Ziemia Lubliniecka magazyn społeczno-kulturalny

EGZEMPLARZ BEZPŁATNY GAZETA POWIATOWA ISSN 1641-1935 nr 2/2014 (120)

Edward Przebieracz Ziemia Lubliniecka

Ziemio!

Dobrze mi tu być pod natryskiem kłosów zmyć wielkomiejski blichtr.

Kiedy Cię widzę nad moim sercem latają jaskółki, bo jesteś żywą szatą Boga.

Gdybym serce od Ciebie odwrócił niechaj się stanę słupem soli. fot: Paweł Golan, laureat Konkursu Fotograficznego Fotografówdla Amatorów zorganizowanego 2013 przez Starostwo PowiatoweLublińcu w Śladami historii Kamień Śląski i ród Odrowążów

Oprócz rodziny Odrowążów, ważna rolę w dziejach Ka- mienia Śląskiego odegrały rodziny Strzałów, Larischów i Strachwitzów. Dbały one przede wszystkim o rozwój posiadłości w Kamieniu Ślą- skim i o utrzymanie tutej- szego zamku, który z cza- sem przybrał kształt i funk- cje pałacową. Ważnym centrum spo- łeczno-gospodarczym i kul- turowym Kamienia Śląskie- go był w przeszłości tutejszy zamek. Jego życie koncen- trowało się najpierw wokół rodzin rycerskich, a nieco Pałac w Kamieniu Śląskim później wokół kolejnych ro- dów szlacheckich. One peł- W niedalekiej odległości od Lublińca (ok. 50 km), w są- niły rolę mecenasów kultu- siadującym z naszą Ziemią Lubliniecką powiatem Strzel- ry i dawały utrzymanie wie- ce Opolskie, na trasie do Opola, leży miejscowość Ka- lu rodzinom. Szczególną rolę mień Śląski, którego historia i pałac są warte poznania odegrały rodziny: Ordową- i odwiedzenia. żów, Strzałów, Larischów Pałac najbardziej dramatyczny okres przechodził po II i Strachwitzów. wojnie światowej. Początkowo, w styczniu 1945r., utwo- Przez długie wieki Kamień rzono w nim szpital wojskowy, następnie pałac splądro- Śląski znany był jako siedzi- wano, a kaplicę św. Jacka wypalono. Po 1945r. utworzono ba wielkich rodów rycerskich dom dziecka. W latach 50-tych przemurowano go, na po- i szlacheckich. W piękną hi- trzeby wojsk sowieckich stacjonujących na pobliskim lot- storię miejscowości znacząco nisku. Sowieci splądrowali i rozszabrowali pałac, niszcząc wpisał się rok 1594 – rok ka- i wywożąc wszystko, co miało jakąkolwiek wartość, a ma- nonizacji św. Jacka. Od tego ju 1970 r. pałac podpalono. W latach 80-tych podjęto nie- czasu widać wyraźny rozwój udolną próbę odbudowy oficyny. W roku 1990 pałac prze- jego kultu w miejscu naro- kazano diecezji opolskiej i za sprawą biskupa Alfonsa Nos- dzin. Początkowo skupiał się sola podjęto odbudowę ruiny. W ciągu 4 lat odbudowano on w kościele parafialnym, zabytkową architekturę pałacu, odrestaurowano wieżę, nad którym pieczę sprawo- Witraż przedstawiający postać salę balową i kaplicę, wyremontowano oficynę i budynki wali dominikanie. Dopie- św. Jacka w kościele gospodarcze z przeznaczeniem na lożę turystyczno-noc- ro jednak przebudowanie pw. Św. St. Kostki w Lublińcu legową. W dniu 14 stycznia 1994 r. poświęcono uroczyście historycznej komnaty na- kaplicę św. Jacka, a obiekt oddano do użytku. Udało się rodzin św. Jacka w kaplicę uratować cenny skarb dziedzictwa kulturowego na Śląsku sprawiło, że do Kamienia Opolskim. Śląskiego zaczęło przyby- wać coraz więcej czcicieli Kamień Śląski – zarys naszego Świętego. Właści- historii miejscowości ciele zamku zawarli umo- wę z prowincjałem domi- Kamień Śląski to miejscowość położona niedaleko Opo- nikanów z Opola, na mocy la. Jest ona znana i chętnie odwiedzana nie tylko przez której zakonnicy zobowią- mieszkańców Śląska, ale także przez licznych gości z całego zali się do duszpasterskiej świata. Zasłynęła przede wszystkim jako miejsce urodzenia opieki nad tym miejscem. św. Jacka, bł. Czesława i bł. Bronisławy. O szczególnej roli Linia kamieńskich Od- Kamienia Śląskiego w dziejach Śląska Opolskiego decydują rowążów, z których wywo- także inne czynniki o charakterze historycznym i kultu- dzi się św. Jacek, wymar- rowym. Pierwsze udokumentowane wzmianki o Kamieniu ła w XVI w., a Kamień Ślą- Śląskim pochodzą z początku XII w. Był to wówczas silny ski i jego okolice, w wyniku gród rycerski należący do słynnej w Europie rodziny Odro- dziedziczenia i koligacji ro- wążów. W 1104 r., według przekazu „Kroniki Polskiej” Galla dzinnych, przechodziły w rę- Anonima, miał tu przebywać książę Bolesław Krzywousty. ce kolejnych rodów śląskich.

2 Ziemia Lubliniecka • nr 2/2014 Herb rodu Odrowąż – opis Srebrna figura heraldyczna umieszczona na czerwo- Spis treści nej tarczy. W klejnocie znajduje się siedem piór pawich (w niektórych przedstawieniach umieszczanych w dwóch rzędach), na nich w poprzek umieszczona ta sama figura Kamień Śląski i ród Odrowążów 2 heraldyczna. Herb Odrowąż pochodzenia czeskiego, zna- ny od średniowiecza i w Polsce, według legendy zarówno Sylwetka Barbary Padło 4 czeskiej jak i polskiej, został nadany rycerzowi morawskie- mu, który walcząc z poganami, jednemu z nich oderwał O potrzebnej książce o Lisowicach 4 ręka wąsy razem z kawałkiem twarzy. Na pamiątkę tego czynu otrzymał herb z figurą heraldyczną wąsów za strza- Nasza Ziemia Album łą i nazwę Odrzywąs, która zmieniona została z czasem promujący Gminę 5 na Odrowąż. Według tej legendy Odrowążowie przyby- li do Polski w orszaku księżnej Dąbrówki (Dobrawy)- żo- Piewca przyrody: ny Mieszka I. W późniejszych czasach ponad pięćdziesiąt Jan Nikodem Jaroń (1881–1922) 6 rodów polskich posiadało ten herb.

Święty Jacek z rodu Odrowążów Historia pewnego mostu 7

Święty Jacek, na Zachodzie znany pod imieniem Hia- Rok 2014 – rokiem rocznic cynt, urodził się około 1200 roku w Kamieniu Śląskim i,we- i tragicznych wspomnień 8 dług tradycji, był bliskim krewnym bł. Czesława. Do rodu Odrowążów należał też biskup krakowski Iwon Odrowąż, Wielkie wyróżnienie dla Jana Myrcika 10 który należał do wybitnych postaci ówczesnego ducho- wieństwa polskiego. Kształcił się w znakomitych uczel- Bajanie o Ostrowie i 10 niach Paryża i Bolonii, jego kolegą ze studiów był później- szy papież Grzegorz IX. Garnizon żołnierzy pruskich Jacek i Czasław Odrowążowie byli współpracownikami w Lublińcu w latach 1866–1871 11 biskupa Iwona. Biskup mianował Jacka kanonikiem kate- dralnym w Krakowie, a następnie wysłał go na kilkulet- 10 Lat „Święta Kwitnącego nie studia do Krakowa, gdzie kapłan Jacek miał wyróżniać Różanecznika”w gminie Kochanowice 14 się swoją wiedzą i surowością życia. Biskup w roku 1220 spotkał się ze św. Dominikiem, założycielem sławnego już Lublinieckie młyny 16 zakonu, prosząc go o przysłanie do Polski dominikanów. Święty odpowiedział, że chętnie przyjmie Polaków do za- Rzemiosła branży skórzanej konu. Na wstąpienie zdecydowali się Jacek i Czesław (24 lutego 1221 r.), którzy otrzymali w Rzymie z rąk św. Do- w Lublińcu i okolicy od 1962 roku 18 minika zakonne habity. Następca św. Dominika w roku 1221 wysłał obu Pola- Ogrody Boga w Lublińcu 20 ków do Polski, aby tam zakładali klasztory. Dominikanie przybyli do Polski w roku 1222. W Krakowie biskup Iwon Wiersze przebrane 21 przekazał im kościół parafialny Świętej Trójcy. Czesław, w latach 1233–1236, założył klasztor w Pradze i we Wro- Tablice pamiątkowe Ziemi Lublinieckiej (I) 22 cławiu. Zakon kaznodziejski rozwijał się prężnie dzię- ki silnej osobowości ojca Jacka. Dzięki jego działalności wczoraj i dziś 24 powstały klasztory w Gdańsku, Elblągu, Toruniu, Rydze, Dorpacie, Królewcu, Kijowie, Haliczu. Od lat 40. XIII wieku Jacek osiadł na stale w Krakowie. Ziemia Lubliniecka – Magazyn Społeczno-Kulturalny Był ideałem zakonnika. Wrażliwy na potrzeby bliźnich, Wydawca: Powiat Lubliniecki na nędzę ludzką: moralną i materialną. Jacek odszedł Redaktor naczelny: Bogusław Hrycyk; pismo redagowa- do Pana w opinii świętości w Krakowie 15 sierpnia 1257. ne przez Kolegium Redakcyjne w składzie: Kazimierz Bro- Jego grób znajduje się w dominikańskim kościele Świętej mer, Krzysztof Kanclerz, Marzena Koza, Andrzej Musioł, Trójcy w Krakowie. Wojciech Poznański, Edward Przebieracz, Sebastian Ziółek Papież Klemens VII pozwolił w roku 1427 na oddanie Adres Redakcji: Starostwo Powiatowe w Lublińcu, ul. Pade- czci Jackowi w polskich klasztorach dominikańskich. Ka- rewskiego 7, tel. (34) 35-10-500, wew. 601, e-mail: gaze- nonizował naszego Patrona w roku 1594 papież Klemens [email protected] VIII. Obchód ku czci św. Jacka przypada na dzień 17 sierp- Nakład: 3000 egz. nia. Święty Jacek jest głównym patronem metropolii gór- Skład i druk: Drukarnia Sil-Veg-Druk; www.svd.pl; tel.: 34 nośląskiej oraz miasta Krakowa. 356 29 61 W ikonografii św. Jacek występuje ubrany w habit do- minikański i czarny płaszcz z kapturem, trzyma w rekach Materiały do gazety przyjmowane są w siedzibie Starostwa monstrancję z Najświętszym Sakramentem, posążek Naj- Powiatowego w Lublińcu, pokój 21. Redakcja nie zwraca ma- świętszej Maryi Panny i księgę. W tradycyjnej kulturze teriałów niezamówionych. Zastrzega sobie także prawo ich dzień św. Jacka był świętem pasterskim na Podhalu i Spiszu. skracania. Nieprzyjmowane są artykuły niepodpisane. Re- Bogusław Hrycyk dakcja nie odpowiada za treść artykułów.

Ziemia Lubliniecka • nr 2/2014 3 LUDZIE NASZEJ ZIEMI Sylwetka Barbary Padło zasłużonej i długoletniej nauczycielki naszych dzieci i młodzieży – krótki rys życia i pracy zawodowej

rodziła się w Radomyślu Wielkim, koło Mielca, 29.8.1917 r. Po zakończeniu II wojny Uw rodzinie wielodzietnej. Ojciec był urzędnikiem pań- światowej, tj. 1.5.1945 roku, stwowym. Po otrzymaniu pracy w Urzędzie Miasta, w Lesku, rozpoczęła pracę w Szkole państwo Padło zamieszkali w tej miejscowości. Po ciężkiej Podstawowej w Lublińcu, chorobie ojciec zmarł w młodym wieku (46 lat), osieroca- gdzie pracowała do czasu jąc pięcioro dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym. Wy- ukończenia studiów wyższych w Łodzi, na kierunku biolo- chowywała je matka, w bardzo trudnych warunkach, z nie- gicznym, tzn. do 1.9.1963 r. Później podjęła pracę z Zespole wielką pomocą dziadków. Szkół w Lublińcu, w Liceum Ogólnokształcącym im. Adama Po kilku latach przenieśli się do rodzinnej miejscowo- Mickiewicza, ucząc biologii aż do 1983 roku. ści rodziców, tj. do Żabna, gdzie Barbara ukończyła Szkołę Po zmianie miejsca zamieszkania, przejścia w rodzinne Podstawową, a w Tarnowie 5-letnie Seminarium Nauczy- strony, tj. do Tarnowa, aby uzyskać pełną emeryturę przez cielskie, ze zdaną maturą w 1936 roku. Po maturze emigro- dwa lata, od 1983 do 1985 roku, uczyła w Szkole Podstawo- wała za chlebem, w poszukiwaniu pracy i źródłem utrzy- wej im. Orląt Lwowskich w Tarnowie. mania rodziny, na kresy wschodnie Polski. Pracowała tam W 1985 roku przeszła na zasłużoną emeryturę. w miejscowościach Moczul i Remel, w okręgu brzeskim, Całe życie poświeciła pracy dydaktycznej, wychowawczej w bardzo trudnych i prymitywnych warunkach, dochodząc i społecznej, przygotowując uczniów do studiów z medycy- nawet 3 km do szkoły. Uczyła analfabetów oraz prowadzi- ny, stomatologii, farmacji, weterynarii, rolnictwa i biologii. ła kursy dla przedpoborowych i poborowych, za co została Za swoją wzorową pracę była wielokrotnie wyróżniana, wyróżniona podziękowaniami. nagradzana oraz odznaczana, m.in. Złotym Krzyżem Za- W 1939 roku, w czasie wakacji, przebywała w domu ro- sługi oraz Krzyżem Kawalerskim. dzinnym w Żabnie na urlopie, gdzie zastała ją wojna. Przez Uczniowie i społeczeństwo Lublińca z życzliwością i po- okres wojny wykonywała różne prace, aby przetrwać ciężkie dziwem wspominają Jej Osobę. czasy i pomóc rodzinie, między innymi w handlu. Bogusław Hrycyk Potrzebna książka o Lisowicach

