GRUDZIEŃ 2018

Miesięcznik internetowy poświęcony jazzowi

i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143

DODATEK: Jazzowe prezenty

Nikola Lipska Kolędy

TOP NOTE Tomasz Chyła Rozmowy: Quintet Sebastian Zawadzki Circlesongs Andrzej Dąbrowski Vitold Rek Nie dać się zaszufladkować

fot. Kuba Majerczyk

Od Redakcji redaktor naczelny Piotr Wickowski [email protected]

Grudzień to dziwny czas, z punktu widzenia kolekcjonera płyt i wrażeń koncerto- wych. Również takiego, któremu nie jest obcy i któremu ten gatunek muzyczny kojarzy się raczej pozytywnie. Po intensywnej jak co roku, ostatnimi czasy, festiwalowej jesieni koncertów zaczy- na ubywać, a im bardziej zbliża się Boże Narodzenie, tym większa następuje cisza. Zupełnie jakby cała branża chciała dać szansę kolędnikom, nawet takim, którzy po „odśpiewaniu” jakiejkolwiek pieśni z Betlejem i padającym śniegiem w tle nie powin- ni w żadnym razie wyciągać ręki po drobne. Dziwnie jest też w działach płytowych. Można odnieść wrażenie, że im więcej mówi się o schyłku sprzedaży muzyki na fizycznych nośnikach, tym więcej, mimo wszyst- ko, ich się ukazuje. Czego apogeum następuje właśnie w ostatnich miesiącach roku, ze szczególnym uwzględnieniem grudnia. Czy to międzynarodowy koncern, traktu- jący nawet te najbardziej epokowe dzieła w swoim katalogu jak hipermarket kolejne kontenery bombek choinkowych, czy niszowy wydawca oferujący w zakamarkach sieci lub w piwnicznych sklepikach na ciemnych uliczkach w śladowych ilościach serie ręcznie znakowanych albumów – wszyscy oni chcieliby dotrzeć do tych, którzy w końcu jednak uznają, że nie ma to jak prezent gwiazdkowy w formie płyty lub książki. Cała sztuka polega jednak na tym, żeby nie ulec nachalnej propagandzie, która pró- buje klientowi wcisnąć cokolwiek, i żeby w przedświątecznym szale zakupowym dokonać wartościowego wyboru. I tu właśnie wkracza JazzPRESS, podpowiadając tytuły, które są strzałem w dziesiątkę. Dla takich, którzy wolą nagrania historyczne, i dla takich, którzy gonią za nowoś- ciami, a także dla lubiących czytać o muzyce i muzykach. Oczywiście zakładając, że jazz, tak kupującemu, jak i obdarowywanemu, kojarzy się raczej pozytywnie. Czego Szanownym Czytelnikom oraz sobie przy tej okazji życzę. Wesołych Świąt i szczęśli- wego, również muzycznie, Nowego Roku! 4|

SPIS TREŚCI 3 – Od Redakcji 4 – Spis treści 6 – Portrety improwizowane 7 – Jazzowe prezenty na święta 23 – Wydarzenia 25 – Wspomnienie 25 Roy Hargrove (1969-2018) Jednoosobowa sekcja dęta 26 – Płyty 26 Pod naszym patronatem 34 TOP NOTE Tomasz Chyła Quintet – Circlesongs 36 Recenzje Marcin Wasilewski Trio – Live Rafał Sarnecki – Climbing Trees Leszek Żądło – Miss B. Marian Pawlik Quartet – Old Bass Line Maciej Maleńczuk – The Ant Cecile McLorin Salvant – The Window Fred Hersch Trio ‘97 – @Village Vanguard – Never Stop II Mark Turner & – Temporary Kings Joshua Redman, Ron Miles, Scott Colley, Brian Blade – Still Dreaming Christian McBride’s New Jawn Gilad Hekselman – Ask For Chaos Macy Gray – Ruby Bootsy Collins – World Wide Funk Wild Card – Life Stories Keith Jarrett – La Fenice Wyprasowane w kant Dwie strony gitary Nieprzewidywalna, różnorodna, wyjątkowa Marc Ribot jest przeciw 66 – Koncerty 66 Przewodnik koncertowy 70 Sześćdziesięciolatek w całkiem niezłej formie 80 Tomasz Stańko nasłuchiwał zza kurtyny 86 Jaka jest kondycja polskiego jazzu? JazzPRESS, grudzień 2018 |5

90 Ekspresja pianistów 94 Improwizacja jest kobietą 96 Mały, duży świat Aarona Parksa 98 Kosmiczna, funkowa odyseja 100 … a milczenie złotem 103 – Rozmowy 103 Vitold Rek Nie dać się zaszufladkować 114 Sebastian Zawadzki Przestrzeń i piękne brzmienie 120 Andrzej Dąbrowski Cały ten jazz! MEET! 126 – Słowo na jazzowo 126 My Favorite Things (or quite the opposite…) Historia (nie do końca) małomiasteczkowa 129 Złota Era Van Geldera Wymiatacze z Chicago 131 Kanon Jazzu Klasyki gatunku 134 Wszystkie drogi prowadzą do Bitches Brew Tomasz Stańko – droga przez jazz. Część trzecia 137 – Pogranicze 137 Down the Backstreets Legendy mogą kiwać głową z uznaniem 139 – Redakcja

F L a : www.jazzpress.pl

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. 6| Wydarzenia Portrety improwizowane rys. Jarosław Czaja Jarosław rys. Jazzowe prezentyJazzPRESS, grudzień 2018 |7 na święta poleca 8 Jazzowe prezenty na święta poleca JazzPRESS

Płyty historyczne Przygotowali: Jakub Krukowski i Janusz Falkowski

FRANK SINATRA - A JOLLY CHRISTMAS FROM FRANK SINATRA Capitol Records, 1957 Jeśli połączyć jazz z Bożym Narodzeniem, to efekt może być tylko jeden. Wydany w 1957 roku album Franka Sina- try stał się wyznacznikiem tego, jak w kulturze masowej brzmią święta. Aranżacje popularnych motywów w wyko- naniu legendarnego „Głosu” do dziś uznawane są za klasy- ki gatunku. Choć wielu próbowało później je reinterpreto- wać, to nikt nie zmienił statusu tamtych wykonań. Chyba nie ma bardziej jazzowego ze świątecznych prezentów!

ART BLAKEY & THE JAZZ MESSENGERS – MOANIN’ Blue Note Records, 1959 Spośród wielu doborowych składów formacji Jazz Messen- gers ten z przełomu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych uznaje się za najważniejszy. Saksofonista Benny Golson, pianista Bobby Timmons, trębacz Lee Morgan oraz grający na perkusji lider to panteon jazzowych sław. Zarejestrowa- ne przez nich w 1958 roku kompozycje są już dziś standar- dami, a Moanin’, którym później zaczęto tytułować ten al- bum, stał się jedną z sztandarowych pozycji modern jazzu.

JOHN COLTRANE QUARTET - BALLADS Impulse!, 1963 Jeden z dowodów na wszechstronność genialnego saksofo- nisty. To z całą pewnością najmniej reprezentatywny dla jego stylu materiał, w którym muzyk odkrywa swoje no- stalgiczne oblicze. Zremasterowane, dwupłytowe wydanie zawiera niepublikowane dotąd nagrania, w tym aż siedem wersji kompozycji It’s Easy To Remember. Słuchacz ma tym samym okazję poznać drogę, jaką członkowie legendarne- go kwartetu przeszli, by nadać utworowi ostateczny kształt. JazzPRESS, dodatek specjalny, grudzień 2018/www.jazzpress.pl 9 10 Jazzowe prezenty na święta poleca JazzPRESS

JERZY MILIAN TRIO - BAZAAR Polskie Nagrania Muza, 1969 Choć wkład Jerzego Miliana w historię jazzu jest nie- podważalny, to – zwłaszcza po śmierci muzyka – warto dokładniej zgłębić jego twórczość. Najlepszą ku temu okazją jest debiutancki Bazaar, który w nowym wyda- niu z 2017 roku opatrzono merytorycznym opisem. Wi- brafonista zawarł tu kompozycje reprezentujące burz- liwe losy dotychczasowej działalności scenicznej. „To jest moje odbicie” - mówił o płycie autor.

FRANK ZAPPA - HOT RATS Bizarre Records, 1969 Krytycy mówią o nim pierwszy „poważny” solowy al- bum Franka Zappy, po okresie nagrań pastiszowo-sa- tyrycznych z zespołem Mothers of Invention. Przy okazji chyba najbardziej jazzowy album „wielkiego komika” rocka. Jednocześnie był to jeden z pierwszych albumów na świecie nagranych na sprzęcie 16-ścież- kowym, co stanowiło krok milowy w produkcji mu- zycznej. Polecamy szczególnie słuchaczom jazzu znie- chęconym do twórczości tego genialnego kompozytora i równie wielkiego ekscentryka.

CHICK COREA - RETURN TO FOREVER ECM Records, 1972 Jeden z klasyków elektrycznego jazzu. Album impo- nuje odmiennym od dominującego w latach siedem- dziesiątych podejściem do fusion. Brzmienie elek- trycznego pianina, basu oraz instrumentów dętych (saksofonu i fletu) amerykański pianista zestawił z brazylijskim wokalem fenomenalnej Flory Purim oraz mistrzem latynoskich perkusjonaliów Airto Mo- reirą. Efekt w postaci ciepłych melodii do dziś fascy- nuje słuchaczy, odnajdujących w tej mieszance wy- tchnienie. JazzPRESS, dodatek specjalny, grudzień 2018/www.jazzpress.pl 11

ARETHA FRANKLIN - AMAZING GRACE Atlantic, 1972 Jedno z najważniejszych dokonań zmarłej w tym roku „Królowej soulu”. Nagrany w 1972 roku w kościele New Temple Missionary Baptist w Los Angeles album jest najbardziej rozpoznawalnym zapisem koncertu gospel w historii. Na widow- ni znaleźli się także stali parafianie (to nie żart)... Mick Jagger i Charlie Watts. Więcej dowiemy się o kulisach powstania tej historycznej płyty z doku- mentu wyreżyserowanego przez Sydneya Polla- cka, który w tym roku, po 45 latach, trafił do kin w USA. 12 Jazzowe prezenty na święta poleca JazzPRESS

SUN RA - SPACE IS THE PLACE Blue Thumb Records, 1973 Herman Blount urodził się w Birmingham w Alabamie, ale zanim zaczął komponować i występować jako Sun Ra, uwierzył, że pochodzi z... Saturna. Faktem pozostaje, że zy- skał swoje miejsce w prawie każdym rozdziale historii jazzu – od ragtime’u i swingu po bebop i free jazz. Album nagrany w 1972 roku, w czasach rozkwitu free jazzu i fu- sion, kiedy jego autor muzycznie podążał własną ścież- ką, którą dziś nazywamy cosmic lub space jazzem. Doko- nania i eksperymenty Sun Ra wydają się szczególnie na czasie w świetle obecnych renesansowych realiów współ- czesnych produkcji muzycznych.

KEITH JARRETT - KÖLN CONCERT ECM Records, 1975 Koncert zarejestrowany w Kolonii stał się najlepiej sprzedającym się albumem fortepianowym wszech czasów oraz najlepiej sprzedającym się solowym al- bumem w historii jazzu. W 1975 roku takie wydarze- nie zorganizowane w operze było czymś niezwykłym, szczególnie że 1400 widzów od pierwszej do ostatniej minuty słuchało improwizacji. Było to także przeło- mowe nagranie dla Keitha Jarretta, choć jego nazwisko i pozycja były już ugruntowane w zespołach Arta Bla- keya, Charlesa Lloyda i Milesa Davisa. Na marginesie, koncert zorganizowała promotorka Vera Brandes, któ- ra miała wówczas... 17 lat. JazzPRESS, dodatek specjalny 13

TOMASZ STAŃKO - LITANIA. MUSIC OF KRZYSZTOF KOMEDA ECM Records, 1997 Czwarta płyta nagrana przez To- masza Stańkę dla wytwórni Man- freda Eichera ECM, najbardziej prestiżowego wydawcy jazzu w Eu- ropie. Żyjemy w czasach, kiedy wie- lu naszych muzyków mierzy się, z różnym skutkiem, z twórczością Komedy. Zdecydowanie warto się przekonać, jaką propozycję, grając z bardzo mocnym septetem, miał jego najbliższy współpracownik. Nie uprzedzając faktów – panowie byli siebie warci... muzycznie. Nuty Komedy, a brzmi jak Stańko. Rów- nież dlatego ten pomysł miał głę- boką, ponadczasową wartość. 14 Jazzowe prezenty na święta poleca JazzPRESS

Nowości płytowe Przygotowali: Jakub Krukowski i Janusz Falkowski

KANDACE SPRINGS - INDIGO Blue Note Records, 2018 Drugi album wschodzącej gwiazdy legendarnej wytwór- ni Blue Note. Amerykańska wokalistka obdarzona ni- skim, przebojowym głosem oraz talentem pianistycznym udowadnia, że pokładane w niej nadzieje po udanym de- biucie (Soul Eyes) nie były bezzasadne. Wśród gości towa- rzyszących jej na płycie znalazł się trębacz Roy Hargrove – jak się okazało, było to jedno z ostatnich nagrań tego fan- tastycznego muzyka przed przedwczesną śmiercią.

SONS OF KEMET - YOUR QUEEN IS A REPTILE Impulse!, 2018 Za sprawą młodego pokolenia brytyjskich muzyków euro- pejski jazz przestaje być kojarzony z melancholią. Potomko- wie imigrantów z Afryki i Karaibów są dziś dominującym głosem londyńskiej sceny, a lider Sons of Kemet – saksofo- nista Shabaka Hutchings stał się światową gwiazdą. Ich najnowsza płyta to hołd dziedzictwu czarnoskórej społecz- ności, w której afrobeat miesza się z free jazzem. Energia, jaką emituje ta grupa, jest nieprawdopodobna!

R+R=NOW – COLLAGICALLY SPEAKING Blue Note Records, 2018 Robert Glasper to bardzo wpływowa postać współczes- nego jazzu. Pianista skupia wokół siebie gorące nazwi- ska wyznaczające brzmienie naszych czasów. Tak też się stało na jego ostatnim projekcie, do którego zapro- sił między innymi wszechstronnego instrumentalistę Terrace’a Martina, trębacza Christiana Scotta oraz syna Bobby’ego McFerrina – Taylora, świetnego producenta. Panowie grają świeżą i przystępną muzykę, idealną dla osób rozpoczynających przygodę z jazzem. JazzPRESS, dodatek specjalny, grudzień 2018/www.jazzpress.pl 15 16 Jazzowe prezenty na święta poleca JazzPRESS

MAKAYA MCCRAVEN - UNIVERSAL BEINGS International Anthem, 2018 Mnóstwo bardzo różnorodnej muzyki wymyślo- nej przez perkusistę Makayę McCravena. Ten facet to współczesna twarz jazzu chicagowskiego. Mc- Craven podąża ścieżką eksperymentalną przetar- tą przez wielkich artystów związanych z tym mia- stem, jak Henry Threadgill, Anthony Braxton i Art Ensemble Of Chicago. Płyta dokumentuje cztery koncerty różnych składów w Los Angeles, Nowym Jorku, Chicago i Londynie. Album wprawdzie nie przynosi niczego odkrywczego, ale daje ogromną paletę barw tego, co we współczesnym jazzie inte- resujące, i prezentuje umiejętności najciekawszych instrumentalistów z tych kluczowych dla rozwoju gatunku miast.

KNOWER - LIFE Knower, 2016 Młody duet z Kalifornii. Prezentują prawdziwy ka- lejdoskop pomysłów, jedne udane, inne dyskusyjne. Na początku płyta wydaje się nieco „przerażająca” dla jazz fanów. Najpierw słyszymy automat perku- syjny, a później mało odkrywczy elektro pop. Na koncertach grają jednak w poszerzonym składzie i pokazują swoją wyobraźnię i prawdziwe umiejęt- ności. Jak na obecne czasy przystało, ogromną po- pularność przyniosły im świetne klipy z YouTube’a. Polecamy, jeśli nie boicie się eksperymentów na gra- nicy ryzyka. Nie dla purystów gatunku. JazzPRESS, dodatek specjalny, grudzień 2018/www.jazzpress.pl 17

SARATHY KORWAR - MY EAST IS YOUR WEST Gearbox Records, 2018 Multiinstrumentalista, z pochodzenia Hindus, uro- dzony w USA, muzycznie działa w Londynie. „Kolabo- ruje” tam z czołówką najciekawszej sceny jazzowej w Europie. Jego drugi album, nagrany na żywo, przynosi nowe wersje kanonicznych utworów, między innymi Pharoaha Sandersa, Alice Coltrane, Dona Cherry’ego, Joe Hendersona i Johna McLaughlina. Korwarowi to- warzyszy 10-osobowy zespół: kwintet jazzowy i pięciu hinduskich muzyków. Jedna z najpiękniejszych płyt roku. 18 Jazzowe prezenty na święta poleca JazzPRESS

MONIKA BORZYM – RADIO-HEDONISTYCZNIE Mystic Production, 2018 Kolejny udany projekt tej młodej i wszechstronnej wo- kalistki. Po muzycznych interpretacjach Joni Mitchell i poezji powstańczej Anny Świrszczyńskiej przyszedł czas na, jak sama artystka deklaruje, muzykę jednej z jej ulubionych grup. Wybrała utwory z całej bogatej dyskografii Radiohead. Z pomocą pianisty i kompozyto- ra Nikoli Kołodziejczyka i wielu świetnych instrumen- talistów nagrała muzykę świeżą, lekką i często... rados- ną. Brzmieniowo dalekie od oryginału, i bardzo dobrze.

PIOTR SCHMIDT QUARTET - SAXESFUL SJ Records, 2018 Czy można na jednej płycie, niebędącej składanką ar- chiwalnych wykonań, przedstawić historię polskie- go saksofonu jazzowego? Dla trębacza Piotra Schmidta nie ma rzeczy niemożliwych. Artysta zaprosił siedmiu wirtuozów tego instrumentu, z różnych pokoleń - w tym legendy: Jana „Ptaszyna” Wróblewskiego oraz Zbi- gniewa Namysłowskiego - by nagrać album wypełnio- ny standardami i własną twórczością. Ogromny po- tencjał składu przełożył się na wysoki poziom muzyki.

MASECKI MARCIN & JERZY ROGIEWICZ - RAGTIME BMC Records, 2018 Sukces formacji Jazz Band Młynarski/Masecki zachę- ca do dalszego poszerzania wiedzy o historii jazzu. Okazję do poznania korzeni gatunku daje lider forma- cji – pianista Marcin Masecki. Wspólnie z perkusistą Jerzym Rogiewiczem (także członkiem Jazz Bandu) in- terpretuje klasyczne ragtime’y, między innymi Harol- da Arlena i Władysława Daniłowskiego, dodając włas- ne, inspirowane nimi kompozycje. To również bardzo rozrywkowy i świetnie brzmiący materiał. JazzPRESS, dodatek specjalny, grudzień 2018/www.jazzpress.pl 19

P. UNITY - PULP U Know Me, 2018 Dziesięcioosobowa ekipa z Warszawy. Na swoim debiucie dostarczają słuchaczom funk, jazz i rap w bardzo przemyślanej i nośnej formule. Dostrzegł ich sam Michał Urbaniak i zaprosił do współpracy przy ostatnim albumie projektu Urbanator Days. Je- śli lubicie Prince’a, A Tribe Called Quest, D’Angelo czy Thundercata, na pewno zdobędą wasze wzglę- dy. Czasami aż trudno uwierzyć, że komuś nad Wi- słą wychodzi taka funkowa jazda. Do zabawy i na- wet do tańca. 20 Jazzowe prezenty na święta poleca JazzPRESS

Książkowe nowości muzyczne Przygotował Krzysztof Komorek

MAGDALENA GRZEBAŁKOWSKA - KOMEDA. ŻYCIE OSOBISTE JAZZU Znak, 2018 Niezwykle fascynująca, prawdziwie osobista opo- wieść o Krzysztofie Komedzie, ale także o wszystkim, co go otaczało i stanowiło sens jego artystycznego ist- nienia. Reporterskie spojrzenie – odcinające emocje, ale przecież, mimo tego, nie bezduszne – pozwoliło odmalować zupełnie inny, pełniejszy obraz znakomi- tego artysty. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że obraz bliższy prawdzie.

JAMES MCBRIDE - ZAŁATW PUBLIKĘ I SPADAJ. W POSZUKIWANIU JAMESA BROWNA, AMERYKAŃSKIEJ DUSZY I MUZYKI SOUL Wydawnictwo Czarne, 2018 Geniusz po artystycznej stronie życiorysu i – łagod- nie mówiąc – postać niezbyt sympatyczna w odsło- nie osobistej. Ten obiegowy pogląd udaje się zwery- fikować dzięki Jamesowi McBride’owi. Bo właśnie o Brownie-człowieku opowiada Załatw publikę i spadaj. Autor pisze z wielką pasją. Nie kryje swo- ich uczuć i poglądów. I to wielka zaleta tej książki. Szczerej, „walczącej” o swojego bohatera. Smutnej opowieści o samotności. JazzPRESS, dodatek specjalny, grudzień 2018/www.jazzpress.pl 21

MICHAŁ LIBERA, MICHAŁ MENDYK - M.U.Z.Y.K.A. Wydawnictwo Dwie Siostry, 2018

Krótkie rozdziały książki odpowiadają na pytania: co to jest dźwięk, gdzie jest muzyka, jak jest zrobiona, kim są muzycy. Niebanalne odpowiedzi uzupełnio- ne są przykładami konkretnych utworów, a autorzy sięgają dość odważnie, może nawet ryzykancko, poza kanon nazwisk powszechnie znanych, dzięki czemu książka dla dziesięciolatków niespodziewanie staje się ciekawa także dla dorosłego odbiorcy.

JACEK NIEDZIELA-MEIRA - JAM SESSION Wydawnictwo Akademii Muzycznej we Wrocławiu, 2018

Po trosze zbiór gawęd, quasi-encyklopedyczne kom- pendium wiedzy i autorski esej. Podsumowanie wie- loletnich ankiet magazynu DownBeat okraszone opowieścią o historycznych i społecznych uwarunko- waniach, kontekstach i podłożu jazzu. Całość układa się w przemyślany wywód. Niczym tytułowe jam ses- sion, pozornie nieuporządkowany, jednak potrafiący dostarczyć odbiorcy sporej dawki wiedzy i materiału do przemyśleń. 22| Wydarzenia Wydarzenia JazzPRESS, grudzień 2018 |23

Marcin Pater Trio zwycięzcą Jazz Juniors 2018

arcin Pater Trio zdoby- Mło Grand Prix krakow- skiego Jazz Juniors 2018. Tytuły laureatów powędrowały rów-

nież do drugiej polskiej grupy Banaś Andrzej fot. - RASP Lovers oraz RAME Jazz Quintet z Włoch. Przyznano nagrodę specjal- ną pod nazwą Złoty kontrabas - dla wyróżniającego się kon- trabasisty. Otrzymał ją Rafał Różalski z Entropia Ensemble. Nagroda została ufundowana i zainicjowana z okazji pięt- nastej rocznicy śmierci wybit- nego kontrabasisty Andrzeja Fara Music, Nisville, Ural Terra przedstawiciele Rosji, USA, Cudzicha przez fundację jego Jazz, Jazz Nad Odrą i Jazz Mo- Norwegii, Węgier i, po raz imienia. scow – oraz wyruszyć w trasę pierwszy w historii konkursu, Zwycięską formację two- koncertową po Chinach. z Taiwanu (S’yo Fang Octet). rzą: Marcin Pater (wibrafon), W finałowej rywalizacji 42. W tym roku do międzynaro- Piotr Narajowski (kontrabas) edycji Jazz Juniors, 29 i 30 li- dowego jury oceniającego kan- i Adam Wajdzik (perkusja). stopada, w sali teatralnej Cen- dydatów konkursu zaproszono Dzięki wygranemu konkur- trum Kongresowego ICE Kra- gości z całej Europy. Byli wśród sowi trio będzie mogło nagrać ków, wzięło udział dziewięć nich: Branislav Dejanović (dy- i wydać płytę we włoskiej wy- formacji. Zakwalifikowa- rektor artystyczny Nisville Fe- twórni Emme Record Label, no je spośród 26. zgłoszonych. stival w Serbii), Enrico Moc- wystąpić na międzynarodo- Wśród finalistów, poza mu- cia (twórca Emme Produzioni wych festiwalach – NiCaJazz, zykami z Polski i Włoch, byli Musicali, właściciel Tube Re- cording Studio, dyrektor ar- tystyczny Fara Music Festival we Włoszech), Victor Radzi- jevskij (VR Jazz Agency z Ro- sji), Yaroslav Sartakov (dyrek- tor artystyczny UralTerraJazz Festiwal w Rosji), Tommy Cag- giani (dyrektor artystyczny Ni- CaJazz Festival w Hiszpanii), Wojciech Siwek (współtwórca festiwalu Jazz Nad Odrą i prze- wodniczący Międzynarodowej Fundacji Jazz Nad Odrą) oraz Tamás Bognár (dyrektor Opus

fot. Andrzej Banaś Andrzej fot. Jazz Club w Budapeszcie). › 24| Wydarzenia

Co w USA wiedzą o polskim jazzie?

rzy okazji setnej roczni- partament Stanu wysłał Pcy odzyskania przez Pol- w 1958 roku zespół Brubecka skę niepodległości amery- na tournée dobrej woli do Eu- kański serwis Bandcamp wy- ropy i Azji. U nas zagrali 12 brał ośmiu polskich wyko- koncertów w siedmiu mia- nawców jazzowych, którzy – stach: Szczecinie, Gdańsku, świadomi naszych muzycz- Warszawie, Krakowie, Wroc- nych tradycji – poszukują no- ławiu, Łodzi i Poznaniu. Była wych brzmień i środków wy- to pierwsza wizyta muzyków razu. Za oceanem zauważo- jazzowych tego formatu za no: EABS, Sisters, Niechęć, In- żelazną kurtyną. Po powro- nercity Ensemble, Light Coor- cie Brubeck napisał list ot- poration, Chryste Panie, duet warty skierowany do „moich Marcin Masecki, fot. Piotr Fagasiewicz Zimpel/Ziołek i Marcina Ma- drogich przyjaciół w Polsce”, seckiego. dziękując za gościnność. fie Komedzie, Andrzeju Trza- Przy okazji Bandcamp przy- Dziennikarz serwisu przypo- skowskim, Tomaszu Stańce pomniał jeszcze jedną rocz- mniał również nazwiska naj- i Michale Urbaniaku, ale do- nicę – 60. lat od pierwsze- ważniejsze dla rozwoju gatun- strzegają również znaczenie go koncertu w Polsce Dave’a ku w Polsce. W serwisie Band- takich zespołów, jak Miłość Brubecka. Amerykański De- camp pamiętają o Krzyszto- i Kury. › JazzPRESS, grudzień 2018 |25

Roy Hargrove (1969-2018) Jednoosobowa sekcja dęta

Jakub Krukowski Fagasiewicz Piotr fot. [email protected]

Roy Hargrove urodził się 16 października 1969 roku w teksańskim mieście Waco. W wieku osiemnastu lat jego grę na trąbce dostrzegł Wynton Marsalis, co otworzyło mu drogę do prestiżowych uczelni – naj- pierw bostońskiej Berklee College of Music, a później nowojorskiej New School. Szybko stał się ważną po- stacią lokalnej sceny, zwłaszcza gdy w 1995 roku otwo- rzył jeden z najważniejszych, wciąż działających na Manhattanie klubów – Jazz Gallery. Tutaj też 2 listo- pada przedwcześnie zmarł. „Nowy Jork bez ciebie już nigdy nie będzie taki sam” – napisał Nicholas Payton. mów jak Mama’s Gun Erykah Badu, Debiutował w 1990 roku albumem Diamond In The Like Water for Chocolate Commona Rough, którym zdobył uznanie jazzowego środowi- czy Voodoo D’Angelo. Z tym ostat- ska. Nagrywał z prawdziwymi legendami, między nim współpracował później przy innymi Sonnym Rollinsem, Jackiem McLeanem Black Messiah – jednej z najlep- i Oscarem Petersonem. Dwukrotnie zdobywał sta- szych produkcji 2015 roku. tuetkę Grammy – w 1998 roku za afrokubański pro- Mimo tak licznych pozajazzowych jekt Habana oraz w 2003 roku za Directions in Music: inspiracji artysta nie porzucił ma- Live at Massey Hall, nagranym w genialnym skła- instreamowego grania, czego naj- dzie: Herbie Hancock (fortepian), Michael Brecker lepszym dowodem jest ostatnia pły- (saksofon tenorowy), Roy Hargrove (trąbka i flugel- ta w jego dyskografii, z 2009 roku, horn), John Patitucci (kontrabas) oraz Brian Blade opatrzona wymownym tytułem (perkusja). Emergence (Powstanie). Nagranie al- W późnych latach dziewięćdziesiątych jego sława bumu z doborowym, dwudziesto- przekroczyła ramy macierzystego gatunku, kiedy osobowym big-bandem, jak przy- związał się z Soulquarians, kolektywem artystów znał w zamieszczonym na okładce definiujących neo soul. „Jest dosłownie jednooso- tekście, było spełnieniem marzeń. bową sekcją dętą, którą słyszę w głowie, gdy myślę „Proszę, cieszcie się tym spontanicz- o muzyce” – napisał po jego śmierci Ahmir „Ques- nym kolektywem” – napisał na ko- tlove” Thompson, centralna postać tego środowi- niec. Niestety ta jego szczera radość ska. Razem brali udział w nagraniu takich albu- trwała zdecydowanie za krótko. › 26| Pod naszym patronatem

NIKOLA LIPSKA – KOLĘDY Znalazłam muzykę, a muzyka mnie ikola Lipska to debiutująca polska wokalista, która odnalazła siebie w stylistyce jazzowej. Jej płyta Kolędy jest nie tyle sprawnym wykonaniem znanych pieśni, co raczej sposobem przedstawienia się, odwołania do własnej tożsamości, hi- N storii, wyśpiewanej dobrze ustawionym, choć młodym jeszcze głosem. Oprócz znanych powszechnie kolęd dwu- dziestoletnia wokalistka dotarła do tych pochodzących z kręgu jej własnej kultury muzycznej z terenu Podlasia. Nikola Lipska jest studentką Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego

w Katowicach w klasie wokalistyki jazzo- promocyjny artykuł wej prowadzonej przez Beatę Przybytek. Sztuki wokalnej uczyła się również od Anny Serafińskiej, Grażyny Łobaszewskiej, Janu- sza Szroma i Kevina Mahogany’ego. Na płycie Kolędy stawia na prosty i szcze- ry przekaz, w czym pomaga jej zespół. So- listce towarzyszą młodzi, ale doświadcze- ni już instrumentaliści. Liderem grupy jest pianista i aranżer całego materiału Adam Jarzmik, posiadający spore doświadczenie również we własnej twórczości autorskiej. Na saksofonach gra Jakub Łępa, na gita- rach Michał Zwierniak, na kontrabasie Ma- ciej Kitajewski i na perkusji Piotr Budniak. Jest też drugi wokal Patrycji Michalskiej. Płyta miała swoją premierę 6 grudnia. fot. Monika Pietkiewicz Monika fot. JazzPRESS, grudzień 2018 |27

Vanessa Rogowska: Kto odnalazł kogo? Wo- kalistka muzykę czy muzyka wokalistkę?

Nikola Lipska: Od dziecka chciałam grać na jakimś instrumencie i absolutnie nie myśla- łam o śpiewaniu. Uważałam, że nie nadaję się do tego, bo jestem zbyt wstydliwa. Ponad- to wcale nie wiedziałam, że umiem śpiewać. Gdy miałam osiem lat, dostałam się do Pań- stwowej Szkoły Muzycznej w Grajewie. Za- częłam uczyć się gry na skrzypcach. Mimo że ten instrument nie był miłością mojego ży- cia, sześć lat nauki na skrzypcach doprowa- dziłam do końca. Kiedy miałam dziesięć lat, moja koleżanka bardzo chciała zacząć śpie- wać. Trafiłyśmy na nabór do klasy wokalnej dy myślałam: „Jazz – co to za muzyka? Taka w domu kultury. Poszłam, aby ją wesprzeć. stara”. A ja jako młoda dziewczyna słucha- Za namową instruktorki spróbowałam swo- łam i podśpiewywałam to, co było mod-

artykuł promocyjny artykuł ich sił. Nie byłam przygotowana, ale okaza- ne i rozrywkowe. Na Podlasiu raczej królu- ło się, że jednak coś potrafię. Tak więc myślę, ją inne gatunki muzyczne. W gimnazjum że po części ja znalazłam muzykę, a po części brałam udział w międzyszkolnym kon- ona mnie. Teraz nie wyobrażam sobie moje- kursie piosenki. Nie zajęłam wtedy żadne- go życia bez dźwięków i pięknych, mądrych go miejsca, ale jedna z jurorek powiedzia- słów. Odnaleźć swoją drogę i czuć, że jeszcze ła mi wtedy coś, co odmieniło moje życie. masz w niej wiele do odkrycia, jest fascynu- Uważała, że mam duże umiejętności i moż- jące. Czasami ja drążę, by odkryć w niej coś liwości, które warto rozwinąć. Potem po- nowego, innym razem ona mnie zaskakuje. znałam Grażynę Łobaszewską, Kubę Bada-

Kolędy są znakiem radości, szczęścia i wiary ludzi. Znakiem, że rodzi się przyszłość

A w jaki sposób odnalazła pani dla siebie cha, Mietka Szcześniaka. To wtedy mogłam jazz? stać z nimi na wspólnej scenie. I wtedy właśnie się zakochałam... Zakochana gim- Kiedy odkryłam, że muzyka jest we mnie, nazjalistka, która już wiedziała, co będzie w mojej rodzinie jazz panował na dobre. robić. Zaczęłam szukać miejsc, gdzie będę Chociażby z tego względu, że mój wujek Ka- pogłębiać swoją wiedzę i umiejętności. Na- rol Sypytkowski jest jazzmanem, kontraba- stępnie pojechałam z przyjaciółmi na Mię- sistą. Ukończył katowicką Akademię. Wte- dzynarodowe Warsztaty Jazzowe w Puła- fot. Monika Pietkiewicz Monika fot. 28| Pod naszym patronatem wach. Poznałam wielu wspaniałych ludzi, inspirować się ciekawymi osobowościami, z którymi nadal mam kontakt. To jazzowi aby znaleźć w tym wszystkim siebie – na- maniacy. I popłynęłam. Dowiedziałam się, turalną, niepowtarzalną i prawdziwą. czym jest jam session, choć nie miałam od- wagi wyjść na scenę. Bardzo dużo słucha- Dlaczego akurat kolędy jako debiut? łam i obserwowałam. I coraz bardziej czu- łam, że to jest mój świat. Święta to jest magiczny czas. Do rodzinne- Potem trafiłam na warsztaty z panią Anią go miasta mam ponad pięćset kilometrów, Serafińską i ostatecznie przy niej pozosta- więc nie bywam tam często. Rok czekam łam. Byłam tak nią zafascynowana, że za- na to, żeby spotkać się z całą rodziną i przy- pytałam wprost, czy weźmie mnie pod jaciółmi. Jest kilka takich dni, kiedy siedzi- swoje skrzydła. Wtedy już byłam pewna, my wszyscy razem przy stole, za oknem jest

Drzewo życia z mojej pierwszej płyty na zawsze pozostanie moim symbolem i talizmanem

że chcę w przyszłości śpiewać i uczyć się śnieg, jemy świąteczne potrawy, rozmawia- w akademii muzycznej. W sumie to był my, dajemy sobie prezenty i śpiewamy ko- szok, przede wszystkim dla rodziców. W li- lędy. Ponadto rok w rok rodzice i babcia po- ceum kształciłam się w profilu medycz- wtarzali, że kiedyś chcieliby słuchać płyty nym i myślałam, aby kontynuować naukę z moimi kolędami. Postanowiłam pogłębić w tym kierunku. Jednak uświadomiłam swoją wiedzę na temat starych, zapomnia- sobie, że nie warto robić czegoś wbrew so- nych kolęd. I zaangażowałam całą rodzi- bie, że trzeba spełniać marzenia. Ciężko nę. Babcia i ciocie szukały starych podla- pracowałam z panią Anią Serafińską, do skich pastorałek, które mi kopiowały ze której dojeżdżałam ponad 200 km. starych pociemniałych kartek i podawa- ły swoje propozycje – na przykład Dnia jed- Jakie były pani najważniejsze inspiracje nego o północy albo O gwiazdeczko. Kolędy wokalne? mają dla mnie szczególne znaczenie, kiedy myślę o mojej przyszłości. Moimi największymi inspiracjami i wzora- mi są moje nauczycielki, trenerki wokalne, Czym one są dla pani? czyli Anna Serafińska i Beata Przybytek. To wspaniałe kobiety, artystki, któ�����������������������re pozosta- Kolędy są muzycznym zwiastunem tego, że ją zawsze sobą. Są autentyczne. Uwielbiam narodził się Jezus. Narodził się jako czło- też Michaela Jacksona za time, Dee Dee wiek i na zawsze został nieśmiertelny. Ko- Bridgewater i Anit������������������������ę Baker za sound, Lione- lędy są znakiem radości, szczęścia i wiary la Richie i Ala Jarreau za lekkość i dystans. ludzi. Znakiem, że rodzi się przyszłość. Nie

Podziwiam i śledzę twórczość wielu, aby przypadkiem okładka mojej płyty poka- promocyjny artykuł JazzPRESS, grudzień 2018 |29

zuje drzewo życia. Jest to symbol wielu re- się w terminach. Mam nadzieję, że kiedy ligii. Symbol zjednoczenia. Dźwięk kolęd ludzie usłyszą nasze wykonania, posypią oraz drzewo życia są symbolem narodze- się oferty. Wtedy będziemy mocniej się mo- nia, rozkwitania, przyszłości, świadomo- bilizować. W każdym razie pomyśleliśmy ści i nieśmiertelności. Drzewo życia z mojej też o tym, aby można było nas zobaczyć. pierwszej płyty na zawsze pozostanie mo- Mamy przygotowane trzy nagrania wideo. im symbolem i talizmanem. Pragnę wraz Jeden film nakręcony w Muzeum Wsi Kie- z moją pierwszą płytą narodzić się i roz- leckiej w Tokarni – to cudne miejsce, które kwitać. Mieć przed sobą wspaniałą przy- oddaje atmosferę jednej z pastorałek – oraz szłość. Być zawsze mądrą i świadomą ar- dwa nagrania prosto ze studia nagraniowe- tystką. Być nieśmiertelną nawet po śmierci. go Monochrom w Gniewoszowie. Wszystko do obejrzenia na moim fanpage’u. Będzie można usłyszeć materiał z pani płyty na koncertach? Jakie ma pani plany muzyczne przed sobą?

