KWARTALNIK OŚRODKA BADAN PRASOZNAWCZYCH
Zeszyty PRASOZNAWCZE
(ROCZNIK XXX JAKO KONTYNUACJA PRASY WSPÓŁCZESNEJ I DAWNEJ Z LAT 1958—1959)
NR 3 (113) R. XXVIII KRAKÓW 1987 NR INDEKSU 38364 PL ISSN 0555-0025 RADA REDAKCYJNA Franciszek Adamski (Kraków), Kazimierz Kąkol (Warszawa), Ta deusz Kupis (Warszawa), Władysław Loranc (Warszawa), Henryk Markiewicz (Kraków), Julian Maślanka (Kraków), Józef Mądry (Katowice), Bogdan Michalski (Warszawa), Jerzy Myśliński (War szawa), Kazimierz Romaniuk (Warszawa), Alina Tepli-Kobielska (Warszawa), Marian Tyrowicz (Kraków)
KOLEGIUM REDAKCYJNE Zbigniew Bajka, Jerzy Bralczyk, Paweł Dubiel, Sylwester Dziki, Tomasz Goban-Klas, Jan Kalkowski, Józef Kozak, Edmund Król, Bogusław Sławomir Kunda, Zofia Lewartowska, Teresa Lisicka, Jerzy Mikułowski Pomorski, Walery Pisarek, Henryk Siwek
ZESPÓŁ REDAKCYJNY
Paweł Dubiel (redaktor naczelny), Sylwester Dziki (redakcja techniczna), Józef Kozak (sekretarz redakcji), Maria Russ (dział artykułów), Dorota Tera- kowska; Danuta Harnik (korekta)
WSPÓŁPRACOWNICY ZAGRANICZNI
Prof. Aleksander F. Biereżnoj — Leningradslkij Gosudarsitwiennyj Uni- wiersitiet im. A. Żdanowa, Fäkultiet Żuirnalistyki ; prof. Roger Claus se — Université Libre de Bruxelles; dr Sheltoin A. Gunaratne — Mass Com munications Department, Moorhead State University (Minnesota) ; prof. James D. H all o ran — University of Leicester, Centre of Mass Communication Research; doc. Władimir W. Kielniik — Uralskij Gosudarstwiennyj Uni- wiersitiet im. M. Gorkogo, Fäkultiet Żurnalistiki, Swierdłowsk; iprof. William H. Melody — Programme on Information and Communication Tech nologies, London; prof. Dmytro Pry luk — Kijewskij Gosudarstwiennyj Uniwiersitiet im. T. Szewczenko, Fäkultiet Żurnalistiki; prof. Jewgienij P. Prochorow — Moskowskij Gosudarstwiennyj Uniwiersitiet im. Ło monosowa, Fäkultiet Żurnalistiki; prof. Karl-Heinz Röhr — Karl-Marx- -Universität, Sektion Journalistik, Leipzig; doc. Karl Erik Rosengren — Lunds Universitet, Sociologiska Institutionen; prof. Herbert J. Schiller — University of California, La Jolla; dr Benno Signitzer — Universität Salzburg, Institut für Publizistik und Kommunikationswissenschaft; prof. Ste fan B. Stanczew — Sofijski Uniwersitet Kliment Ochridski, Fakultet Żurnalistiki;! dr Frank Okwu U g b o a j a h ) — University of Lagos, Depart ment of Mass Communication; prof, dr Tapio Varis — Rector of the Uni versity for Peace, Escazü (Kostaryka)
PROJEKT OKŁADKI: Zygmunt Strychalski
© Zeszyty Prasoznawcze, Kraków 1987 ADRES REDAKCJI: 31-150 Kraków, Rynek Kleparski 4, I piętro, tel. 22-20-12. Wydawca: Krakowskie Wydawnictwo Prasowe RSW „Prasa-Książka-Ruch", ul. Wiślna 2. Nakład 870 egz. Ark. wyd. 19. Ark. druk. 12,75. Papier offsetowy 70X100, B-l kl. III 80 g z Fa bryki Papieru we Włocławku. Numer został zamknięty i oddany do składu w maju 1987. Podpisano do druku i druk ukończono w sierpniu 1987. Zam. 1120/87. D-8. NUMER INDEKSU: 38364. PL ISSN 05S5-0025 Cena 200,— zł. Pismo rozprowadzane Jest wyłącznie w prenumeracie Prasowe Zakłady Graficzne w Krakowie, al. Pokoju 3 SPIS TREŚCI
ROZPRAWY I ARTYKUŁY
Andrzej Mazur, Maria Kozłowska: Prasa krajowa o opiece zdro wotnej (I) 5 Janusz Barta, Izabela Dobosz, Tomasz Traf as: Realizacja prawa do informacji i krytyki prasowej 11 Piotr Kołtunowski: Metody pracy propagandowej Krakauer Zeitung 23
PROBLEMY DZIENNIKARSTWA
Felieton: temat (i kłopot) dla prasoznawcy (oprać. Dorota Terakowska) 41 Przeciw felietonistom (Jerzy Mikułowski Pomorski) 52 Język sprasowany (II) (Jerzy Bralczyk) 55
MATERIAŁY
Jacek Dy r laga: Najmłodsze pokolenie dziennikarzy RSW .... 61 Waldemar Lodziński: Studencki świat wideo 71 »
PRASA NA ŚWIECIE
Lajos Bodnar: Węgierskie prawo prasowe 77 Bohdan Dzieciuchowicz: Prasa w Wielkiej Brytanii .... 83
RECENZJE, OMÓWIENIA, NOTY
Sylwester Dziki: O bieżącej bibliografii prasy w badaniach praso- znawczych 95 Józef Kor pał a: Krótka historia bibliografii polskiej (Marian Tyro- wicz) s. 107; Jerzy W. Gajewski: Polskie czasopiśmiennictwo gór skie w latach 1945—1983 (Józef S. Waluś) s. 108; 40 lat ze Słowem (red. Józef Wójcik) (Sylwester Dziki) s. 110; Wiktor Lęgowi c z: Radio — ulotność słowa (Teresa Lisicka) s. 112; Yehiel Szeintuch, Wera Solomon: Preliminary Investory of Yiddish Dailies and Pe riodicals Published in Poland Between the Two Wars (Krzysztof Pi larczyk) s. 113; Fachzeitschriften zur Publizistik und Kommunikation (Hrsg. Heinz Dietrich Fischer) (Paweł Dubiel) s. 114; Ernesto Vera, Elio E. Constantin: El Periodismo y la lucha ideologica (Adam Komorowski) s. 117; Adrej Tuśer: Zrozumitelnost novinar- skych vypovedi ako predklad ich fcinnosti (Antoni Wontorczyk) s. 119; Oldo Drastich: Autori dvanastich redakcii, Oldo Drastich: Od autorov k citatelom (Antoni Wontorczyk) s. 120; Jana Kacaniova: Prostriedky masovej komunikacie a ucnovska mladeź (Teresa Lisic- ka) s. 122; Jifi Tomas, Danica Kozlovä: E. E. Kisch, Journalist and Fighter (Pawel Dubiel) s. 123; Julio Velez: La Poesia espa- fiola segun El Pais (1978—1983) (Adam Komorowski) s. 126 Korespondencja: „Prawo prasowe" (Bogdan Michalski) 127 Noty o nowościach wydawniczych 129
W CZASOPISMACH
Przekazy i Opinie, styczeń—marzec 1986 (Teresa Lisicka) s. 131; Sugestie o nowych mediach (Czesław Biel) s. 132; Theorie und Praxis des so zialistischen Journalismus, II półrocze 1986 (Czesław Biel) s. 133; Xinwenxue Lunji, zeszyt 9 (Jerzy Abkowicz) s. 136; Publizistik, II półrocze 1986 (Paweł Dubiel) s. 138; Medienwissenschaft: Rezensio nen, rocznik 1986 (Pawel Dubiel) s. 140. Artykuły z czasopism 141
PRASA POLSKI LUDOWEJ. Kalendarium 1956 (I półrocze) (oprać. Syl wester Dziki) 145
KRONIKA NAUKOWA, SPRAWOZDANIA
Zmarł Frank Ugboajah 155 Stanowisko Rady Prasowej w sprawie wykonywania zawodu dzienni karskiego w warunkach wdrażania reformy gospodarczej .... 155 Konferencja „Wideo — stan i perspektywy" (Piotr Gaweł) .... 156
INFORMACJE Z KRAJU I ZE ŚWIATA
Kronika prasy polskiej (1 stycznia — 31 marca 1987) (oprać. Sylwester Dziki) 160 Kajecik Prasoznawczy (red. Sylwester Dziki) 164 Informacje 169 Z raptularza prasoznawcy 40, 76, 94, 130, 159, 169 (wybrał Czesław Biel), 54 (Joachim Glensk), 10, 106 (Stefan Kaduk) Резюме 181 Summary 185
ERRATA: w nrze 2/1987 ZP powinno być: na s. 103 w. 19 od dołu: Ilustrowany Kurier Codzienny; na s. 106 w. 22 od góry: akceptowane; na s. 167 szp. prawa w. 2 od dołu i s. 168 szp. lewa w. 3 od góry: prof. Józef Kądzielski; na s. 184 szp. lewa w. 4 od góry: Medien Bulletin. Przepraszamy. Redakcja ROZPRAWY I ARTYKUŁY
Zeszyty PRASOZNAWCZE Kraków 1987 R. XXVIII, nr 3 (113)
ANDRZEJ MAZUR MARIA KOZŁOWSKA
PRASA KRAJOWA O OPIECE ZDROWOTNEJ (I) Zainteresowanie służbą zdrowia i jej ocena w dziesięcioleciu 1976—1985 *
Dr Andrzej Mazur i mgr Maria Kozłowska, socjologowie z Katedry Medycyny Społecznej AM w Łodzi, w ramach Resortowego Programu Badawczo-Rozwo jowego MZ-IV „Optymalizacja Opieki Zdrowotnej i Społecznej", przez ponad 10 lat systematycznie śledzili wypowiedzi prasowe na ten temat. Jest to opra cowanie oparte na wyjątkowo obszernym materiale — ok. 100 tys. publikacji z wszystkich dzienników i wielu czasopism (abonament w Biurze Wycinków Prasowych GLOB). Na tej podstawie przygotowali raport dla Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej, sponsora przedsięwzięcia. W bieżącym numerze publikujemy pierwszą z trzech części opracowania, które jest skrótem tego raportu.
d stycznia 1976, korzystając z abonamentu w Biurze Wycinków OPrasowych GLOB, stystematycznie monitorujemy krajowe prze kazy prasowe dotyczące opieki zdrowotnej. Abonament ten obej muje wszystkie dzienniki centralne i regionalne, periodyki społecz no-polityczne i kulturalne oraz magazyny ilustrowane. Okresowo liczba pism znajdujących się w polu naszego widzenia osiągała 150 tytułów. Nie zajmujemy się pismami profesjonalnymi, jak np. Służba Zdrowia czy Nowy Medyk, które poświęcone są w całości opiece zdrowotnej i mają ograniczony i wyselekcjonowany krąg od biorców. Na podstawie przesyłanych nam przez GLOB wycinków praso wych wydajemy co tydzień biuletyn przeznaczony dla kierownictwa służby zdrowia. Ponadto każdy przekaz jest kodowany ze względu
* Z Katedry Medycyny Społecznej AM w Łodzi. Finansowano ze środków Resortowego Programu Badawczo-Rozwojowego MZ-IV „Optymalizacja Opie ki Zdrowotnej i Społecznej". na jego zawartość merytoryczną i ocenną. W szczególności intere suje nas frekwencja przekazów i ocena dotycząca jednostek organi zacyjnych służby zdrowia oraz kadr medycznych. Przekazy prasowe o charakterze ocennym, a więc zawierające krytykę lub uznanie dla pracy służby zdrowia, wyliczamy dla każ dego analizowanego tematu stosując odpowiedni wskaźnik będący ilorazem wypowiedzi aprobujących i krytycznych. Gdy wskaźnik ten przybiera wartość wyższą od jedności, oznacza przewagę wypo wiedzi aprobujących nad krytycznymi (np. 1.07 odczytujemy: na każdych 107 przekazów aprobujących było 100 przekazów krytycz nych). Wskaźnik niższy od jedności oznacza przewagę przekazów krytycznych (np. 0.87 odczytujemy: na każde 100 przekazów kry tycznych było 87 przekazów aprobujących). Wedle naszych obliczeń przeciętnie blisko połowa (4T°/o) przeka zów dotyczących służby zdrowia w każdym roku to noty agencyjne informujące o oddawaniu nowych placówek, remontach, wyposaże niu w aparaturę, świadczeniach na rzecz opieki zdrowotnej (hono rowe krwiodawstwo, NFOZ, „szpitale-pomniki"). Około 13% przekazów ma charakter oświatowo-zdrowotny; adre sowane są do szerokiego kręgu odbiorców. Przytłaczająca większość tych materiałów pisana jest przez lekarzy (lub są to wywiady z le karzami), z których blisko połowa to pracownicy nauk medycznych w większości z tytułami profesora i docenta. Klasyczna publicystyka uprawiana przede wszystkim przez za wodowych dziennikarzy, ale także przez lekarzy i innych pracowni ków opieki zdrowotnej, skupia ok. 22% przekazów, prezentując okre ślone zagadnienia w skali kraju czy regionu. Wreszcie ok. 18% przekazów to reportaże, artykuły na kanwie zdarzeń incydentalnych, listy czytelników, komentarze i podążanie tropem listów czy reportaży, polemiki z wyjaśnieniami władz służ by zdrowia różnych szczebli w związku z krytyką prasową. W tej grupie znajduje się największa liczba przekazów ocennych. Ogółem w ciągu 10 lat ukazało się w prasie 97 169 przekazów, pośród których 8573 (8,8%) miało charakter ocenny z nieznaczną przewagą wypowiedzi wyrażających uznanie (wskaźnik 1.07). Prze kazy były bardzo nierównomiernie rozmieszczone, a oceny głęboko zróżnicowane w poszczególnych latach, co ilustruje tabela na s. 7. W r. 1979 nastąpił wyraźny spadek liczby przekazów i od tego czasu aż do 1985 liczba roczna jest zawsze niższa od przeciętnej z 10 lat. Liczba przekazów ocennych utrzymywała się jeszcze przez 2 lata na poziomie wyższym niż przeciętna z 10 lat, ale poczynając od 1981 spadła znacznie i podlega dużym wahaniom. Przez 7 z 10 lat wskaźniki uznania były wyższe od jedności, a więc przeważała aprobata nad krytyką, w latach 1980 i — zwłaszcza — 1981 wy stąpiły najbardziej niekorzystne proporcje w przekazach ocennych. W dwu ostatnich latach (1984 i 1985) analizowanego okresu pro porcje te były najbardziej korzystne. W ciągu tych 10 lat ponad połowa — dokładnie 50,2"% — prze kazów została opublikowana w dziennikach regionalnych, 30,2% — w dziennikach centralnych, 9,1% — w tygodnikach społeczno-poli- Przekazy ogółem (w tym ocenne) i wskaźniki oceny w latach 1976—1985
ocenne w tym aprob. ogółem średnio Rok wskaźnik przekazów mies. oceny liczba •/o liczba •/o
1976 14 181 1 182 1 193 8,4 637 53,4 1.15 1977 11 953 996 1 221 10,2 653 53,5 1.15 1978 13 680 1 140 1 360 9,9 706 51,9 1.08 1979 8 809 734 1 045 11,9 578 55,3 1.24 1980 8 859 738 908 10,3 409 45,0 0.82 1981 7 482 623 490 6,6 186 37,9 0.61 1982 6 748 562 624 9,2 305 48,9 0.96 1983 8 491 707 679 8,0 352 51,8 1.07 1984 8 105 675 484 6,0 269 55,6 1.25 1985 8 861 738 569 6,4 338 59,4 1.46 ' 1 ! Razem 97 169 810 8 573 8,8 4 433 51,7 1.07 tycznych i 10,5% — we wszystkich pozostałych pismach. Przeli czając liczbę publikacji na jedno pismo w danej grupie stwierdzamy, że zdecydowanie najwięcej przekazów na temat służby zdrowia pu blikowały dzienniki centralne — blisko 300 rocznie w każdym piś mie. Dzienniki regionalne — o połowę mniej, niespełna 150, tygod niki społeczno-polityczne ok. 35 i wszystkie pozostałe pisma — nie spełna 20. Gdyby porządkować rodzaje pism wg objętości publika cji i ich charakteru (przewaga artykułów i reportaży nad notami agencyjnymi), zdecydowanie na pierwszym miejscu znajdą się ty godniki społeczno-polityczne i w znacznej dopiero odległości dzien niki centralne. Odnotowany w tabeli spadek zainteresowania problematyką opie ki zdrowotnej od 1979 r. objął wszystkie grupy pism, jednak naj silniej zaznaczył się w dziennikach regionalnych. Przyjrzyjmy się obecnie zróżnicowaniu ocen pracy służby zdro wia w poszczególnych latach. Porównamy rok 1981 (najwięcej pro porcjonalnie przekazów krytycznych, wskaźnik 0.61) z rokiem 1985 (najwięcej proporcjonalnie przekazów wyrażających uznanie, wskaź nik 1.46, ponad dwukrotnie wyższy). Otóż nie odnaleźliśmy uwa runkowań tak drastycznej różnicy ocen ani na poziomie jednostek funkcjonalnych służby zdrowia, ani merytorycznej zawartości prze kazów. Oczywiście wystąpiły różnice, ale na żadnym szczegółowym poziomie analizy nie były dość znaczne, aby różnice ocen można było tłumaczyć postrzeganymi zmianami w pracy służby zdrowia. Jedynym poziomem analizy, na którym zmiany ocen między lata mi 1981 i 1985 wydatniły się wyraźnie i niespornie, była krytycz na i aprobująca zawartość przekazów w poszczególnych pismach. I tak: £ W dziennikach wydawanych centralnie (wtedy 11, dziś 10, w 1981 r. przestał się ukazywać Głos Pracy oraz Nasza Trybuna, od 1982 ukazuje się Rzeczpospolita) uznanie przeważało nad kryty ką tylko w dwu pismach: Dziennik Ludowy (wsk. 3.03) i Trybuna Ludu (1.07); dwa dalsze pisma zachowały równowagę obu typów przekazów: Nasza Trybuna i Żołnierz Wolności, pozostałe siedem pism publikowało zdecydowanie więcej ocen krytycznych niż apro bujących, w tym najbardziej krytyczne: Słowo Powszechne (wsk. 0.19) i Sztandar Młodych (0.26). W 1985 r. tylko Sztandar Młodych utrzymał nadwyżkę przekazów krytycznych nad aprobującymi (wsk. 0.82 — więc znacznie wyższy niż w 1981 roku), natomiast najbar dziej krytyczne w 1981 r. Słowo Powszechne miało w 1985 najwyż szy wskaźnik aprobaty (4.95) pośród dzienników centralnych, zmie niło zatem swoje oceny wobec służby zdrowia o 180°. 0 W dziennikach regionalnych nastąpiły również bardzo charak terystyczne zmiany ocen. Ogólnie liczba pism z przewagą ocen kry tycznych zmniejszyła się z 15 do 5. Cztery najbardziej krytyczne w 1981 r. pisma: Trybuna Opolska (wsk. 0.06), Dziennik Zachodni (0.08), Sztandar Ludu (0.10) i Nowości — Dziennik Toruński (0.14), w 1985 r. bez wyjątku miały znaczną nadwyżkę przekazów aprobu jących. Natomiast trzy inne, najbardziej krytyczne pisma w 1985 r.: Dziennik Bałtycki (wsk. 0.55), Gazeta Poznańska i Głos Szczeciński (po 0.62) były w r. 1981 bez wyjątku aprobujące. 0 We wszystkich innych pismach sytuacja była podobna. Np. Po lityka — jedno z najbardziej krytycznych wobec służby zdrowia pism w całym 10-leciu i najbardziej krytyczne w 1985 r. (wsk. 0.13) — nie zamieściła w 1981 r. ani jednego przekazu ocennego. Wiele pism w tym czasie miało zupełnie inne zainteresowania i inne zmartwienia. Tak więc zmiany ocen służby zdrowia na przykładzie tych dwu lat zawierających oceny krańcowo odmienne należy wiązać ze zmia nami polityki redakcji powodującymi określoną selekcję materiału kierowanego do druku, a nie ze zmianami sytuacji w służbie zdro wia. Znając liczbę przekazów publikowanych przez każde pismo mo żemy wyliczyć standaryzowany wskaźnik stopnia zainteresowania danego pisma (w każdej grupie pism osobno) problematyką służby zdrowia. Wskaźnikowi temu nadamy 5 stopni, od bardzo niskiego do bardzo wysokiego, zależnie od różnicy poniżej i powyżej średniej liczby przekazów w danej grupie; miarą tej różnicy jest odchylenie standardowe. W ten sposób wyliczone wskaźniki pozwalają ustalić stopień zainteresowania w każdym z osobna piśmie na tle jego gru py w okresie 10 lat. W dziennikach centralnych najwyższy wskaźnik zainteresowania (5) ma tylko Trybuna Ludu, najniższy (1) Żołnierz Wolności. Powy żej średniego (4) — Express Wieczorny, poniżej średniego (2) — Dziennik Ludowy. Pozostałe, obecnie wychodzące dzienniki central- ne: Kurier Polski, Rzeczpospolita, Słowo Powszechne, Sztandar Mło dych i Zycie Warszawy mają wskaźniki średnie (3). Najwyższy wskaźnik oceny na przestrzeni 10 lat wystąpił w Trybunie Ludu (1.65), najniższy — w Sztandarze Młodych (0.57, 3-krotna różnica do najwyższego wskaźnika!). W dziennikach regionalnych (z pominięciem częstochowskiej i ra domskiej mutacji Życia Warszawy) najwyższy wskaźnik zaintereso wania (5) występuje w Gazecie Robotniczej (Wrocław), Gazecie Kra kowskiej oraz Gazecie Współczesnej (Białystok), wskaźniki najniż sze (1) w Dzienniku Bałtyckim (Gdańsk), Głosie Wielkopolski (Po znań) i Dzienniku Łódzkim. Wskaźniki oceny wyliczone również dla 10 lat były najwyższe w Głosie Wielkopolskim (2.50, jednak zain teresowanie tego pisma służbą zdrowia było bardzo małe), Słowie Polskim (Wrocław, 1.96) oraz w Dzienniku Zachodnim (Katowice, 1.95). Wskaźniki najniższe wystąpiły w Gazecie Lubuskiej (Zielona Góra, 0.49), Trybunie Opolskiej (0.51) i w Nowościach — Dzienniku Toruńskim (0.58). Ogółem na 34 aktualnie analizowane dzienniki regionalne przewaga ocen krytycznych wystąpiła w 9 pismach. Czy po ocenach zawartych w dziennikach regionalnych można co kolwiek wnioskować o pracy służby zdrowia w województwach ob sługiwanych przez tę prasę? Okazuje się, że może to być trop zu pełnie mylący. Spośród miast, w których wychodzą po 3 dzienniki, tylko wskaźniki ocen prasy katowickiej były wysokie i zarazem zbieżne. W Łodzi i Poznaniu rozbieżności ocen były znaczne, ale nie krańcowe, natomiast w Gdańsku, Krakowie i Wrocławiu roz bieżności ocen były wręcz krańcowe. Np. w Gdańsku: Dziennik Bał tycki (0.82) — Wieczór Wybrzeża (1.71); Gazeta Krakowska (0.78) — Echo Krakowa (1.44); we Wrocławiu: Gazeta Robotnicza (0.81) — Słowo Polskie (1.96). Bardzo głęboko zróżnicowane jest zainteresowanie problematyką służby zdrowia w tygodnikach społeczno-politycznych. Z wielu pism przychodzą niekiedy pojedyncze przekazy w ciągu całego roku. Dość żywe zainteresowanie obserwujemy w 12 tygodnikach (z nowej Kultury w miejsce Tu i teraz otrzymaliśmy jeszcze niewiele prze kazów), z tego bardzo wysokie: Polityka i Tygodnik Demokratyczny, wysokie: Tygodnik Kulturalny, Prawo i Życie, Odgłosy i Życie Lite rackie, średnie: Tygodnik Powszechny, Kierunki, Życie Gospodar cze, Veto, Przegląd Tygodniowy i Odrodzenie. We wszystkich tych pismach bez wyjątku przeważają oceny krytyczne. Najbardziej kry tyczna jest Polityka (0.15) oraz Prawo i Życie (0.16), najmniej kry tyczne (ale jednak z przewagą ocen krytycznych) — Życie Literac kie (0.50) oraz Tygodnik Demokratyczny (0.46). Dodać należy w tym miejscu, iż publikacje zamieszczone w ty godnikach społeczno-politycznych, jakkolwiek ich opiniotwórcze od działywanie odnosi się głównie do wykształconej warstwy społe czeństwa, mają dużo większy „ciężar gatunkowy" niż przeciętne pu blikacje w prasie codziennej. Przeważnie są to obszerne, gruntownie udokumentowane artykuły publicystyczne poświęcone określonym tematom, także reportaże koncentrujące się na jednym przypadku. Redakcje tych pism przypisują wyraźnie większą wagę do nagan- nych czy wręcz skandalicznych zdarzeń, niż do takich, które służ bie zdrowia mogą przysporzyć uznania u czytelników. Dla wszystkich innych periodyków nie wyliczaliśmy standaryzo wanego wskaźnika stopnia zainteresowania. Warto tylko wskazać kilka wysokonakładowych pism, których zainteresowanie służbą zdrowia jest duże. Trzeba tu wymienić Przyjaciółką, Kobietę i Zy cie oraz Gromadę — Rolnika Polskiego. Przyjaciółka jest umiarko wana w ocenach (1.13), w obu pozostałych wyraźnie przeważają oceny krytyczne (0.58 i 0.64). Sumując ten fragment analizy prowadzony tylko na poziomie pism, a więc oceniający zarówno stopień zainteresowania jak i oce nę służby zdrowia w wymiarze globalnym, stwierdzić należy, iż na przestrzeni 10 lat: 1) zainteresowanie prasy krajowej problematyką służby zdrowia wykazuje generalną tendencję spadkową, 2) ocena działalności służby zdrowia, w całym 10-leciu z nieznaczną prze wagą aprobaty nad krytyką, w ostatnim z badanych, 1985 r. wy raźnie się poprawiła, co wiążemy ze zmianą orientacji w redakcjach pism codziennych, a nie z poprawą pracy służby zdrowia, 3) wnio sek poprzedni wynika z zestawienia krańcowo zróżnicowanych ocen pracy służby zdrowia w różnych pismach regionalnych obsługują cych ten sam obszar kraju.
Z RAPTULARZA PRASOZNAWCY: Redaktor czasopisma wita z entuzjazmem każdą dobrą rozprawę lub recenzję, która doń trafi z zewnątrz, spoza instytutu, w którym jest zainstalowany. Zdarzy mu się także zabiegać u autorów spoza swe go kręgu o tekst na temat wskazany lub dowolny. Ale (...) zabiegi te rzadko bywają skuteczne. Stefan Kieniewicz Zeszyty PRASOZNAWCZE Kraków 1987 R. XXVIII, nr 3 (113)
JANUSZ BARTA, IZABELA DOBOSZ, TOMASZ TRAFAS
REALIZACJA PRAWA DO INFORMACJI I KRYTYKI PRASOWEJ
Opracowanie niniejsze stanowi skrót raportu zatytułowanego: „Funkcjonowa nie nowego prawa prasowego", wydanego przez Ośrodek Badań Prasoznaw- czych w Krakowie w 1986 r. Raport ów zawiera wyniki badań empirycznych prowadzonych w latach 1985—1986 przez pracowników Międzyuczelnianego Instytutu Wynalazczości i Ochrony Własności Intelektualnej UJ pod kierun kiem doc. dra hab. Jerzego Serdy. Do zebrania materiałów i przeprowadzenia badań przyczynili się także pracownicy OBP, z nieodżałowanym Władysławem Masłowskim na czele.
I. Charakterystyka prac badawczo-empirycznych
Ośrodek Badań Prasoznawczych wspólnie z Instytutem Wyna lazczości w porozumieniu z Wydziałem Prasy, Radia i Telewizji KC PZPR oraz Zarządem RSW „Prasa-Książka-Ruch", podjął się opra cowania naukowo-badawczego tematu „Funkcjonowanie nowego prawa prasowego w świetle praktyki wydawniczej, redakcyjnej, dziennikarskiej i sądowej". Celem badań miała być analiza kształ towania się praktyki pod wpływem nowego prawa prasowego, zba danie ewentualnych zmian, jakie zachodzą w funkcjonowaniu re dakcji, a także w poglądach oraz postawach redaktorów naczelnych i dziennikarzy. Na tym etapie badań postanowiono skoncentrowć się zwłaszcza na dwóch fundamentalnych uprawnieniach dziennikarzy, tj. prawie do informacji oraz prawie do krytyki prasowej. W związku z tym jesienią 1985 przeprowadzone zostały badania ankietowe w całej Polsce. Objęto nimi wszystkie ogólnoinformacyj ne gazety i najważniejsze tygodniki (ogólnopolskie oraz wojewódz kie tygodniki PZPR). W badaniach uwzględniono więc całą prasę w wąskim tego słowa znaczeniu (tj. z wyłączeniem radia i telewi zji). Nie brano pod uwagę jedynie niektórych pism zakładowych, niektórych fachowych tygodników itp., gdzie albo dostęp do infor macji jest regulowany specjalnymi zasadami (tak np. w pismach wojskowych), albo też informacja ogranicza się do wyspecjalizowa nych zagadnień (tak np. w Polskim Tygodniku Lekarskim). Znacz ną część ankietowanej prasy stanowiły pisma wydawane przez RSW „Prasa-Książka-Ruch"; ponadto uwzględniono pisma wydawnictwa Epoka (SD), Prasy Ludowej (ZSL), rządowe, PRON, związków za wodowych a także prasę wydawaną przez różnego rodzaju instytu cje kościelne, stowarzyszenia katolickie bądź katolików. Badaniami objęto ogółem 160 gazet i czasopism. Badania prowa dzone były w dwóch kierunkach, czemu odpowiadały dwie przygo towane ankiety. Pierwszą z nich skierowano do redaktorów naczel nych, a drugą do dziennikarzy z wymienionych 160 czasopism i ga zet. Dziennikarzy tych wybrano losowo, było ich 238. Badania an kietowe zamknięto ostatecznie z końcem marca 1986. Ankiety miały charakter anonimowy. Anonimowość ta dotyczyła w pierwszym rzę dzie ankietowanych redaktorów naczelnych i dziennikarzy, lecz na życzenie mogła zostać rozciągnięta także na nazwę reprezentowanej przez dziennikarza redakcji. Spośród 160 redaktorów naczelnych objętych ankietą, odpowiedzi nadeszły od 100 osób, co stanowi 62% ogółu adresatów. Prawie identyczny stosunek nadesłanych odpowiedzi (61%) zaobserwowano w przypadku ankiety skierowanej do dziennikarzy. Wzięło w niej udział w sumie 249 dziennikarzy (238 dziennikarzy wymienionych pism i 11 członków Rady Prasowej), odpowiedzi natomiast nadeszły od 153 osób.
II. Świadomość prawna
W obydwu ankietach wstępne pytania dotyczyły znajomości prze pisów ustawy „Prawo prasowe", związanych z prawem do informacji i prawem do krytyki. Dobrą znajomość tych przepisów deklaruje 62% dziennikarzy, a pobieżną — 33%. Natomiast wśród redakto rów naczelnych aż 82% ankietowanych oceniło wspomnianą znajo mość przepisów jako dobrą, a jedynie 15'% „przyznało się" do zna jomości pobieżnej. Bardziej szczegółowa analiza odpowiedzi udzie lonych na te pytania wskazała, iż stopień świadomości prawnej nie jest istotnie uzależniony od wieku, płci, stażu pracy, przynależno ści organizacyjnej czy zajmowanego w redakcji stanowiska. Warte odnotowania jest jedynie to, że wśród dziennikarzy deklarujących dobrą znajomość wymienionych przepisów najwięcej jest komenta- torów-reportażystów (100%). Jeśli zaś chodzi o pełnione funkcje w redakcji, to powyżej przeciętnej plasują się sekretarze redakcji (73%), zaś poniżej — zastępcy redaktorów naczelnych i kierownicy działów (około 50%). Okazuje się, że ponad połowa ankietowanych dziennikarzy (61%), czerpie swoje wiadomości o prawie prasowym z Dziennika Ustaw. Pozostałe źródła informacji stanowią (w kolejności ich wielkości): rozmaite omówienia prasowe, źródła inne, (np. studia dziennikarskie, szkolenia, udział w pracach komisji ustawodawczej itp.), wreszcie rozmowy z innymi dziennikarzami. W każdym razie przeważa wła- sna praca dziennikarzy (którzy obok Dziennika Ustaw sięgają czę sto do rozmaitych wydawnictw, komentarzy, omówień) nad organi zowanymi przez środowisko dziennikarskie szkoleniami czy spotka niami z prawnikami albo z twórcami ustawy. Do udziału w ta kich szkoleniach poświęconych ustawie prasowej przyznało się zaledwie 12*%. respondentów (w tym tylko 4% uczestniczyło w szko leniach w ramach SD PRL). Badając korelacje między źródłem wia domości o prawie prasowym a stopniem jego znajomości można do strzec, że 82°/o osób, które zapoznały się z prawem prasowym na podstawie lektury Dziennika Ustaw, deklaruje dobrą znajomość pra wa prasowego, a tylko 18% — pobieżną; a spośród osób, które wie dzą o prawie prasowym czerpały z rozmów (bez lektury Dzienni ka Ustaw), do dobrej znajomości tego aktu prawnego przyznaje się zaledwie 6%.
III. Prawo do informacji
Odpowiedzi na jedno z podstawowych pytań w tej materii wska zują, że w opinii większości redaktorów naczelnych (76%) dzienni karze mają obecnie podobne możliwości zbierania informacji jak w okresie poprzedzającym wejście w życie ustawy prasowej z 1984 r. Jedynie 11% redaktorów naczelnych uznało, że w okresie pierwsze go roku obowiązywania ustawy dziennikarze mieli bardziej ułatwio ny dostęp do informacji. Przepisy prawa prasowego nie zmieniły więc — przynajmniej na razie — zdaniem ankietowanych redakto rów, w sposób istotny sytuacji zbierania informacji przez dzienni karzy. Jeżeli chodzi o przeszkody stawiane dziennikarzom przy zbiera niu informacji, to 74% redaktorów naczelnych stwierdziło, iż wia domości o tym dochodziły do nich sporadycznie, 11% uznało, że wie lokrotnie, a 12%, że nigdy. Przeszkody w zbieraniu informacji przy bierały według nich postać odmowy udzielenia informacji (11%), według 49%' ankietowanych sprowadzały się one do stosowania ograniczeń w zbieraniu informacji, natomiast według 22% uczest ników ankiety przeszkody te miały zarówno postać odmowy, jak i ograniczeń w uzyskaniu informacji. Proporcje te nieco inaczej układają się w świetle odpowiedzi, ja kich udzielili sami dziennikarze. Mniej niż lh (28%) respondentów uzyskiwało informacje bez przeszkód; ponad % (72%) natomiast stwierdzało, że uzyskiwanie informacji do materiałów prasowych odbywało się z przeszkodami. Niektórzy dziennikarze w obszernych uwagach dołączanych do ankiety starali się uzasadnić bądź swój swobodny dostęp do informacji, bądź też piętrzące się przed nimi trudności. Jeśli idzie o pierwszą grupę, to wiele osób swobodny do stęp do informacji tłumaczy: tematyką swych artykułów, charak terem rozmówców, „zaprzyjaźnieniem się" z rozmówcami, własny mi umiejętnościami zawodowymi, rangą czasopisma zatrudniające go dziennikarza. Osoby, należące do drugiej grupy, napotykające przeszkody w uzyskiwaniu informacji, motywują to: niewłaściwą pracą rzeczników prasowych, rozmaitymi obawami ze strony infor matorów, a także niedostatkami w kwalifikacjach zawodowych dzien nikarzy (oczywiście w tym ostatnim przypadku krytyczne uwagi są kierowane pod adresem innych kolegów). Nierzadko krytyczne gło sy kierowane są pod adresem rzeczników prasowych. Jeden z re spondentów pisze np. że „instytucje rzeczników prasowych utrud niają pracę, są coraz sprawniejszą barierą odgradzającą dziennika rza od bezpośrednich źródeł informacji — od ludzi i dokumentów"; inny uczestnik ankiety, powołując się na wiele przypadków niekom petencji rzeczników jest zdania, że niektórzy z nich „za jedyny cel swojej pracy uważają chronienie przed dziennikarzami swoich przełożonych". Badając korelacje między dostępem do informacji a rozmaitymi czynnikami, nie ustalono jakichś specjalnie widocznych zależności, które dawałyby podstawę do uogólnień typu „kobiety łatwiej zdo bywają informacje", „najtrudniej się przebić najmłodszym" itp. Na wet analiza stanowisk zajmowanych w redakcjach nie pozwala na wyciąganie żadnych wniosków, skoro identycznie niepełny dostęp do informacji deklarują wszyscy młodsi redaktorzy i... zastępcy re daktorów naczelnych. Kolejne pytanie ankiety dotyczyło charakteru przeszkód, jakie napotykają dziennikarze przy zbieraniu informacji. Z zupełną od mową udzielenia informacji spotkało się 24% respondentów, z róż nego rodzaju ograniczeniami — 65% udzielających odpowiedzi (w tym około połowy stanowiły osoby, które ponadto spotkały się z odmową udzielenia informacji). Niektórzy dziennikarze w uwa gach do ankiety podnosili, że bywają przypadki (nierzadkie) nie ty le odmawiania wprost informacji, co skutecznego unikania dzienni karza lub stosowania rozmaitych „wybiegów", by zniechęcić go do szukania informacji. Interesujących danych dostarczyły też odpowiedzi na pytanie o in stytucje odmawiające udzielenia informacji (na pytanie to odpowie działo notabene wielu dziennikarzy, którzy wcześniej podawali, że doznawali jedynie ograniczeń w uzyskiwaniu informacji, a nie od mowy). Ponieważ można było podkreślić szereg odpowiedzi, liczba uzyskanych w ten sposób danych przewyższa liczbę nadesłanych ankiet. Zagadnienie to ilustruje poniższe zestawienie. Podaje ono w licz bach bezwzględnych wszystkie przypadki odmowy lub ogranicze nia informacji sygnalizowanych przez uczestników ankiety, a w pro centach — stosunek tych liczb do sumy wszystkich odmów i ogra niczeń (przeszkód w uzyskiwaniu informacji). Analiza danych zamieszczonych w tabeli wskazuje, że najwięk sze ograniczenia w uzyskiwaniu informacji istnieją w przedsiębior stwach państwowych oraz administracji terenowej (stanowią one razem około 40% wszelkich ograniczeń); najmniejsze — w samorzą dach i związkach zawodowych. Biorąc oczywiście pod uwagę kieru nek zainteresowań dziennikarzy, który może mieć wpływ na wy niki tej ankiety (można np. założyć, że dziennikarze wolą dowie dzieć się czegoś o funkcjonowaniu przedsiębiorstwa produkującego Liczba Instytucja odmawiająca informacji przypad Procent lub ograniczająca dostęp do niej ków 1. Przedsiębiorstwa państwowe 48 20,6 2. Terenowe organy administracji (np. urzędy wojewódzkie, gminne itp.) 46 19,6 3. Inne państwowe jednostki organizacyjne (np. szkoły, szpitale itp.) 28 11,9 4. Centralne organy administracji (np. minister stwa, urzędy centralne) 25 10,7 5. Organy ścigania i wymiaru sprawiedliwości 24 10,3 6. Osoby prowadzące działalność gospodarczą na własny rachunek (np. firmy polonijne, inicja tywa prywatna itp.) 16 6,8 7. Spółdzielnie 12 5,1 8. Terenowe organy władzy (rady narodowe) 11 4,7 9. Organizacje społeczne 9 3,8 10. Centralne organy władzy (Rada Państwa, Sejm) 6 2,6 11. Związki zawodowe 6 2,6 12. Samorządy 3 1,3
Razem 234 100 samochody, niż o działalności samorządu osiedlowego i dlatego w tym drugim przypadku rzadziej spotykają się z odmową udzielenia in formacji), nie sposób nie dostrzec trafności uwag niektórych dzien nikarzy. Oceniając dostęp do informacji stwierdzają oni na przy kład, że „im niższy szczebel władzy, tym trudniej o informację, po nieważ ci niżsi wszystkiego się boją". Jeśli nawet nie spotykają się z barierami nie do pokonania, to w wielu przypadkach krytykują oni styl pracy, zwłaszcza administracji. Jeden z dziennikarzy na przykład podnosi: „zauważyłem brak zaproszeń na konferencje pra sowe w kilku resortach pomimo próśb, zostawiania wizytówek itp. z powodu treści wcześniejszych publikacji, uznanych za «krytycz- ne»". Interesujące wyniki przynosi także analiza odpowiedzi na pyta nie o przyczyny odmowy udzielenia informacji. Jak wiadomo, pra wo prasowe dopuszcza możliwość takiej odmowy jedynie ze wzglę du na ochronę tajemnicy państwowej, służbowej lub innej prawnie chronionej tajemnicy. Odpowiedzi ankietowanych dziennikarzy ze stawić można w sposób następujący:
Przyczyna odmowy lub ograniczenia Odmowa lub od Ograniczenie udzielenia informacji (podawana dzien mowa i ograni udzielenia czenie udziele nikarzom przez osoby odmawiające informacji udzielenia informacji) nia informacji
1. Tajemnica państwowa 5 (7,7%) 5 (5,1%) 2. Tajemnica służbowa 19 (29,3%) 22 (22,2%) 3. Tajemnica zawodowa 8 (12,3%) 9 (9,1%) 4. Inne przyczyny 22 (33,8%) 42 (42,4%) 5. Bez podania przyczyny 11 (16,9%) 15 (15,2%) 6. Brak danych 6 (6,0%) Razem 65 (100,0%) 99 (100,0%) Zauważmy, że tak w przypadku odmowy, jak i w przypadku ograniczeń w udzielaniu informacji najwyższy odsetek, tj. ponad 1h, stanowią względy nie przewidziane w ustawie. Z wypowiedzi dziennikarzy można ustalić, o jakie najczęściej przypadki tutaj cho dzi. Otóż najczęściej podaje się dziennikarzom jako powód odmowy brak zgody zwierzchnika lub nadrzędnego organu na udzielenie in formacji. W dalszej kolejności wymienia się: interes społeczny lub dobro ogółu (np. dobro śledztwa); obawy, że informacja zostanie wy korzystana niezgodnie z interesem przedsiębiorstwa, firmy itp. lub nawet osoby jej udzielającej; względy ostrożności (asekuranckie); powoływanie się na własną niekompetencję (odsyłanie do rzecznika prasowego, kolegi itp.); brak odpowiednich danych; tajemnicę han dlową (negocjacje w toku); wreszcie enigmatyczne „dobro sprawy". W niektórych przypadkach chodzi też o obawę przed utratą wła snego prestiżu czy też przed konsekwencjami. Zdarzają się przyczyny odmowy zupełnie przedziwne, jak np. nie- udzielenie informacji przez telefon, nieudzielenie informacji wobec niepodania tytułu reprezentowanego przez dziennikarza pisma, nie chęć do kontaktów z prasą w ogóle. Poza tym wielu dziennikarzy skarży się na konsekwentne unikanie ich przez potencjalnych in formatorów, nieuchwytność rozmówców lub tłumaczenie się bra kiem czasu, posługiwanie się ogólnikami typu „wiecie, rozumiecie". Wielu dziennikarzy ubolewa nad niechęcią ludzi do kontaktów z pra są, motywowaną przez nich tym, że chcą mieć „święty spokój". Uzupełnieniem oceny swobody dostępu do informacji oraz sto sunku rozmówców do prasy w ogóle była analiza pytań, w których chodziło o stwierdzenie, czy w trakcie zbierania informacji dzienni karze mogli swobodnie poruszać się po zakładzie pracy i rozma wiać z pracownikami. Prawie połowa dziennikarzy (49°/o) stwier dza, że miała taką możliwość „prawie zawsze"; 26% — miało taką możliwość „zawsze"; 16% — „czasem", a tylko nieliczni (6%) z ta ką swobodą spotykali się „bardzo rzadko" (w 3% — brak danych). Oznacza to, że dziennikarze nie są specjalnie szykanowani w trak cie zbierania informacji, co jednakże nie musi oznaczać, że potrzebną informację rzeczywiście uzyskują i że będzie to informacja praw dziwa i pełna. Trzeba ponadto zaznaczyć, że swoboda dziennikarza w poruszaniu się po zakładzie nie musi świadczyć o tym, iż kierow nictwo zakładu nie wie o jego obecności. Wręcz przeciwnie, wielu ankietowanych dziennikarzy podkreśla, że musieli sobie taką swo bodę zastrzec, a nawet wymusić (pozbywając się delikatnie „opie kunów" przydzielanych im przez kierownictwo zakładu). W wielu zakładach zresztą problematyczne jest w ogóle wejście na teren bez wiedzy dyrekcji (konieczność uzyskania przepustki). Analiza wspomnianych pytań miała na celu wydobycie także ja kichś nietypowych przypadków szczególnego traktowania (zwłasz cza nieprzychylnego) dziennikarzy zbierających informacje. Okaza ło się, że zaledwie 26% respondentów nie miało żadnych kłopotów, sporadycznie występowały takie zdarzenia, jak wyproszenie dzien nikarza z terenu zakładu (2%), próby przekupstwa (3°/o), obelgi (3%), częściej stosowano wobec dziennikarzy groźby (8%). Niemniej ponad połowa dziennikarzy (55%) uskarża się na rozmiate „incy denty" w trakcie zbierania informacji. Najczęściej mają one cha rakter dopuszczalny przez prawo prasowe, a mianowicie wylegity mowanie dziennikarza, zdarzają się jednakże przypadki straszenia dziennikarzy ustawą prasową, rozmaite sposoby odwodzenia ich od pisania na interesujący ich temat, odmowa rozmowy, przydziela nie dziennikarzom „opiekunów" obecnych w czasie rozmów z pra cownikami, albo grożenie portierom konsekwencjami służbowymi za wpuszczenie dziennikarza na teren zakładu pracy. W świetle powyższych wypowiedzi dotyczących przeszkód i ogra niczeń w zbieraniu informacji dużego znaczenia nabiera kwestia reakcji dziennikarzy i redaktorów naczelnych na tego rodzaju przy padki. Dla ochrony jak i realizacji prawa do informacji przewidzia ne zostały w ustawie prasowej rozmaite środki prawne, pozwalają ce nawet na sądowe „wymuszenie" żądanej informacji. W jakim jednak stopniu środki te są wykorzystywane? Niejako „wyjściowe" dla tego zagadnienia pytanie miało dać obraz, jak często dziennikarze o odmowie informacji informują swych redaktorów naczelnych (jedynie im prawo przyznaje możli wość wystąpienia na drogę postępowania przed NSA). Okazuje się więc, że tylko około XU dziennikarzy informuje re daktorów naczelnych „często" (13%) lub „zawsze" (11%); 1U dzien nikarzy natomiast robi to „rzadko" (26%), tych co „nigdy" tego nie robią jest 17%. A zatem można przyjąć, że redaktorzy naczelni wiedzą zaledwie o co trzecim przypadku odmowy udzielenia infor macji. Należało zatem zbadać, co sprawia, że dziennikarze tak rzadko informują naczelnych o odmowie lub ograniczeniach w udzielaniu informacji. Liczba odpowiedzi na dotyczące tej kwestii pytanie prze kroczyła liczbę ankietowanych, gdyż wypełniano po kilka możli wości. Otóż spośród osób, które nie zawiadamiały redaktorów naczelnych wcale (a zetknęły się z odmową udzielenia informacji) lub czyniły to nie w każdym przypadku, najwięcej osób (43%) uzyskało uprag nioną informację w inny sposób (tzn. „za plecami" odmawiające go), toteż informowanie naczelnego uznano za zbędne. Pozostałe osoby jako powód nieinformowania redaktorów naczelnych podają: przekonanie, że „i tak to nic nie da" (26%) lub rezygnację z podję tego tematu (17%). Przypadki cofnięcia już udzielonej odmowy nie są zbyt częste (8%). Niekiedy podawano także: niechęć do pogar szania stosunków z informatorami itp. (te przypadki stanowią za ledwie 4%). Niektórzy dziennikarze uważają za skuteczniejszą metodę nie tyle dobijanie się o informację, co publikowanie tekstów o fakcie od mowy. Wydaje się, że u dziennikarzy dominuje zatem postawa sa modzielnego załatwiania tego typu spraw i przekonanie, że sami powinni walczyć z trudnościami. Ta postawa nie daje naczelnym redaktorom zbyt wielkich szans na wykazanie inwencji w korzyr
2 — Zeszyty Prasoznawcze staniu ze środków przewidzianych przez prawo prasowe. Znamien ne jest także, iż bardzo niewielu dziennikarzy wspomina, że w ra zie trudności w uzyskiwaniu informacji powołują się na prawo pra sowe. Raczej występuje sytuacja odwrotna, to ich rozmówcy zasła niają się prawem prasowym. Badając następnie odpowiedzi tych dziennikarzy, którzy jednak (częściej lub rzadziej) informowali redaktorów naczelnych o swo ich kłopotach, próbowano ustalić, jaka była przeciętna reakcja na czelnych (liczba odpowiedzi z przyczyn poprzednio omówionych znów przekracza liczbę ankiet, które odpowiadają temu pytaniu). Według dziennikarzy najczęstszym przypadkiem reakcji redakto rów naczelnych była próba nakłonienia odmawiającego do zmiany swego stanowiska (38%). Niestety, w sporej liczbie przypadków (33%) zdaniem respondentów redaktorzy naczelni nie podejmowali żadnych kroków; w niektórych przypadkach (19%) stosowali oni in ne środki nacisku na odmawiających informacji, np. przez ogniwa partyjne, rozmaite własne znajomości, albo też prowadzili rozmo wy z dziennikarzami, odwodząc ich od zajmowania się tym tema tem lub podając inne środki zaradcze (np. artykuł interwencyjny). Tylko w 2 przypadkach (2%) redaktorzy naczelni zwrócili się o wy jaśnienie na piśmie powodu odmowy udzielenia informacji; w 1 przy padku (1%) wystąpiono ze skargą do prokuratora. Jak natomiast problem ten przedstawia się w świetle odpowiedzi samych redaktorów naczelnych? Otóż wśród kilku podanych mo żliwości odpowiedzi na pytanie: „Jak reagował Pan na przypadki odmowy udzielenia informacji?" najczęściej wybierano odpowiedź: „próbowałem nakłonić odmawiających do zmiany stanowiska" (45%). Na drugim miejscu uplasowała się odpowiedź „korzystałem z innych źródeł", przez co należy rozumieć środki inne niż prze widziane w prawie prasowym oraz samodzielnie podejmowane pró by nakłaniające do zmiany stanowiska (34%). Lakoniczne i nie zawsze jasne uwagi odnośnie do owych „innych środków" nie po zwalają na dokładniejszą analizę. Najczęściej chodzi tu o inter wencję za pośrednictwem instancji partyjnych (z reguły szczebla wojewódzkiego), a także interwencję za pośrednictwem przełożo nych wyższego szczebla oraz o bezpośrednią interwencję na łamach prasy (podanie w prasie wiadomości o odmowie udzielenia informa cji). Znacznie rzadziej ankietowani podawali, że dziennikarze ra dzili sobie we własnym zakresie albo zwracali się o pomoc do rzeczników prasowych (rządu lub wojewody). Zwraca uwagę fakt, że najrzadziej wybierano odpowiedź: „nie podejmowałem żadnych kroków" (ll°/o) oraz „korzystałem ze środków prawnych przewidzia nych w «Prawie prasowym»" (11%). Należy też podkreślić, że pomimo, iż ogółem 85% ankietowanych redaktorów naczelnych stwierdziło, że dochodziły ich sporadycznie lub wielokrotnie wiadomości o przeszkodach stawianych dziennika rzom w zbieraniu informacji, to jednak na kolejne pytanie: „Czy w okresie ostatniego roku zwracał się Pan o podanie na piśmie przy czyn odmowy udzielenia informacji" aż 83% ankietowanych odpo- wiedziało przecząco. Tylko 14% ankietowanych odpowiedziało na to pytanie twierdząco, a 3%. nie udzieliło żadnej odpowiedzi \ Znamienne są odpowiedzi na pytanie: „Czy kierowana przez Pa na redakcja zaskarżyła odmowę udzielenia informacji do Naczel nego Sądu Administracyjnego?" Aż 85% ankietowanych redakto rów naczelnych odpowiedziało przecząco; 15% ankietowanych nie udzieliło żadnej odpowiedzi. Nie było ani jednego przypadku zaskar żenia do NSA odmowy udzielenia informacji przez redakcje obję te ankietą. W tej sytuacji, gdy niektóre środki prawne służące prawu do in formacji wykorzystywane są rzadko, inne zaś w ogóle, zaciekawiać muszą odpowiedzi: 1) na skierowane do dziennikarzy pytanie o sku teczność podejmowanych jednak przez redaktorów naczelnych in terwencji, 2) na adresowane do redaktorów naczelnych pytanie o po wody niezaskarżania odmowy udzielenia informacji. Jeśli chodzi o pierwszą kwestię, to trzeba zaznaczyć, że liczba badanych w tym kontekście ankiet była (co uzasadnione jest wcze śniejszymi wypowiedziami) stosunkowo niewielka; wynosiła ona około 1/z wszystkich ankiet wypełnionych przez dziennikarzy. Naj częstszą odpowiedzią było, iż interwencje redaktorów naczelnych są skuteczne „niekiedy" (26%); w 22% przypadków dziennikarze byli zdania, że interwencje te były skuteczne „często", w pozostałych przypadkach były skuteczne „zawsze", „bardzo często" i „rzadko" (po 11%). Tylko 6% dziennikarzy jest zdania, że interwencje te nie były skuteczne „nigdy" (w 13% ankiet — brak danych). Podsumo wując to należy stwierdzić, że skuteczność interwencji podejmowa nych przez redaktorów naczelnych jest przeciętna — nie przekra cza bowiem 50%. Można więc powiedzieć, że dzięki nieformalnym (pozaprawnym) działaniom redaktorów naczelnych można nierzad ko „wymusić" informację, skutecznie jednakże tylko w połowie przypadków. Natomiast jeśli chodzi o wyjaśnienie powodów niezaskarżania do NSA przypadków odmowy udzielenia informacji, to aż 46% ankie towanych redaktorów naczelnych uczyniło „unik", nie podając żad nej przyczyny. Jeżeli chodzi o pozostałych, to 25-krotnie podawa no jako powód, że uznano sprawę za zbyt błahą, 13-krotnie, że nie przyniosłoby to rezultatu, a 10-krotnie obawę przewlekłego postę powania sądowego. Ani jeden ankietowany nie uzasadnił braku za skarżenia tym, że nie wiedział o takiej możliwości. Wreszcie 15- -krotnie wskazywano na „inne przyczyny", określając je jednak w większości przypadków w sposób mało precyzyjny. I tak 3 an kietowanych napisało tu o osobistych interwencjach u bliżej nie określonych czynników, 2 ankietowanych stwierdziło, że wystarcza sama groźba skierowania sprawy do sądu, 1 osoba preferowała in terwencję poprzez PZPR, inna polubowne załatwienie tego rodzaju sprawy, wreszcie jeszcze inna osoba stwierdziła, że nie wniosła za skarżenia, gdyż informacji w końcu jej udzielono.
1 W tym stanie rzeczy te pytania ankiety, które przewidziane zostały dla sy tuacji, gdy redakcja zwraca się o podanie na piśmie przyczyn odmowy udzie lenia informacji, stały się w dużej mierze bezprzedmiotowe. IV. Prawo do krytyki prasowej
Problematyka realizacji prawa do krytyki prasowej była przed miotem pytań skierowanych do redaktorów naczelnych. Autorzy an kiety chcieli przede wszystkim zorientować się czy w ocenie re daktorów naczelnych w ciągu 1985 r. ilość publikowanych materia łów krytycznych utrzymuje się na podobnym poziomie, czy też wzrosła; innymi słowy, czy wejście w życie nowego prawa praso wego stworzyło korzystną sytuację dla wzmocnienia rangi i sku teczności krytyki prasowej. Spośród 100 redaktorów naczelnych, którzy nadesłali odpowiedź na ankietę 60 stwierdziło, że ilość publikowanych materiałów kry tycznych w kierowanych przez nich gazetach i czasopismach utrzy muje się na podobnym poziomie; a 28 uznało, że liczba publikacji krytycznych wzrosła. Jedynie 7 osób podało, że zmalała; 5 osób nie odpowiedziało na to pytanie. Jeżeli chodzi o problem tłumienia krytyki prasowej w badanym okresie, to więcej niż połowa respondentów (58%) podała, iż „spo radycznie" zauważyła tego rodzaju przypadki, 14% ankietowanych spotkało się z takimi przypadkami „wielokrotnie", a 25% — „ni gdy". W świetle zebranego materiału ankietowego próby tłumienia kry tyki przybierają różne formy. Najczęściej sprowadzają się one do nakłaniania do odstąpienia od publikacji poprzez bezpośrednią in terwencję („prośbę") skierowaną do dziennikarza — autora infor macji bądź też bezpośrednio do redaktora naczelnego pisma. Auto rzy tych interwencji określani są często przez respondentów nader eufemistycznie („góra", „decydent", „dysponent polityczny"). Z wy powiedzi wynika także, że krytykowani często starają się nie do puścić do szerszego rozpowszechnienia niekorzystnych dla nich ma teriałów dziennikarskich (publikacji krytycznych, interwencyjnych), przeważnie poprzez interwencje instancji partyjnych (najczęściej szczebla wojewódzkiego) bądź organów administracji centralnej (np. ministerstwo). W połowie przytaczanych przez respondentów przypadków de klarowano polubowne załatwienie sprawy („bez rozgłosu"), za cenę niepodejmowania tego tematu w publikacji prasowej. Z kolei w dwóch przypadkach redaktorzy naczelni uznali ingerencję orga nów cenzury jako formę tłumienia krytyki. Inną formą uznaną przez ankietowanych jako objaw tłumienia krytyki są próby zastrasze nia dziennikarza: grożenie procesem sądowym (3 przypadki), dy skredytowanie jego osoby w oczach środowiska (4 przypadki), zło żenie skargi do „odpowiednich władz" (3 przypadki). W kilku an kietach autorzy wypowiedzi zwracają uwagę na próby nieoficjal nych nacisków (telefony, kontakty towarzyskie itp.). W jednym tylko przypadku, jako formę swego rodzaju nacisku służącego za tamowaniu krytyki podano próbę wręczenia łapówki2. 2 Należy dodać, że 18 ankietowanych nie podało żadnych .przykładów, mimo pozytywnej odpowiedzi na pytanie: „Czy zaobserwował Pan przypadki tłu mienia krytyki prasowej?" • ••: Na tle podanych wyżej przykładów interesujące mogą się okazać odpowiedzi ankietowanych redaktorów naczelnych co do sposobów ich reakcji na przejawy tłumienia krytyki. Otóż tylko 4 osoby przy znały, że w ogóle nie reagowały w takich sytuacjach. Natomiast w 26%> przypadków działania ankietowanych sprowadziły się do wyrażenia sprzeciwu na łamach prasy. Znamienny jest fakt, że nikt z ankietowanych, mimo zauważenia przypadków tłumienia krytyki (i to w różnej formie), nie złożył doniesienia do prokuratury. Prawie połowa respondentów (48%) przyznała się do „używania innych środków". Najczęściej były to protesty u czynników poli tycznych wyższego szczebla (wyraźnie to zaznaczono w 20 wypo wiedziach); często redaktorzy naczelni próbowali w bezpośredniej rozmowie przekonać oponentów o słuszności ukazania się publika cji (na tle wypowiedzi ankietowanych można odnotować 19 takich przypadków). Rozmowy te sprowadzały się przeważnie do „pozapra- sowej" polemiki z bezpośrednio zainteresowanymi wstrzymaniem krytyki bądź też ich protektorami. Warto tu zaznaczyć, że w kilku wypowiedziach podano, iż wspomniane wyżej rozmowy interwen cyjne były kanwą dla ogólniejszych felietonów prasowych na temat krytyki prasowej i jej znaczenia. Przeważająca część ankietowanych (62%) stwierdziła, że nie są im znane przypadki, by doszło do jakichś ujemnych konsekwencji wobec dziennikarzy publikujących krytyczne materiały. Jednakże w 35'% ankiet respondenci uznali, że dziennikarze spotykali się z ta kimi konsekwencjami. W 17 przypadkach były nimi procesy pra sowe, w 3 — konsekwencją dla dziennikarza było postępowanie przed sądem dziennikarskim, natomiast w 26 przypadkach ankie towani podali inne formy niekorzystnych dla dziennikarza następstw. Do najczęstszych należały tu: formułowanie ujemnych opinii o dziennikarzu wobec instancji partyjnych, rozpowszechnianych po tem w środowisku; odmawianie dalszej współpracy krytykowanej instytucji z autorem publikacji; niezapraszanie na konferencje pra sowe; nieprzychylność instytucji lub organu wobec całej redakcji. Do rzadziej występujących form ujemnych konsekwencji (ankieto wani podawali je sporadycznie) należą różne rodzaje pogróżek (od anonimów od tzw. dobrych rad) oraz rozmaite kategorie dolegli wości osobistych (np. obrzucanie inwektywami, trudności w uzy skaniu mieszkania itp.). Jednym z zadań, jakie spełniać mają przepisy nowej ustawy pra sowej, jest wzmocnienie skuteczności krytyki prasowej. Celowi te mu służyć ma m. in. przewidziane w tej ustawie przysłanie przez redakcję krytycznych materiałów zainteresowanym. Nie jest to jed nak — jak na razie — praktyka powszechna. Jedynie 23% ankie towanych redaktorów naczelnych stwierdziło, że czyni tak „zawsze", a 24% — że „bardzo często", natomiast 14% — „często". Odpowiedź: „niekiedy" wybrano w 29% wypełnionych ankiet, a „nigdy" w 8'% (2 ankietowanych nie udzieliło żadnej odpowiedzi). Jeżeli chodzi o przyczyny nieprzysyłania krytycznych materiałów, najmniej ankietowanych uzasadniało to tym, że korzystanie z wy mienionego uprawnienia nie daje żadnego dodatkowego efektu (6 osób). Stosunkowo niewielu, bo tylko 15 respondentów, podało ja ko przyczynę pracochłonności takiej praktyki. Najczęściej (w 37 przypadkach) ankietowani wymieniali jako powód przekonanie, że zainteresowany bez tego powinien zareagować na krytykę prasową. Wreszcie 26 osób uzasadniało nieprzesyłanie przez redakcję kryty cznych materiałów „innymi przyczynami". W tej grupie wymienia ne były najczęściej przyczyny natury organizacyjnej, jak brak w re dakcji osoby, która miałaby się tym zajmować oraz brak egzempla rzy gratisowych przewidzianych do wysyłki (8-krotnie), brak zain teresowania ze strony autorów krytycznych publikacji (4-krotnie), fakt, że krytykowani sami odpowiadają (4-krotnie), fakt, że nie wy syła się krytycznych materiałów poświęconych problemom bardziej ogólnej niż jednostkowej natury (3-krotnie). Odpowiedzi na pytanie: „Czy jednostki, którym przesłano kryty czny materiał prasowy, przysyłają redakcji odpowiedź?" były zwią zane ze stanowiskiem zajętym w dwóch poprzednich kwestiach. Otóż jeśli już wysłano krytyczny materiał, to na ogół spotykał się on z jakąś reakcją adresata. I tak 39% ankietowanych otrzymywało odpowiedzi „prawie zawsze", a 16% „zawsze"; 31% ankietowanych otrzymywało odpowiedź w ponad połowie przypadków, a tylko 5'% otrzymywało odpowiedź „dość rzadko". Natomiast żaden z respon dentów nie stwierdził, by „nigdy" nie uzyskał odpowiedzi. Tak więc w większości przypadków przysyłanie przez redakcję krytycznych materiałów prasowych obliguje adresata do czynnego ustosunkowa nia się do nich. W dalszej kolejności interesująca jest ocena terminowości nadsy łania wspomnianych wyżej wyjaśnień — odpowiedzi na krytykę. Otóż tylko 18% respondentów podało, że miesięczny termin nadsy łania odpowiedzi był „zawsze" przestrzegany, większość natomiast (59%) uznała, że termin ten jest przestrzegany „często". W 13 przy padkach zapytani oświadczyli, że termin ten jest wyjątkowo („cza sem") przestrzegany. Jedynie jedna osoba stwierdziła, że nie jest on zachowany „nigdy". Przesyłane redakcjom w związku z publikowaną krytyką odpo wiedzi zainteresowanych są zróżnicowane co do swego charakteru. Obok najczęściej występującej w odpowiedziach cechy „wyjaśnia jącej" (w 65% przypadków) wymieniane były jeszcze dwie inne: „polemiczność" (w 56 przypadkach) oraz „napastliwość" (w 24 przy padkach). Tylko 15 respondentów podało, iż odpowiedzi zawierały najczęściej także formę przeproszenia, przyznającego rację dzienni karzowi w zasadzie bez zastrzeżeń, a jedynie 1 osoba spotkała się z odpowiedzią krytykowanego zawierającą tylko przyznanie racji i przeproszenie. Zeszyty PRASOZNAWCZE Kraków 1987 R. XXVIII, nr 3(113)
PIOTR KOŁTUNOWSKI
METODY PRACY PROPAGANDOWEJ KRAKAUER ZEITUNG
Przyczynek do badań nad fenomenem propagandy hitlerowskiej w Generalnym Gubernatorstwie w latach 1939—1945
Charakterystykę ogólną hitlerowskiej Krakauer Zeitung (poprzedni numer) rozszerza autor, pokazując szczegółowe metody i techniki zniekształcania in formacji, jak wyolbrzymianie, upraszczanie, zniesławianie, maskowanie przez przemilczanie, zubożanie treści, bagatelizowanie i in.
1. Stosunek propagandy hitlerowskiej do prawdy
Liderzy ruchu nazistowskiego, hołdując zasadzie „cel uświęca środki", lansowali model propagandy, w którym kryterium prawdy uważane było za nieistotne. Otwarcie przyznał to sam Adolf Hitler w „Mein Kampf", twierdząc, że „propaganda jest środkiem i dlate go musi być oceniana z punktu widzenia celu" \ Jej zadaniem, w myśl twórcy narodowego socjalizmu, nie miało być poszukiwanie obiektywnej prawdy2 lub naukowe pouczanie jednostki, lecz pro paganda miała zwracać uwagę na „określone fakty, zdarzenia, ko nieczności", których znaczenie miało poprzez to wejść w centrum uwagi mas 3. Celem propagandy, według drugiego lidera ruchu hitlerowskiego, Josepha Goebbelsa, było zdobycie mas. Podobnie jak Hitler był on zdania, iż każdy środek temu służący jest słuszny. Minister propa-
1 „Sie ist ein Mittel und muss demgemäss beurteil werden vom Gesichtspunkt des Zweckes aus". A. Hitler: Mein Kampf. München 1940, s. 194. 2 „Die hat nicht auch die Wahrheit (...) zu erforschen...". Tamże s. 200. 8 „Die Aufgabe der Propaganda liegt nicht in einer wissenschaftlichen Aus bildung des Einzelnen, sondern in einem Hinweisen der Masse auf bestimmte Tatschen, Vorgänge, Notwendigkeiten usw., deren Bedeutung dadurch erst in den Gesichtskreis der Masse gerückt werden soll". Tamże, s. 197. gandy Rzeszy twierdził, że propaganda powinna mieć charakter in- strukcyjny, a nie informacyjny. Nie chodziło przy tym o przekazy wanie wiadomości, lecz o danie im określonego celu, który miały osiągnąć 4. Stosunek do prawdy jest istotnym zagadnieniem w teorii pro pagandy i socjotechnice. Niektórzy badacze problemu tzw. „zasadę prawdziwości" wymieniają na pierwszym miejscu, definiując ją jako „zgodność informacji zawartych w komunikatach propagandowych z informacjami w odpowiednich zbiorach oryginałów", o których społeczeństwo dowiaduje się głównie poprzez osobiste doświadcze nie 5. Społeczeństwo narażone na kłamliwą propagandę, która jest zaprzeczeniem wyżej wymienionej zasady, może jej ulec szczegól nie wtedy, gdy jest ona stosowana masowo. Jednakże w przypadku wykrycia przez odbiorcę propagandy jej fałszu, traci on zaufanie do całej służby informacyjnej. Aby tego uniknąć, kłamliwa propaganda ukrywa fakty, zjawi ska i ich skutki, które mogłyby w społeczeństwie dopuścić sądy in ne od propagowanych. Efektywność tego typu zabiegów jest tym większa im bardziej społeczeństwo odizolowane jest od informacji, pochodzących z innych źródeł6. Nie dziwi zatem, iż w państwie to talitarnym, takim jak III Rzesza, jednym z pierwszych zabiegów, służących urabianiu opinii publicznej, było blokowanie informacji niewygodnych dla polityki grupy rządzącej. Działający w takim właśnie państwie stanu wyjątkowego7 pro pagandziści hitlerowscy opracowywali informacje w ten sposób, aby w myśl zaleceń Goebbelsa, zawartych w jego przemówieniu z 16 III 1933 8 tak długo „obrabiać" ludzi, aż staną się oni całkowi cie im ulegli. W tym celu posługiwano się świadomie lub nieświa domie metodami opracowań informacji, które w przeważającej czę ści można nazwać dezinformacją. Do tych metod należało zniekształ canie przez wyolbrzymianie, upraszczanie, zniesławianie, maskowa nie wskutek dysymulacji, niwelacji, bagatelizowania i powściągli wości oraz tzw. „manewru odciągającego". Wymienione metody służyły propagandzie hitlerowskiej jako istot na pomoc w posunięciach kierownictwa polityczno-wojskowego przez lansowanie dogodnych tez.
4P. Lochner: Goebbels Tagebücher. Zürich 1946, s. 272. 5J. Kossecki: Cybernetyka społeczna. Warszawa 1975, s. 427; J. Mazu rek: Informacja społeczna i propaganda. Warszawa 1979, s. 81—82. 6J. Kossecki: Cybernetyka..., s. 428. 7 F. Ryszka: Państwo stanu wyjątkowego. Wrocław—Warszawa—Kraków— Gdańsk 1974. 8 „Wir können uns nicht damit begnügen dem Volke nur zu sagen, was wir wollen, wir wollen die Menschen so lange bearbeiten, bis sie uns verfallen sind". Cyt. za Ch. Peters: Stilformen der nationalsozialistischen Bildpubli zistik. Wien 1963, s. 35—36 (masz.) 2. Zniekształcanie przez wyolbrzymianie— propaganda przesady
Zniekształcanie w naszym rozumieniu polega na intencjonalnym podawaniu przez nadawcę komunikatu, w którym zachwiane zosta ły proporcje między elementami jego treści9. Z podkreślaniem pe wnych części informacji lub ich całości, mimo iż nie zawsze one na to zasługują, łączy się metoda wyolbrzymiania, której celem jest spowodowanie przyspieszonego przyjęcia przez odbiorcę pożądanych treści10, wskutek zastosowania „moralnego wstrząsu dla pobudze nia audytorium i przyciągnięcia jego uwagi" 1. Ponieważ wyolbrzy mianie graniczy z sensacyjnością, doprowadza to często do kolizji z rzeczywistością. Biorąc pod uwagę kryterium użyteczności propagandy Krakauer Zeitung (Kr Zt) dla posunięć kierownictwa politycznego III Rzeszy stwierdzić należy, iż eksponowała ona i wyolbrzymiała dogodne w danej chwili zdarzenia w celu osiągnięcia efektu propagandowe go. Widoczne to było przy różnych okazjach. Np. w czasie przygo towywania propagandowego agresji na kraje skandynawskie, dla wzmocnienia napięcia emocjonalnego, wyolbrzymiono incydent z okrętem niemieckim „Altmark"12, przechwyconym przez flotę brytyjską 16 II 1940. Po klęsce Francji wyolbrzymiano trudności go spodarcze Anglii, wykazując beznadziejność jej położenia 13 i publi kując katastroficzne artykuły z okazji bombardowań Wysp Brytyj skich 14. Propaganda starała się wyolbrzymiać straty wojskowe przeciwni ka. Już na początku 1940 roku Kr Zt w okresie względnego spo koju lubowała się w podawaniu zatopionego tonażu angielskiego. W czasie pierwszej fazy wojny z ZSRR podawano gigantyczne licz by jeńców, wziętych do niewoli niemieckiej 15. Gdy jednak później strat radzieckich nie udało się ukazywać, pisano ogólnie o „wielkich stratach sowieckich" (grosse Sowjetverluste). Dotyczyło to również wojsk alianckich. Nieprzyjaciel przedstawiany był często jako wal czący „resztkami sił" 1B.
9M. Szulczewski: Propaganda polityczna. Warszawa 1975, s. 130—131. Patrz w tym kontekście Z. Hardt: O różnych środkach zniekształcania in formacji. Prasa Polska 1970/4 oraz tego autora: Problem zniekształceń w pro cesie informowania. Zeszyty Prasoznawcze 1970/3. 10 J. Mazurek: Informacja..., s. 208. 11 W. Hummel, H. Huntress: The Analysis of Propaganda. New York 1949, s. 54. Cyt. za: J. Mazurek: Informacja..., s. 208. 12 Patrz Kr Zt 42, 20 II 1940. 13 England kann nur um Frieden bitten. Kr Zt 167, 17 VII 1940. 14 Patrz: Kr Zt 222, 191X1940; 217, 13 1X 1940; London in fortschreitender Auflösung. Kr Zt 230, 28 IX 1940 i in. z tego okresu. 15 R. S t ö p p 1 e r: Fünf Minuten: Die militärischen Verluste der Sowjets. Kr Zt 257, 31 X1941; Acht Millionen Mann Sowjetverluste, Kr Zt 264, 8X1 1941. łti Dotyczyło to przy końcu roku 1941 wojsk radzieckich. Por. R. Stöppler: Fünf Millionen ... jw. Wielkiej ekspozycji tematu dokonywano również w celu powięk szania znaczenia zabiegów dyplomatycznych kierownictwa III Rze szy. Wszelkie kroki polityczne wodza Niemiec przedstawiano jako „genialne" a przede wszystkim „historyczne". Dotyczyło to przykła dowo „paktu trzech"11 , który, jak wiadomo, nie wytrzymał próby dziejów, skoro w czasie defensywy Wehrmachtu stracił znaczenie. Podobnie w przypadku polityki „nowego ładu" na Bałkanach. W tym ostatnim posunięciu propaganda widziała przede wszystkim szyb kość, z jaką Rzesza pogodziła zwaśnione strony18, co nie było zgod ne z prawdą, bowiem Rumuni na przykład nie godzili się z okroje niem swojego kraju. Metody wyolbrzymiania (przesady) używano w celu udowodnie nia propagowanych tez. Widać to chociażby na przykładzie propa gandy wobec GG. W odniesieniu do tego obszaru propaganda o wy dźwięku pozytywnym dotyczyła przede wszystkim charakterystyki Niemców. Służyło to rozwijaniu pozytywnego stereotypu tej naro dowości i graniczyło często z kłamstwem. Charakteryzując zatem Niemców w GG, Kr Zt twierdziła, iż byli oni jedynym elementem kulturotwórczym wskutek swoich rzekomo niepowtarzalnych u kogo innego cech jak pracowitość (deutscher Fleiss), „niemiecki porządek" (deutsche Ordnung) i in. W związku z tym nawet najmniejsze po sunięcie administracji niemieckiej urastało do gigantycznych osiąg nięć. Widać to było w propagandzie gospodarczej, socjalnej, społecz nej i politycznej. Oprócz odpowiedniej obróbki słownej, typowym chwytem propa gandy owej przesady było podawanie cyfr. Wymieniano jednak z re guły te, które mogły być imponujące. A więc w roku 1942 liczbę przesyłek pocztowych, wysłanych z GG, oceniano na 310 milionów, paczek na 3,7 min sztuk, natomiast przesyłki pieniężne wynosić miały 5 min złotych19. Gigantomania cyfrowa dotyczyła również opieki socjalnej i zdrowotnej widocznej np. w podawaniu ilości wy budowanych odwszalni. Wymieniano ich olbrzymi wzrost z 15 przed utworzeniem GG do 254 w 1943 roku 20. Dotyczyć to miało też łóżek szpitalnych (17 000 w 1940 do 41 000 w 1943 roku)21. Podając wielkości cyfrowe i porównując je propaganda liczyła na efekt emocjonalny, a nie racjonalne podejście do przedstawianych tez. Podawane liczby miały unaocznić „wielkość" niemieckiego „dzie ła odbudowy GG". W przedstawianiu sukcesów administracji niemieckiej w GG spo strzec można chwyt, który polegał na uogólnianiu poprzez przypa dek jednostkowy. Polegało to na ukazywaniu pojedynczego zjawi ska o znaczeniu pozytywnym i chęci doprowadzenia poprzez nie do
17 H. Spannagel: Schach den Kriegsausweitern. Kr Zt 250, 28IX 40. 18 W. von Lojewski: Donauraum endgültig befriedigt. Kr Zt 206, 31 VII 1940. 19 Dr. Drank: Der Auftrag des Führers ist vollzogen. Kr Zt 255, 28 X 1942. 20 Vier Jahre im Dienste der Kraftsteigerung des Reiches. Kr Zt 258, 28 X 1943. 21 Tamze. sądów ogólnych. Propaganda, ukazując np. jeden egzemplarz nowo czesnego urządzenia osuszającego, sugerowała niebywały postąp w rolnictwie GG .
3. Upraszczanie
Metoda upraszczania polegała na sprowadzaniu złożonych zjawisk, faktów i związków między nimi do najprostszych twierdzeń o po żądanej dla dyspozytora propagandy i kierownictwa politycznego treści. Jest to niezwykle istotna droga dojścia do odbiorcy, polega jąca również na „uproszczonym, zrozumiałym i poglądowym wyra żaniu sądów" 23. Hitler roztrząsając w ,,Mein Kampf" problem propagandy stwier dził, iż musi ona ciągle zwracać się do mas 24. Z tego sądu wyniknął wniosek o jej prymitywności25. Na czas wojny wódz III Rzeszy prze strzegał przed stosowaniem w propagandzie zawyżonego poziomu in telektualnego, gdy chodziło o zyskanie całego narodu. Był on zda nia, iż ostrożność unikania zawyżonego poziomu nigdy nie jest za duża 2G. Według Hitlera, propaganda powinna ograniczać się do kilku punk tów, opracowywanych tak długo, „aż ostatni będzie rozumiał pod danym słowem treści pożądane" 21, przy czym lansowane treści mia ły być opracowywane, w myśl wywodów Hitlera, w formie haseł (schlagwortartig)28. Propaganda miała podkreślać wreszcie jeden punkt widzenia przez nią reprezentowany, bez rozważania wielości problemów 29. Zdaniem Hitlera tylko ten mógł odnieść sukces w od działywaniu na opinię publiczną, kto potrafił problemy sprowadzić
22 Tamże. 28 E. Dovifat: Handbuch der Publizistik. Berlin 1968, s. 117: „...der verein fachte, einprägsame, anschauliche Ausdruck". 24 „Sie hat sich immer an die Massen zu richten". A. Hitler: Mein Kampf..., s. 196. 25 „Jede Propaganda hat volkstümlich zu sein und ihr geistiges Niveau ein zustellen nach der Aufnahmefähigkeit des Beschränktesten unter denen, an die sie sich zu richten gedenkt". Tamże, s. 197. 20 „Handelt es sich aber, wie bei der Propaganda für die Durchhaltung eines Krieges, darum, ein ganzes Volk in ihren Wirkungskreis zu ziehen, so kann die Vorsicht bei der Vermeidung zu hoher geistiger Voraussetzung gar nicht gross genug sein". Tamże, s. 197. 27 „Aus diesen Tatsachen heraus hat sich jede wirkungsvolle. Propaganda auf nur sehr wenige Punkte zu beschränken und diese schlagwortartig so lange zu verwerten, bis auch bestimmt der Letzte unter einem solchen Worte das Gewollte sich vorzustellen vermag". A. Hitler: Mein Kampf..., s. 198. 28 Tamże. 29 „Die Aufgabe der Propaganda ist z B. nicht ein Abwägen der verschiede nen Rechte, sondern das ausschliessliche Betonen des einen durch sie ver tretenen". A. Hitler: Mein Kampf..., s. 198. Istotą propagandy miała być „prostota, siła i koncentracja". Przemówienie J. Goebbelsa z 1933 roku. Cyt. za W. Hagemann: Publizistik im Dritten Reich. Ein Beitrag zur Methodik der Massenführung. Hamburg 1948. do najprostszych formułek i miał odwagę powtarzać „wbrew sprze ciwowi intelektualistów" (gegen die Einsprüche der Intellektuel len) 8°. W III Rzeszy owe formułki ustalane były odgórnie 81. Produktem upraszczania były hasła, które, jak twierdzą teoretycy propagandy 82, zawierają tzw. „wieczne prawdy" uznane przez adre sata działań werbunkowych za uświęcone tradycją i nie wymagają ce dowodu. W czasie pokoju a również wojny w Niemczech lansowano np. slo gan „Lebensraum", klasyfikujący całokształt hitlerowskich tez o tzw. „braku przestrzeni życiowej dla rozwoju narodu niemieckiego"3S. Był to pośredni apel do poczynań ekspansjonistycznych Rzeszy. Lo gicznie hasło to wiązało się z drugim, a mianowicie „Weltgeltung", opartym na założeniu, iż pretendentem do mocarstwa światowego, a co za tym idzie, panowania nad światem, są Niemcy. Obejmowało ono pośrednie wezwanie społeczeństwa do wytężonej pracy gospo darczej, politycznej, militarnej i kulturalnej w celu doprowadzenia Rzeszy do potęgi. Za pomocą hasła określono poczynania polityczne krajów, zali czanych do wrogów Rzeszy. Slogan „Einkreisung" był np. uprosz czeniem teorii o zagrożeniu Niemiec przez sąsiadów S4. Dla charak terystyki postawy Anglii w czasie wojny ukuto tezę o jej ekspan sjonizmie, wyrażonym hasłem „englische Kriegsausweitung", przy czym znaczyło to nawet działania innych przeciw Niemcom, ponie waż, jak twierdzono, Wielka Brytania miała wprowadzać do wojny coraz to nowe państwa. Inne hasła, charakteryzujące postawy państw i narodów wobec Rzeszy, urastały do miana symbolu. „Bromberger Blutsonntag" lub „Bromberger Bartholomäusnacht" były zwięzłą charakterystyką tzw. „okrucieństw" Polaków wobec mniejszości niemieckiej. Niektóre slogany stawały się z czasem nudnymi frazesami i mia ły maskować niepowodzenia Niemców na frontach. Należały do nich m. in. hasła typu „Absetzbewegung", czyli „ruchy odwrotowe", „Frontbegradigung" — „regulacja frontu", a także „verbissener Widerstand" — „zacięty opór". Do znudzenia powtarzano w czasie defensywy Wehrmachtu o „wielkich i krwawych stratach Sowie tów" (hohe blutige Sowjetverluste) oraz mające mobilizować Niem ców do walki hasła „Kampf bis zum Sieg" i „Schicksalskampf". Slogany te nie pozostawiały Niemcom innej alternatywy jak tylko walkę. Za pomocą hasła przykrywano wszelkie różnice socjalne, klasowe i inne widoczne w Rzeszy. Lansowano więc tezę o „Volksgemein-
30 J. Goebbels: Tagebücher..., s. 62. 81 W. Hagemann: Publizistik..., s. 162. 32 M. S z u 1 c z e w s k i: Propaganda polityczna. Warszawa 1975, s. 263. 83 „Lebensraum" pochodzi od Haushofera (1869—1946). E. Bayer: Wörter buch zur Geschichte. Stuttgart 1974, s. 322. 34 „Einkreisung" lansowane było po raz pierwszy przez kanclerza B. von Bülowa w czasie Republiki Weimarskiej. Było ono wyrazem „zagrożenia" angielsko-rosyjsko-francuskiego. Tamże, s. 115. schaft", jak gdyby naród niemiecki był monolitem. Różne inne na rodowości niegermańskie klasyfikowano krótko jako „Untermen- schentum". Używano też haseł, zawierających dyrektywę bezpośrednią M. Po jawiły się one m. in. w czasie propagandy stalingradzkiej. Należały do nich m. in. „hart sein wie die Front", „die Front fordert deine Bewahrung" i in. Również tezy propagandowe, lansowane przez hitlerowców, no siły znamiona uproszczeń. W propagandowym przedstawianiu agre sji posłużono się nieskomplikowaną tezą o obronie Niemiec w po staci wojny prewencyjnej wskutek tzw. „englische Kriegsauswei- tung". Kroki kierownictwa politycznego Rzeszy charakteryzowano jako ratowanie pokoju i jego zabezpieczenie w imię niemieckiej racji stanu, występującej rzekomo w ideologii narodowego socjalizmu. Wyrazem tego miały być zabiegi Niemiec w przededniu agresji na Polskę, „zabezpieczenie pokoju w Skandynawii", pakt Ribbentrop— Mołotow z sierpnia 1939 itp. Dla wyjaśnienia skomplikowanych procesów politycznych lan sowano tezę o spisku żydowskim (hasło „jiidische Weltverschw6- rung"). Na tej bazie tworzono tezy antyangielskie, antyfrancuskie, antyamerykańskie i antyradzieckie. W odniesieniu do GG lansowano uproszczone hasło, które można by wyrazić w zdaniu, iż wszystko, co się tu znajduje, jest niemiec kie (urdeutsch). Charakteryzując ludność GG, posługiwano się upro szczonym kontrastem: z jednej strony Niemcy (a więc nosiciele wszelkich cech pozytywnych), z drugiej natomiast upostaciowienie zła — Polacy i Żydzi. Z pozytywnego stereotypu Niemca wynikał wniosek o wielostronnych osiągnięciach, z negatywnego „obcople- miennych" natomiast — zacofanie ludności nieniemieckiej. Ze sprowadzenia skomplikowanych procesów do prostych twier dzeń wynikały proste wnioski. A więc ponieważ inicjatorami wszel kich akcji zbrojnych byli przeciwnicy, logicznym wnioskiem był sąd o „obronie niemieckiej" nawet w formie ataku. Ponieważ Niemcy chcieli pokoju, a przeciwnik nie, pokój należało wywalczyć bronią. Ponieważ Niemcy byli upostaciowieniem dobra, zło należało elimi nować, niszcząc Polaków i Żydów. Ponieważ GG było krajem nie mieckim, usprawiedliwiona została obecność Niemców na tym ob szarze i chęć zostania tu na zawsze. Tak więc „ludowa" propaganda w wydaniu Hitlera realizowana była z całą konsekwencją.
4. Zniesławianie
Jak twierdzą teoretycy propagandy i socjotechniki, tzw. zasada emocjonalnego pobudzania, odwołująca się do uczuć społeczeństwa,
85 M. S z u 1 c z e w s k i: Propaganda polityczna..., s. 262. ma przewagę nad propagandą, operującą wyłącznie argumentacją ro zumową 86, ponieważ subiektywny stosunek człowieka do rzeczywi stości łączy się zawsze z oceną emocjonalną 37'. Uczucia obok wiedzy i doświadczenia wpływają na przekonania nawet jako czynnik sa modzielny, mogący w nich dominować 8&. Pożądaną postawę łatwiej się zatem uzyskuje przez budzenie stanów uczuciowych niż wskazy wanie na racjonalne skutki działania 39. Propaganda hitlerowska w pełni doceniała rolę emocji w dzia łaniach werbunkowych. Hitler zalecał w „Mein Kampf", aby pro paganda kierowała się „więcej do uczuć, a bardziej ograniczenie działała na tak zwany rozum"40. Krytykując ośmieszającą wroga propagandę niemiecką z czasów I wojny światowej, cenił on propa gandę angielską i amerykańską z tego okresu za to, iż przedstawiała ona Niemców jako barbarzyńców i Hunów, a własnych żołnierzy przygotowywała na okropności wojny, chroniąc ich w ten sposób przed rozczarowaniem 41. Psychologicznie rzecz ujmując, Hitler uwa żał więc propagandę anglo-amerykańską za właściwą 42. Sądy, zawarte w „Mein Kampf", znalazły swoje urzeczywistnie nie w założeniach propagandy. Sięgnięto zatem w celach praktycz nych m. in. do metody zniesławiania, polegającej na określaniu obiektu ataku propagandowego epitetami o znaczeniu emocjonalnie ujemnym. Obiektami zniesławiania w Kr Zt byli mężowie stanu, politycy i przywódcy państwowi krajów, będących w stanie wojny z Niem cami. Dotyczyło to przede wszystkim Churchilla, określanego jako np. „kłamca" (Lügenstorch), „brutalna natura hazardzisty" (brutale Spielernatur) itp.48 Polityków polskich nazywano „tchórzami" (Mo ścicki)44, „pyszałkami" (Rydz Śmigły)45, „umysłowo chorymi" (Sta rzyński) 46 itd.47 Przy okazji zniesławiano cały rząd polski.
38 J. Kossecki: Cybernetyka..., s. 433. 87 S. Kwiatkowski: Słowo i emocje w propagandzie. Warszawa 1974, s. 20. 88 T. Szaciło: Przekonania. Warszawa 1967, s. 113—115. 89 A. Podgórecki: Zasady socjotechniki. Warszawa 1966, s. 20. 40 „...so muss ihr Wirken auch immer auf das Gefühl gerichtet sein und nur sehr bedingt auf den sogenannten Verstand". A. Hitler: Mein Kampf..., 41 „Indem sie dem eigenen Volke den Deutschen als Barbaren und Hunnen vorstellte, bereitete sie den einzelnen Soldaten schon auf die Schrecken des Krieges vor und half somit ihn vor Enttäuschungen zu bewahren". A. Hi tler: Mein Kampf..., s. 199. 42 „Demgegenüber war die Kriegspropaganda der Engländer und Amerikaner psychologisch richtig". A. Hitler: Mein Kampf..., s. 199. 48 Patrz humor w Kr Zt 16, 201 1940 oraz karykaturę tamże 250, 22 X1940. Patrz też humor rysunkowy w Kr Zt 241, 11 X 1940. 44 Hier übernachtete zitternd ein Staatspräsident. Kr Zt 556, 6 III 1940. 45 Rydz-Smigły militärisch und politisch erfolglos. Kr Zt 208, 31X1942. 48 Er führte uns ins Verderben. Kr Zt 226. 24IX 1940. 47 Männer, die Polens Katastrophe verschuldeten. Składkowki der Minister präsident ohne Kopf. Zr Zt 210, 51X1942; General Kasprzycki der galante Kriegsminister. Kr Zt 214, 101X1942; Dmowski, ein blindwütiger Deutschen hasser. Kr Zt 216, 121X 1942; E. von Medem: Mysterium des Raumes. Kr Zt 2, 411940. Zniesławianie kierownictwa politycznego państw wrogich miało swą pragmatykę. Z jednej strony starano się wbić klin między przy wódców a społeczeństwo — zauważmy, że propaganda niemiecka działała za granicą — z drugiej natomiast, ukazując „szlachetnych wodzów" (Hitlera i Mussoliniego) i „zdegenerowanych" reprezentan tów zachodnich demokracji, udowadniano wyższość systemu totali tarnego nad demokratycznym. Ową wyższość „udowadniano" znie sławiając stosunki, panujące w krajach zachodnich, co stawiało Niemców w rzędzie krzewicieli nowej „zdrowej" kultury. Pragmatyzm metody zniesławiania ukazał się również w całej pełni w propagandzie, przedstawiającej armie państw walczących z Niemcami. Radzieckie i anglo-amerykańskie siły zbrojne określano słownic twem wziętym z kryminologii np. „terror" (Terror der GPU)48, „nor- damerikanische Terrorbomben" 49 itp.50 Tego typu propaganda miała na celu ukazanie Niemcom przeciw nika okrutnego, obcego światu cywilizowanemu, a więc nie zasłu gującego na ludzkie traktowanie. Skutki tej propagandy widoczne były w losie jeńców wojennych, szczególnie radzieckich. Z drugiej strony wskutek tego typu propagandy miała wzmacniać się u Niem ców wola walki i niszczenia wroga wszelkimi sposobami. Nieco inną rolę grała metoda zniesławiania narodowości, których reprezentantami byli Polacy i Żydzi. Propaganda określała Polaków jako „zbrodniarzy"5ł, „morderców"52 itp.,58 Żydów natomiast cha rakteryzowano jako roznosicieli chorób zakaźnych 54, „organizatorów intryg"55 itd.56 Propaganda ta miała przede wszystkim wyrobić u Niemców przekonanie o wyższości „rasy panów", do której rze komo należeli. Miało to znaczenie ideologiczne o daleko idących skut kach praktycznych. Eksponowanie negatywnych i odpowiednio wy olbrzymionych cech omawianych narodowości stawiało Niemców zdecydowanie w opozycji wobec nich. Wskutek przekonania o praw dziwości lansowanych sądów, a przede wszystkim przynależności do „rasy wyższej", Niemcy zwalniani byli niejako ze skutków moral nych, wynikłych z niszczenia ludzi typu „Untermensch", w dodatku klasyfikowanych jako „wrogowie Rzeszy".
