aut. Mateusz Zielonka 11.11.2019

PANCERNA II RP [ANALIZA]

Niespełna 20-letni, pierwszy okres istnienia polskiej broni pancernej to czas jej intensywnego rozwoju, szczególnie jeśli chodzi o wprowadzane na uzbrojenie coraz to nowsze czołgi lekkie i samochody pancerne. Przy okazji 101. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości warto bliżej przyjrzeć się poszczególnym konstrukcjom i ich historii wprowadzenia do służby w przedwojennym Wojsku Polskim.

Początki

Za pierwszą polską regularną jednostkę pancerną uważa się utworzony 15 marca 1919 roku 1. Pułk Czołgów wchodzący w skład Armii Polskiej we Francji, który już w czerwcu 1919 roku. Jednostka ta wróciła do niepodległej Polski wraz ze 120 francuskimi czołgami lekkimi Renault FT, które przez kolejnych kilkanaście lat stanowiły trzon polskiej broni pancernej.

Pierwsze udokumentowane użycie broni pancernej przez pododdziały Wojska Polskiego wiązało się jednak z wykorzystaniem w walce z bolszewikami kilku zdobycznych rosyjskich samochodów pancernych przez jednostki I Korpusu Polskiego w Rosji w rejonie Bobrujska. De facto pierwszym polskim pododdziałem pancernym był Związek Aut Pancernych powołany do życia na przełomie 1918 i 1919 roku. W jego skład wchodziło kilka improwizowanych samochodów pancernych. Ford FT-B. Fot. Mateusz Zielonka/Defence24

W pierwszej połowie 1919 roku w czasie trwania Powstania Wielkopolskiego w ręce Polaków wpadło także kilka niemieckich samochodów pancernych, a w czasie trwania III powstania śląskiego w połowie 1921 roku zbudowano kilka kolejnych improwizowanych konstrukcji tego typu. Największe zdobycze przyniosła jednak wojna polsko-bolszewicka, podczas której Wojsko Polskie zdobyło kilkadziesiąt egzemplarzy różnego rodzaju samochodów pancernych, takich jak wozy z rodziny Austin (I, II i III oraz Putiłow), Fiat-Iżorski czy Garford-Putiłow. Dodatkowo latem 1920 roku w Polsce zbudowano także 17 egzemplarzy samochodów pancernych Ford FT-B, które były pierwszą rodzimą konstrukcją produkowaną seryjnie. Renault FT. Fot. Mateusz Zielonka/Defence24

Lata dwudzieste

Ostatecznie po zakończeniu walk o granice odrodzonej II RP w służbie pozostało 112 czołgów lekkich Renault FT, a także mniej niż połowa wyżej wymienionych samochodów pancernych ze względu na poniesione w trakcie walk straty i stopień zużycia. Dodatkowo ze względu na chęć standaryzacji i ujednolicenia uzbrojenia Wojska Polskiego w służbie pozostało jedynie kilkanaście egzemplarzy kilku typów rosyjskich samochodów pancernych oraz 12 rodzimych Fordów FT-B. Do końca lat 20. ze względu na przestarzałość konstrukcji i znaczne ich wyeksploatowanie wszystkie te wozy zostały wycofane ze służby w Wojsku Polskim.

Czytaj też: PZL-24 – eksportowy myśliwiec II RP

Pierwszym, już powojennym zakupem sprzętu pancernego było 18 francuskich samochodów pancernych Peugeot 1918, które zamówiono jeszcze pod koniec wojny polsko-bolszewickiej. W 1924 roku rozpoczęto pierwsze, większe zakupy broni pancernej dla Wojska Polskiego na stopie pokojowej. Wtedy to zamówiono 6 czołgów dowodzenia Renault TSF i partię 135 półgąsienicowych podwozi Citroën-Kegresse B2 10CV, z których 90 przewidziano pod zabudowę nowego, rodzimego samochodu pancernego. W 1926 roku zbudowano dodatkowo kolejnych 27 czołgów lekkich Renault FT CWS z francuskich części i stali pancernej w Centralnych Warsztatach Samochodowych. Przeznaczono je na potrzeby szkolenia. Z kolei w latach 1929-1930 zakupiono ostatnie czołgi lekkie Renault FT w postaci kolejnych 35 egzemplarzy, w tym pięć zmodernizowanych Renault M26/27 i jeden Renault NC-27.

wz. 29 Ursus. Fot. SuperTank17/CC BY 3.0

Na podstawie zakupionych podwozi Citroën-Kegresse w latach 1925-1927 zaprojektowano nowy polski samochód pancerny wz. 28 (popularnie nazywany Citroën-Kegresse, w skrócie CK), który był oparty na spolonizowanej i uproszczonej konstrukcji francuskiego samochodu pancernego AMC M23. W latach 1927-1930 wyprodukowano w Centralnych Warsztatach Samochodowych i wprowadzono na wyposażenie Wojska Polskiego 90 egzemplarzy samochodów pancernych wz. 28.