ędąc na promocji opracowanej przeze mnie książki i dla ziemi, na której żyją. B„SANTO SUBITO. Ziemia Lubliniecka świętemu Jano- Marian Mańka i Renata wi Pawłowi II” w Bibliotece Publicznej w Lisowicach 22 V Piosek, którą osobiście mia- 2014 otrzymałem w prezencie od jednego ze współautorów łem zaszczyt poznać wspo- lublinieckiej publikacji papieskiej – Mariana Mańki – książ- mnianego dnia promocji kę pt. „LISOWICE. Historia i współczesność”. SANTO SUBITO, niewątpli- Marian Mańka właśnie, i Renata Piosek, to autorzy pierw- wie należą do grona lisowic- szej książki opisującej dzieje wioski Lisowice, jej tradycje kich indywidualności, którym i ludzi w niej mieszkających na przestrzeni wieków. Książ- na sercu leży dobro, rozwój ka, wydana w 2010 przez Stowarzyszenie Rozwoju Sołec- i promocja miejscowej, ślą- twa Lisowice, zawiera następujące rozdziały: Wstęp, Kalen- skiej ziemi. Przykładem tego darium, Życie religijne, Na przestrzeni wieków, Grupy działa- pozytywnego działania jest jące w Parafii, Szkolnictwo w Lisowicach, Ciekawe biografie, zresztą także udział Maria- Obrzędy i obyczaje, Przysłowia i przywiarki, Lisowickie krzy- na Mańki, jako jednego z 58 że i kapliczki, Wykopaliska. współautorów, we wspomnia- Autorzy książki wykonali żmudną, iście benedyktyńską nej lublinieckiej książce pa- pracę, by jak najbardziej profesjonalnie zaprezentować za- pieskiej. równo dzieje jak i dzień dzisiejszy swojej wioski. I trzeba Inne podstawowe dane przyznać, że ambitnemu zadaniu podołali na piątkę. Ana- o książce: format B5, stron liza zamieszczonej na końcu książki Bibliografii wskazuje 112, okładka twarda do jak różnorodnych źródeł sięgali Autorzy, by swoją „małą UWAGA! Dla 2 czytelników tego nr „Ziemi Lubliniec- Ojczyznę” opisać ze wszech miar prawdziwie i obiektywnie. kiej”, którzy, powołując się na ten artykuł, jak najszybciej Odnotować należy pojawienie się tej publikacji, nawet skontaktują się (osobiście, telefonicznie lub e-mailowo) po kilku latach od wydania, z tego choćby względu, że dzia- z biblioteką w Lisowicach, mamy w prezencie książkę „LI- łającym często w cieniu animatorom lokalnej kultury nale- SOWICE. Historia i współczesność”. Książka do odebrania ży się publiczny aplauz. Promować należy ludzi wielkiego w tejże bibliotece. serca i zapału, którzy nie szczędzą czasu i sił, a niejedno- Edward Przebieracz krotnie i pieniędzy, by coś pozytywnego stworzyć na ziemi, Lubliniec, 24 V 2014

4 Ziemia Lubliniecka • nr 2/2014 Nasza Ziemia Album promujący Gminę Kochanowice

listopadzie 2013 Gmin- kochanowicki mogą bowiem wiele z jego lek- Wna Biblioteka Publiczna tury i wydania zaczerpnąć, skorzystać dla w Kochanowicach zakończy- siebie. Wójt Gminy Kochanowice Ireneusz ła realizację zadania promu- Czech może być dumny, że przyłożył rękę jącego gminę Kochanowi- do publikacji, w której udało się w pełni od- ce poprzez wydanie albumu zwierciedlić walory gminy, pokazać zarówno pod tytułem: „NASZA ZIE- piękno przyrody jak i architektury. Co waż- MIA. Kochanowice, , ne: nie tuszując przy tym miejsc i obiektów , Jawornica, Ostrów, dzisiaj prezentujących się niezbyt okazale Lubockie, , Har- (np. w Kochanowicach: nieczynny budynek bułtowice, Pawełki”. W pu- dworca, dawna inspektorówka przy dworze). blikacji tej, na 80. kredowych Jedyną uwagę krytyczną, jaką mogę mieć stronach formatu A4, oprócz do omawianej pozycji to zbyt mała czcionka fotografii, zamieszczono opis materiału literackiego, pod opisami zdjęć, gminy oraz wiersze chwa- wierszy. Tym bardziej, że miejsca na większe lące uroki poszczególnych pismo jest sporo. Myślę, że w tym przypadku miejscowości Ziemi Kocha- nie tylko starsze osoby zgodzą się ze mną. nowickiej. W pracę nad wy- Ale to już naprawdę czepianie się szcze- daniem książki zaangażowa- gółów. Można powiedzieć: szukanie z lupą, ło się również 15 członków by jakiś mankament wskazać. Stowarzyszenia Miłośników A na koniec mini-konkurs. Gminy Kochanowice. Wydaw- Dzięki uprzejmości wydawcy dysponuję – nictwo zostało przekazane w celach promocyjnych – dwoma egzempla- bezpłatnie do gmin i biblio- rzami albumu „Nasza Ziemia”. Otrzymają tek „Spichlerza”, pozostałe go dwie pierwsze osoby, które odpowiedzą egzemplarze zostały wykorzystane w celach promocyjnych prawidłowo na pytanie: gminy. Projekt współfinansowany był ze środków Unii Euro- Pod jakim wezwaniem jest drewniany kościół w Pawełkach? pejskiej w ramach działania 413 „Wdrażanie lokalnych stra- i przedzwonią do mnie – autora tego artykułu: 882– tegii rozwoju” dla działania „Małe Projekty” objętego Pro- 197–725. gramem Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007–2013. Imię, nazwisko oraz miejscowość osoby obdarowanej al- Koordynatorem projektu była dyrektor Gminnej Biblioteki bumem zostaną zamieszczone na prowadzonym przeze mnie Publicznej w Kochanowicach Maria Hadzik. blogu literackim: przebieracz.bloog.pl podstrona „Artyku- Nad publikacją tą, której wydawcą jest Gminna Biblio- ły”, gdzie także niniejszy artykuł zostanie opublikowany. teka Publiczna w Kochanowicach, nie można przejść obo- Edward Przebieracz jętnie. Album, wydany w oprawie szytej, twardej, w nakła- Lubliniec, 16 IV 2014 dzie 500 egzemplarzy, sprawia bardzo korzystne wrażenie pod każdym względem. Wspaniałe, profesjonalne fotografie obiektów i miejsc gminy Kochanowice, w bardzo dobrej rozdzielczości i ory- ginalnym ujęciu tematu (z tzw. lotu ptaka) to zasługa Se- bastiana Romankiewicza. Autorką tekstu w albumie jest wielce zasłużona dla po- pularyzacji Ziemi Kochanowickiej, autorka monografiiK o- chanowic pt. „Między prawdą a legendą”: Maria Hoffmann. Publikację ubogacają rymowane wiersze autorstwa Ma- rii Dziuk. Każda prezentowana w opracowaniu miejsco- wość zachwalana jest poetycko. To bardzo ciekawy zabieg edytorski: zdjęcia i informacje dotyczące poszczególnych miejsc i miejscowości regionu uzupełnić, a zarazem wzboga- cić, dzięki zastosowaniu warstwy poetyckiej. A jest to war- stwa zsynchronizowana z koncepcją publikacji, czyli poezja o charakterze dokumentalnym, zakrapiana klimatem siel- skim, wiejskim, anielskim. Ktoś powie, że zawiesiłem aureolę nad albumem kocha- nowickim. Istotnie, tak jest. Ta pozycja wydawnicza bo- wiem ze wszech miar godna polecenia jest nie tylko miesz- kańcom Ziemi Kochanowickiej czy koneserom publikacji albumowych, ale też innym osobom i instytucjom, któ- re myślą o wydaniu podobnej publikacji. Studiując album

Ziemia Lubliniecka • nr 2/2014 5 Piewca przyrody: Jan Nikodem Jaroń (1881–1922)

bsolutnie nie mogę zgodzić się ze zdaniem Marka na nie tyle katastroficzny, co metafizyczny. Wiersz Jaronia, AKozy („Szkice Lublinieckie” 1988 nr 2 s.95), że „Ca- mając bowiem charakter refleksyjno-intelektualny, obraca ła twórczość Jana Nikodema Jaronia jest literackim wy- się przede wszystkim w sferze przeżyć religijnych. Przyro- razem przemian świadomości narodowej Ślązaków”. Wy- da staje się tłem, pretekstem do uwypuklenia doznań po- starczy sięgnąć po spuściznę literacką urodzonego w po- nad fizykalnych. Warstwa horyzontalna, opisowa spoty- wiecie oleskim powstańca śląskiego-poety, by zauważyć, ka się z warstwą wertykalną, filozoficzną, tworząc rodzaj że oprócz podejmowanej przez niego tematyki walki na- poetyckiego krzyża: warstwę sacrum, teologiczną. Poeta rodowowyzwoleńczej (dominującej zwłaszcza w drama- prezentuje przeżycia i odczucia, które dzieją się w nim jak tach) twórczość liryczna to także szereg bardzo ciekawych i na zewnątrz swego „ja”. Obraz zewnętrzny jest istną wi- i wysublimowanych literacko wierszy o tematyce religij- wisekcją poetycką, bowiem składa się na niego paleta opi- nej, miłosnej (by nie powiedzieć: erotycznej), a zwłasz- su namacalnych fenomenów dokonujących się w przyro- cza przyrodniczej. dzie: na ziemi, na drzewach, w powietrzu i na niebie. Ob- Poezja „Konrada poezji górnośląskiej”, jak Jana Niko- raz zewnętrzny, a mówiąc językiem teologicznym: obraz dema Jaronia nazwał Wincenty Ogrodziński, który w la- bytów widzialnych przenika się z obrazem wewnętrznym, tach międzywojennych ocalił twórczość Jaronia od zagi- ze światem bytów niewidzialnych. nięcia i zapomnienia, nie może być zaszufladkowana jako Poeta stosuje różne środki poetyckiego przekazu, te ce- tylko świadectwo patriotyzmu regionalnego. Jest oczywi- chujące romantyzm: pojmowanie uniwersum jako żywego stym fakt, że Jaroń nie tylko piórem, ale i własnym ciałem i dynamicznego organizmu, obecność bytów duchowych walczył o śląskość. Nie mniej twórczość jego, zwłaszcza wyciskających swe piętno w dostępnej zmysłom rzeczy- liryczna, przekracza opłotki Ziemi Śląskiej i domaga się wistości, pojmowanie natury jako żyjącej i czującej cało- od współczesnego krytyka literackiego nowej weryfika- ści, swoistego łańcucha powiązanych ze sobą bytów, jak cji. Oczyszczenia z socjalistycznego ujęcia (mam przede i te charakterystyczne dla poetyki młodopolskiej: sym- wszystkim opracowania prof. Antoniego Gładysza) do- bolizm, tendencje impresjonistyczne czy wizje refleksyj- maga się także biografia Jana Nikodema, pochowanego no-religijne. Ponadto Jaroń stosuje różne figury retorycz- na cmentarzu parafii św. Mikołaja w Lublińcu, w pobliżu ne, np: hiperbolę, metaforę, animizację, antropomorfiza- grobu moich teściów: Julii i Jana Koloch. cję, personifikację. Na pewno zgodzę się z Jerzym Moskalem i Stanisławem Smutek poety współgra nie tylko z jesiennym zamie- Wilczkiem, którzy w „Albumie pisarzy śląskich” (Chorzów, raniem przyrody, ale również ze śmiercią najbliższej je- 1975, s.100) napisali, że „Twórczość Jaronia pozostawa- go sercu osoby: matki. Umieranie owo to swoista tetralo- ła pod silnymi wpływami poetów romantycznych i twór- gia ars moriendi: umiera przyroda, umiera matka, umie- ców młodopolskich”. Wpływy te gołym okiem widać choć- ra poeta i umiera niebo. Jaroń nie idzie jednak w ślady by w poniższym utworze: Nietzschego* i nie głosi śmierci Boga. Gdy śmierć na zie- mi jest wszechobecna i nawet „Z obłoków czarnych wi- Jak smutno mi jest! Szary liść opada si ręka blada”, to jednak dla podmiotu lirycznego wier- Z jesiennych drzew. Na ziemi krew czerwona sza jest nadzieja. Przed śmiercią bowiem ocali go wiara Rozlana leży. Na świecie coś kona. w Boga, której żywym przedstawicielem w ostatniej ter- Z obłoków czarnych wisi ręka blada. cynie utworu jest anioł.

Jęk wiatrów słyszę. W serce płacz się wkrada. *Tak naprawdę Fryderyk Nietzsche (1844–1900) nie Powstrzymam twój ostatni oddech łona. jest odkrywcą słynnego, ponurego wyrażenia o „śmier- Po raz ostatni bądź mi pozdrowiona ci Boga”. Filozof zaczerpnął je bowiem od swego kolegi O matko moja! – Śmierć się zbliża. Zdrada! o szczególnie kąśliwym piórze, Henryka Heine (1797– 1856). O śmierci Boga pierwszy jednak pisał Johan Paul Przyroda mrze. Bijąca ciepłem ręka Friedrich Richter (1763–1825), w swoich czasach ogólnie Co uśmierzała boleść mą, już stygnie. znany jako Jan Paweł, we wstępie powieści „Siebenkas”. Twarz blada drga. To serce, ach już pęka. Wielu krytyków literackich minionego wieku omawiając Jak smutno mi jest! Ale ze mną klęka twórczość Jana Nikodema Jaronia nie poświęciło ani jed- Na grobie anioł, co mnie znów podźwignie nego zdania na temat jego utworów o tematyce religijnej Ku niebu, w górę, gdy mnie złamie męka. i przyrodniczej (np. Kazimierz Popiołek „Śląskie dzieje” Warszawa-Kraków 1976), w innych publikacjach, choćby Linia tematyczna wiersza rozwija się od ujęć narracyj- wspomnianego prof. Gładysza, twórczość ta potraktowa- no-opisowych w strofach 4-wersowych do bezpośrednio na została w sposób ogólnikowy, lapidarny, tendencyjny, lirycznych, refleksyjno-filozoficznych w tercynach, przy wielce nieprofesjonalny. czym druga z nich stanowi kulminację przebiegu znacze- Jednym z nielicznych przykładów próby poważnego po- niowego, przynosząc uogólniające sformułowanie nad- dejścia do życia i twórczości Jaronia jest artykuł Tadeusza rzędnego sensu utworu. Mamy więc do czynienia z kla- Bednarczuka zamieszczony w publikacji „Głos Olesna. syczną wersją sonetu. Można śmiało powiedzieć, że to utwór w swej wymowie c.d. na str. 7