48 E. Krüger: Ins dritte Jahr. Kr Zt 147, 22 VI 1943. 49 Heftige Kämpfe in Oberelsass. Kr Zt 323, 21 XII 1944. 50 Neue Schlacht bei Didenhofen. Kr Zt 294, 17 XI 1944; Die Henkersknechte waren Juden. Kr Zt 92, 16 IV1943. 51 Bis dreissigtausend Verbrecher freigelassen. Kr Zt 45, 26 II 1941. 52 Obduktionsfunde klagen das Polentum an. Kr Zt 12, 1711941. 68 Der Todesmarsch nach Warschau. Kr Zt 64, 17 III 1942; Vater und Sohn auf der Anklagebank. Kr Zt 3, 511940; Zwei Zloty für eine Wanze. Kr Zt 54, 5 III 1940. M Jüdische Schiebungen in Anatolien. Kr Zt 8, 1111940. 55 Judenherrschaft unter dem Sternenbanner. Kr Zt 245, 13 X 1943. 86 Die Henkersknechte waren Juden. Kr Zt 92, 16IV1943. Zniesławianie powodować miało wreszcie wzrost nienawiści do obiektu propagandy. Nienawiść natomiast uważał Goebbels za naj pewniejszy środek służący do utrzymania społeczeństwa w gotowości bojowej".
5. Maskowanie
5.1. Uwaga ogólna Metoda maskowania może być rozumiana rozmaicie. Biorąc pod uwagę nadawcę komunikatu i jego chęć nieujawniania się lub pod szywania pod kogoś innego oraz dążenie do przystosowania się we własnych komunikatach do rzeczywistości społeczeństwa, na które się działa przy założeniu szkodzenia mu, jak też pozornie niepro- pagandowe działanie w postaci np. filmów rozrywkowych, mamy do czynienia z maskowaniem przez kamuflaż 58. Maskowanie w naszym ujęciu polegać będzie na chęci ukrycia przed społeczeństwem niekorzystnych dla kierownictwa polityczne go faktów, zjawisk i osób. Propaganda hitlerowska stosowała w tym celu różnorodne zabiegi, do których należały: — dysymulacja (przemilczanie), — niwelacja (zubażanie treści wskutek istotnych opuszczeń)3J, — bagatelizowanie, — manewr odciągający (działanie w celu odwrócenia uwagi od niekorzystnych dla siebie faktów). 5.2. Dysymulacja Jak ustalił W. Hagemann, spośród 50 000 dyrektyw dla prasy III Rzeszy 25% stanowił nakaz milczenia ß0. Chociaż wymieniony ba dacz rozpatrywał materiał, dotyczący Rzeszy, to jednak biorąc pod uwagę sytuację prasową ówczesnych Niemiec, można odnieść to również do GG, gdzie ogólne dyrektywy ministerstwa propagandy, dotyczące wydarzeń politycznych i wojskowych, były obowiązujące. Niestety w stosunku do wydarzeń w GG takie dyrektywy nie są znane. O faktach przemilczanych można jedynie wnioskować na pod stawie porównań materiału propagandowego z zachowanym mate riałem archiwalnym i ustaleniami historyków, traktującymi o rze czywistej polityce okupanta wobec tych ziem. Obawa odtajnienia pewnych spraw, związanych z GG, była duża. Chodziło nie tylko o przecieki informacji do wiadomości opinii pu blicznej, lecz również o zachowanie tajemnicy w stosunkach mię dzyresortowych w administracji i tzw. rządzie GG, np. w Hauptab teilung Propaganda. Nakazywano zatem zachowanie tajemnicy w po-
57 Por. J. Hagemann: Die Presselenkung im III. Reich. Bonn 1970, rozdz. „Lächerlichkeit". 58 M. Szulczewski: Propaganda polityczna..., s. 17—23. 59 Tamże. 00 W. Hage mann: Publizistik..., s. 167. mieszczeniach służbowych. Informacji należało udzielać ostrożnie. Ważne informacje o dużym stopniu poufności mogły być przekazy- ne pisemnie, a nie telefonicznie el. O nakazie milczenia poza służbą informowano dość często62, a odstępstwa od tej zasady miały być surowo karane B8. Technikę przemilczania, dotyczącą wydarzeń polityczno-militar- nych, prześledzić można na podstawie dyrektyw dla prasy. Dysy- mulacja jako element propagandy służyła polityce kierownictwa hi tlerowskiej Rzeszy. Gdy pewne informacje zdradzałyby, krzyżowały plany Hitlera lub utrudniały sterowanie nastrojami społeczeństwa, zarządzano milczenie. Wymieńmy kilka przykładów: Przed wojną z krajami skandynawskimi Goebbels zabronił prasie roztrząsania problemu neutralności małych państw już 5 1 1940 . Wobec późniejszego pogwałcenia neutralności państw skandynaw skich przez Rzeszę treść dyrektywy, wydanej z tej okazji, nie dzi wi . 5 IV1940 minister propagandy zabronił prasie pisania o ce lach wojennych Rzeszy . Nic dziwnego, bo za kilka dni uderzono na Norwegię. Milczenie dotyczyć miało również rządu Quislinga w okresie wojny na północy. Odpowiednie dyrektywy wyszły 10 IV 1940 oraz 16 IV 1940 67. Poprzez tego typu manipulacje nie chciano zwracać uwagi opinii publicznej na wzajemne powiązania i kuratelę rządu III Rzeszy nad powstawaniem marionetkowych rzą dów prohitlerowskich za granicą 68. Do dysymulowanych instytucji Niemiec hitlerowskich należała V kolumna. Nie można było o niej pisać w prasie niemieckiej ani cytować odpowiednich głosów prasy obcej. Tym natarczywiej lan sowano jej istnienie w propagandzie, przeznaczonej dla zagranicy w celu siania tam paniki. W czasie walk we Francji zakazywano informowania o zamiarach lądowania Niemców w Anglii. Stwarzałoby to niebezpieczeństwo uka zywania społeczeństwu wielu wrogów. Nie dotyczyło to jednak np. stacji dywersyjnych fi9. Propaganda przemilczała wszystko, co mogłoby szkodzić dobre mu imieniu Niemca i siać niepokój wśród społeczeństwa. W GG nie publikowano więc wiadomości o istnieniu obozów koncentracyjnych, prawdziwej wersji akcji eksterminacyjnej wobec Żydów i Polaków, milczano na temat ruchu oporu, starając się jednocześnie przedsta-
01 Zarządzenie W. Ohlenbuscha z 13II 1942. Mitteilungsblatt der Hauptabtei lung Propaganda. Akta procesu Bühlera, B-45, k. 103 (dalej: Mtlbl HAP). fi2 Mtlbl HAP 1942/2, Bühler B-45, k. 51a; Mtlbl HAP 1942/1, Bühler B-54, k. 52 a i n. 63 Mtlbl HAP 1942/1, Bühler B-45, k. 52 a. 64 Dyrektywa z 5 1 1940. W. B o e 1 c k e: Wollt ihr den totalen Krieg? Die geheimen Goebbelskonferenzen 1939—1943. Stuttgart 1969, s. 47. 65 Goebbelsowskie pojmowanie pojęcia neutralności patrz W. B o e 1 c k e: Wollt ihr..., s. 49, dyr. z 17 II 1940. 60 Konf. z 5 IV 1940. W. Boelcke: Wollt ihr..., s. 56. 67 Tamże. c8 Konf. z 12 V 1940. W. Boelcke: Wollt ihr..., s. 70. 69 Konf. z 14 V 1940. W. Boelcke: Wollt ihr..., s. 72/73.
3 — Zeszyty Prasoznawcze wiać ten teren jako spokojny. Jednym z nielicznych wyjątków było tu powstanie warszawskie, o którym doniesiono, ale z dużym opóź nieniem. Zbagatelizowanie lub przemilczenie tego faktu podważyło by dodatkowo wiarygodność gazety. Nie donoszono o wykonywaniu przez ruch oporu wyroków śmierci na hitlerowskich agentach po licji, gestapo i funkcjonariuszach niemieckiej administracji. Rów nież tak olbrzymie akcje jak AB i inne o większych rozmiarach oraz ich skutki nie były publikowane. Zupełnie tajne były kulisy życia prywatnego wysokich dygnitarzy władz GG, a w tym samego generalnego gubernatora i jego podwładnych, milczano o prawdzi wych powodach zmian personalnych w urzędach i placówkach, nie drukowano zbyt często informacji o tzw. „Schwarzhörer" czyli Niem cach, słuchających nielegalnie stacji zagranicznych, aby w ten spo sób nie popularyzować obcych ośrodków informacyjnych. Bardzo skąpe w Kr Zt były informacje o sytuacji w Rzeszy, nader skrom nie informowano o bombardowaniach. Metodę przemilczania stosowano wtedy, gdy pewne informacje de mentowałyby lansowane przez propagandę tezy. Milczano zatem 0 osiągnięciach Polaków w różnych dziedzinach, w tym militarnej 1 polityce. W zamian za to stosowano metodę zniesławiania lub znie kształcania. Nie publikowano również informacji dotyczących osiąg nięć Polaków w dziedzinie gospodarczej, aby nie podważać tezy o „polnische Wirtschaft". W dziedzinie kultury przemilczane były wielkie nazwiska Polaków jak Mickiewicz, Słowacki, Krasiński i in., aby nie ukazywać wbrew lansowanym sądom, że kultura polska miała też swoje światowe osiągnięcia. Nie ukazywano rzeczywistych warunków życia ludności nieniemieckiej, aby nie dementować tym samym tezy o „dobrodziejstwach" administracji w GG a przez to nie osłabiać autorytetu władz niemieckich. W stosunku do Żydów prze milczano wszystko, co stałoby w sprzeczności z rasistowską tezą o „rasie niższej". Nie publikowano zatem opinii lub faktów, związa nych z dorobkiem naukowym uczonych żydowskiego pochodzenia (np. Einsteina), aby nie ukazywać, iż często stali oni intelektualnie wyżej niż niektórzy przedstawiciele tzw. „rasy germańskiej". Lansując tezę o niemieckości GG, celowo dobierano dowody hi storyczne, potwierdzające owe założenia. Nie przytaczano sądów przeciwnych. W kwestii Volksdeutschow milczano np. na temat nie chęci pewnej ich części do zmiany miejsc swego zamieszkania, współ pracy z polskim ruchem oporu i kar za nią, niskiego poziomu mo ralnego i intelektualnego niektórych kolonistów, co stałoby w sprze czności z teorią o wrodzonych zdolnościach twórczych ludności po chodzenia niemieckiego.
5.3. Maskowanie przez niwelację Niwelacja, polegająca na zubożaniu treści informacji przez opu szczenie pewnej liczby danych i szczegółów70, w skrajnej swej po staci doprowadza do bardzo nieostrych stwierdzeń ogólnych.
70 M. Szulczewski: Propaganda polityczna..., s. 130. Typowym tego przykładem w propagandzie Kr Zt były doniesie nia o niepowodzeniach wojskowych Niemiec. Gdy bombardowano Kolonię (30 V1942) Kr Zt donosiła np., iż był to nalot na Niemcy zachodnie (Westdeutschland)n. Z tego właś nie czasu pochodzą doniesienia o tzw. „dużych stratach przeciwni ka", bez podawania dokładnych wyliczeń. Innym chwytem w metodzie niwelacji była dezinformacja, pole gająca na opuszczaniu w komunikatach istotnych informacji, które modyfikowałyby lub nawet zmieniały ich treść. Wskażmy na nie które z nich. W propagandowym opracowywaniu przyczyn wybuchu wojny pol- sko-niemieckiej podkreślano ciągle zabiegi dyplomatów niemieckich w „celu ratowania pokoju", nie donosząc o wysiłkach dyplomacji polskiej w tym kierunku. Wiadomość ta niwelowałaby tezę o do brych intencjach kierownictwa Rzeszy. Donosząc o stosunkach politycznych Rzeszy z zaprzyjaźnionymi państwami (np. Włochami), eksponowano wyłącznie zgodności. Nie publikowano informacji o różnicy zdań, bo sugerowałoby to nie spójność w polityce obu państw, przedstawianej jako monolit. To samo dotyczyło polityki wobec ZSRR w okresie względnie popraw nych stosunków polityczno-gospodarczych. Charakteryzując styl walki przeciwnika jako terrorystyczny, nie informowano społeczeństwa o łamaniu konwencji genewskich przez własne wojska. Donosząc o „wykrwawianiu się wroga", bagatelizo wano własne straty. W propagandzie antyradzieckiej, gdzie ciągle przypominano o ła maniu praw ludzkich przez Armię Radziecką, GPU i inne organi zacje, działające w krajach zajętych przez ZSRR, nic nie pisano o własnych zbrodniach na rzecz idealizacji swoich rządów. Reasumując stwierdźmy, że niwelacja w wydaniu hitlerowskim była specyficzną formą półprawdy, lecz nie zawsze pełnym kłam stwem. Zachodziło ono wtedy, gdy podawano z gruntu fałszywe in formacje. Niwelacja była zatem metodą manipulacji postawami spo łecznymi przez naginanie faktów w kierunku dla siebie pożądanym.
5.4. Maskowanie przez bagatelizowanie i powściągliwość Gdy pewnych niekorzystnych zjawisk nie dało się przemilczeć, były one bowiem zbyt widoczne, propaganda hitlerowska sięgnęła do metody maskowania przez bagatelizowanie. Był to zatem chwyt propagandowy, polegający na przypisywaniu zjawiskom, rzeczom, osobom i zdarzeniom mniejszego znaczenia, niż na to zasługiwały. Bagatelizowanie stosowano wtedy, gdy pewne prawdziwe infor macje mogłyby dementować wcześniejsze tezy i ustalenia. W okresie zwycięstw w Norwegii, wobec której lansowano tezę o wzięciu tego kraju w obronę, bagatelizowano opór Norwegów, aby nie podważać własnych twierdzeń, gdyż w przeciwnym wypadku
71 Vergeltungsangriff gegen Canterbury. Kr Zt 130, 4 VI1942. mogłoby się okazać, iż Norwegowie wcale sobie obrony niemieckiej nie życzą W czasie tzw. dobrych stosunków z ZSRR, gdy Stalin stanął na czele rządu, a stało się to w maju 1941, co było znakiem manewru politycznego, dokonywanego w chwilach kryzysu, prasie zalecono donieść o tym powściągliwie wewnątrz gazet78, aby nie demaskować faktu ochładzania się stosunków radziecko-niemieckich w przededniu planowanego najazdu na ten kraj. W przypadku braku dokładnego rozeznania co do dalszej poli tyki partnerów stosowano powściągliwość. Dotyczyła ona np. kwe stii marszałka Pótaina i Francji, co do której do końca istniała nie pewność 74. Podobnie postępowano, gdy pewne rozmowy kończyły się brakiem sukcesu (np. wizyta Mołotowa w Berlinie 12 XII 1940) 75. W okresie niepowodzeń na frontach techniki bagatelizowania sto sowano profilaktycznie jako asekurację przed przebiegiem wydarzeń nieprzewidzianych przez kierownictwo polityczne. Widać to np. w przypadku ofensywy niemieckiej na Kercz i Charków7G. Postą piono tu w myśl ustaleń z lutego 1942, w których zalecano infor mowanie o działaniach wojskowych na wschodzie nie nazywając ich jednak „ofensywą wiosenną", aby nie wiązać sobie rąk77. Rów nież ofensywę kurską określano ostrożnie jako akcję o niewielkim znaczeniu i okazało się, że słusznie, ponieważ była to porażka Niem ców, mimo odmiennego sądu propagandy 7S. Bagatelizowanie stosowano w celu usprawiedliwienia oddawania miejscowości Rosjanom. W tym przypadku umniejszano ich strate giczne znaczenie. Dotyczy to np. Kijowa 79, Sewastopola 80. Chociaż front wschodni nie był w okresie klęsk bagatelizowany, to w stosunku do frontu w Afryce techniki tej próbowano używać w celu uniknięcia wrażenia zmagania się Niemców na dwu poważ nych frontach 81. Bagatelizowanie stosowano również w celu pacyfikacji nastrojów. Wielce dokuczliwe dla mieszkańców Rzeszy były naloty bombowe lotnictwa anglo-amerykańskiego. Goebbels zalecał, aby informacje o nalotach ukazywały się w prasie zagrożonych obszarów, ponieważ nie chciano podważać wiarygodności gazet lokalnych w przypadku
72 Deutschland hat den bewaffneten Schutz Dänemarks und Norwegens über nommen. Kr Zt 83, 10 IV 1940. 73 Tagesparole (TP) z 7 V1941. H. Sünderraann: Tagesparolen. Deutsche Presseanweisungen aus den Jahren 1939—1945. Hitlers Propaganda und Kriegsführung von Gerd Sudhold. Leoni am Sternberger See 1973, s. 164. TP z 8 V 1941. Tamże, s. 164 (dalej: Sündermann). 74 Vertraute Information (V.l.) z 10 VI 1940. S ü n d e r m a n n, s. 110 i n. 75 TP z 12 VI 1940. Sündermann, s. 156; V.l. z 13X1 1940. Tamże, s. 159. 70 Sündermann, s. 224. 77 „Man wolle sich in keiner Weise festlegen". W. B o e 1 c k e: Wollt ihr..., s. 284. 78 H. Spannagel: Im Gegenstoss. Kr Zt 161, 8 VII 1943. 79 Nach Räumung von Kiew. Kr Zt 267, 7 XI 1943. 80 Nach Räumung von Sewastopol. Kr Zt 118, 11 V 1944. 81 M. Gröters: Das afrikanische Kapitel. Kr Zt 122, 12 V 1943. PROPAGANDA „KRAKAUER ZEITUNG1 37 stosowania dysymulacjiM. W czasie nalotów alianckich na Rzeszę ludność niemiecka w GG nie była o nich wystarczająco obiektyw nie informowana. Chodziło o uniknięcie niepokoju. Informując za tem o nalotach Kr Zt bagatelizowała ich skutki, zaniżając liczbę ofiar. Gdy np. 30 V1942 alianci dokonali druzgocącego ataku na Kolonię, donoszono o 200 zabitych M. Bagatelizowania zalecały oczy wiście odpowiednie dyrektywy. Według nich należało pisać w ten sposób, aby z doniesień nie można było wnioskować o stratach, skut kach gospodarczych itd.84 W tym ostatnim przypadku widać tendencję do bagatelizowania strat. Dotyczyło to również strat osobowych w wojsku. Jeśli je po dawano, a było to rzadkością, liczby zaniżano. W czasie pierwszej fazy wojny z ZSRR straty, podane przez Hitlera, wynosić miały 162 314 poległych, 541 767 rannych, 33 334 zaginionych 8S. W czasie ewakuacji Sewastopola wynikłe tam straty podawano jedynie na 19 pojazdów 86. Podawanie tak niskich ubytków materialnych i ludzkich miało utrzymać Niemców w przekonaniu o sile i genialności zarówno do wództwa jak też wojska. Zamiast strat własnych eksponowano straty nieprzyjaciela, baga telizując jego sukcesy. Np. wszelkie ofensywy radzieckie w czasie własnych niepowodzeń określano jako nieudane, a na pierwsze miej sce wysunięto tezę o niweczeniu planów strategicznych Armii Czer wonej przez dowództwo Wehrmachtu w. Gdy w końcowej fazie wojny odpadali sojusznicy, propaganda ba gatelizowała ich znaczenie. Dotyczyło to przede wszystkim Włoch. Po upadku rządu Mussoliniego Kr Zt zamieściła o tym skromną notatkęm. Gdy Duce został uwolniony przez Niemców, zrobiono z tego wielką sensacjęM. Mimo iż wcześniej, szczególnie z okazji podpisania „paktu trzech", stale podkreślano znaczenie Włoch dla sojuszu, to w czasie ich odejścia od Niemiec zbagatelizowano zdol ności wojskowe swoich byłych sprzymierzeńców90. Dokonując tego chciano zapewne sugerować, iż eliminacja niedoskonałego partnera nie wpłynie na osłabienie Niemiec. W tym też celu bagatelizowano powiększanie się grona nieprzyja ciół Rzeszy. Gdy w grudniu 1941 roku Niemcy wypowiedziały wojnę
82 Patrz H. H a n o: Die Taktik der Pressepropaganda des Hitlerregimes 1943—1945. München 1963 (masz.), s. 57). 88 Vergeltungsangriff gegen Canterbury. Kr Zt 130, 4 VI 1942. 84 V.l. z 5 VIII 1943. Cyt. za H. Hano, Die Taktik..., s. 58. 85 Der Wortlaut der Reichstagsrede des Führers. Kr Zt 293, 12 XIII 1941. 86 148 000 deutsche Soldaten seit Januar von der Halbinsel Krim abtranspor tiert. Kr Zt 127, 17 V 1944. 87 Das Ausland konstatiert den ganzen Misserfolg der Sowjetsommeroffen sive. Kr Zt 177, 27 VII 1943. 88 Regierungswechsel in Italien. Kr Zt 177, 27 VII 1943. 89 Patrz numery Kr Zt od 220, 141X1943 do końca tego miesiąca, a szczegól nie: Ein glückliches Omen: Mussolini befreit. Kr Zt 220, 141X1943. so H. Spannagel: Die Losung. Kompromisslos. Kr Zt 41, 17II 1943. USA, twierdzono, iż był to akt formalny ze względu.na zaangażo wanie się wcześniejsze tego kraju po stronie Anglii91. Sugerowano więc znowu, że fakt wypowiedzenia wojny USA nie zmienia układu sił na frontach. Na zakończenie powyższych rozważań wspomnijmy, iż podobnie jak inne metody tak i bagatelizowanie oraz powściągliwość miały potwierdzać słuszność niemieckich tez w stosunku do ludności „ob- coplemiennej". Udowo dnia jąc przykładowo tezę o wyższości kultu rowej Niemców, bagatelizowano osiągnięcia innych. O polskiej kul turze pisano w cudzysłowie (polnische „Kultur"). Bagatelizowanie dotyczyło też kwestii politycznych. Dlatego też ciągle omijano kwe stię polskiego rządu na emigracji. Po długim okresie milczenia wspo mniano o nim, lecz powściągliwie.
5.5. Metoda maskowania przez tzw. „manewr odciągający" Pod pojęciem menewru odciągającego rozumieć będziemy zabieg dyspozytora propagandy w celu odwrócenia uwagi społeczeństwa od niepożądanych dla kierownictwa politycznego zdarzeń lub faktów przez koncentrację uwagi na innym obiekcie. W Kr Zt wykorzysty wane były w tym celu m. in. fakty współczesne i przeszłe oraz tzw. „publicystyka polityczna". W pierwszym przypadku niezwykle przydatna była metoda wy olbrzymiania m. in. przez oprawę sensacyjną. Np. przed najazdem na Francję w celu odwrócenia uwagi społeczeństwa i państw zagro żonych od miejsca ataku, sensacyjnie wyeksponowano wypowiedź Chamberlaina, zapowiadającą użycie sił alianckich w południowej części Europy. Kampania prasowa na ten temat trwała aż tydzień 92. Licząc na efekt emocjonalny starano się później wykazać, że Niem cy nie dadzą się niczym zaskoczyć. W Rzeszy bezpośrednio przed atakiem na ZSRR Goebbels też próbował manewru odciągającego, rozsyłając przez swoje urzędy informacje, z których wynikało, ja koby Niemcy zrezygnowali z wojny z ZSRR na rzecz inwazji An glii 93. Kazał również skonfiskować cały nakład Völkischer Beobach ter, w którym zalecił umieścić artykuł pt. „Kreta als Beispiel", zdra dzający chęć operacji inwazyjnych na Wielką Brytanię. Przez kon fiskatę Völkischer Beobachter i karę nałożoną na odpowiedzialnego dziennikarza Goebbels chciał sprawić wrażenie w świecie tym, iż artykuł ten zawierał rzekomo „prawdziwe cele wojenne Rzeszy"94 . Jak wiadomo, atak nastąpił w całkiem innym kierunku. Manewr odciągający stosowano również dla zamaskowania klęsk Często w czasie niepowodzeń na pewnych odcinkach donoszono o po wodzeniach w innym rejonie. Np. tuż po klęsce stalingradzkiej do niesiono w wielkiej oprawie o sukcesach Niemców w Afryce, pole- fl W. von Lo je ws ki: Aus Rocsevelts Geheimmappe. Kr Zt 225, 29X 1941. 92 Kr Zt od numeru 103/4 do 108 z 10 V 1940. 93 W. Boelcke: Wollt ihr..., s. 124. 94 Tamże, s. 225. PROPAGANDA „KRAKAUER ZEITUNG' 39 gających na odebraniu Amerykanom przełęczy Kasserine. Chociaż był to krótkotrwały sukces, określony został jako „ciężka plajta USA" (Schlappe) °5. Miało to być również pocieszenie po Stalingra dzie. W czasie ofensywy kurskiej z 5 VII 1943 eksponowano donie sienia o okolicznościach śmierci gen. Sikorskiego, co było okazją do odciągnięcia uwagi społecznej od działań bojowych niekorzystnych dla Rzeszy96. Społeczeństwo niemieckie w GG było niewątpliwie zaabsorbowa ne sytuacją na frontach, interesując się losami wojny. To odciągało je od pewnych wydarzeń na tym obszarze, który zamieszkiwało. Jednakże pewne akcje propagandowe spełniały dodatkowo funkcję manewru odciągającego. Do takich należała np. propaganda na te mat znalezienia masowych grobów oficerów polskich zamordowa nych w Katyniu. Owa akcja trwała od połowy kwietnia 1943 i zbie gła się w czasie z likwidacją getta warszawskiego w ramach „End- lósung". Dla zaabsorbowania uwagi społeczeństwa niemieckiego i odwróce nia jej od klęsk używano nagminnie propagandy i publicystyki po litycznej nv. Dało się to zauważyć tuż po klęsce stalingradzkiej, gdzie z pełnym impetem ruszyła propaganda, ukazująca niebezpieczeństwo bolszewizmu98 wraz z ukazywaniem roli „światowego żydostwa" i ekspansjonizmu ZSRR 99. Na podstawie przedstawionego wyżej materiału propagandowego, dotyczącego metod pracy propagandowej Krakauer Zeitung nasuwa się pytanie o cel strategiczny owych działań werbunkowych. Było nim pozyskanie społeczeństwa niemieckiego dla akceptacji poczynań kierownictwa politycznego oraz jego programu ideologicznego. Po nieważ w każdym działaniu liczył się efekt, manifestujący się w mo żliwości sterowania zachowaniem ludzkim i kształtowania odpowied nich postaw społecznych, propaganda hitlerowska, używając każde go środka, służącego do osiągnięcia celu, była z tego względu zja wiskiem niehumanitarnym, ignorującym obiektywną prawdę. Pu blicystyka nazistowska dopuszczała się zatem zniekształcania infor macji o rzeczywistości. Zawsze jednak cechować ją miał daleko idą cy pragmatyzm. Ów zbrodniczy pragmatyzm, mający swe źródło w niezaspokojonej ambicji nazistów panowania nie tylko nad świa tem, ale również nad własnym narodem, doprowadził do tragedii milionów. Tragicznie skończyła również większość owych „wład ców dusz", a cel, który osiągnęli, był niewspółmierny do strat, po niesionych przez ludzkość. Nic dziwnego, skoro propaganda „nie miała badać prawdy".
95 Schwere Schlappe der USA Truppen in Tunesien. Kr Zt 43, 19II 1943; tamże 44, 20 II 1943. w Patrz np. Kr Zt 159, 6 VII 1943; 160, 7 VII 1943, 161, 8 VII 1943. 97 Patrz TP z 31 11943. Cyt. za H. H a n o: Die Taktik..., s. 82, TP z 13 II 1943. Tamże. 98 H. Seemann: Das Gesicht der Sowjetpresse. Kr Zt 44, 20 II 1943. »» H. S p a n n a g e 1: Die Losung. Kompromisslos. Kr Zt, 17 II 1943. Z RAPTULARZA PRASOZNAWCY:
Felietonista jest potrzebny, ale wyłącznie na swoim miejscu.
Daniel Passent *
Felietoniści liczą się jako alibi: wolno im pisać co i jak chcą. W ten sposób tworzy się wrażenie, że w tej gazecie wolno pisać co i jak chcą autorzy.
Ulrike Meinhof *
Życie całej prasy najwyraźniej siadło. Łatwiej wywołać dziś du cha niż rzeczową i ostrą dyskusję, z której pożytek jest zawsze,
Maciej Krassowski PROBLEMY DZIENNIKARSTWA ZeSZy/y PRASOZNAWCZE
Kraków 1987 R. XXVIII, nr 3 (113)
PRASOZNAWCY
posiedzeniu Rady Naukowej OBP doc. Jerzy Mikułowski Pomorski po stawił zarzut: „Ostatnimi laty w prasie polskiej rozwinął się niezwykle felieton. Następuje to równocześnie z cofaniem się gatunków informacyjnych. Niknie reportaż, finansowo nieopłacalny dla piszących i zapewne utrudniony w obecnych wa runkach. Lecz także niekorzystnie przeobraża się sama informacja, gdzie oce ny wyprzedzają, a nawet często eliminują wyczerpującą ekspozycję faktów, nie mówiąc już o ich obiektywności. Felietonistyka wkracza w tę lukę, ko rzystając z licencji dopuszczalnego autorskiego subiektywizmu. Dostajemy w rezultacie obraz kraju i świata zbudowany nie z twardych faktów, lecz ulotnych obserwacji i indywidualnych doznań, zwykle nie pokrywających się z powszechniejszym doświadczeniem. Kwitnie woluntaryzm, maleje zaś od powiedzialność za słowo i gruntowność sądów. Felietony reprezentują często niski poziom dyskursu. Wbrew swej literackiej proweniencji gatunek ten dzi siaj przynosi dzieła nie piękne i nie mądre, pisane nieraz językiem wręcz prostackim, brutalnie atakującym osoby i sprawy, których felietonista nie ceni, i te, które zwalcza." Stwierdzenie to rozesłaliśmy na piśmie do grupy felietonistów (nie bacząc ani na ich poglądy, które akceptujemy — bądź nie, ani też na osobiste sym patie czy antypatie). Na tę naszą mini-ankietę nie odezwali się w ogóle: Andrzej A. Mroczek, Marek Kasz, Halny, Krzysztof Mętrak, Łukasz Budny, Edward Chudziński, Jan Rem, Klakson, Bożena Krzywobłocka, Anna Strońska, Kazimierz Koź- niewski, Piotr Wierzbicki, Magma, Marek Wawrzkiewicz. Otrzymaliśmy też dwie odpowiedzi grzeczne, acz odmowne. Michał Rad- gowski napisał m. in.: „(...) zmuszony jestem odmówić, a to z tego powodu, że ja prawie wcale felietonów nie czytam, więc i oceniać nie mogę; jedyne co mi pozostaje, to dbać o własny styl i poziom — tego znowu oceniać nie wypada." Odmowa Daniela Passenta także zawierała uzasadnienie: „(...) zupełnie nie mam czasu pisać, poza cotygodniowym felietonem. List Pański zawiera wiele sformułowń, które wymagają polemiki z mojej strony, musiałbym więc odpo wiadać starannie i obszernie, a na to po prostu nie mam możliwości. Może uda mi się napisać felieton na ten temat do Polityki (...)" Równocześnie jednak Passent w wywiadzie udzielonym Odgłosom z 7 III 1987 pośrednio odpowiedział na kilka postawionych przez nas problemów. Oto cytaty: „(...) felieton jest taką formą prywatną, w pewnym sensie osobistą, że z samego założenia jest trochę kategoryczny. Nie można bez przerwy czynić zastrzeżeń, wszystkiego wyważać, rozważać, bo wtedy nie byłby to felieton, powiedzmy sobie Kisielewskiego czy Toeplitza, tylko byłby to bardzo wywa żony dokument w rodzaju komunikatu z obrad kolegium redakcyjnego albo jakaś sążnista, długa publicystyka. Każdy, kto występuje z własnymi poglą dami, do pewnego stopnia występuje ex cathedra. (...) Nie będąc człowiekiem papierowym, to znaczy nie rozpatrując wszystkiego przez pryzmat jakiejś ideologii — katolickiej, marksistowskiej, burżuazyjnej, ateistycznej, tylko bę dąc bardziej obywatelem ideologicznie mniej rozbudzonym, o mniejszym tem peramencie, mniej zobowiązanym, patrzę na sprawy siłą rzeczy przez pryz mat tego, co możemy nazwać zdrowym rozsądkiem. (...) mój światopogląd został przez coś ukształtowany: przez rodzinę, przez szkoły, do których cho dziłem, przez kraje, w których przebywałem. To w sumie składa się na moją percepcję tego, co się dzieje w świecie, a w Polsce przede wszystkim. (...) Tak się złożyło, że wczoraj otrzymałem list z krakowskiego Ośrodka Badań Pra- soznawczych od dyr. Dubiela *, który zwraca się do mnie z podobnym py taniem. Ale od razu sugeruje odpowiedź, że poziom felietonistyki jest marny, że felietoniści ferują wyroki, że to jest powierzchowne, efekciarskie itd. Mnie się wydaje, że jest w Polsce kilku znakomitych felietonistów. Ale gdzie in dziej nie ma ich więcej. Trochę podróżuję, czytam prasę zagraniczną i mu szę powiedzieć, że takich utalentowanych, wybornych autorów, jak Urban, Toeplitz, Kałużyński czy Kisielewski w prasie światowej tak wielu nie ma. Tak więc nie ubolewałbym specjalnie nad stanem naszej polskiej felietoni styki. A że felietonistów w kraju jest wielu, a tylko niewielu osiąga wysoki poziom? To dotyczy wszystkich dziedzin. Są tysiące lekarzy, wśród nich tylko nieliczni są wybitni, są tysiące skrzypków, ale tylko nieliczni grają dobrze. Tak więc jest naturalne, że są setki felietonistów, ale tylko nieliczni piszą dobre felietony. Jest czołówka, peleton główny i są maruderzy — inaczej być nie może. Są w polskiej prasie miejsca słabsze niż felieton. (...)" Listowne odpowiedzi na poruszony przez nas problem przytaczamy poniżej:
USTAWA I FISKUS PRZECIW REPORTEROWI
Zgadzam się w całości z tezą «jednego z dyskutantów», występującego na po siedzeniu Rady Naukowej Ośrodka Badań Prasoznawczych. Teza owa brzmi, że reportaż ustępuje w polskiej prasie felietonowi, że reportaż niknie jako finansowo nieopłacalny i «zapewne utrudniony w obecnych warunkach». Sam interesuję się żywo tak postawionym problemem, ponieważ przez bli sko trzydzieści lat uprawiałem przede wszystkim reportaż, natomiast w osta tnich latach raczej zająłem się felietonistyką. Nie wnikając we wszystkie niuanse zjawiska, poświęcę nieco miejsca sformułowaniu «zapewne utrudnio ny w obecnych warunkach (reportaż)».
* Oto przykład swobody felietonisty. Otrzymał list od redaktora autonomicznych Ze szytów Prasoznawczych, który (na swoje szczęście) nie jest dyrektorem OBP, gdzie stwierdzenie D. Passenta wywołało pewną sensację. Utrudnienia — według mnie — polegają przede wszystkim na działaniu nowego prawa prasowego, zniechęcającego reportera do podjęcia faktycznych działań. Reporter z prawdziwego zdarzenia nie szuka tematu do wypisania laurki, lecz stara się piórem osiągnąć konkretny cel, musi więc operować naz wiskami, faktami, datami, nazwami miejscowości itp. Tymczasem, jeżeli pi szący publicznie tekst zamieści w nim bodaj niepochlebną wzmiankę o jakiejś osobie, naraża się automatycznie na pozew do sądu cywilnego lub na posta wienie siebie w roli oskarżonego przed sądem karnym. Taka perspektywa nie jest miła żadnemu doświadczonemu dziennikarzowi, tym bardziej, że nie za wsze redakcja zapewnia swojemu pracownikowi ochronę prawną w postaci wynajętego adwokata-obrońcy. Po drugie, reporter praktycznie pozbawiony jest możliwości dotarcia do źródłowych dokumentów lub ustnych informacji, jako że barierę stanowi oso ba tzw. rzecznika prasowego, powoływanego nawet przez niewielkie jednostki administracyjne albo... produkcyjne. Oczywiście «rzecznik prasowy» chroni interes zatrudniającej go instytucji, nie jest więc skłonny do podania niewygodnych a zaistniałych faktów. Poza wszystkim — co wiem z praktyki — każdą właściwie wypowiedź informatora należałoby nagrywać na taśmę magnetofonu albo wręcz żądać autoryzacji na piśmie (!), jako że po ukazaniu się drukiem dowolnej informacji, zinterpreto wanej niekorzystnie dla instytucji (osoby) informującej, można niemal ze stu procentową pewnością oczekiwać wyparcia się zanotowanej wypowiedzi. Prawo prasowe w rzekomej trosce o dobro ogółu obywateli, chroniąc ich przed zniesławieniem, w gruncie rzeczy zahamowało prawidłowy rozwój re- porterstwa. Słusznie też mówi się o nieopłacalności reportażu wobec innych gatunków dziennikarskich. Diety żywieniowe są nierealne, niskie, środki transportu rzadko wygodne. Nie każda redakcja pozwala dziennikarzowi-reporterowi ko rzystać z samolotu i wagonu sypialnego, a bardzo rzadko użycza służbowego samochodu. Zarezerwowanie miejsca w hotelu należy do problemów skompli kowanych. Wreszcie wycena reportażu nie jest wyższa niż wycena innego tekstu, przeważnie traktowana mechanicznie, «od strony». Felieton natomiast jest bardzo bezpiecznym zakątkiem publicystycznej dzia łalności. Po prawdzie, jeżeli cenzura puści mi tekst, choćby nawet kwestio nujący kompetencje ministra, nie muszę się obawiać, że minister wytoczy mi proces o zniesławienie: działam w obrębie mało realnym, nie muszę więc operować ścisłymi faktami, datami itp. Ani minister, ani ja nie jesteśmy na cokolwiek narażeni. Inna sprawa, że felieton wiele stracił ze swego obowiązującego przecież dowcipu, a to dlatego, że uprawiany bywa jako forma pośrednia między re portażem, felietonem, publicystyką i polemiką. Niewątpliwie na felietonowej «udeptanej ziemi» odbywają się porachunki osobiste między wrogimi sobie publicystami i to w formie wykraczającej poza konwenans towarzyski, acz kolwiek nie przekraczającej przepisów DKO. W dziedzinie felietonu za ustanowienie normatywnych przepisów obyczajo wych wystarcza odpowiednie pouczenie ze strony redaktora naczelnego i nie dopatrywałbym się trwałej, wiodącej na manowce przemiany tego gatunku. Jeżeli jednak chodzi o przywrócenie dobrego reportażu, rzecz wymaga po stanowień w dziedzinie prawnej. Należałoby zapewnić dziennikarzowi gwa- rancję bezkarności, jeśli reportaż został napisany w dobrej wierze (szalenie trudna ocena...), bez naruszania godności osobistej bohaterów reportażu (zno wu rzecz niezwykle dyskusyjna) a w każdym razie — bez szczególnego naru szenia obyczajowości. Są to rzeczy trudne do zdefiniowania i chyba leżące poza interesem ustawodawcy. Można praktycznie ożywić nieco reportaż, da jąc mu priorytetowe wyceny, niezależne od długości tekstu, a zależne od pra cochłonności. Przy stawce za reportaż po ok. 10—15 tysięcy złotych aż do 20 tysięcy — znaleźliby się ryzykanci... A propos ryzyka: uważam, że każda redakcja powinna zapewnić reporte rowi ochronę prawną na dwóch etapach: 1. Porada prawna przed wydrukowaniem tekstu, 2. Obrona przed sądem na koszt redakcji w przypadku oskarżenia autora o zniesławienie. Pora byłaby zapytać publicznie, na czym Państwu zależy bardziej, czy na rzeczowej, nie anonimowej krytyce niepożądanych zjawisk i niepożądanego postępowania jednostek, czy na ukryciu wstydliwych, przykrych prawd róż norakiego wymiaru. Wiadomo, jaka będzie odpowiedź oficjalna, ale przecież nie o frazesy chodzi. W takim stanie prawnym i finansowym, jaki istnieje obecnie, nie widzę możliwości rozwinięcia się reportażu — przynajmniej reportażu twórczego, usiłującego poprawić zastaną rzeczywistość.
reportażysta Jan Lewandowski (Kierunki)
Drodzy Przyjaciele!
List, który zawiera opinię jednego z dyskutantów z posiedzenia Rady Nau kowej Ośrodka Badań Prasoznawczych, przeczytałem z uwagą. Nie bardzo potrafię fachowo ocenić stan naszej felietonistyki, wydaje mi się jednak, że ocena anonimowego dyskutanta zbyt jest surowa. Wiem, że czytelnicy tygod ników zaczynają często lekturę właśnie od felietonów, czyli znajdują w nich coś, co zaspokaja ich potrzeby — być może głównie potrzebę osobistego spot kania z autorem, znajomości poprzez słowo — znajomości kontynuowanej przez lata, czasem dziesięciolecia. Sam uważam się za ucznia Jego Niefrasobliwości Dziekana Kisiela, raczej ucznia z oślej ławki (Dziekan znów mnie rugał publi cznie!) niż prymusa. Z zainteresowaniem czytałem całą felietonistykę Tygodnika Powszechnego i uważam, że jej poziom intelektualny i moralny jest wspa niały. Mini-felietony księdza Malińskiego w Tygodniku Powszechnym i księ dza Twardowskiego w Przeglądzie Katolickim są chyba czymś całkowicie no watorskim, dotykającym granic aforystyki, prozy poetyckiej czy miniatury filozoficznej. Ja bardzo sobie cenię możliwość pisania felietonów — dla pisarza posta wionego wobec rozmaitych utrudnień kontaktu z czytelnikami ten właśnie sposób spotykania się z nimi bardzo jest miły i pożyteczny. Jak z powyż szego można wnioskować, uważam felietony za formę pracy pisarskiej, a nie za sposób uprawiania dziennikarstwa. Myślę, że dla osób próbujących zgłębić funkcje i niedoskonałości współ czesnego felietonopisania, interesujące byłoby studium ingerencji cenzorskich w felietonach. Nie mogę się tu powstrzymać od przytoczenia jeszcze ciepłe go, a pełnego znaczeń przykładu. Broniąc się przed publicystycznym atakiem dziennikarza Sztandaru Młodych Krzysztofa Pilarskiego opublikowałem w Przeglądzie Katolickim żartobliwy felietonik pt.: „Jestem nieuk (PK nr 7/139). Z trzech ingerencji cenzury w ten tekst (tylko dwie redakcja mo gła ujawnić) jedna zasługuje na specjalną uwagę. Napisałem był: „Chyba jednak głowę mam za słabą albo za małą. Bo ani rusz nie mogę w głowie zmieścić razem dwu pojęć: «kierownicza rola» i «dialog». Jedno wtłoczę, dru gie wypada". Mogłem wydrukować prawie wszystko, to znaczy: „Chyba jed nak głowę mam za słabą, albo za małą. Bo ani rusz nie mogę w głowie zmie ścić razem dwu pojęć ( ) (Ustawa z dnia 31VTI81 r., O kontroli publikacji i widowisk art. 2 pkt. 2 (Dz. U. nr 20 poz. 99, zm. 1983 Dz. U. nr 44, poz. 204). Jedno wtłoczę, drugie wypada." Zauważcie, Drodzy Przyjaciele, jak cenzor poszerzył znaczenie mojego pisania, nadał nowy rytm prozie, a przede wszystkim wciągnął czytelników w sferę politycznej kombinatoryki — bo przecież przynajmniej połowa z nich zaczęła snuć domysły, jakie to dwa po jęcia nie mieszczą się naraz w głowie. Moim zdaniem, ingerencja cenzora w jakikolwiek tekst — choćby to były wierszyki Jachowicza czy artykuły Artura Bodnara — przemienia ów tekst w wypowiedź ekstremalnie politycz ną, podburzającą, kłamliwą i godzącą w sojusze — na tej prostej zasadzie, że czytelnik, niezależnie od własnych przekonań politycznych, przypisuje au torowi dotkniętego ingerencją tekstu rozmaite antypaństwowe tendencje. Jed nym brzęknięciem nożyc robi się z potulnego jak ja skryby indywiduum prące na oślep do konfrontacji. Tak więc zarówno nieujawnianie jak i ujaw nianie działań cenzora wprowadza czytelnika w błąd. Może to miał na myśli Wasz dyskutant, kiedy oznajmił: „Dostajemy w rezultacie obraz kraju i świa ta zbudowany nie z twardych faktów, lecz ulotnych obserwacji i indywidual nych doznań..." Myślę, że moja wypowiedź przyda się Wam, Drodzy Przyjaciele, mimo że nie jest tak zwięzła jak tego życzyliście sobie. Na zakończenie proszę o wybaczenie nieco zbyt familiarnego tonu mojego listu, po prostu sam tytuł Zeszyty Prasoznawcze przypomniał mi sympatyczne lata studiów na Studium Dziennikarskim UW w Warszawie i przyjaźnie, któ re się wówczas zawiązały. Piotr Wojciechowski (Przegląd Katolicki) *
Opinia z posiedzenia Rady Naukowej OBP wydaje mi się tak niedorzeczna, że aż nie warta dyskusji. Opiera się ona na niezwykłym nawet w naszej prasie pomieszaniu pojęć. Po pierwsze więc, za nieudolność czy też niespraw ność innych form informacji prasowej obciąża się felietonistów, którzy „wci skają się" do informacji. Jak zwykle u nas, oskarżenie kieruje się nie prze ciw tym, którzy nic nie robią lub robią źle, lecz przeciw tym, którzy wyka zują jakąś inicjatywę i ruchliwość. Myślę, że felietoniści nie przeszkadzają publicystom politycznym czy gospodarczym, reporterom itd., a także pracow nikom działów informacyjnych przyzwoicie spełniać ich obowiązków i jeśli sarni pracują lepiej, żywiej i — co bardzo ważne — na własną odpowiedzial ność autorską, to nie można mieć o to do nich pretensji. Jeśli, jak pokazują badania opinii, ostatnia strona Polityki czytana jest bardziej niż pierwsza, to jest to wina pierwszej, a nie ostatniej strony. Po drugie, jestem stanowczo przeciwny uważaniu za „felieton" każdej krótkiej i zawadiackiej notki, ja kich setki ukazują się w naszej prasie. Jest tego rzeczywiście mnóstwo, syg nowanych jakimiś dziwacznymi pseudonimami, ale nie wydaje mi się, aby ich autorzy byli reprezentacją felietonistyki polskiej. Moim zdaniem mamy w Polsce pięciu czy sześciu uzdolnionych felietonistów, takich jak Passent, Urban, Kisiel, Hamilton, może ktoś jeszcze, i są to ludzie, którzy zachowują pewną konsekwencję postawy społecznej, przestrzegają dobrego warsztatu lite rackiego, a przede wszystkim operują przeważnie „twardymi" faktami i infor macjami. Jeśli używają tonu ostrego, to wynika on z ogólnej, zazwyczaj kon sekwentnie przemyślanej, postawy autorów. Tak więc wrzucanie do jednego worka tych pozycji oraz popisów grafomanów gmatwa tylko obraz. Wszędzie, także w literaturze, dobre utwory oblane są morzem tandety i pewnie nie da się tego zmienić. Tak więc cały problem wydaje mi się fikcyjny i nie myślę, aby warto było go podejmować. Krzysztof T. Toeplitz (Polityka)
Nie mogę zgodzić się z tezą, iż „ostatnimi laty w prasie polskiej rozwinął się niezwykle felieton". To nieprawda. Faktem jest natomiast, że wiele ty godników wydzieliło na swoich łamach różne grządki opatrzone nadtytułami i udające odcinek felietonowy. Niestety grządki te otrzymali do uprawy naj częściej działkowcy-amatorzy i nie mogło być inaczej, grządek bowiem po robiono wiele, a ogrodników-fachowców jest niewielu. Dlatego też całkowicie uzasadnione jest twierdzenie, iż „kwitnie woluntaryzm, maleje zaś odpowie dzialność za słowo i gruntowność sądów" itd. Nie rozumiem, dlaczego dyskutant, biorący udział w posiedzeniu tak do stojnego gremium jak Rada Naukowa Ośrodka Badań Prasoznawczych — a więc chyba fachowiec — nazywa te utworki felietonami, a ich autorów — felietonistami. Gdyby wystarczyły cechy zewnętrzne plus etykieta, to do każ dego sprzedawanego w naszych sklepach podrobowego salcesonu wystarczy łoby przywiązać metkę z napisem „salami", po czym narzekać, że jakość tej wędliny jest kiepska. Prawda jest taka, że felieton w naszej prasie nie tylko się nie rozwinął, ale wręcz zatrzymał w rozwoju. Pisuje felietony od lat wąska grupka auto rów, kilka nazwisk ubyło, a nowe można policzyć na palcach jednej ręki.
Bruno Miecugow (Dziennik Polski) *
Trzech felietonistów odipowiedziało nam po prostu, w swych stałych ru brykach na łamach swoich tygodników. Zaproszeni na ucztę — siedli do są siedniego stolika. Oto istotne fragmenty ich wypowiedzi: Maciej Krassowski w Odrodzeniu 12 (177), z 21 III 1987: „Cała sprawa po lega chyba na tym, że ja w tym, co na posiedzeniu Rady Naukowej OBP pewien dyskutant powiedział, żadnej sprawy nie widzę. Ot, jeszcze jeden sztucznie stworzony problem celem ożywienia jakiejś dyskusji na jakimś ze braniu. Był już problem kryzysu powieści, kryzysu wiersza, był kryzys eseju, teraz pora na felieton, który wprawdzie rozwija się i kwitnie, ale jakby kry zysowe Bo właśnie z cytowanego tekstu wynika, że felieton przeżywa kry zys, dewaluuje się proporcjonalnie do inflacji felietonistycznego słowa, o któ re coraz łatwiej, w przeciwieństwie do treści. Czy rzeczywiście felieton tak bardzo się rozmnożył i popsuł z biegiem lat, jak wszystko, co z upływem czasu koroduje lub gnije? I tak, i nie. Tak, bo rzczywiście kiepskich felietonistów dziś nie brak, ale i nie, bo tak zawsze by ło, tylko po latach pamięta się tych lepszych. Pamięta się felietony Andrze jewskiego, Dygata, Iwaszkiewicza, a nie pamięta się morza tandetnej felieto- nistyki, której nie brakowało nigdy. Dziś natomiast widzi się zalew publicy stycznego pustosłowia, a przecież mamy znów przeżywającego dziesiątą chyba młodość Kisiela, mamy drugą młodość Hamiltona, mamy felietony Koźniew- skiego, Toeplitza czy Passenta, a na ostatniej kolumnie Odrodzenia też czasa mi jest co przeczytać. Nie ma felietonów Dygata czy Andrzejewskiego, bo ich nie ma i pora naj wyższa przyzwyczaić się, że nic nie jest wieczne, strat zaś nie odrabia się w oka mgnieniu, a pewnych strat nie nadrabia się nigdy. Czy brak Dygata da się uzupełnić choćby obecnością Piotra Wierzbickiego? Jakże w ogóle na takie pytanie odpowiedzieć? Zależy zresztą, co kto lubi. Ja lubię akurat wła śnie Wierzbickiego, choć felietony Dygata smakowały mi szczególnie i tego braku po nim nie uzupełni dla mnie nikt. Z tego jednak nie wynika, że gdzieś młody i obiecujący felietonista powinien złamać pióro, bo siłą rzeczy wchodzi w jakąś pustkę po kimś, i wie, że choćby był najlepszy, ta pustka będzie zawsze. Dlatego trudno powiedzieć, czy dziś felieton jest lepszy czy gorszy niż dzie sięć czy piętnaście lat temu, choć może jest go więcej, ale i tygodników co kolwiek przybyło, a każdy tygodnik ma ambicję drukowania regularnie fe lietonów, które są najczęściej na miarę tego tygodnika. Felieton zatem jest i będzie, ponieważ istnieje stałe zapotrzebowanie na tę formę wypowiedzi. Czy rzeczywiście felietonistyka wkracza w lukę po re portażu i zamiast rzetelnej faktografii mamy felietonistyczne rozmemianie, subiektywizm i woluntaryzm? Felietony są złe i dobre, mądre i głupie i to wszystko, co da się o nich generalnie powiedzieć. Czy felietonista powinien wystrzegać się subiektywizmu i wyrażać jakieś powszechne, zbiorowe opinie? Ależ to by było właśnie naj głupsze i jeśli w felietonach kwitnie subiektywizm, to jeszcze o inflacyjnym kryzysie felietonu mówić za wcześnie. Felieton powinien być subiektywny i w ogóle liczy się tylko publicystyka subiektywna czyli pisanie wynikające z czyichś indywidualnych przemyśleń i poglądów. Felieton powinien być su biektywny, ponieważ jest to felieton Kowalskiego czy Malinowskiego, a nie całego redakcyjnego zespołu, który zbilansował zbiorowe, redakcyjne myślenie i postanowił ogłosić drukiem. A obraz świata jaki wynika z felietonu? Czy nie jest przypadkiem trochę zafałszowany? A czy taki obraz w felietonach choćby Andrzejewskiego był obiektywnie prawdziwy? Był otóż w takim stopniu obiektywnie prawdziwy, w jakim prawdziwe i obiektywne są jego powieści (nawet te najlepsze), które są tylko powieściami, a nie naukowym i oficjalnym wykładem o rzeczywisto ści, co nie oznacza, że nie ma w nich przemyśleń, które można by uznać za całkowicie i obiektywnie prawdziwe. Kiedy wreszcie ludzie zrozumieją, że felieton jest formą, która zakłada taki a nie inny inwentarz informacji i takie a nie inne posługiwanie się nimi w felietonie. Felieton powinien być osadzony w rzeczywistości, ale z tego nie wynika, że każde jego zdanie musi się o tę rzeczywistość potykać. Można na pisać felieton całkowicie podporządkowany sprawom bieżącym, ale można też uprawiać felietonistykę, dla której codzienne życie jest jak zapałka dla pa pierosa, który długo się jeszcze pali, choć zapałka dawno zgasła. Wszystko zależy, jaki felieton się pisze, choć jasne, że są ludzie, którym po napisaniu kilkunastu felietonów powinno się zaproponować czynności pomocnicze przy kolportażu gazety. Nie wiem, czy z tego, co napisałem, krakowskie Zeszyty Prasoznawcze zdo łają wybrać kilka zdań trzymających się kupy. W felietonie zdania wyrwane z kontekstu najczęściej nie trzymają się kupy. Oto dlaczego felietonista nie odbiera przedstawicielom innych działów chleba, wystarcza mu, że na swój od biedy potrafi zarobić, biorąc honorarium nie za kawałki, ale za całość, która musi się trzymać kupy, co nie zawsze da się zauważyć w formach publicy stycznie bardziej zgrzebnych." A oto felietonowa odpowiedź Andrzeja Szmaka na łamach Przeglądu Ty godniowego nr 11 (259) z 15 III 1987: „(...) nic się nie dzieje bez przyczyny. Jeśli kwitnie felieton, a upada rze czowa informacja, publicystyka i reportaż (chociaż z tym bym akurat pole mizował), to znaczy, że takie jest zapotrzebowanie czytelników dzisiejszej prasy. Widać mają oni dość rzeczowej informacji, słusznej publicystyki i nud nych jak flaki z olejem tasiemcowych reportaży. Powiem więcej, osobiście odnoszę wrażenie, że dzisiejszemu czytelnikowi prasy w znacznie mniejszym stopniu potrzebne jest obiektywne spojrzenie na rzeczywistość i fakty przez nią tworzone. Myślę, że nawet wiem, skąd się to bierze, ale to nie ma nic do rzeczy. Jedynie indywidualne doznania — często skrajnie subiektywne — a nie powszechne doświadczenie są w stanie przyciągnąć uwagę czytelnika. Infor macja tak czy inaczej do niego dotrze. To jest jednak za mało. Musi ona zostać przetworzona, zderzona, skomentowana w sposób niekoniecznie solidny, ale przede wszystkim oryginalny. A jeszcze lepiej, gdy ta oryginalność staje w jaskrawej sprzeczności z powszechnie uznanymi poglądami. Stwierdzenie Jana Rema, że czytelnik polskiej prasy najpoważniej trak tuje felietonistów, czyli ludzi, którzy wpisane mają w swoją licencję poetica przewrotność, nieodpowiedzialność, mistyfikację, prowokację, podejrzane fi gury retoryczne, to nie paradoks. To raczej tęsknota za złamaniem konwen cji, która każe wierzyć, że dwa razy dwa jest cztery, gdy tymczasem nam od lat wychodzi około półtora. Jedynie felietoniści potrafią stworzyć złudzenie, że wiedzą dlaczego tak się dzieje. W kwestii odpowiedzialności za słowo, felietoniści niczym nie wyróżniają się spośród dziennikarzy uprawiających inne gatunki. Mamy równie dużo nie- odpowiedzialnych komentatorów wydarzeń zagranicznych, jak felietonistów. Jest to bowiem nie sprawa gatunku, lecz etyki zawodowej, a nie sądzę, aby felieton przyciągał w jakiś szczególny sposób złamańców, obłudników czy różnej maści słownych manipulantów. Odrębny problem to sprawa poziomu warsztatu felietonistów. Gdybyśmy mieli umieścić felieton niebotycznie wysoko, to znaczy w kręgu twórczości literackiej, to — moim zdaniem — oprócz starych, uznanych mistrzów, po ro ku 1981 pojawiło się tylko jedno nazwisko, które zasługuje na uwagę. W każdej dyscyplinie wszakże jest zawsze jeden, co najwyżej kilku geniu szy, a reszta to wyrobnicy i prostaczkowie. W końcu na jakimś tle ten ge niusz musi się eksponować. Jeśli felieton rzeczywiście stał się szalenie popu larny, to argument, że jest to forma trudna, dostępna dla nielicznych, mało którego Redaktora tak naprawdę przekona. Jest zapotrzebowanie na felieton, to trzeba go mieć i koniec. Zupełnie odwrotnie jak z papierem toaletowym. Mało już kogo dzisiaj rajcuje konstruktywna i słuszna krytyka. Mało kto też na taką krytykę reaguje. Dzisiaj, żeby wywołać reakcję czytelnika czy przeciwnika trzeba atakować i to atakować z imienia i nazwiska. Czasem na wet bezpardonowo i ostro. Tym samym trza być przygotowanym na odpo wiedź w tym samym stylu, co już nie każdemu felietoniście, sądząc po tonie polemik, odpowiada. W każdym razie na żadne ple-ple z subtelnymi zawijasami nikt się już dzisiaj nie da nabrać. Granicę zaś etyki i dobrych obyczajów wyznacza prawo prasowe. Jak na mój gust w sposób nawet zbyt rygorystyczny. I uwaga ostatnia. Otóż niezależnie od tego, jak dalece wielki i potężny będzie felietonowy boom, nigdy nie uda się ująć go w karby akademickich wykładów i ćwiczeń. Na szczęście, tego gatunku nie można się wyuczyć na blachę. Felieton to wyłącznie sprawa talentu i wrażliwości. A że nie wszyst kim Bozia dała po równo, stąd felieton jest jaki jest. Także i ten, rzecz jasna." Jedna z największych indywidualności wśród felietonistów — Stefan Ki sielewski odpowiedział również na łamach swego Tygodnika Powszechnego nr 11 (1968) z 15 III 1987: „Szanowna Redakcjo Zeszytów. Przede wszystkim protestuję przeciwko traktowaniu niżej podpisanego tak, jak wszystkich innych felietonistów na szej prasy. Ja jestem bowiem wyjątkiem jako cudem zachowany DZIOBAK OPOZYCYJNY, gatunek zaginiony, który, powtarzam, zachował się nie w spo sób organiczny, lecz dzięki cudowi, cuda zaś, jak wiadomo, zdarzają się tylko na terenie Xiążęco Metropolitalnej Kurii Krakowskiej. Po drugie. Z faktem, że u nas w prasie ^niekorzystnie przeobraża się sa ma informacja» oraz «cofają się gatunki informacyjne* niżej podpisany i jego koledzy z Tygodnika nie mają nic wspólnego. Źródeł tej sprawy poszukać proszę we własnym sercu i sumieniu, a jeśli się tam ich nie znajdzie, proszę zwrócić się do pułkownika Stanisława Kwiatkowskiego, który w Polityce (241) wypowiedział się na temat naszej prasy jasno, ostro, zgoła niedwu znacznie. I wreszcie rzecz trzecia, najważniejsza. Ja już od pół roku NIE PISUJĘ FELIETONÓW. Owszem pisywałem je przez długi czas, zwłaszcza w minio nych okresach, gdy możliwość pełnej merytorycznej wypowiedzi nie istniała,.
4 — Zeszyty Prasoznawcze więc ratowałem się aluzjami, dowcipami, porozumiewawczym mruganiem. W. okresach odwilżowych załagodzeń powracałem do mowy normalnej, potem znów wtrącany byłem w felietonistykę. Ostatnio jednak, mniej więcej od pół roku, stwierdziwszy, że swoboda mojej wypowiedzi wyraźnie się zwiększyła, porzuciłem felietonistykę już definitywnie i pisuję ARTYKUŁY WSTĘPNE. Niech nikogo nie zmyli fakt, iż ukazują się one na ostatniej stronie: koledzy z Tygodnika mają wszakże swoje specjalne, ważne zadania duchowe i świa topoglądowe, ja natomiast piszę wstępniaki do mojego dodatku, ukazującego się na dolnej połowie ostatniej strony naszego pisma. Jest to publicystyka po lityczna, nie mająca nic wspólnego z felietonową dowolnością i ulotnością, poświęcona została sprawom konkretnym, wyraża antykolektywistyczną i antycentralistyczną postawę autora, którą zresztą jeszcze raz zdefiniowa łem powyżej w mojej odpowiedzi na list poprzedni. Można by tę moją poli tyczną propozycję określić w skrócie tak: skoro zastosowano w Polsce mecha nizm, który przyniósł po latach fatalny skutek («jaki jest, każdy widzi») — trzeba teraz zastosować mechanizm inny. Jasne i konkretne, zgoła nie felieto nowe jest zatem to, co mówię. A druga podszewka, pesymistyczno-metafi- zyczno-powątpiewająca? To tylko dla amatorów wielopłaszczyznowości i dla wtajemniczonych — z doczesnym moim programem (marzeniem?) politycz nym nie ma nic wspólnego. Tak więc felietonistyki zaniechałem, nie sądzę, abym do niej miał powró cić, nawet gdyby warunki wypowiedzi znów miały się zaostrzyć — raczej wtedy zamilknę. Zewnętrznym znamieniem faktu, że uprawiam tu publicy stykę a nie felietonistykę jest rozmiar niniejszych wypowiedzi. Kolega Piotr Wojciechowski z Przeglądu Katolickiego zazdrości mi, że tak hojnie udzielono mi tutaj miejsca. Rozumiem go, ale nie moja to przecież wina, że organ Prymasa, tak interesująco w swoim czasie startujący, stał się dziś drobnym maczkiem drukowaną «gazetką ścienną». Jest to symbol, ale nie wiem cze go — czyżby przypadkowości i irracjonalizmu centralnych decyzji? A więc tego właśnie, o czym stale usiłuję pisać?! Kończąc proszę usilnie jeszcze raz o wzięcie pod uwagę powyższych moich oświadczeń i skreślenie mnie raz na zawsze z listy felietonistów. Nie aspiruję już także do tytułu «nadwornego błazna PRL», nadanego mi kiedyś łaskawie przez Hansajakoba Stehle. Skończyło się «commediante», trzeba rozważyć pro pozycję pod hasłem «tragediante»." I tyle odpowiedzi, jakie w tej czy w innej formie otrzymaliśmy na nasz — jak chcą tego niektórzy — „prowokacyjny" list. Jakie wnioski nasuwają się po tej (i nie tylko tej) lekturze? Nie tylko tej, wiele z nich bowiem wysnu liśmy z bieżącej lektury felietonów, zarówno tygodniowych jak i z gazet co dziennych. Notabene w gazetach bardzo często felieton myli się autorom z komentarzem politycznym, czym zdradzają oni pełną nieświadomość wyra źnej przecież różnicy między tymi gatunkami. To jest jeden z wniosków. Większość ich dotyczy zresztą bardziej felietonowej „mierzwy", niż twórczo ści felietonowej czołówki. I ta właśnie „mierzwa" zaniepokoiła dyskutanta na zebraniu Rady Naukowej w OBP. Nie upieramy się przy pełnej słuszności naszych wniosków; niechże sko rygują nas prasoznawcy po rzetelnych badaniach tego gatunku. Wbrew bo wiem tezie KTT problem istnieje i pozostaje otwarty, chociaż nasza próba „wywołania do tablicy" czołowych przedstawicieli tego gatunku powiodła się tylko połowicznie. 1. Felieton znajduje się w bardzo dobrej kondycji psychicznej — oczywi ście wraz z felietonistami. Kondycja ta bywa często odwrotnie proporcjonalna do jakości felietonów. Ale felietonista bardzo często — zarówno ten wybitny, jak i kiepski — stanowi szczególną mieszaninę próżności ze skromnością. Skromność wyraża wątpliwościami (w felietonowej „mierzwie" wątpliwości jest bardzo niewiele); próżność z kolei manifestuje rzadko w pełni uzasad nionym przekonaniem o takiej wartości własnych sądów i opinii, iż — w jego mniemaniu — koniecznie należy je przekazać społeczeństwu. 2. Każdy felietonista podkreśla swe prawo do subiektywizmu. Nie budzi to zastrzeżeń wtedy tylko, gdy jest umysłowością wybitną albo też orygina łem, dziwakiem, zasługującym na uwagę dla swej odrębności. Niekwestiono wane prawo felietonisty do subiektywizmu budzi jednak prawdziwą grozę w przypadku umysłowości miernych, spaczonych moralnie, obciążonych po glądami szkodliwymi społecznie w dłuższej perspektywie — choć może do raźnie tym i owym potrzebnych. A jest takich niemało. 3. Bardzo wielu felietonistów zdecydowało się na uprawianie tego gatunku niejako „zamiast". Doskonale znają bowiem ograniczenia innych gatunków dziennikarskich, na przykład informacji, reportażu, artykułu wstępnego czy politycznego komentarza. Jeśli zatem pragnie się uprawiać zawód dziennikar ski bardziej swobodnie i napisać więcej niż na ogół wolno — należy wybrać właśnie felieton **. Kisiel ma rację, gdy pisze, że polska felietonowa trady cja jest tradycją aluzji, pisania między wierszami i domniemywań. 4. W efekcie, dla licznego grona felietonistów, uprawiających felietonową „mierzwę", nie zaś felieton z prawdziwego zdarzenia — wybór tego a nie in nego gatunku jest po prostu ułatwieniem sobie dziennikarskiego życia (także pod względem materialnym, gdyż stała pozycja w piśmie to stały i pewny dochód, nawet gdy nieduży. Dlatego bardziej się opłacało podjąć temat w ty godniku niż w ubogim kwartalniku; opłacało nie tylko pekuniarnie, lecz tak że spektakularnie — dla tysięcy czytelników). Między innymi z tego powodu powstała w Polsce grupa zawodowych felietonistów, piszących nie do jed nego, lecz do wielu pism naraz, często ze szkodą dla ich poziomu. Bez względu na nasze wnioski na wyniki badań prasoznawców (o ile je w ogóle podejmą) felieton i tak pozostanie ulubionym gatunkiem większości czytelników polskiej prasy, odczuwających dotkliwie niedosyt informacji, pła- skość wstępniaków, sztampowość komentarzy politycznych.
Opracowała Dorota Terakowska
** ZP podejmowały tematykę felietonu w roku 1976. Zob. A. Ropa: W poszukiwa niu istoty felietonju (nr 2, s. 85); J. Maziarski: Narracja felietonu, (nr 3, s. 55); J. Urban: Głos w dyskusji o felietonie (nor 4, s. 68); A. Magdoń: Pożytki z bła- fceńskiej czapki (1977 nr 1, s. 42). Przeciw felietonistom
Przeciw felietonistom wystąpiłem podczas ostatniego posiedzenia Rady Na ukowej Ośrodka Badań Prasoznawczych. I nie tylko przeciw nim. Lista pre tensji była długa. Atak na felietonistów pozostał jednak w pamięci, może dlatego, że nie napotkał sprzeciwu. Wykorzystała to Redakcja ZP, rozsyła jąc zainteresowanym moją wypowiedź z prośbą o komentarz. W rezultacie zebrał się komplecik opinii przedstawicieli tego markowego gatunku w pol skim dziennikarstwie, opinii na zadany temat. To co zwykle czytane jest jako jednostkowa i nieraz bardzo osobista enuncjacja, dzięki temu zabiegowi ujaw niło się w postaci materiału socjologicznego, wyznania wiary środowiska, tworząc autoportret species felietoniensis. Wydarzenie sprzeczne z istotą ga tunku, lecz przewrotne eksperymenty dają czasem pasjonujące rezultaty. Czego chciałem od autorów nadal poczytnych rubryk? Z pewnością rozeźlony byłem na prasę polską połowy lat '80, coraz bardziej nudną i jałową. Atak na to, co uchodzi w niej za najlepsze, podjąłem według zasady: Jeżeli to ma być pierwszy gatunek, pomyślmy jak wyglądają gorsze. Nie chodziło o prowokacje. Miałem do felietonu (i mam nadal) wiele za strzeżeń, a ponieważ kiedyś ufałem tym wspomagającym dziennikarza inte lektualistom, tym ostrzej odczuwałem postępującą degrengoladę. Felieton w ciągu ostatnich kilku lat stracił swój blask, polot i rozsądek. Zaczął zawo dzić. Moralizatorzy zagubili zasady, poplecznicy zrezygnowali z dyskrecji z ja ką kiedyś nas do czegoś tam nakłaniali, streszczacze literatury obcej okazali się nieoczytani, podróżnicy mało spostrzegawczy, ludzie idei nachalni, har- cownicy niedowcipnie impertynenccy, zaś prawdziwą zmorą stali się świad kowie dnia codziennego, na rachunek czytelnika przeżywający jego drobne troski. Felieton niewiele miał do powiedzenia, a mimo to mówił. Jak najęty. Chociaż wielu go porzuciło, znaleźli się następcy uważający zabawne gawo rzenie za posłannictwo. Pod nieznanymi nazwiskami i dziwnymi pseudoni mami ukrywają osobowości, w których wartość trudno uwierzyć. Wallenro- dek, Brzuchomówski, Kołek w Płocie, Jan Tyc, PKP, As Pik nie bacząc na nikczemność swych zasług żądają uznania i zaufania. Tak myślałem... Czy jednak byłem sprawiedliwy? Swej krytycznej opinii nie podbudowałem żad nymi studiami, co najwyżej pobieżną i coraz mniej chętną lekturą. Ekspery ment podjęty przez ZP mógł okazać się dla mnie miażdżący. Czekałem na jego rezultat niecierpliwie... A jednak miałem rację. Tylko nieliczni odpowiedzieli tekstami wysłanymi do Redakcji. Chwała im za to. Myślę, że ci podzielali nasze wątpliwości, choć — być może — zadecy dowało tylko dobre wychowanie. Wielu wymienionych wyżej z imienia i naz wiska nie zareagowało, uznając że nie ma takiej sprawy. I im należy się sza cunek. Lecz, o dziwo, ci którzy uznali moją opinię, jak pisze niewątpliwa gwiazda polskiego felietonu, za „niedorzeczną i nie wartą dyskusji" — mi mo to rozprawiali o niej. Czyżby przyznawali rację? Wątpliwe, to raczej za działało prawo felietonu, mówiące że nie ma takiej bzdury, o której nie moż na by tam pisać. Jakże proste okazało się zatem programowanie naszych fe lietonistów. Wystarczy byle co powiedzieć, o byle głupstwie do nich napisać, a już siadają do maszyny i dywagują. Brak tematów czy posłannictwo nau czyciela mas? Może też nałóg? Pisanie felietonu dla felietonu, zabawianie czytelników, bo podobno właśnie tego sobie życzą (skąd znamy tę wygodną formułkę?), wskazywałoby na jakąś narkotyzującą funkcję felietonistyki. I za mknięcie: „'Nie odpowiem Panu — pisze grzecznie inny, też niezaprzeczenie wybitny mąż — bo piszę tylko felietony". Ależ, mój dobrodzieju, czyżbyś już nie wysyłał kartek imieninowych do cioci, a może również reklamacje u szew ca załatwiasz na łamach? Felieton stał się celem i tytułem chwały. Nie każdy. Tu front się łamie. Nie mówi się, że felieton jest dobry jako taki, ani też, że nastał właśnie czas, w którym nowe myśli wykluwają się w zacisznych gabinetach tych, co po rzucili reportaż, literaturę faktu czy zgiełk redakcyjnego biura. Felieton chwalebny piszą tylko niektórzy, łatwo zresztą dający się wymie nić i policzyć, i to raczej oldboye sztuki felietonowej, niż młodzi, wrażliwi, czujący zmienną rzeczywistość lat '80. Współczesny felieton chwalebny tkwi w tradycji sięgającej lat '50, czasu, gdy był naprawdę potęgą. U boku wete ranów pozostaje miejsce, w świetle wypowiedzi, na tego jednego, nowego, młodego, interesującego, bystrego, inteligentnego. No zgadnijcie sami, dla ko go? Reszta to druga liga, ogrodnicy — działkowicze, mierzwa. — Patrzcie — piszą ci najlepsi, jak dobrze się trzymamy, jak mądrze dajemy sobie radę z tematami. To pozostałym nie wychodzi. — Więc nie czasy dziś dla felietonu. Znów potwierdzają się moje obawy. Czy jednak felieton chwalebny jest jeszcze felietonem? Miły pan Wojcie chowski pisze, że najlepsze dzieła w tym gatunku „dotykają granic aforysty- ki, prozy poetyckiej, miniatury filozoficznej". Co to znaczy dotykają? Czy to, że coraz bardziej są aforyzmami, poezją czy moralitetem, niż felietonem? Czy wartość współczesnego polskiego felietonu zaczyna się tam, gdzie kończy się on sam? — Proza dobra, bo się rymuje — jak powiada mój przyjaciel. Kropkę nad i stawia Kisiel, niekwestionowany mistrz gatunku. Niekwestio nowany przez innych, bo on sam powiada: „porzuciłem felietonistykę defini tywnie i pisuję artykuły wstępne". Se non è vero... Ależ to nie kpiny, lecz ważne i szczere stwierdzenie, a ja je czytam tak: — Felietony straciły swą nośność, jeżeli ją kiedyś miały. Trzeba pisać inaczej. Ja piszę inaczej. — Ano właśnie. Upomniałem się w swej wypowiedzi o gatunki informacyjne, o „twarde" fakty. Świat potrzebuje informacji, Polska potrzebuje informacji by móc się rozwijać, Polak potrzebuje informacji by nie zwariować. Felietony lekceważą fakty, nobilitują ulotne odczucia i niesprawdzone pogłoski. — Otóż nie — zaprzecza pan Toeplitz, ci najlepsi (i wymienia Passenta, Urbana, Kisiela, Hamiltona i dodaje „może kogoś jeszcze...") operują przeważnie „twardymi" informacjami... Różnica to percepcji czy poglądów? Jednak poglądów... Nie tak dawno prostowałem w Tygodniku Powszechnym nierzetelne cytowania Kisiela, nie byłem w tym wyjątkiem, zaś Daniel Passent, co łatwo sprawdzić wyżej, myli Redaktora Dubiela z Dyrektorem Pisarkiem. Felietonista Urban słynął z upodobania do przekręcania nazwisk. Nieboszczka Barbara Kolow- ca była dla niego Kolcową, Krzysztof Szafnicki, dobry socjolog, Szafranickim. Nie było to wynikiem wady wzroku, lecz obranego genre'u uroczego przekręce- wicza (pewnie znów dlatego, że lubi to czytelnik), dziś zaś minister Urban wymienia poprawnie trudniejsze nawet nazwiska. A Hamilton, który daje do zrozumienia, że jest rówieśnikiem Bolesława Prusa, też nie może być po zytywnym bohaterem opowieści o informacyjnych wartościach tekstów na szej czołówki. Zostawmy jednak informację na boku, shoro dla felietonisty tak znamie nitego znaczy ona co innego. Kiedy Kara Mustafa... Nie zmienimy felietonu w naukowy traktat. Inna jednak sprawa, komu jego obecny stan się podoba? Mnie nie. Wielu naszym szanownym respondentom — tak. A ponieważ są oni nie tylko felietonistami, lecz także, zazwyczaj, ważnymi urzędnikami re dakcyjnymi, zastępcami naczelnych, kierownikami działów, członkami kole giów, więc zapewne chwaląc felieton nie ograniczają się do obrony własnego, tak pięknie — ich zdaniem — uprawianego ogródka, lecz wyrażają swe ży czenia co do kształtu prasy. Sprawa wygląda zatem znacznie poważniej.
Jerzy Mikułowski Pomorski
Z RAPTULARZA PRASOZNAWCY: Wiejscy balwierze mają jabłko, które wtykają chłopom w usta przed rozpoczęciem swej pracy. Gazety mają felieton.
Karl Kraus Zeszyty PRASOZMAWCZE Kraków 1987 R. XXVIII, nr 3(113)
JĘZYK SPRASOWANY (II)
Brak identyfikacji dziennikarza z treścią wypowiedzi powoduje usterki, które prowadzić mogą do nieporozumień. Spotkanie przedstawicieli (...) z kandydatami na posłów sta nowiło poważne zebranie obywatelskie. Wprowadzenia do dysku sji dokonał (...). Omówił Deklarację wyborczą PRON podkreśla jąc wagę tego dokumentu stanowiącego nowum w obecnej kam panii przedwyborczej. Wyraził również przekonanie, że spotkanie przyszłych kandydatów na posłów pozwoli rozszerzyć ich wiedzę 0 sprawy, którymi żyje środowisko. Otóż Deklaracja wyborcza PRON jest nowum nie w obecnej kampanii przedwyborczej, ale właśnie w tej kampanii po raz pierwszy się pojawiła — tak więc jest to raczej nowum w naszym powojennym parlamentaryzmie. Nie jest też chyba tak, że przyszli kandydaci na posłów nie wiedzą o spra wach, którymi żyje środowisko, co zdaje się sugerować niefortunne ostatnie zdanie cytowanego fragmentu (mają pewną wiedzę o innych sprawach, a to spotkanie rozszerzy ich wiedzę o nowe elementy). Wreszcie nieudane jest sformułowanie spotkanie (...) stanowiło poważne zebranie. Jeśli piszemy, że X stanowi Y, to najczęściej mamy na myśli nie takie byty, które należą do tej samej klasy. Tak więc spotkanie mogło stanowić np. ważny wkład, ale nie poważne zebranie — równie dobrze można by bowiem powiedzieć, że zebranie stanowiło poważne spotkanie.
Również wczoraj odbyło się posiedzenie Wojewódzkiego Kon wentu Wyborczego w (...) z kandydatami na posłów, na którym w trakcie spotkania powiadomiono ich o umieszczeniu na liście 1 zarejestrowaniu jej przez Obwodową Komisję Wyborczą. Niewłaściwe jest sformułowanie posiedzenie z kandydatami — z kandyda tami mogło być natomiast spotkanie. Zdanie cytowane wskazuje również, że spotkanie było częścią posiedzenia — ale wtedy dwa określenia czasowe sto jące obok siebie sprawiają wrażenie wyjątkowej nieporadności (na posiedze niu w trakcie spotkania). Poinformowano ich (tzn. kandydatów na posłów) o umieszczeniu na liście — ale nie wiadomo, o umieszczeniu kogo. Tu wła ściwe byłoby chyba dodanie: poinformowano ich o umieszczeniu ich nazwisk na liście... Niezręczność wynikająca z powtórzenia zaimka jest jednak znacz nie mniejsza niż wynikająca z braku dopełnienia. Jeszcze przez tydzień odbywać się będą spotkania kandydatów na kandydatów na posłów z wyborcami. Oprócz zebrań, o któ rych na bieżąco informujemy naszych czytelników, pretendenci do poselskiego mandatu spotykają się w swoich zakładach pracy i śro dowiskach zawodowych. Dziennikarz oczywiście nie ponosi odpowiedzialności za niezbyt szczęśliwe połączenie kandydat na kandydata na posła, jako że taki właśnie termin został niejako oficjalnie usankcjonowany i wszędzie był często używany — choć kandydat na kandydata na posła jest przecież tym samym również kan dydatem na posła. Natomiast inne uchybienie obciąża już dziennikarza: słowo oprócz musi odnosić się do dwu analogicznych struktur, więc powinno być albo: oprócz zebrań... odbędą się spotkania, albo też czasownikowo: kandy daci uczestniczą w zebraniach, a oprócz tego spotykają się... Już cd dłuższego czasu przestał to być problem tylko ekono miczny, a stał się ważnym zagadnieniem społecznym. Zmiana rzeczownika jest tu wyraźnie niewskazana. Możliwa byłaby ona w konstrukcji problem dotychczas tylko ekonomiczny stał się zagadnieniem społecznym. Wojewódzki Konwent Wyborczy w (...) na posiedzeniu w dniu (...) zapoznał się ze sprawozdaniem i oceną przebiegu 44 obywa telskich zebrań konsultacyjnych organizowanych przez... Tu z kolei mamy do czynienia z bardzo częstym w prasie błędem ujedno licania rządu konstrukcji współrzędnych — rzeczownik ocena łączy się oczywiście z dopełniaczem (przebiegu), ale sprawozdanie wymaga już wyra żenia przyimkowego (z przebiegu). A w ogóle sam wyraz przebieg nie jest tu konieczny — można przecież dokonać oceny po prostu zebrań, i z zebrań składać sprawozdania. Podobnie puste wyrażenia spotykane są w takich tekstach częściej. Oto przykład większego nasycenia takimi wyrazami: W ostatnich kilku tygodniach członkowie (...) przeprowadzili w (...) kontrole, których celem było zbadanie stopnia zaangażowa nia członków partii w działalności samorządowej i związkowej. Wyniki tej kontroli posłużyły do dokonania oceny stanu tego za angażowania. W tym tekście można dokonać kilkuetapowej redukcji wyrazów i połączeń wyrazowych zupełnie zbędnych. Zbadanie stopnia zaangażowania może być z powodzeniem zastąpione przez zbadanie zaangażowania. Ostatnie zdanie można skrócić wyrzucając niepotrzebny tu wyraz stan, a następnie — wyraz dokonanie. Zdanie: Wyniki kontroli posłużyły do oceny tego zaangażowania mówi przecież to samo — tyle tylko, że i tak mówi ono niewiele i wła ściwie w całości jest zbędne — bo czemu innemu mogą służyć wyniki kon troli? W istocie i pierwsze zdanie dałoby się jeszcze skrócić — ponieważ samo sformułowanie kontrola zaangażowania może z powodzeniem zastąpić kontrole, których celem było zbadanie stopnia zaangażowania. Innym uchy bieniem jest użycie konstrukcji zaangażowanie w działalności zamiast zaan gażowanie w działalność. Brak wmyślenia się w tekst, zdanie się na gotowe formułki prowadzą czę sto do wyraźniejszych logicznych błędów.
Nie brakło również w dyskusji problemów sygnalizowanych przez zebranych, które ogólnie można by zaliczyć do obywatel skiego, dojrzałego myślenia o przyszłości polskiej wsi i dbałość o jej lepsze jutro. Te pozornie gładkie frazesy wypełniały się kon kretną treścią w momencie gdy... Sam dziennikarz jest tu świadom kontaktu z frazesem. A oto do jakich uchybień prowadzi tu zawierzenie temu (jednak rzeczywistemu!) frazesowi: — użycie wyrazu pozornie w wyrażeniu te pozornie gładkie frazesy nie podważa wcale frazesowości, ale tylko gładkość i sugeruje, że w istocie ma się tu do czynienia z frazesami wcale nie gładkimi; — sformułowanie nie brakło również w dyskusji problemów sygnalizo wanych przez zebranych jest wyraźnie tautologiczne — w przydawce nie mówi się o niczym, czego nie było w grupie orzeczenia — przecież problemy sygnalizowane przez zebranych to nic innego jak te problemy, które się po jawiały (a więc: których nie brakło) w dyskusji. Ale tu właśnie zawinił rozgadany szablon, który pozwala na wielokrotne mówienie o tym samym, ponieważ za żadnym razem nie myśli się naprawdę o tym, co się pisze; — problemów, nawet ogólnie nie można zaliczyć do obywatelskiego, doj rzałego myślenia — co najwyżej stawianie problemów może być wyrazem takiego obywatelskiego myślenia. Tu, jak się zdaje, chodziło po prostu o uży cie wygodnych (i wytartych) sformułowań — bez dbałości o ich odniesienie. Jeszcze trudniej chyba jest zaliczyć problemy do dbałości o lepsze jutro pol skiej wsi, bo taka chyba forma powinna być użyta zamiast zaliczyć do (...) dbałość o (...). Tu oczywiście zawiniła korekta, ale pamiętajmy, że błędy ko- rektorskie właśnie w takich trudnych do przeżycia tekstach pojawiają się najczęściej. Szczególnie rażące błędy logiczne znalazłem czytając dwa sprawozdania z plenów komitetów wojewódzkich PZPR. W jednym z nich czytamy:
Dyplom uczelni nie wystarczy, jeśli nie towarzyszy mu praco witość, uczciwość, inicjatywa i twórcze zaangażowanie w rozwi janie powstających problemów. Oczywiście łatwo powiedzieć, skąd ten błąd (rozwijanie problemów zamiast rozwiązywanie) się wziął. Wyrażenie twórcze zaangażowanie chętnie łączy się przecież właśnie z rzeczownikiem rozwijanie. Tekst zawiera wszystkie wyrazy używane właśnie w takich szablonowych sformułowaniach, a autor dba raczej o umieszczenie tam tych wyrazów niż o to, by się sensownie łą czyły. Korekta też tego nie widzi, bo w takim rutynowym, szablonowym tekście trudno zobaczyć cokolwiek. A powstaje przez to szczególne sformu łowanie, brzmiące humorystycznie i może wcale nie tak nonsensowne — su gerujące udział inteligencji raczej w tworzeniu problemów niż w ich roz wiązywaniu. Drugi tekst zawiera sformułowanie jeszcze zabawniejsze: ...wyborcy mają nadzieję, że posłowie będą ambasadorami tutej szych bolączek. Oklepana i właściwa tekstom sprawozdawczym metafora „być ambasa dorem czegoś" została tu mechanicznie połączona z równie częstym w ta kich tekstach wyrazem bolączki. Można być ambasadorem czyichś spraw, a sprawy często mają charakter bolączek — stąd to nieudane połączenie. W relacjach z dyskusji i wystąpień ludzi pracy nic nie mówiący szablon, stereotypowe sformułowania mają często wymiar ideologizujący. Było to zna mienne dla dziennikarskich tekstów lat siedemdziesiątych, dla tzw. propagan dy sukcesu. Pozorna pryncypialność, a w istocie asekuranckie uciekanie od rzeczywistości w świat życzeniowy — to stała cecha tych tekstów, wyraźnie zresztą osłabiająca ich funkcjonalność. Pewnym usprawiedliwieniem dla ta kiego właśnie dziennikarskiego działania było po części rzeczywiste przeła dowanie dyskusji i wystąpień bezpiecznym i mało informatywnym szablo- nem, ale robienie z tego. tekstu prasowego nie powinno polegać na powie laniu tego szablonu. Nie służy to z pewnością uatrakcyjnieniu wypowiedzi dziennikarskiej, a w wypadkach, gdy potoczne odczucie nie jest — delikatnie mówiąc — w pełni zgodne z tak formułowanymi treściami, może być wręcz społecznie szkodliwe. A oto przykład takiego sprawozdania z dyskusji, które właśnie zawiera albo niewiele mówiące ogólniki, albo oczywiste przerysowania ulepszające rzeczywistość: ROBOTNICZYM GŁOSEM. Przebieg i uchwały (...) Plenum (...) są w dalszym ciągu przedmiotem społecznego zainteresowania. Przeniesieniu treści tego doniosłego, robotniczego plenum do za kładowych realiów służą m. in. spotkania i dyskusje w fabry kach i zakładach, z udziałem uczestników (...) obrad. Spotkania o tym charakterze odbywają się również w (...). Ludzie pracy w pełni podzielają idee, jakie przyświecały (...) obradom Komitetu Centralnego — oto wspólny mianownik dy- suksji w robotniczym gronie, jakie odbyły się ostatnio w (...). W swoich wypowiedziach przedstawiciele pracowniczych ko lektywów wskazywali na ogromne znaczenie zacieśniania więzi między partią a ludźmi pracy. Miernikiem wiarygodności — pod kreślano — będzie rzetelne podejście do wszystkich robotniczych wniosków i postulatów, niepozostawienie bez echa żadnego z nich. Z uznaniem odniesiono się do zamysłu powołania inspekcji ro- botniczo-chłopskiej, która — ich zdaniem — powinna mieć duże uprawnienia. Ten język, pełen pryncypialnych podkreśleń ważności (doniosłe, ogromne znaczenie), powszechności (w pełni podzielają), a zwłaszcza klasowości (ro botniczym głosem, robotnicze plenum, w robotniczym gronie, robotnicze wnio ski i postulaty, dwukrotnie ludzie pracy) pozornie tylko ideologizuje tekst — w istocie wywołuje wrażenie szablonu i sztucznego napuszenia. Dzieje się tak tym bardziej, że pojawiają się tu również wyszukane i wywołujące wrażenie nieporadności sformułowania: przeniesienie treści plenum do robotniczych realiów, pełne podzielanie idei obrad plenum przez ludzi pracy jako wspólny mianownik dyskusji itp. Dla czytelników spoza aktywu partyjnego (a jak się zdaje, to nie aktyw partyjny właśnie ma być głównym odbiorcą takich tek stów — sprawozdań), zwłaszcza dla czytelników wnikliwych (choć to z kolei na pewno nie są główni odbiorcy) może się też wydawać niezupełnie jasne częste sformułowanie ogromne znaczenie zacieśniania więzi między partią a ludźmi pracy. Sformułowania takie i podobne pojawiają się zresztą w róż nych miejscach, nawet jako części haseł. Jedna z czołowych gazet wybija jako tytuł na pierwszej stronie: Głównym zadaniem partii — umacniać więź z kla są robotniczą, ludźmi pracy. Takie częste powtarzanie sprawia, że czytelnik zaczyna odbierać to jako frazes — ale to nie jest najniebezpieczniejsze. Więź tę przecież wypracowuje się nie przez stwierdzanie ważności. Musi ona być efektem działań innych, których się od partii oczekuje. Przywołanie ważno ści więzi wywołuje nie zawsze potrzebne wrażenie stwierdzania jej braku, zakłada (jednak) pewną odrębność partii i klasy robotniczej, ludzi pracy. Zdaje się też sugerować (albo przynajmniej dopuszcza taką możliwość), że na umocnieniu więzi sprawa się może wyczerpać, że to cel jest ostateczny. Sformułowania nadużywane zwykle: największe znaczenie, zasadnicza cecha, główne zadanie — mają wszak znaczenie absoluty wizujące! jeśli mówimy tylko o jednym głównym zadaniu (a nie o jednym z głównych), wywołujemy myśl, że to zadanie najważniejsze, a nie zawsze ta myśl odpowiada zamierzeniu. O wiele funkcjonalniejsze (jeśli już jest taka konieczność), choć może nie zawsze rzetelne, wydaje się występujące w innych tekstach formułowanie potrzeb więzi i kontaktów w sądach presupozycyjnych, tzn. w takich, które bezpośrednio nie poddają się zaprzeczeniu, które nie informują o czymś wprost, ale zakładają tego istnienie, np. w poczuciu konieczności utrzymy wania trwałej więzi... albo też: partia musi wraz z całą klasą robotni czą... itp. Wróćmy jednak do wspomnianego już napuszenia, używania zbyt wysokie go stylu. Do tego stylu należą również m. in. takie wyrażenia jak robotni czym głosem, w kolejarskim gronie, ludzie rolniczego trudu (czy żniwnego trudu), wyrażenia, którymi dziennikarz opisuje ludzi, chcąc pisać o nich wzniosie. Na mnie osobiście wywiera to wrażenie niekorzystne. Wydaje mi się, że występuje tu coś w rodzaju pochlebstwa i to fałszywego przez fra- zesowość — dlatego to, co miało być wyrazem szacunku, zmienia się w ro dzaj protekcjonalnego lekceważenia. Może się to zresztą odnosić nie tylko do konkretnych zawodów czy grup i klas społecznych. Dziennikarz potrafi napisać np.: Sprawiedliwość społeczna stanowi jeden z głównych tematów rozmów członków naszego społeczeństwa. Stanowiła mocny akcent podczas obrad (...), spotkań przedstawicieli władz ze związkow cami, jak też w trakcie obrad (...). Zresztą nie tylko w tych gre miach. Uczciwie pracujący: robotnicy, rolnicy, nasze matki i żony oburzają się na wysokie dochody niektórych ludzi, uzyskiwane drogą na przykład spekulacji, zawyżania marż, ukrywania wpły wów czy po prostu zwykłego kombinatorstwa. Nazwanie ludzi w takim kontekście członkami naszego społeczeństwa, jest właśnie przykładem niepotrzebnego podwyższania stylu. Dałem tu cytat dłuż szy, ponieważ pojawia się w dalszej części tekstu zabieg dosyć podobny: wy liczanie. Czasem, w uroczystych przemówieniach, jest on na miejscu (Rodacy i rodaczki, mieszkańcy miast i wsi), czasem ma na celu potrzebne w danym momencie ujednolicenie i ukazanie braku różnic w podstawowych kwestiach (wierzący i niewierzący, partyjni i bezpartyjni), tu jednak jest niewłaściwy przede wszystkim ze względu na niewspółmierność członków tego wyliczenia: robotnicy, rolnicy, nasze matki i żony. Takie wyliczenia są bardzo znamienne dla tekstów pozornie silnie zideo- logizowanych — a w istocie szablonowych i pustych. Występują często w ar tykułach wstępnych i w komentarzach. Wywołują czy też mają wywoływać wrażenie wielości argumentów, wielorakości zjawisk przemawiających na rzecz idei w tekście prezentowanych. Najczęściej jednak są wielosłowiem, objawem nie opanowanego i naprawdę niefunkcjonalnego rozgadania. Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy dziennikarz ustawia obok siebie wyrazy i wy rażenia, które nie tylko nie uzupełniają się wzajemnie, ale są wręcz powtó rzeniami jedne drugich, kiedy wprowadza ciągi niemal synonimiczne. Już nie zauważamy jeśli nie zbędności, to przynajmniej konieczności takich połączeń jak wnioski i postulaty, spotkania i dyskusje (które to połączenia wystąpiły w cytowanym wyżej tekście). Nawet jeśli niekiedy różnice znaczeniowe (a nie są one zbyt duże) motywują występowanie w obu tych przypadkach dwu wyrazów obok siebie, to przecież to współwystępowanie nie powinno stać się regułą — a stało się nią. Tak samo z reguły mamy zawsze obok siebie cele i zadania, aktywność i zaangażowanie, plany i zamierzenia, sposoby i dro gi itp. W jednym tylko artykule wstępnym czytamy m. in.: O rozwoju, znaczeniu, rosnącym autorytecie PRON zadecydo wały... Idea porozumienia narodowego (...) była w swej istocie wyj ściem naprzeciw społecznemu zamówieniu, społecznej potrzebie działania konkretnego, celowego, przynoszącego korzyść państwu i jego obywatelom. Program, którego treści wyrażają obywatelskie potrzeby, ocze kiwania i nadzieje. Otwartość ruchu, uwidoczniona choćby poprzez konsultacje, dy skusje, publiczną wymianę poglądów... Debata o sprawach kraju, o przyszłości Polski... Nie idzie o mnożenie dosłownych kontroli, idzie o wyrażenie zdania, opi nii, wniosków. O krytykę twórczą — likwidującą niedociągnię cia. Także o promowanie inicjatyw i pomysłów. Oczywiście nie zawsze mamy do czynienia z wyraźnymi szeregami równo- czy bliskoznaczników. Istotne jest jednak samo dążenie do wyliczania, zna mionujące przede wszystkim przegadanie (nb. znamienne, że zwykle w ta kich ciągach nie pojawia się spójnik i, że autorzy poprzestają na więzi bez- spójnikowej).
