TATERNIK TREŚĆ

Ważkie słowo ..partner" (M. Jagiełło) 145 Letni sezon taternicki (A. Machnik) 146 Tragedia na Kazalnicy (J. Mączka) 148 Przewodnik po ..Wierchach" (W. Wójcik) 150 Wyprawa naukowo-alpinistyczna An­ dy 1975 (R. Kozioł i J. Niewodni­ czański) 151 Gdańska wyprawa Andy 1975-76 (K. Szafrański) 153 Rok 1975 w górach najwyższych (Z. Kowalewski) 156 od północy (H. Adams Carter) 160 Śmierć Nanda Devi (A. Janik) . . 161 A może do Ladaku? (M. Popko) . 162 UIAA — Barcelona 1976 (A. Pacz­ kowski) 163 Słowackie sukcesv zimowe w Alpach (J. Hazucha i P. Tardbek) ... 164 Tiricz Mir — najwyższy szczyt Hin­ dukuszu (J. Wała) 165 Zakopiańska wyprawa w Hindukusz (R. Szafirski) 169 Wyprawa PKG w Hindukusz (P. Młotecki) 172 Inwentaryzacja jaskiń tatrzańskich (R. Kardaś) 174 Garma Ciega 1975 (J. Grodzicki) . 174 400 metrów w Wieserloch (W. Wiś­ niewski) 175 Nowe drogi w Tatrach .... 177 Co nowego w Tatrach? .... 178 Różne góry. różne lata . 179 Wyprawy w góry egzotyczne . . 180 Jaskinie i speleologia .... 182 Wieści organizacyjne .... 183 Pożegnania 184 Wypadki i ratownictwo .... 185 Sprzęt i ekwipunek 185 Ochrona przyrody gór . . 186 Z piśmiennictwa 187 Drobiazgi historyczne .... 189 W skrócie 189 Z Tatr i Zakopanego .... 190 Kochane zdrowie 191 Listy do Redakcji 191

Na okładce: Fragment panoramy Tatr Wyso­ kich z dzieła Stanisława Staszica wydanego w r. 1815. Rysunek Zygmunta Vogla. W tym roku obchodzimy 150 rocznicę zgonu Staszica — ..ojca" taternictwa polskiego.

Zdjęcie obok: Alpy 1976. Centralny filar Les Courtes — wspina się Dobroslawa Miodowicz. Fot. Jan Wolf :;r TAT E RN IK

MICHAŁ JAGIEŁŁO Ważkie słowo „partner"

Wyprawa na będzie zapewne wszech­ Są w tym artykule zdania, które w naszej stronnie przeanalizowana i nie mnie zabierać literaturze taternickiej i alpinistycznej poja­ glos w sprawach technicznych, taktyki i stra­ wiają się niesłychanie rzadko. Oto przykłady: tegii... Ubocznym „produktem" każdej jednak „Genio wspina się lepiej ode mnie, więc on wyprawy jest jej otoczka kulturowa: spotka­ będzie tutaj prowadził"; „Prosi, abym go nia, filmy, fotografie, artykuły, audycje ra­ zmienił w torowaniu, nie mam jednak siły, diowe i telewizyjne, książki. Jeśli ową otocz­ aby dojść do niego"; „Mamy tutaj jedną re­ kę uznt my za istotny środek spłacania zerwową butłę z tlenem, ale jest go niewiele. przez alpinistów długu zaciągniętego u spo­ Rezygnuję więc z niego na korzyść Genka, łeczeństwa, to silą rzeczy zaczniemy ją trak­ który miał go znacznie mniej ode mnie w tować jako integralną część szeroko rozumia­ ścianie..." nych wyników ekspedycji. Wyprawy kosztu­ Tak pisze Wojtek Wróż — znany ze swej ją i, co by się nie mówiło, organizowane są rutyny zdobytej w różnych górach i sytua­ nie za prywatne, lecz za społeczne pieniądze. cjach, z twardości i wysokich kwalifikacji. Z atakowania szczytów nie przeprowadza się Tak pisze Wojtek Wróż — stojący zawsze na jeszcze bezpośrednich sprawozdań telewizyj­ uboczu sporów (tak intensywnych ostatnio) nych, tym większe więc zadania spoczywają trapiących nasze środowisko i dlatego uzna­ na uczestnikach wypraw. Specyfika działal­ ny przez wielu za autsajdera, który już nie ności górskiej powoduje, że najcenniejsze są przeskoczy siebie. I oto Wojtek otrzymał wre­ relacje pochodzące z pierwszej ręki, a każda szcie szansę: na K2 odniósł swój wielki suk­ rzetelna informacja podana ogółowi ma — ces i — co najważniejsze — byl na to inte- prócz innych — wszelkie cechy regulowania łektualnie i moralnie przygotowany. Dowod­ społecznego rachunku. nie przebija to z jego wypowiedzi. Piszę to na marginesie tekstu Wojciecha Dzięki Ci więc, Wojtku, za ten niezwykły Wróża „Góra gór nie poddaje się", zamiesz­ ton Twego artykułu, za znakomicie, paroma czonego w „Kulturze" z 24 października 1976 kreskami naszkicowany portret Gienka Chro­ roku. Jest to bowiem tekst, który — moim baka. To dobrze, że wreszcie ktoś oddał Gien­ zdaniem — powinien stanowić lekturę obo­ kowi Chrobakowi to, co mu się słusznie na­ wiązkową na kursach dla początkujących ta­ terników. Klarowność wywodu, daleko posu­ leży. I dobrze też, że zrobiłeś to właśnie Ty. nięta szczerość w ujawnianiu swych odczuć, Z tekstu Twego niezbicie wynika, że słowo osobisty ton, ale bez popadania w egocentryzm PARTNER nie straciło dla Was obu swego — oto jego bezsporne zalety. głębokiego znaczenia.

145 ANDRZEJ MACHNIK

Letni sezon taternicki 1976

Tegoroczny sezon letni rozpoczął się wcze­ oraz w rejonie Morskiego Oka. Powtórzono śnie i ostro. Już z początkiem maja W. Mysz­ m. im. komin Diesków na południowo-zachod¬ kowski i T. Preyzner śmiało zaatakowali wol­ niej ścianie Jastrzębiej Turni oraz prawy ne od śniegu ściany Tatr Zachodnich, prze­ komin z Kopiniakowej Szczerbiny, poprowa­ chodząc dwie nowe drogi iw urwiskach Rapta- dzono nowe drogi na północno-wschodniej wickiej Grani i powtarzając jako pierwsi fi­ ścianie czołowej filara Mięguszowieckiego lar północno-wschodniej ściany Kazalnicy Szczytu. Miętusiej. Początek lata kalendarzowego przywitał nielicznych w tym czasie w górach Ogólnie biorąc, pomimo złej pogody można wspinaczy piękną pogodą. Wykorzystując było źrebić więcej, gdyby przebywająca w długi czerwcowy dzień, A. Smólski i J. Wolf Morskim Oku liczna rzesza wschodzących dokonali pierwszego jednodniowego przej­ gwiazd polskiego alpinizmu porzuciła wytarte ścia direttissimy północno wschodniej ściany i dokumentnie „obhaczone" szlaki na wschod­ Małego Młynarza. Sprawnie wykorzystując na niej ścianie Mnicha (na Wariancie R np. dobi­ kluczowym wyciągu klasycznym haki i wspor­ ja się obecnie 6 haków...) i powspinała się nie­ nik, powtórzono drogę A. Belicy na zachodniej co po słowackiej stronie Tatr. Niestety tłum ścianie Łomnicy. Padł też kolejny „ostatni kłębił się na półkach Mnicha, podczas gdy problem Tatr" — „direttissima" północno- Słowacja tradycyjnie nieomal świeciła pu­ -zachodriiej ściany Cubrynki, której opis zna­ stkami. O tym, że warto jednak sięgać do lazł się już w poprzednim zeszycie ..Taterni­ konfrontacji z osiągnięciami naszych połud­ ka". niowych sąsiadów-, niech świadczy nie wzbu­ Sprzyjająca pogoda nie utrzymywała się dzający zachwytu styl powtórzeń niektórych jednak zbyt długo, a to co nastąpiło później, z ich dróg. przeszło oczekiwania największych pesymi­ stów. Tylko nieliczna grupa szczególnie od­ pornych na "wilgoć wspinaczy zdołała wy­ trwać w tygodniami lejących się z nieba strugach deszczu i wykorzystując rzadkie za­ łamania niepogody atakowała mokre zerwy. Słabsi nerwowo w poszukiwaniu suchej skały wyjeżdżali w skałki zawierciańskie. Pomimo to dokonano szeregu niezłych przejść, zwłasz­ cza nowych dróg, wśród których na szczegól­ ne wyróżnienie zasługuje droga rozwiązująca lewą połać północno-wschodniej ściany Ka­ zalnicy Miętusiej. Gorzej było z 'powtórzenia­ mi. Od niezliczonych przejść .wschodniej ścia­ ny Mnicha, dokonywanych przez pozbawio­ nych polotu wspinaczy, wyraźnie odbijają dwa osiągnięcia: II letnie przejście znanej z trud­ ności drogi P. Czoka i J. Kieikorwskiego na ścianie Kotła Kazalnicy, zrealizowane w b. dobrym czasie (1 1/2 dnia) przez Z. Czy­ żewskiego i towarzyszy oraz przejście drogi J. Skorka na północno-wschodnie ścianie Ma­ łego Młynarza, na której klasycznie przebyto odcinek hakowy (Z. Czyżewski i Z. Kacuga). Widownią ciężkich zmagań stały się połud¬ niowo-zachodnie. urwiska Jastrzębiej Turni, gdzie dwóch ambitnych wspinaczy przez 3 sierpniowe dni z nadzieją i uporem poręczo- wało drogę Beliców, schodząc po każdej „szy­ chcie" na piwo do schroniska (II słowackie przejcie tej drogi trwało 11 godzin). Śniegi, które spadły z początkiem września, jeszcze bardziej przerzedziły kadrę wspinaczy, ...Przebijam!.,. Przy tej dzisiejszej modzie na niektóre jednakże najbardziej uparci zdołali dokonać drogi człowiek ma przynajmniej czas na kuituraina rozryw- jeszcze paru ładnych przejść w otoczeniu Do­ ke. liny Kieżmarskiej, na Jaworowym Szczycie Rys. Ivan Bajo — ,,Krasy SIovenska"

146 Co się tyczy nowych dróg, to nie wdając się w ocenę ich logiki, stwierdzić należy, że są to drogi przede wszystkim klasyczne. Wyra­ żają one panującą ostatnio tendencję do maksymalnego wykorzystania możliwości klasycznego przejścia, z uciekaniem się do pomocy ławeczek tylko w ostateczności. O tym, że dotąd było nieco inaczej, świadczą dobitnie częste ostatnio przypadki „odhacza­ nia" nie tylko pewnych odcinków, ale nawet całych dróg (np. obydwu sąsiadujących z „di- rettissimą" dróg na północno-wschodniej ścia­ nie Małego Młynarza czy drogi lewą połacią wschodniej ściany Młynarczyka), i to nieko­ niecznie przy kompletach haków. Kończąc posezonowe refleksje i narzeka­ nia pochwalić należy pomysł utrzymania do końca września obozowiska PZA przy Mor­ skim Oku, dzięki czemu dość liczna jeszcze jesienna grupa taterników nie była skazana na proszenie o łaskę w nastawionych na sprze­ daż piwa oraz obsługę rajdów schroniskach. Listę nowych dróg i ciekawszych warian­ tów oraz wykaz pierwszych polskich powtó­ rzeń znanych dróg słowackich zestawiamy w porządku topograficznym — z biegiem grani od zachodu na wschód. Przy kilku dłuższych podany jest czas I przejścia.

NOWE DROGI LATA 1976

Raptawicka Grań — wariant do drogi Dudraka i Mączki (V+, HI): W. Myszkowski, L. Nowiński i L. Skarżyński — w czerwcu 1976. Raptawicki Mnich — wschodnim filarem (V+, H2, 13 godzin): T. Preyzner, 27IX (4 wyciągi), K. Kra­ jewski i T. Preyzner 28 IX (do końca drogi). Raptaicicka Grań — środkowa depresją drugiego spiętrzenia (VI, HO): W. Myszkowski i T. Preyzner 20 V. Raptawicka Grań — południowym filarem tzw. ..świecznika" (V+, HI, 7n, 15 godzin): W. Myszkow­ ski, L. Nowiński i T. Preyzner 17 V. Kazalnica Miętusia — lewą częścią północno¬ - wschodniej ściany: (V-|-, H3, 25 godzin!): L. Nowiń­ Cubrynka — północny obryw północno-zachodniej ski, T. Preyzner i s. Wacław Poniatowski 22 i 31 grani: 1. D. Brąchacz i J. Hobrzański 24 VH 1969 VII oraz 10 VIII. (IV-r, 2>h godziny) ; 2. W. Krajewski i J. Mączka Zawratowa Turnia — lewą stroną północno¬ 30 VII 1976 (V+ HO. 3"! godziny) ; 3. J. Mączka. -wschodniego żebra (V) : K. Eil, W. Chruściel, W. M. Nowicki i J. Onyszkiewicz 15 IX 1969 (VI, 3V« Furmaga i J. Mączka 11 VIII. godziny). Kościelec — warianty w prawej części zachod­ Rys. Janusz Mączka niej ściany (na prawo od drogi Skłodowskiego, V—): Krystyna i Czesław Otrząsek 15 VII. Cubryna — północnym urwiskiem północno-za­ Żabia Turnia Mięguszowiecka — między drogą chodniej grani (V+, HO): W. Krajewski i J. Macz­ środkiem północnej ściany a drogą Heinricha ka 30 VII. i Mroza (V+): A. Ambroży i J. Mączka 19 VII. Cubrynka — „direttissima" północno-zachodniej Niżnie Rysy — filarem w północnej ścianie (V+): ściany (VI, HO, 6 godzin): A. Smólski i J. Wolf A. Smólski i J. Wolf 30 VI. 26 VI (T. 3 76 s. 131). Kopa Spadowa — lewą częścią ściany czołowej Cubrynka — prawym skrajem północno-zachod­ zachodniego filara (V+, HO): A. Michnowski, L. niej ściany, nowymi wariantami (częściowo IV): A. Roszko i J. Mączka 18 VII. Skarżyński i K. Szewczuk 26 i 27 IX (z poręczowa- niem). Mięguszowiecki Szczyt — prawą częścią ściany czołowej północno-wschodniej grzędy (V+, HO): Mały Młynarz — prawą częścią północno-wschod­ A. Michnowski i L. Skarżyński 12IX. niej ściany niżniego wierzchołka (V-f-, 1 hak jako Mięguszowiecki Szczyt — lewą częścią ściany czo­ chwyt): A. Machnik i A. Warm 24 VIII. łowej północno-wschodniej grzędy (V, HO): E. Zabi Szczyt Niżni — zachodnią ścianą między dro­ Grzybowska i A. Michnowski 18 VII. gą Orłowskiego i drogą Vogla (IV+, miejsce V+): Mięguszowiecki Szczyt — wschodnią ścianą mię­ A. Michnowski i L. Skarżyński w lipcu. dzy drogami Świerża i Kurczaba (V+, HI): J. Ja­ Drąg — lewym filarem wschodniej ściany (IV) : siński i J. Mączka 20 VI. E. Harasimowicz, W. Cywiński. A. Mirga i B. Przy­ Mięguszowiecki Szczyt — częściowo nowa droga był 26.VIII (zob. s. 178). lewą częścią wschodniej ściany (IV): T. Kościółek, Batyżowiecki Szczyt — lewą częścią południowej B. Łukaszewicz, B. Marcela i J. Mączka 28 VI. ściany (V+): W. Cywiński i B. Przybył 29 VIII. Mięguszowiecki Szczyt Pośredni — północno¬ -wschodnią ścianą, lewym ściekiem wody (V+, HO): Batyżowiecki Szczyt — ostrzem południowo-za¬ A. Michnowski i L. Skarżyński. chodniej grzędy (V+): A. Mirga i K. Żurek 29 VIII. Mięguszowiecki Szczyt Pośredni — północno¬ Mała Granacka Baszta — środkową częścią za­ -wschodnią ścianą, prawym ściekiem wody (V+): chodniej ściany (VI—): M. Kmiećkowiak i A. Pie- K. Kleczkowski i A. Michnowski 19 VII. rzyński 30 VIII (zob. s. 173).

147 Pośrednia Rywocińska Turnia — południowym Kolouiy Szczyt — południową ścianą na lewą żebrem (IV): W. Cywiński i J. Olszewski 9V (T. turnię, droga Neumana i Pelca: W. Krajewski i A. 3/76 s. 131). Machnik 14 IX 1976. Lodowy Szczyt — wariant do drogi WHP 2739 Skrajny Kopiniak — południową ścianą drogą na wschodniej ścianie (IV) : M. Malinowski i P. No­ Belicy: R. Pilch i J. Skowroński 13 IX 1976. wacki 31 VII. Kopiniakowa Szczerbina — od południa drogą Belicy: L. Wilczyński i H. Zakrzewski 6 VII 1976. Czarny Szczyt — środkiem południowo-wschod­ niej ściany (V+, I przejście 5 godzin): Hanna Ko­ minek, W. Rudolf i T. Solicki 13 IX. SPROSTOWANIA I UZUPEŁNIENIA Jastrzębia Turnia — prawą częścią (załamaniem) południowo-zachodniej ściany (IV+): A. Machnik Zamarła Turnia — drogę południową ścianą tak i T. Preyzner 19 VIII. jak ją opisano w „Taterniku" 1 1976 s. 34 przeszli wcześniej (17 VII 1974) Ryszard Pilch i Jacek Szcze­ pański. Być może jest ona identyczna z drogą Ja­ I POLSKIE WEJŚCIA na Łąckiego. (Informacja od Jacka Szczepańskie­ go). Rysy — droga opisana w „Taterniku" 2 1976 s. Jaiuorotoy Szczyt — południowo-wschodnią ścianą 85 nie jest nowa, lecz pokrywa się z drogą Biela drogą Palenićka: W. Krajewski i A. Machnik 24 IX i Mostowskiego, która miała również zimowe przej­ 1976. ście (w r. 1963 — T. 1,68 s. 32). (Sprostowanie Ja­ Jaworowy Szczyt — południowo-zachodnią ścianą nusza Mączki) drogą Orolina (lub Hauschkego — autorstwo spor­ Żółta Ściana — droga „Shocking blue", której ne): W. Krajewski i A. Machnik 27 IX 1976. I polskiego przejścia mieli dokonać latem 1974 L. Mały Ostry Szczyt — południową ścianą droga Kozakiewicz, A. Pawlik („Taternik" 175 s. 26) Palenićka: W. Krajewski i A. Machnik 26 1X 1976. jest identyczna z „Chrustowa cestą". która przed wyżej wymienionym miała już 3 polskie przejścia Łomnica — zachodnią ścianą drogą Belicy: A. (I polskie: G. Mazurek i H. Zakrzewski 6 1X 1972). Smólski i J. Wolf — 2 VII 1976. Mały Kieżmarski Szczyt — I polskie przejście su- Kozia Turnia — południowo-wschodnią ściana, perdiretissimy północnej ściany zrobili A. Mach­ drogą Cepeli: W. Rudolf i T. Solicki 14 1X 1973. nik i W. Sonelski 17—18 VIII 1973 r. (w 16 godzin).

JANUSZ MĄCZKA Tragedia na Kazalnicy

Z końcem czerwca i w pierwszych dniach w dół, zauważyłem spadające w linii ostrogi lipca utrzymywała się w Tatrach piękna wy­ filara dwie ludzkie sylwetki. Po jednorazo­ żowa pogoda. Mimo to w basenie Morskiego wym odbiciu się od skał — w skutkach praw­ Oka panował niewielki jeszcze ruch wspinacz­ dopodobnie śmiertelnym — obaj taternicy kowy. Trzeci lipca zapowiadał się jako kolej­ upadli na płat śniegu pod ostrogą i zsunęli ny słoneczny dzień. Na północno-wschodnią się po nim w toń Czarnego Stawu. Momen­ ścianę Kazalnicy wybrały się tylko 2 zespoły. tu wypadku nie poprzedził żaden okrzyk o¬ Jacek Jasiński i wyżej podpisany rozpoczęli strzegawczy, nie towarzyszyły mu też lecące 0 godzinie 6 wspinaczkę drogą Kiełkowskiego. z góry kamienie. Najprawdopodobniej odpad­ Około godziny 8 dotarliśmy do stanowiska na nięcie luto poślizgnięcie się jednego z partne­ wysokości tzw. bazy. Zauważyliśmy wówczas rów zaskoczyło zespół powyżej rozgałęzienia poniżej nas dwóch taterników pokonujących się dróg Długosza i „filarem". Żadna skutecz­ trawersy przez „ciemne żeberko" w kierunku na reakcja nie była możliwa z uwagi na brak filara. Byli to Michał Jaczewski z Warszawy odpowiednich punktów asekuracyjnych, ta­ 1 Wojciech Myszkowski z Krakowa. Jak do­ kich jak stanowisko czy dobry hak przeloto­ wiedziałem się później z wpisu w „Książce wy. wyjść", a także z innych ustaleń, zamierzali oni przejść ścianę klasycznymi wariantami, Z racji pełnienia funkcji obserwatora PZA łączącymi odcinki dróg Momatiuka, Kiełkow­ przy Morskim Oku przeprowadziłem rozmowę skiego i w górze starego wariantu Momatiuka. z Krystyną Sałygą z GOPR oraz z taternikami, Wcześniej w podobny sposób przeszedł ścianę którzy w chwili wypadku znajdowali się w jako pierwszy zespół: Ryszard Malczyk i An­ rejonie Czarnego Stawu. Według ustaleń ra­ drzej Tyrpa. towników przybyłych pod ścianę, na linie łą­ czącej oba ciała znajdował się jeden cienki Zauważyliśmy, że wspinający się taternicy hak — krótki „listek" typu „Simond" — z związani są liną, ale idą równocześnie, nie pętelką i karabinkiem. Nie jest wykluczone, zakładając stanowisk. Poruszali się bardzo że był to hak stary. Śmierć nastąpiła wsku­ szybko. Nie słyszeliśmy żadnych komend ani tek obrażeń odniesionych w wyniku upadku, odgłosów wbijania haków. Nie zdołaliśmy jeszcze przed utonięciem. Ciała taterników również nawiązać z nimi żadnego kontaktu wyłowiono w przeciągu ok. 5 minut — z po­ głosowego. Między godzinami 8 a 9, kiedy mocą grupy alpinistów bułgarskich, znajdu­ prowadzący w naszym zespole zaczął poko­ jących się w pobliżu. Dalszy transport prze­ nywać tzw. ściankę z jedynkami, dwójka po­ jął GOPR przy użyciu helikoptera, który wy­ niżej nas uległa wypadkowi. Gdy spojrzałem lądował na ryglu Czarnego Stawu.

148 nietrudnym i dobrze sobie znanym, ale kru­ chym i eksponowanym (por. T. 3—i/64 s. 103). Być może zamierzali oni nadrobić czas stracony przez późne wejście w ścianę. Skutki okazały się tragiczne. Może nie należałoby łączyć tego wypadku ze sprawami nieco innej natury, ale nasuwają się pewne refleksje, które przekażę czytelni­ kom niejako „przy okazji". „Usportowienie" taternictwa przejawia się między innymi w rekordomanii czasowej. U¬ ważamy się za sportowców i skwapliwie przej­ mujemy kryteria stosowane w innych dyscy­ plinach, zapominamy jednak o tym, że w dy­ scyplinach tych są one obwarowane szczegó­ łowymi przepisami i regułami, zapewniający­ mi obiektywizm wyników a co za tym idzie — współzawodnictwo w sposób fair. A jak jest z tym u nas? Przekazywane w rozmo­ wach na obozowisku, a niekiedy nawet dru­ kowane w „Taterniku" godziny i minuty re­ kordowych przejść, po jakimś czasie zostają zakwestionowane, jako zwyczajnie zafałszo­ wane. Podaje się czas, odliczając łatwe partie ściany, odpoczynki, a nawet dłuższe manipulacje sprzętem (!). Konkurencyjne ze­ społy, nieświadome tych zabiegów, bez skut­ ku próbują nawiązać rywalizację, jakże czę­ sto kosztem .własnego bezpieczeństwa.

Wypadek na Kazalnicy w dniu 3 lipca 1976 r. We­ Spotyka się też na trudnych drogach stoso­ dług odręcznego szkicu Janusza Mączki. wanie różnych sztuczek, mających na celu utrudnienie wspinaczki przy dalszych pow­ tórzeniach drogi, np. przez zawijanie pozo­ Na marginesie tego bolesnego wydarzenia stawionych pętli do góry lub w bok, jeśli chciałbym wypowiedzieć kilka uwag. Pierwszą zwisają one na trawersach, przez zaklepywa- z nich kieruję do młodych kolegów, którzy nie stałych haków itp. Nie ma to zresztą nic zawiadamiają dyżurnego ratownika o zaist­ wspólnego z usuwaniem haków, co jak wia­ niałym wypadku. Winni oni na miejscu w domo jest dopuszczalne, wymagałoby jednak miarę dokładnie ustalić wszelkie okoliczności czasu, który „sportsmeni" chcą maksymalnie dotyczące sytuacji i przekazać w meldunku skrócić. W opisach dróg często obniża się za­ tylko pewne i sprawdzone dane. W przypadku równo ich trudności, jak i czas przejścia. A¬ opisywanej tragedii pomylono zespoły, mimo naliza motywacji takiego postępowania skła­ iż nasze okrzyki były na dole dobrze słyszal­ nia do wyciągnięcia wniosku prostego i smut­ ne. Taka fałszywa informacja, podana jako nego zarazem: wielu taterników, których u¬ pewnik, wprowadza niepotrzebne zamieszanie waża się za reprezentantów sportowych ten­ i może mieć poważniejsze konsekwencje, dencji w alpinizmie, de facto nie ma nic zwłaszcza gdy dociera do osób bliskich rze­ wspólnego ze sportem i ideałami, jakie on komych poszkodowanych, nie mówiąc już o kultywuje. Rywalizacja, rekord — zgoda! Ale dezinformacji ekipy GOPR, która w oparciu nie metodami niegodnymi sportowców i ab­ o treść meldunku organizuje akcję. W spra­ solutnie nie kosztem cudzego bezpieczeństwa. wach dotyczących życia ludzkiego lub ko­ nieczności jego ratowania, trzeba postępować OD REDAKCJI. Przypominamy przy okazji, z całą rozwagą i spokojem — mając świado­ że zgodnie z obowiązującym od lat zwycza­ mość wagi faktów, jakie się przekazuje, i nie jem, czas przejścia drogi wspinaczkowej mie­ ulegając emocjom. rzy się od miejsca zwanego w opisie jej „po­ A oto uwagi dalsze. Wnioski, jakie opisany czątkiem" lub „wejściem w ścianę" — aż do wypadek nasuwa, są łatwe do sformułowania. icierzchołka góry lub końca drogi, zwykle Obaj taternicy, którzy ponieśli śmierć, byli również w opisie określonego. Jakiekolwiek w pełni predysponowani do podjęcia przejścia odliczania nie są dopuszczalne. Jedny wyją­ drogi, na którą się wybrali. W tym samym tek stanowią drogi dłuższe, niż 1-dniowe, przy sezonie mieli już za sobą szereg trudnych których można od czasu przejścia odjąć czas wspinaczek, w tym dróg podobnej klasy. Przy­ noclegów (biwaków), zaznaczając jednak, że czyny wypadku nie należy więc szukać w chodzi o „czas efektywnej wspinaczki". w przecenieniu własnych umiejętności i kwa­ Wzmiankowane przez Janusza Mączkę prak­ lifikacji. Jaczewski i Myszkowski popełnili tyki w rodzaju zaklepywania haków na dro­ podstawowy — rzec można „szkolny" — błąd: gach dyskwalifikują sprawców jako spor­ ufając własnej wysokiej sprawności zaniecha­ towców i winny być imiennie zgłaszane li właściwej asekuracji, co prawda w terenie władzom PZA.

149 WIESŁAW WÓJCIK Przewodnik po „Wierchach"

Kazimierz Polak: Bibliografia Wierchów za patrzone są numeracją. Hasła pomocnicze nu­ lata 1923—1972. Państwowe Wydawnictwo meracji nie mają, nadto wyróżniono je kur­ sywą. Konstruując spis autor zrezygnował z Naukowe, Warszawa—Kraków 1976, s. 529. zastosowania odsyłaczy, umieszczając w ich Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznayj- miejsce pełne opisy bibliograficzne haseł po­ cze Zarząd Główny — Komisja Turystyki mocniczych. Wpłynęło to co prawda na po­ Górskiej. Nakład 3080 egzemplarzy. Cena większenie objętości dzieła, ale w rezultacie znacznie podniosło jego funkcjonalność. Dużą zł 120. pomocą przy korzystaniu z bibliografii są trzy rodzaje skorowidzów: osobowy (nazwisk au­ Ukazało się dzieło, którego oczekiwaliśmy torów oraz osób wymienionych w tekście bib­ od dawna. Turyści, krajoznawcy, naukowcy liografii), osób' zmarłych, którym poświęcono i wszyscy interesujący się górami, którzy ko­ osobne publikacje w „Wierchach" oraz nazw rzystają z wielkiej skarbnicy wiedzy o górach, geograficznych. Należy pdkreślić, że książka jaką stanowią „Wierchy", sięgać będą po tę przynosi rozwiązanie dużej liczby pseudoni­ książkę bardzo często. mów, kryptonimów i kryptogramów, którymi Potrzeby wydania spisu zawartości „Wier­ wielokrotnie sygnowane były materiały za­ chów" nie trzeba chyba uzasadniać. Olbrzymia mieszczane w „Kronice". ilość informacji zawartych w dotąd wydanych Bibliografia nie ustrzegła się pewnych bra­ tomach wymagała od dawna przewodnika, ków, głównie polegających na niedociągnię­ który pomógłby czytelnikowi interesującemu ciach natury redakcyjnej. Najpoważniejszym się konkretnym zagadnieniem dokładnie zo­ z nich jest brak informacji określającej na rientować się w treści roczników. Dobrze więc jakich stronach znajdują się działy i poddzia­ się stało, że Komisja Turystyki Górskiej ZG ły systematyzujące całość materiału. Zmusza na półwiecze istnienia „Wierchów" rzuciła to czytelnika, pragnącego wykorzystać zasto­ myśl opracowania i wydania drukiem ich bi­ sowany przez autora układ działowy, do nie­ bliografii. potrzebnego wertowania książki. Druga spra­ wa to — nie najlepszy zdaniem piszącego te słowa — pomysł numerowania haseł biblio­ graficznych na prawym marginesie. Przy za­ stosowanym układzie typograficznym będzie to przyczyną omyłek przy ustalaniu, który ty­ tuł odpowiada numerowi pozycji (hasła). Nie­ dociągnięcia te w niczym jednak nie umniej­ szają wartości dzieła, którego ukazanie się jest dużym wydarzeniem w polskim piśmiennic­ twie górskim. Książka wydana została na niezłym papie­ rze. Ciekawa okładka — z motywem zaczerp­ niętym z przewodnika Eljasza — i staranny druk powodują, że prezentuje się ona bardzo estetycznie. Wziąwszy pod uwagę dużą obję­ Kazimierz Polak przy pracy w Centralnej Biblio­ tość i niski stosunkowo nakład książki, wy­ tece Górskiej. daje się, że cena jej (120 zł) nie została usta­ Fot. Stefan Zbadyński lona na zbyt wygórowanym poziomie. Wydawnictwu realizującemu dzieło (PWN — Finis coronat opus. Opasły tom opuścił dru­ Oddział w Krakowie) wypada podziękować za karnię w początkach lipca i dotarł oto do rąk podjęcie się tak trudnej pod względem edytor­ czytelników. Zawiera on ok. 8000 haseł poda­ skim pracy. Na zakończenie warto wspomnieć, jących informacje o zawartości 41 tomów, wy­ że Komisja Turystyki Górskiej ZG PTTK pod­ danych w latach 1923—1938 oraz 1947—1972. jęła obecnie przygotowania do wydania ko­ Opracowany jest w układzie działowym, przy lejnej bibliografii, a mianowicie spisu zawar­ czym w działach o większej liczbie haseł wprowadzono poddziały. Takie usystematyzo­ tości ..Pamiętnika Towarzystwa Tatrzańskie­ wanie materiału pozwala czytelnikowi szybko go". Jeżeli zamierzenie to uda się zrealizować, odnaleźć notki bibliograficzne dotyczące in­ będziemy dysponować przewodnikami po peł­ teresującej go dziedziny. Hasła główne w ob­ nym zbiorze tych dwóch, jakże zasłużonych rębie poszczególnych działów i poddziałów o- dla kultury polskiej roczników.

