MARZEC 2017

Miesięcznik internetowy poświęcony jazzowi

i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143

Take Six Szóste urodziny JazzPRESSu!

Pięć pytań do Leszka Możdżera

TOP NOTE Sławek Jaskułke Senne Mateusz Gawęda Muzyk wszystko musi zrobić sam

Rozmowy: Anka Kozieł Krzysztof Herdzin

fot. Kuba Majerczyk .0/*,"-*%,& /PXZ"MCVN (EZCZLBƚEZ[OBT %BUB1SFNJFSZ

.V[ZLľOBQ’ZDJFVďXJFUOJBKļHPďDJOOF XZTUľQZXJSUVP[ØXQPMTLJFHPKB[[V %PSPUB.JďLJFXJD[ "OOB+VSLT[UPXJD[ ,S[ZT[UPG/BQJØSLPXTLJ .BSFL/BQJØSLPXTLJ .JDIB’5PLBK .JDIB’#BSBċTLJ ŒVLBT[ƙZUB 5S[FDJBMCVNNJFT[LBKļDFKX-POEZOJFQPMTLJFKXPLBMJTULJJTPOHXSJUFSLJ.POJLJ-JELF KFTU[BSB[FNKFKQJFSXT[ZNQSPKFLUFNXKľ[ZLVQPMTLJN8IP’E[JFEMBKľ[ZLB PKD[ZTUFHP.POJLB[BCJFSBOBTXNBHJD[OļQPESØƚXLSBJOľXZTVCMJNPXBOZDI GPMLPXPKB[[PXZDIBSBOƚBDKJNV[ZD[OZDIPSB[JOUSZHVKļDZDIUFLTUØX XTQؒD[FTOFHPQJTBS[B"OES[FKB#BMMP

5SBTBLPODFSUPXBX1PMTDF NBSDBH$)03;»8$)03;084,*&$&/536.,6-563: (BMFSJB"OUSFTPMB NBSDBH8"34;"8"PO+";;$-6# NBSDBH464;&$(.*//:0Ď30%&,,6-563:X4VT[DV

."3$*/Œ04*,&NPUJPOBM1ISBTJOH %5

%MBNOJFEFCJVU.BSDJOBŒPTJLBKFTUXZEBXOJD[ļTFOTBDKļ DIPćXJFN ƚFQPXJOJFOFNP UZNOBQJTBćXJPTOļ[FT[’FHPSPLVy5PTFOTBDKBOJFUZMLP[XJļ[BOB[KFHPOJF[XZLMF EPKS[B’ļJC’ZTLPUMJXļUFDIOJLļXZLPOBXD[ļJXZďNJFOJUZNQBOPXBOJFNOBE[FTQP’FN  LUØSZUXPS[ļPQSØD[MJEFSB,TBXFSZ8ØKDJċTLJ LPOUSBCBT J3PCFSU3BT[ QFSLVTKB  /BKXJľLT[ļTFOTBDKļKFTUEMBNOJFXZKļULPXZUBMFOULPNQP[ZUPSTLJMJEFSB CPXJFNDB’B [BXBSUPďćLSļƚLBUPKFHPX’BTOFVUXPSZ - Rafał Garszczyński

."$*&,1:4;"+PVSOFZ %5

.V[ZLB.BćLB1ZT[BUPGBTDZOVKļDBQPESØƚ MFD[CZKFKXQF’OJEPďXJBED[Zć US[FCB DIPćOBDIXJMľ[BUS[ZNBćTJľ XZDJT[ZćJPUXPS[ZćOBOPXFEPďXJBED[FOJB ,POSBEƙZXJFDLJ +B[['PSVN 

.BDJFLQP[XBMBT’VDIBD[PXJOBE’VHPPEQ’ZOļćXLSBJOľXZPCSBđOJ %ZTUSZCVDKB 4’BXFL0SXBU +B[[13&44 XXXKB[[TPVOEQM

XXXEPUUJNFSFDPSETDPN Od Redakcji redaktor naczelny Piotr Wickowski [email protected]

Kiedy w marcu 2011 roku ukazywał się pierwszy numer JazzPRESSu, Wojciech Jachna był w składzie Contemporary Noise Sextet. Zespół miał za sobą nagrania do trze- ciego albumu Ghostwriter's Joke, z których Jachna nie był szczególnie zadowolony, podobnie jak z fiaska wydania płyty Niedokończone książki, jego duetu z Jackiem Buhlem. A właściwie braku wydania, z powodu upadku wydawcy. „Kim byłem? Ni- kim chyba, trębaczem pewnie...” – odpowiadał Wojciech Jachna na jedno z pytań rubryki jazzpressowej Take 5, która wystartowała rok temu, w numerze publikowa- nym w piątą rocznicę startu naszego magazynu. „Będę bronić swojej jazzowości, bo to moja intelektualna, emocjonalna i tożsamoś- ciowa ojczyzna” – zadeklarowała w tym samym miejscu, miesiąc później, Elma, za- rzekając się jednocześnie, że nie wystąpi nigdy z żadnym zespołem parlamentarnym, bo czuje powołanie do zajmowania się sztuką, nie polityką. Dzięki Take 5 Rafał Gorzycki mógł przyznać się do marzeń o zostaniu rentierem i do innych alternatywnych pomysłów na samorealizację: „Gdybym nie mógł mieć stycz- ności z dźwiękami w ogóle, wróciłbym do malarstwa, zajął się filmem, może został żigolakiem. Gdybym, będąc dzieckiem, nie poznał smaku muzyki, pewnie zostałbym biznesmenem, sportowcem, pilotem lub strażakiem”. Łukasz Borowicki wieszczył: „Wytworzyła się spora przepaść między mainstreamem a awangardą i w najbliższej przyszłości ta przestrzeń zostanie wypełniona nowym nurtem, który nie będzie ani przesłodzony i ugrzeczniony, ani nie będzie powielać schematów wypracowanych przez muzyków sceny eksperymentalnej”. Nieco ina- czej patrzył na tę kwestię Jacek Mazurkiewicz: „Stylistycznie z pewnością możemy liczyć na kolejne mikstury, gdyż odnoszę wrażenie, że czyste gatunki muzyczne mają coraz mniej nowinek do zaoferowania”. Z kolei Marcin Olak dał wyraz wierze, że mu- zyka ciągle się rozwija, gdyż: „Gdyby było inaczej, nie warto byłoby grać”. A Leszek Możdżer? Jego zdaniem: „Generalnie chodzi o przetransformowanie zwie- rzęcej energii życiowej na twórczość” oraz: „Treść to energia żeńska, a forma to ener- gia męska. Trzeba wypracować własne metody pozyskiwania jednej i drugiej ener- gii”. Wobec czego, niniejszym rubrykę Take 5 / 6 możemy uznać za zamkniętą. Miłej lektury 4|

SPIS TREŚCI 3 – Od Redakcji 4 – Spis treści 6 – Porterety improwizowane 7 – Pięć pytań do do Leszka Możdżera 9 – Wydarzenia 11 – Wspomnienie 11 Al Jarreau (1940 – 2017) Wokalny unikat z klimatem i soulową duszą 13 Larry Coryell (1943-2017) Pierwszy w jazz-rocku i The Guitar Trio

14 – Płyty 14 Pod naszym patronatem 16 Top Note Sławek Jaskułke – Senne 20 Recenzje Anna Maria Jopek & Gonzalo Rubalcaba – Minione Tribute to Andrzej Przybielski – Tribute to Andrzej Przybielski, Volume 1 Michał Kulenty – Dusza w uszach Ignacy Wiśniewski Trio – Jazz Shirim Krzysztof Komeda – Litania Świadectwo Dojrzałości – Hulaj Dusza Miguel Zenón – Típico Miroslav Vitouš – Music of Weather Report Richard Galliano Quartet – New Jazz Musette Dr. Lonnie Smith – Evolution Fred Hersch Trio – Sunday Night at the Vanguard Nguyên Lê & Ngô Hông Quang – Hà Nôi Duo , , , – Atmosphères Håkon Storm – Kobolt BadBadNotGood – IV Vein – The Chamber Music Effect Dave Burrell & Bob Stewart – The Crave. Dave Burrell & Bob Stewart Play the Music of Jelly Roll Morton and Dave Burrell Howard Riley – Constant Change 1976-2016 V. A. – Bobo Yéyé: Belle Époque in Upper Volta Viktoria Tolstoy – Meet Me At The Movies 59 – Koncerty 60 Przewodnik koncertowy 66 Legenda M-Base w Białym Pałacu 68 Remember to have fun 70 Urodzinowy koncert pełen szczęścia 72 Wspomnienie mistrzowskiego brzmienia 74 Fryty Fritha 77 Człowiek z lutnią 81 – Rozmowy 81 Mateusz Gawęda Muzyk wszystko musi zrobić sam 94 Anka Kozieł Nie wszystko pójdzie idealnie 101 Krzysztof Herdzin Cały ten jazz! MEET!

112 – Słowo na jazzowo 112 Złota Era Van Geldera James Brown – Soul On Top / Quincy Jones – Walking In Space 115 Kanon Jazzu Elliott Sharp + Guitarists – ’Dyners Club 117 Wszystkie drogi prowadzą do Bitches Brew ECM – ponad granicami i poza konwencjami 122 My Favorite Things (or quite the opposite…) Jewkbox czyli żydowska szafa grająca

126 – Pogranicze 126 Down the Backstreets Haiku D'Etat – Haiku D'Etat

128 – Redakcja

F L P a www.jazzpress.pl 6| Porterety improwizowane aw Czaja aw ł Jaros rys. JazzPRESS, marzec 2017 |7 Pięć pytań do do Leszka Możdżera

Chodzi o transformowanie tys ł Ignatowicz-So Marta fot. zwierzęcej energii życiowej na twórczość

Piotr Wickowski: Jakie było naj- gorsze, a jakie najlepsze przyjęcie ze strony organizatora koncertu, z którym się spotkałeś?

Leszek Możdżer: Organizatorzy koncertów to zwykle ludzie, którzy autentycznie kochają muzykę. Je- czeniem duchowym, dlatego „złe żeli ktoś nie kocha muzyki, to nie przyjęcie” zawsze traktuję jako wytrzyma w tej branży. Zawsze je- okazję do ć wiczeń. Łagodne uzy- stem w stanie dogadać się z kimś, skanie tego, czego potrzebuję daje kto kocha muzykę. Imprezy orga- mi ogromne poczucie satysfakcji. nizowane przez ludzi powiązanych Patrząc z tej perspektywy być może z władzą stwarzają pewne emo- najlepsze przyjęcie jest najgorszym cjonujące sytuacje, takie chociaż- przyjęciem i na odwrót. by, jak przejazd busem przez mia- sto tuż za radiowozem pędzącym Czy jest jakiś rodzaj muzyki, który na sygnale albo możliwość wpły- budzi twój sprzeciw? nięcia na czas startu samolotu. Jed- nak to, że jestem dobrze przyjęty Postawa „lubię - nie lubię” jest przez organizatora wcale nie ozna- główną przyczyną cierpienia w ży- cza, że się dobrze z tym czuję. Prze- ciu. Słucham tego, co mnie intere- bywanie w trasie powoduje rozre- suje, a kiedy jestem zmuszony słu- gulowanie ciała fizycznego, przez chać muzyki, która mnie irytuje co łatwo wpada się w gniew. Utrzy- - skupiam się na oddechu i wyga- manie łagodności w obyciu i świa- szam negatywne emocje, aż do mo- dome rezygnowanie z aroganckich mentu, kiedy mogę uzyskać zmia- zachowań jest podstawowym ćwi- nę niewygodnej dla mnie sytuacji. 8| Take 5 / Take 6

Czasami w taksówce celowo słu- gia męska. Trzeba wypracować cham muzyki, która mnie irytu- własne metody pozyskiwania jed- je, żeby spokojnie poobserwować nej i drugiej energii, a więc zarów- własne emocje. Zdaję sobie spra- no ludzie, jak i ich dzieła mogą jed- wę, że każdy rodzaj muzyki ma nakowo mieć wpływ na ostateczny swoich odbiorców i jest potrzeb- kształt dzieła. ny, dlatego nie wartościuję mu- zyki pod względem gatunków. W Współzawodnictwo - niszczy czy muzyce irytuje mnie najczęściej pomaga muzykowi? zbytnie zagęszczenie faktury, głu- pi tekst oraz błędy harmoniczne Współzawodnictwo jednego muzy- - na przykład wokalista śpiewa- ka zniszczy, a drugiego muzyka na- jący sekstę małą pomimo tego, ż e pędzi do działania. akompaniujący mu gitarzysta gra sekstę wielką. Czy magazyn JazzPRESS powinien ukazywać się w wersji papierowej? Co bardziej inspiruje – ludzie czy ich dzieła? Myślę, że można zrobić każdora- zowo wydruk małej ilości egzem- Dziedzina inspiracji to ogromny plarzy i opatrzyć je bardzo wyso- temat. Proces twórczy wiąże się z ką ceną dla kolekcjonerów, chociaż przepływami energii bioelektrycz- trzeba sobie zdawać sprawę, że pa- nej w ciele fizycznym. General- pier z celulozy jest bardzo nietrwa- nie chodzi o przetransformowa- ły. O wiele trwalszy jest papier ko- nie zwierzęcej energii życiowej na nopny, dlatego nie jest stosowany. twórczość, a więc mówiąc o czer- W makrosocjalnych procesach hi- paniu inspiracji, trzeba rozróżnić storycznych kluczowe jest ukrywa- dwie kategorie: treść i formę. Treść nie prawdy, dlatego lepiej, żeby pa- to energia żeńska, a forma to ener- pier był nietrwały.

Rozmowa z Leszkiem Możdżerem JazzPRESS, marzec 2016 JazzPRESS, marzec 2017 |9 Wydarzenia

Adam Jarzmik Quintet zwyciężył na Zadymce dam Jarzmik Quintet łu Państwowych Szkół Mu- Azwyciężył w konkursie zycznych im. Stanisława Mo- LOTOS Jazz Festival 19. Biel- niuszki w Bielsku-Białej, poza skiej Zadymki Jazzowej. Na- zwycięskim zespołem, rywali- grodzony statuetką Aniołka zowali też: According To Plan jazzowego 2017 zespół wystą- i Michał Gozdek Trio. Finali- fot. Barbara Adamek Barbara fot. pił w składzie: Adam Jarzmik ści wyłonieni zostali spośród – fortepian, Jakub Łępa – sak- 20. zgłoszeń przez komisję pod sofon, Paweł Palcowski – trąb- przewodnictwem Jana Pta- ka, Maciej Kitajewski – kon- szyna Wróblewskiego. Głów- trabas i Piotr Budniak – per- ną nagrodą w konkursie było kusja. nagranie, wydanie, promocja W finale konkursu 20 lute- i dystrybucja płyty zdobywcy go, w Sali Koncertowej Zespo- Aniołka Jazzowego.

Indywidualność Jazzowa Roku 2017

o końca marca przyjmo- instrumentaliści i wokali- ny przez komisję kwalifika- Dwane są zgłoszenia do ści, którzy do 30 kwietnia 2016 cyjną festiwalu maksymal- najstarszego polskiego kon- roku nie przekroczą wieku nie 30-minutowy materiał kursu dla muzyków jazzo- 35 lat. W konkursie nie mogą muzyczny na CD, zawierają- wych – Indywidualność Jazzo- uczestniczyć laureaci Grand cy między innymi własną in- wa Roku 2017, wrocławskie- Prix Jazzu nad Odrą w latach terpretację znanego standardu go festiwalu Jazz nad Odrą. Te- poprzednich. Dotyczy to rów- jazzowego. goroczna, 53. edycja Jazzu nad nież poszczególnych człon- W ostatnich trzech latach w Odrą odbywać się będzie od 26 ków zespołu-laureata tej na- konkursie zwyciężyły gru- do 30 kwietnia. grody. py: Skicki – Skiuk, Vehemence Konkurs ma charakter otwar- Zainteresowani rywalizacją Quartet oraz N.S.I. Quartet. ty i mogą wziąć w nim udział powinni przedstawić do oce-

Piotr Scholz laureatem Nagrody Era Jazzu 2017 iotr Schulz został laure- „Piotr Scholz jest blisko Patem Nagrody Era Jazzu brzmień wypracowanych kie- 2017. Gitarzysta na koncercie, w dyś przez Gila Evansa i Stana ramach Era Jazu Aquanet Jazz Kentona. To już nie tylko po- Festival, w poznańskim Cen- fot. Piotr Banasik Piotr fot. znański >progressive jazz<, ale trum Kultury Zamek, 8 kwiet- synteza tego, co jest najciekaw- nia zaprezentuje po raz pierw- sze w dzisiejszym jazzie orkie- szy swoją nową kompozycję – strowym" – komentuje Dioni- Nokturn na orkiestrę jazzową. zy Piątkowski, szef Ery Jazzu. 10| Wydarzenia

BN gromadzi jazzowe archiwa pomoc w tworzeniu ar- możemy pochwalić się mate- żemy w ich uporządkowaniu Ochiwum polskiego jazzu riałami z archiwów Włodzi- lub wyborze” – napisał w liście zaapelował do polskiego śro- mierza Nahornego, Andrzeja otwartym Tomasz Makowski. dowiska jazzowego dyrektor Trzaskowskiego, Jana Zylbera, BN, działając pod auspicjami Biblioteki Narodowej w War- Janusza Zabieglińskiego, Jana Ministerstwa Kultury i Dzie- szawie Tomasz Makowski. Borkowskiego, Ryszarda Wo- dzictwa Narodowego, wystą- „Pragniemy, aby w Bibliotece lańskiego, Zbigniewa Seifer- piła z inicjatywą utworzenia Narodowej, obok zgromadzo- ta, Leszka Żądło, Jerzego Mi- jazzowego archiwum w 2011 nych już w naszym skarbcu liana. roku. W jego skład, jako pierw- autografów Fryderyka Cho- Prosimy zatem Państwa o roz- sze, weszło archiwum Krzysz- pina, czy rękopisów Stanisła- ważenie podarowania Biblio- tofa Komedy. Tomasz Makow- wa Moniuszki, Karola Szy- tece Narodowej zbiorów zwią- ski zapewnia, że po przekaza- manowskiego, Witolda Lu- zanych z Państwa biogra- niu jakichkolwiek materia- tosławskiego, Grażyny Bace- fią, twórczością i działalnoś- łów wszelkie prawa autorskie wicz oraz Krzysztofa Pende- cią muzyczną (np. archiwal- pozostaną przy ich właścicie- reckiego, znalazły się rów- nych nagrań muzycznych, za- lach. Zbiory poddane będą za- nież zbiory polskich jazzma- pisów nutowych, umów, kore- biegom konserwatorskim, zo- nów i ludzi tworzących histo- spondencji, fotografii, plaka- staną uporządkowane, opraco- rię polskiego jazzu. Już teraz tów). Chętnie Państwu pomo- wane i zdigitalizowane.

Jazz i fizyka azz i fizyka. Tajemniczy Jzwiązek muzyki ze struktu- zyki na Uniwersytecie Brow- rą Wszechświata – taki tytuł na (USA) i gra na saksofonie. nosi książka, która ukaże się W książce opowiada o swoich 23 marca nakładem wydaw- spotkaniach z wielkimi fizy- nictwa Prószyński Media. Jest kami i wielkimi jazzmanami to bardzo osobista opowieść udowadniając, że wszechświat o nauce i muzyce, które spla- ma ukrytą muzyczną naturę. tają się ze sobą w życiu auto- Książka ukaże się w serii Wie- ra – muzyka i fizyka Stephona dza i Życie – Orbity Nauki. Au- Alexandra. torem przekładu jest Tomasz Pracuje on jako profesor fi- Krzysztoń.

F L P a www.jazzpress.pl JazzPRESS, marzec 2017 |11

Al Jarreau (1940 – 2017) Wokalny unikat z klimatem i soulową duszą

Wojciech Sobczak-Wojeński [email protected]

Al Jarreau to dla mnie unikat. których na tej niwie zawsze szano- Mimo że po nim pojawili się i be- wałem i utożsamiałem z najwyż- atboxerzy i ludzie, którzy scatowa- szą światową klasą. Dwie spośród li w sposób sto razy bardziej skom- wspomnianych wyżej płyt to płyty plikowany, imitowali instrumen- koncertowe. Look To The Rainbow ty i nie tylko, rapowali na wyścigi (1977) nieustannie zachwyca sou- etc., on tworzył oddzielną ligę – po- lowo-jazzowym brzmieniem (cie- dobnie, jak Bobby McFerrin. Tam, kawe współgranie fender rhodesa

gdzie u innych w muzyce było wię- i wibrafonu) i wręcz powala kulto- cej sportu, rzemieślnictwa, u niego wym wykonaniem Take Five z re- był klimat i soulowa dusza. Al Jar- pertuaru Brubecka, a mnie osobi- reau odszedł 12 lutego w Los Ange- ście dodatkowo wyśmienitym You les. Don’t See Me. W tym właśnie nu- Z Alem Jarreau (pozwolę sobie tu merze scatowy talent Jarreau zda- na zgrabną metonimię) nie mia- je się wręcz rozsadzać jego trzewia. łem aż tak wiele do czynienia, jed- Podwójny winyl Look To The Rain- nak jego trzy płyty funkcjonowa- bow stanowi ponadto w mojej ro- ły (i funkcjonują) w mojej głowie dowej dyskografii cenną pamiąt- jako bardzo wyrazisty symbol mę- kę, co stanowi nie najmniej waż- skiej jazzowej wokalistyki. Męż- ny naddatek emocjonalny do i tak czyzn na wokalu w służbie jazzu pełnej emocji płyty. nie słucham zbyt często, stąd Al Inna „koncertówka” to również w pozostawał jednym z nielicznych, pewnym sensie pamiątka – mia- 12| Wspomnienie

nowicie wspomnienie po Stadio- najlepszych lat. Tylko czemu tak nie Dziesięciolecia (tak, jazzowe szybko następuje wyciszenie? Wo- tytuły też tam chodziły!). Muzy- lałbym skasować jeden z pozosta- ka zawarta na płycie Live in Lon- łych utworów, aby posłuchać tego don (1985) to przykład jakże udane- numeru w całości! Drugim frag- go pomostu między R&B i estetyką mentem z tej płyty, do którego za- popu lat osiemdziesiątych. Soczy- wsze wracam z uśmiechem na us- ste dęciaki, syntezatory, konkret- tach, jest piosenka tytułowa, gdzie ne groove’y, romantyczne ballady, Jarreau udowadnia, że basista jest a na wokalu człowiek, dla którego mu, w sumie, niepotrzebny... ograniczenia skalowe były chyba Tym, którzy nie znają w ogóle do- pojęciem abstrakcyjnym. Kocham konań artysty, dopowiem, że Al

to nagranie w całości, ale szczegól- oprócz wspomnianego Take Five nie za przebojowe High Crime oraz brawurowo śpiewał między inny- I Will Be Here For You, gdzie wystę- mi Tutu Milesa Davisa, Spain Chi- puje, chyba moje ulubione, wokal- cka Corei czy Ordinary People Joh- ne, a może saksofonowe (sic!) solo. na Legenda, o wielu jazzowych Ostatnią ze wspomnianych bli- evergreenach nie wspominając. To skich mi płyt jest powrót Ala do tak w charakterze zaproszenia do stricte jazzowej materii – Accen- zgłębiania jego repertuaru (w tym tuate the Positive (2004). Nagra- również autorskich i pozostałych nie godne zachwytu – w szczegól- piosenek). Sam też nie poprzesta- ności nad interpretacyjnym kun- nę na wspomnianych trzech bli- sztem w zetknięciu z absolutnymi skich sercu płytach. W czasach, klasykami jazzu, choć zawsze po- gdy nad realną wielkością wielu zostawia mnie w poczuciu niedo- współczesnych topowych wokali- sytu. Ostatni, mocno rozkręcają- stów można by długo deliberować, cy numer Scootcha Booty w koń- warto posłuchać jedynego w swo- cowej części „solówkowej” przywo- im rodzaju Ala Jarreau i „Youmbi- łuje ducha improwizacji Ala z jego nation music”. JazzPRESS, marzec 2017 |13

Larry Coryell (1943-2017) Pierwszy w jazz-rocku i The Guitar Trio

Krzysztof Komorek [email protected]

Kiedy się jest w wieku „szkolnym” ły kolejną z pionierskich grup fu- to – w niemal każdym przypad- sion – The Eleventh House, w skła- ku – chce się grać muzykę. Niektó- dzie której, znaleźli się między in- rzy urzeczywistniają to pragnie- nymi Randy Brecker i zmarły nie- nie, inni „kręcą się” przy szkolnych dawno Alphonse Mouzon. Ten zespołach, jeszcze inni poprzesta- sam The Eleventh House powró- ją na marzeniach. Larry Coryell, cił w ubiegłym roku i szykował który od wczesnych lat szkolnych promocyjną trasę koncertową no- uczył się gry na pianinie, jako na- wego albumu, który zapowiadany stolatek zmienił ten instrument na jest na 2 czerwca. Niewiele osób gitarę i z powodzeniem pojawiał pamięta także, że to właśnie Lar- się w składach wielu lokalnych ka- ry Coryell był inicjatorem powsta- pel. nia The Guitar Trio. Tylko mrocz- Ustatkowanie i wejście w doro- nemu faktowi uzależnienia Cory- słość miały dać mu studia dzien- ella od narkotyków przypisać na- nikarskie podjęte na Uniwersyte- leży fakt, że z nagrań i występów z cie George’a Washingtona. Jednak Johnem McLaughlinem i Paco de w głowie dwudziestolatka, jak to Lucią pamiętamy dziś raczej Ala często bywa, cały czas kołatała się Di Meolę. niespokojna myśl o innego rodza- Warto wspomnieć jeszcze o współ- ju karierze. Na szczęście dla póź- pracy Coryella z Michałem Urba- niejszych wielbicieli jego dokonań niakiem, z którym nagrał kilka myśl ta przeważyła i tak we wrześ- płyt. Skład zespołu towarzyszącego niu 1965 roku młody Larry Coryell obu muzykom na Facts Of Life tak- znalazł się w Nowym Jorku, gdzie że dziś przyprawia o dreszcz emocji stał się częścią kwintetu Chico Ha- i wzruszenia – Victor Bailey, Omar miltona. Ten okres to także po- Hakim, Kenny Kirkland, Brian Ke- wstanie Free Spirits, zespołu uzna- ane, Urszula Dudziak. wanego za pierwszą jazz-rockową Larry Coryell 17 i 18 lutego zagrał grupę w historii. dwa ostatnie koncerty ze swoim Lata siedemdziesiąte zaowocowa- triem. Zmarł we śnie 19 lutego. 14| Pod naszym patronatem

Algorhythm Sinfonia Varsovia Brass – Mandala – Sinfonia Varsovia Brass

Najnowsza płyta zespołu Algorhythm łączy ele- Trzynastoosobowy zespół instrumentów bla- menty jazzu z popkulturą i współczesnymi kie- szanych legendarnej orkiestry Sinfonia Varsovia runkami muzycznymi. Kwintet tworzą: trębacz debiutuje samodzielną płytą. Kilka miesięcy po Emil Miszk, saksofonista Piotr Chęcki, perkusista przyjętym entuzjastycznie koncercie podczas Sławek Koryzno, basista Krzysztof Słomkowski festiwalu Sinfonia Varsovia Swojemu Miastu, ze- i pianista Szymon Burnos. Zespół skupia się na spół nagrał album z kompilacją przebojów mu- grze kolektywnej oraz krzyżowaniu i intere- zyki klasycznej, latynoamerykańskiej i jazzu. rowaniu parii poszczególnych instrumentów. Sinfonia Varsovia Brass, nawiązując do tradycji Poprzez eksperymenty rytmiczne Algorhythm jazzowych big-bandów i orkiestr wojskowych, stara się dokonać dekonstrukcji harmonii i mo- prezentuje znane tematy, między innymi: Rocky: tywów, muzycznie układając, a następnie nisz- Gonna Fly Now, Children of Sanchez, Liberan- cząc tytułowe mandale. Płyta ukaże się nakła- go, Tango de Buenos Aires. Na płycie gościnnie dem niezależnego gdańskiego wydawnictwa zagrali trębacze Wayne Bergeron i Jerzy Małek Alpaka Records jako pierwsza pozycja w jej ka- oraz puzonista Jacek Namysłowski. Premiera talogu. Premiera 18 marca, podczas konceru w albumu, wydanego przez Warner Music Polska, Klubie Żak, na Festiwalu Jazz Jantar. będzie miała miejsce 24 marca. JazzPRESS, marzec 2017 |15 16 NOTE TOP |

Płyty /Top Note

TTOOPPNNOOTTEE yty yty plowejł poprzedniejodnoszso dosi ą ę c Artysta grania. minutintymnego Sześćautorskich kompozycji, prze łyoż łsio naniemalpię ęćdziesią t jak niesuszneł by ło to wyobrażenie. si przekonaę, łem ęwi kach ź d pierwszych po osobiście, ą yt p ł z się skonfrontowamogłem koć ń cu w jednak Gdy emocji. głębszych i przemy począślanego,pozbawionegotku od spontanicznou ł ria ści mateobraz w si ę mi łu yoż ło toęwi ków.Wszystkoź d grupach na kolorystyką operowaniu – dii melokoncepcjibudowaniaż e tak a Billberg, marki pianina jenia ł K odzkiej Kotlinie w go położone rolę na ł wskazywa Pianista nagrania. aspektów nych technicz gł ównie dotyczyy ł nowegoalbumu,jego wydaniu szące Stowarzy łJaskukeawkał Pojawiajwypowiedzi mediach w siąę ce Sławek Jaskułke – MayArtPro, 2016

Sea o „trochę opowiada muzykswoją ą że przyznawał,

studia Senne

ozzglyh oaj, rz pracy oraz tonacji,poszczególnych

ooho, pcfizeo stro specyficznego Monochrom, ------t ms spro musi często stąd ysanek,ko ł córkaprzedgraniesnemprosi o go czteroletniajegoż e doda łmy, śszl ą ż powy Kontynuuj sukces.”.ąc łem osiągną że znaczy, to y posł ucha ł i siy ę grał ż ebyzatrzyma dzieci, tak ć się mi uda „Je ś li ł: przyzna dzieci, scenie przy biegające na reakcję jego i koncertu charakter nerowy ple o Kultury Domu Bojarskim w okazjięZapytanypu przy wyst nim. nad pracami z zanymi ą zwi przemyniami śle istotnymi, się dzielił po Jaskukeł albumu, wydaniem przed jeszcze Biaystok,ł Radiu mu udzielonymPolskie wywiadzie W niejszy. ź przyja się wydaje nostalgiczny, wci ąż ż i mimo zaś, krajobraz sze, cieplej zdecydowanie tym w przypadku są barwy Otrzymane cji. koncepkontynuacjtej naturalną ą krajobrazach”.o trochę a przestrzeniach, o trochę kolorach, wać... nasłuchi spokoju w i się zatrzymać dowolnymmiejscu.w Wystarczyto Senne y ns i nas z każdy moż e przeżyć Senne jest ------tysta nie chciał tysta zmarnować potencjau takiegoł gra ar że Jako suchacza. ł ł m odego wymaganiom stać o kontemplacji, stanowić do ł sk ć ania wszystkim de muzycznątreść ” w zagnegosiłęę biania zbęd suchaczał od ł a wymaga nie by jest, żeniem autor,znaje przy jak Pyta, ł powtórek. i cięć bez zresztą ł wsta po – ł ca ościowo go si ę odbiera najlepiej i ynny pł bardzo jest Materiał sensu. ęwi kszego ma nie rów utwo pojedynczych analizowanie że wniosku, do doszed łem jednak szybko poruszył, ą mn bardziej najfragment który się, zastawiałem ę chwil Przez cji inaprawdę przyjemne wodbiorze. konstruk prostemelodieprzeztow albumie są na Znajduj się grania. ące charakter domowy tworzyć frowej ingerencji starajęwi k, ź w d ąc się wiernie od wietnezestawienie”.ś to rystyka cy Osibezto ą gnął kolo i spania do „muzyka że wniosku, do doszedł gólnych tonacjach i operowaniu poszcze jej moliwoż ściami, w zawartej „barwowości” na wszystkim przede niej przy się skupiając że śla, podkre tysta Ar yty. pł osobistej bardzo wydaniem owocowała Początkowo spontaniczna praca kompozytorska za ł na pomys wpad nia, ł „sennego” nagrania. -

lenia (…)myzałśleniao do zmusza ć ma „nie JazzPRESS, marzec 2017 2017 marzec JazzPRESS, [email protected] k kows ru j.k Jaubki ru K k owsk – ma prze ma | 17 ------TOPNOTE TOPNOTE 18 |

Płyty /Top Note P zaoiy projek znakomitym Po . ą wizualn wspólnadba– cecha łoę śćwarstw o jedna jeszcze wzmacnia datkowo Toderwasido. ć wartośćę trudno ę którego od materiał, na zawsze się przekłada dzieckiem, własnym z czasu ę sp dzania czy morza, kontemplacji trio, w grania potrzeby latach po powracającej z nikają ca wy czy żne niewa intuicja, torska kompozy Jego suchacza. ł uwagi skupieniadoSno ł Jaskukeawkał ść umiejęt ła niezwyk jednak je czy Łą kończą c. utworów konstrukcji na energii, ł sk adu, od – począ wszy wszystkim praktycznie się ą ni cji.ró Co ż ciekawe yty wskazane pł poziom dzo wysoki swoich produk bar utrzymuje czas y ł ca autor że ę wi c, uznać można Śłmia o Note. Top oznaczeniem ł żni wyró gazyn ma nasz 01/2016),który (JazzPRESS ne że faktu, pominąć sposób Nie w spokoju nasuchiwał ...ć i się zatrzymać Wystarczy miejscu. dowolnymw to i nas z ż dymoka że . Tak jak trudno bez ob bez trudno wersalnoTakjak ść. uni jej być się okazuje wartością pretekst doNajwi wyciszenia. ększ ą OO NN TTatmosferę zrozumie ć serwacji morza,ni peł w TT PP OO po albumem kolejnym jest EE F

Sea , tak tak , L Senne przey ż ć P Sen On ------

ón suynj jk scenicznej i jak studyjnej, równo za pracy intensywnej tak owanie kontynu na energii mu zabrakło czołowegonapolskiej pianisty scenie. Oby nie pozycję umacnia zyk mu którym album, na się ły yoż ł przeelementy te Wszystkie ciach. zdję monochromatycznych nych, pięk na opartej formy, listycznej minima nabrało Wydawnictwo Startt. opracowaAnimisiewasz kę ł projekciefotografie.Grafi w stane wykorzy wykonała również która Zakrzewskiej, Ewie powierzył tor opakowania cję ma nie jej już i minut10 maksymalnie to zajmuje „Córce odpowiedział: namysu ł bez Jaskukeł by ć skuteczna? się okazuje muzyka „senna” pianistę przez grana praktyce, w czy ł zapyta , Radia Polskiego dzienni karz wywiadu, wspomniane wcześniej go zakończenie Na certów wTokio). kon serię przecież ł da (niedawno cie razem. żdym ka za to si ę sprawdza padku przy moim W sukces.osi ąsta gn ął arty że udowodnimy, ści, czywisto oderwać sod uchania tejrzeł yty pł a . On ” . podczas się uda nam i Jeś li Oskara Podolskiego, koncep www.jazzpress.pl Senne kompozy ------atwi Wam to Wam atwi ł u ż e ę, nadziej Mamy i iPhone jak dzeniach ą urz JazzPRESS dzeniach,ą kliknijcie urz Waszych na By przetestować sijakę naszczyta magazyn naszegomiesilektur ę cznika!ę

pny pny ę dost fot. Łukasz Gawroński

jest na takich na jest

iPad w iPad azz – czysty – azz stanJ umys ł u Leszek Mo żdżer Piszemy dla Was i Was dla Piszemy i k Mazowiec k s ń Mi in Live Obara International – International Obara

sń ki agodzi J Andrzej KrzysztofZawadz ki bardzoprzyjaznej formie! TomaszPiercha ła i muzyce improwizowanej MARZEC 2016

te urodziny te ą Pi poświęcona jazzowi Gazetainternetowa azzPRESSu! J

tutaj » tutaj TOP NOTE TOP Rozmowy:

5 e k Ta JazzPRESS, marzec 2017 2017 marzec JazzPRESS,

ISSN 2084-3143

ki Wam ki ę dzi | TOPNOTE 19 TOPNOTE 20| Płyty / Recenzje

Anna Maria Jopek & Gonzalo Rubalcaba – Minione

Krzysztof Komorek [email protected]

W kameralnej odsłonie z jazzo- wym triem prosto z Kuby. Triem dowodzonym przez wspomnia- nego już Gonzalo Rubalcabę, z Ar- mandem Golą na basie i Ernestem Simpsonem na perkusji. Trudno chyba znaleźć lepszego kompana do takiej płyty. Pamiętam wspa- niałą płytę Nocturne, firmowaną przez Charliego Hadena, z kubań- Anna Maria Jopek Music, skimi i meksykańskimi bolerami Universal Music Polska, 2017 i tangami, gdzie ów pianista od- Z góry zastrzegam, że Annę Marię grywał pierwszoplanową rolę. Te- Jopek lubię. Tak po prostu. Obok jej raz kapitalnie odnalazł się – jako płyt nagrywanych z naprawdę zna- wykonawca i aranżer – w kompo- komitymi muzykami nie sposób zycjach Kataszka, Dana, Golda, Pe- przejść obojętnie. W końcu, który tersburskiego, Białostockiego. Me- z naszych muzyków może poszczy- lodiach uzupełnianych przepięk- cić się współpracą i z Patem Methe- nymi tekstami Własta, Tuwima, nym, i z Branfordem Marsalisem, i Hemara. z Christianem McBridem, i z Gon- Minione jest dedykowane czasom zalo Rubalcabą – przytaczając tyl- potańcówek na wolnym powietrzu, ko część nazwisk. Poza tym cenię wspólnych spotkań, bliskości w ją za to, że śpiewa po polsku i chęt- tańcu. To nostalgiczne wspomnie- nie sięga po polskie piosenki. Naj- nie, przypomnienie chwil bezpo- nowszy jej album to znowu odkry- wrotnie straconych. Podróż senty- wanie na nowo wielkich polskich mentalna i w większości smutna, przebojów (z jednym małym wy- czasem bardzo. Dziewięć piosenek jątkiem w postaci nietypowej, ory- i dwie krótkie solowe fortepiano- ginalnej i znakomitej wersji Besa- we impresje. Mnie wystarczyła jed- me mucho) – tym razem przedwo- na krótka chwila, kiedy pod koniec jennych tang. drugiej minuty, pierwszego utwo- JazzPRESS, marzec 2017 |21

ru na płycie – Twe usta kłamią – do Warto wspomnieć o przemyślanej i starannej war- rozpoczynającego nagranie due- stwie edytorskiej. W dołączonej książeczce znaj- tu fortepianu i wokalistki, dołącza dziemy tłumaczenia tekstów na angielski i hi- sekcja rytmiczna. Wsiąkłem – mó- szpański. Zaprezentowane nietypowo, ale pomy- wiąc kolokwialnie – wtedy zupeł- słowo: nie jako pełne wersje, ale tylko we fragmen- nie. Wystarczyło przymknąć oczy tach, tych najistotniejszych, które przybliżają sens i muzyka przeniosła mnie osiem- utworu. Dla kolekcjonerów przygotowano wyda- dziesiąt lat wstecz. Ciepły wieczór, nie z płytą DVD zawierającą materiały promocyj- taneczny parkiet w parku i bliska ne i klip do jednej z piosenek. Jednak najważniejsze osoba przy mnie – nietrudno to so- to ten głos i te muśnięcia fortepianowej klawiatu- bie wyobrazić wsłuchując się w Mi- ry. Idealnie do siebie dopasowane. Nie można było nione. tego zrobić lepiej.