W tym samym zresztą tekście mamy wiele innych objawów przegadania i rozwlekłego powtarzania treści już wcześniej podanych. Np.: Jak działać lepiej? Trafniej — w stosunku do oczekiwań spo łeczeństwa, efektywniej — w porównaniu do efektów dotychcza sowych. Otóż w samej formie efektywniej mieści się to, co zostało później dodane: w porównaniu do efektów dotychczasowych.
Chcą w pełni dotrzymać zobowiązań, które złożyli. Innych zobowiązań nie można dotrzymywać.
O sile PRON, realnych dziś i potencjalnych w przyszłości moż liwości, nie stanowi... Dawne i tautologiczne połączenie potencjalne możliwości zostało tu wzbo gacone o jeszcze jeden redundantny element: w przyszłości. Ależ jasne jest, że potencjalność, tak jak i możliwości (a lepiej mówić o tych dwu rzeczach nie razem), odnosi się właśnie do przyszłości.
Okres po wyborach oznacza dla PRON wejście w kolejną fazę rozwoju.
Jest to oczywiście sformułowanie polemizujące z tymi możliwymi głosami, że rola PRON skończyła się wraz z wyborami. Ale nawet w tej sytuacji przytoczone sformułowanie brzmi tautologicznie. Wszystkie te usterki — nie zawsze zresztą w ścisłym tego słowa zna czeniu usterki — biorą się z nieautentyczności wypowiedzi dziennikarskiej. Nie jest oczywiście tajemnicą, że nie wszystkie treści dają się przeżyć rów nie silnie, i że zdarzają się takie, z którymi trudniej się identyfikować. Nie powinno to jednak prowadzić do uciekania się do szablonu, do sztucznie wy sokiego diapazonu, do słowotoku.
Jerzy Bralczyk MATE R I A Ł Y
Zeszyły PRASOZNAWCZE
Kraków 1987 R. XXVIII, nr 3 (113)
JACEK DYRLAGA NAJMŁODSZE POKOLENIE DZIENNIKARZY RSW
140 młodych dziennikarzy RSW opowiedziało o swoich drogach do kariery dziennikarskiej, pierwszych krokach w redakcjach i o stosunku starszych ko legów do debiutantów. Sami ocenili swoje umiejętności, wiedzę i predyspozy cje dziennikarskie, zarysowali cele życiowe i wizje własnej przyszłości zawo dowej, wyrazili opinie na temat hierarchii zadań prasy, a wreszcie zwierzyli się z kłopotów materialnych. (Ogólne wyniki badań OBP nad młodymi dzien nikarzami RSW — w poprzednim numerze.)
I. Wstęp
Pod koniec pierwszego i na początku drugiego kwartału 1986 zostały prze prowadzone w OBP badania dotyczące dziennikarzy RSW, którzy nie prze kroczyli trzydziestego roku życia (urodzeni po 31 grudnia 1955). Przedstawiony tu materiał obejmuje część rezultatów badań ankietowych. Materiał badawczy stanowiły wypowiedzi 140 respondentów wylosowanych spośród 668 mło dych dziennikarzy zatrudnionych w wydawnictwach RSW. Ze zbioru, z któ rego losowano ankietowanych, odrzucono wcześniej dziennikarzy niepiszących. Ponieważ selekcji dokonano niezależnie od zajmowanego stanowiska, dlatego szansę na wylosowanie zachowali również np. redaktorzy graficzni, technicz ni, fotoreporterzy itd., jeśli oczywiście spełniali wymóg pisania.
II. Drogi do kariery dziennikarskiej i pierwsze kroki w redakacjach
Dokładne odtworzenie wątków biograficznych umożliwiających rekonstruk cję dróg do zawodu dziennikarskiego nie jest łatwe. Należy bowiem odwołać się do pamięci badanych na temat własnej — mniej lub bardziej odległej — przeszłości. Dlatego starano się pytać respondentów o bardziej charaktery styczne szczegóły drogi do kariery, pomijając jednocześnie elementy mogące ujść uwagi, trudne do odtworzenia itp. Jedną z pierwszych okazji w życiu do wypróbowania swoich zdolności dziennikarskich czy raczej w tym przypadku ąuasi-dziennikarskich są gazetki szkolne. lTfi» młodych dziennikarzy angażowało się podczas lat szkolnych w twórczość gazetkową, publikując artykuły lub inne materiały. Z pewną ostrożnością można zatem sądzić, iż nieco więcej niż co szósty młody dzien nikarz „połknął bakcyla" dziennikarstwa podczas szkolnej edukacji. Kolejną możliwością sprawdzenia się są pisma studenckie i młodzieżowe. Przed podjęciem pracy etatowej około 43% młodych dziennikarzy publiko wało w tego rodzaju pismach. Blisko 6% ankietowanych próbowało swoich sił w czasopismach naukowych i (lub) specjalistycznych. Ponad połowa bada nych publikowała w prasie codziennej lub innych gazetach czy czasopismach. Ogółem 81% ankietowanych przejawiało aktywność dziennikarską przed podjęciem pracy w zawodzie. Wielu z nich przeszło wszystkie szczeble prak tycznej edukacji dziennikarskiej — poczynając od gazetek szkolnych, poprzez pisma studenckie lub młodzieżowe, na prasie fachowej kończąc. Natomiast blisko co piąty (19%) młody dziennikarz zaczął publikować wraz z zatrud nieniem go w redakcji. Oznacza to, że redakcje biorą na siebie odpowie dzialność zatrudniania niemałej liczby osób niesprawdzonych i mniej aktyw nych. Debiuty dziennikarskie (pierwszy opublikowany materiał) przypadają naj częściej na 20—21 rok życia (28% ankietowanych), a więc na początkowy okres studiów oraz na 18—19 rok życia (20%), czyli na ostatnie lata szkoły średniej. Co dwudziesty dziennikarz debiutował mając ukończonych 27 lat. Co decydowało o wyborze zawodu dziennikarskiego? Oto stosowne zesta wienie 1: — możliwość częstego kontaktu z różnymi ludźmi i ciekawość jak żyją inni — 20% respondentów uznało ten czynnik za decydujący (współdecydujący). •— zamiłowanie do zawodu •— 19,3%, — atrakcyjna praca — 17,3%, — przypadek (zbieg okoliczności) — 14,6%, — tradycja rodzinna — 9,3%, — zamiłowanie do pracy pisarskiej — 8,0% — zainteresowanie różnymi dziedzinami życia — 8,0%, — chęć przezwyciężenia „nudy" życia, sposób na niebagatelne życie — 6,6%, — pożyteczna i twórcza praca — 6,0%, — nienormowany czas pracy — 5,3%, — możliwość publicznego wypowiadania się — 5,3%. Pozostałe motywy eksponowane były przez grupy osób nie liczniejsze niż 4% ogółu badanych. Jeśli porównamy te rezultaty z wynikami wcześniejszych badań, nie potwierdza się ani ważna rola aktrakcyjnych podróży i wyjazdów zagranicznych2 (tylko 2,6% respondentów wskazało ten motyw), ani możli wość poszerzania własnych horyzontów i ciągłego uczenia się3, jako czynni ków istotnie decydujących o podjęciu pracy w tym zawodzie. W poprzed nich badaniach nie występuje wcale element przypadkowości czy tradycji rodzinnej 4. Jeślibyśmy chcieli odpowiedzieć bardziej wprost na pytanie: co decydowało 0 wyborze zawodu przez młodych dziennikarzy, należałoby wyróżnić nastę pujące typy motywacji: instrumentalny, „duchowy", rodzinny, „wtórny".
1 S)uma procent jest większa niż 100, bo respondenci wymieniali więcej niż jeden ele ment decydujący. ! Por. E. Wójcik: Nie chcę być dziennikarzem. Prasa Polska 1985 nr 8. * Por. Z. Sobiecki: Wizerunek własny młodego dziennikarza. Raporty OBP 1978. 4 Nie wynika z tego wcale, że elementy te nie odgrywały wcześniej żadnej roli, prze ciwnie, oznaczać to może ich bardziej lub mniej świadome pominięcie w narzędziach przez badaczy. A. Wybór instrumentalny
W tym typie mieszczą się motywy, w których pracę zawodową traktuje się jako środek do realizacji określonych własnych celów. Tutaj znajdują się m. in. takie motywy, jak możliwość częstszego kontaktu z różnymi ludźmi^ ciekawość jak żyją inni, zainteresowanie różnymi dziedzinami życia, możli wość publicznego wypowiadania się itp.
B. Wybór „duchowy"
W tym przypadku dziennikarstwo traktowane jest jako cel sam w sobie, jako przeżycie, zespół doznań. Do tej grupy motywów można zaliczyć: sposób na niebagatelne życie, chęć przezwyciężenia „nudy" życia, zamiłowanie do za wodu itp.
C. Wybór rodzinny
Tutaj mieszczą się motywy wynikające z dziennikarskiej tradycji rodzin nej.
D. Wybór „wtórny"
Wielu badanych (por. wyżej) na pytanie: co zadecydowało o wyborze za wodu dziennikarskiego, odpowiedziało: „przypadek" (lub „zbieg okoliczności"). Istniał więc pewien element zaskoczenia — otwarły się możliwości pracy w dziennikarstwie. Osoby te dokonały rachunku „za" i „przeciw", lecz mo tywy były czymś innym niż u pozostałych respondentów. Były to motywy przeważnie pobudzone niejako przez nakaz chwili, wtórne. Inne typy motywacji nie mają obecnie większego znaczenia ilościowego. Zdaniem niespełna połowy respondentów (a mają oni na pewno w tym względzie pewne doświadczenie życiowe), młodzi ludzie najczęściej trafiają do zawodu dziennikarskiego, szukając pracy na własną rękę w redakcjach. Co dziewiąty ankietowany sądzi, że najczęstsza droga do zawodu prowadzi przez znajomości w redakcji, a co czternasty, że poprzez wpływowe znajomości poza redakcją. Sugeruje to, iż nie zostały wypracowane w redakcjach formy „ło wienia talentów". Stroną zainteresowaną pozostaje tylko młody szukający pracy, który dzięki uporowi i znajomościom osiąga swój cel. Zaledwie nie liczni doświadczyli angażowania siebie lub kogoś innego w wyniku kontak tów uczelni z redakcją. Co dzieje się zatem z tymi utalentowanymi młody mi ludźmi, którym brak uporu i znajomości? Aktualnie istniejące „układy" rekrutacyjne akceptuje bez zastrzeżeń 14%r, a z pewnymi uwagami kolejnych 28% młodych dziennikarzy. Natomiast co czwarty badany ma własne propozycje zmian w systemie naboru młodych kadr dziennikarskich. Godne odnotowania są dwie najczęściej pojawiające się propozycje. Absolwenci uniwersyteckich studiów dziennikarskich postulują udoskonalenie kontaktów na linii uczelnia — redakcje tak, aby sprzyjać mło dym osobom rokującym nadzieję na przyszłość (np. przez możliwość częstsze go wypowiadania się na łamach prasy, aby mogli się zaprezentować). Pozostali z kolei są zwolennikami konkursów na stanowisko w redakcji. Pomysłodaw cy tej ostatniej propozycji podkreślają jednak, że wymagałoby to ustalenia właściwych kryteriów konkursowych i czuwania nad prawidłowością przebie gu całości. Ponad 21% młodym dziennikarzom podejmującym pracę w redakcji przy dzielono opiekuna, który czuwał nad ich rozwojem i pracą. Dalszym 12% co prawda przydzielono opiekuna, ale pomagał on rzadko lub wcale. Mniej wię cej co czwartemu nowicjuszowi pomagali koledzy, mimo że nie przydzielono mu opiekuna. Dla ponad 25%» rozpoczynających pracę w zawodzie nie organi zowano żadnej pomocy, motywując to tym, że chciano, aby nowi nabierali „szlifów" przez doświadczenia. Blisko 13% kolejnych badanych twierdziło, iż unikano dla nich zorganizowanej pomocy, gdyż w ich redakcjach obowiązuje (wszystkich) reguła „pracy na własne konto". Z innymi formami opieki spot kało się około 3% respondentów. Nieco więcej niż co drugi młody dziennikarz na progu kariery nie został objęty zatem żadną formą opieki ze strony redakcji. Najkorzystniej wygląda sytuacja pod tym względem w redakcjach gazet centralnych. 65% młodych dziennikarzy tam zatrudnionych potwierdziło, iż byli objęci przynajmniej jed ną formą opieki w początkowym okresie zatrudnienia. Najmniejsze zaintere sowanie towarzyszy młodym w redakcjach regionalnych dzienników popo łudniowych. Tylko co trzeci ankietowany przyznaje, że otaczano go tam opie ką lub inną formą pomocy. Jednak większość respondentów obu typów gazet jest przychylnie ustosunkowana do takiego postępowania wobec nich. Pewne niezadowolenie wyrażali tylko ci, którym przydzielono opiekuna, ale ten po magał rzadko lub wcale oraz w mniejszym stopniu ci, którym nie przydzie lono opiekuna, ale pomagali im różni koledzy. Prawdopodobnie geneza nieza dowolenia tkwi w niejasnej sytuacji czy warunkach tych młodych. Jeżeli bo wiem pozostali koledzy wiedzieli, że mogą liczyć tylko na siebie lub na po moc konkretnego kolegi z redakcji, to ci „niezadowoleni" tkwili niejako po między tymi możliwościami w poczuciu niepewności.
III. W redakcyjnym gronie
Zdecydowanie największa część (76%) młodych dziennikarzy twierdzi, że w ich obecnym miejscu pracy dominującym typem stosunków wewnątrzre- dakcyjnych jest partnerstwo i koleżeństwo. Tylko nieliczni (4%) są skłonni przyznać, iż w ich redakcjach dominuje bezwzględna rywalizacja, niechęć, a nawet wrogość między dziennikarzami5. Istnieje poza tym ciekawa zależ ność. Im większy zasięg ma pismo, tym liczniejsze wypowiedzi określające dominujący w nim typ stosunków jako partnerski, przyjacielski, koleżeński itp. Oto krótka ilustracja: stosunki panujące w swojej redakcji jako partnerskie, koleżeńskie, przyjacielskie oceniło
— 67,7% zatrudnionych w prasie zakładowej i lokalnej; — 69,6% zatrudnionych w regionalnej prasie popołudniowej; — 71,4% młodych z regionalnej prasy porannej; — 75,0% w tygodnikach centralnych; — 85,0% pracujących w gazetach ogólnopolskich.
5 O przyczynach sytuacji konfliktowych pisał m. in. T. Kupis: Konflikty w za wodzie dziennikarskim; II Ogólnopolska Konferencja Socjologii Zawodów. Maszyno pis powielony, Arturówek k. Łodzi 1966. Liczby świadczyć mogą o ogólnie najlepszych warunkach pracy — ze wzglę du na stosunki interpersonalne — w redakcjach prasy centralnej oraz o naj mniej korzystnych (ale nie niewłaściwych!) relacjach na szczeblu zakładowym i lokalnym. Warto dla potwierdzenia tej obserwacji przytoczyć jeszcze jedną liczbę. 13% młodych dziennikarzy zatrudnionych w prasie zakładowej i lo kalnej uznało, że w ich redakcjach przeważają stosunki bezwzględnej rywa lizacji, niechęci, a nawet wrogości. Natomiast podobnych ocen nie było wcale wśród młodych z redakcji gazet ogólnopolskich. Osobnym zagadnieniem jest traktowanie młodszych kolegów przez starszych dziennikarzy. Blisko 80% ankietowanych twierdzi, że tego typu stosunki w ich redakcjach mają charakter partnerski i koleżeński, a tylko 1%, że wrogi, niechętny lub nieżyczliwy. O wiele korzystniej postrzegane są zatem relacje starsi — młodsi na tle ogólnych stosunków (atmosfery) w redakcji. Wniosek ten potwierdza także rozkład liczbowy i procentowy według typów pism6. Wyjątek stanowią tylko redakcje tygodników centralnych (67% orzekło, iż młodzi są traktowani po partnersku — por. poprzednie zestawienie). Poza tym potwierdza się prawidłowość, iż prasa centralna jest najbardziej „partnerska", a lokalna najmniej. Postrzeganie stosunków młodsi-starsi jako „bardziej" partnerskich od ogól nych relacji w redakcjach oznacza przypuszczalnie, że młodzi wnoszą pozy tywny element do stosunków interpersonalnych w miejscu pracy. Na tej pod stawie można przypuszczać z dużym prawdopodobieństwem, iż zespoły wie lopokoleniowe wytworzyły korzystniejszy (niż jednopokoleniowe) typ stosun ków między ludźmi, sprzyjających na pewno lepszej pracy w kolektywie re dakcyjnym. Procesy adaptacyjne do grona redakcyjnego przebiegają szybciej wśród mężczyzn niż wśród kobiet. Mężczyźni częściej oceniają stosunki w redakcji jako pozytywne (koleżeńskie, przyjacielskie) i to zarówno w odniesieniu do całego zespołu jak i w układzie młodsi — starsi. Młode dziennikarki utrzy mują rzadziej niż ich rówieśnicy pozasłużbowe kontakty towarzyskie z kole gami z pracy. Ponad 42% mężczyzn — młodych dziennikarzy twierdzi, że utrzymuje stałe kontakty towarzyskie. Analogicznych odpowiedzi wśród ko biet jest 33%. Jeżeli tylko 7,5% respondentów płci męskiej przyznaje, iż nie utrzymuje żadnych kontaktów towarzyskich z kolegami, to przyznaje się do tego aż 16,5% kobiet. Typ kontaktów pozasłużbowych najlepiej rozwija się w redakcjach gazet ogólnopolskich i regionalnej prasie popołudniowej, a naj słabiej w kolektywach tygodników centralnych i regionalnej prasy porannej. Na uwagę zasługuje jednak, iż 75% młodych dziennikarzy „wciągniętych" w mniejszym lub większym stopniu w układy towarzyskie, takowe kontakty utrzymuje głównie z rówieśnikami lub osobami, które można uznać za mło de. Oznacza to wytworzenie się pewnej więzi wewnątrzpokoleniowej, wykra czającej poza stosunki zawodowe, ale nie przekraczającej granicy redakcji. Istnieje zatem wśród młodych prawdopodobnie i pewien stopień świadomości odrębności. Zakres i granice podziału są jednak trudne do wyznaczenia. Powstaje pytanie, jakie różnice sami młodzi dziennikarze dostrzegają mię dzy sobą a starszymi kolegami. Spora grupa (47%) widzi je w rozkładzie dnia pracy, ale blisko co trzeci (32%) ankietowany nie zgadza się z tym sądem.
• Przytaczanie odpowiedniego zestawienia wydaje się zbędne, jest ono bowiem zbli żone do prezentowanego poprzednio, z dodaniem jednak w każdym punkcie 4—7"/. (nie dot. tygodników centralnych).
5 — Zeszyty Prasoznawcze Okazuje się, że jednak omawiana różnica dostrzegana jest częściej w gru pach o dłuższym stażu pracy. Przykładowo w grupie ankietowanych o stażu nie przekraczającym jednego roku tylko 36% młodych dziennikarzy potwier dziło istnienie różnic w rozkładzie dnia pracy, a w grupie pracującej 1—2 lata już 53% badanych. Zróżnicowanie w rozkładzie dnia pracy nie jest czymś ewidentnym, czymś co można zaobserwować po krótkim pobycie w redakcji. Ma ono raczej charakter szczegółowy, trudny do dostrzeżenia być może na wet przez wielu starszych członków kolektywu redakcyjnego. 41,8% respondentów sądzi, iż istnieją różnice między nimi a starszymi ko legami w poziomie pisania artykułów. Ten pogląd znalazł największy odse tek zwolenników wśród młodych dziennikarzy prasy lokalnej i zakładowej. Blisko 38% ankietowanych nie dostrzega w tym względzie żadnego zróżni cowania. Przede wszystkim nie dostrzegają różnic w poziomie pisarskim mło dzi z gazet ogólnopolskich. Jeśliby zsumować odpowiednie zbiory odpowiedzi to okaże się, iż 60% ba danych jest zdania, że młodzi są lepsi lub co najmniej równi w poziomie pi sania artykułów (materiałów). Tylko niespełna co szósty młody dziennikarz uzna w tym względzie wyższość starszych kolegów. Czy wszakże ta wysoka samoocena idzie w parze z rzeczywistymi umiejętnościami i czy w ogóle ma ona uzasadnienie w praktyce, należałoby zweryfikować dodatkowymi bada niami (np. analizą zawartości tekstów przedstawicieli poszczególnych poko leń) 7. Pozostając przy różnicach, warto odnotować jeszcze jedną. Ponad poło wa odpowiadających dostrzega ją w dostępie do różnych dóbr w redakcjach. Młodzi w wielu wypadkach czują się upośledzeni w dostępie do telefonu, maszyny do pisania itp., niezależnie od częstości sytuacji potencjalnego kon fliktu. Młodym dziennikarzom pozostawia się duży stopień swobody wyboru te matów. 73% wszystkich ankietowanych twierdzi, że całkowicie lub przeważ nie sami decydują o wyborze tematyki własnych publikacji. 14% responden tów wskazuje natomiast redaktora naczelnego jako osobę mającą największy wpływ na wybór tematów, a 9% kierownika działu. Rozkład odpowiedzi upoważnia do stwierdzenia, że największymi swoboda mi pod tym względem cieszą się młodzi dziennikarze zatrudnieni w regio nalnej prasie popołudniowej i regionalnej prasie porannej, a najmniejszymi pracujący w tygodnikach centralnych oraz w prasie lokalnej i zakładowej, a także regionalnej prasie społeczno-kulturalnej. Członkowie PZPR czują się mniej skrępowani (85% czuje swą niezależność) niż bezpartyjni (odpowied nio 69%). Młodzi dziennikarze pytani, czy ich zarobki w porównaniu z pozostałymi dziennikarzami z redakcji są współmierne do wartości, wysiłku i jakości pra cy, przeważnie (59%) odpowiadali twierdząco. Co czwarty ankietowany czuł się jednak pod tym względem skrzywdzony. Pytanie w ankiecie było skon struowane w ten sposób, aby możliwe były porównania między członkami redakcji, przy jednoczesnym abstrahowaniu od ogólnie obowiązującego w pra sie systemu placs. Tym samym respondenci nie wyrażali swojego stosunku
7 Ze swojej strony (o czym dalej) pytaliśmy jeszcze o szczegółowe umiejętności za wodowe. 8 W trakcie przeprowadzania badań nastąpiła zmiana wynagrodzeń. Aby uniknąć wy pływających z tego powodu „zakłóceń" nie odnoszono się wprost do tego problemu. wprost do wysokości zarobków w ogóle, lecz do podziału funduszu płac na poziomie redakcji. Grupa niezadowolonych wywodzi się zasadniczo z osób o średnim,; jak na młodych, stażu redakcyjnym (1,5—3 lat pracy). Prawdopo dobnie przyczyny szukać należy m. in. w tym, że po stażu zwiększa się za kres obowiązków dziennikarskich, ale płaca nie wzrasta radykalnie. Stąd mo że się wytwarzać pewien dysonans między wcześniejszą płacą i pracą, a sta nem aktualnym. Jeszcze" raz należy jednak podkreślić, iż większość młodych dziennikarzy uważa się za sprawiedliwie nagradzanych w porównaniu z pozostałymi ko legami redakcyjnymi. Jest to niewątpliwie istotny czynnik psychologiczny, mogący zachęcać do dalszej aktywności zawodowej.
7V. Samoocena; cele i dążenia oraz wizje własnej przyszłości zawodowej
Samoocena umiejętności, wiedzy i predyspozycji dziennikarskich została sporządzona dokładnie według kryteriów, na podstawie których dokonuje się okresowych ocen dziennikarzy. Tym razem jednak każdy badany młody dziennikarz oceniał sam siebie. Młodzi dziennikarze najwyżej oceniają swoją dyspozycyjność, a więc po tencjalną gotowość i rzeczywistą sprawność w wykonywaniu zadań redakcyj nych, odpowiedzialność za publikowane słowo i działanie oraz rzetelność do kumentacji. Można zatem spodziewać się z ich strony, że nie tylko nie będą hamować różnych inicjatyw i działań kolektywu redakcyjnego, ale włączeni w nie, będą je twórczo rozwijać. Można od badanych oczekiwać materiałów rzetelnie udokumentowanych, a zarazem wierzyć, iż dziennikarze ci będą gotowi bronić swych słów i działań. Respondenci upatrują swoich słabości głównie w nieznajomości sztuki drukarskiej (także techniki radiowej i tele wizyjnej). W tym miejscu należy wszakże przypomnieć, iż większość młodych dziennikarzy nie posiada wykształcenia stricte dziennikarskiego9. Nie mogli się oni zatem wcześniej (choćby teoretycznie) zaznajomić z tą techniką. Jest to jedna z przyczyn takiego stanu rzeczy. Drugiej należy upatrywać praw dopodobnie w programach studiów dziennikarskich. Niskie oceny wystawiają sobie młodzi dziennikarze także za umiejętności propagandowego przetwarzania informacji oraz planowanie i organizowanie pracy własnej. Pierwsza z tych umiejętności powinna być wstępnie naby wana w czasie fachowych studiów dziennikarskich, by następnie ją dosko nalić już w redakcji, w trakcie opracowywania konkretnych materiałów, ar tykułów itd. To, iż badani odczuwają braki w umiejętności przetwarzania informacji, wynika najprawdopodobniej z małego jeszcze doświadczenia w pra cy zawodowej. Niewątpliwy wpływ na taką sytuację ma również struktura zatrudnienia wg zawodów wyuczonych — większość to absolwenci studiów ze specjalizacją pozadziennikarską. Bardziej musi niepokoić, że blisko 40% ankietowanych krytycznie (co naj wyżej na dostatecznie) ocenia swe umiejętności planowania, a zwłaszcza or ganizowania pracy własnej. Jeżeli trudno jest w tym zawodzie rzeczywiście dokładnie zaplanować np. dzień pracy, to organizowanie pracy własnej jest
8 Por. J. Dy r laga: Młodzi dziennikarze w redakcjach i wydawnictwach. Zeszyty Prasoznawcze 1987 nr 2. w nim niezbędne. Dużą rolę odgrywają tu niewątpliwie predyspozycje osobni cze, ale też nawyki, przyzwyczajenia i niektóre inne cechy -nabyte. Niskie oceny umiejętności organizacyjnych w pewnym stopniu zaprzeczają wysokim ocenom własnej dyspozycyjności, a nawet rzetelności dokumentacji. Pamię tać jednak należy, że nie badano stanu obiektywnego, lecz odwołując się do subiektywnych odczuć, starano się poznać, w jakich dziedzinach pracy za wodowej czują się najlepiej, a czego się młodzi dziennikarze obawiają. Bardzo pomocna, a czasem wręcz niezbędna w zawodzie dziennikarskim jest znajomość języków obcych. Blisko 6*/» respondentów nie zna żadnego języka bądź tylko posiada pewien zasób słów ledwo umożliwiający rozumie nie któregoś z języków obcych. Wydawałoby się zatem, że sytuacja pod tym względem jest zadowalająca. Tak jednak nie jest. Najbardziej rozpowszech niony w Polsce język rosyjski (nauczany od szkoły podstawowej) opanowało w stopniu umożliwiającym mówienie i rozumienie tekstów bez pomocy słow nika 359/o ankietowanych. Analogiczne liczby dotyczące języka angielskiego (13,6%), niemieckiego (7,1%), francuskiego (0,7%!) nie napawają optymizmem. Pamiętać bowiem należy, iż są respondenci, którzy deklarują swoje zaawan sowanie w więcej niż jednym języku. Poza wymienionymi, inne języki są praktycznie nieznane młodym dzien nikarzom. Około 3% respondentów przyznało się, że w przypadku umożli wienia im korzystania ze słowników mogliby porozumiewać się (czytać) po włosku, hiszpańsku, w którymś z języków słowiańskich lub innych językach europejskich, a jeden respondent w języku pozaeuropejskim. Warto też poznać młodych dziennikarzy od innej, bardziej osobistej stro ny. Jakie są ich ważniejsze cele i pragnienia w życiu? Ujmując rzecz syn tetycznie hierarchia jest następująca:10
1) szczęście rodzinne (53% ankietowanych), 2) osiągnięcia twórcze (48,6%), 3) czyste sumienie (44,3%), 4) świadomość, że się przynosi korzyść (38,6%), 5) wysokie zarobki (28,6%).
Pozostałe cele odgrywają mniejszą rolę. Listę zamykają np. dążenia do spo kojnego i cichego życia (2,1%). Z zestawienia widać wyraźnie, że najczęściej wskazywany cel (pragnie nie) dotyczy sfery pozazawodowej. Czy prymat rodziny jest i był stały? Czy i ewentualnie jak zmieniały (zmieniają) się preferencje pragnień i celów? Oto pytania, na które nie potrafimy jeszcze (brak tego typu badań w prze szłości) odpowiedzieć. Jedno jest pewne — praca zawodowa, a dokładniej jej rezultaty, np. osiągnięcia twórcze, po części także świadomość przyno szenia korzyści, są istotnym składnikiem osobistych aspiracji. Nie występuje zróżnicowanie wg płci i innych cech ze względu na hierarchię celów i prag nień. Można więc mówić o pewnej uniformizacji w tym względzie. Powstaje jeszcze pytanie dotyczące planów zawodowych. Ponad 56% ba danych chce dalej być dziennikarzem i pracować w tej samej redakcji co obecnie. Można z tego wnioskować, iż najliczniejsze grono młodych dzienni karzy utożsamia się nie tylko ze swoim aktualnym zawodem, lecz również
11 Sjuma procent jest większa niż 100, bo ankietowani wybierali po trzy, ich zda niem najważniejsze, cele i pragnienia. z redakcją, w której pracuje. Blisko co piąty ankietowany pragnie pozostać dziennikarzem, ale pracować w innej redakcji. 7% badanych pragnęłoby pi sywać w prasie jako np. współpracownik (padało też sformułowanie „wolny strzelec"), tzn. nie wiązać się z żadną redakcją, ale pisywać do prasy na za mówienie. Różne formy kontynuacji pracy w tym zawodzie deklaruje zatem ponad 82% młodych dziennikarzy. Tylko nieliczni (1,4%) są zdecydowani po rzucić zawód dziennikarski. Pozostali respondenci albo nie wiedzieli, który wariant dotyczący pracy zawodowej odpowiada im najbardziej (prawie 10%), albo odpowiadali (około 5%) niejednoznacznie. Najbardziej ustabilizowaną ka drą najmłodszego pokolenia dziennikarzy są redaktorzy funkcyjni i starsi redaktorzy. To właśnie oni stanowią zasadniczy trzon chcących pozostać w zawodzie i tej samej redakcji. Mała stabilność cechuje publicystów (wielu chce być „wolnymi strzelcami") oraz stażystów i młodszych redaktorów (chcą pracować w innej redakcji). Mężczyźni są bardziej przywiązani niż kobiety do swojego zawodu i redakcji.
V. Rola prasy
Prasa ma do spełnienia określone zadania w społeczeństwie. Powstaje py tanie, jaka jest hierarchia owych zadań w opinii najmłodszego pokolenia dziennikarzy, zadań postrzeganych przez pryzmat własnego pisma. Rezultaty badań staraliśmy się porównać do wyników uzyskanych w 1978 r.11 Aktualnie młodzi dziennikarze eksponują12 najbardziej trzy cele prasy: kształtowanie, wychowanie i informowanie. Jeśli chodzi o ostatni z wymie nionych celów, to nastąpiły ciekawe zmiany w porównaniu z końcem lat siedemdziesiątych. Otóż dla młodych dziennikarzy w tamtych latach zada nia informacyjne były utożsamiane z informowaniem władz i polityków o po stulatach obywateli. Tymczasem w 1986 r. jest odwrotnie. Młodsi sądzą, że to właśnie czytelnikom należy przede wszystkim dać pełny obraz władz po litycznych i administracyjnych. Hierarchie celów zestawione przez responden tów obu okresów wskazują na dokonujące się zmiany w opiniach, dotyczące roli odbiorcy w zadaniach prasy. Następuje wyraźne jego (tj. odbiorcy) upod miotowienie. Zadania pism są realizowane nie tylko w związku z czytelni kiem, ale zwłaszcza dla czytelnika. Następują również zmiany w spojrze niu na całość zadań prasy. Na nieco dalsze miejsce zostały odsunięte cele ekonomiczne (mobilizowanie do bardziej wydajnej pracy). Jeżeli pod koniec lat siedemdziesiątych preferowano zadania o charakterze wyraźnie społecz- no-ekonomicznym, to dzisiaj młodzi faworyzują model socjalizacyjny (kształ towanie — wychowanie — informowanie). Ankietowani przywiązują teraz mniejszą wagę do tego, aby prasa była forum wymiany inicjatyw i doświad czeń. Mniejsze znaczenie mają cele, które można nazwać edukacją podstawo wą (tłumaczenie tego, co się dzieje w kraju i za granicą, umożliwianie czy telnikom zdobywania wiedzy i umiejętności). Nie bagatelizując tych spraw, młodzi dziennikarze przyjmują jakby założenie, że piszą do odbiorcy o pew nym poziomie wiedzy i wykształcenia. Respondenci przywiązują dzisiaj mniej-
11 Por. Z. Sobiecki: Wizerunek własny młodego dziennikarza. Op. cit. J* Te i inne szczegółowe informacje liczbowe znajdują się w Raporcie OBP. Por. J. Dy r laga: Młodzi dziennikarze w gazetach i czasopismach. Raporty OBP, 1986. szą wagę do organizatorskiej roli prasy w działaniach na rzecz współpracy i pokoju na świecie. Niskie notowania w ich opinii .mają zadania, propagan^ dowo-ideologiczne, a więc przeciwdziałanie wpływom obcych ideologii i wpły wanie na większe zaangażowanie polityczne czytelników. . Tradycyjnie małe znaczenie nadają respondenci funkcjom rozrywkowo-re- laksowym w swych pismach. Wspomnieliśmy już wyżej o różnicach, w pr-e^ ferencjach celów między pokoleniami młodych dziennikarzy. końca lat sie demdziesiątych i połowy lat osiemdziesiątych. Warto dodać jeszcze jedną, o nieco innej jednak wymowie. Widać nieznaczną, ale wyraźną tendencję do bardziej równoprawnego traktowania zadań prasy. Cele, które typowano dawniej najczęściej, uzyskiwały po około 80% wskazań, aktualnie zaś w gra nicach 60—67:0/o. Natomiast cele najrzadziej wskazywane jako najważniejsze lub bardzo ważne, mają teraz nieco większą liczbę wskazań.
VI. Sytuacja materialna
Wobec niestabilności cen na polskim rynku oraz niemożności precyzyjne go określenia płac dziennikarskich (choćby ze względu na niestałość tzw. „wierszówki"), należało zrezygnować z płacy jako wykładnika sytuacji ma terialnej 13. Precyzyjniejszym wskaźnikiem jest posiadanie lub ,nie przez re spondentów wybranych dóbr, zwłaszcza tych, które wydają się w życiu dzienr nikarza najpotrzebniejsze. Poza tym warto zwrócić uwagę, że sytuacja ma terialna i bytowa niekoniecznie wynika tylko z wysokości płac, ale również z pewnej organizacji życia społecznego. Posiadanie np. wkładu pieniężnego jest dopiero pierwszym krokiem w uzyskaniu mieszkania. Oto zestawienie ilustrujące posiadanie wybranych dobór przez młodych dziennikarzy:
— samodzielne mieszkanie posiada — magnetowid 3,6%, 46,4% respondentów, — motocykl l,4°/o, — samochód 19,3%, — magnetofon 68,6%, — maszynę do pisania 85,7%, — aparat fotograficzny 47,1%, — telefon 34,3%, — komputer osobisty 2,1%. Liczby wskazują na niełatwą sytuację materialną i bytową młodego po kolenia dziennikarzy. Ankietowani są najlepiej zaopatrzeni w maszyny do pisania. Stopień nasycenia nimi w tej kategorii dziennikarzy można uznać za bardzo wysoki. Powstaje jednak pytanie, czy w sytuacji, kiedy ponad po łowa badanych nie posiada samodzielnego mieszkania, mogą oni swobodnie dysponować swoimi maszynami? Można się zgodzić, iż magnetowid i komputer osobisty nie są jeszcze czymś powszechnym na polskim rynku, a ich ewentualna przydatność w pra cy dziennikarza prasowego bliżej nie ustalona. Dlatego nikły odsetek posia daczy tego sprzętu nie powinien być powodem do niepokoju. Na pewno za to czymś nienowym i o wyraźnie określonej przydatności w tym zawodzie jest telefon. Jego właścicielem jest zaledwie jeden na trzech ankietowanych. Własny kąt, maszyna do pisania i telefon to dobra niezbędne w tej pracy. Czy żądania ich posiadania byłyby wygórowane? Chyba nie. u W trakcie badań dokonano zmian płac dziennikarskich. Owe zmiany mogłyby rów nież powodować deformacje w ocenach zarobków. zeszyty PRASOZNAWCZE Kraków 1987 R. XXVIII, nr 3(113)
WALDEMAR LODZIŃSKI
STUDENCKI ŚWIAT WIDEO
W nrze 4/1986 przedstawiliśmy raport socjologiczny K. Łęckiego i A. Szostaka o pokazach wideo w jednym z miast Górnego Śląska. W kilknanaście miesię cy później — student V roku Wydziału Dziennikarstwa UJ w Krakowie, mieszkaniec domu studenckiego, przekazuje obserwacje dotyczące pokazów wideo w jego środowisku. Informacje o organizacji pokazów, podobne w obu relacjach, w tekście pominięto.
eszcze dwa, trzy lata temu, w miasteczku studenckim w Krakowie spot Jkać można było odręcznie wypisywane ogłoszenia, informujące o seansach wideo. Dzisiaj takich obwieszczeń już się nie spotyka. Zostały zastąpione przez „pocztę pantoflową". Z niej można się dowiedzieć, co jest grane, gdzie i za ile. Według szacunkowych danych (opartych na informacjach od właścicieli od twarzaczy wideo), w miasteczku studenckim takich odtwarzaczy jest około 50. Jeżeli liczbę tę podzielimy przez liczbę studentów zamieszkujących mia steczko, to wynika, że na jeden aparat przypada ok. 250 potencjalnych od biorców. Używam określenia „potencjalnych odbiorców", bo każdy prawie student był, przynajmniej raz, uczestnikiem zbiorowego seansu wideo lub wyraża chęć wzięcia udziału w takim seansie. Dla wszystkich właścicieli (tak dla ułatwienia będziemy ich nazywać), taka sytuacja jest niezwykle korzy stna. Nigdy nie narzekali, nie narzekają i prawdopodobnie długo jeszcze nie będą narzekać na brak klienteli chętnej do obejrzenia proponowanego przez nich repertuaru. Każdy, kogo stać na zakup aparatury wideo, i kto potrafi zorganizować sobie serię projekcji właśnie w miasteczku studenckim, w sto sunkowo krótkim czasie osiąga bardzo wysokie dochody.
Organizacja seansów wideo
Dawne, dobre czasy, gdy można było organizować projekcje wideo dla kilkudziesięciu, a nawet dla kilkuset osób, wykorzystując do tego celu po mieszczenia klubów studenckich, sal wykładowych czy najróżniejszych po mieszczeń w domach studenckich, należą już do przeszłości. Z kilku wzglę- dów. Po pierwsze, nie pozwalają na to przepisy prawno-skarbowe (koniecz ność opłacenia podatku), po drugie, nie ma już takiego zainteresowania pro jekcjami wideo jak kilka lat temu, gdy widzowie zadowalali się samym uczestnictwem w seansie, nie roszcząc sobie prawa do doboru programu ani nie wymagali komfortu (nawet minimalnego) w trakcie projekcji. Dzisiaj żąda się spisu (katalogu) filmów, dobrej jakości kaset i wygody przy oglądaniu. Po trzecie, lista filmów, którymi można zwabić w miarę liczną klientelę, mocno się skurczyła. To, co było interesujące (z różnych względów), zostało już pokazane i dzisiaj, takie kasowe niegdyś filmy jak „Kaligula", „Itamboo" czy „Rocky IV" nie ekscytują nikogo. Groźba wysokiej kary za prowadzenie nielegalnych (z punktu widzenia prawa) projekcji spowodowała, że właściciele zmienili taktykę. Miejsce ma sowej widowni zajęły kilku- lub kilkunastoosobowe grupki, zamykające się najczęściej w pokoju jednego z uczestników projekcji. Na ogół nie jest to właściciel, lecz jedynie pośrednik, którego nazywać będziemy organizatorem. Organizator jest to osoba najczęściej blisko zaprzyjaźniona z właścicielem lub dobrze mu znana. System rekrutacji publiczności jest bardzo podobny do tego, jaki przed stawili Krzysztof Łęcki i Andrzej Szostak w artykule „Pokazy wideo" {Ze szyty Prasoznawcze 1986 nr 4). Jedyne różnice, jakie można dostrzec, doty czą ceny żądanej przez właściciela za wynajęcie wideo. Na ogół nie prze kracza ona kwoty 6 tysięcy zł. Cena „wejściówki" na seans jest uzależniona od liczby widzów, od liczby i rodzajów filmów (np. film porno jest droższy od „normalnego") i wreszcie od zasobności kieszeni uczestników projekcji. Może też powstać taka sytua cja, że organizator również chce zarobić i wówczas ustala on sztywną cenę „od filmu". Najczęściej jest to 100 zł za film „normalny" i 150 zł za film pornograficzny lub erotyczny. Decydując się na coś takiego organizator musi się liczyć z tym, że orga nizowany przez niego seans przestanie być tajemnicą, którą zresztą w domu studenckim zachować niezwykle trudno. Rzadko się bowiem zdarza, że znaj dzie się odpowiednio duża grupa zamożnych studentów, którzy jeszcze nie oglądali filmów oferowanych przez organizatora. Suma 800—1100 zł jest na przeciętną studencką kieszeń wydatkiem znacznym (a tyle musiałaby koszto wać „wejściówka" na cały seans), więc skład uczestników projekcji nie ustannie się zmienia. Nie wywołuje to jednak żadnych większych reperku sji, czasem zdarza się interwencja przedstawiciela Samorządu Mieszkańców, ale niezwykle rzadko dochodzi, mimo rozgłosu, do przerwania seansu. W trakcie projekcji wykorzystuje się na ogół wszystkie kasety dostarczo ne przez właściciela. Daje to łącznie 12 godzin nieprzerwanej projekcji, a ko lejność wyświetlania poszczególnych filmów ustalana jest wspólnie przez wszystkich uczestników seansu. Zarówno właściciel jak i organizator dosyć często stosują metodę zwabia nia klienteli, zapowiadając projekcję głośnych filmów, a następnie zastępu jąc je bezwartościowymi wytworami masowej produkcji wideo. Jest to po dobna metoda jak przedstawiona przez K. Łęckiego i A. Szostaka, z tą róż nicą, że studenci w takiej sytuacji najczęściej rezygnują z uczestnictwa w seansie bądź też żądają kategorycznie obniżenia ceny „wejściówki". Kim są uczestnicy seansów wideo?
Pozornie wydawać by się mogło, że powyższe pytanie jest pozbawione sensu. Skoro rzecz jest o studentach, to znaczy, że oni są tymi właśnie ucze stnikami. I jest to w zasadzie prawda. Z tym, że student studentowi nie równy i także w tym środowisku widoczne są wyraźne podziały. Pomijam tu celowo różnice wynikające z racji studiowania na różnych uczelniach i kierunkach. Do wyjaśnienia pytania posłużę się mało naukowym, ale zgodnym z realiami, podziałem środowiska studenckiego. Otóż według nieco ironicznych opinii, studentów można podzielić na trzy podstawowe grupy: na tych, którzy się uczą, na tych, który studiują, i na tych, którzy są na studiach. Do grupy pierwszej zaliczymy studentów, dla których najważniejsze są nauka i zajęcia na uczelni. Systematycznie uczęszczają oni na wykłady i ćwi czenia, a miejscami, gdzie najczęściej przebywają w wolnych chwilach, są uczelnie i biblioteki. Dla nich wideo jest na ogół egzotyczną zabawką, wprawdzie interesującą, a nawet frapującą, ale pochłaniającą zbyt wiele cen nego czasu. No i jest dla nich za drogie. Ponadto jest to grupa o wysokich aspiracjach intelektualnych i trudno ją zadowolić byle czym. Z niej wywo dzą się tzw. koneserzy, czyli inaczej mówiąc wieczni malkontenci (patrz wspomniany już artykuł K. Łęckiego i A. Szostaka). Ich kąśliwe uwagi, do tyczące poziomu prezentowanych filmów, niejednemu właścicielowi popsuły dobrze zapowiadający się interes. Z racji tego, że jest to grupa najgorzej sytuowana materialnie (utrzymująca się ze stypendiów i kieszonkowego od rodziców), ich obecność na seansach wideo jest sporadyczna i wybiórcza. Grupa druga, nieco mniej liczna niż poprzednia, składa się na ogół z osob ników charakteryzujących się lekkim, niefrasobliwym podejściem do życia, obowiązków i powinności. Jej przedstawicieli rzadko można spotkać na uczel niach. Nauką zaczynają się interesować dopiero w sesji egzaminacyjnej, ale wówczas potrafią się jej oddać bez reszty, i w efekcie, z większymi lub mniej szymi kłopotami, zdają egzaminy. Zdecydowana większość tej grupy jest do brze sytuowana finansowo, a to dlatego, że wygospodarowany absencją na zajęciach czas wykorzystują na pracę zarobkową w spółdzielniach studenc kich (najczęściej). Uzyskane w ten sposób pieniądze przeznaczane są z re guły na konsumpcję i rozrywkę, w tym także na oglądanie wideo. Z przed stawicieli tej grupy rekrutują się najwierniejsi sympatycy tego rodzaju roz rywki, mało wybredni co do jakości i treści filmów, skłonni zapłacić każdą rozsądną cenę za udział w seansie. Trzecią grupę stanowią głównie tzw. „wieczni studenci" oraz tacy, którzy są na studiach z wszystkich możliwych powodów poza chęcią zdobycia wie dzy i wykształcenia. Jest to elita finansowa środowiska, z szerokimi znajo mościami i kontaktami (także zagranicznymi). Z przedstawicieli tej grupy wy wodzą się najczęściej właściciele i organizatorzy, dostawcy kaset z progra mami, tłumacze i lektorzy. Studencki „rynek" wideo charakteryzuje się dużym pluralizmem, zarówno gustów jak i sposobów ich zaspokajania. Był czas na filmy głośne, skanda- lizujące, polityczne, pornograficzne. Teraz jest czas po prostu na filmy. Nie muszą być dobre, klientela sama wybiera tytuły i według tego właściciel „ustawia" swój repertuar. Jeżeli widownia preferuje pornografię, jest por- nografia, jeżeli karate, nie ma problemu, horror — nic prostszego, „Ramboo", „Rocky", „Mad Max". Do wyboru, do koloru. Wspomniałem już, że dla właściciela dobry klient to ten, który płaci za cały seans. Stąd się chyba bierze spora liczba widzów niestudentów, spędza jących całe noce na seansach organizowanych w akademikach. Bardzo czę sto ich gusty decydują o tym, co się ogląda. Najsmutniejsze jest jednak to, że gusty klienteli stricte studenckiej nie są aż tak bardzo różne. Należałoby jeszcze wyjaśnić, czy cały ten „wideobiznes" jest opłacalny. Jest! Właściciel zarabia miesięcznie więcej niż minister (mniej więcej 80— 100 tys. zł). Oczywiście, w przypadku, gdy właściciel jest posiadaczem więcej niż jednego odtwarzacza (są tacy), jego dochody są odpowiednio większe.
Skąd się biorą filmy wideo?
Praktycznie cała produkcja wideo, z jaką się można spotkać na seansach w domach studenckich, pochodzi z RFN i Berlina Zachodniego. Ich jakość przedstawia wiele do życzenia, ponieważ nabywca z Polski (zwłaszcza stu dent, który chce zarobić) rzadko kupuje kasety z oryginalnymi nagraniami. Są one zbyt drogie. Bardziej opłaca się kupić czyste taśmy, wypożyczyć, w jednej z licznych tam wypożyczalni, dwa odtwarzacze i kilka kaset, i — metodą chałupniczą — przegrać cały ten kram. Oczywiście po takich zabie gach jakość nagrań nie jest najlepsza, ale kto by się tym przejmował. Przewiezienie w ten sposób uzyskanych filmów przez granicę nie jest trud ne. Chyba, że są to filmy pornograficzne. Wówczas trzeba używać różnych wybiegów, by okpić polskich celników, ale to nie należy do tematu naszych rozważań. Filmy przywożone do kraju przez owych „importerów" są z reguły naj tańsze, czyli najgorsze, najbardziej kiczowate z kiczowatych. Głównie przy wozi się horrory, pornografię, filmy o karate, superprzeboje w stylu „Ram boo", „Rocky", „Katarzyna II" itp. Znaczną część importu wypełniają nie samowite wyczyny Jamesa Bonda, komandosów-weteranów wojny wietnam skiej, superśmigłowców w rodzaju „Powietrznego Wilka" czy też różnych mi strzów rewolweru i kierownicy, którzy ciągle (i zawsze skutecznie) uciekają złym i głupim policjantom. Przywieziony już do kraju film podlega dalszej opróbce, tzn. jest tłuma czony przez domorosłych (najczęściej) tłumaczy, po czym równie, a może je szcze bardziej domorosły lektor nagrywa polski tekst, przekrzykując obco języczny dubbing. Koszt takiej usługi waha się w granicach 3—5 tys. zł za film. Dopiero tak „spreparowana" kaseta zostaje puszczona w obieg i w bar dzo krótkim czasie zwracają się zainwestowane pieniądze. Wtedy zostaje albo sprzedana (7—10 tys. zł), albo jej właściciel pozwala innym na przegranie (za skromne 2—4 tys. zł).
Parę słów o pornografii
Filmy porno są z reguły jedną z największych atrakcji prawie każdego seansu wideo. Nie zdarzyło mi się uczestniczyć w projekcji, w trakcie której nie wyświetlono by przynajmniej jednego filmu porno albo 15-minutowej sex-story. Nie jest to widzimisię właściciela czy organizatora. Filmów tego typu domaga się widownia (prawie wyłącznie' jej męska część). Przewaga mężczyzn na projekcjach porno powoduje wytwarzanie się specyficznego kli matu seksualnej rubaszności. Grupka inicjatorów zabawia się komentowa niem wyczynów aktorów i po pewnym czasie do tej „zabawy" przyłącza się reszta widzów. Jest to forma rozładowania trudnego do ukrycia napięcia emocjonalnego. Ciekawe, że jeżeli „normalny" film ogląda się zazwyczaj raz, to film por nograficzny może powtórzyć się nawet na kilku projekcjach, a widownia ogranicza się jedynie do standardowych protestów, które zresztą szybko milk ną (uwaga ta nie dotyczy dziewcząt). Filmy porno nie są zazwyczaj tłuma czone, co z reguły spotyka się z krytyką ze strony widowni. Wracając jeszcze na chwilę do tekstu K. Łęckiego i A. Szostaka wypada zauważyć, że projekcje wideo w miasteczku studenckim różnią się od przed stawianych przez nich tym, że uczestniczy w nich stosunkowo duża liczba kobiet „samotnych", tzw. przychodzących na seans bez partnerów. Zdarzają się też projekcje (z filmami porno), na których jest przewaga studentek. W ta kich sytuacjach również występuje wspomniany klimat seksualnej rubaszności, a inicjują go kobiety, jeżeli mają przewagę i do obecnych na seansie męż czyzn przejawiają „neutralny" stosunek emocjonalny.
Co z tym fantem zrobić?
Najlepiej zostawić w spokoju. Wszelka ingerencja spowoduje tylko kolejną zmianę taktyki przez właścicieli. Studenci chcą oglądać wideo i, jak sądzę, zawsze będą chcieli. Dopóki nie mają własnych odtwarzaczy, korzystają z po średnictwa właścicieli i organizatorów. Jedynym niepokojącym zjawiskiem jest to, że ogromne sumy pieniędzy trafiają do prywatnych kieszeni. A mogłyby trafiać do kas klubów studenc kich, które za te pieniądze mogłyby zapewnić ambitny, wartościowy reper tuar. Oczywiście, gdyby nie były zmuszone rozliczać się z każdej złotówki. Tak, jak nie musi tego czynić właściciel.
Kraków, 1511987 Z RAPTULARZA PRASOZNAWCY:
Prasa dzień w dzień wychwala dzieła stworzone z woli rządu, choć sam Bóg dopiero w szóstym dniu mówił o swoim dziele stworze nia: „I oto wszystko było dobre". Skoro jednak siłą rzeczy jeden dzień musi przeczyć drugiemu, to prasa ustawicznie kłamie. Do chodzi do tego, że zapiera się ona świadomości kłamstwa i wyzbywa się wstydu.
Czy w kraju, w którym jest cenzura, nie ma wcale wolności prasy? Prasa w ogóle jest urzeczywistnieniem ludzkiej wolności. Tam więc, gdzie istnieje prasa, istnieje też wolność prasy. W kraju, w którym jest cenzura, państwo wprawdzie nie korzy sta z wolności prasy, ale korzysta z niej jedno z ogniw państwa, mianowicie rząd. Pomijając nawet to, że oficjalne pisma rządowe korzystają z nieograniczonej wolności prasy — czyż cenzor nie urzeczywistnia codziennie bezwzględnej wolności prasy jeśli nie bezpośrednio, to pośrednio?
...jeśli nawet założymy, że cenzura narodziła się wraz z naturą pra sy — choć żadne zwierzę, a tym bardziej istota obdarzona rozumem, nie przychodzi na świat w kajdanach — to jakiż z tego wniosek? Taki, że i ta wolność prasy, z której korzystają oficjalne czynniki, to znaczy sama cenzura, też wymaga cenzury. A któż miałby cen zurować prasę rządu, jeśli nie prasa narodu?
Karol Marks PRASA NA ŚWIECIE
Zeszyty PRASOZNAWCZE Kraków 1987 R. XXVIII, nr 3(113)
LAJOS BODNAR (Budapeszt)
WĘGIERSKIE PRAWO PRASOWE
o wielu latach prac przygotowawczych, 20 kwietnia 1986 roku Węgierskie PZgromadzenie Narodowe przyjęło ustawę dotyczącą prasy. Zgodnie z Kon stytucją Węgierską wszystkie zagadnienia mające związek z podstawowymi prawami i obowiązkami obywatelskimi muszą być regulowane przez odpo wiednie przepisy prawne. Tak więc ustawodawcy spełnili swój konstytu cyjny obowiązek, gdy rozwijając zasadę wolności prasy, uzupełnili jej sy stem w ramach wszechstronnego, ujednoliconego nowego prawa. Pierwsze socjalistyczne prawo prasowe na Węgrzech z jednej strony sko- dyfikowało wcześniejsze, fragmentaryczne przepisy niższego szczebla, a z drugiej rozwinęło je. Chociaż ustawodawcy zachowali sprawdzone w praktyce zasady naszej polityki zarządzania prasą, nowe prawo jest czymś więcej niż zwykłą syntezą istniejących praktyk. W szeregu nowych rozwiązań odzwier ciedla przekonanie, iż demokratycznemu rozwojowi społeczeństwa musi to warzyszyć wciąż rosnąca rola prasy oraz politycznej opinii publicznej.
4 Konstytucja Węgierskiej Republiki Ludowej gwarantuje wolność prasy: I • każdy ma prawo do ogłaszania za pośrednictwem prasy swych poglądów lub prac pod warunkiem, iż nie stanowią one pogwałcenia konstytucyjnie usta lonego porządku Węgierskiej Republiki Ludowej. Mimo iż powyższa zasada była przyjmowana przez politykę węgierską oraz organy zarządzające prasą, od pewnego czasu trwały przygotowania zmierzające do skodyfikowania po lityki informacyjnej w przepisach wyższego rzędu o charakterze normatyw nym. Społeczna potrzeba sformułowania takiego prawa jest odczuwalna rów nież w treści ustawy; podwójny punkt widzenia (polityczny i prawny) odzwier ciedla również strukturę prawa prasowego. Chociaż z prawnego punktu wi dzenia nie można traktować go jako prawa ramowego, z konieczności za wiera ono przepisy o szerszym zasięgu, a także przepisy zasadnicze. Doty czy to przede wszystkim drukowanych oraz elektronicznych środków prze kazu. Druga, obszerniejsza z uwagi na proporcje część ustawy ma charakter zasadniczo normatywny. Zawiera ustalenia najważniejszych zasad dotyczących zarządzania prasą. Część ta obejmuje nie tylko środki masowej komunika cji — jej zasady dotyczą wszelkich materiałów takich jak książki, inne pu blikacje zawierające teksty, kompozycje muzyczne, prace graficzne, publika- cje zawierające rysunki lub fotografie, filmy, wideokasety, wideodyski, taś my, płyty oraz wszystkie inne środki techniczne przeznaczone do rozpow szechniania.
Jakie są charakterystyczne właściwości oraz najważniejsze cele, które sta wia przed sobą nowe węgierskie prawo prasowe?
Omawiana ustawa jest stosunkowo zwięzła: zawiera 23 artykuły. Część I określa zadania prasy a także organów odpowiedzialnych za rozpowszechnia nie informacji w dziedzinie udzielania zgodnej z prawdą, szybkiej oraz do kładnej informacji. Prawo formułuje powszechny obowiązek dostarczania informacji przez każdy organ państwowy, każdą organizację ekonomiczną oraz społeczną. Część II określa zasady odpowiedzialności prasy, radia i te lewizji. Szczególny nacisk położono na prawa i obowiązki dziennikarzy. Część III zawiera najważniejsze przepisy dotyczące zarządzania prasą, a także zasadnicze normy określające warunki udzielania zezwoleń na publikację. W części IV znajdujemy definicje terminów użytych w omawianej ustawie a także kilka „zasad" mających związek z poprawkami wprowadzonymi do innych przepisów ustawowych, wywołanymi przez przyjęcie prawa praso wego. Prawo to, które obowiązuje od 1 września 1986, kładzie szczególny nacisk na zasadę, iż każdy ma prawo do uzyskiwania dostępu do informacji na te mat wydarzeń zachodzących na świecie. Zadania prasy są tu powiązane z obywatelskim prawem dostępu do informacji, wyrażając w ten sposób or ganiczną jedność praw i obowiązków. Bowiem fundamentalny obowiązek pra sy polega na dostarczaniu autentycznego obrazu politycznego, ekonomicznego, naukowego oraz kulturalnego życia Węgierskiej Republiki Ludowej, informo waniu o wydarzeniach międzynarodowych oraz przyczynianiu się — dzięki środkom, jakimi dysponuje — do lepszego poznania innych krajów oraz ży jących w nich ludzi, do wzajemnego zrozumienia oraz utrzymania pokoju. Poza przekazywaniem informacji prasa rozwija również działalność de- maskatorsko-analizującą. Tak więc jednym z głównych jej zadań jest zwal czanie zjawisk, które hamują rozwój społeczny, zakłócają spokój społeczny, stanowią obrazę moralności oraz pogwałcenie prawa. Zadania te mogą być spełnione jedynie wówczas, gdy prasa posiada do stęp do informacji. Dlatego też prawo prasowe przywiązuje wielką wagę do ustalenia obowiązku dostarczania informacji. Jedynie w bardzo niewielkim zakresie możliwa jest odmowa udzielenia informacji, mianowicie wówczas, gdyby wiązało się to ze złamaniem przepisów prawnych lub ujawnieniem tajemnicy państwowej, służbowej lub osobistej. Z drugiej zaś strony prawo prasowe uwzględnia przypadki, w których prasa ma prawo do rozpowszechniania informacji bez zgody osób, których one bezpośrednio dotyczą. Tak więc prawo prasowe upoważnia prasę do przekazywania wiadomości o publicznych posiedzeniach rządu, organizacji oraz związków ekonomicznych i społecznych, a także ich komitetów. Prawo prasowe utrzymuje w mocy funkcjonujący od dawna w węgierskim życiu politycznym wymóg, by osoby bezpośrednio zaangażowane udzieliły od powiedzi na uwagi oraz zalecenia mające związek ze sprawami znajdującymi się w kręgu zainteresowania publicznego. Zgodnie z prawem prasowym, nie wywiązujący się z obowiązku udzielenia informacji lub odpowiedzi są po- WĘGIERSKIE PRAWO PRASOWE 79
ciągani do odpowiedzialności dyscyplinarnej, a co więcej, wymóg wywiązy wania się ze wspomnianych obowiązków może być jeszcze wzmocniony orze czeniami sądu. Innymi słowy, w przyszłości każdy odmawiający udzielenia informacji bez powodów lub bez wyraźnych powodów, może zostać zmuszony do tego także i na drodze sądowej. Oczywiste jest znaczenie tego przepisu, który nie dopuszcza do lekceważenia interesów publicznych. Dodajmy tu od razu: prasa nie tylko ma obowiązek stawiania pytań, ale — zgodnie z duchem prawa prasowego — także obowiązek publikowania od powiedzi na te pytania.
Jak powszechnie wiadomo, wolność prasy jako jedno z praw obywatel- 2• skich po raz pierwszy została zadeklarowana przez rewolucję burżua- zyjną. Także i na Węgrzech początków walki o wolność prasy należy szu kać w XVIII i XIX wieku. Pierwsze węgierskie prawo prasowe — Ustawa nr XVIII z roku 1848 — do dziś jest uznawana za wybitne osiągnięcie rewolu cji burżuazyjnej. Idea całościowej reformy prawa dotyczącego prasy naro dziła się w kapitalistycznych warunkach ekonomiczno-społecznych już u schyłku XIX wieku. Jej realizacja zajęła jednakże prawie dwie dekady. Nowa ustawa — nr XIV z roku 1914 — wprowadziła szereg innowacji, jed nak niektóre z nich prowadziły w efekcie raczej do ograniczenia wolności prasy. Dlatego też ustawa ta nie może być traktowana jako liberalna, na wet jeśli wprowadziła w życie szereg pozytywnych ustaleń prawnych. Prze pis dotyczący prawa do sprostowania mylnej informacji, nowe ustalenia w sprawie ochrony dziennikarzy, przepis o odpowiedzialności materialnej za straty, obejmujący także możliwość odszkodowania nie tylko za straty ma terialne — wszystko to świadczy o tym, że prawo to nie zawsze odwracało się od klasycznych zasad burżuazyjnych. Ważny krok w rozwoju węgierskiego prawa prasowego stanowiła Węgier ska Republika Rad z roku 1919, która po raz pierwszy postulowała wolność prasy klasy pracującej. W okresie międzywojennym większość przepisów prawa prasowego z ro ku 1914 została zawieszona lub poprawiona. Dopiero po zmianie warunków społecznych w roku 1945 przepisy ustawowe mogły znowu służyć rozwojowi demokracji, wymogom socjalistycznych przemian. Zasada socjalistycznej wol ności prasy została sformułowana przez Konstytucję Węgierską w roku 1949; wieńczy ona nasz krótki rys historyczny. Jednakże wolność prasy — a dzieje się tak na całym świecie — nie może oznaczać niczym nie ograniczonej wolności, nawet przy zagwarantowaniu wol ności przez prawo prasowe. Każde współczesne państwo, kierując się różny mi względami, narzuca pewne ograniczenia dotyczące publikowanych infor macji. Jakie są owe ograniczenia w świetle węgierskich przepisów? Zgodnie z Międzynarodowym Paktem Praw Obywatelskich i Politycznych, węgierskie prawo prasowe ustaliło, iż informacja opublikowana w prasie nie może stanowić pogwałcenia zagwarantowanego konstytucyjnie porządku Wę gierskiej Republiki Ludowej, jej międzynarodowych interesów, praw oraz in teresów prawnych obywateli i jednostek prawnych, a także powszechnie uzna nych zasad moralnych. Porządek konstytucyjny jest interpretowany przez prawo jako te wszyst kie istotne elementy porządku państwowego, społecznego i ekonomicznego, które są zagwarantowane przez Konstytucję lub wynikają z przepisów kon- stytucyjnych. Jeśli chodzi o prawa i interesy jednostek jest ich tyle, że nie sposób ich tu wymienić: każdy z interesów, za którym stoją przepisy prawne, należy uznać za taki. Powszechnie uznane normy moralne są interpretowane przez prawo jako ogólne zasady moralne oparte na socjalistycznej, humani stycznej hierarchii wartości. Publikowanie w druku materiałów propagujących skandaliczne, brutalne, obsceniczne, pornograficzne sposoby zachowania się oraz ignorujących np. stosunki międzyludzkie, stanowią obrazę powszechnie przyjętych zasad moralnych. Stosownie do podpisanych przez nas międzynarodowych paktów, prawo prasowe zabrania również wykorzystywania prasy jako forum manifestacji nawołujących do zbrodni przeciwko ludzkości, podżegających do wojny lub nienawiści w stosunku do innych narodów. Zabrania ono również wykorzy stywania prasy jako forum szowinizmu, nacjonalizmu lub dyskryminacji na rodowościowej, rasowej, religijej lub płciowej.
W nowym porządku administracyjnym społeczeństwa węgierskiego bez- 3• pośrednie nakazy są coraz częściej zastępowane przez bardziej nowocze sne wytyczne o charakterze normatywnym. Stało się to od lat ogólnie przyjętą zasadą, podobnie jak formuła leżąca u podstaw naszego prawodawstwa, która brzmi, iż „niedozwolone jest tylko to, co jest zakazane przepisami prawnymi". Po zatwierdzeniu prawa prasowego zasada ta została rozciągnięta również na zarządzanie prasą. Zezwolenia na publikację można odmówić, a udzielone — cofnąć jedynie w przypadkach szczegółowo określonych przez prawo. Rów nocześnie prawo prasowe utrzymało w mocy obowiązującą dotąd w praktyce zasadę, że do produkcji oraz rozpowszechniania publikacji zazwyczaj wyma gane jest pozwolenie. Ten przepis nie oznacza jednak, że do produkcji oraz rozpowszechniania wszelkich publikacji wymagane jest każdorazowo osobne zezwolenie. Krąg publikacji nie wymagających zezwolenia jest określony w dekrecie rządowym dotyczącym wprowadzenia w życie ustawy. Oczywiście zezwolenia udzielone publikacjom periodycznym oznaczają, iż nie są wyma gane specjalne zezwolenia dla każdego wydania osobno. Mówiąc ogólnie, zakres publikacji nie wymagających zezwoleń rozszerzył się. Ustawa udziela rządowi mocy prawnej do określania instytucji, które mogą wydawać książki lub inne publikacje bez zezwolenia administracji pań stwowej. Z drugiej strony ustawa określa przypadki, w których zezwolenia na pu blikację prasową nie tylko można, ale trzeba odmówić. Dotyczy to np. przy padku, w którym publikacja narusza porządek ustanowiony konstytucyjnie, nasze interesy międzynarodowe, prawa obywateli oraz jednostek prawnych, ich interesy lub interes publiczny. Publikowanie lub rozpowszechnianie prac, które by w nieuzasadniony sposób ujawniały tajemnice państwowe, służbo we lub przedsiębiorstw, może być zakazane. W innych przypadkach zezwolenia można odmówić jedynie wówczas, gdy osobiste lub materialne warunki określone przez ustawę jako niezbędne do produkcji i rozpowszechniania publikacji nie są spełnione. Nowością węgierskich przepisów zasługującą na uwagę jest to, iż podczas gdy poprzednio decyzja organów administracyjnych w sprawach udzielania zezwoleń była ostateczna, prawo prasowe otworzyło możliwość odwoływania się do instancji prawnej. WĘGIERSKIE „PRAWO PRASOWE 81
Poza tym, iż węgierskie prawo prasowe kładzie nacisk na interes publicz ny, charakteryzuje się ono również uwzględnieniem interesów grupowych, zgodnie z nowymi właściwościami przepisów dotyczących życia społeczno-eko- nomicznego. Wyrazem uwzględniania tych interesów jest rozszerzenie przez ustawę kręgu upoważnionych do wydawania gazet. W celu zaspokojenia spe cyficznych interesów lokalnych lub grupowych, także i związkom zezwolono na periodyczne publikacje. Z drugiej zaś strony, nawet nowe węgierskie pra wo prasowe nie zezwala osobom prywatnym na wydawanie własnych gazet.
Analizując nowe węgierskie prawo prasowe nie sposób oczywiście pomi- 4• nąć milczeniem zagadnienia, do jakiego stopnia prawo do wpłynęło na status dziennikarza oraz warunki jego pracy. Węgierskie prawo prasowe uznaje dziennikarza za jednego, chociaż nie jedynego, z przedstawicieli opinii publicznej i, w konsekwencji, otacza go specjalną opieką prawną. Owo stwierdzenie obecne jest w prawie prasowym wielu krajów, ale niewiele z nich podkreśla je w tak znaczący sposób. Wspo mniana ochrona prawna odzwierciedla się nie tylko w zagwarantowaniu do stępu do informacji, o czym była już mowa. Zgodnie z naszym prawem, dziennikarz podlega ochronie prawnej przysługującej tym, którzy wypowia dają uwagi lub zalecenia znajdujące się w kręgu zainteresowania społecznego. Jego postawa krytyczna, służąca interesowi publicznemu, nie może w żaden sposób stać się dla niego źródłem kłopotów. Ta ogólna zasada, w ramach któ rej wyciąganie wniosków należy do kompetencji sądu do spraw karnych, jest uzupełniona przez nowe przepisy, kwalifikujące nieuzasadnione stawianie przeszkód pracy dziennikarza jako drobne wykroczenie, związane z zagroże niem grzywną w stosunku do sprawcy.
Społeczeństwo socjalistyczne, podobnie jak każda struktura społeczna, 5 • nie może obejść się bez informacji oraz organów informacyjnych. Poza tym przepisy prawa prasowego odzwierciedlają również przekonanie, iż swo bodna wymiana idei i opinii na łamach prasy jest istotnym elementem funkcjo nowania społeczeństwa na płaszczyźnie duchowej oraz ekonomicznej. Nowe wę gierskie prawo prasowe z powodzeniem próbowało dopasować do tej zasady nowoczesne przepisy ugruntowujące naszą dotychczasową politykę prasową oraz rozwijające ją. W każdym kraju na świecie istnieją przepisy prawne dotyczące prasy. Nie które spośród nich wykorzystują prawa wyższej instancji, konstytucji, by wyjaśnić szczegółowo zasady oraz gwarancje wolności prasy, a także swobody przekazu idei; inne znów pozostawiają te kwestie specjalnej ustawie lub prze pisom niższego rzędu. Biorąc pod uwagę charakterystyczne właściwości syste mów prawnych opartych na tradycjach danego kraju, porównywanie ze sobą różnych rozwiązań często okazuje się niemożliwe. Węgierskie prawo prasowe w zestawieniu z analogicznymi prawami in nych krajów odznacza się zwięzłością, jasnością oraz naciskiem położonym na działalność prasową cieszącą się ogólnospołecznym zainteresowaniem. Gdy porównujemy je z niektórymi przepisami prawnymi typu zachodniego, umknąć może naszej uwadze, iż wypracowanie ochrony praw osobistych, sfery prywatnej, jest tak skrupulatne, że przybiera nieraz formę sankcji; porównu jąc węgierskie prawo prasowe z austriackim z roku 1981 zauważamy, że nie które jego fragmenty kładą nacisk na ochronę głęboko zakorzenionych prze-
6 — Zeszyty Prasoznawcze konań dziennikarzy; ustawa idzie w kierunku dekryminalizacji prawa pra sowego, a także rezygnuje z formułowania szczegółowych przepisów dotyczą cych przypadków prostowania mylnych informacji. Porównanie z niektórymi najnowszymi przepisami krajów socjalistycznych również dostarcza przykładów, których nie znadujemy w węgierskim prawie prasowym. Można tu wspomnieć o problemie prostowania mylnych informacji, który jest uwzględniony w prawie prasowym Czechosłowacji (1966), Jugosła wii (1983), Polski (1984), lub też o polskich lub jugosłowiańskich przepisach dotyczących wytycznych, jakie mają być uwzględniane przez organy prasowe, polski przepis o przymusowej publikacji lub specyficzne zasady samorządno ści w prawie jugosłowiańskim, które nie mają odpowiednika w ustawie wę gierskiej. To powierzchowne porównanie byłoby jednak mylące bez zwrócenia uwa gi na fakt, iż nowe węgierskie prawo prasowe nie obejmuje bynajmniej funk cjonującego w rzeczywistości współczesnego węgierskiego prawa prasowego w jego całości. Istnieją dekrety rządowe oraz poszczególnych resortów stano wiące uzupełnienie omawianego prawa. Na przykład z mocy prawa zasady udzielania informacji na temat rozpraw sądowych muszą być regulowane de kretem Ministerstwa Sprawiedliwości. Po zatwierdzeniu ustawy niektóre prze pisy Biura Informacyjnego Rady Ministrów, centralnego organu koordynują cego kwestie informacji oraz administracji prasowej, muszą zostać ponownie rozważone. Z drugiej zaś strony główne zasady dotyczące postępowania dziennikarzy są na Węgrzech regulowane przez kodeks etyczny, który nie ma charakteru przepisu prawnego. W trakcie formułowania omawianego prawa nie dążono do tego, by jego przepisy zawierały wszelkie możliwe punkty mające związek z prasą. Spo wodowałoby to rozwlekłość i skomplikowanie ustawy, łamiąc w nieuzasad niony sposób jedność innych płaszczyzn jurysdykcji. Na przykład trudno by łoby dostarczyć poważniejszych argumentów natury prawnej lub politycznej przemawiających przeciwko kwalifikowaniu przypadku nieuzasadnionego utrudniania wykonywania zawodu dziennikarza jako podpadającego pod pra wo dotyczące drobnych wykroczeń. Ale równie nielogiczne byłoby sztuczne oddzielanie przepisu prawnego dotyczącego prostowania mylnej informacji od kodeksu postępowania cywilnego. Biorąc pod uwagę doświadczenia międzynarodowe, a także studiując różne szczeble i właściwości przepisów na Węgrzech, prawodawcy węgierscy wy brali rozwiązanie, o którym była tu już mowa, podnosząc do rangi ustawy sprawdzone zasady naszej polityki prasowej, rozwijając je i porządkując. Zmodernizowali dla potrzeb dnia dzisiejszego prawny, polityczny system gwa rancji współczesnej informacji prasowej. Prasie, środkom masowej informa cji, a równocześnie także czytelnikowi, słuchaczowi czy widzowi, zagwaran towano więcej praw opartych na podstawach o charakterze normatywnym, które mogą być obecnie wzmocnione przez środki natury prawnej.
Tłumaczył z angielskiego Piotr Małecki Zeszyty PRASOZNAWCZE Kraków 1987 R. XXVIII, nr 3(113)
BOHDAN DZIECIUCHOWICZ PRASA W WIELKIEJ BRYTANII
ielka Brytania charakteryzuje się jednym z najstarszych1, a zarazem W najbardziej prężnych rynków prasowych na świecie. Na brytyjskim ryn ku prasowym uwidaczniają się współczesne trendy rozwoju prasy kapitali stycznej.
Celem niniejszego opracowania jest:
— przedstawienie krótkiej charakterystyki czołowych korporacji prasowych oraz wydawanych przez nie (niektórych) tytułów prasowych; — pokazanie ekonomicznych efektów funkcjonowania korporacji prasowych; — ukazanie struktury klasowej korporacji prasowych.
Statystyczny obraz środków masowego komunikowania w Zjednoczonym Królestwie Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej ilustrują następujące dane2:
— ludność: 55,9 min — liczba dzienników: 107 (1984: 120) łączny nakład: 23 139 000 nakład na 1000 mieszkańców: 410 — tygodników: 1085 (1984: 1000) łączny nakład: 382 248 000 nakład na 1000 mieszkańców: 690 — periodyków: 5000 (1984: 6000) — stacji radiowych: 24 — stacji telewizyjnych: 2 — odbiorników telewizyjnych: 18 381 161 (1984: 18 870 000) odbiorników telewizyjnych na 1000 mieszkańców: 330 — odbiorników radiowych: 39 min odbiorników radiowych na 1000 mieszkańców: 700 — roczne zużycie papieru na prasę: 1451 min ton zużycie papieru na 1 mieszkańca: 26 kg.
1 Historii prasy brytyjskiej poświęcony jest artykuł Kazimierza Smogorzewskie go: Prasa w Wielkiej Brytanii, (cz. I) Zeszyty Prasoznawcze 1975 nr 4, s. 89—102. 1 Dane zaczerpnięte z: World Press Encyclopedia 1982, uaktualnione na podstawie In formacji z kraju i ze świata, stałej rubryki Zeszytów Prasoznawczych. Większość brytyjskiego rynku prasowego kontrolują następujące korpora cje prasowe:
1. Associated Newspapers Group Limited 8: prezes Viscount Rothermere: kon troluje jeden dziennik ogólnonarodowy (Daily Mail), jedną gazetę niedziel ną (The Mail on Sunday) i jeden tygodnik (Weekend); za pośrednictwem the Northcliffe Newspapers Group Limited kontroluje 13 dzienników wie czornych, jeden poranny i kilkanaście tygodników; posiada 50% akcji the Evening Standard Co. Limited (Standard); 2. Pergamon Press: prezes Robert Maxwell; kontroluje dwa dzienniki ogól nonarodowe (Daily Mirror i Sporting Life), dwie gazety niedzielne (Sunday People i Sunday Mirror), gazety regionalne (między innymi dwie gazety szkockie: Daily Record i Sunday Mail), 3 magazyny i około 200 periody ków; 3. News Group Newspapers: prezes Rupert Murdoch; kontroluje The Times, The Sun, News of the World i Sunday Times; 4. Thomson Regional Newspapers Limited: prezes James Evans; kontroluje 4 dzienniki poranne, 10 dzienników wieczornych, jedną gazetę niedzielną i 40 tygodników; 5. United Newspapers Publications Limited: prezes David R. Stevens; kon troluje Daily Express, Daily Star, Sunday Express, Scottish Daily Express, 9 dzienników regionalnych (7 wieczornych i 2 poranne), 42 lokalne i regio nalne tygodniki; wydaje także: Punch, The Countryman i 4 dzienniki o te matyce rolnej.
Żadna gazeta nie jest bezpośrednio własnością partii politycznej. Morning Star, blisko powiązana z Komunistyczną Partią Wielkiej Brytanii, jest w rze czywistości własnością spółdzielni wydawniczej pod nazwą People's Press Printing Society z około 30 000 członków, którzy w większości należą do Ko munistycznej Partii Wielkiej Brytanii4. Kilkanaście wpływowych gazet jest własnością trustów oraz niezależnych stowarzyszeń (na przykład The Observer i The Economist). Pewne wyobrażenie o poszczególnych tytułach prasowych da krótka cha rakterystyka najważniejszych i najbardziej poczytnych dzienników i czaso pism 5.
Dzienniki:
1. Daily Express: zał. 1900; popiera prawe skrzydło partii konserwatywnej; „antyeuropejski"; red. nacz. Sir Larry Lamb; wł. United Newspapers; nakł.. 1 889 000 (1985); 2. Daily Mail: zał. 1896; popiera partię konserwatywną; red. nacz. David En glish; wł. Associated Group; stowarzyszony z The Mail on Sunday; nakł. 1 822 000 (1985);
3 Podstawowe dane pochodzą z: The Europa Year Book 1983, London 1983, w miarę możliwości aktualizowane informacjami z późniejszego okresu na podstawie Infor macji op. cit. * The Europa Year Book, op. cit. s. 1344. 5 Charakterystyka została opracowana na podstawie danych zamieszczonych w: The Europa Year Book, 1985 Year Book, aktualizowane danymi zamieszczanymi w dziale In formacji... 3. Daily Mirror: 1903; niezależny, choć z lekką tendencją do popierania Partii Pracy; wł. Pergamon Press; red. nacz. Michael Molloy; nakł. 3 153 000 (1985); 4. Daily Telegraph: 1855; popiera prawe skrzydło Partii Konserwatywnej; red. nacz. William Deedes; wł. Daily Telegraph Trust, którego prezesem jest Kanadyjczyk Conrad Black; stowarzyszony z Sunday Telegraph; nakł. 1 212 000 (1985); 5. Financial Times: 1888; umiarkowanie konserwatywny; wł. Pearson and Longman Limited, którego prezesem jest Alan V. Hare; red. nacz. Geofrey Owen; nakł. 214 000 (1985); drukowany na różowym papierze; 6. Guardian: 1821; niegdyś na wpół oficjalny organ Partii Liberalnej, obe cnie popiera Partię Pracy; czołowy dziennik brytyjski; wł. Guardian and . Manchester Evening News Limited — prezes P. W. Gibbins; red. nacz. Peter Preston; nakł. 487 000 (1985); 7. Morning Star, poprzednio Daily Worker: 1930; reprezentuje poglądy ko munistów brytyjskich; red. nacz. Tony Chater; wł. The People's Printing Press Society; nakł. 29 235 (I półr. 1984); 8. The Sun: 1964; bulwarowy, umiarkowany; wł. News Group Newspapers; red. nacz. Kelvin Mackenzie; nakł. 4 096 000 (1985); 9. The Times: 1785; niezależny, z lekką tendencją do popierania Partii Kon serwatywnej; wł. Times Newspapers, stowarzyszony z News Group News papers; red. nacz. Charles Douglas-Home; nakł. 479 000 (1985); 10. Standard: bulwarowy dziennik popołudniowy; wł. Evening Standard Co. Limited, stowarzyszony z Associated Newspapers; red. nacz. L. Kirby; nakł. 495 000 (1985); 11. Daily Star: 1978; umiarkowanie konserwatywny; wł. United Newspapers; red. nacz. Lloyd Turner; nakł. 1 445 000 (1985); 12. Today: marzec 1986; konserwatywny; wł. Lornho Group, poprzednio w rę kach Messenger Group (prezes — Eddie Shah) red. nacz. Jonathan Hol- borow (?); nakł. początkowy 1 250 000; pierwszy kolorowy, elektronicznie drukowany dziennik brytyjski. 13. The Independent; październik 1986; niezależny. 14. Daily News: 1987; bulwarowy dziennik popołudniowy; wł. Pergamon Press; red. nacz. Charles Wintour; nakł. począt. 500 000; 15. Evening News: 1987; bulwarowy dziennik popołud.; wł. Associated News papers; red. nacz. John Leese.
Czasopisma i gazety niedzielne e:
1. The Mail on Sunday: 1982; konserwatywny; wł. Associated Newspapers; red. nacz. Stewart Steven; nakł. 1 584 707 (I półr. 1984); 2. News of the World: 1843; typowy przykład tzw. „yellow" press; wł. News Group Newspapers; red. nacz. D. Montgomery; nakł. 4 280 713 (I półr. 1984); . 3. The Observer: 1791; niezależny, o bardzo wysokim poziomie; wł. George Outram and Co.; red. nacz. Donald Trelford; nakł. 773 883 (I półr. 1984);
'Szerzej o prasie niedzielnej pisał K. Smogorzewski: Prasa w Wielkiej Bry tanii (cz. II). Zeszyty Prasoznawcze 1976, nr 1, s. 126—128. 4. Sunday Express: 1918; skrajnie konserwatywny; wł. United Newspapers; red. nacz.. Sir John Junor; nakł. 2 602 933 (I półr. 1984); 5. Sunday Mirror: 1963; popiera Partię Pracy; wł. Pergamon Press; .red. nacz. Robert Edwards; nakł. 3 153 000 (1985); 6. The Sunday Times: 1881; niezależny, umiarkowanie konserwatywny; wł. Times Newspapers, stowarzyszony z News Group Newspapers; red. nacz. Andrew Neil; nakł. 1 313 337 (I półr. 1984); 7. The Economist: 1843; magazyn ukazujący się w sobotę;, nieoficjalny rze cznik brytyjskiego establishmentu; wł. w połowie Pearson and Longman, w połowie indywidualnych akcjonariuszy; red. nacz. Andrew Knight; na kład 211 519 (1981); 8. The Listener: 1929; tygodnik zamieszczający artykuły na temat polityki, literatury oraz radia i telewizji; publikowany przez BBC; ukazuje się w czwartki; red. nacz. Russel Twisk; nakład 35 552 (1981); 9. New Statesman: 1913; niezależny; ukazuje się w piątki; red. nacz. Hugh Stephenson; nakł. 40 401 (1981); 10. Punch: 1841; tygodnik satyryczny; red. nacz. Alan Coven; nakł. 93 000 (1981); U. Radio Times: 1923; tygodniowy informator o programach telewizyjnych i radiowych BBC; wyd. BBC Publications; ukazuje się w czwartki; red. nacz. Brian Gearing; nakł. 3 602 155 (1984); 12. The Spectator: 1828; niezależny tygodnik polityczno-literacki; red. nacz. Alexander Chancellor; nakł. 18 500 (1981); 13. Time Out: 1968; tygodniowy przewodnik po imprezach artystyczno-roz- rykowych Londynu; nakł. 82 000 (1981); 14. Woman: 1937; magazyn kobiecy; wł. IPC Magazines; red. nacz. Jane Reed; nakł. 1 400 000 (1982); 15. Woman's Own: 1932; magazyn kobiecy; wł. IPC Magazines; do 1985 red. nacz. była Iris Burton; nakł. 1 607 718 (1981); 16. TV Times: 1955; tygodniowy informator o programach telewizji komer cyjnej (Independent Television); wyd. Independent Television Publica tions; red. nacz. Anthony Peagaw; nakł. 3 214 410 (1982).
Charakterystycznym dla brytyjskiej prasy trendem jest postępująca kon centracja kapitału w rękach kilku wielkich korporacji prasowych, które zdo minowały większość rynku prasowego; nawiasem mówiąc wskaźniki relatyw nie wysokiej koncentracji kapitału w obrębie przemysłu prasowego są odpo wiednie do trendów w wielu branżach przemysłu brytyjskiego 7. Ostatnie trzy raporty Królewskich Komisji do spraw Prasy (Royal Commissions of the Press) z lat 1947—1949, 1961—1962 i 1974—1977 w sposób bardzo dobitny zwra cały uwagę na szybki wzrost koncentracji prasy i na wiele niebezpieczeństw, które niesie ona za sobą. O tym, iż nie były to spostrzeżenia bezpodstawne świadczy tabela 1.
7 Pisza. na ten temat m. in. S. N y m a n, A. Silberton: The Ownership and Control of Industry. Oxford Economic Papers, Vol. 30, No. 1, March 1978. Tabela 1. Ewolucja koncentracji ogólnonarodowych, dzienników i gazet nie dzielnych w 1948—1976 w % ogólnego nakładu kontrolowanego przez trzy największe korporacje prasowe8
1P48 1961 1976
Ogólnonarodowe dzienniki 62 89 72
Ogólnonarodowe gazety niedzielne 60 84 86
Z zestawienia wynika, że w 1976 trzy największe koncerny prasowe kon- trolowały 72% ogółu ogólnonarodowych dzienników i 86% ogólnonarodowych gazet niedzielnych. Natomiast pięć największych korporacji prasowych prak tycznie zawładnęło rynkiem prasowym, bowiem aż ponad 90% wymienio nej wyżej prasy znalazło się w ich rękach. Podobna sytuacja cechuje rynek gazet regionalnych i lokalnych.
Tabela 2. Ewolucja koncentracji prasy regionalnej i lokalnej 1847—1976 w % ogólnego nakładu kontrolowanego przez pięć największych korpo- racji prasowych 9 1948 1961 1976
Regionalne dzienniki poranne 65 70 69
Regionalne dzienniki wieczorne 44 52 58
Lokalne tygodniki 8 13 25
Jak widzimy, również sektor prasy regionalnej i lokalnej poddał się pro cesowi koncentracji kapitału, a warto przypomnieć, iż był to sektor trady cyjnie bardziej rozproszony. Wzrosły również udziały największych korpora cji prasowych w tygodnikach lokalnych, rynku historycznie zarezerwowanym dla lokalnych przedsiębiorstw rodzinnych (z 8% do 25%). Nieco trudniej osza cować proces koncentracji kapitału w odniesieniu do magazynów. Mimo to dostępne dane10 wskazują, że rynek ten jeszcze w większym stopniu poddał się koncentracji; i tak na przykład rynek kobiecych magazynów opanowany został przez Reed International (IPC) — 76% i przez filię korporacji Thom sona z Dundee — 23%; wynika więc z tego, że dwa przedsiębiorstwa zdomi nowały 99% magazynów kobiecych wydawanych w W. Brytanii. Wspomniane korporacje kontrolowały również rynek komiksów oraz prasy dziecięcej i mło dzieżowej.