150 Uczestnicy wyprawy przed barakiem ..Electroperu" pod lodowcem Broggi (4650 m). Stoją od lewej w pierwszym szeregu: R. Krasowski, K. Rosiak, Marco Zapato Luyo (glacjolog z ..Electroperu"). A. Le­ wandowski. R. Kozioł. A. Skwirczyński, Alicedes Ames Marąuez (glacjolog z ..Electroperu") i J. Dobrzyń­ ski: w drugim szeregu — J. Gyurcsak. J. Mosciński. W. Borowiec. J. Niewodniczański. A. Lenda. J. Woźniak i A. Paulo. Fot. Jerzy Dobrzyński

RYSZARD KOZIOŁ i JERZY NIEWODNICZAŃSKI Wyprawa naukowo alpinistyczna Andy 1975

Wyprawa została zorganizowana przez Od­ trudnymi drogami. Oprócz wymienionych dział Krakowski Polskiego Towarzystwa działało tu jeszcze kilka innych wypraw pol­ Przyjaciół Nauk o Ziemi — z pomocą i po­ skich. W r. 1972 Maciej Kuczyński kierował parciem Polskiej Akademii Nauk oraz Aka­ wyprawą, która prowadziła poszukiwania ja­ demii Górniczo-Hutniczej. W skład ekipy we­ skiniowe (T. 3/72). W r. 1974 przebywały w szli : Władysław Borowiec. Jerzy Dobrzyński. Peru i Boliwii wyprawy z Krakowa (kierow­ Jan Gyurcsak. Ryszard Kozioł (kierownik), nik Ryszard Rodziński) oraz z Łodzi (kierow­ Roman Krasowski, Andrzej Lenda, Adam nik Jerzy Michalski). W roku następnym Lewandowski (lekarz). Jacek Mosciński (za­ przybyli do Peru a potem udali się do Boli­ stępca kierownika do spraw organizacyjnych), wii studenci z Poznania pod kierownictwem Jerzy Niewodniczański (zastępca kierownika Mariusza Grebieniowa (T. 1 76). do spraw naukowych),- Andrzej Paulo, Kazi­ mierz Rosiak. Andrzej Skwirczyński i Jan Woźniak. Wyprawa trwała od 28 czerwca do Oko i szkiełko 16 września 1975 r. — z tym jednak, że sa­ mochód marki GAZ-66 wraz ze sprzętem Realizując program naukowy, pobraliśmy i aparaturą naukową wysłano statkiem do z kilkunastu rocznych warstw lodowców an­ Callao 2 miesiące wcześniej. Wraz z bagażem dyjskich próbki lodu, w celu zbadania zwar­ popłynęło 2 uczestników, pozostali (11 osób) tych w nich pyłów pochodzenia eolicznego, odbyli podróż do Limy samolotem. kosmicznego i przemysłowego. Podobne prace wykonywano tu już wiercąc otwory w cza­ Wyprawa prowadziła działalność na ob­ pach lodowych w rejonach odległych od rów­ szarach Peru i Boliwii — w krajach odwie­ nika. Nasza ekipa pracowała na lodowcach dzanych już przez alpinistów polskich. Pierw­ typu alpejskiego w masywach położonych szą wyprawę do Peru zorganizowało w roku bliżej równika. Program badań został roz­ 1971 środowisko śląskie (kierownik Henryk szerzony o oznaczanie zawartości trytu — Furmanik — T. 1/72). Weszła ona na 17 najcięższego, radioaktywnego izotopu wodoru, wierzchołków, trzy razy przekraczając war- a także o pomiary stosunku izotopów trwa­ stwicę 6000 m. W r. 1973 bawiła tu "wyprawa łych wodoru i tlenu w warstwach odsłonię­ zakopiańska (kierownik R. Szafirski — T. tych. 1 75), która osiągnęła 16 wierzchołków, Mineralogiczna i chemiczna analiza próbek a wśród nich 3 sześciotysięczniki. Niewiele pozwoli na bliższe poznanie mechanizmu później przybyła do Peru wyprawa toruńska tworzenia się lessów, da też możność określe­ (kierownik Tadeusz Łaukajtys — T. 1/74). Jej nia stopnia zanieczyszczenia atmosfery w An­ lista wejść obejmuje 22 wierzchołki (1 sześcio- dach, powstałego w wyniku przenoszenia py­ tysięczny), przy czym na niektóre wchodzono łów przemysłowych na duże odległości.

151 ną (pozostali). Po przeniesieniu bazy i usta­ wieniu obozu pod lodowcem Cooka (ok. 4700 m), 3 zespoły weszły łatwą drogą na Nevado Pisco (5800 m): 23 lipca A. Lewandowski i A. Lenda, a 25 lipca — J. Gyurcsak i J. Nie­ wodniczański oraz K. Rosiak i J. Woźniak. W tym samym czasie J. Dobrzyński i A. Paulo weszli z lodowego plateau na Huandoy Norte (6395 m), wcześniej pokonując trudną i nie­ bezpieczną barierę seraków lodowca Cooka. W następnych dniach 6 osób udało się do wioski Mucho, zaś pozostali uczestnicy zajęli się likwidacją obozu i bazy, przenosząc ją do doliny Honda, położonej kilkanaście kilome­ trów na północ od Huaraz. Z Mucho dotarli­ śmy na wysokość ok. 5000 m, skąd po biwa­ ku weszliśmy na przełęcz Garganta. Z niej w dniu 28 lipca 1975 r. W. Borowiec, R. Ko­ zioł i A. Skwirczyński osiągnęli wierzchołek Huascaran Norte (6655 m), natomiast A. Le­ wandowski, K. Rosiak i J. Woźniak 30 lipca Pobieranie próbek lodu z głębi szczeliny w lodow­ znaleźli się na szczycie Huascaran Sur cu Broggi (4800 m). Fot. Jerzy Dobrzyński (6768 m). Po zejściu z Huascaranu udaliśmy się rów­ nież do doliny Honda. Podzieleni na małe ze­ Korzystając z rad kolegów peruwiańskich społy prowadziliśmy tu dalszą działalność. W z Limy i Huaraz. do badań wybraliśmy lodo­ dniu 4 sierpnia A. Skwirczyński i J. Mosciń­ wiec Broggi w dolinie Llanganuco (Cordille- ski weszli od południa na Nevado Vicos (5315 ra Blanca). Jego zaletą było m.in. to, że jest m). 5 sierpnia K. Rosiak i J. Woźniak po u¬ od kilku lat obserwowany przez glacjologów ciążliwej i bardzo trudnej lodowo-śnieżnej z ..Electroperu". od których uzyskaliśmy do­ wspinacze osiągnęli północno-zachodnią kładne mapy i wyniki pomiarów prędkości granią wierzchołek Tocllaraju (6034 m). Na­ posuwania się masy lodowej. Na okres poby­ stępnie dnia — 6 sierpnia — A. Lewandow­ tu w dolinie oddano nam do dyspozycji dwu­ ski i J. Niewodniczański weszli od południo­ izbowy budynek stojący w pobliżu czoła lo­ wego zachodu na Nevado de Copa Grandę dowca, w którym urządziliśmy laboratorium (6203 m), J. Gyurcsak i R. Kozioł od południo­ polowe. Prace związane z pobieraniem pró­ wego wschodu na Nevado Aąuilpo (5495 m), bek z głębokich szczelin lodowca, a następnie zaś W. Borowiec i R. Krasowski — północno¬ topieniem ich, filtrowaniem i umieszczaniem -wschodnią grzędą na piękną piramidę Ne¬ w specjalnych pojemnikach trwały przeszło vado Rataąuenua (5336 m). 7 sierpnia zlikwi­ miesiąc. W drugiej fazie wyprawy pobrane dowaliśmy bazę i przez Huaraz wyjechaliśmy zostały próby wody z różnych głębokości je­ do Limy a następnie do Boliwii. ziora Titicaca. Całość zebranego materiału przekazano Akademii Górniczo-Hutniczej. Część analiz W Boliwii prowadzi Instytut Fizyki i Techniki Jądrowej Z powodu konieczności naprawy samocho­ (Zakład Izotopów Naturalnych pod kierownic­ du, z La Paz tylko trzy osoby mogły się udać twem prof. dra Tadeusza Florkowskiego) zaś pod Mimami. W. Borowiec, K. Rosiak i J. Woź­ próbki pyłów bada laboratorium Zakładu Geo­ niak osiągnęli 24 sierpnia oba jego wierzchoł­ chemii i Mineralogii Instytutu Geologii i Su­ ki: Południowy (6492 rn) oraz Centralny ^(6402 rowców Mineralnych (zespół doc. dra Andrze­ m). Wejścia dokonali drogą normalną, ód za­ ja Maneckiego). chodu. W czasie oczekiwania na powrót stat­ kiem, J. Gyurcsak, W. Borowiec i K. Rosiak Huandoy i Huascaran udali się w Kordylierę Centralną (Cordillera Viuda), rozbijając obóz w dolinie Curricocha Działalność wspinaczkową rozpoczęliśmy nad jeziorem Yanaulla. W rejonie tym zdo­ również w otoczeniu doliny Llanganuco, byli szereg szczytów. 17 września W. Boro­ gdzie zresztą działały wcześniej wyprawy ze wiec i K. Rosiak weszli przy złej pogodzie Śląska i Zakopanego. na szczyt o wysokości 5100 m, wznoszący się W dniu 19 lipca 1975 cała nasza grupa wraz w masywie Cerro Yanaulla. W następnym z Alicedesem Amesem Marąuesem z „Elec­ dniu wraz z J. Gyurcsakiem przetrawersowali troperu" (glacjologiem, geodetą i prezesem grań, osiągając po kolei następujące szczyty: Klubu Andyjskiego w Huaraz) osiągnęła wie­ główny wierzchołek masywu Cerro Currico­ rzchołek Yanapaccha Oeste (5395 m). Wejść cha (5150 m) oraz wierzchołek niższy 5030 m; dokonaliśmy dwiema drogami: północno¬ w masywie Cerro Yanaulla wierzchołek 5150 -wschodnią grzędą (W. Borowiec, A. Lenda m, a następnie — wspinając się w kierunki • i K. [Rosiak — J. Gyurcsak, R. Kozioł i J. Nie­ południowym — dwa szczyty o wysokości wodniczański) oraz północno-zachodnią ścia­ 5130 m i 5080 m. 19 sierpnia ta sama trójka

152 mi po Niemkę, Barbarę Pachorr, która dzień wcześniej zasłabła w czasie zejścia z Nevado Pisco. Zabiwakowała razem z mężem, Walte­ rem, na wysokości 4800 m, rano jednak do­ stała obrzęku płuc. Mąż, lekarz, zrobił jej za­ strzyk, po czym, również mocno osłabiony, zszedł po pomoc. Chorą zniesiono na dół w no­ siłkach, przy czym w miarę obniżania się us­ tępowały sinica i duszność. Dramatyczną przy­ godę przeżyli W. Borowiec, R. Kozioł i A. Skwirczyński po zdobyciu Huascaran Norte. Schodząc ze szczytu wzięli udział w ratowa­ niu alpinistek japońskich, które wpadły do szczeliny lodowca. Przybyły one pod Huasca­ ran z okazji Międzynarodowego Roku Kobiet. Jedna z nich doznała ciężkich obrażeń — po­ łamane ręce i obie nogi. Wypadek miał miej­ sce na wysokości ok. 6350 m. Wspomniana Cordillera la Viuda — szczyty zdobyte przez wy­ trójka zniosła ranną do bazy japońskiej, prawę: 1.—5. Rosiak, Borowiec i Gyurcsak 18 IX a końcowa część akcji była filmowana przez 1975; 6. Rosiak i Borowiec 17 IX 1975; 7. Rosiak, Borowiec i Gyurcsak 19 1X 1975; 8. Rosiak i Boro­ Telewizję Japońską. Jak nas później po­ wiec 19 IX 1975. informowano, film ten był wyświetlony w Opracował: Kazimierz Rosiak wielu krajach.

dotarła po długim podejściu na lodowiec u podnóża najwyższego szczytu w masywie Conchupata. Po sforsowaniu lodowca i wspi­ W wyprawie uczestniczyło 13 osób, z któ­ naczce niezbyt trudną ścianką skalną a dalej rych tylko 9 miało większe kwalifikacje alpi­ granią lodową osiągnięto szczyt o wysokości nistyczne. Większość uczestników przed wy­ 5275 m. Po powrocie na lodowiec zespół prze­ prawą główny nacisk kładła na działalność dostał się długim trawersem na przełęcz od­ jaskiniową. Ustalenie taktyki dla tak zróż­ dzielającą drugi wierzchołek (5250 m) tego sa­ nicowanego zespołu było sprawą szczególnie mego masywu. Z przełęczy W. Borowiec ważną. Podstawowym założeniem było włą­ i K. Rosiak weszli na ten szczyt — ścianą czenie wszystkich bez wyjątku do akcji gór­ skalną i kuluarem śnieżnym. skiej. Test sprawdzający możliwości uczestni­ ków stanowiło zbiorowe wejście na Nevado Akcje ratunkowe Yanąpaccha. Wykazało ono, że założenia postawione przez kierownictwo mogą być bez Rok 1975 był w Cordillera Blanca niezbyt obaw realizowane. Wyprawa nasza dokonała szczęśliwy. Ze zboczy Chacraraju spadli z la­ wejść na 20 szczytów, z których 7 przekracza winą dwaj Jugosłowianie z Lubiany; jeden wysokość 6000 m. Kilka z nich należy zali­ poniósł śmierć na miejscu, drugi zaś — ciężko czyć do technicznie trudnych, a drogi na nie poturbowany — został opatrzony i pozszywa­ poprowadzone mają charakter wspinaczkowy. ny przez lekarza wyprawy i przebywał w ba­ Tak więc osiągnięcia alpinistyczne naszej wy­ zie. Na przełęczy Garganta zaginęło dwóch prawy nie ustępują dorobkowi poprzednich wspinaczy z RFN. polskich wypraw. Biorąc zaś pod uwagę sto­ Członkowie naszej wyprawy dwukrotnie sunkowo krótki czas, jaki nam pozostał na włączyli się skutecznie do akcji ratunkowych. działalność alpinistyczną (w sumie 30 dni!)- Dnia 8 sierpnia A. Lewandowski, A. Paulo należy wyprawę zaliczyć do najbardziej ak­ i J. Woźniak udali się wraz z 3 Jugosłowiana­ tywnych.

KRZYSZTOF SZAFRAŃSKI Gdańska wyprawa Andy 1975 - 76

Wyprawę zorganizował Speleoklub Morski mowy), Krzysztof Szafrański (kierownik wy­ PTTK Oddział Morski w Gdyni z udziałem prawy), Andrzej Wiaderny i Janusz Wojcie­ członków AKA przy ZW SZSP w Gdańsku. chowski (zoolog). Trwała ona 8 1/2 miesiąca, a w skład jej we­ Z Gdyni wypłynęliśmy 20 września 1975 na szli: Marlena Pawlak (opieka medyczna), pokładzie statku m/s Henryk Jendza, 9 paź­ Walenty Fiut, Ryszard Kowalewski, Marian dziernika nastąpił wyładunek wyprawy Pawlak (kierownik organizacyjny), Andrzej w porcie La Guaira w Wenezueli i transport Podlewski (kierowca-mechanik i operator fil­ do Los Teąues pod Caracas. Wyprawa posia-

153 Uczestnicy wyprawy. Od lewej: K. Szafrański, M. Pawlak, R. Kowalewski, w. Fiut, A. Wiaderny, A. Podlewski, Marlena Pawlak i J. Wojciechowski.

dała dwa samochody osobowo-terenowe GAZ Podczas 50-godzinnej akcji wykonano plan 69M oraz przyczepkę jednoosiową typu Wil- jaskini i wyeksplorowano cały system kory­ lys. Do przetransportowania ok. 4 ton sprzętu tarzy, dochodząc w głównym ciągu do zamy­ i żywności na trasie La Guaira — Los Teąues kającego dalszą drogę syfonu wodnego. W — Cucuta — Bogota wynajęliśmy ciężarówkę. podziemnym potoku zebrano okazy krabów jaskiniowych, odkrytych po raz pierwszy w Nasz pobyt w Wenezueli spowodowany był historii speleologii. Naszym zjazdom i wyj­ tym. że statek, którym wyprawa przypłynęła ściu z jaskini kibicowała spora grupa miesz­ z kraju, nie zawijał do żadnego z portów kańców okolicy. kolumbijskich. Działalność rozpoczęliśmy w rejonie San Francisco de Macaira (18-19 paź­ Dzięki informacjom uzyskanym od tubyl­ dziernika), gdzie zbadaliśmy 5 jaskiń, razem ców udało się nam przeprowadzić eksplora­ z członkami Sociedad Venezolana de Espe- cję kilku bardzo trudnych do odnalezienia leologia wykonując ich dokumentację. W jaskiń, znanych jedynie z otworów. Jedną z dniach 20—24 października Marian Pawlak, nich jest licząca 110 m głębokości Cueva de Andrzej Podlewski i Janusz Wojciechowski Gedania. której ciągiem płynie podziemny po­ — z pomocą i poparciem fundacion La Salle tok, tworzący w studniach wodospady (naj­ — zebrali okazy dla Muzeum Oceanograficz­ wyższy 50-metrowy). Zespół działający w tej nego Morskiego Instytutu Rybackiego w Gdy­ jaskini (W. Fiut. R. Kowalewski i A. Wiader­ ni i Uniwersytetu Gdańskiego. Na zaprosze­ ny) zebrał okazy rybek jaskiniowych ..pihi- nie SVE wszyscy uczestnicy przeszli w towa­ dium". spotkanych dotychczas tylko raz w ja­ rzystwie jej członków z Caracas główny ciąg skiniach Wenezueli. Z innych jaskiń wynre- najdłuższej aktualnie jaskini Ameryki Połud­ nić warto Hoyo Consumidero. rozpoczynającą niowej. Cueva de los Guacharos (25—28 paź­ się 60-metrową studnią z wodospadem a na­ dziernika). W dniach 1—8 listopada nastąpił stępnie przechodzącą w salę o wymiarach przejazd wyprawy do Kolumbii. Działaliśmy 90 x 25 m i wysokości 25 m; żyją w niej pta- tu w oparciu o zaproszenia z Corporacion Na- cional de Turismo oraz Wydziału Nauk Przy­ rodniczych Uniwersytetu Narodowego, który wydelegował do pomocy i współpracy swo­ jego przedstawiciela, profesora paleolontologii Padre Gustavo Huertasa, naszego serdecznego opiekuna. Sprzęt i żywność magazynowaliśmy w gościnnej Ambasadzie PRL, sami nato­ miast otrzymaliśmy schronienie w domu Do- ris i Jorge Monsalve Arboledów. W departamencie Santander działalność rozpoczęliśmy od eksploracji jaskiń w rejo­ nie miasteczka La Paz, położonego ok. 300 km od stolicy. Obóz wyprawy został ulokowany nieopodal jaskini Hoyo del Aire, znanej już od r. 1851. Ma ona owalny otwór wejściowy o wymiarach 170 x 85 m. Eksplorację tej jas­ kini rozpoczęliśmy od zjazdu po najdłuższym 200-metrowym odcinku (Ryszard Kowalew­ ski) a następnie po krótszym, 120-metrowym Studnia El Hoyo de! Aire — widok z dna na stro­ (Andrzej Podlewski i Krzysztof Szafrański), me ściany i bujną tropikalną roślinność. którym też zespół wyszedł na powierzchnię. Fot. Ryszard Koicaleiuski

154 ki guacharos, chillacos oraz nietoperze, a ły masyw jest pochodzenia wulkanicznego. podziemny system kończy się syfonem. Po­ 25 grudnia wymieniona wyżej trójka weszła ziomo rozwinięte są m.in. jaskinie Cueva de na dziewiczy szczyt południowy Nevado del Colombia długości 840 m oraz Cueva de los Huila (Pico*Sur — Polonia, 5150 m). W dniu Indios długości 1000 m. W rejonie tym zba­ 23 grudnia na szczyt centralny weszli K. Sza­ daliśmy łącznie 15 jaskiń, w większości dzie­ frański, Kolumbijczycy Herman Gonzales Ca- wiczych. bera i Jose I. Curcio oraz Niemiec Hubert Frank. Oprócz tego Walenty Fiut dokonał W departamencie Huila znajduje się Park kilku wejść w innych rejonach, a mianowi­ Narodowy de los Guacharos. W r. 1876 odkry­ cie: 3 stycznia 1976 na Nevado del Tolima to tu jaskinię De los Guacharos, w dalszych (5150 m — z Hubertem Frankiem); 19 stycz­ zaś latach jaskinie Del Hoyo i Del Indio. Park nia na Sierra Nevada del Cocuy — Nevado Narodowy znajduje się 22 km od miasteczka Pan de Azucar (5100 m z Hubertem Frankiem Palestyna i dotrzeć do niego można jedynie i Kolumbijczykami Danielem Otero, Sergiem pieszo, idąc błotnistą ścieżką w selwie. Bagaż Gaviria i Hugonem Goeggelem); 20 stycznia przetransportowaliśmy z pomocą 3 mułów, na szczyt Toti (5000 m) w tym samym masy­ w ciągu 12 godzin marszu. Działalność jaski­ wie. Ryszard Kowalewski wszedł 4 stycznia niowa została przeprowadzona w ciągu 3 dni na szczyt Nevado del Ruiz (5000 m). — z przerwą spowodowaną wypadkiem Ja­ nusza Wojciechowskiego, który skaleczył się Trzeci etap działalności wyprawy na tere­ szkłem z rozbitego słoika na okazy, przeci­ nie Kolumbii został przeprowadzony w zespo­ nając sobie tętniczkę. Akcja ratunkowa trwa­ le W. Fiut, R. Kowalewski, K. Szafrański ła 20 godzin — dzięki pomocy sił zbrojnych i A. Wiaderny w rejonie miasta San Gil — Kolumbii ranny został przetransportowany do w departamencie Santander Sur. W miastecz­ szpitala w Bogocie jedynym w tej sytuacji ku Paramo w pobliżu San Gil zbadaliśmy ja­ środkiem transportowym — helikopterem. skinię nazwaną Gdynia-Paramo, mającą 1200 m długości, 3 otwory (połączone przez wypra­ wę) oraz nowo odkryty korytarz z licznymi utworami naciekowymi, m.in. heliktytami. W. Fiut i A. Wiaderny przeprowadzili następ­ nie eksplorację 60-metrowej studni Hoyo de los Pajaros. W rejonie tym wymieniony wy­ żej zespół spenetrował łącznie 6 jaskiń roz­ rzuconych w promieniu 50 km. W tym samym okresie druga grupa zbierała w okolicy por­ tu Cartagena okazy dla Muzeum Oceanogra­ ficznego MIR w Gdyni, Uniwersytetu Gdań­ skiego oraz Uniwersytetu Narodowego w Bo­ gocie. Powrót do kraju rozciągnął się na kilka miesięcy i nastąpił w 2 grupach, z których ostatnia przybyła do Polski 6 czerwca. Ogółem wyprawa przeszła bądź wyeksplo­ rowała 30 jaskiń, dokonała też 6 wejść na szczyty 5-tysięczne, w tym jeden dziewiczy. Pico Central (5364 m) w masywie Nevado del Huila Polskie nazwy zaproponowane przez nas dla — widok od południowego zachodu. paru jaskiń i południowego wierzchołka w Fot. Ryszard Kowalewski masywnie Huila zostały zaakceptowane przez Prezesa Sociedad Geografica de Colombia. W związku z naszą działalnością ukazało się Wyprawa skierowała się teraz w masyw Ne¬ wiele publikacji prasowych a radio i telewi­ vado del Huila, w pobliżu miasteczka Paez. zja nadały specjalne audycje i programy. Pla­ Z wioski Irlanda (2200 m n.p.m.) należało ny jaskiń oraz inne materiały dotyczące na­ przejechać samochodem około 15 km, aby po szej wyprawy są do dyspozycji w Speleoklu­ utorowaniu ok. 10 km ścieżki przez selwę bie Morskim PTTK w Gdyni. (błotnistą, gęsto porośniętą i w ciągłym desz­ czu) znaleźć się pod pasem roślinnym ,.para- Na zakończenie chcielibyśmy złożyć ser­ mo". Pasem tym przeszliśmy następne 8 km deczne podziękowanie za opiekę i współpra­ i na wysokości 4200 m założyliśmy obóz-bazę. cę wszystkim naszym wenezuelskim i kolum­ pod szczytem północnym Nevado del Huila bijskim kolegom i przyjaciołom. Prezesowi (21 grudnia 1975 r.). W dniu 22 grudnia wyszli SVE. drowi Juanowi Tronchoniemu dzięku­ z bazy W. Fiut, R. Kowalewski i A. Wiader- jemy za gościnne przyjęcie i umożliwienie ny, zakładając obóz I na lodowcu (4800 m) nam wspólnej dz:ała!ności speleologicznej i następnego dnia wchodząc na szczyt central­ z członkami kierowanej przez niego organi­ ny (5364 m — obóz II pod szczytem). 24 grud­ zacji. Słowa gorącej podzięki kierujemy też nia nastąpiła zmiana miejsca obozu na lo­ do Doris i Jorge Monsalve Arboledów, których dowcu z powodu trujących oparów siarko­ serdeczność w stosunku do nas na zawsze wych z fumaroli podszczytowych, jako że ca­ zachowamy w pamięci.

155 ZBIGNIEW KOWALEWSKI Rok 1975 w górach najwyższych

Rok 1975 charakteryzował się w Himala­ powodzenia przy próbie powtórzenia drogi jach i Karakorum dużą liczbą wypraw i był pierwszych zdobywców na (7879 m). bardzo dobry pod względem pierwszych wejść. Ten bardzo trudny i niebezpieczny szlak wy­ W Himalajach zdobyto wreszcie ściany Eve¬ tyczyła w r. 1961 silna brytyjska wyprawa J. restu i Makalu. Z pierwszych wejść mamy Walmsleya. W r. 1975 warunki śniegowe były tu do odnotowania tylko dwa. ale za to na bardzo niebezpieczne, mimo to jednak alpini­ wysokie i trudne siedmiotysięczniki. W Kara­ ści zamierzali zdobyć szczyt na początku ma­ korum działało ponad 30 wypraw, z których ja. Pierwsza próba zakończyła się katastrofą: połowa odniosła sukcesy. Był to najlepszy 9 maja Gerald Owens i Richard Summerton sezon w tych górach od 15 lat. odpadli w czasie wspinaczki kuluarem powy­ żej VII obozu. Ciała ich zauważono 2000 m NEPAL - WIOSNA niżej. Wkrótce potem nastąpiło załamanie po­ gody, a lawiny zniszczyły obóz V. W tej sy­ Rejon Kangchendzongi. Celem niemiecko- tuacji Fleming zarządził odwrót. 14 maja pod­ -austriackiej wyprawy kierowanej przez Sigi czas zejścia do obozu VI poślizgnęli się i spa­ Aeberliego był Yalung Kang (8420 m), w r. dli, ponosząc śmierć, David Brister i Pasang 1973 zdobyty w dramatycznych okolicznoś­ Tamang. (Wiosną 1976 r. na Nuptse zginęło ciach przez Japończyków. Bazę alpiniści zało­ czterech członków wyprawy japońskiej.) żyli 6 kwietnia na wysokości 5500 m, a następ­ Francuzi dokonali VI wejścia na Pumori nie, idąc drogą Anglików z r. 1955, rozbijali (7145 m) południowo-zachodnią granią. Szczyt kolejne obozy, z których ostatni — czwarty — osiągnęli 30 kwietnia: Claudine Lescure, Jean stanął na wysokości 7800 m, u stóp kuluaru Lescure (kierownik), Philippe de Nuncąues południowej ściany Yalung Kanga. Kuluarem i Mingma Tsering. Dwa dni później przy pró­ tym szczyt osiągnęły trzy zespoły: 9 maja bie wejścia zaginęli Philippe Bernardin i Ang Michael Dacher, Erich Lackner i Rolf Walter Kami. (II wejście); 12 maja filmowiec Gerhard Baur, Rejon Manaslu. Hiszpanie zrobili VII wej­ Peter Vogler i Helmut Wagner oraz 13 maja ście na Manaslu (8156 m, T. 1/76 s. 38). Na Josef Mayerl, Gunter Sturm i Fritz Zintl. płaskowyżu poniżej szczytu znaleźli oni za­ Szkoda, że tak silna ekipa nie zaatakowała marznięte zwłoki jednego z alpinistów austria­ dziewiczego południowego wierzchołka Kang­ ckiej wyprawy z 1972 roku. Japończycy wyco­ chendzongi (3476 m). fali się: ze wschodniej ściany P. 29 (7835 m), Rejon Everestu. Na (8848 m) z południowo-wschodniej grani zachodniego wspinały się z powodzeniem dwie wyprawy: wierzchołka Himalchuli (ok. 7500 m) i ze japońskie alpinistki (kierowniczka Eiko Hi- szczytu Baudha (6672 m). sano) drogą z lodowca Khumbu i Chińczycy Rejon Annapurny. Ambitny plan miała au­ z północy. 16 maja o godzinie 12.30 jako pier­ striacka wyprawa Gerharda Gantnera, która wsza kobieta stanęła na szczycie Japonka Ju- zamierzała dokonać wejścia na Annapurnę nko Tabei w towarzystwie Ang Tseringa (XVI (8091 m) — nową drogą z południowego za­ wejście). W jedenaście dni później szczyt o- chodu, poprzez szczyt Fang (7647 m). Szerpo­ siągnęla Tybetanka Phanthog oraz 8 męż­ wie uważali ten zamiar za bardzo niebezpie­ czyzn — Sodnam Norbu, Lotse, Hon Sheng-fu, czny i opuścili wyprawę na samym początku. Samdrup, Darphuntso, Kunga Pasang, Tsering 15 kwietnia w nocy na obóz II spadła lawina, Tobgyal i Hgapo Khyen (XVII wejście). w której śmierć poniósł Franz Tegischer. W 15-osobowa ekspedycja włoska atakowała tej sytuacji alpiniści opuścili góry, chociaż o¬ południową ścianę (8511 m). Kierow­ siągnięto już wysokość 6300 m. nik, Riccardo Cassin, dokonał wielu lotów Rejon Dhaulagiri. 17-osobowa ekspedycja wzdłuż ściany, gromadząc materiał, który miał japońska, kierowana przez Tasashi Amamiya, pomóc w wyborze najlepszej drogi. Atak po­ próbowała wejść na Dhaulagiri (8167 m) długą prowadzono jednak polami lodowymi w kie­ i przepaścistą granią południowo-wschodnią. runku grani wierzchołkowej Nuptse między W nocy 26 marca lawina zasypała obóz I (4500 szczytami 7815 m i 7703 m. Wybrano więc tra­ m), zabijając 2 alpinistów i 3 Szerpów. Wy­ sę, która nie miała nic wspólnego z wcześ­ prawa wycofała się po osiągnięciu wysokości niej szymi zamierzeniami — okrężną i zara­ 6200 m. (Warto przypomnieć, że podobną tra­ zem karkołomną. W pobliżu obozu III wypad­ gedię przeżyli na tym szlaku Amerykanie w kowi uległa grupa Szerpów, co było powo­ r. 1969.) Nie powiodło się także Japończykom dem opóźnienia, a następnie wycofania się wy­ na Dhaulagiri II (7751 m). Osiągnęli oni na prawy z wysokości 7400 m. W r. 1977 ścianę południowo-wschodniej grani wysokość 7000 chce atakować Yannick Seigneur. m. Sukcesami zakończyły się natomiast pozo­ Wyprawa armii brytyjskiej, prowadzona stałe wyprawy japońskie w tym rejonie. Zdo­ przez mjra Jonathana Fleminga doznała nie- byto wreszcie Dhaulagiri IV (7661 m — por.

