z Ostatni¹ Wieczerz¹, obraz œrodkowy z przedstawieniem Trójcy Œwiêtej i postacie czterech ewangelistów na obu skrzyd³ach o³tarza. Podczas po¿aru katedry w 1622 roku uleg³ on uszkodzeniu. Odbudowa murów œwi¹tyni w stylu barokowym spowodowa³a wzniesienie ko- lejnego o³tarza we wnêtrzu odbudowanego prezbiterium (por. J. N o w a c k i, Dzieje Archi- diecezji Poznañskiej, s. 220-222). Jednak nie mia³a to byæ jedyna odbudowa œwi¹tyni. Po¿ar strawi³ ponownie katedrê w 1772 roku. W latach 1772-1776 odbudowano mury i sklepienia wypalonej katedry, przystêpuj¹c we wrzeœniu 1776 roku do budowy nowego masywnego o³ta- rza g³ównego z kamienia, ceg³y i polewy gipsowej, nak³adem bpa Andrzeja S. M³odziejow- skiego i kapitu³y, którego projekt opracowa³ poznañski rzeŸbiarz A. Schoeps (por. ibidem, s. 222-223) 9 Aktualnie wype³niaj¹cy wnêtrze prezbiterium Katedry Poznañskiej o³tarz g³ówny z 1512 roku zosta³ sprowadzony do katedry ze œl¹skiej miejscowoœci Góra, gdzie w miejsco- wym koœciele parafialnym sta³ bez u¿ytku liturgicznego w nawie bocznej na osobnym pod- murowaniu, bez o³tarzowej podbudowy. Na malowanej scenie: Ecce homo, zosta³a umieszczo- na data: 1512 [roku], natomiast na scenie: Cierniem ukoronowania, zarówno data 1512, jak i inicja³y (sigle) (artysty?): Joh. VEH. Por. ibidem. 156 DOMINIK KUBICKI koœcio³a parafialnego pw. œw. Katarzyny w œl¹skiej Górze za zezwoleniem ówczesnych w³adz pañstwowych i koœcielnych10. Jest to poliptyk o podwójnych parach skrzyde³, malowanych i rzeŸ- bionych z drewna sosnowego; natomiast postacie wype³niaj¹ce o³tarz s¹ rzeŸbione z drewna lipowego. RzeŸbiona predella, o wysokoœci oko³o 90 cm i szerokoœci 340 cm, zawiera rzeŸbiarskie przedstawienie sceny Ostatniej Wieczerzy. Górna czêœæ nastawy o³tarzowej, o wysokoœci 402 cm i szero- koœci 340 cm, przedstawia (w polu œrodkowym o szerokoœci oko³o 370 cm) rzeŸbion¹ scenê Ukoronowania Najœwiêtszej Maryi Panny z towarzysz¹- cymi jej po bokach postaciami œwiêtych: Katarzyny (po prawej stronie) i Barbary (po lewej). Na awersach wewnêtrznej pary bocznych skrzyde³ otwartego o³tarza, podzielonych na kwatery (po dwie na ka¿dym) o wy- miarach: 201 cm (wysokoœæ) i 170 cm (szerokoœæ), zosta³o umieszczonych dwanaœcie rzeŸbionych postaci œwiêtych, rozdysponowanych po trzy figu- ry w kwaterze. Rozpoznajemy wœród nich Œwiête Niewiasty: (1) na lewym górnym awersie: Dorotê, Agnieszkê, Ma³gorzatê, (2) na lewym dolnym awersie: Kunegundê, Annê [Samotrzeci¹], Klarê, (3) na prawym górnym awersie: Mariê Magdalenê, Otyliê, Helenê, (4) na prawym dolnym awer- sie: Urszulê, Jadwigê, Apoloniê. RzeŸbione figury s¹ polichromowane i bogato z³ocone11. Zamkniête skrzyd³a nastawy o³tarzowej zawieraj¹ malowane temper¹ sceny z postaciami: œw. Jana Ewangelisty-Aposto³a (u góry) i œw. Jana Chrzci- ciela (u do³u lewego skrzyd³a od strony patrz¹cego) oraz œw. Hieronima (u góry) i œw. Krzysztofa (u do³u prawego skrzyd³a od strony patrz¹cego). Poliptyk jest o tyle interesuj¹cy, ¿e jego zamykane skrzyd³a nastawy o³tarzowej s¹ podwójne: mo¿na je dodatkowo otworzyæ uzyskuj¹c przy rozwartych obu skrajnych skrzyd³ach i zamkniêtych obu skrzyd³ach we- wnêtrznych cztery p³aszczyzny po dwa kwatery, wype³nione w sumie oœmiu scenami, które w swej treœci przedstawiaj¹ Mêkê Pañsk¹. S¹ to nastêpuj¹ce sceny: (1) Chrystus w Getsemanii, (2) Pojmanie, (3) Przed Pi³atem, (4) Biczowanie, (5) Cierniem ukoronowanie, (6) Ecce homo [„Oto Cz³owiek”], (7) Upadek pod krzy¿em, (8) Ukrzy¿owanie12.

10 Por. ibidem, s. 225. Przed 1952 roku gotycki o³tarz z 1512 roku sta³ bez u¿ytku litur- gicznego w nawie bocznej koœcio³a parafialnego w œl¹skiej Górze (por. Akta Odbudowy Ka- tedry Poznañskiej). 11 Przyjmuje siê, ¿e partie rzeŸbione s¹ dzie³em Jacoba Beinharta (warsztat we Wroc³a- wiu); natomiast partie malowane zosta³y wykonane przez nieznanego z imienia mistrza, zwanego jedynie: Mistrz Pasji z Góry Œl¹skiej (warsztat wroc³awski). Por. przypis 9. 12 Zachowujemy tytu³y poszczególnych scen za: J. Nowacki, Dzieje Archidiecezji Po- znañskiej, s. 226. TREŒCI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 157

Z pewnoœci¹ o³tarz zawiera³ swe zwieñczenie, ustawione na górnej czêœci nastawy. Nie zachowa³o siê ono jednak przy poliptyku. Byæ mo¿e roz³¹czone od ca³oœci szafy o³tarzowej dotrwa³o do dnia dzisiejszego, po- dobnie jak osobno przechowywane w Katedrze Poznañskiej figury Matki Boskiej z Dzieciêciem Jezus, œw. Jakuba Starszego i œw. Walentego, któ- rych najpewniej nie nale¿y wi¹zaæ z omawianym gotyckim poliptykiem z 1512 roku13.

W tej czêœci refleksji, po powy¿szej, zwartej ogólnej czêœci prezentuj¹- cej gotycki poliptyk z 1512 roku, podejmiemy analizê formaln¹ dzie³a. Analizê przeprowadzimy w dwóch etapach. W pierwszym zajmiemy siê przedstawieniami malarskimi poliptyku. S¹ one zawarte na dwóch przed- stawieniach umieszczonych na: (1) podwójnych skrzyd³ach poliptyku ca³- kowicie zamkniêtych i (2) skrzyd³ach poliptyku wewnêtrznie rozwartych, zakrywaj¹cych wewnêtrzn¹ ich czêœci¹ scenê rzeŸbiarsk¹ wnêtrza szafy o³tarzowej. W drugim etapie podejmiemy omówienie treœci teologicznej przedstawieñ rzeŸbiarskich poliptyku.

1. PRZEDSTAWIENIA MALARSKIE POLIPTYKU

a. Cztery sceny malarskie na zamkniêtych skrzyd³ach poliptyku Spore wielkoœci¹ zamkniête skrzyd³o gotyckiego poliptyku o wymia- rach: 170 × 402 cm (ka¿de z obu skrzyde³), zawiera na zewnêtrznej stro- nie po dwa przedstawienia malarskie, ka¿de umieszczone w kwaterze o wymiarach: 170 × 201 cm. Ca³kowicie zamkniêty o³tarz zawiera wiêc na stronie zewnêtrznej obu skrzyde³ w sumie cztery przedstawienia malar- skie. W górnej lewej czêœci (od strony patrz¹cego) zosta³a umieszczona scena z przedstawieniem postaci œw. Jana Ewangelisty, w górnej prawej – œw. Hieronima, w dolnej lewej – œw. Jana Chrzciciela, zaœ w dolnej prawej – œw. Krzysztofa. Powy¿szy program ikonograficzny nie jest skompliko- wany. Postacie wydaj¹ siê byæ ³atwo rozpoznawalne: b¹dŸ po zawartych atrybutach, b¹dŸ po charakteryzuj¹cej dan¹ postaæ scenie z jej ¿ycia. Wszystkie s¹ ukazane na tle pejza¿u. Na kolorystykê zamkniêtego ze- wnêtrzn¹ par¹ skrzyde³ retabulum sk³adaj¹ siê g³ównie akcenty szkar³a- tu, zieleni, ró¿u angielskiego, turkusu, modelowanej ró¿em bieli, a tak¿e z³ota. Ramy rewersów zewnêtrznych skrzyde³ maj¹ barwê szkar³atn¹ i s¹ ozdobione malowanymi sepi¹ drobnymi rozetami przeplecionymi moty- wami geometrycznymi.

13 Figury s¹ wykonane z drewna lipowego o wysokoœci 123 cm: przedstawienia rzeŸbiar- skiego Matki Bo¿ej z Dzieci¹tkiem i œw. Jakuba Starszego oraz o wysokoœci 151 cm œw. Wa- lentego. 158 DOMINIK KUBICKI

Postaæ Jana Ewangelisty wype³nia spor¹ czêœæ powierzchni malarskiej górnej kwatery prawego skrzyd³a o³tarza. Postaæ zajmuje g³ównie lew¹ stronê kompozycji. Aposto³ zosta³ przedstawiony w momencie spisywania tekstu objawionego. Wydaje siê byæ zas³uchany, ujêty w malarskiej pozie w chwili ws³uchiwania siê w dochodz¹cy do niego g³os. Aposto³ zosta³ przedstawiony jako m³odzieniec o d³ugich, falistych w³osach w kolorze naturalnej sjeny. Wzrok aposto³a jest skierowany przed siebie. Pod¹¿aj¹c za nim, mo¿na przypuszczaæ, ¿e zosta³ on jakby utkwiony w postaci or³a w kolorze umbry palonej i z³otym dziobie, siedz¹cego na skale naprzeciw Aposto³a14. Zwrócony w stronê œw. Jana, ptak zosta³ przedstawiony z au- reol¹ wokó³ g³owy (proporcjonaln¹ do wielkoœci jego g³owy), podobnie jak sam Ewangelista. Aposto³ siedzi na pochy³ej skale, z wyci¹gniêtymi do przodu nogami, trzymaj¹c w rêku ksiêgê na wpó³ zapisan¹, na wpó³ jesz- cze pust¹. Siedzi na tle grubego, suchego konara drzewa. Ubrany jest w spodni¹ szatê, koloru ciemnej zieleni, któr¹ w wiêkszej jej czêœci przy- krywa zawiniêty wokó³ szyi i narzucony na ramiona p³aszcz w kolorze bie- li modelowanej ró¿em, okrywaj¹cy prawie ca³¹ siedz¹c¹ postaæ aposto³a. Spod szaty wystaje prawa, bosa stopa aposto³a. Z³amana ró¿em biel szaty stanowi jakby dominantê sceny, harmonizuj¹c jednoczeœnie z ca³oœci¹ pozosta³ych trzech przedstawieñ malarskich, umieszczonych na p³asz- czyŸnie zamkniêtych zewnêtrznych skrzyde³ o³tarza. Siedz¹cy aposto³ ze wzrokiem skierowanym na or³a (oczy obu postaci zosta³y umieszczone na tym samym poziomie) wype³nia sw¹ postaci¹ pierwszy plan obrazu. W g³êbi, czyli w przestrzeni pomiêdzy g³ow¹ aposto³a a or³em, siedz¹cym na skale, zosta³ umieszczony horyzont nieba o kolorze turkusowym. Na nim, w górnej jego czêœci po prawej stronie patrz¹cego, zosta³a przedsta- wiona w promienistej mandorli na tle fioletowej chmury Matka Bo¿a z Dzieciêciem Jezus, o wielkoœci prawie identycznej jak wielkoœæ or³a. Ma- ryja stoi na sierpie ksiê¿yca, trzymaj¹c w lewej rêce Dzieciê Jezus, a w prawej d³oni ber³o. Ubrana jest w sukniê i p³aszcz o kolorze b³êkitu pruskiego. Przestrzeñ po lewej stronie aposto³a, czyli za konarem drze- wa, pod którym zosta³ on usadowiony, zosta³a natomiast wype³niona kra- jobrazem z wtopionymi weñ zabudowaniami miasta. Postaæ Hieronima wype³nia partiê centraln¹ górnego kwarta³u ze- wnêtrznej strony lewego skrzyd³a o³tarzowego. Przedstawiona z pó³profi- lu, jest zwrócona do wnêtrza, jakby symetrycznie w stosunku do postaci œw. Jana Aposto³a z górnego przedstawienia malarskiego na zewnêtrznym prawym skrzydle o³tarza. Œw. Hieronim zosta³ ujêty w pozycji klêcz¹co-

14 Orze³ jest symbolem œw. Jana Ewangelisty. Utrwalona w Starym Testamencie wizja Ezechiela (Ez 1, 4-12) zawiera opis tronu Boga, który unosz¹ cztery istoty o g³owach lwa, cz³owieka, wo³a i or³a. TREŒCI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 159 siedz¹cej, z lew¹ d³oni¹ z³o¿on¹ na piersi, w okolicach serca, oraz z wyci¹- gniêt¹ praw¹15. Ubrany jest w sukmanê w kolorze umbry naturalnej. Œwiêty wpatrzony jest w krzy¿ z wizerunkiem Chrystusa, umieszczony powy¿ej jego postaci na nagiej skale. Postaæ Ukrzy¿owanego jest przed- stawiona z aureol¹ wokó³ g³owy. Œwiêtemu towarzyszy lew, le¿¹cy na pierwszym planie kompozycji, przy jego lewym boku. Natomiast po lewej stronie, tak¿e na pierwszym planie kompozycji, jakby wt³oczony w jego róg, zosta³ umieszczony kardynalski strój: p³aszcz i kapelusz o kolorach rozjaœnionego karminu oraz pastora³16. Modelunek postaci œw. Hieronima jest niejako w³o¿ony w przesmyk skalny, bo tu¿ za plecami Œwiêtego wznosz¹ siê skalne kamienie, a na nich nagie wierzcho³ki ska³. W g³êbi zarysowany jest w perspektywie krajobraz z zabudowaniami o kolorze szaroniebieskim. T³o turkusowego nieba, które siê nad nim rozpoœciera, sprawia wra¿enie bycia tym samym niebosk³onem z symetrycznie po³o- ¿onego przedstawienia Jana Ewangelisty, a ska³y, na których umieszczo- ny jest Chrystusowy krzy¿, tymi samymi, nad którymi siedzi orze³ z przedstawienia malarskiego lewej strony zamkniêtego o³tarza. Postaæ œw. Jana Chrzciciela, wype³niaj¹ca dolny kwarta³ prawego skrzyd³a o³tarza, zosta³a u³o¿ona w podobny sposób, jak postaæ Jana Ewangelisty. Jan Chrzciciel, odziany w skórê wielb³¹dzi¹ i p³aszcz o kolo- rze szkar³atu, zosta³ utrwalony w pozycji zamyœlenia, trzymaj¹cy jakby wyci¹gan¹ praw¹ rêkê. Jego lewa, bosa stopa wystaje spod obszernego p³aszcza skrywaj¹cego postaæ. Wzrok zdaje siê mieæ utkwiony w dó³, lecz nie na ziemiê, a jakby poza ramy malarskiego przedstawienia. Za Janem Chrzcicielem, umieszczonym na tle popêkanych ska³, spoczywa z jego lewej strony, na ziemi, u podnó¿a strzelistego, lecz bezlistnego drzewa, bia³y baranek z aureol¹ wokó³ g³owy. W lewej przedniej nodze trzyma oparty o ramiê drzewiec z umieszczonym na nim z³otym krzy¿em o owal- nych ramionach17. Na jego ramionach jest zawieszona bia³a chor¹giew, rozciêta na ca³ej swej powierzchni krzy¿em w kolorze szkar³atu. Postaæ Jana Chrzciciela wype³nia centraln¹ partiê kompozycji. Jest zharmonizo- wana ze skalnym t³em, z którego jakby wy³ania siê i jednoczeœnie, w któ- rym tkwi. Perspektywa skrywaj¹cego siê na horyzoncie górskiego krajo- brazu z wij¹c¹ siê w nim rzek¹ wype³nia lew¹ stronê kompozycji.

15 Kompozycja zawiera elementy kompozycyjne wczeœniejszego chronologicznie dzie³a Hieronima Boscha (ok. 1450-1516): Œw. Hieronim (olej na desce, 77 × 59 cm, Genewa, Musée des Beaux-Arts). 16 Kardynalskie insygnia oznaczaj¹ przyjaŸñ œwietnie wykszta³conego papie¿a Damaze- go (366-384) z Hieronimem. Papie¿ sprowadzi³ Hieronima z pustyni Chalkis do Rzymu i po- wierzy³ mu pe³nienie funkcji swego sekretarza. 17 Nimby i krzy¿, wieñcz¹cy czarny drzewiec chor¹gwi, s¹ o kolorze z³otym. 160 DOMINIK KUBICKI

Postaæ œw. Krzysztofa wype³nia dolny kwarta³ zewnêtrznej strony le- wego, zamkniêtego skrzyd³a. Postaæ jest ujêta z pó³profilu, zwrócona twa- rz¹ i ca³ym cia³em w lewo, a wiêc ku wewnêtrznej stronie zamkniêtych p³aszczyzn o³tarzowych skrzyde³. Œwiêty kroczy przez wodê w kolorach sepii i b³êkitu pruskiego, siêgaj¹c¹ mu powy¿ej stóp18. Ubrany jest w cze- piec na g³owie, spiêt¹ z³otymi guzikami na piersi sukniê, wystaj¹ce spod niej krótkie spodnie w bia³ym kolorze oraz narzucony na ramiona p³aszcz w kolorze intensywnej zieleni. Na swym lewym ramieniu jakby dŸwiga stoj¹ce na jego barkach Dzieciê Jezus, które b³ogos³awi praw¹ d³oni¹, trzymaj¹c w lewej d³oni kulê [ziemsk¹] w kolorze turkusowym ze z³otym paskiem rozcinaj¹cym j¹ wpó³. Umieszczony na ramionach Dzieciêcia p³aszcz w kolorze rozjaœnionego karminu jest poderwany jedn¹ jego po³¹ ku górze, tak jakby mia³ w sobie skryæ trzyman¹ ziemsk¹ (?) kulê. Œwiê- ty z Dzieciêciem Jezus zdaje siê pod¹¿aæ ku brzegowi lewej strony kom- pozycji, który zosta³ zarysowany pionowo stromymi ska³ami. Na nich, jak- by wyrastaj¹cych z wody, stoi ma³a postaæ pustelnika z latarni¹ w d³oni. Jest ona zwrócona w stronê œw. Krzysztofa. Pustelnik, o twarzy otoczonej d³ug¹ brod¹, jest ubrany w czepiec i d³ugi habit w kolorze liliowym. W tle turkusowego nieba, za grup¹ postaci z dominuj¹c¹ osob¹ œw. Krzysztofa, zosta³ umieszczony l¹d z zabudowaniami i ska³ami w kolorze ¿ó³tej orchy i ró¿u angielskiego. Na uwagê zas³uguje pewien niezauwa¿alny z pozoru szczegó³. Postaæ Krzysztofa nie ma aureoli, natomiast posiada j¹ niesione przez niego Dzieciê Jezus. Ca³oœæ czterech przedstawieñ na dwóch powierzchniach zewnêtrz- nych skrzyde³ jest zwarta w pewn¹ ca³oœæ obramowaniem, które w neu- tralnym kolorze szkar³atu, zlewaj¹cym siê jakby z elementami malatury czterech przedstawieñ, uwydatnia sceny rozgrywaj¹ce siê na nich. W po- równaniu do otwartych wewnêtrznie skrzyde³, tworz¹cych w sumie polip- tyk, z³o¿ony z oœmiu kwarta³ów z zawartymi w nich przedstawieniami malarskimi, gdzie zosta³o u¿yte z³oto na obramowaniu wszystkich kwa- ter, ca³oœæ tworzy harmonijnie spokojn¹ kompozycjê: jakby wyczekuj¹c¹ nastania wydarzeñ zbawczych.

b. Osiem scen Mêki Pañskiej Jest to wersja uroczysta. U¿ycie z³ota na obramowaniu kwater nadaje kompozycji oœmiu malarskich przedstawieñ odœwiêtny, uroczysty charak- ter. Z³oto obramowania zdaje siê równie¿ jakby wizualnie skrywaæ poza

18 Przedstawienie zawiera uk³ad kompozycyjny dzie³a Hieronima Boscha (ok. 1450- 1516): Œw. Krzysztof (olej na desce, 113 × 75,5 cm, Rotterdam, Museum Boymans-van Beu- ningen). Por. przypis 16. TREŒCI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 161 nie malarskie przedstawienia, podczas gdy na zewnêtrznej stronie neu- tralny kolor obramowania powodowa³ uwydatnienie scen i postaci z czte- rech kwarta³ów. Na rozwartych wewnêtrznie skrzyd³ach o³tarza tworz¹cych w sumie cztery p³aszczyzny skrzyde³, podzielonych na dwa kwarta³y, zosta³y umieszczone sceny Mêki Pañskiej. Powy¿ej podaliœmy ju¿ poszczególne wydarzenia Drogi Krzy¿owej, które zosta³y zaprezentowane w kompozy- cji z³o¿onej z oœmiu przedstawieñ. Nale¿y je odczytywaæ w kolejnoœci od górnego lewego przedstawienia do górnego prawego, a nastêpnie od dol- nego lewego do dolnego prawego. W sumie wiêc kompozycja sk³ada siê z oœmiu nastêpuj¹cych przedstawieñ:

Chrystus w Getsemanii19 Postaæ klêcz¹cego, modl¹cego siê Chrystusa ze z³o¿onymi d³oñmi w geœcie wyra¿aj¹cym zawierzenie, zosta³a umieszczona w centralnej czê- œci sceny. Chrystus, z aureol¹ wokó³ g³owy, przedstawiony jest w szatach koloru ró¿u angielskiego. Jego postaæ jest zwrócona w lew¹ stronê, czyli do wnêtrza, œrodka ca³oœci kompozycji oœmiu przedstawieñ. Poni¿ej, na pierwszym planie, zostali przedstawieni trzej aposto³owie w pozach wy- ra¿aj¹cych zaœniêcie – rozmieszczeni jakby wokó³ postaci Chrystusa. Roz- poznajemy wœród nich: œw. Piotra (po lewej stronie, na pierwszym planie), odzianego w szatê w kolorze szkar³atu, œw. Jana (po prawej stronie, na pierwszym planie), okrytego obszernym p³aszczem w kolorze bieli mode- lowanej ró¿em i spodni¹ szat¹ w kolorze ciemnej zieleni (a wiêc szat¹ o kolorycie identycznym, jak na przedstawieniu z rewersu zamkniêtego skrzyd³a o³tarza) oraz œw. Jakuba [Starszego], umieszczonego w g³êbi, za Piotrem, w bliskoœci Jezusa, okrytego obszernym p³aszczem w kolorze rozjaœnionego karminu. Postacie œpi¹cych aposto³ów maj¹ umieszczone aureole wokó³ g³ów. Ich twarze s¹ jednak zwrócone w przeciwleg³¹ stronê w stosunku do kierunku zwrócenia oblicza modl¹cego siê Chrystusa. S¹ one rozmieszczone tu¿ przy krawêdziach sceny. Ten zabieg kompozycyj- ny wywo³uje wra¿enie przestrzennoœci œrodka kompozycji, a wiêc oddale- nia aposto³ów od postaci modl¹cego siê, tym bardziej, ¿e postacie znu¿o- nych i œpi¹cych aposto³ów, sprawiaj¹ wra¿enie dystansu pomiêdzy ich twarzami a obliczem Chrystusa. Chrystus jest umieszczony na tle krajo- brazu. Zauwa¿amy nagie ska³y w tle po obu stronach kompozycji. Na jed- nej z nich, po prawej stronie kompozycji, w jej górnym prawym rogu, umieszczony zosta³ nadlatuj¹cy anio³ w d³ugiej bia³ej szacie, trzymaj¹cy

19 Tytu³y poszczególnych przedstawieñ Mêki Pañskiej zachowujemy za: J. N o w a c k i, Dzieje Archidiecezji Poznañskiej, s. 226. 162 DOMINIK KUBICKI w d³oni krzy¿. Jakby przybywa w miejsce, gdzie stoi na nagiej skale kie- lich. Wzrok modl¹cego siê Chrystusa jest w³aœnie skierowany w stronê oblicza anio³a. G³owa Jezusa zosta³a natomiast umieszczona centralnie w górnej partii sceny, na tle nieba, przedstawionego w kolorze z³otym.

Pojmanie Postaæ Jezusa z aureol¹ zosta³a umieszczona centralnie. Kolor jego szaty jest identyczny jak w poprzedniej scenie modlitwy w Ogrodzie Oliw- nym, a wiêc ró¿ angielski. Chrystus stoi wyprostowany na skalistym pod³o¿u. Zgiêt¹ w ³okciu praw¹ rêkê wzniós³ do piersi. Oblicze zwróci³ w praw¹ stronê. Pochyli³ lekko g³owê i w geœcie zapytywania jest zwróco- ny w stronê mê¿czyzny, który podszed³ do niego. Jest to z pewnoœci¹ Ju- dasz, jeden z dwunastu aposto³ów. Zosta³ on utrwalony na przedstawia- nej scenie w postawie powitania z Chrystusem przez uca³owanie. Judasz jakby wpatruje siê w pochylone ku niemu oblicze Chrystusa, jednocze- œnie tul¹c siê do Niego. Jego szata jest koloru ¿ó³cienia i sepii. Twarz Ju- dasza zachodzi na oblicze Jezusa. ¯adna inna postaæ nie jest przedstawio- na w takim fizycznym zbli¿eniu do postaci Chrystusa. Te dwie centralnie umieszczone postacie rozcinaj¹ grupê postaci rozmieszczon¹ wokó³ nich: z ty³u po ich prawej i lewej stronie. Zwraca uwagê z pozoru niewidoczny szczegó³ skierowania wszystkich postaci, ich twarzy, w praw¹ stronê, czy- li w stronê przeciwn¹ do kierunku twarzy Judasza. Na pierwszym pla- nie, z lewej strony, zosta³a umieszczona postaæ klêcz¹cego mê¿czyzny. Jest on zwrócony w lew¹ stronê. Spogl¹da w dó³. W d³oni zdaje siê trzy- maæ pa³kê. Ubrany jest w przewi¹zan¹ w pasie plisowan¹ sukniê bez rêkawów, koszulê o bufiastych rêkawach i nogawicach w szerokie pasy. Nad nim zosta³a umieszczona postaæ innego mê¿czyzny. Rozpoznajemy w niej Piotra. Odziany jest on w szatê w kolorze szkar³atnym – a wiêc tym samym, co na poprzedniej scenie. Z ty³u, za Jezusem oraz z ty³u po Jego lewej stronie zosta³a umieszczona grupa piêciu mê¿czyzn. Posta- cie trzymaj¹ w rêkach halabardy i w³ócznie, a tak¿e miecze. Tworz¹ bar- dzo œciœniêt¹ i zwart¹ grupê wokó³ centralnie umieszczonej osoby Chry- stusa. Grupa ¿o³nierzy zosta³a umieszczona na tle perspektywy okrojo- nego krajobrazu. Niebo jest poprzetykane niæmi z³otego koloru – ju¿ nie tak intensywnie, jak w przedstawieniu poprzedniej sceny modlitwy Je- zusa w Ogrójcu.

Przed Pi³atem Jezus jest równie¿ przedstawiony centralnie, z aureol¹ wokó³ pochy- lonej w lew¹ stronê g³owy, w d³ugich szatach w kolorze ró¿u angielskie- go. Praw¹ d³oñ ma wzniesion¹ jakby j¹ k³ad³ na piersiach. Kieruj¹c wzrok TREŒCI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 163 na postaæ umieszczon¹ po jego lewej stronie, dostrzegamy mê¿czyznê, z którym prowadzi rozmowê. Postaæ ta zosta³a usadowiona na sedilium w kolorze sjeny palonej. Jest to Pi³at, namiestnik rzymski. Jego twarz o surowych rysach jest spowita w obfity zarost. Zwrócona jest ona ku Chrystusowi. Równie¿ prawa jego rêka jest wyci¹gniêta w stronê stoj¹ce- go przed nim Jezusa. Pi³at siedzi na tronie w niezgrabnej pozie, z szeroko rozstawionymi nogami. Okryty jest wystawnym p³aszczem z brokatowym wzorem, futrzanym ko³nierzem i obszyciami. Jego p³aszcz jest koloru ¿ó- ³tej orchy z karminowym deseniem. Na g³owie ma czapkê. Potrzeba siê wpatrzyæ uwa¿niej, aby dostrzec jego faktyczn¹ pozycjê, gdy¿ na pierw- szy rzut oka odnosi siê wra¿enie, ¿e stoi – zw³aszcza, gdy nie zauwa¿y siê u³o¿enia draperii p³aszcza na zgiêtych kolanach tej postaci. Na oparciu se- dilium, z ty³u za Pi³atem, jest przewieszona przez jego lew¹ porêcz tkani- na w kolorze szkar³atu. Natomiast na stopniu tronu zosta³a posadowiona ma³pa. Pi³at zosta³ przedstawiony w milcz¹cym wyrazie twarzy. Zdaje siê s³uchaæ Jezusa. Tu¿ za Pi³atem i Chrystusem dostrzegamy postaæ, ujêt¹ jedynie w po³owie. Zwrócona jest w stronê Pi³ata. Za Chrystusem dostrze- gamy trzy postacie, przedstawione w zwartej grupie. Zdaj¹ siê one ¿ywo gestykulowaæ. Z prawej strony Jezusa stoi przedstawiony profilem ¿o³- nierz w zbroi, zdaj¹cy siê wymierzaæ mu cios praw¹ rêk¹, w lewej trzyma- j¹c miecz. Stoi on w chwiejnej pozie z praw¹ nog¹ jakby zadart¹ do góry. Obok niego kroczy inny ¿o³nierz o karykaturalnych rysach twarzy. Ubra- ny jest w he³m, napierœnik, plisowan¹ sukniê i nogawice. W prawej rêce dzier¿y halabardê. Ca³oœæ kompozycji zosta³a zwieñczona ciemnym t³em posadzki i murów pomieszczenia, w którym rozgrywa siê przedstawiana scena. Szaty postaci ¿o³nierzy, graj¹ barwami kolorów: zieleni, cynobru, rozjaœnionego karminu, b³êkitu pruskiego, bieli, ¿ó³cienia, pomarañczo- wego. Lewa czêœæ malarskiej kompozycji zosta³a rozciêta pó³koliœcie za- koñczonym otworem wyjœciowym, wyró¿niaj¹cym siê przez z³ocisty ko- lor nieba. U góry przedstawienia dostrzegamy pó³koliœcie zwieñczony z³o- cisty maswerkowy ornament.

Biczowanie Jest to ostatnia scena przedstawieñ umieszczonych na górnym piêtrze otwartych skrzyde³ o³tarza. Postaæ Chrystusa z aureol¹ wokó³ g³owy jest równie¿ umieszczona centralnie. Chrystus, obna¿ony, z bia³ym perizo- rium wokó³ bioder, jest przywi¹zany ze zwi¹zanymi z ty³u rêkoma do ka- miennego s³upa. S³ania siê, jakby upada pod ciê¿arem razów, widocznych na jego ca³ym odkrytym ciele, które otrzymuje od dwóch ¿o³nierzy stoj¹- cych po jego lewej stronie, ujêtych w momencie wymierzania nastêpnych uderzeñ. Przedstawieni s¹ oni: jeden z ty³u, a drugi z lewego profilu. Ten 164 DOMINIK KUBICKI z lewej strony kompozycji stoi na szeroko rozstawionych nogach. Jego twarz nosi bezwzglêdne rysy. Lew¹ rêk¹ ci¹gnie Jezusa za w³osy, zaœ w prawej rêce trzyma drzewiec bicza z czterema rzemieniami, zakoñczo- nymi jakby metalowymi kulkami. Ubrany jest w czepiec, spiêt¹ pod szy- j¹ koszulê, wierzchni¹ szatê z wyciêciami, wywiniêtym ko³nierzem i rê- kawami, przewi¹zan¹ tkanin¹. Na nogach ma za³o¿one pasiaste nogawi- ce. Zdaje siê byæ gotowy do uderzenia. Jego twarz, ujêta z prawego pó³- profilu, wyra¿a surow¹ obojêtnoœæ. Tu¿ za nim stoi inny mê¿czyzna, schy- lony, z rêkoma szukaj¹cymi czegoœ na posadzce, odziany w czapkê, p³aszcz i dwubarwne nogawice. Zdaje siê zbieraæ z posadzki ga³¹zki ró- zgi. Jego wzrok zdaje siê byæ skierowany na okrycie Jezusa w kolorze ró¿u angielskiego, o bogatej draperii, le¿¹ce na posadzce, u stóp Biczowa- nego. Po lewej stronie Biczowanego, a wiêc po prawej stronie kompozy- cji, na jej pierwszym planie, dostrzegamy tak¿e dwóch ¿o³nierzy. Jeden z nich, stoj¹cy ty³em do widza po prawej stronie Jezusa, ujêty zosta³ w po- zie wymierzania ciosu Biczowanemu. Oburêcznie trzyma drzewiec w sil- nym uœcisku. Ubrany jest w koszulê i wierzchni¹ szatê z wyciêciami, prze- wi¹zan¹ w pasie paskiem, u do³u splisowan¹. Na nogach ma za³o¿one d³u- gie buty. Za nim zosta³ umieszczony trzeci oprawca, ujêty w pozie wymie- rzania Biczowanemu kolejnego ciosu trzyman¹ wi¹zk¹ rózg. Jego twarz nosi ostre, groŸne rysy. Za t¹ grup¹ czterech biczuj¹cych Chrystusa do- strzegamy jeszcze dwie postacie skryte w górnej prawej czêœci przedsta- wianej sceny. Rozmawiaj¹ ze sob¹, jakby spogl¹daj¹c na biczuj¹cych i Biczowanego. Ubrani s¹ w bogate szaty. Jednego z nich, czyli umiesz- czonego z lewej strony kompozycji, rozpoznajemy z poprzedniej sceny. Jest to Pi³at. Ubrany jest w ten sam strój: turban na g³owie i wystawny p³aszcz z futrzanym ko³nierzem i obszyciami. Wyci¹ga praw¹ rêkê i jej palcem wskazuj¹cym zdaje siê podkreœlaæ treœæ tego, co wydaje siê mó- wiæ. Drugi zaœ mê¿czyzna, po lewej stronie Pi³ata, ze wzrokiem spuszczo- nym, lecz utkwionym w policzek tego pierwszego, zdaje siê milcz¹co zga- dzaæ na wolê tego pierwszego. Obie postacie wy³aniaj¹ siê z otworu okien- nego murze budowli, której architektoniczna bry³a, o licznych za³ama- niach muru, stanowi t³o przedstawianej sceny. Równie¿ i tê scenê wieñ- czy od góry maswerkowo u³o¿ony ornament w z³ocistym kolorze.

Cierniem ukoronowanie Umieszczona w partii centralnej sceny postaæ Chrystusa ³¹czy grupê piêciu mê¿czyzn otaczaj¹cych skazanego na ukoronowanie cierniem. Okryty czerwonym p³aszczem, odziany w bia³¹ szatê, Chrystus jest usa- dowiony poœrodku wykonuj¹cych wyrok. Owe sedilium jest jednak przy- kryte szat¹ Jezusa. Chrystus jest odziany obszernym p³aszczem w kolo- TREŒCI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 165 rze szkar³atnym, narzuconym na nagie, poranione cia³o, przes³oniête je- dynie na biodrach bia³¹ przepask¹. Rêce wyci¹gniête i z³o¿one na udach ma zwi¹zane postronkiem. Grupa otaczaj¹cych go ¿o³nierzy stanowi jak- by powtórzenie grupy postaci z poprzedniej sceny, czyli biczowania. ¯o³- nierz po prawej stronie Jezusa zosta³ uchwycony w momencie wymierze- nia kolejnego razu drzewcem. Uniós³ praw¹ rêk¹ i z ca³ej si³y zamierza uderzyæ trzymanym w rêku przedmiotem o g³owê Jezusa, wbijaj¹c weñ g³êbiej koronê. Odziany jest w czepiec, spiêt¹ pod szyj¹ koszulê, wierzch- ni¹ szatê z wyciêciami, wywiniêtym ko³nierzem i rêkawami, a tak¿e w podobne dwukolorowe nogawice, jak na przeciwleg³ej scenie, umiesz- czonej na prawej górnej kwaterze. ¯o³nierz po lewej stronie Jezusa jest odwrócony do widza plecami. Podobnie ta postaæ z prawej strony kompo- zycji jest identyczn¹ postaci¹ z przeciwleg³ej sceny biczowania. Za nim oraz za cierniem koronowanym, jakby w tle, widoczne s¹ jeszcze trzy po- stacie. Wœród nich dostrzegamy równie¿ dwie postacie z poprzedniej sce- ny biczowania. Wychylaj¹ siê one nadal z otworu okiennego. Jedn¹ z nich jest Pi³at, rozpoznawany po czapce za³o¿onej na g³owie, obfitej bro- dzie i futrzanym ko³nierzu p³aszcza o kolorze ¿ó³cienia. Przy nich po ze- wnêtrznej stronie stoi postaæ jeszcze jednego mê¿czyzny. Patrzy nierucho- mo na wydarzaj¹c¹ siê scenê. Ca³oœæ kompozycji zosta³a równie¿ i tutaj zwieñczona maswerkowym ornamentem, wyró¿niaj¹cym siê z³oceniem.

Ecce homo [„Oto Cz³owiek”] Chocia¿ postaæ Chrystusa zosta³a umieszczona z lewej strony kompo- zycji, to jednak stanowi ona jej centrum. Chrystus stoi obna¿ony. Jedy- nie bia³e perizorium przykrywa jego biodra, a szata w kolorze szkar³atu jest zarzucona na jego ramiona. Pochylony jest w praw¹ stronê kompozy- cji sceny. Spogl¹da w stronê zgromadzonych przed budynkiem postaci. Na tle ciemnych barw wybija siê jasnoœæ aureoli wokó³ g³owy Jezusa. Naprzeciw Jezusa, czyli po prawej stronie kompozycji, trudno nie zauwa- ¿yæ zbitej grupy postaci. Z t³umu wybija siê postaæ Pi³ata, rozpoznawane- go po jego identycznym stroju z poprzednich przedstawieñ: w czapce, za³o¿onej na g³owê, i wystawnym p³aszczu z futrzanym ko³nierzem i ob- szyciami, na³o¿onym na ramiona. Przed schodami, z³o¿onymi z dwóch stopni20, prowadz¹cymi na podwy¿szeniu posadzki, na której stoi Skaza- niec, przyklêka mê¿czyzna o karykaturalnych rysach, jakby sk³adaj¹c Chrystusowi szyderczy ho³d. Patrzy Jezusowi prosto w oczy, unosz¹c jed- noczeœnie lew¹ rêkê, wyci¹gaj¹c j¹ w geœcie pozdrowienia. W prawej trzy- ma natomiast pa³kê. Ubrany jest w przepastn¹, plisowan¹ sukmanê, ko-

20 Na boku schodów jest umieszczona data: 1512. 166 DOMINIK KUBICKI szulê o szerokich rêkawach i wysokie buty. Przy boku ma przypiêty miecz. Z prawej strony kompozycji widniej¹ trzy mêskie postacie. Stoj¹- cy ty³em brodaty mê¿czyzna, maj¹cy na g³owie chustê, dzier¿y za pleca- mi w lewej rêce zwiniêty dokument, jednoczeœnie wyci¹gaj¹c praw¹ d³oñ w stronê swego rozmówcy. Natomiast brodaty mê¿czyzna, z którym roz- mawia, ma za³o¿on¹ na g³owê wysok¹ czapkê z przegiêtym czubkiem. Ubrany jest w d³ugi p³aszcz z obszernym ko³nierzem, w pasie jest przepa- sany szarf¹. Przy boku ma sakiewkê. Czy¿by by³ to Judasz? Pomiêdzy nimi stoi, przodem ku widzowi sceny, inny jeszcze mê¿czyzna w czapce. Jego twarz spowija obfita broda. Z ty³u za nimi kot³uje siê jeszcze grupa ¿o³nierzy. W³ócznie i halabardy stercz¹ ponad ich g³owami. Ca³oœæ przed- stawienia rozgrywa siê na dziedziñcu – widaæ architektoniczny zarys jego murów. Kolory szat umieszczonych postaci: rozjaœniony karmin, szkar³at, b³êkit pruski, biel, ¿ó³cieñ i ró¿ angielski, nadaj¹ scenie niezwyk³¹ ¿ywoœæ zawartej w niej narracji. Równie¿ przedstawienie Ecce homo wieñczy u góry maswerkowy ornament.

Upadek pod krzy¿em Postaæ Chrystusa skryta zosta³a w cieniu. Chocia¿ zajmuje ona cen- traln¹ partiê sceny, to jednak zosta³a umieszczona w dolnej czêœci kom- pozycji. Dostrzegamy Jezusa, odzianego w szatê w kolorze ró¿u angiel- skiego, z aureol¹ wokó³ g³owy, upad³ego pod niesionym przez siebie drze- wem krzy¿a. Po jego prawej stronie pochyla siê ku niemu postaæ mê¿czy- zny, ubranego w zarzucon¹ na spodni¹ szatê (o kolorze rozjaœnionego cy- nobru) ¿ó³taw¹ pelerynê. Jest to z pewnoœci¹ Szymon z Cyreny, który pomaga Jezusowi dŸwigaæ krzy¿. Na g³owie ma za³o¿ony bia³y czepiec, a na nogach ma za³o¿one szare nogawice. W tyle, za Szymonem, na tle uliczki, dostrzegamy grupê postaci. Patrz¹ w kierunku pod¹¿aj¹cego na ukrzy¿owanie. W grupie odnajdujemy Maryjê, Matkê Jezusa, ujmowan¹ pod ramiê przez Jana Aposto³a. Ich p³aszcze maj¹ kolor szkar³atny; zaœ spodnia szata œw. Jana – kolor zielony. Obie postacie zosta³y przedstawio- ne z g³owami otoczonymi aureolami. Towarzysz¹ im jeszcze dwie inne postacie. Zarzucone na g³owy welony sugeruj¹, ¿e s¹ to dwie niewiasty. Natomiast po lewej stronie dŸwiganego przez Jezusa krzy¿a, na lewym ramieniu, zosta³y umieszczone postacie ¿o³daków, o szatach w kolorze: zieleni, bieli, b³êkitu pruskiego i ¿ó³cienia. Znajduj¹ siê one w sumie z prawej strony kompozycji. Za Chrystusem stoi jeden z oprawców, zada- j¹cy mu cios drzewcem halabardy. Ma on krótkie w³osy i w¹sy. Do boku ma przytwierdzony miecz. Inny ¿o³nierz stoi obrócony profilem w stronê widza. Na g³owie ma za³o¿ony he³m, ubrany jest w krótk¹ zbrojê i pasia- ste spodnie. Za nim zosta³ umieszczony jeszcze inny oprawca. Ma on rów- nie¿ he³m na g³owie. Ujêty zosta³ w pozie wymierzania Jezusowi ciosu TREŒCI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 167 pa³k¹, trzyman¹ w prawej rêce. W lewej œciska ma³y krzy¿. Ca³oœæ kompo- zycji przedstawienia zwieñcza tak¿e maswerkowy ornament. Jednak na ciemnej tonacji ca³oœci jest on tutaj mniej uwidoczniony.

Ukrzy¿owanie Postaæ ukrzy¿owanego Chrystusa zajmuje centraln¹ partiê sceny. Chrystus, z aureol¹ wokó³ g³owy, pochylonej w praw¹ stronê, jest rozpiê- ty na krzy¿u. D³ugie koñce bia³ego perizorium, owiniêtego wokó³ bioder, powiewaj¹ jakby na wietrze. £¹cz¹ postacie: niewiasty, stoj¹cej po prawej stronie Ukrzy¿owanego, i dojrza³ego m³odzieñca, stoj¹cego po jego lewej stronie. Rozpoznajemy w nich Maryjê, Matkê Bo¿¹, i œw. Jana, umi³owa- nego ucznia Chrystusa. Postacie przedstawione s¹ jako stoj¹ce po obu ramionach krzy¿a: Matka Jezusa po jego prawej stronie, a Jan Aposto³ po lewej. Odziane s¹ one w d³ugie szaty, bogato udrapowane, sp³ywaj¹ce na ziemiê i zakrywaj¹ce nawet stopy. Maryja jest ubrana w p³aszcz w kolo- rze b³êkitu pruskiego, natomiast œw. Jan w p³aszcz szkar³atny i ciemno- zielon¹ spodni¹ szatê. Wokó³ g³owy Maryi i Jana widniej¹ aureole. Uczu- cie wewnêtrznego bólu i cierpienia Maryi zosta³o przedstawione w mode- lowanej sylwetce jej postaci. G³owê ma lekko pochylon¹ w stronê Ukrzy- ¿owanego. Podniesione, z³¹czone i œciœniête d³onie trzyma przy twarzy. Patrz¹cy odnosi wra¿enie jakby Maryja skrywa³a sw¹ twarz w szatê, przy- trzymywan¹ œciœniêtymi d³oñmi. Po drugiej stronie, symetrycznie w sto- sunku do Maryi, stoj¹ca postaæ umi³owanego ucznia Chrystusa utrzyma- na jest tak¿e w postawie wyra¿aj¹cej smutek i duchowe cierpienie. Ca³ko- wicie okryta szat¹, jest zwrócona w stronê krzy¿a. Jan nie patrzy na Chry- stusa. Jego pe³en bólu wzrok wbija siê w podnó¿e krzy¿a. Wydobywaj¹ce siê z szat wyprostowane palce lewej d³oni wyci¹ga w stronê Ukrzy¿owa- nego. Wydaje siê, ¿e pragnie nimi dotkn¹æ krzy¿a. Drug¹ d³oñ przytkn¹³ do twarzy w geœcie zamyœlenia, pe³nego smutku. U podnó¿a krzy¿a z Ukrzy¿owanym, z ty³u po jego prawej stronie zosta³a umieszczona jesz- cze trzecia postaæ z aureol¹ wokó³ g³owy. Klêczy obejmuj¹c obu d³oñmi krzy¿, poni¿ej i powy¿ej stóp Chrystusa. Jedynie ona, spoœród czterech postaci, patrzy na widza ogl¹daj¹cego scenê. Jej oczy skierowane s¹ na patrz¹cego. Rozpoznajemy w niej postaæ Marii Magdaleny. Ubrana jest w plisowan¹ sukniê w kolorze seledynowym z czarnymi i szkar³atnymi obszyciami i zielonymi rêkawami. Maria Magdalena ma za³o¿ony na g³o- wê welon, którego d³ugi koniec œciele siê na ziemi przed krzy¿em. Welon, niczym d³uga, bia³a chusta opada na ramiona Marii Magdaleny, a dalej na ziemiê i w bogatej draperii sp³ywa jakby w przód w kierunku widza. U³o- ¿enie tej chusty z powiewaj¹cym perizorium, zawi¹zanym na biodrach Jezusa uk³ada siê w kszta³t litery „T” o zagiêtych ramionach. Spod welo- nu na ramiona Marii Magdaleny opadaj¹ w³osy: d³ugie a¿ do pasa i pofa- 168 DOMINIK KUBICKI lowane. Ca³oœæ kompozycji dope³nia perspektywa krajobrazu z niebem w z³otym kolorze. W g³êbi dostrzegamy zarysowane miasto z murami i wie¿ami.

Ca³oœæ oœmiu przedstawieñ charakteryzuje siê pewn¹ spójnoœci¹. Cha- rakter uroczysty nadaje ca³emu przedstawieniu z³oty kolor obramowania. Równie¿ wprowadzone maswerkowe zwieñczenie wszystkich oœmiu scen dodaje ca³oœci odœwiêtnego charakteru, utrzymuj¹c jednoczeœnie pewn¹ harmoniê pomiêdzy czystoœci¹ i jednolitoœci¹ z³otych ram a tonacjami barw poszczególnych scen. Natomiast z³oty kolor nieba górnej lewej sce- ny Modlitwy Chrystusa w Ogrodzie Oliwnym zdaje siê byæ zabiegiem kompozycyjnym, umiejêtnie wprowadzaj¹cym pog³êbienie ¿ywoœci ca³ej kompozycji. Znajduje on swe dope³nienie w stopniowym przechodzeniu do t³a nieba o mniej intensywnym u¿yciu z³oceñ i wiêkszym wprowadza- niu koloru bia³ego, a przez wykorzystanie bieli wyd³u¿onego perizorium i chusty Marii Magdaleny dolnej prawej sceny Ukrzy¿owania i œmierci na krzy¿u. Nie sposób nie zauwa¿yæ, ¿e przedstawiane postacie maj¹ tê sam¹ wielkoœæ, zw³aszcza osoba Chrystusa. Na niektórych przedstawieniach powtarzaj¹ siê te same postacie, ubrane w takie same szaty, jak np. ¿o³- nierz stoj¹cy po prawej stronie biczowanego Jezusa jest najpewniej tym samym, który stoi po prawej stronie Jezusa koronowanego cierniem. Tak- ¿e ¿o³nierz stoj¹cy po lewej stronie Jezusa z czwartej sceny, jest tym sa- mym, który stoi po jego lewej stronie na przedstawieniu cierniem ukoro- nowania. Równie¿ Maryja z siódmej sceny znajduje siê po tej samej stro- nie Jezusa, jako teraz stoj¹ca pod krzy¿em, w ósmej scenie ca³ej kompo- zycji. Tak¿e dwóch mê¿czyzn przypatruj¹cych siê biczowaniu Jezusa, znajduje siê w g³êbi kompozycji sceny ukoronowania cierniem. Inn¹ ce- ch¹ charakteryzuj¹c¹ ca³oœæ kompozycji Mêki Pañskiej jest ta, ¿e cztery kwarta³y zewnêtrznych dwóch skrzyde³ zawieraj¹ w sobie kompozycyjn¹ ca³oœæ, któr¹ dostrzec mo¿na w sposobie u³o¿enia g³owy Chrystusa. Jest ona za ka¿dym razem modelowana do œrodka.

2. Przedstawienia rzeŸbiarskie poliptyku Zainstalowany w Katedrze Poznañskiej w 1952 roku gotycki o³tarz z 1512 roku posiada dwa przedstawienia rzeŸbiarskie. Umieszczone w o³ta- rzowej predelli, przedstawienie Ostatniej Wieczerzy jest widoczne zarów- no, kiedy o³tarz ma ca³kowicie zamkniête oba skrzyd³a (wówczas widocz- ne s¹ cztery przedstawienia œwiêtych: Jana Ewangelisty, Jana Chrzcicie- la, Hieronima i Krzysztofa) lub wewnêtrznie otwarte, tworz¹c poliptyk z oœmiu przedstawieniami Mêki Pañskiej, jak i kiedy otwarte skrzyd³a o³tarza ukazuj¹ jego g³ówn¹ scenê, bogato rzeŸbion¹ i z³ocon¹ o natural- TREŒCI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 169 nej wielkoœci rzeŸbionych postaci œrodkowej partii przedstawienia: Uko- ronowania Maryi, ukazanej ze œwiêtymi: Barbar¹ i Katarzyn¹ oraz w oto- czeniu dwunastu innych œwiêtych Niewiast. Ujrzenie tego g³ównego przedstawienia o³tarza wymaga otwarcia wszystkich jego skrzyde³: we- wnêtrznych i zewnêtrznych21. Mo¿na by przyj¹æ, ¿e stanowi pewnego ro- dzaju klejnot ca³ego o³tarza.

Ostatnia Wieczerza, umieszczona w predelli, jest wewnêtrznie podzie- lona na trzy grupy postaci, zasiadaj¹cych wokó³ pod³u¿nego sto³u. Podzia³ ten zbiega siê z podzia³em rozmieszczenia postaci: Maryi i œwiêtych: Ka- tarzyny i Barbary, w czêœci œrodkowej szafy oraz potrójnym maswerko- wym zwieñczeniem nad nimi. W czêœci œrodkowej Ostatniej Wieczerzy do- strzegamy widoczne na pierwszy rzut oka trzy wyprostowane postacie. Dopiero po uwa¿niejszym wpatrzeniu siê zauwa¿alna jest jeszcze czwarta postaæ, przywarta do dolnej czêœci piersi Chrystusa, centralnie siedz¹ce- go za sto³em, z obliczem zwróconym w prawo oraz praw¹ d³oni¹, zanurzo- n¹ w le¿¹cej na stole misie, a lew¹ po³o¿on¹ na ramieniu Ucznia, spoczy- waj¹cego na jego ³onie. Rozpoznajemy w nim œw. Jana, umi³owanego ucznia Chrystusa. Obok Jezusa miejsce za sto³em zajmuj¹ dwie hieratycz- nie posadowione postacie. Postaæ po prawej stronie Chrystusa zwrócona jest w jego stronê. Zauwa¿alny jest pewnego rodzaju dialog, jaki zdaje siê ona prowadziæ z Jezusem. Praw¹ rêkê wyci¹ga w kierunku misy, tak jak- by pragnê³a ni¹ przyj¹æ to, co Chrystus jej podaje, wyjête z naczynia. Roz- poznajemy w niej postaæ Judasza. Natomiast postaæ po lewej stronie Chrystusa zdaje siê patrzeæ niewzruszenie przed siebie, maj¹c rêce z³o¿o- ne jedn¹ na drugiej. Obfita broda opada mu na szatê, okrywaj¹c¹ postaæ. Druga i trzecia grupa siedz¹cych, wyró¿nione przez maswerkowy uk³ad ozdób w formie skrywaj¹cego scenê potrójnego baldachimu, roz³o- ¿ona jest symetrycznie wzglêdem siebie, za wyj¹tkiem jednej wiêcej po- staci w grupie umieszczonej po prawej stronie Chrystusa wokó³ prawego koñca sto³u, w porównaniu do grupy z lewego koñca sto³u. Grupa piêciu postaci (prawa strona Chrystusa) stanowi zwart¹ ca³oœæ. Jedna z postaci siedzi ty³em do widza, druga jest usadowiona profilem, a pozosta³e trzy siedz¹ przodem. Ich twarze s¹ jednak zwrócone w stronê Jezusa. Postaæ siedz¹ca bokiem (w stosunku do widza) wznosi w prawej d³oni czarê z napojem (kielich?). Postaæ odwrócona plecami wyci¹ga praw¹ d³oñ

21 Por. poliptyk, pochodz¹cy z franciszkañskiego koœcio³a NMP w Toruniu, datowany na czwart¹ æwieræ XIV stulecia, czyli ok. 1390 rok, a znajduj¹cy siê aktualnie w zbiorach Mu- zeum Diecezjalnego w Pelplinie, którego szafa œrodkowa, wed³ug literatury przedmiotu, by³a flankowana z ka¿dej strony czterema skrzyd³ami: wewnêtrznymi i zewnêtrznymi, górnymi i dolnymi (por. R. C i e c h o l e w s k i, Skarby Pelplina, Pelplin 1997, s. 148-150). 170 DOMINIK KUBICKI w kierunku Jezusa, w geœcie zapytywania lub wskazywania. Pozosta³e trzy postacie, a w³aœciwie ich oblicza wyra¿aj¹ uwa¿nie przypatrywanie siê roz- grywaj¹cemu siê wydarzeniu. Grupa czterech postaci (lewa strona Chrystu- sa) wykazuje podobny schemat kompozycyjny, co grupa piêciu postaci z przeciwleg³ego koñca sto³u. Tutaj tylko jedna postaæ zosta³a usadowiona plecami do widza. Ca³¹ sob¹ jest zwrócona w kierunku postaci centralnej – Jezusa. G³owê unios³a, a gestykulacj¹ zapewne wspomaga wypowiadane s³owa. Pozosta³e trzy postacie z grupy zosta³y usadowione frontalnie do widza (dwie) oraz z lewego profilu postaæ skrajna, najbardziej oddalona od Jezusa. Wyci¹ga ona d³oñ w geœcie zapytywania. W jej stronê jest zwrócona postaæ siedz¹ca za sto³em, œrodkowa z tej grupy. Natomiast ostatnia, czwar- ta postaæ z grupy zwrócona jest w praw¹ stronê, lecz niezupe³nie, tak jakby obraca³a siê w stronê Jezusa i wydarzaj¹cej siê akcji. Ca³oœæ kompozycji zosta³a umieszczona na ciemnym tle g³êbi prze- strzennej predelli. Na tym tle szaty wszystkich postaci, bogato z³ocone, nabieraj¹ niezwyk³ego o¿ywienia. Pewne uspokojenie wprowadza jedno- lita tonacja zewnêtrznej barwy boku sto³u wieczerzalnego.

Ukoronowanie Maryi jest okreœlone w dotychczasowej literaturze przedmiotu jako temat g³ówny przedstawienia omawianego gotyckiego o³tarza22. Na dwupiêtrowo przedzielonym (odpowiednio do podzia³u kwa- ter obu skrzyde³, a tak¿e wczeœniej omawianych zewnêtrznych stron skrzyde³ w ich malarskich przedstawieniach) tle centralnego wnêtrza sza- fy o³tarzowej w kolorze z³otym górnej czêœci i niebieskawej dolnej jego partii, ozdobionej motywami roœlinnymi kotary zakoñczonej frêdzelkami, zosta³y umieszczone trzy przedstawienia rzeŸbiarskie postaci: Maryi, Matki Bo¿ej i œwiêtych: Barbary i Katarzyny23. Maryja jest przedstawio- na w obszernym z³otym p³aszczu, narzuconym na d³ug¹ sukniê z okr¹- g³ym dekoltem. Przes³aniaj¹ca przód postaci po³a p³aszcza zosta³a udra- powana w grube fa³dy, przybieraj¹ce nad lewym kolanem i nad lewym udem charakterystyczny dla gotyku kszta³t liter „V” oraz pionowych rur poni¿ej nich24. Matka Bo¿a trzyma w prawej d³oni ber³o, zaœ na jej lewym przedramieniu siedzi Dzieciê Jezus: ma³y, nagi, z uniesion¹ g³ówk¹ i skrzy¿owanymi nó¿kami. Praw¹ d³oni¹ b³ogos³awi, trzymaj¹c w lewej r¹czce jab³ko. G³owê Maryi otacza wyt³oczona w tle aureola z majusku³o- wym napisem: SANCTA MARIA. Maryja stoi na podtrzymywanym przez

22 Por. J. Nowacki, Dzieje Archidiecezji Poznañskiej, s. 226. 23 Wysokoœæ rzeŸby Maryi: 225 cm, natomiast dwóch pozosta³ych przedstawieñ rzeŸbiar- skich: œw. Barbary i œw. Katarzyny po 235 cm ka¿da. 24 P³aszcz Matki Bo¿ej jest w kolorze z³otym, wystaj¹ca spod dekoltu szata spodnia: srebrna, zaœ podbicie p³aszcza: b³êkit pruski. TREŒCI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 171 parê anio³ków sierpie ksiê¿yca. Natomiast druga para anio³ków unosi koronê nad jej g³ow¹, jakby w geœcie wk³adania jej na skronie Matki Bo- ¿ej. Chocia¿ z³ota aureola wokó³ g³owy Maryi (wyt³oczona w tle retabulo- wego korpusu) zlewa siê pozornie z t³em, równie¿ z³otym, to jednak od- ró¿nia siê ono od niej ozdobieniem górnych partii t³a palmetowym orna- mentem. Wyraz oblicza Matki Bo¿ej cechuje radosny spokój. Jest on obec- ny tak¿e na obliczu Dzieciêcia. Po obu stronach Maryi zosta³y umieszczone postacie œwiêtych nie- wiast: Katarzyny i Barbary, rozpoznawane równie¿ po wyt³oczonym w tle aureoli majusku³owym napisie: SANCTA CATHERINA i SANCTA BAR- BARA (odpowiednio do rzeŸb). Spogl¹daj¹ przed siebie w postawie uro- czystej i pe³nej powagi. Obie maj¹ na swych g³owach za³o¿one korony. Postaæ œw. Katarzyny zosta³a umiejscowiona po prawej stronie Maryi. Œwiêta stoi w kontrapoœcie z g³ow¹ nieznacznie pochylon¹ ku lewemu ramieniu, jakby opieraj¹c ca³y ciê¿ar cia³a na lewej nodze, przy wysuniê- tej do przodu prawej nodze i stopie. Ubrana jest w sukniê z dekoltem, zwi¹zan¹ w talii paskiem, poni¿ej którego tkanina sukni formuje piono- we, równoleg³e fa³dy. Na ramionach ma zarzucony obszerny z³oty p³aszcz, silnie zwi¹zany, spod którego wystaje u do³u czubek prawego buta. Œwiê- ta niewiasta trzyma w prawej d³oni otwart¹ ksiêgê, zaœ w lewej miecz. Na g³owie ma za³o¿on¹ wysok¹ koronê, spod której wydostaj¹ siê d³ugie, po- skrêcane w³osy. Oblicze jej zosta³o ukszta³towane w charakterystyczne wysokie czo³o oraz ma³e usta i oczy. Œwiêta stoi na okr¹g³ej podstawie, naœladuj¹cej kszta³tem naturalne pod³o¿e, maj¹c przy lewej nodze ko³o, oparte o g³owniê miecza. Postaæ œw. Barbary zosta³a natomiast umiejscowiona po lewej stronie Maryi. Œwiêta stoi w kontrapoœcie z g³ow¹ nieznacznie pochylon¹ ku pra- wemu ramieniu, jakby opieraj¹c ca³y ciê¿ar cia³a na lewej nodze, przy wysuniêtej do przodu prawej nodze i stopie. Postawa œw. Barbary zosta³a wiêc ukszta³towana symetrycznie w stosunku do postaci œw. Katarzyny. Œwiêta jest ubrana w sukniê z dekoltem i narzucony na ramiona obszer- ny z³oty p³aszcz, którego po³y, przerzucone przez wysuniête ramiona po- staci, przes³aniaj¹ jej przód. Œwiêta trzyma w prawej d³oni kielich, lew¹ ujmuj¹c jednoczeœnie he³m wie¿y, stoj¹cej u jej stóp, po lewej stronie. Na g³owie ma za³o¿on¹ wysok¹ koronê, spod której opadaj¹ na ramiona d³u- gie, spiralnie poskrêcane w³osy. Oblicze jej zosta³o ukszta³towane równie¿ w charakterystyczne wysokie czo³o oraz ma³e usta i oczy. Podobnie jak przedstawienie œw. Katarzyny, tak¿e œw. Barbara stoi na okr¹g³ej podsta- wie, naœladuj¹cej kszta³tem naturalne pod³o¿e. Przedstawione postacie, czyli Maryja z Dzieciêciem Jezus wraz ze œw. Katarzyn¹ i œw. Barbar¹, zosta³y ujête w przestrzeni, ograniczonej po bo- 172 DOMINIK KUBICKI kach w¹skimi, krêconymi z³otymi kolumienkami, na których zosta³y wsparte trójdzielne, maswerkowe baldachimy z przeplataj¹cych siê pn¹- czy, tak¿e z³ote. Od do³u zosta³o równie¿ udekorowane maswerkiem (ko- lor z³oty) lico estrady, na której umieszczono œwiête postacie w korpusie retabulum. Ramy korpusu i kwater (wszystkie w kolorze z³otym) zosta³y ozdobione wyt³aczanym ornamentem roœlinno-geometrycznym, nato- miast boczne, zewnêtrzne œcianki korpusu zosta³y przyozdobione nama- lowanymi en grisaille makówkami. Równie¿ wszystkie cztery kwatery, znajduj¹ce siê na awersach we- wnêtrznej pary skrzyde³ (pod dwie na ka¿dym skrzydle o³tarza) zosta³y udekorowane w podobny sposób, jak scena œrodkowa Sacra Conversazio- ne z postaciami: Maryi z Dzieciêciem Jezus i œwiêtymi: Katarzyn¹ i Bar- bar¹. Wewnêtrznie tworz¹ one równie¿ poszczególne Sacra Conversazio- ne, jakby rozmieszczone piêtrami po obu bokach sceny centralnej, two- rz¹c w sumie cztery grupy rzeŸbionych postaci œwiêtych niewiast, po trzy w grupie25. Charakterystyczne zdaje siê byæ ustawienie postaci w ka¿dej z czterech grup po trzy. Œwiête zewnêtrznie postawione w stosunku do postaci centralnej w grupie maj¹ g³owy modelowane jako lekko pochylo- ne w stronê tej postaci œrodkowej w grupie. Natomiast postacie œrodkowe w ka¿dej grupie maj¹ swe g³owy pochylone w stronê sceny centralnej, a wiêc Sacra Conversazione Maryi z Dzieciêciem Jezus i œwiêtymi: Kata- rzyn¹ i Barbar¹. Ka¿da z dwunastu œwiêtych niewiast przedstawiona jest w kontrapoœcie z g³ow¹ pochylon¹ b¹dŸ ku lewemu, b¹dŸ ku prawemu ramieniu, oraz wysuniêt¹ wprzód stop¹ praw¹ lub lew¹. Œwiête ubrane s¹ w suknie i narzucony na ramiona obszerny p³aszcz w z³otym kolorze. Je- dynie suknie, w które ubrane s¹ Niewiasty, ró¿ni¹ siê pod wzglêdem ko- loru. Wszystkie œwiête maj¹ za³o¿one na g³owach korony, za wyj¹tkiem czterech: œw. Anny, œw. Klary, œw. Marii Magdaleny i œw. Otylii. Maj¹ one g³owy przykryte chust¹, stanowi¹c¹ jakby czêœæ p³aszcza narzuconego na ramiona. W pierwszej grupie trzech œwiêtych niewiast (lewy górny awers) do- strzegamy postacie: œw. Dorotê, œw. Agnieszkê (postaæ œrodkowa grupy) i œw. Ma³gorzatê. Œwiêta Dorota, odziana w sukniê w kolorze ciemnej zie- leni, z koron¹ na g³owie, trzyma w prawej d³oni wiklinowy koszyk, jedno- czeœnie przytrzymuj¹c praw¹ d³oni¹ po³ê p³aszcza. Œwiêta Agnieszka zo- sta³a przedstawiona z koron¹ na g³owie, w sukni w kolorze b³êkitu pru- skiego i narzuconym na ramiona obszernym p³aszczu. W prawej d³oni trzyma ksiêgê z barankiem umiejscowionym na niej, wskazuj¹c na niego sw¹ lew¹ d³oni¹. Œwiêta Ma³gorzata jest odziana w szar¹ sukniê i z³oty

25 Ka¿da z rzeŸb ma 160 cm wysokoœci. TREŒCI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 173 p³aszcz zarzucony na ramiona. Na g³owie ma koronê. W lewej d³oni dzier- ¿y ksiêgê, podtrzymuj¹c praw¹ d³oni¹ po³ê opadaj¹cego p³aszcza. W drugiej grupie trzech œwiêtych niewiast (lewy dolny awers) zosta³y umieszczone postacie: œw. Kunegundy, œw. Anny [Samotrzeciej] (postaæ œrodkowa grupy) i œw. Klary. Œwiêta Kunegunda, odziana w sukniê w ko- lorze b³êkitu pruskiego i z³oty p³aszcz, z koron¹ na g³owie, trzyma lemiesz w obu swych d³oniach, uniesionych nad lewym biodrem. Œwiêta Anna [Samotrzecia] trzyma na prawym ramieniu ma³e, nagie Dzieciê Jezus, a na lewym m³od¹ Maryjê, ubran¹ w sukienkê w kolorze b³êkitu pruskie- go, podaj¹c¹ jab³ko Jezusowi. Œwiêta jest przedstawiona bez korony na g³owie i sukni z zarzuconym z³otym p³aszczem na ramiona. Œwiêta Klara, równie¿ bez korony na g³owie, jest odziana w sukniê w kolorze b³êkitu pruskiego i zarzucony na ramiona p³aszcz. Trzyma otwart¹ ksiêgê w obu d³oniach, u³o¿onych nad prawym biodrem. W trzeciej grupie trzech œwiêtych niewiast (prawy górny awers) roz- poznajemy: œw. Mariê Magdalenê, œw. Otyliê (postaæ œrodkowa grupy) i œw. Helenê. Œwiêta Maria Magdalena, przedstawiona bez korony, trzyma w prawej d³oni puszkê z wonnoœciami, lew¹ j¹ podtrzymuj¹c. Ubrana jest w sukniê i z³oty p³aszcz zarzucony na ramiona. Œwiêta Otylia zosta³a rów- nie¿ przedstawiona bez korony. Jednoczeœnie na tle aureoli tej postaci zosta³ umieszczony majusku³owy zapis jej imienia: SANCTA OTILIA. Œwiêta, odziana w sukniê i z³oty p³aszcz, zarzucony na ramiona, trzyma w prawej d³oni ksiêgê, a w lewej szczypce. Œwiêta Helena jest odziana w sukniê i zarzucony na ramiona z³oty p³aszcz. Na g³owie ma koronê. W obu d³oniach trzyma Chrystusowy krzy¿. Wreszcie, w czwartej grupie trzech œwiêtych niewiast (prawy dolny awers) dostrzegamy: œw. Urszulê, œw. Jadwigê (postaæ œrodkowa grupy) i œw. Apoloniê. Œwiêta Urszula, odziana w sukniê w kolorze ciemnosza- rym, z koron¹ na g³owie, trzyma w lewej d³oni model statku z wysokim masztem, a w prawej strza³ê. Œwiêta Jadwiga, z koron¹ na g³owie, jest odziana w sukniê w kolorze sjeny palonej i zarzucony na ramiona z³oty p³aszcz. Trzyma w d³oniach, uniesionych nad prawym biodrem, model budowli architektonicznej koœcio³a, jednoczeœnie trzymaj¹c w lewej figur- kê Matki Bo¿ej z Dzieciêciem Jezus. Imiê œwiêtej zosta³o dodatkowo za- pisane majusku³owym napisem na tle aureoli wokó³ jej g³owy: SANCTA HEDVIGA. Œwiêta Apolonia, odziana w sukniê w srebrnym kolorze i za- rzucony na ramiona z³oty p³aszcz, z koron¹ na g³owie, trzyma w prawej d³oni kleszcze, natomiast lew¹ d³oni¹ podtrzymuje po³ê p³aszcza. 174 DOMINIK KUBICKI

III. ANALIZA TREŒCI TEOLOGICZNYCH KATEDRALNEGO GOTYCKIEGO O£TARZA G£ÓWNEGO Z 1512 ROKU

Œredniowieczna œwi¹tynia chrzeœcijañska by³a ca³kowicie przenikniê- ta symbolik¹. O³tarz stanowi³ integraln¹ czêœæ wyposa¿enia wnêtrza i by³ wpisany w program ikonograficzny ca³oœci sakralnej budowli i jej wnê- trza26. Jego teologiczn¹ treœæ nale¿a³oby zatem odczytywaæ za ka¿dym razem w nawi¹zaniu do ca³oœci. Jednak aktualny gotycki o³tarz g³ówny Katedry Poznañskiej zosta³ zainstalowany w œwi¹tyni w wyniku przywra- cania jej gotyckiego charakteru po zniszczeniach wojennych w 1945 roku, kiedy trzeba j¹ by³o w doœæ znacznej czêœci podnieœæ z gruzów. O³tarz nie by³ wiêc projektowany z myœl¹ o wyposa¿eniu Poznañskiej Katedry, zw³aszcza jeœli chodzi o bogaty program ikonograficzny gotyckiego polip- tyku z 1512 roku. Fakt ten pozwala nam na analizê jego treœci teologicz- nych w oderwaniu od treœci teologicznej ca³oœci œwi¹tynnego wnêtrza. W ewentualnym nawi¹zywaniu do tych¿e treœci wnêtrza koœcio³a kate- dralnego ograniczymy siê jedynie do treœci ogólnych.

1. O£TARZ CA£KOWICIE ZAMKNIÊTY Fakt odmiennego od wspó³czesnego traktowania œwi¹tynnego wnê- trza zdaje siê przemawiaæ za koniecznoœci¹ uznania o³tarza zamkniêtego jako podstawowej pozycji o³tarza. Miejsce œwi¹tynne by³o dla spo³eczno- œci chrzeœcijañskiego œredniowiecza miejscem codziennego spotykania siê poszczególnych jej cz³onków z innymi. Wiadomo, ¿e œredniowieczne œwi¹tynie chrzeœcijañskie s³u¿y³y nie tylko do celów liturgicznych cele- bracji uroczystoœci i œwi¹t roku koœcielnego – ¿ywy przyk³ad stanowi¹ zw³aszcza œwi¹tynie francuskie, np. po³o¿one na szlakach pielgrzymich, które s³u¿y³y tak¿e za miejsce np. noclegu dla wêdruj¹cych. Czy tak¹ lub inn¹, podobn¹ funkcjê pe³ni³y tak¿e œredniowieczne polskie œwi¹tynie jest pytaniem, które nale¿a³oby w ka¿dym przypadku zbadaæ i rozstrzy- gn¹æ. Wydaje siê wiêc uzasadnione, ¿e o³tarz zamkniêty nale¿a³oby obraæ za punkt wyjœcia w rozumieniu jego teologicznej treœci27. Zamkniêty o³tarz g³ówny zawiera w swej najbardziej widocznej czê- œci, a wiêc na p³aszczyŸnie zewnêtrznych zamkniêtych skrzyde³ o³tarza,

26 Por. É. M âle, L’art religieux du XIIIe siècle en France. Étude sur l’iconographie du Moyen Age et sur ses sources d’inspiration, Paris 1923, s. 1-26; ID., L’art religieux du XIIe siècle en France. Étude sur les origines de l’iconographie du Moyen Age, Paris 1924, s. 121n. 27 Jednoczeœnie program ikonograficzny umieszczony nie tylko na zewnêtrznych skrzy- d³ach aktualnego gotyckiego o³tarza g³ównego w Katedrze Poznañskiej, ale tak¿e na rozwar- tych skrzyd³ach wewnêtrznych, a zw³aszcza na scenie g³ównej o³tarza (klejnocie – wprowa- dzamy œwiadomie powy¿sze okreœlenie) móg³by dopomóc w poszukiwaniu pierwotnego prze- znaczenia i miejsca jego funkcjonowania w œwi¹tyni. TREŒCI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 175 cztery sceny z obranymi przedstawieniami postaci œwiêtych: Jana Ewan- gelisty, Jana Chrzciciela, Hieronima i Krzysztofa. Pod ni¹: w predelli, zo- sta³o zawarte figuralne przedstawienie Ostatniej Wieczerzy – jednak do szczegó³ów przedstawienia sceny powrócimy za chwilê. Nale¿y w tym miejscu przypomnieæ, ¿e w o³tarzu nie zachowa³o siê jego figuralne zwieñczenie, które raczej nie mog³o nie byæ umieszczone na górnej czê- œci nadstawy o³tarzowej (retabulum). Figuralne zwieñczenie by³o zaœ zwi¹- zane z programem ikonograficznym ca³oœci o³tarza. Brak jakichkolwiek danych o nim stanowi w pewnym sensie utrudnienie rozumienia jego integralnej treœci teologicznej, która musi zatem ograniczyæ siê do odczy- tania treœci teologicznej predelli i retabulum. Obrany temat przedstawienia zawartego predelli: Ostatnia Wieczerza, wydaje siê byæ najbardziej logicznym w stosunku do funkcji miejsca, czyli przed oczyma sprawuj¹cego Eucharystiê kap³ana (lub biskupa28). Sprawu- j¹cy ni¹ mia³ zatem w zasiêgu wzroku wydarzenie œwiête, a wiêc przed- stawienie wydarzenia, które stanowi Ÿród³o tego, w czym uczestniczy swo- im ¿yciem i tym oto sprawowaniem Eucharystii, które jest w trakcie li- turgicznego wykonywania. Jednak liturgia mszy œwiêtej by³a sprawowa- na przy otwartych skrzyd³ach o³tarza. Jego zamkniête skrzyd³a wype³nia- ³y czas miêdzy Eucharystiami. W tym kontekœcie obrane dla predelli przedstawienie momentu przepowiadania zdrady Judasza, jako wa¿nej sceny z przebiegu Ostatniej Wieczerzy (Paschy Jezusa z aposto³ami), po- siada szczególne znaczenie. Nale¿y bowiem pamiêtaæ, ¿e nie zosta³ wybra- ny moment ustanowienia Eucharystii. Ona przecie¿ spe³nia siê i wype- ³nia, ilekroæ kap³an jako alter Christi sprawuje j¹ w sposób liturgiczny poœród zgromadzonego ludu. To Chrystus gromadzi i jednoczy swój lud, bêd¹cy Jego mistycznym Cia³em. Dla predelli gotyckiego o³tarza z 1512 roku wybrana zosta³a chwila, która okazywa³a siê punktem zwrotnym dla przebiegu paschy, bêd¹cej jednoczeœnie ostatni¹ pasch¹ Jezusa z aposto- ³ami i pierwsz¹, jedyn¹ Wieczerz¹-Ofiar¹ Nowego Przymierza. Rozgrywa siê ona g³ównie w partii centralnej rzeŸbiarskiego przedstawienia. Chry- stus zdaje siê wypowiadaæ zapisane przez ewangelistów s³owa Jezusa o zdradzie jednego z grona towarzysz¹cych mu aposto³ów. U³o¿enie kor- pusu cia³a, czyli postawy Jezusa siedz¹cego za sto³em, obracaj¹cego siê w praw¹ stronê, zdaje siê wskazywaæ na Jego dialog z Judaszem, usado- wionym za sto³em na miejscu najbardziej honorowym, a wiêc po prawej stronie Jezusa. Obaj maj¹ wzrok skierowany jakby w stronê misy, le¿¹cej na stole. Postaæ Jezusa zosta³a ujêta w pozie jakby podawania Judaszowi

28 Przypomnijmy, aktualny gotycki o³tarz g³ówny w katedrze w Poznaniu nie jest o³ta- rzem, który wype³nia³ jego œredniowieczne wnêtrze. 176 DOMINIK KUBICKI kawa³ka chleba. Gest ten oznacza³ uczucie i relacjê niezwyk³ej za¿y³oœci pomiêdzy osobami. Projektuj¹cy, a zarazem twórca predelli o³tarza z 1512 roku, pragn¹³ najpewniej zobrazowaæ ewangeliczny zapis tekstu, mówi¹- cy o wypowiedzeniu przez Chrystusa s³ów ujawniaj¹cych zdradê: Za- prawdê, zaprawdê, powiadam wam: Jeden z was Mnie zdradzi29. Jest bardzo prawdopodobne, ¿e przedstawiona scena mia³a za swój pierwo- wzór Janowy opis przebiegu tej sceny30. Na piersiach Chrystusa dostrze- gamy bowiem g³owê Jana, Jego umi³owanego ucznia. To w³aœnie on opar³ siê na piersi Jezusa, zaraz kiedy Chrystus wypowiedzia³ wobec aposto³ów s³owa, których nie spodziewali siê, ¿e zostan¹ przez Niego wypowiedzia- ne, zapytuj¹c: Panie, kto to jest?31, na które otrzyma³ Jego odpowiedŸ: To ten, dla którego umaczam kawa³ek [chleba] i podam mu32. Judasz zosta³ posadzony bardzo blisko Jezusa. Umiejscowienie to zda- je siê oddawaæ funkcjê tego aposto³a w gronie Dwunastu. Wiadomo, ¿e pe- ³ni³ wa¿n¹ funkcjê dysponowania pieniêdzmi wspólnoty. Po lewej stronie Jezusa zosta³ natomiast usadowiony Piotr. Najprawdopodobniej jest to po- staæ Piotra. Z jednej strony zdaje siê na to wskazywaæ postaæ dojrza³ego mê¿czyzny, z d³ug¹, gêst¹ brod¹, najstarszego wiekiem spoœród ca³ego grona. Z drugiej strony trudno przypuszczaæ, ¿eby Szymon Piotr mia³ zaj- mowaæ miejsce w jakimœ oddaleniu od Mistrza – za chwilê przecie¿ Chry- stus wypowie jeszcze inne s³owa: o rozstaniu, na które Piotr ¿ywo zare- aguje: Panie, dlaczego teraz nie mogê pójœæ z Tob¹? ¯ycie moje oddam za Ciebie33. Wyraz twarzy Piotra, a tak¿e ca³ej postawy wyra¿a pewnego ro- dzaju zadumanie. Czy¿by mia³ g³êboko zastanawiaæ siê nad s³owami Je- zusa o zdradzie jednego spoœród tego grona odprawiaj¹cych Paschê? Dwie boczne grupy postaci: po lewej i prawej czêœci pod³u¿nego sto- ³u, zdaj¹ siê byæ ujête w pozach ¿ywej reakcji na s³owa wypowiedziane przez Jezusa: gestykuluj¹, ich twarze s¹ zwrócone na Chrystusa, drape- rie ich szat wykazuj¹ niezwyk³e pofa³dowanie, wyra¿aj¹c ruch cia³a, któ- re sob¹ okrywaj¹. Mo¿na nadto odczytaæ pewien kontrast pomiêdzy nimi a niezwyk³ym spokojem czterech postaci centralnych, czyli Jezusa wraz ze spoczywaj¹cym na jego piersiach Janem oraz usadowionymi po Jego obu stronach: Piotrem i Judaszem. Nadto, ciemne t³o g³êbi, na którym zosta³a umieszczona scena, zdaje siê jeszcze bardziej uwydatniaæ ruch poszczególnych postaci, w którym zostali uchwyceni i ikonograficznie unieruchomieni.

29 Por. J 13, 21n. Por. tak¿e: Mt 26, 20-25; Mk 14, 17-21; £k 22, 21n. 30 Czyli J 13, 21-30. 31 Por. J 13, 25. 32 Por. J 13, 26. 33 Por. J 13, 37. TREŒCI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 177

Scena zawiera niezwykle bogat¹ treœæ teologiczn¹. Z przebiegu Ostat- niej Wieczerzy zosta³ obrany i przedstawiony w o³tarzowej predelli istot- ny moment wydarzenia Paschy przed ustanowieniem Eucharystii pod- czas niej34. By³a to decyzyjna chwila dla Judasza, chwila jego ¿yciowego wyboru. Jest jeszcze bowiem razem z Chrystusem i wspó³aposto³ami w wieczerniku. Jeszcze nie uda³ siê na spotkanie z arcykap³anami, aby powiadomiæ ich o miejscu przebywania Jezusa. Jeszcze nie podchodzi do Jezusa i nie ca³uje Go w geœcie powitania, czym ma wskazaæ swego Mi- strza, aby mog³a Go pojmaæ towarzysz¹ca mu kohorta ¿o³nierzy i arcyka- p³añskich s³ug35. Przekaz treœci teologicznej tego przedstawienia zdaje siê byæ w sumie ukierunkowany na autorefleksjê ka¿dego przygl¹daj¹cego siê scenie. Ka¿dy bowiem mo¿e postawiæ siê na miejscu Judasza. Jeszcze nie rozpo- czê³a siê Eucharystia, sprawowana przy tym o³tarzu – Eucharystia bêd¹- ca pami¹tk¹ Wieczerzy paschalnej, ponowieniem wydarzenia zbawczego. Jeszcze, w teraŸniejszoœci, która jest udzia³em widza przypatruj¹cego siê fragmentowi wydarzenia z Ostatniej Wieczerzy, mo¿e dokonaæ siê wybór przysz³oœci, czyli tego, co bêdzie udzia³em danego ludzkiego podmiotu, jego postêpowania moralnego, dzia³ania zewnêtrznego. Patrz¹cy jest wiêc wezwany do moralnego wyboru: b¹dŸ pozostania przy Chrystusie, a wiêc uczestniczenia w Eucharystii i us³yszenia tego, co stanowi istotê ewange- licznego orêdzia36, b¹dŸ pod¹¿enia jak Judasz w³asn¹ drog¹, aby zrealizo- waæ sw¹ wizjê królestwa Bo¿ego. Jednoczeœnie, bior¹c pod uwagê rozmia- ry œwi¹tyni oraz prezbiterium, którego wnêtrze o³tarz ubogaca³, nale¿a³o- by rozwa¿yæ fakt pewnego rodzaju ograniczonoœci dostêpu do ogl¹du z bliska sceny umieszczonej w predelli. Czy¿by zatem treœæ refleksyjna sceny by³a g³ównie przeznaczona dla sprawuj¹cych Eucharystiê, jako do tych, którzy równie¿ jak aposto³owie, w sposób szczególny zostali wybra- ni do bycia bardzo blisko Jezusa, Jezusa Eucharystycznego, do sprawo- wania Eucharystii jako alter Christi? W kontekœcie wyposa¿enia wnêtrza i doœæ pokaŸnych rozmiarów œwi¹- tyni, do której by³ przeznaczony omawiany gotycki o³tarz, nale¿y s¹dziæ, ¿e predella nie zawiera³a „pierwszorzêdnego noœnika” teologicznych tre- œci dla o³tarza zamkniêtego z powodu doœæ s³abej widocznoœci sceny z wiêkszej odleg³oœci, jak np. z transeptu czy któregokolwiek miejsca nawy œrodkowej. Widoczna by³a natomiast powierzchnia zamkniêtych skrzyde³ o³tarza. W³aœnie na nich zosta³y umieszczone spore wielkoœci¹

34 Por. Mk14, 22-25. Tak¿e: Mt 26, 26-30; £k 22, 19n; 1 Kor 11, 23-26. 35 Por. J 18, 3-5. 36 Por. D. Kubicki, Listy do Jezusa. W poszukiwaniu istoty orêdzia ewangelicznego, Poznañ 2004, s. 59-61. 178 DOMINIK KUBICKI cztery przedstawienia. Nie wybijaj¹ siê one ¿adn¹ szczególn¹ ozdob¹, np. z³oceniem ram czy t³a obrazu. Atmosfera, jak¹ w sobie zawieraj¹, tchnie wdziêkiem, piêknem, spokojem i harmoni¹. Œwiêty Jan Ewangelista ws³u- chany jest w g³os Boga, s³owo Bo¿e, s³owo natchnione, które zapisuje. Œwiê- ty Hieronim jest wpatrzony w wizerunek Ukrzy¿owanego. Œwiêty Jan Chrzciciel modli siê na pustkowiu. Œwiêty Krzysztof wype³nia sw¹ misjê: niesie na ramionach Matkê Bo¿¹ z Dzieciêciem Jezus. Œwiat przedstawia- nych scen zdaje siê byæ daleki od grzechu, cierpienia czy wulgarnoœci (w sensie: pospolitoœci). Charakterystyka ta jest przecie¿ równie¿ cech¹ sztu- ki œredniowiecznej, która w swym ideale stara siê wyraziæ w dziele przepe- ³niony mistycyzmem niebiañski nastrój. Byæ mo¿e przedstawione postacie s¹ wyidealizowane, jednak zarówno ca³oœæ, jak i poszczególne przedstawie- nia scen zawieraj¹ g³êbsz¹ teologiczn¹ treœæ, ni¿ patrz¹cy jest w stanie do- strzec na malowid³ach. Jaki jest wiêc zwi¹zek pomiêdzy osobami czy scena- mi, przedstawionymi na zewnêtrznej p³aszczyŸnie skrzyde³ o³tarza? Pewien klucz do rozwi¹zania idei teologicznej przedstawionych scen zdaje siê podpowiadaæ umieszczenie postaci œw. Jana Ewangelisty i œw. Hieronima na górnym piêtrze skrzyde³ o³tarza. Œwiêty Jan Ewangelista ws³uchuje siê w s³owo natchnione. Spisuje je pod natchnieniem Ducha Œwiêtego. Jest jakby poœrednikiem w dziele udzielenia siê S³owa. Œwiêty Hieronim pe³ni równie¿ podobn¹ funkcjê. Jego dzie³em jest przecie¿ Wul- gata, a wiêc t³umaczenie tekstów natchnionych Ksiêgi Œwiêtej na jêzyk zrozumia³y dla ogó³u, czyli na wspó³czesny mu jêzyk ³aciñski. Przyjmu- j¹c za s³uszn¹ powy¿sz¹ relacjê, zachodz¹c¹ pomiêdzy przedstawionymi postaciami z górnych scen zewnêtrznej strony skrzyde³ o³tarza, mo¿na w oparciu o ni¹ doszukiwaæ siê podobnego zwi¹zku pomiêdzy postaciami przedstawionymi na dolnych malowid³ach, umieszczonych na obu o³ta- rzowych skrzyd³ach. W konsekwencji, œw. Jan Chrzciciel stanowi³by pew- nego rodzaju archetyp œw. Krzysztofa. Na pewne ukierunkowanie idei teo- logicznej zdaje siê naprowadzaæ umieszczony i wkomponowany w scenê baranek, który jest symbolem Chrystusa jako Ofiary Nowego Przymie- rza. Œwiêty Jan Chrzciciel objawi³ sobie wspó³czesnym obecnoœæ Tego, który mia³ przyjœæ37. Natomiast wed³ug popularnej legendy, zapewne doœæ rozpowszechnionej w œredniowieczu, a wiêc tak¿e w czasie powstawania dzie³a, œw. Krzysztof38 przeprowadza³ podró¿uj¹cych przez rzekê. Pewne- go dnia mia³ przenosiæ ma³ego ch³opca, pod którego ciê¿arem mia³ upaœæ w wodê. Okaza³o siê, ¿e pod postaci¹ tego ma³ego ch³opca przeprowadza³ przez wodê samego Chrystusa, nios¹cego na swych ramionach œwiat. Czy¿by zatem œw. Jan Chrzciciel mia³ stanowiæ pewnego rodzaju arche-

37 Por. £k 1, 67-79. 38 Wed³ug etymologii imienia w jêzyku greckim: nios¹cy Chrystusa. TREŒCI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 179 typ œw. Krzysztofa? W jakim sensie mieliby zatem przygl¹daj¹cy siê przedstawieniom w ich ca³oœci, odczytywaæ zawart¹ w programie ikono- graficznym teologiczn¹ treœæ? Czy mieli byæ wezwani do podobnego jak œw. Hieronim – t³umaczenia czy przek³adania S³owa na wyra¿enia zrozu- mia³e wspó³czesnym? Czy mieli poczuwaæ siê podobnie wezwanymi jak œw. Krzysztof do dŸwigania Chrystusa nios¹cego œwiat pod postaci¹ nie- pozornego dziecka? Byæ mo¿e jest mo¿liwe inne, a nawet odmienne odczytanie treœci teo- logicznej przedstawieñ malarskich umieszczonych na zamkniêtych skrzyd³ach o³tarza. Z pewnoœci¹ nale¿a³oby siêgn¹æ do ujêæ i idei teolo- gicznych funkcjonuj¹cych w œredniowieczu i bêd¹cych w obiegu w czasie powstawania dzie³a, a wiêc oko³o pocz¹tków XVI stulecia. Jednak chcieli- byœmy ograniczyæ siê do ukazania nowych mo¿liwoœci badawczych zacho- wanych a¿ do naszych czasów dzie³, ukszta³towanych przez œredniowiecz- ny gotyk, zaznaczaj¹c jedynie wyra¿anie treœci doktryny chrzeœcijañskiej przez dzie³o sztuki sakralnej39. Natomiast chcielibyœmy, przy omawianiu treœci teologicznych zamkniêtego o³tarza g³ównego, zaznaczyæ jego œcis³y zwi¹zek z ogóln¹ symbolik¹ ca³oœci wnêtrza œredniowiecznej œwi¹tyni (ka- tedry). Œredniowieczni wierni, wchodz¹c do œwi¹tyni, nie mogli nie odczuwaæ pewnoœci wiary. Wstêpowali do odmiennego œwiata. Fizycznie przechodzili przez etapy tego zanurzania siê w ca³kiem odmiennym œwiecie. Pomija- my ju¿ ca³¹ symbolikê tego przechodzenia, pocz¹wszy od przechodzenia przez zewnêtrzny portal (zachodni lub wschodni) a¿ po wstêpowanie do stóp o³tarza, umieszczonego niczym na œwiêtej górze, jak¹ symbolizowa- ³y stopnie prowadz¹ce do niego40. Œwi¹tynny pó³mrok, powodowany przez brak jasnego œwiat³a, przy jednoczesnym migotaniu barw, wywo³anym witra¿owym szk³em, z pewnoœci¹ wywo³ywa³ w nich wra¿enie niezwyk³ej powagi. To samo uczucie wywo³uje równie¿ w nas przestrzeñ Katedry Poznañskiej odbudowanej po 1952 roku. Wchodzimy do niej i zag³êbiamy siê coraz bardziej w ciszy, która w niej panuje. Zbli¿aj¹c siê do jej archi- tektonicznego œrodka, oddalamy siê jednoczeœnie od jej progu, który sta- nowi granicê dwóch œwiatów: tego fizycznego, ludzkiej codziennoœci i tego œwi¹tynnego, przenikniêtego sacrum oraz naznaczonego symboli- k¹. W sumie œwi¹tynia dzia³a na ludzki podmiot niczym sakrament. Prze- nika sob¹. Naznacza atmosfer¹ sacrum. Ha³as i wszelki niepokój dnia co-

39 Por. D. K u b i c k i, „Miêdzy zabytkowoœci¹ dzie³a sztuki sakralnej a dojrza³oœci¹ wyra- ¿anej tradycji wiary”, [w:] S³awno i Ziemia S³awieñska – historia i kultura. Materia³y z pierwszej miêdzynarodowej konferencji, S³awno, 19-20 kwietnia 2002, Poznañ 2002, s. 105-115. 40 Por. np. J. H a n i, Symbolika œwi¹tyni chrzeœcijañskiej, t³um. A. Q. Lavique, Kraków 1994. 180 DOMINIK KUBICKI dziennego, a wiêc wydarzaj¹cego siê œwiata i ¿ycia spo³ecznoœci, docho- dzi jedynie z oddali. Staje siê zaledwie odleg³ym, nieznacznym szumem. Œredniowieczna, gotycka œwi¹tynia by³a wype³niona piêknem dzie³ sztuki sakralnej i architektonicznej. By³a naznaczona symbolik¹. Jednak wydaje siê, ¿e dla ludzi œredniowiecza œwi¹tynia nie mog³a równie¿ nie byæ czymœ wiêcej ni¿ jedynie miejscem wype³nionym wspania³oœci¹ twór- czoœci artystycznej i umiejêtnoœci wykonawczej. Stanowi³a pewnego ro- dzaju czyste œwiat³o, które by³o rozszczepione na liczne, odmienne bar- wy41. Œwi¹tynia by³a swoist¹ jednoœci¹ dla wszystkich warstw spo³ecznych œredniowiecznej spo³ecznoœci. Ka¿dy odnajdywa³ swe miejsce. Ka¿dy od- czytywa³ pewnego rodzaju jednoœæ z natur¹, czyli œwiatem, w którym tkwi³, w którym wiód³ ¿ycie, przechodz¹c niczym œw. Krzysztof z jednego brzegu rzeki na drugi czy pod¹¿aj¹c do portu zbawienia, a wiêc niebiañ- skiego Jeruzalem, jak naucza³ œw. Hieronim. Katedra by³a wiêc symbo- lem wiary. Lecz by³a równie¿ symbolem mi³oœci. Przecie¿ wszyscy praco- wali przy niej, przynajmniej w sensie sk³adanej ofiary na jej budowê czy utrzymanie. Wydaje siê, ¿e w odczytaniu teologicznej treœci o³tarza nale¿y uwzglêdniæ tak¿e i powy¿sz¹ p³aszczyznê spojrzenia zarówno na treœci zawarte w œwi¹tynnym wnêtrzu oraz jego wyposa¿eniu, jak i na funkcjê tego œwi¹tynnego wnêtrza oraz o³tarza w stosunku do ca³oœci architektu- ry œwi¹tynnej bry³y. Dlatego wiêc podjêliœmy powy¿ej próbê nakreœlenia szerszej perspektywy rozumienia treœci teologicznych zamkniêtego gotyc- kiego o³tarza g³ównego z 1512 roku.