6 Ziemia Lubliniecka • nr 2/2014 Piewca przyrody: Wiersze Jaronia urzekają swym pięknem i prostotą. (…) Jan Nikodem Jaroń (1881–1922) c.d. Centralnym punktem zainteresowań poety jest człowiek – w walce, pracy, odpoczynku i miłości, wskazuje to na huma- Jednodniówka na Dni Olesna” wydanej przez Stowarzy- nizm jego twórczości”. szenie Ziemi Oleskiej – Olesno, 1966. Podpisuję się obiema rękami pod opinią pana Tade- Tadeusz Bednarczuk w krótkim artykule pt. „Jan Niko- usza dorzucając do niej swoje 3 grosze. Takie drobne uzu- dem Jaroń – poeta ziemi oleskiej (1881–1922) przyznaje, pełnienie ważnej konkluzji oleskiego krytyka. Twierdzę że „Obok utworów o akcentach narodowowyzwoleńczych po- bowiem, że Jan Nikodem Jaroń w swej twórczości pre- wstaje szereg wierszy o charakterze lirycznym, opiewających zentuje humanizm chrześcijański, a konkretnie: kato- wieś śląską – jej uroki i zalety. W utworach tych poeta łączy licki. To nie tylko temat na osobne opracowanie, ale bo- naturę z człowiekiem i widzi w nich harmonijną całość. Pod- jowe zadanie dla współczesnego krytyka. Rewizja życia czas lektury wierszy odczuwa się wyraźnie tęsknotę pisarza i twórczości poety-powstańca śląskiego przyniesie z ca- do życia wiejskiego. Panuje tam spokój, zgoda i szczęście. (…) łą pewnością wiele ciekawych i zaskakujących wniosków, Chociaż romantyzm polski dawno zakończył swój twórczy ży- spostrzeżeń, które – jestem pewien – pozwolą popatrzeć wot, to Jaroń kontynuował go na gruncie śląskim, wykorzy- na Jaronia jako nie tylko na piewcę śląskości, ale także stując do tego celu elementy krajobrazu śląskiego. Niezwykła jako na wspaniałego poetę religijnego, na piewcę przy- sceneria, gra świateł i cieni, niecodzienne sytuacje, rozmo- rody i ludzkiej miłości. wy ludzi żywych z duchami – oto tylko niektóre charaktery- Edward Przebieracz styczne cechy wierszy tego cyklu. Lubliniec, 13 V 2014 Historia pewnego mostu

okresie międzywojennym obiekty budowane w strefie Na okoliczność rozpoczęcia budowy, w dniu 16 czerwca Wnadgranicznej, ponad względy praktyczne, miały też 1928 roku, na drodze Lubliniec-Herby, wstrzymano całko- znaczący wymiar propagandowy. Tworzone z wielkim roz- wicie ruch aż do odwołania. Wyznaczono objazdy: dla lek- machem, nie patrząc na niewspółmierne do potrzeb koszty, kich pojazdów przez wieś, a dla pozostałych przez Koszę- nowo powstałe budowle demonstrowały potęgę gospodar- cin i Koziegłowy. czą tak po jednej, jak i po drugiej stronie granicy. 30 lipca 1928 roku odbyła się uroczystość poświęcenia W ten sposób pojawiły się wielkie budynki szkolne – nie- kamienia węgielnego. Wziął w niej udział wojewoda Gra- adekwatne do ilości dzieci, potężne gmachy użyteczności żyński, który wygłosił okolicznościowe przemówienie. In- publicznej (jak starostwo, sąd i urząd skarbowy w Dobro- westycja była finansowana z kasy Śląskiego Urzędu Woje- dzieniu-najmniejszym z powiatów w Niemczech), okazałe wódzkiego. Została ukończona w roku 1929. dworce kolejowe zbudowane… w szczerym polu (np. nieist- Niestety, most nie posłużył zbyt długo podróżującym. niejąca już stacja w Piekarach) i inne. 1 września 1939 roku, wysadzony przez polskich saperów, Nie inaczej było też w powiecie lublinieckim. Podróżu- podobnie jak most kolejowy na linii Lubliniec-Herby, miał jący z Dobrodzienia, w kierunku Częstochowy, już z dale- spowolnić nacierających od zachodu Niemców. W powie- ka mogli zobaczyć dwa potężne łuki podtrzymujące kon- cie wysadzono również most kolejowy i drogowy na Ma- strukcję o rozpiętości 20 metrów. Był to wielki, żelbetono- łej Panwi w Kaletach, a także wiadukt nad magistralą ko- wy most na niepozornej rzece Liswarta. Do jego budowy lejową w Herbach. użyto nowatorskich metod i materiałów, żelbeton nie był Czy to jednak mocno utrudniło ruch wojska? Już 2 wrze- wtedy jeszcze tak powszechnie stosowany. śnia Niemcy wkroczyli do Częstochowy… Jak widać na zdję- Dziś, podróżując samochodem z Lublińca do Częstocho- ciu z 5 września 1939 roku, most nie zawalił się całkowi- wy, praktycznie nie zauważamy, kiedy przekraczamy tę rze- cie, ale jego uszkodzenia wymusiły prawdopodobnie cał- kę, choć jej koryto wcale nie zmalało… kowitą rozbiórkę. Wróćmy jeszcze do historii owego mostu. M. Koza

Ziemia Lubliniecka • nr 2/2014 7 Rok 2014 – rokiem rocznic i tragicznych wspomnień

wiat istnieje już bardzo Nietrudno znaleźć w internecie te osoby lub Śdługo i nie ma liczebni- instytucje, albo „te okrągłe” rocznice waż- ka, którym można by zmie- nych wydarzeń. Wystarczy kliknąć na odpo- rzyć, chociażby w wielkim wiedni klawisz i nacisnąć „Enter”. Ja chciał- przybliżeniu, jego początek bym jednak w kilku zdaniach napisać o „bł. i istnienie. Cywilizacja chrze- Edmundzie Bojanowskim” i o „Roku Czy- ścijańska pozwala nam li- telnika”. Także – ku pamięci i przestrodze czyć czas „przed Chrystu- – wspomnieć tragiczne rocznice, związane sem” i „po Chrystusie”. Zna- z wojnami światowymi, które siały śmierć my także – dzięki rozwojowi i zniszczenie w I połowie XX wieku. ludzkiej myśli – niektóre wy- darzenia z czasów antycz- Rok bł. Edmunda Bojanowskiego nych, znamy wielkich fi- lozofów i ich wiekopomne Ogłosił Episkopat Polski – chyba głównie dzieła. Jednak dopiero nauki po to, abyśmy lepiej poznali i czcili wyniesio- historyczne pozwalają nam nego na ołtarze przez – obecnie już świętego bardziej dokładnym okiem – Jana Pawła II, wielkiego człowieka polskie- spojrzeć na miniony czas, go Kościoła. Z Bojanowskim zetknąłem się wyłowić z mroków dziejów po raz pierwszy przy gromadzeniu materia- i z czasów nam bliższych, łu do publikacji „Poeci Ziemi Lublinieckiej”. zarówno znaczące wydarze- Jego świętość i „to wszystko”, co uczynił dla nia, jak i ludzi, którzy „wysił- Kościoła i ludzi, nie były jeszcze wtedy szerzej kiem woli rąk, myśli i dusz” znane. Z różnych materiałów dowiedziałem wyrośli ponad przeciętność się, że E. Bojanowski był człowiekiem pió- i zasługują na naszą pamięć ra, który nie tylko publikował własną twór- i wdzięczność. czość, ale pomagał także innym w ich pra- Wielkich ludzi i ich dzieła Strona tytułowa książki J. Myrcika cy literackiej. Mówiąc konkretnie z Jego po- czcimy w różny sposób, naj- „Epitafium dla Poległych Koszęcinian” mocy korzystali także śląscy twórcy, w tym częściej poprzez „okrągłe” rocznice urodzin i śmierci. Pamię- Józef Lompa, przesyłając Bojanowskiemu swoje materiały tamy także o wielkich wydarzeniach związanych ze szczę- do korekty i prosząc o pomoc w ich wydaniu. Bojanowski ściem i nieszczęściem jednostek, grup ludzkich i narodów. urodził się 14 listopada 1814 roku w Grabonogu, w Wielko- Chciałbym przypomnieć czytelnikom kilka nazwisk, któ- polsce, a swe święte życie zakończył 7 sierpnia 1871 roku rym Polska, albo społeczność międzynarodowa, poświę- w Górce Duchowej. Był człowiekiem wielkiej wiary i orę- ciły aktualny rok, który już minął półmetek swego istnie- downikiem ludu Bożego, szczególnie troszczył się o biedotę nia. Rok 2014 jest przede wszystkim „Międzynarodowym wiejską, głównie o pozbawione wszelkiej opieki dzieci. Jego Rokiem Rodziny”, także „Rokiem Kolberga”, „Rokiem Kar- największym chyba dziełem było założenie w połowie XIX skiego”, „Rokiem Czytelnika” i – co pragnę mocno podkre- wieku Zgromadzenia Sióstr Służebniczek NMP. Ówczesna ślić „Rokiem błogosławionego Edmunda Bojanowskiego”. sytuacja polityczna sprawiła, że Bojanowski – jako świecki

Pomnik bł. E. Bojanowskiego przed klasztorem Pomnik „Epitafium dla Poległych” w Ośrodku Jana Myrcika Sióstr Służebniczek NMP w Panewnikach

8 Ziemia Lubliniecka • nr 2/2014 człowiek – założył cztery gałęzie zakonu: Siostry Dębickie, Siostry Staro- wiejskie, Wielkopolskie i Śląskie. Założył także ochronki, czytelnie i do- my opieki. Był człowiekiem czynu, mimo, ze Jego zdrowie było wątłe, był człowiekiem świętym już za życia, mimo, że o tym nie wszyscy wiedzieli, był człowiekiem hojnym, mimo, że sam nie wiele posiadał. Warto więc za- poznać się z Jego nieprzeciętnym życiem, warto też nawiązać z Nim „kon- takt modlitewny”, będąc pewnym, że pomoże nam tak, jak przed prawie dwoma wiekami pomagał innym Ślązakom, wśród nich Jozefowi Lompie.

Jubileuszowy Rok Czytelnika

Ogłoszono z okazji 650-lecia utworzenia (w roku 1364) przez króla Ka- zimierza Wielkiego Akademii Krakowskiej, a ściślej „Studium Generale”. Wtedy też zaistnieli na tej uczelni tzw. „stationarii”, którzy wytwarza- li i udostępniali ludziom możnym albo zamożnym, księgi rękopiśmien- ne. Jubileuszowy Rok Czytelnika jest rokiem honorującym ludzi związa- nych z książką: wydawców, księgarzy i bibliotekarzy. W skład Komitetu Organizacyjnego Roku wchodzą przedstawiciele: Stowarzyszenia Biblio- tekarzy Polskich, Stowarzyszenia Wydawców Katolickich, Stowarzysze- nia Księgarzy Polskich, Polskiej Izby Książki, Izby Księgarstwa Polskiego i inne organizacje związane z książką. Przedstawicielami Organizatorów „Roku” z powiatu lublinieckiego są państwo Ewa i Henryk Woźniakowie, którzy reprezentują „Ogólnopolskie Stowarzyszenie Księgarzy”. Patro- nat Honorowy nad jubileuszem objął Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Bronisław Komorowski. Książka była, jest i pozostanie wielkim nośni- kiem wiedzy, pięknego języka i dziełem sztuki. Trzeba ją tylko pokochać jak przyjaciela, przeznaczyć jej piękny zakątek w swoim mieszkaniu i czy- Jedna z licznych publikacji dotyczących tać, szczególnie w roku 2014. Organizatorom tego ważnego wydarzenia Roku E. Bojanowskiego trzeba podziękować za poświęcenie Jubileuszowego Roku Czytelnikowi. Okażmy także wdzięczność tym wszystkim, którzy tworzą i udostępniają książkę. Jesteśmy sobie wzajemnie potrzeb- ni, bo bez ludzi tworzących książkę, nie byłoby czytelni- ka, a trochę przewrotnie – bez czytelnika zbankrutowaliby twórcy książki.

Rok 2014 jest także Rokiem wielkich, „okrągłych” rocznic.

Oprócz wielu wspaniałych jubileuszy ludzi, instytucji i wydarzeń, są także takie, które przypominają śmierć, ból i zniszczenia. Myślę o rocznicach wybuchu najstraszniej- szych wojen w historii ludzkości – 100. rocznicy wybuchu pierwszej wojny światowej (1914) i 75. rocznicy wybuchu dru- giej wojny światowej (1939) Oba te kataklizmy miały miej- sce w I połowie XX wieku i uśmierciły ponad 110 milionów ludzi. W II wojnie zginęło – głównie na skutek bombardo- wań miast – około 50 milionów ludności cywilnej (z I woj- ny brak jest statystyk dotyczących strat ludności cywilnej). Te rocznice wołają o przysłowiową pomstę do nieba. Za- kończę to przypomnienie rocznicowe słowami apelu, któ- ry zamieściłem w mojej książce „Epitafium dla poległych”:

Do Was potomnych zwracam się w imieniu poległych i pomordowanych

Nie zapomnijcie nigdy ofiar wojen i pamiętajcie po wsze czasy NIGDY WIĘCEJ WOJNY.

Niech już nigdy nie powtórzą się wojenne tragedie. Niech już nigdy nie poleje się niewinnie przelana krew. Niech już nigdy nie płyną łzy dzieci, matek i żon. Niech nasza Mała Koszęcińska Ojczyzna, niech Polska, Europa i Świat żyją po wsze czasy w pokoju. Pierwsza strona kalendarza Jan Myrcik „Jubileuszowy rok 2014 Rokiem Czytelnika”

Ziemia Lubliniecka • nr 2/2014 9 Wielkie wyróżnienie dla Jana Myrcika

niedzielę 29 czerwca Ww Żydowskim Muzeum „Galicja” w Krakowie Jan Myrcik otrzymał z rąk am- basadora Izraela Zvi Rav-Ner odznaczenie „Chroniąc Pa- mięć”, przyznane w dowód uznania za ratowanie zabyt- ków dziedzictwa żydowskie- go w Polsce oraz za działal- ność na rzecz dialogu pol- sko-żydowskiego. Wśród głównych zasług Jana Myrcika znalazła się m.in. inwentaryzacja kir- kutu (cmentarza żydowskie- go) w Cieszowej, wydanie – uznanej przez Żydowski Instytut Historyczny za be- stseller – książki „Cmen- tarz żydowski w Cieszowej” oraz umieszczenie tablicy pamiątkowej, poświęco- nej koszęcińskim Żydom, na terenie prowadzonego przez siebie Ośrodka Kul- tury i Edukacji Regionalnej w Koszęcinie. Bajanie o Ostrowie i Lubockach

osłuchejcie mili ludkowie jako to bojka o naszych wio- krowy i gynsi pasały i sosiadowi szkody narobioły, to lar- Pskach starzyk Karoł przy pasieniu gynsi nom opowia- mo było. Zato na polu przy sianie i żniwach chyntnie doł. Jak to dawniej bywało my-dzieci ciekawe świata, śu- se pomogali. chali z otwartymi gymbami. – Opa (my tak do starzyka Lubockie z tego sie wzyno, że gospodarstwa były daleko godali) powiyccie nom, czymu my miyszkomy na Ostro- od siebie i gospodorze przy robocie w polu jaj sie na mie- wie. Kto tak nazwoł Ostrów i Lubockie? dzy spotkali, to serdecznie sie pozdrowiali i miłi pogodali, No to opa nom łosprawioł. bo mało sie widzieli. Tak samo kobiyty, jak sie przy ćwikli – Na Ostrowie nie było tak dużo chałpow jak teraz. spotkały, to se ło dzieckach i gorkach pogodały. Gospodar- Piyrsze boły drewniame, pokryte słomom, ale małe i du- ki na Lubickach były srogie, bo dużo w kiło pola mieli i ło- żo rodzin w nich mieszkało. Przez wieś jedna droga od la- bory na łąkach porobyli kaj krowy pasali. Na placu łod kur, sa do Ostrowka wąsko i grząsko, ludzia jeździli koniami kacek i gynsi sie rojoło, a to wszystko sie po szopach sa- i krowami. Każdy gospodosz staroł sie jak mok ogrodzoł mo lągło i na plac wyłazoło. Gospodorze na torg do miasta swije gospodarstwo płotym drewnianym łostruganymi jechałi i sprzedowali to, co mieli z pola i łogrodka, kupo- sztachytkami. Gospodarstwo składało sie z chałpy, chly- wali, co im trza było. Wiela rzeczy robyli w doma, bo mało wa, stodlły i szopy na drzewo. Jak był chlyw, to był i gno- kto do państwowyj roboty chdzoł. Jak kto kołko abo bryc- jok zaro przy chlywie, na poszczotku placu, a przy gno- ka mioł to piechty nie musioł iść do kścioła. Dziołchy la- joku wychodek. Ze studni woda nabyrało sie kosturkym tym do łazu chodzioły, a zimom heklowały i piyrze sku- albo wiaderkym na kołowrotku. Prze studni było koryto, bały. Kawalyry w kary zimom grali, a latym na wycinki gdzie pojoła sie konie i krowy. Na Ostrowie ludzie dbali do lasa chodzyli. Tak łod downa downa sie stało, że Lu- o swoje gospodarki, o porzondek na placu i w doma. Lu- bockie z Ostrowym sie zgrało i jedne sołectwo powstało. dzie jak to ludzie: lubyli się, a czasami wadzyli. Jak dziecka Gertruda Pyka, Elżbieta Czerny