Pobierz aplikację mobilną

Oceń aplikację, zostaw swoją opinię WWWWW 22| Płyty / Recenzje

Tribute to Andrzej Przybielski – Tribute to Andrzej Przybielski, Volume 1

Basia Gagnon [email protected]

no Przybielskiego, czuwał nad wy- konaniem swoich utworów, prowa- dząc zespół przez meandry zaska- kujących dźwięków, po to żeby po chwili wypuścić ich na pełne wody improwizacji free, w której znako- micie sobie radzą. Nagranie, dzię- ki sekcji dętej składającej się z sześ- ciu trąbek (Maciej Fortuna, Marcin Gawdzis, Wojciech Jachna, Tomasz Kudyk, Piotr Schmidt, Maurycy Wójciński) ma wyjątkowe brzmie- Stowarzyszenie Jazz Poznań, 2016 nie, a wzbogaca je dodatkowo zna- komita gitara Jakuba Kujawy. Ten przepiękny hołd złożony nie- Już w pierwszym utworze Afro Blu- zwykłemu trębaczowi oprócz in- es to właśnie jej dźwięki przyku- terpretacji jego kompozycji zawiera wają uwagę – brzmi asertywnie i też kilka wypowiedzi zmarłego w niezwykle bogato, chwilami wy- 2011 roku muzyka. Płycie towarzy- jąc jak ranna gazela, a chwilami szy spora książeczka ze wspomnie- do złudzenia przypominając or- niami i refleksjami członków ze- gany Hammonda. Sekcja rytmicz- społu, dla których był mentorem. na (Grzegorz Nadolny – kontrabas, Marcin Gawdzis o nagraniu mówi: Grzegorz Daroń – perkusja) dys- „Zbieżność myśli, intuicyjnych dia- kretnie podbija pulsujący afry- logów i zwyczajna radość ze wspól- kański rytm. To jakby współczes- nej pracy jest bezsprzecznym do- na wersja Bitches Brew. Pomimo wodem na obecność Andrzeja pod- że diagram na wkładce dokładnie czas tej sesji.”. I rzeczywiście – bez określa, które trąbki są w lewym, a sprawdzania listy utworów wiado- które w prawym kanale, nie mam mo, które kompozycje są jego au- zamiaru udawać, że wiem, kto kie- torstwa, a które wolną improwiza- dy gra. Szczerze mówiąc, nie po- cją. Tak jakby „Major”, jak nazywa- trzebuję tego wiedzieć, bo sekcja JazzPRESS, marzec 2017 |23

tworzy jeden organizm, podając so- jak ociężały słoń, kontrabas. Wyjątkowa sekcja dęta bie nawzajem tematy, grając kaska- sześciu trębaczy, z których każdy ma swoje własne dy harmonicznych dźwięków i in- brzmienie odzwierciedla całą historię tego instru- dywidualnych improwizacji. mentu od Dona Cherry’ego i Dizzy'ego Gillespiego O „Majorze” krążą legendy, doku- po Milesa Davisa. mentujące jego bezkompromisową Doskonałą okazją do popisowej wirtuozerii jest spontaniczność i całkowite poświę- niepozbawiony poczucia humoru Free III – kilka cenie swojej muzyce. Tak o mistrzu taktów Oh, When The Saints szybko zmienia się w mówi Grzegorz Nadolny: „Andrzej szalony wyścig dźwięków. Natomiast w Arce królu- stał się dla mnie swoistym nauczy- je arkadyjski spokój, a jej pasażerowie dryfują za- cielem. Odkrył przede mną świat mknięci w hermetycznej bańce jedynych w swoim żywej kreacji (…). Czasem Andrzej rodzaju dźwięków. Końcowy Motyw afro, w którym próbował określić słowami instru- powracają egzotyczne klimaty, jest chyba najcie- mentalne zachowania – (…) histo- kawszy: idealna kombinacja melodyjnych fraz i w ria o dziesięciu małych Chińczy- pełni wyemancypowanej awangardowej improwi- kach, którzy tak skaczą… Demon- zacji, kwintesencja tradycji i współczesności, bez- strował mi to Andrzej podskakując błędnie namalowany pejzaż afrykańskiej dżungli, na krześle dokładnie dziesięć razy, pełnej odgłosów dzikich zwierząt. zapytany przeze mnie, jak mam za- Kodą płyty są fragmenty rozmowy z Andrzejem grać dziesięć całych nut połączo- Przybielskim w klubie Mózg, przeplatane niezwy- nych ligaturą bez metrum i klucza kłymi frazami trąbki i fortepianu. To zaledwie kil- (…). Andrzej był jedyny w swoim ro- ka zdań, ale doskonale oddają jego całkowite odda- dzaju.” nie muzyce. „Jestem pasjonatem muzyki od dzie- Drugi utwór to egzotyczne Free I, ciństwa. Zawsze chciałem być muzykiem. (...) Nigdy z dźwiękami owczych dzwonków, nie zadaję sobie pytania >dlaczego<, ale zawsze sta- kosmicznych improwizacji, ale też ram się, żeby było jak najpiękniej. (...) Jestem doma- chwilami mistrzowskiego swingu. torem. Dużo ćwiczę. Wstaję o ósmej rano i zajmuję Następujący po nim Hey Jack roz- się muzyką. (...) Pracuję tak jakbym był nieśmiertel- poczynają szumy i brzęki, jakby ny, nie zastanawiam się nad przyszłością.” Piękna odgłosy sawanny, po której sunie, recepta na życie. F L P a www.jazzpress.pl 24| Płyty / Recenzje

Michał Kulenty – Dusza w uszach

Wojciech Sobczak-Wojeński [email protected]

uniwersalnym i można ją ostatecz- nie konsumować „na swoją mod- łę”. Nie sądzę, aby jakikolwiek słu- chacz znający się na jazzie, a będą- cy niekoniecznie osobą religijną, wzgardził A Love Supreme Johna Coltrane’a, Kaddish Piotra Barona, Faith kwintetu Pawła Wszołka, czy w końcu jazzową dyskografią Mi- chała Kulentego. Podkreślę jednak, Polskie Radio, 2016 iż nie chcę tu marginalizować roli konceptu, odniesień pozamuzycz- Utwór nazywany niegdyś Honor, z nych w całości przekazu. Akcepto- nowego programu Poważna spra- wanie tychże elementów i odczyty- wa, grany był na koncertach Mi- wanie muzyki według zamysłu au- chała Kulentego już w 2007 roku. tora pozwala z pewnością przeży- Zarejestrowanie materiału (o final- wać materiał w inny, często najbar- nej nazwie Dusza w uszach) nastą- dziej wartościowy sposób. piło pięć lat później, a wydanie go Jakkolwiek byśmy nie podeszli w formie CD jeszcze niemal pięć lat do ostatniej wydanej za życia Mi- później. Nie jest tajemnicą, że twór- chała Kulentego płyty Dusza w com ambitnych projektów muzycz- uszach, powinna uderzyć nas pol- nych nie jest łatwo, szczególnie, gdy skość i romantyczność tej muzyki. decydują się w jakiś sposób dookre- Anna Maria Jopek mówiąc kiedyś o ślić swoją twórczość ideologicznie. twórczości Marka Grechuty powie- „Zaangażowane” rzeczy w domyśle działa, że rozpoznałaby te dźwięki „specjalistów od śpiewu i mas” się wszędzie, bo to na wskroś „polska” nie sprzedają, nie są „sexy”, z grun- muzyka. Taki cytat przypomniał tu polaryzują szeroką publikę. Nie- mi się właśnie w kontekście oma- ważne, że muzyka (mówię tu wy- wianej tu płyty, której fragmenty łącznie o warstwie instrumental- – żeby było zabawniej – nawet ko- nej) – jakkolwiek by jej nie dookre- jarzą mi się z niektórymi propozy- ślić – pozostaje przecież językiem cjami legendarnego wokalisty. Daj- JazzPRESS, marzec 2017 |25

my na to, utwory Walczący z cie- kowych realizatora Rafała Paczkowskiego) i niepa- niami, czy Echa naszej przeszłości tetyczna, dzięki pomysłowym aranżacjom Krzysz- każdorazowo ciągną mnie w stro- tofa Herdzina. nę również „zaangażowanej” płyty Nadmiernego patosu, muszę przyznać, z lekka się Grechuty – Dziesięć ważnych słów obawiałem, gdy w myślach skojarzyłem wyrazi- (1994) czy uwspółcześnionych wer- stość Kulentego i częstą emfatyczność orkiestr. Tu sji muzyki z Drogi za widnokres. jednak, mimo tego połączenia, całość wychodzi Pomijając te konkretne porówna- bardzo „smooth”, z pełnym zrozumieniem napięć nia na płaszczyźnie brzmienio- poszczególnych melodii – bez popadania w napu- wej, nie sposób nie wyczuć w dzie- szoną egzaltację, ale i bez ogołacania poszczegól- le Kulentego iście słowiańskiego nych form z właściwej im dramaturgii. Brawa na- ducha – muzyki, która romantycz- leżą się pianiście, aranżerowi, producentowi pły- nie (choć bez taniego sentymenta- ty – Krzysztofowi Herdzinowi, który doskonale wy- lizmu) roztkliwia, skłania do re- konał muzyczną robotę, ale nie tylko! Ofiarowując fleksji, w innym miejscu podrywa, oprócz licznych talentów również własne środki fi- a w innym wręcz uwzniośla. Pozo- nansowe sprawił przyjacielowi, jak i nam wszyst- staje przy tym bardzo przystępna, kim, prezent w postaci nowej płyty Michała Kulen- współczesna (nagrana przy udziale tego – i co nie bez znaczenia – jeszcze za ziemskiego znanego z kultowych płyt rozryw- życia artysty.

Płyta

tygodnia www.radiojazz.fm Rafała Garszczyńskiego od poniedziałku do piątku godz. 11:45 26| Płyty / Recenzje

Ignacy Wiśniewski Trio – Jazz Shirim

Marta Szostak [email protected]

Wymiana pojedynczych dźwięków zdaje się tworzyć pewnego rodzaju preludium do historii, której opo- wiadania za moment staniemy się świadkiem. Almost Blues to Wiśniewski i jego fortepian – balladowy, głęboki, sen- sualny. To całkowicie zrozumiały tytuł, którego żadna z możliwych interpretacji nie wpędzi słuchacza w poczucie rozczarowania. Następ- Wood and Mood, 2016 na – Wojna – jest rytmem. Tych nie- 8 września 2016 roku w gdańskiej zwykłych siedem minut wypełnio- Nowej Synagodze miała miejsce nych jest ciągłym budowania na- premiera płyty Jazz Shirim – pierw- pięcia. Każdy z muzyków odpowie- szego krążka trio pianisty Ignace- dzialny jest za swój rytm, który, po- go Jana Wiśniewskiego, na którym wtarzany jak mantra, powoli i nie- zadebiutował jako lider. W nagra- mal niezauważalnie wprowadza niu towarzyszyli mu kontrabasi- słuchacza w transowy nastrój. sta Adam Żuchowski i perkusista Modlitwa to utwór, którego każde Paweł Osicki. Choć znajdujące się słuchanie jest słuchaniem pierw- na płycie utwory pierwotnie zosta- szym. Ciągle odkrywającym i peł- ły skomponowane na potrzeby wy- nym fascynacji, ciągle chcącym stawianego w 2014 roku spektaklu więcej. Lekko sonorostyczny po- Każdy przyniósł, co miał najlepsze- czątek tworzony jest przez brud- go, wyrwane z teatralnego konteks- ne, niepokojące brzmienie kontra- tu również radzą sobie doskonale. basu, na horyzoncie którego powo- Całość otwiera Leteshaha – krótkie li zaczyna zarysowywać się deli- wprowadzenie, które po momen- katny w swym wyrazie fortepian. talnie zaskarbiającym sobie uwa- Jego poruszająca melodia zdaje się gę słuchacza początku, przemie- spoglądać nie tylko prosto w oczy, nia się w stopniowe nawiązywa- ale i w głąb duszy. Całość odznacza nie dialogu między członkami tria. się kontemplacyjnym charakterem JazzPRESS, marzec 2017 |27

i subtelnym, lirycznym brzmie- ulicy pozwalają wybrzmieć genialnej w swym wy- niem. Trudno pozbyć się wrażenia, razie partii kontrabasu. Liczne powtórzenia spre- że jeden z najlepszych utworów, ja- parowanego momentami fortepianu doskonale kie znalazły się na tej płycie. komponują się z perkusyjnymi ozdobnikami. Poranek to kolejna dość krótka, ale Jazz Shirim Wiśniewskiego to płyta pełna spoko- bardzo wyrazista kompozycja Wiś- ju, tajemnicy i mroku – czasem niepokojącego, a niewskiego. Dialogowanie kontra- czasem fascynującego. Dużo w niej wolności; każ- basu z fortepianem pogłębia medy- dy z muzyków ma sporo przestrzeni do improwi- tacyjną atmosferę, w jaką wprowa- zacji, która bez wątpienia jest jednym z fundamen- dziła Modlitwa. Pomódlmy się zdaje tów tego krążka. Nie brak na nim również różno- się zanurzać słuchaczy w nią jesz- rodności, zarówno w kwestii długości i złożoności cze bardziej. Osicki i Żuchowski formy, jak i klimatu czy realizacji brzmienia. Tymi tworzą jednostajne, ale nie mono- siedmioma jazzowymi pieśniami (słowo „pieśń” tonne tło, na którym lider trio wy- jest jednym z możliwych sposobów tłumaczenia prowadza partię fortepianu – im- tytułowego hebrajskiego „shirim”) udało się opo- presje bez wątpienia inspirowane wiedzieć panom Wiśniewskiemu, Żuchowskiemu muzyką żydowską. Kończący pły- i Osickiemu historię prawdziwie niezwykłą. Hi- tę teatralny Port jest najdłuższą storię, na którą każdy kolejny odsłuch będzie rzu- (trwającą ponad kwadrans) kom- cał coraz to nowe światło, i która zdecydowanie jest pozycją. Wplecione w nią dźwięki godna polecenia.

CISZA MOCNA PONIEDZIAŁEK Najświeższa muzyka dla najbardziej wytrwałych słuchaczy. Głośno lub cicho, ostro lub łagodnie, awangardowo lub 24.00 minimalistycznie, ale zawsze mocne wrażenia. Co tydzień w poniedziałek równo o północy. Powtórka od wtorku do piątku o tej samej porze.

WICKOWSKI / SIEGEL / FALKOWSKI 28| Płyty / Recenzje

Krzysztof Komeda – Litania seria: Krzysztof Komeda w Polskim Radiu, vol. 7

Wojciech Sobczak-Wojeński [email protected]

omawianym krążku, tchnie nowoczesną (podów- czas) freejazzową ekspresją (znakomici: Namysłow- ski i Stańko), ale nie jest pozbawiona romantycz- nej refleksji, wykraczającej poza ramy często kil- kudźwiękowych tematów. Sławetny Train, zmar- ły trzy miesiące przed Night Time, Day Time Requi- em z końcem ż ycia odjeżdżał muzycznie znacz- nie ostrzej (jak i inni amerykańscy muzycy), choć przyznać należy, że muzyka Komedy z tego okre- su stanowi całkiem przyzwoitą próbę inkorporacji założeń nowego dzikiego nurtu w jazzie na rodzi- mym rozswingowanym gruncie. Warto jednak za- Polskie Radio, 2016 uważyć, iż nie jest to ślepe naśladownictwo i / lub Ukazała się siódma (i według za- serwilizm wobec amerykańskich trendów. To ra- powiedzi ostatnia) część retro- czej próba przefiltrowania nowej zachodniej mu- spektywnej serii Krzysztof Kome- zyki (choć niepozbawionej elementów etnicznych da w Polskim Radiu. Tytułowa Lita- z różnych stron świata) przez słowiańską wrażli- nia (niechybnie przypominająca wość oraz europejskie formy muzyczne i koncepcje niegdysiejszą opiewaną na świecie – próba stworzenia czegoś własnego. płytę Tomasza Stańki o takim sa- Nie muszę chyba przekonywać, że Komedzie w isto- mym tytule, a poświęconą w cało- cie udało się wypracować własny, inspirujący mu- ści Komedzie) na wspominkowym zyczny język, stanowiący punkt wyjścia do innych wydawnictwie stanowi nieco po- freejazzowo-europejskich wypowiedzi. Wszak nie nad trzyminutowy utwór, skon- bez przyczyny do tej pory opiewane są jego doko- trastowany z dwoma półgodzin- nania na tym polu, a muzycy nie przestają czerpać nymi. Te ostatnie to de facto jed- inspiracji z jego bogatej, jak na młody dość wiek, na kompozycja (Night Time, Day twórczości. Time Requiem) w wersji live i stu- Gratuluję wydawcy naprawdę znakomitej roboty, a dyjnej, dedykowana pamięci Joh- Państwa nie zasypuję frazesami o wybitności Ko- na Coltrane’a, co nie pozostaje bez medy, a jedynie zachęcam (ponownie) do obcowa- związku z muzyką. nia z jego muzyką, bo Astigmatic, Kattorna i jeszcze Ostatnia wersja, uwieczniona na kilka kawałków, nie wyczerpują tematu! JazzPRESS, marzec 2017 |29

Świadectwo Dojrzałości – Hulaj Dusza

Marek Brzeski [email protected]

własne reguły, dzięki czemu wie- le kompozycji, granych z powodze- niem od kilkudziesięciu lat, prze- szło na stałe do kanonu gatunku. Płyta Hulaj Dusza zespołu Świade- ctwo Dojrzałości to zapis „świata” lat siedemdziesiątych, w którym na Zachodzie „dzieci kwiaty” dorasta- ły w oparach narkotyków, a u nas w oparach alkoholu. Czytając historię zespołu, dołączo- GAD Records, 1977 / 2016 ną do krążka, możemy dowiedzieć Mówi się, że muzyka jest wiecz- się, że podstawową motywacją do na. To prawda, jeśli myślimy o mu- założenia zespołu był brak pienię- zyce „poważnej” lub klasycznej, dzy na wódkę: „ Nie mamy pienię- jak kto woli. Z muzyką rozrywko- dzy ani na wódkę, ani na powrót, wą bywa różnie, co widać najle- więc musimy festiwal wygrać”. A piej na przykładzie młodych lu- suchość w gardle doskwierała rów- dzi, którzy często nie chcą słuchać nież jury, które przyznało zespoło- przebojów sprzed lat. Winę za to wi pierwsze miejsce na festiwalu można przypisać temu, że muzy- Jazz nad Odrą w 1977 roku: „Po kon- ka rozrywkowa jest mocno osadzo- cercie usiedliśmy w garderobie ze na w kulturze danego okresu i kie- skrzynką wódki, którą kupił nasz dy moda przemija, brzmienia stają kierowca i… zaczęli do nas wpadać się śmieszne, podobnie jak szerokie koledzy z jury. Po lufie, po lufie, na kołnierzyki albo męskie buty na scenie kolejne zespoły się szykują, a koturnie. Czy podobnie jest z mu- u nas całe jury siedzi i pije”. zyką jazzową? Czy tak, jak muzyka Informacje tego typu jakoś mnie pop, starzeje się? Raczej nie – wyda- nie śmieszą. Przypominam sobie, je się, że jazz jest gdzieś pośrodku. raczej „mizerię” tamtych lat i taką W jazzie liczy się time, improwiza- wódczaną nonszalancję z przebija- cja i wirtuozeria. Nie odwołując się jącym się brakiem wiary w świa- bezpośrednio do mody, ustanowił towy sukces. Widać to wyraźnie w 30| Płyty / Recenzje

cytowanej na okładce rozmowie brzmi miejscami jak zespół ama- basisty Wojciecha Bruślika z pia- torski, co słychać szczególnie w im- nistą Krzysztofem Orłowskim, któ- prowizacjach pianisty i saksofo- ry wybrał opalanie się z dziewczy- nisty. Biorąc jednak poprawkę na ną nad Bałtykiem zamiast plano- czasy, których już nie ma, czyli lata wanego tournée zespołu po RFN. siedemdziesiąte, kompozycje Bru- Z pięcioosobowego składu do „hi- ślika brzmią dynamicznie, właści- storii” przeszli: Wojciech Bruślik wie dobrze się ich słucha i w „tam- (Lady Punk), gitarzysta Dariusz Ko- tych czasach” zespół mógł wywoły- zakiewicz (Test, Perfect) i perkusi- wać sporą sensację. sta Wojciech Morawski (Breako- Hulaj Dusza nie oferuje muzyki, ut, Voo Voo). W przeciwieństwie do którą gra się dzisiaj i na krążku nie pozostałych muzyków – Krzyszto- znajdziemy porywających, inteli- fa Orłowskiego i Szczepana Dudka, gentnych improwizacji. Brzmienia grającego na saksofonie. będą trąciły „myszką” i całość mo- Sześć utworów, w większości autor- żemy odebrać jak wizytę w muze- stwa Wojciecha Bruślika, podzielo- um. Mimo to kontakt z zespołem no na dwie grupy – nagrania stu- sprzed kilkudziesięciu lat będzie dyjne oraz oryginalne z występu dla większości słuchających pozy- zespołu na festiwalu Jazz nad Odrą. tywnym przeżyciem. Ja uświado- Odpowiedź na pytanie, czy muzy- miłem sobie, że nawet w tak sier- ka wytrzymała próbę czasu, zale- miężnych czasach istniały zespo- ży od kryteriów, jakie przyjmiemy. ły, które „szły do przodu”, nie bały Patrząc przez pryzmat umiejętno- się awangardy i przenosiły do Pol- ści instrumentalnych dzisiejszych ski muzykę, której tak nam brako- muzyków, Świadectwo Dojrzałości wało.

F L a P www.jazzpress.pl JazzPRESS, marzec 2017 |31

Miguel Zenón – Típico

Jarosław Czaja [email protected]

dziej pospolitych. Papierkiem lak- musowym był... relaks. Ściśle rzecz biorąc poczucie odprężenia jakie wzbudzić potrafi u słuchacza kar- kołomna i grana w bardzo szyb- kim tempie muzyka. Ta najwyższej próby nonszalancja dana jest nie- wielu. Kiedy więc czytam wywiad z Miguelem Zenónem i mówi on, że sesja nagraniowa do Típico była dla niego „relaksem”, to mu wierzę, Miel Music, 2017 bo to wyraźnie słychać. Pochodzący z Puerto Rico saksofo- Nie wiadomo, co na Típico jest z nista altowy Miguel Zenón w swo- góry założone, a co spontaniczne. im czasie uznany został za geniu- Całość robi jednak wrażenie wy- sza. Jak pokazuje jego najnowsze, improwizowanego koncertu w stu- dziesiąte już w dyskografii dzieło – diu bez publiczności. Od razu sły- nie bez przyczyny. Miguel skończył chać, że muzycy znają się jak łyse niedawno 40 lat. Rockowcy są już konie, bo faktycznie grają ze sobą w tym wieku dawno na emerytu- od 15 lat. A zespół Zenóna jest do rze, ale dla jazzmana to najlepszy tego bardzo ciekawy, bo między- okres, kiedy tak naprawdę zaczyna narodowy. Pianista Luis Perdomo dojrzewać i przemawiać własnym pochodzi z Wenezueli, kontrabasi- głosem. Muzyka zawarta na Típico sta Hans Glawischnig z Austrii, zaś osiąga poziom niezwykle wyśrubo- perkusista Henry Cole, podobnie wany, porównywalny nieledwie z jak lider, z Puerto Rico. najlepszymi dziełami gatunku. Wydaje się, że wszystko jest w tej Nie ukrywam, że moim „bazowym” muzyce możliwe i dozwolone. Dość stylem w jazzie był zawsze be-bop. powiedzieć, że w jednym utwo- Pomijając różne inne cechy tego ga- rze dzieje się więcej, niż na nie- tunku, jest coś, co zawsze pozwa- jednej płycie. Weźmy pierwszy te- lało odróżniać w nim instrumen- mat: Academia. Na samym począt- talistów wybitnych od tych bar- ku mamy ostinatowe figury forte- 32| Płyty / Recenzje

pianu, które zaraz giną i powracają dzo lekko i perliście w stylu Cedara dopiero na samym końcu, ale gra- Waltona. Potem w Sangre De Mi San- ne są już nie przez fortepian, tyl- gre znowu słuchamy pięknego, ele- ko przez alt i... bębny. A po drodze gijnego tematu. Miguel Zenón jest struktura rytmiczna zmienia się nie tylko znakomitym instrumen- ze cztery razy. talistą, ale i kompozytorem. Świad- W Cantor zaczyna Zenón bardzo czy o tym także Corteza – podnio- elegijnie, ale kiedy po pięciu mi- sła i przejmująca melodia jak z ja- nutach wydaje się, że ballada do- kiegoś filmu z lat sześćdziesiątych. biega końca – po drodze znakomi- Ale dla kontrastu, mamy tutaj także te solo Perdomo, nagle tempo zosta- przez moment mocny akcent w po- je zdwojone, pojawia się energicz- staci ciężko, niemal rockowo grają- ny walking, a alcista gra w finale cych bębnów. Aby dopełnić całości, ekstatyczną improwizację w stylu wspomnę, że potem słuchamy jesz- późnego Coltrane'a. W następnym cze w Entre Las Raíces prawdziwe- utworze Ciclo mamy na początku go free, z obowiązkowym „kotłem” efekty stereo, jak niegdyś na Que- i atonalnymi wycieczkami altu Ze- stion Mark naszego Muniaka. Basi- nóna. Zaś już na koniec w Las Ra- sta gra smyczkiem i wchodzi rytm mas zaskoczy nas coś, co na płytach funky, ale z miejsca zostaje rozbity jazzowych raczej nie występuje, a na bardziej skomplikowane figu- mianowicie... gwizdanie! ry. Perkusista zresztą na całej pły- Tak różnorodnej, a zarazem spójnej cie gra tak, jakby miał cztery ręce. płyty dawno nie słyszałem. Waż- Właściwy temat pojawia się dopie- ne, że w tym wszystkim jest ta isk- ro w trzeciej minucie, wcześniej ra boża, jakiś faktyczny powiew ge- sekcja rytmiczna znakomicie na niuszu. Wspomnę jeszcze, że całość niego „naprowadza”. nagrano w ciągu dwóch dni w ma- Dopiero w czwartej ścieżce, w tytu- łym studiu System Two na Brookly- łowym Típico spotykamy się, o dzi- nie, a producentem był sam Miguel wo, z prawdziwym karaibskim kli- Zenón. I tylko dziwi, że to arcydzie- matem. Dominuje metrum niepa- ło wydane zostało przez mało zna- rzyste. Pianista Perdomo gra bar- ną oficynę. JazzPRESS, marzec 2017 |33

Miroslav Vitouš – Music of Weather Report

Wojciech Sobczak-Wojeński [email protected]

gdysiejszej supergrupy stał się pretekstem do stworzenia pro- jektu, który sprzyja kontemplacji lub/i reinterpretacji oryginałów Weather Report, a zarazem stano- wi punkt wyjścia do samodziel- nych, autorskich eksploracji mu- zycznych. Taki krok jest dla mnie obraniem bodaj najambitniejszej drogi w ob- szarze projektów w stylu „a tribute ECM Records , 2016 to”, a warto nadmienić, że w przy- Płytę hołdującą muzyce Weather padku Vitouša jest to druga już Report można by było stworzyć próba takich nie do końca odtwór- stricte na modłę fusion lat sie- czych, „pogodowych” reminiscen- demdziesiątych, próbując jak naj- cji. Pierwsza próba została podję- trafniej przywołać ducha słyn- ta w 2009 roku na płycie Remembe- nych „Pogodynek” (znalazłem ta- ring Weather Report, a po raz dru- kie określenie na jednym z forum gi w minionym roku na przed- fanów muzyki – metalowej, skąd- miocie niniejszej recenzji – nagra- inąd). Można by było również za- niu Music of Weather Report, któ- grać materiał wiernie, ale z no- re zaskakuje świeżością, a zara- wocześniejszym pazurem (tak, zem tchnie duchem (już dzisiaj) jak przywrócone niedawno do ży- klasyki. Trudno bowiem nie roz- cia klasyczne Return To Forever). poznać tej specyficznej dla zespołu Pewnie można by było tak na- melodyki (na przykład Scarlet Wo- prawdę kombinować na setki róż- man), jak również nie skojarzyć so- nych sposobów i dla różnych wi- bie oldschoolowo brzmiących syn- downi projekty te cechowałyby tezatorów (tutaj na klawiszach za- się mniejszą lub większą wartoś- równo Vitouš, jak i Aydin Esen) z cią artystyczną. Dla Miroslava Vi- makrokosmosem Joe’ego Zawinu- touša, autora omawianej tu pły- la. Pomysł zestawienia dwóch sak- ty, wielowarstwowy materiał nie- sofonistów (Gary Campbell, Rober- 34| Płyty / Recenzje

to Bonisolo) i dwóch perkusistów (Gerald Cleaver, wienia, bo jaka to Music of Weat- Nasheet Waits) zaś w linii prostej prowadzi słucha- her Report, skoro gros materiału cza do rozwiązań Ornette’a Colemana. Vitouš, jak nie stanowią kompozycje znane z widać, nie unika łączenia tych estetyk, gdyż już na niegdysiejszych wykonań zespo- poprzedniej płycie Remembering Weather Report łu? Tłumaczyć to można pokre- przywołał kompozycję freejazzowej legendy zaty- wieństwem na poziomie filozofii tułowaną Lonely Woman. Efektem tej stylistycznej muzyki – wyrażającej się w moc- nonszalancji jest post-awangardowy tygiel, w któ- no rozimprowizowanej (kolek- rym dobrze rozpoznawane cytaty z przeszłości w tywnie) formie, jak również war- nieprzekształconej formie stanowią ozdobniki do stwie brzmieniowo-harmonicz- muzyki nowej, o współczesnym wyrazie – a te prze- nej (wspomniane wcześniej cyta- kształcone, zdekonstruowane, same tę nową muzy- ty). Może znacznie więc trafniej kę współtworzą. byłoby określić tę płytę jako Spirit Oprócz muzyki Weather Report (zgodnie z tytu- of Weather Report – choć osłabiło- łem wydawnictwa) na płycie znajdziemy pięć poza- by to marketingowy przekaz. zespołowych kompozycji Vitouša (Multi Dimension Druga sprawa, to dopisanie się Blues 1-3, Scarlet Reflections, Acrobat Issues). Z okresu kontrabasisty do współautorstwa działalności kontrabasisty w Weather Report (1971- Scarlet Woman i Birdland. Okay – 1974) dostajemy Scarlet Woman Variations (utwór z rozumiem, że chodzi tu o waria- albumu Mysterious Traveler z 1974 roku, na którym cję na temat, ale idąc tym tropem Vitouš miał swój ostatni udział wykonawczo-kom- rozumowania, trio The Bad Plus pozytorski w American Tango, a przekazał pozosta- wraz z Debbie Harry i Chrisem łe basowanie Alphonso Johnsonowi, który to wraz Steinem skomponowali Heart of z Wayne’em Shorterem i Zawinulem popełnił i wy- Glass, a rodzime Levity ma na kon- konał kompozycję Scarlet Woman), Seventh Arrow i cie ponad 20 utworów napisanych Morning Lake (kompozycje Vitouša z pierwszej, epo- z niejakim Chopinem. nimicznej płyty Weather Report z 1971 roku). Pozo- A jak wypada ta, jak sądzę, poten- stałe dwa przypomniane utwory Weather Report cjalnie najbardziej zapalna z ze- to sławetny Birdland (melodia Zawinula z Heavy stawu – kompozycja Birdland? Na Weather, z 1977 roku) oraz Pinocchio (dzieło Shortera szczęście The Manhattan Trans- z Mr. Gone, z 1978 roku). fer nie musieli śpiewać takiej wer- Mamy więc do czynienia ze sporą dawką zdzi- sji, gdyż mieliby niełatwe zada- JazzPRESS, marzec 2017 |35 fot. Kuba Replewicz Kuba fot.

