PL ISSN 0860-1917 W NUMERZE

1 BYĆ A NIE MIEĆ 2 Jan Ejankowski PŁUGIEM PO NIWIE 10 Ryszard Hardt PRZY ŻELAZNYM SZLAKU 14 Mirosław Kropidłowski ŚWIAT NADPRZYRODZONY ZESZYT 4 SOK 1987 20 Józef M. Ziółkowski ŻYWICZNY ZAPACH DREWNA 23 Sławomir Sierecki Publikacja seryjna ZBÓJECKA RAPSODIA Towarzystwa Miłośników Ziemi Kociewskiej 23 Józef Milewski w Starogardzie Gdańskim W WĄWOZIE MATERNÓW 28 LEKTURY NASZYCH przodków oraz J f Towarzystwa Miłośników Ziemi Tczewskiej 30 Jadwiga Switalska } J", w Tczewie ZE WSPOMNIEŃ TCZEWIANKI 32 Józef Milewski BERNARDA SYCHTY SKARBIEC SŁÓW 36 Franciszek Kamecki PL ISSN 0860-1917 BOROWIACKIE JĘZYKOWANIE — wiersze 37 Ireneusz Modzelewski Wydano przy pomocy finansowej DZIEJE TCZEWA Miejskich Rad Narodowych •10 Roman Landowski Tczewa i Starogardu Gdańskiego NIECH BĘDZIE NAJCISZEJ 40 Krzysztof Kuczkowski ŻYWIOŁ KRĘPOWAĆ SŁOWEM 43 Jacek Kliński — WIERSZE 44 NA INNYCH ŁAMACH Redaktor naczelny 45 NASZE PROMOCJE — Andrzej Norek ROMAN LANDOWSKI 46 NASZA GALERIA — Grzegorz Zwara 48 Andrzej Grzyb Sekretarz redakcji ŚCIEŻKA PRZEZ LAS ANDRZEJ GRZYB 51 Kazimierz Ickiewicz ZBRODNIA W LESIE MESTWINOWO KOLEGIUM REDAKCYJNE 52 Józef M. Ziółkowski Edmund Falkowski, Józef Golicki, Andrzej Grzyb, NA RUBIEŻY Tadeusz Kubiszewski, Roman Landowski, dr Józef Milewski (przewodniczący), Ireneusz Modzelewski, 54 Stefan A. Fleming prof. Edwin Rozenkranz, Ryszard Szwoch, Romuald WZDŁUŻ CZARNEJ WODY Wentowski (z-ca przewodniczącego), Józef Ziółkowska. 56 Olgierd Kostrowicki Widokówki — ZBLEWO Korekta: Katarzyna Damek 58 Jan Ejankowski PRZYWRÓCIĆ PAMIĘCI 62 Roman Klim Z REDAKCJĄ WSPÓŁPRACUJĄ A DOPÓKI PŁYNIE oprac, graf.: Regina Jeszke-Golicka i Jan Wałaszewski 67 Roman Landowski foto: Henryk Spychalski i Stanisław Zaczyński ZAKOCHANI ZE ŚWIĘTEGO JEZIORA oraz Zbigniew Gabryszak, Kazimierz Ickiewicz, Ro­ man Klim, Krzysztof Kuczkowski i dr Maria Pają­ 70 Jerzy Głowacki kowska PRZESZŁOŚĆ W NAZWACH ZAKLĘTA 72 Kazimierz Ickiewicz WYDAWCA SZLAKIEM STARYCH WAROWNI Kociewski Kantor Edytorski 72 Maria Pająkowska — Starogard Gdański ŚWIECIE NAD WISŁĄ TO JESZCZE KOCIEWIE Sekcja Wydawnicza 75 W KUCHNI I PRZY STOLE Tczewskiego Domu Kultury 78 Jerzy Kiedrowski PO KONKURSIE SZTUKI LUDOWEJ ADRES REDAKCJI i WYDAWCY 83-100 Tczew, ul. Kołłątaja 9, tel. 4464 79 BALLADY JANA WESPY 80 Maria Pająkowska SŁOWNICTWO KOCIEWSKIE — odzież, obuwie Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów 8 82 GADKA PO NASZAMU i zmiany tytułów nadesłanych tekstów. 83 Sylwetki twórców ludowych — WŁODZIMIERZ OSTOJA- -LNISKI Na okładce: 81 Z ŻYCIA REGIONU — red. Zbigniew Gabryszak Skarszewy wg rysunku Jana Wałaszewskiego 86 Ryszard Szwoch BOLESNA STRATA 88 KOCIEWSKA KRONIKA KULTURALNA Zakłady Graficzne w Gdańsku Nakład 2.500 egz., objętość 16 a. wyd., 12 s. druk. 30 KORZEC OSOBLIWOŚCI — red. Katarzyna Lamek Zam. nr 2565. M-4 Z REDAKCYJNEGO BIURKA

To twierdzenie nie budzi żadnej wątpliwości, chociaż niektórzy próbują na ten temat spekulować, rozpatrując je w trzech wymiarach: moralnym, społecznym i materialnym. Każdy z nich ma swoich zwolenników, posługujących się własnymi racjami postaw czło­ wieka wobec życia. Właściwie to chodzi o wybór wartości bytowania i trafne udzielenie odpowiedzi na pyta­ nie: jak żyć godnie? By nie było nieporozumień, należy zrezygnować z dwóch krańcowych, nie dających się pogodzić, argumentów. Trzeba chyba odrzucić, często naciągane, hasło o bycie, który kształtuje świadomość, gdyż — nie ujmując niczego zacnemu Marksowi — trudno się współcześnie pogodzić z tym, że najpierw trzeba mieć, żeby w ogóle być, bo to już manowce materializmu. Nie można również poprzestać na idealistycznej zasadzie bytu nadrealnego, bowiem wzniosłe hasło o tym, że ubóstwo uszlachetnia nie gwarantuje perspektyw po­ prawy egzystencji, chociaż ubóstwo nie jest wprawdzie jeszcze nędzą. Jak więc żyć godnie, w konkretnych, wszak skromnych warunkach polskich u schyłku obecnego stulecia? Warto przy tym skorzystać z kilku pytań pomocniczych. Kim być? Co mieć? Czy koniecznie tylko mieć? Czy lepiej być kimś albo mieć coś? Najbardziej kompli­ kuje owo „kimś" oraz „coś". Na co dzień rzecz sprowadza się do porównań — co się bar­ dziej opłaca: czy mieć dużo w głowie i bogate wnętrze, czy pozostać byle kim i gromadzić majętności. Chociaż nieobojętną pozostaje wątpliwość — dlaczego człowiek wszechstronny, naukowiec, twórca czy wybitny specjalista, od którego pracy zależy ponoć dużo, posiada mniejsze możliwości od sklepikarza w butiku czy zobojętniałego dosłownie na wszystko „niebieskiego ptaka", który nie psuje sobie głowy myśleniem. W gruncie rzeczy chodzi o to, jak się znaleźć w uwarunkowaniach bytu zastanego, jak roz­ wikłać sytuację spowodowaną wcześniej przez innych, niezależnie od woli tych, którym przy­ padło w niej egzystować. Obojętnie co pomyślimy o poprzednikach, nie zmieni to prawdy, że ludzie sami tworzą własną historię i stanowią o swojej godności. Zwolennicy aspektu material­ nego, zwłaszcza młodzi, postawią słuszny poniekąd zarzut, że to nie oni są winni za to, że jest jak jest, i że niegdyś dziesiąty ponoć kraj świata, mający rosnąć w siłę, gdzie obywatelom miało się żyć coraz dostatniej, stoczył się na dno. Nie przyjmując niczego do wiadomości, żyją dawnymi zasadami propagandy sukcesu i za wszelką cenę chcą mieć, robić kariery, zmieniać samochody, urządzać własne domki na wzór zachodnich żurnali. Normy etyczne pozostawiają innym, tłumacząc swoje zachowanie tym, że moralność również polega przewar­ tościowaniu, bo rewiduje ją życie. Ci, którzy chcą „być", wzbogacać wartości umysłowe, poznawać prawdy, uszlachetniać siebie i innych, wymyślają nowy kształt patriotyzmu, by poszerzać kręgi „Judymów" i „Siła- czek". Nieco romantyczni, to znowu pozytywistyczni niekiedy wątpią w sens współczesnej moralności, bowiem nie są autorytetem wśród cwaniaków, robiących łokciami i idących ciągle do przodu kosztem innych i ogólnej znieczulicy społecznej. A ci, rozpatrujący społeczny wymiar owego „bycia", martwią się o szkoły, żłobki, szpitale, powołują fundusze rozwoju wierząc, że wspólnymi siłami wszystko można, bo mamy nową sytuację, w której najważniejsza jest sprawiedliwość, lojalność i pracowitość. Jak więc to wszystko się ma do wartości humanitarnych, do hierarchii ludzkiego byto­ wania? Jak we współczesnym systemie społecznym na właściwe miejsce przywrócić godność pracy, szacunek dla wiedzy, wiarygodność sprawiedliwości? To trudne pytania. Najłatwiej na nie wcale nie odpowiadać, zostawić kłopot innym. Ale przecież każdy myślący człowiek musi się wewnętrznie opowiedzieć w sytuacji, kiedy nie można jednocześnie — być i mieć. A więc jak? Być czy mieć? Ważne, żeby po wyborze zachować twarz i patrzeć drugiemu prosto w oczy. Najważniejsze po prostu pozostać sobą.

1 JAN EJANKOWSKI

W 1987 roku przypada 125 rocz­ zajęli się dziadkowie w Lidzbarku sichem Staaten" gdzie w numerze nica założenia najstarszego na zie­ Welskim. lipcowym z 1862 roku wyczytał, że miach polskich Kółka Rolniczego w Po ukończeniu miejscowej szko­ „W Prusach Zachodnich ludność Piasecznie i 30 rocznica działalnoś­ ły elementarnej Juliusz uczył się jest po większej części narodowoś- ci samorządu chłopskiego w Polsce w gimnazjum w Chełmnie nad Wi­ ci polskiej, ale narodowość ta prze­ Ludowej. Wydarzenia te są okazją słą, uczelni, która na Pomorzu ode­ znaczona jest na wymarcie". Słowa do wnikliwego spojrzenia na wiel­ grała szczególną rolę w budzeniu te wyryły na nim głęboki wpływ i kie dzieło Juliusza Kraziewicza, uczuć patriotycznych i kształtowa­ obudziły potrzebę oporu. Zaczął roz­ które z perspektywy stu lat obra­ niu postaw obywatelskich u mło­ myślać nad skutecznymi środkami zuje ogrom przeobrażeń życia wsi, dzieży w trudnym okresie zaboru obrony. Żale i obawy oraz swoje osiągnięty za przyczyną tego krze­ pruskiego. Wyjazd do Chełmna był pomysły w poufnych rozmowach wiciela polskości. Pionierska i płod­ dla dorastającego chłopca szczęśli­ zdradzał zaufanym i cieszącym się na w skutkach działalność Krazie- wym zbiegiem okoliczności, albo­ wielkim poważaniem księżom: Teo­ wicza, w trudnych latach zaboru wiem nazajutrz po wyjeździe ban­ dorowi Franckiemu, wikaremu z pruskiego, rozsławiła Piaseczno w da zbójów wymordowała całą jego Gniewa i Franciszkowi Schaeferowi całej ojczyźnie, jako „gwiazdę nad­ rodzinę. Z gimnazjum Kraziewicz proboszczowi w Piasecznie. Po dłuż­ bałtyckiej krainy". To nie był przy­ odszedł z przedostatniej klasy, by szym przemyśleniu trudnego zagad­ padek, że Kółko Rolnicze w Piase­ zdobyć wykształcenie rolnicze w nienia postanowił wszcząć działa­ cznie powstało niemalże w przed­ Elblągu. 17 października 1848 roku nia, które udaremniłyby plany Pru­ dzień wybuchu powstania stycznio­ ożenił się z Augustą Taube, ewan- saków. Po paru miesiącach w śro­ wego. Widoczny przypływ fali pa­ geliczką, pochodzenia mazurskiego. dę 1 października 1862 roku zapro­ triotycznych uczuć, wywołany wy­ Ten fakt, a także niemieckie śro­ sił sąsiadów na zebranie do sali padkami warszawskimi 1861 i 1862 dowisko Elbląga, służba wojskowa karczmarza Bałacha w Piasecznie. roku, ogarnął w tym czasie rów­ i praktyka rolnicza w zniemczo­ Stawiło się 24 dobrych gospodarzy nież ziemię pomorską, gdzie obok nych okolicach negatywnie podzia­ z Piaseczna i okolicy. Kraziewicz organizacji konspiracyjnych powoła­ łały na jego poczucie narodowe, co przemówił do nich w gorących sło­ no do życia szereg towarzystw, później słusznie zauważył Ignacy wach, przekonując, że jeśli nie działających otwarcie i legalnie, a Józef Kraszewski mówiąc: „Krazie­ chcą być „skazani na wymarcie", ukrywających swe polityczne cele wicz należy do tych właśnie, co ję­ muszą swoją pracę na roli dosko­ pod pozornie neutralnymi nazwami. zyk sobie popsuli, a głowę i serce nalić wykorzystując osiągnięcia na­ Podobnie było w przypadku towa­ wykształcili na niemieckim wzorze. uk i oświaty i w tym celu zorgani­ rzystw rolniczych, które w prakty­ Początkowo był nawet zmuszony pi­ zować się w towarzystwa rolnicze. ce wykraczały daleko poza zada­ sać po niemiecku, a mozolnie po­ Argumenty trafiły do przekonania nia ściśle zawodowe. tem dopiero przekładać na polski, słuchających. Mówił bowiem do nich Towarzystwo Rolnicze w Piase­ dziś już płynnie mówi po polsku". ich sąsiad i dobry gospodarz, czło­ cznie, założone przez Juliusza Kra- Nowy okres w jego życiu rozpo­ wiek równy im w pochodzeniu i za­ ziewicza, dzierżawcę księżych czął się w 1857 roku, kiedy wraz z wodzie, przejęty serdeczną troską o włók w Tymawie, nie było tworem rodziną osiadł w Piasecznie — miej­ polepszenie bytu mieszkańców wsi. ziemiańskim i nie miało w swoich scowości znanej na Pomorzu ze Widzieli jego kilkuletnią wzorową szeregach nikogo ze szlachty. Sku­ słynnych jarmarków, na które zjeż­ pracę na dzierżawionej plebance, piało tylko chłopów i rzemieślni­ dżali kupcy aż z dalekiej Żmudzi, mieli więc do niego zaufanie i ków. Dzięki takiemu charakterowi z cudownego miejsca Matki Boskiej chętnie przyjmowali jego rady i społecznemu, a zwłaszcza dzięki Piasecznej otaczanej głęboką czcią wskazówki. Gdy teraz wysunął myśl wielostronnej, pełnej inicjatywy i od XIV wieku, z bytności Jana III stworzenia organizacji rolniczej, bardzo owocnej działalności zajęło Sobieskiego i bujnej działalności uznali ją za dobrą i w tymże dniu ono w historii organizacji rolni­ Ligi Polskiej w 1848—1849 roku. zawiązali kółko rolnicze w Piasecz­ czych miejsce wyjątkowe. Stało się Tutaj wkrótce Kraziewicz zdobył nie. Kraziewiczowi powierzono fun­ prawzorem polskich kółek rolni­ sobie opinię dobrego gospodarza i kcję naczelnika, tj. prezesa. Za tym­ czych. prawego Polaka. czasowe ustawy przyjęto statut To­ warzystwa Rolniczego dla Ziemi Była to okolica, gdzie grunt byl Pomorskiej, w którym położono przeorany pod względem narodo­ POCZĄTKI główny nacisk na oświatę włościan wym i podatny dla nowych inicja­ i podniesienie poziomu gospodaro­ tyw społecznych. Pod wpływem oto­ wania. czenia korzystnej zmianie uległa do­ Juliusz Bernard Kraziewicz uro­ tychczasowa obojętna postawa Kra- Niemcy w odpowiedzi na działal­ dził się 20 maja 1829 roku w Lidz­ ziewicza wobec spraw polskich. ność Kraziewicza założyli Towarzy­ barku Welskim (obecnie wojewódz­ Znamienną jest rzeczą, że bezpo­ stwo Rolnicze w Rudzie z larndra- two ciechanowskie), gdzie przeby­ średnią pobudką do jego wystąpie­ tem hr. Rittebergiem jako honoro­ wała u swoich rodziców jego mat­ nia było podrażnione polskie uczu­ wymi przewodniczącym. W skład to­ ka Anna Gorczyczewska, która po cie patriotyczne. Jako młody, po­ warzystwa weszło 40 niemieckich urodzeniu syna "zmarła. Ojciec, Jan stępowy i zamiłowany rolnik, Kra­ obszarników z Rudna, Lignów, Kraziewicz mieszkał w Rypinie, ziewicz czytywał niemieckie czaso­ Szprudowa, Gręblina, ale nie speł­ gdzie był zawiadowcą poczty. Wy­ pismo „Die Annalen der Landwirt- niło ono pokładanych w nim na­ chowaniem osieroconego chłopca schaft in den Koeniglichen Preus- dziei, przeciwnie — uaktywniło

2 włościańską organizację w Piasecz­ nie nowych w Pieniążkowie, Bobo­ nie. wie, Pelplinie, Skórczu, Komorsku, W skład zarządu Kółka Rolnicze­ NIEKTÓRZY Lubichowie, Drzycinie, Grucznie, go w Piasecznie oprócz Kraziewi­ WSPÓŁPRACOWNICY Lubiewie i Tucholi. cza weszli: Dziarnowski jako z-ca O rosnącej sławie Towarzystwa prezesa z Piaseczna, Czarniecki ja­ J. KRAZIEWICZA Rolniczego w Piasecznie i jej pre­ ko sekretarz z Bielska i Balach ja­ I DZIAŁACZE zesie świadczy opinia wydana przez ko podskarbnik z Piaseczna. Usta­ KÓŁKA ROLNICZEGO zasłużonego działacza i gorącego pa­ lono, iż zebrania będą się odbywać W PIASECZNIE triotę, uczestnika powstań 1830—31 regularnie w środę po pierwszym i 1846, członka Rządu Narodowego każdego miesiąca w sali karczmarza 1. KS. FRANCISZEK SCHAEFER w czasie powstania styczniowego, Bałacha o trzeciej po południu. Jak (Schofer) urodził się 17 listopada 1805 majora Radkiewicza: „Nie wątpiliś¬ wynika z zapisów na zebraniach roku w Raciborzu, gdzie prawdopodob­ my nigdy, że towarzystwo w Piase­ omawiano następujące tematy: nie w wieku 22 lat ukończył gimna­ cznie znajduje się na wysokim stop­ — o zyskowności gospodarstwa i zjum. Studia teologiczne rozpoczął na niu rozwoju i zaiste. I nie dlatego urodzajności ziemi najtańszym kosz­ uniwersytecie we Wrocławiu (wpis 30. tu przybyliśmy, aby naocznie się tem; 10.1827 rok), a następnie kontynuował przekonać, czy tak jest, ale aby się — o mierzwie; w Seminarium Duchownym w Pelplinie. z Wami zapoznać, aby złożyć hołd — o orce jesiennej; Święcenia kapłańskie otrzymał 31 mar­ i uznanie pracy uczciwej i aby się — o sianiu koniczyny i traw; ca 1833 roku. Pracę duszpasterską roz­ u Was nauczyć urządzenia towa­ — o korzyściach z gipsowania; począł jako wikary w Gołubiu, na­ rzystw rolniczych. Istnieje u nas w — o chowie owiec jako środka do stępnie od 1835 roku pełnił obowiązki Prusach Zachodnich kilka towa­ powiększenia dochodów małych go­ prokuratora w Seminarium Duchownym rzystw podobnych, ale żadne z nich spodarstw; w Pelplinie. Od 8 kwietnia 1847 roku nie wywiera takiego skutku jak — najlepszy i najprostszy sposób do 14 lipca 1880 roku, tzn. do śmierci Wasze. Oświadczam, że Towarzy­ pielęgnowania pszczół według meto­ był proboszczem w Piasecznie. stwo Rolnicze w Piasecznie jest dy ks. Dzierżonia; pierwsze na Prusy Zachodnie. Pra­ — o obchodzeniu się z paszą. 2. KS. TEODOR FRANCKI (Franzky), cujcie tylko dalej w raz obranym W marcu 1863 roku omawiano urodzony 30 lipca 1817 roku w Świd­ kierunku, a będziemy i my starali jeden z najważniejszych, bardzo in­ nicach pow. Polkowice, był wikarym się Was naśladować." teresujący wszystkich zebranych, gniewskim. W okresie Wiosny Ludów, Również niemiecki toruński ty­ lemat, a dotyczący zaprowadzeniu wspólnie z księdzem proboszczem Po- godnik „Thorner Wochenblatt" zmu­ płodozmianu, tj. gospodarstwa wie- mierzyńskim z Lignów, założył w Gnie­ szony był przyznać, że „Polskie lopolowego, na miejsce dotychcza­ wie Ligę Polską, która ukonstytuowa­ Kółko Rolnicze w Piasecznie coraz sowego, trój polowego, które jako ła się 9 listopada 1848 roku. W czerwcu bardziej staje się ośrodkiem włoś- przestarzałe dawało małe zyski i nie roku następnego do Ligi należało po­ ciańskich zainteresowań ludności odpowiadało już życiowym potrze­ nad tysiąc członków, w przeważającej polskiej, zamieszkującej prowincję bom. Zasadniczy referat na ten te­ ilości byli to ludzie prości, gdyż jak pruską, pomorską i poznańską. Pra­ mat, podobnie jak i inne, wygłosił wyjaśniono ,,nie ma na całym powie­ wie na każde zebranie przybywają Kraziewicz. W celu praktycznego cie (Ziemi Gniewskiej — przypis aut.) delegacje zamiejscowych stowarzy­ wykorzystania teoretycznych rozwa­ ani jednego zamożnego obywatela Pola­ szeń, przy każdej sposobności cała żań powołano komisję, która o każ­ ka lub szlachcica, posiadającego mają­ polska prasa szeroko sławi Kółko dej porze roku miała służyć pomo­ tek". W zarządzie Ligi Polskiej zajmo­ rolnicze." cą tym członkom, którzy chcieli za­ wał stanowisko dyrektora. Współpraco­ Innym osiągnięciem Kraziewicza prowadzić u siebie nowy system wali z nim ksiądz Fr. Schaefer — pro­ było powstanie" Spółki Pożyczkowej uprawy ziemi. boszcz w Piasecznie, kupiec F. Lemkc w Gniewie, w grudniu 1865 roku. i nauczyciel J. Bona. W założonym Kraziewicz miał jednak do poko­ Ta spółka nie była niczym innym, przez Juliusza Kraziewicza Towarzy­ jak pierwszym Bankiem Ludowym, nania wiele trudności, przede wszy­ stwie Rolniczym w Piasecznie wyróż­ stkim ze strony szlachty obszarni- który jeszcze tej nazwy nie przyjął. nił się aktywnością, będąc doradcą pre­ Rzecz jest tym bardziej ciekawa, że czej, która do jego poczynań odno­ zesa. Jako prelegent bronił mowy oj­ siła się podejrzliwie, nie chcąc do­ czystej. Był współzałożycielem, wspólnie właśnie w zarządzie tejże Spółki puścić do wyemancypowania się z Kraziewiczem i innymi działaczami Pożyczkowej zasiadł obok Krazie­ chłopstwa spod jej dotychczasowej Spółki Pożyczkowej w Gniewie, która wicza i Kisłowskiego, kupiec Jan kontroli. Kraziewicz nie wyszedł powstała w grudniu 1864 roku. W zarzą­ Franciszek Lemke z Gniewa, który bowiem z ich kręgów i nie otrzy­ dzie Spółki pełnił funkcję zastępcy był członkiem Ligi Polskiej. Czyli mał od niej mandatu do występo­ nadskarbiego. Jako zastępca przewodni­ tradycje narodowe między 1848 a wania publicznego. Dlatego właśnie czącego Zarządu aktywnie działał w 1865 rokiem istniały. Ponadto zało­ odnoszono się do niego z lekcewa­ Towarzystwie Pomocy Naukowej pod­ żył Kraziewicz w Gniewie kółko żeniem, a nawet próbowano go kreślając, iż celem każdego kółkowi- rzemieślnicze i Stowarzyszenie Cen­ ośmieszyć, wykorzystując fakt, że wicza — Polaka jest zabezpieczenie tralne do zabezpieczenia życia i uzy­ przemawianie po polsku nie przy­ środków na pomoc naukową dla pil­ skania funduszu pogrzebowego dla chodziło mu początkowo łatwo. Sam nych i uzdolnionych dzieci „mniej za­ Prus Zachodnich. 19 grudnia 1867 wyznał kilka lat później: „Pługiem możnych naszych członków". Włączył roku urządził Kraziewicz w Gnie­ i broną łatwiej mi pisać po niwach się w akcję wiecową na rzecz przywró­ wie giełdę zbożową, na której ze­ naszych, niż piórem na papierze." cenia praw językowi polskiemu to szkol- brali się rolnicy i kupcy z Gniewa Słuszność poczynań i wiara w nictwie elementarnym. Za wystąpienie i okolicy, Pelplina i Gdańska. ich skuteczność oraz niesłabnący za­ w lej sprawie, na wiecu w Gniewie, Pięknym owocem pracy Towarzy­ pał pomogły mu w krótkim czasie rząd pruski zwolnił księdza Teodora stwa było zorganizowanie w 1865 pokonać własne słabości i uzupełnić Franckiego z powiatowego inspektora roku w Piasecznie prowincjonalnej braki. Efektem tej pracowitości Kra­ szkół ludowych. Zmarł 30 marca 1878 wystawy rolniczej, mającej na ce­ ziewicza była dalsza rozbudowa To­ roku w Sępólnie. lu podniesienie poziomu gospodaro­ warzystwa w Piasecznie i powoła- wania rolnika polskiego i udowod-

Umiał sobie pozyskać miłość współobywateli, któ-1 ra się wyraziła ofiarami, słowy, a co najwięcej — 1 KIM BYŁ JULIUSZ KRAZIEWICZ ufnością i wiarą powszechną. Na tym polu skrom- nym, które miał wyznaczonym do działania, należy | mu się cześć i wdzięczność od kraju. Zaszczepić ład Aby ziarna, które on sieje, nie padły na skalistą i chęć do pracy, nie dając się zrazić niczym, jest i | opokę, ale na rolę urodzajną. to najlepiej zasłużyć się ojczyźnie. § i (Melchior Tollik. Wypowiedź na zebraniu Kółka Rol­ (Józef I. Kraszewski. Z roku 1867 rachunki. Rok 1 fa niczego w Piasecznie dnia 15 listopada 1865 r.) drugi.)

3 nienia, że polska gospodarka w ni­ Rolniczego w Piasecznie był udział cować, żeby polepszyć dobrobyt, że­ czym nie ustępuje pruskiej — ce­ tejże organizacji w Towarzystwie by przyjść do więcej pieniędzy, że­ lowo wychwalanej przez prasę. U Pomocy Naukowej w Toruniu, któ­ by wypędzić biedę za dziesiątą gra­ wejścia do sali umieszczono napis: re udzielało pomocy w kształceniu nicę (...) zachęca do łączenia się w „Przemysł i rolnictwo doskonale ■— polskiej inteligencji i uzdolnionej towarzystwa, do oświaty, pracy i oto bogactwo krajowe", a wręczane młodzieży pragnącej się uczyć. W oszczędności". „Piast" ukazywał się dyplomy ozdobiono mottem: skład wspomnianego wyżej Towa­ przez cały rok 1867 i 1868 oraz w „Kto kocha swoją Ojczyznę, rzystwa weszo 37 osób z Gogolewa, pierwszej połowie 1869. Liczne arty­ cnoty i obyczaje — Piaseczna, Tymawy, Włosienicy i kuły napisał dla „Piasta" Krazie­ niechaj strzeże tej ziemi, Dąbrówki. Był to wynik gorącej za­ wicz, z którym ściśle współpracował niech ją w skiby kraje." chęty Kraziewicza do pomocy na J. I. Kraszewski. Podczas otwarcia wystawy, w rzecz zdolnej, a nie posiadającej przemówieniu powitalnym Krazie­ funduszy na naukę, młodzieży. Wy­ Ważną rolę w działalności Piasec­ wicz tak między innymi powiedział: rażają to jego słowa: „pokażemy, że kiego towarzystwa rolniczego speł­ „Czego nas towarzystwo nauczyło, możemy sobie od ust odjąć, jeżeli niała założona przez tę organizację cośmy drogą towarzyskiej (społecz­ chodzi o dobro sprawy —■ o oświa­ biblioteka wiejska, która stawiała nej) nauki i doświadczeń zyskali, to tę". Wniosek został przyjęty jedno­ sobie za cel pogłębianie przez rol­ właśnie —■ okazać przed światem i głośnie i w 186G roku przy kółku ników wiadomości fachowych z za­ tym okazaniem obudzić z uśpienia rolniczym w Piasecznie dla synów kresu rolnictwa, jak i poszerzenie zobojętniałych braci, aby ocknęli się włościan założono szkółkę rolniczą z ogólnych wiadomości z dziedziny z przestarzałych przesądów i przy­ polskim językiem nauczania. To historii i literatury ojczystej, o za­ zwyczajeń i aby ich zachęcić do szlachetne przedsięwzięcie w panują­ służonych działaczach, o obowiąz­ oglądniejszej i korzystniejszej pracy cych warunkach ustrojowych było kach społecznych, patriotycznych postępowej w ojczystych zagrodach realizowane na zasadach działalnoś­ itp. to jest i niech będzie celem naszej ci społecznej. Kraziewcz sam oddał przyszłej wystawy. Ten cel miała do użytku szkoły rolniczej własne 14 czerwca 1866 roku, również z na oku i dzisiejsza wystawa i jak gospodarstwo i mieszkanie obejmu­ inicjatywy Kraziewicza, powstało mi się zdaje, osiągnęła go w znacz­ jąc po części rolę nauczyciela przed­ przy kółku rolniczym w Piasecznie nej części." pierwsze na ziemiach polskich To­ miotów fachowych. warzystwo Gospodyń. Potrzebę za­ Zgodnie z zaleceniami Naczelnika Również z inicjatywy Kraziewicza, istnienia tego towarzystwa przed­ zaczęto przy Kółkach zakładać przy czynnym poparciu kółek rol­ stawił Kraziewicz na jednym z ze­ chłopskie zespoły teatralne. Pierw­ niczych, w Piasecznie, Pieniążkowie, brań Kółka uzasadniając to tym, że szy powstał w Piasecznie, który w Bobowie zaczął z początkiem 1867 kobiety nie zdając sobie sprawy ze dniu otwarcia wystawy przedstawił roku ukazywać się w Chełmnie znaczenia towarzystw rolniczych, sztukę Fryderyka Skarbka „Popas". nad Wisłą tygodnik „Piast". Celem odwodziły swych mężów od brania Innym szlachetnym przykładem tego czasopisma było: „pouczać lud udziału w posiedzeniach, gdyż jak twórczej działalności Towarzystwa wiejski i rzemieślniczy jak ma pra­ sądziły — tracili na nich bezużyte-

3. WALENTY STEFAŃSKI (1813—1877), szości byli to rzemieślnicy i wyrobnicy nie nIW z początkiem 1867 roku zaczął znany działacz społeczny i polityczny, bez majątku. Przy towarzystwie pelpliń- wychodzić tygodnik „Piast", przezna­ przywódca Plebejuszy poznańskich z lat sklm Stefański założył bibliotekę, spół­ czony w pierwszej kolejności dla człon­ czterdziestych XIX wieku, urodził się kę pożyczkową i konsumpcyjną. O trud­ ków towarzystw rolniczych. W pierw- w 1813 roku. Za swa, działalność szy­ nościach i stawianych mu przeszkodach szym numerze „Piasta" J. Chociszewski, kanowany zmuszony byl opuścić Poz­ przy zakładaniu towarzystwa w Pelpli­ wyjaśniając nazwe. tygodnika pisał, że nań i w 1856 roku osiadł na Pomorzu. nie pisał w książce: „Szlachecka Rzecz­ „...jak Piast z Kruszwicy był rzemie­ Od 1864 roku, do śmierci tzn. do 1877 pospolita a hasło nasze" (Drezno 1860): ślnikiem i rolnikie?n, tak i pismo to roku mieszkał w Pelplinie. Skazany „Gdym w miejscu, w Pelplinie Towa­ sprawy rolnictwa i przemysłu ma po­ przez Prusaków, dwa lata więzienia rzystwo Rolnicze zakładał, stawiano ze pierać (...). Zadaniem jego jest pouczać (1862—1864) odsiedział w twierdzy w Wi- strony szlachty, takie przeszkody, że lud wiejski i rzemieślniczy, jak ma pra­ słoujściu. Byt bliskim współpracowni­ chcąc przyjść do celu trzeba było wszy­ cować, żeby polepszyć dobrobyt, żeby kiem Kraziewicza i współzałożycielem stkie przygotowania robić częścią bez­ przyjść do więcej pieniędzy, żeby wy­ Towarzystwa Rolniczego w Piasecznie imiennie, częścią pod obcym nazwi- pędzić biedę het za dziesiątą granicę. i wielkim orędownikiem masowej oświa­ skiem, tak samo gdym Spółkę Pożycz­ (...) Zachęca do łączenia się w towa­ ty ludu wiejskiego. W 1865 roku na kową urządzał. Nie mogąc tym pracom rzystwa, do oświaty, pracy i oszczędno­ trzech kolejnych zebraniach Piaseckie­ przeszkodzić inaczej, okoliczna szlachta ści". Józef Chociszewski był prelegen­ go kółka rolniczego, wygłaszał staran­ objeżdżała sąsiednich włościan i ducho­ tem Piaseckiej organizacji, wygłaszając nie przygotowane referaty „o oświacie". wieństwo, odradzała im wstąpienie do pogadanki o treści patriotycznej i Na pierwszej wystawie rolniczej w Pia­ Towarzystwa pelplińskiego, by zaś oświatowej, pisał sprawozdania z posie­ secznie, zorganizowanej z inicjatywy zwichnąć Spółkę Pożyczkową, drugą dzeń kółka rolniczego w Piasecznie Kraziewicza z okazji jubileuszu trzeciej spółkę, tzw. powiatową starogardzką, i przesyłał je do różnych czasopism jako kontrabaterię w Pelplinie osadzo­ polskich na Pomorzu, Wielkopolsce ocznicy powstania Kółka, Walenty Ste­ no". Umarł i pochowany w Pelplinie i Śląsku. W 1869 roku założył w Chełm­ fański poparł myśl założenia przy kół­ w 1877 roku. nie własną księgarnię i rozpoczął wy­ ku piaseckim — polskiego towarzystwa dawanie kalendarzy ludowych, szerzą­ ubezpieczenia od ognia. W uzgodnieniu cych oświatę wśród najniższych warstw z Kraziewiczem w dniu 8 maja 1866 ro­ społecznych oraz czasopism. Wiele z ku założył Towarzystwo Rolnicze w 4. JÓZEF CHOCISZEWSKI, żyjący w nich skonfiskowano, inne wychodziły z Pelplinie. Jako więzień polityczny, sta­ latach 1837—1914, znany głównie jako przerwami, ponieważ Chociszewski czę­ le śledzony przez władze pruskie i nie- wydawca literatury popularnej dla lu­ sto odsiadywał kary więzienia, zasą­ lubiany przez szlachtę, musiał pozostać du, działacz społeczno-oświatowy, który dzone za propagowanie polskości i prze­ w cieniu, nie wchodząc celowo do za­ odegrał znaczną rolę w walce z napo­ ciwstawianie się germanizacji, a także rządu. Założone przez niego Towarzy­ rem germanizacji. Był sekretarzem Pia­ za szerzenie poglądów narodowych i stwo Rolnicze w Pelplinie po roku dzia­ seckiego kółka rolniczego. Z jego ini­ słowianof ilstwa. łalności liczyło 100 członków, w więk­ cjatywy i pod jego redakcją w Chełm­

Gdy się pokazało, że Kraziewicz bez opowiedzenia widząc, że go osiodłać nie może, odbywała nad tym się komukolwiek założył Towarzystwo włościańskie, narady, jak sobie z nim postąpić, czy go puścić sa- towarzystwo własnego pomysłu i mimo przeszkód od mopas lub też nie wiem, co tam innego z nim zro­ rzeczy samej nieodłącznych towarzystwo to tak roz­ bić. Przecież nie mogli mu nic innego zarzucić, jak winął, iż je licznie na wzór brać zaczęto, a sława to, że on lud od nich oddala, że się sam robi jego jego coraz bardziej w narodzie rosła, zaczęła mu się opiekunem. szlachta z początku przyglądać, zaczęła się sama tej (Walenty Stefański. „Rzeczpospolita Szlachecka a ha­ sztuki uczyć, zaczęła na Kraziewicza wpływać (...); sło nasze", Drezno 1869)

4 cznie czas na pogawędkach, piciu secznie, liczącego 230 członków z ca zmarł znany w szerszych kolach wódki i gry w karty. Towarzystwo Towarzystwem Rolniczym w Pie- Juliusz Kraziewicz w 65 roku życia. Gospodyń miało je przekonać o nie­ niążkowie, liczącym 200 członków, Urodzony pod Lidzbarkiem był przez słuszności takich podejrzeń, ukazać w Towarzystwo Rolnicze na powiat wiele lat dzierżawcą włók w Tyma­ cel stowarzyszeń oraz dać okazję do kwidzyński z siedzibą w Piasecznie. wie i Piasecznie, uchodził za wzoro­ nauczenia się wielu pożytecznych Prezesem wybrano Kraziewicza, se­ wego gospodarza. Najwięcej się wsła­ rzeczy o właściwym prowadzeniu kretarzem Tomasza Wiśniewskiego, wił przez założenie Towarzystwa gospodarstwa domowego. Powstałe zastępcą Ignacego Czarnockiego z Rolniczego w Piasecznie, które pa­ Towarzystwo Gospodyń założyło Jelenia, skarbnikiem Józefa Filczka nowie śp. Walenty Stefański w Pel­ szkółkę dla dziewcząt poszerzając z Gogolewa. plinie i Józef Chociszewski (rów­ wiedzę z zakresu gospodarstwa do­ W 1880 roku Kraziewicz oddał nież w Pelplinie w latach 1869—1886 mowego, zajmowało się szerzeniem synowi Wiktorowi dzierżawę włók zamieszkał)) w licznych korespon­ oświaty i podnoszeniem moralności w Tymawie, a dla siebie kupił go­ dencjach do gazet jak wzór przed­ ludu wiejskiego, sprowadzało dla spodarstwo. Ciosem dla niego był stawiali, tak, że z Galicji przybywa­ członkiń po tańszej cenie artykuły ostry kryzys finansowy w 1888 ro­ li Polacy, aby z bliska działalności gospodarstwa domowego. ku, jaki przeżyła założona przez To­ tego towarzystwa się przypatrzyć. Inicjatywa Kraziewicza miała głę­ warzystwo Rolnicze cukrownia w Powoli jednak ono zamierało, przez bszy sens, niż motywy podane przy Gniewie. W konsekwencji tego fak­ wiele lat nie uwydatniało swoje ist­ zakładaniu Towarzystwa Gospodyń. tu Kraziewicz zrzekł się obowiąz­ nienie, tylko obchodem rocznicy za­ Prekursor kółek rolniczych był bo­ ków dyrektora, jakie pełnił w tejże łożenia swego, aż wreszcie i to usta­ wiem człowiekiem światłym i szedł cukrowni, sprzedał własne gospo­ ło, zwłaszcza, że wielu członków z duchem czasu. Na zachodzie Eu­ darstwo w Tymawie i wyprowadził materialnie podupadło. To pewne, że ropy toczyła się w owym czasie się do córek Jadwigi i Augusty do Towarzystwo piaseckie wiele się walka o równouprawnienie kobiet Gdańska. Następnie w poszukiwaniu przyczyniło do obudzenia ducha w w życiu społecznym oraz o ich wy- pracy zamieszkał w Murzynowie rolnikach i polepszenia gospodar­ kształcenie zawodowe. Kraziewicz Leśnym koło Środy Wielkopolskiej, stwa, mianowicie do zaprowadzenia doceniał istotę tego ruchu i popie­ gdzie 4 kwietnia 1895 roku nagle wielopolowego gospodarstwa. Pan rał go umożliwiając i polskim ko­ zmarł na zawał. Pogrzebem zajął Kraziewicz uważany był za repre­ bietom wspólne działanie w Towa­ się syn Wiktor. Pochował ojca tuż zentanta włościan i gdy założył w rzystwie Gospodyń. przy kościele w Nietrzanowie. W Chełmnie „Piasta", tygodnik rolniczy, Przełomowym wydarzeniem w hi­ „Pielgrzymie" nr 43 z dnia 9 kwiet­ pan Teodor Jackowski z Lipinek storii kółka rolniczego w Piasecznie nia 1895 roku ukazał się nekrolog zaczął wydawać „Rolnika", który było zebranie w dniu 15 listopada następującej treści: przez dwa lata (1869—1870) wycho­ 1877 roku. Nastąpiło wtedy połącze­ „Pelplin. Dowiadujemy się, 4 b.m. dził w Pelplinie. Wnet i „Piast" nie Towarzystwa Rolniczego w Pia­ po południu nagle na apopleksję ser­ przestał wychodzić, a przez wiele

5. MELCHIOR TOLLIK wzorowy rol­ stko, nie dał się odstraszyć od zamie­ stało, był Juliusz Kraziewicz, skromny nik z Janowa, wsi k. Gniewu, był wi­ rzonego cełu i doprowadził Towarzy­ dzierżawca plebanki w Tymawie pod ceprezesem Piaseckiego kółka rolniczego, stwo do tego stopnia doskonałości, na Piasecznem. (...) Tak oto teraz, gdy kiedy organizacji przewodził Juliusz jakim się dziś znajduje (...)". Te sło­ przypadła rocznica 75-łecla Kółka Rol­ Kraziewicz. Znany był jako prawy wa są potwierdzeniem wielkiej osobo­ niczego w Piasecznie pomorskim, Kół- obywatel i wybitny patriota. Z polecenia wości Kraziewicza i uznania, jakim lud kowicze całej Polski, a przede wszy­ Kraziewicza założył w Janowic włościań­ wiejski darzył swego prezesa. stkim z województwa pomorskiego, po­ skie kółko rolnicze. Wielki orędownik winni uczcić pamięć wielkiego, nieste­ oświaty ludu wiejskiego, gorąco apelo- ty, zapomnianego twórcy ideologii i wał, mówiąc: ,,Niech się każdy sam 6. JAN KOWALSKI urodził się i praktycznego programu pracy Kółek naucza, ale niech też przede wszystkim marca 1886 roku. Byt właściciełem du­ Rolniczych, jakim był Juliusz Krazie­ każdy ojciec i każda matka baczy, aby żego gospodarstwa w Bielsku ( wicz. (...) Kółko w Piasecznie zwróci się pilnie dzieci do szkoły posyłać. Czytać, Morzeszczyn w byłym powiecie tczew­ do wszystkich Kółkowiczów Pomorza o pisać i rachować każdy umieć powi­ skim) i aktywnym działaczem kółka złożenie składki 25-groszowej od każde­ nien". Uwiełbiał Kraziewicza i wysoko rolniczego w Piasecznie w latach mię­ go rolnika na budowę Domu Ludowego cenił jego twórczą pracę w środowi­ dzywojennych. Na początku lat trzy­ w Piasecznie imienia Juliusza Krazie­ sku wiejskim. Wierzył, że musi ona dziestych przejął funkcję prezesa, która, wicza". Marzenie Kowalskiego zostało przynieść konkretne wyniki w formie pełnił do września 1939 roku. Był pro­ zrealizowane dopiero w 1977 roku. Z je­ pobudzenia świadomości patriotycznej, pagatorem masowych szkoleń i wystaw go inicjatywy społeczeństwo Piaseczna krzewienia oświaty, pielęgnowania ję­ rolniczych. Gdy był prezesem szkole­ i okolicy ufudowało Kółku Rolniczemu, zyka przodków. Na jednym z zebrań nia rolnicze prowadzono regularnie aż na 75-iecie, piękny sztandar. Jan Ko­ taką wyraził opinię o naczelniku Pia­ do wybuchu wojny. Jego dobrze pro­ walski kilka lat przed wybuchem dru­ seckiej organizacji (...) te piękne owo­ wadzone gospodarstwo było przykładem giej wojny światowej został wybrany ce i tę dzisiejszą uroczystość zawdzię­ postępu w rolnictwie, szkołił w nim wójtem w gminie Morzeszczyn. W paź­ czamy głównie kochanemu prezesowi przyszłych zarządców. Jan Kowalski był dzierniku 1929 roku został zamordowa­ Kraziewiczowi. On to rozbudził ducha wielkim propagatorem idei Kraziewicza, ny przez hitlerowców. Całą rodzinę w naszych oziębłych sercach, on roz­ publikował o nim pracę, wygłaszał po­ wysiedlono z gospodarstwa, a najstar­ prawami, jakie miał na każdym posie­ gadanki. W artykule pt. „Gdzie i kie­ szą jego córkę, Halinę — studentkę dzeniu, uczył nas, i to skutecznie, jak dy powstało pierwsze w polsce Kółko Uniwersytetu Warszawskiego wywiezio­ trzeba lepiej gospodarować, co czynić Rolnicze", ogłaszanym w 1937 roku w no do Dachau, a następnie do Ravens- aby nasze gospodarstwa się podniosły. pierwszym numerze „Gospodarza Po­ bruck, gdzie przebywała do końca woj­ Nie będę tu przypominał licznych za­ morskiego", pisał: „Otóż możemy być ny. Podobny los spotkał przyjaciela sług tego męża, bo znane są one, łecz dumni, my rolnicy województwa po­ Kowalskiego, skarbnika Piaseckiego kół­ na jedno jeszcze zwrócę uwagę, mia­ morskiego, iż myśl i idea włościań­ ka rolniczego, kierownika szkoły w nowicie na to, że ten nasz kochany skich Kółek Rolniczych oraz założycie­ Bielsku, działacza społecznego, wzoro­ prezes ponosił przykrości od własnych lem pierwszego w ogóle Kółka Rolni­ wego pedagoga, Bolesława Woszow- braci i od obcych. Zniósł on to wszy­ czego, jakie na ziemiach polskich pow­ skiego.

Znana już na całą Polskę sława koryfeusza towa- Zaniechawszy dzierżawę tymawską i piasecką, prze­ rzystw naszych włościańskich, obywatela Juliusza niósł się do Gdańska, gdzie mieszkał zapomniany Kraziewicza z Tymawy, naczelnika Towarzystwa i odosobniony, pędząc życie pełne cierni i głogów, Rolniczego w Piasecznie, który dla dobra ogółu się interesując się jednak zawsze każdym objawem ży­ poświęcając, urządził u siebie na małym ale wzoro- ciowym społeczeństwa polskiego. wym gospodarstwie szkolę rolniczą, kształci dla kra- ju kilkunastu rolników. („Gazeta Toruńska", 1867, nr 85) (Bernard Milski. „Gazeta Gdańska", 1895, nr 44)

5 pierwszą niedzielę każdego miesią­ ca. Zbierano się nadal w karczmie Perlika, tzw. „lepszej sali", przezna­ czonej dla wytworniejszych gości. Oznaczało to, że karczmarz Anasta­ zy Perlik darzył piasecką organiza­ cję sympatią i dużym uznaniem. Do grona aktywnych działaczy dwudziestolecia międzywojennego za­ liczyć należy wymienionego już Ste­ fana Olszewskiego (prezes Towarzy­ stwa w latach dwudziestych), Jana Kowalskiego, ziemianina z Bielska (prezes w latach trzydziestych), póź­ niejszego wójta gminy Morzeszczyn i inicjatora budowy Domu Ludowe­ go im. J. Kraziewicza w Piasecznie, a także długoletniego skarbnika, kax"czmarza Kazimierza Balcerowi­ cza. Nie sposób pominąć Bolesława Uczestniczki kursu trykotażu Koła Gospodyń Wiejskich w 1937 roku. Woszowskiego, kierownika szkoły w następujących lat zastępował oba Bielsku, który pełnił funkcję sekre­ wodzeniem u członków Towarzy­ tarza, Sylwestra Szczeblewskiego, tygodniki rolnicze „Gospodarz", wy- stwa cieszył się pelpliński „Piel­ dawany w Toruniu przez pana E. wójta i sołtysa Piaseczna w oma­ grzym", „Gazeta Grudziądzka", wy­ wianym okresie, czy wreszcie Aloj­ Dominirskiego w Łysomicach. Pan dawana przez Wiktora Kulerskiego Kraziewicz już później publicznie nie zego Wyczyńskiego, chorążego orga­ oraz wspominane już „Kłosy". Abo- nizacji. Kronikę prowadził Paweł występował. Ostatnim jego publicz­ nowano również różnego rodzaju po­ nym wystąpieniem byla mowa, ja­ Neumann, kierownik szkoły w Pia­ radniki fachowe, rolnicze i gospo­ secznie. Do wyróżniających się ką przy grobowcu Hiacentego Jac­ darcze. kowskiego w 1877 roku w imieniu działaczy należeli też bracia Feliks włościan wygłosił. Zaniechawszy Z chwilą przejęcia Pomorza przez (rolnik) i Bronisław (krawiec) Herol­ dzierżawę tymawską i piasecką, władze polskie 27 stycznia 1920 ro­ dowie, Jan Gryszkiewicz i rolnik przeniósł się do Gdańska. Śmierć ku utworzony został powiat gniew­ Rogaczewski z Gogolewa. ski, którego obowiązki komisarycz­ zaskoczyła go w podróży w Poznań­ Jak relacjonują żyjący jeszcze skiem. Niech spoczywa w pokoju". nego starosty pełnił Franciszek Czarnowski, aktywny działacz To­ członkowie kółka, w skład organiza­ warzystwa Rolniczego w Piasecznie. cji wchodzili mało i średnio rolni POKŁOSIE KRAZIEWICZA W okresie międzywojennym piasec- chłopi. Mimo swego społecznego po­ kie kółko rolnicze, tak jak przed chodzenia byli to ludzie oświeceni, Po śmierci Kraziewicza w dziejach laty, wywierało ogromny wpływ na dbający o podniesienie gospodarki Piaseckiego kółka nastąpił przełom. uaktywnienie życia społecznego. Ze­ rolnej, szerzenie oświaty i rozwija­ W 1901 roku wyraźnie ożywiła się brania odbywały się regularnie w nie amatorskiego ruchu artystyczne­ działalność, w roku tym bowiem po­ go. Jeden z nich wspomina: „Mieliś­ my poletka doświadczalne. Jako wstała nowa organizacja pod nazwą 7. FRANCISZEK CZARNOWSKI, uro­ Towarzystwo Rolnicze na Piaseczno pierwsi stosowaliśmy nowe nawozy dzony i sierpnia 1883 roku w Jeleniu sztuczne, później wagonowo sprowa­ i Okolice, nawiązująca do tradycji kolo Gniewa w rodzinie ziemianina dawnej świetności. W latach 1907— dzaliśmy je do wsi. Pamiętam, że Ignacego i Jadwigi z domu Działanow- zapraszałiśmy chłopów nie zrzeszo­ 1912 prezesem Towarzystwa był Cze­ skiej.w pierwszych latach dwudziestego sław Raabe z Piaseczna, wicepreze­ nych, aby oglądali plony z poletek wieku, byl wiceprezesem zarządu Kółka nawożonych i nie nawożonych. W sem Franciszek Czarnowski z Gnie­ Rolniczego tu Piasecznie w okresie pre­ wskich Młynów, sekretarzem Fran­ roku 1927 czy 1928 — nie pamiętam zesury Czesława Raabe. Należał rów­ dokładnie — zorganizowaliśmy wy­ ciszek Niklewski z Gogolewa, a nież do Straży Ludowej w Gniewie skarbnikiem Bruno Hesse, kupiec z stawę rolniczą, pokaz naszych osiąg­ (1919—1920) i był delegatem Powiato­ nięć. Zebraliśmy wiele pochwał". Gniewa. Do Towarzystwa należało wej Rady Ludowej przy landracie w 60 członków. Byli to rolnicy, rze­ Kwidzynie (lato 1919 rok). Pełnił obo- Aby ulżyć ciężkiej pracy rolnika mieślnicy, kupcy, i nauczyciele. W wiązki pierwszego komisarycznego sta­ Kółko wagonami sprowadzało dla tym czasie prenumerowano cztery rosty powiatu gniewskiego, czyli prezy­ swoich członków węgiel i inne arty­ egzemplarze „Kłosów". denta, „republiki gniewskiej", która kuły pierwszej potrzeby. Było to rzeczywiście stowarzyszenie samo­ Czołową rolę w działalności tam­ istniała od lata 1919 do 21 stycznia 1920 roku. Skutecznie interweniował pomocy społecznej, świadczące usłu­ tych lat odegrali: Stefan Olszewski gi mieszkańcom wsi. Czesław Raabe, Sylwester Szczeblew- i bronił mienia polskiego, które Niem­ ski, Józef Chmielewski, Paweł Neu- cy usiłowali wywieźć do Niemiec. Był Kółko w szerokim zakresie pro­ mann (wszyscy z Piaseczna) oraz długoletnim i bardzo aktywnym człon­ wadziło również działalność ogólno- przodujący rolnicy z Jelenia, Rako- kiem Zarządu Banku Ludowego w oświatową. Kobiety zrzeszone w ko­ wca, Wyrębów, Piaseckich Pól, Go­ Gniewie. Przez cały okres międzywojen­ le gospodyń, które w latach 1935— leniowa, Gniewskich Młynów i Ty­ ny aktywnie działał w Piaseckim kółku 1937 szczególnie przejawiały dużą mawy. Zebrania odbywały się w sa­ rolniczym. Przez dwa pierwsze miesiące aktywność organizowały kursy kro­ li Perlika, ówczesnego właściciela okupacji ukrywał się u; Bydgoszczy, po ju i szycia oraz trykotarstwa. Na karczmy wraz z zajazdem. Była to czym aresztowany l osadzony do koń­ podstawie zachowanych fotografii wówczas największa sala ze sceną ca wojny w obozach koncentracyjnych udało się ustalić nazwiska uczestni­ mieszcząca jednorazowo około 100 w Oświęcimiu i Ravensbriick pod nu­ czek kursów oraz miejsce organizo­ osób. Spośród prenumerowanych merem 130108. Zmarł w 1960 roku w wanych wystaw najciekawszych czasopism polskich największym po- Bydgoszczy l tam pochowany prac. Jedną z takich największych wystaw prac trykotarskich koło go-

Doznał on w życiu niejednego prześladowania. Nic uczczono tego męża żadnym pomnikiem, a na- Władze odbywały u niego rewizje tak ścisłe, że do wet pamięć ludzka o nim się nie zachowała, gdyż koszuli go rozbierali. Zakazano mu bywać na zebra­ ze wstydem to wyznać musimy, prowincja nasza nie niach, zaprzeczano mu obywatelstwa i poddaństwa okazała się dosyć dojrzałą, by dzieło to dalej pro­ pruskiego. To on założył kółko rolnicze w Piasecz­ wadzić,' a chociażby podtrzymać. nie. („Kłosy", 1912, nr 32) („Gazeta Gdańska", 1912, nr 98)

6 spodyń urządziło w sali Anastazego Perlika w 1937 roku, w 75-lecie działalności piaseckiego kółka rol­ niczego. Wiadomo również, że dzia­ łał wówczas zespół teatralny i chór mieszany prowadzony przez Ksawe- rego Pozorskiego, miejscowego orga­ nistę i zarazem prezesa Towarzy­ stwa Powstańców i Wojaków. Za tą aktywną działalność społeczną zo­ stał jesienią 1939 roku w Lesie Szpęgawskim rozstrzelany przez hitlerowców. W działalności kółka w pierwszym rzędzie stawiano zawsze na oświatę rolniczą. Rokrocznie, w okresie je­ sienno-zimowym przeprowadzano kursy specjalistyczne, prowadzone przez wykładowców ze szkoły rol­ niczej w Grudziądzu. Na przykład na przełomie lat 1930—31 jeden z ważniejszych kursów dotyczył pro­ blemu zakładania pastwisk dla by­ Uroczysty pochód w dniu 75-lecia powstania Kółka Rolniczego, 1937 r. dła i prawidłowości hodowli dro­ biu. Poza tym organizowano pokazy i inne elementy. Kółko w dniu ju­ łalność. Oprócz tego organizacja po • sprzętu i suszenia traw, zakładania bileuszu liczyło ponad 65 członków, siadała kronikę, którą przez wiele sadów przydomowych. Paweł Neu­ którzy w komplecie z pocztem lat prowadził Paweł Neumann. W mann na polecenie kółka pomagał sztandarowym, zebrali się na uro­ kronice obok wpisów gromadzono w powstawaniu dwóch wzorowych czystej mszy świętej, a później wzię­ pamiątkowe zdjęcia i wyniki pracy. ogrodów owocowych u Franciszki li udział w akademii w sali Perlika Innym dokumentem były szczegóło­ Brzóska i Stanisława Banacha w Jak wspominają byli członkowie we rejestry członków i akta finan­ Piasecznie. Inny kurs, trwający od Piaseckiego kółka: „Każde piaseckie sowe. 24 lutego 1931 roku dotyczył hodow­ zebranie było dość liczne, Zjazd był Przyszły tragiczne czasy hitlerow­ li i żywienia bydła. Przeciętnie w wielki. Zaprzęgi zajeżdżały do Pia­ skiego terroru. Członkowie zarządu każdym kursie brało udział około seczna z całej okolicy. W dniu ze­ kółka rolniczego — prezes Jan Ko-' 100 mieszkańców Piaseczna i oko­ brań przed karczmą Perlika pełno walski i skarbnik Bolesław Woszow- licy. było furmanek. Jak na odpuście. Bo ski (kierownik szkoły w Bielsku) Dużą wagę przywiązywano rów­ do nas należeli chłopi z okolicznych zostali rozstrzelani. Wielu członków nież do rozwoju, czytelnictwa. Z ini­ wsi". A cóż dopiero działo się w wywieziono do obozów i na przy­ cjatywy kierownika szkoły, Pawła dniu jubileuszu musowe prace (Benedykt Dłużew- Neumanna, przy czynnym poparciu Kiedy w miejscowym folwarku ski, Stanisław Banach, Franciszka zarządu kółka otwarto w piaseckiej wybuchły strajki Kółko włączyło się Brzoska, rodzina Rajskich, Watkow- szkole czytelnię Towarzystwa Czy­ do akcji protestacyjnej popierając skich). Przepadły archiwalne akta telni Ludowych, dobrze wyposażoną żądania strajkujących w latach zarządu. Zginął historyczny sztan­ w sprzęt i szczycącą się bogatym 1921—1924. dar, ukryty nie wiadomo gdzie. Wie­ księgozbiorem. Czytelnia była zaląż­ Zarząd Kółka zwracał uwagę na lu działaczy Kółka wcielonych silą kiem przyszłej biblioteki i godną dokumentację własnej pracy. Do do Wehrmachtu, którzy po „dezer­ kontynuatorką biblioteki Kraziewi­ września 1939 roku w Piasecznie cji" walczyli na różnych frontach cza. był komplet protokołów z pracy drugiej wojny światowej, wsławiło Zarządu i Kółka za lata 1901—1939, się bohaterstwem. I tak, małorolny Przez dłuższy okres czasu czynio­ gdzie dokładnie opisano całą dzia- chłop w Piaseczna Czesław Rajski no starania o wybudowanie ze skła­ — żołnierz II Korpusu, uczestnik dek członków kółek rolniczych Po­ walk we Włoszech, siedmiokrotnie morza ■— Domu Ludowego im. J. odznaczony przez dowództwo alianc­ Kraziewicza w Piasecznie. Z taką S. TEOFIL WATKOWSKI, urodzony kie i polskie dostąpił zaszczytu przy­ propozycją wystąpił w roku jubileu­ we wrześniu 1919 roku w Piaseckim znania mu przez majora Henryka szu 75-lecia piaseckiej organizacji, Polu (przysiółek Piaseczna), po ukoń­ Sucharskiego bojowego odznaczenia jej prezes, Jan Kowalski, który na­ czeniu szkoły powszechnej pracował „Za męstwo i odwagę na polu wal­ pisał z tej okazji artykuł dla „Go­ na gospodarstwie rodziców. Podczas ki". Osiemnastoletni żołnierz Stani­ spodarza Pomorskiego". Redakcja w okupacji został wywieziony przez hitłe- sław Kisicki, Stanisław Jaworski, całości artykuł wydrukowała. Na rowców do pracy u niemieckiego ob­ Józef Chrzanowski, Albin Lorbiecki przełomie 1937/38 roku wybrano szarnika w Dzierzążnie, a jego rodzice i Alfons Żeg!arski walczyli pod ko­ plac pod budowę oraz przeprowa­ do obozu pracy przymusowej w Potuli- mendą gen. Maczka, wyzwalając dzono wstępne prace przygotowaw­ cach. Po wyzwoleniu był współorganiza­ północne tereny Francji, Belgię i cze. torem posterunku Milicji Obywatelskiej Holandię. Stanisław Jaworski i Al­ fons Żeglarski, koledzy z ławy Swój 75-letni jubileusz kółko ob­ w Piasecznie. W 1957 roku, wspólnie z szkolnej, synowie ubogich rolników, chodziło bardzo uroczyście. Zapro­ siedmioma sąsiadami i kierownikiem ponieśli 1 maja 1945 roku bohater­ szono wielu gości z zewnątrz. Ob­ miejscowej szkoły, założył zespół ma­ ską śmierć w płonącym czołgu. Ich chody miały miejsce jesienią 1937 szynowy, który następnie został prze­ kolega i ziomek z Piaseczna Józef roku. Organizacja posiadała już kształcony w kółko rolnicze, do którego Chrzanowski po pochowaniu zwłok własny sztandar, na którym oprócz wstąpiło kolejnych dwunastu rolników. przesłał matce zdjęcie zniszczonego hasła: „Szczęść Boże rolnictwu" wy­ Ogół powierzył Teofilowi Latkowskie­ czołgu z dedykacją: „Zginęli na po­ haftowano historyczną datę l.X.18(32 mu funkcję prezesa, którą pełnił do lu chwały jako bohaterowie wierni rok, herb Gniewa, Gryf Pomorski 1960 roku.

Człowiek prosty, skromny, częściowo odnarodowio- W Piasecznie i wytłumaczył im, że jeśli nie chcą j ny, od którego najmniej można było oczekiwać tego, być skazani na wymarcie, muszą swe życie i pracę czego dokonał. (...) Przeczytał w pewnym piśmie nie- poddać działaniu oświaty. Radził więc przede wszy­ mieckim następujące zdanie radcy ministerialnego: stkim założyć towarzystwo rolnicze. Przemową swo­ „W Prusach Zachodnich ludność jest przeważnie na- ją wywołał w słuchaczach nadzwyczajny zapał. 1 rodowości polskiej, która już wymiera". Słowa te (Aleksander Świętochowski. „Historia chłopów pol­ zrobiły na nim głębokie wrażenie. Zwołał sąsiadów skich". T. 2, 1928)

7 Ojczyźnie. Ludzie walczący i giną­ 9. ALFONS KWIATKOWSKI, urodził tryfikacji Wsi w składzie: Emil Ste­ cy — wczorajsi rolnicy i działacze się w 1919 roku w Piasecznie w rodzi­ fański — sekretarz, Alfons Krzyża­ kółka, wojenni tułacze, krwią pie­ nie średniorolnego gospodarza. Ojciec nowski — skarbnik. Wymienionemu czętowali miłość ojczyzny dokumen­ jego Fryderyk, aktywny działacz miej­ zespołowi przewodniczył niżej pod­ tując, iż w pełni realizowali hasło scowego kółka rolniczego, za prezesury pisany. Celem społecznego Komite­ Kościuszki: „ŻYWIĄ I BRONIĄ". Stefana Olszewskiego, w latach dwudzie­ tu było zelektryfikowanie czynem Mieszkańcy Piaseczna zachowali stych pełnił funkcje, sekretarza. Po społecznym 65 gospodarstw rolnych swoje polskie oblicze godnie broniąc ukończeniu szkoły Alfons Kwiatkowski i szkoły podstawowej w Piaseckim ojczyzny w trudnym okresie okupa­ pracował jako handlowiec w Gniewie. Polu. Rolnicy zadeklarowali 50 pro­ cji. Dzięki patriotycznej postawie Po zakończeniu drugiej wojny świato­ cent udziałów w gotówce i robo- przetrwał nie tylko duch polskości, wej wrócił do Piaseczna, przejmując go­ ciźnie. Ogólny koszt wyniósł 980 ty­ ale i polskie książki. Kiedy wojna spodarstwo po ojcu (22 ha). Po paź­ sięcy zł. Trzy lata trwała praca, dobiegła końca, dzieci piaseckie mo­ dzierniku 1956 roku włączył SIĘ to nurt podczas której wkopano 380 słupów gły pisać i czytać po polsku. Była odnowy ruchu kółkowego. 20 lutego niskiego i wysokiego napięcia oraz to tylko zasługa ich rodziców, którzy 1959 roku został wybrany prezesem no­ postawiono stację transformatorową. swoje domy rodzinne udostępniali wego zarządu kółka rolniczego. Z jego I wreszcie 22 lipca 1959 roku zebra­ do tajnego nauczania. inicjatywy Kółko przejęło 15 ha opusz­ li się tłumnie mieszkańcy wsi, by Ludność piasecka dowiodła, iż nie­ czonej ziemi, zaciągając kredyt na za­ popatrzeć jak nieżyjący już, stary przypadkowo Juliusz Kraziewicz w kup maszyn i rozpoczęło uprawę za­ Leon Etmański drżącymi rękoma trudnym okresie zaboru pruskiego niedbanej ziemi. Alfons Kwiatkowski gasi i zakopuje w ziemi lampę naf­ na miejsce swojej działalności obrał funkcję prezesa pełnił do 1962 roku. tową. Tak w Piaseckim Polu odbyło wieś i jej mieszkańców. Okazali się się pożegnanie z epoką kaganka. Wtedy, w październiku 1956 roku oni godni jego szlachetnego i patrio­ nego kolektywu ■—■ namiastki wspól­ tycznego przedsięwzięcia. była to pierwsza zelektryfikowana nej gospodarki. Nie było statutu czynem społecznym wieś w woje­ Bilans strat Piaseczna w drugiej ani regulaminu, a członkowie sami wojnie światowej był duży. Łącznie wództwie gdańskim. ustalali zasady i normy współpracy, 29 listopada 1959 roku z inicjaty­ w obozach, na pracach przymuso­ a co najważniejsze obyło się bez wych z wycieńczenia i na różnych wy Kółka powstała w Piaseckim zgrzytu i kłótni. W połowie 1957 ro­ Polu Szkoła Przysposobienia Rolni­ frontach zginęło ponad 40 osób ■— ku zespół przekształcił się w Kółko ludzi młodych w wieku 18—40 lat. czego •— godna kontynuatorka szkół­ Rolnicze nawiązujące do doświad­ ki rolniczej Kraziewicza. Działała większość mężczyzn, rolników — czeń i tradycji przedwojennego sa­ członków Kółka lub ich rodzin. równo 10 lat, a jej mury opuściło morządu chłopskiego i wielkiej 49 absolwentów. Przy szkole po­ Imienny wykaz znajduje się w skarbnicy dzieła Kraziewicza. Pre­ zbiorach muzealnych Ośrodka Tra­ wstał folklorystyczny zespół „Kocie- zesem wybrano jednogłośnie Teofila wie", który w 1960 roku wystawił dycji Kółek Rolniczych w Piasecz­ Watkowskiego — miejscowego śred­ nie. interesującą sztukę ks. dr Bernarda niorolnego wzorowego rolnika, któ­ Sychty pt. „Wesele kociewskie". Po ry funkcję tę pełnił do połączenia zelektryfikowaniu Piaseckich Pół KÓŁKO ROLNICZE się z Kółkiem w Piasecznie, co na­ W LATACH 1957—1987 członkowie Kółka rozpoczęli stara­ stąpiło w 1960 roku. Z inicjatywy nia o budowę nowej drogi Piasecz­ zarządu Kółka Rolniczego w Piase­ W warunkach nowej polityki rol­ no — Piaseckie Pole, ponieważ do­ ckim Polu powstał 15 października tąd istniejąca wiosną i jesienią nej w latach 1956—1957 nastąpiło 1957 roku Społeczny Komitet Elek- reaktywowanie kółek rolniczych. Po­ przypominała „błotnisty trakt". W wstawały one jako rezultat ogólnej dniu 15 września 1960 roku powoła­ aktywności produkcyjnej wsi i szu­ 10. FRANCISZEK KLEIN, urodził się no społeczny Komitet Budowy Dro­ kania przez nie bardziej efektyw­ 23 stycznia 1916 roku w Piasecznie. Po gi. W celu usprawnienia podjętego nego wzrostu gospodarki rolnej. ukończeniu szkoły pracuje u ojca na czynu członkowie miejscowego kół­ Wzorem dla nowo organizowanych 15-hektarowym gospodarstwie. Był czyn­ ka rolniczego zakupili nowy ciąg­ kółek były często, choć w zmodyfi­ nym uczestnikiem amatorskiego ruchu nik Ursus, przyczepę i inne urzą­ kowanej formie, kółka przedwojen­ teatralnego przy piaseckim kółku rol­ dzenia niezbędne do budowy. W ne. W praktyce akcentowana była niczym. W sierpniu 1939 roku jako re­ 1964 roku drogę przekazano do działalność oświatowa i szkoleniowa. zerwista, rozpoczyna służbę w II ba­ użytku. Wartość wykonanych prac W tym czasie podobnie było i na talionie 65 Pułku Piechoty w Gniewie, oszacowano na 3,2 milionów złotych. Ziemi Gniewskiej. z którym przebył trudy wojny, najpierw Jak z tego wynika Kółko Rolnicze W Piaseckim Polu (przysiółek Pia­ jako żołnierz Września, później jako w Piaseckim Polu dokonało wiele seczna) na przełomie 1956/57 12 rol­ jeniec stalagu. Po powrocie do kraju zmian na lepsze i to w ciągu czte­ ników wspólnie z niżej podpisanym, ponownie osiadł w Piasecznie, pracując rech łat działalności, tzn. do mo­ który pełnił obowiązki kierownika na własnym 10-hektarowym gospodar­ mentu połączenia się z Kółkiem w szkoły, założyło zespół maszynowy. stwie otrzymanym z reformy rolnej. Piasecznie, co nastąpiło w 1960 ro­ Ze wspólnie zebranych składek i za­ Od 1957 roku aż do chwili obecnej jest ku. Prezesem połączonych Kółek zo­ ciągniętej pożyczki w Banku Rol­ aktywnym członkiem Piaseckiego kółka stał syn przedwojennego działacza nym w Tczewie zakupiono dużą rolniczego. W latach 1957—1969 pełnił kółkowego, wieloletniego sekretarza młockarnię i dwa silniki: spalinowy nienagannie funkcję jego sekretarza, a organizacji, wzorowego rolnika — i elektryczny. Zespół maszynowy od marca 1969 roku do 1981 roku obo­ Alfonsa Kwiatkowskiego, a następ­ dokonywał omłotu zbóż u indywi­ wiązki prezesa. Od momentu powstania nymi prezesami byli: Marian Justa, dualnych rolników. Dochód za wy­ Spółdzielni Kółek Rolniczych w Nicpo­ Zygmunt Kottęga, Franciszek Klein. konywaną pracę gromadzono do ni jest aktywnym członkiem jej Rady Obecnie funkcję tę pełni młody rol­ wspólnej kasy. Część z tych pienię­ Nadzorczej. Był współzałożycielem Spo­ nik, absolwent SPR w Piasecznie — dzy przeznaczano na dalszą mecha­ łecznego Komitetu Budowy Domu Kul­ Marian Langowski. nizację, pozostałą dzielono jako nad­ tury im. Juliusza Kraziewicza w Pia­ Kółko Rolnicze w Piasecznie było wyżkę wśród członków. secznie. Aktywnie pracuje w samorzą­ inicjatorem wielu czynów społecz­ dzie Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Powstanie zespołu w życiu wsi by­ nych. Na XX-lecie zakończenia dru­ Chłopska" i Zarządzie Banku Ludowe­ giej wojny światowej postawiono ło ważnym wydarzeniem. Uważano go w Gniewie. je za udaną próbę stworzenia zgra- przed miejscową szkołą obelisk ku

Był to mąż o szerokich horyzontach, o gorącym powodu, iż uważał to za swoją powinność obywatel­ sercu i niezwykłym talencie organizacyjnym — wiel­ ską i patriotyczną. (...) Wszędzie i w każdej sprawie ki miłośnik ludu polskiego. (...) Juliusz Kraziewicz Kraziewicz swoją postawą, rozumem, rozsądkiem' należy do tych znakomitych, a zapomnianych ludzi, i światłą radą oraz uczuciowym zaangażowaniem! którzy nie tylko w dziejach Pomorza, ale także całej świadczył, że prawdziwie był działaczem „z głową j Polski zapisali sic. złotymi zgłoskami zasług. (...) Ko­ i sercem". chał swą pracę i kochał ziemię nie tylko dlatego, (Andrzej Bukowski. Juliusz Kraziewicz twórca pier­ że zapewniała byt jemu i rodzinie, ale także z tego wowzoru polskich kółek rolniczych, Gdańsk 1969) czci rozstrzelanych w 1939 roku mieszkańców Piaseczne: ks. Augu­ styna Bukolta, prezesa Towarzy­ stwa Powstańców i Wojaków — Ksawerego Pozorskiego i braci Kazimierza i Zygfryda Machaliń- skich. Oświetlono wieś, założono wo­ dociąg, położono wzdłuż wiejskiej ulicy chodnik długości ponad 600 metrów, a 9 maja 1970 roku uro­ czyście otwarto Społeczne Muzeum Regionalne w Piasecznie w części wydzierżawionego przez Urząd Gmi­ ny w Gniewie budynku należącego do Antoniego Watkowskiego. Kółko organizowało wspólnie z miejscową szkołą uroczystości jubileuszowe za­ praszając najstarszych działaczy i gości z Gdańska i Warszawy. Orga­ nizowano sesje popularno-naukowe na temat działalności Kraziewicza na tle Komisji Edukacji Narodowej i 390 rocznicy polskiej szkoły w Pia­ secznie. Wiosną 1976 roku członkowie Kół­ Uczestniczki kursu haftu kociewskiego KGW w 1975 roku. ka w składzie: Franciszek Klein — prezes Kółka, Hildegarda Makow­ ska — przewodnicząca KGW, Zbig­ Kultury. Po przecięciu wstęgi goś­ młodzieży szkolnej i starszych. niew Pestka — przewodniczący koła cie zwiedzili nowy, okazały i boga­ Trzykrotnie organizowało wystawę ZMW oraz niżej podpisany — nau­ to wyposażony obiekt wraz z biblio­ najlepszych i najciekawszych prac. czyciel, opiekun Społecznego Mu­ teką wiejską czytelnią, muzeum itp. Do wyróżniających się hafciarek zeum Regionalnego powołali Spo­ Bezpośrednim wykonawcą budowy można zaliczyć: Hildegardę Makow­ łeczny Komitet Budowy Domu Kul­ była Spółdzielnia Kółek Rolniczych ską, Gertrudę Lorbiecką, Barbarę tury im. Juliusza Kraziewicza. Mło­ w Nicponi, a środki finansowe za­ Ejankowską i wiele innych. Organi­ dzież zwoziła gruz, starsi wykopali bezpieczył CZKR. zowano również kursy kroju i szy­ i zalali fundamenty. Planowano, że cia, pieczenia i gotowania, wyciecz­ obiekt zostanie przekazany do użyt­ KOŁO GOSPODYŃ WIEJSKICH ki do teatru, krajoznawcze do Trój­ ku na 115-lecie działalności Kółka W PIASECZNIE miasta, Częstochowy, Lichenia i tj. w październiku 1977 roku. Jesie­ Warszawy. nią 1976 roku do Piaseczna przybyli Kolo Gospodyń Wiejskich w Pia­ Od zarania KGW rozprowadza członkowie Komisji Historycznej secznie ma długi rodowód, bo się­ kurczęta, gęsi, kaczki i indyczki. Centralnego Związku Kółek Rolni­ gający 14 marca 1866 roku, kiedy to Średnio rocznie gospodynie Piasecz­ czych. Z tej okazji uczniowie miej­ z inicjatywy Kraziewicza powstało na nabywają ponad sześć tysięcy scowej szkoły przygotowali piękne Towarzystwo Gospodyń. sztuk drobiu. Do szczególnych osiąg­ widowisko historyczne pt. „Krazie­ Wraz ze wznowieniem działalnoś­ nięć KGW można zaliczyć fakt za­ wicz naszym przywódcą". Goście ci Kółka w Piasecznie w 1957 roku jęcia w 1974 roku pierwszego miej­ zwiedzili miejscowe muzeum zapew­ rozpoczyna działalność Kolo Gospo­ sca w konkursie estetyzacji wsi w niając pomoc w budowie Domu dyń Wiejskich, przyjmując podobne byłym powiecie tczewskim. Kultury. Termin oddania obiektu formy działania jak w latach przed­ Kobiety zrzeszone w organizacji został dotrzymany. wojennych, a więc organizowało czynnie włączyły się do jubileuszo­ wych obchodów działalności piasec- 26 września 1977 roku w Piasecz­ kursy kroju i szycia, pieczenia i go­ towania, prowadząc szeroką działal­ kiego kółka rolniczego. W 1973 roku nie odbyła się wielka patriotyczna uszyły 35 kompletów strojów ko- manifestacja chłopska z udziałem ność kulturalno-oświatowa. Pierwszą przewodniczącą KGW ciewskich dla miejscowego zespołu władz miejscowych, wojewódzkich i szkolnego, a wiosną w 1985 roku 31 centralnych oraz przedstawicieli wybrano Kazimierę Frost, będącą równocześnie kierowniczką wiejskiej kompletów dla folklorystycznego ze­ wszystkich województw. Po odegra­ społu „Piaseckie Kociewiaki". KGW niu hymnu państwowego, okolicz­ biblioteki w Piasecznic. W połowie lat sześćdziesiątych przewodniczącą organizuje też Dzień Kobiet, Dzień nościowych przemówieniach i deko­ Seniora, Dzień Babci. Wszystkie te racji zasłużonych działaczy Kółek, KGW zostaje Hildegarda Makowska, która funkcję tę pełni do chwili uroczystości odbywają się w Domu młodzież miejscowej szkoły złożyła Kultury, gdzie panie prowadzą wy­ przed pomnikiem Kraziewicza uro­ obecnej. Organizacja skupia ponad 75 pożyczalnię sprzętu gospodarstwa czyste ślubowanie: „Ślubujemy uro­ wiejskiego i organizuje się wszelkie czyście wiernie zachowywać wielo­ członkiń w różnym wieku, są to rol- niczki, pracownice PGR, gniewskich przyjęcia, wesela, stypy pogrzebowe, wiekowe tradycje naszej wsi Piase­ dożynki, zabawy, wystawy itp. czno, brać przykład z życia i dzieła zakładów przemysłowych itp. KGW Wielkiego Polaka, przywódcy ludu w Piasecznie na początku lat sie­ KGW w Piasecznie jest organiza­ Pomorza — Juliusza Kraziewicza, demdziesiątych rozpoczęło rozpo­ cją masową, prężną, godnie realizu­ który bronił mowy ojców w trud­ wszechnianie haftu kociewskiego jącą testament Kraziewicza. nym okresie zaborów. Przyrzekamy poprzez organizowanie kursów dla JAN EJANKOWSKI zawsze łączyć naukę z wielkim za­ angażowaniem w pracy społecznej, by Polska rosła w siłę, a nam żyło się dostatniej. Zapewniamy Cię Literatura Kraziewiczu, że wiernie będziemy 1. Andrzej Bukowski: Juliusz Kraziewicz, pionier polskich kółek rolniczych, służyć Polsce Ludowej." Gdańsk 1978; 2. Jan Ejankowski: Cztery wieki szkoły polskiej w Piasecznie, Piaseczno 1979; Następnie prezes Centralnego Za­ 3. Stanisław Gierszewski: Pomorscy patrioci ulic Trójmiasta, Gdańsk 1977; rządu Kółek Rolniczych mgr Józef 4. Józef Milewski: Styczeń 1920, luty 1 marzec 1945 na Kociewiu, Starogard Krotiuk przekazał delegacji z Pia­ Gdański 1984; 5. Henryk Mross: Słownik biograficzny Kapłanów Diecezji Chełmińskiej seczna, w skład której wchodzili: (1982—1920), (maszynopis); prezes Kółka — Franciszek Klein, 6. Tadeusz Oracki: Słownik biograficzny Warmii, Mazur i Powiśla, Warsza­ sołtys — Józef Łódka, prezes ZSL wa 1983; 7. Roman Wapiński: Życie polityczne Pomorza w latach 1920—1939, Gdańsk 1983; — Walerian Justa i niżej podpisa­ 8. Zasłużeni ludzie Pomorza Nadwiślańskiego z okresu zaboru pruskiego. Szki­ ny, symboliczny klucz do Domu ce biograficzne, Gdańsk 1979.