10 Ziemia Lubliniecka • nr 2/2014 Garnizon żołnierzy pruskich w Lublińcu w latach 1866–1871

ałożenie Lublińca, ok. 1272 roku przez Władysława I – Posiadał on jednak także kilka słabych punktów. Uciąż- Zksięcia opolsko-raciborskiego (1246–1281/1282), wpi- liwa była zwłaszcza masowa dezercja. Dyscyplinę sta- sywało się w koncepcję księcia budowy miast warownych rano się utrzymywać permanentnym dozorem oficerów na jego ziemiach. Podkreśla to Ludwik Musioł, czyniąc tu- oraz katowaniem żołnierzy. Także taktyka wypracowa- taj analogie to fundacji Żor z tego samego okresu. Jednak na i początkowo skuteczna stała się ociężała, zbyt kom- innym, ważniejszym, jak historia pokazała, określeniem binowana, a sama strategia nie była obliczona na szyb- dla Lublińca, jest nazwanie go miastem pogranicza. Już kie i skuteczne zwycięstwo. Zderzenie z genialną taktyką u swojego zarania, w ramach księstwa opolsko-racibor- Napoleona Bonaparte, jego ruchliwą kawalerią, potężny- skiego, a następnie w ramach monarchii czeskiej, habs- mi zgrupowaniami piechoty, współpracą rodzajów broni burskiej i wreszcie państwa pruskiego (od 1871 Cesarstwa i wreszcie zasadą koncentracji sił w celu zniszczenia głów- Niemieckiego), Lubliniec leżał u wschodniej granicy tych nego punktu oporu przeciwnika była miażdżąca dla Prus tworów państwowych. Po odrodzeniu niepodległego pań- w kampanii 1806 roku. Po bitwach pod Jeną i Auerstädt stwa polskiego, w listopadzie 1918 roku, a następnie, de- (14 października) i pokoju zawartego w Tylży, odrębnie cyzją Rady Ambasadorów, która włączała część Górnego między Francją i Prusami 9 lipca 1807, te drugie musiały Śląska do Polski, Lubliniec również wszedł w jej skład. m.in. zgodzić się na zredukowanie armii do 42 tys. ludzi. Tym razem jednak leżał wzdłuż zachodniej granicy Pol- Niewątpliwe upokorzenie Prusacy potrafili przekuć ski. W wyniku zmian terytorialnych Polski po 1945 roku w autentyczny sukces. Jeszcze w czasie epopei napoleoń- i przesunięciu jej granic na zachód stracił charakter mia- skiej w latach 1808–1813 dokonano głębokiej reformy po- sta przygranicznego. boru rekruta, jego szkolenia i gotowości wojennej. Gru- Interesujący nas moment w dziejach Lublińca to czas pa reformatorów, tj. Gerharda von Scharnhorsta, Augu- jego przynależności do Królestwa Prus. Przyjrzyjmy się sta von Gneienau, Leopolda von Boyena oraz Karla von losom tego miasta pod kątem wojskowości, w szerszych Grolmana, przekształciło armię pruską w doskonałe na- cezurach czasowych, tj. od zaistnienia Prus jako mo- rzędzie państwa. Dzięki skutecznemu fortelowi systema- carstwa europejskiego. Warto to uczynić tym bardziej, tycznie urlopowano przeszkolonych żołnierzy i powo- że można zobaczyć proces tworzenia najsprawniejsze- ływano na ich miejsce nowych szkoląc ich intensywnie go narzędzia walki w Europie. Perspektywa ta jest wielo- przez cztery tygodnie. Pokój tylżański był formalnie za- aspektowa, gdyż dotyczy tak kluczowych zagadnień dla chowywany, a w praktyce Prusy w błyskawicznym czasie armii jak taktyka wojenna, uzbrojenie, rodzaje wojsk, jed- dopracowały się armii mogącej w kilka tygodni wystawić nostki i związki taktyczne oraz zasady poboru do armii, 250 tys. żołnierzy. Tak stało się w 1813 roku, podczas od- czyli konskrypcja. wrotu Wielkiej Armii Napoleona. Jak podkreśla gen. Ma- Wejście Prus do ścisłego grona mocarstw europejskich rian Kukiel, nie było to wojsko dobrze wyszkolone, ale nastąpiło w latach dwudziestych XVIII w., kiedy to Szwe- przeniknięte patriotyzmem i chęcią walki. W 1814 roku cja, po klęsce w wojnie północnej (1700–1721), spadła wprowadzono tzw. system Krumpera, który przewidy- do roli drugorzędnego gracza politycznego. Zamiana wał powszechny obowiązek wojskowy i gotowość w ra- miejsc między tymi dwoma państwami objawiła się rów- mach rezerwy dla wszystkich mężczyzn. Po trzyletniej, nież na płaszczyźnie liczebności, a za tym utrzymania ar- obowiązkowej służbie wojskowej przesuwano żołnierza mii. Szwedzki system tzw. indelty (utrzymanie konkret- do rezerwy, z której co jakiś czas przechodził on do tzw. nego żołnierza przez jednego szlachcica lub kilku chło- Landwehry pierwszej, a następnie drugiej. W sumie oby- pów) załamał się po długotrwałej wojnie tak na skutek watele byli zobowiązani do służby wojskowej przez 19 oporu chłopów jak i kryzysu gospodarczego. Tymczasem lat, od 21. do 39. roku życia, a na wypadek wojny po- armię pruską zaczęto budować i uzupełniać od 1733 ro- wszechna mobilizacja obowiązywała mężczyzn między ku tzw. systemem kantonowym oraz przez werbunek. 17. a 50. rokiem życia. Ten system konskrypcji obowią- Po dokonaniu spisu domów w całym królestwie podzie- zywał w Królestwie Prus, a następnie w Cesarstwie Nie- lono jego terytorium na obszary zwane kantonami, któ- mieckim do I wojny światowej. Pomimo toczonych wo- re zostały przydzielone wyznaczonym oddziałom wojsko- jen w dobie postnapoleońskiej inne państwa nie próbo- wym. Rekruci musieli następnie służyć w armii przez 20 wały skopiować tych wzorców. Oddajmy tutaj głos gen. lat. Jednak ważną częścią tego systemu było zwalnianie Kukielowi, który stwierdził: „[…] jak Napoleon nie doce- przeszkolonych żołnierzy do domów i powoływanie ich nił narastających rezerw Scharnhorsta tak cała Europa, jedynie na 2–3 miesięczne szkolenia. Tym samym pań- aż po rok 1870, nie doceniła potęgi Prus, tkwiącej w ich stwo mogło zaoszczędzić wielkie kwoty pieniędzy prze- organizacji wojskowej”. znaczając je na rozbudowę innych struktur wojska, a jed- Lubliniec, w czasach pruskich, był kilkakrotnie mia- nocześnie posiadało wyszkolonych, gotowych do szybkiej stem garnizonowym. Pierwszy okres to lata 1746–1806. mobilizacji żołnierzy. Najpierw stacjonował tutaj pododdział Regimentu Hu- System stworzony i rozwinięty przez Fryderyka Wilhel- zarów Nr 3, pod dowództwem płk. Georga Ludwika Edi- ma I (1713–1740), a zwłaszcza przez Fryderyka II (1740– giusa von Köhlera. Po prawdopodobnej krótkiej przerwie 1780), przetrwał do czasu wojen napoleońskich. Dodat- w bytności wojska na terenie miasta od 1796 do 1806 roku kowo, w połowie XVIII wieku, sposób prowadzenia wo- jen przez Prusy został przejęty niemal w całej Europie. c.d. na str. 12

Ziemia Lubliniecka • nr 2/2014 11 Garnizon żołnierzy pruskich 1. szwadron strzelecki był zapewne zakładowym, który w Lublińcu w latach 1866–1871 c.d. obok walorów bojowych spełniał również główne zada- nia administracyjne. przebywał tutaj 8. Szwadron Regimentu Huzarów Nr 6 Ilość wojska stacjonującego w Lublińcu nie jest dokład- pod dowództwem płk. Christiana Ludwika Schimmelp- nie znana. Można ją określać na poziomie ok. 120–150 fenniga von der Oye. Kilkadziesiąt lat bytności szwadro- dragonów. W monografii Toszka pojawia się informacja, nów huzarskich związało ich z miastem. Zapisy odnoto- że tamtejszy szwadron liczył 120 dragonów i 4 oficerów. wane w księgach parafialnych świadczą wyraźnie, że wielu Z kolei, w oficjalnych schematyzmach diecezji wrocław- z nich, niemal połowa w 1805 roku, mieszkało w mieście skiej, brak jest dokładnego sprecyzowania ilości żołnie- wraz ze swoimi rodzinami, czyli około pięćdziesięciu ka- rzy w poszczególnych szwadronach, chociaż w przypadku walerzystów. Niektórzy, będący katolikami, brali śluby kilku miast jest wyróżnik mówiący o stacjonującym tam w lublinieckim kościele parafialnym, chrzcili dzieci, byli wojsku, a przy innych takiej informacji brak. Niemniej grzebani na nieistniejącym już cmentarzu koło kościoła w każdym z wyżej wymienionych miast nastąpił wyraź- pw. Podwyższenia Krzyża Świętego. ny wzrost liczby ludności zamieszkujących teren danej Drugi okres to, interesujący nas, czas przed wybuchem parafii. W Lublińcu oficjalne dane diecezjalne wrocław- wojny francusko-pruskiej 1870–1871. Zagadnienie jed- skie wskazują między rokiem 1865 i 1867 na wzrost licz- nostki wojskowej stacjonującej w tym czasie w Lublińcu by mieszkańców o ok. 150 osób. Byli to w przeważającej jest w obecnym stanie badań niemal nieopisane w polskiej liczbie katolicy i kilkudziesięciu protestantów. literaturze (istnieje niemieckojęzyczna publikacja H. Köh- O poczynaniach typowo wojskowych nie posiadamy ler, Das 3. Schlesische Dragoner-Regiment Nr 15. Seine Ge- niemal żadnych informacji. Można się jedynie domy- schichte von 1866–1914. Das Regiment im Weltkrieg, Lipsk ślać, że były to przewidziane odpowiednimi regulami- 1930, która nie była dostępna autorowi niniejszego arty- nami ćwiczenia kawaleryjskie. Nadto, biorąc pod uwagę kułu). Zwłaszcza tematyka związana stricte z wojskowo- bliskość granicy z Rosją i obawę przeniesienia wszelakich ścią, ale także funkcjonowanie garnizonu na terenie mia- nastrojów zakłócających porządek oraz powód, dla któ- sta i najbliższej okolicy oraz relacji jego władz z dowód- rego szwadrony 3. Śląskiego Pułku Dragonów były roz- cami wnioskowana jest w dużym stopniu rozpatrywana lokowane w tym rejonie, przeprowadzano regularne pa- przez analogię do innych pododdziałów pułku dragonów trole. Wiadomo natomiast, że w dniach 5–26 lipca 1867 z dowództwem w Wielkich Strzelcach (obecnie Strzel- pułk odbywał ćwiczenia w Wielkich Strzelcach. W trak- cach Opolskich). cie trwania manewrów, 17 lipca, inspekcji pododdziałów Dnia 23 sierpnia 1866 został podpisany w Pradze traktat oraz przebiegu ćwiczeń dokonał gen. Wilhelm von Tüm- pokojowy kończący wojnę między Prusami i Austrią. Roz- pling, dowódca 6. Armii (Korpus), do którego to związku wiązanie Związku Niemieckiego oraz utworzenie w tym sa- taktycznego należał 3. Śląski Pułk Dragonów. mym roku Związku Północnoniemieckiego pod przewod- Stacjonowanie szwadronu kawalerii w Lublińcu wiąże nictwem Prus wyłączył Cesarstwo Austriackie z wpływu się również z kontaktami jednostki oraz pojedynczych żoł- na politykę państw niemieckich. Sam konflikt z Austrią nierzy ze społecznością i instytucjami znajdującymi się nie był popularny na katolickim Górnym Śląsku, co mia- na jego terenie. Na dziś wiadomo jedynie, że magistrat, ło później konsekwencje ze strony władz pruskich wobec pod kierownictwem burmistrza Berlinera, wybudował dla Śląska. Prawdopodobnie uspokojenie nastrojów wśród Gór- wojska stajnie dla 100 koni, a następnie ujeżdżalnię. Inne noślązaków było przyczyną utworzenia w Lublińcu gar- wspólne przedsięwzięcia i wzajemne stosunki wymagają nizonu wojskowego. Dodatkowo bliskość granicy z Rosją z pewnością dodatkowych poszukiwań. Jest jednak rzeczą nakazywała uszczelnienie tej linii z uwagi na wcześniej- pewną, znaną w każdej epoce, że stacjonowanie garnizonu sze Powstanie Styczniowe z 1863 roku, gdyż cieszyło się wojskowego w miastach podnosiło ich prestiż oraz dawa- ono sporą sympatią wśród Ślązaków. ło wymierne korzyści ekonomiczne. Podany wyżej przy- W dniach od 27 września do 2 października 1866 utwo- kład rozbudowy infrastruktury nie był odosobniony, gdyż rzono 3. Śląski Pułk Dragonów nr 15 (3. Schlesisches Dra- za wojskiem szły konkretne środki finansowe. Jednak za- goner Regiment Nr 15). Następnie, końcem październi- równo w przypadku Lublińca jak i innych miejscowości, ka i początkiem listopada, rozlokowano go w kilku mia- w których stacjonowały szwadrony 3. Śląskiego Pułku Dra- stach górnośląskich. Dowództwo pułku, na którego czele gonów, prosperita ta została przerwana przez wojnę fran- stał w latach 1866–1871 płk von Busse, oraz 1. szwadron cusko-pruską i zlikwidowaniem garnizonów. W tej sytu- znajdowały się w Strzelcach Opolskich, a cztery kolejne acji miasta, a ściślej ich mieszkańców, musieli oni wziąć stacjonowały w Toszku (2. szwadron), Dobrodzieniu (3. na siebie ciężar spłaty długów, zaciągniętych przez wło- szwadron), Lublińcu (4. szwadron) oraz Ujeździe (5. szwa- darzy na rzecz rozwoju. Na przykład w Toszku obciąże- dron). Z czasem, 1 grudnia 1867, garnizon dobrodzieński nie finansowe tamtejszych obywateli wzrosło aż o 250% i ujazdziański przeniesiono do Olesna. w stosunku do okresu przedwojennego i trwało przez kil- Dragoni była to formacja kawaleryjska pośrednia mię- ka lat po zlikwidowaniu garnizonu. dzy ciężkimi kirasjerami i lekkimi ułanami lub huzara- Ciekawym i istotnym zagadnieniem jest opieka dusz- mi. Ich uzbrojenie w tamtym czasie to zarówno szabla jak pasterska nad żołnierzami. Wiadomo bowiem, że prote- i gwintowany karabinek odtylcowy, o zasięgu ok. 250 m. stanckie państwo pruskie było niechętne katolicyzmowi. Był to rodzaj wojsk typowo liniowych, mających za zada- Uregulowanie prawne kwestii duszpasterskich względem nie na polu walki rozerwać szyki przeciwnika. Wielkość żołnierzy-katolików było wieloletnim procesem z jedno- całej jednostki, według przyjętych ówcześnie założeń dla czesnym faworyzowaniem strony protestanckiej. W la- pułków kawalerii w armii pruskiej, powinna oscylować tach sześćdziesiątych XIX wieku, a zwłaszcza po wojnie w granicach 1000 żołnierzy, przydzielonych do czterech austriacko-pruskiej i w przeddzień Kulturkampfu, na cze- szwadronów bojowych i jednego tzw. zakładowego. Pa- le duszpasterstwa katolickiego stał bp Franz Adolph Na- trząc zatem na geograficzne rozlokowanie pododdziałów mszanowski. Podległych mu było 5 parafii garnizonowych