2. O³tarz otwarty w wewnêtrznych ramionach skrzyde³ W porównaniu z zamkniêtymi skrzyd³ami o³tarza i umieszczonymi na zewnêtrznych jego awersach przedstawieniami malarskimi, osiem scen Mêki Pañskiej prezentuje siê uroczyœcie. Na ten walor wp³ywa zarówno u¿ycie z³ota na obramowaniu wszystkich oœmiu kwater, jak i zastosowa- nie z³oconego t³a w przedstawieniach poszczególnych scen, które uwydat- niaj¹c pozosta³e barwy obrazu tworz¹ jednoczeœnie wokó³ postaci nad- przyrodzon¹, œwietlist¹ atmosferê. Przyjmuje siê, ¿e przedstawienie Mêki Pañskiej, przewidziane przez fundatorów o³tarza i jego twórców, s³u¿y³o na liturgiczny okres Wielkiego Postu, kiedy mog³o stanowiæ t³o dla urz¹- dzanych w œwi¹tyni misteriów pasyjnych, a zw³aszcza podczas odprawia- nia w niej nabo¿eñstwa pasyjnego42 poza czasem sprawowania Euchary-

41 Por. É. Mâle, L’art religieux du XIIIe siècle en France. Étude sur l’iconographie du Moyen Age et sur ses sources d’inspiration, s. 401-403. 42 Por. J. Nowacki, Dzieje Archidiecezji Poznañskiej, s. 226. TREŒCI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 181 stii, kiedy o³tarz by³ ca³kowicie otwarty, ukazuj¹c jego klejnot. Wiadomo bowiem, ¿e nabo¿eñstwa Drogi krzy¿owej zosta³y wprowadzone na zie- miach polskich dopiero w XVI wieku i byæ mo¿e czas powstania o³tarza z³¹czy³ siê z czasem rozpowszechniania siê tego nabo¿eñstwa43. Przyjmu- j¹c takie prawdopodobieñstwo faktu, wydaje siê jednoczeœnie, ¿e nie mo¿na wi¹zaæ oœmiu kwater powierzchni wewnêtrznie otwartych skrzy- de³ o³tarza z liczb¹ stacji Drogi krzy¿owej, która ówczeœnie obowi¹zywa³a w sposób liturgiczny. Wiadomo bowiem tak¿e, ¿e iloœæ poszczególnych stacji, a tak¿e ich nazwy, nie zosta³y od razu ustalone, lecz podlega³y pra- wu stopniowej ewolucji w swym uzale¿nieniu od rozwoju pobo¿noœci lu- dowej dochodz¹c do liczby czternastu stacji w XVII stuleciu44. W odnie- sieniu do o³tarza liczba oœmiu przedstawieñ scen Mêki Pañskiej by³a na- rzucona przez sam¹ formê i uk³ad p³aszczyzny. Mo¿liwe by³o po³¹czenie w przedstawieniach kwater o³tarza niektórych scen-stacji rozpowszech- niaj¹cego siê wówczas nabo¿eñstwa Drogi krzy¿owej. Mo¿liwe by³o rów- nie¿, ¿e nabo¿eñstwo nie by³o jeszcze wówczas rozwiniête w kszta³cie i formie, jakie wspó³czeœnie znamy, a poszczególne sceny z Mêki Pañskiej, jako ikonograficzne przedstawienie opisu Wydarzenia zbawczego, zawar- tego w Ewangeliach, znalaz³y siê na awersach skrzyde³ o³tarza w wyniku pastoralnej potrzeby. W sumie przedstawienie malarskie Mêki Pañskiej

43 Chocia¿ na przestrzeni stuleci: XI-XII, w zwi¹zku z tzw. wyprawami krzy¿owymi za- znaczy³a siê tendencja do wyodrêbniania miejsc historycznej drogi krzy¿owej Chrystusa w Jerozolimie, to jednak prawdopodobnie w koñcu XVIII wieku ostatecznie ustalono liczbê poszczególnych stacji i ich lokalizacjê – wymieni³ j¹ Jan od Jezusa Chrystusa OFM w diariu- szu: Viage de un peregrino a Jerusalem (1818). Najstarszy z zachowanych przyk³adów krót- szej wersji nabo¿eñstwa stacyjnego jest zawarty w opisie z rêkopisu znajduj¹cego siê w klasztorze franciszkañskim w Sint-Truiden (Belgia) z pocz¹tku XV wieku i obejmuje dwanaœcie stacji: skazanie Jezusa na œmieræ, w³o¿enie krzy¿a, pierwszy upadek, Ecce homo, spotkanie z Matk¹, pomoc Szymona z Cyreny, spotkanie z Weronik¹, ponowny upadek, ukrzy¿owanie, Matka Bolesna pod krzy¿em, zdjêcie z krzy¿a i oddanie cia³a Matce, pogrzeb. Wed³ug dotychczasowego stanu badañ kult Drogi krzy¿owej zacz¹³ siê wyodrêbniaæ w Pol- sce w XVI wieku i czêsto przyjmowa³ formê nabo¿eñstwa do dróg Chrystusa – kult przeja- wia³ siê w ró¿nych nabo¿eñstwach stacyjnych przy rozwa¿aniu mêki Chrystusa, po³¹czonych z odwiedzinami okreœlonych miejsc (stacji) lub koœcio³ów. Formê nabo¿eñstwa do dróg Chry- stusa stanowi³y tzw. dró¿ki kalwaryjskie. Natomiast cykle obrazów lub reliefów, podejmuj¹- cych temat przedstawienia poszczególnych scen z drogi Chrystusa na Golgotê, zaczê³y po- wstawaæ od XV stulecia, np. cykl 7 upadków Chrystusa z ambony koœcio³a Franciszkanów w Villingen z XV w., kamienne reliefy A. Krafta z ok. 1500 r. w Bamberdze i z 1505 r. na cmen- tarzu koœcio³a pw. œw. Jana w Norymberdze (aktualnie znajduj¹ce siê w Germanisches Na- tionalmuseum); cykle z Brabancji (Mechelem, Vilvoorde) by³y natomiast wzorowane na se- rii 9 stacji z Kruysganck w Louvain z 1505 roku. Por. Encyklopedia katolicka, t. 4, red. R. £ukaszyk, L. Bieñkowski, F. Gryglewicz, Lublin 1983, s. 215-222. 44 Do wydatnego upowszechnienia siê nabo¿eñstwa Drogi krzy¿owej przyczyni³y siê odpusty, które zosta³y z ni¹ zwi¹zane, nadawane g³ównie dziêki staraniom franciszkanów, a zw³aszcza breve Exponi nobis (1686) oraz breve Ad ea per quae (1686) papie¿a Innocentego XI, powoduj¹ce wydanie wzorcowego dyrektorium La via sacra, ouverola devota guida del- la via crucis. Umo¿liwi³o ono rozpowszechnianie siê zwyczaju odprawiania Drogi krzy¿owej w parafiach – g³ównie za poœrednictwem franciszkanów. 182 DOMINIK KUBICKI z omawianego o³tarza stanowi cenny materialny œwiadek póŸnoœrednio- wiecznego etapu ewolucji, rozpowszechniania siê i pastoralnej recepcji nabo¿eñstwa Drogi krzy¿owej – zw³aszcza na ziemiach polskich. Jednak zanim przejdziemy do analizy treœci teologicznej przedstawie- nia Mêki Pañskiej, zawartego w o³tarzu, konieczne jest poœwiêcenie chwi- li uwagi symbolice kolorów i przedmiotów oraz elementom kompozycyj- nym dzie³a malarskiego Mêki Chrystusa na o³tarzu45. Kolorem obficie wystêpuj¹cym, a nawet w pewnym sensie dominuj¹- cym na przedstawieniach Mêki Pañskiej jest kolor z³oty. W póŸnoœrednio- wiecznym s³owniku alegorycznym znaczenia kolorów z³oto zosta³o umieszczone na pierwszym miejscu jako najszlachetniejszy z kolorów, wyobra¿aj¹cy œwiat³o46. Symbolizuje ono tak¿e niebo oraz wiecznoœæ. Równie¿ nie bez znaczenia jest kolor szat poszczególnych postaci, przed- stawionych w Mêce Pañskiej, a tak¿e w scenie g³ównej ca³kowicie otwar- tego o³tarza. Kolor p³aszcza Maryi, Matki Bo¿ej, stanowi b³êkit pruski. Wyra¿a on umi³owanie prawd wiecznych, zwrócenie siê ku niebu czy za- anga¿owanie w sprawy królestwa Bo¿ego, a w scenie Sacra Conversazio- ne najpewniej uwznioœlenie, uzewnêtrznione tak¿e w uduchowionym wyrazie jej twarzy, pe³nej wytwornej rezerwy i dworskoœci jej postawy, która koresponduje z delikatnym rysami twarzy47. Kolorem szat Chrystu- sa jest ró¿ angielski. Kolor bia³y wyra¿a niewinnoœæ, czystoœæ, m¹droœæ oraz radoœæ, zaœ ró¿owy m³odoœæ, wdziêk, mi³oœæ czy rozwijaj¹c¹ siê m¹- droœæ Bo¿¹. W odniesieniu do postaci Chrystusa oznacza on najpewniej brak winny tego Sprawiedliwego Boga48. W scenie Biczowania, Korono- wania cierniem i Ecce homo Jezus ma zarzucony lub le¿¹cy u Jego stóp p³aszcz o kolorze szkar³atu. Kolor ten jest symboliczny: w Ksiêdze Este- ry49 obleczenie kogoœ w purpurê jest równoznaczne z przekazaniem mu w³adzy królewskiej, zaœ w póŸniejszym Rzymie purpura by³a zastrze¿ona dla cezarów50. Kolorem szat œw. Jana jest zieleñ i szkar³at – na scenie Upadku pod krzy¿em równie¿ Maryja zosta³a przedstawiona w p³aszczu

45 Uwagi niniejsze odnosz¹ siê równie¿ do o³tarza ca³kowicie zamkniêtego i ca³kowicie otwartego. 46 Przekonanie wyra¿one przez Lorenzo Valla w 1430 roku. 47 Dodajmy jednoczeœnie w tym miejscu, ¿e równie¿ falistoœæ w³osów Maryi z przedsta- wienia rzeŸbiarskiego sceny centralnej o³tarza, opadaj¹cych na jej ramiona i kunsztownie obramowuj¹cych twarz pozwalaj¹ rozpoznaæ d¹¿enia twórcy (Jacoba Beinharta) do nadania Matce Bo¿ej rysów wyidealizowanego piêkna – by³o to zazwyczaj d¹¿enie wszystkich œre- dniowiecznych artystów. 48 Por. Oz 2, 21n; Mt 9, 13 (= Mk 2, 17 = £k 5, 32); Rz 1, 17; 3, 21-26; 3, 27-4, 25; 9, 30-32; 10, 3-10; Flp 3, 8n; Tt 3, 5-7. 49 Czyli Est 8, 15. 50 Mo¿liwe, ¿e „p³aszcz szkar³atny” (Mt 27, 28), narzucony na Jezusa ku szyderstwu, by³ zwyk³ym p³aszczem ¿o³nierskim, któremu nadano jednak symboliczne znaczenie szaty „kró- la ¿ydowskiego” (M. LURKER, Przes³anie symboli w mitach, kulturach i religiach, t³um. R. Wojnakowski, Kraków 1994, s. 202-203). TREŒCI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 183 w kolorze szkar³atu. Szkar³at ich szat mo¿e wiêc zawieraæ ideê wyra¿aj¹- c¹ zwi¹zek i uczestnictwo w mêce Chrystusa. Kolor zielony jest natomiast kolorem nadziei oraz szczególnego wybrania, oznaczaj¹c wybranego [przez Boga], który zieleni siê jako drzewo oliwne51. Szaty pozosta³ych postaci ze scen przedstawienia Mêki Pañskiej oznaczaj¹ zdradê, fa³sz, k³amstwo, ciemnoœæ, zwyczajnoœæ, u³udê, nieszczeroœæ, zbrodniê. S¹ to kolory ¿ó³cienia, pomarañczowoœci, niebieskoœci czy cynobru. Jest zrozumia³e, ¿e twórcy Mêki Pañskiej, podobnie jak wszystkim ar- tystom œredniowiecznym, nie chodzi³o o historyczne przedstawienie tego, co siê wydarzy³o i sta³o podczas drogi Jezusa na Golgotê i Jego œmierci krzy¿owej. Z pewnoœci¹ zainteresowany by³ przedstawieniem mêki Chry- stusa, a wiêc zobrazowaniem wydarzenia, które mo¿na by³oby naocznie ujrzeæ i któremu mo¿na by³oby siê przyjrzeæ. Scena przedstawiaj¹ca Chrystusa w Getsemanii zosta³a ukszta³towa- na jakby na zasadzie kontrastu pomiêdzy postaci¹ modl¹cego siê Chry- stusa a trzech œpi¹cych aposto³ów. Przedstawieni w fizycznym oddaleniu od Chrystusa maj¹ zwrócone g³owy w stronê przeciwn¹ ni¿ Jezus, ich Pan i Mistrz. Postaæ Jezusa, zw³aszcza Jego g³owa otoczona aureol¹, zosta³a kompozycyjnie umieszczona na tle z³otego nieba, natomiast postacie œpi¹- cych s¹ otoczone przestrzeni¹ ziemi. Czy¿by ten zabieg kompozycyjny mia³ wyra¿aæ odmiennoœæ spojrzenia na wydarzenie zbawcze, które za chwilê ma siê rozpocz¹æ w realizacji, i jego sens? Jednoczeœnie z³ote t³o nieba, rozpoœcieraj¹cego siê nad horyzontem, na którym jest umieszczo- na postaæ Chrystusa, mo¿e symbolicznie wyra¿aæ boskoœæ i prawdê, pod- powiadaj¹c w³aœciwy wybór spojrzenia w ocenie wydarzenia, które za- cznie siê realizowaæ. W³aœnie Chrystus spogl¹da w kierunku wydarzeñ, które nast¹pi¹. W kompozycji sceny jest jeszcze jeden doœæ interesuj¹cy element: zza nagiej ska³y, stanowi¹cej w górnej partii kompozycji czêœæ krajobrazu, wy³ania siê zbita grupa postaci. Jest to ju¿ zapowiedŸ sceny, która ma za chwilê nast¹piæ. Scena Pojmanie uderza t³umem postaci, zgrupowanych wokó³ Chry- stusa. Po lewej stronie kompozycji zdaj¹ siê usuwaæ w cieñ postacie apo- sto³ów, a zw³aszcza œw. Piotra, którego odt¹d ju¿ brak na nastêpnych przedstawieniach. W jakby bezpoœredniej, fizycznej bliskoœci z Jezusem zosta³ przedstawiony Judasz – jego twarz zachodzi w kompozycji na obli- cze Chrystusa52. Jednoczeœnie uderza kontrast pomiêdzy spokojem Jezu-

51 Por. ibidem, s. 203. 52 Podobny zabieg kompozycyjny zawiera kompozycja sceny: Duccio, Zdrada Judasza (1308-1311, tempera na desce, fragment o³tarza Maesta, Siena, Museo dell’Opera del Duomo). Czy¿by powy¿szy zwi¹zek struktury kompozycyjnej wskazywa³ na istnienie schematów kom- pozycyjnych wypracowanych przez kolejne pokolenia œredniowiecznych teologów i artystów? 184 DOMINIK KUBICKI sa i ca³uj¹cego Go Judasza, a ¿yw¹ ruchliwoœci¹ bardzo poruszonych po- staci wype³niaj¹cych œrodkowy i prawy plan w stosunku do postaci Chry- stusa. Nie nastrêcza wiêkszych trudnoœci identyfikacja tych postaci: s¹ to ¿o³nierze i s³udzy œwi¹tynni, którzy przyszli pojmaæ Jezusa. Niektóre z tych postaci potraktowane zosta³y w sposób bardzo interesuj¹cy pod wzglêdem kompozycyjnym. Twórca o³tarza przedstawi³ bowiem niektóre postacie w wielkoœci nieproporcjonalnie ma³ej w stosunku do postaci cen- tralnej, nie zwa¿aj¹c na zasadê perspektywicznoœci. Bardzo charaktery- styczna jest postaæ szydz¹cego cz³owieka, stoj¹cego przed Jezusem ze scen Ecce Homo. Czy¿by wewnêtrznie zamierzone szyderstwo wzglêdem Chrystusa nie sprawia³o fizycznego umniejszenia? Scena Przed Pi³atem wydaje siê byæ niejako powtórzeniem poprzed- niej sceny, lecz w innej scenerii. Jezus zajmuje centralny plan kompozy- cji. Po jego lewej stronie zosta³ umieszczony, siedz¹cy na tronie Pi³at, namiestnik rzymski. Nie zosta³ on przedstawiony w majestacie w³adcy. Mimo ¿e to w³aœnie on siedzi na tronie, nie jest postaci¹ centraln¹. Nie budzi w¹tpliwoœci: Chrystus jest postaci¹, na któr¹ nie mo¿e w pierwszym rzêdzie padaæ wzrok ogl¹daj¹cego przedstawienie sceny. Pi³at siedzi nie- zgrabnie na tronie, ma³o dostojnie – tak jakby nie potrafi³ byæ w³adc¹ w obecnoœci Chrystusa. Przedstawiony zosta³ w pewnej karykaturze w³ad- cy. Co oznacza postaæ ma³py na stopniach tronu? Byæ mo¿e symbolizuje udawanie, naœladownictwo. Jeden szczegó³ zosta³ nadto dobrze zaznaczo- ny. Na ramieniu oparcia tronu zosta³a zawieszona szkar³atna szata. Czy¿- by to by³a zapowiedŸ tego, co Pi³at ofiarowuje Jezusowi? Wa¿nym elemen- tem wydaje siê byæ równie¿ element krajobrazu, stanowi¹cy g³êbiê t³a w otwartej architekturze bramy dziedziñca pa³acu, na którym rozgrywa siê scena. Jest to jakby kontakt œwiata ludzkiego ze œwiatem, w którym wydarza siê dzie³o zbawienia. Scena Biczowania bardzo kontrastuje z poprzedni¹. Jej kompozycja zawiera w sobie sporo elementów, które wprowadzaj¹ do niej niezwyk³¹ gwa³townoœæ. Postaæ Jezusa jest prawie zgiêta wpó³ – zosta³a pozbawiona wczeœniejszego majestatu, rzucaj¹cego siê w oczy w trzech poprzednich scenach. Efekt ruchu zosta³ w kompozycji uzyskany przede wszystkim przez u³o¿enie cia³ postaci wykonuj¹cych wyrok biczowania. Zgiête wpó³, z podniesionymi lub jedynie uniesionymi rêkami, trzymaj¹cymi drzew- ce, a tak¿e stoj¹ce na rozstawionych nogach postacie ¿o³nierzy wywo³uj¹ wra¿enie dziej¹cej siê sceny. W tyle zosta³y umiejscowione dwie postacie, wydaj¹ce siê byæ neutralne w stosunku do sceny, a przedstawione jako rozmawiaj¹ce ze sob¹ poprzez gest wyci¹gniêtej rêki jednej z nich, który w sztuce œredniowiecznej oznacza³ akt mowy. Rozpoznajemy tê postaæ. Jest ni¹ Pi³at, odziany w identyczn¹ szatê, jak w poprzedniej scenie. Jed- TREŒCI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 185 nak widoczny jest jedynie do po³owy. Przygl¹da siê scenie wraz z towa- rzysz¹cym mu mê¿czyzn¹53. Znajduj¹ca siê po przeciwleg³ej stronie wewnêtrznie rozwartego o³ta- rza scena Cierniem ukoronowanie powtarza niemal kompozycjê sceny poprzedniej, czyli Biczowania. Jedynie postaæ Jezusa zosta³a przedsta- wiona w wyraŸnie odmiennej postawie – tym razem w pozycji siedz¹cej, lecz ¿o³nierski p³aszcz w szkar³atnym kolorze, zarzucony na jej nagie ra- miona, zdaje siê uniemo¿liwiaæ stwierdzenie, na czym zosta³a ona posa- dowiona. W tyle kompozycji, na tle architektury budowli, odnajdujemy tak¿e dwie mêskie postacie przygl¹daj¹ce siê scenie. Rozmawiaj¹ nadal, lecz zamienione zosta³y pozycj¹ wzglêdem siebie w porównaniu do po- przedniej sceny. Przy³¹czona zosta³a do nich trzecia postaæ. Przygl¹daj¹- cy siê scenie nie móg³ mieæ w¹tpliwoœci w okreœleniu tematu sceny. Mo¿e z powodzeniem doszukiwaæ siê drobnych szczegó³ów, w które obfituje scena. W nich œredniowieczny wierny móg³by jakby zaspokoiæ sw¹ cieka- woœæ nie tylko szukaj¹c odpowiedzi na pytanie – jak to by³o oraz pragn¹c ujrzeæ wszystko, co mog³oby go zaciekawiæ w zbawczym wydarzeniu, lecz tak¿e dowiedzieæ siê o mêce Chrystusa czegoœ wiêcej, ni¿ to, zapisano w Ewangeliach. Scena Ecce homo jest niew¹tpliwie bardzo bogata w treœci. Chocia¿ postaæ Jezusa jest umieszczona w lewej czêœci kompozycji, to jednak sta- nowi ona jej niekwestionowane centrum. W³aœnie w stronê Chrystusa s¹ zwrócone wszystkie postacie. Jednoczeœnie zachodzi jakby emocjonalny dystans pomiêdzy Jezusem a ca³¹ grup¹ ze œrodkowej i prawej czêœci kompozycji, zdominowan¹ przez trzy postacie jakby dyskutuj¹ce ze sob¹. Ciekawoœæ patrz¹cego mo¿e byæ poch³oniêta œledzeniem szczegó³ów dzie- j¹cej siê akcji, np. trzymanym papirusowym dokumentem przez jedn¹ z postaci, sakiewk¹ uwieszon¹ przy boku innego54. Œredniowieczny widz sceny móg³ za pomoc¹ tego elementu identyfikowaæ tê postaæ z Juda- szem, który za wskazanie miejsca obecnoœci Jezusa otrzyma³ zap³atê. Jed- nak ca³a uwaga widza jest niew¹tpliwie poch³oniêta postaci¹ karykatural-

53 Chcielibyœmy zaznaczyæ bardzo du¿e ikonograficzne podobieñstwo pomiêdzy przed- stawieniem tej sceny przez twórcê Pasji z o³tarza ze œl¹skiej Góry z Biczowaniem z Torunia z ok. 1495 roku (warsztat pomorski), znajduj¹cym siê aktualnie w zbiorach Muzeum Diece- zjalnego w Pelplinie. Poza nielicznymi uproszczeniami, jeœli chodzi o Mêkê Pañsk¹ z gotyc- kiego o³tarza z Góry œl¹skiej uk³ad kompozycyjny Biczowania toruñskiego jest prawie iden- tyczny. Por. R. Ciecholewski, Skarby Pelplina, s. 155 (il.). Scena Biczowania jest rów- nie¿ bardzo podobna w swym kompozycyjnym uk³adzie oraz ikonograficznym przedstawie- niu postaci do Biczowania Chrystusa Fernando Gallego (malowid³o na drewnie, 104 × 76 cm, ok. 1506) znajduj¹cego siê aktualnie w Muzeum Diecezjalnym w Salamance (por. Sztuka go- tyku. Architektura. RzeŸba. Malarstwa, red. R. Toman, Oldenburg 2000 [il. na s. 459]). 54 W œredniowiecznej symbolice sakwa oznacza³a ja³mu¿nê, mi³osierdzie oraz sk¹pstwo czy lichwê. 186 DOMINIK KUBICKI nych rozmiarów, oddaj¹ca Jezusowi szyderczy ho³d. Wieloznacznoœæ tej postawy oraz bogactwo elementów zawartych w przedstawieniu tej posta- ci, wyzwala niew¹tpliw¹ wieloœæ domys³ów i interpretacji55. Scena Upadku pod krzy¿em jest rozpoznawalna w swym temacie56. Jezus zdaje siê byæ przyt³oczony krzy¿em. Po jego prawej stronie zosta³a umieszczona postaæ Szymona z Cyreny, zaœ po jego lewej stronie postacie wrogie mu, ¿o³nierze wykonuj¹cy wyrok na Skazañcu. W g³êbi kompozy- cji, czyli w górnej lewej jej czêœci, zosta³y umieszczone postacie bliskie Jezusowi: Maryja i œw. Jan oraz dwie niewiasty. Postacie te, a zw³aszcza Maryjê i œw. Jana oraz Mariê Magdalenê odnajduje patrz¹cy na przedsta- wienia Mêki Pañskiej równie¿ na scenie ostatniej: Ukrzy¿owania. Scena Ukrzy¿owania wydaje siê byæ nasycona symbolik¹. Istotne jest umieszczenie postaci Maryi i œw. Jana po obu stronach Ukrzy¿owanego na krzy¿u. W œredniowiecznej symbolice prawa strona Chrystusa odpo- wiada vita aeterna, czyli ¿yciu wiecznemu, sugeruj¹c jego boskoœæ, nato- miast lewa strona wskazuje na jego ¿ycie doczesne, vita praesens. Po pra- wej stronie (mêskiej57) Chrystusa zosta³a umieszczona Maryja, Jego mat- ka, zaœ po lewej (¿eñskiej) œw. Jan, Jego umi³owany uczeñ. Takie umiej- scowienie wyra¿a jednak przys³uguj¹ce matce Chrystusa miejsce hono- rowe, chocia¿ mo¿liwe by³oby poszukiwanie równie¿ sensu powi¹zanego ze znaczeniem lewej i prawej strony. Inny wa¿ny element stanowi pochy- lenie g³owy Ukrzy¿owanego. Jest ona pochylona czy zwrócona w praw¹ stronê, chocia¿ w Ewangelii Janowej nie zosta³ podany ten wa¿ny, jak siê okazuje, szczegó³58. Równie¿ wa¿ne okazuje siê po³o¿enie prawej nogi Ukrzy¿owanego na jego nodze (stopie) lewej. Oba szczegó³y maj¹ byæ wyrazem zwyciêstwa pierwiastka duchowego nad cielesnym oraz przej- œcia (transitus) do wiecznego ¿ycia59. Pod krzy¿em zosta³a umieszczona postaæ Marii Magdaleny, obejmuj¹ca krzy¿ u jego nasady. Przygl¹daj¹cy siê przedstawieniu Mêki Pañskiej odnajdzie j¹ w nastêpnym otwarciu o³tarza, czyli obok sceny Sacra Convesazione ca³kowicie otwartego o³ta- rza wœród postaci prawego górnego chóru œwiêtych niewiast.

55 Dzie³o malarskie Hieronymusa Boscha Ecce Homo (datowane na koniec XV w., 75 × 61 cm, olej na desce, Frankfurt am Main, Städelsches Kunstinstitut mit Städtlicher Galerie), które- go zasadnicze elementy kompozycji jakby powtarza czy przejmuje Twórca Mêki Pañskiej z O³tarza ze œl¹skiej Góry (por. przypis 5), sugeruje (1) albo istnienie œredniowiecznego wzor- cowego schematu przedstawiania sceny Ecce Homo, (2) albo wzorowanie siê Twórcy Pasji z O³tarza ze œl¹skiej Góry na dziele pasyjnym Boscha. 56 Kompozycja sceny zdaje siê naœladowaæ konstrukcjê przedstawienia malarskiego H. Boscha, DŸwiganie krzy¿a (datowany na koniec XV w., 150 × 94 cm, olej na desce, Madrid, Palacio Real). Por. uwagi z przypisu 32. 57 W symbolice œredniowiecznej. 58 Por. J 19, 30. 59 Por. M. L u r k e r, Przes³anie symboli w mitach, kulturach i religiach, s. 395. TREŒCI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 187

W sumie œredniowieczny wierny móg³ przeœledziæ przy otwartym o³ta- rzu w jego wewnêtrznych skrzyd³ach ca³oœæ wydarzeñ zbawczych: od wydarzenia Ostatniej Wieczerzy, przedstawionej w predelli, do ukrzy¿o- wania Jezusa i Jego œmierci na krzy¿u. Jednoczeœnie potrzeba by³o jakby przejœæ przez wszystkie przedstawienia czy ujrzeæ je wszystkie, wyra¿aj¹- ce wype³nienie siê obecnoœci Zbawiciela miêdzy ludŸmi, aby dotrzeæ do tajemnicy misterium: Ukoronowania Maryi.

3. O³tarz ca³kowicie otwarty W porównaniu do zamkniêtego o³tarza z czterema pejza¿ami ze œwiê- tymi na jego zewnêtrznych awersach retabulum, stonowanego w kolorach i przygaszonymi barwami jakby wtopionego w klimat wnêtrza œwi¹tyni, otwarty o³tarz prezentowa³ siê uroczyœcie – otwierany by³ bowiem niemal wy³¹cznie na czas sprawowania Eucharystii60. Obfite u¿ycie koloru z³ote- go nie mog³o uchodziæ uwadze. W ¿yciu codziennym [œredniowiecza] nie by³o bowiem innego podobnego nagromadzenia z³otych barw. Z³ocone t³o o³tarzowej nastawy, nie tyle uwydatnia³o figury umieszczone na nim, co przede wszystkim tworzy³o jednoczeœnie jakby nadprzyrodzon¹, œwietli- st¹ atmosferê wokó³ postaci ze sceny Sacra Conversazione. W œwietle migotaj¹cych p³omieni pal¹cych siê œwiec, umieszczonych w œwi¹tyni na œwiecznikach, przedstawione postacie zdawa³y siê byæ o¿ywione, jakby stoj¹c jedynie w nieruchomych pozach, podobnie jak patrz¹cy, a zarazem uczestnicz¹cy w œwiêtej liturgii – nale¿y bowiem pamiêtaæ o wielkoœci fi- gur sceny centralnej, tj. 225 cm rzeŸba Maryi i 235 cm œwiêtych: Barbary i Katarzyny, która znacznie przekracza³a wielkoœæ naturaln¹ cz³owieka, lecz przy umieszczeniu tych rzeŸbiarskich przedstawieñ ponad g³owami patrz¹cych na o³tarzowym retabulum, sprawia³y wra¿enie realnej obecno- œci przedstawionych postaci w rozgrywaj¹cej siê akcji. Zapewne równie¿ niema³¹ rolê odgrywa³a zbli¿ona do wysokoœci œredniej postaci ludzkiej wielkoœæ przedstawieñ postaci œwiêtych niewiast umieszczonych na we- wnêtrznych awersach skrzyde³ o³tarza. Postacie tych dwunastu œwiêtych sprawiaj¹ wizualne wra¿enie bycia jakby symetrycznie u³o¿onymi, dwu- piêtrowymi chórami, towarzysz¹cymi postaciom centralnym ze sceny Sacra Conversazione. Tak wiêc uczestnicz¹cy w sprawowanej liturgii Eu- charystii mieli poczucie wydarzania siê niepowtarzalnej chwili. Brali w niej udzia³, zajmuj¹c swe miejsca w koœciele, odzwierciedlaj¹ce pozycjê

60 Sprawuj¹cy j¹ kap³an (b¹dŸ biskup) by³ zwrócony twarz¹ ku otwartemu o³tarzowi, maj¹c przed sob¹ mensê o³tarzow¹, na której spoczywa³y ksiêgi i naczynia liturgiczne (z Najœwiêtszymi Postaciami Cia³a i Krwi Pañskiej), a na poziomie wzroku o³tarzow¹ predellê, ze scen¹ przedstawion¹ na niej. Za kap³anem, w tyle, by³a ustawiona jego liturgiczna asysta oraz zgromadzony lud, wed³ug obowi¹zuj¹cej hierarchii w œredniowiecznej spo³ecznoœci. 188 DOMINIK KUBICKI zajmowan¹ w spo³ecznoœci, w której tkwili, jakby na wzór porz¹dku o³ta- rza uporz¹dkowanego równie¿ w hierarchii. Lecz jaka to by³a hierarchia? Na ile by³a ona podporz¹dkowana obranej tematyce sceny Sacra Conver- sazione? Jednoczeœnie, stawiaj¹c powy¿sze pytania, konieczne jest posta- wienie jeszcze innego: jaki jest temat teologiczny g³ównej sceny o³tarza? Czy rzeczywiœcie stanowi go Ukoronowanie Maryi, tak jak to siê przyj- muje w dotychczasowej literaturze? Pytanie powy¿sze formu³uje nastêp- ne: czy jest mo¿liwe w ogóle odnalezienie teologicznego tematu, który artysta wyrazi³ w rzeŸbiarskim dziele otwartego retabulum z Góry Œl¹- skiej z 1512 roku? Zacznijmy od postawienia istotnej w¹tpliwoœci, która dotyczy okreœla- nego tematu centralnej sceny jako Ukoronowanie Maryi61. Wydaje siê bowiem, ¿e najpewniej nie chodzi o scenê ukoronowania Maryi. Sk³adaj¹ siê na wyra¿on¹ w¹tpliwoœæ dwojakiego rodzaju argumenty. Z jednej stro- ny brak jest postaci zazwyczaj przedstawianych w scenie Ukoronowania Maryi, a wiêc: Chrystusa, Boga-Ojca; brak jest równie¿ postaci starotesta- mentowych – ich miejsca zastêpuj¹ œwiête niewiasty, chronologicznie póŸ- niejsze w stosunku do wydarzenia wniebowziêcia Maryi i jej ukoronowa- nia. Z drugiej strony scenê Ukoronowania Maryi zdaje siê wykluczaæ przedstawienie Maryi umieszczone w retabulum. Maryja, ubrana w suk- niê i p³aszcz zarzucony na jej ramiona, z w³osami choæ rozpuszczonymi, to jednak starannie u³o¿onymi, trzyma na lewym ramieniu Dzieciê Jezus, natomiast w prawej d³oni dzier¿y ber³o. Zaœ powy¿ej postaci Maryi, dwaj anio³kowie jakby unosz¹ koronê nad g³ow¹ Maryi. Istotne jest to, ¿e zda- j¹ siê jej nie nak³adaæ na g³owê Matki Bo¿ej, lecz j¹ unosiæ nad g³ow¹ Maryi z aureol¹ wokó³ niej w tle, podobnie jak dwaj anio³owie zdaj¹ siê unosiæ sierp ksiê¿yca pod stopami Maryi62. Wydaje siê, ¿e jest to element zdaj¹cy siê sugerowaæ, i¿ raczej nie chodzi o scenê Ukoronowania Maryi. W scenie ukoronowania Maryja jest bowiem zazwyczaj przedstawiana bez Dzieciêcia Jezus. Czy¿by wiêc by³a to droga do innego, w³aœciwszego od- czytania tematu teologicznego sceny centralnej? Czy¿by pomoc¹ w pod- powiedzi tematu obranego przez twórcê sceny i zrealizowanego w dziele, mia³y byæ umieszczone postacie œwiêtych niewiast? PrzejdŸmy zatem do zwiêz³ego omówienia postaci umieszczonych w o³tarzowej nastawie.

61 Por. przypis 18. 62 Ksiê¿yc by³ uwa¿any w staro¿ytnoœci za Ÿród³o œwiat³a, przyczynê urodzajów, desz- czu, ¿ycia oraz za miernik czasu. Nów, okreœlaj¹cy pierwszy dzieñ miesi¹ca, œwiêtowano uroczyœcie (por. Am 8, 5; Iz 1, 13n; 1 Sm 20, 6; Lb 28, 11n). Mia³ on równie¿ bogate znacze- nie symboliczne – by³ czczony jako bóstwo (por. Jr 8, 2). W Starym Testamencie zosta³ wprowadzony do symboliki eschatologicznej i apokaliptycznej (por. I¿ 30, 26), przejêtej w Nowym Testamencie (por. Ap 6, 12; 21, 23). Por. H. Langkammer, S³ownik biblijny, Katowice 1984, s. 92. TREŒCI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 189

Po prawej stronie Maryi w scenie Sacra Conversazione zosta³a umiesz- czona postaæ œw. Katarzyny, zaœ po lewej œw. Barbara, umieszczone na okr¹- g³ej podstawie, naœladuj¹cej kszta³tem naturalne pod³o¿e63. Dlaczego akurat te dwie postacie œwiêtych niewiast zosta³y obrane jako przedstawione po obu stronach postaci Maryi z Dzieciêciem Jezus, trzymanym na ramieniu? Wiadomo bowiem, ¿e w wiedzy i przekonaniu œredniowieczna œw. Bar- bara (zm. 306), jako córka bogatego poganina, mia³a byæ wiêziona w wie- ¿y za sprzyjanie chrzeœcijanom oraz œciêta przez w³asnego ojca za przyjê- cie chrztu w wiêzieniu64, natomiast, s³yn¹ca z niezwyk³ej urody, œw. Kata- rzyna, mia³a zakoñczyæ swe ¿ycie równie¿ œciêta (ok. 307 lub 312), lecz po d³ugich torturach za odmówienie z³o¿enia pogañskim bogom ofiary ze wzglêdu na wiarê w Jezusa, Syna Bo¿ego i Zbawiciela. Czy¿by zatem spo- sób zakoñczenia ziemskiego ¿ycia mia³ ³¹czyæ obie œwiête w ich obecno- œci po obu stronach Maryi?65 Jednak, jaka treœæ teologiczna mia³a byæ uwydatniona wed³ug pierwotnego zamys³u œredniowiecznych: teologa i artystê, twórcê przedstawieñ rzeŸbiarskich o³tarza, z tego postawienia œw. Barbary i œw. Katarzyny po obu stronach Matki Bo¿ej?

PrzeœledŸmy wybór œwiêtych i hierarchiê ustawienia innych postaci œwiêtych niewiast w dwóch awersach skrzyde³ o³tarza66. Na lewym górnym awersie zosta³y umieszczone œwiête: Dorota, Agnieszka (w œrodku) i Ma³gorzata. Wed³ug treœci podania rozpowszech- nionego w œredniowieczu67 œw. Dorota, która mia³a ponieœæ œmieræ mê-

63 W przeciwieñstwie do Maryi, œwiête nie s¹ ukazane boso – spod p³aszcza œw. Katarzy- ny wystaje czubek prawego buta. Nale¿y pamiêtaæ, ¿e naga stopa lub nagie stopy oznacza³y w œredniowiecznej symbolice oderwanie do rzeczy ziemskich. 64 Nie jest postaci¹ historycznie potwierdzon¹. Jednak, wed³ug wiedzy œredniowiecza, zarówno œw. Barbara, jak œw. Katarzyna mia³y ¿yæ w IV stuleciu. 65 Na uwagê zas³uguje podobne ukszta³towanie sceny Sacra Conversazione, przypisy- wane Mistrzowi Wniebowziêcia z Warty, datowane na pierwsz¹ æwieræ XVI wieku, gdzie od- najdujemy podobne ukszta³towanie przedstawienia postaci Maryi. Prawym przedramieniem trzyma ona Dzieciê Jezus, ukazuj¹c lew¹ trzymane jab³ko, a nad g³ow¹ z aureol¹ wokó³, z rozpuszczonymi, lecz u³o¿onymi, gêstymi w³osami, dwaj unosz¹cy siê anio³owie trzymaj¹ koronê; inni dwaj anio³owie, umieszczeni u stóp Maryi, zdaj¹ siê równie¿ unosiæ sierp ksiê- ¿yca, na którym wydaje siê staæ Matka Bo¿a; po obu zaœ stronach towarzysz¹ Maryi dwie œwiête mêczennice kartagiñskie: Felicita i Perpetua. Por. J. K ê b ³ o w s k i, Dzieje sztuki pol- skiej, Warszawa 1987, s. 82 (il. 202). 66 Por. A. S³awska, Ikonografia polskich legend œredniowiecznych, [w:] Polskie wier- szowane legendy œredniowieczne, Wroc³aw 1962, s. 321n. 67 Wiedzê œredniowiecznych dotycz¹c¹ ¿ycia œwiêtych wyra¿aj¹ dzie³a, m. in: Speculum historiale, Speculum naturale i Speculum morale [Vincent de Beauvais], Lègende dorée [Ja- cques de Voragine], Speculum Ecclesiae [Honorius d’Autun], Historia Scolastica [Pierre Co- mestor]. Popularnoœci¹ odznacza³ siê równie¿ wierszowany ¿ywot anonimowego autora: Vita metrica Beatae Mariae Virginis. Por. É. M â l e, L’art religieux du XIIIe siècle en France. Étu- de sur l’iconographie du Moyen Age et sur ses sources d’inspiration, s. VIII-IX. 190 DOMINIK KUBICKI czeñsk¹ (ok. 304 roku) podczas przeœladowañ chrzeœcijan za cesarza Dio- klecjana, sta³a siê przyczyn¹ nawrócenia wydaj¹cego na ni¹ wyrok œmier- ci [adwokata] Teofila, maj¹cego oœwiadczyæ, ¿e uwierzy, jeœli otrzyma z raju kwiaty; wówczas mia³o siê pojawiæ dziecko z koszem ró¿ i jab³ek68, sprawiaj¹c nawrócenie siê Teofila i póŸniejsz¹ jego œmieræ, równie¿ mê- czeñsk¹. Œwiêta Agnieszka ponios³a tak¿e œmieræ mêczeñsk¹ (ok. 304/5) za cesarza Dioklecjana (303-316). Œwiêta Ma³gorzata, jako córka kap³ana pogañskiego w Cezarei Pizydyjskiej, s³yn¹ca z wielkiej urody, ponios³a równie¿ œmieræ mêczeñsk¹, odmawiaj¹c poœlubienia dostojnika rzymskie- go. W pewnego rodzaju Sacra Conversazione tej grupy œwiêtych niewiast wspólnym mianownikiem jest ich mêczeñstwo za wiarê chrzeœcijañsk¹. Poni¿ej tych trzech œwiêtych mêczennic, na lewym dolnym awersie zosta³y umieszczone œwiête: Kunegunda, Anna [Samotrzecia] (w œrodku) i Klara. Œwiêta Kunegunda (zm. 1292), jako córka króla wêgierskiego Beli IV, siostra b³. Jolanty i ¿ona ksiêcia krakowsko-sandomierskiego Boles³a- wa [Wstydliwego], zas³ynê³a ze œwi¹tobliwego ¿ycia, zachowuj¹c dziewic- two w ma³¿eñstwie, a po œmierci mê¿a wstêpuj¹c do sprowadzonego przez siebie zakonu Klarysek w Starym S¹czu. Œwiêta Anna, matka Maryi, wy- prasza³a wczeœniej w swym podesz³ym wieku wraz z mê¿em Joachimem jej narodziny. Œwiêta Klara (zm. 1253) by³a za³o¿ycielk¹ ¿eñskiego klasz- toru regu³y œw. Franciszka, przyjmuj¹c z jego r¹k habit zakonny w 1212 roku. Jej ¿arliwej modlitwie przypisywano fakt odst¹pienia Saracenów od obleganego miasta Asy¿ w latach: 1240-1241. Nie trudno zauwa¿yæ, ¿e gru- pê tych trzech œwiêtych niewiast ³¹czy idea wytrwa³ej, ¿arliwej modlitwy, której owoce na wzór ewangelicznej wiary przenosz¹cej góry, przemienia- j¹ ludzk¹ codziennoœæ. Na drugim skrzydle o³tarza, na jego prawym górnym awersie zosta³y umieszczone œwiête: Maria Magdalena, Otylia (w œrodku) i Helena. Œwiê- ta Maria Magdalena, czyli Maria z Magdali, jest postaci¹ ewangeliczn¹. Jako pokutuj¹ca jawnogrzesznica towarzyszy³a Chrystusowi na Golgotê i w³aœnie On mia³ siê jej ukazaæ po swoim zmartwychwstaniu69. Œwiêta Otylia (zm. ok. 720), prawdopodobnie córka ksiêcia frankoñskiego, uro- dzi³a siê niewidoma i jej przeznaczeniem mia³o byæ wydalenie z rodziny.

68 Podawana w legendzie liczba trzech jab³ek i trzech ró¿ zdaje siê byæ symboliczna. 69 Wspó³czesne badania zidentyfikowa³y pod imieniem Marii Magdaleny (gr. Maria he Magdalene) trzy ró¿ne postacie: (1) wymienion¹ powy¿ej nawrócon¹ jawnogrzesznicê (por. £k 7, 37-50; tak¿e: Mt 27, 56. 61; 28, 1; Mk 15, 40. 47; 16, 1. 9; £k 8, 2; 24, 10; J 19, 25; 20, 1. 11. 16. 18), Mariê [z Betanii], siostrê Marty i £azarza (por. £k 10, 39-42) oraz bezimienn¹ pokut- nicê, która obmy³a nogi Jezusa w domu Szymona, faryzeusza w Kafarnaum (J 11, 1-12, 3) (por. X. Léon-Dufour, S³ownik Nowego Testamentu, t³um. K. Romaniuk, Poznañ 1981, s. 383- 384). Jednak Twórcy O³tarza, w okresie czasu przed i oko³o 1512 roku, nie dysponowali tak¹ wiedz¹ egzegetyczno-teologiczn¹. TREŒCI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 191

Jednak cudowne uzdrowienie, jakiego dozna³a, zmieni³o stosunek ojca do niej, co mia³o jej dopomóc w za³o¿eniu klasztoru. W nim pozosta³a do koñca swego ¿ycia. Œwiêta Helena (zm. 330), ¿ona lub konkubina cesarza Konstancjusza Chlorusa (do 292) i matka Konstantyna [Wielkiego], zosta- ³a ze wzglêdów politycznych odsuniêta przez mê¿a, który poj¹³ za ¿onê Teodorê. Po objêciu w³adzy przez cesarza Konstantyna (306) otrzyma³a godnoœæ augusty z wszystkimi przywilejami. Przypuszczalnie po 313 roku przyjê³a wiarê chrzeœcijañsk¹ i zas³ynê³a z hojnoœci na rzecz ubogich i Koœcio³a, funduj¹c œwi¹tynie chrzeœcijañskie w Rzymie i Palestynie, do- k¹d odby³a pielgrzymkê (ok. 324). Wed³ug tradycji, siêgaj¹cej IV wieku, odnalaz³a krzy¿ Chrystusa i narzêdzia Jego mêki podczas prac zwi¹za- nych z usuwaniem pogañskich budowli na Golgocie. Ufundowa³a bazyli- ki: Narodzenia w Betlejem i Grobu Chrystusa w Jerozolimie, a drzewo Krzy¿a Œwiêtego mia³a sprowadziæ do Rzymu, gdzie w pobli¿u swego pa- ³acu ufundowa³a najpewniej bazylikê Grobu Jerozolimskiego. W sumie ide¹ teologiczn¹ ³¹cz¹c¹ te trzy postacie œwiêtych niewiast jest przywra- canie przez Chrystusa (przez np. sprawiony lub uczyniony cud, odpusz- czenie grzechów) osobom odsuniêtym przez ¿yciowe okolicznoœci (jak np. bycie cudzo³o¿nic¹, œlepota jako u³omnoœæ cia³a czy wzglêdy polityczne) nale¿nego im miejsca w ludzkiej spo³ecznoœci. Ostatnia, czwarta grupa trzech œwiêtych niewiast umieszczona na pra- wym dolnym awersie zawiera przedstawienia œwiêtych: Urszuli, Jadwigi (w œrodku) i Apolonii. Œwiêta Urszula (zm. pierwsze wieki chrzeœcijañ- stwa), córka króla Brytów (?), ponios³a œmieræ mêczeñsk¹ (zginê³a przeszy- ta strza³¹) wraz z jedenastu jej towarzyszkami, kiedy w drodze powrotnej z pielgrzymki do Rzymu statek, na którym p³ynê³a rzek¹ Ren, zosta³ oto- czony, a ona nie chcia³a poœlubiæ wodza Hunów, oblegaj¹cych wówczas dzisiejsz¹ Koloniê (Niemcy). Œwiêta Jadwiga70 (zm. 1234), córka Berthol- da IV, hrabiego Diessen-Andechs, poœlubi³a syna Boles³awa Wysokiego: Henryka [I Brodatego]. Po objêciu przez Henryka w³adzy w ksiêstwie w 1202 roku zosta³a ksiê¿n¹ œl¹sk¹, wywieraj¹c znaczny wp³yw na dzia³al- noœæ mê¿a. Prze¿ycia z lat 1206-1214, a wiêc kolejne zgony dzieci, banicja braci, skrytobójcza œmieræ siostry Gertrudy, królowej Wêgier, wp³ynê³y na jej decyzjê poœwiêcenia siê dzie³om mi³osierdzia. Po dwudziestu latach ma³¿eñstwa, uzyskawszy zgodê mê¿a na separacjê, potwierdzon¹ uroczy- stym œlubem, zamieszka³a przy klasztorze cysterek w Trzebnicy, gdzie jej

70 Najpewniej chodzi o przedstawienie œwiêtej, pochodz¹cej ze Œl¹ska, a wiêc œw. Jadwi- gi œl¹skiej. Natomiast œw. Jadwiga, królowa Polski, (zm. 1399), córka Ludwika Andegaweñ- skiego, króla Wêgier i Polski, zarêczona z Wilhelmem, synem Leopolda Austriackiego, zre- zygnowa³a z osobistego szczêœcia oddaj¹c za namow¹ doradców królewskich sw¹ rêkê W³a- dys³awowi Jagielle, ksiêciu litewskiemu, starszemu od niej o ok. 20 lat. Zmar³a przy naro- dzinach córki. 192 DOMINIK KUBICKI córka by³a ksieni¹, dziel¹c z zakonnicami obowi¹zki i strój zakonny; mno- ¿y³a praktyki pokutne, pielêgnowa³a chorych, dba³a o los wiêŸniów i ubo- gich. Wyczerpana prze¿yciami, surow¹ ascez¹ i prac¹, zmar³a w opinii œwiêtoœci. Zosta³a kanonizowana w 1267 roku przez papie¿a Klemensa IV71. Œwiêta Apolonia (zm. ok. 248/9)72, jako kobieta w podesz³ym wieku, ponios³a œmieræ mêczeñsk¹ podczas przeœladowania chrzeœcijan w Alek- sandrii [Egipskiej]. Torturowanej i umêczonej gro¿ono spaleniem na sto- sie, na który sama siê w koñcu rzuci³a [za natchnieniem Bo¿ym]73. Wyda- je siê, ¿e grupê tych trzech œwiêtych ³¹czy teologiczna idea wype³nionego ¿yciowego powo³ania, rozpoznanego wed³ug Ewangelii Chrystusowej, i to na przekór samemu sobie, czyli z zaparciem siê siebie74, rozumianemu jako osobiste szczêœcie lub woli innych (czego przyk³adem jest propozy- cja ma³¿eñstwa wobec Urszuli wyra¿ona przez wodza Hunów), jako nada- rzaj¹cym siê okolicznoœciom ¿ycia. Widzimy zatem, ¿e uk³ad œwiêtych niewiast (po trzy w ka¿dej grupie) nie jest przypadkowy75. Wyra¿a poczwórn¹ ideê: (1) gotowoœci oddania ¿ycia dla Chrystusa (œwiête: Dorota, Agnieszka i Ma³gorzata), (2) koniecz- noœci wytrwa³ej, ¿arliwej modlitwy (œwiête: Kunegunda, Anna [Samotrze- cia] i Klara), (3) mo¿liwoœci odmiany biegu ¿ycia w oparciu o ³askê Chry- stusa (œwiête: Maria Magdalena, Otylia i Helena) oraz (4) koniecznoœci wype³nienia a¿ do koñca osobistego powo³ania dla dobra spo³ecznoœci, w której siê tkwi (œwiête: Urszula, Jadwiga i Apolonia). Byæ mo¿e nale¿a- ³oby rozumieæ ideê teologiczn¹ nieco odmiennie od zarysowanej powy¿ej, lecz ogólna treœæ wydaje siê byæ podporz¹dkowana zarysowanej perspek- tywie hierarchicznej zawartej w uporz¹dkowaniu przedstawionych, wy- branych postaci œwiêtych76. Nale¿a³oby wiêc postawiæ teraz pytanie nastêpuj¹ce: jak siê ma ten uk³ad poszczególnych, wybranych œwiêtych, rozpoznanych w idei ³¹cz¹-

71 Por. A. S c h ü t z, Jadwiga z Adechs, polsko-niemiecka œwiêta, München 1992. 72 Wed³ug pontyfika³ów krakowskich z XV wieku œw. Apolonia uchodzi³a za patronkê regni Poloniae, Królestwa Polskiego. 73 Œwiêta sta³a siê znana i czczona na Zachodzie [Europy] dziêki Rufinowi z Akwilei. Jest przedstawiana jako m³oda niewiasta z palm¹ mêczeñsk¹ oraz z kleszczami lub obcêgami, w których trzyma³a wyrwany z¹b. Najliczniejsze przedstawienia œw. Apolonii pochodz¹ z XV stulecia. Por. W. B r u c k, Das Martyrium der heiligen Apolonia und seine Darstellung in der bildenden Kunst, Breslau 1915. 74 Por. £k 9, 23n. 75 Mo¿na by doszukiwaæ siê pewnej symboliki liczby trzy, która przecie¿ oznacza w jê- zyku œredniowiecznych g³ównie: tajemnicê Trójcy Œwiêtej, ale tak¿e pewn¹ doskona³oœæ. Por. trzy ró¿e i trzy jab³ka przyniesione przez dziecko z raju jako legenda i atrybut œw. Doroty. 76 Mo¿liwe by³oby poszukiwanie ewentualnej korespondencji sensu czy teologicznej tre- œci pomiêdzy tymi czterema grupami œwiêtych niewiast a czterema postaciami œwiêtych postaci z awersów zewnêtrznej strony skrzyde³ o³tarza, czyli œwiêtymi: Janem Aposto³em Ewangelist¹, Janem Chrzcicielem, Hieronimem i Krzysztofem. TREŒCI TEOLOGICZNE O£TARZA G£ÓWNEGO W KATEDRZE POZNAÑSKIEJ 193 cej poszczególne grupy (po trzy w grupie), w stosunku do sceny central- nej, czyli Maryi z Dzieci¹tkiem Jezus w otoczeniu œwiêtych: Katarzyny i Barbary? Czy modyfikuje on na pewien sposób treœæ teologiczn¹ partii centralnej o³tarza? Czy mo¿liwe jest dalsze utrzymanie tematu tej sceny jako Ukoronowania Maryi? Czy pog³êbia rozumienie teologicznego tema- tu g³ównego o³tarza? A mo¿e zdaje siê modyfikowaæ dotychczasowe rozu- mienie jego teologicznej treœci? Jednoczeœnie nale¿y pamiêtaæ, ¿e postacie z klejnotu o³tarza: Maryi z Dzieciêciem Jezus oraz œwiêtymi: Katarzyn¹ i Barbar¹, oraz dwunasto- ma œwiêtymi niewiastami mia³y byæ otwarte na czas sprawowania Eucha- rystii. Przedstawienie nie zawiera postaci Chrystusa. Jednak jest On przedstawiony na sposób mistyczny. Oto podczas Eucharystii, która by³a sprawowana przy otwartych skrzyd³ach o³tarza, Chrystus jest obecny ina- czej ni¿ na sposób figuralny. Obecny jest w postaci sakramentalnej: jako Chrystus Eucharystyczny, widzialny pod postaci¹ Cia³a i Krwi Pañskiej. Tak wiêc nale¿a³oby zintegrowaæ tê perspektywê spojrzenia w rozumie- nie teologicznej treœci otwartego o³tarza w jego centralnej scenie. Powracaj¹c do wyra¿onej w¹tpliwoœci tytu³u sceny g³ównej, wydaje siê, ¿e na aktualnym etapie badañ nie jest mo¿liwe udzielenie zadowala- j¹cej odpowiedzi. Konieczne wydaj¹ siê byæ dalsze badania – i to nie tyl- ko nad zwi¹zkiem kompozycyjnym poszczególnych scen przedstawieñ Mêki Pañskiej z dzie³ami pasyjnymi ówczesnego czasu oraz nad treœci¹ teologiczn¹ gotyckiego o³tarza z 1512 roku, proweniencji z Góry Œl¹skiej, lecz przede wszystkim nad treœci¹ teologiczn¹ innych gotyckich dzie³ sztuki sakralnej, a zw³aszcza zachowanych o³tarzy – gotyckich pentapty- ków z badanego okresu, które powsta³y na Œl¹sku czy w Wielkopolsce oraz na ca³oœci ziem polskich. Niniejszy artyku³ stanowi nadto jedynie próbê ukazania koniecznoœci dalszych, kompleksowych badañ nad treœci¹ teologiczn¹ gotyckich o³tarzy, które powsta³y na ziemiach polskich, a któ- re zachowa³y siê do dnia dzisiejszego i pozostaj¹ w wiêkszoœci niezrozu- mia³e w bogactwie teologicznej treœci w nich zawartej. 194 DOMINIK KUBICKI PIERWSI MISJONARZE POLSKI I ICH KULT W HERALDYCE 195

ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006

PIOTR GO£DYN Wy¿sza Szko³a Humanistyczno-Ekonomiczxna w £odzi

Pierwsi misjonarze Polski i ich kult w heraldyce

The First Polish Missionaries and their Cult in Helardry

Przypadaj¹ca we wrzeœniu 2003 roku rocznica tysi¹clecia mêczeñskiej œmierci Piêciu Braci Mêczenników sk³ania do pewnej refleksji, która w swym zakresie obejmuje kult tych œwiêtych, którzy zaszczepili chrze- œcijañstwo na polskiej ziemi. Przy czym chodzi tu o kult okazywany w sposób szczególny, a mianowicie za pomoc¹ wizerunków œwiêtych lub ich symboli wyra¿onych w herbach polskich jednostek samorz¹dowych. Do tych pierwszych ewangelizatorów polskiego narodu zaliczyæ nale¿y przede wszystkim Piêciu Braci Mêczenników, œw. Ottona z Bambergu i oczywiœcie œw. Wojciecha. Najpopularniejszymi formami oddawania kultu œwiêtym w wymia- rze materialnym s¹ koœcio³y im dedykowane, figury, obrazy, nowenny, nabo¿eñstwa. Kult œwiêtych w heraldyce jest spraw¹ z³o¿on¹, a jego etio- logia jest doœæ rozbudowana. Jedn¹ z podstawowych przyczyn umiesz- czania œwiêtych w herbach jest ich zwi¹zek z miejscow¹ parafi¹; patron parafii — czêsto by³ to pierwszy koœció³ w mieœcie — stawa³ siê patro- nem ca³ej spo³ecznoœci miasta, b¹dŸ obecnie gminy. Innym powodem by³o umieszczanie œwiêtych w herbach dla podkreœlenia zwi¹zków z die- cezj¹ lub klasztorem — którym konkretny œwiêty patronowa³ — bêd¹- cych w posiadaniu danej miejscowoœci. Wskazaæ tu mo¿na na takie przy- k³ady jak Matka Bo¿a w herbie £agowa — w³asnoœci biskupów w³oc³aw- skich, których koœció³ katedralny nosi³ wezwanie Wniebowziêcia Naj-

1 H. Seroka, Herby miast ma³opolskich do koñca XVIII wieku, Warszawa 2002, s. 238-239. 196 PIOTR GO£DYN

œwiêtszej Maryi. Podobna sytuacja by³a w miastach diecezji wroc³aw- skiej, gdzie doœæ czêsto œw. Jan Chrzciciel, patronuj¹cy tej¿e diecezji, sta- wa³ siê patronem spo³ecznoœci mieszczañskiej i znajdowa³ swoje miejsce w herbie. Przyk³adem dla opactw mo¿e byæ herb Tuchowa, gdzie wyobra- ¿ono atrybuty patronów klasztoru tynieckiego — klucze œw. Piotra i miecz œw. Paw³a1. Jeszcze innym powodem jest szczególny kontakt ze œwiêtym, na przy- k³ad przez fakt jego obecnoœci w danej miejscowoœci lub te¿ obecnoœæ w tym miejscu jego relikwii. W pierwszym przypadku najczêœciej jest to zwi¹zane z miejscem urodzenia lub pracy (œw. Maksymilian w herbie po- wiatu zduñskowolskiego2 czy b³. W³adys³aw w herbie Gielniowa). W dru- gim przypadku obecnoœæ relikwii œw. Andrzeja Boboli w latach trzydzie- stych XX wieku, doprowadzi³a pod koniec tego wieku do uznania go za patrona miasta Czechowice-Dziedzice, a tym samym do wyobra¿enia jego wizerunku w herbie3. Kult Piêciu Braci Mêczenników rozwija siê szczególnie w dwóch oœrodkach: Miêdzyrzeczu i Kazimierzu Biskupim4. Od wielu lat tocz¹ siê historyczne spory, który z tych oœrodków jest rzeczywistym miejscem mêczeñskiej œmierci pierwszych polskich misjonarzy5. Jednak¿e tylko Kazimierz Biskupi przeniós³ ten kult na tarczê herbow¹. Nie s¹ znane pieczêcie pochodz¹ce z okresu lokacji miasta. Wyobra¿enie Piêciu Braci Mêczenników wystêpuje na pieczêciach z 1604 roku, czyli z okresu, w którym nast¹pi³ renesans kultu pierwszych polskich kamedu³ów. Przedstawia ona mêczenników w uk³adzie 2 i 3, trzymaj¹cych w rêkach palmy mêczeñstwa lub miecze. Legenda w otoku brzmi: SIGILLVM OP- PIDI KAZIMIERZ 1604. Odcisk tej pieczêci zosta³ do³¹czony równie¿ do raportu burmistrza miasta w roku 1867, który by³ odpowiedzi¹ na ankie- tê heraldyczn¹ rozpisan¹ przez w³adze carskie, a której celem by³o przy- wrócenie herbów miast polskich u¿ywanych przed koñcem XVIII wieku6.

2 P. Go³dyn, Œwiêty Maksymilian w heraldyce, „Rycerz Niepokalanej” 2002, nr 7-8, s. 222-223. 3 Ten¿e, Œwiêty Andrzej Bobola symbolem to¿samoœci mieszkañców Czechowic-Dzie- dzic, na przyk³adzie herbu miasta, „Sanktuarium œw. Andrzeja Boboli” 2002, nr 10, s. 12-13. 4 W. Zaleski, Œwiêci na ka¿dy dzieñ, Warszawa 1996, s. 716-719; K. R a doñski, Œwiêci i b³ogos³awieni Koœcio³a katolickiego. Encyklopedia hagiograficzna, Poznañ-Warsza- wa 1948, s 375-377; S. P aszek, Piêciu Braci Mêczenników, Konin 2001, s. 7-44. 5 K. Górska-Go³aska, Kult Piêciu Braci Mêczenników w Kazimierzu Biskupim i rozwój towarzysz¹cej mu legendy, „Roczniki Historyczne” 1995, t. LXI, s. 111- 140; R. T. Ciesielski, Dzieje kultu Piêciu Braci Mêczenników w Kazimierzu Biskupim, „Rocznik Koniñski” 1998, t. 12, s. 9-32; H. G u z o w s k i, Kult Piêciu Braci Mêczenników w Miêdzyrze- czu, [w:] Piêciu Braci Mêczenników. Z dziejów religijnoœci Polski XI wieku, red. D. Z y d o - r e k, Gorzów Wielkopolski 1997, s. 71-74. 6 W. Wittyg, Pieczêcie miast dawnej Polski, Kraków 1905, s. 109-110. PIERWSI MISJONARZE POLSKI I ICH KULT W HERALDYCE 197

Drugi znany odcisk pochodzi z XVIII wieku i równie¿ wyobra¿a Piêciu Braci Mêczenników, obok których umieszczono dwie gwiazdy7. M. Gu- mowski opisuje herb Kazimierza Biskupiego w nastêpuj¹cy sposób: w polu niebieskim piêciu mê¿ów o siwych w³osach, w sukniach czerwo- nych, w z³otych koronach, z zielonymi palmami w rêku8. Wyobra¿enie to ró¿ni siê od tego, które zawarte jest w Miastach polskich w tysi¹cleciu. Ró¿nica le¿y w kolorze szat mnichów, które nie s¹ czerwone lecz bia³e. W przedstawieniu tym usuniêto tak¿e korony zdobi¹ce g³owy mêczenni- ków9. Kazimierz Biskupi, jako gmina nadal z dum¹ manifestuje w herbie Kult Piêciu Braci Mêczenników10. Kto wie czy tego faktu, nie mo¿na by by³o potraktowaæ, jako kolejnego argumentu przemawiaj¹cego za uzna- niem Kazimierza Biskupiego, jako prawdziwego i jedynego miejsca mê- czeñskiej œmierci Piêciu Braci11. Wniosek taki mo¿emy wysnuæ miêdzy innymi z pewnych zale¿noœci. Otó¿ wœród symboli religijnych wystêpuj¹cych w herbach polskich miast œwiêci stanowi¹ jedn¹ z najliczniejszych grup. Wynika to z faktu po³¹cze- nia funkcji identyfikacyjnej z form¹ wyznania wiary czy te¿ zawierzenia religijnego. Ka¿de pojawienie siê œwiêtego w herbie miasta mo¿na by³o wyt³umaczyæ œcis³ymi relacjami wystêpuj¹cymi pomiêdzy patronem mia- sta czy koœcio³a a mieszkañcami. Œwiêty stawa³ siê niejako duchowym obroñc¹ miasta, a za dedykowanie mu koœcio³a przyjmowa³ z wdziêczno- œci obowi¹zki stró¿a miasta i gwaranta jego bezpieczeñstwa oraz wszyst- kich mieszkaj¹cych w nim obywateli12. W niektórych przypadkach poja- wienie siê œwiêtego w herbie miasta by³o odzwierciedleniem rozprzestrze- niaj¹cego siê kultu w danym regionie lub wi¹za³o siê z przeniesieniem tego kultu do Polski przez osadników, np. niemieckich 13. Wiadomo, ¿e odradzaj¹cy siê od koñca XIV wieku kult Piêciu Braci Mêczenników osi¹gn¹³ swój szczyt kulminacyjny w momencie sprowadze- nia do Kazimierza franciszkanów obserwantów, zwanych w naszym kraju

87 M. Gumowski, Kartoteka pieczêci i herbów miejskich w uk³adzie alfabetycznym zawieraj¹ca szkic pieczêci, jej opis oraz ró¿ne notatki, Muzeum Narodowe w Krakowie, Bi- blioteka Czartoryskich, Dzia³ rêkopisów, sygn. 1485 (dalej: MNK); M. A d a m c z e w s k i, He- raldyka miast wielkopolskich do koñca XVIII wieku, Warszawa 2000, s. 202, 349. 88 M. G u m o w s k i, Kartoteka , MNK, sygn. 1485. 89 Miasta polskie w tysi¹cleciu, t. 2, Wroc³aw-Warszawa-Kraków 1967, tabl. LXXVIII. 10 Uchwa³a Nr XIII/104/98 Rady Gminy Kazimierz Biskupi z dnia 16 lipca 1999 r., w sprawie Statutu Gminy Kazimierz Biskupi. 11 P. Go³dyn, Symbolika religijna i koœcielna w herbach miast polskich do koñca XX wieku, Zielona Góra 2001, msp. w Bibliotece Uniwersytetu Zielonogórskiego w Zielonej Górze. 12 M. Adamczewski, Heraldyka , s. 298. 13 W. Strzy¿ewski, Treœci symboliczne herbów miejskich na Œl¹sku, Ziemi Lubuskiej i Pomorzu Zachodnim do koñca XVIII wieku, Zielona Góra 1999, s. 123-125. 198 PIOTR GO£DYN bernardynami. Mia³o to miejsce w roku 1513, a g³ównymi sprawcami tego wydarzenia byli Jan i Miko³aj Lubrañscy. Znajduje to potwierdzenie w tezie M. Adamczewskiego, który zauwa- ¿a, ¿e wykonanie pieczêci w roku 1604, w mieœcie, w którym przelana zosta³a krew pierwszych polskich mêczenników, stanowi doskona³¹ har- moniê z odradzaj¹cym siê od XIV wieku kultem14. Wzmocnieniem tej tezy jest fakt, ¿e pieczêæ ta powsta³a w okresie, kiedy Kazimierz Biskupi by³ w³asnoœci¹ szlacheck¹. Znany jest bowiem w heraldyce miejskiej proces przejmowania przez miasta herbów swych w³aœcicieli15. Wobec tego mo¿- na œmia³o stwierdziæ, ¿e kult Piêciu Braci Mêczenników by³ w Kazimie- rzu tak silny i mocno zakorzeniony w œwiadomoœci mieszkañców, ¿e herb Korab16, którym legitymowali siê Russoccy17 — w³aœciciele miasta — mu- sia³ ust¹piæ miejsca wyobra¿eniu Pierwszych Polskich Mêczenników. Warto na koniec wspomnieæ, ¿e równie¿ na najstarszych pieczêciach klasztoru kazimierskiego widnia³a postaæ œw. Jana Mêczennika lub te¿ wy- obra¿one by³y postacie Piêciu Braci18. Mo¿na zatem zaryzykowaæ hipotezê o przejêciu przez samorz¹d ówczesnego miasta Kazimierz Biskupi wyobra- ¿enia z pieczêci klasztornej do pieczêci miejskiej, co wskazuje na dwa wa¿- ne elementy: znaczne natê¿enie w tym okresie kultu Piêciu Braci oraz silne i skuteczne oddzia³ywanie bernardynów na miejscowe œrodowisko19. Z XV i XVI wieku pochodz¹ dwie wersje herbu M³awy, z których jed- na przedstawia³a dwie osobno stoj¹ce wie¿e, druga wyobra¿a³a mur obronny z bram¹ o otwartych skrzyd³ach. Nad murem dwie wie¿e fortecz- ne. Druga wersja znalaz³a siê te¿ na pieczêci pochodz¹cej z XVI wieku. W XVII wieku w u¿yciu by³y dwie pieczêcie, du¿a i ma³a. Na pierwszej z nich wyobra¿one s¹ dwie wie¿e forteczne, miêdzy nimi umieszczona po- staæ œw. Wojciecha w szatach pontyfikalnych. W prawej rêce œwiêty trzy- ma wios³o, w lewej krzy¿. Wokó³ wie¿ usytuowano nastêpuj¹ce litery: S. A. P. O. S. R. M. M., co w pe³nym brzmieniu brzmi: SANCTUS ADAL- BERTUS PATRONUS OPPIDI SACREA REGIEA MAIESTATIS MLA-

14 M. Adamczewski, Heraldyka , s. 202. 15 J. Szymañski, W sprawie genezy polskich herbów miejskich, [w:] Spo³eczeñstwo Polski œredniowiecznej. Zbiór studiów, t. VI, Warszawa 1994, s. 169-179. 16 Herb Korab wyobra¿a w polu czerwonym korab (³ódŸ) z³ot¹, na nim maszt (wie¿a) z trzema blankami, równie¿ w kolorze z³otym (zob. J. S z y m a ñ s k i, Herbarz œredniowiecz- nego rycerstwa polskiego, Warszawa 1993, s. 154). 17P. Wojtyniak, Kult Piêciu Braci w Polsce i Europie w XI-XVIII stuleciu i jego zwi¹z- ki z Kazimierzem Biskupim, [w:] Dzieje Kultu Piêciu Braci w Polsce i Europie. Dzieje Kazi- mierza Biskupiego, cz. 2, red. A. Szymkowski, Kazimierz Biskupi 2002, s. 201-271. 18 H. E. Wyczawski, Kazimierz Biskupi, [w:] Klasztory Bernardyñskie w Polsce w jej granicach historycznych, red. H. E. Wyczawski, Kalwaria Zebrzydowska 1985, s. 128-132. 19 P. G o ³ d y n, Herb Kazimierza Biskupiego wyrazem kultu Piêciu Braci Mêczenników, [w:] Na marginesie historii, red. ten¿e, Konin 2003, s. 31-33. PIERWSI MISJONARZE POLSKI I ICH KULT W HERALDYCE 199

VIENSIS (Œwiêty Wojciech Patron Miasta Jego Królewskiej Moœci M³a- wy). Podobne wyobra¿enie wystêpowa³o równie¿ na ma³ej pieczêci. Skró- cono jedynie napis: S. O. S. R. M., czyli SIGILLUM OPPIDI SACREA REGIEA MAIESTATIS (Pieczêæ Miasta Jego Królewskiej Moœci). Herb oparty na powy¿szych wizerunkach napieczêtnych u¿ywany by³ do okre- su rozbiorów. Do wyobra¿enia œwiêtego powrócono po odzyskaniu przez Polskê niepodleg³oœci, zmieniaj¹c napis, którego skrót brzmia³: A. O. R. P. S. M. — ADALBERTUS ORATOR REGNI P OLONIA SANCTUS MAR- TYR, czyli Wojciech Orêdownik Królestwa Polskiego Œwiêty Mêczennik. Po II wojnie œwiatowej, w 1948 roku podjêto decyzjê usuniêcia postaci œwiêtego z herbu20. Marian Gumowski zaprezentowa³ herb z wizerunkiem dwóch czerwonych wie¿ nakrytych niebieskimi, sto¿kowymi dachami. Wyobra¿enie to M. Gumowski uwa¿a za najczêœciej wystêpuj¹ce, ale wspomina tak¿e o innych elementach umieszczanych miêdzy wie¿ami — pastorale lub œw. Wojciechu21. W okresie III Rzeczypospolitej miasto wró- ci³o do herbu ze œw. Wojciechem, który wygl¹da nastêpuj¹co: w œrodku tarczy postaæ œw. Wojciecha w biskupich szatach — ornacie koloru czer- wonego, z mitr¹ na g³owie. W prawym rêku biskupa wios³o, w lewym krzy¿. Obok biskupa dwie czerwone wie¿e zwieñczone krzy¿ami. Przy wie¿ach napis taki, jak na herbie z dwudziestolecia miêdzywojennego — A. O. R. P. S. M. U do³u wie¿e po³¹czone s¹ ³ukiem symbolizuj¹c¹ rzekê 22. Œwiêty Wojciech wystêpuje tu jako patron miejscowego koœcio³a. Radzionków jest miastem od niedawna, dok³adnie od 1 stycznia 1998 r., choæ pierwszy raz prawa miejskie otrzyma³ w 1951 roku, jednak w wyni- ku reformy administracyjnej przeprowadzonej w roku 1975 zosta³ w³¹czo- ny, jako dzielnica, w granice administracyjne Bytomia. Ju¿ jako gmina w XIX wieku, a wed³ug M. Gumowskiego ju¿ w XVIII wieku, pos³ugiwa³ siê herbem z wyobra¿eniem œw. Wojciecha, a wynika³o to z faktu, i¿ ko- œció³ wybudowany w XVI wieku w Radzionkowie nosi³ wezwanie tego¿ œwiêtego. W latach 1850-1922 w u¿yciu by³ herb, który wyobra¿a³ œwiête- go w stroju pontyfikalnym, stoj¹cego na ob³oku, trzymaj¹cego w rêkach swoje atrybuty: w prawej wios³o, w lewej krzy¿. Od 1922 roku do wybu- chu II wojny œwiatowej, wyobra¿enie by³o podobne. Œwiêty Wojciech sie- dz¹cy na ob³oku, w d³ugiej szacie z narzucon¹ na ni¹ peleryn¹, trzymaj¹- cy w rêkach wios³o i krzy¿. G³owê jego zdobi infu³a, a otacza aureola23.

20 K. Ta ñ s k i, Miasta posiadaj¹ce w herbie Œwiêtego Wojciecha, [w:] Studia i Materia- ³y do Dziejów Ziemi Zawkrzeñskiej, t. IV, red. K. Ta ñ s k i, M³awa 1998, s. 123-126. 21 M. G u m o w s k i, Herby miast polskich, Warszawa 1960, s. 328. 22 Uchwa³a Nr XXIX/211/92 Rady Miejskiej w M³awie z dnia 15 wrzeœnia 1992 r., w spra- wie herbu gminy; Herby miast polskich, CD-ROM, Œwiecie 2000. 23 M. Kaganiec, Herby i pieczêcie miast górnoœl¹skich, z.1, s. 38-44; M. G u m o w s k i, Herby i pieczêcie miejscowoœci województwa œl¹skiego, Katowice 1939, s. 233. 200 PIOTR GO£DYN

Obecnie Radzionków jako miasto pos³uguje siê herbem bêd¹cym w u¿y- ciu od po³owy XIX wieku. Barwy s¹ nastêpuj¹ce: œw. Wojciech w srebr- nych szatach pontyfikalnych z czerwonymi dodatkami stoi na srebrnym ob³oku. G³owê jego nakrywa srebrna mitra ze z³otymi obszyciami. W rêku prawym wios³o, w rêku lewym krzy¿ patriarszy. Oba atrybuty koloru z³o- tego. Pole tarczy b³êkitne 24. Warto jeszcze wspomnieæ, ¿e w okresie, kiedy Radzionków pierwszy raz posiada³ prawa miejskie, rozpisano konkurs na nowy herb. Ówczesne w³adze uzasadnia³y te poczynania tym, ¿e dotych- czasowy herb nie oddaje charakteru miasta i jego górniczych tradycji. By³ to tylko pretekst, w³adzom nie podoba³ siê herb ze œw. Wojciechem, ze wzglêdu na zbyt religijny charakter. Rywalizacjê konkursow¹ wygra³ pro- jekt wykonany przez J. Kowala z Katowic i zosta³ on zatwierdzony przez Miejsk¹ Radê Narodow¹ 19 marca 1969 roku25. W b³êkitnym polu tarczy postaæ biskupa odzianego w srebrn¹ albê i z³oty ornat, na g³owie z³ota mitra, w prawej rêce taki¿ pastora³ o krzywa- œni skierowanej na zewn¹trz. Po bokach sygle S(anctus) A(dalbertus) 26. Tak wygl¹da herb miasta Serocka. Wed³ug M. Gumowskiego herb taki znany jest z jedynej, szesnastowiecznej pieczêci27. Trudno jednak doszukaæ siê genezy i przyczyn takiego wyobra¿enia w pieczêci i herbie Serocka. Na obecnoœæ œw. Wojciecha w herbie Trzemeszna wskazywaæ mog¹ dwa Ÿród³a. Pierwsze z nich to wezwanie koœcio³a, w którym umieszczone by³y relikwie œwiêtego. Drugim Ÿród³em mog¹ byæ pieczêcie klasztorne kanoników regularnych, w³aœcicieli miasta, pochodz¹ce z XIII i XIV wie- ku, wyobra¿aj¹cych biskupa w szatach pontyfikalnych, z pastora³em o krzywaœni do œrodka w lewej rêce; prawa podniesiona w geœcie b³ogo- s³awieñstwa28. Najstarsze znane pieczêcie pochodz¹ dopiero z XVII

24 Herby miast polskich, CD-ROM. 25 M. Kaganiec, Herby , s. 42-44. W tym miejscu opisany jest równie¿ projekt tego herbu, który wygl¹da³ nastêpuj¹co: tarcza herbowa w manierze póŸnego gotyku. Pole czer- wone nawi¹zuje do czerwonego pola polskiego god³a pañstwowego, a zarazem podkreœla barwy proletariatu i przypomina ofiarê krwi z³o¿on¹ przez mieszkañców miasta w czasie po- wstañ œl¹skich. Pole b³êkitne symbolizuje kolor Œl¹ska. Na tle tych pól [przecinaj¹cych tar- czê ukoœnie w prawo] stylizowana g³owa bia³ego or³a w pozycji obronnej, wzglêdnie ataku. G³owa or³a to symbol polskoœci i patriotycznej postawy ludnoœci Radzionkowa w walce z ger- manizmem. Z lewej strony jedno skrzyd³o or³a to skrystalizowana i wyra¿ona w skrócie kom- pozycyjnym kopalniana wie¿a wyci¹gowa. Przypomina ona o górniczej tradycji miasta. Przy- legaj¹cy do niej, zaznaczony w obrycie, m³ot jest symbolem hutnictwa i przemys³u metalo- wego. Ca³oœæ wymienionych elementów tworzy kompozycjê w kszta³cie litery „R” z g³ow¹ bia³ego or³a. 26 Herby miast polskich, CD-ROM. 27 Muzeum Narodowe w Krakowie, Biblioteka Czartoryskich, Dzia³ Rêkopisów, Zbiór pieczêci miejskich W. Wittyga, Serock, sygn. 563 NI 119758, 119579, (dalej: MNK); M. G u - mowski, Herby miast , s. 293. 28 M. Adamczewski, Heraldyka , s. 146-147; F. Pi e k o s i ñ s k i,Pieczêcie polskie wieków œrednich, Kraków 1899, nr 40, 340. PIERWSI MISJONARZE POLSKI I ICH KULT W HERALDYCE 201 i XVIII wieku, choæ jak zauwa¿a M. Adamczewski, uznaæ je nale¿y nie za pierwsze, ale kolejne, bêd¹ce w u¿yciu. Pieczêæ z XVII wieku wyobra¿a popiersie biskupa z infu³¹ na g³owie. Na kolejnych pieczêciach — osiem- nastowiecznych, biskup trzyma w rêkach dwie w³ócznie i wios³o oraz podwójny krzy¿. Elementy te wskazuj¹ na œw. Wojciecha, a s¹ to narzê- dzia jego mêczeñskiej œmierci. Pieczêæ zaopatrzona jest w legendê: SI- GILLVM CIVITATIS TREMESNENSIS/SANCTVS ADALBER(TVS)29. Druga osiemnastowieczna pieczêæ zawiera to samo wyobra¿enie hagiogra- ficzne30. W XIX wieku Wojciech zosta³ zast¹piony pruskim or³em. Jednak pod koniec pruskiego panowania pojawi³a siê pieczêæ z dawnym god³em, œw. Wojciechem. W œrodku pieczêci znajdowa³ siê napis SANCTUS ADAL- BERT, zaœ wokó³ pieczêci legenda w jêzyku niemieckim: MAGISTRAT DER STADT TREMESSEN. Tu¿ po pierwszej wojnie œwiatowej sporz¹- dzono pieczêæ polsk¹ z wizerunkiem œw. Wojciecha umieszczonym w tar- czy31. Wspó³czesny herb miasta nawi¹zuje do historycznych wyobra¿eñ napieczêtnych i przedstawia w niebieskim polu tarczy, pó³postaæ œw. Woj- ciecha w bogatych szatach pontyfikalnych koloru srebrnego ze z³otymi dodatkami i z mitr¹ na g³owie, któr¹ otacza z³oty kr¹g aureoli. Œwiêty trzyma w prawej rêce podwójny, z³oty krzy¿, w lewej rêce dwie z³ote w³ócznie i z³ote wios³o32. W powiecie starogardzkim le¿y gmina Bobowo. W roku 1996 Zarz¹d gminy og³osi³ konkurs na herb. W rozstrzygniêtym konkursie nagrodzo- no cztery projekty. Zosta³y one wykorzystane do opracowania ostatecznej wersji herbu Bobowa, która przedstawia siê nastêpuj¹co: w tarczy dwu- dzielnej w s³up, w polu prawym b³êkitnym postaæ œw. Wojciecha w stroju pontyfikalnym, trzymaj¹ca w prawej rêce z³oty krzy¿, a w lewej rêce z³o- ty pastora³ i wios³o — atrybut jego mêczeñskiej œmierci. W polu lewym, barwy zielonej gór¹ wyobra¿ona jest sygla „B”, nawi¹zuj¹ca do nazwy gminy, do³em dwa z³ote k³osy o osiemnastu ziarnach, nawi¹zuj¹ce do rol- niczego charakteru Bobowa i okolic33. Wyobra¿enie œw. Wojciecha w her- bie Bobowa t³umaczyæ mo¿emy dwojako. Po pierwsze, mamy do czynie- nia z odzwierciedleniem relacji wystêpuj¹cych pomiêdzy patronem ko- œcio³a a mieszkañcami. Œwiêty sta³ siê niejako duchowym obroñc¹ gmi- ny34. Po drugie, wed³ug legendy, poprzez tereny nale¿¹ce wspó³czeœnie do

29 Archiwum G³ówne Akt Dawnych, Archiwum Pi³sudskich-Giniatowiczów, Zbiór pie- czêci miast polskich, Trzemeszno, sygn. 653; MNK, Trzemeszno, sygn. 566 NI 162664. 30 M. Adamczewski, Heraldyka , s. 146-147, 447-448. 31 M. G u m o w s k i, Pieczêcie i herby miast wielkopolskich, Poznañ 1932, s. 353-354. 32 Herby miast polskich, CD-ROM. 33 B. Mo¿ejko, B. Œliwiñski, Herby miast, gmin i powiatów województwa pomor- skiego, t. 2, Gdañsk (w druku); Uchwa³a nr XIX/20/96 Rady Gminy w Bobowie z dnia 30 wrze- œnia 1996 r., w sprawie herbu Gminy Bobowo. 34 M. Adamczewski, Heraldyka , s. 298. 202 PIOTR GO£DYN gminy, mia³ przebiegaæ wodny szlak podró¿y Wojciecha z Gniezna do Gdañska w roku 99735. Mamy wiêc do czynienia z odbiciem rozprzestrze- niaj¹cego siê kultu œw. Wojciecha w danym regionie, co jest typowym dzia³aniem w heraldyce samorz¹dowej. Le¿¹ca nieopodal Skierniewic gmina Maków posiada koœció³, którego patronem jest œw. Wojciech. Ten fakt mia³ decyduj¹cy wp³yw na wyobra- ¿enie herbu gminy, który w zielonym polu tarczy przedstawia umieszczo- ne w rozstrój atrybuty œw. Wojciecha — krzy¿ patriarchalny, w³óczniê i wios³o, a na nich poœrodku pola usytuowana jest ma³a tarcza barwy b³ê- kitnej ze srebrnym skrajem i stylizowan¹ sygl¹ „m”36. Herb ten zosta³ opracowany na podstawie prac konkursowych, w których najczêœciej po- jawiaj¹cymi siê symbolami by³y: maki, postaæ œw. Wojciecha i jego atry- buty, koœció³ parafialny. Wybrane symbole dobrze charakteryzuj¹ gminê. Zielone t³o podkreœla jej rolniczy charakter, sygla „m” swoim kszta³tem nawi¹zuje do kroju pisma z XIV wieku, czyli z okresu, z którego pocho- dzi pierwsza wzmianka o miejscowoœci. Natomiast krzy¿, wios³o i w³ócz- nia — atrybuty œw. Wojciecha — oddaj¹ zwi¹zek mieszkañców gminy z patronem miejscowego koœcio³a, o czym wczeœniej wspomniano37. Atrybuty œw. Wojciecha znalaz³y siê równie¿ w herbie gminy Sadki, le¿¹cej w powiecie nakielskim, która mia³a byæ rzekomym miejscem po- stoju orszaku przewo¿¹cego zw³oki œwiêtego z Gaju do Gniezna. Herb wyobra¿a z³ot¹ koronê wzorowan¹ na koronie Boles³awa Chrobrego, we- d³ug pocztu królów polskich Jana Matejki, która ma symbolizowaæ histo- ryczn¹ przynale¿noœæ miejscowoœci do dóbr królewskich. Pod koron¹ umieszczone s¹ skrzy¿owane ze sob¹ pastora³ i wios³o. Pierwszy element stanowi w³aœnie atrybut œw. Wojciecha, a dok³adniej jego biskupiej w³a- dzy; drugi stanowi element herbu £odzia, którym siê pos³ugiwali Bniñ- scy, w³aœciciele pobliskiego Samostrzela i fundatorzy koœcio³a w Sadkach. Poni¿ej wyobra¿one jest czerwone jab³ko, jako symbol obfitoœci sadów znajduj¹cych siê w Sadkach i okolicy. Pole tarczy jest koloru zielonego 38. Mo¿na by siê pokusiæ o wtórn¹ interpretacjê symboliczn¹ opisanego wcze- œniej wios³a i uznaæ je równie¿ za atrybut œw. Wojciecha, zwi¹zany z jego mêczeñsk¹ œmierci¹. Mo¿na równie¿ uznaæ, ¿e istniej¹ dwie przyczyny umieszczenia w herbie gminy Sadki atrybutów œw. Wojciecha, patrona Polski. Pierwsza ma pod³o¿e legendarne zwi¹zane z wczeœniej wspomnia- nym przypuszczeniem, i¿ cia³o œwiêtego przez jedn¹ noc przebywa³o

35 B. Mo¿ejko, B. Œliwiñski, Herby miast , (w druku). 36 Uchwa³a Nr XXVII/142/97 Rady Gminy Maków z dnia 14 listopada 1997 r., w sprawie ustanowienia herbu i pieczêci urzêdowych oraz flagi z herbem i barw gminy Maków. 37 W³ócznia, wios³o i krzy¿. Herb Makowa, „G³os Skierniewic” 2001, nr 20, s. 8. 38 Uchwa³a Nr XXVI/39/97 Rady Gminy Sadki z dnia 26 listopada 1997 r., w sprawie uchwalenia herbu Gminy Sadki. PIERWSI MISJONARZE POLSKI I ICH KULT W HERALDYCE 203 w Sadkach. Druga wi¹¿e siê natomiast z patronowaniem przez œw. Woj- ciecha miejscowemu koœcio³owi, który istnia³ we wsi ju¿ na prze³omie XII i XIII wieku39. Jeszcze inaczej upamiêtniono œw. Wojciecha w herbie gminy Stegna. Prace nad herbem gminy rozpoczêto ju¿ w 1993 roku, kiedy to rozpisano pierwszy konkurs. Po raz kolejny do sprawy herbu powrócono w 1997 roku. Herb wed³ug sugestii radnych gminy Stegna opracowa³o Centrum Heraldyki Polskiej z Warszawy. Z wielu nades³anych projektów komisja konkursowa wybra³a herb przestawiaj¹cy „w polu b³êkitnym rycerza w he³mie i kolczudze srebrnej, w tunice czerwonej wspartego na mieczu srebrnym z rêkojeœci¹ z³ot¹ w ³odzi z³otej z takim masztem i olinowaniem, o ¿aglu bia³ym, z tarcz¹ czerwon¹ z Or³em Bia³ym na bia³o-b³êkitnej fali”40. Wed³ug opisu herbu stylizowana ³ódŸ nawi¹zuje do ³odzi œw. Woj- ciecha, natomiast rycerz do towarzysz¹cej mu eskorty. Motyw symbolizu- j¹cy œw. Wojciecha znalaz³ siê w herbie gminy na wyraŸn¹ proœbê radnych, którzy motywowali ten fakt dwoma argumentami. Po pierwsze prace nad herbem podjêto w roku 1997, czyli w okresie obchodów tysi¹clecia mê- czeñskiej œmierci biskupa Wojciecha. Po drugie, istnieje hipoteza, wed³ug której Œwiêty musia³ przep³ywaæ wzd³u¿ morskich wybrze¿y Mierzei Wi- œlanej (a wiêc przez tereny dzisiejszej gminy Stegna), skoro poniós³ œmieræ na Sambii41. Herbem powiatu ³ódzkiego (wschodniego) jest: „w czerwonym polu hiszpañskiej tarczy herbowej œwiêty Wojciech z atrybutami w stroju ponty- fikalnym bia³ym z elementami z³otego, stoj¹cy w z³otej ³odzi. W polu tar- czy herbowej po bokach postaci Œwiêtego dwie heraldyczne lilie koloru srebrnego”42. Wybór œw. Wojciecha do herbu powiatu ³ódzkiego podyktowa- ny zosta³ wzglêdami historycznymi. Otó¿ powiat ³ódzki w przesz³oœci nie tworzy³ samodzielnej jednostki administracyjnej, a jego ziemie nale¿a³y do dwóch województw: sieradzkiego i ³êczyckiego. Jedynym spójnikiem tego terenu jest jego historyczna przynale¿noœæ do dóbr arcybiskupstwa gnieŸ- nieñskiego. I w³aœnie ten fakt wp³yn¹³ zasadniczo na umieszczenie œw. Wojciecha w herbie powiatu, który wraz z wyobra¿onymi obok postaci lilia- mi, ma symbolizowaæ arcybiskupstwo gnieŸnieñskie43. Na piersi or³a ksi¹¿¹t mazowieckich, wyobra¿onego w herbie powiatu m³awskiego, umieszczona zosta³a tarcza barwy b³êkitnej z wizerunkiem

39 Jubileuszowy Rocznik Archidiecezji GnieŸnieñskiej, Gniezno 2000, s. 579. 40 B. Mo¿ejko, B. Œliwiñski, Herby miast , (w druku). 41 Tam¿e. 42 Uchwa³a Nr 228/XXXIII/2002 Rady Powiatu £ódzkiego Wschodniego w sprawie usta- nowienia herbu Powiatu £ódzkiego Wschodniego. 43 Tam¿e. 204 PIOTR GO£DYN

œw. Wojciecha. Odziany jest on w strój pontyfikalny barwy czerwonej — symbol mêczeñskiej œmierci — i mitrê biskupi¹ takiej samej barwy. W pra- wej rêce trzyma wios³o skierowane ³opat¹ ku do³owi, a w lewej krzy¿. W opisie herbu czytamy miêdzy innymi: wios³o ( ) nawi¹zuje do ostatnie- go etapu ¿ycia œwiêtego — podró¿y z Gdañska do Prus w 997 roku, kiedy p³yn¹³ najpierw do ujœcia Pergo³y, a póŸniej wzd³u¿ rzeki. Ponadto jest to symbol misji apostolskiej i ewangelizacyjnej („³ódŸ Piotrowa” — Koœció³). Krzy¿ ( ) — znak wiary chrzeœcijañskiej44. Wystêpowanie Œwiêtego w her- bie powiatu m³awskiego œciœle zwi¹zane jest z jego stolic¹ — M³aw¹, której patronuje, co równie¿ wyra¿one zosta³o w jej herbie45. W herbie powiatu gnieŸnieñskiego œw. Wojciech zosta³ wyobra¿ony za pomoc¹ jednego ze swych atrybutów — wios³a. Herb przedstawia w polu czerwonym srebrnego or³a Przemys³a II, na którego piersi widnieje b³ê- kitna tarcza, a na niej skrzy¿owane wios³o i w³ócznia barwy z³otej. Jak czytamy w uzasadnieniu do uchwa³y Rady Powiatu: „wykupienie i pocho- wanie w GnieŸnie cia³a Œwiêtego, który poniós³ mêczeñsk¹ œmieræ krze- wi¹c wiarê w Prusach, przyczyni³a siê do ugruntowania wiary katolickiej w Polsce oraz zagwarantowania suwerennoœci pañstwa” 46. Trzeba równie¿ pamiêtaæ, ¿e œw. Wojciech patronuje archidiecezji gnieŸnieñskiej, której stolic¹ jest Gniezno, jest równie¿ patronem Polski, której oœrodkiem cen- tralnym by³o w³aœnie Gniezno. Na marginesie nale¿y nadmieniæ, i¿ wyobra¿ona w herbie w³ócznia, to w³ócznia œw. Maurycego, która stanowi najstarsze polskie insygnium pañstwowe, przekazane Boles³awowi Chrobremu przez Ottona III w cza- sie zjazdu w GnieŸnie, w 1000 roku. Od tego czasu odczytywana by³a jako symbol suwerennoœci Polski47. Misja œw. Wojciecha skierowana by³a do Prus Wschodnich, z kolei œw. Otto z Bambergu, ponad sto lat póŸniej podj¹³ siê chrystianizacji Pomo- rza Zachodniego. Po nieudanej próbie niesienia Ewangelii na teren Po- morza przez biskupa Bernarda, œw. Otto, przed wyruszeniem w podró¿, dobrze siê do niej przygotowa³, co zaowocowa³o nawróceniem w ci¹gu oœmiu miesiêcy dwudziestu dwóch tysiêcy Pomorzan. Szczególnym miej- scem kultu œw. Ottona w Polsce s¹ Pyrzyce — za miastem znajduje siê tzw. „Ÿród³o œw. Ottona”, przy którym wed³ug tradycji mia³ on ochrzciæ w ci¹gu dwudziestu dni siedem tysiêcy pogan48.