9 RYSZARD HARDT

(ciąg dalszy)

Budowa linii kolejowych oraz mostów stworzyły W latach 90-tych XIX wieku zbudowano drugi dla Tczewa niebywałe warunki rozwoju, powstawały most przez Wisłę, tylko do użytku kolejowego. Most nowe zakłady produkcyjne i osiedla mieszkaniowe. poprzedni przeznaczono do użytku kołowego. Po stro­ Ożywienie, wywołane oddaniem w 1852 roku linii nie zachodniej od zabudowań dworca osobowego z Bydgoszczy do Królewca i Gdańska oraz budowa i węzła drogowego wprowadzono bezpośrednie połą­ w 1857 roku dworca i mostu, nie zmieniło radykalnie czenie linii kolejowej gdańskiej i bydgoskiej. Wzro­ samego miasta ani jego gospodarki. Podstawą utrzy­ sła częstotliwość pociągów i ilość torów. Węzeł dro­ mania miejscowej ludności było nadal rolnictwo, rze­ gowy przed dworcem osobowym, otoczony ze wszy­ miosło i handel, kolej budowali w zasadzie robotni­ stkich stron torami kolejowymi, podniesiono na na­ cy i kadra techniczna z Berlina. Dopiero wygrana syp z odchyleniem na północny zachód i południo­ wojna z Francją i uzyskanie wysokiej kontrybucji wy wschód. Nad torami przerzucono wiadukty. Wia­ stały się poważnym czynnikiem przyspieszonego roz­ dukt od strony północnej (aktualny w ciągu ul. 1 Ma­ woju Prus. Do Tczewa dotarła w 1873 roku druga ja) doprowadzono do, leżącego przy skraju wyso­ magistrala kolejowa Berlin—Królewiec przez Piłę— czyzny, styku ulicy Kolejowej i Łąkowej. Pozostało­ —Chojnice. Budowa drugiego mostu kolejowego, roz­ ścią po poprzednim układzie drogowym jest odcinek budowa w latach 1884—1914 dworca kolejowego, sta­ ulicy za Dworcem po stronie zachodniej fabryki cji rozrządowych (najpierw w Tczewie, następnie drożdży. Od strony Starego Miasta zbudowano ziem­ w Zajączkowie Tczewskim), rozbudowa zaplecza ma­ ny podjzad naprzeciw obecnej ulicy Westerplatte, gazynowego i warsztatowego powoduje napływ lud­ połączony łukiem z wiaduktem nad ulicą Jana z Kol­ ności do miasta. W latach 1815—1848 nastąpił prawie na i torami kolejowymi Bydgoszcz—Malbork. Z wę­ dwukrotny wzrost liczby mieszkańców. zła drogowego w kierunku ulicy Gdańskiej (nad to­ Z budową linii kolejowych związane były wynika­ rami kolejowymi Bydgoszcz—Gdańsk) zbudowana zo­ jące z tego faktu przemiany w układzie ulic i dróg. stała kładka dla pieszych. W roku 1912, w związku Zmieniony układ komunikacyjny miasta znacznie się z rozwojem miasta i zwiększeniem ruchu kolejowe­ skomplikował, głównie z powodu braku koordynacji go, coraz pilniejszym stawał się problem przebudowy między budowniczymi kolei i sieci drogowej. Stare kładki na normalny wiadukt przystosowany do ruchu miasto znalazło się na uboczu dróg tranzytowych. No­ we układy komunikacyjne wpływały na rozwój dziel­ nic po jego stronie zachodniej i północnej. Liczba mieszkańców w stosunku do 1848 roku znów wzro­ sła dwukrotnie, z 3839 do 7758 osób w 1870 roku. Od 1873 roku rozpoczęto budowę dzielnicy NOWE MIASTO. Zlokalizowano ją po obu stronach linii kolejowej do Gdańska, podzielono prostopadłym układem ulic, na kwaterach wytyczono parcele. Tę dzielnicę prze­ widziano jako osiedle robotnicze. Po północno- -wschodniej stronie Nowego Miasta, przed 1898 ro­ kiem założono dzielnicę kolejową, złożoną z domów wielorodzinnych z samodzielnymi wejściami. Domy wzniesione w następnym etapie, na początku XX wieku, posiadały już wspólne korytarze i klatki scho­ dowe. Są to ulice: Wilcza, Młyńska, Półwiejska, Fin­ dera, (nazwy obecne). Na Nowym Mieście w roku Peron dworca kolejowego w Tczewie w latach mię­ 1876 zbudowano szkołę przy ulicy Południowej, w ro­ dzywojennych. ku 1893 rozpoczęto budowę rzeźni miejskiej. Repr. fot. Stanisław Zaczyński

10 pojazdów drogowych. Wybuch I wojny światowej w 1914 roku odsunął wykonanie tego planu. Zmianie uległ wygląd i charakter Tczewa. W oma­ wianym okresie powstało szereg zakładów przemysło­ wych, usługowych i komunalnych. Zbudowano kilka szkól, dwa szpitale i inne obiekty użyteczności pu­ blicznej. W latach 1870—1890 zlikwidowano ziemne umocnienia fortyfikacyjne. Rozbudowa kolei spowo­ dowała likwidację wszystkich szańców w części pół­ nocnej i północno-zachodniej miasta. Utwardzono ulice oraz założono w latach 1905—1909 sieć wodno- -kanalizacyjną w całym mieście.

WPŁYW KOLEI NA ROZWÓJ MIASTA najdobitniej ilustruje wzrost liczby mieszkańców dwóch, odległych od siebie o 30 km miejscowości — Tczewa i Gniewa, które na początku XIX stulecia liczyły po 2,5 tysiąca osób, przy czym Gniew miał Przeładunek węgla w porcie tczewskim, lata 1926—• wówczas wyraźnie większe znaczenie. Po powstaniu —1928. kolei Tczew stał się jednym z najważniejszych w ska­ Repr. fot. Stanisław Zaczyński li krajowej skrzyżowań szlaków kolejowych i dro­ cę. Poza tym spotykali się z aroganckim i prowoka­ gowych, zaś Gniew pozostał na uboczu, omijany cyjnym zachowaniem niemieckich pasażerów, szczegól­ przez podstawowe drogi żelazne. W rezultacie w nie tych z Wolnego Miasta Gdańska. Wynikłe z tych ostatnich 150 latach ludność Gniewa zaledwie się powodów konflikty nierzadko musiały rozstrzygać są­ podwoiła, podczas gdy ludność Tczewa zwiększyła dy powszechne. swoją liczbę przeszło dwudziestokrotnie, osiągając w Nowe realia oraz nowe potrzeby, oprócz zmian or­ 1980 roku 53 600 mieszkańców. ganizacyjnych, wymagały również przeprowadzenia Od momentu odzyskania niepodległości, Tczew modernizacji układów torowych i obiektów na terenie stał się węzłem kolejowym o jeszcze większym niż całego kraju. dotychczas znaczeniu. Przez Tczew przebiegały wów­ Planowane zwiększenie eksportu węgla do 11 milio­ czas linie główne: Inowrocław—Bydgoszcz—Laskowi­ nów ton rocznie, przy dotychczasowych możliwościach ce—Smętowo—Tczew—Gdańsk oraz tranzytowa linia wysyłki drogą lądową zaledwie 6,6 miliona ton, wy­ Chojnice—Starogard—Tczew—Malbork. Tczew został musiło rozbudowę kolei w miejscach już istniejących zaliczony do ważniejszych węzłów kolejowych w Pol­ oraz budowę nowych linii. 23 czerwca 1925 roku sce. Uzyskał połączenie kolejowe pociągami daleko­ uchwalono ustawę o budowie kolei długości 190 ki­ bieżnymi w krajowym ruchu osobowym w relacjach: lometrów z Bydgoszczy do Gdyni, celem doprowadze­ 1. Warszawa — Mława — Działdowo — Brodnica — nia kolei do nowo budowanego portu w Gdyni z omi­ Grudziądz — Laskowice — Tczew — Gdańsk — nięciem Gdańska. Rozporządzeniem Prezydenta Rzecz­ Gdynia (407 km); pospolitej z dnia 7 lutego 1928 roku rozpoczęto budowę 2. Warszawa — Kutno — Aleksandrów — Toruń — wielkiej magistrali węglowej Śląsk—Bałtyk, na rela­ Bydgoszcz — Laskowice — Tczew — Gdańsk — cji Herby Nowe—Inowrocław—Bydgoszcz Wschód i da­ Gdynia (466 km); lej przez Kościerzynę do Gdyni, długości 484 kilome- 3. Poznań —■ Gniezno — Inowrocław — Bydgoszcz — tów. Budowa początkowo prowadzona była przez Laskowice ■— Tczew — Gdańsk — Gdynia (333 km). przedsiębiorców polskich, a w roku 1931 przejęta zo­ W ruchu towarowym węzeł tczewski stał się waż­ stała przez towarzystwo francusko-polskie. Odcinek nym punktem w przebiegach łączących gdyński port Bydgoszcz—Gdynia ukończono w 1930 roku, nato­ z krajem. Siedem relacji we wszystkich kierunkach miast Karsznice—Inowrocław trzy lata później. Polski, ze szczególnym uwzględnieniem Śląska, biegło Budowa magistrali węglowej nie wpłynęła na ob­ przez Tczew. Węzeł tczewski znalazł się w miejscu niżenie ważności węzła tczewskiego, wzrastająca położenia również jednego z ważniejszych w owym ilość przewozów gwarantowała ładunki dla obu linii, czasie portów wiślanych. prowadzących do portów bałtyckich. Ze względu na przerwanie naturalnych związków Tczew od czasu uzyskania niepodległości stał się z Gdańskiem znacznie pogorszyła się sytuacja gospo­ jakby bramą do wąskiego skrawka morza, co spo­ darcza Tczewa i całego województwa pomorskiego. wodowało włączenie miasta do systemu gosopdarki Dodatkowo komplikowała sytuację wojna celna, pro­ morskiej. W roku 1922 nad Wisłą zaprojektowano wadzona przez Niemcy. Przemysł rolno-spożywczy stra­ i zbudowano przystań przeładunkową dla drewna cił rynek zbytu. Firmy handlowe znaczną część towa­ „papierówki" i podkładów kolejowych. Wielka po­ rów — podlegających podatkom pośrednim w Polsce wódź w 1924 roku zniszczyła ułożoną linię wąskoto­ (czekolada i piwo) ■— wywoziły własnym transpor­ rową oraz pochłonęła całe składowane tam drewno, tem samochodowym z Gdańska do Tczewa, celem uproszczenia odprawy celnej w Tczewie. Towary te dalej w głąb kraju przewożono już koleją. Aby umoż­ liwić transport żywności na dłuższe odległości, zorga­ nizowano na terenie ówczesnego państwa sieć punk­ tów — odległych od siebie po około 200 kilometrów, w których przez cały rok składowano lód w blokach dla potrzeb wagonów chłodni. Jeden z tych punktów mieścił się także w Tczewie. Znajdujący się na krańcu Polski Tczew był wów­ czas miastem granicznym. Na dworcu osobowym znaj­ dował się urząd celny. Osoby przejeżdżające przez Tczew tranzytem nie podlegały odprawie. C. Dobrzyc- ki w 1933 roku pisał, że „...odprawy celnej osób lub bagażu przy przejazdach tranzytowych w ogóle nie ma. Po przejeździe pociągu do granicznej wejściowej stacji polskiej, wsiada do wagonów tranzytowych dwóch pol­ skich funkcjonariuszy celnych, którzy wagon dany kon­ trolują aż do granicznej stacji wyjścia, nie dokonując jednakowoż w tym czasie żadnych absolutnie rewizji lub badań". Szkic torowisk portu węglowego w Tczewie w 1931 W miarę zbliżania się momentu wybuchu drugiej roku. (oprać, autora wg różnych planów z lat 1920— wojny światowej, celnicy mieli coraz trudniejszą pra- •—1939).

11 doprowadzając prywatnego przedsiębiorcą do ban­ kructwa. W następnym roku podjęto ponownie prace wokół urządzeń portu. Roboty, zaplanowane na wiel­ ką skalę, były prowadzone z dużą energią i przebie­ gały w dość szybkim tempie. Na teren portu do­ prowadzono ze stacji towarowej w Tczewie bocznicę kolejową. Nad Wisłą, w rejonie mostów, po ich po­ łudniowej stronie, ułożono kilka torów. Nowo pow­ stałym obiektem zawładnęło Towarzystwo Żeglugowe „Wisła-Bałtyk", eksploatujące port i zajmujące się transportem węgla. Towarzystwo powołane zostało przez konsorcjum kopalń Zagłębia Dąbrowskiego, które było właścicielem i wyłącznym eksploatatorem portu. Pod koniec sezonu nawigacyjnego zakupiło ono na własność sześć holowników i czternaście lichterów morskich, ogólnej wyporności dziesięć ty­ sięcy pięćset ton. Niezależnie od tego towarzystwo, dążąc do wyeliminowania ze swej działalności kosz­ townego pośrednictwa portu gdańskiego, przez który musiało przesyłać około 75 procent swego eksportu, dzierżawiło statki obce. UTWORZENIE PORTU W TCZEWIE było skutkiem koniunktury na polski węgiel, wywo­ łanej długotrwałymi strajkami angielskich górników, co dało okazję polskiej ekspansji na rynki węglowe państw bałtyckich. Już wczesną wiosną 1926 roku zawinęły do portu w Tczewie pierwsze jednostki morskie, zabierając pokaźne ładunki węgla do Ko­ penhagi. Polski węgiel zaczął płynąć z tczewskiego portu do wszystkich krajów bałtyckich, a także do Belgii. Na nabrzeżu uruchomiono cztery punkty przeła­ dunkowe: na dwóch z nich węgieł przeładowywano za pomocą ręcznych taczek, zaś dwa następne były zmechanizowane. Wadą portu było to, że usytuowa­ no go na południe od mostów, skutkiem czego więk­ sze statki nie mogły tam zawijać. Na przeszkodzie stanęły mosty. Mimo tych ograniczeń w 1926 roku, w okresie od czerwca do grudnia, w tczewskim porcie przełado­ wano dwieście trzydzieści tysięcy ton węgla, a w na­ stępnym roku dziewięćset trzydzieści tysięcy ton. Wybudowanie portu w Gdyni, światowy kryzys go­ spodarczy lat trzydziestych oraz niekorzystne pod względem geograficznym i topograficznym usytuowa­ nie portu spowodowało jego likwidację. Węgiel był odtąd kierowany transportem kolejowym, przez węzeł tczewski bezpośrednio do portów w Gdańsku i Gdy­ ni. W latach 1920—1939 następuje dalsza rozbudowa infrastruktury stacji, zbudowano nowe budynki służ­ bowe i przedłużono sieć wodociągową. W granicach stacji Tczew wzniesiono między innymi garaż samo­ chodowy, obecny budynek pogotowia ratunkowego, remizę straży pożarnej oraz dwa budynki pompowni wody.

ZWIĘKSZONE ZADANIA WĘZŁA, przy jednocześnie zmienionym układzie komunikacyj­ nym, wymagały korekty łącznic i stacji rozrządowej w Zajączkowie Tczewskim. W roku 1928 zbudowano drugi tor łącznicy Górki—Zajączkowo Tczewskie. Ro­ boty były prowadzone równolegle z naprawą toru już eksploatowanego, który na skutek obciążenia uległ deformacjom. Nierównomierne osiadanie spowodowa­ ło po prostu zwichrowanie toru. Zasadnicze układy łącznic oraz grupy torów stacyjnych w latach II Rzeczypospolitej na stacji Zajączkowo Tczewskie nie uległy dalszym zmianom. W tym okresie kolejowy węzeł tczewski był naj­ większym zakładem w Tczewie. Ruch budowlano- -przemysłowy w latach 1927—28, skupiony na stacji Zajączkowo, dotyczył głównie rozbudowy węzła. Wy­ kupywano okoliczne grunty, celem powiększenia ilo­ ści torów oraz budowy budynków i obiektów. Na stacji Zajączkowo z większych obiektów wybudowa­ no warsztaty parowozowni, nastawnię, budynek mieszkalny i budynek pompowni. Ponadto poprowa­ dzono dalsze instalacje przewodów wodociągowych do obiektów kolejowych w granicach stacji rozrzą­ dowej.

12 Malbork Gdańsk Królewiec

1917 Zajączkowo 1910-11 TCZEW 1912

1913

Malinowo

1907 Górkj

Suchostrzygi Bydgoszcz

Rozwój węzła kolejowego Tczew w latach 1852—1918.

Węzeł tczewski, w całym okresie międzywojennym, międzywojennych pociągi do Warszawy jeździły — w znacznym stopniu przyczynił się do wzrostu po­ jak już wiadomo — przez Bydgoszcz, Toruń, Kutno stępu kolejnictwa polskiego, które mimo trudności (466 km) lub Laskowice, Grudziądz, Brodnicę. uzyskało opinię solidnego i rzetelnego przedsiębior­ (407 km). stwa. Pierwszy okres działania węzła tczewskiego cha­ Do pozytywnych stron można zaliczyć: zbudowa­ rakteryzuje duża dynamika rozwoju, najbardziej nie jednolitego, sprawnie funkcjonującego systemu widoczna w początkowych latach naszego stulecia. kolejowego, który potrafił wypełniać zadania prze­ Do czasów współczesnych, Tczew pozostał jednym wozowe stawiane przez gospodarkę narodową i był z najważniejszych punktów komunikacyjnych, gdzie zaliczany do przodujących w Europie. Wypracowano zbiega się wiele linii „żelaznego szlaku". także skutecznie działający system organizacji władz Ryszard Hardt i służb kolejowych. Ponadto przystosowano linie ko­ lejowe do większych szybkości, których zdolność w roku 1938 kształtowała się następująco: LITERATURA 306 km linii o zdolności do 105 km/godzinę, 1. Bissaga T.: Geografia Kolejowa Polski, Warszawa 1938; 2035 km „ ,, do 100 km/godzinę, 2. Born: Die Entwicklung der Koniglich Preussischcn Ost- bahn, Berlin 1911; 3800 km „ „ do 80—90 km/godzinę, 3. Deotyma (Łuszczewska J.); Wycieczka do Gdańska, [w] 6214 km „ „ do 60—80 km/godzinę Tygodnik Ilustrowany, t. 4; nr 109, 20.10.1861 r.; 4. Dobrzycki C: Tranzyt Kolejowy z Niemiec do Prus Podniesiono prędkość przebiegu pociągów, osiąga­ Wschodnich przez Polskę. Instytut Bałtycki w Toruniu, jąc jednocześnie wysoką punktualność ich kursowa­ Komunikat 71, Toruń 1933; nia. Towarzyszył temu wysoki stan bezpieczeństwa 5. Dziesięciolecie Polskich Kolei Państwowych 1918—1928, pr. zbiór., Warszawa 1928; ruchu, głównie dzięki wprowadzeniu w roku 1935, 6. Ginsbert J.; Drogi żelazne Rzeczpospolitej, Warszawa jako powszechnie obowiązujących, hamulców zespo­ 1938; lonych. Poprzednio dość długo używano hamulców 7. Glinkowski C.: Tczew — przeobrażenia gospodarcze w 40-leciu PRL, Tczew 1984; ręcznych, a to z powodu różnorodności systemów ha­ 8. Kiedroń J.: Kolej Górny Śląsk—Gdynia jako najpilniej­ mulcowych w wagonach, otrzymywanych przez Pol­ szy problemat gospodarczy Polski, Katowice 1928; skę od różnych państw w ramach pomocy i odszko­ 9. Koniecki S., Bobrowski C: Dzieje powstania i rozwo­ dowań po pierwszej wojnie światowej. Każdy po­ ju Gdańskiego Okręgu Kolejowego, Gdańsk 1970; 10. Lijewski T.: Rozwój sieci kolejowej Polski, Instytut ciąg obsługiwała sześcioosobowa drużyna, składająca Geografii PAN. Warszawa 1959; się z kierownika pociągu, który był równocześnie 11. Linowski S.: Dzieje Tczewa w latach 1939—1965, Tczew konduktorem, i pięciu hamulcowych. 1977; 12. Nawrocki Z.: Studium Historyczno-Urbanistyczne Tcze­ W okresie międzywojennym znacznie skrócono roz­ wa, t. 1, PKZ Toruń 1980; 13. Pisarski M.: Koleje polskie 1842—1972, Warszawa 1974; kładowe czasy jazdy. Na przykład przejazd z War­ 14. Piskozub A.; Węzłowe problemy rozmieszczenia prze­ szawy do Gdyni przez Tczew skrócono z 555 do 393 strzennego sieci komunikacyjnej na obszarze północnej DOKP, Zeszyt Naukowy Nr 9 Wydziału Ekonomiki minut. Dla ciekawości warto przypomnieć, że jeszcze Transportu Uniwersytetu Gdańskiego, 1979; niedawno, bo w 1985 roku, najszybszy pociąg na tej 15. Preuss A.: Historische Denkwurdigkeiten der Stadt trasie (EX 9501) przemierzał ją w 340 minut (wy­ Dirschau, Gdańsk 1860; jazd z Warszawy 5,25 —■ przyjad do Gdyni 11,05). 16. Raduński E.: Zarys dziejów miasta Tczewa, Tczew 1927; Trzeba jednak pamiętać, że obecnie jedzie on krótszą 17. Schwann S.: Rola budżetu państwowego w pruskiej trasą, przez Malbork, Iławę (350 km). W latach polityce kolejowej w XIX w., Poznań 1957.

13 Rozpoczynamy druk cyklu popularnego opracowania Mirosława Kropidlowskiego dotyczą­ cego etosu mieszkańców Kocicwia w świetle literatury etnograficznej. Etos, co z greckiego znaczy zwyczaj, w pojęciu rilozoficzno-socjologicznym obejmuje całokształt uznawanych i przyswojonych w danej zbiorowości społecznej norm, regulujących zachowanie się jej członków. Przez kilka najbliższych numerów zamieszczać będziemy materiały o obyczajach, obrzędach, wierzeniach i zwyczajach, utrwalonych w kulturze społecznej regionu kociew- skiego, a odnotowanych w publikacjach etnograficznych.

MIROSŁAW KROPIDŁOWSKI

ETOS MIESZKAŃCÓW KOCIEWIA W ŚWIETLE LITERATURY ETNOGRAFICZNEJ Świat nadprzyrodzony

Ludność Kociewia prawie w całości była chrześci­ jańska, a w olbrzymiej większości wyznania rzym­ sko-katolickiego. Do mniejszości należała przybyła na te tereny protestancka ludność niemiecka i fryzyjska. W stosunku do stery życia nadprzyrodzonego Kocie- wiacy, jako chrześcijanie, byli przede wszystkim wy­ znawcami osobowego Boga, którego czcili zarówno w życiu codziennym, jak i w ramach praktyk roku kościelnego. Symbolem chrześcijaństwa, jak wiadomo, jest krzyż. Znakowi temu przypisywano w historii różne znaczenie. Również na Kociewiu używano go w roz­ maitych sytuacjach. Rolnik, gdy rozpoczynał siew rzucał na glebę pierwszą garść zboża, kreśląc znak krzyża, wypowiadając przy tym słowa: „W imię Oj­ ca i Syna i Ducha Świętego". Matka czyniła nad kolebką znak krzyża, układając do snu swoje dziec­ ko, aby odegnać od niego wszelkie zło. Żegnano też bochenki chleba przed włożeniem ich do pieca oraz przed ukrojeniem pierwszej kromki. Obcy człowiek mógł wejść do stajni, obory czy chlewa tylko wtedy, jeżeli równocześnie żegnając znakiem krzyża zwierzęta, zwracał się do gospodarza słowami: Ńe bój śa, ja ći ńe urocza, w jimńe Ojca i Sina i Ducha śwantego. Słowo „amen'' zwykle opuszczało się. Po wszystkich miejscowościach Kociewia można było spotkać przydrożne krzyże, tzw. ,.Bożc męki" oraz kapliczki, w których często stały figurki świę­ tych. Zdarzało się, że w jednej wsi było niekiedy kilka krzyży, które stały zazwyczaj na rozstaju dróg. Krzyże stawiano również często w miejscach, w któ­ rych zginął jakiś człowiek w sposób tragiczny lub wydarzyło się jakieś inne nieszczęście. Innymi symbolami chrześcijańskimi, używanymi na Kociewiu, były święcona woda, święcona kreda oraz święcone zioła i zboże. Religijność ludową mieszkańców Kociewia cechuje Krucyfiks Antoniego Biegańskiego z Wdy, ,z końca uczuciowość, w szczególny sposób wyrażona w sto­ ubiegłego stulecia. sunku do Matki Boskiej i świętych. Jednocześnie Fot. A. Kleina, Repr. S. Zaczyński

14 w wierze istniało stosunkowo dużo przeżytków daw­ Z wieczorem wigilijnym łączono również wróżby, nych praktyk pogańskich. Wraz z elementami chrze­ które miały przepowiedzieć zamążpójście dziewcząt ścijańskimi ujawniały się. one w rozmaitych obrzędach lub ożenek chłopców. Wieczorem obwiązywano też i zwyczajach, składając się na wierzenia ludowe. drzewa owocowe powrózkami słomianymi, celem za­ bezpieczenia urodzaju. Wypowiadano wówczas sło­ wa, które miały jakoby je przebudzić: Spisz, a nie ROK KOŚCIELNY rodzisz, nie śpij, a ródź. Aby spowodować owo prze­ budzenie uderzano drzewo obuchem siekiery. Również Obyczajowość związaną ze światem nadprzyrodzo­ rzucanie z chóru kościelnego na ludzi owsem i gro­ nym, przedstawia się w kolejności okresów wchodzą­ chem, miało służyć wywołaniu urodzaju zboża. Ko­ cych w skład roku liturgicznego, określanego pow­ ciewiacy wierzyli, że o północy, kiedy ludzie prze­ szechnie jako rok kościelny. W układzie i liturgii bywają w kościele i modlą się na pasterce, krowy Kościoła rzymsko-katolickiego klękają na przednie kolana i rozmawiają ze sobą rok ten rozpoczyna się adwentem, ludzkim głosem. Jednakże każdemu, kto by się od­ czterotygodniowym okresem, poprzedzającym święta ważył je podsłuchać, grozi śmierć. Podobnie i inne Bożego Narodzenia. zwierzęta domowe mogły w tym czasie rozmawiać W tym okresie na terenie Kociewia szczególnie ze sobą ludzkim głosem. zakorzenioną tradycją było chodzenie gwiazdorów Na terenie Kociewia do dziś krąży wśród ludu zwanych również gwizdorami lub gwizduchami. Byli wiele legend o zatopionych grodach i kościołach. to przebierańcy, którzy całymi pochodami obchodzi­ Jedna z nich mówi, że w miejscu, w którym zato­ li domostwa, przebrani za postacie ludzkie i zwie­ nął kościół, na rzęce. W pochodach uczestniczyła koza, bocian, niedź­ wiedź z przewodnikiem, rzadziej koń z jeźdźcem, Boże Narodzenie dziad z babą, kominiarz i diabeł. Podczas tych wizyt zawsze można było usłyszeć dzwoniące w tym ko­ w poszczególnych domach przepowiadano różne wróż­ ściele dzwony. W drugie święto Bożego Narodzenia by, stosowano rozmaite zwyczajowe praktyki, odpy­ obrzucano się nawzajem owsem, a także przynoszo­ tywano dzieci z pacierza, śpiewano kolędy i inne pie­ no owies do kościoła, do poświęcenia. W tym dniu śni oraz składano sobie nawzajem życzenia na zbli­ dawano bydłu podwójną porcję tego zboża. żające się Święta Bożego Narodzenia. Kociewiacy lubią śpiewać religijne pieśni, a szcze­ W Pińczynie wśród kolędników bywał również gólnie kolędy. Nie zawsze jednak są to kolędy, za­ św. Mikołaj, który egzaminował dzieci oraz towa­ wierające treści religijne. Zdarza się, że kolęda ma rzyszący mu anioł, który stojąc obok zapisywał skru­ charakter żartobliwy, bardziej świecki. pulatnie każdą odpowiedź, gdyż od wyniku egzami­ Kiedy w ostatnim dniu starego roku zapadł zmrok, nów zależał rodzaj gwiazdkowych prezentów. Jeszcze młodzież trzaskała batami, biła w patelnie i garnki, na początku dwudziestego wieku panował na Kocie- dzwoniła łańcuchami, wypędzając w ten sposób sta­ wiu zwyczaj kolędowania chłopców z szopką, wy­ ry rok. Również o północy już. w Nowy Rok strze­ pełnioną kukiełkami, rzeźbionymi w drewnie lub lano z batów i pistoletów, uderzano w patelnie. Ha­ wykonywanymi ze szmatek. łas miał odstraszyć wszelkie złe duchy. W tym też Kociewiacy zajmowali się przede wszystkim rol­ czasie młodzież czyniła rozmaite dowcipy. Należało nictwem i dlatego w okresie adwentu pilnie obser­ do nich wyprowadzenie konia ze stajni i przywiąza­ wowali pogodę. Gruby szron pokrywający drzewa lub nie do drzwi chaty tak, że gdy rano gospodarz chciał często pojawiające się mgły były przyjmowane z za­ wyjść z domu, nie mógł ich otworzyć. Wdowie wcią­ dowoleniem, ponieważ znaki te rokowały urodzajny gano kozę na dach i przywiązywano do komina. In­ przyszły rok. Natomiast niepokoiły ich rzadkie w tym nemu zatykano komin słomą, rozbierano wozy, wyj­ okresie burze, gdyż jak mówili: mowano wrota od płotu lub nawet cały płot i za­ Kiedy w adwencie grzmi, . . noszono gdzieś na drugi kraniec wsi. Rzemieślnikom gbur niespokojnie śpi. i kupcom przemieniano szyldy nad sklepami lub wie­ W Warlubiu, na południu Kociewia, unikało się szano je na przydrożnych drzewach. Psoty te w w okresie adwentu pracy na roli, zgodnie z istnie­ efekcie były bardzo uciążliwe i przysparzające go­ jącym przysłowiem mówiącym, że gdy się wówczas spodarzom wiele kłopotów, uchodziły jednak płazem, orze, to ,,ziemia płacze". gdyż w Nowy Rok nie wypadało żywić do kogokol­ Adwent kończył się wieczerzą wiek urazy. Ciekawym zwyczajem, ale tylko we wsiach nad­ w wigilię Bożego Narodzenia. wiślańskich (Lignowy, Pieniażkowo, Komorsk, War­ W rodzinach wiejskich na Kociewiu panował zwy­ lubie), było wypiekanie na Nowy Rok figurek z cia­ czaj, że kładziono pod obrus trochę siana, a na po­ sta, przedstawiających konie, krowy, koty, kury. dłogę słomę. Do wieczerzy zasiadali wszyscy. Kiedyś Ciastka te dawano do spożycia zwierzętom, co mia­ przyozdabiano wnętrze chaty gałązkami świerka lub ło zapewnić powodzenie chowu, a niekiedy używa­ snopkami żyta. no ich do wróżenia przyszłości. Dzisiaj izby stroi się choinkami. Zwyczaj ten na Pomorze został przyniesiony w początku ubiegłego Wieczór Sylwestrowy wieku z Niemiec. W czasie wigilii do stołu poda­ na Kociewiu był w dużej mierze wypełniony wróż­ wano tradycyjne potrawy, np. w Grucznie było ich bami. Ludzie chcieli się dowiedzieć, czego mogą dziewięć. Dzielono się opłatkiem, dając również po oczekiwać w nowym roku. Wieczór ten spełniał na wieczerzy pokruszone i pomieszane z sola kawałki Kociewiu taką funkcję, jak ..andrzejki" w innych opłatków bydłu. Zwykle o zmroku w wigilię Bożego regionach kraju. Zazwyczaj wróżby te organizowa­ Narodzenia odwiedzała domy tzw. „gwiazdka", która no w dwóch dobranych według wieku grupach: mło­ sama lub w towarzystwie dwóch przewodników- dzieży i seniorów. Wróżby te były różnorakie. -gwiazdorów, chodziła w postaci starej kobiety, Dziewczęta rzucały do misy z wodą węgielki drzew­ ubranej zazwyczaj na biało z dużym koszem w ręku. ne, które były różnych kształtów i każdv z nich przed- Egzaminowała dzieci z pacierza, a te, które były stawiał jakiegoś kawalera. Następnie dziewczęta ob­ pilne i posłuszne chwaliła, częstując je słodyczami, serwowały, czy i jak długo węgielki utrzymują się w myśl przysłowia: na powierzchni wody. Ten, który nie zatonął, wró­ Gwiazdka z mniastka, żył przyszłego męża. Wróżbę powtarzano dla każdej przynosi ciastka. z dziewcząt. W Nowem i Warlubiu puszczano na Na koniec pytała dzieci, co ma im włożyć do ta­ wodę dwie łupiny z orzechów, które określały dziew­ lerza, gdy przyjdzie do nich o północy, kiedy będą czynę i chłopaka. Do łupin wkładano trochę wełny już spały. Dzieciom leniwym dawała kawałek bruk­ i podpalano. Jeśli czółenka zbliżały się ku sobie, wi lub marchwi. Gdy gwiazdka odeszła, dzieci sta­ był to znak, że para ta się pobierze. Praktykowano wiały na okno lub na stół talerze, które nazajutrz też wróżby z płynnego ołowiu, który wlewano do znajdowały napełnione łakociami i zabawkami. Tak­ wody. Z figur, które uformowały się w wodzie, snu­ że zwierzęta otrzymywały wieczorem podarek w po­ to wnioski odnośnie przyszłości. Wianek oznaczał za­ staci najlepszego siana lub owsa. mążpójście w ciągu roku, koń — przychówek, kształt

15 pieniądza — bogactwo. Jeszcze inna wróżba polega­ wością wstawał wcześnie rano. W Nowy Rok po ła na rzucaniu za siebie korka lub buta. Należało wsiach chodzili kolędnicy, aby składać mieszkańcom wpierw usiąść na ziemię i lewą nogą nad głową życzenia. Życzenia były w formie pieśni i dotyczyły przerzucić swój but w kierunku drzwi. Jeżeli upadł różnorakich trosk, które na co dzień niepokoiły lu­ przodem do drzwi, oznaczało to, że panna za tyle dzi. mesięcy, ile było długości buta do drzwi, wyjdzie Pomiędzy Bożym Narodzeniem a świętem za mąż. Jeśli natomiast but upadł przodem w kie­ runku siedzącej, to nie miała szans na rychłe za- Trzech Króli mążpójście Również zwyczaj palenia kądzieli doty­ chodziły po wsiach grupy chłopców, którzy niosąc czył wróżb związanych z zamążpójściem. Polegał on szopkę śpiewali pieśni kantyczkowe. W Pinczynie od na podpaleniu „kondziołków", czyli kulek lnu, z któ­ Nowego Roku do Trzech Króli wędrowali z wielką rych jedna przedstawiała dziewczynę, a druga chłop­ gwiazdą Trzej Królowie. Składając wizyty po do­ ca. Gdy płonące kulki schodziły się do siebie i łą­ mach śpiewali kolędy, a szczególnie pieśń „Przyje­ czyły, to wkrótce miało być wesele. W wielu miej­ chali trzej królowie". Ubrani byli w długie koszule, scowościach Kociewia był stosowany podobny zwy­ a na głowach mieli ozdobne korony z papieru. czaj wróżenia przyszłości z różnych rzeczy. W Pin- W jeszcze innych wsiach w święto Trzech Króli ko­ czynie wkładano pod filiżanki najczęściej obrączkę, lędowali, odpowiednio ubrani, Trzej Królowie, niosąc gałązkę mirtu, kawałek drewna, chleba lub pienią­ efektownie oświetloną gwiazdę. Śpiewali przy tym żek, a następnie ktoś odkrywał jedną z filiżanek, kolędy, za co otrzymywali dary, a zwłaszcza słodkie a znajdująca się pod nią rzecz wyznaczała jego naj­ ciastka w postaci świątecznych „rogali". W tym sa­ bliższy los. I tak obrączka oznaczała ślub, mirt mym czasie rozpoczynano obchody grup Herodowych. pozostanie w wolnym stanie, chleb lub pieniądz wró­ W skład tych grup wchodzili parobcy, poprzebierani żył dostatnie życie, a drewno nieszczęcie. za żołnierzy, za śmierć z kosą, za anioła, za diabła Łęgowski, piszący pod koniec XIX wieku, mówi i króla Heroda. Obchodząc wioski przedstawiali wi­ o wróżbie przy pomocy trzech naczyń, gdzie w jed­ dowisko jasełkowe, wygłaszając jednocześnie wymow­ nym była woda, w drugim piasek, w trzecim wie­ ne oracje i śpiewając kolędy. Po otrzymaniu darów, niec. Obecnym przy tej wróżbie zawiązywano oczy intonowali zwykle pieśń, w której dziękowali za dary i kazano im wskazać na jedno z naczyń. Jeśli ktoś i dobre przyjęcie oraz składali życzenia. Czasami gru­ dotknął naczynie z wodą, to był to znak, że w no­ py „Trzech Króli" i „Herodów" łączyły się ze sobą wym roku utonie, jeśli dotknął naczynia z piaskiem, i występowały razem. Chłopcy, którzy byli przebra­ to w nowym roku umrze i zostanie pogrzebany, je­ ni za królów ze Wschodu, robili na drzwiach domu śli dotknął wieńca, to miał wstąpić w związek mał­ i stajen po trzy krzyże wraz z literami K.B.M., czyli żeński. Natomiast iks. Sychta pisał o wyborze po­ z inicjałami imion trzech króli: Kaspra, Melchiora między mirtem, który oznaczał rok czekania na chłop­ i Baltazara, aby złe duchy i czarownice nie miały ca, ślubną. obrączką, wróżącą zamążpójście lub oże­ przystępu. Podczas tych obchodów wiosek śpiewano nek, suchą gałęzią, zapowiadającą staropanieństwo, różne ludowe kolędy, w których można było dostrzec wodą grożącą utonięciem i piaskiem, który oznaczał także motywy społeczno-moralne. Natomiast w okoli­ naturalną śmierć. cach Skórcza jasełkowe widowiska w okresie zabo­ rów miały podłoże bardziej polityczno-narodowe. Rozmaite zwyczaje dotyczące zamążpójścia, a prak­ tykowane niegdyś na Kociewiu, wskazują jak bardzo dziewczętom zależało na poznaniu, kiedy i z kim W okresie zapustów przyjdzie im stanąć przy ołtarzu. Dziewczyna szła znowu powtarzały się pochody przebierańców, tzw. więc na strych i gdy była dwunasta w nocy, roz­ „maszek", wyobrażające jeźdźca na koniu, kozę, bo­ bierała się i biegała wokół komina. Mogła wówczas ciana, niedźwiedzia, dziada i babę. Chodzili oni „po dostrzec tego, który będzie w przyszłości jej mę­ piachach", zbierając żywność, zwłaszcza tzw. „ruchan- żem. Brała też ze sobą jabłko, by je przekroić ki" — żytnie placki, które później razem spożywali. na dwie części, a następnie jedną połowę zjeść, W tym okresie hucznie się bawiono. W ustawach a drugą rzucić przez głowę dla tego, który będzie wiejskich z XVII i XVIII wieku, na Kociewiu czas jej przyszłym mężem. W Nowy Rok panna mogła zapustów nazywano „bachusowymi dniami". Zabra­ dojrzeć swojego przyszłego męża także w lustrze, niano wtedy przebierania się kobiet za mężczyzn jeśli o północy rozebrana do naga długo się w nie i odwrotnie —■ mężczyzn za kobiety, gdyż uważano wpatrywała. Zdarzyć się jednak mogło, że zamiast ten zwyczaj jako niemoralny. Była to jednak ulubio­ chłopca ukazywał. się jej diabeł, W tym dniu dziew­ na zabawa ludności wiejskiej i trudno było od­ częta wychodziły też na podwórko, nawoływały do­ zwyczaić ją od niej. Stary zwyczaj zalecał, aby w nośnym głosem. Ze strony, z której odzywało się zapusty urządzać zabawy taneczne, gdyż inaczej nie echo, miał przyjść rajek, czyli swat. W nocy nato­ urósłby len. Tańce zapustne miały więc znaczenie miast szły do kurnika i stukały w drzwi. Jeżeli agralne. Szczególnie dobry miał być len, jeżeli w obudził się kogut, to jeszcze w tym roku dana dziew­ tańcu wziął udział miejscowy proboszcz. W miejsco­ czyna miała wyjść za mąż. wościach nadwiślańskich, zamieszkiwanych przez ry­ baków, np. w Opaleniu, odbywano tańce „na dobry W Sylwestra, według Kociewiaków, można było połów". Zabawy po wsiach urządzano zazwyczaj w dostrzec, przez okno od strony zewnętrznej, czyli karczmach. Gospodynie przynosiły na nie placek, podwórka, trumnę w mieszkaniu, co było oznaką, że chleb, kiełbasę i wzajemnie się tymi potrawami czę­ w najbliższym czasie do tego domu zawita śmierć. stowano. We wtorek zapustny wieszano patelnie w W tym dniu wykonywano również pewien magiczny kuminie, gdzie zostawała nietknięta aż do święta zabieg, mający wywołać urodzaj. Mówiono, że trzeba Wielkanocy. „obdzwonić brzad, żeby dobrze rodzieł". Zabieg ten miał być skuteczniejszy, jeżeli wykonany był przez W Środę Popielcową kobietę będącą w ciąży. Kobieta obdzwaniając mó­ był zwyczaj golenia mężczyzn przez kobiety. Gdy wiła: Spisz, a nie rodzisz. Nie śpij, a ródź. Nowym więc mężczyzna wszedł do karczmy, zmuszano go, by zwyczajem było podkładanie w Sylwestra pod po­ usiadł na krześle, a jedna z kobiet zawiązywała mu duszkę domowników kartek z życzeniami i odczyty­ worek pod szyję, jako serwetę, i mydliła go. Inna wanie ich w Nowy Rok. natomiast goliła namydlonego mężczyznę drewnia­ nym pantoflem, a po goleniu kazano mu przeglądać Na Nowy Rok się w patelni, jak w zwierciadle. Ogolony mężczyzna tradycja kazała wstać wcześnie, przynajmniej przed miał obowiązek wykupić się, stawiając wódkę. piątą rano i wołać z całych sił na środku podwórza: W tym też dniu zawieszano nad wejściem do karcz­ Na Nowy Rok, my rzeszoto z popiołem w taki sposób, że każdy kurzy krok wchodzący był tym popiołem obsypany. to znaczy o tyle tylko wydłużył się Boży dzionek, Wielki Post na Kociewiu charakteryzował się a potem boso, dla zahartowania się, należało prze­ wstrzemięźliwością od spożywania niektórych po­ biec po śniegu dookoła podwórze. Tradycja mówiła traw. W ciągu całego postu Kociewiacy nie jedli bowiem, iż taki bohater przez cały rok będzie z łat­ mięsa, -nawet nie pili mleka.

16 W Niedzielę Palmową cej się dziewczęta „dyngowało", tym mniej w przy­ ludność Kociewia przynosiła do kościoła rozkwitłe szłości będą je gryzły pchły. Niegdyś „dyngowanie gałązki wierzby i brzozy, aby je poświęcić, jako kończono z chwilą, gdy udało się dziewczynie lub „palmy". Używano je potem do różnych magicz­ młodej kobiecie dobiec do chlewa i wypuścić na po­ nych praktyk. Ustawiano w rogu izby oraz wkładano dwórze świnie. Po ukończeniu „dyngowania" chłopcy do stodoły, aby chroniły od gromu i nieszczęść. Za­ zwracali się do gospodyni po nagrodę, zwłaszcza po tykano je również na roli, dla ochrony przed gra­ jajka. Następnego dnia, we wtorek, „dyngowały" dobiciem lub palono, a popiół na polu rozsypywano, dziewczęta. w celu spowodowania obfitego urodzaju. W czasie Kolejnym większym świętem w roku liturgicznym są burzy dom i obejście kropiono wodą święconą przy pomocy owych palm. W Pinczynie w Niedzielę Pal­ Zielone Świątki, mową młodzież szła do lasu, aby przygotować na czyli święto Zesłania Ducha Świętego. W tym dniu dyngus gałązki brzozy i jałowca. W Wielki Czwartek Kociewiacy zdobią swoje domy, a zwłaszcza odrzwia gospodynie przesadzały kwiaty i sadziły mirt. Ściśle i sienie brzeziną i tatarakiem, który rozrzucają też przestrzegano dni długiego postu, a w dniu jego za­ przed domem i na podwórzu. Według L. Malickie­ kończenia, w Wielką Sobotę, urządzano obrzędowe go w zwyczaju tym tkwią przeżytki pradawnego kul­ chowanie śledzia i żuru. Młodzież kładła śledzia na tu roślin i drzew. Przystrajano także zielenią drzwi desce i obnosiła go po wsi ze śpiewem, a następnie stajenne i żłoby bydlęce, gdyż zwierzęta też miały zakopywała go w ziemi. Podobnie czyniono z garn­ odczuć radość Zesłania Ducha Świętego. Wróżono kiem z postną zupą, który tłuczono i zakopywano. też pogodę na lato, mówiąc, że jeżeli dzień ten jest Kiedyś w Wielki Czwartek, Piątek i Sobotę chłopcy chłodny, to lato będzie zimne. chodzili w Grucznie po wsi z klekotkami, a w Wiel­ Na dzień Bożego Ciała ki Piątek smagano się gałązkami brzozowymi lub wierzbowymi, rzadziej agrestowymi, mówiąc przy przystraja się na Kociewiu zielenią i wieńcami tym: „za Boże rany". Ks. Sychta podaje, że w Wielki' z kwiatów wiejskie kapliczki i przydrożne krzyże. Piątek mąż bił swą żonę po nogach gałązką jałowca, W ósmym dniu po tym święcie kobiety wiją wian­ śliwy lub agrestu. Nigdy natomiast nie uderzał ni­ ki z ziół, które po poświęceniu wieszają nad obra­ mi dzieci. zami lub nadprożami domów. Zioła, z których skła­ dają się wianki, stanowią uznany przez lud środek W pierwsze święto wielkanocne, magiczny, chroniący przed burzą i służący jako środek zgodnie z istniejącym tu zwyczajem, przed wschodem leczniczy. W dniu Bożego Ciała lud uczestniczy licz­ słońca myto sobie oczy w bieżącej wodzie strumyka, nie w procesjach. Celebrans prowadzący w tym dniu aby jak mówiono, nie bolały. Ten, kto niósł wodę procesję może zobaczyć przez monstrancję czarow­ ze strumyka, musiał milczeć i nie wolno mu było się nice. oglądać. Przyniesiona woda służyła często całej ro­ Specyficznym świętem w Kościele rzymsko-kato­ dzinie, tak że poszczególni jej członkowie myli się lickim jest dzień Wszystkich Świętych w niej po kolei. W północnej części Kociewia obmy­ wali tą wodą również chore dzieci i osoby nie mo­ zwany też świętem zmarłych i następujący po nim gące same powstać. Po umyciu trzeba było z po­ Dzień Zaduszny. Z tymi dwoma dniami związanych wrotem zanieść wodę i wylać w tym samym miej­ jest wiele wierzeń, zwyczajów i przesądów, dotyczą­ scu, w którym została pobrana. Jeżeli miał ktoś koł­ cych życia pozagrobowego i istnienia ludzkiej du­ tun, należało go w dzień wielkanocny obciąć i za­ szy. Podobnie jak w całej Polsce, w Dniu Wszy­ nurzyć przed wschodem słońca w bieżącej wodzie. stkich Świętych odwiedza się groby zmarłych człon­ Według wierzeń kołtun sprowadzał na daną osobę ków rodziny, które przystraja się zielenią, wieńcami zły człowiek lub zły duch. Przez obmywanie bie­ i kwiatami, a o zmroku zapala się świece. żącą wodą dokonywała się odnowa zdrowia i sił ży­ wotnych, jak też oczyszczenie moralne człowieka. W Dzień Zaduszny Wierzono również, że w pierwsze święto Wielkanoc­ zdarza się także, że tu i ówdzie zanosi się zmarłe­ ne przed wschodem słońca woda zamieniała się w mu słodycze i owoce na grób. Gdy jedzenie z grobu wino. W Wielkanoc wcześnie rano, budzono całą jakoś długo nie znika, Kociewiacy martwią się wy­ wieś przez bicie w bęben i wzywano łudzi na re­ rażając to słowami: Pewnickem to jim nie smako­ zurekcyjne nabożeństwo. Uderzenia w bęben miały wało. Ponadto kładą jakiś ulubiony przedmiot zmar­ przypominać trzęsienie ziemi, towarzyszące śmierci łego na mogile, np. dzieciom zabawki. i zmartwychwstaniu Jezusa. Mówiono również, że Według wierzeń ogólnopomorskich w czasie mię­ w pierwsze święto Wielkanocy we wschodzącym słoń­ dzy żałobnymi nieszporami, w Dzień Wszystkich cu skacze baranek. Według innych, to samo słońce Świętych aż do mszy porannej w Dniu Zadusznym, skakało, trzęsło się i poruszało. W Lipinkach nawet dusze są wolne od cierpień i mąk czyśćcowych. Pod wchodzono na dachy, by lepiej obserwować drgania wieczór wychodzą one z grobów, opuszczają w pro­ słońca. cesji cmentarze i udają się do kościoła głównym W święta spożywano tradycyjną „święconkę", którą wejściem, którym podczas pogrzebu wniesiono trum­ gospodarz kropił święconą wodą. Było to związane nę z ich zwłokami. Według wierzeń innych, udają z prastarą tradycją oddawania czci jajku, symbo­ się one do kościoła wraz z wracającą z cmentarza lowi życia i płodności. Jaja te gospodynie specjal­ żałobną procesją. W kościele zmarli duchowni od­ nie na święta malowały. W pierwsze święto Wielka­ prawiają dla dusz nabożeństwo żałobne. Zdarza się, nocy, a według innych źródeł w drugie, dzieci szu­ że służba kościelna, w tajemnicy przed swoim pro­ kały po ogrodach i zabudowaniach „zajączków", któ­ boszczem, wykłada obok ołtarza potrzebne do tego- re zostawiły dla nich słodycze i malowane jajka. Naj- nabożeństwa szaty liturgiczne, aby mogli się w nie weselej obchodzono jednak drugi dzień świąt, w cza­ przyodziać zmarli kapłani. Z tym wierzeniem łączy sie którego odbywał się wielki dyngus. Polegał on na się surowy zakaz podpatrywania dusz, gdyż te mogą chłostaniu rózgami brzeziny lub jałowca przyniesio­ się zemścić. O takich wypadkach mówią liczne opo­ nymi z lasu w Niedzielę Palmową. Młodzież męska wieści. Po odbytym nabożeństwie dusze udają się chłostała po nogach młode mężatki i dziewczęta zanim najczęściej do swych dawnych ziemskich siedzib. te wstały z łóżek. Starszym kobietom z uszanowa­ Kociewiacy starają się uprzyjemnić i ułatwić duszom niem składano gałązki u nóg. W niektórych okoli­ ich odwiedziny w tę noc. Przysuwają ławy do pie­ cach praktykowano także kropienie dziewcząt per­ ca, by dusze mogły się ogrzać i odpocząć. Wiąże się fumami, a zdarzało się, że wynoszono je wraz z łóż­ psy na łańcuchu, aby nie napadały na dusze, nie kiem z chaty i wrzucano do stawu. Rodzice zwykle wylewa się wody przed dom, gdyż można by przy­ współpracowali z „dyngusującymi" chłopcami, otwie­ padkiem oblać krążącą tam duszę. Żeby się przeko­ rając drzwi wcześnie rano, gdyż sprzeciw uważano nać, czy podczas nadchodzącej nocy nawiedzi ich za złamanie tradycji. Wstępując do chaty chłopcy mieszkania jakaś dusza, Kociewiacy przed udaniem śpiewali pieśni, nawiązujące treścią do osoby Chry­ się na spoczynek zamiatają podłogę i wysypują ją stusa. Nie żałowano chłostania dyngusowego, ani nie białym piaskiem. Zanim położą się spać, modlą się1 broniono się, gdyż istniało przekonanie, że im wię­ za dusze, które ich tej nocy mogą nawiedzać. KULT ŚWIĘTYCH że odtąd w każdą sobotę, w dniu poświęconym Mat­ ce Najświętszej, zaprzestaje się wywożenia na pole Podobnie jak w całej Polsce, również i na Kocie­ mierzwy. wiu, lud obdarza wielką czcią Matkę Bożą i świę­ Osobę Matki Bożej wiążą Kociewiacy także z przy­ tych, zwłaszcza tych, którzy w jakiś sposób mogą rodą. W Lipinkach biedronkę nazywają „robaczkiem się przyczynić do poprawy ich życia i do ochrony Matki Boskiej". Niektórzy uważają, że to właśnie przed różnymi wypadkami i nieszczęściami. Matka Boska rzuca na ziemię gromy. Również cie­ kawy pogląd mają Kociewiacy na „babie lato". We­ Pierwszym świętem maryjnym jest dzień dług nich jest to przędza, jaką Matka Boża zrzuca Matki Bożej Gromnicznej, obchodzony 2 lutego. na ziemię ze swego kołowrotka, aby przypomnieć W tym dniu święci się gromnice, którym przypisuje prządkom, że zima się zbliża i nadchodzi czas, żeby się magiczną siłę, chroniącą w czasie choroby, od zasiąść przed kółkiem i zająć się przędzeniem. pożaru, gradobicia i silnej burzy. Niektórzy Kocie­ Kociewiacy wierzyli, że podobnie jak ludzie, tak wiacy przynoszą w tym dniu do poświęcenia ja­ i ptaki śpiewają modlitwy, poświęcone Matce Bożej. rzyny, groch, owies i jęczmień, aby na wiosnę zmie­ Na przykład skowronek śpiewa rano godzinki, sło­ szać święcone ziarna z siewem. Z dniem Matki Bożej wik wieczorem różaniec, a jaskółka podczas dnia Gromnicznej związane są także różne przepowiednie śpiewa litanię do Matki Boskiej. pogody i urodzajów, szczególnie dotyczące okresu letniego. Lud pomorski uważa bowiem początek lute­ ŚWIĘCI W ŻYCIU CODZIENNYM go za przełom zimy, zwiastujący zbliżającą się wio­ snę. Jako katolicy Kociewiacy czcili również wielu świętych, którzy odgrywali w ich życiu znaczną ro­ Obchodzone 25 marca święto lę. Do nich to bowiem modlili się w chwilach rado­ Zwiastowania Matki Boskiej, ści i smutku, im poświęcali swoje kościoły i ro­ na Kociewiu nazywano dniem Matki Boskiej Roz- dziny, a także ich działalności przypisywali różne twornej. Nazwa ta wzięła się z przekonania, że w zjawska występujące w przyrodzie. tym dniu otwiera się dotąd pokryta lodami ziemia, 21 stycznia ma swoje święto Św. Agnieszka. W tyra i wychodzą z niej na powierzchnię jaszczurki, żaby, dniu Kociewiacy przytaczają różne przysłowia odno­ żmije, mrówki i inne stworzenia. Jeżeli wyjdą one szące się do pogody i przyrody. wcześniej, to jeszcze długo tego roku będzie zimno. Dzień 5 lutego jest dniem św. Agaty. Święcono wów­ Podobnie przed tym dniem nie powinny obudzić się czas sól, zwaną właśnie solą św. Agaty. Soli tej pszczoły. używano dla ochrony przed burzą i pożarem, Rzu­ Kolejnym świętem jest cano ją w ogień, gdy wybuchł jakiś pożar. Używa­ Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny, no również dzwonka św. Agaty, z którym trzykrot­ przypadające 15 sierpnia, które Kociewiacy nazywa­ nie obchodzono dom bez przerwy dzwoniąc i w ten ją świętom Matki Boskiej Zielnej lub Żniwnej. Tego sposób odpędzano złe duchy. dnia święciło się różne zioła i zboża. Część z nich Niegdyś wśród ludności Kociewia były bardzo po­ kruszono i dawano bydłu w napoju, jako środek pro­ pularne pieśni-legendy dotyczące życia św. Apolonii filaktyczny przeciw chorobom. Szczyptę poświęco­ (9 luty) i św. Aleksego (17 luty). nych ziół wrzucano do wody, w której kąpano nowo Na św. Walentego (14 luty) w Grucznie odma­ narodzone dzieci. Ziarno poświęcone w tym dniu, wiano do tego świętego modły, aby chronił on ludzi chłopi mieszali z ziarnem siewnym lub w pierwszej od epilepsji. kolejności obsiewali nim ziemię. Na św. Józefa (19 marca) trzeba było porzeorać Święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, bruzdę. Święto to miało więc znaczenie agrarne. obchodzone 3 września, Kociewiacy zwą świętem Św. Józef jest również obecny w pieśniach-legen- Matki Boskiej Siewnej, gdyż w tym dniu zaczyna­ dach, opowiadających o jego wędrówce z Maryją ją jesienne zasiewy. i małym Jezusem. Na terenie całej Polski jest wiele cudownych obra­ Niektórzy historycy twierdzą, że św. Wojciech wę­ zów Matki Boskiej. Także i Kociewiacy posiadają drował do Prus przez ziemie dzisiejszego Kociewia. swą patronkę w cudownym obrazie, znajdującym się O tym przejściu mówią liczne legendy i podania, w Piasecznie. Niektórzy nazywają ją Matką Boską krążące wśród ludu, a także liczne miejsca mające Piasecką, a także i Kociewską. O obrazie tym krążą mieć związek z osobą świętego. Te podania i legen­ wśród ludu różne podania. Według jednego z nich, dy, tkwiące głęboko w tradycji religijnej Kociewia- sam król Sobieski miał w 1683 roku pod Wiedniem ków, jako dowody początku chrystianizacji tych powiedzieć do Pomorzan: Trzymajcie się dobrze, mo­ ziem, są przez Kościół pielęgnowane. W Nowem jest je dzieci, a ja pamiętam o waszej Matce Najświęt­ kapliczka poświęcona św. Wojciechowi, jako opie­ szej Piaseckiej. Dlatego zapewne przyjęła się rów­ kunowi przewoźników, którzy kiedyś przewozili lu­ nież opinia, że Matka Boska Piasecka jest patronką dzi przez Wisłę. Święto tego patrona przypada na Pomorza. Istnieje też legenda o innym obrazie Matki dzień 23 kwietnia. Według Kociewiaków, należało Bożej, która we śnie wyraziła życzenie przeniesienia tego dnia siać fasolę, jeżeli się chciało, by obrodziła. jej do kościoła w Lalkowych. W tym dniu spodziewali się też na łąkach pierwszej trawy. Ludność Kociewia odnosiła się do Matki Najświęt­ szej z wielką ufnością, co się wyrażało w częstych Kociewiacy mawiali też, że nie warto nigdy sa­ do Niej modlitwach, zwłaszcza w chwilach zagrożeń. dzić fasoli na św. Stanisława, lecz dopiero po trzech Podczas groźnej burzy cała rodzina gromadziła się „pokrakach", czyli po 12, 13 i 14 maja, które nie w izbie, gdzie na postawionym pośrodku stole za­ cieszyły się dobrą sławą u chłopów i ogrodników, palano gromnicę. Obok stawiano zdjęty ze ściany gdyż mówiono, że „kradną z ogrodów i pól" wscho­ obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Odmawiano dzące zasiewy i kwitnące kwiaty. W dni te swoje Litanię Loretańską, „Pod Twoją obronę", śpiewano święta mieli św. Pankracy, Serwacy i Bonifacy, „Serdeczna Matko". Po przejściu burzy dziękowano a z powodu panującego wówczas zimna, świętych Matce Bożej za opiekę. Pieśń „Serdeczna Matko" jest tych nazywano świętymi złodziejami. Również na­ bardzo popularna na Kociewiu. Śpiewa się ją w róż­ stępny dzień — 15 maja, kiedy swoje imieniny ob­ nych sytuacjach, jako pieśń zawierzenia opiece Ma­ chodziła, ŚW. Zofia, był zazwyczaj bardzo chłodny. ryi, np. przy wyjeździe z domu do ślubu kościelnego. Stąd mówiono na Kociewiu o zimnej Zośce. Dniami, poświęconymi Matce Bożej, są na Kociewiu Do najpopularniejszych świętych na Kociewiu na­ środa i sobota. W tych dniach rozpoczyna się żniwa leży też św. Antoni (13 czerwca). Wśród ludu istnie­ i zasiewy oraz wypędza się po raz pierwszy bydło je przekonanie, że jeśli się go prosi, to pomoże od­ na pole. Opowiadano jak to kiedyś w Dąbrówce w naleźć zgubione rzeczy. Jemu też kiedy muszą się czasie pożaru pewna chłopka, przy pomocy poświęco­ udać do pracy na polu, Kociewiacy oddają w opiekę nej soli wyprowadziła ogień w pole. Aby w przy­ swoje gospodarstwa mówiąc: niech święty Antoni szłości zabezpieczyć się przed pożarem, ślubowano, gospodarzy.

18 Podobnie jak w innych regionach Polski, tak i na O dniu św. Marty (29 lipca) mówiono: Kociewiu rozwinęły się bardzo zwyczaje i obrzędy Na Marty świętojańskie. Wiążą się one z czasem przesilenia z żniwami już nie żarty. dnia z nocą oraz z tym, że właśnie wtedy wegeta­ Świętego Rocha (16 sierpnia) Kociewiacy czczą ja­ cja roślin osiąga pełny rozwój. Obrzędy te są zwią­ ko patrona, strzegącego od chorób zakaźnych, szcze­ zane z dniem św. Jana (24 czerwca). Należy do nich gólnie od cholery. Każdego roku 16 sierpnia, na wiel­ zwyczaj palenia w noc świętojańską ognisk. Znacze­ ki odpust św. Rocha w Osieku, zdążają pielgrzymki. nie palenia tych ognisk tłumaczono w różny sposób. Tutaj niegdyś ojcowie pątników złożyli przysięgę, że Wierzono na przykład, że w wigilię św. Jana na jeżeli Bóg za pośrednictwem św. Rocha uchroni ich Łysą Górę udawały się czarownice. Jednak już pod od cholery i innych chorób zakaźnych, to nigdy w koniec XIX wieku, na północy Kociewia, nie umiano sobotę, w dniu złożenia tej przysięgi, nie będą wy­ powidzieć, czy zwyczaj ten ma na celu oświetlenie wozili na pola mierzwy —■ rozsadnika smrodu i za­ im ogniem drogi, czy też odpędzeniu ich od włas­ razy, symbolu śmierci i zgnilizny. Przysięgi tej do­ nych pól. Podania gło

Następnym świętem popularnym na Kociewiu był św. Piotr (29 czerwca). Jest on szczególnie popular­ ny w krążących na Kociewiu legendach. Towarzyszy Jezusowi w jego ziemskich wędrówkach i uczestni­ czy podczas tych podróży w różnorodnych przygo­ dach. Często zdarza się, że ludzie go przechytrzają i w ogóle jest on traktowany w tych legendach w sposób niezbyt poważny. Niekiedy przypisuje się św. Piotrowi rzucanie w czasie burzy na ziemię gro­ mów. Latem gdzieniegdzie bieg wody na Wiśle może być odwrotny aniżeli główny nurt rzeki. Według wie­ rzeń flisaków jest to tzw. Piotrówka ■— woda św. Pio­ tra. Opowiadają cni, że to św. Piotr wyjednał u Chrystusa odwrócenie biegu wody, aby w ten spo­ Rzeźba świętego Rocha w Barłożnie. sób ulżyć flisakom holującym statki w górę rzeki. Fot. A. Kleina, Repr. S. Zaczyński Na św. Jakuba (25 lipca) Kociewiacy mówili: Innym znanym i czczonym świętym na terenie Ko­ Po Jakubie ciewia jest św. Bartłomiej. O jego popularności żytu dać po czubie, świadczą liczne przysłowia i zwroty oraz kościoły czyli w dniu św. Jakuba, bez względu na pogodę, wzniesione pod jego wezwaniem, czego przykładem trzeba było rozpoczynać żniwa. Dlatego przysłowie może być kościół w Rajkowych. Jak twierdzą sąsie­ mówi: dzi, podczas dorocznego odpustu św. Bartłomieja, Jakub mieszkańcy tej miejscowości muszą zawsze kogoś po­ chleba ńe kup, bić. Przysłowia i zwroty mówią, że koło św. Bartło­ usiecz, mieja kończą się żniwa, że Bartłomiej gromadzi bo­ zemiel i upiecz, ciany i wysyła je do ciepłych krajów, że piękna po­ czyli po tym dniu nie trzeba już kupować na wsi goda w tym dniu wróży mokrą jesień, że św. Bar­ chleba, gdyż od tego dnia gospodarz mógł sobie piec tłomiej przytułmia robactwo (czyli od tego dnia mię­ chleb z własnej, świeżej mąki. Kury, które się wy­ so się już tak nie psuje), i że św. Bartłomiej tłumi lęgły około św. Jakuba, miały dobrze znosić jaja. rozwój roślinności.

19 O św. Michale przysłowie mówi, że gdy w dniu JÓZEF M. ZIÓŁKOWSKI jego święta (29 września) wiatr wieje od wschodu, to będzie ostra zima, a gdy od południa — lekka. W tym dniu też trzeba wykopać ziemniaki, bo na św. Marcina może być już za późno. W dzień św. Marcina (11 listopada) był na Kocie- wiu zwyczaj godzenia służby, czyli zawierania umów na najbliższy rok. Spożywano również gęś święto- marcińską, a wieczorem bawiono się przy muzyce. Postać św. Andrzeja (30 listopada) kojarzyła się w Pinczynie z wróżeniem z kartek. Wróżba polegała na tym, że dziewczęta wypisywały na małych kar­ teczkach imiona różnych chłopaków, następnie je zwijały w ruloniki i wieczorem wkładały pod po­ duszkę. Przed ułożeniem się do snu należało stanąć w łóżku i drepcząc nogami mówić: Łóżeczko, łóżeczko, drepcę cię, święty Andrzeju, proszę cię — daj mi za sen tego, co ja mam być jego. Rano po przebudzeniu dziewczyna wkładała lewą rękę przez głowę pod poduszkę i wyciągała kartkę z imieniem przeznaczonego jej chłopca. W dniu św. Andrzeja stosowano też różne inne praktyki i zwyczaje, jak „naganianie wróbli do worka", czy dmuchanie owsa. W tym drugim wypadku oprócz zabawy chodziło też o wróżbę. Wrzucano bowiem do miednicy z wodą garść owsa. Kawaler dmuchał do wody i z kształtu ułożonego owsa miał rozpoznać swoją pannę, albo odwrotnie — panna kawalera. Dzień 4 grudnia jest poświęcony św. Barbarze. Była ona patronką flisaków, którzy spławiali drew­ no do Gdańska. Po drodze zatrzymywali się w Sar- tawicach, gdzie wybudowano poświęconą św. Bar­ barze kaplicę. O dniu tym Kociewiacy mawiali, że gdy Barbara chodzi po lodzie, to Boże Dzieciątko (25 grudnia) płynie po wodzie, a gdy Barbara pły­ nie po wodzie, to Dzieciątko chodzi po lodzie. Rów- neż w dniu św. Barbary wróżą Kociewiacy z nad- ciętej gałęzi jabłoni lub wiśni, jaki będzie urodzaj drzew owocowych w przyszłym roku. 2.6 grudnia na św. Szczepana, Kociewiacy przyno­ sili do Kościoła w kieszeniach, chustkach a czasem w workach owies do poświęcenia (rzadziej groch). Owsem tym obrzucali się nawzajem w celu wywo­ Dyrektor Bronisław Wótkowski jest chwilowo za­ łania jego urodzaju. Część owsa dawali jeszcze tego jęty — poinformowała sekretarka — ale zaraz będzie samego dnia koniom i innym zwierzętom domowym, z panem rozmawiał. część mieszali z ziarnem siewnym, a resztę zacho­ Pod nieobecność naczelnego dyrektora Pomorskich wywali jako środek przeciw chorobom inwentarza. Fabryk Mebli w Nowem dr inż. W. Jędruszka, chwi­ Według L. Malickiego te praktyki miały pierwotnie lę oczekiwania na mojego rozmówcę spędzam sam służyć do utrzymania ciągłości wegetacyjnei. w dyrektorskim gabinecie. Ładne, stylizowane biurko Świeci są przedstawiani przez Kościół jako godne zajmuje sporą część pokoju, w którym znajdują się do naśladowania wzory. Niekiedy jednak ludzie na takie same stylowe fotele. Przez otwarte okno wdzie­ swój sposób pojmują i próbują upodobnić się do ra się żywiczny zapach drewna i monotonny huk po­ tych świętych postaci. Tak też było i na Kociewiu. chodzący z fabrycznych hal. Za biblioteczną szybą Przykładem może być kobieta w ciąży, która często dyplom dużych rozmiarów. Notuję: Zestaw młodzie­ się wpatrywała w obrazy i piękne twarze innych żowy „Nokta", projektu J. Kapeli, odznaczony został ludzi, pragnąc, aby jej dziecko było do nich podobne. w 1986 roku przez Ministra Handlu Wewnętrznego i W Borzechowie ochronę przed zarazą pełniła czte­ Usług. rostronna figura z czterema świętymi, z których każ­ Na chwilę do gabinetu wchodzi dyrektor Wótkow­ dy był zwrócony w inną stronę świata. Na Kociewiu ski, naczelny inżynier fabryki przepraszając za spóź­ znane było przysłowie, że swante też majo ramce nienie, spowodowane przeciągającą się rozmową w do se, które odpowiada łacińskiemu: „Amor iniciait jego sąsiednim gabinecie. Wśród przekazanych przez a semetipso". niego materiałów jest też „Głos Celulozy", pismo za­ Z przytoczonych powyżej przykładów wynika, że łogi Zakładów Celulozy i Piajpieru w Świeciu, w któ­ Matka Boża i różni świeci odgrywali i nadal od­ rym to wiele słów poświęcono pracy i działalności grywają na terenach Kociewia wielka role. Stali się Pomorskich Fabryk Mebli w Nowem, z okazji jubi­ oni Kociewiakom bardzo bliscy uczestnicząc w ich co­ leuszu 40-lecia ich istnienia. dziennych radościach i smutkach. Chociaż kult ma­ ryjny i świętych często jest nacechowany różnymi zabobonami i wierzeniami ludowymi, to jednak z drugiej strony pomagał on spojrzeć ludowi na świat przez pryzmat wiary, a w czasach zaborów POCZĄTKI trwać w wierze katolickiej. tego dużego kombinatu meblarskiego były bardzo o. Mirosław Kropidłowski SVD trudne. Od pierwszych dni, gdy w 1945 roku zostało wyzwolone Nowe, do miasteczka wracali stali miesz­ kańcy, którzy z poświeceniem zabrali się do odbu­ dowy zniszczeń. To oni uruchomili szereg stolarskich Wykaz literatury podany zostanie po ostatniej części całego zakładów. W pierwszym rzędzie zabezpieczono w sto­ cyklu. larni mienie poniemieckie i ustawiono powierników,

20 Należeli eto nich: Franciszek Gilewski, Antoni Fan- Mebli są eksporterem swoich produktów do Holandii, drejewski, Franciszek Matuszewski, Bolesław Jane­ RFN, Szwecji. Załoga jest zespołem bardzo oddanym czek, Bernard Reszka, Feliks Brucki, Kazimierz Sau- firmie. Rozumie trudności spowodowane zaopatrze­ dan, Leon Chyła, Paweł Konrad, Franciszek Kotleri- niem. Ludzie w większości są wychowani w trady­ ga, Konrad Łepek i Jerzy Sieg. Początkowo działal­ cji meblarskiej. Często jest to tradycja rodzinna, dłu­ ność fabryki rozmieszczona była w kilku małych za­ goletnia, sięgająca wieku. Ponad sześćdziesięciu pra­ kładach produkcyjnych, co w dużym stopniu utrud­ cowników trwa w zawodzie stolarskim więcej niż niało rozwój produkcji. Po wybudowaniu nowego za­ trzydzieści lat. Dyrektor mówi również, że nie ma kładu część wydziałów produkcyjnych, mieszczących kłopotów z fluktuacją. się w starych budynkach, przeszła kapitalny .remont. Potrzebom kulturalnym pracowników służy ośro­ Wiele niefunkcjonalnych, małych warsztatów fabryka dek wypoczynkowy w Pieniążkowie. Jest tam miejsce przekazała między innymi Spółdzielni Meblarskiej. dla wędkarzy i dla tych, którzy chcą odpoczywać nad Rozmowę z naczelnym inżynierem rozpoczynam od wodą. Przy fabryce działa też klub szachistów, bry­ pytania, dotyczącego ogólnej charakterystyki zakła­ dża sportowego, klub seniora... Corocznie organizo­ du. Dowiaduję się, że obecnie Pomorskie Fabryki wane są turnieje sportowe między wydziałami.

— Wiem, że jest pan długoletnim dyrektora do spraw handlowych, go" zamieściliśmy rozmowę z na­ pracownikiem fabryki, od lat miesz­ Eugeniusz Łapka zawiązał spół­ czelnikiem miasta i gminy Nowe, ka pan w Nowem, na którego ży­ dzielnię mieszkaniową, która wy­ który mówił o yjielu problemach cie niebagatelny wpływ maja. Po­ budowała osiedle 700-lecia. Następ­ ważnych dla miasta i gminy. Jed­ morskie Fabryki Mebli. Jakby pan ne osiedla były budowane już z nak chciałbym, aby pan wymienił zatem ocenił, tak od serca, możli­ większym trudem. Na regres w bu­ najważniejsze sprawy, które nur­ wości rozwojowe miasta, jego suk­ downictwie mieszkaniowym wpły­ tują pana, jako radnego i zastępcę cesy i przegrane? nęła też -reorganizacja administra­ dyrektora największego w mieście — Przyznam się, że oprócz funk­ cji. zakładu. cji dyrektorskiej pełnię także obo­ — Działając w Radzie Narodowej — Może więc krótko: brakuje wiązki radnego, jestem przewodni­ styka się pan także z innymi pro­ nam stałego pogotowia ratunkowe­ czącym komisji rozwoju gospodar­ blemami, utrudniającymi życie w go, przedszkola — jedno zakładowe czego. Sądzę, że miejscowość na­ mieście. i miejskie już nie wystarcza. Ko­ nieczna jest budowa szkoły podsta­ sza jako ośrodek gminny, jest ma­ — Niewątpliwie należą, do nich ło prężna. Pomimo wielu możli­ wowej w Rychławej. Ważną spra­ sprawy utrzymania dróg, chodni- wą jest kwestia gazyfikacji mia­ wości zaprzepaściliśmy między in­ ników, zieleni. Ważną sprawą jest nymi sprawę rozwoju budownic­ sta, ponieważ polowa mieszkań jest budowa domków rotacyjnych, bo­ zaopatrywana w gaz, ze starej, twa mieszkaniowego, które obecnie wiem obecnie nie można remonto­ stanęło całkowicie. Natomiast te funkcjonującej jeszcze, gazowni wy­ wać starych budynków, gdyż nie ma budowanej w 1902 roku. Chciałbym trzysta mieszkań, które mają być ■gdzie [przemieszczać na okres re­ wybudowane w najbliższych latach, dodać, że w Nowem dosyć dużo montu ich mieszkańców. Nie po­ zrobiono w dziedzinie konserwacji to chyba kres możliwości budowla­ siadamy też własnego zakładu go­ nych Nowego, a przecież jest po­ zabytków, dotyczy to między inny­ spodarki komunalnej, jesteśmy ob­ mi kapitalnego remontu murów trzeba nowych inwestycji, między sługiwani przez Przedsiębiorstwo innymi kotłowni miejskiej. obronnych i konserwacji kościoła Gospodarki Komunalnej i Mieszka­ ewangelickiego. — Wróćmy do pytania, o tym, że niowej w Świeciu. Nie muszę chy­ wasz zakład wplyyja na rozwój No­ —• Przez wiele lat w tym koś­ ba tłumaczyć, ile kłopotów sprawia ciele mieścił się magazyn meblowy. wego. W sumie, utworzenie każde­ nam tu, na miejscu, taki układ or­ go nowego stanowiska pracy iv fa­ — Zabrzmi to może nieco prze­ ganizacyjny. Jako Rada Narodowa wrotnie, ale właśnie dzięki temu, bryce, łączy się z koniecznością za- ■nie możemy z tego względu wyma­ pewnienia pracoiunikowi i jego ro­ że fabryka zabezpieczyła dach, za­ gać od naczelnika gminy takich, ślepiła okna i użytkowała ten dzinie, mieszkania, a jego dzieciom czy innych działań dotyczących go­ miejsca w żłobku, przedszkołu, po­ obiekt, nie uległ on zniszczeniu. spodarki komunalnej, a musimy z Także z funduszu konserwatorskie­ tem w szkole. Temu procesoiui to­ tymi problemami występować do warzyszy konieczność rozwoju han­ go restaurowany jest zamek po- Urzędu Miasta w Świeciu. Wydłu­ krzyżacki, adaptowany na centrum dlu, kultury itp. ża to proces załatwienia sprawy. — Rozumiem pana, ale z przy­ kultury. krością muszę stwierdzić, że obec­ ■— Wydaje mi się, że mimo to w — A co pana jeszcze martwi, ja­ ne przepisy tylko- w znikomym za­ życiu miasta występuje szereg do­ ko radnego? kresie zezwalają na finansowe datnich cech, między innymi dzięki — Przede wszystkim znikome wspieranie gospodarczych poczynań oddaleniu od większych miast nie wykorzystanie Wisły, jako drogi miasta. Być może potrzeba nam macie kłopotów z pozyskiwaniem wodnej, gdzie można by stworzyć niekonwencjonalnych rozwiązań, pracownikóia. Baczniej możecie ich ośrodek turystyki wodnej. które stosowane były w przeszłoś­ dobierać. — Dziękuję panu za tę krótką ci. Trzeba pamiętać też i o tym, że — To prawda. Siła robocza po­ rozmowę. Teraz chciałbym jeszcze to ludzie z tej fabryki należeli do zostaje na miejscu. poznać -fabrykę. inicjatorów budownictwa mieszka­ — W poprzednim numerze „Ko- — Proszę bardzo, chętnie opro­ niowego w Nowem, np.: zastępca ciewskiego Magazynu Regionalne­ wadzę!

Idziemy w kierunku hali obróbki wstępnej. Gdy W ZAKŁADZIE wchodzimy do pomieszczeń skowyt pił stolarskich za­ głusza rozmowę. Pomiędzy maszynami stosy płyt wió­ rowych, przy maszynach ludzie zajęci pracą. W środ­ kwitnie ruch racjonalizatorski. Wynalazczość jest ku hali taśma, na niej kawałki płyt — półprodukty, najtańszą formą tworzenia postępu technicznego — z których w dalszym procesie technologicznym po­ mówi dyrektor Wótkowski, gdy opuszczamy halę. wstają niebie. Na jednej z maszyn trwa przycinanie Szczególnie aktywnymi racjonalizatorami, jednymi z na długość i szerokość, inna okleja boki płyty. Tuż pierwszych, byli: Kazimierz Sandak, Leonard Mali­ obok obrabiarek niebieskie i czerwone „Koguty". Mój nowski, Jan Heimowski, Bernard Reszka, Leon Chy­ przewodnik przekrzykując hałas objaśnia, że są to ła, Maksymilian Stasiewski, Bolesław Janeczek. sygnalizatory awarii. Mimo sprawnie działającej wen­ Koniec lat sześćdziesiątych i początek lat siedem­ tylacji, w hali roznosi się zapach kleju i żywicy, cho­ dziesiątych były przełomowe w działalności przedsię­ ciaż maszyny nowoczesne. biorstwa. W tym czasie oddano do użytku zakład, w

21 którym jesteśmy. Mamo, że ma on nowoczesne obra­ Przy wykończeniu mebli sosnowych nadal domi­ biarki i urządzenia, istnieje ciągła potrzeba aktyw­ nuje tradycyjna metoda oraz. naturalny kolor, lakie­ nego działania racjonalizatorskiego. Dzisiaj wyróżnia­ rowany na matowo;. Ściana „Mestwin" oraz stół ją się: inż. Edward Podchul, inż. Stanisław Sygidus, „Rondo" są wykonane w stylu retro i zabarwione na Eugeniusz Reszka, Bernard Chmielecki, Stanisław Dzi­ ciemny orzech. Natomiast współczesna zabudowa ścia­ kowski, Jerzy Jetkowski, Czesław KawęekL ny „Centaur" oraz narożnik wybarwiono w kolorze W kolejnej hali produkcyjnej oglądam składanie rustykalnym naśladującym fakturę ciosanego kamie­ oklein. Sprawne ręce i oczy kobiet wybierają i kom­ nia. pletują cienkie, jak papier, płaty forniru dopasowu­ W czasie trwania wspomnianych targów podpisano jąc poszczególne słoje d odcienie. Uszlachetnianie wy­ kontrakty z firmami „Kraft" ii „Gerro" z RFN. Z myr tworu przyrody pochłania .sporo czasu, ale to trzeba ślą o zwiększeniu produkcji eksportowej przyjęto do robić szybko. Ze szpulki, umieszczonej na maszynie wymodelowania osiem nowych wzorów zaproponowa­ podobnej do krawieckiej, wysuwa się syntetyczna nić, nych między innymi przez firmy: „IKEA" i „Moebelh- którą na gorąco szyje się płatki forniru. Kierownik jartat" — ze Szwecji, „Kraft — z. RFN i „Diffusiom" wydziału, Eugeniusz Reszka mówi, że na ogół dobrzei — z Francji. pracuje mu się z kobietami, chociaż czasami bywają Nie sposób nie odwiedzić kuźni nowych talentów trudności. Dobrze pracują te panie, które nie muszą stolarskich — Zasadniczej Szkoły Zawodowej, której się martwić o dziecko w przedszkolu, wolne od trosk przewodzi Jerzy Kopecki, pracujący w Zakładach od ■i rodzinnych kłopotów. Stukot maszyn szyjących za­ sierpnia 1945 roku. Uczniowie pod jego bacznym głusza śmiech pań, które widząc, że coś notuję, na­ okiem już w szkole wykonują szafki i lustra o owal­ gle się rozbawiły. Ale ich ręce nadal składają wzory nych kształtach. oklein, które potem przyklejone do szarych płyt wió­ Jerzy Kopecki wiele lat byl sekretarzem POP. rowych będą imitowały pełne drewno. Jednak różne Dzisiaj zakładowa organizacja partyjna liczy prawie od prawdziwego dębu, bo lżejsze. To czarowanie przy dwustu członków. Pan Jerzy na chwilę przerywa in­ pomocy cienkich skrawków sosny, jaworu czy dębu struktaż udzielany uczniom, by porozmawiać z nami. ma coś z człowieka, w jego dążeniu do świetności, a Z krótkiej pogawędki dowiaduję się również o tym, może i poprawienia natury- Zapewne te zgrabnie do­ że w wolnych chwilach, on i jego żona Krystyna, pasowane słoje, pokryte lakierem, będą cieszyły oko, czytają nasz „Magazyn". Mają jednak kłopoty z jego sprawiając radość wielu ludziom, kiedy w ich miesz­ zdobyciem, bowiem tylko kilka egzemplarzy, z nie­ kaniach staną te mebelki z trocinowej masy. wielkiego przecież nakładu, trafia do Nowego. Pan Reszka jest od niedawna przewodniczącym Reporterską wizytę w Pomorskich Fabrykach Me­ Niezależnego Związku Zawodowego Pracowników Po­ bli kończymy w sali mieszczącej wystawę produko­ morskich Fabryk Mebli w Nowem nad Wisłą, sku­ wanych obecnie mebli. Oglądając ją można się „za- piającego trzystu pięćdziesięciu członków. Związek po­ cmokać" z zachwytu. Czegóż tam nie ma! Jest mię­ wstał 4 lutego 1983 roku z inicjatywy pracowników dzy innymi zestaw „Kamino", który zdobył złoty me­ działu transportu. 25 marca 1983 roku nastąpiła jego dal na Międzynarodowych Targach Poznańskich w rejestracja. W tym dniu związek liczył stu jeden 1986 roku, wykonane z sosnowego drewna kredensy, członków. Z miiejsca podjął działania na rzecz po­ inne meble, bogato zdobione ornamentami. Nie śmiem prawy warunków socjalno-bytowych 'pracowników, pytać mojego przewodnika, gdzie można to wszystko wznowił działalność świetlicy zakładowej, zorganizo­ kupić, bo to już nie jego specjalność. wał kółka zainteresowań i powołał klub seniora. Najbardziej „palnym" działem jest chyba politur- Tuż za salą wysław mieści się izba tradycji. Zgro­ nia, chociaż to stąd właśnie pod pokrywą lakieru wy­ madzono w niej szereg dyplomów, sztandary, są tam chodzą gotowe elementy meblowe. Zapach rozpusz­ też różne formy wyróżnień pracowników. czalników przenika tu wszystko, ich ostrej woni nie Gdy idziemy w stronę przyzakładowego sklepu me­ jest w stanie usunąć nawet najsprawniej działająca, blowego — przy tej okazji warto przypomnieć, że w wentylacja. Dlatego leż przed szkodliwymi oparami tak małym mieście jak Nowe, liczącym sześć tysięcy twarze pracowników chronią maski. mieszkańców istnieją cztery sklepy meblowe — py­ Na moment zaglądamy do tapicerni. Tutaj rytm tam dyrektora Wótkowskicgo o trudności w pracy. pracy wyznacza miarowy stukot młotków pneuma­ Jak zawsze i wszędzie są one i w fabryce mebli w tycznych, przy pomocy których montuje się sprężyny, Nowem. Do zakładów z trudem trafiają płyty wióro­ siedzenia i oparcia foteli, różnego rodzaju miękkie: we, lakiery, właściwe okłeiny i formatki „Bonell", wkładki. Zamykamy drzwi za kolorowym światem potrzebne do wyściełania mebli tapicerowanych. Na obiciowych deseni, a potem idziemy do hali monta­ przekór trudnościom wychodzą ludzie, którzy z tą żu. firmą związali się od lat, z pokolenia na pokolenie Po raz któryś ujawniam moje zdziwienie. 7, jednej kultywując zawód stolarza. Nowe stało się najwięk­ strony nowoczesne maszyny, technika, taśmy, wycią­ szym na Kociewiu, i nie tylko, ośrodkiem przemysłu gi i eleganckie produkty, a tu nagle obok nich zwy­ meblarskiego. To właśnie w tym miasteczku w 1927 kłe stolarskie stoły, jakie można spotkać w warszta­ roku było czynnych dwadzieścia siedem zakładów cie przeciętnego rzemieślnika stolarskiego. Uświada­ przemysłowych, z czego piętnaście to małe fabryki miam sobie, że nic wszystko' może zrobić maszyna. mebli. Poza tym Nowe miało trzydzieści warsztatów stolarskich. Łącznie w zawodzie stolarskim i meblar­ skim pracowało wówczas pięćset pięćdziesiąt osób. W 1938 roku odbyły się tutaj pierwsze polskie Targi ODBIORCA, Meblarskie, nad którymi patronat objął Wojewoda Pomorski, Władysław Raczkiewicz. szczególnie ten zagraniczny, jest bardzo wymaga­ Dyrektor Wótkowski wymienia tych najoiiarnicj- jący, dlatego sprawne ręce stolarza muszą dopieścić szych, którzy na co dzień związani są z, fabryką. Na­ mebel — założyć estetyczne okucia, szyby i przyoz­ leżą do mich: Helena Rzgowska, Irena Redmerska, dobić w szereg drobnych akcesoriów. Tadeusz Górski, Alfons Kościński, Alfons Czajka, —■ Eksport polskich mebli nastąpił już w drugiej Władysław Studziński. połowie XIX wieku — mówi inż. Wótkowski. — Do — Mógłbym wymienić jeszcze wielu innych wspa­ grona eksporterów należą też Pomorskie Fabryki Me­ niałych ludzi — dodaje na zakończenie naszego spot­ bli w Nowem. Na wystawie „Polskie meble", zorga­ kania. nizowanej, w 1985 roku w Poznaniu nasza fabryka również zaprezentowała swoje możliwości. W grupie I znowu nasuwa się jeden wniosek, — stara, jak mebli sosnowych przekazaliśmy kredensy z nadstaw­ życie, prawda: wiele — jeżeli nie wszystko — zależy kami, komody z szufladkami, sekretarzyki oraz szaf­ od ludzi, miłujących i szanujących; pracę. W tym ki z pojemnikami na obuwie, a także narożnik ku­ przypadku na efekt meblowych „cacek" składa się chenny z ławą, stołem ii krzesłami. Z mebli dębo­ zapał tych, którzy życie związali z żywicznym za­ wych zaprezentowaliśmy zabudowę ściany „Cen­ pachem drewna. Oddycha nim cale miasteczko. taur II", ścianę trzysegmentową „Mestwin" i stół „Rondo". -.„.....^.a&uA Józef M. Ziółkowski

22 SŁAWOMIR SIERECKI

Historia bandy braci Maternów, działającej na przełomie XV/XVI wieku na ogromnych obszarach Polski, warta byłaby napisania niejednej łotrzykowskiej ballady, niejednej powieści awanturniczej. Informacje o tym epizodzie znajduje się „co krok" w pracach historyków i popularyzatorów wiedzy o prze­ szłości, ale przypominane fakty dotyczą tak różnych regionów i sytuacji, że z pewnością połączenie ich w jedną całość nie byłoby łatwe.