12 Ziemia Lubliniecka • nr 2/2014 z 6 proboszczami, będącymi na etacie armii. Dodatkowo swój nakład, a nawet wydawały dodatki do głównych nu- 22 duchownych, proboszczów parafii cywilnych, na któ- merów w celu uzupełnienia wiadomości. rych terenie znajdowały się garnizony wojskowe, otrzy- Jak wspomniano wyżej, 3. Śląski Pułk Dragonów wcho- mało w obowiązkach duszpasterskich opiekę nad żołnie- dził w skład związku taktycznego jakim była 6. Armia rzami katolikami, czyli, co warte podkreślenia, nie istnia- (Korpus) Królestwa Prus. Nie była ona przewidziana jako ły w państwie pruskim tzw. parafie personalne.Ó wczesny zgrupowanie do pierwszych działań wojennych, ale miała proboszcz lubliniecki ks. Eugeniusz Biernacki otrzymał zabezpieczać południową granicę Prus na wypadek ataku nominację 18 kwietnia 1867, podobnie jak proboszczo- ze strony Austrii. Stąd lublinieccy dragoni wraz z pozo- wie w Strzelcach, Toszku i Dobrodzieniu. stałymi szwadronami swojej jednostki rozpoczęli mobi- Dostępne autorowi źródła parafialne w postaci ksiąg lizację 17 lipca 1870, a 27 lipca wyruszyli do Wrocławia. pogrzebów, ślubów oraz chrztów nie zawierają informa- Stamtąd, po kilku dniach, pułk przemieścił się do Lan- cji o żołnierzach lublinieckiego szwadronu korzystających dau, gdzie dotarł 5 sierpnia. Regiment nie uczestniczył z posług tutejszych duszpasterzy. Nawet autorzy, którzy w kluczowych bitwach wojny francusko-pruskiej. Po klę- dotychczas najpełniej przebadali archiwum parafii św. sce, którą Prusacy zadali Francuzom pod Sedanem 1–2 Mikołaja i opublikowali swoje ustalenia, czyli L. Musioł września 1870, przebył drogę z Landau do Paryża, gdzie i J. Fikus, nic nie wspominają o jednostce z tej perspekty- od 18 września 1870 do 28 stycznia 1871, czyli kapitula- wy. Dla pierwszego zagadnienie garnizonu w tym czasie cji stolicy Francji, uczestniczył w jej oblężeniu. Szwadro- w ogóle nie istnieje, a drugi wspomina zdawkowo w jed- ny 1. i 3. uczestniczyły w kilku mniejszych potyczkach nym opracowaniu, w którym jednocześnie bardzo dokładnie oraz w bitwie pod Chevilly 30 września 1870. Nic jednak omawia posługi duszpasterskie względem żołnierzy prze- nie wiadomo o 4. szwadronie „lublinieckim”, by uczestni- bywających w Lublińcu w drugiej połowie XVIII i na po- czył w otwartych bitwach. Prawdopodobne oszczędzenie czątku XIX wieku. Przyczyną braku dokumentacji świad- jednostce wielkich batalii uchroniło jej potencjał ludzki czącej o wzajemnych relacjach na linii pułk/szwadron-pa- od wielkich strat. Z dostępnych wykazów jedynie trzech rafia mógł być zbyt krótki czas stacjonowania jednostki, dragonów zginęło w tej wojnie (dwóch z Żarowa i jeden gdzie zarówno kadra zawodowa jak i poborowi nie zdąży- z Dzierżoniowa). Pułk stacjonował w okolicach Paryża li wrosnąć w tutejszą społeczność. Prawdopodobnie cie- do 3 marca, a decyzją dowództwa 6. Armii z 18 maja, zo- niem na relacje wojsko-miasto, wojsko-parafia (katolicka stał przydzielony do garnizonu Hagenau w Alzacji, gdzie i ewangelicka) mógł położyć się konflikt o cmentarz para- oficjalnie przybył 9 lipca 1871. Wcześniej gen. Tümpling fialny w Lublińcu, na którym, od jego założenia w 1820 ro- mianował płk. von Hesbergta dowódcą 3. Śląskiego Puł- ku, chowano ewangelików, za specjalną zgodą probosz- ku Dragonów. Nowy przydział garnizonu sprawił, że jed- cza katolickiego. Z chwilą objęcia parafii ewangelickiej nostka nigdy nie powróciła na Górny Śląsk, a tym samym przez pastora Prussea nie ubiegano się o zgodę ks. Bier- do Lublińca. Jej historia i tradycje sięgnęły I wojny świa- nackiego twierdząc, że miał on zawsze charakter symul- towej, kiedy to została rozwiązana w 1918 roku, a żołnie- tanny (dwuwyznaniowy). Kilkuletni spór, także sądowy, rze zdemobilizowani. zakończył się prawdopodobnie zwycięstwem proboszcza Podpisanie pokoju we Frankfurcie nad Menem, 10 lip- katolickiego mimo, że po stronie pastora opowiedział się ca 1871, kończyło definitywnie wojnę. W Europie nastał wyraźnie Magistrat i burmistrz Berliner. względnie długi czas pokoju do 1914 roku, jedynie na Bał- Tymczasem 19 lipca 1870 wybuchła kolejna wojna w Eu- kanach wybuchały w tym czasie lokalne wojny między no- ropie pomiędzy Francją i Prusami. Przyczynami politycz- wo powstałymi państwami. Dla wewnętrznych stosunków nymi było przede wszystkim osłabienie Austrii po 1866 ro- w Cesarstwie Niemieckim wojna miała bardzo duże zna- ku, czym żywotnie był zainteresowany cesarz Napoleon czenie. Nie tylko jej wybuch i przebieg wzmógł nastroje III, a za tym przejęcie przez Prusy przewodnictwa wśród patriotyczne, lecz także zwycięstwo i ukazanie się nie- pastw niemieckich i konsekwentna polityka Otto von Bi- kwestionowanej potęgi militarnej Niemiec żywo oddzia- smarcka nad zjednoczeniem Niemiec. Sprawy hiszpańskie ływało na kolejne pokolenia oraz weteranów wojennych. i próba osadzenia na tamtejszym tronie księcia Leopolda W miastach starano się upamiętnić tę wojnę wszelkimi von Hohenzollern-Sigmaringen była ostatnim elementem sposobami. W Lublińcu, z inicjatywy burmistrza Karo- genezy wojny. Dla samych zaś działań wojennych konflikt la Seiberta, utworzono w 1875 roku park miejski, które- ten jest doskonałym przykładem niedocenienia przeciwni- mu nadano nazwę „Sedan Park” na część sławnej bitwy, ka przez Francuzów. Bitność samej armii francuskiej była a ulicę do niego prowadzącą Sedanstrasse. Rokrocznie niewystarczająca. Oprócz przestarzałego sprzętu zwłasz- urządzano też w parku festyny na pamiątkę zwycięstwa cza artyleryjskiego armia cesarska ustępowała Prusakom nad Napoleonem III. Innym przejawem upamiętniania w dwóch dziedzinach. Po pierwsze Francuzi mogli wy- wojny francusko-pruskiej było zakładanie stowarzyszeń stawić zaledwie 240 tys. ludzi z wliczoną drobną rezer- skupiających jej weteranów lub ludzi chcących upamięt- wą, podczas gdy armia niemiecka dysponowała niejako niać pruski czyn zbrojny. Jednym z nich było Krigervera- „z marszu” 500 tys. żołnierzy posiadając jeszcze spore re- in, którego oddział działał w Lublińcu jeszcze końcem XIX zerwy. Armia ta była bardzo dobrze wyszkolona, wyposa- wieku. Było to stowarzyszenie skupiające zarówno katoli- żona i miała zapewnione potrzebne zaopatrzenie. Drugim ków jak i protestantów, odbywające regularne spotkania, elementem było doskonałe dowództwo, zarząd oraz wsze- upamiętniające ważne dla jego członków daty oraz pro- lakie służby. Ważnym elementem w tej wojnie było nasta- wadzące odpowiednią dokumentację konieczną do jego wienie opinii publicznej w Prusach. O ile wojna z Austrią funkcjonowania. Wydaje się, że w lublinieckim oddzia- sprzed kilku lat nie była popularna, zwłaszcza na Gór- le współpraca przebiegała dobrze, np. plany uroczysto- nym Śląsku, tak w przypadku konfliktu z Francją niemal ści przewidywały ich religijny charakter, stąd precyzyj- całe społeczeństwo entuzjastycznie odniosło się do kon- nie określały godziny nabożeństw i innych punktów pro- fliktu, dając się prowadzić fali patriotyzmu. Zaintereso- gramu tak, aby każdy mógł w pełni w nich uczestniczyć. wanie wydarzeniami było tak duże, że gazety zwiększały Krzysztof Kanclerz

Ziemia Lubliniecka • nr 2/2014 13 10 lat „Święta Kwitnącego Różanecznika” w gminie Kochanowice

Drodzy Państwo, chyba wiecie różne cuda są na świecie, Posadzone przez hrabiego przepiękne, teraz już kilkume- miejsca, które swoim czarem wrażeń dają co nie miarę. trowe różaneczniki kwitnące każdego roku z końcem ma- My też, w leśnej okolicy, mamy także czym się szczycić. ja i początkiem czerwca w leśnym ustroniu na Brzozie po- Niedaleko od Pawełek, tam, gdzie stary las sosnowy śród zielonego sosnowego lasu dały pomysł na zorganizo- w pięknym miejscu, zwanym Brzoza, ogród jest różanecznikowy. wanie festynu „Święta Kwitnącego Różanecznika”. I tak Zawsze w czerwcu, w letniej porze, kwiatów fioletowe morze od 10 lat różaneczniki podbijają serca wszystkich gości, w zachwyt wprawia, podziw budzi którzy zawitają, aby je zobaczyć, a organizatorzy co roku tak, że warto się potrudzić i odwiedzić miejsce owo, przygotowują wspaniały program, aby to święto wypadło bo tam pięknie, daję słowo, na poemat to jest temat: jak najpiękniej. Co roku powstaje tematyczna scenka te- „Różaneczniki hrabiego Ludwika von Ballestrema”. atralna poświęcona postaci hrabiego Ludwika Ballestre- ma, historii Kochcic i oczywiście różaneczników. Bardzo ymi słowami rozpoczęło się w tym roku Jubileuszo- wiele ciekawych rzeczy działo się przez te kolejne 10 lat. Twe „X Święto Kwitnącego Różanecznika”. Otóż pra- Było i „Polowanie u hrabiego” i „Bal na kochcickim zam- wie pół hektarowe stanowisko różanecznika katawbij- ku”, a w tym roku byliśmy na „Urodzinach hrabiego Bal- skiego znajduje się pośrodku sosnowego lasu na Brzozie, lestrema”. Pisząc pierwszą scenkę teatralną nie sądziłam, parę kilometrów od Pawełek w gminie Kochanowice. Ten że mnie również zaczarują różaneczniki i co roku będą za- piękny cud przyrody zawdzięczamy ostatniemu dziedzi- praszać, aby o nich mówić, śpiewać piosenki i zapraszać cowi Kochcic hrabiemu Ludwikowi von Ballestrem. Hra- coraz liczniejszych gości, których również oczaruje pięk- bia, który majątek Kochcice otrzymał w prezencie od swo- no fioletowych, przepięknych krzewów.K oniec maja i po- jego ojca Franciszka Ballestrema z Pławniowic okazał się czątek czerwca w kochanowickiej gminie upływa w fiole- wspaniałym gospodarzem. 30-letni hrabia, po zakończe- towym nastroju i kolorze. niu kariery wojskowej w stopniu rotmistrza w regimencie Kolejne „Święta Kwitnącego Różanecznika” to co- gwardii kirasjerów w Kochcicach osiadł na stałe i tu zna- raz okazalsze scenki teatralne, pełne wspomnień z daw- lazł swoje miejsce na ziemi. nych, minionych czasów, przeplatane lirycznymi, melo- W samym centrum malowniczego i powiększonego par- dyjnymi piosenkami o różanecznikach, hrabim Ballestre- ku w ciągu 4 lat (1906–1909 r.) wybudowany został piękny mie i kochcickim zamku. Nie wiem czy na całym Śląsku trzykondygnacyjny zamek z mansardowym dachem, któ- są takie kwiaty, o których napisano tyle pięknych piose- ry posiadał symetryczną elewację z ryzalitami i 137 okna- nek co o naszych różanecznikach. W scenki wplecione zo- mi. Nad głównym wejściem, powyżej balkonu znajduje się stały również ciekawe historie z życia kochcickiego hra- herb rodowy Ballestremów. Od północnej strony zamku biego Jeśli kiedy państwo będziecie spacerować po kasz- rozciąga się piękny taras z owalnymi schodami. W zam- tanowych alejach kochcickiego parku, nie zdziwcie się ku znajdowała się sala lustrzana, sala balowa, salon my- jeśli usłyszycie melodię napisanego specjalnie na 100 – śliwski, piękna biblioteka oraz kaplica. lecie kochcickiego zamku „Kochcickiego walczyka hrabie- Sam park posiadał cztery kute bramy, główna bra- go Ballestrema”. Sam hrabia, zbudzony przez różaneczni- ma została usytuowana na południowym skraju, od niej kową wróżkę, w jednej ze scenek mówił: prowadziła aleja wysadzana kasztanami. Hrabia Ludwik rozbudował folwark, postawił okazałą gorzelnię, stajnię Stary już jestem, kiedy mi te lata przeminęły młode na 30 koni, a pisząc o sobie używał określeń „oficer re- często dawne czasy wspominam i tak mimochodem zerwy, rolnik i leśnik”. Na stałe w Kochcicach zamiesz- myśl ciągle wraca do mych Kochcic ukochanych, kał w 1911 roku. Zajął się gospodarowaniem, uwielbiał le- do mego parku, łąk, pól świeżo zaoranych śne wycieczki i polowania. Kilka kilometrów od Kochcic do mych lasów zielonych, gdzie na ulubione jeździłem polowania nad stawem Brzoza, niedaleko Śródlesia, hrabia wybudo- latem jeździłem bryczką, a zimą na saniach. wał drewniany pałacyk, w którym spędzał letnie miesią- Ale co to jakbym słyszał rogów granie ce. Obok niego w 1933 roku powstał mały drewniany ko- chętnie bym wyruszył znów na polowanie. ściółek pw. św. Huberta kryty żytnią słomą poświęcony Widzicie: różaneczniki piękne są, z daleka je sprowadziłem przez księdza dziekana Adamka. A nieopodal nie wiado- i tu, w lesie, oraz w moim parku w Kochcicach je posadziłem. mo właściwie z jakiej przyczyny w środku lasu posadzo- Chciałbym, aby dla mnie to była zapłata, no prawie pół hektarowy ogród różaneczników, którego że one będą ludzi cieszyć długie, długie lata, poszczególne okazy przesadzano później do parku pała- łza się w oku kręci i powiadam szczerze: cowego w Kochcicach. Skąd taka fantazja u pana hrabie- taka czasem mnie tęsknota za tymi miejscami bierze. go do dziś niewiadomo? Hrabia w swojej rodzinie uchodził za oryginała i dobrze bo ten różanecznikowy ogród hra- W jednej ze scenek hrabia przyjechał na starej odrestau- biego Ludwika Ballestrema jak prawdziwy cud przyrody rowanej bryczce z początku XX wieku, takiej jaką mógł przetrwał do naszych czasów, chociaż minęło już prawie mieć prawdziwy hrabia Ballestrem w swojej wozowni, a to- 100 lat. Hrabia przebywał na Brzozie często, oddając się warzyszył mu niespodziewany gość. Był nim liczący po- z pasją łowiectwu, tu urządzał słynne polowania, na które nad dziewięćdziesiąt lat pan Roman Olczyk, ostatni praw- zapraszał znamienitych gości. Na niedzielną mszę przy- dziwy stangret kochcickiego hrabiego. To właśnie pan Ol- jeżdżał ksiądz w leśne ustronie do kapliczki św. Huberta. czyk powoził bryczką, którą w mroźny styczniowy dzień