» Źródła: Report of the Royal Commission on the Press 1947—1949, załączniki 3, 4, 5; Report of the Royal Commission on the Press 1961—1962, załączniki 2, 3, 4; Final Re port of the Royal Commission on the Press 1974—1977 (aneks 3). •Nicholas Hartley: Concentraction of Ownership in the Provincial Press. (Royal Commission on the Press 1974—1977, Research Series No. 5). « G. M u r d o c k: Mass Media and the Class Structure, Final Report to SSRC. Lei cester University, June 1979, s. 5. Kolejna tabela przedstawia udziały największych korporacji prasowych w poszczególnych sektorach prasy.
Tabela 3. Udziały największych korporacji prasowych w prasie codziennej i tygodnikach (1978)«
Regionalne Dzienniki Ogólnonarodowe Tygodniki ogólnonaro gazety niedzielne dowe poranne wieczorne
News Inter Reed Inter Thomson Reed Interna Pearson and national Ltd. national Organisation tional (Sunday Son (The Sun) People, Sunday Mirror)
Reed Inter Thomson Associated News Interna Associated national Organisation Newspapers tional (News of Newspapers the World)
Trafalgar United United Trafalgar House Thomson House Ltd. Newspapers Newspapers (Sunday Ex Organisatior (Daily Ex press) press, Star)
Associated D.C. Thomson Pearson and Thomson Orga United Newspapers Son nisation (Sunday Newspapers (Daily Mail) Times)
Daily Tele Liverpool B. P. M. Hol Atlantic Rich Lonrho graph Ltd. Daily Post dings field (Daily Tele and Echo (Observer) graph) Ltd.
Manchester Manchester Daily Telegraph Guardian Guardian and Ltd. (Sunday and Evening Evening Telegraph) News News (The Guar dian)
Odrębnym aspektem koncentracji jest to, że wielkie korporacje prasowe zaczęły w latach '60 i '70 prowadzić działalność w innych sektorach masowego komunikowania (tabela 4). Dobrym przykładem ilustrującym powyższą tezę jest działalność firmy Pearson and Son (obecnie — Pearson and Longman), która w latach '70 miała w swym posiadaniu największy łańcuch tygodników (The Westminster Press), największy dom wydawniczy popularnych książek w miękkiej okładce (Penguin Books), pokaźny portfel akcji w piątym pod względem wielkości wydawnictwie regionalnych gazet wieczornych oraz kon trolę nad wpływowym w świecie polityki i biznesu Financial Times. Szczegółowo ilustruje wspomnianą tendencję zestawienie.
11 Tabela 3 i następne zostały opracowane na podstawie danych zawartych w: G. Mur d o c k: Mass Media and the Class ... op. cit. na integracjębrytyjskieg o przemysłuprasoweg o zinnymisektoram i działal ności. wadzonych przezczołowekorporacj e prasowe,którjednocześniwskazują Kolejne zestawieniprzedstawi a skalęfinansowąirodzajinteresówpro
Ogólnona Korporacja Dzienniki rodowe Regionalne Tygodniki Magazyny Książki TV prasowa ogólnona gazety nie dzienniki rodowe dzielne
Reed Inter Daily Sunday 1 poranny kobiece i national Mirror Mirror, dziecięce Sunday People & < Trafalgar Daily > House Express, Star 0 Thomson The Sunday 2 poranne, 3 regio Organisa Times Times 1 wieczor nalne tion ny
Pearson Financial 38,5 News In Sun News oj 11,7e/» ternational the LWT, World 1 regio nalna stacja Tabela 5. Największe korporacje prasowe: obrót, dochód (w min funtów) i rodzaje prowadzonej działalności (1978) Miejsce na li Nieopo- ście datko- Korporacja Obrót 1000 Rodzaj działalności wany najwię dochód kszych firm 1. Reed 1,632 81,0 19 ogólnonarodowe gazety (Daily Mir Interna ror, Sunday People); regionalne tional czasopisma (Scottish Daily Record, Sunday Independent, Scottish Sunday Mail); 70 magazynów; 100 gazet technicznych i ekono micznych; wydawnictwa książko we (Hamlyn i Butter worth); 50% akcji Hanna Barbera (produkcja filmów animowanych) 2. Trafal 825,0 60,0 75 ogólnonarodowe gazety (Daily gar House Express, Daily Star, Sunday Ex press); firma handlowa Morgan- -Grampian; magazyny techniczne i konsumenckie; 8% akcji ATV 3. Thom 332,7 19,6 132 wydawnictwa książkowe; ogólno son Orga narodowe gazety (The Times, nisation Sunday Times); gazety regionalne, Ltd. techniczne i konsumenckie; ma (dane z gazyny ekonomiczne 1977 r.) 4. Pearson 401,3 51,4 137 wydawnictwa książkowe (Long and Son man, Penguin); gazety ogólnona rodowe (Financial Times); regio nalne dzienniki i tygodniki (West minster Press i 38,5% akcji BPM Holdings); magazyny ekonomiczne (Investors' Chronicle i 50% akcji The Economist) 5. News 156,6 18,1 244 gazety ogólnonarodowe (The Sun Interna i News of the World); regionalne tional dzienniki, tygodniki i magazyny; 11,77% akcji London Weekend Television 6. Associa 156,8 15,5 288 dzienniki ogólnonarodowe (The ted News Daily Mail); regionalne dzienniki papers i tygodniki; magazyny (Weekend, Esquire); 37,5 akcji Southern TV Zestawienie pokazuje, że największe korporacje prasowe mieszczą się na liście największych przedsiębiorstw W. Brytanii. Na dodatek prowadzą one interesy w więcej niż jednym sektorze masowego komunikowania. Przez długi czas przedsiębiorstwa prasowe zachowywały daleko idącą re-r zerwę w stosunku do inwestowania w więcej niż jednym sektorze. Pierwsze próby rozszerzenia działalności przyniosły poważne sukcesy i spowodowały* że część przedsiębiorstw prasowych przekształciła się w konglomeraty, tzn. przedsiębiorstwa prowadzące interesy w trzech lub więcej sektorach maso wego komunikowania. Listę korporacji z tabeli 5 można podzielić na dwie grupy. Pierwsza to przedsiębiorstwa, które zakładane były w jednym z sek torów masowego komunikowania, a następnie rozszerzyły swą działalność na inne domeny aktywności przemysłowo-handlowej. Druga grupa to spółki prze mysłowe, które poczęły inwestować w przemyśle prasowym. Przedsiębiorstwa takie jak Trafalgar House 12 czy Pearson and Son są przemysłowymi konglo meratami, które zainwestowały w prasę i inne środki masowego komuniko wania. Tabela 5 ukazuje jedynie rodzaje działalności prowadzonej przez czołowe korporacje prasowe wyłącznie w sferze komunikowania masowrego. Do tego jednak — jak już stwierdziliśmy — nie ogranicza się ich działalność. Główną bowiem formą koncentracji prasy w Zjednoczonym Królestwie jest koncen tracja przekątna, której istotą — oprócz prowadzenia działalności wydawni czej w dziedzinie prasy — jest pomnażanie zysków przez zajmowanie się pro dukcją, handlem czy operacjami finansowymi w pozaprasowej sferze. Pozwala to także na minimalizację ewentualnych strat poniesionych z tytułu prowa dzonej działalności wydawniczej. Tabela 6 ukazuje rodzaje tych powiązań. Oprócz powiązań między korporacjami prasowymi a innymi organizacjami gospodarczymi i finansowymi należy odnotować, iż poszczególni magnaci pra sowi i członkowie zarządów korporacji prasowych są związani z innymi sek torami masowego komunikowania oraz życia gospodarczego i społeczno-poli tycznego. P. Hoch18 podaje, że C. King — szef Mirror Group — pełnił do 1968 r. funkcję dyrektora National Coal Board, której prezesem był lord Ru- bens, jeden z dyrektorów Times Newspapers. Max Aitken — prezes Express Ltd. — był dyrektorem sieci telewizyjnej Associated TV oraz sprawował sta nowiska kierownicze w dwóch innych firmach. Z kolei H. B. Chrimes — prezes Liverpool Post and Daily Echo Ltd. — był również wiceprezesem Ocean Transport and Trading. Można zatem powiedzieć, że zasięg powiązań między korporacjami prasowymi, integracja z innymi sektorami życia gospo darczego i politycznego wzmacniany jest przez udział członków zarządów kor poracji prasowych w różnych dziedzinach życia gospodarczego i społeczno-po litycznego. W 1978 r. w zarządzie Thomson Organisation (obecnie Thomson Régional Organisation) zasiadali: poseł do Izby Gmin z ramienia Partii Pra cy, wysoki urzędnik państwowy, członek kierownictwa jednego z banków i członek zarządu dużej firmy przemysłowej. Podobnie wyglądała sytuacja w Pearson and Son (obecnie Pearson and Longman), wśród członków rady nadzorczej można było bowiem znaleźć jednego posła z ramienia Partii Kon- « Swą działalność w sektorze prasy rozpoczął Trafalgar House w 1977 r. wykupując akcje przedsiębiorstwa Beaverbrooka. » P. Hoch: Prasowe praktyki. Polityczna socjologia prasy. IBWPK, Warszawa 197«, s. 154 i następne. Tabela 6. Koncentracja przekątna korporacji prasowych (1978) Towarzystwa Korporacja Spółki Banki ubezpieczenio Inne banki prasowa przemysłowe handlowe we i inwesty cyjne 1. Reed In ICI, Carring- ternational ton Viyella 2. Trafalgar ICI, Plessey Klienwort Finance for Commercial House Co., Vickers Benson and Industry Union Ltd. Lonsdale Assurance Ltd. 3. Thomson Bio Tinto Hill Samuel Bank of Sun Alliance Organisation Zinc, Rolls Group, War England, Bank and London Royce, burg and Co. of Nova Assurance Beecham i inne Scotia Group, Vic kers i inne. 4. Pearson BOC Interna Lazard Bros Alexander Royal and Son tional, Ri and Co. Discount Insurance chard Costain, House Co. Davy Inter national serwatywnej, członka rządu, wysokiego urzędnika administracji państwowej oraz członka kierownictwa jednego z wielkich banków. W skład Associated Newspapers wchodzili poseł do Parlamentu, członek gabinetu i wysokiej ran gi urządnik państwowy. Obecnie zajmiemy się edukacją i syntetycznym opisem kariery niektórych prezesów korporacji prasowych z ostatnich kilkunastu lat. Można podzielić ich na trzy główne grupy: — rodzinnych sukcesorów (lord Kenneth Thomson of Fleet, R. Murdoch, Viscount Rothermere, lord Hartwell) u; 14 Lord Kenneth Thomson of Fleet (dane za okres do 1978): ur. 1923; prezes The Thomson Organisation Ltd.; po ukończeniu Uniwersytetu Cambridge rozpoczął pracę w rodzinnej kanadyjskiej korporacji prasowej, w której piastował szereg kierowni czych stanowisk; po śmierci ojca przejmuje prowadzenie interesów; Rupert Murdoch (1931): największy międzynarodowy magnat prasowo-radiowo-tele- wizyjno-filmowy; z pochodzenia Australijczyk; absolwent Uniwersytetu Oxford; odzie dziczył firmę po ojcu; w 1969 kupuje News of the World i Sun, a w kilka lat póź niej The Times; w Zjednoczonym Królestwie kontroluje prawie 20»/e rynku prasowego; posiada wydawnictwo Times Books i ponad 40°/o oficyny Collins and Sons, papiernię Convoys i drukarnię Erie Bemrose; dysponuje udziałami w telewizji komercyjnej (Thames TV) i satelitarnej (Sky Channel, Satellite TV PLC); w 1985 uzyskał obywa telstwo amerykańskie. W USA posiada: 70/o akcji koncernu Warner Communications, ponad 50ł/e akcji korporacji filmowo-telewizyjnej Twentieth Century Fox. Oprócz tego inwestuje w Radio-Tele Luxemburg oraz w amerykański i brytyjski przemysł che miczny i zbrojeniowy. Jest właścicielem licznych gazet w Australii, Anglii, Francji i USA. Właściciel 6 stacji telewizyjnych na 6 kontynentach. — pionierów, tworzących korporacje prasowe od podstaw (Nigel Broakes, Ro bert Maxwell, Eddie Shah)16; — menedżerów, którzy po sukcesach odniesionych w służbie państwowej, przemyśle czy handlu przeszli do pracy w przemyśle prasowym (Alex Jarrat, lord Gibson)10. Obraz wyłaniający się z analizy struktury klasowej korporacji prasowych pokazuje, że ludzie, którzy kierują i nadzorują17 a zarazem są współwłaści cielami (akcjonariuszami) korporacji prasowych tworzą zamknięty klan, do którego dostęp ograniczony jest cenzusem: — majątkowym (spadkobiercy wielkich fortun i biznesmeni); — pochodzenia (ani jeden prezes nie wywodzi się z „lower class"); — wykształcenia (znaczna część członków zarządów to absolwenci eksklu zywnych szkół prywatnych Eton, Rugby, Winchester i elitarnych uniwer sytetów Oxford i Cambridge)18. Viscount Rothermere (1925): do 1984 prezes Associated Newspapers Group; wy chowanek elitarnego liceum w Eton; w 1951 dołączył do rodzinnej firmy Associated Newspapers; w 1978 przejmuje korporację po śmierci ojca. Lord Hart well (1911): do 1985 prezes Daily Telegraph Ltd. absolwent Uniwer sytetu Oxford; wydawca Glasgow Sunday Mail (1932—1935); prezes Amalgamated Press (1954—1959); później dziedziczy jako głowa rodziny Daily Telegraph Ltd. 16 Nigel Broakes (dane za okres do 1978): ur. 1934; prezes Trafalgar House Ltd.; urzędnik Lloyda (1952—1955); korzystając ze spadku dynamicznie pomnaża swój kapi tał (1955—1957); w 1958 przejmuje Trafalgar House Investements Ltd.: hotele, transport; od 1977 wydaje prasę. Robert Maxwell (1923): z pochodzenia Słowak: w Anglii znalazł się podczas II wojny światowej, kończąc służbę w armii brytyjskiej w randze kapitana; z po czątkiem lat '50 założył wydawnictwo Pergamon Press (prasa, książki i około 200 pe riodyków naukowych); pierwszy wprowadził komputery do produkcji swoich gazet; wydawca m. in. Daily Mirror, Sunday Mirror, Sunday People, Sporting Life, Daily Record, Sunday Mail, Cable TV Guide; największy akcjonariusz telewizji kablowej w W. Brytanii; posiada udziały we francuskiej telewizji satelitarnej; kontroluje firmę Hollis Brothers (dawna firma komputerowa Sinclair Research); były poseł z ramienia Partii Pracy; doktor he Harvardu i Uniwersytetu Moskiewskiego. Eddie Shah (1944): klasyczny przykład kariery self-mademana; nie posiada uni wersyteckiego wykształcenia; rozpoczął pracę zawodową jako drugoplanowy aktor w londyńskich teatrach; po paru latach przenosi się do BBC, a następnie do Granada TV w Manchesterze; w 1974 zakłada wraz z dwoma kolegami darmową gazetę rekla mową Manchester Times; od marca 1986 wydaje za pośrednictwem kontrolowanej przez siebie Messenger Group pierwszy kolorowy, drukowany w całości techniką elektro niczną ogólnokrajowy tabloid Today (obecnie przejęty przez Lornho Group). Szerzej o jego karierze piszą P. Wintour, D. Goodhart: Eddie Shah and the News papers Revolution, Coronet Books London 1986, s. 303. 16 Alex Jarrat (dane za okres do 1978): ur. 1924; prezes Reed International Ltd.; wychowanek Rugby i Uniwersytetu Cambridge; wieloletni urzędnik państwowy: Mini sterstwo Skarbu (1954—1955), Ministerstwo Obrony (1955—1959), kancelaria premiera (1964—1965), Ministerstwo Zatrudnienia (1968—1970). Lord Gibson (dane za okres do 1978): ur. 1916; absolwent Uniwersytetu Oxford; kierownicze stanowiska w Westminster Press (1974—1978); po lordzie Cowdray obejmuje urząd prezesa korporacji Pearson and Son. » Kiedy mówimy o kierowaniu i nadzorowaniu korporacjami prasowymi przez za rządy, mamy na uwadze nie kierowanie codzienną produkcją, ale kontrolę decyzji o charakterze strategicznym, które rzutują na długofalową politykę korporacji: decyzje o przyszłej polityce wydawniczej i nowych inwestycjach, o podziale pracy i zatrud nieniu i wreszcie o składzie kadry kierowniczej. 18 Szerzej na ten temat G. Mur dock: Mass Media..., op cit. s. 24—25. Sumując rozważania zawarte w niniejszym artykule można stwierdzić, iż przemysł prasowy w Wielkiej Brytanii przynosząc znaczne zyski jest w wy sokim stopniu zintegrowany ze współczesnym kapitalizmem brytyjskim, i to zarówno pod względem gospodarczym, społecznym i politycznym przez: — powiązania korporacji prasowych z innymi dziedzinami gospodarki; — powiązania ludzi kierujących, nadzorujących i zarządzających korporacja mi prasowymi z innymi dziedzinami handlu, przemysłu i finansów, co m. in. przyczynia się do integracji brytyjskich organizacji gospodarczych i pomnażania osobistych fortun członków zarządów; — elitarne wykształcenie i typowy dla elit społeczeństwa kapitalistycznego przebieg kariery zawodowej; — powiązania personalne i zawodowe z podstawowymi instytucjami brytyj skiego systemu politycznego i ekonomicznego. Z RAPTULARZA PRASOZNAWCY: Francuzi jako dziennikarze chcą być najlepsi, Amerykanie uważają, że są najlepsi, a Anglicy są najlepsi. Jan Zakrzewski R E Q E N V, JE, OM ÓWIENIA, NOTY Zeszyty PRASOZNAWCZE Kraków 1987 R. XXVIII, nr 3 (113) SYLWESTER DZIKI O BIEŻĄCEJ BIBLIOGRAFII PRASY W BADANIACH PRASOZNAWCZYCH 1. Spośród zadań, które w ogólnej metodologii bibliografii * przypisuje się bieżącej bibliografii (w tym przypadku prasy), podstawowym jest rejestracja poszczególnych tytułów. Prasoznawstwu nie wystarcza wykaz, ograniczający się do wyliczenia ty tułów. Mało tego: nie zadowala nas opis skonstruowany według norm biblio graficznych. Wystarcza on dla potrzeb ogólnych, dla bibliotecznej praktyki. Dla prasoznawcy tego rodzaju opis może być dopiero punktem wyjścia do dalszych prac nad postulowanym tu typem wydawnictwa. Obok cech formal nych, objętych normą bibliograficzną, opis ten powinien uwzględniać również informacje dotyczące struktury wewnętrznej, które uzyskujemy z analizy za wartości pisma, z analizy struktury jego kręgów odbiorczych. W opisie tym musimy znaleźć informację o obliczu politycznym pisma, profilu tematycznym, spełnianych funkcjach, uwarunkowaniach instytucjo- nalno-organizacyjnych, programie wydawniczym, kręgu odbiorców, zasięgu oddziaływania, jego umiejscowieniu na tle innych podobnych (typologicznie) tytułów, o wysokości nakładu i sposobie kolportażu. Dopiero taki inwentarz stanowić może punkt wyjścia do dalszych szczegółowych badań, syntetycznych ujęć (np. typologicznych, statystycznych). Suma tych różnorodnych informacji (odnoszących się zarówno do cech for malnych, jak i struktury wewnętrznej pisma) dostarcza wiedzy do konstruo wania rozmaitych syntetycznych ujęć, których oczekuje od bibliografa pra- soznawca. Od inwencji typologa i statystyka prasy, a przede wszystkim od jego rozumienia przedmiotu typologii i statystyki prasy zależeć będzie bogac two informacji, które może dostarczyć prasoznawcy. Śmiem twierdzić, iż dys ponując takim inwentarzem dokumentalista-bibliograf będzie mógł do starczyć badaczowi prasy takie zestawy informacji, bez których prasoznawstwo nie może rozwiązać podstawowych problemów, np. z zakresu typologii prasy. * Uwagi krytyczne na marginesie „Bibliografii wydawnictw ciągłych 1981". Pod red. Leokadii Dybowiczowej. Instytut Bibliograficzny Biblioteki Narodowej, Warsza wa 1984, s. 404; oraz „Ruchu wydawniczego w liczbach", 27: 1981. Red. Krystyna Bańkowsk a-B o b e r. Instytut Bibliograficzny Biblioteki Narodowej, Warszawa 1983, s. 102. Jeżeli występuję z postulatem rozszerzonego opisu bibliograficznego czaso pisma (w podstawowych, prymarnych bibliografiach) o elementy struktury we wnętrznej, nie oznacza to. wcale, iż; opowiadam się całkowicie za typem ad- notowanej bibliografii (w adnotacji miałyby się zmieścić właśnie elementy wiedzy o wewnętrznej strukturze pisma). Ten problem pozostawiam otwarty. Fizyczny brak adnotacji może zastąpić odpowiedni układ bibliografii, tak jak to czyni np. „La presse française. Guide général méthodique et alfabêtique" (Hachette), bądź też odpowiednio skonstruowany indeks bibliografii, który nie może być tylko rezultatem rozbudowanego indeksu klasowego, jaki np. pro ponuje omawiana poniżej „Bibliografia wydawnictw ciągłych". Nie martwmy się w tym miejscu o kształt edytorski bibliografii, której na dobrą sprawę dotąd nie ma. Jej brak w dużym stopniu zastępuje s a m o- wiedza badacza, prasoznawcy, często korygowana i uzupełniana — przy najmniej częściowo — najmniej odpowiednimi do tego celu wydawnictwami (np. Cennik prasy krajowej, Biuletyn Nakładów Prasy Krajowej i Zagranicz nej). Rzadziej, wręcz sporadycznie, sięga się do zasadniczych w tej kwestii wydawnictw. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedzi będę poszukiwał w dalszym toku wywodów. 2. W tym miejscu przechodzę do charakterystyki stanu bieżącej dokumen tacji polskiego czasopiśmiennictwa. Odpowiedzialny za optymalny kształt tej dokumentacji jest Instytut Bibliograficzny Biblioteki Narodowej, który z wie lu względów działalność tę traktuje drugorzędnie; podstawowym nurtem jego działalności jest redagowanie Przewodnika Bibliograficznego czy też Biblio grafii Zawartości Czasopism. Wydaje się, iż podstawową trudnością są kło poty natury poligraficznej. Mogą one utrudniać, ale nie powinny wręcz uni cestwiać tej działalności. W rezultacie otrzymujemy wydawnictwo wartościo we, ale mocno zdezaktualizowane. Kiedy poszukujemy odpowiedzi na pytanie: Ile ukazuje się w Polsce cza sopism? — powinniśmy wziąć do ręki dwa wydawnictwa, oba sygnowane przez Instytut Bibliograficzny Biblioteki Narodowej: „Ruch wydawniczy w liczbach" 1 bądź „Bibliografię wydawnictw ciągłych". Obie publikacje stano wią zasadniczy człon bieżącej bibliografii narodowej. Między obu tymi wy dawnictwami nie powinny zachodzić żadne, nawet minimalne różnice, gdyż ich przedmiotem jest rejestracja, dokumentacja druków periodycznych uka zujących się bieżąco w Polsce. Rejestracja i dokumentacja — ale dokonywa na rozmaitymi metodami; w pierwszym przypadku („Ruch wydawniczy w licz bach") mamy do czynienia z ilościowymi uogólnieniami informacji (opisów) bibliograficznych, w drugim zaś („Bibliografia wydawnictw ciągłych") — otrzymujemy wyliczenie (enumerację) ukazujących się wydawnictw periody cznych, ciągłych. A więc informacje zawarte w obu wydawnictwach powinny być porównywalne — w tym upatruję ich sens. Tymczasem zaś... odpowiadając na wstępne pytanie, przedstawić trzeba krótką charakterystykę obu tych wydawnictw i sposobu analizy prasy2 ja ko przedmiotu rejestracji, a zwłaszcza sposobu interpretacji. Tematem niniej- 1 Pomija się tu „Rocznik statystyczny GUS", który w porównaniu z „Ruchem wy dawniczym w liczbach" zawiera informacje wtórne; poza tym w „Roczniku" serwis informacji o prasie jest zbyt ubogi. 2 o pojęciu prasy — zob. Sylwester Dziki: Próba skonstruowania schematu ogólnej typologii prasy. Zeszyty Prasoznawcze 1970 nr 4 s. 5—20. szych uwag są ostatnie edycje tych wydawnictw, przynoszących dokumentację ruchu wydawniczego za 1981 r. „Ruch wydawniczy w liczbach" (ukazuje się systematycznie, i w miarę re gularnie od roku 1956; początkowo jego redaktorem była Maria Czarnowska; od 1980 — Krystyna Bańkowska-Bober) stosunkowo dużo miejsca poświęca wydawnictwom periodycznym, mianowicie tabele: • tab. 30. Gazety i czasopisma wg wydawców (i częstotliwości ukazywania się3) — tytuły; ark. druku; nakład jednego nru w tys. egz.; nakład globalny w tys. egz.); • tab. 31. Gazety i czasopisma wg miejsca wydawania (i częstotliwości uka zywania się4) — tytuły; nakład jednego nru w tys. egz.; • tab. 32. Gazety i czasopisma wg wysokości nakładu (częstotliwości uka zywania się 5 — tytuły; nakład jednego nru w tys. egz.; • tab. 33. Gazety i czasopisma wg języka wydania (i częstotliwości ukazy wania się) — tytuły; nakład jednego nru w tys. egz.; ® tab. 34. Gazety i czasopisma wg typów (i częstotliwości) — tytuły; arku sze druku; nakład jednego nru w tys. egz.; nakład globalny w tys. egz.; © tab. 35. Czasopisma wg ceny (i częstotliwości)6 — tytuły; zeszyty — na kłady globalne w tys. egz.; 9 tab. 36. Czasopisma wg treści (i częstotliwości): tytuły; nakład jednego numeru w tys. egz. Wyodrębniono 23 kategorie treściowe 7; • tab. 37. Czasopisma naukowe wg treści (kategorie treściowe identyczne jak w tab. 36) — wg częstotliwości — tytuły — nakłady jednego nru w tys. egz.; O tab. 38. Czasopisma zawodowe wg treści (uwaga jak wyżej); • tab. 39. Czasopisma informacyjne wg treści (uwaga jak wyżej); • tab. 40. Czasopisma ogólne, młodzieżowe i dziecięce (uwaga jak wyżej); • tab. 41. Czasopisma urzędowe i oficjalne wg treści (uwaga jak wyżej); • tab. 42. Czasopisma dla zagranicy (uwaga jak wyżej). 8 Wyodrębniono następujące kategorie: 6—2 razy na tydzień (55 tytułów), tygodniki (149), dwutygodniki (105), miesięczniki (543), dwumiesięczniki (159), kwartalniki (375), półroczniki (65), roczniki (299), nieregularnie ukazujące się (509). 4 Tu dodatkowo wyodrębniono w kategorii ,,6—2 razy na tydzień" gazety popołud niowe. 5 Kategorię „6—2 razy na tydzień" rozdzielono na 2 podkategorie: 6—4 razy na ty dzień (46 tyt.) i 3—2 razy na tydzień (9). 6 Z tabeli wyeliminowano „gazety informacji ogólnej"; do kategorii tej wlicza się — wg tab. 34—90 tyt., w tym 43 ukazujące się 6—4 razy na tydzień, 9 tyt. — 3—2 razy na tydzień, 35 tygodników i 3 miesięczniki. 7 1. Dział ogólny, 2. Filozofia, 3. Religia i religioznawstwo, 4. Socjologia, statystyka, 5. Polityka, nauki ekonomiczne, 6. Prawo, administracja, akcja socjalna, 7. Wojsko wość, 8. Wychowanie i nauczanie, 9. Handel, transport, komunikacja, 10. Etnografia, 11. Językoznawstwo, 12. Matematyka, 13. Nauki przyrodnicze, 14. Medycyna, 15. Inży nieria, technika, przemysł, budownictwo, 16. Gospodarstwo wiejskie, 17. Gospodarstwo domowe, hotelarstwo, żywienie, 18. Organizacja i technika handlu i przemysłu, 19. Sztuki piękne, 20. Rozrywki, gry, sport, 21. Nauka o literaturze i literatura piękna, 22. Geografia, podróże, 23. Historia, życiorysy. 7 — Zeszyty Prasoznawcze Wreszcie do wymienienia zostały trzy tabele: • tab. 43. zawiera dane (miejsce ukazywania się — ilość tytułów — czę stotliwość — arkusze druku — nakład jednego nru w tys. egz. — nakład glo balny w tys. egz.) dotyczące gazet zakładowych (193 tytuły) nieuwzględniane w dotychczasowych tabelach; • tab. 44 i 50 zawierają dane retrospektywne za lata 1944/45 — 1981: ilość gazet i czasopism w poszczególnych latach; gazety i czasopisma wg często tliwości ukazywania się dla wybranych lat 1950—1981. Gdyby dane dotyczące liczby gazet i czasopism w „Ruchu wydawniczym" (2259) były prawdziwe, lub inaczej: gdyby były zgodne z liczbą czasopism zarejestrowanych w „Bibliografii wydawnictw ciągłych" (ponad 2741); co wię cej, gdyby zgodne były z prasoznawczym ujmowaniem prasy, zakresy znacze niowe używanych w tych wydawnictwach pojęć (głównie „gazeta informacji ogólnej", „czasopismo ogólne", „czasopismo" — którym posługuje się „Ruch wydawniczy w liczbach" oraz „wydawnictwo ciągłe", którym interesuje się „Bibliografia wydawnictw ciągłych"), to można by uznać, iż przedstawione informacje są dostatecznie obfite i w podstawowych kategoriach wystarcza jące dla potrzeb praktyki prasoznawczej. Niestety, żaden z tych warunków nie został spełniony. „Bibliografia" reje struje zupełnie inną liczbę tytułów, niż wykazuje to „Ruch". Dalej: używana w „Ruchu" terminologia jest na tyle niezrozumiała, że nie potrafimy ustalić liczby gazet ani też czasopism treści ogólnej. Jeśli chodzi o gazety, mamy dwojakiego rodzaju informacje: gazet tych jest: • 55 (w tab. 31: tytułów ukazujących się 6—2 razy na tydzień), • w tab. 34: gazet informacji ogólnej 90; w tym 43 ukazujące się 6—4 razy na tydzień; 9 — 3—2 razy na tydzień, 35 tygodników i 3 miesięczniki. Gdyby rzeczywistej liczby gazet poszukiwać w tab. 34 w kategorii gazet informacji ogólnej wśród wydawnictw o dużej częstotliwości, to okaże się, iż posiadamy 43 tytuły ukazujące się 6—4 razy na tydzień i 9 tytułów — 3—2 razy na tydzień. Czyli w sumie 52 tytuły; brakujące 3 tytuły znalazły się w grupie czasopism ogólnych. Jeszcze bardziej komplikuje się sprawa przy próbie ustalenia kategorii „czasopisma treści ogólnej", choć pozornie wydaje się, że w tym względzie wystarczy mechanicznie zsumować następujące typy pism z tab. 34: 9 gazety informacji ogólnej — 90 tytułów (pomniejszone o 55 bądź 52 ty tuły gazet), © czasopisma ogólne — 269 tytułów, • czasopisma młodzieżowe i dziecięce — 53 tytuły, ale w rzeczywistości „czasopism treści ogólnej" poszukiwać trzeba także w grupie czasopism zawodowych (465 tyt.), szczególnie wśród tygodników (34), dwutygodników (42), a może i miesięczników (171), a także wśród pism dla zagranicy (99) — wśród tygodników (1), dwutygodników (9) i miesięczni ków (54). Kategoria częstotliwości ukazywania się wymienionych typów pism wska zuje ńa bezowocność mechanicznych sumowań, gdyż trudno poszukiwać czaso pism treści ogólnej w kategorii pism o małej częstotliwości ukazywania się (w grupie czasopism ogólnych 13 dwumiesięczników, 31 kwartalników, 2 pół- roczniki, 25 roczników, 26 — nieregularnie ukazujących się; w grupie czaso pism młodzieżowych i dziecięcych — 4 kwartalniki, 1 półrocznik, 1 rocznik i 11 ukazujących się nieregularnie). Sądzę, iż powyższe wywody udowadniają, że dane zawarte w „Ruchu wy dawniczym w liczbach" nie są odpowiednie ani dla potrzeb praktyki praso- wo-wydawniczej, ani dla prasoznawcze]. W dalszych wywodach wyjaśnimy, że równie trudne jest posługiwanie się informacjami zawartymi w „Bibliografii wydawnictw ciągłych". W przeci wieństwie do „Ruchu wydawniczego w liczbach" wydawnictwo to nie ukazuje się systematycznie. Dotąd — oprócz omawianego rocznika — ukazały się (pt. „Bibliografia czasopism i wydawnictw zbiorowych") tomy za lata 1958, 1959, 1960 (wydane w latach 1960, 1962)8, 1971 (wydany w 1974) i tom za lata 1972/1974 (wyd. 1978); w przygotowaniu jest rocznik 1982. Przedmiot tego wydawnictwa redakcja określa następująco: „W Bibliografii, jako drugim członie bieżącej bibliografii narodowej9 (...), uwzględnia się wszystkie czasopisma ukazujące się regularnie od dziennika do rocznika, czasopisma ukazujące się nieregularnie, wydawnictwa zbiorowe, kalendarze, sprawozdania i inne. (...) Nie uwzględnia się gazet zakładowych i szkolnych, biuletynów partii i organizacji politycznych wydawanych przez instancje wojewódzkie i niższego szczebla, sprawozdań wydawanych przez szczeble wojewódzkie i niższe różnych instytucji poza naukowymi, katalogów wydawniczych i wykazów nabytków bibliotek" 10. Rejestruje się wydawnictwa ciągłe wydane w Polsce na rok (lub za rok) 1981 wg stanu na 30 VI 1983. Opis jest oparty na przepisach międzynarodowe go znormalizowanego opisu wydawnictw ciągłych — International Standard Bibliographie Description for Sériais (ISBD/S). Bibliografia zawiera w porząd ku alfabetycznym ponad 2741 opisów (ich rzeczywistą ilość trudno określić, gdyż niektóre nry są zdublowane przez dodanie litery a). Bibliografię uzu pełniają: indeks klasowy (247 haseł klasowych) indeks instytucji sprawczych, miejsc wydania czasopism (z wyłączeniem Warszawy) i nazwisk redaktorów. Bibliografia rejestruje więc także pisma, których instytucją sprawczą (ini cjującą wydawnictwo i biorącą za nie merytoryczną odpowiedzialność) nie są organizacje polskie, lecz np. zagraniczne przedstawicielstwa dyplomatyczne, akredytowane w Polsce (np. As-Sadaka, Brytania, Kraj Rad, Wiadomości z Japonii). 8 Por. recenzję tych roczników Jana Kowalika w Zeszytach Prasoznawczych, 1960 nr 5—6, 1962 nr 4. 3 Czyli de facto urzędowej rejestracji druków. 10 Dodaje się: „Nie objęto jednak jeszcze rejestracją serii wydawniczych, materiałów z kolejnych zjazdów lub konferencji, bieżących sprawozdań z badań". A więc po minięto te formy wydawnicze, których brak nie jest istotny z punktu widzenia na szych potrzeb. 11 W rzeczywistości bardziej logiczne byłoby określenie „indeks typologiczny", gdyż niektóre tytuły figurują w kilku hasłach, np. Nowy Medyk (którego nb. nie ma wśród czasopism młodzieżowych) znajduje się w grupie „medycyna" i „szkolnictwo wyższe" (ale w tej grupie brak „podobnych pism" — np. Politechnik), Przystępując do merytorycznej oceny wydawnictwa bibliograficznego sta wia się przede wszystkim zasadnicze pytanie o jego kompletność. Nie będzie ujmą dla recenzenta „Bibliografii wydawnictw ciągłych" jeśli nie potrafi do konać oceny tego wydawnictwa w tym aspekcie. W tym względzie przyjmuje oświadczenie redakcji, która nadaje temu wydawnictwu rangę bieżącej bi bliografii narodowej, a więc tym samym pozytywnie ocenia jego komplet ność. Choć pewne braki tu i ówdzie zauważył. Brak np. „Polskiej bibliografii adnotowanej wiedzy o środkach masowego komunikowania"; choć jest nato miast „Mass Communication Research. Current documentation", które to wy dawnictwo w świadomości człowieka redagujące je wcale nie kojarzy się z for mą czasopiśmienniczą. Ewentualny brak informacji o Meritum, czasopiśmie kry tyczno-literackim można tłumaczyć, iż było to wydawnictwo w stadium inicjal nym (ukazał się tylko 1 nr), ale z kolei bibliografia notuje inne wydawnictwo, znajdujące się w identycznej sytuacji wydawniczej (Epoka Literacka). Tego ro dzaju opuszczenia są znikome i nie one deformują obraz ruchu wydawniczego. Niepokoi niekonsekwentne realizowanie założonego programu wydawnicze go. Stwierdza się w przedmowie, iż „nie uwzględnia się gazet zakładowych i szkolnych, biuletynów..." Tymczasem w „Bibliografii" znajdujemy sporo tych form wydawniczych. Niektóre przykłady przytoczymy poniżej. Dyskusyjne wydaje się nadawanie statutu „bibliograficznej samodzielności" dodatkom do pism, które często de facto są kolumnami tematycznymi. Przy kładów dostarczają m. in. z krakowskiego Dziennika Polskiego — traktowane jako dodatki samoistnie ciągłe — „Głos Plastyków", „Pejzaż Polski", przy jednoczesnym pominięciu dodatku, który miał wiele cech „dodatku samoistnie ciągłego" („Oficyna"). Przykłady można mnożyć, np. „Życie i my" (kolumna tematyczna Ilustrowanego Kuriera Polskiego). Podobne przykłady znajdzie czy telnik w opisie Żołnierza Ludu i Żołnierza Polski Ludowej. Przy zmianie tytułów (np. Gazeta Zachodnia — Gazeta Poznańska) oba tytuły funkcjonują samodzielnie. Podobnie oddzielnie traktuje się wydania sobotnio-niedzielne niektórych gazet (np. Dziennik Ludowy, Zielony Sztandar). O pomieszaniu materii świadczyć może szczegółowa analiza wybranych grup tematycznych w indeksie klasowym. Weźmy dla przykładu najbliższe nam hasło „Prasoznawstwo". Znajdziemy w nim 9 tytułów, m. in. „Bibliografię czasopism i wydawnictw zbiorowych" (kwartalny dodatek do Przewodnika Bibliograficznego), Bibliografią Zawartości Czasopism, Studenckim piórem. Pi smo szkoleniowe Studentów Uniwersytetu Śląskiego (ale dlaczego brak Mer kuriusza — szkoleniowego miesięcznika studentów Studium Dziennikarstwa UW), Ze skarbca kultury. Są m. in. Nasze Problemy, ale brak Naprzodu (jego brak można tłumaczyć tym, że pismo to w 1982 zostało wchłonięte przez Nasze Problemy; ale w 1981 roku ukazywało się). Pominięto (znajdujące się w bibliografii) Biuletyn Nakładów Prasy Polskiej Wysyłanej za Granicę i Prasy Zagranicznej Importowanej do Polski; brak natomiast w bibliografii (i w indeksie klasowym) Biuletynu Nakładów Prasy Krajowej i Zagranicznej. Wcześniej wspomniałem o pominięciu w bibliografii „Polskiej bibliografii adnotowanej wiedzy o środkach masowego komunikowania"; zarejestrowano zaś „Mass Communication Research. Current documentation", którą zamie szczono w grupie pism poświęconych radiu i tv (również tu znalazłem Prze kazy i Opinie, Rozgłośnię Zakładową)12. 12 W „Bibliografii" brakło Aktualności Radiowo-Telewizyjnych, choć uwzględniono in ne, bardzo wąsko specjalistyczne biuletyny. Być może, że zamieszczanie w „Bibliografii" niesamoistnych dodatków za decydowało, iż istnieje zasadnicza różnica co do liczby czasopism w „Ruchu wydawniczym w liczbach" (2259 tyt.) i w „Bibliografii wydawnictw ciągłych" (ponad 2741 tyt.). Dość prawdopodobne, że „czasopismo" w „Ruchu wydaw niczym w liczbach" i „wydawnictwo ciągłe" w „Bibliografii wydawnictw ciągłych" są pojęciami wymiennymi. W rozumieniu „Ruchu wydawniczego w liczbach" czasopismem jest zarówno dziennik (ściślej: tytuł ukazujący się 6—2 razy na tydzień) jak i rocznik, a nadto wydawnictwo ukazujące się nie regularnie (a więc wydawnictwo ciągłe), których jest tu sporo; na 2259 tytułów aż 509 (czyli ponad 20a/o) ukazuje się nieregularnie. Na podstawie tych rozbieżności można stwierdzić, iż cały sens — poży tecznej skądinąd — działalności Instytutu Bibliograficznego jest dla potrzeb prasoznawstwa mocno ograniczony. Podejmowaliśmy — na przykładzie „Ru chu wydawniczego w liczbach" — nieudaną próbę określenia liczby gazet 1 czasopism treści ogólnej. Problemu tego nie uda się rozwiązać do końca również przy pomocy „Bibliografii wydawnictw ciągłych", choć pozornie wy daje się, iż doskonałym instrumentem jest dołączony do tej bibliografii in deks klasowy, zawierający 247 klas równie obszernych (sztuka), co szczegó łowych (speleologia, neurobiologia). Dla naszych potrzeb konieczna wydaje się głównie szczegółowa analiza następujących klas: a) gazety; b) czasopisma dziecięce; c) czasopisma kobiece; d) czasopisma młodzieżowe (i studenckie — przyp. sd.); e) czasopisma regionalne i lokalne; f) czasopisma społeczno-kulturalne; g) czasopisma społeczno-polityczne; h) czasopisma treści ogólnej; i) czasopisma dla niewidomych18. Ad a) Gazety. Indeks klasowy „Bibliografii" wylicza 54 tytuły (liczba prawie taka sama jak w „Ruchu wydawniczym w liczbach" — 55). Ale znaj dujemy tu 2 mutacje Gazety Pomorskiej (Gazeta Kujawska, Gazeta Toruńska), które .w praktyce wydawniczej nie mają statusu samodzielnych tytułów; są 2 zdublowane pisma (te, które w 1981 r. zmieniły tytuł: Gazeta Zachodnia — Gazeta Poznańska; Trybuna Odrzańska — Trybuna Opolska); niekonsekwent nie podano niektóre tytuły, które pojawiły się po 13X11, w miejsce chwilowo zawieszonych gazet (Monitor Dolnośląski, Wiadomości Szczecińskie; ale brak wydawnictwa Gazeta Krakowska — Dziennik Polski — Echo Krakowa). Gdy by więc wyeliminować wspomniane mutacje, podwójne opisy gazet zmie- 13 Pobieżna analiza całego indeksu klasowego uzmysłowiła nam nadto konieczność analizy szczegółowej innych klas (m. in.: ekonomiczne zagadnienia; film; gry i roz rywki; harcerstwo; humor i satyra; hutnictwo i metalurgia; kolekcjonerstwo; kultura i oświata; literatura; medycyna; milicja; motoryzacja; państwo i prawo; pedagogi ka; polityka; przemysł; radio i telewizja; religioznawstwo i teologia; rolnictwo; służba zdrowia; sport i wychowanie fizyczne; spółdzielczość; sztuka; teatr; technika; turystyka; wojsko i obrona cywilna; związki zawodowe), w których znajdujemy również sporo tytułów prasowych. niających tytuł i nie uwzględniać chwilowych wydawnictw (powstałych po 13X11), to liczbę można by ustalić na 48 tytułów. Ale brak w tym zesta wieniu gazet „specjalnych", ograniczających kryterium uniwersalności. Kon sekwentnie pominięto 3 gazety sportowe (uwzględniono je w klasie „sport i wychowanie fizyczne"), gazetę dziecięcą Świat Młodych (w klasie „harcer stwo"); fragmentarycznie uwzględniono gazety wiejsko-rolnicze (reprezento wane przez Zielony Sztandar; pominięto Chłopską Drogę i Gromadę. Rolni ka Polskiego — ten ostatni tytuł wykazano w klasie „rolnictwo"; Chłopska Droga znalazła się w „czasopismach społeczno-politycznych") i żołnierskie (które reprezentuje Żołnierz Wolności; 3 pozostałe: Głos Żołnierza, Żołnierza Ludu i Żołnierza Polski Ludowej znajdujemy w klasie „wojsko, obrona cy wilna". W sumie więc liczbę gazet można by ustalić na 58. Ad b) Czasopisma dziecięce reprezentowane są przez 10 tytułów; do datkowo do tej grupy włączyć trzeba Płomyk (zakwalifikowany przez redak cję do grupy czasopism młodzieżowych), a także Zuchowe Wieści. Ale są wśród nich gazety uczniowskie (np. Echo Szkoły. Gazeta samorządu szkolne go. Zespół Szkół Chemicznych w Bydgoszczy; Korespondent Wszędobylski. Koło TPD im. St. Żeromskiego w Warszawie), a także dodatki do czasopism: Przyjaciel Dzieci. Dodatek Zwiastuna dla dzieci; Zorka. Gazeta belaruskich dzjacej u Polscy. Dodatek do czasopisma Niva. W sumie grupa ta liczy 7 tytułów, nie wliczając w to Świata Młodych, uwzględnionego w grupie gazet. Ad c) Czasopisma kobiece (i rodzinne — przyp. sd) — 7 tytułów. Do datkowo do tej grupy należałoby dołączyć: Filipinkę, Zwierciadło, Magazyn Rodzinny i Vandę, a także Głos Kobiety (czasopismo dla niewidomych). Ad d) Czasopisma młodzieżowe (i studenckie — przyp. sd) — repre zentowane są przez 38 tytułów, ale pominięto tu Nowego Medyka (zakwali fikowany został do czasopism medycznych i czasopism szkół wyższych) i Stu denckim piórem (choć jest Merkuriusz), Nasz Klub, a także czasopisma harcerskie — Motywy, Na przełaj. Z grupy tej trzeba wyeliminować 17 ty tułów. Są wśród nich różnorakiego typu biuletyny organizacji młodzieżowych różnych instancji, dodatki do czasopism, jednodniówki, gazety uczniowskie i wspomniany wcześniej Płomyk. W sumie więc liczba tytułów młodzieżowych wyniosłaby 26. Ad e) Czasopisma regionalne i lokalne — 81 tytułów. Dominują wojewódzkie tygodniki PZPR (27 tyt.)14 oraz tygodniki lokalne (typu tyskie Echo, Głos Zabrza, Głos Ziemi Cieszyńskiej) — 13 tytułów. Dodatkowo po mieszczono tu biuletyny (3), jedną gazetę międzyzakładową (Krosno), które nie wchodzą w zakres naszych zainteresowań. Do tej grupy zaliczyć trzeba także specjalistyczne (naukowe), wydawnictwa typu „Materiały i Studia Opol skie", „Prace Babiogórskie". Sporą grupę stanowią tu czasopisma o małej częstotliwości, których in stytucją sprawczą są towarzystwa miłośników poszczególnych regionów bądź " Tygodnik Piotrkowski jest dodatkowo ujęty pt. Echa Piotrkowskie (ukazywały się po 13 XII 1981 w miejsce okresowo zawieszonego Tygodnika). organy naukowe regionalnych towarzystw naukowych (w sumie 28 tytułów). Są to m. in. kalendarze (3 tyt.; ale brak w tej grupie Kalendarza Lubelskie go i Kalendarza Śląskiego), kroniki (5 tyt), roczniki (7 tyt., ale brak m. in. Rocznika Świętokrzyskiego; bibliografia nie odnotowała m. in. Rocznika Są deckiego, Rocznika Rzeszowskiego, Rocznika Przemyskiego, Rocznika Lubel skiego i in.). Trudno w jednoznaczny, arbitralny sposób włączać te czasopisma do grupy tytułów prasowych. Ich pobieżna analiza wskazuje, że są to wydawnictwa z pogranicza prasy publicystycznej i czasopism naukowych. Trzeba jednak pamiętać, że i ten typ czasopiśmiennictwa decyduje o obliczu polskiego dzien nikarstwa lokalnego. W omawianej tu grupie pism znalazły się sporadycznie informacje o re gionalnych czasopismach literackich (Podbeskidzie) bądź kulturalnych stowa rzyszeń regionalnych (Podhalanka, Podtatrze, Pomerania), tu znajduje się po pularny magazyn tygodniowy Stolica, tyg. wiejski wydawany w Szczecinie — Wiadomości Zachodnie (ale brak podobnego tyg. olsztyńskiego — Nasza Wieś); pominięto też pisma „Prasa ZSL" — Tygodnik Ludowy czy krakowskie Wieści. Ad f) Czasopisma społeczno-kulturalne — 41 tytułów; bliższa jed nak znajomość zawartości zamieszczonych tu pism zmusza nas do wyelimi nowania 18 tytułów do grupy czasopism treści ogólnej (np. Argumenty, Auśra, Ład); „Naśa Kultura" jest dodatkiem do czasopisma; Tygodnik Nadwiślański znalazł się w tym rozdziale omyłkowo. Stąd ilość czasopism tej grupy wy niosłaby 21. Ale dodatkowo dział ten należy rozszerzyć o właściwe czasopi sma literackie, które znalazły się w dziale „literatura" (Akcent, Epoka Lite racka, Pismo, Podbeskidzie, Poezja, Twórczość, Miesięcznik Literacki, Dialog, Ekran, Magazyn Kulturalny, Meritum, Film, Teatr, Sztuka, Literatura na świecie, Nowy Wyraz, Studio, Suplement, Integracje, Nike, Punkt) bądź w hasłach pokrewnych, zbliżonych. Rzeczywista więc liczba tych czasopism wynosi 42. Ad g) Czasopisma społeczn o-p olityczne — 18 tytułów. Z grupy tej wyeliminować trzeba 10 biuletynów (m. in. Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego — 4 tyt.) lub pism o charakterze biuletynu (np. „Postawy. Dwutygodnik Sekretariatu Ogólnopolskiego Komitetu Frontu Jedności Naro du"). Wśród pozostałych znajduje się gazeta wiejska Chłopska Droga, pismo ekonomiczne Wektory, pisma „Solidarności" (3 tyt.; brak wśród nich tyg. Solidarność Jastrzębia); pisma te powinny figurować w grupie zawodowych. W sumie właściwe pisma społeczno-polityczne reprezentowane są przez 3 tytuły: Rzeczywistość, Wieś Współczesna, Za wolność i lud. Zestawienie to należy rozszerzyć o Nowe Drogi, Zycie Partii i Zdanie. Ad h) Czasopisma treści ogólnej — 81 tytułów. Z grupy tej wy eliminować trzeba 17 biuletynów agencyjnych, 6 czasopism, których insty tucją sprawczą nie są czynniki polskie (np. As-Sadaka, Brytania, „Germani stisches Jahrbuch DDR — VRP"), 3 tytuły będące wydawnictwami naukowy mi (American Studies, „Polska 2000", „Rocznik Polonijny"), dalsze 3 tytuły, których związek z czasopiśmiennictwem jest zbyt problematyczny („Encyklo pedia Świat w przekroju", „Kalendarz rocznic i wydarzeń. Polska i świat", „Kalendarz ważniejszych rocznic i wydarzeń przypadających w... r. Polska i świat"), 2 wydania niedzielne gazet (Dziennik Ludowy. Wydanie niedzielne oraz Zielony Sztandar. Dodatek ilustrowany), inne dodatki do pism codzien nych, które nfe są samodzielnymi pismami (choć niektóre z nich mają ze wnętrzne cechy samodzielności — „Życie i Nowoczesność") — należą do nich: „Pejzaż Polski" (dod. Dziennika Polskiego), „Życie i my" (dod. Ilustrowanego Kuriera Polskiego). Wyeliminować trzeba wojewódzki tygodnik PZPR Kon krety (do grupy czas. lokalnych), wydawnictwo raczej o charakterze akcy- densu (Tygodnik Ilustrowany — reprint pisma z 1946), do grupy czasopism kobiecych i rodzinnych przesunąć trzeba Zwierciadło i Magazyn Rodzinny; do gazet — Zycie Warszawy. Ausgabe in deutscher Sprache. Pozostają 42 tytuły; dość znaczną część stanowią tu wydania obcojęzyczne polskich czasopism (np. Polska — „zachód" — 6 tytułów, Polska — „wschód" — 4 tytuły). Do liczby tej dodać trzeba 17 tytułów wyeliminowanych z grupy czasopism społeczno-kulturalnych. Ad i) Czasopisma dla niewidomych — 7 tytułów. Nie stanowią one zwartej, oddzielnej grupy typologicznej; znajdują się tu pisma zarówno dla dzieci, treści ogólnej i społeczno-kulturalnej. A więc muszą one być trak towane w poszczególnych grupach. Szczegółowa analiza innych 28 klas tematycznych15 pozwoliła nam roz szerzyć wykaz pism, które zaliczamy do grupy prasy, o dalsze ponad 150 tytułów, głównie o charakterze społeczno-ekonomicznym, rozrywkowym. Reasumując: stwierdzenie, że omawiana tu „Bibliografia wydawnictw ciąg łych" jest nieprzydatna dla celów prasoznawczych, czyli sporządzania obrazu statystyczno-typologicznego polskiej prasy, byłoby krzywdzące dla tego wy dawnictwa. Z drugiej zaś strony stwierdzenie, iż dostarcza gotowego budulca dla tych potrzeb, byłoby nieprawdziwe. Trudno mieć pretensje do zespołu opracowującego „Bibliografię wydaw nictw ciągłych", iż nie zajmują prasoznawczego punktu widzenia na istotę prasy (używam w tym miejscu tego pojęcia jako synonimu gazety i czaso pisma treści ogólnej); cel tej bibliografii jest znacznie obszerniejszy. Śmiem jednak twierdzić, iż uwzględnienie tego punktu widzenia w niczym nie po mniejszyłoby jej znaczenia, a wręcz odwrotnie...16 Dotychczasowa praktyka doprowadziła do tego, iż dane zawarte w obu omawianych tu wydawnictwach są nieporównywalne, są różne. A więc, które są prawdziwe? Tego rodzaju pytań można by sformułować więcej. To, co dotąd powiedziano krytycznie o tych wydawnictwach, nie ma na celu deprecjonowania użytecznej i potrzebnej roboty. Odwrotnie — jest pró bą poszukiwania optymalnego kształtu bieżącej bibliografii polskiego czaso piśmiennictwa, która zawsze będzie najistotniejszym elementem warsztatu bibliograficznego prasoznawcy. Wszelkie ewentualne zmiany, które tu się pro ponuje, nie noszą charakteru zmieniającego koncepcję wydawnictwa, nie do tyczą jego podstawowego elementu — opisu bibliograficznego. Moje propozy- 15 Zob. przyp. 13. 18 Zob. przyp. 2. cje — a w tym miejscu mogą przedstawić je jedynie w ogólnym zarysie — zmierzałyby głównie do pewnych korekt, rozbudowy indeksu klasowego (mo że lepiej: indeksu typów). Nie oznacza to jednak, iż najistotniejszą rzeczą będzie tu określenie po jęcia wydawnictwa ciągłego i sprecyzowanie wyraźnego programu który musi być ściśle realizowany. Jeśli np. decydujemy się na eliminację gazet zakładowych (jestem temu przeciwny, gdyż wiele z nich de facto pełni funkcję gazet lokalnych najniższego szczebla), gazet uczniowskich i szkol nych, lokalnych biuletynów, to zasady tej musimy przestrzegać do końca. Bez żadnych odstępstw; albo poinformować czytelnika, że w tym zakre sie dopuszcza się wyjątki (na jakiej zasadzie). Jeszcze wcześniej trzeba się zdecydować, czy opracowujemy bibliografię wydawnictw ciągłych ukazują cych się w Polsce, czy też (a to okazuje się słuszniejsze) bibliografię pol skich wydawnictw ciągłych. Dalej: wypracować trzeba logiczne zasady (np. zgodnie z zaleceniami ekspertów UNESCO w zakresie normalizacji statystyki wydawnictw periodycznych) postępowania z dodatkami przy nadawaniu im statusu wydawnictw samodzielnych; w każdym razie nie można doprowadzać do absurdalnej sytuacji, by kolumny tematyczne, ni stąd, ni zowąd, były podnoszone do rangi samoistnych tytułów. Podobne kwestie trzeba rozwią zać w odniesieniu do wersji obcojęzycznych pism. Wreszcie: kwalifikacja pism do poszczególnych grup (typów) nie może być oparta nawet na najbardziej wysublimowanym doświadczeniu bibliotekarza w tym względzie (choć nie pomniejszam jego znaczenia), lecz musi być re zultatem wynikającym z badań zawartości i odbioru czytelniczego. Dalsze uwagi odnoszą się do konieczności rewizji (ściślej: rozbudowy) in deksu klasowego (typów). Nie kwestionuję występujących w nim „klas", choć często razi mnie ich albo zbyt daleko posunięta ogólnikowość, albo też — szczegółowość. Rewizja — i to nader gruntowna — w tym indeksie dotyczy łaby głównie „klas" czasopism treści ogólnej, czyli prasy. Indeks ten powinien odzwierciedlać przede wszystkim różnorodną struk turę wydawnictw ciągłych, wśród których należy wyróżnić: • właściwe wydawnictwa ciągłe, czyli ukazujące się nieregularnie; i • wydawnictwa periodyczne (czyli czasopisma), ukazujące się regularnie — od dziennika do rocznika; te z kolei dzielą się na dalsze grupy: 1. czasopisma treści specjalnej (naukowe, fachowe), a więc te, których sens istnienia nie sprowadza się do rozpowszechniania informacji bieżących i kształtowania opinii; 2. czasopisma treści ogólnej (czyli prasa), czyli te, których sens istnienia sprowadza się właśnie do rozpowszechniania informacji aktualnych i kształ towania opinii. W tej ostatniej grupie wyróżnić trzeba 3 kategorie pism, ze względu na spełniane funkcje: • prasa informacyjna (gazety), • prasa opinii (w praktyce będą to tygodniki, dwutygodniki, miesięczni ki, rzadziej — dwumiesięczniki, kwartalniki), • prasa rozrywkowo-hobbistyczna. Na tym etapie budowy indeksu klasowego można by rezygnować z wyli czania tytułów; może ją zastąpić wyliczenie numerów opisów bibliograficz nych. Szczegółowe zaś dalsze „klasy" w indeksie (tu byłoby już wskazane po sługiwanie się nie numerami, lecz konkretnymi tytułami) powinny uwzględ niać zróżnicowanie wymienionych wyżej trzech typów prasy ze względu na • zasięg, • treść, • odbiorcę i ewentualnie • ich uwarunkowania polity- czno-instytucjonalne, uzależnienie od czynnika sprawczego. W zależności od potrzeb pozostaje tylko wyznaczenie szczegółowych kate gorii. A to nie powinno już sprawiać większych kłopotów prasoznawstwu. A więc program prosty, komunikatywny, co nie oznacza, że jest łatwy w praktycznej realizacji. Z całych tych rozważań wynika oczywisty wnio sek: kolejne tomy „Bibliografii" winny być wspólnym dziełem bibliotekarza i prasoznawcy. Może to być udane małżeństwo z rozsądku. Z RAPTULARZA PRASOZNAWCY: W świecie książek, mój zacny panie, rządzą się te same prawa, Co w piekarni. Najgorsze są wszelkiego autoramentu gnioty, A to: 1° Gniot ze wszystkim prawidłowy (ten ci być musi fundowany Na do gruntu bałamutnej przesłance) 2° Gniot ze wszystkim oszwabiający (ten ci być musi żałosnym produktem Zatrważającego nieuctwa lub tyrańskiego podszeptu) 3° Gniot ze wszystkim nudny (ten ci być musi owocem przewlekłej Choroby, leniwej otyłości albo przeciągającej się zimy) 4° Gniot ze wszystkim szlachetny (takie smakołyki przyrządzają najczęściej Kleszkowie, którym byle ziarnko kawy kiepkę przypomina). Stanisław Grochowiak: Proza na dzień świętego Medarda (fragment) Korpały możemy ustalić, że na te ga BIBLIOGRAFIA tunki składały się cztery grupy przed POLSKA miotowych wydawnictw periodycz nych. A to: 1) czasopisma bibliogra Józef Kor pała: KRÓTKA HI ficzne wyłącznie poświęcone drukom STORIA BIBLIOGRAFII POL treści literackiej, naukowej i zbliżo SKIEJ. Seria Książki o Książce. nej (jak np. Gazeta Literacka 1821— Ossolineum, Wrocław 1986. S. 224. 1822), 2) czasopisma literackie ze sta łymi działami bibliograficznymi w Każdemu pracownikowi naukowemu formie spisów, recenzji czy zapowie spoza dziedziny nauk społecznych ter dzi (np. poznański Tygodnik Literac min bibliografia kojarzy się z pom ki 1838—1845 czy Biblioteka Warszaw nikowym dziełem Karola Estreiche ska rozpoczęta w 1841 z „Kroniką" ra (sen.), „Bibliografia polska" czy od 1843), 3) periodyczne druki rekla Urzędowym Wykazem Druków. Nie mowe wydawców, księgarzy i anty- wielu z nich zdaje sobie sprawę, jak kwarzy (jak np. Brockhausa lipska rozległa i bogata w rosnącym dorob Bibliografia Polska ukazująca się w ku jest umiejętność tworzenia publi latach 1861—1865). Wreszcie dla histo kacji bibliograficznych, bez których ryka środków masowego przekazu współczesny postęp nauki nie może okażą się nieodzowne już w formie istnieć. Książka prof. J. Korpały, nie druków zwartych wydawane encyklo pospolitego badacza historii i obec pedie, słowniki, leksykony, często nego stanu bibliografii w Polsce, zna ukazujące się w zeszytach przez sze komicie rozjaśni nagromadzone od reg lat, a więc przez niektórych trak wieków, a szczególnie w XIX i obec towane jako periodyki. Autor wpraw nym stuleciu, bogactwo narodowego dzie nie precyzuje dosłownie takiego dorobku bibliograficznego, genezę i rozróżnienia, bo mówi o wszelkich technikę tej umiejętności, jej wiel formach instrumentu bibliograficzne kich i pomniejszych, ale ważnych go, ale z wywodów jego takie roz twórców, wreszcie stan dzisiejszy i różnienie wyodrębnia się wyraźnie. kierunki dalszego rozwoju. Od rozwoju najdawniejszych i roz Dla historyka prasy i czasopiś maicie redagowanych form służby miennictwa w Polsce dzieło to sta bibliograficznej przechodzi autor do nowi również przewodnik pomocni najbardziej nam współczesnych oraz czy dużej wartości, co uzasadnia omó do fachowych instrukcji zapisu bi wienie go w Zeszytach Prasoznaw- bliograficznego, ustalonego przez Pol czych. Do czego potrzebna jest bi ski Komitet Normalizacyjny. Otrzy bliografia i jej rozwój historykowi mujemy więc przegląd wielu najważ prasy? Po pierwsze, do możliwie peł niejszych opracowań bibliograficz nego i prawidłowego opisu bibliogra nych, wydanych w Polsce do lat ficznego tytułów poszczególnych wy ostatnich. Tym bardziej prasoznawcę dawnictw periodycznych (od dzienni musi zdziwić pominięcie ukazującej ków po kalendarze), następnie do od się od 1965 r. „Polskiej bibliografii szukania pozycji biobibliograficznych adnotowanej wiedzy o środkach ma dotyczących redaktorów, wydawców, sowego komunikowania", opracowy dziennikarzy i publicystów, a w spek wanej przez Sylwestra Dzikiego. takularnych badaniach do rozróżnie W rozwoju polskiej bibliografii — nia tych gatunków periodyków, któ obok zasłużonych jej wielkich pro re interesują historyka prasy. Czytu motorów, jak A. B. Jocher, F. Bent jąc wnikliwie niezwykle sumienną i kowski, J. M. Ossoliński, M. H. Ju- pełną twórczej inwencji książkę J. szyński, G. Korbut, K. i S. Estrei- cherowie aż do nam współczesnych — rzeczywistości. Ukazane zostało rów uwypukla autor w chronologicznym nież czasopiśmiennictwo górskie in ładzie najpoczytniejsze periodyki bi nych krajów, szczególnie tych, któ bliograficzne, zasługujące jako dział rych pozycja w turystyce górskiej spektakularny bibliografii także na jest szczególna. odrębne opracowanie pod kątem pra- Właściwą część prasoznawczą po soznawczym. Ograniczając się na ła przedzają lakoniczne impresje związa mach Zeszytów Prasoznawczych w ne z „odkrywaniem gór" od czasów omówieniu tej niezwykle pożytecznej najdawniejszych, z wpływami gór na publikacji — podkreślić należy, że psychikę ludzką, z odzwierciedlaniem autor unikając sztywnych ram tych stanów w literaturze (De Saus- chronologicznych ujął periodyzację sure, autor 4-tomowych „ Voyages rozwoju tych czasopism w bardzo ko dans les Alpes" po zdobyciu w 1787 munikatywnym podziale na 4 okre r. Mont Blanc: „Miałem wrażenie, że sy: I — w. XVI—XVII; II — w. sam przeżyłem wszechświat i widzia XVIII; III — I połowa XIX w. i łem jego zwłoki u mych stóp"). Pra- IV — II połowa XIX i XX w. Z początki nowoczesnej turystyki loku przedstawionej roli — szczególnie je autor ok. 1760 r. Poznawanie i od czasopism literackich — wynika, że krywanie Karpat umiejscawia na przed 150 laty informacja bibliogra przełomie XVIII i XIX w. Z końcem ficzna i recenzje nowości wydawni XIX w. obserwujemy jak gdyby po czych na ich łamach — wielokrotnie wtórny etap odkrywania gór — tym przewyższały prasę dzisiejszą, mimo razem na nartach. Wtedy też mamy że odbiorców dzieł piśmiennictwa by do czynienia z powstawaniem zorga ło wówczas wielokrotnie mniej niż nizowanej turystyki, rodzeniem się dzisiaj. A przecież i potrzeby zarów specjalistycznych klubów, towa no ogólnego rynku czytelniczego, jak rzystw •— czynników wpływających i księgarstwa i licznych oficyn wy na powstawanie i rozwój czasopiś dawniczych — są dzisiaj bez porów miennictwa górskiego. Na ziemiach nania bardziej piekące. polskich już w 1873 r. powstało Ga Tak więc świetnie i z głębokim licyjskie Towarzystwo Tatrzańskie (po znawstwem napisana książka nasuwa roku „Galicyjskie" z nazwy usunię wiele uwag porównawczych w zakre to; zaś jego organ prasowy Pamięt sie naszej kultury umysłowej i sta nik Towarzystwa Tatrzańskiego uka nowi jedną z najoryginalniejszych po zał się w 1876)ł. zycji serii „Książka o Książce". Dzi W rozważaniach tych pominie się wi tylko w tak starannym opraco kwestie zagranicznego ruchu wydaw waniu tej serii brak... spisu treści niczego; nie są one również zasadni książki, co zmusza czytelnika zainte cze dla tej publikacji. Dla autora ta resowanego specjalną kwestią do jej partia rozważań stanowi tylko próbę wertowania. Indeks przecież orientu „porównania polskiego czasopiśmien je tylko w nazwiskach. nictwa górskiego ze standardowymi niejako i najbardziej znanymi czaso Marian Tyrowicz pismami tego typu ukazującymi się w innych krajach, głównie europej skich". Po omówieniu genezy i scharakte POLSKIE CZASOPISMA ryzowaniu rozwoju czasopiśmiennict wa górskiego autor podkreśla, iż roz GÓRSKIE wój czasopiśmiennictwa turystyczne go, a więc także górskiego był zde Jerzy W. Gajewski: POLSKIE terminowany formą turystyki i jej CZASOPIŚMIENNICTWO GÓR rozwoju. Do końca I wojny w dzia SKIE W LATACH 1945—1983. In łalności tej można byłoby dopatry stytut Turystyki, Warszawa 1986. wać się elementów pracy społecznej S. 145. (wychowawczej); w okresie później szym coraz większego znaczenia na Jest to pierwsza w Polsce publikacja biera profesjonalizm. „Warto również podejmująca próbę wszechstronnego zwrócić uwagę, że w Polsce — doda- opisu monograficznego fragmentu cza sopiśmiennictwa turystycznego. Do 1 Najwcześniejszym na gruncie europej skim towarzystwem był brytyjski Alpine dajmy zaraz, że jest to próba uda Club (1857), który zaczął wydawać pismo na. Nie tylko ograniczona do polskiej Peaks, Passes and Glaclers. je autor — nazwiska redaktorów po o uznanym już prestiżu i randze, nie szczególnych czasopism powtarzają tylko w polskim środowisku turysty się wielokrotnie, a jednocześnie są to cznym. Z całą pewnością ta skrom nazwiska wybitnych turystów, alpini na liczba, a szczególnie ich wyraźnie stów, narciarzy. Nierzadko inicjatywie ukształtowany profil tematyczny nie i zaangażowaniu nielicznych odda zadowala i nie wystarcza olbrzymiej nych sprawie osób zawdzięczamy uka rzeszy entuzjastów górskiej turysty zywanie się wielu tytułów, często o ki, często traktowanej jako przygo bardzo wysokim poziomie. Współcześ da. Użyłem tu określenia „nie zado nie w wielu krajach zauważyć moż wala" — nie ma ono charakteru pe na, że wybitni alpiniści częściej są joratywnego; winienem go zastąpić autorami książek o górach, rzadziej innym: nie zaspokaja wszystkich po zaś redaktorami lub współpracowni trzeb, często zbyt zindywidualizowa kami górskich redakcji. Rzecz zna nych. I stąd gwałtowny, na ogół nie mienna, zjawiska tego nie obserwuje koordynowany rozwój innych form my na szerszą skalę we współczes prasopodobnych, które de facto speł nych wydawnictwach polskich, wy niają role — o czym już wspomina dawanych często nadal społecznie, łem — tzw. czasopism towarzyskich. kolportowanych w stosunkowo herme Problem godny szerszych badań na tycznych środowiskach turystycznych tury socjologicznej. Nie trudno zau czy taternickich. Rzutuje to na ilość ważyć, iż większość z tych pism peł tytułów, ich charakter, amplitudę ni funkcją dokumentacji poszczegól ukazywania się". nych przedsięwzięć turystycznych. Potwierdzenie tych ogólnych spo Dobrze się stało, iż Instytut Kul strzeżeń znajdujemy w sytuacji wy tury udostępnił nam wnikliwe stu dawniczej tego czasopiśmiennictwa w dium opisowo-bibliograficzne J. W. Ga okresie powojennym, którym intere jewskiego, które dla prasoznawcy jest suje się autor. A więc ilość tych wy ciekawe, gdyż ukazuje sposoby za dawnictw (w opracowaniu swym J. W. spokajania „informacyjnego głodu" w Gajewski rejestruje i analizuje 36 ty małych grupach społecznych związa tułów2), ich niski nakład, nierytmi- nych i więzami profesjonalnymi, i czność ukazywania się, hermetycz wspólnotą indywidualnych przeżyć. ność adresu czytelniczego. W dużym Oczywiście trudno stwierdzić, że ta stopniu czasopisma te zbliżają się do ka sama sytuacja panuje w innych typu czasopism tzw. towarzyskich, małych grupach społecznych. które charakteryzują się tym, że ich Szeroko rozbudowany opis doku krąg odbiorców jest zamknięty. Nie mentacyjny, zarówno w części opiso względami prawnymi (jak poufność wej, jak i w aneksie bibliograficz treści), lecz czytelniczymi; ich treść nym (zgodny z wymogami normy może zainteresować tylko tę grupę PN-73/N-01152), powoduje, iż mamy odbiorców, która uczestniczy w tych do czynienia ze swego rodzaju mikro- samych działaniach i która podobnie monografiami tych pism. W opisach przeżywa uczestnictwo w tych dzia znajdujemy wiele informacji dotyczą łaniach. Są wśród tych wydawnictw cych okoliczności powoływania pism, także takie publikacje, które mają ich zawartości. Omawiane tu „Pol charakter materiałów szkoleniowych skie czasopiśmiennictwo górskie w bądź biuletynów informacyjnych dla latach 1945—1983" może być wzorem wąskiego aktywu turystyki górskiej dla innych bibliografii polskiego cza (np. dla przodowników turystyki kwa sopiśmiennictwa specjalistycznego. lifikowanej). Pewnym mankamentem tej biblio Spośród 36 tytułów czasopism gór grafii jest brak indeksu chronologi skich 2 są powszechnie znane: Wier cznego, który pozwoliłby łatwiej chy (w 1947 r. wznowione jako t. uchwycić zasadnicze tendencje rozwo XVII) i Taternik (od 1947) — pisma jowe tego czasopiśmiennictwa. Z po bieżnych moich wyliczeń wynika, iż 2 Trudno w tym miejscu oceniać kom w pierwszym dziesięcioleciu (1945— pletność informacji zawartych u J. Ga 1954) ukazywało się 9 tytułów, w dru jewskiego; musimy sobie uświadomić, iż gim — 12, w trzecim — 14. W na są to pisma nieznane szerszej opinii pu blicznej, rzadko z uwagi na swą ulotną stępnych latach (od 1975 do 1983) uka formą rejestrowane w bibliotekach czy zywało się corocznie od 9 (w 1975) bibliografiach. Właśnie zgromadzenie i do 15 tytułów (1978, 1979). A więc opisanie aż 36 tytułów jest największym osiągnięciem autora i świadczy korzyst okres ten charakteryzuje się względ nie o jego publikacji. ną stabilizacją ruchu wydawniczego. 3 tytuły ukazywały się dłużej niż 12 Analizując stan wiedzy historycz lat. Wśród wydawców zdecydowanie nej o powojennym dziennikarstwie dominuje PTTK (wcześniej PTT) — napotykamy na szereg luk w tej dzie jego komisje, kluby, często, działają dzinie, które mogłyby wypełnić nie ce wśród młodzieży akademickiej. istniejące księgi pamiątkowe naszych Zauważmy jeszcze, że PTTK coraz czołowych organów prasowych, z któ bardziej uaktywnia swą działalność rych wiele coraz szybciej zbliża się wydawniczą. Niektóre zarządy woje do 50-lecia. A tymczasem nie docie wódzkie (np. w Poznaniu, Radomiu, rają do nas żadne wieści, by poszcze Suwałkach) podjęły się wydawania gólne zespoły sposobiły się do udo własnych czasopism. Są to pisma o kumentowania swej wieloletniej dzia charakterze krajoznawczo-regional- łalności w formie zapisu pamiętnikar nym. Byłoby dobrze, gdyby znalazła skiego i naukowej analizy (bo te 2 się instytucja i autor, który by funkcje w zasadzie wypełnia popraw wszechstronnie opisał i zanalizował nie skonstruowana księga pamiątko całą tę działalność. Wzór dla tego ro wa). Mówi się enigmatycznie o za dzaju opracowań zaproponował autor mysłach dziennikarzy PAP; swego przedstawionego tu czasopiśmiennict czasu ambitny program (godny Ga wa. zety Lwowskiej Bruchnalskiego) sfor mułował Kurier Polski, ale niewiele Józef S. Waluś z tego zrealizowano („250 lat Kurie ra Polskiego", Warszawa 1983). Czy na przeszkodzie stoją tylko tzw. obiektywne trudności (brak środ KSIĘGA ków finansowych, papieru) czy też PAMIĄTKOWA inne? Nie przeceniałbym specjalnie ich znaczenia. Dla chcącego... Może istotniejsze są tu opory przed podej 40 LAT ZE SŁOWEM. Praca zbio mowaniem samooceny, brak głębszych rowa pod redakcją Józefa Wój chęci utożsamiania się całkowitego z cika. Instytut Wydawniczy PAX, pismem, może przesadnie pojmowana Warszawa 1987. S. 381; liczne skromność, by nie budować samemu ilustr. sobie — i to za życia •— swoistego pomnika. Księgi pamiątkowe pism mają uzna ną wartość i bogatą tradycję w lite Że dla chcącego nic trudnego do raturze prasoznawczej. Jedną z pierw wodzi przykład PAX-owskiego Słowa szych wydała Gazeta Lwowska z okaPowszechnego, które z okazji 40-le- zji swego stulecia (Lwów 1911—1912); cia ufundowało sobie wcale imponu księga ta — w obszernych 2 wolu jące dzieło — okazałą księgę: blisko minach — pod red. W. Bruchnalskie- 400 stron formatu B-5, bogato ilu go stanowi dotąd niedoścignięty, a strowaną. Zawarty tu materiał iko godny kontynuowania i naśladowania nograficzny często wyraźniej podkre wzór. Serię tę wzbogaciły m. in. 2 śla działalność pisma niż teksty. księgi pamiątkowe Czasu (z okazji Możemy tu mieć takie czy inne 50-lecia i 90-lecia), Kuriera Warszawuwagi krytyczne, ale musimy na nie skiego, Kuriera Porannego, Rolispogląda czy ć jako na wydawnictwo bez Dziennika Poznańskiego — dziś praprecedensowe w powojennej działal wdziwa ozdoba księgozbioru każdego ności prasoznawczego edytorstwa. O historyka prasy, często poszukiwane podnietach, które zrodziły ideę tego przez bibliofilów. dzieła, tak pisze w artykule wstęp Tradycja tak jak gdyby zamiera; nym „Odpowiedzialność za słowo i olbrzymie foliały pełne wszelakich Słowo" aktualny jego redaktor na wiadomości zastępują (co najmniej) czelny i jednocześnie redaktor tej skromne objętościowo (a więc i uboż księgi Józef Wójcik. Mniej istotna sze faktograficznie) foldery. Zaniku była tu data jubileuszu •— „nawet tych wydawnictw nie można kojarzyć tak okazała jak czterdziestolecie — z przemijającą modą. Wydaje się, że zewnętrznie rzecz biorąc niczego nie powody są bardziej przyziemne, bo stanowi, nie zmienia, nie jest żad natury finansowej. Nie wyobrażam nym przełomem. (...) Dlatego chcie sobie by jakikolwiek historyk prasy liśmy tę datę potraktować inaczej: kwestionowałby potrzebę tego rodza jako przystanek do namysłu, do głęb ju wydawnictw. szej zbiorowej refleksji, a być może także całkiem osobistej kontemplacji. Część 3. jest próbą podsumowania Aby to było możliwe — trzeba spoj dotychczasowej różnorodnej działalno rzeć za siebie na przebytą drogę, by ści publicystycznej pisma, jest publi ocenić istotny, głębszy sens swojej cystycznym zaczynem przyszłej fak pracy, zarówno w wymiarach patrio tograficznej, zobiektywizowanej mo tycznych, jak katolickich, moralnych. nografii. W ujęciu konwencjonalnym I trzeba na tej drodze dojrzeć także artykuły tu pomieszczone powinny innych, tych, których już nie ma wyjść spod pióra badaczy. Redakto wśród żywych, którzy — choć już nie rzy wydawnictwa zrezygnowali z ich pracują — odwiedzają redakcję za udziału. Zyskała na tym czytelność wsze gotowi służyć radą i pomocą. A książki, zaś próba sporządzenia także tych, których w swoim czasie, zobiektywizowanej monografii zosta niestety, oddzieliły od naszego zespo ła oddalona. łu inne wybory polityczne bądź ide owe, jakże często tylko życiowe ko Autorami artykułów są bądź kie nieczności. Dziedzictwo zbiorowego rownicy działów — jednocześnie wie wysiłku, wysiłku, który już przemi loletni dziennikarze i równocześnie nął, ale pozostawił na otaczającej nas cenieni działacze PAX-u, bądź uzna rzeczywistości niezatarte piętno, god ni publicyści czy krytycy. I tak np. ne jest pamięci i szacunku, ma swo o problematyce społecznej pisze An ją niezastąpioną wartość". Wreszcie drzej Rejcher; o polityce między autor zwraca uwagę na dydaktyczne narodowej Janusz Stefanowicz, znaczenie tego przedsięwzięcia: „Lek aktualny ambasador PRL w Paryżu; tura tej książki przed podjęciem pra o stosunkach Kościół — Państwo — cy w Słowie może przynieść tylko Ada Borkowsk a-S z u b a; o pro obopólną korzyść: zracjonalizować i blematyce religijnej — Marian uszlachetnić motywy przystąpienia do Brzeziński; udziale Słowa w zespołu, który ma obowiązek twór utrwalaniu polskości na ziemiach od czej kontynuacji linii programowej i zyskanych — Zdzisław Szuba; pro dorobku Słowa w obliczu nowych blematyce kulturalno-literackiej — «znaków czasu»". Zdzisław Łączkowski i Józef Szczawiński; o rodzinie — Kry W tych bardzo wyważonych sło styna Mroczek; o zagadnieniach wach jest zawarte swoiste resume ekonomicznych — Zbigniew Jur blisko czterdziestu artykułów, z któ kowski i Marek Matusiak. Wi rych znakomita część ma charakter told Jankowski pisze o Słowie pamiętnikarskich zapisów, w dużej Powszechnym jako integralnej części części odnoszących się do zamiarów historii PAX-u; profil ideowo-polity- powołania pisma, do jego powstawa czny gazety ukazał Stanisław Wla nia i pierwszych prób wchodzenia na zło. rynek prasowy. Pismo rodziło się w Bez tych refleksji, nie pozbawio nie sprzyjających okolicznościach po nych — siłą rzeczy — akcentów su litycznych, kiedy to nie uregulowane biektywnych, każdy podejmujący pró stosunki między Kościołem a Pań bę zobiektywizowanej monografii stwem nie ułatwiały tej pracy, a któ byłby pozbawiony niezmiernie cieka rą przecież trzeba było podjąć, by wych informacji, których nie zastą krzewić poczucie obywatelskich, pa pią redakcyjne archiwalia ani meto triotycznych obowiązków i poszuki dy analizy zawartości. wać ich inspiracji w chrześcijańskim światopoglądzie. Materiały tu pomie Czego mi brak w tym wydawnict szczone są niezmiernie cenne dla hi wie? Przede wszystkim pełnego wy storyka prasy — są to przecież re kazu dziennikarzy zatrudnionych w lacje ludzi bezpośrednio włączonych Słowie w 40-leciu z informacją o w ten skomplikowany proces i od okresie zatrudnienia i problematyce powiedzialnych za jego realizację. zainteresowań, a także (selektywne go) wykazu najważniejszych (naj W 2. części — może stosunkowo wybitniejszych) współpracowników. najsłabszej — zgrupowane są wspom Szczególnie dokuczliwy jest brak re nienia (6 autorów) związane z orga trospektywnego zestawienia członków nizacją i działalnością terenowych od kolegium — ścisłego kierownictwa — działów Słowa. Często rażą lakonicz tym bardziej, że nawet na podstawie nością stwierdzeń, opisem epizodycz dokładnej lektury nie da się zrekon nych fragmentów (np. w odniesieniu struować tych informacji. Brak (na do oddziału krakowskiego). wet elementarnego) kalendarium naj- ważniejszych wydarzeń redakcyj śnie narzędziem kulturotwórczym nych — a więc tych informacji, któ dzięki swojej „nośności" treściowej i re czytelnik absolutnie powinien zna powściągliwości odbioru. Konsekwen leźć w tego rodzaju wydawnictwie. cje faktu, że w jednym czasie podob Ale mimo wszystko uchybienia te ne treści przyjmowane są przez rze nie pomniejszają znaczenia tego bez sze odbiorców, jeszcze do tej pory precedensowego* wydawnictwa w po nie dadzą się w pełni określić i oce wojennej literaturze prasoznawcze j. nić. Odrębność zaś i artyzm „sztuki Być może inicjatywa Słowa Powszech radiowej" umacnia stale pozycję ra nego wpłynie mobilizująco na inne dia mimo konkurencyjności telewizji zespoły. Oby tak się stało, i oby z i pozostałych środków audiowizual taką pieczołowitością zespoły te pró nych. Słusznie zatem publikacja po bowały zbilansować swoje dokonania mieszczona została w serii Sztuka, publicystyczne i organizatorskie. Kultura, Wychowanie. Słowo Powszechne jest również je Mimo głębokiego przekonania pi dynym (powojennym) pismem co szącej, że radio nie powinno być dziennym posiadającym (niepubliko przez szkołę pomijane, ale wprowa waną dotąd) bibliografię zawartości. dzone do obiegu szkolnego (podobnie Jej skromne fragmenty zawarte są w jak teatr, film i prasa), książka bu omawianej tu księdze. Wybrane zo dzi poważne zastrzeżenia i to zarów stały te zagadnienia, które są istot no w stosunku do autora za sposób ne i potrzebne w aktualnej działal przedstawienia, jak i do Wydawnictw ności PAX-u. Prasoznawcę bardziej Szkolnych i Pedagogicznych za brak zainteresowałby zestaw artykułów nadrzędnej koncepcji: przy tego typu programowych, określających profil i lekturach obowiązuje wyraźne okre stanowisko pisma wobec ważnych ślenie adresata i celu publikacji. zdarzeń politycznych czy społecznych Wszelkie inne kryteria, jak np. este (także wydarzeń w Kościele); zainte tyczne, artystyczne, edukacyjne, to resowałby zestaw artykułów, które wartości dodatkowe towarzyszące wywoływały istotne reperkusje w pu podstawowemu kryterium: dla kogo blicystyce krajowej, a także artyku i w jakim celu? Formalna monotema- łów odnoszących się wprost do dzie tyczność niczego nie usprawiedliwia. jów pisma. Tak szerokie i skomplikowane zja wisko przedstawić na 84 stronach jest Sylwester Dziki przedsięwzięciem wysoce ryzykow nym. Wszystko o radiu — to znaczy albo zejść w banał i truizm, albo na zasadzie wolnego wyboru przedstawić POPULARYZOWANIE niezborną całość, przypadkowo wy brane wypowiedzi, mające ze sobą ty RADIA le wspólnego, że są o radiu. Jeśli połączymy w jedną całość takie za Wiktor Legowicz: RADIO — gadnienia jak historia radia, jego ULOTNOŚĆ SŁOWA. Wydawnict środki artystyczne, gatunki, technikę, wa Szkolne i Pedagogiczne, War zagadnienia społeczne, strukturalne i szawa 1986. S. 87. estetyczne odbiorcy — a jest to tyl ko część poruszonych w książeczce W serii Sztuka, Kultura, Wychowa problemów — to siłą rzeczy nie mo nie ukazała się książeczka poświęco że to być pomoc naukowa, gdyż ogól na najpopularniejszemu od lat dwu nikowość wiadomości przekreśla rolę dziestych naszego wieku środkowi instrumentalną takiej pozycji. Dla za masowego komunikowania — radiu. interesowanych podaję nakład: 9750 + Instytucjonalizacja radia, rozwój + 250 egz. techniki radiofonicznej, jego obecność we wszystkich dziedzinach naszego Książka składa się z dwóch części: życia społecznego i jednostkowego tekst autorski i teksty wybrane. Nie spowodowały przeobrażenia, o jakich wnikając już w zasadność doboru się nie śniło pierwszym radioamato tekstów autorów obcych, niedosyt — rom. Najodleglejsze i najszersze pro nazwijmy to eufemistycznie •— budzi gnozy co do znaczenia tego nowego i tekst autorski. Pierwsze wątpliwo wynalazku nie przewidywały, że sta ści budzą dane statystyczne (s. 6) do nie się on elementem kultury w swo tyczące ilości radioodbiorników w jej oryginalnej twórczości i jednocze Polsce. Liczby porównawcze z lat 1950, 1966 i 1969 odnosi autor do da Majera Bałabana oraz „My, Żydzi nych z roku 1970. Nie sądzę, aby naj polscy..." Juliana Tuwima z tłuma świeższe dane w tym względzie mia czeniem na angielski, hebrajski, ji ły aż tak małe znaczenie, że można dysz (ed. by Chone Shmeruk, 1984, je pominąć. 19852). Centrum jest jednocześnie in Na s. 9 przeprowadza autor po stytucją sprawczą serii monograficz dział stylów przekazywania treści. nej poświęconej historii i kulturze Pomijając fakt, że stylistyka wypo polskich Żydów; dotychczas ukazały wiedzi radiowej doczekała się kilku się w niej w języku hebrajskim pra poważnych opracowań a podział au ce J. Goldberga „Converted Jews in tora na styl pompatyczny, pobieżny i the Polish Commonwealth" (1985), Y. spontaniczny jest w stosunku do tam Gutmana „The Jews in Poland after tych opracowań wysoce powierzchow World War II" (1985) i w języku an ny, to przykłady związane z tym po gielskim Ch. Shmeruka „The Ester- działem wykazują, jak dalece jest on ka Story in Yiddish and Polish Lite nie wystarczający. Cytuję: ...„styl rature. A Case Study in the Mutual pompatyczny w tekstach wypowiada Relations of Two Cultural Traditions" nych wyraziście, rozwlekle, doniosłe, (1985) oraz M. Opalskiej „The Jewish np. komunikat o pogodzie (...)" (s. 9). Tavern-Keeper and his Tawern in Przykłady sformułowań, co do któ Nineteenth-Century Polish Literatu rych trudno się z autorem zgodzić, re" (1986). można mnożyć lecz nie w tym rzecz, Na szczególną uwagę zasługuje wy istotne wydaje się to, że radio, dziś dawana od 1983 r. druga seria — bi stanowiące naszą nieomal niezauwa bliograficzna (Polish Jewry: Biblio żalną codzienność, autor przedstawia graphical Series). Jako jej drugi tom tak, jak się je widziało i odczuwało ukazał się rejestr prasy żydowskiej przed pięćdziesięciu laty. Dziś stwier wydawanej w jidysz sporządzony dzenie, że radio to genialny wynala przez Y. Szeintucha przy współpracy zek, jest tak dalece archaiczne, że sta W. Solomon. Stanowi on kontynuację je się truizmem nie do przyjęcia. 