O Maternach pisali m.in. znani ternów przeciioko radzie miejskiej Płynęło ono z kilku źródeł, z któ­ historycy, Wacław Odyniec i Jerzy Gdańska. Wszelkie poczynania były rych najważniejsze było to, że gdań­ Godlewski, w -monografii „Ziiemia utrudnione także i tym, że Ma­ szczanie lekceważyli swoich sąsia­ Pucka" (str. 33—34, Wydawnictwo: ternów popierała drobna szlachta dów, dumnych z posiadania herbów, Morskie 1974): ...na przełomie XV i kaszubska, a wojewodowie tolero­ ale skorych do braku poszanowania XVI wieku odczuła ludność staro­ wali rozboje. Takie stanowisko prawa, a także mających chronicz­ stwa puckiego bardzo dotkliwie wy­ szlachty było wyrazem niechęci, a ne pustki to kieszeni i zależnych fi­ stąpienia Szymona i Grzegorza Ma­ czasem wręcz wrogości do Gdańska. nansowo nie tylko od mieszczan

JÓZEF MILEWSKI

W odległości 10 krn na wschód od Staro­ tryc j uszów: kupców i rzemieślników. Patry­ gardu Gdańskiego u zbiegu dwóch nowo zbu­ cja! miejski toczył spory z okoliczną szlachtą, dowanych odcinków szos, leży mała wieś która nadmiernie uciskała chłopów. Wzmożo­ Brzeźno Wielkie, której dzieje sięgają czasów ny ucisk feudalny prowadził do zaostrzenia prehistorycznych. O najstarszym osadnictwie walki klasowej. Jej najbardziej ostrą formą świadczą kiedyś tu przypadkowo odkryte gro­ było „zbiegowisko" chłopów do miast, gdzie by skrzynkowe z 1000 r. p.n.e., jak i dawne znajdowali nie tylko pracę, ale i ochronę grodzisko zwane „zamczyskiem", czy miejsce przed szlachtą, szukającą zbiegów. Niekiedy o nazwie „zapadły klasztor" nad Wierzycą. zdarzały się również ucieczki z miasta na wieś. Wystarczy tu w noc świętojańską przyłożyć Wielu zbiegów znalazło schronienie w wystę­ do ziemi ucho, by — według legendy — usły­ pujących w ówczesnej Polsce grupach zbójec­ szeć modły przywalonych gruzami cystersów. kich, którymi przewodził niejeden zamożny Na przełomie XV i XVI wieku wieś ta mieszczanin, obrażony na władzę i skłócony wchodziła w skład Prus Królewskich. W mia­ z nią. stach biedota wówczas nie była zadowolona W głębokim, zalesionym wąwozie, w odle­ z rządów, sprawowanych przez bogatych pa­ głości około 2 km na wschód od wsi Brzeźno

23 gdańskich, ale i od kupców mniej­ pani jego przenieśli się do naszej storyczne miejsce wypadów zbroj­ szych miast. Trudności w zwalczaniu Mosiny i korzystając z lasów, za­ nej grupy dwóch gdańszczan na Maternów pogłębił -fakt popierania puszczali zagony na główne drogi, bogatych kupców z Gdańska, pod­ ich przez księcia zachodnio-pomor­ prowadzące z Poznania do Gdań­ różujących pobliskimi drogami na skiego Bogusława X. Władca ten, ska, 'Warszawy, Frankfurtu... („Mój przełomie XV i XVI wieku... kiedy oddziały gdańskie naruszyły ojciec i dęby", Wydawnictwo Po­ Oczywiście (nawet tak konkretnie granicę w pogoni za bandą Materny, znańskie, 1978). A więc nie tylko umiejscowiony obóz bandy nie wy­ wystąpił przeciwko miastu. Miał on obszar od Gdańsk do Pucka, ale po klucza faktu, że takich kryjówek 10 swoim państwie kłopoty z miesz­ Warszawę, Poznań i Frankfurt nad było więcej, a na zimę banda prze­ czaństwem i prawdopodobnie dlate­ Odrą, stanowił zbójecki poligon Ma­ nosiła się do jakiegoś folwarku, o go ujął się za wrogami rady mia­ ternów. czym wspomina Fiedler. sta Gdańska. Najdotkliwiej odczuła Legendy, podania i kroniki wska­ Kim jednak byli wspomniani Ma- ludność starostwa puckiego łupie- zują — jako na główne leże bandy ternowie, ilu ich hyło i co spowo­ stwa rebeliantów iv 1505 r., kiedy obszary leśne między Tczewem a dowało cały ten konflikt i niemal to oddziały obu braci na tym te­ Starogardem. Lasów było> wówczas „prywatną wojnę z Gdańskiem', za­ renie dopuszczały się rabunków na znacznie więcej niż dzisiaj, były nim stała się oma już rebelią na ludność wsi królewskich, adminis­ gęstsze i bardziej niedostępne. Kon­ skalę kraju? trowanych przez urzędników rady kretnie mówi się w starych prze­ A więc na początku ibył MIKO­ miejskiej gdańskiej. Kres tym za­ kazach o jakimś „parowie braci ŁAJ MATERNA, ojciec starszego mieszkom położono dopiero po wy­ Maternów", gdzie istnieć miał obóz GRZEGORZA i młodszego SZYMO­ stąpieniu przeciw Maternom kró­ zbójecki, bądź miejsce, w którym NA. Mikołaj był zamożnym, ogól­ lewskich starostóio... rozbójnicy „ukrywali swoje skarby". nie szanowanym gdańskim kupcem. Henryk Samsonowicz w popular­ Lokalizacja tego miejsca była dość Jego rodowód niektórzy umiejsca­ nej pracy „Hanza — władczyni enigmatyczna i trudno się temu wiają w Anglii inni w Holandii. mórz" (Książka i Wiedza, 1958) zaj­ dziwić — teren jest pagórkowaty, Posiadał w Gdańsku kamienicę przy muje się szerzej ityim epizodem, pi­ pofałdowany i pocięty licznymi wą­ ulicy Chlehnickiej, a rwięc w zna­ sząc m.in.: ...O niewątpliwym kry­ wozami, iw których płyną meandra­ komitym punkcie miasta. Tam rów­ zysie społecznym, jaki panował w mi rzeki. Najważniejsze z nich to nież znajdować się miał jego głów­ dziejach Hanzy już to końcu Radumia, której nazwa rzekomo ny .magazyn sukieinniczy. Interesy XV wieku, świadczy wiele faktóio. miała pochodzić od greckiej nazwy musiały iiść mu dobrze, bo wkrótce Tu podamy tylko historię braci Ma­ Eridanos, oraz Wierzyca ■— pisana zakupił dwie 'dalsze kamienice w ternów, jako niezwykle charaktery­ właśnie przez „rz", bo wywodząca centrum miasta. Kiedy nagła styczny przykład stosunków spo­ się od nazwy widniejącej na sta­ śmierć zabrała go z tegO' świata, łecznych i obyczajowych tego okre­ rych mapach — Verissa. O bandzie pozostawił żonie i synom spory ma­ su. Znakomity pisarz i podróżnik, braci Maternów i położonym w leś­ jątek. Interesy początkowo zała­ Arkady Fiedler wspomina: ...Jesz­ nych matecznikach tajemniczym pa­ twiała żona, ale wkrótce w sukurs cze dawniej, w początkach XVI rowie mówią różne informatory hi- przyszli jej obaj synowie. Jednak wieku, w tych borach (mowa o stoarycsno-krajoznawcze i różne prze­ ani żona ani synowie nie okazali kompleksach leśnych na południe wodniki, ale jedynie w pracy „Po­ slię dobrymi kupcami, raz po razie od Poznania, w rejonie Rogaliina i jezierze Kociewsklie" Józefa Milew­ popadając w kłopoty finansowe. Puszczykowa — przyp. Sier.) było skiego (Wydawnictwo Morskie, 1984) Młodszy prowadził w Gdańsku kan­ szczególnie niebezpiecznie. W la­ miejsce parowu zostało skonkrety­ tor kupiecki, natomiast starszy udał tach 1502 do 1516 (...) niejaki Szy­ zowane. Pod hasłem „Klonówka" się do Londynu, reprezentując tam mon Mattern, gdańszczanin, upra­ (wieś koło Starogardu) czytamy: interesy pewnego zamożnego^ kupca wiał bandycki proceder w Wielko­ ... W górę rzeki, w lesie nad Wie­ gdańskiego, pochodzenia flamandz­ polsce. Po ujęciu tego herszta, kom­ rzycą WĄWÓZ MATERNÓW t.j. hi­ kiego, Delawyna (De la Vynn?).

Wielkie, opodal wzgórza Widok (93 m n.p.m.), dzieli wojnę władzom miasta Gdańska i ze z którego — gdy było objęte wyrębem — przy skutkiem ją prowadzili przez co najmniej 27 pięknej pogodzie widoczny był zamek w Mal­ lat. W tym celu zorganizowali oddział zbroj­ borku (a dokładne jego miejsce wskazuje tu­ ny, częściowo na koniach, składający się tejszy, rodowity Kociewiak, Jan Karwatowski), z biednych mieszczan i chłopów, a nawet zagnieździła się pod koniec XV wieku grupa drobnego zubożałego rycerstwa. Korzystając zbójecka braci Maternów. Latem przebywali z ukrycia, jakie zapewniały lasy, ponad 30 km, w nim częstokroć pod szałasami. ciągnące się od folwarku Ostrowite aż po Dotąd zachowane w źródłach i opracowa­ Swarożyn, oddział napadał na — poruszają­ niach materiały nie pozwalają zbyt wiele po­ cych się drogami tego terenu — kupców gdań­ wiedzieć o ich życiu. Pochodzili z Gdańska skich, tczewskich, starogardzkich i innych i tam się prawdopodobnie urodzili. Wstąpili na miast, pozbawiając ich towarów i kosztowno­ Widownię życia publicznego nie później niż ści. Zabierany kupcom majątek rozdawano w roku 1489, a zeszli z niej, schwytani i ścię­ członkom grupy i biednym ludziom, a nawet ci przez władze miejskie Gdańska w latach żołnierzom. Rozbójnicy korzystali z poparcia 1502 (Grzegorz) i 1516 (Szymon). W kilka lat niektórych możnych m.in. księcia szczecińsko- po śmierci tego ostatniego, w mieście Gdańsku -słupskiego, Bogusława X (1454—1532). O dzia­ stał się głośnym jeszcze jeden Materna, z imie­ łalności Maternów wspominają kronikarze nia Jerzy, czeladnik felczerski, pod wodzą któ­ Tczewa i Starogardu. rego uzbrojony w dzidy i miecze lud gdański ...Szczególne znaczenie — pisze Franciszek usiłował szturmować ratusz, gdzie toczyły się Schułtz w „Historii powiatu tczewskiego" (Ge- obrady patrycjatu. Jednakże słudzy miejscy schichte des Kreises Dirschau, Tczew 1907, wnet pojmali Jerzego, postawili przed sądem s. 128) — mAał dzień 26 kwietnia 1489 roku, i jeszcze w tym samym dniu ścięli (14 VIII to którym vjsie i miasta zobowiązały się do 1522 r.). lospólnego działania. Było ono zwrócone prze­ Wspomniani wcześniej bracia, Grzegorz ciw wewnętrznym niepokojom to kraju, wy­ i Szymon, urażeni w swej ambicji, wypowie­ wołanym przez braci Maternów, którzy zyska-

24 Wkrótce Grzegorz Materna popadł Sprawa Materny miała być roz­ stem .rozszerzył na obszar całego w Londynie w konflikt z szyprem patrywana na lokalnym sejmiku Pomorza i Wielkopolski, bazując na gdańskiej kogi, który oskarżył go o Prus Królewskich, ale obu posłów antagonizmach społecznych i prze­ dostarczenie na statek przędzy lub z Gdańska, udających się na obra­ ciwstawiając się zarówno patrycj.a- tkaniny iniskiej jakościi. Londyński dy, banda Materny napadła, schwy­ towi miejskiemu, jak i niektórym sąd nie rozstrzygnął jednoznacznie tała i uwięziła. Jednemu z pachoł­ magnatom. Zorganizował wywiad ' i sporu kupca z szyprem i wówczas ków poselskich udało się zbiec i za­ łączność, a w lesie jego oddziały dopiero Grzegorz Materna spróbo­ wiadomić radę miejską w Gdań­ zaczęły przechodzić regularne ćwi­ wał sprawę załatwić polubownie. sku, a ponieważ obaj posłowie uwię­ czenia. Wojewoda pomorski, Miko­ Gdy jednak ani sąd ani ugoda z zieni zostali nie tak daleko, być łaj Szprot, starosta malborski Sta­ szyprem nie przyniosły rezultatu, może właśnie we .wspomnianym po­ nisław Kościielecki i wojewoda sie­ wówczas krewki kupiec chwycił za przednio parowie, zorganizowano radzki, Ambroży Pampow.ski próbo­ miecz. Podobno walka odbyła się natychmiast pościg. Doszło do walki wali interweniować w sporze, co „uczciwie", to znaczy szyper także w leśnych ostępach, przy czym świadczy, że pozycja rebeliantów dobył miecza, ale lepszy okazał się gdańszczanom pomógł czynnik za­ nie była wcale słaba. Sytuację kom­ Materna. Śmierć szypra spowodo­ skoczenia. Materna nie był przygo­ plikowały aktualne spory na linii wała ucieczkę Grzegorza Materny towany na tak rychłe uderzenie. Kraków—Królewiec, a także roz- z Londynu i próbę .szukania ratun­ Część bandy wybito, część poszła dźwięki między władzą monarchy, ku w gdańskim orzecznictwie sądo­ w rozsypkę, posłów uwolniono. Ma­ a samodzielnością bogatych miast. wym. Kiedy wszystkie znaki w są­ terna zbiegi i w jakiś czas po tej Zaczęto dążyć do „ułaskawienia" dzie gdańskim zaczęły wskazywać klęsce zebrał ponownie leśny od­ Materny, pertraktowano, nawet za­ na to, że i tutaj Materna sprawę dział, wypowiadając „wojnę Gdań­ częto wypłacać mu jakieś „odszko­ przegrywa, awanturnik zbiegł z skowi". Ale szczęście odwróciło się dowania", ale konflikt nie wygasł. Gdańska do lasów oliwskich, stam­ od niego. Cała jego banda wpadła Wreszcie doszło znów ido wzajem­ tąd wystosowując pismo do króla w zasadzkę, zorganizowaną podobno nej wymiany ciosów... W roku 1515 z prośbą o pomoc. Król jednak przez wojewodę poznańskiego, An­ le-śne „wojska" Materny zostały awanturnikowi żadnej pomocy nie drzeja z Szamotuł. Banda została znienacka otoczone w jednym z okazał. Wówczas Grzegorz Materna rozgromiona, a Grzegorz Materna obozowisk i rozgromione. Według zorganizował leśny oddział, posyła­ ujęty, następnie osądzony i 7 kwiet­ jednych — Szymon Materna poniósł jąc równocześnie ultimtaum do nia 1502 roku ścięty. śmierć na polu bitwy, według in­ miejskiej gdańskiej rady — albo I oto wówczas pojawił się na ho­ nych — został pojmany i popełnił ona uzna jego racje i wypłaci mu ryzoncie brat kupca-rozbójnika, samobójstwo. W każdym razie wi­ odszkodowanie, albo żadna karawa­ Szymon, choć .było to pewne, że docznie zbyt wielu miał protekto­ na kupiecka, wyruszająca z Gdań­ Grzegorz działał cały czas w opar­ rów poważnych, aby mogli oni po­ ska, nie będzie bezpieczna. ciu o dyskretną pomoc brata. W su­ zwolić sobie na proces rozbójnika kurs przyszły Szymonowi nastroje i wyciągnięcie na światło dzienne Nie była to reakcja na obrazę, ciemnych tajemnic. choć i tego motywu nie możemy społeczne, a zwłaszcza niezadowole­ wykluczyć — pisze historyk — ani nie drobnej szlachty i spekulacja Jak chce legenda — po działal­ tylko ucieczka przed egzekucją wy­ polskim zbożem na giełdzie w Gdań­ ności zbójeckiej obu braci pozostać roku sądowego, ale przede wszyst­ sku. W pierwszą rocznicę śmierci miały nie tylko liczne dokumenty, kim wystąpienie przeciw patrycja- swego brata, Szymon Materna skie­ w różnych archiwach, ale również towi. Sprawa byłaby tylko i wy­ rował do Gdańska ultimatum, żą­ — skarby. Kto chce może je poszu­ łącznie prywatna, gdyby ex-czelad- dając rehabilitacji Grzegorza, za­ kać w parowie braci Maternów „w nika kupieckiego nie poparła drob­ płacenie przez Gdańsk wysokich od­ lasach między Tczewom, a Staro­ na szlachta kaszubska. szkodowań, grożąc zniszczeniem gardem..." No i zaczęło się... handlu gdańskiego. Wojnę z, mia­ Sławomir Sicrccki

li w terenie niesławny rozgłos. W leśnictwie gardzką a gdańską radą lat 1493—1500 wyni­ Bukowiec (Sturmberg)... czatował Materna ze ka, że Starogard także wyświadczał przysługi swymi jeźdźcami na gdańszczan i napadał na gdańszczanom. Przyobiecał on gotowość ściga­ nich na drodze koło Subków. Wśród ludu dłu­ nia złoczyńcy Materny, który kupcom gdań­ go przetrwało wspomnienie, gdyż ów głęboki, skim wiele szkód wyrządził i doslarc?:ał żyw­ uderzająco regularny wąwóz dziś jeszcze nosi ności dowódcy i żołnierzom z Gdańska, kiedy nazwę „Parowy Materny". Godną uwagi jest oni znaleźli się koło Starogardu. Prawdopo­ postawa miasta Tczewa względem Grzegorza dobnie należeli oni do wojska, które na rozkaz Materny. Burmistrz Wolff w 1498 roku z ca­ króla Jana Olbrechta (1492—1501) w 1501 ro­ łą mocą przekonał gdańszczan, że z Materna­ ku musiało się z terenu Pomorza na ćwicze­ mi ...żaden nasz obywatel nie ma nic wspól­ nia pod Starogard stawić... nego, -przeciwnie ostro zalecił podróżnym tych Dodać warto, że w zwiąku z tym Starogard ludzi przytrzymać, aby Tczew i Gdańsk nie nawet utrzymywał jakieś zbrojne oddziały. miały do siebie żadnych pretensji (pismo mia­ Ostatecznie dopiero po przeszło ćwierć- sta Tczewa do Gdańska z 2 X 1498 r.). wiecznej działalności, w okresie której wiele Zalecenie burmistrza Tczewa nie było sku­ strat poniósł patrycjat miast Prus Królew­ teczne, ponieważ podróżni wędrujący szlaka­ skich, grupa Maternów została zlikwidowana. mi handlowymi nie stanowili zagrożenia dla Należy uważać, że działalność Maternów na uzbrojonej i operatywnej grupy zbójeckiej. Kociewiu, których nazwisko dziś jeszcze nosi Tenże sam kronikarz, Schultz dodaje wielu mieszkańców tego regionu, było wyra­ (s. 325): ...Około 1500 roku klasztor pelpliński zem protestu przeciwko istniejącym podówczas został nawiedzony przez zbójeckich braci Ma­ w kraju stosunkom społeczno-ekonomicznym. ternów, stąd nazwa „Parowa Maternów" przy Sprawa, o którą walczyli, bynajmniej nie Bukowcu. umarła wraz z nimi. Mieszkańcy Brzeźna Natomiast Bernard Stadie tak na ten temat Wielkiego i okolic zjawisko buntu przeciw pisze w „Historii miasta Starogardu" (Ge- przemocy uważali za objaw jak najbardziej schichte der Stadt Stargard, 1864, s. 98): pozytywny, wspierając zbuntowanych rabu­ ...z wyszczególnionych listów, między staro­ siów, dr Józef Milewski

£3 Publikujemy interesujący materiał, dotyczący problematyki pomor­ skiej pierwszych niemal dni młodej Rzeczypospolitej. Sprawy Pomo­ rza wzbudzały wówczas wiele kontrowersji i niezadowolenia. Dla wy­ jaśnienia sporów Sejm powołał w 1920 roku specjalną Komisję Po­ morską, która podczas terenowego objazdu m.in. wysłuchała szeregu uwag i skarg mieszkańców. Sprawozdanie komisji nie było lekturą powszechną, tylko nieliczni nasi przodkowie mieli do niego dostąp, bowiem było ono dokumentem poufnym. Tym większa dzisiaj wartość tego tekstu. Sprawozdanie było obszerne, drukujemy więc te fragmenty, które uznaliśmy za najciekawsze lub .szczególnie naświetlają sytuację na obszarze Kociewia. Przedruku dokonano na podstawie publikacji „Sejm Rzeczypospolitej o Pomorzu w 1920 roku", wydanej w 1985 ro­ ku przez Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie w Gdańsku. Sądzimy, że będzie to pouczająca lektura.

Skład Komisji. Komisja wysłana przez Sejm Usta­ gie stanowisko do Państwa dosięga punktu kulmina­ wodawczy dla zbadania stosunków administracyjnych cyjnego. na Pomorzu składa się z 10 członków: 1. Ks. Bolt, Skutki zrównania marki niemieckiej z polską. 2. Ignacy Thomas, 3. Dr Dembiński, 4. Dr Trzciński, Zrównanie marki niemieckiej z polską zrujnowało 5. Smulikowski, 6. Dr Brejski, 7. Gawlikowski, 8. No­ doszczętnie całą ludność Pomorza. Z tego źródła, wicki, 9. Fiołka, 10. Stapiński. Ostatni nie brał jak z puszki Pandory, płynie wszystko zło, na które udziału w objeździe po Pomorzu. bezsilnym okiem patrzy każdy patriota. Twórca tego Czas objazdu. Liczba posiedzeń. Komisja prawa lwią część odpowiedzialności za obecne sto­ objeżdżała Pomorze od 26.7. do 1.8.20 włącznie tj. sunki na Pomorzu, za utratę Warmii i ziemi 'ma­ przez 7 dni i odbyła na Pomorzu samym 14 posie­ zurskiej, winien wziąć na siebie. dzeń, obejmujących razem 63 godziny, i wprawdzie Delegacje do Komisji granicznej. Rekruci optują 3 posiedzenia w Toruniu, 2 w Grudziądzu, 2 w Tcze­ na rzecz Niemiec. Daleko zaszło, jeśli ta ludność, wie, 2 w Pucku, 1 w Wejherowie, 1 w Kartuzach, która z entuzjazmem zerwała pęta i kajdany niewoli 3 w Kościerzynie. pruskiej, dziś wysyła delegacje do Komisji granicz­ Przedstawiciele Ministerstwa i Województwa. Z ra­ nej, by ją przyłączyła do wolnego miasta Gdańska. mienia Ministerstwa b. Dzielnicy Pruskiej towarzy­ Zdarzały się wypadki, że na 100 rekrutów z wybrzeża szył Komisji p. Dziembowski, z ramienia Wojewódz­ 3 wstąpiło cło wojska polskiego, reszta optowała na twa pp. Peszkowski i Dr Lemańczyk1. rzecz Niemiec. Sposób działania Komisji. Uchwały. Komisja per­ 40-proecntowa zwyżka walutowa. Na markę pol­ traktowała z przedstawicielami władz cywilnych ską dozwolono kupcom po długich krzykach, nieste­ i wojskowych, przyjmowała delegacje rozmaitych to­ ty za późno, brać 40% zwyżki walutowej, podczas warzystw i ciał zbiorowych lub skargi poszczegól­ gdy faktycznie marka niemiecka osiąga kurs 500— nych osób bądź to ustnie, bądź na piśmie. Starano 600 mk za sto polskich. Rolnictwo, przemysł, han­ się o ile możności wytoczone skargi i niedomagania del .straciły setki milionów, jeśli nie miliardy. doraźne załatwić. Uchwały dotyczące spraw wyma­ Działalność paskarzy warszawskich. Paskarze war­ gających jak najspieszniejszego załatwienia, wysyła­ szawscy, cywilni i wojskowi, ogołocili kraj literalnie no natychmiast do Prezydium Rady Ministrów i do ze wszystkich artykułów pierwszej potrzeby, dzięki Ministerstwa b. Dzielnicy Pruskiej. Prócz tego wy­ zarządzeniom walutowym. syłano około .150 listów do poszczególnych władz w Wykup złota i .srebra. Wykup złota i srebra był sprawach, które trzeba specjalnie traktować i doraź­ nieudolnie przeprowadzony. Płacono za mało, wsku­ nie uwzględnić. tek czego dziesiątki milionów złota i srebra, jako też niemieckiej waluty odpłynęło do Niemiec. Wwóz OGÓLNY RZUT OKA NA ADMINISTRACJĘ I STO­ i wywóz wstrzymany łub obłożony wysokim cłem, SUNKI NA POMORZU ludność cierpi dotkliwe braki, nic dziwnego, że sar­ Wrażenie ogólne. Ogólne wrażenie, jakie Komisja ka głośno i tęskni do dawnej niewoli, stokroć eko­ odniosła, było mało pocieszające, niejednokrotnie nomicznie lepszej, niż złota wolność. wprost przygnębiające. Zamykano oko na niedoma­ Konieczność rewizji kontraktów. Ze względów wa­ gania, które są ogólne w całej Rzeczypospolitej, wy­ lutowych jest koniecznym wydać rozporządzenie pod­ wołane czy to wojną, czy skutkami powojennyimi. dania rewizji kontraktów dzierżaw, domen państwo­ Są to objawy nieuniknione, które mianowicie w no­ wych, probostw i dóbr kościelnych, wypłat wymia­ wo powstającym państwie i najlepsza administracja rów, rent itp. od razu usunąć nie może. ADMINISTRACJA Nastrój ludności. Nastrój ludności jest najlepszym barometrem normalnego funkcjonowania machiny Opieszałość władz centralnych. Władze centralne, administracyjnej. Nastrój ten jest na prawym brze­ czy to w Poznaniu, czy to w Warszawa.1, wykazały gu Wisły lepszy i przychylny państwu, poczucie pa­ małą sprężystość. Kanmią lud obietnicami, a mało triotyczne głębsze, uświadomienie szersze. Sprawia lub nic dotychczas nie zdziałały. Na zażalenia nie to, że znosi się rozmaite przykrości i braki z cierp­ odpowiada się stale, nawet na telegraficzne prośby liwym poddaniem się i silną wiarą w lepszą przy­ nadchodzi zaledwie 50% odpowiedzi. Na przykład: szłość. Po lewej stronie Wisły zwłaszcza w północ­ na prośbę starostwa w Grudziądzu o pozwolenie nych powiatach, rozgoryczenie, niechęć i wprost wro- sprzedaży 250 cetn. smoły z gazowni, gwałtownie

26 rolnikom i właścicielom domów potrzebnej', z d. 19.5., Wszystkie te nominacje trzeba poddać ściślej rewizji nadeszła odpowiedź z Ministerstwa w Poznaniu i niejednokrotnie zmienić, bo większość jest czasem d. 22.7., a więc po ośmiu tygodniach, mimo telegra­ niemiecka. Czasami zaś liczba robotników procen- ficznego monitum z d. 29.6.20. tualnie za mała, lub usunięcie nieodpowiednich ży­ O urzędnikach z Galicji. Lud odnosi się również wiołów, paskarzy lub niepewnych Polaków koniecz­ z nieufnością do urzędników z Galicji, szczególnie ne. w administracji poczt i kolei. Szczególniejszą solą W Radzie Powiatowej w Kościerzynie np. nie ma w oku jest dla nich fakt, że pobierają oni osobne ani jednego zastępcy robotników. Tak samo winny dodatki. Konstatujemy, że etatowo ustanowieni nominacje do Rady Wojewódzkiej ulec zmianie. urzędnicy z Galicji otrzymują o 2 klasy wyższe po­ Wybory do rad powiatowych i miejskich. Lud do­ bory aniżeli miejscowi urzędnicy, wszelkie różniczko­ maga się kategorycznie sejmików powiatowych z wy­ wanie w "tym względzie powinno stanowczo ustać. boru. Wyborów do rad miejskich z powodu przewagi Najodpowiedniejsi urzędnicy z Pomorza lub Księ­ niemczyzny w wielu miastach nie zaleca się jeszcze stwa. Należałoby więc uwzględnić o ile możności ele­ obecnie przeprowadzić. ment z Pomorza i Księstwa, który łatwiej zrozumie Wybory gminne. Wybory gminne .zostały prawi­ strukturę duchową ludności pomorskiej. dłowo przeprowadzone. W kościerskim powiecie np. Stosunek do Niemców. Starostowie i inni urzędnicy wcale nie. są zbyt ustępliwi dla Niemców. Należałoby im wpoić, Nadużycia przy wyborach. Należy protesty badać że wobec Niemców potrzebne jest sprawiedliwe, ale i uwzględniać, by położyć kres niezadowolenia lud­ stanowcze postępowanie. Odnieśliśmy wrażenie, że ności, szczególnie robotników, którzy ogólnie skarżą Niemcy nie czują się jeszcze obywatelami polskimi, się na stronniczość ze strony władz i podnoszą za­ oczekują wciąż zawikłań politycznych i według cha­ rzut, że traktuje się ich jako obywateli drugiej klasy. rakterystycznego wyrażenia się pewnego Niemca Żalono się, że szczególnie przy wyborach do Sejmu „schielen noch immer mit einem Auge nach Ber­ popełniano rozmaite nadużycia ze strony władz i żan­ lin" (zerkają wciąż jeszcze jednym okiem ku Berli­ darmerii, która działa partyjnie przeciw robotnikom. nowi). Aresztowano referentów, zamykano wiece itp. Wła­ Brak obowiązkowości u urzędników. Skarżono się dze znały nadużycia, lecz je tolerowały, a na zażale­ na brak obowiązkowości urzędników. Zachowanie ich nia nie dawały odpowiedzi. w biurach wobec ludności nie zawsze jest odpo­ (...) wiednie. Razi tam, że się spóźniają o całe godziny Usunięcie starostów. Proponuje się usunięcie sta­ do pracy, że palą w biurze podczas służby, zabawia­ rostów: ją się rozmową zamiast przyjmować petentów itd. (...) Spolszczenie urzędów. Spolszczenie urzędów postą­ Starogard — c) Nagórskiego v^ Starogardzie4. Jako piło z wolna, lecz nie wszędzie dostatecznie. Zależy przewodniczący Powiatowej Rady Ludowej wywiesił to zawsze od energii, mniejszego lub większego po­ chorągiew na zdobycie Warszawy przez Prusaków. czucia polskości u naczelnego urzędnika. Spolszcze­ Łączy się stale z ks. Hackertem5, zagorzałym haka- nie należy według możności przyspieszać. Lud burzy tystą, konspirującym jeszcze dzisiaj z Niemcami. Opo­ się ogólnie, że dawniejsi hakatyści i ciemięzcy do nował wnioskowi o jego przesiedlanie, kazał mu dziś dnia rządzą jeszcze ludnością. przyjmować pierwsze wojsko polskie, chciał 'także Zachowanie się urzędników Niemców. Hasłem pil­ jenerała Hallera w ten sposób przyjmować. Ks. He- nie przestrzeganym u obecnych Nienuców urzędników ckert został na jego propozycję przewodnizcącym Ra­ jest chęć utrudniania ludności życia i rozgoryczenie dy Miejskiej. Nagórski został starostą wbrew uchwa­ jej. Wyrażają się nieraz: „Chcieliście Polski, to ma­ łom Powiatowej Rady Ludowej. Pozwolił ma wywóz cie Polskę". W ten sposób przyspasabiają systema­ 2000 par obuwia przez firmę żydowską, bierze ponoć tycznie grunt do oderwania Pomorza od Polski. Poza udział nieprawy w zyskach firmy Winckelhausen, tym uprawiają często sabotaż, są poszlaki, że należą bronił poboru jej koni luksusowych, w węgiel za­ do tajnych organizacji wrogich państwu. Silniejszy opatrzył wpierw niemieckich urzędników (zob. Me­ napór ze strony Ministerstwa na oczyszczenie urzę­ moriał Związku Robotników Starogardzkich) dów z niemczyzny konieczny. Konsokwetnie wymagać (...) należy, by urzędnicy, mający 'bezpośrednią styczność Gniew —■ e) Czarnowskiego6 z Gniewa. Jako właści­ z ludnością, byli zawsze Polacy. ciel młyna wziął na siebie komisjonerstwo zboiża. Język urzędowy. Zdarza się jeszcze, że urzędowe (...) Tczew — h) Przeciw staroście z Tczewa, p. Ar- ogłoszenia wydaje się tylko w języku niemieckim. 7 Starosta Bartz2 w Tucholi kazał rozlepiać plakaty czyńskiemu podnoszono rozmaite zarzuty, które Ko­ dotyczące pożyczki państwowej tylko w niemieckim misja zdołała tylko częściowo zbadać. Roztrząsanie języku. tej kwestii pomija się wobec faktu, że p. A. został W Starogardzie obrady w Radzie Miejskiej toczą uwięziony i że sprawę tę sąd rozstrzygnie. się przeważnie tylko po niemiecku. Zarząd kasy cho­ Skarszewy. Zwraca się uwagę, że w szczególniejszy rych tamże publikuje rozpisanie nowych wyborów sposób należy się zająć r *.""•'pda_miamie:Ti narodo­ li tylko w języku niemieckim. W deputacji szkolnej, wym miasteczka Skarszewy. mimo 80% polskich dzieci, większość hakatystyczno- -niemiecka. KOMUNIKACJA Napisy urzędowe. Napisy na urzędach, biurach, ka­ Kolej funkcjonuje normalnie. Mając na oku trud­ mieniach szosowych itd. są częstokroć jeszcze tylko ne warunki wojenne, podnieść należy z uznaniem, niemieckie. Trzeba odnośnym kierującym urzędnikom że kolej funkcjonuje na ogół normalnie. Także spol­ zwrócić na to uwagę. szczenie personelu postęouje w dość raźnym tempie, Wybór starostów. Wybór starostów tnie zawsze był choć skarżono się. że na dworcu w Toruniu urzędu­ szczęśliwy i nie wszyscy odpowiadają swym zada­ ją jeszcze dawniejsi oficerowie z grenzschutzu. niom. Zwłaszcza w północnych Kaszubach starości Urzędnicy kolejowi z Małopolski. Jak już w pierw­ i urzędnicy administracyjni nie wydzielają z siebie szej części zaznaczyliśmy, kolejarze odnoszą się ze tego ducha narodowego, który koniecznie udzielić się szczególną nienawiścią do urzędników z Małopolski, powinien tamtejszej, pod względem narodowym uważają, że się nie znają na niczym, są leniwi, nie­ chłodno usposobionej ludności. obowiązkowi, nadęci i wzgardliwi, że im zabierają Nominacje burmistrzów, rad miejskich, powiato­ niesłusznie leosze posady i mimo że się od pracy wych itd. winny ulec zmianie. Również stosunki w usuwają, gdzie tylko mogą, pobierają specjalne do­ magistratach i radach miejskich są niejednokrotnie datki. Chociaż przyznać trzeba, że skargi te są moc­ pod względem narodowym -wręcz opłakane. Rady­ no przesadzone i uogólnione, że jest dużo wybitnych kalna zmiana konieczna. Co najrychlej powinni być i dzielnych urzędników kolejowych z Galicji, jed­ usunięci 'burmistrzowie w Pucku, Wejherowie, Ko­ nak winna się administracja liczyć z nastrojem lud­ ścierzynie, Tczewie i Toruniu3. ności i o ile możności uwzględniać element autoch­ Rady powiatowe zostały zwołane przez nominacje toniczny. ze strony Województwa, które nie zawsze były zręcz­ Węzeł tczewski. Węzeł tczewski jest szczególnie ne. Tak samo ma się rzecz z nominacjami wójtów. eksponowany i ważny. Dlatego zaleca się, by właśnie

27 tam personel kolejowy wszystkich kategorii był pod Skutki etatyzmu na Pomorzu. Smutne dowody te­ względem narodowym zupełnie pewny. go widzimy na Pomorzu. Nieszczęsna ustawa walu­ Urzędnicy niepopularni. Szczególnie znienawidzony towa zrównała markę polską z niemiecką8, urząd jest radca Słoński, także naczelnik ruchu w Gdań­ walki z lichwą pozwolił już poniewczasie brać tylko sku winien być według sentymentu kolejarzy z To­ 40% zwyżki, zamiast pozwolić wyzyskać koniunkturę, runia usunięty. iak to dzieje się w Warszawie. Skutek był ten, że Komisje egzaminacyjne. Kolejarze stanowczo pro­ przeważnie żydowscy paskarze wespół z wojskiem testują przeciw komisjom egzaminacyjnym złażonym w kilku tygodniach literalnie ogołocili kraj z wszel­ z samych Galicjan. Rzeczowe argumenty skłaniają kich towarów. Wwóz nowych towarów z Niemiec na,s do żądania, by w komisjach egzaminacyjnych był przez rozmaite przepisy, nieudolność i brak sprę­ mieli przewagę urzędnicy z byłej Dzielnicy Pruskiej. żystości odnośnych urzędów, oraz przez wysokie cła, Opóźnienia w komunikacji. Niekiedy zdarzają się prawie zupełnie wstrzymany. Nic dziwnego, że głód pożałowania godne opóźnienia. Wagony przez Gdańsk towarów przybrał zastraszające rozmiary, a ceny idą nieraz 16—18 dni. Przy krótkim transporcie z Ja­ wzrosły prawie do wyżyn warszawskich. Bez unifi­ błonowa do Grudziądza zmarniało wskutek karygod­ kacji, imimo najmądrzejszych przepisów osiągnięto nej opieszałości 200 cetn. rzepaku. Wskutek braku wręcz przeciwny skutek. Zubożenie ludności, dro­ taboru setki wagonów kartofli zgniło. żyznę i straszne rozgoryczenie i niezadowolenie. Nieporządek w wagonach. Skarżą się, że wagony (...) idące przez Pilę, a więc na terytorium niemieckim, Słoma lniana marnieje. Faktem jest, że słomę lnia­ są wstrętnie brudne. Przykre to wrażenie, szczegól­ ną używają rolnicy na Pomorzu jako ściółkę dla nie wotoec wzorowego porządku, który obecnie już bydła, podczas gdy lud nie ima koszuli. Tysiące cet- zapanował na kolejach niemieckich. narów ipsuje się u producentów, ponieważ mozolna Brak kontroli na linii z Tczewa do Bydgoszczy. praca skupu się nie opłaca. Tutaj przymus produk­ Na pociągach pośpiesznych z Tczewa do Bydgoszczy cji i odstawy byłby na czasie. Taryfa przewozowa nie ma stale prawie żadnej kontroli. Podróżni z La­ winna być dla tego artykułu obniżona. Dziś prze­ skowic do Byodgoszczy jeżdżą wskutek tego na nor­ wóz wagonu (30—40 cetn.) z Świecia do Żyrardowa malne bilety dla pociągów osobowych, lub bez bi­ kosztuje 1200 mk. Sekwestr lnu, pośrednictwo ko- letu, ze szkodą dla Skarbu. misjonerów, stworzenie jakiejś przędzalni, oto Nieporządki w Tczewie. Wagony towarowe z solą, wdzięczne zadania dla władzy. cukrem itp. nie wyładowuje się na głównym dwor­ (...) cu w Tczewie, lecz wypycha się do Zajączkowa, gdzie Wywóz maszyn, oleju, smoły i papy z kraju. Wła­ regularnie kilka dni niepotrzebnie stoją i podlegają dza niechby stwierdziła, kto dał pozwolenie p. Le­ stale obrabowaniu. Należy temu zaradzić. wandowskiemu z Tczewa i p. Ven1;zkiemu z Gru­ Brak taboru staje się dotkliwym właśnie przez dziądza na wywóz maszyn, oleju, słomy i papy za opieszałe wyładowywanie wagonów. granicę. (...) (...) Nieprawne pobieranie cła. Również panuje wielkie POCZTA I TELEGRAF rozgoryczenie za nieprawne pobieranie cła od ludno­ ści za artykuły pierwszej potrzeby, zakupione w Komunikacja pocztowa nie zadowala. Komunikacja Gdańsku mp. proszek mydlany, soda, koszulki dla pocztowa nie dała na ogół zadowalających wyników. dzieci. Celnicy albo nie znają przepisów, albo szy­ Spolszczenie urzędów pocztowych postępuje wolno, kanują ludność lub robią oszukańcze manipulacje. dużo podrzędnych urzędników pocztowych Niemców, (...) telefonistek itd., których by łatwo zastąpić można żywiołem polskim, zatrzymuje się nadal. Listy nad­ chodzą z wielkimi opóźnieniami, z średniowieczną SZKOLNICTWO szybkością po 14—20 dniach. Prawie jeszcze gorzej jest z telegramami. Na poczcie ginie dużo nawet Stan szkolnictwa. Szkolnictwo walczy na Pomorzu urzędowych listów, stąd powstają zamieszania i szkod­ z wielkimi trudnościami z powodu braku odpowied­ liwe nieporozumienia. nich sił. Komisja nie mogła podczas swej krótkiej (...) bytności wyrobić sobie dostatecznego poglądu na pa­ Wyplata niemieckich pieniędzy w polskiej walucie. nujące braki. Stwierdzamy wszakże, że skarg ze Poczta wypłaca pieniądze z Niemiec przesłane al strony ludności w tym kierunku prawie wcale nie pari (wg wartości nominalnej) w polskiej walucie. podnoszono. Krzywdy te trzeba wynagrodzić wypłacając markę Nauczyciele i inspektorzy. Nauczyciele iprzeważnie niemiecką według kursu. świeżo upieczeni Polacy, mówią imocno łamaną pol­ Połączenie wybrzeża z pominięciem Gdańska. Ze szczyzną ,co wszakże nawet w wyższych sferach spo­ Względów strategicznych trzeba koniecznie i natych­ łeczeństwa można często zauważyć. Inspektorowie miast przeprowadzić bezpośrednie telgraficzne połą­ szkolni są czasami nieodpowiedni, głównie dla swej czenie wybrzeża z Polską przez Skarszewy z pomi­ dawniejszej germanizacyjnej działalności, lecz tych nięciem centrali w Gdańsku. władza szkolna powoli wyeliminuje. Usunięcie hakatystów i awansowanie prawych Po­ HANDEL I PRZEMYSŁ. APROWIZACJA laków. Tak samo trzeba rychło usunąć rozmaitych nauczycieli zagorzałych hakatystów, którzy się jesz­ Etatyzm w handlu i przemyśle. Handel i przemysł cze tu i ówdzie ostali. Również zwraca się uwagę poniósł od czasu przejścia Pomorza pod rządy pol­ na licznych nauczycieli prawych Polaków, którzy do skie poważne szkody. Metoda ujęcia przez państwo dziś dnia siedzą skromnie na lichych posadach, bo rozdziału wszelkich artykułów pierwszej potrzeby nie umieją głośno krzyczeć. Tych trzeba wyszukiwać pomiędzy milionowe społeczeństwo, zrodzona w móz­ i obdarzyć lepszą posadą. gach niemieckich i w teorii doskonała, okazała się (...) w praktyce na dłuższą metę nad wyraz szkodliwą, Hakatyzm w szkolnictwie w Tucholi i Starogar­ krępującą i podcinającą wszelką inicjatywę prywat­ dzie. Skarżono sie. że ■władza szkolna udzielała po­ ną. Państwo nawet najdoskonalej zorganizowane nie zwolenia na prywatna wyższą szkołę w Tucholi, któ­ będzie nigdy mogło zastąpić tego, co przez ubez- ra szerzy germanizację pod przewodnictwem znie­ władnienie samodzielnego kupiectwa i przemysłu nawidzonego ks. Wagnera. Tak samo ks. Hackert społeczeństwu odebrało, i prowadzi je najprostszą w Starogardzie, zagorzały hakatysta, jest przewodni­ i najkrótszą drogą do ekonomicznej ruiny. Niestety czącym miejskiej deputacji szkolnej i rej wodzi w i my nie zdołaliśmy się dotychczas otrząsnąć z tej szkolnictwie ze szkodą dla idei polskiej. nieszczęsnej fikcji, że drogą rozporządzeń, zakazów, (...) przepisów, państwowego rozdziału towarów, możemy zaprowadzić normalne stosunki. Tylko pilne strze­ żenie granicy, mądra polityka celna i zwolnienie han­ SPRAWY KOŚCIELNE dlu i przemysłu od wszelkich krępujących więzów Germanizacja przez księży. Obok szkoły najwięcej sanację sprowadzić może. niemczyll lud na Pomorzu księża germanizatorzy,

28 którzy rekrutowali się glówmc z bogatych gburów zarządem ks. kanonika Tredera1", który razem z ka­ niemieckich tzw. Kosznajdrów pod Chojnicami, nonikami Behrendtem11 i Schrotterem12 trzymał w rę­ z Gdańszczan i synów nauczycielskich. Pelplin, sie­ ku nici pracy polityczno-germanizacyjnej. Byłoby dziba biskupa, była zarazem twierdzą hakatyzmu nieszczęściem dla naszego społeczeństwa, gdyby tym i germanizacyjnych zakusów. Dobre probostwa ob­ ludziom dalej pozwolono mieć jakikolwiek udział w sadzał rząd pruski wybitnymi działaczami germani- rządach diecezjalnych. Wnosimy też do Rządu, by: zatorskimi9. 1) zakazał przyjmować klerykom w Pelplinie pod Spolszczenie zarządu diecezjalnego i usunięcie pro- jakim bądź pozorem subwencji z zagranicy, gdyż jest boszczy germanizatorów konieczne. Dobro narodu faktem, że klerycy niemieccy otrzymują z Leo Ge- i kościoła wymaga, by rychło nastąpiła gruntowna sellschaft wsparcie, które prawdopodobnie płynie reforma i spolszczenie zarządu diecezjalnego. Rów­ z kasy rządowej; nież potrzeba, by wybitni germanizatorzy i politycz­ 2) żeby klerykom Polakom Rząd udzielał wsparcia; nie skompromitowana księża Niemcy zostali z pro­ 3) żeby wykład w seminarium odbywał się tylko bostw usunięci. w polskim języku. Sprawa seminarium duchownego w Pelplinie. Se­ Wino mszalne. Księża proszą, aby wino mszalne minarium duchowe w Pelplinie było dotychczas pod zwolnić od opłaty celnej. Przypisy gimnazjum, zwanym kuźnią polskości, pracowali wybitni 1 księża Polacy. Podobnie na tzw. dobrych (dochodowycn) Peszkowski był radcą Urzędu Wojewódzkiego w Toru­ probostwach było wielu Polaków. Zob. i por. Przemysław niu. Dr Wojciech Lemańczyk urodził się w Małych Ko­ Hauser, Stosunki narodowościowe i wyznaniowe w diece­ narzynach w powiecie człuchowskim jako syn chłopa. Ab­ zji chełmińskiej w latach 1920—1925 w: Ars Historica. Prace solwent gimnazjum w Nakle, studiował ekonomię we z dziejów powszechnych i Polski ojiarowane pro}. Gerar­ Wrocławiu i Monachium. Jako urzędnik wojewódzki w dowi Labudzie, pod red. Mariana Biskupa, Poznań 1976, 1921 r. został starostą w Wejherowie, skąd przeniesiono go s. 749—758; Franciszek Ringwelski, Augustyn Rosentreter na takież stanowisko do Gniewa (1924—1929). Później pra­ biskup chełmiński (1898—1926) wobec sprawy polskiej, „Stu­ cował ponownie w urzędzie wojewódzkim. Przeżył okupa­ dia Pelplińskie" 1977, s. 7—126; Józef Borzyszkowski, Ro­ cję, a po wojnie został ponoć właścicielem gospodarslwa dowód społeczny duchowieństwa polskiego diecezji cheł­ w ziemi chełmińskiej. 2 mińskiej drugiej połowy XIX wieku, w: Inteligencja pol­ Dr Jan Bartz był z zawodu lekarzem. W imieniu Po­ ska XIX i XX w. Studia pod red. Ryszardy Czepulis-Ra- wiatowej Rady Ludowej witał wojsko polskie wkraczające stenis, Warszawa 1981, s. 131—168; Paweł Czapiewski, Col­ do Tucholi. W latach 1924—1927 był starostą świeckim, legium Marianum 1836—1936, Pelplin 1936; Jerzy Szcws, Ję­ a później do 1929 r. kościerskim. Następnie jako lekarz zyk polski IO szkolnictwie średnim Pomorza Gdańskiego pracował w Zakładzie Psychiatrycznym w Kocborowie. 3 w latach 1815—1920, Gdańsk 1975. Burmistrzem Pucka od 1908 r. do 30 VII 1920 był Hen­ lu ryk Wahner; w Wejherowie urząd ten pełnił Augustyn Konstanty Treder (1854—1939) pochodził z Iławy z ro­ Dybowski od 10 II do 7IX 1920; w Kościerzynie już 13 XI dziny niemieckiej. (Jego ojciec był właścicielem zagrody 1918 w dniach rewolucji niemieckiej obwołano burmi­ i radnym miejskim). Absolwent gimnazjum chełmińskiego, strzem kupca Klemensa Lniskiego; w Tczewie pierwszym najpierw ukończył studia prawnicze i przez dwanaście komisarycznym burmistrzem został również kupiec Wła­ lat pracował jako sędzia. Dopiero w 1897 r. po dodatko­ dysław Orcholski; w Toruniu funkcję prezydenta miasta wych studiach w Eichstadt został księdzem. Następnie pra­ w dniach 181—9II1920 pełnił dr mcd. Otton Stcinborn cował jako wikariusz w Poppelsdorf koło Bonn, a w zastępując komisarycznego burmistrza dra Bolesława Wol- 1900 r. został ekonomem i rendantem seminarium duchow­ szlegiera, który jako prezydent urzędował od 10II 1920 do nego w Kolonii, skąd w 1913 r. bp Rosentreter powołał 1 V 1921. go na stanowisko regensa seminarium i kanonika w Pel­ 4 Czesław Nagórski był właścicielem fabryki chemicznej. plinie. W 1920 r. wskutek protestów społeczeństwa opuścił Jako przewodniczący Powiatowej Rady Ludowej pełnił Polskę i, nie rezygnując z beneficjum pelplińskiego osiadł funkcję delegata polskiego przy landracie pruskim. Urząd w Nadrenii. Zmarł tamże w miejscowości Sinzig 21XI starosty sprawował od 29 I 1920 do 18 IV 1921. 1929 r. Jego rodzony brat Wiktor (1852—1916), proboszcz w 5 Reginald Hackert (1879—1945) pochodził z Kurczą koło Koronowie, zaliczony został w okresie zaboru do naj­ Chojnic. Absolwent gimnazjum w Brodnicy; w semina­ bardziej zasłużonych działaczy polskich. Istotnymi elemen­ rium pclpłińskim był organizatorem życia kulturalnego tami specyfiki narodowościowej Pomorza było częste zróż­ kleryków narodowości niemieckiej. Od 1912 r. proboszcz nicowanie postaw narodowych w rodzinach oraz wystę­ w Iławie, a od 1917 r. w Starogardzie, gdzie zaangażował powanie licznej grupy ludzi o nieokreślonym obliczu, miej­ się m.in. w działalność Towarzystwa Czytelni Ludowych. scowych, żyjących na co dzień w świecie dwóch kultur W 1931 r. został proboszczem w Byszewie, gdzie 2911945 r. i narodowości: polskiej i niemieckiej. Wielu z tych nie­ zginął zastrzelony w pobliskim lesie. określonych pochodziło z Kosznajderii — zob. J. Borzysz­ 0 kowski, Rodowód społeczny..., s. 144—150. Franciszek Czarnowski (1883—1960) — właściciel majątku 11 Brodzkie Młyny pod Gniewem. W okresie I wojny świa­ Jan Behrendt (1850—1925) pochodził właśnie z Kosznaj­ towej był urzędnikiem pruskiej administracji w Rawie derii, urodził się w Ogorzelinach koło Chojnic, prawdopo­ Mazowieckiej. Działacz polskich organizacji i delegat pol­ dobnie w rodzinie chłopskiej. Absolwent gimnazjum choj­ ski przy landracie gniewskim; pierwszy komisaryczny sta­ nickiego, studiował teologię na uczelniach niemieckich rosta polski do 26 XII 1920 r. Później znany był jako dzia­ i w Rzymie, gdzie uzyskał doktorat i święcenia kapłań­ łacz organów samorządowych. W czasie okupacji więzień skie. Po wikariacie w Zurychu został katechetą gimnazjum Stutthofu. W 1945 r. zamieszkał w Bydgoszczy jako domow­ wejherowskiego. W 1887 r. powołano go na subregensa nik rodziny swych dawnych pracowników. Tam też zmarł. i ojca duchownego seminarium w Pelplinie. W 1895 r. zo­ 7 O Maksymilianie Arczyńskim, który był kupcem i dy­ stał proboszczem przy Kaplicy Królewskiej w Gdańsku, rektorem Banku Polskiego w Tczewie, podobnie jak w 1898 r. parafii Sw. Brygidy, a w 1907 r. kanonikiem o wielu innych osobach wymienionych w dokumencie, brak katedralnym w Pelplinie i profesorem seminarium, gdzie bliższych informacji. pracował do śmierci w 1925 r. W rodzinnej społeczności 8 uważano go za niepośledniego poetę. Ustawa walutowa, zrównująca markę niemiecką z marką 1: polską obowiązującą w całym kraju, była nieodzowna z punk­ Franciszek Schrotter (1856—1944) urodził się w Trzcian­ tu widzenia interesów państwa. Przeprowadzona jednak zbyt ce nad Notecią. Gimnazjum ukończył w Gdańsku. Stu­ mechanicznie spowodowała, że walory gotówkowe i wkła­ diował w Wurzburgu i Rzymie, gdzie jako doktor filozofii dy oszczędnościowe ludności pomorskiej gwałtownie straciły i teologii został księdzem. W latach 1884—1886 był rekto­ swoją dotychczasową wysoką wartość. Z drugiej strony rem szkoły przy Kaplicy Królewskiej w Gdańsku, później siła nabywcza marki polskiej na Pomorzu w pierwszym do 1888 r. katechetą gimnazjum w Chojnicach; następnie okresie była wielokrotnie wyższa niż w centralnych re­ kuratusem domu chorych pod wezwaniem NMP w Gdań­ gionach kraju, co stało się pożywką dla spekulacji i wzbu­ sku. W 1891 r. został proboszczem szotlandzkim (Orunia), dziło zrozumiałe niezadowolenie ogółu społeczeństwa po­ a od 1900 r. był profesorem seminarium w Pelplinie. Wró­ morskiego. ciwszy do duszpasterstwa objął w 1904 r. probostwo oliw- 9 W określeniu Pelplina jako twierdzy hakatyzmu jest skie. Kanonikiem pelplińskim został w 1916 r., a dwa lata wiele przesady. Stanowi ono wyraz krańcowej opinii naj­ później prepozytem katedralnym. W 1921 r. został kano­ gorliwszych działaczy polskich, także duchownych. Pelplin nikiem warmińskim. Wydalony z Polski ,,za działalność był bowiem jednocześnie silnym ośrodkiem polskości. Za­ na szkodę narodu polskiego". Zmarł w Fromborku. Prze­ równo w seminarium duchownym, jak i w kurii bisku­ ciw jego działalności germanizacyjnej protestował „Piel­ piej czy kapitule, a przede wszystkim w biskupim pro- grzym" w 1919 r. — w numerach 8, 10, 11, 15, 17 i 19.

OD REDAKCJI Jak już zaznaczyliśmy na wstępie, tekst tego dokumentu jest rzeczywiście interesujący, ale w wielu miejscach również kontrowersyjny. Szczególną wątpliwość budzi opinia, dotycząca postaw Czesława Nagórskiego i Reginalda Hackerta ze Starogardu oraz Maksymiliana Arezyń- skiego z Tczewa. Z innych publikacji i opracowań wiadomo, że osoby te broniły polskości na terenach Kociewia, co częściowo wynika już z przypisów opracowanych przez doc. Józefa Horzyszkowskiego. Dlatego sposób przedstawienia tych sylwetek w sprawozdaniu komisji wy­ daje się nam być przesadzony i nieobiektywny. Sejmowa Komisja Pomorska działała pospiesznie, dając często posłuch zwykłym plotkom, pomówieniom i do końca niewyjaśnionym podejrzeniom. Prawdopodobnie dążąc do uspoko­ jenia nastrojów społecznych, podejmowała radykalne decyzje, niekiedy krzywdzące tych lu­ dzi. My z kolei, nie chcąc przemilczeć t5'ch fragmentów dokumentu — bo dotyczą przecież Kociewia, a ich pominięciem moglibyśmy zostać podejrzani o manipulowanie tekstem i dzia­ łanie tendencyjne — zdecydowaliśmy przekazać Czytelnikom ich wierne brzmienie. Tych którzy w owej kontrowersyjnej sprawie chcieliby zabrać głos, prosimy o przekaza­ nie swoich uwag redakcji. Z wyjaśnień chętnie skorzystamy.

29 JADWIGA SWITALSKA

Tekst otrzymał II nagrodę w konkursie na wspomnienia, ogłoszonym w 1985 roku przez Miejską Bibliotekę Publiczną im. A. Skulteta w Tczewie i Towarzystwo Miłośni­ ków Ziemi Tczewskiej.

Moje życie związane z Tczewem triotów zostały przez ówczesny szkoły, stwierdziła, że to niezbyt nie było długie. Trwało zaledwie rząd polski skwitowane milczeniem. szczęśliwy wybór, ponieważ parni od urodzenia do szesnastego roku Mówiło się, że tego rodzaju impre­ Barańska wbija okropnego „gwoź­ życia. Były to jednak lata, które zy nie były na rękę politykom, dzia do głowy". Nie wiedząc oczy­ pozostawiły w mojej osobowości którzy kokietowali Niemców, nie wiście, co znaczy takie powiedze­ niezatarte ślady i — co tu dużo chcąc narazić na szwank tzw. dó­ nie w przenośni, z płaczem prosi­ mówić — były najlepsze, bo naj­ br o s ąsi e dzk ich stos unik ów. łam rodziców, żeby mnie nie po­ szczęśliwsze w moim życiu. Dla mojego ojca najboleśniejsze syłali do szkoły, w której dzieciom Urodziłam się w 1923 roku. Oj­ było to, że w ramach tej właśnie wbija się gwoździe do głowy. Na ciec mój — dentysta był z zamiło­ polityki rozwiązano Zrzeszenie nic się zdały lamenty, skończyłam wania społecznikiem. Taka była Warmiaków i Mazurów. W tej sy­ czteiry klasy u pani Barańskiej, też moja matka. Oboje pochodzili tuacji ojciec imój wstąpił do Związ­ która — jak się okazało — nie tor­ z Warmii, gdzie walczyli o przyłą­ ku Weteranów, działał długie lata turowała dzieci, ale wychowywała czenie jej obszaru do Polski. Nie­ jako radny miejski oraz jako pre­ na dobrych, uczciwych ludzi i pa­ stety, po przegranym plebiscycie 1 zes Bractwa Kurkowego i aktywny triotów. Poziom jej ekskluzywnej musieli uchodzić ze Sztumu . W członek wielu jeszcze innych towa­ szkoły był bardzo wysoki, a za­ 1922 roku osiedlili się w Tczewie rzystw. Ale to wszystko nie było sługi tej wielkiej nauczycielki i pa- i właśnie dzięki temu zostałam tym, co najbardziej umiłował i o triotki godne są wspomnienia. Po­ tczewianką. co najgoręcej walczył. tem była jeszcze szósta klasa Szko­ Doim nasz" był zawsze ostoją pa­ Dla zobrazowania nastroju, pa­ ły Powszechnej po „przeskoczeniu" triotyzmu, umiłowania ojczyzny. nującego w naszym domu, mogę piątej i już trzeba było zdawać do Od najmłodszych lat, nieraz nic przytoczyć pewną anegdotkę. By­ Gimnazjum Żeńskiego. rozumiejąc jeszcze debrze, o co łam jedynaczką, przebywałam sta­ Gimnazjum, prowadzone przez chodzi — obserwowałam różne sce­ le wśród dorosłych; uszy moje wy­ panią dyrektor Traczewską, także ny, rozgrywające się w .domu. dłużały się, kiedy rozmawiano o było kuźnią patriotyzmu i dobrą Przyjeżdżali różni panowie, o któ­ polityce, a był to temat prawie szkołą dla przyszłych matek, wy­ rych mówiło się „uciekinierzy" lub zawsze poruszany. Dla zamanifesto­ chowawczyń następnych pokoleń, „ziomkowie". Wiedziałam już wów­ wania moich patriotycznych uczuć, a jednocześnie stało na bardzo wy­ czas, że ojciec mój jest jakąś waż­ nazwałam swoją prawą rękę: Pol­ sokim poziomie kulturalnym. Uczen­ ną osobą, cieszącą się zaufaniem ską, a lewą: Niemcami. Prawa rę­ nice angażowano do organizowa­ i ogromnym szacunkiem zbiegów. ka była wszak sprawniejsza i po­ nia wystaw na temat historii, walk Później, kiedy już wiele spraw za­ trafiła wszystko zrobić, gdy lewa o niepodległość, a także do urzą­ czynałam rozumieć — pouczona była słabsza i nieudolna. Moje za­ dzania różnych imprez związanych zresztą przez rodziców o ich dzia­ bawy często stanowiły wojnę .mię­ ze sztuką. Przyjeżdżali do naszej łalności przed odrodzeniem Polski dzy tymi stronami, a która zwycię­ szkoły wielcy artyści z koncertami. i po uzyskaniu niepodległości — żała, nietrudno zgadnąć... Poznałam wówczas takich umrzyków wiedziałam, że ojciec imój jest pre­ Patrząc wstecz na moje najwcze­ jak Dubiska, Umińska, Bender... zesem Zrzeszenia Warmiaków i śniejsze dzieciństwo, widzę jeszcze Na wieczorach autorskich gościli Mazurów, że dalej prowadzi dzia­ jedno wielkie wydarzenie z 1927 wielcy pisarze, tacy jak Morcinek, łalność o utrzymanie polskości na roku. Rodzice zabrali mnie nad Fiedler, Strug. Nasza szkoła orga­ tamtych terenach, o ewentualne Wisłę, gdzie zgromadziły się tłumy nizowała przedstawienia z występa­ przyłączenie tych ziem do Polski, ludzi, aby oddać hołd szczątkom mi baletowymi, podwieczorki przy a przede wszystkim pomaga tym, naszego wieszcza, Juliusza Słowac­ mikrofonie z konkursami i wiele in­ którzy zrzeszeni w Związku byli kiego. Przewożono go statkiem z nych cennych form. Wykonawczy­ niejednokrotnie w potrzebie po Gdańska do Krakowa, żeby na zaw­ niami byliśmy my, uczennice. W stracie dobytku z rodzinnych stron. sze spoczął na Wawelu. Ojciec naszej „budzie", jak ją nazywały­ Nie pamiętam, w którym to było wziął mnie na ręce, abym mogła śmy, uczyłyśmy się także — poza roku, ale w moich dziecinnych lepiej widzieć. Były jakieś przemó­ normalnymi przedmiotami — szy­ wspomnieniach odżywa pamięć o wienia, po raz pierwszy w życiu cia, (co było dla mnie zmorą) me­ Zjeździe Warmiaków i Mazurów, usłyszałam marsz żałobny Chopina, taloplastyki, stolarki, sztuki lalkar- .zorganizowanym w Tczewie i wła­ a na statku stała na podwyższeniu, skiej (co z kolei stanowiło dla mnie śnie przez mojego ojca2. Impreza tonąca w kwiatach, czarna trumna czystą radość), a nawet gotowania. ta zgromadziła paruset rodaków, i dwa wielkie znicze palące się z Raz w tygodniu, w trzeciej klasie .mieszkających w Polsce. Przybyli obydwu stron trumny. Pamiętam poświęcano jeden cały dzień lek­ również i ci, którzy zostali w Rze­ łzy w oczach ludzi...3 cyjny na gotowanie obiadów dla szy. Była to wielka patriotyczna Kiedy skończyłam siedem lat, ro­ stołówki profesorskiej. manifestacja, odbywająca się .w dzice zadecydowali, że pójdę do Ze sportem też nie było najgo­ Hali Miejskiej i w należącym do szkoły prywatnej, prowadzonej rzej. W ramach lekcji gimnastyki, tejże Hali ogrodzie, połączona z przez panią Klementynę Barańską. latem na stadionie ćwiczyłyśmy uroczystą akademią, wiecem i Szkoła mieściła się przy ulicy różne dyscypliny wedle gustu i wspólnym obiadem. Zasadniczym Skarszewskiej. Kiedyś podsłucha­ ochoty, zimą — chodziło się na hasłem tejże imprezy był powrót łam, rozmowę rodziców z pewną ślizgawkę —■ początkowo przy wie­ ziem Warmii, Powiśla i Mazur do panią, która dowiedziawszy się, że ży ciśnień, później na stadionie Polski. Niestety, trud i zabiegi pa­ mam zostać uczennicą tej właśnie przy ulicy Bałdowskiej.

30 Piękne było życie! Tczew był w Wakacje spędziłam poza Tcze­ swastyk, szwargotu i głośnego śmie­ tamtych latach wyjątkowo kultu­ wem. Z „przedłużonych" ferii wró­ chu butnych okupantów. Zostałam ralnym miastem, prezentując bar­ ciłam do domu 11 października po pewnego dnia pobita ma ulicy, po­ dzo wysoki poziom intelektualny. przeżyciu ucieczki wraz z oblęże­ nieważ miałam na sobie płaszcz Pamiętam, jak dziś, wspaniałe niem Warszawy. Nie miałam oczy­ gimnazjalny z niebieskimi wypu­ przedstawienia teatru amatorskiego. wiście pojęcia, co wydarzyło się w stkami. Żyłyśmy z matką jak w Wystawiono m.in. „Wesele" i „War­ tym czasie w domu. A w domu koszmarnym śnie. Wszystko obra­ szawiankę" Wyspiańskiego, „Zem­ było tragicznie. W pierwszych cało się wokół aresztowań i egze­ stę" Fredry, w których to sztukach dniach września, po wkroczeniu kucji naszych bliskich i dalekich występowali, tworząc swoje kreacje, Niemców do Tczewa, przyjechał z znajomych. Tczew był wówczas .prof. Kocizur, matematyk z Gimna­ Gdańska jakiś dentysta Niemiec. niedużym miastem. liczył 25 tysię­ zjum Męskiego, pani Szczepańska, Przyszedł do ojca z obstawą SS- cy mieszkańców, prawie wszyscy zwana przez młodzież Rachelą, pa­ -mańską i zabrał całe urządzenie się znali. Rozstrzelano między in­ ni Ćwiklińska, żona znanego adwo­ gabinetu dentystycznego łącznie ze nymi byłego burmistrza Jagalskie- kata, pan Brach, pracownik poczty, złotem, platyną, instrumentarium, go, któiry nie imając pojęcia o po­ popularny Papkin, Wojtek Pio­ a nawet... ręcznikami. Nikt wtedy dłości okupanta, po ewakuacji wró­ trowski, uczeń gimnazjulm. nie przypuszczał, że to nie było cił do Tczewa i zgłosił się w swo­ Odbywały się koncerty symfo­ jeszcze najgorsze. Siódmego wrze­ im miejscu pracy —I w Magistracie. niczne, prowadzone przez księdza śnia Gestapo aresztowało ojca i Zamordowano także Edmunda Ra- Huchniewiciza, wikarego przy Farze osadziło w tczewskim więzieniu. Po duńskiego, znanego historyka i mo- św. Krzyża. Pamiętam niezwykły kilku dniach ojciec został wywie­ nografistę naszego miasta, Jana koncert, podczas którego wykona­ ziony do Gdańska i umieszczony w Felskiego — urzędnika ze Staro­ no Requiem, skomponowane przez ciężkim więzieniu tzw. „Schies- stwa, wielu nauczycieli, m.in. pro­ lekarza-dentystę pana Sumińskiego stange". fesorkę matematyki w żeńskim po tragicznej śmierci jego syna4. Po moim powrocie do domu, mat­ gimnazjum — panią Hasównę i Przy fortepianie zasiadła pani ka zrozpaczona opowiedziała mi wielu, wielu innych, nawet nieza- Klejnotowa. wszystko. Została bez środków do angażowanych społecznie i politycz­ Co niedzielę biegało się do kina, życia. Tuż przed wojną rodzice roz­ nie ludzi. Dochodziły wieści z Gdy­ kilka razy w roku odbywały się budowywali nasz dom, co pochło­ ni o wysiedleniach. Początkowo nie wieczorki taneczne, urządzane na nęło wszystkie zapasy gotówki, a wierzyliśmy, bo nieprawdopodob-

Ulica J. Dąbrowskiego w Tczewie w latach okupacji Obecny Plac Grunwaldzki w Tczewie, w 1942 roku. (1942 rok). Na pierwszym planie grupa aresztowanych Polaków. Repr. fot. Stanisław Zaczyński Repr. fot. Stanisław Zaczyński

zmianę w naszym lub męskim reszty dokonał ów wspomniany den­ nym wydawało się nam wyrzuca­ gimnazjum. Rodzice moi wszystkie tysta z Gdańska. Poza tym Niem­ nie w nocy całych rodzin na bruk, karnawały przetańczyli na różnych cy zakazali pobierać czynsz z oby­ często pozostających tylko w bie- balach, urządzanych w Hali Miej­ dwu naszych domów, położonych liźnie. Ciągle jeszcze nie mogliśmy skiej, w Grand Hotelu, w kasynie przy ulicy Kościuszki i Hallera5. uwierzyć w potworności wojny z oficerskim. Nieraz podglądałam Ponieważ mieliśmy bardzo duże cywilną ludnością. Już wkrótce ubierających się rodziców marząc, mieszkanie, moja matka zaczęła mieliśmy przekonać się na własnej że kiedyś i ja tak ibędę... Niestety, wynajmować pokoje kolejarzom, skórze, że to wszystko było prawdą. '.marzenia te nigdy się nie ziściły! przybyłym z głębi Niemiec. Czyni­ Zbliżało się święto Wszystkich W 1939 roku skończyłam 16 lat ła maksymalne wysiłki, żeby ojca Świętych, dzień 1 listopada. W i w zasadzie skończyło się 'moje wydostać z więzienia. Po pewnym przeddzień matka pojechała do szczęśliwe i beztroskie dzieciństwo. czasie 'wywieziono go z Gdańska do Gdańska kontynuować starania o Lato było piękne tego roku, jak Nowego Portu, gdzie zaczęto orga­ zwolnienie ojca. Zostałam sama w pisał nasz wielki poeta K. I. Gał­ nizować obóz koncentracyjny, który domu. I tego właśnie pamiętnego czyński. Nic nie zapowiadało czar­ później miał być przeniesiony do dnia, siedząc przy śniadaniu, usły­ nej nocy, która po nim nastąpiła. Stutthofu. szałam ostry dzwonek, a zaraz po­ Cieszyła nas myśl (o zgrozo!), że Taką sytuację zastałam w domu tem walenie kolbą w drzwi. Kiedy Polska wreszcie da właściwą naucz­ po moim powrocie, a w mieście otworzyłam, zobaczyłam SS-mana kę Hitlerowi, który chciał coraz jakżeż wszystko było inne, odmie­ z kairabinem najeżonym bagnetem. więcej „Lebensraumu". nione... Tczew był wtedy pełen Wpadł do mieszkania jak ifuiriat z

WYJAŚNIENIA REDAKCJI kiestry garnizonowej z Torunia, miało miejsce w 1938 ro­ 1) Plebiscyt na Warmii, Powiślu i Mazurach, zalecony ku w sali obecnego Domu Kultury Kolejarza. Kompozytor przez Traktat Wersalski, został przeprowadzony 11 lipca pisał ten utwór przez wiele lat, rozpoczął pracę nad nim 1920 roku. Jego wyniki były dla Polski niekorzystne i ob­ po śmierci swojej matki, ukończył go po tragicznej śmier­ szary te znalazły się poza granicami naszego kraju. ci syna. Kompozycja przesłana do Watykaniu została uho­ 2) Zjazd odbył się prawdopodobnie latem 1930 roku, w norowana Medalem Papieskim. dziesiątą rocznicę plebiscytu, jako protest Polaków miesz­ 5) Ulica Hallera w Tczewie to obecna ulica Obrońców We­ kających w Prusach Wschodnich oraz akt solidarności lud­ sterplatte. ności polskiej. 6) „Wynosić się w ciągu dziesięciu minut!" — niem. 3) Szczegóły dotyczące uroczystości powrotu prochów Ju­ 7) BDM — Bund Deutsche Madei — hitlerowski związek liusza Słowackiego do kraju znajdzie Czytelnik w „Korcu dziewcząt niemieckich. osobliwości" niniejszego numeru. 8) Był to obecny budynek Muzeum Wisły przy ul. Dzier­ 4) Wykonanie „Requiem" Ludwika Sumińskiego, z udzia­ żyńskiego. łem połączonych chórów tczewskich z towarzyszeniem or­ 9) W zamku gniewskim mieścił się obóz przejściowy.