Czytaj też: Protoplaści Kormorana. Minowce II RP

Wojsko Polskie weszło w lata 30., zaledwie dziesięć lat po odzyskaniu niepodległości, z własnymi, nowoczesnymi i prężnie rozwijającymi się wojskami pancernymi liczącymi 90 półgąsienicowych samochodów pancernych wz. 28 i 172 francuskimi czołgami lekkimi z rodziny Renault FT, co czyniło je wówczas jedną ze światowych potęg pancernych. W pierwszym dziesięcioleciu okresu powojennego udało się stopniowo wycofać dotychczas używane liczne typy samochodów pancernych i podnieść znacząco liczbę posiadanych czołgów lekkich. Okres ten był czasem opracowania nowych koncepcji wykorzystania czołgów i samochodów pancernych przede wszystkim w oparciu o doświadczenia Wielkiej Wojny. Na przełomie lat 20. i 30. nastąpił także intensywny rozwój konstrukcji pancernych na całym świecie, co dla Wojska Polskiego oznaczało konieczność kontynuowania dalszego procesu modernizacji technicznej i nabycia najnowocześniejszych konstrukcji. TK-3. Fot. Mateusz Zielonka/Defence24

Lata 30.

Jeszcze w 1929 roku Wojsko Polskie zdecydowało się na zakup 10 egzemplarzy niezwykle popularnych na świecie w tym czasie tankietek Vickers Carden-Loyd Mk VI do przeprowadzenia badań i testów tej konstrukcji. Docelowo zgodnie z ówczesnymi trendami światowymi i doświadczeniami z wojny polsko- bolszewickiej chciano wprowadzić do służby lekki czołg rozpoznawczy przeznaczony dla formacji kawaleryjskich. W związku z niezadowalającym zawieszeniem pojazdu zdecydowano się na opracowanie na jego podstawie własnej konstrukcji. W 1930 roku w wyniku prac nad udoskonaleniem konstrukcji Vickersa i dostosowaniem jej do polskich wymagań opracowano prototypy TK-1 i TK-2. Wskutek dalszego rozwoju rodzimej konstrukcji ostatecznie opracowano docelowy lekki czołg rozpoznawczy TK-3, który został w 1931 roku wdrożony do służby w Wojsku Polskim. Ostatecznie w latach 1931-1933 wyprodukowano w zakładach Ursus S.A. blisko 300 egzemplarzy TK-3, w tym 15 szkoleniowych z blach stalowych, które wykorzystano przy pracach nad ich dalszą modyfikacją.

Czytaj też: Polska armata 155 mm wz. 1940 – „protoplasta” Kraba

Jeszcze w 1929 roku z zakupem włoskiej licencji na produkcję samochodów ciężarowych zdecydowano się na opracowanie na tym podwoziu rodzimej konstrukcji ciężkiego samochodu pancernego, który otrzymał oznaczenie wz. 29. Mimo dobrego opancerzenia i uzbrojenia, ze względu na wady - takie jak niewystarczająca prędkość maksymalna i zwrotność, niewielka sprawność w terenie i wysoka sylwetka - zdecydowano się jedynie na wyprodukowanie niewielkiej partii tych wozów. W latach 1929-1931 w zakładach Ursus S.A. wyprodukowano jedynie 11 egzemplarzy wz. 29 Ursus.

Fot. Jonathan Cardy/CC BY-SA 3.0

Równolegle rozpoczęto prace nad pozyskaniem nowoczesnego czołgu lekkiego dla Wojska Polskiego w celu zastąpienia pokaźnej "floty" używanych czołgów Renault FT i po raz kolejny zwrócono się w tym celu do brytyjskiej firmy Vickers. W tym czasie kolejną niezwykle popularną konstrukcją tej spółki, kupowaną na całym świecie był czołg lekki Vickers E. W 1931 roku pomimo stwierdzenia licznych wad tej konstrukcji zdecydowano się na jej zakup w liczbie 38 egzemplarzy w wersji dwuwieżowej Typ A, uzbrojonej w dwa karabiny maszynowe oraz licencji na jej produkcję w kraju. Ostatecznie jednak zdecydowano się na opracowanie w kraju na podstawie Vickersa E własnego czołgu lekkiego. Zamówione czołgi dostarczono w latach 1932-1933, a w 1934 roku wprowadzono w nich dodatkowe ulepszenia. Zakupiono 22 dodatkowe pojedyncze wieże uzbrojone w armatę kal. 47 mm i karabiny maszynowe, które posłużyły do przebudowania analogicznej liczby egzemplarzy tych wozów do wersji Typ B. TKS. Fot. Mateusz Zielonka/Defence24