156 T. 1/75 s. 38), ale kosztem ciężkiej straty. 16- -osobowa wyprawa prowadzona przez Shiro Nishimae założyła ibazę na lodowcu Kaphe, a następnie kolejne obozy, dokonując trawer­ sowania Junction Peak (7108 m) w grani łą­ czącej Dhaulagiri IV i Churen Himal. Po o¬ siągnięciu słynnej przełęczy zachodniej, usta­ wiono na wysokości 6950 m obóz VII, z któ­ rego 8 maja wyruszyli w kierunku szczytu Si- ro Kawazu i Etsuro Yasuda. Po biwaku osiąg­ nęli oni szczyt (I wejście), o czym zameldowali przez radiotelefon. W czasie zejścia zmuszeni byli jeszcze raz zabiwakować. Nie dotarli jednak do obozu VII, lecz spadli na południo­ wą stronę góry. Ciała ich były widoczne, jed­ nak towarzysze nie mieli możliwości dotarcia do nich. Jak wiadomo, na trudnej południowo¬ -zachodniej grani Dhaulagiri IV zaginęła cała grupa szturmowa austriackiej wyprawy z 1969 roku (zob. zdjęcie T. 2/75 s. 62). W r. 1971 2 wyprawy japońskie atakowały z południa Dhaulagiri V (7618 m). Rozpoznano drogę do wysokości 7050 m, tracąc przy tym 4 alpini­ stów. Szczyt został zdobyty 1 maja 1975 r. przez dwójkę: Masaaki Morioka i Pemba Tse­ ring. Kierownikiem wyprawy był Eiichi U- meki. Droga zdobywców wiodła z lodowca Tsaurobong przez szczyt White (6400 m), a na­ stępnie południowo-wschodnią granią. Tym Południowo-zachodnia grań Kangbachena a za nią samym zdobyte zostały wszystkie siedmioty- Jannu (7710 m). Strzałka wskazuje punkt, do któ­ rego doszła wyprawa nowozelandzka (droga wio­ sięczne szczyty Dhaulagiri Himal. Południo- dła poza widocznym filarem). wo-zachodni wierzchołek Churen Himal (7371 Fot. Zbigniew Ftubinowski m) osiągnięty został zachodnią granią przez dwójkę japońską Ryóten Hasegawa i Terayaki Kono (13 maja, II wejście). osobowa ekspedycja japońska (kierownik Ka- zuyuki Takahashi) pokonała Dhaulgairi IV (7661 m) drogą austriackiej próby z r. 1969 — NEPAL - JESIEŃ z lodowca Kanaban. Obóz IX założono na wy­ sokości 7200 m na południowo-zachodniej gra­ Nowozelandczycy prowadzeni przez Petera ni. Szczyt osiągnęły trzy zespoły: 19 paździer­ Farrella przeszli północno-zachodnią ścianę nika Kazuyuki i Yoshiteru Takahashi, 20 Jannu (7710 m), liczącą prawie 2000 m i wzno­ października Minoru Kobayashi, Shigehito Ko- szącą się nad lodowcem Jannu. Po pokonaniu gure, Yasuo Morozumi, Tomo Negishi, Kosaku dużych trudności dotarli oni pod koniec paź­ Suda i Kuniaki Yagihara, wreszcie 21 paź­ dziernika do północno-wschodniej grani, jed­ dziernika Kozo Komatsu i Tsutomu Miyazaki nakże silne wiatry nie pozwoliły im na osiąg­ (II-IV wejście). Na uznanie zasługuje fakt, że nięcie szczytu. ten trudny szczyt zdobyło 11 alpinistów, obe­ Największy sukces odniosła kierowana przez szło się przy tym bez jakiegokolwiek wypad­ Aleśa Kunavera VI Jugosłowiańska Wyprawa ku. Druga japońska wyprawa, kierowana w Himalaje, przechodząc w znakomitym stylu przez Suemitsu Ohtsuka, dokonała wejścia za­ południową ścianę Makalu (8481 m). Szczyt chodnią granią na południowo-zachodni wie­ osiągnęli 6 października Stanę Belak i Marian rzchołek Churen Himal (7371 m). Na szczycie Manfreda; 8 października Janko Ażman i Nejc stanęli 21 października Masahiro Nagaoka i Zaplotnik; 10 października Viktor Grośelj Sherpa Parkani (III wejście). -Tragicznie za­ i Ivan Kotnik, a dzień później Janez Dovźan kończyła s:ę japońska wyprawa na Kanjiroba (VI—IX wejście). Brytyjska wyprawa Chri­ (6882 m): Seiji Takato spadł 1500 m i poniósł stiana Boningtona zdobyła południowo-zacho¬ śmierć na miejscu. dnią ścianę Mount Everestu (8848 m), drogą odbiegającą jednak daleko od ideału. Na GARHWAL szczycie stanęli: 24 września Dougal Haston i , a 26 września Francusko-hinduska ekspedycja pod wodzą i Pertemba (XVIII i XIX wejście, T. 4/75 Yves Pollet—Villarda zaplanowała trawerso­ s. 177). wanie masywu Nanda Devi (7816—7434 m). Kumar Khadga Bikram Shar poprowadził Alpiniści podzielili się na dwie grupy i każda nepalską wyprawę, która 17 października zdo­ z nich założyła po cztery obozy w kierunku była Kwangde (Kongde Ri 6187 m). Trudności szczytów Wschodniego i Zachodniego. Na głó­ techniczne i zła pogoda były powodem wyco­ wny wierzchołek Nanda Devi (7816 m) weszli fania się Japończyków z Modi (7219 m). 14- 14 czerwca Jean Coudray i Raymond Renaud,

157 a 16 czerwca Balwant Sandhu i Prem Chand KARAKORUM (najprawdopodobniej IV i V wejście). Wierz­ chołek ,.polski" — Nanda Devi East (7434 m) Batura Muslagh. Japońska wyprawa kiero­ — osiągnęli 15 czerwca Yves Pollet-Villard, wana przez Keiji Enda zdobyła Kampire Dior Walter Cecchinel i Dorjee Lathoo (III wej­ (7143 m), który jest najbardziej na zachód wy­ ście). 13 i 19 czerwca dwie grupy: Coudray suniętym siedmiotysięcznikiem Karakorum. i Renaud od zachodu, a Pollet-Villard, Cec­ Bazę założono na lodowcu Karambar. a kolej­ chinel i Charles Daubas od wschodu, próbo­ ne obozy na południowej grani. 10 czerwca wały dokonać trawersowania, ale nadejście Yasuhide Hayashi, Sakae Mori, Kazushige Ta- monsunu uczyniło wspinaczkę ciężką i nie­ kami i Yoji Teranishi wyruszyli z obozu IV bezpieczną. W tej sytuacji alpiniści zrezygno­ na 6500 m i posuwając się zachodnią granią, wali z dalszej drogi. (W r. 1976 zamierzenie osiągnęli wierzchołek (I wejście). Włoska wy­ to zrealizowali Japończycy — zob. s. 181.) prawa (kierownik Gianni Battimelli) zanie­ chała zdobywania zachodniej ściany Batury Na łatwy Trisul (7120 m) dokonano XIV i XV (7785 m) i zamiast tego zaatakowała połud¬ wejścia (T. 1, 76 s. 38). Erich Vanis poprowa­ niowo-zachodnią ścianę Hachindar Kish (7163 dził 4-osobową grupę na Dunagiri (7066 m). m). Alpiniści osiągnęli wysokość 6400 i wyco­ Osiągnięto wysokość 6300 m. ale zła pogoda fali się z tego pięknego i trudnego szczytu. Ja­ nie pozwoliła na zdobycie szczytu. Na pocie­ pońska wyprawa prowadzona przez Shinichi szenie zostało wyprawie wejście na Hanuman Hotta dokonała 8 sierpnia pierwszego wejścia (6060 m). Drugiego wejścia na Dunagiri (7066 na Purian Sar (6293 m), wznoszący się nad m) dokonali 8 października Dick Renshaw i Lodowcem Sat Maro. Joe Tasker (T. 1/76 s. 38). Mała wyprawa ja­ pońska kierowana przez Ikup Tanabe zrobiła Panmach Mustagh. Brytyjczycy pod wodzą pierwsze wejście na piękny i bardzo trudny Dona Morrisona otrzymali zezwolenie na naj­ szczyt (6931 m). Oprócz tego Japoń­ wyższy szczyt tej grupy — słynny z trudności czycy weszli jako pierwsi na następujące Baintha Brakk (,,Ogre" — 7285 m). Wygóro­ szczyty: (6992 m. na południe od wane żądania finansowe tragarzy z Balti zmu­ Hardeól 7115 m), Peak 6911 m i Bamchu siły kierownika do zrezygnowania z ich usług, (6303 m). W Himalajach Zachodnich Szwedzi a co za tym idzie także zmiany planów. Wy­ dokonali trzeciego wejścia na Nun (7135 m — prawa podzieliła się na 3 grupy, które dokona­ T. 1 76 s. 37). co nie powiodło się wyprawie ły 3 wejść na niskie sześciotysięczniki. W gru­ japońskiej. Celem kolejnej wyprawy Karla M. pie Latok japońskie wyprawy próbowały zdo­ Herrligkoffera na Nanga Parbat 8125 m był być Latok I (7145 m) f Latok II (7108 m). Wy­ piękny południowo-wschodni filar. Już pier­ prawa prowadzona przez Makoto Hara zało­ wsze trudności zmusiły wyprawę do zmiany żyła bazę na lodowcu Baintha Lukpar, a na­ planu. Jedna grupa zaatakowała bez powo­ stępnie zaatakowała lodowy kuluar między dzenia Rakhiot Peak '(7070 m), a druga zaś Latok I i Latok III. Trudności techniczne osiągnęła wysokość 7500 m na drodze Kins- nie pozwoliły jednak na zdobycie szczytu. hofera z 1963 roku. Manfred Strum wszedł Druga ekipa (kierownik Naoki Takada) we­ w towarzystwie dwóch pań -— Margret szła na przełęcz w zachodniej grani Latok II, Schmidt i Christv Strum — na Toshe Peak ale brak czasu i żywności zmusił ją do od­ (6322 m). wrotu. Strajki tragarzy opóźniły tak bardzo

Widok z południowego zachodu na masyw Kampire Dior (7143 m).

158 Widok z Gasherbruma I (8068 m) na północny zachód. 1. Szczyt 6753 m; 2. Gasherbrum IV (7925 m) ; 3. Szczyt 7263 m w grupie Sayoia: 4. Gasherbrum III (7952 m) : 5. Falchan Kangri (Broad Peak. 8047 m) ; 6. Falchan Kangri Środkowy (8016 m) : 7. Gasherbrum II (8035 m) ; 8. K2 (8611 m) ; 9. Gasherbrum Ha (7770 m). Mapka tego rejonu: T. 1/76 s. 16. Opracował: Zbigniew Kowalewski brytyjską wyprawę Douga Scotta na Sosbun pa rekonesansowa z powodu złych warunków Brakk (6412 m), że nie osiągnęła ona żadnego atmosferycznych nie dokonała oceny trudno­ sukcesu. ści na tym odcinku.) Pasmo Haramosh. Japońskie grupy dokona­ Polscy alpiniści: Kazimierz Głazek, Marek ły pierwszych wejść na Lailę (6985 m, T. 2/76 Kęsicki, Janusz Kuliś, Bohdan Nowaczyk i s. 88) i Malubiting Środkowy. Niepowodze­ Andrzej Sikorski weszli 28 lipca na środkowy niem zakończyła się natomiast próba wejścia wierzchołek Falchan Kangri (8016 m). Spra­ na Spantik (7027 m) z Polskiej Przełęczy. Wy­ wozdanie z wyprawy i opis tragedii pod szczy­ prawa kierowana przez Junjiro Kasahara po­ tem zamieścił „Taternik" w numerze 1/1976 na szła drogą polskiej wyprawy z 1969 roku i na s. 15—23. Niejasne i skąpe są informacje o au­ plateau założyła obóz IV (6500). Po biwaku striackiej wyprawie na Skyang Kangri (7544 w zachodniej ścianie, Malubiting Środkowy m). Kierownik, Ferdinand Deutschmann, zgi­ (7291 m) został zdobyty 2 sierpnia przez: He- nął na wysokości około 7000 m, ale nie wia­ deki Atsumi, Kazuhiko Moro. Masahide Ono- domo czy był na szczycie. Valentine Caspaar dera i Toshinori Takahashi. 3 sierpnia odpadł doznał ciężkich odmrożeń i musiał być prze­ od poręczówki na grani północnego wierz­ transportowany helikopterem do szpitala. chołka (6843 m) i poniósł śmierć Hisashi Ito. W grupie Gasherbrum pięknymi sukcesami Baltoro Mustagh Trzynastoosobowa wy­ zakończyły się cztery wyprawy. Peter Habe- prawa włoska, prowadzona przez Giulio Fio- ler i Reinhold Messner pokonali 10 sierpnia cchi. dokonała 10 lipca pierwszego wejścia na północno-zachodnią ścianę Gasherbruma I Thunmo (Baltoro Cathedral, 5870 m albo 5856 (8068 m. II wejście — T. 3/75 s. 133). Hans m). Główny wierzchołek osiągnęli południo¬ Schell otrzymał zezwolenie na Baltoro Kan­ wo-zachodnią grzędą Giuseppe Lanfranchi, gri (7312 m), ale Messner zgodził się na to, Gian Luigi Laniranchi, Benvenuto Leviti i A- aby Austriacy wchodzili na Gasherbrum I mabile Valsecchi. Pięciu innych alpinistów po­ drogą pierwszych zdobywców. W dniu 4 sier­ konało południowo-wschodnią ścianę niższego pnia Karl Hub. Robert Schauer, Hans Schell, wierzchołka (V, V+, A2. A3). Nie powiodło Lieselotte Schell i Herbert Zefferer dokonali się Anglikom na Trango Tower (6257 m — T. pierwszego wejścia na Urdok Peak I (7300 m). 4 75 s. 181) i Francuzom (kierownik Jean Fre- 12 sierpnia Robert Scfiauer, Hans Schell i Her­ hel) na Paiju (6600 m). Amerykańska wypra­ bert Zeffer stanęli na wierzchołku Gasherbru­ wa Dennisa Henneka dokonała wejść na Kar- ma I (III wejście). Francuzi pod wodzą Jean- fogang (5931 m) i Lobsang Peak (6224 m). W -Pierre Fresafonda wytyczyli nową drogę na skład amerykańskiej wyprawy na K2 (8611 m) Gasherbrum II (8035 m). Po przebyciu połud­ wchodzili: Fred Dunham, Lief Norman Pat- niowej grzędy szczyt osiągnęli 18 czerwca terson. Rob Schaller, Fred Stanley, Dianne Marc Batard i Yannick Seigneur (II wejście — Roberts, Galen Rowell, Jim Whittacker (kie­ T. 2'76 s. 53). Największe sukcesy w omawia­ rownik), Lou Whittacker i . Za nym sezonie odniosła polska wyprawa, kiero­ szlak wejścia obrano północno-zachodnią grań, wana przez Wandę Rutkiewicz (T. 2/76 s. 50). wznoszącą się od przełęczy Savoia 6200 m (ma­ W trakcie tej wyprawy dokonano następują­ pka w T. 3/76 s. 101). Bazę założono 5 czerwca cych wejść: na Gasherbrum II (8035 m) pół­ na lodowcu Savoia na wysokości 5350 m. Po­ nocno-zachodnią ścianą 1 sierpnia Leszek Ci­ wyżej obozu II na wysokości ok. 6800 m alpi­ chy, Janusz Onyszkiewicz i Krzysztof Zdzito- niści utknęli w turniach, których' nie zdołali wiecki (III wejście); na Gasherbrum II drogą przejść. (Droga północno-zachodnią granią zo­ Moraveca 9 sierpnia Marek Janas, Andrzej stała zbadana w poprzednim sezonie, lecz gru­ Łapiński i Władysław Woźniak (IV wejście);

159 na Gasherbrum III (7952 m) 11 sierpnia Alison ram Kangri II. Piękna pogoda pozwoliła na Chadwick-Onyszkiewicz, Janusz Onyszkie­ zrobienie cennych topograficznie zdjęć z obu wicz, Wanda Rutkiewicz i Krzysztof Zdzito- szczytów. wiecki (I wejście); na Gasherbrum II drogą Moraveca 12 sierpnia Halina Kriiger-Syro- Saltoro Rangę. Japończycy zaatakowali od komska.i Anna Okopińska (V wejście — I ko­ południa Saltoro Kangri (K 36, 7742 m), wy­ biece). cofując się jednak z powodu trudności na wy­ sokości 6000 m. Druga ekipa japońska działała Masherbrum Rangę. Szwajcarzy (kierownik na pobliskim K 12 (7468 m). Alpiniści powtó­ Dolf Reist) zamierzali wejść na Sia Kangri rzyli drogę tragicznej wyprawy z r. 1974 (T. (7422 m), ale z powodu opóźnienia osiągnęli 4/75 s. 167). Szczyt osiągnęli 4 sierpnia Shigeru tylko wysokość 6700 m. Uczestnik tej wypra­ Kawana, Sueo Ohta i Masaru Takeyama (II wy, Joel Coqueuginot, dokonał 31 lipca pier­ wejście). David E. Alcock starał się o zezwo­ wszego wejścia na szczyt o wysokości 6350 m, lenie na Baturę I 7785 m, otrzymał jednak wznoszący się na północ od Chogolisy. Ład­ bardzo trudny Sherpi Kangri (7380 m i 7303 nym zwycięstwem zakończyła się wyprawa m). Na południowej ścianie Anglicy dotarli austriacka na południowo-zachodni (główny) tylko do 6000 m, dokonali natomiast pierw­ wierzchołek Chogolisy (7665 m). Po pięknej i szych wejść na Chorta Kangri (6492 m) i Py- trudnej wspinaczce szczyt osiągnęli 2 sierpnia ramid Peak (6462 m). W grupie K 6 i K 7 dwaj Gustav Ammerer i Fred Press! (I wejście), zaś Anglicy przeprowadzili rekonesans szczytu 4 sierpnia druga dwójka — Alois Furtner i K 7 (6934 m), osiągając wysokość 5900 m. Nie Hilmar Strum (T. 2/76 s. 88). powiódł się atak Japończyków (kierownik Sho- Siachen Mustagh. Japońska wyprawa kie­ ko Saegi) na K 6 Zachodni II (Noxon, 7040 m). rowana przez Hajime Katayama odniosła duży Po trzech biwakach grupa szturmowa wycofa­ sukces dyplomatyczny, uzyskując zezwolenie ła się z wysokości 6900 rn. na Teram Kangri I (7463 m). Domarsz był dłu­ Ogółem w r. 1975 działało w górach naj­ gi i wiódł przez Khapalu, Goma, Lodowiec Bi- wyższych przeszło 80 wypraw, z których 60 lafond, przełęcz Bilafond 5550 m, lodowce Lo- dokonało wejść szczytowych. Aż 33 wypra­ lofond i Siachen. Bazę wysuniętą (5300 m) za­ łożono na lodowcu Teram Sher. Atak prze­ wy zorganizowali Japończycy, Anglicy — 11, prowadzono południową granią Teram Kangri Hindusi — 10, Austriacy i Włosi — po 6. II (7406 m), na której założono obóz V (ostatni, Dokonano pierwszych wejść na 9 wierzchoł­ 7050 m). 12 sierpnia Kazuo Kodaka i Yasunori ków przekraczających 7000 m. Śmierć ponio­ Kobayashi osiągnęli Teram Kangri II, a na­ sło 18 alpinistów (7 Japończyków, 4 Angli­ stępnie Teram Kangri I (I wejście). Wszyscy ków, 3 Polaków, 2 Austriaków i 2 Francu­ uczestnicy wyprawy weszli na dziewiczy Te­ zów) oraz 5 Szerpów.

H. ADAMS CARTER Nanda Devi od północy

Nanda Devi (7816 m) została zdobyta nową Himalajach. Ekspedycja wyruszyła 14 lipca z nadzwyczaj trudną drogą w dniu 1 września wioski Latał w północnym Garhwalu i po po­ 1976 r. przez dra Louisa Reichardta, Johna konaniu przełomu rzeki Rishi osiągnęła San­ Roskelleya i dra Jamesa Statesa, którzy o¬ ktuarium Nanda Devi, gdzie na wysokości ok. siągnęli wierzchołek północną granią z obozu 4270 m założyła bazę. Drogę wejścia poprowa­ VJ, położonego na wysokości 7315 m. Indyj­ dzono przez 1200-metrowe pasmo skał do li­ sko-amerykańska wyprawa była wspólnie kie­ nii śniegów, gdzie na wysokości 5480 m stanął rowana przez Adamsa Cartera, uczestnika obóz. Baza wysunięta znajdowała się na tym wyprawy brytyjsko-amerykańskiej w r. 1936, samym poziomie nieco bardziej na północ, po­ która dokonała pierwszego wejścia na ten za jęzorem trudnego i spękanego wiszącego szczyt*, i Willi Unsoelda, który był zdobywcą lodowca. Licząca ok. 1400 m wysokości lodo1 Masherbruma (7821 m) w r. 1960 i pionierem wo-śnieżna ściana północno-zachodnia, o na­ nowej drogi na Everest granią zachodnią chyleniu 50°, została pokonana po założeniu (1963 r.). dwu obozów. W r. 1976 zanotowano w Indiach Obecne wejście jest bez wątpienia najtrud­ najsilniejszy monsun od 100 lat. Pogoda w re­ niejszą drogą przebytą przez Amerykanów w jonie Nanda Devi była przez cały sezon bar­ dzo zła, a ścianą schodziły często lawiny. W dniach od 13 do 19 sierpnia silna burza « Szczyt osiągnęli 29 sierpnia 1936 (od południa) całkowicie unieruchomiła wspinaczy. Wreszcie Noel E. Odell i Harold W. Tilman. Był to świato­ wy rekord wysokości aż do zdobycia Annapurny 23 sierpnia założono obóz V (7150 m) na ramie­ w r. 1950. (Przypis A. Kuś) niu poniżej skalnego filara kulminującego w

160 północnej grani. Następnie Roskelley, States kować szczyt. W jej skład wchodzili: Andy i Reichardt rozpięli poręczówki na najtrud­ Harward, Peter Lev i Nanda Devi Unsoeld, niejszym fragmencie drogi. Pierwsze 180 m 22-letnia córka Willi Unsoelda, nosząca imię filara stanowił pas prawie pionowych kwar- tej góry, na której okazała się partnerem o cytów. Jego pokonanie (F9, A2) zajęło dwa niespożytej aktywności, najwartościowszym i pełne dni. Zespołowi przewodził przeważnie najsympatyczniejszym członkiem wyprawy. Roskelley. Dogodny kuluar stanowił następ­ Devi niespodziewanie uległa b. ostremu nie­ nie drogę w górę filara. Założenie w nim w żytowi żołądka, skomplikowanemu przez śniegu i lodzie lin poręczowych zajęło znowu wpływ wysokości. Jej ojciec wkrótce dołączył cafy dzień. 31 sierpnia wymieniona trójka u¬ do zespołu. Stan chorej stał się tak poważny, stawiła obóz VI (7315 m) w pobliżu wierzchoł­ że trzeba ją było ewakuować, lecz zanim zdą­ ka filara. 1 września, dokładnie w 3 dni po żono to uczynić, zmarła tragicznie w dniu 8 40 rocznicy I wejścia na Nanda Devi, zespół września. szturmowy opuścił obóz o godzinie 8.30 i wy­ Pozostałymi członkami wyprawy byli Hin­ ruszył w górę, wzdłuż śnieżnej grani. Pokona­ dusi: kpt. Kiran Kumar oraz Nirmal Singh no stromą turnię pokrytą puszystym śniegiem oraz Amerykanie — John Evans. Elliott Fi­ i krótki "odcinek lodu, a następnie 150-metro- scher i Marty Hoey. Wyprawie patronowały wą kopułę szczytową, brnąc w głębokim pu­ i Indian Mountaine- chu. O godzinie 14 trójka alpinistów stanęła eriaig Foundation. na wierzchołku. Następna trójka osiągnęła te­ goż dnia obóz VI i zamierzała również zaata­ Tłumaczył: Andrzej Kuś

ANTONI JANIK Śmierć Nanda Devi

Romantyczne lecz tragicznie zakończone jej szczyt. Dziewczynka urodziła się w r. 1954 spotkanie młodej Amerykanki Nandy Devi i otrzymała imię Nanda Devi. Nie miała je-' Unsoeld z górą swego imienia zostało pod­ szcze roku, gdy ojciec zaczął ją zabierać w gó­ chwycone przez gazety całego świata. Obszer­ ry, gdzie pracował jako przewodnik. Później ne relacje przyniosły one z konferencji pra­ Nandi intensywnie uczyła się wspinaczki i z sowej zorganizowanej przez dra Unsoelda w czasem stała się zapaloną i świetną alpinistką. Delhi. Trudno zaręczyć, że wszystko, co piszą, Do udziału w wyprawie ojca była w pełni jest prawdą. przygotowana •—• psychicznie i fizycznie. Dźwi­ Dr Unsoeld — stwierdzają reporterzy — ma gała ładunki tej samej wagi, co mężczyźni •— 49 lat i jest docentem teologii porównawczej sama tego zażądała. Z osiągnięcia celu nie zre­ na Evergreen State College w Waszyngtonie. zygnowała nawet wówczas, gdy załamała się Alpinizm jest dla niego nie tylko sportem ale druga uczestniczka wyprawy. Marty Hoey, i rodzajem religii. W czasie spotkania z dzien­ którą ewakuowano wezwanym przez radio he­ nikarzami był bezpośrednio pod wrażeniem likopterem. Towarzyszący Nandi alpiniści śmierci córki, mimo to mówił o alpinizmie z twierdzą, że zataiła ona przed nimi pierwsze miłością i entuzjazmem. Przypomniał o prze­ symptomy swej choroby. Gdy ujawniły się one mianie wewnętrznej, jaką przeżył w r. 1954 w pełni, było już za późno na ratunek. „Ja u¬ w Nepalu. Zobaczył wówczas Mount Everest mrę" powiedziała 8 września i rzeczywiście i szczyt ten go urzekł. „Odczułem, że przekrę­ zmarła tego samego dnia — 400 m od wierz­ cił się jakiś klucz w moich wewnętrznych chołka szczytu swego losu. Dr Unsoeld przy­ drzwiach i że posiadłem zdolność ogarnięcia jął cios z filozoficznym spokojem. „Ona zmar­ rzeczy w całości i ich globalnej wielkości. Mo­ ła przy próbie realizacji marzenia — powie­ je ja opuściło mnie i stałem się pełen ananda dział. — Nie jestem w stanie wzbudzić żalu, że (radości).- Narodziny i śmierć są częścią tej ca­ uczestniczyła w mojej eskpedycji, byłoby to łości, i od tej chwili nic innego nie było dla bowiem zaprzeczeniem koncepcji organicznej mnie ważne." jedności życia i śmierci." Wcześniej jeszcze, bo w r. 1949, zobaczył w * Himalajach szczyt Nanda Devi (7816 m). Już Alpinizm jest już sam w sobie mistyczny — wtedy obudziło się w nim pragnienie obda­ stwierdza „Siiddeutsefie Zeitung". — Jeżeli rzenia życiem córki „tak pięknej, jak ta gó­ dojdzie do tego zachodnia interpretacja hin­ ra" — córki, z którą mógłby kiedyś wejść na duizmu — skutki mogą być tragiczne.

161 MACIEJ POPKO A może do Ladaku?

Trekking, ta modna dziś forma turystyki żyna tybetańska, jest krainą suchą: roczna su­ wysokogórskiej, oparta na samodzielności — ma opadów wynosi zaledwae 400 mm, a grani­ u nas znana była np. w Bieszczadach w cza­ ca wiecznych śniegów^ przebiega na wysokości sach, gdy brakowało tam dróg i schronisk. 5000—5500 m. Monsun z rzadka przedziera się W krajach zachodnich propaguje się trekking przez główne pasmo Himalajów i ostatecznie w Himalajach. Zachęcać doń naszych roda­ załamuje się w górach Zaskaru, między Hi­ ków? — dlaczego nie. Pamiętajmy tylko, że malajami a górnym biegiem Indusu. Z powo­ lato. czas wakacji, to tam pora deszczowa. du konfliktów granicznych Ladak był do r. Tych, którzy nie lubią deszczu, namawiam, by 1974 zamknięty dla cudzoziemców. Obecnie wybrali się do Ladaku. krainy w północno¬ wolno się poruszać bez żadnych zezwoleń na -zachodnich Indiach, ukrytej przed monsu- obszarze ograniczonym od północy szosą Sri- nem za Himalajami. nagar — przełęcz Zoji La — Leh (stolica pro­ Formalnie stanowi Ladak, prowincję stanu wincji) i od wschodu wojskową drogą Leh — Jammu-Kaszmir, ale geograficznie, etnicznie przełęcz Baralacha — Manali (przejazd drogą i kulturowo należy do Tybetu. Jak cała wy­ jest zabroniony). Pasmo górskie Ladak, wzno­ szące się na wschód od doliny Indusu, nie jest dostępne dla turystów, podobnie zresztą jak indyjska część Karakorum. suną wyprawa hiszpańska zmierzy się latem 1977 r. Wiadomości o trasach można uzyskać w biu­ z południowo-zachodnią grzędą Saraghraru (7319 m) rach turystycznyh w Srinagarze, Drasie, Kar­ — na pocztowce pokazano przebieg drogi. W gilu i Leh. Pow-ażnym utrudnieniem jest brak r. 1975 grzędę tę zaatakowała wyprawa hiszpańska ..Himalaya 75" (tak!), która założyła 4 obozy (I — dobrych map; trzeba się zdać na szkice i miej­ 4910 m. IV — 5970 m) i przekroczyła 6000 m (liczne scowych informatorów (łatwo porozumieć się odcinki IV i H2. niektóre wyciągi VI i H3). Wrześ­ po angielsku). Najbardziej atrakcyjne szlaki niowa niepogoda zmusiła ją do odwrotu. Ścianami Saraghraru wiodą też drogi japońskie, ich prze­ wiodą w różnych kierunkach przez Himalaje bieg nie jest jednak bliżej znany. i Zaskar. W porze monsunowej należałoby od­ radzać wędrówki po krańcach Ladaku — za­ chodnich (Alpy Kaszmirskie) i południowych (Kishtwar). Polecam natomiast drogę z Kar- gilu doliną Suru ciężarówrką do Panikor u stóp Nun, skąd pieszo ku wschodowi, aż do Lamay- uru, Leh lub Hemis. Najwyższymi szczytami Zaskaru są bliźnia­ cze wierzchołki Nun (7135 m) i Kun (7076 m), wokół których wznosi się całe mrowie pięk­ nych szczytów 5- i 6-tysięcznych, w większo­ ści bardzo trudnych i zapewne dotąd dziewi­ czych. Dojazd z Warszawy do Srinagaru — samolo­ tem do Duszanbe, dalej autobusem i pociągiem przez Kabul, Lahore, Amritsar, Jammu — trwa tydzień i kosztuje ok. 2000 zł, 10 rubli i 11 dolarów USA w jedną stronę (możliwość uzyskania zniżki studenckiej na kolej). Komu­ nikację ze Srinagaru do Leh zapewniają auto­ busy za 32 rupie (3—i dolary) od osoby, prze­ jazd trwa 2 dni, z noclegiem w Kargilu; pod­ czas jazdy dużo emocji i pięknych wddoków. Przejazd z Kargilu do Panikor kosztuje 6 ru­ pii. Wynajęcie jucznego konia — ok. 6 dola­ rów dziennie. W Srinagarze należy uzupełnić zapasy żywności, bowiem w górach niczego się nie dostanie. Reasumując, podróż do Lada­ ku mieści się w ramach 6-tygodniowego urlo­ pu, jest przedsięwzięciem względnie tanim i nieskomplikowanym organizacyjnie. Przeto namawiam na nią zwłaszcza tych, którym Hi­ malaje wciąż jeszcze wydają się celem zbyt odległym i nierealnym.