31 krzykiem: „In zehn Minuten raus!"6 Tłumaczenie, że jestem sama, bez rodziców — nie miało żadnego zna­ czenia. Trzeba było psychicznie się pozbierać i imimo szoku zabrać do pakowania. Zgodnie :z poleceniem SS-mana, zabrałam srebro, biżute­ rię, parę rzeczy z garderoby (rodzi­ ców, fotografie. Wszystko po to, że­ by po stwierdzeniu, że nie uniosę walizki zostać zatrzymaną przez in­ nego SS-mana i zawróconą do mieszkania. Po wyrzuceniu wszy­ stkich zdjęć, które rozsypały się po JOZEF MILEWSKI podłodze, po zabraniu garnituru ojca, jako rzekomo niepotrzebnego, po przeniesieniu paru sztuk sreber z walizki do własnej kieszeni, SS- -man wyjątkowo okrutny, przypo­ minający wyglądem 'małpę, pozwo­ lił mi wyjść na ulicę. Tam zoba­ czyłam, że nie jestem sama. Całe rodziny z ulicy Kościuszki stały na jezdni, bo chodniki były wów­ czas już nie dla nas. Wypędzonych coraz więcej przybywało — przy Sądzie w sumie 2000 rodzin. Prze­ szły obok nas całe chmary BDM7 — dziewczyn ze szczotkami i ścier­ kami, które aniały za zadanie oczy­ ścić polskie brudy w naszych opu­ stoszałych mieszkaniach. Jak takie porządki wyglądały, nietrudno się Bernard Sychta urodził się w kaszubskimi, zbierał przysłowia, domyśleć. pierwszy dzień wiosny, 21 marca zagadki i pieśni ludowe, spisywał 1907 roku w rodzinie właścicieli zwyczaje, wierzenia i opowiadania Zgoniono 'nas na dziedziniec fa­ ziemskich Jana i Anny z domu gwarowe. Przysłuchiwał się rozmo­ bryki Arkona przy ulicy 30-ego Karszny, w starej wsi kaszubskiej wom mieszkańców Puzdrowa, pro­ Stycznia8, a tam okazało się, że Puzdrowo, w której ojciec jego wadzonym w sołeckiej izbie ojca. wysiedlono (wszystkich znajoimych. przez długie lata pełnił funkcję soł­ Wypytywał o wszystko rodziców, ćpanych i znaczących obywateli tysa. W rodzinie mniemano, że w sąsiadów i innych znajomych, tak­ miasta wraz z całymi rodzinami. myśl starych wierzeń kaszubskich że wówczas gdy chodził dO' prac W ciągu dnia podjeżdżały odkryte pierwszy dzień „zimku" przyniesie polowych, kopania torfu, sianoko­ ciężarówki, na które nas załadowy­ nowo narodzonemu wiele szczęścia. sów ii wykopków. Wędrował po pa­ wano i wywożono do Gniewa, do Życzono mu rychłego oglądania stwiskach, słuchając opowiadań pa­ zamku pokrzyżacfciego9. Tam, po­ niepodległej Polski i rozsławienia sterzy, wypływał z rybakami na je­ przez dwukrotne rewizje osobiste — Kaszubów. ziora. Pytał o nazwy ryb, roślin, pozbawiono nas reszty cennych rze­ Bernard uczęszczał do pruskiej czy drzew. W swoich wędrówkach czy, jakie jeszcze posiadaliśmy. szkoły ludowej w Puzdrowie, o któ­ wakacyjnych odwiedzał wiele miej­ Trzeba doodać, że ojciec ze rej rodzice opowiadali mu, że w scowości między innymi Chmielno, względu na wyrok śmierci, wyda­ latach strajku szkolnego 1906—1907 Domatowo, Gdańsk, Łapalicc, ny na niego przez Niemców, był roku została zbojkotowana przez Strzepcz i Strzebiełino, by potem dwukrotnie w Gniewie wywoływa­ miejscowych Kaszubów. W nauce ze swoich obserwacji zwierzyć się ny na egzekucję razem z 22-oma wyróżniał się pilnością i zdolnoś­ poloniście Urbankowi. Zapewne już obywatelami miasta Tczewa. Unik­ ciami. W 1918 roku ojciec umieścił w 1924 roku napisał wierszem, w nął śmjierci w Tczewie, w Gdań­ go w gimnazjum w Gdańsku w literackiej polszczyźnie, sztuczkę sku i w Nowym Porcie. Również, przekonaniu, że miasto to rychło sceniczną pt. „Szopka Kaszubska", chyba cudem wyrwał się jej w wróci do Polski. Kiedy jednak .sta­ odegraną w rok później przez ucz­ Gniewie. ło się inaczej, po dwóch latach ro­ niów gimnazjum. Był to jego de­ dzice przenieśli go do gimnazjum biut literacki. Szczęśliwym przypadkiem i ja klasycznego w Wejherowie. Tam Mocnym przeżyciem dla młodego wydostałam się z Gniewa, tak sa­ zamieszkał w konwikcie dla chłop­ Bernarda stała się w 1927 roku mo szczęśliwie odnalazłam rodziców ców. śmierć ukochanej matki. i wszyscy troje uratowaliśmy się Sychta wnet zyskał sobie dobrą Gimnazjum im. Jana Sobieskiego wyjeżdżając do Genearlnej Guber­ w Wejherowie, mieście, które wów­ ni. Lata wojny przeżyliśmy w Ło­ opinię u kolegów i wychowawców. Zdradzał zdolności i zamiłowanie czas liczyło około 10 tysięcy miesz­ wiczu, gdzie doczekaliśmy się wy­ kańców, ukończył 30 maja 1928 ro­ zwolenia. do rysunków, malarstwa i wykre­ sów, które rozmieszczano w izbach ku. Następnie przeszedł do semi­ Po wojnie wróciliśmy do Tczewa lekcyjnych, salach i korytarzach. narium duchownego1 w Pelplinie. dosłownie na gruzy. Obydwa nasze Polonista, prof. Michał Urbanek Tam 2 lipca 1930 roku ukończył donny były zniszczone, trzeba było niejednokrotnie czytał w klasie, a studia w zakresie filozofii, a dwa budować egzystencję na nowo. Po­ nawet w pokoju nauczycielskim, je­ lata później 12 maja 1932 roku w nieważ w czasie wojny zdałam ma­ go dobrze napisane wypracowania. zakresie teologii, otrzymując 17 turę na tajnych kompletach i za­ .Rodzice — opowiadał. Sychta po grudnia tegO' roku święcenia ka­ częłam studia na tajnej Politech­ latach — wyczarowali w mym dzie­ płańskie. W Pelplinie napisał ka­ nice, wkrtóce po powrocie do Tcze­ cięcym sercu nieprzemijającą mi­ szubskie widowisko wigilijne pt. wa, opuściłam 'moje rodzinne, uko­ łość do wszystkiego, co kaszubskie, „We gwiozdkę" (nie opublikowane), chane miasto, aby już do niego ni­ 1 a więc zarazem i polskie. Ten wpo- zainscenizowane w 1930 roku przez gdy nie powrócić. Pozostało ono 1 jony pietyzm kazał mi stale mówić zespół amatorski młodzieży Gimna­ jednak dla armie na zawsze moją I po kaszubsku, ilekroć wracałem na zjum Polskiego w Gdańsku. Póź­ kolebką i moim gniazdem, clo któ­ 1 tuakacje do wsi rodzinnej Puzdro- niejszą wersję tego utworu, pocho­ rego często 'wracam we wspomnie­ | wo w powiecie kartuskim... dzącą z 1932 roku była „Gwiózdka niach. I Już jako uczeń piątej klasy gim- ze Zduńska" (nie opublikowana), I nazjurn Sychta zaczął interesować odegrana rok później przez uczniów Jadwiga Switalska 1 się słowami, nazwami i wyrazami gimnazjum w Wejherowie, a potem

32 KONTERFEKTY KONTERFEKTY KONTERFEKTY wystawiana w wielu wsiach i mia­ cie odtwarzają życie i kulturę lu­ formie ideę zespolenia ziem, nad- stach Pomorza, a także w Warsza­ dową na Kaszubach... bałtycko-odrzańskich z Polską. wie, Krakowie i Wilnie. Na premierze „Hanka się żeni" Ks. Sychta, przebywając na urlo­ 1 stycznia 1933 roku objął pracę (Kartuzy, 1937 rok), tej najpoplar- pie, 14 sierpnia 1939 roku zachoro­ duszpasterską w Świeciu. Przez niejszej sztuki teatralnej Sychty, wał na dur brzuszny i musiał pod­ pierwsze dwa miesiące był tam ka­ która przez najbliższe lata święciła dać się leczeniu w Szpitalu Miej­ pelanem w szpitalu powiatowym zasłużone powodzenia na scenach skim w Toruniu. Tam zastał go następnie prefektem, a przez dalsze pomorskich, powiedział jej autor: wybuch wojny, skąd 1 września zo­ dwa lata wikariuszem. W Świeciu Czas to wielki, a może już ostat­ stał ewakuowany do Żychlina w 18 listopada 1934 roku, a potem tak­ ni, uratować klejnoty tego skarb­ Płockiem, gdzie powoli dochodził że w Chełmie i okolicy wystawił ca, póki nie zginęły i przenieść je do zdrowia. napisaną przez siebie w gwarze ko- z całą godnością, na jaką zasługu­ W tym czasie na Kaszubach „pol­ ciewskiej komedię patriotyczną pt. ją, ze skarbca dorobku kaszubskie­ ski duchowny i pisarz", Sychta; „Duchy w klasztorze" dotyczącą go do skarbca ogólnopolskiej kul­ znalazł się na liście osób poszuki­ walki mieszkańców Świecia z za­ tury (...) Kto sercem przylgnął do wanych przez gestapo. Zniszczone borcą pruskim. Niestety, nie zacho­ miejsca, gdzie stała jego kolebka, zostały znalezione przez Niemców, wał się żaden egzemplarz tej sztuki, kto ukochał kulturę swego regionu, utwory Sychty. Część z nich zdo­ gdyż autor w początkach okupacji ten pogłębił w sobie uczucie naro­ łała uratować siostra księdza, Han­ hitlerowskiej zniszczył rękopis w dowe i poczucie przynależności pań­ ka. obawie, by nie wpadł w ręce wro­ stwowej. Niech hasłem naszym bę­ Sychta po wyleczeniu zgodnie z ga. W 1934 roku Sychta napisał dzie na wieki: Z Polską były Ka­ głosem sumienia i obowiązku po­ jeszcze dwa utwory sceniczne: szuby i z Polską pozostaną. Kaszu­ stanowił wrócić do Kocborowa. Na „Śpiące wejskue" (śpiące wojsko, bi przy Polsce, a Polska z Kaszu­ stanowisku dyrektora szpitala za­ dramat w czterech odsłonach) i bami. stał tam dr Waldemara Schiman- „Książe bez dzecy", (rzecz o księciu skiego, który w 1941 roku zmienił Mestwinie II). Na stronie tytułowej nazwisko na Siemens. Nowy dyrek­ „Śpiącego wojska", pierwszego dru­ tor, wprawdzie urodzony (27 listo­ kowanego dramatu kaszubskiego pada 1901 roku) w Cisie pod Zble­ Sychty (Wejherowo 1937) autor wem w rodzinie katolickiej i za­ umieścił dedykację: „Utwór po­ pewne kiedyś polskiej, był Niem­ święcam ojcu, który pierwszy mó­ cem, (od 1936 roku członkiem wił mi o Polsce". NSDAP). Przejmując 5 września Potem, przez krótki okres, Sych­ 1939 roku od dra Kryzana funkcję ta był duszpasterzem w kościele kierownika zakładu, z miejsca przy­ pw. św. Marcina w Sarnowie (dziś stąpił do fizycznej zagłady chorych województwo toruńskie), a następ­ i represjonowania! Polaków. Jeżeli nie od 1 maja 1935 roku pełnił obo­ idzie o Sychtę, Schimanski okazał wiązki kapelana w Krajowym Za­ się wyjątkowo tolerancyjny. Zarzu­ kładzie Psychiatrycznym w Kocbo- ty stawiane wobec księdza przez, rowie pod Starogardem, by — jak władze hitlerowskie zbywał słowa­ sam powiedział — zrozumieć jego mi: „Wy mu dajcie spokój, ja już pacjentów i im pomóc. Zaprzyjaź­ go urządzę". nił się tu z dyrektorem szpitala, dr Tymczasem Sychta pracował, Stanisławem Kryzanem, co pozwo­ udzielając — jak to wynika z pis­ liło mu pogłębić wiedzę specjali­ ma Schimanskiego z 9 września styczną. Zamiłowanie do duszpa- 1940 roku — posługi religijnej na sterswa psychiatrycznego' potwier­ korzyść około 900 pacjentów wy­ dził dwiema pracami z tej dziedzi­ znania rzymskokatolickiego, otrzy­ ny, które w latach 1936—38 ukaza­ mując w zamian mieszkanie, wy­ ły się drukiem w Miesięczniku Die­ żywienie i wynagrodzenie 50 marek cezji Chałmińskiej. W czerwcu 1938 netto miesięcznie. Tak było do 7 roku otrzymał nominację na księ­ Potwierdzeniem tej idei była stycznia 1941 roku, kiedy to na pod­ dza kuratora. obecność sztuki na scenach teatral­ stawie decyzji Wydziału Zdrowia W Kocborowie w 1935 roku Sych­ nych niemal całej Polski. Okręgu Rzeszy Gdańsk—Prusy Za­ ta ukończył pisanie dramatu spo- W 1938 roku w Wejherowie uka­ chodnie został zlikwidowany w łeczno-obyczajowego, pt. Hanka się zała się drukiem komedia satyrycz­ szpitalu etat duszpasterza, ponieważ żeni — Wesele kaszubskie w 5 ak­ na Sychty pt. Dzewczę i miedza, w „sprawa ta nie należy do obowiąz­ tach z muzyką i śpiewem. Z po­ której także nie zabrakło pieśni lu­ ków zakładu psychiatrycznego, a czątkiem następnego roku ówczesny dowych i przysłów. W 10-tysięcz- miejscowej parafii katolickiej". 31 biskup chełmiński i starosta po­ nyrn nakładzie miała się ukazać stycznia 1941 roku Sychta został morski wyrazili zgodę na druk te­ sztuka Budźta śpiącech, ale kiedy zwolniony ze szpitala ii postawiany go utworu stwierdzając, że należy 1 września 1939 roku wybuchła, do dyspozycji ks. bpa Karola Splet- popierać sztukę i kulturę regional­ wojna, drukarze w obawie przed ta w Gdańsku, mianowanego' — jak ną a dotychczasowe jego (Sychty — represjami zniszczyli skład i spalili wiadomo — 5 grudnia 1939 roku J.M.) próby literackie doczekały się, szpalty, zapewne wraz z rękopisem. (wbrew konkordatowi z Watykanem uznania ze strony czynników kom­ Ocalał tylko fragment tekstu, któ­ z 1925 roku) administratorem apo­ petentnych. Dr Władysław Pniew- ry w 1957 roku ukazał się na ła­ stolskim diecezji chełmińskiej. Pod- ski tak o tym utworze napisał: mach czasopisma „Kaszebe". Treś­ porządkowainie się biskupowi wy­ Widowisko to, świeże i żywe, cią tej sztuki było owo „budzenie", magało jednak podpisania yolksli- przedstawiające całokształt obrząd­ zmierzające do odrodzenia narodo­ sty. Nie chcąc — jak pisze Sychta ków ludowych przedweselnych, od wego Słowinców na Pomorzu Za­ —■ za taką cenę ratować życia i w oględzin począwszy, a skończywszy chodnim i nawoływanie do zjedno­ porę przestrzeżony przez dyrektora na przenosinach do domu zaślubio­ czenia Pomorza Szczecińskiego, Schymanskiego, o mającym tego nego, wychodzi z rytmu życia lu­ Gdańska, Warmii i Mazur w gra­ dnia nastąpić aresztowaniu przez dowego. Umiejętnie wplecione pieś­ nicach Polski. „W „Budźta śpiącech" gestapo, ukryłem się. Ponieioaż kry­ ni i tańce kaszubskie, a dalej przy­ przewidywałem powrót Polski nad jówki okazywały się niebezpieczne, słowia, przesądy i zabobony, poda­ Odrę i Bałtyk" — wspominał po la­ zmieniałem bardzo często miejsca nia i legendy, oryginalne przemó­ tach Sychta, który w tym utworze pobytu. wienia drużby weselnego, znakomi­ zaprezentował w najpiękniejszej — Ks. Sychta — opowiada Artur

33 KONTERFEKTY • KONTERFEKTY • KONTERFEKTY

Krauze, długoletni pracownik szpi­ rakterze robotnika rolnego. Wielo­ za swoimi badaniami językowymi, tala — miał w Kocborowie bardzo krotnie do zagrody Sokołowskich Sychta nic zaniechał twórczości li­ dobrą opinią i po zawinieniu z pra­ przynosił księdzu jajka, szynkę i in­ terackiej. Z tego czasu pochodzi cy, dzięki zaufania godnym kole­ ne produkty wspomniany Feliks sceniczny utwór historyczno-oby- gom, został skontaktowany z obec­ Noga. Ten też prawie regularnie, czajowy pt. „Ostatnia gwazdka Me- nie już nie żyjącą, a podówczas za­ :w każdą środę i niedzielę, przy­ stwina czyli Słoneczniki Pomor­ mieszkałą na Garbarach 11 w Bdy- chodził do księdza z najświeższymi skie". Dramat ten został opubliko­ goszczy, Martą Górzyńską, osobą wiadomościami, pochodzącymi z wany dopiero pośmiertnie w 1985 znaną mi osobiście. tajnego nasłuchu radiowego. Każda roku w Pelplinie, natomiast reali­ —■ Ta miała liczne kontakty z pozytywna informacja podnosiła zacji teatralnej doczekał się w 1958 księżami w czasie okupacji — pi­ Sychtę na duchu. roku w Oliwie. sze Bolesław Eckert z Bydgosz­ Ksiądz tylko raz ■— było to już Dnia 9 kwietnia 1945 roku ks. czy — umożliwiała ona między in­ na krótko przed wyzwoleniem — Sychta ponownie przystąpił do nymi ukryiuanie księży, udzielała musiał opuścić kryjówkę u Nogów. pełnienia obowiązków kapelana w pomocy ks. Majchrzakowi z para­ Było to w czasie, zarządzonego szpitalu w Kocborowie. Budynki fii Serca Jezusowego z Bydgoszczy, przez miejscową władzę, próbnego szpitalne nosiły ślady bombardowań wysyłała paczki z żywnością dwom alarmu ewakuacyjnego wsi. Niem­ i brakowało w nich urządzeń, księżom do obozu itp. cy jednak nic nie wiedzieli o ukry­ uprzednio wywiezionych przez ucie­ Ale oddajmy ponownie glos Krau- wającym się w Osiu księdzu. W kających hitlerowców. Panował zemu: przypadku „wpadki" czekała go, głód, było zimno, brakowało leka­ ■— Górzyńska specjalnie przyje­ jak i pomagającej mu rodzinie, nie­ rzy i personelu pomocniczego, a chała do mnie do Starogardu, wy­ chybna śmierć. To właśnie na ok­ także lekarstw. Księdza widziano pytując się o ks. Sychtę i prosząc nie frontowym budynku Marii No- zawsze tam, gdzie był najbardziej mnie o poradę. gowej, wykorzystywanym przez potrzebny. Nie brakowało go wśród Górzyńska skierowała Sychtę do władze jako miejsce naklejania ob­ chorych w pawilonach zakaźnych, swej siostry, Wiktorii i jej męża), wieszczeń ukazywały się zakazy gdzie szalała w latach 1945—1946 Józefa Sokołowskich do Osia, naj­ przetrzymywania osób bez zameldo­ epidemia duru brzusznego i plami­ większej — ponad 2000 mieszkań­ wania pod groźbą kary śmierci. stego. ców liczącej — wsi powiatu świec­ Opatrzność czuwała nad nim do Równocześnie Sychta doskonalił kiego, położonej wśród kociewskiej końca. Jakby tknięty przeczuciem, swoją wiedzę. W kwietniu 1946 ro­ części Borów Tucholskich. w przeddzień wyzwolenia Osia, ku Uniwersytet Poznański im. Ada­ W Osiu Sychta ukrywał się — ksiądz opuścił swoją kryjówkę w ma Mickiewicza zaliczył mu dwa jak sam mówi — cztery lata, od domu Nogowej. W czasie walk dom lata studiów teologicznych oraz. lutego 1941 roku do 17 lutego 1945 ten legł w gruzach. Po wojnie opracowanie pt. Etnografia Kaszu­ roku, to znaczy do momentu wy­ Sychta utrzymywał kontakty z- oby­ bów jako pracę magisterską. W zwolenia wsi przez wojska radziec­ dwiema rodzinami w Osiu, którym tym też czasie Uniwersytet Mikoła­ kie. Połowę tego czasu spędził w przy każdej sposobności okazywał ja Kopernika w Toruniu zapropo­ domostwie Józefa i Wiktorii So­ swoją wdzięczność. nował Sychcie asystenturę przy ka­ kołowskich, którzy byli wówczas W latach pobytu w Osiu Bernard tedrze etnologii i etnografii, czego właścicielami gospodarstwa rolne­ Sychta nie zaprzestał swojej pracy jednak nie przyjął. Dnia 6 czerw­ go, położonego samotnie pod lasem, naukowej w zakresie badania gwar. ca 1946 roku obronił na Uniwersy­ w odległości około 1,5 km na pół­ Za pośrednictwem stałych informa­ tecie Poznańskim u prof. Eugeniu­ noc od centrum wsi, we wschod­ torów gromadził wiadomości fol­ sza Frankowskiego pracę doktorską niej części Osia (dziś, ul. Kościusz­ klorystyczne dotyczące przede wszy­ pt. Ludowa kultura materialna Bo- ki 22). Ostatnie dwa lata przebywał stkim środowiskowych odmian gwar róio Tucholskich na tle etnografii w mieszkaniu wdowy, Marii Nogo- kociewskich i borowiackich. Infor­ kaszubskiej i kociewskiej, zdając wej. Obecnie budynek: ten użytku­ matorami byli między innymi Jó­ egzaminy ustne z etnografii, etno­ je syn Marii, Feliks Noga, wycho­ zef i Wiktoria Sokołowscy, ich syn logii i historii literatury polskiej z wanek Collegium Marianum w Pel­ Bronisław, Maria Nogowa, jej cór­ wynkiem bardzo dobrym. Niestety, plinie. Ksiądz w obu kryówkach ki Jadwiga i Monika oraz syn Fe­ ta cenna praca doktorska później dysponował oddzielną izbą, gdzie liks, czy Eufrozyna Szklarczyk ze zaginęła, choć uprzednio została za­ pracował, a nawet wyjątkowo wsi Wierzby. akceptowana i przyjęta do druku przyjmował nielicznych zaufanych Uzyskane informacje pochodziły z przez Kolegium ówczesnej Polskiej gości, w których obecności odpra­ około pięćdziesięciu miejscowości Akademii Umiejętności w Krako­ wiał msze, nauczał, zachęcał do wy­ Borów Tucholskich, tak z części wie. trwania, podnosił na duchu, wie­ przyległej do południowego Kocic- Dnia 18 października 1947 roku rząc niezachwianie w zwycięstwo wia, jak i z terenó:w etnicznie ks. dr Sychta został powołany Polski. Do osób, które odwiedzały przygranicznych. Można sądzić, że przez biskupa K. Kowalskiego do ukrywającego się księdza, należały Sychta zgromadził z nich około pełnienia obowiązków proboszcza -— poza domownikami — między pięćset podstawowych informacji, parafii katedralnej, otrzymując jed­ innymi siostra Hanka, która spot­ w tym najwięcej, bo ponad sto z nocześnie stanowisko wykładowcy kała się z nim kilka razy, a także samego Osia. Seminarium Duchownego w Pelpli­ miejscowy proboszcz, ks. Wojnow- Zebrane informacje językowe, do­ nie z zakresu psychiatrii duszpa­ ski i raz w chorobie wezwany po­ kładnie analizowane, porównywa­ sterskiej. W związku z tym 20 li­ tajemnie miejscowy lekarz — Po­ ne, a potem opracowywane przez stopada tego roku wypowiedział lak Nowak. Feliks Noga po latach księdza przyniosły bogaty plon po­ pracę w Kocborowie i przeprowa­ przyznał, że jego sąsiadka domy­ nad czterdziestu pieśni ludowych i dził się do Pelplina, gdzie uzupeł­ ślała się, że ktoś u nich się ukry­ chłopskich kołysanek i przyśpiewek. nił wykształcenie, wymagane w Se­ wa, z czego jednak zwierzyła się W kilku pieśniach żołnierskich, oca­ minarium. dopiero po wojnie. lił pamięć po dawnej wojaczce Praca w charakterze proboszcza i Gorzej, zresztą jak u wszystkich jeszcze sprzed 1772 roku, a także wykładowcy seminarium mocno ab­ Polaków, było z wyżywieniem, choć echa walki z lat 1807 i 1813. Wśród sorbowała Sychtę. Mimo to nie za­ ksiądz nadal otrzymywał potajem­ informacji było również kilkanaś­ niechał gromadzenia dalszych ma­ nie kartki żywnościowe ze szpitala cie podań, legend, opowieści, ba­ teriałów etnograficznych z całego w Kocborowie, organizowane tam jek, ballad, powiedzonek, opisów kaszubsko-pomorskiego obszaru ję­ dla niego przez Artura Krauzego, wierzeń, zabaw dziecięcych, zwycza­ zykowego. Chętnie przy tym korzy­ a przekazywane poprzez jego sio­ jów, były wiersze ludowe, zagadki, stał z pomocy księży, kleryków, in­ strę, Hankę, zatrudnianą w tymże opisy zabiegów lekarskich itp. formatorów świeckich np. Bernar­ szpitalu w latach 1943—1945 w cha­ W trudnym okresie okupacji, po­ da i Marii Pstrongów, Stefanii,

34 KONTERFEKTY © KONTERFEKTY • KONTERFEKTY

■IIII W— IWI I Fil III Wl Ml i III II MIKI IIWTI11III " I 'HJI..A MII1MI MMII ■! Imlliuil Największym i przy tym najwy­ kultury ludoioej. Do 25 listopada • KONTERFEKTY bitniejszym dorobkiem twórczym 1982 roku, tj. do chwili śmierci ■II u ni iwiii—nr- Minimum iwnuni i ■■ i ■ n i—n» Egona i Ireny Tkaczyków z Pelpli­ Sychty, niemal dziełem jego życia i Sychty, autor wykończył maszyno­ na, a także swojej siostry Hanki, pomnikiem jego pracowitości o pis haseł do litery „Ś" włącznie i która przepisywała na maszynie wielkiej wartości dla językoznaw­ przygotował do przepisania więk­ przygotowywane do druku prace i stwa słowiańskiego i etnografii pol­ szość wyrazów na „T". Hasła ostat­ przeprowadzała ich korekty wy­ skiej jest Słownik gwar kaszub­ nich sześciu liter pozostawił w dawnicze. Ksiądz naukowiec jeździł skich na tle kultury ludowej, opu­ fiszkach i różnorodnych wersjach w deszczu i upale od plebanii do blikowany w latach 1967—1974 (6 wstępnych (tom III „Słownictwa" plebanii, w których niestrudzenie tomów) i w 1976 (tom 7: suplement). o literach „O—Ż" ukazał się dru­ zbierał materiały od proboszczów, Pracował nad nim uparcie i mo­ kiem w 1985 roku, opracowany doskonale znających swoje parafie, zolnie, przez około trzydzieści pięć przez prof. H. Popowską-Taborską lub z którymi robił wypady do in­ lat, samotnie bez pomocy innych (w transkrypcji tego twórcy). nych wiosek. Wyróżniał się przy specjalistów. Dzieło to, zaopatrzone Nowy słownik, który Sychta tym łatwością nawiązywania kon­ w skorowidze, niepowtarzalne pod nazwał „ostatnim większym uśmie­ taktów z ludźmi, z którymi poro­ względem bogactwa słów, form se­ chem w życiu", a w którym — jak zumiewał się w ich gwarze. Stąd mantyki i frazeologii, zawiera po­ pisze prof. Andrzej Bukowski — też rozmówcy poczytywali go za nad 25 tysięcy haseł o różnej wy­ obszerniej rozbudował on materiał „swego człowieka" i chętnie udzie­ mowie, odmianach i synonimach, etnograficzny i zwłaszcza folklory­ lali cennych informacji. Nie korzy­ niezmiernie ciekawych, niekiedy ar­ styczny niż w „Słowniku gwar ka­ stał przy tym z. żadnej pomocy fi­ chaicznych, umieszczonych na oko­ szubskich", ma charakter pionier­ nansowej państwa, władz kościel­ ło 4000 stron o objętości około 250 ski, gdyż do tej pory na tak wiel­ nych, czy też innego mecenasa, ani arkuszy wydawniczych. W „Słowni­ ką skalę żaden uczony nie zapre­ z żadnych dodatkowych ulg lub ku" autor okazał się niedoścignio­ zentował wyników swej pracy ba­ udogodnień. Na ten cel przeznaczał nym kontynuatorem dorobku ta­ dawczej. To ogromna wręcz iniewy- własne ustawowe urlopy czy ferie kich swoich wielkich poprzedników czerpalna kopalnia wiedzy o folklo­ szkolne. W 1967 roku zaprzestał jak np. FI. Ceynowy, H. Derdow- rze kociewskim, jego' pięknie i do­ prowadzić wykłady w tej uczelni, skiego, G. Pobłockiego, L. Biskup­ stojności i to nie tylko dla języ­ a po dwóch latach zrzekł się pro­ skiego, S, Ramułta (słownik z 1893 koznawców i etnografów. Nowym bostwa i przeszedł na emeryturę. roku) i Fr. Lorentza (słownik tylko dziełem stworzył Sychta warunki Jest -rzeczą wprost niemożliwą do litery P). Słowniki tych autorów do porównań sąsiedzkich gwar — omówić czy nawet dokładnie wy­ nie są kompletne, gdyż nie obejmu­ kaszubskiej i borowiackiej — z ko- liczyć wszystkie prace naukowe i ją całego obszaru językowego Ka­ ciewską — jak ktoś trafnie okreś­ inne publikacje ks. dr Sychty. Je­ szub, a poza tym pozbawione są lił — ó wielu właściwOiściach, pięk­ go różnoraki dorobek literacko-na- frazeologii, a więc powiązania spraw nej, rejowskiej staroipolszczyzny. ukowy w dziedzinie językoznaw­ leksykalnych z kulturą ludową. Te Autor swym nowym słownikiem stwa, etnografii i psychiatrii dusz­ zaś zalety wykazuje wielkie dzieło wyniósł Kociewie do rangi pracy pasterskiej obejmuje kilkadziesiąt Sychty, tego najlepszego — jak wy­ naukowej, głęboko specjalistycznej, książek, artykułów i rozpraw na­ razi! się prof. K. Nitsch — znawcy fundamentalnej. ukowych, opublikowanych w spe­ wszystkich dialektyków gwary ka­ szubskiej. Takiego słownika — „in­ Sychta, jak żaden inny naukowiec cjalistycznych periodykach jak mię­ i badacz, ugruntował problematy­ dzy innymi Język Polski, Literatu­ wentaryzacji" kaszubszczyzny ludo­ wej nie doczekała się żadna z in­ kę językową Kaszub, Kociewia i ra Ludowa, Onomastica, Rocznik Borów Tucholskich w polskiej dia­ Gdański, Zapiski Historyczne, a nych gwar na świecie. To monu­ mentalne dzieło — unikat Sychty lektologii, choć do dwóch swoich także w innych czasopismach np. słowników nie wprowadził jeszcze Kaszebe. Wśród nich na uwagę za­ ■— na zawsze weszło do skarbnicy ogólnopolskiej kultury, jako pom­ kaszubskiej i kociewskiej literatury, sługuje praca naukowa pt. Drobna pięknej, ani większości germaniz- twórczość ludowa na Kociewiu (za­ nik — encyklopedia kaszubskiej kultury ludowej i też jako symbol mów, należących przecież do co­ gadki i łamigłówki), opublikowana dziennego zasobu słownictwa ludo­ w 1953 roku, będąca pierwszą pra­ nierozerwalnego związku Kaszub i Pomorza z Macierzą. wego. Wynikami swoich dociekań cą na Pomorzu Gdańskim, a jed­ nad językiem, tej podstawowej war­ ną z pionierskich w Polsce doty­ Tej mowie, nieraz twardej i żar­ tości każdej kultury narodowej, od­ czących kultury regionalnej Kocie- nowej (razowej) jak nasz chleb ka­ powiadających pod każdym wzglę­ wia. Z tej problematyki wyróżnić szubski — stwierdza autor słowni­ dem dzisiejszym rygorom nauko­ trzeba pracę pn. Kultura ludoioa ka — zawdzięcza Polska, że morze wym, raz jeszcze wyakcentował Kocieiuiaków, opublikowana we śpieioa jej swoją pieśń nieustanną. słowiański rodowód ludu tej ziemi. fragmentach w ,,Kaszebe" w la­ Tworząc Słownik gwar kaszub­ Słynna szkoła historyków pelpliń- tach 1958—1959, jak i utwór sce­ skich Sychta myślał też o opraco­ skich lat zaboru pruskiego, niczym niczny np. Wesele kociewskie (1959), waniu słownika kociewskiego. „My­ przecież nie różniąca się od rów­ w którym autor zobrazował naj­ ślę — pisał w 1972 roku, że dam nie sławnej krakowskiej czy lwow­ piękniejszy z ludowych obrzędów sobie radę. Jako ksiądz nie miałem skiej, swą działalnością naukowo- tego regionu. Całość utworu, stano­ ani jednej posady na Kaszubach, -edytorską uzasadniała polski cha­ wiącego prawdziwe odbicie duszy ale za to wszystkie, z wyjątkiem rakter dziejów Pomorza. Sychta do­ ludu kociewskiego, składa się z 7 jednej (w Sarnowie — J.M.) na Ko­ pisał do tego rzecz o słowiańskiej części, zwanych obrazami. Autor ciewiu, prawie 40 lat mieszkam na tożsamości mowy ludu pomorskiego, wykorzystał w nim. różnorodne for­ Kociewiu. Najdłużej... w Pelplinie... niezniszczalnym podmiocie i przed­ my literatury ludowej, jak przysło­ Przemierzyłem całe Kociewie, od miocie tej wielowiekowej historii. wia, porzekadła, przypowiastki, gad­ południa na północ". ki czy anegdotki, a w przypisach Sychtę pasjonowała też muzyka umieścił opisy ubiorów i pięćdzie­ Ostateczną decyzję o napisaniu i śpiew, a także sztuki plastyczne. siąt dziewięć melodii poszczegól­ nowego słownika powziął już 5 Doskonały był z niego rysownik i nych pieśni i tańców regionalnych. września 1975 roku, otrzymując 30 karykaturzysta. Na konferencji na­ Sychta wydał drukiem łącznie marca 1977 roku oficjalną wiado­ ukowej Katedry Języka Polskiego dziesięć prac z zakresu psychiatrii mość zapewniającą o jego wydaniu. WSP w Gdańsku, w 1965 roku ob­ pastoralnej, psychochirurgii i psy­ W pierwotnym zamyśle miało to dzielił wszystkich uczestników ka­ chopatologii. Opracował też szereg być dzieło czterotomowe wraz z rykaturami tamże wykonanymi. Je­ recenzji, związanych- z tymi proble­ aneksem. go wspaniałe karykatury jeszcze mami. Natomiast do prac nieopubli- W roku 1980 ukazały się drukiem przed wojną ukazywały się np. w kowanych należy ■— prócz rozpra­ pierwsze dwa tomy (do litery „N") czasopismach zagranicznych. Był też wy doktorskiej — co najmniej Słowniciioa kocieioskiego na tle malarzem. Na wystawie twórców osiem dramatów. 35 kaszubskich w Kartuzach, w 1960 wdzięczne serca ziomków Kaszub­ a także Medalem imienia Mikołaja roku wystawił trzynaście obrazów skich, Kociewiaków, Borowiaków, Kopernika (28 października 1977 ro­ —' pejzaży pastelowych, które za­ świata naukowego i duchowień­ ku). W 1977 roku otrzymał nagrodę dziwiały nie tylko techniką, ale stwa... im. Kazimierza Nitscha za osiągnię­ również kolorystyką. — Nie tylko pozostaną jego dzie­ cia w zakresie językoznawstwa oraz Był człowiekiem cichym i praco­ ła drukiem pisane — kończył swe Medal imienia Oskara Kolberga. witym, skromnym, prawym i uczyn­ przemówienie przedstawiciel Gdań­ Odmówił jednak przyjęcia nagrody nym. Pogodny, szczery i życzliwy, skiego Towarzystwa Naukowego, im, Pietrzaka ze Stowarzyszenia dalekim był od obłudy. Biskup Ko­ doc. dr hab. Andrzej Zbierski — „Pax". walski w piśmie z 18 czerwca 1968 ale również nadzieje i polecenie dla W wigilię Bożego Narodzenia 1980 roku między innymi powiedział: w nas wszystkich: „Budźta śpiącech". roku ks. dr Paweł Muller, proku­ szczególności rodzięczny Mu jestem Wyrazem wielkiego uznania i sza­ rator Kurii Biskupiej w Pelplinie, za tak wydatną i skuteczną opiekę, cunku dla Sychty była wizyta, jaką wręczył Sychcie odręczne pismo pa­ którą otaczał biednych i chorych w Pelplinie w 1956 roku złożył mu pieża Jana Pawła II, jako wyraz Pelplina. słynny polski językoznawca, jeden podziękowania za sprezentowany z największych uczonych współ­ mu w czasie wizyty w Polsce w Sychta zmarł 25 listopada 1982 czesnej Polski, prof. K. Nitsch, wy­ roku w klinice Akademii Medycz­ 1979 roku w specjalnie wykonanej rażając się jak najprzykładniej, o oprawie, komplet „Słownika gwar nej w Gdańsku przy ul. Łąkowej, jego twórczości. po przebytej operacji przepukliny, kaszubskich". pozostawiając napisany uprzednio, Papież Jan XXIII nadał mu w W 1981 roku ks. Sychta został 9 września 1982 roku testament, w 1960 roku godność tajnego szambe- laureatem nagrody Wojewody Gdań­ którym spadkobierczynią całości lana papieskiego, bp Kowalski w skiego za wybitne osiągnięcia w uczynił bratanicę, Stefanię Sychta 1964 roku — kanonika gremialnego dziedzinie kultury. (urodzoną 21 stycznia 1955 roku). kapituły katedry chełmińskiej, a w Uchwałą Miejskiej Rady Narodo­ Pogrzeb odbył się w Pelplinie, 29 1969 roku — prałata. wej w Starogardzie Gdańskim z 26 listopada. Spoczął na cmentarzu pa­ Honorowe członkowstwo nadały marca 1986 roku jedna z nowo po­ rafialnym, obok grobu swej siostry, mu Gdańskie Towarzystwo Nauko­ wstałych ulic w tym mieście otrzy­ Hanki. W pogrzebie wzięło udział we (1972), Zrzeszenie Kaszubsko-Po- mała imię ks. dr Bernarda Sych­ kilka tysięcy ludzi, w tym delega­ morskie, Towarzystwo Miłośników ty. cje z całego kraju, akcentując tym Ziemi Kociewskiej oraz Oddział To­ Zakorzeniony w ziemi kaszub­ samym znaczenie wkładu Sychty w warzystwa Literackiego imienia skiej, na terenie Kociewia przez kulturę polską. Adama Mickiewicza w Starogardzie ponad pół wieku zamieszkujący i Gdańskim (1980). W sierpniu 1982 naukowo pracujący ks. prałat dr —■ Żegnam Cię na sposób rzym­ roku Uniwersytet Gdański nadał Bernard Sychta, badacz i nauko­ ski — powiedział nad trumną, w mu tytuł doktora honoris causa tej wiec, najwybitniejszy współczesny imieniu społeczności akademickiej, uczelni. folklorysta Kaszub, Kociewia i Bo­ doc. dr hab. Edward Breza — Sit Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie rów Tucholskich, historyk, języko­ Tibi terre levis (niech Ci ziemia wyróżniło Sychtę Medalem Stolema znawca i etnograf z nawiązką speł­ lekką będzie). Lekką nie dlatego, (1968), a redakcja „Liter" — Orde­ nił życzenia swoich najbliższych — żeby Cię uciskała, bo przecież rem Stańczyka (1969). Uhonorowany własnym dziełem rozsławił życie śmierć odebrała Ci czucie, lecz lek­ został nagrodami Ministra Kultury ludu na cały kraj. ką, bo przeżyłeś życie bogate w do­ i Sztuki, Józefa Tejchmy (1975) i konania... I oto są przy Tobie Wydziału Nauk Społecznych PAN, dr JÓZEF MILEWSKI

Franciszek Kamecki WIERSZE z cyklu BOROWIACKIE JĘZYKOWANIE

MONOLOG Z CEKCYNA O KOLEŻANCE Ja i moja koleżanka kupilim sobie czarne suknie na śmierć, Mówią ci, obejrzą sie, ona już dwa lata nie żyje, jak bym z krzesła spadla; ja przy grobie jej mówię: — baba jak kysta sztabilbaba — moja suknia czeka na mnie w szafie. nogi cienkie buty i szpilki a brzuch leży na kolanach siedzi sobie gruba PORTRET MATKI a wytrzyma dwa dni w pociągu — Bym mu dała po sznablu, co teraz za gzuby! jak jedzie do Częstochowy — Prawdziwe kaduki! pisuje z paulinami Tak mówiła matka Cylka zapraszają zbierając kamuszki i chrust. dała swój majątek im — Wszyściutko musi być czyste, Franulku, a ja głupia po co sprzedałam swoje? tędy pójdzieta z moim pogrzebem.

36 IRENEUSZ MODZELEWSKI

Tczew, jedno z największych miast Pomorza Gdańskiego, a największe na Kociewiu, o starej metryce i burzliwych dziejach, nie doczekał sie_ współczesnego opracowania swej historii. Oprócz przestarzałych, napisa­ nych tendencyjnie publikacji badaczy niemieckich i zdezaktualizowanej monografii Raduńskiego z lat międzywojennych, istnieją tylko mało znane opracowania prof. Edwina Rozenkranza, dotyczące wczesnych dzie­ jów miasta. Artykuł ten rozpoczyna cykl, mający przybliżyć Czytelnikowi miasto i jego ciekawe, nierzadko dramatyczne dzieje.

1. Warunki geograficzne i początki osadnictwa

POŁOŻENIE TCZEWA, Żuław w urodzajny teren rolniczy. Powstały na nim ZAPLECZE GOSPODARCZE bogate, cieszące się dużą autonomią, wsie np.: poło­ żone naprzeciw Tczewa, na prawym brzegu Wisły, I SZLAKI KOMUNIKACYJNE Lisewo i Stara Wisła. XIII—XV WIEKU Gospodarce człowieka sprzyjała położona na za­ chód i południe od miasta Wysoczyzną Kaszubska. Pokryta była na przeważającym obszarze dąbrowami i lasami mieszanymi obfitującymi w zwierzynę. Z la­ Tczew położony jest na zachodnim brzegu Wisły, sów tych człowiek czerpał pożywienie, materiał bu­ na styku dwóch krain geograficznych: Wysoczyzny dulcowy, opał i inne pożytki. Gleby okolic Tczewa i Kaszubskiej i Żuław Wiślanych, miejscu gdzie ero­ Starogardu należą do najżyźniejszych na Pomoirzu zyjna krawędź wysoczyzny, towarzysząca od połud­ Gdańskim. Występowały też duże obszary obfitych nia Wiśle, oddala się od rzeki w kierunku północno- lak i pastwisk. Sprzyjało to rozwojowi rolnictwa i zachodnim. Na północ i wschód od miasta rozciągają coraz gęstszejszej sieci osadniczej1. Już w XIII wie­ się Żuławy, przedzielone Wisłą na Żuławy Stebiew- ku w najbliższej okolicy Tczewa istniała bardzo duża skie (Gdańskie) i Wielkie Żuławy (Malborskie). Jest jak na ówczesne uwarunkowania liczba osad wiej­ to silnie podmokła nizina, powstała na skutek osado­ skich. Źródła wymieniają wsie: Bałdowo, Brzuśce, wej działalności Wisły. W XIII wieku większą część Czarlin, Dąbrówka, Duża i Mała Słońca, Du­ obecnych Żuław zajmowały wody, bagniska, mocza­ ży i Mały Garc, Gościszewo, Gorzędziej, Klę- ry- Obszar ten na terenach niebagnistych w średnio­ piny. , Lubiszewo, Maleniin, Małżewko, wieczu porośnięty był lasami łęgowymi z przewagą Mieścin, Miłobądz (2 osady), Piotrowo, Pelplin (2 osa­ dębów, jesionów, grabów, wiązów i topól. Bagna i dy), Pomyje, Pszczółki, Pustkowo, Radostowo, Rajko- moczary porastały wierzby, olchy, osiki i brzozy. Silne wy, , Śłiwiny, Stanisławie, Subkowy (2 osa­ zakwaszenie gleb nie sprzyjało uprawie i hodowli. dy), Swarożyn, Szczerbięcin, Szpęgawa, Turze Małe i Osadnictwo skupiało sdę na terenach niezalewowych, Wielkie, Waćmierek, Wola, Zajączkowo, . opierając gospodarkę na rybołówstwie i łownictwie. Po wydarzeniach 1309 roku zaginęły istniejące wcześ­ Dopiero rozpoczęte pod koniec XIII wieku prace me­ niej wsie: Babimost, Bescza, Chochlice, Dobkowo, Go- lioracyjne przekształciły do końca XIV wieku obszar łostkowo, Klesowo, Brzeźno, Preoza, SkrempinO',

37 Księstwa Pomorza Gdańskiego oko­ ło 1230 roku. Linia cięgła: granica Pomorza Gdań­ skiego Linia przerywana: granice księstw Pomorza Gdańskiego Linia kropkowana: granica Krajny, obszaru spornego z książętami ku­ jawskimi i wielkopolskimi Szraf kropkowy: posiadłości pomor­ skie w Prusach Obszary dołączone do dzielnicy lu- biszewskiej w 1229 roku: A. Ziemia zaborska, B. Ziemia gniewska, C. Ziemia tymawska

Osiek, Tulice, Warszowo, Żarnomino i położone u ków morskich (szkut i kog) umożliwiał ich żeglugę bram Tczewa wsie Ramlow i Jaśnicz2. po Dolnej Wiśle. Położenie Tczewa sprawiło że po­ Występujące między Gniewem a Tczewem najbo­ wstał tu port morsko-rzeczny posiadający połączenie gatsze na Pomorzu złoża łatwo dostępnych darnio­ z morskimi szlakami żeglugowymi na Bałtyku po­ wych rud żelaza, pokłady gliny, żwiru, piaski i gra­ przez odnogi Wisły: Leniwkę, Nogat i Tugę (Tuga nity polodowcowe dawały surowiec dla garncarstwa, tylko w XIII wieku)'1. szklarstwa, hutnictwa, rzemiosł obróbki żelaza i bu­ 3 Okolice Tczewa były już na początku XIII wieku dowlanych . najbardziej wylesionym obszarem Pomorza. Spowo­ Wisła z płynącymi na południu i zachodzie od Tcze­ dowane to było coraz intensywniejszą gospodarką wa w bagnistych dolinach Knybawą i Szpęgawą oraz człowieka, która przekształciła te ziemie w przodu­ liczne strumienie i jeziora zapewniały obfitość ryb jący gospodarczo region Pomorza Gdańskiego w XIII i ułatwiały obronę. wieku. Także doskonałe miejscowe warunki obron­ Tczew leżał na skrzyżowaniu ważnych szlaków ko­ ne, strategiczne położenie kontrolujące obszar Żuław munikacyjnych. Najważniejszą na Pomorzu Gdańskim i Wisłę, sytuacja polityczna w księstwach pomorskich była droga wiodąca z głębi ziem polskich przez Wy­ oraz czynniki wymienione wcześniej sprawiły, że w szogród, Świecie, Nowe, Gniew, Gorzędziej, Lubisze- pierwszej połowie XIII wieku powstały sprzyjające wo do Gdańska, która stanowiła kontynuację pradaw­ warunki do powstania miasta, które w tym okresie nego szlaku bursztynowego. W dokumentach trakt ten szybko awansowało do jednego z najważniejszych zwano „Via mercatorum" (droga kupców 1198) „pu- ośrodków polityczno-gospodarczych Pomorza Gdań­ blica strata" (1276). skiego. W Tczewie istniał stary i ważny przewóz wiślany na przecinającą Wielkie Żuławy, od połowy XII wie­ ku, ,,drogę pomezańską", wiodącą do Prus. Po utwo­ rzeniu państwa krzyżackiego w pierwszej połowie ŚLADY NAJSTARSZEGO OSADNICTWA XIII wieku z Tczewa wychodził ważny szlak łączący TCZEWSKIEGO ziemie zakonne z Nową Marchią. Biegł on przez Sta­ rogard, Raciąż, Lędyczek, Myślibórz. Zwano go „via Początki osadnicze mają stary rodowód sięgający marchenium", „via regia" (droga królewska). schyłku epoki brązu. Niestety, większość jego śladów W Tczewie zbiegały sio drogi o znaczeniu lokalnym, bezpowrotnie zatarła późniejsza działalność człowie­ łączące miasto z zapleczem nip.: trakt z Tczewa do ka.1 Więcej stanowisk i odkryć archeologicznych z Kościerzyny przez Lubiszewo i Skarszewy, z Tczewa najbliższych okolic Tczewa, wobec nielicznych doko­ przez Czatkowy do Steblewa (droga, żuławska). W nanych przypadkowo (najwięcej w trakcie budowy dziejach Tczewa niepoślednią rolę odgrywała, płyną­ w drugiej polowie XIX wieku węzła kolejowego) w ca u podnóża miasta, Wisła. Była ona szlakiem ko­ samym Tczewie, pozwala tylko na przybliżoną re­ munikacyjnym od zamierzchłych czasów. Jednakże konstrukcję dziejów najstarszego osadnictwa. gwałtowne zintensyfikowanie żeglugi wiślanej nastą­ Z 1711 roku pochodzi pierwsza wzmianka o znale­ piło w XIII wieku. Tczew, ze swym doskonale osło­ zieniu w Tczewie dziesięciu popielnic, prawdopodob­ niętym naturalnym portem, był jednym z ważniej­ nie wczesnośredniowiecznych. W 1871 roku na Dol­ szych punktów na drodze wiślanej łączącej ziemio nym Mieście odkryto grób skrzynkowy z czternasto­ polskie i zakonne z morzem. Niegościnne warunki te­ ma urnami-pcpielnicami, będący prawdopodobnie po­ renowe XIII wiecznych Żuław powodowały, że Tczew zostałością po osadnictwie plemion kultury pomor­ był jedynym pewnym punktem oparcia dla żeglują­ skiej. Kultura ta zwana także wschodniopomorską cych po Wiśle na odcinku od Gniewa do Gdańska. lub wejherowsko-krołoszyńską wykształciła się w Stan rozwoju ówczesnej techniki szkutniczej powo­ pierwszej polowie VI wieku p.n.e. z grupy kaszub­ dował, że wielkość i tonaż stosowanych wtedy stat­ skiej kultury łużyckiej. Układy osadnicze tej kultury

38 Osadnictwo i szlaki komunikacyjne okolic Tczewa w XIII wieku, (oprać, autora wg E. Rozenkranza „Rozwój ośrodków miejskich Lubiszewo-Tczew-Go- rzędziej w XIII w.").

Osady znane: 1. Pomyje, 2 i 3. Pelplin, 4. Wo­ la, 5. Garc Wielki, 6. Garc Mały, 7. Rajkowy, 8. Ra­ dostowo, 9. Brzeźno, 10. Waćmierz, 11. Brzuśce, 12. Subkowy, 13. Słońca Wielka, 14. Słońca Mała, 15. Gorzędziej, 16. Swarożyn, 17. Waćmierek, 18. Czarlin, 19. Śliwiny, 20. Bałdowo, 21. Knybawa, 22. Stara Wi­ sła, 23. Lisewo, 24. Koźliny, 25. Czatkowy, 26. Lubi- szewo, 27. Stanisławie, 28. Dąbrówka, 29. Zajączko- wo, 30 i 3il. Miłofoądz, 32. Pszczółki, 33. Skowarcz, 34. Krępiny, 35. Malenin, 36. Rukosin, 37. Małżewo, 38, Małżewko, 39. Turze, 40. Szczerbięcin, 41. Posto- łowo.

Osady zaginione: A. Klesowo, B. Warszów, C. Skrępino, D. Bescza, E. Ramlow, F. Babimost, G. Chochlice, H. Gołostowo, 1. Zantyr. Linia przerywana: szlaki komunikacyjne.

'■-. ^

mają silne powiązanie z siecią wodną. Największe su. W okresie tym (VI—X w.) stwierdzono ponowne skupisko osadnicze kultury pomorskiej na Pomorzu kształtowanie i zagęszczanie skupisk osadniczych, któ­ Gdańskim zajmowały obszar wokół środkowego i dol­ re nabrały cech trwałości i przetrwały do czasów nego biegu Wierzycy. Ludność kultury pomorskiej powiązania tutejszego regionu z państwem pierwszych (VI—II wieku p.n.e.) zamieszkiwała w domach drew­ Piastów. Tczew stanowi w tym okresie jeden z punk- nianych o konstrukcji słupowej i połziemiankach tworzących otwarte osady, zajmowała się głównie ho­ dowlą i uprawą, a ubocznym zajęciem było myśli­ stwo i rybołówstwo. Uzyskiwane nadwyżki produk­ cyjne przeznaczano na wymianę na luksusowe towa­ ry południowoeuropejskie napływające szlakiem bur­ sztynowym. W Tczewie znaleziono pochodzące z tych czasów importowane paciorki szklane i muszle kauw. W 1878 roku na Nowym Mieście na obszarze zamknię­ tym ulicami Kolejową, Nowotki i Wierzbową, odkry­ to cmentarzysko urn wraz z wyrobami z burzsztynu ii brązu z okresu rzymskiego (I—IV w. n.e.). W drugiej połowie XIX wieku podczas budowy starego dworca kolejowego odkopano także, obok urn z okresu rzym­ skiego, cmentarzysko grobów szkieletowych z wyro­ bami z brązu, z okresu wędrówki ludów (V—VII w.). Znaleziono tam wykonane z brązu: gruby naramien­ nik, naszyjnik, grot, dwa małe dłuta, dwa pręciki z uszami i pierścień. Migracjom ludności z tych tere­ nów towarzyszy rozrzedzenie osadnictwa i upadek rzemiosł kowalskich, odlewniczych i bursztyniarstwa. Zamknięcie szlaku bursztynowego spowodowało na­ wiązywanie kontaktów handlowych z ziemiami poło­ żonymi na zachód' oraz kontaktów morskich ze Skan­ dynawią, skąd napływa broń, żelazo, iprzedmioty zbyt­ ku oraz złote monety bizantyjskie. W latach 1948—50 w trakcie budowy w obrębie miasta drogi E-16 (obec­ nej drogi nr 1) natrafiono na zabytki z epoki rzym­ skiej. W najbliższej okolicy Tczewa znaleziono złote monety bizantyjskie, napływające tutaj w okresie wędrówek ludów. Odkrycia te są pozostałością po osadnictwie ludności kultur oksywskiej i wielbar- skiej. W epoce rzymskiej obszary Pomorza stają się po raz pierwszy przedmiotem zainteresowania Gre­ ków i Rzymian. Tutejszych Słowian nazywają We- medami (Weneci), znają Wisłę (Vistula), Zatokę Gdań­ Ośrodki osadnicze Tczewa z około 1226 roku. ską (Zatoka Wenedzka), wymieniają na tutejszym te­ 1. Gród na wzgórzu Zamajte, 2. Podgrodowa osada renie nazwy niektórych osad min. dotychczas nie­ rzemieślnicza, 3. Osada rolnicza przy kościele, 4. Osa­ zidentyfikowane Budorgis i Scurgon. W 1879 roku, da rybacka, 5. Osada Jaśnicz przy jeziorze o tej przy ul. Zamkowej odkryto wczesnośredniowieczną samej nazwie, 6. Prom, 7. Port, 8. Linia terasy nad­ ceramikę oraz ślady istnienia -rzemiosła z tego okre- brzeżnej, 9. Główne trakty handlowe.

39 tów osadniczych wykształconej w VII wieku naj­ ROMAN LANDOWSKI większej organizacji plemiennej Pomorza Gdańskiego rozmieszczonej w dorzeczu Wierzycy. Plemię to zaj­ mowało obszar o powierzchni 150 km2, a Tczew le­ żał na północno-wschodniej rubieży tego skupiska osadniczego. Wobec wielości pozostałości po grodach i osadach z tego okresu brak jest do dzisiaj dokład­ nej ich inwentaryzacji, nie mówiąc już o przebada­ niu archeologicznym. Organizację plemienną domi­ nującą na tym obszarze identyfikują uczeni z plemie­ niem „Uerizane" (Wierzyczan) wymienionym w opisie grodów i terytoriów położonych na północ od Duna­ ju sporządzonym w IX wieku przez tzw. „Geografa Bawarskiego". Plemię to miało posiadać dziesięć gro­ dów, co porównując z innymi umieszczonymi w opi­ sie, wskazuje na jego potęgę i znaczenie. Zrąb osad­ niczy i polityczny tego plemienia wszedł w kształcie prawie niezmienionym w czasy historycznie bardziej znane jako dzielnica lubiszewska. Odkrycia granito­ wego bożka i innych pozostałości kultowych, pozwa­ lają na wysunięcie hipotezy o istnieniu na zachód od Tczewa (Swarożyn, Nowy Wiec) ośrodka kultu po­ gańskiego dla całego Pomorza Gdańskiego5. Wszystkie te odkrycia archeologiczne dowodzą, iż mogła istnieć w Tczewie ciągłość osadnicza od około O NIEDOPEŁNIONYM V wieku p.n.e. aż do chwili lokalizacji miasta w 1260 roku. Najstarsze osadnictwo skupiało się wokół zniesionego w drugiej połowie XIX wieku wzgórza POEZJOWANIU Zamajte. Na wzgórzu tym w XI—XIII wieku istniał gród o dużo wcześniejszej metryce, będący ogniwem JACKA KLIŃSKIEGO całego łańcucha warowni ulokowanych wzdłuż Wisły od czasów wczesnośredniowiecznych, osłaniających wschodnią rubież Pomorza i będących punktem opar­ cia dla ekspansji pomorskiej na tereny pruskie. Sze­ rzej o odkryciach archeologicznych pisze M. Haftka w artykule „Z dziejów badań archeologicznych Tcze­ wa" (Nr 3 „KMR").

NAZWA MIASTA Od początku swych dziejów miasto miało stosowane, obok siebie dwie nazwy: „Derszewo i Tczew. Po raz pierwszy na wzmiankę o osadzie „Trsow" natrafia­ my w dokumencie księcia Grzymisława z 1198 roku. Na XIII wiecznych dokumentach spotykamy nazwy: 1252 Ser.sovie, 1253 Dersowie, 1255 Dirszowe, 1256 Dersov, Dersoue, territorio Dersowiensi, 1258 Dirs- sowe, Dyrsove, 1263 Trssew, 1277 Tressev, 1284 Tres- sew, Tresw, Thsczow sive Dersaua. Wśród językoznawców brak jest zgodności co do pochodzenia tych nazw. Jedna z teorii onomastycz- nych głosi, że „Tczew" jest nazwą pochodzenia pru­ skiego. Drudzy wskazują, że nazwa ta jest kontynua­ cją słowiańskiej nazwy „Treściew". Ma to być nazwa topograficzna utworzona od słów „treść" — trzcina i „trścia" — sitowie. Uzasadnia się ją pierwotnym wy­ KRZYSZTOF KUCZKOWSKI glądem terenu osady, położonej na porośniętym sito­ wiem i trzciną brzegu Wisły. Nazwy „Derszewo" do­ tychczas nie udało się przekonywująco wyjaśnić. Na­ zwy tej używano jeszcze w początkach naszego wie­ ku. Podobnie i takie same nazwy •— Derszewo wy­ stępują na ziemiach polskich. Jej zniemczoną wersją jest niemiecka nazwa miasta „Dirschau"7. Ireneusz Modzelewski

Przypisy 1 Historia Gdańska, t. 1, s. 71 i n. 2 Rozenkranz E.: Rozwój ośrodków miejskich Lubiszewo— —Tczew—Gorządziej w XIII wieku, s. V i n. 3 Historia Gdańska, t. 1, s. 75—76. * Rozenkranz E.: Rozwój ośrodków..., s. 12 i n., także Godlewski J. i Odyniec W.: Pomorze Gdańskie, koncepcje obrony i militarnego wykorzystania od wieku XIII do 1939, s. 47 i n. 5 Rozenkranz E.: Zabytkowy Tczew — analiza historyczna rozwoju przestrzennego miasta do połowy XIX wieku, rozdz. 3, także Historia Gdatiska, t. 1, s. 27 i n. 8 Tczew studium historyczno-urbanistyczne, t. 1. 7 Nazwy miast Pomorza Gdańskiego, pod hasłem „Tczew' , w latach dwudziestych naszego stulecia Rudnicki wysuną! O WIERSZACH hipotezę powiązania nazwy Tczewa z legendarnym pruskim „Truso". Koncepcja ta, w świetle najnowszych badań i od­ kryć, upadla. ROMANA SENSKIEGO 40 Długo się zastanawiałem, gdzie zamieścić odsłaniała również własny świat na tkaninach. wiersze Jacka Klińskiego — w „Naszych pro­ Interesujące były to wystawy, miały coś z ar­ mocjach" czy w „Regale regionu". Na kolum­ tystycznego autentyzmu, bo i wernisaże były nie początkujących było niezręcznie, chociażby prawdziwe, w czasie których Jacek witał goś­ z tego powodu, że taka promocja nieżyjącego ci, udzielał informacji, rozwiewał wątpliwości, autora nie może już mobilizować. W „Regale" zawsze chętny do dyskusji, a te często prze­ zaś przyjęto omawiać twórczość dopełnioną, ciągały się do późnych godzin. rozumiejąc przez nią utwory wydane już dru­ Jego oleje i akwarele były pełne przestrze­ kiem, które weszły w obieg społeczny. Ale pa­ ni, w której umieszczał swoje barwne kule, mięć o Autorze nakazała jednak zaliczyć jego ptasie motywy, jaskółcze loty czy wyobrażenia wiersze — drukowane po raz pierwszy — do morskiego dna. Owe abstrakcyjne, nieosiągalne dokonań godnych ocalenia. Niewielki to wpraw­ dla człowieka przestrzenie stały się mottem dla dzie awans, ale — być może — uwidocznienie życia i twórczości. Podziwiano je, chociaż nie pośmiertnego debiutu Jacka, drukowanego na zawsze rozumiano. Jednych denerwowały, in­ „Regale regionu", bo na to przecież zasłużył, nych zniewalały. spowoduje iż jego poezjowanie dopełnione zo­ Jednak wcześniej, nim zaczął malować, pu­ stanie chociaż w części. blicznie ujawnił się w innej dziedzinie. Muzy­ Kilkakrotnie przeglądałem i czytałem „sa­ ka była jego pierwszą muzą. Zauroczony bea­ morodny" zbiorek wierszy Jacka Klińskiego. tem, jeszcze jako licealista spróbował swoich Trafił do mnie z „prywatnej kolejki" czytają­ umiejętności, na perkusji. Zanim zasiadł za cych, przekazywany z rąk do rąk, jako osobli­ prawdziwym instrumentem, ćwiczył na karto­ wość dla tych, którzy go znali. Jest to dwuna- nach i garnkach. Ponieważ był uparty założył stostronicowy zbiorek wierszy, przepisanych zespół. Na początku były „Szkwały", potem na maszynie, oprawiony w szary karton i uzu­ „Lock-up" i udział w przeglądach muzyki pełniony reprodukcjami malarstwa polskiej awangardowej. Jacek wszędzie przewodził, a awangardy. Ich obecność między wierszami nie kiedy opanował gitarę i ustną harmonijkę, jest przypadkowa, podobnie jak również ich wspólnie z Grzegorzem Ciechowskim powołał dobór. Jacek dla wielu był przede wszystkim zespół „Nocny pociąg". Było w jego nazwie malarzem. Miał kilkanaście wystaw, uczestni­ coś z poezji i kłopotliwej codzienności. Wolny czył w plenerach, pokazywał swój wyobrażo­ czas dzielił Jacek między Tczewem a Toru­ ny świat na prezentacjach zbiorowych, indy­ niem, dojeżdżając na próby, bowiem Grzegorz widualnych, ostatnio wspólnie z żoną Teresą, wówczas studiował polonistykę na UMK. Rów­ która nie chciała pozostać w cieniu i początko­ nocześnie był jeszcze zespół „Juventus" w wo bardzo nieśmiało, potem coraz odważniej Tczewie, gdy nowa generacja wchodziła ze

SŁOWA NA BURTACH, taki tytuł nosi ko­ surdem, dlaczego bowiem wiersz o Sopocie ma lejny tomik wierszy Romana Senskiego. Zbio­ być „ważniejszy" od tekstu o Pucku, a z kolei rek opublikowany został przez oficynę niepro­ wartość obydwu poprzednich ma być „więk­ fesjonalną, zawiera szesnaście wierszy inspiro­ sza" od utworu o kapliczce w Sartowicach), wanych najogólniej mówiąc — morzem. ale mierzona jest siłą talentu autorów czy au­ tora, stopniem opanowania poetyckiego rzemio­ Tom wierszy o morzu... O Ustce, Mielnie, sła, umiejętnością przetworzenia tematu. Władysławowie, Sopocie... I zaraz budzi się Wiersze Romana Senskiego z powodzeniem wątpliwość, bo czy w ogóle istnieją wiersze unikają mielizn grożących poetom-pejzaży- „czysto tematyczne"? Owszem, gdybym po­ stom, nie starają się zastępować przewodni­ szperał w pamięci, mógłbym przytoczyć parę­ ków turystycznych i bedekerów. Dla autora naście tekstów z różnych podręczników me­ „Wahadła serca" określone geograficznie miej­ todycznych, wierszy akademijnych, okolicznoś­ sce jest przestrzenią poetyckich refleksji, kon­ ciowych, konkursowych, wierszy z gazetek tekstem inspirującym przeżycie i przeżyciem ściennych i pensjonarskich sztambuchów, wier­ stwarzającym kontekst. A przyznać trzeba, że szy — widokówek, wierszy — landszaftów, R. Senski umiejętnie potrafi łączyć konkret itp., ale przyjmijmy, że jest to margines lite­ poetycki z realiami, pisze o tej swojej umie­ racki, stara szuflada wypełniona tekstami niż­ jętności: to tylko rzecz wyobraźni // podsłu­ szej użyteczności publicznej, skażonymi utyli- chać modlitwą plaży; w tymże wierszu formu­ taryzmem i poetycką niedojrzałością. Istota łuje swoje poetyckie credo: to rzecz — żywioł wiersza tkwi przecież w wieloznaczności, tekst krępować słowem // po horyzont. Tak, to du­ poetycki nie daje się sprowadzić do tematu czy ża rzecz, rzecz nie nowa i, że tak powiem, in­ hasła. Dlatego też wartość każdej analogii czy terdyscyplinarna. Wie o tym i autor „Słów na tematycznego tomu wierszy zasadza się nie burtach", przywołując czy raczej wspomaga­ na atrakcyjności tematu (w obszarze poezji jąc się wizjami plastycznymi Potworowskiego hierarchizowanie tematów jest oczywistym ab- i Jonasza Sterna.

41 swoją muzyką do kościołów, co też nie wszy­ długą, niemal do pasa, brodą. Do tego nosił stkim się podobało. Z biegiem czasu „młodzi koszulki z nadrukiem, które dopiero później zbuntowani" spoważnieli, niektórzy się roz­ weszły cło powszechnej mody. On w Tczewie pierzchli i Jacek został sam. Wówczas zaczął był pierwszy. pisać własne ballady, akompaniując sobie na Wcześniej czy później jego poezjowanie zo­ gitarze i wspomogąjąc się harmonijką. To rów­ stałoby dopełnione. Zapewne doczekałby się nież było awangardowe, z gatunku protestson- dojrzałości wypowiadania słowami, które ukry­ gów — przeciw wojnie, okrucieństwu, codzien­ wał, jakby nie wierząc jeszcze w ich wartość. nej beznadziejności — w obronie życia i czło­ Ballada była mu najbliższa i na nią się w koń­ wieka. Na koncertach wyróżniał się sobą i tym cu zdecydował. co prezentował. Zarośnięty, w dużym kapelu­ Ostatni raz śpiewał w 1981 roku podczas co­ szu śpiewał prostym, pewnym głosem. Zdobył rocznego przeglądu „Czerwonego Gryfa". Wy­ kilka wyróżnień, nagród, podobnie jak za swo­ stępował ostatni, sam na scenie, w świetle je obrazy. punktowego reflektora. W ostatnim utworze Wówczas po raz pierwszy ujawnił się jako pękła mu struna w gitarze. Przez moment się poeta, ale tylko „wyśpiewując" swoje wiersze. zawahał... Artystyczna dusza Jacka dopełnia się dopiero I nastąpił ten dzień, który każdemu jest za­ nad lekturą owego „samorodnego" zbiorku, pisany, ale w przypadku Jacka nastąpił zde­ skromnie nazwanego „Wiersze". Tych kilka­ cydowanie za wcześnie. Zmarł w sylwestrową naście zawartych w nim tekstów powstało w noc, na przełomie lat, zabrany przez bezsen­ latach 1973—1975, autor datował swoje wier­ sowną śmierć. Dnia 2 stycznia 1982 roku, gdy sze, dlatego łatwo dzisiaj określić ich metrykę. wiadomość ta obiegła miasto, nie wszyscy Wiele z nich przeznaczał swoim najbliższym. chcieli w to uwierzyć. Ale był to fakt i potem Przy niektórych pojawiła się dedykacja — Te­ w tczewskim środowisku kulturalnym zrobiło resie. Chyba dwie sfery obchodziły go naj­ się smutno. Nowy rok zaczął się źle, jakby za­ bardziej — intymność i protest. W swojej in­ drwił w chwilach składania życzeń, a tym za­ tymności był delikatny i oględny, drapieżniej wsze towarzyszyły nadzieje na sukces;/, powo­ wypowiadał się protestując. dzenia, dokonania wzbogacające wnętrza in­ Ci, którzy znali Jacka, uważają że cały był nych. Ten dzień jednocześnie ostrzegł przed protestem. Demonstrował ekstrawagancję, lekkomyślnością. zwracał uwagę swoim wyglądem. Był taki czas, W dzień pogrzebu zima pokazała co potrafi. gdy kontestował ostrzyżoną „na zero" głową i Mroźny wiatr siekł śniegiem. Na oblodzonej szosie pochylone postacie śpieszyły na sucho- strzycki cmentarz. Rząd odprowadzających go przyjaciół rozwlókł się na znaczną odległość. Milczące gromady ludzi walczyły z lodowaty­ mi podmuchami i myślami o czymś, co wyda­ wało się być niesprawiedliwym. Jak się to sta­ ło, że człowiek, który do wszystkiego doszedł Jest wreszcie w zbiorku poety z Kęsowa sam, potrafiący najlepiej docenić własny wysi­ miejsce na refleksję ogólniejszej natury. My­ łek, wartość nagromadzonych nadziei, nie mógł ślę tu o wierszu „Prognoza", trafnie oddają­ osiągnąć celu. Zastanawiali się nad tym oglą­ cym lichą sytuację, w jakiej obecnie znajduje dający jego prace na pośmiertnej wystawie, się mowa wiązana: zorganizowaną przez żonę Teresę w marcu miejscami opady uczciwych słów 1983 roku. Długo, bardziej wnikliwie przyglą­ a tak. — raczej zamglenia dano się wówczas jego obrazom... im bardziej ścielą się wokół wiersza Dzisiaj miałby już chyba swój drukowany tym więcej milczenia na półkach tomik poezji. Wszystko na to wskazuje, że tak dłonie łapią na lep sylaby mogło się stać. Byłby bardem własnych son­ a wisielcze wiatry gów, ulubionych ballad. Niestety, po trzydzie­ podwiewają wady i kompleksy stoletnim Jacku został ten jeden, osobisty zbio­ rek własnoręcznie przepisany na maszynie, w nad Polską bez zmian — ivyż trzech miejscach spięty zszywaczem. Jest w wdziera się w niżowy klin poezji nim jeden tekst bez tytułu, krótki jak motto, lokalnie ktoś przymrozi ale z pojemną tęsknotą. do szpiku tomiku * * * Nic dodać, nic ująć. Żeby jednak nie kończyć to przestrzeń bez postawienia kropki nad „i", powiem, że zmusiła człoiaieka wiersze R. Senskiego przywiało razem z by gonił i uciekał „miejscowymi opadami uczciwych słów". Właś­ jak źle bez przestrzeni nie tak Senski wierszuje — uczciwie, solidnie, W innym wierszu jest też życzenie ■— choć bez rewelacji. NIECH BĘDZIE NAJCISZEJ — jakby zapo­ wiedź tego, co miało się zdarzyć po siedmiu Krzysztof Kuczkowski latach, gdy z trzaskiem zerwana struna wyda­ ła z gitary fałszywy akord... Roman Senski: Słowa na burtach, Wyd. Liga Morska Oddział w Świeciu n/W, 1987 Roman Landowski

42 jesteś tak blisko jesteś najbliżej a jest mi zimno nie idziemy w parki zielone ptaki niosą nam wołanie ogrody puste pełno w nich naszych śladów okna otwieram otwieram bramy słowem zamknięte ukrytym kluczem biegnę w drogę siedząc skulony

POWITANIE SYNA

krzyk którym powiedziałeś DO PRZYJACIÓŁ MOICH jestem zatrzymał wszystko i radość wyzwolił niosłem ciebie jak kruszec drżałem Choć was nie widzę wszystko co tobą jest nie słyszę takie małe i piękne i jestem sam ze sobą oczy w żądzy widzenia o jedno proszę jednego życzę prześcigają światło niech będzie najciszej ręce zrywają kotary tajemnic wówczas owoce wysokiego drzewa oddech dziecka jesteś jak dzban pełen wody jak wybuch wzbogacasz w soki ziemię dotyk ręki z której wyrosłeś jak wyznanie wzbraniasz jej wyschnąć kształt drzewa w pajęczynę pęknięć jak błyskawica jesteś miłości wasz głos nadzieją jak przestroga wiarą zachowaj w sobie człowieka a słowo w człowieku Boga ciałem...

43 W 1986 ROKU ten obiekt uważają za ruinę. Au­ łączenia Pomorza do Macierzy. Czy­ tor, po wyczerpującym zarysie telnik otrzymuje więc relację z Kociewiu poświęcono niewiele miej­ dziejów owego zabytku architekto­ pierwszej ręki. sca. Były to jednak publikacje cen­ nicznego, przedstawił koleje jego W tym samym numerze Zdzisław ne, uzupełniające wiedze; o naszym odbudowy, która ma być ukończo­ Mrozek w artykule KSIĄDZ RO­ regionie. na na 650-lccie nadania Świeciu MUALD FRYDRYCHOWICZ I JE­ W zawsze życzliwym tematyce praw miejskich, a więc w -następ­ GO DZIEŁO przedstawił sylwetkę regionalnej PTTK-owskkn kwar­ nym roku. jednego z najwybitniejszych profe­ talniku turystyczno-krajoznawczym W nr 12 (164) Kazimierz Ickie­ sorów Collegium Marianum w Pel­ województw północnych wicz swój artykuł WŁADYSŁAW plinie. Czytelnik poza szkicem bio­ KIRSTEIN — WSPÓŁCZESNY graficznym tego historyka, otrzymał JANTAROWE SZLAKI KOLBERG POMORZA GDAŃSKIE­ omówienie najważniejszych prac GO poświęca pamięci zmarłego po­ odnotowaliśmy za ubiegły rok wy­ Frydryehowicza. pularyzatora folkloru pomorskiego, W następnym łączonym numerze, jątkowo tylko jeden materiał: w tym także Kociewia. W numerze 1 (199) Józef Milewski 3—4 (14—15) dwa kolejne artykuły zamieścił obszerny artykuł SZLA­ Najwięcej miejsca ni swoich ła­ w znacznych fragmentach dotyczą KIEM PRAWDY I LEGENDY W mach tematyce kociewskiej użyczył również dziejów regionu kociew- GODZISZEWIE I OKOLICY. Poza ■kwartalnik skiego. Roman Landowski w szki­ ■wstępnym opisem dziejów wsi, au­ cu WĘDRÓWKI POMORSKIEGO tor skupił uwagę czytelników na POMORZE, GRYFA, analizując rozwój i szlak związkach Godziszewa z wydarze­ godła Pomorza, wiele miejsca po­ niami wojen szwedzkich XVII wie­ organ Związku Przyjaciół Pomorza, święca herbowi miasta Tczewa. ku. Głównym tematem dla wyja­ chociaż ukazały się tylko dwa po­ Gryf grodu Sambora zajmuje szcze­ śnienia sporu między prawdą i le­ dwójne numery. gólną pozycję w heraldyce pomor­ gendą są dwa teksty — podanie skiej, bowiem jego barwy i szcze­ F:r. Biernackiego o pięknej hrabi­ góły rysunku stanowią w wielu nie z Obozina, która nie przyjęła przypadkach ważną odrębność roz­ oświadczyn szwedzkiego rotmistrza poznawczą. i zapis M. Libabera w godziszew- Natomiast Konrad Romanowski skiej kronice parafialnej o rzeko­ w artykule o prasie polskiej w cza­ mej bitwie Czarnieckiego w 1657 sach pruskiego zaboru, zatytułowa­ roku. Jest w artykule szereg cie­ nym GDY NAD WISŁĄ SIANO kawych informacji o poszukiwa­ POLSKIE SŁOWO, omawia min. niach w Jeziorze Godziszewskim czasopisma wychodzące na obszarze śladów walk polsko-szwedzkich. Kociewia. Spory fragment artykułu informuje o pelplińskim „Pielgrzy­ POMERANIA mie", piśmie szczególnie zasłużo­ nym dla obrony polskości na Po­ ■miesięcznik spoleczno-kulturalny, morzu. zgodnie z formułą programową wy­ Stanisław Sarnowski przedstawia dawcy, Zrzeszenia Kaszubsko-Po- tekst KONCEPCJA BUDOWY POR­ morskiego, stara się wychodzić poza TU MORSKIEGO W TCZEWIE W obszar tematyczny Kaszub i dlate­ LATACH 1919—1924, będący zary­ go wśród problematyki pomorskiej sem rozwoju projektu tej zamie­ znalazło się równeiż kilka materia­ rzonej Inwestycji. Opublikowany łów o Kociewiu. materiał charakteryzuje etapy dzia­ W nr 2 (154) ukazał się artykuł łań inicjatorów budowy portu Józefa Milewskiego PELPLIN. Jest tczewskiego oraz informuje o piś­ to krótki szkic monograficzny o miennictwie tego tematu, podejmo­ mieście, przypominający o 55-tej wanym w owych latach. rocznicy nadania tej miejscowości statusu miejskiego, co nastąpiło Edwin E. Kozłowski w „sylwet­ 1 stycznia 1931 roku. Autor przed­ kach pomorskich" nrzedstawia po­ stawił rys historyczny Pelplina, je­ stać Władysława Kirsteina związa­ go znaczenie dla kultury pomor­ nego z Kociewiem swoją działalno­ skiej i rozwój społeczny w okresie ścią i pracą twórczą. najnowszym. Numer zawiera również opowieść W numerze 5 (157) Ewa Czarnii- Czesława Jabłońskiego W RYTMIE kowska w artykule DODATKI DO WIELKIE I RZEKI, spisaną i opra­ PRASY POMORSKIEJ wspomina cowaną przez Romana Klima. Są również czasopisma ukazujące sie to bardzo osobiste wspomnienia do 1939 roku na Kociewiu. Wśród Numer 1—2 (12—13) otwierają tczewianina, który życie spędził nich najszerzej omówione są do­ WSPOMNIENIA O TCZEWIE Sta­ nad Wisłą. Czytelnik otrzymuje datki pelplińskiego „Pielgrzyma". nisława Komorowskiego. Tekst ■wielką porcję szczegółów o oracy Autorka wspomina również prasę otrzymał I nagrodę w konkursie rybaków, żegludze pasażerskiej wydawniczą w Tczewie, Starogar­ na wspomnienia, ogłoszonym w i gospodarce wiślanej. dzie, Świeciu i Nowem. 1985 roku przez Miejską Bibliote­ Natomiast Ryszard Szwoch (RS) W tym samym numerze Jerzy kę Publiczną im. A. Skulteta w w recenzji KOCIEWIACY W Treder oT>ublikował materiał Tczewie i Towarzystwo Miłośników XXVIII TOMIE POLSKIEGO OSTATNI TOM „SŁOWNIKA • KO- Ziemi Tczewskiej. Autoir pokazuje SŁOWNIKA BIOGRAFICZNEGO CIEWSKIEGO" B. SYCHTY. Jest mało dotąd znane szczegóły z ży­ omawia występujące tam sylwetki to szkic analityczno-krytyczny, cia społeczno-politycznego, kultural­ zasłużonych nostaci urodzonych i szczegółowo omawiający .zawartość nego i obyczajowego Tczewa lat działających na Kociewiu. trzeciego tomu dzieła Bernar-1-' międzywojennych. Najciekawsza Ten sam autor w obu numerach Sychty pod względem rejestracji jest pierwsza część wspomnień, do­ „Pomorza" zamieścił KRONIKĘ nazw, dokumentacji etnograficznej tycząca lat 1920—21, a zwłaszcza SPOŁECZNO-KULTURALNĄ KO­ i orezentowanych frazęolo.eizmów. kulis przygotowań do przyjęcia CIEWIA obejmująca od września W numerze 6 (158) Zdzisław Os­ przez miasto wojska polskiego gen. 1985 do września 1986 najważniej­ sowski drukuje ciekawy szkic pt. Hallera. Stanisław Komorowski był sze wydarzenia z naszego regionu. RUINA? o staromiejskiej farze w członkiem oddziału specjalnego, po­ Świeciu. Znak zapytania w tytule dróżującego pociągiem pancernym Odnotowali: eaorzecza informacjom w przewod­ „Hallerczyk", który zajmował sta­ KATARZYNA ŁAMEK nikach turystycznych, które uparcie cje kolejowe w ramach akcji przy­ ROMAN LANDOWSKI

44 Nasze promocje ndrzej Norek

LISTOPAD CZŁOWIEK

■ odbijam się od płomieni świec Człowiek grobowce uśmiechają się mówi o sobie: człowiek niczym Maldoror i w aktówce zamknął „morderca obudził się o świcie" całą swoją karierę umarli śpiewają wraz ze mną ■' rękawem wyciera nareszcie znalazłem swój krzyż upokorzenia niemocy muszę tylko się nań wdrapać lśni w blasku jest potężny i wielki latarni ulicznej przybiję serce gdy wieczorem wraca w samym środku i podpalę go do domu (po godzinach) znicz dla wszystkich nie pije umarłych nie pali i dla was którzy nie wierzy... wypieracie się swojej Błąka się śmierci pomiędzy piramidami wieżowców wyszukując wśród nich wspomnienia lasów co rano wyciera z kurzu słońce co wieczór poleruje księżyc aby wszyscy pijani nie wierzę odnaleźli drogę do domu w słoneczność twojej duszy mówią o nim: człowiek... Pani skoro każesz mi tak długo czekać moje dłonie zaciśnięte na poręczy cierpliwości mdleją już gdybym mógł choć zasnąć i śnić że wędruję ANDRZEJ NOREK, po wyżynach i nizinach urodził sią w 1968 roku w Starogardzie twej drżącej krainy... Gdańskim. Jest uczniem IV klasy Tech­ każesz mi czuwać nikum Rachunkowości Rolnej w Skórczu. abym nie przegapił Poprzednio, przez dwa lata uczęszczał do twojego kaprysu starogardzkiego Liceum Ogólnokształcą­ śmierć przybrała zapach twoich piersi cego, wówczas zaczął pisać wiersze. Pro­ i zamknęła oczy mowane w tej kolumnie utwory są debiu­ w oczekiwaniu na tem autora. pocałunek

45 Prezentuje RYSZARD SZWOCH

Dla Grzegorza Zwary malarstwo jest sensem i treścią życia. Takie stwierdzenie wydać się może po­ dejrzane, jednak bliższy kontakt z malarzem i jego twórczością prze­ konuje, że nie ma w tym określe­ niu krzty przesady. Zresztą jak' może być inaczej, skoro przy szta­ lugach i szkicowaniu spędza autor długie godziny, codziennie, od lat. Grzegorz Zwara urodził się 8 marca 1933 roku w Skarszewach. Sprawność malarską osiągnął dzię­ ki solidnej praktyce w warszta­ cie — pracowni znanego w swoim czasie malarza — pozłotnika Jana Fałkowskiego w Starogardzie, wspól­ nie z popularnym dziś malarzem batalistą i marynistą, Henrykiem Baranowskim. Na studia artystycz­ ne już nic mógł sobie pozwolić, do wszystkiego więc dochodził samo­ dzielnym wysiłkiem. Fachowość ma­ larza wykształcił w nim pryncypał, ale tajników artystycznego widze­ nia świata, kompozycji malarskiej. operowania kolorem, światłem,., te­ go nauczył się sam, studiując albu­ my, obrazy tych najznakomitszych twórców, im też zawdzięcza swoistą pokorę wobec sztuki. Malarz nastrojowych, sielanko­ wych widoków, przesyconych słoń­ cem pejzaży, realistycznych kraj­ obrazów kociewskich, zielonych i złotych niw nad Wierzycą, kuszą­ cych tajemniczo ostępów leśnych — tak w skrócie określić można te­ matykę artystycznych zaintereso­ wań Zwary. W starogardzkiej pra­ cowni malarza (w spółdzielczym M-4) dziesiątki obrazów czeka na chwilę, by zaistnieć publicznie, by przemówić swoją treścią i formą do widza. Na rasie autor niechętnie rozstaje się z nimi, nie wystawia swoich prac.' Być może gromadzi płótna z myślą o stworzeniu pry­ watnej galerii, muzeum własnej twórczości. Tymczasem więc zaglą­ damy ukradkiem do pracowni ma­ UROCZYSKO NAD WIERZYCĄ. 1978 r., olej, 75 X 100 cm. larza...

46 PIASECZNO. 1978 a\, olej, 100 X 65 cm.

LEŚNA DROGA. 1978 r., olej, 100 X 65 cm.