Przede wszystkim to nie jest tylko moja pły- Mam już pomysł na kolejną płytę. Jeszcze ta, ale całego zespołu, z którym ją nagrywa- nie zdradzę, co będzie zawierała, ale myślę łam. Trafiłam na wspaniałych ludzi. Cu- nad jej realizacją. I mam ją w głowie – już downe aranżacje napisał Adam Jarzmik, tam gra. Chcę dalej się kształcić, zdobywać który grał też na fortepianie i instrumen- jak najwięcej wiedzy na studiach i warszta- tach klawiszowych. Był w projekcie najlep- tach. W tym roku podjęłam też pracę. Za- szym doradcą i wsparciem. Najlepszym kie- częłam uczyć młodych wokalistów i chcę rownikiem zespołu. Duety i chórki pięknie być coraz lepszym nauczycielem. Chcę wyśpiewała moja przyjaciółka i wspaniała dzielić się swoją wiedzą i wspierać młode wokalistka Patrycja Michalska. Na saksofo- osoby, które poszukają siebie. Chcę pomóc nie piękne dźwięki zagrał Kuba Łępa, któ- im spełniać marzenia. › ry w najbardziej stresujących sytuacjach potrafił rozluźnić atmosferę swoim pro- miennym uśmiechem. Na gitarze grał nie- samowicie ciepły i uczynny góral Michał Zwierniak. Na kontrabasie i gitarze basowej zagrał Maciej Kitajewski – oaza spokoju. Na perkusji zagrał z największym poczuciem humoru i dużym dystansem Piotr Budniak. Oczywiście mamy w planie dać chociaż kil- ka koncertów bożonarodzeniowych. Ponie- waż każdy z nas ma już wcześniej zaplano- wane inne zobowiązania muzyczne, a na co dzień razem nie gramy i pochodzimy

artykuł promocyjny artykuł Pietkiewicz Monika fot. z różnych stron Polski, nie jest łatwo zgrać 30| Pod naszym patronatem

Piotr Schmidt Quartet Ignacy Wiśniewski Trio – Tribute To Tomasz Stańko – Jazzowa Kantata

Albumem Tribute To Tomasz Stańko trębacz Spotkanie muzyków jazzowych o teatralnej Piotr Schmidt nie tylko oddaje muzyczny hołd wyobraźni z poezją Michała Rusinka zaowo- swojemu mistrzowi, ale także udowadnia, jak cowało albumem Jazzowa Kantata. Ignacy bardzo inspirująca była twórczość autora Wiśniewski Trio proponuje z jednej strony Balladyny. „Stańko nasycał mnie swoją muzy- współczesny, energiczny jazz, z drugiej – dużą ką” – podkreśla lider kwartetu. emocjonalność tekstów śpiewanych przez Materiał znajdujący się na krążku jest całkowicie musicalowego solistę Kamila Dominiaka. autorski, oprócz kołysanki Krzysztofa Komedy Trio tworzą kompozytor i pianista Ignacy Jan z filmuRosemary’s Baby. Piotr Schmidt odniósł Wiśniewski, kontrabasista Adam Żuchowski się w nim bezpośrednio do muzyki Tomasza i perkusista Paweł Osicki. Wszyscy trzej muzy- Stańki. „Jego brzmienie, koncepcja grania ze- cy ściśle związani są z teatrem, czego odbiciem społowego, frazowanie, jego opowieści i histo- jest również przyznanie słowu kluczowej rangi rie wyrażane w taki sposób, że człowiek drży, w programie Jazzowej Kanty. Michał Rusinek płacze. Wzbierają w tobie tak silne, dogłębnie tak wyjaśnia zamierzenia: „Teksty układają się przeżywane emocje. Nie mogłem przejść obok między sercem a rozumem, między emocją a tego obojętnie” – tłumaczy kompozytor. nauką, bo jakoś widocznie tam mnie zapro- Piotr Schmidt zaprosił do współpracy pianistę wadziła wyobraźnia. W niektórych jest nieco Wojciecha Niedzielę oraz muzyków, którzy patosu, w innych wiele smutku, w jednym jest grali ze Stańką – kontrabasistę Macieja Gar- czysty obłęd – i żart”. To drugi album grupy, po bowskiego i perkusistę Krzysztofa Gradziuka. wydanym w 2016 roku Jazz Shirim. Płyta ukazała się 7 grudnia nakładem SJ Re- Płyta ukazała się 25 listopada nakładem wy- cords. dawnictwa Wood and Mood. JazzPRESS, grudzień 2018 |31

Dawid Kostka Trio + – Progression Weezdob Collective – Star Cadillac

Progression to debiutancki album jednego Weezdob Collective swoją pierwszą studyjną z najlepiej zapowiadających się gitarzystów płytę Star Cadillac zapowiada jako „międzyga- jazzowych młodego pokolenia. Dawid Kost- laktyczną muzyczną opowieść o mężczyźnie, ka prezentuje na nim autorskie kompozycje, który podróżuje po wszechświecie kosmicz- które – jak sam określa – „łączą w sobie ener- nym cadillakiem”. Cechą charakterystyczną gię oraz zróżnicowanie stylistyczne charak- formacji jest niekonwencjonalne połączenie terystyczne dla współczesnych stylów mu- brzmienia harmonijki, saksofonu i gitary. zyki rozrywkowej, jednocześnie zachowując Poznański zespół tworzą indywidualności w sobie idiom klasycznego jazzu”. młodego pokolenia – harmonijkarz Kacper Nagranie zostało zrealizowane w kwintecie. Smoliński, saksofonista Kuba Marciniak, gi- Dawid Kostka swoje trio, w którego składzie tarzysta Piotr Scholz, kontrabasista Damian poza nim znaleźli się basista Damian Kostka Kostka oraz perkusista Adam Zagórski. Gru- i perkusista Mateusz Brzostowski, poszerzył pa istnieje od 2014 roku i ma na swoim koncie o saksofonistę Macieja Kocińskiego oraz pia- sporo nagród, między innymi Grand Prix ta- nistę Pawła Kaczmarczyka. kich festiwali i konkursów, jak Jazz nad Odrą, Jeszcze zanim debiutował, Dawid Kostka Bielska Zadymka Jazzowa, Jazz Fruit na zdobył uznanie nie tylko dzięki licznym na- Mladí ladí jazz w Pradze, Przegląd Zespołów grodom, ale także współpracując z Maciejem Jazzowych i Bluesowych w Gdyni, Blue Note Fortuną, Krystyną Prońko, Kubą Badachem, Poznań Competition 2015. Dorotą Miśkiewicz, Ewą Bem, Stanisławem Materiał zarejestowano w studiu Recpubli- Soyką i Janem „Ptaszynem” Wróblewskim. ca w Lubrzy. Płyta ukazała się 24 listopada Album ukazał się 24 listopada nakładem wy- nakładem fundacji Weezart założonej przez dawnictwa SJ Records. muzyków zespołu. 32| Pod naszym patronatem

Fraktale – II Jazz & The City vol. 2

Drugi album krakowskiego kwartetu Fraktale Najnowsza odsłona serii & The City. Platinum noszący tytuł II jest zbiorem pięciu kompozy- Edition została przygotowana z myślą o miłośni- cji o mrocznym zabarwieniu, będących „pró- kach klasycznego jazzu, którzy chętnie sięgają bą przetworzenia obrazu na dźwięk, obrazu po największe przeboje gatunku. W odróżnie- czasem nieco wyidealizowanego przez pry- niu od poprzedniego cyklu & The City najnow- zmat czasu, czasem nieco zdekonstruowa- sze wydawnictwo powiększono do zestawu nego treścią podprogową” – jak tłumaczą czteropłytowego. Wśród wyselekcjonowanych muzycy. utworów znalazły się wykonania takich legend, Minął rok od debiutanckiej płyty Fraktali ozna- jak Louis Armstrong, Frank Sinatra, Ella Fitzge- czonej I. Drugi album jest kontynuację pierw- rald, Oscar Peterson i Miles Davis. szego. Twórczość Fraktali charakteryzują Jazz & The City vol 2 to zbiór 68 popularnych improwizacje zawierające elementy jazzu, utworów jazzowych, które łączy wyjątko- psychodelii oraz muzyki orientalnej. Według wy nastrój. Pojawią się takie kompozycje, jak zespołu to „muzyczna podróż w głąb tego, co Take Five, On My Way, Body And Soul, Water- niewyrażalne słowami, dążące do nieskończo- melon Man, Love Me Or Leave Me. ności, pozornie niedoskonałe i przypadkowe, W liczącej już 19 pozycji serii & The City, poza a jednocześnie uporządkowane”. pierwszą częścią Jazz & The City, ukazał się Krakowski kwartet tworzą: gitarzysta i ba- między innymi wybór popularnych tematów sista Filip Franczak, saksofonista tenorowy związanych ze świętami Bożego Narodze- Bartłomiej Szumilas, pianista Rafał Rataj oraz nia, na którym nie zabrakło wersji wybitnych perkusista Michał Naróg. jazzowych wokalistów. Album II miał swoją premierę 20 listopada. Album ukazał się 9 listopada nakładem My Wydany został przez Music & More Records. Music. JazzPRESS, grudzień 2018 |33

JazzPRESS dostępny jest na takich urządzeniach jak iPhone i iPad w bardzo przyjaznej formie! Mamy nadzieję, że ułatwi Wam to lekturę naszego miesięcznika! By przetestować jak czyta się nasz magazyn na Waszych urządzeniach, kliknijcie tutaj » Piszemy dla Was i dzięki Wam 34 NOTE TOP |

Płyty / Top Note Top / Płyty

TTOOPPNNOOTTEE mir Koryzno wybija na perkusji plemienne takty. Cała reszta jest reszta Cała plemienneperkusjitakty. na wybija Koryzno mir Circlesong 1 zacyjnych faz. improwi formule trzech w została kombinacjawyrażona ta mie albu najnowszym na to ekspresji, i nostalgii kombinacjątransu, harmonijną z czynienia do mieliśmy płycie debiutanckiej na śli je I dźwiękowych. motywach powtarzalnych na oparty zyczny, mu utwór wielogłosowy improwizowany, oznaczający ralistyki, pieśniokrąg,circlesongs, czyli Ów termin to został słuchaczowi. zaprezentowany jaki wywodu, muzycznego oś nam zdradza zwa jestwłaśnie taki Bo improwizowaną. kę muzy któremuChyła nam lideruje, kwintet, miejskizaserwował koncepcyjnymróżnorodnym,Poalbumie ale płytą. drugą swojąkolegami z wraz TomaszChyła nawywijał Oj, Tomasz Chyła Quintet – Polskie Radio, 2018 Polskie

to etap Wutworze budowania klimatu. wejścia Sławo Circlesongs Circlesongs wywodzący się z chó sięz wywodzący Eternal Entropy Eternal . Już sama na sama Już . trój ------nw zcya oąa w stoc w podążać zaczyna znowu wszystko nagle formom, wanym uporządko ku drogę wyznaczą sa się, że Chęcki przezwsparty Burno wydaje Kiedy zabawie. wizacyjnej główną rolęi odgrywa w tej impro „przejmujepałeczkę” chwili po już ale wstydliwe, nieco najpierw cki, Chę śmielej Piotr scenę saksofonista na wkracza też końcu W piec upiorne dźwięki. skrzy swych ze wyciska Chyła a Burnos), (Szymon fortepianem z dialog neurotyczny prowadzi ski) Słomkowkontrabas (Krzysztof mi chwila – psychodelii sporo też my dostaje temu Dzięki nagraniowej. siętowały kształ a wcześniej, wyznaczone ły nia poszczególni muzycy, nie zosta spełnie do mają jakie zadania, że przejmujego rytmu Chyła. Słychać, trasowe generatora rolę kiedy su, cza doprzynajmniej tłem, jedynie bo gdzieś tam tlą się skrzypce pierwotne. Jest jednak nadzieja, wyhamowanie i rozpad na cząstki kij w szprychy, następuje tempo, nagle ktoś wkłada i zyskuje w miarę harmonijne Kiedy machina się rozpędza ad hoc w momencie sesji ------pozycji kom w się robi Nerwowo rejony. khausenowskie Chyły ma wymiar niemalże hipnotyczny.Chyły ma wymiar Tomasza kwintetu wykonaniu w która prowizacji, Im improwizacji! fenomen właśnie tkwi tym W ponownie sięukładanka rozsypuje. uporządkowanąpominać całość,następuje– zwrot przy zaczyna gra wspólna kiedy a częste, dość są tempa Zmiany elektronika. wkraczawcześniej niż wyraźniej gęsto, dość gra rytmiczna sekcja Chyła, nich do dołącza Burnosem, z Chęcki Improwizuje zostajemyklimacie wprowadzeni w próbująonetakim zaprowadzićw nia, harmonię. I się– w skrzypce nich siła, one mają moc wskrzesze tlą tam gdzieś bo nadzieja, jednak Jest pierwotne. cząstki na rozpad i wyhamowanie następuje chy, szpry w kij wkłada ktoś harmonijnenagletempo, szy”.sięKiedy machina rozpędzazyskuje i miarę w gro „pięć swoje dorzuca kwintetu członków z dy a każ Improwizacjastaje bardziejsiędynamiczna, songs 2 szeniei uspokojenie. Takie preludium przed wyci następuje potem Ale złowieszczo.naprawdę albumu darnego . Stańko cy yk j syz t eh legen echa tu słyszę ja tylko (czy Twet JazzPRESS, grudzień 2018 2018 grudzień JazzPRESS, ?), tu skrzypce Chyły brzmią Chyły skrzypce tu ?), [email protected] Michał Dybaczewski Circlesongs 3 › Circle | 35 . ------TOP NOTE TOP NOTE 36| Płyty / Recenzje

chał Miśkiewicz (perkusja), żowej oficynie. Na swoją re- wystąpił na festiwalu Jazz nomę Polacy zapracowali Middelheim. Impreza ma przede wszystkim imponu- pięćdziesiąt lat tradycji, nie jącą liczbą koncertów, wy- dziwi więc, że zgromadzi- starczy powiedzieć, że za ła aż czterotysięczną pub- rok trio obchodzić będzie ju- liczność. Lider w wywia- bileusz 25-lecia działalno- dzie dla Polskiego Radia ści. Tak pokaźny dorobek Marcin Wasilewski wspominał o problemach, przysłania fakt, że formację Trio – Live jakie towarzyszyły mu tworzą ciągle młodzi muzy- ECM Records, 2018 przed wyjściem na scenę – cy, którzy dopiero co weszli od dziesięciu dni nie miał w czterdziesty rok życia. Podczas rozmów z muzyka- kontaktu z instrumentem, Live nie jest jedyną pozy- mi o nowych produkcjach a nie było czasu na odbycie cją w dyskografii grupy pre- niemal zawsze pada z ich próby. Do tego zapomniał, zentującą materiał grany strony deklaracja, że wyda- że koncert będzie nagrywa- na żywo. W 1996 roku, jesz- ny na krążku materiał zu- ny. Te okoliczności nie prze- cze jako Simple Acoustic pełnie inaczej wybrzmi szkodziły jednak w fan- Trio, panowie pojawili się w konfrontacji z żywą pub- tastycznym graniu, które na dwudziestej edycji festi- licznością. Nie sposób temu napędzały żywiołowe reak- walu w hiszpańskim mie- zaprzeczyć, właściwa atmo- cje widowni. Gdy po trzech ście Getxo, co zarejestrowa- sfera, zwłaszcza w muzyce miesiącach pianista odsłu- ła wytwórnia Hilargi (Live jazzowej, pozwala niejedno- chał otrzymany materiał, in Getxo). Jak łatwo policzyć, krotnie przekroczyć oczeki- był tak podekscytowany, że oba występy dzielą równo wania nawet samych wyko- z miejsca podzielił się nim dwie dekady. Tak długi czas, nawców. Przy dziesiątkach z Manfredem Eicherem. z jednej strony, scemento- występów trudno jednak li- Niewiele trzeba było czasu, wał kolektyw, wpływając czyć, że każdy okaże się ta- by szef wytwórni ECM zde- na jego zgranie i doświad- kim odkryciem. Czy można cydował o jego wydaniu. czenie estradowe, z drugiej więc zaplanować rejestrację Album jest piątą produkcją – nie wytracił tamtej mło- koncertową? Chyba najle- zespołu sygnowaną mona- dzieńczej energii. piej, gdy, jak miało to miej- chijskim szyldem. Jeśli do- Jeszcze przed belgijskim wy- sce w wypadku tria Marci- liczyć trzy płyty w kwarte- stępem Marcin Wasilew- na Wasilewskiego, decyduje cie Tomasza Stańki, Forever ski, zapytany w wywiadzie o tym przypadek. Young Jacoba Younga oraz (JazzPRESS 7-8/2014) o szan- 12 sierpnia 2016 roku w An- Neighbourhood i Playground sę wydania płyty koncerto- twerpii zespół w składzie: Manu Katché (w obu ostat- wej, stwierdził, że podobne Marcin Wasilewski (for- nich bez udziału Miśkiewi- sytuacje faktycznie wy- tepian), Sławomir Kurkie- cza), uzbiera się już przeszło zwalają dodatkową ener- wicz (kontrabas) oraz Mi- dziesięć nagrań w tej presti- gię. Podkreślał wtedy walor JazzPRESS, grudzień 2018 |37 perfekcyjnego porozumie- płyty intuicyjnie przenio- nia z kolegami, które okre- sła mnie do początków jego ślił mianem „permanentne- kariery. Za oprawę graficz- go dialogu”, precyzując, że ną wszystkich dotychczaso- ze Sławkiem i Michałem od wych albumów odpowiada lat mają o czym dyskutować. ta sama osoba – Magda Za- Taka rozmowa każdorazo- słona, a jej ostatni projekt wo prowadzi do całkowicie zdaje się nawiązywać właś- nowych interpretacji ogra- Rafał Sarnecki nie do wizerunku debiu- nych melodii, co jest naj- – Climbing Trees tanckiego Songs From A New większym atutem Live. Rafał Sarnecki / Outside in Music, 2018 Place (2008). Przeważającą część repertu- Rafał Sarnecki od 2005 roku aru stanowi materiał z ostat- Jedną z kompozycji zawar- mieszka w Nowym Jorku, niego albumu studyjnego tych na albumie Climbing gdzie solidnie pracował na Spark of Life, jednak bez sak- Trees Rafał Sarnecki ozna- rozpoznawalność i uzna- sofonisty Joakima Mildera czył intrygującym tytułem nie lokalnego środowiska. i z przearanżowanymi kom- Write A Letter To Yourself. To właśnie spotkani tam pozycjami. Tytułowy numer Ostatnio, zwłaszcza wśród artyści stali się członkami zgrabnie połączono z Su- sportowców, modne sta- jego zespołu, z którym w dovian Dance, Three Reflec- ło się publikowanie listów identycznym składzie na- tions i Austin wzbogacono do „młodszego mnie”. Dzie- grał poprzednią płytę Cat’s o fenomenalne solówki, zaś lą się oni w nich refleksja- Dream – lider (gitara i kom- autorskie wersje przebojów mi nad przebiegiem karie- pozycje), Bogna Kicińska Message In A Bottle i Actual ry i tym jak mogliby pomóc (głos), Lucas Pino (saksofon Proof zyskały nową energię. sobie, mając na plecach ba- tenorowy, klarnet basowy), Listę uzupełnia pochodzą- gaż doświadczeń. Choć nie Glenn Zaleski (fortepian), cy z albumu Faithful – Night wiem co było inspiracją Rick Rosato (kontrabas) i Train To You. dla polskiego gitarzysty, to Colin Stranahan (perku- MWT uchodzi za zespół do- właśnie w tym kontekście sja). Porównując oprawę skonale łączący jakość stu- zacząłem odbierać jego naj- plastyczną wspomnianych dyjnego grania z koncer- nowszą produkcję. wcześniej okładek, obec- tową żywiołowością. Live Dla jasności – nie mam za- na muzyka Sarneckiego nie jest więc szczególną pozy- miaru sugerować, że autor jest już jednak tylko zaba- cją w ich dyskografii. Doku- rozlicza się już z dotychcza- wą wśród tańczących zna- mentuje ważny etap – wyko- sowego dorobku. Jest wciąż jomych, ale świadomym nanie na żywo repertuaru, młodym twórcą, rozwija- wykorzystaniem talentów który przyniósł im najwięk- jącym się i odkrywającym zaproszonych muzyków. szy, światowy sukces. › pokłady nowych inspiracji. Gitarzysta w trakcie czte- Jednak poza przytoczonym rech lat od wydania ostat- Jakub Krukowski tytułem, również okładka niej płyty dalej mocno 38| Płyty / Recenzje pracował nad swoim war- tysta kontynuuje tę ścieżkę, sztatem. Instrumentalnie imponując jeszcze bardziej już dawno uznano go wybit- w roli lidera, realizujące- nym profesjonalistą, z suk- go konkretną, a jednocześ- cesami realizuje się zresztą nie skomplikowaną wizję. jako pedagog, teraz jednak Wyraźnie ograniczył par- skupił się na pogłębianiu tie gitarowe czyniąc je rów- technik kompozytorskich. norzędną częścią kompo- W tej dyscyplinie obronił zycji. Ogólnie mniej jest tu doktorat na Uniwersyte- przestrzeni na solowe popi- Leszek Żądło – Miss B. cie Muzycznym Fryderyka sy poszczególnych członków For Tune, 2018 Chopina w Warszawie. Po- zespołu, choć ich indywidu- zwoliło mu to poznać nowe alne talenty śmiało mogłyby Ponad dwadzieścia lat trzeba rozwiązania, które zdecydo- stanowić ku temu pretekst. było czekać na tę płytę. Ma- wały o charakterze Climbing Jeśli wskazać na element, teriał zarejestrowany w 1995 Trees. Nie wpłynęło to bynaj- który nieco wybija się ponad roku ujrzał światło dzien- mniej na charakter jego pra- kolektyw, to pewnie właśnie ne dopiero teraz. Z okładki cy – wciąż dogłębnie prze- głos Kicińskiej najszybciej spogląda na nas Ewa, która myślanej i dopracowanej zapada w pamięć. Nie zmie- chciała spać, ponoć jedyna w najmniejszych szczegó- nia to jednak faktu, że pły- prawdziwa miłość Roma- łach. Jak przyznał w wywia- ty słucha się jako zamknię- na Polańskiego, czyli Barba- dzie podczas tegorocznych, tej całości, pomyślanej tak, ra Kwiatkowska. To jej swój chodzieskich warsztatów: by wykorzystać w całości po- album Miss B zadedykował „Bardzo długo piszę i bardzo tencjał grupy. Leszek Żądło, który z tą ak- dużo zmieniam. W trakcie Czas spędzony za oceanem torką o cudnie subtelnej prób i koncertów uczę się do- zaowocował świetnymi kon- urodzie związany był przez piero jak chciałbym, żeby te taktami Polaka – koledzy ostatnie 20 lat jej życia. utwory zabrzmiały”. stają się powoli czołówką no- Istotą tego albumu jest to, Już na poprzednim krążku wojorskiej sceny. To, że de- że został nagrany… mie- czuło się zmianę w brzmie- cydują się na angażowanie siąc po śmierci Kwiatkow- niu muzyki Sarneckiego. gitarzysty we własnych pro- skiej. Możemy być zatem Zwłaszcza zastąpienie trąb- jektach najlepiej potwierdza pewni, że słuchamy emo- ki (na drugim albumie The jego renomę. Gdyby faktycz- cji czystych i prawdziwych. Madman Rambles Again, na- nie miał napisać list do sie- Chwała Żądle, że był do tego granym również w seks- bie sprzed lat, mógłby śmia- zdolny! Saksofonista zareje- tecie, między innymi z Je- ło poradzić, żeby nigdy nie strował płytę z Andrzejem rzym Małkiem) wokalizą, schodził z drogi, którą za- Cudzichem (kontrabas) i Ja- zdecydowało o ukształtowa- mierzał wówczas obrać. › nuszem Stefańskim (per- niu jego aktualnego języka. kusja). Obu, niestety, nie Na najnowszej produkcji ar- Jakub Krukowski dane było ucieszyć się z wy- JazzPRESS, grudzień 2018 |39 dania efektu tej sesji. Krą- kopa”, jego loty na saksie są kawy, nietuzinkowy czło- żą gdzieś tam po zaświatach naprawdę imponujące. Do- wiek, lutnik, na którego razem z Barbarą Kwiatkow- brze, że przypomniał o so- instrumentach grają mu- ską, a na „łez padole” został bie, bo wielu o autorze kos- zycy w Polsce, ale również jedynie Leszek Żądło. micznego Inner Silence w Norwegii, Niemczech, Album rozpoczyna Song Of A zawało się już zapominać. Portugalii i Szwajcarii. Nice Death – wstępniak, ma- Brawo też dla wytwórni For Marian Pawlik specjalizuje jący wszelkie predyspozycje, Tune za wydanie tej płyty. się w budowie kontrabasów by wejść do kanonu polskie- W zdigitalizowanych cza- akustycznych, nie stroniąc go jazzu. Motyw przewodni, sach otrzymaliśmy klimat od instrumentów elektrycz- grany przez Żądłę, jest nieco polish jazzu końca lat sześć- nych, jak chociażby elektro frywolny i pasowałby jako dziesiątych. Brawo! › -akustycznych gitar jazzo- muzyka ilustracyjna do dzieł wych wzorowanych na polskiej kinematografii z lat Michał Dybaczewski instrumentach z lat dwu- siedemdziesiątych. Inaczej dziestych XX wieku. Jako jest w utworze tytułowym – muzyk współpracował mię- to requiem, gdzie atmosfera dzy innymi z Januszem Mu- budowana jest powoli, a Ste- niakiem, Tomaszem Stańką, fański umiejętnie odkrę- Zbigniewem Seifertem, Zbi- ca „tragizm” sytuacji. Żądło gniewem Namysłowskim, w punkcie kulminacyjnym Michałem Urbaniakiem, pozwala sobie na wyciecz- Andrzejem Zauchą i wielo- kę w kierunku free, koledzy ma innymi. idą za nim i robi się napraw- Pawlik do nagrania płyty dę gęsto. Marian Pawlik Old Bass Line zaprosił pia- Freejazzowo jest też w Gasp. Quartet nistę Kubę Płużka, sakso- Z kolei w Substitute dostaje- – Old Bass Line fonistę Bartłomieja Noszkę my chwytliwy motyw, który Marian Pawlik, 2018 i perkusistę Michała Hellera koduje się w głowie i na dłu- – muzyków młodego pokole- go w niej pozostaje. Muzy- Old Bass Line to propozy- nia, mających mimo młode- cy sięgnęli także po Theme cja Mariana Pawlika, który go wieku bogate doświadcze- For Ernie Freda Laceya i Blu- na stałe wpisał się do histo- nie zawodowe. Najbardziej es in Orbit George’a Russella, rii świata muzycznego jako niezwykłe CV (biorąc pod inkorporując je tak umie- basista (współtwórca i au- uwagę wiek) wydaje się mieć jętnie, że wraz z kompozy- tor piosenek zespołu Dżam- Kuba Płużek. Jest finalistą cjami saksofonisty stały się ble) oraz artysta-rzemieśl- Montreux Piano Competi- jednym ciałem. nik. W swoim życiu potrafił tion, otrzymał nominację Ludzie różnie reagują na połączyć zawód muzyka do nagrody Fryderyka, lista śmierć najbliższych, niewąt- z pasją tworzenia instru- słynnych muzyków z Polski pliwie Leszek Żądło „dostał mentów muzycznych. Cie- i zagranicy, z którymi grał, 40| Płyty / Recenzje zajęłaby co najmniej stronę Oprócz utworów klasyków rami Mariana Pawlika czy (między innymi z Januszem kontrabasu znajdziemy na Kuby Płużka. Polscy muzy- Muniakiem, Zbigniewem płycie również kompozycje cy jazzowi tradycyjnie dają Namysłowskim, Zbignie- własne zespołu – Zauszkowy świadectwo przynależno- wem Wegehauptem, Nige- Duszek i Corner Blues Maria- ści do światowej czołówki, lem Kennedym), rozwija na Pawlika oraz trzy utwory co równie tradycyjnie nie również interesującą twór- Kuby Płużka. Równa i sym- przekłada się na obecność czość autorską. patyczna płyta, a z utworów, jazzu w mediach. Czy doj- Michał Heller to z kolei lau- na które szczególnie war- dzie do zmiany tego stanu reat Krokus Jazz Festiwal, to zwrócić uwagę, wskazał- rzeczy? Nie wiem. To zależy uczestnik międzynarodo- bym ładną jazzową balladę od powszechności daru, ja- wych festiwali, który grał Zauszkowy Duszek Maria- kim jest wyobraźnia... › między innymi z Januszem na Pawlika oraz Visitation Muniakiem, Robym Laka- i Ease it Paula Chambersa. Marek Brzeski tosem, Wojciechem Grobo- Zwłaszcza w kompozycjach rzem, Dominikiem Wanią Paula Chambersa słychać oraz Lorą Szafran. Nie gorzej klasę lidera kwartetu. wypada Bartłomiej Noszka. Prywatnie dzielę basistów Występował między inny- na tych, którzy wygrywa- mi z Rosario Giulianim, Bry- ją rytm, i tych, którzy gra- anem Corbettem, Michałem ją, słysząc rytm. Pan Marian Urbaniakiem, Krzesimirem szczęśliwie należy do tej dru- Dębskim i Krystyną Prońko. giej kategorii muzyków, jego Aktualnie studiuje w Kra- gra jest lekka, pełna feelin- kowskiej Akademii Muzycz- gu i swingująca, co wcale nie nej, doceniony stypendium jest częstym zjawiskiem. Słu- Maciej Maleńczuk rektora tej uczelni. chając tych nagrań, przy- – The Ant Krążek Old Bass Line nie na- pominam sobie czasy stu- Sony Music Polska, 2018 leży do płyt stanowiących denckie i jazzowe kluby przełom, ale i nie zasługu- Krakowa, czyli esencję ów- Maciej Maleńczuk za spra- je na jakąkolwiek krytykę. czesnego jazzu. Muzyki, któ- wą płyty zaczepnie nazwa- To porcja prawdziwego jazzu, ra nie musi iść z duchem cza- nej Jazz For Idiots (2016) zdo- osadzonego w klimatach lat su, ale która po prostu trwa. był w kategorii jazzowej sześćdziesiątych, biorącego Miłym wnioskiem jest rów- platynę. Album ten był dla się z kompozycji basistów – nież i ten, że słuchając Old mnie srogim zaskoczeniem, Pettiforda, Cartera i Cham- Bass Line, nie słyszę różnicy ale i asumptem do satysfak- bersa. To taki jazz, który grało (mam nadzieję, że wielbicie- cjonującej analizy jego za- się „zawsze”, i taki, do którego le klasyków mi to wybaczą) wartości – zarówno w wy- każdy, kto kocha tę muzykę, między kompozycjami Car- miarze stricte muzycznym, wraca z sympatią i nostalgią. tera i Chambersa a utwo- jak i w odniesieniu do za- JazzPRESS, grudzień 2018 |41 dziornego przekazu, który słowa Püdelsów) – patrząc w wersji „sax” (ukazane rów- towarzyszył jego premierze. na spis utworów, obawia- nież w większym stopniu na Wtedy też jeszcze bardziej do- łem się, że ta jarmarczna w Jazz For Idiots). A ponieważ ceniłem intuicję Maleńczu- warstwie dźwiękowej opo- mam przedziwną predylek- ka, połączoną ze słuszną dozą wieść znana z YouTube’a cję do takiego chwytającego artystycznego tupetu i bez- (mnie przynajmniej tyl- za serce – można by rzec – ki- kompromisowości, a w kon- ko stamtąd) dorzucona zo- czu, to urzeka mnie gitarowe sekwencji – z tym większą stała na siłę do płyty, która intro tego numeru – i to na ciekawością zasiadłem do te- przecież miała ukazywać tyle, że nie przeszkadza mi ta gorocznej nowej propozy- jazzową stronę Maleńczu- kolejna radykalna stylistycz- cji artysty, zastanawiając się, ka. Uspokajam niniejszym na wolta. gdzie tym razem poniesie wszystkich, którzy podzie- Po tej dźwiękowej idylli bo- muzyka saksofonowy żywioł. lali tę obawę. Fajnie z The lesny staje się jednak prze- The Ant rozpoczyna się ostro Ant jest bardziej funko- skok do utworu Black Powder, – za sprawą tytułowej kom- we, mroczniejsze, a więc który miażdżąco powraca do pozycji, która dudni po crim- w efekcie jeszcze fajniejsze klimatów z początku pły- sonowsku, a sam lider miast (sic!). Mam tylko poczucie, ty. Szczęśliwie kolejny Cygan – dosłownie i w przenośni – że nieco zbyt szybko kom- nie jest utworem w stylu „ni trzymać się saksofonu (po- pozycja ta rozbija stricte in- przypiął, ni przyłatał” (jak to brzmiewającego w temacie), strumentalny klimat, który było trochę z Cygańską duszą proponuje nam solową par- mógłby dla mnie spokojnie na Tęczowej Swaście Maleń- tię gitarową – wskazującą, rozciągać się na całą płytę. czuka w 2014 roku). Stanowi być może, na ciągoty do nie- Nadchodzący potem Lizard za to następny koncertowy gdysiejszych brzmień Homo (dla przypomnienia: na po- pewniak za sprawą wpada- Twist. Na rodzimym ryn- przedniej płycie był Gekon jącego w ucho tematu i przy- ku jazzowym te klimaty ko- będący, jak twierdził Maleń- stępniejszej formy. Intry- jarzą mi się jednoznacznie z czuk, nawiązaniem do Cha- guje mnie tylko obecność ekscentryczną, ale jakże in- meleona Hancocka) to kon- w tym utworze instrumen- trygującą „bajką” saksofoni- certowy killer, w którym tów klawiszowych, które nie sty Alka Koreckiego (na przy- słyszymy psychodeliczne są uwzględnione w informa- kład z jego Światem Aszkwili partie wygrywane przez lide- cjach o płycie. Czyżby Maciej z 2010 roku). Choć wiadomo – ra na EWI, a jak na trzymi- Maleńczuk grał na organach Maleńczukowi do osiągnię- nutowy numer, to zaiste dużo za pomocą wyżej wymienio- cia takiego stężenia dziko- w nim zwrotów akcji. Nastę- nego EWI? Jeśli tak, to gratu- ści na „saksie” jeszcze trochę pujący po nim French Love to luję kreatywnego pomysłu! brakuje. utwór, który w największym Zbitka śpiewanej (i delikat- W odniesieniu do zna- stopniu przypomina nam nie mówiąc, mało wysubli- nego szeroko utworu Faj- dancingowe, nieco przery- mowanej, jak na możliwości nie (skądinąd znamienne- sowane, ale szczerze nostal- poetyckie Maleńczuka), nie- go nawiązania do Wolności giczne wcielenie Maleńczuka pasującej do całości cza-czy 42| Płyty / Recenzje