44 www.powiatmlawski.pl/str/historia_powiatu.htm. 45 P. Go³dyn, Œwiêty Wojciech w heraldyce samorz¹dowej, „Studia Gnesnesia” 2002, t. XVI, s. 243-251. 46 Uchwa³a Nr XV/76/2000 Rady Powiatu GnieŸnieñskiego z dnia 27 stycznia 2000 r., w sprawie: przyjêcia herbu, flagi i hejna³u Powiatu GnieŸnieñskiego. 47 Tam¿e. 48 W. Zaleski, Œwiêci , s. 361-364. PIERWSI MISJONARZE POLSKI I ICH KULT W HERALDYCE 205

Pewien motyw zwi¹zany z dzia³alnoœci¹ misyjn¹ œw. Ottona przedsta- wiono w herbie zachodniopomorskiej gminy Kranice. Widzimy zatem w polu zielonym studniê kamienn¹ z krzy¿em barwy z³otej i dwa stoj¹ce na niej srebrne ¿urawie zwrócone g³owami do siebie49. Najbardziej intere- suj¹ca jest tu oczywiœcie studnia. Wed³ug dziewiêtnastowiecznych nie- mieckich historyków — Haaga i Klempina — opieraj¹cych siê na Ÿród³ach o XIV i XV-wiecznym rodowodzie, miejscem postoju, w którym Otto udziela³ chrztu Pomorzanom, by³a miejscowoœæ Cerkwicze (obecnie jest to wieœ Cerkwica le¿¹ca na terenie gminy Karnice). I w³aœnie w oparciu o badania tych¿e historyków, budowniczowie studzienki upamiêtniaj¹cej misjê biskupa z Bambergii, umieœcili na niej datê 1125. Przy czym wspó³- czeœni historycy widz¹ raczej miejsce postoju w miejscowoœci K³odków na Reg¹, motywuj¹c swoja hipotezê brakiem rzeki w Cerekwicy50. Pozosta- wiaj¹c na marginesie spory historyczne, trzeba zauwa¿yæ, ¿e w œwiado- moœci mieszkañców gminy Karnice — Cerkwica stanowi miejsce szcze- gólne, jako teren misyjnej dzia³alnoœci œw. Ottona, i w³aœnie ten element — czyli studnia — sta³ siê god³em gminy.

49 Uchwa³a Nr XXXII/238/2001 Rady Gminy w Karnicach z dnia 20 grudnia 2001 r., w sprawie ustanowienia herbu i flagi Gminy Karnice. 50 L. Puzdrowski, Studzienka œw. Ottona, „Biuletyn Karnicki” 2001, kwiecieñ. 206 PIOTR GO£DYN NIEZNANE GRAFIKI ANTONIEGO SWACHA W KOŒCIELE FRANCISZKANÓW ... 207

ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006

TOMASZ JANK Ex Ordine Fratrum Minorum Conventualium Gedaniae

Nieznane grafiki Antoniego Swacha w koœciele Franciszkanów w Poznaniu

The Unknown Engravings of Antoni Swach in the Franciscan Church in Poznañ

Odkrycie prac graficznych brata Antoniego Swacha w roku 1997 pod- czas renowacji o³tarza Matki Bo¿ej w koœciele Franciszkanów w Poznaniu przesz³o prawie niezauwa¿one. Poza nielicznymi wzmiankami w prasie codziennej nikt do tej pory nie pokusi³ siê o solidniejsze omówienie spra- wy. A mamy przecie¿ do czynienia z niecodziennym, œwietnie zachowa- nym znaleziskiem. Przy szczup³oœci zabytkowych zbiorów graficznych, mocno przetrzebionych przez wojenne zawieruchy, po¿ary i inne nie- szczêœcia, te szeœæ odkrytych grafik staje siê skarbem nieprzecenionym. Przecie¿ w sposób wydatny przybli¿aj¹ nam one niegdyœ dobrze znan¹ postaæ franciszkañskiego twórcy, wydobywaj¹ na œwiat³o dzienne jego zdolnoœci, przypominaj¹, ¿e trzysta lat wstecz na terenie Polski dzia³ali równie¿ rodzimi, dobrze radz¹cy sobie z warsztatem artyœci. Dziœ odkry- cie to staje siê o tyle istotne, ¿e pozwala przywróciæ Antoniego Swacha szerszej pamiêci.

I. ¯YCIE I TWÓRCZOŒÆ

Brat Antoni pochodzi³ z czeskich Daczyc. By³ synem Udalryka (Ol- drzycha) i Katarzyny. Urodzi³ siê w roku 1656. Na chrzcie otrzyma³ imiê Karol. Zmar³ w sierpniu 1709 r. maj¹c 53 lata. Jego p³odne ¿ycie prawdo- podobnie przerwa³a szalej¹ca od 1709 r. zaraza, która w samym Poznaniu 208 TOMASZ JANK w ci¹gu niespe³na trzech lat poch³onê³a ponad po³owê mieszkañców. Do franciszkanów wst¹pi³ maj¹c lat 19 i przez 34 lata swojego ¿ycia zakonne- go zwi¹zany by³ z klasztorem w Poznaniu. Antoni z Czech, a œciœle mówi¹c z Moraw, przywêdrowa³ do Polski zapewne na pocz¹tku lat siedemdziesi¹tych XVII wieku. Dlaczego nie wst¹pi³ do zakonu w Czechach, choæ istnia³a tam franciszkañska prowin- cja? Dlaczego nie zrobi³ tego w samych Daczycach, choæ istnia³ tam fran- ciszkañski klasztor? Trudno dziœ jednoznacznie na to odpowiedzieæ. Byæ mo¿e by³ jednym z wielu wywodz¹cych siê z Czech, Austrii czy Bawarii rzeŸbiarzy-snycerzy, pojawiaj¹cych siê w owym czasie w Wielkopolsce i tu poruszony prostot¹ braci oraz ich zapa³em w tworzeniu nowej fundacji zapragn¹³ byæ jednym z nich. Ta wersja t³umaczy³aby doskonale sk¹d Antoni tak biegle porusza³ siê w swoim zawodzie. Umiejêtnoœci snycer- skich i sztycharskich, na takim poziomie, jaki prezentowa³ w swoich póŸ- niejszych pracach, raczej nie posiad³ w klasztorze. Jest raczej pewne, ¿e rzemios³o pozna³ jeszcze przed przyjœciem do zakonu. Mo¿emy zreszt¹ przypuszczaæ, ¿e franciszkanie, analogicznie do innych zakonów, przyj- mowali w swoje szeregi kandydatów na braci laików w zdecydowanej wiêkszoœci ju¿ przygotowanych do wykonywania konkretnego zawodu1. Gdyby zaœ nie wi¹za³y Antoniego jakieœ szczególne wczeœniejsze kontak- ty z poznañskimi franciszkanami nale¿a³oby za³o¿yæ, ¿e po prostu zapu- ka³ do którejkolwiek furty klasztornej, a stamt¹d odes³ano go do Krako- wa. Tam bowiem urzêdowa³ prze³o¿ony polskiej prowincji franciszkanów, który by³ w³adny przyjmowaæ kandydatów do zakonu. Tam równie¿ mie- œci³ siê zakonny nowicjat. Najbli¿sze Czech klasztory œl¹skie w Bytomiu czy Opolu, odzyskane przez prowincjê polsk¹ na pocz¹tku XVII wieku, by³y ju¿ w tym czasie dobrze obsadzone. Byæ mo¿e zatem z Krakowa ode- s³ano Antoniego do nowej, zak³adanej poœród wielu trudnoœci placówki w Poznaniu. Ta dŸwiga³a siê w³aœnie z po¿ogi wojennej, a klasztor, bêd¹cy w budowie, potrzebowa³ wielu sprawnych r¹k do pracy. Antoni, jako sny- cerz nadawa³ siê do tego wyœmienicie. PóŸniejszymi pracami udowodni³, ¿e warto by³o otworzyæ przed nim furtê klasztorn¹. Polscy franciszkanie, w odró¿nieniu choæby od bernardynów czy je- zuitów, nigdy nie posiadali zbyt wielu artystów. Owszem pojawiali siê w zakonie nawet wybitni muzycy, tacy jak choæby o. Wincenty Scapita, kapelmistrz W³adys³awa IV, czy o. Jêdrzej Chyliñski, który og³asza³ dru- kiem swoje utwory muzyczne. Równie¿ na polu literackim, franciszka- nie na prze³omie XVII i XVIII wieku prezentowali siê nie najgorzej.

1 Np. u jezuitów w tym czasie do nowicjatu przyjmowano 72% kandydatów z ju¿ opano- wanym zawodem. Por. J. Poplatek, J. Paszenda, S³ownik jezuickich artystów, Kraków 1972, s. 59. NIEZNANE GRAFIKI ANTONIEGO SWACHA W KOŒCIELE FRANCISZKANÓW ... 209

Warto wspomnieæ, ¿e o. Kazimierz Biernacki (†1725) uznawany by³ w owym czasie za najwybitniejszego dziejopisa w ca³ym Zakonie Fran- ciszkanów Konwentualnych. Natomiast w sztukach plastycznych prawie nigdy nie s³yszymy o wybitniejszych franciszkañskich rzeŸbiarzach, snycerzach, czy malarzach, a zatem brat Antoni nale¿a³ tu do zdecydo- wanych wyj¹tków. Antoni pracowa³ jako rytownik i snycerz. W tym samym klasztorze mieszka³ i tworzy³ jako malarz jego m³odszy o dwanaœcie lat brat Adam2. Ksi¹dz Kantak w³aœnie jemu, a nie Antoniemu, przypisuje umiejêtnoœci snycerskie i prace z tym zwi¹zane3. Zamieszanie to wziê³o siê zapewne z tego, ¿e wiele prac wykonywali razem. Tak by³o np. przy o³tarzu Matki Bo¿ej w Cudy Wielmo¿nej w Poznaniu i prawie na pewno przy stallach w Krakowie. Trudno jednak z ca³¹ pewnoœci¹ rozs¹dziæ, które z wykona- nych elementów przypisaæ poszczególnym braciom. Ogólnie przyjmuje siê, ¿e partie malarskie przy wspomnianych obiektach tworzy³ Adam. Równie jednak dobrze prawie wszystko mogli wykonywaæ wspólnie. S³uszna wydaje siê zatem teza Alfreda Brosiga, ¿e podzia³ ich dorobku ar- tystycznego, z czasu gdy pracowali razem jest niemo¿liwy4. Rastawiecki w „S³owniku Malarzów Polskich”, opisuj¹c dzia³alnoœæ malarsk¹ Adama Swacha, cytuje fragmenty rêkopisu o. Miskego dotycz¹- ce równie¿ brata Antoniego: On wiele obrazków i genealogiczne drzewa rytowa³, i tem sobie ³askê u wielu wyjedna³. O³tarz piêkny B. V. Mariae, stalla przed wielkim o³tarzem S. Antoniego robi³ (w Poznaniu), jak daw- niej podobnemi¿ stallami przyozdobi³ konwent krakowski, a tak przez pracê i pobo¿noœæ zakonowi s³u¿y³.5 Nastêpnie autor s³ownika dodaje, powo³uj¹c siê na ks. Piaseckiego, ¿e stalle krakowskie s¹: do osobliwoœci sztuk nadobnych liczone, najpiêkniejsze w ca³ej Polsce, bogatej roboty snycerskiej i wysadzane per³ow¹ macic¹ w hebanie6. Jeszcze wiêcej szcze- gó³ów o krakowskich stallach mo¿emy zaczerpn¹æ z inwentarza wykona-

2 Adam Swach urodzi³ siê w roku 1668. Jako osiemnastoletni m³odzieniec z³o¿y³ œluby zakonne u franciszkanów, otrzymuj¹c imiê Adam. Prze³o¿eni zakonni, odkrywaj¹c u niego zdolnoœci plastyczne, wys³ali go na dalsz¹ naukê. Podj¹³ j¹ w pracowni s³ynnego i uznanego wówczas Jerzego Eleutera Siemiginowskiego, nadwornego malarza króla Jana III Sobieskie- go. U mistrza Jerzego Adam kszta³ci³ siê przez trzy lata. Swoje dzie³a, najczêœciej w postaci fresków, pozostawi³ w koœcio³ach: w Poznaniu, Owiñskach, We³nie, L¹dzie, Pyzdrach, Sza- motu³ach, ¯erkowie, Kaliszu, Piotrkowie Trybunalskim, £owiczu, Studziannie, Krakowie, Kroœnie, Krasnym Stawie, Jaros³awiu. Przez ca³e swoje ¿ycie by³ zwi¹zany z klasztorem w Poznaniu. Zmar³ 13 stycznia w roku 1747. 3 K. K a n t a k, Franciszkanie polscy, T. II 1517-1795, Kraków 1938, s. 380 n. 4 A. B r o s i g, Materia³y do historii sztuki wielkopolskiej, Poznañ 1934, s. 277. 5 E. Rastawiecki, S³ownik malarzów polskich, Warszawa 1851, T. II, s. 248. 6 J. Piasecki, Opisanie koœcio³ów i klasztorów ksiê¿y franciszkanów (Konwentualne- mi zwanych) z dawnej prowincyi Polskiej Œ. Franciszka Seraficznego po utworzeniu w r. 1815 Królestwa Polskiego pozosta³ych, Warszawa 1845, s. 6. 210 TOMASZ JANK nego w roku 1792 przez o. Vincentego a Paulo Wyszkowskiego. Zakonnik odnotowuje: Tu¿ nastêpuj¹ formy bogate, z podziwieniem kosztów i sztuk wszystkim przychodz¹cym ludziom, z jednej strony chóru obrazy na mie- dzianych blachach kosztownie ¿ywot S.O. Franciszka okazuj¹, a po dru- giej stronie ¿ywot Œ. Antoniego z Padwy takow¹¿ struktur¹ wystawione; drugie zaœ obrazy w komperdymontach7 tych form na deskach malowani papie¿e, kardynali, biskupi, i króle miêdzy któremi przezacne s¹ pos¹gi ró¿nych œwiêtych. Pod siebitkê or³owie biali na siebie dŸwigaj¹. Same zaœ formy cisowem drewnem, hebanem, per³ow¹ macic¹, drutem srebrnym nabijane, bezmusy szczerohebanowe, ró¿ne konszty z per³owej macicy nabijane i wyrabiane i wysadzane na sobie maj¹, które stanê³y w R...8 – niestety daty nie podaje. Podaje natomiast szczegó³owy wypis inskrypcji zamieszczonych na obrazach zdobi¹cych stalle9. Wed³ug ich treœci mo¿e- my odtworzyæ ikongrafiê franciszkañskich przedstawieñ w stallach. Ale ta czêœæ dzie³a nale¿a³a raczej do jego brata Adama. Jeœli zaœ chcemy przy- bli¿yæ sobie to niezwyk³e, „osobliwe”, krakowskie dzie³o, które niestety sp³onê³o w potê¿nym po¿arze w roku 1850, wystarczy odwiedziæ poznañ- ski koœció³ franciszkanów. Mamy tam do dziœ œwietnie zachowane, choæ nieco przerobione, stalle roboty Swachów. I ju¿ nawet pobie¿ne oglêdzi- ny nie zostawiaj¹ w¹tpliwoœci, ¿e cytowani autorzy w niczym nie przesa- dzili. Widaæ tam mistrzowsko opanowan¹ sztukê snycersk¹ i artyzm wy- konania. Stalle krakowskie gorsze z pewnoœci¹ byæ nie mog³y. Jeszcze jedno znane dzie³o, choæ mniejszych rozmiarów, przypisuje siê bratu Antoniemu. Jest to o³tarzyk œw. Stanis³awa Kostki w pokolegiac- kim koœciele w Szamotu³ach. Swach mia³ go wykonaæ w roku 1701, jako zmniejszon¹ kopiê o³tarza Matki Bo¿ej z poznañskiego koœcio³a. Od Mi- skego wiemy, ¿e Antoni wykonywa³ tak¿e w rodzimym konwencie nie zachowane okna w celach, drzwi, ³awki i wyposa¿enie refektarza10. G³ównym jednak zajêciem Antoniego, jak siê zdaje, by³o miedzioryt- nictwo. Ju¿ w 1874 roku Julian Ko³aczkowski umieszcza go poœród zna- nych i zas³u¿onych grafików w „S³owniku Rytowników Polskich” 11. Zaœ Alfred Brosig zlicza go w poczet najp³odniejszych artystów-zakonników

97 Komperdymonty (kompartymenty) – zapewne druga kondygnacja zaplecków, nad ob- razami ze œw. Franciszkiem. 98 W. Wyszkowski, Inventarium Ecclesiae Cracoviensis Ordini Minorum S.P. Franci- sci Conventualium per R.P.B. Vincentium a Paulo Wyszkowski conscriptum A.Dmi. 1792, Arch. OO. Franciszkanów w Krakowie, A-IV-3 [1792], s. 129 n. 99 Tam¿e, s. 184 nn. 10 L. M i s ke, Kronika Prowincji Polskiej Braci Mniejszych Œw. Franciszka Konwentu- alnych, mps w zbiorach Instytutu Franciszkañskiego w £odzi-£agiewnikach s. 41. 11 J. Ko³aczkowski, S³ownik rytowników polskich, tudzie¿ obcych w Polsce zamiesz- ka³ych lub czasowo w niej przebywaj¹cych, od najdawniejszych do najnowszych czasów, Lwów 1874, s. 61. NIEZNANE GRAFIKI ANTONIEGO SWACHA W KOŒCIELE FRANCISZKANÓW ... 211 pracuj¹cych w owym czasie w Polsce12. Zygmunt Dolczewski w „Wielko- polskim S³owniku Biograficznym” podaje tytu³y niektórych wykonanych przez Swacha prac13. Zasadniczo by³y to frontyspisy i ilustracje do po- znañskich wydawnictw w formie kompozycji panegirycznych i dewocyj- nych. Znane Dolczewskiemu dzie³a opatrzone grafikami franciszkañskie- go artysty to: S. Witwickiego Fama, laus, gloria14 z 1688 r., B. Rychlewicza Kazania z 1698 r., S. Leszczyñskiego Ad mentem patriae z 1699 r., J. Mo- rawskiego Ambona Ducha Œw. z 1700 r., S. Szczanieckiego Nawa u Portu z 1703 r., A. Ko³udzkiego Thron oyczysty z 1707 r., J. Graudentiusa Gabi- net osobliwy z roku 1707. Ponadto: Brama triumfalna z portretami Jana III i jego ¿ony, 13 portretów rodu Œwiêcickich (na jednej rycinie), Herba- rzyk Polski – dzie³ko w ca³oœci sztychowane na 160 stronach, wykonane w 1705 r.15 W tej ostatniej pracy widaæ, ¿e brat Antoni sprawnie pos³ugi- wa³ siê jêzykiem polskim tak¿e w piœmie. W Encyklopedii „Gutenberga” znajdziemy jeszcze wzmiankê o Pa³acu wiecznoœci z roku 1707, w którym Swach zamieœci³ 50 rycin z portretami królów polskich16. Wspomniany zosta³ tam równie¿ Rakoczy na koniu. Na koñcu tego encyklopedycznego opracowania o Swachu zaznaczono: „i i.”, co pozwala snuæ domys³y, ¿e autorowi zapisu znane by³y równie¿ inne prace zakonnika, byæ mo¿e w³a- œnie te, wymienione przez Dolczewskiego frontyspisy i ilustracje, ale byæ mo¿e tak¿e inne. Œmia³o mo¿emy jednak stwierdziæ, ¿e jest nam znana tylko czêœæ ty- tu³ów prac brata Antoniego. Wiele dzie³ posz³o w zapomnienie, ale i te wyliczone daj¹ œwietny obraz pracowitego ¿ycia artysty. Intryguj¹cym zdaje siê byæ fakt, ¿e cytowana ju¿ encyklopedia „Gutenberga” nie wspo- mina nic o nie mniej s³awnym bracie Antoniego – Adamie. Ju¿ jednak kilkadziesi¹t lat póŸniej role siê odwracaj¹. O Adamie pojawiaj¹ siê wzmianki i coraz liczniejsze opracowania jego twórczoœci, pomijany bywa natomiast Antoni. Zreszt¹, w samym zakonie wiedza o nim wygas³a do tego stopnia, ¿e nawet tak bieg³y badacz historii polskich klasztorów na pocz¹tku XX w., jak o. Alojzy Karwacki, poddaje w w¹tpliwoœæ, czy by³o dwóch Swachów, czy tylko jeden – Adam17.

12 A. B r o s i g, dz. cyt., s. 277n. 13 Wielkopolski S³ownik Biograficzny, Warszawa-Poznañ 1981, s. 721n. 14 Znajdziemy tam m.in. rycinê przedstawiaj¹c¹ wizerunek M.B. ze s³yn¹cego cudami obrazu z koœcio³a œw. Ma³gorzaty w Poznaniu. Obraz i rycinê opisuje Alfred Brosig w: Imagi- nes Miraculose, przyczynek do historii polskiej grafiki religijnej, Poznañ 1935, s. 48nn. 15 W roku 1991 ukaza³ siê w Warszawie przedruk herbarzyka wydany przez: Wydawnic- twa Artystyczne i Filmowe. „WAIF Reprint”. 16 Wielka Ilustrowana Encyklopedia Powszechna Gutenberga, Kraków 1929-1933, T. 16, s. 272. 17 A. Karwacki, S³awniejsi franciszkanie w Polsce, ich ¿yciorysy i dzie³a, Oprac. O. Gral Witold, Rzym-Watykan 2000, s. 173. 212 TOMASZ JANK

II. CENNE ODKRYCIE

Znalezione przez konserwatorów w kolumnie o³tarza sztychy roboty Swacha to: trzy odbitki przedstawiaj¹ce obraz Matki Bo¿ej w Cudy Wiel- mo¿nej z poznañskiego koœcio³a Franciszkanów (33 × 44,5 cm, 10 × 13 cm, 7 × 11 cm), dwie odbitki (21 × 28,5 cm, 6 × 8 cm), przedstawiaj¹ce œw. Antoniego z cudami s³yn¹cego obrazu z £agiewnik18 oraz sztych przedstawiaj¹cy œw. Franciszka (16 × 23,5 cm). Ta ostatnia grafika jest z pewnoœci¹ równie¿ ilustracj¹ jakiegoœ obrazu, niestety dotychczas nie rozpoznanego. Omawiane sztychy zaopatrzone s¹ w odpowiednie inskrypcje, maj¹ce pomóc niezorientowanym w odczytaniu treœci wyobra¿enia. Opatrzone równie¿ sygnatur¹ Swacha, np. na du¿ym sztychu Matki Bo¿ej – Fr Ants Swach Ords supra sculpsit (na pozosta³ych nieco inaczej), nie pozostawia- j¹ w¹tpliwoœci co do ich autorstwa. Prace wiêksze – ze œw. Franciszkiem i œw. Antonim posiadaj¹ datacjê: 1691. Pozosta³e z pewnoœci¹ powsta³y w tym samym okresie. Do o³tarzowej kolumny trafiæ musia³y przed 10 wrzeœnia 1713 roku, kiedy to w uroczystej procesji do kaplicy, a zatem do ukoñczonego ju¿ o³tarza, przeniesiono „cudowny wizerunek”. Odbitki niew¹tpliwie pe³ni³y rolê obrazków dewocyjnych rozdawa- nych, a raczej sprzedawanych przy okazji odpustów i uroczystoœci sank- tuaryjnych. Wype³nia³y tym samym powszechne zapotrzebowanie wier- nych na pami¹tki ze „œwiêtego” miejsca. Zarówno bowiem obraz Matki Bo¿ej w Cudy Wielmo¿nej jak i ³agiewnicki „Œwiêty Antoni” przyci¹ga³y na prze³omie XVII i XVIII wieku ogromne rzesze czcicieli. Wykonywanie rêcznie malowanych kopii, nawet niewielkich, by³oby zbyt czasoch³onne i niewystarczaj¹ce w stosunku do zapotrzebowania. Jeœli weŸmiemy pod uwagê, ¿e tylko w roku 1682 na uroczystoœæ wprowadzenia „cudownego” obrazu do nowo wybudowanego koœcio³a w £agiewnikach przyby³o 15 tys. pielgrzymów19, to w³aœciwie zrozumiemy skalê problemu. Najbardziej interesuj¹c¹ z odkrytych grafik zdaje siê byæ ta najwiêk- sza, ilustruj¹ca obraz Matki Bo¿ej w Cudy Wielmo¿nej Pani Poznania (tak brzmi pe³en tytu³ obrazu). W stosunku do orygina³u wzbogacona o kotarê podtrzymywan¹ przez putta, tak charakterystyczne dla epoki baroku. Wizerunek Maryi otaczaj¹ lemmy wplecione w laurowy wieniec z tekstem pochwalnym: Felix pverperiv[m] laetabile angelis, expectabile Sanctis merito B[eata] V[irgine] Maria singvlari a nobis praeconio attollitur quae incvlare[?] commerciv[m] mundo praebvit necessarium perditis congrvvm

18 Dziœ administracyjnie nale¿¹cych do miasta £odzi. 19P. Mielczarek, Sanktuarium Œwiêtego Antoniego w £agiewnikach, Niepokalanów 1996, s. 32. NIEZNANE GRAFIKI ANTONIEGO SWACHA W KOŒCIELE FRANCISZKANÓW ... 213 214 TOMASZ JANK NIEZNANE GRAFIKI ANTONIEGO SWACHA W KOŒCIELE FRANCISZKANÓW ... 215 216 TOMASZ JANK NIEZNANE GRAFIKI ANTONIEGO SWACHA W KOŒCIELE FRANCISZKANÓW ... 217 profligatis20. W partii koñcowej górnej lemmy, po stronie prawej, ledwo widoczny napis: S. Hieronimus episcopus. Jest on najwyraŸniej sugesti¹, ¿e wezwanie z lemm pochodzi od tego w³aœnie autora. W lewym, górnym naro¿niku przedstawiony zosta³ œw. Hieronim z otwart¹ ksiêg¹, na której mo¿na odczytaæ: lacta Mater cibum nostrum. Po stronie przeciwnej herb rodu Wierzbowskich. W dolnej partii sztychu tabliczka dedykacyjna: Ima- go SSmae [=Sanctissimae] Deiparae Virginis Mariae In Monticello ad Arcem Posnanien[se]m D[ivino] Antonio de Padua sacro, miraculis et gra- tijs Dei Avgvstissima e Coelis Posnaniae Sioni Metropolio Maioris Polo- niae ad diuitias mentium prosperitatis ordinata ab Ill[ustrissi]mo et R[evere]nd[issi]mo Stephano Wierzbowski Antistite Pos[naniensis] reco- gnita publiceq[ue] deuotioni A. D. 1669. oblata. Anno uero D[omi]ni 1697. reimpressa, et in die S[ancti] Hieronimi Ecclesiae S[anctae] Doctoris Cardinalis, in Vim grati animi et Sacramentum Reuerentiae Seraphicae Illvstrissimo et Reverendissimo Domino D[omino] Hieronymo Wierzbow- ski Dei et S.S.A [=Serenissima] Gra[ti]a Episcopo Eessen[si] Suffraganeo Praeposito et Officiali G[e]n[er]ali Posnanien[si] S.R.M.S [=Serenissimae Regiae Maiestatis Sanctae] Patrono suo omnisq[ue] Culturae Coelestis Colendissimo et[?] Partibus Ord[inis] Min[orum] S[ancti] Fran[cisci] Co- nuentualium humillimis Seruis et Clientibus in dicto Co[...] ad obsequia Diuina collocatis dedicata.21 Pod grafik¹ umieœci³ Swach sygnaturê na- stêpuj¹cej treœci: Fr[ater] Ant[onius] Swach Ord[inis] ut supra sculpsit; Fran[ciscus] Margoñski excudit22. Równie¿ odbitka z wizerunkiem œw. Franciszka zaopatrzona zosta³a w tekst dedykacyjny: Imago S. Francisci Assisiatis, quinq[ue] Iesv Chri- sti D[omi]ni nostri Vulneribus, cum omnibus Redempti, prae omnibus re- dimiti, cum paucis in Coelo gloriose sedentis in sepulchro singulariter,

20 Szczêœliwy poród radosny dla anio³ów, oczekiwany przez œwiêtych. Przez wyj¹tkowe zas³ugi Najœwiêtszej Marii Panny; wychwalamy Tê, Która ko³ysa³a i przynios³a œwiatu ko- nieczne i nale¿ne pojednanie [...], œcieraj¹c niszczycieli. (t³um. P. Bering) 21 Obraz Najœwiêtszej Rodzicielki Dziewicy Marii na wzgórku przy zamku poznañskim u œw. Antoniego Padewskiego, wielce uœwiêcony cudami i ³askami Boga z Niebios w Pozna- niu na Syjonie, w Metropolii Wielkopolski poœwiêcony ku pomyœlnoœci i obfitoœci natchnieñ przez Najjaœniejszego i Najprzewielebniejszego Stefana Wierzbowskiego biskupa poznañ- skiego, ofiarowany i uznany za godny publicznej czci w 1669 roku. Zaœ w roku pañskim 1697 ponownie wyt³oczony i w dniu œw. Hieronima, g³ównego doktora Koœcio³a, staraniem szla- chetnego zamys³u i sakramentu serafickiej pobo¿noœci i przez Najjaœniejszego i Najprzewie- lebniejszego pana Hieronima Wierzbowskiego za ³ask¹ Boga i Najœwiêtszej [Marii] biskupa Edessy, sufragana, prepozyta i oficja³a poznañskiego Jego Królewskiej Moœci dedykowany najczcigodniejszemu swojemu i wszystkich spraw niebiañskich patronowi i prowincjom Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych oraz pokornym s³ugom i czcicielom zebranym we wspomnianym miejscu dla boskiej s³u¿by. (t³um. P. Bering) 22 Brat Antoni Swach Zakonu, jak wy¿ej, rzeŸbi³; Franciszek Margoñski da³ do druku. (t³um. P. Bering) 218 TOMASZ JANK gratiose, et miraculose stantis, ubiq[ue] de corruptibili immortaliter indu- to triumphantis, Perillvstri et Reverendissimo Domino D. Francisco in Brudzewo Mielzynski I[uris] V[triusque] D[octore] Archidiacono Posna- niensi, Scholastico Vladislauiensi, Praeposito G¹binensi, S[erenissimi] R[egis] M[aiestatis] S[ervo]23 et omnibus Deo deuotis, Patronis, Benefac- toribus et Protectoribus Colendissimis, a filijs eiusdem Seraphici Patriar- chae, Thesaurarijsq[ue] inaestimabilis depositietus[?], uidelicet a FF [=Fratribus] Min[oribus] Conuentualibus in ideam, spem et auxilium Immortalitatis dedicata. Anno D[omi]ni 1691.24 U boku œw. Franciszka, na kartuszu, podtrzymywanym przez dwa putta, Swach umieœci³ dodatkowo tekst franciszkañskiego b³ogos³awieñstwa: Benedicat tibi Dominus et cu- stodiat te. Ostendat faciem suam tibi et misereatur tui. Conuertat Vultum suum ad te et det tibi Pacem. W³aœnie tymi s³owami, zaczerpniêtymi z Ksiêgi Liczb (6,24-26), pob³ogos³awi³ œw. Franciszek brata Leona bêd¹- cego w wielkiej rozterce. Do dziœ w Asy¿u, jako jedn¹ z najwiêkszych fran- ciszkañskich relikwii, przechowuje siê kartkê z tekstem b³ogos³awieñ- stwa, na którym œw. Patriarcha narysowa³ g³owê brata Leona naznaczon¹ du¿ym znakiem Tau. Od tego czasu franciszkanie czêsto i chêtnie pos³u- guj¹ siê t¹ form¹ b³ogos³awieñstwa, niejako zaw³aszczaj¹c j¹ jako swoj¹. Po prawej stronie Zakonodawcy brat Antoni umieœci³ dwa putta podtrzy- muj¹ce krzy¿ – nieod³¹czny atrybut Œwiêtego. W wizerunkach œw. Antoniego Swach, rytuj¹c g³owê, nie zastosowa³ lustrzanego odbicia. St¹d na odbitkach twarz Œwiêtego zwrócona jest w odwrotn¹ stronê ni¿ to widzimy na oryginale – olejnym obrazie z £a- giewnik. NajwyraŸniej jednak brat Adam zreflektowa³ siê w trakcie pra- cy, ¿e pope³ni³ b³¹d, gdy¿ reszta graficznego rysunku wiernie oddaje pier- wowzór. Zarówno rysy twarzy, jak i sama odtwarzana sylwetka nie pozo- stawiaj¹ ¿adnych w¹tpliwoœci, ¿e graficzn¹ matrycê przygotowywa³ uwa¿- nie wpatruj¹c siê w „cudowny” obraz. U do³u ka¿dej z odbitek ze œw. An- tonim widnieje inskrypcja upewniaj¹ca, ¿e wizerunek na pewno dotyczy obrazu z £agiewnik: Imago s. Antonii de Padua, inloco miraculoso £agie- vniciensi.

23 Rozwi¹zanie skrótu przypuszczalne. 24 Wyobra¿enie œw. Franciszka z Asy¿u z piêcioma ranami Naszego Pana Jezusa Chry- stusa ze wszystkimi Odkupiciela, dla uwieñczenia wszystkich [rzeczy], wraz z kilkoma w niebie chwalebnie zasiadaj¹cego, w grobie niezwykle, ³askawie i cudownie stoj¹cego, i wszêdzie triumfuj¹cego nieœmiertelnie nad doczesn¹ pow³ok¹, darowany najs³awniejsze- mu i wielebnemu panu Franciszkowi na Brudzewie Miel¿yñskiego, doktorowi obojga praw, archidiakonowi poznañskiemu, scholastykowi w³oc³awskiemu, prepozytowi g¹biñskiemu i wszystkim czcicielom Boga, patronom, dobrodziejom i najczcigodniejszym protektorom przez synów i skarbników tego¿ Serafickiego Patriarchy niezmierzony z³o¿ony, to jest przez Braci Mniejszych Konwentualnych dla wzoru, nadziei i pomocy nieœmiertelnoœci. Roku Pañ- skiego 1691 (t³um. P. Bering). NIEZNANE GRAFIKI ANTONIEGO SWACHA W KOŒCIELE FRANCISZKANÓW ... 219

III. PRÓBA OCENY TWÓRCZOŒCI

Pochwa³y, a nawet zachwyt nad robot¹ snycersk¹ Swacha, zw³aszcza przy stallach krakowskich ju¿ przytoczyliœmy. Z pewnoœci¹ du¿o w tym prawdy, ale chyba te¿ du¿o emocji powodowanych osobistym sentymen- tem autorów. W owym czasie podobnych dzie³ powstawa³o wiele. Owszem, jeœli chodzi o franciszkanów, by³y one swoistym unikatem i niew¹tpliwie tylko nieliczne obiekty z koœcio³ów tego zakonu mo¿na by³o z nimi po- równaæ. Niewielu zreszt¹ mieli franciszkanie w historii, jak ju¿ wspomnia- no, tak dobrych i zdolnych snycerzy – mo¿e z wyj¹tkiem brata Laurente- go, który na pocz¹tku XVI wieku w gdañskim koœciele franciszkanów rzeŸbi³ stalle. Gdyby zaœ wspomnieæ raz jeszcze niezwykle misternie roz- rzeŸbiony przez Swacha o³tarz Matki Bo¿ej, jawi nam siê przecie¿ ca³kiem wprawna rêka. Potwierdza to, ale jedynie w odniesieniu do motywów zdobniczych Zygmunt Dolczewski25. Jeœli chodzi o formy architektonicz- ne jest on ju¿ jednak bardziej surowy w ocenie, pisz¹c o braku wyczucia masy i proporcji. To samo podaje o rzeŸbie Swacha: jest ciê¿ka, sztywna i ma³o zindywidualizowana. I choæ pisze to znawca, jest on chyba zbyt surowy w ocenie twórczoœci naszego brata. Wystarczy wejœæ do poznañ- skiego koœcio³a franciszkanów. Trudno nie zachwyciæ siê tymi formami pozostawionymi wiernym przed trzystu laty. Jeœli nawet jest prawd¹, ¿e architektoniczny szkielet o³tarzy czy stall pozostawia wiele do ¿yczenia, to jednak wrêcz jubilerskie efekty dekoracyjne wspomniane braki a¿ nad- to uzupe³niaj¹. Przyznaje to zreszt¹ sam Dolczewski. Równie¿ analizuj¹c grafikê Swacha mo¿na powiedzieæ, ¿e sporo pozo- stawia ona do ¿yczenia. Niew¹tpliwie wiele w niej wdziêku. Jednak brat Antoni pos³uguje siê schematyczn¹ i niezbyt oryginaln¹ kompozycj¹. Ry- sunek jest uproszczony, usztywniony i, trzeba to przyznaæ, trochê nie- zgrabny. Ma³o tu barokowej finezji i swobody. Cytowany ju¿ Dolczewski uwa¿a, ¿e dzia³alnoœæ Swacha mo¿na umie- œciæ w ramach sztuki cechowej, pozbawionej g³êbszej znajomoœci prawi- de³ i raczej o prowincjonalnym znaczeniu. Có¿, zabrak³o widaæ solidnego wykszta³cenia. Zadbaj¹ o to na szczêœcie prze³o¿eni zakonni, odkrywaj¹c podobne, artystyczne zdolnoœci u jego brata Adama. Wyœl¹ go na nauki do najlepszego z najlepszych – do Jerzego Eleutera Siemiginowskiego, nadwornego malarza króla Jana III Sobieskiego. Dziœ mo¿emy dodaæ: na szczêœcie dla niego, dla franciszkañskiego zakonu, ale tak¿e dla sztuki polskiego baroku.

5 Wielkopolski S³ownik..., dz. cyt., s. 722. 220 TOMASZ JANK STARANIA ARCYBISKUPA MARCINA DUNINA I EDWARDA RACZYÑSKIEGO... 221

ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006

PIOTR FRANCISZEK NEUMANN Uniwersytet im. Adama Mickiewicza Wydzia³ Teologiczny

Starania arcybiskupa Marcina Dunina i Edwarda Raczyñskiego o przywrócenie klasztorów w archidiecezjach gnieŸnieñskiej i poznañskiej

The Efforts of Archbishop Marcin Dunin and Edward Raczyñski to Restore Monasteries in the Gniezno and Poznañ Archdioceses

W kilka lat po zakoñczeniu akcji znoszenia klasztorów w Wielkim Ksiê- stwie Poznañskim przez pruskie w³adze pañstwowe, arcybiskup gnieŸnieñ- ski i poznañski Marcin Dunin (1774-1842) podj¹³ starania o przywrócenie przynajmniej niektórych domów zakonnych na terenie obu swoich archi- diecezji. Œwiadectwem tych zabiegów jest jego pismo urzêdowe z 19 III 1841, skierowane do króla pruskiego Fryderyka Wilhelma IV. W sprawê zaanga¿owany by³ tak¿e hr. Edward Raczyñski, o czym dowiadujemy siê z dwóch jego pism przes³anych na rêce arcybiskupa (list z 10 III 1841 oraz za³¹czona do niego deklaracja z 11 III t. r.)1. Wspomniane pisma Dunina i Raczyñskiego zosta³y opublikowane przez ks. Kazimierza Miaskowskiego2 w roku 1908 na ³amach „Dziennika Poznañskiego” („Dodatek Literacki” do

1 Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu (dalej: AAP), sygn. OA VIII 138, Klasztory: Urz¹dzenie ich w Wielkim Ksiêstwie Poznañskim 1821-1898, nr 21-23. 2 Kazimierz Miaskowski (1875-1947), kap³an archidiecezji poznañskiej, historyk. Ur. w Poznaniu jako syn Macieja i Marii z Ch³apowskich. Œwiêcenia kap³añskie 6 III 1898, doktorat na uniwersytecie wroc³awskim 1901. Proboszcz w Ostrowie k. Pakoœci (1904-1909) oraz Ostrowie k. Gniewkowa (1909-1939). Zm. w Inowroc³awiu. Cz³onek Poznañskiego Towa- rzystwa Przyjació³ Nauk, cz³onek wspó³pracownik Polskiej Akademii Umiejêtnoœci. Autor szeregu prac z zakresu historii Koœcio³a. M. B a n a s z a k, Miaskowski Kazimierz (1875- 1947), [w:] S³ownik polskich teologów katolickich 1918-1981, red. L. G r z e b i e ñ, t. 6, War- szawa 1983, s. 452-454. 222 PIOTR FRANCISZEK NEUMANN nr 246 i 275)3. Andrzej Wojtkowski w swej pracy pt.: „Edward Raczyñski i jego dzie³o” przedstawi³ udzia³ w tej inicjatywie samego Raczyñskiego4. Natomiast w opracowaniach poœwiêconych arcybiskupowi Duninowi znaj- dujemy jedynie ogóln¹ wzmiankê o jego staraniach maj¹cych na celu przy- wrócenie klasztorów5. Inicjatywa Dunina stanowi³a zaledwie nieznaczny epizod w jego rozleg³ej i nieraz dramatycznej dzia³alnoœci arcybiskupiej, do tego jeszcze zakoñczony niepowodzeniem, niemniej wydaje siê, ¿e przynaj- mniej z punktu widzenia historii zakonów w Wielkopolsce w okresie nie- woli narodowej zas³uguje ona na przypomnienie.

I. KASATY KLASZTORÓW

Wprawdzie pierwsze klasztory na terenie archidiecezji gnieŸnieñskiej i diecezji poznañskiej uleg³y likwidacji jeszcze w pierwszych latach XIX wieku, dotyczy³o to jednak stosunkowo ma³ej ich liczby6. Zdecydowana wiêkszoœæ domów zakonnych przetrwa³a okres Ksiêstwa Warszawskiego, a proces ich kasat w obu archidiecezjach wielkopolskich zosta³ podjêty do- piero pod drug¹ okupacj¹ prusk¹, a wiêc po roku 1815. W tym okresie w³a- dze pañstwowe dokonywa³y kasat stopniowo, zasadniczo jedynie w tych przypadkach, gdy w³adze lokalne wyra¿a³y zapotrzebowanie na obiekty na- le¿¹ce dotychczas do zakonów7. Pozosta³e klasztory czeka³ ten sam los, tyle ¿e mia³y byæ likwidowane w miarê wymierania zakonników, co z kolei mu- sia³o nast¹piæ wczeœniej czy póŸniej, gdy¿ obowi¹zywa³ zakaz przyjmowa- nia do nowicjatów; nie by³o te¿ mo¿liwoœci, by wspólnoty klasztorne by³y zasilane przez zakonników z domów zakonnych po³o¿onych na ziemiach pozosta³ych zaborów. Faktycznie, ju¿ w latach 20. dochodzi³o do sukcesyw-

3 Nieznany list hr. Edwarda Raczyñskiego do arcybiskupa Dunina w sprawie przywró- cenia zakonu Benedyktynów w Wielkopolsce, do druku poda³ K. M i a s k o w s k i, „Dzien- nik Poznañski”, 1908, nr 246 (Dodatek Literacki); K. M i a s k o w s k i, Z historyi zabiegów o przywrócenie klasztorów w W. Ks. Poznañskiem, cz. 2, „Dziennik Poznañski”, 1908, nr 275 (Dodatek Literacki). – Pozycji tych nie wymienia bibliografia prac ks. Miaskowskiego, spo- rz¹dzona przez M. Banaszaka, a zamieszczona w S³owniku polskich teologów katolickich (por. przypis poprzedni). 4 A. W o j t k o w s k i, Edward Raczyñski i jego dzie³o, Poznañ 1929, s. 23, 121-122. 5 M. B a n a s z a k, Marcin Dunin 1830-1842, [w:] Na stolicy prymasowskiej w GnieŸnie i w Poznaniu. Szkice o prymasach Polski w okresie niewoli narodowej i w II Rzeczypospoli- tej, red. F. L e n o r t, Poznañ 1982, s. 137; K. Œ m i g i e l, S³ownik biograficzny arcybiskupów gnieŸnieñskich i prymasów Polski, Poznañ 2002, s. 304. 6 P. P. G a c h, Kasaty zakonów na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej i Œl¹ska 1773-1914, Lublin 1984, s. 41-42. 7 J. A. M a z u r e k, Kasata zakonu bernardynów w zaborze pruskim, [w:] Studia z histo- rii Koœcio³a w Polsce, red. E. H. W y c z a w s k i, t. 1, Warszawa 1972, s. 473-474, 480. STARANIA ARCYBISKUPA MARCINA DUNINA I EDWARDA RACZYÑSKIEGO... 223 nego zamykania konwentów, w których zakonnicy wymierali, wzglêdnie nie byli ju¿ w stanie wykonywaæ prac duszpasterskich8. Zmiana sposobu postêpowania w³adz pañstwowych w stosunku do jeszcze istniej¹cych klasztorów nast¹pi³a na pocz¹tku lat 30., gdy urz¹d naczelnego prezesa Wielkiego Ksiêstwa Poznañskiego obj¹³ Eduard Hein- rich Flottwell (1786-1865). Jednym z odcinków jego dzia³alnoœci, zmierza- j¹cej do mo¿liwie szybkiej i pe³nej integracji ziem polskich z pañstwem pruskim, by³a odpowiadaj¹ca temu kierunkowi polityka wobec Koœcio³a katolickiego. Wœród szczegó³owych dzia³añ naczelnego prezesa wymieniæ nale¿y d¹¿enie do wprowadzenia jêzyka niemieckiego jako urzêdowego w korespondencji koœcielnej, rozci¹gniêcie nadzoru nad seminariami du- chownymi w GnieŸnie i Poznaniu, naciski zmierzaj¹ce do obsadzania wy¿szych stanowisk koœcielnych duchownymi narodowoœci niemieckiej, wreszcie usi³owanie narzucenia Koœcio³owi ustaleñ prawa pañstwowego odnoœnie do zawierania ma³¿eñstw miêdzy katolikami i protestantami, co przesz³o do historiografii jako tzw. spór o ma³¿eñstwa mieszane9. Nie jest zatem dziwne, ¿e Flottwell zamierza³ równie¿ doprowadziæ do jak najszybszego zniesienia istniej¹cych jeszcze klasztorów, nie czekaj¹c a¿ zakonnicy wymr¹. Zainteresowanie t¹ kwesti¹ okaza³ ju¿ kilka miesiê- cy po objêciu urzêdu naczelnego prezesa. Wprawdzie rozporz¹dzenie kró- lewskie z 21 VII 1831 nie przewidywa³o natychmiastowego zniesienia wszystkich klasztorów, jednak ju¿ w maju roku nastêpnego Flottwell wyjaœni³ ministrowi spraw duchownych Karlowi Altensteinowi (1770- 1840), ¿e ich rych³a kasata by³aby jak najbardziej wskazana i z pewnoœci¹ nie spotka³aby siê z oporem, zw³aszcza wobec zd³awienia powstania na- rodowego w Królestwie Polskim 10. Zabiegi naczelnego prezesa przynios³y oczekiwany skutek. Wypracowany plan zniesienia w ci¹gu trzech lat po- zosta³ych klasztorów w Wielkim Ksiêstwie Poznañskim wraz z projektem zagospodarowania ich maj¹tku zosta³ zatwierdzony 31 III 1833 przez kró- la Fryderyka Wilhelma III (1770-1840)11. W ten sposób rozpocz¹³ siê ostat- ni etap kasat w Wielkim Ksiêstwie. Przebiega³ zgodnie z opracowanym planem i zasadniczo zosta³ zakoñczony w roku 1837. Likwidacji uleg³y wówczas 23 klasztory, w tym 16 mêskich i 7 ¿eñskich12.

88 Tam¿e, s. 491; P. P. G a c h, Kasaty zakonów, s. 127-130; M. F ¹ k a, Stan prawny Koœcio³a katolickiego w Wielkim Ksiêstwie Poznañskim w latach 1815-1850 w œwietle prawa pruskiego. Studium prawnohistoryczne, Warszawa 1975, s. 326-331. 89 F. P a p r o c k i, Wielkie Ksiêstwo Poznañskie w okresie rz¹dów Flottwella 1830-1841, Poznañ 1994, s. 173-206. 10 J. A. M a z u r e k, Kasata zakonu bernardynów, s. 478. 11 Tam¿e, s. 478-479. 12 Tam¿e, s. 504; M. F ¹ k a, Stan prawny Koœcio³a katolickiego, s. 342-344. 224 PIOTR FRANCISZEK NEUMANN

II. ARCYBISKUP DUNIN WOBEC KASAT

Ostatnia fala kasat klasztorów w archidiecezjach gnieŸnieñskiej i po- znañskiej przypad³a na lata rz¹dów Marcina Dunina, który wkrótce po œmierci abpa Teofila Wolickiego († 21 XII 1829) zosta³ administratorem ar- chidiecezji poznañskiej, a 15 III 1830 obie kapitu³y katedralne wybra³y go na arcybiskupa gnieŸnieñskiego i poznañskiego. Zatwierdzenie papieskie otrzyma³ dopiero rok póŸniej (28 II 1831), po czym 10 VII t. r. przyj¹³ sakrê biskupi¹13. Przez niemal ca³y okres swoich arcybiskupich rz¹dów w wielo- raki sposób doœwiadcza³ polityki pañstwa pruskiego d¹¿¹cej do ingerencji w sprawy Koœcio³a i utrzymania go w daleko posuniêtej zale¿noœci. Inspirowane przez naczelnego prezesa Flottwella przyspieszenie osta- tecznej likwidacji klasztorów, usankcjonowane wspomnianym dekretem królewskim z 31 III 1833, spotka³o siê z dezaprobat¹ arcybiskupa. Pocz¹t- kowo zabiega³ o zaniechanie tych planów, a kiedy sprawa mimo to zosta- ³a postanowiona, z³o¿y³ protest14. W nastêpnych latach, gdy program zno- szenia klasztorów by³ konsekwentnie realizowany, stara³ siê o przyznanie archidiecezjom koœcio³ów i budynków poklasztornych. W niektórych przypadkach zdo³a³ to uzyskaæ, jednak w wiêkszoœci obiekty zakonne by³y przeznaczane na cele œwieckie, a nawet przekazywano je gminom protestanckim. Rz¹d usi³owa³ uspokoiæ i zjednaæ sobie arcybiskupa za- pewniaj¹c, ¿e pozyskane z kasaty œrodki zostan¹ przeznaczone m.in. na podniesienie uposa¿enia kleru diecezjalnego oraz na utworzenie we Wro- c³awiu konwiktu dla kleryków obu archidiecezji, którzy mieliby w przy- sz³oœci studiowaæ na wydziale teologicznym tamtejszego uniwersytetu. Arcybiskup zabiega³ o pozyskanie ksiêgozbiorów ze skasowanych klasz- torów, pragn¹c by zasili³y one biblioteki seminaryjne oraz dekanalne. Ponadto w 1836 roku wyjedna³ decyzjê ministra spraw duchownych Al- tensteina skierowan¹ do naczelnego prezesa, zakazuj¹c¹ sprzeda¿y argen- teriów koœcielnych, które w wielu przypadkach by³y dzie³ami sztuki i przedstawia³y wielk¹ wartoœæ artystyczn¹. Dunin stara³ siê te¿ wyjœæ na- przeciw kap³anom zakonnym, którzy przez zaistnia³¹ sytuacjê zostali po- zbawieni mo¿liwoœci pracy w swoich koœcio³ach. Tych, którzy decydowali siê na sekularyzacjê, przyjmowa³ do kleru swoich archidiecezji i wyzna- cza³ im placówki duszpasterskie15. Widaæ zatem, ¿e arcybiskup nie mia³ mo¿liwoœci, by uchroniæ przed kasat¹ choæby niektóre klasztory. Polityka pruska w tej kwestii by³a ja-

13 M. B a n a s z a k, Marcin Dunin, s. 127-129; K. Œ m i g i e l, S³ownik biograficzny arcybiskupów gnieŸnieñskich, s. 303. 14 M. B a n a s z a k, Marcin Dunin, s. 136; J. A. M a z u r e k, Kasata zakonu bernardy- nów, s. 479 (przypis 36). 15 M. B a n a s z a k, Marcin Dunin, s. 136-137. STARANIA ARCYBISKUPA MARCINA DUNINA I EDWARDA RACZYÑSKIEGO... 225 sno okreœlona i po uprzednim dobrym przygotowaniu akcji, realizowano j¹ z ¿elazn¹ konsekwencj¹. W takiej sytuacji Dunin broni³ tego, co przy- najmniej po czêœci by³o do obronienia: zabiega³ o przyznanie archidiece- zjom obiektów pozakonnych, bogatych ksiêgozbiorów i sprzêtów koœciel- nych, a wygnanych ze swych domów i œwi¹tyñ zakonników przyjmowa³ w szeregi swojego duchowieñstwa.

III. OKOLICZNOŒCI POWSTANIA PISMA DUNINA DO FRYDERYKA WILHELMA IV

Wiele wskazuje na to, ¿e abp Dunin nie pogodzi³ siê z faktem zlikwi- dowania wspólnot zakonnych w obu powierzonych mu archidiecezjach. By³o jednak oczywiste, ¿e dopóki u w³adzy pozostaj¹ osoby, które do ist- niej¹cego stanu rzeczy doprowadzi³y, nie mo¿na by³o spodziewaæ siê ja- kichkolwiek zmian na tym odcinku ¿ycia koœcielnego. Zreszt¹ sam arcy- biskup w sposób bardzo drastyczny doœwiadczy³ dalszych posuniêæ pru- skiej w³adzy pañstwowej, kiedy w zwi¹zku ze swym niez³omnym stano- wiskiem w sprawie ma³¿eñstw mieszanych zosta³ aresztowany i uwiêzio- ny w twierdzy ko³obrzeskiej (6 X 1839)16. Wkrótce jednak sytuacja zaczê³a siê zmieniaæ. Dnia 7 VI 1840 zmar³ król Fryderyk Wilhelm III, a ze wst¹pieniem na tron pruski Fryderyka Wilhelma IV (1795-1861) ¿ywiono nadzieje na zmianê polityki pañstwa wobec Polaków i Koœcio³a katolickiego w Ksiêstwie. Nowy monarcha wnet uwolni³ arcybiskupa z wiêzienia, wyda³ amnestiê dla polskich wiêŸniów politycznych oraz wykona³ kilka gestów maj¹cych zjednaæ polskie zie- miañstwo i wy¿sze duchowieñstwo. Równoczeœnie jednak wyra¿a³ apro- batê dla kierunku dotychczasowej polityki prowadzonej przez w³adze Ksiêstwa. Je¿eli ko³a rz¹dowe Berlina bra³y pod uwagê mo¿liwoœci jakichœ zmian, to jedynie w odniesieniu do metod i œrodków realizowania poli- tycznych za³o¿eñ, nie zaœ co do ich istoty. Niemniej skargi zanoszone przez Polaków do króla i rz¹du na stosowane wobec nich dzia³ania ger- manizacyjne, a zw³aszcza tzw. mowa królewiecka Edwarda Raczyñskiego wypowiedziana 11 IX 1840 w Królewcu przy okazji sk³adania homagium nowemu królowi, przyczyni³y siê do zmiany na stanowisku naczelnego prezesa. Znienawidzony w Ksiêstwie Eduard Flottwell po dziesiêciu la- tach pe³nienia tego urzêdu zosta³ przeniesiony na analogiczne stanowi- sko do Saksonii, natomiast nowym naczelnym prezesem Ksiêstwa zosta³ mianowany hr. Adolf Heinrich von Arnim Boitzenburg (1803-1868)17.

16 Tam¿e, s. 145. 17 F. P a p r o c k i, Wielkie Ksiêstwo Poznañskie, s. 203, 287-293; W. M o l i k, Edward Raczyñski 1786-1845, Poznañ 1999, s. 177-181. 226 PIOTR FRANCISZEK NEUMANN

W nowej sytuacji abp Dunin postanowi³ niezw³ocznie poruszyæ spra- wê zakonów. By³a to dla niego kwestia wa¿na, o czym œwiadczy nawet pe- wien poœpiech dzia³ania, który mo¿na zauwa¿yæ zestawiaj¹c daty wyda- rzeñ i korespondencji. Rozkaz gabinetowy przenosz¹cy Flottwella do Sak- sonii zosta³ wystawiony 30 XII 1840, a 4 I 1841 wiadomoœæ tê opublikowa- ³a „Gazeta Wielkiego Ksiêstwa Poznañskiego”. Choæ równoczeœnie zosta³ mianowany nowy naczelny prezes, Flottwell przebywa³ w Poznaniu jesz- cze przez pewien czas, poniewa¿ król ustanowi³ go komisarzem królew- skim na V Sejm Prowincjonalny, który mia³ obradowaæ w lutym. Przyj- muje siê, ¿e w tym czasie Flottwell nadal prowadzi³ agendy Naczelnego Prezydium. W po³owie marca przes³a³ do króla memoria³, w którym przedstawi³ relacjê ze swoich dziesiêcioletnich rz¹dów w Ksiêstwie18. Tymczasem pismo Dunina w pierwszej redakcji by³o gotowe ju¿ 27 II. Jego kopiê niezw³ocznie dostarczono Edwardowi Raczyñskiemu, który by³ zainteresowany planami arcybiskupa. Po otrzymaniu pisemnej odpo- wiedzi hrabiego z 10 III, w kancelarii arcybiskupiej sporz¹dzono ostatecz- n¹ wersjê pisma, opatruj¹c je uaktualnion¹ dat¹ 19 III, a trzy dni póŸniej pismo zosta³o wys³ane do króla19.

IV. PETYCJA DUNINA DO KRÓLA

Pismo arcybiskupa do Fryderyka Wilhelma IV jest tekstem doœæ ob- szernym. Ostateczna wersja brulionu, zachowana w Archiwum Archidie- cezjalnym w Poznaniu, obejmuje piêæ stron stosowanego wówczas forma- tu papieru kancelaryjnego. Tekst nie ogranicza siê zatem do prostego sformu³owania petycji, lecz stanowi dobrze opracowany elaborat, który pozwala poznaæ historiê i aktualny stan przedstawianej sprawy, a tak¿e gruntowne uzasadnienie wnoszonej proœby. Wszystko to œwiadczy, ¿e ar- cybiskupowi zale¿a³o, by nowy monarcha móg³ mo¿liwie wszechstronnie poznaæ katolicki punkt widzenia odnoœnie do znaczenia i roli zakonów w ¿yciu Koœcio³a i spo³eczeñstwa. W piœmie mo¿na wyró¿niæ trzy zasadnicze czêœci. W pierwszej Dunin przedstawia dotychczasow¹ historiê zagadnienia, tzn. referuje kolejne ustalenia z lat 20. miêdzy stron¹ koœcieln¹ i w³adzami pañstwowymi na temat dalszego losu klasztorów w archidiecezjach, a tak¿e faktyczny – sprzeczny z owymi ustaleniami – sposób postêpowania pañstwa w latach 30., mianowicie sukcesywne znoszenie konwentów. Dla ilustracji swego

18 F. P a p r o c k i, Wielkie Ksiêstwo Poznañskie, s. 292-293. 19 Wymienione daty 27 II i 19 III 1841 widniej¹ na brulionie pisma abpa Dunina do Fry- deryka Wilhelma IV. O wys³aniu pisma w dniu 22 III 1841 informuje notatka na ostatniej stronie tego¿ brulionu. Zob. AAP, sygn. OA VIII 138, nr 21. STARANIA ARCYBISKUPA MARCINA DUNINA I EDWARDA RACZYÑSKIEGO... 227 wywodu arcybiskup do³¹cza do pisma kopie istotnych dla sprawy doku- mentów. Zaczyna od przypomnienia rozkazu gabinetowego z 6 V 182420, w którym Fryderyk Wilhelm III deklarowa³, i¿ zamierza zachowaæ po kil- ka klasztorów w obu wielkopolskich archidiecezjach Koœcio³a katolickie- go. Sformu³owanie króla uœciœla³ reskrypt ministra spraw duchownych z 28 VI 182521, ¿e mianowicie w ka¿dej z obu archidiecezji maj¹ pozostaæ jeden lub dwa klasztory oraz kilka rezydencji (chodzi³o tu prawdopodob- nie o mniejsze placówki zakonne). W oparciu o te decyzje w nastêpnych miesi¹cach odbywa³y siê rozmowy, które prowadzili arcybiskup Tymote- usz Gorzeñski (1743-1825), namiestnik Wielkiego Ksiêstwa Poznañskiego ksi¹¿ê Antoni Radziwi³³ (1775-1833) oraz naczelny prezes Ksiêstwa Johann Friedrich Theodor Baumann (1767-1830). Wynikiem tych obrad by³y dwa dokumenty naczelnego prezesa: memoria³ z 7 XII 182522 oraz pismo z 31 I 182623. Arcybiskup Dunin wyjaœnia, ¿e treœæ tych pism wskazuje na osi¹- gniête wówczas we wszystkich punktach porozumienie, oraz ¿e jedynie abp Gorzeñski zastrzeg³ sobie prawo wyznaczenia, które domy zakonne maj¹ byæ zachowane od kasaty. Po tych ustaleniach sprawa stanê³a w martwym punkcie. Powodem by³a z pewnoœci¹ œmieræ abpa Gorzeñskiego († 20 XII 1825) oraz d³ugi wakans na stolicach gnieŸnieñskiej i poznañskiej. Po jego œmierci admi- nistratorem generalnym archidiecezji poznañskiej zosta³ ks. Teofil Wolic- ki, który w takim charakterze sprawowa³ rz¹dy przez trzy i pó³ roku. Dunin w swojej petycji zaznacza, ¿e Wolicki jako administrator nie móg³ zajmowaæ siê t¹ spraw¹24 (tzn. zachowania klasztorów), o czym œwiadczyæ mia³o pismo z 8 II 1826, którego odpis Dunin równie¿ przesy³a do wiado- moœci królowi. Wydaje siê, ¿e ta niemo¿noœæ Wolickiego wynika³a st¹d, i¿ jako administrator archidiecezji nie posiada³ pe³nych praw ordynariusza. Zreszt¹ dalsze starania o wdro¿enie w ¿ycie wczeœniejszych ustaleñ Go- rzeñskiego z Radziwi³³em i Baumannem mog³y wówczas wydawaæ siê nie tak bardzo nagl¹ce, skoro pewna liczba klasztorów nadal istnia³a. Rz¹dy Wolickiego jako arcybiskupa, rozpoczête wraz z przyjêciem przezeñ sakry biskupiej 17 V 1829, okaza³y siê krótkotrwa³e; zmar³ siedem miesiêcy póŸniej, 21 XII 1829. W nastêpnym czasie zmarli równie¿ obaj uczestni- cz¹cy we wspomnianych rozmowach z abpem Gorzeñskim przedstawicie- le w³adzy pañstwowej: naczelny prezes Baumann († 1830) oraz namiest-

20 Odpis w AAP, sygn. OA VIII 138, nr 3. 21 Orygina³ w AAP, sygn. OA VIII 138, nr 7. 22 Orygina³ w AAP, sygn. OA VIII 138, nr 14. 23 Orygina³ w AAP, sygn. OA VIII 138, nr 13. 24 Ten i pozosta³e cytaty z petycji abpa Dunina pochodz¹ z polskiego przek³adu opubli- kowanego przez ks. K. Miaskowskiego. („Dziennik Poznañski”, 1908, nr 275, Dodatek Lite- racki). 228 PIOTR FRANCISZEK NEUMANN nik ksi¹¿ê Radziwi³³ († 7 IV 1833). W dalszej kolejnoœci abp Dunin przy- pomina, ¿e on sam wkrótce po swej konsekracji biskupiej (10 VII 1831) postanowi³ zaj¹æ siê spraw¹ zachowania klasztorów i w zwi¹zku z tym 10 IX 1831 wystosowa³ pismo do ministra spraw duchownych25. Pozosta³o ono jednak bez odpowiedzi. Informacja ta posiada dla omawianego tu zagadnienia dwojakie znaczenie. Po pierwsze œwiadczy o tym, ¿e Dunin podj¹³ inicjatywê dalszego uregulowania sprawy zakonów ju¿ na samym pocz¹tku swoich rz¹dów, a wiêc zanim naczelny prezes Flottwell zapro- ponowa³ plan szybkiego zniesienia wszystkich pozosta³ych klasztorów; po drugie: dowiadujemy siê, ¿e w³adze w Berlinie nie odpowiedzia³y na jego pismo. Z kolei arcybiskup krótko streszcza nastêpne dziesiêciolecie, któ- re w Ksiêstwie up³ynê³o pod rz¹dami naczelnego prezesa Flottwella: Na- sta³y smutne czasy, klasztory jeden po drugim znoszono, przy czym nie zwa¿ano wcale na wyra¿on¹ dawniej wolê Jego Królewskiej Moœci, a maj¹tki ich konfiskowano. W tym miejscu Dunin ustosunkowuje siê do stosowanej przez zwolenników kasat argumentacji, polegaj¹cej na podno- szeniu zarzutów o nadu¿yciach panuj¹cych w klasztorach, przy równocze- snym dewaluowaniu ich zas³ug. Hierarcha przyjmuje bardzo wywa¿one stanowisko: przyznaje, ¿e pewne nadu¿ycia zdarza³y siê, jednak utrzymu- je, ¿e nie wynika³y one z samej istoty ¿ycia zakonnego, a jedynie z ludz- kich wad i namiêtnoœci. Stwierdza równie¿, ¿e nie jest zwolennikiem nad- miernego pomna¿ania liczby klasztorów, jest wszak¿e przekonany, ¿e urz¹dzone w miarê potrzeby i umiejêtnie prowadzone, mog¹ one dzia³aæ bardzo korzystnie. Nastêpuje teraz druga czêœæ pisma, w której arcybiskup w szeœciu numerowanych punktach kreœli rolê, jak¹ w przesz³oœci odegra³y zakony mêskie w jego archidiecezjach. Z jednej strony fragment ten stanowi od- powiedŸ na stawiane pod adresem klasztorów zarzuty, podwa¿aj¹ce celo- woœæ ich istnienia, z drugiej zaœ jest uzasadnieniem d¹¿eñ arcybiskupa, by niektóre ze skasowanych domów zakonnych przywróciæ. Swoj¹ argu- mentacjê Dunin zaczyna od stwierdzenia, ¿e klasztory by³y zaanga¿owa- ne w duszpasterstwo, przez co kap³ani zakonni wydatnie wspomagali duchowieñstwo diecezjalne. Praca ta mia³a du¿e znaczenie zw³aszcza przy okazji wiêkszych uroczystoœci, np. podczas odpustów, ale tak¿e na co dzieñ ksiê¿a zakonni obejmowali sw¹ duszpastersk¹ pos³ug¹ ludnoœæ z ca³ej okolicy. Wprawdzie po likwidacji klasztorów zwiêkszono w danych miejscowoœciach liczbê kap³anów diecezjalnych, ale tylko do pewnego stopnia pozwoli³o to zaspokoiæ istniej¹ce potrzeby. Wci¹¿ odczuwalny jest brak tak owocnego niegdyœ zaanga¿owania zakonów w pomoc klerowi archidiecezji w jego zwyczajnej pracy duszpasterskiej. W punkcie drugim

25 Brulion w AAP, sygn. OA VIII 138, nr 20. STARANIA ARCYBISKUPA MARCINA DUNINA I EDWARDA RACZYÑSKIEGO... 229 arcybiskup zwraca uwagê, ¿e klasztory przyczynia³y siê do podniesienia ducha religijnego i moralnoœci, co dokonywa³o siê przez liczne nabo¿eñ- stwa odprawiane w koœcio³ach klasztornych oraz sprawowanie sakramen- tu pokuty. Pisz¹c do protestanckiego monarchy, arcybiskup nie mówi wprost o sakramencie spowiedzi, jednak w sposób opisowy bardzo umie- jêtnie kreœli jego istotê, pisz¹c ¿e lud mia³ u zakonników czêstsz¹ sposob- noœæ [...] rachowania siê z sumieniem swym, zdawania sprawy z uczyn- ków swych przed Bogiem i robienia dobrych postanowieñ. Równoczeœnie zauwa¿a, ¿e zniesienie klasztorów w znacznej mierze spowodowa³o sze- rzenie siê obojêtnoœci religijnej oraz os³abienie moralnoœci. Trzeci¹ zas³u- g¹ zakonów by³o to, ¿e niektóre z nich zajmowa³y siê nauczaniem i wy- chowaniem m³odzie¿y. Dunin podkreœla, ¿e p³ynê³y st¹d liczne korzyœci, tak¿e dla pañstwa, gdy¿ podopieczni zakonów kszta³towani byli wed³ug zasad religii i w duchu lojalnoœci wobec w³adzy, pañstwu by³y w ten spo- sób zaoszczêdzone koszty prowadzenia szkó³, a rodzicom w wielu przy- padkach wszelkie wydatki na naukê dzieci. Z kolei arcybiskup przypomi- na, ¿e zakony przyjmowa³y pod swój dach osoby pragn¹ce odejœæ od do- tychczasowego sposobu ¿ycia, dokonaæ rozrachunku z przesz³oœci¹ i pro- wadziæ ¿ycie bogobojne z dala od gwaru œwiata. Poniewa¿ Dunin zazna- cza, ¿e ludzie tacy nie byli zobowi¹zani do sk³adania œlubów zakonnych, mo¿na przypuszczaæ, ¿e mia³ tu na myœli tercjarzy, oblatów lub osoby, o których mówi³o siê, ¿e przy klasztorach osiadaj¹ na dewocji. Kolejn¹ za- s³ug¹ zakonów by³o budzenie wra¿liwoœci na potrzeby ubogich oraz pro- wadzenie licznych dzie³ mi³osierdzia. Hierarcha zauwa¿a, ¿e po zlikwido- waniu klasztorów ciê¿ar utrzymywania zak³adów dla ubogich spad³ na pañstwo, a œci¹ganie przez policjê podatków na rzecz ubogich, ducha do- broczynnego zabija. Na koniec arcybiskup daje wyraz swemu przekona- niu, ¿e zakony przyjmowa³y w swoje szeregi tak¿e tych wszystkich, któ- rzy dla nieszczêœliwych stosunków rodzinnych lub innych okolicznoœci do niczego w œwiecie dojœæ nie mogli lub te¿ ciê¿ko z losem walczyli. Uwa¿a, ¿e i to by³o dobrodziejstwem, gdy¿ w przeciwnym razie ludzie ci staliby siê ciê¿arem dla spo³eczeñstwa. Po przedstawieniu korzyœci, jakie wyp³ywa³y z istnienia mêskich wspólnot zakonnych, arcybiskup przechodzi do zakonów ¿eñskich. Tu argumentacja jest bardziej zwiêz³a. Najpierw stwierdza, ¿e klasztory ¿eñ- skie istnia³y w Polsce od bardzo dawna, i ¿e tak¿e one po³o¿y³y znaczne zas³ugi dla spo³eczeñstwa. W klasztornych murach znajdowa³y schronie- nie wdowy, sieroty i nieszczêœliwe niewiasty, jednak najbardziej zakonni- ce zas³u¿y³y siê przez wychowanie dziewcz¹t. Arcybiskup dodaje, ¿e wprawdzie obecnie po wiêkszych miastach istniej¹ ¿eñskie zak³ady wy- chowawcze i pensjonaty, ale ze wzglêdu na wysokie koszty, mog¹ z nich korzystaæ jedynie ludzie zamo¿ni. Przy tym placówek takich jest bardzo 230 PIOTR FRANCISZEK NEUMANN ma³o, co powoduje, ¿e dziewczêta musz¹ uczêszczaæ do szkó³ razem z ch³opcami. Z powy¿szej argumentacja widaæ jasno, ¿e arcybiskup stara siê prze- konaæ monarchê o wartoœci zakonów i to nie tylko w odniesieniu do ¿ycia koœcielnego i religijnego, ale tak¿e spo³ecznego, a nawet pañstwowego. Przyœwieca mu przy tym zasadniczy cel: pragnie uzyskaæ królewskie pla- cet na przedk³adan¹ proœbê o przywrócenie klasztorów w archidiecezjach. Przytoczone racje posiadaj¹ zró¿nicowan¹ wagê. Jedne dotykaj¹ spraw istotnych, inne aspektów marginalnych. Z ca³¹ pewnoœci¹ najwiêkszy walor posiadaj¹ argumenty o zaanga¿owaniu zakonników w duszpaster- stwo, zarówno we w³asnych koœcio³ach, jak i w okolicznych parafiach pro- wadzonych przez duchowieñstwo diecezjalne. Znaczn¹ moc przekonuj¹- c¹ móg³ mieæ punkt mówi¹cy o prowadzonych przez zakony dzie³ach cha- rytatywnych oraz – ale tylko w pewnej mierze – o klasztornych szko³ach i zak³adach wychowawczych. Natomiast za s³abszy nale¿y uznaæ argu- ment o dawaniu przez domy zakonne schronienia ludziom pragn¹cym od- miany ¿ycia i oddawaniu siê dewocji, czy wreszcie stwierdzenie, ¿e w sze- regi zakonników przyjmowane by³y osoby, które do niczego w œwiecie dojœæ nie mog³y. W argumentacji arcybiskupa uderza, wyrastaj¹ce z idei oœwiecenia, skupienie siê na samej tylko wymiernej przydatnoœci zako- nów dla spo³eczeñstwa. Do pewnego stopnia takie „interesowne” spojrze- nie na zakony jest zrozumia³e, gdy¿ arcybiskup zwraca siê tutaj do w³ad- cy protestanckiego, dla którego ¿ycie zakonne mog³o byæ czymœ obcym i st¹d prawdopodobnie niezrozumia³ym. Niemniej mo¿na by oczekiwaæ, ¿e jako wysoki hierarcha koœcielny i pasterz odpowiedzialny za powierzo- nych sobie wiernych, odwo³a siê tak¿e do g³êbszego, teologicznego i ekle- zjalnego sensu ¿ycia zakonnego, które samo w sobie stanowi istotn¹ war- toœæ dla Koœcio³a i jest drog¹ uœwiêcenia dla ludzi, którzy do tego rodzaju ¿ycia czuj¹ siê powo³ani; w zaistnia³ej zaœ wskutek kasat klasztorów sytu- acji ludzie tacy zostali tej mo¿liwoœci zupe³nie pozbawieni. W jakim stop- niu brak tego rodzaju argumentacji podyktowany by³ wzglêdem na oso- bê adresata, a na ile wynika³ równie¿ z osobistego spojrzenia arcybiskupa na ¿ycie zakonne, trudno rozstrzygn¹æ. Niemniej powy¿sze ujêcie proble- mu jest znamienne i zas³uguje na uwagê. Wreszcie nastêpuje trzecia, najistotniejsza czêœæ pisma. Powo³uj¹c siê raz jeszcze na wyra¿on¹ w roku 1824 deklaracjê poprzedniego króla, ar- cybiskup prosi Fryderyka Wilhelma IV o zezwolenie, by w archidiecezjach gnieŸnieñskiej i poznañskiej mo¿na by³o ponownie otworzyæ po dwa klasztory mêskie i po jednym ¿eñskim. Zaraz te¿ przechodzi do wskaza- nia sposobu realizacji planowanego przedsiêwziêcia od strony material- nej. Otó¿ Dunin wyra¿a przekonanie, ¿e najs³uszniej bêdzie, jeœli na ten cel pañstwo przeka¿e œrodki uzyskane z maj¹tków po klasztorach znie- STARANIA ARCYBISKUPA MARCINA DUNINA I EDWARDA RACZYÑSKIEGO... 231 232 PIOTR FRANCISZEK NEUMANN STARANIA ARCYBISKUPA MARCINA DUNINA I EDWARDA RACZYÑSKIEGO... 233 234 PIOTR FRANCISZEK NEUMANN STARANIA ARCYBISKUPA MARCINA DUNINA I EDWARDA RACZYÑSKIEGO... 235 sionych, w³¹czone do tzw. funduszu sekularyzacyjnego, a nowym wspól- notom zakonnym zostan¹ powierzone koœcio³y i klasztory, które po kasa- tach nie zosta³y jeszcze przekazane na inne cele i z tego powodu, pozo- staj¹c niezamieszkane, chyl¹ siê ku ruinie. Zdaj¹c sobie sprawê, ¿e w³a- dze pañstwowe nie bêd¹ chcia³y zbyt ³atwo pozbywaæ siê raz zdobytych pieniêdzy, arcybiskup do³¹cza zapewnienie, ¿e gdyby fundusze te nie wy- starczy³y, z pewnoœci¹ znajd¹ siê osoby, które na ten cel nie posk¹pi¹ ofiar. Na poparcie tego przytacza przyk³ad Edwarda Raczyñskiego, którego oœwiadczenie w tej sprawie za³¹cza do swojej petycji. Arcybiskup ma równie¿ konkretn¹ propozycjê co do zakonu, jaki chcia³by na nowo osiedliæ w swoich archidiecezjach. Otó¿ pierwszeñstwo oddaje benedyktynom. Pierwszy z argumentów, jaki przytacza, by uza- sadniæ swój wybór, na pierwszy rzut oka mo¿e wydawaæ siê groteskowy, mianowicie wyjaœnia, ¿e habit tych zakonników prawie nie ró¿ni siê od sutanny kap³anów diecezjalnych, co mia³oby gwarantowaæ, ¿e w obecnych czasach nie zwraca³by na siebie uwagi. Widaæ st¹d, ¿e arcypasterz jest œwiadomy wyros³ej na gruncie oœwiecenia niechêci, o ile nie wprost wro- goœci, przynajmniej niektórych œrodowisk w stosunku do zakonów. W dalszym uzasadnieniu swego wyboru podkreœla, ¿e benedyktyni w mi- nionych wiekach po³o¿yli wielkie zas³ugi dla cywilizacyjnego rozwoju na- rodów. To w³aœnie im chrzeœcijañstwo zawdziêcza zachowanie staro¿ytnej myœli autorów klasycznych oraz pism Ojców Koœcio³a, na ziemiach pol- skich natomiast po³o¿yli znaczne zas³ugi w dziedzinie kultury rolnej. Dunin przywo³uje tak¿e przyk³ad benedyktynów z klasztorów istniej¹- cych aktualnie w Austrii i Bawarii, gdzie mnisi reprezentuj¹ wysoki po- ziom moralny i naukowy, a równoczeœnie oddaj¹ siê dzie³u kszta³cenia i wychowania m³odzie¿y. Klasztory ¿eñskie chcia³by obsadziæ benedyk- tynkami, gdy¿ nie s¹ one zakonem wy³¹cznie modlitwie i kontemplacji oddanym, i st¹d bêd¹ mog³y zajmowaæ siê wychowaniem dziewcz¹t. Na koniec arcybiskup zwraca siê do króla, by zechcia³ rozwa¿yæ przedstawio- n¹ kwestiê i by podj¹³ decyzjê wed³ug swej m¹droœci, sprawiedliwoœci, do- broci i ³askawoœci. W zwi¹zku z zawartymi w petycji szczegó³ami dotycz¹cymi sposobu realizacji planu za³o¿enia klasztorów, trzeba stwierdziæ, ¿e dowiadujemy siê z nich stosunkowo niewiele. Oczywiœcie, petycja adresowana do mo- narchy nie mog³a byæ prze³adowana drobiazgami, st¹d arcybiskup ogra- niczy³ siê do spraw najistotniejszych, które uwa¿a³ za konieczne dla przej- rzystego i wiarygodnego przedstawienia swojego planu. Z pewnoœci¹ dal- sze kwestie szczegó³owe by³yby przedmiotem póŸniejszych ustaleñ na ni¿szym szczeblu w³adzy, jeœliby monarcha udzieli³ oczekiwanego przez Dunina zezwolenia. 236 PIOTR FRANCISZEK NEUMANN

Bardzo interesuj¹cy w zaprezentowanym tutaj piœmie jest wysuniêty przez Dunina projekt, by domy zakonne, jakie mia³yby zostaæ przywró- cone, powierzyæ mnichom i mniszkom zakonu œw. Benedykta. Propozy- cja ta w pewnym stopniu jest nawet zaskakuj¹ca, jeœli weŸmie siê pod uwagê, ¿e do chwili kasat zakon benedyktyñski w archidiecezjach wiel- kopolskich by³ znacznie s³abiej reprezentowany ni¿ inne zakony, nawet w porównaniu z cystersami, nie mówi¹c ju¿ o mendykantach. Wydaje siê bardzo prawdopodobne, ¿e na wytypowanie benedyktynów wp³yn¹³ Edward Raczyñski. To on bowiem, jak zosta³o wspomniane, mia³ swój udzia³ w staraniach abpa Dunina.

V. LIST I DEKLARACJA EDWARDA RACZYÑSKIEGO

Hrabia Edward Raczyñski (1786-1845), wielkopolski arystokrata i pan na Rogalinie, w latach 30. i 40. rozwin¹³ wielorak¹ dzia³alnoœæ na rzecz polskiego spo³eczeñstwa, która stawia go w rzêdzie najwybitniejszych Wielkopolan czasu zaborów. Biografowie przedstawiaj¹ jego rozleg³e dzia- ³ania edytorskie i pisarskie, inicjatywy o ró¿nym charakterze, wykracza- j¹ce nieraz poza granice Wielkopolski26. Ju¿ przedsiêwziêcia dotycz¹ce samego Poznania, z którym, jako swym miastem rodzinnym, czu³ siê szczególnie zwi¹zany, tworz¹ niema³¹ listê. Utworzenie biblioteki publicz- nej, budowa wodoci¹gów miejskich i fontann, ocalenie Bramy Wroniec- kiej, stworzenie nowego mauzoleum pierwszych w³adców polskich w ka- tedrze poznañskiej stanowi¹ jego wk³ad w starania o dobro publiczne. Do tego trzeba dodaæ inne inicjatywy, które z ró¿nych wzglêdów nie docze- ka³y siê realizacji za jego ¿ycia lub te¿ wcale nie zosta³y urzeczywistnio- ne. Szczególny przedmiot uwagi Raczyñskiego stanowi³y ojczyste dzieje. Uwra¿liwia³y go na tê dziedzinê zarówno duch oœwiecenia, w którym wzrasta³, jak i romantyzm kszta³tuj¹cy epokê, na któr¹ przypad³o jego ¿ycie dojrza³e. Dodatkow¹ okolicznoœæ stanowi³a sytuacja Polski, pozba- wionej niepodleg³ego bytu pañstwowego, co z kolei przynagla³o go do zbierania, chronienia i ukazywania tego wszystkiego, co tworzy³o jej prze- sz³oœæ, zw³aszcza wspania³¹ i godn¹ pamiêci. Hrabia by³ œwiadom, jak wiele cennych materia³ów do historii i kul- tury ojczystej zawieraj¹ biblioteki i archiwa klasztorne. W sytuacji upad- ku ¿ycia zakonnego, a nastêpnie sukcesywnego znoszenia domów zakon- nych, stara³ siê ratowaæ z nich co cenniejsze archiwalia i ksi¹¿ki, przej-

26 Z monografii poœwiêconych Edwardowi Raczyñskiemu nale¿y wymieniæ zw³aszcza: A. W o j t k o w s k i, Edward Raczyñski i jego dzie³o, Poznañ 1929; W. M o l i k, Edward Raczyñski 1786-1845, Poznañ 1999; B. K o s m a n o w a, Edward Raczyñski. Cz³owiek i dzie- ³o, 1997. STARANIA ARCYBISKUPA MARCINA DUNINA I EDWARDA RACZYÑSKIEGO... 237 muj¹c je do swych zbiorów prywatnych, które z czasem wesz³y w sk³ad zasobów ufundowanej przezeñ biblioteki publicznej w Poznaniu. Postêpo- wa³ w tym wzglêdzie podobnie jak inni mi³oœnicy pami¹tek przesz³oœci, by wymieniæ choæby Tytusa Dzia³yñskiego czy Tadeusza Czackiego. Tê nie³atw¹ misjê powierza³ przede wszystkim wybitnemu historykowi, póŸ- niej tak¿e pierwszemu bibliotekarzowi swojej ksi¹¿nicy, Józefowi £uka- szewiczowi. Na rzecz niektórych swoich prac pisarskich, redaktorskich i wydawniczych, zw³aszcza do dwutomowych „Wspomnieñ Wielkopolski”, przeprowadza³ szeroko zakrojone kwerendy w kraju i za granic¹, obejmu- j¹ce archiwa grodzkie, ziemskie, koœcielne, a nawet rodzinne. Sam praco- wa³ na tym odcinku wiele, zdo³a³ te¿ pozyskaæ licznych wspó³pracowni- ków. By³ zatem a¿ nadto œwiadom, jak wielkie bogactwo wiadomoœci do dziejów ojczystych, najczêœciej dotychczas nie poznane, kryj¹ w sobie ró¿nego rodzaju archiwa27. W ten w³aœnie nurt zainteresowañ i aktywnoœci wpisuje siê udzia³ Edwarda Raczyñskiego w zabiegach abpa Dunina o przywrócenie klasz- torów w Wielkim Ksiêstwie Poznañskim. Fakt, ¿e arcybiskup po zredago- waniu swej petycji do króla, jej brulion z dat¹ 27 II 1841 pos³a³ Raczyñ- skiemu, œwiadczy, i¿ poruszana w niej kwestia musia³a byæ przedmiotem ich wczeœniejszych rozmów. Kilkanaœcie dni póŸniej (10 III) hrabia odpo- wiedzia³ arcybiskupowi, posy³aj¹c list wraz z w³asnorêcznie napisan¹ de- klaracj¹ wsparcia planowanego przedsiêwziêcia. List zawiera wiele szcze- gó³ów, które z jednej strony potwierdzaj¹, ¿e Dunin z Raczyñskim ju¿ wczeœniej sprawê tê omawiali, z drugiej zaœ pozwalaj¹ bli¿ej poznaæ, jaki charakter zamierzano nadaæ przynajmniej pierwszemu z planowanych klasztorów, a zw³aszcza, jak rzecz widzia³ Raczyñski. Na wstêpie swego listu Raczyñski wyra¿a uznanie i wdziêcznoœæ za ini- cjatywê przywrócenia klasztorów, któr¹ uznaje za przejaw gorliwej troski pasterskiej arcybiskupa o podniesienie s³u¿by Bo¿ej w powierzonych mu archidiecezjach. Podziela przekonanie Dunina o wartoœci klasztorów, a zw³aszcza jest zadowolony, ¿e jego zamiar dotyczy benedyktynów. Spoj- rzenie Raczyñskiego na przysz³y klasztor benedyktynów jest zdominowa- ne przez bardzo wa¿ny dla niego aspekt badañ historycznych. Znajduje to wyraz w stwierdzeniu: Pragn¹³bym i ja widzieæ zakon ksiê¿y benedykty- nów w W. Ks. Poznañskim, a widzieæ ich pilnych w koœciele i pilnych w zawodzie naukowym. Powo³uje siê przy tym na naukow¹ dzia³alnoœæ tego zakonu w przesz³oœci, z powodzeniem uprawian¹ we W³oszech, Fran- cji, Niemczech, a tak¿e w Polsce. Teraz benedyktyni mieliby podj¹æ pracê w wielkopolskich archiwach: Takich to pracowitych robotników potrzeba

27 A. W o j t k o w s k i, Edward Raczyñski, s. 121; W. M o l i k, Edward Raczyñski, s. 121-123, 159. 238 PIOTR FRANCISZEK NEUMANN nam do archiwów naszych prowincjonalnych, w których skarby siê znaj- duj¹ do historii i archeologii krajowej. Niwa to obfita, dot¹d ani tkniêta, le¿y od³ogiem. Wyra¿a przekonanie, ¿e zaanga¿owanie benedyktynów przy- niesie z pewnoœci¹ dobry skutek, gdy¿ praca naukowa i poszukiwania Ÿró- de³ historycznych s¹ niejako wpisane w charakter tego zakonu, a ponadto zobowi¹zuje ich do tego zakonne pos³uszeñstwo. Jako miejsce ich przy- sz³ych badañ Raczyñski wymienia archiwum grodzkie w Poznaniu, gdzie przechowywanych jest 2600 tomów dokumentów siêgaj¹cych XV wieku, archiwum wa³eckie i nakielskie znajduj¹ce siê w Bydgoszczy, archiwum miasta Poznania oraz archiwa miast i miasteczek oraz skasowanych klasz- torów. Na koniec informuje arcybiskupa, ¿e z chwil¹ otwarcia klasztoru benedyktynów jest gotów przekazaæ na jego rzecz 5000 talarów pod pew- nymi warunkami, które wyra¿a w za³¹czonym zobowi¹zaniu. Nale¿y tu za- znaczyæ, ¿e Raczyñski wyraŸnie stwierdza, i¿ planowany konwent benedyk- tynów ma powstaæ w Poznaniu. Tego szczegó³u nie podaje w swej petycji Dunin. Skoro jednak Raczyñski pisze o tym jako o rzeczy oczywistej, mo¿- na przyj¹æ, ¿e takie ustalenie musia³o zostaæ dokonane ju¿ podczas jego wczeœniejszych rozmów z arcybiskupem. Sprawa jest o tyle interesuj¹ca, ¿e w Poznaniu nigdy przedtem klasztoru benedyktynów nie by³o. St¹d te¿ zapewne musia³ istnieæ jakiœ wstêpny pomys³ umieszczenia ich w mieœcie, najpewniej w zabudowaniach któregoœ ze zniesionych klasztorów mêskich. Wraz z listem Raczyñski przes³a³ arcybiskupowi deklaracjê (z dat¹ 11 III 1841, tj. o jeden dzieñ póŸniejsz¹ od daty listu), któr¹ z kolei Dunin za- ³¹czy³ do swej petycji skierowanej do króla. Deklaracja, któr¹ jej autor okre- œli³ mianem oblig, zosta³a napisana po polsku i po niemiecku. Hrabia zobo- wi¹zuje siê wyp³aciæ piêæ tysiêcy talarów na uposa¿enie klasztoru benedyk- tynów, jaki ma powstaæ w Poznaniu, stawiaj¹c zarazem pewne warunki, które ujmuje w trzech punktach. Pieni¹dze na rzecz klasztoru przeka¿e, jeœli w³adze koœcielne zobowi¹¿¹ zakonników do prowadzenia kwerendy w archiwach Wielkiego Ksiêstwa Poznañskiego, a w³adze pañstwowe po- zwol¹ im na badanie dokumentów historycznych z ca³ego okresu niepod- leg³ej Rzeczypospolitej, a nawet i póŸniejszych. Wreszcie zastrzega sobie prawo udzia³u w podejmowaniu decyzji przy organizacji tego konwentu. W zakoñczeniu stwierdza, ¿e deklarowan¹ sumê pieniêdzy przeka¿e w dniu zainaugurowania klasztoru, gdyby jednak nie dosz³o do jego otwarcia w ci¹gu najbli¿szych czterech lat, zobowi¹zanie wygaœnie. Warunki zosta³y zatem sformu³owane bardzo jasno. Raczyñski postêpowa³ w ten sposób zawsze, ilekroæ zamierza³ finansowaæ lub uczestniczyæ w pokryciu kosztów jakiegoœ przedsiêwziêcia dla dobra publicznego28.