47 ANDRZEJ GRZYB

Dookoła rósł las. Wieś tuliła się wśród kilku łowatych sosen, potem wzdłuż pobielonej zie­ wierzb między pagórkiem Rabusiewo, bagni­ leni szynążka i dalej między pnie niby spie­ stym łęgiem, wysychającym strumieniem i by­ nione fale na jeziorze wspinały się i zapadały strą rzeką. Z pagórka Rabusiewo turlały się smużąc wciąż śniegiem w głąb lasu. W tych do wsi kocie -łby. Tą drogą w dni targowe zaspach krok po kroku szukało się ścieżki. ciągnęły furmanki do sołeckiej wsi. W nie­ Za pierwszą ścianą lasu otwierało się leśne dzielę wystrojony parafialny ludek na rano, na poletko przecięte bruzdą rowu. To tu z cieni sumę i na jedenastą dreptał pod górkę. A zda­ leśnych wyplątywało się słońce i lśniło, skrzy­ rzało się w dzień powszedni, że tą drogą do­ ło się wśród bieluteńkiego śniegu, tu błękity tknięty chłopskim szałem gonił dziadek Ber- i róże zimowe zapalały się i gasły, tu zając naś z siekierą w garści swojego ziątka na sa- postemplował dookoła i na skos pokarbowany miuteńką górkę. Śmiechu z tej gonitwy było zagon, tu furkotało stadko kuropatw, tu jakby na rok z okładem. Kiedy tylko babuniom przy niżej ześlizgując się stromą skarpą karłowata kawie, czy chłopom przy „perełce" smutniej sośnina mieszała się z leszczyną i olchami aż się na chwilę zrobiło, to już któryś zagady­ do rzeki. Tu już w pierwsze dni zimy wypa­ wał: „Co tam, a pamiętata, jak ziątek. chło- trywało się zgrabnego świerczka, który w wi­ pisko jak niedźwiedź, przed dziadkiem Berna- gilijne przedpołudnie zamieniał się w izbie w siem, wypierdkiem kozim, prawie na górkę dorodną, popierowymi łańcuchami powiązaną uciekał?" I rżała cała chałupa, aż się jej ta choinkę. — „Tę wybrałeś, a może tę, nie. Cały słomiana grzywa trzęsła. Ścieżynką, która ni­ rok miałeś, żeby swoją choinkę wybrać. A bo­ by piskorz tuliła się do drogi, szło się prawie daj cię, knapie... No, może ta". Może? Nie wie­ co dzień do pracy i do sklepu. Tą kamienną działem. Wszystkie były piękne, tak akuratne, drogą wieziono też do chrztu, do ołtarza i na tak między siebie wpasowane, że aż szkoda cmentarz. było wycinać. — „No lątrusie, po mojemu Ze wsi niby nitka od kłębka wysnuwała się ta — mówił dziadek. — O widzisz, przy niej jeszcze jedna droga. Jakby wspomnienie daw­ dwie ledwo co odrosły — to i w lesie nie ubę­ nego kupieckiego szlaku. Ta droga brała po­ dzie" — dodawał, jakby zgadując, skąd to moje czątek z tej brukowanej tuż za mostkiem na wahanie. I jeszcze tu w siarczyste mrozy, po Wieprzku. Za ostatnią, starą wierzbą, w któ­ wielokroć odbijając się od ściany lasu, zaska­ rej podobno diabeł, jak i ona, rosochaty miesz­ kiwał brnącego w śniegu trzask pękających kał, wcinała się głębokimi koleinami w ugór, sosen. Tu wczesną wiosną odsłaniały zaspy po­ by przed lasem do szczętu zdziczeć. ziomową porębę. Szeregi jeszcze białych, spła­ W świat ze wsi wiodły jeszcze dwie ścieżki. kanych lepką żywicą pieńków i stosy zielonych Pierwsza, rodząca się już we wsi, biegła przez jeszcze gałęzi zachęcały do zabawy. Powsta­ podmokłą łąkę ku drewnianej kładce przez wały więc niby grzyby po deszczu indiańskie rzekę, za którą wdrapywała się na stromą, szałasy, wokół których wciąż trwały zażarte piaszczystą skarpę. Ta ścieżką ku rzece kilka bitwy. Ileż trzeba było rozcierać guzów i siń­ razy w roku uciekał ślepy Franek. Truchtając, ców po szyszkowych pociskach! Na nic ściągał z grzbietu koszulinę i portki. Nagu­ zdały się pordzewiałe, poniemieckie hełmy, sieńki pławił się w rzece albo w przydrożnym którymi ten i ów próbował głowę osłonić. Na rowie, turlał się w pokrzywach rżąc, poryku­ nic zdały się też płaczliwe prośby o litość i jąc i przeklinając ten świat. Potem ledwo najprawdziwsze łzy, kiedy indiański obóz pa­ okrytego, mamroczącego w siwą brodę swoje dał w końcu pod naporem bladych twarzy. Po żale, prowadzono go do wsi. każdej bitwie spora część indian i bladych Druga ścieżka, biorąca swój początek z tej twarzy garściami śniegu i lodowymi soplami wijącej sie wzdłuż bruku, przy krzyżu odska­ próbowała „wyleczyć się" z prawie śmiertel­ kiwała nagle w las. nych ran. Nim wiosna przełamała na dobre lody, nim rzeka sczerniała, nim przyniosła gdzieś z za­ chodu czarną juchę z łąk i pól, nim... wciąż Zimą brnęło się ścieżką przez las po kolana była zima. Przystawało się na chwilę w pa- w śniegu. Tuż przy krzyżu, nim ścieżka od- dołku tego śródleśnego poletka. Patrzyło się kleiła się od płotu Śledzia i nabrawszy polne­ na złoty pieniążek zachodzącego słońca i po­ go oddechu przemknęła przez spłachetke ugo­ tem zaraz na las. Las wirował, las tańczył, a ru ku Prylowemu polu. co roku z woli za­ w dole szemrała oblodzona rzeka. Patrzyło się chodniego wiatru piętrzyła się pierwsza zaspa. na rzekę jakby z tęsknotą, uważnie, bo może Dalej zaspy na ścieżce mnożyły się w nie­ już ciemnieje, może... Patrzyło się na jej po­ skończoność najpierw wśród samotnych, kar­ rośnięte lodami brzegi, na lodowe brody ka- mieni, na podrywające się do lotu kaczki, któ­ Co sobotę któryś z sąsiadów ładował kre­ re poświstując, pruły wodę siadając w rzecz­ dens, stół i kilka krzeseł na furkę. Pojawiał się nym zakolu, a spod nóg poskrzypywał śnieg, potem z rodziną za tydzień, za dwa tygodnie, gdzieś dalej stęknęło sparte mrozem drzewo. bywało, że za miesiąc wygalantowany jak do Kiedy przymknęło się oczy, to tuż obok wę­ kościoła. Do niedzielnego obiadu z ojcem, mat­ drowali obleczeni w niedźwiedzie skóry rogaci ką, z siostrą i ze szwagrem do stołu siadali woje. Wzdłuż rzeki, ścieżynką popychając swój i niepytani, mówili o tym, jak to im teraz do­ wóz, wlókł się rzymski kupiec z garstką uzbro­ brze. Że łazienkę mają, wodę w kranie a nie jonych pacholąt szukający brodu przez rzekę w przepaścistej studni i ciepłą wodę, że myć na bursztynowym szlaku. Konno pomykała się można na okrągło. Że za potrzebą nie trze­ garstka pomorskich rycerzy księcia Grzymi- ba za stodołę leźć. Że w ogóle inne życie. sława podchodząca krzyżacką zgraję, co to się Osiem godzin na zakładzie i czapę na uszy z kiszewskiego zamku ku Świeciu próbowała człowiek naciśnie, i pan, nie żeby po polu, po przebić. Albo chłopów garść kosmatych zza ja­ obejściu od rana do nocy ręce po łokcie wiecz­ łowców wypadła i widłami, cepami i kosami nie urabiał. Pociągnął po obiedzie szwagier te­ na sztorc w mig znosiła szwedzki patrol. I po­ go fabrycznego pana za rękaw, ot, na podwó­ marznięte napoleonięta drogą się wlokły, prze­ rze, żeby papierosa na świeżym powietrzu za­ klinając rosyjską zimę, modląc się o to, żeby ćmić i pytał tuż za progiem, cichutko, żeby nie trafił na nich ni jeden pruski partyzant nikt nie słyszał: Yorka i szły pułki Dąbrowskiego, i zaraz za ni­ — To może bym i ja poszedł. Nie macie tam mi Hallera, i zagubiony pluton wrześniowych miejsca? dopytywał się, gdzie Niemcy, a potem party­ Fabryczna wieś zaludniała się. W lesie, nad zanci i w końcu Ruscy, wszystko tak dokład­ rzeką ubywało młodych i starszych, tych, któ­ nie po kolei jak w dziadkowych opowieściach. rzy pracowali już w fabryce za lasem. — A po co tu zawsze przystajesz. Co ty tam Jeszcze przed świętami stanął ojciec pośrod­ widzisz? — dopytywała się matka. — Chodź ku izby, popatrzył po kątach, wyjrzał na pod­ szybciej. Będziesz się tak gapił, to zmarzniesz wórze i powiedział: na kość i znowu będziesz gnił pod pierzyną, — Jan zaraz przyjedzie. W dwa konie. Uparł Bóg wie jak długo. się. A to wszystko i na jednego za wiele. W W tym miejscu ścieżka była śliska. Pod każdym razie zaraz przyjedzie. Piorunem trze­ śniegiem kryła kręte lizaki lodu. Bywało, że ba się uwinąć z tym pakowaniem. na tym maleńkim pagórku upadałem wiele ra­ Nie minął kwadrans, gdy wóz zajechał przed zy, nim wspiąłem się na jego szczyt. Tu za­ ganek. czynał się drugi las. Las, w którym cichło — To my też? — spytałem. rzeczne szemranie. Od tej górki każdy krok Nikt nie zwrócił uwagi na to moje pytanie. przybliżał do domu. Za tym lasem posapywała Jan z ojcem wynieśli migiem szafę i łóżko. fabryka. Nim ochłonąłem, zielony stół, krzesła, balia, pierzyny, poduszki, wszystko to znalazło się na Janowym wozie. — Siadaj tu przy mnie, knapie, na koło stań Wiosna przychodziła powoli. Jakby z roz­ i hop. No to z Bogiem. Wio! mysłem. Zza lasu wciąż zawracały północne Wóz wytoczył się z podwórza, skręcił przy wiatry. Śledziu i dróżką przez las potoczył się ku fa­ W południe ścieżka przemieniała się w dzie­ brycznej wsi. Widziałem babcię i dziadka, stali siątki strumieni i kałuż, wypełniała się rozdep­ na progu, patrzyli na furkę. Dziadek nawet taną, rozjeżdżoną mazią. Wieczorem zamarza­ machnął czapką ze dwa razy. Ja też machną­ ła. łem, ale chyba już tego nie dojrzał, bo pod­ Brzozowe pąki nabrzmiewały nieśmiało. So- szedł do wrót i zamknął je. śnina otrząsała się ze śniegowych sukienek. W mroźne jeszcze wieczory wysoko po rozgwież­ W lesie na dobre harcowały już ptaszki. dżonym niebie przeciągały śpiewnie klucze Słońce świeciło. Furka podskakiwała na ko­ dzikich gęsi. Z oddali nadrzecznych łąk odzy­ rzeniach. wały się nieśmiało pierwsze żurawie. — Droga miękka. Widzisz Stefan, dobrze, że Ludzie codziennie wcześnie rano, prawie wziąłem dwa konie — cmokając mówił Jan.— jeszcze nocą, szli ścieżką do roboty. Popychali Z jednym koniem to tu, za tym rowkiem, obładowane rowery, ciągnęli wrzynające się w utknęlibyśmy na amen. piach sanki. Czasem zsuwała się z rogatej kie­ — Et, popchnęłoby się — odpowiedział oj­ rownicy jakaś paczka wyładowana dobytkiem. ciec, częstując Jana „mazurem". Przystawał wtedy chłop, zawiniątko podnosił, ■— Może tak, ale po co męczyć konika. Są na nowo między rogami usadawiał i sapiąc dwa, to i dojedziemy jak pany, nie babrząc przy tym ze złością, niejedną cholerę od ka­ się w błocie. mienia twardszą pod balonowe koła na dróż­ Matka szła z tyłu za furką, ,,bo gdyby co kę rzucił. Po południu wracali spracowani jak z wozu spadło, to zgubić by się mogło, niewie­ koniska, co to jesienią przemoknięte skiby od le tego, to trzeba dobrze pilnować". Szła, pa­ świtu do zmierzchu odwracały, kreśląc na lo­ trzyła na furkę, lecz co chwilę przystawała i dzie ósemki, ciągnąc za sobą puste sanki. Na­ oglądała się do tyłu. Wahała się jakby. Może stępnego dnia znowu wieźli to i owo. wydawało się jej, że oto idzie w nieznane, na

49 drugi kraj świata, nie za las, ale z tej przed- dom, taki sam, i jeszcze jeden, i jeszcze... Nasz wojny i wojny w okrzepłe już powojnie, z tej dom stał tuż-tuż przy ulicy, nie przy drodze, małej, starej wsi prawie do miasta. Przysta­ a przy ulicy. Żwirowej, w deszczowe dni roz- wała i żegnała się co kilka kroków. ,,Bo jak paćkanej do szczętu, ale ulicy, nawet z nazwy się nie żegnać", mówiła, kiedy ojciec śmiał przy ulicy, przy ulicy Młodego Robotnika. Po­ się z tej jej pobożności, „kiedy tu właśnie przy dobała mi się ta nazwa i ta ulica też. Na co tym rowie diabły straszyły Józefa, a tu przed dzień i od święta. A cóż dopiero, gdy w maju tym chojniakiem Bernaśka widziała Matkę Bo­ maszerowała nią strażacka, dęta orkiestra. Wy­ ską albo tu, tu kiedyś na drogę wybiegł ni glądałem na ulicę z dumą. Patrzyłem na są­ pies ni lis, stanął i stał, ludzie nie mogli siadki wracające ze sklepu, na matki, popy­ przejść, a tu na tym wzgórku był grób zbója chające wiklinowe wózki z wrzeszczącymi ma­ jakiegoś albo porządnego człowieka, może żoł­ luchami. Na traktory, pyrkające z rozdętych nierza, mówił o tym pradziadek, ale kto by kominów wydechowych rur, na zgrzytające tam dziś wiedział". Ojciec się śmiał i Jan też, i popiskujące samochody. Podobała mi się ta niby potakując, wąsa przygryzał. moja ulica. Za górką furka minęła trzy jałowce, prze­ siekę, trzeci mały las i wyjechała na ugór. Jan pogwizdywał, pomrukiwał i batem wywijał, W połowie maja deszcz przestał padać. Rze­ czapkę poprawiał i choć nikt nic nie mówił ka powoli traciła czarny kolor. Cichł i. Wra­ głową kiwał i pomrukiwał pod nosem to swo­ cała w brzegi. Sprawdzałem to co dzień, cze­ je: "Jo, jo, wista! jo, jo". Konie szły żywo. kając na żelaznym moście na powrót ojca ze zmiany. Raz zagwiżdże fabryczny gwizdek. — Zmienia się wszystko chyba na lepsze ■— Wpół do trzeciej (sąsiadka mówiła: czternasta dodawał po chwili, poprawiając lejce. ■—■ Nie trzydzieści). Już, już idzie. Nie, to nie on. Idzie. obejrzy się człowiek, a już świat jakby inny. Teraz na pewno już idzie. Cały wysmelcowany Nowy. Ho, ho, pomyślałby kto, że nie dla nie­ smarami, w czapce zsuniętej gdzieś na tył gło­ go. A dla kogo? Co, Stefan? wy, w ciężkich, roboczych butach, które do — A jeszcze po lasach jakieś bandy się krę­ wtóru innym dudnią na deskowaniu żelaznego cą. Słyszałeś? W zeszłą niedzielę do Zimnych mostu. przyszli. Wieczorem na zabawę. Hulało to niby Dom wypełniał się sprzętami. Do małego wojsko do rana. Nawet pobili kilku, niby tych, pokoju wstawił ojciec duże, nowe łóżko, do co się z władzą bratają. Spodnie chłopom spuś­ dużego — wielki jak okręt, oszklony kredens cili i gołe dupy do krwi posiekli. Nażerli się i stół okrągły i sześć tapicerowanych krzeseł. po chałupach, dziewuch napsuli, nawet psa u Tolków zastrzelili, bo za głośno niby szczekał. — Nowy dom, to i nowe meble muszą być Rano w lesie przepadli. Nikt po zmierzchu tera •—■ pomrukiwał, posapując z sąsiadem przy z chałupy nosa nie wychyli. Co za czasy. No wnoszeniu kredensu. nie, Stefan... A przedwczoraj znowu w lesie za — I nowy porządek — dodawał sąsiad. rzeką strzelali. Słyszałeś? Nawet ściany okryły się nowymi, świętymi obrazkami. I choć wciąż jeszcze trzeba było — A niech tam — pomrukiwał ojciec ■—■ malować, przestawiać, zalepiać, to był to już nie może się przecież człowiek bać. dom, „nasz dom", jak w kółko powtarzał oj­ -— Ale^ to swoi. Podobno kilku nawet z tej ciec, ten, na który zapracował „o tymi ręko­ okolicy. Śni się im wciąż inny porządek. Do mi­ ma", „nasz dom", jak mówiła matka, napo­ licji strzelają. Ja już nie wiem, czego oni chcą. minając mnie, kiedy biegłem nad rzekę. Nasz — Sami nie wiedzą. Oto, włóczy się to tała- dom był solidny i bezpieczny. Tylko może... tajstwo po lesie jak wilczy pomiot. Bandyci „za duże ma okna" mówił, zaciągając wieczo­ i tyle. A widziałeś, ile milicji i wojska do wsi rem zasłony „Bóg wie, kto się tu kręci... wszy­ zagląda. To już ich koniec. Przyszła kryska stko takiemu może w oko wpaść", a potem na matyska, jak amen w pacierzu, przyszła. prawie już nocą niby poprawiał zasłony, zer­ Nie minęło mamine „zdrowaś", a już furka kając ukradkiem w mrok ,,a nie mówiłem, zno­ wyjechała na betonową drogę. I jeszcze w dół wu się ktoś szwęcla, może to jakiś pijany, a mo­ pod wiadukt. Przez Rowek Kamieniczki, wzdłuż że nie, kto tam teraz zgadnie i wyrozumie". płotu dziadka Gołębiewskiego i już wjechała „A wróć do domu — powtarzała matka — w maleńką uliczkę, przy której bieliło się pięć kiedy zagwiżdże dwa razy na drugą. Przed oj­ podwójnych domków. Za żelaznym mostem, cem wróć. I żebyś, jak wczoraj, nie czekał na puszczając żelaznymi nozdrzami kłęby siwego żelaznym moście, bo może zostanie po go­ dymu, posapywała fabryka. dzinach" — dodawała. A ja czekałem na ojca, Furka zatrzymała się przy pierwszym z brze­ aż wyjdzie zza zakrętu fabrycznej drogi, aż gu domu. pogrozi mi palcem i każe iść przed sobą. Ma­ ■— Tu będziemy mieszkać •—■ powiedział oj­ szerowałem dumnie, tak, żeby wszyscy wi­ ciec, zdejmując mnie z wozu. — To nasz dom. dzieli, przez żelazny most jakby też z fabryki, I to był nasz dom. Nowy, murowany. Tyn­ ze zmiany. Maszerowałem, wyciągając nogi jak kowany jak trzeba, solidny, z czerwonym da­ tylko mogłem najmocniej, podnosząc głowę, chem i wielkimi oknami nowych czasów. Tam zadzierając czoło, machając zamaszyście ręko­ za lasem została babcia, dziadek i stodoła, i ma, podbiegałem kilka kroków w przód i rów­ płot, i kasztan, który zawsze zakwitał na wios­ nałem krok. Równo, noga w nogę, maszerowa­ nę. Tu był tylko dom. Tuż obok jeszcze jeden liśmy na obiad, do naszego domu.

10 KAZIMIERZ ICKIEWICZ

W pierwszych miesiącach NSDAP z Kościerzyny, aresztowali zbrodni miejscowym volksdeut- okupacji hitlerowskiej na tere­ czterdziestu mieszkańców Jaroszew, schom, członkom Selbstschutzu, wyłącznie mężczyzn w wieku 18— wśród których znajdowali się: Frie­ nach włączonych do prowincji —75 lat, osadzając ich w budynku drich Boelke , Friedrich Golem- Danzing-Westpreussen, obejmu­ szkolnym. O godzinie 11.00 wypro­ biowski (vel Fritz Wiese), Otto Ra- jących byłe powiaty na Kaszu­ wadzono wszystkich pod eskortą bischke, Erich Wermbier, Rein- bach i Kociewiu: wejherowski, do pobliskiego Lasu Mestwinowo, hard Bartz, Kurt Thurn i Otto Nie- zwanego dawniej Proboskim. Oso­ mitz oraz Artur Kamiński z To­ kościerski, kartuski, starogardz­ bliwy był to konwój. Na czele ko­ maszowa. W zbrodni tej wzięło u- ki i tczewski, zamordowanych lumny jechał samochód osobowy, dział około trzydziestu nieznanych zostało około 30 tysięcy Pola­ za nim maszerował z pistoletem w z nazwiska esesmanów pod kierow­ ków. W Pieśnicy na Kaszubach dłoni Friedrich Boelke. Aresztowa­ nictwem kreisłitera NSDAP w Ko­ ni szli środkiem drogi. Obok, po ścierzynie, Guntera Modrowa, po­ zginęło około 12 tysięcy osób, obu stronach, kroczyli uzbrojeni chodzącego z Bączka, gdzie miał a w Szpęgawsku na Kociewiu oprawcy. Wszystkie drogi wyjścio­ swój majątek. Uczestniczył on przy 7 tysięcy. Polacy ginęli w Tcze­ we z wioski na czas przemarszu każdej masowej zbrodni w powie­ wie, Skarszewach, Skórczu, kolumny, zostały obstawione. Za cie kościerskirh. Sprawcy mordu kolumną jechał samochód ciężaro­ dokonali wkrótce, tj. 21 listopada Pelplinie, Gniewie, Lipuszu i w wy z karabinem maszynowym i 1939 roku, wysiedlenia z Jaroszew wielu innych miejscowościach żandarmi na motocyklach. Tłum około pięćdziesięciu rodzin pomor­ na Pomorzu Gdańskim. ludzi, złożony z rodzin osób prowa­ dowanych, najpierw do obozu dzonych w stronę la&u .został przez przejściowego w Wysinie, a na­ Odtwórzmy na podstawie ze­ Niemców odepchnięty z powrotem stępnie do Generalnej Guberni. znań naocznych świadków, zło­ do wioski. Przyprowadzonych do Po wyzwoleniu, 31 sierpnia 1945 żonych przed Okręgową Komi­ lasu mestwinowskiego mężczyzn u- roku dokonano ekshumacji zwłok sją Badania Zbrodni Hitlerow­ stawiono nad wykopanym wcze­ namordowanych mieszkańców Ja- skich w Gdańsku, przebieg jed­ śniej dołem, który miał być ich roszw, których prochy przewieziono mogiłą. Rozległy się serie z kara­ następnie na cmentarz w pobli­ nej tylko zbrodni, dokonanej binów maszynowych. Rannych do­ skich Pogódkach. W czasie ekshu­ na mieszkańcach wsi Jarosze- bijano pojedynczymi strzałami, macji odkryto w tym samym le­ wy koło Skarszew w Lesie Mc- bądź kolbami karabinów. Po egze­ sie, od strony Skarszew, jeszcze je­ stwinowo. kucji zasypano zwłoki zamordowa­ den masowy grób, w którym znaj­ nych Polaków cienką warstwą zie­ dowały się zwłoki trzynastu męż­ Przed wybuchem drugiej wojny mi i ściółki leśnej. Przez kilka na­ czyzn. Wśród nich rozpoznano wój­ światowej w Jaroszewach zamiesz­ stępnych dni miejsce to było u- ta Emila Więckiego ze Skarszew, kiwało około stu polskich rodzin ważnie strzeżone i nikomu nie wol­ księdza dra Maksymiliana Dunaj- i dziesięć niemieckich. Polacy i no było wchodzić do lasu. skiego — proboszcza ze Skarszew Niemcy żyli zgodnie, jak przystało Wśród czterdziestu Polaków, za­ oraz Wiktora Flisikowskiego, Teofi­ na sąsiadów. Taki stan utrzymy­ mordowanych w Lesie Mestwino­ la Maliszewskiego i Maksymiliana wał się jeszcze na początku 1939 wo byli: Bernard i Leon Brzescy. Wodzika — także ze Skarszew. roku, mimo że stosunki polsko-nie- Władysław Cichosz, Feliks Czap­ mieckie wyraźnie uległy zaostrze­ iewski, Teofil Dysarz, Edward i Proces eksterminacji narodu niu. Jednakże z chwilą wybuchu Klemens Gdańcowie, Leon Grosz, wojny, w Jaroszewach rozpoczęły polskiego najwcześniej hitlero­ Brunon i Józef Grudzińscy, Ber­ wcy zaczęli realizować na Po­ się prześladowania Polaków, a po nard Hepka, Leon Justka, Albin i ■zajęciu wioski przez hitlerowców, Augustyn Kamińscy, Stanisław morzu Gdańskim. A Las w Me- w dniu 5 września 1939 roku, prze­ Kasprzycki, Antoni i Benedykt stwinowie, to jedno z wielu śladowania te przybrały jawny Kaszubowscy, Jan Kordowski, Bru­ miejsc na Kociewiu, gdzie ma­ charakter. Władzę przejęli miej­ non Kreft, Paweł Lange, Józef Ma­ sowo ginęli Polacy. O zbrod­ scowi Niemcy. Benedykt Schullz, nia, Franciszek i Stanisław Mała­ członek SA, został wówczas wój­ chowscy, Klemens Marchewicz, Jó­ niach hitlerowskich na Pomo­ tem, a inicjatywę organizowania zef Meloch, Ksawery Milewski, Jan rzu, i w całej Polsce, nie można władzy hitlerowskiej podjął Frie­ Nagórski, Józef Necel, Franciszek zapomnieć. Nie mogą one ulec drich Boelke, również członek SA. Nurek, Bernard Onasz, Franciszek i komendant miejscowego Selbst- przedawnieniu. Przypomnienie i Ignacy Pawelcowie, Piotr Pora- ich oraz utrwalanie pamięci schutzu. zik, Władysław Piórkowski, Fran­ Z zeznań i oświadczeń świadków ciszek i Władysław Rogaczewscy, o zamordowanych ma głęboki wynika, że lista Polaków z Jaro- Wiktor Szachta, Józef Tuszkowski, sens moralny i humanitarny. szew, przeznaczonych na rozstrze­ Robert Wysiecki i Czesław Żur. Jest zawsze żywym ostrzeże­ lanie, była sporządzona przez miej­ W toku śledztwa, prowadzonego niem przed wojną i jej skutka­ scowy Selbstschutz jeszcze przed przez sędziów i prokuratora Okrę­ wybuchem wojny. A dnia 25 paź­ gowej Komisji Badania Zbrodni mi. dziernika 1939 roku miejscowi hitlerowskich w Gdańsku, udowod­ Niemcy, przy udziale członków niono udział w tej kociewskiej Kazimierz Ickiewicz

51 Naczelnik Urzędu Miasta i Gminy w Skarszewach, mgr inż. Tomasz Sosnowski, wysoki łysawy mężczyz­ na o pogodnym wyrazie twarzy, od pięciu lat sprawuje swoją funkcję. Poprzednio pracował w rolnictwie. Ze wstępnej rozmowy, tej ..pry­ watnej" jeszcze, wiadomo że rzecz będzie głównie o rolnictwie, taki bowiem charakter posiada gmina. Gabinet, w którym rozmawiamy, wypełniony nowoczesnymi oraz tra­ dycyjnymi meblami, jakby zapo­ wiada zderzenie „starego z nowym". Bogato ornamentowana, na czarno malowana biblioteka, biurko, a za nim fotel z lwimi głowami — zna­ jomy, starogdański styl zdobienia mebli. Taki sam w stylu, stojący zegar różnotonowym gongiem oznaj­ mia umówioną godzinę naszego spotkania. Nadeszła pora na zada­ nie pierwszego pytania. Fragment Skarszew

Z TOMASZEM SOSNOWSKIM Naczelnikiem Miasta i Gminy Skarszewy rozmawia JÓZEF M. ZIÓŁKOWSKI

— Panic naczelniku, z przewodnika turystycznego 16 procent. Użytki rolne zajmują w gminie ponad można wyczytać, że na zawiadywanym przez pana 11 tysięcy ha, zaś powierzchnia całej gminy liczy terenie jest mało przemysłu. To zakątek typowo rol­ 17 tysięcy ha. Z tego na gospodarkę indywidualną niczy? przypada prawie 60 procent areału, 24 procent po­ —■ Zgadza się. Wynika to także z ukształtowania wierzchni zajmują państwowe gospodarstwa rolne, terenu naszej gminy. Leżymy w obrębie pojezierza pozostali użytkownicy ziemi to spółdzielnia produk­ wschodnio-pomorskiego. Cały teren nachylony jest cyjna i kółka rolnicze. w kierunku południowo-wschodnim. Od zachodu na —■ Jak sprawują się PGR-y? wschód płyną trzy rzeki, tworząc szerokie doliny. — Mamy ich trzy. Ogólnie mogę powiedzieć, że Graniczymy aż z ośmioma gminami. Najwyższe nie wstydzimy się tych gospodarstw. Podobnie jeste­ wzniesienie znajduje się na terenie wsi Szczodrowo śmy zadowoleni z SKR-u w Skarszewach i gospo­ i wynosi 211,3 m n.p.m., najniższy zaś w Godzisze­ darstwa przyszkolnego Technikum Rolniczego w Bo­ wie — 67 m n.p.m., a więc istnieje znaczna różnica, lesławowie oraz dwóch Rolniczych Spółdzielni Pro­ rzutująca na terminy prac polowych, żniw. W zasa­ dukcyjnych. dzie mamy gleby słabe, typu bielicowego, średnia — A jak wygląda struktura gospodarstw? temperatura roczna wynosi +6°C; stycznia — 3,2°C, — Tych od 0,5 do 2 ha jest 28 procent, zaś go­ a sierpnia 15,5°C. Przygruntowe, te wiosenne przy­ spodarstw powyżej 2 do 5 ha mamy 20 procent i naj­ mrozki u nas trwają często do polowy czerwca, a więcej, bo aż 32 procent tych w przedziale powyżej jesienne rozpoczynają się już 25 września. Obszar 10 ha. To cieszy, gdyż jest to, jak na nasze warun­ gminy jest podzielony na dziewiętnaście sołectw, ki, dosyć wysoka średnia. największym z nich są Pogódki, które zamieszkuje — A jakich klas gleb posiadacie najioięcej? 631 osób, najmniejszą gminą są Malary ze 103 miesz­ — Najwięcej gruntów, jeśli chodzi o orne, znaj­ kańcami. Skarszewy leżą prawie w samym środku duje się w klasie czwartej. Jak pan wie, jest to gminy. Szlaki komunikacyjne są rozłożone dobrze, bardzo słaba gleba. Nasi rolnicy umieją jednak na z miasta wychodzi siedem dróg wojewódzkich. tych gruntach gospodarować. Możliwości produkcyj­ — No właśnie, drogi! Jadąc wąskimi uliczkami ne, jak wiadomo, uwarunkowane są min. jakością Skarszew można zauważyć, że nie są one w najlep­ gleb i w tym zakresie jesteśmy na 22 miejscu w wo­ szym stanie. jewództwie, a z produkcją rolniczą od wielu lat —• Obecnie w obrębie gminy mamy. 18 km dróg w pierwszej dziesiątce. To o czymś świadczy. krajowych, 59 km wojewódzkich, 78 km gminnych — Oczywiście. Należą się słowa uznania. Gratulu­ i 27 km dróg zakładowych i jest sporo kłopotów z ję- ich. utrzymaniem. Po prostu brakuje środków finan­ — Dziękuję. Ale to przede wszystkim zasługa rol­ sowych. ników. Najlepsze plony w roku ubiegłym uzyskano — Ale wróćmy do rolnictioa. Co produkujecie? w gospodarstwie przyszkolnym w Bolesławowie. Na­ ■—■ Najwięcej zbóż i ziemniaków. Zboża zajmują sze gleby wymagają stosunkowo wysokiego nawoże­ 61 procent w gospodarce indywidualnej, ziemniaki nia. Na pewno należałoby zwiększyć ilość nawozów

52 azotowych, ale z ich zakupem rolnicy mają najwię­ inwestorów czekało minionej zimy na eternit, mając cej kłopotów, są one po prostu reglamentowane. wykonaną więźbę dachową. A tak naprawdę, po co — Panie naczelniku, produkcja roślinna decyduje to mówić, że naczelnik przydzieli, skoro wiadomo, o możliwościach produkcji zwierzęcej. iż tego eternitu jest jak na lekarstwo. Jego produk­ — W ubiegłym roku w obsadzie bydła mlecznego cja kuleje. A przecież słomą lub trzciną dachów kryć zanotowaliśmy globalnie pewien spadek o 340 sztuk, nie wolno. Mamy komisję rozdzielczą, której dzia­ z tego w gospodarstwach indywidualnych o 84 sztu­ łalność pochłania sporo czasu, ale cóż z tego... Taka ki. Jest to zły sygnał. Różne są tego przyczyny. Czę­ jest dzisiejsza rzeczywistość. sto występują utarczki rolników ze Spółdzielnią Mle­ — Powszechnym tematem jest ochrona środowiska. czarską w zakresie wyceny mleka. Takie konflikty Jak ta sprawa wygląda w Skarszewach? nie tworzą. klimatu do rozwoju produkcji bydła — W mieście mamy oczyszczalnię ścieków, biolo- mlecznego. Krowy są wymagające, wymagają uczci­ giczno-mechaniczną o mocy 1600 m3 na dobę. Inwe­ wej i solidnej pracy ludzkiej. Myślę, że poza tym coraz stycja ta została pobudowała w latach siedemdzie­ bardziej dewaluuje się rzetelne podejście do pracy. siątych. Obecnie jednak jest już za mała, nie wszy­ Z myślą o poprawie sytuacji w hodowli bydła pow­ stkie domy, a jest ich pięćdziesiąt cztery, są podłą­ stają gospodarstwa wzorcowe, gdzie są kierowane czone do kolektora i oczyszczalni. Mamy szereg kło­ środki materialne i finansowe. Trzeba koniecznie za­ potów z właścicielami budynków, którzy nie wyraża­ hamować spadek pogłowia krów. W hodowli trzody ją zgody na kosztowne dziś inwestycje komunalne. chlewnej sytuacja jest nacznie lepsza, utrzymuje się Do oczyszczalni nie są podłączone także Zakłady Me­ tendencja wzrostowa. Najważniejszą produkcją jest blarskie. produkcja towarowa, za nią oceniają nas władze — Skarszewy są miastem niewielkim, oddalonym zwierzchnie i pod nią przydzielane są różnego ro­ od Trójmiasta, a jednocześnie znajduje się w nim dzaju środki, potrzebne do produkcji rolniczej. mało zakładów produkcyjnych. Myślę, że mieszkań­ 16 czerwca br. podsumowaliśmy konkurs na Mistrza cy mają kłopoty ze znalezieniem pracy. Produkcji Zwierzęcej w. naszej gminie za rok 1986. — Istotnie, występuje u nas nadwyżka rąk do pra­ Ogółem planowano 1220 ton żywca, skupiono . 1326 cy, stąd wielu naszych mieszkańców poszukuje za­ ton, a więc 206 kg z każdego hektara użytków rol­ trudnienia w nieco odległym Trójmieście, a także nych. Mleka planowano skupić 3,7 min litrów, a sku­ w pobliskim Starogardzie Gdańskim. piono tylko 3,2 min litrów. Na niewykonanie planu — A sprawy mieszkaniowe? wpłynął, o czym już mówiłem, spadek ilości krów. Te liczby porównywane z wynikami mistrzów produkcji — Tak, to drugi problem po ochronie środowiska, zwierzęcej, nie są zbyt optymistyczne, bowiem nie­ chociaż niektórzy mówią, że jest on pierwszym. którzy mistrzowie wyprodukowali z hektara 1.231 kg. Kwestia mieszkaniowa, tak i w całym kraju, i u nas żywca. Gdyby takie osiągnięcia wystąpiły w dzie­ wyglądają źle. Co zrobiliśmy w ostatnim czasie? Ure­ więćdziesięciu gospodarstwach, znacznie przekroczyli­ gulowaliśmy sprawy prawne mieszkań, opracowano byśmy zakładane plany. Nadzieją naioawa fakt, że listy kolejności zasiedleń. Według listy podstawowej laureaci wspomnianego konkursu zmieniają się co­ oczekuje u nas na mieszkania 37 rodzin. Jeżeli do rocznie. Do wyróżniających się producentów należą: tego dodamy konieczne wykwaterowania, spowodo­ Władysław Bielawa, Bogumiła Szarafin, Elżbieta wane remontami, to liczba ta urośnie do 92. Jest to Wanta i Józef Hejła. dużo na tak małe miasteczko. Mamy własną Spół­ dzielnię Lokatorsko-Własnościową „Skarszewiankę", — Są zapewne i inne problemy... budującą nawet ładne domy. W ubiegłym roku prze­ kazano pierwsze efekty w postaci 64 mieszkań, obec­ ■— Owszem, są! Pierwszy z nich to melioracja, któ­ ny rok nie ma być gorszy. Do 1990 roku „Skarsze- rą na naszym (terenie należało rozpocząć od nowych wianka" powinna wybudować osiedle o 350 mieszka­ inwestycji i naprawy tych urządzeń, które już czę­ niach. Bezpośrednim wykonawcą jest Przedsiębior­ ściowo się zamortyzowały. Dotychczas jest zmelioro­ stwo Budownictwa Rolniczego w Starogardzie Gdań­ wanych tylko 30 procent gruntów, potrzeby są więc skim, firma solidna, z którą dobrze nam się współ­ ogromne. Co gorsze, że konieczne inwestycje nie są pracuje. Dla potrzeb powstającego osiedla, budujemy przygotowane pod względem projektowym, ani nie kotłownię, której inwestorem, jak na nieszczęście, ma na nie pieniędzy. Prawo wodne określa wyraź­ jest naczelnik. Najgorszemu wrogowi nie życzę pro­ nie, kto i co ma wykonywać przy melioracji. Urzą­ wadzenia takiej inwestycji. Nie jesteśmy przecież w dzenia szczegółowe — dreny, rowy, przepusty — ma tym względzie fachowcami, by realizować takie za­ realizować rolnik-użytfcownik. Utrzymanie cieków dania. Poza tym w przyszłym roku, na Osiedlu głównych — kanałów, rzek — należy do państwa. Kleszczewskim, pod budownictwo indywidualne od­ Mówiąc szczerze, ani państwo ani rolnik nie jest dajemy 42 działki. w stanie sprostać tym zadaniom. W Rejonie Spółek Wodnych w Starogardzie Gdańskim brakuje ludzi, — Przybędzie panu następny kłopot, związany z maszyn, brakuje też pieniędzy. Staramy sie, aby in­ zabezpieczeniem materiałów budowlanych. westycja, którą się realizuje od strony gminy Stara — Żyję nadzieją, że poprawi się dystrybucja ma­ Kiszewa „weszła" także na nasz teren. Mamy po­ teriałów budowlanych. Działki są już wykupione, po­ twierdzenie, że jej realizacja rozpocznie się w gmi­ dzielone, ale sprzedamy je użytkownikom dopiero po nie Skarszewy dopiero po 1990 roku. Z nadwyżek ich całkowitym uzbrojeniu w urządzenia komunalne. budżetowych także staramy się wspierać melioracie, —■ Chyba bezpowrotnie minął już czas, kiedy to w ubiegłym roku przeznaczyliśmy na ten cel 3 mli dorywczo organizowano czyny społeczne, często do złotych. W 1986 roku założyliśmy Spółkę Wodną, rol­ końca nieprzemyślane. Obecne przepisy prawne i fi­ nicy są jednak do niej zrażeni. Minie chyba wiek? nansowe nie ,.pieszczą" społeczników, jednak tu i ów­ lat, by odbudować zauffinie, udowodnić, że nie jest dzie, ludzie we własnym interesie podejmują wspól­ to tylko naciąganie kogoś na szczytne hasła. Chociaż ne inicjatywy. obecnie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że me­ lioracja to rzecz konieczna i potrzebna. — Zawsze byłem przeciwny czynom społecznym, bo nie zawsze było wiadomo co, komu i czemu to służy. — Zajmujecie się róionież rozdzielnictwem środkóio Teraz powstają czyny „od dołu". Na naszym terenie do produkcji rolnej. Nie jest to chyba właściwe za­ wiodą prym druhowie z Ochotniczej Straży Pożarnej jęcie dla gospodarzy terenu, po trosze zoyręczacie w Kamierowie, gdzie społecznym sumptem powstała chyba jednostki handlowe. remiza strażacka. Społecznicy ze Szczodrowa i Pogó- —■ Ja też uważam, że administracja nie jest od dek budują dalsze obiekty, chcą także budować tego, aby dzieliła deficytowe środki. Po drugie, jak mieszkańcy innych wsi, ale niestety nie możemy na dzielić je sprawiedliwie, gdy ich nie 'ma pod do­ to wyrazić zgody ze względu na powszechny brak statkiem? Dzisiaj dzieliliśmy wapno i cement, po­ materiałów budowlanych. trzeb jest wiele, istnieje bowiem na naszym terenie — Na pańskim stole stoi makieta nowoczesnego wielu inwestorów, a dostaliśmy tylko 70 ton ce­ budynku. Domyślam się, że chyba niebawem ruszy mentu. Dokonaliśmy podziału, ale do końca nie je­ w Skarszewach jakaś budowa. steśmy przekonani, że był on sprawiedliwy. Zupełnie — To jest makieta kompleksu sportowo-rekreacyj­ źle jest z pokryciami dachowymi. Ponad trzydziestu nego, którego budowa rozpocznie się w tym roku

53 we wsi Demlin. Będzie się w nim mieściła sala, o wymiarach 30 X 18 m, ze sceną, zapleczem, czytel­ STEFAN A. FLEMING niami, gabinetami lekarskimi. Głównym inwestorem będzie Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna w tejże wsi. — Zazioyczaj, rozmawiając z gospodarzami miast lub gmin, słyszę wiele cierpkich słów na temat funk­ cjonowania ośioiaty, a szczególnie kłopotów związa­ nych z utrzymaniem budynków, sal lekcyjnych... —: Baza podstawowa, a więc budynki szkolne, w naszej gminie są nowe lub po remoncie kapitalnym. W tym roku oddaliśmy nową szkolę podstawową nr 3 —■ specjalną. W ubiegłym roku zakończono rozbudowę szkoły nr 1, mamy tylko jeden problem ze szkołą podstawową w Pogódkach. Na koncie Fun­ duszu Pomocy Szkole zgromadzono 14 ml i złotych, są też deklaracje zakładów pracy, jest dokumenta­ cja. Jesienią trzeba będzie wziąć się do roboty. Po­ Stoimy na lewym brzegu Wdy. W dole drewniany ziom nauczania w naszych szkołach, wydaje mi się, mostek, za nim zamglone błonie, przez nie śnieżka, jest dosyć wysoki. Życzyłbym też, oby we wszystkich przemykająca między rosochatymi wierzbami, dalej szkołach w Polsce młodzież miała takie warunki już domy. Ten z lewej, z czerwonej cegły — dawniej nauki, jak w naszych. U nas o godzinie 14.00 szkoły pustoszeją, dzieci ani nauczyciele nie znają zmiano- obudowany stajniami i daszkami wozowni — był wości. przydrożnym zajazdem. Ten z prawej — dom z obo­ — Ma loięc młodzież dużo roolnego czasu, pewnie rą, stodołą i jeszcze jakąś przybudówką, ustawiony się, nudzi wieczorami. Gdzie młodzi się spotykają? typowo w nie zamknięty czworokąt — to gospodar­ Mają klub, dom kultury? stwo Pryla. Dalej następny dom i następny. Naj­ — Na razie nie, ale trwają prace budowlane przv łatwiej byłoby zirną zliczyć dymiące kominy. Ale zamku pojoannickim, który przez wiele lat pcł Mł przeróżne funkcje. Była tam również kaszarnia. Do mamy słoneczne lato. Nad wsią króluje chabrowe 1986 roku remont zamku kosztował nas 40 min zło­ niebo. tych, potrzeba jeszcze raz tyle pieniędzy na wyposa­ żenie. W 1988 roku zamierzamy uruchomić w nim ZŁE MIĘSO Gminny Ośrodek Kultury, Sportu i Rekreacji, taki Czy można traktować Złe Mięso, jako najstarszą z prawdziwego zdarzenia. Będzie to wiec centrum kultury i wypoczynku, a około 2 km od Skarszew część dzisiejszego osiedla Czarna Woda, tak jak to mieści się letni ośrodek wypoczynkowy nad jezio­ czyni J. Milewski w książce pt.: „Dzieje wsi powiatu rem Wielkie Borówno. starogardzkiego"? Nie. Z kilku powodów nie. Po — Mimo wielu kłopotów, jest pan zadowolony. pierwsze — już w pytaniu, zgodnie z tendencją J. W pańskich wypowiedziach, zwłaszcza tych ostatnich Milewskiego, zawarte jest nieprawdziwe stwierdze­ wyraźnie przebija nuta satysfakcji. —■ Nie zawsze można tylko narzekać. Poza tym nie, jakoby Złe Mięso, dzisiaj lub w niedawnej prze­ myślę, że zmienił się klimat dla wszelkiego rodzaju szłości, stanowiło część Czarnej Wody. Prawda, że działań. Tu, na terenie gminy, poszczególne czynniki Stara Czarna Woda i Złe Mięso, granicząc przez rze­ społeczne, gospodarcze nie walczą o pierwszeństwo ko, były mocno powiązane, nawet prezentowane łącz­ w przewodzeniu. Każde działanie jest konsultowane wspólnie. Uważamy również, że szkoda czasu na bez­ nie, ale zawsze jako osady odrębne, samodzielne. Po podstawne spory i kłótnie, chociaż niekiedy nie drugie — Czarna Woda, z całą pewnością jako osada, głaszczą nas, urzędników, ani mieszkańcy, ani radni. jest młodsza, początek bierze od siedziby rodu, czy Gdy jednak przekazujemy na zewnątrz, do władz też folwarku (w przypadku Starej Czarnej Wody). Po zwierzchnich, jakąkolwiek sprawę, jest ona poparta trzecie — jest Złe Mięso> osadą karczemną, położoną jednolitym wspólnym stanowiskiem przemyślanym i wypracowanym. Bardzo często spotykamy się z sa­ 'przy starym trakcie gdańskim. morządami wsi lub miasta i uzgadniamy różne spra­ Znalazłoby się jeszcze kilka, mniej ważkich argu­ wy bytowe. Uwzględniamy zawsze w tej mierze ży­ mentów. Z nich warto jeszcze przytoczyć choćby je­ czenia mieszkańców danego środowiska, nie chcemy den — nie tylko obecne i nie tylko administracyjne' nigdy uczynić rozdźwięków, bo wtedy niepotrzebnie marnujemy czas na spory i konieczne łagodzenie zwrócenie Złego Mięsa do Łąga. Może to ostatnie konfliktów. wynika z tego, że Łąg jest wsią parafialną, może — A ajjetyty na przyszłość? jeszcze z dawniejszej tradycji związanej z granicą —■ W mieście koniecznie potrzebny jest żłobek, do­ komturii krzyżackiej. tychczas nie mamy takiej placówki. Powoli dojrzewa Jeśli chodzi o nazwę wsi, która, istniała już w ro­ też sprawa doprowadzenia do Skarszew gazu ziem­ ku 1584, to chętnie powtarza się opowieść o tym, nego, ponieważ do nitki gazociągu, biegnącego do Gdańska, chce sie podłączyć Lubiana. Wystąpiono jak to podróżujący, traktem Śliwice — Czarna Woda do naszej Rady Narodowe i o pozwolenie przejścia — Stara Kiszewa — Gdańsk, kupcy zostali w nad­ przez grunty gminy. Rada Narodowa wyraziła zgodę, rzecznej karczmie struci złym mięsem. Może i tak pod warunkiem, że miasto zostanie włączone do pro­ było. Może mięsem tym była konina, ponoć po ja­ gramu gazyfikacii. Do „apetytów" należy też bar­ dzo stary wniosek, zgłaszany od lat w okresie kam­ kiejś potyczce czy bitwie sporo zabito' nad rzeką ko­ panii wyborczych do Rad Narodowych i Seimu do­ ni. Może nazwa wiąże się z „potopem szwedzkim", tyczący połączenia komunikacią miejską — Skarszew w wyniku którego nie tylko Złe Mięso, ale i całe ze Starogardem, gdzie przecież pracuje wielu miesz­ Kociewie zostało spustoszone. Może... W każdym razie kańców naszej gminy. opowieść, oprócz próby wyprowadzenia rodowodu — Czy to się uda? — Mam nadzieję, a z nią zawsze łatwiej. nazwy, potwierdza dawną, karczemną rolę tej wsi. —■ Dziękując za rozmowę przyznam, że trudno pa­ W dokumencie z 1754 roku, wystawionym przez nu nie przyznać racji. Życzę mieszkańcom, wpraw­ starostę kiszewskiego, Stanisława Skórzewskiego-, dzie na wyrost, wygodnych podróży czerwonymi au­ wzmiankuje się karczemny charakter Złego Mięsa. tobusami. A tym najmłodszym — przyjemnego po­ bytu w żłobku. Przed drugą wojną światową niewielki procent lud­ Józef M. Ziółkowski ności Złego Mięsa utrzymywał się wyłącznie z roi-

54 Złe Mięso. Fot, autora nictwa. Mieszkańcy wsi szukali stałego i sezonowe­ XV wieku nazwa wsi brzmiała Falkenberg. Za cza­ go zatrudnienia w lesie. Pracowali w czarnowodz- sów Rzeczypospolitej szlacheckiej Jastrzębie było kim tartaku. Wyjeżdżali do sezonowej roboty na wsią królewską. W roku 1570 pracował tu młyn wod­ „Pomry" i Żuławy. Niełatwo było utrzymać z nie­ ny. Wieś żyta z rzeki i lasu. Uprawiano niewielkie wielkich kawałków gruntu wielodzietne rodziny. Ra­ skrawki ziemi, wypasano bydło ,na nadrzecznych łą­ dzono sobie, jak kto Umiał. Pracowano „za kosz" kach, a latem i jesienią całe rodziny zbierały jagody ziemniaków u okolicznych gburów, wyplatano z nad­ i grzyby. Nazwa wsi sugeruje związki z. myślistwem, rzecznej wikliny i sosnowych korzeni kosze. W każ­ może z hodowlą ptaków łownych. W 1892 roku Ja­ dej zagrodzie funkcjonował mały, przeważnie stolar­ strzębie liczyło dwanaście domów i osiemdziesięciu ski, warsztat na potrzeby własne i sąsiadów. Jesz­ jeden mieszkańców. cze przed wojną wyruszano ze Złego Mięsa w świat, Do dnia dzisiejszego niewiele w Jastrzębiu się za chlebem. zmieniło. Wprawdzie przejeżdżając leśną drogą ze Wojna obronna 1939 roku, a potem hitlerowska Złego Mięsa do Zimnych Zdrojów można zobaczyć okupacja przyniosły wsi wiele tragedii. W roku 1945, świeżo rosnące mury, ale prawie wszystkie zabudo­ po wyzwoleniu, do rodzinnych zagród wielu nie po­ wania we wsi są z drewna, gliny i trzciny. Prawdą wróciło. Niektórzy padli ofiarą hitlerowskiego terro­ jest też, że do dnia dzisiejszego, jak w czasie ostat­ ru, inni, rzuceni w szeroki świat, pozostali na obcej niej wojny, można naliczyć szesnaście budynków. ziemi, wielu rozproszyło się po kraju. W roku 1941 rozpoczął się dla Jastrzębia ciekawy, Dzisiaj we wsi jest trzydzieści osiem domów, w wojenny, epizod, o którym nawet do dzisiaj niektó­ przewadze już nie z gliny i trzciny. Większość mie­ rzy z mieszkańców Jastrzębia nie wiedzą. . szkańców pracuje w Zakładach Płyt Pilśniowych w Otóż właśnie w tej wsi, w grudniu 194,1 roku, zo­ Czarniej Wodzie. I może najważniejsze ■— od kilku stał wydrukowany próbny numer „Głosu Serca Pol­ lat do wsi od strony Łęga prowadzi równa, nie dziu­ skiego". Konspiracyjna drukarnia TOW „Gryf Po­ rawa, może dlatego, że nie tak często używana, as­ morski" ulokowana była, dzięki wcześniejszym uzgod­ faltowa droga. nieniom Jana Szalewskiego, w zagrodzie Weltrow- skich. Pod szopą, między zabudowaniami Ebertow- I spokój jak dawniej w Złym Mięsie. Tyle tylko, skich i Nadolskich, aż do maja 1943 raku Ludwik że czasem przejedzie samochód, a wieczorami przez Kossak-GJówczewski, przy pomocy rodziny Weltrow-. firanki świecą z chałup kineskopowe lampy. skich, wydał szesnaście numerów podziemnej gazety. Wśród sosnowych lasków, ma wysokiej skarpie — Tuż obok siebie dwie maleńkie wioski nad Wdą. zabudowania, w dole wśród olch płynie rzeka. To Ol, na piaskach wśród lasków, jakby drzclmiące, za­ jeszcze Czarna Woda, ale niedaleko stąd do Zimnych pomniane. Nie ma w tych osadach nawet najskrom­ Zdrojów. Tuż przy domu piaszczysta, ścieżka prowa­ niejszego sklepu. Do pracy, do urzędu, do kościoła, dzi ku rzece. Kilka kroków przez drewnianą kład­ po zakupy trzeba iść, jechać przynajmniej kilka ki-, kę. Jeszcze kilka wśród nadrzecznego złotego łanu i lometrów. już laseczki i samosiejki, a pośród nich wieś. A jednak te wioski z uporem żyją. Pamiętając albo i nie pamiętając swoją historię, trwają choćby odro­ JASTRZĘBIE binę wierząc w szczęśliwą gwiazdę przyszłości. Nazwa wsi Jastrzębie ma oczywisty związek z rze­ czownikiem pospolitym — jastrząb. W XIV może Stefan A. Fleming

Jastrzębie. Foti autora

55 WIDOKÓWKI

OLGIERD KOSTROWICKI

Przy linii kolejowej Tczew—Chojnice, na skrzy­ czet wybitnych Polaków, urodzonych w Zblewie. Jest żowaniu „autostrady" Berlin—Chojnice—Tczew z szo­ wśród nich Michał Ossowski (1743—1797) — ksiądz, są Warlubie—Kościerzyna położona jest największa polityk i ekonomista, organizator bankowości i prze­ na Kociewiu i najstarsza na Pomorzu gminna wieś — mysłu w Polsce, Konstantyn Krefft (1867—1940) — Zblewo. również ksiądz, udziałowiec i współorganizator banku ludowego w Zblewie, Paweł Czapiewski (1877—1963) Z dawnych kronik ze skrupulatnością odnotowu­ — nawołujący do powrotu Pomorza do Polski, ostatni proboszcz miłobądzki i dziekan tczewski, wybitny ję: znawca zasobów archiwalnych Pomorza, więzień W Zblewie zatrzymał się orszak z ciałem św. Woj­ Stutthofu, stąd pochodzi także Józef Wrycza (1884— ciecha, zamordowanego w 997 roku przez, Prusów. —1961) — filomata pomorski, działacz niepodległoś­ To właśnie tu od 1305 roku, z chwilą zatwierdzenia, ciowy lat 1918—1920, kapelan wojskowy, proboszcz w przez polsko-czeskiego króla, Wacława III, aktu da­ Wielu, legendarny „król polski" Borów Tucholskich, rowizny, panowali Krzyżacy. Tu w latach 1655—1660 prezes Rady Naczelnej Tajnej Organizacji Wojskowej plądrowali Szwedzi, którzy zdziesiątkowali miejsco­ „Gryf Pomorski", ścigany przez hitlerowców. Należy wą ludność. Tędy ciągnęły w kierunku Starogardu i jeszcze wymienić Alfonsa Dambka (1906—1969) — Lubichowa wojska Napoleona. Według przekazów lu­ księdza i lotnika w jednej osobie, ochotnika — ka­ dowych doszło wtedy do potyczek prusko-francuskich, pelana Batalionu Obrony Narodowej w Krotoszynie, po których pozostały mogiły. Traktem napoleońskim więźnia obozów jenieckich w O ber treska u, Ottcn, przebudowanym w 1832 roku na szosę maszerowali Prenzlau i Gross-Rosen, a po wyzwoleniu — dusz­ w roku 1832 rozbitkowie powstania listopadowego. pasterza w Holandii. Przez teren Zblewa przechodziła, uruchomiona w 1879 roku tzw. kolej wschodnia. Przeszłością nie można się delektować, ale soki ży­ wotne wypływają z teraźniejszości, z jej potrzeb. Płynęły lata, a wieś się rozbudowywała. W latach międzywojennych działała straż pożarna, spółdzielnia POTKZEBY WYŻSZEGO RZĘDU mleczarska. Był lekarz, apteka, dwa parowe tartaki, cztery piekarnie, sześć sklepów spożywczych, dwa Naczelnik Gminy, mgr inż. Bernard Damaszk ceni sklepy tekstylne, cztery karczmy, kilka kramów. czas, więc by uprzedzić moje pytanie, informuje: — Wieś liczy 2.800 mieszkańców. Ludzie pracują w Zakładzie Utylizacyjnym „Bacutil" (produkującym Potem nastąpiły lata okupacji, a wraz z nim wy­ mączkę paszową), Centrali Nasiennej, młynie, mle­ siedlenia, (rozstrzeliwania. W podziemiu działała wów­ czarni, banku spółdzielczym oraz poza Zblewem: w czas tajna organizacja patriotyczna „Obóz Konspi­ Zakładach Farmaceutycznych „Polfa", Nadbałtyckich racyjny" oraz partyzanci „Gryfa Pomorskiego", któ­ Zakładach Przemysłu Skórzanego „Neptun", Zakła­ rzy w roku 1942 wysadzili pod Zblewem pociąg po­ dach Przemysłu Spirytusowego „Polmos" — wszyst­ spieszny z niemieckimi żołnierzami, jadącymi z fron­ ko w Starogardzie Gdańskim i w Zakładach Płyt Pilś­ tu wschodniego na urlop. W Zblewie wydawana i niowych w Czarnej Wodzie. Pozostali zajmują się rol­ drukowana była konspiracyjna gazeta „Gryf Pomor­ nictwem albo prowadzą własne warsztaty rzemieślni­ ski". Ten i ów zapamiętał twarze nieludzko wychu­ cze. Na miejscu jest Zbiorcza Szkoła Gminna, przed­ dzonych więźniarek żydowskich z filii obozu Stutthof szkole, ośrodek zdrowia, stacja benzynowa, poczta. z okolic Świecia, gnanych tędy w bestialski sposób Ma też Zblewo swoje „centrum handlowe" — uli­ przez Niemców uliczkami Zblewa. Miały dotrzeć do cę Główną z Wiejskim Domem Handlowym, sklepa­ Gdyni. Z kilkuset dobrnęła niewielka ilość. mi spożywczymi, piekarnią, apteką, sklepem meblo­ wym, księgarnią, kwiaciarnią, zakładem fotograficz­ Nie, •niełatwo wracało Zblewo do życia po wyzwo­ nym, restauracją „Feniks". leniu. Brak pieniędzy, materiałów, a na dodatek jesz­ — I nasza duma — kontynuuje naczelnik — domki cze walka ze zbrojnym podziemiem — bandą „Łu- jednorodzinne na Osiedlu XXX-lecia PRL, usytuowa­ paszki". Wreszcie uporano się i z tymi problemami. ne w pobliżu dworca PKP i nasza plaga — nieuregu­ Naprawiono sieć elektryczną, zainstalowano lampy lowana Piesienica, a także brak miejskiej linii auto­ uliczne. Powstała agronomówka i lecznica dla zwie­ busowej MPK do Starogardu Gdańskiego. rząt. Wybudowano nowe pawilony sklepowe, maga­ — Zauważył pan chyba, że są to potrzeby wyż­ zyn zbożowy, gospodę i inne niezbędne' obiekty. szego rzędu? — pyta naczelnik i dodaje, że niewiele Przeglądam w przewodniku Józefa Milewskiego po­ jest w kraju wsi z tak bogatą infrastrukturą.

56 PLANY NA PRZYSZŁOŚĆ W KONTEKŚCIE TURYSTYKI -,,-. *

Wymienia Renata Kaszubowska, pracownik do Spójrzmy na mapę. Wszędzie ze Zblewa jest bli­ spraw planowania Urzędu Gminy: sko. Do Starogardu, Borów Tucholskich, ma Pojezie­ — nowy ośrodek zdrowia z apteką i mieszkaniami rze Starogardzkie, do rezerwatu przyrody „Twardy, dla lekarzy, Dół" i do ogrodu dendrologicznego w Wirtach. — nowy urząd telekomunikacyjny, Raj dla turystycznych włóczęgów, dla amatorów — zajazd z restauracją, kawiarnią i pokojami goś­ pejzażu. Tuż obok w promieniu kilku kilometrów, na cinnymi (w budowie), terenie gminy Zblewo rozpościera się czternaście je­ — modernizacja drogi na terenie gminy: Warlu­ zior, z których Borzechowskie Wielkie '(237,70 ha) i bie—Łeba, Niedackie (115,30 ha) nadają się do uprawiania spor­ — wydzielenie siedemdziesięciu działek pod budow­ tów wodnych i nie tylko. nictwo indywidualne, Oczywiście warunki naturalne to nie wszystko. La­ — gminna oczyszczalnia ścieków, tem przyjeżdżają turyści i to nie tylko krajowi. Po­ — rozbudowa przedszkola, które zostanie powięk­ stoją — pogapią się na neogotycki kościół, na głaz szone o dwie sale i zaplecze magazynowe, narzutowy „Zaklęta owczarka". Albo wypiją herba­ — remonty dróg dojazdowych do szkól realizowa­ tę, zjedzą obiad w „Feniksie" i jadą dalej, a złotówki ne w czynie społecznym. i dewizy razem z nimi. Bez bazy noclegowej na od­ powiednim poziomie nie zatrzyma się ich. Czego więc trzeba? W zakresie noclegów można NIE MA CO NARZEKAĆ wykorzystać w przyszłości zajazd i pokoje zgłoszone v •przez mieszkańców Zblewa. — Gdybym .się uparł, to mógłbym nie jeździć do Trzeba by jeszcze istniejący bar piwny zamienić Gdańska sześć miesięcy — mówi kierowca jednego na probiernię win, coctaili, soków owocowych, gdzie ze zblewskich zakładów pracy (nie podaje nazwiska), można by jednocześnie zjeść smaczną kanapkę, ba­ ponieważ w Gminnym Ośrodku Kultury jest właści­ gietkę, kebaba. Potem zaś, w miarę popytu, z pew­ wie wszystko. Mogę uczestniczyć w spektaklach Tea­ nością byłaby podaż. Zapobiegliwe zblewianki za­ tru Ziemi Pomorskiej z Grudziądza, recitalach akto­ pewne — tak jak to już czynią gdańszczanki — za­ rów gdyńskiego Teatru Muzycznego. Mogę też oglą­ częłyby wydawać smaczne obiady z regionalno-po- dać wystawy plastyków, choćby w Galerii Malarskiej morskiej kuchni. Niejednym marzy się skosztować coś „Knot". Ale wie pan... kiedyś tu przygrywała kapela z tradycyjnej kuchni koeiewskiej. Otwarto by skle­ ludowa i działały zespoły: teatralny, recytatorski i piki z pamiątkami, gdzie nie powinno zabraknąć ko- dwa muzyczne (poezji śpiewanej „Przypadek" i jaz­ ciewskich wytworów plastycznych w tym rzeźb, ob­ zowy „Maur"). razów, nie wyłączając malowanek na szkle. Do tego — Kiedyś — inie wytrzymuje dyrektor Gminnego jeszcze wypożyczalnia sprzętu wędkarskiego i tury­ Ośrodka Kultury, Józef Bylicki — na działalność kul­ stycznego. Oj, marzy się w Zblewie takie gniazdko turalną dostawaliśmy więcej pieniędzy, ale „narze- dla turystycznych iłazików, szczególnie tych zmotory­ kanctwo" wychodzi mi gardłem. Skoro brakuje pie­ zowanych. Taki punkt zborny maniaków od wiosła, niędzy, to nie ma innego wyjścia, tylko trzeba je żagla, wędki i wędrówek. W Zblewie, które posiada zdobyć. centrum handlowe, gdzie można, się zaopatrzyć w A sposobów, wbrew pozorom, jest mnóstwo. Choć­ produkty na dzień, trzy lub cały tydzień. by kursy prawa jazdy albo wynajem sali na wesela. Przeglądając założenia planu gminy na lata 1986— Gorzej jest ze sposobami trafienia do ludzi, wypro­ —90, nie znalazłem ani jednego zdania o turystyce. A wadzenia ich z domów. Poza imprezami estradowymi przecież każdy, kto ma problemy turystyczne wie, że czy dyskotekami i pokazami video i filmów nic ich ta dziedzina gospodarki jest nie tylko źródłem zarob­ specjalnie nie interesuje i pan Józef myśli, czy zble- ku dla większej czy mniejszej liczby ludzi, ale także wianie przypadkiem nie kochają bardziej telewizji? może wyzwolić wiele ludzkiej inicjatywy, zmienić W Zblewie dominuje rolnictwo. Jest trochę, rzemio­ tętno życia gospodarczego oraz nadwątlonego już ży­ sła i przemysłu. Szkoda, że wieś nie jest turystycz­ cia kulturalnego Zblewa. ną oazą. Olgierd Kostrowicki

Zblewo. Urząd Gminy i Gminny Ośrodek Kultury przy ul. Głównej. . Fot. Andrzej Grzyb 57 JAN EJANKOWSKI

O OŚRODKU TRADYCJI KÓŁEK ROLNICZYCH IM. J. KRAZIEWICZA W PIASECZNIE

Początkiem Ośrodka Kółek Rolniczych im. Juliusza 9 maja 1970 roku w obecności przedstawicieli władz Kraziewicza w Piasecznie była zorganizowana w powiatowych uroczyście otwarto pierwsze na ziemi 1966 roku przez uczniów i nauczycieli miejscowej tczewskiej — Społeczne Muzeum Regionalne w Pia­ szkoły — Izba Pamięci Narodowej, którą urządzono secznie. w klasie. Kiedy stale wzrastała liczba eksponatów Zainteresowanie zbiorami muzeum stale rosło, o zaszła konieczność wydzielenia dwóch izb w budyn­ czym świadczą wpisy w księdze pamiątkowej. Warto ku należącym do Antoniego Watkowskiego usytuowa­ przytoczyć kilka z nich, z lat siedemdziesiątych: nym tuż przy szkole, po przeciwnej stronie szosy, ...Zgromadzone w niej dokumenty i pamiątki służą młodzieży dla pogłębienia patriotyzmu, umiłowania własnej Ojczyzny, pięknej Ziemi Gniewskiej i historii samego Piaseczna. •»!% 9 maja 1970 Red. dr Józef Matynia Polskie Radio — Gdańsk Szczęśliwa jestem, że mogłam pokazać moim dzie­ ciom pamiątki związane z ziemią, w okolicy której wychoioali się ich rodzice. 1971 r. Wanda Szulc — Wyrzysk Słowa uznania i podziwu dla entuzjastów własnej ziemi. Czerwiec 1975 r. Barbara Kudrowicz „Głos Pracy" Wejść i wyjść — ale po dwóch godzinach zapozna­ nia się ze zbiorami, które zajmują raptem dwie izby to nie sztuka, jeśli jest się w piaseckim muzeum. W odróżnienia od wielu innych placóioek regional­ nych, tutejsza ma swój głóiony walor — pamiątki po najstarszym kółku rolniczym na ziemiach polskich... 13 września 1976 r. mgr Stefan Gołąbek Wpisy te świadczą o wartości zebranych ekspona­ tów, tym bardziej że nie są to zbiory zakupione, a stanowiące plon społecznego wysiłku. Wiele pomogła prasa, która wystawiała pochlebne recenzje. Artyku­ ły o piaseckim muzeum ukazały się w ,,Glosie Wy­ brzeża", „Dzienniku Bałtyckim", „Glosie Pracy", „Na­ szej Wsi" i to czterokrotnie, „Przyjaciółce", „Czasie", „Trybunie Ludu", „Wiadomościach Historycznych", „Razem". Również Telewizja Polska trzykrotnie emi­ towała program o muzeum, raz w audycji „Kraj" w programie I i dwa razy z anteny gdańskiej. w' okresie od 9 maja 1970 roku do 17 września, 1977 roku Społeczne Muzeum Regionalne w Pia­ secznie zwiedziło 258 wycieczek, łącznie 3686 osób. Liczby te mają swoją wymowę, a najważniejsze, że wspólny społeczny wysiłek został zaakceptowany przez zwiedzających. Równomiernie z pracą szperac- ką i zdobywaniem nowych zbiorów szkoła w Pia­ secznie, wspólnie z rodzicami i organizatorami spo­ łecznymi: Kółkiem Rolniczym, Kołem Gospodyń Wiej- kich, Komitetem Rodzicielskim itp., organizowała sesje, popularnonaukowe. Np. 25 listopada 1972 roku odbyła się sesja poświęcona 110-tej rocznicy powsta­ nia Kółka Rolniczego w Piasecznie, 23 listopada 1973 roku sesja na temat działalności Juliusza Kra­ ziewicza na tle Komisji Edukacji Narodowej. Refe­ Popiersie Juliusza Kraziewicza raty naukowe wygłosili wówczas doc. dr hab. (obec-

58 nie iprof. zwyczajny) Wacław Odyniec i doc. dr Zyg­ Kółko nie stawia sobie aby celów rewoiucyjno-nie- munt Lietz. Telegramy przesłali: prezes Centralnego podległościowych. Zarządu Kółek Rolniczych, Minister Oświaty i Wy­ Pod malowidłem w specjalnej gablocie zgromadzo­ chowania (znajdują się w kronice szkoły). no dokumenty z życia i działalności Juliusza Kra­ W dniach od 8 do 9 czerwca obchodzono po raz ziewicza i rozwoju piaseckiego Kółka. Są tam: zdję­ pierwszy w historii wsi „Dni Piaseczna" z następu­ cia Kraziewicza, domu, w którym kółko powstało jącym programem: (obecnie tego domu już nie ma), historycznego sztan­ — żakinada historyczna od Piastów do współczes­ daru piaseckiego z 1862 roku — prawa i lewa strona ności, (sztandar zaginął w czasie drugiej wojny światowej), — ślubowanie absolwentów klasy ósmej, dom z Murzynowa koło Środy Wielkopolskiej, w któ­ — sesja popularnonaukowa na temat związków So­ rym' zmarł na zawał serca w 65 roku życia Krazie­ bieskiego z Piasecznem, o których mówił doc. dr hab. wicz, dwa zdjęcia grobu Kraziewicza, który udało Wacław Odyniec. mi się odszukać w Nietrzanowie koło Środy Wielko­ Po części atrystycznej o tematyce historycznej, polskiej, odpis nekrologu, który w 1895 roku wydru­ przygotowanej przez młodzież szkolną, uczestnicy kował „Pielgrzym", trzy numery „Kłosów", jakie po zwiedzili zbiory muzealne. Podobne imprezy odbywa­ drugiej wojnie światowej wydawało> Piaseczno i inne ją się w Piasecznie do dzisiaj. dokumenty. W dniu 27 września 1977 roku uroczyście przekaza­ W następnych gablotach zgromadzono dokumenty no mieszkańcom Piaseczna nowy, piękny Dom Kul­ i fotografie z działalności piaseckiego Kółka w okre­ tury im. J. Kraziewicza w Piasecznie — Ośrodek sie międzywojennym, zebrano unikalne pamiątki z Tradycji Kółek Rolniczych, gdzie mieści się na par­ okresu okupacji, przedstawiające dzieje, często tra­ terze duża sala reprezentacyjna, pełniąca jednocześ­ giczne, członków Kółka, względnie ich synów. Są też nie kilka funkcji. Zdobi ją portret Juliusza Krazie­ dwa listy z Oświęcimia i telegram do matki z zawia­ wicza, godło państwowe, drewniane, stoły i ławy oraz domieniem, iż jej syn Benedykt Dłużew.ski zmarł w wielkie, na całą ścianę sgraffito, przedstawiające ale­ obozie, podpisany przez komendanta. Wiadomo, że ta gorię życia Pomorzan, której treść oddaje biegnący wiadomość o naturalnej śmierci była kłamstwem u dołu napis: „Kto kocha swoją ojczyznę, cnoty, oby­ zważywszy, że zamordowany liczył sobie 22 lata, a w czaje ■— niechaj strzeże tej ziemi, niech ją w skiby obozie przebywał raptem pięć miesięcy. Nikt nie kraje". Jest to piękne hasło Kraziewicza, które przed pozna okoliczności śmierci zamordowanego. Jest w tej laty zdobiło wystawy .rolnicze w Piasecznie. gablocie zaświadczenie podpisane przez majora Hen­ Tę piękną płaskorzeźbę, wykonaną w gipsie, podzi­ ryka Sucharskiego, jako potwierdzenie, że rolnik z wianą przez turystów, wykonał w rekordowym cza­ Piaseczna, przedwojenny członek Kółka, Czesław Raj­ sie, bo w ciągu dwóch tygodni września 1977 roku, ski został za męstwo udekorowany osobiście przez dr inż. arch. Henryk Pracz z Politechniki Gdańskiej, tego wielkiego bohatera i Polaka. Eksponowane są który zaprojektował również nowy wygląd Ośrodka również inne cenne dokumenty historyczne z tragicz­ Tradycji Kółek Rolniczych w stylu tradycyjnego bu­ nych lat 1939—1945, do których można zaliczyć np. downictwa wiejskiego. odznaczenia bojowe Józefa Chrzanowskiego, żołnierza I Dywizji Pancernej gen. Maczka, byłego mieszkańca Druga salka na parterze służy bardziej kameralnym Piaseczna, obecnie mieszkającego w RFN toez oby­ spotkaniom, a obok mieści się przestronna kuchnia — watelstwa tego kraju, który z własnej woli opiekuje chluba Koła Gospodyń Wiejskich, gdzie przygotowuje się grobami poległych żołnierzy na terenie Niemiec. się posiłki dla młodzieży szkolnej, dania na przyję­ Północnych od Rapersburga do Wilhelmshafen. Ten cia weselne itp. Jest też wypożyczalnia naczyń ku­ wzorowy Polak przekazał dla OTKR w Piasecznie chennych. Na piętrze mieści się muzeum w dwóch dwa polskie hełmy z I Dywizji, karabin Mauzex ż dużych salach. 1936 roku wykonany w Radomiu, cztery łuski z ar­ Na korytarzu piętra urządzono ścianę pamięci, maty polskiego czołgu, własny polski mundur wraz gdzie umieszczono nazwiska żołnierzy — rolników z z beretem, pamiątkowe zdjęcia z okresu walk pol­ Piaseczna, którzy polegli na różnych frontach dru­ skich żołnierzy. Szczególnie cenne jest zdjęcie znisz­ giej wojny światowej, a na ścianie obiektu przymo­ czonego czołgu, w. którym polegli na parę dni. przed cowano specjalną tablicę z napisem: „Żołnierzom z zakończeniem drugiej wojny światowej — 1.05.1945 — Piaseczna poległym za Ojczyznę w latach 1939—1945. dwaj jego koledzy i przyjaciele z Piaseczna:' Stani­ Cześć ich pamięci. Mieszkańcy Piaseczna". sław Jaworski i Alfons Żeglarski. J. Chrzanowski W pierwszej sali muzealnej nai czołowej ścianie osobiście 'ich pochował, a ich zdjęcia przesłał mat­ wisi realistyczne malowidło, przedstawiające moment kom i do dzisiaj' zapala znicze na ich grobach, by erekcji Kółka Rolniczego w Piasecznie, w paździer­ utrwalić pamięć po kolegach i przyjaciołach, którzy niku 1862 roku. Rzecz, na nim przedstawiona dzieje będąc dziećmi, w Piasecznie razem się bawili, potem się w ciemnej, oświetlonej dwoma kagankami, nisko uczęszczali do tej samej szkoły, pracowali u nie­ sklepionej izbie. Kraziewicz stoi przy stole, czytając mieckiego gospodarza, wspólnie walczyli i razem o projekt statutu, za nim zgromadziło się kilkunastu tej samej godzinie zginęli i spoczęli obok siebie na gospodarzy. Pod piecem siedzi żandarm pruski, na­ obcej ziemi. Chrzanowski co roku regularnie odwie­ słany tu zapewne po to, aby zorientować się, czy dza Piaseczno przywożąc dary, too jak oświadczył re­ daktorowi „Naszej Wsi" w dniu 18 maja 1985 roku:

Jedna z izb muzealnych. Sala z płaskorzeźbą H. Pracza. Sztandar Towarzystwa Powstańców i Wojaków w Piasecznie w 1927 roku.

„Jeszcze trwała wojna, kiedy pochowałem kolegów Alfonsa Żeglarskiego i Stanislaioa Jaworskiego. Do ców i Wojaków. Jego męczeńska droga wiodła przez dziś opiekuję się ich grobem i grobami innych żoł­ gniewski zamek do Lasu Szpęgawskiego. Zawsze nierzy Polaków, którzy spoczywają na cmentarzu w zwiedzającym tłumaczę, że sztandar ten, po wojnie Hezel. (...) Zaraz po wojnie wysłałem fotografię z w latach sześćdziesiątych odnaleziony przez harcerzy, miejsca, gdzie oni i sześciu innych piechurów zginęli jest przesiąknięty krwią męczennika, prezesa Ksawe­ od bomby rozrywającej czołg, za którym szli do bo­ rego Pozorskiego i dlatego jest naszą piasecką świę­ ju. Potem przywiozłem rodzicom poległych ziemię z tością. tamtego miejsca. Walczyliśmy w 9 Brygadzie Strzel­ W zbiorach znajduje się również kronika ziemi ców Flandryjskich. Chętnie goszczę u siebie kraja­ tczewskiej, pisana ołówkiem ciesielskim przez miesz­ nów nie tylko z Piaseczna. Przyjeżdżają do mnie tak­ kańca Piaseczna, dobrego kołodzieja, miłośnika hi­ że i filmowcy — dokumentaliści z innych stron kra­ storii regionu, byłego uczestnika strajku szkolnego w ju:- W zeszłym roku otrzymałem pamiątkowy medal 1906 i 1907 roku — Alojzego Kleina. Ten prosty czło­ nadany mi przez ZBoWiD w Warszawie. Lubię do wiek w swojej kromce sięga czasów nawet starożyt­ Piaseczna przyjeżdżać, chociaż nikogo z rodziny tutaj nych. Opisuje między innymi katów tczewskich i nie.mam, ale są koledzy, a z nimi mam zawsze te­ gniewskich, ich pracę, wynagrodzenie itp. Przekazał maty do rozmowy. Myślę, że niedługo i ja tutaj po­ również polską monografię miasta Gniewa, autorstwa wrócę, bo w Piasecznie jest moje prawdziwe miej­ Tadeusza Chełmickiego, wydaną w 1933 roku, piękne sce". zabytkowe kafle, stary pistolet. Przekazując te dary oświadczył, że są one świadectwem tego, że Piasecz­ Ja również gościłem u Chrzanowskiego, dane mi no zawsze było wierne Ojczyźnie. było złożyć kwiaty na grobach żołnierzy z Piasecz­ na i pomodlić się za pokój ich dusz. Osobiście bardzo Do innych cennych eksponatów należy piękny lu­ to przeżyłem i dużo z tej podróży wyniosłem. Dom dowy talerz, znaleziony przez ucznia, w czterech ka- Chrzanowskiego na obczyźnie, to wyspa polskości oto­ czona wzburzonym morzem niemczyzny, jest w nim polskie godło i flaga, portret papieża — Polaka, mini muzeum pamiątek po polskich żołnierzach, a na pół­ kach polskie książki i gazety. Historię ojczyzny i li­ teraturę pan Chrzanowski zna wyśmienicie, może le­ piej od niektórych Polaków. Można go podziwiać za taką postawę, za te uczuciowe związki z Piasecznem i krajem, za to, że Niemcy z dumą mówią i piszą „Pole Józef" nawet w ich gazetach. Chrzanowski jest wielkim miłośnikiem piaseckiego muzeum i szczod­ rym ofiarodawcą. Do innych ciekawszych eksponatów można zaliczyć unikalny sztandar Towarzystwa Powstańców i Wo­ jaków — koło Piaseczno, wraz z drzewcem, z lat 1927—1928. Ze sztandarem ma ścisły związek tragicz­ ny los prezesa Towarzystwa, organisty Ksawerego Pozorskiego z Piaseczna. Człowiek ten, przeczuwając rewizję w jego mieszkaniu, schował nocą ten cenny sztandar na wieży miejscowego kościoła, nie mówiąc o tym nawet najbliższym. Jego żona na akt erekcyj­ ny sztandaru nałożyła obraz Najświętszego' Serca Pa­ na Jezusa. Kiedy na początku października 1939 ro­ ku do mieszkania Pozorskich wtargnęli Niemcy w po­ szukiwaniu sztandaru i cennych dokumentów, pan Ksawery wolał zginąć, niż zdradzić miejsce ukry­ cia sztandaru. Jak oświadczyła jego nie żyjąca już żo­ na, na jej oczach torturowany i zbroczony krwią nie złamał przyrzeczenia, danego Towarzystwu Powstań­ Talerz ceramiczny z 1804 roku. 60 wałkach, na strychu, w latach siedemdziesiątych. Na Kierując się tradycją i historycznymi przekazami, talerzu figuruje data 1804 roku i piękny napis po które dowodzą, że w Piasecznie, w drugiej połowie polsku. Na podstawie treści można wysunąć wnio­ XIX wieku Kraziewicz założył pierwszy teatr włoś­ sek, iż mógł to być prezent ślubny. ciański, wystąpiono z propozycją zorganizowania w Według opinii zwiedzających, a szczególnie gości tej historycznej miejscowości regionalnego zespołu z zagranicy: Chińczyków, Bułgarów, Rosjan, Czecho- folklorystycznego. Wsparcia finansowego udzielił za­ słowaków, Niemców, Austriaków i Amerykanów (z rząd Spółdzielni Kółek Rolniczych im. Juliusza Kra­ tych państw gościliśmy wycieczki), najcenniejszym ziewicza w Nicponi, Wojewódzki Związek Rolników, eksponatem jest piękny piec żeliwny z połowy XIX Kółek i Organizacji Rolniczych w Gdańsku i Kra­ wieku, podarowany dla OTKR przez rolnika z Je­ jowy Związek Rolników Kółek i Organizacji Rolni­ lenia — Józefa Dietricha. Można go rozbierać i w czych w Warszawie. Jesienią 1984 roku rozpoczęto na­ zależności od potrzeb ustawiać do różnych poziomów. bór do zespołu. Początki były trudne, młodzież się nie Jak to się mówi — na jednym ogniu gotuje się w garnęła. W końcu jednak zebrało się trzydzieści osób trzech poziomach i cała powierzchnia pieca ogrze­ chętnych. Zaczęło od prób „Wesela kociewskiego" wa mieszkanie. Świadczy to o dawnej pomysłowości ks. dr Bernarda Sychty. W lutym 1985 roku pozy­ i zaradności ludzi, którzy w ten sposób oszczędzali skano choreografa Witolda Nalepę, który opracował paliwo. Kiedyś Bułgarzy, podczas zwiedzania mu­ tańce kociewskie. Szyciem strojów zajęły się członki­ zeum, wyrazili zdziwienie, że żadne z polskich przed­ nie KGW, często matki córek i .synów należących do siębiorstw nie chce produkować takiego pieca, tym zespołu. Zespół „Piaseckie Kociewiaki" — taką na­ bardziej, że jest wzór, który śmiało można skopio­ zwę młodzież sama sobie obrała -— podjął tradycję wać. Piec posiada piękny zewnętrzny wystrój. Wid­ zapoczątkowaną przez inny zespół, założony pod ko­ nieje na nim podobizna Jana III Sobieskiego i jego niec lat pięćdziesiątych w Piaseckim Polu. Członko­ żony oraz między innymi stary wózek dla dzieci. wie obecnego zespołu to młodzież, w większości cór­ Szczególnie goście spoza granic Polski z zachwytem ki i synowie członków tamtego zespołu. Najmłodszy podziwiają ten eksponat, marząc o takim piecu w ma dopiero 13 lat, pozostali są niewiele starsi. Naj­ miejsce swoich murowanych kominków. Niemcy z starszy, którego wszyscy w Piasecznie nazywają wuj­ RFN określili wartość tego zabytku na około dzie­ kiem, Teofil Watkowski, ma 67 lat. Występował już sięć tysięcy marek. Zwiedzający najdłużej zatrzymu­ w Piaseckim Polu. To on swoją postawą zachęca do ją się przy tym piecu, oczarowani jego pięknością i wysiłku. Od niego, jako rodowitego Koeiewiaka, mło­ pomysłowością wykonawczą. Dziwią się również, że dzież uczy się gwary kociewskiej. Przygrywa także

Wnętrze Ośrodka Tradycji Kółek Rolniczych w Pia­ Zespół „Piaseckie Kociewiaki" na chłopskiej ' fur secznie. Na ścianie obraz przedstawiający zebranie mańce, po udanym występie inauguracyjnym w dnii założycielskie kółka z 1862 roku. Z lewej: ozdobny 18 ;maja 1985 roku. piec żeliwny z ubiegłego wieku.

ofiarodawca cenną pamiątkę po rodzinie przekazał na starej harmoszce guzikowej, jako Jandrach, sam bezpłatnie. odtwarza stare miejscowe przyśpiewki, które kiedyś W zbiorach znajdują się również toporki kamienne dawno grał na wiejskich weselach. Jest przez wszy­ z młodszej epoki kamienia, żarna, dwie figurki ka­ stkich lubianym autentycznym, pełnym wigoru i hu­ mienne — dwutwarzowa i jednotwarzowa o nieokre­ moru Kociewdakiem. Młodzież, chociaż urodziła siię i ślonym dotąd dokładnym czasie powstania. Wszyst­ wyrosła na Kociewiu, nie umiała mówić piękną gwa­ kie te cenne prehistoryczne wykopaliska znalazła rą swych dziadków, a także i rodziców. Teraz mówią młodzież szkolna na polach. Swego czasu te ekspo­ w kociewskiej gwarze swobodnie. Tańców kolejno naty były wypożyczone Muzeum Archeologicznemu w uczyli i uczą: Witold Nalepa,, Henryk Śliwa, a obec­ Gdańsku. Jeden młotek kamienny został skradziony nie od 1 lutego 1987 roku Elżbieta Popis z Woje­ przez jednego ze zwiedzających. Poza tym obejrzeć wódzkiego Ośrodka Kultury w Gdańsku. Do znanej można duże stare kłódki, wykonane przez rzemieślni­ pieśni powstał tekst, który stał się poniekąd hym­ ków, kołowrotki, przyrząd do chwytania ryb, stare nem Piaseczna. Oto jego słowa, napisane przez auto­ wagi, zegary, masielnice do wyrobu masła, drewnia­ ra niniejszego materiału: ne foremki, jedną z pierwszych starych wirówek do Piaseczno mojie mjiłe mleka, drewniane klumpy (obuwie). Wioska znuna z historyji Obecnie przystąpiono do gromadzenia starych ma­ Tutaj zdarzały sia chwile szyn rolniczych. Władysław Czerwiński, rolnik z Pia­ Tutaj Sobieski num rzundził seckich Pól przekazał bezpłatnie starą, bo z końca W Piasecznie kółko powstało XIX wieku pochodzącą, cepową, konną młocarnię, Chłopy wziali sia do kupy tzw. cepówkę, kierat i wialnię. Po zakończeniu mo­ Prusakum sia nie udało dernizacji obiektu powstanie wokół niego mały skan- Ziamni od nich wykupić. ser maszyn rolniczych, aby współcześni rolnicy, szcze­ Kraziewicz jim przewodził gólnie ci młodzi, mogli poznać jaką ciężką pracę na Uczył jak ziamnia uprawiać roli musieli wykonywać ich pradziadowie. Koło Gospodyń stworzył Uczył ojczyzna kochać. W Ośrodku, oprócz działalności muzealnej, prowa­ W pamniantnym strejku szkolnym dzi się szeroką pracę kulturalno-oświatowa, polega­ Roku pańskyego szóstygo jącą na ścisłej współpracy z miejscową szkołą, Kół­ Dzieci bronili mowy kiem Rolniczym, Kołem Gospodyń Wiejskich, Związ­ Skarbu najcanniajszygo. kiem Młodzieży Wiejskiej itp. Jan Ejankowski ROMAN KLIM

ZWIĄZKI TCZEWA Z WISŁĄ I MORZEM

Najwcześniejsza pisana wzmianka Warto w tym miejscu wspomnieć torię handlową. W 1256 roku władzę o Tczewie — jak wiadomo — po­ o oryginalnej hipotezie profesora w mieście sprawował sołtys, a w chodzi z 1198 roku, z dokumentu E. Rudnickiego z 1925 roku, loku­ 1258 roku Rada Miejska, — naj­ księcia Grzymisława o nadaniu jącej w Tczewie Truso — słynne wcześniejsza wśród miast w Polsce Starogardu joannitom. Przy opisie pruskie emporium portowo-handlo- — utworzona z kupców i żeglarzy. granic owego nadania wymieniono we, znane z jedynego przekazu że­ Wraz ze zmianą lokalizacji księ­ między innymi Trsow. Istnieje glarza Wulfstana z 890 roku poszu­ stwa uruchomiono w Tczewie prom przekonanie, że ta forma, jak i póź­ kiwane od 400 lat przez historyków przez Wisłę oraz zaczęła tutaj dzia­ niejsze, są kontynuacją pierwotnie polskich i niemieckich. łalność jedna z nielicznych w dol­ słowiańskiej nazwy Trściew. Jest W latach 1252—1255 książę Sam­ nym biegu Wisły dochodowa komo­ to nazwa topograficzna, utworzona bor polecił wybudować murowany ra celna. Naturalny port rzeczny od appelativum treść — trzcina, zamek w rejonie „dolnej" osady, a rozbudował się z rybackiego na trście =. sitowie. To rozumowanie więc w bezpośrednim kontakcie z handlowo-wojenny. Wzdłuż nabrze­ uzasadnione jest charakterem ob­ Wisłą. Z księciem przenieśli się do ży portu powstawały spichrze i ma­ szaru bagiennego, porosłego trzciną Tczewa kasztelan, wojski i inni gazyny. Port księcia Sambora, w i '■■ sitowiem. Można więc powiedzieć, urzędnicy dworscy oraz ziemscy. którym przystawały statki kupiec­ że jedna z hipotez pochodzenia na­ Od 1252 roku żona Sambora Ma­ kie, rybackie i wojenne, zlokalizo­ zwy miasta wiąże się z wodą, ściś­ tylda, córka księcia obodrzycko- wany był w głębokim — około 200 lej — z Wisłą. -meklemburskiego, sprowadziła do metrów — sięgającym wcięciu lą­ Tczewa kupców lubeckich, którzy z dowym, jakie tworzyła Wisła, a Wzrost znaczenia gospodarczego czasem utworzyli tu aktywną fak­ które także stanowiło fragment po- Wisły spowodował przeniesienie przez Sambora II siedziby księstwa dzielnicowego z Lubiszewa do Tcze­ wa. To zadecydowało o wzroście ruchu towarowego na Wiśle, a z tym związane były przecież duże dochody, z których książę na pew­ no nie miał zamiaru zrezygnować. Nie bez znaczenia pozostały korzyś­ ci, wynikające z położenia nad Wi­ słą: rybołówstwo, komunikacja wodna, handel oraz związane z tym miejscem usytuowanie strategiczne. Tutaj urywała się nadwiślańska wysoczyzną, ciągnąca się wzdłuż za­ chodniego brzegu Wisły aż do For­ donu. Tczew był ostatnią osadą na wysokim brzegu po zachodniej stro­ nie Wisły. Dalej rozciągały się już Żuławy.

