Agnieszka Kuczkiewicz-Fraś © Copyright by Kazimierz Michał Ujazdo
Total Page:16
File Type:pdf, Size:1020Kb
Projekt okładki: Igor Stanisławski Redakcja techniczna: Agnieszka Kuczkiewicz-Fraś © Copyright by Kazimierz Michał Ujazdowski, 2015 Wydanie II rozszerzone ISBN 978 -83 -64753 -27 -5 Ośrodek Myśli Politycznej www.omp.org.pl e-mail: [email protected] SPIS TREŚCI Piotr Zaremba, Wprowadzenie . 7 Re forma konstytucji albo słabość państwa Na drodze do rewizji ustroju . 15 Fałszywy kompromis, czyli o słabości parlamentarnego projektu konstytucji . 25 Konserwatyści wobec konstytucji . 29 Czas na zmianę konstytucji . 45 IV RP bez konkurencji . 51 Efektywność rządu albo kryzys legislacji . 57 O prymacie konstytucji i panowaniu nad swoim losem . 75 Reforma konstytucji albo słabość państwa . 81 Pakiet demokratyczny przeciw monopolowi PO . 87 Tak dla referendum . 91 Po pierwsze instytucje Dobry i sprawny rząd . 97 Prawdziwa batalia o kształt państwa . 109 Nie wolno zgodzić się na kompromis . 115 Sejm w państwie prawników, czyli jak nie wylać dziecka z kąpielą . 119 Naprawa sądownictwa . 133 Trzecia władza ponad państwem . 141 Adwokaci – egoizm bez misji . 147 Prawo do kary . 153 Bierność wraca . 159 Prokuratura poza państwem . 165 Nowy despotyzm . 169 Pamięć i przyszłość Państwowiec osobliwy . 175 Dziedzictwo Ruchu Młodej Polski . 187 Francuskie fascynacje . 199 Kościół, liberałowie i polski kapitalizm . 205 Wierność i wolność . 211 Tolerancja to za mało . 217 Odzyskać pamięć . 221 Polityka historyczna i jej wrogowie . 227 Fałszywa droga do pojednania . 233 Pamięć i przyszłość . 239 I Sienkiewicz, i Gombrowicz . 243 Miejsce kultury w polskiej polityce zagranicznej . 247 Kultura naszą racją stanu . 255 Alfabet pominiętych . 261 Polska myśl budująca jedność . 267 Ufać sobie i Europie Innowacje traktatu lizbońskiego: realność czy fikcja . 275 Ufać sobie i Europie . 281 Konserwatyści wobec integracji europejskiej . 285 Europa Środkowo-Wschodnia musi stanąć na nogach . 289 Indeks . 293 PIOTR ZAREMBA Wprowadzenie Przed II wojną światową większość czołowych polityków polskich broniła swoich racji równie zręcznie na piśmie, co w publicznych wystąpieniach. Niektórzy przeszli do historii jako najważniejsi polityczni publicyści (Roman Dmowski), podczas gdy inni byli „tylko” błyskotliwymi eseistami (Józef Piłsudski). Wielu łączyło zawód posła z zawodem dziennika- rza. Z dziejów II RP wyłania się galeria politykujących re- daktorów naczelnych – od socjalistów Mieczysława Nie- działkowskiego i Kazimierza Pużaka po arcykonserwatystę Stanisława Cata-Mackiewicza. W dzisiejszych czasach ta dwoistość nie jest już tak oczywista. W starszym pokoleniu, zwłaszcza wśród liderów demokratycznej opozycji, wielu broniło jeszcze swoich racji także tekstami publicystycznymi, ale nie zawsze wytrwali przy tej formie aktywności po roku 1989. Tym bardziej do- tyczy to ich następców, którym wystarczy często umiejęt- ność lapidarnego i mocnego wypowiadania się przed telewi- zyjnymi kamerami. Jeśli już powstają teksty premierów i liderów partii, bywają one dziełami zbiorowymi marketingowców, tak jak i ich przemówienia. Dodajmy, że umiejętność kreślenia da- lekosiężnych celów, wchodzenia w nie tylko doraźne spory z reprezentantami innych kierunków myślenia, zajmowania się metapolityką, nie jest dziś najbardziej pożądaną cnotą posła, senatora, ministra czy partyjnego działacza. Można zaryzykować twierdzenie, że większość się bez niej obywa. 