06.02.2016

OFENSYWA W . PRZEŁOM W WOJNIE W SYRII?

Przebicie się przez syryjską armię rządową (SAA) do oblężonych od lipca 2012 Zary i w północnej części prowincji Aleppo może być punktem zwrotnym w wojnie domowej w Syrii. Istnieje jednak ryzyko, że ta sytuacja skłoni Turcję i Arabię Saudyjską do bezpośredniego włączenia się do wojny - pisze Witold Repetowicz.

Prowincja Aleppo ma szczególne znaczenie, można ją nawet nazwać „małą Syrią”. Mieszka tu 5 mln ludzi, czyli prawie 1/3 całej syryjskiej populacji, w tym przedstawiciele większości głównych grup etniczno-religijnych: Arabowie, Kurdowie, sunnici, szyici, chrześcijanie, alawici. Samo Aleppo jest największym miastem w Syrii i mimo wojny i podziału na 3 strefy kontroli (rządową, kurdyjską i rebeliancką) nie straciło swego gospodarczego znaczenia. Handel w północnej Syrii nie ustał i ciężarówki z Aleppo zaopatrywały nawet Qamiszlo.

Pół roku temu, zanim zaczęła się rosyjska interwencja w Syrii rządowa kontrola w prowincji Aleppo ograniczała się do centrum i zachodniej części miasta Aleppo i niewielkiego pasa łączącego tę prowincję z Hamą oraz dwóch oblężonych enklaw: Zahraa i Nubl oraz bazy Kweiris. Powodowało to spekulacje, że Assad, bojąc się odcięcia całkowicie wycofa się z tej prowincji. Sytuacja diametralnie zmieniła się po tym jak w wojnę zaangażowali się Rosjanie. Pierwszym poważnym sukcesem było odblokowanie bazy Kweiris, oblężonej przez Państwo Islamskie (Daesh). Fot. Berkaysnklf/Wikimedia Commons/ CC-BY-SA 3.0/[https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/deed.en]

Pozwoliło to SAA na przeprowadzenie ofensywy o ograniczonej skali w środkowym Aleppo, między miastami Al Bab i Deir Hafir. Jednocześnie SAA przejęła kontrolę nad większością południowo- zachodniej części prowincji (dystrykty Safira i Mt. Simeon). W tym samym czasie Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF), których trzonem jest kurdyjskie YPG, od dawna kontrolujące w prowincji Aleppo znajdujący się na wschodnim brzegu Eufratu kanton Kobane (dystrykt Ain al Arab) i znajdujący się w północno-zachodniej części kanton (dystrykt) Efrin, w ostatnich dniach grudnia przekroczyły Eufrat, zajmując tamę Tiszrin i kilka wiosek w dystrykcie Manbidż.

Jednak największe strategiczne znaczenie miała ofensywa SAA na Hardatnin i , przeprowadzona w pierwszych dniach lutego. Dzięki zdobyciu tych terenów SAA dotarła do odciętych od lipca 2012 r. szyickich miast Nubl i Zahraa, bronionych przez prorządowe siły ochotnicze (NDF). Nubl i Zahraa były otoczone od południa i od wschodu przez siły Ahrar al Sham i Jabhat al Nusra (Al Kaida), natomiast od północy i zachodu graniczą z kantonem Efrin kontrolowanym przez SDF/YPG. Jednak sam kanton Efrin też pozostawał zablokowany – od południa i wschodu przez islamistycznych rebeliantów, a od północy i zachodu – przez wrogą Kurdom Turcję. Efrin był regularnie atakowany przez Nusrę i Ahrar al Sham, wspierane przez Turcję, dążącą do likwidacji tego kantonu.