1 t. serii autorstwa P. Gliksona „Pre- Brakami tej publikacji obciążyć liminary Inventory of the Jewish jednak należy nie tyle autora, co wy Daily and Periodical Press Published dawnictwo za brak sprecyzowanej, i in the Polish Language 1823—1982" odpowiedzialnej koncepcji. (zob. rec. ZP 1986 nr 3 s. 143—145). Szeintuch rozszerza poprzedni rejestr Teresa Lisicka 0 wykaz prasy żydowskiej wydawa nej w Polsce w okresie międzywo jennym (1918—1939) w języku jidysz. Sam rejestr poprzedzony jest wstę BIBLIOGRAFIA pem (ang., hebr. i jid.), w którym autor informuje, że materiał zawarty PRASY ŻYDOWSKIEJ w tomie był zbierany w archiwach W POLSCE 1 bibliotekach trzech kontynentów. Przede wszystkim pochodzi on z ka Yechiel Szeintuch, (with the talogów Narodowej i Uniwersyteckiej assistence) Wera Solomon: Biblioteki w Jerozolimie oraz z In PRELIMINARY INVENTORY OF stytutu Yivo w Nowym Jorku. Poza YIDDISH DAILIES AND PERIO tym pierwszorzędnymi źródłami były: DICALS PUBLISHED IN PO 1. Urzędowy Wykaz Druków i mie LAND BEETWEN THE TWO sięczny dodatek do niego — Urzędo WARS, The Hebrew University. wy Wykaz Czasopism ukazujący się Jerusalem 1986. — XXII, 190. S. od 1930 r. samodzielnie; zawiera on 36. spis prasy żydowskiej w translitera cji łacińskiej; 2. praca Isroela Szajna Utworzone w Jerozolimie przy Uni „Bibliografje fun ojsgabes agrojsge- wersytecie Hebrajskim Center for gebn durch di arbeterpartajen in Research on the History and Cultur Pojln in di jorn 1918—1939. Cunojf- of Polish Jews stało się w krótkim geśtelst un bearbet fun...", Warśe czasie prężnym ośrodkiem badaw (1 1963), której autor korzystał z bi czym. Z jego inicjatywy wydano re bliotek i archiwów partii politycz print „Bibliografii historii Żydów w nych w Polsce oraz z archiwum i bi Polsce i w krajach ościennych" (1978) blioteki Żydowskiej Instytutu Histo- 8 — Zeszyty Prasoznawcze rycznego w Polsce (bibliografia ta Wydane rejestry mają charakter odnotowuje m. in. broszury propa wstępny (preliminary), a ich twórcy gandowe); 3. obszerny artykuł Y. liczą na pozyskanie uzupełniającego Sheina (I. Szajn) „Materialn tsu a materiału do swych niekompletnych bibliografie fun yiddisher periodike in prac, które ostatecznie odnotowywa Pojln, 1918—1939" zamieszczony w łyby prasę żydowską wychodzącą w „Studies on Polish Jewry, 1919—1939", Polsce w językach: polskim, jidysz ed. Yoshua A. Fishman, New York i hebrajskim w latach 1918—1975 z 1974, s. 422—483; ukazał; się on w 10 pominięciem okupacji hitlerowskiej. lat po śmierci jego autora; 4. praca Powstałą lukę w rejestrze ma Mariana Fuksa, „Prasa żydowska w wypełnić Yad Vashem — the Warszawie, 1823—1939", Warszawa Holocaust Memoriał and Research 1979 oraz wcześniej wydawane jego Center m. in. 6-tomową pracą, artykuły zwłaszcza w Biuletynie ŻiH w której będzie odnotowana i nauko (ich wykaz zob. P. Glikson, poz. cyt., wo opracowana prasa żydowska wy s. IX—X). dawana w czasie okupacji w getcie Rejestr Szeintucha (s. 1—179) od warszawskim. Pierwsze trzy jej to notowuje 1715 pozycji. Obejmuje my już się ukazały, obejmując okres dzienniki, tygodniki, dwutygodniki, od maja 1940 do października 1941 miesięczniki i inne periodyki (rozu (zob. J. Kermish ed., Y. Białostocki miane bardzo szeroko), a także jed co-ed.: „The Jewish Underground nodniówki, almanachy, które ukazy Press in Warsaw", Jerusalem, I — wały się w ponad 90 miejscowościach 1980, II — 1980, III — 1984). (ich wykaz w jęz. jid. z odnotowany Zapewne równie gruntownego mi numerami pozycji, pod którymi opracowania i analizy doczeka się znajdują się tytuły czasopism ukazu prasa żydowska odnotowana w reje jących się w tych miejscowościach, strach jerozolimskiego ośrodka przy jest niezwykle użyteczny). Odnoto Uniwersytecie Hebrajskim. Posłużą wane są w nim także tytuły czaso one do opracowania współczesnej hi pism wychodzących w języku pol storii Żydów w Polsce i ich kultury. skim lub hebrajskim, które zawiera ły tylko część materiałów w jidysz. Krzysztof Pilarczyk Autor, wzorując się na pracy P. Gliksona, przy opisie poszczególnych czasopism podaje: ich tytuły, podty tuły, częstotliwość ukazywania się, miejsce, wydawcę, ramy czasowe PORTRETY PISM edycji oraz odnotowuje dodatki oko PRASOZNAWCZYCH licznościowe. W drugim wydaniu na leżałoby równolegle obok obecnego FACHZEITSCHRIFTEN ZUR PU zapisu w jidysz podać także jego BLIZISTIK UND KOMMUNIKA transliterację alfabetem łacińskim, co TION. Bestandsaufnahme und przyczyniłoby się do sprawniejszego exemplarische Porträts. Hrsg. korzystania z rejestru. Heinz Dietrich Fischer. Ver Należy pamiętać, że prace Szein lag Rommerskirchen, Remagen- tucha i Gliksona zostaną uzupełnio -Rolandseck 1986. S. 155. ne (zapowiadanymi na rok 1986) „Preliminary Inventory of the Heb Periodyki o komunikowaniu są swoi rew Daily and Periodical Press Pu stym fenomenem, niepowtarzalnym blished in Poland up to World War w czasopiśmiennictwie: tylko one za Two" Hanana Chevera i „Inventory wierają komunikację o komunikacji — of Hebrew and Yiddish Publications zauważa we wstępie trafnie wydaw in Poland, 1944—1975" (collected by ca tomu, H.-D. Fischer. Publikacja Dvora Zeichner and Ajzyk Szechter, powstała jako pokłosie wykładów recorded by D. Zeichner, bibliogr. wygłoszonych latem 1985 na uniwer prep, by Dalia Kaufman, ed. with sytecie w Bochum, gdzie redaktorzy introd. by Jacob M. Kelman). Wszyst lub wydawcy przedstawili wszystkie kie one powstają z inspiracji i pro (12) periodyki prasoznawcze ukazu jektu prof. Ch. Shmeruka, wytraw jące się w RFN. nego badacza piśmiennictwa żydow W książce ich wystąpienia poprze skiego (zob. jego pracę „Yiddish Li dza szkic H.-D. Fischera o gene terature in Poland. Historical Studies zie i aktualnych funkcjach fachowych and Perspectives", Jerusalem 1981). periodyków prasoznawczych (s. 11— RECENZJE, OMÓWIENIA, flötY 113 28). W Niemczech zapoczątkowało tę tytułów, ale są wśród nich dodatki, grupę czasopism efemeryczne Zei- serie wydawnictw nieperiodycznych tuńgskuńde w" 1919, a od stycznia itp. Jako zdumiewający i alarmujący 1926 Zeitungswissenschaft wydawane określa H.-D. Fischer fakt, że praso- przez Karla d'Estera i Walthera Hei- znawstwo nie zanalizowało precyzyj dego. Ale już znacznie wcześniej po nie swego własnego i pokrewnego cza jawiły Się przyczynki prasoznawcze sopiśmiennictwa. U nas jest to samo, na łamach innych czasopism, jak w ale żadna to pociecha dla obu stron. ukazującym się od lat trzydziestych 12 portretów czasopism prasoznaw- XIX w. Börsenblatt für den Deutsch czych podzielono na 3 grupy. Pierw en Buchhandel, powstałym w trzy szą tworzą czasopisma naukowe. Pu- dziesięciolecia później Archiv für blizistik2 przedstawia (s. 30—39) Buchgewerbe und Gebrauchsgraphik Walter J. S c h ii t z, redagujący je czy wydawanym od lat '70 Archiv nieprzerwanie od pierwszego nume für Post und Telegraphie. Rozproszo ru. Sprawuje tę funkcję jako drugie ne także w wielu innych tytułach, zajęcie, podstawową działalność (eks przyczynki te są dziś niezwykle trud perta statystyki prasowej) wykonuje ne do odszukania. w Federalnym Urzędzie Prasy i In Wcześniej niż dziennikarze i praso- formacji. Od 1967 udało się prawie znawcy mieli swój organ wydawcy: podwoić nakład pisma, rozpowszech Mitteilungen des Vereins Deutscher niając blisko 1100 egz. Schiitz twier Zeitungs-Verleger od marca 1897, od dzi, że abonament roczny 88 mk po 1900 Zeitungs-Verlag, którego konty kryłby prawie koszty (pismo zamie nuacja ukazuje się do dziś. Krótko szcza nieco reklam), ale prowizja za przed I wojną światową pojawił się sprzedaż i tańsza prenumerata dla periodyk dziennikarzy Deutsche Pres studentów o połowę zmniejszają se. Bibliografia Bómera za 1929 r. wpływy. Za „prawie cud" uważa, iż wykazała 22 czasopisma fachowe po wydawcom i redakcji przez 30 lat święcone drukarstwu, reklamie, edy udaje się pozyskiwać subwencjodaw- torstwu prasowemu. Wskazane wyżej ców (w 1984 r. było ich aż 31). Różne tytuły prasoznawcze istniały do koń wysokości budżetu odbijają się na ca hitlerowskiej Rzeszy. Po jej klę objętości poszczególnych roczników, sce była krótka przerwa, a potem za ostatnio liczących od 650 do 800 częły się pojawiać organy wydawców stron. Redakcja nie ma nawet se i dziennikarzy w strefach okupacyj kretarki, W. J. S c h ii t z załatwia nych angielskiej i amerykańskiej całą korespondencję odręcznie, (1946—1947). Najstarsze w RFN cza oszczędzając przy okazji miejsce „na sopismo o komunikacji, poświęcone nieistniejące kopie". Autorom prze radiu i tv Rundfunk und Fernsehen kazuje się jednak skromne honoraria. ukazało się w 1953, lecz miało po Wszystkie artykuły są opiniowane przedników: periodyk pod takim sa przez specjalistów, liczba tekstów mym tytułem oraz Rufer und Hörer przyjętych i odrzuconych mniej wię (1949—1954). Od 1956 ukazuje się Pu cej równoważy się. Maksymalne blizistik. H.-D. Fischer podaje, że w oczekiwanie na druk nie może prze strefie radzieckiej i potem w NRD kroczyć 3 lat. Redakcja w zasadzie omawiane czasopiśmiennictwo repre nie zwraca się do autorów z zamó zentuje Neue Deutsche Presse (od wieniami, wybiera jedynie z tekstów 1947), a przejściowo 3 niepełne rocz nadsyłanych (nie dotyczy to 14 nu niki Zeitschrift für Journalistik1. merów monotematycznych ani oczy Przeoczył (?) autor dwumiesięcznik wiście recenzji). Zasadę G. Kieslicha Theorie und Praxis des sozialisti z początków pisma, że „Publizistik schen Journalismus wydawany od daje każdemu autorowi możliwość 1973 r. skompromitowania się, jak tylko po Od lat '60 zaznacza się specjaliza trafi" — redakcja uzupełnia możli cja, a z nią — rozwój ilościowy pe wie wzorową i jednolitą adiustacją riodyków poświęconych komunikowa formalną. niu. Praktycznie nie ma ścisłego ich Will T e i c h e r t reprezentuje rejestru, reprodukowane stronice wspomniane R,undfunk und Fernse- „Leitfaden" Stamma 1985 podają (bez hen3 (s. 40—55). Przedstawia rozwój czasopism filmoznawczych) ponad 200 1 treść pisma na tle przekształcania i W czasie edycji omawialiśmy je w ZP 2 Stale recenzowane w ZP. 1960—1962. s Ditto. się w RFN prasoznawstwa jako dy forum lub prasoznawczo-naukowego scypliny humanistycznej (Publizistik pośrednika, lecz na wskroś za stra wissenschaft) w socjologiczne medio- tegiczny środek do przeforsowania znawstwo (Kommunikationswissen określonych stanowisk, poglądów i schaft). RuF było od początku zo informacji, w politycznej dyskusji nad rientowane na „Communications Re mediami". Autorką szkicuje realizację search" w wydaniu amerykańskim. tych założeń w wywodzie historycz W przeciwieństwie do poprzedniej nym sięgającym 1963 r. Na czoło wy charakterystyki, ta nie pokazuje wca suwa walkę o status rtv, wypowia le redakcyjnej „kuchni". (Przypom dając się jednoznacznie przeciw pry- nijmy, że RuF wydaje Instytut Ra watno-komercyjnemu. „Najwidoczniej diowo-Telewizyjny im. Bredowa przy nie mogliśmy przeszkodzić rezygnacji uniwersytecie w Hamburgu.) z monopolu dla radiofonii publiczno prawnej, może jedynie (tę rezygnację) Communications przedstawił jego opóźnić". Miesięcznik drukuje obecnie twórca i redaktor, Alphons Silber 6 tys. egz., nie przekraczając 20C mann (s. 56—61). To czasopismo zwrotów. 22% nakładu odbierają pra ukazuje się od 1975 r. trzy razy w cownicy rtv, 17% redakcje innych roku w zeszytach 120-stronicowych, mediów, uniwersytety, ośrodki badaw z artykułami po niemiecku, angiel cze, reklamowe ftp., 18% partie, zwią sku łub francusku. Koncepcja ta ma zki, organizacje, posłowie i urzędy, służyć „przezwyciężaniu prowincjo 12% idzie za granicę. Objętość ok. nalnego myślenia" poza granice i tra 80 stron mieści drugie tyle maszyno dycje „szkół" narodowych. Nakład pisu. Zespół liczy 5 redaktorów (ani wynosi 1 tys. egz., pismo wymaga jednego profesjonalnego dziennikarza), oczywiście subwencji od Deutsche Gesellschaft für Kommunikationsfor 4 dokumentalistów i 3 pracownice se schung jako nakładcy. Poza wskaza kretariatu, które na maszynach IBM- niem treści pierwszego i ostatniego -MC wykonują też czystopisy do fo (wówczas) numeru, niczego więcej toskładu. Archiwum przetwarza infor ubogi wykład prof. Silbermanna nie macje z 10 dzienników i tygodników przekazał. oraz 168 fachowych periodyków kra Portretując Vierteljahreshefte für jowych i zagranicznych (miesięcznie Mediaplanung (s. 62—68), Ernst dochodzi ok. 2 tys. tradycyjnych wy Braunschweig (pierwszy redak cinków). Biblioteka liczy 9 tys. to tor) i Klaus Landgrebe (obecny) mów. ograniczyli się do wyboru redakcyj Miesięcznik Die Zeitung opisał Vol nych deklaracji, „których niestety ker Schulze (s. 85—93). Wychodzi często nie dało się urzeczywistnić". od 1973 r. z podtytułem „Informacje Według nich, kwartalnik z podtytułem i opinie do polityki wobec mediów", ,,Advertising and Media Research finansowany przez Zw. Wydawców International" informuje od 1969 r. o Gazet (stąd tytuł). 16 tys. egz. jest zagranicznych badaniach nad media rozsyłanych bezpłatnie, po 45% do mi i reklamą. Finansuje pismo Wy dziennikarzy i pracowników oświato dawnictwo H. Bauer. Trzeba wyrazić wych (w związku z programami nau wielkie zdziwienie, że H.-D. Fischer czania „gazeta w szkole" ftp.), 10% ero przyjął garść deklaracji nie wiadomo polityków zajmujących się mediami. jak zrealizowanych, do zbioru redak Kwartalnik Bertelsmann Briefe cyjnych autoportretów. ukazuje się w największym europej W drugiej grupie znalazły się ty skim wydawnictwie Bertelsmanna od tuły zorientowane ku praktyce me połowy 1960 r. Początkowo 8-stronico- diów. Marie-Luise Kiefer scha we pisemko, wykształciło się wnet w rakteryzowała Media Perspektiven4 czasopismo naukowe, co opisuje Ge (s. 70—£4) — pismo poświęcone ana ro Krieger (s. 94—104). Kwartal lizie i dokumentacji publikacyjnego nik zajmuje się kulturą czytelnictwa i ekonomicznego rozwoju mediów, po i księgarstwem, ostatnio znajdują w stępom technologii, międzynarodowej nim miejsce także sprawy nowych sytuacji mediów i rozwojowi badań medów. nad nimi. Redakcja faworyzuje ma- Peter Christian Hall utrwalił się kroanalizy, przy czym — zachowując może w pamięci czytelników ZP ja możliwie największy obiektywizm — ko redaktor interesującego miesięcz „nigdy nie uważa się za neutralne nika Medium5. Jako jedyny z refe- 5 Omawialiśmy je systematycznie do ostat 4 Ditto. niego numeru miesięcznika. rentów musiał " przedstawiać pismo dane Wydawnictwu „Handelsblatt". skazane na likwidacją w dotychcza Ma nakład ponad 4 tys. egz., prze sowym kształcie, na czym się skon szło 2,5 tys. prenumerowanych (Lutz centrował6 (s. 105—113). Jego następ K u c h e, s. 144—150). Dodajmy, że ca, Horst P ö 11 g e r wypowiedział się ostatnio tygodnik przeszedł parę (s. 114—115) o kontynuacji tytułu ja zmian redakcyjno-koncepcyjnych. ZP ko kwartalnika7: zamiast jak dotąd zaczerpnęły z niego (szczególnie przy 600 stron będzie ich 300 w roczniku. wcześniejszym profilu) wiele cieka Zmiany przeprowadziło kierownictwo wych informacji, omawiały też arty Kościoła Ewangelickiego jako wy kuły. dawca. „Portrety" czasopism prasoznaw- Ostatnia grupa tytułów obejmuje czych i pokrewnych są nierówne. Jed 4 czasopisma organizacyjne. Miesięcz ni autorzy przekazali wiele ciekawych nik IG Druck und Papier die jeder szczegółów (jak Schütz) bądź osadzili jest adresowany do pracujących pió swe pisma w bogatym tle historycz- rem członków tego związku zawodo no-środowiskowym (Teichert, Kiefer), wego — głównie dziennikarzy. Uka podczas gdy inni dali relacje zdaw zuje się na 48 stronach w 13 tys. egz. kowe (Silbermann, Braunschweig i Autor relacji (s. 118—126) Hermann Landgrebe). Sprawą H.-D. Fischera Z o 11 e r podał, że redakcję prowadzi jako wydawcy tomu było doprowa 1 dziennikarz, kolportaż i ogłoszenia dzenie do pewnego wspólnego mia załatwia biuro zw. zawodowego. Pro nownika, choćby dodając notki z pod dukcja, rozpowszechnianie i honora stawowymi informacjami bibliografi- ria pochłaniają jednak 400 tys. mk, czno-wydawniczymi. Słusznym uzu wraz z wydatkami osobowo-biurowy- pełnieniem są reprodukcje stron ty mi koszty przekraczają 600 tys., pod tułowych 12 portretowanych czaso czas gdy z ogłoszeń uzyskuje się ok. pism oraz (we wprowadzeniu Fische 100 tys., a z prenumeraty 20 tys. mk. ra) ich protoplastów. 8 tys. egz. otrzymują dziennikarze, Polskiego czytelnika, zwłaszcza pra- 2,5 tys. pisarze — członkowie związ soznawcę czy redaktora odpowiednie ku, prenumeratorów jest 400. Reszta go naszego periodyku (mamy ich o jest rozprowadzana w związku i połowę mniej) zastanowi niejedna wśród innych zainteresowanych, 280 rzeczowa informacja, wynikająca z egz. za granicą. odmienności tamtego rynku praso Journalist jest organem Związku wego. Dziennikarzy (DJV). Ukazuje się od Pawel Dubiel 1951 r., obecnie jako miesięczny ma gazyn poświęcony mediom, o ponad 90 stronach i w ok. 21 tys. egz. Tre ściowo łączy funkcje wspomnianego magazynu, organu związkowego i O DZIENNIKARSTWIE czasopisma fachowego. z/a odbiorców NA KUBIE to dziennikarze. Reprezentatywną (1000 osób) ankietę czytelniczą zwró Ernesto V e r a, Elio E. Con ciło 57% respondentów (Ulrike stantin: EL PERIODISMO Y Kaiser, s. 127—135). LA LUCHA IDEOLOGICA. Union prmagazin — miesięcznik o 5 tys. de Periodistas de Cuba, La Haba- egz. nakładu — jest poświęcony pu na 1985. S. 96. blic relations. 14% jego odbiorców pracuje bezpośrednio w tej dziedzi Tytuł książki tutaj recenzowanej nie, 86% w prasie, radiu i tv (Rein „Dziennikarstwo i walka ideologicz hard Fröhlich, s. 136—143). na" jest nieco mylący, ponieważ nie ZV + ZV sięga tradycją początku jest to praca teoretyczna, ale krótki stulecia. Do końca 1986 r. było wspól zarys historii i ewolucji dziennikar nym wydawnictwem i oficjalnym or stwa na Kubie ze szczególnym ganem związków: Wydawców Gazet i uwzględnieniem okresu po roku 1959, Wydawców Czasopism (stąd Zeitungs- czyli wkroczeniu partyzantów Fidela -Verlag + Zeitschriften-Verlag). Sprze- Castro do Hawany. Część pierwsza, mająca niejakie pretensje teoretycz 8 Zainteresowanych odsyłamy do Gzczegó- ne, jest próbą określenia różnic roli łów w ZP 1986, nry 1, 2 i 4. dziennikarstwa przed i po rewolucji. ' Redakcja ZP zwracała się kilkakrotnie Jej autorem jest Ernesto Vera i zo o utrzymanie wymiany egzemplarzy re- cenzyjnych — bez powodzenia. stała ona już raz wydana w roku 1979. Część druga, przedstawiająca czyli Stanów Zjednoczonych. Nie mo historię i stan aktualny dziennikar że ulegać wątpliwości, że utwierdza stwa kubańskiego (głównie prasy) zo nie przez kubańskie środki masowe stała przez Elio E. Constantina napi go przekazu tego fatalizmu geografi sana specjalnie do tej publikacji. cznego, który traktowano wówczas Książka została wydana z okazji V jako przejaw geopolitycznego realiz Kongresu Związku Dziennikarzy Ku mu, działało deprymująco. Jest jed by. nak wielką zagadką, dlaczego przez Vera w części pierwszej przedsta całe lata, praktycznie od interwencji wia dość czarny obraz dziennikarstwa USA w 1898 roku, kształtowane przez na Kubie w okresie przed zwycię środki masowego przekazu poczucie stwem rewolucji. Zdaniem recenzen fatalizmu geograficznego czy realiz ta jest w tym obrazie wiele przesa mu geopolitycznego odegrało tak zni dy, prasa kubańska już przed rewo komą rolę w momencie zaostrzonej lucją wyróżniała się w Ameryce Ła walki politycznej lat okresu przej cińskiej wysokim poziomem, a kon ściowego (1959—1961). Dlaczego wte serwatywny Diario de la Marina był dy odwoływanie się do niego przez jednym z najlepiej redagowanych konserwatywnych dziennikarzy i dzienników w Ameryce Środkowej. istniejącą jeszcze konserwatywną pra Można zastanawiać się czy likwida sę prowokowało efekty przeciwne od cja tego jednego z najstarszych tytu oczekiwanych. Dlaczego coś, co przez łów prasowych w Ameryce była de lata było traktowane jako znak poli cyzją ze wszech miar słuszną. Nutę tycznego realizmu, w krótkim okresie nostalgii za tym tytułem, który przez stało się tak powszechnie akceptowa blisko sto lat w Ameryce Łacińskiej ną polityczną inwektywą, jaką dziś kojarzył się z Kubą, można odczytać jest zarzut geograficznego fatalizmu z drugiej części, gdzie Constantin, na Kubie. jakby bez specjalnego przekonania, Pisząc o nowej roli prasy po rewo próbuje uzasadnić decyzję jego roz lucji Vera odwołuje się do znanych wiązania. Vera przemilcza też rolę, koncepcji leninowskich, ale nie tyl jaką w okresie przedrewolucyjnym ko. Kubańczycy zawsze podkreślają odegrały takie elitarne czasopisma jak ciągłość rewolucyjnych tradycji wo Revista de Avance czy Origenes, któ bec idei Jose Martiego, nie tylko wiel rych znaczenie w kształtowaniu auto kiego rewolucjonisty, poety, ale tak nomii kultury latynoamerykańskiej w że dziennikarza. Marti zawsze pod skali nie tylko kubańskiej jest dziś kreślał pedagogiczny i edukacyjny przez wszystkich uznane. charakter prasy. W koncepcji Martie Oczywiście trudno kwestionować go prasa miała przede wszystkim podkreślaną przez Verę zależność do- uczyć i radzić. Marti był dzieckiem rewolucyjnego dziennikarstwa od hie swojej epoki, ale właśnie jego kon rarchii wartości kształtowanych przez cepcje stanowią o odrębności prasy środki masowego przekazu w Sta kubańskiej na tle prasy innych kra nach Zjednoczonych, ale w ramach jów socjalistycznych, odgrywa ona ro tej zależności radzono sobie na Ku lę popularyzatora wiedzy w stopniu o bie o wiele lepiej, aniżeli w innych wiele większym aniżeli gdzie indziej. krajach Ameryki Łacińskiej, których Osobiście jest to dla mnie jej rys nie prasa często ogranicza się do kopio słychanie sympatyczny nawet wtedy, wania prasy północnoamerykańskiej. gdy artykuły popularyzacyjne bliższe Podobnie jest z zarzutem braku zau są sążnistym naukowym elaboratom, fania tej prasy do wartości rodzi aniżeli bliskim nam formom dzien mych, też na Kubie wyglądało to le nikarskim. piej niż na przykład w Kolumbii czy Dla Very momentem zwrotnym w nawet Urugwaju. Przykładanie przez dziejach prasy kubańskiej jest 4 paź Verę absolutnych kryteriów do oceny dziernika 1965 roku, kiedy nastąpiło prasy kubańskiej przed rokiem 1959 połączenie dzienników Rovolucion (or grzeszy ahistoryzmem. ganu Ruchu 26 Lipca) i Hoy (orga Inny charakter ma zarzut polity nu Ludowej Partii Socjalistycznej, cznego i geograficznego fatalizmu, po jak nazywała się partia komunisty wszechnego przed rewolucją na Ku czna), z której to fuzji powstał dzien bie przeświadczenia, że Kuba jest ska nik Granma. Dziś Granma z nakła zana na niemożność pełnego unieza dem ponad 700 tys. egzemplarzy prze leżnienia się, głównie ekonomicznego kracza sumę jednorazowego nakładu i politycznego, od wielkiego sąsiada, wszystkich dziennikpw, jakie istniały na Kubie przed rewolucją. Było to Część druga przynosi także infor możliwe, o czym autor nie wspomina, macje statystyczne o radiu, telewizji, dzięki likwidacji analfabetyzmu, któ Agencji Prensa Latina, kinematogra ry przed rewolucją skazywał sporą fii oraz krótkie charakterystyki część Kubańczyków tylko na słucha uchwał poprzednich czterech kongre nie radia. sów Związku Dziennikarzy Kuby. Trochę mniej przekonywająco W sumie omawiana praca, zwła brzmią słowa o Ruchu Ochotniczych szcza w części drugiej przynosi wie Korespondentów, który ma zapewnić le informacji na temat historii i sta żywą więź z czytelnikami i zachęcać nu obecnego środków masowego ko ich do współredagowania prasy. Każ munikowania na Kubie. W tej mierze dy, kto zna prasę kubańską, wie, że jest publikacją niezastąpioną, choć listów od czytelników drukuje się tam być może, na próbę bardziej wywa dużo mniej aniżeli w Polsce, nie mó żonego przedstawienia sytuacji sprzed wiąc już o najlepszych dziennikach roku 1959 przyjdzie nam jeszcze po meksykańskich. Jest to problem, któ czekać. rego instytucjonalnie rozwiązać się Adam Komorowski nie da, a trudności w bazie poligra ficznej, spotęgowane blokadą, powo dują, że prasa kubańska, zwłaszcza codzienna, jest dość skromna pod względem objętości. ZROZUMIAŁOŚĆ W części drugiej znajdujemy krót PRZEKAZU kie omówienia najbardziej znaczących tytułów okresu przedrewolucyjnego, I ODBIÓR dzienników Diario de la Marina, El Mundo, El Pais, Prensa Librę i naj Andrej T u ś e r: ZROZUMITEL- lepiej ocenianego Noticias de Hoy NOST NOVINARSKYCH VYPO- zamkniętego przez Batistę w 1953 ro VEDI AKO PREDPOKLAD ICH ku oraz tygodników Bohemia i mie IĆINNOSTI (zbornik zo seminara). sięcznika Carteles. Ilustrowany tygod Novinarsky Studijny Ustav, Bra nik Bohemia jest jedynym tytułem, tysława 1986. S. 82. który wychodzi na Kubie nieprzer wanie od roku 1908, o przywiązaniu Skuteczne komunikowanie za pomocą do niego Kubańczyków najlepiej mo środków masowej informacji to pro że świadczyć jego nakład 260 tys. ces złożony. Zależy ono od wielu czyn egzemplarzy, a musimy pamiętać, że ników: nadawcy, przekazu, odbiorcy. Kuba ma 10 milionów mieszkańców. W każdym z tych ogniw osobno moż W Bohemii można znaleźć zarówno na jeszcze dodatkowo znaleźć co naj przepisy kulinarne, jak i awangardo mniej kilka innych przyczyn warun we utwory literackie, przypomina nie kujących efektywne komunikowanie. co tematycznie nasz Przekrój, ale ma Nie sposób ich wszystkich tutaj wy czterokrotnie większą objętość. Dru mieniać, lista jest dość długa. W ana gim pod względem nakładu po Gran- lizie prasoznawczej traktującej o sku mie jest dziennik przeznaczony dla tecznym komunikowaniu środków ma młodzieży Juventud Rebelde, którego sowej informacji, w tym także pra niedzielny nakład wynosi 325 tys. sy, taką listę niewątpliwie należało egzemplarzy. Nakłady gazet prowin by uwzględnić. cjonalnych wahają się od 5 do 25 Warunkiem wstępnym, koniecznym, tys. egz. Wśród miesięczników naj aby jakakolwiek komunikacja miała wyższy nakład ma pismo kobiece miejsce, jest istnienie wspólnego ko Mujeres (273 tys.). Swoistym fenome du komunikacyjnego między osobami nem jest miesięcznik Cuba Interna pozostającymi w interakcji. W prze tional, który ukazuje się po hiszpań ciwnym wypadku trudno mówić o sku w nakładzie 35 tys., a po rosyj skutecznym komunikowaniu. Wspól sku 80 tys. Wysoki jest też nakład ny kod •— także językowy — jakim dwumiesięcznika literackiego Casa de posługują się osoby, pozostające w las Americas — 18 tys., który czy interakcji, warunkuje zrozumienie od tany jest w całej Ameryce Łacińskiej bieranego komunikatu. Zrozumienie i odgrywa główną rolę w integracji treści przekazywanych przez nadaw środowisk intelektualnej lewicy całe cę (w tym także środki masowego go kontynentu. przekazu) jest warunkiem sine qua non jakiejkolwiek komunikacji. Jest proszona uwaga, niedoczynność pamię to teza, która przewija się przez każ ci. Brak natomiast w całym tekście dy tekst zawarty w książce. przynajmniej kilku zdań na temat Praca wydana przez Novinarsky barier społeczno-kulturowych, które Studijny Ustav jest obszernym zbio ograniczają i poniekąd stymulują rem, zawierającym trzynaście artyku zrozumienie odbieranego tekstu pra łów, dotyczących zrozumienia tekstu sowego. Być może autorzy uważali to prasowego wśród odbiorców. Prawie za tak oczywiste, że informacje na wszystkie teksty pochodzą z semina ten temat świadomie pominęli. rium naukowego, które odbyło się w Trzeci poziom analizy powinien łą Modre-Harmonii 15 kwietnia 1986. czyć oba ogniwa łańcucha komunika Tom składa się z dwóch części. Pierw cyjnego, przekaz i nadawcę. Nadaw sza dotyczy w ogóle zrozumienia i ro ca, znając uchybienia i niejasności zumienia jakiejkolwiek wypowiedzi zawarte w tekście, dokonuje jego ko prasowej; są to głównie relacje z rekty, niejako wtórnie go redaguje. przeprowadzonych w tym zakresie ba Jest to jak gdyby wstępny mini-pilo- dań. Część druga to próba znalezie taż badawczy. nia teoretyczno-metodologicznego pa Wreszcie czwarty poziom realizacji radygmatu, który w przyszłości po powinien prowadzić do zniesienia ba zwoliłby porządkować wszelkie dane riery występującej między nadawcą a dotyczące tej problematyki. odbiorcą. Chodzi o to, aby oba te ele Wyniki badań przeprowadzonych menty w jakimś stopniu z sobą zog nad zrozumieniem tekstu prasowego niskować, tzn. z jednej strony ciągle pozwoliły autorom wyciągnąć wnio podnosić poziom intelektualny od sek, że pełna i systematyczna anali biorców, aby stał się on w miarę za tego problemu to analiza systemo ujednolicony, z drugiej tak dostoso wa na kilku różnych poziomach. wać formę i treść redagowanego tek Pierwszy poziom systemowej ana stu, aby nie odbiegał on zbyt daleko lizy dotyczy głównie samego tekstu, od możliwości recepcyjnych przecięt jego struktury i kompozycji. Nie mo nych czytelników. żna jednak tego czynić w sposób izo Jest to śmiała, ale i ciekawa pro lowany, bez uwzględnienia przebiegu pozycja w jakim jednak stopniu sku procesu komunikowania. Łańcuch na teczna i możliwa do realizacji, poka dawca—przekaz—odbiorca na tym po że praktyka. ziomie badawczych dociekań musi Antoni Wontorczyk być respektowany. Jest to warunek wstępny, ale zarazem podstawowy. Na drugim poziomie analizy ko nieczna jest optymalizacja badanych tekstów, mająca na celu przekrocze O PRASIE nie bariery między samym tekstem a czytelnikiem. Jest to niejako podwój SŁOWACKIEJ na bariera. Bariera językowa — głów nie semantyczna, a więc używanie w Oldo Drastich: AUTORI DVA- tekstach prasowych terminów wąsko NASTICH REDAKCII. Novinarsky obiegowych i rzadko albo w ogóle nie Studijny Ustav, Bratysława 1985. stosowanych w mowie potocznej. Ba S. 110. dania wykazują, ze są to głównie bar Oldo Drastich: OD AUTOROV dzo długie zwroty, jeśli idzie o struk K CITATELOM. Novinarsky Stu turę morfologiczną oraz terminy nau dijny Ustav, Bratysława 1986. kowe i obcojęzyczne wyrażenia. Ba S. 127. riera psychologiczna — która lokali zowana może być tylko i wyłącznie Obszerny blok badań podejmowanych w osobowości człowieka. W łańcuchu pod hasłem „Oddziaływanie redakcji komunikacyjnym będzie ona dotyczyć na aktywność jej współpracowników" tak nadawcy jak i odbiorcy. Będą to będący częścią wieloetapowego, cen głównie takie cechy i predyspozycje tralnie wytyczonego planu badawcze psychiczne jednostki (które autorzy w go określonego jako „Środki masowej zawartych w opracowaniu tekstach informacji i propagandy w kształto wymieniają) jak: zależność i nieza waniu socjalistycznej świadomości leżność Osoby od pola percepcyjnego, mas pracujących", którego realizacji nas-trój emocjonalny w chwili odbio podjął się Novinarsky Studijny Ustav, ru treści, złudzenia wzrokowe, roz po niespełna trzech latach pracy dał kilka cennych opracowań. Dwa tu wej. Niewielki procent osób z wyż omawiane to wyniki drugiego i trze szym wykształceniem występuje zwła ciego etapu badań, które przygoto szcza wśród autorów współpracują wał, przeprowadził oraz opracował cych z redakcją. Prawie wszyscy eta uzyskane dane Oldo Drastich. towi pracownicy (dziennikarze) bada Badaniami objęto 1311 dziennika nych redakcji mieszkają blisko re rzy, pracowników i nieetatowych dakcji, w promieniu od 3 do 5 kilo współpracowników dwunastu losowo metrów, tylko 13% z nich — są to wybranych redakcji (Praca; Lud; Svet głównie nieetatowi współpracownicy socializmu; Nitriansky hlas; Orava; redakcji — nadsyła teksty pocztą. Preśovskie noviny; Sport; Start; Tech- Druga część pracy O. Drasticha do nickie noviny; Ndrodne poistenie; tyczy głównie formy, treści, zakresu Krasy Slovenska; Otdzky źurnalisti- oraz sposobu współpracy autorów z ky). Są to dzienniki, tygodniki, mie redakcją, a także ich wzajemnej sięczniki i kwartalniki, gazety o tre współpracy. Autor chciał uchwycić ści i tematyce ogólnie informującej, (co mu się nie udało) główne mecha dotyczące aktualnych wydarzeń w nizmy kierowania i koordynowania świecie i w kraju, kierowane do przez redakcję pracą dziennikarzy i wszystkich potencjalnych czytelników współpracowników. W tej części zna np. Lud, Praca, Sport, a także cza lazło się także miejsce na psycholo sopisma tematycznie wąsko wyspecja giczną i socjologiczną analizę uwa lizowane skierowane do pewnej nie runkowań oraz motywacji do współ wielkiej, fachowej grupy odbiorców, pracy z redakcją. Badania potwier np. Otdzky źurnalistiky, Krasy Slo- dziły, że istnieje prosta zależność mię venska, Technicke noviny. dzy typem wykształcenia autora, a Zakończenie drugiego etapu badaw tematyką i orientacją czasopisma, któ czego dało efekt w postaci opraco re zamieszcza jego teksty. Rozkład wania, które autor zatytułował „Auto formy tekstów zamieszczanych w po rzy dwunastu redakcji". Jest to ob jedynczym periodyku jest różny. Naj szerna analiza socjologiczna dotyczą więcej, bo prawie 70% zawartości jed ca czterech zagadnień: nego egzemplarza stanowią wyłącz — struktury domospołecznej dzienni nie teksty, 15% teksty wraz z ilustra karzy i współpracowników bada cjami, a około 10% same ilustracje. nych , redakcji gazet i czasopism; Proporcje te mogą się zmieniać za — formalnej analizy ich treści; leżnie od tematycznej orientacji pi — sfery ekonomicznej działalności sma, generalnie jednak bywają zacho dziennikarzy (honoraria otrzymy wane. Wyjątek stanowią jedynie wane za teksty); Otdzky źurnalistiki i Ndrodne poiste — psychologicznych i socjologicznych nie, które zawierają wyłącznie teksty uwarunkowań dotyczących pracy oraż miesięcznik Krasy Slovenska, w w redakcji. którym ilustracje stanowią 70%> za Pierwsza płaszczyzna problemowa wartości. dotyczy struktury demospołecznej Większość z piszących do redakcji etatowych pracowników i nieetato identyfikuje się z rolą korespondenta wych współpracowników dwunastu prasowego, w dalszej kolejności z ro wybranych redakcji. Znalazły się tu lą dziennikarza piszącego felietony, taj takie zmienne jak: płeć, wiek, recenzje, sprawozdania z posiedzeń i miejsce zamieszkania, wykształcenie, dyskusji partyjnych, a także relacje staż' dziennikarski, przynależność do z imprez kulturalnych, mniej •— z organizacji politycznych, a także staż rolą fotoreportera, a najmniej — pracy w redakcji. Jeszcze raz po sprawozdawcy i fotodokumentalisty twierdziła się obserwowana już pra prasowego. Frekwencja z jaką auto widłowość, że skład redakcji 'w zde rzy dostarczają teksty do redakcji jest cydowanej większości stanowią męż różna. Blisko 50% badanych robi to czyźni: 81% badanej populacji dzien co miesiąc, pozostałych 50% kilka ra nikarzy. Większość z nich nie prze zy w miesiącu, tygodniu, a nawet co kroczyła pięćdziesiątego roku życia. dziennie. Motywy nadsyłania tekstów Niewielki odsetek, bo tylko 4,1% to do redakcji w przypadku nieetato młodzi dziennikarze. Połowa bada wych współpracowników bywają róż nych posiada wyższe wykształcenie, ne. Przeważnie jest to piętnowanie jedna trzecia ukończyła tylko szkołę niedociągnięć w funkcjonowaniu średnią, a jedna piąta zakończyła edu struktur społecznych i ekonomicz kację na poziomie szkoły podstawo nych. Trzecia część pracy dotyczy sfery nowi skrótowa relacja z wcześniej ekonomicznej pracowników badanych szych badań, których wyniki opubli redakcji: wydatków związanych z kowane zostały w pracy „Autori dva- pracą dla redakcji, miesięcznego wy nastich redakcii". Szkoda, bo zamiast nagrodzenia pracowników redakcji. powielać kilkakrotnie te same infor Przy średnim przeciętnym wynagro macje, można było się pokusić o szcze- dzeniu, które w 1985 w Czechosło gółowszą analizę socjologiczną. Czy wacji wynosiło ok. 1750 koron, pra telnik chętnie dowiedziałby się czegoś cownicy merytoryczni badanych re więcej o profilu, formie i tematyce dakcji zarabiali średnio od 1500 do badanych pism, gdyż tu są one bar 2000 koron. Jest to uzależnione od re dzo pobieżnie omówione. Nic także dakcji, formy wypowiedzi prasowych autor nie wspomniał o wielkości na (tekst, ilustracja, tekst z ilustracją), kładów i zwrotów badanych czaso a także stażu pracy. Nie pominięto pism i gazet. również analizy dotyczącej stopnia Antoni Wontorczyk satysfakcji i zadowolenia z wykony wanej pracy, deklarowanych przez dziennikarzy. Ostatnia część książki dotyczy psy chologicznych i socjologicznych uwa MEDIA A MŁODZIEŻ runkowań aktywności pracowników i współpracowników redakcji, w dal Jana Kacaniova: PROSTRIED- szej kolejności — możliwości i koor KY MASOVEJ KOMUNIKACIE A dynowania kierowania i pracą dzien UĆŃOVSKA MLADEZ. Novinarsky nikarzy i współpracowników. Wyniki Studijny Ustav, Bratysława 1985. analizy potwierdziły przypuszczenie S. 103. autora, że pełna koordynacja i kon trola pracy redakcji bazującej na tek Plonem szeroko zakrojonych badań stach nieetatowych pracowników, jest nad środkami masowego komuniko praktycznie niemożliwa. Wielu z pi wania prowadzonych w bratysław szących do redakcji nie zna nawet skim ośrodku prasoznawczym są ma profilu i orientacji pisma, zaś cele i łe książeczki będące częściowymi zamiary redakcji są im prawie w ogó opracowaniami rozległego planu. Plan le nieznane. zakłada, że aby zaspokoić społeczne, Druga praca Drasticha jest z kolei zawodowe i kulturalne potrzeby jed efektem trzeciego etapu badań i w nostek i grup, trzeba ogarnąć bada sporej części (prawie dwie trzecie niami cały proces masowego komuni tekstu) jest to analiza zawartości dwu kowania — od twórczości i powstania nastu wybranych czasopism. Blisko przekazywanych treści przez ich roz 3200 wypowiedzi prasowych podda powszechnianie, odbiór i ich zdolność nych zostało analizie według następu wpływania na świadomość człowieka, jącego klucza kategoryzacyjnego: po a co za tym idzie, i ich wpływ na wierzchnia tekstów w gazecie w licz społeczną rzeczywistość. Nie licząc na bach całkowitych, tematyka wypowie doraźny efekt, chodzi o wykrycie dzi (polityka wewnętrzna, polityka za praw i prawidłowości, które pomogą graniczna, ekonomika, przemysł, ko zwiększyć efektywność oddziaływania munikacja, energetyka, przemysł cię przekazywanych treści. Praca „Środ żki, rolnictwo i gospodarka leśna ki masowego komunikowania a mło kultura, nauka i wiedza, technika, bu dzież szkolna" ma charakter empiry downictwo, kultura fizyczna, sport i czny, uzupełnia psychologiczne aspek turystyka, handel, służba zdrowia, ty części lingwistycznej i jest częścią szkolnictwo i oświata), typ wypowie składową badań nad zwiększeniem od dzi (komentarz, raport, reportaż, fe działywania środków masowego ko lieton, krytyka, recenzja, humor, sa munikowania. tyra), forma wypowiedzi (tekst, ilu Badania przeprowadzono na 200 stracja, tekst z ilustracją), temat ilu uczniach ze średnich szkół zawodo stracji (portret, karykatura, historyj wych: 100 ze szkół rolniczych w ro ka obrazkowa, mapy, grafy, krzyżów ku maturycznym (18 lat) oraz po 50 ki), funkcje wypowiedzi (informacyj z dwóch szkół technicznych przy fa na, propagandowa, wychowawczo-so- brykach samochodów. Podział ten cjalizacyjna, instrumentalna), przed miał umożliwić porównanie wyników miot wypowiedzi, aktualność wypo badań. Wyniki zakodowano i zapro wiedzi itd. Pozostałą część pracy sta gramowano wespół z Centrum Obli- czeniowym Uniwersytetu Komeńskie chodzi o problematykę ekonomiczną. go. Zostały one ujęte procentowo jak 3. Internacjonalne wychowanie wspie również przez proporcje i zależności rać powinny treści z republik radziec korelacyjne. Przy opracowaniu wyni kich. Apel w tej sprawie do pracow ków najczęściej stosowano test chi- ników dziennika Smena, młodzieżo -kwadrat, test Kolmogorowa-Smirno- wych redakcji radia i telewizji. wa oraz analizę Clustera. Przeważa 4. W związku z ujawnionymi posta jącą część wyników uzyskano meto wami młodzieży środki masowego ko dami zapożyczonymi z psychologii. Za munikowania powinny zadziałać na stosowano dyferencjał semantyczny dając programy radiowe w językach Osgooda (dla pomiarów znaczenia po węgierskim i ukraińskim, objaśniając jęć, a przede wszystkim ich konota- działalność związków kulturalnych in tywnych składników). Sprawdzenie nych narodowości żyjących w Słowa zapamiętywania oparto na wybranych cji. dwóch artykułach prasowych. Z oby 5. Młodzież mało się interesuje i ma dwu wyodrębniono myśl główną, pod ło czyta na tematy ekonomiczne. stawowe informacje i inne elementy Środki masowego komunikowania składowe (wg metody W. Szewczuka). mają wielkie pole do popisu w tym Tym przygotowaniem poprzedzono ba względzie. Młodzi ludzie wielkie zna dania. czenie przypisują pojęciom takim Recypientów poproszono o podkre jak: naród, socjalizm, patriotyzm i in ślenie w artykule tego, co uważają za ternacjonalizm. W dziedzinie ekono ważne i o ocenę na 3-stopniowej skali. mii brakuje im własnych doświad Badaniem objęto także czytelnictwo czeń (jeszcze nie pracują i nie są sa gazet, czasopism, preferencje tematy modzielni). Jak wskazują wyniki, ma czne, czytelnictwo literatury słowac ło jest młodych ludzi zainteresowa kiej, czeskiej, węgierskiej, polskiej, nych, rozumiejących i śledzących za rosyjskiej. W podobnym podziale na gadnienia ekonomiczne. Płynąca z te rodowościowym sprawdzono ogląda go sugestia: zwiększyć rozmaitość ga nie filmów, słuchanie muzyki, jak tunkową tej tematyki z zabarwieniem również zainteresowanie tematyką emotywnym. ekonomiczną w prasie. Nie pominięto Daleka jest droga od stwierdzenia też etnicznych poglądów młodzieży. stanu faktycznego do dokonania Kontrolę rozumienia znaczenia pojęć zmian w zainteresowaniach, poglą przeprowadzono za pomocą synoni dach i postawach jednostki. Trudno mów. przecenić znaczenie środków masowe Wyniki badania związanego z go komunikowania dla życia społecz kształtowaniem narodowej i interna nego. Ich znaczenie w życiu jednostki cjonalnej świadomości młodzieży jest nieporównanie mniejsze — co szkolnej ukazują: wielokrotnie sprawdziło się w bada niach nad efektywnością oddziaływa 1. Młodzi ludzie są szczególnymi od nia prasy, radia, telewizji. Przy ca biorcami środków masowego komuni łym uznaniu dla rzetelności i rzeczo kowania. Odbiór ich dynamiczny i pe wości przeprowadzonych badań — łen zmian zgodny jest z właściwościa zamiast sceptycyzmu pozostaje nam mi ich wieku. Na podstawie wyników tylko życzyć autorce, aby sugestie pod przedsięwziąć należy pewne zmiany adresem środków masowego przekazu repertuarowe: mniej filmów zachod dały oczekiwany efekt. nich, więcej wartościowych filmów z Teresa Lisicka krajów socjalistycznych, takich, któ re wzbudzą zainteresowanie i będą pobudzać do dalszego ich oglądania. Próbować wytworzyć u młodzieży sy stem ocen wartości. DZIENNIKARZ WALCZĄCY 2. W tym okresie życia zmniejsza się wpływ życiowych wzorców typu bo Jifi Tomas, Danica Kozlovä: haterów powieściowych, filmowych E. E. KISCH, JOURNALIST AND czy telewizyjnych. Wzory życiowe FIGHTER. International Organiza przetrwają wtedy, gdy będą przedsta wiać konkretnego, bliskiego człowie tion of Journalists, Praha 1985. ka. Wykorzystać należy Telewizyjny S. 270 + wkl. ił. Klub Młodych zwiększając wpływ Międzynarodowa Organizacja Dzienni treści zaangażowanych — szczególnie karzy uczciła stulecie urodzin „szale- jącego reportera", powołując się na winąć się talentowi EEK, który pod rezolucję Komitetu Wykonawczego jął od 7 X1910 cotygodniowy (przez UNESCO (Paryż, październik 1984), że 9 miesięcy) cykl oryginalnych felie „dzieła Egona Erwina Kischa mają tonów pt. „Przechadzki praskie" (s. wielki wpływ na rozwój kultury i re 18—19), z których powstała kolejna prezentują poważną część dziedzictwa książka (1912). Równocześnie rozpo literatury światowej". Cudzysłów czął w Bohemii cykl „Opowieści pra przy „szalejącym reporterze" jest jak skie" (s. 20), też uwieńczony książką. najbardziej na miejscu, ten synonim Drukował także w macierzystej ga nie oddaje zwłaszcza metody pracy zecie (1906—1913) swe wiersze, „lecz Kischa. Trafniej jest nazwać go jak nie miał odwagi wydać ich w książ w tytule książki — dziennikarzem ce" (s. 22). walczącym. J. Tomaś i D. Kozlova napisali do niej wstęp biograficzny (s. W 1928 r. w przeprowadzonej 11—84), umiejętnie przedstawiając przez J. Fucika w Tvorbie ankiecie przemianę ideowo-twórczą EEK z „czego reporterzy nie napisali", wy praskiego liberalnego reportera i fe powiedział się o odkrytej przez siebie lietonisty w światowej sławy repor- szpiegowskiej aferze pułkownika Re tażystę i pisarza. Biografię zawarli w dlą. By wiadomość minęła cenzurę, rozdzialikach, których tytuły dobrze nadał jej styl „zaprzeczenia oficjal oddają treść: U progu życia; Reporter nych czynników", jakoby Redl, któ miejski w Pradze; Wkroczenie w lite ry dopiero co popełnił samobójstwo, raturę, dramat i film; Czas wojny i winien był zdrady i szpiegostwa. doświadczeń rewolucyjnych; Powieść? Czynniki oficjalne wolały nie tykać Nie, reportaż!; Reporter światowej tego śmierdzącego tematu i nabrały sławy; Bojownik; Emigracja; W do wody w usta (s. 23). mu. Od początku lat '20 datują się suk cesy dramaturgicznych utworów EEK Wynotujmy mniej znane, a tu uwy na scenach Pragi („Rewolucyjna Sce puklone momenty z życiorysu. Egon na" Longena, teatry Apollo, Rokoko) urodził się jako drugi z pięciu synów a także Wiednia, Stuttgartu, Meksyku Hermanna Kischa i Ernestyny z d. i in. (s. 28—29), na czele z przeróbką Kuh. Ojciec, zawołany szachista i afery Redlą. Ten i inne tematy Ki współzałożyciel „Concordii" •— nie scha były też filmowane pod koniec mieckiego stowarzyszenia pisarzy i lat '20 (s. 31—32). artystów w Czechach, publikował w młodości wiersze pod pseudonimem Swe przeżycia i doświadczenia Hugo Kuhlborn. Zmarł w 1901 r. Star frontowe z I wojny światowej za szy brat Egona — Paweł był zdekla warł w dziennikach wydanych dru rowanym germanofilem uprzedzonym kiem w latach '20, wcześniej druko do Czechów (zamordowali go hitle wanych fragmentarycznie w wiedeń rowcy w obozie koncentracyjnym) skim tygodniku Der Friede (1918) i (s. 13). Egon nie uczył się w gimna w Prager Tagblatt (1921) (s. 34). Je zjum najlepiej, miał większe zainte go młodszy brat, Wolfgang zmarł z ran odniesionych pod Lublinem już resowania niż nauka — jak piłka no w pierwszych miesiącach wojny w żna w drużynie „Sturm", współreda 1914 r. EEK jako współzałożyciel Fe gowanie szkolnej Kommers-Zeitung, deracji Rewolucyjnych Socjalistów zasilanej głównie własnymi wiersza „Międzynarodówka", był 1 X 1918 jed mi (s. 14). Zaledwie po jednym seme nym z mówców podczas wiecu na strze studiów zaliczył w Inżynieryj wiedeńskim Deutschmeisterplatz, do nej Szkole Budownictwa i na filozo prowadzając do utworzenia Czerwo fii w praskim Uniwersytecie Niemiec nej Gwardii, której został pierwszym kim 1903/04 r. (s. 15). Po roku w woj dowódcą jak i redaktorem oraz głów sku k.u.k., w Berlinie studiował •— nym autorem jej organu Rote Gardę znów przez semestr — w szkole jako dodatku do tygodnika Der Freie dziennikarskiej Wredego (s. 16). Był Arbeiter (zał. 9 XI 1918) (s. 37). Ra już autorem dwu książek (w tym to zem z Federacją wszedł jako współ mu wierszy), zaczął pracę w Prager założyciel 3X11918 do nowo utworzo Tagblatt, wkrótce przeszedł do Bo- nej Komunistycznej Partii Austrii (s. hemii jako reporter lokalny. Przeło 38). Atakowany przez wiedeńską Ar mem było przyjście do redakcji beiter Zeitung jako „podżegacz wo (1908 r.) Paula Wieglera z Berlina, jenny" (był odkomenderowany z krytyka i pisarza. Dopomógł on roz frontu do Kwatery Prasowej), nie zo- stał 1211919 wybrany do władz Fe ła 9 maja (s. 67). Z jego reportaży o deracji Rewolucyjnych Socjalistów i wojnie domowej w Hiszpanii „Źołr. w marcu opuścił jej szeregi (s. 38— nierze na brzegu morza" ukazali się 39). 7—8 XII 1919 uczestniczył w Zje wnet po niemiecku, hiszpańsku, fran ździe KPA jako delegat Grupy Żoł cusku i czesku (s. 69). Po ucieczce nierskiej III i wystąpił w dyskusji przed hitlerowcami z Francji do USA (s. 40). Pracując chwilowo dla burżu- starał się o status korespondenta wo azyjnego dziennika liberalnego Der jennego przy armii czechosłowackiej. Neue Tag w Wiedniu, poznał Giselę Brytyjska Intelligence Service nie Lynner i związał się z nią, biorąc zgodziła się wskutek opinii prezyden ślub dopiero w 1938 r. w Paryżu ta Beneśa, że zna Kischa jako zdol (s. 40). nego reportera, który jednak „albo Jako niezwykle interesujący okre był komunistą, albo wielkim zwolen ślają autorzy rozwój teoretycznych nikiem komunizmu" (s. 73). Kolejne poglądów Kischa na gatunek repor lata wojny przeżył w Meksyku. Z je tażu. Pierwszy esej na ten temat opu go braci prawnik Arnold zginął w blikował w styczniu 1918 na łamach 1942 w getcie łódzkim, dr filozofii Das Literarische Echo. Do tego nur Paul w 1944 w Terezinie; przeżył tu zaliczono też antologię „Klasycy uczestnik walk domowych w Hiszpa dziennikarstwa" (1923) i teoretyczny nii — Friedrich, wpierw jako lekarz wstęp do „Szalejącego reportera" w wojskowy w Indiach, potem w armii wydaniu z 1924 r. W 1929 r. w pra chińskiej, na końcu amerykańskiej (s. skim czasopiśmie Cin opublikował 76). W marcu 1946 powrócił EEK z wypowiedź pt. „Powieść? Nie, repor żoną do Pragi. Nie było mu dane dłu taż!", a kulminacja jego poglądów na go cieszyć się swym rodzinnym mia ten temat znalazła wyraz w wystą stem i tworzyć, zmarł ostatniego mar pieniu na Paryskim Kongresie Pisa ca 1948. rzy w czerwcu 1935 (s. 41—45). Auto Największą część książki (s. 85— rzy podkreślają pogłębienie poglądów 270) zajmują reportaże Kischa wybra Kischa na podstawie marksizmu-leni- ne spośród opublikowanych w latach nizmu (s. 46). 1913—1950 (niedokończony tekst pt, Dobrze są znane lata światowej „Fabryka butów"). Przetłumaczył je sławy EEK, zapoczątkowanej tomami na angielski John Newton. Zamie reportaży z ZSRR, USA i Chin wy szczono 18 utworów, niestety bez po danych pod koniec lat '20 i u zara dania, z których wydań je zaczerpnię nia '30. Po przejęciu władzy przez to, co trzeba zapisać na minus auto Hitlera, mieszkający w Berlinie (ja rów i wydawcy. Są wśród nich tak ko obywatel czechosłowacki) Kisch znane, klasyczne jak „Masakra nad został aresztowany 28II 1933 po po Driną", „Borinage", „Pracuję z Char żarze Reichstagu i umieszczony w lie Chaplinem", „Ryksza, ryksza", Spandau jako więzień nr 1067 (s. 55). „Kaktus w dziejach kultury". Należa Wnet wydalono go z Rzeszy jako ob ło jednak zamieścić przynajmniej cokrajowca, a swe najnowsze prze drugie tyle z tekstem o Redlu na cze życia ogłosił już 18 III w praskiej po- le. Wybór jest tu nadzwyczaj dysku południówce Rudy Većernik (s. 56). syjny. Od kwietnia 1933 współredagował w W aneksie ilustracyjnym znalazło Pradze, później także w Paryżu ko się blisko 60 reprodukcji, wśród nich munistyczny tygodnik Der Gegen- b. rzadkie, a ciekawe jak portret Ki -Angrijj, jako antytezę dla goebbel- scha pędzla E. Aschera z 1910 r., zdję sowskiego Der Angriff (s. 57). Współ cie z okopów I wojny, świetna ka pracował z innymi periodykami emi rykatura EEK w postaci Napoleona gracyjnymi — Die neue Weltbiihne, z okresu wiedeńskiej Czerwonej Neue Deutsche Bldtter, Arbeiter Illu- Gwardii, legitymacja członka KPD z strierte Zeitung (s. 58). W Paryżu 1929 r., EEK wśród watahy dzieci ma m. in. przewodniczył Związkowi Pro rokańskich (widać, że dzieciaki rze letariackich Pisarzy Rewolucyjnych czywiście do niego lgnęły), w Berli (s. 61). Słynne perypetie z podróżą nie z Łunaczarskim w 1930 r., z uwol do Australii w charakterze delegata nionym z niemieckiego więzienia Ma- Światowego Komitetu Walki Przeciw xem Hoelzem na Placu Czerwonym Wojnie i Faszyzmowi są znane z je w Moskwie w 1931 r., nakaz areszto go książki „Wylądowałem w Austra wania przez hitlerowców z 28 II 1933, lii". W 1937 r. spędził 5 tygodni w strona tytułowa poświęconego EEK Pradze przy swej matce, która zmar specjalnego nru Neue Deutsche Bl&tter z czerwca 1935 (pisali m. in. El Pais, wydawany przez Promoto- Max Brody Ludwig Marcuse, Roda ro de Informaciones S.A., którą kie Roda, Joseph Roth, Ernst Toller, Ar ruje klan rodziny Ortega pod kierun nold Zweig), z bratem Friedrichem kiem Jose" Ortegi Spottorno, syna podczas wojny domowej W Hiszpanii, Jose Ortegi y Gasseta, to niesłycha jeden z ostatnich rękopisów (nie uży nie rzadki przypadek odzyskania utra wał maszyny!) — „Karol Marks w conych pozycji na rynku prasowym. Karlsbadzie", tłumy na trasie pogrze Ortegowie byli potęgą na hiszpańskim bu EEK w Pradze. rynku prasowym od końca XIX wie ku do roku 1936. Gdy wybuchła woj Wydawnictwo jest niewątpliwie na domowa, nie związali się z żad ciekawe i pożyteczne, poligraficznie ną z walczących stron, za co przez bardzo przyzwoite (płótno z obwolu obie byli zażarcie atakowani. Jose Or tą, duża czytelna czcionka na dobrym tega y Gasset, który pod koniec lat papierze, ilustracje na kredzie). An czterdziestych powrócił do Hiszpanii, gielskojęzyczna publikacja przyczyni był przez reżim Franco izolowany. się z pewnością do zasłużonego przy Ale już w połowie lat sześćdziesią pomnienia Egona Erwina Kischa w tych jego synowi Jose Ortedze Spot świecie zachodnim, gdzie jego otwar torno udało się odbudować dawne im te opowiedzenie się jako komunisty perium wydawniczo-prasowe Orte- i antymilitarysty spowodowało wielo gów, przy udziale dobrze żyjących z letnie przemilczanie. reżimem dawnych uczniów ojca, wy Paweł Dubiel bitnych intelektualistów Juliana Ma- riasa i Paulino Garagorri. Ukorono waniem ich działań jest dziennik El Pais, który w okresie postępującej de grengolady reżimowych Ya i ABC, RECENZJA POETYCKA już pod koniec frankizmu nie miał W GAZECIE konkurenta na rynku hiszpańskim. W analizowanym przez Veleza Julio Vêlez: LA POESÎA okresie ukazało się 5111 książek poe ESPANOLA SEGUN EL PAÎS tyckich, z których tylko 225 (4,4°/o) do (1978—1983). Editorial Origenes, czekało się omówienia na łamach lite Madrid 1984. S. 252. rackiego dodatku. W rozdziale pierw szym autor analizuje zamieszczone Zdecydowana większość dzienników recenzje pod względem jakościowym. ukazujących się w obszarze języka Zdecydowana ich większość kieruje hiszpańskiego w swoich wydaniach się zasadą „jedna książka — jedna niedzielnych lub sobotnich zawiera recenzja". Autorzy unikają proble suplementy literackie. Ich zasadniczą mów ogólnoliterackich czy w ogóle funkcją jest recenzowanie bieżącej ogólniejszych, ograniczając się tylko produkcji literackiej, przybliżenie do uwag o twórczości jednego auto książki najszerszym kręgom czytają ra, których zwieńczeniem jest zazwy cej dziennik publiczności. Rolę rekla czaj pozytywna kwalifikacja. Zda mową recenzji, zwłaszcza w dzienni niem Veleza ten swoisty recenzyjny ku o dużym nakładzie trudno prze nominalizm nie tyle służy interesom cenić. W swojej książce Julio Vêlez, literatury, co wydawców, a recenzja wykładowca literatury hiszpańskiej jest praktycznie formą kryptorekla na Uniwersytecie Madryckim, prze my. W wyborze recenzowanych pozy analizował recenzje poetyckie, jakie cji zauważyć można niechęć do poe w latach 1978—1983 ukazały się w zji społecznie zaangażowanej (ani jed dodatku literackim madryckiego El nej recenzji z tomów Pablo Nerudy Pais, dziennika o największym w Hi czy Leona Felipe) czy pisanej w ję szpanii nakładzie (wydanie niedziel zykach katalońskim, baskijskim czy ne to 550 tys. egzemplarzy, które czy galicyjskim (tylko raz redakcja za ta ponad milion ludzi) i prestiżu. Rok mieściła dwugłos o szansach literatu 1978 został wybrany nieprzypadkowo, ry tworzonej w języku baskijskim). ponieważ wtedy uchwalono nową konstytucję, która zniosła cenzurę. Zdecydowanie większa część książ Tak więc od tego okresu trudno mó ki poświęcona jest analizie ilościowej. wić o bezpośredniej zewnętrznej in Książka obfituje w wyliczenia i wy gerencji w politykę recenzyjną ga kresy statystyczne. Ale wyjaśnić, dla zety. czego wśród 40 poetów, których twór- cżóść była analizowana ponad cztery wydawcy — tańsza. Odkryli to daw razy w badanym okresie, pojawiają no wydawcy i w dziale kulturalnym się nazwiska najzupełniej przypadko £1 Pais praktycznie nie ma dzienni we, o których nikt nawet wśród za karza czy krytyka, który nie byłby wodowo zajmujących się literaturą konsultantem w jakimś domu wydaw współczesną w Hiszpanii nie ma naj niczym. Wniosek: krytyka poetycka mniejszego pojęcia, udaje się Velezo- (a prawdopodobnie literacka w ogóle) wi tylko częściowo. na łamach El Pais reprezentuje głów Interesujący jest brak jakiejkol nie interesy wydawcy. Dlatego też nie wiek korelacji pomiędzy ilością re może nikogo dziwić, że wśród oma cenzowanych pozycji książkowych, a wianych z 259 wydawnictw 25 zajęło sumami, jakie inwestują wydawnict 50°/o powierzchni przeznaczonej na wa w reklamę na łamach El Pais. recenzje poetyckie. Okazuje się, że Wydawnictwo Planeta, które najwię wobec hierarchii wartości literackich cej zainwestowało w reklamę swoich dobór recenzji na łamach dziennika pozycji na łamach dziennika, jest jed jest najzupełniej przypadkowy, nie nym z najrzadziej omawianych. Oka jest natomiast przypadkowy wobec zuje się z badań Veleza, że mecha drugiego miejsca pracy kierujących nizm wpływu na politykę recenzyjną dodatkiem literackim i piszących wielkiego dziennika hiszpańskiego jest w nim. zupełnie inny. Na jego łamach naj Mimo rozbudowanej aparatury sta częściej recenzowane są książki tych tystycznej i niekiedy prasoznawczego wydawnictw, które zatrudniają u sie żargonu, książka Veleza ujawnia bie na półetatach jako konsultantów skryte mechanizmy funkcjonowania dziennikarzy El Pais. Wydawnictwu wielkiego dziennika i nie jest pozba dużo bardziej opłaca się mieć, na w wiona zabawnego, choć zgryźliwego gruncie rzeczy fikcyjnym etacie kon poczucia humoru, jak w opisie zamie sultanta, dziennikarza wielkiego szczenia recenzji z książki, którą kry dziennika, aniżeli inwestować spore tyk znał tylko z katalogu wydawnic pieniądze w reklamowanie na jego twa, a która nie ukazała się do dziś. łamach swoich książek. W funkcji Ale takie przypadki zdarzają się też kryptoreklamy recenzja jest dużo sku w naszym kraju. teczniejsza, i — co najważniejsze dla Adam Komorowski Korespondencja PRAWO PRASOWE Szanowny Panie Redaktorze, Dziennikarstwo a prawo, Kraków w numerze 1/1987 Zeszytów Praso- 1980; tenże: Przedruk prasowy w znawczych ukazała się recenzja świetle prawa, Kraków 1972; B. Ku- skryptu J. Barty i I. Dobosz „Prawo nicka-Michalska: Tajemnica zawodo prasowe" (Kraków 1986, s. 104) napi wa dziennikarza, Kraków 1969"). sana przez Michała Płachtę. Z kontekstu oceny i przypisu wy Nie mam zamiaru ustosunkowywać nika, że twierdzenie M. Płachty od się do recenzji, gdyż każdy recenzent nosi się nie do literatury omawiają ma niepodzielne prawo do własnego cej sprawy nowego prawa prasowe osądu dzieła. Niemniej granicą takie go (ustawa z 1984), ale do całości do go osądu jest zwykła recenzencka rze robku w tej dziedzinie. telność. Do recenzenta podobnie jak Twierdzenie to jest ewidentnie nie i do każdego dziennikarza odnosi się zgodne z prawdą; pierwszą próbą — przewidziany w art. 12 ust. 1 pkt 1 na miarę ówczesnych możliwości — i 10 DKO obowiązek szczególnej sta kompleksowego opracowania zagad ranności zawodowej. Tymczasem autor nień związanych z szeroko rozumia zamieszcza wśród ocen twierdzenie nym prawem prasowym był skrypt „...niepodważalną zaletą (skryptu — Mieczysława Kafla „Zagadnienia pra BM) jest kompleksowość ujęcia, zry wne w zawodzie dziennikarskim wająca z dotychczasową wycinkowo- w prasie" wydany w 1949 r. ścią prac z tego zakresu"2 („2" to w Warszawie. Następnie w ro przypis: „Zob. np. B. Michalski: ku 1968 w Olsztynie wydano pod wspólnym tytułem „Działalność zawo poprzednim zdaniem recenzji M. Pła dowa dziennikarza a prawo" 12 chty, oceniającej że skrypt „Prawo skryptów o łącznej objętości około prasowe" J. Barty i I. Dobosz ma 350 stron, autorstwa B. Michalskie „niewątpliwie charakter pionierski i go. W latach 1975—1979 ukazały się to nie tylko w skali Uniwersytetu Ja 4 skrypty * stanowiące jedną całość giellońskiego". o objętości około 420 stron, także me Powołanie w przypisie książki go autorstwa. Oba te opracowania „Dziennikarstwo a prawo" świadczy stanowiły kompleksowe opracowanie iż albo M. Płachta znał pozycję i za ówczesnego stanu związanego z sze mieścił świadomie fałszywą informa roko rozumianym prawem prasowym. cję, albo nie znał jej — pisząc, jak to W roku 1978 ukazała się także mo się mówi, z „czystego objawienia". ja książka „Podstawowe problemy Tertium non datur... prawne w zawodzie dziennikarza", Sprawą, której także nie można wydana przez ZAIKS w dużym jak pozostawić bez komentarza, jest pro na pozycje prasoznawcze nakładzie blem owych prac „wycinkowych"; 2200 egz., odpowiadająca mniej wię przykłady M. Płachta ogranicza do cej zarówno objętościowo jak i tema niektórych moich prac i jednej po tycznie zrecenzowanemu skryptowi J. zycji B. Kunickiej-Michalskiej, nie Barty i I. Dobosz. informując czytelnika, iż prace o po Seria z 1968 r. była recenzowana w dobnym charakterze opublikowali Prasie Polskiej i została uwzględnio choćby w OBP m. in. A. Kopff i na w „Bibliografii wiedzy o środkach I. Dobosz. masowego komunikowania w Polsce" Sprawa ma jednak charakter głęb pod redakcją S. Dzikiego (tom za szy. Wspomniane książki to utwory 1968 r.). Wydania z lat '70 winny być naukowe o charakterze monograficz w bibliotece OBP, gdzie — jak spraw nym, nie zaś opracowania dydaktycz dziłem — były wysłane, a skrypt M. ne — jak recenzowany skrypt. Sta Kafla wymieniam w bibliografii po wianie znaku równości między tego danej w książce „Dziennikarstwo a rodzaju utworami i niedużym w koń prawo". Być może M. Płachta do tych cu (104 strony) skryptem jest co naj opracowań nie dotarł — choć go to mniej nieporozumieniem. w niczym nie usprawiedliwia. Inaczej Z Zeszytami Prasoznawczymi je natomiast wygląda sprawa zaliczenia stem związany od lat. Czytelnikiem książki „Dziennikarstwo a prawo" do ich jestem od pierwszego numeru. prac „wycinkowych". Dziwię się przeto, że recenzja zawie Książka ta (recenzowana w Zeszy rająca tego rodzaju fragmenty mogła tach Prasoznawczych nr 3/1981 przez ukazać się na ich łamach. Czujność A. Kopffa) stanowi bowiem pełne i kwalifikującego recenzje do druku kompleksowe opracowanie stanu winno zwiększyć rzetelne stwierdze prawnego do 31 VIII 1980 w formie nie autorów skryptu (w przedmowie), syntezy, nie li tylko dydaktycznego że jest to pierwsze kompleksowe opra skryptu. Nawet najbardziej złośliwy cowanie problematyki polskiego pra recenzent, po zapoznaniu się choćby wa prasowego, ale w ramach powo ze spisem treści, do prac „wycinko jennych wydawnictw UJ. wych" pozycji tej zaliczyć by nie Twierdzenie M. Płachty niestety mógł. Zarzut „wycinkowości" nabiera dezorientuje czytelników, sugerując dodatkowego ciężaru w zestawieniu z im inny niż rzeczywisty zakres dotych czasowego dorobku w zakresie prawa prasowego, a to stanowi wyraźne na * Reglamentacja prawna środków przeka zu w Polsce. Warszawa 1975, s. 126; Ga ruszenie prawa i etyki dziennikar tunki dziennikarskie a prawo. Warszawa skiej. 1976, s. 93; Odpowiedzialność prawna dzien Proszę o wydrukowanie niniejszego nikarza. Warszawa 1978, s. 118; Działalność dziennikarza a prawo autorskie. Warsza listu. wa 1979, s. 81. Bogdan Michalski Noty o nowościach wydawniczych 9 Kazimierz Malinowski: TAJNA szym formacie, kolejno organ WOS i Kon ARMIA POLSKA — ZNAK — KONFEDE federacji Zbrojnej; ostatni (?) nr 19 RACJA ZBROJNA. Zarys genezy, organi XI1941. Po scaleniu z ZWZ (przełom zacji i działalności. Inst. Wyd. Pax, War 1941/42 r.) redakcja znalazła się w skła szawa 1986. S. 232 + il. na wkl. dzie Żołnierza Polskiego. Od końca VI 1940 ukazywał się powielany w formacie A4 Zarys monograficzny wojskowych i dwutygodnik Znak Ziemi przeznaczony politycznych organizacji konspiracji an dla osób cywilnych związanych z TAP. tyhitlerowskiej, walczących o Polskę ka „Zamieszczano w nim artykuły treści tolicką i „o lepsze formy społeczne" (s. ogólnej, poświęcone tematyce wojny i 80). Rozdz. VI (s. 70—86) omawia „Akcję okupacji, oceny aktualnej sytuacji mili wydawniczą TAP i Znaku", ponadto o tarnej i politycznej, wiadomości z kra prasie konspiracyjnej zwłaszcza na s. 12— ju i ze świata, ostatnie wiadomości ra 15, 68, 146—148, 159—161. Pierwszy organi diowe" (s. 84). Kolportażem organizacyj zacyjny komunikat radiowy odbito na po nym kierowała Maria Poniatowska, m. in. wielaczu już w początkach XII 1939, reda w Pruszkowie — Józef Noji (zamordowa gował go Lucjan Rościszewski (dziennikarz ny 15II 1943 w Auschwitz). Z końcem Czasu), w ideowo-politycznej organizacji IX 1940 utworzono nową wspólną organi „Znak" odpowiedzialny za prasę i wy zację pn. Konfederacja Narodu. W XI1940 dawnictwa. Wykonywały osobne „piąt wskutek nieprzestrzegania instrukcji kon ki" — drukarska i kolportażu, ta druga spiracyjnych nastąpiła wsypa niemal ca z końcem II 1940 rozprowadzała codzien łej siatki kolportażu (s. 159). KN prze nie do 200 egz. 1 III 1940 wydano nr 1 wodniczył od końca 11941 mjr Włodar Znaku w maszynopisie pod red. Ł. Ro- kiewicz, propagandą i informacją kiero ściszewskiego (tu na s. 72 sprostowanie wał (także w Konfederacji Zbrojnej) Wi do S. Lewandowskiej „Polska konspira told Rościszewski z organizacji „Pobud cyjna prasa...", Warszawa 1982). W ko ka". Wydawano pisma: Przegląd Oficer mitecie red. pod przewodnictwem Stani ski od VIII do XII 1941, powiel., od XI druk., wyd. KZ; Myśl Polska (w Siedl sława Romana Dangla byli m. in. mjr cach), 1X 1941—1942 (74 nry), powiel., wyd. Jan Włodarkiewicz — kdt TAP i prof. KZ; Ogniem i Mieczem (Nasiechowice Kazimierz Kumaniecki. Na winiecie był pow. Miechów), 1941 — IV 1943, -tygodnik orzeł piastowski z krzyżem na koronie, powiel., wyd. KZ — AK; Informator Ra tytuł i motto „Bóg — Honor - - Ojczyz diowy (pod różnymi tytułami we wszy na"; od 1 XI 1940, nad tytułem — ..Kon stkich 5 okręgach KZ) w Kielcach, red. federacja Narodu". Do nru 25 (9 XI 1940) Jerzy Głowania (nie podany przez M. Znak powielano w formacie A4. Potem Adamczyka w „Prasie konspiracyjnej na drukowano nry w 2—4 tys. egz. W nrze Kielecczyźnie, Kraków 1982); Komunikat 50—51 (VII 1942) informacja o dotychcza Informacyjny (Konfederacji Zbrojnej i) sowym łącznym nakładzie: 200 tys. ecz. Pobudki — od 1940, ze zmianą w nazwie ,,Na łamach Znaku zamieszczano art3'^u- VII 1941, wyd. „Pobudka", KZ i „Pobud ły kierunkowe (z różnych dziedzin ży ka", „Pobudka" i AK; Biuletyn Słowiań cia), polemiczne, propagandowe i infor ski 3 940—1943, miesięcznik powiel., potem macyjne, wiadomości polityczne i woj- druk., organ KN; Myśl Wychowawcza — skov.'e z kraju i ze świata, a także ostat tylko 1 nr 1940, organ KN; Ziemia mówi nie wiadomości radiowe" (s. 73). Ostatni XI 1940—1941, druk. miesięcznik dla wsi, (?) nr 5 IV 1943. Od wiosny 1940 wydano organ KN; Nowa Polska V 1941—1944, dwu szereg ulotek i broszurek, m. in. dwie tygodnik druk., centralny organ KN. po 2 tys. Wańkowicza (pod pseud. Jerzy Kolportażem centralnym KZ dowodziła Łużyc) ' o wrześniu 1939. 15 VIII 1940 zaczął Maria Mazurkiewicz. się ukazywać Biuletyn Żołnierski (począt kowo wyłącznie) dla żołnierzy TAP (tu w przyp. na s. 79 sprostowanie do rela pd cji współredaktora T. Garczyńskiego we „Wspomnieniach dziennikarzy...", Warsza wa 1970). „Poza ważniejszymi rozkazami • Andrzej Buck: PROGRAM LITERAC- Komendanta TAP zamieszczano w nim ar KO-SPOŁECZNY POKOLENIA. Z proble tykuły kierunkowe, wiadomości Wojsko mów literatury czterdziestolecia Polski we, przeglądy prasy innych organizacji, Ludowej. Wyższa Szkoła Pedagogiczna, wiadomości z kraju i ze świata, przeglą Zielona Góra 1986. S. 117—131. dy prasy zagranicznej" (s. 79). Początko wo powielany w formacie A4, od 19 X Pokolenie Romana Bratnego należy do (nr 6) jako organ Konfederacji Narodu, ciekawszych przedsięwzięć wydawniczych od 20 XII 1940 (nr 9) drukowany w mniej w dziejach czasopiśmiennictwa młodych 9 — Zeszyty Prasoznawcze literatów po r. 1945 (należy do pierwszych inteligencji, że zaczynając od siebie pism tego rodzaju), jak również w dzie przeprowadziło lekcje politycznego myśle jach czasopiśmiennictwa literackiego tego nia, że uderzało w podstawowe przesłan okresu — jest pismem byłych konspira ki politycznych ocen AK. Wnioski, jakie torów, uczestników Powstania Warszaw proponowało, były różne. Bratny rozu skiego. Pismem poszukującym porozumie miał porozumienie jako drogę wzajem nia ludzi z AK z nową rzeczywistością. nych kompromisów. Sokorski widział je Krótki okres ukazywania się pisma w podporządkowaniu. W dyskusji o lite (25 VIII 1946 — 1 IV 1947) spowodował, że na raturze trudno mówić, że Pokolenie ?a- leży raczej do efemeryd. Od całkowitego pr oponowało jej nowy program. Raczej zapomnienia ratuje to pismo analityczne stało na gruncie rzetelnego korzystania studium A. Bucka poświęcone programo z przeszłości i jednocześnie zbliżenia lite wi literacko-społecznemfu. I słusznie. Jest ratury do potrzeb chwili. Dla redaktorów swoistym dokumentem literacko-publicy- czasopisma — obciążonych przeżyciami stycznym głębokich przemian wewnętrz wojny — ważne było stworzenie literac nych młodych polskich twórców, prze kiej wizji czasów pogardy, czasów Po mian często pełnych wewnętrznych trage wstania Warszawskiego". dii, załamań. Żałować wypada, że atutor szeroko Programowe artykuły R. Bratnego analizując wypowiedzi programowe Brat („Próba rachunku", „Literatura — ale nego, wyjaśniając genezę i sens działa jaka?") wywołały ożywioną dyskusję, nia pisma, nie odnotował (nie dostrzegł?) najczęściej dla autora nieprzychylną. Wy fragmentu rozmowy twórcy Pokolenia z stąpienia polemistów były punktem do I. Sewastianowiczem (Przegląd Tygodnio rozważań ogólniejszych o przyszły kształt wy 1984 nr 21): „Formuła pisma była ta polskiej literatury. Bratny akcent kładł ka, żeby pozwolić się wykrzyczeć uza na czasy przeszłe i teraźniejsze. sadnionym pretensjom, bólom, całemu nie Charakteryzując program literacko-spo- szczęściu najbardziej patriotycznej mło łeczny Pokolenia, aiutor wiele uwagi po dzieży, która nagle została wyrzucona za święcił również twórczości publicystycz burtę państwa i postawiona w stan fak nej („ona to bowiem kreśliła podstawo tycznego oskarżenia". we rysy tego programu"). „Pokolenie oficjalnie postawiło problem akowskiej sd Z RAPTULARZA PRASOZNAWCY: ...nawet jeśli dwóch milczy podobnie, nie oznacza to bynajmniej te go samego. Jerzy Piórkowski W- .:-G.A.V:Zv, A S O PISMACH de wszystkim udzielaniem odpowie dzi na pytania sponsora (Radiokomi tet, redakcja programowa oraz w mniejszym stopniu redakcja naczel na). Proste odpowiedzi na proste py tania: kto? (młodzież, dorośli...), kie dy? (w których godzinach), średni czas poświęcony na oglądanie telewi Styczeń—marzec 1986 zji. Są to pytania o wskaźniki staty styczne, nawet pytania typu „jako Trzonem numeru jest pięć refera ściowych" nie wykraczają poza dane tów wygłoszonych na konferencji po statystyczne. Rodzaj oczekiwanych od święconej roli telewizji w kulturze w powiedzi powoduje stosowanie metod świetle badań empirycznych, zorgani z okresu wczesnej socjologii pozyty zowanej przez Instytut Kultury MKiS wistycznej i wpływa na praktykę ba i redakcję Przekazów i Opinii w Ra dawczą OBOP. Wspomnieć tu jednak dziejowicach 1—2 marca 1985. należy, że najwcześniejsze badania se Stefan Szostkiewicz zapozna riali — a zaczęło się od „Stawki wię je nas ze strukturą organizacyjną i kszej niż życie" — mają już bez ma rodzajem rutynowych badań od lat ła 20-letnią praktykę. Prezentacja wy wykonywanych przez OBOP. Na ogół ników odbywa się w komunikatach działalność badawcza Ośrodka spro dla sponsora, szerszych opracowa wadza się do dostarczania sponsorom niach dla Aktualności Radiowo-Tele szybkiej, lecz i systematycznej infor wizyjnych, sporadycznie w artykułach macji na temat odbioru programów dla Przekazów i Opinii. Walor po telewizyjnych. Konkretnie dane doty znawczy badań jest bardzo ograniczo czą wielkości widowni i oceny pro ny. Rozmaite konfiguracje tych sa gramów z ubiegłego tygodnia przez mych określeń, niemożliwych do zin widzów. Sposób prowadzenia badań, terpretowania w ramach stosowanych ich wiarygodność, stopień wykorzy technik badawczych. stania informacji, czyli działalność Wstępne wyniki badania ekspery podstawowa tego zasłużonego ośrod mentalnego przekazała Teresa Ko ka badawczego uprzytamniają nam, prowska z Instytutu Kultury w że dzieje się to niemal wyłącznie w opracowaniu „Odbiór przekazu lite stosunkowo wąskim zakresie poznaw rackiego i telewizyjnego •— zapamię czym: informacji dla nadawców o tywanie i zapominanie treści w mia przyjęciu ich programów. „Nasze mo rę upływu czasu". Badanie -— jak de żliwości poznawcze praktycznie koń klaruje autorka — ma na celu uchwy czą się tam, gdzie zaczyna się sta cenie różnic w odbiorze i zapamięty wiać problemy naukowe na wyższym waniu treści w zależności od kanału szczeblu ogólności" — stwierdza autor przekazywania. Chodzi o zweryfiko (s. 6), lecz podobnie dzieje się i w in wanie obiegowego przekonania, że nych krajach, gdzie osobne placówki literatura umożliwia głębszy, bardziej „liczą łebki", a prace teoretyczne po wszechstronny odbiór treści niż emi wstają na uniwersytetach i w insty sja telewizyjna. Przyjęto dwa wymia tutach. ry: zapamiętywanie (zapominanie) Temat ten kontynuuje Jacek faktów i zawartości ideowej utworu. D o h n a 1 i k w referacie „Praktyka W dobranych celowo 2 grupach (po badań sondażowych OBOP na przy 32 osoby) przekazano „Listy więzien kładzie badań seriali". Ponownie ne" Krystyny Witulskiej i ich adap stwierdza, że OBOP zajmuje się prze tację telewizyjną pt. „Mój piękny dzień urodzin". Przeprowadzony zo ce. „Mass media mają (...) szansę do stał dwukrotny wywiad — bezpośred trzeć z wiedzą i wzorami odbioru nio po odbiorze (przeczytaniu) i1'w 9 sztuki jedynie- dó tych, którzy osiąg miesięcy później. Bezpośrednio po od nęli już elementarny poziom kompe biorze więcej faktów zapamiętują od tencji artystycznej dzięki uczestnict biorcy tekstu literackiego niż odbior wu w II układzie kultury (...) i dy cy widowiska telewizyjnego. Poziom sponują wsparciem I układu kultu zapamiętywania treści ideowej jest ry. Mass media pełnią istotną rolę w bardzo zbliżony. Z upływem czasu rozwijaniu artystycznych pasji, przekaz literacki w swej warstwie po- nikłe jest natomiast ich oddziaływa zazdarzeniowej wydaje się przekazem nie w sferze inicjowania zain trwalszym niż telewizyjny, natomiast teresowań kulturalnych" (s. 48). szybciej się zapomina fakty z tekstu Nieco mylący jest tytuł artykułu literackiego niż z przekazu telewi Andrzeja Piotrowskiego „Środ zyjnego. ki masowego przekazu jako źródło Również problemami odbioru zaję wzorów wystąpień publicznych". Roz ła się Anna M a t u c h n i a k-K r a- ważania autora szeroko wykraczają suska w opracowaniu „Telewizja a poza znaną nam już rolę mediów ja sztuka: wybrane aspekty odbioru". ko wzorców stylistyki oficjalnej. W Autorka koncentruje się na uczestnic większym bowiem stopniu autorowi twie kulturalnym, obejmując swym chodzi o polityczne przyczyny rytua- zainteresowaniem plastykę i telewizję lizacji wypowiedzi publicznych, o i stwierdza, że wspólny im jest od ukazanie więzi doktrynalnych narzu biór wizualny. Omawia szeroko czyn cających swoistą poetykę osobie wy niki warunkujące odbiór, uściślając stępującej publicznie niż o „mecha co należy rozumieć przez kompeten niczne" naśladownictwo autorytatyw cję kulturalną. Tworzą ją determinan nych wzorców z oficjalnych wystą ty społeczne i za Kłoskowską autorka pień. Ponieważ rytualizacja wypowie wyróżnia trzy układy kultury deter dzi publicznej jest zjawiskiem o wie minujące odbiór, selekcję i oczekiwa le starszym niż współczesne środki nia. Są to: I. rodzina, kręgi koleżeń masowego przekazu, występują one skie; II. szkoła i inne instytucje edu jedynie jako egzemplifikacja o wiele kacyjne; III. środki masowego prze szerszych rozważań autora. kazu. Koncepcją tą posługuje się do Numer wzbogacają jeszcze dwa ba interpretacji aktywności kulturalnej dania empiryczne: Eugeniusza K o- jednostek. Zmienne demograficzne — s e 1 a i Barbary Zawadzkiej: płeć i wiek — nie wpływają znaczą „Pravv/o wyborcze i postawy społecz co na sposób recepcji. ne (wybory do rad narodowych w Przeprowadzone zostały badania 1984 r. w opinii publicznej") oraz Ste ąuasi-panelowe (wiosna 1982 i zima fana Szostkiewicza: „Biała nie 1985) na próbie 130 osób (celowy do wolnica a polska publiczność (wyni bór) z dwóch środowisk „muzealne ki badania opinii społecznej o seria go" i „szpitalnego". Wskaźnikami lu «Niewolnica Isaura»)". uczestnictwa były deklaracje respon Dla prasoznawców ciekawe są do dentów. niesienia o badaniach nie publikowa Publiczność programów o sztuce nych — zarówno ze względu na po stanowią przede wszystkim widzowie dane streszczenia tych prac jak i ze kulturowo kompetentni. Telewizja względu na ośrodki badawcze, z któ stanowi dla nich nie substytut, lecz rych pochodzą. Jak zwykle starannie uzupełniające źródło informacji. Te jest opracowany przegląd międzyna lewizja w badaniach występuje jako rodowy omawiający satelity komuni medium realizacji, nie aspiracji — to kacyjne i telewizję satelitarną. znaczy nie jest traktowana jako hob by czy odrębny rodzaj zainteresowań. Teresa Lisicka W odróżnieniu od filmu — telewizja jest traktowana jedynie jako kanał. Decydującą rolę w inicjowaniu kon taktów ze sztuką odgrywa najbliższe SUGESTIE otoczenie człowieka. Ponad 50% prze o nowych mediach ciętnych odbiorców ma zerowy po ziom uczestnictwa kulturalnego, co Numer 3/1987 miesięcznika poświę idzie w parze z brakiem kontaktów conego działalności ideologiczno-pro- społecznych zogniskowanych na sztu pagandowej PZPR ma charakter spe- cjalny: został w całości poświęcony podobnie jak „Słownik wyrazów (je nowym mediom. Redakcja uzasadnia szcze) obcych" (s. 28) i rubryka po to (w pełni słusznie) tak: „Nowe me rad językowych Wandy Trawiń- dia szybko i szeroką ławą wkroczą s k i e j „Retoryka" (s. 29), dedykowa do naszego życia. Co więcej — grun na komputerowi. townie je przeobrażą. Nie tylko w za Artykuły uzupełniają liczne infor kresie informacji, ale i w kulturze, macje rozsiane w całym numerze. polityce, gospodarce (...) specjalny nu Atrakcyjności dodają mu ilustracje, mer Sugestii zaledwie zarysowuje zwłaszcza kolorowe, w tym strona „Z obraz wyzwania, któremu musimy listy przebojów wideo..." z klatkami sprostać". filmów z nieoficjalnego obiegu („za Obraz ten jest ukazany wszech kazane lepiej smakuje...") — m. in. stronnie, przystępnie i atrakcyjnie. z Andrzejem Szczypiorskim, Stefanem Michał Gajlewicz pisze o przy Bratkowskim, Wałęsą i Ramboo II czynach i skutkach nowych mediów (s. 13). (s. 2—3), charakteryzuje tv satelitar Czesław Biel ną i kablową (s. 4—7) i wideo (s. 10). Temu ostatniemu tekstowi towarzyszą rozmowy o wideo w Polsce z Zyg muntem P r u g a r e m-K e 11 i n g i e m Theorie z Dep. Ekonomiki i Techniki Filmo wej Min. Kultury i Sztuki oraz An und Praxis tonim Konikowskim, z-cą dyr. ds. Technicznych w Zakładach „Ka des sozialistischen sprzaka" (s. 11—12). Pierwszy zestaw materiałów uzupełnia relacja o ka Journalismus blowej tv na Węgrzech (s. 8—9) opar II półrocze 1986 * ta na tekście Andrasa S z e k f u; re dakcja Sugestii „zapomniała" jedynie podać polskie źródło — Zeszyty Pra W numerze otwierającym II półro soznawcze 3/1986 (s. 121—127), choć w cze Wolfgang B ö 11 g e r podjął za „stopce" wymieniła niektóre inne gadnienie „Język na przedpolu tek źródła. stu" (s. 229—231). Autor przyznaje, że kwestia nie jest nowa, gdyż dotyczy O wykorzystaniu nowoczesnej tech żywo dyskutowanych związków my niki w pracy partyjnych ośrodków ślenia i mowy. Chodzi bowiem o tę propagandowych piszą: Jerzy R o- fazę dziennikarskiego procesu twór żeński („Technika pomaga", s. 14), czego, w której komunikowana Zbigniew Rossa w rozmowie z kier. treść — przed jej ukształtowaniem — WOKI w Toruniu, Krystyną Janek zostaje wydzielona i określona w („Magnetowid — to jest to", s. 15), procesie myślowym. Przyjmując dia Katarzyna Ciesielska („Wideowę- lektyczną jedność myślenia i mowy zeł", s. 16—17). Kontynuuje tematy zwraca Böttger uwagę, że nie jest ona kę Urszula Wieczorek relacją o tożsama z jednością treści i formy. warszawskim Archiwum Dokumenta W tej fazie autokomunikacji potencja cji Mechanicznej pracującym od 1955 językowa służy głębszemu zrozumie r. (s. 18). M. Gajlewicz przedsta niu i lepszemu zorganizowaniu komu wia telewizyjne systemy wideografi- nikowanych treści (np. uchwycenie czne (s. 19—22), a Wacław Tylaw niuansów w materiałach źródło ski — telegazetę (s. 22). O zagroże wych). Wywiera to wpływ na właści niach przez nowe media piszą Jerzy we ukształtowanie dziennikarskiego Albin ze Sławomirem Jakubow tekstu. skim (s. 23), podczas gdy Jacek Zasadniczy problem — „Dzienni D o h n a 1 i k kwestię bardziej wywa karstwo jako dziedzinę produkcji du ża („Szanse czy zagrożenia?", s. chowej" (s. 232—238) — rozpatruje 25—27). Hans Poerschke. Wnosi on uwagi Kolumna recenzyjna jest także do systemu podstawowych pojęć pra- utrzymana w tematyce (omówienie soznawstwa. Stawia pytania: 1) na książki F. Januszkiewicza i W. Skrzy- jakim poziomie abstrakcji (w odnie dłowskiego „Edukacyjne zastosowanie sieniu do których kategorii marksi- telewizji" i rozmowa z red. naczel nym naszego czasopisma Audio-Video, * R. 14. Zesz. 4, s. 217—286 + nlb.; zesz. 5, Jerzym Auerbachem — s. 24), S. 293—352 + nlb.; zesz. 