8 PIOTR ZAREMBA , WPROWADZENIE Tym ciekawsze jest spotkanie z politykiem, który się tej zdolności nie wyzbył. Który pielęgnuje ją w sobie we wszystkich możliwych odmianach: od poważnych artyku- łów w teoretycznych kwartalnikach po polemiczne okruszki na internetowym blogu. I co więcej, który nie tylko dawał wyraz swoim poglądom, ale wyrył istotne piętno na wielu fundamentalnych debatach ostatnich dwudziestu kilku lat III Rzeczpospolitej. Nieraz nie mniej istotne piętno niż ci, którzy publicystyką, komentowaniem rzeczywistości zajmu- ją się jako swoim głównym zawodem. Ten przegląd wybra- nych tekstów Kazimierza Michała Ujazdowskiego pozwala nam się o tym odkryciu przekonać. Jest on bez wątpienia jednym z tych polityków, którzy szczególnie dbają o swój rozwój intelektualny. Wystarczy wspomnieć, że będąc wieloletnim wykładowcą szkół wyż- szych, w zeszłym roku doczekał się habilitacji, wydając cie- kawą pracę na temat ustroju V Republiki Francuskiej, jego ideowej genezy i ewolucji. Także i w tekstach tutaj pomiesz- czonych ujawnia się niejeden raz jego pasja badacza. Teksty podsumowujące rozwój sądownictwa w III RP, albo bardzo gorzki rozrachunek z dorobkiem polskiej adwokatury, mają w sobie coś z małego historycznego studium. Ale to zarazem coś więcej, bo przecież nie wystarczy znać fakty, czy nawet nienagannie opisywać procesy, aby uprawiać ten rodzaj publicystyki. Kazimierz Ujazdowski ma poglądy, co na polskiej scenie politycznej nie jest wbrew pozorom takie powszechne i oczywiste. Wie, czego oczekuje od polskiej polityki, polskiego państwa, czasem od polskiego narodu, od Kościoła katolickiego czy od Unii Europejskiej. Umie tych swoich przekonań z pasją bronić i ze swadą do- wodzić. Był zawsze politykiem szczególnym. Rocznik 1964, w czasach schyłkowego PRL wychowanek rozmiłowanego w teoretycznych debatach, pod wieloma względami prze- cierającego nowe szlaki Ruchu Młodej Polski, był może le- piej niż inni przygotowany do politycznych i ustrojowych PIOTR ZAREMBA , WPROWADZENIE 9 poszukiwań. To nadało mu zresztą piętno pewnej niejedno- znaczności. Brała się ona najczęściej z tego, że nie chciał się naginać do politycznych poprawności. W Unii Demokra- tycznej reprezentował pobuntowanych konserwatystów. Potem nie chciał się godzić na nieco papierowy, wykoncy- powany konserwatyzm swego pierwszego mistrza Aleksan- dra Halla, nazbyt miękki wobec przesądów liberalnego ma- instreamu. Był wyrazistym katolikiem, ale przecież nie do końca w ZChN-owskim duchu. Chciał jedności w ramach AWS, ale zarzucał tej formacji duchowy marazm i najróż- niejsze patologie. W jednym z artykułów w niniejszym zbiorze daje wyraz sympatii dla jednego ze swoich ulubionych bohaterów, przedwojennego konserwatysty Adolfa Bocheńskiego. On także nie do końca chciał się wpasować w jakikolwiek kanon myślenia, a przy tym był zdolny do zasadniczych rewizji własnych przekonań, kiedy nie pasowały do rzeczywistości. Zarazem pewne cechy myślenia Ujazdowskiego pozo- stały niezmienne. W kolejnych prawicowych