Jedyne żywe jazzowe radio w Polsce nie! Jako zwolennik takich nie- totalnych dekonstrukcji, jestem „na tak”, ale rzadko kiedy po wy- słuchaniu „coveru”, aż tak dotkli- wie tęsknię za oryginałem – w tym przypadku za basem Pastoriusa i jego piękną solóweczką na man- docello. A jak już wspominam Jaco, to wszystkich zwolenników mię- sistego groove’u w jazzie informu- ję, iż propozycja Vitouša – jakkol- wiek szalenie interesująca pod ba- sowym względem (bardzo intere- sujące rozwiązania brzmieniowe i aranżacyjne, skłaniające niekie- dy do refl eksji na temat roli kon- trabasu w nowoczesnym zespole), nie stanowi raczej propozycji „pod nóżkę”. Trudno mi przewidzieć, jakie emo- cje wywoła u różnych jazzowych publiczności ta muzyka. Stanowi ona jednak na tyle wyrazisty, hi- pertekstualny, artystyczny komu- nikat, że nie pozostawi obojętnym nikogo, kto jest wyczulony na au- tentyczną sztukę. Nawet gdyby mi się nie podobało to nagranie (a www.radiojazz.fm akurat jestem jego dużym entuzja- stą), to dałbym mu wysoką notę, bo F L I nie jest to kolejna poprawna, czy bezpłciowa płytka. 36| Płyty / Recenzje

Richard Galliano Quartet – New Jazz Musette

Krzysztof Komorek [email protected]

wanych tym razem w kwartecie. Do zespołu zapro- sił muzyków, z którymi miał już możność współ- pracować. Gitarzysta Sylvain Luc, partnerował mu na wydanej w roku 2015 płycie La Vie en Rose, z in- terpretacjami największych przebojów francuskiej piosenki. Jesienią ubiegłego roku gościli z koncer- towym wykonaniem tego programu również w na- szym kraju. Perkusista André Ceccarelli, pojawił się na płycie French Touch w roku 1998, a w swoim bogatym CV ma zapisaną współpracę między in- nymi z Arethą Franklin, Dee Dee Bridgewater, En- Ponderosa Music & Art, 2017 rico Ravą, Kennym Wheelerem, Tiną Turner i całą Richard Galliano, znakomity mu- czołówką francuskiego jazzu. Belgijski kontrabasi- zyk o francusko-włoskich korze- sta Philippe Aerts, również nagrywał już i koncer- niach, celebrował niedawno 30-le- tował z Richardem Galliano. Sprawdzony kwartet cie wydania płyty Spleen, pierwszej spotkał się – oczywiście w Paryżu – i zarejestrował płyty nawiązującej do ideii New osiemnaście utworów, znanych z wcześniejszej dy- Musette. Musette to popularna we skografii lidera zespołu. Wśród wybranych kom- Włoszech i Francji forma muzycz- pozycji, zaprezentowanych w nowych aranżacjach, na. Galliano w trakcie swojej karie- znalazły się przebojowe i nagrywane już wielokrot- ry starał się tchnąć nowe życie w nie A French Touch, Billie, Ballade pour Marion, Love tradycję musette, przy okazji cały Day, Waltz for Nicky, Tango pour Claude i Aurore. czas starając się zmienić utrwalony Richard Galliano należy do artystów, których dzia- image akordeonu, jako instrumen- łania uważnie śledzę i których po prostu bardzo lu- tu, którego wielkość przeminęła i bię. New Jazz Musette to gratka dla fana takiego jak który nadaje się li tylko do wystę- ja. Mieszanka znanego – utworów oraz zestawie- pów na nostalgicznych, weekendo- nia instrumentów – z nowością – aranżami i skła- wych zabawach tanecznych. dem zespołu. Z drugiej strony płyta ta jest znako- Po trzech dekadach wirtuoz akor- mitą okazją do poznania artysty dla nieznających deonu postanowił wrócić do swo- jego twórczości: obszerny wybór, przekrojowe spoj- ich ulubionych kompozycji i ura- rzenie na etapy kariery. Dla obu typów odbiorców dował fanów dwupłytowym zbio- to prawie półtorej godziny przyjemności słuchania rem autorskich nagrań, zarejestro- pięknych melodii. JazzPRESS, marzec 2017 |37

Dr. Lonnie Smith – Evolution

Jarosław Czaja [email protected]

układanki, bynajmniej nie najważniejszy. Bo pod- stawą wszystkiego jest GROOVE! Jeśli ktoś nie wie, na czym to polega i co odróżnia ciągle jazz amery- kański od europejskiego, powinien posłuchać ko- niecznie Evolution. Może nadal nie będzie do końca wiedział, ale z pewnością poczuje różnicę. Lonnie nagrał swoją płytę w małym, niezbyt szpa- nerskim, ale posiadającym owo „coś” studiu o na- zwie System Two na Brooklynie. Zebrał ekipę mło- dych, nieznanych jeszcze szerzej muzyków, a tak- że zaprosił gości specjalnych: saksofonistę Joe Lo- vano i pianistę Roberta Glaspera. Właśnie od utwo- Blue Note, 2016 ru Play It Back z udziałem tego ostatniego Evolution Trudno mi wytłumaczyć to ha- się rozpoczyna. I od razu wiadomo, że nie ma żar- niebne zaniechanie. Od wydania tów, bo utwór trwa 14 minut i jest najdłuższy na ca- tej płyty upłynęło wiele miesięcy, łej płycie. Przy czym solową partię hammonda sły- a ja dopiero teraz o niej piszę. Cza- szymy dopiero w siódmej minucie, kiedy wygrali sem jednak podobny dystans jest już swoje pianista Glasper, trębacz Keyon Harrold i potrzebny. Lubię, kiedy intensyw- saksofonista tenorowy John Ellis. nie przesłuchiwana płyta nieco się Ale to, co zwraca naszą uwagę od pierwszej sekun- odleży, a powrót do niej przypomi- dy, to niesamowite brzmienie sekcji rytmicznej. na spotkanie z dawno niewidzia- Mamy tutaj bowiem aż dwóch perkusistów: Jonat- nym przyjacielem. Musiałem jed- hana Blake'a i Joe Dysona. Razem z basem organo- nak o Evolution napisać, ponieważ wym Lonniego i jego „telegraficznymi” wstawkami niewątpliwie jest to jedna z najlep- w stylu gitary rytmicznej tworzy to wszystko niesa- szych, o ile nie najlepsza, płyta mi- mowity drive. Przypominają się od razu stare na- nionego, 2016 roku! grania dla Blue Note innego organisty o nazwisku Organista Dr. Lonnie Smith należy Smith, ale imieniu Jimmy. Bo tak naprawdę w grze do wąskiej kategorii artystów, któ- na organach Hammonda chodzi po prostu o to, aby rzy nie skupiają się wyłącznie na był groove. Cała reszta jest dodatkiem. własnym instrumencie. Mało tego! Weźmy teraz następny temat Afrodesia (nie mylić Wiedzą, że solowe improwizacje w z kompozycją Marcusa Millera). Występuje tutaj jazzie to tylko jeden z elementów Joe Lovano grający na sopranie, ale nie przytłacza 38| Płyty / Recenzje

bynajmniej innych. Wręcz prze- W Talk About This jest funkowy cios ciwnie. Jego partia idealnie wta- i dęciaki z rapującymi wstawka- pia się w perkusyjne tło, gdzie sły- mi. Bardzo nowocześnie. Wspania- chać różne efekty szmerowe ni- łe solo młodego trębacza Maurice'a czym u Sun Ra – jakieś pukania, Browna. Prawdziwy benefi s Lon- stukania, a wszystko z głębokim nie Smith ma później, w niesztam- basem hammonda drga, faluje, powo zaczynającym się My Favori- bulgocze… For Heaven's Sake to kli- te Things. Lider gra tutaj najdłuż- mat – wypisz wymaluj – w stylu szą partię solową. Jako ozdobnik nieodżałowanego Jarka Śmietany występuje gitara Kreisberga. Na- i Wojciecha Karolaka. Nastrój le- tomiast w fi nale mamy sonory- niwego, letniego popołudnia. Na styczną orgię w African Suite. Tego gitarze gra tutaj młody i bardzo się nie da opisać. Instrumenty na- obiecujący Jonathan Kreisberg. śladują odgłosy dżungli, słyszymy On też prowadzi melodię w Stra- wokalizy, afrykańskie bębny i fl et. ight No Chaser, gdzie mamy potem Muzycy musieli mieć w studiu nie- wspaniałą konwersację hammon- złą zabawę. No i ten hammond ro- da z bębnami. biący groove. Niesamowita płyta!

Koncerty w Pałacu Szustra SalonSalon 22 II22 2017 III 2017 / g.19:30 / g.19:30 JJazzowyazzowy USG TRIO MICHAŁ ZAŁĘSKI – fortepian RADEK ŁUKASZEWICZ – kontrabas MACIEK WOJCIESZUK – perkusja

WARSZAWSKIE TOWARZYSTWO MUZYCZNE Warszawskie Towarzystwo Muzyczne IM. STANISŁAWA MONIUSZKI – ROK ZAŁOŻENIA 1871 ul. Morskie Oko 2 Warszawa www.wtm.org.pl JazzPRESS, marzec 2017 |39

Fred Hersch Trio – Sunday Night at the Vanguard

Krzysztof Komorek [email protected]

czyli nowojorskim klubie Village Vanguard, uwiecznionym już w ty- tułach wielu (bardzo często wybit- nych) nagrań, realizowanych właś- nie przy Siódmej Alei w Wielkim Jabłku. Dla Freda Herscha to już czwarta płyta koncertowa nagrana w Vil- lage Vanguard i druga z tym skła- dem tria (John Hébert na basie i Eric McPherson na bębnach), który sam muzyk uważa za najbardziej Palmetto Records, 2016 udany spośród swoich kameral- Oblicza jazzu mogą być różne. Na- nych zespołów. Decyzja o rejestracji strój chwili powoduje, że można w trzydniowej rezydencji zapadła po- równej mierze zachwycać się po- noć w ostatniej chwili, ku później- tęgą big-bandu, cenić „ostrą frytę”, szemu zadowoleniu samego zespo- podążać za wyobraźnią improwi- łu, fanów, krytyków oraz członków zującego solo pianisty, znajdować Recording Academy, którzy uhono- ukojenie w spokojnych, nastrojo- rowali album dwoma nominacja- wych balladach zaśpiewanych cie- mi do tegorocznych nagród Gram- płym, damskim głosem. Darząc my – między innymi za najlep- szacunkiem powyższe możliwości, szy jazzowy album instrumental- muszę jednak stwierdzić, że naj- ny. Równe sześćdziesiąt osiem mi- więcej radości z muzyki czerpię, nut to pełen pierwszy i dwa utwo- słuchając klasycznego, fortepiano- ry z drugiego niedzielnego setu. Po- wego tria grającego klubowy kon- łowę z dziesięciu nagrań stanowią cert. Dlatego z przyjemnością zanu- oryginale kompozycje lidera (w rzyłem z atmosferę występu skła- tym tradycyjnie grana solo na bis du Freda Herscha, zarejestrowane- Valentine), drugie pięćdziesiąt pro- go niespełna roku temu w miejscu cent to utwory: Richarda Rodgersa nazywanym „Carnegie Hall jazzu”, (niezbyt często grywany A Cockey- 40| Płyty / Recenzje

ed Optimist), Paula McCartneya (nagrany niegdyś przez Hers- cha na duetowej płycie z Janis Siegel For No One), Kenny’ego Wheelera (Everybody’s Song But Każdy festiwal może mieć swój My Own, zagrany jako hołd dla JazzPRESS... zmarłego w 2014 roku trębacza), Jimmiego Rowlesa (The Pea- cocks – tu pozwolę sobie na oso- bisty wtręt – jedna z najpięk- niejszych według mnie jazzo- wych ballad, także jedna z ulu- bionych Herscha, posiadającego oryginalny zapis nutowy tego utworu, sygnowany przez jego autora) i Theloniousa Monka (We See, który całkiem słusznie otrzymał nominację Grammy za najlepsze instrumentalne solo, a co ciekawe, nigdy wcześ- niej przez pianistę nie był zare- jestrowany). Hersch uwielbia nagrania „live” – zarówno jako słuchacz jak i jako wykonawca. Omawianą tu płytę uznaje za swoje najlepsze koncertowe nagrania w bogatej dyskografii. Trudno się z tym odczuciem nie zgodzić. Nie ma więc co gadać (pisać), trzeba po prostu tego posłuchać, bo Sun- day Night at the Vanguard to jest właśnie jazz. fot. Kuba Majerczyk, Piotr Gruchała, Lech Basel JazzPRESS, marzec 2017 |41

Nguyên Lê & Ngô Hông Quang – Hà Nôi Duo

Rafał Garszczyński [email protected]

często na światowych scenach. Ngô Hông Quang wykorzystuje instru- menty używane w tradycyjnych lu- dowych zespołach wietnamskich, pisze również teksty i śpiewa w swoim rodzimym języku. Tak więc dla Nguyêna Lê duet z Ngô Hông Quangiem jest najbardziej wietnamską płytą w jego przepast- nej dyskografii, a dla Ngô Hông Quanga to nagranie jest z kolei ACT, 2017 prawdopodobnie najbardziej uni- Nguyên Lê urodził się w Paryżu, wersalnym sposobem na dotarcie z nigdy jednak nie ukrywał swo- wietnamskimi nutami do szerszej ich wietnamskich korzeni, wielo- publiczności. Pamiętam niemałą krotnie podróżując do rodzinnych sensację, jaką sprawiło w 2007 roku stron. Działa też aktywnie na rzecz nagranie przez Nguyêna Lê albu- promocji kultury muzycznej swo- mu Fragile Beauty. Swoją nową pro- jego rodzinnego kraju w Europie. dukcją muzyk po raz kolejny sięga W zasadzie w każdym jego nagra- – być może jeszcze głębiej – do wiet- niu obecne są elementy brzmienio- namskiej tradycyjnej muzyki lu- we, które dla słuchacza z zachod- dowej, w udany sposób łącząc eg- niego świata brzmią egzotycznie zotykę z współczesną elektroniką. i w związku z pochodzeniem mu- Hà NÔi Duo to doskonała fuzja tra- zyka kojarzone są natychmiast z dycji i nowoczesności, Azji i Euro- Wietnamem. py, jazzu i muzyki ludowej, impro- Hà NÔi Duo, najnowszy album wizacji i starannie zaplanowanych Nguyêna Lê, powstał we współ- brzmień. pracy z Ngô Hông Quangiem, mu- Międzynarodowy skład obejmu- zykiem urodzonym w Wietna- je muzyków z różnych stron świa- mie, który od wielu lat podróżując ta, instrumenty z Wietnamu, Ko- po świecie, przybliża słuchaczom rei, Japonii, świata arabskiego i no- brzmienia, które nie pojawiają się woczesne wynalazki elektronicz- 42| Płyty / Recenzje

ne. Połączenie kompozycji Nguyêna Lê i Ngô Hông zresztą zaskoczeniem, bowiem czę- Quanga z tradycyjnymi melodiami wietnamskimi, sto współpracuje on z Nguyênem nowoczesnej, czasem nawet futurystycznej gitary Lê. elektrycznej z instrumentami wymyślonymi set- Czasem tęsknię za rockowym ki lat przed wynalezieniem elektryczności, efektów wcieleniem Nguyêna Lê grają- elektronicznych z brzmieniem instrumentów per- cym Hendrixa, albo inne rocko- kusyjnych – to wszystko tworzy unikalny muzycz- we klasyki w unikalny, niemożli- ny świat Nguyêna Lê i Ngô Hông Quanga; świat, wy do podrobienia sposób, za albu- który warto zwiedzić. mami takimi jak Purple – Celebra- Być może trudno nazwać ten album produktem ting Jimi Hendrix, czy Songs Of Free- stricte jazzowym, jednak dobra muzyka nie zna dom, jednak na każdy nowy album granic, a Nguyên Lê zawsze był twórcą oryginal- Nguyêna Lê czekam z niecierpli- nym, przekraczającym granice ustalone przez ry- wością, bo wiem że zaskoczy mnie nek i krytyków. Jego przynależność do jazzowej ro- czymś nowym. Tak stało się rów- dziny określa kontrakt z ACT i często pojawiający nież tym razem. Nie potrafi ę okre- się w jego muzyce współpracownicy znani z jazzo- ślić, jak blisko jest Hà NÔi Duo do wych projektów. Obecna w kilku utworach trąb- tradycyjnej, rdzennej wietnam- ka Paolo Fresu zaskakująco pasuje do egzotycznych skiej muzyki ludowej; wiem jed- wietnamskich instrumentów, stanowiąc doskona- nak, że z pewnością za sprawą tego łe uzupełnienie palety egzotycznych brzmień obej- nagrania wiele osób zainteresuje mujących przeróżne, nie tylko wietnamskie instru- się tą egzotyczną wciąż w Europie menty perkusyjne. Obecność Paolo Fresu nie jest twórczością.

#JazzDoIt! na antenie RadioJAZZ.FMm od poniedziałku do piątku, www.radiojazz.fm godz. 11:00-13:00 JazzPRESS, marzec 2017 |43

Tigran Hamasyan, Arve Henriksen, Eivind Aarset, Jan Bang – Atmosphères

Jakub Krukowski [email protected]

swoich projektach często sięga do własnych korze- ni. Kulturowe dziedzictwo przekłada na autorski język, tworząc sztukę o bardzo osobistym charak- terze. Podobnie było w przypadku opisywanej pro- dukcji, co ma swój wyraz w nazewnictwie utwo- rów – większość z nich zatytułowano Traces (Ślady). Istotnym kontekstem płyty jest dorobek jednego z największych ormiańskich kompozytorów, Komi- tasa Wardapeta. Znamienne jest umieszczenie por- tretów obu muzyków, życzliwie zerkających na sie- bie we wnętrzu okładki. Autor rzecz jasna bardzo ECM Records, 2016 indywidualnie podchodzi do spuścizny mistrza, wplatając jego kompozycje w sześciu utworach. Rozważania na temat Atmosphères Impulsem do nagrania płyty był występ Tigra- Tigrana Hamasyana warto rozpo- na oraz Jana Banga na Punkt Festival w 2013 roku. cząć od wspomnienia osoby Man- Właśnie wtedy Eicher dostrzegł potencjał duetu i freda Eichera. Szef wytwórni ECM postanowił wykorzystać go w szerszym składzie. swoim wizjonerstwem (który to Pianista w tym czasie realizował większe przedsię- już raz?) przyczynił się do zawią- wzięcie – Luys i Luso (również dla ECM) – w całości zania składu, odpowiedzialnego za poświęcone historii muzyki swojego kraju, skupio- ten album. W czerwcu 2014 roku nej między innymi wokół Komitasa. Wydawać by zaproponował pianiście nagranie się mogło, że oba tytuły są ze sobą mocno powią- z norweskimi muzykami – tręba- zane, zarejestrowano je zresztą w zaledwie trzy- czem Arve Henriksenem, gitarzy- miesięcznym odstępie czasowym. W praktyce jed- stą Eivindem Aarsetem oraz odpo- nak zupełnie się różnią, co pokazuje, jak inspirują- wiadającym za elektronikę Janem ca jest kultura Armenii. Bangiem. Panowie spotkali się w Analizowanie pojedynczych fragmentów albumu Lugano i po trzech dniach zareje- wydaje się być niepotrzebne. Na dwóch płytach wy- strowali materiał tak dobry, że pro- odrębniono aż piętnaście kompozycji, składających ducent postanowił wydać go aż na się na półtorej godziny improwizowanej, minima- dwóch krążkach. listycznej muzyki. Utwory zatytułowane Traces są Urodzony w Armenii Hamasyan w kolejno ponumerowane, można więc domniemy- 44| Płyty / Recenzje

wać, że stanowią całość. Takie też ści tego składu. O ile grę tradycyj- wrażenie towarzyszy podczas od- nych instrumentalistów nie trud- słuchu. Odnosi się to również do no usłyszeć i docenić, o tyle wkład kompozycji posiadających osobne Banga łatwo może umknąć uwa- nazwy (zaczerpnięto je z dorobku dze. Przetwarza on improwizowa- Wardapeta oraz Isaaca Albéniza), ne dźwięki kolegów tak subtelnie i które spójnie przenikają resztę ma- trafnie, że często fi nalny efekt wy- teriału. Warto wspomnieć, że za- daje się być zupełnie „analogowy”. mykający album utwór powstał z Niemniej ma on prawdopodobnie połączenia tematów Angel of Giro- największy udział w nadaniu cało- na hiszpańskiego pianisty oraz Qe- ści jednolitego charakteru. ler tsoler legendarnego Ormiani- Tigran Hamasayan bez wątpienia na. Fuzja muzyki wywodzącej się z należy do grona najbardziej intry- dwóch odrębnych tradycji stanowi gujących muzyków młodego poko- ciekawy międzykulturowy dialog. lenia. Biorąc pod uwagę jego styl i Na ostateczny kształt Atmosphères obszar zainteresowań, doskonale najistotniejszy wpływ ma jednak pasuje do katalogu monachijskiej zderzenie stylu Hamasyana z este- wytwórni. Nic dziwnego, że Man- tyką skandynawską, właściwą po- fred Eicher tak bardzo pragnął zostałym członkom grupy. wykorzystać jego talent. Powoła- Mimo wszystkich wspomnianych ny przez nich kwartet z całą pew- kontekstów materiał brzmi bar- nością spełnił pokładane oczeki- dzo autentycznie. Muzyka zespołu wania. Kto wie, być może będzie w okazuje się być doskonale wyważo- przyszłości dominującym głosem na – odkrywa ogromne możliwo- prestiżowego wydawnictwa? JazzPRESS, marzec 2017 |45

Håkon Storm – Kobolt

Kasia Wójcicka [email protected]

Przeglądając materiały dołączo- ne do płyty, moją uwagę przy- kuły przede wszystkim znajomo brzmiące nazwy utworów: Pio- senka i Varsovienne. Postanowi- łam zapytać twórcę o źródło ich pochodzenia. Odpowiedź była dla mnie miłym zaskoczeniem, po- nieważ Håkon Storm sięgnął po polską nazwę ze względu na przy- jemne brzmienie słowa „song” właśnie w tłumaczeniu na język NORCD, 2016 polski. Utwór nie jest jednak lek- Kobolt to trzeci z cyklu koncepcyj- ką, skoczną kompozycją, jak mo- ny album autorstwa norweskie- głoby sugerować rodzime skoja- go gitarzysty Håkona Storma. Pły- rzenie. To gitarowa melodia pełna ta stanowi podsumowanie zbioru melancholii, ubarwiona delikat- wcześniejszych kompozycji i roz- nym akompaniamentem smycz- winięcie myśli przewodniej, któ- ków. ra pojawiła się na wydanych w Varsovienne natomiast powsta- 2012 i 2014 roku Zinober i Fosfor. ło na skutek zainteresowania au- Oba wspomniane albumy zawie- tora dawnymi formami muzycz- rały materiał nagrany solo, w przy- nymi. Gitarzysta przyznał, że ma padku Kobolt gitarzysta zaprosił do bardzo romantyczną wizję nasze- współpracy holenderski kwartet go kraju, wiążącą się z jego histo- jazzowy Zapp4. Skład dosyć niety- rią i bogactwem legend. Poszuku- powy, choć w efekcie brzmiący in- jąc natchnienia, któregoś dnia tra- teresująco i bardzo spójnie. Nagra- fił przypadkiem na Warszawian- ne utwory są wynikiem połączenia kę i postanowił wykorzystać cha- wpływów z kręgu muzyki klasycz- rakter tej pieśni w swojej kompo- nej, swobodnej improwizacji i frag- zycji. Oczywiście melodia utworu mentów dokładnie przemyślanych Norwega to zupełnie inna histo- kompozycji Storma. ria, czuć tu jednak wpływ muzy- 46| Płyty / Recenzje

ki dawnej, odległych tradycji, nut- kę tęsknoty. Warto wrócić ponownie do my- śli łączącej wszystkie trzy albu- my Storma (Zinober – Fosfor – Ko- Transmisje koncertów bolt). Wydaje się, że płyty wiąże nie z 12on14JazzClub tylko tytułowa „chemia”, ale rów- nież cykl przeobrażania barwy i w piątki od g. 20:30 brzmienia instrumentu. Dźwię- ki gitary, na pierwszej płycie sto- w RadioJAZZ.FM sunkowo „surowe” i nieprzetwo- rzone, z kolejnym albumem zaczy- nają nabierać szczególnego blasku. Płyta z 2014 roku zawiera bardziej melodyjne utwory, nawet przejrzy- ste „piosenki”. Pojawia się również ciekawy efekt gitarowego „smycz- ka”. Zastosowanie elektromagne- tycznego urządzenia e-bow pozwo- liło Stormowi uzyskać bardzo jas- ną barwę, podobną do skrzypiec. Te poszukiwania doprowadziły do koncepcji stworzenia płyty z peł- nym zespołem smyczkowym. Na płycie Kobolt dźwięki mienią się w różnych zestawieniach i formach. Jest to wynik ewolucji, przez któ- rą przeprowadza słuchaczy Håkon Storm, a zarazem klamra spinająca całą serię nagrań. JazzPRESS, marzec 2017 |47

BadBadNotGood – IV

Adam Tkaczyk [email protected]

– w którego nagraniu wziął udział Ghostface Killah. Nie do końca to przełamanie wyszło, ale głównie przez zbyt wysokie i zbyt konkret- ne oczekiwania. Jak się okazało, niesłusznie ocze- kiwałem kontynuacji Sour Soul i wspominałem ich dawne, abso- lutnie zaskakujące instrumental- ne covery rapowych hitów (jak na przykład kosmiczne Hard In Da Paint Waki Flocki Flame'a w jazzo- Innovative Leisure, 2016 wej aranżacji). IV bardzo rzadko Jakoś dziwnym trafem polskie pły- (właściwie tylko w utworze Time ty, które trafiają mi się do recenzo- Moves Slow z Samem Herringiem) wania, podobają mi się bardziej niż daje słuchaczom to surowe, piw- zagraniczne. Nie wiem, o co chodzi niczno-nocne brzmienie. Ma zgo- – na co dzień polskiej muzyki słu- ła inną atmosferę – bardziej op- cham bardzo mało, a zagranicz- tymistyczną. Nowy album jest o nej ogrom. A kiedy przychodzi do wiele bardziej rozbudowany mu- recenzji, to polskie dostają „ochy” zycznie, odwiedza większą ilość i „achy”, a zagraniczne „e tamy” i źródeł. Czerpie pełnymi garścia- „echy”. Jeśli chodzi o nowe BadBad- mi z muzyki elektronicznej – sto- NotGood, miałem zaległości w od- sunkowo niewiele jest całkowi- słuchiwaniu, a że słyszałem o tym cie organicznych momentów, któ- albumie wyłącznie dobre rzeczy, re można by zagrać jedynie na zgłosiłem się do recenzji, uznając w „żywych” instrumentach. Goś- ciemno, że zła passa zagranicznych cinnie udziela się pięcioro muzy- muzyków zostanie przełamana. Bo ków: Sam Herring, Charlotte Day znałem zespół wcześniej, wiedzia- Wilson i Mick Jenkins wokalnie łem mniej więcej, czego się spo- (pierwszych dwoje śpiewa, trze- dziewać, a w dodatku byłem fanem ci rapuje), Colin Stetson na sakso- ich ostatniego albumu – Sour Soul fonach – basowym i tenorowym – 48| Płyty / Recenzje

oraz producent Kaytranada na syntezatorze i per- kach Miasteczka Wilanów (war- kusji. szawskie osiedle, nie mylić z pa- Większość wnosi coś odświeżającego do IV, ale na- łacem – przyp. AT). I jedno, i dru- groda specjalna jury należy się jednemu z nich. Po- gie znajdzie fanów. Z tym że jedno kłony składam wymienionemu tu już dwukrot- jest unikatem, czasami brudnym nie Samowi Herringowi – to mój i zimnym, które na swój klimat i faworyt! Generalnie, wszystkie te pochwały, które charakter pracowało długo, a dru- album zbiera w prasie, mają swoje podstawy. No, gie jest bezpłciowym tworem, choć bo co tu dużo gadać – różnorodnie, nowocześnie, bardziej lśniącym i ładniejszym jazzowo i elektronicznie, się puści znajomym w tle, na pierwszy rzut oka. to nie przeszkadza, i w ogóle bomba. Czyli, w skrócie – jeśli nie znasz Skoro jest tak fajnie, to skąd to marudzenie we BadBadNotGood, a oczekujesz wstępie? Bo obok podpisany recenzent czuje, że jazzu na wysokim poziomie, IV po- gdzieś po drodze zagubiona została spora część winien Ci się zdecydowanie spodo- charakteru i duszy, tak wyraźnie wyczuwalnych bać. Jednakże, jeśli znasz twórczość na wcześniejszych albumach BadBadNotGood. Al- tego kanadyjskiego zespołu i ceni- bumy te były co prawda bardziej minimalistyczne łeś go głównie za wymienione w i surowe, ale przy tym tak, niemal filmowo, klima- trzecim akapicie tekstu przymio- tyczne, że nie sposób było ich nie lubić. To uleciało. ty – dla własnej frajdy zapomnij IV teoretycznie mógłby nagrać każdy inny nowo- o nich i ciesz się muzyką. W prze- czesny kwartet jazzowy, gdyby posiadał w skła- ciwnym razie będziesz jak zrzęd- dzie wystarczająco dużo talentu. Co więcej – album liwy recenzent, kwękający na roz- sprawia wrażenie tracklisty losowych utworów, a wój muzyczny jednego z topowych nie kompletnego dzieła muzycznego. Nie czuję w zespołów łączących jazz z instru- tym jakiejś idei, konceptu łączącego poszczególne mentalnym hip-hopem. Nie chcesz kawałki. I gdy pauzuję IV i włączam na YouTube tego, zaufaj mi. Bo w gruncie rze- stare nagrania BadBadNotGood z czasów wczes- czy IV to naprawdę przyjemny al- nych coverów, to boli. Jak drzazga w... (tu cytat z bum. Tylko że większe bogactwo Poranka Kojota). Jakby zestawić nocny spacer po muzyczne osiągnięto kosztem cha- Pradze ze spotkaniami w lokalach i restauracyj- rakteru.