28 Tak by³o m.in. w przypadku starañ o za³o¿enie szko³y realnej w Poznaniu. Zob. W. M o l i k, Edward Raczyñski, s. 197-201. STARANIA ARCYBISKUPA MARCINA DUNINA I EDWARDA RACZYÑSKIEGO... 239

Mo¿na zapytaæ, czy zaanga¿owanie siê Raczyñskiego i takie w³aœnie sformu³owanie jednego z dwóch g³ównych celów planowanego domu za- konnego, nie skazywa³o ca³ego przedsiêwziêcia na niepowodzenie. Nie mo¿na wszak¿e nie zauwa¿yæ, ¿e jego oczekiwania, by zakonnicy zajmo- wali siê badaniami, które mia³yby s³u¿yæ ukazaniu bogactwa przesz³oœci Polski, pozostawa³y w oczywistej sprzecznoœci z prowadzon¹ przez pañ- stwo pruskie polityk¹. Minione dziesiêciolecie rz¹dów Flottwella w Ksiê- stwie wyraŸnie ukazywa³o, ¿e naczeln¹ zasad¹ d¹¿eñ by³a stopniowa, kon- sekwentnie realizowana germanizacja Ksiêstwa z równoczesnym elimino- waniem wszystkiego, co mog³oby podtrzymywaæ pamiêæ o polskich tra- dycjach tej ziemi. Byæ mo¿e Raczyñski spodziewa³ siê, ¿e wraz ze wst¹- pieniem na tron Fryderyka Wilhelma IV i ustanowieniem nowego naczel- nego prezesa w osobie hr. Arnima, polityka pruska przybierze kurs bar- dziej korzystny dla spo³eczeñstwa polskiego w Ksiêstwie; w rzeczywisto- œci jednak nic takiej zmiany nie zapowiada³o, a linia postêpowania Flottwella spotka³a siê nawet z uznaniem ze strony króla29. Pozostaje jeszcze jedna kwestia warta zastanowienia. Sk¹d Dunin i Raczyñski zamierzali sprowadziæ benedyktynów do Poznania? W archi- diecezjach wielkopolskich istnia³y w przesz³oœci dwa opactwa benedyk- tyñskie: w Lubiniu (archidiecezja poznañska) i w Mogilnie (gnieŸnieñ- ska). Oba zosta³y zniesione w poprzednim dziesiêcioleciu. Wydaje siê, ¿e benedyktyni z tych opactw, którzy teraz ¿yli w rozproszeniu, nie byliby w stanie odpowiedzieæ na oczekiwania inicjatorów zorganizowania klasz- toru w Poznaniu. Przede wszystkim liczba tych zakonników nie by³a du¿a, a wiek z pewnoœci¹ doœæ zaawansowany, jako ¿e przynajmniej od blisko trzydziestu lat nie wolno by³o przyjmowaæ nowicjuszy. Dochodzi jeszcze sprawa ich – postulowanego przez Raczyñskiego – zaanga¿owania w prace naukowe. Wydaje siê, ¿e zakonnicy z Lubinia i Mogilna, którzy jeszcze ¿yli, nie byliby w stanie temu zadaniu sprostaæ, ju¿ choæby z tej prostej racji, ¿e takiej dzia³alnoœci wczeœniej nie prowadzili, ani o jej pro- wadzeniu w przysz³oœci zapewne nie myœleli. Nie mog³o te¿ wchodziæ w grê sprowadzenie do Poznania benedyktynów z istniej¹cych nadal klasztorów pod zaborem rosyjskim, gdy¿ przep³yw zakonników miêdzy polskimi ziemiami ró¿nych zaborów w³adze pañstwowe zdecydowanie wyklucza³y. Pozostawa³a jeszcze mo¿liwoœæ przybycia benedyktynów in- nej narodowoœci. W takim przypadku nale¿a³oby chyba wykluczyæ, by autorzy planu brali pod uwagê opactwa austriackie wzglêdnie bawarskie, gdy¿ tego rodzaju posuniêcie z ca³¹ pewnoœci¹ zosta³oby odebrane jako forma sprzyjania germanizacji i spowodowa³oby protesty w ³onie polskie- go spo³eczeñstwa w Ksiêstwie. Mo¿e zatem za najbardziej prawdopodob-

29 F. P a p r o c k i, Wielkie Ksiêstwo Poznañskie, s. 294. 240 PIOTR FRANCISZEK NEUMANN n¹ hipotezê mo¿na by przyj¹æ, ¿e benedyktynów do Poznania zamierza- no sprowadziæ z Francji, gdzie w minionych latach nast¹pi³o odrodzenie tego zakonu i dosz³o do ukonstytuowania siê s³ynnej kongregacji sole- zmeñskiej (ok. 1837)30. Sk¹dkolwiek Dunin i Raczyñski zamierzali spro- wadziæ zakonników, planowany klasztor w Poznaniu musia³by otrzymaæ prawo prowadzenia nowicjatu, gdy¿ jedynie w oparciu o rodzimych kan- dydatów móg³by siê rozwin¹æ i pe³niæ wyznaczone zadania zarówno dusz- pasterskie, jak i naukowe.

*

W chwili obecnej nie jest znany dokument, który zawiera³by odpo- wiedŸ Fryderyka Wilhelma IV na petycjê Dunina. Nie mo¿na nawet wy- kluczyæ, ¿e arcybiskup pisma takiego nie otrzyma³, wszak z jego petycji dowiadujemy siê, ¿e na pismo, jakie we wrzeœniu 1831 skierowa³ do mini- sterstwa spraw duchownych, nie otrzyma³ ¿adnej odpowiedzi. Wiadomo wszak¿e, ¿e do przywrócenia klasztorów w Wielkim Ksiêstwie Poznañ- skim wówczas nie dosz³o. Mo¿liwoœæ zak³adania domów zakonnych poja- wi³a siê dopiero wraz z ustanowieniem w Prusach konstytucji w roku 1850, ale ani Dunin, ani Raczyñski czasów tych nie doczekali; arcybiskup zmar³ 26 XII 1842, hrabia zakoñczy³ ¿ycie 20 I 1845. Autorzy biogramów Dunina odnotowuj¹, ¿e w ostatnich miesi¹cach ¿ycia utrzymywa³ bliskie kontakty z polskimi kap³anami na emigracji, którzy stanowili zal¹¿ek tworz¹cego siê zgromadzenia zmartwychwstañ- ców31. Œwiadczy o tym m.in. pobyt w Poznaniu ks. Piotra Semenenki oraz korespondencja arcybiskupa z ks. Aleksandrem Je³owickim32. W liœcie do Je³owickiego z 7 II 1842 Dunin wyra¿a nadziejê, ¿e wkrótce bêd¹ oni mogli podj¹æ pracê w powierzonych mu archidiecezjach, oraz informuje, ¿e stosowne starania u w³adz rz¹dowych czyni dobry nasz JW Naczelny Prezes W. Ks. Poznañskiego, graf Arnim33. Zagadnienie to wymaga osob- nych badañ. Niemniej ju¿ teraz mo¿na stwierdziæ, ¿e myœl sprowadzenia zakonników do Wielkopolski nie opuszcza³a arcybiskupa a¿ do ostatnich dni ¿ycia.

30 J. K o w a l c z y k, Benedyktyni. I. Dzieje, [w:] Encyklopedia Katolicka, t. 2, Lublin 1976, kol. 236. 31 W. K l i m k i e w i c z, Dunin Sulgustowski Marcin (1774-1842), [w:] Polski S³ow- nik Biograficzny, t. 5, Kraków 1939-1946, s. 478; M. B a n a s z a k, Marcin Dunin, s. 137. 32 P. S m o l i k o w s k i, Historya Zgromadzenia Zmartwychwstania Pañskiego, t. 3, Kraków 1895, s. 69, 72, 83-85. 33 Cyt. za: Tam¿e, s. 84. STARANIA ARCYBISKUPA MARCINA DUNINA I EDWARDA RACZYÑSKIEGO... 241

ANEKS

I

POZNAÑ, 19 MARCA 1841. PETYCJA MARCINA DUNINA, ARCYBISKUPA GNIENIEÑSKIEGO I POZNAÑSKIEGO, DO FRYDERYKA WILHELMA IV W SPRAWIE PRZYWRÓCENIA KLASZTORÓW W ARCHIDIECE- ZJACH GNIENIEÑSKIEJ I POZNAÑSKIEJ.

ród³o: Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu, sygn. OA VIII 138, Klasztory: Urz¹dzenie ich w Wielkim Ksiêstwie Poznañskim 1821-1898, nr 21 (brulion). T³umaczenie na jêzyk polski: K. M i a s k o w s k i, Z historyi zabiegów o przywrócenie klasz- torów w W. Ks. Poznañskiem, cz. II, „Dziennik Poznañski” 1908, nr 275 (Dodatek Literacki).

Allerdurchlauchtigster Großmächtigster König1 Allergnädigster König und Herr! Geruhen Ew. Königliche Majestät aus der sub a. abschriftlich beikommenden Kabinetsorder von 6ten Mai 1824 huldreichst zu ersehen, daß Höchstdero erhabener, nun in Gott ruhender Herr Vater2, Majestät, die Absicht hatte, mehrere Klöster in den Erzdiözesen Gnesen und Posen zu erhalten. Der sub b. in Abschrift beigefügte Erlaß des Ministers der geistlichen etc. Angelegenheiten3 von 28ten Juni 1825 definirt [s] die Absicht dahin näher, daß in jeder Diözes(e) ein oder zwei Klöster, nebst einigen Residenzhäusern, beibehalten werden sollten. Es wurden, um zweckmäßige Vorschläge zu dem Ende zu begründen, Konferenzen zwischen dem damaligen Erzbischofe von Gorzeñski4, dem Fürsten Statthalter Radziwi³³5 und dem Ober-Präsidenten von Baumann6 angeordnet und auch wirklich abgehalten. Das sub c. abschriftlich beikommende Schreiben des Ober-Präsidenten von Baumann vom 31ten Januar 1826 und das demselben beigefügte Promemoria vom 7ten Dezember 1825 ergeben, daß man hierorts über alle

1 Fryderyk Wilhelm IV (1795-1861), król pruski od 1840. 2 Fryderyk Wilhelm III (1770-1840), król pruski od 1797. 3 Ministrem spraw duchownych, szkolnictwa i zdrowia by³ wówczas Karl von Stein zum Altenstein (1770-1840). Urz¹d ten pe³ni³ w latach 1817-1838. 4 Tymoteusz Gorzeñski (1743-1825), biskup poznañski od 1809, arcybiskup od 1821. 5 Antoni Radziwi³³ (1775-1833), namiestnik Wielkiego Ksiêstwa Poznañskiego w latach 1815-1833. 6 Johann Friedrich Theodor Baumann (1767-1830), naczelny prezes Wielkiego Ksiêstwa Poznañskiego w latach 1825-1830. 242 PIOTR FRANCISZEK NEUMANN

Punkte einig geworden war und der Erzbischof von Gorzeñski sich nur noch vorbehalten hatte, die Orte anzugeben, wo Klöster und Residenz- häuser beibehalten und gebildet werden sollten. Der Tod des genannten von Gorzeñski riß den Faden der Unterhandlungen ab; die Vakanz des erzbischöflichen Stuhls dauerte lange an, während welcher der Administrator von Wolicki7, wie dessen sub d. in Abschrift angeschlossenes Rückschreiben von 8ten Februar 1826 erweiset, den Gege(n)stand nicht wieder aufnehmen durfte. Nach seiner Konsekration als Erzbischof erfreute der genannte von Wolicki sich nur eine kurze Zeit der vollen Gesundheit; er verfiel in ein langwieriges Siechtum, das seine gewohnte Kraftäusserung lähmte; er starb ohne den abgerissenen Faden wieder angeknüpfta zu haben. Der Ober-Präsident von Baumann und der hochverehrte Fürst Statthalter von Radziwi³³ folgten ihm in nicht langen Zeiträumen. Ich, zum Erzbischof konsekrirt [s], wollte die Sache reassumiren [s]. Ich wandte mich unterm 10ten September 1831 an den Minister der geistlichen etc. Angelegenheiten, erhielt aber keine Antwort. Trübe Zeiten traten ein, und die Klöster wurden, ohne alle Beachtung der frühern Willensmeinung Sr Majestät des Königs, supprimirt [s] und deren Vermögen eingezogen. Die Gegner der Klöster zeichnen sich nur durch Hervorhebung der zufälligen Mißbräuche derselben aus; das Gute, das sie gestiftet haben und noch stiften und stiften können, verschweigen, entstellen oder verkleinern sie. Ich räume ein, daß Mißbräuche stattgefunden haben, obgleich sie nicht aus dem Wesen der Klöster, sondern aus menschlichen Leidenschaften und Gebrechen geflossen sind. Ich räume ein, daß maaßlose Vermehrung der Klöster nichts weniger, als erwünschlich sei. Aber mit Maaß und Einsicht eingerichtet, können sie nur sehr ersprieslich wirken. Hier haben die Klöster 1. bei der Cura animarum sehr wesentliche Hülfe [s] geleistet. Diese Hülfe war ein nothwendiges [s] Bedürfniß, indem die Zahl der seelsorgli- chen Priester nach Maaßgabe der am Orte und der Umgegend vorhande- nen Klöster sich beschränkte. Besonders war die Hülfe dringend dei Andachten, die, wie z. B. die Ablässe, große Menschenmaßen herbeirie- fen. Zwar hat man, nach Unterdrückung der Klöster, die Seelsorge an den

7 Teofil Wolicki (1768-1829), administrator archidiecezji poznañskiej po œmierci abpa Gorzeñskiego, arcybiskup gnieŸnieñski i poznañski od maja do grudnia 1829. a Poprawka inn¹ rêk¹, tekst pierwotny: angebunden. STARANIA ARCYBISKUPA MARCINA DUNINA I EDWARDA RACZYÑSKIEGO... 243

Orten, wo dieselben bestanden, durch einzelne Hülfsgeistliche verstärkt. Allein die Hülfe der Klöster beschränkte sich nicht auf diese Ortschaften, sie erstreckte sich auf ganze Gegenden und in dieser Hinsicht ist die gerissene Lücke nichts weniger als ausgefüllt; sie besteht zum Nachtheil [s] der Seelsorge im Allgemeinen. 2. Haben die Klöster zur Förderung der Religiosität und der Moralität sehr wesentlich beigetragen, indem sie dem Volke öftere und nähere Gelegenheit darboten, sich in Gottesfurcht zu sammeln, sein Gewissen zu berathen [s], sein Innerstes zu prüfen, Gott Rechenschaft zu geben und fromme Entschlüsse zu fassen. Jetzt nimmt Indifferentismus gegen Religion und Moral beunruhigend überhand, schlechte Gesinnung und schlechte Handlungen häufen sich immer mehr. Ich kann nicht um sie zu glauben, daß die Unterdrückung der Klöster dabei wesentlich mitwirkt. 3. Manche Klöster widmeten sich der Erziehung und dem Unterricht der Jugend und erwiederten den Schutz, dessen sie genossen, durch sorgsame Pflege der Religiosität und Loyalität, ohne Kosten für den Staat und ohne besondere Entgelt seitens der Eltern. 4. Wenn dem Menschen der Sinnenrausch zu vergehen, wenn ihn das wilde Getriebe der Leidenschaften zu ermüden anfängt, wenn er zurücksieht und zahllose Täuschungen und manche Thaten [s] erblickt, die der Rechtfertigung bedürfen, so sehnt er sich nach Ruhe, so fühlt er das Bedürfniß, mit seinem Gewissen Rechnung zu halten, sich Gott mehr zu nähern, als die wilden Wirren in der äussern Welt gestatten. Solchen Ermüdeten eröffneten die Klöster Zufluchtsörter, wo sie, ohne Konventualen zu werden, ihrem Herzensdrange ungestört genügen konnten. 5. Regten die Klöster Wohlthätigkeit [s] gegen die Armen an und übten dieselben selbst in großem Umfange aus. Sie machten die nun so kostbaren Armenanstalten überflüssig, sie bewirkten durch angeregte und unterhaltene Frömmigkeit, was jetzt die Polizei, mit allgemeinem Mißbehagen erzwingen muß, die Polizei, welche – indem sie zu Armenbeiträgen nöthigt [s], jeden sonstigen Wohlthätigkeitssinn austilgt. Und 6. nahmen die Klöster viele Mitglieder auf, welchen Ungunst der Umstände oder Zufall das Fortkommen in der Welt erschwerten oder unmöglich machten und die sonst vielleicht der Gesellschaft zur Last gefallen wären. Was die Nonnenklöster anbetrifft, so wurden solche beinah gleichzeitig mit der Einführung des Christenthums [s] in dem ehemaligen Königreiche Polen errichtet und sie haben besonders dem weiblichen Theile [s] der Bevölkerung großen Nutzen gewährt. Sie bildeten 244 PIOTR FRANCISZEK NEUMANN

Zufluchtsörter für Wittwen, für Waisen, und für unglückliche Frauenzimmer vor Allem aber erzogen sie Mädchen zu sittsamen, frommen und sorgsamen Frauen. Jetzt bestehenb zwar in den größeren Städten weibliche Erziehungs- und Pensionsanstalten, die aber so kostbar sind, daß nur bemittelte Familien Gebrauch davon zu machen vermögenc. Ausserdem fehlen überall dergleichen Anstalten, die Mädchen müssen, mit Knaben gemischt, die Schulen besuchen. Alle diese Rücksichten machen mich so dreist, Ew. Königlichen Majestät allerunterthänigst [s] zu unterstellen, was Höchstdero erhabener Herr Vater, Majestät, in Betreffd der Klöster beabsichtigte. Ich wage die allerunterthänigste Bitte: Ew. Königlichen Majestät möchten allergnädigst zu gestatten geruhen, daß in jeder meiner zwei Diözesen zwei Manns- und ein Frauenkloster wiederhergestellt und dazu die zu dem Sekularisationsfonds eingezoge- nen Vermögenstheile der supprimirten [s] Klöster und die nutzlos verwit- ternden Klostergebäude und Klosterkirchen verwendet werden, indem ich mich der Hoffnung hingebe, daß wenn diese Fonds nicht ausreichen sollten, bald frommen Seelen sich finden würden, die einen so guten Zweck zu unterstützen nicht unterliessen. eDie urschriftlich beikommende Erklärung des Grafen Eduard von Ra- czyñski beweiset, daß ich in letzterer Hinsicht mich nicht täuschee. Demnächst wage ich die allerunterthänigste Äusserung, daß ich bei die- ser theilweisen [s] Restaurazion dem Orden der Benediktiner und Bene- dikterinnen den Vorzug geben würde. Dazu leitet mich die Betrachtung: daß die Bekleidung der Benediktiner der der weltlichen Priester beinah ganz gleich ist, mithin der jetzigen Welt nicht auffällig sein kann; daß dieser Orden in den vergangenen Jahrhunderten sich die größten Verdienste um die Zivilisazion der Völker erworben hat, und daß er noch jetzt den Wissenschaften sich widmet und darin in Österreich und Bay- ern sich auszeichnet; daß derselbe noch jetzt in den gedachten Staaten der wissenschaftlichen und moralischen Ausbildung seiner eignen Glieder sowohl, als der ihm anvertrauten weltlichen Jugend unermüdlich obliegt; daß demselben die gesammte Christenheit zur wärmsten Dankbarkeit dafür verpflichtet ist, daß seine Sorgsamkeit ihr die klassischen Geistes- werke des Alterthums [s] und die Schriften der heiligen Kirchenväter

b Poprawka inn¹ rêk¹, tekst pierwotny: sind. c Poprawka inn¹ rêk¹, tekst pierwotny: im Stande sind. d Dopisane inn¹ rêk¹. e-e Dopisane inn¹ rêk¹ po otrzymaniu deklaracji Raczyñskiego. STARANIA ARCYBISKUPA MARCINA DUNINA I EDWARDA RACZYÑSKIEGO... 245 erhalten und in diesem Lande die Kultur des Bodens eingeführt und ausgebreitet hat; und daß die Benediktinernonnen, nicht zu bloßen Gebeten verpflichtet, Muße haben, sich der Erziehung des weiblichen Geschlechts mit Erfolg zu weihen. Geruhen Ew. Königliche Majestät diesen wichtigen Gegenstand in hul- dreichste Erwägung zu nehmen und denselben nach Höchstdero Weisheit, Gerechtigkeit, Huld und Gnade zu entscheiden. In tiefster Ehrfurcht ersterbe ich Ew. Königlichen Majestät (gezeichneter) Dunin Erzbischof von Gnesen und Posen Posen, den f19ten Maerzf 1841.

II

POZNAÑ, 10 MARCA 1841. LIST HR. EDWARDA RACZYÑSKIEGO DO MARCINA DUNINA, ARCYBISKUPA GNIENIEÑ- SKIEGO I POZNAÑSKIEGO , W SPRAWIE UTWORZENIA KLASZTORU BENEDYKTYNÓW W POZNANIU.

ród³o: Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu, sygn. OA VIII 138, Klasztory: Urz¹dzenie ich w Wielkim Ksiêstwie Poznañskim 1821-1898, nr 23. Druk: Nieznany list hr. Edwarda Raczyñskiego do arcybiskupa Dunina w sprawie przywró- cenia zakonu Benedyktynów w Wielkopolsce, do druku poda³ K. M i a s k o w s k i, „Dzien- nik Poznañski” 1908, nr 246 (Dodatek Literacki).

Monseigneur!g Mia³em zaszczyt odebraæ przes³ane mi przez J[aœnie] W[ielmo¿nego] W[aszmoœcia] Pana Dobrodzieja papiery œci¹gaj¹ce siê do podania, które Królowi Jego M[oœ]ci podaæ zamyœlasz w celu przywrócenia kilku klasz- torów w obu archidiecezjach swoich. Czyta³em to podanie z uczuciem wdziêcznoœci dla gorliwego pasterza pra- gn¹cego wznieœæ s³u¿bê Bo¿¹ w koœciele katolickim w W. Ks. Poznañskim. Podzielam zupe³nie zdanie JWW Pana w psychologicznym wzglêdzie, co do u¿ytecznoœci podobnych instytutów, uwa¿aj¹c zaœ rzecz ca³¹ z punktu widzenia naukowego cieszê siê z wyboru zakonu, który JWW Pan Dobro- dziej przed innymi w archi(d)iecezjach swoich umieœciæ zamyœlasz. Pragn¹³bym i ja widzieæ zakon ksiê¿y benedyktynów w W. Ks. Poznañ-

f–f Data uaktualniona inn¹ rêk¹, pierwotna: 27ten Februar. g List napisany zapewne rêk¹ sekretarza, podpis Raczyñskiego w³asnorêczny. 246 PIOTR FRANCISZEK NEUMANN skim, a widzieæ ich pilnych w koœciele i pilnych w zawodzie naukowym, w którym w dawniejszych wiekach tyle po³o¿yli zas³ug we W³oszech, w(e) Francji, Niemczech i w Polsce. Takich to pracowitych robotników potrze- ba nam do archiwów naszych prowincjonalnych, w których skarby siê znajduj¹ do historii i archeologii krajowej. Niwa to obfita, dot¹d ani tkniê- ta, le¿y od³ogiem. Nie ruszyliœmy jej za polskich czasów, za co nam siê wstydziæ nale¿y; nie ruszy³y jej i w³adze w³aœciwe w nowszych czasach od lat czterdziestu oœmiu. Dobrze by wiêc by³o oddaæ te zapasy uczonym, którzy z powo³a- nia swego i z obediencji trudni¹ siê naukami i poszukiwaniem Ÿróde³ hi- storycznych. Zapasy uczone, o których dopiero wspomnia³em w W. Ks. Poznañskim s¹ nastêpuj¹ce: 1mo Archiwa Grodzkie w Poznaniu pocz¹wszy od 15 go wieku, których jest do 2600 tomów in folio, 2do Archiwum niegdyœ w Wa³czu, dziœ w Bydgoszczy siê znajduj¹ce, któ- rego wyci¹gi, bardzo ciekawe, mam przed oczami, 3tio Archiwum Nakielskie dziœ w Bydgoszczy, 4to Archiwum miasta Poznania, 5to na koniec archiwa miast i miasteczek oraz skasowanych opactw i klasz- torów. Z dotkniêtych powodów, pragn¹c przyczyniæ siê do dobroczynnego z wszystkich wzglêdów zamiaru JW Pana Dobrodzieja, sk³adam na Jego rêce oblig na talarów 5000, które wyliczyæ siê obowi¹zuj¹ w dzieñ, gdy klasztor ksiê¿y benedyktynów w Poznania otworzony zostanie pod warun- kami, które w tym¿e obligu umieœci³em. Przyjmij JWW[asz]M[oœæ] Pan Dobrodziej wyraz g³êbokiego mego uszano- wania, z którym siê piszê JWW Pana Dobrodzieja najni¿szym s³ug¹ Edward Raczyñski Poznañ, dnia 10 marca 1841.

III

POZNAÑ, 11 MARCA 1841. DEKLARACJA HR. EDWARDA RACZYÑSKIEGO W SPRAWIE UTWORZENIA KLASZTORU BE- NEDYKTYNÓW W POZNANIU.

ród³o: Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu, sygn. OA VIII 138, Klasztory: Urz¹dzenie ich w Wielkim Ksiêstwie Poznañskim 1821-1898, nr 22 (kopia). Druk tekstu polskiego: Nieznany list hr. Edwarda Raczyñskiego do arcybiskupa Dunina w sprawie przywrócenia zakonu Benedyktynów w Wielkopolsce, do druku poda³ K. M i a s- k o w s k i, „Dziennik Poznañski” 1908, nr 246 (Dodatek Literacki). STARANIA ARCYBISKUPA MARCINA DUNINA I EDWARDA RACZYÑSKIEGO... 247

Ni¿ej na podpisie wyra¿ony obowi¹zujê siê tym moim skryptem wyliczyæ 5000 talarów, piszê piêæ tysiêcy, na uposa¿enie klasztoru regu³y œw. Bene- dykta w Poznaniu pod nastêpuj¹cymi zastrze¿eniami: 1. ¿e w³adza duchowna zobowi¹¿e zakonników tego¿ klasztoru do trud- nienia siê naukowym szperaniem w archiwach prowincjonalnych W. Ks. Poznañskiego, 2. ¿e w³adze rz¹dowe pozwol¹ im takowego szperania w archiwach od najdawniejszych czasów a¿ do roku 1793, a nawet i póŸniej, jeœli to byæ mo¿e, 3. ¿e w organizacji tego klasztoru w³adze duchowna i œwiecka dozwol¹ mi g³osu w obradzie. Wspomnione wy¿ej 5000 talarów obowi¹zujê siê wyliczyæ w dzieñ zapro- wadzenia zgromadzenia i stworzenia klasztoru w Poznaniu, ograniczaj¹c przecie¿ termin mego zobowi¹zania siê do lat czterech, po których oblig ten staje siê zupe³nie niewa¿ny, gdyby do tego czasu klasztor nie by³ otwarty. Poznañ, dnia 11 marca 1841 (podpisany) Edward hr. Raczyñski

[tekst niemiecki:] Endes Unterschriebener verpflichtet sich hiermit, zur Dotirung [s] eines in Posen zu stiftenden Benediktiner-Klosters 5000 Thaler, buchstäblich fünf Tausend Thaler, zu zahlen, und zwar unter folgenden Bestimmungen: 1. Die geistliche Oberbehörde wird es den Ordensgeistlichen obbesagten Klosters zur Pflicht machen, sich mit literarischen Forschungen in den Provinzial-Archiven des Großherzogthums [s] Posen zu beschäftigen. 2. Die administrativen Behörden des Großherzogthums gestatten den Klostergeistlichen des Benediktiner-Klosters in Posen den Gebrauch ob- besagter Archiven in deren literarischen Nachforschungen, und zwar von den allerältesten Zeiten bis zum Jahr 1793 und wo möglich noch später hinaus. 3. Endes Unterschriebener erbittet sich eine Stimme bei der Organisa- tion des Klosters. Obbesagte 5000 [Thaler] verpflichtet sich Endes Unterschriebener am Tage der Eröffnung des Klosters an das katholische Consistorium zu zah- len. Es muß dies jedoch spätestens binnen vier Jahren geschehen. Über diesen Termin hinaus hat diese Schuldnerschreibung keine Gültigkeit mehr. 248 PIOTR FRANCISZEK NEUMANN KAPITU£A METROPOLITALNA W POZNANIU 1919-1939 249

ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006

LESZEK WILCZYÑSKI Uniwersytet im. Adama Mickiewicza Wydzia³ Teologiczny

Kapitu³a Metropolitalna w Poznaniu w latach 1919-1939

The Metropolitan Chapter in Poznañ in the Years 1919-1939

Pocz¹tki Kapitu³y Katedralnej w Poznaniu siêgaj¹ X wieku. Wed³ug wzmianki Kroniki Thietmara istnia³a ju¿ za czasów biskupa Ungera (990/1 -1012 r.). W XIII w. sk³ada³a siê z 6 pra³atów z prepozytem na czele i licz- nego grona kanoników. Od 1298 r., po wprowadzeniu do niej dwóch no- wych archidiakonów, œredniego, czyli œremskiego, i mniejszego pszczew- skiego, liczy³a 8 pra³atów i 25 kanoników razem z kanonikiem œw. Jana Jerozolimskiego. Jeszcze przed 1303 r. doszed³ pra³at kanclerz, nastêpnie archidiakon czerski oraz kilku kanoników (1362 r.). W XVI w. liczy³a 10 pra³atów i 34 kanoników gremialnych. W latach 1611-1645, z powodu mniejszych dotacji, uszczuplono j¹ o 11 kanonikatów. Po 1704 r. zlikwido- wano jeden, lecz w 1713 r. przywrócono na nowo. Po rozbiorach zreduko- wano liczbê prebend i ju¿ ich nie obsadzano1. Na mocy statutów z 1810 r., wydanych przez arcybiskupa I. Raczyñskiego, znacznie ograniczono rolê kapitu³y. Pozosta³y tylko 3 pra³atury (skasowano 7), 12 kanonikatów z pre- bend¹ (skasowano 16) i 16 kanonikatów bez prebendy2. Kolejne zmiany organizacji kapitu³y poznañskiej przynios³a bulla cyr- kumskrypcyjna De salute animarum papie¿a Piusa VII z 16 lipca 1821 r. Na mocy dokumentu po³¹czono uni¹ personaln¹ aeque principaliter ar- chidiecezjê gnieŸnieñsk¹ i diecezjê poznañsk¹ w osobie jednego ordyna- riusza, podnosz¹c diecezjê poznañsk¹ do rangi archidiecezji. Z woli pru- skiego rz¹du sta³¹ i g³ówn¹ rezydencj¹ arcybiskupa gnieŸnieñskiego

1 J. Nowacki, Archidiecezja Poznañska, „Poznañskie Studia Teologiczne”, t. 1, s. 16. 2 L. B y s t r z y c k i, Duchowieñstwo polskie Koœcio³a rzymsko-katolickiego w Wielkopol- sce w latach 1815-1818, Koszalin 1986, s. 240-245. 250 LESZEK WILCZYÑSKI i poznañskiego sta³ siê Poznañ 3. Odt¹d, oprócz tytu³u „Przeœwietna”, przy- s³ugiwa³ kapitule tytu³ „Metropolitalna”. Od 1821 r. do kapitu³y wchodzi- li: dwaj pra³aci: prepozyt i dziekan oraz 8 kanoników gremialnych i 4 ka- noników honorowych4. Kapitu³a Katedralna w Poznaniu, pomimo ograniczenia liczebnoœci i kompetencji stanowi³a nadal wa¿ny element w administracji archidie- cezj¹, np. zachowuj¹c prawo elekcji biskupa-ordynariusza5. Bulla De sa- lute animarum przyzna³a królowi pruskiemu prawo obsady pra³atur i ka- nonikatów, które zosta³y zwolnione w miesi¹cach nieparzystych. Kandy- datury królewskie wymaga³y zatwierdzenia Stolicy Apostolskiej. Wszyst- kie stanowiska w kapitule katedralnej obsadzone by³y przez polskich du- chownych, a rz¹d pruski ogranicza³ siê jedynie do blokowania kandyda- tur ksiê¿y, których lojalnoœæ budzi³a okreœlone w¹tpliwoœci6. Taki stan trwa³ do wybuchu powstania listopadowego (po jego upadku ukszta³towa- no ostatecznie cele i metody polityki germanizacyjnej). Ustanowienie re- zydencji arcybiskupów gnieŸnieñskich i poznañskich w Poznaniu spowo- dowa³o wzrost znaczenia Kapitu³y Katedralnej Poznañskiej w stosunku do Kapitu³y Prymasowskiej w GnieŸnie, dlatego przede wszystkim w³a- dze pruskie stara³y siê zainstalowaæ niemieckiego kanonika w kapitule na Ostrowie Tumskim. Liczba stanowisk obsadzonych przez Niemców pozostawa³a przez ca³y wiek XIX raczej bardzo ograniczona. Wzrost wp³y- wów niemieckich w kapitule nast¹pi³ w okresie I wojny œwiatowej. By³ to swego rodzaju sukces germanizacyjnej polityki rz¹du pruskiego7. W wy- niku polityki germanizacyjnej w Kapitule Katedralnej Poznañskiej w 1918 r. zasiada³o 6 Niemców (Paul Jedzink, Peter Dombek, Karol Klin- ke, Robert Weimann, Albert Steuer, Joseph Paech) i 4 Polaków (W³adys³aw Meszczyñski, W³adys³aw Hozakowski, Czes³aw Meisser, Stanis³aw £u- komski)8.

3 J. Nowacki, Dzieje archidiecezji poznañskiej, t. II, Archidiecezja poznañska w gra- nicach historycznych i jej ustrój, Poznañ 1964, [dalej: DzAP], s. 115. 4 L. Grochowski, Kryzys i reorganizacja archidiecezji gnieŸnieñskiej w latach 1793- 1833, „Nasza Przesz³oœæ”, t. 24, 1966, s. 237. 5 O. K i e c, Niemieccy duchowni w Kapitu³ach Katedralnych Gniezna i Poznania w XIX i XX w., w: 1000 lat Archidiecezji GnieŸnieñskiej, red. J. Strzelczyk i J. Górny, Gniezno 2000, s. 350. 6 O. K i e c, Niemieccy duchowni ..., s. 351. 7 Tam¿e, s. 362-363. 8 Elenchus omnium ecclesiarum et universi cleri archidioecesis gnesnensis et posnanien- sis, [dalej: Elenchus] 1918. KAPITU£A METROPOLITALNA W POZNANIU 1919-1939 251

I. CZ£ONKOWIE KAPITU£Y

W odrodzonej Polsce kapitu³a posiada³a okreœlon¹ przez nowy statut iloœæ cz³onków. W jej sk³ad wchodzi³o trzech pra³atów – infu³atów (prepo- zyt, dziekan i kustosz) i dziewiêciu kanoników gremialnych (nazywanych te¿ rzeczywistymi). Prawo nominacji tak pra³atów jak i kanoników posia- da³ arcybiskup metropolita poznañski (po uprzednim wys³uchaniu zdania kapitu³y – wed³ug kanonu 403 KPK). Wœród kandydatów na pra³atów i kanoników arcybiskup bra³ pod uwagê tych, którzy uzyskali doktorat z teologii lub prawa kanonicznego. Obsada wakuj¹cych kanonii w Kapi- tule Metropolitalnej Poznañskiej wi¹za³a siê z zaanga¿owaniem jej cz³on- ków w prace na rzecz archidiecezji. Obydwaj arcybiskupi starali siê wpro- wadzaæ do kapitu³y swoich najbli¿szych wspó³pracowników. Stanowiska- mi gremialnymi kapitu³y nagradzali przewa¿nie ksiê¿y zatrudnionych w instytucjach archidiecezjalnych, kanonikatami honorowymi wyró¿nia- li zas³u¿onych w innych dzia³alnoœciach koœcielnych9. Instalacja nowo mianowanego kanonika mia³a najczêœciej nastêpuj¹- cy przebieg. Kanonik przychodzi³ o oznaczonej godzinie do kaplicy w pa³acu arcybiskupim ubrany w fioletow¹ sutannê, w rêce trzyma³ rokie- tê i mantolet. Dystynktorium kanonickie i pierœcieñ z³o¿one by³y na tacy. Gdy arcybiskup zaj¹³ miejsce na krzeœle przed o³tarzem, kanonik klêka³ przed nim na klêczniku. Sk³ada³ na nim rokietê i mantolet, nastêpnie od- mawia³ wyznanie wiary i formu³ê przysiêgi. Po czym arcybiskup ubiera³ nowo mianowanego kanonika w rokietê i mantolet, wk³ada³ dystynktorium i pierœcieñ, odmawiaj¹c formu³ê instytucji (pomagali mu dyrektor kance- larii i kapelan). Na zakoñczenie instytucji odmawiano Te Deum10. Do obowi¹zków zarz¹du wewnêtrznego kapitu³y nale¿a³o gospodarze- nie maj¹tkiem, powierzanie niektórych urzêdów, natomiast sposób i czas odprawiania nabo¿eñstw w chórze katedralnym itp., mia³y okreœlaæ we- d³ug prawa kanonicznego, statuty uchwalone przez sam¹ kapitu³ê. Pra- wo wymaga³o, aby statuty by³y zatwierdzone przez ordynariusza (hierar- chia poznañska nie ingerowa³a na ogó³ w te sprawy). Jednak w 1927 r. kard. A. Hlond wezwa³ kapitu³ê – powo³uj¹c siê na przepisy prawa kano- nicznego i dekret Soboru z 25 VII 1923 r. – by w ci¹gu szeœciu miesiêcy przed³o¿y³a mu do zatwierdzenia swoje statuty11. Kapitu³a nie zastosowa- ³a siê do polecenia arcybiskupa. W takich sytuacjach prawo kanoniczne

89 S. Wilk, Archidiecezja gnieŸnieñska w II Rzeczypospolitej, Lublin 1987, [dalej: AG w II RP], s. 110. 10 Archiwum Archidiecezjalne w GnieŸnie [dalej: AAG], APP II 43, Obrz¹dek przypisa- ny przy instytucji na kanonikat przy koœciele metropolitalnym poznañskim. 11 AAG, APP II 46, Pismo kard. Hlonda do kapitu³ 30 XI 1927. 252 LESZEK WILCZYÑSKI przewidywa³o, ¿e sam ordynariusz dokona spisania statutów i ma prawo nakazaæ kapitule ich przestrzeganie12. Ksi¹dz prymas dwa lata póŸniej po- nownie wezwa³ kapitu³ê, aby przedstawi³a mu do zatwierdzenia swoje sta- tuty. I tym razem nie otrzyma³ ¿adnej odpowiedzi. Zw³okê wobec zapro- ponowanych statutów kapitu³y ks. S. Wilk t³umaczy tym, ¿e arcybiskup czeka³ na pozytywny efekt starañ o powiêkszenie pra³atur w kapitu³ach poznañskiej i gnieŸnieñskiej13. W 1937 r. ks. prymas przedstawi³ Kapitule Metropolitalnej Poznañskiej w³asny projekt statutów. W ten sposób wpro- wadzi³ je w ¿ycie i sk³oni³ kapitu³ê do ich przestrzegania. W listopadzie 1924 r., na kongregacji dziekanów arcybiskup oœwiad- czy³, ¿e rozwa¿a siê rozwi¹zanie unii archidiecezji gnieŸnieñskiej i po- znañskiej. Wobec tego Kapitu³a Metropolitalna Poznañska, rozumiej¹c potrzebê wskrzeszenia dawnych stosunków ustrojowych w Koœciele pol- skim, zwróci³a siê do prymasa, aby Poznañ nie utraci³ godnoœci metropo- litalnej. Proszono arcybiskupa, by zechcia³ poczyniæ okreœlone starania w Stolicy Œwiêtej i zapewniæ Koœcio³owi poznañskiemu egzempcjê14.

II. URZÊDY W KAPITULE

Prepozyt kapitu³y Do zadañ prepozyta nale¿a³o, m.in. zwo³ywanie zebrañ kapitulnych, przewodniczenie im i ustalanie programu; czuwanie nad aktami kapitul- nymi i sporz¹dzaniem pism; przechowywanie i odpowiedzialne u¿ywanie pieczêci kapitu³y; podpisywanie, wraz z sekretarzem kapitu³y, protoko³ów zebrañ, akt i korespondencji; dba³oœæ o przestrzeganie statutów kapitul- nych15. W odrodzonej Polsce rz¹d nie zrzek³ siê praw wzglêdem kapitu³y, któ- re przys³ugiwa³y wczeœniej Prusakom na mocy bulli De salute animarum. St¹d te¿ minister by³ej dzielnicy pruskiej w imieniu rz¹du upomnia³ siê o prawo do zatwierdzania prepozyta kapitu³y (czego nie dokonano przy obsadzeniu prepozytury przez ks. St. Adamskiego)16.

12 Codex Iuris Canonici, Benedicti Papae XV, Roma MCMXVIII, [dalej: CIC], canon [da- lej: can.] 410. 13 S. Wilk, August Hlond na stolicach arcybiskupich Gniezna i Poznania, [w:] „Studia Gnesnensia”, t. VII, Gniezno 1982-83, s. 11. 14 AAG, APP II 47/3, Kapitu³a Metropolitalna Poznañska do Arcybiskupa GnieŸnieñskie- go i Poznañskiego z dn. 3 XI 1924 r. 15 Statut Kapitu³y Metropolitalnej w Poznaniu, [dalej: Statut], punkt 49. 16 AAG, APP II 47/3, Ministerstwo b. Dzielnicy Pruskiej do J. E. Kardyna³a Arcybiskupa GnieŸnieñskiego i Poznañskiego dr Edmunda Dalbora z dn. 1 VIII 1920. KAPITU£A METROPOLITALNA W POZNANIU 1919-1939 253

Dziekan Mia³ on szczególne „baczenie” na nabo¿eñstwa kapitulne i diecezjal- ne sprawowane w katedrze. Kustosz Kapitu³a na sesji generalnej, w dniu 1 lipca 1929 r., przed³o¿y³a proœ- bê, aby ordynariusz zamieni³ jeden kanonikat na pra³aturê kustodii (wniosek ten ³¹czono z nowymi statutami, nad którymi kapitu³a pracowa- ³a)17. We wrzeœniu 1929 r. ks. prymas stara³ siê o przywrócenie kapitule poznañskiej tej godnoœci18. Starania ks. kard. A. Hlonda w Kongregacji Soboru pozostawa³y d³ugo bez odzewu. 22 lutego 1930 r. skierowa³ on ko- lejn¹ proœbê do prefekta kongregacji. W sprawie tej interweniowa³ ks. pra- ³at T. Zakrzewski19. Papie¿ Pius XI, w dniu 14 marca 1930 r., wyda³ breve Romanum Pontificem, na mocy którego kapitu³a poznañska otrzyma³a pra³aturê kustodii20. Do obowi¹zków kustosza nale¿a³a troska o szaty li- turgiczne przechowywane w zakrystii kanonickiej (i innych miejscach) oraz skarbiec z drogocennymi sprzêtami liturgicznymi21. Kanonik teolog Kanonik teolog pe³ni³ funkcjê okolicznoœciowego kaznodziei. Wyg³a- sza³ kazania w uroczystoœci oznaczone przez prepozyta kapitu³y i podczas niedzielnych sum w katedrze22. Wybierany by³ spoœród doktorów teologii, o szczególnych predyspozycjach do wype³nienia tego obowi¹zku. Kanonik penitencjarz Tak¿e powinien posiadaæ doktorat z teologii (lub z prawa kanoniczne- go) i ukoñczone trzydzieœci lat. Prawnie mia³ zagwarantowan¹ zwyczajn¹ w³adzê rozgrzeszania z grzechów i cenzur zastrze¿onych nawet biskupo- wi, w obrêbie tak¿e obcych archidiecezji, a poza jej granicami wobec mieszkañców swojej diecezji23. Powierzonej sobie w³adzy nie móg³ dele- gowaæ innym. Winien s³uchaæ spowiedzi w soboty i dni przedœwi¹teczne oraz niedziele i œwiêta nakazane (przed nabo¿eñstwami z liczniejszym udzia³em wiernych). Pomoc¹ s³u¿yli mu penitencjariusze mniejsi, miano- wani przez arcybiskupa z ni¿szego kleru katedralnego. W 1928 r. kapitu³a poprosi³a arcybiskupa o wydanie dekretu dla ksiê¿y zamieszkuj¹cych kurie kanonickie, nie pe³ni¹cych funkcji przy katedrze (by poczuwali siê

17 AAG, APP II 47/3, Kapitu³a Metropolitalna Poznañska do Arcybiskupa GnieŸnieñskie- go i Poznañskiego z dn. 1 VII 1929 r. 18 AAG, APP II 46, Kard. Hlond do kard. Sbarrettiego z dn. 2 IX 1929 r. 19 AAG, APP II 46, Kard. Hlond do ks. Zakrzewskiego z dn. 22 II 1930 r. 20 „Miesiêcznik Koœcielny dla Archidiecezji GnieŸnieñskiej i Poznañskiej” [dalej: MK], 45, 1930, nr 4. 21 Statut, p. 50. 22 Statut, p. 51. 23 Statut, p. 52. 254 LESZEK WILCZYÑSKI do obowi¹zku i pomagali penitencjarzom w s³uchaniu spowiedzi w koœcie- le katedralnym)24. Sekretarz kapitu³y Do jego obowi¹zków nale¿a³o: spisywanie protoko³ów zebrañ kapitul- nych, przygotowywanie korespondencji w porozumieniu z prepozytem, przechowywanie bie¿¹cych akt kapitulnych i ich rejestracja, u¿ywanie mniejszej pieczêci kapitulnej, nadto przekazywanie starszych, nieaktual- nych ju¿ akt do archiwum archidiecezjalnego25. Archiwariusz kapitu³y Z kolei archiwariusz powo³any by³ do: rejestracji i sprawowania pie- czy nad aktami kapitulnymi i przekazywania – za zgod¹ prepozyta – star- szych akt do archiwum archidiecezjalnego26. Zarz¹dca mienia koœcio³a katedralnego W oparciu o przepisy prawa powszechnego, zarz¹dca koœcio³a kate- dralnego roztacza³ opiekê nad stanem, konserwacj¹ i zabezpieczeniem katedry, prowadzi³ ksiêgi inwentarzowe dóbr katedry, ksiêgi rozchodów i przychodów, roczne sprawozdanie z zarz¹du zdawa³ kapitule (ta zaœ ar- cybiskupowi). Przechowywa³ równie¿ dokumentacjê z przeprowadzonych inwestycji i sk³ada³ j¹ w archiwum kapitu³y27.

III. ZARZ¥DCA MAJ¥TKU KAPITU£Y

Roztacza³ opiekê nad kolegiat¹ NMP „in Summo”, prowadzi³ ksiêgi inwentarzowe dóbr kapitu³y, sporz¹dza³ preliminarz bud¿etowy na kolej- ne lata (i przedstawia³ kapitule do zatwierdzenia), prowadzi³ ksiêgi docho- dów i rozchodów kapitu³y, zdawa³ roczne sprawozdanie z zarz¹du dobra- mi, przechowywa³ dokumentacjê inwestycji i deponowa³ j¹ w archiwum kapitu³y28. Komisja rewizyjna Tworzy³o j¹ trzech cz³onków, którzy uczestniczyli w opracowaniu rocz- nego preliminarza bud¿etu katedry i kapitu³y oraz kontrolowali ksiêgo- woœæ (przygotowuj¹c stosowny protokó³ dla kapitu³y)29.

24 AAG, APP II 47/3, Prepozyt Kapitu³y Metropolitalnej Poznañskiej do Arcybiskupa GnieŸnieñskiego i Poznañskiego z dn. 19 III 1928 r. 25 Statut, p. 53. 26 Statut, p. 54. 27 Statut, p. 55. 28 Statut, p. 56. 29 Statut, p. 58. KAPITU£A METROPOLITALNA W POZNANIU 1919-1939 255

Ceremoniarz kapitulny Czuwa³, w porozumieniu z dziekanem i dyrygentem chóru katedral- nego, by wszystkie funkcje liturgiczne sprawowane by³y z katedrze we- d³ug przepisów liturgicznych, opracowywa³ program nabo¿eñstw kate- dralnych (szczególnie pontyfikalnych), by³ odpowiedzialny za ich popraw- ny przebieg, przygotowywa³ tak¿e kleryków do s³u¿by Bo¿ej30. Relacje miêdzy kapitu³¹ a arcybiskupem okreœla³y normy prawa ka- nonicznego z 1917 r. Ordynariusz zobowi¹zany by³ do zasiêgania rady kapitu³y katedralnej we wszystkich wa¿nych i trudnych sprawach (w nie- których przypadkach wymagano jej akceptacji). Jednak, jak wynika z materia³ów archiwalnych, E. Dalbor i A. Hlond, arcybiskupi Gniezna i Poznania, traktowali kapitu³ê katedraln¹ bardziej jako kolegium du- chownych ustanowione dla uœwietniania uroczystoœci katedralnych ni¿ senat arcybiskupi31. Œwiadczyæ mo¿e o tym fakt, ¿e arcybiskup E. Dalbor stara³ siê osobiœcie u Ojca Œwiêtego o udzielenie kapitule katedralnej, zarówno w GnieŸnie i Poznaniu, przywileju noszenia w chórze – i poza nim – stroju przys³uguj¹cego pra³atom Jego Œwi¹tobliwoœci32. Dwukrot- nie odmówi³ natomiast poparcia dla starañ kapitu³ kierowanych do Stoli- cy Apostolskiej o zatwierdzenie pozwolenia na wybór arcybiskupa przez to gremium33. Wobec tego Kapitu³a Metropolitalna Poznañska, w odpowie- dzi na pismo z 25 lutego 1924 r., jeszcze raz usi³owa³a t³umaczyæ hierarsze swoje stanowisko. Kapitu³a uwa¿a³a, ¿e dekret Kongregacji Konsystorial- nej (z dnia 20 sierpnia 1921 r.), w sprawie rzekomego pozbawienia kapitu³ gnieŸnieñskiej i poznañskiej prawa wyboru arcybiskupa, nie rozstrzyga³ tego definitywnie. W dekrecie zabrak³o bowiem – jak bywa w takich przy- padkach – klauzuli znosz¹cej dawniejsze postanowienia (przy których ob- stawa³a kapitu³a, opieraj¹c siê na bulli, podczas gdy wspomniany przepis by³ tylko dekretem kongregacji)34. Na pocz¹tku swoich rz¹dów abp A. Hlond w kwestiach administracyj- nych odwo³ywa³ siê do opinii kapitu³y poznañskiej. Prepozyt kapitu³y, ks. pra³at St. Adamski, w kurendzie z 8 I 1927 r. informowa³, ¿e na sesjê w dniu 17 I 1927 r. przybêdzie arcybiskup w celu omówienia reformy cen- tralnych urzêdów archidiecezji i spraw dotycz¹cych organów w kate- drze35. Do 1927 r. rolê senatu i rady arcybiskupiej pe³ni³a Rada Ordyna-

30 Statut, p. 59. 31 S. W i l k, August Hlond na stolicach ..., s. 10. 32 MK 38, 1923, nr 12. 33 AAG, APP II 46, Korespondencja kapitu³ z kard. Dalborem z 1923 i 1924 r.; AG w II RP, s. 110. 34 AAG, APP II 47/3, Kapitu³a Metropolitalna Poznañska do Arcybiskupa GnieŸnieñskie- go i Poznañskiego z dn. 17 III 1924 r. 35 AAG, APP II 47/3, Odpis kurendy z dn. 8 I 1927. 256 LESZEK WILCZYÑSKI riatu, w sk³ad której wchodzili cz³onkowie kapitu³y katedralnej poznañ- skiej. Do praw cz³onków kapitu³y nale¿a³o: a) prawo wyboru wikariusza kapitulnego w wypadku wakansu stoli- cy arcybiskupiej ( kan. 430-444), b) prawo do czynnego i biernego g³osu na zebraniach kapitu³y, c) prawo do stroju i odznak przyznawanych przez Stolicê Apostolsk¹: kapy rzymskie (1668 r.), dystynktorium (1744 r. – tak¿e na soborze po- wszechnym), fioletowe mantolety, sutanny, przejœciowo tak¿e fioletowe birety (1854 r. i 1862 r.), strój papieskich pra³atów domowych (1923 r.), pier- œcieñ (1893 r.), oraz infu³a dla pra³atów (1867 r. i 1930 r.)36, d) prawo do precendencji kanonicznej (kan. 408). Zmar³y cz³onek kapitu³y mia³ prawo do odprawienia za niego nabo- ¿eñstwa w koœciele metropolitalnym. Do podstawowych obowi¹zków kapitu³y nale¿a³o uœwietnianie kultu Bo¿ego w katedrze. Pra³aci i kanonicy powinni uczestniczyæ w nastêpuj¹- cych nabo¿eñstwach, (o ile ze s³usznej przyczyny nie byli zwolnieni): a) we mszy œw. konwentualnej w niedziele i œwiêta nakazane, b) w nabo¿eñstwach Wielkiego Tygodnia, c) w uroczystych nabo¿eñstwach z udzia³em arcybiskupa, równie¿ poza katedr¹ – jeœli wymaga³y tego szczególne okolicznoœci, d) we mszy œw. ordynacyjnej (diakonatu, prezbiteratu i sakry bisku- piej), e) w procesji Bo¿ego Cia³a z katedry do fary, f) w nabo¿eñstwach wynagradzaj¹cych Najœwiêtszemu Sercu Pana Jezusa na wzgórzu œw. Wojciecha, g) w innych nabo¿eñstwach na zaproszenie prepozyta. Wszyscy cz³onkowie kapitu³y zobowi¹zani byli do chórowego odma- wiania liturgii godzin. Kapitu³a mia³a te¿ obowi¹zek witania arcybiskupa u wrót katedry w czasie uroczystych celebracji (przy innych okazjach or- dynariusza witali dwaj wyznaczeni przez prepozyta kanonicy). Ka¿dy z cz³onków kapitu³y odprawia³ w niedzielê i œwiêta per turnum, wed³ug ustalonego porz¹dku sumê, podczas której g³osi³ homiliê, a w dni powszednie, w ci¹gu nastêpuj¹cego po niej tygodnia, mszê œw. konwen- tualn¹. Z funkcji hebdomadariusza zwolnieni byli biskupi pomocniczy. Kanonik hebdomadariusz aplikowa³ sumê niedzieln¹ za ¿ywych i zma- r³ych dobrodziejów poznañskiego koœcio³a metropolitalnego. Kanonicy gremialni zobowi¹zani byli do pomocy w konfesjonale w katedrze w cza-

36 N o w a c k i, Dz Ap, t. II, s. 16. KAPITU£A METROPOLITALNA W POZNANIU 1919-1939 257 sie uroczystoœci ogólnodiecezjalnych, a tak¿e w adwencie i wielkim po- œcie – ilekroæ zachodzi³a uzasadniona potrzeba. Spowiedników zaprasza³ dziekan kapitu³y. Po œmierci cz³onka kapitu³y kanonicy odprawiali – jak najszybciej – mszê œw. gregoriañsk¹, dziel¹c miêdzy sob¹ jej 30 dni (zgod- nie z zaleceniami dziekana). W rocznice œmierci, w ci¹gu dziesiêciu lat, jeden z cz³onków kapitu³y, wyznaczany kolejno przez dziekana, odprawia³ za zmar³ego mszê œw. konwentualn¹. Kapitu³a dba³a o estetykê katedry, placu katedralnego, wszystkich kanonii i nale¿¹cych do nich zabudowañ. Oprócz pra³atów i kanoników gremialnych arcybiskup mianowa³ tak- ¿e kanoników honorowych (wczeœniej zaci¹ga³ opinii w kapitule). Kano- nikom honorowym przys³ugiwa³y przywileje kanoników gremialnych, dotycz¹ce stroju i precedencji37. Kanonicy honorowi byli zobowi¹zani do uczestnictwa w nastêpuj¹cych nabo¿eñstwach: uroczystej mszy œw. odpu- stowej ku czci œw. Aposto³ów Piotra i Paw³a, w procesji Bo¿ego Cia³a z katedry do fary – o ile nie koliduje to z obowi¹zkami we w³asnych para- fiach; w obrzêdach pogrzebowych zmar³ych cz³onków kapitu³y; w nabo- ¿eñstwie wynagradzaj¹cym Najœwiêtszemu Sercu Pana Jezusa na wzgó- rzu œw. Wojciecha38. W nabo¿eñstwach poza katedr¹ kanonicy honorowi uczestniczyli stosownie do ¿yczeñ arcybiskupa. Podobnie jak kanonicy gremialni powinni szczególn¹ czci¹ otaczaæ koœció³ metropolitalny39. Po odzyskaniu niepodleg³oœci du¿e niezadowolenie spo³eczeñstwa polskiego budzi³ fakt, ¿e w kapitule katedralnej zasiadali Niemcy, znani z gorliwoœci germanizacyjnej („ostre” artyku³y prasowe). Do ks. prymasa E. Dalbora nap³ywa³y listy, protesty, petycje i memoria³y od osób prywat- nych, organizacji spo³ecznych i politycznych z ¿¹daniem usuniêcia nie- mieckich kanoników z kapitu³ katedralnych w GnieŸnie i Poznaniu 40. Nie- mieccy cz³onkowie kapitu³y, aktywnie popieraj¹cy rz¹d pruski, zostali przejœciowo internowani na polecenie Komisariatu Naczelnej Rady Ludo- wej w Poznaniu. 17 czerwca 1919 r. Dowództwo G³ówne Si³ Zbrojnych w by³ym Zabo- rze Pruskim przes³a³o ks. prymasowi odpis korespondencji z Kapitu³¹ Metropolitaln¹ Poznañsk¹, dotycz¹c¹ planowanego internowania ksiê¿y kanoników J. Paecha i K. Klinkego. Przy okazji donoszono, ¿e o ka¿dora- zowym internowaniu cz³owieka Koœcio³a zostanie poinformowana w³adza duchowna41.

37 Statut, p. 41-42. 38 Statut, p. 43. 39 Statut, p. 44-45. 40 Wilk, AG w II RP, s. 108. 41 AAG, APP II 47/3, Dowództwo G³ówne Si³ Zbrojnych by³ego Zaboru Pruskiego do ks. Prymasa, Poznañ 17 czerwca 1919 r. 258 LESZEK WILCZYÑSKI

16 czerwca rano patrol zamierza³ zaaresztowaæ ks. kanonika dr. J. Pa- echa. Nie pozwolono mu odprawiæ mszy œw. i zamierzano odprowadziæ go na odwach (aresztowaniu przygl¹da³a siê gromada dzieci id¹cych do szko- ³y). Ksi¹dz abp E. Dalbor wywo³any z kaplicy z³o¿y³ ustny protest. Patrol odst¹pi³ na razie od aresztowania, jednak w dwie godziny póŸniej wtargn¹³ na posiedzenie kapitu³y. Energiczna postawa kapitu³y i oœwiadczenie, ¿e ks. prymas sprawê tê weŸmie w swoje rêce, powstrzyma³y ¿o³nierzy. Kapitu³a zaprotestowa³a stanowczo przeciw takiemu traktowaniu cz³onków tego najwy¿szego senatu duchownego w wielkopolskich archidiecezjach. W pi- œmie skierowanym do w³adz dowodzono, ¿e cz³onkowie kapitu³y w niczym nie zawinili, a jako kap³ani i s³udzy Chrystusa maj¹ prawo do poszanowa- nia, zw³aszcza ze strony w³adz katolickich. Wczeœniej aresztowania kap³a- nów dokonywa³y w³adze innowiercze lub bandy heimatschutzu. Kapitu³a poinformowa³a dalej, ¿e je¿eli nie cofnie siê rozkazu aresztowa- nia ks. kanoników J. Paecha i K. Klinkego, to zostanie z³o¿ony publiczny protest. Pod tym oœwiadczeniem podpisa³ siê dziekan kapitu³y katedralnej 42. Dowództwo G³ówne, po przyjêciu do wiadomoœci treœci listu kapitu³y z dnia 16 czerwca, w piœmie skierowanym do Komisariatu NRL w spra- wie aresztowania ks. kanonika J. Paecha, wyrazi³o ubolewanie z powodu nietaktownego wykonania rozkazu. Mimo protestów ksiê¿a J. Paech i K. Klinke zostali umieszczeni w klasztorze w G³ogówku pod Gostyniem (17 VI 1919 r.). Zwolniono ich 19 lipca 1919 r. Pozostali niemieccy cz³onkowie kapitu³y byli poddawani pewnym ograniczeniom ze strony w³adzy duchownej. W 1920 r., w kapitule poznañskiej zasiada³o nadal 5 Niemców: P. Do- mbek, K. Klinke, A. Steuer, R. Weimann i J. Paech. Tak liczna reprezen- tacja niemieckich ksiê¿y wymusi³a podjêcie zdecydowanych dzia³añ, zmierzaj¹cych do ich usuniêcia lub ograniczenia wp³ywów43. Jako pierw- szego uda³o siê usun¹æ ks. R. Weimanna (w 1920 r. wys³any do Tuczna, jako administrator arcybiskupi na tereny archidiecezji poznañskiej pozo- sta³e na terytorium niemieckim). Pra³at P. Dombek zmar³ w 1921 r. W ten sposób w kapitule poznañskiej zosta³o trzech Niemców.

IV. UPOSA¯ENIE CZ£ONKÓW KAPITU£Y

Podstawow¹ uposa¿enia by³y prebendy. Cz³onkowie mieli prawo do œwiadczeñ maj¹tkowych kapitu³y po uregulowaniu wszystkich zobowi¹-

42 AAG, APP II 47/3, Pismo Kapitu³y do Komisariatu Naczelnej Rady Ludowej Wydzia³u IIIa z dn. 16 VI 1919 r. 43 K i e c, op.cit., s. 363. KAPITU£A METROPOLITALNA W POZNANIU 1919-1939 259 zañ zwi¹zanych z jej utrzymaniem. Po rozbiorach w³adze pruskie przepro- wadzi³y sekularyzacjê maj¹tków koœcielnych. Odt¹d Ÿród³em utrzymania duchowieñstwa by³y kwartalne pensje. Na mocy bulli De salute anima- rum i przepisów póŸniejszych otrzymywali pensje pañstwowe. W grudniu 1919 r. z komisji pragmatycznej wy³oniono zespó³ dla rozpa- trzenia wysokoœci poborów cz³onków kapitu³y. W tym gremium dzia³a³ ks. oficja³ Cz. Meysner, starosta krajowy Wac³aw Wyczyñski i podsekretarz sta- nu Bernard Chrzanowski. Warto odnotowaæ, ¿e w tej sprawie odby³y siê tyl- ko dwa posiedzenia (29 grudnia 1919 r. i 16 stycznia 1920 r.), podczas których cz³onkowie kapitu³y nie zostali uznani za urzêdników (istnia³a taka mo¿li- woœæ na mocy osobnej regulacji miêdzy rz¹dem RP a Kuri¹ Metropolitaln¹). Ze wzglêdu na ogóln¹ sytuacjê finansow¹ przyznano im dodatek dro¿yŸnia- ny. Prepozyt i dziekan kapitu³y uzyskali podwy¿szenie poborów o 12 000 marek, oœmiu kanonikom podwy¿szono uposa¿enie do 11 000 marek44. Z polecenia Biura Prezydialnego Ministerstwa by³ej Dzielnicy Pruskiej sprawa klasyfikacji cz³onków kapitu³, kleru katedralnego i s³u¿by koœciel- nej by³a przedmiotem obrad posiedzenia komisji kwalifikacyjnej45. Pobory kanoników, po skreœleniu etatów przedwojennych, unormowa³o Minister- stwo Wyznañ Religijnych i Oœwiecenia Publicznego. Departament Wyznañ Religijnych, w piœmie z dnia 7 maja 1923 r., przyzna³ sta³e pensje, przezna- czaj¹c na ka¿dego cz³onka kapitu³y metropolitalnej po 532 000 marek pol- skich. W miarê dewaluacji marki ministerstwo podwy¿sza³o pensjê podsta- wow¹ procentowo, podobnie jak urzêdnikom pañstwowym. Z dniem 1 stycz- nia 1924 r. naliczono pobory dla duchowieñstwa – podobnie jak urzêdnikom pañstwowym (wg punktów i mno¿nika). Pensja cz³onka kapitu³y wynosi³a 495 punktów, mno¿nik podwy¿sza³ siê w miarê wzrostu dro¿yzny. Pismem z 7 lipca 1924 r. MWiOP podwy¿szy³o pensjê cz³onka kapitu³y na 540 punk- tów. Mno¿nik wynosi³ 0,35, co oznacza³o, ¿e pensja wynosi³a 189 z³46. Na tle podzia³u dochodów dosz³o wtedy do nieporozumieñ miêdzy Gnieznem a Poznaniem. Ksi¹dz A. Laubitz, prepozyt Kapitu³y Metropoli- talnej GnieŸnieñskiej 30 paŸdziernika 1924 r., z³o¿y³ na rêce arcybiskupa za¿alenie na kapitu³ê poznañsk¹. Zarzuci³ jej, ¿e czerpa³a z funduszy przyznawanych przez pañstwo na obydwie kapitu³y. Kapitu³a gnieŸnieñ- ska nie odebra³a bowiem ¿adnej sumy, zaœ poznañska pobiera³a fundusze bez wiedzy kapitu³y gnieŸnieñskiej (otacza³a siê zbytkiem, podczas gdy kurie gnieŸnieñskie sta³y zaniedbane). Wobec tego kapitu³a gnieŸnieñska zaproponowa³a roz³¹czenie p³aconych przez pañstwo funduszy na dwa

44 AAG, APP II 47/3, Pismo komisji opiniodawczej z dn. 16 I 1920. 45 AAG, APP II 46, Ministerstwo by³ej Dzielnicy Pruskiej z dn. 24 XI 1919 r. 46 AAG, APP II 46, Kasa Konsystorza do Arcybiskupa GnieŸnieñskiego i Poznañskiego z dn. 15 IX 1924 r. 260 LESZEK WILCZYÑSKI osobne podmioty: dla Gniezna i dla Poznania 47. Kapitu³a poznañska przy- jê³a ten zarzut za obra¿aj¹cy. Ksi¹dz Cz. Meysner uwa¿a³, ¿e forma i treœæ za¿alenia prepozyta ks. A. Laubitza nie poprawi stosunków miêdzy kapi- tu³ami48. Kapitu³a poznañska, podobnie jak gnieŸnieñska, by³a za roz³¹- czeniem wspólnej kasy arcybiskupa. Uwa¿a³a te¿, ¿e kwoty te powinny byæ przypisane wed³ug rzeczywistego zapotrzebowania kapitu³49. W 1924 r. kapitu³a metropolitalna, powo³uj¹c siê na dawniejsze prze- pisy, szczególnie bullê De salute animarum, domaga³a siê od rz¹du pol- skiego jako sukcesora rz¹du pruskiego, aby pokrywa³ realne potrzeby tak osobowe jak i rzeczowe kapitu³y i katedry50.

Uposa¿enie cz³onków kapitu³y w 1924 r.

Cz³onkowie kapitu³y Dochody w z³

Prepozyt 2000 Dziekan 2000 1 kanonik 2000 2 kanonik 2000 3 kanonik 2000 4. kanonik 2000 5 kanonik 2000 6 kanonik 2000 7 kanonik 2000 8 kanonik 2000 4 kanonicy honorowi — 2 penitencjarzy i 6 ksiê¿y katedralnych 5200 Na utrzymanie s³u¿by koœcielnej 7000 Dyrygent chóru i œpiewacy — Na potrzeby zakrystii 2000 Na koszty administracyjne 1200 Na budowle i reperacje 14 800 Na podatki 350 Nadzwyczajne 150

47 AAG, APP II 46, Ks. Laubitz do Arcybiskupa GnieŸnieñskiego i Poznañskiego z dn. 30 X 1924 r. 48 AAG, APP II 46, Ks. Meysner do Arcybiskupa GnieŸnieñskiego i Poznañskiego Po- znañskiego dn. 12 XI 1924. 49 AAG, APP II 46, Ks. Ruciñski do Arcybiskupa GnieŸnieñskiego i Poznañskiego Po- znañskiego dn. 11 XI 1924. 50 AAG, APP II 47/3, Memoria³ Kapitu³y Metropolitalnej Poznañskiej w sprawie dotacji z dn. 1 XII 1924. KAPITU£A METROPOLITALNA W POZNANIU 1919-1939 261

W 1926 r. kapitu³a skar¿y³a siê wikariuszowi kapitulnemu ks. bp. St. £ukomskiemu, ¿e na podstawie ustawy z 22 XII 1925 r. zmniejszono upo- sa¿enia cz³onków kapitu³y, powo³uj¹c siê na normy podane w art. 2 tej¿e ustawy. Kapitu³a potr¹cenia uwa¿a³a za nieuzasadnione, o czym dok³adnie informowa³a w piœmie z 7 kwietnia 1926 r.51 Podobne nieporozumienie wy- nik³o z obliczenia podatku za mieszkania cz³onków kapitu³y wed³ug war- toœci czynszowej, przekraczaj¹ce normy dla prywatnych mieszkañ z roku 1914. Podatek ten by³ niezgodny z art. XV konkordatu z 10 lutego 1925 r. W myœl tego przepisu mieszkania cz³onków kapitu³y powinny byæ trakto- wane jak mieszkania funkcjonariuszy instytucji pañstwowych. Pomiesz- czenia, w których pracuj¹, nie powinny byæ w ogóle opodatkowane52. Do Kapitu³y Metropolitalnej Poznañskiej w 1928 r. prymas inkorporo- wa³ parafiê Brody. Przynosi³a ona spore dochody z posiadanej ziemi, bo- wiem zaborca nie sekularyzowa³ w³asnoœci ziemskiej w wiejskich para- fiach53. U³atwiæ to mia³o kapitule zarówno utrzymanie katedry i podnie- sienie splendoru nabo¿eñstw katedralnych, jak i zwiêkszenie dochodów poszczególnych kanoników54.

V. DZIA£ALNOŒÆ KAPITU£Y

Jak ju¿ wspomniano g³ównym zadaniem kapitu³y by³o uœwietnianie kultu Bo¿ego w koœciele metropolitalnym. Pod jej opiek¹ by³ sam budy- nek katedry, a tak¿e koœció³ NMP in Summo, plac katedralny, 10 kurii z przynale¿nymi budynkami, 2 du¿e domy przy placu katedralnym, 3 domy dla urzêdników koœcielnych. Dla swojej dzia³alnoœci utrzymywa- ³a 17 kap³anów oraz 7 osób personelu koœcielnego. W 1922 r. Magistrat Sto³ecznego Miasta Poznania, uchwa³¹ z 9 maja tego¿ roku, pozwoli³ kapitule na wybudowanie muru miêdzy konwiktem arcybiskupim a ogrodem kapitulnym. Terenu, na którym stan¹³ mur mia- sto nie odsprzeda³o kapitule, lecz wydzier¿awi³o za roczn¹ op³at¹ 100 mk.55 Dokonano te¿ zamiany gruntów kapitu³y na grunty fortyfikacyjne na Ostrowie Tumskim.

51 AAG, APP II 47/3, Kapitu³a Metropolitalna Poznañska do Wikariusza Kapitulnego ks. Stanis³awa £ukowskiego z dn. 7 IV 1926. 52 AAG, APP II 47/3, Kapitu³a Metropolitalna Poznañska do ks. Stanis³awa £ukomskie- go z dn. 1 V 1926. 53 J. K³oczowski, L. Müllerowa, J. Skarbek, Zarys dziejów Koœcio³a katolic- kiego w Polsce, Kraków 1986, s. 185. 54 AAG, APP II 47/3, Kapitu³a Metropolitalna Poznañska do Arcybiskupa z dn. 3 I 1929 r. 55 AAG, APP II 47/3, Magistrat Poznania do Arcybiskupa GnieŸnieñskiego i Poznañskie- go dn. 17 V 1922. 262 LESZEK WILCZYÑSKI

W 1924 r. dziekan kapitu³y upomina³ organistê Józefa Pawlaka, ¿e za- niedbuje swoje obowi¹zki: spóŸnia siê na mszê œw. o 7 rano albo wcale nie przychodzi, a wed³ug kontraktu powinien na niej graæ i œpiewaæ. Do za- niedbañ organisty dochodzi³o jeszcze przekroczenie par. 6 kontraktu, któ- ry pozwala³ na pos³ugiwanie siê zastêpc¹: 1) dorywczo, 2) za wyraŸnym zezwoleniem kapitu³y lub dziekana, 3) dopiero po uprzedniej zgodzie dyrygenta chóru katedralnego. Za z³amania postanowieñ kontraktu dziekan udzieli³ organiœcie naga- ny56. W 1926 r. kapitu³a zwróci³a siê do arcybiskupa o dotacje na remonty budynków kapitulnych57. Postulowano tak¿e podniesienie subwencji z 1500 z³ miesiêcznie do 3000 z³58. 3 stycznia 1927 r. kapitu³a wybra³a na prepozyta ks. St. Adamskiego i na dziekana ks. Cz. Meysnera59. W tym¿e czasie rektor Koœcio³a NMP in Summo ks. G. Kucharski powo³a³ komitet dla gruntownego odnowienia tego koœcio³a. W trosce o piêkno muzyki liturgicznej kapitu³a postanowi³a zakupiæ nowe organy dla katedry. Niestety, jej ma³e uposa¿enie uniemo¿liwia³o zakup. W tym celu kapitu³a w grudniu 1927 r. poprosi³a arcybiskupa o przed³o¿enie Stolicy Apostolskiej proœby o zgodê na zaci¹gniêcie przez kapitu³ê po¿yczki w bankach holenderskich w wysokoœci 22 000 dolarów i zabezpieczenie jej hipotecznie na nieruchomoœciach kapitu³y (na kilku kuriach kanonickich). Koszty wykonania organów mia³y wynosiæ 200 000 dolarów. Ogólna po¿yczka wynosiæ mia³a 150 000 dolarów. Resztê po¿ycz- ki mia³a zaci¹gn¹æ Drukarnia i Ksiêgarnia œw. Wojciecha i obci¹¿yæ hipo- tek¹ swoje nieruchomoœci. Po uzgodnieniu kapitu³y z Drukarni¹ i Ksiê- garni¹ œw. Wojciecha procent od sumy, któr¹ po¿ycza kapitu³a, mia³a sp³a- caæ ksiêgarnia. Planowano zaci¹gniêcie po¿yczki na 20 lat60. Arcybiskup przyj¹³ propozycjê kapitu³y, zaznaczaj¹c te¿, ¿e dopóki po¿yczka nie zo- stanie sp³acona, podatek na cele katedralne nie zostanie zniesiony61. Jak informowa³ prezpozyt kapitu³y ks. St. Adamski po¿yczka mog³aby dojœæ

56 AAG, APP II 47/3, Dziekan Kapitu³y Metropolitalnej do organisty z dn. 20 XI 1924 r. 57 AAG, APP II 47/3, Kapitu³a Metropolitalna Poznañska do Arcybiskupa GnieŸnieñskie- go i Poznañskiego z dn. 6 IX 1926 r. 58 AAG, APP II 47/3, Kapitu³a Metropolitalna Poznañska do Arcybiskupa GnieŸnieñskie- go i Poznañskiego z dn. 24 XII 1926 r. 59 AAG, APP II 47/3, Kapitu³a Metropolitalna Poznañska do Arcybiskupa GnieŸnieñskie- go i Poznañskiego z dn. 3 I 1927 r. 60 AAG, APP II 47/3, Kapitu³a Metropolitalna Poznañska do Arcybiskupa GnieŸnieñskie- go i Poznañskiego z dn. 5 XII 1927 r. 61 AAG, APP II 47/3, Arcybiskup A. Hlond do Kapitu³y Metropolitalnej Poznañskiej z dn. 5 XII 1927 r. KAPITU£A METROPOLITALNA W POZNANIU 1919-1939 263 do skutku w kraju, mianowicie w Banku Gospodarstwa Krajowego62. Za- niepokoi³ siê jednak, ¿e w podobnym przypadku, gdy ksiê¿a jezuici chcie- li zaci¹gn¹æ kredyt na budowê budynku i kaplicy, potrzebna by³a zgoda komisarza ministra skarbu, który uzna³ brak dostatecznej po¿ytecznoœci proponowanych budowli. Poinformowa³ o tym arcybiskupa prosz¹c, by ten proœbê kapitu³y przedstawi³ ministrowi skarbu63. Kapitu³a Metropolitalna na sesji w dniu 2 kwietnia 1928 r. zatwierdzi- ³a ofertê z³o¿on¹ przez Towarzystwo Akcyjne N.V. Truskantoor voor Be- legging w Gravenhage w Holandii w przedmiocie zaci¹gniêcia po¿yczki w wysokoœci 500 000 guldenów holenderskich, czyli 200 000 dolarów64. W celu zapisu hipotecznego potrzebne by³o poœwiadczenie s¹du65. Kardy- na³ A. Hlond 6 kwietnia 1928 r. oœwiadczy³, ¿e w myœl kanonów 1538 i 1532 Kapitu³a Metropolitalna Poznañska uzyska³a zgodê Stolicy Apostolskiej na obci¹¿enie swych nieruchomoœci zapisem hipotecznym w wysokoœci 150 000 dolarów. Równoczeœnie oœwiadczy³, ¿e prepozyt na mocy statutu kapitu³y jest upowa¿niony bez osobnej plenipotencji do podpisywania za- pisu hipotecznego na nieruchomoœciach kapitu³y66. Jednak zasadniczym celem kapitu³y by³a troska o kult Bo¿y. Aby god- nie odprawiaæ liturgiê w chórze katedralnym prepozyt ks. St. Adamski zwróci³ siê w kwietniu 1928 r. do arcybiskupa, aby ten wyda³ stosowny dekret dotycz¹cy wyznaczania miejsc w stallach katedralnych i okreœla- nia kolejnoœci na procesjach67. Kapitu³a d¹¿¹c do podtrzymania œwietnoœci i powagi nabo¿eñstw ka- tedralnych poprosi³a te¿ arcybiskupa, by zechcia³ uregulowaæ sprawy udzia³u alumnów seminarium duchownego w Poznaniu w nabo¿eñstwach katedralnych oraz w asyœcie w nabo¿eñstwach, aby: 1) wszyscy alumni w czasie pobytu w seminarium, co niedzielê i œwiê- ta brali udzia³ w nabo¿eñstwach g³ównych i nieszporach, poza pierwszy- mi nieszporami i matutinum w œwiêta uroczyste, 2) ksi¹dz rektor seminarium, na zmianê w tym¿e czasie, przysy³a³ w dni powszednie dwóch kleryków do asysty przy mszach œw. konwentu-

62 AAG, APP II 47/3, Prepozyt Kapitu³y Metropolitalnej Poznañskiej do Arcybiskupa GnieŸnieñskiego i Poznañskiego z dn. 1 III 1928 r. 63 AAG, APP II 47/3, Prepozyt Kapitu³y Metropolitalnej Poznañskiej do Arcybiskupa GnieŸnieñskiego i Poznañskiego z dn. 8 III 1928 r. 64 AAG, APP II 47/3, Kapitu³a Metropolitalna Poznañska do Arcybiskupa GnieŸnieñskie- go i Poznañskiego z dn. 4 IV 1928 r. 65 AAG, APP II 47/3, Prepozyt Kapitu³y Metropolitalnej Poznañskiej do Arcybiskupa GnieŸnieñskiego i Poznañskiego z dn. 5 IV 1928 r. 66 AAG, APP II 47/3, Kardyna³ A. Hlond do Radcy Cichowicza, notariusza z dn. 6 IV 1928 r. 67 AAG, APP II 47/3, Prepozyt Kapitu³y Metropolitalnej Poznañskiej do Arcybiskupa GnieŸnieñskiego i Poznañskiego z dn. 30 IV 1928 r. 264 LESZEK WILCZYÑSKI alnych i aniwersarzach (w tygodniu przypada³y 3 msze œw. konwentualne i 1 aniwersarz), 3) w czasie wakacji seminaryjnych alumni pozostaj¹cy w Poznaniu byli zobowi¹zani przybywaæ na nabo¿eñstwa g³ówne i braæ udzia³ w asy- œcie i chórze68. W sierpniu tego¿ roku kapitu³a popar³a wniosek wikariuszy katedral- nych o zniesienie wspólnego dla nich gospodarstwa. W tym celu zwróci³a siê do arcybiskupa, je¿eli ten przychyli siê do wniosku, aby przyzna³ kwo- tê potrzebn¹ na przebudowanie wikariatu69. Dbaj¹c o dobro katedry kapitu³a zwróci³a siê do magistratu Sto³ecz- nego Miasta Poznania, by specjaliœci zbadali objawy i szkody ruchu ko³o- wego odbywaj¹cego siê pod murami katedry, kurii arcybiskupiej i pa³acu prymasowskiego. Teren, na którym sta³y wy¿ej wymienione budynki, to ziemie osadowe, bardzo elastyczne. W wyniku tego ruch samochodowy powodowa³ drgania i pêkania murów. Kapitu³a zaproponowa³a magistra- towi, aby ruch ciê¿arowy skierowaæ na inne ulice miasta, a prêdkoœæ ru- chu na Ostrowie unormowaæ tak ¿eby nie zagra¿a³ bezpieczeñstwu histo- rycznych budowli70. 18 czerwca 1928 r. kapitu³a wys³a³a pismo do w³adz miasta o uregulo- wanie ruchu ko³owego na Ostrowie Tumskim ze wzglêdu na ochronê ka- tedry. W odpowiedzi magistrat napisa³, ¿e urz¹d policji budowlanej zwró- ci³ siê do miejskiego urzêdu policji w sprawie uregulowania prêdkoœci sa- mochodów, proponuj¹c ograniczenie prêdkoœci do 10 km na godzinê i umieszczeniu w tym celu odpowiednich tablic od strony miasta i Œród- ki. Poniewa¿ przez szeœæ miesiêcy nic nie osi¹gniêto w tej sprawie, kapi- tu³a zwróci³a siê do prezydenta Poznania, by sam zechcia³ siê tym zaj¹æ i wydaæ odpowiednie rozporz¹dzenia71. Kapitu³a zgodzi³a siê na sesji w dniu 26 IX 1928 r. na zwolnienie ks. ka- nonika T. Zakrzewskiego, rektora Polskiego Instytutu Papieskiego w Rzy- mie, z obowi¹zku kanonicznej rezydencji przy katedrze poznañskiej na czas jego urzêdowania w Rzymie. Nie zwolniono go przy tym z obowi¹zku od- prawiania hebdomad, któr¹ winien odprawiaæ w czasie letnich wakacji72.

68 AAG, APP II 47/3, Kapitu³a Metropolitalna Poznañska do Arcybiskupa GnieŸnieñskie- go i Poznañskiego z dn. 10 X 1928 r. 69 AAG, APP II 47/3, Prepozyt Kapitu³y Metropolitalnej Poznañskiej do Arcybiskupa GnieŸnieñskiego i Poznañskiego z dn. 27 VIII 1928 r. 70 AAG, APP II 47/3, Prepozyt Kapitu³y Metropolitalnej Poznañskiej do Arcybiskupa GnieŸnieñskiego i Poznañskiego z dn. 8 III 1928 r. 71 AAG, APP II 47/3, Kapitu³a Metropolitalna Poznañska do Prezydenta m. Poznania z dn. 14 I 1929 r. 72 AAG, APP II 47/3, Kapitu³a Metropolitalna Poznañska do Arcybiskupa GnieŸnieñskie- go i Poznañskiego z dn. 1 X 128 r. KAPITU£A METROPOLITALNA W POZNANIU 1919-1939 265

Tak¿e jesieni¹ tego roku wybrano zas³u¿onego kap³ana, redaktora „Przewodnika Katolickiego”, pisarza i dzia³acza spo³ecznego, pos³a na pierwszy sejm w odrodzonej Polsce, Józefa K³osa na dziekana kapitu³y w miejsce zmar³ego ks. Poturalskiego. Instalacja ks. J. K³osa nast¹pi³a 17 XII 1928 r. 7 stycznia 1929 r. jako adiunktów kapitu³a wybra³a prepozyta ks. St. Adamskiego i dziekana ks. J. K³osa73. 16 listopada 1934 r. Ojciec œw. mianowa³ ks. St. Hutten-Czapskiego kanonikiem gremialnym w miejsce zmar³ego ks. protonotariusza W³. Hozakowskiego. 2 stycznia nastêpnego roku, na nadzwyczajnej sesji ka- pitulnej w kaplicy Najœwiêtszego Serca Pana Jezusa w katedrze, dokona- no instalacji ks. St. Hutten-Czapskiego oraz nowo mianowanego przez ks. prymasa A. Hlonda w miejsce œp. Edwarda Jêsieka ks. kanonika N. Mê- dlewskiego. Po tych zmianach, poza wymienionymi, kapitu³ê tworzyli na- stêpuj¹cy ks. kanonicy: protonotariusz J. K³os, bp W. Dymek, inf. F. Ru- ciñski-Nagórny, pra³. T. Zakrzewski, J. Paech, A. Steuer, H. Zborowski i K. Szreybrowski74. Wiele czasu zajmowa³o kapitule rozpatrywanie i zatwierdzanie prze- s³anych przez Kuriê Arcybiskupi¹ licznych decyzji administracyjnych, z których wiêkszoœæ dotyczy³a ró¿nych parafii w ca³ej diecezji. Dla przy- k³adu 25 II 1935 r. wyra¿ono zgodê na sprzeda¿ drewna z lasu beneficjal- nego w Obornikach zniszczonego przez sówkê choinówkê – z obowi¹z- kiem ponownego zalesienia75 – a 18 III 1935 r. aprobowano zaci¹gniêcie przez kuriê po¿yczki do sumy 300 000 z³ na cele parafii poznañskich76. Kapitu³a przyznawa³a tak¿e stypendia dla niezamo¿nych uczniów szkó³ poznañskich, dysponuj¹c pieniêdzmi z istniej¹cych w tym celu fun- dacji Szo³drskich i Kwileckich. 26 czerwca 1935 r. ca³a kapitu³a zgroma- dzi³a siê na dworcu kolejowym, aby po¿egnaæ ks. kard. A. Hlonda, który jako legat papieski udawa³ siê na Kongres Eucharystyczny do Lubljany. Uroczysty przebieg mia³a ceremonia ods³oniêcia pomnika ks. abpa F. Sta- blewskiego, która odby³a siê 8 lipca 1935 r. w kaplicy Najœw. Serca Jezu- sowego z udzia³em wszystkich kanoników. Obecni byli ks. biskup wro- c³awski i che³miñski, przedstawiciele kapitu³y gnieŸnieñskiej oraz w³adz œwieckich. Pontyfikaln¹ mszê œw. odprawi³ ks. bp W. Dymek, kazanie wyg³osi³ ks. pra³. J. K³os, a pomnik ods³oni³ ks. prymas, który przekaza³ go w opiekê kapitule.

73 AAG, APP II 47/3, Kapitu³a Metropolitalna Poznañska do Arcybiskupa z dn. 7 I 1929 r. 74 Liber continens protocolla Sesionum Septimanalium Capituli Metropolitani Posna- niensis ab A.D. 1935, s. 7-9. 75 Tam¿e, s. 17. 76 Tam¿e, s. 20. 266 LESZEK WILCZYÑSKI

Na sesji kapitu³y dnia 22 lipca 1935 r. ks. pra³. T. Zakrzewski przeka- za³ dwa srebrne relikwiarze ze szcz¹tkami œwiêtych: Wojciecha, Francisz- ka Ksawerego, Jana Bosco, Tomasza Aposto³a, Stanis³awa Biskupa i Sta- nis³awa Kostki, które przywióz³ z Rzymu. Oba cenne relikwiarze by³y darem ks. kanonika Micha³a Zakrzewskiego z roku 1749 i zosta³y przez darczyñcê gruntownie odnowione77. Kuria Arcybiskupia z dniem 1 X 1935 r. obni¿y³a kapitule dochody o 1000 z³ miesiêcznie. Dalsze oszczêdnoœci by³y ju¿ niemo¿liwe, bo poza bie¿¹cymi wydatkami ci¹¿y³a sp³ata po¿yczki holenderskiej i wewnêtrz- nej oraz przewidywany remont dachu, dlatego kapitu³a rozwa¿a³a mo¿li- woœæ rozwi¹zania chóru katedralnego. Na szczêœcie koszty jego utrzyma- nia (ok. 12 000 z³ rocznie) wzi¹³ na siebie ks. prymas A. Hlond78. W roku 1936 tak¿e ks. kardyna³ pokry³ koszty restauracji obrazu œw. Cecylii w wysokoœci 1 600 z³. Prace wykona³ prof. Rutkowski79. Natomiast kapi- tu³a postanowi³a zakupiæ w poznañskim antykwariacie trzy dziewiêtna- stowieczne sztychy dotycz¹ce katedry oraz zleci³a konserwacjê ornatów i innych szat liturgicznych. 3 sierpnia 1936 r. wybrano ks. inf. F. Ruciñskie- go jako delegata kapitu³y na Polski Synod Plenarny w Czêstochowie 80. Wiele trosk przysporzy³ kapitule remont dachów katedry. Na rok 1936 przeznaczono kwotê 13 000 z³, a oprócz dachów przewidziano naprawê belkowania i tynkowania wie¿y pó³nocnej81. W listopadzie 1936 r. kapitu³a wys³a³a podziêkowanie dla ks. kardyna³a i biskupa sufragana za ufundo- wanie tabernakulum i balasek zaprojektowanych przez prof. Wysockiego do kaplicy Najœw. Serca Jezusa w katedrze82. W grudniu tego roku ks. prymas powiadomi³ kapitu³ê, ¿e przyjmuje rezygnacjê z kanonikatu gremialnego ks. szamb. St. Hutten-Czapskiego, który w póŸniejszym czasie zosta³ mianowany kanonikiem honorowym83. Natomiast z pocz¹tkiem roku 1937 z urzêdu teologa i kaznodziei koœcio³a metropolitalnego zrezygnowa³ ks. inf. F. Ruciñski. Funkcjê tê przej¹³ ks. szamb. N. Mêdlewski84. W tym samym czasie ks. prymas powiadomi³ ka- pitu³ê, ¿e udzieli³ dwumiesiêcznego urlopu ks. bp. Dymkowi, który jako jego asystent bêdzie przeprowadza³ w Warszawie pertraktacje z rz¹dem w sprawie konkordatu85. 22 II 1937 r. kapitu³a rozwa¿a³a projekt zarz¹du

77 Tam¿e, 32-33. 78 Tam¿e, s. 44-45. 79 Tam¿e, s. 63-64. 80 Tam¿e, s. 78-79. 81 Tam¿e, s. 84. 82 Tam¿e, s. 88. 83 Tam¿e, s. 94. 84 Tam¿e, s. 99. 85 Tam¿e, s. 100. KAPITU£A METROPOLITALNA W POZNANIU 1919-1939 267 miejskiego, który w celu ochrony katedry przed wstrz¹sami, przewidywa³ zamkniêcie ul. Ostrów Tumski i oddanie jej kapitule w zamian za mo¿li- woœæ przeprowadzenia nowej ulicy od wylotu mostu Chrobrego do ul. Warszawskiej. Sprawê kapitu³a przyrzek³a rozwa¿yæ, pozostawiaj¹c osta- teczn¹ decyzjê ks. prymasowi86. Sesje 7 i 21 czerwca 1937 r. poœwiêcono bezpoœrednim przygotowa- niom do Kongresu Eucharystycznego, który 25 czerwca rozpoczyna³ siê w Poznaniu. Miêdzy innymi poproszono biskupa Stanis³awa Okoniew- skiego, jako najstarszego ordynariusza metropolii, by w katedrze powita³ legata papieskiego w osobie kard. A. Hlonda87. Rok 1937 przyniós³ dalsze k³opoty zwi¹zane z remontem dachu kate- dry. Prace siê przeci¹ga³y, stwierdzono te¿ kradzie¿ starych i nowych blach miedzianych. Kosztami postanowiono obarczyæ wykonawcê, który nie ukoñczy³ w terminie zleconych prac88. 11 grudnia 1937 r. odby³a siê instalacja ks. F. Jedwabskiego, kanclerza Kurii Metropolitalnej, którego Ojciec œw. mianowa³ kanonikiem gremial- nym89. Wiosn¹ 1938 r. na placu katedralnym rozpoczêto prace wykopalisko- we. Mo¿na by³o je prowadziæ dziêki dotacji miasta oraz œrodkom z fundu- szu dla bezrobotnych. Pracami kierowa³ prof. Józef Kostrzewski. Po za- koñczeniu prac profesor projektowa³ urz¹dzenie podziemnego muzeum archeologicznego na placu. Kapitu³a postanowi³a nie sprzeciwiaæ siê tym planom90. Latem tego roku huragan poczyni³ wiele szkód na Ostrowie Tumskim. 18 lipca omawiano sprawy licznych napraw i remontów. Kapitu³a zwróci- ³a siê do ks. prymasa o subwencjê na te cele91. 12 wrzeœnia 1938 r. ks. pra³. T. Zakrzewski, który zosta³ sufraganem diecezji ³om¿yñskiej, po¿egna³ siê z kapitu³¹ metropolitaln¹. W jego miej- sce Ojciec œw. mianowa³ ks. bpa Edwarda O’Rourke’a, by³ego biskupa w Rydze, a nastêpnie ordynariusza gdañskiego92. 9 paŸdziernika, dzieñ po œmierci prepozyta Józefa K³osa, kapitu³a uczci³a jego pamiêæ. Uroczysty pogrzeb zas³u¿onego kap³ana odby³ siê 12 paŸdziernika93.

86 Tam¿e, s. 106. 87 Tam¿e, s. 119-120. 88 Tam¿e, s. 124. 89 Tam¿e, s. 133-134. 90 Tam¿e, s. 151. 91 Tam¿e, s. 162 i 167. 92 Tam¿e, s. 167-168. 93 Tam¿e, s. 171. 268 LESZEK WILCZYÑSKI

26 grudnia na nadzwyczajnej sesji ks. bp Dymek informowa³, ¿e Oj- ciec œw. mianowa³ go prepozytem, ks. inf. F. Ruciñskiego dziekanem, a dotychczasowego kustosza kapitu³y kolegiackiej ks. Józefa Pr¹dzyñ- skiego – pra³atem infu³atem kustoszem kapitu³y metropolitalnej94. Ksi¹dz kustosz na sesji 6 lutego 1939 r. postulowa³ ufundowanie w katedrze po- mnika ks. J. K³osa. W tym celu powo³ano komisjê95. W lutym tego roku Instytut Prehistoryczny Uniwersytetu Poznañskie- go wniós³ o zezwolenie na dalsze prowadzenie prac wykopaliskowych tu¿ przy fasadzie katedry oraz przy koœciele NMP. Ze wzglêdu na niebezpie- czeñstwo jakim budowlom gro¿¹ wykopy, kapitu³a udzieli³a zezwolenia tylko na prace przy koœciele – z zachowaniem nale¿ytych zabezpieczeñ. W trosce o zabytki wyst¹piono ponadto do w³adz miasta, by zakaza³y ru- chu ciê¿arówek na ulicy Ostrów Tumski96. W miarê up³ywu czasu coraz bardziej dawa³o siê odczuæ wojenn¹ at- mosferê. W kwietniu 1939 r. kapitu³a postanowi³a zakupiæ po¿yczkê prze- ciwlotnicz¹ za 1400 z³97. W zwi¹zku z przygotowaniami do obrony w lipcu tego roku Komitet Rozproszenia Obywatelskiego zapytywa³ kapitu³ê, kto pragnie pozostaæ w Poznaniu lub miasto opuœciæ. Na to pytanie ka¿dy z kanoników mia³ odpowiedzieæ indywidualnie98. Po œmierci ks. abpa Edwara Roppa, 25 lipca 1939 r., metropolity mo- hylowskiego, kapitu³a wyrazi³a zgodê na propozycjê ks. kardyna³a, by pochowaæ hierarchê w katedrze poznañskiej. Zarazem zgodnie z ¿ycze- niem ks. prymasa postanowiono uporz¹dkowaæ i odnowiæ grobowce arcy- biskupie w kaplicy Szo³drskich99. 28 sierpnia zaopatrzenie kurii w piasek i wodê oraz przygotowanie schronów powierzono ks. magistrowi Fabricae i ks. Gerardowi Mizgalskie- mu100. Na sesji kapitulnej 13 wrzeœnia 1939 r. bp W. Dymek oœwiadczy³, ¿e jako wikariusz generalny przej¹³ zastêpstwo na mocy postanowienia ks. prymasa, który Poznañ opuœci³. Biskup stwierdzi³ z zadowoleniem, ¿e prawie ca³a kapitu³a pozosta³a przy katedrze z wyj¹tkiem bpa E. O’Rour- ke’a przebywaj¹cego na urlopie oraz ks. kan. N. Mêdlewskiego, który ostrze¿ony, ¿e w³adze okupacyjne wyda³y na niego wyrok œmierci, zd¹¿y³ wyjechaæ z Poznania. Na posiedzeniu tym postanowiono naprawiæ szko-

994 Tam¿e, s. 181. 995 Tam¿e, s. 193. 996 Tam¿e, s. 194. 997 Tam¿e, s. 198. 998 Tam¿e, s. 204. 999 Tam¿e, s. 206-207. 100 Tam¿e, s. 210. KAPITU£A METROPOLITALNA W POZNANIU 1919-1939 269 dy na Ostrowie Tumskim, które wywo³a³o wysadzenie mostów na Warcie i Cybinie101. Wojska hitlerowskie wkroczy³y do Poznania 12 wrzeœnia 1939 r. smut- nym przejawem niesolidarnoœci by³ fakt, ¿e dwóch cz³onków kapitu³y – Niemców – wywiesi³o chor¹gwie Rzeszy ze swastyk¹ hitlerowsk¹102. Dla spo³eczeñstwa polskiego, a szczególnie dla jego duchowieñstwa, rozpocz¹³ siê okres represji i krwawych przeœladowañ.