162 ANDRZEJ PACZKOWSKI Ul AA - Barcelona 1976

Dla uczczenia 100-lecia swego istnienia, Cen­ ciele 28 państw (32 towarzystw i klubów) na tro Excursionista de Catalunya, klub górski ogólną liczbę 35 należących do Unii. Polskę, najstarszy w Hiszpanii i jeden ze starszych na zarówno na posiedzeniu Komitetu Wykonaw­ świecie, gościł w roku swego jubileuszu Kon­ czego, jak i na Kongresie reprezentował pre­ gres UIAA. Spotkanie rozpoczęło się 5 paź­ zes PZA. Poza kilkoma drobnymi sprawami dziernika posiedzeniem Komitetu Wykonaw­ delegat Polski przedstawił: a) projekt ogólnych czego, na którym podjęto sporo ważkich de­ wytycznych do pracy Komisji Wypraw Poza­ cyzji, dotyczących m. in. ochrony przyrody europejskich, która została ostatecznie powo­ górskiej („Karta wód górskich", międzynaro­ łana w Barcelonie oraz b) sprawę konieczno­ dowy symbol „Czyste góry"), sprzętu (normy ści nawiązania bliższych stosunków z Union i testy na liny oraz karabinki), schronisk Internationale de Speleologie. Pozostałą część (wzajemne zniżki i tzw. paszport UIAA), za­ programu wypełniło zwiedzanie miasta i przy­ wodów skałkowych (powołanie grupy robo­ jęcie u gubernatora prowincji Barcelona (7 czej do spraw zawodów w alpinizmie) itp. października) oraz wycieczka w nieodległy Następnego dnia, 6 października, odbyło się masyw Montserrat (8 października), podczas Zgromadzenie Ogólne. Wybrało ono nowego której odbyto kilka wspinaczek na tamtej­ prezesa Unii w osobie Pierre Bossus, prze­ szych oryginalnych w budowie (konglomera­ dyskutowało trudny do rozwiązania, ze wzglę­ ty) ścianach a także obserwowano pokaz a¬ dów finansowych, problem aktywnego udzia­ sekuracji dynamicznej, przeprowadzony na u¬ łu w pracach UIAA organizacji alpinistycz­ rządzeniach zainstalowanych do użytku kur­ nych spoza Europy (chodzi głównie o Japonię sów wstępnych. W trakcie spotkań nieoficjal­ i kraje Ameryki Łacińskiej), wybrało 3 człon­ nych delegat PZA m. in. omawiał z Denisem ków niestałych Komitetu Wykonawczego na Greyem z British CounciI miejsce tych federacji, które zakończyły swój sprawę wspólnej, polsko-brytyjskiej wypra­ mandat (wybrano USA, CSRS i Belgię^. AV wy w Hindukusz, a z Kiriłem Kuźminem, pre­ obradach Kongresu uczestniczyli przedstawi­ zesem Federacji Alpinizmu ZSRR, sprawę roz-

163 szerzenia możliwości wyjazdów na Kaukaz. misji Wypraw (Stanisław Kuliński) oraz grupy Prezes Federacji Kraju Basków prosił o prze­ do spraw zawodów w alpinizmie (vacat). Do kazanie najserdeczniejszych podziękowań u¬ jasieni 1977 r. Polska zasiada także w Komi­ czestnikom wyprawy krakowskiego AKA w tecie Wykonawczym Unii jako jego niestały Hindukusz — za zorganizowanie i przepro­ członek. W roku 1977 odbędą się na terenie wadzenie akcji ratunkowej po wypadku dwój­ Polski: a) posiedzenie Komisji Ochrony Gór ki alpinistów baskijskich. (Zakopane, wiosna) i b) spotkanie instrukto­ Dla przypomnienia informujemy, że obecnie rów grup młodzieżowych (Hala Gąsiennicowa, przedstawiciele Polski uczestniczą w pracach wrzesień), ponadto w planowanych zawodach Komisji Organizacyjnej (Antoni Janik), Ko­ skałkowych (Sudety, czerwiec lub wrzesień) misji Ochrony Gór (Jerzy Zembrzuski), Ko­ ma brać udział oficjalny obserwator UIAA.

JAN HAZUCHA i PAVOL TARABEK Słowackie sukcesy zimowe w Alpach

W dniach od 24 lutego do 20 marca 1976 ścian w całych Alpach. Wiedzie nim kilka działała w rejonie Mont Blanc ekipa alpini­ dróg, wszystkie jednak omijają monolitycz­ styczna Slovenskiego horolezeckiego zvazu, ną połać, która miała opinię gładzizny nie do pod kierownictwem inż. Jana Hazuchy. Leka­ przebycia. O problemie tym mówiło się od rzem był dr med. Igor Peter. W skład 15-oso- dawna, Francuzi podjęli nawet nieudaną pró­ bówej grupy wchodzili członkowie kadry sło­ bę rozwuązania go. wackiej (6), kadry czechosłowackiej (5) oraz juniorzy (2). Nawiązując do dotychczasowych 4. Przejście zimowe (przypuszczalnie IV) wybitnych osiągnięć czechosłowackich w Al­ drogi zwanej Majorką w 1000-metrowej ścia­ pach, ekipa wytyczyła sobie najtrudniejsze ce­ nie Brenvy, dokonane w dniu 1 marca 1976 le, zgodne z tendencjami panującymi obecnie przez B. Fuzyego, J. Justa i I. Vozarika. w alpinizmie sportowym. Udało się zrealizo­ wać 4 wybitne przejścia, z których 3 należą Sukcesy nasze odbiły się szerokim echem do czołowych osiągnięć minionego sezonu zi­ we francuskich i włoskich kręgach alpinistycz­ mowego w Alpach Francuskich, są to: nych. Informowało o nich radio, a w ,.Le Dau- phine" ukazał się osobny artykuł o osiągnię­ 1. I przejście zimowe (a II w ogóle) polskiej ciach Polaków i Czechosłowaków. Nasza gru­ drogi w 800-metrowej północnej ścianie Petit pa zyskała sobie opinię bardzo silnego kolek­ Dru (3733 m), dokonane w dniach od 26 lute­ tywu, zdolnego atakować najpoważniejsze go do 4 marca 1976 przez Z. Drlika i J. Stej- współczesne problemy alpejskie. Poziom na­ skala. Pierwsze przejście tej drogi (T. 2'74 s. szych przejść wysoko ocenili minister wycho­ 65) miało miejsce w r. 1973, a w kołach alpini­ wania fizycznego i znany alpinista, Pierre Ma- stów francuskich zyskało sobie opinię najlep­ zeaud. a także Andre Contamine. którzy od­ szego wyczynu sezonu. wiedzili nasz obóz. 2. Pierwsze przejście zimowe drogi Hemmin- Jeśli się zważy, że oprócz tych dróg czecho­ ga i Robbinsa w 1000-metrowej zachodniej słowaccy wspinacze przeszli minionej zimy je­ ścianie Petit Dru (T. 2/76 s. 75), dokonane w szcze dwie inne drogi najwyższej klasy — di- dniach 26 lutego do 5 marca przez A. Belicę rettissimę japońską w północnej ścianie Eige­ i I. Kollera. Przejście ma tym większą war­ ru oraz drogę angielską w murze Trollreggen tość, że minionej zimy poprzedziły je próby w Norwegii, można stwierdzić, że zima ta jest siedmiu innych zespołów światowej klasy. O¬ najbogatszą w wyniki w całej historii alpini­ bie przebyte drogi należą do najtrudniejszych zmu czechosłowackiego. Wprowadziła też ona wspinaczek skalnych Alp. Czechosłowację na światowy poziom w kate­ gorii wspinaczek zimowych. 3 .Nowa droga prosto środkiem najpotęż­ niejszego filara Mont Blanc — 1000-metrowe- Przedruk z „Kras Slovenska" 9/1976 go Grand Pillier d'Angle (4244 m), wytyczona od 1 do 6 marca 1976 przez zespół L'. Chrenka, P. Miźićko, V. Launer, F. Piaćk. M. Svec i P. * Zespół ten osiągnął grań Peuterey w burzy śnieżnej (por. T. 2 76 s.' 74), 4 osoby były poodmra- Tarabek. * Wielki Filar, Narożny z powodu żane. Przez radiotelefon wezwano więc pomoc trudności, odległości (dalekie podejście i zej­ z dołu. 7 marca rano zdjął wszystkich helikopter ście) i niemożności ucieczki w razie załama­ żandarmerii i przerzucił do Chamonix („La Mon- tagne" 2 1 976 s. 296 i 3/1976 s. 361), o czym donosiły nia pogody, należy do najpoważniejszych też gazety polskie. (Przypis Redakcji)

164 JERZY WALA Tiricz Mir - najwyższy szczyt Hindukuszu

Leżą przede mną książki: „Tirich Mir To] przez którą wiedzie od strony północnej, z Topps" i ,;Opp Stupet" Arne Ńaessa, siynnego Wyżniego Lodowca Tiricz (Upper Tirich), dro­ kierownika wypraw 'norweskich, „K vrcholu ga czechosłowacka. Tirich Mir" Vladislava Śedivego oraz najnow­ Wyniosłość masywu spraw-iła, że już na po­ sza — „Sette anni contro il Tirich" dwójki czątku obecnego wieku zainteresowano się autorów Macheto — Varvelli. Ta ostatnia, to tym szczytem. Pierwsze próby wejścia podjęli cała historia zdobywania tej góry — od topografowie z Survey of India i oficerowie pierwszej informacji o niej, Bilddulpha z r. angielscy, stacjonujący w tym rejonie. W r. 1877, aż po kończące książkę wejście włoskie 1935 dołączyli do nich Niemcy z naukowej nową drogą w r. 1975. Wiele jest jeszcze arty­ wypracy, jedynej która w tych czasach prze­ kułów i notatek rozsianych w literaturze gór­ kroczyła Srodkoww Hindukusz w drodze z skiej. Jest także wspaniały album nieprze- Kabulu przez przełęcz Dorah An do Czitralu. ścignionego fotografika górskiego, Vilema Szerzej o tych czasach pisze Bolesław Chwaś- Heckela ,,Schody pod vesmir", ciński w „Taterniku" 2—4/1962. Potem za­ W trakcie prawie 40 wypraw dokonano 11 interesowali się Tiricz Mirem Norwegowie. wejść na główny wierzchołek, 1 wejścia na Po rekonesansie w r. 1949, wiosną 1950 Arne wschodni, po 1 lub 3" wejścia na wierzchołki Naess przyprowadził waelką wyprawę na lo­ zachodnie. Na głównym szczycie stanęły 42 dowiec Barum. Długotrwałe próby uwieńczo­ osoby, w tym tylko 18 na przestrzeni 13 lat ne zostały sukcesem. 22 lipca 1950 r. na szczy­ a reszta w jednym roku 1975. Dwie osoby cie stanął Per Kverenberg, a następnego weszły na niego dwukrotnie. Czy jest to jed­ dnia — H. Berg, A. Naess i Anglik T. Streat- nak pełna lista — nie mam pewności. W ca­ her. Zainteresowanych odsyłam do obszernego łym masywie wytyczono 8 dróg. Śmierć po­ opisu Wacława Nowyka w „Górach Wysokich" niosło w nim 5 lub 6 alpinistów: H. Thoma- (luty 1955, s. 47—52). Arne Naess raz jeszcze ser i F. Samonigg w r. 1967 na Żebrze Ka- wrócił pod swój masyw, tym razem dokonu­ rynckim, T. Morimoto w 1969 na drodze cze­ jąc rzeczy zaskakującej. Po żmudnej wspi­ chosłowackiej, S. Rausch w 1970 podczas pró­ naczce przez wielką lodowo-skalną ścianę je­ by pokonania południowo-wschodniej grani i go młody zespół zdobył wschodni szczyt, na nasz Andrzej Jankowski na drodze norwe­ którym 25 lipca 1964 r. stanęli R. Hóibakk skiej*. i A. Opdal. Wywołało to liczne echa i wpro­ Ogromny masyw Tiricz Miru (Tirich Mir) wadziło Norwegów na trwałe do historii al­ wznosi się na południowym krańcu Hindu­ pinizmu światowego. (Dodać trzeba, że od tej kuszu Wysokiego. Jego biała, zamglona syl­ strony załamywały się wszystkie wcześniejsze weta widoczna jest już z odległości 65 km i późniejsze próby.) z doliny Czitralu. gdy przejeżdża się przez Drugiego wejścia na główny wierzchołek połogi grzbiet nad rzeką Kunar. I odtąd to­ dokonała wyprawa czechosłowacka, prowa­ warzyszy prawie stale — aż do stolicy pro­ dzona przez V. Śedivego (była to jego druga wincji Czitral. Dwa wierzchołki, główny wyprawa w Hindukusz). 16 lipca 1967 r. 7706 m i wschodni 7692 m, wieńczą najwyższe wierzchołek osiągnęli I. Galfy, I. Urbanoyic, wypiętrzenie, do którego od północnego-za­ M. Jaskoysky, J. Ceiwinka i V. Smida, którzy chodu przyrasta mur z czteroma wierzchołka­ następnego dnia z przełęczy w-eszli — już bez mi liczącymi po ok. 7400 m wysokości. Ku Jaśkovskiego — także na Tiricz Mir Zachod­ północy, na Niżny Lodowiec Tiricz (Lower ni I (West Tirich I, 7487 m). Droga czecho­ Tirich), masyw obrywa się lodowo-skalną słowacka od północy stała się odtąd najpo­ ścianą 2300 m wysokości. Podobnie z prze­ pularniejszą z dróg na Tiricz Mir. Wejście by­ ciwnej strony, może nieco wwższymi ścianami, ło milowym krokiem w alpinizmie czeskim ku lodowcom Barum i Dirgol. Wschodnia i słowackim, którego nie zaćmiły nawet póź­ grań, pokryta lodem, wznosi się ku szczytowi niejsze wejścia na ośmiotysięczni ki. Pomimo równomiei-nie ostro, a z obu stron broni się pozornie doskonałej konfiguracji terenu, dro­ stromymi zerwami. Bardziej dostępne są je­ ga ta nie jest w-olna od zagrożenia lawino­ dynie dwie formacje: południowa grań, na wego. Swuadczy o tym zdjęcie francuskie, na którą z lodowców- Barum i Dirgol skompliko­ którym lawina przecina cały lodowiec — aż wanym terenem lodowym wyprowadzają dro­ na przeciwległy stok pod granią Dirgol Zom. gi norweska i japońska, oraz przełęcz między W miesiąc później, 19 sierpnia 1967 r., śla­ zachodnim murem a głównym wierzchołkiem. dami Czechów i Słowaków, z małym warian­ tem w kopule szczytowej, wszedł na szczyt * A. Diemberger podaje w OAZ nr 1409, że z Kurt Diemberger z Japończykiem M. Kondo. końcem września 1975 roku Fritz Stammberger Ten słynny alpinista austriacki, zdobywca podjął ponownie próbę samotnego wejścia na Ti­ ricz Mir (prawdopodobnie znów na wschodni Broad Peak i Dhaulagiri, jest zadziwiający. wierzchołek) i zaginął bez wieści. Bawiąc na lodowcu Tiricz z jednym towarzy-

165 szem i korzystając z obecności małych wy­ praw autriackiej i japońskiej, dokonał 7 wejść, Na rysunkach (opracowanych przez Jerzego Walę) oznaczono numerami w kółkach na­ w tym 3 na szczyty 7-tysięczne niezależnymi stępujące drogi: drogami. Wraz z D. Proską (Niemiec) w 9- 1 — norweską z 1950 r. (trudności lodowe, dniowym szturmie, zakładając trzy obozy, zagrożenie lawinami); 2 — norweską z 1964 r. (trudności skalne zdobył 6 sierpnia bardzo trudną północną i lodowe b. duże, jest to jedna z najtrud­ flanką Tiricz Zachodni IV (7338 m). A potem niejszych dróg w Hindukuszu Wysokim); jeszcze — we dwóch — okrążyli cały Tiricz 3 — czechosłowacką z 1967 r. (trudności skalne IV—V, duże trudności lodowe w ko­ Mir, przekraczając grań główną w rejonie minie, na grani krucha skała); Anogol Zom. 4 — czechosłowacka z 1967 r. (trudności lo­ dowe); Jako czwarty z kolei zespół na głównym 5 — rekonesans V. Smidy i oficera łączni­ wierzchołku stanęli 21 lipca 1969 r. H. Day, kowego A. Ashrafa (znaczne trudności przy G. Owens i R. Summerton — uczestnicy an­ przejściu dolnego lodospadu); 6 — K. Diembergera i D. Proska (duże tru­ gielskiej wyprawy wojskowych, kierowanej dności skalne i lodowe); przez J. A, Fleminga. Zaatakowała ona szczyt 7 — austriacką próbę z 1967 r. (trudności drogą Norwegów z 1950 roku. skalne 1 lodowe, wielkie zagrożenie lawinami z seraków, na lodowcu szczeliny); Po kilku nieudanych próbach różnych wy­ 8 — próbę niemiecką (brak danych co do praw, w tym austriackiej w r. 1967, tragicz­ przebiegu drogi, najwyższe osiągnięte miej­ sce — obóz 4); nie zakończonej na Żebrze KaryncMm (Karn- 9 — japońską z 1971 r. (trudności lodowe); tnersporn) w południowo-zachodniej ścianie, 10 — wariant hiszpański z 1973 r.; w r. 1971 udało się Japończykom pod wodzą 11 — francuską z 1974 r. (duże trudności skalne i lodowe); S. Masuo osiągnąć z lodowca Dirgol połud­ 12 — włoską z 1974 r.; niową grań i nią S. iSawamura i A. Okamoto 13 — włoska z 1975 r. (duże trudności skal­ weszli 10 lipca na główny wierzchołek Tiricz ne). Mir. W zejściu przytrafiły im się dwa poślizg­ nięcia, a także biwak w szczelinie lodowej, wszystko jednak zakończyło się szczęśliwie. dyspozycja psychofizyczna uczestnika — zmu­ Niepowodzenia natomiast spotkały trzy siła do odwrotu z 7000 m wyprawę włoską wyprawy próbujące wejść na Tiricz Mir z lo­ R. Varvelliego w 1971 roku. dowca Tiricz. W r. 1969 dwie japońskie, w tym największą w tych górach, wspartą armią VI wejścia na główny wierzchołek dokonali 208 tragarzy! Po nieudanych próbach znale­ dwaj Hiszpanie, którzy weszli na niego 10 zienia drogi z Niżnego Lodowca Tiricz na sierpnia 1973 r. drogą czechosłowacką. Byli wschodnią grań, drogą czechosłowacką, usi­ to J. Moutfort i J. Camprubi — z wyprawy łowała ona osiągnąć szczyt główny. Wypadek kierowanej przez pierwszego z nich. 13 sierp­ na grani uczestnika drugiej mniejszej wypra­ nia powtórzyli oni wejście na Tiricz Zachodni wy, zakończony później śmiercią, przekreślił I. Na wierzchołku stanęli F. Ludwig i J. Lleo- szansę obu. Podobna przyczyna — ciężka nie­ nart.

TIRICH MIR. 7706m

S-Col 6500 m .S-ZOM eiSOm

^ ;' Dirgol Olacier Widok z drogi na Mal- giri Zom (5579 m) w I G. NEUW1RTH - JWALA\ kierunku na połudnlo- wo-zachodnią ścianę i południową grań Tiricz Miru.

166 Widok od stronv poludniowo-zachodniej na wierzchołki Tiricz Miru — główny i zachodnie. Strzałka oz­ nacza kierunek "zagrożenia lawinowego. Litera ,,b" — miejsca biwaków, „E" — wariant K. Diembergera i M. Kondo w czasie m wejścia w r. 1967. WT = Tirich West (Tiricz Zachodni).

16? Rok 1974 przyniósł pierwsze wejścia na Ti­ spadach, ale analiza fotografii pozwala sądzić, ricz Zachodni III (ok. 7400 m) i Tiricz Zachod­ że osiągnięcie grani jest możliwe. Byłaby to ni II (ok. 7450 m). Pierwszy zdobyła od po­ największa droga w Hindukuszu Wysokim, o łudnia wyprawa francuska pod kierownic­ różnicy wysokości 4000 m i długości 14 km, twem G. Lucazeau i B. Amy. 30 lipca weszli nie licząc zejścia, "przy sporych trudnościach nań J. Mamfore i S. Sarthou oraz J. Lemoine, technicznych. Drugim problemem jest wyty­ G. Lucaceau i M. Pompei; 1 sierpnia zaś •— czenie drogi południowo-wschodnią granią na G. Pistillo, M. Breuil i pani Maria F. Amy. Tiricz Mir Wschodni z przełęczy Pinnakkels- 6 sierpnia, idąc po ich śladach i korzystając karet, jak ją prowizorycznie nazwali Norwe­ z ich lin poręczowych, osiągnęli ten wierzcho­ dzy. Dokończenie drogi z lodowca Dirgol au­ łek również uczestnicy wyprawy szwajcar­ striackim Żebrem, chociaż stanowi wysokiej skiej, A. Strickler i W. Annen, a 11 sirpnia klasy cel sportowy, nie jest godne polecenia, E. Reiser i A. Voit. W dniu 19 sierpnia na a to ze względu na niezwykle duże ryzyko, ja­ Tiricz Zachodni III weszli także drogą fran­ kie w dole stwarza potrzaskany lodowiec a w cuską G. Macheto i B. Re i stąd granią osiąg­ górze zagrożenie ze strony lawin. Dotychcza­ nęli Tiricz Zachodni II, dotychczas nie zdo­ sowe próby osiągnięcia grani od północy z byty. Była to dwuosobowa wyprawa, której Niżnego Lodowca Tiricz załamywały się już organizatorem był R. Varvelli, nie mogący w na lodowcu. Do ciekawych i trudnych tech­ niej jednak wziąć udziału. Prowadził on w nicznie problemów można zaliczyć zachodnią poprzednich latach aż 6 wypraw w Hindukusz. flankę Tiricza Zachodniego IV o wysokości ok. 1500 m, a także nieco niższą południową Rok 1975 przyniósł prawdziwy przełom: 32- ścianę Tiricza Zachodniego I. Rozległość ma­ -osobowa wyprawa biura turystyczno-alpini- sywu Tiricz Mir nasuwać może wiele pomy­ stycznego „Eiselin-Sport" 27 lipca i 3 sierpnia słów większych i mniejszych dróg — tu ogra­ wprowadziła na główny wierzchołek drogą niczam się jedynie do celów pierwszoplano­ czechosłowacką tylu ludzi, ilu w sumie wesz­ wych. ło w poprzednich latach. Tu mała dygresja: nazwisko Maxa Eiselina jest u nas znane z lat Na zakończenie jeszcze małe wyjaśnienie. pięćdziesiątych, z Alp i wypraw na Dhaula­ Dostępna od niedawna mapa lotnicza USAF giri; prosił nas o przekazanie pozdrowień dla Pilotage Chart 1:500 000 z 1971 roku podaje kolegów z Polski. Kierownikiem wyprawy był dla Tiricz Miru mniejszą wysokość: 7548 m. E. Reiser, który w poprzednim roku uczestni­ Za obniżeniem poszłaby degradacja pozosta­ czył w wyprawie szwajcarskiej. Warto zazna­ łych wierzchołków o ok. 200 m. Mapa ta ma czyć, że w ramach tej wyprawy weszły na zastrzeżony dość duży błąd wysokości — do szczyt dwie pierwsze kobiety — Hanna Mul­ 240 m, różnica mieści się więc w jego grani­ ler i Hannelore Schmatz (zob. T. 2/76 s. 89). cach. Dlatego w artykule podane są wysokości W sierpniu 1975 r. weszli na Tiricz Mir tą dotychczas używane. samą drogą Irańczyk M. Saleki, Niemiec R. Seifert i Anglicy I. Nicholson i słynny Don Whillans, w zejściu jednak przyłapało ich za­ łamanie pogody. Wyprawa M. Saleki miała śmiały plan trawersowania zachodnich wierz­ chołków i zejścia z głównego nie zdobytą wówczas granią południowo-zachodnią; jed­ nakże nieporozumienia w grupie i opuszczenie wyprawy już na samym jej początku przez dwu Niemców ze znaczną ilością sprzętu, po­ krzyżowało te zamierzenia. W tym czasie na Wyżnym Lodowcu Tiricz zjawiła się dwójka włoska G. Macheto i G. Calgagno, dokonując dwukrotnego wejścia na główny wierzchołek, najpierw 11 sierpnia dro­ gą czechosłowacką, a potem 25 sierpnia nową drogą (T. 2 76 s. 88). W tym samym czasie po drugiej stronie masywu na lodowcu Barum nasza wyprawa likwidowała obozy. Zamykając ten krótki rys historyczny, chciałbym jeszcze odpowiedzieć na pytanie: jakie dużej klasy problemy kryje dotąd w so­ bie masyw Tiricz Miru? Na pewno warto zrea­ lizować pomysł Mischa Saleki, na plan pier­ wszy wysuwa się jednak dokonanie wejścia wschodnią granią — z lodowca Barum i przez Przełęcz Wschodnią (East Col) — na Tiricz - lodospad ok.SOOm v*ys.m Mir Wschodni, a następnie trawers na szczyt główny i zejście drogą norweską. Wprawdzie podejmowane próby załamywały się na lodo­

168 RYSZARD SZAFIRSKI Zakopiańska wyprawa w Hindukusz

Wyprawę zorganizował w całości Klub Wy­ żywność oraz sprzęt biwakowy i wspinaczko­ sokogórski w Zakopanem — bez udziału alpi­ wy. W tej fazie wyprawy osiągano wysokość nistów z innych środowisk. Cele, jakie zamie­ 5400 m, a jeden wypad zakończył się wejściem rzaliśmy zaatakować, miały charakter par dnia 22 czerwca na Kuhi Tarif (Kohe Tharif, excellence sportowy, i pod tym kątem do­ 5500 m) z Doliny Kisznichan. W drugiej fazie bierany był skład osobowy. Ekipę tworzyli: (25 czerwca — 2 lipca) podjęto trzy próby Aleksandra Szafirska, Władysław Cywiński, wejść na szczyty nowymi drogami, z których Walenty Fiut, Julian Klamerus, Piotr Mali­ jedna zakończyła się rozwiązaniem problemu nowski, Zbigniew Młynarczyk, Józef Olszew­ (Kuhi Hawar), druga powtórzeniem wejścia ski. Andrzej Osika, Ryszard Szafirski (kierow­ austriackiego (Wark), trzecia zaś odwrotem nik) oraz Krzysztof Żurek. (Kuhi Lachsz). Bazę główną założyliśmy we wsi Wark, zaś Kuhi Hawar lub Kuhi Hauar (Kohe Hawar, w dniu 18 czerwca bazę szturmową nr I 6183 m) opada 1200-metrową ścianą południo­ w Dolinie Kisznichan. wą do górnego piętra Doliny Szchaur. Ściana ta, w dolnej części czysto skalna, w środku Pierwsze zdobycze przechodzi w lodowo-skalną. w górze zaś sta­ je się lodowo-śnieżną. Jej nachylenie przekra­ Okres przygotowawczy przed realizacją cza 60°, opisy można znaleźć w sprawozda­ głównych zadań dzielił się na dwie fazy: niach z wyprawy A. Wilczkowskiego i, pomi­ 1) aklimatyzacji do wysokości 5700 m oraz mo że były robione przeszło 10 lat temu, nie 2) aklimatyzacji połączonej z wspinaczkami są zbyt przesadzone. Podstawa ściany ma dłu­ do wysokości 6200 m. W pierwszej fazie gość ok. 1 km, co w połączeniu z 1200 me­ (19—24 czerwca) przeprowadzono rozpoznanie trami pionu stanowi mur, którego nie pow­ terenu i postawiono 2 namioty na wysokości stydziłyby się Alpy ani Kaukaz. Jej to środ­ ok. 5000 m — jeden pod północną ścianą Kisz- kiem W. Fiut, K. Żurek, A. Osika i Z. Mły­ nichana, a drugi pod wschodnią ścianą Kuhi narczyk poprowadzili w dniach 25—27 czerw­ Wark. Namioty te miały spełniać rolę obozów ca now^ą drogę. Wspinaczka trwała ponad wypadowych, wobec czego zaopatrzono je w dwa dni, a jednostkowe trudności oceniono

169' '"V Kisznichan i Szchaur

Po kilku dniach czynnego odpoczynku, roz­ poczęliśmy właściwą działalność wyczynową. Pogoda, która dotychczas była zmienna, po­ prawiła się, a śnieg osiadł. Siedmioosobowy zespół pod kierownictwem Piotra Malinowskiego podjął próbę I trawer­ sowania masywu Kisznichana — z wejściem granią północno-wschodnią i zejściem pół­ nocno-zachodnią. Po noclegu w namiocie pod szczytem, 3 lipca wyruszono w kierunku 800- -metrowej deski lodowo-śnieżnej, wyprowa­ dzającej na grań. W miarę nabierania wyso­ kości robiło się coraz trudniej. Końcowe 300 m tworzył pionowy szklisty lód. W. Cywiński poczuł się źle i asekurowany przez J. Klame- Kuhi Wark (6104 m) z drogą wejścia J. Olszew­ skiego i P. Mannowskiego z Doliny Kisznichan. rusa wycofał się w dół. Zmierzchało, kiedy już Przypuszczalnie II wejście. Fot. Józef Olszewski tylko 5-osobowy zespół rozbijał namioty na grani. Następny dzień nie był lepszy. Drugi na V. Cały wypad trwał 5 dni — z jedną no­ biwak założono na wysokości 6500 m, a 5 lip­ cą w obozie pod ścianą Kisznichana, dwoma ca w samo południe cała piątka — A. Szafir­ biwakami w ścianie i jednym w zejściu. Przej­ ska, P. Malinowski. Z. Młynarczyk. J. Olszew­ ście to miało zasadniczy wpływ na dalszą na­ ski i A. Osika —• osiągnęła wierzchołek Kisz­ szą działalność w tym rejonie. nichana (Kohe Keshnikhan, 6755 m). Na spe­ cjalne podkreślenie zasługuje udział w tym Kiedy wymieniona wyżej czwórka wspina­ przejściu kobiety, Aleksandry Szafirskiej, któ­ ła się ścianą Hawara. P. Malinowski i J. Ol­ ra na równi z mężczyznami wspinała się gra­ szewski podjęli próbę przejścia południowej nią. grani Kuhi Wark (Kohe Wark, 6104 m). Złe W dniu 3 lipca śladami zespołu graniowe­ warunki śnieżne i duże trudności techniczne go wyruszyli do obozu wypadowego W. Fiut, zmusiły ich jednak do odwrotu, co przekre­ R. Szafirski i K. Żurek, by zrealizować głów-ny śliło szansę zrobienia pięknej i trudnej dro­ punkt programu wyprawy: przejście środka gi dziewiczą granią. Po nocy spędzonej w na­ 1800-metrowej północnej ściany Kisznichana. miocie wypadowym, 27 czerwca zespół ten Świtało, kiedy 4 lipca rozpoczynaliśmy wspi­ ponowił atak, tym razem granią pólnocno- naczkę bardzo stromym lodem, przykrytym -wschodnią. drogą Austriaków. Po kilkuna­ cienką warstwą niezwiązanego śniegu. „Szyb­ stu godzinach wspinaczki stanęli na szczycie ka trójka" posuwała się tempem zespołu dwu­ jako pierwsi Polacy. osobowego, ale wysokość zdobywała powoli.