W 1933 roku zdecydowano się też na rozpoczęcie prac nad modyfikacją konstrukcji TK-3. Wynikiem tych działań było opracowanie nowego lekkiego czołgu rozpoznawczego TKF, który wyprodukowano jednak zaledwie w liczbie 18 egzemplarzy. Ostatecznie efektem prac rozwojowych TK-3 było powstanie zupełnie nowego czołgu - lekkiego TKS, który był dalece udoskonaloną konstrukcją bazującą na swoim pierwowzorze. W nowym wozie zmodyfikowano przednią część kadłuba, wzmocniono układ jezdny i opancerzenie oraz wymieniono instalację elektryczną i silnik, oraz zamontowano najnowszy polski wynalazek, który zdobył popularność na całym świecie — peryskop odwracalny Gundlacha. W latach 1934-1936 wyprodukowano w zakładach Ursus S.A. blisko 280 egzemplarzy TKS. Modernizacji uległ kształt przedniej części kadłuba, wymieniono silnik oraz dodano peryskop dla dowódcy, zmieniono opancerzenie, instalację elektryczną, ulepszono układ jezdny. wz. 34. Fot. Mateusz Zielonka/Defence24

W 1933 roku po pierwszych kilku latach doświadczeń z eksploatacji samochodów pancernych wz. 28 zdecydowano się na ich modernizację. Szybko okazało się, że napęd półgąsienicowy wcale nie zapewnia lepszych osiągów od napędu kołowego, a zmniejsza prędkość i zwrotność w terenie, a także wymaga częstych prac serwisowych i napraw. Zdecydowano się na przebudowę dotychczasowych 90 egzemplarzy wz. 28 na trakcję w pełni kołową poprzez usunięcie napędu półgąsienicowego z tylnej części wozu i montaż w jego miejsce klasycznej osi z dwoma kołami jezdnymi. Przebudowę wykonywano stopniowo w latach 1934-1938, co pozwoliło na znaczące podniesienie prędkości i manewrowości tych pojazdów, a także uprościło ich eksploatację. Fot. Mateusz Zielonka/Defence24

Ostatnią konstrukcją, która została opracowana, produkowana seryjnie i wdrożona do służby liniowej był polski czołg lekki 7TP. Konstrukcja ta była oparta na licencji brytyjskiego czołgu lekkie Vickers E, w którym w ramach modernizacji zdecydowano się na usunięcie najważniejszych wad, takich jak dość słabe uzbrojenie i pancerz oraz zawodny silnik. Prace nad 7TP trwały w latach 1934-1935. Zdecydowano się tu na nowatorskie zastosowanie silnika wysokoprężnego (7TP był drugą produkowaną seryjnie konstrukcją na świecie z takim rozwiązaniem) oraz dużej, dwuosobowej wieży uzbrojonej w nowoczesną armatę przeciwpancerną wz. 36 kal. 37 mm (obie konstrukcje opracowane zostały przez szwedzką firmę Bofors). W latach 1936-1939 wyprodukowano łącznie w Polskich Zakładach Inżynieryjnych ok. 134 egzemplarze 7TP.

Na progu wojny

Na początku 1939 roku w związku ze wzrostem zagrożenia wojennego spowodowanym pogorszeniem się stosunków dyplomatycznych z III Rzeszą zdecydowano się na podjęcie szybkich działań, które miały na celu podniesienie zdolności bojowych polskiej broni pancernej. Z powodu niewielkiej siły ognia lekkich czołgów rozpoznawczych TK-3 i TKS zdecydowano się na przeprowadzenie ich modernizacji polegającej na montażu nowoczesnego polskiego najcięższego karabinu maszynowego wz. 38 FK-A kal. 20 mm, który mógłby zwalczać skutecznie broń pancerną nieprzyjaciela. Początkowo planowano przezbroić w ten sposób nawet 1/3 posiadanych TK-3/TKS jednak ostatecznie plan z maja 1939 roku zakładał przezbrojenie 80 TKS i 70 TK-3. Do czasu wybuchu wojny udało się dokonać tego tylko na 24 egzemplarzach TKS... Renault R-35. Fot. Mircea87/CC BY-SA 3.0