Zmiana lokalizacji stolicy księ­ stwa nastąpiła między 7 grudnia 1251 roku a 30 kwietnia 1252 roku. Sambor II nie założył jednak swo­ jej siedziby „na surowym korze­ niu". W Tczewie przed 1252 rokiem istniało już osadnictwo poświadczo­ ne archeologicznie. Była to osada najprawdopodobniej rybacka, poło­ żona na terasie wiślanej oraz inna na.północ od średniowiecznego mia­ sta, a więc góra Zamajte i osada Tczew i jego otoczenie na mapie z 1657 roku. kolo „jeziora" Jaśnicz. Repr. fot. Roman Klim 62 łudniowej fosy miejskiej w rejonie W drugiej polowie XV stulecia i twienia komunikacji zbudować z dzisiejszej ulicy Wodnej. Powstał tu w XVI wieku Tczew przekształcił zarekwirowanych łodzi most przez zapewne targ i warsztat naprawy się w znaczny ośrodek handlu zbo­ Wisłę. Prowadził on poprzez kępę statków. żem, skupowanym z okolicznych (wyspę) istniejącą wtedy, na rzece. W 1260 roku Sambor II wystawił wsi, a wywożonych statkami do Most był czynny kilka lat. Podob­ dyplom, w którym rozszerzył nada­ Gdańska. Tczew należał wówczas, ny zbudowali tu Szwedzi w latach nia i uprawnienia gminy miejskiej. w przeciwieństwie do Gdańska, To­ 1656—1657. W 1734 roku działał tu Miasto otrzymało przywileje lubec- runia i Elbląga do grupy miast ma­ prom, na miejscu którego wybudo­ kie, a z mim i prawo połowu ryb łych w Prusach Królewskich. Le­ wano w latach 1780—1781 nowy w Wiśle na południ© od miasta, żąc mad Wisłą, razem z Gniewem, prom, korzystając z dawnych prawo utrzymywania promów i bu­ Nowem i Świeciem, tworzył odręb­ umocnień-przyczółków. dowy młynów na Wiśle, od których ny region miast nadwiślańskich i Bardzo interesująca jest historia książę otrzymywał 2/3 dochodów. razem z nimi wyraźnie odróżniał się króla polskiego, Stanisława Lesz­ Sambor II zatwierdził też zwolnie­ od grupy pozostałych miast pomor­ czyńskiego (1677—1766), która w nie od ceł dla mieszkańców miasta skich, takich jak Starogard, Koście­ pewnym stopniu związana była z i przybywających tu kupców. Zna­ rzyna, Puck, Skarszewy i miast re­ tczewsko-wiślanym fragmentem je­ czenie portu tczewskiego wybitnie gionu chojnickiego, obejmującego go losów. Panował om w latach wzrosło po 1252 roku, kiedy po­ Chojnice, Biały Bór, Czarne, Człu­ 1704—1709. Wybrany ponownie kró­ wstała tu stacja celna. Zwiększyła chów, Debrzno i Tucholę. Tczew za­ lem we wrześniu 1733 roku, czego się również rola szlaków wschód— chowywał w swojej grupie rolę nie uznała carska Rosja przed in­ —zachód, w miarę jak rozwinął się miasta przodującego. terwencją wojen rosyjskich. 12 Elbląg. Jego połączenie z zachodem W 1565 roku dochód z Tczewa, września tego roku uciekł z War­ ii Gdańskiem wiodło przez Tczew, za prawo rybołówstwa

63 2, okresem napoleońskim związa­ siębiorstwo Budownictwa Wodnego. znaczeniu ponadregionalnym, którą ny jest kolejny epizod wiślany do­ Zlikwidowano go w końcu XIX wie­ to pozycję utrzymuje do dziś. Wszy­ tyczący miasta. W czasie ostatecz­ ku, a teren zagospodarowano do stkie te prace zmieniły krajobraz nego szturmu na Tczew przeprowa­ stanu dzisiejszego w początkach terenów, położonych na północ od dzonego przez oddziały polskie, do­ obecnego stulecia. murów obronnych. Zmieniono łoży- wodzone przez generała Henryka Przełomem dla rozwoju Tczewa skO' kanału Młyńskiego, skracając Dąbrowskiego w dniu 23 lutego była budowa mostu przez Wisłę. jego bieg od mostu Krowiego 1:807 roku zdobyto po zaciekłych Pierwsze jego plany powstały już wprost do Wisły. Przeniesiono w walkach bramy: Wodną i Gdańską. w 1845 roku. Nie zostały jednak, inne miejsce młyn fiskalny, który Większość Prusaków rzuciła się ku zrealizowane, również z powodu przemywał żwir. Dopiero po zakoń­ pozostałej bramie Młyńskiej i po wydarzeń Wiosny Ludów w latach czeniu prac nad mostem przywró­ jej otworzeniu szukała ocalenia w 1848/49. Opracowano następny pro­ cono młynowi dawną funkcję. Bu­ ucieczce przez bagnisty teren przed­ jekt, z większym rozmachem, opar­ dowa mostu dała początek wielu pola i zamarzniętą Wisłę, aby po ty na systemie konstrukcji krato­ fabrykom przemysłu metalowego, lodzie dostać się na drugi brzeg do wej. Most był wznoszony w związ­ które po zakończeniu budowy zmie­ wsi Lisewo. Cienki lód, w dodatku ku z budową linii kolejowej, łą­ niły profil produkcji, przystosowu­ bombardowany przez francuską ar­ czącej wówczas Królewiec z Berli­ jąc się do miejscowego rynku zby­ tylerię, załamał się pod ciężarem. nem. Został wzniesiony w latach tu. Powstały w ten sposób: fabry­ Niemal wszyscy Prusacy potonęli, 1850—1857. Ciężar jego konstrukcji ka Muscate, fabryka maszyn i a widok ich peruk i kapeluszy pły­ wynosił około 7 tysięcy ton. Każdy warsztaty reperacyjne Kriesela, fa­ wających w Wiśle na długo utkwił z jego filarów został ozdobiony bryka wyrobów cementowych Hoff­ w pamięci polskich żołnierzy. dwiema okrągłymi neogotyckimi mana i fabryka wyrobów metalo­ 14 marca 1807 roku Francuzi za­ wieżyczkami, zaś przyczółki muro­ wych Kelcha. Ta ostatnia stanowi częli w Tczewie organizować zaple­ wanymi czworokątnymi wieżami, jakby wiślany symbol, ponieważ cze gospodarcze dla swoich działań tworzącymi zdobione bramy. W tym „wyrosła" z rzeki i po dzień dzi­ ofensywnych m.in. zbudowali pły­ czasie był to najdłuższy most. w siejszy utrzymuje z nią związek, bo wający most przez Wisłę. Po tym północnej Europie i jeden z naj­ w jej zabytkowych już budynkach moście pontonowym, rozdzielonym piękniejszych. Autorem jego archi­ znajduje się obecnie Muzeum Wi­ kępą, przeprawiały się w 1812 ro­ tektury był Fryderyk August sły. Budowa mostu i całego węzła ku wojska napoleońskie. W porcie, Stiller (1800—1863), a twórcą doku­ kolejowego spowodowała napływ w którym jeszcze w 1807 roku nad mentacji technicznej i jej realiza­ ludności do miasta, konieczność bu­ wejściem znajdował się most wi­ torem inż. Rudolf Edward Schinz, dowy dla nich mieszkań, a także szący, wiosną 1813 roku zakotwi­ pochowany w 1857 roku na cmen­ rozbudowę samego miasta i jego czyły statki rosyjskie z zapasami tarzu ewangelickim w Tczewie. infrastruktury. mąki, siana i innych towarów dla Przygotowania techniczne do budo­ Jeszcze jednym dowodem związ­ wojsk carskich oblegających Gdańsk. wy mostu trwały kilka lat. Na miej­ ku Tczewa z Wisłą jest drukowa­ Dziś po porcie tym nie pozostało scu w Tczewie zbudowano całą ba­ nie tutaj od 1846 roku „Nadwiśla-- śladu. zę techniczną i wytwórczo-materia- mima", wydawanego przez Józefa W związku z utwardzeniem dro­ łową. Dla potrzeb mostu zbudowa­ GółkowskiegO' w Chełmnie. gi Berlin—Królewiec i w efekcie no w 1848 roku cegielnię w Knyba- W 1889 roku zaczęto budowę dru­ wzmożenia na niej ruchu, przenie­ wie, która produkowała żółtą cegłę giego obiektu przez Wisłę, wzorując siono do Tczewa w 1825 roku pły­ klinkierską. Na miejscu dawnej cu­ się na moście pod Altaną na Ła­ wający most spod Kwidzyna. Użyt­ krowni zbudowano cementownię. bie. Przejął on funkcję mostu ko­ kowany do tej pory prom rada Młyn fiskalny został użyty do wy­ lejowego', a poprzedni kratownico­ miejska sprzedała za 17 tysięcy ta­ ciągania z transportu wodnego blo­ wy służył odtąd potrzebom ruchu larów, a pozostały — jeszcze ze ków kamiennych, które następnie kołowego. Do budowy tego nowego średniowiecza pochodzący — przy­ na lądzie obrabiano. Zbudowano też zużyto o tysiąc ton więcej żelaza, wilej utrzymywania promu, po 1866 przy obecnej ulicy Dzierżyńskiego niż do wzniesienia wieży Eifla. Po roku za 6933 talarów wykupił rząd odlewnię żelaza i fabrykę maszyn. 1900 roku, gdy zaczęły jeździć cięż­ pruski, już po zbudowaniu mostu Kamień węgielny pod budowę pier­ kie parowozy, most dodatkowo stałego. Z myślą o moście pontono­ wszego filara położono 12 paździer­ wzmocniono. wym wybudowano także specjalny nika 1850 roku. Jednocześnie rozpo­ częto roboty przy dworcu kolejo­ W roku 1908 zrealizowano miej­ port pontonowy, w którym magazy­ ski system kanalizacyjny, kosztem nowano jego elementy składowe w wym i budowę linii kolejowej' Tczew—Bydgoszcz, którą 19 lipca 837 tysięcy marek, według projek­ okresie zimy i powodzi. Woda w tu firmy David Grove ścieki odpro­ tym porcie zawsze znajdowała się 1852 roku przejechał pierwszy po­ ciąg. W 1871 roku uruchomiono li­ wadzano do Wisły, w nurt rzeki, na powyżej poziomu wody w Wiśle. odległość 50 metrów od brzegu. W Wybudowano go w miejscu, gdzie nię Tczew—Chojnice. Miasto stało się ważnym węzłem kolejowym o następnym roku do kanalizacji pod­ obecnie ma swoją siedzibę Przed­ łączono prawie wszystkie budynki Starego Miasta i zakłady przemy­ słowe. W początkach naszego stulecia port naturalny ■— w stosunku do pierwotnego — usytuowany był około 550 metrów dalej w dół rze­ ki przy lewym brzegu Wisły, w miejscu jej łagodnego zakrętu. Głównym akcentem nabrzeża o dłu­ gości około 350 metrów, do mostów żelaznych był dźwig —■ żuraw. W 1920 roku przybywały tu statki państw zachodnich z pomocą wojen­ ną dla Polski. W okresie międzywojennym Tczew stał się bardzo ważnym ośrodkiem tranzytu międzynarodowego z za­ chodnich Niemiec do Prus Wschod­ nich. Dla Polski, z racji swego po­ łożenia nad Wisłą, Tczew stanowił duże możliwości prowadzenia go­ Tczew od Wisły w 19.10 roku. spodarki morskiej. W kwietniu 1920 Repr. fot. Stanisław Zaczyński roku Minister Robót Publicznych, 64 Andrzej Kędzior, przedstawił projekt wych rządu, w 1927 roku zaczęto Antoni Garnuszewski, Władysław uruchomienia portu morskiego w pogłębiać Wisłę, aby do portu, Grabowski, Józef i Michał Hłasko, Tczewie przez pogłębienie Wisły. tczewskiego mogły zawijać większe Adolf Hryniewiecki, Gustaw Kań­ Sejm uchwalił na ten cel kredyt w jednostki morskie. Planowano też ob­ ski, Józef Klejnot-Turski, Stanisław wysokości 500 tysięcy marek pol­ sługę ruchu pasażerskiego, łącznie Kosko, Jan Kuropatwiński, Antoni skich. Po podpisaniu konwencji pol- z wycieczkami na Bałtyk. Żegluga Ledóchowski, Michał Leszczyński, sko-gdańskiej w listopadzie 1920 ro­ wiślana funkcjonowała nawet zimą. Konstanty Maciejewicz „Macaj", ku ostatecznie na lokalizację portu W 1928 roku, w ciągu 268 dni na­ Aleksander Majewski, Aleksander wyznaczono* Gdynię. Jednak w wigacyjnych, Zjednoczone Warszaw­ Maresz, Tadeusz Meissner, Bolesław Tczewie powstał port przeładunko­ skie Towarzystwo Żeglugowe odpra­ Mikszta, Michał Niczko, Kazimierz wy drobnicy, węgla i drewna. W wiło w Tczeiwie 119 statków i 265 Poczobut i Mamert Stankiewicz. zabiegach o port początkowo pla­ barek. Jednocześnie Towarzystwo Niewątpliwie ważnym wydarze­ nowano przystań przeładunkową Żeglugowe „Wisła—Bałtyk" przeła­ niem w dziejach Polski morskiej i dla drewna — papierówki i pod­ dowało w porcie tczewskim 118,2 rzecznej było utworzenie w dniu 11 kładów kolejowych. Przedsięwzię­ ■tysięcy ton węgla na statki mor­ maja 1924 roku, po raz pierwszy na cie to rozpoczął inż. Teodor Noso- skie. Gorliwym inicjatorem i orę­ ziemiach Polski niepodległej, Pol­ wicz (1882—1934), który odkupił downikiem budowy portu morskie­ skiego Związku Żeglarskiego. Gene­ kilka parcel nad Wisłą, pobudował go w Tczewie był wspomniany inż. za żeglarstwa polskiego jest ściśle kolejkę wąskotorową i przeprowa­ Teodor Nosowicz, także energiczny związana z Tczewem, położonym dził załadunek drewna na barki. W organizator przedsiębiorstwa „Że­ nad Wisłą. 1924 roku, w czasie wielkiej powo­ gluga Wisła—Bałtyk, spółka z ogra­ W latach 1929—36, w których dzi, kiedy woda wdarła się na uli­ niczoną odpowiedzialnością". Od 4 spadło tempo życia gospodarczego, cę Zamkową, zniszczone zostały to­ lipca 1929 roku był członkiem Kon­ starano się rozszerzyć programy ry i zgromadzony tam towar do za­ sorcjum Polsko-Francuskiego. Na prac komunalnych. Usypano prome­ ładunku. W następnym roku ułożo­ rzecz budowy portu morsko-rzecz- nadę nad Wisłą o długości 336 me­ no tutaj tor normalnej szerokości. nego oraz przedsiębiorstwa „Żeglu­ trów. Towarzystwo Miłośników Mia­ Rozbudowę portu rzecznego do po­ ga Wisła—Bałtyk" działał również sta Tczewa, które powstało w 1937 trzeb przeładunku morskiego pro­ Edmund Raduński (1889—1939), se­ roku, także dostrzegało problem wi­ wadzano w latach 1922—1928. Po­ kretarz magistracki w Tczewie i pu­ ślany. W tym samym roku inż. Tło­ wyżej mostów przez Wisłę, zbudo­ blicysta. Był on zresztą autorem czek przedstawił referat pt. „Zagad­ wano kapitanat portu morsko-rzecz- pierwszej monografii o Tczewie nienia urbanistyczne miasta Tcze­ nego, największego podówczas na (1927). wa", w którym m.in. postulował o Pomorzu Gdańskim. Pierwsze dwie_ Wyrazem morskich dążeń było lepsze uregulowanie i wykorzystanie barki z 1300 tonami węgla wypły-" utworzenie, zarządzeniem Minister­ wybrzeża Wisły. nęły do Danii 26 marca 1926 roku. stwa Spraw Wojskowych z 17 W czerwcu 1939 roku mosty wi­ Do końca 'tego roku port przełado­ czerwca 1920 roku, Państwowej ślane w Tczewie zostały zaminowa­ wał 230 tysięcy ton węgla, a w ro­ Szkoły Morskiej w Tczewie. Rada ne przez żołnierzy polskich i w ku następnym około 130 tysięcy Miejska przekazała ma ten cel dniu 1 września 1939 roku, już w ton. W otwarciu tego portu uczest­ gmach Gimnazjum Żeńskiego, a w czasie bezpośrednich walk, wysa­ niczył minister Eugeniusz Kwiat­ ramach kształcenia praktycznego dzone. Pokrzyżowało to Niemcom kowski, udzielając administracji korzystano także z warsztatów ko­ plany strategiczne. Po ukończeniu praktycznej lekcji ekonomii. „Z mo­ lejowych i fabryki Muscate. Uczel­ działań wojennych Niemcy natych­ stu kolejowego w Tczewie — mó­ nia ta odegrała doniosłą rolę w miast przystąpili do odbudowy mo­ wił po wielu latach w wywiadzie kształtowaniu myśli i gospodarki stów. W pracach zatrudniano więź­ prasowym — kazałem sypać lejami morskiej, a także naszej marynarki. niów z obozu przejściowego1, utwo­ węgiel do luków stateczków szwedz­ Zwana „Szkołą Kapitanów" stano­ rzonego w koszarach tczewskich. 8 kich, duńskich, norweskich, wy­ wiła ona wówczas jedyne w kraju marca 1945 roku ponownie obydwa dzierżawionych polskich, fińskich, a centrum szkolenia morskiego. Uczel­ mosty zostały wysadzone tym ra­ nawet angielskich, wprowadzanych nia ta, o trzyletnim cyklu naucza­ zem przez Niemców. Wkrótce po holownikami w koryto Wisły. Każ­ nia, kształciła oficerów dla Mary­ wyzwoleniu podjęto intensywne pra­ dy cal gotowego i naprędce urzą­ narki Handlowej na dwóch wydzia­ ce przy ich odbudowie. Aktualnie dzonego nabrzeża, począł teraz go­ łach: nawigacyjnym i mechanicz­ zawierają one w sobie rozwiązania rączkowo w dzień i w nocy praco­ nym. Do czasu przeniesienia jej w techniczne kilku epok i reprezentu­ wać. Gdańszczanie, dający mi z po­ 1930 roku do> Gdyni, ukończyło ją ją kilka stylów. Stanowią prawdzi­ czątku niedwuznacznie do zrozumie­ łącznie 140 absolwentów. Wśród wy skansen mostowy, posiadają cie­ nia, iż pomysł wywożenia węgla wychowanków i wykładowców tej kawą historię i z tego względu są śląskiego przez odległe porty uwa­ szkoły przewijają się liczne nazwi­ wielką atrakcją krajoznawczą. żają za nierozsądny, po upływie kil­ ska, które tworzą historię Polski ku dni przyłączyli się do zyskow­ W czasach nam współczesnych Morskiej. Wystarczy wymienić nie­ tradycję ścisłego związku miasta z nej akcji. Była to wspaniała lekcja które z nich: Kazimierz Bielski, Ol­ poglądowa dla całego rządu i tzw. Wisłą w sferze gospodarczej kon­ gierd Borchardt, Tadeusz Dębicki, tynuują: Tczewska Stocznia Rzecz­ sfer gospodarczych o wartości i ce­ Stanisław Dłuski, Tadeusz Dybek, lowości inioestycji morskich". na, Przedsiębiorstwo Budownictwa

W 1926 roku w Tczewie powsta­ ła spółka, która przyjęła nazwę „Żegluga Wisła—Bałytk", dysoonu- jąca ośmioma statkami. Miała ona na celu wzmożenie eksportu węgla, rozbudowę portu i utworzenie pol­ skiej linii żeglugowej. Prowadziła przeładunek węgla na mniejsze statki morskie. Wiosną 1927 roku rozpoczęto przebudowę urządzeń za­ ładowczych i wyładowczych, doce­ lowo na 150 tysięcy ton miesięcznie. Żegluga wiślana miała w tym cza­ sie duży wpływ na ożywienie go­ spodarki miasta: w 1929 roku po­ wstała nowa spółka — „Żegluga Rzeczna Yistula", zorganizowano ko­ munikację towarową i pasażerską. Jednocześnie ze środków finanso­ Nabrzeże wiślane w Tczewie w początkach XX wieku. Repr. fot. Roman Klim

65 Wodnego, Inspektorat Eksploatacji nych o pojemności od 150—800 ton, dowli i urządzeń hydrotechnicz­ "Wód, Spółdzielnia Pracy Rybołów­ kadłuby holowników pożarniczych nych, m.in. budowę śluzy w Czer­ stwa Śródlądowego „Troć". na eksport do Holandii oraz części sku i basenu z zapleczem portowym Początki stoczni sięgają lat mię­ zamienne do jednostek pływających. dla lodołamaczy we Włocławku dzywojennych, ale dopiero w pierw­ Wykonuje również remonty taboru wraz z utrzymaniem tych obiek­ szym okresie ipo wojnie jej dzia­ wodnego i montaż konstrukcji sta­ tów w należytym stanie techniczno- łalność stała się widoczna, kiedy to lowych oraz wyposażenia technolo­ -eksploatacyjnym. Prowadzone tak­ czterdziestoosobowa wówczas zało­ gicznego na wznoszonych budowach że roboty pogłębiarskde (np. na ga warsztatów remontowych Rejonu hydrotechnicznych, zarówno w kra­ zbiorniku płockim), nurtowe i kata­ Dróg Wodnych w Tczewie w pry­ ju jak i w Czechosłowacji. Stocz­ rowe oraz prace zabezpieczające mitywnych warunkach rozpoczęła nia — szczególnie w ostatnich la­ przed powodzią, w tym akcje lodo- naprawę śródlądowego taboru wod­ tach — systematycznie rozszerza łamania na dolnej Wiśle, począw­ nego. W latach 1950—54 warsztaty produkcję eksportową. W roku 1987 szy do Włocławka. Przedsiębior­ przeszły pod zarząd Gdańskich wybuduje całkowicie wyposażony stwo zatrudnia 550 osób, w tym Stoczni Rzecznych i wówczas to wy­ kuter rybacki dla Islandii, a od ro­ około 20 procent załóg pływających budowano halę produkcyjną, a stan ku 1988 podejmie budowę serii na barkach, lodołamaczach, holow­ załogi powiększono do 130 pracow­ kutrów ochrony rybołówstwa dla nikach i pogłębiarkach. Swoim za­ ników. Od 1954 roku warsztaty prze­ Związku Radzieckiego. Z partnerem sięgiem Przedsiębiorstwo Budow­ kształcono w przedsiębiorstwo z tym trwają rozmowy na temat bu­ nictwa Wodnego obejmuje sześć osobowością prawną pod nazwą dowy serii szaland o pojemności województw: gdańskie, elbląskie, Tczewska Stocznia Rzeczna. Samo­ 190 m3. słupskie, toruńskie, płockie i wło­ dzielna stocznia nadal przez cztery Stocznia, ulokowana na terenie cławskie, a także część olsztyńskie­ lata prowadziła remonty taboru dawnego portu zimowego wybudo­ go i bydgoskiego. wodnego, wodując jednostki przy wanego w latach 1888/89, z małe­ Do głównych zadań Inspektoratu pomocy ręcznych kieratów. W 1958 go warsztatu przeobraziła sie w roku przeprowadzono mechanizację Eksploatacji Wód należy admini­ znaczące przedsiębiorstwo, którego strowanie następującymi ciekami wyciągów, dzięki czemu przystąpio­ iprodukcja — po Płockiej Stoczni no do budowy kadłubów statków wodnymi i rzekami: Wisłą, Mar­ Rzecznej — zajmuje drugie miejsce twą Wisłą, Nogatem, Wisłą Elblą­ pasażerskich SP-150, holownika O w kraju. Stała się prawdziwą „kuź­ mocy 60 KM (pierwszej jednostki z ską, Szkarpawą, Elbląg, Kanałem nią przydrożną" na wiślanym szla­ Jagiellońskim oraz systemem jezior własnym napędem i całkowicie wy­ ku. konanej w stoczni) oraz prototypu z kanałami (Kanał Elbląski), a tak­ pchacza „Tur" o mocy 240 KM. Tyl­ Rodowody Przedsiębiorstwa Bu­ że obiektami hydrotechnicznymi. Do ko do roku 1963 zbudowano 19 ka­ downictwa Wodnego i Inspektoratu innych czynności należy inwesto­ dłubów oraz 27 pontonów mostu w Eksploatacji Wód sa wspólne i wanie robót, związanych z regulacją Kieżmarku. W tym też okresie wy­ związane z trzema instytucjami go­ i pogłębianiem wymienionych rzek, posażono pochylnię w żuraw typu spodarki wodnej o następujących kanałów i cieków, remonty obiek­ „SBK" o udźwigu 3 ton. W ramach nazwach: Państwowe Zarządy Wod­ tów hydrotechnicznych i współpra­ modernizacji, przeprowadzonej w ne (1946—52). Reion Dróg Wodnych ca przy lodołamaniu na trasie od latach 1962—67, postawiono halę (1952—63), Okręgowy Zarząd Wod­ ujścia Wisły do Włocławka, a cza­ kadłubową i prefabrykacji, budy­ ny (1963—73). 1 stvczinia 1973 ro­ sem nawet do Warszawy. Personel nek administracyjno-magazynowy, ku z Okręgowego Zarządu Wodne­ techniczny Inspektoratu liczy 80 kotłownię i garaże, trafostację, dro­ go wyodrębniło się "Przedsiębior­ osób, dysponując motorówkami i gi dojazdowe i place. Wyposażono' stwo Budownictwa Wodne°0' w motorowymi łodziami strażniczymi. pochylnię w żuraw o udźwigu 11,5 Tczewie. Jednocześnie w obrębie Spółdzielnia Pracy Rybołówstwa ton. Wprowadzono nowe maszyny i Okręgowej Dyrekcii Gospodarki Śródlądowego „Troć" powstała urządzenia, stworzono nowe stano­ Wodnej w Poznaniu powstał In­ czterdzieści lat temu, z połączenia wiska pracy. Zwiększono kilkakrot­ spektorat Eksploatacii Wód w Tcze­ dwóch spółdzielni: kwidzyńskiego nie potencjał produkcyjny. Obecnie wie. Od 1 stycznia 1985 roku Tczew­ „Ogniwa" i świbnickiego „Wyzwo­ Tczewska Stocznia Rzeczna, łącznie ski Inspektorat jest filia nowo po- lenia". Od 1973 roku, obok poło­ z zakładem w Elblągu, zatrudnia­ wstałei Okręgowej Dvrekcu Gospo­ wów na Wiśle i Nogacie, Spółdziel­ jąc 700 osób wykonuje zestawy po- darki Wodnej w Gdańsku. nia „Troć" prowadzi również dzia­ głębiarskie ssąco-refulujące o wy­ Zakres działalności Przedsiębior­ łalność przetwórczą. Połowy kształ­ dajności od 450—700 ms urobku na stwa Budownictwa Wodneeo obej­ tują się na poziomie 40—50 ton ryb godzinę, 16-osobowe pływające ho­ muje następujące zadania: utrzyma­ rocznie, jest to wynik pracy 16 ry­ tele, holowniki i motorówki śród­ nie wód i ich brzegów, konserwa­ baków pełnozatrudnionych i 30 ry­ lądowe, barki różnego typu do cja i remonty bieżące budowli hy­ baków emerytów. W zakresie prze­ przewozu ładunków suchych i płyn­ drotechnicznych na Kanale Elblą­ twórstwa dominuje produkcja ma­ skim, budowę oraz rozbudowę bu­ rynat (około 300 ton rocznie) oraz ryb wędzonych, głównie łososia i węgorza (około 30 ton rocznie). Wartość globalnej produkcji spół­ dzielni, która zatrudnia 54 pracow­ ników, wynosi około 70 min zł w skali roku. Duchową i kulturową sferę zwią­ zków Tczewa z Wisła i morzem kul­ tywuje Liceum Ogólnokształcące im. M. Curie Skłodowskiej, w któ­ rego gmachu mieściła się niegdyś Szkoła Morska. Na jego frontowej ścianie znajdują się dwie pamiątko­ we tablice odlane w brązie. Napis na pierwszej głosi: W tym gmachu mieściła sie w latach 1920—1930 Szkoła Morska kolebka Polskiej Ma­ rynarki Handlowej, natomiast na drugiej: W tyra gmachu w dniu 11 maja 1924 roku powstał Związek Żeglarski. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, jak ogromne znacze­ Wisła w Tczewie we wrześniu 1939 roku. W głębi wysadzone mosty. nie miały te wydarzenia dla ducho­ Repr. fot. Stanisław Zaczyński wej kondycji narodu polskiego. 66 Obecnie w bibliotece Liceum mie­ ROMAN LANDOWSKI ści się Izba Tradycji Państwowej LEGENDY Szkoły Morskiej w Tczewie. Pamią­ tki zgromadzono w czterech oszklo­ BAŚNIE nych gablotach. Są tutaj m. in. wy­ konane po latach fotogramy absol­ PODANIA wentów szkoły: Ludwika Mermela, Stefana Ciundziewickiego, Wacława LEGENDY Zagórskiego, Władysława Milewskie­ go, Leona Rusieckiego i Szymona BAŚNIE Kupisa oraz zdjęcia zbiorowe, przed­ stawiające Tadeusza Meissnera i PODANIA Szymona Kupisa na pokładzie s/s „Kościuszko", a także wykonane z LEGENDY okazji wmurowania pamiątkowej tablicy w dniu 17 czerwca 1970 r. BAŚNIE Eksponowane są też fotograficzne dokumenty ze spotkania czytelników PODANIA z kpt. ż.w. KO. Borchardtem. Jest również autoryzowana informacja LEGENDY komendanta szkoły, Antoniego Gar- nuszewskiego, składająca się ze BAŚNIE zdjęcia grona profesorskiego: Tade­ usza Kokocińskiego, Gustawa Kań­ PODANIA skiego, Józefa Turskiego, Antoniego Garnuszewskicgo, Kazimierza Biel­ skiego, Józefa Muszki i Antoniego Ledóchowskiego. Ważnym dokumen­ tem w zbiorach Izby jest maszyno­ pis, w którym zawarto historię szkoły. Klamrą spinającą zbiory Izby jest olejny portret Antoniego Garnuszewskiego. Opiekunem Izby jest mgr Bożena Deja. Duże znaczenie dla duchowych związków Tczewa z Wisłą i morzem posiada Izba Tradycji Tczewskiej Stoczni Rzecznej. Została ona zało­ żona w 1978 roku. Prowadzona przez Henryka Kirszta zajmuje po­ mieszczenie około 30 m2. Ekspono­ wane są tu różnokolorowe plansze, ręcznie malowane, o motywach związanych ze stocznią. Prezentowa­ ne są także modele redukcyjne je­ dnostek, produkowanych przez sto­ cznię dla armatorów krajowych i Różne legendy pozostały z czasów, kiedy zagranicznych, m. in. 300-tonowej barki dla RFN do przewozu oleju w Polsce wprowadzano chrześcijaństwo. I róż­ jadalnego, czterech typów pogłębia- nie o tych czasach te legendy mówią. Dobrze rek PSR — 250, 450 — H, PSR — i źle. Mówią o tym, że nową wiarę przynoszo­ 700 i PK — 120, dwóch paragrafow- no siłą, walcząc z poganami mieczem. Słyszy ców, pchacz „Muflon", a także lam­ py i dzwony okrętowe. Do dyspozy­ się również o tym, iż poganie bronili swoich cji zwiedzających oddano kronikę, bogów, podstępnie niszcząc symbole nowej ilustrującą dorobek stoczni, a pro­ wiary. Jedno jest jednak pewne: działo się to wadzoną również przez Henryka wszystko bardzo dawno, prawie tysiąc lat te­ Kirszta. mu. Przedstawione związki Tczewa z Tak samo dawno wydarzyła się historia Wisłą i morzem stały się ważkim opisana w tej opowieści, gdzie zwyciężyło naj­ argumentem, który przesądził o lo­ kalizacji w tym mieście Muzeum silniejsze z ludzkich uczuć, zdolne pogodzić Wisły, instytucji dydaktyczno-bada- i zażegnać każdą waśń, nawet powstałą z gnie­ wczej, gromadzącej całą spuściznę wu. Uczuciem tym była miłość, trwalsza od kulturalną, tematycznie dotyczącą wiary, a zrodzona z nadziei. Tego szlachetne­ dziejów i losów Królowej Rzek Pol­ skich — jej historii, geografii, że­ go i prawdziwie ludzkiego uczucia nawet bo­ glugi... Był to najlepszy wybór miej­ gowie nie potrafili pokonać, ponieważ jego scowości na działalność muzeum. wyznawcy uznawali tylko taką wiarę, gdzie Tczew od stuleci z Wisłą związany, dwoje młodych wierzyło wyłącznie w siebie. żył i oddychał w jej rytmie. Rzeka była miasta ozdobą, karmicielką i Będzie to więc opowieść, prawie baśń, o mi­ obroną, chociaż nieraz mściła się łości. A wydarzyło się to na Kociewiu koło żywiołem powodzi. Miasto zżyło się Ocypla. z .nią nieodłącznie, normalnie jak W głębi Tucholskich Borów, dawno temu, woda z brzegiem, ma którym usa­ dowione otwiera Wiśle bramę ku na obu brzegach Świętego Jeziora istniały dwie morzu. osady. Granicę ich zamieszkania. wyznaczała A dopóki płynie, Tczew pamięta Święta Struga, wypływająca z tego jeziora. jej życzliwe i groźne zarazem wody, Mieszkańcy obu osad nigdy nie przekraczali niby karty -umykającego czasu. tej strugi, ponieważ sąsiedni brzeg był dla nich Roman Klim obcy i wrogi.

67 LEGENDY PODANIA BAŚNIE LEGENDY PODANIA BAŚNIE LEGENDY PODANIA

Z jednej strony rósł dębowy gaj, w środku Któregoś poranka młodzi siedzieli w czółnie, którego rozłożył się wielkim pniem i takimiż a przyjazne wody utrzymywały je spokojnie konarami święty dąb, czczony przez tę pogań­ na samym środku jeziora. ską jeszcze część ludności. U stóp wiekowego — Mój drogi Bezgniewie — powiedziała Li­ drzewa, położonego na niewielkim wzgórzu, liana. —■ Wybacz, ale trudno mi się przyzwy­ trwał od lat kamienny ołtarz, przy którym czaić do twojego nowego imienia... zbierali się wyznawcy dębu, by odprawiać — Jan — podpowiedział chłopiec. swoje modły i składać ofiary. — Jan... Jan... — powtórzyła Liliana smut­ Na drugim brzegu jeziora i strugi mieszka­ no czesząc palcami swoje piękne długie włosy. li wyznawcy nowej wiary, przekazanej przez Poranne słońce dodawało im koloru wplata­ Wojciecha, wielkiego męża duchownego, który jąc między żółte pasma, podobne do jęczmien­ przemierzył te terny podczas swojej podróży nej słomy, odmianę jasnej czerwieni i błękitu misyjnej. W tej części stał nowo zbudowany wody. — Jan... Takie ubogie to imię, krótkie kościół, do którego schodzili się niedawno i bezdźwięczne. ochrzczeni mieszkańcy osady, by kierować — Może skromne, a to nie to samo, co ubo­ modły do nowego Boga. gie — chłopiec uśmiechnął się i ujął wiosło, Dawniej wszyscy członkowie rodu należeli by skierować czółno w stronę wodnych lilii. do jednej wspólnoty, zamieszkującej obszar Gdy wpłynęli między kwiaty, dziewczyna wokół jeziora i wzdłuż obu brzegów strugi. powiedziała: Teraz, po obecności biskupa Wojciecha lud — Popatrz, jakie piękne. Jestem ich opie­ podzielił się na dwa obozy zwaśnione przez kunką. wiarę. Ci, którzy przyjęli nauki Chrystusa, osie­ — Wiem, nosisz ich imię, Liliano. dli na jednym brzegu, zaś wyznawcy dawnych Nie powiedziała nic, ujęła dłonią po kolei bogów zgromadzonych w starym d-rzewie, oku­ kilka białych rozłożystych kielichów. Wyjmo­ powali drugi brzeg z dębowym gajem. Wielu wała je z wody unosząc na długich łodygach ludzi nowa sytuacja zmusiła do zerwania przy­ do ust. Każdy kwiat ucałowała ustami deli­ jaźni, ponieważ mogli utrzymywać znajomości katnie dotykając płatków, i potem kładła je tylko w obozie swojej wiary. ostrożnie z powrotem na wodę. Mimo trwającej wrogości między mieszkań­ — Jak długo one będą żyły, żyć będę i ja — cami obu brzegów dwie osoby spotykały się rzekła cicho. ■—• I póki ja będę żyła, z tych nadal, prawie codziennie odbywając przejażdż­ kwiatów też życie nie ujdzie. Jesteśmy ze so­ ki czółnem, czasem nawet dwa razy dziennie: bą złączone... o świcie i zmierzchu. — A po śmierci? — spytał Jan, poprzednio Piękna jasnowłosa Liliana była córką po­ zwany Bezgniewem. gańskiego kapłana i towarzyszyła mu w obrzę­ Liliana spojrzała zdziwiona: dach przy świętym dębie. Rosły młodzieniec, — Po czyjej śmierci? który szczycił się nowym imieniem Jan, był — Przecież kiedyś wszyscy musimy umrzeć. potomkiem Piotra, przywódcy gminy chrze­ Nie wierzyła w to, co mówił jej chłopiec. ścijańskiej. Młodzi znali się od lat i nie mogli W końcu jednak odpowiedziała: się pogodzić z tym, że po rozdzieleniu wspólno­ — Zamienię się w jeden z tych kwiatów ty na dwa obozy mieli zaniechać spotkań na i na zawsze pozostanę na jeziorze. Pamiętaj, jeziorze. Członkowie ich osad niechętnie spo­ że dlatego nie wolno ich zrywać. To są moje glądali na każde z nich, ponieważ twierdzono, siostry, które odeszły przed laty z naszego ro­ że dopuszczają się zdrady. Jan złym spojrze­ du. niem był przyjmowany w kościele, a na Lilianę Młodzieniec słuchał jej opowieści z miesza­ wrogim okiem patrzyli poganie, kiedy zjawiała nym uczuciem, chociaż jeszcze nie tak dawno się z ojcem przy ołtarzu u stóp dębu. Nato­ też czcił lilie na znak pamięci o młodo zmar­ miast rodzice oboje pobłażali dzieciom. Była łych kobietach. Było to teraz już niezgodne to jednak pobłażliwość celowa. Starszyzna z tym co uczyła nowa wiara mówiąca, że po gminy chrześcijańskiej łącznie z jej przywódcą śmierci wszyscy się spotkają w wysokim ra­ Piotrem uważała, je Jan zdoła zjednać swoją ju, jeżeli życie spędzą bezgrzesznie. wybrankę do obozu wyznawców nowej wiary, a wówczas na wyznanie Chrystusa uda się Z wieży drewnianego kościółka odezwał się nakłonić jej ojca kapłana, <ą z kolei za nim dzwon. Po chwili młodzi zobaczyli spieszących pozostałych wyznawców dębu. Podobnie my­ doń ludzi. W tym samym czasie na drugim ślał pierwszy żerca rodu pogańskiego, gdyż brzegu rozległy się przeciągłe nawoływania. wierzył, iż miłość jego córki ma tę moc, która — Muszę wracać — rzekł chłopiec. — Wo­ przywróci Jana do dawnej rodowej wiary, łają nas na modlitwy do Bożego domu. a wówczas siła starego wyznania udzieli się •— I mnie spieszno do dębowego gaju — także jego rodzinie, krewnym i reszcie gminy zgodnie odpowiedziała Liliana. chrześcijańskiej, sztucznie podzielonej na sku­ Młodzieniec poruszył wiosłami i podpłynął tek chrztu nadanego przez obcego podróżnika, do miejsca, gdzie wypływała święta struga. Po którego pozostali wędrowcy nazywali Wojcie­ obu stronach rzeczki, w pewnej odległości od chem. brzegu, zgromadzili się ludzie.

68 LEGENDY PODANIA BAŚNIE LEGENDY PODANIA BAŚNIE LEGENDY PODANIA

— Janie, pospiesz się na nabożeństwo! — i silniejsze. Zakochani w łodzi jakby nie sły­ zawołał Piotr, ojciec chłopca. — A ty, piękna szeli odgłosów rozszalałego nieba. Siedzieli Liliano, możesz mu towarzyszyć. Nasz dom objęci, patrząc na spokojną jeszcze wodę je­ modlitwy jest otwarty dla każdego. ziora. Ich ojcowie wszczęli głośne nawoływa­ Niemal natychmiast z drugiego brzegu ode­ nia, by ich dzieci powróciły do brzegu. zwał się donośny głos jej ojca, wieszczka ro­ Gdy przestrogi przywódcy i wieszczka ro­ du pogańskiego: du nie odniosły skutku, zgromadzeni po obu —■ Cała rodzina już się zeszła u świętego stronach strugi ludzie zaczęli na siebie • wza­ dębu. Czekamy na ciebie. — Potem skierował jemnie złorzeczyć. twarz do Jana: — Szlachetny młodzieńcze! ■— Ta poganka zatruła mu zmysły jakimś Powróć do nas! Bezgniewie, twoje miejsce bezbożnym zaklęciem — wołali członkowie w dębowym gaju jest wolne. Weź za rękę Li­ gminy chrześcijańskiej. — To ona sprowadzi­ lianę, pozwól się przyprowadzić, jeżeliś już ła na nas gniew niebios za jego zdradę. zapomniał drogę. Nadchodzi dzień radosnego — Bezgniewie, dawny nasz bracie! — woła­ Kupały, wesele wam sprawimy i będziecie li poganie do Jana. — Jakimi słowami znie­ żyli jak mąż i żona. woliłeś naszą kapłankę, Uwolnij jej umysł od — Janie, czekamy! —■ ponaglił stary Piotr obcych myśli! w odpowiedzi. — Dzwon już cichnie. Młodzi jednak nie słyszeli tych próśb ani późnieiszych gróźb. A mieszkańcy obu osad, Młodzi pożegnali się i każde z nich wyszło rozdzielonych rzeczką, coraz gwałtowniej ob­ z łodzi na swój brzeg. Rzeczywiście, zbliżał rzucali się gniewem aż w końcu stracili pano­ się radosny dzień czerwcowego święta. Ród wanie. W wielkim tumulcie i nienawiści chwy­ pogański przygotowywał się do swawolnej no­ cili za broń. Pod vogami zwaśnionych ludzi cy. Zbierano. chrust na kupałpwe ognie, dziew­ skłębiła się woda w strudze. Rozgorzała bra­ częta gromadziły zioła na zaklęcia i do czaro­ tobójcza walka. dziejskich kadzideł. Kwiatami wieńczono wian­ I wtedy zerv/ał się wielki wiatr, bić zaczęły ki. Natomiast w gminie chrześcijańskiej pro­ gromy jeden po drugim, a niebo zaszło wiel­ wadzono nauki dla nowych sług, kandydatów ką czarną chmurą. Wielki, przerażająco nie­ świętego chrztu. Gmina się rozrastała, ponie­ bieski błysk zapalił nad kościołem ognisty znak waż również z okolicznych osad zgłaszali się krzyża, a rozłożyste konary świętego dębu za­ ludzie gotowi przyjąć nową wiarę. W dniu jęły się płomieniem. Po ostatnim uderzeniu świętego Jana należało zmyć ich wodą i nadać gromu jezioro wraz z brzegami zakołysało się nowe imiona. groźnie. Woda wystąpiła ze swojego miejsca, Tego dnia świątecznego młodzi znowu wy­ ogromną falą zatapiając kościół i wielką na­ płynęli na jezioro. Woda pachniała ostatnim wałnicą ścinając drzewa w dębowym gaju; Po chłodnym oddechem wiosny, zapowiadając po­ przeciągłym ludzkim jęku walczących nastąpi­ rę letnich upałów. ła przejmująca cisza. — Dzisiaj zapalimy ognie —• odezwała się Wszyscy zginęli. Liliana. ■—- W kręgu naszym będzie cię bra­ kowało. Nie będę miała z kim pląsać przy pło­ mieniu. Od tamtego wydarzenia ta cisza trwa do — Moje to dzisiaj święto — chłopiec jakby chwili obecnej. Tylko w noc świętojańską zry­ się usprawiedliwiał. — To dzień mojego pa­ wa się wicher i wówczas się odzywają jęki trona. I będziemy chrzcili nowowierców. zatopionych mieszkańców obu osad, pokutują­ Chcesz, to przyjdź na nasz brzeg i obejrzyj cych na dnie jeziora za swój nieodpowiedzial­ nasze obrzędy. ny występek. Towarzyszy im wydobywaj ącv się z głębin wody głos zatopionych dzwonów. — Uboga jest ta wasza kąpiel ■— odrzekła 1 A na środku jeziora pojawiają się dwie jasn* dziewczyna niezadowolona. —• Oblewacie się zjawy. To Liliana i Jan co roku w tę noc po­ strumieniem wody z naczynia. A pamiętasz, wracają na swoje spotkanie, przerwane przed jak zabawialiśmy się całą noc w głębokiej wo­ wiekami. dzie?! Na jeziorze Świętym koło Ocypla co roku Młodzieniec niespokojnie uniósł głowę ku ubywa wodnych lilii, tak jak z ludzkich umy­ górze. Nadciągały chmury czarne, kłębiące się słów ginie pamięć o parze młodych, połączo z fioletowymi płachtami ponurego nieba. nych miłością. Ale na newno na wodzie zaw — To dziwne! — przeraziła się Liliana. — sze pozostaną chociaż dwa białe kwiaty. Wy­ Na Kupałę niebo zawsze obdarzało się słoń­ nurzone na spokojnei fali łodygami się spla­ cem, bv noc uczynić ciepła. tają, zwrócone ku sobie ciszą i barwą kieli­ — Tak, to dziwny znak! chów. Doszły ich pierwsze pomruki odległego grzmotu. Na obu brzegach ruch sie wzmógł. Ludzie sie zbiegali przestraszeni. Burze nie były im obce, ale naistarsi z rodów nie pa­ Legenda pochodzi ze zbioru baśni z pomorskich je­ zior rpt. „Łabędzi lot Damroki", złożonego przez au­ miętali, by zdarzało się to w tym dniu. Ude­ tora w Wydawnictwie Morskim w Gdańsku, a który rzenia piorunów stawały się coraz głośniejsze ukaże się w 1988 roku.

69 dzi tu o formę pło = 'mokradło', 'płycizna', 'prze­ JERZY GŁOWACKI strzeń wodna' itp. (1, s. 284—285, 3, s. 71—72). Innym, często spotykanym typem nazw miejsco­ wych, są nazwy dzierżawcze, które były two­ rzone od imion i wskazują głównie na dwie tego typu kociewskie nazwy. W pobliżu Skarszew znajda je się wieś Czarnocin. Jej nazwa (zanotowana już w średniowieczu) pochodzi od nazwy osobowej Czar- nota (3, s. 24—25). Od imienia Swarzysz powstała z kolei nazwa wsi Swarożyn (w pobliżu Tczewa), pierwotnie notowanej jakb Swarzyszewo. Niektóre nazwy miejscowe oznaczają najdawniej­ Skąd pochodzisz? Jaka jest metryka historyczna, szych, pierwotnych mieszkańców osady. Wiążą się językowa, treściowa twojego miejsca rodzinnego? one z dawną nazwą osobową, używaną wspólnie przez Pytania te, jakże ważne, zadaje prof. Stanisław członków tego samego rodu lub też z nazwą, jaką Rospond we wstępie do swego „Słownika etymolo­ ich wszystkich określano. Mowa tu o nazwach ro­ gicznego miast i gmin PRL" (1, s. 5)*. Czy potrafi­ dowych. Przykładem ich mogą być Trąbki Wielkie, my na te pytania odpowiedzieć? A może pełna po­ nazwa związana z przezwiskiem Trąbek albo Trąbka, śpiechu współczesność zdążyła już przesłonić to, co spotykaną w różnych regionach naszego kraju (1, s. najbliższe, prawie namacalne? 398). W regionalnym dowodzie tożsamości, jaki posiada Nazwy kulturowe wskazują na wytwory każdy z nas, istnieją rubryki, które powinniśmy kultury społecznej, będące efektami działania rąk umieć wypełnić samodzielnie. Jedna z nich dotyczy ludzkich. Zwróćmy uwagę na nazwę Opalenie. Jeśli rodzinnej miejscowości i pochodzenia jej nazwy. przyjmiemy, że jest to nazwa kulturowa, mo'żemy Każda nazwa miejscowa usiłuje nam o czymś po­ wskazać na jej związek z początkami osady. Aby wiedzieć. Zawiera w sobie bogactwo informacji na w zalesionym miejscu założyć ludzkie osiedle, trzeba temat przeszłości. To właśnie przy pomocy tysięcy było wypalić las — stąd nazwa (1, s. 266). Być mo­ nazw „...opowiada dawno wymarły naród swoje dzie­ że. Opalenie jest nazwą topograficzną (mającą zwią­ je, zachodzi tylko pytanie, czy jego głos pozostaje zek z nagim, wystawionym na działanie słońca, tj. dla nas jeszcze zrozumiały? (2, s. 5). opalonym wzgórzem (4). Istnieje jeszcze jedna hipo­ Pierwszy numer „Magazynu" przyniósł interesują­ teza, sugerująca że mamy do czynienia z nazwą cy materiał Józefa Golickiego na temat pochodzenia dzierżawczą, utworzoną od nazwy osobowej Opała, nazwy Kociewie. Opierając się na niezwykle obszer­ potwierdzonej zresztą w źródłach (3, s. 64). Innym nym materiale źródłowym, udało się autorowi w przykładem nazwy kulturowej jest Czarlin. Daw­ przejrzysty sposób dokonać przeglądu szeregu hipo­ niej nazwa tej miejscowości brzmiała inaczej — So- tez, z których każda nieco inaczej objaśnia etymolo­ delin. Najsłuszniejsze wydaje się wyprowadzenie tej giczne pochodzenie nazwy nadwiślańskiego regionu. nazwy od staropruskiego wyrazu sodele = 'osiedle, Jak dotąd, nie udało się jednak ostatecznie rozwią­ wioska' (3, s. 84—85). W innej nazwie tego typu, zać problemu. Każdej próbie rozstrzygnięcia wątpli­ Starogard Gdański, znajdziemy charakterystyczną dla wości towarzyszą kolejne znaki zapytania, podobnie terenów Polski północnej formę gard, odpowiadającą jest z niektórymi nazwami miejscowości. Tu głos wyrazowi gród. Drugi człon nazwy pochodzi z roku przodków jakby się już zacierał. Ale usiłowanie 1950. kiedy to dodano go w celu odróżnienia miasta wsłuchania się weń jest naprawdę pasjonujące. Nie­ od Stargardu Szczecińskiego (5). zwykle interesujące słowniki etymologiczne i facho­ Wśród nazw miejscowych spotykanych w naszym we opracowania z zakresu onomastyki (dział języko­ kraju, istnieją też nazwy etniczne. Oznaczały znawstwa zajmujący się badaniem nazw własnych) one niegdyś grupę ludzi określaną wspólnym mianem, odstraszają jednak najczęściej potencjalnych czytel­ np. ze względu na miejscowość, z której pochodziła. ników ogromem materiału, jaki przynoszą i nauko­ Są też nazwy służebne oraz zawodowe. Te ostatnie wym, niezbyt komunikatywnym dla przeciętnego od­ określały kiedyś ludzi, którzy wykonywali jakieś po­ biorcy, językiem. Dlatego też celem niniejszego ar­ winności dla dworu książęcego, rzemiosło, zawód itp. tykułu jest przede wszystkim przedstawienie w spo­ Natomiast nazwy patroni miczne wskazywa­ sób bardziej popularny garści informacji z zakresu ły na potomków lub poddanych człowieka, którego pochodzenia niektórych toponimów, tj. nazw miejsco­ np. imię zostało utrwalone w nazwie. Dalszy, bardziej wych, na Koeiewiu. Praca ta jest jakby skromnym szczegółowy podział typów nazw miejscowych nie dalszym ciągiem wspomnianego tekstu Józefa Golic­ jest chyba konieczny, bez niego można kontynuować kiego i być może zachęci czytelników od wnikliw­ dalszą wędrówkę językoznawczą na Koeiewiu. szego zapoznania się z tematem, poprzez sięgnięcie Nie wszystkie kociewskie nazwy miejscowe dają do prac językoznawczych. się łatwo objaśnić. Trudności te dotyczą zresztą spo­ Pochodzenie kociewskich nazw miejscowych jest rej części nazw miejscowości pomorskich. Nazwy pol­ bardzo zróżnicowane. Na przykładzie kilku z nich skie ulegały tu częstokroć, jak pisze Rospond, „ger­ dokonajmy wstępnego przeglądu niektórych ich ty­ manizacji kancelaryjnej, a czasem rzeczywistej pod pów. wpływem niemieckich urzędowych form" (1, s. 76). Do najbardziej rozpowszechnionych nazw miejsco­ Stąd bierze się zagadkowość niejdnej nazwy. Przy­ wych należą nazwy topograficzne. Wskazują kład tego typu wpływów znajdziemy m.in. w naz­ one na położenie danej miejscowości, ukształtowanie wie Dragacz. Jest ona przykładem nazwy rodowej, terenu, środowisko przyrodnicze najbliższej okolicy. urobionej od nazwiska Drogosz. Pierwotnie nazwa Od dawnego wyrazu kał = 'błoto' urobiona została brzmiała Drogosze, ale w późniejszym czasie wpły­ na przykład nazwa Kaliska. Miejscowość ta powsta­ wy niemieckie spowodowały rozmaite przeinaczenia ła dopiero w XVII wieku, a jej nazwa posiada tę na Dragasz i Dragacz. Pojawiła się także (r. 1879) samą podstawę co Kalisz, wzmiankowany jako Ka- dziwna forma Tragoszcz, którą trudno byłoby sobie lisia już przez geografa aleksandryjskiego, Ptolemeu­ skojarzyć z postacią dzisiejszą (1, s. 76). sza (1, s. 131). Inną tego typu nazwą kociewską jest Omawiając, rzecz jasna w olbrzymim uproszcze­ Pelplin. Trzeba jej poświęcić nieco więcej miejsca, niu, nazwę Nowe, stwierdzimy że i tu silnie niem- a to ze względu na pewne wątpliwości, jakie towa­ czono polską nazwę. Dowody tego znajdziemy już rzyszyły próbom jej wyjaśnienia. Wyprowadzenie tej w dokumentach krzyżackich. Zależnie od autora do­ nazwy od wyrazu papla (topola) zostało przez prof. kumentu, nazwa przedstawiana była jako polska Rosponda uznane za niesłuszne. Wilgotność terenu, (Nowe) albo niemiecka (Neuenberg). Za formę pier­ będąca pozostałością po dawnym bagnisku, przema­ wotną przyjmujemy jednak formę rodzimą, czyli wia za uznaniem jej jako nazwy topograficznej, po- Nowe (domyślne: osiedle, miasto). Podobne przykła­ chodzącej od prasłowiańskich określeń wodnych. Cho- dy można by mnożyć (1, s. 250). * Autor zastosował inny, od powszechnie przyjętego, spo­ Nie tylko wpływy niemieckie spowodowały obecne sób odsyłania do przypisów. Pierwsza cyfra odpowiada pozycji wykazu literatury, natomiast druga oznacza stronę, trudności w objaśnianiu szeregu nazw i doszukiwa­ (s.), z której pochodzi informacja lub przytoczony cytat. niu się ich pierwotnego brzmienia. Do „kłopotliwych"

70 z innego powodu nazw zaliczymy np. Morzeszczyn. „światłą", czyli jasną, Czystą Wodą (i, S. 389). Jeśli Należy ona do form odosobnionych, na pewno nie przypomnimy sobie, że Świecie leży w widłach Wdy jest pierwotna. Rospond uznaje tę nazwę za topo­ i Wisły, zrozumiemy dlaczego dzisiaj nie udałoby się graficzną od Morzyca (1, s. 234), Łuszczyńska nato­ już tak nazwać tego starego grodu. W pobliżu Świe­ miast uznaje nazwę za dzierżawczą nazwy osobowej cia położone jest Jeżewo. Tu może trudniej byłoby Morzęta, chociaż nie wyklucza istnienia dawnej for­ o pomyłkę, chyba że ktoś usiłowałby wyprowadzić; tę my Morześcin od nazwy osobowej Morzesta (3, s. 60). nazwę od jeżyn. Pewniejsze jest jednak to, iż raczej Nie sposób odpowiedzieć jednoznacznie. skojarzymy ją sobie z jeżem. Byłoby to wyjaśnienie Trudności etymologizacyjne sprawia też nazwa niemal bezbłędne. Prof. Rospond uważa, iż mamy Tczew. Nagłos spółgłoskowy Tez- jest co najmniej tu jednak do czynienia wcale nie z nazwą topogra­ osobliwy, tym bardziej że brakuje „śladów" w po­ ficzną, związaną z gromadnym występowaniem jeży, staci pierwotnych wyrazów z takim nagłosem. Przy­ ale że jest to nazwa dzierżawcza, utworzona od prze­ puszczalnie chodzi tu o nazwę topograficzną, która zwiska Jeż. Obdarzanie osób przezwiskami, utworzo­ oznacza miejscowość położoną nad wodą, nad sito­ nymi od nazw zwierząt, jest częste także dziś. War­ wiem nadwiślańskim, bowiem staropolskie słowo to jednak dodać, że przezwisko Jeż odnotowano już treść znaczy 'trzcina', a trzcie = 'sitowie' (1, s. 395). w bulli gnieźnieńskiej z 1136 roku (1, s. 128). Czy Nie jest to jedyna hipoteza. Być może Tczew to Lubichowo k. Starogardu Gd. ma coś wspólnego nazwa osobowa, pochodząca od Dzirż, Dzierż (5). Au­ z czasownikiem lubić? Okazuje się, że nie. Jest to tor tej koncepcji nie wyklucza jednak wersji zapro­ nazwa dzierżawcza, a imię, od którego została utwo­ ponowanej przez Rosponda. Natomiast za całkiem rzona, brzmiało Lubich albo Lubiech (1, s. 192). fantastyczną została uznana wersja przytaczana przez Zwróćmy jeszcze uwagę na nazwę Osie. Miejscowość J. Haliczera i dowodząca powiązanie najstarszej po­ położona jest wśród lasów, należących do kompleksu staci Tczewa z nazwą plemienną Etrusków (6). Ocenę Borów Tucholskich. „Punktem wyjścia" dla tej naz­ taką przedstawił J. Staszewski (7). Inną, odosobnioną wy był wyraz osa ale wcale nie musiał on oznaczać z punktu językowego, nazwą jest Drzycim. I ta naz­ znanego nam owada. Istniało jeszcze jedno znacze­ wa uległa licznym zniekształceniom. Może chodzi tu nie — osi/ca i raczej od nazwy drzewa należy wy­ o pradawną nazwę dzierżawczą (1, s. 79). Być może wodzić Osie (1, s. 270). Powyższe przykłady ukazały jednak istnieje związek tej formy z wyrazem drzeć wyraźnie jak nietrudno znaleźć się na językoznaw­ (3, s. 28). Pewności brak. czych manowcach. Bywa, że dwie nieznacznie róż­ niące się do siebie nazwy kryją w sobie całkiem Nie aż tak trudne, ale również pełne wątpliwości odmienne przekazy. Nazwa Osiek zaledwie odrobinę i pytań są próby „odczytania" kolejnej grupy nazw różni się od formy omówionej poprzednio, a tym­ miejscowych. Czy Smętowo Graniczne zawdzięcza czasem mamy tu do czynienia ze znaczeniem osiek swe miano położeniu nad Smętowską Strugą (podsta­ 'warownia leśna' lub 'gaj, polana' (1, s. 271). wa: mąt, mętny), czy raczej ktoś,, kto nazywał się Smęt, żył tu w dalekiej przeszłości? (1, s. 356). Czy Na terenie Kociewia choć nie tylko spotykamy Maleniu k. Tczewa to forma dzierżawcza od nazwy nazwy miejscowe, z którymi związane jest ciekawe osobowej Malina? A może po prostu chodzi tu o naz­ zjawisko pluralizacji. Polegało ono na tym, iż nie­ wę topograficzną, związaną z krzewami malin? (3, które nazwy dzierżawcze, zakończane na -ów, -ew, s. 55—56). Palubin k. Starej Kiszewy pewnie wywo­ otrzymywały końcówkę typową dla liczby mnogiej. dzi się od nazwy osobowej Paluba, ale równie do­ Jako przykład może nam tu posłużyć nazwa Skarsze­ brze forma ta mogła powstać od imienia Polub (3, wy. Pierwotną formą była w tym przypadku nazwa s. 70—71). Nietrudno zauważyć mnogość pytań, jakie dzierżawcza Skarszew albo Skarszewo, a forma licz­ zostały tu postawione. Są one niewątpliwie dowo­ by mnogiej pojawiła się później (1, s. 350). Od imie­ dem na to, iż ciągle nie potrafimy do głębi zrozu­ nia Sobek (skrócenie Sobiesąda, Sobiesława lub So- mieć „mowy" nazw. Nie ma też pewności, czy w bieżyra) urobiona została Subkowy. Nastąpiła tu za­ ogóle uda się tego dokonać. Z drugiej jednak stro­ miana formy z przyrostkiem -ów na pluralną -owy. ny pytania, na które brak odpowiedzi, uświadamiają Dawne zapisy wskazują na pierwotność form Sob- nam ogrom pracy, jaka pozostała jeszcze do wyko­ kowo (1282) i Sobków (1309). Dopiero pod koniec nania. XVI wieku pojawiła się postać zbliżona do dzisiej­ szych (1, s. 373). Wbrew pozorom nie tylko językoznawcy zajmo­ Niniejszy artykuł zdołał zawrzeć w sobie jedynie wali się i zajmują badaniem nazw własnych, w tym ułamek tego, co wiadomo na temat kociewskich to- miejscowych. Pochodzenie i pierwotne znaczenie ponimów. Wykorzystano w nim nieliczne prace ono- nazw interesowało ludzi od dawna. Próby ich wyja­ mastyczne, głównie te najłatwiej osiągalne. Porów­ śniania stawały się powszechne, aczkolwiek najczę­ nując językoznawcze hipotezy zawarte w rozmaitych ściej chybione. Do głosu dochodziła zazwyczaj wy­ opracowaniach toponomastycznych, nietrudno zauwa­ obraźnia i podsuwała etymologom-amatorom fanta­ żyć nie tylko ich mnogość, ale też łożnice, a niekie­ styczne niekiedy pomysły. Tego typu zjawisko nosi dy nawet wyraźne sprzeczności zachodzące między nazwę pseudoetymologii lub etymologu ludowej, cho­ nimi. Być może czytelnicy zachęceni niniejszą pra­ ciaż np. Witold Cienkowski zwrócił uwagę na nie- cą, odnajdą rezultaty innych prób dotarcia do źró­ adekwatność terminu „etymologia ludowa" i zapro­ deł interesujących ich nazw. Mogą one różnić się ponował inny — „reinterpretacja etymologiczna" (8). od tych, jakie przedstawiono tutaj. Trudno jest bo­ Niektóre nazwy miejscowości kociewskich mogą sta­ wiem odtwarzyć przeszłość zaklętą w nazwach. Czas, nowić wymarzony materiał dla pomysłowych poszu­ jaki upłynął od ich narodzin, okazał się nieubłaga­ kiwaczy językoznawczych przygód. Sądzę, że należy nym strażnikiem. Nie pozwala niekiedy na wydarcie w tym miejscu zająć się kilkoma klasycznymi chyba mu tajemnic. Jednakże podobnym strażnikiem tego, w tym zakresie przykładami. Nietrudno na przykład co już zostało poznane i ocalone, a dotyczy ziemi ro­ skojarzyć sobie nazwę Gniew z abstrakcyjnym rze­ dzinnej, powinien stać się każdy z nas. czownikiem gniew i już wyjaśnienie gotowe, choć Jerzy Głowacki krzywdzące sympatycznych zapewne mieszkańców miasteczka. Tymczasem okazuje się, że pomimo roz­ maitych form używanych na przestrzeni wieków, za pierwotną należy uznać formę Gmew (Gmew-» LITERATURA Gmiew->Gniew). Najprawdopodobniej podstawą dla 1. S. Rospond: Słownik etymologiczny miast i gmin PRL, Gmewa była cząstka gtm = 'góra, wzniesienie' (1, Wrocław 1984. 2. Słowa Wilhelma von Humboldta. Podaję za S. Rospon- s. 94—95). dem, op. cit. 3. J. Łuszczyńska: Nazwy geograficzne Pomorza Gdań­ Należy przypuszczać, że gdyby Świecie nad Wisłą skiego z sufiksem -in-, Wrocław 1983. powstało teraz, lub gdyby obecnie należało nadać 4. H. Bugalska: Toponimia byłych powiatów gdańskiego i tczewskiego, Wrocław 1985. mu^ nazwę, brzmiałaby ona całkiem inaczej. Teza ra­ 5. K. Rymut: Nazwy miast Polski, Wrocław 1980. czej dziwna, choć pewnie uda się ją uzasadnić. Zacz­ 6. J. Haliczer: Słownik geograficzny, Tarnopol 1935. nijmy od tego, że nie należy kojarzyć tej nazwy 7. J. Staszewski: Słownik geograficzny, pochodzenie i zna­ z rzeczownikiem świeca czy świat w dzisiejszym czenie nazw geograficznych, Gdynia 1948. 8. Zob.: S. Kania, J. Tokarski: Zarys leksykologii i lek­ znaczeniu. Chodzi tu raczej o nazwę związaną ze sykografii polskiej, Warszawa 1984.