6, s. 361—426 + nlb. stowsko-leninowskiej teorii, materia Wulf S k a u n podejmuje temat „Po lizmu historycznego), muszą być roz lityka i nauka w politycznej działal wijane podstawowe pojęcia praso- ności masowej mediów dziennikar znawstwa, by uchwyciły w najogól skich" (s. 312—319). Autor wychodzi niejszej formie istotę dziennikarstwa od postanowień XI Zjazdu SED. jako swoistego, jakościowo określone Stwierdza, że wzrasta historyczna go zjawiska społecznego; 2) jaki sy skuteczność polityki i upolitycznienie stem kategorii jest niezbędny, w ja mas w nieznanych dotąd rozmiarach, kich związkach musimy traktować co nakłada zwiększone zadania: prze dziennikarstwo, by uchwycić jego kazywanie polityki musi być głębiej istotę? W historycznym ekskursie o uzasadniane pod względem teoretycz- rozwoju dziennikarstwa w NRD do no-światopoglądowym, zaś politykę chodzi Poerschke do uznania, że trzeba studiować jako wiedzę, dziennikarstwo jest składnikiem spo uwzględniając jej relatywną samo łecznej nadbudowy, sposobem od dzielność. zwierciedlenia rzeczywistości i dzie dziną komunikacji społecznej. Autor Następny artykuł Barbel Adams dowodzi, że kategoria „duchowej pro i Martiny G ii h n e traktuje o katego dukcji" pozwala określić dziennikar rii przedstawiania (s. 319—322). Ka stwo jako działalność społeczną i hi tegoria ta wyraża z jednej strony sto storycznie uwarunkowane (społecznym sunek autora do wydarzenia, z dru podziałem pracy) zjawisko. Kategoria giej — do publiczności. Autorki piszą „produkcja duchowa" stanowi płasz o autorskim przyjęciu wydarzenia, o czyznę tej abstrakcji, która pozwala jego dziennikarskim przepracowaniu, rozpracować podstawowe pojęcia te o zasadniczych myślowo-językowych orii dziennikarstwa i ustalić ich hie decyzjach przy wyborze przedstawie rarchię. System tych pojęć ma przed nia w 3 możliwych wariantach: od stawić osobny artykuł. niesionym do autora lub podmiotu, odniesionym do przedmiotu, odniesio Harry Grannich rozpatruje spe nym do recypienta. cyfikę problematyki (wewnątrz) kra Zwraca jeszcze w tym numerze jowej jako specjalizacji dziennikar uwagę Klaus P e s c h e 1 artykułem o skiej (s. 239—244). Podział pracy w wnioskowaniu wprost (s. 328—331). dziennikarstwie można traktować po Tekst nawiązuje do zasad logiki. dług mediów, ich typów i rodzajów, Numer ostatni rocznika otwierają personalnie zaś podług funkcji i spe artykuły aktualne — o dziennikar cjalności zawodowych. Autor spisuje stwie NRD wychowującym dla poko w dyspozycjach swe poglądy na róż ju (Edeltraud P e s c h e 1), o przed ne dziedziny tematyki (wewnątrz) stawianiu przodujących osiągnięć krajowej jak m. in. polityczna orga (Helga Wagner), o polityce dialo nizacja społeczeństwa, porządek pań- gu dla pokojowej koegzystencji i jej stwowo-prawny, polityka komunalna, prowadzeniu środkami dziennikarski propagowanie prawa i świadomość mi (Wulf S k a u n). prawna, jedność prawa i moralności i przedstawia je do dyskusji. Dalej Tilo Prasę charakteryzuje operowanie obrazem przez dziennika Dwa kolejne teksty wiążą się z in rza telewizyjnego (s. 378—384). Arty nowacjami w dziennikarstwie. Horst kuł jest ilustrowany 10 poglądowymi G r ü t z k e pisze o wykorzystaniu po rysunkami. stępu naukowo-technicznego (mikro Językoznawców zainteresuje Wolf elektroniki, światłoskładu, kompute gang B 611 g e r szkicem „Artykuł rów biurowych i osobistych itp.) w dziennikarski jako tekst" (s. 388—392). dziennikarstwie (s. 244—247). Fred Autor wychodzi od metodologicznej Vorwerk apeluje, by uczyć się no przesłanki, że przy ocenie języka woczesnej techniki wprowadzanej do dziennikarskiego punktem wyjścia produkcji gazet (s. 247—250). jest jego motywacja polityczna. „Po W przeglądzie socjalistycznych cza lityczny cel przekazywanej komunika sopism prasoznawczych •— Wiestnik cji dziennikarskiej jest naczelnym i Źurnalistika, Otdzky Zurnalistiky, nadrzędnym kryterium przyswojenia Sävremienna Źurnalistika (s. 283— lub nieprzyswojenia konkretnego ję 286). zykowego sposobu wyrażania". Czło W numerze 5 Manfred Anders nem łączącym między politycznym pisze o „Technice elektronicznej w celem dziennikarskim a odniesienia informacji telewizyjnej" (s. 306—312). mi do różnorodnych form językowych jest tekst. Systematyka lingwistyczna już w październiku 1940 Alois Stein- wymaga określenia głównych zasad kopf (AP) z Warszawy, że w nagrodę tekstowości (Textualitat). Jej 7 kryte za lojalność przedłużono godzinę po riów podaje autor za A. Neubertem. licyjną dla Polaków, policja niemiec Są to: sytuacyjność; intencjonalność, ka zwalczyła bandytyzm w lasach organizująca następstwo znaków w między Radomiem i Kielcami, tekście; akceptowalność (dla odbior 1 200 000 Polaków zaznało zaś od cy); informatywność (w lingwistyce Niemców dobrodziejstwa szczepień tekst „nie jest kategorią wartości, przeciw tyfusowi. W maju 1940 Chri lecz miarą komunikatywności"); ko stian Science Monitor w Bostonie za hezja („sieć formalnych zależności" początkował serię reportaży Lochnera powierzchownej struktury tekstu); ko z okupowanej Polski. Z początkiem herencja, związek sensu w tekście; 1941 r. korespondenci AP przekazali wreszcie intertekstualność, wykracza cykl artykułów o „codziennym życiu jąca poza ramy tekstu; zmienia ona w prowadzących wojnę Niemczech", orientację z pojedynczego zdania w nadzwyczaj powierzchownych choćby kierunku pełnego tekstu, akcentując w zestawieniu z bardziej realistycz aspekt działalności komunikacyjnej. nymi analizami UP czy przedstawi ciela New York Times. Ze skrajną Nadspodziewanie ciekawy okazał wstrzemięźliwością informowała też się artykuł Heidi Miihlenberg AP o utworzeniu getta w Warszawie „Sprawozdawczość AP i UP z faszy i prześladowaniu Żydów, pisząc o stowskich Niemiec do roku 1941" (s. „dobrze zorganizowanych przesiedle 400—411). Autorka oparła się m. in. niach" i samobójstwach Żydów. Nic na niepublikowanych archiwaliach więc dziwnego, że wpływowa AP hitlerowskiego MSZ. Obie amerykań przyczyniła się do bagatelizowa skie agencje były w tym okresie czę nia barbarzyństwa hitlerowskiego i sto jedynym niefaszystowskim źród wzmacniała w USA izolacjonizm. łem informacji z Niemiec. Władze hi tlerowskie były tego świadome i sta Po napaści na ZSRR obie agencje rały się ich działalność propagando amerykańskie oparły swe doniesienia wo wykorzystywać. Stąd różne przy na hitlerowskiej agencji DNB, wy wileje dla AP i UP w Berlinie. Ana raźnie odstając w goebbelsowskiej to liza dowodzi, że się to opłacało. Np. nacji np. od sprawozdań C. Brooksa w okresie od 20IV do 20 V1940 spo Petersa z New York Times, który śród 184 doniesień AP i 121 UP, po kwestionował tezę o wojnie błyska ok. 40°/o przejęło argumentację faszy wicznej. stowską, 22% (AP) i 29% (UP) po Autorka zaznacza, że całość spra dało ją dystansując się od niej, anty wozdawczości AP, i jeszcze bardziej faszystowską argumentację zawierało UP, nie była tak jednostronna. Na 4% i 6% doniesień, bez elementów stanowisku AP mogły zaważyć wpły argumentacji było 32% doniesień AP wy izolacjonistycznego lobby. W dy i 16% UP, treści niepolityczne stano rektorium AP zasiadał od 1933 do wiły 2% i 7% w doniesieniach tych 1940 r. Robert R. McCormick (wy agencji. Korzystniejsze wrażenie zo dawca Chicago Tribune o 771 tys. egz. stawia sprawozdawczość UP, ale obie nakładu), zdecydowany przeciwnik bagatelizowały system faszystowski i przystąpienia USA do wojny po stro przekazywały do prasy zagranicznej nie aliantów, czy — jako wiceprze demagogiczne hasła hitlerowskiego wodniczący — William R. Hearst o Ministerstwa Propagandy (np. wize równie reakcyjnej postawie. Sam runek Hitlera prowadzącego „spartań kierownik berlińskiego biura AP ski tryb życia", „kochającego zwierzę Lochner był od października 1939 do ta i dzieci"). Dotyczyło to też milita kwietnia 1940 uwikłany w próby riów. We wrześniu 1939 zawieziono 6 amerykańskiego pośrednictwa pokojo korespondentów (wśród nich szefa wego między Niemcami, Francją i biura AP, laureata nagrody Pulitze- Anglią. Później występował zdecydo ra, Louisa P. Dochnera i szefa przed wanie przeciw układowi poczdam stawicielstwa UP, Fredericka Oechs- skiemu. nera) na teren „dróle de guerre", skąd donosili oni o „defensywnym" Artykuł H. Miihlenberg zainteresu nastawieniu Niemiec — jednocześnie je z pewnością nie tylko historyków druzgocących Polskę. Jako pierwszy dziennikarstwa (zwłaszcza agencyjne nieniemiecki korespondent kablował go), lecz w ogóle znawców historii najnowszej. W dziale dokumentacji zamykają czenie informacji musi mieć charak numer (i rocznik) wypisy z socjali ter informacyjny" (s. 112—123), na stycznych czasopism prasoznawczych przykładzie wybranych publikacji (4 artykuły z moskiewskiej Zurnali- prasowych analizują wartość informa stiki i 1 z bratysławskich Otdzky cyjną zwyczajowych „ozdobnikowych Zurnalistiky), wybrana bibliografia zakończeń". Zdaniem autorów zakoń (od 1984 r.) do dziejów dziennikarstwa czenia tego rodzaju nie zawierają ni niemieckiego oraz (na stronach nie- czego poza szumem informacyjnym, liczbowanych) adnotowana bibliogra utrudniają odbiorcy zapamiętanie tre fia socjologii mediów masowych (23 ści przeczytanej wiadomości i nie po opisy). zostają bez wpływu na marnowanie Czesław Biel objętości gazet. Autorzy sugerują od chodzenie od tradycyjnego sposobu przekazu informacji oraz postulują, aby redakcje — jeżeli nie potrafią obejść się bez pewnych utrwalonych norm kulturowych, przyjętych w prze kazie prasowym — zakończenie ogra niczały do podania najistotniejszych treści informacji. XINWENXUE LUNJI Dwaj autorzy zajmują się proble Zeszyt 9 matyką reportażu literackiego1. Z h a n g Hong w artykule „Rozwa „Rozprawy o Dziennikarstwie" — żania o odmiennościach reportażu to tytuł zeszytów naukowych Wydzia literackiego i przekazu informacyjne łu Dziennikarstwa Chińskiego Uniwer go" (s. 124—139) analizuje dość szcze sytetu Ludowego (Zhongguo Renmin gółowo zasadnicze różnice formalne Daxue *) w Pekinie (Beijingu), ukazu (język, styl, sposób narracji) oraz no jących się rnniej więcej raz do roku. śność informacyjną wspomnianych Publikowane są w nich najwarto gatunków prasowych. Autor wskazu ściowsze, zdaniem redakcji, rozprawy je na niedopuszczalność mylenia i artykuły naukowców wspomnianego owych gatunków i uznaje prawo re wydziału (np. zeszyt 6 z 1983 r. za portażu literackiego do operowania wierał prace doktorskie i habilitacyj zabiegami literackimi pod warunkiem ne), jak również innych uczelni chiń zachowania rzetelności faktograficznej skich oraz praktyków dziennikarstwa. opisywanego zdarzenia. Z kolei Zdecydowana większość zamieszcza Z h a n g Yongjie skupia uwagę prze nych materiałów dotyczy prasy; de wszystkim na rzetelności informa rzadko tylko — prawdopodobnie na cyjnej reportażu literackiego. Do skutek istnienia licznych specjalisty strzegając niechęć wielu redakcji do cznych periodyków poświęconych ra publikowania reportażu literackiego, diu i tv — Xinwenxue Lunji zajmu przyczynę tego stanu rzeczy upatru je się problemami tych środków prze je w nadmiernych „ambicjach literac kazu. W omawianym zeszycie 9, któ kich" autorów uprawiających ten ga ry ukazał się we wrześniu 1985, tunek, którzy zbyt często przedkłada wydrukowano 20 publikacji o łącznej ją piękno formy nad wartość infor objętości (w przeliczeniu na jęz. pol macyjno-interwencyjną („O informa- ski) blisko 400 stron. Sześć materia cyjności reportażu literackiego", s. łów dotyczy historii prasy w Chinach 140—145). (w tym „periodyków" z IX w.), dwa — L i Bingzhi, nawiązując do koncep działalności dziennikarskiej Marksa i cji L. A. Zadecha o występowaniu w Engelsa, dwa — wniosków dla pracy przekazie informacyjnym „fuzzy sets", dziennikarzy wynikających z prac rozpatruje rolę i znaczenie „mohu Mao Zedonga. yuyan" — „zwrotów nieprecyzyjnych", Spośród pozostałych publikacji, „danych ogólnikowych" •— w twór chciałbym najpierw zwrócić uwagę na czości dziennikarskiej. Na podstawie te, które związane są ze specyfiką licznych przykładów zaczerpniętych z prasy chińskiej. B o Huangpei i Z h a o Jingyuan w artykule „Zakoń- 1 Termin „baogao wenxue" — dosłownie: „literatura dokumentalna", „literatura re * Zapis chińskich nazw i terminów w ofi portażowa" — używany jest na określe cjalnie obowiązującym alfabecie fonetycz nie bardzo popularnego rodzaju beletry nym pinyin. styki, swoistej „literatury faktu". prasy, korzystając z pewnych twier czność oddziaływania propagandowego dzeń rachunku nieoznaczoności, stara i wychowawczego na nich. Siedząc się dojść semantycznej wymowy bowiem rozwój sytuacji np. w jakimś owych zwrotów („Zastosowanie zwro zakładzie pracy czy w życiu rodziny, tów nieprecyzyjnych w piśmiennict radiosłuchacze lub telewidzowie stop wie dziennikarskim", s. 96—111). niowo utożsamiają się w pewnym W artykule „Korespondencje pra sensie z bohaterami audycji, starają sowe a wstępne rozpoznanie" (s. 146— się służyć im radą i pomocą, mani 156) M e i Baohong zastanawia się nad festują swoje krytyczne stanowisko w przyczynami gwałtownego rozkwitu listach do redakcji. w ostatnich latach takiego gatunku, Oprócz publikacji typu warsztato jakim jest korespondencja z terenu. wego, wskazanych wyżej, „Rozprawy Chodzi tu o to, co byśmy określili o Dziennikarstwie" zamieszczają rów jako korespondencje sygnalizujące nież materiały natury ogólniejszej, sprawy warte poruszenia w prasie. niejako programowo-teoretycznej. W Obfitość tego rodzaju sygnałów w ca omawianym zeszycie jeden z takich łej prasie chińskiej świadczy, jak wy materiałów zajmuje się znaczeniem nika z artykułu, o odejściu od sza dziennikarstwa sportowego jako czę blonów pracy informacyjno-propa- ści składowej trwających obecnie gandowej sprzed 1978 r. oraz o wzro przemian w świadomości społecznej i ście zaufania czytelników do prasy. kształtowania tego, co w dokumen Liczne przypadki dowodzą, że często tach KPCh określa się jako „tworze drobny sygnał stawał się bodźcem do nie socjalistycznej kultury ducho poruszenia spraw istotnych dla jakie wej" 2. W artykule „Dziennikarstwo goś przedsiębiorstwa, instytucji, miej sportowe a tworzenie kultury ducho scowości. G u Xing na przykładzie wej" (s. 74—85) X i a Xiaofa podkre dziennika Beijing Wanbao (Wieczór śla wychowawcze znaczenie sportu i Pekinu) podejmuje zbliżony temat. kultury fizycznej w kształtowaniu po Redaktor naczelny poczytnej popołud- żądanej postawy etycznej członków niówki stołecznej przedstawia sposo społeczeństwa. Zwraca też uwagę na by współpracy redakcji z czytelnika estetyczne wartości sportu, których mi, podejmowanie przez dziennikarzy nie powinny przesłaniać dążenia do drobnych i poważniejszych spraw in osiągnięcia jak najlepszych wyników terwencyjnych, inicjatywy dziennika w rywalizacji. Dodać należy, że w zmierzające do poprawy usług komu ostatnich latach — podobnie jak w nalnych i ochrony zabytków („Usłu większości krajów świata — przywią gowa działalność publiczna Wieczoru zuje się główną wagę do wyników i Pekinu", s. 86—95). rywalizacji w sporcie, puszczając w L i u Zhijun w analitycznym ma niepamięć słynne z lat '60 hasło teriale „Przełom w pracy redakcyjnej „przyjaźń na pierwszym miejscu, radia i telewizji" (s. 157—169) podej współzawodnictwo na drugim". muje kwestię upowszechniającego się Opublikowane pośmiertnie uwagi w działalności tych środków masowe byłego sekretarza redakcji „Rozpraw go przekazu gatunku „lianxu bao- o Dziennikarstwie" Z h a n g Zhipin- dao" — „sprawozdań kontynuują ga pt. „Pokrótce o wartości informa cych". Pojęcie to obejmuje zarówno cji" (s. 35—48) nawiązują do toczącej coś w rodzaju naszych „audycji cy się od początku lat '80 dyskusji o klicznych", a więc poświęconych róż kryteriach wartości informacyjnej nym problemom z tej samej dziedzi przekazu dziennikarskiego. Autor ny życia społecznego lub gospodar sprzeciwia się tendencji oceniania czego, jak również, a może przede wartości publikacji prasowych, radio wszystkim, audycje, które na zasa wych i telewizyjnych w oparciu o ich dzie swoistego publicystycznego „se zgodność z ogólnymi wytycznymi pro rialu" radiowego czy telewizyjnego co pagandowymi i „słusznością" porusza jakiś czas podejmują ten sam wybra nia tych, a nie innych spraw. Decy ny temat jednostkowy, przedstawia dującym kryterium oceny powinna jąc zmiany zachodzące w rozwoju te być skuteczność oddziaływania na od matu. biorcę — na poszczególne grupy spo- Zdaniem autora publikacji, ten ostatni rodzaj audycji cieszy się 2 Pojęciem „jingshen wenming" — „kul tura duchowa", „cywilizacja duchowa" — wzmożonym zainteresowaniem odbior obejmuje się wszystko to, co nie należy ców, a jednocześnie zwiększa skute do bazy materialnej społeczeństwa. łeczne i zawodowe, różne pod wzglą nieistotne i ważne; 18) zachowawczość dem wykształcenia i wieku, doświad i przebój o wość; 18) sprawy krajowe czenia i zainteresowań. Każda infor i zagraniczne; 20) kwestie starożytne macja w środkach masowego przeka i dnia dzisiejszego. Przedstawiony zu powinna być oceniana, zdaniem wykaz niedwuznacznie świadczy o Zhanga Zhipinga, ze względu na swą tym, że o ile w sprawach konkret wartość użytkową, poznawczą i este nych, warsztatowych dziennikarze tyczną. Przy tym kryteria tej oceny chińscy mają do czynienia z proble muszą uwzględniać zmiany zachodzą mami podobnymi, jak ich koledzy z ce w świadomości społecznej, oczywi innych krajów, o tyle w kwestiach ście zmiany w kierunku pożądanym ogólnych kierują się wielce odmien z punktu widzenia osiągnięcia głów ną „filozofią dziennikarstwa". nego celu — „stworzenia socjalisty cznej kultury duchowej". Jerzy Abkowicz G a n Xifen w obszernym „eseju teoretycznym" zatytułowanym „Prawo jedności przeciwieństw na ostrzach naszych piór" (s. 1—34) przedstawia dwadzieścia par przeciwstawnych czynników ważących na pracy dzien nikarzy, a których uwzględnianie Publizistik jest — zdaniem autora — niezbędne, jeżeli przekaz ma być skuteczny. Mi mo „dialektycznego" tytułu eseju II półrocze 1986* znajdujemy w nim, tradycyjne dla kultury chińskiej, dość eklektyczne Wśród tylko 10 artykułów tego po zestawienie dualistycznych elementów, dwójnego numeru niewiele jest bar z jakimi ma do czynienia dziennikarz dziej interesujących. Michael Hal w pracy. Artykuł jest ciekawy o ty le m a n n publikuje studium „Przy le, że stanowi ilustrację „chińskiego" krość (Peinlichkeit) a opinia publicz sposobu myślenia, w którym, w od na" (s. 249—261). Omawia czynnik różnieniu od „zachodniego", nie wy przykrości występujący w analizach stępuje hierarchizacja kategorii, lecz demoskopii, np. zawarty w pytaniu o równorzędne ich traktowanie. Jeżeli wrażenie, wywołane w supersamie po nawet przyjąć, że omówione przez sądzeniem o kradzież. Daje zastoso Gan Xifena przeciwieństwa są usze wanie skali Guttmana do pomiarów regowane według stopnia ważności stopnia przykrości. (zgodnie z kolejnym numerem), jest Michael K u n c z i k rozważa czy to uszeregowanie całkowicie odmien „Development Journalism" stanowi ne od ciągu przyjętego w kulturze nowy typ dziennikarstwa (s. 262— „zachodniej" — bądź od abstrakcji do 277). W międzynarodowych dyskusjach konkretów, bądź od jednostkowego do termin pojawia się od ok. 1967 r., ogólnego. Uszeregowanie przeci zwłaszcza w uniwersytecie Los Ba- wieństw w omawianym eseju ma nos na Filipinach (Nora Quebral). Od wszelkie cechy praktyczno-pragmaty- rzuca on wzorce zachodnie dzienni czne. Kolejność bowiem jest następu karstwa jako nieprzydatne dla kra jąca: 1) korzyści i szkody; 2) trakto jów rozwijających się. M. in. poja wanie wrogów i nas; 3) kwestie ogól wiają się żądania islamizacji teorii ne i szczegółowe; 4) stosunek chłod komunikowania, stworzenia teorii ny i gorący do sprawy; 5) sięganie azjatyckiej itp. N. Quebral jako De do zdarzeń rzekomych i faktycznych; velopment Journalism pojmuje wy korzystanie środków komunikowania 6) naświetlanie prawdziwe i fałszywe; w celu zniesienia w krajach rozwija 7) pochwała i krytyka; 8) uwzględ jących się nierówności społecznych, nianie zaleceń góry i służenia do wyzwolenia sił wytwórczych przez łom; 9) zwalczanie i obrona; 10) spoj rozwój ekonomiczny. Do przełomu lat rzenie subiektywne i obiektywne; 11) 1982/83 istniały dwie orientacje. ujęcie cząstkowe i całościowe; 12) Pierwsza wysuwała na czoło krytycz szybkość informowania i zwlekanie; ną weryfikację planów rozwojowych 13) ukazywanie czynników odrębnych i ich przemian, wraz z kontrolą rzą i wspólnych; 14) jakość i ilość infor dów (do czego — zdaniem Kunczi- macji; 15) słuszność i niesłuszność; 16) aktywność i bierność; 17) sprawy * R. 31, zesz. 3—4, s. 243—518 + XII + nlb. ka — brakuje w krajach rozwijają orientację mediów na elity, niedo- cych się wolności prasy). Orientacja kształcenie dziennikarzy w krajach druga, „paternalistyczna", uważała rozwijających się i in. demokrację w tych krajach za luksus. Niewiele nowego znalazłem w tek Państwowym agencjom informacyj ście Margot Berghaus „O teorii nym powierzała obok funkcji dystry recepcji obrazu" (s. 278—295). Autor butora wiadomości rolę ich cenzora. ka postuluje więcej uwagi w nauce Aktualnie dyskutuje się 3 nowe kon dla mediów niejęzykowych, gdyż „nie cepcje: 1) Cees Hamelink optuje za wystarcza traktowanie i studiowanie polityką dysocjacji kulturowej. Obok wizualnych i innych niewerbalnych decentralizacji mediów żąda partycy elementów jako swego rodzaju dodat pacji całego społeczeństwa w ich sy ków do wypowiedzi werbalnych". Naj stemie, by uniemożliwić manipulację ciekawszy jest wniosek, by w bada zawodowych komunikatorów. Jest to niach mediów (szczególnie ich odbio koncepcja totalnej deprofesjonaliza- ru) stosować instrumentarium także cji. 2) Chiński wariant jest zawarty w niewerbalnych metod. Wreszcie w wystąpieniu Hu Yaobanga na luto praktyce dziennikarskiej należy „po wym plenum KC KPCh 1985. Dzien święcać więcej uwagi rozziewowi mię nikarstwo wg niego ma być prawdo dzy obrazem i słowem" (s. 292). mówne, aktualne, informatywne i in Joachim Friedrich S t a a b przed teresujące. Oprócz charakteru klaso stawił doświadczenia z prasą lokalną wego ma się kierować naukową i regionalną kandydatów na posłów orientacją przy ustalaniu faktów. 80%> do Bundestagu w kampaniach wybor treści powinno się poświęcać pozyty czych 1969, 1972, 1980 i 1983 (s. 196— wom, osiągnięciom, 20% brakom, kry 314). Studium ożywiają tabele i wy tyce. Aktualności nie wolno utożsa kresy. Günter M a y r zainteresował miać z szybkością, a sprawozdania o się politycznymi aspektami w tekstach ważnych wydarzeniach powinny być piosenkarzy muzyki pop w latach podawane po troskliwym sprawdze 1973—1983 (s. 315—327, wykresy ilo niu. W tej koncepcji dziennikarstwo ściowe i przykłady tekstów). Horst jest podporządkowane państwu czy R e i m a n n poświęcił swój artykuł partii. Kontrolę sprawują nie laicy, początkom Instytutu Wiedzy o Pra lecz partia. 3) Intelektualny Develop sie uniwersytetu w Heidelbergu. In ment Journalism bazuje na neomark- stytut powstał 60 lat temu, ale już sistowskiej dyskusji rozwijanej w wcześniej (1895-—1912) prowadził za obszarze anglosaskim („radical socio jęcia prasoznawcze doc. Koch. Arty logy" reprezentowana najlepiej przez kuł charakteryzuje rozwój placówki New Left Review). Przedstawiciele w okresie republiki weimarskiej, III tego kierunku wywodzą się z ruchów Rzeszy i po II wojnie światowej (s. walki o prawa obywatelskie, przeciw 328—345). Agitacyjne krótkometrażów wojnie w Wietnamie, a recypują idee ki propagandowe, towarzyszące w ki Jurgena Habermasa. Wzorcem jest nach III Rzeszy z początkiem wojny całkiem wolna komunikacja, nikomu kronikom filmowym, omawia Hans- ze swej strony niczego nie narzucają - Jürgen Singer (s. 346—356). ca. Dziennikarze są rodzajem formal Najciekawsze w zeszycie jest ob nie niezwiązanej inteligencji (w ro szerne studium, jakie Martin Moll zumieniu Karla Mannheima). Celami poświęcił ilustrowanemu magazynowi ich są: integracja polityczna, rozwój hitlerowskiemu Signal, wydawanemu społeczno-ekonomiczny i kulturowa w latach wojny dla zagranicy (s. identyfikacja. Nie podlegają też 357—400, kolorowa wklejka). 1 nr uka dziennikarze kontroli społecznej lai zał się w kwietniu 1940 w wersji nie ków, będąc osobami kompetentnymi mieckiej, angielskiej, francuskiej i w swych rolach. Kunczik określa, że włoskiej. Potem przybyły edycje: hi stanowiliby dziennikarze „radę mędr szpańska, 11941; bułgarska, III 1941; ców" podejmujących właściwe decy szwedzka i węgierska, IV1941; ru zje. Sam Kunczik optuje za socjo- muńska i chorwacka, V1941; portu technologicznym Development Jour galska, VI1941; grecka, VII 1941; fiń nalism, zorientowanym na potrzeby ska, I 1942; słowacka i serbska, społeczeństwa, lecz nie zagrażającym VII 1942; rosyjska, IX 1942. Udoku kierowniczym funkcjom państwa. Wi mentowany łączny nakład wzrósł od dzi jednak autor wiele realnych prze 160 tys. egz. w kwietniu 1940 do 2,5 szkód na drodze realizacji tego celu — min egz. w 1943 r. Linię pisma dyk- towało MSZ w uzgodnieniu z do wództwem Wehrmachtu, eliminując goebbelsowskie Min. Propagandy. medien- Ostrożne OKW po pierwszych 4 nu merach (maj 1940) uzyskało akcepta wissenschafft: cję profilu pisma przez Hitlera. Ge neralnym hasłem pisma było „dla rezensionen Europy" (oczywiście podporządkowa nej hitlerowcom), samo Signal okre Rocznik 1986* ślało się jako „czasopismo Nowej Europy". Ze względów taktycznych Zachodnioniemiecki kwartalnik re unikano szeregu tematów wszech cenzujący nowości literatury medio- obecnych w prasie krajowej, np. kam znawczej przyjął się — jak można są panii antyżydowskich czy hasła o dzić — całkiem dobrze. Ukazuje się „słowiańskich podludziach". Stosowa regularnie, omawiając po 70 i wię no — w miejsce germańskiej rasy pa cej pozycji w numerze. W roczniku nów — zwrot „my Europejczycy". Z 1986 zrecenzowano 295 wydawnictw tych powodów Signal nie było roz książkowych i jedno czasopismo — prowadzane w samej Rzeszy. W tre specjalny zeszyt ZUM, monachijskie ści dominowały reportaże militarne, go periodyku poświęconego prawu w projekty „nowej Europy", bagatelizo mediach. Podjęto tam prawne aspek wanie Anglii, podsycanie obawy przed ty finansowania radiofonii za grani zwycięstwem sowieckim, tematyka cą (s. 448 i n.). kulturalno-naukowo-gospodarcza (np. Medienwissenschaft: Rezensionen w 80-lecie Gerharta Hauptmanna, repor ogóle nie stroni od literatury zagra taż o Maxie Plancku, sprawozdanie z nicznej, w omawianym roczniku sta występów Maurice'a Chevaliera dla nowiła ona 13%. Tym razem najwię francuskich jeńców wojennych), roz cej zrecenzowano książek szwajcar rywka (sport, dowcipy). Pismo ukazy skich — 12, następnie austriackich — wało się do ostatnich tygodni wojny, 10, po 7 angielskich i amerykańskich, w dwu ostatnich latach pod redakcją 4 z NRD i 2 francuskie. Prawie w 2/3 Giselhera Wirsinga, renomowanego uwaga pisma skupia się więc na pu dziennikarza mającego w SS rangę blikacjach zagranicznych w języku odpowiadającą stopniowi majora. Po niemieckim. To zrozumiała preferen wojnie Wirsing pełnił funkcję redak cja, ale jej rozmiar wydaje się nad tora naczelnego w poważnym tygod mierny, za małe jest zainteresowanie niku Christ und Welt (zmarł 1975). Z medioznawstwem innojęzycznym. redakcji Signal sporo dalszych współ Bardzo duża jest aktualność recen pracowników znalazło miejsce w pra zji. 65% dotyczy książek wydanych w sie zachodnioniemieckiej, np. graficy roku bieżącym i poprzednim, 25% i fotoreporterzy w Quick, zaś Paris opublikowanych w r. 1984, tylko 10% Match powoływał się na model tech starszych — przy czym zaledwie 4% niczny i graficzny Signal jako swój (12 omówień) odnosi się do publika wzorzec. cji sprzed 1983 r. Są to korzystne Wątłość tekstu zachodnioberlińskie- wskaźniki. go dziennikarza Paula K 1 i m s y Zainteresowały nas szczególnie te „Cenzura w Polsce" poświadczają nie maty zrecenzowane w dziale VIII — tylko rozmiary (s. 401—406), lecz prze „Nowe media". Nie licząc odsyłaczy de wszystkim baza źródłowa: powo do innych działów, tu znalazły się 23 łał się autor z naszych źródeł jedy pozycje. Wymienimy charakterystycz nie na Prasę Polską nry 1/1981, ne tytuły książek: Wideo w psycho 2/1975 i 10/1985, Tygodnik Powszech terapii; Teletekst (BTX) a prawo; ny z 291 1984 i nielegalny Biuletyn I Międzynarodowy Kongres Kablo Międzywydawniczy 5—6/1984. Docho wej TV; Komunikowanie satelitarne; dzą 3 źródła wydane na Zachodzie. Kablowa tv a międzynarodowe pra Ponadto 110 końcowych stron w wo autorskie; Wideokasety; Dopusz numerze zajmują tradycyjnie perso czalność wypożyczania kaset wideo w nalia, sprawozdania i obszerny dział bibliotekach publicznych; Terror wi recenzji książkowych (45 omówień), deo; Wideo — prowokacją bez od- uzupełniony przeglądem literatury po święconej nowym mediom. * Nr 1, s. 120 (w tym spis treści roczni ków 1984 i 1985); nr 2, s. 121—256; nr 3, Pawel Dubiel s. 257—394; nr 4, s. 395—492 + nlb. spis roz działów rocznika bieżącego. powiedzi?; Oddziaływanie nowych Karl Riha, Franz Ronneberger, Man technik telekomunikacyjnych; Praw fred Rtihl, Ulrich Saxer, Hans J. ne problemy BTX; BTX dziś; Mar Wulff i wielu innych. Zapewnia to keting a nowe media; BTX a podaż wysoki poziom omówień. informacji; Sceny przemocy na kase Zeszyty (formatu ZP) są estetycz tach wideo. Już zarysowuje się domi nie wydawane. Na każdej okładce nacja problematyki wideo. jest zmieniana niewielka ilustracja. Redaktor Medienwissenschaft: Re Nr 4 ukazuje Maksyma Gorkiego zensionen (Joachim Schmitt-Sasse z przy odbiorze radia słuchawkowego. Instytutu Nowszej Literatury Nie To jedna z ciekawostek, jakie przy mieckiej Uniwersytetu w Marburgu) nosi też stała rubryka pt. „Znalezi skupił w gronie autorów recenzji tak ska z historii mediów". znanych medioznawców jak Knut Hickethier, Kurt Koszyk, Harry Pross, Paweł Dubiel Artykuły z czasopism • Jacek Stępień: CO WOLNO TELK- sobności, zagadnień wiążących się z za WIZJI? Kontrasty 1987 nr 4. S. 2—3. sadami i pryncypiami uprawiania zawo du dziennikarskiego. Co się robi, aby za TVP pokazała program wstrząsający: w pobiegać wyraźnej korozji postaw etycz sali operacyjnej poród kobiety będącej no nych środowiska?" sicielką AIDS. „Reporterka nie waha się Redakcja Kontrastów zapowiada w na (w żargonie showmanów nazywa się to stępnym numerze reportaż ze szpitala, w „iść na całość") — ponieważ pokazała już którym TVP nakręciła ten program. Syg uda i piersi rodzącej, pokazać i twarzy nalizujemy to, ponieważ kolejny nr ZP nosicielki AIDS. O nie, bynajmniej nie uikaże się znacznie później. I jeszcze jed migawkowo (...) w tym miejscu docho no: gdzie się zapatrzyli wszyscy inni mo dzi do horrendalnego popisu reporterki — raliści, felietoniści tygodników od pra oznajmia ona, że chora na AIDS zgodziła wej ku lewej i z powrotem, miesięczni się pokazać twarz dla dobra nauki. Na ków z Prasą Polską na czele i innych stąpiło bezpardonowe naruszenie dobra czasopism ogólnopolskich — wyjąwszy osobistego nieszczęsnej pacjentki (.,.) Po białostockie Kontrasty? Nikt Więcej tego kazanie się «przez telewizor* swojemu programu nie oglądał? środowisku, krewnym i znajomym, środo wisku swojego męża i objawienie jako Paweł Dubiel nosicielki najgroźniejszej w tym momen cie choroby, jest ciężkim narażeniem własnego bezpieczeństwa i rodziny (...) Je • Henryk Markiewicz: MIĘDZY żeli tak się stanie, będzie to miała do POZYTYWIZMEM A SOCJALIZMEM zawdzięczenia telewizji. Telewizji, która (krakowska Przyszłość z 1883 roku). Ze żadnym już sposobem nie odwróci naj szyty Naukowe Uniwersytetu Jagielloń gorszego, co jeszcze może się przytrafić, skiego, nr 753. Prace Historyczne, zesz. a czego nawet nie może przeczuć. Mówię 78: 986. S. 287—301. ogólnie «telewizji», bo w pewnym miej scu na boku trzeba zostawić bezwzględ Mało znany, rzadko dostrzegany przez ną i pozbawioną rozumienia zawodowego historyka prasy dwutygodnik krakowskiej kodeksu reporterkę, a postawić pod prę młodzieży akademickiej Przyszłość (1883— gierzem tych redaktorów (czy to nie ama 1884; 22 nry) doczekał się wnikliwego szki torszczyzna?!), którzy program zaakcepto cu monograficznego, a omawiającego wali i skierowali na antenę (...) Zwłasz zwłaszcza jego znaczenie dla kształtowa cza że omawiany tu wyskok reporterki nia się postępowej myśli politycznej na ma swoje precedensy (tu przykłady — gruncie galicyjskim. Po scharakteryzowa PD). Nierzadko reporterzy telewizyjni że niu składu redakcyjno-autorskiego H. rują na efektach, wywołanych postawie Markiewicz analizuje jego wkład w roz niem ludzi w krytycznej dla nich sytua wój i popularyzację ideologii pozytywi cji. Ludzie ci są na ogół bezbronni" •— stycznej w Galicji: „...była to tylko jed pisze Jacek Stępień, z którym niżej pod noroczna efemeryda, docierająca do nie pisany w pełni się solidaryzuje. Ponie wielkiego kręgu czytelników. Redagowało waż „Nie ma żadnej potrzeby, aby wy ją grono bardzo młodych ludzi, dopiero darzenia ze stołu operacyjnego przenosić zdobywających i wiedzę, i światopogląd, do sprawozdania telewizyjnego. Nie wi i umiejętności publicystyczne. Artykuły dzę miejsca dla ani jednego wyjątku w tu zamieszczane czasem nie wykraczały tej regule (...) Każdy problem, a natem poza kompilacyjne popularyzatorstwo. i ten, który służył tej fatalnej audycji, Niemniej jednak wydaje się, że pismo to mógł być poważnie, wszechstronnie i było zjawiskiem niezwykłym i znamien wnikliwie omówiony bez nonszalanckiego nym. Zamanifestowała tu swe stanowisko i karygodnego wprowadzania kamer w jedyna na terenie Galicji grupa ideowa, która przybrała miano «pozytywistów». pole operacyjne chirurga". Zostały przedstawione założenia filozofii Ostry zarzut kieruje autor pod adre pozytywistycznej, późno, co prawda, ale sem Stowarzyszenia Dziennikarzy PRL: w sposób znacznie pełniejszy niż w in „Zapomniano tam o rozpatrywaniu na nych publikacjach z tego zaboru. Tenden- bieżąco, o akcentowaniu przy każdej spo- cje antyfeudaine pozytywizmu polskiego mieszkałą na terenie • Śląska Opolskiego), zaznaczyły się z największą bodaj ener choć słusznie autor wskazuje również: na gią i radykalizmem." dużą rolę teatru, i literatury. Dodaje nad Wiele uwagi poświęcił autor również to, że trudno kategorycznie stwierdzać w* próbom rekonstrukcji programów polity odniesieniu do prasy czy „był to pro cznych pisma, których redakcja nigdy nie ces świadomy czy zamierzony, i na ile sformułowała wprost („«sztandaru polity treści tylko pośrednio związane z tema cznego* wywieszać nie zamierza, bo do tem wpływały czy mogły wpływać na tego młodzież ucząca się nie jest powo kształtowanie się owego obrazu niezależ łana") — mimo to na łamach tego pisma nie od intencji dysponenta". Pewne jest, znajdujemy ciekawe przyczynki do kształ że formowanie tego obrazu było elemen towania się orientacji socjalistycznej Vv tem kształtowania polskiego poczucia na kręgach młodzieży. rodowego. sd Istniały pewne różnice w preferowa nych obrazach między prasą poszczegól nych kierunków politycznych (prasa nur • Joachim G ł e n s k: STAN BADAŃ tu socjalistycznego ewoluowała od socjal I POTRZEBY BADAWCZE Z ZAKRESU demokracji niemieckiej do polskiej i DZIEJÓW PRASY DZIELNICY I ZWIĄ akcentowała związki z międzynarodowym ZKU POLAKÓW W NIEMCZECH W LA ruchem socjaldemokratycznym). Najsil TACH 1923—1939. Studia Śląskie, 44: 1986. niejsze odbicie problematyka ta znalazła S. 261—288. w prasie dziecięcej i młodzieżowej (eks ponowano wspólnotę pochodzenia, unika Badania nad prasą „rodłową" rozpo no antagonizmów społecznych; Polska ja częto stosunkowo późno — „...dopiero wiła się jako kraj potężny i zwycięski, za pierwsze spotkanie redaktorów i działa mieszkały przez ludzi mądrych i dobrych). czy spod znaku Rodła, które odbyło się We wszystkich pismach dominował stere w Zielonej Górze 5 i 6IV 1963, wyzna otyp Polaka lojalnego wobec państwa „i czyło interesującej nas problematyce na domagającego się równocześnie od niego leżne jej miejsce w panteonie historii. prawa bytu dla swej narodowości i swo Już wówczas pokuszono się o prowizo bodnego rozwoju dla wszystkiego, co isto ryczne zestawienie bibliografii prasy pol tę narodowości stanowi". W prasie ZPwN skiej w międzywojennych Niemczech". państwo „winno być nieustanną atrakcją Mimo to sporządzona przez autora biblio duchową i materialną dla milionowych grafia zawiera 218 pozycji, co nie ozna rzesz ludu polskiego mieszkającego poza cza, iż zostały opracowane najważniejsze granicami Polski". Formowano równocześ zagadnienia unaoczniające wyjątkowość nie stereotyp Niemca, który „nie jest tej działalności prasowej. przychylny sprawom polskim", „Niemcy Najważniejszym problemem — zdaniem nie widzą w Polsce równego sobie pań autora — jest opracowanie wyczerpującej stwa". Nowiny Codzienne obok lojalno monografii działalności prasowo-wydaw- ści „kształtowały cechy obywatela doma niczej. Szereg studiów (m. in. L. Smół gającego się realizacji Wewnątrzniemiec- ki) ma jedynie charakter „swoistego za kich i międzynarodowych gwarancji praw czynu przyszłej syntezy". Właściwą syn narodowych ludności polskiej". W prasie tezę — zdaniem J. Glenska — powinno opozycyjnej Polak przeciwdziała walce z poprzedzić „1. przygotowanie co najmniej duchem polskim, jest odpowiedzialny kilku monografii gazet i czasopism tego „przed historią za polskość Śląska Opol okresu (Katolik, Noioiny Codzienne, Ka skiego", świadom wszystkich trudności i tolik Trzyrazowy, Zdrój itp.); 2. wyda przeszkód, posiada wolę ich „przezwycię nie leksykonu dziennikarzy i współpra żania i wytrwania". cowników prasy rodłowej, celem należy sd tego uhonorowania ich trudu i poniesio nych ofiar w walce o sprawę narodową oraz bliższego rozpoznania ideologicznych • Jan Wiszniewski: PROBLEMATY różnic między przedstawicielami prasy; KA SPOŁECZNO-POLITYCZNA TYGOD 3. wydanie diariusza prasy rodłowej, cze NIKA WARSZAWSKIEGO 1945—1948. Ze goś w rodzaju szczegółowego kalendarium szyty Naukowe Uniwersytetu Jagielloń oraz 4. rzecz bodaj najważniejsza dla skiego, 776: Prace z nauk politycznych, przyszłych badań — kompletnej fachowo zesz. 25: 1985 (r. wyd. 1986). S. 113—140. opracowanej bibliografii tej prasy". Autor podkreśla również konieczność W dziejach polskiej publicystyki naj intensyfikacji i koordynacji badań celem wcześniejszego okresu Polski Ludowej Ty wszechstronnego, obiektywnego i rzetel godnik Warszawski zdominowany przez nego przedstawienia roli i funkcji prasy działaczy związanych ze Stronnictwem Związku Polaków w Niemczech w prze Pracy i jednocześnie uważany za nieofi trwaniu polskości. cjalny organ kurii metropolitalnej war sd szawskiej odgrywał rolę zasadniczą. Sta nowił środek publicznego artykułowania poglądów wspomnianych grup na najważ # Leonard Smółka: OBRAZ POLAKA niejsze kwestie państwowe i społeczne. I POLSKI ORAZ NIEMCA I NIEMIEC W Cała istota działalności publicystycznej PRASIE POLSKIEJ ŚLĄSKA OPOLSKIE podporządkowana została poszukiwaniu GO 1922—1939. Annales Silesiae, vol. 16: „trzeciej drogi" (pomiędzy kapitalizmem 1986. S. 75—93. i socjalizmem) ukształtowania polskiej państwowości. Ideologicznego uzasadnienia Do kształtowania obrazu Polaka i swych koncepcji publicyści . poszukiwali Niemca (i ich państw) zarówno jedna i v/ nauce społecznej wynikającej 7- doktry druga strona przywiązywała dużą Wagę — ny katolickiej. był to jeden z instrumentów kształtowa Rzetelne studium J. Wiszniewskiego nia opinii. W procesie tym znaczną rolę jest w pierwszym rzędzie przyczynkiem odgrywała prasa — zarówno Związku Po do dziejów polskiego katolicyzmu społe laków w Niemczech, jak i tzw. opozycyj cznego; wątki prasoznawcze są szkicowa na (wydawana poza polską ludność za ne drugorzędnie. Historyk prasy znajdzie tu wyczerpującą analizę programów spo wa oznacza brak sprawiedliwości w miej łeczno-politycznych tego pisma, a także scu pracy i dla niektórych jest uwłacza istotne sugestie wyjaśniające powody za niem godności". wieszenia działalności wydawniczej. sd Ideą przewodnią publicystyki społecz no-politycznej jest hasło konieczności re form polityczno-ustrojowych, ale z zupeł • PROBLEMATYKA MIĘDZYNARODOWA nie innych pozycji, niż czyniły to pisma W UJĘCIU PUBLICYSTYCZNYM. Sprawy. związane z ugrupowaniami lewicowymi. Miądzynarodowe 1986 zesz. 7—8. S. 155— Analizując kwestie zasadnicze dla tych 174. rozważań — „państwo — naród", decydu jące znaczenie przypisywano instytucji Na temat kondycji i roli publicysty, a samorządu pojmowanego jako forma or także publicystyki dyskutują pracownicy ganizacyjna „warstw produkcyjnych i nauki (M. Dobroczyński, M. Dobrosielski, warstw tworzących", jednocześnie negując K. Krzysztofek, M. Szulczewski, A. Slisz) (potępiając) rolę walki klasowej. „Za naj i praktycy (K. Szyndzielorz, R. Wojna). większą zaletę samorządu uznano przezwy Punktem wyjścia do szerszych rozważań ciężenie przez niego walki klas poprzez jest próba oceny współczesnej publicysty stworzenie nad związkami pracodawców i ki międzynarodowej na gruncie polskim. robotników nadbudowy korporacyjnej — W dyskusji padło szereg ciekawych sfor samorządu. W ogóle uważano, iż jedność mułowań — wszystkie raczej o odcieniu narodowa, potrzebna do realizacji wspól krytycznym. Owo spojrzenie krytyczne nego celu, obala teorię walki klas, gdyż dotyczy nie tylko polskiej rzeczywistości. istnieje ścisły związek; kultury i pracy, Publicystyka jest gatunkiem nie tyle któremu publicyści Tygodnika Warszaw przeżywającym się, ale tracącym swój do skiego przyznawali decydujące znaczenie tychczasowy status — może nie realny, w swej koncepcji państwa chrześcijań ale wyobrażany. Jest zauważalna coraz skiego". mniejsza rola publicystyki W kształtowa W zmieniających się warunkach kon niu opinii społecznej. M. Szulczewski py cepcje te nie mogły być realizowane ani tając o rolę i kondycję publicysty, też poważnie dyskutowane przez ówczes stwierdza: „...kultura obrazu narzucona nych liderów ugrupowań demokratycz przez telewizję, film, a także mniej u nas nych, akceptujących założenia sformuło jeszcze znane tzw. nowe środki przekazu, wane w Manifeście PKWN. I to było wpływa znacząco na możliwości publicy główną przyczyną zawieszenia działalno styki i na jej miejsce we współczesnej ści pisma. komunikacji społecznej. Obecnie zdaje się cechować publicystykę zanik tego, co na sd leży do jej istoty, to znaczy zanik wy bitnych indywidualności, a równocześnie zanik brania odpowiedzialności za mówie • Aniela P a 1 i ń s k a: O ROLI PRASY nie czegoś od siebie". W ROZWIĄZYWANIU KONFLIKTÓW W ŚRODOWISKU PRACY. Humanizacja Pra Uznając rolę polityka w kształtowaniu opinii, K. Szyndzielorz dodaje: ,,...to, co cy 1986 nr 2. S. 56—63. prezentują politycy, jest przygotowywane Autorka relacjonuje wyniki swych ba przez dwóch—trzech ludzi tak władają dań nad analizą wybranych publikacji cych piórem, by polityka nie skompro (253), które ukazały się na łamach Trybu mitować, ale pomóc mu". ny Ludu w latach 1965—1974 (głównie cy Mankamentem publicystyki (nie tylko kle „Korespondencyjne rozmowy", „Roz w Polsce, ale i w świecie) jest jej akcyj- myślania na sali sądowej", „Trybuna czy ność: „koncentruje się ona na spektaku telników"). Wnioski wynikające z anali larnych wydarzeniach, pisząc o nich przez zy miały służyć autorce dla podkreślenia tydzień czy dwa, i na tym się kończy. szczególnie dużej roli prasy w rozwiązy Wydarzenie goni wydarzenie. Publicysty waniu (neutralizowaniu) konfliktów — ka, która miałaby właściwie kształtować „jest ona szczególnie korzystna ze wzglę opinię społeczną, powinna być refleksją du na obiektywizm oznaczający nieparty- i kontynuacją". cypowanie w konflikcie, dystans emocjo Czym jest publicystyka? nalny, całkowitą niezależność w stosunku Należy ją pojmować „jako zindywidu do podmiotów konfliktu". alizowaną refleksję o świecie, o obserwo Podmiotami analizowanych publikacji wanych zjawiskach, procesach i prawi byli częściej mężczyźni (67%) niż kobiety, dłowościach. Intelektualna zawartość prze osoby powyżej 40 lat; w 50% byli to lu sądza o znaczeniu i sensie tego typu wy dzie z wykształceniem podstawowym, a powiedzi. Prezentując jakiś przewód my więc głównie robotnicy, pracownicy fizy ślowy, jest publicystyka także kierowana czni (54%). 15% dotyczyło kierowników i do ludzi myślących. (...) Publicystyka ich zastępców — „biorąc pod uwagę ich przeznaczona jest dla ludzi, którzy umie procentowy udział w ogólnym zatrudnie ją i chcą myśleć, konfrontować swoje po niu, można powiedzieć, że to właśnie ich glądy, swój sposób myślenia z czyimś". funkcje są konfliktotwórcze". Prasa od W działalności publicystycznej ważna zwierciedlała konflikty, które dotyczyłv jest rola uwarunkowań odgórnych, me ludzi nie zajmujących wysokich stanowisk chanizmów politycznych; publicystyka jed w hierarchii służbowej (70%): „Wśród tej nak musi uwzględniać czytelnicze nawy grupy aż 70% stanowili pracownicy, któ ki, stopień wiedzy czytelnika o świecie, rzy nie ponosili żadnej winy w opisywa wizję świata jaką dysponuje czytelnik. nych konfliktach. Sprawy te udało się po „Publicystyka międzynarodowa ma (...) myślnie załatwić w 115 przypadkach, tj. społeczne znaczenie tylko wtedy, gdy do 45<1/u na miejscu w zakładzie. Natomiast ciera do odbiorcy i jest przez niego W 20% spraw wędrowało do sądu. a 19% do jakiejś przynajmniej mierze akceptowana. instancji nadrzędnych; 18% interwencji Pod tym względem na uzasadnioną kry załatwiały instancje związkowe. Są to zja tykę zasługują wszystkie, słuszne nawet wiska szczególnie negatywne, ponieważ nie merytorycznie, materiały, które w pry tylko kara, ale też długie dowodzenie mitywny, drętwy, rażąco jednostronny swoich racji czy walka o bezsporne pra sposób pisywane są czy wygłaszane nie po to chyba przecież, by kogokolwiek kopasmowych usług świadczonych firmom; przekonać, lecz po to, żeby przypodobać drugie zalecenie obejmowało ustanowie się ośrodkom, które płacą". nie wspólnego rynku dochodów osiąga sd nych przez rządy krajów członkowskich EWG ze wszystkich nowych terminali te- lematycznych oraz wspólnego rynku do • Gilbert-Francois Caty, Herbert U »- wartości 10 proc. wszelkich innych do «er: NOWE GRANICE EUROPY. chodów (urządzenia przesyłowe, sprzęt Prezentacje 1987 nr 1. S. 4—13 (tłum. z przełącznikowy i pewne typy tradycyj Futures, kwiecień 1986). nych terminali)." czb Artykuł zajmuje się „nowym ładem" w telekomunikacji a ściślej podjęciem wy zwania amerykańsko-japońskiego przez • Michael Bohu: PRIVATER HÖR EWG. Telekomunikacja stanowi obecnie FUNK IN DEUTSCHLAND. ZV+ZV 1987 ok. 15% rynku IT (informatycznej techno nr 11. S. 10, 12. logii), ale pod koniec stulecia objąć mo że 60%. Do końca lat '80 sektor ten po W RFN jest czynnych 25 min radiood winien dać w EWG ok. 4 min miejsc pra biorników, na każde gospodarstwo domo cy, są nawet przypuszczenia o takim we przypada więcej niż 1. V» wszystkich wpływie, który określi utrzymanie 30— obywateli włącza radio codziennie, prze 60 min miejsc pracy z ogółem 105 min w ciętnie w godzinie słucha go 16%. Jest EWG. Obrót, który w 1982 r. wynosił 59 to więc niewątpliwie medium bar miliardów doi., powinien osiągnąć 130 dzo masowe, ale o sytuacji dotąd niejed mld, z czego na samą EWG przypadało nakowej. 9 regionalnych rozgłośni ARD by ok. 20 mld. (o 31 programach) i Radio Luxemburg Na rynku światowym udział USA wy (RTL) są odbierane na całym terytorium nosi 39%, Japonii 11%, równać się z nimi kraju. 8 z tych rozgłośni i RTL nadaje nie może żaden inny kraj — nie przekra w 15 programach reklamę. Ale: w WDR czając 6%. Cała EWG osiąga ok. 20%. nie wolno nadawać reklamy, RTL w re Telematyka, czyli mariaż telekomuni gionie zachodnim dociera tylko do 45% kacji z IT, powinna doprowadzić do po mieszkańców; w NDR reklama jest do wstania nowego rynku, który z począt piero od paru lat, ograniczona do 32 min., kiem lat '90 miałby wartość 300—400 mi wskutek czego potencjał reklamowy nie liardów doi. (wg stałych cen 1980 r.). sięga 50% przeciętnej ogólnokrajowej. Ta ka jest sytuacja w regionach północno- Obecnie rozróżnia się 3 generacje sieci -zachodnich. telekomunikacyjnej: Tymczasem ruszyły rozgłośnie prywat — pierwsza generacja: tradycyjny telefon, ne, 3 pierwsze na ukf w Monachium 1 ma — druga generacja: nowe usługi, zwłasz ja 1985. Obecnie w radiach prywatnych są cza rodząca się ISDN (Integrated Ser reprezentowane: wszystkie wielkie wy vices Digital Network czyli Zintegro dawnictwa prasowe i RTL, wydawnictwa wana Cyfrowa Sieć Usług) będąca pod gazetowe z danego regionu i w coraz stawą systemu telematycznego, większym stopniu wydawnictwa gratisowe — trzecia generacja: przyszła sieć szero oraz inne media regionalne. Cena ogło kopasmowa jako podstawa systemu wi- szeń w radiach lokalnych jest niezwykle deoficznego i audiowizualnego, łącząca konkurencyjna, pół minuty kosztuje 1300 usługi obu wcześniejszych generacji. mk wobec 3800 w rozgłośni o statusie pu- Stworzenie nowej sieci szerokopasmo bliczno-prawnym. Także w radiu prywat wej przekształci służby pocztowo-telefoni- nym jest jednak udział reklamy prawnie czne ,,w zarządców inwestycji publicz reglamentowany, przeciętnie do 20 min. nych w dziedzinie nowych technologii". dziennie. Podczas gdy USA i Japonia posunęły się Konkurują rozgłośnie prywatne także naprzód, kraje EWG wahają się ze wzglę innym ukształtowaniem programów, dając du na konieczność olbrzymich inwestycji. krótkie wiadomości, więcej rozrywki i Wprawdzie EWG jeszcze utrzymuje pry popularnej muzyki. mat w ogólnym eksporcie urządzeń tele W poszczególnych krajach rozwiązania komunikacyjnych, ale bilans handlowy z są niejednakowe. W Bawarii przewiduje USA i Japonią ma ujemny. W 1980 r. Ja się 92 zakresy o 78 lokalizacjach, podczas ponia wyprzedziła RFN jako głównego gdy w Szlezwiku-Holsztynie od połowy eksportera sprzętu telekomunikacyjnego 1986 r. 9 regionalnych frekwencji obsłu poza EWG. guje tylko 1 program. Podobnie 1 lub 2 Wg raportu Komisji Europejskiej o te programy mają Dolna Saksonia i Ham lekomunikacji z maja 1984, dla 10 krajów burg. członkowskich ustalono zasadnicze cele, Autor artykułu przewiduje w bieżącym z których na czoło wysunięto stworzenie 1 następnym roku całkowitą zmianę w najbliższej przyszłości telekomunikacyj struktury radiowej w RFN: reklama nego wspólnego rynku terminali, a na osiągnie prawie cały kraj; rozgłośnie pry stępnie rynku części składowych sieci. watne będą odbierane wszędzie; prócz 1— Przewiduje się też wprowadzenie wspól- 2 rozgłośni publiczno-prawnych będą ciu niego programu badań naukowych dla cha ne 2—4 prywatne; wzrastająca liczna EWG jako uzupełnienia programu ESPRIT. rozgłośni doprowadzi do znacznego zróż Jesienią 1984 „Rada Ministrów EWG nicowania programów dla potencjalnych powzięła pierwszą decyzję dotyczącą tele grup odbiorców, co — zgodnie z doświad komunikacji. Pierwsze zalecenie nawoły czeniem — prowadzi do zwiększenia ogól wało, by począwszy od 1985 roku zająć nej liczby słuchaczy i czasu odbioru. Ra jednolite stanowisko wobec wszelkich no dio zyska na znaczeniu. wych usług, zwłaszcza ISDN oraz szero pd PRASA POLSKI LUDOWEJ PRASA POLSKI LUDOWEJ KALENDARIUM 1956 (I półrocze) II — w miejsce istniejącego do czasie wyraźne tendencje do pokaza tychczas biura ogłoszeń RSW „Pra nia naszej rzeczywistości tylko od sa" powstaje Powszechna Agencja strony braków i błędów. Operowanie Reklamy, która ma prowadzić rekla w prasie bądź wyłącznie farbą białą, mę prasową, realizować zarządzenia bądź wyłącznie czarną, jest dowo ZG RSW „Prasa" określające kierun dem daleko posuniętego prymitywiz ki polityki reklamowej zgodnie z po mu. (...) mieliśmy, gdzieniegdzie zja trzebami gospodarki narodowej, a wiska przeobrażenia partyjnej, pryn także prowadzić analityczne studia cypialnej krytyki w pogoń za nie nad działalnością reklamową w kraju. zdrową sensacją. A więc mieliśmy 9 1 — w Warszawie zmarł wybitny wypadki krytyki powierzchownej, nie publicysta i działacz społeczny, współ sprawdzonej, wyrządzającej czasami założyciel i współpracownik Dzienni krzywdę ludziom, którzy na nią nie ka Popularnego — Wiktor Grosz zasłużyli". (Obszern. sylwetka •— Prasa Polska W dyskusji często pojawiał się mo nr 1 s. 6—8). W celu uczczenia pa tyw krytyki prasowej i jej niewłaści mięci zmarłego i utrwalenia dorob wego funkcjonowania; krytyka Prasy ku dziennikarskiego, ZG SDP podjął Polskiej, która mogłaby być spraw uchwałę o wydaniu wyboru jego pu nym instrumentem kształtowania po blicystyki. staw ideologicznych i sprawnego war sztatu dziennikarskiego. Krytyka Wy 24—25 1 — Plenum ZG SDP po działu Dziennikarskiego: domagano święcone zadaniom prasy w realiza się albo jego likwidacji, albo zasad cji uchwał III Plenum KC PZPR (re niczej reorganizacji (M. Brandys). ferat A. Mostowicza — Prasa Polska Zwyciężył jednak głos, że „wiele jest nr 2 s. 3—10) i podnoszeniu kwalifi do zmienienia w metodach pracy, w kacji kadr dziennikarskich (ref. B. La- strukturze, w programie Wydz. smana — tamże, s. 12—17). A. Mosto Dziennikarskiego, ale byłoby wielką wicz: „Nie delektując się zbytnio i krzywdą z punktu widzenia potrzeb niepotrzebnie komplementami pod kadr dziennikarskich, z punktu wi własnym adresem, możemy chyba z dzenia rozwoju badań naukowych, by całym obiektywizmem powiedzieć, że rezygnować z istnienia Wydziału w r. ub. w prasie naszej zaszły po Dziennikarskiego" *. ważne przemiany. W atmosferze III W toku obrad zabrał głos również Plenum, w atmosferze większej sekretarz KC PZPR J. Morawski. „Na aktywności mas i większego zaintere skutek płynących przede wszystkim z sowania sprawami ogólnonarodowymi pokazaliśmy, jak wiele my, dzienni * Krytykę koncepcji studiów dziennikar karze, mamy do powiedzenia i jak skich podjęła również prasa. Zapoczątko wał ją K. Koźniewski (Boże broń na ostrą i pożyteczną bronią potrafi być dziennikarkę — Po prostu nr 20); polemi (choć nie zawsze jest) nasze pióro. zował z nim M. Ziemski (Prasa Polska (...) dały się zauważyć w ostatnim nr 6) i M. Krzepkowski (tamże). 10 — Zeszyty Prasoznawcze sekciarstwa oporów wobec wskazań realizowana w sensie wolności tylko III Plenum i w nie mniejszym stop dla myśli demokratycznej, ale inter niu na skutek zamętu ideologicznego pretacja tego, co demokratyczne, by wcielanie w życie uchwał III Plenum ła dowolna i z reguły zawężająca za nie przebiega zadowalająco. (...) Na kres poruszanych zagadnień. Istniała szym wspólnym zadaniem, zarówno też fikcja spółdzielczej organizacji pracowników aparatu partyjnego i prasy w postaci RSW „Prasa", ma państwowego, jak pracowników pra jącej prawnie statut spółdzielczy, lecz sy, dziennikarzy i publicystów, jest będącej w rzeczywistości monopoli przełamywanie jednych i drugich styczną organizacją. (...) Czy byłoby przeszkód na naszej drodze, nadanie właściwe tworzenie spółdzielni wy nowego rozpędu wielkiej sprawie de dawniczych na wzór spółdzielni pra mokratyzacji naszego życia w polity cy, łączących mniejszy lub większy ce, w pracy społecznej, w gospodar zespół pracowników prasy — druka ce. Nie chcę powiedzieć, że w Partii rzy i dziennikarzy? Istnieje obawa i w aparacie państwowym robi się w przekształcenia się takiej spółdzielni tej sprawie wszystko, co można. Jest w spółkę zarobkową. To nie jest po niemało ślamazarności, jest dużo roz żądane. Wydaje się najsłuszniejszą proszenia sił, chciałoby się załatwić zasada tworzenia wydawnictw tylko wszystko naraz i wielu spraw nie do takich, których właścicielami mogą prowadza się do końca. Jest niewąt być organizacje polityczne, związko pliwie zbytni liberalizm wobec róż we, stowarzyszenia. Np. SDP mogło nych wykroczeń w stosunku do by podjąć wydawnictwo poniedziałko uchwał III Plenum, np. jeżeli chodzi we, by wszystkie inne dzienniki mo o lekceważenie krytyki". gły realizować zasadę wolnego od Z podjętej rezolucji: „Zarząd Głów pracy siódmego dnia... Myślę, że roz ny SDP poleca Prezydium zebranie wiązałoby to jednocześnie trudny pro materiałów, dotyczących skuteczności blem samowystarczalności finansowej krytyki prasowej, celem opracowania tak liczebnie niewielkiej organizacji, odpowiedniego materiału, zmierzają obciążonej poważnymi kosztami re cego do uzyskania zmiany na lepsze prezentacyjnymi" *. obecnego stanu rzeczy w tym zakre sie". Na przewodniczącego ZG wy I — „Sekretariat KC PZPR zale brano W. Borowskiego, zast. red. nacz. cił omawianie w prasie przełomowego Trybuny Ludu; do Prezydium ZG do znaczenia XX Zjazdu KPZR, jak rów kooptowano M. Rakowskiego. nież podejmowanie tzw. drażliwych tematów oraz polemik z poglądami 27—291 — plenum SD; członek «błędnymi» i tzw. wrogą propagandą. Prezydium CK E. Krassowska wygło Uznano, że gazety partyjne muszą siła referat analizujący działalność po- stać się dla komitetów wojewódzkich lityczno-propagandową SD wśród in PZPR niezbędnym i głównym instru teligencji. Tekst referatu — Tygod mentem ożywienia życia politycznego. nik Demokratyczny nr 5. Zobowiązano wszystkie instancje par tyjne do zapewnienia skuteczności I — w ZG RSW „Prasa" na wnio sek Wydziału Prasy KC PZPR i Ra krytyki prasowej. Prasa partyjna dy do spraw Prasy powołana zostaje winna być bojowa i śmiała jako rze komisja, której celem jest reorgani cznik polityki partii, jej zadaniem zacja przedsiębiorstwa prasowego, jest umacnianie zaufania narodu do określenie struktury wydawnictwa partii i jej instancji, zdecydowane wy prasowego i jego stosunku do re stępowanie przeciwko nastrojom an dakcji. tyradzieckim i antyinteligenckim *. Sekretariat KC PZPR zobowiązał wszystkie instancje partyjne do za System organizacyjny życia praso pewnienia skuteczności krytyki praso wego był przedmiotem szeregu kry wej. tycznych wystąpień publicystów. Pi sał na ten temat m. in. w Trybunie Ludu A. Sandauer (23 IX — zob.) czy * Na ten. temat wypowiadał się również też M. Krzepkowski (Dyskusja jest prezes RSW „Prasa" A. Rayski (.Prasa koniecznością — Prasa Polska nr 10 Polska nr 6) i I. Krasicki (tamże, nr 8). * E. Grygo: Z problematyki kierownic s. 16—19): „...Zasada wolności prasy, twa prasą PZPR W latach 1948—1959. ustanowiona w Konstytucji PRL ro Kwartalnik Historii Prasy Polskiej, 1984 zumiana była w zasadzie słusznie i nr 1. POLSKI-LUDOWEJ 147 Na łamach Nowych Dróg (w nrze chacze — dziennikarze terenowej pra styczniowym) ukazał się artykuł H. sy partyjnej sformułowali pod adre Korotyńskiego „Uwagi o krytyce w sem Wydziału Prasy KC PZPR żą prasie — z doświadczeń redaktora ga dania dostępu do źródeł informacji o zety". Czytamy m. in,: „Pada pyta sprawach gospodarczych kraju. nie: czy dajemy w prasie pełny i wie lostronny obraz życia naszego kraju? 20II — w KC PZPR narada re Dotkliwe i kosztowne doświadczenie daktorów naczelnych gazet i radia minionych lat nauczyło dziennikarzy oraz kierowników działów listów i raz na zawsze, aby pióra nigdy nie korespondentów. Krytyczna ocena do maczać w olejku różanym, gdyż wte tychczasowego ruchu korespondentów dy powstają cukierkowe oleodruki. (wraz „ze wzrostem świadomości mas To samo doświadczenie przestrzega, i poprawą jakości naszych gazet, ruch aby nie sięgać piórem do beczki ze ten raczej ostatnio rozrósł się i prze smołą, bo wtedy wynik będzie nie rósł dotychczasowe ramy organiza lepszy, chociaż inny. Droga do sche cyjne i formy pracy stosowane w matyzmu lakierniczego nie powinna tym zakresie przez redakcje"). Postu w żadnym razie prowadzić do sche lowano poszukiwanie nowych form matyzmu ponurego. Życie, jak wia współpracy — „nie wolno nam gu domo, rzadko stwarza sytuacje jedno bić korespondentów i nie wolno osła barwne (...). Dobrze się dzieje, że w biać organizacyjnej pracy redakcji". dziennikarskich dyskusjach mocno Por. E. Adamiak: Chodzi o to, aby stawia się ten postulat: obrazujmy ży lepiej powiązać się z masami •— Pra cie polskie w całej jego złożoności, w sa Polska nr 3 s. 5—9. walce ze złem i w przezwyciężaniu „Narada w KC PZPR odegrała za zła (...). Przemyślenie tych spraw po tem niejako przełomową rolę w roz zwoli nam podnieść wyżej trudną i woju ruchu korespondentów robotni złożoną sztukę krytyki, uprawiać ją czych i chłopskich. Zakończyła etap dalej z całym partyjnym zapałem, z scentralizowanego, sformalizowanego i prawdziwie partyjną odpowiedzialno ujednoliconego ruchu, a otworzyła ścią za słowo drukowane". etap samodzielnych decyzji i poczy I — w styczniowym nrze Twórczo nań redakcyjnych w dziedzinie kon ści artykuł A. Kijowskiego nt. pol taktów z korespondentami. Spowodo skiej publicystyki, w którym m. in. wała likwidację działów koresponden czytamy: „artykuły wymienione to — tów lub ich reorganizacje oraz zmia bez aluzji — wyskrobki, to dokumen nę nazwy na «Dział listów» lub «Dział ty zjełczenia publicystyki. Wielkie łączności z czytelnikami». W rezulta problemy społeczne, problemy, o któ cie większość redakcji straciła kon rych alarmują statystyki, raporty, do takty z korespondentami. Na łamach świadczenia wychowawców, organiza pisma Korespondent (...) zwrócono się cji społecznych itd. — problemy, któ do «starych» korespondentów robotni rym na imię chuligaństwo, prostytu czych i chłopskich z apelem o zmia cja, alkoholizm — dostały się do rąk nę stylu pracy i nowe formy współ moralistów z magla". pracy" (A. Słomkowska: Prasa w PRL. Szkice historyczne, s. 326). Z taką oceną polemizowało Zycie Warszawy (z 311 s. 4, „Swawolny An II — Prezydium ZG SDP przedy drzejek"): „W tym stylu pisze sobie skutowało wnioski i zalecenia ostat rozbrykany brzdąc — m. in. wymie niego plenarnego posiedzenia ZG dot. niając z imienia Jerzego Lovella, m. in. omawiania problematyki XX autora znakomitych artykułów w Zjazdu KPZR; winna ona znaleźć od sprawie małżeństwa, stopy życiowej, bicie we wszystkich ogniwach SDP, kwestii mieszkaniowej i innych. Oka a zwłaszcza sekcjach twórczych. Za zuje się, że trzeba walczyć nie tylko inicjowane zostaną dyskusje nad za z chuliganami, którzy grasują na źle gadnieniami praworządności na tle oświetlonych ulicach, ale również z krytyki prasowej, działalnością adwo chuligańskimi wybrykami swawolne katury, prokuratury i sądów, nad po go Andrzejka, hasającego na łamach stawą dziennikarzy w życiu i pracy poważnego skądinąd miesięcznika Zw. (na tle materiałów sądu koleżeńskie Literatów Polskich". go i niektórych polemik w prasie). 6—16II — w ośrodku Szkolenia Prasa Polska (nr 7 s. 8—22) drukuje Dziennikarzy kursokonferencja publi wyniki analizy wybranych gazet cystów działów ekonomicznych; słu (Sztandar Młodych, Chłopska Droga, Trybuna Robotnicza, Sztandar Ludu) chwytania rzeczywistości za rogi — pod kątem rozpatrywania problemów Prasa Polska nr 4 s. 7—11. XX Zjazdu KPZR. 8 III — Polskie Radio w programie Problematyka XX Zjazdu znalazła żywe odzwierciedlenie na łamach pol krajowym i zagranicznym rozpoczęło skiej prasy. Oto wybrane opinie o tej nadawanie wypowiedzi nadesłanych publicystyce: „W mniej lub więcej przez kilkadziesiąt wybitnych osobi udolny sposób usiłuje prasa uczciwie stości z zagranicy dót. węzłowych pro ustosunkować się do tego, co się dzie blemów międzynarodowych. Wypo je, usiłuje uczciwie informować o do wiadali się m. in. E. Roosevelt, lau niosłości przemian, jakie w konsek reaci Nagrody Nobla L. Pauling, H. wencjach przyniósł XX Zjazd KPZR. Laxness, B. Russell, M. Pijade. (...) Sporo miejsca poświęca się prze 12 III — w Moskwie w wieku 64 życiom ludzi zawiedzionych. Dużo się lat zmarł I sekretarz KC PZPR Bo o tych ludziach pisze i oni sami dużo lesław Bierut. W nekrologu red. Pra o sobie piszą. Tym, którzy cierpią, sy Polskiej (nr 3) podkreśliła: „Bole współczuję bardzo serdecznie. Rozu sław Bierut często surowo, ale z wiel miem ich ból. (...) Mam za złe pra ką życzliwością oceniał naszą pracę. sie, że mówiąc o przełomie, uderza Stawiał nam, dziennikarzom, wielkie zbyt często w smutny ton. Uwagę wymagania, mając na uwadze potrze skierowuje wyłącznie na tych zawie by naszego odbiorcy. Żądał nieustan dzionych, którzy chcieliby, a nie wie nego wzbogacania treści i formy ar dzą w jaki sposób radykalnie i szyb tykułów, wymagał stanowczego zer ko oczyścić się z grzechu kultu jed wania z wszelkim szablonem, nudą, nostki. (...) Tak więc wyglądałoby, że schematem. «...nie ma gorszej propa obalenie fałszywych mitów, że wy gandy — mówił Bolesław Bierut — krycie i potępienie zgubnego kultu niż propaganda nudna. Walka o to, by jednostki nikomu radości nie przynio propaganda nasza stała się bardziej sło. Otóż tak nie jest. Nie chcę mó żywa, lepiej dostosowana do potrzeb wić o żadnej tragedii. Dziś przeży i zainteresowań słuchaczy i czytelni wam moją wielką radość w wyzwolo ków, nie powinna ustać ani na chwi nej Ojczyźnie i nie chcę, aby ktokol lę...» Literaci, publicyści, działacze wiek miał prawo do jej tłumienia lub społeczni winni podjąć zdecydowaną pomniejszania". (H. Serkowska: Do walkę przeciwko zubożeniu i wyko redaktora Życia. Zycie Warszawy ślawieniu polszczyzny, o wydobycie 20 IV.) w całej pełni bogactwa i barwności naszego przepięknego języka ojczyste „Niektórzy publicyści jak gdyby go, który chwyta za serce, gdy jest zapomnieli w jakim ustroju żyją. Ich przepojony gorącym uczuciem i wiel wypowiedzi grzeszą przedziwną na ką ideą". iwnością lub też specjalnie przybra ną pozą naiwniaka. Można to odnieść III — Sekcja Fotografii Prasowej zwłaszcza do niektórych publicystów SDP krytycznie oceniła serwis CAF — z pism kulturalnych" (W. Szewczyk: zasadniczą cechą większości CAF-ow- Naród dyskutuje. Trybuna Robotni skich fotoreportaży jest monotonność, cza 9 V). sztampa, nuda. Komentarz K. Bar- cza — Prasa Polska nr 3 s. 23—25. II — Klub Pracowników Kultury w Gdańsku wydał 1. nr pisma Jazz. III — Prasa Polska (nr 3) publiku je wyniki konkursu na prace praso 1 III — w ZG SDP krajowa nara znawcze ogłoszonego przez RSW da w sprawie rejortażu; obok spraw „Prasa" w 1953 r. I nagr. otrzymał warsztatowych dyskutowano na temat F. Fikus (za pracę Rozwój i perspek nowej umowy zbiorowej i warunków tywy prenumeraty pocztowej); II: W. pracy reporterów w gazetach woje Karcz (Epoka, 1936—1939); III: J. Mi wódzkich. Zgłoszono propozycje wpro kołajczak (Kształtowanie się nowego wadzenia recenzji reportaży na ła typu czytelnika — współautora prasy mach Prasy Polskiej, stworzenia ogól w Polsce Ludowej). Jury zwróciło się nopolskiej nagrody dla reporterów im. do RSW „Prasa" z propozycją rozpi K. Pruszyńskiego, wydania antologii sania nowego konkursu. reportażu polskiego i światowego, pu blikowania co roku wyboru najlep III — Zakład Badań Prasoznaw- szych polskich reportaży. Obszern. czych rozpoczął wydawanie Biuletynu sprawozd. K. Dziewanowski: Sztuka Naukowego. III — na posiedzeniu Biura Poli do ministra sprawiedliwości podpisa tycznego KC PZPR dokonano kryty nego przez Jana Dziedzica i Janusza cznej oceny sytuacji w organizacjach Weyrocha, w którym autorzy doma partyjnych środowisk dziennikarskich gali się pełnej rehabilitacji. Cenzor, i literackich; problematyka działalno który zezwolił na druk tego tekstu, ści prasy jest przedmiotem prawie został zwolniony dyscyplinarnie. Na każdego następnego posiedzenia Biu tychmiast jednak przyjęto go do pra ra Politycznego. Podjęto decyzję, iż cy w redakcji Życia Warszawy. Spra opiekę nad Wydziałem Propagandy, wa stała się głośna, a jeden z wyso Prasy i Radia, a także red. Życia kich działaczy ubolewał: „Po raz Partii sprawować będzie J. Morawski. pierwszy w historii powstał sojusz Opiekę nad redakcją Nowych Dróg i cenzury z prasą". Trybuny Ludu powierzono J. Albrech Po krytyce Trybuny Ludu dokona towi. no zmiany na stanowisku jej redakto Często przedmiotem krytycznej oce ra naczelnego. 30 kwietnia Biuro Poli ny była Trybuna Ludu; kontrower tyczne odwołało Romana Werfla i „na syjny tryb oceny Trybuny Ludu * po kilka miesięcy" skierowało do gazety służył Biuru Polit. do wypracowania sekretarza KC Jerzego Morawskiego. metod oceny sytuacji w całej prasie Mimo przestróg i ostrzeżeń raz po partyjnej. Wśród najważniejszych do raz dochodziło do konfliktów z pra kumentów dotyczących tej akcji zna są. Powodem jednego z nich stał się lazł się „List do sekretarzy KW i na felieton KTT (K. T. Toeplitza) pt. „Z czelnych redaktorów w sprawie aktu własnego prawa bierz nadanie", opu alnych zadań prasy partyjnej". blikowany w pierwszomajowym nrze Stwierdza się m. in.: „Prasa nie uka Nowej Kultury. Biurokrację krytyko zała dotąd w sposób przekonujący wano już wcześniej, ale nie tak. „Re znaczenia programu Partii i Rządu wolucja — pisał KTT — wyniosła na (...). Prasa niedostatecznie wyjaśnia, swoich barkach nowy aparat rządze co oznaczają leninowskie normy i nia (...). Niekontrolowany początkowo jak w naszej praktyce przebiega wal przez masy, a później już zręcznie ka o ich realiację (...) Gazety muszą obwarowujący się przed kontrolą stać się w ręku każdego KW nie aparat ten zwyrodniał, uzbroił się we zbędnym, głównym instrumentem własne kanony i zasady, obwarował ożywienia życia politycznego" (wg W. własną policją broniącą bardziej wła M. Grabski: Biuletyn Informacyjny snych interesów kasty urzędników niż KC PZPR w 1956 r. — Z pola walki, mas, wyprodukował własną ideologię 1985 nr 1 s. 27—47). w postaci wiary w nieomylnego wo Z komentarza Z. Rykowskiego i W. dza, nawiązał własne klasowe sojusze Władyki (Polityka 1986 nr 21 s. 12): w postaci niedwuznacznych powiązań „Kierownictwo Partii uważało, że dy kasty urzędniczej z kołami prywatnej skusja jest w zasadzie zdrowa, ale inicjatywy i niektórych szczególnie tylko w zasadzie. Niemal na każdym uprzywilejowanych grup wolnych za posiedzeniu Sekretariatu czy Biura wodów, wreszcie wytworzył własną Politycznego omawiano jakiś artykuł normatywną estetykę w żdanowow- czy linię jakiejś redakcji. I na przy skiej wersji realizmu socjalistycznego kład 30 marca Sekretariat zganił Zy (...). To, co dzieje się obecnie, to jest cie Warszawy za opublikowanie listu rewolucja". Na felieton KTT-a odpo wiedziano ostro. W Trybunie Ludu * „Poddano krytycznej ocenie fakt nie- reagowania TL na szereg istotnych zja ukazał się komentarz pt. „Czysta fa wisk zachodzących w naszym życiu. W la i brudna pianka". Toeplitz otrzy ostatnim okresie pojawiły się w prasie — mał odprawę za niedocenianie sukce szczególnie w prasie literackiej -- pozy cje, którym należało dać należyty odpór, sów 11 lat, za ocenę charakteru wła bądź też które wymagały podjęcia zasad dzy. To co się w Polsce dzieje •— pod niczej polemiki z pozycji partyjnych. TL kreślano — to nie rewolucja, „to sa nie wykazała w tej sprawie wymaganej mokrytyka w słowach i czynach rzą od centralnego organu partii ofensywno- ści. TL nie podjęła również prób wyjaś dzącej klasy i jej partii (...) w której nienia z pozycji partyjnych problemów najostrzejsze chociażby głosy są bar szczególnie nurtujących dziś naród i par dzo potrzebne, pod warunkiem, żeby tię, nie wykazuje dostatecznej ofensyw- ności w kierunku kształtowania nastro nie zawierały KTT-owskich wybry jów społeczeństwa. (...) Przebieg zebrania ków". organizacji partyjnej TL ujawnił, że w zespole brak jest jasności odnoście zadań gazety jako organu kierownictwa partyj 1IV — w Warszawie powstaje w nego." ramach RSW „Prasa" na pełnym we- wnętrznym rozrachunku wydawnict no. (...) Co do mnie, uważam, że w wo „Prasa Sportowa", skupiające ty chwili, gdy kierownictwo wkroczyło tuły: Przegląd Sportowy, Sportowiec, na drogę demokratyzacji systemu, na Kultura Fizyczna, Kolo Sportowe i leży mu raczej pomagać niż przeszka Toto. dzać i raczej służyć konkretną radą niż frazeologicznymi wystąpieniami. 6—1IV — z udziałem członków Biu ra Politycznego KC PZPR narada Odwaga staniała, rozum podrożał». aktywu PZPR Warszawy i woj. war Podzieloną na różne sposoby salę szawskiego, poświęcona problemom połączyło oburzenie na K. Witaszew- XX Zjazdu KPZR, W swym refera skiego. Występując na zebraniu par cie I sekr. KC PZPR E. Ochab pod tyjnym w zakładach Scheiblera w kreślił m. in.: „Partię ogarnia obec Łodzi przypuścił on atak na rozbu nie głęboki nurt twórczej myśli, śmia chanie prasy, przeciwstawiając inteli łej krytyki niedostatków i błędów na gencję klasie robotniczej. Miał powie szych. (...) Należy chyba zwrócić uwa dzieć, jak podawał na zebraniu lite gę na fakt, że niektórzy towarzysze ratów Roman Karst: «Taki Słonim jak gdyby tracą równowagę i zaczy ski chce przywrócić czasy sanacyjnej nają gubić proporcje — między słu Polski (...). Panu Słonimskiemu i po szną krytyką a występowaniem z po dobnym pismakom nie podoba się ten zycji, które nie mogą przynosić po ustrój. Oni mają pogardę dla was, dla żytku partii. Zdarza się to również masy robotniczej. Jemu i innym pi na łamach prasy. Fakt, że na łamach smakom nie podoba się to, że z Huty prasy występuje się przeciwko par Lenina płynie stal. A my mówimy, że tii, świadczy o niezdrowych przeja to wszystko, co zrobiono w naszym wach, o zatraceniu poczucia odpowie kraju jest dziełem rąk klasy robotni dzialności partyjnej, o pomieszaniu czej i tylko wy macie prawo sądzić o pojęć. Takie wystąpienia na łamach jego czystości. Gdyby taki np. Sło prasy świadczą niezależnie od inten nimski przyjechał tu, do Scheiblera, cji autorów o ich zagubieniu się i to by musiał włożyć hełm strażacki, rozhisteryzowaniu, oznaczają antypar- żeby mu głowa nie spuchła (...). Pa tyjną postawę, są usługą oddaną nie nuje wielki zamęt wśród inteligencji, nam, ale oddaną wrogowi". wśród literatów i dziennikarzy. Oni są przyczyną zamętu w naszym kra 17 IV — w związku z zakończeniem ju (...). Wypływa to wszystko jak pia działalności Biura Informacyjnego na, którą trzeba zmyć i którą zmy- Partii — Komunistycznych i Robot jemy». Do relacji Karsta wniósł po niczych ukazał się ostatni numer prawkę «w imię precyzji» zaintereso (16/389) jego organu — O trwały po wany, czyli Antoni Słonimski. «Tam kój, o demokrację ludową (1 nr uka nie było, że gdybym się zjawił, to zał się 15 IV 1948). „głowa by spuchła", tylko „głowa by 20, 27IV — otwarte zebranie or spadła". Otóż, gdybym był na tym ganizacji partyjnej przy ZLP. Z ko zebraniu, na którym przemawiał tow. mentarza Z. Rykowskiego i W. Wła Witaszewski, to by głowa spuchła, ale dyki (Rehabilitacja — Polityka 1986 powiedzenie o głowie, która by spa nr 21 s. 4, 5): „Szczególnie znaczące dła to groźba trochę drastyczniejsza». wydawały się trzy epizody tego ze Od tego momentu do gen. Witaszew- brania: wystąpienie Artura Sandaue- skiego przylgnęło przezwisko «gazrur- ra, krytyka generała Kazimierza Wi- ka», a on sam stał się symbolem kon taszewskiego i przemówienie Jerzego serwy. Z aplauzem przyjęte zostało Morawskiego. Te dwa długie wieczo oświadczenie Jerzego Morawskiego, ry ujawniły polaryzację środowiska który zapewnił, że poglądy Witaszew- pisarzy. Głos Sandauera nie mieścił skiego «nie mają nic wspólnego ze się ani w linii gwałtownego ataku, stanowiskiem partii». Sprawa trafiła ani w linii dramatycznej obrony. Po na posiedzenie Sekretariatu KC. pierał politykę zmian, ale nie wypo Uznano, że w wystąpieniu Witaszew- minał władzy oraz niektórym kole skiego były «niewłaściwe akcenty i gom te praktyki polityki kulturalnej, niesłuszne sformułowania». Wiosną których skutków doświadczał osobi 56 roku w warunkach określania od ście. «Słuchając (...) wystąpień pomy powiedzialności za miniony okres, ślałem sobie, że nie tylko każda książ wytyczania nowej linii politycznej, ka — jak mówi Norwid — ale każde konieczność reagowania na nie znane przemówienie rodzi się u nas za póź przedtem zjawiska, w środowisku władzy uwyraźniały się różnice po kraju spoczywa, rzecz prosta, przede glądów. (...) Objawił się syndrom my wszystkim na prasie. Trzeba stwier ślenia antyinteligencko-antysemickiego. dzić, że mimo poszczególnych potknięć Przez rzeczników odnowy został przy czy błędów spełnia ona swe zadania jęty jako niebezpieczne zagrożenie. coraz lepiej i poczyniła w ostatnim Cały czas w procesie odnowy podsta okresie znaczne postępy. Miarą tego wowym problemem spornym było to jest fakt rosnącego zainteresowania jakie treści wypełnić powinny poję prasą i ogromny wzrost jej czytelnic cie socjalistycznej demokratyzacji i twa. Rząd będzie dążyć do zwiększenia jakie są demokratyzacji granice. skuteczności krytyki prasowej, do Symptomatyczną próbę podjął Jerzy udostępniania prasie źródeł informa Morawski na wspomnianym zebraniu cji w jak najszerszym zakresie (...). POP przy ZLP. «Chcemy więcej swo Sądzę, że dla większego zbliżenia prac body w wymianie myśli, w ścieraniu i zamierzeń rządu z prasą, radiem i się poglądów i chcemy, żeby w tej opinią publiczną, może pożądane by wymianie myśli górował i zwyciężał łoby wprowadzenie regularnych kon partyjny i komunistyczny pogląd na ferencji prasowych z udziałem preze sprawę. Demokratyzacja ma prowa sa Rady Ministrów, oczywiście jeżeli dzić do umocnienia socjalizmu. Prze przedstawiciele prasy wyrażą takie prowadzamy ją w określonym ukła życzenie". dzie sił na arenie międzynarodowej i nigdy nie wolno o tym zapominać. (...) Duża część ludności wiejskiej chętnie przyjęłaby fakt, gdybyśmy Na temat prasy i dziennikarstwa wypowiadali się także dziennikarze- zrezygnowali z kolektywizacji. Czy -posłowie. zgodzimy się na taką swobodę słowa, H. Korotyński: „...Prasa i radio mu która by pozwalała mówić publicznie szą się spieszyć i przede wszystkim i drukować poglądy występujące dobrze słuchać i dobrze znać myśli j przeciwko kolektywizacji? Nie zgodzi uczucia narodu. To wszystko jest nie my się na to i nie dopuścimy do te odzownym warunkiem, ażeby prasa i go. (...) Mamy znowu podejmowane radio mogły spełniać dwa swoje pod próby, aby poróżnić katolików z pań stawowe zadania: po pierwsze — być stwem. Dziś mówi się o tzw. nieza głosem przodującej i zdrowej opinii leżnym czasopiśmie katolickim i o publicznej, po drugie — kształtować zwolnieniu Wyszyńskiego. Jutro pew tę opinię zgodnie z ideami i celami nie o tym, żeby arcybiskup Wyszyń naszej partii, ideami i celami socja ski wrócił na stolec prymasowski, po listycznymi. (...) Nie może być nasza jutrze, żeby znieść dekret o uzgadnia prasa kliszą fotograficzną, która od niu z państwem stanowisk kościel bija wszystko, co się nasunie przed nych. (...) Nie zgodzimy się na taką obiektyw. Zadaniem ważnym i trud wolność słowa»." nym naszej prasy i radia — jest świa dome wybieranie z wielości zjawisk 22IV — Prezes Rady Ministrów tego, co najważniejsze, co najbardziej mianował W. Sokorskiego przewodni postępowe i skupianie na tym uwagi czącym Komitetu do spraw Radiofo- całej opinii publicznej, przekonywa nizacji „Polskie Radio"; dotychczaso nie jej dla wyjaśniania kroków i ce wy przewodniczący T. Galiński (od lów władzy ludowej. Nie będzie mo 15IX 1954) objął stanowisko kierow gła nasza prasa wykonać tego zada nika Wydziału Prasy i Wydawnictw nia, jeżeli nie będzie ściśle zespolona KC PZPR. z życiem partii, jeśli nie będzie do 23—25 IV — sesja Sejmu. W expo brze znała i rozumiała dorobku myśli sé premiera J. Cyrankiewicza liczne partyjnej, polityki i zamierzeń Komi uwagi o działalności prasowo-infor- tetu Centralnego, którego jest pomoc macyjnej. „Nieodłącznym składnikiem nikiem, ale samodzielnie myślącym, z demokratyzacji jest jawność życia po własną inicjatywą". litycznego. Będziemy dążyć i dążymy E. Osmańczyk: „Ostatnie dwa mie do rozszerzenia zakresu informacji siące przyczyniły się do gwałtownego dostępnych każdemu obywatelowi. Bę rozbuchania naszej publicystyki, co dziemy lepiej, szerzej, może i szybciej było zjawiskiem bezspornie pozytyw informować prasę i radio o decyzjach, nym, ponieważ rozładowywało ciężką poczynaniach i zamierzeniach rządu atmosferę, jaka wytworzyła się po (...). Ciężar właściwego informowania przednio. Niezliczone głosy czytelni- ków i' słuchaczy świadczyły, że publi go dziennikarstwa telewizyjnego. Ze* cystyka ta dzięki metodzie mówienia szyty Prasoznawcze 1986 nr 2). wreszcie bez osłonek pozyskuje ludzi, aktywizuje, przyciąga do partii, umac 8V — List Sekretariatu KC PZPR nia Front Narodowy. Oczywiście przy dotyczący zadań prasy w propagowa tak bujnej publicystyce musiały się niu XX Zjazdu KC KPZR. Komen zdarzyć takie lub inne niezręczne tarz L. Winiarski: „Kłopoty" z prasą sformułowania czy słowa rzucone na w terenie — 'Zycie Partii nr 6 s. 43— oślep. Te trochę plew nieuniknionych 46. przy każdej młócce wpadało jednak 6 V — 1 nr dwutygodnika prawno- niektórym ludziom w oczy i przesła -społecznego Prawo i Zycie. Organ niało widok pięknie sypiącego, zdro Zrzeszenia Prawników Polskich. wego ziarna. I te trochę plew,- powta Wyd.: Wydawnictwo Prawnicze. rzam, spowodowało, że wystąpiło na gle zahamowanie twórczej, odważnej 10 V — ogłoszenie wyników ankie publicystyki. Jest to zjawisko wysoce ty Biura Studiów i Oceny Progra niepokojące, a ponieważ rodzi znów mu „Co ci się w Polskim Radiu nie moc wrogich i bzdurnych plotek, na podoba i dlaczego?" Wpłynęło ponad leży oświetlić je publicznie. Od razu 7 tys. wypowiedzi. Zarzucono przeła wyjaśniam, że nie zamierzam bynaj dowanie programu muzyką i brak mniej uniewinniać któregokolwiek z zróżnicowania programów I i II; kry naszych publicystów, łącznie z moją tykowano poziom dzienników, doma osobą, ze szkodliwych sformułowań gano się cyklicznej powieści; postulo czy słów rzucanych na oślep w fer wano wprowadzenie „Powszechnej en worze dyskusji, aczkolwiek mógłbym cyklopedii radiowej" (od 4 III prowa się nieraz mocno spierać o to, czy da dzono „Radiową encyklopedię przy ne sformułowanie czy wypowiedź by rodniczą"). ła naprawdę szkodliwa, czy też nie." (Prasa Polska nr 5 s. 2—7). 