Ze względu na niezadowalający poziom produkcji czołgów lekkich 7TP przy jednoczesnym bardzo dużym zapotrzebowaniu na nową konstrukcję zdecydowano się na posiłkowy zakup stosownego czołgu we Francji. Próby przeprowadzone w 1938 roku w Polsce z udziałem francuskiego czołgu lekkiego Renault R-35 nie wypadły jednak zadowalająco. Francuzi nie chcieli zgodzić się na sprzedaż swojego najnowocześniejszego czołgu średniego Somua S-35, w zamian oferując czołg lekki Hotchkiss H-35 i czołg średni Char D1, którymi polska strona nie była zainteresowana. Ostatecznie w kwietniu 1939 roku Wojsko Polskie zdecydowało się na zakup ok. 100 czołgów lekkich Renault R-35, które miały trafić na wyposażenie dwóch batalionów czołgów lekkich. Pierwsza partia 50 egzemplarzy dotarła do Polski w lipcu 1939 roku, a druga wyruszyła do Polski w przededniu wojny i została skierowana do Rumunii skąd w wyniku klęski wojny obronnej została odesłana do Tunezji, gdzie trafiła na wyposażenie francuskiej armii. Fot. Mateusz Zielonka/Defence24

Podsumowanie

Broń pancerna w II RP była zupełnie nowym rodzajem broni wojsk lądowych. Z tego powodu cały okres 20-lecia międzywojennego upłynął ma zdobywaniu doświadczeń i stopniowym doskonaleniu się polskich żołnierzy i oficerów we wszystkich zagadnieniach z nią związanych. Podobnie sytuacja kształtowała się na całym świecie. O ile lata 20. były stosunkowo spokojnym okresem, w którym eksploatowano przede wszystkim pamiętające pierwszą wojnę światową konstrukcje, to lata 30. przyniosły wielki wyścig pancernych zbrojeń, który ostatecznie wygrały dwa wrogie Polsce totalitaryzmy - III Rzesza i ZSRR. Polskie próby modernizacji technicznej broni pancernych w latach 30. udały się jedynie połowicznie.

Samochody pancerne wz. 34 były zaledwie usprawniającą modernizacją przestarzałej już technicznie konstrukcji z lat 20. i miały być planowo wycofane i zastąpione nową. Lekkie czołgi rozpoznawcze TK-3 i TKS stanowiły konieczny w pierwszej połowie lat 30. substytut lekkich czołgów, który umożliwił podłożenie podwalin pod dalszą rozbudowę tego rodzaju broni i jej rozwój w stronę bardziej zaawansowanych konstrukcji. Niestety oba te typy wozów do końca lat 30. stanowiły podstawowy i najliczniejszy rodzaj wozu bojowego WP, pomimo faktu, że były już wtedy przestarzałe.

Czołgi lekkie 7TP pomimo, że w chwili powstania stanowiły jedne z najnowocześniejszych i najbardziej nowatorskich projektów na świecie ze względu na niewielką liczbę wyprodukowanych egzemplarzy i brak faktycznego dalszego rozwijania tej konstrukcji nie mogły odegrać kluczowej roli w czasie walk w wojnie obronnej 1939 roku. Podobnie francuskie czołgi lekkie Renault R-35 dotarły do Polski zbyt późno aby móc zostać realnie wykorzystane w prowadzonych działaniach wojennych. Widoczne załamanie się programu modernizacji technicznej polskiej broni pancernej przyniosła druga połowa lat 30. W jej trakcie starano się opracować nowoczesne konstrukcje, ale problemem okazały się trudności technologiczne, brak wystarczających środków finansowych oraz nieskonkretyzowany program rozwoju tego rodzaju broni. Z tego powodu wiele projektów takich jak 4TP czy 10TP zostało zawieszonych jeszcze przed wojną, a sam jej wybuch przerwał wiele innych prowadzonych prac konstrukcyjnych.

W chwili wybuchu wojny obronnej 1939 roku w Wojsku Polskim znajdowało się łącznie 987 egzemplarzy różnego rodzaju wozów bojowych. Wśród można wymienić łącznie 312 czołgów lekkich (132 7TP, 102 Renault FT, 50 Renault R-35 i 38 Vickers E), 574 czołgów rozpoznawczych (ok. 294 TK-3 i 280 TKS) oraz 101 samochodów pancernych (90 wz. 34 i 11 wz. 29 Ursus). Tym samym Polska znajdowała się na 7 miejscu jeśli chodzi o liczbę sprzętu pancernego na świecie. Przed II RP plasowały się jedynie ZSRR z ok. 10 tys., Niemcy z ok. 3,5 tys., Francja z ok. 3,3 tys., Japonia z ok. 1,2 tys., Wielka Brytania z ok. 1,15 tys. i Włochy z ok. 1 tys. egzemplarzy wozów bojowych.

Powyższe opracowanie stanowi przegląd rozwoju broni pancernej w okresie II RP i poszczególnych konstrukcji. Jej udział w walkach w wojnie obronnej 1939 roku, jak i ewolucja koncepcji użycia broni pancernej stanowią temat na odrębne opracowanie.