14 Ziemia Lubliniecka • nr 2/2014 1945 roku w daleką podróż z ukochanych Kochcic wyjeż- dżał stary hrabia. Nigdy już do Kochcic nie wrócił, ale je- go serce na zawsze w Kochcicach pozostało. Hrabia zmarł w 1957 roku, w wieku 81 lat i pochowany został na cmen- tarzu w Kӧfering, niedaleko Ratyzbony. Myślę, że poprzez napisane i zagrane z coraz liczniejszym gronem wykonaw- ców i wspaniałym chórem CANZONA działającym przy GCKiI w Kochanowicach scenki teatralne przybliżyliśmy historię życia ostatniego dziedzica Kochcic. To przecież część historii naszej małej ojczyzny. Wszyscy kochcicza- nie zachowali dobrą pamięć o ostatnim kochcickim hra- biu. Mam nadzieję, że prezentowane przez te wszystkie lata przedstawienia o hrabim Ballestremie również pań- stwu, którzy tak licznie przybywaliście na kolejne „Świę- ta Kwitnącego Różanecznika” ta postać, historia jego ży- cia, kochcickiego zamku i wspaniałych różaneczników jest bardziej znana. A różaneczniki na pewno również w przyszłym roku pięknie zakwitną i zaproszą by je od- wiedzić i podziwiać. Na „Święcie Kwitnącego Różanecznika” oczywiście oprócz corocznej tematycznej scenki teatralnej można zo- baczyć i usłyszeć licznych wykonawców oraz zespoły. Or- ganizatorzy festynu: Wójt Gminy Kochanowice, Gminne Centrum Kultury i Informacji Kochanowicach oraz Koło Gospodyń Wiejskich w Pawełkach bardzo się starają, aby dla licznie zgromadzonych gości zapewnić jak najwię- cej atrakcji dla ciała i dla ducha. Ja już dzisiaj zapraszam na kolejne „XI Święto Kwitnącego Różanecznika”, które odbędzie się jak zawsze na terenie Młodzieżowego Schro- niska „Pawełek” w Pawełkach słowami piosenki:

Odwiedzajcie różaneczniki, one dla was kwitną kochani, odwiedzajcie różaneczniki, przyjeżdżajcie tu zawsze dla nich, W takt pięknej, leśnej muzyki, pośród starych zielonych drzew, pozdrawiają was różaneczniki i leśnych ptaków uroczy śpiew.

Maria Dziuk, Kochanowice

Ziemia Lubliniecka • nr 2/2014 15 Rzemiosła branży skórzanej w Lublińcu i okolicy od 1962 roku

I – Zawody skórzane od lat 60-tych śmierci zakład, co jest ewenementem nie tylko w powie- cie lublinieckim czy na Śląsku, ale także w skali krajowej, Od lat powojennych do 80-tych rzemiosła wszelkich bran- prowadziła kobieta: siostra pana Jana – Anna Bargiel. Pani ży stanowiły na równi z innymi dziedzinami gospodarki Anna pracowała aż do… 80 roku życia, czyli do roku 2007. zdrowe ogniwo ekonomiki naszego kraju. Co prawda, lu- Obecnie szewcy raczej nie robią nowych butów. dowe państwo budujące socjalistyczne społeczeństwo nie Ciekawostka. W latach 50-tych, jako 13-letni chłopiec, tolerowało tzw. prywaciarzy, ale małe zakłady uprawiające syn mistrza rymarza i wiceprezesa spółdzielni „Jutrzenka” rękodzieło oraz spółdzielnie skupiające rzemieślników mia- w Radomiu, widziałem na własne oczy jak powstaje para bu- ły się całkiem dobrze. Tak było do końca lat 80-tych. Od te- tów, od początku do końca, a było to tak: pracownik maga- go czasu, poza nielicznymi wyjątkami, rzemiosło w Polsce zynu wydawał brygadzistom materiały, tzn. skórę, futrów- zmierzało po równi pochyłej, niestety, w dół. Niektóre do- kę irchową, nici, dratwę, klej szewski (kauczukowy), wosk tarły do punktu zero, czyli do całkowitego zaniku. oraz podszewkę na konkretną ilość par. W krajalni krojczy Część z nich „umarła śmiercią naturalną”, jako że po- wykrawali ręcznie nożami Knipami spody (zelówki) z blan- stęp techniczny, nowe technologie, produkcja masowa do- ku lub łosiówki, cholewki z bukata i futrówki oraz drob- prowadziły do ich zaniku. Stały się niepotrzebne. Ludwi- niejsze detale (kilka lat później pokazały się tzw. gilotyny, sarza, bednarza, siodlarza, kowala napotkać możemy już tzn. sztance stalowe, które naciskając z góry na skórę mo- tylko w literaturze. Jeszcze tylko plecione koszyki, kobiał- gły wykrawać 6 do 10-ciu warstw wg wzorników o różnych ki, maty słomiane (zawód koszykarza), różne chodaki, do- rozmiarach od 36 do 45). W szwalni cholewkarze i kamasz- mowe papcie (zawód pantoflarza), gliniane garnki, wazony, nicy szyli na maszynach cholewki (Łuczniki, Singery, Ad- dzbany (zawód garncarza-ceramika), itp. spotkać możemy lery, Pfaffy to maszyny z tamtych lat o wtedy jeszcze noż- na licznych targowiskach, chętnie odwiedzanych przez ku- nym napędzie). W montażowni czeladnicy wraz z mistrzem pujących, chociaż i tam jest to towar unikalny. szewskim najpierw ćwiekowali, to znaczy mocowali spina- Spójrzmy na zawody, profesje skórzane. Po II wojnie cen- czami cholewki do zelówek, do których przytwierdzone by- trum dla całej PRL stanowił Radom (100 km na południe ły drewniane kopyta, a następnie każdy siedząc na zydlu od Warszawy, 200-tysięczne miasto). Tu były liczne spół- (niskim taborecie) zszywał je ręcznie dratwą po obwodzie dzielnie, fabryki, garbarnie, fabryka maszyn „Łucznik”, (szydło, dwie rymarskie igły i heja, aż do wyprostowanych fabryka obuwia „Radoskór”. Tutaj też mieściły się szkoły: rąk). Jedynie mistrz miał but wpięty w konia rymarskiego. technika i zawodówki. Tu odbywały się zjazdy, konferencje, Dratwa musiała być ręcznie nawoskowana dla jej konserwa- szkolenia, pokazy, targi. W radomskich drukarniach wyda- cji i odporności na wilgoć. Potem było jeszcze kołkowanie, wano katalogi, wzorniki. Były silne zakłady i spółdzielnie tzn. drewniane szpilki podobne do zapałek wbijano specjal- produkujące na całą Polskę, a nawet na eksport, głównie nymi młotkami w kilku rzędach po obwodzie spodu buta. w strefę krajów RWPG. „Radoskór”, potężna fabryka obu- Tak przygotowane buty trafiały do wykańczalni. Tu ręcz- wia, nawiązała współpracę z czeską firmą „BATA”, która jak nie wklepywano oczka do dziurek na sznurówki. Raszplami on sam miała rozległą tradycję z lat przedwojennych. Mniej- zdolni szewcy wyrównywali brzegi spodów, potem je wosko- szymi ośrodkami w kraju były: Wejherowo, Kalisz, Lublin, wali i lakowali. Wilbrą usuwali skazy i rysy na powierzch- Nowy Targ, Częstochowa, Wrocław, Kraków. ni skóry. 16-osobowa brygada w cyklu zamkniętym wywa- rzała od 6 do 8 par butów na dzień. II – Rzemiosła skórzane i ich rodzaje 3. ODZIEŻÓWKA to: krawiectwo skórzane, kożusznictwo i ku- śnierstwo. Niestety w całej Polsce, w tym także na Śląsku, Pora wymienić jakież to są rzemiosła skórzane i nawią- a więc i u nas w lublinieckim powiecie, te piękne zawody zać do ich zaistnienia oraz rozwoju na naszej Ziemi Lubli- są w zaniku. Oznacza to, że np. w Lublińcu jest 2–3 kraw- nieckiej. Wymienię je w kilku grupach: GARBARSTWO, ców, którzy między innymi potrafią uszyć kurtkę, płaszcz OBUWNICTWO, ODZIEŻOWE, RYMARSKIE-UPRZĘŻO- ze skóry, ewentualnie futro czy kożuszek. Nie ma nato- WE, ARTYSTYCZNE, KALETNICTWO. miast ani jednego zakładu rzemieślniczego z produkcją 1. GARBARSTWO – zajmuje się tzw. obróbką mokrą i che- skórzaną. Wcześniej, w latach 70-tych i 80-tych były ta- miczną wszelakich skór: z płazów, gadów, ssaków: świń, kie zakłady, choćby w Wielobranżowej Spółdzielni Pracy, krów, koni, saren, jeleni, dzików, itd. Wytwarzane są skó- której pierwszym prezesem był pan Rybczyński. Były też ry licowe gładkie o najrozmaitszych kolorach i futerkowe prywatne małe zakłady, takie jak kożusznicy Tadeusza (z włosem), o kolorach naturalnych i barwionych z lisów, Szczepańskiego, który przyjeżdżał do nas z Kluczborka. norek, kurzofredek, soboli, nutrii, fok, łosic, bobrów… Jeśli chodzi o Wielobranżową Spółdzielnie Pracy, to w okre- 2. OBUWNICTWO – do branży obuwniczej należą szew- sie największego rozkwitu zatrudniała ponad 1000 pra- stwo, cholewkarstwo i kamasznictwo. Szewstwo cowników. Jej zakłady zatrudniały: tapicerów, cholewka- ma się w miarę dobrze, a to dlatego, że oprócz Indian rzy, szewców, kaletników, rymarzy, kuśnierzy w branżach i nielicznych plemion Afryki żyjących poza cywilizacją, skórzanych. Obok tych także stolarzy, dekarzy, mechani- wszyscy chodzą w butach, a te od czasu do czasu, szcze- ków, malarzy, fryzjerów. Niektórzy mistrzowie z tamtych lat gólnie skórzane, należy oddać do podzelowania i naprawy. to np. pan Wołowczyk – mistrz stolarstwa, pan J. Kościel- W zakładzie przy ul. Damrota przez długie lata odnawiał, ny – mistrz malarz, pan M. Zoń – mistrz kaletnictwa i ry- zelował i pucował obuwie mieszkańców naszego powiatu marstwa i tapicerstwa, pan Kulik – mistrz dekarstwa i wie- wspaniały mistrz pan Jan Pieprzyca (1904–1989). Po jego lu, wielu innych, których nazwiska zacierają się w pamięci.

16 Ziemia Lubliniecka • nr 2/2014 4. RYMARSTWO – rzemieślnicy tej branży szyją szory i uprzęże głównie dla psów i koni z takich skór grubych i mocnych jak juchty, blanki, łosiówki i bukaty. Najczę- ściej skóry te wyprawiane były roślinnie (rzadko chemicz- nie) czyli zgodnie z trendem ekologicznym. Z tego zawodu wyodrębniło się siodlarstwo. Ci fachow- cy robili wyłącznie siodła do jazdy konnej z popręgami i wodzami. 5. ARTYSTYCZNE – tych rzemieślników fachu skórzane- go śmiało można nazwać artystami, a to, dlatego, że ze skóry tłoczonej wykonywali mozaiki kwiatowe, obrazy, obudowy zegarów oraz najróżniejsze rękodzieła drobne jak breloczki, etui, szkatułki. 6. KALETNICY – rzemieślnicy ci robili teczki, torby, pleca- ki, portfele, portmonetki ze skór gładkich i tłoczonych. Np. teczka czy portfel wykonana ze skóry węża, krokodyla to był tzw. majstersztyk o dużych walorach estetycznych.