13 V — ukazuje się (ostatni) 20 nr wydawanego przez PAX w Krakowie katolickiego pisma społeczno-kultu- IV — z inicjatywy UNESCO w Pa ralnego — Tygodnika Powszechnego. ryżu konferencja w sprawie uniwer Redakcja zapowiada połączenie Ty syteckich studiów dziennikarskich, godnika Powszechnego z Dziś i Jutro kształcenia zawodowego dziennikarzy, (ostatni nr — 19/545 — 13 V) i prze badań naukowych nad prasą. Postu kształcenie w ogólnopolski tygodnik lat założenia kilku międzynarodowych Kierunki. „Decyzję tę podejmujemy ośrodków dydaktycznych i badaw z pełnym poczuciem odpowiedzialno czych. Polskę reprezentował doc. M. ści. Ewolucja ideologiczna, jaka w Kafel. Sprawozd.: Kwartalnik Praso- ciągu ostatnich lat zaszła w najszer znawczy nr 1/1957 s. 129—136. szych kołach katolickich Polski Ludo wej, spowodowała pod wieloma IV - w Pałacu Kultury i Nauki względami zbliżenie celów obu redak w Warszawie uruchomiono pierwszy cji. (...) Połączenie wysiłków dwóch w Polsce ośrodek telewizyjny (jego zespołów redakcyjnych (...) winno zasięg wynosi 60—80 km); uroczyste stworzyć nowe możliwości, szersze i go otwarcia dokonał prezes Rady Mi potężniejsze dla budowy warunków nistrów J. Cyrankiewicz. Nową stację rozwoju światopoglądu katolickiego w uruchomiono dzięki pomocy specjali świecie tworzącego się socjalistyczne stów radzieckich (22 VII stację tele go ustroju społeczno-gospodarczego w wizyjną uruchomiono w Łodzi). „Już konfrontacji ze stanowiskiem innych 30 kwietnia 1956 r. nadano pierwsze światopoglądów". bezpośrednie sprawozdanie z central nej akademii 1-majowej w Sali Kon 19 V — w Szczecinie ukazał się 1 gresowej; następnego zaś dnia po raz nr tygodnika społeczno-kulturalnego pierwszy kamery TV znalazły się w Ziemia i Morze; pismo środowisk plenerze, przekazując relacje z pocho twórczych Wybrzeża (Szczecin — Ko du. (...) Wiosną 1956 roku (dokładniej: szalin — Gdańsk). „Chcemy mówić o 17 maja), adaptując do polskich wa dokonaniach twórców — pisarzy, pla runków ideę francuskiego programu styków, uczonych, muzyków, aktorów, „Télé Paris", wprowadzono na antenę architektów. Chcemy z nimi dyskuto ukazujący się następnie przez z górą wać, pośredniczyć między ich dzieła 20 lat „magazyn wywiadów TELE- mi a odbiorcami". Red. nacz.: Maria -ECHO". (T. Kurek: Początki polskie Boniecka- w składzie kolegium: F. Gil, I. Gwidon Kamiński, H. Rozpę- KC PZPR, red. naczelny Nowych dowski. Wyd.: RSW „Prasa". 15X11 — Dróg odznaczony orderem Sztandaru komunikat o likwidacji oddziału w Pracy I klasy. Gdańsku, a także polemika z L. Bąd- kowskim, kierownikiem oddziału 29—30 V — Sekcja Łączności z Czy gdańskiego (nr 30). Nr 24/25 z telnikami SDP zorganizowała naradę 13 VII 1957: „na polecenie wydawcy pracowników działów listów redakcji warszawskich i terenowych. Wiele re tygodnik (...) został zlikwidowany". perkusji wywołała dyskusja na temat 20 V — 1 nr tygodnika Kierunki, działów listów na naradzie w KC pisma społeczno-kulturalnego katoli PZPR 20II. Stwierdzono, że nie ma ków; wyd. Pax. listów nieważnych; sens pracy redak cyjnej polega na tym, aby gazetę zbli 23 V — spotkanie kolegium redak żyć do życia, „głównym kryterium cyjnego Prasy Polskiej z czytelnika oceny pracy z listami jest ich odbi mi. Dyskutowano nad modelem pisma cie w gazecie. Chodzi przy tym nie i jego użytecznością dla środowiska tylko o drukowanie listów, ale dziennikarskiego. Pod adresem redak uwzględnianie problemów wynikają cji padło wiele zarzutów („w Prasie cych z listów w całej publicystyce Polskiej nie znalazł odbicia XX Zjazd działów". Obszern. sprawozd. T. Swie- w sposób, który zrewolucjonizowałby żawska: Sprawa zasadnicza -— wła dziennikarzy i spowodował dyskusję"; ściwy stosunek do listów czytelników. „chętnie przeczytałbym w PP, że dnia Prasa Polska, nr 6 s. 11—15. takiego i takiego redaktorem naczel nym Trybuny Ludu został tow. Mo 29 V — z okazji 30-lecia pracy za rawski"; „PP nie może rejestrować wodowej w Polskim Radiu popular faktów, ale powinna podawać spra ny spiker T. Bocheński odznaczony wy do dyskusji. Nie może być wtór został Krzyżem Oficerskim Polonia nym echem naszego życia, musi mieć Restituta. rolę awangardową"; „jestem za dwu tygodnikiem i za stworzeniem samo V — 1 nr mies. Związku Literatów dzielnego zespołu, bo obecne kole Polskich — Dialog. Red. nacz. Adam gium, złożone z towarzyszy zajętych Tarn. poważnie zawodowo nie podoła obo wiązkom wynikającym z dążeń do po 5 VI — w Trójmieście ukazał się prawy naszego organu"; „PP musi 1 nr dwutygodnika studentów Wy być polemiczna, dynamiczna, kontro brzeża Kontrasty. Wyd.: ZW ZMP i wersyjna"; „Dochodzą do nas różne RO ZSP w Gdańsku. Pismo zawieszo plotki o tych błędach, które zrobiliś no po wydaniu 9 nrów. my jako prasa, o szkodliwych artyku 6 VI — pierwsze spotkanie przed łach itp. To tworzy nie najlepszą stawicieli prasy z premierem J. Cy atmosferę. Prosimy, żeby powiedzia rankiewiczem, które zapoczątkowało no nam w PP na czym nasze błędy regularne (co dwa tygodnie) konfe polegają i czy jest prawda w tych rencje prasowe w Prezydium Rady plotkach"). Obszern. sprawozd.: Pra Ministrów. „W związku z faktami, po sa Polska nr 6 s. 17—21. mijania krytycznych głosów prasy przez kierownictwa różnych resortów 24 V — w związku z podjętą wcze i instancji prezes Rady Ministrów śniej uchwałą przez Prezydium ZG podkreślił z naciskiem potrzebę roz SDP o reaktywowaniu rozwiązanego wijania rzeczowej i opartej na spraw przed paru laty Klubu Sprawozdaw dzonych faktach krytyki prasowej. ców Parlamentarnych odbyło się ze Premier zaproponował, by Zarząd branie organizacyjne reaktywowanego SDP przygotował odpowiednie mate Klubu. Przewodniczącym Zarządu riały, dotyczące reagowania na kry Klubu został J. Rawicz (Trybuna tykę prasową oraz wynikające stąd Ludu). wnioski, które będą następnie rozpa 27 V •— 1 nr Tygodnika Katolickie trzone przez Prezydium Rządu" (Do go; wyd. Pax, Lublin (od nru 14/1957 kumentacja Prasowa s. 457). w Rzeszowie). Od nru 11/1957 pt. Ty 10—15 VI — w Helsinkach I mię godnik Społeczno-Kidturalny Katoli dzynarodowe spotkanie dziennikarzy ków. z 43 krajów; Polskę reprezentowali 28 V — w związku z 50. rocznicą m. in. W. Grzędzielski, J. Halpern. J. urodzin, R. Werfel, zastępca członka Kowalczyk, S. Litauer. Spotkanie by- ło traktowane jako próba poszukiwa Przewodniczącym zarządu Sekcji wy nia wspólnej platformy dziennikarzy brano M. Elczewskiego . (Chłopska z całego świata. W przyjętych rezo Droga). lucjach liczne postulaty dot. wzajem nych ułatwień w wykonywaniu pra VI — na posiedzeniu Biura Polity cy, podjęcia działań na rzecz pozna cznego wskazywano na obowiązek nia materialnych warunków życia szybszego reagowania na antypartyj- dziennikarzy; poparcie dla inicjatyw ne wypowiedzi, które miały miejsce UNESCO w zakresie kształcenia w pismach literackich; zwrócono dziennikarzy i badań nad prasą. uwagę na zadania tej prasy i prasy Obszern. sprawozd.: Prasa Polska nr codziennej w naświetlaniu spraw wy 7 s. 1—6. nikających z uchwał XX Zjazdu KPZR i uchwał KC PZPR. Uznano 19 VI — na łamach Trybuny Ludu za celowe wzmocnienie kierownictwa (nr 170) artykuł członków Klubu pra redakcji Trybuny Ludu, Polskiego cowników gazet wielonakładowych * Radia i Głównego Urzędu Kontroli przy SDP — „Na peryferiach dzienni Prasy. karstwa". Autorów niepokoi brak usta leń prawnych regulujących istnienie VI — Wydział Prasy KC PZPR do gazet zakładowych i ich uzależnienie konał krytycznej oceny metod kiero od dyrekcji, organizacji partyjnych i wania partyjnymi gazetami woje związkowych; nie zadowala ich sta wódzkimi. „Postanowiono zrezygno tus redaktora •— jako chłopca do wać ze stosowania administracyjno- wszystkiego — uzależnionego finanso -organizacyjnych form szczegółowego wo od dyrektora. Postulują wydanie kierowania prasą, opowiedziano się uchwały przez KC PZPR i Prezydium natomiast za metodami zapewniają Rządu, która miałaby uregulować za cymi ogólną polityczną inspirację w leżność tych gazet; postuluje się zle zakresie oddziaływania na kolegia re cenie finansowania i administrowania dakcyjne. Podjęto dyskusję na temat RSW „Prasie". sposobu kierowania gazetami partyj nymi przez wojewódzkie instancje VI — zebranie sprawozdawcze Sek PZPR, rozważając m. in. możliwość cji Rolnej SDP poświęcone ocenie usamodzielnienia się gazet partyjnych prasy wiejskiej i jej „dyskryminacji" wobec komitetów wojewódzkich w działalności SDP i RSW „Prasa". PZPR". (E. Grygo: Prasa partyjna wo bec wydarzeń w 1956 roku. Kwartal * Terminem „gazety wielonakładowe" określano do połowy lat '50 prasę, zakła nik Historii Prasy Polskiej 1985 nr 1 dową; określenie to jest przykładem me s. 117.) chanicznego tłumaczenia terminu rosyj skiego jako przeciwieństwa niskonakłado wych gazetek ściennych. Oprać. Sylwester Dziki KRONIKA N A U KO W A, SPRAWOZDANIA ZMARŁ FRANK UGBOAJAH W wieku 42 lat zmarł dr Frank „World Communications: A. Hand Okwuadigho Ugboajah, współpracow book" (1984). Publikował w praso nik Zeszytów Prasoznawczych w znawczych czasopismach międzynaro Afryce. Urodzony w 1945 r. w Nige dowych jak Intermedia; Media Asia; rii, studia ukończył w USA na uni Journal of Communication; Rundfunk wersytecie Minnesota. Doktoryzował und Fernsehen. W Zeszytach Praso się w 1975 r. W rodzinnym kraju kie znawczych (1984 nr 1, s. 79—90) ogło rował katedrą Masowego Komuniko sił rozprawę „Afrykańskie systemy wania na uniwersytecie w Lagos, mediów a nowy światowy ład infor gdzie prowadził wykłady dla studen macyjny". Zorganizował też dla nas tów i doskonalących się zawodowo inne artykuły naukowe ze swego dziennikarzy. kraju. Prowadził badania nad organizacją Dr Frank Ugboajah uczestniczył prasy i mediów audiowizualnych, nad aktywnie w pracach AIERI/IAMCR, ich odbiorem, a także nad reklamą m. in. XI Zgromadzenia Ogólnego i public relations. W prasoznawstwie (1978) w Warszawie. Podczas XIV międzynarodowym dał się poznać pu Kongresu w Pradze (1984) został wy blikacjami przedstawiającymi system brany do Prezydium władz naczel mediów w Nigerii i szerzej — w nych tego światowego zrzeszenia pra- Afryce, zwłaszcza na tle postulatów soznawców. nowego międzynarodowego ładu in Z żalem żegnamy naszego współ formacyjnego. M. in. ogłosił „Com- pracownika, cenionego badacza me munication Policies in Nigeria" oraz diów, gorącego rzecznika międzyna „Mass Communication, Culture and rodowej współpracy prasoznawców. Society in West Africa"; drukował w pracach zbiorowych „Mass Media Po Redakcja licies in Changing Cultures" (1977), Zeszytów Prasoznawczych Stanowisko Rady Prasowej w sprawie wykonywania zawodu dziennikarskiego w warunkach wdrażania reformy gospodarczej 1. Stawianie przed środkami maso prasowo-wydawniczych i środowi wego przekazu konkretnych zadań ska dziennikarskiego. Wprowadze związanych z wdrażaniem do prak nie reformy gospodarczej w wy tyki II etapu reformy gospodarczej dawnictwach prasowycyh wywołu wymaga jednoczesnego tworzenia je dążenie do maksymalizacji zy warunków, aby działalność tych sku, co niejednokrotnie powoduje środków była skuteczna. Jest to obniżenie jakości publikacji. Pro bardzo ważny problem, którego blem polega więc na tym, aby po rozwiązanie wykracza wszakże po godzić relacje ekonomiczne z wy za granice możliwości instytucji sokimi wymogami merytorycznymi, a w warunkach znacznego zróżni układu zbiorowego dziennikarzy. cowania poziomu dochodów posz Rada Prasowa wyraża opinię, że na czególnych wydawnictw praso leży przyjąć jeden wspólny układ wych — przeciwdziałać niekorzyst zbiorowy dziennikarzy dla całego nym podziałom środowiska dzien środowiska dziennikarskiego. Układ nikarskiego i wzrostowi partyku powinien mieć charakter ramowy laryzmu. i nie może w kategoryczny sposób 2. Zdaniem Rady Prasowej aktywne określać jakie wynagrodzenia po- go wsparcia ze strony Rządu wy powinny być w poszczególnych re magają przede wszystkim: dakcjach. Powinien również dopu a) działania na rzecz zapewnienia szczać możliwość ustalania w po prasie odpowiedniej ilości pa szczególnych wydawnictwach i re pieru, odnowy i rozwoju bazy dakcjach stawek wyższych niż poligraficznej oraz bazy radia stawki w układzie zbiorowym. Za i telewizji; powinny zapaść de ważną zasadę należy uznać sprzę cyzje, które pozwoliłyby na nie- żenie możliwości podnoszenia płac oddalanie się Polski w sensie w wydawnictwach z gospodarno czytelniczym i technologicznym ścią redakcji. w porównaniu do innych kra 4. Uznając za słuszne stosowanie za jów, sad reformy gospodarczej w dzia b) potrzeby lepszego usytuowania łalności wydawniczej Rada Praso materialnego środowiska dzien wa wyraża pogląd, że zasady te nikarskiego m. in. przez przyję powinny być dostosowane do spe cie nowego układu zbiorowego, cyfiki prasy, a zysk nie może być c) uznania, iż do narzędzi pracy jedyną kategorią w utrzymywaniu dziennikarza należą obecnie i funkcjonowaniu poszczególnych maszyna do pisania, samochód tytułów. W polskich warunkach osobowy, telefon, telewizor ko ustrojowych, wydawanie niektó lorowy, radio stereo, magneto rych tytułów — z uwagi na ich ro fon, aparat fotograficzny, ka lę społeczną, polityczną, kultural mera reporterska, a w związku ną i naukową -— powinno być kon z tym umożliwienie dziennika tynuowane niezależnie od osiąga rzom ich nabywania, nych przez nie efektów finanso d) starania dziennikarskich spół wych. Reforma gospodarcza nie dzielni mieszkaniowych o uzy może więc doprowadzić do likwi skanie lokalizacji i szybkie roz dacji takich czasopism tylko dla wiązanie problemów budownic tego, że nie przynoszą zysku fi twa mieszkaniowego; szczegól nansowego. nej troski wymaga sytuacja 5. Doceniając znaczenie prasy zakła dziennikarzy warszawskich, któ dowej Rada Prasowa opowiada się ra w porównaniu z sytuacją za uporządkowaniem sytuacji pra środowisk w innych miastach wno-organizacyjnej tej prasy oraz jest najgorsza, ujednoliceniem zasad wynagradza e) mechanizmy pobudzające do nia zatrudnionych w niej dzienni wyższej jakości pracy w samym karzy. środowisku dziennikarskim, w tym doskonalenie kwalifikacji Prezydium zawodowych i warsztatu dzien Rady Prasowej nikarskiego. 3. Rada Prasowa uważa za bardzo istotne szybkie podpisanie nowego Warszawa, 7 kwietnia 1987 r. Konferencja Wideo — stan i perspektywy" 25 marca 1987 w Katowicach od przy tym wspomnieć, że była to była się druga część sesji popularno pierwsza w skali ogólnopolskiej tego naukowej na temat "Wideo — stan typu konferencja. Tym większe więc i perspektywy". Pierwsza, dotycząca słowa uznania dla Klubu Międzyna historii wideo w Polsce miała miej rodowej Prasy i Książki w Katowi sce w styczniu tego roku. Trzeba cach za wzorową organizację, zapro- szenie kompetentnych w zakresie wi szerzenia oferty softwaru wideo na deo naukowców, decydentów i prak rynku polskim. Pierwsze takie pró tyków. Przewodnictwo tak pierwszej, by — firma Harold-Contai z kapita jak i drugiej części pełnił doc. dr łem zakładowym 800 tys. dolarów ma hab. Jerzy Mikułowski Pomor oferować w pierwszym okresie 50— ski z Akademii Ekonomicznej w 60 tytułów na kasetach importowa Krakowie, który był prekursorem ba nych. dań nad wideo w naszym kraju. Trze Dyrektor przedsiębiorstwa zagrani ba o tym wspomnieć, gdyż coraz wię cznego w Polsce Spółki Akcyjnej ITI, cej pojawia się osób w kręgach Mariusz Walter mówił o profesjo dziennikarskich czy naukowych, któ nalnej czy półprofesjonalnej stronie re z powodu swej niewielkiej o wi „robienia wideo". Jego przedsiębior deo wiedzy czynią wiele szkody i za stwo zajmuje się bowiem produkcja mętu w głowach słuchaczy, naraża reklamówek, programów wideo bądź jąc przy tym na szwank swój auto dla przemysłu, bądź przeciętnego po rytet apodyktycznością sądów. siadacza magnetowidu — np. „Kuch Marcowa sesja składała się z nia polska". Z dużą znajomością dwóch faz: referatów i dyskusji. W strony praktycznej wideo wskazywał pierwszej przedstawiono trzy komu na pewne, konieczne jego zdaniem, nikaty. Rozpoczął dyr. Ryszard kroki dla realizowania przez państwo Krysko (Departament Ekonomiki i właściwej polityki kulturalnej i edu Techniki Filmowej Ministerstwa Kul kacyjnej za pośrednictwem tego me tury i Sztuki), skupiając uwagę na dium. wniesionym do Sejmu projekcie usta Dalszą część, nie mniej ciekawą, wy o kinematografii. Wiele w nim zajęła dyskusja. Wprawdzie nie przy rozwiązań nowatorskich, wróżących byli, z różnych powodów, zaproszeni pozytywne zmiany zwłaszcza w za m. in. wiceminister Jerzy Bajdor czy kresie finansowo-prawnej regulacji Jerzy Kawalerowicz, to jednak wy działalności filmowej. Ponieważ sek stąpienia pozostałych osób warte są tora prywatnego nie stać na atrak szerszego omówienia. Jako pierwszy cyjną ofertę z braku środków, celo zabrał głos Franciszek S k w i e r a w- we jest dopuszczenie kapitału pry s k i, zastępca red. naczelnego tygod watnego. Musi on naturalnie wyka nika Ekran, mówiąc o błędnym kole zać się legalnym źródłem dewiz, speł niemocy, które dotknęło decyzje pań nić wymogi cenzury, jak również stwowych urzędów. Wskazywał na mieć licencję zachodniego dystrybu brak ciekawej, przyszłościowej poli tora na wypożyczanie bądź kopiowa tyki repertuarowej, na niedoskonałe nie kaset wideo na terenie Polski. regulacje prawne. O ciężkiej doli Dotychczas działających 100 wypoży cenzora wideo mówił K. Jorda czalni nie wypełnia bowiem prawno- nowski z Wojewódzkiego Urzędu -międzynarodowych warunków doty Kontroli Publikacji i Widowisk w czących np. wypożyczania jedynie Katowicach. Obejrzenie rocznie kilku oryginału filmu (nie jego kolejnych set filmów „z przymusu zawodowe kopii). W zakresie opodatkowania go" powoduje, że cenzorowi trzeba warto odnotować również nową pro bardziej współczuć niż zazdrościć, bio pozycję. Otóż środki z opłat za uzy rąc pod uwagę zwłaszcza mierny po skanie koncesji na prywatne rozpow ziom większości obrazów. Podkreślał szechnianie mają zasilać Fundusz Ki również, że nierzadko pozytywne de nematografii, który miałby powstać cyzje cenzury co do obyczajowo-poli- dla wsparcia państwowych poczynań tycznego dopuszczenia filmu do pro w produkcji czy dystrybucji filmów. jekcji są traktowane jako uzyskanie Drugim referentem był dyrektor prawa na publiczne, reklamowe, od Agencji „Poltel" Lew Rywin. Po płatne pokazy. Tego prawa Urzędy łożył on nacisk na problemy prawne, Kontroli Publikacji i Widowisk ani finansowe importu filmów na kase nie mogą udzielić, ani nie mogą też tach wideo. Mówił o kłopotach rodzi zabronić administracyjnie rozpow mych instytucji w prowadzeniu szechniania publicznego, gdy sama atrakcyjnej polityki repertuarowej w treść filmu jest dopuszczalna. tym zakresie. Do ciekawszych i bar Jednym z najbardziej interesują dziej optymistycznych wątków jego cych wątków sesji było wystąpienie wystąpienia należy zaliczyć rozważa przedstawicieli „Kasprzaka", „Diory", nie nad spółkami z kapitałem zagra mających podjąć się produkcji pol nicznym, które mają powstać dla roz skich magnetowidów, i gorzowskiego ^Stilonu" zamierzającego wytwarzać know how i znaną markę, a więc mo kasety wideo. Była to przy tym część żliwość rzeczywistego eksportu. Eks najbardziej kontrowersyjna, budząca port w obecnych warunkach nawet największe emocje. Przedstawiciele na rynki RWPG wydaje się wątpli warszawskiego „Kasprzaka" ukazali wy (słaba jakość oraz bardzo wyso historię narodzin najpierw szpulowe ka cena). Trudno bowiem przypuścić, go, później kasetowego (system UCR) by ktoś kupił polski magnetowid w magnetowidu, produkowanego dotych cenie powyżej 1 tys. dolarów (240 czas w ilości do 2 tys. sztuk rocznie. zł — 1 dolar USA), a tyle musiałby Sytuacja dziś, mimo optymistycznych żądać producent, aby być w zgodzie zapowiedzi, wygląda bardzo skrom z zasadą rachunku ekonomicznego. nie. Głównym problemem jest brak Nikt również nie chciał (zasłaniając dewiz; zamówienie rządowe, które ma się tajemnicą handlową) podać wiel się lada dzień ukazać, może tę kwe kości wkładu dewizowego w produk stię złagodzić, ale czy rozwiąże? Za cję polskiego magnetowidu, można się powiadane na ten rok dziesiątki ty zatem obawiać, że jest on zbyt wy sięcy sztuk magnetowidów zostały soki. Nasuwa się więc pytanie czy zniwelowane do kilkutysięcznej serii decyzje produkcyjne podjęte przez próbnej. Być może po 1991 roku zo „Kasprzaka" i „Diorę" nie płyną bar stanie osiągnięta moc produkcyjna dziej z ambicji niż z chłodnej oceny 100 tys. sztuk. Kłopoty w stworzeniu ekonomicznej. A takie rozwiązania odpowiedniej bazy maszynowej, brak przynieść mogą, czego nauczyły nas krajowych kooperantów to dalsze doświadczenia lat ubiegłych, wiele niepokojące zjawiska. Na tym tle dość szkody. Co gorsza, samozadowolenie nieprzekonywająco zabrzmiało wystą przedstawicieli obu firm obawy te po pienie dzierżoniowskiej „Diory". Za twierdza. Podobnie nieprzekonywają kład ten zamierza w bieżącym roku co zabrzmiały słowa dyr. G r a m z y rozpocząć produkcję magnetowidu z gorzowskiego „Stilonu", planującego własnej konstrukcji. Ma on być speł rozpoczęcie konfekcjonowania, a póź nieniem ambicji konstruktorów, inży niej kompleksowej produkcji kaset nierów i robotników. Według projek wideo. Szczególnie paradoksalnie za tu będzie to urządzenie o średnim brzmiały słowa o 3-dolarowym wkła standardzie europejskim. Jego cena, dzie dewizowym do każdej kasety podobnie jak magnetowidu z „Ka (później montowanej w kraju), jeśli sprzaka", sięgać będzie zapewne 300 niedawno Ministerstwo Kultury i tys. zł. Przedstawiciel „Diory" wiele Sztuki otrzymało ofertę zakupu dużej mówił o ambicjach, dumie z nowo partii kaset (gotowych) w cenie 2,5 czesnej produkcji. Najmniej — o ra dolara za sztukę od renomowanych chunku ekonomicznym, o realności firm. Ponadto, znając jakość dotych czy opłacalności zapowiadanego eks czasowych wyrobów z Gorzowa trud portu. Niżej podpisany pozwolił sobie no przypuszczać, by posiadacz mag w związku z tym na pewne uwagi netowidu nawet średniej klasy zdobył dotyczące sensowności prowadzenia w się na odwagę użycia jednej z 2 min dwóch oddzielnych zakładach pro sztuk kaset, które „Stilon" zamierza dukcji dwóch różnych modeli mag produkować w 1988 r. netowidów. Współczesne procesy pro dukcyjne sprzętu Audio-video wyma Wydaje się, że nasi rodzimi produ gają dużej skali, masowości, przy za cenci zbyt optymistycznie podchodzą chowaniu najwyższych wymogów ja do własnych możliwości, a jak wska kościowych. Przy czym jeśli magne zują przykłady najlepszych firm tofon kasetowy made in Poland ma świata parających się sprzętem wi zawodność kilku czy kilkunastu pro deo, optymizm nie poparty rzetelną cent, można spodziewać się, że pro technologią i nowoczesnym marketin dukt dużo bardziej skomplikowany, giem jest czymś, czego przede wszy tj. magnetowid, znacznie ten procent stkim należy unikać. podniesie. W braku środków na za W dyskusji wzięli jeszcze udział kup licencji najlepszym rozwiązaniem m. in. Karol Jakubowicz, red. wydaje się joint ventures — wspólne naczelny Przekazów i Opinii oraz przedsięwzięcie z udziałem kapitału doc. Tomasz G o b a n-K las, do któ zagranicznego. Istnieją ku temu mo rych to głosów dość polemicznie usto żliwości prawne, spółka taka oszczę sunkował się przedstawiciel praktyki dza stronie polskiej dewiz, przynosi wideo, dyr. M. Walter. W końcowej w zamian nowoczesną technologię, części głos zabrał ponownie dyr. R. Krysko, wspominając, iż w bieżącym lityce kulturalnej czy przemyśle pro roku przeznaczono ok. 600 tys. dola dukującym na potrzeby tego nowego rów na zakup około 100 filmów dla medium. rozpowszechniania na wideo. Wyra Sesja była z pewnością bardzo ził on również zadowolenie, iż tego owocna. Mogli się spotkać i poznać typu spotkanie, bardzo pożyteczne ludzie współtworzący wideo w na dla wielu stron, mogło wreszcie się szym kraju, dla których jest to jedy odbyć. Zamykając sesję doc. J. Mi na możliwość wymiany opinii na tak kułowski Pomorski wskazał na ko szerokim forum. Przyjdzie więc cze nieczność tego typu spotkań, dyskusji, kać na kolejną tego typu konferen które są jedyną drogą do lepszego cję. poznania zjawiska wideo w Polsce, do podejmowania trafnych decyzji w po Piotr Gaweł Z RAPTULARZA PRASOZNAWCY: Sympatycy drugiej rewolucji przemysłowej, tak samo zresztą jak pierwszej, należą do grona osób, które dążą do przyjęcia determini stycznych kryteriów historii z technologicznego punktu widzenia, i nie doceniają problemów kulturowych oraz instytucjonalnych ani też przeszkód stojących na drodze do pełnego korzystania z dobro dziejstw nowoczesnych technologii informatyki. Chodzi tu o opty mistów technologii. Na drugim krańcu znajdują się pesymiści tech nologii, którzy w ostatnich przeobrażeniach technologicznych widzą złowieszcze plany nowej ery niewolnictwa. Obie szkoły przeceniają siłę i władzę technologii i środków przekazu informacji jako mogą cych zdominować nasze życie. Maj id Tehranian KRONIKA PRASY POLSKIEJ (1 stycznia — 31 marca 1987) II — decyzją Komitetu ds. Radia i uchwały IX Kongresu. W referacie pre Telewizji podwyższono opłatę za używa zes NK R. Malinowski wiele uwagi po nie radia i telewizora lub obu do 200 zł; święcił prasie, traktując ją jako ważny podwyższenie opłat uzasadnione zostało instrument politycznego oddziaływania. wzrostem kosztów produkcji programów. „Wywiera ona istotny wpływ na kształ towanie poglądów i postaw. Mimo zwięk 7 1 — zgodnie z decyzją III Plenum szenia obecności problematyki ludowej w KC PZPR stanowisko red. naczelnego informacjach radiowych i telewizyjnych, Chłopskiej Drogi objął Waldemar Swir- na prasie ludowej ciąży podstawowy obo goń. wiązek upowszechniania spraw znajdują cych się w obrębie zainteresowania ZSL. 7 1 — z okazji 30-lecia Wieści posie (...) W ostatnich miesiącach dokonaliśmy dzenie Społecznej Rady Redakcyjnej. w strukturze naszej prasy istotnych prze kształceń organizacyjnych. (...) Od zespo 8 1 — Egzekutywa KW PZPR w Po łów redakcyjnych wymagamy większej znaniu omawiała zadania miejscowych odwagi, nowatorstwa merytorycznego i środków masowego przekazu w okresie eliminowania schematów i stereotypów W kampanii X Zjazdu: wskazano na potrze zakresie informacji. (...) Za dużo na ła bę stałego podnoszenia ich jakości mach pism informacji o Stronnictwie i atrakcyjności, aby nie tylko wiarygod obradującym, a za mało publikacji o nie ukazywały rzeczywistość, lecz też do stronnictwie pracującym. Zmiana tych brze kształtowały postawy społeczne, proporcji to zadanie naszej prasy. Nie wrażliwość na zło. zbędna jest poprawa czytelnictwa prasy ludowej wśród naszych członków. Jest to 9 I — Rada Redakcyjna Trybuny Opol obowiązek statutowy." skiej omawiała zadania gazety w I pół roczu. 161 — posiedzenie Rady Redakcyjnej 10 I — wzrastają ceny gazet — wydań Ideologii i Polityki; podkreślono znacze codziennych do 10 zł, magazynowych — nie miesięcznika w całej działalności do 15 zł; od 1II wzrasta cena tygodni ideologicznej i potrzebę doskonalenia linii ków przeciętnie o 5 zł *. programowej zgodnie z postanowieniami X Zjazdu PZPR. 141 — z okazji 5-lecia Rzeczypospoli tej z zespołem redakcyjnym spotkał się 19 I — prezes NK ZSL R. Malinowski premier Z. Messner; wręczył list gratu spotkał się z dziennikarzami — członka mi ZSL zatrudnionymi w centralnych i lacyjny od I sekretarza KC PZPR, prze terenowych pismach; dyskutowano o po wodniczącego Rady Państwa W. Jaruzel trzebach i sposobach Wzbogacenia w skiego. środkach masowego przekazu tematyki dotyczącej wsi, rolnictwa i ruchu ludo 15 I — XIII Plenum NK ZSL poświę wego. cone omówieniu zadań Stronnictwa w świetle oceny dotychczasowej realizacji 19 I — z zespołem Dziennika Polskiego spotkał się I sekretarz KK PZPR J. Ga- * Wrocławski tyg. Sprawy i Ludzie przed jewicz; ożywiona dyskusja nt. społecz stawia (w nrze 1) kosztorys produk nych uwarunkowań pracy dziennikarskiej. cji 1 nru (przy nakładzie 50 tys. egz. 1 Por. sprawozd.: Piszcie krytycznie, argu numer w 1986 r. kosztował ok. 24 zł): mentujcie rzetelnie — Dziennik Polski 5,3 zł — papier, 4,1 — druk, 5,4 — 27"/o nr 23. marża pobierana przez „Ruch" za kolpor taż, 6,2 — koszty osobowe w całym pro 21 I — w Katowicach obradowało To cesie i 3 zł pozostałe koszty. Przy zało warzystwo Przyjaciół Prasy; omawiając żeniu, że cena papieru w 1987 r. wzra program pracy postulowano jego rozsze sta do 103 zł za 1 kg (w 1986 r. — 68 ?.ł): rzenie na środowiska młodzieżowe, m. in. 9,02 zł — papier, 5,36 — druk, 8,1 — mar przez tworzenie młodzieżowych klubów ża dla „Ruchu", 7,44 — koszty osobowe przyjaciół prasy oraz tworzenie warun i 3,9 — pozostałe koszty. Razem czyni ków dla ujawniania młodych talentów to 33,82 zł. Wynika z tego, że realne ko dziennikarskich. szty przekraczają nieco cenę 1 egzempla rza SiL, a różnica ta jest wyrównywana 21 I — przewodniczący Rady Kultury ze środków uzyskanych w ramach Wroc prof. B. Suchodolski spotkał się z prze ławskiego Wydawnictwa Prasowego. wodniczącym Komitetu ds. Radia i Tv J. Roszkowskim; dyskutowano o roli ra 11 II — posiedzenie Rady Społecznej dia i tv w edukacji kulturalnej społe Tygodnika Ludowego; omawiano popula czeństwa. ryzację w piśmie dorobku IX Kongresu ZSL. Zwracano uwagę na potrzebę szer 281 — pod przewodnictwem członka szego podejmowania problematyki moral Biura Politycznego, sekr. KĆ J. Głów- ności, patologii w życiu społecznym i go czyka pierwsze posiedzenie Komisji ds. spodarczym, funkcjonowania rodziny wiej Propagandy KC PZPR. Omawiano rozwój skiej. nowych technik masowego przekazu, zwłaszcza telewizji satelitarnej oraz for my i metody działalności propagandowej 11II — spotkanie członka Biura Poli tycznego, sekr. KC PZPR J. Czyrka z prasy, radia i tv, Przewodniczącym Ko grupą dziennikarzy polskich najmujących misji wybrano red. nacz. Trybuny Lu się problematyką Związku Radzieckiego du — J. Majkę. i stosunkami polsko-radzieckimi oraz z korespondentami radzieckimi akredyto 291 — stanowisko red. nacz. Zarzewia wanymi w Warszawie. W spotkaniu ucze objął Franciszek Szkiennik, dot. wiceprze stniczył ambasador ZSRR W. Browikow. wodniczący ZK ZMW. Omawiano doskonalenie form i treści I — z inspiracji Egzekutywy KW PZPR upowszechniania wiedzy na tematy ra we Wrocławiu utworzona została rada dzieckie. pierwszych sekretarzy POP Wszystkich wrocławskich redakcji prasy, radia i tv. 13 II — w Rzeszowie inauguracyjne Do jej głównych zadań należy integro spotkanie rady redakcyjnej środków ma wanie środowisk dziennikarskich i wy sowego przekazu działających na terenie miana doświadczeń w pracy partyjnej. czterech województw (krośnieńskie, prze myskie, rzeszowskie i tarnobrzeskie). Ce 3 II — Komunikat GUS o sytuacji spo lem rady będzie opiniowanie — ze spo łeczno-gospodarczej kraju w 1986 r. Uka łecznego punktu widzenia poczynań ćrod- zywały się 53 gazety i 755 czasopism. Na ków masowej informacji, inspirowanie i kłady gazet wyniosły 2423 min egz. i by koordynowanie ich pracy oraz ocena sku ły nieco niższe niż w 1985 r.; nakłady teczności działań propagandowych; wska czasopism — 903 min egz. i były wyższe zywano na konieczność doskonalenia war o 5,7°/o. Liczba abonentów radiowych wy sztatu dziennikarskiego. niosła 10,3 min i była większa o 2,1°/» w porównaniu z r. 1985; wzrosła również 13 II — wiceprzewodniczący Rady Kra liczba abonentów tv o 2,2°/» i wyniosła jowej PRON J. Czyrek spotkał się z 9,7 min. członkami i sympatykami grupy dialogo wej „Consensus"; dyskutowano m. in. o 4II — narada redaktorów naczelnych przygotowaniach do Wydawania dwuty pism ludowych poświęcona głównym kie godnika Kraj. runkom działalności publicystyczno-infor- macyjnej po XIII Plenum NK ZSL; oma 19 II — z udziałem I sekr. KW PZPR wiano również sposoby przedstawiania w v/ Katowicach B. Ferensztajna otwarte prasie problematyki ekonomicznej i cpo- zebranie POP przy Trybunie Robotniczej; łeczno-kulturalnej. dyskutowano nt. modelu propagandy mo 9 II — wspólne posiedzenie Komisji bilizującej. Obszern. sprawozd.: Trybuna Prasy i Propagandy oraz Prezydium Ko Robotnicza nr 44 s. 1, 2. misji Ideologicznej NK ZSL. Omawiano udział prasy Stronnictwa i innych grod 24 II — posiedzenie Rady Redakcyjnej Zielonego Sztandaru poświęcone omówie ków masowego przekazu w realizacji niu publicystyczno-organizacyjnych zamie „Głównych kierunków działalności ideo- rzeń pisma przed X Kongresem ZSL. Mi wo-politycznej ZSL w 1987 r." W myśl mo skromnej objętości tygodnik winien tego dokumentu działania propagandowe być prawdziwą trybuną spraw chłopskich powinny koncentrować się m. in. wokół oraz ważnym forum ukazywania działal wewnętrznego umacniania szeregów ZSL, ności ZSL i historii ruchu ludowego. Na popularyzacji ZSL jako partii polityczncl leży podjąć starania o przywrócenie edy klasy chłopskiej, uwypuklenia roli ZSL cji czwartkowej. jako partii wchodzącej w skład koalicji rządzącej, współdziałania ZSL na płasz 25 II — Egzekutywa KW PZPR w Go czyźnie PRON. rzowie oceniła działalność informacyjno- 9 II — podczas spotkania ministra kul -publicystyczną Gazety Lubuskiej i Zie tury i sztuki prof. A. Krawczuka z gru mi Gorzowskiej. Wskazywano na niedo pa twórców (głównie z pisarzami nie na statki (m. in. niedostateczna prezentacja leżącymi do ZLP) dyskutowano powoła spraw młodego pokolenia), podkreślano nie czasopisma literackiego — niezależne potrzebę doskonalenia warsztatu dzienni go od RSW. Z komentarza W. Machejkc karskiego oraz podejmowania spraw bę (Życie Literackie nr 8 s. 1): „Przyrze dących w centrum uwagi społecznej *. czenie powołania tygodnika «czysto lite rackiego^ takiego, który nie podlegałby * Por. komentarz W. Markiewicza: Też ZG RSW «Prasa», uważam za wyraz naj mam kaca — Polityka nr 16 s. 3. Na mar lepszej woli, rzecz w tym iżby wydolić ginesie obrad Egzekutywy 26 III człon z materiałami drukowalnymi. Podobna kowie Krajowego Klubu Reportażu sfor iluzia przyświecała Jerzemu Putramento mułowali i przesłali do ZG SD PRL wi '— Literatura nie wytrzymała w cza uchwałę, w której m. in. czytamy: sokresie tygodniowym, aż tak się rozpo „...Członkowie Klubu po zapoznaniu się litykowała, że już nie mogła być «od- z tekstem sprawozdania z obrad Egzeku wieszona» jako tygodnik. Pisma kultural tywy (...) wyrażają zaniepokojenie nie ne przynoszą rocznie ponad 150 ;nln r.l którymi wypowiedziami d:/skutantów. Ich deficytu, który mieści się z powodzeniem treść i sens muszą budzić zdecydowany w wielkim brzuchu «Prasy». Kto będzie sprzeciw. Nie chodzi o utrącanie swobo mecenasem pisma «centrum»?" dy dyskusji, ale w tym przypadku opinie 11 — Zeszyty Prasoznawcze 25 II — posiedzenie Rady Redakcyjnej wprowadzeniem stałej pory emisji pro Trybuny Robotniczej; dyskutowano nt. gramów nadawanych dotąd w różnym roli partyjnej gazety w kształtowaniu czasie. Po głównym wydaniu dziennika aktywnych postaw. będą filmy lub spektakle teatralne. O 22.40 emitowane będą „Komentarze". Czas 26II — w otwartym zebraniu POP między filmem a „Komentarzami" wy Gazety Częstochowskiej uczestniczył I pełnią programy kulturalne, filmy doku sekr. KW PZPR w Częstochowie J. Sy- mentalne, reportaże, publicystyka. Pro pek; dyskutowano m. in. o modelu pu blematyka gospodarcza rozrzucona w róż blicystyki partyjnej. Podkreślano koniecz nych programach będzie prezentowana (od ność szybkiego reagowania na nowe pro 19 III) w 30-minutowym „Tygodniu gospo blemy życia politycznego i gospodarcze darczym". Istota zmian w progr. II (od go województwa. 30 III) polega na zrezygnowaniu z retrans misji z progr. I głównego wydania dzien 26II — rzecznik prasowy rządu J. Ur nika; zastąpi go o 21.30 15-minutowa „Pa ban spotkał się z grupą działaczy Zrze norama dnia". Czas zajmowany będzie na szenia Prawników Polskich; omawiano publikację kulturalną, filmy dokumental- niektóre problemy polityki karnej, kryty no-oświatowe, edukacyjne, programy mu ki prasowej oraz pracy rzeczników pra zyczne, publicystykę sportową. sowych. 17 III — członek Biura Politycznego, 26 II — 1 III — w Suwałkach z inicjaty sekr. KC PZPR J. Główczyk spotkał się wy Polskiego Towarzystwa Przyjaciół z aktywem dziennikarskim Bydgoszczy; ONZ seminarium dla dziennikarzy na te dyskutowano m. in. o problematyce eko mat budowy nowego ładu informacyjnego. nomicznej i sposobie jej przedstawiania. 11 — Egzekutywa KW PZPR w Elblągu oceniła oddziaływanie środków masowego 18 III — w KC PZPR narada pierw przekazu. Wyrażając uznanie dla poszcze szych sekretarzy POP redakcji prasy, ra gólnych redakcji, zwrócono również uwa dia i tv poświęcona roli tych instancji gę na niedostatki. Mówiono o podejmo i środowisk w przygotowaniach do IV Ple waniu tematów istotnych dla społeczno- num KC PZPR. -gospodarczego rozwoju województwa, wdrażaniu zjazdowych uchwał. 25 III — posiedzenie Komisji Propa gandy KC PZPR; dyskutowano nad wnio 3 III — tematem posiedzenia Prezydium skami redakcyjnych POP nt. form i me Komitetu ds. Radia i Tv była kultura tod propagandowego oddziaływania i roli języka w programach radia i tv. Podkre POP w redakcji. ślano, iż niezbędne jest zaostrzenie kry teriów doboru osób uprawnionych do pro 26 III — inauguracyjne posiedzenie wadzenia programów „na żywo". Ogólnopolskiego Zespołu Publicystów przy Wydziale Kultury KC PZPR. Sekr. 4 III — Rada Państwa rozpatrzyła KC A. Wasilewski podkreślił potrzebę sprawozdanie z działalności Głównego szerszego podejmowania przez środki ma Urzędu Kontroli Publikacji i Widowisk sowego przekazu najistotniejszych proble w 1986 r. Pozytywnie oceniono zmniej mów kultury wynikających z uchwały X szenie się ingerencji cenzorskich w po Zjazdu oraz z posiedzeń Biura Politycz równaniu z rokiem poprzednim. nego. Przewodniczącym zespołu wybrano S. Tabkowskiego — red. nacz. Gazety 5 III — członek Biura Politycznego, Krakowskiej. sekr. KC PZPR J. Główczyk spotkał się z dziennikarzami „Teleexpressu"; dysku 26 III — w Warszawie uruchomiono towano nad redagowaniem magazynu in stację telewizyjną retransmitującą I pro formacyjnego tej nowej formuły i roz gram telewizji centralnej ZSRR; w prp- ważano propozycje nowych inicjatyw gramie tym dominują audycje publicy- dziennikarskich. styczno-informacyjne, popularnonaukowe, rozrywkowe i sportowe. 11—12 III — w Rozalinie k. Warszawy — z inicjatywy Komitetu ds. Przestrzegania 30 III — program II TvP rozpoczął Prawa, Porządku Publicznego i Dyscypli emisję „własnego" dziennika — „Panora ny Społecznej i Centralnego Ośrodka Spo- ma dnia"; 15-minutowy dziennik wypełni łeczno-Prawnego ZSMP — seminarium nt. 40—45 tematów, od parosekundowej depe roli prasy w zapobieganiu patologii spo szy do kilkuminutowego felietonu. Wzo łecznej. rem „Teleexpressu" również „Panoramę" wyróżniać będzie osoba jednego prezen 12 III — v/ Szczecinie spotkanie Sekre tera. Funkcję tę pełni Zdzisława Guca. tariatu KW PZPR z dziennikarzami. Ob- szern. sprawozd.: Glos Szczeciński 1987 III — posłowie — członkowie Komisji nr 61 s. 1, 5. Spraw Samorządowych wypowiedzieli się negatywnie o działalności publicystycznej 13—14 III — w Krakowie spotkanie re Tygodnika Robotniczego; pismo pozostaje daktorów naczelnych terenowych organów w tyle w stosunku do przemian społecz- PZPR z kierownictwem Trybuny Ludu. no-gospodarczych, zwłaszcza działalności Red. nacz. Trybuny J. Majka zapropono samorządowej. wał i omówił nowe formy współpracy centralnego organu PZPR z gazetami te renowymi. KONTAKTY MIĘDZYNARODOWE 16 III — w programie I TvP nowy układ ramowy, charakteryzujący się 221 — w Warszawie spotkanie dyrek torów generalnych agencji publicystycz te wyraziły osoby mające istotny wpływ nych europejskich krajów socjalistycznych na kształt życia społeczno-politycznego w (Sofia Press, Orbis — CSRR, Panorama regionie". DDR, Budapress, AP Nowosti, PA „In- terpress") poświęcona tematowi „Informa 2II — Plenum ZG SD PRL poświęco cja zbliża narody". Podkreślono koniecz ne kampanii sprawozdawczo-wyborczej ność intensyfikacji pracy propagandowej, przed II Zjazdem Stowarzyszenia. podnoszenia jej efektywności, rozwoju nowoczesnych form przekazu ze szczegól 16 II — z inicjatywy Klubu Publicysty nym uwzględnieniem środków audiowizu ki Polityczno-społecznej spotkanie nt. alnych. „Nowe zjawiska w publicystyce politycz nej ZSRR"; mówiono o przemianach w 231 — w Warszawie podpisanie poro życiu społeczno-politycznym i gospodar zumienia o współpracy na 3 lata mię czym i zadaniach radzieckich środków dzy PA „Interpress" i AP „Nowosti". masowego przekazu w tym procesie. 1 — z inicjatywy Trybuny Ludu i Ru 19II — zebranie sprawozdawczo-wybor- dego Prava w Warszawie — z udziałem cze Klubu Problematyki Kulturalnej. polskich i czechosłowackich specjalistów — Przewodniczącym wybrany został ponow dyskusja okrągłego stołu nt. rewizjoniz- nie L. Wieluński (Ekran). mu zachodnioniemieckiego. Stenogram: Trybuna Ludu nr 24 s. 6—7. 19 III — zebranie dyskusyjne Klubu Redakcyjnego nt.: „Czego dziennikarze i 17II — w Warszawie podpisano proto redakcje oczekują od rzeczników praso kół o współpracy między SD PRL i wych?" z komentarza M. A. Jaworskiego Związkiem Dziennikarzy Radzieckich na (Kamena 1987 nr 7): „Głosy padały róż rok 1987. Przewiduje się organizację ne, niektóre kontrowersyjne, jak zwykle wspólnych imprez związanych Z obchoda przy tego rodzaju okazjach. Wszystko sta mi 70-lecia Rewolucji Październikowej. rannie stenografowano, więc będzie ma teriał do dalszych przemyśleń. Mnie się II — w Wielkiej Brytanii przebywał jednak wydaje, że i w tej dziedzinie rzecznik prasowy rządu J. Urban. M. in. przydałaby się atestacja stanowisk. Dzi spotkanie z członkami kierownictwa pro siaj jest moda na rzeczników prasowych, gramu dla zagranicy BBC oraz z niektó ale przecież nie każda instytucja, nie każ rymi publicystami brytyjskimi. dy większy zakład pracy (nie mówiąc już o mniejszych) powinien sobie rzecznika 2 III — w Moskwie podpisano proto fundować. Szefostwo ma może spokojniej kół współpracy między AP Nowosti a szą głowę (głowy), ale w praktyce nie Głosem Wybrzeża na lata 1987—1988. którzy rzecznicy okazują się niedorzecz- nikami, a ich rola sprowadza się często II III — w Warszawie spotkanie re do spławiania dziennikarzy, na czym cier daktorów naczelnych i ich zastępców — pi interes obu stron". specjalistów w dziedzinie problematyki ekonomicznej agencji prasowych europej 20 III — zebranie sprawozdawczo-wy- skich krajów socjalistycznych. Tematem borcze Polskiego Klubu Publicystyki Mię było uczestnictwo środków masowego dzynarodowej. Przewodniczącym został przekazu w unowocześnianiu i reformo (ponownie) M. Podkowiński (Perspekty waniu gospodarki, doskonalenie form oraz wy). pogłębianie treści informacji i publicy styki ekonomicznej. INICJATYWY REDAKCYJNE 25 III — z okazji 40-lecia Słowa Po wszechnego w Warszawie dyskusja z 14/15 III — w Głosie Pomorza (w pu udziałem dziennikarzy zagranicznych nt. blikacji: Jak nas widzą) omówienie wy odpowiedzialności dziennikarzy chrześci ników ankiety czytelniczej (uczestniczyło jańskich we współczesnym świecie. w niej prawie 700 respondentów). Prze ważali mężczyźni (66,8%), ludzie starsi (po 26—28 III — na zaproszenie Trybuny wyżej 50. roku życia — 44,1%), mieszkań Ludu w Polsce przebywał red. nacz. JVep- cy miast (77,8%), ze średnim (34,7) bądź szabadsag G. Borbely. wyższym (25,2%) wykształceniem. Naj większą poczytnością (obok tygodniowego III — w Budapeszcie przebywał red. programu telewizyjnego) cieszą się: listy naczelny PAP B. Jachacz; podpisanie ro do redakcji, „Na świecie" i „W kraju", boczego programu o współpracy między kolumna „Czytelnicy — Redakcja" oraz PAP a MTI na lata 1987—1988. „Z ostatniej chwili". O ile jednak infor macyjna działalność gazety „nie wzbudza III — na zaproszenie dyrekcji general większych emocji, o tyle opinie na temat nej służb informacyjnych prezydium Ra zamieszczanych w Głosie komentarzy są bardziej podzielone. I tak co szósty ucze dy Ministrów we Włoszech przebywała stnik ankiety wyraził pełną aprobatę dla delegacja Biura Prasowego Rządu. ich tonu, doboru argumentacji i wycią ganych wniosków. Dwie trzecie skłonnych III — Trybuna Ludu gościła delegację było zgadzać się z nimi, jednakże z pew radzieckiego Kommunista. nymi zastrzeżeniami". III — w Polsce gościł sekretarz pra sowy rządu CSRS F. Kouril, który zapo 15 III — Rzeczywistość (nr 11) omawia znawał się z doświadczeniami pracy Biu w publikacji „Co sądzą czytelnicy o ra Prasowego Rządu i red. Rzeczypospo Rzeczywistości" wyniki ankiety czytelni litej. czej, w której wzięło udział 246 respon dentów. Przeważają mężczyźni (213), mie szkańcy wielkich miast (114), legitymują SD PRL. KLUBY TWÓRCZE cy się wyższym wykształceniem (99); 112 respondentów to członkowie PZPR; bez 261 — z inicjatywy Klubu Publicy partyjni — 78. 50fl/o respondentów czyta stów „Przyjaźń" spotkanie nt. „Nowocze pismo od 1 nru; systematycznie czyta sne środki propagandy w konfrontacji 67%. 93% respondentów utożsamia się z dwóch systemów". poglądami przedstawianymi w piśmie. Największą poczytnością cieszy się tema istnieje — nadto, każdy przecież tytuł tyka społeczna i polityczna. ma swoich zwolenników i protektorów. Trudna sprawa". 19 III — Za i przeciw (w nrze 13) oma wia wyniki ankiety czytelniczej (ogłoszo BARDZIEJ SZCZEGÓŁOWO O ZMIA nej w nrze 1). W ankiecie uczestniczyło NIE W. OFERCIE TYTUŁOWEJ RSW wy 1471 czytelników; w większości ok. 51 lat, powiadał się prezes w Trybunie Ludu przeważają kobiety (62%); większość z (nr 107) w rozmowie z J. A. Saleckim: nich mieszka w małych miastach (poni ,,Są gazety nie przynoszące zysku, ale żej 100 tys.) — 38% i na wsi — 28%. Wy rzeczywiście czytane, poszukiwane i na kształceniem wyższym legitymuje się 13% prawdę potrzebne, mimo że docierają one respondentów, 40% — średnim, 20% — za nierzadko do ograniczonego kręgu od wodowym i 27% — podstawowym. Wielu biorców. Są także, a wiedzą o tym czy jest emerytów (lh) i rencistów (13%). 79% telnicy równie dobrze jak ja, zarówno uczestników czyta tygodnik regularnie. periodyki jak i książki (...), których bra Największą poczytnością cieszy się pro ku nikt by nie zauważył i nie odczuł. blematyka religijna. Są pisma o bardzo małym zasięgu od działywania, dublujące treści. Sądzę, że 21 III — Słowo Powszechne (nr 57) oma nie stać nas na utrzymywanie takiego wia wyniki ankiety czytelniczej. W an stanu, bo choć prasa jest szczególnym to kiecie wzięło udział 1800 respondentów. warem, wydawcę też musi obowiązywać Bezwzględną większość stanowią mężczy zasada racjonalnego gospodarowania. (...) źni (65%); prawie połowa respondentów Sądzę, że trzeba odłożyć do lamusa upro to ludzie w wieku produkcyjnym — 31— szczony pogląd z lat minionych, że «pro- 60 lat; powyżej 60 lat — 41,8%. Słowo paganda musi kosztować» — a więc nie Powszechne najchętniej czytane jest przez ma potrzeby liczyć, na co i ile wydaje inteligencję. Ponad 30% to członkowie my. Przede wszystkim musimy zastano bądź sympatycy PAX-u. Ok. 17% respon wić się nad tym, czy wydatki na «pro- dentów czyta gazetę od ponad 30 lat. pagandę» są proporcjonalne do społecz Największe zainteresowanie wzbudza te nych efektów". matyka światopoglądowo-reUgijna (80fl/o), a następnie historyczna, kulturalna i spo * łeczna. ANKIETY ogłosiły: Polskie Radio Kra TAJEMNICA ZAWODOWA DZIENNI ków (Gazeta Krakowska, 9 11), Rzeczpo KARZA — JEJ GRANICE: jest proble spolita (26 II), Głos Wielkopolski (14/15 III). mem, czy problemu nie ma, Wydawać by się mogło, że nie ma, szczególnie po Oprać. Sylwester Dziki wprowadzeniu w życie ustawy prasowej. W rzeczywistości jest inaczej, o czym świadczy dyskusja na łamach prasy spo łecznej wywołana artykułem H. Prackie- go: Granice dziennnikarskiej dyskrecji (Gazeta Prawnicza nr 1). Chciałoby się zapytać: komu zależy na gmatwaniu? (ty tuł wystąpienia jednego z polemistów na %ajecik łamach Prawa i Życia nr 11). Ale jeszcze nic zdrożnego, jeśli w dyskusji padają różne propozycje. Niepokoić jednak mu si następujące stwierdzenie: „Nie jest PRAS0ZNAWCZY oczywiście istotne, jak ten problem uj (dawniej Z łączki chochlików) mował dziennikarski kodeks obyczajowy, bo przecież rozstrzygający głos może mieć tu tylko ustawodawca, a nie normy de- PREZES RSW „PKR" O CENACH ontologii zawodowej" — tym bardziej, że PRASY (w rozmowie z Jerzym Baczyń jego autorem jest prokurator Prokuratu skim — Polityka nr 18): „...drżą nam rę ry Generalnej Z. Młynarczyk (Prawo i ce, gdy mamy podnieść ceny prasy. Pra Życie nr 11). To już może zrodzić nie sa jest bowiem specyficznym towarem: bezpieczny precedens (tak zaty ze względów politycznych i kulturowych tułował swoje wcześniejsze wystąpienie zależy nam na utrzymaniu poziomu czy M. Rymuszko w Prawie i Życiu nr 5). Są telnictwa. Staramy się więc być maksy dzimy, iż sprawę przesądza opinia doc. malnie ostrożni. Ale co zrobić, jeśli (...) Bohdana Michalskiego, który w rozmowie rosną koszty papieru, energii, transportu z Lucyną Hajduk na łamach Sztandaru czy druku? Najlepiej byłoby nastawić się Młodych (nr 82) stwierdza: „Problemu na większy obrót, przy mniejszym zy właściwie nie ma, gdyż przepisy prawa sku. Ostatnia podwyżka cen prasy nie prasowego jednoznacznie uregulowały zrekompensowała na przykład wzrostu kwestię ochrony tajemnicy dziennikar kosztów od nas niezależnych. (...) Pra skiej". L. Hajduk: — „Kiedy więc re wie wszystkie wydawnictwa podejmują dakcja lub dziennikarz mogą ujawnić na różne ekstra przedsięwzięcia zarobkowe. zwisko rozmówcy? B. Michalski: — Ta Zazwyczaj chodzi tu o jednorazowe po jemnicę dziennikarską może ujawnić w szukiwane publikacje typu poradniczego dwóch przypadkach: po pierwsze, za zgo (jak np. ubiegłoroczny bryk dla matu dą powierzającego, lub po drugie, gdy rzystów), publikacje sportowe, krzyżów chodzi o wiadomości o czynach przewi ki... (...) Poszukujemy rozmaitych możli dzianych w art. 254 kk, a mówi się tam wości zarobku, aby ograniczyć wzrost o najcięższych zbrodniach". cen. Zarząd podjął np. decyzję wydawa nia, bardzo potrzebnego zresztą, pisme; * ogłoszeniowego. Decyzja nie została je szcze zrealizowana ze względu na brak papieru. (...) Opracowaliśmy propozycje SZELIGA O ATESTACJI DZIENNI zmian w «ofereie tytułowej* RSW. Ale KARSKIEJ PRACY I PŁACY. Z-ca re zawsze trudno zlikwidować coś, co już daktora naczelnego Polityki, Zygmunt Szeliga w rozmowie z Izabelą Pieczarą (Gazeta Krakowska 20II 1887): „Uważam, mie znajdujemy wszystko: pijaństwo, su- że atestacja, traktowana jako kolejna tenerstwo, prostytucję. Wszystko to okra akcja, jest nam niepotrzebna. Co zaś ty szane obrzydliwym językiem, godnym czy się przerostów zatrudnienia, to twier mętów społecznych"). Na list odpowiada dzę z niezachwianą pewnością, że w każ przew. Komitetu ds. Radia i TV Janusz dej jednostce organizacyjnej czy gospo Roszkowski, który w pełni podziela tro darczej w Polsce, włącznie z redakcją skę przewodniczącego Rady Krajowej Gazety Krakowskiej i Polityki pracuje PRON o poziom moralny społeczeństwa, co najmniej o 15, a nawet 30 procent ochronę młodych przed pokusami życia ludzi za dużo. Nikt i nic nie zachwieje ułatwionego, dodając że z takich właś tych moich przekonań. Politykę, po 13 nie „pobudek i przesłań powstał serial grudnia, redagowaliśmy w 18 osób. Uwa «Tulipan» (...). Intencją twórców serialu żam, że i dzisiaj można byłoby to robić było ostrzeganie, poprzez wyrazistą i w 18 osób, mając wysoko płatne etaty przekonywającą prezentację zjawisk ne dziennikarskie. Niestety, zarobki żurna gatywnych". listów są żałosne. Ja, pracując 35 lat w Prezes Radiokomitetu zapowiada pu tym zawodzie, pobierani pensję w wyso bliczną dyskusję nad problemami poru kości półtora raza średniej krajowej, szonymi w tym serialu. czyli dokładnie tyle samo jak na począ Redaktor „Kajecika" w trosce o zdro tku mojej pracy w 1951 roku." wie moralne społeczeństwa podsuwa prze Dla ścisłości historycznej (o której wodniczącemu RK PRON lekturę powie jednak Izabela Pieczara pamiętać nie mo ści odcinkowej z dziennika bliskiego mu — że) przypomnieć warto, że taką koncepcję bo Słowa Powszechnego. Znajdujemy tu głosił właśnie w Gazecie Krakowskiej pod m. in. (w odcinku z 5 V wyd. 2) takie koniec 1956 r. ówczesny zastępca red. na określenie: „pocałuj moją pstrą kobyłę w czelnego Zbigniew Kwiatkowski. Nie zy łysą dupę", „pocałuj moją kobyłę i wy skiwało mu to sympatyków w „szerokich trzyj mordę ogonem", „ten zasrany Tu masach redakcyjnych", wręcz przeciwnie. rek", ,,ty ścierko kasynowa, mentownię na Prorokujemy to samo obecnie Z. Szeli- nas nasłałaś", „ta beczka zaśmierdziałego dze. (pd) łoju"; z 8 V: „..nie potrzebowała wabika, ponieważ miała wszystkie części ciała w * odpowiednich proporcjach i na właści wych miejscach" itp. SZELIGA O DRAMACIE SWEGO ŻY CIA. W tejże rozmowie I. Pieczara pyta, * jak Z. Szeliga godzi pozycję publicysty — reformatora ekonomiki z prowadzeniem NIEZŁOTE MYŚLI O POLSKIM Monitora Rządowego w telewizji — i DZIENNIKARSTWIE. W Gorzowie Wiel otrzymuje odpowiedź: „To jest mój dra kopolskim Egzekutywa KW PZPR ocenia mat życiowy. (...) Pozostaję pod naci ła w marcu działalność informacyjno-pu- skiem: z jednej strony ci chcą, abym ro blicystyczną Gazety Lubuskiej i Ziemi bił Monitor po ich myśli, inni zaś, bym Gorzowskiej. Obszerniej z materiałami przygotowywał według ich koncepcji. tego posiedzenia zapoznaje czytelników Jednego dnia chciałem pójść na ustęp W. Markiewicz w Polityce (Też mam ka stwa. Przygotowałem Monitor taki, któ ca, nr 16). W cytowanych wypowiedziach ry by się telewidzom bardzo podobał. Po znajdujemy multum wysublimowanych emisji programu dzwoniono do mnie z opinii, które wzbogacą karty dziennikar informacją, że Monitor jest rządowy, a skiej aforystyki: nie prywatny, Szeligi. Zmitygowałem się więc i w następnym tygodniu zrobiłem „Zbyt często dziennikarze występują taki, jaki wiem, że spodobałby się rzą w roli wszystkowiedzących arbitrów, pod dowi. I wówczas to odebrałem stertę czas kiedy powinni oni uczestniczyć w listów od telewidzów, w których piszą kształtowaniu pozytywnych nastawień i cy zarzucali mi, iż się zbłaźniłem, zbie- opinii, nie zaś orzekać z góry i ostate siłem i że idę na pasku rządu. A ja na cznie..." pasku rządu nigdy nie zwykłem chadzać. „Krytyka musi służyć polityce parjii Dlatego też po namyśle doszedłem do i państwa (...) czemu nie służył na przy wniosku, że się nie wycofam z tego „in kład cały prasowy bełkot przy okazji teresu", choć w telewizji nie trzymają otwarcia nowego centrum administracyj mnie pieniądze — bowiem za ów pro nego, który to bełkot był oczywistym gram są one marne — ani też żądza sła skandalem". wy i popularności ekranowej; będę nadal przygotowywał Monitor. Uważam, że mi „Błędem jest sygnowanie publikacji mo wszystko robię pewną pożyteczną ro inicjałami, kiedy nie wiadomo, kto to botę. Wydaje mi się, iż działam chyba napisał. Prasa nie powinna być anoni jednak mitygująco na moich rozmówców, mowa". potrafię się im przeciwstawić, choć idę „Czytelnicy chętnie czytają o tym, że im także na ustępstwa, bowiem nasadą władza się «pośliznęła», podczas kiedy ro Monitora Rządowego jest, że ostatni głos botnicy, też się «ślizgają», nie wszędzie musi należeć do rozmówców, a nie do pracyją dobrze (...). Prasa powinna za mnie. Zaś w Polityce pozostaję, jak sa wierać więcej optymizmu". dzę, całkowicie sobą, co nie znaczy, że „Gazeta partyjna powinna tej partii idę na pasku, czy na lep przeciętnych służyć, tymczasem za często dziennikarze wyobrażeń i opinii publicznej." z wielką radością piszą o przypadkach negatywnych". Dr Jekyll i Mr Hyde? (pd) „Dziennikarze nie powinni rozstrzygać o sprawach, zanim nie zapadną decyzje * administracyjne czy inne". „Dziennikarzy można porównać do JANOWI DOBRACZYŃSKIEMU NIE prokuratorów i milicjantów, trudno jest PODOBA SIĘ „TULIPAN". W liście do im zdobyć sobie sympatię" (opinia sfor prezesa Rady Ministrów Z. Messnera (Od mułowana przez szefa WUSW). rodzenie, nr 19 s. 8) zwraca uwagę na „...dziennikarz bierze w obronę inte szkodliwe walory wychowawcze („W fil res jakiegoś człowieka, a nie społeczeń- stwa (...)• Należy wzmocnić w redakcjach Ekspedycja do prenumeratorów zajęła rolę wewnętrznego cenzora.'.'. Redakcji i Administracji — jak na kwar talnik przystało — akurat 3 miesiące: • * egzemplarz otrzymaliśmy w kwietniu 1987. Policzono też cenę za 2 zeszyty (wpraw O LITERATURZE W TYGODNIKACH dzie wg stawek z 1984 r.), chociaż poza KULTURALNYCH dyskutowali krytycy enumeracją „podwójność" niczym się nie i twórcy na łamach bydgoskich Faktów wyraża i snadnie mogłaby się tym zająć (nr 2). Wnioski raczej niewesołe: „Litera Państwowa Komisja Cen. Do tych osiąg tura w tygodnikach społeczno-kultural- nięć dopisać jeszcze trzeba brak jakiego- nych nie występuje w formie programu. bądź wyjaśnienia (i przeproszenia czytel Publicyści zdominowali literatów, a ników) przez wydawcę — Śląski Instytut większość redakcji pisze swoje pisma za Naukowy, (pd) miast je redagować" (A. Nawrocki); „Ma my sytuację jaką mamy. Materiał, który * otrzymujemy jest ubogi pod względem ar tystycznym, warsztatowym. (...) Najnie GROZĄ WIEJE! — stwierdza Romuald bezpieczniejsze zjawisko widzę w tym, że Karaś, rozprawiając się (Kontrasty 3/87, kreuje się na siłę pewne trendy, cho s. 13—16) z wywiadem, jakiego w stule ciażby w prozie polskiej. To jest proza cie „Lalki" Prusa udzieliła prof. dr Ja trudna, w sytuacji psychicznej społeczeń nina Kulczycka-Saloni Tygodnikowi Pol stwa — nieczytelna. Ludzie nie chcą ta skiemu (1987 nr 1) reprezentowanemu kiej literatury, jednak my wiemy, że przez Elżbietę Sawicką. Albowiem: istnieje obowiązek jej druku, ale w od „Wypowiedzi pani Kulczyckiej-Saloni powiednim kontekście, tak by i ona sta powinna zweryfikować dziennikarka (...) ła się czytelna" (W. Jaworski); „Dzisiaj Niestety, żurnaliści-ignoranci święcie Wie wydaje się, że kiedy musimy liczyć się rzą temu, co mówią utytułowane osoby. z tym, że pismo nie może spadać na Docent jest już dla nich nieomylny, a cóż ieb — stosowane są najrozmaitsze zabie dopiero profesor zwyczajny... I tu za gi, żeby zdobyć czytelnika" (T. Sliwiak); chodzi właśnie taki przypadek: profesor „Zniknęli krytycy będący instytucjami, Kulczycka-Saloni nie zna takich czy in którzy swoim nazwiskiem firmowali na nych wzmianek o Żydach, rozsianych w we zjawiska literackie. Mają za to byt twórczości Sienkiewicza, a dziennikarka recenzenci w stylu Marxa" (E. Starosta). jej niewiedzę bez skrupułów rozpowsze chnia." By nie być gołosłownym, R. Ka * raś korzysta chyba z Sienkiewicza rozpi sanego w komputerze, wywołuje hasło TRZECH NA JEDNEGO to formuła wy „Żydzi" i z połowy tuzina utworów wy wiadów miesięcznika Zdanie. Dwutygod pisuje tuzin cytatów. Lecz „Sienkiewicz nik Student (nr 4/1987) odwrócił koncep i Żydzi", to tylko wstęp do problematy cję, przystępując do rozmowy „jeden na ki. Formułuje Karaś liczne dalsze zarzuty: trzech". Ciekawiło Leszka Horwatha: „— „Przeciwstawianie Prusa jako dzienni «Trzech na jednego» — dlaczego? Dlate karza Sienkiewiczowi, uprawiającemu ja go, że czujecie się teoretycznie słabsi koby tylko literaturę, mija się z praw czy dlatego, że chcecie mieć przewagę, dą." „Pani profesor chyba nie zna spra czy może... wy Gomuiickiego, bo to, co mówi, kłóci A(ndrzej) U(rbańczyk): Ja w ogóle się z faktami (...) odgrzebuje ataki Orze uważam, że dziennikarz w samotnej roz szkowej na Gomuiickiego. Nie mówi jed mowie z wysokim funkcjonariuszem czy nak o braku racji z jej strony (...) Czy to państwowym, czy wybitną osobowo można zaliczyć Wiktora Gomuiickiego do ścią, jest na pozycji straconej. Pracuję w epigonów romantyzmu? Wielce to krzyw tym zawodzie dwadzieścia lat. Pamiętam dząca opinia." „Inna kwestia. Czy istot siebie, dziewiętnastoletniego, z magneto nie pomnik Mickiewicza przy Krakow fonem — bo zaczynałem w radiu — wcho skim Przedmieściu w Warszawie wznie dzącego do różnych poważnych gabinetów śli pozytywiści? Jakże to dalekie od praw i — szczerze mówiąc — mającego pietra. dy!" „Sądy Janiny Kulczyckiej-Saloni o Wł(odzimierz) R(ydzewski): ...i uzyski pozytywizmie, problematyce epoki grze wałeś to, co rozmówca chciał powiedzieć. szą okropnym szkolarstwem" (itd., opi A U.: ...oczywiście! nie podbudowując przykładami i argu Wł. R.: A tu jest inny typ rozmowy. mentami). A. U.: Trzech — to jest wyrównanie Cytujemy obficie z wielce obszernego szans. To jest dopiero pewna równowa tekstu, by dojść do następujących zapa ga". trywań dziennikarki Elżbiety Sawickiej z Chociaż w tym przypadku było od Tygodnika Polskiego: „Od kilku lat za wrotnie: jeden Leszek Horwath na trzech chęcanie do pracy i powoływanie się ze Zdania, (pd) przy tym na hasła pozytywizmu stanowi * główne zajęcie wielu publicystów. W mo im pojęciu — jest to zwyczajne naduży REKORDY WYDAWNICZE bije kwar cie. Wygrywa się pozytywizm przeciwko talnik (?) Zaranie Śląskie. Oto ukazał niedawnym romantycznym porywom, bez się zeszyt 3—4 z roku... 1984, który: „Od świadomości, czym ten kierunek był na dano do drukarni we wrześniu 1985 r. prawdę (...) W starych hasłach szuka się Podpisano do druku i druk ukończono lekarstwa na bolączki współczesności. w styczniu 1987". Aż 16 miesięcy potrze Przecież w tym nie ma dużo zdrowego bowała oficyna Uniwersytetu Śląskiego w sensu!" Katowicach na wykonanie najprostszego Na co Karaś: „Dziennikarka przepro składu i łamania 132-stronicowego nume wadzająca wywiad ma mierne pojecie o ru, nb. mylnie obliczając jego objętość historii, ale Bóg z nią. Gorzej, gdy nie na 10,64 ark. druk. Maszynopisu było wg orientuje się w faktach dotyczących stopki niespełna 14 ark. wyd., czyli plus współczesnej prasy, a gra rolę wszech minus 808/o przeciętnego numeru ZP — wiedzącej." (pd) choć gołym okiem widać, że znacznie mniej. NOWE IDZIE. Błędy tzw. korektorskie Nie od dziś się szepce, że stare wró w prasie były, są, będą. Istotne tylko — ciło — ale żeby tak jawnie? (pd) jakie: na pewno jest kompromitacją błąd ortograficzny w tytule na pierwszej stro * nie. A to zdarzyło się Gazecie Krakow skiej (dwuch; nr 32); zakpiła z niej więc PORTRETY PROFESORÓW. W cyklu krakowska Telewizja. I dopiero teraz jest „Portrety" (życie Literackie nr 14 s. 4) ciekawie. Kierownictwo GK wystąpiło wspomina profesor: „Kiedy więc już w (nr 33) na pierwszej stronie z repliką, Katowicach wybierałem się na odczyt którą należy przytoczyć w całości. Jako profesora Rosponda do auli bibliotecznej dokument. filologii polskiej Uniwersytetu Śląskiego „Czy zaczynamy «podkładać sobie na ulicę Wita Stwosza w jesieni 1970, ja świnię»? ko członek niedawno jeszcze czepiający W sobotnim wydaniu GK na pierwszej się jego publikacji, nie wróżyłem sobie stronie w jednym z tytułów nasza ko spotkania przyjemnego. Oczywiście..." etc. rekta przepuściła błąd ortograficzny. Autor powierzył redakcji tekst, a tam — Przepraszamy Czytelników, obiecujemy po zjednoczonymi siłami sekretariatu, dru prawę i informujemy, że winni zostali karni, korekty — zrobili z człowieka... już ukarani. Jednocześnie pragniemy ser ech, czytać hadko. I człowiek jest bez decznie podziękować redaktorom sobot bronny, (jk) niej edycji krakowskiej «Kroniki» tele wizyjnej za upowszechnienie na terenie * odbioru (od Radomia przez Kraków aż do Przemyśla) tego smutnego faktu. Szko POGRZEBOWA SKALA WARTOŚCI. da, że z podobnym zapałem od bardzo Prasa codzienna (Życie Warszawy nr 37, długiego czasu nie zaprezentowano żad Gazeta Krakowska nr 37) podała Za Pol nego tekstu z naszego tytułu. Może na ską Agencją Prasową: „W Krakowie zmarł Krzemionkach ktoś odpowie, że takiego jeden z wybitniejszych malarzy polskich, nie było. A więc poprawimy się i za wieloletni profesor" etc. PAP zatrudnia, czniemy wreszcie pisać o tym, jakim to jak widać samych zdolniejszych dzienni językiem niektórzy dziennikarze OTV karzy, ale nie zaszkodzi zaproponować Kraków posługują się, jakie robią błędy, dalszych określeń w tym stylu: nawet jakie bajki opowiadają. I o tym, że nie dość wybitny; mówią, że zdolny; jak się którym zdarza się jąkać, innym zadawać wydaje, chyba utalentowany; jak na na nie najmądrzejsze pytania, a jeszcze in sze warunki, to prawie geniusz. — Każ ni nie potrafią dobrać krawata i koszuli demu swoje, (jk) do marynarki. Niektórzy nie umieją po rządnie i kulturalnie usiąść na krześle, * niektóre panie z telewizji prezentują nie- telewizyjne fryzury, a część «bohaterów» ŻADEN Z SZANUJĄCYCH SIĘ BADA ekranu po prostu nigdy przed kamerą CZY PRASY nie odważy się pomniejszać wystąpić nie powinna. Czy już wystarczy? talentu redaktorskiego Mieczysława Gry- Czy teksty na taki właśnie temat, za dzewskiego, ale też chyba nie znajdzie się mieszczone w GK «Kronika» będzie upo i taki, który podpisałby się pod nastę wszechniać na jedną czwartą Polski? Czy pującą oceną: „Właściwie w całych dzie więc zaczynamy wg telewizyjno-krakow- jach prasy polskiej, poczynając od Mer skiej elegancji «podkładać sobie świnię»? kuriusza po dzień dzisiejszy, trudno zna Redakcja" leźć indywidualność dziennikarską równą Z ortografią Redakcja jest na bakier, Mieczysławowi Grydzewskiemu". Nazbyt ale krawaty — w porządku. I bardzo do hojny jest autor Tygodnika Polskiego brze, (jk) (nr 14) Jerzy Durnatt. Wyliczyć można przynajmniej tuzin dziennikarzy, którzy * jeśli nawet nie przerastali twórcy Wia domości Literackich, to co najmniej byli KULTURA INFORMACYJNA. Nie zna mu równi. lazły miejsca krakowskie dzienniki na wiadomość PAP o przyznanej po raz * pierwszy nagrodzie im. Witolda Doro- szewskiego za upowszechnianie kultury ję DROBIAZG, ale denerwuje. Michał Ru zyka polskiego — chociaż wśród wyróż sinek w artykule „Złe dni Polskiej Aka nionych znaleźli się krakowscy profeso demii Literatury" (Życie Literackie nr 12) rowie: Stanisław Urbańczyk i — za do pisze: „...Goniec Krakowski pośpieszył z robek w upowszechnianiu kultury języka wypowiedzią «Plagiat naukowy p. Rzy- w środkach masowego przekazu — Wale mowskiego»". Czytelnik, który chce za ry Pisarek, a także działające w Krako poznać się z tym tekstem, jest w nie la wie Towarzystwo Miłośników Języka Pol da kłopocie. Bo w którym Gońcu Kra skiego. Widocznie dla krakowskich gazet kowskim tego szukać: czy w tym reda informacja ta była mało ważna, inaczej gowanym przez Majeranowskiego, czy też niż np. dla Trybuny Robotnicze'] z lat okupacyjnych? z 6 V 1987, choć laureatami nie byli kato- wiczanie. (pd) * * WIECZÓR WYBRZEŻA (Z 26 I) dla uświetnienia swego 30-lecia opublikował SAMOWŁADCA? Kontrasty nr 3/87 in rozmowę z pierwszym redaktorem naczel formują w „Kronice" (s. 46): „Odbył się nym Waldemarem Slawikiem. Inicjatywa II Wojewódzki Zjazd PRON, w obradach chwalebna, rozmowa ciekawa, choć nie którego uczestniczyli: ..." (tu nazwiska i wolna od błędów. W pewnym momencie funkcje prominentów, po czym kropka). rozmówca stwierdza: „W tym samym cza A po kropce: „I sekretarz KW PZPR w sie w innych miastach Polski, m. in. w Białymstoku Włodzimierz Kołodziejuk do Lublinie, Łodzi, Katowicach powstawały konał wyboru nowych władz i 22 delega inne popołudniówki. Ale Wieczór był jed tów na II Kongres PRON". ną z pierwszych". Prawdą jest, że w 1957 r. powstał W Lublinie Kurier Lubel autora diakrostychu — jak to zrobił Te- ski (a także w Warszawie Kurier Pol leexpress 1(5 III br. — należało przeczytać ski), ale popołudniówki w Łodzi czy Ka uważnie podany fragment wiersza: nie towicach ukazywały się już co najmniej jest on na pewnp z epopei Mickiewicza. od... 10 lat. Tak, Juliusz Słowacki pisa) również „Pa na Tadeusza" — w pejzażu zimowym. * Wnioski? Niech Teleexpręss wyciągnie je sobie sam. ŻEBY TRUDNIEJ BYŁO ZGADNĄĆ. Jak widać, w redakcjach albo nikt nie Rebus, wrocławski miesięcznik szaradziąr- czyta materiałów przed zesłaniem do dru ski (1987 nr 1/49) na s. 29 oznajmia: karni, alb° się może czyta przed drukiem „Wśród dzieci za trafne rozwiązanie 5 artykuły wstępne, ale nie „rozrywki". zadań z Rebusika rozlosujemy nagrody Większość czytelników postępuje jednak rzeczowe, a za zestaw premiowy jedną na odwrotnie, (bh) grodę — «Słownik ortograficzny języka polskiego» pod red. Mieczysława Szymcza ka". Proponujemy taką samą nagrodę wręczyć koniecznie autorowi krzyżówki CUDZE BŁĘDY ŁATWIEJ DOSTRZEC. na s. 24. Za hasło: ,,34) pionowo: ankie Udowodnił to Zeszytom Prasoznawczym ta, wywiad" w krzyżówce autorstwa Ci (nr 112) prof. Walery Pisarek, pytając do cera, które w rozwiązaniu musi dać: ciekliwie, gdzież to się ukazuje Medien sądaż. Bulletin przedstawiany na s. 150? Zawsty Natomiast w słupskiej Łamigłówce (nr dzeni, podajemy: Medien Bulletin jest 1, red. miesięcznika Gryf) na s. 5 Asun- wydawany przez Kellerer & Partner GmbH cion jest stolicą Urugwaju. we Frankfurcie nad Menem. W Rozrywce zaskakuje w nrze 5 dia- krostych, gdzie Słowacki jest twórcą „Pa Redaguje na Tadeusza". Zamiast rzucać gromy na Sylwester Dziki Z RAPTULARZA PRASOZNAWCY: A przecież nie ma nic łatwiejszego niż pisać tak, aby nas nikt nie rozumiał. Artur Schopenhauer Wykaz skrótów: „Worldnet" sprawia szereg trudności DaD Brief — Dienst aus Deutschland Brief technicznych, np. gdy jednocześnie trze EP — Editor and Publisher ba przekazywać telekonferencje w różne FAZ — Frankfurter Allgemeine Zei strony świata — do Europy, na Daleki tung Wschód i do Ameryki Łac. Najczęściej MB — Medien Bulletin funkcjonuje obraz przekazywany sateli IOJ NL, — IOJ Newsletter tarnie, ale dźwięk trzeba nadawać nor NDP — Neue Deutsche Presse malnym kablem telefonicznym. Pracuje NZZ — Neue Zürcher Zeitung się nad lepszą integracja „Worldnet" po przez regionalne sieci: Euronet (Europa), Mednet (rej. Morza Śródziemnego), Afnet REDAGOWANIE (Afryka), Pacnet (rej. Pacyfiku), Arnet (Ameryka Łac). (NZZ 19 III 1987 s. 51) pd MIĘDZYNARODOWE. Po raz pierwszy od 10 lat „BBC Annual Report and Hand- book 1987" odnotował zmianę pod wzglę AFGANISTAN. Centralny program radio dem liczby radiowych audycji dla zagra wy zaczyna się o 6 rano czytaniem Ko nicy: z końcem 1986 r. radiofonie USA ranu, następnie programami oświatowymi. (Głos Ameryki, Wolna Europa, Radio Li W południe nadaje się audycję w przer berty i Radio Marti) nadawały tygodnio wie obiadowej dla robotników, po niej wo 2411 godz., podczas gdy radiofonia ra program muzyczny zestawiony według ży dziecka 2229 godz. Trzecie miejsce utrzy czeń słuchaczy. mało Radio Pekin — 1446, na czwartym Szczególnie popularna jest audycja, w znalazły się rozgłośnie RFN — 821 godz., której kształtowaniu uczestniczą za pomo na piątym londyńska BBC — 733 godz. cą telefonu odbiorcy, poświęcona proble tygodniowo. mom komunalnym, lokalnego zaopatrzenia Radio Moskwa emituje audycje w 82 stolicy itp. Wielką uwagę poświęca się językach, Pekin w 40, zachodnioniemipc- programom regionalnym w językach ka Deutsche Welle w 34. Ogółem dla za mniejszości narodowych (wszystkie pro granicy nadają radiostacje przeszło 80 gramy centralne są dwujęzyczne — w krajów. (1VZZ 29 1 1987 s. 48) pd dari i pasztu). 60% audycji ma charakter rozrywko MIĘDZYNARODOWE. Jesienią 1983, wkrót wy, 40% stanowią wiadomości i programy ce po agresji na Grenadzie, gdy sojusz oświatowe. nicy skarżyli się na niedostateczne poin Dla zagranicy nadaje się w angielskim, formowanie, United States Information francuskim, rosyjskim, niemieckim, arab Agcncy (USIA) przystąpiła do tworzenia skim i urdu. (NDP 1987 nr 1 s. 19) pd sieci telewizyjnej „Worldnet" — „audio wizualnego pomostu do sprzymierzonych USA na całym świecie". Blisko miliardo RFN. Największa prywatna rozgłośnia ra wy budżet USA zwiększono o dalsze mi diowa — Radio ffn (Fuik- und Fernsehen liony dolarów na „Worldnet": w 1983 o Nordwestdeutschland GmbH & Co. KG w 2 min, w 1984 o 10 min, w 1986 „World Isernhagen) dociera od początku 1987 r. net" kosztowała już 32,4 min doi. do przeszło 7 min słuchaczy. Zwraca sie „Worldnet" przekazuje telekonferencje przede wszystkim do „wszystkich młodych i telewywiady dziennikarzy zagranicznych i tych, którzy pozostali młodzi" w wie''u z członkami administracji Stanów Zj., sta od 15 do 45 lat. 75% programów stanowi łe dwugodzinne programy (od poniedział muzyka, wiadomości nie przekraczają 2 ku do piątku od godz. 8 do 10 czasu wa do 5 minut w serwisie, oddzielone sa od szyngtońskiego) pt. „America Today" z nich 2—3-minutowe bloki reklamowe (2 na aktualnymi wiadomościami, miniwywiada- godzinę). mi, features. Poza tym jest naukowy pro- Redakcja liczy 58 osób. Spółkę tworzy rram „Science World", są bloki gospo 13 wydawnictw prasy fachowej (13% akcji) darcze, kulturalne i sportowe. i 57 wydawnictw gazetowvch (Madsack „Worldnet" jest audiowizualnym odpo 12%, „Weserkurier" 10%, Springer 7.6%). wiednikiem „Głosu Ameryki", reprezentu Kapitał wynosi 6,8 min mk. Telewizji na jącym interesy rządu USA. Wg zestawie razie się nie przewiduje. Szacowane wsteD- nia USIA z końca 1986 r., programy lub ne straty 10—15 min mk mają likwidować fragmenty „Worldnet" (w blokach do 2 wpływy z reklamy. Pół minuty kosztuje godz.) przejmuje 50 sieci telewizyjnych w (w dni powszednie) 1020 mk rano od 6 do 8 krajach europejskich o 3,2 min odbior 9, następnie do 13 — 690 mk. wieczorem ców (w Szwajcarii jednak np. tylko 3 od 17—420 mk. Dla porównania: publicz- wielkie hotele w Genewie). Za odpłatność no-prawna radiofonia NDR pobiera prze w kwocie 1,66 min doi. rocznie przejmuje ciętnie 3800 mk. obecnie programy „Worldnet" z Intelsatu Radio ffn uzyskało znaczny rezonans, stacja naziemna we Francji i rozpow w rozpisywanych konkursach z nagroda szechnia je w Europie poprzez satelitę mi otrzymuje od 40 tys. do 60 tys. listów. ECS. (ZV + ZV 1987 nr 7 s. 9) pd SZWAJCARIA. Neue Ziircher Zeitung (wyd. F 40) pokazuje na 2 zdjęciach mo ROZPOWSZECHNIANIE żliwości zniekształcania faktów przez obraz MIĘDZYNARODOWE. Evangeliums Rund tv. Demonstrację studentów w Bernie re funk (ERF) z centralą w Wetzlarze na gionalny program „DRS aktuell" filmował daje od 5II1961, przede wszystkim na z wewnątrz, dając wrażenie tłumu okre falach krótkich w rozgłośni w Monte ślanego na tysiąc manifestantów. 