Masyw Kuhi Kisznichan (6755 m) od północy. Wkreślono linię drogi środkiem północnej ściany (z 2 bi­ wakami) oraz trasę trawersowania graniami. Strzałki pokazują drogę I wejścia na szczyt w r. 1963 (Au­ striaków), kółka — obozy II i III tamtej wyprawy. For. Józef Olszewski

170 Teren był bardzo trudny i wymagał staran­ nej asekuracji. Krzysiek i Wałek przechodzili samych siebie. Ściana lodowa miejscami przy­ bierała charakter skalnej. Wyciąg po wyciągu pracowicie nabieraliśmy wysokości. Zmierzch złapał nas na małej grańce skalnej. Tutaj, na wysokości bez mała 6000 m, spędziliśmy noc. Świt powitał nas silnym i mroźnym wiatrem, który zmiatał tumany śniegu, zwiewanego z górnej partii ściany. Dookoła pionowe ska­ ły poprzetykane lodem. W południe zatrzy­ maliśmy się na mały odpoczynek. Włączony radiotelefon przekazał nam radosną wiado­ mość: zespół graniowy osiągnął szczyt! Na­ stąpiła długa rozmowa radiowa dotycząca tak­ tyki obu zespołów, po czym ruszyliśmy w dal­ szą drogę. Ściana stawała się coraz stromsza, sił było coraz mniej, a koniec nierealnie da­ leki. Coraz więcej szczytów wyłaniało się do­ okoła. Piękny czerwony zachód słońca oglą­ daliśmy będąc ok. 150 m od szczytu. Biwak podobny był do poprzedniego, tyle że uroz­ maicony przykrym i przenikającym na wskroś wiatrem. (Prawie na naszej wysokości biwa­ kował też — już w zejściu — (zespół granio­ wy). Była godzina 8.30 — dzień 6 lipca, kiedy stanęliśmy na wierzchołku Kisznichana (Ko­ he Keshnikhan. 6755 m). Z radością patrzy­ łem na Krzyśka i Walka: tym razem oni byli bohaterami tej pięknej gry, a wiedziałem, że nie jest to ich ostatnie słowo. Schodząc spot­ Północna ściana Kisznichana z polska droga, któ­ kaliśmy Alę, która w miejscu ostatniego bi­ rej dolny odcinek (mniej więcej 1/3 długości) nie waku swego zespołu zaczekała na nas z go­ jest widoczny. Oznaczono biwaki. rącą zupą i herbatą. Fot. Józef Olszewski Późnym wieczorem, obie grupy z Kisznicha­ na spotkały się w bazie nr I. Brak było je­ Quadzi Deh na wysokości 4500 m. Równolegle dynie Cywińskiego i Klamerusa, którzy 6 lip­ /- nami działało kilka innych wypraw — pol­ ca rano wyszli z zamiarem wejścia na pięk­ skich i zagranicznych. Celem ich. podobnie ny szczyt Lachsz (Lakhsh, 5787 m). Niestety jak i naszym w tej fazie wyprawy, było wej­ i tym razem pech — pęknięcie raka — nie ście na najwyższy szczyt Afganistanu: Noszak pozwolił im osiągnąć szczytu. (Noshaą. 7492 m). Mając za sobą okres aklima­ Działalność w Dolinie Kisznichan została tyzacji, nie musieliśmy tygodniami oblegać zakończona 7 lipca. Zanim jednak zaczęliśmy góry. Dlatego już 16 lipca 6-osobowy zespół zwijać bazę nr I zrodził się nowy i śmiały wyruszył w kierunku wierzchołka, aby osiąg­ plan: przejścia północnego filara Kohe nąć go atakiem non-stop. J. Olszewski i Z. Szchaur (7084 m). Filar ten, droga o najwyż­ Młynarczyk weszli na szczyt 18 lipca, a A. szych -wartościach sportowych, liczy około Szafirska i R. Szafirski 19 lipca — po trze­ 3000 m wysokości i został zdobyty przez Fran­ cim biwaku tuż poniżej wierzchołka (ok. cuzów, drugiego zaś przejścia dokonali nie­ 7450 m). W. Cywiński i J. Klamerus zawró­ dawno Hiszpanie. Wykonania tego zadania cili do bazy pod Noszakiem z wysokości 6800 podjęli się najlepsi z naszego zespołu: K. Żu­ m. Ponowili próbę wejścia za kilka dni. ale rek, W. Fiut i A. Osika. 19 lipca trójka ta. tylko J. Klamerus osiągnął wierzchołek (23 odprowadzana przez 3 kolegów, wyruszyła lipca). w kierunku przełęczy Chali (Khali. 5400 m). przez którą przeprawiła się do sąsiedniej Do­ Schodząc ze szczytu dowiedzieliśmy się liny Szchaur. Przez 10 dni reszta wyprawy przez radiotelefon, że nasza trójka z Szchaura z niecierpliwością oczekiwała na ich szczęśli­ dotarła do bazy pod Noszakiem. i to z suk­ wy powrót. cesem! Radość w całym naszym zespole by­ ła ogromna. Po dwóch aniach odpoczynku w bazie, Krzysztof Żurek dnia 22 lipca 1976 Noszak z marszu roku jako pierwszy w historii Noszaka wszedł na niego w ciągu 1 dnia! Z bazy wyruszył Po zwinięciu bazy nr I i powrocie do wsi o godzinie 3, aby po 11 godzinach stanąć na Wark, przygotowaliśmy się do wymarszu pod szczycie. Samotny marsz nie krył w sobie Noszak. Piotr Malinowski czuł się bardzo źle zagrożenia, ponieważ droga była „zagospoda­ i konieczny był jego szybki powrót do kraju. rowana" przez różne wyprawy. Tak efektow­ Pożegnaliśmy się więc z nim, a pozostali za­ nego wyczynu jeszcze w masywie Noszaka łożyli „bazę szturmową nr II" w Dolinie nie było!

171 Północne ściany Kuhi Szchaura (7084 lub 7116 m) — z filarem i drogą francuską, powtórzoną przez ze­ spól zakopiański (dolny odcinek zasłonięty granią). Z lewej krzyżykiem oznaczono miejsce wypadku Hiszpanów (szczegóły w następnym numerze). Fot. Marian Bala

Tuż za K. Żurkiem wyruszy! Wałek Fiut do kraju. Podstawowym założeniem była dzia­ i 24 lipca wraz z W. Olechem, kierownikiem łalność sportowa w oparciu o ..styl alpejski", wyprawy PKG, zdobył dla Polski kolejny sied- czego przestrzegaliśmy z dużą konsekwencją miotysięczny wierzchołek: Darban Zom (7219 i co przyniosło oczekiwane efekty: 2 wysokiej m). Jako ostatni opuścili bazę nr II Z. Mły­ klasy nowe drogi, 1 wielkie trawersowanie narczyk i J. Olszewski — z zamiarem wejścia oraz trzecie przejście najgłośniejszej bodaj na piękny szczyt Gumbaze Safed (6809 m). ściany Hindukuszu Wysokiego — północnej W osiągnięciu wierzchołka przeszkodziło im ściany Szchaura. Dodatkiem niejako było wej­ jedno: sztywno ustalony termin wyjazdu wy­ ście 6 osób na Noszak oraz udział w I pol­ praw}'. Brakło im -dosłownie jednego dnia, skim wejściu na jego boczny trabant — Dar­ tym, że zawrócili, dali przykład wzorowego ban Zom. Jako pierwsza w histroii polskich zdyscyplinowania, które zresztą cechowało ca­ kontaktów z Hindukuszem stanęła nasza wy­ łą grupę zakopiańską. prawa na 3 wierzchołkach 7-tysięcznych, choć nie one były jej celem. Wyprawa nasza miała charakter wyprawy Na pytanie, czy następne wyprawy w Hin­ lekkiej (ok. 1200 kg bagażu) i raczej szybkiej. dukusz mają działać na podobnych zasadach Całość udało się zamknąć w 60 dniach — li­ —• odpowie Zarząd PZA. a w szczególności cząc od dnia wyjazdu z Polski do powrotu jego Komisja Sportowa.

PiOTR MŁOTECKI Wyprawa PKG w Hindukusz

W minionym sezonie letnim Hindukusz Piotr Młotecki, Dariusz Naszyński, Kazimierz Afgański odwiedziło kilkadziesiąt wypraw W. Olech (kierownik). Andrzej Pietraszek (le­ z Europy i Azji, w tym ok. 13 wypraw pol­ karz), Marek Rogalski, Stanisław Saganek. skich. Jedną z nich była Wyprawa Polskiego Grzegorz Siekierski, Andrzej Skalski, Michał Klubu Górskiego, która za rejon działania Wroczyński i Piotr Wroczyński. obrała masyw Noszaka. Zorganizowaliśmy ją Wyprawa osiągnęła pełny sukces. Jej człon­ pod tradycyjnym patronatem Związków Za­ kowie weszli na 3 siedmiotysięczniki: No­ wodowych (Federacji Sportowej „Sparta", szak (7492 m), Darban Zom (7219 m) i Szin- WKZZ i CRZZ) oraz pod opieką Stołecznej geik Zom (Shingeik Zom, 7291 m). Na Nosza- Federacji Sportu i Wydziału KFiT przy Urzę­ ku stanęło aż 10 uczestników, spośród których dzie m. st. Warszawy. Wyprawa korzystała 7 nie było dotychczas na siedmiotysięcznikach. też m.in. z pomocy zakładów produkcyjnych Darban Zom (Kazimierz W. Olech i Walenty ..Społem" oraz „Polleny". W skład ekipy we­ Fiut z wyprawy KW Zakopane) i Szingeik szli: Marek Harasimiuk, Maciej Kołaczkow­ Zom (K. Olech i G. Siekierski) osiągnięto no­ ski (kierownik bazy), Andrzej Mierzejewski, wymi drogami (były to II wejścia na te szczy-

172 ty, I od strony afgańskiej), przy czym wejście na drugi z nich wiązało się z dramatycznymi przeżyciami spowodowanymi załamaniem się pogody i burzą śnieżną w drodze zejściowej. (Przypomnijmy, że podczas próby wejścia na te szczyty w r. 1966. zginął w podobnych oko­ licznościach Jerzy Potocki). A oto kalendar- rium wyprawy: 1 lipca — przyjazd do Quadzi Deh; 4 lipca — założenie bazy głównej pod Gum- baze Saf ed; 7 lipca — założenie bazy wysuniętej (5200 m) pod grzędą Noszaka; 10 lipca —• obóz I (6050 m), 13 lipca — obóz II (6650 m) i 19 lipca obóz III (7050 m); 20 lipca — Noszak (7492 m — Młotecki, Ro­ galski i Olech); 22 lipca — Noszak (Kołaczkowski i Skalski); 24 lipca — Darban Zom (7219 m — Fiut z wyprawy zakopiańskiej i Olech): Szingeik Zom (7291 m). Stromizny terenu i szero­ 26 lipca — Noszak (Pietraszek i Siekierski). kości lodowych szczelin zdjęcie nie jest w stanie 31 lipca — Noszak (Harasimiuk, Mierzejew­ oddać. Fof. Kazimierz W. Olech ski i Michał Wroczyński); 31 Tpca — Szingeik Zom (7291 m — Siekier­ ski i Olech): Wyprawa współdziałała z kilkoma innymi 3-5 sierpnia — zwinięcie obozów i bazy. polskimi wyprawami (katowioką, zakopiań­ Podczas wyprawy podwyższone zostały in­ ską, krakowską oraz lubelską) a także z eks­ dywidualne rekordy w zakresie liczby wejść pedycjami z kilku innych krajów. Członko­ na siedmiotysięczniki: Kazimierz W. Olech wie wyprawy uczestniczyli w dwu akcjach legitymuje się obecnie wejściem aż na 9 sied­ ratunkowych: brali udział w sprowadzeniu al­ miotysięczników, w czym wysunął się zdecy­ pinistów zachodnioniemieckieh i ofiarowali dowanie przed innych alpinistów polskich. swój tlen medyczny dla ratowania dwu alpi­ Piotr Młotecki ma za sobą wejścia na 5 szczy­ nistów japońskich, bez którego według opinii tów 7-tysięcznych. lekarzy Japończykom groziła śmierć. RAFAŁ KARDAŚ Inwentaryzacja jaskiń tatrzańskich

Lato 1976 było drugim sezonem prac tere­ wdopodobnie nieco niżej znajduje się dno tzw. nowych kierowanej przez Jerzego Grodzickie­ Studni Bociana (głębokość ok. 40 m), której go grupy inwentaryzującej jaskinie tatrzań­ pomiar w dowiązaniu do niwelacji ciągu głów­ skie (Oddział Warszawski Polskiego Towarzy­ nego nie został jeszcze wykonany. stwa Przyjaciół Nauk o Ziemi przy współpra­ Pomiary w Jaskini nad Kotlinami zrealizo­ cy Speleoklubu Warszawskiego). Poprzednie wane zostały przy współpracy z ogólnopolską doniesienia w ..Taterniku" informowały już wyprawą do Jaskini Wielkiej Śnieżnej, zorga­ o postępach prac przy lokalizacji otworów ja­ nizowaną pod patronatem Komisji Speleologii skiń (T. 4/75) i rozpoczęciu 24-dobowyrn biwa­ PTTK przez Speleoklub Warszawski. Wypra­ kiem wr Jaskini Miętusiej kartowania pod zie­ wa ta działała w dniach 15—30 lipca pod kie­ mią (T. 2/76). rownictwem Antoniego Szabunio. Udział w W lipcu i sierpniu 1976 głównym celem było niej wzięli grotołazi ze speleoklubów w Gar­ kartowanie jaskiń nie posiadających dotąd wolinie, Warszawie i Zakopanem, Warszaw­ wystarczająco dokładnych (lub żadnych) pla­ skiego Akademickiego Klubu Speleologiczne­ nów, a przy okazji również dalsze pomiary lo­ go i Koła Badań Krasu PTPNoZ. Wynikiem kalizujące otwory. Prace te prowadzone były dwudniowej pracy zespołu kartującego było jednocześnie przez kilka niewielkich (2—4 oso­ sporządzenie pomiarów ciągu głównego Jaski­ bowych) zespołów. Sporządzano przede wszy­ ni nad Kotlinami (Jaskinia Śnieżna plan taki stkim plany i przekroje oraz opisy, uzupełnia­ już posiada). Pozostały jednak nadal do skar­ ne często badaniami geologicznymi oraz pod­ towania liczne boczne ciągi systemu o bardzo stawowymi obserwacjami mikroklimatyczny- skomplikowanym przebiegu. mi, florystycznymi i faunistycznymi. Wykony­ Obecny stan znajomości jaskiń tatrzańskich wano również fotografie otworów oraz więk­ zilustrować można kilkoma cyframi. Ilość zna­ szych fragmentów zboczy, turni i skałek z ot­ nych jaskiń według oceny zespołu inwenta­ worami jaskiń. Działalność zespołów inwen­ ryzacyjnego wynosi ok. 260. Z tej liczby około taryzacyjnych prowadzona była w otoczeniu 82 jaskiń posiadało dotąd pełną dokumenta­ Doliny Miętusiej, Doliny Małej Łąki i Doliny cję, a około 12 częściową, wymagającą uzupeł­ Kościeliskiej (masyw Kominiarskiego Wier­ nień. Wynikiem tegorocznej pracy zespołu in­ chu, lewe zbocze na odcinku Brama Kraszew­ wentaryzacyjnego są kompletne opracowania skiego — Hala Pisana, Organy, wąwóz Kra­ dla 24 jaskiń, a dla 3 opracowania częściowe ków, Zbójnickie Turnie). Oprócz wykonania i uzupełnienia. Zestawienie powyższe mogłoby dokumentacji szeregu' niewielkich jaskiń o prawdopodobnie dać korzystniejszy obraz, długości do ok. 200 m, przeprowadzone zosta­ gdyby nie nikły dotąd odzew na apele o udo­ ły również pomiary w Jaskini Wielkiej Lit­ stępnianie niepublikowanych materiałów kar­ worowej i w systemie Wielkiej Śnieżnej. tograficznych. Zdarzać się więc będzie pow­ W Jaskini Wielkiej Litworowej dokonano tórne kartowanie pomierzonych już kiedyś ja­ kartowania głównego ciągu z niektórymi waż­ skiń lub ich odcinków. W ten sposób ich pier­ niejszymi odgałęzieniami. Wyniki pomiarów wsi badacze stracą możliwość wniesienia swe­ pozwalają na precyzyjniejszą ocenę głębokości go (autoryzowanego) wkładu w publikację in­ tej „modnej" jaskini. Osiągana na ogół, zwła­ wentarza i podkreślenia własnego udziału w szcza przy przejściach sportowych, głębokość dziele poznania jaskiń tatrzańskich. Poza tym wynosi 204 m (dno dolnej sali). Większe głę­ ponowne wykonywanie niektórych planów bokości — ok. 212 m — osiągnąć można w roz­ wydłuży niewątpliwie czas oczekiwania na chodzących się z sali ciągach bocznych. Pra­ ukazanie się tej tak potrzebnej publikacji.

JERZY GRODZICKI Garma Ciega 1975

W dniach 11—31 sierpnia 1975 r. odbyła się odkryciach, dokonanych przez wyprawę Spe­ wyprawa Komisji Taternictwa Jaskiniowego leoklubu Morskiego PTTK w r. 1974 (T. 2/75 PZA do jaskini Garma Ciega w Górach Kan- s. 72), Grama Ciega zajęła czwarte miejsce na tabryjskich w Hiszpanii — współorganizowa­ liście najgłębszych jaskiń świata z głębokością na przez Speleoklub Warszawski PTTK. Po 970 m.

174 Celern naszej wyprawy było dokonanie II bazy erozyjnej czyli poziomu wywierzyska, przejścia jaskini oraz podjęcie próby pokona­ odprowadzającego na powierzchnię wody z ja­ nia syfonu końcowego, do którego dotarła wy­ skini, co przekreśliło szansę na uzyskanie wię­ prawa gdańszczan. Ekipa liczyła 9 uczestni­ kszej głębokości. 29 sierpnia, po 12-godzinnej ków (Jerzy Giżejewski, Jerzy Grodzicki — akcji, w której wzięli udział wszyscy członko­ kierownik, Marek Murawski, Zdzisław Gla- wie wyprawy, całość sprzętu znalazła się z po­ nowski, Wojciech Przybyszewski, Krystyna wrotem na powierzchni. Raszek, Stefan Sowiak, Antoni Szabunio i Jan Witkowski), z których 8 posiadało wyszkole­ Wyprawa osiągnęła zamierzone cele: doko­ nie i uprawnienia nurkowe. nano II przejścia jaskini, odkrywając przeszło 200 m korytarza na głębokości 970 m. Głębo­ Wyjazd z Warszawy nastąpił 11 sierpnia kość tę osiągnęło 7 uczestników wyprawy (J- wieczorem. 17 sierpnia po południu, po uciąż­ Giżejewski, Z. Glanowski, J. Grodzicki, M. liwym dojeździe górskim bezdrożem, została Murawski, A. Szabunio, J. Witkowski oraz T. założona baza wyprawy w masywie Mazo Chi- Bok — speleolog duński, który dołączył się do- co — na wysokości 1100 m, w odległości kilku­ wyprawy w Hiszpanii); dwóch uczestników — set metrów od otworu. Jaskinia Garma Ciega W. Przybyszewski i S. Sowiak — osiągnęło jest częścią systemu dwuotworowego — drugi głębokość 870 m. Rozwiązany został — nieste­ otwór, położony kilka kilometrów dalej, nosi ty negatywnie — problem możliwości dalszego nazwę Sumidero de Cellagua i znajduje się na pogłębienia jaskini. wysokości 949 m, to znaczy 155 m niżej, ani­ Po zakończeniu akcji jaskiniowej, uczestni­ żeli otwór Garma Ciega. cy wyprawy udali się do Barcelony, by wziąć Wszystkie akcje prowadzone były przez udział w obradach 2 Międzynarodowej Kon­ Garma Ciega, z biwaku założonego w jaskini ferencji Nurkowań Jaskiniowych UIS. Z prze­ w dniu 21 sierpnia na głębokości 540 m. Pier­ biegu obrad Konferencji wynika, że znakomi­ wszego rekonesansu syfonu końcowego doko­ ta większość nurków jaskiniowych uprawia nała 4-osobowa grupa w dniu 26 sierpnia. Po­ nurkowanie jedynie w wywierzyskach i jaski­ mimo 'bardzo niekorzystnych warunków wod­ niach podmorskich. Jest to więc nurkowanie nych na powierzchni i w jaskini (ciągłe opady pozbawione całkoAvicie elementów dojścia i od 19 sierpnia) udało się przebyć syfon bez transportu sprzętu przez jaskinię. Poza Pol­ konieczności nurkowania. 27 sierpnia następ­ ską, jedynie w Anglii niektóre ośrodki prowa­ na grupa dokonała dalszej eksploracji, poko­ dzą działalność nurkową ,w jaskiniach sensu nując kolejne dwa obniżenia syfonalne i po stricto. Jest to sytuacja bardzo korzystna dla ok. 200 m doszła do obszernego, dość płytkiego speleologii polskiej, która ma szanse objęcia syfonu. Ściany korytarza pokryte były namu- roli wiodącej w prowadzeniu nurkowań jaski­ liskiem, prąd wody w syfonie prawie niewi­ niowych jako metody eksploracji spleologicz- doczny. Wszystko to świadczyło o osiągnięciu nej.

WOJCIECH WIŚNIEWSKI 400 metrów w Wieserloch

W r. 1976 kontynuacją eksploracji jaskiń w Hóhlenkunde otrzymaliśmy dokumentację in­ Leoganger Steinberge, rozpoczętej rok wcze­ teresującego nas obszaru Ebersbergkar, a tak­ śniej przez AKG Kraków, zajął się inny kra­ że jaskini Wieserloch. Koledzy austriaccy kowski klub jaskiniowy — STJ KW. W rejo­ przetransportowali cały nasz bagaż z miasta nie tym znanych było dotąd kilkanaście ja­ do bazy położonej przy otworze jaskini Lam- skiń, jednak większa część obszaru krasowe­ prechtsofen. go nie jest jeszcze zbadana. Podczas jednej Przez dwa pierwsze dni przenosiliśmy ła­ z wypraw grotołazi austriaccy odkryli we dunki do obozu, który — podobnie jak zeszło­ wrześniu 1975 r. nową jaskinię, rokującą duże roczny obóz AKG — znajdował się 1200 m nadzieje. Nazwali ją Wieserloch i zbadali do powyżej dna doliny, nad małymi jeziorkami. głębokości 200 m, przerywając eksplorację (z Dnia 2 sierpnia z obozu wyszła pierwsza gru­ powodu braku lin) na skraju 40-metrowej stu­ pa w celu zlokalizowania otworu oraz rozpoz­ dni. nania problemu. W czasie 12-godzinnej akcji Właśnie ta jaskinia stała się celem wyprawy W. Wiśniewski i A. Zieliński dotarli na dno w składzie: Anna Wendorff, Elżbieta Dum- następnej studni, nie znanej Austriakom. nicka, Leszek Dumnicki (kierownik), Janusz Wbrew pierwszym przewidywaniom okazało Górka, Ryszard Kujat, Jan Mularz, Janusz się, że jaskinia nie kończy się tutaj, lecz że Stępiński, Wojciech Wiśniewski i Andrzej Zie­ rozchodzą się stąd dwa niezależne ciągi stud­ liński. Od kierownictwa Landesverein fur ni, biegnące w przeciwległych kierunkach.

175 w ,80-metrowej studni asekurowani przez E. Dumnicką. Zespół szturmowy zjechał do cią­ gu studni, rozpoczynającego się w południo­ wej części dna „czterdziestki". Po pokonaniu dwóch bardzo oryginalnych z kształtu studni — 25-metrowej i 35-metrowej, rozdzielonych zawaliskiem złożonym z dużych zaklinowa­ nych bloków, osiągnięto spory ciąg wodny. Dwadzieścia kilka metrów niżej, za kolejnym zawaliskiem, dotarto na brzeg następnej stud­ ni, osiągając głębokość około 350 m. Podczas powrotu zespół otrzymał wiadomość o zaistnia­ łym w tym czasie wypadku, któremu uległ grotołaz austriacki. W czasie jego zjazdu do 80-metrowej studni przetarła się i zerwała nowa polska lina podciągowa. a on sam spadł kilka metrów, doznając szeregu obrażeń, na szczęście niezbyt groźnych. Konieczność wy­ ciągnięcia grotołaza ze studni przedłużyła ca­ łą akcję do 25 godzin. W transporcie rannego brali udział wszyscy uczestnicy wyprawy. Tymczasem pogoda zepsuła się ponownie. Dwaj uczestnicy próbowali przeczekać zała­ manie w obozie, nie udało się im to jednak, ponieważ duże opady spowodowały zalanie wszystkich namiotów. Poziom wody w sąsied­ nim jeziorku podniósł się prawie o pół metra. Ostatnia akcja w Wieserloch rozpoczęła się 13 sierpnia 1976 r. Zespół szturmowy (R. Ku­ jat, W. Wiśniewski i A. Zieliński) przebył dwie dalsze studnie, osiągając głębokość 400 m i stając nad kolejną studnią, której z braku lin nie mógł pokonać. Podczas powrotu cała trój­ ka przemokła gruntownie: w najniżej położo­ nej studni droga prowadzi przez wodospad, który w tym czasie osiągnął spore rozmiary. Cała akcja, razem z odbywającym się równo­ legle wyciąganiem sprzętu, trwała 34 godzi­ ny. Wieserloch jest jaskinią o rozwinięciu pio­ nowym, poza wstępną partią nie ma nigdzie poziomych korytarzy. Pomimo znacznej głę­ bokości, nie jest ona zbyt trudna. Pokonywa­ nie studni przeważnie bez kontaktu ze ścianą nie sprawia większych trudności. Podczas na­ szej działalności jedynym, i to znacznym, u¬ trudnieniem była woda, która mocno dawała się we znaki we wszystkich studniach, w szczególności podczas powrotu. Bardzo pecho­ wa była pogoda. Cały czas towarzyszył nam I deszcz a nierzadko i śnieg, co spowodowało 30 m podniesienie się poziomu wody w jaskini. Z Akcja poszukiwawcza na powierzchni, pro­ wadzona w przerwach pomiędzy wejściami do Jaskinia Wieserloch — rzut na płaszczyznę północ — jaskini Wieserloch, przyniosła bardzo dobre południe, na podstawie planu Waltera Klappachera rezultaty. Odkryto i przebadano około 20 ja­ oraz pomiarów własnych, wykonanych przy pomocy Ryszarda Kujata. opracował Wojciech Wiśniewski. skiń. Kilka z nich, mimo łatwej i otwartej Rys. J. Malota drogi, nie zostało z braku czasu wyekspłoro- wanych do końca. Z racji położenia na tere­ Równocześnie działająca na powierzchni nie plateau rokują one spore nadzieje na zna­ druga grupa odkryła kilka nowych jaskiń. Na­ lezienie dalszych, bardziej ciekawych partii. stępnego dnia dalszy ciąg akcji poszukiwaw­ Przypuszczalnie będziemy mogli kontynuować czej został przerwany przez opad śniegu. Po badania w tym rejonie w przyszłym roku. Na zabezpieczeniu obozu wszyscy zeszli do bazy, zakończenie chcielibyśmy serdecznie podzię­ gdzie przeczekali załamanie pogody. kować naszym przyjaciołom z Salzburga za Dnia 7 sierpnia do jaskini Wieserloch we­ życzliwość, gościnność oraz pomoc, jakiej u« szli R. Kujat, W. Wiśniewski i A. Zieliński, dzielili nam w przewozie bagażu.

176 NOWE DROGI W TATRACH

POŚREDNIA TURNIA MAŁOŁĄCKA ny. Stąd kierujemy się do wyraź­ nego komina przed turnicą, ogra­ I przejście pn. ściany (mniej niczającego wspomniane ściany z więcej środkiem): Wojciech Dzik lewej stromy. Od jego podstawy i Marek ProoobLs, 23—25 II 1976. wchodzimy w płytową ścianę. W Trudności V+, HI; czas pierwszego tej partii tworzą ją jasne wymyte przejścia — ok. 18 godzin. przez wodę płyty i ścianki. Nad Droga ma charakter zimowy i spiętrzeniem droga wchodzi do jest w zasadzie klasyczna (5 m — wyraźnej skalnej depresji, której HI). Wiedzie w pięknej scenerii, trzyma się aż do grani. Depresją w części środkowej dużo traw, lecz chodziły być może i inne zespoły. asekuracja b. dobra. Szkic prze­ Nowy wydaje się być 3-wyciągo- glądowy: s. 179. wy odcineik prowadzący przez spiętrzenie płytowych ścianek do Dolne spiętrzenie ściany poko­ trawersu do depresji. Na tym od­ nujemy ukosem od prawej do le­ cinku, jak również w depresji, ska­ wej. Wejście w ścianę od strony ła jest lita i pozbawiona porostów. prawej, kilkanaście metrów powy­ Szczegóły na szkicu. żej przylegającego do niej wiel­ kiego bloku. Kierując się w lewo J. Mączko w skos po płytach, gzymsach i trawkach docieramy do wybitnej trawiastej półki (ok. 4 wyciągi, IV, miejsca V, V+). Z niej w górę i lekko w lewo na kazalniczkę, z której — idąc w prajwo\ w górę przez nikłą wyrwę w pasie prze­ wieszek i okapów (V+, HO) — o¬ siągamy łatwy trawiasty teren nad dolnym spiętrzeniem. Dalej już ła­ twiej, w prawo w skos, aż do pra­ wego ograniczenia przylegającej do ściany wielkiej turni (3 wyciągi, In, miejsce V). Kominem między ścianą a turnią (2—3 wyciągi, II, potem V), a dalej łatwym polo- gim terenem kilka wyciągów (II— —TV) na wielką trawiastą półkę, nad którą wyrasta monolit wierz­ chołkowy. Z prawego krańca owej półki wprost w górę (V+), nastę­ pnie trawers (HI) pod okapikiem w lewo do płytkiego kominka, po­ wyżej którego łatwym terenem na wierzchołek.