Nalej jej i instrumentalnego że w muzyce rozrywkowej Gastroscopy – połamanego ma język niezwykle charak- na modłę wyżej już wspo- terystyczny. mnianych kompozycji (The Może to oczywiście pomóc, Ant i Black Powder) – spra- ale i stanowić przeszkodę – wia natomiast, że płyta robi w zależności od tego, co do- się w tym miejscu realnie celowo chce osiągnąć sam trudna w odbiorze. Russian artysta. Sądząc po wypowie- Love (chyba dylogia z French dziach Macieja Maleńczu- Love?) bardzo inteligentnie ka, jeszcze za czasów Jazz For Cecile McLorin łączy natomiast melancho- Idiots, jest to zawodnik ambit- Salvant lijną melodię tematu z pro- ny, nieprzeciętnie osłuchany – The Window stym, wręcz nowofalowym w jazzie, a do tego wykonu- Mack Avenue, 2018 beatem i doprowadza nas do jący solidną pracę, rozwija- finałowego, emocjonalnego jąc się jako instrumentalista. Nie trzeba jej przedstawiać Long Goodbye – zaiste z po- Myślę, że jest potencjał, aby ani rekomendować entuzja- tencjałem na towarzyszenie przejść drogę od The Ant do stom wokalistyki jazzowej. napisom końcowym jakie- czegoś takiego jak Nude Ants, Niespełna trzydziestolet- goś mocnego filmu. o ile porzuci się cytaty z po- nia artystka to utytułowana Konkludując – trudno mi przednich kapel na rzecz od- gwiazda światowej klasy. In- ocenić, na ile płyta eksplo- ważnej eksploracji zupełnie dywidualistka. Diwa. Zjawi- ruje koncepcje Ornette’a Co- innych terytoriów (nie wiem, skowa, osobna, inteligentna lemana (wątek wykorzysty- czy uda się to w ramach interpretatorka standardów wany w promocji krążka), obecnego kontraktu płyto- jazzowych, kabaretowych, nie jestem aż tak bardzo za- wego). A jeżeli takie właś- musicalowych, chanson. Za- chwycony grą Calvina We- nie tworzenie amalgamatu nurzona w tradycji jazzu stona (bębniarz między in- „własnych” gatunków i doda- i swingu, a jednocześnie na nymi grającego z Ornettem wanie szczypty jazzu do ca- wskroś współczesna. Porów- zespołu Prime Time), choć łości jest przepisem na jazz à nywana do największych doceniam tę ciekawostkę w la Maleńczuk, to i tak jestem artystek w historii jazzu. składzie na The Ant, jednak zainteresowany, bo pod wie- Cecile McLorin Salvant jest gratuluję Maleńczukowi loma względami – czego nie laureatką prestiżowego The- tego materiału. Nie jest on będę tu rozwijał – Maleńczuk lonious Monk International na niwie jazzu jakąś rewo- jest w mojej ocenie „bardziej Jazz Competition z 2010 roku. lucją, a raczej stanowi, jak jazzowy” od wielu rodzimych W jury ówczesnej edycji za- sądzę, kronikę saksofono- jedynie słusznych jazzma- siadały tuzy oraz mentorzy wego rozwoju artysty, który nów. Ciekaw jestem Państwa młodej adeptki sztuki wo- stopniowo radykalizuje for- opinii na ten temat. › kalnej z Dee Dee Bridgewa- mę i szuka swojego języka, ter, Kurtem Ellingiem, Pat- korzystając, póki co, z tego, Wojciech Sobczak Wojeński ti Austin i Alem Jarreau JazzPRESS, grudzień 2018 |43 na czele. Finalistkami były tuetki Grammy w kategorii Do tej pory na każdym z czte- wówczas także Charenee Best Jazz Vocal Album. Zdo- rech albumów towarzyszyło Wade oraz Cyrille Aimée. była je za krążki For One To jej trio wybitnych muzyków Obie nagrywają oraz koncer- Love oraz Dreams And Dag- z pianistą Aaronem Dieh- tują po obu stronach Atlan- gers w 2016 oraz 2018 roku. Im- lem na czele. Na kontrabasie tyku, ale to gwiazda Salvant ponujący wyczyn. grał u niej Paul Sikivie, a na lśni najjaśniej. Salvant od debiutanckiej perkusji Lawrence Leathers. Jej pojawienie się na jazzo- płyty urzeka nas swą nieby- Był to zatem typowy skład wym firmamencie było ob- wałą osobowością sceniczną, instrumentów towarzyszą- jawieniem. Swoją interpreta- charyzmą oraz talentem. Na cych wokalistce. Na najnow- cją tchnęła bowiem nowego uwagę zasługuje jej wyjątko- szym dziele, wydanym właś- ducha w utwory klasyków. wy image (stylowe okulary, nie podwójnym albumie The Po cudze dzieła sięga w peł- starannie dobrane suknie, Window, Salvant zapragnę- ni świadomie i dojrzale. Jej fikuśna biżuteria). Jako mała ła spróbować czegoś nowe- podejście do tekstów wyko- dziewczynka uczęszczała do go. Oddaje nam płytę, na nywanych songów jest świe- klasy pianina, później śpie- której akompaniuje jej tylko że, budzi podziw, intryguje, wała w chórze. Ma klasycz- młody, zdolny pianista Sulli- uzależnia. Ta niezwykle eks- ne przygotowanie (śpiew ba- van Fortner (związany z wy- presyjna artystka zatraca się rokowy). Ukończyła Darius twórnią Impulse! Records; na scenie, śpiewa całą sobą, Milhaud Conservatory w Aix współpracował ze zmarłym szerokim pasmem. Ma ory- -en-Provence we Francji pod niedawno Royem Hargro- ginalną barwę głosu. Bawi okiem Jean-François Bon- vem, Theo Crokerem, zagrał się dźwiękami, improwizu- nela. Studiowała też prawo na ostatniej płycie Paula Si- je we właściwy sobie sposób. i nauki polityczne. mona). Odważne posunię- Posługuje się ironią, sarka- Nie bez znaczenia dla prze- cie. Czy artyści wyszli z nie- zmem, podchodzi do tekstów biegu jej kariery są jej ko- go obronną ręką? Co nowego często jak do zadania aktor- rzenie. Ojciec Salvant po- przynosi jej piąty krążek? skiego. Odnosimy wrażenie, chodzi z Haiti, a matka jest The Window jest zbiorem że Salvant została stworzo- Francuzką. Biegle włada nie siedemnastu pięknych, do- na, by występować. tylko angielskim, również pracowanych songów. Część Nie idzie na skróty, gardzi języki Moliera i Cervantesa z nich została nagrana sztucznymi pozami, półśrod- nie są jej obce. Często wybie- w studiu, część zaś stano- kami, jest sobą… Na poprzed- ra do swego repertuaru pio- wi zapis występu Cecile Mc- nich albumach artystki znaj- senki francuskie. Utalen- Lorin Salvant w słynnym duje się kilka kompozycji jej towana plastycznie, sama nowojorskim klubie Villa- autorstwa. Szacun! W cią- maluje, tworzy okładki ge Vanguard. Album ten to gu zaledwie kilku lat zyska- swych albumów, plastyczne dowód na to, jak wspaniale ła miano najważniejszej dziś notatki, dzienniki, które in- wokalistka i pianista mogą wokalistki jazzowej. Na swo- spirują ją do pisania kolej- się uzupełniać, stanowić dla im koncie ma już dwie sta- nych utworów. siebie kontrapunkt. Salvant 44| Płyty / Recenzje traktuje tu swój głos jako mnie piorunujące wrażenie. instrument. Wchodzi w dia- Jest dowodem na osobność log z Fortnerem. wokalistki, jej niepokorność. Album jest medytacyjnym Pochwały należą się też Fort- cyklem pieśni o miłości. nerowi za wirtuozerię, kre- Duet wykonawców sięga po atywny styl. Na finał wy- nieograne piosenki z Great brano zapadającą w pamięć American Songbook, klasy- kompozycję The Peacocks ki wczesnego R’n’B, francu- Jimmy’ego Rowlesa z teks- skiego kabaretu, musicalu. tem Normy Winstone. Po- Fred Hersch Trio ‘97 Pozwalają one na grę z ti- pis kunsztu interpretacyjne- – @Village Vanguard mingiem, harmonią, melo- go Salvant. W tym utworze Palmetto Records, 2018 dią, frazowaniem, tekstem. słychać jeszcze jeden instru- Na swobodne, nowatorskie ment – saksofon tenorowy, Fred Hersch uznawany jest improwizacje. na którym gra Melissa Alda- dziś za jednego z najwybit- Tematem otwierającym The na. Co za przejmujące, niepo- niejszych pianistów jazzo- Window jest Wonderowski kojące zakończenie! wych. Do roku 1997 bywał utwór Visions. Mistrz sou- Warto poświęcić ponad go- już częstym gościem na lu nagrał go w 1973 roku. Tu dzinę na spotkanie z Salvant scenie Village Vanguard, mamy zupełnie inną wersję i jej pianistą. Odniosłem grając w różnych zespo- niż na płycie wytwórni Mo- wrażenie, że grają dla mnie. łach, między innymi Joego town sprzed kilku dekad. Płyta pozwala przenieść się Hendersona, Arta Farme- Salvant odniosła się do Vi- do zadymionego nowojor- ra, Lee Konitza, Rona Car- sions z szacunkiem, czyniąc skiego klubu, by zanurzyć tera czy Ala Fostera. Nigdy z niej rasową, emocjonalną się w kameralnym recitalu. nie pojawił się tam jednak balladę. Na uwagę zasługu- Starannie wybrane piosen- jako lider własnego skła- je jedyna autorska kompo- ki układają się w opowieść du, co miało miejsce dopie- zycja, zaśpiewana po fran- o sile miłości, o różnych od- ro w lipcu wspomnianego cusku drobnostka – À Clef. cieniach uczuć, relacjach roku. Wild Is Love to mniej znany międzyludzkich. Ważny, in- Herschowi oferowano wów- utwór Nat King Cole’a. tymny album. Brawa dla czas zakontraktowanie do- Punktem kulminacyjnym Cecile & Sullivana! wolnie wybranych partne- albumu jest Somewhere. Cecile McLorin Salvant rów, jednak pianista bez Siedmiominutowa piosenka i Jazzmeia Horn to trendset- wahania zdecydował się na Leonarda Bernsteina z mu- terki w pokoleniu młodych występ ze swoim ówczes- sicalu West Side Story to wo- amerykańskich wokalistek nym triem, z Drew Gres- kalny majstersztyk. Do tej jazzowych. To do nich nale- sem na kontrabasie oraz pory najbardziej ceniłem ży przyszłość! › Tomem Raineyem na bęb- wersję Barbry Streisand. In- nach. Koncerty zarejestro- terpretacja Salvant robi na Piotr Pepliński wano i choć przez kolejne JazzPRESS, grudzień 2018 |45 dwadzieścia lat pojawiło cjami solo – to jedyne spo- zycji grupy. Przede wszyst- się kilka płyt firmowanych kojniejsze nagrania w ze- kim dlatego, że Never Stop II przez Freda Herscha z na- stawieniu. jest pierwszą płytą nagraną zwą legendarnego klu- Evanessence Herscha jest po odejściu jednego z zało- bu w tytule, to dopiero te- hołdem złożonym wielkie- życieli grupy – Ethana Iver- raz muzyk zdecydował się mu Billowi Evansowi. Dru- sona. Trio zapowiedziało na opublikowanie nagrań ga oryginalna kompozy- rozwód z muzykiem już ja- z 1997 roku. cja pianisty, Swamp Thang, kiś czas temu, dotrzymując Płyta ma charakter doku- zgodnie z tytułem przeno- jednak najpierw zobowią- mentalnej ciekawostki, ale si nas w gęste, z lekka ponu- zań koncertowych i obie- bez wątpienia stanie się re nastroje. Całość wieńczy cując nową płytę – właśnie także czymś bardziej zna- You Don’t Know What Love Never Stop II. Tym bardziej czącym i będzie cennym Is zagrany w oszałamiają- nie mogłem się doczekać, składnikiem dyskografii cym tempie, ze znakomi- żeby usłyszeć, jak brzmi Herscha. Już choćby z tego tym perkusyjnym popisem grupa z nowym muzykiem powodu, że jest pierwszym w finale. Smakowity kąsek w składzie – pianistą Orri- i jedynym koncertowym dla miłośników wirtuozow- nem Evansem. albumem tria w tamtym skiego mainstreamu. › Nie było dla mnie szcze- składzie. Także z przy- gólną niespodzianką, że czyn sentymentalnych. Jak Krzysztof Komorek brzmią bardzo dobrze. wspomina Hersch, fotogra- Zmienił się oczywiście kie- fia na ścianie Village Van- runek, w którym podążają guard – a tak honoruje się muzycy, nie sprawia to jed- występujących tam arty- nak, że materiał zaprezen- stów – jest dla niego najcen- towany na nowej płycie jest niejszą nagrodą w karierze. niespójny czy zły. Wręcz Niespełna godzinny al- przeciwnie, na Never Stop II bum zawiera osiem nagrań, dostajemy osiem utworów, w tym dwa utwory Hers- które już od pierwszych nut cha, jeden Gressa oraz pięć oznajmiają – to ciągle jest jazzowych klasyków. Płytę The Bad Plus, ze swoim cha- zaczyna energiczny Easy To The Bad Plus rakterystycznym, mrocz- Love Cole’a Portera, poprze- – Never Stop II nym brzmieniem. I jeszcze dzający zawsze piękną bal- Legbreaker Records, 2018 – że są w bardzo dobrej for- ladę My Funny Valentine. To mie. dwa najdłuższe utwory na Słuchając najnowszego, Bardzo pozytywnie zasko- płycie. Standard Rodgersa trzynastego już albumu czył mnie nowy członek oraz Andrew John kontraba- The Bad Plus, nie sposób nie grupy – wspomniany wy- sisty – oba zaczęte długimi porównać go do poprzed- żej Orrin Evans. Słyszal- fortepianowymi introduk- nich długogrających propo- na w jego grze postbopowa 46| Płyty / Recenzje dynamika różni się od de- napisanych przez Iverso- likatnej wzniosłości Iver- na, dwie Marka Turnera sona, którą znaliśmy wcześ- oraz stadard Dixie’s Dilem- niej, jednak brzmi świetnie ma Warne’a Marsha), czer- z perkusją Dave’a Kinga piących garściami z klasy- i kontrabasem Reida An- ki, wprowadza słuchacza dersona. I tak, w efekcie w melancholijny, sprzyjają- tego połączenia, dostali- cy refleksjom nastrój. Wy- śmy album mroczny, w fil- starczy jednak wsłuchać się mowy wręcz sposób, jednak Mark Turner w grę obu muzyków, by nie- równocześnie bardzo dyna- & Ethan Iverson mal namacalnie doświad- miczny i żywy. – Temporary Kings czyć impresyjnego dialogu, Na deser grupa zostawiła ECM Records, 2018 jaki prowadzą. Turner i Iver- dwie dodatkowe kompozy- son spotkali się już wcześ- cje – Kerosene oraz Seams. Płyta Temporary Kings spra- niej, realizując dwa albumy Odbiegają one nieco kli- wiła, że Ethan Iverson prze- w kwartecie Billy’ego Harta matem od reszty albumu, stał prowadzić muzyczne – dopiero jednak Tempora- jednak to właśnie w nich podwójne życie. Już wyjaś- ry Kings jest długogrającym usłyszeć możemy szczegól- niam – z jednej strony, jako debiutem ich duetu. ny kunszt nowego muzyka członek tria The Bad Plus Płytę otwiera znakomite Lu- The Bad Plus. Według mnie, prezentował dynamicz- gano, tytułem nawiązujące umieszczenie ich było nie ną grę, której daleko było do miasta w Szwajcarii, gdzie tylko dobrym pomysłem, do subtelności, a z drugiej album był nagrywany. Sak- ale wręcz koniecznością, – komponował bardzo am- sofon Turnera brzmi w nim bo dość łatwo zaszufladko- bitne, dojrzałe, prawie in- spokojnie, można powie- wać pianistę po odsłucha- tymne utwory dla różnych dzieć, że miękko i znakomicie niu pierwszych ośmiu pod- składów, w tym dla swojej współgra z akompaniamen- stawowych kompozycji na działalności solowej. Kie- tem Iversona, który momen- Never Stop II. Ostatnie dwa dy pod koniec zeszłego roku tami przebija się przez melo- utwory pokazują, że Orrin Bad Plus zapowiedziało, że dię, tak jak promienie słońca Evans jest muzykiem doj- Iverson opuści trio, nie mia- przebijają się przez zachmu- rzałym, świadomym swo- łem wątpliwości, w którą rzone niebo. Kolejne utwory jej gry oraz że idealnie ro- stronę pójdzie pianista. rozwijają dodatkowo tę kon- zumie się z Andersonem I tak, na nagranej w duecie, cepcję. Do moich ulubionych i Kingiem. Nowa odsłona wspólnie z saksofonistą te- należy Turner’s Chamber of The Bad Plus obroniła się norowym Markiem Turne- Unlikely Delights, który swoim tym albumem bez dwóch rem, Temporary Kings usły- tytułem w zasadzie najlepiej zdań. › szeć możemy chamber jazz opisuje tę płytę. › w najlepszym wydaniu. Marcin Czajkowski Dziewięć kompozycji (sześć Marcin Czajkowski JazzPRESS, grudzień 2018 |47

sta był również mentorem mowane potem przez oba i nauczycielem Scotta Col- instrumenty dęte. Pięknie leya, którego Redman ju- wybrzmiewa walc Haze and nior zaprosił do nagrania Aspirations, z jednej strony Still Dreaming. Z kolei Bria- delikatny, miejscami nieco na Blade’a łączy z Edem ostrzej przyprawiony przez Blackwellem pochodzenie – sekcję rytmiczną i solówki obaj wywodzą się z Luizja- Redmana. ny. Jest też Ron Miles, któ- Dedykowany Hadenowi Joshua Redman, ry zawsze pozostawał pod Blues for Charlie zaczyna Ron Miles, Scott wpływem stylu gry Dona się długim wstępem sak- Colley, Brian Blade Cherry’ego. sofonu i basu, ale zapada – Still Dreaming W samej muzyce kwar- w pamięć głównym mo- Nonesuch Records, 2018 tet Joshuy Redmana kieru- tywem i zaskakuje kolej- je się bardziej ku filozofii ną swingującą wstawką. Z legendarnego zespołu Old and New Dreams niż w Finałowy The Rest rozgry- Ornette’a Colemana wy- stronę prostego hołdu dla wa się w wolnym tempie z kluł się w roku 1976 kwar- poprzedników. Dlatego na konwersacjami saksofonu tet Old and New Dreams, Still Dreaming przeważają i kornetu, cichnie po czte- dowodzony przez Deweya oryginalne kompozycje no- rech minutach, by nieocze- Redmana, którego wspie- wych „marzycieli” – Colleya kiwanie powrócić na kolej- rali Don Cherry, Char- i Redmana, uzupełnione ne dziewięćdziesiąt sekund lie Haden i Ed Blackwell. jedynie dwoma utworami w znacznie bardziej sta- Ta doborowa czwórka gra- z przeszłości – dynamicznie nowczej odsłonie. ła ze sobą przez ponad de- i ostro zagranymi Playing Nie jest to łatwa płyta. kadę i nagrała cztery pły- Hadena oraz Comme Il Faut Wielu wielbicieli dotych- ty. Trzydzieści lat później Ornette’a Colemana. czasowych nagrań Joshuy Joshua Redman wymyślił Album jest dość krótki – Redmana będzie zasko- i powołał grupę odwołują- trwa zaledwie czterdzieści czonych stylistyczną woltą cą się do dokonań Old and minut. Zaczynający całość znakomitego saksofonisty. New Dreams. New Year jest znakomi- Może nawet niemile. Red- Odniesienia te mają po- tą wizytówką płyty. Miesza man nie odcina bowiem czątek już w samych per- dynamiczne improwizacje kuponów z dotychczaso- sonaliach. Najoczywistsze ze swingującymi fragmen- wej udanej kariery. Jednak są w przypadku Redma- tami, stopniowo prezentu- ci, którzy dadzą sobie szan- na, który jest tu kontynu- jąc na pierwszym planie sę uważnego poznania Still atorem działań ojca, ale w poszczególnych muzyków. Dreaming, z pewnością nie swojej karierze wspiera- Niemal dwie minuty trwa- będą tego żałować. › ny był także przez Char- ją przenikające się popi- liego Hadena. Wielki basi- sy Blade’a i Colleya, podsu- Krzysztof Komorek 48| Płyty / Recenzje

szą sprawą w New Jawn zmianą w stylistyce projek- będzie całkowite pozbycie tów McBride’a. Można jed- się ich”. nak śmiało stwierdzić, że Zespół nagrał własne kom- potrzeba zmiany zaowo- pozycje – po dwie każde- cowała propozycją świeżą, go z członków kwartetu – interesującą i co najważ- podsumowując godzinny niejsze atrakcyjną w od- album utworem Sightseeing biorze. › Wayne’a Shortera. Zaczyna Christian McBride’s się dość niewinnie, krótkim Krzysztof Komorek New Jawn Walkin’ Funny z przepychan- MackAvenue, 2018 kami Evansa i Stricklan- da. Kolejny utwór Ke-Kel- Pamiętających ostatnie na- li Sketch, autorstwa Waitsa, grania Christiana McBride’a dedykowany jego żonie, star- najnowsza płyta zapew- tuje ostrym duetem perkusji ne zaskoczy. Świetny basi- oraz basu i dość celnie okre- sta wybrał się w muzyczną ślony jest przez kompozyto- podróż w kierunku nie- ra muzycznym odpowiedni- co innym od dotychczaso- kiem prac Picassa. wych. Nowy dżob (tak moż- Nie zabrakło jednak na al- Gilad Hekselman na spolszczyć wywodzące bumie także bardziej tra- – Ask For Chaos się z filadelfijskiego slan- dycyjnie zagranych frag- Hexophonic Music, 2018 gu określenie „New Jawn”) mentów: swingującego The McBride’a to kwartet bez Middle Man oraz mniej lub Najnowszy album Gilada fortepianu, w którym to- bardziej lirycznych: Bal- Hekselmana, pomimo ty- warzyszą mu: Marcus Stri- lad Of Ernie Washington po- tułowego chaosu, oferuje ckland (saksofon tenoro- święconej Theloniousowi muzykę raczej melodyjną, wy i klarnet basowy), Josh Monkowi (pod takim właś- mieszczącą się w mainst- Evans (trąbka) i Nasheet nie pseudonimem występo- reamowym obszarze jazzu. Waits (perkusja). „Gdzie- wał Monk w okresie zawie- Dziesięć nagrań powsta- kolwiek grałem w ostat- szenia jego karty muzyka, ło przy udziale dwóch róż- nich dziesięciu latach, czy uprawniającej do występów nych, trzyosobowych skła- to we własnych projek- w klubach), Kush oraz John dów. tach, czy w grupach in- Day. W gHex Trio towarzyszą gi- nych muzyków, zewsząd Możliwości i potencjał kwar- tarzyście Rick Rosato na ba- otaczały mnie akordy” – tetu znakomicie podsumo- sie oraz Jonathan Pinson na mówi o najnowszej płycie wuje Shorterowski, dyna- bębnach. Z kolei Zuper Oc- McBride – „dlatego posta- miczny finał. New Jawn nie tave tworzą obok Hekselma- nowiłem, że najważniej- jest być może drastyczną na: Aaron Parks (fortepian JazzPRESS, grudzień 2018 |49 i keyboardy) i Kush Abadey brzmień. Były dowodem na (bębny i elektronika). Nie nietuzinkowość prezento- zabrakło na albumie odwo- wanego przez nią repertu- łań i ukłonów w stronę mu- aru. Artystka czerpie inspi- zycznych mistrzów lidera: racje z gospel, bluesa, jazzu, Wayne’a Shortera, Ornette’a tradycji soulu, funku. Na- Colemana, Miltona Nasci- grywała duety z artystami mento. z różnych światów muzycz- Nieco myląco brzmi roz- Macy Gray – Ruby nych: od równie zjawisko- poczynający płytę Prolo- Mack Avenue, 2018 wej Erykah Badu, nieodża- gu00001101 – najbardziej łowanej Natalie Cole, przez chropowaty fragment albu- Miliony sprzedanych płyt, guru elektroniki Fatboy Sli- mu. Trwa on jednak tylko statuetka Grammy, status ma aż po gwiazdora popu dwadzieścia trzy sekundy, ikony R&B i neo soulu, cha- Justina Timberlake’a. a pozostała godzina muzyki rakterystyczna, nieco ma- Album Ruby to zestaw dwu- zawiera kompozycje zaaran- nieryczna, ale unikalna nastu eklektycznych tra- żowane w większości mniej barwa głosu oraz niepowta- cków. Artystka wróciła do agresywnie. Muszę przy- rzalny styl – to tylko niektóre dobrej formy. Odświeży- znać, że żałuję, że nie ma na cechy Macy Gray. Jej dziesią- ła swoje brzmienie, zapro- tej płycie więcej takich mo- ty krążek Ruby to pierwszy siła nowych współpracow- mentów jak we wspomnia- album nagrany dla specjali- ników. Wśród nich młodzi, nym prologu. Chwilami Ask zującej się w jazzie wytwór- ale już uznani – Gary Clark For Chaos brakuje dzikości, ni Mack Avenue. Czy jest tak Jr., Thomas Lumpkins, Johan lekkiej nuty szaleństwa. dobry, jak dwa pierwsze al- Carlsson oraz Meghan Tra- Album jest przyjemny bumy wokalistki On How inor. Owocem tych kolabo- w odbiorze, równy, jeżeli Life Is oraz The Id? Czy po- racji są przebojowe, rados- chodzi o poziom kompozy- dobnie jak na płycie sprzed ne, entuzjastyczne piosenki. cji, jednakże trudno w nim dwóch lat, Stripped, Gray flir- W warstwie tekstowej nie znaleźć fragmenty pory- tuje tu z jazzem? jest już tak wesoło. Gray śpie- wające, wzbudzające dresz- Jej debiutancki multiplaty- wa o kobiecych problemach, czyk emocji. Nie zmienia nowy album On How Life rozterkach oraz frustracjach tego wrażenia nawet elek- Is z 1999 roku był objawie- czarnej społeczności w dobie troniczne oblicze Zuper niem. Przyniósł wielki hit prezydentury Trumpa. Octave. Dobra płyta, choć I Try. Krytycy porównywa- Otwierający album Buddha niestety tylko „dobra”. Roz- li wówczas jej styl do sa- daje znakomity początek. budzony ciekawym począt- mej Billie Holiday. Kolej- W tle słyszymy gospelowe kiem apetyt pozostał nie- ne krążki Gray nie odniosły chórki, na uwagę zasługu- nasycony. › spektakularnego sukcesu. je ciekawa solówka Gary’ego Potwierdziły jednak jej po- Clarka Jr. na gitarze. Moim Krzysztof Komorek zycję w świecie czarnych faworytem jest Over You. 50| Płyty / Recenzje

Piosenka ma potencjał hitu, brzmień, nowoczesnych Dla wielbicieli gitary ba- wprawia w dobry nastrój. rozwiązań produkcyjnych, sowej, do których się zali- Świetnie brzmi tu sekcja fanów urban. Spodoba się czam, ta płyta jest obowiąz- dęta. Transowy White Man też zwolennikom dokonań kowa. Pomijając gitarowy to kolejna piosenka zaanga- Gray z początków kariery. geniusz lidera, sekcja ryt- żowana, w formie wręcz ta- Album zyskuje z każdym miczna wzmocniona jest o neczna. Tekst tego kawałka kolejnym przesłuchaniem takie sławy, jak Stanley Clar- to ironiczny przytyk wymie- Warto po niego sięgnąć. › ke, Victor Wooten czy szybko rzony w Donalda Trumpa, wschodząca gwiazda basu ze w popierającą go rasistow- Piotr Pepliński Szwajcarii Alissia Benveni- ską i seksistowską część spo- ste. Nic dziwnego, że w takim łeczeństwa amerykańskiego. wykonaniu album eksplo- Słuchając piosenki Tell Me, duje ścianą dudniącego basu przenosimy się na kilka mi- wzbogaconą o feerię elek- nut do Nowego Orleanu. Po trycznej gitary Bucketheada niej następuje singlowy Su- w World Wide Funk, a zaraz gar Daddy z uzależniającym potem w jeszcze mocniej- refrenem. Jest oldschoolowo. szym Bass-Rigged-System. Just Like Jenny to wołanie, by Płyta mistrza gitary basowej „zdobycze” ruchów emancy- jest jak życie Bootsy’ego Col- pacyjnych, równościowych, linsa – to wielka funkowa antydyskryminacyjnych nie Bootsy Collins impreza, nagrana z ogrom- zostały zaprzepaszczone. But – World Wide Funk ną liczbą znakomitych gości He Loves Me jest stylową so- Mascot, 2017 (Chuck D, Musiq Soulchild, ulową balladą. Kali Uchis, Doug E. Fresh, Big Dojrzała Macy Gray w zna- W tytułowym World Wide Daddy Kane – to tylko nie- komitej formie. Ruby to po- Funk Bootsy Collins melo- którzy), częściowo w studiu, wrót do korzeni, 43 minu- recytuje opowieść o swo- częściowo korespondencyj- ty ciekawej aranżacyjnie ich narodzinach w cza- nie. Wszystko jest jednak tak i formalnie muzyki. Nie sach dinozaurów, w której genialnie zrealizowane, że ma tu słabych piosenek. Nie przerażające odgłosy dra- rzeczywiście brzmi jak nie- jest to jednak płyta jazzo- pieżnych potworów mie- kończąca się funkowo-hip- wa. Na akustycznej, suro- szają się z dziecięcym chi- hopowo-soulowo-psychode- wej Stripped towarzyszył ar- chotem. I dokładnie taka liczna impreza. tystce znakomity kwartet. jest ta płyta – z dystansem Znakomita większość to ty- Najnowszy longplay łączy „gwiazdy” do siebie i show powo taneczne, wysokoe- soczysty soul, sążniste R&B z biznesu, poczuciem humo- nergetyczne numery, jak wplecioną zręcznie elektro- ru, nie wspominając o po- Candy Coated Lover (z udzia- niką. Rzecz, która zadowoli tężnej dozie skumulowa- łem Kali Uchis i World-Wi- entuzjastów współczesnych nego talentu. de-Funkdrive), Snow Bunny JazzPRESS, grudzień 2018 |51