formacjach zmierzał w pewnym określonym kierunku. Od salonowego konserwatyzmu, wymyślanego przez ludzi opozycji jeszcze w latach 80., do realnego konserwatyzmu zwykłych ludzi, którzy na początku lat 90. chcieli po prostu tradycyjnej, patriotycznej i antykomunistycznej Polski, opartej na pro- stych wartościach. Stąd brak obawy przed współpracą z demonizowanymi przez media ludźmi ZChN, stąd również stosunkowo szybkie zrozumienie z Jarosławem Kaczyńskim, który próbował te emocje skanalizować w może najbardziej dojrzałym prawicowym politycznym projekcie tamtych czasów. Z prezesem Porozumienia Centrum połączyła Ujazdow- skiego także skłonność do stawiania przed polskim państwem i polską prawicą zadania podstawowego: prowadzenia poli- tyki ambitnej. W zgodzie na minimalizm, na dostosowanie się do reguł narzuconych przez innych, w pokusach, aby budować na korzeniu peerelowskich nawyków i obyczajów, 10 PIOTR ZAREMBA , WPROWADZENIE Kaczyński i Ujazdowski upatrywali śmiertelne niebezpie- czeństwo. Stąd ich odrzucenie reguł rządzących AWS-em, potem zaś partyjne spotkanie na początku lat 2000., w ra- mach PiS. I stąd definitywna współpraca dzisiaj. Ambitnej polityce państwowej poświęcona jest znaczna część artykułów zebranych w tej książce. Czasem Ujazdow- ski pojmował ją inaczej niż PC – przywiązując większą wagę do decentralizacji czy szukając w konstytucyjnych zapisach ochrony interesów przedsiębiorców albo podatników. Wspólna była za to zawsze obawa przed przekształceniem Polski w federację korporacyjnych instytucji – to może na- wet główny temat tego cyklu. Prawnik Ujazdowski pisał przez lata spokojnym języ- kiem spójną i konsekwentną przestrogę przeciw „państwu prawników” – wpisując się w wielką, w gruncie rzeczy ogól- noświatową debatę, ale nie tracąc ani przez moment z pola widzenia specyficznego, polskiego, czasem także, jak w roz- ważaniach o weryfikacji sędziów czy o lustracji, postpeere- lowskiego kontekstu. Część jego sporów z prawnikami to spory o zasady, cza- sem fundamentalne, jak wtedy, kiedy przypominając, że ce- lem kodeksowej kary jest „przywrócenie sprawiedliwości” a nie tylko resocjalizacja przestępcy, dotyka już wręcz filo- zoficznych dylematów stających przed każdą ludzką zbio- rowością. Część to spór o granice władzy i o naturę demo- kratycznej legitymacji, także o skuteczność i efektywność systemu krojonego nie pod wspólny pożytek, a pod wygodę tego czy innego środowiska. Prowadząc o to boje przez lata, na papierze równie twardo jak w rzeczywistej polityce, Ujazdowski dotykał w moim przekonaniu jednego z najważ- niejszych problemów i największych słabości naszej ustro- jowej transformacji. Ale to naturalnie nie jedyny przedmiot jego publicy- stycznej pasji. W trzech uwiecznionych tutaj tematycznych segmentach okazał się bez mała prekursorem. Po pierwsze jako jeden z twórców, rzeczników i jako minister kultury PIOTR ZAREMBA , WPROWADZENIE 11 wykonawca tak zwanej polityki historycznej. Mało który polityk poświęcił jej tak wiele uwagi, ale też mało który poli- tyk prawicy umiał ją objaśniać ludziom spoza własnego obo- zu ideowego. Tłumaczyć jej sens i potrzebę językiem warto- ści uniwersalnych, a nie patriotycznych zaklęć. Taki typ perswazji był bardzo trudny do odparcia,