F L P a www.jazzpress.pl JazzPRESS, marzec 2017 |49

Vein – The Chamber Music Efect

Vanessa Rogowska [email protected]

niem. Muzyka ta pełna jest we- wnętrznej dynamiki i spojona jest niespokojnym nerwem. Twórczość Szwajcarów opiera się na jazzie lat sześćdziesiątych, ale też na muzy- ce klasycznej (także współczesnej). Arbenzowie i Lähns otwarci są na- wet na stosowanie niestandardo- wych instrumentów, takich jak hatchini, który rozpoczyna utwór

Unit Records, 2016 Sheherazade i z powodzeniem dia- loguje w nim z kontrabasem. Szwajcaria nie należy do krajów, Własne rozumienie nowoczes- które w pierwszej kolejności koja- nej improwizacji w Vein Trio po- rzą się z muzyką jazzową. Do kil- lega także na równomiernie roz- ku nazwisk funkcjonujących z po- łożonych siłach w zespole. Każdy z wodzeniem w polskim obiegu mu- muzyków jest demokratycznie za- zycznym dołączyło trio Vein, któ- równo solistą, jak i wsłuchanym re przypomniało o sobie płytą The w pozostałych partnerów akom- Chamber Music Efect. Bracia Ar- paniatorem. Ta demokracja służy benz: pianista Michael i perkusista zespołowi, przynosząc w efekcie Florian oraz kontrabasista Thomas słuchaczowi solidny, dynamicz- Lähns wydali swój dziesiąty już al- ny jazz, który można umieścić na bum, który można określić mia- mainstreamowej półce. Bo choć nem współczesnej muzyki kame- The Chamber Music Efect inspiro- ralnej, operującej językiem impro- wany jest innymi gatunkami, nie wizacji. naśladuje ich, wpisuje się nato- Ucho z okładki (trochę w stylistyce miast w szeroko rozumianą jazzo- graficznej zespołu Kraftwerk) za- wą tradycję. Muzyka Vein pełna chęca do słuchania, uważnego to- jest do tego żywej jazzowej energii, warzyszenia muzyce szwajcarskie- o czym można się było niedawno go tria, przykuwającej uwagę pre- przekonać podczas polskich kon- cyzyjnie wypracowanym brzmie- certów tria. 50| Płyty / Recenzje

Dave Burrell & Bob Stewart – The Crave. Dave Burrell & Bob Stewart Play the Music of Jelly Roll Morton and Dave Burrell

Piotr Rytowski [email protected]

po free. Doskonałą próbkę jego gry dostajemy na płycie The Crave, któ- rą pianista nagrał w duecie z grają- cym na tubie Bobem Stewartem. Na albumie znajdziemy sześć kom- pozycji – trzy Jelly Roll Mortona (ty- tułowy The Crave oraz New Orleans Blues i Spanish Swat) plus trzy sa- mego Burrella. Choć dzieli je nie- mal 100 lat (!), to doskonale ze sobą współgrają – słuchamy świetne-

NoBusiness Records, 2016 go, spójnego materiału, miejsca- mi przywodzącego mi na myśl wy- Dla wielu kultowa już litewska wy- smakowany soundtrack do filmu z twórnia NoBusiness Records wyda- telewizyjnego cyklu W starym ki- ła tę płytę na winylu w nakładzie nie. A może raczej do filmu stylizo- 400 egzemplarzy. To zapewne wy- wanego na stare kino, bo w muzy- starczy, żeby album od razu trakto- ce nie brakuje akcentów świadczą- wać jako białego kruka, ale warto cych o tym, że mamy do czynienia przyjrzeć się, a raczej przysłuchać z zupełnie współczesnym graniem. temu, kto i co na tej płycie gra… Echa Nowego Orleanu mieszają się Pianista Dave Burrell wydaje płyty tu z na wskroś nowoczesnym po- pod własnym nazwiskiem już od dejściem do jazzu. Muzyka łagod- lat sześćdziesiątych ubiegłego wie- nie swinguje, ale potrafi też poka- ku. Jednak szerszemu gronu jazz- zać bardziej zadziorne oblicze. Nie fanów może być znany bardziej do przecenienia jest rola Stewarta. jako współpracownik takich mu- Jego tuba z jednej strony tworzy w zyków, jak Archie Shepp, Pharoah utworach głębokie linie basowe, a Sanders czy David Murray. W pia- z drugiej – potrafi być źródłem lek- nistyce Burrella można usłyszeć kich, melodyjnych solówek. Całość całą historię jazzu, od dixielandu podana jest ze sporą dawką humo- JazzPRESS, marzec 2017 |51

ru oraz niewątpliwej miłości do muzyki jazzowej z początku XX wieku. Nagrania pochodzą z 1994 roku i dokona- no ich na żywo w Kölner Stadtgarten, w niemieckiej Koloni. To nie pierwsze podej- ście Burrella do muzyki pioniera jazzowej kompozycji – Mortona. W 1991 roku arty- sta wydał płytę The Jelly Roll Joys, utwór Mortona The Crave znajduje się też na al- bumie Windward Passages (1993), nagra- nym w duecie z Davidem Murrayem. My- ślę, że The Crave może się stać bardzo do- brym pretekstem do tego, aby sięgnąć tak- że po te starsze nagrania. Wspieraj wydawanie kolejnychJazzPRESSu numerow

Fundacja Popularyzacji Muzyki Jazzowej EUROJAZZ nr konta: 05 1020 1169 0000 8002 0138 6994 Ważne: wpłata tytułem "Działalność statutowa Fundacji" 52| Płyty / Recenzje

Howard Riley – Constant Change 1976-2016

Piotr Rytowski [email protected]

Brytyjski pianista Howard Riley urodził się w 1943 roku i do dziś pozostaje aktywnym muzykiem. Zestaw pięciu płyt zawiera solo- we nagrania artysty, które powsta- ły na przestrzeni ostatnich czter- dziestu lat. Co ważne – wszystkie po raz pierwszy zostały wydane na płytach. Tylko jeden z prezentowa- nych materiałów miał już swoją premierę na wydanej w 1992 roku kasecie wytwórni Wondrous Mu- NoBusiness Records, 2016, 5CD sic. Mamy zatem nie lada gratkę – Czarno-białe zdjęcie na okład- nie tylko dla fanów Riley’a, ale tak- ce oraz podany na niej zakres lat: że dla miłośników solowej piani- 1976-2016 mogłyby sugerować, że styki. mamy do czynienia ze zbiorem naj- Najstarsze nagrania zawiera pierw- większych dokonań przedwcześnie szy krążek zatytułowany Paris / De- zmarłego artysty. Nawet ci, którzy brecen. Zgodnie z tytułem znajdują kojarzą postać Riley’a (nie mylić z się na nim wykonania koncertowe pionierem minimalizmu Terry’m z Paryża z roku 1976 oraz z węgier- Riley’em), mogą nie mieć pewno- skiego Debreczyna z 1980. Na dru- ści czy artysta żyje, czy w 2016 roku giej płycie – Fingerprints znalazło zakończył swoją muzyczną ścież- się 13 utworów zarejestrowanych kę na tej ziemi, bo informacje tego w Porcupine Studios w Londynie w typu nie trafiają raczej na pierw- latach 1983-1987. Kolejne płyty: Mu- sze strony gazet. Powinna ich jed- tability One, Two i Three (w podty- nak zastanowić pierwsza data – ar- tułach: Longer Story) to trzy dłu- tysta nie mógł się urodzić w 1976, gie (około godziny każdy) utwory, bo już w połowie lat sześćdziesią- które nagrane zostały także w lon- tych współpracował z Evanem Par- dyńskim studio w latach 2014, 2015 kerem, Barry’m Guy’em i Tony’m i 2016. Oxley’em. Styl gry Riley’a jest zakorzeniony w JazzPRESS, marzec 2017 |53

TRANSMISJE KONCERTÓW jazzie, co słychać zarówno w starszych, krótkich utwo- rach, jaki i dużych formach z ostatnich lat, ale nie brak 12on14 JazzClub w nim elementów współ- 3 MARCA OLEŚ BROTHERS DUO czesnej muzyki improwizo- 20:30 Marcin Oleś (db) / Bartłomiej Oleś (dr) wanej czy eksperymental- nej. Jak sugeruje tytuł zbio- 10 12on14 JazzClub ru – Constant Change może- MARCA LESZEK KUŁAKOWSKI my posłuchać jak ten styl 20:30 ENSEMBLE Leszek Kułakowski (p) / Robert ewoluował, dojrzewał. Mo- Murakowski (tp) / Krzysztof Lenczowski żemy poznać różne jego ob- (vlc) / Tomasz Grzegorski (sax) / Piotr licza – te zupełnie free, i te Kułakowski (db) / Tomasz Sowiński (dr) bardziej liryczne. Rozbudo- 12on14 JazzClub wane Mutability chwilami 17 ORI DAKARI QUARTET (USA/PL) przywodzą na myśl kon- MARCA 20:30 Ori Dakari (gt) / Mateusz Palka (p) / Piotr certowe improwizacje Ke- Południak (db) / Grzegorz Pałka (dr) itha Jarretta, choć Riley po- sługuje się w nich zdecy- 24 12on14 JazzClub dowanie swoim indywidu- MARCA KUBA WIĘCEK TRIO alnym, oryginalnym języ- 20:30 Jakub Więcek (sax) / Michał Barański (db) / Łukasz Żyta (dr) kiem muzycznym. Słychać w nim ogromną dojrzałość 31 12on14 JazzClub artysty, z muzyki bije wy- MARCA PATHFINDER pracowane przez lata do- 20:30 Radosław Nowicki (sax) / Andrzej Święs świadczenie i spokój. Cho- (db) / Sebastian Frankiewicz (dr) ciaż kilka godzin materia- łu z fortepianem solo może stanowić wyzwanie dla słuchaczy, to zaręczam, że warto to wyzwanie podjąć. Muzyczne doznania będą Jedyne żywe jazzowe radio w Polsce godną nagrodą!. 54| Płyty / Recenzje

V. A. – Bobo Yéyé: Belle Époque in Upper Volta

Jakub Krukowski [email protected]

Bogactwo jazzowych produkcji powoduje, że na ła- mach JazzPRESSu rzadko mamy okazję recenzować płyty jedynie luźno powiązane z jego przewodnią tematyką. Opisywany album jest w mojej ocenie jednak tak cenny, że zasługuje na uwagę czytelni- ków. Dodatkowo opowiada o nieskrępowanej wol- ności muzyki, a czyż nie jest to też istotą jazzu? Złoty wiek Burkina Faso (tak aktualnie nazywa się to afrykańskie państwo) przypada na lata sześć- dziesiąte i siedemdziesiąte ubiegłego wieku, kie- dy po dekadach etnicznych walk oraz francuskie- go kolonializmu proklamowano tu niepodległość. Numero Group, 2016 Na niezwykły styl tamtejszej muzyki wpływ miał W czasach, gdy internet daje prze- zarówno lokalny folklor (naliczono tu aż sześć- różne możliwości dostępu do mu- dziesiąt grup etnicznych), jak i europejski uzurpa- zyki z całego świata, pojawia się tor. Trąbkę, saksofon czy gitarę przejęto z francu- poczucie, że nie ma już obszaru, skich orkiestr, linię melodyczną zaś z modnego w który pozostawałby nieodkryty. latach siedemdziesiątych nurtu Yéyé, wywodzą- Jak złudna jest to teza, sukcesyw- cego się z europejskiego popu. Oczywiście nie bez nie udowadnia wydawnictwo Nu- znaczenia było też oddziaływanie innych afrykań- mero Group, specjalizujące się w skich państw, które z powodzeniem rozwijały style rejestrowaniu nieznanych szerzej takie jak jazz, rumba czy R&B. Nade wszystko jed- zjawisk. Jedną z produkcji, jakie nak muzyka wzięła się z radości i optymizmu, jaki amerykańska wytwórnia wypuś- zapanował w tym mocno doświadczonym przez hi- ciła w ubiegłym roku, jest kom- storię społeczeństwie. pilacja Bobo Yéyé: Belle Époque in Do pełnego rozszyfrowania tytułu kompilacji po- Upper Volta. Trzypłytowy, mery- zostaje jeszcze wyrażenie „Bobo”. Jest to zwyczajowe torycznie opisany i fenomenal- określenie drugiego co do wielkości miasta – Bobo nie zaprojektowany graficznie al- Dioulasso, gdzie lokalni muzycy odnaleźli klubową bum jest chyba jedynym tak szcze- przestrzeń i widownię spragnioną nowych dźwię- gółowym świadectwem fenome- ków. Tu mieszkał też fotograf Sory Sanlé, dzięki nu kosmopolitycznej sceny Górnej któremu świadectwo woltańskiej sceny pozostaje Wolty. wciąż żywe. Jest on autorem serii zdjęć dokumen- JazzPRESS, marzec 2017 |55

tujących artystów oraz anonimo- kawy jest utwór Bombossi, oparty na brzmieniu ba- wych fanów bawiących się w daw- lafonu (odmiana ksylofonu), na którym gra Dris- no nieistniejących już klubach. Ra- sa Diabate Tchai. Trzecia płyta to kompilacja utwo- zem z winylowym wydaniem Bobo rów innych artystów, dopełniających obraz lokal- Yéyé... możemy tę bezcenną kolek- nej sceny. Zwłaszcza zamykający Boudou Nyida w cję zobaczyć na własne oczy dzięki wykonaniu Les Imbattables Léopards urzeka orga- 144-stronicowemu albumowi dołą- nowym tłem i sekcją instrumentów dętych. czonemu do zestawu. Niestety, swobodą artystyczną kraj cieszył się tyl- Pierwsze dwie płyty poświęcone są ko do 1984 roku, kiedy prezydent Thomas Sankara najważniejszym zespołom z tego w wyniku zamachu stanu wprowadził autorytarne okresu – Jazz Volcie oraz Dafra Sta- rządy. Restrykcyjna godzina policyjna, zamknięcie rze. Założycielem pierwszego był klubów oraz odebranie wykonawcom wynagrodze- gitarzysta Idrissa Koné, który sku- nia przyczyniło się do upadku tej wyjątkowej sce- pił wokół siebie grupę zdolnych in- ny. Przykrym paradoksem jest, że Sankara hobby- strumentalistów. Jazzowa nazwa stycznie był zapalonym gitarzystą, osobiście skom- kolektywu nie ma dominującego ponował nawet narodowy hymn... wpływu na charakter gry, odnaj- Z góry muszę uprzedzić, że wydawnictwo, przynaj- dziemy tu równie istotne zapoży- mniej na razie, nie jest w Polsce dostępne. Tak jak czenia z muzyki latynoskiej, afro- wspominałem jednak, internet daje duże możliwo- beatu, funku czy popu. Porywające ści w dotarciu do muzyki. Zachęcam więc zajrzeć solówki trąbki czy gitary są jednak na strony internetowe partnerów Numero Group bardzo wyraźne, a utwór Djougou w Europie, są tam też sklepy naszych najbliższych Toro to prawdziwa jazzowo-blueso- sąsiadów. Zapewniam, że odkrywanie całego kata- wa ballada. Dafra Star założył wo- logu amerykańskiego wydawnictwa (skupionego kalista Tidiani Coulibaly, wcześ- głównie na rodzimych produkcjach) wciągnie Pań- niej związany również z Jazz Voltą. stwa bez reszty. To nieoceniona skarbnica wiedzy o Gra tej grupy ma spójniejszy cha- zjawiskach, które z różnych przyczyn nie doczeka- rakter, jest też zdecydowanie bar- ły się należytego uznania. dziej przebojowa. Szczególnie cie-

F L a P www.jazzpress.pl 56| Płyty / Recenzje

Viktoria Tolstoy – Meet Me At The Movies

Rafał Garszczyński [email protected]

ny zestaw ballad obejmujący kil- ka dekad muzyki filmowej, od po- chodzącej z lat trzydziestych ubie- głego wieku kompozycji As Time Goes By Hermana Hupfelda znanej z Casablanki po współczesne utwo- ry Björk, Annie Lennox i Seala. Nie wszystkie piosenki kojarzą się jed- noznacznie z filmowymi przeboja- mi, jednak wszystkie pochodzą ze ścieżek dźwiękowych do znanych ACT, 2017 na całym świecie filmowych prze- Viktoria Tolstoy nie rozpieszcza bojów. swoich fanów nadmiarem nagrań. Meet Me At The Movies to album Jej ostatni album ukazał się w 2013 niezwykle osobisty, z pewnoś- roku (A Moment Of Now), a cała dy- cią nieprzypadkowy zbiór piose- skografia, obejmuje, jeśli dobrze nek związanych filmowym rodo- udało mi się policzyć, 12 albumów. wodem. W nagraniu wzięli udział Jej debiut – album Smile, Love And muzycy współpracujący od lat z Spice ukazał się w 1994 roku, więc Viktorią Tolstoy, a gościnnie za- daje to średnio album co dwa, trzy grali Iiro Rantala i Nils Landgren. lata, co w połączeniu z raczej nie- Jak można dowiedzieć się z tekstu zbyt częstymi występami gościn- umieszczonego na okładce, pier- nymi u innych artystów sprawia, wotnie materiał miał zostać zare- że raczej trudno nazwać Vikto- jestrowany z udziałem dużej or- rię artystką zapracowaną. Jednak i kiestry. Nie wiem, jak brzmiało- tym razem warto było czekać. by takie nagranie, mnie jednak po- Zestaw filmowych melodii wybra- doba się kameralne, skupione na nych przez Viktorię Tolstoy zawie- głosie wokalistki i istocie tekstów ra muzyczne fragmenty filmów, brzmienie albumu. które są jej bliskie, zarówno tych Oczywiście najważniejszy jest tekst bardzo starych, jak i nieco now- i jego interpretacja, jednak ten al- szych. W efekcie dostajemy spój- bum to również kolejne wyśmie- JazzPRESS, marzec 2017 |57

nite nagranie Iiro Rantali i kil- ka wybornych popisów Mattiasa Svenssona na akustycznym kon- trabasie. To właśnie kontrabas w The Book Of Love – melodii z fi l- mu Shall We Dance jest jednym z najciekawszych momentów al- bumu. Pochwalić należy również pozostałych członków zespo- łu, a gościnnie występującego w dwu utworach Nilsa Landgrena w szczególności, za bardzo kame- ralną i odbiegającą od jego włas- nych nagrań produkcję. Platforma podcastowa Viktoria Tolstoy jest jedną z tych RadioJAZZ.FM nielicznych wokalistek, które po- www.archiwum.radiojazz.fm siadają wielki dar przekonywa- Ty decydujesz kiedy, jakiej nia. Każdemu słuchaczowi wy- audycji słuchasz. daje się, że śpiewa właśnie dla niego i tylko dla niego. Nie na- grywa często, nie pojawia się co roku na wszystkich możliwych festiwalach, sprawia, że warto na nią czekać. Być może usłyszymy kiedyś jej piosenkę w czołówce jakiejś wielkiej fi lmowej produk- cji, bo za sprawą albumu Meet Me At The Movies potwierdza, że mogłaby nagrać własny fi lmowy przebój. Mam też nadzieję, że na kolejny album Viktorii Tolstoy nie będzie trzeba czekać kolejne trzy lata. 58| Płyty / Recenzje

Viktoria Tolstoy – Meet Me At The Movies

Krzysztof Komorek [email protected]

„Kino i muzyka to moje dwie naj- bre. Spokojne, wolne, nastrojowe większe pasje”. Takie stwierdze- utwory (w zasadzie tylko żywio- nie mogłoby wypowiedzieć wiele łowy, niemal rockowy New World osób. W tym akurat wypadku cy- Björk nie wpisuje się w ten sche- tat pochodzi od szwedzkiej woka- mat i spokojnie mogłoby go na tej listki Viktorii Tolstoy, która swoją płycie nie być) kapitalnie wypa- najnowszą płytę zatytułowała Meet dają w takim właśnie instrumen- Me At The Movies. Jedenaście na- talnym układzie. Zestawieniu pro- grań to ulubione filmowe piosenki mieniującym delikatnością. Cie- wokalistki. kawostką jest zaśpiewanie jedne- Z obrazów, które trwale ją zauro- go z utworów – En Man – tematu czyły i które pozostały w sercach Marlowe’a z Żegnaj laleczko – po i pamięci także wielu innych wi- szwedzku. Na deser zaś otrzymu- dzów: Bagdad Cafe, Casablanca, Sła- jemy wykonane w duecie z gitarą, wa, Dracula, Batman Forever, Mia- pięknie wieńczące całość, chapli- sto aniołów, Tańcząc w ciemnoś- nowskie Smile. ciach. Wśród autorów muzyki tak- Wokalistka podkreśla, że wraz z że znajdziemy głośne i ciekawe na- zespołem chciała stworzyć bliski zwiska: Clint Eastwood, Annie Len- słuchaczowi album, przy którym, nox, Seal. Artystka początkowo pla- będzie można usiąść, zrelaksować nowała nagranie tej płyty z orkie- się i po prostu cieszyć muzyką. Cie- strą, ostatecznie jednak album po- pły, kojący głos i piękne melodie. wstał z towarzyszeniem kameral- Czyż nie to właśnie sprzyjać bę- nego gitarowego tria z dodatkową dzie takiemu odbiorowi? W moim atrakcją w postaci udziału zapro- przypadku te zamierzenia zostały szonych, w charakterze gości spe- całkowicie spełnione, zdecydowa- cjalnych, Iiro Rantali i Nilsa Land- nie polecam więc muzyczno-filmo- grena. wą randkę z Viktorią Tolstoy, jako Muszę przyznać, że owa zmiana świetną propozycję, zwłaszcza na planów wyszła tej płycie na do- nieprzyjazną zimę.

F L P a www.jazzpress.pl JazzPRESS, marzec 2017 |59

KONCERTY „Jazz is not just music, 60| Koncerty / Przewodnikit’s a way koncertowy of life.”

Marcin Krupa [Nina Simone] Prezydent Miasta Katowice zaprasza

25–30.04.17 KATOWICEKATOWICE

INTERNATIONAL JAZZ DAY: Orkiestra Muzyki Nowej + Kwadrofonik + Adam Bałdych + Agata Zubel + Jakob Kullberg DK • Bal de Papanosh FR

LABtrio BE • Håkon Kornstad „Tenor battle” NO Hedvig Mollestad Trio NO • Bachorze + Pilokatabaza Apostolis Anthimos „Miniatures” PL • Buraku IT + BR Tim Berne „Snakeoil” US • The Hot 8 Brass Band US

PATRONAT HONOROWY: Anke Helfrich Trio DE • Marcin Olak Quartet PL P R E Z Y D E N T M I A S T A K A T O W I C E „Old and Unwise” Tim Berne & Steve Byram / wystawa www.miasto-ogrodow.eu • www.jazzartfestival.eu JazzPRESS, marzec 2017 |61

JAZZ JANTAR Polska Scena Jazzowa to kolejny cykl koncerów, które od 16 do 19 marca będą odbywać się w ramach tegorocznej edycji Festiwalu 16 marca Jazz Jantar. Na scenie Klubu Żak w Gdańsku wystąpią z programa- mi premierowymi: Maciej Sikała Septet, Quantum Trio, Algorhythm GDAŃSK oraz gdański kwaret Elec-Tri-City. Ponadto, pierwsze trójmiejskie wykonania będą miały materiały z płyt Primitivo Oleś Brothers & An- toni Gralak, No More Drama Cracow Jazz Collective, Monte Alban Adam Pierończyk Trio oraz III Innercity Ensemble.

JAZZ Z WAMI: PAWEŁ KACZMARCZYK AUDIOFEELING TRIO + MR. KRIME / KASIA PIETRZKO Audiofeeling Trio Pawła Kaczmarczyka oraz Mr. Krime zagrają 18 18 marca w Raciborskim Domu Kultury w Raciborzu. Muzycy zapre- marca zentują utwory z nagrodzonego, między innymi Mateuszem Ra- RACIBÓRZ diowej Trójki jako Jazzowe Wydarzenie Roku, albumu Vars & Kaper DeconstructiON. Podczas konceru zaprezentuje się również Kasia Pietrzko Trio, powstały w 2014 roku zespół, który obok grającej na forepianie liderki tworzą: basista Szymon Frankowski oraz perku- sista Piotr Budniak. Koncer odbędzie się w ramach cyklu Jazz z Wami.

12ON14: KUBA WIĘCEK Kuba Więcek Trio wystąpi 24 marca w warszawskim 12on14 Jazz Club. Studiującemu w Kopenhadze lide- rowi grupy i saksofoniście: towarzyszyć będą: Michał Barański grający na kontrabasie i gitarze basowej oraz perkusista Łukasz Żyta. Będzie to koncer pre- mierowy debiutanckiej płyty tria – Another Raindrop – zawierającej kompozycje inspirowane doświadcze- niami muzyków na polu wielu muzycznych gatunków, począwszy od klasyki, poprzez folk, jazz, aż po mu- zykę elektroniczną i hip-hop. Wydarzenie transmito- wane będzie przez RadioJAZZ.FM.

WARSZAWA 24 12ON14 JAZZCLUB KUP BILET marca 62| Koncerty / Przewodnik koncertowy

PIANO DAY – KRAKÓW W 88 dzień roku od dwóch lat obchodzony jest na całym świecie Pia- 26 no Day, międzynarodowe święto popularyzujące muzykę forepia- marca nową, które angażuje zarówno muzyków profesjonalnych, jak i ama- KRAKÓW torów, goszczących wtedy w kinach, kawiarniach, galeriach sztuki i mieszkaniach prywatnych. W ramach tego święta w Krakowie od 26 do 29 marca odbędą się cztery koncery – w Klubokawiarni BAL, Salonie Muzycznym Magnus i Studiu Nagraniowym Infra Sound. Wystąpią Kuba Płużek, Vitaliy Ivanov, Mateusz Mateja, Nikodem Dybiński, a także Weronika Mietelska.

PIANO DAY – WARSZAWA Warszawska odsłona międzynarodowego święta forepianu – Piano 29 Day – zagości w przestrzeniach klubu Miłość Kredytowa 9. Podczas marca stołecznej edycji wystąpią: Janusz Olejniczak z towarzyszeniem WARSZAWA kwintetu smyczkowego z Koncerem f-moll Fryderyka Chopina, Wło- dek Pawlik z solowym recitalem poświęconym improwizacji, Sławek Jaskułke z materiałem ze swojej najnowszej płyty Senne, Barosz Dziadosz Pleq z muzyką ambientową inspirowaną brzmieniem for- tepianu oraz Hania Rani reprezentująca nur modern classic.

ROMA: ANNA MARIA JOPEK I GONZALO RUBALCABA Podczas kolejnego konceru z cyklu Dobry Wieczór Jazz, 28 marca w warszawskim Teatrze Roma , pod- czas dwóch koncerów (o godz. 18.30 i 20:30), za- grają Anna Maria Jopek oraz Gonzalo Rubalcaba, Ernesto Simpson i Armando Gola. Znakomita woka- listka i trio wybitnego kubańskiego pianisty zapre- zentują utwory z wydanej w lutym płyty Minione, za- wierającej polskie, przedwojenne szlagiery. Podczas występu usłyszymy takie przeboje, jak: Ta ostatnia niedziela, Rebeka, Twe usta kłamią, wszystkie w no- wych aranżacjach Gonzalo Rubalcaby.

WARSZAWA 2818 TEATR MUZYCZNY KUP BILET marca ROMA JazzPRESS, marzec 2017 |63

KUP BILET 64| Koncerty / Przewodnik koncertowy

JAZZTRZĘBIE Od 21 do 30 kwietnia odbywać się będzie festiwal JAZZtrzębie, zor- 21 ganizowany w Jastrzębiu Zdroju. Podczas koncerów w Miejskiej kwietnia Bibliotece Publicznej, Centrum Kultury Pawłowice i Kinie Centrum WARSZAWA zagrają: Organ Spot, Anna Gadt, Asia Smajdor, Przemek Strączek International Group i Gilad Hekselman Trio. W Galerii Handlowej Ja- strzębie i Dąbrówce zorganizowane zostanie jam session, a w Me- diatece z wykładem Kobiety jazzu zagości Jacek Niedziela-Meira. Festiwalowi towarzyszy wystawa inspirowanego jazzem malarstwa autorstwa Rafała Hermana.

ESKAUBEI & TOMEK NOWAK QUARTET – TRASA KONCERTOWA Jazzo-rapowy Eskaubei & Tomek Nowak Quaret podczas kon- 24 cerów 24 i 25 marca oraz 18, 28, 29, 30 kwietnia i 26 maja, pro- marca mować będzie swój drugi album Tego chciałem. Zespół wystąpi w TRASA Nowym Sączu (Atelier Jazz Club), Kędzierzynie Koźlu (Kameleon KONCERTOWA Jazz Club), Warszawie (Prom Kultury Saska Kępa), Wałbrzychu (A propos) i Wrocławiu. We Wrocławiu i Krakowie z zespołem gościnnie wystąpi Mr. Krime.

JACHNA / TARWID / KARCH – TRASA KONCERTOWA Trio Wojciecha Jachny, Grzegorza Tarwida i Albera Karcha w mar- 25 cu i kwietniu wyruszy w trasę promującą swoją najnowszą płytę Sun- marca dial II. Okazją ku temu będzie wersja winylowa albumu, która ukaże TRASA się na przełomie marca i kwietnia. Zespół odwiedzi: Lublin (25.03 – KONCERTOWA Centrum Kultury), Łódź (7.04 – Ciągoty i Tęsknot y), Warszawę (8.04 – 12/14 Jazz Club), Poznań (9.04 – Dragon), Sopot (22.04 – Teatr Boto) oraz Wrocław (30.04 – Międzynarodowy Dzień Jazzu, Jazz nad Odrą).

MAREK NAPIÓRKOWSKI WAW-NYC – TRASA KONCERTOWA WAW-NYC jest fuzją czterech osobowości i dwóch miast. Znakomity 24 gitarzysta Marek Napiórkowski zaprosił do udziału w tym projekcie: kwietnia Clarence’a Penna (perkusja), Manuela Valerę (forepian) i Robera TRASA Kubiszyna (bas). Od 24 do 30 kwietnia na koncerach w Olsztynie KONCERTOWA (Filharmonia Warmińsko-Mazurska), Wejherowie (Filharmonia Ka- szubska), Lublinie (Teatr Stary), Warszawie (12on14), Wrocławiu (Jazz nad Odrą), Namysłowie (Ośrodek Kultury) i Rybniku (Jazzowa Majówka) muzycy prezentować będą kompozycje stworzone spe- cjalnie na potrzeby projektu WAW-NYC.

ORGANIZATOR: PATRONAT MEDIALNY: PRODUKCJA: JazzPRESS, marzec 2017 |65

ORGANIZATOR: PATRONAT MEDIALNY: PRODUKCJA: 66| Koncerty / Relacje osz ł Wo Sebastian fot.

Legenda M-Base w Białym Pałacu

Jerzy Szczerbakow Greg Osby Quartet – Szczecin, [email protected] Filharmonia Szczecińska, 6 lutego 2017 r.

Przez ostatnie lata powstało w na- lutego, odwiedzając Szczecin, mia- szym kraju kilka fantastycznych łem okazję nie tylko zwiedzić tam- filharmonii – budynków o zachwy- tejszą filharmonię, ale również cającej architekturze i niezwy- zweryfikować „na własne uszy” jej kłych walorach akustycznych. Trzy walory akustyczne. Okazją do tego z nich zwracają szczególną uwa- był odbywający się w ramach cyklu gę: wrocławskie Narodowe Forum Espressivo koncert znakomitego Muzyki, katowicki NOSPR oraz Fil- amerykańskiego saksofonisty, osa- harmonia Szczecińska. Wszystkie dzonego ostatnio coraz głębiej w one, oprócz realizacji misji zwią- polskich realiach, Grega Osby'ego. zanej z muzyką klasyczną i współ- Greg Osby to jedna z tych legen- czesną, część swojej aktywności darnych postaci, których muzykę poświęciły jazzowi. Na początku wypada znać. To on, razem ze Ste- JazzPRESS, marzec 2017 |67 vem Colemanem, Cassandrą Wil- son, Robinem Eubanksem jest od- powiedzialny za stworzenie w la- tach osiemdziesiątych nurtu M- -Base. Innym powodem, dla któ- osz ł Wo Sebastian fot. rego warto znać i śledzić karie- rę Osby'ego jest jego pasja wynaj- dywania i promowania młodych, utalentowanych muzyków. Jego chyba największym odkryciem w tym względzie jest pianista Jason Moran. W Szczecinie saksofonista wystą- pił z polsko-amerykańskim skła- dem, w którym na kontrabasie za- grał mieszkający w Berlinie amery- kański basista Josh Ginsburg, nato- miast Polskę reprezentowali: pia- nista Kuba Płużek oraz perkusista Dawid Fortuna. To właśnie skoja- rzenie z grą Jasona Morana sprawi- ło, że Płużek stał się pianistą tego kwartetu. Materiał, jaki zaprezentował zespół pochodził głównie z płyt Osby'ego wydanych dla legendarnej nowo- jorskiej wytwórni Blue Note: Chan- nel Three, Inner Circle oraz 9 Levels – nagranej dla własnej wytwórni, In- prezentujący młode pokolenie polskiego jazzu Płu- ner Circle Music. żek i Fortuna byli godnymi partnerami dla swych Wyróżnikiem gry Osby'ego jest, bardziej doświadczonych amerykańskich kolegów. charakterystyczne dla wpływów Z przyjemnością mogę również potwierdzić, ż e M-Base, poszarpane rytmicznie wszystkie komplementy dotyczące Filharmonii frazowanie obecne nawet w bar- Szczecińskiej, jakie mogli Państwo przeczytać lub dziej nastrojowych utworach. Po- usłyszeć, są prawdziwe. Architektura jest zachwy- trafi on jednak nadać mu muzycz- cająca, ale największe wrażenie robi fantastyczne ną głębię, nie popadając dzięki brzmienie sali koncertowej. Możemy być naprawdę temu w słodkawy liryzm. Z satys- dumni z powstających w ostatnich latach obiektów fakcją możemy odnotować, że re- kultury.. 68| Koncerty / Relacje

fot. Katarzyna Stańczyk

Remember to have fun

Katarzyna Stańczyk Kenneth Dahl Knudsen Group – Warszawa, [email protected] 12on14 Jazz Club, 25 lutego 2017 r..

W pierś się biję i przyznaję pub- ten sposób staliśmy się uczestni- licznie, że pana Kennetha Dahla kami bardzo osobistego i oczysz- Knudsena wcześniej nie znałam, a czającego przeżycia dla muzyka. I na jego koncert w 12on14 Jazz Clu- choć treść była bolesna i trudna, bie trafiłam trochę przypadkiem. została nam przekazana w taki Ów przypadek okazał się być nie- sposób, że zamiast smutku i żało- zwykle fortunnym dla moich uszu, by wspólnie celebrowaliśmy czas, gdyż poznałam twórczość artysty, jaki mama i syn przeżyli razem. do której powracać będę często. Knudsen wspominając ich wspól- Niewątpliwie koncert ten był dla ne chwile przytoczył słowa, w któ- Knudsena wydarzeniem wyjątko- rych mama przekazywała mu, wym, albowiem trzy dni wcześniej by czerpał radość z tego, co robi. artysta pochował swoją mamę. Jej I na kilka chwil przed rozpoczę- postać przywoływana była wielo- ciem koncertu dało się słyszeć ci- krotnie podczas tego wieczoru. W che: „Remember to have fun” wy- JazzPRESS, marzec 2017 |69 czyk ń Sta Katarzyna fot.

powiedziane przez lidera do pozo- gitara najbardziej oddawała swoim stałych muzyków. brzmieniem i charakterem „skan- Muzyka kwintetu to esencja skan- dynawskość” muzyki, często grając dynawskiego jazzu. Z jednej stro- powolne, ale nadające charakteru ny słychać było wyraźne wpły- partie, a czasami grając unisono z wy europejskiego jazzu, ale peł- będącym z przodu saksofonem. na była także tego niepodrabialne- W przerwie koncertu pianista go oddechu i przestrzeni, którą tak Gauthier Toux, w prywatnej roz- prawdziwie oddać może tylko ktoś, mowie zdradził, że kompozycje komu „fiordy jadły z ręki”. Kom- Knudsena są wbrew pozorom bar- pozycje osadzone w dość prostych dzo trudne do zagrania, jednak strukturach harmonicznych op- ich wysiłek nie był dla nas zauwa- arte były o zawiłe rytmicznie uni- żalny. Wręcz przeciwnie. Chemię, sona i przeplatające się partie sak- przyjaźń i energię pomiędzy mu- sofonu (Lars Zander), gitary (Seba- zykami odczuł chyba każdy z obec- stian Boehlen) i fortepianu (Gaut- nych w klubie słuchaczy, a wspa- hier Toux), podparte solidną grą niały kontakt z publicznością spra- sekcyjną perkusisty (Maxence Si- wił, że na tych kilka godzin stali- bille) i grającego na kontrabasie li- śmy się jednym, zakochanym w dera. Właśnie ta, nieco wycofana, jazzie organizmem. 70| Koncerty / Relacje

fot. Paulina Krukowska

Urodzinowy koncert pełen szczęścia

Jakub Krukowski Dorota Miśkiewicz i Kwartet Marka Napiórkowskiego [email protected] – Poznań, Blue Note, 10 lutego 2017 r.