101 Tam¿e, s. 210-211. 102 Tam¿e, s. 217. 270 LESZEK WILCZYÑSKI DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 271

ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006

JACEK BIESIADA Polska Akademia Nauk Instytut Badañ Literackich w Poznaniu

Dzieje nagrody literackiej miasta Poznania w dwudziestoleciu miêdzywojennym

The History of the Literary Award of the City of Poznañ in the Interwar Period

3 paŸdziernika 1926 r. na ³amach dziennika „Postêp” jego redaktor na- czelny Boles³aw Koreywo, piastuj¹cy równoczeœnie funkcjê prezesa Zwi¹zku Zawodowego Literatów Polskich (dalej: ZZLP) w Poznaniu, opu- blikowa³ „List otwarty do Cyryla Ratajskiego Prezydenta sto³[ecznego] miasta Poznania”. Napisa³ w nim o uchwaleniu w 1925 r. przez w³adze miasta Warszawy corocznej nagrody literackiej i omówi³ g³ówne za³o¿enia jej regulaminu. Nastêpnie przeszed³ do meritum sprawy: Piastuj¹c od szeregu lat zaszczytn¹ dla mnie godnoœæ prezesa Wielko- polskiego Zwi¹zku Zaw[odowego] Literatów Polskich, czujê siê powo³a- nym do tego, aby zwróciæ siê do Pana, Wielce Szanowny Panie Prezyden- cie, jako do dostojnego Gospodarza sto³[ecznego] miasta Poznania, z proœ- b¹, abyœ raczy³ w zrozumieniu donios³oœci poruszonej wy¿ej sprawy u¿yæ swych mo¿liwych wp³ywów wœród kierowników Zarz¹du m. sto³. Pozna- nia, aby taka¿ sta³a nagroda literacka zosta³a przez Radê Miejsk¹ ufun- dowana tak¿e w sto³. mieœcie Poznaniu. Chc¹c zmobilizowaæ w³adze do jak najszybszego zainicjowania stosow- nych dzia³añ, podkreœli³ znaczenie spo³eczne decyzji o ustanowieniu na- grody, nie unikaj¹c patetycznych s³ów: W czasach zatrwa¿aj¹cego kryzysu ksi¹¿ki, w okresie lekcewa¿enia spraw nauki, kultury i sztuki, uchwa³a ta mia³aby znaczenie znamienne i nadzwyczaj donios³e, a gdy zostanie ju¿ podjêta bêdzie najpiêkniejszym 272 JACEK BIESIADA pomnikiem kultury tego najbardziej polskiego miasta.1 Doda³ równie¿, ¿e oprócz Warszawy analogiczne uchwa³y podjê³y rady miejskie Sosnowca i D¹browy Górniczej. W podobnym tonie utrzymany by³ list ZZLP w Warszawie, skierowa- ny do Rady Miejskiej Poznania z dnia 27 wrzeœnia 1926 r., podpisany przez prezesa — Juliusza-Kadena Bandrowskiego i sekretarza — Edwarda Ko- zikowskiego. Autorzy, daj¹c za przyk³ad decyzje w³adz wspomnianych wy¿ej miast, zaapelowali, aby tak¿e Poznañ ufundowa³ doroczn¹ nagrodê literack¹ swego imienia. W dalszej czêœci napisali m.in.: S¹dzimy, ¿e Rada Miejska mo¿e poœwiêciæ nieznaczn¹ w gospodarce miasta sumê na ten szlachetny cel. Mia³oby to donios³e znaczenie dla za- interesowania siê ruchem literackim w Polsce, na razie tak powszechnie zaniedbanym, zaznajomi³oby mieszkañców z talentami, które nie maj¹c do rozporz¹dzenia prasy, nie zawsze s¹ doœæ znane na miejscu i przyczy- ni³oby siê wreszcie do artystycznego wyzyskiwania przez pisarzy danych warunków lokalnych, historycznych, gwary, zabytków, folkloru itd.2 W wyra¿aniu postulatów dotycz¹cych interesuj¹cego nas zagadnie- nia znacznie dalej posun¹³ siê publicysta, krytyk literacki, jeden z czo- ³owych ideologów Narodowej Demokracji — Zygmunt Wasilewski. Sfor- mu³owa³ je w artykule zamieszczonym w „Kurierze Poznañskim” 19 li- stopada 1926 r. Nie ograniczy³ siê do wyra¿enia potrzeby ustanowienia w Poznaniu nagrody literackiej, ale wskaza³ te¿, kto powinien byæ jej pierwszym laureatem: Specjalnie do Poznania, odgrywaj¹cego dzisiaj rolê regulatora opinii narodowej na ca³¹ Polskê, adresowaæ oœmielam siê ¿yczenie, aby za swoje prawo uwa¿a³ nagrodzenie pisarzy politycznych. Ta ga³¹Ÿ literatury w wolnej Polsce powinna wybiæ siê na pierwsze miejsce. I istotnie prym dzisiaj trzyma. Nie mia³a dot¹d literatura polska dzie³a tak epokowego ze wzglêdu na treœæ i na zwi¹zek z dzie³em ¿ycia jego twórcy, jak »Polity- ka polska« R. Dmowskiego. Piœmiennictwo polskie w odrodzonej Polsce osi¹gnê³o w tym dziele swój szczyt europejski3. Z. Wasilewski doskonale zdawa³ sobie sprawê, ¿e jego s³owa nie trafi¹ w pró¿niê, wrêcz przeciwnie, wiedzia³, ¿e padn¹ na grunt niezwykle po- datny. Zdzis³aw Dworecki pisze: [...] po 1918 r. endecja posiada³a w Po- znaniu i Wielkopolsce silnie ugruntowany wp³yw, którego nie utraci³a do wybuchu drugiej wojny œwiatowej. Wœród du¿ych miast Polski tylko w Poznaniu uda³o siê jej wyjœæ na czo³o ruchu politycznego4. Odbiciem

1 Pe³en tekst Listu otwartego... zob. „Postêp”, 1926 nr 228 s. 5. 2 Archiwum Pañstwowe w Poznaniu Akta miasta Poznania [dalej: APP AmP] sygn. 2562 k. 1. 3 Z. Wasilewski: Nagrody literackie. „Kurier Poznañski”, 1926 nr 536 s. 8. 4 Z. Dworecki: Poznañ i poznaniacy w latach Drugiej Rzeczypospolitej 1918-1939. Poznañ 1994 s. 287. DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 273 tych tendencji by³ m.in. sk³ad polityczny Rady Miejskiej, sprawuj¹cej w³adzê w tym w³aœnie momencie, a wybranej w 1925 r. — na 60 radnych a¿ 21 to cz³onkowie Narodowej Demokracji5. Tymczasem w³adze miasta rozpoczê³y prace maj¹ce na celu ustano- wienie nagrody, o czym doniós³ „Postêp” na swoich ³amach dnia 27 listo- pada 1926 r.6 Prawie cztery miesi¹ce póŸniej, 24 marca 1927 r., Rada Miej- ska uchwali³a na skutek starañ prezesa Zwi¹zku Zawodowego Literatów Polskich w Poznaniu p. Boles³awa Koreywy, wieczyst¹ nagrodê literack¹ im. Jana Kasprowicza, która bêdzie przyznawana co dwa lata od roku 1927 w wysokoœci 10.000 z³, na warunkach opracowanych w specjalnym statucie — doniós³ „Nowy Kurier”7. Kolejny krok uczyni³a Rada Miejska 11 maja 1927 r., uchwalaj¹c statut „Nagrody Literackiej sto³ecznego mia- sta Poznania im. Jana Kasprowicza”. Zak³ada³ on, ¿e nagroda bêdzie przy- znawana autorom polskim za ca³okszta³t dzia³alnoœci literackiej, wzglêd- nie jedno dzie³o, nie tylko z zakresu literatury piêknej, lecz tak¿e za pi- œmiennictwo spo³eczne i polityczne. Ubiegaæ siê o ni¹ bêd¹ mogli pisarze urodzeni lub mieszkaj¹cy na terenie Wielkopolski, Œl¹ska i Pomorza, a tak¿e ci, których utwory stanowi¹ odzwierciedlenie ¿ycia lub kultury Poznania, wzglêdnie Polski Zachodniej, w przesz³oœci lub w dobie wspó³- czesnej. Przewodnicz¹cym dziewiêcioosobowego komitetu przyznaj¹cego nagrodê bêdzie prezydent Poznania, a cz³onkami dwie osoby z wyboru Rady Miejskiej, jedna z wyboru Magistratu i po jednym przedstawicielu Uniwersytetu Poznañskiego, Poznañskiego Towarzystwa Przyjació³ Nauk, Syndykatu Dziennikarzy Polskich w Poznaniu, ZZLP w Poznaniu oraz Zwi¹zku Publicystów Artystycznych w Poznaniu8. * Pierwsze zebranie komitetu odby³o siê 4 listopada 1927 r. w Sali S¹- dowej poznañskiego Ratusza. Jego sk³ad przedstawia³ siê nastêpuj¹co: Cyryl Ratajski — prezydent miasta, przewodnicz¹cy, Zygmunt Zaleski — z wyboru Magistratu, Romuald Paczkowski — z wyboru Rady Miejskiej, ks. kanonik Walenty Dymek — z wyboru Rady Miejskiej, prof. Roman Pollak — przedstawiciel Uniwersytetu Poznañskiego, prof. Tadeusz Grabowski — przedstawiciel Poznañskiego Towarzy- stwa Przyjació³ Nauk,

5 Zob. j.w., s. 339. 6 Nagroda literacka sto³ecznego miasta Poznania. „Postêp”, 1926 nr 274 s. 4. 7 „Nowy Kurier”, 1927 nr 70 s. 5. 8 Statut „Nagrody Literackiej sto³[ecznego] miasta Poznania im. Jana Kasprowicza”. „Orêdownik Urzêdowy Sto³ecznego Miasta Poznania”, 1927 nr 15 s. 128-129; zob. te¿: „Dzien- nik Poznañski”, 1927 nr 109 s. 3; „Kurier Poznañski”, 1927 nr 214 s. 2-3, nr 215 s. 5; „Prze- gl¹d Poranny”, 1927 nr 107 s. 4. 274 JACEK BIESIADA

Przemys³aw M¹czewski — przedstawiciel Syndykatu Dziennikarzy Polskich, prof. Miko³aj Rudnicki — przedstawiciel ZZLP, Stefan Papée — przedstawiciel Zwi¹zku Publicystów Artystycznych. Po przyjêciu regulaminu komisji, który m.in. stanowi³, ¿e jej posie- dzeñ nie uwa¿a siê za poufne, przyst¹piono do wysuwania kandydatur. Z. Zaleski zaproponowa³ Stanis³awa Przybyszewskiego, uzasadniaj¹c sw¹ decyzjê wielkopolskim pochodzeniem pisarza, jego znacz¹c¹ pozycj¹ w literaturze polskiej, wreszcie apologi¹ stolicy regionu w ksi¹¿ce „Po- znañ ostoj¹ myœli polskiej” wydanej w 1917 r. PóŸniej, ju¿ w trakcie dys- kusji, poda³ jeszcze nazwisko Macieja Wierzbiñskiego. Ks. Walenty Dy- mek zg³osi³ do nagrody Romana Dmowskiego, stwierdzaj¹c, ¿e jest to wybitny pisarz polityczny i publicysta, któremu Wielkopolska zawdziêcza swe narodowe wychowanie; uwypukli³ te¿ spo³eczne i wychowawcze wa- lory jego piœmiennictwa. Miko³aj Rudnicki przedstawi³ dwie kandydatu- ry — Boles³awa Koreywy (co zrozumia³e, jako ¿e by³ przecie¿ w komisji przedstawicielem ZZLP) i Józefa Weyssenhoffa, nie podaj¹c jednak uza- sadnienia. Stefan Papée wysun¹³ kandydaturê Emila Zegad³owicza, jed- nego z najwybitniejszych wspó³czesnych pisarzy — jak stwierdzi³ wnio- skodawca. W dyskusji ta propozycja nie wzbudzi³a sprzeciwu, wrêcz prze- ciwnie — zgodnie podkreœlano du¿¹ wartoœæ etyczn¹ jego twórczoœci (po- wieœæ „Zmory”, która wywo³a³a wiele kontrowersyjnych i polemicznych wypowiedzi krytycznych, ukaza³a siê póŸniej, w roku 1935). Jednak jesz- cze przed g³osowaniem usuniêto go z listy kandydatów, gdy¿, jak argu- mentowano, mieszka w Poznaniu dopiero od dwóch miesiêcy i to w miesz- kaniu... sublokatorskim, natomiast prof. Rudnicki wycofa³ wysuniêt¹ przez siebie kandydaturê J. Weyssenhoffa. D³ugotrwa³a i burzliwa dyskusja rozgorza³a wokó³ kandydatur Przy- byszewskiego i Dmowskiego. Temu pierwszemu przeciwnicy zarzucali zatruwanie duszy polskiej oraz rozbicie ma³¿eñstwa Jana Kasprowicza (istotnie, S. Przybyszewski w 1901 r. zwi¹za³ siê z Jadwig¹ Kasprowiczo- w¹, z któr¹ o¿eni³ siê cztery lata póŸniej). Papée, który po odrzuceniu kandydatury Zegad³owicza sta³ siê rzecznikiem autora trylogii „Homo sapiens”, wyrazi³ pogl¹d, ¿e publicystyczna twórczoœæ Dmowskiego posia- da walory wychowawcze i patriotyczne, za co otrzyma³ tytu³ doktora ho- norowego Uniwersytetu Poznañskiego w 1923 r., natomiast nie posiada wartoœci artystycznych i literackich. Poproszeni przez jêzykoznawcê prof. Rudnickiego o potwierdzenie stanowiska Papéego profesorowie Grabow- ski i Pollak odpowiedzieli, ¿e z polskich pisarzy politycznych tylko Stani- s³aw Orzechowski móg³by mierzyæ siê z twórczoœci¹ Dmowskiego. W wy- niku tajnego g³osowania na Przybyszewskiego oddano 3 g³osy (S. Papée DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 275 napisa³, ¿e by³y to g³osy Z. Zaleskiego, jego samego i prawdopodobnie prezydenta C. Ratajskiego), a na Dmowskiego — 69. Tak oto pierwszym laureatem nagrody literackiej Poznania zosta³ pisarz polityczny, aktywny polityk, jeden z za³o¿ycieli i przywódca Narodowej Demokracji. (W tym samym roku analogiczne nagrody literackie otrzymali: w Warszawie — Wac³aw Sieroszewski, a w £odzi — Aleksander Œwiêtochowski). Dmowski bez w¹tpienia spe³nia³ jeden z podstawowych warunków otrzymania tej nagrody — mieszka³ na terenie Wielkopolski (liczy³ na odegranie przez ni¹ du¿ej roli w ¿yciu ca³ego kraju10) — od lipca 1920 r. w Poznaniu, a od grudnia 1921 w oddalonym od tego miasta o 19 km na pó³noc Chludowie, gdzie naby³ tzw. resztówkê — 5,1 ha rozparcelowane- go maj¹tku wraz z du¿ym pa³acem, przylegaj¹cym do niego parkiem i sadem. Posiad³oœæ tê sprzeda³ Dmowski w 1934 r. 11 W tym miejscu mo¿na zadaæ pytanie — jak¹ rolê odegra³ przy podej- mowaniu decyzji przez wiêkszoœæ cz³onków komitetu nagrody wspomnia- ny wczeœniej artyku³ Z. Wasilewskiego? Czy wyra¿a³ tylko ¿yczenie auto- ra, czy by³ sugesti¹, czy mo¿e form¹ nacisku na poznañskie œrodowisko endeckie ze strony przyjaciela i bliskiego wspó³pracownika Dmowskiego? Odpowiedzi jednak raczej nie poznamy. Ta bez w¹tpienia kontrowersyjna decyzja komitetu nagrody spowodo- wa³a wyst¹pienia zarówno jej obroñców, jak i przeciwników. Jako pierw- szy zabra³ g³os cz³onek jury nagrody, profesor T. Grabowski. Podnosi³ on ponad miarê wartoœæ pisarstwa laureata, stwierdzaj¹c : Pierwsza nagroda literacka poznañska zosta³a przyznana najwiêkszemu pisarzowi politycz- nemu czasów wspó³czesnych [...]. Nagroda poznañska jest wyrazem g³ê- bokiej œwiadomoœci, ¿e w Dmowskim mamy pisarza politycznego miary bliskiej genialnoœci12. Kilkanaœcie dni póŸniej zabra³ g³os historyk litera- tury, profesor Uniwersytetu Jagielloñskiego, sympatyzuj¹cy ze Stronnic- twem Narodowym — Ignacy Chrzanowski. Jego wypowiedŸ, bez zbytniej przesady, mo¿na nazwaæ panegirykiem. Zaakcentowa³ w niej wysokie wartoœci artystyczne publicystyki autora „Myœli nowoczesnego Polaka”, pisz¹c m.in., ¿e jest on jednym z najwybitniejszych prozaików polskich, którego styl ma klasyczn¹ jasnoœæ, prostotê, dobitnoœæ, uczuciowoœæ. Czy- telnik jego dzie³ rozp³ywa siê wewn¹trz z radoœci. W konkluzji stwierdzi³:

99 Sprawozdania z tego zebrania zob.: Roman Dmowski najtê¿szym literatem. „Przegl¹d Poranny”, 1927 nr 252 s. 2; [S. Papée] Stef: Przybyszewski czy Dmowski (Dooko³a nagrody literackiej Poznania). „Przegl¹d Poranny”, 1927 nr 254 s. 4; S. Papée: Kwiaty na ugorze. Rzecz o wspó³czesnej kulturze Wielkopolski. Poznañ 1929 s. 71-111. 10 R. Wapiñski: Roman Dmowski. Lublin 1988 s. 296. 11 Zob.: F. F i k u s: Roman Dmowski. 1864-1939. Poznañ 1939 s. 41, 43; K. K a w a l e c: Roman Dmowski. Pary¿ 1996 s. 250. 12 T. Grabowski: Laureat poznañski. „Kurier Poznañski”, 1927 nr 508 s. 8. 276 JACEK BIESIADA

Poznañ nie by³by godzien byæ Poznaniem, gdyby pierwsz¹ swoj¹ nagrodê literack¹ przys¹dzi³ komu innemu, a nie Romanowi Dmowskiemu13. Artyku³ I. Chrzanowskiego by³ reakcj¹ na liczne opinie krytykuj¹ce przyznanie nagrody literackiej tej w³aœnie osobie, które ukaza³y siê w wielu tytu³ach prasowych, nie tylko w Poznaniu. Pierwszy g³os z prze- ciwnej strony zabra³ tak¿e cz³onek komitetu nagrody, krytyk literacki i teatralny — S. Papée. Napisa³ on m.in.: Wydawa³oby siê, ¿e taki sk³ad komitetu, w którym osoby zaznajomione gruntownie z literatur¹ i wystê- puj¹ce w roli przedstawicieli instytucji czy zwi¹zków naukowych i lite- rackich liczebnie przewy¿szaj¹ delegatów wybranych przez Radê Miejsk¹, zapewni¹ komitetowi fachowoœæ i bezstronnoœæ. Przebieg obrad i wynik g³osowania nad kandydatur¹ pierwszego laureata Poznania przekona³ niestety spo³eczeñstwo, ¿e komitet nie sprosta³ zadaniu. Aluzje do konkretnych cz³onków komitetu s¹ niezwykle czytelne. Wyrazi³ tak¿e oburzenie, ¿e te osoby, które w sposób szczególny przy po- dejmowaniu decyzji winny kierowaæ siê argumentami merytorycznymi, wziê³y pod uwagê wzglêdy polityczne. Nawi¹zuj¹c zaœ do artyku³u Z. Wasilewskiego, o którym pisaliœmy wy¿ej, stwierdzi³ z ironi¹, ¿e nale- ¿a³o go uznaæ od razu za uchwa³ê komitetu i ju¿ przed kilku miesi¹cami wrêczyæ nagrodê Dmowskiemu. W konkluzji zaproponowa³, aby nazwaæ j¹ Nagrod¹ Zwi¹zku Ludowo-Narodowego i by najbli¿szym jej laureatem zosta³ redaktor naczelny „Kuriera Poznañskiego” Marian Seyda 14. Krytyczne s¹dy publikowa³y te¿ czasopisma, ukazuj¹ce siê w innych miastach. I tak np. warszawski „G³os Prawdy” napisa³ m.in.: D³uga dys- kusja prowadzona przez jury poznañskie stwierdzi³a, ¿e Dmowski jest wspó³czesnym Orzechowskim, pisze lepiej od Koreywy, Wierzbiñskiego, Przybyszewskiego i Weyssenhoffa15. Na polityczny charakter poznañskiej nagrody zwróci³ uwagê krakowski „Czas”: [...] w komitecie nagrody utwo- rzy³a siê wiêkszoœæ narodowo-demokratyczna, która skorzysta³a z nada- rzaj¹cej siê okazji, by ofiarowaæ swemu »przywódcy« 10.000 z³.16 Ukazu- j¹ca siê w Warszawie „Epoka” w numerze z dnia 10 listopada 1927 r. kry- tyczny tekst opatrzy³a wymownym tytu³em: „Walka partyjnictwa z litera- tur¹ polsk¹. Jak przyjaciele p. Dmowskiego zgnêbili Przybyszewskiego i Zegad³owicza”. Sprawa zwi¹zana z poznañsk¹ nagrod¹ odbi³a siê te¿

13 I. Chrzanowski: Za co Poznañ przyzna³ swoj¹ pierwsz¹ nagrodê literack¹ Roma- nowi Dmowskiemu. „Kurier Poznañski”, 1927 nr 556 s. 2, nr 558 s. 2. 14 [S. Papée] Stef: Przybyszewski czy Dmowski ...; Krytyczne uwagi w wersji rozsze- rzonej powtórzy³ autor w szkicu Stanis³aw Przybyszewski. Dooko³a pierwszej nagrody lite- rackiej Poznania zawartym w jego ksi¹¿ce: „Kwiaty na ugorze. Rzecz o wspó³czesnej kultu- rze Poznania”. Poznañ 1929. 15 Weyssenhoff przegra³ do Dmowskiego! „G³os Prawdy”, 1927 nr 312 s. 7. 16 A l f: Cudzym kosztem. „Czas”, 1927 nr 261 s. 3. DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 277 echem w czeskiej Pradze. Na ³amach dziennika „Prager Presse” krytyk literacki Antonin Stanislav Magr, œwiadomie pomijaj¹c nazwiska laureata i g³ównych jego kontrkandydatów, opisa³ rzecz ca³¹, k³ad¹c akcent na polityczny charakter werdyktu komitetu nagrody17. Niektórzy uczestnicy prasowej dyskusji dla przedstawienia swego sta- nowiska porzucali formê wypowiedzi publicystycznej, tak jak to zrobi³ np. autor ukrywaj¹cy siê pod pseudonimem Szerszeñ na ³amach „Nowego Kuriera”. PAN ROMAN DMOWSKI MA G£OS Nie znaczy to wcale, ¿e znakomity publicysta p. Roman Dmowski jest obdarzony takim co najmniej g³osem, jak Kiepura, Didur itp. i z tego po- wodu zosta³ odznaczony nagrod¹ na wszechpolskim turnieju œpiewaków. Twierdzenie takie by³oby tylko tak zw. „kaczk¹ dziennikarsk¹”. Mówiê: „Pan Roman Dmowski ma g³os”, gdy¿ uda³o mi siê nawi¹zaæ z tym wielce szanownym politykiem i publicyst¹ rozmowê radiow¹ na- tychmiast po przyznaniu mu nagrody literackiej im. Jana Kasprowicza w Poznaniu. — Hallo! hallo! Radio-Poznañ, fala 344 metry ... mówi Szerszeñ! — Ca³a przyjemnoœæ po pana stronie... — odpowiada mi g³os p. Ro- mana. — Czym mogê ³askawie s³u¿yæ? — Witam, pana szanownego, jako dawny jego dobry znajomy i spie- szê donieœæ panu w drodze radiowej o wiekopomnym fakcie, a mianowi- cie o tym, ¿e komisja Nagrody Literackiej st. m. Poznania uzna³a Pana za najtê¿szego literata, wobec czego jesteœ pan laureatem nagrody imie- nia Jana Kasprowicza. — Niech pan nie ¿artuje... Jaki tam ze mnie literat? Nawet nie mó- g³bym byæ odznaczony nagrod¹ Boles³awa Kasprowicza18, gdy¿ skutkiem nadw¹tlonego zdrowia nie mam ¿adnego pojêcia o jego znakomitych wy- robach... A z literatur¹ absolutnie nic wspólnego nie mam i nigdy nie mia³em... — Wcale nie ¿artujê, czcigodny panie Romanie! Jest to fakt zupe³nie autentyczny... — A któ¿ to mi tak¹ niedŸwiedzi¹ przys³ugê wyœwiadczy³? — zapytu- je zdumiony p. Roman. — O tym najlepiej poinformuje szanownego pana redakcja „Kuriera Poznañskiego”...

17 Przek³ad ca³ej noty opublikowa³ „Przegl¹d Poranny”, 1927 nr 282 s. 2. 18 Boles³aw Kasprowicz by³ w³aœcicielem znajduj¹cej siê w GnieŸnie wytwórni wódek i likierów [przyp. J. B.]. 278 JACEK BIESIADA

— Panie Szerszeñ! A czy nie da³oby siê jakoœ uchwa³y tej anulowaæ? — Niemo¿liwe, panie Romanie! Uchwa³a — uchwa³¹... Wreszcie po co? Czy to panu nie przyda siê w tych ciê¿kich czasach dziesiêæ tysiêcy z³otych? — Forsa to grunt, nie przeczê. Ale wszak znasz mnie pan nie od dziœ, a wiêc wiesz, ¿e kupiæ siê nie dam. Poza tym nie mogê przyj¹æ tego, co skierowane jest pod b³êdnym adresem. Czy to nie macie dzielnych i uzdol- nionych literatów w Poznañskiem, zas³uguj¹cych istotnie na odznacze- nie? Na przyk³ad — taki Zegad³owicz! polityka — piêkna rzecz, lecz po có¿ pakujecie politykê do literatury? Zrzekam siê tej nagrody na rzecz rzeczywistych literatów i basta! — zakoñczy³ energicznie p. Roman. — Znaj¹c pana by³em przeœwiadczony, ¿e zareagujesz pan w³aœnie tak, a nie inaczej na to ... nieporozumienie ... — b¹kn¹³em w kierunku mikrofonu. Nieporozumienie to istotnie w parê dni potem zosta³o zlikwidowane. Pan Roman Dmowski pozosta³ dzielnym politykiem i publicyst¹, zaœ na- grodê im. Jana Kasprowicza przyznano Emilowi Zegad³owiczowi. Lecz to by³ tylko sen...19 Forma fikcyjnego wywiadu z laureatem pozwoli³a autorowi w sposób wyrazisty wyartyku³owaæ o tej kontrowersyjnej sprawie opinie, oczywiste dla obiektywnego jej obserwatora. Najwa¿niejsze stwierdzenia w³o¿y³ w usta samego Dmowskiego (z literatur¹ absolutnie nic wspólnego nie mam i nigdy nie mia³em; nie mogê przyj¹æ tego, co skierowane jest pod b³êdnym adresem. Czy to nie macie dzielnych i uzdolnionych literatów w Poznañskiem, zas³uguj¹cych istotnie na odznaczenie? Na przyk³ad — taki Zegad³owicz!; po có¿ pakujecie politykê do literatury?). S. Papée sugeru- je, ¿e tekst ten mo¿na uznaæ za formê podpowiedzi skierowanej do Dmow- skiego, by nie przyj¹³ przyznanej nagrody20. A ju¿ z pewnoœci¹ za tak¹ mo¿na uznaæ krótk¹ notatkê zamieszczon¹ na pierwszej stronie „Przegl¹- du Porannego” z 6 grudnia 1927 r., a wiêc w dniu wrêczenia nagrody. Treœæ notatki by³a nastêpuj¹ca: Wed³ug obiegaj¹cych po mieœci wiadomoœci, p. Roman Dmowski nosi siê z zamiarem przekazania ca³ej tej kwoty na grobowiec œp. Stanis³awa Przybyszewskiego21, aby w ten sposób szlachetny wynagrodziæ krzywdê wyrz¹dzon¹ znakomitemu Pisarzowi przez nadmiernie gorliwych swych adherentów. Gest ten spotka siê niew¹tpliwie z ogólnym zrozumieniem22.

19 Szerszeñ: Pan Roman Dmowski ma g³os. „Nowy Kurier”, 1927 nr 259 s. 5. 20 S. Pa p é e: Stanis³aw Przybyszewski. Dooko³a pierwszej ..., s. 105. 21 S. Przybyszewski zmar³ nagle 23 listopada 1927 r. w Jarontach pod Inowroc³awiem [przyp. J. B.]. 22 Gest Romana Dmowskiego. „Przegl¹d Poranny”, 1927 nr 278 s. 1. DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 279

Uroczystoœæ wrêczenia nagrody mia³a miejsce w Sali Odrodzenia po- znañskiego Ratusza. Otworzy³ j¹ prezydent miasta C. Ratajski, który w swym wyst¹pieniu wymieni³ zas³ugi Dmowskiego dla kraju i Wielko- polski, podkreœlaj¹c wk³ad w walkê o w³¹czenie Ziem Zachodnich do Pol- ski. Zwróci³ uwagê, ¿e dzie³a laureata jeszcze przed odzyskaniem niepod- leg³oœci szerzy³y idee pañstwowotwórcze, a m³odzie¿ polska, karmiona „Myœlami nowoczesnego Polaka” przygotowywa³a siê do ¿ycia w wolnym kraju23. Na dyplomie wrêczonym laureatowi mo¿na by³o przeczytaæ: Komitet Nagrody Literackiej sto³ecznego miasta Poznania uchwali³ przyznaæ pierwsz¹ Nagrodê Literack¹ sto³ecznego miasta Poznania imie- nia Jana Kasprowicza za rok 1927 Czcigodnemu Panu ROMANOWI DMOWSKIEMU za ca³kowit¹ dzia³alnoœæ na polu piœmiennictwa poli- tycznego, a w szczególnoœci za to, ¿e dzie³ami swymi wychowa³ czasu nie- woli naród polski na szermierzy odrodzenia, za to, ¿e ponad wszystkie d¹- ¿enia wysuwa³ jasno i wytrwale interes Narodu i Pañstwa Polskiego, za to, ¿e po³o¿y³ silne podwaliny pod jednolit¹ myœl polityczn¹ ¿ywio³u pol- skiego, przygotowuj¹c psychicznie naród polski do niepodleg³oœci, za to, ¿e w utworach swych ¿arliwym by³ obroñc¹ praw narodu polskiego do Ziem Zachodnich. Magistrat sto³ecznego miasta Poznania przychylaj¹c siê do uchwa³y S¹du Konkursowego, wrêcza Dostojnemu Laureatowi na- grodê i sk³ada ho³d zas³udze. W dowód czego dokument niniejszy wygoto- wano i podpisano. W Poznaniu, dnia 6 grudnia 1927 roku.

Sekretarz Komitetu Prezydent miasta Zygmunt Zaleski Cyryl Ratajski”24 Uwagê zwraca fakt, ¿e w treœci dyplomu nie nawi¹zano do ewentual- nych walorów literackich pisarstwa laureata. Tê lukê wype³ni³ on sam w swoim wyst¹pieniu, mówi¹c: Staram siê pisaæ krótko, zwiêŸle, jasno, bez ozdób, bez ubiegania siê o oryginalnoœæ stylu. [...] Piszê takim jêzykiem, jakim mówiê. Z dum¹ mogê powiedzieæ, ¿e piszê dobrze po polsku. Unikam prze³adowania ob- cymi wyrazami, chroniê siê od obcych zwrotów, sk³adnia moja jest pol- ska. [...] Uwa¿am siê za pisarza polskiego. Zakoñczy³ zaœ znamiennymi s³owami: I nie mam wyrzutów sumienia, ¿e zabieram jedn¹ z nagród lite- rackich w Polsce. Tym wiêcej zaœ j¹ sobie ceniê, ¿e mi j¹ da³ Poznañ25. Kilka dni póŸniej na ³amach „Przegl¹du Porannego” ukaza³ siê nie- du¿y artyku³ autora ukrywaj¹cego siê pod kryptonimem en. Polemizowa³

23 Mowa prezydenta Ratajskiego. „Kurier Poznañski”, 1927 nr 560 s. 1. 24 Akt nadania nagrody literackiej R. Dmowskiemu. „Kronika Miasta Poznania”, 1927 nr 4 s. 403. 25 Mowa Romana Dmowskiego. „Kurier Poznañski”, 1927 nr 560 s. 1. 280 JACEK BIESIADA on z fragmentem wyst¹pienia prezydenta Ratajskiego, w którym nazwa³ laureata budowniczym pañstwa naszego. Tymczasem, przypomnia³ en, R. Dmowski, jako pose³ do rosyjskiej Dumy Pañstwowej w latch 1907-1909, by³ zwolennikiem zjednoczenia wszystkich rozszarpanych ziem jej [Pol- ski — J.B.] pod ber³em Najjaœniejszego Pana26 — cara Miko³aja II. Dla sprawiedliwoœci nale¿y dodaæ, ¿e Dmowski, oprócz twórczoœci politycznej, uprawia³ te¿, choæ w znacznie wê¿szym zakresie, twórczoœæ literack¹; m.in. napisa³ dwie powieœci — „W po³owie drogi” i „Dziedzictwo”. Jednak Nagrodê Literack¹ im. J. Kasprowicza otrzyma³ jako autor i dzia³acz poli- tyczny o jasno okreœlonej orientacji ideowej. * Zgodnie ze statutem, kolejn¹ nagrodê nale¿a³o przyznaæ w roku 1929. Rada Miasta zwo³a³a wiêc posiedzenie komitetu nagrody na dzieñ 18 li- stopada. W jego sk³ad wchodzi³y te same osoby, co w roku 1927, z jednym wyj¹tkiem — przedstawicielem Syndykatu Dziennikarzy Polskich w Po- znaniu by³ redaktor Czes³aw Kêdzierski. Na pocz¹tku zebrania przewod- nicz¹cy, prezydent Ratajski, odczyta³ skierowane na jego rêce pismo pod- pisane przez T. Grabowskiego, R. Pollaka, R. Paczkowskiego, M. Rudnic- kiego i Cz. Kêdzierskiego, w którym negatywnie ocenili postawê S. Pa- péego po decyzji komitetu w 1927 r. Autorzy listu zarzucili mu wyst¹pie- nie z publiczn¹ krytyk¹ prac komitetu i napaœci¹ na poszczególnych cz³onków tego¿ komitetu na ³amach „Przegl¹du Porannego” oraz w ksi¹¿- ce pt.: „Kwiaty na ugorze”, upublicznienie informacji, kto i jak g³osowa³, chocia¿ wybory by³y tajne, wreszcie posuniêcie siê w swej krytyce do twierdzenia, i¿ posiedzenie komitetu odby³o siê dla zachowania pozorów. Poprzez takie dzia³ania S. Papée wykroczy³ przeciwko uœwiêconym zwy- czajom wszelkich s¹dów konkursowych27. Do postawionych zarzutów Pa- pée zobowi¹za³ siê ustosunkowaæ w najbli¿szy czasie. Aby zapobiec ewen- tualnym podobnym zachowaniom cz³onków, komisja zmieni³a jeden z punktów regulaminu swego dzia³ania, który odt¹d stanowi³, ¿e obrady nad kandydatami i g³osowanie s¹ poufne, nietajny zaœ jest wybór laure- ata i stwierdzenie, czy nast¹pi³ on jednog³oœnie, czy wiêkszoœci¹ g³osów. W kolejnym punkcie zebrania przyst¹piono do zg³aszania kandydatur. Profesor M. Rudnicki zaproponowa³ dwóch pisarzy — Józefa Weyssenhof- fa i Boles³awa Koreywê, a Z. Zaleski — Macieja Wierzbiñskiego. Uzasad- niaj¹c pierwsz¹ kandydaturê, M. Rudnicki wraz T. Grabowskim podkre- œlali wysokie walory artystyczne dzie³ Weyssenhoffa, wczucie siê w przy-

26 en, Przesada, „Przegl¹d Poranny”, 1927 nr 281 s. 3. 27 APP AmP sygn. 3619 k. 101. DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 281 rodê, realizm obserwacji, zamieszkiwanie na terenie Wielkopolski,28 a tak- ¿e umiejscowienie akcji powieœci „Jan bez ziemi” w tym regionie. Zale- ski wysuniêcie kandydatury M. Wierzbiñskiego uzasadnia³ jego wielko- polskim pochodzeniem oraz tym, ¿e temu regionowi [...] w ca³oœci poœwiê- ci³ sw¹ twórczoœæ, chocia¿, jak przyzna³, jego utwory nie wyró¿niaj¹ siê w literaturze. Nawi¹zuj¹c zaœ do „Jana bez ziemi”, powieœci kontrkandy- data, stwierdzi³, ¿e nie zas³uguje ona na nagrodê, gdy¿ nie jest odzwier- ciedleniem ¿ycia Polski Zachodniej, stanowi raczej satyrê na wieœ wiel- kopolsk¹. Mo¿na dodaæ, ¿e taka ocena powieœci nie by³a odosobniona. Po- niewa¿ kandydatury B. Koreywy nie uzasadniano (nominowanie go zno- wu by³o chyba tylko kurtuazj¹ ze strony przedstawiciela ZZLP), pozosta- ³o tylko dwóch pretendentów do nagrody. W tajnym g³osowaniu na Weys- senhoffa oddano 8 g³osów, na Wierzbiñskiego — 1. Uchwa³a komitetu pre- cyzowa³a, ¿e nagroda zosta³a przyznana za ca³okszta³t pracy literackiej29. Tym razem laureatem nie zosta³ polityk, lecz pisarz, chocia¿ znowu oso- ba ideowo bardzo zwi¹zana z obozem narodowym. Temperatury komentarzy, które pojawi³y siê po og³oszeniu nazwiska laureata, by³y, jak zwykle, bardzo ró¿ne. W miarê wywa¿on¹ i obiektywn¹ ocenê twórczoœci Weyssenhoffa wyrazi³ K. Troczyñski w „Dzienniku Po- znañskim”, w równym stopniu ukazuj¹c jej zalety, jak i niedomagania. Za osi¹gniêcia twórcze pisarza uzna³ powieœci „Soból i panna” oraz „Pusz- cza”, natomiast ostatnie jego powieœci — „Cudno i ziemia cudeñska” oraz „Jan bez ziemi” nazwa³ bibliograficznym powiêkszeniem jego pisarskiego dorobku. Ca³a twórczoœæ autora „¯ywota i myœli Zygmunta Podfilipskie- go” jest, wed³ug Troczyñskiego, jakby kontynuacj¹ dzie³a Orzeszkowej i Sienkiewicza, [...] jednak pozbawion¹ szerszego oddechu i wybitniejszej indywidualnoœci pisarskiej30. Inny ton widoczny jest w komentarzu T. Grabowskiego, zamieszczo- nym w „Kurierze Poznañskim”. Autor stwierdzi³, ¿e Weyssenhoff ma swój w³asny, indywidualny styl, który nie jest specyficzny ani dla naturalizmu, ani dla modernizmu; jest to jakby styl odziedziczony po klasykach. W pisarzu widzia³ doskona³ego psychologa oraz obserwatora ludzi i ich za- chowañ. Swoje uwagi koñczy s³owami: Wielkopolska ma mu do zawdziê- czenia romans [„Jan bez ziemi” — J.B.], w którym jej ludzie, dwory, pusz-

28 J. Weyssenhoff w latach 1924-1928 mieszka³ w Bydgoszczy, która wówczas le¿a³a w granicach województwa poznañskiego. 29 Sprawozdanie z zebrania zob.: Protokó³ z posiedzenia komitetu Nagrody Literackiej sto³. m. Poznania im. Jana Kasprowicza, APP AmP sygn. 3619. 30 K. Troczyñski: Józef Weyssenhoff. Laureat literacki miasta Poznania. „Dziennik / Poznañski”, 1929 nr 271 s. 6. 282 JACEK BIESIADA cze, miasta, jeziora, znalaz³y piewcê pe³nego poezji31. W podobnym duchu pisa³ na ³amach „Têczy” jej redaktor naczelny Józef Kisielewski32. Temat nagrody dla J. Weyssenhoffa podj¹³ Adolf Nowaczyñski na ³a- mach warszawskiego dziennika „ABC”, pozostaj¹cego wówczas w orbicie wp³ywów Stronnictwa Narodowego. Artyku³ zaczyna³ siê nastêpuj¹co: Sym- patyczna wiadomoœæ z Poznania [...]. Oto nagroda literacka imienia J. Kasprowicza ma dostaæ siê tym razem w rêce Nestora wspó³czesnych po- wieœciopisarzy polskich Józefa Weyssenhoffa. Dalej, jakby uzasadniaj¹c s³usznoœæ decyzji komitetu, wiele miejsca poœwiêci³ zas³ugom pisarza dla literatury polskiej, by w konkluzji stwierdziæ, ¿e sw¹ solidn¹ i rzeteln¹ pra- c¹ zas³u¿y³ sobie na tê nagrodê33. U¿ycie przez autora zwrotu ma dostaæ siê w odniesieniu do nagrody, nie by³o przypadkowe — powy¿szy artyku³ uka- za³ siê bowiem w numerze wspomnianego dziennika dnia... 10 listopada 1929 r., zatem antycypowa³ uchwa³ê jury, któr¹ podjêto, przypomnijmy, 18 listopada tego¿ roku. To budzi powa¿ne podejrzenia, ¿e laureat zosta³ wska- zany znacznie wczeœniej przez okreœlone œrodowisko polityczne. 26 listopada 1929 r. Magistrat zatwierdzi³ uchwa³ê jury nagrody, o czym bezzw³ocznie powiadomiono zainteresowanego: Poznañ, dnia 26 listopada 1929 r. JWielmo¿ny Pan Józef Weyssenhoff, Warszawa, Mokotów, Ursynów [!] 54 Komitet Nagrody Literackiej sto³. m. Poznania im. Jana Kasprowicza uchwali³ dnia 18 listopada 1929 r. przyznaæ JWielmo¿nemu Panu nagro- dê literack¹ za rok 1929. Magistrat sto³ecznego miasta Poznania w dniu dzisiejszym uchwa³ê tê zatwierdzi³. Nagroda wynosi 10.000 (dziesiêæ ty- siêcy) z³otych. Donosz¹c o tym, proszê uprzejmie o podanie mi, w jakiej formie mo- ¿emy przekazaæ sumê 10.000 z³otych oraz informacjê, kiedy móg³by JWPan przybyæ do Poznania celem odebrania dyplomu nagrody. Ze swej strony proponujê, aby wrêczenie nagrody odby³o siê we wtorek, dnia 17 grudnia 1929 r. o godzinie 13, albo w pi¹tek, 20 grudnia 1929 r. o tej¿e godzinie. Jako prezydent sto³ecznego miasta Poznania sk³adam czcigodnemu Panu wyrazy ho³du i g³êbokiej czci oraz najserdeczniejsze ¿yczenia z po- wodu uznania Jego wielkiej pracy przez stolicê Polski Zachodniej. Prezydent miasta Ratajski 34

31 T. Grabowski: Józef Weyssenhoff laureat poznañski. „Kurier Poznañski”, 1929 nr 536 s. 8. 32 [J. Kisielewski] J.K.: Józef Weyssenhoff laureat literackiej nagrody miasta Pozna- nia. „Têcza”, 1929 nr 48 s. 4. 33 A. Nowaczyñski: Weyssenhoff nagrodzony. „ABC”, 1929 nr 318 s. 4. 34 APP AmP sygn. 3619 k. 127. DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 283

Tymczasem Weyssenhoff, nie czekaj¹c na oficjalne powiadomienie o przyznanej nagrodzie, przes³a³ na rêce prezydenta list:

Warszawa, 28 listopada 1929 Ursynowska 54 (Mokotów) Czcigodny Panie Prezydencie miasta Poznania! Powstrzymywa³em dotychczas wyrazy dziêkczynienia za przyznan¹ mi nagrodê literack¹, gdy¿ nie otrzyma³em bezpoœredniego zawiadomienia od komitetu. Nie chcê jednak d³u¿ej zwlekaæ i w rêce Kierownika wszystkich poznañskich chlubnych poczynañ sk³adam gor¹c¹ podziêkê. Nagroda Wa- sza, oprócz swej materialnej ceny, ma dla mnie wiêksz¹ jeszcze wartoœæ moraln¹. Gdyby mi pozwolono wybór miêdzy rozdawanymi ju¿ doœæ licz- nie przez inne miasta nagrodami, bez wahania wybra³bym — poznañsk¹. Bêd¹c sami najdzielniejszymi w Polsce pracownikami i budowniczymi Jej przysz³oœci, nagradzacie i w dziedzinie literatury uczciw¹ pracê polsk¹. O taki laur ubiega³em siê w ci¹gu ca³ego mego pisarstwa — i ten laur otrzy- ma³em dzisiaj z r¹k Waszych, dostojnych i pokrewnych. Dziêkujê za jeszcze jedno: za przyznanie nagrody „ca³okszta³towi mo- jej twórczoœci literackiej” — tak bowiem brzmi¹ zgodnie relacje dzienników — obala to kursuj¹c¹ plotkê, jakobym ostatni¹ moj¹ ksi¹¿kê [„Jan bez zie- mi” — J.B.] pisa³ w celu pozyskania nagrody poznañskiej. Gdy w prze- sz³ym roku pisa³em ten »romans«, nie pamiêta³em nawet o istnieniu na- grody. Romans, który nosi³em w wyobraŸni, móg³ siê rozgrywaæ w ka¿dej dzielnicy polskiej, umieœci³em go zaœ w Poznañskiem dlatego, ¿e wyje¿d¿a- j¹c stamt¹d, po 4-letnim pobycie, mia³em g³owê i rêce pe³ne dobrych wspo- mnieñ tamtejszych. Sta³o siê to nawet opacznie, gdy¿ lekka fabu³a niedo- brze siê kojarzy z ogólnym charakterem Wielkopolski. W realnym ¿yciu zda- rzyæ siê móg³ ten »romans« i u Was, ale w ksi¹¿ce fabu³a nie uplastycznia g³ównych i najcenniejszych cech kraju. Planujê obecnie inn¹ powieœæ, grun- towniej wielkopolsk¹ i w tym celu chcia³em nabraæ jak najwiêcej wra¿eñ z wiekopomnej Wystawy [Powszechnej Wystawy Krajowej, tzw. Pewuki — J.B.]. Dwa razy wybra³em siê na wystawê do Poznania i dwa razy tam zachorowa³em. Niestety, stan mego zdrowia w tym roku jest nadspodzie- wanie marny. Ufam, ¿e radoœæ i po¿ytek z otrzymanej nagrody przyczyni¹ siê do odzyskania zdrowia i spokoju i pozwol¹ mi jeszcze jako tako przy- s³u¿yæ siê zacnej i kochanej Ziemi Wielkopolskiej. Upraszaj¹c o wskazówki co do zrealizowania nagrody, œlê Panu Pre- zydentowi wyrazy g³êbokiej czci i wdziêcznoœci. Józef Weyssenhoff35

35 APP AmP sygn. 3619 k. 128. 284 JACEK BIESIADA

Gdy zaœ otrzyma³ od prezydenta Ratajskiego list z 26 listopada, na- tychmiast przes³a³ odpowiedŸ: Warszawa, 30 listopada 1929 r. Ursynowska 54 (Mokotów) Czcigodny Panie Prezydencie! Listy nasze rozminê³y siê miêdzy Poznaniem a Warszaw¹. Przedwczo- raj wys³a³em list mój z gor¹c¹ podziêk¹ za przyznanie nagrody, dzisiaj (29go listop.) otrzymujê pismo Pañskie, które pobudza mnie do nowych dziêkczynieñ za pozostawienie mi wyboru w przekazaniu 10.000 z³otych, przede wszystkim za ³askawe i wyj¹tkowo cenne dla mnie uznania, które Pan Prezydent raczy³ mi przes³aæ od siebie. Skoro zatem mam pozwolony wybór, upraszam, aby powy¿sza suma przekazana zosta³a Bankowi Zwi¹zku Spó³ek Zarobkowych z poleceniem niezw³ocznego przes³ania jej do oddzia³u warszawskiego, gdzie mam swój osobisty rachunek bie¿¹cy E. 1515. Proponowany termin stawienia siê w Poznaniu na wrêczenie mi dy- plomu 17 grudnia r.b. o godzinie 13 przyjmujê z radoœci¹, gdy¿ pozostaje mi sporo czasu w Warszawie na wykurowanie siê z niedomagañ. Wyrazy czci i wdziêcznoœci dla Pana Prezydenta powtarzam jako trwa³e i nieodmienne. Józef Weyssenhoff36

Prezydent potwierdzi³ odbiór obu listów pisarza:

Poznañ, 9 grudnia 1929 r. Jaœnie Wielmo¿ny Pan Józef Weyssenhoff Warszawa Mokotów Ursy- nowska 54 Dziêkuj¹c bardzo uprzejmie za tak serdeczne pisma z dn. 28 i 30 listo- pada 1929 r., donoszê, ¿e sumê 10.000 z³ przekaza³ dzisiaj Magistrat wed³ug zlecenia. Oczekujemy Czcigodnego Pana w dniu 17 grudnia 1929 r. o godzi- nie 13 w Sali Odrodzenia Ratusza. Przy wrêczaniu nagrody obecni bêd¹ zaproszeni cz³onkowie Magistratu, Rady Miejskiej i komitetu nagrody. Prezydent miasta Ratajski”37 Uroczystoœæ wrêczenia nagrody odby³a siê w uzgodnionym terminie i miejscu. W powitalnym przemówieniu prezydent Ratajski poprosi³ lau- reata o przyjêcie nagrody jako ho³du stolicy Wielkopolski dla koryfeusza kultury polskiej, [któr¹ — J.B.] podniós³ na obu krañcach Polski do wy- ¿yn, godnych narodu polskiego.

36 APP AmP sygn. 3619 k. 129. 37 APP AmP sygn. 3619 k. 132. DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 285

Profesor M. Rudnicki, rysuj¹c literack¹ sylwetkê Weyssenhoffa, wy- mieni³ g³ówne cechy jego pisarstwa, do których zaliczy³ dar obserwacji, prostotê i elegancjê stylu, umi³owanie ojczystej przyrody i ludzi. W zakoñ- czeniu stwierdzi³, ¿e pisarz ten jest wychowawc¹ i nauczycielem narodu. Tradycyjnie wrêczono laureatowi dyplom:

Komitet Nagrody Literackiej sto³ecznego miasta Poznania uchwali³ przyznaæ Nagrodê Literack¹ sto³ecznego miasta Poznania imienia Jana Kasprowicza za rok 1929 Czcigodnemu Panu Józefowi Weyssenhoffowi za ca³kowit¹ dzia³alnoœæ na polu literatury polskiej, a w szczególnoœci: za to, ¿e w dzie³ach Jego kojarz¹ siê harmonijnie artyzm wielki i myœl g³êboka; za to, ¿e w dzie³ach tych dusz¹ wielkiego poety odkrywa³ piêkno przyro- dy polskiej i szerzy³ mi³oœæ ku ziemi naszej; za to, ¿e twórczoœæ Jego opar- ta jest o g³êbokie pok³ady kultury, której promienie oœwietlaj¹ wspó³cze- sne stosunki spo³eczne i drogê wskazuj¹ pracy narodu polskiego; za to, ¿e z zapa³em i sympati¹ zaj¹³ siê ¿yciem i kultur¹ duchow¹ Polski Zachod- niej. Magistrat sto³ecznego miasta Poznania, przychylaj¹c siê do uchwa- ³y komitetu wrêcza Dostojnemu Laureatowi nagrodê i sk³ada ho³d zas³u- dze. W dowód czego dokument niniejszy wygotowano i podpisano. W Po- znaniu, dnia 17 grudnia 1929 roku Prezydent miasta Ratajski38 Wyg³oszone podziêkowanie zawiera³o m.in. s³owa pe³ne kurtuazji: Gdyby mi by³ dany wybór pomiêdzy nagrodami literackimi ca³ego kraju, wybra³bym bez wahania poznañsk¹. Ta mi by³a zasadniczo i serdecznie najpo¿¹dañsz¹. Zaraz te¿ poda³ uzasadnienie takiego wyboru. Stwierdzi³ mianowicie, ¿e obecnie przenikaj¹ do polskiej krytyki obce pr¹dy, które wartoœci patriotyczne dzie³a zaliczaj¹ do cech drugorzêdnych lub nawet wrêcz oceniaj¹ negatywnie, nazywaj¹c je nacjonalistycznymi. (Tak istot- nie by³o, co zreszt¹ po czêœci zrozumia³e; odzyskanie przez Polskê niepod- leg³oœci w 1918 r. spowodowa³o ewolucjê funkcji literatury). Na szczêœcie pozosta³a jeszcze, uwa¿a³ Weyssenhoff, opinia rdzennie polska o twórczo- œci literackiej, a opinia ta zachowa³a siê w najczystszym gatunku na Zie- mi Wielkopolskiej i w sto³ecznym jej mieœcie Poznaniu [...]39. * Po opublikowaniu nazwiska laureata na rêce prezydenta C. Ratajskie- go wp³yn¹³ list od Macieja Wierzbiñskiego, zg³oszonego do nagrody, jak pamiêtamy, przez Z. Zaleskiego. Autor m.in. sugerowa³ w nim, ¿e jego kandydaturê wysuniêto tylko po to, aby móc j¹ odrzuciæ i by w ten spo-

38 APP AmP sygn. 3619 k. 133. 39 Ten i wczeœniejsze cytaty z uroczystoœci: Uroczyste wrêczenie nagrody literackiej m. Poznania Józefowi Weyssenhoffowi. „Kurier Poznañski”, 1929 nr 585 s. 3. 286 JACEK BIESIADA sób Poznañ móg³ oficjalnie dzia³alnoœæ moj¹ zbagatelizowaæ, literaturê moj¹ spostponowaæ i wyrz¹dziæ mi jako autorowi obelgê. A obelga ta — co stwierdzam niniejszym pro memoria — jest jedyn¹ nagrod¹, jak¹ mia- sto Poznañ w ci¹gu wielu lat znalaz³o dla b. redaktora „Pracy”40 i wierne- go sobie szermierza w publicystyce, dla »jedynego powieœciopisarza wiel- kopolskiego« — nagrod¹ za 30 lat pracy41. Ten list, bêd¹cy wyrazem po- czucia doznanej krzywdy, pe³en ¿alu i goryczy, prawdopodobnie pozosta³ bez odpowiedzi. Na pytanie, czy M. Wierzbiñski móg³ oczekiwaæ przyzna- nia poznañskiej nagrody literackiej, nale¿y daæ odpowiedŸ twierdz¹c¹. Przemawia za tym wiele argumentów. Urodzi³ siê w Poznaniu 15 lutego 1862 r. i tu uczêszcza³ do Gimnazjum œw. Marii Magdaleny (wskutek przeœladowañ przez w³adze pruskie matu- rê zda³ w Opolu). Po odbyciu studiów w Berlinie i wieloletnim pobycie w Londynie, gdzie mia³ miejsce jego debiut literacki, w 1901 roku za- mieszka³ w Inowroc³awiu, obj¹wszy tu redakcjê „Dziennika Kujawskie- go”. W latach 1902-1905, mieszkaj¹c ju¿ w Poznaniu, by³ redaktorem „Pra- cy”. Za zamieszczony na jej ³amach artyku³ o charakterze antypruskim, na mocy wyroku s¹dowego przez pó³tora roku, na prze³omie lat 1906/1907, odbywa³ karê wiêzienia we Wronkach. Po jej zakoñczeniu zamieszka³ w Warszawie, ale w 1914 znowu znalaz³ siê w Poznaniu, gdzie zaj¹³ siê prac¹ literack¹ i publicystyczn¹ i gdzie znowu zosta³ aresztowany, a decy- zj¹ s¹du zmuszony do nieopuszczania miasta.W 1918 by³ redaktorem na- czelnym ukazuj¹cego siê w Poznaniu „Dziennika Sejmowego”. Do War- szawy powróci³ dopiero po zakoñczeniu wojny. Tematyka wielkopolska przewija siê przez du¿¹ czêœæ jego bogatej twórczoœci literackiej. ZnaleŸæ j¹ mo¿na m.in. w powieœciach: „Pod Mysi¹ Wie¿¹”, „Wiosna Ludów”, „Sza- lony rok”, „Dolar i spó³ka”, „Wolnoœæ”. Tê ostatni¹ Boles³aw Oskard na- zwa³ ukoronowaniem twórczoœci [Wierzbiñskiego — J.B.] o tematyce wiel- kopolskiej; w tym samym szkicu zacytowa³ te¿ s³owa znanego krytyka Zdzis³awa Dêbickiego, który pisz¹c o twórczoœci Wierzbiñskiego, stwier- dzi³, ¿e przejdzie on niezawodnie w dzieje naszej literatury, jako jeden jedyny wybitny powieœciopisarz wielkopolski42. Wiele utworów Wierzbiñ- skiego, m.in. powieœci, przed publikacj¹ ksi¹¿kow¹ by³o drukowanych na ³amach prasy poznañskiej, np. w „Kurierze Poznañskim” („Wielka gra” w 1925 i „Kasztelanka bez grosza” w 1928-1929) czy „Dzienniku Poznañ- skim” („Jego dwie ¿ony” w 1926, „Awantura panny Zoni” w 1930-1931). W du¿ej mierze problematyce wielkopolskiej, a w³aœciwie ziem zaboru pruskiego, poœwiêcona by³a jego twórczoœæ publicystyczna, nierzadko

40 Funkcje tê piastowa³ w latach 1902-1905. 41 APP AmP sygn 3619 k. 124. 42 B. Oskard: Pisarz rasowy — z Wielkopolski rodem. „Dziennik Poznañski”, 1936 nr 39 s. 2-3. DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 287 o wydŸwiêku antypruskim; m.in. zabra³ g³os w sprawie strajku dzieci wrzesiñskich. By³ wreszcie autorem szkiców biograficznych poœwiêco- nych Ludwikowi Mieros³awskiemu i genera³owi Henrykowi D¹browskie- mu. W œwietle powy¿szych faktów nietrudno zrozumieæ Wierzbiñskiego, który nieprzyznanie mu poznañskiej nagrody odbiera³ w kategoriach wy- rz¹dzonej krzywdy. I nietrudno zrozumieæ tych, którzy dopominali siê o nagrodzenie autora dramatu „Kajzer”. A tak uczyni³ w po³owie roku 1931, w którym, zgodnie ze statutem, winien byæ wy³oniony kolejny laureat, poznañski tygodnik „Od A do Z”, pisz¹c: W tym roku dziwnie jakoœ o tej sprawie [przyznania nagrody — J.B.] cicho. A cicho byæ nie powinno. ¯yje bowiem, dzia³a, tworzy Wielko- polanin, znany w ca³ej Polsce, cz³owiek, którego ka¿dy utwór drga umi³o- waniem tej ziemi, jej przesz³oœci, jej gwiazd przewodnich. Jest nim zna- komity powieœciopisarz Maciej Wierzbiñski. Podziela zwyczajny los pol- skiego literata, który pozwoli³ sobie na zbytek niewi¹zania siê z ¿adnymi klikami mniej lub wiêcej wp³ywowymi, twórca szczery, niezale¿ny, praw- dziwy, daj¹cy karm zdrow¹ i szlachetn¹. Czy nie by³oby rzecz¹ wskaza- n¹ przypomnieæ Polsce, ¿e Poznañ umie czciæ wszystkich swoich najzas³u- ¿eñszych w literaturze synów... W stosunku do Wierzbiñskiego by³oby to tylko prostym spe³nieniem — obowi¹zku43. Za przyznaniem Wierzbiñskiemu poznañskiej nagrody ujê³o siê tak- ¿e Zrzeszenie Beletrystów Polskich w Warszawie, którego by³ cz³onkiem, przesy³aj¹c (nie mo¿na wykluczyæ, ¿e z jego inspiracji) 4 maja 1932 r. list w tej sprawie do prezydenta Ratajskiego, podpisany przez prezesa Mie- czys³awa Smolarskiego. Podniesione w nim zosta³y literackie zas³ugi Wierzbiñskiego dla Wielkopolski, a w zakoñczeniu napisano: Znaczenie miasta Poznania, jako jednego z naj¿ywiej bij¹cych Ÿróde³ myœli w odro- dzonej Polsce, oœmiela Zrzeszenie Beletrystów Polskich do zwrócenia siê z proœb¹ o przyznanie nagrody m. Poznania p. Maciejowi Wierzbiñskie- mu, lub, jeœliby ze wzglêdów finansowych, by³o to w tym roku niemo¿li- we, o przyznanie Mu ju¿ obecnie sta³ej subwencji. [...] Nie w¹tpimy, i¿ Magistrat m. Poznania oraz J.W.P. Prezydent uznaj¹ zas³ugi swego wspó³- ziomka44. W odpowiedzi wystosowanej 14 maja 1932 r. i podpisanej przez C. Ratajskiego poinformowano, ¿e kandydaturê Wierzbiñskiego przedsta- wi³ do nagrody w 1929 r. przedstawiciel Magistratu w komitecie. Podjêto jednak wówczas inn¹ decyzjê. Ponownie kandytatura ta zostanie wysu- niêta w 1933 r. Natomiast na udzielenie sta³ej subwencji Magistrat nie posiada obecnie œrodków45.

43 A.B.Z.: Nagroda literacka miasta Poznania. „Od A do Z”, 1931 nr 6 s. 8. 44 APP AmP sygn. 3563 s. 52-53. 45 APP AmP sygn. 3563 s. 52. 288 JACEK BIESIADA

Do obietnicy powtórnego przedstawienia kandydatury autora „Wiosny Ludów” nawi¹za³o Zrzeszenie Beletrystów Polskich w kolejnym liœcie skierowanym do prezydenta Ratajskiego dnia 24 stycznia 1933 r. Impul- sem do jego wystosowania sta³a siê œmieræ pisarza 15 stycznia tego¿ roku. W liœcie czytamy m.in.: Wiemy, ¿e œp. Maciej Wierzbiñski têskni³ zawsze za ¿ycia za wyrazem uznania Swej umi³owanej Ziemi Wielkopolskiej, dla której porzuci³ Angliê, gdzie ju¿ pocz¹³ zdobywaæ sobie s³awê jako m³ody literat. Niedawno [w 1932 roku — J.B.] taki wyraz uznania da³a Mu War- szawa, wieñcz¹c Jego twórczoœæ Nagrod¹ im. Elizy Orzeszkowej. Koledzy Jego ze Zrzeszenia Beletrystów dumni bêd¹, jeœli ten laur poznañski spo- cznie choæ na Jego grobie i dopomo¿e zarazem do wychowania Jego córki, która ma jeszcze przed sob¹ piêæ lat do ukoñczenia studiów. [...] Maciej Wierzbiñski, który wprowadzi³ Wielkopolskê do wspó³czesnej literatury polskiej i dwukrotnie by³ wiêziony [...] za patriotyczn¹ dzia³alnoœæ [...] ¿adnego dziedzica ¿onie Swej i córce nie zostawi³. Nawet na grobie brak dotychczas tablicy z Jego nazwiskiem46. Tym razem odpowiedŸ z dnia 13 lutego by³a bardzo lakoniczna. Ogranicza³a siê do potwierdzenia odbioru pisma i z³o¿enia zapewnieñ, ¿e jeœli znajd¹ siê sposoby spe³nienia proœby, Zrzeszenie zostanie o tym powiadomione47. Mimo tylu zabiegów, tak ze strony pisarza, jak i Zrzeszenia Beletrystów Polskich, mimo spe³niania podstawowych wymogów regulaminowych, Wierzbiñski nigdy nie zosta³ laureatem poznañskiej nagrody literackiej. Po zgonie pisarza na ³amach prasy poznañskiej ró¿nej orientacji ide- owej ukaza³o siê kilka wspomnieñ poœmiertnych48. Wszystkie bez wyj¹t- ku s¹ œwiadectwem, ¿e znana i ceniona by³a jego twórczoœæ literacka, w której przedstawia³ Wielkopolskê na tle wa¿nych dla niej wydarzeñ hi- storycznych, a tak¿e twórczoœæ publicystyczna, któr¹ walczy³ o polskoœæ tego regionu i pozosta³ych ziem zaboru pruskiego. Wierzbiñski nie by³ pi- sarzem wybitnym, czas zweryfikowa³ wartoœæ jego twórczoœci, ale mo¿e bardziej zas³ugiwa³ na nagrodê, ni¿ inni jej laureaci. * Nazwisko trzeciego laureata mia³o zostaæ og³oszone w 1931 r. Tymcza- sem Magistrat dnia 10 listopada tego¿ roku powzi¹³ uchwa³ê o nieprzy- znaniu nagrody. W piœmie skierowanym do Rady Miejskiej sw¹ decyzjê argumentowa³ z jednej strony stosowaniem najdalej posuniêtych oszczêd- noœci we wszystkich dzia³ach swej administracji, a z drugiej strony tym,

46 APP AmP sygn. 3563 s. 54. 47 APP AmP sygn. 3563 s. 56. 48 Zob. np.: M. Dere¿yñski: Kilka s³ów o Macieju Wierzbiñskim. „Wici Wielkopol- skie”, 1933 nr 11 s. 84-85; Cz. K ê d z i erski: Po zgonie pisarza wielkopolskiego. „Kurier Po- znañski”, 1933 nr 27 s. 8; M. S m o l arski: Maciej Wierzbiñski. „Dziennik Poznañski”, 1933 nr 20 s. 2-3; Po zgonie Macieja Wierzbiñskiego. „Nowy Kurier”, 1933 nr 16 s. 5. DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 289 290 JACEK BIESIADA DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 291 292 JACEK BIESIADA DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 293 294 JACEK BIESIADA

¿e piœmiennictwo polskie nie wykazuje w tej chwili tylu wielkich twór- ców, i¿by mimo warunków finansowych przyznaæ nale¿a³o49. Rzecz kurio- zalna — oto urzêdnicy, zajmuj¹cy siê na co dzieñ ró¿nymi dziedzinami zwi¹zanymi z funkcjonowaniem miasta takimi, jak np. oœwiata, handel, bezpieczeñstwo publiczne, przypisali sobie prawo do wydawania opinii wartoœciuj¹cych dzie³a literackie. Na tym samym posiedzeniu Magistrat dokona³ zmiany jednego z pa- ragrafów statutu, polegaj¹cej na pozbawieniu Zwi¹zku Publicystów Arty- stycznych prawa posiadania przedstawiciela w komitecie nagrody, nato- miast Magistratowi (a wiêc sobie samemu) przyzna³ prawo wyznaczania dwóch przedstawicieli. Rada Miejska na posiedzeniu dnia 16 marca 1932 zaaprobowa³a uchwa³ê Magistratu w sprawie nieprzyznania nagrody lite- rackiej, uzasadniaj¹c to wy³¹cznie trudn¹ sytuacj¹ gospodarcz¹. Dokona- ³a natomiast korekty propozycji zmian w statucie nagrody — zwolnione miejsce w komitecie nagrody przez przedstawiciela Zwi¹zku Publicystów Artystycznych przeznaczy³a dla ka¿dorazowego dyrektora Biblioteki Ra- czyñskich50. 20 lutego 1934 r. Rada Miejska podjê³a decyzjê o corocznym przyzna- waniu nagrody oraz o objêciu ni¹, obok literatów, tak¿e twórców realizu- j¹cych siê w plastyce, muzyce i architekturze51. M.in. te postanowienia znalaz³y odzwierciedlenie w nowym statucie nagrody, uchwalonym przez Radê 19 grudnia tego samego roku, a przyjêtym przez Magistrat 5 stycz- nia 1935 r. Nowy statut przewidywa³, ¿e od r. 1934 corocznie przyznawana nagro- da, oficjalnie odt¹d nazywana Nagrod¹ Literacko-Artystyczn¹ sto³eczne- go miasta Poznania im. Jana Kasprowicza, bêdzie wynosi³a 10.000 z³otych, przy czym po³owê tej kwoty otrzyma ¿yj¹cy literat i po³owê ¿yj¹cy twórca innych dziedzin sztuki. Laureat musi byæ Polakiem wyznania chrzeœci- jañskiego i spe³niaæ jeden z dwu warunków: 1) urodziæ siê lub mieszkaæ na terenie Wielkopolski, 2) jego utwory musz¹ zawieraæ choæby czêœcio- we odzwierciedlenie ¿ycia lub kultury regionu. W razie nieprzyznania nagrody nikomu, komitet mo¿e kwotê 10.000 z³ rozdysponowaæ w dwoja- ki sposób — albo na stypendium dla uzdolnionego m³odego literata czy artysty, albo na wydanie wartoœciowego utworu literackiego czy te¿ na zakup dla galerii miejskiej rzeŸby, obrazu dzie³a m³odego twórcy.

49 APP AmP sygn. 3619 k. 145. 50 Zmiana statutu „Nagrody Literackiej sto³. miasta Poznania im. Jana Kasprowicza”. „Orêdownik Zarz¹du Sto³ecznego Miasta Poznania”, 1932 nr 16 s. 54; zob. te¿ sprawozdania z posiedzenia Rady Miejskiej: „Dziennik Poznañski”, 1932 nr 64 s. 5; „Kurier Poznañski”, 1932 nr 125 s. 4; „Nowy Kurier”, 1932 nr 64 s. 4. 51 (kl): Uchwalony bud¿et miasta Poznania. „Kurier Poznañski”, 1934 nr 84 s. 1, 3. DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 295

Statut zak³ada³ dwuetapowe wy³anianie laureatów. Najpierw opinie o kandydatach wydawa³aby powo³ana przez komitet nagrody komisja do- radcza, w sk³ad której wchodziliby po jednym delegacie przedstawiciele ZZLP, Towarzystwa P rzyjació³ Sztuk P iêknych, Stowarzyszenia Architek- tów Polskich, Poznañskiego Towarzystwa Muzycznego, Pañstwowego Konserwatorium Muzycznego, Pañstwowej Szko³y Zdobniczej, uniwersy- teckich katedr — historii literatury, historii sztuki i muzykologii oraz trzech cz³onków miejskiej Komisji Artystycznej. Koñcowy werdykt wyda- wa³by komitet nagrody z³o¿ony z prezydenta miasta jako przewodnicz¹- cego, który mia³by g³os decyduj¹cy w sytuacji równo roz³o¿onych wska- zañ, dwóch delegatów Magistratu i trzech Rady Miejskiej (wybranych proporcjonalnie do liczby posiadanych mandatów, a wiêc dwóch radnych Stronnictwa Narodowego i jeden z Narodowego Bloku Gospodarczego)52. Nale¿y dodaæ, ¿e sk³ad komitetu ustali³ wojewoda dnia 20 marca 1935 r. Dlaczego w³aœnie wojewoda? Sprawa komitetu nagrody i kompetencji jej cz³onków wywo³ywa³y najwiêksze kontrowersje pomiêdzy klubami. Projekt statutu opracowany przez Zarz¹d Miasta i przedstawiony Radzie Miejskiej 5 grudnia 1934 r. zak³ada³ taki sk³ad komitetu, jaki zosta³ ostatecznie uwzglêdniony w sta- tucie. Tymczasem radni endeccy, chc¹c zagwarantowaæ sobie wiêkszy wp³yw na wybór laureata, zaproponowali, aby przewodnicz¹cy móg³ g³o- sowaæ tylko wtedy, gdy ka¿dy z kandydatów otrzyma³by równ¹ liczbê g³o- sów. Pomys³ ten, wyros³y bezsprzecznie na pod³o¿u politycznym, by³ po- mys³em absurdalnym, zwa¿ywszy, ¿e oprócz niego w komitecie by³o p i ê - c i u cz³onków (pomin¹wszy, oczywiœcie, sytuacjê wyj¹tkow¹, w której de- cyzjê podejmowa³oby mniej osób, co by³o mo¿liwe, gdy¿ statut wymaga³ obecnoœci co najmniej czterech osób). Próba umniejszenia praw przewod- nicz¹cego doprowadzi³a do demonstracyjnego opuszczenia sali przez rad- nych NBG, co w konsekwencji wobec braku kworum spowodowa³o zam- kniêcie posiedzenia. Statut zosta³ przyjêty na kolejnym posiedzeniu Rady dwa tygodnie póŸniej — 19 grudnia, wy³¹cznie g³osami klubu narodowego. Nie oznacza- ³o to jednak zakoñczenia prac nad wywo³uj¹cym konflikty paragrafem statutu i dlatego w celu ich przezwyciê¿enia odby³o sie kilka spotkañ porozumiewawczych. Poniewa¿ nie przynios³y oczekiwanych rezultatów, na posiedzeniu Rady Miejskiej dnia 1 marca 1935 r. jeden z radnych klu- bu narodowego zaproponowa³, by odroczyæ podjêcie ostatecznej decyzji w sprawie statutu, co spotka³o siê ze sprzeciwem ze strony prezydenta. Nalega³ on na zakoñczenie prac nad tym tematem i zagrozi³, ¿e w prze- ciwnym razie Magistrat przeka¿e sprawê Urzêdowi Wojewódzkiemu.

52 Pe³en tekst statutu nagrody zob.: APP AmP sygn. 2562. 296 JACEK BIESIADA

Wówczas ten sam radny wycofa³ swój wczeœniejszy wniosek, a postawi³ inny — aby statut nagrody w ca³oœci odrzuciæ. Propozycja zosta³a jedno- myœlnie przeg³osowana przez narodowców. W tej sytuacji, zgodnie z za- powiedzi¹, Magistrat zwróci³ siê do wojewody z proœb¹ o sformu³owanie spornego punktu statutu53. Na reakcjê nie trzeba by³o d³ugo czekaæ. 5 marca 1935 Rada Miejska g³osami klubu narodowego skreœli³a kwotê 10.000 z³otych, przeznaczon¹ w roku bud¿etowym 1935/1936 na nagrodê, ze wzglêdu na zakwestiono- wanie sk³adu komisji dla przyznania nagrody literacko-artystycznej przez Magistrat i przekazania tej sprawy przez tymczasowego prezyden- ta miasta54 do zadecydowania izbie wojewódzkiej — napisa³ w sprawoz- daniu na ³amach „Kuriera Poznañskiego” autor podpisuj¹cy siê krypto- nimem (kl). Na tym samym posiedzeniu odrzucono te¿ m.in. wniosek o przyznanie subwencji w wysokoœci 600 z³ dla ZZLP, która mia³a byæ przeznaczona na zapomogi dla literatów bêd¹cych w trudnej sytuacji materialnej55. Ta decyzja nie mo¿e wywo³ywaæ zdziwienia, gdy weŸmie siê pod uwagê fakt, i¿ prezesem ZZLP by³ Z. Kosidowski, nie bêd¹cy cz³on- kiem Stronnictwa Narodowego. 16 marca 1935 r. w Pa³acu Dzia³yñskich odby³ siê wiec protestacyjny artystów poznañskich. Po wypowiedzi Z. Kosidowskiego oraz dyskusji z udzia³em m.in. literata i redaktora „Roczników Katolickich” ks. Niko- dema Cieszyñskiego, teoretyka literatury Konstantego Troczyñskiego oraz krytyka literackiego Jana Ulatowskiego, uczestnicy uchwalili rezo- lucjê, w której stwierdzili, ¿e zniesienie nagrody literacko-artystycznej m. Poznania i szeregu dotacji dla zubo¿a³ych artystów stanowi dotkliw¹ i niezas³u¿on¹ krzywdê dla twórczoœci Poznania i Wielkopolski. Zaapelo- wali te¿, aby tê w najwy¿szym stopniu szkodliw¹ decyzjê poddano rewi- zji56. Tak siê jednak nie sta³o. *

53 Przebieg batalii o statut nagrody zob.: „Dziennik Poznañski”, 1934 nr 282 s. 7, nr 292 s. 3; „Kurier Poznañski”, 1934 nr 556 s. 3, nr 578 s. 3; „Nowy Kurier”, 1934 nr 281 s. 9, nr 292 s. 7; „Dziennik Poznañski”, 1935 nr 52 s. 6; „Kurier Poznañski”, 1935 nr 102 s. 3. 54 2 X 1934 r. komisarycznym prezydentem Poznania zosta³ Erwin Wiêckowski [przyp. mój — J.B.]. 55 Zob. sprawozdania z tego posiedzenia Rady Miejskiej: (kl). „Kurier Poznañski”, 1935 nr 108 s. 3; (ko). „Nowy Kurier”, 1935 nr 55 s. 10; „Dziennik Poranny”, 1935 nr 5 s. 3; „Dzien- nik Poznañski”, 1935 nr 55 s. 3; zob. te¿ komentarze: Bud¿et m. Poznania uchwalony. „Ku- rier Poznañski”, 1935 nr 146 s. 2; m.z.: Klêska sztuki. „Dziennik Poznañski”, 1935 nr 57 s. 9 [wywiad z Z. Kosidowskim]; O poparcie ¿ycia kulturalnego w mieœci naszym. „Kurier Po- znañski”, 1935 nr 125 s. 3; Z. K o s i d o w s k i: List do redakcji. „Dziennik Poznañski”, 1935 nr 64 s. 2-3. 56 „Dziennik Poznañski”, 1935 nr 65 s. 6. DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 297

31 marca koñczy³ siê rok bud¿etowy 1934/1935, w którym przeznaczo- no œrodki na nagrodê literacko-artystyczn¹. Trzy dni wczeœniej Magistrat, wobec niewy³onienia przez Radê Miejsk¹ trzech cz³onków komitetu (Ma- gistrat mieli reprezentowaæ Z. Zaleski i Stefan Piotrowski), powzi¹³ uchwa³ê o zadysponowaniu na najbli¿szym swym posiedzeniu kwot¹ 10.000 z³. To najbli¿sze posiedzenie odby³o siê ju¿ nastêpnego dnia, 29 marca. Bezpoœrednio po zagajeniu przez prezydenta miasta S. Piotrowski z³o¿y³ oœwiadczenie w imieniu swoim w³asnym oraz pozosta³ych trzech ³awników zwi¹zanych z klubem narodowym — W³adys³awa Dalbora, Ste- fana Ka³amajskiego i Jana Skotarka. Wszyscy oni stali na stanowisku, ¿e Magistrat nie ma prawa rozporz¹dzaæ œrodkami przeznaczonymi na na- grodê. Zgodnie z jej statutem, uprawnienia takie posiada wy³¹cznie sze- œcioosobowy komitet. Poniewa¿, w ich opinii, istnieje prawdopodobieñ- stwo, ¿e spraw¹ z³amania prawa zajmie siê Komisja Rewizyjna Rady Miej- skiej, nie chc¹c nara¿aæ siê na konsekwencje, postanowili opuœciæ posie- dzenie, które wobec braku kworum zosta³o zamkniête przez prezydenta57. By³o to pierwsze w dziejach Poznania zerwanie posiedzenia Magistratu. Poniewa¿ sprawa wymaga³a szybkiego rozwi¹zania, kolejne posiedze- nie zwo³ano na 31 marca, mimo i¿ by³a to niedziela. W uchwale, któr¹ przyjêto jednog³oœnie (czterej ³awnicy nie byli obecni, uczestniczy³ nato- miast choruj¹cy 29 marca cz³onek Rady Miejskiej, gwarantuj¹c w ten spo- sób kworum), stwierdzono, ¿e niedokonanie przez Radê przewidzianego przez statut wyboru cz³onków komitetu nagrody uniemo¿liwi³o wywi¹za- nie siê z na³o¿onej przez ten¿e statut koniecznoœci przyznania nagrody. Wobec powy¿szego Magistrat, jako wykonawca bud¿etu, postanowi³ moc¹ uchwa³y zadysponowaæ kwot¹ 10.000 z³ przeznaczon¹ na ten cel. Maj¹c jednak œwiadomoœæ braku kompetencji do wskazania laureatów w dzie- dzinie sztuki i literatury, zgodnie ze statutem ca³¹ sumê rozdzieli³ na sty- pendia dla twórców i subsydia przeznaczone na zakup dzie³ sztuki do galerii miejskiej. 5000 z³ przeznaczonych na nagrodê artystyczn¹ podzielono nastêpu- j¹co: — Wielkopolski Zwi¹zek Kó³ Œpiewaczych na wydanie ma³ych utwo- rów kompozytorów poznañskich — 300 z³, — Stanis³aw Wiechowicz na wydanie lub przygotowanie do wykona- nia orkiestrowego lub chóralnego w³asnego utworu — 300 z³, — Jan Jerzy Wroniecki na wydanie teki graficznej — 1000 z³, — na zakup do zbiorów miejskich dzie³ plastycznych: Leona Wróblewskiego — 1000 z³, Tadeusza Walkowiaka — 1200 z³,

57 APP AmP sygn. 3563 s. 114. 298 JACEK BIESIADA

Kazimierza Jasnocha — 600 z³, Feliksa Szmyta — 600 z³. Natomiast 5000 z³ przeznaczonych na nagrodê literack¹ rozdzielono w sposób nastêpuj¹cy: — Towarzystwo Literackie im. Jana Kasprowicza na wydanie „Hym- nów” J. Kasprowicza — 2000 z³, — ZZLP na wydanie jednego tomu „Biblioteki Pisarzy Polskich” — 600 z³, — Stefan Balicki, Wanda Brzeska i Jan Sztaudynger — stypendia li- terackie w wysokoœci 800 z³.58 Po og³oszeniu decyzji zarz¹du miasta pojawi³y siê w prasie poznañ- skiej skrajnie ró¿ne komentarze. I tak „Kurier Poznañski” zarzuci³ Magi- stratowi dwukrotne naruszenie statutu nagrody: 1) poprzez zadysponowa- nie kwot¹ przeznaczon¹ na nagrody, do czego uprawniony jest wy³¹cznie w³aœciwy komitet, 2) poprzez niezwrócenie siê do komisji doradczej o opi- niê o kandydatach przed podjêciem decyzji59. W odpowiedzi prezydent Wiêckowski napisa³, ¿e Magistrat nie wszed³ w kompetencje komitetu nagrody, lecz rozporz¹dzi³ œrodkami bud¿etowymi na podstawie ustawy samorz¹dowej60. W podobnym tonie utrzymany by³ komentarz redakcyj- ny „Dziennika Poznañskiego”. Powo³uj¹c siê na jeden z paragrafów sta- tutu, który stanowi³, ¿e Komitet nagrody artystyczno-literackiej sto³. m. Poznania dzia³a w charakterze komisji magistrackiej, stwierdzi³, ¿e w razie jej nieistnienia uprawnienia jego przejmuje Magistrat61. Po czy- jej stronie by³a racja — trudno rozstrzygn¹æ. Tymczasowy prezydent E. Wiêckowski wrêczy³ stypendia i dotacje z nagrody za rok 1934 w niedzie- lê — 14 kwietnia w Z³otej Sali Ratusza. W nastêpnym roku nagród nie przyznano, gdy¿, jak pamiêtamy, 5 marca 1935 r. Rada Miejska skreœli³a sumê 10.000 z³ przeznaczon¹ na ten cel w roku bud¿etowym 1935/1936. * Laureatami kolejnej edycji, w roku 1936, zostali: Jan Wroniecki, ma- larz, artysta grafik, wspó³za³o¿yciel Pañstwowej Szko³y Sztuk Zdobni- czych w Poznaniu oraz Arkady Fiedler, pisarz i podró¿nik. Zarz¹d Miej- ski 1 grudnia zatwierdzi³ decyzjê komitetu przyznaj¹c¹ ka¿demu z nich

58 „Kurier Poznañski”, 1935 nr 177 s. 7; APP AmP sygn. 2562 k. 12/4. 59 Jak magistrat rozdziela³ nagrodê literack¹ ... „Kurier Poznañski”, 1935 nr 161 s. 4. 60 [E.] Wiêckowski: Jak magistrat rozdziela³ nagrodê literack¹. „Kurier Poznañski”, 1935 nr 173 s. 4. 61 Jak to by³o z nagrod¹ literack¹ miasta Poznania. „Dziennik Poznañski”, 1935 nr 81 s. 2-3. DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 299 po 5.000 z³.62 Uroczystoœæ wrêczenia nagród odby³a siê w rocznicê wybu- chu powstania wielkopolskiego — 27 grudnia, tradycyjnie ju¿, w Ratuszu. Przemawiaj¹cy na wstêpie prezydent Wiêckowski stwierdzi³, ¿e obaj lau- reaci swym pochodzeniem i prac¹ s¹ zwi¹zani z Wielkopolsk¹. Nagrody im przyznane maj¹ znaczenie podwójne: s¹ one zaszczytnym wyró¿nie- niem za pracê [...]. S¹ one równie¿ nagrodami, które sw¹ gospodarcz¹ si³¹ maj¹ umo¿liwiæ laureatom dalszy rozwój i pog³êbienie ich pracy63. W swo- im wyst¹pieniu A. Fiedler, oprócz s³ów podziêkowania skierowanych do prezydenta miasta, Rady Miejskiej oraz komisji nagrody powiedzia³ m.in.: Przejmuje mnie radoœæ, ¿e Poznañ, jako pierwsze z miast polskich, wyczu- waj¹c ¿ywy puls dnia dzisiejszego, uzna³ donios³oœæ tego rodzaju litera- tury. Zaszczytne odznaczenie nakazuje mi postêpowaæ dalej na obranej drodze64. Istotnie, Poznañ pierwszy uhonorowa³ nagrod¹ literack¹ autora reporta¿y, ale te¿ niewielu pisarzy uprawia³o ten gatunek w dwudziestole- ciu miêdzywojennym. Do najbardziej znanych nale¿eli wówczas m.in.: Antoni Ferdynand Ossendowski, Mieczys³aw Bohdan Lepecki, Aleksander Janta-Po³czyñski, Czes³aw Centkiewicz, Wac³aw Korabiewicz i w³aœnie Ar- kady Fiedler. W roku przyznania nagrody m. Poznania by³ autorem nastê- puj¹cych ksi¹¿ek podró¿niczo-przyrodniczych: „Przez wiry i porohy Dnie- stru” (1925), „Bichos, moi brazylijscy przyjaciele” (1931), „Wœród Indian Koroadów” (1932), „Ryby œpiewaj¹ w Ukajali” (1935), „Zwierzêta z lasu dzie- wiczego” (1936). Nie znamy okolicznoœci wy³onienia laureata, gdy¿ nie pi- sa³a o tym prasa codzienna, nie zachowa³y siê te¿ ¿adne materia³y archi- walne, dotycz¹ce tej edycji nagrody (podobnie zreszt¹, jak i pozosta³ych, do roku 1938 w³¹cznie). Z wyj¹tkiem listu A. Fiedlera do w³adz miasta Rogalinek dnia 22 wrzeœnia 1936 r.