45 min. Carlo. Także poprzez dalsze rozgłośnie na później główny dziennik „Tagessehau" po falach krótkich i średnich emituje co kazał to z lotu ptaka w rozmiarach skrom dziennie 9 godz. programów, mogąc osiąg niejszych przynajmniej o połowę. (IVZZ nąć do 80% mieszkańców świata. Więk 19 II 1987 s. 43) pd szość programów opartych na religii ewangelickiej jest nadawana w języku USA. Dziennik New York Times po niemieckim, poza nim w 15 innych. Opra bił własne rekordy. Wydanie z 7 grud cowuje je ogółem 120 pracowników ERF. nia 1986 miało ok. 1450 stron, ważyło 4,99 kg (poprzedni rekord z 13 listopada 1983 W 260 tys. egz. wydawane jest własne wynosił 4,88 kg). Numer zawierał również czasopismo programowe Antenne. (MB rekordową ilość ogłoszeń i reklam. (EP 1987 nr 3 s. 6, 8) pd 10 I 1987 s. 17) ar MIĘDZYNARODOWE. Spółka kablowej W. BRYTANIA. Literacki magazyn Gran- telewizji CNN (Cable News Network) z ta ukazuje się już 98 lat. Związane z uni Atlanty (USA), zawarła porozumienie w wersytetem w Cambridge pismo miało sprawie rozpowszechniania swych progra wśród swych redaktorów Davida Frosta. mów w ChRL — poprzez 2 kanały odbie A. A. Milne'a i Jakoba Bronowskiego. W rane przez ok. 300 min osób. Przekaz bę 1978 r. redakcję mocno wówczas podupa dzie dokonywany za pośrednictwem In- dłego pisma przejął młody Amerykanin telsat V-F8 nad Pacyfikiem. Bill Buford. Udało się mu w ciągu 9 lat CNN otwiera własne przedstawicielstwo podnieść nakład pisma z 800 do blisko w Pekinie, 19 z kolei. Serwisy CNN do 50 000 egzemplarzy, Pomogła zmiana for cierają już do ponad 50 krajów, w samych muły, Granta stała się największym lite USA do 38 min gospodarstw domowych. rackim pismem w W. Brytanii przezna (NZZ 5 III 1987 s. 47) pd czonym „dla pisarzy i czytelników, a nie dla akademików i krytyków". Publikują MIĘDZYNARODOWE. Istniejący od po w magazynie: Saul Bellow, Graham czątku 1987 r. brytyjski „Super Channel" Greene, John Updike, Denis Lessing, Na może przekazywać swój program przez dine Gordimer, Gabriel Garcia Marquez, satelitę jednocześnie do 14 krajów (bli Germaine Greer. Zmiana formuły wiąza sko 7 min gospodarstw domowych). W ca ła się ze zmianą formatu — z książki te łej Europie Zach. osiąga praktycznie 13% lefonicznej Granta przeszła na format kie posiadających odpowiednie urządzenia, szonkowca, o kolorowych okładkach i ob najwięcej w Holandii — 17% spośród 2,5 jętości 256 stron. min odbierających kablową tv. (WZZ W lutym 1983 Penguin Books, słynne 12 III 1987 s. 51) pd angielskie wydawnictwo książek, zawarło nietypową umowę z redakcją Granty, po AFGANISTAN. W kwietniu 1980 powstała dejmując się produkcji i dystrybucji ma gazeta Haqiqat-e Enąuelab-e-Saur (Prawda gazynu. Penguin traktuje pismo jak auto Rewolucji Kwietniowej), obecnie central ra, wypłacając kwartalnie zaliczki i ho ny organ Demokratycznej Partii Ludowej. noraria oraz przejmując koszty druku. Ukazuje się codziennie w 107 tys. egz. ob Ostatnio Buford przygotowuje się do jętości 4, czasami 8 stron — równocześ podboju rynku amerykańskiego. Podpisał nie w obu czołowych językach kraju, da- umowę z wielce prestiżowym New York ri i pasztu. (NDP 1987 nr 1 s. 18) pd Review of Books. Nie będzie żadnej me rytorycznej współpracy ani ingerencji, AFGANISTAN. Oprócz centralnego orga umowa dotyczy tylko pomocy w wejściu nu partyjnego Haqiqat-e Enquelab-e-Saur, na rynek, pomocy w akcji reklamowej ukazuje się dziennik Hewat (Ojczyzna) (w tym pocztowej reklamy), w wyniku jako organ Rady Rewolucyjnej i Rady której Granta zyskać winna jeszcze 30 000 Ministrów, dziennik Anis — organ Rady prenumeratorów. (Newsweek 2II 1987 s. Narodowego Frontu Ojczyźnianego (przy 44) ar 12 tys. egz. druga co do nakładu gazeta) i angielskojęzyczny dziennik Kabul New W. BRYTANIA. Nadająca od początku lu Times. Poza tym tygodniki wydawane są tego 1987 prywatna TV Super Channel dla chłopów, żołnierzy, członków związku (odbierana przez satelitę w 11 krajach młodzieży, związków zawodowych i in. Europy), zapowiadana jako „the best of Ukazuje się ok. tuzina miesięczników i British Television", musiała już po ty rzadziej wydawanych czasopism facho godniu znacznie ograniczyć ofertę pro wych. gramową. Super Channel naruszyła pra Na prowincji publikuje się 11 dzienni wa aktorów, które wyraźnie zastrzegają, ków w przeciętnym nakładzie 2 tys. egz. że przy odsprzedaży za granicę brytyj i 8 gazet tygodniowych, w tym dla mniej skiego serialu z każdym wykonawcą trze szości narodowych po uzbecku i turk- ba wynegocjować honorarium i prawo meńsku. (NDP 1987 nr 2 s. 18—19) pd rozpowszechniania. Związek artystów ,,Equity" wstrzymał emisję wielkich se AFGANISTAN. Szacuje się, że 16 min riali brytyjskich. W zamian Super Chan mieszkańców posiada co najmniej 1 min nel nadaje produkcje amerykańskie. radioodbiorników. (NDP 1987 nr 1 s. 19) Pierwotnie przewidywano, że 40% pro pd gramów będą stanowiły szlagiery BBC, tyle samo produkcje zrzeszenia prywatnej AFGANISTAN. Przed rewolucją w kwiet telewizji ITV (właściciela większości Su niu 1978 radio nadawało najwyżej 20 godz. per Channel), resztę programy drugiego programu dziennie, obecnie emituje na udziałowca — koncernu Virgin. (FAZ dobę 90 godz. w 4 programach central 21 III 1987 s. 7) pd nych i lokalnej rozgłośni Kabulu. Stacje pograniczne nadają 3—5 godz. własnych RFN. Skrajnie prawicowy i odwetowy wy programów i transmitują 1—2 godz. pro dawca Gerhard Frey, przywódca ruchu gramu centralnego. Do tego dochodzi 6 zrzeszającego ok. 10 tys. nacjonalistów, godz. audycji dla Afgańczyków za grani publikuje obok Deutsche National-Zeltung cą. (NDP 1987 nr 1 s. 19) pd także Deutscher Anzeiger i Deutsche Wo- chen zeltung o łącznym tygodniowym na AFGANISTAN. Telewizja zaczęła tu regu kładzie 120 tys. egz. (Splegel 1987 nr 6 larnie nadawać w sierpniu 1978. Obecnie s. 44) pd program trwa 6 godz. dziennie, w piątek (islamskie święto) 9 godz. (NDP 1987 nr 2 SYRIA. Najbardziej wpływowy dziennik s. 18) pd Al-Baath z siedzibą w Damaszku ukazuje się już lat 40. Wychodzi 6 razy tygodnio BELGIA. Ponad 90"!» gospodarstw domo wo i pracuje w nim 50 dziennikarzy. Ga wych jest podłączonych do sieci kablo zeta ma swoich korespondentów w 15 re wej. Umożliwia to odbiór tv — za sto gionach kraju i ponad 20 biur zagranicz sunkowo niewielką opłatą — na przeszło nych. Nakład wynosi 50 tys. egz. i wy 20 kanałach: 2 flamandzkich i 2 rodzi kazuje tendencję wzrostową. (IOJ NL mych francuskojęzycznych, zachodnionie- 1986 nr 20 s. 4) tl mieckich ARD, ZDF i WDR, Nederland SZWAJCARIA. Biuletyn PTT z marca 1 i 2, 3 francuskich i ich wspólnego pro 1987 Technlsche Mitteilungen podał, że z gramu kulturalnego TV 5, RTL z Luk końcem 1986 r. zarejestrowano 2512 tys. semburga po francusku, 2 programów radioodbiorników i 2241 tys. telewizorów. BBC, „Channel Four" i „Independent (NZZ 5 III 1987 S. 47) pd TV", włoskiej RAI, dalej „Sky Channel", za dodatkową opłatą holenderskiego ka USA. Wydawnictwo Gannett Newspapers nału filmowego „FilmNet", wreszcie „Su dostarcza swym kontrahentom ponad 14 per Channel". min egz. dodatku USA Weekend. Uważa Zróżnicowane jest korzystanie z tych jąc go za groźną konkurencję dla wła możliwości. We Flandrii, gdzie większość snych tytułów, mają rozwiązać współpra rozumie po francusku, angielsku i nie cę z Gannett Newspapers Chicago Tribu miecku, przeszło % odbiorców ogląda pro ne i Houston Post. dukcję rodzimą, 209/o holenderską, tylko USA Weekend zewnętrznie przypomina 5'Vo inną. Inna jest sytuacja w Walonii i USA Today, treściowo zaś popularny ma Brukseli, gdzie tylko 40% włącza jeden z gazyn rodzinny Family Weekly. (ZV + ZV francuskojęzycznych programów belgij 1987 nr 8 s. 28) pd skich, po 25% RTL lub któryś program USA. Fachowe czasopismo Broadcasting z Francji, 10% inną stację zagraniczną. opublikowało listę 55 ogólnokrajowych ka (NZZ 5 II 1987 s. 44) pd blowych programów tv. W listopadzie ChRL. Tylko 60 min telewizorów jest w 1986 spośród ogółem 41 min podłączonych całym kraju; zamierza się pomnożyć ich gospodarstw domowych — 10,2 min od liczbę do 200 min sztuk. Liczba telewi bierało TelShop, 9,8 min Home Shopping dzów jest oczywiście kilkakrotnie Wię Network I, 7,1 min Video Shopping Mall, ksza, a zasięg ma rosnąć m. in. dzięki 5,3 min Home Shopping Network II, 4,9 rozbudowie sieci lokalnych stacji nadaw min Cable Value Network, 2 mln QVC czych tv. (Splegel 1987 nr 13 s. 172) pd Network, 150 tys. abonamentowy Sky Mer chant. . . ^ JUGOSŁAWIA. W porównaniu z popołud- Płatne kanały Pay-TV z filmami fa niówkami, których nakłady oscylują oko bularnymi wykazały tendencję następu ło 300 tys. egzemplarzy, najważniejsze jącą: na czele był Home Box Office z dzienniki tego kraju mają nakłady nie 14,6 min abonentów (+0,7%), dalej Show zbyt wysokie. Belgradzka Borba w ostat time — 5,2 min (—3,7%), Cinemax — 3,7 nim roku osiągnęła tylko 30 tys. egz. na min (+12,r%), The Movie Channel — 3 kładu dziennego, Vjesnik w Zagrzebiu min (—7,1%). Playboy Channel stracił 120 niepełne 80 tys., Delo w Lublanie niepeł tys. spośród liczącej w 1985 r. 720 tys. ne 100 tys., a sarajewskie Oslobodenje widowni. 65 tys. egz. (IOJ NL 1986 nr 20 s. 4) tl 5 najpopularniejszych kablowych pro gramów ogólnych zyskało od 4 do 9%. Na RFN. Wykształcił się nowy typ czaso czele utrzymuje się Entertainment & pism gratisowych, wydawanych przez tyl Sports Network docierający do 38,5 min ko jedno przedsiębiorstwo. Spar Handels- mieszkańców, WTBS notuje 38,46 min, in gesellschaft we Frankfurcie publikuje 4 formacyjny Cable News Network (CNN) — razy rocznie Haushalts Journal w "573 min 35,8 min gospodarstw domowych, do któ egz. Rewe-Leibbrand drukuje co tydzień rych może docierać. (MB 1987 nr 3 s. 56) 1,2 min egz. prospektu Neue Woche, Kauf- pd hof — milion egz. tv aktuell. 17 razy W W BRYTANIA. Wśród ponad 120 dzien roku ukazuje się Wahre Ware w 5 min ników i ok. 1000 pism tygodniowych naj egz., tyleż razy Plaza-Magazin w 3 min wyższe nakłady (1985 r.) miały (w tys. egz. a miesięcznik Baumarkt w 4,8 min egz. Łącznie firma Co-op publikuje 12,8 egz.): min egz. jednorazowego nakładu swych dzienniki popularne pism gratisowych. The Sun 4066 Do wyjątków należy miesięcznik Kino The Mirror 3272 News (1,2 min egz.) wspierany przez ca Dally Express 1875 ły przemysł filmowy, a wykładany bez Dally Mall 1828 płatnie w barach McDonalda. Dally Star 1435 Koszty w znacznej mierze pokrywa re klama. Całostronicowe kolorowe ogłosze dzienniki elity nie w Haushalts Journal kosztuje 49 950 Dally Telegraph 1221 mk, w tv aktuell 26 tys. mk. Kaufhof The Guardian 487 chce w tym roku uzyskać rentowność te Tne Times 480 go pisma z samej tylko reklamy. (Splegel The Independent 350 1987 nr 5 s. 73, 76) pd Financial Times 229 niedzielne gazety popularne mują tematy kobiece, jest osobna strona News of the World 4787 dla dzieci. Większość numeru jest cztero Sunday Mirror 3211 kolorowa. Na rynek wprowadzała pismo Sunday People 3090 reklama kosztująca w przeliczeniu 3 min Sunday Express 2405 marek. Dążyć się będzie do osiągnięcia The Mail on Sunday 1605 300 tys. sprzedawanych regularnie egzem plarzy. niedzielne gazety elity TV plus ma na rynku konkurencję cza Sunday Times 1258 sopism z programami: TP (800 tys. egz., The Observer 746 cena 40 peset), Pronto (650 tys., 80 peset) Sunday Telegraph 690 i Tele indiscreta (400 tys. egz., 75 peset). (Horizont 1987 nr 2 s. 21) pd (ZV + ZV 1987 nr 2—3 s. 2) pd W. BRYTANIA. Telewizja satelitarna mo że być odbierana tylko w niewielu re INDONEZJA. Najmłodsza popołudniówka gionach, które mają łącza kablowe: są kraju, Suara Pembaruan wychodzi od lu to miasta Aberdeen, Cardiff, Milton Key tego 1987. W pierwszym wydaniu podkre nes, Swindon, w Londynie obszar West- ślono, że gazeta nie ma niczego wspólne minsteru i przedmieście Croydon. Ogółem go z zawieszoną w październiku poprzed odbiór jest możliwy w 7*/o gospodarstw niego roku Sinar Harapan, która podała domowych, z których jednak tylko 180 tys. do wiadomości publicznej 40-procentowa rzeczywiście korzysta z kablowej tv. Przy dewaluację krajowej waluty. Niemniej czynę wstrzemięźliwości upatruje się z jed czcionka i układ graficzny gazety jest ten nej strony w popularności wideo, z dru sam, a założył ją... wydawca zlikwidowa giej w kosztach: by prócz 4 normalnych nej Sinar Harapan. (ZV + ZV 1987 nr 11 kanałów odbierać dalsze drogą kablową, s. 28) pd trzeba miesięcznie dopłacać np. w West- minsterze 17,5 fs za 16 dodatkowych ka NORWEGIA. Wśród 180 dzienników 1 ma nałów. (NZZ 12 III 1987 s. 51) pd charakter gospodarczy i liczy 98 lat: Nor- ges Handels og Sjofarstidende. Od stycz WĘGRY. Fachowe czosopismo Jel-Kep po nia 1987 zmienił tytuł na Dagens Naering- dało, że ll,7°/o (ok. 1,25 min) mieszkańców sliv i jednocześnie wprowadził zmiany ogląda regularnie programy telewizji układu graficznego. Zasadniczymi temata austriackiej. Jest to o 3°/o więcej niż mi pozostają handel, przemysł, żegluga stwierdziły badania w 1979 r. Zgodnie z wielka, finanse i giełda, rynek naftowy, tymi zainteresowaniami gazety węgierskie eksport, technologie, ubezpieczenia i pu blic relations. Gazeta w 20 tys. egz. prócz podają programy austriackiej ORF. (MB poniedziałków i piątków ukazuje się te 1987 nr 2 s. 38) pd raz także w soboty. (ZV + ZV 1987 nr 9 s. 28) pd ODBIORCY RFN. Likwidacji uległ liczący 131 lat ma RFN. Jak stwierdzono w badaniach, prze gazyn kulturalny Westermann's. Jesienią ciętne gospodarstwo domowe wyposażone 1985 został przejęty (wtedy jeszcze pt. w wideo rejestruje dziennie ok. 30 mi Westermann's Monatshefte) od wydawnic nut. Oznacza to praktycznie, że co trzeci twa Georga Westermanna w Brunszwiku dzień nagrywa się film fabularny, gdyż przez Dietera Schauba (Wydawnictwo prócz tego nie nagrywa się właściwie ni „Rheinpfalz"). Zmiana tytułu nastąpiła w czego więcej. Natomiast w okresie 4 ty maju 1986, cena zeszytu wynosiła 12" mk. godni odtwarza się co drugi z zarejestro W 1986 r. zamieszczono 254 strony ogło wanych dwóch filmów. (MB 1987 nr 2 s. szeń, co oznaczało ich spadek o 26,5°/o. 32) pd Jednocześnie nakład sprzedany zmniejszył się o 6480 egz. (8°/o) do liczby 75 600 egz. Koncern D. Schauba ma roczne obro ty 750 min mk, a decyzję o likwidacji RUCH WYDAWNICZY magazynu ostro się krytykuje jako przed MIĘDZYNARODOWE. W marcu 1987 uka wczesną — także pod względem ekono że się w ZSRR pierwszy zeszyt Burda micznym. (ZV + ZV 1987 nr 5 s. 1, 25) pd Moden, wydawanego przez Aenne Burda w Offenburgu czasopisma modniarsj?ie£o. RFN. Z końcem 1986 r. zlikwidowano ze Tylko grażdanka będzie różniła tę edy względów finansowych edycję magazynu cję od rodzimej. Nakład pierwszego nu naukowego Umschau, wydawanego od po meru wyniesie 100 tys. egz., trzech na czątku stulecia — początkowo pt. Um stępnych po 200 tys. Od 1988 pismo ma schau aus Wissenschaft und Technik. się ukazywać co miesiąc w milionie egz. (Weltbiihne 1987 nr 7 s. 222) pd Burda Moden jest czołowym żurnalem w świecie, ukazuje się w 14 językach i USA. Jedyny dziennik popołudniowy w łącznym nakładzie 2,5 min egz. (Spiegel Chicago przestał się ukazywać po dzie 1987 nr 7 s. 74 i n.) pd więciu miesiącach istnienia. Daily Digest, zawierający głównie wiadomości ekonomi HISZPANIA. Z początkiem 1987 r. H. czne i sportowe, miał osiągnąć 20 000 na Bauer Ediciones S.E.C. w Madrycie (filia kładu, ale udawało się sprzedawać zaled zachodnioniemieckiego wydawnictwa Ba wie ok. 3000 egz. (po 10 centów), a do uer) wypuściła na rynek tygodnik po datkowe 4 — 5000 egz. rozprowadzano bez święcony programom tv. TV plus wy płatnie w śródmiejskich hotelach. startował w milionie egzemplarzy, lansu Wydawca Randal Selig tłumaczy klę jąc nieznany tu model czasopisma. Każ skę pisma zbyt późnym dostarczaniem da dy dzień programu jest przedstawiany na nych giełdowych, co powodowało, że 2 stronach, towarzyszą mu reportaże, 5 dziennik ukazywał się w śródmieściu mię stron sprawozdań telewizyjnych, rubryki dzy 16.30 a 17.00, gdy mniej więcej poło poświęcone plotkom o prominentach, nie wa pracujących w tej dzielnicy powróci zwykłym wydarzeniom. Dużo miejsca zaj ła już do domów. (EP 31 1 1987 s. 4) ar USA. Peanut Butter Press, gazeta pisana Rossel et Cie, publikującego m. in. bruk przez dzieci dla dzieci, w połowie 1986 selski dziennik Le Soir. (zV -f- ZV 198V roku przestała się ukazywać z powodu nr 6 Si 19) pd kłopotów finansowych i kolportażowych. Pisemko istniało ponad sześć lat, w ciągu FRANCJA. Prawicowy rząd przeprowadził których wydano około 2,8 miliona egzem ustawę, dopuszczającą 30% (w miejsce do plarzy, w których publikowało swe pra tychczas 15) koncentracji W prasie. W ce niemal 3200 uczniów. To smutna część związku z tym paryski sędzia śledczy za informacji, a teraz nastąpi happy end. wiesił prowadzone od 10 lat dochodzenie Otóż od nowego roku w wyniku umowy przeciw wydawcy Robertowi Hersantowi zawartej z poprzednim wydawcą (Chil (Le Figaro, France-Soir), w którego rę dren's Educational Foundation Inc.) pi kach jest 29% gazet. (Spiegel 1987 nr 5 semko przejmuje dziennik Indianopolis s. 206) pd News i będzie je wydawał co miesiąc ja ko dodatek specjalny, w każdy drugi wto FRANCJA. Przy ok. 6 min egz. jednora rek miesiąca, przez czas trwania roku zowego nakładu dzienników, wydawca Ro szkolnego. Publikacja ma trafiać do czy bert Hersant drukuje ich 2 min egz. (18 telników w wieku od 7 do 14 lat i do tej tytułów) i 3 min egz. czasopism. grupy apeluje redakcja o wierszyki, opo W następnej informacji podano stan wiadania i inne prace. (EP 3 I 1987 s. 39) posiadania Hersanta (m. in. Le Figaro) w ar liczbach: 24 dzienniki i 23 czasopisma. (ZV + ZV 1987 nr 6 s. 19) pd W. BRYTANIA. Robert Maxwell, brytyj ski król gazet i drukarń, wydaje ód FRANCJA. Nowo sformowana przez rząd 10 lutego 1987 nowy dziennik London premiera Chiraca Commission Nationale Daily News. Wdziera się na rynek m. in. de la Communication et des Libertés przy pomocy takiego chwytu: każdy abo (CNCL) dokonała w lutym 1987 nowego nent w Anglii i Walii otrzyma do domu podziału licencji na kanały telewizyjne. gazetę wraz z porannym mlekiem bez do Większość ,,La 5" otrzymali wydawcy Ro płaty za cene jego dostawy. Liczy się, że bert Hersant i Silvio Berlusconi, podczas w ten sposób London Daily News trafi gdy „TV 6" otrzymało konsorcjum „Me do ogółu stołecznych gospodarstw domo tropole TV", w którym uczestniczą Com wych. (ZV + ZV 1987 nr 4 s. 18) pd pagnie Luxembourgeoise de Télédiffusion i Lyonnais des Eaux. W „La 5" Hersant i Berlusconi mają po 25%, przy czym Hersant jako prezes AGENCJE spółki jest odpowiedzialny za programy informacyjne, Berlusconi jako wiceprezes MIĘDZYNARODOWE. 5 największych za rozrywkę. Trzecim ,,w spółce" jest da agencji informacyjnych świata — AP, wny prezes „starej piątki" Jérôme Sey- UPI, Reuter, TASS i AFP — nadaje co doux z 10% udziałów. Budżet na pierw najmniej 90% ogółu wiadomości. (NDP szy rok przewiduje kapitał produkcyjny 1987 nr 1 s. 16) pd w kwocie 350 min fr, przy czym z rekla my ma wpłynąć niecałe 2%, ale do 1990 r. ChRL. Pracują tu dwie agencje prasowe: chce się osiągnąć blisko 30% — przy mak Xinhua (50—60 tys. znaków dziennie) ob symalnie 9 min. reklamy w godzinie pro gramu. Ogółem dzienny program musi być sługuje potrzeby krajowe, China News nadawany przez 19 godz., z czego 45,5% Agency — prasę chińską wydawaną za musi stanowić francuska produkcja bądź granicą, to jest około 200 gazet W 13 kra koprodukcja. Filmy mogą mieć tylko je jach. (IOJ NL 1987 nr 1 s. 4) tl den przerywnik reklamowy, nie dłuższy niż 4,5 min. FRANCJA. Po ustąpieniu W połowie grud nia 1986 Henri Pigeata (co nastąpiło po Natomiast w „TV 6" obowiązuje 13 8-dniowym strajku dziennikarzy) ze sta godz. programu, podobne zasady Wyświe nowiska prezesa Agence France-Presse, tlania reklamy, a do 1991 r. przewiduje objął je 57-letni Jean-Louis Guillaud. Był się wydatki programowe w wysokości 350 on 1978—1981 szefem programu TF1, na min fr na koprodukcję rodzimą. (MB 1987 stępnie dyrektorem tv w koncernie wy nr 3 s. 32 i n.) pd dawniczym Hachette. Uważa się, że zmia na ta — wskutek ponad 200 min fr defi FRANCJA. W ramach prywatyzacji tele cytu w 1986 r. — nie wstrzyma przewi wizji, 25% (dopuszczalne maksimum) akcji dzianej redukcji 300 miejsc pracy. (ZV + TF1 nabył Francis Bouygues, 64-letni + ZV 1987 nr 6 s. 19) pd przedsiębiorca budowlany <— jeden z naj większych w świecie w swej branży (ro czny obrót 46 miliardów fr). Udziały TF1 kosztowały go 1,5 mld fr i pozwoliły mu EKONOMIKA objąć stanowisko prezesa. Wśród innych udziałowców są: brytyjski król mediów MIĘDZYNARODOWE. Europejska Unia Robert Maxwell (Daily Mirror) i jego syn Radiofoniczna (EBU) zapewniła sobie pra łan (wspólnie 12% akcji), inni wydawcy, wa transmisji olimpiady w Seulu w 1988 r. banki itp. mają 13%. 40% rozprowadza się Opłaty w porównaniu do transmisji z Los jako tzw. akcje społeczne, 10% wśród za łogi. Jej członkowie w ub. roku dwukrot Angeles 1984 wzrosły o ponad 41%. Ame nie protestowali czynnie przeciw orywa- rykańska NBC musi zapłacić organizato tyzacji TF1, negatywnie wypowiedziała rię rom za wyłączność transmisji do USA też większość społeczeństwa w reprezen 300 min doi., japońska NHK (w przeli tatywnych badaniach. czeniu) 85 min marek RFN, w ramach EBU zachodnioniemieckie ARD i ZDF wy TF1 zatrudnia ponad 1500 osób, ma łożą ok. 7,5 min mk. (MB 1987 nr 3 s. 110) własną produkcję i archiwa filmowe. pd (Spiegel 1987 nr 16 s. 148 i n.) pd BELGIA. Francuski magnat prasowy R. RFN. Największy koncern mediów na Hersant nabył 24% akcji wydawnictwa świecie, Bertelsmann (w r. 1985/86 obrót wyniósł 7,6 miliardów mk) obejmuje wy lokalnym rynku gazety Kieler Nachrich- dawnictwo Gruner + Jahr (Stern, Capital, ten, której działy mają po 24,5% oba wy Brigitte, Schöner, Wohnen), międzynaro dawnictwa. (ZV + ZV 1987 nr 5 s. 4) pd dowy krąg klubów książki (Bertelsmann Lesering, France Loisirs), nowoczesne USA. Przeciętna cena gazety amerykań drukarnie, przedsiębiorstwa filmowe, te skiej wynosiła w 1970 roku 10,5 centa, a lewizyjne i muzyczne (Ufa, Ariola) i wy w ubiegłym roku wzrosła do 26,1 centa. dawnictwa książkowe (C. Bertelsmann, Natomiast dochód ze sprzedaży gazet, któ Knaus, Goldmann, Siedler), w USA kon ry stanowił w 1970 roku 31,5% ogólnego troluje największe w świecie wydawnic zysku, spadł do 21%. Oznacza to, że ce two książek kieszonkowych Bantams Books na gazet rośnie wolniej niż postępuje in i grupę Doubledays (którą nabył jesie flacja i czytelnik płaci mniej za gazetę, nią 1986 za 960 min mk). Przedsiębior większy natomiast udział w zyskach (ko stwem kieruje rada nadzorcza pod prze sztach) mają reklamy. (EP 29 XI 1986 s. 9) wodnictwem Reinharda Mohna, reprezen ar tującego 89,26°/» kapitału (10,74°/o należy do hamburskiego wydawcy Die Zeit, Gerda USA. „Transakcją roku" nazwano sprze Buceriusa). Roczne tantiemy członka ra daż Esquire Magazine Group Inc. — dy nadzorczej wynoszą 32 500 marek + 15 EMGI, pod koniec 1986 r. za szacunkowo tys. mk za udział w każdej z komisji ra 100 min doi. Magazyn dla panów Esquire dy. Mohn dopuścił do udziału w niej — nabyła za 80 min doi. (niższe szacunki niezobligowany przepisami — przewodni mówią o 50—60 min) Hearst Corp. Ame- czącego rady pracowniczej koncernu, je ric Express Publishing kupiła New York go zastępcę oraz przewodniczącego rady Woman za 5 min doi., a Christopher reprezentującej wydawnictwa i przedsta Whittle — za 8 min — przejął Health & wiciela urzędników na stanowiskach kie Fitness Clinic, gazetę ścienną dla amery rowniczych. Przyszło mu to o tyle ła kańskich klubów zdrowia. (ZV + ZV 1987 twiej, iż żaden z nich nie należy do nr 4 s. 18) pd Związku Zawodowego Drukarzy i Papier ników; ponadto są oni wykluczeni z USA. Wśród 12 magazynów wydawanych udziału w komisjach finansów, inwestycji przez korporację Hearsta są m. in. Co i spraw kadrowych. (Zeit 1987 nr 12 s. smopolitan, Good Housekeeping, Harper's 37) pd Bazaar, Redbook i Sports Afield. Od 31 grudnia 1986 dochodzi Esquire. (EP 10 11987 RFN. Czwarte co do wielkości wydawnic £. 31) ar two czasopism Burda jest po śmierci za łożyciela, Franza Burdy, podzielone na USA. Ted Turner, współorganizator spor stępująco: towych „Igrzysk Dobrej Woli" w Mo Hubert Burda ma 100% udziałów Bur skwie, z trudem utrzymał większość da GmbH w Offenburgu i Monachium swych akcji w Turner Broadcasting Sy (roczny obrót: miliard marek) z magazy stem Inc. W powiększeniu kapitału o 550 nami Bunte (1 min egz.), Freizeit Revue, min doi. uczestniczy 14 spółek kablowej Das Haus, Bild + Funk, Freundin, Ich, tv oraz przedsiębiorca Kirk Kerkorian. Glücks Revue, Mein schöner Garten, Pan, Udziały T. Turnera w własnej firmie Ambiente, drukarnie w Offenburgu i zmnieszyły się z 81% do 51%. (ZV + ZV Darmstadcie, Burda Farben GmbH & Co 1987 nr 6 s. 19) pd w Schutterwaldzie, PAN TV Videoproduk tion GmbH w Monachium, Burda Fran W. BRYTANIA. 3 koncerny — News In ce SA w Paryżu oraz Imprimerie et Edi ternational, Fleet Holdings i Pergamon tions Braun SA w Miluzie. Press — kontrolują ok. 70% dzienników Franz i Frieder Burda zawiadują nowo (ponad 120 tytułów) i blisko 90% spośród utworzoną F & F Burda KG w Baden-Ba tysiąca gazet niedzielnych. (Horizont 1987 den, posiadającą: 24,90/0 akcji Axel Sprin nr 2 s. 21) pd ger Verlag AG w Berlinie Zach. (obrót: 2,5 miliarda mk), 50% Meredith/Burda W. BRYTANIA. Z początkiem lutego 1987 Corporation, USA (drukarnie o obrocie sekretarze generalni obu związków zawo 400 min doi.), 40% MD Papierfabriken H. dowych drukarzy — NGA i SOGAT — Nicolaus GmbH w Dachau (obrót: miliard zalecili członkom zaniechania walki prze mk), 100% Pressegrossvertrieb Salzburg ciw wydawcy Rupertowi Murdochowi, GmbH & Co KG w Anif (Austria, obrót: podjętej na przełomie 1985/86 r. w od miliard szylingów), 45% Pressevertreib powiedzi na zwolnienie 5 tys. pracowni Saar GmbH & Co KG w Heusweler-Holz, ków w wyniku wprowadzania nowocze po 100% Mero Buch- und Zeitschriften- snej technologii. Ich czynności przejęli Handelsges. mbH w Offenburgu oraz Ein elektrycy i przeszkoleni dziennikarze, becker Transport GmbH Nord-Süd Spe- zwerbowani premiami w Wysokości ty ditions GmbH w Gittelde-Teichhütte. siąca — 2 tys. funtów i lepszymi warun Matka trzech braci prowadzi Verlag kami pracy. Aenne Burda GmbH & Co w Offenburgu Związek dziennikarzy NUJ, który so (obrót: 180 min mk), dziełając udziały z lidaryzował się ze strajkującymi druka synami równo po 25%. Należą tu ilustro rzami, musiał także zrezygnować z pro wane czasopisma kobiece Burda Moden, testu. Opinia publiczna nie popierała Carina, Verena i Anna, w 100 procentach akcji strajkowej, m. in. dlatego, że dru Burda Patterns Inc. w Smyrna (Georgia, karze przez dziesiątki lat byli wynagra USA), Dipa SA w Bischheim (Francja), dzani znacznie ponad przeciętną przy ZBV Zeitschriften Vertriebs-AG w szwaj mniejszej liczbie godzin pracy. carskiej Bazylei; tworzone Burda/Wniesz- Modernizacja w wydawnictwie Murdo torgizdat w ZSRR. (Spiegel 1987 nr 11 s. cha pozwoliła już znacznie zmniejszyć 86, 88) pd straty takich tytułów jak Times czy Sun day Times i rokuje wielkie zyski, pozwa RFN. Federalny Urząd Kartelowy zakazał lające mu na międzynarodowa ekspansję. fuzji filii Springera „Hamburger Wochen Za jego przykładem innowacje wprowa blatt Verlag GmbH" ze „Schlei-Verlag". dzają pozostałe wielkie wydawnictwa pra Umacniałoby to dominującą pozycję na sowe. (ZV + ZV 1987 nr 9 s. 27 i n.) pd WŁOCHY. Telewizja włoska ma system że zagraża to niezależnym publikacjom na „mieszany" składający sią z państwowej temat takich inserentów. (ZV + ZV 1987 sieci telewizyjnej RAI, lokalnych stacji nr 6 s. 19) pd prywatnych i ogólnowłoskiej sieci tele wizyjnej również w rękach prywatnych właścicieli. Telewizja państwowa ma trzy programy (RAI 1, RAI 2 i RAI 3). 45°/« ZAWÓD telewidzów ogląda telewizję państwową, DZIENNIKARSKI niemal ta sama ilość ogląda program trzech prywatnych stacji, których właści MIĘDZYNARODOWE. Dziennikarstwo na cielem jest Silvio Berlusconi. Oprócz tego dal pozostaje niebezpiecznym zawodem. W we Włoszech jest około 750 stacji lokal 1986 r. zginęło wykonując swe obowiązki nych. (IOJ NL 1987 nr 1 S. 4) tl 20 dziennikarzy, co stanowi pewną popra wę w stosunku do 1985 roku, kiedy to aż 31 dziennikarzy zostało zamordowanych. REKLAMA Szesnastu spośród nich zginęło wówczas na Filipinach, natomiast w 1986 r. w tym ChRL. Telewizja w Szanghaju szukała krajto zginęło dwóch dziennikarzy, a na wykonawców do swego programu rekla czoło listy niebezpiecznych krajów wy mowego przy pomocy drobnego ogłosze sunął się Meksyk, gdzie zamordowano 4 nia. Jak podała lokalna gazeta, w ciągu dziennikarzy. niewielu tygodni zgłosiło się przeszło Nie ulega zmianie liczba porwanych i 10 tys. chętnych. (ZV + ZV 1987 nr 11 s. zaginionych dziennikarzy — 13 osób, za 28) pd to liczba aresztowanych i uwięzionych wzrosła ze 109 przypadków w 1985 r. do RFN. Jak szacuje instytut Nielsen/ 178 przypadków w rok później. Wzrosła /SchmidT + Pohlmann, w 1987 r. wydatko też liczba wydaleń dziennikarzy, z 9 wano na reklamę w „klasycznych" me do 40. diach 11 miliardów mk (wobec 10,348 mld Dane pochodzą z raportu organizacji rok wcześniej). Z tego gazety uzyskały Freedom House. (EP 3 1 1987 s. 42 i 46) 3,288 mld (+9,66%), czasopisma popularne ar 4,499 mld (+5,8%), czasopisma fachowe 0,568 mld (—0,26%) — prasa łącznie 8,355 mld AFGANISTAN. Związek Dziennikarzy sku (+6,84%); tv 1,888 mld (+3,27%) a radio pia 1500 członków, 400 z nich na prowin 0,760 mld (+8,54%). Ogólny wzrost wpły cji. (NDP 1987 nr 2 s. 18) pd wów wyniósł 6,33%. (ZV + ZV 1987 nr 8 s. 21) pd ARGENTYNA. Za czasów dyktatury woj skowej zginęło bez śladu 82 dziennika RFN. Od początku 1987 r. weszła w ży rzy. (ZV + ZV 1787 nr 4 s. 17) pd cie ustawa przeciw nieuczciwej reklamie. Zakazuje ona eksponowania obniżek cen; AUSTRIA. W Salzburgu zaczął się uka nowa cena może być uwidoczniona jedy zywać dwumiesięcznik Der österreichische nie przy starej na towarze. Korzystając Journalist w obj. 32 stron. Rozprowadza z nieprecyzyjnych sformułowań ustawy, go Zw. Zawodowy Dziennikarzy. (ZV + ZV handlowcy usiłują przepis omijać. Toczą 1987 nr 11 s. 28) pd się pierwsze procesy. Niewątpliwy inte res robią adwokaci. (Spteget 1987 nr 6 JUGOSŁAWIA. Jak podały belgradzkie s. 95 i n.) pd Vecernje Novosti, dziennikarze żyją tu przeciętnie 12 lat krócej niż przedstawi SZWAJCARIA. Wg szacunków agencji re ciele innych zawodów. Redaktorskie cho klamowej Advico, wydatki reklamowe w roby zawodowe to przede wszystkim scho 1986 wzrosły o 7%, osiągając 3,786 mld fs. rzenia serca, gastryczne i nerwicowe. Na Prasie przypadło 1,95 mld (gazety 1,48 mld tomiast uposażenia dziennikarzy są wy czyli plus 9,5%, czasopisma popularne 230 raźnie niższe od średnich. (ZV + ZV 1987 min, czasopisma fachowe 240 min). Tv od nr 11 s. 28) pd notowała plus 17%, ale przy kwocie tyl ko 175 min (ograniczony czas reklamowy RFN. Liczba dziennikarzy w tym kraju nie pozwolił nadać ok. 4000 min. czyli aż wyraźnie wzrasta. Według danych DJV 55% ofert). Teletekst zwiększył wpływy (Deutscher Journalisten Verband) w ro z reklamy o 50% uzyskując 1,5 min fs, ra ku 1975 zatrudnionych było 24 tys. dzien diofonie lokalne o 15% — co dało 35 min. nikarzy. Odpowiednie dane dla roku 1985 Ok. Vs budżetu wydano :ia reklamę wła wykazują 31 tys. dziennikarzy etatowych sną inserentów. (MB 1987 nr 3 s. 31) pd i 5 tysięcy pracujących nieetatowo. (IOJ NL 1986 nr 24 s. 4) tl USA. Badanie przeprowadzone przez Cahners Publieshing Co. wykazało, że USA. Stowarzyszenie Zawodowych Dzien większą skuteczność mają reklamy poda nikarzy (Society of Professional Journa- jące cenę towarów czy usług; Wskaźnik lists, Sigma Delta Chi) zrzeszające około skuteczności wzrasta wtedy do 16 punk 21 000 członków, rozpoczęło kampanię wer- tów procentowych liczonych od przecięt bowniczą, planując zwiększenie liczebno nego. ści o 10% do końca lipca 1987. Pierwsze Podstawę analizy stanowiło 361 ogło trzy miesiące kampanii przyniosły dekla szeń z cenami i 108 czasopism gospodar racje 1066 nowych członków, w tym 895 czych. (ZV + ZV 1987 nr 8 s. 28) pd studentów dziennikarstwa. (EP 22 XI1986 s. 11) ar USA. Niedawno w specjalnym numerze Fortune poświęconym maklerom i dorad USA. Na cmentarzu Arlington odsłonięto com finansowym pojawiły się wyłącznie tablicę upamiętniającą ponad 200 amery ogłoszenia branżowej firmy Merrill Lynch. kańskich korespondentów, którzy stracili Podobnie w nowo wydawanym kwartal życie poza granicami USA. Dwadzieścia niku „Whittle Communications" reklamo pięć lat temu podobna tablica odsłonięta wała się wyłącznie firma Xerox. Senior w Klubie Prasy Zagranicznej zawierała marketingowców Sid Berstein komentuje, 100 nazwisk. (EP 3 1 1987 s. 8) ar W. BRYTANIA. BBC zatrudnia 25 tys. śród ogółem 3 tys. występujących w ana pracowników. (FAZ 2II 1987 s. 12) pd lizach) prowadzi GfK — Geśellschaft filr Konsum-, Markt- lind Absatiforscłłung w Norymberdze (nie mylić z GfK — Ge SZKOLNICTWO śellschaft fur Kabelkommunikation w Gel senkirchen). W wybranych mieszkaniach DZIENNIKARSKIE są odpowiednio przystosowane technicznie telewizory i magnetowidy. Gdy się je włą MIĘDZYNARODOWE. Między 18—21 listo cza, przekazuje to sygnał telefoniczny do pada 1986 na Uniwersytecie Karola Mark centralnego komputera i rejestruje wszel sa w Lipsku miała miejsce 12 międzyna kie „ruchy", m. in. dotyczące odpowied rodowa konferencja dziekanów i kierow ników wydziałów dziennikarskich. Temat nio zakodowanych kaset. (MB 1987 nr 2 obrad: kształcenie i studia dziennikarskie s. 32) pd a nowa sytuacja i potrzeby zawodu dzien RFN. Prawie 2 lata pracowały hambur- nikarskiego. Konferencja, stanowiąca sze skie instytuty im. Bredowa i Badań Go roką wymianę doświadczeń z praktyki spodarki nad analizą struktury miejsco uniwersyteckiej, zgromadziła kierowników wych mediów. W wyniku ogłoszono, że studiów dziennikarskich z ZSRR, Bułga Hamburg zajmuje „miejsce nr 1" w za rii, Kuby, Polski, Rumunii, Czechosłowa kresie mediów w Republice Federalnej. cji i Węgier. Nowe możliwości techniczne Na wstępie badań rozesłano 2875 ankiet istotnie zmieniły pracę dziennikarską za do instytucji zajmujących się mediami W równo w wydawnictwach jak radiu i te regionie. Uzyskano „z górą 30fl/o" odpo lewizji. Do potrzeb współczesnej prakty wiedzi, ale zweryfikowano tylko 546 an ki należy dostosować teorię, aby utworzyć kiet — czyli 19%>, co jest zupełnie niere awangardę zawodu dziennikarskiego od prezentatywne. powiednią do nowych warunków pracy. Za analizę hamburski Urząd Gospodar Jednogłośnie zgodzono się, że nowe pro ki, Transportu i Rolnictwa zapłacił 241 tys. gramy nauczania muszą objąć informaty mk + podatek. Finał w postaci nierepre kę i inne dziedziny, których przydatność zentatywnych wyników spotkał się z dru praktyczna w zawodzie jest nakazem zgocącą krytyką w fachowym tygodniku chwili. Wskazywano również na wielkie ZV + ZV. (ZV + ZV 1987 nr 7 s. 10) pd znaczenie poziomu naukowego, kursów który powinien być zrównany z uniwer syteckim. (IOJ NL 1986 nr 24 s. 4) tl RFN. Centralna Komisja ds. Reklamy (ZAW) zmodyfikowała (po raz 4 od 1983) AFGANISTAN. W marcu 1986 na uniwer swój „ramowy schemat analiz reklamy". sytecie w Kabulu utworzono samodziel Publikowanie wyników w ogłoszeniach, in ny wydział dziennikarski. Kształci się lam formacjach, na konferencjach prasowych jednak dziennikarzy już od 25 lat, dotąd jest dopuszczalne dopiero po złożeniu W na wydz. literatury. Studia ukończyło już ZAW dokumentacji metodologicznej ba ponad 600 słuchaczy. Obecnie kontynuuje dań. je 170 osób (600/o kobiet) na studiach sta Po raz pierwszy opracowano kierunko cjonarnych i 22 na wieczorowych. Nauka we wskazówki badawcze dla czasopism trwa 4 lata na kierunkach: prasowym lub fachowych. Na wstępie zdefiniowano je radiowo-telewizyjnym. (NDP 1987 nr 1 s. jako „periodycznie wydawane publikacje 18 i n.) pd na temat określonych dziedzin facho wych", kierowane do grup, które moż na wyraźnie odgraniczyć przy pomocy fa chowych kryteriów, rozprowadzane głów BADANIA nie drogą pocztową. We wskazówkach do I INSTYTUCJE NAUKOWE tyczących doboru próby zakazano rozsy łania egzemplarzy gratisowych powyżej MIĘDZYNARODOWE. Ukazało się 41 wy 5% nakładu w okresie poprzedzającym o danie „World Radio TV Handbook". Li 3 miesiące badania terenowe oraz w ich czy blisko 580 stron, z czego 300 informu trakcie. Nakazano przeprowadzanie Wy je o radiofoniach 221 krajów, 45 o tele wiadów ustnych (także telefonicznych) wizjach w 176 państwach. Po raz ostatni przez ankieterów niezależnych od wydaw rocznik sporządził duński dziennikarz cy. Określono też podstawy sporządzania Jens M. Frost, którego zastępuje Andrew i przechowywania dokumentacji badań. Sennitt. Jednocześnie redakcja przenosi (ZV + ZV 1987 nr 9 n. 18 i n.) pd się z Kopenhagi do Amsterdamu. (NZZ 12 II 1987 s. 46) pd RFN. Zrzeszenie Regionalpresse GmbH w Frankfurcie opublikowało wyniki badań AUSTRIA. Po kilkunastu latach zlikwido dotyczących postrzegania ogłoszeń w pra wano fachowy kwartalnik dziennikarsko- sie regionalnej. W okresie 1968—1985 te -prasoznawczy Information und Meinung stowano ponad 5300 ogłoszeń wśród 86 (zob. ZP 3/1981 i 1/1983 — „W czasopi tys. czytelników. Oceniono 335 przykła smach"), wydawany w St. Pólten wspól dów, omawiając je w 72-stronicowej bro nie przez Sekcję Dziennikarzy w Austriac szurze pt. „Die Beachtung von Anzeifien kim Zw. Zaw. oraz Instytuty Publicysty in regionalen Abonnementzeitungen". ki uniwersytetów w Wiedniu i Salzburgu. (ZV + ZV 1987 nr 2—3 s. 13) pd Poinformowała nas o tym spółka drukàr- sko-wydawnicza Niederósterreichisches Pressehaus listem z 4 III 1987, jednak bez RFN. W październiku 1986 Instytut Con daty zawieszenia edycji. (Inf. wł.) pd test-Census z Frankfurtu przeprowadził reprezentatywne badania (w 2 turach RFN. Badania medioznawcze rozpoczęto liczących poniżej 250 respondentów) na w radiofoniach publiczno-prawnych ARD temat zauważania powtarzanej reklamy i ZDF już w latach '60. Rocznie wydatku wprowadzającej na rynek samochód opel ją one na ten cel po ok. 6 min mk. Ostat omega. Redakcja ZV + ZV zdyskredyto nio zainteresowania skupiają się m. in. wała wyniki jako nie mające znaczenia na wideo. Reprezentatywne badania na przy tak małych liczebnościach. (ZV + ZV próbie 400 gospodarstw domowych (spo 1987 nr 9 s. 19) pd USA. Na wzór prowadzonych w RFN LIECHTENSTEIN. Założono tu z finanso elektronicznie badań nad zasięgiem od wą pomocą władz 2 sieci kablowe (dla bioru tv, A. C. Nielsen Company prze Vaduz i okolicy oraz dla niziny w kie chodzi na ten system od jesieni 1987. Do runku granicy z Austrią). Umożliwiają tąd w wybranych gospodarstwach domo one odbiór telewizji szwajcarskiej, wych prowadzono z minutową dokładno austriackiej, z południa RFN i do 14 pro ścią dzienniczki odbioru poszczególnych gramów satelitarnych. Podłączonych jest kanałów i programów. 8400 odbiorców — praktycznie ogół posia Testy próbne nowego systemu w sty daczy telewizorów w księstwie. (MB 1987 czniu wykazały, że ręczne adnotacje da nr 2 s. 36) pd wały liczby telewidzów większe o 15—17*/o od rejestrowanych elektronicznie. Z tego RFN. Przy starcie teletekstu (Btx), Pocz względu sieć ABC-TV-Network wypowie ta Federalna liczyła na milion abonen działa współpracę z Nielsen Comp. przy tów z końcem 1986 r. Stan osiągnięty: 58 przejściu na pomiary elektroniczne, któ tysięcy. Niewiele wyszło z koncepcji „po re — przy zarejestrowanej mniejszej wi wszechnego banku informacji". (FAZ downi — ujemnie wpłynęłyby na inseren- 3 III 1987 s. B 14) pd tów reklamy. (ZV + ZV 1987 nr 7 s. 28) pd SZWAJCARIA. Projekt „Terco" (Telefon- -Rationalisierung mit Computer), obejmu jący 36 banków informacji i ponad 2 tys. programów, a w ciągu roku realizujący NOWE MEDIA przeszło 11 milionów zleceń, napotyka trudności. W terminie ukończono wpraw MIĘDZYNARODOWE. Wraz z budowa dzie pierwszą część zadań (służba infor niem coraz mniejszych komputerów (aż macyjna i redakcja książki telefonicznej), po przenośne) — malały dyskietki od śred natomiast o ponad 4 lata są opóźnione nicy 8 cali po 3,5. Na tej powierzchni usługi abonenckie. Przekroczono też o ok. można zmieścić 2 megabity informacji 50 min fr koszty, pierwotnie określone w (ok. 2 miliony słów, czyli 550 stron ma tej fazie na 290 min fr. (NZZ 21 II19S7 szynopisu). Ale najnowsza „Optical Disk" s. 25) pd mieści 100 megabitów — ok. 30 tys. stron! Oferowane w USA i Japonii płyty „Write- SZWAJCARIA. Czynnych jest tu 150 sa -Once" (5V< cala) mają pojemność od 100 telitarnych urządzeń odbiorczych, więk megabitów do 1,6 gigabitów, ale dysk ko szość stanowią przekaźniki dla sieci ka sztuje kilkaset dolarów. Występują tak blowej, nieliczne działają w hotelach i u że płyty laserowe do wielokrotnego użyt odbiorców prywatnych. Z ponad 800 sie ku (jak taśmy magnetyczne). Mieszcząca ci kablowych programy satelitarne może 100 megabitów ma wejść na rynek za ok. oglądać ok. 1,1 min telewidzów. Prawie 50 doi. (FAZ 3 III 1987 s. B 12) pd wszystkie sieci przekazują „Sky Chan nel", 700 — „RAI 1", ok. -Is — „Music- MIĘDZYNARODOWE. Jak podaje Video- -Box", ok. 50°/o — abonamentowy „Tele- -Zeitung, w RFN jest ponad 5 min mag club", 160 sieci prowadzi niemieckojęzy netowidów, nie tylko w rękach prywat czny „3SAT", 120 francuskojęzyczny nych, lecz także w szkołach, urzędach i „TV5". (MB 1987 nr 3 s. 30) pd sklepach. Dostęp do nich ma ok. 15 min osób. W Szwajcarii liczba magnetowidów SZWAJCARIA. Towarzystwo Radiowo-Te przekracza 650 tys., a odbiorców — sza lewizyjne SRG wypuszcza kasetę wideo z cuje „Videofuhrer 86/87" — osiąga 2 min. wybranymi momentami narciarskich mi Eksperci przypuszczają, że w 1987 r. strzostw świata 1987 w Crans-Montana. więcej filmów będzie się oglądało z Wi- Dwugodzinne nagranie kosztuje 128 fr, a deokaset niż w kinach, więcej też ma zarejestrowane jest w systemach PAL, być filmowych premier kasetowych niż SECAM i stosowanym w USA NTSC. telewizyjnych. (NZZ 12 II 1987 s. 46) pd (NZZ 19 II 1987 s. 43) pd USA. W lecie 1987 r. sieć sklepów han- MIĘDZYNARODOWE. Płyty kompaktowe dlowo-wysyłkowych J. C. Penney urucha służą nie tylko do nagrywania muzyki. mia pierwszy domowo-informacyjny sy Pod nazwą CD-ROM (Compact Disc Read- stem zakupów przy pomocy kablowej tv. -only-memory) stanowią coraz szerzej sof „Telaction" wymaga jedynie telewizora i tware dla mikrokomputerów. Płyta CD- telefonu tastrowego, klienci mogą skła -ROM zawiera do 550 megabitów informa dać zamówienia w sklepach różnych branż cji (co odpowiada 150 tys. gęsto zapisa sieci Penneya, rezerwować podróże itp. nych stron maszynopisu). Odszukanie do (ZV + ZV 1987 nr 11 s. 18) pd wolnej informacji zakodowanej w. kom puterze zajmuje średnio pół sekundy. W takim czasie można wyszukać np. dane bibliograficzne o dowolnej książce z 5- BIOGRAFIA -tomowego katalogu liczącego 9 tys. stron. Płyty CD-ROM wydają się szczególnie RFN. 4 lutego 1987 zmarł w wieku 82 lat przydatne dla wszelkich katalogów, ksią prof. Martin Lóffler, „papież prawa pra żek telefonicznych, adresowych itp. (FAZ sowego" w RFN (Der Spiegel). Jego stan 3 III 1987 s. B 12) pd dardowe dzieło „Presserecht" (I wyd. 1955) było podstawą zmiany obowiązujących od czasów Bismarcka przepisów prasowych AUSTRIA. Szacuje się, że z końcem (1874) i zastąpienia ich w 1966 ustawami 1986 r. liczba odbiorców kablowej tv wy prasowymi krajów federalnych. M. Lóff nosiła 350 tys. Egzystuje tu 191 kablowych ler był współzałożycielem międzynarodo sieci, w 1985 r. 60 z nich miało mniej niż wego stowarzyszenia prasoznawców AIERI 500 abonentów. Największa jest sieć w i przewodniczył jego Sekcji Prawne? Wiedniu z 130 tys. uczestników, następnie (Spieoel 1987 nr 7 s. 212; inf. AIERI) pd w Górnej Austrii — ponad 66 tys. i Ty rolu — przeszło 21 tys. (MB 1987 nr 2 USA. Magazyn kulturalny The New Yor- s. 38) pd ker (zał. 1925; nakł. 575 tys. egz.) zmie- 12 — Zeszyty Prasoznawcze nia — po przeszło trzech dziesięcole- posażaniu samochodów sprzyjających ciach — redaktora naczelnego. Zwalnia ochronie środowiska. stanowisko 79-letni William Shawn, któ O precyzji półprzewodnika decyduje ry skupił wokół pisma takie sławy lite m. in. niezwykła czystość konieczna przy rackie jak James Baldwin, Vladimir Na jego wytwarzaniu, gdyż najmniejsze czą bokov, John Updike i in. Shawna zwol stki kurzu w pomieszczeniach produkcyj nił o kilka miesięcy przed upływem kon nych mogą go zniszczyć. traktu wydawca Samuel I. Newhouse (do Dotychczasowy koszt pierwszych niego należą też Vogue, Gourmet, House egzemplarzy wyniósł 3,4 miliarda marek. u d Garden i in.); nabył on New Yorkera n Siemensa i Philipsa wsparły subwencje przed dwoma laty za 168 min doi. rządu RFN w kwocie 320 min mk i ho Shawn prowadził redakcję niekonwen lenderskiego o połowę mniejsze. (DaD- cjonalnie: pisarze nie pobierali pensji, ale -Brief 27 III 1987 s. 10875-1) pd mieli otwarte konto nawet wtedy, gdy przez kilka lat nie dostarczali tekstów. MIĘDZYNARODOWE. W marcu 1987 W (Zeit 1987 nr 6 s. 64) pd Madrycie 28 przedsiębiorstw z 21 krajów (z inicjatywy hiszpańskiej Telefonica, W. BRYTANIA. Po raz pierwszy w dzie amerykańskiej ATT, brytyjskiej British jach BBC został przedwcześnie zwolnio Telecom, kanadyjskiej Teleglobe i fran ny dyrektor generalny rozgłośni — Alas- cuskiej PTT) podpisało umowę o budo dair Milne, który objął stanowisko w wie podwodnego kabla światłowodowego 1982 r. mając lat 52 i miał pełnić funkcję TAT-9. Będzie on 11. połączeniem tego jeszcze przez 2 lata. Spodziewano się tej rodzaju między Europą i USA. Światło zmiany szczególnie od czasu, gdy 1 X 1986 wody umożliwią jednocześnie przekazy premier Thatcher mianowała prezesem wanie 80 tys. rozmów telefonicznych bądź Rady Nadzorczej BBC Marmaduke'a Hus- odpowiadającej ich potencjałowi liczby seya w miejsce nagle zmarłego prezesa programów wideo, tv itp. Niezbędne in Younga. (Hussey odgrywał wielką rolę westycje określa się kwotą 400 min doi. przy lordzie Thompsonie w Timesie.) Iry Równocześnie postanowiono budowę tację rządu wywołały kolejne konflikty nowego kabla śródziemnomorskiego MAT- z Milnem m. in., na tle audycji, która -2 o potencjale 40 tys. połączeń telefo spowodowała w 1984 r. proces ze strony nicznych. Oba systemy mają być oddane 2 posłów konserwatywnych (przegrany do użytku z początkiem lat '90. (NZZ przez BBC), telewizyjnego filmu doku 26 III 1987 s. 47) pd mentalnego o zamieszkach w Irlandii, re portażu o zgodzie rządu na start z W. MIĘDZYNARODOWE. „Klub Rzymski" Brytanii samolotów USA do bombardo wania Libii. „Czarę przepełnił" rzekomo przewiduje, że w połowie lat '90 w Euro przygotowany program o brytyjskim sa pie Zach. dwa z trzech miejsc pracy bę telicie szpiegowskim, chociaż Milne go dą wyposażone w komputery. (Spiegel wstrzymał. (FAZ 2 II 1987 s. 12) pd 1987 nr 11 s. 106) pd ChRL. Z początkiem 1987 r. ukończono w Pekinie ogólnokrajowe centrum koloro TECHNIKA wej tv. Kompleks budynków zajmuje 80 tys. m kw., główny gmach 24-piętrowy MIĘDZYNARODOWE. Tradycyjny daleko liczy ponad 136 m i jest najwyższy w sto pis wytrzymał konkurencję teletexu — licy. (NDP 1987 nr 2 s. 19) pd wielokrotnie szybszego, piszącego literami dużymi i małymi, i zachowującego formę JAPONIA. Największy nakładowo dzien przekazywanego dokumentu. Dalekopis ma nik świata Yomiuri Shimbun (13,9 min szybkość zaledwie 50 bodów, télétex 2400 egz. przygotowuje faksymilowe przekazy bodów, sprzężony z komputerem jeszcze wanie kolumn z Japonii do USA przez większą. A jednak stosuje się go tylko w satelitę i jednoczesny druk liczącej ok. 13 krajach mających 21 tys. połączeń; w 24 stron gazety. (ZV + ZV Spezial tym są USA, Japonia i większość euro 26 I 1987 s. 8) pd pejskich. Tymczasem konwencjonalnych daleko RFN. Z końcem 1986 r. użytkowano bli pisów jest w użyciu 1,5 miliona. Jedna sko milion komputerów PC. Handel dy z zalet polega na niemożności manipula sponował 5 tys. programów (m. in. tak cji tekstem — z tego względu np. sądow szczegółowych jak prowadzenie sprzeda nictwo RFN uznaje tekst dalekopisowy ja ży dywanów orientalnych — księgowość, ko dowód. magazynowanie, kartoteka klientów), po Obecnie łączy się dalekopis z kom łowa w jęz. niemieckim. Co miesiąc przy puterem: teksty pisze się, koryguje, re bywa ok. 100 nowych programów. (Spie daguje i dowolnie zmienia na kompute gel 1987 nr 11 s. 104) pd rze, a dopiero ostateczną wersję przeka zuje dalekopisem. (FAZ 3 III 1987 s. B 10) RFN. Monachijska firma „Microphase" pd wprowadziła na rynek w grudniu 1986 „mp-Protect" — zabezpieczenie programu MIĘDZYNARODOWE. Inżynierowie Sie komputerowego przed złamaniem kodu. mensa (RFN) i Philipsa (Holandia) do- Rozpisano konkurs na jego rozszyfrowa ścigają nowatorów japońskich: wytworzyli nie, spośród pierwszych 10 tysięcy spe kryształkowy półprzewodnik rozmiarów cjalistów, którzy się zgłosili, nie Udało 91 mm kw. mieszczący ponad 4 miliony się to nikomu. (Spiegel 1987 nr 11 s. 106) jednostek informacyjnych — 250 stron ma pd szynopisu lub 20 stron gazetowych. Pół przewodniki te mogą przejąć regulację i USA. Przed rokiem jeszcze prawie nie kontrolę wielkich procesów produkcyj znany system druków komputerowych nych, dokumentację i archiwizację ob „Desktop Publishing" został przez maga szernych kompendiów, przekazywanie, da zyn Business Week nazwany „nową re nych w wielkich ilościach. Znajdą też za wolucją w przemyśle graficznym". Osią stosowanie w technice medycznej, przy ga wysoką jakość dzięki drukarce lase oszczędzaniu energii w przemyśle i wy rowej, ma kilka garniturów pism (m. in. poszukiwane helvetica i times z czcion nad 10 tys. telefonów samochodowych ką wielkości od 7 do 72 punktów. Meto (FAZ 3 III 1987 s. B 17, B 30) pd da WYSIWYG (What you see is what you get — widzisz na monitorze dokładnie to, MIĘDZYNARODOWE. Aparaty fotograficz co będzie wydrukowane na papierze) ze ne jednorazowego użytku produkcji fir zwala na korekty projektu i przełama my Fuji nadspodziewanie przyjęły się w nia w każdej chwili i w pare sekund, Japonii. 1,5 min sztuk z soczewką pla a dotyczy to zarówno tekstu, jak ilustra stykową, które wyrzuca się po wywołaniu cji i grafik. 24 zdjęć, sprzedano w pierwszych 6 mie „Desktop Publishing" nadaje się szcze siącach. Fuji chciała wejść z kartonowy gólnie do wytwarzania druków wewnętrz mi fotoaparatami na rynek USA, ale na nych jak sprawozdania, cenniki, prospek tychmiast zareagował tradycyjny rywal — ty i katalogi reklamowe, gazetki wewnę Kodak: jeszcze w 1987 r. chce wypuścić trzne. Kilka mniejszych dzienników prze analogiczny własny produkt w cenie 6,95 szło już na tę technikę, a nawet maga doi. (Spiegel 1987 nr 13 s. 139) pd zyny posługują się nią przy projektowa niu układu graficznego i łamaniu. (FAZ MIĘDZYNARODOWE. Digital Audio Tape 3 III 1987 s. B 14) pd (DAT) uchodzi za groźnego konkurenta dla laserowych płyt kompaktowych. W USA. Jak podało fachowe czasopismo rozmiarach mniejsza od tradycyjnej ka Broadcasting, z początkiem 1987 r. w Wa sety, ma te same walory dźwiękowe co szyngtonie nadano pierwsze programy płyta kompaktowa, odtwarza bez szmerów HDTV (High-Definition-Television) z po i zakłóceń, a w przeciwieństwie do płyty dwójnym systemem linii — 1125 zamiast można ją kasować i nagrywać od nowa 525. HDTV jest wynalazkiem japońskim, do ok. 1500 godz. pracy — czyli o poło telewizorów do odbioru dostarczyły NHK wę dłużej niż kasetę zwykłą. i firma Toshiba. HDTV daje lepszą ja W branży muzycznej wyraża się oba kość obrazu, kolory są intensywniejsze, wy, że dla nagrań pirackich zwiększy się dźwięk można przekazywać w stereo i jeszcze bardziej pole działania. (NZZ przewodowo. 5 III 1987 s. 47) pd Pokazy w stolicy miały zwrócić uwa gę polityków i kierownictwa FCC na no CSRS. W 1986 przystąpiono do tworzenia wy system. (NZZ 22 I 1987 s. 45) pd banków informacji w Pradze i Bratysła wie. Działy dokumentacji agencji CTK i wielkich redakcji przekazują swe dane na PAPIER dyskach do banków, które posiadają tak że mikrofilmowane źródła bibliograficzne. MIĘDZYNARODOWE. Stany Zjednoczone (NDP 1987 nr 1 s. 16) pd zużywają 11,5 miliona ton papieru gaze towego, co stanowi 41,5% światowego zu FRANCJA. Niektórzy wydawcy spoza kon życia. Na drugim miejscu znajduje się cernu Hersanta (m. in. publikujący Le Japonia — 9,8%, następnie Wielka Bryta Monde i La Croix) postanowili utworzyć nia — 5,2%, RFN — 4,5%, Związek wspólny bank informacji. (NDP 1987 nr 1 Radziecki — 4,3%, Kanada — 3,7% i s. 16) pd Australia oraz Francja, zużywające po 2,2% ogólnej światowej produkcji papie FRANCJA. Mer Paryża (i zarazem pre ru. Natomiast wkład Kanady i Stanów mier) Jacques Chirac nakazał usunięcie z Zjednoczonych stanowi około połowy świa kiosków plakatów z co bardziej rozebra towej produkcji papieru. (EP 20 XII 1986 nymi panienkami. Zarząd miejski — wła s. 23) ar ściciel wszystkich kiosków — oparł się przy tym na art. 8 umowy dzierżawnej KANADA. Produkcja papieru i celulozy zawartej ongiś z NMPP — Nouvelles Mes osiągnęła w 1986 r. rekordową wysokość sageries de la Presse Parisienne. Re 22,2 min t. (ZV + ZV Spezial 26 I 1987 s. 7) strykcja dotknęła m. in. okładkę magazy pd nu erotycznego Privé. (ZV + ZV 1987 nr 4 s. 18) pd RFN. Zbiera się tu coraz więcej maku latury, w 1986 r. zgromadzono 11 min t. JUGOSŁAWIA. Z powodu nieustannych Chociaż papier z odzysku stanowi tylko powtórek programowych w tv, liczni te 2% produkcji, wyczerpane są możliwości lewidzowie w Titovo Uzice odmawiają przeróbki odpadów i coraz więcej maku płacenia abonamentów, a pewien 46-letni latury się niszczy. Skutkiem jest spadek nauczyciel pogruchotał swój kolorowy od cen makulatury w ciągu ostatniego roku biornik. (MB 1987 nr 3 s. 74) pd z blisko 200 mk do 35 mk za tonę. (Spie- gel 1987 nr 7 s. 107) pd NRD. Powodzeniem cieszy się w Lipsku restauracja z historycznym wystrojem drukarskim: oryginalnymi dokumentami, RÓŻNE ich reprodukcjami, ręcznymi narzędziami drukarskimi. Przy ekspozycji pomagali MIĘDZYNARODOWE. W RFN znajduje pracownicy Sekcji Poligraficznej Wyższej się w prywatnym użytkowaniu ok. 400 Szkoły Technicznej oraz drukarze lipscy. tys. radiotelefonów, rocznie sprzedaje się (Neue Werbung 1987 nr 1 s. 2) pd 55 tys. dalszych aparatów. Sieć „Nordac Mobile Telephone" w Szwecji, Norwegii i RFN. Zapowiada się tu największą rewo ostatnio w Danii zarejestrowała w 1986 r. lucję wydawniczą od czasu Gutenberga: 300 tys. uczestników — 1,3% ogółu mie w przyszłości ma się drukować przy po szkańców posiada tu telefony samochodo mocy komputera każdą książkę dopiero we (jest w co 27. pojeździe osobowym). wtedy, gdy imienne zamówienie Wpłynie W USA w ciągu roku liczba ich skoczyła do wydawcy lub księgarza. Projekt ten z 90 tys. na blisko 350 tys. Japonia mia opracowuje nowo organizowany Instytut ła w 1986 r. sprzedać pół miliona apara Badawczy Zintegrowanych Systemów Pu tów, z tego 30 tys. na rynku krajowym. blikowania i Informowania w Darmstadt W Arabii Saudyjskiej zarejestrowano po (ma docelowo zatrudniać 100 osób). Rea- lizacja projektu wyeliminowałaby utrzy nej w Kolonii opracowała system wideo- mywanie kosztownych magazynów wy- fonii demaskujący fałszerstwa czeków, do dawniczo-księgarskich. Każdy zamawiałby kumentów itp. Mikser wideo z podłączo interesujące go książki na podstawie ka nymi kamerami rejestrują najdrobniejsze talogów wydawniczych. zmiany na kolorowym monitorze wysokiej Liczne oficyny, zwłaszcza publikujące jakości, nie dając fałszerzom praktycznie albumy artystyczne, wyrażają sceptycyzm żadnej szansy niewykrycia zmian pisma, wobec tego planu i twierdzą, że „dobra czcionki, pieczęci, czcionki maszyny do książka" nigdy nie zostanie wyparta przez pisania itd. Urządzenie do wykrywania elektronikę. (DaD-Brief 3IV 1987 s. 10888) fałszerstw kosztuje ok. 300 tys. mk. (M"B pd 1987 nr 3 s. 40) pd RFN. Udział banków informacji w ogól SZWAJCARIA. Poczta, telegraf i telefon nym obronie wydrukowanych informacji uzyskały w 1986 r. — przy obrocie 8876 naukowo-technicznych i gospodarczych w min fr — zysk 554 min, najwyższy w 1986 r. wciąż jeszcze nie osiągnął 10%. swej historii, co pozwoli na znaczną ob Przeszło !/s stanowiły tu informacje go niżkę taryf krajowych i zagranicznych spodarcze. Jak podało Federalne Mini planowaną od sierpnia 1987. Dobry Wynik sterstwo ds. Badań, w minionym roku za uzyskano zarówno ze względu na wzrost sięgnięto 560 tys. informacji — dwa razy usług, jak też dzięki minimalnemu tylko tyle co w 1982 r. Uzyskano pokrycie ko podrożeniu własnych wydatków. (NZZ sztów w granicach 30%. (ZV + ZV 1987 21 II 1987 s. 25) pd nr 10 s. 10) pd USA. Lokalne gazety miasteczka Lincoln RFN. Marco Bórries z Liineburga stwier (Oregon) mają nowe źródło wpływów. Wo dził jako 15-latek, że na swym prymityw bec przepełnienia w więzieniu miejskim, nym komputerze może dorobić paręset sąd orzeka coraz częściej — w sprawach marek kieszonkowego, kopiując amery mniejszej wagi — karę grzywny z zale kańskie programy i wykonując drobne ceniem ogłoszenia na koszt skazanego w ogłoszenia. Potem nabył odpowiedniejszy gazecie jego zdjęcia, adresu i publiczne sprzęt, w 11 klasie porzucił szkołę, zało go przeproszenia. (ZV + ZV 1987 nr 6 E. żył firmę Star Division i produkuje pro 19) pd gramy komputerowe. W 1986 r. osiągnął obroty milionowe, a o intratności i dy W. BRYTANIA. W obawie, że śmierć kró namice przedsięwzięcia świadczy to, że la Jerzego V nastąpi w czasie, gdy ogło obrót całego tamtego roku uzyskał już w szą ją „mniej właściwe dzienniki popo styczniu i lutym 1987. łudniowe", lekarz wstrzyknął mu śmier Star Division zaczęła reklamować swe telną dawkę morfiny i kokainy, zapew usługi ogłoszeniem ćwierćstronicowym, niając tym samym królowi bezbolesną dziś oferta zajmuje 6 stron. Z pomiesz śmierć, a „właściwym, porannym dzien czenia o powierzchni 160 m kw. firma nikom" wiadomość na pierwszą stronę. przenosi się do nowo zakupionego domu Ten fakt pozostawał tajemnicą od 1936 o 700 m kw., a personel wzrośnie z 25 roku aż do 27 XI 1986, gdy pismo History do 29 osób. Przełożonym specjalistów z Today opublikowało notatki lorda Daw- wyższym wykształceniem pozostanie oczy sona, owego lekarza, który osobiście wy wiście szef Star Division, 18-letni Marco konał zastrzyk. Z notatek wynika też, że Borries bez matury, dla którego autory Dawson zatelefonował do żony do Lon tetami są jedynie rodzice. (Zelt 1987 nr 14 dynu z prośbą, by „doradziła redakcji s. 27 i n.) pd Timesa wstrzymanie druku ze względu na ważną wiadomość". Następnego ranka RFN. Firma Bell + Howell przy współ Times donosił: „A Peaceful Ending st pracy z Instytutem Kryminalistyki Cel Midnight". (EP 27 XII 1986 s. 30) ar РЕЗЮМЕ Анджей Мазур, Мария Козловска: К ВОПРОСУ ОБ ИНТЕРЕСЕ К ЗДРАВООХРАНЕНИЮ И ЕГО ОЦЕНКА ЗА 1976—1985 ГОДЫ На базе вырезков из газеты (подписка на Бюро вырезков из газет ГЛОБ) в исследуемый период нами выделено свыше 97 тысяч сообщений касающихся здравоохранения, помещенных в около 150 газетах и жур налах. Обычно 4?э/о таковых сообщений — это короткие агентские пометы, информирующие о новых видах услуг, новых учреждениях, оборудовании. Половина сообщений имела существенный характер, в том около 13'э/о — это санитарно-просветительские информации, являющиеся в основном за явлениями врачей, 18% — это репортажи и письма читателей, 22®/о — пу блицистические статьи, занимающиеся вопросами здравоохранения, в том также за рубежом. Анализу подвергались четыре группы журналов. Самый высокий уро вень интереса, — в среднем свыше 300 сообщений в год для каждого жур нала, — это сообщения в центральных газетах, 150 — в областных; социо- -политические еженедельники в среднем публиковали около 35 сообщений в год, все остальные, в том также иллюстрированные журналы — почти 20. Дифференциация интереса, измеряемая стандаризированным показате лем, была высокая внутри каждой из групп. Итак, по 5-балловой шкале, в центральных газетах самый высокий интерес проявляли только лишь в газете „ТРИБУНА ЛЮДУ", высокий — в газете „ЭКСПРЕСС ВЕЧЁР- НЫЙ", а остальные газеты в данной группе проявляли средний или низ кий интерес в вопросам здравоохранения. Мы также интересовались оценкой функционирования служб здраво охранения. Почти 9°/o всех сообщений содержало одобрительную либо критическую оценку. В анализируемое время мы определили небольшое перевосходство одобрительных оценок (4.423 : 4.140). Как число сообщений, так и пропорцции оценок изменялись по годам. От 1979 года интерес значительно понизился и до 1985 года был ниже средней за 10 лет. Оценки служб здравоохранения были решительно наи более критическими в 1980 и 1981 гг. а в 1985 году нами отмечена наиболее положительная пропорция оценок. (Резюме и перевод авторов) Януш Барта, Изабела Добош, Томаш Трафас: РЕАЛИЗАЦИЯ ПРАВА НА ИНФОРМАЦИЮ И КРИТИКУ В ПЕЧАТИ В статье представлены вкратце итоги анкетных опросов, проводивших ся в 1985 г. среди главных редакторов и журналистов. Их цель — опре делить, в какой мере реализуются на практике положения нового поль ского закона 1984 г. о печати и каковы результаты их применения. Во просы анкеты касались, в частности, положений, посвященных праву на информацию и критику на страницах печати. Ответы опрошенных показывают, что до сих пор новое урегулирование не повлияло ни изменение ситуации в области сбора информации журна- листами. Гарантирующееся указанным законом право на информацию не было надлежащим образом воспринято прежде всего местными органами государственного управления и государственными предприятиями. В свою очередь, сами журналисты не используют законных мер по осуществле нию права на информацию (как, например, требование обосновать отказ в предоставлении журналисту нужной ему информации или обжалование отказа в Главном административном суде). Это может, с одной стороны, свидетельствовать о небольшом знании положений закона о печати или о неверии в их действенность, с другой — о самостоятельности журнали стов, иными способами преодолевающими затруднения, на которые они наталкиваются в ходе сбора материалов для публикаций. Новое правовое урегулирование не внесло также принципальных изме нений в области газетной критики, хотя по мнению главных редакторов количество критический публикаций немного увеличилось. Целых 72°/о главных редакторов встретилось с попытками подавлять газетную крити ку, причем большинство подчеркивало, что такие случаи встречаются спорадически. В реакции главных редакторов на попытки подавлять кри тику, как правило, не учитивались доступные законные меры: ими пу бликовались опроверждения, протесты; зачастую они обращались к по литическим властям или проводили непосредственные беседы с заинтере сованными лицами. (Резюме авторов) Петр Колтуновский: МЕТОДЫ ПРОПАГАНДИСТСКОЙ ДЕЯТЕЛЬ НОСТИ „КРАКАУЭР ЦЕЙТУНГ". К ИССЛЕДОВАНИЯМ ПО ФЕНОМЕНУ ГИТЛЕРОВСКОЙ ПРОПАГАНДЫ В ГЕНЕРАЛЬНОЙ ГУБЕРНИИ 1939— 1945 ГГ. Лидеры нацистского движения, согласно принципу, что „цель оправды вает средства", популяризировали такую модель пропаганды, в которой истинности считался совершенно несущественным. Вследствие такого под хода к пропаганде неудивительно, что и правда совершенно игнорирова лась. Правда приводилась гитлеровскими пропагандистами лишь только тогда, когда она имела для них какое-либо пропагандистское значение. Гитлеровская пропаганда применяла различные методы и средства, как правило, искажающие информацию о действительности. Это были: пре увеличение, упрощение, обесславливание, маскирование путем диссимуля- ции, нивеляции, умаливания и сдержанности, а также так называемого „отвлекающего маневра". Преувеличение заключалос в предвзятом, искаженном виде сообщений, в которых нарушались пропорции между элементами их содержания: ги тлеровцы экспонировали удобные для них факты и события, помогающие править страной. Упрощение сводило сложные явления и существующие между ними связи к самым простым формулировкам, нередко приобретавшим вид лозунгов. Обесславливание представляло собой метод воздействия на население с примененем эмоциональных фактов отрицательного характера: объекту пропагандистской атаки приписывались низменные побуждения, отрица тельные черты характера и т.п. Маскирование заключалось в стремлении скрыть перед населением не благоприятные для политического руководства факты, явления, персона жи. Этого добивались путем умалчивания, обеденения содержания суще ственных информации, умаления, т.е. приписывания определенным явле ниям или лицам значения, намного меньше того, которое они в действи тельности заслуживали; т. наз. „отвлекающий маневр" использовал дру гие, существующие самостоятельно приемы, например, преувеличение, на правление внимания на иные явления или события, которые интересовали население в меньшей степени, и т.д. Стратегическая цель сформированной таким образом пропаганды заклю чалась в привлечении немецкого населения, в убеждении его в правиль ности мероприятий политического руководства и провозглашаемой им идеологической программы. В статье все это подтверждается примерами, взятыми из гитлеровской газеты „Кракауэр цейтунг", издававшейся в го ды оккупации, с 12 ноября 1939 до 17 января 1945 г. для немцев, прожи вавших в так называемой Генеральной Губернии. (Резюме автора) ФЕЛЬЕТОН: ТЕМА (И ЗАБОТА) ДЛЯ ИССЛЕДОВАТЕЛЯ ПЕЧАТИ На заседании Ученого Совета Центра печатоведческих исследований доцент Ежи Микуловский Поморский выступил с утверждением, что в последнее время на страницах польской печати фельетон вытесняет честную, добросовестную информацию. Это тезис, в расширенном виде, мы разослали свыше 20 фельетонистам, независимо от их взглядов либо личных симпатий или антипатий. На эту нашу мини-анкету ответило лишь несколько человек. Часть адресатов ис пользовала данную тему в своем родном издании, два человека отказались дать ответ. В настоящем выпуске нашего журнала приводятся все присланные в адрес редакции или же вызванные нашим обращением и опубликован ные в других журналах высказывания, без попытки подвести итоги дис- кусии, так как считаем ее еще открытой. (Резюме редакции) Яцек Дыр лаг а: САМОЕ МЛАДШЕЕ ПОКОЛЕНИЕ ЖУРНАЛИСТОВ РАБОЧЕГО ИЗДАТЕЛЬСКОГО КООПЕРАТИВА В первом полугодии 1986 г. по случайной выборке было опрошено 140 из общего количества 668 молодых (менее 30 лет) журналистов, работа ющих в крупнейшем польском издательском кооперативном предприя тии — Рабочем издательском кооперативе. 81% опрошенных активно участвовал в журналистской жизни до по ступления на работу в этой области. Многие из них прошли все ступени практического журналистского обучения — начиная со школьных стен газет, через студенческие или молодежные издания вплоть до профессио нальных. Журналистские дебюты (первый опубликованный материал) от носятся, как правило, к 20—21-летнему возрасту (28% опрошенных), т.е. к началу учебы в вузе, и к 18—19 годам жизни (20%), т.е. к последним го дам учебы в средней школе. Каждый двадцатый молодой журналист де бютировал в возрасте свыше 27 лет. О выборе данной професии решали, как правило, (по очереди): возмож ность часто встречаться с разными людьми; увлечение профессией; при- влекальноеть работы; случайность (стечение обстоятельств); семейные тра диции и проч. По мнению почти половины опрошенных молодые люди чаще всего по падают в журналисты, самостоятельно ища работу в редакциях. Каждый девятый опрошенный выражает мнение, что легче всего попасть в ряды журналистов благодаря знакомствам в редакциях, каждый же четырнад цатый — что благодаря влиятельным знакомым вне редакций. Эти цифры показывают, что редакции не выработали системы „вылавлиявания" та лантливых людей. Процесс приспособления к редакционным коллективам проходит бы стрее среди мужчин, чем среди женщин. Молодые журналисты выше все го ценят свою диспозиционность, ответственность за публикуемое слово и действия, а также честность документации. Самым распространенным иностранным языком в Польше — русским (изучаемым с начальной шко лы) владеет в степени, позволяющей говорить на этом языке и понимать тексты без словаря, 35% опрошенных. Аналогичные цифры по отношению к другим иностранным языкам: английскому (13,6%), немецкому (7,1%), французскому (0,7%) не вызывают оптимизма. Самым ценным в жизни молодые журналисты считают: семейное сча стье, творческие достижения, чистую совесть и сознане полезности. Отно сительно же целей и задач, стоящих перед прессой, предпочтение отда- ется воспитательной модели (формирование — воспитание — информиро вание). В материальном отношении опрошенные лучше всего оказываются сна бженными пишущими машинками, немного уже дело обстоит с магнито фонами; только почти половина опрошенных имеет отдельную квартиру, у одной трети имеется телефон. (Резюме автора) Лайош Б о дна р: ВЕНГЕРСКОЕ ЗАКОНОДАТЕЛЬСТВО В ОБЛАСТИ ПЕЧАТИ После многолетних подготовительных работ 20 апреля 1986 г. Венгер ским Национальным Собранием был принят законопроект о печати. Учи тывая международный опыт, изучив различные положения в данной об ласти, действовавшие до этого в Венгрии, венгерские законодатели избра ли выход, поднимающий до уровня закона испытанные принципы венгер ской политики в области печати, рацзвивая и упорядовая их соответству ющим образом. Соответственно современным требованиям была модифици рована система правовых и политических условий современной информа ции. Печать, средства массовой информации, а равно и читатель, слуша тель и зритель получил больше преимуществ, основанных на положениях нормативного характера. (Резюме редакции) Богдан Дзецюхович: ПЕЧАТЬ В ВЕЛИКОБРИТАНИИ Цель настоящей статьи: — вкратце охарактеризовать ведущие корпорации печати и некоторые из дающиеся ими заглавия; — представить экономические эффекты функционирования корпораций печати; — показать классовую структуру корпораций печати. Эта, приносящая значительные прибыли отрасль хозяйства теснейшим образом связана с современным британским капитализмом как в экономи ческом и общественном, так и политическом аспекте: — корпорации печати тесно связаны с другими отраслями хозяйства; — лица, руководящие, заведущие и контролирующие деятельность этих корпораций связаны с другими отраслями хозяйственной жизни стра ны — торговлей, промышленностью, финансами, что способствует ин теграции хозяйственных организаций в Великобритании и росту лично го богатства членов правлений; — элитарное образование и типичный для элиты капиталистического об щества ход профессиональной карьеры; — личные и профессиональные связи с главными учреждениями полити ческой и экономической жизни Великобритании. (Резюме автора) SUMMARY Andrzej Mazur and Maria Kozłowska: THE INTEREST IN HEALTH SERVICE THE HEALTH SERVICE EVALUATION IN 1976—1985 On the strength of the information of the Press Cuttings' Office GLOB we have determined that in the analyzed period, in over 150 magazines there were more than 97.000 sources dealing with the medical care. On the ave rage, 47'% of these sources can be described as short editorial notes giving information about new establishments, equipment and services. In more than half of the above mentioned sources the information given was strictly essential. Publications depicting the educational and sanitary conditions, mostly the doctors' opinions, constituted about 13% of all the sources, news paper reports and the readers' letters — 18%, then the journalistic articles speaking broadly about the general problems of the medical care in the country and abroad — 22%. We have analyzed four groups of magazines. The highest interest — on the average over 300 sources yearly in one magazine — could be noticed in the central journals, the district journals published about half of them. Socio-political weeklies published almost 35 sources yearly in one magazine, and the other journals, also the illustrated ones — somewhat less than 20. The differentiation of interest according to the standarized rate was also widely varied within every group of journals. For example, in the 5-grade scale, in the central journals the very high interest occurred only in „Try buna Ludu", the high interest — in the „Express Wieczorny"; the interest revealed in all of the remaining journals of this group was medium or low. We were also interested in the evaluation of the functioning of the health service. Nearly 9'% of sources included the evaluating remarks — favourable or critical. In the analyzed period the approving remarks outnumbered slightly the critical ones. The number of the sources as well as the proportions of the evaluation were changing in the individual years. From 1979 on the interest was lo wered, and it remained lower up to 1985 than the average in the 10 years. In the years 1980 and 1981 the evaluations of the health service were deci dedly the most critical, and in 1985 we have noted the most favourable pro portions in the evaluating articles. (Author's abstract and translation) Janusz Bart a, Izabela Dobosz, Tomasz Traf as: EXERCISING THE RIGHT TO INFORMATION AND PRESS CRITICISM The article presents in brief the results of a poll conducted in 1985 on some chief editors and journalists. The main task of the poll was finding out to what extent and to what result regulations of the new Polish Press Law (passed in 1984) are put into practice. The study covered mainly right to information and to press criticism. The findings indicate that new rules did not change journalists' ways of collecting information. The right to information, guaranteed by the Press Law is not properly understood, especially on the lower levels of administration and in state firms. At the same time journalists do not take actions, provi ded by the Press Law against refusal of information (e.g. demanding' justifi cation for this refusal or even bringing the case to the Supreme Court of Administration). On the one hand it may be the result of a little knowledge of the Press Law or lack of trust in it, on the other hand it may mean that journalists try to be self-dependent and use other ways of overcoming diffi culties which they meet while collecting material for their publications. New law did net bring substantial changes in exercising the right to press criticism, although in the opinion of chief editors the number of critical, publications grew a little. As many as 72 per cent chief editors were faced with attempts to suppress press criticism, but most of them stated that such cases were rare. Their reaction on these attempts usually did not include possible legal means and revolved itself to publishing protests, notifying poli tical authorities or direct discussions with parties concerned. (Authors' sum mary) (translated by Zbigniew Szczepańczyk) Piotr Kołtunów ski: PROPAGANDA METHODS OF „KRAKAUER ZEI- TUNG". A CONTRIBUTION TO THE STUDY OF NAZI PROPAGANDA IN GENERAL GOUVERNEMENT IN THE YEARS 1939—1945 The leaders of the Nazi movement, professing the principle "the end justifies the means", maintained that the criterion of truth was irrelevant for propaganda. The consequent disregard for the truth in Nazi propa ganda seems then only natural. The truth was disseminated only when it was in accord with propagandistic aims. The various methods and techniques of Nazi propaganda in most cases garbled the accunts of the real state of affairs. The most popular methods consisted in: exaggeration, simplification, slander, dissimulation, levelling, underestimation, reticence and the so called, "distracting manoeuvre". Exaggeration consisted in an intentional unsettling of proportions between the content elements of a message. The Nazi leaders exposed the favourable facts and events instrumental in wielding power. Simplification reduced complex phonomena and their interconnections to the simplest statements often in the form of slogans. Slander as a method of propaganda appealed to negative emotions by imputing to the object of propagandistic attack base motives and various shortcomings, etc. Concealment through dissimulation served to hide from the nation, the unfavourable, for the leaders, facts, processes and persons. It was achieved by reticence, making no mention of important information, underestimation of the actual weight of processes and individual people and, finally, by, the so called, "distracting manoeuvre" making use also of other independent techniques like, for instance, exaggeration, in order to direct the people's attention different, often less absorbing, matters. The strategic aim of so constructed propaganda was to win the German nation's acceptance for the political leaders' actions and their ideological program. The article cited many examples from the Nazi „Krakauer Zeitung" to corroborate this. The paper was published in the so called General Gouvernement (GG) — Germanoccupied Poland from the 12th of November 1939 till the 17th of January 1945 for German readers. (Author's summary) FEUILLETON: A SUBJECT (AND A TROUBLE) FOR PRESS RESEARCHER At a meeting of • the Press Research Centre Board of Scholars, assistant professor Jerzy Mikułowski Pomorski blamed the Polish press of the re cent period for replacing solid information with feuilleton. We have sent this reproach, in a developed form, to over 20 feuilleton writers irrespective of their views, personal preferences and prejudice. Only a few of our addressees have answered our short inquiry. Some of them have touched the subject in their periodicals, two refused to answer. We have quoted, in the present issue, all answers sent to us as well as the publications provoked by our inquiry in other periodicals. We made no attempt at any conclusions because, in our opinion, the subject is still open for discussion. (Editorial summary). Jacek Dyrlaga: THE RISING GENERATION OF JOURNALISTS OF THE WORKERS' PUBLISHING COOPERATIVE "PRASA" In the first half of 1986, 140 young journalists (under 30) were selected at random from among the total of 668 young journalists employed at the leading Polish publishing co-operative RSW (Robotnicza Spółdzielnia Wy dawnicza "Prasa-Książka-Ruch"). 8r°/o of the polled journalists tried journalistic tasks before engaging in the profession. Many of them had passed all the levels of practical journa listic education — from school news-sheets, through student and youth pa pers to the professional press. They made their debut in the profession (published the first material) usually at 20—21 years of age (28'a/» of respon dents) that is in their first years at college and at 18—19 (20°/o) that is in senior years at high school. Every twentieth journalist has made his debut at the age of over 27 years. Their motives for choosing the profession were ranked as follows: the possibility of frequent contacts with various people, predilection for the profession, attractiveness of the work, coincidence, family tradition, other reasons. Little less than a half of the respondents thought that the young people had the initiative in engaging in the profession. Every nineth thought that the most popular way to an editorial office was through connexions there and every fourteenth — through connexions outside the editorial staff. These data showed that there is no editorial system of "search for talents". Men adapt in the editorial staff more easily than women. Among their features, the young journalists appraised most highly their readiness, re sponsibility for what they write and do>, the solidity of documentational research. The most widespread foreign language in Poland — Russian, in troduced in curriculum as early as the fifth grade, was masterad in a de gree enabling them to use and understand it without a dictionary by 35J/o of respondents. The respective data for English (13.6%), German (7.13/o), French (0.7'3/o) are not pleasing. Their most important aims and expectations the young journalists ran ked as follows: a happy family, creative achievements, a clear conscience and the feeling of being useful. Among the aims and tasks of the press, the group distinctly emphasised the socializing model (moulding-educating- -informing). Materially, the polled group was well equipped with type-writers, as re gards tape-recorders, the situation was a little worse. Only about one half of the respondents lived in separate flats, on third had telephone at home. (Author's summary). Lajos Bodnar: HUNGARIAN PRESS LAW On the 20th of April 1986, after many years of preliminary work, the Hungarian National Assembly decreed the press law. Taking into account the international experiences and the specificity of various legal regula tions in Hungary, the Hungarian legislators developed, arranged and raised the tested rules of Hungarian press policy to the consequentiality of a press law. They brought up to date the legal and political safeguards of modern informing. The press, mass media and consistently the readers, listeners and viewers were quaranted more privileges based on legal norms. (Edito rial summary) The article's aim is to: — give a brief characterization of the main press corporations and some of their press titles, — to show the economic effects of press corporations, — to define the class structure of the press corporations. Summing up his reflections, the author concluded that the profitable British press industry is highly integrated with modern British capitalism both economically, socially as well as politically due to: — the connections between the press corporations and other fields of eco nomy; — the connections between the managers and controllers of press corpora tions and other lines of business, industry finance what, among other things, is conducive to the integration of British economic organisations and multiplies the managers' private fortunes; — exclusive education and a typical professional career of the members of the capitalist elite; — personal and professional connections with the leading institutions of the British political and economic system. (Author's summary) Translated by Urszula Szczepańczyk