(Snowbunny i World-Wide bum to najlepszy dowód na menty perkusyjne. Różno- -Funkdrive), Thera-P (Tys- to, że genialny groove nigdy rodny skład zasługuje na hawn Colquitt), Hot Sau- się nie starzeje, podobnie jak duży plus, biorąc pod uwagę cer (Musiq Soulchild i Big talent. › prostotę całej koncepcji. Daddy Kane) czy Ladies Nite Life Stories to dziesięć opo- (MC Eiht i Blvckseeds). Jed- Basia Gagnon wieści z życia wziętych. nak dla mnie w tej kategorii Pierwszy utwór zawiera in- bezkonkurencyjne są Come trygujący pomysł na intro. Back Bootsy (Eric Gales, Rytmiczny, pełen energii, Dennis Chambers i World- z wplecionymi wypowie- Wide-Funkdrive) i Pusher- dziami na temat jazzu. Bet- man (Dru Down, Blvckseeds ter Remorse Than Regret (w i Mr. Talkbox). Znakomity nim gościnnie Denys Bapti- jest też zabawny countrowo ste) składa się z dwóch prze- -funkowy Boomerang z gita- platających się części. Na rzystą Justinem Johnsonem. mój gust trochę zbyt ze sobą Z obowiązkowych kilku na- kontrastujących, chociaż- strojowych ballad (Heaven Wild Card by pod względem charakte- Yes, Worth My While, Hi-On – Life Stories ru, co dodatkowo podkreśla -Heels) na szczególną uwagę Top End Records, 2018 dobór instrumentów w po- zasługuje przepiękne pożeg- szczególnych fragmentach – nanie zmarłego w 2016 roku Nie jest to album, którego szczególnie melancholijna, klawiszowca Berniego Wo- wysłuchałam z jakimkol- lekko patetyczna, linia me- rella, który jest bohaterem wiek zaciekawieniem, nie lodyczna trąbki. i współtwórcą (zmasterowa- mówiąc już o przyjemno- Paint It Black Rolling Stone- ne nagranie z 2016 roku) za- ści. Pierwszy raz w życiu nie sów to jedyna piosenka (bo dedykowanego mu A Salute wiem, co napisać, bo podczas tak większość tych kompo- To Bernie. odsłuchu nie towarzyszyły zycji nazywam), która jest Moja ulubiona trójka z tego mi kompletnie żadne emocje. jakaś i powiedzmy, że mi się albumu to tytułowy wybu- Wild Card to trio, które two- podoba. Wokal Mary Pear- chowy World Wide Funk (Alis- rzą Clement Regert, Sophie ce jest przyjemny dla ucha, sia Benveniste, Buckethead Alloway i Andrew Noble. niemęczący nawet w wyż- i Doug E. Fresh), ogłuszają- Mają brzmienie składające szych rejestrach. Wokalist- cy Bass-Rigged-System (Alis- się przede wszystkim z gi- ka towarzyszy również mu- sia Benveniste, Manou Gallo, tary, perkusji oraz organów zykom w Mommy Is In The Stanley Clarke, Victor Woo- Hammonda. Do tej bazy za- Sky. Pozostałe kompozy- ten, World-Wide-Funkdrive) proszeni zostali goście, któ- cje nie odznaczają się dla i zamykający płytę psychode- rzy uzupełniają skład – mnie niczym wyjątkowym. liczny Illusions (Blvckseeds, słyszymy wokal, trąbkę, Są pełne energii – głównie Buckethead, Chuck D). Ten al- saksofony, puzon, instru- za sprawą bigbandowych 52| Płyty / Recenzje wstawek instrumentów dę- znamienitszymi pomnika- tych i szybkiego tempa – ale mi, które wyznaczyły kon- przewidywalne formalnie. tynuowaną do dziś serię No i tutaj pojawia się prob- fonograficzną. Różne kraje, lem. Wszystko na tym al- prestiżowe i najważniejsze bumie jest do przewidze- sale koncertowe, w tym te, nia – łącznie z przebiegiem przypisane przede wszyst- solówek, które są po prostu kim klasyce. Jarrett podbi- bardzo dobre (szczególnie ja je wszystkie na własnych wymianki w Bravid). Wy- Keith Jarrett muzycznych warunkach. konawcy nie zapewnili jed- – La Fenice Grając w uświęconym przez nak słuchaczowi tak waż- ECM Records, 2018 muzykę klasyczną Gran Tea- nego elementu, jakim jest tro La Fenice pianista zabie- w muzyce zaskoczenie, czy Cisza. Słychać kroki. Domy- ra słuchacza w podróż, która choćby zwyczajne zaintry- ślamy się, że artysta wcho- stawia, może nie wielkie, ale gowanie. W swingowych dzi na scenę, siada przy in- jednak wyzwania, w postaci fragmentach też wieje nudą, strumencie. Znów cisza. atonalnych brzmień i muzy- bo nawet nie „buja”. Bardzo Koncentracja. Wyciszenie. ki o współczesnym idiomie, podoba mi się kolaboracja Skupienie. I w końcu pierw- ale daje też kojące, refleksyj- z wokalistką. Utwory czysto sze dźwięki. Od razu mocne, ne ballady. Nie ma znacze- instrumentalne są za proste, energiczne, zdecydowane. nia co gra, jazz, free, muzykę jakby czegoś im brakowało. Czekająca w napięciu pub- improwizowaną, współczes- W miarę coraz głębszego liczność słyszy cykl ośmiu ną, z folkowymi naleciałoś- i bardziej rzetelnego pozna- improwizacji – części za- ciami, blues – z wszystkiego, wania muzyki doświadczony sadniczej koncertu, który w czym nasiąkał ten 61-letni słuchacz zaczyna wymagać 2006 roku odbył się w Gran w czasie koncertu artysta, przede wszystkim od siebie, Teatro La Fenice w Wene- tworzy własny język i włas- a co za tym idzie od tego, cze- cji. Mistrzem ceremonii, ną historię. go słucha. Wild Card nie do- którego grę uwieczniło wy- Osiem swobodnych impro- starcza według mnie żad- dawnictwo ECM, jest piani- wizacji Jarretta to podróż nego impulsu do myślenia sta Keith Jarrett – legenda, przez różne stylistyki, moc i rozwoju. Czy historie z ży- przez wielu artysta wręcz odniesień, przetworzonych cia wzięte (Life Stories) dają się ubóstwiany. przez właściwą mu wrażli- w tak oczywisty sposób zin- Do historii przeszły jego fe- wość, doświadczenia oraz terpretować? Być może pro- nomenalne ECM-owskie pokaz muzycznej erudy- jekt ten znajdzie swoich orę- nagrania The Köln Concert cji. „Trudniejszy” początek – downików. Ja do nich znie (1975) oraz późniejsze La Sca- dwie pierwsze części, uwol- należę. › la (1997). Choć nie były to nione z tonalności, czerpiące pierwsze solowe nagrania z muzyki współczesnej, po- Paulina Sobczyk koncertowe, to stały się naj- woli przechodzą w coraz bar- JazzPRESS, grudzień 2018 |53 dziej melodyjne i ustruk- wypalił. Innych irytuje Raczej nie. Czy coś wyjątko- turyzowane formy. Zanim podśpiewywanie, tupanie, wego? Też raczej nie. Świat kończy zabawę z przychodzą- które zaburzają piękno wy- muzyki bez tej płyty pewnie cymi mu do głowy pomysła- pływających spod palców by przetrwał. Ballady pięk- mi, puszcza oko do miejsca, dźwięków. Są też tacy, dla ne, choć przewidywalne, w którym gra, wplatając li- których jest bogiem. Nie- improwizacje imponujące ryczną i tęskną interpretację zależnie od opinii, ciężko i ciekawe, ale nie otwierają- The Sun Whose Rays z XIX- zaprzeczyć, że w jego solo- ce nowego rozdziału. Pomi- wiecznej operetki The Mi- wych koncertach jest ma- mo tego materiał ma swo- kado. Koncert zamykają trzy gia, a każdy z nich to Wy- ją magię, a jego słuchanie bisy – dobrze znane z wcześ- darzenie. Niepodważalnie daje sporo przyjemności. To niejszych albumów Jarreta: wybitny instrumentalista całkiem dużo, dlatego właś- My Wild Irish Rose, ponadcza- nie wyważa żadnych drzwi, nie w pogoni za nowościami sowy standard Stella By Star- dzieli się raczej swoim bo- warto się przy nim zatrzy- light i delikatne Blossom. gatym światem. mać. › Keith Jarret – dla niektó- Czy La Fenice to coś nowego rych artysta, który się już w jego solowym dorobku? Mery Zimny

PLAYLISTA 12/2018

WSPIERAJ WYDAWANIE KOLEJNYCH NUMERÓW JAZZPRESSU

Fundacja Popularyzacji Muzyki Jazzowej EUROJAZZ nr konta: 05 1020 1169 0000 8002 0138 6994 Ważne: wpłata tytułem "Działalność statutowa Fundacji" 54| Płyty / Recenzje

Wyprasowane w kant

Jarosław Czaja [email protected]

taj materiał skomponowany przez lidera (sześć na dziesięć zamieszczo- nych utworów) oraz mniej znane standardy autorstwa Pearsona, Yo- unga czy Kerna. Stylistycznie jest to sam środek jazzu w najbardziej kla- sycznym wydaniu. Baevsky jest niewątpliwie doskona- łym saksofonistą, ma świetny ze- spół i wszelkie dane, aby odnieść sukces. Tyle tylko, że należy do wiel- kiego grona współczesnych, do- Dmitry Baevsky – The Day After JazzFamily, 2017 brze wykształconych i bardzo bie- głych technicznie muzyków, którzy Saksofonista altowy Dmitry Baev- przedkładają formę nad treść. Przy sky urodził się w Petersburgu, ale od pierwszym, drugim, a nawet trze- wielu lat mieszka w Nowym Jorku. cim przesłuchaniu jesteśmy za- Niedawno przekroczył czterdziest- chwyceni, ale potem zaczyna nas kę. Można powiedzieć, że w 2005 to nużyć. Wszystko zagrane jest roku przebojem wszedł na rynek muzyczny, ponieważ na jego de- biutanckiej płycie (Introducing) za- grali dwaj mistrzowie: Cedar Wal- ton i Jimmy Cobb. Jak prezentuje się obecnie można sprawdzić na dwóch jego najnowszych płytach. Album The Day After powstał ponad dwa lata temu. Jego kontynuacją jest na- tomiast tegoroczna płyta We Two. The Day After powstał we współpra- cy z sekcją rytmiczną: Jeb Patton – fortepian, David Wong – kontrabas Dmitry Baevsky & Jeb Patton – We Two i Joe Strasser – perksusja. Mamy tu- Jazz&People, 2018 JazzPRESS, grudzień 2018 |55 błyskotliwie, w punkt i wypraso- standardy – od Silvera do Portera i z powrotem. Mu- wane w kant. Tylko bluesa nie ma. zycy świetnie się rozumieją, co stanowi wielką za- Myślenie Dmitry’a o jazzie jest naj- letę, ale znowu, jak w przypadku poprzedniej płyty, wyraźniej czysto „filharmoniczne” nie mogłem się zmusić, aby włożyć ją do odtwarza- i dalekie od „czarnej” szorstkości i cza po raz któryś z kolei. Interpretacja Le Sucrier Ve- dezynwoltury. Za bardzo akademi- lours Ellingtona niewiele odbiega od interpretacji ckie. W dodatku saksofonista nie Quasimodo Parkera. Biegniki fortepianu i perliste dorobił się jeszcze własnego, cha- girlandy saksofonu są jak od sztancy. rakterystycznego brzmienia. Widziałem w internecie reklamę marki Selmer, W tym roku Baevsky nagrał płytę w której wystąpił Baevsky wraz ze swoim pięknym, We Two tylko w duecie z pianistą złotym instrumentem. I właśnie muzyka z We Two Jebem Pattonem. Tym razem reper- idealnie pasuje do tej reklamy. Więcej tutaj fascy- tuar stanowią prawie wyłącznie nacji samym saksofonem, niż treściwą muzyką. ›

Pasmo LIVE (piątki, godz. 20.00)

14 Koncert charytatywny dla Janusza Skowrona cz. 2 grudnia 12on14 Jazz Club, Warszawa

21 Nikola Lipska, Kolędy grudnia 12on14 Jazz Club, Warszawa

28 Mistrzowie Polskiego Jazzu. Andrzej Kurylewicz grudnia PROM Kultury Saska Kępa, Warszawa 4 Cały ten jazz! LIVE! Mateusz Smoczyński/ stycznia Stephan Braun Duo PROM Kultury Saska Kępa, Warszawa 56| Płyty / Recenzje

Dwie strony gitary

Anna Piecuch [email protected]

Wypełniona w głównej mierze im- prowizacją, ośmioczęściowa suita, niemal całkowicie wypełniająca al- bum In Concert, stała się przekształ- ceniem barokowego wzorca przy wykorzystaniu naturalnych właści- wości przestrzeni koncertowej auli Liszt Academy w Budapeszcie, gdzie po raz pierwszy wybrzmiała. Cha- rakteryzuje ją eklektyzm, bez nad- miernego trzymania się konwencji i technicznej ekwilibrystyki. Każdy Ferenc Snétberger – In Concert ECM Records, 2016 dźwięk znalazł bowiem swoje uza- sadnienie i okazał się niezbędny dla In Concert – debiut węgierskie- muzycznej narracji – wolnej, pełnej go gitarzysty Ferenca Snétbergera namysłu i oddania. w monachijskiej wytwórni ECM – W poszczególnych segmentach wie- idealnie odzwierciedlił charakter loczęściowej kompozycji słychać wydawanych przez nią płyt, wyso- wpływy muzyki klasycznej epoki ce emocjonalnych, przestrzennych, baroku, ze snuciem motywów ty- przeznaczonych do kontemplacji. powym dla bachowskiej polifonii Bogata w detale opowieść o mu- i równorzędnością prowadzonych zycznych korzeniach i inspiracjach linii melodycznych. To właśnie li- artysty nie została pozbawiona ele- ryczne tematy, pełne rzewnej aury, mentu intelektualnego, to bowiem niekiedy wręcz przynoszące aso- „bachowskie” matematyczne podej- cjacje z romantycznym sentymen- ście, obok wysoce emocjonalnego, talizmem czy estetyką muzyki fil- znalazło wyraz w tej subiektyw- mowej, wydały się być kluczem do nej propozycji. Dowodem jej suk- zrozumienia dalszych planów tej cesu jest wydany w kolejnym roku dźwiękowej wypowiedzi. Titok, kładący dla odmiany nacisk Nie zabrakło odniesień do metro- na interakcję współtworzących go rytmiki tanecznej – tak komple- trzech muzyków. mentarnej dla formy podjętej przez JazzPRESS, grudzień 2018 |57 artystę o szerokich muzycznych dości miłośników talentu i wielkiej wrażliwości horyzontach. Wybrzmiały między Snétbergera pojawił się w końcu, trzy lata później, innymi wpływy flamenco, tanga na krążku. Najwidoczniej przyczynił się również i tanecznej muzyki brazylijskiej, do wydania kolejnego albumu tego węgierskie- które wsparły formalny konstrukt go artysty dla ECM. W przypadku nagranej z sek- suity, z przemiennością części li- cją rytmiczną płyty Titok nową jakość przyniósł rycznych oraz tanecznych, a także jednak duch kolektywizmu i stopienie brzmień nawiązania w harmonice do skali trzyosobowej grupy. Pojawiły się wtrącenia wę- cygańskiej, odsyłającej do pierwot- gierskiej muzyki ludowej, z obecnością elementu nego kulturowego rdzenia muzyka tanecznego, którego także i ta odsłona twórczości wywodzącego się z rodziny rom- artysty nie została pozbawiona. skiej. Razem z Andersem Jorminem na kontrabasie oraz Malarskość to drugi wyznacz- Joeyem Baronem na perkusji Snétberger wykreo- nik albumu. Snétberger wyka- wał łagodniejszą, ale zarazem bardziej zróżnicowa- zał się wielkim zmysłem kolory- ną muzykę. Na albumie znalazły się wcześniejsze stycznym. Już inicjalna część dała utwory gitarzysty, jak Kék Kerék, oraz nowe – mię- temu wyraz, przeciwstawiając tłu- dzy innymi liryczny Rambling. Tutaj już nie impro- mione, ciemne barwy dźwiękowe wizacja, a formalnie skondensowane miniatury tym ostrym i jasnym. To impresjo- zyskały rolę pierwszoplanową. Zwarte kompozycje, nistyczne fantazje, pełne lekkości opatrzone programowymi, niekiedy traktowanymi nadanej przez falujące arpeggia, z przymrużeniem oka tytułami (Fairytale, Clown, mogą pomóc w wizualizacji wy- Orange Tango), nie zostały połączone w jednobiegu- brzmiewających dźwięków. nową całość. Dobrze, że ten koncert z 2013 roku Nie kontemplacja i zatopienie się w pojedynczym nie popadł w zapomnienie i ku ra- dźwięku, a śledzenie interakcji pomiędzy muzy- kami stało się głównym celem. Muzykami świet- nie się rozumiejącymi, grającymi niezwykle doj- rzale, bez nieuzasadnionych dramaturgicznie popisowych partii. Wiele jest tych dialogów – z jednej strony wyważonych i zachowawczych, z drugiej – pełnych nieskrępowanych przejawów energii. Tych z ekstatycznym zabarwieniem nie zabrakło między innymi w Orange Tango, w któ- rym po inicjującej rytmicznej introdukcji perku- sji następuje dialog gitary z kontrabasem, prze- ciwstawiający dwa odmienne charaktery toczące zaciekły muzyczny spór. Titok to spotkanie doj- Ferenc Snétberger, Anders Jormin, rzałych muzyków prowadzących pełną szacunku Joey Baron – Titok ECM Records, 2017 rozmowę. › 58| Płyty / Recenzje

Nieprzewidywalna, różnorodna, wyjątkowa

Cezary Ścibiorski [email protected]

Muzykiem, który, jak mówi sama Halvorson, wywarł na nią naj- większy wpływ, był Anthony Braxton, u którego pobierała lek- cje historii jazzu, aranżacji i kom- pozycji. Nie zaczynała tej nauki od zera, gdyż kończyła liczne kursy prowadzone dla młodzieży w Bo- stonie przez Berklee College of Music oraz ukończyła Wesleyan University. Jednak wpływ Brax- Mary Halvorson Quartet – Paimon: Book Of Angels Volume 32 tona na Mary Halvorson jest nie Tzadik, 2017 do przecenienia. Słychać to wy- raźnie w jej muzyce. Zresztą zna- Mary Halvorson od początku swo- lazła się ona później w zespołach jej kariery przyzwyczaiła nas do Braxtona, grając w nich od 2005 nieprzewidywalności, różnorodno- do 2011 roku. Tam właśnie, oprócz ści i wyjątkowego zaawansowania rozwijania swojej muzycznej in- swojej muzyki. Obecnie należy do dywidualności, mogła nauczyć się najbardziej rozchwytywanych gi- tak ważnej i praktycznej umiejęt- tarzystek, równolegle prowadząc, ności, jak prowadzenie zespołu. bądź współprowadząc, kilka włas- Od początku wyjątkowo aktywna nych zespołów. Spośród olbrzymiej i pracowita, nie ograniczała się do ilości projektów (normą jest, że co pobierania nauk u jednego lide- roku nagrywa, bądź bierze udział ra, równolegle terminując u Mar- w nagraniu, nawet dziesięciu płyt ca Ribota, a także Trevora Dunna. rocznie) znamienne dla jej twór- Pierwszy projekt, w którym Mary czości są trzy całkowicie różne, nie- Halvorson widnieje jako współli- dawno wydane płyty: Paimon i The der, to duet ze skrzypaczką Jessicą Maid With The Flaxen Hair – wyda- Pavone (Prairies, 2005). Od tamtego ne przez Tzadik Johna Zorna oraz czasu zespołami, w których Hal- Code Girl macierzystej firmy Hal- vorson dzieli odpowiedzialność za vorson – Firehouse 12. ostateczny kształt muzyki, są takie JazzPRESS, grudzień 2018 |59

powołuje się Halvorson, są Johnny Smith, Marc Ribot i Jeff Parker. Niezależnie od wzorców – w ciągu 16 lat obecności na scenie Mary Hal- vorson wypracowała własny unikalny styl, za- równo gry, jak i kompozycji i improwizacji. Charakteryzuje się on różnorodnością, nieprze- widywalnością, a także niezrównaną techniką, specyficzną artykulacją i niespotykaną gęstoś- cią faktury. Nieprawdopodobna technika służy tutaj stworze- niu niepowtarzalnego brzmienia. Mary Halvor- Mary Halvorson – Code Girl son, obracając się przez całe swoje życie muzyczne Firehouse 12, 2018 na Wschodnim Wybrzeżu, a zwłaszcza zdobywając szlify w Nowym Jorku, jest kontynuatorką trady- formacje, jak Thumbscrew (z Mi- cji tamtejszej awangardy. W jej muzyce można sły- chaelem Formankiem i Tomasem szeć rozwinięcie koncepcji nie tylko Anthony’ego Fujiwarą), Secret Keeper (ze Step- Braxtona, ale również Johna Zorna, który od kilku hanem Crumpem) oraz grupa Pe- ostatnich dekad wyróżnia się na scenie muzycznej ople (z Kyle Foresterem i Kevinem Wielkiego Jabłka. Shea). Samodzielnym przedsięwzięciem Paimon Mary Halvorson, stale się rozwija- jącym, jest jej skład autorski. Za- Paimon jest ostatnią, 32. płytą z serii Book of Angels, czynała od tria, w którym obok wydawanej przez Johna Zorna przez 13 lat. W se- niej grali basista John Hébert i per- rii tej kompozycje Zorna grali między innymi Ja- kusista Ches Smith (Dragon’s Head, mie Saft, Masada String Trio, The Cracow Klezmer 2008). To trio nagrało między in- Band, Uri Caine, Erik Friedlander, Medeski Martin nymi znakomitą płytę koncerto- & Wood, a także tacy gitarzyści, jak Marc Ribot i na- wą Ghost Loop wydaną przez polski wet Pat Metheny. For Tune w 2013 roku. W kolejnych Mary Halvorson, osadzona w nowojorskim śro- latach formuła zespołu była przez dowisku jazzowym, stamtąd dobrała muzyków Halvorson systematycznie po- do współpracy podczas tej sesji. Płyta została na- szerzana – do kwintetu, septetu grana przez kwartet z drugim gitarzystą Milesem i wreszcie oktetu. Okazakim, Drew Gressem na basie oraz Tomasem Mary Halvorson w jednym z wy- Fujiwarą na perkusji. Miles Okazaki jest gitarzystą wiadów powiedziała, że podję- aktywnym od 20 lat i oprócz solowych albumów ła się gry na gitarze z inspiracji wsławił się między innymi grą w zespole Five Ele- brzmieniem Jimiego Hendrixa. ments Steve’a Colemana. Drew Gress jest muzy- Innymi gitarzystami, na których kiem o pokolenie starszym od Halvorson, oprócz 60| Płyty / Recenzje własnych grup współpracował między innymi z Johnem Abercrombiem, Timem Berne, Davem Douglasem i Johnem Surmanem. Tomas Fujiwara to dobrze znany fanom Mary Halvorson bębniarz, z którym oboje wspólnie uczestniczą w wielu ini- cjatywach. Otwierający płytę Chaskiel to pulsujący nieustępli- wie utwór z wyrazistymi motywami i biegnikami Okazakiego na tle hendriksowskich akordów Hal- vorson. Oboje gitarzystów znajduje solidne oparcie Bill Frisell & Mary Halvorson – The Maid With na ostinato sekcji. Następny w kolejności Beniel sta- The Flaxen Hair – A Tribute To Johnny Smith nowi połączenie reminiscencji najbardziej ekspre- Tzadik, 2018 syjnych solówek Hendriksa odtwarzanych znowu przez Halvorson i wycieczek free Masady spod zna- Code Girl ku Ornette’a Colemana. W Dahariel, kompozycji o klezmerskim charakte- Code Girl nagrano 16 i 17 grudnia rze, przynoszącej pewne wytchnienie po żywioło- 2016 roku, a wydano dopiero po wym początku albumu, Halvorson nawiązuje do dwóch latach. Zespół grający na charakterystycznego brzmienia jednego ze stałych płycie to kwintet. Oprócz dobrze gitarzystów Zorna, a jednocześnie swojego partne- znanego tria Thumbscrew, czyli ra z wielu nagrań – Marca Ribota. Jeszcze bardziej Halvorson, Michaela Formanka na „ribotowskie”, a także znane z nagrań samego Zor- basie i Tomasa Fujiwary na perku- na, jest brzmienie kolejnego utworu Yeqon. Szcze- sji, mamy tu również, słusznie zy- gólnie w tym miejscu płyty można sobie uzmysło- skującego coraz większe uznanie, wić, jak silny jest wpływ Zorna jako producenta trębacza Ambrose’a Akinmusire’a nagrań. Chociaż trzeba uczciwie przyznać, że swo- oraz hinduską wokalistkę Amirthę boda i indywidualność muzyków są w jego pro- Kidambi. dukcjach dużo większe niż w ostatnich nagraniach Ambrose’a Akinmusire’a czytelni- spod znaku ECM. kom JazzPRESSu przedstawiać nie W Uzza można w pełni docenić fenomenalną trzeba. Amirtha Kidambi urodzi- technikę gitarzystki. Oniryczny Phul zbliża nas ła się w Buffalo, ale dorastała na do końca nagrania. Spokojny, transowy motyw to Zachodnim Wybrzeżu. Otrzyma- jeden z najbardziej chwytliwych momentów al- ła wykształcenie wokalne w mu- bumu. Zamieszczona na zakończenie kompozy- zyce klasycznej, przede wszyst- cja Rachmiah jest dziełem o wyjątkowej urodzie, kim współczesnej. Obecnie jednak z dużym wdziękiem zagranym przez cały kwar- rozwija swoją karierę w stylistyce tet, choć z wysuwającymi się na pierwszy plan jazzowej na scenie Nowego Jorku. kunsztownymi improwizacjami Mary Halvorson Na co dzień jest liderką zespołu El- i Milesa Okazakiego. der Ones. JazzPRESS, grudzień 2018 |61

Taki dobór muzyków na płytę Code Instrumentalne Off the Record jest dobrze osa- Girl okazał się świetnym pomy- dzone w amerykańskiej tradycji muzycznej i sły- słem. Mary Halvorson jest autor- chać w tym utworze dalekie echa zarówno co- ką wszystkich kompozycji, a także untry, jak i Jimmy’ego Giuffre. In the Second tekstów. Przewodnictwo gitarzyst- Before, rozpoczynając się od cichych przeszka- ki bardzo dobrze muzykom słu- dzajek, z nieubłaganą konsekwencją wiedzie do ży i sprawia, że ich gra jest jeszcze kulminacji godnej połączenia Led Zeppelin z Pa- bardziej urozmaicona. Feeria sty- inkillerem w swoich najlepszych latach. Accura- lów rozciąga się od przyczajonego te Hit to ballada o drapieżnym uroku wykonana liryzmu do frenetycznego łomotu przez duet Mary Halvorson i Amirthy Kidam- hard rocka. bi. Jazzowe The Beast daje pole do popisu przede Pierwszy utwór na płycie, My Mind wszystkim dla Ambrose’a Akinmusire’a i Micha- I Find in Time, rozpoczyna Hal- ela Formanka. vorson, z właściwą sobie precy- Najdłuższy utwór na płycie, The Unexpected Na- zją wygrywając pojedyncze nuty, tural Phenomenon, to jej kulminacyjny moment po czym po kolei dołączają kolejni i rozległa przestrzeń dla talentu kompozytorskiego członkowie zespołu, aż w utworze Mary Halvorson, a jednocześnie dla improwizacyj- zaczyna konsekwentnie domino- nych możliwości całego zespołu. Kolejna z nielicz- wać uporczywy rytm i gęstniejąca nych instrumentalnych kompozycji, Thunderhead, intensywność brzmienia. Począ- to bardzo dobry przykład współczesnego awangar- tek kolejnego kawałka, Possibili- dowego stylu nowojorskiego. Dwie ostatnie kompo- ty of Lightning, ma lekko kabareto- zycje przynoszą efektowne zakończenie albumu. wy charakter, po czym przeradza Najpierw surrealistyczny duet gitary i trąbki, Ar- się we free kompozycję naznaczo- mory Beams, i wreszcie chwilami nastrojowa balla- ną rysem operetkowym, zbliżoną da z pazurem – Drop the Needle. do pamiętnej płyty The Mad Hat- ter Chicka Corei. The Maid With The Flaxen Hair Podobnie mistrzowską dramatur- gię prezentuje Storm Cloud, powoli The Maid With The Flaxen Hair – firmowana jest rozwijając się od sennej gitary z to- przez Mary Halvorson i nagrana została w due- warzyszeniem dojrzałego wokalu cie z Billem Frisellem. Podtytuł płyty to A Tribu- Kidambi do stylu tak charaktery- te To Johnny Smith. Johnny Smith jest dobrze znany stycznego dla Halvorson z płyt na- w Stanach Zjednoczonych, ale można przypusz- granych przez kwintet, septet i ok- czać, że w Polsce mało kto o nim słyszał. tet dla wytwórni Firehouse 12. Gra Był samoukiem, ale osiągnął taki kunszt na gita- w chowanego trąbki i gitary roz- rze, że po przeprowadzce do Nowego Jorku stał się poczyna Pretty Mountain, po czym najbardziej rozchwytywanym gitarzystą studyj- kolejny raz zespół buduje tło dla nym, a także etatowym muzykiem NBC Orche- hipnotyzującego głosu wokalistki. stra. Od początku lat pięćdziesiątych zaczął nagry- 62| Płyty / Recenzje

wać płyty pod swoim nazwiskiem ków wpłynęły na unikalny efekt i z zespołem, w którego składzie przedsięwzięcia. Każde z gitarzy- grał między innymi młody Stan stów sięga po swoje charaktery- Getz. Wtedy to nagrał legendarną styczne techniki – Halvorson lega- płytę Moonlight in Vermont. to, Frisell flażolety, ale żaden z tych Wycofał się z życia muzycznego znaków rozpoznawczych nie jest u szczytu sławy, kiedy jego żona nadużywany. zmarła przy porodzie ich córki. Po- Płyta zawiera takie standardy z re- święcił się całkowicie wychowaniu pertuaru Franka Sinatry, jak Mo- dziecka, osiadając w Denver. Pro- onlight in Vermont i In The Wee wadził tam sklep muzyczny i spo- Small Hours Of The Morning. Utwo- radycznie udzielał lekcji gry na ry z tak odmiennych światów, jak gitarze. Projektował też gitary pro- arcydzieło impresjonizmu Claude dukowane przez firmy produku- Debussy’ego La fille aux cheveux de jące te instrumenty. Jednej z nich, lin (tytułowy utwór płyty), melodie marki Guild Artist Award, uży- ludowe Shenandoah i Black Is The wa właśnie Mary Halvorson. Bar- Color Of My True Love’s Hair zyskują dzo wielu gitarzystów powołuje w tym nagraniu mistyczną inter- się na wpływ, jaki na nich wywarł pretację. Zawartość całego albumu Johnny Smith. Należą do nich tak- jest po mistrzowsku ułożona (czyż- że Halvorson i Frisell – stąd pomysł by zasługa Johna Zorna jako produ- na koncept całego albumu. centa?). Zakończenie przynosi naj- Zarówno sam charakter aranża- większy przebój pióra Johnny’ego cji Smitha, jak i to, że całe nagranie Smitha – Walk Don’t Run, którego dokonane jest w duecie, decyduje radosne wykonanie na długo zapa- o kameralnej i skupionej naturze da w pamięć, tak jak cała ta znako- płyty. Tym bardziej, że rejestracja mita płyta. i miks wykonano jednego dnia, 15 Bogactwo inwencji kompozytor- kwietnia 2018 roku, co dodatkowo skich, aranżacyjnych i wykonaw- oddaje nastrój nieformalnego dia- czych wszystkich omawianych logu dwojga artystów. nagrań pozwala na wielokrotne Aranżacje Johnny’ego Smitha sły- wracanie do nich po to, aby odkry- nęły z trudności wykonawczej wać coraz to nowe treści. Wszyst- i oprócz samego autora niewielu kie stanowią świetną ilustrację muzyków odważyło się po nie sięg- dokonań Mary Halvorson, która nąć. Niemniej instrumentaliści tej konsekwentnie i wytrwale rośnie klasy co Halvorson i Frisell pora- na gwiazdę pierwszej wielkości nie dzili sobie z nimi z powodzeniem. tylko gitary jazzowej, ale muzyki Ponadto osobowości obojga muzy- jazzowej w ogóle. › JazzPRESS, grudzień 2018 |63

Marc Ribot jest przeciw

Adam Kiepuszewski [email protected]

miał własny soundtrack”. Znale- zienie odpowiedniego tematu dla kompilacyjnego albumu to klucz do całego przedsięwzięcia. Na Songs of Resistance 1942-2018 tra- dycja protest songów nabiera no- wego znaczenia i jest zaskakująco dobrze zaadaptowana do naszych czasów. Przede wszystkim pojawia się tu osobisty opór wobec prezyden- tury Donalda Trumpa, a w szer- Marc Ribot – Songs Of Resistance 1942-2018 Anti- Records, 2018 szym kontekście – wobec wzrostu totalitaryzmu, zwiększaniu się Pieśni anyfaszystowskie i hała- kryzysu gospodarczego i polityki śliwe trio, które już niejednokrot- przyczyniającej się do globalnego nie udowodniło swoją wartość. ocieplenia. Ribot bierze na war- W tym roku Marc Ribot znowu sztat utwory różnych ruchów an- przypomniał, że nic się nie zmie- tyfaszystowskich, zarówno pro- niło w jego niepokornym podej- test songi, jak i ballady, w tym ściu do rzeczywistości, z którego szereg własnych kompozycji. An- jest znany. tyestablishmentowe idee przewi- Kiedy słychać zawodzenie sakso- jają się przez cały album. fonu, jęk gitary Ribota, a następnie Wraz z Tomem Waitsem, Meshell wokal Fay Victor w We Are Soldiers Ndegeocello, Stevem Earlem, Tift In The Army, od razu zdaję sobie Merritt i innymi Marc Ribot re- sprawę, że dostaję w twarz dość wy- organizuje stare i nowe pomysły. jątkową dawką emocji. Oczywiście Zasięg historyczny jest tu wyjąt- trudno się spodziewać czegoś inne- kowo szeroki. Słychać współczes- go po piosenkach, które wymagają ne wołania o prawa obywatelskie od słuchacza działania i zmiany. obok antyfaszystowskich okrzy- Jak mówi sam Ribot, „Każdy ruch, ków z czasów II wojny światowej. który kiedykolwiek coś wygrał, Hiszpańskie Rata de dos Patas ����nie- 64| Płyty / Recenzje sie jadowitą, antyimigracyjną retorykę Trumpa. Później The Big Fool, z porywającą partią gitary, przerabia antywietnamską wersję Waist Deep in the Big Muddy Pete’a Seegera w ekologiczny lament. W przypadku muzyki odwołującej się do kontekstu polityczno-społecznego zawsze istnieje niebezpie- czeństwo, że jeżeli nie przekaże ona odpowiednio wszystkich emocji, teksty mogą się stać tylko kolej- nym narzędziem propagandowym, bez względu na pozytywny ich kontekst. Marc Ribot jest nie tylko Ceramic Dog – Yru Still Here? doświadczonym muzykiem i świetnym liderem ze- Northern Spy Records, 2018 społu, ale także kimś, kto ma wystarczająco dużo muzyki w głowie i w palcach, by właściwie przeka- zać wszystkie emocje, które on i jego goście chcieli z perspektywy meksykańskiego zawrzeć w tym projekcie. imigranta: „Nazywasz mnie nie- Najpiękniejsze momenty to opener, który pod wie- legalnym, ale pracujesz dla prze- loma względami przypomina wszystkie muzycz- stępcy”. Aha, i pojawia się jesz- ne obrazy zawarte na albumie Alberta Aylera In cze w tekście wzmianka o tym, że Greenwich Village, ale to nie wszystko. Jest jeszcze prezydent Stanów jest głupszy niż niezwykła interpretacja włoskiej partyzanckiej karczoch. ballady z II wojny światowej Bella Ciao i wzrusza- Gdyby tegoroczne albumy Ribota jący, jakże aktualny Knock That Statue Down. Sri- były rodzeństwem, Yru Still Here? nivas to opowieść o nowej historii, gdy sikhijski byłoby tym bratem z ADHD – nie imigrant został zabity w USA, kiedy wzięto go za do opanowania. Nawet najspokoj- muzułmanina. niejszy tytułowy utwór jest nieco Ribot postanowił przekazać część dochodów z al- nerwowy. Synthy unoszące się nad bumu na The Indivisible Project, czyli organiza- równomiernie brzmiącą gitarą cję, która wspiera oddolne ruchy w lokalnych spo- akustyczną odprężające nie są, tak łecznościach opowiadające się przeciwko polityce jak pytania retoryczne, które ciągle Trumpa. Jedno jest jednak pewne – Ribot i wszyscy uderzają słuchacza. zaproszeni artyści włożyli w ten projekt tyle emocji Brudny, niekomfortowy i wyma- i osiągnęli taki poziom muzyczny, że teraz potrzeb- gający album, ale jakże satysfak- na jest tylko reklama. cjonujący. Prawdę mówiąc, pew- Klimatem od Songs of Resistance 1942-2018 nie nie nie byłbym świadom jego odbiega druga płyta Ribota wydana w tym roku istnienia, gdyby nie przyjacielska – Yru Still Here?, którą stworzył w ramach swoje- rekomendacja. Warto się dzielić go tria Ceramic Dog. Wystarczy zauważyć, że jed- muzyką. Czasami tak się natrafia na z piosenek to Fuck La Migra, pokazu­jąca świat na przyszły klasyk. › JazzPRESS, grudzień 2018 |65

KONCERTY fot. Beata Gralewska Beata fot. 66| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy JazzPRESS, grudzień 2018 |67 68| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy JazzPRESS, grudzień 2018 |69 70| Koncerty / Relacje fot. Katarzyna Stańczyk Katarzyna fot.