„Arkady Fiedler, Rogalinek, pow. Œrem, poczt[a] Œwi¹tniki, u p. Jar- laczyka Do Zarz¹du Sto³ecznego Miasta Poznania Wielce Szanowny Panie Prezydencie! Znaj¹c zaszczytnie troskliw¹ opiekê, jak¹ JWPan Prezydent otacza wszystkie zagadnienia kulturalne naszego miasta, pozwalam sobie zwró- ciæ siê do Niego z niniejsz¹ proœb¹, wierz¹c, ¿e znajdê ¿yczliwy, przyja- zny pos³uch. Wszystkie dotychczasowe moje wyprawy do Ameryki Po³udniowej od- bywa³em w³asnym kosztem. Wyprawy mia³y dwojaki cel: muzealno-na-

62 „Dziennik Poznañski”, 1936 nr 281 s. 6; „Dziennik Poznañski”, 1936 nr 282 s. 7; „Nowy Kurier”, 1936 nr 282 s. 9. 63 „Nowy Kurier”, 1936 nr 301 s. 10. 64 „Nowy Kurier”, 1936 nr 301 s. 10. 300 JACEK BIESIADA ukowy i literacki. Przywozi³em z nich naukowe preparaty fauny amery- kañskiej dla polskich muzeów: zbiory z 1. wyprawy (1928-29 r.), oko³o 7000 okazów, darowa³em Muzeum Wielkopolskiemu w Poznaniu; zbiory z wy- prawy nad Ukajali (1933-34) s¹ w Pañstwowym Muzeum Zoologicznym w Warszawie. Na moj¹ dzia³alnoœæ literack¹, dotycz¹c¹ Ameryki Po³udniowej, sk³a- daj¹ siê napisanie [!] i wydanie [!] czterech ksi¹¿ek, w których rozwijam problematy g³ównie puszczy i zwierz¹t. Ksi¹¿ki te w ca³ym spo³eczeñstwie spotka³y siê z gor¹cym przyjêciem, a zw³aszcza dwie ostatnie, z których ksi¹¿ka „Ryby œpiewaj¹ w Ukajali” zosta³a przez jury „Wiadomoœci Lite- rackich” zaliczona jako jedna z jedenastu najwybitniejszych, wydanych w Polsce w roku 193565. Za³¹czam ksi¹¿ki oraz szereg recenzji najpowa¿- niejszych krytyków. Obecnie przygotowujê siê do ponownej wyprawy do Ameryki Po³u- dniowej66, dok¹d zamierzam wyruszyæ w styczniu 1937 r. Oprócz dzia³al- noœci muzealnej zamierzam poœwiêciæ siê g³ównie zagadnieniu niezmier- nie wa¿nemu: ¿yciu polskiego kolonisty, i tym samym wype³niæ w naszym piœmiennictwie lukê, która dotychczas istnieje, pomimo wielu prób. Pró- by te by³y bezowocne, gdy¿ podejmowali je ludzie nie znaj¹cy nale¿ycie warunków ¿ycia i otoczenia kolonisty. A¿eby bowiem te warunki poznaæ, trzeba wpierw poznaæ do dna tamtejsz¹ puszczê. A tê pozna³em w d³ugo- letnich badaniach. Przysz³a wyprawa moja potrwa pó³tora roku i bêdzie kosztowa³a, przy najskromniejszym trybie ¿ycia, oko³o 12 tysiêcy z³. Z w³asnych pie- niêdzy niestety mam znacznie mniej ni¿ po³owê. Zdany jestem na sub- wencjê. Jako rodowity poznañczyk zwracam siê tedy o pomoc do mych najbli¿szych, tj. do Zarz¹du mego rodzinnego miasta, a proœbê moj¹ usprawiedliwiam — poza wiar¹ w wielkie zrozumienie i ¿yczliwoœæ JWPana Prezydenta — nastêpuj¹cymi powodami: a) Zawsze mia³em dobro i wzbogacenie miasta Poznania na uwadze. Jak ju¿ wy¿ej pisa³em, ca³¹ naukow¹ zdobycz z mej pierwszej wyprawy, która kosztowa³a mnie przesz³o 15 tys. z³, darowa³em Muzeum Wielkopol- skiemu w Poznaniu. Muzeum to jest co prawda w zarz¹dzie w³adz krajo- wych, a nie miejskich, jednak¿e decyduj¹cym powodem darowania by³o to, ¿e muzeum znajduje siê w mieœcie Poznaniu. Z tej samej wyprawy

65 By³y wœród nich m.in.: „Wis³a” Heleny Boguszewskiej i Jerzego Kornackiego, „Cudzo- ziemka” Marii Kuncewiczowej, tom wierszy „Rozmowa z Ojczyzn¹” Józefa £obodowskiego, „Granica” Zofii Na³kowskiej, „Wêdrówka Joanny” Ewy Szelburg-Zarembiny, „Sól ziemi” Jó- zefa Wittlina; zob. „Wiadomoœci Literackie”, 1936 nr 3 s. 1 [przyp. — J.B.]. 66 Faktycznie wyjecha³ na Madagaskar, co zapowiedzia³ w swoim wyst¹pieniu na uro- czystoœci wrêczenia nagrody; zob. „Nowy Kurier”, 1936 nr 301 s. 10 [przyp. — J.B.]. DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 301 przywioz³em dwadzieœcia kilka ¿ywych zwierz¹t i darowa³em je poznañ- skiemu ogrodowi zoologicznemu. b) Moja dotychczasowa dzia³alnoœæ literacka i osi¹gniête ju¿ wyniki daj¹ zupe³n¹ rêkojmiê, ¿e udzielenie mi subwencji nie bêdzie wyrzuco- nym pieni¹dzem. Stworzy³em nowy typ literatury podró¿niczej, da³em przyczynek do zrozumienia duszy zwierzêcej; teraz czeka mnie najwa¿- niejsze zadanie: pokazanie Polsce, jakim jest jej zamorski pionier, polski kolonista. Bêdzie to moj¹ najpowa¿niejsz¹ z dotychczasowych prac i uwa- ¿am, ¿e bardzo na czasie bêdzie wobec coraz bardziej aktualnego zagad- nienia uzyskania kolonii. c) Czêœæ zoologicznych zbiorów z zamierzonej wyprawy gotów jestem oddaæ do dyspozycji miasta Poznania. Zbiory te, zdobyte w okolicach za- mieszka³ych przez polskich kolonistów, bêd¹ mia³y prócz naukowej i tê wartoœæ, ¿e dadz¹ pogl¹d na otoczenie zwierzêce, w jakim ¿yje nasz ro- dak za oceanem. d) Warszawa uzna³a moj¹ dzia³alnoœæ i bardzo wiele zawdziêczam stolicy. Ludzie tam¿e drwi¹ sobie, ¿e Poznañ nie chce o mnie s³yszeæ. Taki pogl¹d przebija te¿ w niektórych recenzjach z moich ksi¹¿ek. Nie wierzê, a¿eby tak by³o. Przeciwnie, mam nadziejê, ¿e wbrew znanemu przys³owiu, tak¿e u w³adz mojego rodzinnego miasta znajdê ¿yczliw¹ opiekê. Zadania, które sobie postawi³em, wype³niê w zupe³noœci pod wzglê- dem merytorycznym. Natomiast nie sprostam im pod wzglêdem finanso- wym. Dlatego wnoszê jak najuprzejmiej niniejsz¹ proœbê do JWPana Prezydenta, a¿eby by³ ³askaw poczyniæ wszystko, co le¿y w Jego mocy, celem zapewnienia mi, w formie stypendialnej, dostatecznych podstaw finansowych mojego wyjazdu. Wyra¿am gor¹c¹ nadziejê, ¿e wyniki podró¿y, dla których zdobywam siê na tak powa¿ny wysi³ek osobisty, wyniki, które le¿¹ w interesie ca³ego spo³eczeñstwa polskiego oraz uznanie, które niew¹tpliwie miasto nasze spotka za przyczynienie siê do powodzenia sprawy, bêd¹ nale¿yt¹ dla JWPana Prezydenta (oprócz mej w³asnej, g³êbokiej wdziêcznoœci) podziê- k¹ za ³askawe uwzglêdnienie mojej proœby. £¹czê wyrazy najg³êbszego szacunku i powa¿ania. Arkady Fiedler67 Czy powy¿szy list mia³ wp³yw na przyznanie nagrody jego autorowi? Kandydatury Fiedlera nia wysun¹³by ZZLP, gdy¿ mimo posiadania wy- starczaj¹cego dorobku twórczego, nie by³ jego cz³onkiem. Nie móg³ te¿ liczyæ na wsparcie jakichkolwiek organizacji politycznych, gdy¿ równie¿ pozostawa³ poza nimi. Natomiast na aktywny udzia³ w ¿yciu literackim

67 APP AmP sygn. 3563 s. 1-3. 302 JACEK BIESIADA miasta, czym móg³by zwróciæ na siebie uwagê komitetu nagrody, nie po- zwala³y mu liczne podró¿e — w latach 1927-1936 by³ w Norwegii, Peru, Kanadzie i dwukrotnie w Brazylii. Wymierne efekty tych wypraw w po- staci kilku wydanych ksi¹¿ek oraz przywo¿onych okazów przyrodniczych ofiarowywanych placówkom muzealnym Warszawy i Poznania, nie tylko uzasadnia³y proœbê autora „Zwierz¹t z lasu dziewiczego”, skierowan¹ do w³adz miasta o, jakbyœmy to dziœ nazwali, sponsorowanie kolejnej podró- ¿y, ale stanowi³y te¿ gwarancjê, ¿e ewentualnie otrzymane œrodki zostan¹ w³aœciwie wykorzystane68. Swoim listem zwróci³ Fiedler uwagê na siebie jako na niepoœlednie- go, lecz niedostrze¿onego twórcê marginalizowanej literatury podró¿ni- czo-przyrodniczej. Du¿e walory jego pisarstwa zauwa¿ali autorzy licznych recenzji. Za przyk³ad niech pos³u¿¹ wybrane fragmenty kilku z nich, do- tycz¹cych wydanego w 1935 r. zbioru reporta¿y pt. „Ryby œpiewaj¹ w Uka- jali”. Konrad Górski, wybitny historyk i teoretyk literatury, badacz twór- czoœci A. Mickiewicza: Znakomita galeria typów ludzkich, zwiêz³e a wy- raziste odmalowanie stosunków politycznych i gospodarczych. [...] Fiedler ma dziœ ju¿ coœ wiêcej ni¿ talent: posiad³ sztukê pisania. [Ta ksi¹¿ka jest — J.B.] najpiêkniejsz¹ ksi¹¿k¹ podró¿nicz¹ z ubieg³ego roku69. Adam Grzyma³a-Siedlecki, pisarz oraz krytyk literacki i teatralny: Krajobraz, obraz puszczy, kolorystyka, ca³a zdobycz zmys³ów, zetkniêtych z klimatem równika, z mistycznym niemal bezmiarem tamtejszych lasów

68 W zupe³nie innym tonie utrzymany by³ list, jaki w maju 1936 r. przes³a³ do prezyden- ta Poznania zapomniany dziœ zupe³nie, a i wówczas ma³o znany literat Eugeniusz M i e - c z o w s k i z Chorzowa. Pocz¹tek listu by³ nastêpuj¹cy: Wobec og³oszonej w dziennikach wia- domoœci o zamierzonej nagrodzie literackiej Król[ewskiego] M[iasta] Poznania w sumie 10.000 z³, zg³aszam siê niniejszym jako kandydat do tej¿e nagrody, a to z tytu³u 40-letniej pracy pisarskiej, uwieñczonej wielu publikacjami, znanymi w ca³ej Rzeczypospolitej, cho- cia¿ moja osoba nie cieszy siê zbytni¹ popularnoœci¹ wœród sfer publicystycznych, z powodu powa¿nego i g³êboko religijnego charakteru mojej ideologii. Nastêpnie autor listu omówi³ swój dotychczasowy dorobek, na który sk³ada³y siê tomy poetyckie, opowiadania, utwory sceniczne, a tak¿e epopeja „Trylogia Zmartwychwstania”, której czêœæ pierwsza pt. „Ksi¹¿ê Pó³nocy” ukaza³a siê w Kaliszu w 1925 r., czêœæ druga pt. „Przedmurze chrzeœcijañstwa” by³a jeszcze niedokoñczona, czêœæ trzecia, która bêdzie nosi³a tytu³ „Pieœñ szczêœliwa”, pozosta- wa³a w planach autora, a jej treœæ mia³a zale¿eæ od wyników obecnego przesilenia dziejowe- go (1937/8). Zamkn¹³ zaœ swój list s³owami: Na zakoñczenie uprzejmie upraszam JWielmo¿- nego Pana Prezydenta o uwiadomienie mnie w krótkiej drodze, czy moja kandydatura po- siada w ogóle jakieœ warunki powodzenia, czy te¿ nie, gdy¿ na moje stare lata nie chcia³bym nara¿aæ siê na poœmiewisko ze strony jakiejkolwiek opinii publicznej, prawicowej, czy lewi- cowej, czy centrowej. W odpowiedzi uzyska³ wiadomoœæ, ¿e przyznanie nagrody zale¿y wy- ³¹cznie od decyzji specjalnie powo³anego komitetu, a Zarz¹d Miasta mo¿e tylko poinformo- waæ wspomniany komitet o jego dokonaniach twórczych. E. Mieczowski nigdy nagrody lite- rackiej Poznania nie otrzyma³. Oba listy zob. APP AmP sygn. 3563 s. 99-103. 69 K. Górski: Literatura podró¿nicza. „Rocznik Literacki”, 1935 s. 204-206. DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 303

— oddana w s³owach-barwach, wyzbytych wszelakiej pozy, a tak osza³a- miaj¹cych, ¿e czasami w czytelniku dech zapiera. W dalszej czêœci nazy- wa autora œwiêtofranciszkañskim naturalist¹, poet¹ fauny, malarzem-pej- za¿yst¹, a w tym wszystkim tkwi jeszcze myœliciel70. Antoni Ferdynad Ossendowski, podró¿nik, autor reporta¿y, nowel i powieœci podró¿niczych: W³o¿y³ w swoj¹ now¹ ksi¹¿kê skarby romanty- zmu cz³owieka, obserwuj¹cego bujne ¿ycie natury, przygl¹daj¹cego siê z pe³nym wyrozumia³oœci i lekkiej ironii uœmiechem [...]. Potêga ¿ywio³u, namiêtnej ¿¹dzy ¿ycia, nieub³agana walka o byt, bij¹ z opisów Fiedlera. [...] W opisie przyrody nie widzê równego Fiedlerowi pisarza, ani pod wzglêdem œcis³oœci, ani ekspresji. Humor jego posiada cechy umiarkowa- nej wstrzemiêŸliwoœci w najlepszym tonie [...]. Jego charakterystyki ludzi nosz¹ znamiona zdrowego i mocnego talentu Jacka Londona — barwne s¹ i niezwykle wyraŸnie rzeŸbione71. Stanis³aw Rogo¿, krytyk literacki: Fiedler [...] nie jest gadatliwy, za- wsze zajmuj¹cy, jak najczêœciej oryginalny w przedstawianiu zjawisk puszczy, mistrzem zaœ okaza³ siê w opisie ¿ycia zwierz¹t72. List Fiedlera, w którym przedstawi³ swoje dokonania jako pisarz — podró¿nik i mi³oœnik natury, wsparty wy¿ej cytowanymi i podobnymi do nich s¹dami krytyków literackich, nie móg³ pozostaæ bez echa. Dlatego na postawione wczeœniej pytanie, czy ten list, adresowany do Zarz¹du Miasta i prezydenta, móg³ mieæ wp³yw na decyzjê jury nagrody, nale¿y daæ odpowiedŸ twierdz¹c¹. A o tym, ¿e ów werdykt zosta³ w pe³ni zaakceptowa- ny, œwiadczy zupe³ny brak w prasie poznañskiej komentarzy polemicznych. Trudno te¿ by³o siê ich spodziewaæ, skoro relacje z wypraw nadsy³ane przez Fiedlera drukowane by³o zarówno w „Dzienniku Poznañskim”, jak i w „Ku- rierze Poznañskim”. Na ³amach tego drugiego pojawi³o siê jedyne echo prasowe tej edycji nagrody — ¿artobliwy wiersz autorstwa Szymona Alek- sandra Nawrockiego, ukrywaj¹cego siê pod pseudonimem Szyna:

NIE KRZYWDZIÆ JUBILATA! Jubilat Wroniecki / Dumny z ulicy Wronieckiej, / Tak nabiera / Wci¹¿ Fiedlera: / — „Wszak ka¿de dziecko wie, / ¯e ku mojej czci / Ulica ta / Na- zywa siê w³aœnie tak. / No nie?” / Smutnie nañ Fiedler Arkady spoziera / I ³zy rêkawem obciera. / By³ w Brazylii, Kanadzie i Peru, / Zu¿y³ tyle pa- pieru, / Jak on nagrodê te¿ dosta³, / A jednak mu nie sprosta³: / Nie ma nazwiska autora ¯ywicy. / A to jest Ÿle! / No nie?

70 A. Grzyma³a-Siedlecki: Mistrz literatury podró¿niczej. „Kurier Warszawski”, 1936 nr 77 s. 3. 71 F. A. Ossendowski. „Nowa Ksi¹¿ka”, 1936 nr 2 s. 70. 72 S. R o g o ¿: Nad rzek¹ Ukajali. „Wiadomoœci Literackie”, 1936 nr 5 s. 4. 304 JACEK BIESIADA

Gdy tak jubilat kolegê nabiera / I poniewiera, / Warto by temu tak oto zaradziæ: / Podcieniom przy Esplanadzie73 / Daæ nazwê: „Arkady Fiedle- ra”. / No nie?74 * 1 grudnia 1937 r. pod przewodnictwem prezydenta E. Wiêckowskiego odby³o siê kolejne posiedzenie komitetu nagrody, na którym postanowio- no w dziedzinie literatury uhonorowaæ Stanis³awa Wasylewskiego za ca- ³okszta³t twórczoœci, przyznaj¹c mu, zgodnie ze statutem, kwotê 5000 z³. Natomiast nagroda artystyczna zosta³a rozdzielona na trzy stypendia dla ubogich architektów, których nazwiska postanowiono og³osiæ w terminie póŸniejszym75, co zreszt¹ nie nast¹pi³o. Kim by³ kolejny laureat? Urodzi³ siê w 1885 r. w Stanis³awowie. Stu- dia polonistyczne ukoñczy³ na Uniwersytecie Lwowskim i ze Lwowem wi¹¿¹ siê pocz¹tkowe lata jego dzia³alnoœci zawodowej. M.in. by³ asysten- tem w Zak³adzie Narodowym im. Ossoliñskich, nauczycielem gimnazjal- nym, redaktorem naczelnym tygodnika satyrycznego „Szczutek”, w któ- rym zamieszcza³ tak¿e w³asne humorystyczne teksty polityczne. Jego prace krytycznoliterackie by³y publikowane w miesiêczniku literacko- spo³ecznym „Krytyka”, w „Wiadomoœciach Literackich” i „Pamiêtniku Literackim”. Gdy w 1927 r. zamieszka³ w Poznaniu, podj¹³ pracê w Wy- dawnictwie Polskim R. Wegnera (m.in. redagowa³ seriê „Biblioteka Lau- reatów Nobla”). Wspó³pracowa³ te¿ z „Dziennikiem Poznañskim”, „Kroni- k¹ Miasta Poznania”, „Kultur¹”, „Kurierem Poznañskim”, „Têcz¹”, „Wiel- kopolsk¹ Ilustracj¹”, „¯yciem Literackim”. W 1932 r. uzyska³ na Uni- wersytecie Poznañskim stopieñ doktorski na podstawie rozprawy „Krytyka literacka w Polsce wobec romantyzmu w latach 1816-1822”. Na jego dorobek literacki do roku 1937 sk³ada³y siê: powieœæ „Ducissa Cune- gundis” (1923), liczne tomy esejów i szkiców historycznych, m.in. „U ksiê¿nej pani” (1917), „Na dworze króla Stasia” (1919), „Historie lwow- skie” (1921), „O mi³oœci romantycznej” (1921), „Klasztor i kobieta. Stu- dium z dziejów kultury polskiej w œredniowieczu” (1923), „Portrety pañ wytwornych. Czasy Stanis³awowskie” (1924) oraz wspomnienia „Niezapi- sany stan s³u¿by” (1937). Uroczystoœæ wrêczenia, która przebiega³a wed³ug znanego schematu, odby³a siê 27 grudnia 1937 r. w Sali S¹dowej Ratusza, a zaszczycili j¹ swo- j¹ obecnoœci¹ m.in. wojewoda Artur Maruszewski, by³y prezydent E. Wiêc-

73 Mowa tu o budynku zamykaj¹cym od strony zachodniej plac Wolnoœci w Poznaniu [przyp. mój — J.B.]. 74 „Kurier Poznañski”, 1936 nr 591 s. 2. 75 „Dziennik Poznañski”, 1937 nr 278 s. 3; „Kultura”, 1937 nr 50 s. 8; „Kurier Poznañ- ski”, 1937 nr 553 s. 8. DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 305 kowski i obecny — Tadeusz Ruge76. Laureat w swoim wyst¹pieniu przy- zna³, ¿e przyby³ do Poznania, aby poznaæ tu ¿ycie i panuj¹c¹ atmosferê, a dzisiaj uwa¿a to miasto za rodzinne. Dziêkuj¹c za nagrodê, stwierdzi³, ¿e jest dumny i szczêœliwy, ¿e j¹ otrzyma³77. * Przed kolejn¹ edycj¹ nagrody redakcja „Dziennika Poznañskiego” przeprowadzi³a ankietê „W sprawie nagrody literackiej miasta Poznania”, na któr¹ sk³ada³y siê dwa pytania: 1) Czy zdaniem Szanownego Pana nagrodê literack¹ miasta Poznania nale¿y traktowaæ jako uwieñczenie zas³ug twórców starszego pokolenia, czy te¿ przyznawaæ j¹ raczej jako stypendium twórcom m³odego pokole- nia? 2) Jakie nazwiska, zdaniem Szanownego Pana, wchodz¹ w grê przy przyznawaniu nagrody w roku bie¿¹cym? Na adres redakcji nap³ynê³y odpowiedzi od 21 osób. Byli wœród nich m.in.profesorowie Uniwersytetu Poznañskiego — Stefan B³achowski, Bronis³aw Dembiñski, Ludwika Dobrzyñska-Rybicka, T. Grabowski, R. Pollak, H. U³aszyn, literaci i krytycy — Stanis³aw B¹kowski, Witold Hulewicz, A. Janta-Po³czyñski, J. Koller, Zdzis³aw Marynowski, Wanda Miel¿yñska, Jan Emil Skiwski, Iry Stablewska. Na pierwsze pytanie 12 respondentów nie da³o odpowiedzi, 8 uwa¿a- ³o, ¿e nagrodê winni otrzymywaæ przedstawiciele starszego pokolenia, a zaledwie 1 opowiedzia³ siê za m³odsz¹ generacj¹ twórców. Na drugie pytanie 1 osoba odpowiedzia³a, ¿e nagradzani powinni byæ pracownicy nauki z zakresu humanistyki, 10 osób nie wskaza³o konkret- nych kandydatów, tyle samo wymieni³o od jednego do czterech nazwisk. A¿ 5 respondentów uwa¿a³o, i¿ laureatem nagrody powinien zostaæ poeta Wojciech B¹k, po 2 wskaza³o na krytyków teatralnych — J. Kollera, Wi- tolda Noskowskiego, Konstantego Troczyñskiego i na dyrektora Bibliote- ki Raczyñskich — Andrzeja Wojtkowskiego; pojedyncze g³osy zebrali m.in. literaci Z. Kosidowski i S. Wasylewski78. * Czy rezultaty ankiety prze³o¿y³y siê na decyzjê jury? Na posiedzeniu dnia 3 grudnia 1938 r., któremu przewodniczy³ prezydent T. Ruge, wy³o- niony zosta³ laureat w dziale artystycznym. Zosta³ nim Wiktor Gosieniec-

76 Zmiana na stanowisku prezydenta miasta mia³a miejsce 15 grudnia 1937 r. 77 Sprawozdania z uroczystoœci wrêczenia nagrody zob.: „Dziennik Poznañski”, 1937 nr 298 s. 4, nr 299 s. 7; „Gazeta Powszechna”, 1937 nr 299 s. 4. 78 „Dziennik Poznañski”, 1938 nr 236 s. 7, nr 238 s. 11, nr 240 s. 7, nr 242 s. 7, nr 248 s. 7, nr 254 s. 9, nr 257 s. 7, nr 259 s. 9, nr 260 s. 10, nr 262 s. 7, nr 263 s. 9, nr 266 s. 9. 306 JACEK BIESIADA ki — profesor Szko³y Sztuk Zdobniczych. Podjêto te¿ decyzjê o nieprzy- znaniu nagrody literackiej i przeznaczeniu kwoty 5000 z³, w myœl statutu, na stypendia i zasi³ki wydawnicze79. 14 grudnia tego¿ roku jury postanowi³o przyznaæ: Wojciechowi B¹kowi 1000 z³ na wydanie poezji, trzy stypendia po 500 z³ dramaturgowi Januszo- wi Teodorowi Dybowskiemu, krytykowi literackiemu Hieronimowi Michal- skiemu i historykowi literatury Mieczys³awowi Suchockiemu, Zrzeszeniu Zwi¹zków Artystycznych i Kulturalnych — 1500 z³ na wydanie „Rocznika Literacko-Artystycznego” oraz Wydzia³owi Kultury i Sztuki m. Poznania — 1000 z³ z przeznaczeniem na dofinansowanie wydawnictw80. Wojciechowi B¹kowi nie przyznano wprawdzie nagrody, lecz otrzyma³ specjalne stypendium. W tym przypadku mo¿na powiedzieæ, ¿e jury nagrody wziê³o pod uwagê wyniki ankiety. Nie uwzglêdni³o natomiast opinii, by laureatami byli literaci starszego pokolenia, bowiem wszyscy obdarowani stypendia- mi to ludzie m³odzi, maj¹cy od 25 do 31 lat. Prezydent miasta, T. Ruge, wrêczy³ nagrody i stypendia 27 grudnia 1938 r. w ratuszowej Sali Rady Miejskiej. W swoim wyst¹pieniu mówi³ o zas³ugach prof. W. Gosienieckiego, gor¹cego patrioty i zas³u¿onego obywatela, dla krze- wienia sztuki ludowej w Wielkopolsce. Wyjaœni³ te¿ sprawê nagrody literac- kiej podzielonej na subwencje81. By³a to ostatnia edycja Nagrody Literacko- Artystycznej sto³ecznego miasta Poznania im. J. Kasprowicza, lecz o tym mieli siê poznaniacy przekonaæ osiem miesiêcy póŸniej. * Nagrody literackie by³y (i nadal s¹) obok m.in. stowarzyszeñ literac- kich, czasopiœmiennictwa, polityki kulturalnej, publicznoœci literackiej, wa¿nym elementem w strukturze ¿ycia literackiego. Ich zadaniem jest przede wszystkim wyró¿nienie, najczêœciej w formie pieniê¿nej, okreœlone- go pisarza, a poprzez ten fakt zwrócenie uwagi na niego lub na jego kon- kretne dzie³o. Nagrodzony literat staje siê bardziej popularny, wzrasta po- czytnoœæ jego twórczoœci, a tak¿e zainteresowanie krytyki literackiej. Jak mo¿na oceniæ nagrodê miasta Poznania? S³aboœci¹ by³o nieregu- larne jej przyznawanie. Przypomnijmy, ¿e statut z roku 1927 przewidywa³ wy³aniania laureatów co dwa lata, a póŸniejszy, z 1934 — co roku. £¹cznie dziewiêciu pisarzy powinno w latach 1927-1938 zostaæ wyró¿nionych t¹

79 „Dziennik Poznañski”, 1938 nr 279 s. 4; „Kurier Poznañski”, 1938 nr 555 s. 8; „Nowy Kurier”, 1938 nr 279 s. 9. 80 „Dziennik Poznañski”, 1938 nr 287 s. 7; „Dziennik Poranny”, 1938 nr 286 s. 6; „Kurier Poznañski”, 1938 nr 574 s. 7, nr 576 s. 6; „Nowy Kurier”, 1938 nr 287 s. 9. 81 „Dziennik Poznañski”, 1938 nr 297 s. 7; „Kurier Poznañski”, 1938 nr 590 s. 5. DZIEJE NAGRODY LITERACKIEJ MIASTA POZNANIA 307 nagrod¹, tymczasem by³o ich tylko czterech: R. Dmowski (1927), J. Weys- senhoff (1929), A. Fiedler (1936) i S. Wasylewski (1937). Ró¿ne by³y powo- dy nieprzyznawania nagród: trudna sytuacja gospodarcza miasta, skreœle- nie z bud¿etu kwoty na ni¹ przeznaczonej (jako forma zemsty politycz- nej), przeznaczanie tej¿e kwoty na stypendia dla m³odych literatów i sub- wencje wydawnicze. Poznañska nagroda mia³a te¿ powa¿n¹ wadê. Laureatów wy³ania³ ko- mitet, utworzony, o czym pisa³em wy¿ej, z przedstawicieli instancji w³adz miasta, w których dominowali liczebnie reprezentanci endecji. Narzuca- ne przez nich kryteria mia³y charakter bardziej ideowy ni¿ literacki. Ze szczególn¹ ostroœci¹ ujawni³o siê to ju¿ w pierwszej edycji, kiedy uhono- rowany zosta³ R. Dmowski. Tak¿e kolejni laureaci — J. Weyssenhoff i S. Wasylewski, byli, jak uwa¿a B. Wysocka, zaanektowani przez Narodow¹ Demokracjê82. Bez przesady mo¿na wiêc powiedzieæ, ¿e nagroda ta mia³a charakter polityczny. Wolna od aury ideologicznej by³a tylko decyzja o przyznaniu nagrody A. Fiedlerowi. Zaistnia³e w trakcie wy³aniania laureatów konflikty pomiêdzy ugru- powaniami politycznymi w ³onie Rady Miejskiej oraz wzajemne oskar¿e- nia, nierzadko przenoszone tak¿e na ³amy prasy codziennej, stosowanie nacisków na jury, zmiany przeznaczenia œrodków zarezerwowanych w bud¿ecie miasta na nagrodê, nierytmiczne jej przyznawanie i ideologicz- ny charakter — to g³ówne przyczyny niewielkiego presti¿u tej nagrody. Inn¹ poznañsk¹ nagrodê literack¹ w tym okresie ufundowa³ ZZLP. Tutaj jury by³o bardziej profesjonalne, gdy¿ tworzyli je: literat Antoni Kawczyñski, krytycy J. Koller i W. Noskowski oraz profesorowie Uniwer- sytetu Poznañskiego — historyk literatury R. Pollak, jêzykoznawca M. Rudnicki oraz filozof Micha³ Sobeski. Wrêczono j¹ tylko dwukrotnie — w roku 1936 Janowi Sztaudyngerowi za tom poezji „Kantyczki œnie¿- ne” i w 1939 Jadwidze Popowskiej tak¿e za zbiór poezji „Przed noc¹” 83. Po zapoznaniu siê z dziejami Nagrody Literacko-Artystycznej miasta sto³ecznego Poznania im. J. Kasprowicza mo¿na wysnuæ wniosek, ¿e po- dobnie jak nagroda ZZLP, przyznana tylko dwojgu poetom, nie spe³nia³a nale¿nych jej zadañ, o których wspomnia³em wczeœniej. Nagrody zatem nie by³y znacz¹cymi elementami ¿ycia literackiego w miêdzywojennym Poznaniu. Ale czy tylko nagrody?

82 B. Wysocka: Kultura literacka Wielkopolski w latach 1919-1939. Poznañ 1990, s. 171. 83 „Dziennik Poznañski”, 1936 nr 252 s. 7; „Kurier Poznañski”, 1936 nr 501 s. 3; [T. Kra- szewski] (tk). „Kurier Poznañski”, 1939 nr 69 s. 22; [K. Troczyñski] K.Tr. „Nowy Kurier”, 1939 nr 35 s. 12; „Dziennik Poznañski”, 1939 nr 34 s. 4. 308 JACEK BIESIADA KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 309

ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006

JÓZEF DÊBIÑSKI Uniwersytet Miko³aja Kopernika Wydzia³ Nauk Historycznych

Korespondencja biskupa Karola Mieczys³awa Radoñskiego ze Stolic¹ Apostolsk¹ w okresie II wojny œwiatowej

The Correspondence of Bishop Karol Mieczys³aw Radoñski with the Apostolic See during the Second World War

W 1964 roku papie¿ Pawe³ VI zezwoli³ na publikacjê dokumentów Sto- licy Apostolskiej wydanych lub otrzymanych przez ni¹ w czasie II wojny œwiatowej. Zespó³ tych dokumentów opublikowano w latach 1965-19811. Spoœród 11 tomów tego opracowania na szczególn¹ uwagê zas³uguje tom trzeci, poœwiêcony Polsce. Zosta³ on zatytu³owany: Actes et Docu- ments du Saint-Siège relatifs à la seconde guerre mondiale, t. III, La Saint Siège et la situation religieuse en Pologne et dans les Pays Baltes 1939-1945, cz. l: 1939-1941, cz. 2: 1942-1945, Città del Vaticano 1967. W trze- cim tomie, wsród ró¿nych dokumentów dotycz¹cych spraw polskich, znaj- duje siê równie¿ bogata korespondencja ze Stolic¹ Apostolsk¹ ówczesne- go pasterza w³oc³awskiego biskupa Karola Radoñskiego2. Z chwil¹ wybuchu wojny, w atmosferze ogólnego podniecenia oraz przeœwiadczenia, ¿e nie potrwa ona d³ugo, ordynariusz w³oc³awski podj¹³ nie³atw¹ decyzjê opuszczenia diecezji. W dniu 16 wrzeœnia 1939 r. prze-

1 P. Blet, Pius XII a druga wojna œwiatowa w œwietle dokumentów, „L’Osservatore Romano”, nr 12 (208), wyd. pol., 1998, s. 49-53. 2 Actes et Documets du Saint — Siége relatifs à la seconde guerre mondiale (cyt. dalej Actes...), t. III, La Saint Siége et la situation religieuse en Pologne et dans les Pays Baltes 1939-1945, cz. 1: 1939-1941, cz. 2: 1942-1945, Città del Vaticano, l 967; P. B l e t, Pie XII et la seconde guerre mondiale d’apres les archives du Vatican, Paris 1997; J. D ê b i ñ s k i, Papie¿ Pius XII a Polska w latach 1939-1945, Toruñ 1999; Z. Waszkiewicz, Polityka Watykanu wobec Polski 1939-1945, Warszawa 1980. 310 JÓZEF DÊBIÑSKI kroczy³ granicê Polski, udaj¹c siê do Rumunii, a nastêpnie, pêdz¹c ¿ywot wygnañca, przebywa³ w wielu krajach na emigracji, by po zakoñczonej wojnie powróciæ do W³oc³awka3. Bêd¹c w Rumunii, z miejscowoœci Präjesti ju¿ 20 wrzeœnia 1939 r. na- pisa³ list do prymasa A. Hlonda, w którym prosi go o radê, co ma dalej robiæ. Prymas poradzi³ mu, aby osiad³ na Wêgrzech4. Przebywaj¹c w Bu- dapeszcie u paulinów zaj¹³ siê duszpasterstwem wœród uchodŸców z Pol- ski. Stamt¹d 9 paŸdziernika napisa³ swój pierwszy list do papie¿a Piu- sa XII. Ojcze Œwiêty! Karol Radoñski, biskup w³oc³awski w Polsce, upadaj¹c do stóp Wa- szej Œwi¹tobliwoœci, pokornie przedstawia, co nastêpuje: Dnia 6 wrzeœnia, gdy ju¿ od trzech dni miasto W³oc³awek jest bombardowane przez Nie- mów, a jego mieszkañcy ukrywaj¹ siê w podziemnych schronach lub w lasach, otrzyma³em wiadomoœæ telefoniczn¹ od p. Raczkiewicza aktual- nego Prezydenta Rzeczypospolitej, który ¿¹da³, abym opuœci³ miasto, po- niewa¿ jest prawdopodobne, ¿e w najbli¿szym czasie przez miasto bêdzie przebiegaæ linia obronna frontu, a wiêc jest mo¿liwe, ¿e ca³e miasto zo- stanie zniszczone. Dlatego te¿ w tym samym dniu, wstawszy ju¿ w nocy, opuœci³em swoj¹ rezydencjê biskupi¹ w towarzystwie pewnych kap³anów, a poniewa¿ ca³a ju¿ prawie diecezja jest okupowana przez wroga, uda- ³em siê razem z biskupem che³miñskim, Okoniewskim, który ju¿ od dwóch dni przebywa³ u mnie jako uciekinier, w kierunku wschodnim, ¿eby prze- trwaæ kilka dni na jakiejœ wsi z dala od tocz¹cych siê walk. Dlatego nic nie zabra³em ze sob¹, nawet drugiej sutanny, jak tylko najkonieczniejsze rzeczy na krótki pobyt. Ju¿ nastêpnego dnia okaza³o siê, ¿e powrót jest ju¿ zupe³nie niemo¿li- wy, wszystkie bowiem wozy na drogach publicznych by³y atakowane przez samoloty. Uda³em siê wiêc do wschodniej czêœci kraju, gdzie w domu biskupa lubelskiego wraz ze swymi towarzyszami ledwie unikn¹³em œmierci, gdy¿ podczas naszego pobytu trzy bomby trafi³y w dom, tak ¿e zosta³ on w du¿ej czêœci zniszczony. A wiêc przez Rumuniê, gdzie siê spotka³em siê z J. E. Nuncjuszem Apostolskim Cortesim, udaliœmy siê do Budapesztu. Tutaj przebywam u Ojców Paulinów i za zgod¹ w³adz koœcielnych oraz cywilnych zajmujê

3 J. Dêbiñski, Biskup W³oc³awski Karol Mieczys³aw Radoñski (1983-1951). ¯ycie i dzia³alnoœæ, Toruñ 2001, s. 147-151. 4 Archiwum Archidiecezjalne w GnieŸnie, „Akta Hlondiana” (cyt. dalej AAG AH), sygn. 1974, t. V, cz. 1, biskup K. Radoñski do kardyna³a A. Hlonda. KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 311 siê tymczasowo, wraz z 20 kap³anami, duszpasterstwem wœród polskich uciekinierów, których w ca³ych Wêgrzech jest 50 tysiêcy. Ojcze Œwiêty! Gotowy byæ pos³usznym w ca³ej pe³ni woli Waszej Œwi¹- tobliwoœci, proszê pokornie o objawienie mi tej swojej woli, a mianowicie, czy mam jak najszybciej powróciæ do swojej diecezji — czego sam gor¹co pragnê, a co ewentualnie mog³oby byæ mo¿liwe za wstawiennictwem Nun- cjusza Apostolskiego w Berlinie, czy te¿ mam jeszcze d³u¿ej czekaæ5. Pasterz w³oc³awski wci¹¿ liczy³ na szybki powrót do swojej diecezji, o czym œwiadczy jego list do kard. L. Magilione, pisany z Budapesztu 12 listopada 1939 r. Wczoraj dowiedzia³em siê, ¿e dwa moje listy skierowane do J. E. Ks. Nuncjusza Apostolskiego w Berlinie rzeczywiœcie dotar³y do celu. J. E. Ks. Nuncjusz powiadomi³ mnie przez pewn¹ osobê prywatn¹, ¿e powinienem oczekiwaæ nowych dyspozycji od Waszej Eminencji. Je¿eli chodzi o mój powrót, to wzi¹³bym chêtnie ze sob¹ dwóch kap³a- nów, którzy razem ze mn¹ opuœcili moj¹ siedzibê rezydencjaln¹, a mia- nowicie czcigodnego ks. kanonika Stefana Pietruszkê oraz mojego sekre- tarza, ks. Jana Grajnerta. W pierwszym moim liœcie prosi³em J. E. Ks. Nuncjusza, by zechcia³ tak¿e i dla nich za³atwiæ pozwolenie na powrót. Je¿eli chodzi o kierowcê, o którym tak¿e wspomina³em, to on ju¿ otrzyma³ od konsulatu niemieckiego pozwolenie na powrót i uda³ siê do domu6. To, ¿e Stolica Apostolska stara³a siê o powrót bp K. Radoñskiego do jego diecezji, œwiadczy list kard. L. Magilione do ordynariusza w³oc³aw- skiego z dnia 12 grudnia 1939 r. Nuncjusz Apostolski na Wêgrzech ju¿ Ciê powiadomi³, ¿e Nuncjatura Apostolska w Niemczech otrzyma³a ode mnie polecenie podjêcia odpo- wiednich starañ, byœ móg³ powróciæ do diecezji w³oc³awskiej. Po otrzyma- niu Twojego listu z dnia 12 listopada, ponownie zleci³em J. E. Ks. Orseni- go, by podj¹³ odpowiednie starania na rzecz Ciebie oraz ks. kanonika Pietruszki i ks. Grajnerta. Jednak jak mi komunikuje Nuncjusz Apostol- ski, odnoœnie do tych spraw, nie jest weso³o. Rz¹d niemiecki bowiem, za- chowuj¹c normy ogólne, nie zgadza siê na powrót tych, którzy z racji wojennej okupacji wyjechali; w odpowiedzi na ponowne naleganie J. E. Nuncjusza, dano mu odpowiedŸ, ¿e po up³ywie zimy mo¿na bêdzie pod- j¹æ ponowne rozmowy w tej sprawie; teraz jednak nie ma ¿adnej mo¿li- woœci udzielenia takiej zgody. Komunikujê Ci to z wielkim bólem serca.

5 Actes..., t. III, cz. 1, dok 23, s. 90-91, List bp K. Radoñskiego do papie¿a Piusa XII z dnia 9 X 1939 r. 6 Tam¿e, dok. 42, s. 120, Biskup W³oc³awski K. Radoñski do kard. L. Magilione — Buda- peszt 12 XI 1939 r. 312 JÓZEF DÊBIÑSKI

Nie w¹tpiê jednak, ¿e chocia¿ z koniecznoœci jesteœ poza diecezj¹, uczy- nisz wszystko, co jest konieczne do dobrego ni¹ zarz¹dzania7. Od 1940 r. sytuacja Polaków na Wêgrzech stawa³a siê coraz ciê¿sza. Wszystkich postanowiono internowaæ, a samego biskupa K. Radoñskiego, za jakieœ „machinacje” polityczne, umieszczono w obozie koncentracyj- nym. O po³o¿eniu Polaków na Wêgrzech oraz sytuacji w swojej diecezji pisa³ bp K. Radoñski w liœcie do papie¿a Piusa XII 1 lipca 1940 r. Ojcze Œwiêty! Karol Radoñski, biskup w³oc³awski, upadaj¹c do stóp Waszej Œwi¹to- bliwoœci, oœmiela siê pokornie przedstawiæ co nastêpuje: Istniej¹ powa¿- ne racje, które sk³aniaj¹ mnie do zmiany miejsca mojego pobytu. Okolicz- noœci, które by³y przyczyn¹ mojego wyjazdu do Wêgier, nie omieszka³em przedstawiæ Waszej Œwi¹tobliwoœci zaraz po przybyciu, w paŸdzierniku ubieg³ego roku. Od tego czasu przez dziewiêæ miesiêcy sprawowa³em opie- kê duszpastersk¹ za zgod¹ Rev. Episkopatu Wêgierskiego nad polskimi uchodŸcami zarówno wojskowymi jak i cywilnymi, przy pomocy 60 ka- p³anów. Obecnie liczba uchodŸców bardzo siê zmniejszy³a. Spoœród ok. 60 000 pozosta³o zaledwie 10 000 rozproszonych po ró¿nych obozach. Wie- lu uciek³o, ¿eby siê zaci¹gn¹æ pod ojczyste sztandary, inni zaœ, albo spon- tanicznie b¹dŸ te¿ przestraszeni groŸbami wrogów powrócili do Polski. Ostatnio po niemieckich zwyciêstwach praca kap³anów zosta³a bar- dzo utrudniona. Kiedy np. ¿o³nierze uciekaj¹, z obozów, ¿eby siê udaæ poza granice Wêgier, wówczas zwykle zostaje ukarany kapelan, chocia¿- by nic nie wiedzia³ o ucieczce, zostaje oddany pod œcis³¹ stra¿, tak ¿e ju¿ nie mo¿e sprawowaæ funkcji kap³añskich w s¹siednich obozach powierzo- nych jego opiece. Ju¿ piêciu kapelanów zosta³o pozbawionych wolnoœci wbrew statutom konwencji haskiej, z b³ahych powodów, na skutek fa³szy- wych oskar¿eñ, nieuzasadnionych podejrzeñ. Daremnie ci biedacy doma- gaj¹ siê, by im udowodniono winê, nawet ja sam nic nie mogê im pomóc. Z tego powodu wielu zniechêconych kap³anów porzuci³o tê niewdziêczn¹ pracê i sytuacjê. W ostatnim czasie rz¹dy Wêgier i Niemiec zawar³y umo- wê, by uchodŸcy politycznie podejrzani byli wzajemnie przekazywani (obu stronom), tak ¿e nawet J. E. kardyna³ Seredi przekonywa³ mnie, by nasi kap³ani, którzy mog¹ byæ poszukiwani przez Niemców, jak najszyb- ciej zostali potajemnie wysy³ani poza granice Wêgier. Je¿eli chodzi o mnie, to ktoœ z niemieckiego konsulatu publicznie wobec niektórych z naszych, którzy wyje¿d¿ali do Polski, grozi³, ¿e wkrótce zosta- nie po³o¿ony kres „machinacjom” polskiego biskupa. Nigdy nie miesza³em

7 Tam¿e, dok. 65, s. 145-147, Kardyna³ L. Magilione do bp K. Radoñskiego w Budapesz- cie — Watykan 12 XII 1939 r. KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 313 siê do spraw politycznych, chyba ¿e wzbudzi³em nienawiœæ Niemców przez to, ¿e by³em zmuszony oœwiadczyæ, ¿e ci nasi ¿o³nierze, którzy z³amali woj- skow¹ przysiêgê, na mocy której bez zgody w³adz polskich nie mog¹ udaæ siê do domu, a chc¹ to uczyniæ, nie mog¹ otrzymaæ sakramentalnego roz- grzeszenia. Sta³o siê to póŸniej przyczyn¹, ¿e wielu, którzy za namow¹ Niemców oœwiadczyli gotowoœæ powrotu, ponownie siê wycofa³o. Pozostanie na Wêgrzech 20 kap³anów z czêœci Polski okupowanej przez bolszewików, którym nie powinno nic zagra¿aæ ze strony Niemców, a któ- rzy mog¹ nadal sprawowaæ opiekê duszpastersk¹ nad naszymi uchodŸca- mi. Tych to poleci³em ³askawoœci kardyna³a Seredi. Zamierzam teraz udaæ siê do Jugos³awii. S¹ tam dwa obozy naszych uchodŸców w pobli¿u miasta Niš, w okolicy ca³kowicie schizmatyckiej i tak chcia³bym zapewniæ opiekê duszpastersk¹. PóŸniej, je¿eli praca ina- czej siê nie u³o¿y, chcia³bym udaæ siê do Jerozolimy, gdzie nasze hospi- cjum obiecuje mnie przyj¹æ. Je¿eli chodzi o moj¹ diecezjê, to bardzo smutne dochodz¹ stamt¹d wieœci. Ca³a Kapitu³a Katedralna wraz z biskupem pomocniczym jest przetrzymywana pod œcis³¹ stra¿¹ w domu salezjañskim w miejscowoœci L¹d, sk¹d wypêdzono zakonników. Jeden z kanoników pracuje jako zwy- k³y robotnik w fabryce cygar w Königsbergu. Mianowany przeze mnie wikariusz generalny, ks. kanonik Stefan Kuliñski, zosta³ wtr¹cony do wiêzienia, lecz po miesi¹cu zosta³ zwolniony do domu. Jeden z dziekanów ks. Saturnin Czaki, 65 letni starzec, zosta³ wys³any do Gdañska do ciê¿- kich robót, d³ugo znosz¹c codzienne szyderstwa, w koñcu wycieñczony g³o- dem zmar³. W czasie oktawy Bo¿ego Cia³a we wsi Osiêciny dwaj kap³ani, proboszcz Wincenty Matuszewski i jego wikariusz Józef Kurzawa, jak mi doniesiono, obaj równoczeœnie zmarli. £atwo siê domyœleæ, ¿e zostali za- bici przez Niemców. Wiele okolic zosta³o ju¿ ewakuowanych — kap³ani wywiezieni, koœcio³y zamkniête, bardzo wielu œwieckich, z wyj¹tkiem ro- botników, zosta³o wypêdzonych z gospodarstw, które od wieków posiada- li. Ziemia od dziesiêciu wieków katolicka, staje siê ziemi¹ niewiernych. Mój dom biskupi zosta³ zajêty przez gestapo (S A). Bazylika katedral- na, która w tym roku mia³a obchodziæ szeœæsetlecie swego istnienia, jak s³yszê, zosta³a zamkniêta i mo¿e byæ przeznaczona do celów œwieckich. Wobec takich okolicznoœci, nie wiem, co mam teraz robiæ. Potwierdzam, ¿e jestem zawsze gotowy byæ pos³usznym Waszej Œwi¹tobliwoœci. P.S. (2. lipca 1940) Ostatnio nadesz³a nowa wiadomoœæ o nag³ej œmierci kap³anów w Osiêcinach, o której pisa³em wy¿ej. A wiêc o drugiej godzinie w nocy zostali obaj obudzeni i przez dwóch mê¿czyzn za³adowani do samochodu. 314 JÓZEF DÊBIÑSKI

Nastêpnego dnia ich cia³a zosta³y znalezione w pobli¿u drogi w odleg³o- œci ok. 4 kilometrów (od domu). Niemcy rozg³aszaj¹, ¿e zostali zabici przez bandytów, jednak wszyscy wiedz¹, ¿e s¹ oni ofiarami gestapo. Obaj byli bardzo szanowani przez lud jako przyk³adni kap³ani. Natomiast w czerw- cu dwaj inni kap³ani, proboszcz i wikariusz, obaj m³odzi zmarli w nie- znanych okolicznoœciach. Tu tak¿e jest podejrzenie zabójstwa8. W wyniku nacisków niemieckich na rz¹d w Budapeszcie bp K. Radoñ- ski zosta³ zmuszony do opuszczenia Wêgier. Uda³ siê wtedy do Chorwacji, a nastêpnie do Dalmacji (Jugos³awia). Z miejscowoœci Makarska napisa³ w dniu 23 sierpnia 1940 r. list do Piusa XII. Karol Radoñski, biskup w³oc³awski, upadaj¹c do stóp Waszej Œwi¹to- bliwoœci, oœmiela siê przedstawiæ, co nastêpuje: Przebywaj¹c jeszcze w Budapeszcie, w pierwszych dniach miesi¹ca lipca, niektóre sprawy zwi¹zane ze wzrostem trudnoœci w opiece duszpasterskiej nad uchodŸca- mi polskimi przebywaj¹cymi na Wêgrzech pomin¹³em w liœcie do Waszej Œwi¹tobliwoœci, przekazuj¹c obszerniejsz¹ relacjê do r¹k J. E. Nuncjusza Apostolskiego, prosz¹c Go równoczeœnie, by to przekaza³ Waszej Œwi¹to- bliwoœci. To, czego siê byæ mo¿e J. E. Nuncjusz wcale nie spodziewa³, sta- ³o siê kilka dni póŸniej. W dniu 6 lipca na polecenie wêgierskich w³adz wojskowych zamkniê- to mnie w obozie koncentracyjnym i dopiero w wyniku interwencji bisku- pa polowego, do którego natychmiast siê odwo³a³em, polecenie to zosta³o odwo³ane. Kiedy zaœ nacisk Niemców z ka¿dym dniem stawa³ siê coraz wiêkszy i pozbawiono mnie wszelkich uprawnieñ do sprawowania pieczy duszpa- sterskiej nad polskimi ¿o³nierzami, postanowi³em opuœciæ Wêgry i udaæ siê do Chorwacji, gdzie odwiedzi³em dwa obozy naszych ¿o³nierzy, którzy uciekli z Wêgier i czekali na okazjê zaci¹gniêcia siê pod ojczyste sztanda- ry. Wyspowiada³em ich, pokrzepi³em ich s³owem Bo¿ym, a niektórym udzieli³em sakramentu bierzmowania. Z wielk¹ pociech¹ dla serca dowie- dzia³em siê od biskupów chorwackich, ¿e nasi ¿o³nierze œwiec¹ przyk³a- dem pobo¿noœci ich diecezjanom i oprócz niedzielnej Mszy œw. uczestni- cz¹ tak¿e dwa razy w tygodniu w œpiewaniu Litanii Loretañskiej oraz w adoracji Najœwiêtszego Sakramentu. Je¿eli chodzi o mnie i o moich trzech towarzyszy kap³anów, to nie mo¿emy zbytnio przed³u¿aæ swojego pobytu w Jugos³awii. Mogliœmy bo- wiem zdobyæ tylko wizy tranzytowe i nawet arcybiskup Zagrzebia nie jest

8 Tam¿e, dok. 163, s. 263-264, Biskup w³oc³awski K. Radoñski do papie¿a Piusa XII- Bu- dapeszt, l VII 1940 r. KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 315 w stanie wp³yn¹æ na zmianê decyzji rz¹du. Nie chcê wracaæ na Wêgry. Pozosta³o tam zaledwie 5 tysiêcy naszych i jest wystarczaj¹ca liczba ka- p³anów. Prawie wszyscy zostali ju¿ pozbawieni wolnoœci. Otrzyma³em list, abym nie wraca³. W³adze wêgierskie bowiem wype³niaj¹ wszystkie polecenia Niemców, ze szczególn¹ zawziêtoœci¹ przeœladuj¹ naszych ka- p³anów, których uwa¿aj¹ wszystkich za brytyjskich szpiegów. Pisz¹ mi nasi, ¿e zaraz bym zosta³ uwiêziony, poniewa¿ uwa¿aj¹ mnie za winnego jakichœ akcji politycznych, podczas gdy ja nigdy siê nie miesza³em do spraw politycznych. Oni jednak czyni¹ to, co im nakazuj¹ Niemcy. Teraz mieszkam u Braci Mniejszych w mieœcie Makarska w Dalmacji, korzysta- j¹c z ich goœcinnoœci, a w³adze jugos³owiañskie dotychczas nas nie niepo- koi³y, chocia¿ z wiz¹ tranzytow¹ d³ugo tu mieszkaæ nie mogê. To w³aœnie uwa¿a³em za swój obowi¹zek zakomunikowaæ Waszej Œwi¹tobliwoœci9. Jak wielkie zdziwienie Stolicy Apostolskiej wywo³a³o umieszczenie biskupa w³oc³awskiego w obozie koncentracyjnym na Wêgrzech œwiadczy notatka mons. D. Tardini z audiencji u Ojca œw. w dniu 27 sierpnia 1940 r. Odpowiedzieæ biskupowi w dobrych s³owach. Napisaæ do Nuncjusza w Budapeszcie, ¿e wielkie zdziwienie wywo³a³a tu wiadomoœæ o skazaniu biskupa na obóz koncentracyjny. (Czy¿by Nuncjusz nic o tym nie wie- dzia³?) Napisaæ do Nuncjusza w Belgradzie, ¿eby siê zainteresowa³ bisku- pem i postara³ siê, ¿eby on móg³ tam pozostaæ10. Kolejny list kard. L. Magilione do bp K. Radoñskiego z 6 wrzeœnia 1940 r. œwiadczy o wysi³kach Stolicy Apostolskiej dotycz¹cych powrotu bp K. Radoñskiego do W³oc³awka. Listy pisane w dniach 1 lipca i 23 sierpnia bie¿¹cego roku, w których powiadomi³eœ mnie o trudnoœciach, jakie Ciê ostatnio spotka³y, pokaza- ³em Ojcu Œwiêtemu, który by³ bardzo poruszony Twoimi nieszczêœciami. Poprzednie Twoje listy tak¿e otrzyma³em i stara³em siê za poœrednictwem Nuncjusza Apostolskiego w Niemczech uzyskaæ dla Ciebie Ekscelencjo, pozwolenie na powrót. Ubolewam jednak, ¿e odpowiedŸ, na któr¹ tak d³u- go czeka³em, aby Ci j¹ zakomunikowaæ, a któr¹ otrzyma³em wczoraj, nie odpowiada bynajmniej naszym wspólnym pragnieniom. Wobec tego, wy- pe³niaj¹c wolê Jego Œwi¹tobliwoœci, poleci³em Nuncjuszowi Apostolskie- mu w Jugos³awii, ¿eby Ci wyjedna³ u rz¹du jugos³owiañskiego pozwole- nie na pobyt tam¿e.

89 Tam¿e, dok. 197, s. 291-292, Biskup w³oc³awski K. Radoñski do papie¿a Piusa XII- Ma- karska 23 VIII 1940 r. 10 Tam¿e, dok. 199, i.294, Notatka Mons D. Tardini — 27 VIII 1940 r. Z audiencji u Ojca œw. 316 JÓZEF DÊBIÑSKI

Jego Œwi¹tobliwoœæ cieszy siê z pracy apostolskiej, jak¹ wykonujesz dla polskich uchodŸców, udzielaj¹c Tobie i wspó³pracuj¹cym z Tob¹ ka- p³anom Apostolskiego B³ogos³awieñstwa11. Po opuszczeniu terytorium Jugos³awii biskup w³oc³awski wraz z dwo- ma kap³anami przez Turcjê i Syriê przyby³ do Jerozolimy, gdzie zamiesz- ka³ u sióstr el¿bietanek w starym Domu Polskim. Stamt¹d 17 paŸdzierni- ka 1940 r. napisa³ list do papie¿a, kieruj¹c go do kard. L. Magilione. Ojcze Œwiêty! Karol Radoñski, biskup w³oc³awski, upadaj¹c do stóp Waszej Œwi¹to- bliwoœci oœmiela siê donieœæ co nastêpuje: Dnia 23 sierpnia, przebywaj¹c jeszcze w Makarsce w Dalmacji, stara³em siê w liœcie do Waszej Œwi¹to- bliwoœci obszerniej wyjaœniæ przyczyny, które zmusza³y mnie do opuszcze- nia Wêgier. Do³¹czy³em równoczeœnie inny list, w którym pokornie prosi- ³em o Apostolskie B³ogos³awieñstwo dla kap³ana jubilata, pra³ata domo- wego Waszej Œwi¹tobliwoœci, który mi towarzyszy³ w mojej podró¿y do Wêgier. Chocia¿ obydwa listy wys³a³em jako polecone, to jednak obawiam siê, ¿e mog³y one zagin¹æ w tych niespokojnych warunkach, dlatego te¿ do³¹czy³em ich kopie, powierzaj¹c wszystkie te listy ³askawej pieczy J. E. Delegata Apostolskiego. Nie mog³em ju¿ d³u¿ej pozostawaæ w Jugos³awii, posiadaj¹c jedynie wizê tzw. tranzytow¹, dlatego te¿ przyby³em do Jerozolimy razem z dwo- ma moimi kap³anami i zosta³em przyjêty do polskiego hospicjum przez siostry el¿bietanki. Z mojej diecezji tylko rzadko docieraj¹ tutaj wieœci, i to bardzo smut- ne. Zarówno biskupowi pomocniczemu jak i potajemnie mianowanym przeze mnie dwom wikariuszom generalnym odebrano wszelk¹ mo¿liwoœæ dzia³ania. Z domu, w którym by³o wiêzionych wielu kap³anów razem z cz³onkami Kapitu³y, tylko trzej w podesz³ym wieku zostali zwolnieni do domów. Je¿eli chodzi o innych, to sami Niemcy rozg³aszali, ¿e zostali oni wywiezieni w dalsze okolice, lecz nie wiem, czy to ju¿ siê sta³o. Tymcza- sem wœród duchowieñstwa œmieræ zbiera obfite ¿niwo; dowiedzia³em siê, ¿e nawet m³odsi, których pozostawi³em zdrowych i kwitn¹cych, zmarli, nie wiem jednak, czy by³a to œmieræ gwa³towna, czy te¿ na skutek codzien- nych utrapieñ, zmartwieñ czy ró¿nych nieszczêœæ. To jest wszystko, co zamierza³em donieœæ Waszej Œwi¹tobliwoœci12.

11 Tam¿e, dok. 202, s. 296-297, Kardyna³ L. Magilione do Biskupa w³oc³awskiego K. Ra- doñskiego — 6 IX 1940 r. 12 Tam¿e, dok. 213, s. 311-312, Biskup w³oc³awski K. Radoñski do kardyna³a L. Magilio- ne — Jeruzalem 17 X 1940 r. KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 317

W drugim swoim liœcie pisanym do Piusa XII z dnia 31 paŸdziernika 1940 r. pasterz w³oc³awski w sposób dramatyczny ukazuje sytuacjê swojej diecezji. Ojcze Œwiêty! Karol Radoñski, biskup w³oc³awski, upadaj¹c do stóp Waszej Œwi¹to- bliwoœci, sk³ada pokorne dziêki za Apostolskie B³ogos³awieñstwo ³aska- wie udzielone jemu i jego kap³anom. Listy J. E. Kardyna³a Sekretarza Stanu zosta³y mi przes³ane do Jero- zolimy, poniewa¿ w dniu 3 wrzeœnia opuœci³em Jugos³awiê z chwil¹, gdy du¿a liczba moich wspó³obywateli zosta³a zgromadzona w miejscach wy- znaczonych przez rz¹d. Przyby³em wiêc tutaj wraz z dwoma towarzysz¹- cymi mi kap³anami i zosta³em przyjêty do polskiego hospicjum przez sio- stry el¿bietanki. Z mojej diecezji rzadko docieraj¹ tu wieœci, i to zwyk³e smutne. Za- równo biskup pomocniczy, jak i potajemnie mianowani przeze mnie dwaj wikariusze generalni, zostali pozbawieni mo¿liwoœci wykonywania swych uprawnieñ. Z domu, w którym uwiêzionych by³o wielu kap³anów razem z ca³¹ Kapitu³¹ Katedraln¹, jedynie trzech kap³anów w podesz³ym wieku zosta³o zwolnionych do domu. Je¿eli chodzi o innych, to sami Niemcy roz- g³aszaj¹ wieœci, ¿e wnet zostan¹ oni wywiezieni do dalszych okolic, nie wiem jednak, czy to siê ju¿ sta³o. Tymczasem wœród duchowieñstwa œmieræ zbiera obfite ¿niwo. Dowie- dzia³em siê, ¿e nawet m³odsi kap³ani, których pozostawi³em tam zdro- wych i ca³ych, ju¿ zmarli, nie wiem jednak, czy zginêli gwa³town¹- œmier- ci¹, czy te¿ zmarli z powodu utrapieñ, szykan i codziennych przykroœci. Natomiast ludzie œwieccy, za wyj¹tkiem robotników, s¹ masowo wywo¿e- ni, a ich posiad³oœci, domy, warsztaty i meble, a nawet ubrania s¹ rozda- wane sprowadzonym tam Niemcom. Pewien m³ody kap³an, bardzo gorliwy, który szeœæ lat temu ukoñczy³ studia w Rzymie i a¿ do wybuchu wojny by³ zatrudniony w mojej Kurii diecezjalnej, w tym ostatnim roku, przebiegaj¹c ca³¹ diecezjê, odwiedza³ potajemnie osierocone parafie, pociesza³ opuszczonych wiernych i udzie- la³ im skrycie sakramentów œwiêtych. Teraz pewna zakonnica przys³a³a mi wiadomoœæ, ¿e zosta³ wywieziony przez Niemców do obozu koncentra- cyjnego w Oranienburgu ko³o Berlina. Ten w³aœnie kap³an, Edward Grzy- ma³a, doktor prawa kanonicznego, w miarê swoich mo¿liwoœci powiada- mia³ mnie o wszystkim, co siê dzia³o w diecezji. Poniewa¿ chorowa³ on na nerki i by³ s³abego zdrowia, obawiam siê wiêc, ¿eby w tych strasznych warunkach nie straci³ ¿ycia, co by³oby nie ma³¹ szkod¹ dla diecezji, gdy¿ jest on wybitnie uzdolniony i wyró¿nia siê wœród mojego duchowieñstwa œwiêtoœci¹ ¿ycia. 318 JÓZEF DÊBIÑSKI

Dlatego te¿ oœmielam siê prosiæ Wasz¹ Œwi¹tobliwoœæ, aby, je¿eli bê- dzie to mo¿liwe, wyjednaæ za poœrednictwem Nuncjatury w Berlinie ja- k¹œ poprawê jego losu. Oœmielam siê równie¿ pokornie prosiæ o tê sam¹ ³askê dla dwóch innych kap³anów, którzy, chocia¿ nie s¹ inkardynowani do mojej diecezji, jednak s¹ ze mn¹ zwi¹zani wiêzami przyjaŸni. Obaj nale¿¹ do archidiecezji poznañskiej. Czcigodny Franciszek Ruciñski, in- fu³at archikatedralny poznañski, w wieku 63 lat, os³abiony przez trzykrot- n¹ operacjê chirurgiczn¹, tak ¿e sami Niemcy wys³ali go z klasztoru w Kazimierzu Biskupim (obecnie: Bischofsdorf ko³o Konina, Warthegau), gdzie jest przetrzymywanych wielu kap³anów, do szpitala w Pleszewie (niem. Pleschen, Warthegau), lecz od 1 paŸdziernika zosta³ ponownie umieszczony we wspomnianym klasztorze. Drugi kap³an, Stanis³aw Bross, doktor filozofii i prawa kanonicznego, w wieku 44 lat, a¿ do maja by³ przetrzymywany w tym samym klasztorze, a nastêpnie wraz z inny- mi zosta³ wywieziony do obozu koncentracyjnego znajduj¹cego siê w Ba- warii i odt¹d nie ma ¿adnej wieœci o jego losie. Teraz niech mi bêdzie wolno donieœæ coœ innego dla pocieszenia ojcow- skiego serca Waszej Œwi¹tobliwoœci. Mianowicie w ubieg³¹ niedzielê, kie- dy to obchodziliœmy uroczystoœæ Chrystusa Króla, wielu naszych ¿o³nierzy przyby³o do Œwiêtego Miasta. Po Mszy œw. w sanktuarium zwanym „Ecce Homo” i po przyjêciu Komunii œw., w tym samym pretorium, gdzie nie- gdyœ ¿o³nierze wyszydzali królewskoœæ Chrystusa Pana, urz¹dzili akade- miê ku czci Chrystusa Króla urozmaicon¹ œpiewem pieœni religijnych i przemówieniem jednego z oficerów. Na koniec postanowili umieœciæ w miejscu „Lithostrotos” pami¹tkow¹ tablicê upamiêtniaj¹c¹ zawierze- nie Wojska Polskiego Chrystusowi Królowi. To w³aœnie chcia³em donieœæ Waszej Œwi¹tobliwoœci13. Jak bardzo by³a Stolica Apostolska zainteresowana udzieleniem po- mocy biskupowi w³oc³awskiemu œwiadczy skierowany do niego list kard. L. Magilione z dnia 23 listopada 1940 r. Niedawno temu dotar³y do Ojca Œwiêtego listy od Ciebie wys³ane 17 paŸdziernika, z których jeden powiadamia o Twoim pobycie w Palesty- nie, drugi zaœ na temat ksiêdza Wac³awa Kwarciañskiego. Razem z tymi listami Jego Œwi¹tobliwoœæ otrzyma³ list wczeœniejszy, datowany 23 sierp- nia. Ten zaœ list bezpiecznie tutaj dotar³; odpowiedŸ jednak wys³a³em Ci przez Nuncjaturê w Belgradzie. Tej odpowiedzi jednak nie otrzyma³eœ, po- niewa¿ uda³eœ siê ju¿ w drogê do Palestyny. Na podstawie tej odpowiedzi niniejszym za³¹czonej mo¿esz wywnioskowaæ, ¿e wszystko, co zosta³o

13 Tam¿e, dok. 220, s. 321-322, Biskup w³oc³awski K. Radoñski do papie¿a Piusa XII- Je- ruzalem 31 X 1940 r. KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 319 uczynione z wielkim zaanga¿owaniem i trosk¹, by wolno Ci by³o powró- ciæ do domu, nie osi¹gnê³o po¿¹danego skutku. Ponadto powiadamiam Ciê, ¿e do Nuncjatury Apostolskiej w Budapeszcie zosta³ wys³any tele- gram, w którym zosta³o przes³ane B³ogos³awieñstwo Papieskie dla Przew. Ks. Kwarciañskiego, obchodz¹cego swój kap³añski jubileusz. Uczestniczê w Twoich cierpieniach, których ogrom i gorycz doskona³e rozumiem i b³a- gam Boga, by Ci przyszed³ z pomoc¹ swoj¹ ³ask¹ i udzieli³ Ci za tê pracê dla Jego chwa³y i dla zbawienia dusz, obfitej pociechy i bogaty zasób us³ug14. Stanowisku temu da³ równie¿ wyraz kard. L. Magilione w liœcie do bp K. Radoñskiego z dnia 14 grudnia 1940 r. Najwy¿szy Pasterz chêtnie przyj¹³ wiadomoœci o Tobie i o sprawach dotycz¹cych Polski, jakie Mu przes³a³eœ w obszernym liœcie z miesi¹ca paŸdziernika. Jak sobie ¿yczy³eœ, na polecenie Najwy¿szego Pasterza zo- sta³o wys³anie do Nuncjusza Apostolskiego w Niemczech zalecenie, ¿eby, w miarê mo¿liwoœci, stara³ siê ul¿yæ doli tych trzech polskich kap³anów. Oby siê sta³o zgodnie z naszymi wspólnymi pragnieniami, a to, co obec- nie ciê¿ko trapi wspomnianych s³ug Bo¿ych, jak najszybciej zamieni³o siê na upragnion¹ pociechê. Jego Œwi¹tobliwoœæ prosi Boga. ¿eby Ciê na tym smutnym wygnaniu wspiera³ swoj¹ pomoc¹, swoj¹ ³ask¹ ochrania³ i ubogaci³ Ciê jak najobfi- ciej w cnoty i owoce zas³ug. Razem z tymi ¿yczeniami p³yn¹cymi z ojcow- skiej troski udziela Ci Apostolskiego B³ogos³awieñstwa15. Pamiêtaj¹c zawsze o papieskiej rocznicy wyboru na stolicê Piotrow¹ oraz okazuj¹c wdziêcznoœæ papie¿owi za jego troskê, bp K. Radoñski wraz z kap³anami i polskimi uchodŸcami znajduj¹cymi siê w Jerozolimie, prze- s³a³ w dniu 18 lutego 1941 r. specjalne ¿yczenia:

Ojcze Œwiêty! Na zbli¿aj¹c¹ siê rocznicê dnia, w którym Opatrznoœæ Bo¿a wynios³a Wasz¹ Œwi¹tobliwoœæ na tron Œwiêtego Piotra, upadaj¹c przed papieskim tronem, oœmielam siê wyraziæ swoje uczucia synowskiego pos³uszeñstwa i najszczersze ¿yczenia zdrowia i pomyœlnoœci dla Waszej Œwi¹tobliwoœci wraz z kap³anami i polskimi uchodŸcami, nad których duszami tu pracu- jemy. Je¿eli Bóg pozwoli, to w dzieñ rocznicy, sprawuj¹c Najœwiêtsz¹

14 Tam¿e, dok. 22~, s. 333 — 334, Kardyna³ L. Magilione do biskupa w³oc³awskiego k. Radoñskiego — 23 XI 1940 r. 15 Tam¿e, dok. 234, s. 347, Kardyna³ L. Magilione do biskupa w³oc³awskiego Radoñskie- go — 14 XII 1940 r. 320 JÓZEF DÊBIÑSKI

Ofiarê na Grobie Pañskim, postaram siê nie zapomnieæ przedstawiæ Mi- ³osiernemu Zbawicielowi intencji Waszej Œwi¹tobliwoœci16. Smutn¹ wiadomoœæ co do losów swoich przyjació³ ksiê¿y z archidie- cezji poznañskiej otrzyma³ bp K. Radoñski od sekretarza stanu w liœcie z dnia 18 kwietnia 1941 r. Odpowiadaj¹c na list pisany przez Ciebie 31 paŸdziernika ubieg³ego roku, komunikujê Ci to, co otrzyma³em ostatnio od nowicjusza w Berlinie na temat polskich kap³anów, których los tak bardzo le¿y Ci na sercu. Ks. Stanis³aw Bross nie mo¿e, niestety odzyskaæ wolnoœci gdy¿, jak twierdz¹ w³adze niemieckie, przed wybuchem wojny zamiesza³ siê w sprawy polityczne. Natomiast Przew. Ks. Kanonik Franciszek S. Ruciñ- ski, kiedy by³ powa¿nie chory, zosta³ przewieziony z klasztoru w Bischo- fshofen (Kazimierz Biskupi) do szpitala w Plescens (Pleszew). Nastêpnie, jak siê twierdzi, zosta³ 12 lutego zwolniony i uda³ siê do miejscowoœci Rokiciny Ma³opolskie. Zastosowano wszelkie starania, ¿eby trudne warunki wspomnianych kap³anów i innych z³agodziæ; jednak dobra wola bardzo czêsto nie mo¿e uzyskaæ upragnionych skutków i zamierzeñ17. Pe³en pesymizmu by³ te¿ list kard. L. Magilione do biskupa w³oc³aw- skiego z dnia 8 sierpnia 1941 r. Spieszê, ¿eby Ciê powiadomiæ o tym, co mi ostatnio doniós³ J. E. Nun- cjusz z Berlina na temat ks. Edwarda Grzymal (Grzyma³y). On sam siê za- troszczy³ osobiœcie celem ul¿enia mu i z³agodzenia jego losu. Jednak w³a- dze niemieckie pomimo badañ lekarskich, nie chc¹ go uznaæ za chorego i traktowaæ go jako takiego. Bóg, który jest pociech¹ dla strapionych, niech mu ul¿y, niech go wspiera i przygotuje go na bardziej pogodne czasy18. Nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e szczególnie ci¹¿y³a ordynariuszowi w³oc³aw- skiemu i troska o los jego sufragana M. Kozala. Pisz¹c z Jerozolimy list do papie¿a w dniu 23 wrzeœnia 1941 r. prosi³ o jak¹kolwiek o nim informacjê. Ojcze Œwiêty! Karol Radoñski, biskup w³oc³awski upad³szy do stóp Waszej Œwi¹tobli- woœci, pokornie dziêkuje za przeprowadzone dochodzenie w sprawie ksiê¿y Ruciñskiego i Brossa, o których dowiedzia³ siê z cennego listu J. E. Kardy- na³a Sekretarza Stanu datowanego 18 kwietnia br. pod nr 32126.

16 Tam¿e, dok. 252, s. 371, Biskup w³oc³awski K. Radoñski do papie¿a Piusa XII — Jeru- zalem 18 II 1941 r. 17 Tam¿e, dok. 268, s. 398, Kardyna³ 1.Magilione do biskupa w³oc³awskiego K. Radoñ- skiego w Jerozolimie 18 IV 1941 r. 18 Tam¿e, dok. 290, s. 425, Kardyna³ L. Magilione do biskupa w³oc³awskiego K. Radoñ- skiego w Jerozolimie 8 VIII 1941 r. KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 321

Je¿eli chodzi o to, co w³adze niemieckie sugeruj¹ odnoœnie ks. Brossa, jakoby on przed wybuchem wojny zamiesza³ siê w sprawy polityczne, to jako œwiadek i przyjaciel mogê stwierdziæ, ¿e jest to ca³kowicie fa³szywe. By³ bowiem ca³kowicie oddany Akcji Katolickiej, której by³ sekretarzem generalnym i nie mia³ absolutnie czasu na zajmowanie siê jakimiœ inny- mi sprawami. Wiemy natomiast, ¿e obecnie w Polsce jest bardzo wielu mêczenników Akcji Katolickiej, wzglêdem przywódców której Niemcy za- pa³ali szczególn¹ nienawiœci¹. Oœmielam siê ponownie prosiæ pokornie Wasz¹ Œwi¹tobliwoœæ, aby w miarê mo¿liwoœci, spróbowa³ dowiedzieæ siê czegoœ o losie mojego bisku- pa pomocniczego Micha³a Kozala, który razem z cz³onkami Kapitu³y Ka- tedralnej zosta³ uwiêziony, a nastêpnie na pocz¹tku 1940 roku zosta³ prze- wieziony do klasztoru w L¹dzie (nie wiem jak obecnie Niemcy tê wieœ nazywaj¹, gdy¿ niemal wszystkie miejscowoœci otrzyma³y obecnie nowe nazwy). Jak siê jednak niedawno dowiedzia³em, zosta³ on podczas tej zimy przewieziony gdzie indziej i od tego czasu nie ma o nim ¿adnych wieœci. Je¿eli chodzi o naszych uchodŸców, którzy tu przebywali, to ok. 300 przenios³o siê do Pó³nocnej Rodezji wraz z 6-ma kap³anami, tak ¿e opie- ka duszpasterska nad nimi zosta³a zapewniona. Pozosta³o tutaj ok. 1200, rozmieszczeni czêœciowo w Jerozolimie, czêœciowo zaœ w Tel-Aviv, gdzie za zgod¹ J. E. Patriarchy erygowano kaplicê przystosowan¹ do ich duszpa- sterstwa. Tak wiêc sta³o siê, ¿e do tego ca³kowicie ¿ydowskiego miasta razem z naszymi uchodŸcami wkroczy³ Eucharystyczny Chrystus. Dla zaspokojenia pragnieñ wielu ludzi postara³em siê o wydrukowa- nie w jêzyku polskim Ewangelii i Dziejów Apostolskich wed³ug najnow- szego katolickiego wydania. Te œwiête Ksiêgi, które bêd¹ zbywaæ, zamie- rzam wys³aæ do Rosji, jest tam bowiem 200 000 polskich obywateli wy- wiezionych z Ojczyzny na pocz¹tku rosyjskiej okupacji. Ciesz¹ siê oni wprawdzie wolnoœci¹, prowadz¹ jednak bardzo nêdzne ¿ycie w wielkim niedostatku, rozproszeni w pustych obszarach Wschodniej Rosji i Syberii. Organizuje siê tu na ró¿ne sposoby jak¹œ pomoc dla nich. Nasze kobiety szyj¹ dla nich ciep³e ubrania, my wysy³amy pieni¹dze, lecz poniewa¿ nasi palestyñscy uchodŸcy niewiele mog¹ nazwaæ swoim, dlatego te¿ nie mog¹ wiele ofiarowaæ. Oto co uwa¿a³em za swój obowi¹zek przedstawienia Waszej Œwi¹tobli- woœci19.

19 Tam¿e, dok. 311, s. 467-468, Biskup w³oc³awski K. Radoñski z Jerozolimy do papie¿a Piusa XII, 23 IX 1941 r. 322 JÓZEF DÊBIÑSKI

Pewn¹ pociech¹ dla ordynariusza w³oc³awskiego by³a wiadomoœæ, jak¹ otrzyma³ od kard. L. Magilione w liœcie napisanym do niego w dniu 5 grudnia 1941 r. Najwy¿szy Pasterz chêtnie przyj¹³, jeszcze chêtniej przeczyta³ Twój list datowany w dniu 23 wrzeœnia. Mi³a by³a Mu bowiem Twoja pos³uga i sta- ranie, jakie Mu wyœwiadczy³eœ przez swój list, a dostarczone przez Ciebie wieœci uzna³ za bardzo wa¿ne. Je¿eli chodzi o J. E. Kozala, Twojego biskupa pomocniczego, to œpieszê, by ciê poinformowaæ. Zosta³ on wys³any do Dachau i tam utrzymuje kon- takt z pewnym duchownym ze swojej diecezji, który mu wysy³a od czasu do czasu trochê pieniêdzy. Stolica Apostolska z trudnoœci¹ mog³aby mu w czymœ pomóc, lecz ostatnio Nuncjusz Apostolski w Niemczech otrzyma³ polecenie starania siê o niego. Niestety bardzo czêsto dobro, którego pra- gniemy, nie daje pomyœlnych wyników. ¯ycz¹c Ci wszystkiego, co zbawienne i pomyœlne, Jego Œwi¹tobliwoœæ prosi dla Ciebie o ³askê Bo¿¹ i z ca³ym sercem i dusz¹ udziela Ci Apostol- skiego B³ogos³awieñstwa20. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej W³adys³aw Raczkiewicz powo³u- j¹c Radê Narodow¹ drugiej kadencji, mianowa³ na jej cz³onka, z ramienia episkopatu polskiego, bp K. Radoñskiego. O tej nominacji natychmiast powiadomi³ biskup w³oc³awski papie¿a Piusa XII w liœcie pisanym z Je- rozolimy 25 lutego 1942 r. Ojcze Œwiêty! Karol Radoñski, biskup w³oc³awski upadaj¹c do stóp Waszej Œwi¹to- bliwoœci, wraz ze swoimi kap³anami i wiernymi, na zbli¿aj¹c¹ siê ju¿ trzeci¹ rocznicê koronacji Waszej Œwi¹tobliwoœci, gor¹co b³aga Chrystu- sa Pana Ksiêcia Pasterzy, ¿eby Ciê raczy³ obdarzyæ obfitoœci¹ ³ask, si³¹ w przeciwnoœciach, pociech¹ w trudach, oraz pokojem i s³odycz¹ we wszyst- kich sprawach. Ojcze Œwiêty. W tych dniach otrzyma³em wiadomoœæ, ¿e Prezydent Rzeczypospolitej dokooptowa³ mnie do grona cz³onków Rady Narodowej i wezwa³ mnie, bym mo¿liwie jak najszybciej przyby³ do Londynu. Ponie- wa¿ nie otrzyma³em ¿adnej funkcji politycznej, lecz mam tylko reprezen- towaæ sprawy i prawa Koœcio³a, dlatego te¿ stwierdzi³em, ¿e powinienem chêtnie odpowiedzieæ na to wezwanie i œpieszê powiadomiæ o tym Wasz¹ Œwi¹tobliwoœæ, s¹dz¹c, ¿e zaaprobuje tê moj¹ decyzjê. Poniewa¿ wnet po- dejmê tê niebezpieczn¹ podró¿, pokornie proszê, by Wasza Œwi¹tobliwoœæ raczy³ mi pob³ogos³awiæ na tê moj¹ now¹ pracê.

20 Tam¿e, dok. 334, s. 551, Kardyna³ L. Magilione do biskupa w³oc³awskiego K. Radoñ- skiego 5 XII 1941 r. KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 323

Nie omieszkam powiadamiaæ Wasz¹ Œwi¹tobliwoœæ o wszystkich wa¿- niejszych sprawach za poœrednictwem Nuncjusza Apostolskiego w Londy- nie. Opiekê duszpastersk¹ nad Polakami w Palestynie powierzam kap³a- nowi z mojej diecezji o wypróbowanej uczciwoœci, Stefanowi Pietruszce, o którym dobrze wiem, ¿e otoczy ich prawdziwie ojcowsk¹ trosk¹. Nic siê nie mogê dowiedzieæ o losie mojego biskupa pomocniczego Micha³a Kozala wywiezionego do Niemiec21. Po opuszczeniu w dniu 27 marca 1942 f. Jerozolimy i po d³ugiej pod- ró¿y dooko³a Afryki, w dniu 29 czerwca 1942 r. biskup w³oc³awski w towa- rzystwie ks. Jana Grajnerta przyby³ do Londynu, gdzie zamieszka³ przy polskim koœciele. O swoim pobycie w Londynie natychmiast powiadomi³ Stolicê Apostolsk¹, pisz¹c w dniu 10 lipca 1942 r. list do Ojca œwiêtego. Ojcze Œwiêty! Karol Radoñski, biskup w³oc³awski, upadaj¹c do stóp Waszej Œwi¹to- bliwoœci, oœmiela siê przekazaæ co nastêpuje: Jak ju¿ pisa³em w ostatnim moim liœcie powierzonym ¿yczliwoœci mons. Caroli Perico, sekretarza J. E. Arcybiskupa Testa, dnia 27 marca opuœci³em Jerozolimê, ¿eby na zapro- szenie Prezydenta Rzeczypospolitej wzi¹æ udzia³ w Radzie Narodowej. Po d³ugiej podró¿y naoko³o Afryki dnia 29 czerwca szczêœliwie przyby³em tutaj, zamieszka³em przy polskim koœciele, 2 Devonia Road. Niech Wasza Œwi¹tobliwoœæ zechce przyj¹æ z racji jubileuszu sakry biskupiej przynajmniej teraz pokorne wyrazy mojego synowskiego odda- nia, gdy¿ z powodu niewygodnej podró¿y mog³em jedynie Mszê œw. w in- tencji Waszej Œwi¹tobliwoœci ofiarowaæ Bogu. O losie mojego biskupa pomocniczego Micha³a Kozala dowiedzia³em siê tylko tyle, ¿e zosta³ zamkniêty w jakimœ obozie koncentracyjnym w Niemczech. Nie wiem czy jeszcze ¿yje. Doniesiono mi jedynie, ¿e bardzo wielu kap³anów zmar³o ju¿ tam na skutek straszliwych udrêk. Kult Bo¿y w mojej diecezji zosta³ ju¿ prawie zupe³nie zniesiony. W okolicy po³o¿onej na prawym brzegu Wis³y, gdzie przed wybuchem woj- ny by³y dwa kwitn¹ce dekanaty z 20 parafiami, 26 kap³anami i 60 000 wiernych, wszystkie koœcio³y s¹ zamkniête a wszyscy kap³ani wywiezie- ni. Stan w innych regionach niewiele siê ró¿ni. Wszystkie figury Matki Bo¿ej i Œwiêtych i wszystkie krzy¿e przy drogach i na polach zosta³y znisz- czone wœród niewiarygodnych bluŸnierstw. Z moim duchowieñstwem nie mam ¿adnej wiêzi. Nie wiem czy który z nich gdzieœ jeszcze mo¿e wykonywaæ swoje funkcje. Nie chcê do nich

21 Actes, t. III. cz. 2, dok. 356, s. 538, Biskup w³oc³awski K. Radoñski do papie¿a Piusa XII — Jerozolima 25 II 1942 r. 324 JÓZEF DÊBIÑSKI pisaæ, ¿eby swoimi listami nie naraziæ ich na jeszcze wiêksze przeœlado- wania. Pokornie proszê, by Wasza Œwi¹tobliwoœæ ewentualnie za poœrednic- twem Nuncjusza Berliñskiego móg³ siê coœ dowiedzieæ o losie mojego bisku- pa pomocniczego i Kapitu³y Katedralnej i jakoœ im ul¿yæ w ich aktualnych warunkach22. W tym czasie hitlerowski terror i przeœladowanie Koœcio³a w Polsce osi¹ga³y swój zenit. Opinia spo³eczna oczekiwa³a od papie¿a wyraŸnego potêpienia zbrodni hitlerowskich. Potrzebê takiej nale¿nej Polsce spra- wied1iwoœci, zw³aszcza, ¿e sytuacja w diecezji w³oc³awskiej by³a wyj¹tko- wo trudna, widzia³ równie¿ bp K. Radoñski, dlatego napisa³, utrzymany w doœæ ostrym tonie, list do sekretarza stanu kard. L. Magilione w dniu 14 wrzeœnia 1942 r. Niech mi bêdzie wolno skomunikowaæ siê z Wasz¹ Eminencj¹ na temat niektórych faktów i ich nastêpstw, które w szczególniejszy sposób odnosz¹ siê tak¿e do mojej diecezji. Nie chcê w tej sprawie udawaæ siê do samego Ojca Œwiêtego, ¿eby nie raniæ Jego serca, uwa¿am jednak za swój obowi¹- zek zwróciæ uwagê Stolicy Œwiêtej na niebezpieczeñstwa, które mog¹ zagra- ¿aæ duszom wiernych z powodu dekretów, wydanych z pewnoœci¹ z najlep- sz¹ intencj¹, lecz niezmiernie szkodliwych, gdy¿ ci, którzy je wydali, nie znali obecnych uczuæ ludzi w Polsce okupowanej przez Niemców. Dotar³a tutaj wieœæ, ¿e Stolica Œwiêta mianowa³a dla diecezji wcielo- nych do Niemiec wbrew prawom narodów — tak¿e dla mojej diecezji — w chwili gdy te diecezje zosta³y pozbawione pasterzy — administratora apostolskiego i to o. Hilarego Breitingera, zakonnika narodowoœci niemiec- kiej. Eminencjo! Nikt oprócz Polaka nie potrafi odczuæ, jaki ból, jaki gniew, jakie rozdra¿nienie, a nawet obrazê mo¿e wywo³aæ taki dekret w duszach wiernych. Warto przypomnieæ, ¿e niegdyœ Pius X wola³, ¿eby arcybiskup- stwa gnieŸnieñskie i poznañskie przez osiem lat wakowa³y, ni¿ narzuciæ wiernym, pod naciskiem rz¹du niemieckiego, Niemca jako pasterza. Teraz zaœ, gdy ju¿ ca³e morze krwi niewinnej zosta³o wylane, kiedy nies³ychane zbrodnie codziennie dokonywane oddzielaj¹ na wieki Polaków od Niem- ców, teraz ka¿dy jeden Niemiec mo¿e wywo³aæ w duszach Polaków tylko najwy¿sz¹ pogardê i wstrêt. Nie znam ojca Breitingera. Mo¿e byæ prawym kap³anem. Wiem jednak to, ¿e chocia¿by by³ œwiêty, w takiej chwili nigdy nie uda mu siê pozyskaæ sobie wiernych, którzy bêd¹ w nim zawsze widzieæ intruza i gnêbiciela, a nie ojca.

22 Tam¿e, dok. 392, s. 602, Biskup w³oc³awski K. Radoñski do papie¿a Piusa XII — Lon- dyn 10 VII 1942 r. KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 325

Smutne przyk³ady ju¿ siê pokaza³y: Wieœæ niesie, ¿e biskup gdañski Splett w powierzonej sobie przez Stolicê Œwiêta diecezji che³miñskiej zabro- ni³ ksiê¿om spowiadania po polsku. Wiem, ¿e trudno by³oby znaleŸæ kap³a- na Polaka, którego Niemcy tolerowaliby jako delegata apostolskiego. Ju¿ wszyscy mianowani przeze mnie wikariusze generalni, jeden po drugim, zostali uwiêzieni. S¹ jednak kap³ani W³osi, znaj¹cy nawet jêzyk polski — jak np. w mojej diecezji ks. Blasius Marabotto, orionista — który móg³by pe³niæ tê misjê, nie obra¿aj¹c przez to Polaków. Eminencjo! Niech Wasza Eminencja bêdzie przekonany, ¿e daleko mi do tego, bym uwa¿a³ siebie za powo³anego do tego, by dawaæ rady czy pro- pozycje Stolicy Apostolskiej. Bolejê tylko, widz¹c, ¿e umys³y wiernych co- raz bardziej odwracaj¹ siê od œwiêtej osoby Namiestnika Chrystusowego. Mówi¹: „Oto profanuje siê lub zamyka siê koœcio³y, religia upada, ustaje kult, biskupów siê wyrzuca, ca³e szeregi kap³anów siê zabija lub wiêzi, zakonnice wydaje siê na ³up zdeprawowanych ³otrów, prawie co- dziennie niewinni wiêŸniowie s¹ zabijani na oczach dzieci spêdzanych specjalnie na to widowisko, lud pozbawiony wszelkiej w³asnoœci umiera z g³odu, a Papie¿ milczy, jak gdyby nic go nie obchodzi³y owce”. Dochodzi do tego, ¿e Niemcy g³osz¹ na wszystkie strony, ¿e wszystko siê dzieje za wiedz¹ i aprobat¹ Papie¿a, a gdy nie s³ychaæ ¿adnego zaprze- czenia, nawet prawi i proœci ludzie zaczêli wierzyæ zgodnie z zasad¹: kto milczy, ten wyra¿a zgodê. Szczególnie wœród ¿o³nierzy roœnie duchowa awersja w stosunku do Papie¿a. Coraz czêœciej s³ychaæ agitacjê za zerwaniem z „w³oskim” Koœcio³em, który ju¿ przesta³ byæ powszechny. Liczba Komunii wielkanocnych, jak mi opowiadaj¹ kapelani wojskowi, zmniejszy³a siê prawie o po³owê. Ci sami kapelani potwierdzaj¹, ¿e ju¿ nie ciesz¹ siê takim zaufaniem u wier- nych, jak dawniej. Zrozpaczeni pytaj¹ co robiæ i jak broniæ Papie¿a, sko- ro nie potrafi¹ znaleŸæ odpowiedzi. Nic nie pomo¿e stwierdzenie, ¿e Pa- pie¿ powiedzia³ jakiejœ zakonnicy, ¿e bardzo kocha Polaków lub coœ po- dobnego. Tego ju¿ nikt nie s³ucha. Niech Wasza Eminencja bêdzie przekonany, ¿e zrobimy wszystko dla skonsolidowania zachwianej wiary. Proszê jednak, aby nie wytr¹cano nam broni, któr¹ próbujemy broniæ Ojca Œwiêtego, przez takie fakty, jak nominacja o. Breitingera. Ta wieœæ jeszcze siê nie roznios³a. Staramy siê j¹ ukrywaæ. Lecz widzimy j¹ ju¿ w angielskich wiadomoœciach katolic- kich. Je¿eli ten fakt wyjdzie na œwiat³o dzienne, spowoduje nowe potoki gniewu przeciwko Papie¿owi. Bêdzie wielu, którzy bêd¹ to interpretowaæ jako obelgê wyrz¹dzon¹ naszemu narodowi, wszyscy zaœ bêd¹ to op³aki- waæ jako krzywdê. Podobne wieœci otrzyma³em ostatnio z Polski, gdzie siê obserwuje, ¿e 326 JÓZEF DÊBIÑSKI lud coraz bardziej odwraca siê od Papie¿a. Ludzie wierz¹cy i kochaj¹cy Koœció³ pisz¹ z wielk¹ gorycz¹: „Przez tyle wieków byliœmy przedmurzem chrzeœcijañstwa, nie ¿a³owaliœmy nigdy krwi wylewanej za wiarê, a te- raz Pasterz owiec nie znajduje s³owa na potêpienie tych morderców i ich codziennych zbrodni, lecz patrzy z suchymi oczyma, jak jego dzieci pro- wadz¹ na œmieræ”. Inny list kap³ana przywodzi na myœl s³owa œwiêtej i s³awnej pamiêci Papie¿a Piusa IX wypowiedziane w dniu 24 kwietnia 1864 roku na aka- demii ku czci œw. Fidelisa mêczennika, kiedy to Papie¿ wstawi³ siê za Pol- sk¹ gnêbion¹ przez Rosjan i wo³a³: „Nie mogê d³u¿ej milczeæ. Nie chcê w dzieñ ostateczny t³umaczyæ siê przed Sêdzi¹, dlaczego ja biedny mil- cza³em?” Wasza Eminencja potrafi zrozumieæ, jakie poruszenie serca wywo³uje takie porównanie. Ostatnia wieœæ z Polski brzmi, ¿e Niemcy pozwolili na kolporta¿ dziennika watykañskiego „L’Osservatore Romano” w ca³ych Niemczech oraz w Polsce. „Nagroda za milczenie” mówi¹. Eminencjo! Niemi³e jest to i nieprzyjemne, co napisa³em. Uwa¿am jednak, ¿e jest moim obowi¹zkiem, jako biskupa zawsze i we wszystkim oddanego Koœcio³owi Chrystusowemu i Najwy¿szemu Kap³anowi sygna- lizowaæ o niebezpieczeñstwach zagra¿aj¹cych Stolicy Œwiêtej. Proszê Wa- sz¹ Eminencjê, by w moich s³owach nie dopatrywa³ siê jakiegoœ ducha krytyki, przed czym niech mnie Bóg broni. S¹ one podyktowane trosk¹ o zbawienie dusz i o stosunek naszego narodu do Stolicy Apostolskiej oraz o prawie tysi¹cletni¹ jego religijnoœæ, któr¹ teraz widzê zagro¿on¹23. O losie bp M. Kozala powiadomi³ ordynariusza w³oc³awskiego kard. L. Magilione w liœcie z dnia 24 paŸdziernika 1942 r. Do Ojca Œwiêtego dotar³ list od Ciebie datowany 10 1ipca, w którym wyrazi³eœ swoje oddanie z racji 25 rocznicy otrzymania przez Niego sa- kry biskupiej. Jego Œwi¹tobliwoœæ sk³ada Ci za to serdeczne dziêki. W tym¿e liœcie poszukujesz wieœci na temat Twojego biskupa pomoc- niczego Micha³a Kozala, biskupa tytularnego Lappe. Powiadamiam Ciê, ¿e jest on przetrzymywany w obozie odosobnienia w miejscowoœci „Da- chau” i jak dotychczas cieszy siê dobrym zdrowiem. Ostatnio komuniko- wa³ siê ze mn¹ Nuncjusz Apostolski w Niemczech, który osobiœcie uda³ siê do Ministra Spraw Zagranicznych i pilnie dowiadywa³ siê o biskupa Kozala, gdy¿ ju¿ przedtem rozesz³a siê wieœæ o jego œmierci. Przy tej oka- zji ponownie Ci komunikujê, ¿e Stolica Apostolska bardzo czêsto, tak¿e w

23 Tam¿e, dok. 410, s. 633-636, Biskup w³oc³awski K. Radoñski do kard. L. Magilione- Londyn 14 IX 1942 r. KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 327 tym roku podejmowa³a starania, by Twój biskup pomocniczy móg³ wró- ciæ na swoj¹ stolicê biskupi¹ we W³oc³awku; niestety jednak nie mo¿na by³o osi¹gn¹æ po¿¹danego skutku. Jednak i na przysz³oœæ Sekretariat Sta- nu niczego nie zaniedba, by swemu Pasterzowi i innym duchownym z Twojej diecezji uwiêzionym lub pozostaj¹cym pod nadzorem pomóc w odzyskaniu wolnoœci lub przynajmniej w polepszeniu warunków. Nic nowego nie s³ychaæ o losie Kapitu³y Katedralnej W³oc³awskiej, je¿eli jednak czegoœ siê dowiem, to nie omieszkam Ciê o tym powiadomiæ. Przesy³am Ci z radoœci¹ udzielone przez Najwy¿szego Pasterza b³ogo- s³awieñstwo apostolskie, oraz wyrazy mojego szacunku24. Dopiero 9 stycznia 1943 r. kard. L. Magilione odpowiedzia³ na list pa- sterza w³oc³awskiego z 14 wrzeœnia 1942 r. Sekretarz stanu t³umaczy pew- ne zasz³e na polskim terenie koœcielnym wydarzenia. Z Twojego listu pisanego 14 wrzeœnia minionego roku, który bardzo póŸno otrzyma³em, wnioskujê, ¿e niektórzy Polacy odwa¿yli siê narzekaæ i lamentowaæ, jakoby Ojciec Œwiêty zaniedbywa³ waszych i rzucaj¹ Sto- licy Apostolskiej oskar¿enie z powodu pewnej decyzji odnosz¹cej siê do zarz¹du zachodnimi diecezjami Polski. Je¿eli zmierzysz w swoim umyœle te wszystkie smutne sprawy, jakie siê dziej¹ na ca³ym œwiecie, ³atwo doj- dziesz do wniosku — i tu Ci ca³kowicie przyznajê racjê, ¿e swoimi wie- œciami nie chcia³eœ zbytnio raniæ Papie¿a. On jednak trapiony codzien- nie i ze wszystkich stron smutnymi wieœciami, s¹dzi³, ¿e jeden przynaj- mniej ból, ten mo¿e najwiêkszy, nie bêdzie jego udzia³em, to znaczy ni- gdy nie bêdzie mia³ miejsca, a mianowicie, ¿e dzieci, które kocha, nie zw¹tpi¹ w jego mi³oœæ do nich. Teraz otrzyma³ bolesn¹ ranê od tych, któ- rych bardzo mi³uje i z powodu ich trudnego losu drêczy go ustawiczne cierpienie. Jego pociech¹ jest to, ¿e jest to nieœwiadome i dlatego dla ich dobra ofiaruje Bogu gorycz, jak¹ wlali w jego ojcowskie serce. Taka jest zemsta mi³oœci. Ojciec Œwiêty ju¿ przez trzy lata troszczy siê o Polskê, która cierpi z powodu wojny, nieszczêœæ i biedy, które ju¿ wiêksze byæ nie mog¹. Ob- myœla ró¿ne sposoby, by tak bardzo utrapionym Polakom œwiadczyæ do- bro i dodawaæ im otuchy. Bardzo czêsto stawa³y mu na drodze olbrzymie trudnoœci, które czêœciowo pokona³, czêœciowo ma nadziejê przezwyciê¿yæ, niektórych zaœ siê obawia i szuka sposobów by im zaradziæ. Je¿eli wiêc czegoœ zabrak³o, to zabrak³o z powodu mnóstwa czynnoœci, lecz nie zabra- k³o woli dobrego dzia³ania.