W. Dzik

MIĘGUSZOWIECKI SZCZYT

Nowa droga wschodnią ścianą między drogami Świerża i Kur- czaba: Jacek Jasiński (starszy) i Janusz Mączka 30 VI 1976. Trud­ ności V HI, 6 godzin. W dolnej części droga wiedzie jest bardzo ładna. Szczegóły tech- w linii spadku przewieszonej ścia- niczne na rysunku, ny turnicy na drodze Kurczaba, i. Mqczka w górnej zaś — w linii spadku wsch. wierzchołka Mlęguszowiec- MIĘGUSZOWIECKI SZCZYT kiego Szczytu, wyprowadzając wprost na niego. Przeciąwszy w Droga lewą częścią wsch. ściany połowie załupę na drodze Świerża, Tadeusz Kościółek, Bogdan Łuka- rozwiązuje środek płytowej ściany szewicz, Bogusław Marcela i Ja- wsch. wierzchołka. Jeśli nie liczyć nusz Mączka, 28 VT 1976. Trudno- dolnych partii, cała droga (nawet ści IV, 3 godziny, łatwe wyciągi) prowadzi w terę- Droga prowadzi razem z drogą nie czysto skalnym, a wspinaczka Surdela pod pionowe płytowe ścia-

177 DRĄG żeberko i nim w górę, aż do wiel­ kiej płyty pod pasem przewieszek. I wejście pn. ścianą, liczącą ok. Nią w prawo (V) do końca i w 150 m wysokości: Julian Klamerus górę rynną na lewy skraj wiel­ i Andrzej Osika, 7 IX 1973. Trud­ kiego trawnika na drodze Kutty. ności m—VI, 2 1/2 godziny. Z trawnika zacięciem między zie­ / lonymi a czarnymi płytami w gó­ Wejście w ścianę mniej więcej rę dwa wyciągi (IV) na południo­ w polowie żlebu spadającego z wą grzędę i nią 50 m na grań. Przełęczy koło Drąga, poniżej ol­ brzymiego bloku. Wprost w górę W. Cywiński zacięciem na półeczkę. Z niej w prawo przez ściankę z ryskami MAŁA GRANACKA BASZTA (IV) do wybitnej rynny, przecina­ jącej środkową część ściany. Ryn­ Wejście środkową częścią zaeh. A ną półtora wyciągu (III, ekspozy­ ściany: Maciej Kmiećkowiak i A¬ dam Pierzyński, 30 VIII 1976. Trud­ \V L cja), a następnie w lewo przez du­ \V—T że bloki na stanowisko za odpęk- ności VI—, czas przejścia 4 godzi­ y niętą turniczką, skąd widać już ny. • °* płytę szczytową. W lewo do zacię­ Droga biegnie kulisą skalną, któ­ cia i nim lub jego prawą stroną rą z lewej strony ogranicza wą­ (V) pod przewieszoną ściankę. Nią ska depresja (WHP 1918), z prawej w górę (VI, krucho) na stanowi­ natomiast 40-metrowe zacięcie. sko. Półką w prawo i przez bloki Wejście w drogę prawą częścią o¬ ' /*. „i na grań. którą kilkanaście me­ strogi skalnej, znajdującej się pod ' 1 trów na wierzchołek Drąga. kulisą. Ostrogą tą na kulisę, któ­ rą prosto (V) na wygodną półkę. £ DRĄG Z niej 3 m w lewo pod słabo u¬ V- ,\ rzeźbioną płytę. Płytą skośnie w Ą^ >* Lewym filarem wsch. ściany: lewo (VI—) do krótkiego zacięcia, Ewa Harasimowicz, Władysław Cy- które tworzy dość duży wystający -wiński, Andrzej Mirga i Bogusław blok, oparty o ścianę kulisy. Na w Przybył, 26 VIII 1976. Trudności bloku wygodna półka. Stąd tra­ • 1 IV, 2 godziny. wers w lewo do wąskiej depresji. Lewy filar wsch. ściany Drąga Depresja, w której znajduje się IV J tworzy na całej swej długości pra­ przewieszka (IV), wyprowadza do we ograniczenie wybitnego komi­ trawiastego kociołka. Stąd skośnie na spadającego z Wyżniej Prze- w lewo (krucho) do kominka (III), łączki koło* Drąga. Kruchym tra­ z którego w skos w prawo na wie­ • i i r wiasto-skalistym terenem pod lite rzchołek Małej Granckiej Baszty. Cs>V i t spiętrzenie, które przechodzimy zacięciem na prawo od ostrza (IV). A. Pierzyński Dalej ostrzem po płytach (dwa y % W miejsca III) do łatwego terenu, łą­ CZARNY SZCZYT cząc się z drogą WHP 1480 i nią At na wierzchołek Drąga. I wejście środkiem pd.-wsch. ! / W. Cywiński ściany: Hanna Kominek, Włodzi­ mierz Rudolf i Tadeusz Solicki, if BATYŻOWIECKI SZCZYT 13 IX 1976. Trudności V+, 2 1/2 7 y godziny (I przejście 5 godzin). Dro­ Lewą częścią pd. ściany: Wła­ ga bardzo ładna, w całkowicie pe­ dysław Cywiński i Bogusław Przy­ wnej skale. górę na bloki, a następnie w pra­ był, 29 VIII 1976. Trudności V+, wo, do siodełka w filarku. Dalej 4 godziny. Początek drogi w linii spadku wąskiego komina, zakończonego w prawo półeczką pod wypycha­ Wejście w ścianę 50 m na prawo przewieszkami. Kominem 25 m (II) jącą ściankę, stanowiącą ograni­ od białego ścieku znajdującego się dalej trawers w lewo przez fila­ czenie wąskiego kominka. Komin­ już na pd.-zach. ścianie. Zacięciem rek na prawy róg jasnej płyty. Nią kiem wprost w górę (miejsce IV) 40 m skośnie w prawo (III) na tra­ w skos w lewo (pod koniec V+j na szeroką półkę u stóp ścianki. wiastą półkę. Z jej środka prosto za krawędź. Dalej z odchyleniem Wprost przez ściankę do jej koń­ w górę gładkimi płytami dwa wy­ w lewo do płytowego zacięcia i ca, następnie lekko przewieszoną ciągi (V, jedno miejsce V+). Na­ nim skośnie w prawo w górę pod płytą (IV) do kominka i nim w gó­ stępnie łatwiejszym terenem oko­ przewieszkę, którą omijamy z le­ rę na platformę. Dalej płytowym ło 100 m (III, II) pod spiętrzenie wej strony. Stąd krok w górą do zacięciem w prawo na półkę, z ściany, przecinając drogę Kenara. stóp wyraźnego płytowego zacię­ której przez ściankę na piarżysty Około 50 m poniżej ostrza filara cia, zamkniętego potężną przewie­ zachód (nasza droga łączy się tu w ścianie znajduje się olbrzymie szką. Dnem (III) pod przewieszkę z kopczykowaną ścieżką AP 11/93). gładkie zacięcie. W prawo od nie­ i eksponowanym trawersem skoś­ Stąd 5 minut łatwym terenem na go skośnie w górę (V—) na płyto­ nie w lewo po płycie na krawędź wierzchołek. wą półkę. Z jej prawego końca na filarka (V). Nim kilka metrów w T. Solicki

CO NOWEGO W TATRACH

TEŻ TATERNICY? obozu." Konsekwencją tego są kompromitacje wo­ bec znających góry turystów, brak samodzielności Kierownicy tegorocznych obozów w Tatrach Sło­ w wybieraniu dróg, błądzenie na łatwych ścież­ wackich skarżą się, że ich uczestnicy — zwłaszcza kach, a nawet nieszczęśliwe wypadki. Jak nas po­ roczniki młodsze — nie orientują się kompletnie, informowano, swoisty rekord ustanowili 19 sierp­ nawet teoretycznie, w ukształtowaniu słowackich nia uczestnicy obozu AKA w Dolinie Kieżmarskiej: dolin. „Pomijając absolutną nieznajomość topogra­ w zejściu z Czerwonej Turni do schroniska nad fii ścian — czytamy w jednym ze sprawozdań — Zielonym Stawem osiągnęli niepowtarzalny czas U znakomita większość uczestników nie orientowała godzin! Cóż. nie wystarczy przejść kilka „szóstek", się -w przebiegu ścieżek turystycznych w otoczeniu by stać się taternikiem.

178 JESZCZE RAZ KOZI WIERCH

W dniu 31 lipca 1976 r. zrobiłem wraz z żoną, Krystyną, przejście drogi Huberta i Kulczyńskiego (V+) na Kozim Wierchu, opisanej w „Taterniku" ł/1976 na s. 34. Stwierdzamy, że jej trudności są przez autorów wyraźnie przesadzone. Oba miejsca V+ według nas ocenić można najwyżej na —V oraz V. Natomiast na „czwórkowym" wyciągu w dol­ nych partiach nie można się doszukać więcej, niż H. Jeśli chodzi o równoległą drogę Fiuta i Za­ krzewskiego (T. 1/76 s. 34)—podany szkic jej prze­ biegu absolutnie nie zgadza się z rzeczywistością. Droga ma w najniższych partiach ściany prowa­ dzić zachodem, tymczasem formacji takiej nie uda­ ło nam się tu w ogóle znaleźć, mimo dokładnego przeglądnięcia terenu. Na pytanie Redakcji, jak mają się do siebie obie powyższe drogi (T. 1/76 s. 34—35), odpowiadamy, że przejście ściany według opisu W. Fiuta nie wydaje się możliwe. Jedynie na wzmiankowanej przez W. Huberta galerii znaleź­ liśmy fragment drogi Fiuta, która z galerii wiedzie w górę jakieś 30 m na lewo od „zacięcia za odpęk- niętym blokiem" — również zacięciem. Czesław Otrzasek

NOWE DROGI SŁOWAKÓW

Dotarły już do nas opisy niektórych nowych dróg poprowadzonych w Tatrach latem 1976 r. przez ta­ terników słowackich i czeskich. Na szczególną u¬ wagę zasługują 2 drogi na zachodniej ścianie Łom­ nicy, przebyte przez Andrzeja Bełicę i Jaromira Stejskala. 27 sierpnia 1976 poprowadzili oni 8-wy- ciągową drogę (V+, HI, 7 godzin) między drogą Dieśków a „Bombonową cestą", nazajutrz zaś drogę (V+, H3, 8 godzin) pomiędzy drogą Motyki a Czar­ nym Filarem, łączącą się po 5 wyciągach z drogą Birkenmajera — nieco poniżej głowy filara. Andrej Belica wspinał się również w rejonie Do­ liny Kieżmarskiej, gdzie 11 sierpnia wraz ze swym ojcem, Marcelem, poprowadził 10-wyciągową drogę (V+, HO, 8 godzin) na Skrajny Kopiniak — między „direttissima" Chrobaka i Mroza a droga Derdy (GP 19 i 20 s. 142—143). W dniu 13 sierpnia wszedł samotnie nową drogą na Jastrzębi Kopiniaczek (8 wyciągów, V+> HI, 5 godzin). W otoczeniu Doliny Drogi W. Dzika i M. Pronobisa na Pośrednią Tur­ Białej Wody poprowadził on 3 sierpnia (również nię Małołącką w masywie Wielkiej Turni. Opis le­ samotnie) nową drogę prawym filarem Kaczego wej drogi na s. 177, szkic przeglądowy T. 3/76 s. 103. Mnicha (IV—, 2 godziny), a 30 sierpnia, wraz z Ja­ Rys. Andrzej Gierych nem Povraznikiem, drogę północną ścianą Zasło- nistej Turni — między depresją Sawickiego a drogą Makowskiego i Sokołowskiego (AP V/35, 36). Ten sam zespół wytyczył 31 sierpnia dwie krótkie drogi kwalifikowanych turystów górskich — z pośredni­ 0 skałkowym charakterze na południowej ścianie mi uprawnieniami. Sprawę tę przedyskutowała Ra­ Mięguszowieckiej Turniczki (5 wyciągów, V i V—. da TANAP w dniu 16 marca' 1976 r., stwierdzając, 2 1/2 do 3 godzin). że zarówno z przyczyn ochrony przyrody Parku, jak i bezpieczeństwa zwiedzających, legalizowanie Tadeusz Preyzner kwalifikowanej turystyki górskiej nie jest wska­ zane. Najbardziej wyrobionych turystów górskich TURYŚCI GÓRSCY W TANAP należy kierować do klubów taternickich, zaś mniej wyrobieni mogą na niektóre szczyty chodzić z Przepisy porządkowe obowiązujące w TANAP przewodnikami. Na żądanie TANAP do nowego rozróżniają 2 kategorie użytkowników: turystów wydania przewodnika j. i A. Andraśieh (przezna­ 1 taterników. Pierwszym wolno się poruszać jedy­ czonego właśnie dla owej kategorii pośredniej) zo­ nie po drogach znakowanych, drudzy natomiast stała dołączona wkładka, zawierająca wykaz 30 opi­ mogą szlaki opuszczać, jednakże tylko „w terenie sanych w przewodniku dróg dopuszczonych do skalnym, w celu wejścia na drogę wspinaczkową zwiedzania z przewodnikiem i 40 innych, których lub przy powrocie z niej". W ostatnich latach za­ ..kwalifikowanym turystom górskim" używać nie częto się domagać wyłonienia trzeciej kategorii — wolno.

RÓŻNE GÓRY, RÓŻNE LATA

W GÓRACH BUŁGARII burz gradowych. Dnia 20 lipca, jako czwarty ze­ spół w ogóle, przeszliśmy wspólnie z Dobronem W lipcu 1976 r. przebywałem wspólnie z Iwoną Niediałkowem z Warny drogę WIF na Uszitie, o Hudowską w Bułgarii. Wspinaliśmy się głównie w trudnościach kategorii VIb. Była to przedostatnia Rile w rejonie Małowicy, gdzie przeszliśmy mię­ wspinaczka Dobrina w górach Bułgarii. Następnego dzy innymi drogę „słowiańską" (Va) i „przez brwi" dnia wyjechał na obóz centralny w Kaukaz. Bez­ (VIb) na Zlia Zyb, drogę „Sliwen" (Via) na Czer­ pośrednio po powrocie zginął wraz z partnerem wonej Ścianie oraz drogę na wschodniej ścianie w czasie zjazdu z nowej drogi, którą pięknie po­ Kukłaty (Vb). Wbrew oczekiwaniom pogoda nam prowadził przez lewą „brew" na Zlia Zyb. nie sprzyjała i kilka dróg pokonywaliśmy w czasie Tadeusz Hudowski

179 KAUKAZ - REJON AJ ŁAMY Watzmann wschodnią ścianą, drogą Berchtesga- deńską — Barbara Sienicka i Leszek Zabdyr oraz W sierpniu 1976 r. bawiła w Kaukazie grupa PKG Paweł Kamecki i Jerzy Sokulski. Ściana ma 2000 m w składzie: Wiesław Zazdrosiński (kierownik), An­ wysokości. drzej Sobolewski (kierownik sportowy), Aleksan­ Blaueisspitze północną granią — Kazimierz Szczę­ dra Słupek (lekarz), Krzysztof Kosiński, Jerzy Wehr, sny i Piotr Kalmus oraz Stanisław Dudek i Paweł Wojciech Lewandowski, Stanisław Mróz, Andrzej Mularz. Spychała, Bronisław Surewicz, Marek Oficjalski. Kleiner Watzmann środkiem zachodniej ściany — Korzystając z ibazy Ajłama (11—28 sierpnia) dokona­ Kazimierz J. Rusiecki i Grzegorz Nocuń oraz Kon­ no kilku wejść: A. Spychała, J. Wehr, B. Surewicz rad Gąsiorowski i Tomasz Mączka. i K. Kosiński weszli drogą o trudnościach 2a na leszek Zabdyr szczyt Wachuszki (3920 m). Zespół w składzie A. So­ bolewski, W. Zazdrosiński, J. Wehr i P. Oficjalski dokonał wejścia południowym filarem na szczyt W ALPACH Szchary Południowej (5057 m), drogą o trudnościach 5a. Schodzono południowo-zachodnią grzędą (3b). W sierpniu 1976 r. bawili w Alpach Stefania Pych, A. Spychała, W. Lewandowski, K. Kosiński i B. Jan Gąsienica Roj, Jerzy Hajduklewicz oraz Zbig­ Surewicz weszli na Szcharę Południową drogą o niew Jabłoński. W dniu 9 sierpnia J. Gąsienica trudnościach 3b. Z doliny Zescho J. Wehr, A. Spy­ Roj i Z. Jabłoński weszli na Matterhorn granią chała i K. Kosiński dokonali wejścia nową drogą Hórnli (4477 m). W drodze powrotnej byli świadka­ (trudności 3a) na szczyt Biała Nieznajoma (4200 m). mi akcji helikopterowej w związku z śmiertelnym B. Surewicz, S. Mróz i W. Lewandowski osiągnęli wypadkiem alpinisty czeskiego, Soldana. 15 sierp­ łatwą drogą szczyt Zescho. nia cała czwórka weszła w trudnych warunkach południową granią na Lenzspitze (4294 m), schodząc * zachodnim kuluarem. Szczyt ten był ostatnim 4-ty- sięoznikiem Ałp Szwajcarskich, nie zwiedzonym do­ W tym samym rejonie działała latem 1976 ekipa tąd przez J. Hajdukiewieza. 18 sierpnia J. Gąsieni­ czechosłowacka, która dokonała 5 wybitnych pier­ ca Roj i Z. Jabłoński przeszli jako pierwsi Polacy wszych wejść. Oto one: I przejście lewej połaci po¬ 420-metrową północną ścianę Obergabelhornu. 22 łudniowo-zachodniej ściany Szchary Zachodniej (5b, sierpnia cała czwórka weszła od strony Val Venl 20 godzin wspinania — J. Beneś, J. Janiś, J. Krch na Pointę Walker (4206 m) w grani Grandes Joras- i J. Rakoncaj); I wejście południowo-zachodnim fi­ ses. J. Gąsienica Roj i Z. Jabłoński pokonali tego larem TJsguli (5b, 33 godziny — A. Belica i I. Die- dnia po 2600 m w wejściu i zejściu. W Zermatt od­ śka); I wejście środkiem południowej ściany Dżan- nowiono kontakty z tamtejszymi organizacjami ra­ gitau (5b, 4 dni — J. Flejberk i J. Kulhavy); I wej­ towniczymi oraz miejscową sekcją SAC. ście prawą stroną trójkąta w południowej ścianie Ajlamy (5b, 25 godzin — J. Beneś, J. Krch i J. Ra­ koncaj); I wejście środkiem wschodniej ściany Cu- rungal (5b — Z. Drlik i A. Belica). Redakcja W GÓRACH JUGOSŁAWII

„Planinski Vestnik" 7/1976 zamieścił drugie z ko­ lęd — być może wzorowane na „Taterniku" — omó­ WATZMANN 1976 wienie roku górskiego (1975) w górach Jugosławii. Autor zestawia I wejścia zimowe i letnie, stwierdza Trzeci z kolei wyjazd alpinistów KW Kraków przy tym, że o ile alpinizm zimowy w górach Ju­ w Alpy Bawarskie był pomyślany jako obóz szko­ gosławii nabiera rozmachu (40 przejść), o tyle wy­ leniowy dla zaawansowanych, toteż wśród 18 u¬ niki lata są więcej niż skromne (30 nowych dróg). czestników znalazło się aż 5 instruktorów. Jak i po­ „Daje się zauważyć — pisze — iż większość wspi­ przednio, bazą było schronisko na Kuhrintatm, na­ naczy uważa ojczyste góry za miejsce treningu leżące do grupy młodzieżowej Sekcji Berchtesga- przed wyczynami w Alpach Centralnych i na wy­ den DAV, której byliśmy gośćmi. Działalność pro­ prawach (...) Trzeba też przyznać, że amatorzy lep­ wadzono w zespołach 3- do 4-osobowych w masy­ szej klasy nowych dróg mają w swoich górach co­ wie Watzmanna oraz w otoczeniu sąsiednich dolin. raz to mniej pola do popisu." Włączone do artykułu Mimo iż pogoda była kiepska, każdy zespół odbył wykazy stanowią cenny materiał dla polskich al­ po 2—3 wspinaczki o trudnościach do V stopnia pinistów wyjeżdżających w Alpy Julijskie i inne włącznie. Do najciekawszych przejść należą: grupy górskie w Jugosławii.

WYPRAWY W GÓRY EGZOTYCZNE

AMERYKA POŁUDNIOWA dra Cortesa, zdobyła w rejonie Huayna Potosi dziewicze szczyty Nevado Aragon (5604 m). Kronikarze w krajach południowo-amery­ Vila Luojo I (5580 m) oraz Cerro Riglos (5565 kańskich coraz to bardziej tracą panowanie m). Sekcje Club Alpino Italiano wysłały w nad tym, co się w ich górach dzieje. W po­ tymże roku 1975 do Ameryki Południowej 7 szczególnych grupach bawi po kilkanaście a wypraw. Celami były m. in. Milpo Grandę nawet kilkadziesiąt wypraw rocznie, z któ­ (5600 m — ściana wschodnia i północna grań), rych tylko część nawiązuje kontakty z miej­ Rajuntay (5650 m), Pucaranra (6147 m — grań scowymi zrzeszeniami alpinistycznymi. Tak np. zachodnia), Alpamayo (5947 m — ściana po­ w r. 1975 sami tylko Hiszpanie zorganizowali łudniowo-zachodnią), Puscanturpa (5652 m — 10 wypraw: 4 w Andy Peruwiańskie, 2 w ma­ ściana północno-wschodnia), Huandoy Wscho­ syw Aconcagua i 4 w Andy Boliwijskie. Jed­ dni (6065 m — grań wschodnia) oraz Cerro na z tych ostatnich, kierowana przez Alejan- Mercedario (6770 m).

180 ALPY KASZMIRSKIE WYSOKIE WYCZYNY

Latem 1976 r. wraz z Ewą Byszewską i An­ Oprócz Makalu (T. 3/76 s. 132) rok 1976 drzejem Szpocińskim odwiedziłem część Hi­ przyniósł kilka innych sensacji sportowych malajów pomiędzy Kaszmirem a Łaciakiem, w górach egzotycznych. W Karakorum zdoby­ w okolicach przełęczy Zoji La (3450 m) — z ta została słynna turnia Trango (6257 m — zamiarem wejścia na znany szczyt Kolahoi T. 4/75 s. 181), na którą weszły 2 dwójki bry­ (5425 m). Przez Srinagar, Sonamarg i Sarabal tyjskie: Mo Anthoina i Martin Boysen oraz dotarliśmy do doliny Durin Nag i na halę Ni- Joe Brown i Malcolm Howells. W Himalajach lanag. Tam unieruchomił nas atak monsunu. wyprawa japońska, kierowana przez Masatsu- 31 lipca, sprowokowany krótką przerwą w de­ gu Kinishi, weszła na Jannu (7710 m) wysoką szczu, wszedłem na łatwy wapienny Raenur i trudną ścianą północną. W dniach 11,12,13 i (4574 m). Następnego dnia zwinęliśmy obóz i przenieśliśmy się do Dras. Kilka dni później 14 maja szczyt osiągnęło 13 z łącznie 14 człon­ próbowaliśmy z Kargilu dostać się doliną Su- ków ekipy. Inna wyprawa japońska przeszła ru pod siedmiotysięczniki Nun i Kun, lecz nie­ w ciągu 33 dni południowo-zachodnią grzędę pogoda zatrzymała nas w Sanku. Wydaje się, (6864 m), rozpinając 2600 m lin że Alp Kaszmirskich, choć malownicze i trud­ poręczowych i używając 300 haków oraz 20 ne, nie należy odwiedzać w porze monsuno- nitów. Nic dziwnego, że po tak spreparowa­ wej. Warto jednak wspomnieć, że według o¬ nej drodze mogli wejść na wierzchołek wszys­ pisów, większości wejść dokonano tu właśnie cy członkowie ekspedycji. Czysty pod wzglę­ latem. dem stylu jest natomiast trzeci wspaniały suk­ Maciej Popko ces japoński: trawersowanie dwumilowej gra­ ni od Nanda Devi East (7434 m) da Nanda De- vi Głównej (7816 m). Grań ta przez 25 lat sta­ W GÓRACH AFRYKI nowiła wyzwanie dla alpinistów — od czasu, gdy w r. 1951 przy pierwszej próbie jej przej­ Tygodnik „WTK" z 15 sierpnia 1976 (nr 33) ścia zginęli Francuzi Roger Duplat i Gilbert zamieszcza rozmowę z pracownikami Instytu­ Vignes. Myśleli o niej również organizatorzy tu Botaniki UJ, prof. drem Janem Kornasiem wypraw polskich. Na drugiej półkuli ustano­ oraz mgrem Bogdanem Zemankiem o przebie­ wiony został swoisty rekord alpinizmu solo­ gu i wynikach naukowo-alpinistycznej wypra­ wego: jeden z mistrzów Yosemity, Charlie wy „Kilimandżaro 75". Członkowie wyprawy Porter, przeszedł samotnie słynny z dużych weszli na wierzchołki Gillmana (5685 m, 11 o¬ trudności technicznych filar Cassina na Mount sób) i Uhuru (5895 m — 7 osób) w masywie McKinley (6193 m). „Zostało to uznane za je­ Kilimandżaro, a także na szczyty Elgon (4321 den z największych przełomów we wspinacz­ m — 5 osób), Kenya (5199 m — 3 osoby) oraz ce, donioślejszy od wejścia Bonattiego połud¬ Meru (4567 m — 2 osoby). Wyprawa wzboga­ ciła zbiory botaniczne UJ o materiały wyso­ niowo-zachodnim filarem Petit Dru" — napi­ kogórskie z piętra afro-alpejskiego. sał w komentarzu brytyjski „Climber and Rambler".

Darban Zom (7219 m) — artykuł na ss. 172—173. Fot. Kazimierz W. Olech ROZMAITOŚCI

* W biuletynie „Die Alpen" 10/1976 An­ dres Bolinder ogłasza listę 18 najwyższych szczytów Antraktydy, z których dopiero 7 do­ czekało się wejść. Najwyższy jest szczyt Vin- son (5139 m), zdobyty w r. 1966, najwyższym dziewiczym — Vinson II (ok. 5100 m).

* Po założeniu 3 obozów (5500, 6300 i 7080 m) bułgarska wyprawa narodowa dokonała wejść na Noszak (7492 m) normalną drogą. W dniach 30 i 31 lipca wierzchołek osiągnęło 13 alpinistów. Wyprawą kierował zasłużony mistrz sportu Georgi Szczerew, z przebiegu wejścia nakręcono film telewizyjny.

* W Lublanie ukazała się książka o V Ju­ gosłowiańskiej Wyprawie w Himalaje, która w r. 1974 weszła jako druga (po zespole z PKG) na Kangbachen (7902 m). Jest to dzieło zbiorowe, obficie ilustrowane (zdjęcia czarno­ białe, 16 kolumn zdjęć kolorowych).

181 JASKINIE I SPELEOLOGIA

Kiłsi - 1082 m nia ma faktycznie głębokość 290 m, wtedy jej deniwelacja wynosiłaby 525 m przy długości Niemałą sensacją zakończyła się tegoroczna przekraczającej 5 km. Jest ona bardzo skom­ sierpniowo-wrześniowa wyprawa do jaskini plikowana topograficznie. Odkryto w niej 3 Kiłsi w Pamiro-Ałaju. Jaskinia ta z głęboko­ niezależne od siebie cieki wodne, oraz osiąg­ ścią 1082 m (pomiar wstępny) awansowała na nięto „czwarte dno", leżące na poziomie +50 4 pozycję na liście najgłębszych w świecie m ponad otworem. Notatki o postępach ba­ (por. T. 3 76 s. 113). Odkryta i eksplorowana dań ukazały się w „.Dzienniku Polskim" (29 była przez grotołazów z Kijowa, którzy nadali czerwca 1976) oraz „Echu Krakowa" (9 lipca jej nazwę (Kiłsi — Kijowskie Laboratorium 1976) i „Gazecie Południowej" (22 czerwca Speleologiczne). Leży w paśmie Zerawszań- 1976). skim, na płateau Kyrk-Tau, na wysokości o¬ Wojciech Wiśniewski koło 2500 m. Po wyprawie ubiegłorocznej (ok. —720 m) rokowała duże nadzieje, toteż z wiel­ kim rozmachem przystąpiono w tym roku do Odkrycia w Hagengebirge przygotowań do kolejnej wyprawy, tym ra­ zem ogólnoradzieckiej, lecz zorganizowanej Austria powoli staje się Mekką grotołazów, 1 kierowanej przez Krymską Sekcję Speleolo­ o czym świadczy choćby liczba przyjeżdżają­ gii. W wyprawie tej udział wzięło 47 grotoła­ cych tu stale speleologów z Francji, Belgii, zów (31 z Simferopola, 3 z Jałty, 4 ze Lwowa, Polski, Czechosłowacji czy RFN. Tereny kra­ 5 z Permu, 1 z Krasnojarska i 3 z Samarkan- sowe osiągają wysokość 2000—2500 m, gdy dy). Akcje pod ziemią prowadzono w oparciu tymczasem dna dolin leżą na poziomie 500 m, o trzy biwaki na głębokościach ok. 400, 800 teoretycznie istnieje więc możliwość znalezie­ oraz 900 m. Dno (tzn. syfon wodny) osiągnęła nia tu systemów o głębokościach przekracza­ grupa szturmowa, przebywająca pod ziemią jących 1000 m. W r. 1976 grotołazi austriaccy 5 dób, w składzie: G. Pantiuchin — kierownik, zorganizowali dużą wyprawę w mało znany P. Pietrow, A. Szewczuk, O. Czurin (wszyscy pod względem jaskiniowym obszar plateau z Simferopola), S. Jewdokimow (Perm) — (160 km2) w masywie Hagengebirge, 30 km od wszystko nasi dobrzy znajomi z wyprawy do Salzburga. Wyprawa trwała przeszło miesiąc, Kyzył-Koba (T. 2/76) — oraz M. Michalewicz a uczestniczyli w niej także goście z Wielkiej ze Lwowa. Brytanii, Belgii oraz Czechosłowacji. Mimo iż przeszukano tylko niewielką część plateau, Jaskinia rozwinięta jest pionowo, długość znaleziono ok. 80 jaskiń, z których kilka prze­ poznanych korytarzy wynosi nieco więcej niż kracza głębokość 100 m. Największym sukce­ 2 km, a najgłębsza studnia ma ok. 90 m. Trud­ r sem było odkrycie jaskini nazwanej Zentrum- ności są dosyć urozmaicone (zaw aliska, zaci­ hóhle, mającej 450 m głębokości. Równie cie­ ski, kaskady etc). kawą wydaje się być jaskinia Petrefakten Ca­ Wynik uzyskany tego roku w jaskini Kiłsi non, licząca 300 m głębokości i rokująca na­ jest znakomity. Warto uzmysłowić sobie, że dzieje na dalsze odkrycia. W masywie Hagen­ nasza Śnieżna przestała być najgłębszą jaski­ gebirge znajduje się również druga co do dłu­ gości jaskinia Austrii — Tantalhóhle (30,6 nią w krajach socjalistycznych, a grotołazom km). radzieckim udało się za jednym zamachem Wojciech Wiśniewski wysunąć się na bardzo wysoką pozycję. Cho­ ciaż dyskutowana po cichu próba pobicia w tej jaskini rekordu świata tym razem się nie Jaskinia Śnieżna zamknięta powiodła, sprawa nie wydaje się być przegra­ na. Rozpoznane już tereny krasowe i proble­ W dniu 22 października 1976 r. Tatrzański my odkrywcze rokują dalsze nadzieje. Wy­ Park Narodowy zamknął metalowymi krata­ daje się. że jaskiniom francuskim przybędą mi oba wloty —• dolny i górny •— Wielkiej niebawem godne konkurentki. Jaskini Śnieżnej. Zanieczyszczenie tego syste­ mu przez wyprawy speleologiczne i ratunko­ Christian Parma we postąpiło tak daleko, że zaistniała groźba infekcji ciągu wodnego, zasilającego przez Lo­ dowe Źródło Kościeliski Potok. W różnych Bańdzioch Kominiarski partiach jaskini chodzi się po kolana w śmie­ ciach, pokrytych warstwą pleśni. Ażeby całość Wiosną ' latem 1976 r. krakowski ośrodek oczyścić potrzeba będzie dużej i zorganizo­ prowadził dalsze badania jaskini Bańdzioch. wanej akcji — KTJ PZA chce temu zadaniu Podczas kilku wypraw poznano ok. 1.5 km nowych korytarzy i osiągnięto wysokość poświęcić przyszłoroczny ogólnopolski obóz +235 m nad poziomem otworu. Jeżeli jaski­ speleologiczny.