Sześćdziesięciolatek w całkiem niezłej formie

Jazz Jamboree – Warszawa, klub Stodoła, Piotr Rytowski Bemowskie Centrum Kultury, plac Trzech Krzyży, [email protected] 29 września, 25-28 października 2018

Tegoroczna, jubileuszowa edycja Stodole (choć klub mieścił się jesz- festiwalu Jazz Jamboree zaczęła się cze w drewnianym baraku przy niemal na miesiąc przed „godzi- ul. Emilii Plater). Historia zatoczy- ną zero”, czyli rozpoczęciem głów- ła więc koło. nej części koncertowej w warszaw- skim klubie Stodoła. Obchodzący Preludium 60-lecie festiwal to jedno z najstar- szych europejskich wydarzeń tego Ale zanim muzyka rozbrzmia- typu. Co ciekawe swoją historię ła w klubie, już 29 września odby- rozpoczynał w 1958 roku, także w ła się plenerowa inauguracja festi- JazzPRESS, grudzień 2018 |71

walu na scenie przy warszawskim wiódł publiczności. Muzycy zaprezentowali, jak placu Trzech Krzyży. Podczas kon- zwykle, solidną dawkę akustycznego jazzu środka, certu wystąpili Peter Cincotti zadowalającego bardzo różne muzyczne gusta. oraz trio Możdżer Danielsson Fre- Na tym imprezy towarzyszące się nie skończyły. sco. Cincotti – nowojorski pianista Podobnie jak w ubiegłym roku jednym z miejsc i wokalista rzucony wraz ze swo- festiwalowych było Bemowskie Centrum Kultu- im trio na pierwszy ogień, miał za- ry. 25 października na jego scenie wystąpiły gru- pewne rozgrzać publiczność swoim py Kwaśny Deszcz (Kacper Krupa – saksofon te- przebojowym repertuarem. Mu- norowy, Piotr Cienkowski – kontrabas, Stanisław zyka, skądinąd na naprawdę wy- Aleksandrowicz – perkusja) oraz Dima Gorelik sokim poziomie, zdecydowanie Trio (multiinstrumentaliści: Dima Gorelik – gi- bliższa była „jakościowemu popo- tara, wokal, Shachar Elnatan – gitara i Péter So- wi” niż jazzowi w jakiejkolwiek mos – perkusja). Dwa dni później, już równolegle postaci. Może to i dobry pomysł, do głównego nurtu festiwalu w BCK, zagrał zespół zważając na organizację koncer- El Salsero, z gościnnym udziałem Luisa Nubioli tu w centrum miasta dla otwartej z Kuby. publiczności. Ci, którym marzyły się jednak Gitarzyści, pianiści i... mandolinista dźwięki mające nieco więcej wspólnego z marką Jazz Jambo- Pierwszym wykonawcą na scenie klubu Stodoła ree nie musieli czekać długo. Moż- była grupa Marcin Olak Imagine Nation z udzia- dżer, w swoim najpopularniejszym łem amerykańskiego gitarzysty Liberty Ellma- triu z Danielsonem i Fresco, nie za- na. Nowy projekt Olaka przedstawił na festiwalu fot. Katarzyna Stańczyk Katarzyna fot. 72| Koncerty / Relacje

premierowy program. Koncert rozpoczęły na- Anna Gadt ubarwiała brzmienie strojowe dźwięki gitary lidera, do którego suk- interesującymi wokalizami. Jed- cesywnie dołączali kolejni muzycy. Kiedy grupa nak po kilku utworach koncert stał osiągnęła już pełnię brzmienia ze sceny popłynął się, moim zdaniem, nieco zbyt mo- miło brzmiący, melodyjny jazz – muzyka, która z notonny. Kolejne, „miłe dla ucha” pewnością przyniosła słuchaczom trochę ciepła kompozycje przyjemnie wypełnia- w dżdżysty, jesienny wieczór. ły czas, jednak nie była to muzyka, Sekcja Ksawery Wójciński – Hubert Zemler do- która, przynajmniej w moim przy- skonale dbała o to, aby całość pulsowała jak na- padku, ekscytuje. To jednak, jak leży. Ciekawie brzmiały partie duetów na dwie to zwykle w takich przypadkach gitary – akustyczną Olaka i elektyczną Ellmana. bywa – sprawa subiektywna. Kolejny występ był także festiwalo- wą premierą. Marcin Masecki wy- znał, że od jakieś czasu zafascyno- wała go mandolina i kiedy padła propozycja stworzenia duetu na Jazz Jamboree pomyślał od razu o Mike’u Marshallu, wirtuozie tego instrumentu. Po okresie kore- spondencyjnej znajomości muzy- cy spotkali się po raz pierwszy na dwa dni przed warszawskim kon- certem i podczas trzech prób jakie przeprowadzili okazało się, że ro- zumieją się bez słów. Sam Marshall skomentował to w pewnym mo- mencie stwierdzeniem, że nie po- dejrzewał wcześniej, iż ma w Pol- sce brata… Program koncertu oparty był na przedwojennym polskim jazzie (obszar eksplorowany przez Mase- ckiego między innymi w Jazz Ban- dzie Młynarski - Masecki i w due- cie z Jerzym Rogiewiczem) oraz na starej muzyce brazylijskiej, któ- rą z kolei fascynuje się Marschall. Duet brawurowo wykonał zestaw fot. Katarzyna Stańczyk utworów, udowadniając, że mu- JazzPRESS, grudzień 2018 |73 zyka nie podlega granicom – ani w czasie ani w przestrzeni. Bra- zyliskie chôroi, polskie foxtroty brzmiały bardzo spójnie i – co waż- ne – świeżo. Obaj muzycy zaprezentowali wir- tuozerię na swoich instrumentach i była to wirtuozeria daleko wykra- czająca poza doskonałe umiejęt- ności techniczne. Ich granie było pełne wigoru, inwencji i humoru. Grali z niezwykłą lekkością i widać było, że bawili się tym w równym stopniu co publiczność. Można za- ryzykować stwierdzenie, że styl gry Marshalla na mandolinie był zbli- żony do stylu z jakiego znamy pia- nistykę Maseckiego – obfitujący w zamierzone „kiksy”, nieoczeki- wane pauzy, zaskakujące rozwią- zania harmoniczne. W pewnym momencie do muzyków dołączył Jan Młynarski, który zaśpiewał je- den z polskich przedwojennych szlagierów. Muzyka, która może po prostu bawi,ale robi to na najwyż- szym poziomie. Pierwszy dzień festiwalu zakoń- fot. Katarzyna Stańczyk czyło trio The Bad Plus. Po raz pierwszy miałem okazję podzi- dźwięków. Grupa ukształtowała swój własny, wiać zespół na żywo po ubiegło- oryginalny język i konsekwentnie kroczy obraną rocznej zmianie pianisty – Etha- drogą. na Iversona zastąpił Orrin Evans. Evans rozpoczął set delikatnymi dźwiękami bal- I należy przyznać, że zastąpił god- lady. Subtelny bas i kojące miotełki perkusji tylko nie. Zespół nie zmienił swojego na chwilę pozwoliły słuchaczom na rozmarze- charakteru. Klasyczny zestaw for- nie się, bo już po paru chwilach muzyka zaczę- tepian, kontrabas i perkusja na- ła przybierać na intensywności, rytm stawał się dal tworzą brzmienie, które jest coraz mocniejszy, dźwięk fortepianu wręcz mo- rozpoznawalne od pierwszych numentalny, aż całość zaczęła wrzeć. W finale 74| Koncerty / Relacje

Zapraszamy do zabawy

Rozpoczynając drugi dzień festi- walu Mariusz Adamiak zapowie- dział, że słuchaczy czeka tego wie- czoru wyjątkowo dużo zabawy. Aby się przekonać co miał na my- śli trzeba było jednak poczekać do drugiego tego wieczoru koncertu… Tymczasem na scenie powił się Binker Golding, młody brytyjski saksofonista, którego część słucha- czy pamiętała zapewne z niedaw- nego występu na Warsaw Summer Jazz Days 2018. Latem saksofonista wystąpił w duecie Binker&Moses, teraz przyleciał do Warszawy z kwartetem firmowanym włas- nym nazwiskiem, aby zagrać mu- zykę z jeszcze niewydanej debiu- tanckiej płyty Abstractions Of Reality Past & Incredible Feathers. Grupa zaprezentowała jazz głów- nego nurtu, mimo że powstały na Wyspach to głęboko osadzony w amerykańskiej jazzowej tradycji. Pomimo młodego wieku i wize- fot. Katarzyna Stańczyk runku (bluzy, bejsbolówki itp.) gru- pa brzmiała dojrzale i wydała się utworu można już było pomyśleć: „cóż na piękny kierować swój przekaz do fanów hałas!”. Współczesne akustyczne granie na naj- „klasycznego” podejścia do jazzu. wyższym poziomie – techniczna perfekcja, orygi- Duża energia witalna muzyków nalne brzmienie, ciekawe pomysły aranżacyjne, i doskonałe umiejętności technicz- a przy tym piękne melodie podawane w nieba- ne pozwalały w tym dosyć klasycz- nalny sposób. Materiał przedstawiony podczas nym graniu odnaleźć jednak sporą koncertu pochodził przede wszystkim z ostatniej dawkę świeżości. Muzykiem szcze- płyty zespołu Never Stop II, ale nie zabrakło też gólnie wyróżniającym się na sce- wycieczek do przeszłości istniejącej już od nie- nie był pianista Joe Armon – Jo- mal 30 lat grupy. nes, którego improwizowane sola JazzPRESS, grudzień 2018 |75 były dla mnie największą wartoś- cią tego występu. Dlatego też ucieszył mnie widok Jo- nesa wychodzącego na scenę tak- że z drugą formacją – Ezra Col- lective. Zespół, uważany za jeden z filarów nowej fali brytyjskiej sce- ny jazzowej, prezentuje połączenie jazzu z afrobeatem, funkiem i hip -hopem, okraszone jeszcze typowo brytyjskimi brzmieniami muzyki klubowej. Set rozpoczął się solem na basie elektrycznym. Kiedy za klawiszami zasiadł skomplemen- towany przeze mnie przed chwi- lą pianista, nabrałem przekonania, że będzie ciekawie. Bardzo szyb- ko kameralna introdukcja przero- dziła się w potężne brzmienie ca- łej grupy. Mocny groove sprawiał, że coraz większa część publiczno- ści rytmicznie poruszała głowami i przytupywała. Drugi młody zespół z Wysp zapre- zentował zupełnie inne spojrzenie na jazz niż poprzednicy. Myślę, że bardziej brytyjskie – dzięki wspo- mnianej multigatunkowej i mul- fot. Katarzyna Stańczyk tikulturowej mieszance. Sercem grupy był, bez dwóch zdań, perku- Czasem jego popisy balansowały, kolokwialnie mó- sista Femi Koleoso. Obwieszony kil- wiąc, na granicy „festynu”, ale cóż, można taką este- koma łańcuchami na szyi, czarno- tykę akceptować lub nie – nie można natomiast skóry muzyk bardziej przypominał polemizować z faktem, że Ezra Collective porwał przedstawiciela sceny hip-hopowej. w zasadzie całą publiczność klubu Stodoła do tań- Tym bardziej, że każdą swoją wypo- ca, co na Jazz Jamboree nie jest zjawiskiem częstym. wiedź skierowaną do publiczności Grupa zaprezentowała materiał z debiutanckiej zaczynał od „Yo!”. Wulkan energii, płyty Juan Pablo: The Philosopher, w tym zasługują- showman, a do tego bardzo spraw- cą na szczególną uwagę, własną wersję utworu z re- ny technicznie muzyk. pertuaru Sun Ra: Space Is The Place. 76| Koncerty / Relacje

Ostatni występ tego dnia rozpoczął się w szcze- Lider zamieniał saksofon na key- gólny sposób. Ze sceny popłynęły etniczne board, z powodzeniem wcielał się dźwięki pochodzące z instrumentów perku- też w rolę wokalisty. Grał łyżkami syjnych i fletu, a w tym samym czasie podob- na tarce nakładanej na ramiona, ne brzmienia pojawiły się w końcu sali. To lider na harmonijce, a kiedy zobaczy- formacji Idris Ackamoor & The Pyramids, grają- łem, że w trakcie występu zmienia cy na afrykańskiej trąbie, przypominającej did- buty, byłem pewien, że nie zabrak- geridoo, z dwójką muzyków z perkusjonaliami, nie także stepowania. Nie myli- w tanecznym korowodzie zmierzali w kierunku łem się. Chwilami można było od- sceny. Trudno powiedzieć, czy Ackamoor w opa- nieść wrażenie, podobne jak przy lizującym stroju wyglądał bardziej „królewsko” okazji poprzedniego wykonawcy czy kosmicznie. – że show góruje nad muzyką, ale Uważany za jednego z ojców chrzestnych spiritu- jak powiedział Mariusz Adamiak, al jazzu, artysta nawiązuje w swoich występach tego wieczoru mieliśmy się bawić… do estetyki znanej z twórczości Sun Ra. Przemarsz Ja bawiłem się naprawdę nieźle, ale przez salę zakończył się rytualnym tańcem przed nie wszystkim taka forma muzycz- sceną i afrykańskimi zaśpiewami, do których do- na przypadła do gustu, bo przed syć szybko została wciągnięta publiczność. Kiedy końcem występu na sali mocno się muzyka już na dobre popłynęła ze sceny, do uszu już przerzedziło. słuchaczy dotarł barwny afrobeat – barwny zarów- Muzyka miała, według mnie, coś no w sferze dźwiękowej, jak i wizualnej. z twórczości Dona Cherry’ego fot. Katarzyna Stańczyk Katarzyna fot. JazzPRESS, grudzień 2018 |77 z okresu Multikulti, jednak zacho- wywała swój oryginalny wyraz. Był to pierwszy koncert na europej- skiej trasie grupy Idris Ackamoor & The Pyramids, która, jak się wyda- je, przeżywa swoją drugą młodość.

Legenda na finał

Uri Caine to artysta, którego nie trzeba specjalnie przedstawiać. Po jego występach możemy spodzie- wać się naprawdę bardzo różnych rzeczy – z równą swobodą gra jazz, klasykę, współczesną awangardę. Tym razem rozpoczął prezentu- jąc bardzo klasyczne podejście do instrumentu. Jednak już podczas pierwszego utworu muzyka zaczę- ła się zmieniać pod jego palcami, jakby za pomocą klawiatury prze- skakiwał przez fale radiowe, robiąc przegląd stacji prezentujących róż- ne gatunki muzyczne. Płynnie zmieniały się rytmy, poja- wiały i odpływały w niebyt melo- dyjne tematy. Caine zaprezentował dekonstrukcję zarówno klasyczne- go, jak i jazzowego grania. Kiedy już wydawało się, że pianista ustatko- wał się nieco i zaczyna grać jazzo- wo, nagle znów pojawiały się ele- menty wyjęte wprost z koncertów klasycznych, bądź współczesnej kameralistyki fortepianowej. Chy- ba najlepsze określenie dźwięków, które płynęły z fortepianu Stein- way & Sons to improwizowany ko- laż muzyczny. Najciekawsze w grze fot. Katarzyna Stańczyk 78| Koncerty / Relacje fot. Katarzyna Stańczyk Katarzyna fot.

Caina było to, że nie sposób było przewidzieć co się Lewis po mistrzowsku zmieniał wydarzy za kolejne dwa, trzy takty. proste, wyraziste tematy, a czasem Były też utwory zagrane w bardziej konwencjonal- wręcz krótkie riffy, w płomien- ny sposób, pokazujące typowo jazzowe oblicze pia- ne improwizacje. Sekcja często nisty. Na bis pojawił się Mozart na jazzowo – może brzmiała, jakby była wypożyczo- i po mistrzowsku zagrany, ale jednak, moim zda- na z rasowego rockowego bandu niem, zbyt oczywisty, jak na artystę tej klasy. Wy- (w pozytywnym tego słowa znacze- stęp bez wątpienia wirtuozerski, jednak zabrakło niu), ale nie brakowało w jej grze w nim trochę ducha. Był bardziej do odbioru ro- głębokiego groove’u i funku. Potęż- zumem, a nie sercem, a w końcu w muzyce chodzi, na dawka nowoczesnego, jazzowe- w dużej mierze, o emocje. go grania. Gdyby festiwal kończył Kolejnym wykonawcą, zapowiedzianym jako czar- się tym setem, poczułbym się usa- ny koń festiwalu, był James Brandon Lewis Trio. tysfakcjonowany. Ale to jeszcze nie Lider to jedno z najgorętszych nazwisk wśród te- był koniec. Słuchaczy czekało jesz- norzystów młodego pokolenia. Od pierwszych cze spotkanie z legendą. dźwięków koncertu grupa pokazała ogromną ener- Muzycy Art Ensemble Of Chica- gię – w szczególności potęgę brzmienia saksofo- go, po wejściu na scenę, stali chwilę nu lidera. Właśnie mocny, a przy tym precyzyj- w ciszy, wszyscy zwróceni w jedną ny, dźwięk saksofonu i bezkompromisowa sekcja stronę, niczym do medytacji albo rytmiczna definiowały muzykę, podczas jednego modlitwy. Na sygnał Roscoe Mit- z najciekawszych występów na tegorocznym Jazz chella usiedli i za moment ze sce- Jamboree. ny popłynęła prawdziwa magia. Na JazzPRESS, grudzień 2018 |79

początku bardzo delikatne dźwię- popis solowy wiolonczelistki Tomeki Reid zaprosił ki, budujące niesamowitą aurę. słuchaczy do świata bliższego muzyce współczes- Jakbyśmy byli świadkami szamań- nej. Kiedy ponownie zagrała cała grupa, ze sce- skich praktyk z instrumentami. ny popłynęły dźwięki prezentujące drugie oblicze Z upływem czasu dźwięki robiły Art Ensemble Of Chicago – pełne rytmu, melodii, się coraz bardziej intensywne, co- radości. raz gęściejsze i coraz bardziej wcią- Bez wątpienia ta część występu była bardziej przy- gające. Nie zabrakło też elementów stępna dla szerokiej publiczności, ale dla kone- pozamuzycznych – słuchacze byli serów twórczości grupy stanowiła także nie lada świadkami swoistego performan- ucztę! Muzycy, a zwłaszcza sam Roscoe Mitchell, su ze strojami, rekwizytami i recy- udowodnili, że status legendy, od 50 lat obecnej na tacją. Szczególny podziw wzbudza- scenie, nie musi wiązać się z jakimikolwiek kom- ły długie improwizacje 78-letniego promisami, i że muzycy tej klasy, niezależenie od lidera na sopranie. wieku, potrafią być niekonwencjonalni i twórczy. Kolejny fragment muzyki przy- Niepostrzeżenie koncert dobiegł końca, choć niósł diametralną zmianę kon- w moim odczuciu, mimo później pory, mógłby wencji – usłyszeliśmy żywiołowy jeszcze trwać i trwać. Niestety, wraz z końcem tego duet na instrumentach perkusyj- występu skończyło się tegoroczne, sześćdziesięcio- nych. Rytmy na chwilę ożywiły letnie Jazz Jamboree. Patrząc na Roscoe Mitchella, publiczność, ale po chwili świetny festiwal ma jeszcze wiele przed sobą. › fot. Katarzyna Stańczyk Katarzyna fot. 80| Koncerty / Relacje fot. Marta Ignatowicz-Sołtys Marta fot.

Tomasz Stańko nasłuchiwał zza kurtyny

Marta Ignatowicz-Sołtys Jesień w Bielsku-Białej im. Tomasza Stańki [email protected] – Bielski Centrum Kultury, 15-18 listopada 2018 r.

Tegoroczna odsłona Jesieni Jazzo- W Bielskim Centrum Kultury od- wej w Bielsku-Białej miała wyjąt- słonięto popiersie artysty autorstwa kowe, bo wspominkowe, oblicze. Bronisława Krzysztofa oraz udostęp- Trudno wyobrazić sobie to wy- niono wystawę 30 portretów Stańki darzenie bez obecności Tomasza będących wspomnieniem przyjaź- Stańki, który od początku dzierżył ni trębacza z fotografem Andrzejem berło dyrektora artystycznego fe- Tyszką. W przeddzień wydarzenia stiwalu. O tym, jak ważną personą Rada Miejska nadała autorowi Bo- był w tym projekcie trębacz, mogli- sonossy tytuł Honorowego Obywa- śmy się przekonać już pierwszego tela Bielska-Białej. Ukłon trębaczowi dnia koncertowego. Począwszy od złożył każdy z muzyków, których do tegorocznej odsłony, festiwal nosi tej edycji sam Stańko wybrał i zapro- nazwę Jazzowej Jesieni im. Toma- sił: zadedykowane utwory, występy, sza Stańki. wspomnienia spotkań z artystą. JazzPRESS, grudzień 2018 |81

Synowie gromu Stańką. Towarzyszył im wtedy brytyjski saksofo- nista John Surman. On również był obecny na te- Zwieńczeniem pierwszego dnia fe- gorocznej odsłonie Jesieni i dołączył do polskiego stiwalowego był koncert formacji składu w ostatnim utworze. To był piękny występ. Marcin Wasilewski Trio. Kontra- Z odgłosem szeleszczących kroków na nieco mo- basista Sławomir Kurkiewicz, per- krych już, dawno opadłych liściach. Z kołnierzem kusista Michał Miśkiewicz i pia- płaszcza ustawionym na sztorc. Z kapeluszem za- nista Marcin Wasilewski chwycili wadiacko opadłym nieco bardziej na prawe ucho... publiczność za serce już od pierw- Podskórnie czułam obecność owego gentelmana, szego wejścia, prezentując się który z trąbką w ręce uważnie i z ojcowską nieja- w podkoszulkach z wydrukowa- ko dumą nasłuchuje zza kurtyny występu zespołu. nym portretem Stańki, autorstwa wspomnianego Andrzeja Tyszki. Jesienne ptasie radio A potem najbardziej bodajże uzna- ne na świecie polskie trio jazzowe Następnego dnia moją uwagę przykuł Wolfgang dało brawurowy występ. Wrażli- Muthspiel. Austriak, nazywany jednym z najbardziej wość w mocnym, acz unikalnym wpływowych gitarzystów swojego pokolenia, zapre- brzmieniu, niepowtarzalny język zentował na bielskiej scenie tegoroczny premiero- wyrazu – rzekłabym, bardzo pół- wy projekt o nazwie Wolfgang Muthspiel Chamber nocny, szukając jego umiejscowie- Trio, w którym towarzyszyli mu Matthieu Michel nia na muzycznej mapie Europy na trąbce i Colin Vallon na fortepianie. Koncert roz- – to cechy charakterystyczne tego począł Muthspiel, budując z pomocą efektów gitaro- tria. Akcenty wyważone, oszczęd- wych fugę na cztery głosy. Klasyczne wykształcenie ność słuszna, surowość zamierzo- artysty pobrzmiewało zresztą przez cały czas trwa- na – ale i czułość bez ograniczeń w otchłani lirycznej ekspresji. Chciałoby się powiedzieć: cu- dze chwalicie... ale i swoje znacie już całkiem nieźle. Chciałoby się też powiedzieć „synowie gromu”, bo nikt chyba nie ma wątpliwo- ści, jak ważną postacią na drodze MWT musiał być przez ostatnie 20 lat Tomasz Stańko. Sam Wasilew- ski przyznał, że relację z trębaczem mieli jak synowie z ojcem. Tego wieczoru artyści przypomnie- li słuchaczom o koncercie na Jazz Jamboree 1998, który dali wraz ze fot. Marta Ignatowicz-Sołtys 82| Koncerty / Relacje

nia koncertu – a to fugującym echem przeplatają- masz Stańko, uważny obserwator cych się nieustannie instrumentów, gdy jeden mu- i wielbiciel szeroko pojętej sztuki, zyk przejmował temat od drugiego niczym biegacz nie bez powodu zawarł obrazowe pałeczkę w sztafecie, a to wybornym solem gitary słowo „jesień” w nazwie swojego fe- klasycznej z wokalizą przypominającymi mi te Zo- stiwalu i, chociażby ze względu na hara Fresco. Zatrzymała mnie wyjątkowa uważność ten werbalny akcent, nie zamie- tych artystów na siebie nawzajem i czujne wzajem- rzam w swojej relacji koncerto- ne nasłuchiwanie. Przeplot i wymiana myśli, prze- wej uciekać od wrażeń wizualnych chwytywanie tematów i powroty do nich wymalo- i polskich listopadowych melan- wały w mojej wyobraźni obraz ptasiego radia, gdzie cholii. każdy pojedynczy szczebiot ma swoje słuszne miej- sce – nieważne, czy czynią to radosne i jasne w reje- Magik Frisell strach sikorki, czy też posępne i matowe sowy. Jakże miło było ich słuchać! Jak kropli deszczu Trzeciego festiwalowego wieczo- dzwoniących rytmicznie o jesienny parapet wie- ru miałam przyjemność obejrzeć czorową porą. I akompaniament równie deszczo- uchem rozległy i pełen kolorystycz- wy, jak w wierszu Leopolda Staffa Deszcz jesienny... nej przestrzeni pejzaż Ameryki, bo- Konsekwentny rytm i powtarzalność rodem z mu- wiem Bill Frisell jest najbardziej zyki minimal Philipa Glassa. Myślę sobie, że To- wyrazistą dla mnie żyjącą wizy- tówką subtelnej kompilacji muzy- ki country, folk, americana, w sosie rockowo-bluesowym. Jego improwizacja i zmysł gry po raz kolejny wprowadziły mnie w stan duchowej kontemplacji mu- zyki amerykańskiej. Gdy zamknę- łam oczy, z każdym brzmieniem wyświetlały mi się pocztówki po- szczególnych stanów, a gitarzysta po raz kolejny udowodnił, że nawet – a może szczególnie – w wydaniu solo jest niepokonanym mistrzem pejzaży, muzycznej ilustracji i oazą spokoju w jednym. Niezwykle de- likatny i czuły, sam pierwszy czer- piący sporą przyjemność z odby- wanej ze słuchaczami podróży. Gdybym miała podsumować to

fot. Marta Ignatowicz-Sołtys Marta fot. wydarzenie jednym zdaniem JazzPRESS, grudzień 2018 |83 fot. Marta Ignatowicz-Sołtys Marta fot.

powiedziałabym, cytując Gre- bić i temat z wariacjami dziecięcych piosenek do chutę, o „historii pewnej podró- poduszki na dwóch akordach. Słuchałabym oczaro- ży” lub zwróciłabym się w stro- wana. Bo jak trafnie, lekko z angielska, wyraziła się nę filmowych tytułów, takich jak moja 5-letnia córka, „On robi magię”. Cokolwiek jest Oczy szeroko zamknięte. Magik Fri- jej materią wstępną. Jak garncarz, nadaje formę za- sell przeniósł mnie tego wieczoru leżną wyłącznie od kaprysu palców i ludzkiej wraż- z pękającej w szwach sali Bielskie- liwości. Nam w tym procesie twórczym wypadało go Centrum Kultury na pustkowie tylko nie przeszkadzać. Route 66. Kilka lat temu po koncer- cie Billa na warszawskiej scenie Królewska karoca Studia S2 przyjaciel zapytał mnie o wrażenia. Zapytał z pewnym nie- Ostatni dzień festiwalu – by tradycji stało się zadość pokojem, zauważając, że przez cały – należał do jazzu tradycyjnego właśnie. Tegorocz- czas trwania koncertu nie otwo- na odsłona jednak znacznie wykraczała poza pro- rzyłam oczu. Odpowiedziałam mu pozycje, z którymi spotykaliśmy się na poprzed- wówczas, że był to najlepszy film, nich edycjach Jazzowej Jesieni. Na początek bardzo jaki w ostatnim czasie oglądałam. oczekiwany przez publiczność, perfekcyjnie wysty- O obrazie, którego świadkiem by- lizowany na lata trzydzieste Jazz Band Młynarski- łam tego wieczoru, szczerze mogę Masecki. powiedzieć to samo. Zespół zaprezentował repertuar ze świetlistych Wizjoner Bill. I jak wdzięcznie dla muzyki polskich lat międzywojennych. Wspo- przemycał tematy amerykańskich mniał wybitnych kompozytorów tamtych czasów, szlagierów! Dla mnie mógłby zro- takich jak Henryk Wars, Jerzy Petersburski, Samu- 84| Koncerty / Relacje fot. Marta Ignatowicz-Sołtys Marta fot.

el Ferszko czy bracia Artur i Henryk Goldowie, two- Tomasza Stańkę i mamy nadzieję, rzących hity na potrzeby filmu, kabaretu, teatru że ogląda ten koncert i bardzo mu i rewii, a także na zamówienie coraz liczniejszych się podoba”. Młynarski pomagający wytwórni płytowych, takich jak Syrena Record. Jak Rogiewiczowi w przejęciu sterów wspomniał Jan Młynarski, wykopane spod metrów za perkusją i podający (znów) sztafe- popiołów, wybrane spośród tysięcy, stare tematy za- tową pałeczkę, by Pan M. zajął miej- lśniły pięknym złotem. Dziewięć z nich zaaranżo- sce Pana R, gdy ten z kolei udaje się wali na potrzeby płyty Noc w wielkim mieście. do ksylofonu; noga prawa Mistrza Praca na linii Młynarski-Masecki to jedna z naj- Maseckiego, filuternie podskaku- jaśniejszych perełek minionego już festiwalu. I nie jąca i uciekająca w prawo, jakby się mówię tu o dostawionych na sali krzesłach czy pły- chciała rozdzielić z resztą ciała lub cie, która zdążyła już pokryć się platyną. Panowie przynajmniej dać własny koncert – pompatycznie i z przekąsem wjechali w stajnię tyle, że taneczny; frak Młynarskie- ECM-u królewską karocą zaprzęgniętą w trzy sak- go i garnitury reszty, wypastowa- sofony, pianino, perkusję z epoki, basowego „ślima- ny but, długość nogawki właściwa, ka” i banjo. I roznieśli scenę w wióry – świeżością, królewski w barwie welur Jazz- klasą i kunsztem. band Młynarski-Masecki zwisają- Nie zliczę, ile razy odruchowo miałam ochotę po- cy z pulpitów; zadziorne wokalisty prawić na głowie wyimaginowany wymyślny to- okulary przeciwsłoneczne z epoki; czek czy innego lisa zwisającego na ramieniu. gestykulacja Młynarskiego i posta- Jakbym znów obejrzała Allenowskie O północy wa przed równie pięknie prezentu- w Paryżu, tyle że z lepszą muzyką. Nikogo też nie jącym się mikrofonem... To wszyst- trzeba było przekonywać, że – cytując księgę Gene- ko pokazywało, że również – a może sis – było to bardzo dobre. Pod koniec koncertu Mar- szczególnie – panom ten powrót do cin Masecki powiedział: „Mamy w pamięci i sercu przeszłości bardzo się podobał. JazzPRESS, grudzień 2018 |85

Latynoska potańcówka zarówno z muzycznej materii, jak i ust grającego. Jakby chciał nam przekazać, że latin jazz ma nie Festiwal zakończył Eddie Palmie- tylko swoją bright side, do której przywykliśmy. Ot- ri Afro-Caribbean Jazz Sextet. Ed- worzył przed nami latynoską duszę, która jest też die Palmieri to portorykański rozdarta. Za ten krótki wstęp jego koncertu jestem dziesięciokrotny laureat nagrody najbardziej wdzięczna. Za cząstkę jesiennego mro- Grammy, kompozytor salsy oraz ku i bólu. latynoskiego jazzu. Muzyczny in- Chwilę później na twarz 82-latka powrócił uśmiech, nowator łączący latynoską tanecz- który wprowadził słuchaczy w gorący klimat bossa ność i melodykę z bezkompromi- novy i samby, mocno komplikując europejski zwy- sowością jazzu. A teraz zostawmy czaj klaskania na 1 i 3. Na szczęście nie poddali się wszystkie informacje o artyście ani słuchacze, ani nauczyciel Palmieri, cierpliwie i o należnych mu zasługach. Na prezentujący, jak klaskać należy. Po takim ćwicze- scenę wyszedł człowiek, który po- niu gimnastycznym wygodne fotele BCK-u zdawa- stanowił życzliwie przeprowadzić ły się być zawadą i zwalistym drzewem na drodze grupę Europejczyków przez histo- do wyzwolenia dla stóp i bioder. Już sam zespół ryt- rię swoich muzycznych korzeni. miczny potrafił rozruszać niejedno zdrewniałe ży- Lider sekstetu zapowiedział swój ciem codziennym, umęczone polskie ciało. koncert jako „Night of Latin Jazz”. Latin jazz ma w sobie podobną magię, co tango ar- Przewrotnie rozpoczął go molo- gentyńskie, muzyka luzofońska czy wszelki rodzaj wym solem fortepianu, pełnym szeroko pojętej muzyki plemiennej, której ukryty bólu i krzyku wydobywających się podskórnie dźwięk i rytm tak silnie zintegrowane są z ciałem wykonawczym. Gdy my, biali, usiłuje- my się go nieudolnie nauczyć, oni otrzymują cały pakiet zdolności już na starcie, wysysając je wraz z mlekiem matki. Jestem przekonana, że ten występ nieszczególnie odbiegał od małomiasteczkowej potańcówki na obrzeżach Puerto Rico czy boskiego Buenos. Nie było kartek z nutami. Wszędobylskich pulpitów brak. Jedno ciało grające od pierwszego do ostatnie- go taktu. Panowie byli z tych, którym zapis nutowy w graniu nie przeszkadza. A na widowni? Były tań- ce i swawole. Hulanki działy się na scenie. Głodnych i żądnych głębszych badań nad materią zapraszam po płyty wyżej wymienionych artystów, których obecność na rynku muzycznym w ostat- nim czasie była głównym powodem naszego biel-

fot. Marta Ignatowicz-Sołtys Marta fot. skiego jesiennego spotkania. › 86| Koncerty / Relacje fot. Paulina Krukowska Paulina fot.

Jaka jest kondycja polskiego jazzu?

Jakub Krukowski Blue Note Poznań Competition – Poznań, [email protected] Blue Note, 12-15 października 2018 r.

Gwiazdą koncertów, towarzyszą- filozofowania na temat kondy- cych tegorocznej odsłonie Blue cji polskiego jazzu”. Bogate karie- Note Poznań Competition, był Zbi- ry laureatów kolejnych edycji po- gniew Namysłowski. We wrześ- znańskiego konkursu zdają się niowym JazzPRESS artysta za- potwierdzać ten pogląd. Również w pytany, czy miałby problem ze tym roku poziom wykonawczy za- sformowaniem kwintetu z muzy- kwalifikowanych do finału uczest- ków poniżej trzydziestego roku ży- ników był bardzo wysoki i pewnie cia odpowiedział: „Najmniejszego! niewiele czasu minie, a usłyszymy Niech to służy za podsumowanie o ich następnych sukcesach. JazzPRESS, grudzień 2018 |87

Siła w młodzieży Występ legendarnego muzyka nie był jego je- dynym udziałem w imprezie. Artysta został za- Koncert mistrza udowodnił, że jego proszony do konkursowego jury, gdzie wspólnie śmiała deklaracja nie była jedynie z pianistą Piotrem Kałużnym i skrzypkiem Krze- dobrze brzmiącym sloganem. Gra- simirem Dębskim (podobnie jak w latach ubie- jącemu na saksofonach (altowym, głych, przewodniczącym komisji) decydował sopranowym i sopranino) lidero- o przyznaniu nagród. Pierwsze miejsce w katego- wi, poza stałymi członkami gru- rii zespołów instrumentalnych zgarnął Kuba Ba- py, puzonistą Jackiem Namysłow- naszek Quartet (Marcin Konieczkowicz – sak- skim i kontrabasistą Andrzejem sofon altowy, Kuba Banaszek – fortepian, Tymon Święsem, towarzyszyli – należą- Trąbczyński – kontrabas, Max Olszewski – per- cy do młodszego pokolenia piani- kusja). Choć repertuar grupy opiera się głównie sta Marcel Baliński oraz perkusi- na twórczości lidera, podczas koncertu finałowe- sta Dawid Fortuna. Szczególną rolę go panowie zaimponowali interpretacją All Of You odegrał ten ostatni, w zespole za- Cole Portera. Najlepszym instrumentalistą ogło- stąpił bowiem tragicznie zmarłego szono perkusistę Mateusza Brzostowskiego, który Grzegorza Grzyba. Od pierwszych zostawił w tyle konkurencję energiczną solówką taktów jasne było, że godnie uzu- w Fast Future, autorstwa Dawida Kostki. W katego- pełni bolesny brak w sekcji, zresztą obaj „nowi” członkowie są muzyka- mi o uznanej już renomie. Repertuar zdominował materiał z dwóch ostatnich albumów saksofo- nisty – Polish Jazz – Yes! oraz Nice & Easy. Pochodząca z drugiego z nich kompozycja Pieśń Pterodaktyla bra- wurowo otworzyła koncert, zgrab- nie przechodząc w Świr na lewo, świr na prawo, z nowszej produk- cji. Jako, że miałem okazję uczest- niczyć w zeszłorocznym występie kwintetu na tej samej scenie, mo- głem dostrzec jak doskonale uda- ło im się ograć ten materiał. Miłym zaskoczeniem było pojawienie się nieco starszych kompozycji – Bar- dzo smutej bossanovy (album Open) oraz Seven / Eleven (album Follow

Your Kite). Krukowska Paulina fot. 88| Koncerty / Relacje

rii wokalnej, po raz pierwszy w historii imprezy, spół nosi nazwę Standards Trio, wygrał mężczyzna – Łukasz Reks. nic dziwnego, że większość reper- Jak co roku, wielkie pochwały należy skierować tuaru stanowiły interpretacje cu- w stronę home bandu akompaniującemu uczestni- dzej twórczości – od Charlesa Min- kom. Sekcja w składzie – Kajetan Galas (fortepian), gusa (Self - Portrait In Three Colors), Damian Kostka (kontrabas) i Adam Zagórski (per- przez Joe Hendersona (Punjab, Sere- kusja), w dużym stopniu przyczyniła się do tak do- nity), aż po Antonio Carlosa Jobima brego poziomu konkursu. (Passarim). Klasyczne kompozycje uzupełniły autorskie pozycje z dy- Dwa wieczory jazzowych standardów skografii lidera, wypełnione cha- rakterystyczną dla niego melodyj- Dzień przed występem kwintetu Namysłowskiego se- nością i skłonnością do jazz-rocka. rię koncertów, towarzyszących konkursowi, otworzył Niezwykłą niespodziankę organi- Kurt Rosenwinkel. Amerykański gitarzysta powró- zatorzy przygotowali na zakończe- cił do Blue Note po dwudziestu latach, by promować nie imprezy. Inaczej niż w latach wydaną w ubiegłym roku płytę Caipi. Materiał ma ubiegłych festiwalowe atrakcje szczególny charakter – jego nagranie zajęło artyście przedłużono do poniedziałku, kie- dziesięć lat, a skomplikowaną melodię zagrał niemal dy na scenie pojawiła się Moni- samodzielnie, sięgając po dziewięć instrumentów. ka Borzym. Towarzyszył jej najlep- Na żywo wspierali go dwaj koledzy Dario Deid- szy z możliwych akompaniament da (gitara basowa) oraz Jorge Rossy (perkusja). Ze- – Trio Wojciecha Karolaka w skła- fot. Paulina Krukowska Paulina fot. JazzPRESS, grudzień 2018 |89

o ich wspólne nagranie. Perfekcyjne porozumienie i serdeczna atmosfera, oparta na obopólnym sza- cunku, przełożyły się na znakomitą grę. Jeśli taka produkcja nigdy nie ujrzy światła dziennego, to po- fot. Paulina Krukowska Paulina fot. znańska publiczność może czuć się wyróżniona, że była świadkiem tak magicznego wieczoru. Na tle innych imprez Blue Note Poznań Competi- tion to wciąż młody twór. Po pięciu edycjach ma on już jednak status istotnego punktu wśród kra- jowych wydarzeń. Duża liczba zgłoszeń co roku zmusza organizatorów do surowej selekcji, któ- ra zapewnia bardzo dobrą jakość finałowych wy- konań. Zacięte zmagania uczestników uzupełnia- ją znakomite koncerty towarzyszące, sprawiając, że impreza już na stałe wpisała się w kalendarz jazzowej jesieni. ›

dzie: lider (organy Hammonda), To- masz Grzegorski (saksofon tenoro- wy) oraz Arek Skolik (perkusja). Połączenie czołowej wokalistki młodego pokolenia z wymarzoną sekcją do swingu naturalnie zde- terminowało program. Artyści sięgnęli po wielkie standardy jak: Sophisticated Lady Duke’a Ellingto- na, czy My Romance, spopularyzo- wany przez Ellę Fitzgerald. Na tle światowych szlagierów szczególnie emocjonalnie wybrzmiał napisa- ny przez Karolaka utwór Wyszłam za mąż zaraz wracam, do słów Ma- rii Czubaszek. Choć w swoich indywidualnych projektach Monika Borzym skupia się aktualnie na innym repertua- rze, a Trio Wojciecha Karolaka zda- je się unikać studyjnych rejestracji, to po takim koncercie, aż prosi się fot. Paulina Krukowska 90| Koncerty / Relacje fot. Piotr Fagasiewicz Piotr fot.