71. KAZIMIERZ ICKIEWICZ

starostów niegrodowych. Zapewne roku w „Tygodniku Ilustrowanym", też iw XVI i XVII wieku był tu re­ w którym czytamy m.in. „(...) W po­ nesansowy pałac magnacki o cha­ bliżu wsi dawniej zapewne Żegot, rakterze obronnym, postawiony na obecnie Seekant zwanej rozciąga się Pierwsza wzmianka o tej starej miejscu zamku Krzyżackiego, znisz­ dość obszerne jezioro, z którego łona osadzie, otoczonej lasami Borów czony w czasie wojny trzynastolet­ trzy się wynurzają wysepki. Na jed­ Tucholskich, .położonej nad jeziora­ niej. W czasach wojen szwedzkich nej z nich sterczą dotąd szczątki ist­ mi Małym i Wielkim Borzechow- pałac popadł w ruinę. Prusacy ro­ niejącego tu kiedyś grodu. W tym skim, pochodzi z 1305 roku. W XIII zebrali tę budowlę obronną po 1772 grodzie mieszkał niegdyś dobry sta­ wieku ima tzw. „Wyspie Starościń­ roku. rosta, poddanych swoich nie pan, skiej", położonej w pobliżu wschod­ W 1689 roku starosta Jan Jakub ale ojciec prawdziwy, a wszystkich niego' brzegu Jeziora Wielkiego Bo- Potulicki nadał kilku miejscowym cierpiących i potrzebujących opiekun rzechowskiego znajdował się praw­ chłopom ziemię w rejonie Zblewa, i pocieszyciel (...), pomocą mu była dopodobnie kasztelański gród ziem- za udział w wyprawie i odsieczy jakaś wielka księga, mówiąca o no-kamienny. Krzyżacy wybudowali wiedeńskiej króla Jana III Sobie­ wszystkim co było i co będzie na w tym miejscu ma początku XV skiego, w której odznaczali się mę­ świecie. Starosta rozczytywał się w wieku zamek z basztą. Do wyspy i stwem i odwagą. Zachował się za­ niej pilnie i zwykle nawiedzający zamku prowadził most. Od roku pis w języku polskim o dobrym zastawali go z tajemniczą księgą w 1581 do pierwszego rozbioru Polski staroście, autorstwa Romana Zmor- ręku (...) Gdy zbliżała się śmierć, w 1772 roku Borzechowo stanowi­ skiego (1822—1867) pochodzący z zapowiedział poddanym, iż w każdą ło siedzibę samodzielnych polskich 1844 roku, a opublikowany w 1867 rocznicę swego zgonu powróci do

MARIA PAJĄKOWSKA

Może warto' by się pokusić i prze­ niego przeszłości, nie była wcale ny, to jednak w swej istocie wspól­ prowadzić mini ankietę wśród mie­ taka popularna. Słowem — jej dzie­ na jest dla całego terenu. Właśnie szkańców Świecia n. Wisłą i okolic, je mogłyby stanowić odrębny pro­ wspólny język jest 'najlepszym do­ pytając: co to jest Kociewie lub do blem badaczy i może jktoś się tym. wodem przynależności do tego sa­ jakiego regionu etnicznego należy wnikliwie zajmie. mego regionu etnicznego. Dlatego nasze miasto? Powszechnie wiado­ Istnieje jednak inny istotny pro­ czytelnik z południowego Kociewia mo, i zwykle większości to wystar­ blem: czy słaba świadomość przy­ czytając „Sagę kceieiwską" B. Ec­ cza, że ogólnie jest tu Pomorze. należności etnicznej, co jest dość kerta znajduje w niej sposób my­ Słowo Kociewie dotychczas mówiło powszechne na południowych pery­ ślenia, mówienia i obyczaje ze zna­ w byłym powiecie świeckim nie­ feriach regionu, jest podstawowym nego mu od dzieciństwa świata wiele. Zresztą, co się dziwić, do­ wyznacznikiem granicy Kociewia. dziadków i ciotek, choć przedsta­ piero studiując filologię polską do­ Dyletanci w tym temacie chwytają wiony w powieści Komorsk nale­ wiedziałam się, że jestem kocie- się tego wątpliwego argumentu ży do Kociewia środkowego'. Czę­ wianką, bo pochodzę z okolic Świe­ twierdząc, że Kociewie to Stai"ogard sto słyszy się opinię: u nas też tak cia n. Wisłą. W szkole podstawowej Gdański i Tczew oraz Nowe, ale pierwu było... i średnie] nikt mi o ty|m ani nie nie tu, w Świeciu. Jednocześnie Można więc powiedzieć, że nie wspomniał, jako że nauczyciele do jednak nie potrafią zaszeregować znajomość i używanie nazwy, a dziś nie są właściwie przygotowa­ okolicy do żadnego konkretnego re­ stan faktyczny kultury i języka ni, by wprowadzać regionalizację w gionu. Natomiast każdy, kto pozna świadczy o przynależności Świecia nauczaniu. W etnonimie Kocie wia lepiej historię i tradycję tej ziemi, •n. Wisłą do Kociewia, którego po­ ciągle jeszcze zagadkowa jest nie zatrzyma się nad kulturą material­ łudniowa granica przebiega przez tylko jego etymologia, ale też za­ ną i duchową, zauważy wyraźną oddalone O' 11 km Gruczno. Tak już kres i popularność użycia. Przepro­ łączność z pozostałą częścią Pomo­ bywa, że tereny na styku regionów wadzając niedawno ciekawą rozmo­ rza, a w szczególności z regionem nie mają zdecydowanego charakte­ wę z B. Janowiczam — autorem wzdłuż lewego brzegu Wisły. Moż­ ru. Szkoda jednak, żeby miały być cennych również dla dialektologa na żartobliwie powiedzieć, że czę­ ciągle pod tym względem nieokre­ „Bajek kocie wski eh", dowiedziałam sto te same rzeczy „srodze" podo­ ślone. się, że również w Starogardzie bają się od Gruczna po Tczew i Właśnie nijakości Świecia n. Wi­ Gdańskim, uznawanym dość po­ Starogard i takie same sprawy lu­ słą sprzeciwia się działający tu od wszechnie ea stolicę Kociewia, na­ dzi „jadowió". Mimo, że gwara ko- ponad roku Oddział Zrzeszenia Ka- zwa regionu, w zapamiętanej przez ciewska ma trzy zasadnicze odmia­ szubsko-Pomorskiego, który pozna-

72 zamku, aby nadal służyć pomocą i (Świecie — Osiek — Skórcz — Sta­ cy z Chojnic i Starogardu, a Krzy­ radą (...)" rogard Gdański — Gdańsk) oraz via żacy, pozbawieni dowódcy, który Dokładnie nie wiadomo, ale może rnercatorum — droga kupców, zwa­ poległ w walce, podpalili zamek, po tym starostą foorzechoiwskim był na też „drogą księcia Grzymisła- czym uciekli wodami jeziora Kałę- Aleksander Hilary Potulicki, który wa". Nazwa wsi potwierdza, że we bie. Po zakończeniu wojny trzyna­ sprawował swój urząd w latach wczesnym średniowieczu istniała tu stoletniej utworzono iniegrodowe 1747—1770. Był to człowiek mądry, warownia leśna zbudowana z pni starostwo^ Oislieckie. Pierwsi starosto­ sprawiedliwy i dobroczynny, przez, drzewnych (osiek — przeszkoda), wie osieccy rezydowali w zamku na poddanych już za życia nazywany która służyła obronie ważnego Wyspie Starościńskiej Jeziora Wiel­ ojcem i doradcą. Po- śmierci, któ­ przejścia na szlaku koimunikacyj- kiego Borzechowskiegoi, o którym ra nastąpiła w 1780 roku w Gdań­ nym. Według tradycji w 997 roku pisaliśmy już wcześniej. sku, w każdą noc świętojańską "duch przebywał tu przez jedną noc, za­ W 1556 roku ówczesny starosta, Potulickiego zjawia się ponoć w pewne w ogrodzie obronnym biskup Adam Walewski, otrzymał zezwo­ starym, zma szczonym zamczysku na Wojciech, odbywający swoją pod­ lenie ma założenie w Osieku mia­ Wyspie Starościńskiej, przegląda róż misyjną do Prus. Po podbiciu sta. W 1565 roku zbudował na fun­ stare dokumenty z herbowymi pie­ Pomorza Gdańskiego w latach 1308— damentach krzyżackliego zamku no­ częciami i... czeka. A każdemu, kto' —1309, wslią zawładnęli Krzyżacy, wą budowlę w stylu renesansowy im przychodzi udziela dobrej rady i po­ którzy w pierwszej połowie XV z arkadowym dziedzińcem. Podczas mocy. wieku wznieśli ,w Osieku murowa­ wojen szwedzkich, pałac został zni­ Dziś po dawnym zamku krzyżac­ ny zamek. W czasie wojny trzy­ szcz omy, a po 1772 roku rozebrany kim, a potem pałacu starościńskim, nastoletniej (1454—1468) przecho­ przez Prusaków dla uzyskania ceg­ pozostały tylko resztki fundamen­ dził on z rąk dO' rąk i został znacz.- ły na budowę tzw. białych koszar tów. nie zniszczony. Już w 1454 roku w Starogardzie. Do tego też roku opanowały go oddziały polskie. W rezydowali w Osieku starostowie 1461 roku ponownie został zajęty polscy. Należeli do nich m.in. kró­ przez Krzyżaków. lewicz Władysław, późniejszy król Nad Kałębdem, największym je­ W kwietniu 1466 roku, dowódca Władysław IV oraz Jan III Sobie­ ziorem Kociewia, leży wieś Osiek. Nowego1, Jan Jasiński, oblegając za­ ski. Prawdopodobnie prowadziło tędy mek otoczył go basztejaimi. W ten Starostą osiecklim był też Marcin odgałęzienie szlaku bursztynowego sposób udaremnił nadejście pomo- Berzewiczy (1585—1596) rodem z riie i upowszechnianie pomorskiej Kociewskiej, razem z miejscowym Wesipów z Tczewa. Były hafty Ma­ kultury uważa za swojo główne za­ domem kultury, w którym znaleź­ rii Wespoiwej d jej synowej Renaty danie. W okresie poważnych jubi­ liśmy nielicznych, ale pomysłowych oraz rzeźby, obrazy i malowanki na leuszy: 650-lecia nadania praw i życzliwych sprzymierzeńców. Za­ szkle Zbigniewa Wespy. miejskich i 800-lecia istnienia gro­ częto od prelekcji prezesa Oddzia­ Dobrze, że świeeiacy mieli oka­ du Zrzeszeńcy pragną przyczynić łu ZK-P na temat „A...b...c kultu­ zję spotkać się z kodiewskimi twór­ się do rozwoju świadomości etnicz­ ry ikociewskiej", co było pewnego cami. O swoich artystycznych pa­ nej w okolicach swego działania i rodzaju wstępem do tematów, któ­ sjach i osiągnięciach mówił Zbig­ krzewić pomorską, tzn. również ko- re w przyszłości zostaną, tu rozwi­ niew Wespa, zaś wystąpienie ojca ciew.ską, tradycję. Przeprowadzone nięte ii pogłębione. W sali licznie1 — Jana, ludowego poety było ży­ w ostatnim czasie przez studentów zgromadzili się uczniowie starszych wym przykładem mowy fego> re­ filologii polskiej li pracowników na­ klas po członków .miejscowego Klu­ gionu. Duże zainteresowanie wzbu­ ukowych Wyższej Szkoły Pedago­ bu Seniora, który żywo interesuje dziły czytane fragmenty, napisanej gicznej w Bydgoszczy badania języ­ się imprezami tego typu. Na tę oka­ gwarą przez Jana Wespę, opowieści kowe, mim. w Grucznie, Drzycimiu, zję przygotowano też małą wysta­ pt. „Cztery pory roku na, Kocie- Jeżewie, Przysiersku i Sulnówku, wę publikacji związanych z Kocie- wiu", którą przygotowuje się do potwierdzają ich przynależność do wiem — około 40 pozycji, wyda­ druku w Kociewskim Magazynie Kociewia, które — jak sądzą na­ nych przez ZK-P bądź Towarzy­ Regionalnym. Mają Kaszubi wiele ukowcy — powstało na gruncie ka­ stwo Miłośników Zieimi Kociew­ wspaniałych książek po kaszubsku, szubskim, ulegając wpływoin kultury skiej. powinni i Kociewiacy swej mowy Kujaw, Ziemi ChelmińskiO-Dobrzyń- W kolejnym dniu otwarto wysta­ się nie wstydzić, a że jej system ję­ skiej i Mazowsza. Aby edukację re­ wę godnych podziwu prac rodziny zykowy jest prostszy i bliższy ogól- gionalną zacząć od podstaw, ubie­ głoroczne Dni Kultury Pomorskiej poświęcono w Świeciu Kaszubom, za co Oddział ZK-P otrzymał dy­ plom, z rąk dyrektora Świeckiego Domu Kultury. Bardzo ciekawą kulturę Kaszub przyjmowano tu z odczuciem interesującej odmiennoś­ ci, choć znajdowano też wspólne swojskie cechy, świadczące o po­ morskim rodowodzie sąsiednich re­ gionów. Z różnych przyczyn odleg­ łe, choć oczywiście też piękne, Pod­ hale lepiej jest znane niż bratnie Kaszuby. Trzeba to na Pomorzu — ciągle jeszcze czekającym na na­ leżne mu miejsce w krajobrazie polskiej. kultury i życiu kraju — zmienić, by nie pot r/ierdzać bez przerwy maksymy: cudze chwali­ cie... Choć wszystkie regiony są na­ sze, bo polskie, to jednak swój ro­ dzinny wręcz wypada znać i mi­ łować więcej. Dlatego w tym ro­ ku kalendarzowym pod koniec ma­ ja i tuż przed Dniami Świecia, Od­ dział ZK-P włączył się w zorgani­ zowanie pierwszych Dni Kultury Plac 1 Maja w Świeciu. Fot. J. Wendołowski

73 Węgier, kanclerz siedmiogrodzki, mostu i bramy, strzeżonej zapewne początku XV wieku (przed 1410 ro­ ulubieniec i mąż zaufania króla przez basztę. Resztki tych umocnień kiem) wybudowali w tym miejscu Stefana Batorego, z którym wypra­ dotrwały do połowy XIX wieku. Do murowany zamek. Rezydował w wiał się na wojnę z Gdańskiem. dziś zachowała się tylko część go­ nim wójt tczewski Zakonu. W 1450 Starostwo osieckie Berzeiwiczy otrzy­ tyckich murów .z kamienna i cegły roku rycerze i kmiecie składali w mał za wierną służbę. Popierał w oraz zarysy dawnych wałów i ro­ zamku hołd wielkiemu mistrzowi mlim luteranizrn. Był zamiłowanym wów otaczających zamek starościń­ krzyżackiemu, Ludwikowi Erliels- myśliwym, wiecznie polował, a le­ ski. Siady tych umocnień świadczą, hausenowi. genda głosi, że tego zajęcia nie o dużej roli i znaczeniu osieckiej U progu wojny trzynastoletniej, przerwał nawet po śmierci, warowni w dziejach Pomorza Gdań­ dnia 13 lutego1 1454 roku załoga Inny starosta Jan Józef Łochocki skiego. krzyżacka broniąca zamku kapitulo­ (1737—1772) kazał powiesić na pla­ wała przed oddziałem rycerzy pod cu zamkowym pewnego karczmarza dowództwem Jana z. Jani. Kilka dni i jego kompanów, którzy działając później oddziały gdańszczan i teze- w zmowie z pocztylionem dyliżansu SOBOWIDZ wian spaliły zamek i przystąpiły starogardzkiego napadali, mordowa­ do burzenia jego murów. W 1462 ro­ li bogatych podróżnych na szlaku SobowidiZ to stara wlieś, pięknie ku w lasach sobowidizfcich miały Starogard — Skórcz — Osiek — położona na skraju brzegu Jeziora miejsce walki polsko-krzyżackiie, W Świecie. Odnaliezione łupy zostały Sobowidzkiego. Na półwyspie jeziora czasach Rzeczypospolitej szlachec­ przez starostę skonfiskowane, a za­ istniał prawdopodobnie gród wczes­ kiej (1466—1772) Sobowiidz stanowił kopane w lesie przez rabusów zwło­ nośredniowieczny o nazwie Suba, siedzibę starostów polskich, nie od­ ki odkopane i przewiezione na którego założycielem -miał być ksią­ grywał już jednak poważniejszej cmentarz w Osieku. W Starogardzie żę gdański Subisław (1155—1178). roli. natomiast stracono też nieuczciwe­ Od strony lądu gród zabezpieczała, Do, dziś przetrwały jedynie reszt­ go poczty Mona. szeroka fosa oraz usypany wał, ki piwnic zamku, szeroka: fosa, i Zaimek w Osieku 'znajdował się zwieńczony palisadą. Za panowania wzdłuż niej ceglano — kamienny na półwyspie Jeziora iKałębie i od­ księcia lubiszewsko-tczewskiego mur skarpy, stanowiący kiedyś za­ dzielony był od lądu przez, bagni­ Sambora II, gród ten stanowił gra­ pewne podbudowę muru obronnego,, stą niegdyś łąkę, na której usypa­ nicę jego posiadłości. W 1309 roku otaczającego warownię krzyżacką. no groblę, wiodącą do zwodzonego zawładnęli nim Krzyżacy, którzy na Kazimierz Ickiewicz mej polszczyźnie, będzie zapewne oprócz .kwestii kociewskiej przed­ umieszczono na wydzielonej w bi­ bez tłumaczenia zrozumiała. Mimo, stawić dorobek literacki autora, bliotece szkolnej półce. Planuje się że nie jest jeszcze u nas dobrze ze m.in. pomorskich legend pt. „Jasna, też uwzględniać elementy pomor­ świadomością etniczną, to zdarzały i Dersław" oraz zaprezentować skiego folkloru w repertuarach slię już dawniej miłe wyjątki, np. świeży drugi numer „Koeiewskiegoi szkolnych uroczystości; np. miło na konkurs polonistyicziny jedna z Magazynu Regionalnego". Było wie­ było słyszeć gwarę koeiewiską w uczennic wybrała wiersz Jana Wes- lu chętnych, by kupić „Magazyn" i piosence podczas programu, przy­ py z tomiku pt. „Rodzinna moja, otrzymać autograf miłego, gościa. gotowanego przez Szkołę Podstawo­ zianinio", zadziwiając swym nie­ Trzeba tu z radością zauważyć, że wą nr 1 z okazji 20-lecia istnienia zwykłym wyborem jury. Był tj poszerza się u nas krąg ludzi, któ­ Zakładów Celulozy i Papieru. Sło­ wtedy już dobry* znak, że temat rzy wyczekują na kolejne numery wem — zaczęło się coś tu, na krań­ Kociewie trzeba ma ziemi świeckiej tej publikacji seryjnej ii wytrwale cach Kociewia, dziać w zakresie wywołać i rozwijać. I wreszcie sta­ dopytują w kioskach „Ruchu", czy kultury regionalnej. Spotkanie z ło się. już jest ... Zdarzają się nawet tele­ nią podczas przedstawionych Dni Kolejnym pozytywnym przykła­ fony do Zarządu Oddziału ZK-P z wypadło interesująco, były dość bo­ dem istnienia kultury kociewskiej, prośbą o pierwszy numer, bo ktoś, gate, choć o pomoc poprosiliśmy i zapotrzebowania na nią, był goś­ „na próżno obszedł wszystkie kio­ tylko Tczew. cinny występ Zespołu Pieśni i Tań­ ski..." Stąd duże nadzieje miłośni­ Wszystko to służyć ma nie płyt­ ca „Kolejarz" z Domu Kultury Ko­ ków Kooiewia, że „Magazyn" uzu­ kiemu lokalnemu patriotyzmowi, lejarza w Tczewie. Miłośników re­ pełni i nadrobi zaległości w pozna­ choć i on spełnia jakąś rolę, ale gionu szczególnie ucieszyła „ko- waniu i popularyzacja kultury bli­ poczuciu zakorzenienia i dumy z ciewska" czf.ść występu z progra­ skiego nam regionu, tak jak uczy­ tego. Okazuje się, że nawet w no­ mową pieśnią wg. W. Kirsteina — niło to i ciągle doskonale czyni dla woczesnym świecie z, końca XX „Jestem Koeiewiakiem". Chwatkim, Kaszub „Pomerania", będąca w do­ wieku odcięcie się, od korzeni kul­ młodym Koeiewiakom z Tczewa datku miesięcznikiem z chlubną turowych jest dla człowieka zgub­ szczerze można było powiedzieć, że tradycją. Potrzebna jest jeszcze od­ ne, bo zatraca się on w masie i „Srodze nóm się wasze tańcowanie powiednia reklama min. w szko­ bezczasowośei. Dla podtrzymania i i śpiewanie podobało1, róbta tak łach, które mają w tym zakresie, doskonalenia się człowieczeństwa dali..." szerokie pole do popisu, dotychczas potrzebne jest m.in. właśnie zako­ Pod koniec Dni odbyło się jesz­ najczęściej nie wykorzystane w za­ rzenienie, jako ważna potrzeba du­ cze jedno ważne spotkanie sporej dowalającym stopniu. Zarząd Od­ szy ludzkiej. Trafnie pisała o tym grupy mieszkańców Świecia, w tym działu ZK-P w Świeciu dotarł już Simone Weil w eseju „Zakorzenie­ licznej młodzieży, z Romanem Lan­ do wszystkich szkół podstawowych nie": dowskim, jako' twórcą i jako re­ i dwóch średnich na terenie mia­ Istota ludzka ma korzenie, jeżeli daktorem naczelnym „Koeiewskie- sta, niektórzy nauczyciele są człon­ rzeczywiście, w sposób aktytony i go Magazynu Regionalnego". Był to kami tej społeczno-kulturalnej or­ naturalny uczestniczy w egzystencji dobry pomysł dyrektorki Szkoły ganizacji ii zaczynają interesująco lospólnoty, przechowującej jakieś Podstawowej nr 7 (w której koń­ wdrażać idee regionalizacji w na­ skarby przeszłości i obdarzonej czono właśnie przygotowania do uczaniu. Na przykład koło poloni­ przeczuciem jutra. Uczestnictwo po­ wystawienia widowiska „O mieście styczne w nowej Szkole Podstawo­ winno być naturalne, to jest po­ nad rzeką", wg ciekawego1 scena­ wej, nr 8 rna profil regionalny, tam wstawać automatycznie dzięki miej­ riusza R. Landowskiego, (o sukcesie również klasa — pracownia języka scu urodzenia, otoczeniu, zaujodowi. tego przedsięwzięcia warto napisać polskiego otrzymała kaszubsko-ko- Każda istota ludzka potrzebuje róż­ przy innej, okazji) i M. Cylkowskiej ciewski wystrój. Wśród wystawio­ norodnych korzeni. Otrzymuje ona (wspaniałej promotorki upowszech­ nych wydawnictw jest „Pomerania" prawie wszystko w swoim ' życiu niania kultury ludowej z. ramienia i nasz „Magazyn". Koło hafciarskie moralnym, intelektualnym i ducho­ Świeckiego Domu Kultury), toy za­ w tej szkole uwzględnia motwy haf­ wym za sprawą środowisk, których prosić gościa z Tczewa, który kie­ tu kaszubskiego i kociewskiego. W jest naturalną częścią. dyś właśnie w Świeciu n. Wisłą innych świeckich szkołach zakupio­ mieszkał. Nadarzyła się okazja, by no regionalne wydawnictwa, które dr Maria Pająkowska

74 W KUCHNI I PRZY STOLE

Obecnie ziemniak znany jest w pomocy rolnika ze Szwabii, który na tylko, octem, nazywała się po- ponad dwudziestu odmianch, któ­ rozdawał' drukowane ulotki 'z in­ ryraj, gapsiorosół lub gapsiazupa. rych nazwy pochodzą od kwiatów strukcją uprawy kartofli, pomagał Natomiast na zupę z rozgotowanych jak np. irys, krokus, narcyz, czy przy sadzeniu i pielęgnacji, ludzie kartofli, zalanych gorącym mlekiem, rzek jak np. noteć, narew, nysa, zainteresowali się wyrzucaną wcze­ mówiono zagraj lub oparzónka. wisla, a także ptaków jak np. so­ śniej na śmietnik rośliną. Odtąd co­ Szczególnie smakowały kartofle z wa, sokół. Popularne są też ' osy, raz częściej bulwy zaczęły wypie­ ogniska, które są nieomal obowiąz­ bace, flisaki, giewonty, tarpany, rać inne, podstawowe dotąd dania kowym jadłem i 'na. dzisiejszych bi­ kraby i urany, różniące się między i już sto lat później nieurodzaj kar­ wakach, bo przecież ich smak wca­ sobą kolorem, kwiatów i miąższa. tofla spowodował klęskę głodu w le się nie zmienił. Po wykopkach:, Kwitnie bowiem ziemniak biało, wielu krajach Europy. na kartoflanym polu, zwanym bul- niebiesko lub różowo, a po rozkro­ Trudno dzisiaj wyobrazić sobie wiskiem, można było znaleźć jesz­ jeniu zobaczyć .'można biały, żółty obiad bez ziemniaka, którego przy­ cze pojedyncze, nie wyzbierane bul­ lub kremowy miąższ. Najlepiej gotowanie znane jest na kilkaset; wy. Z garści chrustu i bulewin (łę- przyjmuje się na 'gliniastych pia­ sposobów. Regionalna kuchnia ko- cin po ziemniakach) rozpalano wów­ skach. ciewska posiada także mnóstwo czas ognisko i wrzucano znalezione Ziemniaki, czyli pomorskie kar­ smacznych kartoflanych specjałów, wcześniej kartofle. Taki sposób pie­ tofle, kociewskie bulwy czy bulew- mających swe własne 'gwarowe na­ czenia bulwek, wygrzebywanych po­ ki, w Wielkopolsce zwane pyrami, zwy. Wiele z nich nie wyszło do­ tem z gorącego popiołu, zwano pa­ obok chleba, są podstawowym arty­ tąd z użyclia i doskonale znane jest sterskim, ponieważ rozpowszechnili kułem żywnościowym na polskich nawet najmłodszemu pokoleniu Ko- go pasterze, pilnujący owiec i krów. stołach. Ale mlie zawsze tak było. ciewiaków. Dymiące, umorusane w popiele kar­ Jeszcze do połowy XVIII wieku Początkowo kartofle gotowano w tofle były też rarytasem na stołach, głównym jadłem .były wszelkiego całości, w łupinach. Były to tzw. dworskich, bo li tu mnóstwo było rodzaju przetwory mączne oraz pułki, które obierano ze skórki i ja­ bulwiarzy, czyli tych, którzy prze­ groch ,i fasola. dano maczając często w osolonym, padają za bułewkami. Do Europy przywędrował ziem­ oleju rzepakowym. Był to najuboż­ niak w drugiej .polowie XVI wie* szy posiłek w kociiewskich chatach, Był na Koeiewiu zwyczaj uzależ­ ku, najprawdopodobniej około roku podawany żniwiarzom. Później ugo­ niający sadzenie diemniaków od 1585, z Peru i Boliwii, gdzie upra­ astrologii. Najbardziej wskazane wiany był w okolicach górzystych było sadzenie pod wpływem Wagi, już pięć tysięcy lat. Przywieźli go co gwarantowało' dobrą wagę kar­ na nasz kontynent Hiszpanie i Ir­ tofla. Nie wskazane zaś było sa­ landczycy, ale początkowo' sadzono dzenie pod wpływem Raka i Niedź­ go w ogródkach jako roślinę ozdob­ wiadka, bo zebrane z pola bulwy, ną, .nawet leczniczą. Długo nie wie­ mogły być robaczywe. Nieprzychyl­ dziano, jakie części tej rośliny są ny był też wpływ Ryb, bo takie jadalne. kartofle wyrastały wodniste, a tak­ że wpływ Bliźniąt, który powodo­ Do Polski trafił kartofel w dru­ wał zrastanie się ziemniaków. Zwy­ giej połowie XVII wieku, za pano­ kle jednak na piaszczystych ko- wania Jana III Sobieskiego, który ciewskich glebach bulwy wyrastały zetknął się z tą rośliną w wiedeń­ doroodne i syciły żołądki przez skich ogrodach, 'podczas zwycięstwa okrągły rok. nad Turkami, i kazał zasadzić ją w Wilanowie. Niestety kartofel nie W drugim ^numerze „KMR", przy wywołał entuzjazmu pirzy królew­ okazji zup rybnych, wspominaliśmy skim stole, ponieważ biesiadnicy o wpływach obcej, kuchni na zwy­ przyzwyczajeni byli do kasz. Na do­ czaje kulinarne kociewskich gospo­ bre przyjął się dopiero za panowa­ towane bulwy coraz częściej sztu- dyń. Podobnie było i z kartoflami nia Augusta III, bo król ten dobrą Rzadko już dziś sporządzany na po­ koronne zasiedlał Niemcami, u któ­ rano (miażdżono). Takie szturane kartofle to prawie to samo, co z graniczu, borowiackim żuchel (kar- rych ziemniaki znane były wcześ­ toflak) przywędrował do nas z Li­ niej i stanowiły przysmak. Popular­ francuska puree. Znana pomorską oszczędność jadła powodowała, że twy, razem z osadnikami z tam­ ność ziemniaka rosła wówczas z ro­ tych stron. Robiono go, podobnie, ku ma rok i na przełomie XVIII i nie zjedzonych podczas obiadu kar­ tofli nie wyrzucano, a podowano je jak placki ziemniaczane, z dordnych XIX wieku iStał się kartofel rośli­ ziemniakóiw zebranych z pola w ną uprawianą powszechnie. na kolację po uprzednim pokroje­ niu w plastry i usmażeniu na pa- pierwszych dniach wykopek. Nato­ Na kociewskie, najpierw ogrody, telnli z dodatkiem tłuszczu. Często miast dawny kociewski placek ziem­ a patem już pola, trafił dwiema z braku tłuszczu kartofle polewano' niaczany z utartych surowych kar­ drogami: z Polski centralnej i z kawą zbożową. Z tartych, surowych tofli i garści mąki, pieczony na fa­ Pomorza Zachodniego. W kołobrze­ ziemniaków do dzisiaj robi się, zna­ jerkach bądź w gorącym popiele, skich kronikach znany jest przypa­ ne również w przeszłości kluski, nazywał się szandar lub józefek. dek jak to w 1745 roku przydzie­ golce i placki. Golce przyrządzano Dla wszystkich bulwiarzy przy­ lano bulwy właścicielom ogrodów. zwykle bez dodatku makii albo z pominamy kilka przepisów na kar­ Wlielu mieszkańców tego miasta wi­ dodatkiem mąki formując je w kul­ toflane, pożywne, bo bogate w wę­ działo je wówczas po raz pierwszy. ki, .stąd w niektórych częściach Ko- glowodany, potrawy. Zachęcamy do Z zaciekawieniem brano kartofle ciewła nazywano je kuleńcami. Ulu­ pitraszenia nawet tych otyłych, któ­ do rąk, oglądano, wąchano, lizano i bionym przysmakiem były kluski rych Kociewiiacy określają żartobli­ gryziono. Prawie nikt inie słuchał oblane tłuszczem ze skrzeczkami wie — bulwa. odczytywanej na irynku zawiłej in­ (skwarkami), podawane najczęściej strukcji sadzenia i pielęgnacji ziem­ z gotowaną kiszoną kapustą. Po­ niaka, a także sposobu gotowania i pularna była też zupa kartoflana przyrządzania. Niemal wszyscy byli tzw. rozgotówa, czyli kartoflanka ZIEMNIAKI NA SPOSÓB PASTERSKI przekonani, że wyrosną z nich przyprawiana cebulą, zielem angiel­ drzewa, z których bulwy będzie skim i liśćmi bobkowymi, okraszo­ Ziemniaki, słonina lub wędzony, tłu­ można strząsać niczym jabłka. Do­ na masłem lub innym tłuszczem.. sty boczek, 2—3 liście kapusty, ce- Biedniejsza kartoflanka, zaprawia­ piero rok później, dzięki osobistej bulą, sól, pieprz.

75 W KUCHNI I PRZY STOLE

Dno głębokiego, żeliwnego garnka 2UCIIEL (K.AUTOFLAK) ZUPA ZIEMNIACZANA wyłożyć cieniutkimi! plasterkami słonliny, następnie układać warstwa - mii pokrojone w italarki ziemniaki, 20 dag włoszczyzny, 80 dag kartofli, 1 kg kartofli, 0,25 kg świeżej sło­ (pokrojoną w plasterki cebulę i sło­ 1,5 1 wody, 3; dag cebuli, 5 dag tłusz­ nliny, 5 dkg cebuli', 10 dkg mąki ninę łub wędzony, tłusty boczek. czu, 3 dag mąki, 10 dag śmietany, pszennej, 2 jaja, sól, pieprz. Otwór garnka uszczelnić kółkiem. sól-, pieprz, zielenina ('pietruszka, ko­ Masę przygotować jak do. placków wyciętym z. darni i położonym na perek). ziemniaczanych. Słoninę pokroić w Kiściach kapusty. Rozpalić ognisko, Włoszczyznę i ziemniaki umyć. Kar­ plastry, częścią wysmarować blachę a gdy zaczyna się wypalać, żarem tofle pokroić w kostkę, zalać wrzą­ lub wyłożyć boki blachy. Masę na­ otoczyć garnek i lekko podsycić cą, osoloiią wodą i ugotować. Ce­ łożyć na blachę ii wstawić do roz­ grzanego piekarnika. Piec około go­ ogień. Piec około 45 minut, następ­ bulę pokroić w kostkę li zasmażyć ; nie ostrożnie zdjąć darń i liście ka­ na złoty kolor, dodać mąkę i za­ dziny. Po upieczeniu rozkroić na pusty, usiąść wokół garnka i jeść. rumienić. Zasmażkę rozprowadzić kawałki jak ciasto. Poszczególne zimnym wywarem, wlać do zupy i częśdi można dopiec na patelni. Naj­ Potrawę można spożywać z kiszo­ lepiej podawać z kiszoną kapustą. nymi ogórkami, a także „uszlachet­ zagotować. Podprawiać śmietaną, do­ nić" 1—2 warstwami pokrojonej dać zdrotaioną ziełeniinę. Zupę moż­ kliełbasy. na podawać z zacierką. Oprać. KATARZYNA LAMEK

ANDRZEJ GRZYB

Ano, były bulewki w chałupie zaraz po chle­ sklepu jak dzik w olszynie, a kiedy wychodził, bie drugim świętym. „A nie skrob za grubo, stawiał stół na swoje miejsce, ręce opłukiwał bo i za obierzynami zatęsknisz" — napominała nad wiadrem i mówił: — „Żeby mi tam zza babcia ciotuleńki. Wiedziały one dobrze, co deski nie brać, pięć jest koszy i żeby nie wiem babcina mowa znaczy, bo zaraz przykładały się co, pięć musi na wiosnę być". I żeby nie wiem do obrzynania tak, że jakby najcieńszy perga­ co było! Do sadzenia. Na dwa, na trzy przecię­ min do kibki tylko trafiał. Pamiętały karto­ tych, żeby wystarczyło na całe pole od płotu flanki z jednego kartofla, pokrzywowe zupki aż do drogi, bo inaczej z roku na rok bieda. na jednej szpyrce. Przypominały sobie, jak to już jesienią nieomylnie babcia przepowiadała, że na przednówku głód zajrzy do chaty. „Uu-ww, fuf, ciort tańcował" — pofukiwał ■—■ Już południe prawie, bulwy trzeba skro­ z kąta dziadek, bo jak niby on żyły z siebie bać. ATo, złaź knapie do sklepu. Tylko pełen wypruł, pole ze sto razy w tą i we wtą scho­ kosz nałóż tak, żeby na dwa-trzy dni było. dził, namocował się z ziemią i na przednówku I żebyś mi tam, jak ancykryst, pod podłogą znowu do garnka nie będzie co włożyć. „Nie­ godzinami nie siedział. sprawiedliwość..." — pomrukiwał, ale głośno — A może ciotuchna wlezie... nic nie mówił, bo i on dobrze wiedział, że może — Ja ci zaraz, ciotuchna, patrzcie go — się zdarzyć, „że w zeszłym roku były trzy gdakała z pokoju młodsza. — A może babcia furki, a w tym tylko dwie i pół, a świnia w tym wlezie, co? ■'- roku bardziej żarta! Trzeba będzie zabić grubo — No, knapie, portki masz, to się nie bój — przed świętami, no trudno"/ zawyrokowała babcia. — Nic cię tam nie zje. Na wszelki wypadek zaraz po obiedzie odsu­ Ociągając się, brałem kosz z sieni, odsuwa­ wał dziadek stół, podnosił sklepowe wieko łem z babcią stół podnosiłem klapę i właziłem. i schodził „rachować bulwy". Pohukiwał ze W sklepie było ciemno, Chłodno, wilgotno

76 W KUCHNI I PRZY STOLE i ciemno. I zawsze tam, gdzie padał snop świa­ — Daj mu spokój i tak ledwo dyszy — tła z kuchni, bulwy już były wybrane. Trzeba broniła mnie matka. — Za mały jeszcze na było sięgać dalej w tę ciemność. Namacywałem taką robotę. kartofel po kartoflu i wrzucałem je do kosza. —■ Ale dobrze, że sam się rwie — chwaliła Nogi miałem z waty i ręce mi się trzęsły. No babcia. bo w takiej ciemnicy ropuchy siedziały, jak A kiedy przystawałem parę kroków dalej, smoki. Wygłodzone przy tym, bo co miały tu żeby odpocząć, zdarzało się, że któryś z wujów jeść? Bulwy? A i mysz się trafiała, a i szczur, brał kosz i porozumiewawczo puszczając oko, nie mówiąc już o jakimś diabliku, który gdzieś wręczał mi swój pusty. Nim napełniły się kosze z ciemności czasem ślipiami zaświecił. Im dłu­ mogłem nasłuchać się do woli o tym starym żej siedziałem w sklepie, tym szybciej z tego pierniku zza lasu, co młode dziewuchy bała­ strachu szło mi to nakładanie. Już nie po> je­ muci, o nagłej śmierci Maryjki. ,,A przeczuła, dnej, a garściami brałem bulwy, cofając tylko kostuchę, przeczuła, sama się w czarną suknię rękę, gdy na coś mokrego trafiłem. Niby wia­ ubrała, gromnicę zapaliła, różaniec i książeczkę domo, że zgniła, ale może właśnie paskudna na piersi położyła i do łóżka wlazła. Jak z pola ropucha próbowała mnie ułowić tym swoim wrócili, to już sztywna była". wielkim, wygłodzonym jęzorem. Furką z dziadkiem i z wujem Jósiem zwie­ Wyłaziłem, nie czując nawet ciężaru niema­ źliśmy bulewki pod dach. Dziadek z Jósiem łego przecież kosza. znosili do sklepu, a ja nakładałem do koszy. — O, synuś wlazł jednak po kartofle! Blady, coś bardzo strachu się chyba w sklepie na­ jadł — przygadywała ciotucha. Odwracałem się tak, żeby babcia nie widzia­ Krakanie wrony odrywało mnie od tej ro­ ła i poprzez uchylone drzwi do pokoju pokazy­ boty. Słońce przygrzewało, a ja siedziałem na wałem zgadze jęzor, a ciotucha nadymała się ławeczce pod papierówką. Gdzieś od trzeciego, jak ropucha, co siedziała w sklepie. może czwartego sąsiada z ogrodu wiatr niósł — Uschnie ci, kurduplu, zobaczysz! — doda­ siwe smugi dymu. wała ciotucha, wyszywając dalej chusteczki dla Nie ma to, jak na uprzątniętym już karto­ swych usmarkanych kawalerów. flisku palić bulewiny! Suche z wierzchu, zawil­ Otrząsnąwszy się trochę ze strachu, zły jak gocone od ziemi dym daią ciemny, gęsty i żaru pies na ciotuchę, odszczekiwałem naśladując akurat tyle, żeby garść kartofli — którą głosik zamężnej Beńki: zawsze się znajdzie na kartoflanym polu, nawet — A zobacz no, Teńka, czy jaki usmarkany po bronowaniu. —• żeby tę garść ziemniaków kawaler drogą nie idzie. w żarze upiec. Mimo, że chłodny wiatr po grzbiecie tańcował, to grzejąc nad bulewino- Tu babcia z miną, niby cukier z octem, na­ wym ogniem ręce, stało się, czekając na ten kręcała mi „zegarek", czyli ucho. Wybiegałem moment, kiedy już będzie można kijaszkiem z chałupy jak oparzony i chłodziłem ucho stu­ pieczone kartofle z popiołu wygarnąć. dzienną wodą. A ileż to razy, nawet po Wszystkich Świę­ W kuchni babcia wołała ciotuchy do skroba­ tych, wymykało się z chłopakami w pole, żeby nia kartofli. bulewki piec. Z kieszeniami wypchanymi, jak Nim miska okraszonych, dymiących bulewek banie, leciało się na upatrzone miejsce. Ognisko trafiła na stół, mogłem pójść do sadu, żeby rozpalało się, ot, takie maleńkie, chyba naj­ popatrzeć, czy już marcowe słońce nie nacięło mniejsze na świecie, z garści chrustu i z garści wiśniowych pąków. A było takie miejsce w sa­ bulewin. I nie zalał ognia choćby największy dzie, pod papierówką, gdzie na ławeczce, skle­ deszcz. A kartofli mogło być z pięćdziesiąt conej z jednej deski, nawet w zimie można i jeszcze więcej, to się zjadło co do jednego. było przysiąść i popatrzeć na wędrujące po Tylko żeby się prędzej upiekły! Żeby już chabrowym niebie stada chmur, na słońce jesz­ można było je wyciągać z gorącego popiołu, cze nie opierzone, nie na tyle mocne, żeby w choćby paluchami i szybciutko obskubać ze oko dzibnąć. A przymknąwszy wtedy oczy, skórki, ale nie do końca, bo smak był właśnie łaskotany słoneczkiem po policzkach, po nosie w tej przypalonej skrócę. Żeby już można było widział człowiek różności. Ot, choćby już czu­ wysupłaną z zakamarków kieszeni, wraz z pa­ jąc zapach dymiących na stole bulewek, nosiło prochem różnym, szczyptą soli ten dymiący się nagle kosze pełne kartofli na stojący po­ kartofel przeżegnać, żeby już parząc gębę, środku zagonu wóz. Dziadek odbierał na wozie. można go było nagryźć, a potem żuć, smako­ Wysypywał. Oddawał kosz i mówił: wać i połykać. Po takiej biesiadzie cała nasza —■ No leć, widzisz, Teńka już ma pełen. zgraja wyglądała niby tabun diabłów. To i leciało się do Teńki, do Beńki, do mamy, — Drę się jak głupia, a ten proszę, tu roz­ do babci, do Stefy i targało kosz po koszu, parł się pod jabłonką i o niebieskich migdałach obijając sobie kolana. duma! — pokrzykiwała od furtki do sadu —' Nó, knapie, weź dwa. Będzie ci łatwiej Teńka. — Kartofle stygną już od dobrej chwili, nieść — dogadywała Teńka, odkładając haczkę a bez takiego bulwiarza, jak ty, grzech byłoby i prostując plecy. zacząć.

77 ski — etnograf z Gdańska, mgr JERZY KIEDROWSKI Małgorzata Dzierżgwa — etnograf z ART-Regionu w Sopocie, nigr Krystyna Szałaśnia —■ etnograf z Wojewódzkiego Ośrodka Kultury w Gdańsku, art. Hanna Vetter — plastyk z ART — Regionu w Sopo­ cie. Sekretarzem i protokolantem była Bożena Szczepańska z Domu Kultury Kolejarza w Tczewie. Jury przyznało następujące na­ grody: w dziedzinie haftu I nagroda — Zygmunt Lewicki — Gdańsk II nagroda — Barbara Gąska — Sopot, Janina Weryho ■— Gdańsk, Maria Wespa — Tczew III nagroda — Alicja Zając — Gdańsk w dziedzinie rzeźby I nagroda — Alojzy Dmochowicz Zanik tradycyjnej kultury ludo­ łaM z nim: Starogardzkie Centrum — Gniew wej i związanej z nią ściśle twór­ Kultury, Dom Kultury Kolejarza w II nagroda — Jan Giełdon — Czar­ czości artystycznej wystąpił na Ko- Tczewie, Tczewski Dom Kultury, na Woda, Zygmunt Bukowski — ciewiu już w połowie XIX wieku. Miejska Biblioteka Publiczna w Mierzeszyn Z drugiej jednak strony sztuka lu­ Tczewie, Izba Rzemieślnicza w III nagroda — Alfons Paschiłke — dowa w swej dawnej tradycyjnej Gdańsku, Muzeum Zie.ni Kociew­ Smętowo, Alojzy Stawowy — Bie- postaci, co jest zjawiskiem raczej skiej w Starogardzie Gdańskim, towo naturalnym, .była stopniowo „od­ Oddział Zrzeszenia Kaszubsko-Po- Wyróżnienie — Jan Szoiska — mładzana" przez użytkowe rękodzie­ morskiego w Tczewie, Towarzy­ Brzeźno Wielkie, Zbigniew Wespa ło regionalne. Okazało się, że nie­ stwo Miłośników Ziemi Kociew­ — Tczew które wartości tej sztuki, jak i folk­ skiej w Starogardzie Gdańskim. loru, stały się źródłem twórczej in­ Fundatorami nagród byli Mini­ w dziedzinie malarstwa na szkle spiracji. Wychodząc z tych prze­ sterstwo Kultury i Sztuki, Prezy­ I nagroda — Wojciech Lesiński — słanek, dążąc do zachowania kul­ denci Tczewa i Starogardu Gdań­ Tczew turowej i historycznej ciągłości, skiego oraz Centralny Związek Rę­ w dziedzinie plecionkarstwa Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie za­ kodzieła Artystycznego „Cepelia" w II nagroda — Aleksander Roma- inicjowało prace nad przygotowa­ Warszawie i Wydział Kultury towski — Czarna Woda niem i ogłoszeniem konkursu pt. i Sztuki Urzędu Wojewódzkiego w „Współczesna Sztuka Ludowa Ko- Gdańsku. Nagrody specjalne ufundowane oiewia". Na Konkurs wpłynęły rzeźby, przez CEPELIĘ przyznano: Zyg­ Konkurs ogłoszono w maju 1936 hafty, malarstwo na szkle, wyroby muntowi Lewickiemu i Marii We- roku pod patronatem Ministerstwa z wikliny i wycinanki. spa. Kultury i Sztuki. Był to pierwszy Dnia 6 lutego 1987 roku w Do- Na wystawę zakwalifikowano 14 konkurs obejmujący wyłącznie sztu­ imiu Kultury Kolejarza w Tczewie haftów, 31 rzeźb, 10 obrazów na kę ludową Kociewia. Jego głów­ obradowało jury w składzie: img

78 Hyn, przed wjelóma, wjelóma latami Zdziwjóne piteli jedan drugygo, bół na Kociywju biyś, srylam nazwany chto jim zamnianiół woła laniwygo Przeróżnie ónim ludziska gadeli, na krowa. Czary? Chtoś jim fsigla sprawjół, przytam pobożnie sia nawet żegneli. woła na krowa tak szpritnie zamnianiół.

Sóm władca psiekelny sryla zawerbował, Owa krowa jak bik spasiona bóła, żebi do psiekłów duszyczki szafował; ale czi bandzie tyż jano dojiyła?! to sia wzión tango do ludziów kuszania, To czimprandzy, po kubeł poleciyli, by sia wiwjónzać ze swygo zadania. owe klampsiysko wypróbować chciyli.

Ludzie pobożne kusić sia nie deli, Cióngnie ji cióngnie, a tu do szkopyczka bo na jego sztuczkach wnet sia pozneli, nie chce dać mlyczka ani choć troszeczka. a że wzión sia niezdarnie do roboti, Kobiycisko kapnóło sia w tyj chwsiyli, przeto władca psiekłów wzión go w łobroti: że niypodarmak woła zamnianiyli.

„Za to żeś, biysie, zmowy nie dochował, Jydnakoż, jinkszygo bół zdania, niczam wół u chłopa bandziesz harował! że klampsiysku toć przyndzie do cielania, Przez psianc latów, je to najmniejsza kara, tcdi mlyko ji masło bandzim mnieli. bo taka za lanistwo psiekłów mniara!" Wjanc czekali, aż klampa sia łocieli.

Nó, bjydny sryl we wola sia zamnianiół, Długo czykał Maciyj i Maciejowa; ale ji tak jano zawdi sia laniół. łokazało sia, że klampa jałowa, Za co chłop pociónglaków nie żałował, to ji zaszła taka z niami łuchwała, choć z bidlakam po dobroci próbował. że owa klampa sprzedana bić mniała.

Trzimał bidlaka niczam od paradi, Gdi eszcze niy świtało, ciamno biło, bo ni mniał chłop na niygo inszyj radi, "■ chłpsisko zez klampó w mniasto ruszyło. Aż raz podsłiszał, że ó nim gadeli, Zaś Maciyj niezachwsiany w swojij wjyrze, że onygo bidlaka sprzedeć mieli. jadónc łodmawjał poranne paciyrze. - „Do rzeźnika, bo je ji spasión wjelce, Tak jadó człap, człap, aż sia rozwjidniało, a skóra jygo rozwjeszó na belce, tedi chłopowji łoglóndnónć sia dało, a że profsitu żadnygo nie było, ji łokropnie sia chłopsisko przeraziół; to na zylówce sia bandzie chodziyło". miast klampa, chłopa za łańcuch prowadziół.

Zlanknół sia ów biyś tygo tam gadania. „Wszelki duch Boga chwali, co za czari! Lepsi, myśli, wew krowa sia zamniania, Take com nie wjidział, jakom je stari!" ji niani że chłop zez łóżka rano wstanół, A tan na łańcuchu łuchy nastawjół, owan to sryl wew krowa sia zamnianiół. jeno słuchał, co chłop dó niego prawjół.

■ Jak gospodarze do chlywka zajrzeli, „Skónd sia wziónłeć, gdzie krowa sia podziała? niczam w słup soli sia pozamnianieli: przeeia wew mnieście sprzedana być mniała!" u żłoba stojała klampa wspaniała, Nimóg chłop pojónć, chto zrobjół te psoti. smutnami ślypsiami na niych patrzała. Pomiślół sobje: bandzie do roboti!

79 Niepocieszón a ji strapsión boł srodze, siadnół se wraz z niam tusz zaraz przy drodze, ale tan sia wzwejón, o co ehodziyło ji gaść talarów zapazucby wijón. Aneks Ji tak nazad wew droga sia łudeli, jak ji co, wszytko sobiy łobgadeli, do Sychty Jeno eszcze przed dómam sobjy radzó, że lo tim, co bóło, ni sia nie zdradzó.

Jak Maciej owa talari dostała, MARIA PAJĄKOWSKA cało gambo sia dó niych roześmniała, bo złoto, jak złoto, wielga ma siło! Odtónd jedno jano babsko kusiyło.

„Tankygo cim do roboti sprowadziół, toć żniwa blisko, w pole bandzie chodziół". Ji wszytko dobrze bi na tim stojało, jano babsku spokoju to nie dało.

Zaś sryl, jak to sryl, bo tak go nazweli, nie chodziół na msza nawet przy niedzieli. Paciyrzów nie mówjiół, bo niy mniał czasu, zaś jak robota, to polas do lasu.

Maciejowa ciangam podpatriwała, aż jednym razam tak mu powjedziała: „Wjam co ti za jedan ji skónd pochodzisz, ti grzyszne duszki do psiekłów zawodzisz.

Ano, ty słuchaj, mości srylu panie, niech mniandzy nami ługoda nastanie; ti nóm wor złota, złoto bandzie moje, obuwie po naszyj śmniyrci, duszki bando twoje.

Wew dachu bandzie dziura, w dziurze worek, pełan być musi, niym nastómpsi wtorek! Na Konferencji Pomorskiej, która odbyła się w A jak owyj łumowy nie dotrzimasz, 1945 roku i przyczyniła się. do zintensyfikowania to duszków naszych, srylu, nie łotszimasz!" prac dialektologicznych na Pomorzu, profesor Kazi­ mierz Nitsch przypomniał, że „analityczne badania tak współczesnego systemu gramatycznego, jak i współczesnego słownictwa ludowego mogą nieraz Wjele ów sryl tego złota naznosiół, sięgnąć w przeszłość głębiej niż badanie języka prze­ eszcze o pożyczka kamratów prosiół! kazanego tylko na piśmie."1 Prowadzone jeszcze obecnie w szerokim zakresie badania słownictwa Zadłużół sia ón aż u djabłów trzysta, poszczególnych gwar polskich realizują ten słuszny poszed nawet w prośba do Antichrista, postulat. Od czasu wspomnianej konferencji badania dialek- tologiczne posunęły się znacznie naprzód i trzeba je kontynuować,. gdyż gwary, niestety, dość szybko Daremne bóło Srylowske błaganie, zanikają, a kryją w sobie materiał dla językoznaw­ szef wiklón go ji skazał na wignanie. cy ogromnie ciekawy i potrzebny do stworzenia peł­ Tak Maciejowa Sryla wisztrychnóła, nego obrazu historii naszego ojczystego języka. Kociewie, jak dotąd, nie doczekało się swej języ­ bowjam we wtym worku dziura zrobiyła. kowej monografii — takiej jak np. sąsiednia gwara malborska2. Niewiele uwagi poświęcono gwarze ko- ciewskiej na Konferencji Pomorskiej w 1954 roku. Odtónd Srylisko po Kociywju chodzi, 1 K. Nitsch, Z historii hadań nad dialektami północnej take sobje nikomu nie zaszkodzi, Polski (w:) Konferencja Pomorska, Prawa Językoznawcze, Warszawa 1956, s. 11. łod ludziów stroni, na bagnach przebiwa, 2 por. H. Górnowicz, Dialekt malborski, t. I Fonetyka, fleksja i składnia, Gdańsk 1967, t. II z. 1 i 2. Słownik, jak przyńdzie nań żałość, to sobje śpsiywa. Gdańsk 1973.

80 Była ona badana i opisywana niejako „przy okazji" podołek 'spódnica' badań sąsiednich dialektów, np. kaszubszczyzny. Zna- lub Na, łubierz tan podolek, tak ci w nim lezło to odbicie w takich pracach, jak: Atlas języ­ podółek fejn. kowy kaszubszczyzny i dialektów sąsiednich (Praca (B. Sychta podaje tylko formę podół zbiorowa pod kier. Z. Stiebera, od 1970 pod kier. z zaznaczeniem, że znana jest tylko naj­ H. Popowskiej-Taborskiej, tom wstępny 1964), H. Po­ starszym Kociewdakom, tymczasem wy­ powskiej-Taborskiej: Z rozważań nad dawnym zasię­ raz podolek — przez niego nie wymie­ giem kaszubszczyzny (Poradnik Językowy 1958, niony — używany jest do dziś). s. 126—136). Z. Topolińskle j: Kaszubsko-tucholska i kaszubsko-kociewska granica językowa (Rozprawy szorc 'fartuch do pasa' Komisji Językowej, t. X Łódź 1964). Więcej uwagi Tan szorc je już czarny, musza go wi- poświęca się Kociewiu w pozycji E. Rzetelskiej-Fe- prać. leszko: Dialekt kociewski — problematyka, granice, (U B. Sychty jest forma szorcjal w tym słownictwo (Gdańsk 1969) oraz w innej pt.: Słowni­ znaczeniu, a chyba właśnie szorc jest kowe związki Kociewia z innymi gwarami Polski częściej używany). północnej (Studia z Filologii Polskiej i Słowiańskiej, westka 'kamizelka' t. IX). Kociewskie teksty gwarowe znajdują się w Wyborze polskich tekstów gwarowych K. Nitscha Mój dziadek eszcze chodził w westce. (wyd. 2, Warszawa 1960) i np. w Języku Polskim bómbelck 'pomponik' (JPL nr 4, 1970 oraz JPL VI, s. 13 v-132). Kele czapki musi być bómbelek. Niektóre ciekawe cechy gwary kociewskiej zostały przedstawione w pracach H. Górnowicza (por. np.: W grupie wyrazów dotyczących tzw. robótek i szy­ Uwagi o niektórych hiperpoprawnościach w gwarach cia Renata Bojanowska wymienia: pólnocnopolskich, Język Polski XL, 1960 itd.) czy też artykułach B. Kreji (por. Drobiazgi kociewskie, hekel 'szydełko' Poradnik Językowy 1957 i inne). lub Dawnij w długe wieczori to bralim hykel Jako całość, językowa gwara kocieWska nie zo­ hykel i hyklowalim. stała jeszcze opracowana, sensowne są więc choćby jaka 'sweter' prace magistrackie na jej temat. W minionym roku Musza zesnuć ta gruba jaka i lusztryko- akademickim, w Wyższej Szkole Pedagogicznej w wać druga. Bydgoszczy powstały prace na temat gwary wsi Gruczno, leżącej na południowej granicy Kociewia. kodri 'szmaty' Natomiast Renata. Bojanowska z Komorska zajęła Takie stare kodri trzimasz w chałupie? się gwarą wsi Ostrowite w województwie gdańskim, w której — stwierdziła autorka — żyje jeszcze wiele loblamka 'lamówka' — wypustka jako wykończenie ludzi posługujących się gwarą. Jej informatorami by­ brzegów odzieży. li ludzie najstarsi w tej wsi, rnjin. Jan Belka (lat Brzidko zrobiłaś łoblamka przi sukni. 87). Maria Belka (lat 86), Bernard Karcz, (lat 87). (U B. Sychty jest oblamka, forma bez Leon Moczyński (lat 85)> i Monika Moczyńska (lat nagłosowego „ł"). 86). Zanotowała więc gwarę kociewską w jej naj­ bardziej archaicznym wydaniu. Obok nagrań magne­ sztof 'materiał' tofonowych stosowała odpytywanie kwestionariusza. Prziwieźli na mnie taki lejny sztof, z te­ Notowała też wyrazy i wyrażenia z zasłyszanych roz­ go to se łuszyja ładny podołek. mów. Pierwszą część pracy stanowi ogólna charak­ Z tematu „obuwie, szewstwo, pończosznictwo" au­ terystyka systemu gwary tej wsi, druga część pracy torka podaje: poświęcona jest słownictwu, które łączy się z tema­ tem: odzież, szycie, obuwie, szewstwo. Zebrany ma­ eiapcie 'pantofle' teriał porównywała ze Słownictwem kociewskim na Jak łuzorguja trocha grosza, to ci kupią tle kultury ludowej B. Sychty i stwierdziła, że miesz­ nowe eiapcie. kańcy wsi Ostrowite używają wielu wyrazów, któ­ rych w słowniku nie ma. Warto wymienić niektóre czlapóny 'stare buty' z nich: Zebuj te brzklke czlapóny ji łubierz no­ we buty. (B. Sychta wymienił formę podstawową, czyli człapy). badówki 'spodenki męskie, kąpielówki' Nie rozumnia, jak zawdi możesz gubić pariy 'wysokie buty z cholewami' swoje badówki. lAidzie widzieli farmazyna w panach na nogach. cyckonosz 'biustonosz' Taka goróncz na dworze, chiba nie łu- patenki 'pończochy' biera cyckonosza. Dawnij to ja nie znałóm patentków, no- silim grube stryjle. saloti 'majtki' Łucikal przez płoti, a psies porioal mu sztryfle 'grube pończochy' galoti. lub Kędyś to mnialóm take grube, lusztyko- stryfle wane sztryfle. glazyrki 'skórzane rękawiczki' tramptóiiy 'ciężkie stare buty' Łubierza se do tygo płaszcza nowe gla­ Kup se nowe buty, łazisz w takich zder- zyrki. tych tramptónach. kcledzienki 'krótkie spodnie' trepy 'obuwie z drewnianą podeszwą' Latoś banda nosić te keledzienki, bo iv Kędyś to my jeździlim w trepach po lo­ nich nie je tak ciepło. dzie. kcrcja 'suknia' Podane wyżej wyrazy są tylko pewną częścią uzu­ Patrz, jak óna szajsta ió kerejó. pełnienia słownictwa przedstawionego przez B. Sych- tę i dotyczącego tematu „przyodziewek". Może sku­ majdy 'duże majtki' pienie się na wybranym kręgu tematycznym słow­ Dziś je zimno, łubierz grube majdy. nictwa skłoni czytelników „Kociewskiego Magazynu Regionalnego" do wzbogacenia naszego aneksu. Po­ majtole 'majtki' . . nawiamy nasz apel — ciągle czekamy na wypowie­ Jij te majtole loyłazili spod sukni. dzi czytelników z różnych części Kociewia. Bliżej na mantel 'płaszcz' ten temat pisaliśmy w numerze 1 „Magazynu". Weź mantel na pukel ji już jidź. clr Maria Pająkowska

81. GADKA PO NASZAMU Jak mnie łuczyli prawda mówić Jak ja żam eszcze był knapam, to mnia — Co ty tam robjisz, ty knapie! — zawołał wszytkie ludzie, to je ksióndz, szkolny, szołtys, tangim głosam. tata, mamka ji insze ważne ludzie, zawdy po- — Trzynsa kruszki, panie żandara — za- wtarzeli: psiszczałóm. — Kuba, ty jano krańcisz ji krańcisz. Jak — A czy to twoje kruszki? bańdziesz mówjił każdamu prawda, to daleko — Ni, panie żandara. zajadziesz. — A czyje? Na to ja sia najprzód tego mocno trzimał. — Nasze. To było eszcze za tamtyj wojny, za Wylu- — A je twój tata dóma? sia. Mniamcy byli tak głodne, jak djaski, a Po­ —■ Je, panie żandara. laki choweli zboże w somsiekach, pod gnojam — A gdzie twój tata chowie zboże? Jano ji gdzie sia dało, a żandary szukeli, gdzie ja­ mnia nie łżyj! no mogli. Najwiancyj żandary szukeli na — Dla amsfejsztyjera w szpichłerzu, a dla przednówku. nas w somsieku ma zakopane pod słomo. Raz, jak uż tak sia robił wieczór, a ja aku­ — Pewnie łżesz? rat trzynsłóm kruszki w sadzie przed domam, — Ni, panie żandara, ja nigdy nie. łża. przytarabanioł sia taki żandara na koniu przed Eszcze nie zlazłóm z kruszki, jak żandara nasza chałupa: przyjechał nazad z wojskam ji cała stodoła przewrócjyli ji wyciongnyli psiantnaście cent­ narów zboża, schowanygo na cianszke czasy. Tedy doma zaczana sia Sodoma ji Gomora. Tata zara zdjón z portków pasa ji tak mia tą sznalą zlinjył, że mie sia cjymno w łoczach ji ciypło w buksach zrobieło. Tyj wielgi woj­ ny nie zapomną nigdy. Para dni potym przyszed do nas ksióndz proboszcz. Znówki byłóm na kruszkach, ale te­ ra to było zaraz po: frysztiku ji za chwila żarn mniał jiść do szkoły z tornystram na plecach. Nagle słyszą: : — Je tata doma? Patrzą, ksióndz proboszcz. Niwela brakło, abym spad z kruszki na ziemnia ze strachu. — Nie wiem, ksianże dobrodziyju. Jak przyszłóm nazad ze szkoły, mamka uż czekała z pydo. — Ja ci dóm łżyć ksiandzu, że ci sia ruski mniesiónc przyśni, ty wisielcze. A pyda jano janczała, a ja tyż. Na koniec eszcze, jak mnia uż dobrze w uszach szumnia- ło, mamka mie powiydziała mowa: —■ Ministram nie bańdziesz, posłani nie bańdziesz, amsfejsztyjeram nie bańdziesz tyż, to po co krańcisz?! Jak ja uż byłóm stary, to mnia para razy za prawda wsadziyli do kozy. Od tygo czasu to ja abo łża, abo robja propaganda, a każdy jano mówi: — Wejta, jaki tan; Kuba je móndry. Rych- tych dyplomata. - - rys. J. Wałaszewski KUBA Z PSIŃCZYNA

82 Na Kociewiu i regionach sąsiednich z dziedzin twórczości ludowej, takich jak haft, ceramika, rogar- stwo, malarstwo na szkle, wyróżnia się rzeźba. O rzeźbie trudno jednak mówić ogólnie. Każdy z rzeź­ biarzy to inna indywidualność, podobnie jak twór­ czość utalentowanego Włodzimierza Ostoja-L-niskicgo z Czerska. Jego prace — rzeźby i płaskorzeźby — są z roku na rok ciekawsze. Swoje twóircźe zaintere­ sowania głównie poświęcił ludziom. Rzeźby tego lu­ dowego artysty przedstawiają pojedyncze postacie w trakcie wykonywania rozmaitych czynności, charak­ terystyczne portrety, nierzadko całe grupy ludzkie. Twórca upodobał sobie rzeźbienie sylwetek, zwyczaj­ nych prostych ludzi w ich radosnych i smutnych chwilach. Pokazuje ich przy pracy i wypoczynku. Ich uczucia, nastroje utrwala dłutem, można je wy­ czytać z twarzy, w oczach. Przede wszystkim w oczach, bowiem niezmiennie pionowe znaczenie sze­ roko otwartych źrenic jest cechą charakterystyczną wyrazu oblicza rzeźb Lińskiego, według której moż­ na łatwo rozpoznać autorstwo prac. Do interesują­ cych zaliczyć należy rzeźby przedstawiające diabły pomorskie. W swej twórczości rzeźbiarz nawiiązuje do dawnych tradycji świątkarzy. Z rzeźb o tematyce religijnej wykonuje postacie świętych, wyrzeźbił wiele szopek, a także postacie Chrystusa. Jest twórcą o dużej indywidualności, dla którego rzeźbienie jest autentyczną potrzebą. Z zawodu jest nauczycielem. Urodził się w 1949 ro­ ku w Tucholi. Liceum Ogólnokształcące ukończył w Czersku, a Studium Nauczycielskie w Toruniu. Sztu­ ka zaabsorbowała go w okresie jego pracy w Zale­ siu koło Brus. Jednak już we wczesnym dzieciństwie wykazywał nieprzeciętne zdolności artystyczne. Pier­ wotne jego zainteresowania skupiały się na malar­ stwie. W 1971 roku wystawił pierwsze prace na zbio­ rowej wystawie w Toruniu. Rzeźby natomiast po raz pierwszy prezentował w Chojnicach w 1975 roku. Od tego czasu podejmował tylko trud rzeźbiarski. Brał udział w konkursach twórczości ludowej w Tucholi i Chojnicach, następnie w Gdańsku i Bydgoszczy. Pra­ ce jego znalazły uznanie, zwracając uwagę swą urodą i niebagatelnym wyrazem. Włodzimierz Ostoja-Lniski należy do twórców pra­ cowitych. Aktywnie uczestniczy w wystawach regio­ nalnych i ogólnopolskich. Osiągnął już swój styl, któ­ ry ciągle doskonali. Jego prace są oryginalne, po­ wstające w atmosferze radosnego tworzenia. Czas swój dzieli między szkołę, rodzinę, twórczość i... ryby. Jest bowiem zapalonym wędkarzem. W dalekich wypra­ wach towarzyszy mu syn, Błażej. Ma jednak jeszcze tyle czasu i sił, by przy Ośrodku Kultury w Czer­ sku prowadzić „szkółkę rzeźbiarską". Wprowadza tam grupę utalentowanej młodzieży w tajniki rzeźbienia, tematycznie związane z regionem. Prace Włodzimie­ rza Ostoja-Lniskiego znajdują się w muzeach, w zbio­ rach prywatnych w kraju i za granicą. W sierpniu 1987 roku w czasie X Turnieju Ga­ wędziarzy Ludowych Kaszub i Kociewia w Wielu, właśnie jego rzeźby, jako te które podobają się szcze­ gólnie, wręczono uczestnikom konkursowych zmagań. Każda wystawa tego twórcy, który nawiązuje do tra­ dycji ludowej na Pomorzu, przybliża oryginalną rzeź­ bę wszystkim miłośnikom tej sztuki. W ostatnich la­ tach można ją było obejrzeć w Gdańsku i Bydgosz­ czy. Jerzy Kiedrowski

83 redaguje Z ŻYCIA REGIONU ZBIGNIEW GABKYSZAK I PÓŁROCZE 1987

Ostatniego dnia ubiegłego roku zmarł, cji już należy wręczanie wychowankom dewiz. Tę wdzięczną nazwę nosi bo­ najstarszy wiekiem spośród żyjących domu książeczek mieszkaniowych. Tym wiem lokal gastronomiczny w stolicy jeszcze ułanów 2 Pułku Szwoleżerów razem ufundowały je: Zakłady Wyro­ Białorusi — Mińsku, wyposażony wła­ Rokitniańskich, zasłużony działacz ple­ bów Metalowych — Dariuszowi Ociń- śnie przez tczewską-spóldziclnię w me­ biscytowy na Powiślu. Władysław Ol­ skiemu, Spółdzielnia Pracy „Sambor" — ble i stolarkę. Ponadto z Tczewa wy­ szewski. Jarosławowi Szampowi i Zrzeszenie syłane są białe meble do Holandu, a Prywatnego Handlu i Usług — Marko­ w zamian za to „Jedność" otrzymała wi Peplińskemu. Dwóch wychowanków m.in. niezbędny sprzęt do unowocześ­ otrzymało też książeczki mieszkaniowe nienia produkcji. od Stowarzyszenia Pomocy Mieszkanio­ wej dla Sierot w Poznaniu. 8 stycznia, około godziny 12 wybuchł groźny pożar w centrum Tczewa. Palił się obiekt Zespołu Szkół Budowlanych. Funkcjonujące od kilkudziesięciu już Ogień bardzo szybko rozprzestrzenił się Ponad 6,5 min zł wpłynęło w ubie­ lat Nadbałtyckie Zakłady Przemyślu na cały strych szkoły. W tym czasie głym roku na konto Narodowego Fun­ Skórzanego „Neptun" w Starogardzie przebywało w budynku ponad dwustu duszu Ochrony Zdrowia w Starogardzie są liczącym się w kraju producentem uczniów i pracowników, których na­ Gd. Na sumę tę złożyły się złotówki, obuwia. Jego sławę, również poza gra­ tychmiast ewakuowano. Akcja ratowni­ świadczone systematycznie przez dzie­ nicami kraju, ugrutowaly funkcjonal­ cza, z uwagi m.in. na zamarznięte hy­ sięć grup środowiskowych. Najliczniej­ ne i ładne sandały męskie i chłopięce. dranty uliczne, była bardzo utrudnio­ szą i najbardziej ofiarną stanowią pra­ Od wielu lat jest to główny artykuł na. Wodę musiano dowozić wozami cownicy uspołecznionych zakładów pra­ eksportowy „Neptuna". Ma wiernych strażackimi z innych punktów miasta. cy, którzy wpłacili ponad 6 min zł. odbiorców w krajach EWG, na Bliskim Ponadto było tylko jedno wejście na Ubiegłoroczny bilans świadczeń na Na­ Wschodzie i Kanadzie. Co roku pokaź­ palące się poddasze. Sytuacja była po­ rodowy Fundusz Ochrony Zdrowia sta­ na partia obuwia z „Neptuna" jest wy­ ważna, ponieważ pożar zagrażał sąsied­ wia Starogard na I miejscu w woje­ syłana na rynek radziecki. W tym ro­ nim budynkom, łącznie z kinem „Wi­ wództwie gdańskim. ku oferta eksportowa wynosi półtora sła". miliona par różnego obuwia, które tra­ Mimo działań straży ogień strawił fia do sklepów Moskwy, Kijowa, Lenin­ całkowicie drewniany strych i częścio­ gradu. wo aulę na pierwszym piętrze. Spaliło się także szkolne archiwum oraz ma­ W lutym i marcu 1987 roku w po­ gazyn sprzętu sportowego. Zostały też szczególnych środowiskach rejonu tczew­ zalane i częściowo zniszczone sale dy­ skiego i starogardzkiego obradowały — daktyczne i inne pomieszczenia. Ofiar w ramach przedkongresowej kampanii w ludziach nie było. Od, 12 stycznia sprawozdawczo-wyborczej PRON — zjaz­ 6 marca Starogard i 12 marca Tczew zajęcia odbywały się na drugiej zmianie dy miejsko-gminne tego ruchu. Podej­ — obchodziły kolejną, 42 rocznicę wy­ w tczewskim Liceum Ogólnokształcącym. mowano na nich najbardziej istotne dla zwolenia spod okupacji hitlerowskiej. Bardzo szybko zdołano usunąć skutki danego terenu problemy społeczno-go­ Zgodnie z tradycją oddano hołd żołnie­ pożaru i zabezpieczyć cały strop (wyko­ spodarcze. Wybrano też nowych prze­ rzom radzieckim i polskim, którzy po­ wodniczących, którymi zostali: święcili swoje życie w imię wolności nano tymczasowy dach płaski). Po fe­ i pokoju. riach zimowych młodzież ponownie — rejon Tczew: miasto Tczew — W Starogardzie dzień wyzwolenia wróciła do swojej szkoły. Nowa kon­ Ryszard Dąbrowski, — upamiętniono uroczystymi apelami w strukcja dachu — z zachowaniem pier­ Ireneusz Włochin, Pelplin — Brunon szkołach, odbyły się spotkania środo­ wotnego kształtu architektoncznego — Chmielecki, Gniew — Bogdan Szarafin, wiskowe z kombatantami, oddano hołd powstanie w latach przyszłych. Morzeszczyn — Andrzej Lipka i Sub- bohaterom, spoczywającym na cmenta­ rzu wojskowym i koeborowskim. Zorga­ nizowano okolicznościowe wystawy i im­ prezy o tematyce wyzwoleńczej i pa­ triotycznej. W Tczewie o historycznych dniach sprzed 42 lat, a także o rozwoju współ­ czesnego, liczącego już 60 tysięcy miesz­ kańców grodu Sambora, w okoliczno­ ściowym wystąpieniu na miejskiej aka­ demii mówiła przewodnicząca MRN, Władysława Podciborska. Akademia od­ była się nieprzypadkowo w pięknej sali najnowszej Szkoły Podstawowej nr 4. Obecność przedstawicieli władz, weteranów walki i pracy, a także bar­ dzo licznej grupy młodzieży sprawiło, że spotkanie rocznicowe było żywą i jednocześnie wzruszającą lekcją historii i patriotyzmu. Na uroczystość przybył także konsul generalny ZSRR w Gdań­ sku, Iwan Tkaczenko. Podniosłym mo­ mentem było wręczenie odznaczeń kil­ kudziesięcioosobowej grupie zasłużonych mieszkańców Tczewa. Uhonorowano ich m.in. Krzyżami Partyzanckimi, "medala­ mi „Za Udział w Wojnie Obronnej 1939" i ,,Za Udział w Walkach w Obro­ nie Władzy Ludowej" oraz Medalami 40-lecia PRL. W dniu tym Iwan Tka­ czenko spotkał się także z miejskim aktywem Towarzystwa Przyjaźni Pol- sko-Radzieckiej oraz władzami politycz­ no-administracyjnymi miasta. Zwiedził Budynek Zespołu Szkół Budowlanych w Tczewie w dzień po pożarze. też największy zakład przemysłowy — FPS „Polmo", a następnie uczestniczył Fot. Stanisław Zaczyński w uroczystości złożenia kwiatów pod pomnikiem Wdzięczności Armii Ra­ Świątecznym prezentem dla miesz­ kowy — Jan Głąb. Delegatem na dzieckiej. kańców Starogardu było uruchomienie II Kongres PRON został Andrzej Lipka nowej, firmowanej przez „Społem", pie­ z Morzeszczyna. karni. Usytuowana na osiedlu Koperni­ — rejon Starogard: miasto Staro­ ka, jest zakładem nowoczesnym, opala­ gard — Marek Fydrychowski, Skórcz — nym gazem i na dobę może wyprodu­ Henryk Lipski, Skarszewy — Alojzy Również w gminie Kaliska dla upa­ kować 2400 kg pieczywa w systemie Gerigk, Kaliska — Ryszard Płonka, Lu­ miętnienia 42 rocznicy wyzwolenia od­ dwuzmianowym. Jest to kolejny krok bichowo — Barbara Szwed, Smętowo — był się dzień przyjaźni polsko-radziec­ w kierunku poprawy zaopatrzenia Sta­ Edmund Bobkowski, Zblewo — Józef kiej, na który przybyli konsul Konsu­ rogardu i uniezależnienia się od „im­ Pozorski, Osieczna — Edward Machni- latu Generalnego ZSRR w Gdańsku — portu" chleba z innych miast. kowski i Osiek — Ksawery Guzmann. . Leonid Rodionow i '^sekretarz ZW TPPR \ w GMańsku — Arkadiusz Jakubczak, ts W S?kole Podstawowej im. Wielkiej t-Socjalistycznej Rewolucji Październiko­ wej lodbyła się uroczysta akademia. Co roku, tczewskie zakłady pracy po­ „Kwiat paproci" przynióśt^szczęście w Łeonićj Rodionow w flswoim wystąpie­ magają materialnie miejscowemu Pań­ bajce, a Meblarskiej Spółdzielni Pracy niu mówił o działan|ach podejmowa­ stwowemu Domowi Dziecka. Do trady- „Jedność" w Tczewie poważny zastrzyk nych j|rzez KPZR i ntiród radziecki w

84 dziele umocnienia przyjaźni między na­ Keramzytu w Gniewie, a w Pelpli­ wych oraz przy pielęgnacji leśnych rodami i utrzymaniu pokoju na świe­ nie — Adama Rojek, dotychczasowego szkółek i plantacji uczestniczą w za­ cie. Złożono wiązanki kwiatów pod kierownika warsztatów szkolnych POM sadzie wszystkie szkoły. Jednak naj­ pomnikiem radzieckich spadachroniarzy Rudno; w Komitetach Zakładowych większe zasługi na rzecz odnowy lasów w Leśnej Hucie. PZPR na stanowisko I sekretarza wy­ mają uczniowie Zespołu Szkół Ekono­ brano: w FPS „Polmo" w Tczewie — micznych w Starogardzie, którzy pra­ Kazimierza Homę, starszego mistrza wy­ wie od 20 lat co roku pomagają Nad­ działu odlewni tej fabryki, a w NZPS leśnictwu Starogard. Za te prace sta­ „Neptun" w Starogardzie — Bernarda rogardzki ZSE wielokrotnie był wyróż­ W tym roku Tczew, wspólnie z Za­ Belezewskiego, kierownika działu tego niany i nagradzany, a za wyniki w rządem Wojewódzkim ZSMP w Gdań­ zakładu. roku 1986 zdobył I miejsce w woje­ sku, był gospodarzem centralnej inau­ wództwie gdańskim i znalazł się w gru­ guracji Olimpiady Ekologicznej ZSMP. pie liderów wyróżnionych dyplomem Przeprowadzone zostały na szczeblu Ministra Rolnictwa, Leśnictwa i Gos­ miejskim konkursowe sprawdziany mło­ podarki Żywnościowej. dzieży z zakresu wiedzy o ochronie śro­ dowiska. Tytuł „Laureat Olimpiady Wiedzy Ekologicznej" otrzymał Stani­ Co roku, w maju organizowana jest sław Langmesser (ZPNMR). Delegaci w hali „OHvia" wystawa kwiatów pn. młodzieży wszystkich województw zwie­ „Wiosna w Tulipanach". Najpiękniejsze dzili jedyne w kraju Muzeum Wisły w kwiaty, ekspozycje, bukiety otrzymują Szkoła Podstawowa nr 4 w Tczewie Tczewie. W imprezie uczestniczył prze­ nagrody. W tym roku drugie miejsce była organizatorem międzyszkolnego wodniczący ZW ZSMP w Gdańsku, An­ za najciekawszą ekspozycję przyznano turnieju pod hasłem „Wiem wszystko". drzej Różański. m.in. Sadowniczemu Zakładowi Do­ Obejmował on cztery dziedziny wie­ świadczalnemu w Miłobądzu (gmina dzy — literaturę, historię, geografię Tczew), który otrzymał też pierwszą i fizykę oraz sport. Pierwsze mejsce nagrodę za najładniejsze tulipany. Za zajęła Szkoła Podstawowa nr 11, dru­ udział i walory estetyczne drugą na­ gie Szkoła Podstawowa nr 1, trzecie grodą wyróżniono Kombinat Państwo­ Szkoła Podstawowa nr 10, a czwarte W kronikach Szkoły Podstawowej w wych Gospodarstw Ogrodniczych „Mali- Trzcińsku (gmina Starogard) przybył Szkoła Podstawowa nr 4. nowy zapis. Z okazji 165 rocznicy śmier­ ci twórcy hymnu narodowego gen. Jó­ zefa Wybickiego — patrona szkoły — odbyła się uroczystość wręczenia sztan­ daru. Akt nadania sztandaru, na ręce dyrektora szkoły, Gerarda Broniaka, 27 maja Zespół Szkół Zawodowych przekazał wicekurator oświaty i wy­ Coroczne Dni Warny w Gdańsku są Fabryki Przekładni Samochodowych chowania, Ryszard Seyda. W imieniu doskonalą okazją dla bułgarskich gości „Polmo" w Tczewie odwiedził Jerzy społecznego komitetu fundacji sztandar do bliższego zapoznania się z życiem, Krasicki, brat Janka. Ma 64 lata i wręczył Ferdynand Krupski, prezes Rol­ niczej Spółdzielni Produkcyjnej w Si- pracą i dorobkiem poszczególnych re­ mieszka w Warszawie, a pracuje w In­ wiałce. Szkoła w Trzcińsku posiada izbę gionów województwa gdańskiego. 20 ma­ stytucie Problemów Jądrowych w pamięci bohatera, która systematycznie ja delegacja oficjalna, pod przewodni­ Świerku. Przybył na zaproszenie grona jest uzupełniana o nowe zbiory. Jest tu ■ ctwem I sekretarza Komitetu Okręgo­ pedagogicznego i uczniów szkoły, która także portret J. Wybickiego, namalo­ wego Bułgarskiej Partii Komunistycznej przygotowuje się do uroczystości nada­ wany przez jednego z nauczycieli. w Warnie, Dymitra Popowa, złożyła nia imienia Janka Krasickiego. W cza­ wizytę w KPGO „Malinowo" w Tcze­ sie tego niecodziennego spatkania odbył wie. Członkowie delegacji, wraz z to­ się uroczysty apel, wręczono legityma­ warzyszącymi jej przedstawicielami cje ZSMP. Młodzież przedstawiła rów­ władz politycznych województwa, se­ nież ciekawy program artystyczny, gość kretarzami KW PZPR — Jolantą Miro- natomiast opowiadał o swoim starszym 23 kwietnia, z okazji 110 rocznicy niuk i Mieczysławem Stefańskim, za­ barcie Janku. Nadanie imienia szkole urodzin dr medycyny Stanisława Woj­ poznali się ze strukturą i charakterem odbędzie się 14.10.1987 roku. ciecha Kryzana, w Miejskiej Bibliote­ produkcji kombinatu, wysłuchali szcze­ ce Publicznej w Starogardzie czynna gółowych informacji, których udzielał była wystawa biograficzna tego wybit­ dyrektor Franciszek Karbowski. Na­ nego lekarza, humanisty, współzałoży­ stępnie zwiedzono Muzeum Wisły w ciela Polskiego Towarzystwa Psychia­ Tczewie. Po licznych ekspozycjach hi­ trycznego, którego imię nosi szpital storycznych, tematycznie związanych z Na wzniesieniu przy skrzyżowaniu kocborowski. dziejami polskich ziem nadwiślańskich ulicy Sobieskiego z ■ ulicą Wojska Pol­ oprowadzał kustosz muzeum, Roman skiego w Tczewie otwarto dom towa­ Klim. Kolejną wizytę złożyli bułgarscy rowy, którego gospodarzem jest miej­ goście w przodującej Rolniczej Spół­ scowy oddział WPHW. Piękna architek­ dzielni Produkcyjnej „Kooperol" w tonicznie sylwetka domu prezentuje się Zdunach koło Starogardu oraz w sta­ okazale. Jest to największy w pionie Ochotnicza Straż Pożarna w Staro­ rogardzkiej Państwowej Stadninie Ogie­ WPHW dom towarowy w wojewódz­ gardzie Gd. jest jedną z najstarszych rów, gdzie oglądali pokazy koni i za­ twie gdańskim. Na parterze usytuowa­ organizacji przeciwpożarowych na zie­ przęgów. Pobyt na Kociewiu zakończo­ no w nim m.in. ekspozycję meblarską, miach polskich. Powstała w 1862 roku no w Szpeeawsku, gdzie złożono wią­ a ma piętrze dział konfekcji, dziewiar- jako czwarta tego typu straż ochotni­ zanki kwiatów ma grobach pomordo­ stwa, pasmanterii, galanterii, obuwia cza w Polsce. Z okazji, przypadającego wanych tu Polaków. w tym roku jubileuszu 125-lecia jej oraz rozszerzoną branżę sprzętu zme­ istnienia, wydana została jednodniów­ chanizowanego i oświetleniowego. ka pt. „OSP w służbie Ojczyzny", wy­ - " ' • bito medal pamiątkowy, rozprowadzono okolicznościową kartę pocztową wraz z datownikiem. Młodzież szkolna zaś uczestniczyła w konkursie plastycznym Skarszewska Spółdzielnia Kółek Rol­ pt. „Chronią mienie i życie", w którym niczych jest. największym tego typu Swoistą tradycją obchodów Święta nagrodzono prace Barbary Jaks, Joan­ przedsiębiorstwem spółdzielczym w wo­ Ludowego w województwie gdańskim ny Maliszewskiej i Waldemara Jender- jewództwie gdańskim i jednym z więk­ stały się wizyty rolników w zakładach nalika. Na uroczystości jubileuszowe szych w kraju. Roczna wartość pro­ pracy Trójmiasta. Temu zwyczajowi przybył m.in. sekretarz KW PZPR w dukcji i usług spółdzielni w 1986 roku uczyniono zadość i w tym roku. Rol­ Gdańsku, Stefan Milewski. Licznej gru­ wyniosła prawie miliard złotych. W su­ nicy z rejonu ' Starogardu byli gośćmi pie działaczy wręczono odznaczenia mie wypracowano 115 min złotych zy­ Morskiego Portu Handlowego w Gdań­ i wyróżnienia. Medalem ,.Za zasługi dla sku. sku, a przedstawiciele wsi rejonu Starogardu" udekorowano m.in. Ed­ tczewskiego przebywali w Okręgowej munda Wryczę, zaś wpisem do księgi Spółdzielni Mleczarskiej „Maćkowy". honorowej obywateli miasta wyróżnio­ no 85-letniego Leona Żygowskiego. członka zarządu OSP. Od dwóch lat na terenie gminy Mo­ rzeszczyn prowadzony jest konkurs o najlepsze sołectwo. Tytuł „Najlepszego Z nowym rokiem szkolnym 1987—88, i naiaktywniejszego sołectwa w gminie" decyzją władz oświatowych, w Szkole po raz drugi zdobył Kierwałd. W na­ Podstawowej nr 2 w Tczewie (szkoła W ramach zmian kadrowych w in­ grodę mieszkańcy otrzymali 300 tysięcy sportowa) uruchomiona została klasa stancjach partyjnych, funkcje sekreta­ złotych. Drugie miejsce (nagroda 200 licealna o profilu sportowym. Utworze­ rza KM PZPR w Tczewie objął Hen­ tvs. zł) przypadło w udziale sołectwu nie klasy liceanej jest zaczątkiem po­ ryk Justa, dotychczasowy dyrektor Nowa Cerkiew, a trzecie (nagroda 100 wołania w przyszłości Zespołu Szkół Szkoły Podstawowej nr 8 w Tczewie, tys. zł) sołectwu Gętomie. Sportowych w Tczewie. Natomiast w sekretarzem KMG PZPR w Starogar­ Zespole Szkół Rolniczych w Bolesławo­ dzie została Maria Duch. dotychczaso­ wie (gmina Skarszewy) uruchomiono wy kierownik referatu . Urzędu Gminy nowy kierunek nauczania — ochronę w Starogardzie, I sekretarzem KG PZPR roślin na poziomie średnim, Jest to je­ w Lubichowie został Krzysztof Jakub­ dyne w naszym regionie i jedno z nie­ czak -~ nauczyciel miejscowej szkołv licznych w kraju technikum o tym podstawowej. Poza tym sekretarzami Konsekwetnie prowadzona przez leś­ kierunku. KMG PZPR wybrano: w Gniewie — ników odnowa starogardzkich lasów, ■ Lestawa Nowińskiego, dotychczasowego wspomagana jest przez młodzież szkol­ starszego mistrza w Zakładzie Produkcji ną Starogardu. W pracach zalesienio­ Redaguje: Zbigniew Gabryszak

85 W tym roku nasz region poniósł kolejną bolesną stratę. Odeszli na zawsze dwaj twórcy idei regionalizmu kociewskiego, którym lud tej ziemi zawdzięcza tak wiele. Dzięki Nim uroki Kociewia, jego kultura duchowa i materialna przemawiała siłą swego bogactwa, utrwalana i przekazywana innym z troskliwością, właściwą wielkim miłośnikom regionu. Franciszek Rutkowski Jeszcze w swoje 75 urodziny, 12 stycznia 1987 ro­ wychowanka kultury powszechnej. Najpiękniej ku, przyjmował życzenia od władz miasta, od przy­ wszakże wypowiadał się Rutkowski w pogodnych, jaciół i wychowanków, od Towarzystwa Miłośników nastrojowych, lirycznych wierszach. Wybrał dla nich Ziemi Kociewskiej, którego był działaczem i sympa­ właśnie gwarę, jako najodpowiedniejszą formę wy­ tykiem od wielu łat. Z powodu choroby nie praco­ rażania myśli i uczuć, najbliższą sercu mowę ro­ wał już twórczo jak niegdyś, kiedy zastawaliśmy Go dzinną. zawsze aktywnego w przebogatych zainteresowaniach Dziś nie ma Go już wśród nas. Odszedł zaledwie antropologią, filozofią, literaturą, lingwistyką..., ba w miesiąc po swych 75 urodzinach. Żegnał się wte­ nawet bywało, że przy lekturze Talmudu w pięk­ dy z nami uśmiechnięty i szczęśliwy, że pamiętaliś­ nym, oryginalnym wydaniu bibliofilskim, jak przy­ my o nim, że przynieśliśmy Mu słowa i wieści tak stało na konesera, miłośnika piękna w każdej posta­ oczekiwane... o naszym nowym piśmie kociewskim, ci. Znał przecież biegle wiele języków zachodnich, o planach i zamierzeniach Towarzystwa, o znacznym klasycznych, przekładał stare teksty w archaicznym ożywieniu w regionalistyce. Cieszył się z tego, cho­ już dziś języku i gotyckiej pisowni, byl uniwersal­ ciaż milcząco żałował pewnie, że zdrowie nie po­ ny w praktycznej i teoretycznej humanistyce — iście zwoli Mu w tych planach i działaniu czynnie ucze­ renesansowy umysł, a przy tym bezgranicznie zako­ stniczyć. chany w kociewszczyźnie, która Go ukształtowała, Zmarł 13 lutego 1987 roku w szpitalu starogardz­ wiążąc najsilniejszymi więzami pochodzenia i służby. kim. Jego ostatniej drodze towarzyszył piękny śpiew Franciszek Józef Rutkowski urodził się w Kolinczu chóru męskiego starej fary, pożegnalne słowa wy­ koło Starogardu w rodzinie Franciszka, leśnika, póź­ powiedziane nad trumną, żałobny kir na ZBoWiD- niejszego działacza plebiscytowego na Warmii, Mazu­ owskim sztandarze, pochylonym nad otwartą mogiłą. rach i Powiślu, który uchodzić musiał ze Sztumskie­ Ziemia kociewska przygarnęła na wieczność jednego go przed odwetem Niemców za swoją patriotyczną z najwierniejszych jej synów. postawę. Młody Franciszek kształcił się najpierw w gimnazjum starogardzkim, następnie nowomiejskim, FRANCISZEK RUTKOWSKI a po maturze w 1936 roku, studiował początkowo w Pelplinie potem na Uniwersytecie Warszawskim. Wojna oderwała Go od nauki. Wraz z całą rodziną KOCIEWSKA CHAŁUPA wiernie trwał przy swej polskości przez całą oku­ Zara kele szkoły, w środźku Borzechowa, pację. Odbył długi szlak wojennej tułaczki i ponie­ ździebko ode drogi wstydliwie sia chowa wierki przez Łotwę, Estonię, Związek Radziecki, Wło­ chałupa z podcianiam i budzi wspomnianie chy. Udało Mu się zbiec do włoskiej partyzantki, w której wałczył do maja 1945 roku. Rozpoczął wów­ z czasów naszych lólków i bierze zdumnianie, czas studia filozoficzne na Uniwersytecie Rzymskim, że sia zachowała w tyj wsi, w syrcu lasów, które dzięki stypendium ambasady polskiej w Rzy­ aż do naszych czasów. mie ukończył w 1948 roku z tytułem doktora filozofii. Dziś takych chałupów nie budujó wcale, Wrócił wtedy do kraju i pracował, początkowo w dzieby zamiast cegły byli z drewna bale, przemyśle, a po nostryfikacji dyplomu doktorskiego w szkolnictwie średnim Starogardu Gdańskiego. a w środźku znówki szlabany, szelbóngi, W latach 1969—1972 był lektorem języka włoskiego wyry, zydle, ryczki i insze dziwolóngi, w Gdińsku (WSP-Uniwersytet Gdański). Ostatnio a w siani balijki, szuńdy i kierzanki pracował jako nauczyciel języka niemieckiego w Ze­ i cynowe zbanki. spole Szkół Ekonomicznych w Starogardzie Gdańskim Na hakach so wiszó lecki, ślep postronki, i stąd odszedł na zasłużoną emeryturę. uzdy i batogi, i do sanków zwónki, Od najwcześniejszych lat pozostawał pod urokiem a w kóńcie drapaka i korki do parki historii, tradycji i kultury rodzimego Kociewia. W okresie powojennego rozwoju regionalistyki nale­ W takych to chałupach nasze lólki żyli żał do grona założycieli oraz członków Zarządu Głów­ nego (także z-ca prezesa Oddziału Starogardzkiego) i szczańśliwe byli. , Zrzeszenia Kociewskiego (1956 r.). W latach 1954— Teraby ludziska bez telewizora —1957 aktywnie współredagował „Głos Starogardzki", życie uważeli za nieznośna zmora, w którym zamieścił liczne gawędy, wiersze, felieto­ bo po co frantówki, harmóńki i skrzypki, ny. Później ogłosił drukiem swoje wojenne wspom­ kiedy w czarcim pudle ciangam i bez chrypki nienia („Pomerania", 1979 nr 10 i 11/12 oraz 1980, nr 1), interesujące studium o zniewoleniu człowie­ śpsiewajó i grajó przeróżne fagasy. czeństwa, widziane oczami wrażliwego intelektualisty, Co przyśłi za czasy?.! . .,'......