„Dziewiętnaście lat temu grałem ła program, jakże trafnie zatytuło- koncert w poznańskim Zamku ra- wały Lubię być szczęśliwa. Szczęś- zem z Ulą Dudziak. Pojawił się liwi mogą być wszyscy meloma- wtedy Leszek Łuczak i zaprosił nas ni, bo jazz ma w Poznaniu miejsce, na dół, gdzie były gruzy. Z entuzja- by wybrzmieć w pełnej krasie. Uro- zmem mówił, że będzie tu wspa- dzinowe koncerty co roku są tego niały klub jazzowy. Nie do koń- najlepszym dowodem. ca wierzyliśmy, że tak się stanie...”. Występ wokalistki był pierwszą A jednak! Wydarzyło się dokład- odsłoną tegorocznych obchodów. nie tak, jak deklarował właściciel Na scenie towarzyszył jej kwar- i powyższe słowa Marek Napiór- tet w składzie którego, obok Mar- kowski mógł wypowiedzieć pod- ka Napiórkowskiego znaleźli się: czas dziewiętnastych urodzin klu- Tomasz Kałwak (instrumenty kla- bu. Gitarzysta towarzyszył Dorocie wiszowe), Michał Barański (bas) Miśkiewicz, która zaprezentowa- oraz Robert Luty (perkusja). Artyst- JazzPRESS, marzec 2017 |71 ka zaprezentowała materiał pod- wicie zaaranżowany utwór Anna Joanna, ze zna- sumowujący jej dotychczasową ka- komitą grą Napiórkowskiego na gitarze klasycz- rierę, pokrywający się w dużej mie- nej oraz intrygującym solo Barańskiego. Basista dał rze z wydaną w zeszłym roku pły- wokalny popis, oparty na indyjskiej technice Kon- tą Best of. Nie zabrakło też nawią- nakolu (rytmicznego śpiewu), znany słuchaczom zania do najnowszej płyty Piano.pl RadioJAZZ.FM – muzyk w tym stylu pozdrawia ich (recenzja – JazzPRESS 2/2017). w radiowych dżinglach. Koncert rozpoczął utwór Lubię być Po przerwie ze sceny emanowała jeszcze pozytyw- szczęśliwa autorstwa Jerzego Wa- niejsza energia, a muzycy wspaniale komuniko- sowskiego, zinterpretowany przez wali się z publicznością. Na początek zagrali jazzo- wokalistkę na albumie Wasow- we standardy – polską kompozycję Henryka Warsa ski odnaleziony. Ktoś zbudził mnie. ze słowami Juliana Tuwima Na pierwszy znak oraz Pozytywny tekst i radosna me- światowy klasyk You Stepped Out of a Dream. War- lodia nadały optymistyczny wy- to wspomnieć również mocną wokalizę z Nagana- dźwięk całemu koncertowi. Oczy- ga oraz niecodzienne wykonanie hitu W komór- wiście artystka nie zrezygnowa- ce. Utwór ubarwił humorystyczny akcent – partie ła z nostalgicznych piosenek, któ- Wojciecha Waglewskiego wyrecytował w śląskiej re dominowały w jej dotychczaso- gwarze Tomasz Kałwak. wym repertuarze, jak sama stwier- Podczas bisów Dorota Miśkiewicz sięgnęła po dziła „jesteśmy szczęśliwi i pokazu- skrzypce, by zagrać wielki przebój Um Pincelada, jemy, że nawet w tych trudnych sy- z niezapomnianej kolaboracji z Cesarią Evorą. Wi- tuacjach można zobaczyć coś jas- downię pożegnała zaś kolejnym utworem ze słowa- nego”. Melancholijny nastój wpro- mi Juliana Tuwima, z muzyką Witolda Lutosław- wadził utwór A co sny? Jego wyko- skiego – kołysanką Kotek. Utwór poprzedziło grom- nanie miało szczególny charakter kie Sto lat, zaśpiewane dla klubu i jego właścicieli. – Miśkiewicz „grała” dzwonkami Najlepszym urodzinowym prezentem, jaki Blue przewiązanymi na kostkach nóg, Note mógł otrzymać jest uznanie widowni. Goście Michał Barański zaś kontrabas zdecydowanie dopisali – bilety na koncert wyprze- zamienił na bas elektryczny. Jak dały się niemal do ostatniego miejsca. Entuzjazm przyznała liderka, był to prawdo- klubowych bywalców odzwierciedlił już wcześ- podobnie pierwszy raz, kiedy grali niej wynik corocznej ankiety magazynu Jazz Fo- ten numer w ten sposób. rum – poznański lokal zajął drugie miejsce w ka- Pierwszy set wypełnił jeszcze mię- tegorii Klub roku. Warto przywołać w tym miejscu dzy innymi przebój wokalistki kolejne słowa wypowiedziane tego wieczoru ze sce- Nucę, gwiżdżę sobie oraz ciekawy ny przez Marka Napiórkowskiego: „Proszę mieć to duet z Tomaszem Kałwakiem Prag- w świadomości, że to bardzo ważne miejsce na ma- nę być jeziorem (w aranżacji piani- pie polskiego i europejskiego jazzu, a już na pew- sty z albumu Piano.pl). Największe no wielka chluba dla Poznania”. Trudno się z tym wrażenie zrobił jednak niesamo- stwierdzeniem nie zgodzić. Dziękujemy! 72| Koncerty / Relacje

fot. Paulina Krukowska

Wspomnienie mistrzowskiego brzmienia

Jakub Krukowski Friends. Music of Jarek Śmietana [email protected] – Poznań, Blue Note, 18 lutego 2017 r.

Jubileusz otwarcia poznańskiego Blue Note, co roku Była to druga, po występie Doro- skłania do refleksji nad minionymi latami – wiel- ty Miśkiewicz, odsłona tegorocz- kimi gwiazdami goszczącymi na tej scenie i wyko- nych obchodów. Na scenie pojawił naniami, które na zawsze pozostały w pamięci. Spo- się kwintet w składzie Wojciech śród nich nie sposób wybrać wydarzenie, które okre- Karolak (organy Hammonda), An- ślić można najważniejszym w historii klubu. Z całą toni Dębski (gitara basowa) Adam pewnością jednak jednym z takich był występ Jaro- Czerwiński (perkusja), Piotr Ba- sława Śmietany 12 stycznia 2013 roku. Jak się okaza- ron (saksofon) oraz Marek Napiór- ło nieodżałowany gitarzysta zagrał wtedy dla nas po kowski (gitara elektryczna). Szcze- raz ostatni. Tego dnia na scenie towarzyszył mu per- gólnie trudną rolę miał ten ostat- kusista Adam Czerwiński, z inicjatywy którego w ni, wykonywał bowiem partie, któ- 2014 roku wydana został płyta Friends. Music of Jarek re na albumie przypadły takim Śmietana. Cztery lata od pamiętnego koncertu kilko- artystom jak John Scofield i Lar- ro z tytułowych przyjaciół spotkało się, by zaprezen- ry Koonse, zasadniczo zaś odgry- tować program z tego wyjątkowego albumu. wał partie samego Jarosława Śmie- JazzPRESS, marzec 2017 |73 tany. Jego gra od samego począt- ponownie brylował Napiórkowski. Muzycy jas- ku stała na najwyższym poziomie, no dali do zrozumienia, że nie będzie to program nie ważne czy zespół grał jazz, czy ściśle jazzowy – blues był tu równie istotnym ga- blues, zaaranżowane kompozycje, tunkiem. Po zagraniu czterech kompozycji zespół czy improwizacje – za każdym ra- zszedł na przerwę, po której powrócił z utworem zem czarował publiczność. Trudno Kairo. Po nim usłyszeliśmy jedyną kompozycję zresztą oczekiwać innego po czoło- spoza repertuaru bohatera wieczoru – utwór napi- wym polskim muzyku, niedawno sany przez Wojciecha Karolaka Kukułeczka, rów- wyróżnionym mianem najlepsze- nież nawiązujący do bluesowej estetyki. Autor na- go gitarzysty w ankiecie magazynu dawał ton, świetnie akompaniując podczas solo- Jazz Forum. wych improwizacji pozostałych muzyków. Kon- Cały występujący tego wieczoru cert zamknęły dwa sztandarowe przeboje Śmieta- skład określić można jako iście ny – ballada My Love and Inspiration oraz Mr. Soul. gwiazdorski, a jednocześnie moc- Artyści rzecz jasna powrócili jeszcze na scenę, by no związany z Jarosławem Śmie- zagrać trzy utwory bisowe. W dużej mierze była to taną. Zarówno Wojciech Karolak, zasługa publiczności, niedającej zespołowi odło- najważniejszy polski hammon- żyć instrumentów. dzista, jak i Piotr Baron, klasyfi- Po entuzjastycznym i radosnym programie Doroty kowany w czołówce krajowych Miśkiewicz, spodziewałem się, ż e podczas drugie- saksofonistów, nagrali z gitarzy- go koncertu ze sceny popłyną bardziej nostalgicz- stą szereg niezapomnianych albu- ne dźwięki. Nic bardziej mylnego! Przyjaciele Jaro- mów. Adam Czerwiński oraz An- sława Śmietany wspomnieli jego twórczość w spo- toni Dębski byli natomiast stały- sób, jaki pewnie sam gitarzysta chciałby doświad- mi członkami jego zespołów. Już czyć. Zagrali mocno i energicznie. Doskonale roz- od pierwszego zagranego przez kładali akcenty, skłaniając widownię do żywioło- nich utworu Back to the Roots wych reakcji. Dobrze, że pamięć o wielkim muzy- dało się odczuć energię jaka wciąż ku jest wciąż tak wspaniale pielęgnowana. Poznań- tkwi w kompozycjach Śmietany ski koncert dał jasno do zrozumienia, że nie zapo- oraz kunszt muzyków, potrafią- mniała o nim również publiczność. cych twórczo je rozwinąć. Trzema Podsumowując obchody dziewiętnastych urodzin znakomitymi solówkami – Baro- Blue Note, muszę oddać wielki szacunek organiza- na, Napiórkowskiego i Karolaka, torom za dobór tegorocznych wykonawców. Byli- artyści wyraziście rozpoczęli swój śmy świadkami dwóch zupełnie różnych, ale jak- występ. że pozytywnych i ważnych koncertów. Połączył je „Nie ma koncertu jazzowego Marek Napiórkowski występujący w obydwu ze- bez bluesa” – powiedział ze sce- społach, udowadniając przy okazji swoją wszech- ny Adam Czerwiński, co ochoczo stronność. Z mojej strony życzę klubowi dalszych podchwycili pozostali członkowie sukcesów, niecierpliwie czekając na jakże podnio- grupy. Zagrali United Blues, gdzie sły, okrągły jubileusz w przyszłym roku. 74| Teatr / Relacje czyk ń Sta Katarzyna fot.

Fryty* Fritha Światowa Scena Jazzu: Fred Frith Trio Piotr Rytowski – Warszawa, Studio Koncertowe Polskiego Radia im. [email protected] W. Lutosławskiego, 17 lutego 2017 r.

Wejściu muzyków na scenę jak znacznie młodszymi od siebie – Ja- zwykle towarzyszyły gromkie sonem Hoopesem na gitarze baso- oklaski. Kiedy ucichły, jeszcze za- wej i Jordanem Glennem na per- nim usłyszeliśmy pierwsze dźwię- kusji. Koncert dowiódł, że ta konfi- ki muzyki, ciszę przerwał okrzyk z guracja muzyków na żywo spraw- widowni: „Happy Birthday Fred!”. dza się doskonale. Jak można się 17 lutego główny bohater wieczoru było spodziewać, wieczór wypełni- Fred Frith obchodził swoje 68 uro- ły rozbudowane utwory improwi- dziny – choć słuchając jego muzyki, zowane, dające bardzo duże pole do czasem trudno w to było uwierzyć. popisu instrumentalistom i świet- Na scenie warszawskiego Studia nie pokazujące, jak duże jest mię- Koncertowego Polskiego Radia im. dzy nimi wzajemne wyczucie i zro- Witolda Lutosławskiego Frith wy- zumienie. stąpił ze składem, z którym nagrał Wszyscy muzycy wykorzystywa- w ubiegłym roku album Another li całe bogactwo technik i akce- Day In Fucking Paradise, czyli ze soriów do gry na swoich instru- JazzPRESS, marzec 2017 |75 mentach – często zdecydowanie niestandardowych – jak chociaż- by gra smyczkiem na perkusji. W tym obszarze, co nikogo nie po- winno dziwić, najwięcej inwencji przejawiał Frith, grając na gitarze między innymi pędzlem, szczotką czy młotkiem. Podkreślało to per- formatywny charakter tej muzy- ki. Słuchając płyty, najczęściej nie mamy pojęcia, w jak nietypowy sposób mogły zostać wykreowane brzmienia, które docierają do na- szych uszu. Dopiero kontakt z ży- wym wykonaniem pozwala usły- szeć – i zobaczyć – całe spektrum możliwości zespołu. Frith potwierdził swoją klasę. My- ślę, ż e nikogo nie zaskoczył – cóż, po prostu on już nie musi tego ro- bić. Zaskoczeniem byli dla mnie natomiast towarzyszący mu muzy- cy. Szczególnie grający na basie Ho- opes. Postać na pierwszy rzut oka wyjęta z któregoś z filmów Tima Burtona – strój, fryzura, ruchy na scenie… ale przede wszystkich rzecz jasna jego gra. Przesterowany bas brzmiał czasem bardziej szaleńczo niż gitara lidera. Gra Hoopesa pod- czas niemal całego koncertu była dosyć daleka od klasycznej funk- cji basu w trio jazzowym. Nierzad- ko jego instrument przejmował rolę gitary albo malował elektro- niczne, syntezatorowe plamy, pod- czas gdy Frith wydawał ze swej gi- tary dźwięki, które zdecydowanie fot. Katarzyna Stańczyk bardziej przypisalibyśmy rodzinie 76| Koncerty / Relacje czyk ń Sta Katarzyna fot.

instrumentów perkusyjnych. Ale żeby nikt się nie Po takim koncercie nie mogło za- zastanawiał, czy Hoopes jest „pełnokrwistym ba- braknąć bisów. Zagrany na pożeg- sistą”, muzyk w pewnym momencie zaczął grać… nanie utwór zaczął się od dźwię- klangiem. Jego gra uzupełniona o dopasowujący się ków ekstremalnych – było szyb- płynnie do sytuacji puls perkusji stała się niemal ko i głośno. Po tym jak słuchacze funkowa – oczywiście był to „funk dla freaków”. Z doświadczyli już „funku dla frea- kolei, kiedy w jednym z utworów Frith włączył do ków”, teraz dostali „punk dla frea- muzyki swoje wokalizy, przetworzony elektronicz- ków”. Wydawało się, że w ten spo- nie bas stworzył dosyć mroczne tło, a perkusja na- sób muzycy chcą intensywnie i de- brała bardziej transowego charakteru, ze sceny po- finitywnie zakończyć koncert, ale wiało „awangardowym szamanizmem”. Na słowa utwór parokrotnie jeszcze zmie- uznania zasługuje też Jordan Glenn. Pełen inwen- niał tempo i stylistykę. Gorący, in- cji, z pozoru połamany rytm perkusji potrafił trzy- spirujący wieczór! mać w ryzach rozimprowizowanych muzyków.

* Ponieważ w miejskim / młodzieżowym slangu słowo „fryty” posiada różne, niekoniecznie pożądane w tym kontek- ście znaczenia, na wszelki wypadek podaję to właściwe – „grać fryty” oznacza w slangu środowisk muzycznych „grać free”.

F L P a www.jazzpress.pl JazzPRESS, marzec 2017 |77 fot. Anna Mrowca Anna fot.

Człowiek z lutnią

Jozef van Wissem – Wrocław, Anna Mrowca Stary Klasztor, 5 lutego 2017 r. [email protected]

W niedzielę 5 lutego wrocław- tej muzyce filmowej i mam wielki ski Stary Klasztor odwiedził Jo- sentyment do tej twórczości z racji zef van Wissem, duński kompozy- jej nietypowej roli – „wspierającej” tor minimalizmu i lutnista, bliski obraz. Gdy zapamiętuję muzykę w współpracownik Jima Jarmuscha, filmie, a nie zdarza mi się to czę- dla którego skomponował ścieżkę sto, to wiem, że muszę odsłuchać dźwiękową do filmu Tylko kochan- jej osobno, zazwyczaj wielokrotnie. kowie przeżyją. Na koncert powiod- Po drugie, cenię sobie filmy Jarmu- ła mnie nie tyle dogłębna znajo- scha, choć do Kochanków raczej nie mość twórczości Wissema, co czy- wracam. sta ciekawość. Miała ona podwój- Właściwie, gdy się teraz tak do- ne korzenie. Przede wszystkim lu- brze zastanowiłam, dochodzi i bię pobuszować w szeroko poję- trzeci aspekt – lutnia. Miałam 78| Koncerty / Relacje

chwile zastanowienia jak zabrzmi solo, bez wsparcia zespołu SQÜRL, obecnego przy nagraniu ścieżki dźwiękowej. Czy mimo że z zało- żenia minimalistycznie, nie bę- dzie zbyt pusto na tym koncercie? Niepotrzebne wątpliwości. Prze- de wszystkim transowa, nieco ba- rokowa muzyka tworzyła pew- ną historię i uruchamiała myśli. Ewidentnie zaistniała bez filmu. Oczywiście przyszła mi do głowy platynowa grzywa Tildy Swinton i klimaty orientalnego Tangeru, gdzie kręcono część zdjęć, ale tyl- ko przelotnie. Mało tego, gdybym nie widziała samotnego Wisse- ma na scenie, byłabym pewna, że jest w towarzystwie co najmniej skrzypka, a być może i basisty. In- teresujące było to echo lutni, które zadziwiło mnie kilkakrotnie roz- dźwiękami. Jak to bywa z koncertami solo, i ten nie trwał długo. Mogłabym maru- dzić, że niecała godzinka, jeden bis i zdawkowe „dziękuję” to trochę za mało, ale zdaję sobie sprawę, że po- jedyncze występy to naprawdę nie- mały trud, poza tym – chciałam minimalizmu, to i go otrzymałam. Za to swobodnie widziałabym Jo- zefa w szerszym składzie, na przy- kład w muzycznej odsłonie Festi- walu Nowe Horyzonty, idealnie z Jarmuschem na gitarze. Wiem, cał- kiem teraz odpływam, ale jak to mówią: niezbadane są wyroki… Kto fot. Anna Mrowca wie? JazzPRESS, marzec 2017 |79 80| Rozmowy fot. Kuba Majerczyk Kuba fot. JazzPRESS, marzec 2017 |81

Mateusz Gawęda – pianista improwizujący, również w kuchni, choć nade wszystko ceniący sobie sztukę starannego komponowania. Bez niego nie za- istniałyby tak ożywcze w ostatnich latach na młodej polskiej scenie jazzowej formacje, jak PeGaPoFo i Cracow Jazz Collective. Choć akurat, zdaniem Ma- teusza Gawędy, poziom młodych zespołów w naszym kraju wcale nie jest tak wysoki, jak się często uważa. Muzyk wszystko musi zrobić sam

Piotr Wickowski [email protected]

Piotr Wickowski: Odpowiadając Preferujesz kuchnię jakiejś naro- na pytania jazzpressowej rubry- dowości? Czy może wolisz typ fu- ki Take 5, zasugerowałeś, że lubisz sion? gotować... Często jest to u mnie zupełna im- Mateusz Gawęda: Tak, uwielbiam prowizacja. gotować, robię to niestety zbyt rzadko, bo nie starcza mi czasu. Lu- Gotowanie nie jest chyba pasją bię sobie coś ugotować, to jest re- wielu muzyków? laksujące, można sobie przy tym fajnie poimprowizować, stworzyć A mnie się wydaje, że jest całkiem coś ciekawego. popularne. Wielu muzyków ma swoje ulubione specjalności, na Od dawna gotujesz? przykład Kuba Więcek specjalizuje się w daniach tajskich. Od kiedy pamiętam, zawsze lubi- łem gotować. Słyszałem o talentach kulinar- nych Macieja Obary. Masz jakieś ulubione specjalizacje kuchenne? Tak, Maciek też jest dobrym kucha- rzem. Gotowanie jest wśród nas cał- Najbardziej specjalizuję się w da- kiem popularne, nawet sobie cza- niach mięsnych i rybnych. sem robimy jakąś wspólną ucztę... 82| Rozmowy

Ostatnio, kiedy graliśmy w Wado- wicach - w mieście, w którym się urodziłem - nocowaliśmy u moich rodziców i moja mama gotowała jakieś warzywa na parze i tym po- dobne dania.

To sytuacja wyjątkowa. W róż- nych hotelach, przydrożnej ga- stronomii jest pewnie gorzej.

Staram się tak wszystko planować, żeby po drodze nie było z tym prob- lemów. Może dlatego, że wychowa- łem się na znakomitej kuchni, któ- rą miałem w domu na wsi, zwłasz- cza u mamy i babci, więc mam wrodzone wymagania kulinarne. Zawsze staram się jeść coś dobrego i zdrowego, możliwie naturalnego, jak najmniej przetworzonego. Nie zadowolę się byle czym. fot. Katarzyna Stańczyk

Nie oceniając już kwestii żywie- W trasach jednak nie jest łatwo? niowych, potwierdzasz, że ogólnie nie jest łatwo - konkurencja coraz Dlaczego? większa, chociażby wśród piani- stów? Podobno muzycy jazzowi nie są rozpieszczani pod względem żywieniowym przez organizatorów Nigdy tego nie traktowałem w koncertów. Nie mają łatwo zwłaszcza ci o mniej ten sposób, nie odczuwam bardzo popularnych dietach. wielkiej konkurencji. Robię swo- je konsekwentnie, żaden inny pia- Alan Wykpisz (współpracownik Mateusza Gawę- nista nie jest taki jak ja, więc dla- dy, między innymi w Mateusz Gawęda Trio – przyp. czego miałbym innych pianistów red.) jest weganinem i kiedy jeździmy w trasy, za- traktować jako konkurencję? wsze staram się, żeby miał co jeść. Może tak jest z twojego punktu Gotujesz specjalnie dla niego? wiedzenia, ale na pewno inaczej JazzPRESS, marzec 2017 |83 na tę sprawę patrzy organizator fe- ciaż początki nauki były bardzo trudne, bo właśnie stiwalu czy właściciel klubu otrzy- najtrudniej jest zacząć. Zasada jest prosta: im wię- mujący masę ofert od młodych cej się gra koncertów w dobrych miejscach czy na pianistów, wiele w formacie forte- festiwalach - takich, z których coś wynika - tym pianowego tria. bardziej jest się rozpoznawalnym. Jeżeli nie jest się rozpoznawalnym, to szansa na zorganizowanie Wydaje mi się, że to jest po prostu koncertów jest znikoma. Tylko co zrobić, żeby być kwestia poziomu popularności. Im rozpoznawalnym, skoro się nie może nigdzie za- bardziej popularne ma się nazwi- grać? Trzeba w końcu gdzieś zagrać! sko, tym prościej jest załatwić kon- certy i festiwale, organizator musi Tak, to może być dla niektórych błędne koło. przecież też zadbać o frekwencję publiczności. Na tym to polega. Jest Dlatego właśnie trzeba zrobić wszystko, żeby się dużo świetnych pianistów - i bar- przebić przez tę barierę i dojść do etapu, w którym dzo dobrze. gra się na festiwalach. Czyli prowokować okazje, by zostać zauważonym. Konkursy prawie nic mi nie Dzięki czemu ty przebiłeś tę ba- dały, poza poznaniem fajnych, rierę? Pomagały nagrody, które ciekawych osób zbierałeś na liczących się festi- walach? Wydawałoby się, że to, o czym mó- wisz, jest podstawą, ale zdaje się, że Nie mam pojęcia. Można powiedzieć, że konkur- nie wszyscy zdają sobie z tego spra- sy prawie nic mi nie dały poza poznaniem fajnych, wę. Chociażby zerkając do interne- ciekawych osób. Nie wiem, czy konkursy cokolwiek tu, można stwierdzić, że ty ze swo- dają. Ilekroć rozmawiam z różnymi dyrektorami ją rozbudowaną stroną, solidnie artystycznymi, przekonuję się, że dla nich nie ma dokumentującą twoją działalność, znaczenia, czy ktoś wygrał jakieś konkursy. Prze- wcale nie należysz do większości. cież jak chcemy jakąś usługę wynająć - na przykład Dominuje Facebook, często strony stolarza - to bierzemy świetnego, a nie takiego, któ- prowadzone są niechlujnie, w bar- ry wygrał jakiś konkurs. dzo okrojonej wersji, nie są aktua- lizowane. Masz dokładną strategię Myślisz, że organizator nie zwraca uwagi na to, że i pomysł, jak utrzymywać zainte- z dziesięciu młodych pianistów, którzy się do nie- resowanie twoją działalnością na go zgłaszają, tylko trzej mają na koncie wygrany satysfakcjonującym poziomie, czy Jazz nad Odrą lub inne konkursy? ciągle się tego uczysz? Być może zwraca uwagę, tylko tych konkursów jest W zasadzie najgorsze za mną, cho- już naprawdę dużo... 84| Rozmowy

Chcesz powiedzieć, że prawie każdy już coś wy- dyny taki koncert, który pamiętam grał? z ubiegłego roku, to była premiera płyty sekstetu Kamila Piotrowicza. Tak, dokładnie, każdy coś wygrał. Rewelacja! To był świetny koncert, ale jakby mi ktoś kazał wskazać Z tego, co mówisz, wynika, że w twoim przypad- drugi, to musiałbym się porządnie ku tak się po prostu stało - kiedyś telefony zaczęły zastanowić. przynosić pozytywny skutek, skończyły się prob- lemy z kontraktowaniem występów. Ale w grun- Czyli, z twojego punktu widzenia, cie rzeczy nie wiesz dlaczego. ze współpracą młodych muzyków ze słynnymi postaciami też nie Inaczej: na pewno musiałem się zaangażować bar- jest różowo. dziej, ponieważ podjąłem męską decyzję i zrezyg- nowałem z pseudobezpiecznej pracy w szkole mu- Weźmy, na przykład, dwadzieścia zycznej, na rzecz tego, co robię teraz, czyli wyłącz- młodych polskich zespołów, zapro- nie grania, komponowania i nagrywania. Tylko ponujmy je Shorterowi, żeby któreś tym się zajmuję, a załatwienie koncertu na dobrym festiwalu to nieraz parę miesięcy roboty. Na pewno dużo pracy trze- ba poświęcić, żeby wszystko u Może pomaga nawiązanie nas naprawdę hulało na świa- współpracy z postaciami o wiel- kich nazwiskach? Często słyszy towym poziomie się opinie, że poziom młodych polskich zespołów jazzowych jest tak wysoki, że wziął na festiwal. Obawiam się, że mogą grać z każdym, nawet z gwiazdami zza oce- nie wybrałby żadnego z nich. Oczy- anu. wiście w skali od zera do plus nie- skończoności, gdzie rzeczywiście Ja bym tak nie powiedział, nie zgadzam się z tymi mówimy o poziomie światowym, a opiniami. Obserwuję, jak naprawdę wygląda życie nie o jakichś początkach. Bo jak na artystyczne na świecie, i uważam, że 90 procent ze- początkujących, to oczywiście moż- społów u nas... - głupio tak mówić, ale uważam, że na powiedzieć, że są zespoły, któ- tak jest - robi coś niepotrzebnego. Ukazuje się pły- re świetnie się zapowiadają. Cho- ta, która nie wnosi kompletnie nic nowego, pojawia dzi mi nie o grę poprawną czy pre- się nie wiadomo dlaczego. Może jest dobra, może cyzyjną, tylko profesjonalną. Uwa- nie, ale zespół się nie angażuje, nie chce z tym kon- żam, że przed nami wszystkimi certować. W ogóle jeśli chodzi o poziom muzyczny jest jeszcze mnóstwo nauki. u nas, to nie zdarza się często, żebym po koncercie powiedział: „wow, ale mnie wyrwało z krzesła”. Je- Skąd taka surowa ocena? Z kim JazzPRESS, marzec 2017 |85 porównujesz nasze zespoły, że tak słabo wypadają?

Porównuję do największych. Dla- czego nie mam porównywać, na przykład, do Ahmada Jamala?

Do Brada Mehldaua i Vijaya Iyera?

Właśnie. Bo dlaczego, skoro mówi się, że jest tak wiele świetnych mło- dych zespołów, to kiedy sobie odpa- lę płytę Jamala, stwierdzam: „Kur- fot. Katarzyna Stańczyk czę, jednak wolę Jamala”? Na pew- no dużo pracy trzeba poświęcić, nów i powiedział: „Fajnych młodych ludzi tam zna- żeby wszystko u nas naprawdę hu- lazłem”. A nie: „Pojechałem, bo było 10 tysięcy bak- lało na światowym poziomie. Ale sów”. chyba na tym powinna polegać praca artysty, żeby do tego dążył A jak było w przypadku waszej współpracy z Ralp- cały czas. hem Alessim?

Twoim zdaniem, dla polskiego ze- To było niezwykle miłe przeżycie i chyba najlep- społu poziom tego przykładowego sza szkoła jazzu, jaką przeżyłem w ż yciu. W ogó- Jamala jest nieosiągalny, tak samo le pierwszy raz spotkałem się z czymś takim, żeby jak współpraca z nim? nagrać w studiu dziesięć utworów chyba w pięć go- dzin w sumie. Bardzo krótko to trwało. Przecież Tak jak mówię, wszystko zależy nieraz w studiu jeden utwór jest nagrywamy przez od tego, co się reprezentuje i czy pięć godzin. Z Ralphem nagrywaliśmy po jeden, ten topowy muzyk zgodzi się przy- dwa take’i i po prostu cały czas parliśmy do przodu. stać na wszystko. Nie chodzi o to, Króciutkie przerwy. Bardzo profesjonalnie to wy- że można zaproponować: „Zagrał- glądało. Wiele się nauczyliśmy. byś ze mną za 500 dolców?”. Wiado- mo, jest moda, przyjeżdżają ludzie Jak doszło do tej współpracy? Co spowodowało, że ze Stanów do Polski i zarabiają hor- Ralph Alessi zgodził się z wami współpracować? rendalne pieniądze. Chodzi mi o to, żeby ten muzyk ze Stanów przyjeż- Skontaktowaliśmy się z nim zarówno elektronicz- dżał do Europy nie wyłącznie zaro- nie, jak i na żywo. Ale oczywiście było to wcześniej bić kasę, ale żeby pograć z fajnymi zaplanowane. Chcieliśmy zagrać z Ralphem Ales- ludźmi. Żeby wrócił potem do Sta- sim, bo lubimy jego trąbkę i podoba nam się mu- 86| Rozmowy zyka, jaką gra. Wcześniej dyskutowaliśmy z Kubą kim się nie jest, czyli na przykład Więckiem o takiej kooperacji i kiedy Kuba był w nie będę dążył do tego, żeby grać Stanach przez parę tygodni spotkał się z Ralphem. bebop jak Charlie Parker, bo nie je- Był u niego na czymś w rodzaju lekcji - pograli ra- stem Charliem Parkerem. Nie je- zem, żeby sprawdzić, czy „zażre”, żeby nie było nie- stem też czarny, jestem Polakiem, spodzianek. Potem Ralph przyleciał, mieliśmy tro- więc wolę umieścić w mojej muzy- chę czasu, żeby nauczyć się wszystkiego. Jest bar- ce polskość niż nadmiar muzyki ze dzo miłym gościem i świetnym trębaczem. Dener- Stanów. Z korespondencji z muzy- wując teraz trochę wszystkich kolegów i przyjaciół kami z Ameryki wiem, że ich iry- grających na trąbce, zaryzykuję stwierdzenie, że w tują i śmieszą zespoły, które w bar- tym kraju nikt nie byłby w stanie dorównać mu dzo wierny sposób kopiują Amery- poziomem. kanów. Oni na to nie zwrócą uwa- gi, raczej zainteresują się Namy- Zagraliście cztery koncerty w Polsce w listopadzie słowskim, na przykład grającym z 2016 – i co dalej? Góralami, i zareagują: „Fajne, bo to jest takie wasze”. Ta krótka przygoda była niezwykle miła i owocna. Czekamy teraz na zorganizowa- nie jakiejś przyszłorocznej tra- sy, połączonej z wydaniem płyty, Nie jestem czarny, jestem Po- którą nagraliśmy. lakiem, więc wolę umieścić w mojej muzyce polskość niż nad- Czyli jednak wasz przykład po- miar muzyki ze Stanów twierdza, że młody polski zespół może grać i nagrywać z gwiazdą z Zachodu. Podobnie jak zespołem D.R.A.G., w którym grasz, bo wykonuje prze- Tak, ale w tym przypadku nie chodziło o popular- róbki polskiej muzyki etnicznej? ność, tylko o jakość. Gdybym wolał współpracę, któ- ra wpłynie na popularność, załatwiałbym koncert, Nie wiem, nie chcę porównywać. na przykład, z Chrisem Bottim. Choć wiadomo że Staram się tylko, żeby to, co prezen- tego bym nie zrobił. Taki już mam gust muzyczny, tuję, było moje, żeby było muzyką że chciałem mieć trąbkę Alessiego, a nie Bottiego. Mateusza Gawędy. Nie chcę naśla- dować jakichś niby-wzorców czy Czy jazz amerykański jest dla ciebie wzorcem? Do iść za modą. Po prostu chcę prze- niego się odnosisz? Tam przede wszystkim szu- kazywać taką muzykę, jaką czu- kasz mistrzów? ję, nie chcę się na siłę „uczerniać” albo robić z siebie króla soulu czy Jestem totalnym przeciwnikiem udawania kogoś, hip-hopu. JazzPRESS, marzec 2017 |87

Masz jednak na pewno swoje typy i ulubionych wykonawców.

Przede wszystkim mam bardzo duży sentyment do muzyki aku- stycznej. Bardzo lubię drewno.

Domyślam się, że lubisz pianistykę – klasyczną, ale też XX wieku?

Bardziej może właśnie taką muzy- kę lubię. Jestem ogromnym fanem Igora Strawińskiego i Wojciecha Kilara. Jest u nich baza harmonicz- na, z której chętnie korzystam.

Funkcjonujesz też w Pezda & Ga- węda Duo, bardzo odległym od tego, o czym mówisz. Podzielasz upodobania Sławka Pezdy do mu- zyki punkowej? fot. Kuba Majerczyk

Mamy bardzo podobne gusta, zwłaszcza że ten duet jest naszą rych, powiem, że dla mnie, niestety, ta muzyka jest najstarszą wspólną formacją, bo po prostu trochę nudna. Nudne jest, że robi się tyle istniejemy od 2005 roku. Wszystko rzeczy tak samo. Jestem zwolennikiem Fryderyka zaczęło się od tego duetu. Sławek Chopina, Jana Sebastiana Bacha, tylko jak ktoś już jest moim pierwszym jazzowym nie jest Chopinem, to po co udaje, że nim jest? Lu- kumplem. Teraz nie odczuwam po- dzie przestali improwizować, przestali kompono- trzeby grania muzyki punkowej, wać, zaczęli tylko odgrywać, zwłaszcza na uczel- ale niewykluczone, że będę odczu- niach. Ogromnym błędem różnych uczelni, chyba wał taką potrzebę w przyszłości. na całym świecie, jest traktowanie muzyki w spo- sób rzemieślniczy, żeby nauczyć przebierania pal- Co sprawiło, że mimo zamiłowa- cami, czytania nut. Ale co dalej? nia do klasycznej pianistyki nie zdecydowałeś się iść tą ścieżką Jednemu to nie wystarcza, inny znajduje sens w jako muzyk? odgrywaniu wyłącznie tego, co zapisano w histo- rii, w dążeniu do jakiegoś modelu doskonałości, Raniąc pewnie uczucia niektó- zbliżaniu się do wyimaginowanego Chopina... 88| Rozmowy

Chopina sam sobie chętnie zagram, bo bardzo go ny kompozytorskiej jest oczywi- lubię, ale jestem przeciwnikiem szkolnictwa mu- ście przy oktecie. Pamiętam, jak zycznego, które nie chce z ucznia zrobić artysty, tyl- się dobrze bawiłem, pisząc na ten ko rzemieślnika albo innego nauczyciela. zespół. Było mnóstwo roboty, sie- działem w różnych miejscach: pod Może po prostu nie miałeś do czynienia z ta- drzewem, na ławce, gdziekolwiek, kim modelem edukacji, który byłby dla ciebie od- z kartką i ołówkiem, i układałem powiedni, jak, na przykład, popularny ostatnio sobie te głosy w głowie. Na pewno wśród polskich muzyków model duński? jest prościej pisać na mniejszy ze- staw instrumentów. Ja po prostu Być może. Tak czy inaczej, w gruncie rzeczy mu- lubię wszystkie składy, w których zyk wszystko musi zrobić sam. Samemu trzeba wy- pracuję, współpraca z nimi jest dla konać tę pracę, a nie czekać, aż ktoś coś podpowie. mnie niezwykłą przyjemnością. Do tej prawdy trzeba dojść samo- dzielnie. Ogromnym błędem różnych Czy w przypadku twojego roz- uczelni, chyba na całym świe- woju kluczową rolę odgrywała cie, jest traktowanie muzyki w też praca w kolejnych zespołach, w których się pojawiałeś bądź sposób rzemieślniczy, żeby na- które zakładałeś? Który był na- uczyć przebierania palcami, stępny po Pezda & Gawęda Duo? czytania nut. Ale co dalej?