Ekspresja pianistów

Piotr Fagasiewicz Międzynarodowy Festiwal Pianistów Jazzowych (wybrane koncerty) [email protected] – Kalisz, Centrum Kultury i Sztuki, klub Komoda, 22-25 listopada 2018 r.

Festiwal Pianistów Jazzowych cią wystąpił w składzie, z którym w Kaliszu, jako jedyny w naszym nagrał swoje najnowsze płyty kraju, stawia co roku na prezenta- Creationism i Froots. Na uwagę za- cję różnorodnych projektów arty- sługiwały nastrojowe, emocjo- stycznych, w których jazzowy for- nalne frazy w utworze Ogumie- tepian odgrywa główną rolę. Jego nie i niezwykle spójne muzycznie czterdziesta piąta edycja była prze- Homonto. Pianista i kształtują- krojem tego, co w ostatnim czasie cy wraz z nim linię melodyczną pianiści wnieśli ciekawego do mu- saksofonista Marek Pospieszalski zyki improwizowanej. doskonale byli wspierani przez Trzydniowy maraton rozpoczął sekcję rytmiczną z basistą Ma- kwartet krakowskiego pianisty xem Muchą i grającym na perku- młodego pokolenia Kuby Płuż- sji Dawidem Fortuną. Razem sta- ka. Przed kaliską publicznoś- nowili świetnie uzupełniającą się JazzPRESS, grudzień 2018 |91 całość, ze świetnymi interakcja- mi i energetycznymi solowymi partiami muzyków. Odmienny charakter miał kolej- ny występ. Muzycy formacji Stryjo pod wodzą Nikoli Kołodziejczyka zaproponowali, jak zawsze, włas- ną oryginalną formułę twórczą. Wszystkie utwory tworzone były na bieżąco na zadane przez pub- liczność tematy. Równoprawnymi kompozytorami i aranżerami byli w tym przypadku basista Maciej Szczyciński i perkusista Michał Bryndal. Dzięki takiemu założe- niu każdy występ formacji jest zu- pełnie inny. Pozwala to muzykom zachować spontaniczność i radość wspólnego grania. Wiele radości z występu przed ka- liską publicznością miała również gwiazda tego wieczoru, pochodzą- ca z Australii pianistka i wokalist- ka Sarah McKenzie. Zachodni re- cenzenci nazywają ją „nową Dianą Krall”, ale moim zdaniem podo- bieństwo kończy się na cechach fi- zycznych. Pianistka debiutowała w 2011 roku albumem Don’t Tempt Me, który był nominowany do naj- ważniejszej nagrody australijskie- go przemysłu muzycznego ARIA. Dwie ostatnie płyty wydała już w wytwórni Impulse!, występując w tym czasie na największych fe- stiwalach amerykańskich i euro- pejskich. Artystka odwiedziła w ubiegłym roku Polskę, promując swoją fot. Piotr Fagasiewicz 92| Koncerty / Relacje

ostatnią płytę Paris In The Rain. Tytułową kompozycję z tej pły- ty, a także jej najnowszy program San Francisco – Paris Of The West, który niebawem się ukaże, zapre- zentowała kaliskiej publiczności. Pianistce towarzyszył europej- ski skład jej kwartetu: gitarzy- sta Jo Caleb, basista Pierre Bous- saguet i perkusista Marco Valeri. Pianistka miała świetny kontakt z publicznością, owacyjnie przyj- mowane były jej wypowiedzi po polsku. W ostatnim dniu festiwalu zapre- zentował się Paweł Kaczmarczyk, który z muzykami swojego kwarte- tu – Tomkiem Torresem (perkusja), Andrzejem Święsem (bas), Woj- ciechem Długoszem (aka Mr Kri- me – elektronika) oraz Polish Brass Quintet zaprezentowali materiał z płyty Kaczmarczyk vs Paderewski: Tatra, zaledwie kilka dni po jego premierze. Bezpośrednią inspiracją projek- tu był wydany w 1884 roku Album Tatrzańskie – cykl sześciu utwo- rów na fortepian autorstwa Ig- nacego Jana Paderewskiego. Tych opracowań tańców i pieśni góral- skich Paderewski, zainspirowany muzyką ludową Podhala, dokonał w duchu romantycznym, z dużym wpływem muzyki Fryderyka Cho- pina. Kaczmarczyk zachował oryginal- ną tonację utworów, a także ich fot. Piotr Fagasiewicz kolejność, ale sześć oryginalnych JazzPRESS, grudzień 2018 |93

utworów było dla niego punk- tem wyjścia do stworzenia dzie- więciu kompozycji. Na koncercie w Kaliszu można było się prze- konać, jak ważną rolę odgrywa- ły w tym projekcie sekcje – ryt- miczna i instrumentów dętych blaszanych z puzonem, trąbkami i tubą. Sam lider, znany z emo- cjonalnych wykonań, grał ca- łym ciałem, ekspresją i dynami- ką zachwycając co kilka chwil. Koncert łączący folk, elektronikę, klasykę i jazz na długo zapewne zostanie w pamięci publiczności, a może i artyści zapamiętają za- służone owacje. Podczas festiwalu w korytarzach Centrum Kultury i Sztuki moż- na było oglądać wystawę zdjęć An- drzeja Dąbrowskiego – perkusisty, wokalisty i fotografika jazzu. › fot. Piotr Fagasiewicz Piotr fot. 94| Koncerty / Relacje fot. Beata Gralewska Beata fot.

Improwizacja jest kobietą

Festiwal Ad Libitum (wybrane koncerty) Adam Kiepuszewski – Warszawa, Centrum Sztuki Współczesnej [email protected] Zamek Ujazdowski, 25-27 października 2018 r.

Trzynasta już edycja festiwalu mu- wirtuozami swoich instrumentów. zyki improwizowanej Ad Libitum Zdecydowanie najlepszą frekwen- była poświęcona przede wszyst- cją cieszyli się artyści z pierwszego kim twórczości i osiągnięciom płci dnia. Wiadomo, pierwszy, inaugu- pięknej. Nie nazwałbym tego femi- racyjny dzień, zazwyczaj najbar- nistycznym manifestem ze strony dziej przyciąga publiczność, tym organizatorów, może raczej próbą razem zresztą nie bez przyczyny. pokazania, że kobiety mają obecnie Iva Bittová zaczarowała publicz- niezaprzeczalny wkład w muzy- ność niekonwencjonalnym podej- kę improwizowaną i że nietrudno ściem zarówno do skrzypiec, jak znaleźć artystki wybitne, które są i do głosu. Jej muzyka czerpała ze JazzPRESS, grudzień 2018 |95 słowiańskiej i cygańskiej muzyki było odczuć niezwykłą frajdę instrumentalistek, ludowej, co przejawiało się zarów- pasję, radość ze wspólnego tworzenia i dzielenia się no w skalach, jak i w muzycznej pozytywną energią z odbiorcami. wrażliwości. Artystom na scenie Istnieje zasadniczy problem z muzyką stricte im- tego festiwalu z reguły trudno jest prowizowaną: kiedy znika harmonia, rytm, temat ustać w jednym miejscu, Bittová i forma, z czym tak naprawdę zostajemy? Czy mu- jednak poszła o krok dalej i już bez zyka wykonywana przez artystki mogłaby zostać dodatkowego nagłośnienia prze- odegrana przez amatorów czy kompletnych lai- szła się wzdłuż publiczności, wda- ków? Czy w obecnych czasach można wprowadzić jąc się w niezwykle intymną mu- jeszcze jakiekolwiek innowacje w muzyce impro- zyczną konwersację. wizowanej? Atonalność już dawno przeżyła swój Nieco rozczarował mnie koncert renesans, a „niekonwencjonalne” wykorzystanie Christiane Bopp (puzon) i Nu- instrumentów już tak nie zaskakuje. Choć oczywi- rii Andorry (perkusjonalia). Nie ście dalsze zagłębienie się w taką dyskusję mogło- kwestionuję wyobraźni muzycz- by doprowadzić do wielu nieporozumień i sporów, nej obydwu pań, lecz trudno było jedno jest pewne: artystki występujące na festiwa- utrzymać się z nimi na pokładzie. lu zaprezentowały nieprzeciętne umiejętności. Mu- Brakowało w tym jakiegoś zamy- zyka przez nie wykonywana mieściła się cały czas słu, inwencji. Wraz z przebiegiem w granicach szeroko rozumianej awangardy, której koncertu artystki wydawały się co- z cierpliwością wysłuchiwała wymagająca publicz- raz bardziej odseparowane od pub- ność. › liczności i wydawały się tracić wza- jemną komunikację. Sztuka dla sztuki też jest sztuką, lecz w tym przypadku całość była bezbarwna i trochę nijaka. Humoru i rozluźnienia atmosfery dostarczyły Les Diaboliques, czyli Irène Schweizer na fortepianie, Jo- ëlle Léandre na kontrabasie i Mag- gie Nicols ze swoimi wokalizami. Panie zaserwowały niezwykłe, pa- tetyczne i zanurzone w absurdzie widowisko, w którym opera łączyła się z teatrem i wodewilem. Całość, choć dość groteskowa, miała w so- bie ład i porządek, a pozorny cha- os był (minimalnie) kontrolowany. Przede wszystkim jednak można fot. Beata Gralewska 96| Koncerty / Relacje fot. Piotr Szajewski Piotr fot.

Mały, duży świat Aarona Parksa

Krzysztof Komorek Aaron Parks Little Big – Warszawa, [email protected] 12on14 Jazz Club, 2 listopada 2018

Na pierwszym planie pozostawał na Parksa wziął swą nazwę od przeważnie gitarzysta, a od czasu do tak właśnie zatytułowanej powie- czasu swoje sola wtrącał Parks. Na- ści Johna Crowleya (polskie wyda- tomiast basista i perkusista niemal nie ukazało się pod tytułem Małe, przez cały czas ograniczali się do duże). Kultowej, wielopokolenio- tworzenia solidnej podbudowy dla wej sagi science fiction, porówny- wspomnianych wyżej instrumen- wanej z wielkim dziełem Gabriela tów – tak było na koncercie otwiera- Garcíi Márqueza Sto lat samotno- jącym najnowszą trasę Aarona Par- ści. Little Big to jedna z ulubionych ksa i jego zespołu. Co miało miejsce książek Parksa, a poetyckie opisy w warszawskim klubie 12on14. literackiego świata próbuje piani- Little Big – najnowszy album i jed- sta przełożyć na autorską kreację nocześnie najświeższy projekt Aaro- własnej, muzycznej rzeczywistości. JazzPRESS, grudzień 2018 |97

Little Big wywodzi się jednak tak- sing Mind i Small Planet. Jednak już w kolejnych, po- że z kilku wcześniejszych dzia- cząwszy od The Trickster, pojawiły się: rhodes, nie- łań Parksa. Może być uznawany za wielki korg oraz sterowane laptopem pętle. swoistą kontynuację debiutanckiej Jak już wspomniałem, na pierwszym planie pozo- płyty Invisible Cinema, która nigdy stawał przeważnie gitarzysta, a od czasu do czasu w pełni nie zaistniała w wersji live. swoje sola wtrącał Parks. Natomiast basista i per- Swoje korzenie ma również w pro- kusista niemal przez cały czas ograniczali się do jektach, w których Parks występo- tworzenia solidnej podbudowy dla wspomnianych wał bardziej w roli sidemana niż wyżej instrumentów. Prawie półtoragodzinny set lidera: koncertach z Kurtem Rosen- zakończył solowy bis w wykonaniu pianisty, im- winklem czy w grupie James Farm. prowizacja połączona z Lilac, jeszcze jednego utwo- Kwartet Little Big tworzą, poza Par- ru z najnowszej płyty. ksem, basista David „DJ” Ginyard, To był niewątpliwie atrakcyjny koncert. Ze znako- perkusista Tommy Crane – dłu- micie przemyślanym i świetnie wykonanym ma- goletni przyjaciel pianisty, jeszcze teriałem. Zachęcający do sięgnięcia po studyjne z czasów dzieciństwa – oraz nowo- nagrania. Choć –– dla mnie – z lekkim ukłuciem zelandzki gitarzysta Greg Tuohey. żalu. Wolę Parksa czysto akustycznego, nieco ro- Ten właśnie znany z albumu skład mantycznego, jak choćby we wstępie do Siren, któ- pojawił się na koncercie w War- ry także wybrzmiał tego wieczoru. Nie umniejsza szawie – pierwszym przystanku to jednak w najmniejszym stopniu jakości wyda- podczas promocyjnej trasy płyty. rzenia, dzięki której nie żałowałem swojej na nim Parks, który tytularnie jest liderem obecności. › zespołu, ustawia się w kwartecie bardziej w roli kreatora, konceptu- alisty. Nie brakuje oczywiście pod- czas koncertów jego solowych po- pisów, ale frontmanem grupy jest zdecydowanie Tuohey, którego Parks poznał w roku 2011, gitarzy- sta ze sporym doświadczeniem w jazzie, rocku i popie. Ta różnorodność ma zresztą prze- łożenie na stylistyczną prezen- cję Tuoheya. Niemal cały koncert – poza utworem finałowym – - wy pełniły kompozycje z promowanej płyty. Często płynnie przechodzą- ce jedna w drugą. Rozpoczął Parks, używając tylko fortepianu w Ri- fot. Piotr Szajewski 98| Koncerty / Relacje fot. Radek Padzik Radek fot.

Kosmiczna, funkowa odyseja

Adam Kiepuszewski Knower – Warszawa, klub Palladium, [email protected] 5 listopada 2018 r.

Grupa Knower zaliczyła swój Występ Knower rozpoczął się przy- pierwszy raz w Warszawie (a drugi długim, przedziwnym i nieco kiczo- raz w Polsce, w zeszłym roku zagra- watym wstępem z taśmy, po którym ła jako support przed Red Hot Chi- z ciemności wyłonili się muzycy. li Peppers w Krakowie). Na ich pły- Louis Cole, lider i perkusista w jed- tach trochę za bardzo przeważają nym, ubrany był w jednoczęścio- elektroniczne brzmienia, a dobre wy strój szkieletowca oraz okulary kompozycje schodzą na drugi plan. przeciwsłoneczne. Praktycznie cały Wszelkie wątpliwości co do jakości koncert zwracał na siebie uwagę. koncertu okazały się jednak zupeł- Nie umniejszałbym jednak wyglą- nie bezpodstawne. dowi wokalistki Genevieve Artadi, JazzPRESS, grudzień 2018 |99

która z kitką z boku przypominała i wzbogacały proste i oszczędne utwory. Maniakal- postać z japońskiej kreskówki. ne sola na perkusji Cole’a wypełnione były różnymi Towarzyszyli im Petter Olofsson odmianami muzyki tanecznej, od disco po drum’ na basie (znany między innymi n’ bass, house i jungle. Podczas dwóch utworów wy- z Norrbotten Big Band), Jacob Mann ciągnął mały keyboard i zasamplował proste ele- na klawiszach (Jacob Mann’s Big menty melodyczno-rytmiczne, z których potem po- Band, Louis Cole) i Nick Semrand, wstawały całe kompozycje. W połowie koncertu również na klawiszach (Cory Hen- Louis wstał i zaczął rzucać pałeczkami w ustawiony ry & The Funk Apostles). Aranżacje z tyłu talerz perkusyjny (dopiero za trzecim razem koncertowe dość radykalnie róż- udało mu się w niego trafić). niły się od wersji studyjnych. Mu- Z każdym kolejnym utworem publiczność coraz zycy postawili na funkowy trans bardziej wchodziła w interakcję z zespołem. Jedy- i wirtuozerskie umiejętności. Zde- nym problemem był źle nagłośniony głos wokalist- cydowanie bliżej im było do live ki, któremu ciężko było się przebić przez elektrycz- sessions zespołu, niedawno wrzu- ną fuzję pozostałych instrumentów. W momentach conych na Youtube’a. wyciszenia natomiast wybrzmiewał najlepiej. Ten koncert to była jedna wielka Swój największy hit, Overtime, zostawili na koniec, kosmiczna, funkowa odyseja. Mię- co było raczej dość przemyślanym zabiegiem. Głów- dzygwiezdne improwizacje każde- nie dlatego, że po takiej kulminacji energii wszystko go z członków zespołu urozmaicały już w zasadzie zostało powiedziane. › fot. Radek Padzik Radek fot. 100| Koncerty / Relacje fot. Piotr Fagasiewicz Piotr fot.

… a milczenie złotem

Krzysztof Komorek Aga Zaryan – Łódź, klub Wytwórnia, 15 listopada 2018 r. [email protected]

Dzień przed oficjalną premierą nych instrumentach klawiszowych. swojego nowego albumu zaśpie- Obok niego grupę towarzyszącą ar- wała w łódzkiej Wytwórni Aga Za- tystce tworzyli: gitarzysta David Do- ryan. Wokalistka zaprezentowała ružka, basista Alan Wykpisz oraz się na scenie z kwartetem prowa- portugalski perkusista i perkusjo- dzonym przez Michała Tokaja, gra- nalista Pedro Segundo. Muszę przy- jącego tym razem na elektronicz- znać, że instrumentaliści wypadli JazzPRESS, grudzień 2018 |101

znakomicie. Pomimo że był to do- (Spirit Voices z albumu The Rhythm Of The Saints), piero drugi koncert na trasie, dało Carli Bley (Boo To You Too) i Steviego Wondera. się odczuć dobre zgranie i porozu- Właśnie wonderowski Evil połączony z poprzedza- mienie pomiędzy muzykami. jącym go kapitalnym hołdem dla Geri Allen – jedy- Kapitalne solówki Doružki, Wy- nym utworem zaśpiewanym bez słów – były naj- kpisza i Segundo co rusz wzbudza- mocniejszymi punktami całego występu. ły aplauz widowni. Nie sposób nie Myślę, że większość publiczności z przyjemnością pochwalić również czujnie panu- sięgnie teraz po nagrania w wersji studyjnej. I bawił- jącego nad całością Michała Toka- bym się tego wieczora całkiem dobrze, gdyby nie to, ja oraz samej Agi Zaryan, która – co że atrakcyjną muzycznie propozycję zepsuły mi trzy oczywiste w tej formule – brylowa- sprawy. Po pierwsze, odczułem pewien dysonans, ła na pierwszym planie. słysząc kilkakrotnie słowa o przywiązaniu do Pol- Koncert wypełnił materiał z pro- ski i polskości zestawione ze śpiewaniem o ważnych mowanej na koncercie płyty High sprawach społecznych i – przede wszystkim – osobi- & Low i rzec trzeba, że premiero- stych po angielsku. Po drugie, zawiodła, moim zda- we utwory wypadły bardzo dobrze. niem, konferansjerka. Więcej nie zawsze znaczy le- Świetne, oryginalne kompozycje piej i nie mam tu na myśli politycznych deklaracji, autorstwa Davida Doružki, Dar- jakie padały ze sceny. Wreszcie brak możliwości za- ka Oleszkiewicza, Michała Tokaja kupienia na koncercie promowanej płyty. Daleki je- i Marcina Wasilewskiego przepla- stem od winienia w tym ostatnim wypadku arty- tały się z coverami Paula Simona stów, ale sytuacja wypadła bardzo niepoważnie. › fot. Piotr Fagasiewicz Piotr fot. 102| Rozmowy fot. Kuba Majerczyk Kuba fot. JazzPRESS, grudzień 2018 |103

Jeden z najbardziej charakterystycznych kontrabasów lat osiemdziesiątych. W tamtej dekadzie najwierniejszy współpracownik Tomasza Stańki, podpora różnych jego grup, między innymi Freelectronic. Rozpoczętą wówczas dzia- łalność solową kontynuował następnie w latach dziewięćdziesiątych w Niem- czech, gdzie zdecydował się wyemigrować. Spowodowało to, że zniknął z polskiej sceny i został niemal zupełnie zapomniany. Za granicą współpracował z tak wybitnymi postaciami światowego jazzu, jak Charlie Mariano i John Tchicai. Jest jednym z niewielu polskich muzyków, którzy odważyli się nagrać płytę na kontrabas solo (Bassfiddle alla polacca). Przypomniał przy tym o swoich polskich korzeniach. Ostatnio zaczął znów pojawiać się na scenach polskich klubów za sprawą współtworzonej z młodymi muzykami i raperem Eskaubeiem formacji Sophia Grand Club. Niegdyś Witold Szczurek, dziś – Vitold Rek.

Nie dać się zaszufladkować Piotr Wickowski [email protected]

Piotr Wickowski: Kiedy widzieli- nego klarnecistę swingowo-dixie- śmy się poprzednio, pytałem cię, landowego profesora Lesława Lica. co sądzisz o powrocie do współ- Było nas w tej klasie pięciu, może pracy z Tomaszem Stańką. Powie- sześciu. I na jedną z prób tego kla- działeś, że jesteś do tego gotowy sowego zespołu przyszedł Tomek i wszystko zależy od niego. Teraz Stańko, zaproszony przez naszego już, niestety, pozostało nam tylko pianistę Wojtka Groborza. Tomek wspominanie, jak kiedyś przebie- był u nas ze 20 minut i słuchał, gała wasza współpraca. Jak to się jak gramy bebopowe utwory. Po stało, że trafiłeś do jego zespołu? tej próbie powiedział do mnie: „Ty brzmisz świetnie, ty będziesz grał”. Vitold Rek: Uczyłem się w krakow- Takie było moje pierwsze osobiste skim Liceum Muzycznym. Był tam spotkanie z Tomkiem, w roku sie- też dodatkowy kurs, tak zwana demdziesiątym drugim, może trze- klasa jazzu, prowadzona przez zna- cim. Bardzo mnie podbudowało to, 104| Rozmowy co od niego usłyszałem, i utwierdziło, że idę w do- Tak, na przestrzeni właściwie brym kierunku, że być może mam talent. Osiem lat dwunastu lat, od osiemdziesiąte- później byłem już basistą w zespole Tomasza. go do dziewięćdziesiątego drugie- go regularnie z nim pracowałem. W efekcie tamtego pierwszego spotkania? Tomek lubił mój sposób grania – pewny rytmicznie. On zawsze ce- Trudno powiedzieć, nigdy później o tym nie rozma- nił basistów, którzy dają mu twar- wialiśmy. W roku osiemdziesiątym Tomek zapro- dy fundament, i to na pewno był sił do współpracy trio Sławka Kulpowicza In-For- powód tego, że zapraszał mnie do mation – z Czesławem Bartkowskim na bębnach, kolejnych swoich składów. A pod Sławkiem Kulpowiczem na fortepianie i mną na koniec tej długiej współpracy gra- basie. Tomek to trio właściwie przejął, tworząc liśmy nawet w duecie. W Polsce z niego swój kwartet. niewiele, więcej w Niemczech. Na-

Kiedy go poznałeś w liceum, cieszył się wśród was dużym Praca z Tomaszem Stańką autorytetem? Był wtedy jeszcze bardzo mi rozszerzyła hory- na początkowym etapie swojej zonty muzyczne. Wtedy zaczą- działalności solowej. łem myśleć o własnej muzyce

Dobiegała wtedy końca działal- ność jego kwintetu. Cieszył się już bardzo dużym graliśmy nawet w studiu Polskie- poważaniem. Tamten jego zespół był kultowy, a on go Radia w Warszawie sesję w du- swoją charyzmą działał na nas młodych niesamo- ecie. wicie. Było dla mnie dużym wyróżnieniem, że mo- głem się z nim spotkać na tamtej próbie w liceum. Kiedy to było i co się stało, że jej I później miałem ogromne szczęście, że mogłem z nie wydano? nim pracować. W dziewięćdziesiątym pierw- Od tamtej próby do rozpoczęcia regularnego gra- szym roku. Nie wiem właściwie, nia razem widywaliście się jeszcze? dlaczego nie została wydana i cią- gle pozostaje w archiwum. To by- Widywaliśmy się, wiedział, że jestem, że gram ły świetne utwory, w tym też moje z Ptaszynem czy w Sun Shipie. kompozycje. Przypomniałem Tom- kowi o tej sesji, kiedy widziałem się Co, twoim zdaniem, spowodowało, że stałeś się z nim dwa lata temu w Niemczech. później jego stałym współpracownikiem. Inni Mówił, że radio chciałoby wydać muzycy w jego zespołach się zmieniali, a ty nie- jakieś jego archiwalne nagrania zmiennie obsadzałeś stanowisko basowe. i wtedy wspomniałem o tym due- JazzPRESS, grudzień 2018 |105

cie. Ale chyba jak dotąd nic się nie trabasie. Granie na gitarze basowej to jednak co dzieje w tej sprawie. innego. Dźwięk jest oczywiście kształtowany pal- cami, ale duży wpływ ma na niego też elektronika. Czy to właśnie Tomasz Stańko A przy kontrabasie brzmienie akustyczne jest ab- sprawił, że zacząłeś intensywnie solutnie zależne od muzyka. To mnie bardziej po- grać na gitarze basowej? ciągało i nadal pociąga. Tym bardziej, że jest opcja zagrania na kontrabasie smyczkiem, takiej możli- Nie. Czy ja wiem, czy intensyw- wości gitara nie daje. Szczerze mówiąc, już wiele lat nie? Gitara basowa była moim dru- temu odstawiłem gitarę basową. Jeśli będzie okazja gim instrumentem we Freelectro- czy potrzeba, zawsze mogę do niej wrócić. nic. Grywałem na gitarze basowej też w moich zespołach, między in- W latach osiemdziesiątych nikt nie brzmiał tak nymi w Basspace, ale kontrabas jak ty na basie. Skąd się wzięło to twoje charak- był i pozostał moim głównym in- terystyczne brzmienie? Byli jacyś mistrzowie, strumentem. U Tomka może jedną na których się wzorowałeś, pracując nad brzmie- trzecią materiału grałem na gita- niem? Wpłynęli na nie jacyś polscy nauczyciele, rze basowej, ale większość na kon- czy raczej gwiazdy z zachodnich płyt? fot Magda Malaczynska Magda fot 106| Rozmowy fot Adam Lampart Adam fot , Vitold Rek i Sophia Grand Club Grand i Sophia Rek Vitold

Jeżeli chodzi o sposób grania na kontrabasie teresują - jest im obojętne, czy ma- i brzmienie, to szczególnie inspirowałem się mu- ją bardziej, czy mniej elektryczne zykami spoza Polski. Był wśród nich na pewno brzmienie kontrabasu. Dla mnie to Ray Brown, kapitalny na swoim instrumencie. On było zawsze bardzo ważne. miał tak zwany cios, jakby to powiedział Stańko. Na pewno też bardzo mnie inspirował Charlie Ha- Dochodzimy w ten sposób do sa- den i Miroslav Vitouš. To są trzy filary, na których mego instrumentu. O który nie za- się opierałem do jakiegoś momentu. Ale to, co naj- wsze jest łatwo. A zwłaszcza nie ważniejsze, wychodzi właściwie z wnętrza muzyka, było łatwo w Polsce w tamtych la- który tak albo inaczej słyszy swój instrument i do tach. Jak zdobywałeś swoje kon- czegoś zmierza. W przypadku Stańki chociażby – trabasy? Jakie były te najważniej- jego brzmienie było absolutnie od razu rozpozna- sze? walne. Miało kilkanaście faktorów, które tworzy- ły dźwięk, wpływały na intensywność i tak zwaną Jak zdobywałem i jak traciłem duszę. [śmiech]. Trzeba też być zainteresowanym brzmieniem swo- jego instrumentu. Są tacy muzycy, którzy mniej na Jak znalazłeś instrument, który to zwracają uwagę, czy wręcz w ogóle się tym nie in- cię zadowalał? JazzPRESS, grudzień 2018 |107

Ten, na którym gram do dzisiaj, Grałeś dotychczas głównie na tym instrumencie? znalazłem na Śląsku. W osiem- dziesiątym drugim roku ku- Tak. Mam jeszcze drugi, starszy od tego kontrabas, piłem wspaniały instrument który ma brzmienie bardziej gambowe, ciemne. Ale w Bydgoszczy, od ojca Józka Elia- nie wykorzystuję go na scenie, tylko czasem w stu- sza. Nieco później skradziono mi diu. Płytę Bassfiddle alla polacca nagrałem na obu. go podczas trasy, w której byłem W utworach, w których gram smykiem, korzysta- z Januszem Muniakiem. Pojawiło łem właśnie z tego drugiego, starszego instrumen- się potem ogłoszenie ze zdjęciem tu. Wyżej go nastroiłem i używałem do niego smy- w Jazz Forum, że poszukuję tego ka barokowego. instrumentu, i po pewnym czasie zgłosił się do mnie plastyk z Kato- Patrząc z perspektywy czasu, granie w których ze- wic, który powiedział, że ma kon- społach było dla ciebie najbardziej rozwijające? trabas, który chętnie mi sprzeda. Terminowanie u Jana „Ptaszyna” Wróblewskiego, Pojechałem i okazało się, że ten praca w grupach Tomasza Stańki, a może Sun Ship instrument był zupełnie w częś- lub autorska kariera w Basspace? ciach – oddzielnie przednia płyta, Wszystkie te zespoły, które wy- mieniłeś, stylistycznie bardzo Na tym zawsze mi zależało różniły się od siebie i z każde- – żeby muzyka grana przeze go coś wyniosłem. U Ptaszyna mnie, mój zespół lub czyjś ze- graliśmy jego kompozycje, któ- spół, w którym ja się pojawiam, re były bardziej tonalne i szły w stronę grania bebopowego, nie była statyczna i zamknięta standardowego. Dzięki temu w jednej szufladce nauczyłem się walkingu i kon- wencji bebopowej. W Sun Shipie tylna, boczki. On używał tych ele- było miejsce do zagrania tak zwanej ósmawki, ta- mentów do dekorowania wystaw kiego jazzowego funky, rocka, można powiedzieć, sklepowych, wiele osób codzien- że też latin jazzu. U Tomasza graliśmy jego utwory, nie go widziało. Odkupiłem od ale też bardzo dużo było fragmentów free, gdzie niego ten kontrabas w częściach zespół improwizował zupełnie swobodnie. Podob- i do dzisiaj na nim gram. Dwóch nie, jeszcze wcześniej, w In-Formation Sławka Kul- lutników mi go sklejało, dużo powicza, tam też taki sposób gry był ważny. Ale na pracy zostało włożone w jego od- pewno praca z Tomaszem Stańką bardzo mi roz- budowę. Jestem bardzo zadowolo- szerzyła horyzonty muzyczne. Wtedy zacząłem ny z tego, jak świetnie brzmi. Za- myśleć o własnej muzyce, zresztą on mnie do te- równo gdy gra się pizzicato, jak go namawiał. Mówił, żebym zaczął komponować. i smyczkiem. To ważne, bo komponowanie i granie własnych 108| Rozmowy utworów wzbogaca muzyka horyzontalnie i we- właściwie wtedy w Polsce jeszcze wnętrzne. Powtarzał to, co mówił mu Komeda 20 nikt tak nie grał. lat wcześniej. Z czasem jednak zupełnie porzu- Przejście do grania w formule zespołów Stańki ciłeś ten kierunek. Twoja „nie- wymagało od ciebie pokonania jakiejś bariery? miecka” twórczość solowa bliższa Znalezienie się w rozbudowanych partiach free jest awangardzie niż muzyce pop. było problemem czy raczej czymś naturalnym po A może próbą powrotu do bardziej wcześniejszych doświadczeniach? popularnych nurtów jest Sophia Grand Club? Trudno ten zespół Można powiedzieć, że przyszło mi to naturalnie, uznać za stricte hip-hopowy, ale dzięki wspólnemu graniu. Miałem już wcześniej jednak do tego popularnego ga- z tym do czynienia u Sławka Kulpowicza w In-For- tunku nawiązuje. mation Trio. Tam też były okazje do grania długich odcinków free. W Basspace byli wokaliści i teksty, choć najczęściej krótkie. W Sophia Przez pewien czas jednocześnie grałeś w zespole Grand Club są teksty, ale w formie Tomasza Stańki i prowadziłeś własny Basspace? rapu Eskaubeia jego autorstwa,

Tak. Interesuje mnie muzyka oso- Dawało się to pogodzić? bista

Tak, nie było konfliktów. które bywają nawet bardzo długie. Ciekawe, że z jednej strony, grając dość bezkom- Upłynęło ponad 30 lat, zmienił się promisowo u Stańki, z drugiej – w Basspace, pró- sposób grania... Nie wiem, czy moż- bowałeś iść w stronę muzyki przebojowej. Czego na to porównać. kulminacją była płyta 555555 z wokalami Jorgosa Skoliasa i Małgorzaty Ostrowskiej. Takie były za- Ewidentnie pojawiasz się jednak łożenia, żeby poszukiwać przebojów? w zespole, który odnosi się do ja- kiegoś popularniejszego niż jazz Może było tam nie tyle poszukiwanie przebojów, gatunku. co próba przełamania bariery pomiędzy jazzem a muzyką określaną jako acid jazz. Mając też Go- Tak. się Ostrowską w zespole, zyskiwałem większe moż- liwości odjechania w inną stronę ze swoimi kom- W tym wypadku jednak odpowie- pozycjami. To nie był żaden bunt artystyczny, tylko dzialność spoczywa bardziej na poszukiwania własnego wyrazu, czegoś innego. Bo Bartku „Eskaubeiu” Skubiszu? JazzPRESS, grudzień 2018 |109

Tak, to bardziej zespół Bartka. Co fa, starszego brata Alberta. U niego graliśmy tylko masz na myśli, mówiąc o muzyce standardy. Świeże wykonywanie tych zgranych już popularnej? piosenek sprawiało mi dużą radość. Choć była to muzyka dosyć zamknięta formalnie i stylistycznie, Hip-hop jest bardziej popularny chętnie zagrałbym jeszcze raz ten repertuar, gdyby od jazzu. ktoś mnie zaprosił. Rzeczywiście, bardziej mnie interesuje muzyka Może, jeżeli chodzi o zaintereso- osobista. Taka, która powstaje na bazie elementów wanie publiczności... Tylko styli- stycznie trudno tę grupę jakoś za- szufladkować. Są tu melodie, które można łatwo zapamiętać, ale jest też odjazdowa muzyka. Utwory z Magiji (Magija Free Session – do- datkowe utwory niezamieszczone pierwotnie na płycie 4 a.m. zespo- łu Sophia Grand Club – przyp. red.) są bardzo free. Takie połączenie ogromnie mnie interesuje. Gramy w tym składzie od niedawna i ta muzyka dalej się kształtuje, wyklu- wa i zmienia z koncertu na kon- cert. Na tym też zawsze mi zależało - żeby muzyka grana przeze mnie, mój zespół lub czyjś zespół, w któ- rym ja się pojawiam, nie była sta- tyczna i zamknięta w jednej szu- fladce. Jeżeli chodzi o to, co grałem po- za Polską... Nie była to awangar- da rozumiana jako zupełne free. Na pewno dzięki współpracy z Joh- nem Tchicaiem kontynuowałem pracę rozpoczętą u Tomasza Stań- ki. Oczywiście graliśmy też z Joh- nem utwory bardzo swobodne. Jed- nak miałem później również długo styczność z amerykańską „literatu- rą jazzową” u Emila Mangelsdorf- fot. Kuba Majerczyk 110| Rozmowy

łem znakomitych kolegów. Tyl- ko ten krąg był dosyć zamknięty. Zauważyłem, że kolejne koncerty nic u mnie samego nie zmienia- ły. Pragnąłem jakiejś radykalnej zmiany i inspiracji. Taka pojawiła się, kiedy zacząłem funkcjonować z emigranckiego, patrząc geogra- ficznie, punktu widzenia. Prze- de wszystkim chodziło o to, że- by móc grać z innymi muzykami, którzy mieszkali lub przebywali w Niemczech. I to się udało.