III – Tradycje rodzinne

Latem 1962 r. przyjechałem, wraz z rodzicami, z Rado- mia do Lublińca na stałe. Ojciec, z zawodu kaletnik oraz ry- marz, wykupił wcześniej dom i pamiętam, że przyjechali- śmy tutaj w sile dwóch wagonów towarowych, a to dlatego, że oprócz sprzętów domowych przyjechały z nami maszyny do szycia średnie i duże rymarki „Singery”, „Adlery”, „Pfaf- fy”, konie rymarskie, sztance, gilotyny, drobny sprzęt, no- że, wykrawarki oraz masa materiałów, głównie skóry, tek- tury, kauczuk czyli wyposażenie średniej wielkości warsz- tatu pantoflarsko-kaletniczo-rymarskiego. Istotną przyczyną naszej migracji na Śląsk była moja mat- ka- rodowita ślązaczka i jej brat, a mój wujek, Antonii Kra- kowczyk z zawodu masarz-rzeźnik, zamieszkały w Koszę- cinie. Rzemiosło skórzane w tamtych latach w Polsce stało siedziba Zespołu „Halka”), gdzie między innymi czelad- mocno na nogach. Pamiętam słowa mojego ojca skierowa- nikował pan Stanisław Gabrysiak ne do matki: „Agnieszka, w moim fachu ja wszędzie znaj- • Zakład Galanterii i Konfekcji Skórzanej przy ul. Mickie- dę robotę. Nie straszny mi Śląsk. Jedziemy do Lublińca”. wicza 18 (dzisiaj mieści sklep (Kwiaty, Dewocjonalia). Adaptacja w nowym środowisku następowała szybko. Oj- Szeroką działalność w zakresie pantoflarstwa, kaletnic- ciec, wchłonięty przez Wielobranżową Spółdzielnię Pracy twa, rymarstwa prowadził mistrz M. Zoń. Jednym z cze- w Lublińcu (w czasie prezesury pana J. Rybczyńskiego), pro- ladników w/w zakładu w latach 70-tych i 80-tych był pan wadził Zakład Galanterii i Konfekcji Skórzanej przy ul. Mic- Henryk Cichoń. kiewicza 18. Zatrudniał 5–6 osób (również uczniów – adep- W latach 60. i 70. XX w. istniał w Lublińcu Zakład Ku- tów kaletnictwa, rymarstwa…). Ja, wtedy licealista, po lek- śnierski w okolicach Rynku, a tacy krawcy jak mistrz pan cjach chodziłem do zakładu ojca kroić spody do bamboszy, Pabiasz z Pluder czy pan J. Cebula z Lublińca prowadzący wykonywać prace pomocnicze, jako że od 4-ego roku ży- swe warsztaty przy ul. Mickiewicza, potrafili uszyć nie tyl- cia poznawałem tajniki zawodu, bo bardzo mi się podobało ko garnitur czy płaszcz z materiałów tekstylnych, ale też w warsztacie ojca. Dopiero w latach 90-tych zdałem w Czę- kurtkę, płaszcz ze skóry licowej czy futro z nutrii czy lisów. stochowie (był to najsilniejszy ośrodek rzemiosła w woj. ka- Status posiadania ilości warsztatów rzemieślniczych towickim; wtedy akurat Częstochowa wyodrębniła się jako w branżach skórzanych do końca lat 80-tych wahał się nie- jedno z 49. województw w Polsce, a Lubliniec należał wła- znacznie. Zapotrzebowanie na te usługi, a co za tym idzie śnie do niego) egzamin sprawdzający, najpierw z pantoflar- popularność, ich renoma w społeczeństwie, stały na przy- stwa, potem czeladniczy z kaletnictwa i mistrzowski z ka- zwoitym poziomie. letnictwa oraz rymarstwa. Od lat 90-tych po dzień dzisiejszy stan rzemiosła w ogó- le, w tym skórzanego, pomniejsza się. IV – Rzemiosło w Lublińcu Jeśli idzie o rzemiosło w ogóle, to chlubne wyjątki stano- wią takie zawody jak piekarze i cukiernicy, mechanicy i bla- W latach 60-tych rzemiosło (w tym branże skórzane) charze samochodowi, fryzjerzy oraz budowlańcy. w Lublińcu miały się całkiem dobrze. W 1962 roku miałem W sytuacji, jaka istnieje dzisiaj: braku szkół zawodo- 14-ście lat i moja znajomość stanu rzemiosł skórzanych mo- wych (również techników; przypomnę, że kierunki skórza- że być niepełna. Pamiętam jednak, że pod szyldem Wielo- ne w technikach były w Tarnowskich Górach i w Często- branżowej Spółdzielni Pracy w Lublińcu działały: chowie jeszcze w latach 80-tych ubiegłego wieku), braku • Zakład Rymarski przy Małym Rynku pod kierownictwem mistrzów i czeladników, którzy kontynuowaliby praktycz- Stefana Snopka. Obok robót stricte rymarskich zakład ten ną naukę zawodu, odbudowa „zdrowego” stanu rzemiosła wykonywał duże zamówienia PKS-u na wykonanie pełnej to sprawa dwóch-trzech pokoleń. tapicerki siedzeń wraz z kabiną kierowcy w autobusach Mistrz Zakładu Skórzanego • Zakład Tapicerski przy ul. Pawła Stalmacha (obecnie Stanisław Zoń

Ziemia Lubliniecka • nr 2/2014 17 Z dziejów Lublińca Lublinieckie młyny

ieszkańcy ziemi lublinieckiej od wieków żyli z owo- i wszystkie należące. A dalej począwszy od rzeki aż do wspo- Mców pracy w lesie i na polu. W codziennym zatroska- mnianej ścieżki już… rozciągające się oraz takie ich używanie niu o swój byt modlili się do Stwórcy: Ojcze nasz (…) chleba i posiadanie, aby mogli z nich korzystać zgodnie z tym jak będzie naszego powszedniego daj nam dzisiaj (…). W miesiącu sierp- się wydawało najlepiej, szczególnie, że mogą porzucić staw ryb- niu kosili łany zbóż sierpami, w późniejszych wiekach ko- ny. Za każdym razem gdy im i ich następcom będzie się to po- sami, aby w XX wieku wykonywać tę pracę przy użyciu sno- dobało będą mieli możliwość także łowienia ryb co nazywa się powiązałek i kombajnów. Wymłócone cepami ziarno trafia- w języku pospolitym Hunslosen und Phesschen. Jednakże z tego ło do ręcznych żaren, by po mozolnej pracy uzyskać z niego młyna są zobowiązani świadczyć wójtowi lublinieckiemu jeden mąkę na chleb powszedni. wiadrunek każdego roku i o odpowiednej porze zawsze w świę- Na naszej ziemi już na przełomie XIII i XIV wieku funk- tego Marcina. Na której to rzeczy świadectwo została przywie- cjonowały, wzdłuż rzeki Lublinicy, młyny wodne. Najstarszy szona nasza pieczęć. dokument, spisany po łacinie w Lublińcu dnia 23.11.1361 ro- Działo się to i zostało spisane w Lublińcu w dzień świętego ku, i do dzisiaj zachowany, potwierdza przywilej na użytko- Klemensa Roku Pańskiego M CCC LXI [1361] w obecności pa- nów: Stefana, rycerza z Zyraw, /Nerbote, syna jego Chamychno/Thamychno z Borzehnielb/ Borzegnew, Himcone Rulonis, Stefana Chab- czon/ris, Jana… naszego lublinieckiego, Miko- łaja naszego kapelana i notariusza i wielu in- nych godnych zaufania. W późniejszych wiekach następuje dal- szy rozwój młynarstwa, co obrazuje mapa Lublińca i okolicy z 1811 r. z zaznaczonymi siedmioma młynami (Wasser Mühle). Ślady po młynach są do dziś widoczne. Pierwszy z nich to staw i grobla przy prze- jeździe kolejowym w kierunku Sadowa, na- przeciw nastawni kolejowej. Drugi to miej- sce zabudowań przy ul. Dębowej, tuż obok Dokument z 23.11.1361 r. wystawiony przez księcia zakładu LENTEX (jeszcze do lat 90-tych był opolsko-wielkostrzeleckiego Alberta tam przystanek autobusowy Lubliniec – Mły- wanie młyna i stawu. ny). Kolejne miejsce po młynie to staw i grobla obok Gim- Jego treść, przetłumaczona na język polski dzięki uprzej- nazjum nr 2 przy Droniowickiej. Rondo Jana Pawła II wraz mości pani dr Aleksandry Filipek – pracownika Uniwersy- z skwerem przy moście na ul. Grunwaldzkiej to teren po sta- tetu Wrocławskiego – brzmi następująco: wie zamkowym, którego wody napędzały młyn zamkowy. W imię Pańskie Amen. Na wieczną rzeczy pamiątkę my Al- Następne miejsca po dawnych młynach to most na ul. Spo- bert, z łaski Bożej książę opolski i pan strzelecki, potwierdzamy kojnej, przy którym do II wojny św. funkcjonował ostatni wszystkim niniejszym dokumentem, że na podstawie świadectwa wodny młyn w Lublińcu. Ostatnie dwa młyny lublinieckie ludzi prawych jesteśmy w pełni świadomi, że przodkowie Fricz- znajdowały się na Lublinicy na terenie Wymyślacza, czego ka i Miczka, naszych poddanych miejskich z Lu- blińca, mieli młyn potwierdzony prawem wła- sności i tytułem posiadania wraz z prawem po- łowu ryb i ze stawem rybnym położonym przed naszym miastem Lublińcem, między młynem wójta (advocatus) i Henryka, na drodze, która biegnie od miasta Lubliniec w kierunku Diario- nicz Mniejszych(?), na obydwu brzegach rzeki albo Rubec/to (?) na mocy dokumentu najja- śniejszego księcia Bolka, naszego najdroższe- go ojca, szczęśliwej pamięci księcia opolskie- go. Pisma, które [existeo?] nostre Lubin zosta- Mapa z 1811 r. z zaznaczonymi młynami wodnymi ły unieważnione/zniszczone [raczej zniszczone]. My ponieważ widzieliśmy zgodne z prawem wyjaśnienie, z po- śladem są do dziś istniejące tam stawy. wodu naszej łagodności i wrodzonego miłosierdzia, aby nie przez Na terenie Lublińca oprócz siedmiu młynów wodnych błędy potomnych w sprawach wcześniej opisanych nie dokucza- funkcjonowały od drugiej połowy XIX wieku również dwa ło nieprzyjemnego albo jakaś szkoda, potwierdzamy wspomnia- wiatraki prowadzące przemiał zboża. W 1863 roku mistrz nym Friczkowi i Miczkowi i ich przodkom, swobodnie i z prawem młynarstwa Gottlieb Müller zakupił od właściciela domi- dziedziczenia, wieczne posiadanie wspomnianego młyna wraz ze nium lublinieckiego działkę o pow. ok. 1220 m², położoną stawem rybnym i prawem połowu ryb, lasem i obydwoma stro- na lekkim wzniesieniu na północ od drogi Lubliniec – Ko- nami nadbrzeża, korzystaniem z owoców/plonów wallis [do- śmidry, naprzeciw dzisiejszej ul. Spokojnej, prowadzącej lin?/jakiś wałów] płaskich i górzystych ze wszystkimi grema….s do cmentarza komunalnego. W roku 1889, w wyniku licytacji,

18 Ziemia Lubliniecka • nr 2/2014 Mapa Lublińca z 1883 r. z zaznaczonymi wiatrakami (odręcznie na- Zdjęcie wiatraka usytuowanego na terenie dzisiejszej ul. Kandory malowany przebieg budowanej wówczas trasy kolei żelaznej i dwor- ca oddanego do użytku w 1884 r.) wiatrak ten nabył mistrz piekarski Daniel Bienias. W latach późniejszych Związek Prowincjonalny w Opolu odkupił ten teren na potrzeby folwarku prowadzonego przy Zakładzie Psychiatrycznym. Drugi z wiatraków postawiony był na wysokiej skarpie północnej nad Lublinicą, na terenie dzisiejszej ul. Kandory. Funkcjonował on w tym samym czasie, co wymieniony po- przednio, wykonując usługi przemiału i śrutowania zboża. Jego właścicielem był mistrz młynarstwa E. Bischoff. W roku 1905 młyn ten zakupił młynarz Karol Lapotsch. Nie wiado- mo, jak długo pracował ten młyn, ponieważ już w 1921 ro- ku gazeta powiatowa Lublinitzer Kreisblatt donosiła o ofer- cie sprzedaży działki po dawnym wiatraku. Po czasie młynów napędzanych siłą wiatru nastąpił okres budowy młynów parowych. Pierwszy młyn Młyn parowy Wańczyka – lata 30-te XX w. parowy zbudowany został na działce zaku- pionej w 1914 roku przez mistrza stolarskiego Franciszka Weinczyka z Dobrodzienia, poło- żonej na południe od torów kolejowych przy dzisiejszej ul. Zwycięstwa. W okresie I wojny światowej przemiał zbóż był reglamentowany i podlegał koncesji. Na terenie Lublińca po- siadali ją Franciszek Weinczyk oraz Jan Pluta i Józef Dziuba (młyny wodne). Młyn parowy Weinczyka czynny był z przerwami na remon- ty do stycznia 1945 roku, kiedy to w wyniku wybuchu zgromadzonych w nim min prze- ciwczołgowych został poważnie uszkodzo- ny. Po wojnie budynek młyna został odbu- dowany i stał się częścią Zakładu Przemy- słu Terenowego LUGAMET, produkującego w nim latarki i okucia galanterii skórzanej. Po przemianach ustrojowych budynek zo- stał sprzedany i obecnie znajduje się w nim salon meblowy JUK. Drugi młyn parowy zo- stał wybudowany przez mistrza młynarskiego Józefa Napieralskiego w 1920 roku na terenie między stacją kolejową a drogą do Sadowa. Młyn ten był bardzo wydajny, a jego zaletą Lubliniec przed 1922 – młyn Pluta przy dzisiejszej ul. Spokojnej była rampa pozwalająca na obrót wagono- wy zboża i mąki. Po kilku zmianach właścicielskich w roku przeszedł w ręce prywatne i zmienił profil działania – stał 1936 ówczesny właściciel Hermann Haase wszedł w spół- się lokalem dyskotekowym pod nazwą MŁYN. kę z spółdzielnią rolniczo-handlową ZAGRODA. Po II woj- Opr. Andrzej Musioł nie światowej młyn został upaństwowiony i wszedł w skład Źródło: Fikus Jan senior – „Lubliniec – z dziejów Przedsiębiorstwa Przemysłu Zbożowego. Po roku 2000 młyn miasta na Górnym Śląsku”.