Chyba PeGaPoFo. Lubisz towarzysko, ze względu na Każdy kolejny zespół był krokiem do przodu? ludzi, z którymi się tam spotykasz?

Oczywiście, to było przemyślane, mogę powiedzieć, Ze względu na sytuację towarzyską że na tym mój rozwój się opierał. Na tym, co robi- również. Tak się jakoś nauczyłem, łem z kolejnymi grupami, na współpracy z kolejny- nawet sobie nie wyobrażam sytua- mi ludźmi. cji, że gram z kimś, kogo nie lubię. Najważniejsze jest tutaj porozu- A obecnie? Czy każda z formacji, w których funk- mienie. Jeśli jest zestaw ludzi, któ- cjonujesz, jest dla ciebie cenna z tego powodu, że ry się rozumie, to można z tego coś wymaga innej specjalności? Na przykład Cracow wykroić, nadać jakiś kształt, cha- Jazz Collective jest cenne dla ciebie jako kompozy- rakterystyczne brzmienie. Na przy- tora i aranżera? kład z Łukaszem Stworzewiczem (lider różnych wcieleń formacji Sil- Uważam, że dużo większe pole do popisu ze stro- berman, w których skład wchodzi JazzPRESS, marzec 2017 |89 też Mateusz Gawęda – przyp. red.) bardzo często spędzamy czas, słu- chamy przeróżnej muzyki, robi- my sobie zagadki muzyczne, roz- mawiamy na filozoficzne tematy. Z kolei ze Sławkiem Pezdą mam inne osobiste przeżycia i inaczej prezen- tuje się też muzyka naszego duetu.

Wymienisz jakieś nazwy, nazwi- ska muzyków szczególnie dla cie- bie ważnych?

Jestem zafascynowany Milesem fot. Katarzyna Stańczyk Davisem, on jest dla mnie najlep- szym jazzmanem na świecie. Myślę, że słowo „nie” jest tu wystarczającą odpowie- Pasjonujesz się całą jego twórczoś- dzią. cią czy może najbardziej jakimś jej etapem? Zgodzisz się ze stwierdzeniem, że komponowanie jest teraz dla ciebie działalnością kluczową? Najbliższe mojemu sercu są lata sześćdziesiąte: kwintet z Shorte- Owszem, jest dla mnie ważne, żebym grał właśnie rem, Hancockiem, Williamsem i swoją muzykę. Dlatego jeśli coś skomponuję, wtedy Carterem. Postać Milesa jest ide- mam materiał, który mogę prezentować ludziom, alnym wzorem do naśladowania bo jest w pełni mój. To jest moja muzyka. jazzowego artysty, ponieważ fa- cet wiele robił, walczył, nie bał się Niektórzy za w pełni swoje uważają też cudze zmieniać, nie bał się narzucać swo- utwory, które zaaranżowali na własny sposób. ich pomysłów. Po prostu robił swo- je, był prawdziwym artystą. Ja po prostu bardzo lubię komponować, dla mnie to bardzo osobiste zajęcie. Niektórzy uważają, ż e jest Myślisz, że ty, jako artysta, móg- to trochę też mój znak rozpoznawczy. Są tacy, któ- łbyś pójść na kompromis i zająć się rzy lubią moje kompozycje, bez względu na to, czy czymś, co byłoby dla ciebie opła- lubią muzykę jazzową lub pianistykę. Dla mnie calne finansowo, ale do czego nie to ważne, bo zawsze chciałem uczyć się kompozy- miałbyś przekonania? Na przy- cji, zawsze podchodziłem do tego bardzo precyzyj- kład muzyką do jakiegoś progra- nie, bardzo krytycznie. Przede wszystkim jest chy- mu telewizyjnego, filmu. ba tak, że komponuję coś, co mnie się spodoba, że- 90| Rozmowy bym mógł grać muzykę, która mi się podoba - czyli sób – przez lata? Czy może zazwy- żebym miał co grać. Robię to dla siebie - komponu- czaj idzie gładko, masz jakiś skład ję dla siebie. Mógłbym też, w zasadzie, coś skompo- i pod niego szybko coś przygoto- nować dla kogoś, ale na razie nie mam na to czasu. wujesz? Komponowanie jest dla mnie naprawdę bardzo ważne. Właściwie ciągle się tego uczę. Niektórzy Nie, chociaż fajnie by było. Nigdy mówią, że napisali kompozycję, a napisali tylko nie przyspieszam komponowania, melodyjkę i akordy. Analizuję partytury Strawiń- bo nie można przyspieszyć mo- skiego, staram się wyobrażać sobie w głowie róż- mentu, kiedy posiada się inspira- ne głosy, zestawienie brzmień instrumentów, w ten cję, wenę. Pisanie jest trudne. sposób studiuję kompozycję. Są różne podejścia, w tym takie, I na swojej stronie pokazujesz, jak chronologicznie żeby podchodzić do tego zajęcia przybywają na twoim koncie nowe kompozycje. jak do pracy w biurze - codziennie coś robić i nie czekać na wenę. Tam są daty zakończenia pracy nad kompozycją. Ja muszę się zastanowić 500 razy, Czyli właściwie, które są najstarsze? czy na pewno napisałem dość do-

Jazz Drama jest moim najstar- szym utworem. I najdłuższym. Nawet sobie nie wyobrażam sytuacji, że gram z kimś, kogo Masz na myśli utwór, nad któ- nie lubię rym jako pierwszym pracowa- łeś? Bo z tego spisu wynika, ż e wcześniej ukończyłeś kilka innych. bry fragment. Na tyle dobry, żeby go już zostawić i zatwierdzić. Kie- W szóstej klasie podstawówki skomponowałem dy dochodzę do takiego wniosku, część A do utworu Jazz Drama i stwierdziłem, że ta przechodzę do kolejnego fragmen- część jest dobra, ale nie wiem, co z tym dalej zrobić, tu. Czasem to trwa tygodniami, nie mam na tyle wiedzy kompozytorskiej, doświad- miesiącami, latami. czenia, wiedzy harmonicznej, żeby kontynuować, więc zostawiłem to na później. Potem, w gimna- Co jeśli powstałą już część, po ja- zjum, napisałem jakąś kolejną część, w liceum zno- kimś czasie, następna poddaje w wu kolejną i na studiach dopiero skończyłem pisać wątpliwość? całość. Części początkowe w tym utworze są choler- nie stare, byłem wtedy jeszcze dzieckiem. Może czasem tak jest, ale raczej nie zdarza się, ż eby coś mi zaburzało Wiele twoich kompozycji powstawało w ten spo- to, co już sobie zatwierdziłem. Po- JazzPRESS, marzec 2017 |91

święcam temu wiele uwagi - jak już uznam, że może zostać, to ra- czej zostaje.

Analizując listę twoich utworów, można też zauważyć, że ukończe- nie niektórych z nich związane było z powstawaniem grup, w któ- rych się udzielałeś. Czyli jednak coś powstawało pod konkretny skład lub ten skład zadziałał jak katalizator przyspieszający ukoń- czenie czegoś, co już powstawa- ło jakiś czas? Czy nie było tak cho- ciażby z utworami dla Cracow Jazz Collective?

Na początku był Jazz Drama, dopie- ro potem przyszedł pomysł założe- nia zespołu Cracow Jazz Collective. Jeżeli chodzi o pozostałe utwory na płycie No More Drama, to powsta- wały, kiedy chciałem ukończyć re- pertuar zespołu. Ale pisałem je intensywnie już dużo wcześniej. Zwykle tak jest, że układam sobie fot. Kuba Majerczyk pewne rzeczy w głowie przez ja- kiś czas i dopiero potem siadam do kartki, i spisuję. A Świeżość, poza PeGaPoFo, grasz też w duecie ze Sławkiem Pezdą, ale to wyjątki. Skąd takie rozgra- Dlaczego rzadko wykorzystujesz niczenie? jeden swój utwór w różnych gru- pach? Raczej poszczególne kompo- Bo uważam, ż e ta kompozycja może dobrze paso- zycje przypisane są do konkretne- wać do duetu i kwartetu, a do innych składów nie- go składu? koniecznie.

Raczej tak, choć, na przykład z Pe- Są kompozytorzy, którzy jeśli są zadowoleni ze GaPoFo również nagraliśmy Jazz swojego utworu, chętnie słyszą go w różnych wer- Drama. sjach, w wykonaniu różnych swoich zespołów. 92| Rozmowy

Właśnie, mało towarzyska.

Tradycje w tej dziedzinie są wiel- kie i stanowią duże wyzwanie. To nie motywuje?

Takie występy są dla mnie śred- nio przyjemne. Wolę czasem za- grać solo jakiś utwór, kiedy koncer- tuję z zespołem. Jest fajnie, bo emo- cje są inne. Wiem, że zaraz koledzy znowu będą ze mną grać. Mogę też zagrać intro do utworu zespołowe- go, które trwa 20 minut, ale jednak czuć towarzystwo w pobliżu.

Jako pasjonat starannego i za- awansowanego komponowania nie jesteś chyba zwolennikiem działalności opartej głównie na czystej improwizacji?

Przeciwnie, bardzo lubię takie po- dejście. Sam tak gram ze Sławkiem fot. Katarzyna Stańczyk Pezdą. Wiele z moich utworów tak powstało, że w pewnym momencie Ja zawsze komponując, staram się wiedzieć, na jaki jest w nich forma otwarta, miejsce skład, a nawet na jakie osoby coś powstaje, kto bę- na coś zupełnie odjechanego albo dzie to wykonywał. Ale mam też taki dość stary nieprzygotowanego. Na przykład utwór - My Funny Ballantine's – który poza PeGaPo- utwór Świeżość został tak napisany, Fo ze Sławkiem gramy w duecie. Lubię też zagrać że nie można go ćwiczyć. I nigdy ten utwór solo. na próbach, w żadnym zespole, nie ćwiczyliśmy w jego przypadku nic Do występów solo też masz oddzielny repertuar? poza tematem – przysięgam.

Raczej unikam solowych występów, bo są takie... Chodzi mi raczej nie o fragmenta- smutne. ryczne wykorzystywanie impro- wizacji, ale o taką całościową kon- Mało towarzyska sytuacja? cepcję grania. JazzPRESS, marzec 2017 |93

Jeśli chodzi o historie całkiem im- prowizowane, to jestem ich zwo- lennikiem, tylko pod warunkiem, że są bardzo dobrze zrobione. Sam też w zeszłym roku grałem takie koncerty z przyjaciółmi ze Skandy- nawii, którzy mnie odwiedzili.

Masz na myśli The Vikings?

Tak. Graliśmy w trio właśnie wy- łącznie muzykę improwizowaną. Rzecz w tym, że jeśli umiem kom- ponować, mam wiedzę kompo- fot. Katarzyna Stańczyk zytorską, to wtedy mam większe pole do popisu w muzyce impro- ogóle kiedy wychodzę na scenę... owszem, mam przygotowany Nigdy nie przyspieszam kom- materiał, ale nie chcę wiedzieć, ponowania, bo nie można przy- jakie będę grał nuty, bo to ma się spieszyć momentu, kiedy posia- okazać dopiero na scenie. Cały da się inspirację, wenę czas chcę zaskakiwać też siebie samego. wizowanej niż ktoś, kto tej wiedzy Podsumowując, co jest dla ciebie fundamentem nie ma. Dlatego ja bym tych dwóch muzyki, którą tworzysz i którą grasz? dziedzin nie rozdzielał, ale raczej je łączył. Na pewno lepsze zadatki Emocje. na improwizatora ma ktoś, kto ma większą wiedzę. Tak jak lepsze za- Każdy tak mówi, nikt się nie przyzna do grania datki na użycie free style’u w hip- muzyki bez emocji... -hopie ma facet, który zna więcej słów. Mam na myśli baaardzo duże emocje. Muszą one Bardzo lubię improwizować, właś- być ogromne, żeby było ciekawie, bo jestem czło- nie o to u mnie chodzi, żeby aż do wiekiem, który szybko się nudzi. Trzeba ciągle coś przesady było wyimprowizowa- zmieniać. Lubię też potężne brzmienia, dlatego ne. Kiedy improwizuję, to nie chcę można takie znaleźć w moich kompozycjach czy wiedzieć, co zagram za sekundę, składach. A charakter kompozycji - to na pewno chcę po prostu zrobić to TERAZ. W jedna z moich pieczątek. 94| Rozmowy

Anka Kozieł to wszechstronna pol- ska wokalistka i pedagog mieszkają- ca w Królestwie Niderlandów. Uczy wokalistyki w Królewskim Konser- watorium w Hadze. Jest także cer- tyfikowanym nauczycielem Kom- pletnej Techniki Wokalnej (CVT). Spotkałyśmy się w Utrechcie kilka tygodni po uroczystym rozdaniu nagród Polonusa Roku 2016, w któ- rym Anka zdobyła tytuł Polaka Roku 2016 w Holandii, w kategorii Kultu- ra. Rozmawiamy o tym, jak polska dziewczyna radzi sobie na Nizinach i jakie ma plany na przyszłość.

fot. Karen Schefers Nie wszystko pójdzie idealnie

Małgorzata Smółka [email protected]

Małgorzata Smółka: Kiedy wie- miałam osiemnaście lat, wygrałam działaś już na pewno, że chcesz w konkurs pod nazwą „Zostań gwiaz- życiu robić to, co robisz teraz, czyli dą”, organizowany przez Radio Ka- zajmować się muzyką? towice. To chyba wtedy uświado- miłam sobie, że chciałabym zająć Anka Kozieł: Będąc nastolatką, fa- się tym zawodowo. Ale występu- scynował mnie przede wszystkim ję odkąd pamiętam! Zawsze to lu- blues. Pisałam piosenki, próbowa- biłam. Nie wstydzę się przyznać, łam, eksperymentowałam. Kiedy że na scenie czuje się świetnie. To JazzPRESS, marzec 2017 |95 nie jest żadna arogancja. Muzyka, cie w moich rękach. W tym czasie uczyłam się rów- i wszystko z nią związane, to dla nież w prywatnej szkole muzycznej, gdzie zajmo- mnie bardzo naturalna rzecz. Po waliśmy się co prawda głównie teorią muzyki kla- konkursie w Katowicach postano- sycznej, ale nauczyłam się tam podstaw u profeso- wiłam zdawać na Wydział Jazzu w ra Zenona Kowalowskiego (autora muzyki do seria- Katowicach i zająć się śpiewaniem lu animowanego Reksio – przyp. MS). Jedyną for- profesjonalnie. Chciałam być wo- mą kontaktu ze światem jazzowym był dla mnie kalistką. Oczywiście nie dostałam udział w konkursach i przeglądach. Wiele z nich się. Nie ułatwiał sprawy fakt, że by- wygrywałam. Jedną z takich nagród był wyjazd na łam samoukiem i do żadnej szko- warsztaty do Neuenkirchen, organizowane przez ły muzycznej wcześniej nie chodzi- Susan i Martina Weinertów. Tam poznałam Rachel łam. Sama nauczyłam się grać na Gould, która później została moja nauczycielką w kilku instrumentach, a teoria mu- szkole w Hadze. To ona mi o tej szkole opowiedziała zyki zaczęła mi być po prostu po- i zachęciła do kontynuowania nauki właśnie w Ho- trzebna, kiedy chciałam zapisywać landii. Wysłałam do Hagi kasetę ze swoim mate- swoje kompozycje. Nie wszystko da riałem i po dwóch tygodniach zadzwonił do mnie dziekan wydziału jazzu z infor- Występuję odkąd pamiętam! macją, że się dostałam! I że mogę zaczynać w następny czwartek! Zawsze to lubiłam. Nie wstydzę Przyjęli mnie z otwartymi ra- się przyznać, że na scenie czuję mionami. To chyba wystarczy za się świetnie cały komentarz. Oczywiście, że byłam szczęśliwa. To był jednak się zapamiętać. Taka była moja mo- 1998 rok, ja byłam na ten krok w tak krótkim cza- tywacja. sie zupełnie nieprzygotowana. Dziekan zgodził się na to, żebym zaczęła dopiero w kolejnym roku aka- Pierwsze podejście niezaliczone. demickim, będąc już na to gotowa. Również finan- Rozumiem, że następny raz był już sowo. Nie zapominajmy, że wtedy Polska nie była szczęśliwszy? jeszcze członkiem Unii Europejskiej i musiałam za- płacić za naukę pełne czesne. Sprzedałam miesz- Niezupełnie. Na wydział jazzu nie kanie, zamknęłam wszystkie sprawy i w 1999 roku dostałam się w sumie... pięć razy. znalazłam się w Niderlandach. Jak się potem oka- Starczyło czasu, aby pomiędzy ko- zało – na stałe. lejnymi próbami skończyć Stu- dium Reklamy. Jestem więc dy- Zaczęłaś studia w Konserwatorium w Hadze na plomowaną projektantką, co bar- Wydziale Wokalistyki Jazzowej. dzo przydaje mi się w moim obec- nym zawodzie. Oprawa graficzna Te studia podobały mi się przede wszystkim dlate- kolejnych projektów jest całkowi- go, że traktowano nas jako muzyków, którzy śpie- 96| Rozmowy / Backstage

jęciu na przykład, bebop, swing, hard bop, czy fusion. Wiesz, ja cze- kałam na szansę uczenia się wo- kalu jazzowego bardzo długo. Kie- dy zaczęłam naukę w Hadze by- łam absolutnie pewna, że jazz jest czymś dla mnie. Nie miałam żad- nych wątpliwości. Ale to był dłu- gi proces. Zaczynałam od ś piewa- nia rocka (głównie standardy Suzi Quatro i to publicznie!), była przy- goda z muzyką gospel, nawet co- untry, potem na długo przyszła fa- fot. materiały prasowe scynacja bluesem. Przeszłam przez masę stylów wokalnych i kiedy do- wają, a nie tylko jak wokalistów. To według mnie szłam do jazzu, byłam już pew- duża różnica. Kończąc konserwatorium, powinno na. Pamiętam, ż e pierwszą woka- się go kończyć jako muzyk: świadomy swoich wy- listką jazzową, która zrobiła na borów, posiadający umiejętności słyszenia muzy- mnie ogromne wrażenie była Ella ki, zapisania jej i aranżacji czyli, z bardzo podsta- i jej Spring Is Here. Ten głos był jak wową wiedzą. Włączając w to napisanie aranżu na wstążka na wietrze. Idealnie sto- big-band, co było moim zadaniem na trzecim roku nowany, dopasowany, pełna kon- studiów. Dokładnie w ten sam sposób ja dzisiaj trola nad dźwiękiem. A potem Sa- traktuję swoich studentów. rah Vaughan, Dianne Reeves, Mark Murphy, Bobby McFerrin. Poszu- Może fakt, że to w Holandii przeszłaś tak napraw- kiwałam głównie między wokali- dę swoją pierwszą w pełni „zinstytucjonalizowa- stami improwizującymi. Dla mnie ną” edukację muzyczną wyszło ci na dobre? jazz wiąże się bardzo ś cisłe z im- prowizacją i nie wyobrażam sobie, Zdecydowanie! Jestem o tym przekonana. Czuję się żeby tego nie robić. Nie zawsze, nie jak muzyk, który śpiewa, nie jestem tylko wokalist- w każdej piosence, ale kiedy czu- ką. ję, że chciałabym w tym momencie właśnie coś do tego utworu „dodać” Dlaczego wybrałaś właśnie jazz? – improwizuję, tworzę specyfi czną atmosferę, coś adekwatnego do da- Jazz to jednocześnie bardzo szerokie, ale i bar- nej chwili. dzo wąskie pojęcie. Muzycy zajmujący się inny- Był okres, w którym skupiałam się mi gatunkami, bardzo szybko rozpoznają, że „coś głównie na słuchaniu instrumen- jest jazzem”. My, jazzmani, zawieramy w tym po- talistów. Na przykład Michael Bre- JazzPRESS, marzec 2017 |97 cker – dla mnie absolutny guru. nie to podejście, chyba nigdy nie zaśpiewałabym Szukałam też w bardzo różnych za- improwizacji niemal w stu procentach zbudowa- kątkach wokalistyki. Björk czy cho- nej z załamanych dźwięków. „Pomyłki” traktowali- ciażby projekt Branforda Marsa- śmy jako powód do poszukiwań, rozważań, odkry- lisa – Buckshot LeFonque. Nie wy- wania „dlaczego?” a nie w kategorii błędu, za któ- myślam sobie, że od dzisiaj słu- ry trzeba przeprosić i się z tego powodu kajać. To też cham tego, czy tego. To dzieje się stało się częścią mojego podejścia do wykonywania samo. Tak jak nigdy, z pełną świa- tego zawodu. Po latach studiów i zgłębiania wiedzy domością, desperacko nie upiera- wróciłam do intuicyjnego wykonywania muzyki. łam się, ż eby znaleźć swój włas- Kiedy wychodzę na scenę, wychodzę z przekona- ny styl. A moi studenci pytają: „Jak niem, że nie wszystko pójdzie idealnie. Wychodzę można znaleźć własny styl, niepo- jednak na tę scenę przygotowana, uzbrojona w od- wtarzalność, wyjątkowość?”. Chcą, powiednie narzędzia, warsztat, który z tych sytua- żeby ich muzyka miała jakiś spe- cji pozwoli mi wybrnąć z korzyścią dla mnie i dla cjalny „smaczek”. I szukają goto- słuchaczy. Perfekcjoniści mają ogromne trudności wych recept. I jak mam na to odpo- z występowaniem publicznym. Każdy błąd odbija wiedzieć? się potem na psychice i im częściej ktoś taki wystę- puje, tym ciężej mu to zaakcep- Nigdy, z pełną świadomością, tować. Nie mam wygórowanych oczekiwań, ale za to ciekawość, desperacko nie upierałam się, jak to będzie tym razem. Oczy- żeby znaleźć swój własny styl wiście w jazzie możemy sobie na to pozwolić ze względu na to, że forma utworu może być zmie- Chcą wymyślić swoją unikalność? niana w biegu. To tylko kwestia dobrej interakcji między muzykami. Parokrotnie „oskarżono” mnie Niestety tak. Ja nigdy nie miałam wręcz o to, że śpiewając klasyczne utwory za bar- takiej potrzeby. Za to miałam za- dzo swinguję. A ja po prostu lubię śpiewać po swo- wsze dużo szczęścia. Mój pierw- jemu. Cały czas gra mi w głowie jakaś muzyka, któ- szy kwartet założyłam „na szyb- ra przeważnie jest interpretacją tego, co wcześniej ko” przed Dutch Jazz Competition i słyszałam albo co właśnie słychać w radiu. okazało się, że przypadkowo zebra- łam najbardziej kreatywnych mu- Oj tak, pamiętam nawet taką sytuację! Wystę- zyków w okolicy. Przyjęliśmy za- powałaś z jazzującym Chopinem na kameral- sadę: „zobaczymy co będzie” i każ- nym koncercie podczas Jazzy Tiel, w 2013 roku. dą zmianę aranżu, czy po prostu Publiczność, przyzwyczajona do czysto klasycz- wpadkę, traktowaliśmy raczej jako nych koncertów, z takim rodzajem interpretacji okazję do pójścia w zupełnie nie- spotkała się po raz pierwszy w życiu. Nie wszyscy spodziewanym kierunku. Gdyby wiedzieli, co z tym zrobić. To zakrawało na socjo- 98| Rozmowy / Backstage logiczny eksperyment! Reakcja publiczności była wych dźwięków w tej chwili. Słu- bezcenna. cham tego, co dzieje się w tych ob- cych dla mnie gardłach, wyobra- Też to wtedy zauważyłam! W pewnym momencie żam to sobie „anatomicznie” i pró- zamiast twarzy, widziałam same znaki zapytania! buje odtworzyć. Jeśli uda mi się to powtórzyć dokładnie tak samo, to W jakim składzie czujesz się na scenie najlepiej, znaczy, że miałam racje. Jeśli nie – najpewniej, co daje ci najwięcej przyjemności? A szukam dalej. Podniosę krtań, ob- może nie ma to wielkiego znaczenia? niżę język. W muzyce ś wiata wy- szukuję nieznanych, dziwnych To wszystko zależy od nastroju, od chwili. W ogó- dla nas, Europejczyków, technik le jestem wdzięczna za każdą możliwość kontaktu wokalnych. Na przykład śpiewa- z publicznością. Zmieniają się składy, ale czy śpie- nie alikwotowe z Tybetu (overto- wam w duecie z pianistą, czy w kwartecie, czy solo ne singing), melizmaty z Bliskiego z moimi „muzycznymi zabawkami”, na scenie czu- Wschodu, timing w muzyce bra- je się jak ryba w wodzie. Lubię zmiany. Przez kilka zylijskiej (na przykład w sambie). ostatnich lat śpiewałam w The Hague Ethospheric W ogóle rytm fascynuje mnie co- Orchestra (THEO). Tam zdoby- łam doświadczenia innego ro- dzaju. Nie byłam wokalistką z Cały czas gra mi w głowie big-bandem. Byłam jednym z in- jakaś muzyka, która przeważ- strumentów. Ktoś mógłby pomy- nie jest interpretacją tego, co śleć, ż e te moje wokalne popisy wcześniej słyszałam albo co niewiele do tego projektu wno- właśnie słychać w radiu siły. Ale kiedy mnie z nimi nie było, okazywało się, że czegoś jednak brakuje. Jeszcze bardziej nabrałam prze- raz bardziej i postanowiłam nawet konania, że wokalista może być instrumentem. I poszerzyć swoje umiejętności, je- to mającym przewagę nad innymi instrumenta- śli chodzi o instrumenty perkusyj- mi. Wydaje mi się, że jako wokalistka mam więk- ne. Mój najnowszy nabytek to cai- szą możliwość zabawy dźwiękiem. Mogę zmieniać sa, metalowy strojony instrument barwę, stonować lub wyostrzyć dźwięk, zastoso- perkusyjny. Fascynująca rzecz! wać efekty wokalne... co jest moją najnowszą fascy- Stworzyłam specjalny aranż na ten nacją. Mam nadzieje, że całkiem niedługo ktoś od- instrument do dumki Fryderyka kryje jakieś nieznane plemię, zamieszkujące odle- Chopina. gły zakątek globu, posługujące się zupełnie dla nas nieznanymi technikami wokalnymi. Pojadę tam i Jesteś Polką mieszkającą w Ni- będę się tego uczyć, rozkładać na czynniki pierw- derlandach, posługującą się tutaj sze, poznawać ich tajemnice. Tak jak uczę się no- głównie językiem angielskim. Jak, JazzPRESS, marzec 2017 |99

fot. materiały prasowe z tego punktu widzenia, postrze- z wokalistyki w Królewskim Konserwatorium w gasz śpiewanie po polsku? Hadze. Trochę już roczników z tej szkoły wypuś- ciłaś. Jak zmieniają się twoi studenci, jeśli chodzi o Obecnie moim pierwszym języ- ich zainteresowania muzyczne? kiem jest jednak angielski. Na mojej najnowszej płycie tylko je- Ich zainteresowania przychodzą falami i są okre- den utwór będzie po polsku. Ję- ślane tym, jaki rodzaj jazzu, w danym momencie, zyk polski ma najwięcej spółgło- jest popularny. sek ze wszystkich języków świata. W rezultacie, śpiewając po polsku Co jest modne teraz? Na czym chcą się wzorować mamy skłonności do „zaciskania najbardziej w roku 2017? się”, bo koncentrujemy się głównie na spółgłoskach. Nie da się śpiewać Teraz największą popularnością cieszy się impro- na głosce „s”. Jeśli chodzi o język wizacja. Zauważyłam, że szczególnie w popie naj- angielski, jest on bardziej... okrą- bardziej popularne jest bardzo delikatne śpiewa- gły. To chyba najlepsze określenie. nie, z powietrzem, zwiewnie, leniwie. Tak śpiewa- Mam jeszcze sporo do nauczenia ją, na przykład, Birdy czy Lorde. Niektórzy studen- się, jeśli chodzi o języki, ale zdecy- ci chcą żeby nauczyć ich śpiewać jak Gretchen Par- dowanie najlepiej czuję się, śpiewa- lato, inni chcą brzmieć jak Lizz Wright czy Diane jąc właśnie po angielsku. Zresztą, Reeves. Uważam, że każdy ma swój własny dźwięk jest to najbardziej popularny język i najlepiej skoncentrować się nad tym, żeby go zna- w każdym rodzaju muzyki. Całe leźć, nie wzorując się na nikim innym. Dopiero kie- centrum, serce przemysłu muzycz- dy już wiemy, co mamy, można nad tym pracować, nego to Stany Zjednoczone i Wielka ulepszać, „podrasować”. Brytania. Czy twoi studenci chętnie i często sięgają do klasy- Od 2005 roku prowadzisz zajęcia ki jazzu? 100| Rozmowy

Tak, co jest zdumiewające. Nas jako nauczycieli obo- kwików, zaczęło brakować mi me- wiązuje pewien program. Na pierwszym i drugim lodii, czy prostych piosenek. Dlate- roku studenci uczą się tradycji, standardów. W ko- go na tę płytę napisałam jak naj- lejnych latach zostawiamy im sporo pola do włas- prostsze melodie. Co nie znaczy, nych wyborów. Przynoszą wtedy na lekcje bardzo mam nadzieję, że będą nudne. Po- zróżnicowany repertuar, z pogranicza bardzo róż- nieważ jednak u mnie nic nie może nych stylów. Daje im tę przestrzeń do próbowania, być do końca tak po prostu zwyczaj- odkrywania i łączenia stylów. Według mnie, jest ne, bez komplikacji, każdy utwór bardzo wielu wokalistów jazzujących czyli swingu- ma jakiś twist, coś ekstra. jących, którzy nie improwizują, na przykład Jamie Cullum, a bardzo niewielu wokalistów jazzowych. Kto wyda nową płytę i na kiedy Moim studentom pozostawiam ostateczny wybór. planujesz wydanie? I kto na niej zagra? Twoja pierwsza płyta Tales of The Forest bardzo trafiła w mój gust. Wielu muzyków próbuje ulep- Płytę nagrywam za kilka tygodni szać doskonałe utwory, na przykład Chopina, czę- i powinna ukazać się późną wios- sto z kiepskim rezultatem. Ty na tej płycie dałaś ną. Wydam ją niezależnie, prawdo- tym utworom nowe życie, zinterpretowałaś je na podobnie poprzez crowdfunding. swój sposób, nie naruszając ich rdzenia. Po pro- Planuję promocję najpierw w Ho- stu nie psując tego, co doskonale. Twój głos jest w landii, potem w Polsce. Jak na ra- tym tak intrygujący, że przeprowadzasz słucha- zie potwierdzony skład AKQ (Anka cza przez znane melodie na kompletnie nowe tery- Koziel Quartet) to: Rembrandt Fre- torium. Nie mogę się już doczekać kolejnej płyty, richs na fortepianie, Vasilis Stefa- którą, jak wiem, właśnie przygotowujesz. nopoulos na basie, Pepe García na instrumentach perkusyjnych. Naj- Uwielbiam śpiewać proste dźwięki, bez wibrato. Na więcej muzycznej odpowiedzial- różnych groovach, na różnych podziałach. Lubię ba- ności ponoszę jednak ja, szczegól- wić się z publicznością. Kiedy śpiewam naprawdę nie dlatego, że są to moje autorskie długi dźwięk, widzę, jak publiczność wstrzymuje utwory i po raz pierwszy zdecydo- oddech, czeka. Napięcie jest fantastyczne! Ja to czuję wałam się umieścić je wszystkie na na scenie. Bardzo kręci mnie rytm, szczególnie ten jednym albumie. Wiele się przez nieparzysty. Dlatego moja kolejna płyta ma tytuł kilka ostatnich lat nauczyłam. Po Slightly Odd i znajdują się na niej takie utwory jak raz pierwszy zagram też na instru- Waltz 4 – niby na trzy, ale jednak na cztery, 13 Rea- mentach perkusyjnych. Czuję, ż e sons, oczywiście na trzynaście czwartych, przy oka- do tego dojrzałam. zji wymieniające 13 powodów, dla których miesz- kam w Holandii, czy Whole Lot of Trouble, oparte na Trzymam kciuki i czekam na to skali całotonowej. Po latach „bycia instrumentem”, wydawnictwo z wielką niecierpli- śpiewania, jak to określa Urszula Dudziak, kocio- wością! Powodzenia. JazzPRESS, marzec 2017 |101 ska ń Sobczy Agnieszka projekt:

Krzysztof Herdzin, artysta wszechstronny: kompozytor, aranżer, orkiestra- tor, dyrygent, akompaniator, pianista. Opowiada o potrzebie ciągłego roz- woju, pracy, która jest pasją, buddyzmie i o tym, dlaczego zrezygnował z Fa- cebooka. Cały ten jazz! MEET! – Krzysztof Herdzin Jerzy Szczerbakow [email protected]