24 Tam¿e, dok. 434, s. 666-667, Kardyna³ L. Magilione do biskupa w³oc³awskiego K. Ra- doñskiego — 24 X 1942 r. 328 JÓZEF DÊBIÑSKI

S¹ tacy, którzy niestety, kieruj¹c siê z³oœliwoœci¹, maj¹ Ojcu Œwiête- mu za z³e nawet jego hojnoœæ i dobroczynnoœæ, oœmielaj¹ siê bowiem twier- dziæ, ¿e próbuje on na wszelkie sposoby zaradzaæ potrzebom Polaków, aby zas³on¹ mi³oœci przykryæ swoj¹ niedba³oœæ o ich los. Teraz zaœ te obwinienia wybra³y inn¹ drogê zmieniaj¹c oblicze, ale nie ducha. Teraz siê rozg³asza, ¿e Najwy¿szy Pasterz opuœci³ Polaków w przeciwnoœciach, ¿e nie podejmuje dla nich ¿adnych starañ, ¿e patrzy na ich nieszczêœcia suchymi oczyma, ¿e otrzyma³ pozwolenie na kolpor- ta¿ dziennika „L’Osservatore Romano” w granicach Niemiec i Polski — co jest nieprawdopodobne nawet w myœli, nie tylko w wykonaniu — w na- grodê za milczenie. To wszystko, chocia¿ fa³szywe, pozyskuje sobie wiarê nawet u ludzi, których powinnoœci¹ jest szukanie prawdy i obrona Stolicy Apostolskiej, a którzy nie wiedz¹, co pocz¹æ, to ju¿ jest naprawdê op³akane. Zreszt¹, jakkolwiek bêd¹ siê kszta³towa³y opinie chwiejnych ludzi, nic nie odstra- szy Najwy¿szego Pasterza, tym bardziej ¿e On, otrzymuj¹c od Chrystusa si³y, stara siê naœladowaæ Jego przyk³ad, co w wype³nianiu swego pos³an- nictwa przynosi Mu wielk¹ ulgê. W powierzonym sobie urzêdzie wyznaczy³ On sobie najwy¿sze prawo, a mianowicie zbawienie dusz wszystkich ludzi zawsze i wszêdzie, zarów- no gdy ci ciesz¹ siê spokojnym czasem, czy te¿, jak obecnie, czasy s¹ nie- zwykle trudne i niebezpieczne. We w³aœciwym zaradzaniu sprawom ka- tolickim Jego Œwi¹tobliwoœæ przestrzega zawsze tej jednej normy i pomi- ja wszystkie inne racje, które nie odpowiadaj¹ tej normie. Ci wiêc, którzy w³aœciwie os¹dzaj¹, lecz zupe³nie nie wiedz¹ o tym wszystkim, co Stolica Apostolska czyni dla Polaków, nie mogliby jednak tego nie pochwaliæ; je- ¿eli gani¹, popieraj¹ fa³sz, a prawdê zaciemniaj¹. Rzeczywiœcie dalekie jest od s³usznoœci powierzanie Polaków w³adzy niemieckich biskupów na podstawie jakichkolwiek uk³adów z w³adz¹ œwieck¹. Przeciwnie, s³uszne jest, by polskich chrzeœcijan powierzaæ pol- skim pasterzom. To zaœ, co siê dzieje w regionie „Warthegau” i daje nie- œwiadomym powód do narzekañ, chcia³bym Ci krótko wyjaœniæ. W³adza cywilna postanowi³a tam rozdzieliæ na si³ê Polaków od Niem- ców i to do tego stopnia, ¿e nawet w koœciele i w udzielaniu sakramentów nie mog¹ byæ wspólnie pod groŸb¹ najsurowszych kar. Stolica Apostolska z chwil¹, gdy siê o tym dowiedzia³a, skierowa³a do najwy¿szych w³adz re- klamacjê i gwa³townie zaprotestowa³a, gdy¿ w ten sposób narusza siê wol- noœæ religijn¹ i ³amie siê prawa koœcielne i naturalne. Mimo to z³oœliwie wprowadzone dekrety nie cierpi¹ ¿adnej zw³oki i na si³ê s¹ wprowadzane. Z³y stan Koœcio³a w tym regionie z ka¿dym dniem jeszcze siê pogar- sza³. Znaczniejsi polscy pra³aci, których s³owa Ci cytujê: „sytuacja Ko- KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 329

œcio³a w tym regionie jest bardzo trudna i w³adze cywilne wykonuj¹ wszystko bardzo szybko i z uporem” i poniewa¿ „Koœcio³owi zagra¿a na- tychmiastowe i bezpoœrednie niebezpieczeñstwo, które odwróciæ mo¿e je- dynie szybka akcja Stolicy Apostolskiej”, prosili Jego Œwi¹tobliwoœæ, ¿eby „zechcia³ ³askawie wyznaczyæ duchownego posiadaj¹cego jurysdykcjê do organizowania duszpasterstwa katolików jêzyka niemieckiego”, a „który- by tak¹ sam¹ ¿yczliwoœci¹ móg³ otoczyæ wiernych narodowoœci polskiej”. Przychylaj¹c siê do ich ¿yczeñ — które zdaj¹ siê byæ dobrze przemy- œlane i zdolne do zaradzenia bie¿¹cym potrzebom — i bior¹c pod uwagê to, ¿e tej sprawy nie mo¿na inaczej za³atwiæ bez wielkich szkód dla spra- wy katolickiej, Jego Œwi¹tobliwoœæ ustanowi³ J. E. Ks. Biskupa Walente- go Dymka, biskupa tytularnego Madyte jako Administratora Apostolskie- go podleg³ego Stolicy Piotrowej dla Polaków mieszkaj¹cych w „Warthe- gau” oraz wikariusza generalnego archidiecezji poznañskiej dla Niem- ców, czc. Ojca Hilarego Breitingera OFM, który ju¿ przed wojn¹ przeby- wa³ w Poznaniu. Takie rozwi¹zanie wynika tylko z koniecznoœci w zaistnia³ej sytuacji i z natury rzeczy jak i z woli Jego Œwi¹tobliwoœci zosta³o dokonane czaso- wo i wcale nie znosi ani nie zmniejsza diecezji zawartych w granicach „Warthegau”, ani te¿ nie zmienia ich prawnej sytuacji. Ponadto Ojciec Œwiêty, czujny stró¿ jednoœci Koœcio³a katolickiego, podejmuj¹c te decyzjê mia³ na wzglêdzie jednoœæ i zgodê pomiêdzy ducho- wieñstwem i wiernymi, troskê o ludzi u¿ywaj¹cych ró¿nych jêzyków oraz o integralne zachowanie w miarê mo¿liwoœci przepisów Prawa Kanonicz- nego. Tego siê domaga³a nieunikniona koniecznoœæ sytuacji. Papie¿ Pius X, o którego sta³oœci w postanowieniach wspomina³eœ, gdyby obecnie ¿y³, nie post¹pi³by inaczej. Wynik³a wówczas z tego nie- szczêœliwa sytuacja i op³akana w swoich skutkach, która w latach 1906- 1914 nie pozwoli³a na kanoniczne uregulowanie statusu archidiecezji gnieŸnieñskiej i poznañskiej. Wtedy jednak nie by³o takich przeszkód uniemo¿liwiaj¹cych pracê duszpastersk¹; duchowni nie byli usuwani ze swoich siedzib. Wikariusze Kapitulni mogli wykonywaæ powierzone sobie obowi¹zki. Teraz tak¿e w niektórych diecezjach Polski, gdzie duszpaster- stwo jako tako mo¿e funkcjonowaæ, Najwy¿szy Pasterz pozwala na wa- kowanie stanowisk zarz¹dców, jest to bowiem lepsze ni¿ wprowadzanie zmian, które mog³yby nie odpowiadaæ miejscowym obyczajom i ustawom. Je¿eli zaœ wspominasz, ¿e niektórzy Polacy przebywaj¹cy poza grani- cami swojej Ojczyzny ubolewaj¹ nad milczeniem Najwy¿szego Pasterza, to s¹dzê, ¿e nie zabraknie Ci argumentów na uciszenie ich insynuacji. Trzeba przede wszystkim spojrzeæ na Najwy¿szego Pasterza jako na tego, który przemawia hojnoœci¹ i skutecznoœci¹ swoich czynów, jak przysta³o 330 JÓZEF DÊBIÑSKI na kochaj¹cego Ojca. Przejawia siê to w jego usi³owaniach, by przede wszystkim Polaków wspieraæ, broniæ i pocieszaæ. Przecie¿ jednak On rów- nie¿ i s³owami przemawia jak tego wymaga Jego wznios³y urz¹d, a Ty bez w¹tpienia czytasz Jego pisma i wypowiedzi, rozwa¿asz je i zachowu- jesz w pamiêci. W istocie Ojciec Œwiêty doœæ rzadko, przemawiaj¹c uroczyœcie z tego miejsca w sprawach powszechnych od pocz¹tku swojego pontyfikatu, wspomina³ s³owem o Polakach, tak jak Mu siê zarzuca, oraz w innych sprawach, to jednak w przeciwnoœciach jest zawsze obecny, by na mocy swojej apostolskiej pos³ugi umacniaæ ich nadziejê. Szczególnie jednak spieszy — chocia¿ rzadko jest to mo¿liwe — by stale komunikowaæ siê z Pasterzami polskich Koœcio³ów lokalnych, którzy pozostali w granicach Polski, i niejednokrotnie wysy³a odrêczne listy, ¿eby podtrzymywaæ ich wiarê i pomagaæ im ich pos³ugê pastersk¹ na wysokim stopniu cnoty sprawowaæ. Zmar³y ostatnio nieod¿a³owanej pamiêci Stanis³aw Gall, Administra- tor Apostolski w Warszawie, zaszczycony czêstymi listami Najwy¿szego Pasterza, wzruszony t¹ pamiêci¹ i z wdziêcznym sercem w taki oto spo- sób napisa³ w tym roku do Ojca Œwiêtego: „Papie¿ Pius XII jest wspól- nym ojcem chrzeœcijan ca³ego œwiata, pasterzem ca³ej Chrystusowej owczarni. Za szczególn¹ zaœ mi³oœæ, z jak¹ otacza nasz naród, s³usznie uwa¿amy Go za naszego”. Gdy ten w³aœnie, bliski ju¿ œmierci, otrzyma³ list Najwy¿szego Pasterza, przecisn¹³ go do piersi, gor¹co uca³owa³ i za- la³ siê obficie ³zami, uwa¿aj¹c to za ogromn¹ pociechê. Gdybyœ zaœ chcia³ wiedzieæ, dlaczego dokumenty Najwy¿szego Paste- rza wysy³ane do polskich pasterzy nie s¹ publikowane, to przyjmij do wiadomoœci, ¿e dzieje siê jak wymagaj¹ tego normy i ich w³asna sytuacja. Jak siê okazuje, oni sami nie rozpowszechniaj¹ (tych listów), poniewa¿ bardzo siê obawiaj¹, by powierzone im owce nie dozna³y przez to jeszcze wiêkszych udrêczeñ. Czy¿ takiej racji postêpowania mo¿na nie aprobowaæ? Czy wolno Ojcu ca³ego chrzeœcijañstwa zwiêkszaæ jeszcze surowoœæ represji, jakie Polacy cierpi¹ w swojej OjczyŸnie? Czêœciej wiêc zwraca siê On do Chry- stusa naszego Odkupiciela i Króla, by sw¹ Bo¿¹ ³ask¹ hamowa³ gwa³tow- ników, ³agodzi³ trudne sytuacje, wybacza³ tym, którzy nie pamiêtaj¹ o otrzymanych dobrodziejstwach i nad wszystkimi siê ulitowa³. To czyni i bêdzie czyni³, gdy¿ pobudza Go do tego niegasn¹ce uczucie mi³oœci. Ojciec Œwiêty, z okazji œwi¹t Narodzenia Pañskiego, które przynios³o na œwiat nowe prawo i pokój, chocia¿ to teraz mo¿e brzmi fa³szywie, ¿y- czy Ci darów obfitej ³aski, byœ swoje dzia³anie zawsze kierowa³ ku naka- zom Ewangelii oraz cieszy³ siê wewnêtrzn¹ radoœci¹ nawet w gorzkich KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 331 okolicznoœciach ¿ycia. Niech Twojej Ojczyznie po tych burzliwych czasach zaœwitaj¹ dni pogodne, jakie zapewniaj¹ jej zniesione udrêki, niepotrzeb- nie przelewana krew, zachowana katolicka wiara, tak wiele szczególnych cnót, ogromny zasób nagromadzonych zas³ug. Staraj siê równie¿ w podejmowanych trudach oszczêdzaæ swoje si³y, by doczekaæ lepszych czasów, ufny w Bo¿¹ pomoc i oddany mi³oœci, któr¹ nas Bóg zwyciê¿a a my zwyciê¿amy ludzi. Jako zadatek najwy¿szych dóbr Jego Œwi¹tobliwoœæ udziela Ci z mi³oœci¹ Apostolskiego B³ogos³a- wieñstwa25. O szacunku i lojalnoœci biskupa w³oc³awskiego wobec nastêpcy Pio- tra œwiadczy jego list z dnia 14 lutego 1943 r. Ojcze Œwiêty! Upadaj¹c do stóp Waszej Œwi¹tobliwoœci, w pokorze umys³u i z ser- cem przepe³nionym mi³oœci¹, sk³adam dziêki za s³owa zachêty oraz za Apostolskie B³ogos³awieñstwo, którego Wasza Œwi¹tobliwoœæ raczy³ mi udzieliæ. W jaki sposób mam wyraziæ swoj¹ wdziêcznoœæ, jak tylko podwajaj¹c swoje modlitwy o pomyœlnoœæ Waszej Œwi¹tobliwoœci, szczególnie teraz, gdy zbli¿a siê rocznica dnia, w którym obj¹³eœ, Ojcze Œwiêty, kierowanie Koœcio³em. Proszê wiêc Najlepszego Pocieszyciela, by Wasza Œwi¹tobli- woœæ znajdowa³ w trudach odpoczynek, w skwarze och³odê, a w p³aczu pociechê. W za³¹czonym liœcie, który przesy³am, ujawniam lêki i obawy mojego serca. Pragnê, by one by³y uwa¿ane jedynie jako materia mo¿e pomocna do poznania obecnego stanu umys³ów. Twoj¹ rzecz¹ Ojcze Œwiêty, jest wskazywaæ drogê, a nasz¹ rzecz¹ jest ni¹ iœæ za Tob¹ i odpowiadaæ na Twoje polecenia i intencje. ¯eby to do- brze wype³niæ, proszê Wasz¹ Œwi¹tobliwoœæ o b³ogos³awieñstwo, ¿eby æwi- czenia duchowne, które w Tygodniu Mêki Pañskiej zamierzam przepro- wadziæ dla Polaków, jak równie¿ dla Kongresu Polskich Katolików, który odbêdzie siê w Londynie w uroczystoœæ Zes³ania Ducha Œwiêtego26. Antypapieskie nastawienie polskiej prasy na uchodŸstwie, zw³aszcza „Wiadomoœci Polskich” nie sprzyja³o pracy duszpasterskiej wœród Polonii. Szczególn¹ napastliwoœæ wykazywa³ Zygmunt Nowakowski w artykule zamieszczonym w tym piœmie, pt. Watykan a Warthegau. Biskup K. Ra- doñski natychmiast ripostowa³ na ³amach tego samego pisma, zarzucaj¹c autorowi przekrêty i nienawiœæ do Koœcio³a. Da³ temu wyraz w liœcie do

25 Tam¿e, dok. 460, s. 713-117, Kardyna³ L. Magilione do biskupa w³oc³awskiego K. Ra- doñskiego w Londynie 9 I 1943 r. 26 Tam¿e, dok. 476, s. 735, Biskup w³oc³awski K. Radoñski do papie¿a Piusa XII — Lon- dyn 14 II 1943 r. 332 JÓZEF DÊBIÑSKI kard. L. Magilione z dnia 15 lutego 1943 r., w którym wyra¿a³ te¿ niepokój z powodu „milczenia papie¿a”. Z ca³ego serca dziêkujê Waszej Eminencji za list z dnia 9 stycznia, który wczoraj otrzyma³em. Potwierdza on bowiem wiele rzeczy, o których pamiêta³em, zawsze przestrzega³em, teraz zaœ podbudowany s³owami Waszej Eminencji mogê odwa¿niej dzia³aæ. Niech Wasza Eminencja bêdzie przekonany, ¿e my nic nie zaniedbu- jemy i staramy siê usilnie broniæ Ojca Œwiêtego, zarówno w kazaniach, jak i na piœmie, przeciwko oszczerstwom przeciwników. S¹ bowiem nie- którzy literaci, przewrotni pisarze, ju¿ dawniej podejrzani pod wzglêdem wiary, którzy przy nadarzaj¹cej siê okazji chwytaj¹ za broñ przeciwko Koœcio³owi i Najwy¿szemu Pasterzowi. Wœród nich pierwsze miejsce zaj- muje redaktor pisma, które wydaje siê tu w Londynie, a w którym znacz- niejsi pisarze publikuj¹ swoje dysertacje, które s¹ zawziêcie czytane w Brytanii i w ca³ym naszym rozproszeniu. Komentarze tego przewrotne- go cz³owieka, w ostatnim roku jeszcze bardziej zawziête, atakowa³y ostro nie tylko Ojca Œwiêtego, lecz nawet sam¹ Stolicê Apostolsk¹ i g³osi³y ko- œció³ narodowy jako najlepsze wyjœcie. Umys³y podra¿nione milczeniem Ojca Œwiêtego, od którego z dnia na dzieñ oczekiwa³y s³ów potêpienia zbrodni, a przynajmniej pociechy, stanowi³y podatny grunt na ten podej- rzany posiew k¹kolu. Rozgoryczenie i oburzenie przeciwko Najwy¿szemu Pasterzowi szczególnie ros³o wœród ¿o³nierzy. Kiedy kapelani skar¿yli siê do mnie, ¿e nic nie mog¹ na to poradziæ, postanowi³em sam wyst¹piæ przeciwko agresorom. Nie by³em pewny, czy biskupowi wypada publiko- waæ swoje wypowiedzi w takim czasopiœmie, lecz w koñcu postanowi³em zacz¹æ pisaæ nie w pismach przyjaznych katolickiej sprawie, lecz w³aœnie w tym czasopiœmie, pragn¹c, ¿eby moje s³owa poznali ci, którzy czytali paszkwile tego pisarza. Skutek potwierdzi³, ¿e dobrze s¹dzi³em. Zbijanie bowiem k³amstw, a jeszcze bardziej bezwstydne odpowiedzi autora na to, co napisa³em, powa¿nie podkopa³y jego autorytet. Od tego czasu — to znaczy od trzech miesiêcy — usta³o publiczne atakowanie na piœmie Naj- wy¿szego Pasterza. Eminencjo! Bardzo trudna jest ta walka, któr¹ musimy staczaæ o in- tegralnoœæ wiary i o autorytet Biskupa Rzymskiego, my, którzy znajduje- my siê w takich okolicznoœciach. Nie mamy bowiem ¿adnych materia³ów zawieraj¹cych oryginalny tekst przemówieñ Jego Œwi¹tobliwoœci. Radio- we audycje watykañskie zaœ s¹ zag³uszane przez Niemców z takim ha³a- sem, ¿e z trudem mo¿na zrozumieæ jakiœ sens. Natomiast w angielskich czasopismach katolickich, niedostatecznie poinformowanych o sprawach polskich, ukazuj¹ siê wiadomoœci nieœcis³e, jak np. w przypadku nomina- cji o. Breitingera, która spowodowa³a takie zamieszanie i dopiero póŸniej zosta³a wreszcie wyjaœniona. KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 333

W obecnym czasie s¹ dwie sprawy kontrowersyjne: uwa¿a siê, i¿ ze strony Stolicy Apostolskiej zosta³ naruszony konkordat przez powierzenie biskupowi gdañskiemu administracji diecezji che³miñskiej, a J. E. Reinys archidiecezji wileñskiej. Sprawa ta nie by³a jeszcze poruszana publicznie, lecz raczej prywatnie pomiêdzy deputowanymi Rady Narodowej. Chocia¿ zgadzano siê z tym, te obydwie nominacje nie narusza³y litery konkorda- tu, gdy¿ artyku³y XI i XIX mówi¹ tylko o biskupach ordynariuszach i o proboszczach oraz o ich sta³ych urzêdach; powa¿nie jednak zosta³ na- ruszony duch i sens konkordatu, skoro Stolica Apostolska faktycznie po- wierzy³a obywatelom innego pañstwa jurysdykcjê nad obywatelami pol- skimi, twierdzi siê wiêc, ¿e w nowym konkordacie nale¿a³oby bardziej ograniczyæ wolnoœæ Stolicy Apostolskiej. Drug¹ obiekcjê wywo³uje milczenie Ojca Œwiêtego. Znamy przepiêk- ne s³owa encykliki „Summi Pontificatus”, znamy podobne wypowiedzi wyg³oszone w pierwszym roku wojny do Polaków w Rzymie. Znane s¹ wspania³e dzie³a mi³osierdzia œwiadczone przez Jego Œwi¹tobliwoœæ pol- skim uchodŸcom i wiêŸniom. To jednak, czego wszyscy pragn¹, a czego niestety nie potrafiono sobie wyjaœniæ, ¿e Najwy¿sza Powaga Œwiata Chrzeœcijañskiego wobec sro¿¹cych siê przeœladowañ, wobec nies³ycha- nych zbrodni dokonywanych ka¿dego dnia od dwóch prawie lat, ca³kowi- cie milczy. Nie znaliœmy bowiem przyczyn, które Wasza Eminencja raczy³ mi wyjaœniæ. Có¿ mia³em odpowiedzieæ, gdy pewien pra³at, wysoko posta- wiony w katolickiej hierarchii brytyjskiej, zapyta³ mnie: czemu Ojciec Œwiêty milczy na to wszystko, co siê z wami dzieje? Mog³em tylko odpo- wiedzieæ: nie znam przyczyny. Jak siê tu siê dziwiæ, Eminencjo, je¿eli sami Polacy, nie znaj¹c przyczyny milczenia nies³usznie oskar¿ali Naj- wy¿szego Pasterza? Wspominano bowiem œp. Piusa XI, który skutecznie umacnia³ s³owem katolików meksykañskich i hiszpañskich podczas przeœladowañ i potêpia³ ich oprawców. S³yszeli równie¿, ¿e obecny Ojciec Œwiêty przez swego Nun- cjusza potêpi³ przeœladowanie ¯ydów we Francji. Czy my naprawdê je- steœmy mniej warci od ¯ydów? Eminencjo! Rozumiem intensywny ból Ojca Œwiêtego, gdy s³yszy ta- kie rzeczy. Bóg wie, jak bardzo chcia³bym Go pocieszyæ. Niech jednak nie s¹dzi zbyt surowo. Trzeba wzi¹æ pod uwagê, w jakich warunkach nasi tu- taj ¿yj¹. Trudno znaleŸæ takiego, któryby nie op³akiwa³ gwa³townej œmier- ci jakiegoœ bliskiego. Ju¿ czwarty rok zbli¿a siê do po³owy, jak zostali od³¹czeni od swoich, od rodzinnej ziemi, od swojej pracy i pêdz¹ ¿ycie w nieustannej obawie o los swojej rodziny. Wci¹¿ nadchodz¹ nowe wieœci o deportacjach, wyw³aszczeniach, represjach, straszliwych represjach zna- 334 JÓZEF DÊBIÑSKI jomych i przyjació³. Jak siê dziwiæ, ¿e wœród naszych ¿o³nierzy w Szkocji s¹ czêste przypadki samobójstw i ponad 60 ¿o³nierzy zosta³o umieszczo- nych w szpitalach dla umys³owo chorych. Zranione zosta³y ich dusze, dla- tego te¿ codziennie oczekuj¹ jak ³agodz¹cego balsamu s³ów pociechy. Dla- tego w³aœnie tak¹ mi³oœci¹ i tak¹ czci¹ otaczaj¹ wszyscy Polacy przeby- waj¹cy w Anglii J. E. kardyna³a Hinsley’a, poznali bowiem jego kochaj¹- ce i wspó³czuj¹ce serce. Tacy s¹ bowiem Polacy, ¿e porywa ich ca³kowicie okazywana im dobroæ. Nie wiem, co to byli za pra³aci, którzy prosili Ojca Œwiêtego, ¿eby ra- czej milcza³. Nie oœmielam siê s¹dziæ, czy ta rada by³a szczêœliwa. Wed³ug s³ów Waszej Eminencji, uczynili to w obawie, ¿eby przeœladowanie siê nie wzmog³o. Fakty œwiadcz¹, ¿e nawet mimo milczenia Jego Œwi¹tobliwoœci, przeœladowania wzmagaj¹ siê z ka¿dym dniem. Teraz ju¿ nawet dzieci odbiera siê rodzicom i masowo wywozi do Niemiec, zaœ matki, usi³uj¹ce broniæ swoich dzieci, zabija siê na miejscu. Je¿eli dziej¹ siê takie zbrod- nie wo³aj¹ce o pomstê do nieba, niepojête milczenie Najwy¿szego Nauczy- ciela Koœcio³a jest dla tych, którzy nie znaj¹ jego przyczyny — a takich s¹ tysi¹ce — okazj¹ do duchowej ruiny. Ostatnio przyby³ z Polski emisariusz, cz³owiek wiarygodny, przystê- puj¹cy do sakramentów, cz³onek Akcji Katolickiej, który mi opowiada³ o stanie umys³ów: Z ka¿dym dniem wzrasta pobo¿noœæ prawie mistycz- na. Nigdy koœcio³y nie by³y tak wype³nione wiernymi, nigdy kap³ani nie cieszyli siê taka czci¹, szczególnie m³odsi kap³ani, którzy czêsto z heroicz- n¹ pogard¹ œmierci s³u¿¹ wiernym. Je¿eli chodzi o episkopat, to jest trzech, którzy ciesz¹ siê najwy¿sz¹ czci¹: arcybiskupi z Krakowa i Wilna oraz biskup ³om¿yñski. Je¿eli cho- dzi o innych, to jedni ciesz¹ siê wiêksz¹, inni zaœ mniejsz¹ powag¹. Trze- ba jednak ubolewaæ, ¿e tam, podobnie jak w Anglii, przejawia siê brak zaufania i rozgoryczenie w stosunku do Ojca Œwiêtego dla tych w³aœnie przyczyn i to nie tylko wœród œwieckich. Jakie mog¹ wynikn¹æ z tego konsekwencje? Po zakoñczeniu wojny, gdy wiêksza czêœæ duchowieñstwa zginie, ¿niwo Pañskie bêdzie wo³aæ o pracowników. Nap³yn¹ wiêc t³umu sekciarzy z Ameryki z amerykañski- mi pieniêdzmi, którzy znajd¹ bardzo ³atwe ¿niwo w duszach trawionych gorycz¹. Obym by³ fa³szywym prorokiem, lecz obawiam siê przysz³oœci bardziej ni¿ teraŸniejszoœci. Eminencjo! Niech siê Wasza. Eminencja nic gniewa, ¿e piszê to, co mo¿e siê nie podobaæ. Uwa¿am, ¿e sta³bym siê niewiernym swoim obowi¹zkom, gdybym twierdzi³, ¿e wszystko jest tu dobre, skoro nie jest dobre. S¹ jednak bardziej pogodne objawy. Po pierwsze, obserwuje siê total- ny odwrót naszych od komunizmu, który nie ma ¿adnych zwolenników. KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 335

Po drugie, wydaje siê konsolidowaæ opozycja przeciwko propagowaniu schizmy pod postaci¹ koœcio³a narodowego. Schizmê chwal¹ przede wszystkim tacy, którzy nie maj¹ ¿adnej religii. Ostro zaœ przeciwstawia- j¹ siê jej nacjonaliœci, którzy wo³aj¹, ¿e nasz¹ narodow¹ religi¹ jest od wieków rzymskokatolicka. Zamierzamy zwo³aæ oko³o Zielonych Œwi¹tek: do Londynu Kongres Polaków Katolików, po którym spodziewam siê, ¿e przyniesie obfite owo- ce. Oto co uwa¿a³em za stosowne przekazaæ Waszej Eminencji. Niech mi bêdzie wolno do³¹czyæ w³oski tekst przemówienia radiowego, które wyg³o- si³em 17 stycznia w czterech jêzykach do episkopatu ca³ego œwiata kato- lickiego27. Odpowiadaj¹c na list ordynariusza w³oc³awskiego, sekretarz stanu w dniu 20 kwietnia 1943 r. pisa³, i¿ ma nadziejê, ¿e w przysz³oœci polscy katolicy jeszcze bardziej zwi¹¿¹ siê z Rzymem i przypomnia³, ¿e papie¿ zawsze troszczy³ siê o Koœció³ i naród w Polsce. Najwy¿szego Pasterza, któremu zosta³ dorêczony Twój list z dnia 14 lutego, powiadomi³em równie¿ o tym, coœ mi zakomunikowa³ w swoim liœcie z dnia 15 lutego. Niema³¹ ulgê zaczerpn¹³ Ojciec Œwiêty z tego, coœ napisa³, ¿e katolicy polscy tam przebywaj¹cy odwracaj¹ siê od tak zwa- nych komunistycznych doktryn oraz zaczynaj¹ zwalczaæ ideê „koœcio³a narodowego”, któr¹, jak piszesz, propaguj¹ tylko ludzie, którzy nie wy- znaj¹ ¿adnej religii. Dobroczynnoœæ dzia³alnoœci Twojej i innych kap³a- nów z Polski, którzy pracuj¹ wœród swoich rodaków, zarówno w kraju jak i wojsku, jak siê spodziewa Ojciec Œwiêty, przyczyni siê do tego, ¿e w przysz³oœci polscy katolicy, za wzorem swoich przodków, bêd¹ coraz bar- dziej umacniaæ swoj¹ ³¹cznoœæ ze Stolic¹ Apostolsk¹, z czego siê zawsze s³usznie chlubili, a tak¿e w swoim obowi¹zku wiary Namiestnikowi Chry- stusowemu. Dlatego te¿ bêdziesz postêpowa³ zgodnie z prawd¹ i z trosk¹ o zbawienie dusz, je¿eli ich w odpowiedni sposób pouczysz, ¿e wszyscy wierni z katolickiej Polski, którzy tak bardzo cierpi¹ z powodu swoich najbli¿szych i zostali pozbawieni œwiêtych praw, znaleŸli szczególne miej- sce w mi³oœci, w modlitwach, w trosce Najwy¿szego Pasterza. Nie maj¹ wiêc powodu do w¹tpienia czy obawy, ¿e zostali wyrzuceni z serca Naj- wy¿szego Pasterza Koœcio³a. Je¿eli zaœ chodzi o to, ¿e w niektórych diecezjach w Polsce Stolica Apostolska wprowadzi³a czasowe posuniêcia, to trzeba wiernym Polakom natychmiast wyjaœniæ, ¿e te posuniêcia nie s¹ sprzeczne z s³owami i lite- r¹ uk³adów pomiêdzy Stolic¹ Apostolsk¹ i Polsk¹ — co, jak piszesz, wiêk-

27 Tam¿e. dok. 477, s. 736-739, Biskup w³oc³awski K. Radoñski do kard. L. Magilione- Londyn 15 II 1943 r. 336 JÓZEF DÊBIÑSKI szoœæ uznaje — ani te¿ nie podwa¿aj¹ myœli, ani woli tych uk³adów. S³usz- noœæ bowiem tych rozwi¹zañ ukazuj¹ szczególne i nieprzewidziane oko- licznoœci. Powszechne bowiem warunki s¹ trudne do zbadania dla po- szczególnych obywateli, znane s¹ jednak dobrze Stolicy Apostolskiej i trze- ba im zaradziæ ze wzglêdu na zbawienie dusz. Zbyteczn¹ wiêc rzecz¹ by- ³oby to szerzej wyk³adaæ — czego zreszt¹ nie mogê zrobiæ listownie — ja- kimi motywami kierowa³a siê Stolica Œwiêta, ¿e post¹pi³a tak jak, post¹- pi³a. Wydaje siê, ¿e sam bêdziesz mia³ doœæ rozeznania dla sprostowania niektórych fa³szywych opinii swoich rodaków i do wyeliminowania tych wszystkich oskar¿eñ pod adresem Stolicy Apostolskiej, które w ubieg³ym roku by³y rozpowszechniane, jak siê wydaje, raczej ze z³oœliwoœci ni¿ z braku wiedzy. Niech wiêc dla polskich katolików, zw³aszcza dla uchodŸ- ców, bêdzie wielk¹ pociech¹, gdy bêd¹ wiedzieæ, ¿e Najwy¿szy Pasterz, w sposób iœcie ojcowski bardzo siê troszczy o ich duchowe potrzeby i ¿e na przysz³oœæ nie zostanie nic zaniedbane w zakresie Jego w³adzy, w s³owie i w czynie, co mog³oby byæ po¿yteczne zarówno dla nich, jak i dla tych, co przebywaj¹ w OjczyŸnie. Chêtnie Ciê powiadamiam, ¿e Jego Œwi¹tobliwoœæ udziela Ci szczegól- nego b³ogos³awieñstwa, a ja zapewniam Ciê o swoim nale¿nym szacunku28. Têskni¹c za ojczyzn¹, pasterz w³oc³awski pragn¹³ jak najszybciej po- wróciæ do swojej diecezji. Dlatego prosi³ Piusa XII w liœcie z 19 sierpnia 1944 r. o opiniê w tej sprawie oraz o przed³u¿enie tzw. „uprawnieñ piêcio- letnich” otrzymanych od Stolicy Apostolskiej na pocz¹tku wojny. Ojcze Œwiêty! Karol Radoñski, biskup w³oc³awski, upadaj¹c do stóp Waszej Œwi¹to- bliwoœci, pokornie przedstawia co nastêpuje: Kiedy ta okrutna wojna zda- je siê zbli¿aæ ku koñcowi, zaœwita³a nadzieja, ¿e ja równie¿ powrócê do swojej owczarni. Ja mianowicie pragnê wykorzystaæ pierwsz¹ nadarza- j¹c¹ siê okazjê powrotu, najpierw jednak pragnê siê dowiedzieæ jakie jest zdanie Waszej Œwi¹tobliwoœci, dlatego te¿ oœmielam siê prosiæ, ¿eby mi zechcia³ objawiæ swoj¹ wolê. O obecnym stanie mojej diecezji wiem tylko tyle, ¿e oœmiu kap³anów, których nazwisk nie znam, otrzyma³o od Niemców pozwolenie na pe³nie- nie pos³ugi duszpasterskiej. S¹ z pewnoœci¹ tak¿e i inni, którzy potajem- nie s³u¿¹ wiernym, którzy zaœ odeszli ju¿ z grona ¿yj¹cych, a którzy jesz- cze pozostali, tego tak¿e nie wiem. Jest rzecz¹ pewn¹, ¿e nawet po przy-

28 Tam¿e, dok. 496, s. 779-780, Kardyna³ L. Magilione do biskupa w³oc³awskiego K. Ra- doñskiego w Londynie 20 IV 1943 r. KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 337 wróceniu pokoju, rz¹dy dusz bêd¹ niezmiernie trudne, ¿eby nie powie- dzieæ, ¿e zaledwie znoœne. Dlatego te¿ najpokorniej proszê, by Wasza Œwi¹tobliwoœæ zechcia³ mi udzieliæ jak najszerszych uprawnieñ przysto- sowanych do takich w³aœnie warunków, szczególnie zaœ o przed³u¿enie uprawnieñ zwanych piêcioletnimi, które w czasie wojny ju¿ wygas³y. O innych mówiê w za³¹czonych pismach skierowanych do odpowiednich Œw. Kongregacji. Nie wiem nic o losie mojego biskupa pomocniczego Micha³a Kozala zes³anego przez Niemców do obozu koncentracyjnego w Dachau. Mój list, w którym prawie rok temu prosi³em Wasz¹ Œwi¹tobliwoœæ o przeprowa- dzenie wywiadu co do jego losu, pozosta³ bez odpowiedzi, wiêc s¹dzê, ¿e ten wywiad nie przyniós³ spodziewanego skutku29. Nie odnios³y ¿adnego skutku starania Stolicy Apostolskiej odnoœnie powrotu bp K. Radoñskiego do swojej owczarni. Nadto poinformowano go w liœcie z dnia 18 grudnia 1944 r. o œmierci bp M. Kozala w Dachau. Do Najwy¿szego Pasterza dotar³ list datowany 19 sierpnia, w którym objawi³eœ nadziejê, ¿e bêdziesz móg³ jak najszybciej powróciæ do swojej owczarni. Niestety. Twoja nadzieja dotychczas siê nie spe³ni³a; spotka³ Ciê natomiast jeszcze wiêkszy smutek, gdy siê dowiadujesz, ¿e J. E. Mi- cha³ Kozal, Twój biskup pomocniczy, zmar³ w obozie koncentracyjnym w pobli¿u Dachau. Stolica Apostolska, jak ju¿ Ci zosta³o doniesione, wiele- kroæ i stanowczo interweniowa³a, ¿eby ten J. E. Pasterz zosta³ uwolniony i otrzyma³ pozwolenie na powrót do Ojczyzny; jednak nasze starania nie odnios³y ¿adnego skutku. Nadesz³a jedynie wiadomoœæ, ¿e zmar³ w ostat- nim dniu ubieg³ego roku; jednak szczegó³y i okolicznoœci tego smutnego wydarzenia nie s¹ nada³ znane. Bardzo cierpiê razem z Tob¹ z powodu tej straty dla Twojej diecezji, tak d³ugo ju¿ udrêczonej, a teraz ponownie dotkniêtej. Jego umi³owana dusza niech odpoczywa w pokoju. Prosisz o przed³u¿enie uprawnieñ udzielonych Ci na piêæ lat. Odno- œnie tej sprawy powiadamiam Ciê niniejszym, ¿e w miesi¹cu lutym koñ- cz¹cego siê wnet roku Œwiêta Kongregacja Konsystorialna przed³u¿y³a je dla wszystkich biskupów polskich na nastêpne piêciolecie a¿ do roku 1949 w³¹cznie, wed³ug przekazanej im formu³y. Oby to zmaganie nienawiœci i orê¿a jak najszybciej siê zakoñczy³o i zosta³ ponownie przywrócony spo- kój dla religii i kultury cywilnej30.

29 Tam¿e, dok. 571, s. 873-874, Biskup w³oc³awski K. Radoñski do papie¿a Piusa XII- Londyn 19 VIII 1944 r. 30 Tam¿e, dok. 588, s. 890-891, Mons. D. Tardini do biskupa w³oc³awskiego K. Radoñskie- go 18 XII 1944 r. 338 JÓZEF DÊBIÑSKI

W swoim liœcie pisanym do papie¿a z Londynu w dniu 23 stycznia 1945 r. biskup w³oc³awski ubolewa, ¿e jego listy pisane do Stolicy Apostol- skiej ju¿ od dwóch lat pozostaj¹ bez odpowiedzi. Ojcze Œwiêty! Karol Radoñski biskup w³oc³awski, upadaj¹c do stóp Waszej Œwi¹to- bliwoœci, oœmiela siê z³o¿yæ pokorne gratulacje z racji zbli¿aj¹cej siê ra- dosnej rocznicy wyboru i koronacji Waszej Œwi¹tobliwoœci, przyrzekaj¹c od siebie i od swoich najbli¿szych ofiarowaæ gor¹ce mod³y o pomyœlnoœæ Najwy¿szego Pasterza. ¯yczliwe s³owa, jakie Wasza Œwi¹tobliwoœæ wypowiada wobec na- szych rodaków, tak¿e i nas nape³niaj¹ ogromn¹ pociech¹, chocia¿ nie jest nam dane s³yszeæ ich na w³asne uszy. Bêdziemy siê staraæ naszymi skrom- nymi modlitwami odwdziêczyæ siê za wszystko. Ojcze Œwiêty, pozosta³a nam bardzo mocna nadzieja, która nie zawodzi. Ufamy, ¿e Bóg za przy- czyn¹ Najœwiêtszej Dziewicy wybawi nas wreszcie od tych zbrodniczych krzywd i od wszystkich nieszczêœæ. Taka nadzieja zawsze by³a obecna w sercach naszych rodaków, krzepi¹c s³abych i umacniaj¹c do oporu i wy- trwania. Przejawia siê równie¿ wiêksza sk³onnoœæ do modlitwy. Oprócz pobo¿nego zrzeszenia wzajemnej modlitwy, które ostatnio po- wsta³o wœród angielskich katolików i Polaków za aprobat¹ Arcybiskupa Westminsteru, dzia³a równie¿ Stowarzyszenie ¯ywego Ró¿añca, którego cz³onkowie, wœród których s¹ równie¿ ministrowie Rz¹du Rzeczypospoli- tej, zobowi¹zali siê do odmawiania codziennie jednej dziesi¹tki ró¿añca w intencji naszej Ojczyzny. Nasz rz¹d powiadomi³ mnie — co mi póŸniej zakomunikowa³ biskup polowy, J. E. Gawlina, ¿e dziennik, ,L’Osservatore Romano” opublikowa³, ¿e mój biskup pomocniczy, Micha³ Kozal, w obozie koncentracyjnym w Dachau rozsta³ siê z tym ¿yciem. Ja jednak nie mogê uwierzyæ w tê wia- domoœæ, dlatego te¿ odmówi³em odprawienia uroczystego nabo¿eñstwa ¿a³obnego. Jak¿e to mo¿liwe, ¿eby ordynariusz nie zosta³ powiadomiony o œmierci swojego biskupa pomocniczego, skoro on tyle razy prosi³, ¿eby siê coœ dowiedzieæ o jego losie? Prawnie wiêc nale¿a³oby uwa¿aæ tê wieœæ za fa³szyw¹, tym bardziej, ¿e ju¿ w roku 1942 otrzyma³em podobn¹ wia- domoœæ od kardyna³a Hlonda. O niektórych faktach zaistnia³ych w mojej diecezji dowiedzia³em siê ostatnio od naocznego œwiadka, pewnego zakonnika, który na si³ê wcie- lony do niemieckiego wojska, uciek³ do naszych, mianowicie o œmierci, deportacji i usuwaniu kap³anów. Trzeba równie¿ nadmieniæ, ¿e koœció³ parafialny we wsi Kawnice przed wojn¹ wspania³e wyposa¿ony, gdzie by³ czczony ³askami s³yn¹cy obraz Matki Bo¿ej, od wieków uwa¿any przez lud za cudowny, zosta³ teraz przez Niemców bez ¿adnej przyczyny KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 339 ca³kowicie zniszczony. Teraz zaœ po inwazji rosyjskiej, bo terytorium mo- jej diecezji jest ju¿ okupowane, grozi nam nowe zniszczenia, nowe ciosy i nowe deportacje... Ojcze Œwiêty, 13 sierpnia ubieg³ego roku w liœcie wys³anym do Waszej Œwi¹tobliwoœci oœmieli³em siê poprosiæ, aby Wasza Œwi¹tobliwoœæ raczy³ mi objawiæ swoje zdanie, co s¹dzi o moim ewentualnym powrocie, a mia- nowicie, czy mam wykorzystaæ najbli¿sz¹ okazjê i powróciæ, czy te¿ mam poczekaæ na jakieœ uspokojenie. Razem z tym listem wys³a³em pismo z proœb¹ do Kongregacji Sakramentów, prosz¹c o przed³u¿enie uprawnieñ piêcioletnich oraz o szerokie uprawnienia, które w okolicach pozbawio- nych duchowieñstwa bêd¹ konieczne. Ubolewam, ¿e moje listy prawie ju¿ od dwóch lat (ostatni otrzyma³em z kwietnia 1943 r.) pozostaj¹ bez odpo- wiedzi. Teraz bowiem mo¿e siê okazaæ, ¿e wojna szybko siê zakoñczy, nie bêdzie to ju¿ moja sprawa, lecz w interesie mojego Koœcio³a le¿y, bym zo- sta³ dok³adnie pouczony o sposobie postêpowania i cieszy³ siê odpowied- nimi uprawnieniami31. W ostatnim liœcie substytuta sekretariatu stanu D. Tardini do bisku- pa w³oc³awskiego z 21 marca 1945 r. czytamy: W liœcie datowanym dnia 23 stycznia pyta³eœ Najwy¿szego Pasterza na podstawie wiadomoœci zawartej w dzienniku „L’Osservatore Romano” czy J. E. Micha³ Kozal, biskup tytularny Lappe, Twój biskup pomocniczy rzeczywiœcie zmar³. Jak Ci donios³em w liœcie z dnia 18 grudnia ubieg³e- go roku, który, jak s¹dzê, ju¿ wreszcie otrzyma³eœ, niestety, J. E. Kozal zmar³ w obozie koncentracyjnym w pobli¿u Dachau w roku 1943, lecz nie wiadomo, którego dnia. Tê wiadomoœæ Stolica Œwiêta otrzyma³a z pew- nego Ÿród³a, gdy niejednokrotnie, lecz zawsze daremnie, próbowa³a uwol- niæ nieod¿a³owanego Biskupa. Prosisz o specjalne uprawnienia na czas po Twoim powrocie do die- cezji. Nie jesteœmy jeszcze pewni, jakie najodpowiedniejsze decyzje nale- ¿a³oby podj¹æ dla dobra powierzonych Tobie chrzeœcijan oraz s¹siednich regionów. To, jak sam rozumiesz, mo¿e nast¹piæ jedynie wówczas, gdy Stolica Apostolska sama zorientuje siê w sytuacji poszczególnych miejsc. Pragniemy, ¿eby to nast¹pi³o jak najszybciej. Najwy¿szy Pasterz serdecznie dziêkuje za otrzymane ¿yczenia oraz za zanoszone do Boga mod³y o Jego pomyœlnoœæ, ¿ycz¹c Ci i Twoim bliskim wzajemnie niebieskiej pociechy, ca³ym sercem udziela Ci Apostolskiego B³ogos³awieñstwa32.

31 Tam¿e, dok. 590, s. 895-896, Biskup w³oc³awski K. Radoñski do papie¿a Piusa XII- Londyn 23 I 1945 r. 32 Tam¿e, dok. 593, s. 898-899, Mons D. Tardini do biskupa w³oc³awskiego K. Radoñskie- go 21 III 1945 r. 340 JÓZEF DÊBIÑSKI

Na trzy miesi¹ce przed wyjazdem z Londynu, bp K. Radoñski napisa³ w dniu 18 sierpnia 1945 r. list do papie¿a Piusa XII. Nie ma tego doku- mentu w zbiorze opublikowanym przez Stolicê Apostolsk¹. Znajduje siê on w Archiwum Diecezji W³oc³awskiej. Ojcze Œwiêty! Karol Radoñski, biskup w³oc³awski upadaj¹c do stóp Waszej Œwi¹to- bliwoœci pokornie oœmiela siê donieœæ co nastêpuje: Podczas moich odwie- dzin u polskich robotników we Francji po przybyciu do Pary¿a, spotka- ³em wielu kap³anów z mojej diecezji, wœród których by³o 4 profesorów mojego Wy¿szego Seminarium, pod przewodnictwem rektora, ks. Francisz- ka Korszyñskiego, kanonika Bazyliki Katedralnej W³oc³awskiej i dziesiê- cioma alumnami tego¿ seminarium. Oni wszyscy zostali wyzwoleni w dniu 29 kwietnia z obozu koncentracyjnego w Dachau przez przyby³e tam wojsko amerykañskie oko³o godziny 6-ej wieczorem, gdy ju¿ by³ roz- kaz zabicia ich o godzinie dziewi¹tej; komenda obozu bowiem spodziewa- ³a siê Amerykanów dopiero nastêpnego dnia. W tym obozie by³o bardzo du¿o przetrzymywanych kap³anów polskich od paŸdziernika 1940 r. Dru- ga grupa zosta³a tam przywieziona w 1941 roku.. A¿ do roku 1943 cierpie- li oni straszny g³ód, to bowiem, co im dawano, nie wystarcza³o do pod- trzymywania si³ cielesnych. W tym czasie wielu zginê³o z g³odu. Byli tacy, którzy drêczeni g³odem, chwytali muchy lub wykopywali z ziemi d¿d¿ow- nice, by takim pokarmem nape³niæ ¿o³¹dek. Od roku 1943 pozwalano bli- skim na przysy³anie wiêŸniom ¿ywnoœci i to pozwolenie ocali³o od œmier- ci tych, którzy pozostali przy ¿yciu. Najwiêksz¹ pociech¹ by³a Msza œwiê- ta, któr¹ niektórzy odprawiali potajemnie w nocy pomiêdzy ³ó¿kami. By³a wprawdzie w obozie kaplica, lecz polskim kap³anom nie by³o wolno tam wchodziæ. Krewni przysy³ali im wiêc w paczkach razem z chlebem i miêsem ukryte hostie i buteleczki z winem, kap³ani przepisywali z pa- miêci tekst kanonu, zamiast kielicha by³o szklane naczynie, zamiast kor- pora³u chusteczka do nosa i tak w mroku nocy odprawiano Bo¿e tajemni- ce. Z mojej diecezji w tym obozie tylko 78 wycieñczonych kap³anów zabi- to przez zatrucie gazem. Ogromny ból spowodowa³a œmieræ mojego biskupa pomocniczego, J. E. Micha³a Kozala, którego wszyscy jednog³oœnie, zarówno kap³ani, jak i œwieccy, wys³awiaj¹ jako œwiêtego i Chrystusowego Mêczennika. Z nie- z³omn¹ cierpliwoœci¹, z pogod¹ ducha, zawsze zatopiony w modlitwie, znosi³ wszelkie trudy i udrêki, które sta³y siê jeszcze straszniejsze, gdy stra¿nicy siê dowiedzieli, ¿e jest on biskupem. Gdy pewnego dnia zrobi³ coœ, co wywo³a³o niezadowolenie stra¿nika, zosta³ strasznie zbity, pode- ptany nogami, tak ¿e by³ ledwie ¿ywy. Na skutek uderzeñ w g³owê po- wsta³ wrzód w uchu, który by³ pocz¹tkiem d³ugiej choroby. Gdy panowa- KORESPONDENCJA BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO... 341

³a tam epidemia tyfusu, zapad³ na ni¹ z powodu os³abienia. Twierdzi siê, ¿e zosta³ zabity zastrzykiem trucizny. Jak bowiem œwiadczy towarzysz z s¹siedniego ³ó¿ka, po zrobieniu zastrzyku natychmiast zmar³. Sta³o siê to, czego gor¹co pragn¹³. Jeszcze wkrótce po uwiêzieniu powiedzia³ w se- krecie rektorowi seminarium: „Wy powrócicie, ja nie wrócê, poniewa¿ moje ¿ycie ofiarowa³em Chrystusowi za Koœció³ i mam nadziejê, ¿e Chry- stus przyjmie moj¹ ofiarê”. Wielu by³o takich wœród naszych kap³anów, którzy byli wybierani do eksperymentów pseudonaukowych — by³ to „przywilej” polskich kap³a- nów. ¯eby wypróbowaæ skutecznoœæ nowego leku, wstrzykiwano w cia³o do trzech centymetrów szeœciennych ropy z wrzodu chorego, do czego wy- bierano m³odszych i silnych kap³anów. Nastêpnie, gdy wrzód zakazi³ wœród strasznych boleœci ca³e cia³o, wówczas dopiero stosowano wynale- zione lekarstwo. Wielu zmar³o, inni zaœ po miesi¹cach strasznej choroby pozostawali przy ¿yciu, lecz nie wrócili do zdrowia. Dwa fakty zaistnia³y w mêczeñstwie naszych kap³anów, które wydaj¹ siê niewiarygodne. Pierwszy, ¿e byli w obozie niemieccy kap³ani, którzy odmawiali swoim polskim wspó³braciom umieraj¹cym Wiatyku i namasz- czenia, t³umacz¹c siê, ¿e im tego nie wolno robiæ. Byli równie¿ wœród nich ludzie prawi, lecz niewielu. Drugi, to by³ sposób, w jaki Nuncjusz Apostol- ski w Berlinie traktowa³ naszych uwiêzionych kap³anów, jak gdyby byli rzeczywiœcie winni. Nie do mnie nale¿y poruszanie tej bardzo nieprzyjem- nej sprawy. Jednak ogólne oburzenie wszystkich, od pierwszego a¿ do ostat- niego trwa nadal i ono jest przyczyn¹, ¿e o tym fakcie wspominam. Okaza³o siê to w tym czasie, gdy z³oœliwi ludzie w Polsce rozpowszech- niali fa³szywe opinie, ¿e Najwy¿szy Pasterz trzyma z Hitlerem i aprobuje jego czyny. Wówczas to, co s³yszeli o nuncjaturze, zdawa³o siê potwierdzaæ te pog³oski w rozdra¿nionych umys³ach tych biednych ludzi. „Jest wiêc fa³- szem — pytali mnie w Pary¿u — co nam opowiadano o Ojcu Œwiêtym?” Wieœci o encyklice i o przemówieniach Waszej Œwi¹tobliwoœci pilnie w Dachau zatrzymywano, a przeciwnie, do ich uszu dopuszczano wszyst- ko, co mog³oby zachwiaæ ich zaufaniem do wspólnego Ojca, Ojcze Œwiêty. Wœród moich alumnów, których w Pary¿u wyœwiêci³em na kap³anów, s¹ tacy, którzy wyró¿niaj¹ siê zdolnoœciami, wrodzonymi przymiotami i prawoœci¹ obyczajów. Ukoñczyli w³aœciwie dwa seminaria: jedno sze- œcioletnie w OjczyŸnie, drugie zaœ piêcioletnie jako wiêŸniowie Chrystu- sowi. Skoro grono profesorów seminarium powa¿nie siê zmniejszy³o, bê- dzie potrzeba uczonych kap³anów, którzy siê poœwiêc¹ wychowaniu kleru diecezjalnego. Gor¹co pragnê, ¿eby przynajmniej trzech z nich zdoby³o tytu³y nauko- we w Rzymie. Jednak ani ja, ani te¿ diecezja nie bêdzie mog³a pokryæ 342 JÓZEF DÊBIÑSKI kosztów ich utrzymania. Dlatego te¿ najpokorniej proszê, by Wasza Œwi¹- tobliwoœæ raczy³ pomóc im w wykszta³ceniu i utrzymaniu. Oto oni: Maj- dañski Kazimierz, wybrany do eksperymentów medycznych w Dachau i drêczony zastrzykami flegmony — przeznaczony na studium teologii mo- ralnej. Kurzawa Boles³aw — na studium teologii moralnej i ascetyki, jako przysz³y ojciec duchowny. Jego brat, równie¿ kap³an, zosta³ w Polsce za- bity przez Niemców wraz ze swoim proboszczem. Warmuz Antoni — prze- znaczony na studium filozofii w Collegium Angelicum. Jestem pewny, ¿e ci trzej, wyró¿ni¹ siê w studium i pilnoœci — nie oka¿¹ siê niegodni okazanego im dobrodziejstwa, je¿eli tak siê spodoba Waszej Œwi¹tobliwoœci. Koszty podró¿y z Francji do Rzymu zobowi¹za³ siê pokryæ pewien amerykañski kap³an. Ojcze Œwiêty. Je¿eli chodzi o mnie, to bardzo pragnê powróciæ do swo- jej diecezji i wykorzystam najbli¿sz¹ okazjê sprzyjaj¹c¹ powrotowi. Znaj- dê diecezjê pozbawion¹ duchowieñstwa. Wiadomoœci jakie posiadam, s¹ zgodne z tym, ¿e 55% duchowieñstwa zginê³o w ró¿nych obozach, na sku- tek wyczerpania czy te¿ po prostu [zostali] zabici. Mówi¹, ¿e rz¹d war- szawski jest prawie ca³y komunistyczny, lecz na razie przyznaje Koœcio- ³owi wolnoœæ, planuj¹c potajemnie popieraæ rozwój koœcio³a narodowego i uczyniæ z niego narzêdzie ca³kowicie sobie uleg³e. Po œmierci mojego bi- skupa pomocniczego bêdê potrzebowa³ innego, nie wiem jednak, czy bêdê móg³ skomunikowaæ siê z Wasz¹ Œwi¹tobliwoœci¹ odnoœnie kandydatów. Tymczasem pokornie proszê o b³ogos³awieñstwo na powrót, a tak¿e duchowieñstwu i wiernemu ludowi. ET DEUS Biskup W³oc³awski33. Prezentuj¹c tak bogat¹ korespondencjê bp K. Radoñskiego ze Stolic¹ Apostolsk¹ w czasie II wojny œwiatowej, pisan¹ w jêzyku ³aciñskim, chcia³em ukazaæ problematykê wa¿n¹ dla dalszych badañ zarówno profe- sjonalistów, jak równie¿ ludzi zainteresowanych histori¹, zw³aszcza okre- su II wojny œwiatowej.

33 Archiwum Diecezji W³oc³awskiej (cyt. dalej ADW³), sygn. 280d, s. 163-167, Biskup w³o- c³awski K. Radoñski do papie¿a Piusa XII – Londyn 18 VIII 1945 r. POLITYCZNE I KOŒCIELNE RAMY ¯YCIA I DZIA£ALNOŒCI ARCYBISKUPA ... 343

ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006

ZYGMUNT ZIELIÑSKI Katolicki Uniwersytet Lubelski Wydzia³ Teologiczny

Polityczne i koœcielne ramy ¿ycia i dzia³alnoœci arcybiskupa Antoniego Baraniaka

The Political and Ecclesiastic Framework of the Life and Activity of Archbishop Antoni Baraniak

Antoni Baraniak, salezjanin, biskup, nastêpnie arcybiskup poznañski (1904-1977) by³ jedn¹ z tych postaci historycznych, które w wirze wydarzeñ dziejowych znalaz³y siê wskutek okolicznoœci zewnêtrznych, do których za- liczyæ nale¿y w pierwszym rzêdzie erê totalitaryzmów, towarzysz¹c¹ mu na przestrzeni ca³ego jego czynnego ¿ycia, jak i bardziej osobistych, które z kolei doprowadzi³y go w otoczenie kardyna³ów Hlonda i Wyszyñskiego. Ten ostatni zatrzyma³ go przy sobie, bêd¹c zdecydowanym iœæ œladami wielkiego swego poprzednika. O tym, jak doceni³ przydatnoœæ ks. Barania- ka dla tego dzie³a œwiadczy szybka nominacja biskupia, ju¿ w 1951 r. Bi- skup Baraniak, niewielkiego wzrostu, szczup³y, ma³o wyró¿niaj¹cy siê syl- wetk¹ poœród dzieci i m³odzie¿y, któr¹ siê otacza³, gdziekolwiek siê poja- wi³, nie podpada³ te¿ w p³aszczyŸnie donios³ych zadañ, jakie stawa³y siê jego udzia³em. Tak rzecz przedstawia³a siê dla oka przeciêtnego obserwa- tora, natomiast zupe³nie inn¹ miarê ocen stosowa³y w³adze komunistycz- ne, które mia³y wszelkie powody, by w tym skromnym biskupie widzieæ wa¿ne ogniwo ówczesnej w³adzy koœcielnej1. Biskup Baraniak by³ zatem w pewnym sensie ofiar¹ czasu, w którym ¿y³ i dzia³a³, dodaj¹c do tego po- wierzone sobie zadania, którym pozosta³ wierny mimo tak licznych cierpieñ.

1 Pisz¹cy te s³owa osobiœcie, jako kleryk gnieŸnieñski niejednokrotnie obserwowa³ bi- skupa Baraniaka w czasie pobytów Prymasa w GnieŸnie, czy spotkañ biskupów. Zawsze przywo³ywa³ on kleryków, a nawet czêsto dzieci bawi¹ce siê za p³otem ogrodu seminaryjne- go, z którymi potrafi³ prowadziæ d³u¿sze rozmowy, tak jak gdyby zna³ je od dawna, dzieli³ ich troski i radoœci. Dla wielu kleryków by³ to widok doœæ dziwny, bowiem kojarzono zawsze biskupa z dostojeñstwem i pewn¹ nieprzystêpnoœci¹. 344 ZYGMUNT ZIELIÑSKI

I. LOS BISKUPA ANTONIEGO BARANIAKA NA TLE WYDARZEÑ Z 25 WRZEŒNIA 1953 ROKU

Historyk nie mo¿e przejœæ do porz¹dku dziennego nad pytaniem: dla- czego ksi¹dz biskup Antoni Baraniak by³ najbardziej chyba ze wszystkich aresztowanych duchownych katolickich tej rangi maltretowany w œledz- twie, które w przeciwieñstwie do procesu bpa Czes³awa Kaczmarka nie doprowadzi³o do wyroku, co wiêcej nawet nie pos³u¿y³o do urz¹dzenia spektaklu, jak w przypadku tego ostatniego, maj¹cego przekonaæ spo³e- czeñstwo, jaki niskie morale reprezentuj¹ hierarchowie koœcielni, nie tyl- ko ¿yj¹c niemoralnie, ale dopuszczaj¹c siê tak¿e wszelkiego rodzaju wy- stêpków przeciwko prawu, patriotyzmowi i powinnoœciom obywatelskim. OdpowiedŸ nie jest w tej chwili jednoznaczna i nie wiadomo, kiedy takowa siê pojawi. Nie jest celem tego referatu wyjaœnianie domniema- nych i faktycznie ju¿ znanych powodów aresztowania bpa Baraniaka, zro- bi¹ to zapewne inni referenci. Nie mo¿na jednak rozwa¿aæ kontekstu po- litycznego jego dzia³alnoœci biskupiej, jeœli nie wska¿e siê na kilka cho- cia¿by momentów w jego karierze duchownej. W najwiêkszym skrócie zatem: 1. Ks. Baraniak by³ sekretarzem kard. Hlonda, podobnie jak on salezjaninem, zna³ dzia³alnoœæ kardyna³a z czasów przedwojennych i, co najwa¿niejsze, przebywa³ z nim prawie nieprzerwanie przez ca³y okres wojny. 2. Nie ks. Boles³aw Filipiak pozosta³ z Hlondem po powrocie do Polski w 1945 r., ale w³aœnie ks. Baraniak kontynuowa³ u jego boku funk- cjê sekretarza, ju¿ w 1951 r. zostaj¹c biskupem i kierownikiem Sekreta- riatu Prymasa Polski. 3. Œwietnie orientowa³ siê w sprawach rzymskich, tote¿ on by³ ³¹cznikiem miêdzy prymasem a Stolic¹ Apostolsk¹, nawet w tak delikatnej sprawie, jak przekazanie papie¿owi sugestii co do nastêp- cy, co Hlond uczyni³ za pomoc¹ ks. Baraniaka na ³o¿u œmierci. Baraniak zna³ te¿ najlepiej kulisy i niuanse, jakimi otoczona by³a sprawa organizacji Koœcio³a na Ziemiach Odzyskanych, a tak¿e kontakty Hlonda ze œrodowi- skami politycznymi Polski powojennej i emigracji, co w œledztwie zaowo- cowa³o oskar¿eniem biskupa o poœredniczenie miêdzy Hlondem a podzie- miem politycznym. Ten ostatni moment wydaje siê byæ o tyle istotny, ¿e Hlond w tym czasie ju¿ nie ¿y³ i mo¿na by³o, w przypadku sk³onienia Ba- raniaka do uleg³oœci wobec w³adz œledczych, oskar¿yæ globalnie Koœció³ w Polsce o aktywn¹ walkê z ustrojem komunistycznym. Wszystko na to wskazuje, ¿e taki cel istotnie w³adze mia³y, bowiem w kierunku takiego sformu³owania zarzutów szed³ tak¿e proces bpa Kaczmarka2.

2 Tutaj odsy³am do bardzo materia³owej ksi¹¿ki ks. Jana Œledzianowskiego, Ksi¹dz Cze- s³aw Kaczmarek, biskup kielecki 1895-1963, Kielce 1991, zw³. s. 153 nn. POLITYCZNE I KOŒCIELNE RAMY ¯YCIA I DZIA£ALNOŒCI ARCYBISKUPA ... 345

Pozyskaniu znacz¹cych duchownych, którzy uwierzytelniliby takie oskar¿enia pod adresem kierownictwa Koœcio³a w Polsce mia³y s³u¿yæ tak¿e próby, podejmowane na innej drodze, g³ównie poprzez wykorzysta- nie animozji na szczytach w³adzy koœcielnej3. Bardzo liczono na infu³ata Stanis³awa Brossa, wikariusza generalnego sede impedita w GnieŸnie, jednak rachuby te ca³kowicie zawiod³y. Prymas Wyszyñski w chwili aresztowania zwraca³ siê kilkakrotnie do biskupa Baraniaka, zlecaj¹c mu opiekê nad rezydencj¹ i agendami pry- masowskimi, jemu równie¿ powierzaj¹c swe przeznaczone dla episkopa- tu oœwiadczenie, w którym nadto stwierdza³, ¿e nie zrezygnuje z powie- rzonych sobie przez Stolicê Apostolska stanowisk4. Z ca³¹ pewnoœci¹ aresztowanie bpa Baraniaka by³o przes¹dzone praw- dopodobnie wraz z zatrzymaniem ksiêdza prymasa Wyszyñskiego, jednak gdyby tak nie by³o, to wymienione wy¿ej okolicznoœci towarzysz¹ce jego wywiezieniu sk³oni³yby w³adze bezpieczeñstwa do takiego kroku, choæby z tego wzglêdu, by uniemo¿liwiæ Baraniakowi podjêcie dzia³añ w myœl wytycznych prymasa. Przypuszczenie to jest o tyle prawdopodobne, ¿e jak wiadomo, rz¹d postanowi³ natychmiast uzyskaæ dla swego kroku wo- bec Prymasa akceptacjê zarówno tzw. postêpowych katolików œwieckich, jak i episkopatu5. Z drugiej strony sam sposób zatrzymania bpa Barania- ka œwiadczy³by o podejmowaniu przez funkcjonariuszy UB decyzji ju¿ w trakcie samych zajœæ6. Skutkiem jej biskup trafi³ do wiêzienia, a nie, jak Prymas do odosobnienia.

II. DZIWNA PERIODYZACJA KOMUNISTYCZNEGO PANOWANIA

W historiografii Polski powojennej od czasu do czasu wraca tenden- cja zmierzaj¹ca do ujmowania okresu od 1944 do 1989 r. jako organicznej ca³oœci, o czym zdaje siê œwiadczyæ wprawdzie ta sama pañstwowoœæ,

3 Barbara Fija³kowska, powo³uj¹c siê na notatki Antoniego Bidy, cytuje jego s³owa: Bros- sem siê opiekowaæ. Nienawidzi Baraniaka i prymasa. Mo¿na stawiaæ na niego Por. B. F i - ja³kowska, Partia wobec religii i Koœcio³a w PRL, t. I 1944-1955, Olsztyn 1999, s. 120. 4 Stefan Kardyna³ Wyszyñski. Prymas Polski w dokumentach aparatu bezpieczeñstwa PRL (1953-1956), Wyda³ i opracowa³ Bogdan Piec, Warszawa 2001, s. 16. 5 Dobitnie œwiadcz¹ o tym dokumenty opublikowane przez P. R a i n ê, Koœció³ w PRL. Koœció³ katolicki i pañstwo w œwietle dokumentów 1945-1989, t. 1 1945=1959, Poznañ 1994, s. 444-446: Sprawozdanie K. £ubieñskiego z rozmów z E. Ochabem o aresztowaniu Prymasa Polski z 28 IX 1953 oraz s. 446-447: Deklaracja Episkopatu Polski o stworzeniu warunków dla normalizacji stosunków miêdzy Pañstwem a Koœcio³em z dnia 28 IX 1953 r. 6 Tam¿e, s. 442-444. Relacja abpa A. Baraniaka o aresztowaniu Prymasa Polski. Bisku- pa aresztowano dopiero nad ranem, zawieziono przed gmach MSW, do którego na d³u¿sz¹ chwilê uda³ siê jeden z funkcjonariuszy i dopiero potem pojechano na ul. Rakowieck¹ do wiêzienia. 346 ZYGMUNT ZIELIÑSKI praktycznie ci¹g³oœæ w³adzy jednej formacji politycznej, chocia¿ formal- nie do wyborów styczniowych 1947 r. mo¿na mówiæ o pluralizmie politycz- nym, przynajmniej jako za³o¿eniu ustrojowym czekaj¹cym na realizacjê. O ile Polska powojenna do tego czasu mog³aby byæ uwa¿ana za III Rzecz- pospolit¹, to po wyborach, a zw³aszcza po uznaniu dogmatu panowania jednej partii – PZPR w grudniu 1948 r. stosowanie takiego nazewnictwa nie ma racji bytu. Tak by siê zdawa³o, a jednak problem III czy IV Rzecz- pospolita wraca w³aœnie dziœ na wokandê zarówno publicystyczn¹ jak i historyczn¹. Ta ma³a dygresja ma na celu uœwiadomienie sobie prawdy o zró¿nico- waniu PRL-u, powoli odchodz¹cej u przeciêtnego obywatela w zapomnie- nie. To zró¿nicowanie istnia³o mimo ustrojowej stabilnoœci Polski Ludo- wej, tkwi³o ono w pragmatyce w³adzy, a zw³aszcza jej bezpoœredniego prze³o¿enia na losy ludzkie, tak indywidualne jak i zbiorowe. Dla przypo- mnienia warto zauwa¿yæ, ¿e o ile do 1948 r. zewnêtrzne ramy ¿ycia, nie licz¹c przemian spo³eczno-ekonomicznych, przypomina³y czas przedwo- jenny, to 8 nastêpnych lat, tzw. ery stalinowskiej, by³o dla spo³eczeñstwa szokiem, wywo³anym forsown¹ sowietyzacj¹; dla Koœcio³a zaœ czasem wielkich i niebezpiecznych doœwiadczeñ, a zarazem niebywa³ego umoc- nienia siê jego autorytetu, zw³aszcza, ¿e polityka spo³eczna komunistów doprowadzi³a do rozbicia wszelkich, poza pañstwowymi, inicjatyw, co sprawi³o ¿e Koœció³, choæ mocno okrojony w swych mo¿liwoœciach, pozo- sta³ na placu jako jedyny organizm autonomiczny. Musia³o to oczywiœcie rozbudzaæ nadzieje na obronê przed topornym wzorcem sowieckim, na- wet u ludzi z Koœcio³em ma³o zwi¹zanych. W latach 1950-1953 nieuniknio- ne by³o rozstrzygniêcie, które mia³o zadecydowaæ o powodzeniu lub nie- powodzeniu doktryny ujarzmienia, wzglêdnie nawet zniszczenia Koœcio- ³a w Polsce i wykorzystania jego wraku dla celów partyjno-pañstwowych. Nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e probierzem by³a ustawa z 9 lutego 1953 r, o ob- sadzaniu stanowisk koœcielnych, zatem wcale nie Porozumienie z 14 IV 1950 r., które w tym czasie w³adzy nie tylko ¿e nie by³o potrzebne, ale wrêcz krêpowa³o jej ruchy7. Mo¿na œmia³o s¹dziæ, ¿e zarówno Prymas, jak i biskupi Kaczmarek czy Baraniak – inni represjonowani w takiej, jak wymieni sytuacji nigdy siê nie znaleŸli – zostali wytypowani do roli od- straszaj¹cych przyk³adów dla wszystkich, którzy ewentualnie mieliby chêæ czynnego sprzeciwienia siê w³adzy. Niemal¿e absolutne panowanie aparatu bezpieczeñstwa, który w tym czasie stan¹³ nawet ponad parti¹, sprawia³o, ¿e Koœció³ móg³ ocaliæ sw¹ egzystencjê i ograniczone pole dzia-

7 Nie przywo³ujê dokumentacji dla twierdzeñ zawartych w tekœcie, bowiem opieram je na mojej ksi¹¿ce: Koœció³ w Polsce 1944-2002, Warszawa 2003, do której odsy³am po wiado- moœci szczegó³owe. POLITYCZNE I KOŒCIELNE RAMY ¯YCIA I DZIA£ALNOŒCI ARCYBISKUPA ... 347

³ania, id¹c z jednej strony na ostre zderzenie siê z w³adz¹, jakim by³o non possumus Prymasa, jak i – co wydaje siê byæ paradoksem – poprzez de- klaracjê episkopatu w sprawie aresztowania Prymasa oraz kunktatorstwo biskupa Klepacza. W obu przypadkach w³adze powinny by³y nawet czuæ siê wyprowadzone w pole, bowiem werbalnie nieprzyjemna deklaracja i gorsz¹ca wielu ugodowoœæ biskupa ³ódzkiego, zarazem przewodnicz¹ce- go Konferencji Episkopatu Polski, udaremni³y w istocie stworzenie Ko- œcio³a zdominowanego przez ksiê¿y patriotów, jak to ju¿ nast¹pi³o w in- nych demokracjach ludowych. Oczywiœcie, mo¿na snuæ spekulacje, co by siê sta³o, gdyby Prymas siê za³ama³ lub biskup Baraniak wyjawi³ wiado- me sobie lub suponowane przez UB sprawy, które by³y przedmiotem œledztwa, a przez to da³ okazjê do demonta¿u autorytetu koœcielnego na arenie publicznej, wszak komuniœci byli przekonani, i¿ czynniki koœciel- ne s¹ ogniwem kontrrewolucji i agresji wobec PRL. Rezultat tych speku- lacji, niezale¿nie, jaki by on nie by³, nie mo¿e zmieniæ jednego faktu: w Polsce ówczesnej nic podobnego nie nast¹pi³o, zaœ system stalinowski sam sobie wykopa³ grób, g³ównie dlatego, ¿e nie by³ przystosowany do kulturowej i spo³ecznej infrastruktury Polski, a ponadto cierpia³ na tê sam¹ chorobê, co inne kraje bloku sowieckiego, nie wy³¹czaj¹c samego ZSRR, na niedow³ad ekonomiczny, który bezpoœrednio oddzia³ywa³ na standard ¿yciowy szerokich mas. Jeszcze jeden rykoszet uderzy³ w sys- tem, by³o to werbalne co prawda tylko, ale przez wielu powa¿nie trakto- wane has³o: dyktatury proletariatu, zatem jego udzia³u w sprawowaniu w³adzy. W jej z kolei rozumieniu proletariat to tylko si³a przewodnia mas. Sprzecznoœæ zatem tkwi³a w podmiocie, bowiem masy nie identyfikowa³y siê z reprezentuj¹c¹ je rzekomo si³¹. Zatem wyjaœnienie tych nieporozu- mieñ w Czerwcu Poznañskim 1956 r. i w PaŸdzierniku, bêd¹cym odzewem na erê Chruszczowa w ZSRR, musia³o przynieœæ kres zdewaluowanej re- cepty na w³adzê. To, ¿e do jej dewaluacji przyczyni³y siê postawy takich ludzi, jak uwiêzieni hierarchowie, jest tak samo oczywiste, jak znaczenie gestów przystosowania do systemu po ich aresztowaniu ze strony niektó- rych czynników koœcielnych dla uratowania Koœcio³a przed o wiele do- tkliwszym rozbiciem, ni¿ to mia³o miejsce. Gomu³kowska epoka polskiej drogi do socjalizmu jest kolejnym eta- pem tak¿e dla Koœcio³a, bowiem periodyzacji politycznych dziejów Polski nie mo¿na sztucznie oddzieliæ od rozwoju sytuacji na gruncie koœcielnym. Zrost by³ tu zbyt silny. Wracaj¹c na chwilê do centralnej postaci tego wy- k³adu, biskupa Baraniaka, warto przywo³aæ jego obraz, kiedy asystowa³ w czasie Mszy œw. w bazylice gnieŸnieñskiej inauguruj¹cej powiêzienny okres pontyfikatu prymasa Wyszyñskiego. Ten na zero ostrzy¿ony biskup, z wyrazem twarzy „muzu³manina” obozowego – takiego mam go stale w oczach – to ju¿ nic innego jak tylko pomnik brutalnej przemocy, a zara- 348 ZYGMUNT ZIELIÑSKI zem nieugiêtej wiernoœci swemu pasterskiemu powo³aniu i Koœcio³owi. Tak myœla³o wówczas wielu uczestników tej niezapomnianej uroczystoœci. By³o jednak nie zupe³nie tak. Ju¿ po pó³ roku by³y wiêzieñ zasiad³ na po- znañskiej stolicy metropolitalnej. Jeœli mo¿na mówiæ o spokojnym paste- rzowaniu w czasach komunistycznych, a zw³aszcza w epoce Gomu³ki, to chyba metropolita poznañski doœwiadczy³ go bardziej ni¿ inni biskupi. Przy licznych i pomyœlnie rozwijanych w Poznaniu inicjatywach ko- œcielnych, system ograniczeñ, a nawet szykan, przybieraj¹cych na sile w miarê, jak polityka gomu³kowska traci³a powoli grunt pod nogami, cha- rakteryzowa³ styl rz¹dzenia w tym najbardziej bodaj peerelowskim ze wszystkich okresie powojennych dziejów Polski. Chodzi tu g³ównie o œci- s³e zaci¹gniêcie „¯elaznej Kurtyny”, skutkiem czego przyduszone by³y nie tylko wszelkie wysi³ki zbli¿enia do œwiata zachodniego, co mocno uderza³o w Koœció³, zw³aszcza w okresie Soboru, ale tak¿e coraz wiêksze zapotrzebowania podobnego otwarcia odczuwano w œrodowiskach œwiec- kich, nawet bliskich partii, upatruj¹cych jednak w inspiracji p³yn¹cej z Zachodu szansê na pokonanie polskiego zaœcianka, w jaki pogr¹¿a³a siê nie tylko przestarza³a technika, ale bardziej jeszcze ¿ycie kulturalne. Zno- wu wiêc Koœció³, który zg³osi³ swe roszczenie do reprezentowania nie tyl- ko w³asnych spraw, ale tak¿e narodu, popadaj¹c wskutek tego w konflikt z rz¹dz¹cymi, wyprzedzi³ niejako bieg dziejów tego odcinka Peerelu, by- najmniej zreszt¹ nie oddzia³uj¹c nañ destrukcyjnie, niemniej jednak k³a- d¹c przedzia³ miêdzy tymi dwiema podstawowymi jakoœciami: w³adz¹ – pañstwem i narodem. O ile do tej pierwszej adresowa³ memento wo³aj¹ce o s³u¿bê skuteczn¹ i odpowiadaj¹c¹ godnoœci narodu, to w stosunku do tego¿ zg³asza³ wyraŸnie zapotrzebowanie na rz¹d dusz. Koœció³ nie wspó³dzia³a³ bezpoœrednio przy kolejnym przesileniu w³adzy komunistycznej. Grudzieñ 1970 roku, to znowu rezultat niewy- dolnoœci kr¹¿enia w gospodarce i socjalnym zaopatrzeniu spo³eczeñ- stwa. Coraz bardziej ewidentna stawa³a siê przyczyna tych zapaœci. Wie- lu, tak¿e w szeregach partyjnych wiedzia³o, ¿e ¿adne wyrzeczenie siê kolejnych b³êdów i wypaczeñ nie uzdrowi systemu. Koœció³ zg³asza³ w tej materii niejednokrotnie swój niechciany g³os w dyskusji „o napra- wie Rzeczypospolitej”. Gierek z Zachodu, który zna³, w przeciwieñstwie do Gomu³ki, gotów by³ jednak braæ bardziej pieni¹dze ni¿ wzorce ustro- jowe, obwarowane w obozie socjalistycznym dogmatem nieomylnoœci. Ta trzecia ods³ona PRL-u ró¿ni siê od obu poprzednich pod wieloma wzglêdami. Jeœli nie by³o ani nie bêdzie mo¿na pozyskaæ przekonanych adherentów systemu namacalnymi i trwa³ymi apana¿ami, to trzeba iœæ w kierunku konsolidacji ideologicznej. Ten okres historii PRL-u odzna- cza³ siê z jednej strony kszta³towaniem ideologicznie i œwiatopogl¹dowo POLITYCZNE I KOŒCIELNE RAMY ¯YCIA I DZIA£ALNOŒCI ARCYBISKUPA ... 349 dojrza³ych komunistów, z drugiej coraz wiêkszym rozwarciem miêdzy bezdusznym, obros³ym rutyn¹ aparatem a t¹ now¹ warstw¹ inteligencji partyjnej, z której bardziej prê¿ne jednostki odchodzi³y do opozycji, by- najmniej nie zmieniaj¹c ani opcji lewicowej, ani tym bardziej œwiatopo- gl¹du. PRL gierkowski zatem sam wyhodowa³ szeregi dysydenckie, któ- re coraz szerzej zakwasza³y œrodowisko partyjne, wykopuj¹c przepaœæ miêdzy aparatem w³adzy, g³ównie bazuj¹cym na sile, a tymi wszystki- mi, którzy z ró¿nych zreszt¹ wzglêdów, pragnêli zmiany systemu, choæ na zewn¹trz zg³aszali postulat jego reformy. Zatrzymujemy siê na koñcówce panowania Gierka, bo z ni¹ zbiega siê te¿ kres pasterzowania arcybiskupa Baraniaka. Pytanie czy w tej epoce Koœció³ stan¹³ przed groŸniejszymi ni¿ poprzednio wyzwaniami by³oby na miejscu, ale odpowiedŸ zbli¿ona do prawdy mo¿e byæ sformu- ³owana dopiero w oparciu o doœwiadczenia ostatniego æwieræwiecza. Mo¿na zatem, a nawet trzeba j¹ sobie tutaj podarowaæ.

III. PASTERZOWANIE W OBLICZU ZAGRO¯EÑ

Wywa¿ona ocena poszczególnych przedzia³ów w dziejach PRL nie jest ³atwa. Niezale¿nie od tego, do jakiej dziedziny ¿ycia by ona siê odnosi³a. W przypadku agend koœcielnych trudnoœæ ta siê zwielokrotnia. Wyj¹wszy okres stalinizmu, pozosta³e epoki PRL-u widzieæ trzeba pod k¹tem kilku odrêbnych kryteriów. Niew¹tpliwie wa¿nym by³o kryterium obecnoœci Koœcio³a w ¿yciu publicznym, z czym wi¹¿e siê sprawa u³o¿enia stosun- ków Koœció³ – pañstwo na bazie konkordatu wzglêdnie innego wi¹¿¹cego obie strony uk³adu. Mimo obecnoœci takich porozumieñ, ich efektywnoœæ by³a ¿adna, zreszt¹ rz¹d z zasady wyklucza³ wp³yw Koœcio³a na ¿ycie pu- bliczne, a z kolei Koœció³, zw³aszcza zaœ prymas Wyszyñski, nie ustawa³ w staraniach o wywieranie go via facti. Inne kryterium oceny, to akcep- tacja Koœcio³a przez olbrzymi¹ wiêkszoœæ ludnoœci kraju, co wyraŸnie ob- ni¿a³o wymogi, jakie stawiano duchowieñstwu i jakie ono samo stawia³o sobie. Po prostu istnia³ kredyt zaufania, z tym, ¿e zale¿ny nie tyle od ja- koœci pos³ugi koœcielnej, lecz od braku zaufania do rz¹du i negatywnej oceny rzeczywistoœci komunistycznej. Krytyczna ocena jakoœci pasterzo- wania przychodzi³a zatem z trudem i oporami, a przez wielu widziana by³a nawet jako otwarta lub ukryta wrogoœæ wobec Koœcio³a. By³ to symp- tom niebezpieczny, bowiem koniunkturê Koœcio³a nakrêca³a bardziej spo- ³eczna niechêæ do w³adzy komunistycznej ni¿ obiektywne walory polskie- go katolicyzmu. Wo³ania Prymasa o odnowê moraln¹ i myœlenie katego- riami ewangelicznymi, g³oœne zw³aszcza w czasie Wielkiej Nowenny, w znacznej mierze mija³y bez echa, choæ spotyka³y siê z wielkim aplau- 350 ZYGMUNT ZIELIÑSKI zem szerokich rzesz katolickich. Wielkim atutem Koœcio³a by³o jego „wy- dziedziczenie” przez pañstwo komunistyczne i ca³kowite oparcie egzy- stencji na ofiarnoœci wiernych. Z kolei sta³y brak równowagi miêdzy za- sobem pieni¹dza w kieszeni spo³eczeñstwa a zaopatrzeniem rynku powo- dowa³ wzrost ofiarnoœci na cele koœcielne. Koœció³ zatem im by³ biedniej- szy, tym stawa³ siê bogatszy, przy czym na ogó³ zasobnoœæ jego nie by³a postrzegana zawistnie. Czynnikiem nie bez znaczenia by³o tu przekona- nie powszechne, ¿e Koœció³ zwalczany, a tak wa¿ny dla narodu, musi byæ materialnie niezale¿ny. Wymienione kryteria oceny obecnoœci Koœcio³a w spo³eczeñstwie i jego oddzia³ywania wskazuj¹ na jeden bardzo dla Koœcio³a niebezpiecz- ny moment. By³o nim uzale¿nienie tak wysokich notowañ Koœcio³a od ne- gacji wobec systemu i pañstwa komunistycznego. Jedynie powszechne przekonanie, tak¿e w krêgach koœcielnych, ¿e w systemie tym mo¿e byæ lepiej lub gorzej, ale nie mo¿na oczekiwaæ jego upadku, odsuwa³o niebez- pieczeñstwo myœli o spadku popularnoœci Koœcio³a na wypadek zmiany ustroju. Ale faktycznie taka ewentualnoœæ stale nad Koœcio³em i katolicy- zmem polskim wisia³a, a od 1980 r. by³a coraz bardziej realna. Trudne pasterzowanie nie mo¿e byæ zatem kojarzone wy³¹cznie z cza- sami restrykcji lub walki z Koœcio³em. Tego jednak na ogó³ nie spostrze- gano w latach panowania Gomu³ki, Gierka, kiedy wydawa³o siê, ¿e kolej- ne uderzenia bij¹ce w Koœció³ gro¿¹ jego dezintegracj¹, a laicyzacja przy- nosi nieobliczalne straty duchowe. Nawet z perspektywy czasu w pe³ni historycznego, wolimy myœleæ o tamtych czasach, jako o „Koœciele mil- czenia”, katakumb, o pogwa³conych sumieniach i budowaniu laickiej, w pojêciu Koœcio³a nihilistycznej, obyczajowoœci. Wszystko to mia³o miej- sce i stawia³o wyzwania przed pasterzami, jak i ich owieczkami. W osta- tecznej ocenie sytuacji Koœcio³a w tamtych czasach, jego zwyciêstw i po- ra¿ek, istotny jest fakt nieustannej walki o wartoœci ewangeliczne, a nie mog³oby jej byæ, gdyby nie by³o potê¿nego i jasno stawiaj¹cego sprawê przeciwnika. Dopiero w czasach, kiedy rozmywaj¹ siê zarówno wartoœci, jak i przeciwnicy, których orê¿em jest obojêtnoœæ i ignorowanie realnej obecnoœci Boga, zatem nawet nie walka z NIM, powoli dojrzewa pe³nowy- miarowy s¹d o tym, czym dla Koœcio³a by³y kolejne fazy dziejowe PRL-u. Koœció³ nauczy³ siê pewnym sensie ¿yæ obok systemu, podobnie jak ten w pewnych momentach potrzebowa³ obecnoœci Koœcio³a, nawet odrzuca- j¹c wszystkie jego prawdy. Amatorów na chwilow¹ podpórkê koœcieln¹ nie brakowa³o nigdy i nie brakuje ich dziœ. Tylko pytanie, czy Koœció³ mo¿e spe³niaæ tak¹ rolê, nawet zak³adaj¹c, i¿ podejmuje trudne wzglêdnie to najtrudniejsze pasterzowanie? ARCYBISKUP ANTONI BARANIAK JAKO PASTERZ DIECEZJI 351

ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006

STANIS£AW NAPIERA£A Biskup Kaliski

Arcybiskup Antoni Baraniak jako Pasterz Diecezji

Archbishop Antoni Baraniak as Pastor of Diocese

Nie bêdzie to referat i nie bêdzie to wyk³ad. Bêdê siê stara³ w konwen- cji wspomnienia jakoœ ukazaæ zadany mi temat*. Moje wspomnienie bêdzie siê toczyæ wokó³ nastêpuj¹cych zagadnieñ – tytu³ów: Arcybiskup Baraniak – Ojciec Soboru, Przewodnicz¹cy Komi- sji Episkopatu Polski do spraw realizacji postanowieñ Soboru w Polsce, Papieski Wydzia³ Teologiczny – dzie³o arcybiskupa Baraniaka, Troska ar- cybiskupa o budowê koœcio³ów, Mêczennik za wolnoœæ Koœcio³a w Polsce, Gospodarz uroczystoœci Millennium Chrztu Polski w Poznaniu, Archidie- cezjalny Synod arcybiskupa Baraniaka.

I. OJCIEC SOBORU

Kiedy papie¿ Jan XXIII og³osi³ zwo³anie Soboru Watykañskiego II, wszyscy sobie uœwiadomili, ¿e nast¹pi coœ bardzo wa¿nego. By³em wtedy klerykiem na V roku. Panowa³o powszechne przekonanie, ¿e na Soborze dokona siê zjednoczenie chrzeœcijan. Wiadomoœci, jakie dociera³y o przy- sz³ym Soborze, by³y bardzo sk¹pe. To by³y zupe³nie inne czasy. Dzia³a³a wszechw³adna cenzura i blokowa³a wszystko, co dotyczy³o Koœcio³a, wia- ry i religii. Informacje zbieraliœmy ze skrawków, jakie udawa³o siê nam znaleŸæ w prasie i w ten sposób, my klerycy, tworzyliœmy sobie nasz¹ wie- dzê o rodz¹cym siê Soborze. Dyskutowaliœmy o tym wydarzeniu nawet

* Biskup Stanis³aw Napiera³a, biskup pomocniczy w archidiecezji poznañskiej (miano- wany 25 sierpnia 1980 roku, wyœwiêcony na biskupa 5 paŸdziernika 1980 roku), od 25 marca 1992 roku biskup kaliski. 352 STANIS£AW NAPIERA£A podczas spacerów w ogrodzie. I tak zawi¹za³o siê wœród nas coœ, co na- zwaliœmy „ogniskiem soborowym”. Prze³o¿eni je zaakceptowali. To nasze ognisko jakoœ siê pali³o i z niego wysz³a myœl, by zaprosiæ do Seminarium na spotkanie ksiêdza arcybiskupa Baraniaka. Ówczesny rektor ks. Alek- sy Wietrzykowski, zgodzi³ siê to kleryckie zaproszenie przekazaæ ksiêdzu Arcybiskupowi, a Arcybiskup je przyj¹³. Spotkanie by³o prowadzone przez kleryków. Mogliœmy wtedy bli¿ej poznaæ naszego Arcypasterza. S³u- cha³ nas i czuliœmy, ¿e nasze wypowiedzi sprawia³y mu radoœæ. Mówi³ te¿ nam o swoich przygotowaniach do Soboru i mia³ nadziejê, ¿e w³adze po- zwol¹ mu na wyjazd do Rzymu. Prosi³, abyœmy siê o to modlili. Uderza³a nas bezpoœrednioœæ i dobroæ ksiêdza Arcybiskupa. Arcybiskup otrzyma³, chocia¿ nie bez trudnoœci, paszport i co roku uczestniczy³ w sesjach soborowych. By³ ojcem Soboru. Podkreœlam to, bo tylko niektórym biskupom dane jest w dziejach uczestniczyæ w soborze. Ju¿ coraz mniej jest biskupów polskich, którzy byli ojcami Soboru. Jako student, mog³em spotkaæ siê z ksiêdzem Arcybiskupem w Rzy- mie, dok¹d przybywa³ na sesje Soboru. Mieszka³ u sióstr nazaretanek na via Macchiavelli razem z innymi polskimi ojcami. Codziennie „busikiem”, ubrani we fiolety, udawali siê do Bazyliki œw. Piotra, gdzie odbywa³y siê sesje soborowe. W porze po³udniowej kilka tysiêcy biskupów „wysypywa- ³o” siê ze wszystkich drzwi Bazyliki Watykañskiej. Plac œw. Piotra zabar- wia³ siê na kolorowo. Ten widok na d³ugo zapisa³ siê w mojej pamiêci. Ksi¹dz Arcybiskup nale¿a³ do komisji Koœcio³ów Wschodnich. Bisku- pi polscy, podobnie jak biskupi innych nacji, czas wolny od posiedzeñ soborowych przeznaczali przede wszystkim na zebrania we w³asnym gro- nie, studiowali zagadnienia i przygotowywali swoje stanowisko, które nastêpnie w auli soborowej jeden z nich referowa³. Uderza³o mnie, jak ksi¹dz arcybiskup Baraniak pilnie œledzi³ ka¿de- go wieczoru doniesienia prasowe. Kupowaliœmy mu oprócz „L’Osservato- re Romano” kilka innych dzienników, a tak¿e tygodników oraz miesiêcz- niki. By³ dobrze zorientowany nie tylko w tym, co pisano o Soborze, ale tak¿e w innych sprawach, zw³aszcza gdy dotyczy³y one Polski.

II. PRZEWODNICZ¥CY KOMISJI EPISKOPATU POLSKI DS. REALIZACJI POSTANOWIEÑ SOBORU W POSLCE

Po zakoñczeniu Soboru ksi¹dz Arcybiskup zosta³ Przewodnicz¹cym Komisji Episkopatu ds. Realizacji postanowieñ Soboru Watykañskiego II w Polsce. Tu, do Poznania, do Przewodnicz¹cego, przyje¿d¿ali co pewien ARCYBISKUP ANTONI BARANIAK JAKO PASTERZ DIECEZJI 353 354 STANIS£AW NAPIERA£A czas biskupi i teologowie, cz³onkowie Komisji. Opracowywane zagadnie- nia arcybiskup Baraniak przekazywa³ Konferencji Episkopatu Polski w formie propozycji i sugestii. Komisja ds. realizacji Postanowieñ Soboru przygotowywa³a tak¿e projekty listów Konferencji Episkopatu, które do- tyczy³y wdra¿ania Soboru w Polsce. Z inicjatywy Przewodnicz¹cego zo- sta³ opracowany przez cz³onków komisji Katechizm Nauki Soboru Waty- kañskiego II. W jego redagowanie bardzo zaanga¿owa³ siê o. Bernard Przybylski, dominikanin. Arcybiskup Baraniak mia³ intuicjê odnoœnie do potrzeby czegoœ w rodzaju Katechizmu Nauki Soboru, na d³ugo jeszcze przed Katechizmem Koœcio³a Katolickiego. Idea takiego katechizmu dzi- wi³a wówczas wielu ludzi. On jednak przy niej trwa³ i mobilizowa³ cz³on- ków Komisji, aby Katechizm móg³ siê ukazaæ. O ile pamiêtam, s¹ dwa wydania tego katechizmu.