182 WIEŚCI ORGANIZACYJNE

PRZYKRE SPRAWY żać całymi stopniami. Dla skałek dzie wzięły udział delegacje Buł­ TATRZAŃSKIE Lasu Turyńskiego (Thuringer garii, Grecji, Jugosławii i Rumu­ Wald) wprowadzono jako obowią­ nii, które m. in. postanowiły zor­ Osiemdziesiąte posiedzenie Za­ zującą skalę UIAA, zaś dla wspi­ ganizować wspólną bałkańską wy­ rządu PZA obecnej kadencji, w naczki hakowej we wszystkich re­ prawę w Karakorum lub Himala­ dniu 2 listopada 1976, poświęcone jonach niepiaskowcowych — przy­ je. Przewodniczący delegacji buł­ było w całości sprawom tatrzań­ jęte również przez UIAA określe­ garskiej, Nikołaj Paskalew, stwier­ skim. Po omówieniu działalności nia Al—A3, a w skrajnych przy­ dził, że „po udanym wejściu wy­ sportowej w Tatrach, wysłuchano padkach A4. Porównawcze tabele prawy bułgarskiej na Noszak i ju­ sprawozdań przedstawicieli komi­ skal zamieścił „Der Tourist" w gosłowiańskiej na Makalu, alpi­ sji Bezpieczeństwa i Spraw Ta­ numerze 6.1976. niści krajów bałkańskich są w trzańskich (Ryszarda Szafirskiego) stanie zorganizować wspólną wy­ oraz Ochrony Przyrody Gór (Je­ prawę na ośmiotysięcznik". rzego Zembrzuskiego), a także ob­ WĘGRY - CZASOPISMA I KSIĄŻKI serwatorów PZA — Janusza Mą­ czki i Marka Nowickiego. W o¬ parciu o szeroką dyskusję, jaką Sekcja Wysokogórska Węgiers­ SKĄD MY TO ZNAMY? te sprawozdania wywołały, Za­ kiego Towarzytwa Przyjaciół rząd PZA postanowił: Przyrody wydaje od paru lat kwar­ „Jeśli wydarzy się wypadek na talny biuletyn pt. „A Hegyma- jakimś znanym szczycie, w gaze­ 1. Zapewnić stałą obecność ob­ szó" („Wspinacz"). Oprócz artyku­ tach ukazują się obszerne, w mia­ serwatorów PZA w rejonie Mor­ łów i materiałów organizacyjnych, rę możności ilustrowane opisy; re­ skiego Oka i Hali Gąsienicowej w pismo to przynosi także wiado­ porterzy radiowi i kronika telewi­ okresie od 15 czerwca do 30 wrze­ mości o ważniejszych wydarze­ zyjna robią wszystko, by wiado­ śnia każdego roku. niach w alpinizmie światowym — mość przekazać głodnym informa­ 2. Zalecić obserwatorom ostre materiał często czerpie z „Tater­ cji słuchaczom i widzom do naj­ wkraczanie we wszystkie przypad­ nika". O sprawach alpinizmu i gór dalszych zakątków. Do codzien­ ki łamania dyscypliny i zasad wysokich piszą też dużo takie or­ nych wypadków komunikacyjnych współżycia społecznego oraz peł­ gany, jak miesięcznik Towarzys­ przyzwyczailiśmy się już, a nasze ne wykorzystywanie przysługują­ twa Przyjaciół Przyrody „Turista współczucie w stosunku do ich o¬ cych im prerogatyw. Magazin", jak dwumiesięcznik To­ fiar uległo stępieniu. Natomiast warzystwa Wiedzy Powszechnej przegrana w górach w walce z ży­ 3. Zobowiązać Komisję Dyscyp­ „Fóld es Eg" („Ziemia i Niebo"), wiołami przyrody albo nieszczęście linarną PZA do zalecenia organom jak kwartalnik Węgierskiej Aka­ dzielnych alpinistów pozostają dyscyplinarnym klubów zdecydo­ demii Nauk „Fóldrazi Kótel- czymś niecodziennym, stają się wanego karania wszelkiego typu menyek" („Wiadomości Geo­ sensacjami, zdolnymi zmobilizo­ wykroczeń. graficzne"). To ostatnie pismo wać wszystkie środki masowego 4. Zalecić Komisji Dyscyplinar­ ogłasza w pełnym brzmieniu spra­ przekazu." Cytat wyjęty z artyku­ nej PZA szerszą i szybszą ingeren­ wozdania Grupy Alpinistycznej łu prezesa Club Alpiri Suisse, dra cję we wszelkie sprawy związane Węgierskiego Towarzystwa Geo­ Ottona Meyera, który ubolewa też z łamaniem dyscypliny i przewi­ graficznego. Z książek alpinistycz­ nad propagandową przewagą spor­ nieniami narażającymi na szwank nych ukazał się ostatnio węgierski tów boiskowych: „Club Alpin Sui­ dobre imię taternictwa polskiego. przekład autobiografii Kurta sse ze swymi 56 000 członków na­ 5. Zobowiązać redakcję „Tater­ Diembergera „Między 0 a 8000". leży do największych społeczno- nika" do publikowania wyroków który mimo 15 000 nakładu szybko -sportowych zrzeszeń Szwajcarii. KD PZA oraz sądów koleżeńskich zniknął z księgarń. Zmarły w r. Podczas gdy niezliczone o wiele klubów. 1976 df Gyula komarnicki (T. 4/75) mniejsze kluby sportowe wypeł­ do ostatnich chwil życia pracował Ponadto Zarząd postanowił za­ niają swoimi doniesieniami kolum­ nad uwspółcześnioną wersją swego ny gazet, a za pośrednictwem ra­ wiesić w prawach członków klu­ znakomitego przewodnika po Tat­ bów zrzeszonych w Związku pię­ dia i telewizji narzucają masom rach. Pozostawiony przez niego ludzkim wyolbrzymiony obraz ciu znanych taterników, zobo­ materiał został zredagowany i wiązując jednocześnie Komisję swojej działalności, o Club Alpin znajduje się w planie wydawni­ Suisse słyszy się w środkach ma­ Dyscyplinarną do szybkiego roz­ czym na r. 1977. patrzenia wykroczeń popełnio­ sowego przekazu mało co. Takr nych przez nich latem 1976 r. w gdvby nie ogólnodostęDne schro­ rejonie Morskiego Oka. Ponieważ Janos Karlócai niska CAS w górach, byłoby na­ jednvm ze źródeł przykrych incy­ sze towarzystwo szerokiej publicz­ dentów w tej części Tatr jest pro­ ności raczej nieznane." wadzony w obiektach PTTK, a W KRAJACH BAŁKAŃSKICH sprzeczny z tradycjami turystycz­ nymi wyszynk piwa, Zarząd PZA W zorganizowanej przez Byłgar- wystosował do kierownictwa W KRAJU I NA ŚWIECIE ski Turisticzeski Syjuz letniej schroniska przy Morskim Oku międzynarodowej alpiniadzie wzię­ prośbę o rozpatrzenie możli­ * British Mountaineering Coun- ło udział 95 wspinaczy bułgarskich wości wycofania ze sprzedaży cil zorganizowała w maju 1976 r. oraz 22 gości z Czechosłowacji, wszelkich napojów alkoholowych. międzynarodowe seminarium po­ Grecji, NRD, NRF i Polski. Tygod­ święcone wspinaczce skalnej. Pro­ nik „Echo" (27 sierpnia 1976) przy­ blemy omawiano w kilku grupach: tacza wypowiedź szefa delegacji wspinaczki w Wielkiej Brytanii; NRD - SKALA TRUDNOŚCI polskiej, Zdzisława Jakubowskie­ rozwój idei na niwie międzynaro­ go: „Zwiedziłem wiele szkół alpi­ dowej; wzory stylu francuskiego; W związku z rozwojem techniki nistycznych — powiedział on — w rola wspinaczki w brytyjskim sy­ wspinaczkowej i podwyższeniem Anglii, Szwajcarii, Francji, Związ­ stemie rekreacji powszechnej. Ży­ się pokonywanych trudności w ku Radzieckim i Austrii; wasza we zainteresowanie wywołała dy­ skałkach Saskiej Szwajcarii, Biuro szkoła jest jedną z najlepszych. sputa na temat zawodów wspi­ Prezydium DWBO DDR podjęło 11 Stanowi nowoczesną bazę, opartą naczkowych. czerwca 1976 r. uchwałę wprowa­ o bliskie i wspaniałe tereny wspi­ dzającą do saksońskiej "skali dwa naczkowe." # Decyzją Zarządu PZA, jedynie dalsze podstopnie: VIId i VHe, Centralny Ośrodek Szkoleniowy na przy czym drugi z nich przyjęto Stowarzyszenia górskie krajów Hali Gąsienicowej upoważniony nieco „na wyrost". W dyskusji nad bałkańskich organizują od paru lat jest do przeprowadzania egzami­ skalą proponowane były stopnie wspólne „Bałkaniady" wspinacz­ nów .na stopień taternika-kandy- VHI i IX, słusznie jednak stwier­ kowe. W r. 1975 miejscem takiej data. Osoby, które nie uczestniczy­ dzono, że progresja trudności w imprezy była bułgarska „Malowi- ły w szkoleniu w COS wnoszą górnym zakresie skali jest zbyt ca", zaś w tym roku — „Aljażew przed egzaminem opłatę w wyso­ subtelna, by można ją było wyra­ Dom" pod Triglavem. W alpinia­ kości 100 zł.

183 * Zgodnie z poglądem Komisji # 50 lat ukończył Jozef Oskva- socjacji Słowiańskich Towarzystw Ochrony Przyrody PZA, Rada Na­ rek, prezes SHZ IAMES, którego Turystycznych. Przez aklamację ukowa Tatrzańskiego Parku Naro­ w góry wprowadził udział ,w sło­ uchwalono wniosek PTT o utwo­ dowego uznała taterników za jedy­ wackim powstaniu w r. 1944. W 51 rzenie parków narodowych w Ta­ ną grupę ludzi posiadających ra­ rok czynnego życia weszli też o¬ trach i Pieninach oraz o wzięcie cje społeczne do korzystania z gólnie znani autorzy przewodni­ pod ochronę „wszystkich gór sło­ pobytów połączonych z noclega­ ków, Arno Puśkaś oraz Julius An- wiańskich". Przyjęto też propozy­ mi w schronisku lub na obozo­ draśi — obaj z Koszyc. „Taternik" cję polską, by ASTT zainicjowała wisku na terenie rezerwatu przy­ przyłącza się do gratulacji! powołanie do życia międzynaro­ rody „Morskie Oko" w Tatrach * 50' lat temu, jesienią 1926 r., dowej organizacji alpinistów — Polskich. odbył się w Pradze zjazd Rady A- dzisiejszej UIAA.

POŻEGNANIA

13 marca 1976 r. zginęli razem w trakcie pokonywania direttissimy północnej ściany Mięguszowieckiego Szczytu. Wielka to strata nie tylko dla najbliższych, ale i dla naszego alpinizmu. JANUSZ HUŃCZAK Irmina Pieczykolan

Janusz Huńczak urodził się 23 marca 1948 r. we Wrocławiu. Szkołę średnią ukończył w Garwolinie, studiował w Lublinie w Wyższej & ZBIGNIEW LUBIARZ Szkole Inżynierskiej, gdzie uzyskał dyplom in­ żyniera mechanika. Tutaj też podjął pracę za­ wodową. Z górami zetknął się jeszcze w wie­ ku szkolnym. Próbował żeglarstwa, zajął się szybownictwem, wrócił jednak do gór. Dzia­ Zbyszek urodził się 21 lutego 1950 r. w Lu­ łalność taternicką rozpoczął w r. 1970 w Kole blinie i całe swoje życie spędził w tym mie­ Lubelskim KW. Zaczęła się fascynacja gó­ ście. W r. 1975 ukończył studia na Wydziale rami, im poświęcał cały wolny czas, każde Elektrycznym Wyższej Szkoły Inżynierskiej. wakacje spędzał w Tatrach. Wiosną 1973 r. Był jednocześnie pracownikiem Laboratorium został członkiem zwyczajnym KW. Jego par­ Okręgowego Urzędu Telekomunikacji Między­ tnerem był wówczas Włodzimierz Kajka. Ra­ miastowej. Zajmował się czynnie wieloma dy­ zem przeszli m. in. drogi Łapińskiego na Mni­ scyplinami sportu. Z alpinizmem zetknął się chu i Kazalnicy, wariant „R", drogę „Pają­ na studiach, początkowo jako sympatyk, a od ków" na Wołowej Turni, „kant" Zamarłej r. 1974 jako członek Klubu Wysokogórskiego. Turni, direttissimę północno-wschodniej ścia­ Górom i działalności z nimi związanej oddał ny Mniszka, wschodnią ścianę Młynarczyka się z całą pasją, tak bardzo właściwą wszyst­ drogą Kowalewskiego, zrealizowali też razem kim jego poczynaniom. W pamięci pozostaną pierwsze wejście zachodnim filarem Kościelca mi na zawsze rozmowy, w których świeże i superdirettissimą północnej ściany Wołowej wspomnienia mieszały się z planami następ­ Turni. nych wyjazdów, a oczy płonęły emocją. Kiedy w sierpniu 1974 r. Włodek zginął w W lecie 1975 r. wspinał się w Tatrach oraz Alpach, Janusz przeżywał okres załamania i w Pirynie, przechodząc drogi, które ze wzglę­ wydawało się, że porzuci wspinaczkę. Ale du na trudności i styl ich przebycia wskazy­ potęga gór zwyciężyła. Więcej czasu poświęcał wały na ogromne jego możliwości. Swój pier­ jednak teraz na szkolenie młodych taterni­ wszy sezon zimowy rozpoczął od udziału w o¬ ków, tak w skałkach jak w Tatrach, zaczął bozie Lubelskiego KW przy Morskim Oku w też czynnie działać w Klubie, jako członek za­ lutym 1976 r. Przeszedł wtedy m. in. grzędę rządu. W tym czasie został prezesem do spraw Mięguszowieckiego Szczytu, drogę Korosado- sportowych AKA w Lublinie. Nadal aktyw­ wicza na Kazalnicy i drogę Orłowskiego na nie wspinał się, przechodząc m. in. zimą Ko­ Niżnich Rysach. Owładnięty urokiem zimowej min Pokutników na Buczynowej Strażnicy i wspinaczki zaledwie po tygodniu przerwy wy­ Grań Apostołów. Rok 1976 przyniósł mu pro­ jechał w góry ponownie. Miał to być jego o¬ pozycję wyjazdu w Hindukusz z wyprawą lu­ statni wyjazd: 13 marca zginął wraz z partne­ belską, do której przygotowywał się ze szcze­ rem na północnej ścianie Mięguszowieckiego gólną starannością. Zimą tego roku prawie Szczytu. nie wyjeżdżał z gór. Wspinał się przeważnie ze Oddał życie górom, które pokochał miłością Zbigniewem Lubiarzem, twierdząc, że znowu gorącą. znalazł partnera „do liny". Urszula Lubiarz

184 I

WYPADKI I RATOWNICTWO

TRAGEDIA W PIĘCIU STAWACH HORSKA SLU2BA INFORMUJE

23 marca 1976 r. o godzinie 14.40 dzierżawca schro­ Stanislav Samuhel omawia w „Vysoke Tatry" niska w Dolinie Pięciu Stawów, Józef Krzeptowski, 4 1976 ważniejsze akcje HS TANAP w okresie zi­ powiadomił Stację Centralną GOPR, że na szlaku my 1975—76 (od 1 grudnia do 30 kwietnia). W sezo­ zimowym wiodącym do schroniska z Doliny Roz­ nie tym w słowackiej części Tatr Wysokich śmierć toki, w połowie progu, znalazł plecak i narty, a na poniosło 8 osób, zaś 148 odniosło cięższe obrażenia. Kop.e — drugi plecak i drugą parę nart. Krzeptow­ Wśród zabitych jest aż 6 (75%) taterników: Polak ski natychmiast zorganizował poszukiwania wła­ Piotr Czok, który zginął 5 lutego w Niewcyrskiej ścicieli pozostawionych przedmiotów i po 10 mi­ Siklawie wskutek pobłądzenia w Dolinie Niewcyrki, nutach, kilka metrów od murów schroniska odna­ dwaj Niemcy z NRD, którzy próbowali skrócić dro­ leziono zwłoki kobiety, a 30 metrów dalej — męż­ gę z Pośredniej Baszty, dwaj wrspinacze z Pragi, czyzny. Ciała były całkowicie przysypane śniegiem, których zaskoczyła niepogoda na jednym z żeber padającym od dwóch dni. Pośredniego Gierlachu, a których znaleziono w 2 W zmarłych rozpoznano stałych bywalców schro­ tygodnie później w Dolinie Batyżowieckiej z obra­ niska w Pięciu Stawach, doświadczonych tury­ żeniami wskazującymi na upadek z dużej wyso­ stów: 46-letnią Annę Reykowską z Warszawy i 57- kości, wreszcie taternik z Opawy, strącony wraz -letniego Jerzego Czechowicza z Milanówka. 20 z partnerem przez deskę śnieżną podczas wspinacz­ marca rozmawiał z nimi Józef Krzeptowski, który ki na Mały Lodowy Szczyt. Ciężkimi kontuzjami zszedł właśnie z Pięciu Stawów. Odradzał marsz do zakończył się 400-metrowy lot V. Strąki z grani góry, ze względu na niepogodę i wyjątkowo złe Krywania do Doliny Ważeckiej, a zranieniem gło­ warunki na szlaku. Droga była zawiana śniegiem wy — 150-metrowy upadek taternika polskiego w głębokim i gipsowatym. Pomimo tej rozmowy, 21 zejściu z Rumanowego Szczytu. marca około godziny 11 turyści wyszli ze schroni­ ska w Roztoce, nie mówiąc zresztą nikomu dokąd się udają. W dniu tym wiał silny i mroźny wiatr, HELIKOPTERY W AKCJI a w górze momentami szalała zamieć, jednakże wi­ doczność nie była najgorsza. Przebiegu tej niezwy­ Po dramatycznej przygodzie Ivana Ghirardiniego, kłej tragedii można się tylko domyślać. Prawdo­ podobnie zmęczeni ciężką drogą turyści kolejno który przy próbie solowego przejścia Całunu w porzucali plecaki i narty, utrudniające pokonywa­ Grandes Jorasses (T. 3/76 s. 122) przez kilka dni nie nie stromego progu. Zabrali tylko kijki i szli da­ mógł się porozumieć z załogami przelatujących w lej, cały czas zresztą trzymając się szlaku. Położe­ pobliżu helikopterów, przypominamy, że decyzją nie i wygląd ciała Czechowicza pozwalały przypu­ Commission Internationale de Secours Alpin jako szczać, że on zasłabł pierwszy. Już w Roztoce nie znak wzywania pomocy wprowadzony został czer­ czuł się dobrze, został bowiem niedawno pokąsany przez psa i brał zastrzyki przeciwko wściekliźnie. wony kwadrat 1 x 1 m z białym kołem 15 cm sze­ Przerażona Reykowską zaczęła być może biec do rokości pośrodku. Dawniejsze sygnały pozostały w widniejącego nieopodal schroniska, jednakże stra­ mocy: czerwona rakieta, ręce uniesione w górę w szliwe zmęczenie sprawiło, że i ona upadła i nie kształt litery ,,V". W ,,La Montagne et Alpinisme" miała już siły powstać. nr 3 z 1976 r. ukazał się wart przestudiowania ar­ Wyjątkowym zbiegiem okoliczności schronisko w tykuł Yvesa Pollet-Villarda „Technika ratownic­ tym dniu było niemal puste. Rzadko bowiem się twa helikopterowego", omawiający sprzęt ratow­ zdarza, by nikt z mieszkańców nie wyjrzał wie­ niczy, metody prowadzenia akcji oraz zasady współ­ czorem na zewnątrz. Tylko około godziny 21 wy­ działania ze strony wzywających pomocy (urządze­ szedł jeden pracownik w kierunku stacji meteoro­ logicznej, jego droga wiodła jednak w innym zu­ nie lądowiska, przygotowanie rannego, podchodze­ pełnie kierunku. nie do maszyny itp.). Krystyna Satyga Andrzej Paczkowski:

SPRZĘT I EKWIPUNEK

KONFERENCJA W BRATYSŁAWIE 2) Przedstawiciel „Polsportu", dyr. Zdzisław Paw­ łowski, poinformował o znacznym rozszerzeniu się- możliwości produkcyjnych wytwórni podległych Z okazji Międzynarodowych Targów Sprzę­ temu zjednoczeniu. Wraca więc — odłożona blisko tu Sportowego „Intersport" w Bratysławie od­ 2 lata temu ad acta — sprawa podjęcia produkcji raków, czekanów, a może nawet karabinków. Spra­ było się drugie z kolei spotkanie przedstawi­ wie tej poświęcono osobne spotkanie przedstawi­ cieli organizacji alpinistycznych Krajów De­ cieli PZA i zakładów wytwórczych. mokracji Ludowej, poświęcone produkcji 3) Powołano do życia komisję do spraw sprzętu sprzętu wysokogórskiego. W obradach (25—27 i bezpieczeństwa Krajów Demokracji Ludowej, której kadencja będzie trwała 5'lat, a która zajmo­ września 1976) wzięli także udział przedsta­ wać się będzie organizacją i kontrolą jakościową wiciele producentów czechosłowackich i pol­ produkcji sprzętu wspinaczkowego — z punktu wi­ skich. Z szeregu ustaleń natury organizacyj­ dzenia bezpieczeństwa użytkowników. nej warto wynotować te, które zainteresują Koordynację produkcji sprzętu i ekwipun­ czytelnika polskiego: ku zebrani powierzyli odpowiedniej komisji czechosłowackiej. Warto podkreślić, że w spo­ 1) W roku 1377 postanowiono zrealizować kon­ trakt wymienny pomiędzy CSRS i Polską. Z na­ tkaniu wzięli też udział Węgrzy, dotąd słabo szej strony opiewa on na dostawę raków, ze stro­ zaznaczający swą obecność na alpinistycznym ny czechosłowackiej zaś — kasków wspinaczko­ forum KDL. wych. Tadeusz Solicki

185 NOWINKI SPRZĘTOWE Do arsenału przyrządów służących do kli­ nowania w szczelinach skalnych doszedł ostat­ nio jeszcze jeden. Zachodnioniemiecka firma ..Salewa" poleca w katalogu „Lato 1976" ro­ dzaj kotwiczki, stanowiącej ogniwo pośrednie pomiędzy kostkami a hakami specjalnymi. Kot­ wiczka ta, nazwana „Crackn up" (co wskazuje na jej amerykańskie pochodzenie), wykonana jest z wysokogatunkowej stali w 3 wersjach grubości ostrza: 1,6 mm, 2,3 mm i 3 mm. Głó­ wną jej zaletą jest rozszerzony zakres zasto­ sowań, można ją bowiem równie dobrze kli­ nować w szczelinach, jak i wbijać zamiast cienkich haków a nawet naszej „jedynki". In­ na ciekawostka z tegoż katalogu: jeden spo­ śród kilkunastu prezentowanych w nim mo­ deli plecaków wspinaczkowych nosi wdzięcz­ ną i jakże bliską nam nazwę: „Tatra". Jako nowość reklamuje też „Salewa" nieco zmo­ dyfikowany „widelec" Allaina, służący do zjeżdżania na 2 żyłach. Studiującemu od kilku lat różnorakie katalogi nasuwa się uwaga, że inwencja konstruktorów przyrządów do zjazdów kieruje się w stronę maksymalnego .skomplikowania wyglądu „widelców" — zasa­ da działania od dawna pozostaje ta sama. * Ta sama firma reklamuje nowy orygi­ Tadeusz Solicki nalny model plecaka wyprawowego — w po­ NASZ MAGAZYN staci skrzynki z tworzywa sztucznego, wymia­ rów 72 cm x 42 cm x 26 cm. „Plecak" składa * Jak podaje „Dziennik Polski" z 17 sier­ się z korpusu, nadstawki (18 cm wysokości) pnia 1976 r., wielu alpinistów wyruszających oraz pokrywy. Jest wodoszczelny, niezwykle w góry świata zamawia plecaki w Zakładach silny, może być używany jako krzesło, jako Przemysłu Skórzanego „Tarnoskór" w Tarno­ sanki, a nawet jako pływak przy forsowaniu wie. Zakłady te wytwarzają ok. 300 plecaków rzeki. rocznie — w 4 typach. Wytwórnia uwzględnia indywidualne życzenia klientów i chętnie * Na rynkach krajów alpejskich coraz czę­ przyjmuje ich uwagi po powrocie z wypraw. ściej widać sprzęt puchowy i biwakowy pro­ * Podczas trwania wyprawy STJ KW do dukcji wytwórni skandynawskich. Szwedzka Wieserloch w Austrii (s. 175) zdarzyło się Nordiska Fjader poleca m. in. duży piramidal­ dwukrotnie przetarcie się i zerwanie nowych ny namiot 4-osobowy, podwójny, o wadze 2,6 (!) lin zjazdowych produkcji polskiej. Jeden kg. Wysokość można regulować, ciekawostką z tych niepokojących przypadków spowodo­ jest to, że centralny maszt ustawia się ukoś­ wał upadek grotołaza austrackiego, zakończo­ nie, przez co wolna jest cała płaszczyzna wnę­ ny poważnymi obrażeniami. trza (2 x 2 m). * Dzięki zastosowaniu tytanu, wagę nowe­ * Jedyny złoty medal dla Polski na Wy­ go czekana firmy „Salewa". nazwanego „Inter- stawie Sprzętu Turystycznego w Bratysławie alp-Titan". udało się zredukować do 600 gra­ zdobyły skonstruowane dla wyprawy na Lhot­ mów — bez zmniejszenia wymaganych para­ se nosiłki typu „Himalaje" (projekt Stanisła­ metrów wytrzymałościowych. Cena jest dość wa Mosicy, Andrzeja Zawady i p. Kielera z wysoka: 385 marek. „Polsportu").

OCHRONA PRZYRODY GÓR

Letnie porządki talnych warunków atmosferycznych — świe­ ży śnieg od 2200 m, silne zalodzenie — nie do­ Zgodnie z zapowiedzią ogłoszoną w „Tater­ tarliśmy do szczytu. Zbieraliśmy więc trofea niku", 22 sierpnia 1976 r. Komisja Ochrony wzdłuż szlaku poniżej grzędy, wokół Czarnego Przyrody PZA zorganizowała w ramach akcji Stawu, pod ścianą Kazalnicy oraz wzdłuż ce- „czyste góry" sprzątanie Rysów. Z powodu fa­ prostrady, aż po Szpiglasowy Wierch. W akcji

186 wzięło udział 80 osób. Zniesiono około 1 tony Tak np. oddział straży górskiej PD Ljubljana- puszek, butelek, baterii, resztek sprzętu ta­ -Matica przeprowadził 20 września 1975 r. ak­ ternickiego. Zbiory umieszczone zostały na cję oczyszczania szlaków wiodących na Trig- placyku asfaltowym — tej prawdziwej ozdo­ lav i samego szczytu Triglava. 20 członków bie moreny. Reklamowane były one napisem: straży wraz z 2 ratownikami zebrało w kilka ..Pamiątki znad Morskiego Oka — egzempla­ godzin- 42 worki puszek, butelek, papierów — rze bezpłatne". po 10—20 kg wagi każdy. Część robót trzeba było wykonać z asekuracją linową, gdyż śmie­ ci leżały nad przepaściami. W lipcu 1976 r. o¬ koło 20 młodych alpinistów z PD Kamnik wy­ brało się na szczyt popularnego Grintovca. Znieśli oni do schroniska kilkadziesiąt wor­ ków wszelkiego rodzaju odpadków i opako­ wań których część pochowana była ..kultural­ nie" pod kamieniami.

Tysiąc ton rocznie

Jak ocenia Deutscher Alpenverein. na szczy­ tach i zboczach Alp porzucają turyści i alpi­ W akcji wyróżnili się grotołazi, którzy pod niści w ciągu roku więcej niż 1000 ton (czyli wodzą Stanisława Misztala przybyli w sile 50 ck. 100 samochodów ciężarowych) butelek, pu­ ludzi z Polany Rogoźniczańskiej, specjalnie szek, łupin, opakowań plastykowych itp. W przez siebie wynajętym autobusem. Gdyby nie czasie jednej niedzieli letniej na szczycie Rot- oni — wyniki akcji, mimo przeludnionego ,,ta- wand w pobliżu Garmisch-Partenkirchen lub boriska" i schroniska, byłyby bardzo mizerne. na Watzmanie nad Berchtesgaden bawi po 30-osobowy cbóz FAKA, kierowany przez Da­ 100—300 osób. Jeżeli każda z nich pozostawi nutę Stawowy, nie wydelegował na naszą im­ tylko pudełko od papierosów lub woreczek prezę ani jednego przedstawiciela. W rejonie z tworzyw sztucznych, to przy takiej frekwen­ Morskiego Oka przebywało wówczas co naj­ cji szczyty alpejskiej już wkrótce wyglądać mniej 200 taterników — tylko 20 z nich ucze­ będą jak olbrzymie hałdy śmieci. DAV apelu­ stniczyło w akcji. Typową, niestety, postawę je więc do wszystkich alpinistów, aby nawet taterników doskonale ilustruje wypowiedź najmniejszy kawałek papieru wkładali z po­ ..Dziadka" (nazwisko i adres żnane Redakcji): wrotem do plecaka i zabierali go w doliny. ..dzisiaj piję piwo, jutro będę pił i postaram Aby przypomnieć o tym wszystkim przyby­ się, by inni taternicy robili to samo". I z nie­ wającym w Alpy. towarzystwo to wydruko­ licznymi wyjątkami — robili. wało 250 000 serwetek papierowych i przy­ dzieliło je schroniskom wysokogórskim. Na Władysław Cywiński każdej z nich widnieje apel: ..Zabierajcie wa­ sze odpadki z sobą, pozostawcie nasze kwiaty Triglav, Grintovec w spokoju, wtedy wkrótce znowu będziemy tak piękne, jak kiedyś — Góry". Do walki ze śmieciami w górach ruszyły także organizacje alpinistyczne Jugosławii. Antoni Janik

Z PIŚMIENNICTWA

Janusz Kurczab: Shispare, góra storię okrasić i ożywić mogą dro­ Ludzie gór od razu wchodzą w jej wyśniona. „Sport i Turystyka. bne przygody, z reguły kończące szczególny rytm, tak jakby sami Warszawa 1976; s. 95, mapki i fo­ się szczęśliwie, chyba... Nie, nie z mozołem pięli się ku wyśnione­ tografie. Nakład 15 000. Cena zł 28. jest łatwo obecnie napisać dobrą mu szczytowi, którego któż nie książkę górską, choć Liczba ama­ szuka, często w niedosięgłej dali? Czy opis wyprawy alpinistycznej torów tej lektury znacznie prze­ Tylko ci, którzy kierowali zespo­ powinien być rzeczowy czy lite­ kracza wysokość nakładów i ka­ łami w górach wysokich ocenią racki? A może winien łączyć obie żda pozycja znika z półek księ­ należycie cały trud i ciężar kie­ cechy w jedno? Realia wspinacz­ garń, ledwie się na nich pojawiła. rownictwa, jaki trzeba zapłacić za kowe — trawersy, uskoki, porę­ Januszowi Kurczabowi udała się suchą, encyklopedyczną wzmiankę czówki, ekspozycja —szerokiej pu­ jednak ta niełatwa sztuka. Widać ,,wyprawa J. Kurczaba". Zazwy­ bliczności w cząstce nawet nie mó­ to już po pierwszych paru rozdzia­ czaj we wzmiance tej tkwi, nieste­ wią tego, co fachowcom, mogą łach. Relacja spełnia oba posta­ ty, pewna łkropla goryczy — na­ więc być monotonne. Schemat wione na wstępie postulaty: rze­ wet wtedy, kiedy sukces jest zu­ książki jest też zazwyczaj ten sam: telnie trzyma się wydarzeń, jest pełny, kiedy wszyscy wracają cali organizacja, dojazd, akcja, propo­ prosta i wartka, nie brak jej jed­ i zdrowi. Tym razem jednak nie rzec na szczycie w trzęsących się nak (może to nawet za mało po­ obeszło się bez dramatycznych z zimna i zmęczenia dłoniach. Hi­ wiedziane !) walorów literackich. momentów (upadek Borchersa!), a