Jerzy Szczerbakow: Wydaje mi zującym, w która stronę się idzie. się, że w muzyce trudno jest zna- Chciałem, więc zapytać o twój leźć miejsce, które stanowiłoby kompas. dla ciebie jeszcze wyzwanie, po- nieważ masz absolutną łatwość Krzysztof Herdzin: Bardzo pięknie przechodzenia pomiędzy stylami powiedziałeś, że ważna jest droga, i gatunkami, wtrącania własnych którą się podąża. O tym często się myśli do gotowych dzieł. Wiado- zapomina. Rzeczywiście jestem ta- mo, że tak naprawdę interesująca kim rzadkim przypadkiem, na któ- w życiu jest droga, jaką się podą- rym często łamią sobie zęby i gło- ża. Natomiast, żeby ta droga mia- wy różni mądrzy ludzie, ponieważ ła sens, musi być gdzieś wyznaczo- wymykam się łatwym klasyfika- ny cel, który jest kompasem poka- cjom. W sztuce zawsze było tak, że 102| Rozmowy

stie do dzisiaj funkcjonują, nato- miast u źródła są indywidualny- mi opiniami ludzi. Każdy z nas re- aguje jednak inaczej. Lubię cyto- wać genialnego reżysera Pedro Al- modóvara, że jeżeli 10 osób obejrzy ten sam film, wtedy tak naprawdę mamy dziesięć różnych filmów, bo każdy odbiera go inaczej i na każ- dego inaczej działa, ponieważ każ- dy ma inną wyobraźnię i emocjo- nalność. Z muzyką jest jeszcze bar- dziej abstrakcyjnie, bowiem muzy- ka jest czystą abstrakcją. W filmie mamy obrazy, słowa, pewien okre- ślony kontekst. Natomiast w mu- zyce każdy z nas te same dźwięki, struktury może odebrać zupełnie inaczej. Dlatego ze mną jest ciężko, ponieważ, od kiedy tylko zajmu- ję się muzyką, a zajmuję się nią już czterdziesty drugi rok, marzyłem o tym, żeby być osobą wszechstron- fot. Zbigniew Waliniowski ną. Uznałem to za cel, wybrałem taką drogę jako kierunek, w któ- aby sobie uprościć wartościowanie, zresztą nie tyl- rym się spełnię i która mnie bar- ko w przypadku muzyki, ale także literatury, sztuk dzo pociąga swoją nieograniczo- plastycznych, przyczepiano łatki, wkładano twór- ną wolnością i nieodgadnioną po- ców do określonej szuflady i stąd się wzięły te po- intą, bo nie wiadomo, co w dąże- działy na style, gatunki, techniki. Pewne określo- niu do wszechstronności nas cze- ne, sprawdzone, typowe konwencje. Dzięki temu ła- ka. Zawsze chciałem się intereso- twiej było i jest ocenić czy wartościować czyjąś pra- wać wszelkimi rodzajami muzyki, cę, a cała historia sztuki polega właśnie na tym, że ale i wszelkimi płaszczyznami, w jest historią wartościowania. Trzeba pamiętać, że których bym się spełnił jako arty- wszystkie oceny sztuki od zarania, są sądami lu- sta. Tak więc nie tylko jako muzyk dzi, którzy się na tym bardziej bądź mniej znali, odtwórca, ale również jako kompo- ale te ich osądy poprzez dyskusje czy książki zosta- zytor, dyrygent, aranżer, orkiestra- ły dla potomności i stały się pewnym obowiązują- tor, akompaniator. Dzięki losowi i cym kryterium powielanym i cytowanym. Te kwe- dzięki rożnym szczęśliwym zbie- JazzPRESS, marzec 2017 |103 gom okoliczności i oczywiście dzię- demizmem, nie burzą, nie palą, nie proponują no- ki ciężkiej pracy, krok po kroku po- wych rozwiązań, nie jest nic warta. Uważam, że znałem te wszystkie płaszczyzny, muzyka jest pięknym, abstrakcyjnym wszechświa- wszystkie te formy działalności i tem, dzięki któremu można przeżyć euforię, można dzisiaj rzeczywiście ciężko jest mi poczuć pewne wręcz terapeutyczne oddziaływanie. skupić się na jednej aktywności. Wszyscy wiemy, że muzykoterapia jest potwier- Tak samo ludzie, którzy moje ży- dzoną gałęzią sztuki i medycyny. Muzyka może lu- cie artystyczne oceniają, mają kło- dziom dawać mnóstwo radości, ciepła, uspokoje- pot żeby mnie przypisać do czegoś. nia, możliwości kontemplacji, medytacji. Te wszyst- Bo wszystkie formy się przenikają kie wartości są dla mnie nadrzędną wartością sa- i nawet mnie trudno jest określić, mej muzyki i mojego zajmowania się tą dziedzi- która z nich jest dla mnie najważ- ną. Moim kompasem we wszystkim, co robię, jest więc dzielenie się z ludźmi pięk- nem, szlachetnością, dobrą wi- Zawsze chciałem się intere- bracją, opowieścią. Nie zapomnę, sować wszelkimi rodzajami mu- jak kiedyś kłóciłem się z Wojt- zyki, ale i wszelkimi płaszczy- kiem Konikiewiczem, wspania- znami, w których bym się spełnił, łym pianistą i kompozytorem. Wojtek był właśnie był po stro- jako artysta. Tak więc nie tylko nie Pierre’a Bouleza i wszystkich jako muzyk odtwórca, ale rów- tych współczesnych kompozy- nież jako kompozytor, dyrygent, torów, którzy po II wojnie świa- aranżer, orkiestrator, akompa- towej byli agresorami twierdzą- niator cymi, że muzyka wymaga od- świeżenia poprzez skrajną de- niejsza i która jest najpełniejszym strukcję, poprzez cynizm i brak szacunku wobec wyrazem tego, co mi w duszy gra. tak zwanych Akademików . Zwracałem mu wte- Bardzo często spieram się z moimi dy uwagę, że na przykład Krzysztof Penderecki czy zacnymi kolegami, którzy jak każ- Wojciech Kilar wrócili do tego, co proste, łagodne, dy z nas, mają oczywiście prawo do piękne, choć dzisiaj są posądzani o wtórność i sen- własnych poglądów. Uważam, że tymentalizm. Nie trzeba się wstydzić piękna. Z mu- nie można oceniać sztuki w kon- zykami jazzowymi jest bardzo podobnie. Tomasz tekście jednego kryterium, że kto Stańko jest tego przykładem, kiedy po latach po- nie jest rewolucjonistą i odważ- szukiwań i eksperymentów wrócił do muzyki bar- nym koryfeuszem nowych idei, nie dzo pięknej, nasyconej głębokimi treściami. Myślę, powinien się sztuką zajmować. Ta- że ludzie też doceniają takie sytuacje. Jednak, jak kie opinie bardzo często padają, że wspominałem, każdy znajduje dla siebie coś inne- twórczość tych, którzy nie łamią go, co chce odnaleźć w muzyce i są tacy, którzy cie- konwenansów, nie zrywają z aka- szą się, słuchając na przykład Miltona Babbitta albo 104| Rozmowy

ką jest wtedy, kiedy jest zgodne z własną, wewnętrzną potrzebą.

Otóż to.

Jeżeli ktoś się świetnie czuje w roli kontynuatora tradycji, realizato- ra cudzej myśli i robi to dobrze, z przekonaniem, wtedy absolut- nie jest to piękne i właściwe dla tej osoby. Natomiast generalnie młodość jest bardziej radykalna. Z wiekiem człowiek troszeczkę ła- fot. Zbigniew Waliniowski godnieje i zaczyna rozumieć niu- anse, potrafiąc docenić delikat- innych współczesnych eksperymentatorów, przy niejsze odcienie, a nie tylko czerń których ja bym chyba popełnił samobójstwo. To dla i biel. Taki był pierwszy wątek, ale mnie jak tortury z Guantanamo... chciałem jeszcze nawiązać do dru- giego, który wydaje mi się szcze- Poruszyłeś dwie ważne kwestie. Pierwsza, że z wie- gólnie wart podkreślenia, zwłasz- kiem, dojrzewając, nabieramy trochę innego sma- cza w twoim przypadku. Czasa- ku, zaczyna się doceniać rzeczy proste, nie banal- mi zapominamy o tym, że dojście ne, ale proste — bo banał i prostota są dwiema róż- do jakichkolwiek efektów wyma- nymi kwestiami oraz że z młodością związany jest ga pracy. Zwłaszcza, ż e w takiej bunt i poszukiwanie własnej tożsamości. dziedzinie, jak muzyka, niezwy- kle ważny jest czas spędzony z in- Nie wiązałbym młodości tylko z poszukiwaniem. strumentem, czas poświęcony na Są tacy, którzy już… naukę, przyswojenie konkretnej wiedzy czy harmonicznej, czy też …urodzili się i znaleźli? związanej z aranżacją, dyrygentu- rą. O tobie zawsze mówiło się, ż e Niezupełnie. Raczej są echem pewnej tradycji, dużo pracujesz. Pamiętam nasze echem tego, czym nasiąknęli i chcą być przekaźni- spotkania, kiedy niejednokrotnie kiem tych idei, które są już obecne w sztuce. Dla- mówiłeś: „ale nabrałem roboty”... czego im tego zabraniać? Uważasz, że to jest nie- prawdziwe? Znowu będzie truizm, ale jest ta- kie chińskie powiedzenie, że naj- Absolutnie tego nie podważam, ponieważ uwa- szczęśliwszy człowiek to ten, któ- żam, że najbardziej pełne zajmowanie się muzy- rego praca jest jego pasją. Myślę, że JazzPRESS, marzec 2017 |105 należę do tej kategorii ludzi, któ- ty zapisane i wymyślone przez kogoś innego. Co rzy są szczęśliwi, ponieważ to, co sprowadza się do bycia biernym kopistą. Myślę, że robię rzeczywiście jest moją pasją. wszyscy ci ludzie mają wielki talent, który trzeba Co więcej, jest całym moim życiem, rozwijać i przy którym nie można zatrzymać się, na jego treścią. Z przykrością stwier- przykład po osiągnięciu jakiegoś poziomu gry na dzam, że czasem, kiedy wokół sie- instrumencie, czy skończyć na pewnym etapie po- bie patrzę, widzę bardzo wielu mu- znawania wiedzy. Najwięksi muzycy w historii cały zyków nienawidzących swojego za- czas się rozwijali, szukali inspiracji, podróżowali, jęcia. Co jest bardzo smutne. Jest czytali, spotykali się ze swoimi mistrzami. Sam po- przekleństwem bycie muzykiem, chodzę z rodziny muzycznej, moi rodzice byli śpie- który został posłany przez rodzi- wakami operowymi, więc miałem ułatwione za- ców, wbrew niemu samemu, do danie, ponieważ w domu muzyka mnie indoktry- szkoły muzycznej, choć nie był uta- nowała od najmłodszych lat. Przeszedłem wszyst- lentowany, nie kochał muzyki. Siłą kie etapy kształcenia, od ogniska muzycznego, po- rozpędu kończy potem studia i gra przez szkołę pierwszego i drugiego stopnia, liceum, w czwartym pulpicie w prowincjo- aż do Akademii Muzycznej w Bydgoszczy w klasie fortepianu klasycznego. Dzięki rodzicom i dzięki temu, że mia- Uważam, ż e nie można oce- łem w domu dostęp do fajnych niać sztuki w kontekście jednego płyt i do nut o charakterze raczej kryterium, że kto nie jest rewo- popularnym, a nie tylko związa- lucjonistą i odważnym koryfeu- nych z programem nauczania i z tym, co mi zadawano w szkole, szem nowych idei, nie powinien poznawałem coraz więcej cieka- się sztuką zajmować wych rzeczy, które gdzieś mnie tam odchylały i poszerzały moje nalnej orkiestrze. Nienawidzi całe- spektrum odczuwania muzyki. Dość szybko za- go świata, jest sfrustrowany. Proszę pragnąłem zajmować się czymś więcej i już w szko- mi wierzyć, że jest mnóstwo takich le średniej poznawałem muzykę jazzową. Wtedy ludzi. Żałuję bardzo, że los tak się nie było internetu, materiałów, nie było nut, kom- z nimi obszedł. Natomiast wyda- paktów, więc możliwości były ograniczone. Jedyną je mi się, że wszyscy ci, którzy mają możliwością zapoznania się z materiałem był me- w sobie wolność i zajmują się mu- chanizm, który funkcjonuje od początku istnie- zyką w sposób twórczy, kreatywny, nia muzyki jazzowej, a wiec słuchanie, słuchanie i jako kompozytorzy, aranżerzy, jako jeszcze raz słuchanie po sto razy improwizacji czy osoby sięgające do każdego rodzaju Herbiego Hancocka, czy Johna Coltrane’a i spisy- muzyki, potrafiące wyrazić w nim wanie tych nut, próby zrozumienia, analizowanie siebie, nie są zmuszeni do bycia ro- rozwiązań. Wszyscy przez to przechodzili: Charlie botem jedynie odgrywającym teks- Parker, John Coltrane, słuchali swoich mistrzów. 106| Rozmowy

Herbie Hancock w swojej biografii, którą niedaw- Tak. Przecież wszystko jest w za- no wydano (Herbie Hancock. Autobiografia legen- sięgu ręki, ale trzeba tylko chcieć dy jazzu. Wydawnictwo SQN, 2015 – recenzja w nu- to poznać. Sam cały czas się rozwi- merze 09/2015 JazzPRESS – przyp. red.) także opisu- jam. Pół roku temu, kiedy byłem w je, jak sam przechodził przez ten proces. Potem sam Nowym Jorku kupiłem sobie pod- nauczyłem się grać na organach, także nogami, co ręcznik instrumentacji z połowy nie wszyscy pianiści potrafią i w szkole średniej już XIX wieku genialnego francuskie- pracowałem jako organista w kościele. Potem mia- go kompozytora i organisty Char- łem dylemat, czy pójść na Wydział Jazzu Akademii lesa Vidora, tylko dlatego, że są w Muzycznej w Katowicach, czy kontynuować naukę nim bardzo ciekawe zestawienia muzyki klasycznej. No i wyciągnąłem bardzo ra- różnych współbrzmień i w ten spo- cjonalny wniosek, że pozostając na bydgoskiej Aka- sób także uzupełniłem lukę w mo- demii Muzycznej w klasie fortepianu klasyczne- jej wiedzy. Jest rzeczą fascynującą, go więcej się nauczę: warsztatu, estetyki, literatury itd. Jazzu na- tomiast mogę uczyć się sam, czy- Należę do tej kategorii lu- li tak, jak robiłem dotąd. Okaza- dzi, którzy są szczęśliwi, ponie- ło się, że podjąłem bardzo dobrą waż to, co robię rzeczywiście jest decyzję. Po studiach natomiast moją pasją. Co więcej, jest całym zarzuciłem fortepian klasyczny i zacząłem poznawać rzeczy, które moim życiem, jego treścią są dzisiaj moim głównym dzia- łaniem. Kupiłem sobie mnóstwo książek, partytur że cały czas na swojej drodze mogę i zacząłem czytać, poznawać krok po kroku, jak się znaleźć rzeczy, które mnie rozwi- aranżuje, jak się orkiestruje, jak się komponuje. Po- ną i czegoś nauczą. Przy okazji jesz- znawać harmonię XX-wieczną, zasady dyrygowa- cze jedna dygresja. Jednym z przed- nia, analizować partytury mistrzów. Doszedłem miotów, których uczę jest impro- do tego, że bez formalnego wykształcenia, tylko wizacja współczesna. Improwiza- opierając się na autodydaktyce, nauczyłem się rze- cja, która nie ma nic wspólnego z czy, którymi się obecnie głównie zajmuję. Kiedy te- jazzem. Jak wszyscy wiemy, impro- raz sam uczę, przychodzą do mnie czasem studen- wizacja jest dużo starsza, niż sam ci i proszą, żeby im powiedzieć, jak coś zrobić. Wte- jazz. Improwizowano już od zara- dy mówię, że nie ma łatwego rozwiązania i za mo- nia muzyki. Improwizacja jest dzi- ich czasów… Tak, wtedy każdy musiał być dużo bar- siaj typowa chociażby dla muzy- dziej ambitny i zdeterminowany, a dzisiaj ludziom ki ludowej w wielu krajach i tra- się wydaje, że wszystko jest takie łatwe i wszystko dycjach, organiści improwizu- im się należy. ją w stylu polifonicznym, chorało- wym – jak za czasów Bacha, impro- Że do wszystkiego są tutoriale na YouTube’ie. wizował Fryderyk Chopin, impro- JazzPRESS, marzec 2017 |107

fot. Zbigniew Waliniowski wizowali wspaniali pianiści dzie- maja do dyspozycji instrument, znają harmonię, więtnastowieczni, a dzisiaj impro- mają piątki z kształcenia słuchu. Okazuje się jed- wizowanie jest kompletnie zapo- nak, że nie potrafią wyrazić siebie bez nut, bez teks- mnianą umiejętnością. W związ- tu, który został przez kogoś innego napisany daw- ku z tym staram się uczyć ludzi no, dawno temu. tego typu wolności, aby próbowali grając, opowiadać o sobie. Przy po- Przypomniała mi się anegdota o tym, co należy mocy harmonii, pewnych faktur, zrobić, żeby przestał grać muzyk rockowy. Trze- które są nam bliskie. Wtedy jest ba dać mu nuty. Co natomiast zrobić, żeby przestał ogromna frajda, proszę mi wierzyć. grać muzyk klasyczny? Zabrać mu nuty. Jeżeli posadzi się pianistę, który ma dyplom szkoły wyższej, wygrywa Świetne. Najciekawsze w improwizacji jest, że cięż- konkursy i powie mu się, żeby za- ko czasem przewidzieć, dokąd nas doprowadzi roz- grał coś o sobie, okazuje się, że robi wój narracji. Tak, jak w labiryncie – nigdy nie wia- wielkie oczy i mówi, „ale jak to, domo, co jest za rogiem. Ale wtedy właśnie jest wiel- proszę mi dać nuty, wtedy zagram”. ka frajda grania, choć ciężko tu planować i cięż- Nie, proszę zagrać coś o sobie, kim ko wymyślić strategię, ponieważ za chwilę może pan jest, jak pan postrzega świat, się okazać, że będziemy mieli genialny pomysł, ale jak pan odczuwa. Naprawdę jest to może też się okazać, że przytrafi się coś słabego, bo wielkim problemem ludzi, którzy każdemu się czasem przytrafia. Fascynujące jest, że 108| Rozmowy

fot. Zbigniew Waliniowski cały czas jesteśmy w procesie, cały czas podążamy wyrazić siebie, w sytuacji, kiedy drogą. Pojawiają się na niej różne rzeczy, ale chodzi jest ograniczony pewnymi konwe- o to, żeby gonić króliczka, a nie żeby go złapać. Na nansami, kryteriami, nakazami, tym polega między innymi metoda Suzuki, którą zakazami? Przecież jesteśmy zu- od lat Japończycy uczą dzieci: żeby otwierać się na pełnie innymi ludźmi, żyjemy w muzykę i na zabawę, na radość, która płynie z tego, innych czasach, mamy inną estety- że grają coś własnego, czego im nikt nie narzuca. kę, inaczej odbieramy muzykę. Nie Myślę, że wielu ludziom, którzy całe życie nie po- zapominajmy o tym, że jako piani- znali tej radości płynącej z tworzenia i z wolności ści gramy dziś muzykę na zupeł- tworzenia, bardzo dużo umknęło. Mogą być genial- nie innych instrumentach, a jed- nymi odtwórcami, którzy przez swoją pracę dają nak każą nam grać te utwory tak, wiele radości i cudownych wrażeń, a jednak jest jak one kiedyś były napisane. Czę- to tylko powielanie. Weźmy Chopina, utwór, który sto z tym polemizuję, choć oczy- napisał prawie 200 lat temu, utwór, który został już wiście jest to moje zdanie i cytując bardzo skrupulatnie opisany w nutach, jeżeli cho- mistrza: „żyj i pozwól żyć innym”. dzi o tempo, frazowanie, dynamikę, kolorystkę. No Dla każdego jest miejsce. i trzeba grać Chopina w taki, a nie inny sposób, tym bardziej w naszym kraju jest pewien chopinowski Moją pasją jest namawianie lu- ołtarz, przed którym wszyscy klękamy. Jaką więc dzi do tego, żeby się odważyli słu- ma możliwość, choćby nie wiem jak wrażliwy pia- chać czegoś, co niesie jakąś war- nista, żeby zagrać coś prawdziwie po swojemu, żeby tość, żeby to nie były tak zwa- JazzPRESS, marzec 2017 |109 ne puste kalorie, ale kiedy ostat- Zgadzam się z tym, co powiedziałeś, ale dla każde- nio rozmawiałem z Janem Ptaszy- go jest innym elementem codzienności, a mnie nie- nem Wróblewskim i uderzyłem w stety ciągnął w dół i był toksycznym elementem, od taki mój ulubiony worek bokser- którego nie mogłem się uwolnić. Sądzę, że bardzo ski, czyli wyrób muzykopodobny, wielu ludzi w Polsce i na świecie jest uzależnionych jakim jest disco-polo, wtedy Jan od Facebooka, który stał się takim medium, któ- Ptaszyn Wróblewski powiedział – re uniemożliwia nam bycie ze sobą, chociażby tak mistrz bon tonu – „Każdy ma taką jak na przykład teraz, twarzą w twarz. Uniemożli- muzykę, na jaką zasługuje”. I w wia rozmowy, spotkania. Ludzie w jakimś złudnym ten sposób zeszliśmy trochę na fi- poczuciu obcowania ze światem siedzą przy kom- lozofię... puterze, gdzie wszystko mogą napisać, wszystko mogą skasować, wszystkiego się mogą wyprzeć. Je- Bardzo dobrze, bo filozofia jest cu- żeli ktoś po pijaku napisał w nocy tekst pełen agre- downa. sji i wulgarności, ale nad ranem, kiedy otrzeźwieje, może go spokojnie skasować i nie zostanie po nim Wobec tego zapytam, dlaczego ślad, a więc w zasadzie nie podejmuje specjalnie przestałeś filozofować na Facebo- odpowiedzialności za swoje opinie, stwierdzenia. oku? Poza tym bardzo często te rozmowy, polemiki, kłót- nie, nie są tak naprawdę żadny- Najciekawsze w improwiza- mi dyskusjami, w których chodzi o to, żeby pokazać drugiej stro- cji jest, że ciężko czasem prze- nie, że jedynie inaczej postrze- widzieć, dokąd nas doprowadzi gamy dany problem i nie chce- rozwój narracji. Tak, jak w labi- my kogoś na siłę przekonywać, ryncie – nigdy nie wiadomo, co tylko są agresywnymi wymia- nami zdań. Miałem taką potrze- jest za rogiem. bę rozmowy, wymiany poglądów po to, żeby zrozumieć racje dru- Dlatego, że skasowałem swój profil. giej strony. Dużo zajmuję się filozoficzną, duchową stroną sztuki i bardzo zależy mi na tym, żeby spró- Miałeś wielu obserwatorów i za- bować zrozumieć ludzi właśnie w myśl tego, o czym wsze swoje bardzo konkretne i mówię: że dla każdego z nas sztuka jest czymś in- uzasadnione zdanie. Często podej- nym. Tymczasem ludzie często zamykają się przed mowałeś polemiki z recenzjami drugą osobą, nie chcąc nawet wysłuchać do koń- albo opiniami, jasno komunikując ca tego, czym dane dzieło – muzyka, książka, film, rzeczy, które w tobie siedzą. Znik- sztuka teatralna – jest. Zaczyna się przekonywanie nąłeś stamtąd, chociaż Facebook na siłę, ataki ad personam, wygłaszanie argumen- stał się dla wielu osób elementem tów ex cathedra. Zaczęło mnie boleć, kiedy okazało codzienności. się, że coraz więcej tych rozmów jest jałowych i za- 110| Rozmowy czynają one iść w stronę takiego pseudointelektu- nii. Bowiem każdy z nas, artystów, alnego jazgotu. Sam również dałem się ponieść ta- chcąc postępować według tych za- kim utarczkom słownym, nie hejterskim może, bo sad, być pełnym empatii, czuło- generalnie wyrzucałem ze swojego walla wszyst- ści, pokory, dochodzi do ściany. Po- kich, którzy używali wulgaryzmów i brzydkiego ję- nieważ w artyzm jest wpisana py- zyka i uważam, że można wszystko powiedzieć przy cha. Każdy artysta jest pyszny, jest pomocy pięknej polszczyzny. Natomiast brakowa- przeświadczony o własnym talen- ło mi prawdziwej dyskusji, a nie takiej, która koń- cie, o tym, że jest wyjątkowy. Trak- czy się stwierdzeniem, że ktoś jest głupi, nie wie, tuje ludzi bardzo często protekcjo- nie zna życia i tak dalej. Więc postanowiłem skaso- nalnie, ale dzięki temu cała histo- wać swój profil i bardzo mi z tym dobrze. Wszyst- ria sztuki obfituje w fantastyczne kie dyskusje przeniosły się w realny świat, mam z dzieła stworzone przez ludzi, któ- tego dużo więcej frajdy, dużo częściej rozmawiam z rzy byli nie do zniesienia, byli ego- ludźmi, wymieniamy się refleksjami o tym, co wi- istami, byli nielubiani. Jednak mie- dzieliśmy w telewizji czy w kinie. Przy komputerze li w sobie iskrę geniuszu, a pycha nasz świat idzie w złą stronę, po- nieważ staje się odhumanizowa- ny, pozbawiony zupełnie sytua- Myślę, że wielu ludziom, któ- cji takich, jak na przykład nasze rzy całe życie nie poznali rado- dzisiejsze spotkanie. Jest jeszcze ści płynącej z tworzenia i z wol- jedna rzecz, bardzo ważna, która była jedną z dodatkowych przy- ności tworzenia, bardzo dużo czyn popychających mnie do tej umknęło decyzji, żeby się z Facebooka wy- pisać. Dojrzycie Państwo u mnie, także teraz, bud- i ambicja pchały ich do działania. dyjski różaniec. Od dawna jestem wielkim fanem Mamy więc bardzo ciekawy temat buddyzmu. Fascynuje mnie ta droga, nie jako dok- do rozważań: jak w byciu artystą, tryna religijna, bo nie mogę powiedzieć o sobie że zwłaszcza artystą, który ma coś do jestem buddystą, natomiast sama filozofia. Zresz- powiedzenia, jako kreator, twórca, tą Budda w swoich dziełach pisał, że nie chce by jak można połączyć te dwa światy. jego nauki były traktowane jako religia. Jest to czy- Bycia pokornym wobec sztuki, wo- sta filozofia, praca nad sobą, nad duchowością. Prze- bec tradycji, wobec muzyki w zde- de wszystkim chodzi o to, żeby pozbyć się niegodzi- rzeniu z naszym ego, które rośnie i wych myśli, wszystkich tych złych cech, agresji, za- w pewnym momencie jesteśmy już zdrości, pożądania i aby być pełnym miłości do lu- wielkim napęczniałym balonem. dzi. Co wcale nie jest takie łatwe. Natomiast w ca- Cały ten jazz! / www.calytenjazz.pl łym tym poszukiwaniu równowagi i w tym, jaki Jerzy Szczerbakow – autor cyklu buddyzm jest pomocny, jest pewnego rodzaju prob- Agnieszka Sobczyńska – autorka plakatów lem, który może mnie doprowadzić do schizofre- Piotr Karasiewicz – kanał YT karasek52 JazzPRESS, marzec 2017 |111

SŁO W O N A J AZZOWO 112| Słowo na jazzowo / Złota Era Van Geldera

James Brown – Soul On Top Quincy Jones – Walking In Space

Jarosław Czaja [email protected] jazztornado.blog.pl

Nigdy nie miałem porządku na żował songi ze słynnego musica- półkach z płytami, ale staram się lu Hair i hit Benny’ego Golsona Kil- przynajmniej, by jazz stał osobno ler Joe (dostał nawet za to Grammy), i nie mieszał się z bluesem, sou- ale te dwie płyty stały się kultowe lem i funkiem. Są jednak takie pły- przede wszystkim wśród basistów. ty, które zawsze trudno mi znaleźć, A mnie korciło od jakiegoś czasu, bo nie dają się łatwo zaklasyfiko- aby spojrzeć na muzykę od strony wać. Nigdy nie wiem, na którą pół- sekcji rytmicznej, a zwłaszcza nie- kę po przesłuchaniu je odłożyłem. docenianych (w porównaniu z dę- Do nich właśnie należą dwie pozy- ciakami) speców od czterech strun. cje – Soul On Top i Walking In Space Sesja nagraniowa Jamesa Brow- – firmowane legendarnymi nazwi- na do Soul On Top miała miejsce skami z kręgu czarnej muzyki: Ja- w Kalifornii i odbywała się meto- mesa Browna i Quincy’ego Jonesa. dą „na setkę”. Producentem był sam Obie płyty wiele łączy: zostały na- Brown, który wydał później ten grane w tym samym 1969 roku, w materiał w swojej wytwórni King dużych orkiestrowych składach i Rec. Całość zarejestrowano w ciągu z towarzyszeniem wokalistów. Re- dwóch dni (w listopadzie), co przy prezentują też podobną stylistykę – tak rozbudowanym aparacie wy- jazzu zmieszanego z soulem i fun- konawczym (orkiestra Bellsona li- kiem. Ale tak naprawdę najważ- czyła 20 osób) robi wrażenie. Wspo- niejsze jest to, że na obu krążkach minam o tym, ponieważ ta „setka” gra na – uwaga! – gitarze basowej i ówczesny sposób nagrywania ca- (sic!) ten sam artysta: Ray Brown! łości bez separacji ścieżek jest dzi- Bo, owszem, James Brown (zbież- siaj zmorą basistów amatorów, ale ność nazwisk przypadkowa) w cie- i profesjonalistów (Christian Mc- kawy sposób wszedł w kooperację Bride), którzy na różnych kanałach ze znakomitym aranżerem Olive- internetowych próbują wyprepa- rem Nelsonem i orkiestrą perkusi- rować z tej płyty sam dźwięk elek- sty Louie Bellsona, a Quincy Jones trycznego basu. Swoją drogą, na w nie mniej udany sposób zaaran- okładce nie ma informacji o inży- JazzPRESS, marzec 2017 |113 aw Czaja aw ł Jaros fot.

nierze dźwięku. Natomiast Wal- king In Space rejestrował w swoim studiu Rudy Van Gelder i ta płyta również powstała w ciągu dwóch dni, ale nieco wcześniej, w środ- wo – zagrał na gitarze basowej. Nie wiemy też, na ku lata 1969 roku. Producentem był jakim konkretnie instrumencie. Owszem, można Creed Taylor. Pewnym novum, jeśli znaleźć w internecie fotkę, na której Ray trzyma w chodzi o warsztat Van Geldera, było rękach fendera jazz bassa, ale to był akurat instru- użycie specyficznego, można rzec ment Jaco Pastoriusa, a zdjęcie zrobiono gdzieś pod „psychodelicznego”, pogłosu (echa), koniec lat siedemdziesiątych. Najprawdopodobniej który dodaje muzyce dodatkowego Ray grał na fretlessie. Ważne było to, że Ray Brown kolorytu. Van Gelder bardziej chy- – jako jeden z najwybitniejszych kontrabasistów ba niż jego kolega z Kalifornii zro- w dziejach jazzu – nobilitował w ten sposób gitarę zumiał powagę chwili, kiedy zoba- basową. Aż do 1969 roku elektryczna „decha” trak- czył w rękach Raya Browna gita- towana była jak instrument z innego nieco świa- rę basową zamiast kontrabasu. Na ta: muzyki popularnej. Zdaje się, że Ray Brown na Walking In Space klang elektrycz- tych dwóch sesjach nagraniowych chciał spróbo- nego basu jest bardziej wyekspono- wać efektu brzmieniowego zbliżonego do funky, wany w porównaniu z Soul On Top. coraz bardziej modnego wówczas stylu, lansowa- Ba, na okładce płyty Ray Brown nego choćby przez zespół Sly and the Family Stone. wymieniony jest jako solista na Przy okazji udowodnił jednak wszystkim, że na gi- pierwszym miejscu. Poniekąd tarze basowej da się uzyskać dobre, niemal „drew- słusznie, ale spójrzmy, kto widnie- niane” brzmienie i głęboki dół zbliżony do kontra- je pod nim: Eric Gale, Grady Tate, basu. Można zresztą sound obu instrumentów po- Bob James, Freddie Hubbard, Toots równać, bo na płycie Quincy'ego Jonesa w jednym Thielemans, Hubert Laws, Jimmy utworze (Killer Joe) Ray gra na kontrabasie. Różni- Cleveland, Jerome Richardson i Ro- ce są, ale głównie w niuansach artykulacyjnych. land Kirk! Natomiast wszyscy gitarzyści basowi powinni obo- Na dobrą sprawę mało wiadomo o wiązkowo posłuchać, z jakim drivem w utworze ty- tym, dlaczego Ray Brown akurat tułowym na Walking In Space Ray Brown gra – no- na tych dwóch płytach – wyjątko- men omen – walking, który napędza całą orkiestrę. 114| Słowo na jazzowo / Złota Era Van Geldera

Musiał tego słuchać w swoim cza- nym brzmieniem, bas elektryczny sie wspomniany Jaco Pastorius! Raya Browna doskonale sobie ra- Płyta Jamesa Browna z orkiestrą dzi. Jest filarem całej muzyki. Re- Louie Bellsona to zresztą podobna pertuar może trochę „od Sasa do historia, próba udowodnienia cze- Lasa” – standardy w rodzaju Sep- goś sobie i światu. Ojciec Chrzest- tember Song i It's Magic sąsiadują z ny Soulu, czy jak inaczej go nazy- bluesem Every Day I Have the Blu- wano, „Soul Brother No. 1”, chciał es i hitami samego Jamesa Brow- po prostu pokazać, że jazz nie jest na. Właśnie jazzowe wersje It's a mu obcy. Efekt był bardzo cieka- Man's, Man's, Man's World i Papa's wy. Soul On Top to pewnego rodza- Got a Brand New Bag wydają się tu- ju perełka w jego bogatej dyskogra- taj najciekawsze. Znowu jazda obo- fii, chociaż jest to płyta mało zna- wiązkowa dla adeptów gitary z na. Trudno się zresztą dziwić, sko- czterema strunami. ro została wznowiona na CD do- Z Soul On Top wiąże się jeszcze jed- piero w 2004 roku. Ta reedycja spot- na sprawa. Na okładce w składzie kała się chyba nawet z większym orkiestry wymieniony jest Maceo oddźwiękiem niż oryginalne wy- Parker, ale wedle opisu grał on na danie w 1969 roku. Oto szacowny saksofonie tenorowym. Na alto- Down Beat w numerze z listopada wym zaś Ernie Watts. Albo ktoś coś 2004 roku poświęcił jej kilka stron pokręcił, albo ja źle słyszę. Bo sły- pod wielce wymownym tytułem szę wyraźnie solowe i charaktery- Godfather Of... Jazz? Na tej płycie, styczne wstawki Maceo na alcie, mimo że orkiestra Bellsona dyspo- nie na tenorze. nuje momentami naprawdę potęż-

James Brown – Soul On Top, Verve, 1969 Quincy Jones – Walking In Space, A&M, 1969

F L P a www.jazzpress.pl JazzPRESS, marzec 2017 |115

Elliott Sharp + Guitarists – ’Dyners Club

Rafał Garszczyński [email protected]

słychanie aktywnym, poszuku- jącym nowych inspiracji, aczkol- wiek nigdy nie udało mu się zostać wynalazcą czegoś zupełnie nowe- go. Uważany jest za jednego z pio- nierów wielu muzycznych ekspe- rymentów, w tym użycia prostych komputerów osobistych do kreo- wania nowych brzmień, koncep- tualnych kompozycji tworzonych z wykorzystaniem zaawansowanych Intakt, 1994 metod matematycznych, takich jak algorytmy sortowania czy ciągi Fi- Elliott Sharp z pewnością powinien bonacciego. Jego podstawowym in- znaleźć się w Kanonie Jazzu. Spo- strumentem jest gitara elektrycz- ra część jego nagrań to freejazzowe na, improwizuje jednak również, projekty, mimo że sam często pod- grając na saksofonie i klarnecie ba- kreśla, że w zasadzie nie jest mu- sowym. Potrafi też grać na fortepia- zykiem jazzowym, tylko kompo- nie, w młodości spędził sporo cza- zytorem, multiinstrumentalistą su na studiach muzyki klasycznej i wykonawcą muzycznych ekspe- i kompozycji. Oprócz tego studio- rymentów, często powstających w wał elektronikę – nigdy nie został bardzo spontaniczny sposób. ’Dy- konstruktorem, ale z pewnością ners Club to album niezwykle ory- tak zdobyte umiejętności pomaga- ginalny, zasługujący na wyróżnie- ją mu w obsłudze nowoczesnych nie w obszernej dyskografii muzy- instrumentów. Lekcje kompozycji ka. Jego wybór do Kanonu Jazzu nie jazzowej pobierał u puzonisty Ros- jest przypadkowy, choć kilka in- wella Rudda. Nagrywa między in- nych nagrań Elliotta Sharpa rów- nymi dla Tzadik, Knitting Factory i nież mogłoby wprowadzić go do Intakt, czyli wytwórni, które doce- grona muzyków ważnych dla hi- niają poszukujących muzyków. storii gatunku. Elliott Sharp grał z wieloma zna- Elliott Sharp jest muzykiem nie- nymi twórcami jazzowej awan- 116| Słowo na jazzowo / Kanon Jazzu

gardy, wśród jego współpracowników wyróżnić Również źródła internetowe nie można Sonny’ego Sharrocka, Bobby’ego Previte’a, przynoszą zbyt wiele wiadomości Anthony’ego Colemana i Billa Laswella. Nietrud- na temat ich późniejszego dorobku no jednak odnaleźć dźwięki jego gitary w zupełnie twórczego. niespodziewanych miejscach – na płytach Debbie ’Dyners Club to dzieło awangardo- Harry, Jacka DeJohnette’a, Joeya Barrona, Huberta we, przypuszczalnie w całości im- Sumlina i Laurie Anderson. Współpracował z ma- prowizowane, niełatwe w odbiorze, rokańskim zespołem Master Musicians of Jajouka. wciągające i intrygujące, inspirują- Elliott Sharp jest zatem muzykiem o niezwykle roz- ce i momentami zadziwiające. Nie ległych zainteresowaniach i rozległej wiedzy. sposób poznać całości dyskografi i ’Dyners Club powstał w 1994 roku jako dzieło zbio- Elliotta Sharpa, gdyż wiele z jego rowe czterech gitarzystów. Kojarzony z solowych wczesnych płyt nie jest dziś dostęp- nagrań Elliott Sharp zaprosił do nagrania trzech nych. Jak na awangardowe dzie- mało znanych gitarzystów, tworząc w ten sposób ła przystało, powstawały w dużej dość unikalny skład, bowiem na płycie nie usłyszy- liczbie i były wydawane w małych cie żadnego dźwięku, który powstał z pomocą in- nakładach przez nieraz przypad- nego instrumentu. Muzycy uczestniczący w tym kowe, małe i niewznawiające dziś, projekcie – Roger Kleier, David Mecionis i John My- lub nawet nieistniejące, wytwór- ers – pozostają dla mnie do dziś zupełnie anonimo- nie. Z pewnością jednak każdy słu- wi. Za wyjątkiem tego jednego nagrania z Elliottem chacz muzyki improwizowanej po- Sharpem nie odnalazłem w swoich zbiorach żad- winien poznać choć część dorobku nej innej płyty z udziałem choćby jednego z nich. tego niezwykłego artysty.