Mówisz o przełomie lat osiemdzie- siątych i dziewięćdziesiątych? Jak to emigrowanie odbyło się w prak- tyce?

Tak, zaczęło się w osiemdziesią- tym dziewiątym roku, jeszcze przed zjednoczeniem Niemiec. Wcześniej oczywiście bywałem tam często, bo często wyjeżdża- liśmy z Tomaszem (Stańką). Zo- stałem zaproszony dwa razy na New Jazz Meeting – produkcję ra- fot Magda Malaczynska diową Südwestrundfunk w Ba- den-Baden. Spotkałem tam wielu już gdzieś istniejących, czy z nimi. Interesuje mnie świetnych muzyków. Po jednym tworzenie czegoś świeżego, raczej odkrywczego niż z koncertów, jeszcze zanim zde- zachowawczego. cydowałem się na emigrację, za- graliśmy z Tomaszem Stańką Jak po latach oceniasz swoją decyzję o przeniesie- i Freelectronic w galerii Janusza niu się do Niemiec? Stefańskiego. Janusz wtedy mnie namawiał: „Przyjedź, zobacz, co Wyjechałem do Niemiec po to, żeby dalej rozwi- tu się dzieje, zobaczysz jak ludzie jać się muzycznie. W Polsce grałem ze wszystkimi grają, może zostaniesz, może nie”. najlepszymi, ze wspaniałymi muzykami, mia- Zachęcał mnie do przyjazdu na JazzPRESS, grudzień 2018 |111 dłuższy czas do Niemiec. Jestem The Spark (1987 – przyp. red.). To była moja mała mu za to bardzo wdzięczny. odpowiedź, na płytę Tomasza Stańki, którą na- grał w Taj Mahal (Music from Taj Mahal and Kar- I przekonałeś się, że tamta scena la Caves, 1980 – przyp. red.), z tym kapitalnym jest ciekawsza? pogłosem i utworami inspirowanymi miejscem nagrania lub po prostu moje jej uzupełnienie. Była wtedy bardziej zróżnicowa- I tak samo było z płytą The Spark nagraną w koś- na, przez to, że przyjeżdżali arty- ciele Świętej Trójcy przy placu Małachowskiego ści spoza Niemiec. Niektórzy pozo- w Warszawie. Kościele wyróżniającym się kapi- talną akustyką. Tam jest duża kopuła. Pamiętam, że dokład- To była moja wewnętrzna nie pod nią stałem przed oł- reakcja właśnie na ten natłok tarzem. Mogłem grać przebie- różnych produkcji ukazują- gi wolne i szybkie, ale są tam cych się co tydzień. Zauważy- też utwory, w których gram łem, że większość z nich była poszczególne flażolety, krótki dźwięk flażoletowy. Unosił się właściwie nieciekawa on do góry i spadał z powro- tem, wracając już jako akord. stawali na stałe, inni na krótko, ale Jeden dźwięk dostawał, dzięki tej kopule, uzu- dużo się działo. Była okazja do po- pełnienie w alikwotach. Tam są utwory, które grania z muzykami z różnych czę- wyimprowizowałem, które powstały w trakcie ści świata, z różnych kultur. Cze- tego nagrania. A na drugiej stronie longplaya są go w Polsce wtedy jeszcze nie było. utwory z organami, na których gra Janusz Sko- Zwłaszcza w Polsce lat osiemdzie- wron. siątych, w realiach stanu wojen- nego, który był bardzo trudny i de- Wielka szkoda, że do tej pory nie było wznowienia prymujący. tego albumu. Jest właściwie nie do zdobycia. W ca- łości solowym materiałem jest natomiast wydany Ciekawym wątkiem twojej twór- w 1999 roku Bassfiddle alla polacca. czości jest solowa gra na kontraba- sie. Jesteś jednym z niewielu pol- Jeszcze przed wyjazdem do Niemiec zacząłem grać skich kontrabasistów, którzy mają solowe recitale. Po wyprowadzeniu się z Polski by- w swojej dyskografii takie płyty. ło ich coraz więcej. Grałem często do czytanej poe- Co skłoniło cię do spróbowania sił zji czy innej literatury niemieckiej. I to właśnie w tej dziedzinie? w tych programach z literaturą, z niemieckimi pi- sarzami, ta moja muzyka solowa dalej się rozwi- Pierwszą moją płytą, na której jała. Bywały sytuacje, kiedy musiałem zagrać coś, pojawił się taki materiał, była czego wcześniej nie wykonywałem, więcej zaim- 112| Rozmowy prowizować. I w naturalny sposób doszedłem w Można potraktować to jak wyzwa- dziewięćdziesiątym ósmym roku do nagrania w nie do zostawienia w tyle tej masy kościele w Rastatt koło Baden-Baden płyty Bass- nieciekawych propozycji. fiddle alla pollacca. Ta płyta jest w zamiarze programowa. Tytuł można Na pewno nadejdzie moment, kie- przetłumaczyć jako Basowe skrzypce po polsku. Wy- dy przerwę tę moją dłuższą ciszę korzystałem jeden utwór ludowy z Rzeszowskie- fonograficzną. Szczerze mówiąc, go – Lo.Bo.Ga., pieśń powstańczą z 1830 roku Bywaj ja muzykę bardziej teraz celebruję. dziewczę, pieśń z XVI wieku Idzie żołnierz i Bogu- Od dawna sam dla siebie, prywat- rodzicę. Te melodie posłużyły mi jako zaczepy pro- nie gram utwory Bacha. Na kontra- gramowe. Bo chciałem przedstawić muzykę polską basie, traktowane jako etiudy, ale w kontekście kontrabasu solo. Pomiędzy tamtymi też na fortepianie. I zastanawiam utworami są moje kompozycje bardziej neutralne się, w którą stronę iść, skoro on już ideowo. Ta płyta jest bardziej konkretna, jeżeli cho- tak dawno wszystko wymyślił... dzi o program i wyraz, od tego, co znalazło się na The Spark. Niektórzy nazywają go najwięk- szym jazzmanem wśród dawnych W sensie osadzenia w konkrecie? kompozytorów.

Tak. Tak. I ta muzyka Bacha mnie abso- lutnie uszczęśliwia. Z drugiej stro- Bardzo mało mamy natomiast w ostatnich la- ny jest jedną z przyczyn mojej prze- tach konkretu w twojej dyskografii. Czym to rwy kreatywnej. Przybywa jednak jest spowodowane? Jesteś w opozycji do domi- materiału, który czeka na opub- nującej w obecnych czasach, zwłaszcza w mu- likowanie. Na przykład dwa ty- zyce mocno improwizowanej, tendencji do wydawania wielu płyt, nawet kilku w ciągu jed- Zastanawiam się, w którą nego roku? stronę iść, skoro on już tak daw- no wszystko wymyślił... Mam teraz taki okres, który po- woli mija, wycofywania się tro- chę z aktywności na scenie, w tym też jako lider godnie temu miałem supercieka- czy kompozytor. To była moja wewnętrzna reakcja wą sesję z niemieckim muzykiem właśnie na ten natłok różnych produkcji ukazu- Burkardem Kunkelem. Nagrali- jących się co tydzień. Zauważyłem, że większość z śmy w ciągu dwóch dni ponad trzy nich była właściwie nieciekawa. Myślałem: „mam godziny, coś z tego wybierzemy. wydawać kolejną płytę, która nic nie wniesie i bę- dzie rzadko słuchana?”. To był wyłącznie duet? JazzPRESS, grudzień 2018 |113

Tak, graliśmy w duecie, ale wy- korzystując różne instrumenty: klarnet basowy, bassethorn, tra- dycyjną cytrę bawarską, na której Burkard gra w zupełnie nowy spo- sób. Ja zagrałem na kontrabasie i mandolinie.

Jaka to muzyka?

Jego kompozycje, kilka moich i du- żo free. Coś z tego będzie.

Od dłuższego czasu czeka podobno na wydanie materiał twojego ze- społu.

Tak, to jest materiał zespołu East West Wind.

Co dzieje się z tym zespołem?

East West Wind zagrał duzo kon- certow w Niemczech i też w Polsce, ale chętnie przyjechałbym z mim jeszcze raz, jeśli pojawiłoby się za- proszenie. Koszty nie są małe, bo mieszkamy w różnych krajach: wo- fot. Kuba Majerczyk kalistka Michal Cohen w Izraelu, ja i perkusista Ramesh Shotham w Niemczech, z Krakowa jest Jarek syjnie, prawie natychmiast, a nie po tak długiej Bester. W tym składzie nagraliśmy, przerwie. jakieś pięć lat temu, materiał na płytę, który pewnie w końcu kie- Sonny Rollins zniknął na dwa lata zupełnie ze sce- dyś się ukaże. ny, to ja nie mogę? [śmiech]. Mam utwory, które gram w zupełnie nowy sposób. Ostatnio na przy- Przy obecnym tempie to jak na- kład, przygotowałem na kontrabas solo Maldoror’s granie z innej epoki. Teraz częś- War Song Tomasza Stańki. Tak że muzyki ciągle ciej wydaje się niemal bezreflek- przybywa. › 114| Rozmowy fot. Alicja Trojnar Alicja fot.

Przestrzeń i piękne brzmienie

Coraz więcej polskich muzyków opuszcza kraj, decydując się na kształcenie w zupełnie odmiennych systemach edukacji akademickiej. Pociąga ich możliwość wyjścia poza ro- mantyczno-klasyczny paradygmat stylistyczny czy obowiązujące u nas sposoby pracy nad warsztatem. Coraz głośniejsze są dokonania takich polskich muzyków, jak Tomasz Licak, Marek Kądziela, Tomasz Dąbrowski, którzy skorzystali z zagranicznej edukacji i przyczyniają się aktywnie do zmian zachodzących w polskim jazzie. Ich młodszym kolegą jest Sebastian Zawadzki. Pianista i kompozytor, który mimo młodego wieku ma na swoim koncie liczne sukcesy i spory dorobek. JazzPRESS, grudzień 2018 |115

Vanessa Rogowska [email protected]

Vanessa Rogowska: Jak wyglądała tylu artystów. Gdzie życie kultural- twoja edukacja muzyczna i dlacze- ne jest przebogate, a ludzie wybie- go wybrałeś Danię? rają rowery zamiast samochodów.

Sebastian Zawadzki: Uczęszcza- Co Dania przyniosła ci zgodnego łem do szkoły muzycznej w Toru- z twoimi oczekiwaniami, a co poda- niu, ukończyłem ją w 2010 roku. rowała ci w prezencie dodatkowo? Przeprowadzka do Danii to był im- puls. Znałem i podziwiałem wielu Kopenhaga jest na pewno jednym muzyków ze Skandynawii jeszcze z takim miejsc, w którym arty- sta czuje się do- brze i ma dogod- Komfort pracy tutaj sprawia, ne warunki do że ma się dużo czasu na szlifowa- tworzenia. Kom- nie projektów i samorozwój fort pracy tutaj sprawia, że ma się dużo czasu przed wyjazdem z kraju. Miałem na szlifowanie projektów i samo- okazję poznać wielu z nich podczas rozwój, z czego staram się możliwie koncertów w Polsce i pytać ich bez- najpełniej korzystać. Ludzie są na pośrednio o studia w Skandyna- pierwszy rzut oka zamknięci w so- wii. Nie planowałem, że się prze- bie, ale to tylko pozory. Szczególnie prowadzę na stałe. Pojechałem na dobry klimat jest wiosną i latem, egzaminy wstępne na fortepian kiedy odbywa się w Kopenhadze do Odense, w 2011 roku, i dostałem większość festiwali muzycznych. się na studia stacjonarne. Podją- Jesień i zima bywają jednak dość łem ryzyko, przeprowadziłem się, ponure, ale do tego ostatecznie też nie znając w Danii właściwie ni- można przywyknąć. kogo. Myślę, że jak na dziewiętna- stolatka zaraz po maturze był to Kształciłeś się również w USA. odważny krok, ale nie żałuję. Obec- Czego dotyczył ten etap edukacji ? nie mieszkam w Kopenhadze nie- mal piąty rok i bardzo sobie cenię Mieszkałem przez pewien czas życie w tym pięknym i inspirują- w Los Angeles. Pierwszy pobyt cym miejscu, w którym mieszka związany był ze studiami z kom- 116| Rozmowy pozycji w ramach programu Ascap Film Scoring wdzięczam polskiej szkole muzycz- Workshop With Richard Bellis. Drugi był po prostu nej. I co ważne – zacząłem grać na próbą poznania bliżej tamtejszej kultury, poszuki- fortepianie w wieku siedmiu lat. waniem nowych inspiracji. Jestem szczęśliwy, że W krajach skandynawskich naukę miałem taką możliwość. Czuję, że dzięki temu na- często zaczyna się później; zajęć brałem dystansu do tego, kim jestem i co robię na muzycznych też jest dużo mniej, co co dzień. ma znaczący wpływ na tempo roz- woju artystycznego. Podobno nie przypadł ci do gustu styl życia czy Edukacja w Danii przyczyniła mentalność mieszkańców stanu Kalifornia? się do tego, że zacząłem na więk- szą skalę eksperymentować z mu- Nie podobało mi się, że ludzie tak bardzo udawa- zyką – poszukiwać nowych form li kogoś innego, niż są w rzeczywistości. W Kalifor- i brzmień, które chciałbym za- nii istnieje ogromna konkurencja na każdym po- wrzeć w mojej muzyce. Tutaj stawia lu i każdy stara się prezentować i sprzedać siebie za się bardziej na tworzenie i wyra- wszelką cenę. Nie do końca od- powiadało mi materialnie po- dejście do życia i kiepskie trak- Bardzo cenię ludzi, którzy po- towanie tych, którym się w życiu trafią być szczerzy i umieją przy- nie powiodło. Osobiście bardzo znać, że nie są doskonali cenię ludzi, którzy potrafią być szczerzy i umieją przyznać, że nie są doskonali. żanie siebie niż na pielęgnowanie Oczywiście to moje wrażenie nie dotyczy wszyst- tradycji i wykonywanie po raz ko- kich, których tam spotkałem, ale można było wy- lejny tych samych dzieł. czuć taką tendencję. W moim przypadku bardziej W Los Angeles doświadczyłem odpowiada mi skandynawskie podejście do życia, jeszcze czegoś innego. Odniosłem w którym wszyscy ludzie są sobie równi i na ulicy wrażenie, że tam artyści prze- trudno stwierdzić, kto jest bogaty, a kto biedny. de wszystkim dbają o wizeru- nek i o marketing. Patrzą prze- Ostatecznie – które elementy twojej edukacji oka- de wszystkim na to, co się może zują się szczególnie przydatne: polskie, duńskie sprzedać i jak przekonać innych do czy może amerykańskie? siebie. Myślę, że warto o tym my- śleć i świadomie prowadzić mar- Jestem wdzięczny, że mogłem zacząć edukację mu- keting siebie jako artysty, ale nie zyczną w Polsce. W naszym kraju poziom eduka- chciałbym tego stawiać zawsze na cji jest wysoki i wymaga się wiele. Mam na my- pierwszym miejscu – a już zdecy- śli wiedzę muzyczną, repertuar, który wykonuje dowanie nie kosztem jakości pracy się w szkole, czy warsztat techniczny. Wiele za- artystycznej. JazzPRESS, grudzień 2018 |117

Dobrze jest też zapanować nad wieloma dziedzinami muzycz- nej twórczości, w których i ty się udzielasz. Jak udało ci się zinte- grować muzyczną praktykę?

Nie był to łatwy proces, ale z cza- sem wszystkie elementy jakoś się poukładały. Trudno jest jednocześ- nie studiować, pracować i organi- zować sobie życie muzyczne – być własnym menedżerem i muzy- kiem. Ale jest to możliwe. Dążę do tego, by móc się skupić głównie na pracy artystycznej, tyle że to nie jest proste i wymaga ogromnej de- terminacji. Rutyna dnia codziennego spra- wia, że potrzebuję robić coś, co na- da sens mojemu życiu. Znalazłem to w tworzeniu muzyki. Właści- wie nie ma dnia, abym nie praco- wał nad czymś i nie planował cze- goś nowego. Myślę, że niedaleko mi do pracoholizmu [śmiech]. fot. Alicja Trojnar

Słuchając twoich kompozycji, od- noszę wrażenie, że poza silnym wych, wplatam też niekiedy elementy muzyki nurtem neoromantycznym ule- elektronicznej, tworzę muzykę filmową. Ale skan- głeś skandynawskiej melancholii dynawska melancholia jest mi bardzo bliska i stała i potrzebie zachowania w swojej się wspólnym mianownikiem we wszystkich mo- muzyce przestrzeni. ich wydawnictwach.

W mojej muzyce przestrzeń i pięk- Nawiązałeś romans z muzyką filmową, który zo- ne brzmienie są zawsze na pierw- stał zauważony i nagrodzony... szym planie. Nie staram się zamy- kać moich kompozycji w jednym Zdobyłem pierwszą nagrodę na konkursie festi- gatunku – tworzę kompozycje kla- walu Transatlantyk w Łodzi przed kilkoma laty w syczne, gram w projektach jazzo- kategorii Instant Piano (w 2016 roku – przyp. red.). 118| Rozmowy fot. Alicja Trojnar Alicja fot.

To był ogromny zaszczyt. Z Janem A. P. Kaczmar- perkusistą Bruno Tagliasacchim kiem również miałem okazję pracować przy kil- Masią. Mamy za sobą premierowy ku jego produkcjach, jak Symfonia bez końca, któ- koncert w Kopenhadze pod koniec rą w pełni zorkiestrowałem na podstawie szkiców października oraz plany na kolej- fortepianowych kompozytora, oraz ostatni film ne koncerty w Polsce, Danii, Wło- Paul, Apostle of Christ, który miałem okazję orkie- szech. Już zapraszam do wysłucha- strować. Obecnie staram się pracować i tworzyć nia naszej premierowej kompozycji na własne konto – w tym momencie to mój prio- z koncertu live na moim kanale rytet. na YouTube. Wydaję również serię płyt solowych Piano Works, z im- Coraz więcej zajmujesz się chyba taką muzyką, jak prowizacjami na fortepian i piani- również innymi gatunkami. Co jeszcze w takim no, które można znaleźć na moim razie łączy cię z jazzem? kanale Spotify. Obecnie przymie- rzam się do wydania trzeciej odsło- Obecnie pracuję z moim polsko-duńsko-włoskim ny tej serii, którą niedawno zareje- triem jazzowym, ze znakomitymi muzykami za- strowałem w Kopenhadze. mieszkałymi w Kopenhadze – duńskim kontra- W mojej muzyce najbardziej obec- basistą Richardem Anderssonem oraz włoskim ne są elementy muzyki jazzowej, JazzPRESS, grudzień 2018 |119

klasycznej, także ambientowej czy muzyki popularnej… W szczególności poszu- i eksperymentu oraz muzyki fil- kuję pięknych i szlachetnych brzmień. Są mi bli- mowej. Jest to suma moich wszyst- skie nagrania Bobo Stensona, Marcina Wasilew- kich inspiracji, które sięgają skiego, Enrico Pieranunziego, Bogdana Hołowni i w różne strony. Nie lubię szuflad- Leszka Możdżera. Ci pianiści są mi szczególnie bli- kowania, ale ciężko go uniknąć. scy. Ale również ogromnie cenię piękne kompozy- Lubię po prostu dobrą muzykę. cje Jóhanna Jóhannssona, Petera Brodericka, Nilsa Frahma, Ólafura Arnaldsa, Maksa Richtera, któ- Dopełnieniem twojej muzyki stał rych cechuje prostota i klarowność formy. Podo- się głos. Powiedz o tej nieprzy- ba mi się ta nowa tendencja w muzyce klasycznej padkowej osobie, której je powie- poszukiwania na nowo prostych brzmień i środ- rzyłeś. ków wyrazu. Kocham Philipa Glassa, Steve’a Re- icha i Alexandra Desplata. Na świecie istnieje tyle Jeżeli chodzi o głos improwizowa- pięknej muzyki, że naprawdę trudno to wszystko ny, to moim absolutnym idolem wymienić. jest Ania Rybacka, z którą miałem okazję niejednokrotnie współpra- Songs About Time to twój nowy album. Jaka była cować. Ania ma przepiękny głos, geneza jego powstania? który wykorzystuje w sposób kre- atywny jako instrument. Łączy go Songs About Time jest kolejnym albumem z cyklu z elektroniką, loopuje. Praca z nią tych bardziej „klasycznych”, na których wyko- stanowi czystą przyjemność. Ania rzystuję kwartet smyczkowy, fortepian, ambien- tową elektronikę i fortepian. Został nagrany z zespołem Neo- Warto świadomie prowadzić Quartet, z którym występowa- marketing siebie jako artysty, ale łem niejednokrotnie w Polsce. nie chciałbym tego stawiać za- Na płycie pojawiają się rów- wsze na pierwszym miejscu nież wspomniane wokalistki – Ania Rybacka i Lo Ersare. To minimalistyczne kompozycje, prowadzi też duet wokalny z Lo Er- w których nie liczy się wirtuozeria i bogate, trud- sare, z którym miałem szansę kil- ne partie instrumentalne. Ważniejsze są pięk- ka razy nagrywać i występować. ne brzmienia, spójność oraz klimat. W styczniu będziemy nagrywać jazzowy album Zawadzki/ Kto był lub jest nadal twoim wzo- Andersson/Tagliasacchi Masia Trio. Mamy też rem w świecie muzyki? w planach liczne koncerty, na które serdecznie zapraszam już teraz. Mam wiele inspiracji, zarów- no w świecie jazzu, jak i klasyki Powodzenia! 120| Rozmowy projekt: Agnieszka Sobczyńska Agnieszka projekt: fot. a. dąbrowski

ORGANIZATOR: PRODUKCJA:

Andrzej Dąbrowski – człowiek o wielu talentach, polski perkusista i wokalista jazzowy, a tak- że dziennikarz, fotografik i kierowca rajdowy. Wielką sławę przyniosły mu utwory takie jak Zielono mi i Do zakochania jeden krok, kiedy zadebiutował w roli wokalisty. Wszystko jednak zaczęło się od liceum muzycznego i gry na perkusji w triu z Wojciechem Karolakiem. Mimo posiadania tak licznych zainteresowań i odnoszeniu sukcesów w każdej dziedzinie uważa, że wszystko w jego życiu jest dziełem… przypadku.

Cały ten jazz! MEET! – Andrzej Dąbrowski

Jerzy Szczerbakow [email protected]

Jerzy Szczerbakow: Każdy mu- Andrzej Dąbrowski: Dużo jest ta- zyk, a także miłośnik jazzu, potra- kich melodii, ale najbardziej po- fi wskazać swój ulubione melodie, ruszają mnie balladowe utwory, które wyjątkowo go poruszają. Ja- na przykład Misty lub Lover Man, ka melodia ze standardów jazzo- które zwykle śpiewają kobiety. Na wych jest pana ulubioną? pewno należy wymienić także ca- JazzPRESS, grudzień 2018 |121

ły repertuar Nat King Cole’a, Fran- Odpowiem przykładem. W sześćdziesiątym dru- ka Sinatry oraz mojego ulubione- gim roku do Polski przyjechał Don Ellis, znany na go wokalisty, Tony’ego Bennetta. To całym świecie, fantastyczny trębacz. Kiedy nagry- wokaliści jazzowy, którzy charak- waliśmy razem płytę, w trakcie grania bardzo zna- teryzują się wspaniałą elegancją. nego utworu Ellis narzucił niesamowicie szyb- kie tempo. To chyba było najszybsze tempo, jakie A o co chodzi ze swingowaniem są w stanie zagrać muzycy jazzowi. Czułem się jak w jazzie? w cyrku, bo to było pozbawione właśnie swingu. Pamiętam, że z Romanem Dylągiem graliśmy o po- To jest bardzo trudne pytanie i od- łowę wolniej, ale Don Ellis wypuszczał mnie na powiedzieć na nie jest jeszcze trud- solówki, które bardzo mnie stresowały. Niesamo- niej. Kiedy słyszy się o jakimś mu- wicie to przeżyłem, bo to był wyścig, kto zagra szyb- zyku, że fantastycznie swinguje, tak ciej, jednak grając w ten sposób traci się swing, któ- naprawdę ciężko dokładniej okre- rego wszyscy przecież szukają. ślić co to znaczy. Grałem w przeróż- nych sekcjach rytmicznych, prze- W wywiadach wielokrotnie podkreśla pan jak ważnie z Wojtkiem Karolakiem ważne jest dla pana, żeby muzyka niosła w sobie i Romanem Dylągiem, świetnym podstawowe wartości. kontrabasistą. W latach sześćdzie- siątych stanowiliśmy podobno naj- Ideałem jest, żeby był piękny tekst oraz muzy- lepszą sekcję rytmiczną. Na swo- ka. Jedną z takich piosenek jest wyjątkowy utwór im przykładzie mogę powiedzieć, Włodka Nahornego Jej portret. Ja cenię, przede że najlepiej się czułem, kiedy gra- wszystkim, utwory w których jest ładna harmonia, łem na perkusji wraz ze świetnym ponieważ zostałem wychowany na pięknych bal- solistą. Bardzo mnie to podbudowy- ladach jazzowych. Panie takie jak Sarah Vaughan, wało, bo chyba wtedy pojawiał się Helen Merrill i oczywiście Ella Fitzgerald pięknie swing. Tempo decyduje o swingu. śpiewały ballady. Trębacz Chet Baker też był wspa- Czasem tak zwany band lider na- niały, ze swoim delikatnym głosem. W pewnym rzuca konkretne tempo, szybsze lub sensie zawsze mnie inspirował. Zawsze wolałem wolniejsze, które zaowocuje swin- ballady, niż utwory z szybszym tempem. Bardzo lu- gowaniem. Nie znam dokładnej od- biłem akompaniować wokalistom, delikatnie i ci- powiedzi, ale wiem że trzeba mieć chutko na tak zwanych szczoteczkach, na perkusji. talent, żeby to osiągnąć. Właśnie to jest ideałem w muzyce. Dzisiaj z przykrością stwierdzam, że nastąpił upa- Swingowanie urosło już do rangi dek słowa i muzyki. Nie wiem czy młodzi ludzie nie mitu, bo jest czymś czego nie da się są w stanie napisać ładnej melodii, ale wszystko jest matematycznie wyliczyć i odtwo- zazwyczaj oparte na tercji małej, jednym lub dwóch rzyć. Czy w tym tkwi ukryta ta- akordach, bo trzy to już rzadkość. Niestety z trudem jemnica prawdziwego jazzu? tego czasem wysłuchuję. Natomiast talenty wokalne 122| Rozmowy i muzyczne trafiają się bardzo często. Oglądam pro- Równolegle ze szkołą muzyczną gramy telewizyjne i czasem jestem zszokowany ja- uczęszczał pan na zajęcia fotogra- kością młodych ludzi, którzy rzekomo nigdzie nie ficzne. występowali, a fantastycznie śpiewają. Nigdy jednak nie wiadomo co się stanie, jak taka osoba wejdzie już Zawsze interesowałem się foto- w tryby koncertów i muzyki rozrywkowej. grafią i dlatego zapisałem się do Krakowskiego Towarzystwa Foto- Uczył się pan w krakowskim Liceum Muzycznym graficznego. Raz na dwa tygodnie i wraz z kolegami tam zaczął pan odkrywać jazz. przychodziło się tam ze swoimi zdjęciami, które oceniali znani fo- Krakowskie Liceum Muzyczne było pięknym eta- tograficy. To były przyjemne spot- pem w moim życiu. Chodził tam Zbyszek Namy- kania. Robiłem zdjęcia na prze- słowski, Wojciech Karolak, Jan Byrczek, Roman różnych festiwalach jazzowych, Dyląg oraz „Duduś” Matuszkiewicz. To były pięk- podczas wyjazdów w trasy kon- ne czasy. Na długich, dwudziestominutowych prze- certowe w różnych składach, mię- rwach w liceum muzycznym, zbieraliśmy się z Wojtkiem Ka- rolakiem i graliśmy. Chodziłem Zawsze wolałem ballady, niż już wtedy na perkusję, więc bra- utwory z szybszym tempem łem krzesła i w nie waliłem. Tak się wszystko zaczęło, a później stworzyliśmy zespół. Był to początek naszej sta- dzy innymi z „Ptaszynem” Wrób- rej generacji, kiedy zaczynaliśmy od najprostszego lewskim. Zawsze brałem ze sobą jazzu, czyli stworzyliśmy zespół dixielandowy, gra- aparat. W ubiegłym roku pokaza- liśmy muzykę nowoorleańską. Zaczęliśmy też grać łem swoje zdjęcia prezesowi ZA- na potańcówkach w innych liceach ogólnokształ- iKS-u, nie przypuszczając, że mogą cących w Krakowie. się tak mu spodobać. Dzięki te- Potem weszliśmy w erę swingu, czyli czegoś już bar- mu udało się wydać album z mo- dziej nowoczesnego i atrakcyjnego. Oczywiście nie imi jazzowymi fotografiami. Jest mieliśmy żadnych materiałów do nauki, ale dzięki tam kilka unikatowych zdjęć, po- przyjaźni z Ryszardem Horowitzem, który chodził nieważ jako muzyk miałem wej- do liceum plastycznego i miał rodzinę w Stanach ście za kulisy. Mam też wiele pięk- Zjednoczonych mieliśmy czasami dostęp do jego nych zdjęć z Krakowa, ale nie w longplayów. Dzwonił do nas, jak miał nową pły- wydanym albumie. Może będą w tę. Zwykle był to Modern Jazz Quartet, Benny Go- kolejnym? Jak teraz się okazało, że odman lub orkiestra Counta Basie’go. Wysłuchiwa- jestem takim genialnym fotogra- liśmy tych płyt u niego w domu, który mieścił się fikiem, to od paru dni mam wię- przy Rynku, obok wejścia do Piwnicy pod Barana- cej motywacji do robienia zdjęć mi. Tak się wszystko zaczęło. [śmiech]. Śmieszy mnie to, bo JazzPRESS, grudzień 2018 |123

wszystko w moim życiu układa fesor od perkusji stwierdził, że mam bardzo dobre się przypadkiem. Muzyka też jest poczucie rytmu i zaproponował, nie mnie, ale mo- przypadkiem, wcale o niej wcześ- im rodzicom, żebym zapisał się do jego klasy, a jako niej nie myślałem. drugi instrument traktował fortepian. Był to sławny profesor Józef Stojko. Tak zrobiłem i dzięki temu zo- W szkole muzycznej był pan przez stałem perkusistą. przypadek? Ze śpiewaniem to też był przypadek? Przez przypadek, bo nie zdałem do ogólniaka [śmiech]. W roku, Tak, podśpiewywałem sobie jak akompaniowa- w którym nie zdałem otwierało się łem różnym polskim solistom, w tym Zbigniewowi pierwsze liceum muzyczne w Kra- Kurtyczowi. Na perkusji akompaniowałem w prze- kowie i potrzebowano narybku, różnych zespołach. więc przyjmowali bez problemów. Grałem troszkę na fortepianie, ale Może pan im trochę zazdrościł bycia z przodu sie- podczas egzaminu wstępnego pro- dząc z tyłu zasłonięty perkusją? fot. Piotr Gruchała Piotr fot. 124| Rozmowy

wać znany utwór. Po polsku pra- wie wcale nie śpiewałem. Musia- łem uczyć się tekstu Do zakochania jeden krok po rosyjsku, a także po niemiecku.

Kolejną pana pasją, poza graniem na perkusji, śpiewaniem i fotogra- fią, są rajdy samochodowe, w któ- rych ciągle pan startuje.

Tak, nawet w tym roku startowa- łem dwukrotnie. Na obu impre- zach wygrałem, mimo że jechałem pożyczonym samochodem, bo aku- rat nie mam samochodu, który się nadaje do sportowej jazdy. Mam dwudziestoletnie mitsubishi colt 1300 z automatyczną przekładnią, którym jeździ moja żona, oraz for- da mondeo kombi z 2006 roku. Ko- cham stare samochody. Zacząłem jeździć w 1956 roku, kiedy zdoby- łem prawo jazdy, a w już pięćdzie- siątym siódmym roku zdobyłem fot. Jarek Wierzbicki wicemistrzostwo Polski w rajdach samochodowych i od tego czasu Nie, to nie była zazdrość, tylko niemoc, że na perku- nie mogę się uspokoić. Jak tylko sji nie można zagrać melodii, kiedy inni śpiewają mam okazję i samochód, to uczest- takie ładne piosenki. Pamiętam, jak wyjechaliśmy niczę w rajdach. na pierwszą pracę zarobkową, tak zwane tournée W Rajdzie Polski startowałem artystyczne, graliśmy w hotelach z zespołem Ana- czterokrotnie, a sześć razy zdoby- tola Wojdyny. Tam trzeba było po prostu śpiewać łem tytuł Mistrza Polski Dzien- znane piosenki, ktoś musiał to robić. Potem wy- nikarzy. Dziennikarstwo jest mo- jechaliśmy na dwa lata z Michałem Urbaniakiem im kolejnym zajęciem. Moja żona i Urszulą Dudziak w kwartecie z Wojtkiem Karo- się już denerwuje, że tyle pucha- lakiem. Wtedy zacząłem śpiewać coraz częściej rów do domu przywożę. Osiem- wszystkie standardy i światowe przeboje. Nawet po dziesiąt siedem razy stałem już szwedzku fonetycznie musiałem się nauczyć śpie- na podium i tyle samo mam na- JazzPRESS, grudzień 2018 |125 gród, których nie ma gdzie trzy- łem na tak zwanej simce 8, ten samochód miał 45 mać w domu. KM, niezsynchronizowaną skrzynię biegów, a je- go maksymalną prędkością było w porywach 120 Spotkałem się ze stwierdzeniem, km/h, kiedy jechało się z górki. Dawniej szanse że kondycja fizyczna przy rajdo- były wyrównane, bo wszyscy jeździli podobnymi wym prowadzeniu samochodu samochodami. Dwa lata temu trenowałem razem jest bardzo ważna. Zawodnicy po- z fantastycznym polskim kierowcą, Sobiesławem winni dużo ćwiczyć, żeby mieć siłę Zasadą. Sobiesław jechał czteronapędowym au- startować w rajdach. di o mocy 400 KM, a ja jechałem fordem fokusem o mocy 182 KM z napędem na przednie koła. To był mój pry- Kiedy słyszy się o jakimś mu- watny samochód. Ku mojemu zyku, że fantastycznie swinguje, zdziwieniu byłem drugi, za So- tak naprawdę ciężko dokładniej biesławem Zasadą, mimo że ra- określić co to znaczy zem z nami było około osiem- dziesięciu zawodników.