Sukces SAA całkowicie zmienił tę geografię wojenną, gdyż połączył nie tylko Zahraa i Nubl z innymi terenami kontrolowanymi przez SAA ale również kanton Efrin. Z drugiej strony odciął natomiast siły rebeliantów znajdujące się w północnym Aleppo od reszty sił rebelianckich w Syrii w tym w samym mieście. Chodzi o niewielki, lecz strategiczny skrawek dystryktu (o szerokości max. 10 km i długości ok. 20 km), wciśnięty między kanton Efrin (od zachodu), tereny kontrolowane przez Daesh od wschodu, a od południa tereny zdobyte ostatnio przez SAA. Od północy teren ten styka się z Turcją (kontrola nad kilkunastoma kilometrami granicy i przejściem granicznym Bab al Salama). Mapa sytuacji w Syrii na 1 lutego. Źródło: NordNordWest/Spesh531/Wikimedia Commons/CC BY SA 4.0/[https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0/]

Warto podkreślić, iż to właśnie stąd miała ruszyć ofensywa wspieranych przez Turcję i USA „umiarkowanych rebeliantów”, którzy mieli opanować kontrolowane przez Daesh tereny przygraniczne między Dżarabulusem i Mare oraz Azaz i stworzyć tam głośną „strefę wolną od Daesh”. Cały ten plan okazał się jednak fikcją, której celem było tylko niedopuszczenie do ofensywy YPG w tym rejonie.

Obecnie kontrola rebeliantów ogranicza się do trzech, odciętych od siebie, terenów. Po pierwsze jest to wspomniany wyżej skrawek dystryktu Azaz (główne miasta: Azaz, Mare i Tel Rifat), po drugie – wschodnia część miasta Aleppo i po trzecie – znajdujący się w zachodniej części prowincji dystrykt , wraz z miastem (tereny te przylegają do prowincji i podobnie jak ona są głównie kontrolowane przez Nusrę) oraz niewielkie terytorium na południowym – zachodzie prowincji.

W mieście Aleppo są trzy strefy kontroli – centrum i zachodnią część, a także lotnisko i wschodnie, przemysłowe przedmieścia kontroluje SAA, w północnym Aleppo znajduje się dzielnica Sheikh Maqsoud kontrolowana przez YPG, a wschodnie dzielnice kontrolowane są przez rebeliantów. Teoretycznie rebelianci w mieście Aleppo nie są oblężeni, ale pas przez nich kontrolowany w północnej części miasta, przechodzący między pozycjami YPG a SAA ma szerokość zaledwie 2-3 km, a kilka miesięcy temu YPG przejęło kontrolę nad jedyną drogą wylotową. SAA najprawdopodobniej domknie wkrótce oblężenie, a siły rządowe już wezwały mieszkańców wschodnich dzielnic do wyrzucenia rebeliantów. To właśnie kontrola nad miastem Aleppo i poszerzenie pasa kontroli między Nubl a miastem Aleppo staną się najprawdopodobniej celem działań zbrojnych SAA w najbliższych dniach.

Wszystko natomiast wskazuje na to, że w rejonie Azaz ruszy ofensywa YPG/SDF, być może wspierana przez rosyjskie lotnictwo. Sytuacja w tym rejonie jest bardzo delikatna, gdyż SDF w kantonach Kobane i Dżazire współpracuje ściśle z USA. Jednak Amerykanie nie wspierają YPG w Efrin, a kanton jest niemal otoczony przez wrogą mu Turcję, która grozi interwencją. W takiej sytuacji trudno się dziwić, że tamtejsze siły nie walczą z Assadem i Rosjanami, bo byłoby to dla nich samobójstwo. W obliczu agresji Ankary mogą natomiast być zmuszone do współpracy z koalicją rządowo-rosyjską, choć jeszcze niedawno w samym mieście Aleppo dochodziło do starć między YPG a SAA. Są już sygnały o walkach między YPG, a protureckimi dżihadystami w tym rejonie (baza lotnicza Minakh, Azaz i Deir Dżamal).

Poza Kurdami, SAA i rebeliantami w prowincji Aleppo pozostaje jeszcze strefa kontroli Daesh. Jest to środkowy odcinek północnej części prowincji, ciągnący się na zachód od Eufratu, aż do dystryktu Azaz. Głównymi miastami są tu 100-tysięczne Manbidż, a także mniejsze Al Bab i Deir Hafir. SDF/YPG od dawna planuje zdobycie Manbidż, od którego dzieli je zaledwie kilka kilometrów, lecz groźby Turcji wstrzymały ofensywę. Tymczasem ofensywa SAA w środkowym Aleppo spowodowała, że siły rządowe znajdują się zaledwie kilka kilometrów od miast Al Bab i Deir Hafir i około 30 km od pozycji SDF w tym rejonie.

