PISMO HISTORYCZNE rocznik

ROK XXI 2014

Wydawnictwo Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego Warszawa

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 1 22015-05-18015-05-18 22:13:4422:13:44 UNIWERSYTET KARDYNAŁA STEFANA WYSZYŃSKIEGO WYDZIAŁ NAUK HISTORYCZNYCH I SPOŁECZNYCH

Wersja papierowa czasopisma jest wersją pierwotną Kolegium Redakcyjne: Adam Buława, Rita Čapaite, Penelope Filacchione, Anna Głusiuk (Sekretarz), Waldemar Graczyk (Redaktor Naczelny), Stefan Kozłowski, Jolanta M. Marszalska, Dariusz Milewski, Janusz Nowiński, Tomasz Skibiński Rada Naukowa: prof. Marco Conti (USA, Rzym), prof. dr hab. Waldemar Deluga (UKSW), prof. dr hab. Jan Dzięgielewski (UKSW), prof. Penelope Filacchione (UPS Rzym), prof. dr hab. Martin Gojda (Uniwersytet w Pilźnie, UKSW), ks. prof. dr hab. Waldemar Graczyk (UKSW), ks. prof. dr hab. Ryszard Knapiński (KUL), ks. prof. dr hab. Kazimierz Łatak (UKSW), prof. dr hab. Ewa Łużyniecka (PWr), prof. dr hab. Rastislav Koziak (Bańska Bystrzyca, Słowacja), ks. prof. dr hab. Józef Mandziuk (UKSW), prof. dr hab. Jolanta M. Marszalska (UKSW), prof. dr hab. Mirosław Nagielski (UW), ks. prof. dr hab. Józef Naumowicz (UKSW), prof. dr hab. Janusz Odziemkowski (UKSW), prof. dr hab. Anna Pobóg-Lenartowicz (UO), prof. dr hab. Bogdan Rok (UWr), ks. prof. Manlio Sodi (UPS, Rzym), ks. prof. dr hab. Józef Stala (UPJPII), prof. dr hab. Leonid Tymoszenko (Uniwersytet w Drohobuczu, Ukraina), prof. dr hab. Andrzej Wyrwa (UAM), prof. dr hab. Wiesław Jan Wysocki (UKSW), prof. dr hab. Jan Żaryn (UKSW), prof. dr hab. Dorota Żołądź-Strzelczyk (UAM) Recenzenci tomu: prof. dr hab. Małgorzata Dąbrowska, dr hab. Dariusz Dekański, prof. dr hab. Ewa Dubas- Urwanowicz, dr hab. Wojciech Gajewski, ks. prof. dr hab. Michał Janocha, prof. dr hab. Eugeniusz Koko, dr hab. Aneta Kramiszewska, ks. prof. Mario Maritano, dr hab. Jacek Pielas, dr hab. Marta Pieniążek-Samek, prof. dr hab. Anna Pobóg-Lenartowicz, dr hab. Michał Polak, ks. prof. dr hab. Roland Prejs, prof. dr hab. Bogdan Rok, prof. dr hab. Waldemar Rozynkowski, ks. dr hab. Mieczysław Różański, prof. dr hab. Tadeusz Rutkowski, ks. prof. Manlio Sodi, dr hab. Krzysztof Sychowicz, ks. dr hab. Tadeusz Syczewski, dr hab. Anna Szylar, prof. dr hab. Stanisław Wiech, ks. prof. dr hab. Antoni Żurek, dr hab. Beata Wojciechowska Korekta edytorska: Joanna Graczyk Korekta języka angielskiego: Patrick Hennessy Korekta języka włoskiego: prof. Manlio Sodi

Projekt okładki: ks. Paweł Dudziński ISSN 1232-1575

Zgłoszenia prenumeraty przyjmuje Wydawnictwo UKSW ul. Dewajtis 5, 01-815 Warszawa, tel./fax 22 561 89 23 www.wydawnictwo.uksw.edu.pl Adres redakcji: ul. Wóycickiego 1/3 bl. 23 pokój 320 01-938 Warszawa www.saeculum.christianum.uksw.edu.pl

Druk i oprawa:

Ofi cyna Wydawniczo-Poligrafi czna „Adam” 02-729 Warszawa, ul. Rolna 191/193 tel. (22) 843-37-23, (22) 843-08-79, tel./fax (22) 843-20-52