Ziemia Lubliniecka • nr 2/2014 19 Ogrody Boga w Lublińcu

ydawnictwo św. Macieja Apostoła z siedzibą w Lubliń- Wcu wydało w czerwcu 2014, jako 8. pozycję wydawni- czą, bardzo ciekawą książkę z wątkami lublinieckimi. O tej pozycji edytorskiej informował m.in. nr 5–6/2014 gazety powiatowej „Ziemia Lubliniecka” (s.4). W almanachu literackim o tematyce przyrodniczej pt. „Ogrody Boga”, który otwiera „Pieśń słoneczna” (zwana także jako „Pochwała stworzeń”) św. Franciszka z Asyżu, na 156 stronach swoje utwory zaprezentowało 35. literatów z Polski, Hiszpanii, Belgii, Kanady i Japonii. Wśród współautorów książki jest Maria Dziuk z Kocha- nowic. Z siedmiu zamieszczonych wierszy pani Marii dwa dotyczą naszej ziemi:

Moje miasto Lubliniec

Nad rzeczką Lublinicą leży moje miasteczko to piękne okolice, to ziemia śląska jest. Uliczki ma malownicze, a gdy świeci słoneczko to miasto się odbija w zielonym wianku z drzew. Nad rzeczką Lublinicą miasto nam wciąż pięknieje i kolorami nas urzeka jak ze snu. Tu masz przyjaciół swych i na przyszłość nadzieję że nawet, gdy wyjedziesz chętnie powrócisz znów. Bo Lubliniec to jest miasto, co ma duszę już to wiedział pewien książę, kiedy rzekł: „Lubi mi się to miejsce, miasto tu założyć muszę” w legendzie o Lublińcu przeczytasz słowa te. Nasze miasto do siebie ludzi zbliża tutaj mieszkać, tu powracać się chce. Nad nim czuwają: święta Benedykta od Krzyża i święta Anna – opiekunki miasta dwie.

Różaneczniki na Brzozie

100 lat mija, ale one ciągle piękne są, co roku od nowa urzekają nas blasku dodają ciepłym, czerwcowym dniom, tam gdzie rosną jest zaczarowany las Las je oplata zielonym wiankiem, gdy zakwitają słonecznym rankiem różaneczniki na Brzozie Tysiące płatków, z nich cudne kwiaty, zieleń z fioletem deseń bogaty różaneczniki na Brzozie Nad nimi stadko pięknych motyli, troszkę nektaru z kwiatów wychyli różaneczniki na Brzozie Drzewa im dają troszeczkę cienia, czar ich od lat nic się nie zmienia różaneczniki na Brzozie.

Do powstania książki przyczynili się mieszkańcy Lubliń- Całość publikacji opracował autor niniejszego artykułu, ca, bowiem kolorowe zdjęcia na okładce i wewnątrz książki członek redakcji pisma społeczno-kulturalnego „Ziemia prezentujące przyrodnicze uroki Ziemi Lublinieckiej, wy- Lubliniecka”: Edward Przebieracz. konał Mateusz Zawadka. W książce znajdziemy dokładnie Dla 2. czytelników „ZL” , którzy jako pierwsi przyślą e- 11 fotografii autorstwa panaM ateusza Zawadki – redakto- -maila do Wydawnictwa św. Macieja Apostoła: wydawnic- ra portalu internetowego Lubliniec.info. [email protected] o treści Ogrody Boga w Lublińcu Redaktorem technicznym książki jest tegoroczna matu- czekają egzemplarze „rajskiej” książki. rzysta Anna Bargiel. Edward Przebieracz

20 Ziemia Lubliniecka • nr 2/2014 Wiersze przebrane

tomiku „Wiersze przebrane. Wybór wierszy z lat 1991– Czasami Sława Z2011” Wydawnictwo św. Macieja Apostoła – Lubliniec, wrze- czasami to jest prawdziwa sława: sień 2014. wystarcza czyjaś być na ustach wszystkich Wybór, opracowanie, redakcja książki: dr Marek Mariusz jedna łza okruchem chleba Tytko – Uniwersytet Jagielloński, Kraków. Promocja lokalna lub uśmiech książki: Muzeum im. św. Edyty Stein, Lubliniec 4 IX 2014. by odkryć w sobie Dobry łotr [II] Edward Przebieracz wielką krainę miłości czasami błogosławiona wiara nie wystarcza która wskrzesić może życia z popiołu serca iskrę Droga do Emaus zapalającą wieczność

każdy dzień Modlitwa jest drogą do Emaus dobrego łotra idziemy zajęci rozmową dziękuję Ci a obok nas że nająłeś mnie Chrystus do swojej winnicy pod postacią bliźniego że robotnik ostatnich sekund * * * zdążył jeszcze zapracować na wieczność Maryjo zgubiłem nić sensu Odkupienie i błądzę w labiryncie życia grzechy wstaw się wydrążyły między nami do Dobrego Pasterza przepaść aby wziął na swoje ramiona tak wielką że tylko zagubioną owcę krzyż mógł połączyć brzegi Obraz Warunek tak bardzo chciałbym się stać Mogę tak jak Syzyf Twoim obrazem toczyć głaz lecz na razie w nieskończoność nie potrafię pod warunkiem ułożyć się że będzie to kamień w sensowną całość który spadnie z serca. zbyt dużo nie zapełnionego miłością tła

Ziemia lubliniecka na ziemi chorwackiej

ako członek zespołu redakcyjnego magazynu społecz- Jno-kulturalnego „Ziemia Lubliniecka” nie zapomniałem o swym ulubionym piśmie podczas urlopu. Z ostatnim nu- merem pisma, w całości poświęconemu Janowi Pawłowi II z okazji Jego kanonizacji, stoję przed wjazdem do uroczej, chorwackiej miejscowości Vrbnik (na wyspie Krk). Zdjęcie: CZESŁAWA PRZEBIERACZ Vrbnik, 16 VII 2014

Ziemia Lubliniecka • nr 2/2014 21 Tablice pamiątkowe Ziemi Lublinieckiej (I)

terenie Lublińca i najbliższej okolicy znajdują się Rumunię i Francję do Wielkiej Brytanii, gdzie pełnił funk- Naliczne tablice pamiątkowe poświęcone ludziom i wy- cję duszpasterza wielu polskich żołnierzy. Wielu z nich pa- darzeniom, zarówno z nieodległej, jak i bardzo dalekiej miętało go jako kapelana I Korpusu Polskich Sił Zbrojnych przeszłości. Celem niniejszego cyklu publikacji jest przy- na Zachodzie. Jedna z fotografii tamtego okresu przestawia bliżenie postaci oraz zdarzeń, które miały wpływ na naszą księdza w towarzystwie Prezydenta RP Władysława Racz- lokalną historię, a które upamiętniono w sposób szczegól- kiewicza i dowódcy I Korpusu gen. Mariana Kukiela w mo- ny. Prezentacja „historii na murach” pozwoli zachować pa- mencie dokonywania inspekcji polskich oddziałów w Szko- mięć o minionych czasach. Pozwoli również uzupełnić ewi- cji. Tuż po zakończeniu wojny opiekował się duszpaster- dencję tablic pamiątkowych z naszego powiatu, z 2000 r., sko Polakami mieszkającymi we Francji oraz w brytyjskiej dokonaną przez Urząd Wojewódzki w Katowicach, a która strefie okupacyjnej na terytorium Niemiec. W 1946 r. wró- jest niekompletna. cił na krótko do Lublińca, by następnie objąć parafię w Gli- wicach, a później w Bytomiu. Tam pracował nieprzerwanie aż do śmierci w 1962 r. Miarą jego zaangażowania w lokal- ną wspólnotę jest, pamiętana przez bytomskich wiernych parafii św. Jacka, historia z ostatnich tygodni życia księdza. Złożony ciężką chorobą nagrał dla nich życzenia świątecz- ne, które polecił odtworzyć podczas pasterki. Działalność doktora Franciszka Willerta upamiętnia ta- blica odsłonięta w 1984 r., umieszczona w miejscu jego za- mieszkania, które znajdowało się w kamienicy przy ul. Paw- ła Stalmacha 1. Ten, pochodzący z Pomorza lekarz, przybył do Lublińca w 1906 r. Od razu zaangażował się w działal- ność społeczną, wspierając środowisko polskie w Lublińcu. Był współzałożycielem w 1909 r. Banku Ludowego, udziela- jącego pożyczek polskim przedsiębiorcom. Następnie brał udział w powołaniu pierwszej organizacji reprezentującej przed powstaniami śląskimi polskich mieszkańców Lubliń- ca. W III Powstaniu Śląskim, wraz z Wiktorią Niegolewską Tablica upamiętniająca ks. Jana Szymałę znajduje się i dentystą Czesławem Trzaską-Durskim, zajmował się ranny- w Zespole Szkół nr 1 im. Adama Mickiewicza. Została odsło- mi powstańcami, kierując powstańczym szpitalem. W okre- nięta w 1997 r. Zasługi tego wybitnego społecznika dla tej sie międzywojennym dr Willert był lekarzem powiatowym, placówki oświatowej, oraz Lublińca, są wyjątkowo ważne. czynnie zaangażowanym w życie Lublińca. Wśród wielu Z jego inicjatywy otwarto w 1922 r. pierwszą polską szkołę funkcji, które pełnił wymienić trzeba sprawowanie manda- średnią, której chlubne tradycje kontynuuje obecny Zespół tu radnego miasta, przewodniczenie Towarzystwu Gołębi Szkół nr 1. Ksiądz Szymała był również jednym z inicjato- Pocztowych „Błyskawica” oraz Towarzystwu Upiększania rów budowy obecnego gmachu szkoły, oddanego do użytku Miasta. To z jego inicjatywy oczyszczono staw kąpielowy w 1929 r., a także wybudowanej równolegle Pierwszej Ślą- w Parku Grunwaldzkim. W 1939 r. niemieckie władze oku- skiej Bursy Gimnazjalnej im. Konstantego Damrota, znaj- pacyjne zmusiły Franciszka Willerta do opuszczenia mia- dującej się nieopodal szkoły. To z jego inicjatywy Mickie- sta. Ten zasłużony, lubliniecki lekarz, zmarł w 1944 r. Po- wiczowska Szkoła Średnia stała się miejscem edukacji Po- chowany został w Namysłowie. laków mieszkających na terenie Opolszczyzny, których 120. Sebastian Ziółek kształciło się w Lublińcu. W szkole szczególnie pamięta się losy jednego z nich – Franciszka Warzechy, pochodzącego z rodzinnego miasta ks. Szymały: Dobrzenia Wielkiego, namówionego przez księdza do wstąpienia w mury lubli- nieckiej szkoły. W szkolnych zbiorach znajduje się dar ks. Szymały – przywiezione w 1922 r. z Wielkopolski popier- sie Adama Mickiewicza. Duchowny był również szkolnym katechetą, wychowawcą uczniów mieszkających w bursie oraz zaangażował się w harcerstwo, pełniąc funkcję kape- lana hufca męskiego i żeńskiego ZHP. Ks. Szymała był także kapelanem oddziałów walczących w III powstaniu śląskim, kapelanem 74 Górnośląskiego Pułku Piechoty, garnizonu w Tarnowskich Górach oraz lublinieckiego zakładu psychia- trycznego. Rozliczne funkcje, wypełniane z zapałem i ser- decznością, zapisały jego imię złotymi zgłoskami na kartach naszej lokalnej historii. Swoją pracę na rzecz drugiego czło- wieka ks. Jan Szymała kontynuował z ogromnym zaangażo- waniem w czasie II wojny światowej. Przedzierał się przez

22 Ziemia Lubliniecka • nr 2/2014 Zaprasza dzieci do Siedziby Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk” im. Stanisława Hadyny ul. Zamkowa 3, Koszęcin Zapisy w Śląskim Centrum Edukacji Regionalnej tel.: 34 310 64 03, e-mail: [email protected]

• • • •

• • • •

Zespół Pieśni i Tańca „Śląsk” im. Stanisława Hadyny Zamkowa 3, 42-286 Koszęcin tel. +48 34 310-64-15 www.zespolslask.pl

Ziemia Lubliniecka • nr 2/2014 23 Lubliniec wczoraj i dziś

ubliniecki rynek, widok na część zachodnią i północną. Cichy i znajduje się tam kilkupiętrowy budynek mieszczą- LZdjęcie wykonano na przełomie XIX i XX wieku. Pierw- cy sklepy. W części północnej rynku, w pierwszej z kamie- szy z budynków w części zachodniej mieścił na parterze nic, mieścił się od 1874 r. Hotel Baranek, należący do kup- sklep z artykułami galanteryjnymi i skórzanymi, należący ca Carla Baranka, a następnie do jego rodziny. Na parterze w latach 1899–1914 do Maksymiliana Witkowskiego. Są- funkcjonowała kawiarnia i restauracja, a pokoje hotelowe siadował on z handlem win Issaca Kornbluma, założonym znajdowały się na I i II piętrze, dodatkowo I piętro wypo- w 1849 r. W 1927 r. budynek wynajął od Paula Kornbluma, sażone było w salę balową i scenę teatralną. W okresie mię- syna Isaaca, aptekarz Jan Smoła i otworzył w nim drugą lu- dzywojennym hotel ten należał do Alojzego i Marii Anto- bliniecką aptekę. W trzecim z budynków znajdował lubli- ników. Sąsiadująca z hotelem kamienica od 1894 r. również niecki ratusz. Świadczy o tym widoczny na białym tle herb należała do rodziny Baranek. Do 1914 r. na jej parterze znaj- Lublińca. Budynek wzniesiono w 1821 r., w miejsce stare- dował się sklep z artykułami tekstylnymi należący do Bene- go, drewnianego ratusza. W 1936 r. biura urzędu miasta dykta Urbańczyka. W kolejnym, widocznym na zdjęciu bu- przeniesiono do obecnego ratusza przy ulicy Paderewskie- dynku, od 1865 r. mieścił się Hotel Pietsch, należący Otylii go. W głębi, pomiędzy ratuszem a pierwszą kamienicą czę- i Józefa Pietsch. Po przejęciu Lublińca przez państwo pol- ści północnej rynku, widoczny jest nieistniejący dziś bu- skie znajdował się tam m.in. Hotel Śląski, według ówcze- dynek służący do obsługi dyliżansów. Obecnie jest to plac snych przewodników najlepszy hotel w mieście.

djęcie, wykonane na przełomie XIX i XX wieku, przed- Victorii, później Kościuszki, i funkcjonował w państwie pol- Zstawia obecną ulicę Lompy, dawniej nazwaną Tarno- skim pod nazwą Kaisera Skład Kawy. Obok widoczny sklep witzerstrasse, czyli Tarnogórską. Po lewej stronie widoczny z artykułami kolonialnymi należący do Alfreda Dziuby, któ- jest skład kawy Kaiser’s Kaffee Geschäft, należący do du- ry był jednocześnie właścicielem terenów rozciągających żej niemieckiej firmy, założonej w 1880 r., posiadającej naj- się wokół dzisiejszej ulicy Skłodowskiej, w tym znajdują- większą palarnię kawy. Wszystkie składy miały jednako- cego się tam młyna. Po prawej stronie ulicy, na pierwszym wy szyld i logo – widoczny dzbanek. W 1905 r. istniało już planie, znajduje się fragment apteki. W tej kamienicy ap- około tysiąca tychże składów. Z reklamy dowiadujemy się, tekę otworzył Augustyn Neide, którego dziadek – Jan Jerzy że oprócz kawy sprzedawano tam herbatę, kakao, kawę zbo- Karol Neide założył w 1831 r. pierwszą aptekę w Lublińcu, żową, miód, czekoladę, herbatniki, praliny, cukier i pieczy- mieszczącą się na początku ulicy Lompy. wo własnej produkcji. Skład przeniósł się na pobliski plac Sebastian Ziółek

24 Ziemia Lubliniecka • nr 2/2014