Daesh wciąż ma tu połączenie z Raqqą ale właśnie ograniczone do tego niewielkiego odcinka oddzielającego SDF od SAA. Jeśli USA nie wesprą ofensywy SDF na Manbidż mimo gróźb Turcji, a w szczególności jeśli pozwolą Turcji zaatakować YPG kantonu Efrin walczące z protureckimi dżihadystami w Azaz, to przesądzi to wepchnięcie Kurdów w objęcia Rosji. YPG nie będzie bowiem miało wyjścia i będzie zmuszone współpracować z SAA i Rosją, z braku innego sojusznika. Warto dodać, że Rosjanie już dokonywali nalotów na Manbidż, a Amerykanie – nie.

Sytuacja będzie w szczególności napięta jeśli dojdzie do inwazji saudyjsko-tureckiej w Syrii. 5 lutego Arabia Saudyjska zapowiedziała swoją gotowość do interwencji w Syrii, formalnie przeciwko Daesh. Wkrótce do tej deklaracji przyłączył się Bahrajn, a Rosjanie podali że również Turcja zamierza wkroczyć do Syrii. Choć Ankara zaprzeczyła to warto przypomnieć, że Davatoglu wielokrotnie groził interwencją jeśli SDF/YPG będzie dążyło do połączenia kantonów Efrin i Kobane, co jest priorytetem dla Kurdów (chodzi o zajęcie terenów między Azaz a Dżarabulus).

Deklaracja saudyjska łączy się oczywiście z powodzeniem działań SAA, jak również SDF, w prowincji Aleppo. Kolejne sukcesy obu ofensyw oznaczają całkowite załamanie się planów saudyjskich i tureckich w Syrii. Dlatego Saudowie chcieliby przejąć kontrolę nad strefą Daesh. Nie chodzi tu o ofensywę militarną, istnieją bowiem wiarygodne sygnały, iż znaczna część struktur Daesh w Syrii gotowa jest do wypowiedzenia posłuszeństwa kalifatowi i przyjęcia bezpośredniego patronatu saudyjskiego.

Chodzi zatem o stworzenie syryjskiego „sunnilandu”, ciągnącego się od granicy z irackim Anbarem (jego pustynna część kontrolowana dziś przez Daesh i oddzielająca Arabię Saudyjską od Syrii mogłaby być równie łatwo przejęta przez Saudów) do granicy z Turcją. Oddziały Daesh w Syrii nie tylko nie byłyby przeciwnikiem w realizacji tego planu ale jego głównym filarem, a prawdziwym przeciwnikiem byłoby przede wszystkim SAA ale również SDF. Zarówno Saudowie jak i Turcy doskonale wiedzą jednak, że realizacja tego planu będzie niemożliwa bez wsparcia USA. Amerykanie stoją więc przed trudnym wyborem, gdyż stworzenie takiego „sunnilandu” byłoby korzystne geopolitycznie (połączenie Turcji z Półwyspem Arabskim w obliczu rosyjskiej blokady energetycznej).

Z drugiej jednak strony wrogość Turcji w stosunku do Kurdów w Syrii determinuje, że w tym scenariuszu YPG zawarłoby sojusz z Rosją i Assadem. To postawiłoby Amerykanów (i to w okresie przedwyborczym) w bardzo niezręcznej sytuacji. Wsparcie Turcji i ex-Daesh przeciw YPG, które teraz mają wsparcie USA w walce z Daesh jest scenariuszem zbyt absurdalnym, więc wykluczonym. Mimo to nie można wykluczyć, że Turcja i Arabia Saudyjska wkroczą do Syrii, na co liczy Rosja. W takim scenariuszu Moskwa oczywiście wesprze zarówno SAA jak i SDF w walce z Turcją i nie będzie to stanowiło złamania prawa międzynarodowego (naruszenie integralności Syrii). Nie ulega wątpliwości, że w takiej sytuacji Ankara będzie domagać się wsparcia NATO, choć z Paktu Północnoatlantyckiego nie wynika sojuszniczy obowiązek udzielenia pomocy w takiej sytuacji.