W tej chwili nie tylko kondycja Jednocześnie jest pan wielkim orędownikiem bez- jest kwestią, o którą trzeba szcze- pieczeństwa na drodze i karania, na przykład za gólnie zadbać. Teraz w przygoto- jazdę po alkoholu. waniach korzysta się także z usług psychologa, dietetyka, który dba o Tak, uważam, że w Polsce kary są za niskie. Powin- prawidłowe odżywiane i tak dalej. no się ostrzej karać szaleńców, którzy zagrażają in- Kajetan Kajetanowicz, który nie- nym użytkownikom dróg. Czasem też się zastana- dawno wydał książkę, opisał, jak wiam, jak mam jechać do innego miasta, czy jechać to wygląda przed mistrzostwami samochodem, czy pociągiem. Do Krakowa można świata. Obecnie jest pełen profe- dojechać w niecałe trzy godziny, ale jak miałem je- sjonalizm. Ja na co dzień nie upra- chać niedawno do Koszalina, na swoją wystawę wiam w domu żadnego fitnessu, fotograficzną, to przejazd pociągiem miał trwać jedynie z hantli trochę korzystam, siedem godzin. To jest straszne, więc w końcu wy- ale przed rajdem bardziej staram brałem samolot. Z samochodami, które bardzo ko- się zadbać o formę. Mam rowe- cham, niestety są problemy. › rek stacjonarny z ciężkim kołem, które stwarza wrażenie jazdy na prawdziwym rowerze, ale zmu- szam się troszkę do tego. Cały ten jazz! / www.calytenjazz.pl Pamiętam jak w eliminacjach Jerzy Szczerbakow – autor cyklu do Mistrzostw Polski w pięćdzie- Agnieszka Sobczyńska – autorka plakatów siątym siódmym roku startowa- Piotr Karasiewicz – kanał YT karasek52 126| Słowo na jazzowo / My Favorite Things (or quite the opposite…)

Historia (nie do końca) małomiasteczkowa

Piotr Rytowski [email protected]

W końcu października tego roku w magazynie o muzyce improwi- na rynku ukazała się nowa pły- zowanej? ta Dawida Podsiadły zatytułowa- Pani Szamowska zmarła, kiedy ja na Małomiasteczkowy. Bez paniki byłem jeszcze dzieckiem. Tajem- – nie będę na łamach JazzPRES- niczy dom stał jakiś czas opusz- Su roztrząsał walorów muzycz- czony, potem pełnił funkcję nych tego albumu. Do refleksji budynku z mieszkaniami komu- skłonił mnie jego tytuł. Czas na nalnymi. Z roku na rok niszczał mały comming out – tak, pocho- i popadał w ruinę. W końcu poja- dzę z małego, podwarszawskiego wiły się ostrzeżenia „Wstęp wzbro- miasteczka. Nigdy nie było to dla niony – grozi zawaleniem”. Na mnie powodem kompleksów ani początku XXI wieku willa znik- szczególnej dumy. Chociaż… nęła z powierzchni ziemi, a na jej Pamiętam z dzieciństwa stary, miejscu wyrosła jakiś czas potem bardzo zniszczony, ale mimo to hala drukarni. Mogłoby się wy- piękny dom (a może nawet pała- dawać, że to jedna z bardzo wielu cyk), stojący w zdziczałym, zaroś- tego typu historii z okresu polskiej niętym ogrodzie nieopodal torów transformacji. Ta historia jest jed- kolejowych. W domu mieszka- nak szczególna. ła staruszka, o której okoliczni Po raz pierwszy o tym, że w tym mieszkańcy mówili „wariatka”. domu w latach sześćdziesiątych Dom dzieliła z licznymi zwie- mieszkali hipisi usłyszałem od ro- rzętami, a na spacery chodzi- dziców. Wspominali o ich ekstra- ła z kozą uwiązaną na sznurku. waganckim wyglądzie i, co za tym Miała przy tym cały czas rodzaj idzie, wrażeniu, jakie wywoły- przedwojennej, arystokratycznej wali w tamtym czasie w niewiel- gracji. Jak się potem dowiedzia- kim mieście. W opinii wielu sąsia- łem Pani Szamowska była kie- dów pasowali do „wariatki”, która dyś adwokatem, podobnie jak jej użyczyła im schronienia. Znacz- nieżyjący mąż. Historia brzmi nie później dowiedziałem się, że jak wprowadzenie do tajemni- w Ożarowie Mazowieckim (bo czej, przygodowej opowieści i… w tak właśnie nazywa się moje ro- zasadzie tym jest. Tylko dlaczego dzinne miasteczko) istniała jed- JazzPRESS, grudzień 2018 |127 fot. archiwum Stowarzyszenia Trzecia Fala Trzecia Stowarzyszenia archiwum fot.

na z pierwszych, o ile nie pierwsza Malicki „Krokodyl” (gitara, flet bambusowy, per- w ogóle, polska komuna hipisow- kusjonalia) i Andrzej Kasprzyk (na saksofonie). ska. Może jednak są powody do Okazjonalnie występowali z nimi między inny- dumy? Ale co to ma do jazzu i im- mi: Witold Popiel (trąbka), Andrzej Przybielski prowizacji? (trąbka), czy legendarny „Amok” Andrzej Turczy- Na przełomie lat sześćdziesiątych nowicz (gitara). i siedemdziesiątych ubiegłego Grupa w Składzie: grała muzykę intuicyjną. Po- wieku (źródła podają daty oscylu- jęcie to wprowadził do teorii muzyki Karlheinz jące pomiędzy 1968 a 1972 rokiem) Stockhausen, mogłoby się więc wydawać, że zno- właśnie w ożarowskiej komunie wu jesteśmy bliżej współczesnej awangardy niż zawiązał się zespół Grupa w Skła- jazzu. Ale moim zdaniem to kolejny przykład dzie: (właśnie taka wersja nazwy, pokazujący, że granic w muzyce nie ma. Muzy- z dwukropkiem, jest jedyną pra- cy Grupy w Składzie: odrzucali zapis nutowy widłową, jak nam wyjaśnił Milo i jakiekolwiek schematy. W swojej grze opiera- Kurtis – przyp. red.). Jej trzon sta- li się wyłącznie na własnych odczuciach i inter- nowili: Milo Kurtis (między in- akcji – między sobą oraz z publicznością. Podsta- nymi na bębnach i buzuki), Jacek wą była więc improwizacja. Oprócz brzmienia 128| Słowo na jazzowo / My Favorite Things (or quite the opposite…)

instrumentów Grupa wykorzy- tak jak twórczość Grupy zwraca- stywała dźwięki wydobywane ła się w stronę intuicyzmu oraz ak- z przeróżnych przedmiotów oraz cjonizmu. Na tym polu koniecznie innych źródeł (na przykład z ra- trzeba wspomnieć o współpracy dia). W twórczości zespołu istotne zespołu z polskimi prekursorami były też inspiracje muzyką i filo- performansu i sztuki interaktyw- zofią Wschodu. nej – duetem artystycznym Kwie- Zgodnie z duchem hipisowskiej Kulik (Zofia Kulik i Przemysław wolności artyści uważali swo- Kwiek). Ma też na koncie współ- ją muzykę za wolną od wszelkich pracę z artystami konceptualnymi klasyfikacji gatunkowych i, jak po- – między innymi z Jerzym Kaliną kazuje historia działalności Gru- i Pawłem Freislerem. py w Składzie:, doskonale udawało Grupa zawiesiła działalność w 1975 im się wcielić to w życie. Dowodem roku, ale w 2008 roku zespół reak- są występy muzyków na tak róż- tywował się w składzie: Jacek Ma- nych stylistycznie imprezach jak: licki, Milo Kurtis i Witold Popiel. Festiwal Młodzieżowej Muzyki W 2013 roku ukazała się pierw- Współczesnej w Kaliszu (sic!), Fe- sza płyta zespołu (!) z zapisem wy- stiwal Kultury Studentów Polskich, stępu na Festiwalu Młodzieżowej Międzynarodowy Festiwal Muzy- Muzyki Współczesnej oraz jed- ki Współczesnej Warszawska Je- ną nową kompozycją. Nowy skład sień czy Jazz na Odrą. Wyrazem zespołu (już nieaktualny - przyp. idei wolności był też skład zespo- red.) – Kurtis, Popiel i Jerzy Mazzoll łu i nazwy towarzyszące kolejnym koncertował w tym roku między emanacjom. Frakcja zainteresowa- innymi w warszawskim SPATiFie. na muzyką współczesną (między Kiedy wejdziemy na hasło Ożarów innymi ze Zdzisławem Piernikiem Mazowiecki w Wikipedii nie znaj- i Władysławem Chyłą) wystąpi- dziemy tam ani słowa o hipisow- ła na Warszawskiej Jesieni pod na- skiej komunie i Grupie w Składzie:. zwą Grupa Wolnej Improwizacji. Małomiasteczkowość? Taka sama, Równolegle istniały: freejazzowy jakiej doświadczymy po wejściu na DżuDżu Band (Popiel, Kasprzyk, stronę miasteczka Alton w stanie Rodowicz, Kutyłowicz) oraz zało- Illinois. W polskiej wersji Wikipe- żona przez Turczynowicza Grupa dii możemy przeczytać, że urodził Swobodnej Improwizacji. się tam Robert Pershing Wadlow, Grupa w Składzie: zaznaczyła swo- najwyższy znany człowiek świata. ją obecność nie tylko w kontekście Po informację, że to miejsce uro- muzyki, ale znacznie szerzej trak- dzenia Milesa Davisa musimy udać towanej ówczesnej sztuki, która się na strony zagraniczne. › JazzPRESS, grudzień 2018 |129

Wymiatacze z Chicago

Jarosław Czaja [email protected]

Pisałem ostatnio o mikrofonach klasyczne, aczkolwiek spoza grona w studiu Van Geldera (JazzPRESS tych najbardziej znanych z epoki 12/2018). W niektórych opracowa- hardbopu. niach, tyczących legendarnego in- Okładka jest ciekawa, bo na foto- żyniera dźwięku, znaleźć można grafii autorstwa oczywiście Fran- i taką informację, iż Rudy tak bar- cisa Wolffa widnieją obok saksofo- dzo strzegł swoich sekretów, że nie nów dwa mikrofony. Jeden wąski pozwalał nawet owych mikrofo- i długi na pierwszym planie, oraz nów fotografować. Nie do końca krótszy i grubszy w tle. Ten drugi, jest to prawda, jak o tym świadczą to oczywiście neumann/telefun- niektóre okładki płyt wytwórni ken U-47, o którym już pisałem, ale Blue Note. Ot, weźmy jedną z nich: ten pierwszy? Ponieważ nie widać Blowing In From Chicago z 1957 sygnatury, a wiemy, że Van Gelder roku, autorstwa dwóch saksofo- usuwał je własnoręcznie, może- nistów tenorowych: Clifforda Jor- my domyślać się nazwy po samym dana i Johna Gilmore’a. To dzieło kształcie. To najprawdopodob-

Clifford Jordan & John Gilmore – Blowing In From Chicago Blue Note, 1957 fot. Jarosław Czaja Jarosław fot. 130| Słowo na jazzowo / Złota Era Van Geldera niej mikrofon pojemnościowy telefunken C 12. Nie dzie. Gilmore grał w nieco wyż- mniej legendarny od U-47. Tyle o mikrofonach. szym rejestrze i stosował więcej Teraz o muzyce. Swoiste „bitwy” muzyków grają- przedęć, i w ogóle efektów później- cych na takich samych instrumentach, a zwłaszcza szego stylu free. Jordan miał bar- na saksofonach to nieomal znak firmowy jazzu. dziej okrągły i równy ton. Warto Tradycja sięgająca legendarnych czasów Kansas dodać, że w połowie lat siedem- City, z której wywodził się Charlie Parker. To osob- dziesiątych XX wieku wytwórnia na kategoria w jazzie, chociaż często u nas niedo- Muse wpadła na pomysł, aby Gil- ceniana, ponieważ nie wiedzieć czemu słowo jam more i Jordan jeszcze raz, po la- session na ogół kojarzy się z czymś poślednim, tach, weszli razem do studia. Nie- przypadkowym i nieprzemyślanym. Ja te wszyst- stety Gilmore się nie zgodził. kie battle uwielbiam, ponieważ uważam je za sól W repertuarze mamy kompo- jazzu. Mam tego na półkach mnóstwo: legendarne zycje Parkera, Jordana i Silvera, pojedynki Gordona z Grey’em, Stitta z Ammonsem, ale chciałbym na koniec zwró- Griffina z Lockjawem Davisem, Gordona z Griffi- cić uwagę na temat Blue Lights au- nem itd... torstwa niejakiego Gigi Gryce’a. Wyjątkowość Blowing In From Chicago polega nie To nazwisko dziś zostało zupeł- tylko na tym, że to jedyne spotkanie w studiu Clif- nie zapomniane, a przecież w po- forda Jordana z Johnem Gilmorem, ale i na tym, łowie lat pięćdziesiątych ten sak- że to... jedyna solowa płyta w karierze tego ostat- sofonista altowy był wymieniany niego. Gilmore, jak wiadomo, był przez dziesięcio- w jednym rzędzie z największymi lecia podporą „kosmicznej” orkiestry Sun Ry i poza gigantami. I słusznie! Płyty, które tym bandem niczego więcej nie nagrał osobno. zrealizował z trębaczami: Cliffor- Warto zauważyć, że Blowing In From Chicago po- dem Brownem i Donaldem Byr- chodzi z tego okresu, kiedy gra Gilmora wywiera- dem (chociażby Jazz Lab) uzna- ła największy wpływ na samego Johna Coltrane’a. wane są za absolutną klasykę. Można spotkać informację, że Coltrane miał na- Gigi był poniekąd sam sobie wi- wet pobierać od swego kolegi z Chicago indywidu- nien, ponieważ u szczytu karie- alne lekcje! ry – na początku lat sześćdziesią- Clifford Jordan, mimo iż grał później u takich tych wycofał się ze sceny i zaczął znakomitości jak Silver i Mingus, jakiejś spekta- komponować muzykę symfonicz- kularnej kariery nie zrobił. To był raczej „muzyk ną. Temat Blue Lights w wersji za- muzyków”, czyli ktoś cieszący się większym po- mieszczonej na Blowing In From ważaniem tak zwanej branży, niż popularnością Chicago, zresztą jak i cała płyta, to wśród zwykłych słuchaczy. Jego styl był bardzo istne arcydzieło. Trudno się zresz- podobny do stylu Gilmore’a, dlatego na Blowing…, tą dziwić, bo w sekcji rytmicznej nagranej jeszcze w mono, trudno momentami mamy Horace’a Silvera (p), Cur- odróżnić jednego saksofonistę od drugiego. Przy ly Russella (b) i wreszcie Arta uważnym słuchaniu oczywiście różnice się znaj- Blakey’a (dr). › JazzPRESS, grudzień 2018 |131

Klasyki gatunku

Rafał Garszczyński [email protected]

konaniu. Wielu wokalistów pró- bowało później naśladować Sina- trę lub zaproponować coś równie uniwersalnego. Nikomu do dziś się nie udało. Album A Jolly Christmas From Frank Sinatra jest w zasadzie tym jednym, który zawiera wzor- cowe wykonania najbardziej zna- nych, świątecznych melodii. Na tym właśnie polegał geniusz Fran- ka Sinatry. Uniwersalność i ponadczasowy cha- Frank Sinatra – A Jolly Christmas From rakter płyty nie oznacza, że nie od- Frank Sinatra Capitol Records, 1957 najdziecie tu ciekawostek. Tytuł zobowiązuje. Sam Sinatra w cza- Album nagrany przez Franka Si- sie nagrania zaproponował kil- natrę w 1957 roku był pierwszą ka zmian w tekstach i nalegał na pełnowymiarową płytą świątecz- to, żeby aranżacje były możliwie ną w jego niezwykle bogatej dy- pogodne i zgodne z duchem „Jol- skografii. Jak miało się później ly Christmas”. Dlatego właśnie na okazać, również najlepszą. Bogate jego życzenie kompozytorzy zmo- aranżacje w wykonaniu Gordona dyfikowali nieco swoje własne Jenkinsa stworzyły dobrą podsta- teksty. wę dla zaprezentowania świątecz- Sam Hugh Martin zmienił nieco nych klasyków przez będącego tekst Have Yourself A Merry Little wtedy u szczytu sławy mistrza Christmas, koncentrując się na piosenki. dniu dzisiejszym, likwidując wy- Większość zaprezentowanych 60 biegające w przyszłość „Until then lat temu aranżacji w wykonaniu we’ll have to muddle through so- Franka Sinatry to dziś klasyki ga- mehow” i zastępując ten fragment tunku. Trudno wyobrazić sobie dziś najczęściej stosowanym teks- świąteczne zakupy bez Jingle Bells tem „Hang a shining star upon the czy Mistletoe And Holly w jego wy- highest bough”. 132| Słowo na jazzowo / Kanon Jazzu

Słuchając uważnie tekstów i porów- solutnie ponadczasowy longplay nując je z wcześniejszymi wersja- świąteczny. Dziś mało kto pamięta mi kompozytorskimi, odnajdziecie o kolędach śpiewanych przez Elvi- jeszcze kilka podobnych zmian. sa Presleya, a album Sinatry utrzy- Specjaliści do dziś dyskutują czy muje się bez przerwy w katalo- najważniejszym wykonawcą świą- gu wytwórni Capitol od 60. lat. Już tecznych piosenek jest Frank Sina- w 1963 roku ukazała się jego pierw- tra, czy Bing Crosby. To jednak spór sza reedycja pod zmienionym tytu- nierozstrzygalny i będący jedynie łem i z inną okładką, jako The Sina- okazją do popisywania się znajo- tra Christmas Album. mością szczegółów poszczególnych W dzisiejszych wydaniach często wykonań. dodawane są dwa utwory poprze- Kiedy album ukazał się, był raczej dzające jego nagranie. W 1954 roku skazany na niezbyt wielką i jedynie Sinatra nagrał świąteczny sin- sezonową popularność. Na świą- giel – White Christmas na stronie tecznych półkach musiał konkuro- A i The Christmas Waltz na stronie wać z z pierwszą płytą z kolędami B, współpracując wtedy z Nelso- nagraną niemal jednocześnie przez nem Riddle, początkującym jeszcze Elvisa Presleya (Elvis’ Christmas Al- aranżerem, wybranym przez Capi- bum) i ze wznowieniem krążka Bin- tol na wschodzącą gwiazdę, wyda- ga Crosby z 1945 roku – Merry Christ- jącym właśnie pierwsze płyty za- mas. Dodatkowo świąteczny zbiór aranżowane dla Nat King Cole’a Franka Sinatry był już czwartym i Franka Sinatry. Ten dodatek wy- jego albumem w 1957 roku, więc bu- daje się logiczny, osamotniony sin- dżet jego fanów został wystawiony giel i nieśmiertelne wykonanie na ciężką próbę. White Christmas znalazło po latach Historia jednak dowiodła, że to właściwe miejsce w dobrym towa- właśnie Frank Sinatra stworzył ab- rzystwie. ›

WWW.JAZZPRESS.PL/ARCHIWUM >> JazzPRESS, grudzień 2018 |133 134| Słowo na jazzowo / Wszystkie drogi prowadzą do Bitches Brew

Tomasz Stańko – droga przez jazz Część trzecia

Cezary Ścibiorski [email protected]

Występ u boku Krzysztofa Kome- już wtedy dobrze twórczość Milesa dy na Jazz Jamboree 1963 wprowa- Davisa, czy nawet Dona Cherry’ego dził ostatecznie Tomasza Stańkę z zespołu Ornette’a Colemana, na, jak się niedługo potem okazało, i właśnie takiego brzmienia poszu- światową scenę jazzową. Pozostał kiwali. A sam Don Cherry, i zespół na niej już do końca swojego życia, Colemana, byli jedną z najwięk- przez kolejne 55 lat. szych inspiracji dla Tomasza Stań- Pomimo bardzo krótkiego cza- ki, niemal od samego początku su na przygotowanie, koncert na jego zainteresowania jazzem. Jazz Jamboree okazał się sukce- sem. Stańko zaprezentował się U boku Komedy jako jedyny trębacz umiejący grać jazz nowoczesny na poziomie naj- Po wspomnianym wieczorze na lepszych polskich zespołów. Trąb- Jazz Jamboree zaczął się okres ka wciąż była wtedy w Polsce ko- intensywnej pracy. Stańko od jarzona głównie z postacią Louisa razu rozpoczął stałą współpracę Armstronga i jazzem tradycyjnym. z Krzysztofem Komedą i od tam- I temu stylowi hołdowali raczej tej pory towarzyszył mu właści- muzycy grający na tym instrumen- wie we wszystkich trasach kon- cie. Natomiast liderzy zespołów certowych i nagraniach, głównie grających jazz nowoczesny znali do filmów. Muzyki stricte jazzo- wej, która nie byłaby przeznaczo- na do filmu, zespół nagrywał bar- dzo niewiele, przede wszystkim koncertował. Jedyne trzy wydane za życia Krzysztofa Komedy płyty z muzyką jazzową to Ballet Etudes / The Music of Komeda (1963) oraz Astigmatic (1966, w serii Polish Jazz, jedyna, która ukazała się w Polsce) i Meine Süsse Europäische Heimat – Dichtung und Jazz aus Polen (1967). JazzPRESS, grudzień 2018 |135

Na drugiej i trzeciej z nich zagrał oczywiście To- Późniejszy twórca Balladyny to jed- masz Stańko. nak z Krzysztofem Komedą był A jak wtedy wyglądał zespół Krzysztofa Komedy? ściślej związany. U jego boku na- Stańko mówi w swojej autobiografii: „Nie było ze- wiązał swoje pierwsze międzyna- społu. Był Komeda i ja. Urbaniak żył już osobno, rodowe kontakty muzyczne, które dołączał do zespołu czasami. Czasami grał z nami nabrały dużego znaczenia po la- Namysłowski. Na bębnach grał Rune Carlsson albo tach i umożliwiły mu międzyna- Mały, na basie Bo Stief. Grywali polscy basiści – Su- rodową karierę. Za sprawą Krzysz- zin, Kozłowski. Najlepszy był «Gucio» Dyląg. W tej tofa Komedy znalazł się na jednym ostatniej fazie, od sześćdziesiątego trzeciego, Ko- z najwybitniejszych albumów pol- meda i ja tworzyliśmy trzon. On mi to wręcz mó- skiego jazzu, często też najlepiej wił: «Zespół nasz w tej chwili to jesteśmy my, we ocenianym przez odbiorów zagra- dwójkę». Miałem dobre relacje z Komedą. Muzycz- nicznych. Astigmatic już niedługo nie porozumiewaliśmy się bardzo dobrze. Czułem po wydaniu stał się legendą. każdą jego myśl i realizowałem te rzeczy, o które Właściwie we wszystkich znaczą- mu chodziło. A jemu zależało na pewnego typu cych plebiscytach płyta ta zysku- wyobraźni”. je miano najlepszej w historii pol- skiego jazzu. Bezkonkurencyjna Wyjazd z zespołem Trzaskowskiego jest również w serwisach zagra- nicznych, takich jak Rate Your Mu- W tym samym czasie, pod koniec roku 1963, To- sic, gdzie aktualnie zajmuje miej- masz Stańko został także muzykiem kwintetu An- sce na początku trzeciej dziesiątki*, drzeja Trzaskowskiego. Andrzej Trzaskowski miał tuż za Mingus Mingus Mingus Min- za sobą gruntowne wykształcenie muzyczne. Stu- gus Mingus Charlesa Mingusa i Get diował muzykologię i kompozycję. W jego zespo- Up With It Milesa Davisa, a przed łach grali między innymi Włodzimierz Nahorny, Song For My Father Horace’a Silvera Zbigniew Namysłowski, Jacek Ostaszewski i Mi- i On The Corner Davisa. chał Urbaniak. Przy okazji Jazz Jamboree 1960 trio Trzaskowskiego, z Andrzejem Dąbrowskim na per- kusji i Romanem Dylągiem na basie, nagrało pły- tę ze Stanem Getzem. Kwintet Andrzeja Trzaskow- skiego był pierwszym zespołem jazzowym z Polski występującym w Stanach Zjednoczonych. Zagrał wtedy na festiwalach w Newport i Waszyngtonie. To w składzie Andrzeja Trzaskowskiego Tomasz Stańko po raz pierwszy przekroczył żelazną kurty- nę. A w styczniu 1965 roku uczestniczył w nagraniu płyty The Andrzej Trzaskowski Quintet (ukazała się w tym samy roku w serii Polish Jazz). 136| Słowo na jazzowo / Wszystkie drogi prowadzą do Bitches Brew

Warto pamiętać, że Tomasz Stań- latach pracy na oddziale zdał spe- ko grał na tej płycie wyjątkowo na cjalizację z laryngologii. Powinien flugelhornie, chociaż z ustnikiem był zdawać sobie sprawę z fenome- trąbki. nu tak zwanej strefy jasnej krwia- Stańko ostatni raz grał z Krzyszto- ka nadtwardówkowego. Nie wziął fem Komedą w 1967 roku, podczas jednak tego pod uwagę. Tuż przed nagrania radiowego jego kompo- Bożym Narodzeniem 1968 roku za- zycji Nighttime, Daytime Requi- padł w śpiączkę, z której już się nie em, poświęconej zmarłemu wów- wybudził. Zmarł po przewiezie- czas Johnowi Coltrane’owi. Był niu do Warszawy 23 kwietnia 1969 jeszcze występ jesienią na Jazz roku. › Jamboree. 17 grudnia Krzysztof Komeda wyleciał do Stanów Zjed- noczonych, aby nagrać muzykę do nowego filmu Romana Polańskie- go – Rosemary’s Baby. Ponoć z To- maszem Stańką Komeda umówił się, że jak tylko się tam urządzi, ściągnie go do siebie. 12 października 1968 roku Krzysztof Podczas pisania artykułu autor korzystał Komeda uległ wypadkowi, podczas między innymi z następujących źródeł: Tomasz Stańko, Desperado! Autobiografia, którego doznał urazu głowy. Z po- Wydawnictwo Literackie, 2010. czątku zbagatelizował wydarzenie. Magdalena Grzebałkowska, Komeda. Oso- Dość szybko jednak stan jego zdro- biste życie jazzu, Znak, 2018. wia się zaczął się pogarszać. Kome- Aneta Norek-Skrycka, Man of the Light. Życie i twórczość Zbigniewa Seiferta, Fun- da był z wykształcenia lekarzem, dacja im. Zbigniewa Seiferta, 2016. zdążył nawet nabrać pewnego do- * https://rateyourmusic.com – notowania świadczenia klinicznego. Po trzech z końca listopada 2018 roku. JazzPRESS, grudzień 2018 |137

Legendy mogą kiwać głową z uznaniem

Adam Tkaczyk [email protected]

nie albumu tamże i zastopowanie kariery. Dalej: uformowanie su- pergrupy Slaughterhouse, świetny pierwszy album i duży rozgłos wo- kół zespołu, kontrakt z Shady Re- cords i trasy koncertowe, następnie nieudana płyta, a w końcu rozwią- zanie grupy. Udane albumy solo- we, po czym nagle i bez zapowiedzi nieudana płyta That’s Hip Hop, któ- rej nawet okładka sugerowała wy- raźny spadek formy i brak skupienia Apollo Brown & Joell Ortiz – Mona Lisa Mello Music Group, 2018 na jakości produktu końcowego. Mi- jają dwa lata od ostatniego sola i do- Miesiąc temu cofnęliśmy się do stajemy Mona Lisę – wspólny projekt roku 1989, do Back On The Block z jednym z najbardziej cenionych Quincy’ego Jonesa – jednego z naj- hip-hopowych producentów ostat- wybitniejszych i najpopularniej- nich lat, Apollo Brownem. szych muzyków XX wieku i albu- On z kolei, według mnie, po wejściu mu, który zdobył nagrodę Grammy. na scenę z kopa złapał moment pew- Tym razem wezmę na warsztat płytę nej stagnacji i, nomen omen, „za- z roku 2018, duetu, któremu bardzo pętlenia”. Zawsze można było się daleko do wymienionych wyżej wy- spodziewać po jego produkcjach różnień, ale wartego uwagi ze wzglę- konkretnego brzmienia i stylu, ale du nie na rozgłos i wpływ, ale na za- ostatnio zaczął przynudzać – a to prezentowane umiejętności i jakość. już bardzo niepokojący objaw. Co Mona Lisa to wspólny album produ- prawda chwilę przed Mona Lisą wy- centa z Detroit – Apollo Browna oraz dał świetną EP-kę z Locksmithem, nowojorskiego MC – Joella Ortiza. ale nie spowodował on, że przesta- Kariera Joella Ortiza obfituje we łem nadal z rezerwą podchodzić do wzloty i upadki: najpierw rozgłos wspólnego albumu Browna i Ortiza. wokół młodego MC, kontrakt z Af- Okazało się, że niesłusznie! Joell Or- termath i Dr. Dre, potem niewyda- tiz i Apollo Brown prezentują na 138| Pogranicze / Down the Backstreets

Monie Lisie swoją najwyższą formę. Z wyjątkiem może refrenów jego rap nie ma sła- Słychać pełne skupienie, nacisk na bych stron, a u boku takiego producenta jak Apollo jakość muzyki i słów oraz – jak za- Brown, Joell błyszczy jak mało kto. wsze – ogromny szacunek do kultu- Produkcje Apollo Browna to jeden z najbardziej ry, która dała im skrzydła i pozwo- oczywistych przykładów nowoczesnego boom liła na realizację talentów. Tworzą bapu. Już tłumaczę: boom bap to chyba najbardziej tak, by Kool G Rap, Big Daddy Kane, rozpoznawalny rodzaj brzmienia hip-hopowego, DJ Premier i Pete Rock kiwali rozpowszechniony w drugiej części lat osiemdzie- z uznaniem głowami i byli dumni siątych, swój renesans przeżywający w latach dzie- z kolejnej generacji twórców. Teksty więćdziesiątych. Typowy boombapowy bit skła- Joella Ortiza, często bardzo osobiste, da się z zapętlonego sampla, często zapożyczonego wypełnione są inteligentnymi, do- z utworu jazzowego lub soulowego, oraz koniecz- pracowanymi i oczywiście sprytnie nie mocnej stopy i werbla, które wyznaczają rytm złożonymi rymami, porównaniami i „ścieżkę” raperowi. Sposób samplowania Apollo i metaforami. I chociaż nie ma tu- Browna, tak jak u niekwestionowanego mistrza – taj jakichś zadziwiających tematów DJ-a Premiera, dodaje do twardego, hardcore’owego i koncepcji – słucha się go z zainte- brzmienia sporą dawkę melodii i instrumentów. resowaniem i przyjemnością. Niemalże każdy bit (wyłączając Cocaine Fingertips) W Decisions odpowiada sobie na brzmi żywo, prawie orkiestralnie. odwieczne pytanie raperów – karie- Mona Lisa to według mnie najlepszy zbiór bitów ra w branży muzycznej czy w ulicz- w karierze Apollo Browna. Podobnie jak strona li- nym biznesie? That Place opowia- ryczna – nie są to najoryginalniejsze i najbardziej da o niechęci do szpitali, My Block nowatorskie podkłady roku, ale spełniają swoją rolę to oda do brooklińskich osiedli, Re- i oczekiwania. Tak właśnie powinien brzmień boom flection z jednej strony celebruje bap w 2018 roku – zarówno twardo, ulicznie, jak i ze sukces rapera, z drugiej żałuje roz- sporą dawką melodii. Wyobraźcie sobie skrzyp- padu Slaughterhouse i braku pro- ka wirtuoza ubranego w czapkę New York Yankees porcjonalnego do talentu wynagro- i kurtkę baseballową, grającego muzykę klasyczną dzenia. Timberlan’d Up z Roycem da przed osiedlowym blokiem. Tak brzmi Mona Lisa. 5’9’’ to klasyczny rap bitewny w sty- Płyta Apollo Browna i Joella Ortiza nie spodoba się lu lat dziewięćdziesiątych. I choć fanom muzyki głównego nurtu – to projekt skiero- brakuje Joellowi tej drobnej iskry wany do głów nadal słuchających na co dzień grup geniuszu, która wyniosłaby go na Organized Konfusion, Mobb Deep i Black Moon. To poziom rapowej góry Rushmore, to projekt pachnący i oddychający rapem lat sześćdzie- do jego warsztatu nikt nie ma pra- siątych – gdy szacunek zdobywało się umiejętnościa- wa mieć jakichkolwiek zastrzeżeń. mi, twardymi bębnami i ulicznym wizerunkiem. ›

DTB Live Adama Tkaczyka w każdy piątek godz. 14:00 w audycji JazzPRESSjonizm radiojazz.fm/player Kontakt z redakcją: [email protected] Wydawca ul. Górczewska 201, 01-459 Warszawa Fundacja Popularyzacji Muzyki www.jazzpress.pl Jazzowej EuroJAZZ ISSN 2084-3143 Redakcja redaktor naczelny: Fotograficy: Piotr Wickowski Piotr Gruchała Marta Ignatowicz-Sołtys Mery Zimny Kuba Majerczyk Jerzy Szczerbakow Lech Basel Rafał Garszczyński Marcin Wilkowski Aya Al Azab Piotr Fagasiewicz Ryszard Skrzypiec Piotr Banasik Wojciech Sobczak-Wojeński Jarek Misiewicz Krzysztof Komorek Barbara Adamek Sławomir Orwat Bogdan Augustyniak Jakub Krukowski Krzysztof Wierzbowski Radek Wośko Katarzyna Stańczyk Lech Basel Paulina Krukowska Małgorzata Smółka Katarzyna Kukiełka Aleksandra Zbrzeska Jarosław Wierzbicki Vanessa Rogowska Mateusz Drewnik Basia Gagnon Przemek Kleczkowski Jarosław Czaja Anna Mrowca Marek Brzeski Piotr Rytowski Korekta Barnaba Siegel Katarzyna Czarnecka Cezary Ścibiorski Zuzanna Tuliszka Adam Tkaczyk Dorota Matejczyk Anna Piecuch Kira Leśków Kasia Białorucka Przemek Bychawski Rafał Zbrzeski Łucja Kubicka Marta Szostak Projekt layoutu Anna Mrowca Beata Wydrzyńska Piotr Pepliński Opracowanie graficzne, Michał K. Dybaczewski skład i łamanie Klara Perepłyś-Pająk Katarzyna Nowicka Jędrzej Janicki Marketing i reklama Paulina Sobczyk Agnieszka Holwek [email protected]

Wszystkie materiały w numerze objęte są licencją Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomer- cyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Polska, to znaczy, że wolno je kopiować i rozpowszechniać, jednak należy oznaczyć w sposób określony przez Twórcę lub Licencjodawcę, nie wolno używać do celów komercyjnych i nie wolno zmieniać, przekształcać ani tworzyć nowych dzieł na podstawie tego utworu. Z tekstem licencji można zapoznać się na stronie » A R C H I W U M JAZZPRESS WWW.JAZZPRESS.PL/ARCHIWUM