187 nawet tragedii. Czy wypadku moż­ Kommunizma (7495 m), Piku Po- torzy na podstawie własnych do­ na było uniknąć? Jest to pytanie, biedy (7439 m), Piku Lenina (7134 świadczeń, wyniesionych ze skał­ na które również autor nie umie m), Piku Korżeniewskoj (7105 m) kowych terenów Saksonii, z gór dać w pełni odpowiedzi. Ryzyko oraz Chan-Tengri (6995 m) obejmu­ „średnich" (głównie Tatr) i z gór jest nieodłączne od górskich ją wszystkie drogi wspinaczkowe wyższych. Kaukazu i Pamiru. Tak przedsięwzięć zdobywczych, od poprowadzone na te szczyty do więc znalazły się w podręczniku alpinizmu jako takiego, a wyru­ 1974 r., a poprzedzone są obszer­ rozwiązania typowe dla skałek, a szając na wyprawę nikt nie wie, nymi wstępami geograficznymi. obok nich pomysły stosowane w jaką mu za zwycięstwo przyjdzie Każdy z 5 szczytów posiada też innych górach, uczęszczanych zapłacić cenę. rys historyczny, obrazujący jego przez alpinistów. Typowo saksoń­ eksplorację dokładny rejestr dróg skie rozwiązania notujemy w W tekście zauważyłem jedną i ich zdobywców, a także schema­ technice asekuracji, metodach tylko usterkę — mylnie użyte sło­ ty i opisy słowne każdej z „mar­ zjazdu oraz w sprzęcie. W częś­ wo henidicap (s. 37), nie oznacza szrut". Do książeczki dołączono ci poświęconej górom wyższym ono bowiem awantażu, lecz tylko spis radzieckich alpinistów, któ­ zaznacza się duży wpływ alpi­ ..wyrównanie szans". Krytyk nie rzy mogą się poszczycić zdobyciem nizmu radzieckiego, co jest wy­ ma więc nawet okazji, by pogry- wszystkich 5 szczytów oraz tych, nikiem ścisłych kontaktów wspi­ masić, a książka, choć niewielka, którzy byli na czterech 7-tysięcz- naczy NRD z górami Związku jest dużym sukcesem autora i no­ nikach i posiadają tytuł „śnieżne­ Radzieckiego i tamtejszymi alpini­ wą wartościową pozycją ..Sportu i go barsa". Zwraca uwagę fakt, że stami. Turystyki". Należy jej życzyć ry­ Racek podaje dla Chan-Tengri wy­ chłych przekładów na języki obce sokość 6995 m. nie potwierdza więc (niemiecki nasuwa się z oczywi­ lansowanej od r. 1973 koty 7005 m. stością), jest się bowiem czym pochwalić. Polscy alpiniści poprowadzili na najwyższe szczyty ZSRR tylko jed­ Jerzy Kolankowski ną nowa drogę: środkiem wierz­ Berg chołkowej baszty Piku Kommuniz­ ma (grupa z Klubu Wysokogórs­ kiego pod kierownictwem Marka steigen Gaston Rebuffat: Opowieści z Chamonix. Wyd. Nasza Księgarnia. Grochowskiego). W. I. Racek odno­ Warszawa 1976; s. 95. Nakład 20 000 tował to przejście, podaje jednak egzemplarzy. błędnie, że była to grupa pod kie­ rownictwem Piotra Młoteckiego. Spotkanie z tą małą książeczką, to dla mnie jakby odnowienie da­ Andrzej Skłodowski wnej przyjaźni. Ci, którzy ją prze­ czytają — zapewne jednym tchem — znajdą przyjaźń nową ale tak samo cenną. Autora nie trzeba Frantiśek Kroutil z zespołem: przedstawiać, warto jednak przy­ Vysoke Tatry pro horolezce. pomnieć, że w ideologii alpinizmu reprezentuje on walkę o pogłębie­ Tom II. Wydawnictwo „Olymoia nie stosunku do gór, ostatnio co­ Praha" 1976; s. 311, rysunki i ilu­ raz bardziej spłycanego i zuboża­ stracje. Cena 27 koron. nego. Sam znakomity wyczyno­ wiec, „estetyzuje" i nie wstydzi Drugi tom przewodnika Kroutila się tego. obejmuje szczyty, przełęcze i do­ liny leżące w głównej grani Tatr „Opowieści z Chamonix" to czę­ po jej północnej i południowej stokroć prawdziwa poezja, lepsza stronie, a także boczne odgałęzie­ od niejednego okrzyczanego tomi­ nia — od Wschodnich Żelaznych ku, a zarazem książka doświad­ Wrót po Lodową Przełęcz. Kon­ czenia górskiego, jakie dać może cepcja przewodnika jest taka sa­ Autorzy nie ustrzegli się kilku tylko taka wrażliwość i tak długie ma, jak w omówionym już w „Ta­ lata przeżyte w górach. Przekład nieścisłości, a w paru przypadkach terniku" tomie I. Jest to wzno­ zaprezentowali przyrządy starsze­ doskonały, poza paroma drobnymi wienie starego opracowania Krou­ potknięciami. To Mallory, a nie go typu, pomijając ich nowsze od­ tila. z niewielkimi tylko uzupeł­ powiedniki. Mimo to uznać trzeba Mummery powiedział słynne zda­ nieniami. Przewodnik nie obrazuje nie, że ludzie wspinają się dlate­ ..Bergsteigen" za pozycję udaną i więc aktualnego stanu eksploracji ważną dla rozwoju alpinizmu w go, ponieważ góry istnieją (s. 20); wspinaczkowej tej części Tatr — Leonardo wszedł na Monte Bo (s. NRD. Jest ona jeszcze jednym po­ jest raczej usystematyzowaniem twierdzeniem od dawna obserwo­ 24), zaś pomiary na szczycie Mont części tzw. starych dróg. Blanc robił prof. Saussure, a nie wanego zjawiska, polegającego na dr Paccard. Zabawna jest owa tworzeniu rzetelnej bazy dla wszy­ ..mała drabinka" — courte echelle Andrzej Skłodowski stkich dyscyplin kultury fizycznej w kraju naszych sąsiadów. — na s. 57, polski odpowiednik ma­ jąca w „żywej drabinie". Powyż­ Tadeusz Preyzner sze uwagi mają znaczenie oczywi­ ście dla taterników, a nie dla ma­ Wolfram Kind, Hans Pankotsch sy rzeczywistych adresatów pub­ i Dr Hans Scheumann z zespołem: likacji, którym należy tylko ży­ Bergsteigen. Ein Lehrbuch fur Villy Aellen i Pierre Strinati: czyć, aby w tej książeczce — i w Lbungsleiter und Aktiye. „Sport- Guide des grottes d'Europe occi- górach — znaleźli owego ..starsze­ yerlag", Berlin 1975; s. 251. Cena dentale. Wyd. Delachaux et Nie- go górskiego brata", o którym tak 17 marek. stle, Neuchatel 1975; s. 316. pięknie pisze Gaston Rebuffat. Na treść podręcznika składają Książka ta ukazała się w znanej Jerzy Kolankowski się działy, omawiające kolejno: 1. z solidnego opracowania serii „Les wspinaczkę w saksońskich skał­ guides du naturaliste". Autorzy — kach i górach średnich, wraz z o¬ speleolodzy ze specjalnością spe- W. I. Racek: Piat' wysoczaj- pisem używanego tu sprzętu; 2. leobiologiczną — najpierw oma­ szich wierszin SSSR. Wydawnictwo wspinaczkę w górach wysokich, ze wiają zagadnienia ogólne, następ­ ..Uzbekistan" Taszkient 1975: s. szczególnym uwzględnieniem tech­ nie zaś prezentują poszczególne 116., rysunki i ilustracje. Cena 29 niki i taktyki przejść dróg lodo­ jaskinie Europy Zachodniej (z kop. wych i opisem sprzętu wspinacz­ RFN, Austrią i Jugosławią włącz­ kowego i biwakowego; 3. teore­ nie), z podaniem ich położenia, Jest to kolejna cenna pozycja do­ tyczne podstawy sportowego tre­ wielkości, możliwości zwiedzania tycząca gór Związku Radzieckiego, ningu alpinisty oraz 4. zasady ra­ itp. TeKst uzupełniają liczne ry­ tym razem przygotowana przez townictwa górskiego i niesienia sunki i mapki. Fotografie — bar­ znanego alpinistę i badacza Pami­ pierwszej pomocy. Metody poru­ wne i czarnobiałe — zebrano na ru, W. I. Racka. Monografie Piku szania się w górach opracowali au­ 64 planszach.

188 DROBIAZGI HISTORYCZNE

pracy wykonali własnoręcznie inż. Leon Co- tadze oraz inż. Józef Płotkowiak. Tylko napis na płytce zrobił grawer w Winterthur. Wszy­ scy współtwórcy byli członkami KWW. Bem osiadł po wojnie w Szwajcarii, zaś Cotadze i Płotkowiak we Francji. W latach II wojny światowej wszyscy uprawiali alpinizm. Naj­ wybitniejszym osiągnięciem Cotadzego, Płot- kowiaka, kpt. inż. Tadeusza Nowaka oraz Ber­ narda Wahla było I zejście wschodnią ścianą Piz Bianco (3998 m) w Alpach Retyckich, do­ konane w dniach 19 i 20 września 1943. Byli oni prawdopodobnie pierwszymi ludźmi w tej ścianie. Niżej podpisany, członek KW, ma na swym koncie 110 wejść alpejskich w latach 1942—1946, a w r. 1959 — Breithorn i wschod­ nią ścianę Monte Rosa. W r. 1974, w 65 roku ODZNAKA KW WINTERTHUR życia, bawił wraz z żoną i synem na Clariden- stocku i atakował grań Hórnli na Matterhor­ Klub Wysokogórski Winterthur, który dzia­ nie, wspólnie z jeszcze dwoma towarzyszami. łał od 15 marca 1942 w Obozie Uniwersytec­ Niestety — w związku z niedyspozycją jed­ kim Internowanych w Winterthur w Szwaj­ nego z tych dwu towarzyszy — musiano za­ carii, ustanowił w r. 1943 odznakę klubową. wrócić z Solvayhutte (4002 m). Przy jej projektowaniu chodziło o to, żeby ko­ jarzyła się w sposób jednoznaczny z alpini­ Wykonano około 30 egzemplarzy odznaki. zmem. Zrobiono ją więc z oryginalnego gwoź­ Otrzymało ją 17 członków zwyczajnych, oraz dzia do buta górskiego, tzw. bankli, typu Tri- 4 członków sympatyków. Nadano również od­ couni. Odznaka ma wymiary 23 x 15 mm. U¬ znakę 7 członkom honorowym, przy czym da­ mieszczona na niej pełna nazwa Klubu unao­ ta nadania członkostwa honorowego jest czniała, że jest to organizacja polska — co niepewna: w drugim zeszycie Kroniki KWW miało wówczas znaczenie propagandowe — z zanotowano, że pierwsze odznaki honorowe siedzibą w Winterthur. wręczono 8 grudnia 1943, ale uchwała w tej Autorami projektu byli inż. arch. Zbigniew sprawie zapadła na Walnym Zgromadzeniu Bem oraz Maciej Mischke, w konsultacjach dopiero 12 grudnia 1943. zaś brali udział wszyscy członkowie. Część Maciej Mischke

W SKRÓCIE

O W zestawieniu „Pierwsze Drlik i Jaromir Stejskal), zatytu­ stniku" 9/1976 zdjęcie zachodniej przejścia zimowe w Alpach Walij­ łowane „Osem dni v severnej ste- połaci północnej ściany Triglava skich" biuletyn „Die Alpen" ne Petit Dru). Reportaż Stejskala z siecią 13 dróg, w tym 4 nowych, 9.1976 wylicza 16 pozycji, w tym z tego przejścia ukazał się rów­ nie ujętych dotąd w przewodni­ I przejście zimowe grani półno­ nież w „Krasach Slovenska". kach (jedna, Petra Grosa i Boro cno-zachodniej Haute Cime, do­ Krivica z r. 1968, jest b. intere­ konane 9 stycznia 1976 r. przez # Marek Brniak przekazał nam sująca — 400 m, V+). Zdjęcie Marka Głogoczowskiego i Barba­ egzemplarz organu Alpine Clim- wskazuje możliwości nowych ład­ rę Kozłowską. bing Group — „Alpine Climbing nych rozwiązań. 1975". Bogato ilustrowany zeszyt 0 Planinarsko Druśtvo „Mosor" zawiera zbiór informacji o wej­ 0 W miesięczniku „Der Bergstei- w Splicie organizuje od r. 1974 ściach — głównie brytyjskich — ger" wspomina Wolfgang Gorter, w dniu 8 marca (Dzień Kobiet) w Alpach od zimy 1973—74 poprzez zloty pań na szczycie Mosora lato 1974 do zimy 1974—75. Najsze­ jak w r. 1936 wędrował po Persji (1330 m) — pod hasłem „Sto żena rzej potraktowano masyw Mont ze swym przyjacielem Ludwigiem na vrch Mosora". W ostatnim zlo­ Blanc (ok. 35 notek) oraz Oberland Steinauerem (zmarłym w r. 1971). cie, w r. 1976, uczestniczyło ok. Berneński (8 notek). Biuletyn sta­ Nie mając map ani opisów, na 500 alpinistek i turystek górskich. nowi ważne uzupełnienie kronik własną rękę odkrywali góry tego alpejskich drukowanych w „La Montagne". kraju. W grupie Elbursu czy Al- • Czasopismo „Vysoke Tatry" bursu weszli jako pierwsi na 12 zamieściły w numerze 4/1976 frag­ czterotysięczników, pierwsi też menty dziennika z I zimowego • Wspinaczom wybierającym się przejścia polskiej direttissimy pół­ do Jugosławii zwracamy uwagę na przeszli tak dobrze znaną Pola­ nocnej ściany Petit Dru (Siavomir zamieszczone w „Planinskim Ve- kom północną ścianę Alam Kuh.

189 0 Uczestnicy Angielsko-Amery- przez BFA, odbyły się w dniach Boliwii, gdzie będzie kontynuował kańskiej Wyprawy w Góry Pata­ 25—27 czerwca 1976 r. we Wracy. swe badania nad układem nerwo­ gonii 1974 (T. 2/76 s. 89—90) na­ wym w warunkach dużych wyso­ trafili na szczątki Toniego Egge- 0 Na czterech kolumnach za­ kości. ra, który został zmieciony lawi­ mieszcza „Climber and Rambler" ną po pierwszym wejściu wraz nr 3 1976 reportaż z I zimowego 0 Leni Riefenstahl. gwiazda z Cesare Maestrim na Fitz Rov w przejścia drogi francuskiej na pół­ pierwszych górskich filmów Ar­ r. 1958. nocnej ścianie TrollYeggen. Tekst nolda Fancka, a później reżyser­ Marka Brniaka, zdjęcia Tadeusza ka własnych „dokumentów" z Piotrowskiego. 0 Sofijski Miesięcznik „Turist" Alp i Dolomitów, wydała ostat­ omawia historię radzieckich zawo­ dów skałkowych i informuje, że 0 Dr Zdzisław Ryn wyjeżdża nio wspaniały album o afrykań­ bułgarskie krajowe mistrzostwa pod koniec 1976 r. w ramach kon­ skim plemieniu Nuba, którego we wspinaniu, zorganizowane traktu naukowo-zawodowego do poznawaniu poświęciła 7 lat.

Z TATR I ZAKOPANEGO

0 Tegoroczny Międzynarodowy Rajd Przyjaźni „Szlakami Leni­ na" — największa impreza tury­ styczna w kraju — ocibył się w dniach od 13 do 19 września. W raj­ dzie wzięło udział ok. 5000 tury­ stów górskich a zakończenie od­ było się na stadionie pod Kro­ kwią.

0 Przejazd dorożką z Kir do Ha­ li Pisanej w Dolinie Kościeliskiej kosztuje od 30 zl w (listopadzie) do 200 zł (w okresie turystycznego szczytu). Konne dorożki zostaną prawdopodobnie zastąpione „Me- lexami", które były już na tej trasie próbowane. Pozostaje wyra­ 18 września 1976 r. odbyło się w Zakopanem zebranie Komitetu Re­ zić nadzieję, że ceny przejazdu ni­ dakcyjnego „Wierchów". Obradowano w Domu pod Jedlami. w któ­ mi będą stałe i nie tak wygóro­ rym powstawały pierwsze tomy tego rocznika, redagowane przez Ja­ wane. (T. Preyzner) na Gw. Pawlikowskiego. Obecnym redaktorem naczelnym jest prof. Marek Sobolewski, który pierwsze kroki redakcyjne stawiał przy 0 Jak podano w „Taterniku" ..Pokutnikj". był też przewodniczącym Komitetu Redakcyjnego „Gór 3/1976 na s. 103 R. Malczyk i W. Wysokich". Sekretarzem redakcji jest inż. Wiesław Wójcik. Na zdję­ Myszkowski przeszli w ciągu 8 go­ ciu od lewej: Jan Alfred Szczepański. Jerzy Wala, Marek Sobolewski. dzin drogę K. Pankiewicza i J. Jacek Kolbuszewski i Wiesław Wójcik. W zebraniu uczestniczyli nad­ Wolfa na Młynarczyku. Trudnoś­ to Tadeusz Staich, Jacek Woźniakowski i Józef Nyka. ci hakowe (HI — H3) ominęli oni własnym wariantem (III do V+, Fot. Józef Nyka miejsca VI, HO), wiodącym mię­ dzy kantem ściany a powyższą drogą, z którą połączyli się na trzecim wyciągu. (T. Preyzner) 0 Definitywnie zakończyła swą cinkami pieszymi, a nawet wspi­ działalność noclegową popularna naczkowymi) granią Tatr Zachod­ 0 Analizując „Kronikę" i „Ksią­ ..agregatka" nad Zielonym Stawem nich od Palenicy do Przełęczy To- żkę wyjść" w Schronisku im. Kieżmarskim. We wrześniu 1975 r. manowej. „Kto się obawia, że nie Brnćala można zauważyć, że za­ zamieniono ją na magazyn. zazna tu emocja wysokogórskich, interesowania wspinaczy słowac­ ten jest w grubym błędzie!" — kich skupiają się na północnej 0 Schronisko im. Walerego Go­ stwierdza i dodaje, że wyprawa ścianie Małego Kieżmarskiego o¬ etla na Hali Ornak stało się od taka jest świetnym sprawdzianem raz na południowych ścianach o¬ niedawno jeszcze jednym ośrod­ kondycji i sprawności, a także toczenia Doliny Jastrzębiej. Mało kiem ruchu taternickiego. Coraz próbą organizmu np. przed wy­ przejść mają natomiast drogi wy­ częściej zatrzymują się tu wspi­ jazdem w Kaukaz. chodzące z górnego piętra Doliny nacze, którzy za cel obierają so­ Dzikiej (na Czarny Szczyt. Papi­ bie zerwy Raptawickiej Turni, • Kolejny 31 Zjazd Podhalan rusowe Turnie, Spiską Grzędę, Raptawickiej Grani i Kazalnicy odbył się w maju 1976 r. w Ludź­ Durny i Mały Durny). Tam też Miętuskiej. (T. Preyzner) mierzu. Nowym Prezesem Związ­ istnieją dotąd możliwości wyszu­ ku wybrany został znany taternik kiwań a nowych ładnych dróg. (T. 0 Mieszkający w Ottawie Jerzy i wieloletni prezes GOPR. Jerzy Solicki) Grabowski przekazał do zbiorów Muzeum Tatrzańskiego księgę pa­ Ustupski. Członkostwo honorowe 0 Dwa londyńskie biura podró­ miątkowa schroniska w Roztoce Zjazd nadał dwom zasłużonym dla ży, Waymark Holidays Ltd. i Ex- z lat 1932—42, wspomnianą przez Podhala publicystom — Tadeuszo­ plore Beyond wprowadzają do B. Chwaścińskiego i W. Ostrow­ wi Staichowi i Włodzimierzowi swoich programów jako stałe po­ skiego w „Taterniku" 41975 s. Wnukowi. Drugim po Podhalu o¬ 135. zycje wyjazdy w Tatry Polskie. środkiem góralszczyzny podta­ Latem "/77 r. chcą one przysłać trzańskiej jest... Chicago, gdzie na 2-tygodniowy pobyt co naj­ 0 W miesięczniku „Der Tourist" mniej 3 grupy alpinistów po 12-16 10 1976 Bjórn Gedlich opisuje zi­ działa ok. 20 klubów i kół Związ­ osób każda. (M. Brniak) mową wyprawę narciarską (z od­ ku Podhalan.

190 KOCHANE ZDROWIE

O BIWAKOWANIU nie lub innym terenie, przygotowany lub nie- przygotwany, zawsze jednak bez użycia na­ Miesięcznik „Der Bergsteiger" (1/1976) prze­ miotu. prowadził rozmowy z 8 znanymi alpinistami na temat biwakowania w górach. Z wypowie­ dzi wynika, że alpiniści dzisiejsi chętnie u¬ SYMPOZJUM MEDYCYNY GÓRSKIEJ ciekają ze schronisk na świeże powietrze, Reinhold Messner chwali się tym, że w ciągu Dni Medycyny Górskiej (III Jornadas Na- swej kariery górskiej łącznie spędził w na­ cionales de Medicina de Montana) są trzecią miocie lub płachcie przeszło 2 lata! Dzisiejszy tego typu imprezą organizowaną w ostatnich alpinista nie boi się też, jak bał się dawniej, latach w Hiszpanii. Tematyka sympozjum o¬ biwaku w ścianie. Decyduje o tym przede bejmuje następujące sprawy: 1. znaczenie ba­ wszystkim ekwipunek: sprzęt puchowy, ciepłe dań psychologicznych uczestników wypraw buty, nieprzewiewny anorak, lekka i nieprze­ wysokogórskich (dr G. Balaguer); 2. problemy makalna płachta, wresżeie wysokokaloryczna związane z używaniem tlenu na wyprawach żywność i „kieszonkowa" maszynka do goto­ (dr I. J. L. Zugaza) i 3. problemy socjalne le­ wania. Gorzej jest natomiast z biwakami przy­ karza wyprawy alpinistycznej (dr Tena). Ma­ musowymi, zakładanymi nieraz w krytycz­ teriały z poprzednich sympozjów, poświęco­ nych warunkach. Przeżycie zależy wówczas nych aklimatyzacji i pracy lekarzy wyprawo- od posiadanej rutyny, siły fizycznej i psy­ wych, opublikowano w specjalnym wydawni­ chicznej oraz umiejętności wykorzystania ctwie „Memoria y comunicaciones de las I Jor­ wszystkiego, co ma się do dyspozycji. Progra­ nadas Nacionales de Medicina de Montana, my szkolenia przewodników i instruktorów w 8—10 de diciembre 1972" (Barcelona 1973). Me­ Austrii przewidują nawet specjalny temat, bi­ dycynie górskiej poświęcono też ostatnio od­ wak nieplanowany. Żaden z rozmówców dzielny numer czasopisma „Marathon — Me­ „Bergsteigera" nie stwierdził, by przymusowy dicina y deporte, El alpinismo" (Barcelona biwak mógł być przyjemny lub korzystny dla 1974, nr 17). Wykorzystanie materiałów z sym­ zdrowia, choć wszyscy przyznawali, że z pers­ pozjów warto polecić Komisji Lekarskiej PZA. pektywy czasu jest wzbogaceniem górskiej Wydaje się, że jedynie studia naukowe i do­ przygody. Kilka wypowiedzi zaczyna się od świadczenie mogą przyczynić się do prfilak- definicji wyrazu „biwak" — wszystkie są tyki patologii górskiej. zgodne co do tego, że chodzi o nocleg w ścia­ Zdzisław Ryn

LISTY DO REDAKCJI

o wiele, wiele trudniejszej — inicjująco-koncepcyj- Szanowna Redakcjo! nej). Już za to samo powinna należeć się kierow­ nikowi „buława marszałkowska" podczas planowa­ Wysoki stan „wzbudzenia" po obejrzeniu „Tem­ nia i realizacji zadań. Wszelkie podważania decyzji peratury wrzenia" zmusił mnie do skreślenia tych kierownika (chyba, że są one sprzeczne ze zdro­ paru słów, które również powinny być skiero­ wym rozsądkiem, a takich pod Gasherbrumami nde wane dj reżysera filmu. Ale cóż, film został już było) świadczą o niedojrzałości i wręcz warchol- nakręcony, a góry przed panią Wandą Rutkiewicz stwie uczestników, a niestety dochodzą sygnały, że jeszczs są... na naszych wyprawach ma to miejsce coraz czę­ Wydaje mi się, że reżyser w pogoni za efektow­ ściej. Charakterystyczne było, że w „Temperaturze ną tematyką (która musiała przynieść sukces — wrzenia" ten sam głos „targował się" o kilogramy każdy z nas jest po trochu sensatem...), nieco bagażu, co następnie stawiał wotum nieufności dla „przedobrzył". Gdy oglądałem film, nieodmiennie kierowniczki... Na podstawie własnych skromnych nasuwał mi się podtytuł: „Samotność długodystan­ doświadczeń stwierdzam, że tzw. dyskusje rzadko sowca". Reżyser dla zwiększenia efektu świadomie wychodzą wyprawie „na zdrowie", zostawiając pomiń:.; dwie bardzo ważne sprawy: nieraz bardzo trwałe urazy... W powyższym kon­ 1. o.brzy mi wkład pracy inicjującej i przygoto­ kretnym przypadku olbrzymie sukcesy wyprawy wawcze.: ze strony kierownika; (a tak je bezspornie oceniono — w Polsce i na 2. ostateczny sukces wyprawy. świecie) świadczą dobitnie, kto miał rację. I jeszcze jedna sprawa. Wszyscy, nawet kierownik wypra­ W związku z tym osobom oglądającym film, a w wy, są tylko ludźmi. Mogą więc mieć chwile sła­ sprawy górskie nie zaangażowanym, nieodparcie bości. Ale uczestnicy mają możność ukrycia ich, nasuwał się jeden wniosek: niewłaściwy człowiek kierownik zaś jest ciągle „na cenzurowanem". O¬ na sir owisku kierownika wyprawy, człowiek ob­ ceniając więc kogoś, powinniśmy pamiętać o swych ciążeń licznymi wadami, uniemożliwiającymi ob- własnych wzlotach i upadkach, mając więcej wy­ cowtr.u> z kolektywem. A jest to chyba nieprawda rozumiałości dla kogoś, kto ciągle dźwiga ciężkie krzy clzcca panią Wandę. Tylko ktoś, kto kiero­ brzemię odpowiedzialności — za wszystkich. wał • ..•-ipą ludzi w wysokich górach, zdaje sobie spra. i-e pracy należy włożyć w przygotowanie wyp . Ci to nie pracy realno-konkretnej, lecz Andrzej Huczko

191 CONTENTS

The summer season in the Tatras (A. Mach­ nik) 14G TATERNIK The accident on the Kazalnica (J. Mączka) . 148 A guide to the yearbcok „Wierchy" (W. Wój­ cik) 150 ORGAN POLSKIEGO ZWIĄZKU ALPINIZMU Kraków South America Expedition 1975 (R- POŚWIĘCONY SPRAWOM TATERNICTWA, Kozioł and J. Niewodniczański) .... 151 Gdańsk South America Expedition 1975—76 (K. ALPINIZMU I SPELEOLOGII Szafrański) 153 Himalaya chronicie 1975 (Z. Kowalewski) . . 156 Redaktor: Józef Nyka The North side of Nanda De\'i (H.A. Carter) . 160 00-750 Warszawa, ul. Nowosielecka 20 m. 18 Excursions to Ladak (M. Popko) - . 162 Tel. 41-07-87 UIAA meeting in Barcelona (A. Paczkowski) . 163 Tirich Mir — gigant of the Hindu Kush (J. Wala) 165 Redaktor graficzny: Wojciech Ziembiński Zakopane Hindu Kush expedition 1976 (Kohe. Hawar South face. Kohe Keshnikhan Norf- Adres Redakcji: face. Kohe Keshnikhan trayerse. Kohe Shkhawr North face. Noshaą in 11 hours) 00-624 Warszawa, ul. Marszałkowska 1 p. 47 Ryszard Szafirski 169 PKG Hindu Kush expedition 1976 (P. Młotecki) 112 Tel. 25-40-41 wewnętrzny 312 Tatra caves catalogue (R. Kardaś) .... 174 The Garma Ciega cave (J. Grodzicki) ... 174 Adres Polskiego Związku Alpinizmu: The Wieserloch cave (W. Wiśuiett;s/ci; ... 17? 00-010 Warszawa, ul. Sienkiewicza 12 p. 439 New routes in the Tatras — 177. News from Tel. 26-69-56 the Tatras — 178. Alpine notes — 179. Expeditions — 180. Caving — 182. Organisation proceedings — 183. In memoriam — 184. Mountain rescue — 135. Mountain eąuipment — 185. Mountain naturę con- servation — 186. Books — 187. Historical notes — WARUNKI PRENUMERATY: 189. Misceilaneous — 189. Mountain medicine — 191. Letters to the Editor — 191.

Cena numeru: 10 zł. Prenumerata roczna — 40 zł, półroczna — 20 zł. Prenumeratę krajową przyjmują oddziały RSW INHALT ,,Prasa-Ksiqżka-Ruch" oraz urzędy pocztowe i doręczy­ ciele w terminach: do 25 listopada na I kwartał, Das stolze Wort „Seilgefahrte (M. Jagiełło) . 145 I półrocze oraz cały następny rok; do dnia 10 każ­ Sommersaison in der Tatra (A, Machnik) . . 14S Aus Unfallen lernen — Kazalnica 1976 (J. dego miesiąca poprzedzającego okres prenumeraty Mączka) 14s na pozostałe kwartały roku. Jednostki gospodarki Bibliographie des Jahrbuchs „Wierchy" (W. uspołecznionej, instytucje i organizacje składają za­ Wójcik) 100 mówienia w miejscowych oddziałach RSW „Prasa- i\rissenschaftlich-Alpinistische Anden-Expedi- -Książka-Ruch". Zakłady pracy i instytucje w miej­ tion 1976 (R. Koziof und J. Nieiuodniczanski) loi scowościach, w których nie ma oddziałów RSW A.us Gdańsk in die Anden (K. Szafrański) . 153 ,,Prasa-Ksiqżka-Ruch" oraz prenumeratorzy indywidual­ flimalaya-Chronik 1975 (Z. Kowalewski) . . 156 ni zamawiają prenumeratę w urzędach pocztowych Amerikaner besteigen Nanda Devi (H. A. Car¬ lub wprost u doręczycieli. ter) 160 Ladak ais Reiseziel (M. Popko) 162 Prenumeratę ze zleceniem wysyłki za granicę, która UIAA-Tagung in Barcelona (A. Paczkowski) . 163 jest o 50V* wyższa od prenumeraty krajowej, przyj­ Slowakische Wintererfolge in den Alpen (J. muje RSW ,,Prasa-Ksiqżka-Ruch", Centrala Kolporta­ Hazucka und P. Tardbek) 164 żu Prasy i Wydawnictw, ul. Towarowa 28, 00-958 War­ Tirich Mir — die hochste Spitze des Hindu- szawa, konto PKO nr 1531-71 w terminach ustalonych kusch (J. Wala) l6a dla prenumeraty krajowej. KW Zakopane Hindukusch-Expedition: Kohe- Hawar-Sudwand, Kohe-Keshnikhan-Nord- Sprzedaż egzemplarzy numerów zdezaktualizowanych wand. Keshnikhan-Durchąuerung, Kohe prowadzi na uprzednie pisemne zamówienia Centrala Shkhawr-Nordpfeiler, Noshaą in 11 Stunden Kolportażu Prasy I Wydawnictw „Prasa - Książka - (R. Szafirski) 169 Ruch", 00-958 Warszawa, ul. Towarowa 28. PKG-Hindukusch-Expedition (P. Młotecki) . 172 Hohlen-Kataster in der Westlichen Tatra (R. WYDAWCA: Kardaś) . 174 RSW ,,Prasa-Ksiqżka-Ruch" Młodzieżowa Agencja Garma Ciega 1975 (J. Grodzicki; .... 174 Wydawnicza, 00-564 Warszawa, ul. Koszykowa 6A. Wieserloch —400 Meter (W. Wiśniewski) . . 175 Telefony: Dyrektor 28-09-73, Dziat Wydawniczy 29-35-52, ATeue Fuhren in der Hohen Tatra — 177. Neues 29-56-19. Biuro Reklam I Ogłoszeń, 00-679 Warszawa, jus der Tatra — 178. Bergfahrten — 179. Expedi- ul. Wilcza 62. Telefon 28-07-82. donen — 180. Hóhlen und Hohlenforschung — 182. IUS dem Organisationsleben — 183. In memoriam Druk: PZG RSW „Prasa-Ksiażka-Ruch", Warszawa, - 181. Unfalle und Bergrettungsdienst — 185. Berg- jusriistung 185. Alpiner Naturschutz — 186. AI- ul. Smolna 10/12. Zam. 1659. J-30. — pines Schrifttum — 187. Aus der Geschichte — 189. NR INDEKSU: 37 901. Kurz notiert — 189. 190. Gesund in den Bergen — 191. Unsere Post — 191.

192 SKARBY ZE STARYCH ALBUMÓW

ELITA LAT TRZYDZIESTYCH

Koniec sierpnia 1929 roku - grupa taterników na ganku Zbójnickiej Chaty KCzST. Z przodu stoi z założonymi rękami Stanisław Wróbel-Groński, siedzą - Wiesław Sta­ nisławski i Stefan Zamkovsky, po prawej - „nosicz" i pomocnik gospodarza schro­ niska. Przy belce ganku stojq lub siedzą: od lewej: Zbigniew Gieysztor, dwaj nie rozpoznani turyści, Stefan Bernadzikiewicz, Bolesław Chwaściński, Mirosław Krzy­ żanowski, Paweł Vogel, Małgorzata Kurowska-Vogel, gospodarz schroniska Dezider Palković, W. Żędzianowski (partner Grońskiego z Rozdziela od północy), Stanisław Sandmeer, inż. Józef Jankowski. Zbójnicka Chata, po rozbudowie w r. 1924 zagospodarowana, stanowiła wówczas ulubioną kwaterę taterników polskich. Była tania, otoczenie obfitowało w problemy, a Palković darzył sympatią wspinaczy z Polski. Mawiał zawsze, że najlepiej wspina­ ją się Polacy, potem jego kot, a dopiero dalej inne nacje. CENA ZŁ 10.-

Mapa szkicowa rejonu Tiricz Mir wykonana na podstawie map, zdjęć foto­ graficznych oraz obserwacji autora w terenie. Zaznaczona jest droga i obo­ zy wyprawy polskiej z 1975 r. 1 — szczyty zdobyte; 2 — szczyty; 3 — przełęcze umożliwiające przejście z jednej doliny do drugiej; 4 — Taras Jankowskiego, miejsce pozostawienia jego zwłok; 5 — obozy; B — baza; b — biwak z 19/20 sierpnia 1975 r.; m - magazyn (ok. 4300 m); NC - North Col (Prze­ łęcz Północna); EC - East Col (Przełęcz Wschodnia); PC — Pinnacle Col; DC — Dirgol Col; AP — Ausher Pass. Opracował i rysował Jerzy Wala.