Kanon Jazzu godz. Rafała Garszczyńskiego 14:45 od poniedziałku do piątku

www.radiojazz.fm fot. Kuba Replewicz Kuba fot. JazzPRESS, marzec 2017 |117

ECM – ponad granicami i poza konwencjami

Cezary Ścibiorski [email protected]

Firma ECM jest znana obecnie każ- dwu wytwórni to Rudy Van Gelder demu, kto interesuje się jazzem. dla Blue Note i Jan Erik Kongshaug Wydaje się nawet, że w dzisiejszych dla ECM), łatwo rozpoznawalny dla czasach, nawet dla części osób nie każdej z nich styl okładek, czy też podających się za znawców tematu, specyficzna lista muzyków związa- nazwa ECM brzmi bardziej znajo- nych z wytwórnią. mo, niż na przykład Columbia, Sa- voy czy Prestige. Oprócz zyskanej Mal Waldron należnej i powszechnej sławy ECM zyskała sobie status tak istotnej hi- ECM (Edition of Contempora- storycznie wytwórni, jak te wymie- ry Music – Wydawnictwo Muzy- nione powyżej. Jednakże spośród ki Współczesnej) rozpoczęło swoją znaczących w historii wytwórni działalność od nagrania 24 listopa- najbliższa jej wydaje się Blue Note. da 1969 roku płyty Free at Last au- Obie są w zasadzie są dziełem jed- torstwa tria amerykańskiego pia- nej osoby – ECM jest to Manfreda nisty, Mala Waldrona. Mal Wal- Eichera, a Blue Note – Alfreda Lio- dron w latach pięćdziesiątych był na (wprawdzie Blue Note zostało wziętym pianistą w USA, między reaktywowane przez EMI Records innymi regularnie akompaniował w 1985 roku, ale w swoim najbar- Billie Holiday, grał w zespole Johna dziej znanym i wpływowym okre- Coltrane’a, Charlesa Mingusa, Erica sie cały katalog był dziełem małe- Dolphy’ego czy Jackiego McLeana. go kolektywu, pod wodzą właśnie Od połowy lat sześćdziesiątych za- Alfreda Liona). Porównań pomię- czął regularnie grywać w Europie dzy tymi dwiema firmami może i ostatecznie, w 1967 roku, na sta- być więcej. Obok osoby niekwestio- łe osiadł w Monachium, w mieście, nowanego szefa, a przy tym i lide- gdzie swoją firmę założył Man- ra – można wyliczyć takie cechy, fred Eicher. Z dzisiejszej perspekty- jak unikalne i charakterystycz- wy trudno ocenić, na ile nazwisko ne brzmienie (najlepiej zapamięta- Mala Waldrona pomogło Eichero- ni inżynierowie dźwięku dla oby- wi w krótkim czasie rozwinąć swo- 118| Słowo na jazzowo / Wszystkie drogi prowadzą do Bitches Brew

ją wytwórnię w liczącą się na ciasnym rynku wy- nych do „młodych, obiecujących”. dawniczym firmę. Wielu z nich na zawsze związało Sam Manfred Eicher w chwili założenia samo- swoje kariery z monachijską wy- dzielnego przedsiębiorstwa i tego pierwszego na- twórnią. grania liczył sobie dopiero 26 lat. Otrzymał solid- ne wykształcenie muzyczne w Akademii Muzycz- Wypełnione powietrzem nej w Berlinie Zachodnim, w klasie kontrabasu. Pomimo to, większość swojej energii przeznaczył Do tych z początku nieznanych, na promowanie i wydawanie gry innych muzy- którzy u Eichera znaleźli miejsce, ków. gdzie wyrobili sobie nazwiska, na- W pierwszym okresie swojej działalności, nawet w leżą choćby Jan Garbarek czy Pat Niemczech, ECM musiało wyrabiać sobie markę, Metheny. Są wśród nich także mu- konkurując na przykład z wytwórnią ze Schwarz- zycy, którzy mieli już za sobą pierw- waldu – MPS. Zbigniew Seifert po dokonaniu swo- sze, niejednokrotne sukcesy, ale to jego pierwszego prawdziwie autorskiego nagrania: w ECM nagrali znaczącą część swo- Man of the Light, otrzymał propozycję wydania pły- jej dyskografii, są to między inny- ty zarówno od MPS, jak i ECM. Po długim namy- mi członkowie zespołu Milesa Da- śle zdecydował się wydać swoją płytę pod szyldem visa: Keith Jarrett, Chick Corea, MPS, co dowodzi, że w połowie lat siedemdziesią- Dave Holland, Jack DeJohnette, a tych, pozycja ECM nie była jeszcze bardzo mocna. także Tomasz Stańko, Gary Burton, Dzisiaj wydaje się to zdumiewające i jednocześnie Charlie Haden, John Abercrom- przekonująco udowadnia skuteczność i determina- bie, Jon Hassell, Eberhard Weber, cję jej założyciela, właściciela i szefa. Egberto Gismonti, Terje Rypdal, Połączenie wiedzy i niezwykłej intuicji pozwoliło Ralph Towner czy kolejny uczeń mu na zaangażowanie od początku lat siedemdzie- Davisa, Dave Liebman. siątych młodych muzyków, niektórych zupełnie Od początku Manfred Eicher wy- nieznanych, a także tych, którzy mieli już na swo- pracował bardzo rozpoznawal- im koncie znaczne osiągnięcia, ale wciąż zalicza- ne, wyjątkowe brzmienie, a sło- JazzPRESS, marzec 2017 |119 wo „ecmowskie” weszło nawet do siedemdziesiątych cechują się ogromną pomysło- języka jako określenie brzmie- wością, energią i proponują światu coś zupełnie od- nia eterycznego, pełnego rozko- miennego od wszystkiego, co słyszano do tej pory. łysanych pogłosów, szczególnie Wystarczy prześledzić chociażby nagrania Johna w zakresie wysokich tonów i, jak Abercrombiego. W ciągu kilku zaledwie lat nagrał się też opisuje, „wypełnionego po- on tak znamienne i przy tym różnorodne płyty, jak: wietrzem”. Szef firmy wywierał Timeless, Gateway, Sargasso Sea i Characters. ogromny wpływ na każde nagra- Innym wyróżnikiem ECM są nagrania z udziałem nie, cały czas uczestnicząc w se- muzyków z innych kultur, wnoszących swoje dzie- sjach i ingerując praktycznie we dzictwo do nurtu jazzowego. Takimi artystami są wszystko. na przykład Anouar Brahem i L. Shankar (Laksh- W ciągu swojej historii ECM doro- minarayana Shankar). Dobrze charakteryzować biło się kilku epokowych płyt. Po- mogą ten obszar zainteresowania Eichera doko- mimo, jak zawsze to bywa z dzie- naniami zespołu Oregon. Ponieważ jednak Ore- łami sztuki, wielu kontrowersji, gon był związany umową z wytwórnią Vanguard można zaryzykować stwierdze- i przez długi czas nie mógł pod swoją nazwą na- nie, że większość znawców zgo- grywać poza tą wytwórnią, w ECM powstały bar- dzi się, aby do takich zaliczyć: Köln dzo ciekawe nagrania członków tej grupy, na przy- Concert Keitha Jarretta, Return to kład w niezwykłych kombinacjach Ralpha Towne- Forever Chicka Corei, Pat Metheny ra, w tym sygnowana nazwiskami Ralpha Towne- Group wiadomego autorstwa, Of- ra i Glenna Moore płyta Trios / Solos, a także autor- cium Jana Garbarka i Hilliard En- skie albumy Collina Walcotta. Jest on zresztą do- semble. brym przykładem twórczego tygla kreowanego W swoich pierwszych latach dzia- przez Eichera – na płycie Walcotta Grazing Dreams łalności Eicher oprócz inspira- słyszymy Dona Cherry’ego znanego ze współpracy cji dla muzyków, często inicjo- z Ornette’em Colemanem. wał, tutaj też podobnie do Alfreda Orwellowski rok 1984 przyniósł kolejny istotny Liona w jego Blue Note, niezwy- krok. Manfred Eicher stworzył ECM New Series, w kłe składy muzyków, zaprasza- której, począwszy od nagrania Tabula Rasa estoń- jąc kogoś kompetentnego, a nie- skiego kompozytora muzyki współczesnej, Arvo kiedy i utytułowanego do mniej Pärta, rozpoczął wydawanie tak zwanej muzyki znanego składu. Przykładami ta- klasycznej. Chociaż w tym wypadku jest to wyjąt- kich przedsięwzięć są chociażby: kowo nietrafny termin, gdyż katalog tego działu Balladyna Tomasza Stańki, z goś- obejmuje twórczość począwszy od renesansu aż po cinnym udziałem Dave’a Hollan- współczesność. Znajdujemy tam kompozycje takich da, czy Solstice Ralpha Townera, z kompozytorów jak: Thomas Tallis, Carlo Gesualdo, udziałem Jana Garbarka, Eberhar- Giovanni Pierluigi da Palestrina. Znalazło się rów- da Webera i Jona Christensena. nież miejsce dla Bacha, Beethovena i Schuberta, a Trzeba przyznać, że nagrania lat także dla twórców współczesnych: Dymitra Szosta- 120| Słowo na jazzowo / Wszystkie drogi prowadzą do Bitches Brew

kowicza, Johna Cage’a, Elliotta Cartera, Steve’a Re- podobne. Wciąż jednak znajduje- icha, Wałentyna Sylwestrowa, Tigrana Mansuria- my w obszernym katalogu mona- na, Erkki-Svena Tüüra, Heinza Holligera, Giyi Kan- chijskiej wytwórni płyty wybitne, cheliego, György’a Kurtága czy Johna Adamsa. jak chociażby Miroslava Vitouša Dekada lat osiemdziesiątych wydała kolejne znako- Universal Syncopations i Univer- mite nagrania: Johna Abercrombiego Current Events sal Syncopations 2 (który, pomimo, i Nigtht, Davida Torna Cloud About Mercury, Marca że rzadko wydaje płyty od lat dzie- Johnsona Bass Desires, Chica Corei Trio Music i Trio więćdziesiątych na dobre rozgościł Music Live in Europe. Kolejne lata wciąż przynosiły się w ECM). doniosłe wydarzenia – oprócz kolejnych płyt Dave’a Niektórzy twórcy, jak Pat Metheny, Hollanda, Keitha Jarretta, Jana Garbarka, warto pa- Chick Corea, czy Bill Frisell, ode- miętać, że właśnie dla ECM swoje pierwsze płyty szli spod skrzydeł Eichera, inni nagrywał Nils Petter Molvær. pozostali całkowicie mu wier- ni, jak choćby: Jan Garbarek, Ke- Świeżość ith Jarrett czy, w większości swo- ich nagrań, John Abercrombie i Minęły lata, później dekady, a Manfred Eicher da- Miroslav Vitouš. Dołączyli nowi, lej wydaje nowe płyty, ingerując we wszystkie eta- znakomici muzycy: Tomasz Stań- py procesu twórczego. Początkowa dynamika po- ko, trio Marcina Wasilewskiego, mysłów traci na swej sile na rzecz brzmienia co- Manu Katché. Ostatnio, odchodząc raz bardziej introwertycznego, wyciszonego, me- od innych producentów, pojawili dytacyjnego. Trzeba przy tym przyznać, że nagra- się nowi twórcy – Nik Bärtsch, Vi- nia te, nawet różnych twórców, stają się do siebie jay Iyer, Tigran Hamasyan – którzy coraz bardziej podobne. Zawsze brzmienie ECM wnieśli sporo świeżości. Co więcej, było charakterystyczne i rozpoznawalne, ale wy- ich propozycje dalej zapewniają dawane płyty mieniły się różnorodnością stylów ECM, pomimo niemal pół wieku i konceptów. Teraz jednak w dużej części zaczyna- istnienia, stałą obecność w pierw- ją stawać się do siebie bardzo, być może za bardzo, szej lidze. JazzPRESS, marzec 2017 |121

dla monachijskiej wytwórni: Atmosphères, z Arve Henriksenem, Eivindem Aarsetem i Janem Ban- giem oraz zawierającą tysiąc lat muzyki ormiań- skiej, Luys i Luso. Szkoda, że kolejna płyta Hama- syana, której premiera zapowiedziana jest na ma- rzec, ma być wydana przez Nonesuch. Istnienie i sukces ECM na nowo stawia otwarte wciąż pytanie o lepszy modus operandi przedsię- wzięć kulturalnych, ale przy tym i komercyjnych: czy większą szansę na przetrwanie i sukces mają indywidualne lub małe firmy, czy zorganizowane Każdy z nich wyłamuje się homo- korporacje? Przykład MPS pokazuje, że w przypad- genicznego brzmienia ECM ostat- ku małych firm odejście jednoosobowego właści- niej dekady, dając propozycje nie- ciela i szefa powoduje nieodwracalny i nieoczeki- zwykłe, oryginalne i o doniosłym wany w swojej skali upadek. Podobnie mogło być z znaczeniu we współczesnej mu- Blue Note, o ile szefowie EMI nie wpadliby na po- zyce jazzowej. Cytując informację mysł wskrzeszenia logo. Bo już nie filozofii ani ze strony ECM, płyta Vijaya Iyera brzmienia. Z drugiej strony, amerykański koncern Break Stuf przynosi „kompozycje Columbia też nie oparł się japońskiej inwazji eko- Monka, Coltrane’a i Strayhorna, gi- nomicznej i kulturowej. gantów tradycji, ale wtrąca wpły- Monachijskie biuro ECM liczy 14 osób i, pomi- wy zachodnioafrykańskich bęb- mo że filie mieszczą się jeszcze w Nowym Jorku nów, południowoindyjskich mri- i Paryżu, nie zwiększa znacznie liczby zatrudnio- dangam, brooklyńskiego hip-hopu nych. Już od niemal 50 lat, zawsze i wszędzie de- i techno z Detroit”. Nik Bärtsch ze cyduje o wszystkim nie kto inny, jak Manfred Ei- swoimi projektami Ronin i Mobile cher. zawsze i wszędzie o wszystkim. Czy stworzy przynosi minimalistyczną muzy- kulturę, która potrafi dalej wnosić światu coś o kę, którą sam twórca określa mia- tak wielkiej sile oddziaływania, jak sam twórca? nem zen-funk i której ascetyczna, Czy po Eicherze będzie jeszcze miejsce na ECM? transowa konsekwencja wywiera Nie wiemy. Liczba i sukces powstających z każ- ogromne wrażenie. Pełen inwen- dym dniem nowych, małych firm, w tym pol- cji w łączeniu różnorodnych kul- skich, – jak Not Two i For Tune – pozwalają wie- tur ormianin Tigran Hamasyan rzyć, że jazzowa przestrzeń, tak czy inaczej, będzie zyskał powszechne uznanie swo- wypełniona dobrą muzyką. imi dwiema płytami nagranymi

F L a P www.jazzpress.pl 122| Słowo na jazzowo / My Favorite Things (or quite the opposite…)

Jewkbox czyli żydowska szafa grająca

Piotr Rytowski [email protected]

W Muzeum Historii Żydów Pol- elson) – syna rabina, piosenkarza, skich Polin trwa wystawa Sza- aktora i komika, który występował fa grająca! Żydowskie stulecie na z pomalowaną na czarno twarzą szelaku i winylu (tytuł w orygina- i zasłynął przede wszystkim rolą le wykorzystuje grę słów: Jukebox. w filmie The Jazz Singer (Śpiewak Jewkbox! A Jewish Century on Shel- jazzbandu). W Polsce podwaliny lac & Vinyl). Mimo że jazz jako taki pod rozwój jazzowego grania kład- nie zajmuje na niej szczególnie eks- ła orkiestra trębacza i kompozytora ponowanego miejsca, to jej obej- żydowskiego pochodzenia – Adiego rzenie (i wysłuchanie) może przy- Rosnera, nazywanego w kraju Bia- wołać na myśl tezę, że kiedyś Ży- łym Armstrongiem. dzi odegrali kluczową rolę w popu- Drugi wątek nie jest stricte jazzo- laryzacji jazzu, teraz jazz odgrywa wy, ale dla jazzu, tak jak dla całej istotną rolę w popularyzacji muzy- muzyki popularnej, miał kolosalne ki żydowskiej. znaczenie. To fonografia. To dzięki Mówiąc o popularyzacji jazzu w niej (nie umniejszając, rzecz jasna, czasach jego rozwoju, należy poru- roli radia) jazz trafił „pod strzechy”. szyć dwa wątki. Pierwszy jest dość W tej dziedzinie wynalazcy, przed- oczywisty – to muzycy. Benny Go- siębiorcy i producenci żydowskie- odmann, Gene Krupa, Stan Getz, go pochodzenia odegrali kluczową Artie Shaw – postacie, które moc- rolę. Należałoby zacząć od… począt- no zaznaczyły swą obecność w hi- ku czyli od wynalezienia w 1877 storii. Ich wkład w rozpowszech- roku fonografu przez Thomasa nienie jazzu, zwłaszcza wśród bia- Alvę Edisona. Dziesięć lat później łej publiczności, był niebagatelny. niejaki Emil Berliner udoskonalił Oczywiście można dyskutować nad wynalazek Edisona, zastępując wa- wkładem białych muzyków w roz- lec pierwowzorem płyty gramofo- wój gatunku w jego formatywnych nowej (wykonanej z wosku). Opa- czasach, ale jeśli mówimy o popu- tentował to rozwiązanie, wkrótce laryzacji, trzeba oddać im to, co na- wosk zastąpił szelakiem i rozwi- leżne. Nawet jeśli spojrzymy na po- nął technologię produkcji płyt. W stać Ala Jolsona (właściwie Asa Yo- 1898 roku Emil Berliner wraz z bra- JazzPRESS, marzec 2017 |123

tem Josephem założyli w Hanowe- rze Deutsche Grammophon Gesel- lschaft – pierwszą na świecie wy- Polin Muzeum Starowieyska, Magdalena fot. twórnię zajmującą się wyłącznie tłoczeniem płyt. Berliner był też pionierem przemysłu fonograficz- nego za oceanem – jako współtwór- ca Victor Talking Machine Com- pany, przekształconej następnie w RCA. W Polsce nieco później, bo w 1904 roku, kupiec i przemysłowiec war- szawski Juliusz Feigenbaum otwo- rzył pierwszą wytwórnię płytową, nazwaną cztery lata później Syre- na Rekord. Funkcję dyrektora mu- zycznego pełnił w niej jeden z pio- nierów jazzu w Polsce, wybitny muzyk, także żydowskiego pocho- dzenia, Henryk Wars. Wracając do Ameryki – żydowscy przedsiębiorcy byli twórcami fun- damentalnych dla jazzu wytwór- ni, takich jak Atlantic czy Colum- bia Records, dla których nagrywa- li między innymi Billie Holiday, Mingus, Coltrane, Miles, Ellington i wielu, wielu innych. Wątek żydowski w popularyzacji jazzu jest więc trudny do przece- nienia. A co kultura żydowska za- wdzięcza jazzowi? Pomniejszych 124| Słowo na jazzowo / My Favorite Things (or quite the opposite…)

przykładów można byłoby znaleźć mnóstwo, ale dowska tradycja muzyczna inspi- żeby pokazać skalę tej zależności, wystarczy skupić ruje współczesnych twórców, ale się na dwóch – jednym amerykańskim i jednym termin ten przyjął się też w odnie- polskim. Być może są dosyć oczywiste, ale dzięki sieniu do całej sceny czy też ruchu temu niepodważalne. tworzonego przez wykonawców z W 1992 roku podczas odbywającego się w Mona- tego kręgu. Jedną z kluczowych w chium festiwalu Art Projekt John Zorn ogłosił ma- tym obszarze postaci jest Raphael nifest Radical Jewish Culture. Zorn, eksplorując swo- Rogiński – muzyk, ale także etno- je korzenie, postanowił ożywić tradycyjną muzykę muzykolog, gitarzysta, twórca ta- żydowską poprzez jej mariaż ze współczesną kul- kich zespołów, jak Shofar, Cukunft, turą amerykańską – w tym, rzecz jasna, z jazzem Alte Zachen. Kolejne wybitne po- i awangardą. Manifest ten wcielał w życie swo- stacie tego nurtu to Mikołaj Trza- ją muzyką – graną zarówno pod własnym nazwi- ska, Wacław Zimpel, Paweł Szam- skiem, jak i wielu powołanych do życia składach – burski – czyli jedne z najgorętszych na czele z Masadą i Bar Kokhbą (obie nazwy silnie nazwisk współczesnej sceny im- osadzone w historii narodu żydowskiego) oraz róż- prowizowanej. Dzięki nim żydow- nymi ich emanacjami. „Tubą propagandową” idei skie inspiracje stają się jej istot- Zorna jest założona przez niego w 1995 roku wy- nym elementem. Bez tych inspi- twórnia Tzadik, której nakładem ukazuje się mię- racji nie powstałby projekt Sefar- dzy innymi seria płyt nazwana Radical Jewish Cul- dix czy ostatnia płyta Marcina Ola- ture. Spośród skupionych wokół niej artystów wy- ka. Miron Zeifert – szef festiwalu starczy wymienić Davida Krakauera, Marca Ribota, NMŻ, jako rodzaj motta przytacza Anthony’ego Colemana, Franka Londona czy Steve- słowa Davida Krakauera: „Możesz na Bernsteina. Warto też wspomnieć o polskim ak- czerpać z tradycji, ale musisz robić cencie w tym zestawie – w serii Radical Jewish Cul- swoje. Musimy iść z duchem cza- ture wydaje swoje płyty Bester Quartet (wcześniej su i nie zamieniać muzyki żydow- jako The Cracow Klezmer Band). Tą drogą wątki skiej w muzeum”. To świetne okre- żydowskie w jazzie podbiły serca fanów na całym ślenie tego, co się dzieje w obszarze świecie. Nowej Muzyki Żydowskiej, której A na naszym gruncie? Nowa Muzyka Żydowska w Polinie została poświęcona osob- to w zasadzie nazwa festiwalu, który już od sied- na sala. miu lat pokazuje słuchaczom, w jaki sposób ży- Kto do czego przyczynił się bar- JazzPRESS, marzec 2017 |125 fot. Muzeum Polin Muzeum fot.

dziej – Żydzi do popularyzacji jazzu czy jazz do popularyzacji muzyki żydowskiej? Na wystawie nie znaj- dziemy prostej odpowiedzi na to pytanie. Możemy jednak przyjrzeć się z bliska związanym z nim za- leżnościom. Nie wszystkie poda- ne są wprost, ale to tylko powinno zachęcać do dogłębnego zapozna- nia się z ekspozycją. Jest co oglądać i jest czego słuchać. A po eksplora- cji wątku żydowsko-jazzowego, za- chęcam do zgłębienia kolejnych – chociażby żydowsko-punkowe- go, w którym znajdzie się historia klubu CBGB oraz tacy wykonawcy, jak Lou Reed, bracia Ramones, The Clash, Jonathan Richman…

F L P a www.jazzpress.pl 126| Pogranicze / Down the Backstreets

Haiku D'Etat – Haiku D'Etat

Adam Tkaczyk [email protected]

Zacznijmy może od zdefiniowania fanom gatunku, ale niedzielnym „supergrupy”, bo takiego określenia słuchaczom rapu raczej nie. No, używa się mówiąc o Haiku D'Etat. ale dobra, nie będziemy się rozwo- Wszechwiedząca Wikipedia mówi, dzić nad semantyką, skoro muzy- że jest to „W muzyce (...) zespół skła- ka czeka. dający się ze znanych z wcześniej- Nie bez powodu jako pierwsze- szej kariery instrumentalistów i go wśród raperów wymieniłem wokalistów”. Słowo-klucz: „wcześ- Aceyalone'a. W mojej opinii, le- niejszej”. Czyli do supergrup nie ciutko góruje on nad Myką 9 i Abs- zaliczymy na przykład Wu-Tang tract Rudem – dzięki swojej cha- Clanu czy D.I.T.C. W rapie różnie z ryzmie i wszechstronności. Potra- tymi supergrupami było. fi podśpiewywać, potrafi zarapo- Z jednej strony mamy projekty wać w bardziej tradycyjny sposób, udane, na przykład Czarface i The utrzymuje uwagę słuchacza. Myka Throne, ale z drugiej – zdarzały 9 i Abstract Rude znajdują tuż, tuż się również porażki, w tym wy- za nim – wyższość Aceyalone'a jątkowo spektakularne, jak The to żadna prawda objawiona, tyl- Firm, oraz mniejsze – Slaughter- ko bardzo subiektywne odczucie. house (straszliwy ból serca przy Przy tym poziomie umiejętności wpisywaniu tej nazwy) czy eMC słuchacze będą pewnie podziele- (katalogi akceptowalne, ale nie ni, jeśli chodzi o wskazanie ulu- spełniające oczekiwań). Trzeba za- bieńca. tem podchodzić do takich tworów Teksty, chociaż tematycznie nie po- z ostrożnością. szukują nieznanych lądów, są bar- Haiku D'Etat tworzy dwóch MC z dzo oryginalne. Czasem poetyckie, niemalże legendarnego Freestyle czasem wprost samochwalne, cza- Fellowship – Aceyalone i Myka 9, sem krytyczne wobec innych rape- oraz Abstract Rude z zespołu Abs- rów i ich postaw. Niezależnie jed- tract Tribe Unique. I w tym miej- nak od tematyki – Haiku D'Etat scu zaczynam mieć wątpliwości, uciekają od najprostszych lirycz- czy na pewno zdefiniowane na nych rozwiązań, starając się za- wejściu określenie pasuje do Hai- pewnić słuchaczowi bardziej ele- ku. Wymienione ksywy są znane ganckie, wytrawne danie. Jeden JazzPRESS, marzec 2017 |127

produkował album. Muzyka trzy- ma się rapowej podstawy, ale or- bitują wokół niej dancehall, soul, jazz, a miejscami nawet wskazał- bym na chillout. Pomimo różno- rodnej warstwy muzycznej i tema-

Pure Hip Hop, 1999 tyki – album przez cały czas utrzy- muje słuchacza w pozytywnym z, wydawałoby się, największych nastroju (z dwoma małymi wyjąt- problemów, jakim muszą stawić kami – poznacie którymi). Co jest czoło raperzy tworzący supergru- zresztą częste w przypadku pod- py, czyli osiągnięcie wiarygod- ziemnego, alternatywnego rapu z nej chemii między sobą, na Haiku Zachodniego Wybrzeża. Moimi fa- D'Etat problemem nie jest. Po pro- worytami są trzy utwory otwiera- stu słychać, że muzyków połączyła jące album: Haiku d'Etat, Non Com- nie chęć rozszerzenia bazy fanów pos Mentis (według Last.fm zdecy- czy większe pieniądze, ale pasja do dowanie najpopularniejszy kawa- tworzenia, do kultury hip-hopo- łek w dorobku grupy) i Studio Stre- wej, do rzemiosła rapowego. et Stage. Przy całym tym skomplikowaniu Haiku D'Etat żadnym definityw- lirycznym muzycznie album jest nym klasykiem gatunku nie jest. bardzo przystępny. Może nie za- Zapewnia za to ponad godzinę chwycą się nim słuchacze radia przyjemnego, całkiem lekko przy- ESKA (i żeby było jasne: nie ma nic swajalnego, a przy tym, dzięki złego w słuchaniu radia ESKA), ale tekstom, nieprostego rapu, bardzo myślę, że większość otwartych mu- łagodnie wplatając w to elemen- zycznie głów przyswoi Haiku D'Etat ty jazzu i innych gatunków. Rape- bez żadnego problemu. Dużą rolę rzy w zwrotkach nie zawodzą, re- odgrywają instrumentaliści: David freny mają w sobie dużo smaku, a Boyce na saksofonie, Emerson Car- muzyka jest różnorodna, ale kon- denas na basie, Michael Cavaseno sekwentna w brzmieniu. Bardzo na gitarze oraz Adrian Burley na fajna rzecz, warto poznać lub od- perkusji. Ten ostatni w całości wy- świeżyć. Kontakt z redakcją: [email protected] Wydawca ul. Górczewska 201, 01-459 Warszawa Fundacja Popularyzacji Muzyki www.jazzpress.pl Jazzowej EuroJAZZ ISSN 2084-3143 Redakcja redaktor naczelny: Piotr Wickowski

Roch Siciński Fotograficy: Mery Zimny Piotr Gruchała Jerzy Szczerbakow Marta Ignatowicz-Sołtys Mateusz Magierowski Kuba Majerczyk Łukasz Nitwiński Lech Basel Milena Fabicka Marcin Wilkowski Rafał Garszczyński Piotr Fagasiewicz Aya Lidia Al-Azab Piotr Banasik Maciej Nowotny Jarek Misiewicz Ryszard Skrzypiec Barbara Adamek Urszula Orczyk Bogdan Augustyniak Karolina Śmietana Krzysztof Wierzbowski Konrad Michalak Katarzyna Stańczyk Wojciech Sobczak-Wojeński Paulina Krukowska Paulina Pacuła Katarzyna Kukiełka Krzysztof Komorek Korekta Sławomir Orwat Ewa Weydmann Jakub Krukowski Katarzyna Czarnecka Marta Ignatowicz-Sołtys Zuzanna Tuliszka Radek Wośko Mateusz Podlecki Lech Basel Dorota Matejczyk Małgorzata Smółka Kira Leśków Aleksandra Zbrzeska Skład i opracowanie graficzne Vanessa Rogowska Beata Wydrzyńska Basia Gagnon [email protected] Jarosław Czaja Marek Brzeski Marketing i reklama Agnieszka Holwek Piotr Rytowski [email protected] Barnaba Siegel Cezary Ścibiorski Adam Tkaczyk

Wszystkie materiały w numerze objęte są licencją Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomer- cyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Polska, to znaczy, że wolno je kopiować i rozpowszechniać, jednak należy oznaczyć w sposób określony przez Twórcę lub Licencjodawcę, nie wolno używać do celów komercyjnych i nie wolno zmieniać, przekształcać ani tworzyć nowych dzieł na podstawie tego utworu. Z tekstem licencji można zapoznać się na stronie » MAJ 2016 CZERWIEC 2016

Gazeta internetowa Gazeta internetowa poświęcona jazzowi poświęcona jazzowi ISSN 2084-3143 i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143 i muzyce improwizowanej

Rozmowy: Tomasz Dąbrowski Paweł Kaczmarczyk

Take 5, czyli 5 pytań do Rafała Gorzyckiego

TOP NOTE Szymon Mika Trio – Unseen

We Remember Zbiggy – 70 rocznica urodzin Zbigniewa Seifer a

Dominik Strycharski Maciej Maleńczuk Pomiędzy gadającym Najchętniej grałbym na i martwym instrumentem wszystkim fot. Kuba Majerczyk fot. Kuba Majerczyk

LISTOPAD 2016 STYCZEŃ 2017

Gazeta internetowa Miesięcznik internetowy poświęcona jazzowi poświęcony jazzowi

i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143 i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143

TOP NOTE HoTS – Numbers

Rozmowy: Michał Urbaniak Piotr Iwicki

TOP NOTE Jachna / Mazurkiewicz / Buhl – Dźwięki ukryte Jazz ZWYCI2016ĘZCY Rozmowy: Krzysztof Ronnie Burrage Krzysztof Lenczowski Piotr Chęcki Kobyliński Laureat nagrody JazzPRESSu na Festiwalu Jazz Juniors Zwiedzanie świata Kiedy wychodzisz na scenę, od muzycznej strony nie możesz oszukiwać

fot. Kuba Majerczyk fot. Kuba Majerczyk