III. POWO£ANIE PAPIESKIEGO WYDZIALU TEOLOGICZNEGO

Ksiêdzu arcybiskupowi Baraniakowi bardzo zale¿a³o, aby w Poznaniu powsta³ Wydzia³ Teologiczny. Dyskutowano o tym w Poznaniu, zabiega³ o to w Rzymie, w Kongregacji do spraw Nauczania Katolickiego. Otrzy- ma³ poparcie Konferencji Episkopatu Polski, a szczególnie poparcie kard. Karola Wojty³y, który zajmowa³ siê spraw¹ nauki koœcielnej w Polsce. Kongregacja przedstawi³a Arcybiskupowi propozycjê afiliacji do jednej z uczelni rzymskich. Arcybiskup by³ jednak uparty i wraca³ do swojej koncepcji. Gdy by³ w Rzymie na kolejnych sesjach Soboru, udawa³ siê do Kongregacji i t³umaczy³, ¿e w rejonie Poznania powinien byæ Wydzia³ Papieski. Wreszcie uzyska³ zgodê Kongregacji, najpierw na prowadzenie w Poznaniu studium teologicznego pod nazw¹ Papieskie Studium Teolo- giczne, z prawem nadawania bakalaureatu. Nie zadowala³o to poznañ- skich teologów i ksiê¿y. Arcybiskup znów zwróci³ siê do Kongregacji i nalega³, by powsta³, tu w Poznaniu, Wydzia³ Teologiczny. Wreszcie uda³o siê. Mo¿e niektórzy ksiê¿a pamiêtaj¹ jeszcze ów wieczór w porze jesien- nej, kiedy kardyna³ Geronne – Prefekt Kongregacji Nauczania Katolickie- go, trochê zziêbniêty, przylecia³ samolotem z Warszawy na £awicê w Po- znaniu. Klerycy zape³nili wejœcie na schodach seminarium, i kard. Geron- ne w blaskach œwiat³a, przy rzêsistych oklaskach wkroczy³ w jego mury. Nazajutrz zobaczy³ seminarium i spotka³ siê z profesorami. By³o wiado- me, ¿e wydzia³ powstanie. I tak siê sta³o w 1974 roku, ad experimentum na 5 lat. Papieski Wydzia³ Teologiczny w Poznaniu zawdziêcza swoje powsta- nie i istnienie arcybiskupowi Baraniakowi. Obecny Wydzia³ Teologiczny UAM wszed³ w dziedzictwo Papieskiego Wydzia³u Teologicznego. ARCYBISKUP ANTONI BARANIAK JAKO PASTERZ DIECEZJI 355

IV. TROSKA O BUDOWÊ KOŒCIO£ÓW

Uzyskanie pozwolenia na budowê koœcio³a w tamtych czasach grani- czy³o z cudem. Uparty arcybiskup Baraniak jednak nie ustawa³ i czasami udawa³o mu siê uzyskaæ pozwolenie. Bardzo siê wtedy cieszy³. Pomaga³ ksiê¿om, którym zleci³ budowê koœcio³a, a oni czêsto u niego bywali. Tak by³o, na przyk³ad, na Kobylempolu, gdzie budowê prowadzi³ ks. Pra³at Stanis³aw Ka³ek; podobnie na Winogradach, gdzie budowê koœcio³a i kompleksu budynków koœcielnych prowadzi³ ks. Wilhelm Dworowy, sa- lezjanin. Ksi¹dz arcybiskup Baraniak mia³ swoj¹ taktykê. Ilekroæ mia³ goœci z zagranicy, a bardzo o ich przyjazd zabiega³, zawsze zawozi³ ich na miej- sce budowy koœcio³a, pokazywa³ im te¿ nowe osiedla i dzielnice, które po- wstawa³y bez prawa budowy koœcio³a. To robi³o wra¿enie nie tylko na go- œciach, ale równie¿ na w³adzach, którym coraz bardziej zale¿a³o na prze- konaniu zagranicy, ¿e w Polsce jest wolnoœæ. Zas³ug¹ arcybiskupa Baraniaka jest te¿ Dom Ksiê¿y Emerytów. To by³o jedno z jego ostatnich ju¿ dzie³.

V. MÊCZENNIK ZA WOLNOŒÆ KOŒCIO£A W POLSCE

Wspomniano tutaj cierpienia wiêzienne ksiêdza arcybiskupa Barania- ka. Ja nazwê go mêczennikiem; mêczennikiem za wolnoœæ Koœcio³a w Polsce. Oœmielam siê u¿yæ tego okreœlenia, poniewa¿ wiele razy s³ysza- ³em, jak ludzie wysoko postawieni w hierarchii odnosili je do ksiêdza ar- cybiskupa Baraniaka. Zanim ksi¹dz biskup Baraniak zosta³ arcybisku- pem poznañskim by³ wiêziony przez w³adze PRL-u, które, jak powiedzia³ tu ks. prof. Zieliñski, chcia³y w ten sposób zrobiæ wra¿enie, by inni nie próbowali broniæ Koœcio³a tak, jak on to czyni³. Arcybiskup by³ cz³owie- kiem nieugiêtym, nie mo¿na by³o go z³amaæ. By³ wierny prawdzie i Ko- œcio³owi. Nie z³ama³y go nieustanne przes³uchania, najczêœciej w nocy, ani ca³kowite odciêcie od œwiata. Kto wie, czy przez pewien czas los Koœcio³a w naszej OjczyŸnie nie spoczywa³ na biskupie Baraniaku?

VI. GOSPODARZ UROCZYSTOŒCI MILLENIUM CHRZTU

Nie by³o mnie wtedy w Poznaniu, ale s³ysza³em z opowiadañ ksiê¿y, zw³aszcza obecnego tu arcybiskupa Przykuckiego, co tutaj siê dzia³o. Lu- dzie zwiezieni z ró¿nych stron do Poznania, by uczestniczyli w cywilnej uroczystoœci antymillennijnej Chrztu Polski, uciekali z centrum miasta, 356 STANIS£AW NAPIERA£A gdzie przemawia³ W³adys³aw Gomó³ka, na Ostrów Tumski, i tu uczestni- czyli w œwiêtowaniu Tysi¹clecia Chrztu Polski razem ze zgromadzonymi biskupami, pod przewodnictwem kardyna³a prymasa Stefana Wyszyñ- skiego, w obecnoœci kardyna³a Karola Wojty³y i arcybiskupa Baraniaka, który by³ tu gospodarzem.

VII. ARCHIDIECEZJALNY SYNOD ARCYBISKUPA BARANIAKA

Program Wielkiej Nowenny, który by³ przygotowaniem na Millen- nium Chrztu Polski, mia³ charakter ogólnokrajowy. By³ on realizowany równie¿ w Archidiecezji Poznañskiej. Programem duszpasterskim, w któ- rym wypowiedzia³ siê arcybiskup Baraniak, by³ jednak Synod Archidie- cezjalny w latach 1966-1968, zorganizowany po 230 latach od poprzednie- go synodu Diecezji Poznañskiej. By³ to jeden z pierwszych synodów w Polsce po Vaticanum II. £¹czy³ tradycyjn¹ jurydyczn¹ formê z now¹ for- m¹ duszpastersk¹, któr¹ promowa³ kard. Karol Wojty³a. Synod poœwiêci³ wiele miejsca duszpasterstwu, koncentruj¹c je w pa- rafii, bo w parafii jest Koœció³. Podejmowa³ zagadnienia duszpasterskie tradycyjne, ale tak¿e nowe, te, które zaakcentowa³ Sobór, a wiêc charak- ter misyjny Koœcio³a, przyjazne relacje z chrzeœcijanami nie katolikami, z religiami niechrzeœcijañskimi, czy wreszcie z ludŸmi niewierz¹cymi. Podkreœla³ apostolat œwieckich i to, co wtedy w ca³ej Polsce by³o akcento- wane, a mianowicie charakter maryjny duszpasterstwa. Uwa¿am, ¿e Sy- nod, o którym mówiê, jest ci¹gle aktualny w Archidiecezji Poznañskiej. Wynika to z Poznañskiego Synodu Archidiecezjalnego z 1993 roku. Jego autor, ks. Arcybiskup Jerzy Stroba zaznacza: podtrzymujê postanowienia posoborowego Synodu Archidiecezji Poznañskiej z 1968 roku, z wyj¹tkiem tych, które siê zdezaktualizowa³y (Synod Arcybiskupa Stroby, s. 40).

VIII. DUSZPASTERZ I CZ£OWIEK

Arcybiskup Baraniak przez tych, którzy go znali, kojarzony jest z dzieæmi i ministrantami. Nieraz nawet ksiê¿a byli trochê niezadowole- ni, gdy Arcybiskup przybywa³ do parafii, a oni po nabo¿eñstwie czekali na posi³ek, podczas gdy Arcybiskup pozostawa³ z dzieæmi i z ministranta- mi. Przebywaj¹c z nimi odpoczywa³. Arcybiskup by³ dobrym cz³owiekiem, ogromnie ludzkim, bardzo bez- poœrednim. Mo¿e to poœwiadczyæ najlepiej ksi¹dz arcybiskup Przykucki, który jako kapelan pilnowa³ porz¹dku. Niekiedy zastanawia³em siê, dla- czego ksi¹dz kapelan niekiedy odmawia³, gdy ktoœ spoza zapisanych na ARCYBISKUP ANTONI BARANIAK JAKO PASTERZ DIECEZJI 357 listê, usi³owa³ dostaæ siê do Arcybiskupa. PóŸniej siê zorientowa³em, ¿e kto siê dosta³ do arcybiskupa Baraniaka, w³aœciwie wszystko otrzyma³, o co prosi³. Potem jednak nie mo¿na by³o tego wykonaæ. Arcybiskup by³ ¿yczliwy dla wszystkich, nie tylko dla ministrantów i dzieci. Gdy s³ysza³ o biedzie, g³êboko to prze¿ywa³ i reagowa³. Jad¹c do Rzymu, zabiera³ ze sob¹ mnóstwo próœb od ludzi w najró¿niejszych spra- wach. Czego to mu ludzie nie zlecali! Czerpa³ ogromn¹ radoœæ sprawiaj¹c radoœci innym. Mo¿na powiedzieæ, ¿e ca³ym swoim ¿yciem wyznawa³ prawdê s³ów Pana Jezusa: wiêcej jest radoœci w dawaniu ni¿ w braniu. Cieszy³ siê radoœci¹ obdarowanych, nie tylko dzieci i m³odzie¿y, ale tak¿e ksiê¿y, a nawet kanoników. Zaprasza³ ich do rezydencji i goœci³ z okazji ró¿nych uroczystoœci, wydarzeñ czy rocznic znacz¹cych dla Ko- œcio³a Poznañskiego. Mo¿na by³o wówczas widzieæ, jak oni siedzieli, a Ar- cybiskup chodzi³ i krz¹ta³ siê ko³o nich. Dobry cz³owiek – oto klucz do zrozumienia arcybiskupa Baraniaka. Kocha³ Poznañ. Oby Poznañ to wie- dzia³! Wielkim bólem by³a dla niego budowa trasy, która przedzieli³a ogród arcybiskupi. Walczy³, ¿eby tê trasê gdzie indziej umiejscowiæ, nie ze wzglêdu na to, ¿e zabieraj¹ mu czêœæ ogrodu. Chodzi³o mu o to, ¿eby miasto, zw³aszcza w czêœci historycznej, odci¹¿yæ od ruchu. Jednak orien- tacja tamtego systemu by³a odmienna, w³aœnie taka, by wszed³ ruch na Ostrów Tumski, gdzie jest Katedra, Kuria, Seminarium Duchowne. Kocha³ Poznañ. Bardzo walczy³ o miejsce mu nale¿ne. Dziêki jego sta- raniom zosta³y potwierdzone przez Stolicê Apostolsk¹ metropolitalne pra- wa Koœcio³a katedralnego w Poznaniu, mimo, ¿e Poznañ nie mia³ wówczas ¿adnego biskupstwa sufragalnego. By³o to bardzo trudne, ale Arcybiskup jak sobie coœ postanowi³, to „chodzi³, chodzi³ i wychodzi³”. By³ biskupem odznaczaj¹cym siê wielk¹ czci¹ Matki Bo¿ej. Id¹c œla- dami kard. Stefana Wyszyñskiego, stawia³ na Maryjê i Jej zawierza³ wszystkie sprawy Archidiecezji. Czeka³ na Nawiedzenie Maryi w znaku Jasnogórskiego obrazu. Przygotowa³ na nie Archidiecezjê, ale nie dane mu by³o je ogl¹daæ. Nawiedzenie rozpoczê³o siê w Ostrowie Wlkp. w 1976 roku, pod przewodnictwem kardyna³a Prymasa Wyszyñskiego, z udzia- ³em kard. Wojty³y. Arcybiskup Baraniak by³ nieobecny, choæ bardzo chcia³ uczestniczyæ w tej uroczystoœci. Rozpoczê³a siê jego œmiertelna choroba, która trwa³a do 13 sierpnia 1977 r. Arcybiskup Baraniak przemówi³ jed- nak do zgromadzonych w Ostrowie Wlkp. na inauguracji Nawiedzenia za poœrednictwem nagrania na taœmie magnetofonowej. Potem zd¹¿y³ jesz- cze, jeœli tak mo¿na powiedzieæ, po¿egnaæ siê prywatnie z Matk¹ Bo¿¹ nawiedzaj¹c¹ jego diecezjê. Dosz³o do tego w kaplicy Domu Arcybisku- pów Poznañskich w Roœcinnie. Defunctus adhuc loquitur. 358 STANIS£AW NAPIERA£A ARCYBISKUP ANTONI BARANIAK OBROÑCA KOŒCIO£A 359

ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 2, 2006

MARIAN PRZYKUCKI Arcybiskup

Arcybiskup Antoni Baraniak obroñca Koœcio³a Wspomnienie

Archbishop Antoni Baraniak Defender of the Church. A Reminiscence

Chêtnie podj¹³em siê przedstawienia wspomnieñ o arcybiskupie Anto- nim Baraniaku z okazji 100-lecia jego urodzin*. W moim odczuciu by³a to osobowoœæ zwarta w ka¿dym etapie swojego ¿ycia i na ka¿dym posterun- ku. Pogodna sylwetka arcybiskupa Baraniaka zawdziêcza³a swoj¹ g³êbok¹ treœæ na wskroœ religijnej duchowoœci. By³ cz³owiekiem silnej wiary na co dzieñ i w sytuacjach wyj¹tkowych, których mu Opatrznoœæ nie szczêdzi³a. Ksiêdza arcybiskupa Baraniaka pozna³em ju¿ przed wojn¹, gdy jako se- kretarz kardyna³a Hlonda przebywa³ w Roœcinnie, blisko mego miejsca urodzenia – Skoków. Po wojnie, jako kleryk wiele razy razem z nim asysto- waliœmy kardyna³owi HIondowi podczas Mszy œw., a potem by³a okazja do mi³ej przechadzki. W roku 1957 przychodzi, jako Arcybiskup Metropolita do Archidiecezji Poznañskiej, gdzie mnie zastaje jako by³ego kapelana ar- cybiskupa Walentego Dymka i stró¿a rezydencji arcybiskupiej. Przez 20 lat jego rz¹dów by³em jego najbli¿szym wspó³pracownikiem, najpierw jako kapelan i sekretarz, póŸniej przez 4 lata jako biskup pomoc- niczy. Znaj¹c dobrze szerok¹ dzia³alnoœæ ksiêdza arcybiskupa Baraniaka mó- g³bym poruszyæ w moich wspomnieniach wiele tematów. Bogate w wydarze- nia o historycznym znaczeniu jest jego ¿ycie. Chcia³bym jednak ograniczyæ

* Arcybiskup Marian Przykucki, biskup pomocniczy w archidiecezji poznañskiej (mia- nowany 27 listopada 1973 roku, wyœwiêcony na biskupa 3 lutego 1974 roku), dnia 29 maja 1981 roku mianowany biskupem che³miñskim, dnia 25 marca 1992 roku przeniesiony z die- cezji che³miñskiej na stolicê utworzonej archidiecezji szczeciñsko-kamieñskiej i mianowa- ny arcybiskupem metropolit¹ (od 1 maja 1999 roku arcybiskup senior). 360 MARIAN PRZYKUCKI siê do przekazania kilku myœli na temat: „Arcybiskup Baraniak wyj¹tkowy obroñca Koœcio³a”. W ró¿ny sposób mo¿na broniæ Koœcio³a. Broni siê rów- nie¿ Koœcio³a, gdy broni siê jego zwierzchników. St¹d moje wspomnienie ograniczam do obrony kardyna³a Hlonda, kardyna³a Wyszyñskiego, a szcze- gólnie chcê podkreœliæ obronê Koœcio³a w Archidiecezji Poznañskiej.

I. OBRONA KARDYNA£A PRYMASA HLONDA

Arcybiskup Baraniak wiernie s³u¿y³ od 1933 r. kardyna³owi Hlondo- wi, jako jego sekretarz. Spe³nia³ tê rolê wspaniale w okresie przedwojen- nym, w czasie tu³aczki wojennej i po ostatniej wojnie, a¿ do œmierci kar- dyna³a Hlonda dnia 22 paŸdziernika 1948 r. Przekaza³ Stolicy Apostolskiej sugestiê umieraj¹cego Prymasa odnoœnie swego nastêpcy i odnoœnie po- wsta³ej nowej sytuacji. Gdzie jednak spoczywa punkt ciê¿koœci obrony kardyna³a Hlonda? Wielu kwestionowa³o jego wyjazd za granicê we wrzeœniu 1939 r. Sam pamiêtam jaki wówczas panowa³ nastrój, szczególnie w pierwszych mie- si¹cach rozpoczêtej wojny. Te zastrze¿enia powtarzano po wojnie, a tak¿e po œmierci kardyna³a Hlonda. Arcybiskup Baraniak zdawa³ sobie sprawê z krzywdz¹cych ocen wy- jazdu w 1939 roku kardyna³a Hlonda za granicê. I dlatego uwa¿a³ za sto- sowne, ¿eby daæ œwiadectwo prawdzie. St¹d zabiega³, ¿eby by³ wydany specjalny numer „Naszej Przesz³oœci” dotycz¹cy kardyna³a Hlonda, w którym znalaz³ siê jego niezmiernie wa¿ny artyku³ zatytu³owany: „Mi- sja opatrznoœciowa kardyna³a Prymasa Hlonda w okresie wojny œwiato- wej 1939-1945”. Jest to bardzo obszerne opracowanie, które nie tylko uka- za³o siê w jêzyku polskim, ale równie¿ zosta³o przet³umaczone na jêzyk w³oski, by równie¿ tam, na tym terenie mo¿na by³o znaæ prawdziwe mo- tywy wyjazdu kardyna³a Hlonda za granicê. Chcia³bym tu podaæ zasadni- cze tytu³y tego opracowania dotycz¹ce tej opatrznoœciowej jego misji w czasie wojny. W pierwszym rozdziale jest mowa o tu³aczych losach kardyna³a Au- gusta Hlonda, nastêpnie specjalny rozdzia³ o okolicznoœciach wyjazdu z kraju, potem opracowany jego pobyt w Rzymie. Z Rzymu uda³ siê do Lourdes. Równie¿ ten pobyt w Lourdes, gdzie bardzo anga¿owa³ siê w obronê przyjœcia z pomoc¹ Polakom w dziedzinie charytatywnej, jak równie¿ w innych potrzebach naszych rodaków. Potem jest tzw. pobyt w Hautecombe, jest mowa o uwiêzieniu Kardyna³a, które mia³o miejsce 3 lutego 1944 r. i ca³y przebieg, który œwiadczy o zasadniczej postawie kardyna³a Hlonda odnoœnie propozycji, jakie zosta³y wysuwane przez ARCYBISKUP ANTONI BARANIAK OBROÑCA KOŒCIO£A 361 okupanta. Sam Hitler wys³a³ swojego przedstawiciela, ¿eby wysondowaæ, jakie s¹ pogl¹dy kardyna³a Hlonda, Prymasa Polski, na temat tej sytuacji, która siê wytworzy³a w 1944 roku. Chciano go zmusiæ do jakiejœ kolabora- cji, ¿eby wróci³ do Warszawy – tak przynajmniej mówi³ arcybiskup Bara- niak – i tam przyczyni³ siê do zorganizowania krucjaty przeciwko bolsze- wizmowi. Oczywiœcie kardyna³ Hlond kategorycznie odmówi³ w obliczu tych sugestii rz¹du hitlerowskiego i powiedzia³ wyraŸnie, ¿e jego miej- scem pracy jest Poznañ i Gniezno, a do Warszawy udaæ siê nie mo¿e, bo to zale¿y jedynie od Stolicy Apostolskiej. Wreszcie wskutek naporu wojsk alianckich, po piêciu miesi¹cach po- bytu w Bar-le-Duc gestapo wywioz³o wiêŸniów do Wiedenbrück w Westfa- lii. Mowa jest te¿ i o wyzwoleniu. W drugim zasadniczym rozdziale jest „Misja Prymasa Polski na rzecz Ojczyzny i Koœcio³a”. Tu s¹ piêknie przedstawione jego ró¿norodne pola dzia³ania dla dobra narodu polskiego, jego przemówienia przez Radio Watykañskie, jego oœwiadczenia w ró¿nych okolicznoœciach czy to w Rzy- mie, czy w Lourdes. Ale przede wszystkim, jak móg³, tak pomaga³ Pola- kom. I œwiadczy³ o tych wszystkich barbarzyñstwach jakie dokonywa³ Hitler na narodzie polskim. Potem jest omówiona misja Prymasa Polski w czasie wojny i w oczach wspó³czesnych. Czwarty rozdzia³ jest zatytu³owany: „Oddaæ sprawiedliwoœæ praw- dzie”. Arcybiskup Baraniak uwa¿a³ za konieczne, ¿eby takie opracowanie ukaza³o siê nie tylko w Polsce, ale równie¿ za granic¹. Jest to na pewno œwiadectwo piêknej obrony arcybiskupa Baraniaka, gdy chodzi o tak kwestionowany wyjazd kardyna³a Hlonda z Polski w 1939 r. Namawiany by³ przez ówczesny Rz¹d Rzeczpospolitej, namawiany by³ równie¿ przez Nuncjusza Apostolskiego. Te fakty s¹ mniej znane. Mo¿e warto, ¿ebyœmy siê przygl¹dnêli roli nuncjusza Cortesiego. Tu siê opieram na oœwiadcze- niu przyjaciela arcybiskupa Baraniaka, ks. dra S³omki, ju¿ nie ¿yj¹cego. Jestem w posiadaniu jego oœwiadczenia, które wypowiedzia³ po wizycie u nuncjusza apostolskiego Cortesiego w Rzymie, jak to okreœla³ nuncjusz w owych czasach. Oto treœæ tego oœwiadczenia. W pierwszych dniach wrzeœnia, gdy Polska pad³a ofiar¹ brutalnej prze- mocy hitlerowskiej, mia³em kilka spotkañ z Prymasem Hlondem, który po zajêciu Poznania w czasie jego wyjazdu do Warszawy, znalaz³ siê w sytu- acji wprost bez wyjœcia. Maj¹c odciêty powrót do swojej stolicy arcybisku- piej w Poznaniu, Prymas zdawa³ sobie sprawê z tego, ¿e wraz z wielu in- nymi podzieli on los wojennego jeñca, i jako zak³adnik w rêku wroga, wcze- œniej czy póŸniej wygrywany bêdzie do jego przewrotnych planów. 362 MARIAN PRZYKUCKI

Jednoczeœnie by³em przekonany, ¿e sama myœl o mo¿liwoœci opuszcze- nia kraju i szukania schronienia za granic¹ by³a dlañ perspektyw¹ abso- lutnie nie do przyjêcia, przed któr¹ broni³ siê wszystkimi si³ami. Obser- wuj¹c Prymasa z bliska w tej jego duchowej rozterce, postanowi³em przyjœæ mu z przyjacielsk¹ pomoc¹, przedstawiaj¹c mu i argumentuj¹c, ¿e w tej tragicznej sytuacji, jedynym dla niego racjonalnym, a dla Polski korzystnym wyjœciem jest wyjazd do Rzymu i podjêcie siê tam roli obroñ- cy udrêczonego gwa³tem i bezprawiem narodu polskiego. Dowodzi³em i nalega³em na to, ¿e z chwil¹, gdy Polska na skutek okupacyjnej przemo- cy, pozbawiona zosta³a liderów politycznych i wojskowych, jedynym au- torytetem, który by³ predestynowany do przemawiania na forum miêdzy- narodowym, by budziæ sumienie œwiata, g³osiæ prawdê i broniæ interesów z³amanego bezprawiem narodu, by³ Prymas Polski. Tylko Prymas, móg³ siê podj¹æ tej nagl¹cej i historycznej misji, w samym sercu chrzeœcijañ- stwa i przy boku Papie¿a. Muszê przyznaæ, ¿e pomimo tych moich usil- nych nalegañ i argumentacji za wyjazdem Prymasa do Rzymu, sk³onie- nie go do podjêcia tej dla niego ryzykownej decyzji nie by³o rzecz¹ ³atw¹. Lêka³ siê odpowiedzialnoœci wobec swojego narodu, który przez podjêcie tego kroku, by³by pozbawiony prymasowskiego przewodnictwa, a który by³ sk³onny widzieæ Prymasa raczej w aureoli wiêziennego mêczennika, ani¿eli w roli jego obroñcy na forum œwiatowym, poza granicami kraju. By³ to punkt niezmiernie czu³y i psychologicznie wyt³umaczalny. Nie kapitulowa³em jednak wobec tych zrozumia³ych obaw i wewnêtrznych oporów, które powodowa³y zwlekanie z ostateczn¹ decyzj¹ Prymasa na wyjazd do Rzymu, ale tym uporczywiej nastawa³em na koniecznoœæ g³o- szenia prawdy o Polsce i piêtnowaniu hitlerowskich zbrodni, przez odwo- ³ywanie siê do publicznej opinii wolnego œwiata. Nadesz³a w koñcu chwila, gdy Prymas Hlond œwiadom swej historycz- nej odpowiedzialnoœci, nie bacz¹c na krytyczne reperkusje w kraju i poza krajem, uzna³ postulat obrony sponiewieranego narodu za swoj¹ pryma- sowsk¹ powinnoœæ i przekroczy³ granice Polski, która dziêki tej decyzji zyska³a w nim nieustraszonego obroñcê i orêdownika w oczach ca³ego cywilizowanego œwiata. Z przybyciem do Rzymu, Prymas Hlond zapocz¹tkowa³ swoj¹ wê- drówkê wojennego tu³acza. Lata swojego zagranicznego tu³actwa wype³- ni³ on niezmordowanym wysi³kiem w s³u¿bie zmaltretowanej przez wro- ga Ojczyzny, o której prawa i sprawiedliwoœæ walczy³ s³owem, piórem i osobistymi interwencjami u mo¿nych tego œwiata. W swoim koñcowym oœwiadczeniu Msgr Cortesi stwierdzi³ co nastê- puje: Nak³onienie Prymasa Hlonda na wyjazd do Rzymu, by tam przy boku Papie¿a podj¹³ siê roli obroñcy skrzywdzonego bezprawiem narodu, ARCYBISKUP ANTONI BARANIAK OBROÑCA KOŒCIO£A 363 uwa¿am za swój najwiêkszy sukces dyplomatyczny w mojej karierze Nun- cjusza Apostolskiego.

II. ARCYBISKUP ANTONI BARANIAK A KARDYNA£ PRYMAS STEFAN WYSZYÑSKI

Wiadomo, ¿e arcybiskup Antoni Baraniak sta³ przy prymasie Hlondzie od roku 1933, jako jego sekretarz. Towarzyszy³ mu w czasie wojennej tu- ³aczki, z wyj¹tkiem wiêzienia w Pary¿u, pobytu w areszcie domowym w Bar-le-Duc i Wiedenbrück. Wróci³ z nim razem do Polski i by³ jego po- wiernikiem, sekretarzem i kapelanem a¿ do jego œmierci. Prymas Wyszyñski przybywszy do Warszawy pozostawi³ go na tym stanowisku i – szczególnie w pocz¹tkach – korzysta³ z jego znajomoœci spraw i bieg³oœci jêzykowych. Mia³ w jego osobie doskona³ego doradcê i wspó³pracownika. Doceniaj¹c jego zas³ugi postara³ siê, aby by³ bisku- pem pomocniczym w GnieŸnie, ale nie przestawa³ byæ dyrektorem Sekre- tariatu Prymasa Polski. Godzi³ te dwa obowi¹zki. Przyszed³ jednak w roku 1953 okres ogromnej próby. Prymasowskie non possumus, obrona aresztowanego biskupa Kaczmarka, oraz kategoryczne do- maganie siê wolnoœci Koœcio³a wyra¿one w obszernym Orêdziu do W³adz Pañstwowych spowodowa³o aresztowanie ksiêdza Prymasa. Tej samej nocy zosta³ aresztowany biskup Baraniak i osadzony w wiêzieniu mokotowskim. W pocz¹tkowej fazie ani Prymas nie wiedzia³ o aresztowaniu biskupa Bara- niaka, ani biskup Baraniak nie wiedzia³ o aresztowaniu Prymasa. Urz¹d Bezpieczeñstwa mia³ wypracowan¹ taktykê. Chciano na wzór kardyna³a Mindszentego przeprowadziæ proces kardyna³owi Wyszyñskie- mu. Biskup Baraniak mia³ przez odpowiednie spreparowanie dostarczyæ materia³ów obci¹¿aj¹cych. Ubowcy doskonale wiedzieli, ¿e we wszystkim biskup Baraniak by³ zorientowany. Po rewizji byli w posiadaniu akt z Se- kretariatu Prymasa Polski. Mogli wiêc biskupa Baraniaka w ró¿ny spo- sób zaskakiwaæ. Opatrznoœæ Bo¿a sprawi³a, ¿e biskup Baraniak nie da³ siê spreparo- waæ. Ju¿ zanim zosta³ aresztowany postanowi³ sobie, ¿e na ka¿de pytanie odpowie: „Nie”. Nigdy nie da odpowiedzi twierdz¹cej. Mimo szykan, wie- logodzinnych przes³uchañ, bardzo czêsto w nocy, nie zdo³ano go z³amaæ. Nic nie pomog³o rzêsiste œwiat³o palone przez ca³¹ noc, ani g³ód, ani ró¿- ne formy przeœladowania fizycznego. Pan Bóg przyszed³ biskupowi Bara- niakowi z pomoc¹. Tak zes³ab³, pojawi³y siê bóle œwiadcz¹ce o schorze- niach wewnêtrznych. Nie chciano, aby umar³ w wiêzieniu. St¹d poddano go operacji w szpitalu wiêziennym, ale nic powa¿nego nie stwierdzono. Lekarze podejrzewali chorobê trzustki. Mo¿e by³y to ju¿ zacz¹tki raka 364 MARIAN PRZYKUCKI trzustki, albowiem po 20 latach zmar³ na tê chorobê. Tu chcia³bym dodaæ, i¿ opowiada³ mi ksi¹dz Arcybiskup, ¿e lekarze po cichu przekazywali mu czasem pewne wiadomoœci. Na ogó³ byli oni ¿yczliwi, jak d³ugo siê da³o przetrzymywali go w szpitalu. W miêdzyczasie nastêpowa³o pewne z³agodzenie w traktowaniu ksiê- dza Prymasa i biskupa Baraniaka. Budzi³y siê coraz ostrzejsze protesty przeciwko aresztowaniu i wygnaniu biskupów. To doprowadzi³o do tego, ¿e ksi¹dz Prymas zosta³ osadzony w areszcie domowym w Komañczy, a biskup Baraniak w Domu Salezjañskim w Marsza³kach. Zgodzono siê po kilku tygodniach na leczenie w Krynicy, gdzie UB œledzi³o go bardzo dok³adnie, a¿ 28 paŸdziernika, podobnie jak ksi¹dz Prymas móg³ wróciæ do Warszawy. To by³ etap obrony ksiêdza prymasa Wyszyñskiego w cza- sach stalinowskich. Inny charakter mia³o przeœladowanie Koœcio³a, ksiêdza Prymasa i episkopatu w czasach gomu³kowskich. Pocz¹tkowo wygl¹da³o doœæ poprawnie. Koœció³ wp³yn¹³ wówczas na pewne uspokojenie w kraju. W tym czasie po œmierci arcybiskupa Walente- go Dymka (22 paŸdziernika 1956 r.) zosta³ zamianowany arcybiskupem po- znañskim Antoni Baraniak. Uroczysty ingres odby³ siê 6 paŸdziernika 1957 r. By³a w Poznaniu wówczas nieopisana radoœæ. Biskup mêczennik i wielki patriota, po tylu przejœciach, zosta³ metropolit¹ najstarszej diecezji Polskiej. Przyszed³ okres gomu³kowskich przeœladowañ Koœcio³a, lekcewa¿ono uprzednio zawarte porozumienia, nie dawano zezwoleñ na budowê ko- œcio³ów, wyrzucono religiê ze szkó³, atakowano bezczelnie Prymasa, epi- skopat Polski i szczególnie arcybiskupa poznañskiego. UB pos³ugiwa³o siê ksiê¿mi patriotami, Stowarzyszeniem PAX i innymi ugrupowaniami, które chcia³y s³u¿yæ Bogu i mamonie. Mo¿e przytoczê jeden szczegó³, który œwiadczy, jak arcybiskup Bara- niak broni³ ksiêdza Prymasa i Koœció³. W czasie swojego pobytu w Rzymie w 1957 roku, ksi¹dz Prymas omó- wi³ z Poloni¹ sprawê pomocy charytatywnej dla kraju. Dary emigracji polskiej mia³y byæ rozprowadzane przez Koœció³. Ta wspólna inicjatywa Prymasa i Polonii natrafi³a na przeszkody ze strony w³adz PRL. Na dary zagraniczne na³o¿ono wysokie c³o. W rozmowach z rz¹dem Koœció³ zabie- ga³ o zwolnienie darów od c³a. W organach rz¹dowych rozpowszechniano fa³szywe wiadomoœci dotycz¹ce darów z zagranicy. W zwi¹zku z tym kie- rownik Sekretariatu Prymasa Polski, arcybiskup Baraniak og³osi³ 11 wrzeœnia 1957 roku zaprzeczenie o nastêpuj¹cej treœci: Szereg pism i rozg³oœni radiowych poda³o do wiadomoœci, jakoby w czasie swego pobytu w Rzymie Ksi¹dz Kardyna³ Stefan Wyszyñski by³ ARCYBISKUP ANTONI BARANIAK OBROÑCA KOŒCIO£A 365 ostrzegany przez specjalnych wys³anników hierarchii katolickiej w Amery- ce przed próbami interwencji w sprawie Ziem Zachodnich Polski, pod sank- cj¹ utracenia pomocy charytatywnej ze strony katolików amerykañskich. Poniewa¿ informacje te s¹ wysoce krzywdz¹ce dla ludzi œpiesz¹cych z po- moc¹ Polsce, Sekretariat Prymasa Polski upowa¿niony jest do oœwiadcze- nia, ¿e ¿adne tego rodzaju interwencje nie mia³y miejsca. Natomiast wszy- scy duchowni katoliccy, przybywaj¹cy z Ameryki jak i innych krajów do Ksiêdza Prymasa Polski, wyra¿ali gotowoœæ do niesienia bezwarunkowej pomocy dobroczynnej dla Polski, w ka¿dej mo¿liwej postaci. W zwi¹zku z Soborem Watykañskim II by³y ró¿ne trudnoœci. Arcybi- skup Baraniak reprezentowa³ odwa¿nie liniê ksiêdza prymasa Wyszyñ- skiego w Polsce i za granic¹ szczególnie podczas czterech sesji Soboru. Starcie zasadnicze z w³adzami pañstwowymi mia³o miejsce podczas obchodów Millenium Chrztu Polski. I to zasadniczo nast¹pi³o w Poznaniu. Zwieziono ludzi przed aulê Uniwersytetu, a wierni przybyli na Ostrów Tumski i otoczyli Prymasa. Ludzie z proporcami i chor¹giewkami bocz- nymi drogami przybyli na Ostrów Tumski. Przegrana Gomu³ki by³a oczywista. Zdenerwowany wróci³ do Warsza- wy rezygnuj¹c ze spotkania w Operze. Wyst¹pienie arcybiskupa Baraniaka w Czêstochowie w roku milenij- nym by³o te¿ naznaczone obron¹ czci Matki Bo¿ej i obron¹ osoby ksiêdza Prymasa. Mo¿na by mno¿yæ szczegó³y tej jednomyœlnoœci z ksiêdzem Pryma- sem i jego obrony. Myœlê, ¿e ucieknê siê do ogólnego stwierdzenia: – Arcybiskup Baraniak tak kardyna³owi Hlondowi jak prymasowi Wy- szyñskiemu by³ najwierniejszym s³ug¹ i wspó³pracownikiem, – by³ najgorêtszym zwolennikiem jednoœci Episkopatu, – by³ obroñc¹ ich czci, gdy wrogowie atakowali wy¿szych hierarchów Koœcio³a.

III. OBRONA KOŒCIO£A W ARCHIDIECEZJI POZNAÑSKIEJ

Gomu³kowskie w³adze komunistyczne by³y bardzo niechêtne kandy- daturze biskupa Baraniaka na Stolicê Metropolitaln¹ w Poznaniu. Czyni- ³y nawet podstêpnie wysi³ki, aby do tego nie dosz³o. Stanowcze stanowi- sko kardyna³a prymasa Wyszyñskiego zawa¿y³o o zgodzie w³adz na tê kandydaturê. Oto rejony, które by³y szczególn¹ trosk¹ arcybiskupa Bara- niaka i których broni³ z ca³¹ bezwzglêdnoœci¹: 366 MARIAN PRZYKUCKI

a) Zabiega³ o nauczanie religii w szko³ach, broni³ jej pozycji, a gdy wyrzucono religiê ze szkó³, broni³ punktów katechetycznych i nauczania w nich dzieci i m³odzie¿y. Niekiedy religii uczono w domach prywatnych. W³aœciciele byli przeœladowani. Wstawia³ siê energicznie za nimi. b) Broni³ swobody dostêpu do wiêzieñ i do chorych le¿¹cych w szpitalu. c) Broni³ kap³anów, co do których w³adze pañstwowe mia³y zastrze¿enia. d) Zabiega³ o budowê nowych koœcio³ów i punktów katechetycznych, a kap³anów, którzy budowali bez zezwolenia, bra³ w obronê. e) Broni³ kwestionowanych punktów katechetycznych. f) Gdy nie mo¿na by³o tworzyæ parafii, stwarza³ oœrodek duszpaster- ski i broni³ pracuj¹cych w nim kap³anów. g) Broni³ Seminarium Duchowne: – alumnów, by nie zabierano ich do wojska, – sam¹ instytucjê w sprawach materialnych i administracyjnych. h) Broni³ klasztory mêskie i ¿eñskie i wstawia³ siê za dyskryminowa- nymi ich cz³onkami. i) Zawsze, gdy by³y w niebezpieczeñstwie instytucje diecezjalne, pa- rafie, zakony, zawsze stawa³ w ich obronie, a ka¿de ograniczenie w dzie- dzinie S³u¿by Bo¿ej by³o oficjalnie w listach pasterskich napiêtnowane. Na szczególne podkreœlenie zas³uguje obrona czci Matki Boskiej. W roku milenijnym zaaresztowano wêdruj¹cy Obraz Matki Boskiej Czê- stochowskiej. Wszyscy biskupi zostali zachêceni przez ksiêdza Prymasa, aby wydali listy pasterskie, protestuj¹ce przeciw temu bezprawiu. List arcybisku- pa Baraniaka by³ chyba najostrzejszy. Spowodowa³ on wielk¹ burzê u tutej- szych w³adz komunistycznych. Przez tydzieñ oblegana by³a Rezydencja Ar- cybiskupia, nasy³ano delegacje partyjnych ludzi, aby protestowali przeciw rzekomemu j¹trzeniu. Delegacji tych nie wpuszczaliœmy do Domu Arcybi- skupiego, wiêc krzyczeli na zewn¹trz. W koñcu burza minê³a, a arcybiskup Baraniak zas³yn¹³ jako obroñca Koœcio³a, Ojczyzny i czci Matki Bo¿ej. Oto koñcowy obrazek. Gdy t³um bezbo¿ników, nas³anych przez partiê hucza³ przed Rezydencj¹ Arcybiskupi¹, wszed³em do g³ównej sali pa³aco- wej i zobaczy³em spokojnego i zrównowa¿onego Arcybiskupa z ró¿añcem w rêku. Przekazujê ten obraz z roku 1966 moim drogim S³uchaczom, aby uwra¿liwiæ na ró¿aniec, który jest zwyciêskim orê¿em w walce z mocami ciemnoœci.

* Trzy ostatnie teksty w niniejszym tomie, dotycz¹ce arcybiskupa Baraniaka, zosta³y uprzednio przedstawione na sympozjum zorganizowanym przez Arcybiskupie Seminarium Duchowne w Poznaniu (15 XII 2003). RECENZJE 367

Posnaniensia Bibliographica Selecta

bosych2, bernardynów i jezuitów3, na- KRONIKI BERNARDYNÓW PO- stêpnie niewielk¹, ale niezwykle in- ZNAÑSKICH. Opracowanie Sale- teresuj¹c¹ kroniczkê gminy ewange- zy Bogumi³ Tomczak OFM, Jacek lickiej4, a wreszcie katalogi biskupów Wiesio³owski. Poznañ 2002, ss. poznañskich5. Pomys³odawca i spiri- XXIV i 456. Wydawnictwo Miej- tus movens tego przedsiêwziêcia, skie, seria: Kroniki Staropolskie. prof. Jacek Wiesio³owski, ma ju¿ pla- ny kolejnych tomów serii, wœród któ- Poniewa¿ Kroniki Bernardynów rych znajd¹ siê dalsze tomy kronik poznañskich ukaza³y siê w serii Kro- jezuickich, kronika klasztorku kar- niki Staropolskie, najpierw s³ów kil- melitów trzewiczkowych przy koœcie- ka o tym interesuj¹cym i wartoœcio- le Najœwiêtszej Krwi Pana Jezusa wym przedsiêwziêciu wydawniczym. przy ulicy ¯ydowskiej, zapisy kroni- Otó¿ dla upamiêtnienia przypadaj¹- karskie pisarzy miejskich, a w dal- cego w 2003 roku jubileuszu 750-lecia szej perspektywie tak¿e kroniki fran- lokacji miasta Poznania na lewym ciszkanów konwentualnych i refor- brzegu Warty, w œrodowisku Wydaw- matów. nictwa Miejskiego, a konkretnie Tom kronik bernardyñskich zosta³ w kolegium redakcyjnym „Kroniki starannie opracowany, zgodnie z for- Miasta Poznania”, powsta³a inicjaty- mu³¹ przyjêt¹ dla ca³ej serii. Prace wa wydania tekstów o charakterze kronikarzy zakonnych poprzedzaj¹ kronikarskim, które w okresie staro- dwa teksty wstêpne. W pierwszym polskim wysz³y spod pióra dziejopi- (Od redakcji, s. V-VI) Jacek Wiesio- sów dzia³aj¹cych w stolicy Wielkopol- ³owski dokona³ zwiêz³ej prezentacji ski, wzglêdnie tekstów takich po- poznañskich bernardynów oraz ich wsta³ych poza Poznaniem, lecz tema- kronik. Stwierdza bez ogródek, ¿e tycznie z miastem tym zwi¹zanych. wydanie tych tekstów nastêpuje o kil- Okazuje siê bowiem, ¿e kronik tego kadziesi¹t lat za póŸno. Niestety, rodzaju jest wcale nie ma³o, a przy jest to stwierdzenie jak najbardziej tym zawieraj¹ obfitoœæ treœci, pozwa- prawdziwe. W³aœciwa kronika tego laj¹cych znacznie poszerzyæ dotych- klasztoru dziœ ju¿ nie istnieje, zaginê- czasowy stan wiedzy w wielu dziedzi- ³a bowiem w czasie ostatniej wojny, nach interesuj¹cych m.in. badaczy dziel¹c los wielu dóbr kultury pol- i mi³oœników przesz³oœci Poznania. Dotychczas (listopad 2004) ukaza³o –––––––––––––– siê w serii Kronik Staropolskich 2 Kronika poznañskich Karmelitów Bo- szeœæ pozycji, w wiêkszoœci doœæ ob- sych, oprac. P. F. Neumann, P oznañ 2001. szernych. Mamy ju¿ zatem cztery 3 Kronika Jezuitów poznañskich (m³od- tomy kronik klasztorów poznañ- sza), t. 1: 1570-1653, oprac. L. Grzebieñ, skich: benedyktynek1, karmelitów J. Wiesio³owski, Poznañ 2004. 4 Kroniczka gminy ewangelickiej w Po- –––––––––––––– znaniu 1767-1793, oprac. R. Marciniak, 1 Kroniki Benedyktynek poznañskich, Poznañ 2002. oprac. M. Borkowska, W. Karkuciñska, 5 Katalogi biskupów poznañskich, J. Wiesio³owski, Poznañ 2001. oprac. J. Wiesio³owski, Poznañ 2004. 368 RECENZJE skiej. Taki stan rzeczy spowodowa³, ¿e cie na samym koñcu otrzymujemy prezentowany tom zawiera przede skrzêtnie zebrane cytaty z zaginionej wszystkim poznañskie teksty wydo- dziœ XVIII-wiecznej kroniki klasztor- byte z innych pism kronikarskich, ja- nej, wzglêdnie teksty opracowañ wy- kie powsta³y w œrodowisku bernardy- raŸnie na ni¹ siê powo³uj¹ce. Ju¿ nów polskich na przestrzeni minio- z tego krótkiego zestawienia widaæ, ¿e nych wieków. Autorem drugiego Kroniki Bernardynów poznañskich s¹ wstêpu (s. VII-XXIII) jest poznañski tekstem bardzo swoistym, i przyznaæ franciszkanin o. Salezy Bogumi³ trzeba, ¿e zorientowanie siê w pocho- Tomczak. Zapoznaje czytelnika z hi- dzeniu poszczególnych ich czêœci nie storiografi¹ uprawian¹ w zakonie jest wcale rzecz¹ ³atw¹. W tym ostat- Braci Mniejszych i dziejami klaszto- nim wzglêdzie nieocenione s¹ noty ru przy placu Bernardyñskim. Auto- redakcyjne poprzedzaj¹ce poszczegól- rzy obu tekstów wprowadzaj¹cych ne czêœci tekstu (z pewnoœci¹ autor- dokonali równie¿ opracowania ca³o- stwa J. Wiesio³owskiego, choæ podpi- œci tomu, o czym bardziej szczegó³o- sane jedynie skrótem Red.), szkoda wo informuje kolofon. Na podkreœle- tylko, ¿e wydrukowane bardzo ma³¹ nie zas³uguje fakt, ¿e kroniki zosta³y czcionk¹. opatrzone znaczn¹ liczb¹ przypisów Pierwszym, chronologicznie naj- (ponad 1200). Korzystanie z tekstu starszym tekstem zamieszczonym u³atwia indeks osób, a bogata ikono- w tomie (s. 3-43) s¹ fragmenty wyjête grafia czyni lekturê jeszcze bardziej z dziejów bernardynów polskich, spi- interesuj¹c¹. sanych przez Jana z Komorowa, zwa- W³aœciwy tekst kronik sk³ada siê nego tak¿e Komorowskim († 1536). z kilku czêœci o ró¿nej proweniencji. Niestety, nie znajdujemy tutaj zbyt Jest rzecz¹ oczywist¹, ¿e wystêpuj¹ wielu informacji o klasztorze poznañ- tu ró¿nice wynikaj¹ce z faktu, i¿ spi- skim. S¹ natomiast liczne przekazy sywane dzieje obejmuj¹ lat prawie o wydarzeniach ogólnoprowincjal- czterysta, i ¿e ka¿dy z dziejopisów nych, zw³aszcza o kolejnych kapitu- mia³ w³asny styl pisania. Ale to nie ³ach, a tak¿e o udziale polskich za- wszystko. Zró¿nicowanie – mo¿e wiêc konników w kapitu³ach ca³ego zako- i pewnego rodzaju bogactwo – p³ynie nu. Jan z Komorowa pisa³ swe dzie³o z charakteru ksi¹g, z których publi- przez lat trzydzieœci (od 1506 do kowany tekst pochodzi. Mamy tu bo- œmierci). Kopie jego dzie³a znajdowa- wiem historiê prowincji zakonnej, ³y siê w ró¿nych klasztorach polskich, kilka równoleg³ych jej kontynuacji gdzie kolejni zakonnicy starali siê prowadzonych w konwentach, opra- dopisywaæ do tego tekstu wieœci cowanie minionych dziejów klasztoru o bie¿¹cych wydarzeniach. Tak wiêc poznañskiego przez chronologia pro- w naszym tomie po tekœcie Komo- wincjalnego, dokonywane przez nie- rowskiego otrzymujemy kilka tego go zapisy bie¿¹ce, a nastêpnie zapisy rodzaju kontynuacji: wielkopolsk¹ I pióra jego kontynuatorów w oparciu (1535-36), Feliksa z Koœciana (od 1535 o dostarczane z klasztoru poznañ- do ok. 1557), krakowsk¹ I autorstwa skiego zestawienie znaczniejszych byæ mo¿e Sebastiana ze Lwowa wydarzeñ. Do tego trzeba dodaæ wia- (1542-57), krakowsk¹ II pióra Inno- domoœci zaczerpniête z ksiêgi zmar- centego z Czerniejewa (1563-81), kra- ³ych zakonników, z wykazów prze³o- kowsk¹ III (1594-1617), wielkopolsk¹ ¿onych, lektorów, neoprofesów, do- II (1608). Przytoczone teksty konty- brodziejów, konwertytów itd. Wresz- nuatorów Komorowskiego nie s¹ d³u- RECENZJE 369 gie (zajmuj¹ strony 43-70), a o poznañ- polsce) kronikarzem prowincji zosta³ skim klasztorze mówi¹ bardzo nie- po up³ywie kadencji prowincjalskiej, wiele, choæ z pewnoœci¹ kreœl¹ pe- tzn. w 1719. W ci¹gu kilkunastu na- wien kontekst, w jakim funkcjono- stêpnych lat nie tylko uporz¹dkowa³ wa³ równie¿ konwent w Poznaniu. Tu przeniesione z Poznania do klasztoru mo¿e nasuwaæ siê pytanie o w³asn¹ we Wschowie archiwum prowincji, kronikê bernardynów poznañskich ale tak¿e napisa³ piêciotomowe An- z tego czasu. Czy istnia³a, a jeœli tak, nales Polono-seraphici, których tom to co siê z ni¹ sta³o? Bior¹c pod uwa- czwarty to dzieje klasztorów w Po- gê przepisy i praktykê zakonn¹, nale- znaniu, Wschowie i Toruniu (funda- ¿y przyj¹æ z wielkim prawdopodo- tiones, progressus et res memorabiles). bieñstwem, ¿e i w klasztorze poznañ- Trzeba tu jednak zaznaczyæ, na co te¿ skim regularnie spisywano jego dzie- zwraca uwagê komentarz odredak- je. Niestety, ta kronika obejmuj¹ca cyjny, ¿e Kamieñski nie pisa³ o kon- przynajmniej dwa wieki istnienia wencie poznañskim jako jego kroni- klasztoru (od fundacji w 1455 do dru- karz, lecz jako chronolog prowincji giej po³owy XVII wieku) nie zacho- wielkopolskiej, a ponadto zauwa¿al- wa³a siê; przepad³a albo w czasie po- ny jest tutaj bardziej jego tempera- topu szwedzkiego (klasztor zosta³ ment archiwisty ni¿ kronikarza. Wo- wówczas ograbiony i zniszczony), albo bec spustoszeñ spowodowanych przez w czasie po¿aru konwentu w roku wojny i klêski elementarne, zgroma- 1673. dzi³ jedynie zachowane szcz¹tki Ÿró- Najobszerniejsza czêœæ omawiane- de³ historycznych i na ich podstawie go tomu (s. 75-354) zosta³a przez wy- skompilowa³ dzieje klasztoru w Po- dawców nazwana (tak przynajmniej znaniu, pocz¹wszy od fundacji w roku w spisie treœci): Kronika poznañska 1455. Pierwsza czêœæ opracowania o. Jana Kamieñskiego. Wydaje siê opiera siê w znacznej mierze na kro- jednak, ¿e takie jej nazwanie nie jest nice Jana z Komorowa, ale najdalej ca³kiem s³uszne, gdy¿ obejmuje ona do roku 1534. Tekst dotycz¹cy nastêp- równie¿ pracê jego kontynuatorów. nych stu kilkudziesiêciu lat (do mniej Wydawcy podaj¹ nieco wiadomoœci wiêcej drugiego dziesiêciolecia XVIII o Kamieñskim. Ten zas³u¿ony zakon- wieku) zosta³ skonstruowany g³ównie nik by³ lektorem, definitorem, pro- w oparciu o dokumenty i ksiêgi urzê- wincja³em i kustoszem wielkopol- dowe, które – jak wspomniano – zna- skiej prowincji bernardynów, a tak¿e, laz³ w klasztorze poznañskim, a tak¿e co dla nas najbardziej interesuj¹ce, w pobliskim konwencie bernardynek. pe³ni³ obowi¹zki archiwisty i kroni- Kamieñski przytacza in extenso licz- karza prowincjalnego. Wiêcej wiado- ne dokumenty papieskie, kurii rzym- moœci o nim, zw³aszcza dok³adne skiej, biskupów, genera³ów i prowin- daty ¿ycia i ramy czasowe jego dzia- cja³ów, wyci¹gi z akt miejskich, listy ³alnoœci dziejopisarskiej, dostarcza prze³o¿onych innych ga³êzi francisz- has³o w S³owniku polskich pisarzy kañskich lub innych zakonów. Zosta- franciszkañskich6. Otó¿ o. Jan Ka- ³y tu zanotowane wa¿niejsze wydarze- mieñski (urodzony w 1676 w Wielko- nia z ¿ycia prowincji bernardynów –––––––––––––– w Polsce, sporo miejsca zajmuj¹ spra- 6 W. M u r a w i e c, Kamieñski Jan wy sporne poznañskich bernardynów (1676-1730), [w:] S³ownik polskich pisarzy z miejscowym biskupem, plebanem franciszkañskich, red. H. E. Wyczawski, od œw. Marcina, franciszkanami kon- Warszawa 1981, s. 207-208. wentualnymi, reformatami, wreszcie 370 RECENZJE z jezuitami. Jest te¿ opisany spór zmar³ych w tym klasztorze, doprowa- z miastem o grunty, co tak bardzo dzony a¿ do roku 1838, a wiêc wykra- koresponduje z trudnoœciami, jakie czaj¹cy poza datê kasaty klasztoru w tym samym czasie odnotowali przez w³adze pruskie, która oficjalnie w swojej kronice klasztornej poznañ- zosta³a og³oszona zakonnikom w paŸ- scy karmelici bosi, którzy napotkali dzierniku 1835 roku. na opór rajców w kwestii scalenia Wci¹¿ jednak musimy pamiêtaæ, swoich gruntów i za³o¿enia w mieœcie ¿e tekst nazwany kronik¹ o. Jana klasztoru karmelitanek bosych. Wiê- Kamieñskiego (bêd¹cy tak¿e dzie³em cej szczegó³owych informacji o kon- jego nastêpców) pisany by³ przez wencie bernardyñskim zapisuje o. chronologów prowincji we Wschowie. Kamieñski z okresu sobie wspó³cze- Tymczasem przez ca³y wiek XVIII snego, pocz¹wszy od wojny pó³nocnej zakonnicy bernardyñscy w Poznaniu i wielkiej zarazy, a¿ po kolejn¹ odbu- pisali w³aœciw¹ kronikê klasztorn¹ dowê koœcio³a i klasztoru po tych klê- i to ona w³aœnie przepad³a w czasie skach i po huraganie z 1725 roku. ostatniej wojny. Jest to strata ogrom- Zapisy w tej czêœci kroniki dokonane na. Niemniej wydawcy dotarli do bar- przez Kamieñskiego mog¹ siêgaæ co dzo licznych cytatów z owej kroniki najwy¿ej do po³owy roku 1730, gdy¿ domowej, przytoczonych w pracach wiadomo, ¿e w³aœnie wtedy umiera historycznych, które ju¿ wczeœniej on w Rawiczu. wysz³y spod pióra Józefa £ukaszewi- Dalszy ci¹g dziejów klasztoru po- cza, ks. Kamila Kantaka i Wac³awa znañskiego w dziele zapocz¹tkowa- Szczygielskiego. Wszystkie te teksty nym przez o. Kamieñskiego (a wiêc zosta³y teraz pieczo³owicie zebrane w owym czwartym tomie Annales Po- i wydane na koñcu omawianego lono-Seraphici) zapisywali jego na- tomu jako: Zaginiony rêkopis kroni- stêpcy. Wydawcy podaj¹ imiona ki domowej (s. 356-392). dwóch z tych kronikarzy prowincji; Ustalenia tekstu wydanego obec- byli to o. Manswet Grabowski i o. Fe- nie jako Kroniki Bernardynów po- liks Dobrowicz. Ich zapisy dostarczaj¹ znañskich dokona³ w latach 70-tych licznych informacji o klasztorze po- XX wieku franciszkanin o. Pius Tur- znañskim i o bie¿¹cych wydarze- bañski. On te¿ jest autorem przek³a- niach w Poznaniu i Wielkopolsce, du z ³aciny na jêzyk polski; jedynie a nawet o sprawach kraju. Wprawdzie niewielki fragment (kontynuacjê kro- praca tych kontynuatorów o. Ka- niki o. Jana z Komorowa pióra o. Fe- mieñskiego mia³a byæ – wed³ug infor- liksa z Koœciana) prze³o¿y³a Anna macji wydawców – kontynuowana do Pawlaczyk. roku 1800, jednak zapisy w tekœcie Na koniec wreszcie trzeba stwier- opublikowanym urywaj¹ siê na roku dziæ, ¿e tekst zawarty w omawianym 1763. Potem nastêpuj¹ rozmaite wyka- tomie zasadniczo nie jest kronik¹ zy, którym nie mo¿na odmówiæ warto- klasztoru w œcis³ym znaczeniu, przy- œci, nie stanowi¹ one jednak tekstu najmniej nie w takim, jak definiuje kronikarskiego. Wykazy te podaj¹ pro- to znawca przedmiotu o. Romuald tektorów i szczególnych dobrodziejów, Gustaw7. Nie pomniejsza to jednak zmar³ych dobroczyñców pochowanych w niczym wartoœci Kronik Bernardy- w kryptach koœcio³a, syndyków apo- –––––––––––––– 7 Zob. R. G u s t a w, Uwagi metodyczne stolskich i przyjació³ duchowych, prze- o kronice klasztornej i jej prowadzeniu, ³o¿onych konwentu, lektorów, wresz- „Roczniki Teologiczno-Kanoniczne”, t. 2, cie nastêpuje d³ugi wykaz zakonników 1955, 250-251. RECENZJE 371 nów poznañskich. Wyrazy najwy¿sze- zachowana ksiêga metryki kapitul- go uznania i wdziêcznoœci nale¿¹ siê nej nie wydaje siê byæ pierwsz¹ z pro- zatem zarówno o. Turbañskiemu, jak wadzonych przez tê korporacjê, prze- i wydawcom, bo w sytuacji, gdy nie ciwnie – wszystko wskazuje na to, ¿e istnieje w³aœciwa kronika klasztorna, jest to kolejny tom œredniowiecznej zdo³ali oddaæ do r¹k szerokiego gro- serii tego typu ksi¹g. M. Czy¿ak zwra- na czytelników tekst niezwykle cen- ca równie¿ uwagê czytelnikowi, ¿e ny dla poznania dziejów poznañskich zapisy nie s¹ pe³ne, nie tylko z tego bernardynów. Tym razem ewange- powodu, ¿e tom ów dozna³ uszczerb- liczne napomnienie przytoczone na ku natury mechanicznej, trac¹c ileœ wstêpie przez wydawcê: Colligite tam stron w ci¹gu przesz³o piêciu fragmenta, ne pereant8, uda³o siê wieków, ale równie¿ dlatego, ¿e nota- spe³niæ. riusze kapitu³y niekiedy nie notowa- li wszystkich informacji, które zwy- PIOTR FRANCISZEK NEUMANN k³y byæ wpisywane do takich ksi¹g, np. z powodu zgubienia brulionu, za- pomnienia itp. przyczyn. Mimo tych Marta Czy¿ak, KAPITU£A KATE- wszystkich zastrze¿eñ, tom I acta ac- DRALNA W GNIENIE W ŒWIE- torum kapitu³y gnieŸnieñskiej daje TLE METRYKI Z LAT 1408-1448, mo¿liwoœæ przedstawienia funkcjono- Poznañ 2003, ss. 448. Uniwersytet wania tej korporacji we wszystkich im. Adama Mickiewicza. Wydzia³ jej aspektach w ci¹gu czasu niezbyt Teologiczny. Studia i Materia³y, 64. d³ugiego – 40 lat. Ten odcinek chro- nologiczny pozwala obj¹æ wszystkie Recenzowana monografia jest po- przejawy takich dzia³añ i jest wystar- prawion¹ wersj¹, obronionej w 2002 r., czaj¹co d³ugi dla zaobserwowania za- pracy doktorskiej Marty Czy¿ak, któ- chowañ typowych w podobnych oko- ra przygotowa³a j¹ w Zak³adzie Histo- licznoœciach, zwi¹zanych z cztero- rii Koœcio³a Wydzia³u Nauk Historycz- krotnymi w tym czasie zmianami na nych Uniwersytetu Miko³aja Koperni- gnieŸnieñskim tronie arcybiskupim. ka w Toruniu. Ksi¹¿ka przedstawia W³aœnie dlatego, ¿e g³ównym zada- funkcjonowanie korporacji wy¿szych niem i celem ksi¹¿ki jest przedsta- duchownych, jak¹ by³a œredniowiecz- wienie funkcjonowania korporacji na gnieŸnieñska kapitu³a katedralna, kapitulnej w œwietle jednego Ÿród³a w œwietle pierwszej z zachowanych ograniczonego chronologicznie, od- ksi¹g jej czynnoœci (acta actorum), ró¿nia siê ona od innych monografii obejmuj¹cej lata 1408-1448. Autorka kapitu³ polskich w okresie œrednio- nazywa tê ksiêgê metryk¹ kapituln¹, wiecznym lub nowo¿ytnym, których w czym ma racjê w œwietle termino- autorów interesowa³ g³ównie ustrój logii, u¿ywanej w tym w³aœnie Ÿródle. danej kapitu³y i jej sk³ad osobowy. To wyjaœnienie jest potrzebne ze Monografia ta pozwala nie tylko na wzglêdu na wieloznacznoœæ terminu postawienie hipotez, ale na ich metryka, którym by³o okreœlanych sprawdzenie w œwietle omawianego wiele œredniowiecznych i nowo¿yt- Ÿród³a, jak równie¿ na weryfikacjê nych ksi¹g wpisu, zw³aszcza koœ- tez literatury przedmiotu. cielnych. Biogramy wszystkich cz³onków Autorka informuje czytelnika, ¿e kapitu³y katedralnej gnieŸnieñskiej, –––––––––––––– wystêpuj¹cych w podanych grani- 8 J 6, 12. cach chronologicznych, s¹ równie¿ 372 RECENZJE wynikiem pracy M. Czy¿ak, która za- osób. Ksi¹¿ka pokazuje, ile do powie- mieœci³a je w obszernym, 100-stroni- dzenia w tej sprawie mia³a sama ka- cowym aneksie swej ksi¹¿ki. Autorka pitu³a gnieŸnieñska, która dokony- wykorzysta³a przy ich kompozycji wa³a przyjêcia (admisji) kandydata równie¿ wszystkie inne dostêpne Ÿró- do swojego grona, przyznaj¹c mu pra- d³a, przede wszystkim proweniencji wo g³osu na kapitule i dystrybucje papieskiej – prowizje na beneficja codzienne tylko wtedy, gdy mia³ on udostêpnione przez Bullarium Polo- wy¿sze œwiêcenia (co najmniej sub- niae i Repertorium Germanicum, jak diakonat) i by³ niekwestionowanym równie¿ dokumenty arcybiskupie itp. (pacificus) posiadaczem prebendy. oraz istniej¹ce opracowania. Przyjê³a W kolejnym rozdziale rozpatruje punktowy schemat budowy biogra- autorka problem rezydencji pra³atów mu, niew¹tpliwie najlepszy z istnie- i kanoników gnieŸnieñskich przy ka- j¹cych. Poszczególne punkty takiego tedrze, prostuj¹c ustalenia literatury schematu, takie jak powi¹zania ro- przedmiotu w tym wzglêdzie, która dzinne, wykszta³cenie, kariera itp. traktowa³a jako obowi¹zkow¹ 9-mie- dyscyplinuj¹ bowiem autora biogra- siêczn¹ rezydencjê i opowiadaj¹c siê mów, aby wype³niæ jak najwiêcej za przyjêciem jako takiej 3-miesiêcz- punktów i u³atwiaj¹ czytelnikowi nej rezydencji. Wyró¿nia wœród cz³on- szybsze znalezienie potrzebnych da- ków kapitu³y gnieŸnieñskiej trzy gru- nych. py – pierwsz¹ licz¹c¹ nie wiêcej ni¿ 10 M. Czy¿ak korzysta z innych poza osób – tych, którzy stale rezydowali metryk¹ Ÿróde³ równie¿ w omawia- przy katedrze. Rola ich by³a szczegól- niu kolejnych zagadnieñ przedsta- na – oni bowiem brali udzia³ w kapi- wionych w poszczególnych rozdzia- tu³ach partykularnych, uczestniczyli ³ach monografii, zw³aszcza w rozdzia- w codziennej s³u¿bie liturgicznej le pierwszym, poœwieconym sposo- i odbywali swoje dy¿ury w tym zakre- bom uzyskiwania prebendy w gnieŸ- sie, jak równie¿ zastêpowali kanoni- nieñskiej kapitule katedralnej. Ten ków dwóch pozosta³ych grup. Te w³aœnie rozdzia³ nale¿y do tych, dwie pozosta³e grupy, to najliczniej- w którym osi¹gnê³a wyniki niezmier- sza – kilkunastoosobowa grupa tych, nie interesuj¹ce dla poznania wp³y- którzy bywali wy³¹cznie na kapitu- wu ró¿nych czynników na uzyskanie ³ach generalnych, zwo³ywanych na prebendy w kapitule gnieŸnieñskiej, g³ówne œwiêto drugiego patrona ka- ale tak¿e w ró¿nych innych polskich tedry – œw. Wojciecha – w jego Natale kapitu³ach katedralnych w badanym – 23 kwietnia oraz jego translacjê – 20 okresie. Autorka dowodzi tezy, ¿e paŸdziernika. Ostatni¹ grupê stano- w dobie powszechnej praktyki starañ wili ci cz³onkowie kapitu³y gnieŸnieñ- o prowizjê papiesk¹ uzyskanie takiej skiej, którzy byli jej cz³onkami tylko prowizji by³o umiarkowanie skutecz- z nazwy i pobieranych dochodów, bo ne. W œwietle jej badañ okaza³o siê nigdy lub tylko sporadycznie poja- bowiem, ¿e decyduj¹cy by³ czynnik wiali siê w GnieŸnie. By³a to kilku- miejscowy, a zw³aszcza powi¹zania osobowa grupa cz³onków wielu kapi- rodzinne kandydata do prebendy tu³ krajowych, a przede wszystkim – i poparcie królewskie. Wystarczy pracowników kancelarii królewskiej przytoczyæ za Autork¹, ¿e na 240 osób i bywalców dworu papieskiego. z prowizjami papieskimi na kanonie Kapitu³a katedralna (i to nie tylko w katedrze gnieŸnieñskiej do kapitu- gnieŸnieñska) by³a nietypow¹ organi- ³y gnieŸnieñskiej wesz³o tylko 40 zacj¹ pod tym wzglêdem, ¿e nie tyle RECENZJE 373 kara³a swych cz³onków za niedope³- monia by³y przydzielane cz³onkom nienie podstawowych obowi¹zków, kapitu³y w systemie opcji per voca- czyli za absencjê, co nagradza³a za tionem, czyli w zale¿noœci od sta¿u ich wykonanie. Rezydencja przy kate- kapitulnego i dzier¿one przez nich drze gnieŸnieñskiej by³a nagradzana ca³ymi latami, jeœli by³y wystarczaj¹- dystrybucjami codziennymi w pieni¹- co dochodowe. Natomiast wsie chle- dzu i naturaliach – po 2 grosze ka¿de- bowe kapitu³a dawa³a w dzier¿awê go dnia, a 4 grosze w œwiêta, Adwent na okreœlony okres czasu i za czynsz, i Wielki Post. Natomiast uczestnicy jak to zosta³o powiedziane, zarówno kapitu³ generalnych, trwaj¹cych od pieniê¿ny jak w m¹ce. Posiadanie kilku dni do tygodnia, otrzymywali tych wsi by³o niew¹tpliwie o wiele za ka¿dy dzieñ po jednej grzywnie. mniej dochodowe, z tym ¿e kapitu³a Ciekawe, ¿e w dalszym ci¹gu utrzy- zmniejsza³a obci¹¿enia z powodu mywa³y siê dystrybucje produktów klêsk ¿ywio³owych, jak równie¿ ich ¿ywnoœciowych – przede wszystkim niszczenia np. podczas przemarszu chleba – owych bu³, wypiekanych wojsk. Dochodowoœæ wsi chlebowych w piekarni kapitulnej pod wzgórzem w danym czasie rzutowa³a bezpoœred- katedralnym, ale tak¿e œledzi, fig, nio na wysokoœæ dystrybucji codzien- wina, piwa i oliwy. Autorka cytuje nych. Autorka zajmuje siê te¿ zarz¹d- z metryki zabawny incydent, gdy cami maj¹tku kapitulnego, zwanymi zgorszona kapitu³a zakaza³a w 1418 r. prokuratorami kapitu³y, wy³aniany- jednemu ze swych cz³onków Marci- mi po dwóch z jej grona. Uznaje ich nowi Chrapkowi chodzenia na targ za element kontynuuj¹cy tradycjê w GnieŸnie i samodzielnego, a nie za dawnej vitae communis kanoników poœrednictwem s³ug, kupowania ryb, przy katedrze. Na prokuratorach spo- miêsa i jajek. M¹kê do pieczenia czywa³o wiele obowi¹zków jak przyj- chlebów kapitulnych dostarcza³y mowanie czynszów i rozdzielanie wsie chlebowe kapitu³y, a œciœle mó- dystrybucji, egzekwowanie kar pie- wi¹c – ich regensi spoœród cz³onków niê¿nych. Oni te¿ byli uprawnieni do kapitu³y, którzy czêœæ czynszu dzier- nak³adania i zwalniania od kar ko- ¿awnego dostarczali w miarach m¹ki. œcielnych w stosunku do opornych Przedmiotem kolejnego rozdzia³u w sprawach maj¹tkowych. Autorka jest s³u¿ba liturgiczna kanoników zajmuje siê tak¿e funduszem pro fa- przy katedrze. Byli oni zobowi¹zani brica ecclesiae, na który ³o¿yli arcybi- zarówno do odprawiania w chórze skup i kapitu³a, a z którego pokrywa- katedry godzin kanonicznych – przy- no koszty wszystkich inwestycji bu- najmniej niektórych (jutrzni i nie- dowlanych i remontowych w kate- szporów), jak i uczestnictwa we mszy drze, jak równie¿ odnawiano para- codziennej, choæ ju¿ nie w sumie. In- menty koœcielne. formacje tego typu bêd¹ cenne dla Niew¹tpliwie jednym z najwa¿- wszystkich zainteresowanych spra- niejszych rozdzia³ów recenzowanej wami liturgii, jak równie¿ dla tych pracy jest rozdzia³ dotycz¹cy udzia³u mniej zorientowanych w s³u¿bie bo- kapitu³y w zarz¹dzie diecezj¹ sede ¿ej duchowieñstwa kapitulnego. plena i sede vacante. Arcybiskupi Maj¹tkiem wspólnym kapitu³y gnieŸnieñscy, jak to wykaza³y prace zajmuje siê M. Czy¿ak w jednym Antoniego G¹siorowskiego, rzadko z dalszych rozdzia³ów. Wyjaœnia, ¿e przebywali w GnieŸnie. Nawet gdy sk³ada³y siê nañ dwa rodzaje wsi – pozostawali na terenie diecezji, wole- prestymonialne i chlebowe. Presty- li swoje zamki z ¯ninie lub £owiczu, 374 RECENZJE ograniczaj¹c czas pobytu przy kate- wyraŸnie, ¿e oficja³ i wikariusz gene- drze do wymaganego prawem kano- ralny byli urzêdnikami arcybiskupa nicznym. M. Czy¿ak wykaza³a w re- (tak jak ka¿dego biskupa diecezjal- cenzowanej pracy, ¿e nie uczestni- nego), jego zastêpcami w sprawach czyli we wszystkich kapitu³ach gene- s¹dowych oraz duchownych (i niekie- ralnych, bywaj¹c raczej na wa¿niej- dy materialnych), nie byli jednak szych kapitu³ach wiosennych ni¿ je- w ¿adnym wypadku przedstawiciela- siennych. Kapitu³a gnieŸnieñska mi kapitu³y przy jego osobie. Ow- czu³a siê zatem i musia³a byæ gospo- szem w nieobecnoœci arcybiskupa darzem w stolicy diecezji równie¿ za (lub biskupa w innych diecezjach) ¿ycia arcybiskupa. Wyra¿a³o siê to dzia³ali statutowo w porozumieniu m.in. w sprawowaniu przez ni¹ s¹- z kapitu³¹, niemniej zawsze jako downictwa w sprawach swych cz³on- urzêdnicy biskupi, ciesz¹cy siê wo- ków, ni¿szego duchowieñstwa obs³u- bec kapitu³y presti¿em równie¿ jako guj¹cego katedrê, poddanych wsi jej cz³onkowie. kapitulnych. Sprawami s¹dowymi Autorka dochodzi do s³usznej kon- zajmuje siê Autorka w jednym z ko- statacji, ¿e kapitu³a w czasie objêtym lejnych rozdzia³ów swojej pracy, kon- zakresem chronologicznym pracy, statuj¹c, ¿e kapitu³a katedralna udziela³a zawsze konsensu na dzia³a- cieszy³a siê najwiêkszym po arcybi- nia arcybiskupa, nawet gdy ³¹czy³y skupie autorytetem w sprawach s¹- siê z powa¿nymi, choæ czasowymi dowych. Stara³a siê sprawowaæ s¹- alienacjami maj¹tku koœcielnego. downictwo polubowne. Autorce uda- W œwietle materia³u znajduj¹cego siê ³o siê wydobyæ zapisy Ÿród³owe, w ksiêdze I acta actorum kapitu³y œwiadcz¹ce przekonuj¹co o trosce gnieŸnieñskiej twierdzenie to jest kapitu³y o kmiecych poddanych wsi udokumentowane. Pe³na jego weryfi- kapitulnych, czego najlepszym do- kacja mo¿liwa by³aby jednak dopiero wodem jest fakt, ¿e w 1408 r. uczyni- w œwietle analizy dokumentów wy- ³a jedyne zastrze¿enie co do zakresu stawionych przez arcybiskupów w³adzy w³asnych prokuratorów, to gnieŸnieñskich w badanym okresie. mianowicie quod iidem domini pro- Zdarza³y siê bowiem biskupom ró¿- curatores a kmethonibus nullas exi- nych diecezji polskich tego czasu gant graves penas. dzia³ania maj¹tkowe, mo¿e i nie tyle W przedstawieniu stosunków miê- wbrew kapitule, co bez jej konsensu, dzy kapitu³¹ a arcybiskupami Autor- co by³o spowodowane wystawianiem ka wspomnia³a m.in. dwóch g³ów- dokumentów poza okresem kapitu³ nych urzêdników arcybiskupa, który- generalnych i przejawia³o siê bra- mi jak w innych diecezjach w owym kiem na liœcie œwiadków nazwisk czasie i w ca³ym Koœciele powszech- cz³onków kapitu³y in gremio oraz nym, byli oficja³ i wikariusz general- oczywiœcie – jej pieczêci obok pieczê- ny. Wydaje mi siê jednak twierdze- ci arcybiskupa lub biskupa. nie, ¿e Sede plena kapitu³a uczestni- Szczególnie interesuj¹co wypad³o czy³a w zarz¹dzie diecezj¹ poprzez przedstawienie w recenzowanej ksi¹¿- powo³ywanie z jej grona wikariusza ce dzia³alnoœci kapitu³y podczas wa- in spiritualibus et temporalibus kansu na stolicy arcybiskupiej, gdy (s. 263) i dalej podobne o obu tych stawa³a siê ona obroñc¹ ca³oœci dóbr urzêdnikach, jest nieco zbyt daleko koœcielnych w archidiecezji, a w szcze- posuniête. Nale¿y podkreœliæ bardzo gólnoœci dóbr mensy arcybiskupiej. RECENZJE 375

Pierwszym przeto dzia³aniem kapitu³y monografii jest przypisanie poszcze- po œmierci arcybiskupa by³o rozdziele- gólnych prebend do konkretnych po- nie miêdzy kanoników poszczegól- siadaczy. Autorce uda³o siê to, jak po- nych kluczy dóbr arcybiskupich. Au- daje, w 75 przypadkach na 101 bene- torka przedstawia równie¿ losy drama- ficjentów. Mo¿liwe to by³o dziêki tycznych wysi³ków kapitu³y gnieŸ- ¿mudnemu analizowaniu danych nieñskiej o uszanowanie przez króla o transakcjach sprzeda¿y dziesiêcin, jej prawa do wyboru pasterza, koñcz¹- dokonywanych przez poszczególnych ce siê dla niej niepowodzeniem przy pra³atów i kanoników. Warto wspo- silnych w³adcach, jakimi byli W³ady- mnieæ, ¿e ksi¹¿ka ilustrowana jest s³aw Jagie³³o i Kazimierz Jagielloñ- zdjêciami poszczególnych stron czyk, a uwieñczonych sukcesem za pierwszej ksiêgi gnieŸnieñskiej me- ma³oletnioœci W³adys³awa III. tryki kapitulnej, fotografiami tak Byæ mo¿e nale¿a³oby siê upo- wysokiej jakoœci, ¿e czytelne s¹ nie mnieæ o bli¿sze zainteresowanie siê tylko na skrzyde³kach ok³adki, ale Autorki funkcj¹ ustawodawcz¹ kapi- równie¿ w tekœcie ksi¹¿ki, na zwy- tu³y gnieŸnieñskiej, która odzwiercie- czajnym papierze. dla³a siê w statutach uchwalanych na W sumie otrzymaliœmy wyró¿nia- kapitu³ach generalnych i publikowa- j¹c¹ siê monografiê, która przedsta- nych w tej ksiêdze. O niektórych wia z bliska rzeczywistoœæ kapituln¹, z nich wspomina, kreœl¹c stosunki zarówno w czasach dramatycznych miêdzy korporacj¹ a arcybiskupem- zmagañ o ocalenie w³asnych upraw- elektem. W sposób natomiast bardzo nieñ i maj¹tku koœcielnego jak przekonuj¹cy uprawdopodobni³a ist- w okresie spokojnej, na ogó³ zgodnej nienie i to ju¿ od pocz¹tku XV w. ka- koegzystencji z arcybiskupem, pozo- pitulacji wyborczych dla elekta, po- sta³ym duchowieñstwem katedral- niewa¿ takimi wydaj¹ siê owe articu- nym i kmieciami, a mniej zgodnej – li, z którymi cz³onkowie kapitu³y jeŸ- z miejscow¹ szlacht¹, która by³a dzili w 1412 r. do Miko³aja Tr¹by. sk¹din¹d w³asnym zapleczem osobo- Równie¿ rota przysiêgi arcybiskupa wym kapitu³y. i przysiêgi kanoników – potencjal- MARIA KOCZERSKA nych kandydatów do godnoœci arcy- Uniwersytet Warszawski biskupiej – sk³adanej przez nich przed Instytut Historyczny przyst¹pieniem do elekcji mieszcz¹ w sobie zobowi¹zania elekta wobec Koœcio³a gnieŸnieñskiego. Jan Walkusz, TWÓRCZOŒÆ LI- Oprócz wspomnianego ju¿ anek- TERACKA DUCHOWIEÑSTWA su, zawieraj¹cego biogramy cz³onków POLSKIEGO NA ZIEMIACH ZA- kapitu³y gnieŸnieñskiej z lat 1408- BORU PRUSKIEGO W XIX-XX 1448, w pracy znalaz³y siê dwa inne: WIEKU 1848-1939. Lublin 2002, ss. pierwszy z terminami posiedzeñ ka- 448. Towarzystwo Naukowe Ka- pitu³y i drugi ze spisem uczestników tolickiego Uniwersytetu Lubel- tych¿e. Ponadto Autorka zamieszcza skiego. w samym tekœcie poszczególnych rozdzia³ów rozmaite przydatne dla badaczy wykazy, np. kolejnych posia- Studia poœwiêcone polskiemu du- daczy danych prebend kapitulnych, chowieñstwu katolickiemu XIX i XX prestymoniów. Wielkim osi¹gniêciem wieku s¹ ju¿ na tyle zaawansowane, 376 RECENZJE

¿e mog¹ stanowiæ podstawê do pew- pracy jest wiêc twórczoœæ literacka nych uogólnieñ, wprawdzie ograni- polskiego duchowieñstwa od po³owy czonych, ale selektywnie uprawnio- XIX wieku do roku 1939 na ziemiach nych. Te ograniczenia wynikaj¹ g³ów- zaboru pruskiego. Opieraj¹c siê na nie z faktu, ¿e autorzy tych prac sta- teorii dzie³a literackiego i wyjaœnia- wiali sobie dosyæ zawê¿one cele ba- j¹c co rozumie tu przez twórczoœæ li- dawcze, skupiaj¹c siê g³ownie na ro- terack¹, zastosowa³ doœæ rygorystycz- zeznaniu struktury organizacyjnej ne kryteria doboru materia³u: z za³o- i spo³ecznej tej grupy, w niewielkim ¿enia uwzglêdni³ tych, którzy byli tylko stopniu uwzglêdniaj¹c ró¿no- autorami przynajmniej jednej ksi¹¿- rodne przecie¿ formy aktywnoœci du- ki (w takiej sytuacji uwzglêdni³ tak- chowieñstwa. Prace Stanis³awa Lita- ¿e ich pozosta³¹ twórczoœæ). Tak wiêc ka o diecezji lubelskiej (monografia poddano analizie dorobek literacki 39 tego autora o duchowieñstwie po- pisarzy w sutannach (prawie po³owa znañskim dotyczy wczeœniejszego pochodzi³a z Wielkopolski, 16 z Po- okresu), Daniela Olszewskiego o du- morza, 4 z Warmii). Trzeba zaznaczyæ, chowieñstwie krakowskim i kielec- ¿e autor nie analizuje piœmiennictwa kim, czy Lecha Bystrzyckiego o du- poszczególnych duchownych odrêb- chowieñstwie wielkopolskim – s¹ tu nie. Pracowicie zebrany materia³ na- typowym przyk³adem tego typu po- niós³ na siatkê kilkunastu gatunków ¿ytecznej i cennej sk¹din¹d historio- literackich, zgromadzonych wokó³ grafii. czterech grup: epika, liryka, dramat, Praca Jana Walkusza reprezentuje literatura faktu. W konsekwencji nowy typ podejœcia do tej specyficz- otrzymaliœmy bardzo interesuj¹cy nej grupy spo³ecznej, jak¹ jest ducho- obraz tego zjawiska, który znacznie wieñstwo. Szczególnie poprzez kom- poszerza nasz¹ literack¹ œwiado- plementarny i znacznie poszerzony moœæ. Nie jest to oczywiœcie literatu- wachlarz za³o¿eñ badawczych, wy- ra z „górnej pó³ki”, ale fakt, ¿e du- chodz¹cy daleko poza rozeznanie chowni byli obecni prawie we wszyst- struktur czy dzia³alnoœci koœcielnej kich gatunkach i formach literackich i duszpasterskiej. Ten typ pisarstwa (powieœæ, opowiadanie, bajka, nowe- historycznego, uprawiany pod patro- la, dramat, komedia, literatura faktu, natem Zygmunta Zieliñskiego w Ka- wspomnienia, dzienniki, reporta¿e) – tolickim Uniwersytecie Lubelskim, sprawia, ¿e ten obraz pisarstwa mu- mo¿e siê ju¿ poszczyciæ pewnymi sia³ byæ wreszcie rozeznany z po¿yt- osi¹gniêciami, o czym œwiadcz¹ pu- kiem dla obrazu kultury i szerokiej blikacje np. o duchowieñstwie diece- obecnoœci w niej duchownych. Zdu- zji che³miñskiej (J. Walkusz), przemy- miewa szeroko zakrojona kwerenda skiej (A. Szal), sandomierskiej (B. nie tylko w bibliotekach (co zrozu- Stanaszek) czy katowickiej (H. Ol- mia³e) ale tak¿e w archiwach i muze- szar). To co jest w nich szczególnie ach. Po¿yteczna niezmiernie okaza³a charakterystyczne, to odtworzenie siê np. dla okresu miêdzywojennego obrazu literackiej aktywnoœci ducho- dokumentacja Zwi¹zku Zawodowe- wieñstwa. go Literatów Polskich w Poznaniu. Jan Walkusz ju¿ poprzez sformu- Okazuje siê, ¿e duchowni pisarze by- ³owanie tytu³u swej ksi¹¿ki nie pozo- wali niejednokrotnie bardzo aktywni stawi³ w¹tpliwoœci, czego mo¿emy siê w œrodowiskowym ¿yciu literackim, po niej spodziewaæ. Przedmiotem tej spo³ecznym itp. RECENZJE 377

Z kilkudziesiêciu duchownych kopolskie Golejewko, gdzie przez 24 literatów rozpoznajemy wielu do- lata by³ proboszczem i któremu po- brych znajomych z Wielkopolski, np. œwiêci³ wczeœniej „Czestram. Obraz ks. Ewarysta Nawrowskiego, autora dramatyczny na tle historycznym piêciu tomików poetyckich (które s¹ w czterech aktach”. Wzruszaj¹ce, po- tu obficie analizowane w rozdziale etyckie umi³owanie „ma³ej ojczy- poœwiêconym liryce) i autora pa- zny”. miêtnika pt. „Z roku ¿ycia”, który Wymieni³em kilka postaci z tere- otrzyma³ u Walkusza bardzo wysok¹ nu Wielkopolski, które znane s¹ bar- ocenê. Jego zdaniem utwór ten za- dziej z innych obszarów swej aktyw- wiera wszystkie w³aœciwoœci klasycz- noœci. Dobrze, ¿e poznajemy je teraz nego dziennika (zapis opinii i we- w pog³êbionej analizie ich twórczoœci wnêtrznych prze¿yæ autora wystêpu- literackiej. Z terenu Pomorza i War- je w pierwszej osobie, a wiêc narra- mii Walkusz analizuje np. twórczoœæ tor uto¿samia siê z bohaterem i jego ks. Stanis³awa Kujota, ks. Mateusza œwiatem). Autor tej ksi¹¿ki nie móg³ Truszczyñskiego – t³umacza Psal- znaæ pamiêtnika Nawrowskiego mów, autora sielanek. Jest tak¿e ks. z Fortu VII w Poznaniu (w rêkopisie, Bernard Sychta, ogromnie zas³u¿ony obecnie w posiadaniu pisz¹cego te dla kultury kaszubskiej, który w tym s³owa), który dostarczy³by mu mate- jêzyku pozostawi³ spor¹ twórczoœæ, ria³u do kolejnych refleksji (zapew- g³ównie dramatyczn¹. Wspominam ne pamiêtnik ten uka¿e siê dru- z rozrzewnieniem wieczór spêdzony kiem). Jest tu ks. Nikodem Cieszyñ- u ks. Sychty w Pelplinie, który wtedy ski – wydawca s³ynnych „Roczników by³ ju¿ u schy³ku ¿ycia ale zaszczyci³ katolickich”, tu g³ównie jako autor mnie d³ug¹ rozmow¹ i cierpliwie od- wspomnieñ i reporta¿y – ks. W³ady- powiada³ na moje pytania. s³aw Chotkowski, autor kilku powia- Jan Walkusz wyrazi³ przeœwiad- stek, obrazków z ¿ycia ludu wiejskie- czenie, ¿e „dzieje literatury polskiej go oraz wspomnieñ, ks. Kamil Kan- XIX i pocz¹tku XX wieku pozostan¹ tak – autor m.in. „In memoriam cza- tak d³ugo niepe³ne, jak d³ugo bêd¹ su wojny 1914-1918”, ks. Józef K³os, rekonstruowane wy³¹cznie na pod- legendarny redaktor „Przewodnika stawie twórczoœci najwybitniejszych katolickiego” – autor „Gawêd Janka literatów i poetów tamtego czasu”. Obleciœwiata” i kilku tomów wspo- Przez swoj¹ ksi¹¿kê autor da³ dobry mnieñ, ks. Ignacy Posadzy – tak¿e materia³ historykom literatury, aby autor kilku tomów wspomnieñ i re- ten obraz uzupe³niæ o pisarzy tzw. porta¿y, ks. Apolinary T³oczyñski – drugiego rzêdu. Monografia ta jest te¿ autor powieœci, obrazków scenicz- cennym wk³adem do dziejów kultury nych, krotochwil, ks. Zdzis³aw Za- i historii Koœcio³a. krzewski, który by³ sprawny zarówno Ksi¹¿ka doczeka³a siê drugiego w poezji jak i w prozie – autor po- wydania. Zmieniono szatê graficzn¹, ematu wierszowanego w trzech czê- dodano ilustracje. Zmieniono te¿ ty- œciach pt. „Z przesz³oœci zak¹tka”. tu³ na: „Piórem i s³owem. Aktywnoœæ Relacje historyczne i przekazy le- literacka polskiego duchowieñstwa gendarne s¹ tu powi¹zane jednost- katolickiego na Pomorzu Nadwiœlañ- kow¹ fabu³¹, co tworzy niepowta- skim, Warmii i w Wielkopolsce w la- rzalny klimat tego miejsca (majestat tach 1848-1939” (Pelplin 2003). historii, duch polskoœci, sacrum). Trzeba dodaæ, ¿e ten zak¹tek to wiel- FELIKS LENORT 378 RECENZJE

KOMITET WYDAWNICZY ADAM ADAMSKI, PAWE£ BORTKIEWICZ, FELIKS LENORT, TADEUSZ KARKOSZ, KRZYSZTOF MICHALCZAK, JAN SZPET

REDAKTOR FELIKS LENORT

PUBLIKACJA DOFINANSOWANA Z FUNDUSZU NA BADANIA W£ASNE WYDZIA£U TEOLOGICZNEGO UAM

ISSN 1731-0679 ISBN 83-60598-65-7

UNIWERSYTET IM. ADAMA MICKIEWICZA WYDZIA£ TEOLOGICZNY REDAKCJA WYDAWNICTW 61-111 POZNAÑ, UL. WIE¯OWA 2/4 e-mail: [email protected] tel./fax (0-61) 851-97-43 http://www.thfac.poznan.pl PROJEKT GRAFICZNY SERII: PAWE£ P¥K

KOREKTA: JUSTYNA IWASZKIEWICZ

T£UMACZENIA NA JÊZYK ANGIELSKI: MA£GORZATA WIERTLEWSKA

DRUK: ESUS AGENCJA REKLAMOWO-WYDAWNICZA, 61-858 POZNAÑ, UL. WIERZBIÊCICE 35 RECENZJE 379

ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI TOM 1, 2003

MARTA CZY¯AK NOTARIUSZE KAPITU£Y GNIENIEÑSKIEJ W PIERWSZEJ PO£OWIE XV WIEKU

KRZYSZTOF KACZMAREK KONWENT DOMINIKANÓW POZNAÑSKICH W ŒREDNIOWIECZU

PIOTR FRANCISZEK NEUMANN DOBRODZIEJE POZNAÑSKICH KARMELITÓW BOSYCH W XVII I PIERWSZEJ PO£OWIE XVIII WIEKU W ŒWIETLE KRONIKI KLASZTORNEJ

ANZELM WEISS FILADELFIA WIELKOPOLSKIEGO DUCHOWIEÑSTWA DIECEZJALNEGO Z 1777 ROKU

MIECZYS£AW HR. LEDÓCHOWSKI W STULECIE ŒMIERCI PRYMASA KARDYNA£A MIECZYS£AWA LEDÓCHOWSKIEGO

ZYGMUNT ZIELIÑSKI GENEZA KANDYDATURY MIECZYS£AWA HALKI LEDÓCHOWSKIEGO NA ARCYBISKUPSTWO W GNIENIE I W POZNANIU

JERZY PIETRZAK ARCYBISKUP MIECZYS£AW LEDÓCHOWSKI JAKO PRYMAS POLSKI

ANNA MARCINIAK DAWNE I NOWE RÓD£A DO BIOGRAFII KARDYNA£A MIECZYS£AWA LEDÓCHOWSKIEGO

AMBRO¯Y ANDRZEJAK KARDYNA£ MIECZYS£AW LEDÓCHOWSKI JAKO PREFEKT KONGREGACJI ROZKRZEWIENIA WIARY

PIOTR FRANCISZEK NEUMANN KARDYNA£ MIECZYS£AW LEDÓCHOWSKI W ŒWIETLE KRONIK POZNAÑSKICH KARMELITANEK BOSYCH

LIGIA WILKOWA SARKOFAG I POMNIK ARCYBISKUPA LEDÓCHOWSKIEGO I JEGO TWÓRCA

JÓZEF DÊBIÑSKI POZNAÑSKI OKRES ¯YCIA I DZIA£ALNOŒCI BISKUPA KAROLA MIECZYS£AWA RADOÑSKIEGO

FELIKS LENORT PRZYPOMNIENIE OTWARCIA NOWEGO SEMINARIUM DUCHOWNEGO W POZNANIU W ROKU 1896

LESZEK WILCZYÑSKI ORDYNARIAT ARCYBISKUPI W POZNANIU I KANCELARIA PRYMASA POLSKI w dwudziestoleciu miêdzywojennym

MARIAN F¥KA DZIEJE OKUPACYJNE KAPITU£Y METROPOLITALNEJ W POZNANIU