86 Józef Waliński Dla seniora zasłużonych działaczy kultury Staro­ lu „Nie od parady". Tak się też stało. Osobiście ucze­ gardu Gdańskiego i regionu miał to być rok uro­ stniczył później, wraz z żoną, w miłej uroczystości czysty, jubileuszowy, zbiegający się z 80-leciem Jego wręczenia nagród laureatom tego cyklu. Z Sopotu urodzin. Pospieszył się, uprzedził nas o dwa miesią­ wrócił zmęczony, ale usatysfakcjonowany wyróżnie­ ce, jakby z zażenowania i skromności, aby nie być niem. Potem już przyszła postępująca szybko choro­ głównym bohaterem tych rocznicowych świętowań. ba i kres drogi, którą uczciwie i godnie przemie­ Nic lubił rozgłosu ani hucznego fetowania. Wybierał rzał przez osiemdziesiąt lat swego życia. dla siebie zawsze ustronie, powagę i ciszę. One od­ Urodził się 15 października 1907 roku w Starogar­ powiadały Jego naturze, wewnętrznej skromności, dzie w wielodzietnej rodzinie Juliusza i Emilii z Zic- przedziwnej pokorze wobec życia. Zamilkł, oddalił manów. W stolicy Kociewia ukończył szkolę pow­ się od najbliższych w szpitalne zacisze na trzy ty­ szechną i wydziałową, tu przeżywał radość powrotu godnie. I w tej ciszy pozostał na zawsze. Pomorza do Macierzy. Ów styczniowy dzień 1920 ro­ Zmarł w piątkowe popołudnie, 14 sierpnia 1987 ro­ ku, kiedy wojsko polskie wkroczyło do Starogardu, ku. Nad jego grobem nie było przemówień, wzbra­ opisał kiedyś i z rozrzewnieniem wspominał po la­ niał się bowiem zawsze przed eksponowaniem Jego tach. Tu pracował zawodowo, współpracował z lokal­ osoby i zasług, zastrzegał się często i wiedząc o ną prasą starogardzką, a nade wszystko fotografował. tym — uszanowaliśmy tę wolę. Ta dziedzina, uprawiana od młodości dzięki samo­ Jeszcze wiosną wzruszył się bardzo i uradował, dzielnie skonstruowanemu aparatowi fotograficznemu, kiedy wspólnie z sympatyczną Katarzyną Korczak, miała stać się niepodzielną miłością i pasją całego redaktorką „Dziennika Bałtyckiego", odwiedziliśmy życia Józefa Walińskiego, nic wolną od udręk, ale Tego i żonę w mieszkaniu. Miał być pan Jó­ i pełną radości jaką dać może świadomość obcowa­ zef pierwszym w prezentacjach „dziennikowego" cyk- nia z unikalnymi reliktami rodzimej historii, trady­ cji, kultury. W ich wynajdywaniu, odkrywaniu i po­ pularyzowaniu miał pan Józef osobną radość. Wobec zniszczeń wojennych, które nie ominęły rzecz jasna i Starogardu, nie oszczędziły pamiątek przeszłości ziemi kociewskiej, pasja Józefa Waliń­ skiego nabrała dodatkowej wartości. Jego zbiory fo­ tograficzne stały się rzadkim, jeśli nic jedynym ma­ teriałem dokumentacyjnym, pomocnym przy odbudo­ wie zabytków miasta i odtworzeniu obrazu życia spo- leczno-kulturalnego, politycznego i gospodarczego dawnego Starogardu. Z sumiennością kronikarza rejstrował przemiany rodzimego krajobrazu, rozwój miasta, utrwalał na kli­ szy piękno okolic, pejzaż kociewskich stron. Poważ­ nie i odpowiedzialnie traktował swoje hobby, jak wszystko czego się podejmował. Tego wymagał od rełodych. Ze swoimi twardymi zasadami życia, wysokimi wa­ lorami moralnymi i surowymi wymaganiami wobec siebie i innych, nic stanowi! łatwego wzorca. Jego trzeźwa i głęboka refleksja nad życiem była naj­ wyższej próby, nie zachwiały nią więc koniunktu­ ralne, doraźne, zwodnicze „wiatry historii". Wobec naczelnych obowiązków czlowieka-obywatela-1'ołaka, był nieustępliwy i miał odwagę tego dowodzić. Wy­ raźnie odcinał się ze swymi zasadami od liberalnego i nonszalanckiego stylu życia dzisiejszej doby, peł­ nego obojętności, lekceważenia wszystkich i wszy­ stkiego, goniącego za pozorami. Mało miał w tym Józef Waliński, naśladowców. Mimo to trwał przy swoich zasadach. WIELKIE JEZIORO BORZECHOWSKIE, I takim pozostał w naszej pamięci. Fotogram 1957 r. RYSZARD SZWOCH

87 KOCIEWSKA KRONIKA KULTURALNA STYCZEŃ I PÓŁROCZE 1987 Grabowo Starogard Gd. Z okazji rocznicy wyzwolenia miasta 14 marca, pod hasłem „Co w sercu, 75-lecie urodzin obchodził dr Fran­ w „galerii za szybą" wystawił swoje to w mowie", odbył się po raz pierw­ ciszek Rutkowski, działacz regionalny, prace fotograficzne Leon Brzozowski — szy Gminny Konkurs Recytatorski Li­ autor wierszy kociewskich i wspomnień nestor fotografików kociewskich. teratury Kociewskiej dla dzieci i mło­ okupacyjnych. Jubilatowi gratulacje Z okazji 80-lecia urodzin, zmarłego dzieży ze szkół podstawowych gminy złożył Prezydent Miasta Starogardu przed pięcioma laty, ks. dr Bernarda Starogard Gdański. Konkurs przygoto­ oraz przedstawiciele Towarzystwa Miło­ Sychty, w Muzeum Ziemi Kociewskiej wała nauczycielka Apolonia Derron. śników Ziemi Kociewskiej. czynna była wystawa jego prac ma­ Szkoła w Grabowie gościnnie przyjęła tych, dla których mowa dziadów, pra­ Tczew larskich . Obrazy udostępniło Muzeum Diecezjalne w Pelplinie. 21 marca de­ dziadów jest jeszcze żywa i droga. Re­ Od 5 do 22 stycznia otwarta była w cytacje oceniano w trzech grupach tczewskiej Miejskiej Bibliotece Publicz­ legacja TMZK złożyła kwiaty na gro­ bie swego honorowego członka. wiekowych. W grupie najmłodszych nej wystawa „30 filmów Andrzeja Waj­ (ki. I—III) równorzędne I miejsca za­ dy z lat 1934—1985". Pokazano na niej Rozpoczął się remont i przebudowa jęły Sabina Piaskowska z Sumina lotosy, kadry z planu, rysunki sytua­ budynku Starogardzkiego Centrum Kul­ i Monika Domaros z Grabowa, a II cyjne oraz dokumentację scenograficzną tury, gdzie w ciągu najbliższych kilku miejsce Aleksandra Lutka z Rywałdu. i kostiumową z realizacji filmów fa­ lat będzie powstawać nowoczesny kom­ W drugiej grupie (ki. IV—VI) I miej­ bularnych i dokumentalnych. Wszystkie pleks kulturalny stolicy Kociewia. sce przypadło Anicie Gleńskiej z Gra­ eksponaty pochodziły z prywatnych 25 marca, działające od 1880 roku To­ bowa, II Aleksandrze Morawiec z zbiorów wybitnego reżysera. Wystawa warzystwo Literackie im. A. Mickiewi­ Trzcińska, a dwie III równorzędne Bea­ powstała dzięki niestrudzonej pracy na cza, najmłodsze spośród istniejących w cie Karwackiej z Grabowa oraz Joan­ planie i energii Renaty Pajchel, autor­ kraju oddziałów, wybrało nowy zarząd, nie Kaliszewskiej z Wysokiej. W gru­ ki większości wystawionych fotosów. na czele którego ponownie stanął Ta­ pie najstarszej (ki. VII—VIII) wyróżni­ deusz Kubiszcwski, członek kolegium ły się Celina Keister z Kokoszowych Gniew naszego „Magazynu". Na czele nowego zarządu Towarzystwa (I miejsce), Ewa Okuniewska z Sumi­ Święto Pieśni i Tańca było okazją na (II miejsce) i Małgorzata Szela z Miłośników Ziemi Gniewskiej im. Ja­ do zaprezentowania występów siedmiu na III Sobieskiego stanęła ponownie Ma­ Rywałdu (III miejsce). Przy herbatce chórów szkolnych, dziewięciu zespołów nucono kociewskie przyśpiewki, a spo­ ria Gurzyńska. Funkcję zastępcy pre­ tanecznych i kilkunastu zespołów wo­ zesa pełni Stanisław Sierko. śród wszystkich wyróżniał się „Kocie- kalno-instrumentalnych. Serca publicz­ wiak nad Kociewiaki", twórca wielu Gdynia ności podbiły „Jagódki" ze Szkoły utworów w gwarze kociewskiej, Antoni 9 stycznia zmarł wybitny folklorysta Podstawowej nr 1 w Skarszewach. Górski. i muzyk Kociewia, członek honorowy Tczew Towarzystwa Miłośników Ziemi Kociew­ 9 marca uczczono 180-rocznicę wyz­ skiej Władysław Kirstein (zob. KMR wolenia Tczewa i Pomorza przez woj­ nr 2). KWIECIEŃ ska gen. Jana Henryka Dąbrowskiego. Starogard Gd. Z tej okazji zorganizowano w Tczew­ W dniach 1 i 2 kwietnia odbyło się LUTY skim Domu Kultury sesję popularno- seminarium krajoznawcze, w pierwszym Starogard Gd. -naukową. Wygłoszono na niej trzy dniu przebiegające pod hasłem „Szla­ W eliminacjach konkursu recytator­ referaty. Prof. Wacław Odyniec omówił kami chwały oręża polskiego i martyro­ skiego poezji patriotycznej, spośród kil­ kampanię 1807 roku na Pomorzu, Ro­ logii Kociewia", któremu poświęcono kudziesięciu uczniów szkół podstawo­ man Landowski przedstawił wyzwolenie cztery wystąpienia. W drugim dniu se­ wych, nagrody otrzymali: Małgorzata Tczewa w świetle opublikowanych minarium na temat „Kociewie w pi­ Śliwińska, Anna Kolasińska, Grażyna wspomnień żołnierzy gen. H. Dąbrow­ śmiennictwie i druku" wygłoszono trzy Jażdżewska, Lucyna Szullk, Joanna skiego oraz innej literatury i opraco­ referaty. Spotkaniu towarzyszyła wy­ Woźna, Danuta Grzywacz. wań, natomiast Czesław Skonka przy­ stawa wydawnictw regionalnych. bliżył miejsca związane z pobytem w Tczew Nakładem oficyny „Polonia" ukazało 1807 roku gen. H. Dąbrowskiego na 17 lutego ukazał się, przygotowany się wznowienie reportaży Olgierda Bu­ Pomorzu. Po sesji odbył się finał kon­ drewicza, tym razem pt. „Nasi między staraniem Wojewódzkiego Ośrodka Kul­ kursu historycznego dla uczniów szkół tury i Towarzystwa Miłośników Ziemi oceanami". Wśród przedstawionych syl­ średnich na temat wiedzy o życiu wetek działaczy polonijnych znalazł się Tczewskiej, drugi zeszyt „Kociewie w i dzałalności gen. H. Dąbrowskiego. muzyce", będący plonem sesji popular­ też Kociewiak, prof. dr Paweł Wyczyń- Zwyciężyła drużyna Liceum Ogólno­ ski z Ottawy (zob. KMR nr 1). no-naukowej, odbytej w listopadzie kształcącego. 1984 roku w Tczewie. 25 kwietnia gościł w stolicy Kociewia Dom Kultury Kolejarza i oddział krakowski aktor Edward Żentara, od­ Czarna Woda Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego w twórca głównej roli w „Siekierezadzie". Odbył się II Ogólnopolski Turniej Tczewie zainaugurowali w sali Szkoły Tańca Towarzyskiego z udziałem 17 par Muzycznej, cykl spotkań z muzyką ka­ Świecie z Częstochowy, Warszawy, Gdyni, Gdań­ meralną. W pierwszym koncercie wy­ W Szkole Podstawowej nr 7 odbył się ska i Starogardu Gd. stąpili A. Prabucka-Firlej — fortepian, konkurs recytatorski „Morze w poezji", K. Sperski — wiolonczela. w którym uczestniczyło blisko 90 ucz­ W Miejskiej Bibliotece Publicznej niów. W grupie uczniów młodszych MARZEC zwyciężyła Izabela Gackowska , wśród Starogard Gd. ogłoszono wyniki konkursu na współ­ czesną sztukę ludową Kociewia. (zob. uczniów starszych równorzędne lokaty 1 marca odbył się Turniej Tańca To­ zajęły Agnieszka i Dorota Kameckie. warzyskiego, w którym triumfowały artykuł w tym n-rze). pary z Olsztyna i Gdyni. W tańcach 14 marca odbyło się Walne Zgroma­ Gdańsk latynoamerykańskich sukces odnieśli dzenie Sprawozdawczo-Wyborcze Towa­ Dziecięce teatry z Kociewia odnoto­ starosardzianie _ Jolanta Knitcr i Ro­ rzystwa Miłośników Ziemi Tczewskiej. wały kolejne sukcesy: na V Przeglą­ bert Wota. Do Rady Towarzystwa weszli: Romuald dzie Amatorskich Teatrów Dziecięcych Zwycięzcami eliminacji rejonowych Wentowski (prezes), Roman Landowski RSW w Gdańsku nagrodzono zespoły XXXII Ogólnopolskiego Konkursu Re­ i Elżbieta Dzięciołowska (wiceprezesi), z Kleszczewa i Osiecznej, zaś w IV Tur­ cytatorskiego zostali Dorota Landowska Grażyna Ześko (sekretarz), Józef Szwa­ nieju Niebieskich Tarcz nagrodzono (kategoria szkolna) i Jacek Ozimek be (skarbnik) oraz Roman Klim i Sta­ teatr lalek „Graje" ze Szkoły Podsta­ (kategoria dorosłych). W konkursie poe­ nisław Zaczyński. wowej nr 6 w Starogardzie Gd. zji śpiewanej pierwsze miejsce uzyskała W Muzeum Wisły w Tczewie otwar­ również Dorota Landowska. to wystawę pt. „Portrety kapitańskie". 15 marca w eliminacjach wojewódz­ Pokazano na niej 40 obrazów będących MAJ kich tegoż konkursu sukces odnieśli ci portretami statków malowanych dla Starogard Gd. sami recytatorzy oraz Aleksandra Cha- kapitanów. Była to pierwsza publiczna 6 maja Szkoła Muzyczna zorganizo­ bowska, także ze Starogardu. prezentacja tych dzieł (zob. KMR nr 3). wała pierwsze Kociewskie Spotkania

88 KOCIEWSKA KRONIKA KULTURALNA Kameralne, stanowiące przegląd umie­ II PÓŁROCZE 1987 i kolporter wydawnictw TMZK, Teodor jętności muzycznych młodzieży z ca­ Markowski — rzeźbiarz-amator i opie­ Kurowska, instruktor Ogniska Pracy kun dziecięcego zespołu teatralnego łego regionu. Pozaszkolnej oraz dr Stanisław Zie­ Rozstrzygnięto wojewódzki konkurs oraz Władysława Stasiak — długoletnia miański, niezmordowany popularyzator działaczka społeczna. izb pamięci narodowej. Specjalne wy­ walorów krajobrazowych Kociewia i różnienie przypadło szkolnym izbom w Starogardzkie Centrum Kultury udo­ orędownik zachowania budownictwa lu­ stępniło najciekawsze prace fotograficz­ Czarnej Wodzie (Szkoła Podstawowa) dowego naszego regionu. Senior działa­ oraz Zespołowi Szkół Zawodowych im. ne wzbudzającej emocje wystawy czy kociewskich, Józef Waliński, otrzy­ „Wenus '84". Trwająca przez cały mie­ H. Dobrzańskiego „Hubala" w Staro­ mał nagrodę redakcji „Dziennika Bał­ gardzie Gd. siąc wystawa aktu i portretu kobiece­ tyckiego" i Wydziału Kultury i Sztuki go cieszyła się znacznym powodzeniem. W „galerii za szybą" swoje prace Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku. Amatorski Klub Filmowy „Siódemka", wystawiali młodzi starogardzianie. Jó­ Ostatnią dekadę miesiąca wypełniły działający przy Starogardzkim Centrum zef Olszynka zaprezentował malarstwo tradycyjnie obchodzone już „Dni Ko­ Kultury na 33 Ogólnopolskim Konkur­ olejne i akwarele, ukazujące urokliwe ciewia" z interesującym programem sie Filmowym w Krakowie odniósł ko­ zakątki miasta. Henryk Spychalski — imprez zaprezentowanych przez zespoły lejny sukces. Grand Prix otrzymał film współpracownik naszego pisma — na wielu miast naszego regionu. „Andrzej" Jarosława Owsińskiego i Ed­ unikalnych już dziś fotogramach przy­ Tczew munda Zyntka. Film ten wytypowano pomniał Starogard z przełomu XIX także do prezentacji zagranicznych. Na­ i XX wieku. W Miejskiej Bibliotece Publicznej otwarto wystawę pt. „Exlibrisy ludzi groda szefa Głównego Zarządu Politycz­ W sali Starogardzkiego Centrum Kul­ kultury i sztuki", na której pokazano nego Wojska Polskiego przypadła Bog­ tury pokazano najciekawsze prace pla­ zbiory Józefa Tadeusza Czosnyki z Woj­ danowi Kruszonie za film „Za duże styczne — plon konkursu na współcze­ cieszowa (woj. jeleniogórskie), prezesa buty". Ponadto starogardzki klub na­ sną sztukę ludową Kociewia, a Mu­ Polskiego Towarzystwa Miłośników Ex- grodzono za najbardziej interesujący zeum Ziemi Kociewskiej zorganizowa­ librisów. zestaw filmów zgłoszonych do konkur­ ło wystawę ludowej sztuki sakralnej. W dniach 9 i 30 maja Miejska Biblio­ su. Blisko 40 recytatorów spotkało się teka Publiczna zorganizowała kiermasze W konkursie „Moje spotkania z fil­ w Starogardzkm Centrum Kultury na wydawnicze. Wzięły w nich udział: mem radzieckim" zwyciężył Zespól eliminacjach konkursu recytatorskiego tczewskie księgarnie, Kociewski Kantor Szkół Przemysłu Chemicznego w Sta­ w gwarze kociewsklej. Czołowe miejsca Edytorski, Towarzystwo Miłośników rogardzie Gd. (grupa ponadpodstawową) przypadły Danieli Chyrek z Ocypla, Ziemi Kociewskiej i Zrzeszenie Kaszub- i Szkoła Podstawowa w Osiecznej. In­ Wiolecie Górskiej z Lubichowa, Celi-' sko-Pomorskie. dywidualną nagrodę otrzymał Krzysztof nie Keister z Kokoszowych i Marcino­ Kamiński (ZSPCh) ze Starogardu Gd. wi Niesiołowskiemu z Ocypla. 25 maja Prezydent Tczewa, z okazji 15 czerwca, w wieku 98 lat, zmarł Rozstrzygnięto konkurs pod hasłem dorocznego Dnia Działacza Kultury, nestor marynistów polskich, prof. Ma­ „Pamiętamy o tradycji — myślimy o przyznał nagrody: Romualdowi Wen- rian Mokwa, były wychowanek staro­ przyszłości", zorganizowany przez re­ towskiemu, Zbigniewowi Komorowskie­ gardzkiego gimnazjum. W tym mieście dakcję „Dziennika Bałtyckiego", Ko­ mu, Janowi Waleniowi, Wojciechowi wybitny malarz rozpoczął swoje bogate mendę Chorągwi ZHP oraz Towarzystwo Lesińskiemu, Andrzejowi Grzybowi, dokonania artystyczne, wystawiając tu Przyjaciół Muzeum Hymnu Narodowe­ Wiesławie Quella, Jerzemu Kiedrowskie- prace już w 1906 roku. go, z terenu Kociewia wśród laurea­ mu, Grażynie Żeśko i Romanowi Or­ Tczew tów nagrody głównej znalazł się Woj­ mianinowi. ciech Górski z Bochlina k. Nowego, Odbył się 12 przegląd muzyczny wo­ Z udziałem pięciu chórów z Gdańska, natomiast w grupie wyróżnionych Ka­ jewództw gdańskiego i elbląskiego Olsztyna, Bydgoszczy i Tczewa, 7 czerw­ tarzyna Sadowska z Tczewa, Karina „Czerwony Gryf". W dniach 23 i 24 ca odbył sę 14 Tczewski Festiwal Pie­ Kalkowska z Wilczych Błot, Katarzyna maja wystąpiło 16 zespołów i 8 woka­ śni Chóralnej. Mięsikowska z Tczewa, Ola i Joanna listów. Główną nagrodę, ufundowaną 23 czerwca zorganizowano tradycyjne Górskie z Gniewa i Katarzyna Pio­ przez Prezydenta Tczewa, jury pod „Tczewskie Sobótki". Z powodu desz­ trowska z Pieniążkowa. przewodnictwem Andrzeja Karpińskie­ czu trwały one tylko do godziny 19,30. go przyznało zespołowi „Jazz Quartet" Licznie przybyli mieszkańcy miasta 28 maja z okazji 40-lecia RSW „Pra­ z Tczewskiego Domu Kultury. Ponadto obejrzeli barwny korowód przebierań­ sa—Książka—Ruch", wręczono nagrody nagrodzono i wyróżniono — w kategorii ców, wzięli udział w konkursach re­ za upowszechnianie kultury w środowi­ zespołów — „Jagę", „Trana", „Henear", kreacyjnych, obejrzeli występy zespo­ skach wiejskich. Z terenu Kociewia „Emu", „Protest", w kategorii solistów łów szkolnych, zrobili zakupy w stoi­ nagrodę indywidualną II stopnia za i form kameralnych — L. Piórkow­ skach handlowych. inicjatywę i osiągnięcia kulturalno- skiego, Z. Flisikowskiego, duet z Żeli- -oświatowe w klubach RSW, otrzymała strzewa i B. Ziółkowską. Świecie Alicja Kłos ze Starogardu Gd., oraz „Order wdzięczności społecznej", Edmunda Karolewska za działalność Bukowiec przyznawany przez redakcję „Zielonego klubu RSW w Warlubiu. 4 maja zorganizowano tutaj główne Sztandaru", otrzymał Zdzisław Erdman Kluby „Ruchu" od siedmiu lat ucze­ uroczystości, związane ze 170 rocznicą za zasługi w ratowaniu zabytkowych stniczą we współzawodnictwie o miano urodzin Floriana Ceynowy. parków w rejonie świeckim. najlepszego. Konkursowi pod hasłem Morzeszczyn Opalenie „Złoty Klub RSW" patronuje Zarząd Miejscowy Gminny Ośrodek Kultury Na IV Przeglądzie Piosenki Dziecięcej Główny RSW „Prasa—Książka—Ruch". zorganizował konkurs recytatorski dla wystąpiło blisko 200 uczniów z Gniewa, Z przyjemnością odnotowujemy, że we młodzieży, w którym wzięło udział po­ Gronowa, Ostrowitego i Opalenia. Or­ współzawodnictwie za rok 1986 w gdań­ nad 30 uczniów. I miejsce przypadło ganizatorem konferencji artystycznych skim przedsiębiorstwie RSW miano Sabinie Firko z Kierwałdu (grupa młod­ młodzieży była miejscowa nauczyciel­ „złotego" uzyskał klub „Ruchu" we wsi sza) i Doroce Olech z Morzeszczyna ka, Hanna Ciołek. Piece, gmina Kaliska. Mieści się on w

89 Zebrała i opracowała KORZEC OSOBLIWOŚĆ KATARZYNA LAMEK

Słowackiego mieszkańcy Gniewa Ż POWROTEM W KRAJU oczekiwali w godzinach między 11 a 12, ale „Mickiewicz" przypłynął tam dopiero o godz. 13.30. Mimo Latem 1927 roku, czyli 60 lat te-- chy poety oczekiwały tłumy ludzi ulewnego deszczu wszyscy zgroma­ mu, sprowadzono do Polski prochy z naręczami kwiatów. Przywitanie, dzeni wytrwali do końca. W Gnie­ Juliusza Słowackiego. Wydarzenie przy dźwiękach Chopina i szlochu wie statek bardzo wolno podpłynął to przybrało charakter święta na­ płaczących, było bardzo podniosłe. w asyście honorowej oficerów 65 rodowego. We wszystkich miastach, O trzeciej w nocy, następnego dnia, pułku piechoty. Przywitany został ńa szlaku transportu trumny ze nastąpiło przekazanie szczątków salutem honorowym. szczątkami wieszcza, organizowano Słowackiego na wiślany stateczek W Opaleniu — następnym miej­ wiele podniosłych uroczystości, „Mickiewicz", który z tej okazji spo­ scu postoju — odbyło się złożenie utrzymanych w patriotycznym na­ wito kirem i czerwienią. Katafalk z wieńców na pokład i uroczysta aka­ stroju. hebanową trumną przykrytą sztan­ demia w sali pana Nowackiego. Zwłoki Juliusza Słowackiego eks­ darem narodowym ustawiono przed Kondukt pożegnano u brzegów Wi­ humowano na paryskim cmentarzu mostkiem kapitańskim, a na dzio­ sły koncertem orkiestry wojskowej Montmartre, gdzie poeta spoczywał bie, rufie, lewej i prawej burcie za­ 65 pułku piechoty. Podobne uroczy­ blisko osiemdziesiąt lat (zm. 1849). palono cztery znicze. „Mickiwicz" stości, ale krótsze, odbyły się w No­ W triumfalnym kondukcie ulicami odbył ostatni etap podróży, płynąc wem, natomiast dłuższy postój do Paryża uczestniczyły tłumy Polaków Wisłą do Krakowa. dnia następnego zaplanowano w i Francuzów. Z Paryża szczątki wie­ O 9-tej rano, 22 czerwca 1927, Grudziądzu. Prochy poety z entu­ szcza zostały przewiezione do portu statek zawitał do Tczewa. Wcześ­ zjazmem witano też w Warszawie Cherbourg w Normandii. Tutaj niej, bo o godzinie 8.30 na spot­ i innych, mijanych po drodze do przekazano je protokolarnie dowód­ kanie konduktu wypłynął parowiec Krakowa, miastach. Chyba najdłu­ cy polskiego okrętu „Wilia", który „Tczew" wraz z komitetem organi­ żej wspominano jednak uroczystoś­ transportował urnę z prochami Sło­ zacyjnym obchodów, złożonym z ci pogrzebowe na Wawelu, na które wackiego aż do Gdyni. Mieczysław najzacniejszych przedstawicieli mia­ 28.06.1927 roku przybyły tłumy, roz­ Jastrun tak wówczas pisał słowami sta. Tczewski parowiec pilotował kochanych w twórczości wieszcza, wieszcza o tym wydarzeniu: „Mickiewicza" do nabrzeży portu ludzi. Wygrywał wówczas swą me­ rzecznego. Kiedy orszak mijał most, lodię dzwon Zygmunta, słychać by­ ■ Z czarną trumną czarny okręt rzucano z niego kwiaty. Odezwały ło armatnie saluty, a ludzie ocierali ■ Śruba pruje morze szumne. się wszystkie ' syreny okrętowe i łzy, których nie sposób było po­ Na wybrzeżu matka czeka miejskie, a także dzwony kościołów. wstrzymać... Uroczystości sprowa­ Na świętą synowską trumnę. Tczew tego dnia był odświętnie ude­ dzenia prochów Słowackiego po­ korowany. twierdziły, jak poeta był bliski ser­ Uroczystości przywitania statku w Po krótkim okolicznościowym com wszystkich Polaków. Urzeczy­ kraju. rozpoczęły się 21. czerwca. przemówieniu, proboszcz parafii wistniły się Jego słowa, które kie­ Już, ..od Helu eskortował „Wilię" staromiejskiej ks. Aleksander Kup- dyś napisał do przyjaciela: szukaj szkolny, żaglowiec „Lwów", który czyński odprawił uroczystą mszę ża­ mojego śladu w powietrzu i na fali, wówczas był jednostką flagową łobną, w czasie której koncertowały a jeśli o mnie na fali i w powie­ Szkoły Morskiej w Tczewie. Na na­ miejscowe chóry. Uroczystości w trzu nie słychać, to znajdź mnie w brzeżu portowym w Gdyni na pro­ Tczewie przedłużyły się. Na prochy sercu twojem...

GONIEC POMORSKI MIAŁBY 60 LAT Wiele miejsca gazeta poświęciła wydarzeniom zwią­ zanym ze sprowadzeniem do Polski prochów Juliusza Słowackiego. Dnia 1 kwietnia 1927 roku ukazał się w Tczewie Poza wiadomościami kulturalnymi „Goniec" za­ pierwszy numer „Gońca Pomorskiego". Początkowo mieszczał szereg informacji z innych dziedzin, wszy­ czytelnicy mogli nowy tytuł uznać za żart primaapri-. stkie możliwie atrakcyjne i „niecodzienne". Były więc lisowy, ale podtytuł gazety rychło wszystko wyjaśnił. wieści o epidemii tyfusu, strajkach, przemytnikach, Jak wiadomo gazeta w Tczewie ukazywała się już od życiu towarzyskim, prostytutkach, jakie do granicz­ 1919 roku. Był nią „Dziennik Tczewski", który właś­ nego wówczas Tczewa przybyły aż z Krakowa. nie sześćdziesiąt lat temu, 1 kwietnia zamieniono na Dużo interesujących informacji znaleźć można w „Gońca Pomorskiego" spychając dawną nazwę do opowieści autobiograficznej Anny Łajming „Mój dom" podtytułu. (ZK-P, Gdańsk 1986). Autorka mieszkała w Tczewie , Rok , 1927 . był bogaty w wydarzenia kulturalne, o i od 1929 roku pracowała w biurze redakcji „Gońca ■wszystkich pisano możliwie szeroko. Pomorskiego". Wspomina o tym, jak to pobito kiedyś 'J Atrakcją kwietnia było opublikowanie programów redaktora pisma, jak bawiono się na balach, które radiowych największych rozgłośni. Radio wprawdzie dostarczały zawsze pikantnych wieści dla łamów wychodziło zaledwie z powijaków, odbiorniki w do- „Gońca". W gazecie zdarzały .się dość często ingeren­ łhach należały do rzadkości, by posłuchać muzyki z cje cenzury, którą sprawował wówczas urząd staro­ radia chodziło się do kawiarni. Ale „Goniec Pomor­ sty. Na ogół wszystko, co godziło w dobre imię na­ ski", chcąc podołać za nowinkami, drukował dzienne czelnika Piłsudskiego1, było zdejmowane,. i wówczas programy stacji nadawanych z Rzymu, Pragi, Wied­ w gazecie zdarzały się białe, niezadrukowane plamy, nia, Lipska, Zurychu, Mediolanu, Berlina, Stuttgartu, bądź tego dnia numer isię nie ukazywał bo cały na­ Londynu, Hamburga, Wrocławia, Madrytu, Neapolu, kład został skonfiskowany. Zaprzyjaźnieni z redakcją Gdańska i oczywiście Warszawy i Krakowa. zaufani czytelnicy odwiedzali wtedy' biuro przy ulicy . Wśród stałych zapowiedzi i relacji z koncertów, Kościuszki, żeby na miejscu przeczytać z odbitki, co przedstawień teatralnych i operowych, szczególną też zostało zatrzymane przez cenzora. uwagę zwracał anons recitalu Adama Didura, słyn­ „Goniec" w Tczewie wprowadzał wielkie ożywie­ nego śpiewaka, światowej sławy artysty polskiego, nie, był czytany przez wszystkich, uczył, informował, wówczas pierwszego basa Metropolitan Opera House, krytykował, a miał przy tym swoich zwolenników i który wraz- z córką Olgą — też śpiewaczką — zawi-. ^.przeciwników. Gdyby przetrwał, dzisiaj miałby sześć- tał do Tczewa 22 maja. ' dziesiąt lat.

90 KORZECOSOBLIWOSCI DAWNYCHI DZISIEJSZYCH ROCZNICE 19 87 ROKU O NICH WARTO WSPOMNIEĆ 1.01.1902 r. zmarł Jan Jacobstahl, starogardzianin, 6.03.1972 r. w Starogardzie zmarł dr medycyny Jó­ architekt i budowniczy wielu obiektów zef Wołek, ordynator w Wejherowie, dy­ na Pomorzu i w Wielkopolsce. rektor szpitala w Świeciu, przez ostat­ 8.01.1852 r. urodził się dr Józef Łagowski, etnograf, nie lata swego życia lekarz zakładu w językoznawca, autor m.in. monografii pt. Kocborowie. „Kaszuby i Kociewie" (Poznań 1892). 7.03.1867 r. urodził się ks. Konstanty Kreft, peda­ 12.01.1732 r. zmarł Tadeusz Achtsnitt, skryptor cy­ gog, działacz społeczny i samorządowy, stersów pelplińskich. zamordowany w Stutthofie w 1940 ro­ 14.01.1882 r. urodził się inżynier architekt Antoni ku. Okonek, projektant i budowniczy kościo­ 10.03.1822 r. w Manieczkach zmarł gen. Józef Wy­ łów, m.in. w Starogardzie Gd. bicki, współtwórca konstytucji 3 Maja, 15.01.1877 r. w Zblewie urodził się ks. Paweł Cza­ autor Hymnu Narodowego, organizator piewski, wybitny historyk Pomorza, pre­ konfederacji pomorskiej ogłoszonej w zes Towarzystwa Naukowego w Toruniu. Starogardzie w 1769 roku. 19.01.1872 r. w Pączewie zmarł ks. Józef Schliiter, 11.03.1882 r. w Wierzycy urodził się Franciszek Sę- dziekan, wizytator szkół, współzałożyciel dzicki, pisarz, redaktor „Dziennika Sta­ organizacji rolniczo-pożyczkowych na rogardzkiego". Kociewiu. 28.03.1937 r. w Gniewie zmarł ks. Ignacy Niklas, wy­ 20.01.1887 r. urodził się Fabian Wierzchowski, działacz bitny działacz społeczno-oświatowy w oświatowy, proboszcz i katecheta, za­ okresie zaborów oraz plebiscytu (Jano­ mordowany przez hitlerowców w 1940 wo). roku. W latach 1923—1935 kierował pro- 30.03.1887 r. .urodził się Kazimierz Maciejewski, nad­ gimnazjum w Gniewie. leśniczy w Wirtach (1924—1930), autor 21.01.1907 r. w Starogardzie urodził się Leon Schwoch, kilku monografii gatunków drzew. muzyk, dyrygent orkiestr i zespołów, 13.04.1362 r. zmarł były opat cystersów pelplińskich, entuzjasta folkloru muzycznego Kocie- Jordan, zapobiegliwy w zagospodarowy­ wia. waniu i zasiedlaniu wsi klasztornych. 30.01.1932 r. w Starogardzie zmarł Adam Tarkowski, 19.04.1957 r. zmarł w Gdańsku pisarz Franciszek Sę- działacz społeczno-kulturalny i zasłużony dzicki, uhoronowany Srebrnym Wawrzy­ księgarz. nem PAL. Drukował swoje utwory w 30.01.1972 r. w Gdańsku zmarł kpt. Józef Głowacki, Starogardzie. filomata, działacz niepodległościowy na 21.04.1652 r. w Pelplinie zmarł Jerzy Them, przeor Pomorzu, komendant Straży Ludowej konwentu cysterskiego, przyjaciel księ­ w Gniewie, poseł na sejm, autor inte­ cia Albrechta Radziwiłła z Gniewa. resujących wspomnień. 22.04.1902 r. w Pinczynie urodził się Władysław 3.02.1932 r. w Tczewie zmarł Jakub Jagalski, filo­ Smukała, nauczyciel, działacz społeczny mata, sędzia i działacz społeczny. i kulturalny, miłośnik regionu kociew- 4.02.1882 r. w Królewcu zmarł starogardzianin, dr skiego. Juliusz Ossowski, etnograf i językoznaw­ 23.04.1877 r. urodził się dr medycyny Stanisław Woj­ ca. ciech Kryzan, wybitny psychiatra, twór­ ca Polskiego Towarzystwa Psychiatrycz­ 10.02.1882 r. w Starogardzie urodził się Jan Pillar, nego, długoletni dyrektor — pierwszy przedsiębiorca budowlany, działacz spo­ w odrodzonej Polsce ■— zakładu psy­ łeczny i uczestnik ruchu oporu („Gryf chiatrycznego w Kocborowie, powsta­ Pomorski"). Zginął, w Stutthofie w 1944 niec wielkopolski i działacz społeczny. roku. 25.04.1767 r. zmarł Stanisław Czarliński, asesor ziem­ 20.02.1882 r. w Pelplinie urodził się prof. Aleksan­ ski tczewski. der Karczyński, muzyk, kompozytor, 29.04.1902 r. w Rajkowach urodził się Aleksander działacz polonijny w USA. Lammek, lekarz, twórca pierwszej dru­ 22.02.1987 r. w Czarnej Wodzie urodził się Piotr żyny harcerskiej w Starogardzie w 1921 Szturmowski, rolnik, działacz społeczny, roku. organizator ZIN na Pomorzu, poseł na 4.05.1817 r. urodził się Florian Ceynowa, organizator Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, zamor­ powstania starogardzkiego chłopów ko- dowany przez hitlerowców jesienią 1939 ciewskich przeciwko Prusakom w 1846 roku koło Pogódek. roku, lekarz w Bukowcu, folklorysta 23.02.1807 r. w walkach o Tczew poległ ppłk Prokop i działacz pomorski. Muchowski. 5.05.1977 r. w Toruniu zmarł Konstanty Bączkow­ 26.02.1967 r. zmarł wybitny działacz Polonii Gdań­ ski, publicysta i działacz regionalny, au­ skiej, Wojciech Jedwabski rodem z Ko- tor „Gawańd Kubi z Pinczina". ciewia, twórca organizacji i towarzystw 10.05.1927 r. zmarł ks. Jan Zieliński, prof. Collegium polskich. Marianum w Pelplinie, autor prac teo­ logicznych. Udostępnił Oskarowi Kolber- 28.02.1632 r. zmarł Jerzy Kletner, cysters pelpliński, gowi utwory ludowe z Pomorza do je­ autor najdawniejszej historii opactwa go folklorystycznych prac monograficz­ i kronikarz konwentu. nych. 28.02.1852 r. urodził się w Rydze Edgar Schulz, księ­ 20.05.1832 r. w Pelplinie zmarł biskup Ignacy Ma- garz i utalentowany malarz starogardz­ thy, który dokonał przeniesienia kapi­ ki, pierwszy nauczyciel i wystawca prac tuły i seminarium duchownego do no­ malarskich Mariana Mokwy przed 1905 wej stolicy diecezji chełmińskiej. rokiem. 22.05.1907 r. w Zimnych Zdrojach urodził się harc­ 5.03.1872 r. w Tymawie urodził się Alfons Schulz, mistrz Lucjan Cylkowski, działacz kon­ dziekan chojnicki, działacz niepodległo­ spiracyjny, komendant Szarych Szere­ ściowy i oświatowy na Pomorzu, sena­ gów w Gdyni. tor Rzeczypospolitej Polskiej, odznaczo­ 22.05.1937 r. w Poznaniu zmarł dr Jan Partz, były ny Krzyżem Oficerskim Polonia Resti- lekarz" kocborowski, starosta tucholski, tuta. Zginął w Stutthofie. świecki i kościerski.

91 KORZEC OSOBLIWOŚCI DAWNYCH I DZISIEJSZYCH 25.05.1887 r. w Zblewie urodził się Karol Weizne- 16.08.1887 r. w Skórczu urodził się dr medycyny Hu­ rowski, prof. gimnazjum w Starogar­ gon Żynda, członek Towarzystwa Nau­ dzie, późniejszy działacz polonijny w kowego w Toruniu. Witał 10 lutego USA, proboszcz w Teksasie. 1920 r. gen. Hallera wkraczającego do 27.05.1877 r. w Jabłonowie zmarł Hiacynt Jackow­ Pucka na zaślubiny z morzem. ski, wybitny działacz narodowy, gospo­ 15.09.1897 r. w Rzężecinie urodził się inżynier Kazi­ darczy , oświatowy i społeczny, poseł mierz Bieliński, twórca sieci elektrowni i obrońca języka polskiego w latach za­ dla Gdyni i okolic. Zginął w Piaśnicy. borów. 16.09.1962 r. w San Diego (USA) zmarł ks. Jan Pa­ 29.05.1867 r. w Gniewie urodził się prof. Oskar Her- weł Guttmann, były administrator pa­ mańczyk, wirtuoz gry organowej, ■ kom­ rafii w Starogardzie, członek konspira­ pozytor i teoretyk muzykologii, twórca cyjnych organizacji „Polska Żyje" oraz pelplińskiej szkoły organistowskiej. „Gryf Pomorski". 29.05.1932 r. w Pelplinie zmarł ks. dr Romuald Fry- 2.10.1882 r. w Rombarku urodził się Leon Kowalski, drychowicz, historyk, autor monografii filomata, redaktor prasy pomorskiej, i haseł słownikowych, zbiorów legend starosta kościerski i świecki. i podań ludowych m.in. z Kociewia. 2.10.1897 r. w Czersku urodził się Otton Sabiniarz, 30.05.1877 r. w Pelplinie zmarł ks. Józef Mazurow­ drukarz i wydawca „Echa Borów Tu­ ski, muzyk i kompozytor. cholskich", zamordowany przez hitle­ 6.06.1807 r. w Gniewie zmarł, w wyniku ran odnie­ rowców. sionych w walce, Ignacy Giełgud, poseł 6.10.1872 r. urodził się ks. Brunon Czapla, historyk, na sejm konstytucyjny, uczestnik pow­ proboszcz subkowski, prezes Towarzy­ stania kościuszkowskiego i wojen napo­ stwa Naukowego w Toruniu i prof. se­ leońskich na Pomorzu. minarium duchownego w Pelplinie. 9.06.1702 r. w Pelplinie zmarł Jerzy Skoroszew- 9.10.1907 r. w Poznaniu zmarł dr Władysław Łebiń- ski herbu Habdank, 34 opat cysterski, ski, uczestnik powstania 1863 roku z po­ sekretarz królewski, który wyposażył wiatu świeckiego, późniejszy drukarz, i uporządkował sprawy gospodarcze wydawca i pisarz dla ludu. opactwa pelplińskiego. 15.10.1982 r. w Gdańsku zmarł mgr inż. Alfons Kwi- 13.06.1882 r. w Toruniu urodził się ks. Henryk Szu- czor, ps. „Czarny", działacz ruchu oporu man, filomata, działacz społeczno-oświa- na Pomorzu. towy, redaktor prasy katolickiej dla 16.10.1927 r. zmarł w Pelplinie dr med. Bernard So- młodzieży, ostatni przed wojną proboszcz jecki, działacz regionalny, uczestnik i budowniczy kościoła św. Wojciecha zjazdu młodokaszubskiego w 1909 roku. w Starogardzie, zamordowany w For­ 27.10.1957 r. w Starogardzie Gd. zmarł Józef Bortli- donie. czek, muzyk, działacz śpiewaczy, peda­ 22.06.1542 r. zmarł Andrzej Stenort, 22 opat pelpliń- gog, dyrygent zespołów orkiestrowych ski, sprawujący te obowiązki ponad i chórów. dwadzieścia lat, zdolny i wykształcony, 28.10.1557 r. w Pelplinie zmarł 24 opat konwentu odpowiedzialny i stanowczy obrońca cysterskiego, Szymon z Poznania, pierw­ klasztoru przed luteranizmem. szy Polak a zarazem ostatni opat usta- 30.06.1877 r. w Pelplinie zmarł Walenty Stefański, - nowiony w wolnych wyborach. powstaniec listopadowy, drukarz i wy­ 28.10.1877 r. w Skarszewach urodził się Jan Nowa­ dawca, współtwórca kółek rolniczych kowski, działacz plebiscytowy w Sztum- i pożyczkowych na Kociewiu, wybitny skiem. działacz włościański. 31.10.1952 r. w Gdańsku zmarł Kazimierz Banaś-Pur- 6.07.1852 r. w Warszawie zmarł biskup warszawski win, działacz społeczny, autor orać j i i płocki, Franciszek Pawłowski, były kociewskich, wydanych częściowo przez proboszcz tczewski. Kirsteina. 3.11.1902 r. w Piecach urodziła się Waleria Feleh- 10.07.1827 r. urodził się ks. Szczepan Keller, pisarz nerowska więźniarka Stutthofu i poet­ ludowy i działacz patriotyczny, założy­ ka obozowa. ciel i redaktor „Pielgrzyma". 11.11.1857 r. urodził się Franciszek Szornak, nauczy­ 12.07.1842 r. w Lignowie urodził się ks. Antoni Ncu- ciel i regionalista kociewski, autor pracy bauer, bibliotekarz, profesor i rektor se­ pt. „Kociewie". minarium duchownego w Pelplinie, dzia­ łacz społeczny i narodowy w latach za­ 23.11.1807 r. urodził się ks. Franciszek Ksawery Ma­ borów. linowski, powstaniec listopadowy, wy­ chowanek seminarium w Pelplinie, wy­ 13.07.1877 r. w Godziszewie urodził się ks. prof. Fran­ bitny językoznawca, lingwista, działacz ciszek Sawicki, światowej sławy filozof, oświatowy i społeczny. dr honoris causa KUL, twórca pelpliń­ 24.11.1907 r. w Czersku urodził się prof. Ludwik Za­ skiej szkoły filozoficznej, apologeta brocki, członek PAN, wybitny języko­ i dogmatyk. znawca, autor monografii gwar pomor­ skich oraz prac onomastycznych. 18.07.1897 r. w Toruniu urodzi się ks. Szymon Dresz- ler, muzykolog, kompozytor, dyrygent 25.11.1982 r. zmarł ks. dr Bernard Sychta, wybitny chóru katedry pelplińskiej, wirtuoz gry językoznawca-leksykograf, autor słowni­ organowej. ka gwary kociewskiej na tle kultury regionu, dramatu „Wesele kociewskie", 28.07.1977 r. w Starogardzie Gd. zmarła Felicja Be- zbioru zagadek i przysłów, przez ponad yer, niezapomniany księgarz-przyjaciel pół wieku pracujący na Kociewiu, czło­ miłośników książki, zasłużona działacz­ nek honorowy Towarzystwa Miłośników ka księgarstwa o znakomitych trady­ Ziemi Kociewskiej. cjach rodzinnych. 27.11.1872 r. urodził się Konrad Wild, działacz ruchu ludowego i spółdzielczości wiejskiej, or­ 29.07.1872 r. urodził się ks. Wacław Lewandowski, ganizator Stronnictwa Ludowego na Ko­ muzyk, dyrygent i kompozytor, zasłużo­ ciewiu i prezes na powiat starogardzki ny działacz ruchu śpiewaczego na Po­ od 29.04.1945 do 1947 roku. morzu. 6.12.1692 r. urodził się Jerzy Hylzen, pisarz wielki 12.08.1757 r. w Szpęgawsku zmarł Stanisław Konar­ litewski i biskup od 1749 roku proboszcz ski, kasztelan chełmiński. świecki, bibliofil i kaznodzieja. KORZEC OSOBLIWOŚCI POWAŻNYCH I ZABAWNYCH

...nieopodal Zblewa, na polu, leży osiemdziesięciu zabudowań, ratusz CZY WIECIE ŻE.. głaz narzutowy o obwodzie 3,5 m oraz wieża gotyckiego kościoła zwany Skamieniałą Owczarka lub wraz z trzema dzwonami. Zaklętą Owczarka, który według ...w dniach od 4 do 6 czerwca 1938 ...w dawnych czasach Wisła posia­ starej legendy jest kobietą zaklętą roku w Gdańsku odbył się ogólno­ dała jeszcze jedno odgałęzienie od­ w kamień za to, że zbyt późno, polski zjazd śpiewaczy, w którym chylające się od głównego nurtu przyniosła obiad pracującemu w wzięło udział aż pięć chórów z nieco na południe od .mostu kole­ polu mężowi. Tczewa (Halka, Lutnia, Echo, Chór jowego do Malborka; obecnie na Mieszany, Kolejowe Przysposobie­ wysokim lewym brzegu odnogi po­ ...Gniew nazywany jest pomorskim nie Wojskowe), dwa ze. Starogardu sadowiony jest dworzec PKP, zaś Kazimierzem, ponieważ posiada naj­ (Moniuszko, Cecylia), jeden . ze prawy tworzą działki Staszica, któ­ cenniejszy na Kociewiu staromiej­ Świecia (Harmonia) i jeden ze Skar­ re w okresie neolitu do epoki brą­ ski zespół zabytkowy, należy do szew (Stowarzyszenie Kulturalno- zu były zamieszkałą wyspą! nielicznych miast w Polsce, które -Oświatowe). w znacznym stopniu zachowały swą ...pierwszy żelazny most kolejowy dawną średniowieczną kompozycję ...wśród wielu Kociewiaków nadal wybudowany w Tczewie w latach przestrzenną. istnieją przesądy dotyczące niektó­ 1851—57 kosztował około 10 'milio­ rych podarunków i tak np. zabro­ nów marek, a drugi, wybudowany ...projekt architektoniczny kościoła nione jest darowanie scyzoryków, w latach 1888—91, wzorowany na św. Józefa w Tczewie wzorowany korkociągów, które mają rzekomo moście przez Łabę nad Altoną, zu­ był na bazylice św. Franciszka z wprowadzać rozdźwięk między ob­ żył 1750 ton żelaza, a więc o 1000 Asyżu i obecny wygląd świątyni darowywanymi; chustek do nosa, ton więcej, niż wieża Eifla. łudząco przypomina włoski obiekt które wróżą płacz oraz obuwia, bo architektoniczny. w nim .może odejść na zawsze dro­ „.grodzisko Panina Góra, mające ga osoba. kształt podkowy, jest najlepszym ...jeden z najstarszych kataklizmów punktem widokowym na dolinę miał miejsce w Starogardzie w ...kolorowe witraże kościoła św. Jó­ Wietcisy oraz obszary położone na 1484 roku, kiedy spłonęła połowa zefa w Tczewie .są podobiznami północ od niej. miasta i zniszczeniu uległo około najbardziej hojnych ofiarodawców,

9.12.1978 r. w Starogardzie Gd. zmarł Bernard Gro- chocki, działacz ruchu zawodowego na­ uczycieli w latach międzywojennych, autor pamiętnika z lat okupacji. 13.12.1907 r. w Linówku urodził się ks. Paweł Sza­ SZCZEGÓLNE ZAINTERESOWANIA rowski, dziekan starogardzki, autor prac historycznych. Odbudował i wyposażył zniszczony przez okupanta kościół św. „POLITYKI" Wojciecha w Starogardzie. 14.12.1862 r. urodził się Tomasz Pokomiewski, dzia­ łacz narodowy i społeczny w Gdańsku i Starogardzie, gdzie zmarł w czasie wojny. Z ciekawością przeczytaliśmy niedawno w nr 37 17.12.1662 r. zmarł Jan Kos, kasztelan, starosta bo- (1584) „Polityki", w rubryce „Coś z życia" kilka zdań, rzechowski, fundator kaplicy rodu Ko­ dotyczących naszego pisma. sów w opactwie pelplińskim. Ponieważ sprawca owej informacji zajął się za­ 23.12.1892 r. w Lipinkach urodził się ks. Franciszek ledwie promilem zawartości numeru, skupiając uwa­ Rogaczewski, bezkompromisowy orędow­ gę wyłącznie na tej wstydliwej części ciała, uzna­ nik polskości na terenie Wolnego Mia­ liśmy za stosowne udzielić „Polityce" odpowiedzi, li­ sta Gdańska, rozstrzelany w Stutthofie cząc na to, że zostanie ona zamieszczona na łamach w 1940 roku. zacnego tygodnika. 25.12.1737 r. zmarł kasztelan chełmiński, Andrzej Poniżej drukujemy to „coś z życia" i naszą od­ Grabowski, uczestnik wyprawy wiedeń­ powiedź. skiej, właściciel dóbr na Kociewiu. „Polityka" doniosła: 25.12.1857 r. w Widlicach urodził się Józef Czyżew­ Towarzystwo Miłośników Ziemi Kociewskiej i Tczew­ ski, działacz narodowy i społeczny, dru­ skiej wydają czasopismo, a w nim zbiór miejsco­ karz, obrońca polskości na terenie Gdań­ wych przysłów ludowych: „Po krićzi dupa ryczy", ska. „Jydz kapusta, dostaniesz dupa tłusta", „Kto wierzy 28.12.1952 r. zmarł ks. Józef Ledóchowski rodem z w gusła tymu dupa uschła", „Łeb siwieje, dupa sza­ Rywałdu koło Starogardu, autor zagi­ leje" i inne. Czekamy na stare kociewsko-tczewskie nionego słownika kaszubskiego. przysłowie: „komu nie staje, ten przysłowia wydaje". w 1642 r. zmarł podkomorzy pomorski i kasztelan „KMR" odpowiedział: . elbląski, Jan Wiesiołowski, którego na­ Redakcja „Kociewskiego Magazynu Regionalnego" grobek zachował się w kościele w Go­ dziękuje za uważną lekturę 84-stronicowej publikacji dziszewie. seryjnej, co pozwoliło na wyłuskanie czterech, ośmie­ w 1922 r. urodziła . się w Tczewie Irena Oslrow- szonych w „Polityce" (nr 37) ludowych przysłów. Ra­ ska-Wnukowa, autorka wierszy i opo­ dość i satysfakcję, że nas czytają „aż" w stolicy, mą­ wiadań od debiutu w 1948 roku za­ ci jednak obawa, że po świetnej reklamie, „KMR" mieszczanych w prasie ogólnopolskiej. nie zaspokoi swoim 2,5-tysiecznym nakładem obu­ w 1932 r. zmarł w Dąbrówce Ignacy Kuchta, dzonego zainteresowania milionowej rzeszy Czytelni­ chłopski uczestnik powstania stycznio­ ków „Polityki". wego. Autorowi zaproponowanego redakcji przysłowia w 1937 r. zmarł w Linii Augustyn Wenta, dzia­ szczerze współczujemy przykrej niemocy. Oskar Kol­ łacz społeczny w okresie zaborów i w berg, Julian Krzyżanowski i autorzy wielkiej „Księgi latach międzywojennych. przysłów polskich", obrony (i współczucia) nie wy­ Na podstawie „Słownika biograficznego Kociewa" magają. Życzymy owocnej lektury następnych nu­ wybrał i opracował RYSZARD SZWOCH merów „KMR". 93 KORZEC OSOBLIWOŚCI POWAŻNYCH ZABAWNYCH którzy nie żałowali grosza budują­ wierzby płaczące, które według lu­ kaniec wsi w imieniu wszystkich cej się w latach trzydziestych świą­ dowego przekazu zostały tu nie­ prosił zmarłego o wybaczenie za­ tyni. gdyś przeszczepione z drzewa danych mu kiedykolwiek przykro­ ...Bory Tucholskie są terenem gniaz­ wierzbowego z grobu Napoleona na ści. dowania wielu rzadkich gatunków Wyspie św. Heleny. ...we wnętrzu katedry pelplińskiej ptaków jak np. bocian czarny, cie­ ...pracowite bobry budujące swoje znajdują się, namalowane przez trzew, głuszec, puchacz, czapla si­ „domki" najlepiej podpatrzeć moż­ gdańskiego malarza Andrzeja Ste- wa, żuraw, zimorodek, dzięcioł czar­ na nad jeziorami Brzezianek i Ci- eha, portrety książąt pomorskich: ny. sinek odległych 2—3 km od wsi Sambora II — fundatora klasztoru ...do najpospolitszych zabawek wy­ Kasparus. cystersów w Pogódkach (1258 rok), konywanych niegdyś sposobem do­ ...ustne podanie mówi, iż z zakry­ którzy potem przenieśli się do Pel­ mowym przez osoby starsze dla stii kościoła farnego pod wezwa­ plina i Mszczuja II, który nadał dzieci, należały koniki biegunowe, niem świętego Michała Archanioła zakonowi dobira w Pelplinie (1274 często oryginalnie malowane farba­ w Skarszewach jeszcze w XVIII rok). mi olejnymi, a także fujarki (gwiz- wieku do zamku prowadził tajny ...w XIII wieku w Tymawie koło dałki) i lalki z drewna i gałgan- korytarz. Gniewa istniała placówka cyster­ ików. ...we wsi Zelgoszcz do niedawna za­ sów hiszpańskich tzw. kalatrawen- ...fasadę komienicy nr 7 .przy placu chował się zwyczaj „pustej nocy", sów, założona przez czterech zakon­ 1 Maja w Starogardzie Gd. zdobił w czasie której wszyscy sąsiedzi ników Florentiusa, Herbarda, Kon­ niegdyś umiejscowiony na rzeźbio­ czuwali przy nieboszczyku, 'żegnając rada i Magnusa, a powołana do nej płycie kamiennej „Orzeł", od w ten sposób zmarłego, a następ­ obrony tych terenów przed Prusa­ którego wzięła swą nazwę „Apte­ nego dnia w drodze na cmentarz, mi; jednak niebawem ślad po nich ka ;pod Orłem" mieszcząca się iw wyprowadzano zwłoki do przydroż­ zaginął, bowiem kroniki — poza tym budynku do połowy XX wieku. nej „Bożej Męki", gdzie następowa­ faktem uprawy winorośli — nie ...we wsi Czatkowy (3 km na pół­ ło ostateczne pożegnanie, w trakcie odnotowały trwalszych dowodów nocny wschód od Tczewa) rosną którego najstarszy wiekiem miesz­ ich działalności.

KOCIEWSKI Masztalski wezwany zostaje przez ministra do spraio reformy. Wcho­ dzi do gabinetu i zatrzymuje się nagle. Na podłodze leży puszysty, jasny REKORD dywan. — Chodźcie dalej, chodźcie — zachęca minister. -— Po trzecim etapie HUMORU reformy wszyscy będą mieli takie dywany. W domu i w pracy... — Wiecie co — na to Masztalski — od opoioiadania wiców to jo jest, a nie wy. Dowcip ten stał się swoistym szlagierem wśród żartów, jakich chęt­ nie słuchamy nie tylko zresztą w popularnej już dziś radiowej audycji Klubu Masztalskich. Przypadł do gustu zarówno prześmiewcom z ra­ diowego klubu, jak też — a może przede wszystkim — słuchaczom. Otrzymał też miło brzmiący tytuł „Dowcipu Zimy 1986/87"... a jego autor symboliczną nagrodę 20 tysięcy złotych za nadesłanie zestawu 800 żartów i dowcipów. Rekord ten został wprawdzie ostatnio pobity (zestawem 2 tysięcy żartów), ale z „dowcipu zimy" śmiejemy się nadal. Widać celność żartu nie podlega wątpliwości, zaś aktualność jego puenty nie uległa przedawnieniu, skoro popularność dowieipu nie zma­ lała. Milo nam przeto, że autorem nie pozbawionego uszczypliwego hu­ moru, spojrzenia na .naszą codzienną rzeczywistość i pogodnej w swym sceptycyzmie oceny wizji przyszłości jest nasz ziomek, Janusz C i a- r a ze wsi Lignowy. — Kim jest najdowcipniejszy człowiek minionej „Zimy"? Janusz Ciara: — Mile mnie Pan zaskoczył. Mam 26 lat, żonę i rocznego synka, Tomka, który stawia właśnie pierwsze kroki. Żona moja, Mariola, po­ chodzi z Chełmży w województwie toruńskim, ja jestem tutejszy, a po ślubie jesteśmy dwa lata. Pochodzę z rodziny robotniczej. Mam wy­ kształcenie zawodowe. Pracuję w swoim wyuczonym zawodzie jako kie­ rowca mechanik w SKR w Rudnie, gdzie jeżdżę ciągnikiem. Swojego gospodarstwa nie mamy. Mieszkamy u moich rodziców, ale wolnego czasu mam bardzo mało. Jak nie pracuję do wieczora, to uprawiam zagony na działce, zajmuję się czymś w domu, a wieczory spędzaci z żoną i synkiem. — Wszystko to brzmi bardzo poważyiie. A gdzie w takim razie jest w pana życiu miejsce na żart? (J.C.) — Owszem jestem wesoły, lubię wesołych ludzi, a dowcipy opo­ wiadam często, gdy panuje odpowiednia atmosfera, bo przecież nie każdy lubi dowcipy i potrafi, się z nich śmiać. — Istotnie, to stooista sztuka i umiejętność. A jaki dowcip pana bawi? (J.C.) — Jeśli chodzi o typ dowcipu, jaki mi odpowiada, to nie mam ulubionego. Najważniejsze, aby był to dobry dowcip, niezależnie od Janusz Ciara. Fot. Stanisław Za- tego, o czym on jest. Toteż w moim zeszycie przewijały się dowcipy czyński o różnej tematyce. n KORZEC OSOBLIWOŚCI TYLKO ZABAWNYCH

...w Osinach koło Nowego, na połud­ niowym brzegu jeziora Łąkosz, znaj­ duje się rezerwat roślinności torfo­ wej zajmujący obszar ponad 20 ha bagna, na którym chronione jest II U M O R turzycowe torfowisko trzęsawisko- we z rzadkimi gatunkami roślin Z KOCIEWIA np. bagnica torfowa, modirzewnica zwyczajna, rosiczka i kilka rodza­ jów storczyków bagiennych.

...koło Wielkiego Bukowca, 500 m na północ od wsi, znajduje się cmentarz wojskowy, na którym we­ ZAGADKI dług przekazu miejscowej ludności spoczywają prochy żołnierzy fran­ cuskich zmarłych na cholerę w Wiszą dwie banie czasie kampanii napoleońskiej 1812 na jednej ścianie. roku, a przydrożna aleja ponad stu­ (kobiece piersi) letnich lip ii dębów biegnąca 600 m od skrzyżowania szos do Zeigosz- ozy została posadzona przez wojska Beczułka do wina, napoleońskie idące na Moskwę po dziurki w niej nie ma. to, by w drodze powrotnej nie za­ (jajko) błądzić. W łeb go bili, żeby wlazł. Za łeb ciągnęli, żeby wylazł. (gwóźdź) — A zatem humor na każdą okazję. Jak to znoszą najbliżsi? (J.C.) — Żonie a bliskim mój humor raczej nie przeszkadza, gdyż aż Czerwona grządka, takim kpiarzem nie jestem. No, a synek jeszcze togo nie rozumie. — Humor bywa antidotum na szarości i niedostatki codziennego ży­ białe kurczątka. cia. Skąd go brać? A może to cecha dziedziczna? (dziąsła i zęby) (J.C.) —■ Po kim odziedziczyłem swój humor? Chyba po nikim. Po prostu mam go sam z siebie. — Wesołkom chyba jednak łatwiej żyć. Stoi baba w sklepie, (J.C.) — Czy wesołkom żyje się lżej? Czasem tak. Ale przecież ży­ po brzuchu się klepie. cie teraz jest takie ciężkie, a ludzie tacy zabiegani, nerwowi, że mało (raaselnica) kto ma ochotę na żarty. — Czy stąd wzięło się zainteresowanie konkursem na dowcip? (J.C.) — Klubem Masztalskiego zainteresowałem się od początku je­ go istnienia, ale myśl o wysłaniu dowcipów zrodziła się później. Wspól­ nie z żoną postanowiliśmy wysłać dowcipy, które ztaierałem przez lata, by wzbogacić kolekcję klubu. O wygranej nawet nie pomyśleliśmy. Po prostu lubiliśmy słuchać ludzi, którzy bawią całą Polskę i chcieliśmy, choć trochę do nich przyłączyć. Sama nagroda, jak wspomniałem, była dużym zaskoczeniem. ODLICZANKI — Jak przyjął pan wiadomość o nagrodzie? (J.C.) — Cóż, słyszeliśmy to razem z żoną, no i bardzo się ucieszy­ liśmy. Nie mogliśmy z początku uwierzyć, ale kiedy powtórzyli nazwi­ Szedł anioł do raju, sko, wiedziałem, że tym razem i do mnie się szczęście uśmiechnęło. raj był zamknięty, Bo chyba to szczęście słyszeć swoje nazwisko, kilka razy powtarzane klucz był wetknięty. przez takich sympatycznych ludzi. Raz, dwa, trzy! — A znajomi, koledzy...? \(J.C.) —■ Jak tę wiadomość przyjęli znajomi? Oczywiście po usłysze­ Gonisz ty! niu w radio1, że to: ja zostałem zwycięzcą, wszyscy mi gratulowali i chcieli, bym wciąż opowiadał dowcipy. Raz, dwa, trzy, — To zrozumiale, skoro ma się dostęp do takiej „kopalni" żartów, cztery, pięć, sześć! którymi sypie się, jak z przysłowiowego rękawa. A co z nowym rekor­ dem klubu Masztalskiego? Spróbuje Pan podjąć wyzwanie? Matka daje jeść, (J.C.) —■ Czy chciałbym jeszcze brać udział w konkursach? Oczywiś­ ojciec daje pić, cie, że chciałbym i na pewno jeszcze do nich napiszę. Tylko nie wiem, a ty, bulwo, czy ktoś ma jeszcze szansę pokonać tego pana, który wysłał dwa ty­ sobie idź! siące dowcipów. Może gdyby ludzie zaczęli przepisywać książki i prze­ ścigać się w ilości... ale to przecież nie chodzi o ilość, tylko o jakość dowcipu... Mimo wszystko na pewno jeszcze się do Masztalskiego ode­ U mojego szwagra zwę, bo już we wsi myślą, że mnie „pobili", a ja chciałem najpierw stodołeczka spadła. uzbierać kilka dowcipów i wtedy dopiero napisać. Krowa mu się ocieliła, — Rozumem — humoru nigdy dosyć. A więc, jak się bawić, to ba­ wić się dobrze i do końca. Może urodzi się nam nowy „Dowcip Roku" mucha cielę zjadła. ezego wszyscy serdecznie życzymy. A z tej muchy (J.C.) — Dziękuję za gratulacje, odnośnie wygranej u Masztalskiego, dwa kożuchy, ". i za zainteresowanie moją osobą. trzecia rękawiczka. Rozmawiał Która panna najpiękniejsza — R. SZWOCH będzie czarowniczka.

95 KO RZEC OSOBLIWOŚCI DAWNYCH I DZISIEJSZYCH

O CICHODAJKACH

BLYRWACH

I INNYCH HORD Zł C ACH...

rys. R. Jeszke Gołicka

W obyczajach ludowych Kociewia, podobnie jak we wsi każdy sobie pozwalał, czyli była to baba w innych regionach naszego kraju, sprawy intymne, oblatana, każdy ją obleciał. Na nierządnicę bardzo określane dzisiaj jako „damsko-męskie", pozbawione aktywną mówiono rozwora, a przy tej okazji warto były pozorów, traktowano je w sposób naturalny wyjaśnić, że na co dzień w ten sposób nazywano i spontaniczny, bez obłudnego zabarwienia. drąg łączący dwie części — przednią i tylną ■— wo­ Wśród ludu na pewną swobodę w związkach sek­ zu. Należy sądzić, że w przypadku nierządnicy naz­ sualnych pozwalano sobie do chwili zawarcia mał­ wa pochodzi od czasownika rozwierać. Natomiast żeństwa. Potem obowiązywały wręcz rygorystycznie tłuk, to po kociewsku taka panienka lekkich obycza­ pojęte zasady wierności i uczciwości wynikające jów, którą tłucze się bez pamięci, a wycirus, to jej z przysięgi ślubnej. koleżanka, która się wyciera w tym właśnie celu. Tak jak wszędzie, pojawiały się — delikatnie mó­ Znana jest na Kociewiu również psińderińda, kobie­ wiąc — kobiety o skłonnościach nieobyczajnych, ta nieobyczajna o lepszych manierach, bo wypsiń- zwłaszcza przy okazji większych zgromadzeń ludzkich drowana, tzn. wystrojona, zadbana, niby elegancka. np. zjazdów, jarmarków, sejmików lokalnych, doży­ Na te kobiety i dziewczęta, które upodobały sobie nek, ba, nawet... odpustów. Ladacznice szukały swo­ intymne zajęcia, mówiono, że lubią sia ripać, albo ich „klientów" w podmiejskich szynkach, wiejskich to i owo „rozdawać". Prawdopodobnie zdrobnienia karczmach, szły za wojskiem, często wyrzucane ze dziudzia, lolita, lola są pochodzenia obcego, które wsi do wsi. „Powłóczne" kobiety były wszędzie. weszły do gwary kociewskiej z języków zachodnich. Na Kociewiu, chociaż lud tu był spokojny, o sek­ Na młode dziewczęta, o skłonnościach do nierzą­ sie, kobietach lekkich obyczajów, czy tych, które nie du, mówiono, że to szczujki, bo szczuły tyłkiem, za­ dbały o swoją reputację, wyrażano się dosadnie i ru­ chowując się wobec mężczyzn i chłopców prowoka­ basznie, a czasem wręcz wulgarnie. Dowodem tego cyjnie. Podobnie zachowywały się sarny, uganiające są liczne przysłowia, pieśni ludowe i określenia ko­ się za kawalerami zgodnie z przysłowiem: biet rozpustnych. dam mu trocha, niewiele, Posługując się dziełem Bernarda Sychty pt. „Słow­ a może banndzie wesele. nictwo kociewskie na tle kultury ludowej" wynoto­ Szczując ubierały się skąpo i nieskromnie, odsłania­ wać można różne określenia wszelkiego rodzaju „re­ jąc nogi. Wielkie więc powodzenie miała golucha gionalnych" ladacznic. W gwarze kociewskiej spotkać z ładnymi nogami i wtedy mówiono o niej, że jest można określenia znane w języku powszechnym. Ci- goloniasta. chodajka to taki latawiec, latawica albo latalec, któ­ W pewnych częściach Kociewia były też cwimbow- ra uprawia uciechy cielesne — jak sama nazwa nice i ruchawki, czyli te, które były dobre pod go­ wskazuje — pokątnie i w ukryciu. Pochodząca z tej leń, ponieważ lubiły się cwimbować i ruchać. Dziew­ samej grupy 'wyrazowej samodajka to kobieta upra­ czyna, która zeszła na złą drogę, tzn. skozaczyła się, wiająca nierząd z własnej inicjatywy. Mówiono o ta­ zwykle nadal bezinteresownie zadawała się z przygod­ kiej, że daje jak wody, a więc uprawia miłość bez nymi partnerami. Na taką „puszczalską" mówiono umiaru. Być może stąd pochodzi przysłowie: kozacznica. Ta woli dać chłopakom, Gorzej, gdy z tego lub innego dmuchania czy trą­ niż po śmierci robakom. cania kobieta dostała przewiew, czyli zaszła w cią­ Przypisywano je latawicom nie pierwszej młodości, żę. Taka zbuchnięta Kociewianka często została sama które nie szczędziły wdzięków za życia. ze swoim narodzonym owocem miłości, tym bardziej, Znane były określenia na dziewczęta wyjątkowo gdy bukowała nierozważnie i była z tego znana. nie szanujące się i wręcz narzucające swoje „miło­ Żaden z jej „gości" nie chciał się przyznać do oj­ sne usługi". Mówiono o nich blyrwa, diabliwo, costwa, a jeżeli któryś się nawet ulitował, nie zyskał szlongwa. To ostatnie pochodzi od, czasownika szlon- akceptacji rodziny na małżeństwo. Żył więc ze swo­ gwać^'się, ej) znaczy--tyle-j-ce-współcześnie w gwarze ją dawną „lolitą" na kocią łapę, co w gwarze ko­ uiiczrieT „śzlajać". 'Te, które ze swoich intymnych ciewskiej określano jako związek na knebel. Taka „posług" czyniły profesję, nazywano czachrajkami, kneblarka i kneblarz stanowili nieraz zgodny kon­ ponieważ kombinowały, mętliły, uprawiając nierząd kubinat. Niekiedy dziewczyna, pozostając samotna, dla, materialnych korzyści. Szczególnie dosadne było musiała opuścić rodzinną miejscowość, a stare dzie­ określenie hordzica. Hordzie,;. to, „zarabiać na życie wice utwierdzały się w przekonaniu, że lepiej trze­ ciężka'■ pracą. W tym przypadku, jak-' wyjaśnia Ber­ ba było cnotować. nard Sychta, hordzie d..ą. _.. Rzeczywiście, gwara kociewska jest dosadna, cho­ Bardzo .ujernnym znaczeniem dla kobiety rozpustnej ciaż znane są jeszcze bardziej nieprzyzwoite określe­ była nazwa baba obdójona, bo doić, to uprawiać nie­ nia, których ze wzgteakL:na cenzurę i naszą obawę rząd przez mężczyznę. Była to taka latawica, z którą przed reakcją CjpelnŁKwywoleliśmy nie przytaczać. 4 .S* -r\ 96 OFERTY I REKLAMY

Redakcja „F .ciewskiego Magazynu Regional­ — 240,— zł za 1 cm8 powierzchni zadruku za nego" uprze-'.nie zawiadamia, że w 1988 roku reklamy i oferty o zróżnicowanych wiel­ uruchamia dział reklamy i ogłoszeń dla potrzeb kościach pisma z ewentualnym wykorzy­ zarówno uspołecznionych jak i prywatnych staniem elementów graficznych bądź foto­ jednostek gospodarczo-usługowych. grafii. Nasz „Magazyn" zyskał już spore uznanie Dla orientacji podajemy, że koszt np. całej czytelnicze nie tylko na obszarze regionu ko- kolumny zadruku, tzn. jednej stronicy formatu ciewskiego, zamieszczane więc na jego łamach A-4 naszego „Magazynu", wynosi 102.000,— zł. oferty mogą spełniać pożyteczną funkcję rekla­ W przypadku dostarczenia własnego projektu graficznego materiału reklamowego, oplata za mową. Ponieważ jesteśmy pismem o ograniczo­ 2 nej częstotliwości (3—4 zeszyty w roku) zlecenia 1 cm wynosi 200,— zł. Na życzenie zlecenio­ winny dotyczyć tylko form reklamy stałej. Sku­ dawcy projekt redakcyjny może być wcześniej teczne będą zatem te reklamy, których treść skonsultowany. wolna jest od okazyjności. Możemy jednak Jednocześnie informujemy, że stosować bę­ zapewnić zamieszczanie ofert długosezonowych dziemy również formę reklamy tekstowej, pole­ (dotyczących np. poszczególnych pór roku) pod gającej na opracowaniu i opublikowaniu mate­ warunkiem, że zlecenie wpłynie z odpowiednim riału autorskiego w określonym gatunku publi­ wyprzedzeniem. cystycznym, np. artykuły informacyjne, reportaż, Nie zamierzamy drukować ogłoszeń drobnych rozmowa, wywiad, z zastosowaniem zryczałto­ osób indywidualnych typu kupno, sprzedaż, zgu­ wanej stawki 15.000,— zł za jedną stronę znor­ by, nieruchomości itp., ponieważ przy długim malizowanego maszynopisu. procesie redakcyjno-wydawniczym naszego Zlecenie prosimy składać bezpośrednio w re­ pisma będą one nieskuteczne. Na wyraźne dakcji lub korespondencyjnie — z podaniem życzenie osób zainteresowanych tą formą ogło­ treści ogłoszenia lub oferty. W przypadku rekla­ szeń możemy je realizować, ale na wyłączne my powierzchniowej należy podać ilość cm2. ryzyko zlecającego. Szczegółowych informacji udziela redakcja Odpłatność usług reklamowych kształtować się Należność można uregulować gotówką bądź będzie wg powszeetaiie przyjętych, stawek: przelewem. — 70,-r- zł za jeden wyraz ogłoszeń teksto­ (te!. 44-64). wych,

KONKURS

Cepelia w Warszawie, Spółdzielnia „Art-Reglon" w PADA 1988 ROKU. Ponadto organizatorzy mogą Sopocie, Wojewódzki Ośrodek Kultury w Gdańsku, przyjechać po prace,. po uprzednim zgłoszeniu Wojewódzki Bom Kultury w Słupsku, Zrzeszenie przez uczestnika terminu i miejsca odbioru. Kaszubsko-Pomorskie, Zarząd Główny w Gdańsku 5. Każda praca powinna być zaopatrzona w nastę­ pujące informacje: tytuł, imię i nazwisko oraz ogłaszają Konkurs p.t.: adres autora. SZOPKA I OBRZĘDY BOŻEGO NARODZENIA Ponadto autor powinien do swoich prac dołączyć W PLASTYCE LUDOWEJ następujące dane: imię i nazwisko oraz adres za­ mieszkania (wieś, kod pocztowy, gmina), datę Celem konkursu jest inspiracja twórców ludowych i miejsce urodzenia, wykształcenie (podstawowe, tematyką obrzędową oraz podniesienie poziomu arty­ ogólne, techniczne, zawodowe), główne źródło stycznego twórczości ludowej. utrzymania aktualne lub poprzednie (w przypadku 1. Konkurs obejmuje szopki z kukiełkami ruchomymi emerytów lub rencistów). i nieruchomymi, wykonane w drewnie lub w glinie 6. Rozstrzygnięcie konkursu nastąpi DO 20 LISTO­ (rzeźba pełna oraz płaskorzeźba), oraz przedsta­ PADA 1988 ROKU. wienie obrzędów Bożego Narodzenia w malarstwie 7. O wynikach konkursu każdy uczestnik zostanie na szkle i intarsji, np. gwiżdże, kolędowanie powiadomiony indywidualnie. z szopką, gwiazdą, „Herody", „Trzej Królowie" itp. 8. Organizatorzy przewidują nagrody pieniężne. 2. Każdy uczestnik konkursu może dostarczyć do­ 9. Wystawa pokonkursowa eksponowana będzie w wolną ilość prac: w przypadku malarstwa na szkle Galerii Sztuki Ludowej WOK, Gdańsk, ul. Korzen­ i intarsji najmniej dwie praee. na 33/35 i w Galerii WDK w Słupsku, ul. Findera 3. 3. Ocenie konkursowej podlegają prace nowe, wyko­ 19. Prace zostaną zwrócone autorom do końca 1989 r. nane specjalnie na konkurs, dotąd nie prezento­ Wszelkieh informacji na temat konkursu udziela wane na wystawach, konkursach i innych tego Krystyna Szałaśna, Sekcja Plastyki i Sztuki Ludo­ typu imprezach. wej WOK, Gdańsk, ul. Korzenna 33/35, tel. 31-10-51, 4. Prace należy dostarczyć osobiście, łub przesłać 31-10-52, 31-10-53, wew. 13, w godz. 8—IG oraz Stefan pocztą na adres: Wojewódzki Ośrodek Kultury, Murawski, Pracownia Plastyczna WDK w Słupsku, 80-851 Gdańsk, ul. Korzenna 33/35, DO 10 LISTO­ al. Findera 3, tel. 240-41, w godz. 8—16.

Przepraszamy za drobne omyłki, które zdarzyły się w 3 numerze naszego Maga­ zynu. Chochlik czuwał. Panią Małgorzatę Garnyszową przepraszamy za nieumyślne zamienienie imienia w podtytule artykułu Ryszarda Szwocha „Swat dawno zahaczony". cena 200,—

Kociewski Kantor Edytorski Tczew—Starogard Gd. 1987

GNIEW NOWE PELPLIN SKARSZEWY SKÓRCZ STAROGARD ŚWIECIE TCZEW

W NASTĘPNYM NUMERZE M.IN. Józef Golicki w swoim cyklu etnograficznym KOCIEWIE pisze o kulturze społecznej Ryszard Kukier przedstawia pierwszą część rozprawy GEOGRAFICZNE I KULTUROWE CZYNNIKI W KSZTAŁTOWANIU GRUP REGIONALNYCH I ETNONIMICZNYCH W REGIO­ NIE KOCIEWIA Mirosław Kropidłowski w cyklu Etos mieszkańców Kociewia w świetle literatury etnogra­ ficznej przedstawia DEMONY I WIDMA w wierzeniach ludowych Ireneusz Modzelewski prezentuje ciąg dalszy DZIEJÓW TCZEWA Romuald Wentowski w szkicu Z LILIJKĄ NA PIĘCIOLINII zapoznaje czytelników z dzie- łalnością Harcerskiej Orkiestry Dętej z Tczewa Józef Milewski w PLONIE KRAZIEWICZOWSKIEJ MYŚLI pisze o spadkobiercach idei Pia­ seckiego kółka rolniczego Roman Landowski w kolejnym Parnasiku lat dwudziestych opowiada o MUZIE GŁĘBOKO ZAMYŚLONEJ Maria Michalkiewicz w artykule MISTRZOWIE CZARNEJ SZTUKI przedstawia drukarzy i drukarnie Świecia Józef Ziółkowski w materiale NA STRAŻY PRAWA rozmawia z Prokuratorem Rejonowym Tczewa Paweł Dzianisz polemizuje na temat CHOPIN W GDAŃSKU Barbara Wdziękońska przedstawia szkic RZEŹBA LUDOWA KOCIEWIA Jerzy Głowacki dzieli się swoimi uwagami O REGIONALIZACJI NAUCZANIA Poza tym stałe pozycje, w tym ® penetracje Olgierda Kostrowickiego WIDOKÓWKI ® wędrówki Stefana A. Fleminga WZDŁUŻ CZARNEJ WODY ® leksykon gwarowy Marii Pająkowskiej ANEKS DO SYCHTY 9 omówienia i recenzje w Regale Regionalnym # Kazimierza Ickiewicza wycieczki po dawnych warowniach 9 W Lekturach Naszych Przodków przedruk o Starogardzie i powiecie starogardzkim lat dwudziestych 9 w Konterfektach Jana Kamińskiego sylwetki KONOPACKICH