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 2 22015-05-18015-05-18 22:13:4422:13:44 HISTORICAL WRITINGS annual

YEAR XXI 2014

Wydawnictwo Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego Warszawa

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 3 22015-05-18015-05-18 22:13:4422:13:44 CARDINAL STEFAN WYSZYŃSKI UNIWERSITY FACULTY OF HISTORY AND SOCIAL SCIENCES

Print edition is the original version of the periodical Editorial Staff: Adam Buława, Rita Čapaite, Penelope Filacchione, Anna Głusiuk (Secretary of editorial staff), Waldemar Graczyk (Editor-in-chief), Stefan Kozłowski, Jolanta M. Marszalska, Dariusz Milewski, Janusz Nowiń- ski, Tomasz Skibiński Advisory Board: prof. Marco Conti (USA, Rzym), prof. dr hab. Waldemar Deluga (UKSW), prof. dr hab. Jan Dzięgielewski (UKSW), prof. Penelope Filacchione (UPS Rzym), prof. dr hab. Martin Gojda (Uniwersytet w Pilźnie, UKSW), ks. prof. dr hab. Waldemar Graczyk (UKSW), ks. prof. dr hab. Ryszard Knapiński (KUL), ks. prof. dr hab. Kazimierz Łatak (UKSW), prof. dr hab. Ewa Łużyniecka (PWr), prof. dr hab. Rastislav Koziak (Bańska Bystrzyca, Słowacja), ks. prof. dr hab. Józef Mandziuk (UKSW), prof. dr hab. Jolanta M. Marszalska (UKSW), prof. dr hab. Mirosław Nagielski (UW), ks. prof. dr hab. Józef Naumowicz (UKSW), prof. dr hab. Janusz Odziemkowski (UKSW), prof. dr hab. Anna Pobóg-Lenartowicz (UO), prof. dr hab. Bogdan Rok (UWr), ks. prof. Manlio Sodi (UPS, Rzym), ks. prof. dr hab. Józef Stala (UPJPII), prof. dr hab. Leonid Tymoszenko (Uniwersytet w Drohobuczu, Ukraina), prof. dr hab. Andrzej Wyrwa (UAM), prof. dr hab. Wiesław Jan Wysocki (UKSW), prof. dr hab. Jan Żaryn (UKSW), prof. dr hab. Dorota Żołądź-Strzelczyk (UAM) Reviewing Editors: prof. dr hab. Małgorzata Dąbrowska, dr hab. Dariusz Dekański, prof. dr hab. Ewa Dubas-Ur- wanowicz, dr hab. Wojciech Gajewski, ks. prof. dr hab. Michał Janocha, prof. dr hab. Eugeniusz Koko, dr hab. Ane- ta Kramiszewska, ks. prof. Mario Maritano, dr hab. Jacek Pielas, dr hab. Marta Pieniążek-Samek, prof. dr hab. Anna Pobóg-Lenartowicz, dr hab. Michał Polak, ks. prof. dr hab. Roland Prejs, prof. dr hab. Bogdan Rok, prof. dr hab. Waldemar Rozynkowski, ks. dr hab. Mieczysław Różański, prof. dr hab. Tadeusz Rutkowski, ks. prof. Manlio Sodi, dr hab. Krzysztof Sychowicz, ks. dr hab. Tadeusz Syczewski, dr hab. Anna Szylar, prof. dr hab. Stanisław Wiech, ks. prof. dr hab. Antoni Żurek, dr hab. Beata Wojciechowska Editing: Joanna Graczyk Proofreading of texts in English: Patrick Hennessy Proofreading of texts in Italian: prof. Manlio Sodi Cover design: ks. Paweł Dudziński ISSN 1232-1575

Requests for subscription should be sent to Editor: Wydawnictwo UKSW ul. Dewajtis 5, 01-815 Warszawa, tel./fax 225618923 www.wydawnictwo.uksw.edu.pl Publisher: ul. Wóycickiego 1/3 bl. 23 pokój 320 01-938 Warszawa www.saeculum.christianum.uksw.edu.pl

Printed by:

Ofi cyna Wydawniczo-Poligrafi czna „Adam” 02-729 Warszawa, ul. Rolna 191/193 tel. (22) 843-37-23, (22) 843-08-79, tel./fax (22) 843-20-52

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 4 22015-05-18015-05-18 22:13:4422:13:44 ROZPRAWY I ARTYKUŁ Y

Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 5-15

PRZEMYSŁAW NOWOGÓRSKI WNHiS UKSW, Warszawa

SYNAGOGI W PALESTYNIE W OKRESIE DRUGIEJ ŚWIĄTYNI W KONTEKŚCIE HISTORYCZNYM I ARCHEOLOGICZNYM

Zainteresowanie historią i archeologią starożytnych synagog w basenie Morza Śródziem- nego, a zwłaszcza w Palestynie, trwa od wielu dziesięcioleci1. Po zniszczeniu Świątyni Je- rozolimskiej synagoga stała się najważniejszą instytucją religijną judaizmu, a budynek sy- nagogi stał się niejako substytutem Świątyni i stanowi do tej pory główny budynek religijny Żydów. W diasporze synagoga była nie tylko miejscem modlitwy, ale nade wszystko miej- sce, w którym żył każdy Żyd. Israel Abrahams pisał: […] Żyd w synagodze był czasem pełen głębokiej czci, a czasami czuł się całkiem swobodnie2. Całe jego życie toczyło się w synago- dze i wokół synagogi. Aż trudno uwierzyć, że pochodzenie tak ważnej instytucji religijnej nie jest jednoznacznie wyjaśnione i nadal budzi wiele kontrowersji. Podobnie jest z genezą architektury synagogalnej. Od początku XX wieku powstało wiele hipotez i teorii na temat narodzin i rozwoju synagogi. Odsłaniano i interpretowano najstarsze źródła pisane i pozo- stałości archeologiczne najstarszych synagog, głównie na terenie Izraela. W ostatnich la- tach, zwłaszcza w zakresie archeologii, nastąpiły spore zmiany w tej problematyce. Nastą- piła zmiana w dotychczasowej interpretacji budynków uchodzących za modelowe dla wczesnych synagog przy jednoczesnym odkrywaniu kolejnych obiektów hipotetycznie identyfi kowanych jako najwcześniejsze przykłady synagog zaliczanych do okresu Drugiej Świątyni. Niniejszy artykuł stanowi syntetyczne ujęcie w kontekście historycznym jak również re- zultatów badań archeologicznych problematyki synagog w okresie Drugiej Świątyni, czyli tak zwanych wczesnych synagog z terenu Palestyny, budzących najwięcej kontrowersji i wątpliwości. W polskiej literaturze naukowej tematyka ta oraz dyskusja z nią związana nie jest zbyt powszechna, dlatego warto poświęcić jej nieco uwagi.

I Omawiając historyczne i archeologiczne zagadnienia synagog, należy zwrócić uwagę na podwójne znaczenie terminu synagoga. Powszechnie przyjęta nazwa, wywodząca się z języka greckiego, jest uogólnieniem bardziej szczegółowych pojęć hebrajskich i aramej- skich. Bowiem grecki wyraz (hê) synagogê, obecny już w Septuagincie, stanowi odpowiednik

1 Nazwa Palestyna użyty jest jako terminus historicus i jest równoznaczny z antycznym rozumieniem Palaestina, 2 I. Abrahams, Życie codzienne Żydów w średniowieczu, tłum. B. Gadomska, Warszawa 1996, s. 25.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 5 22015-05-18015-05-18 22:13:4422:13:44 PRZEMYSŁAW NOWOGÓRSKI 6 hebrajskiego wyrażenia ʽedah, oznaczającego zgromadzenie religijne oraz polityczne Ży- dów.3 Żydzi w Diasporze już od wczesnego hellenizmu nazwę synagogê stosowali zarówno do zgromadzenia religijnego, jak i budynku, w którym zgromadzenie to się odbywało. W tym przypadku grecka nazwa jest odpowiednikiem aramejskiego kenisah (zgromadzenie) i bejth kenistah (dom zgromadzenia) oraz hebrajskiego hak-keneset i bejth hak-keneset. Na- dal nie są jednoznacznie ustalone miejsce i czas powstania tej instytucji religijnej. Filon z Aleksandrii oraz Józef Flawiusz uznawali Mojżesza jako twórcę synagogi. Był to typowy zabieg nadania już istniejącej instytucji pochodzenia określonego i sankcjonowanego uzna- nym autorytetem. Bardziej prawdopodobne jest doszukiwanie się początków synagogi w czasie niewoli babilońskiej i bezpośrednio po powrocie części Żydów do Judei. Niektórzy widzą korzenie synagogi w zapisie w Księdze Ezechiela (A. Eisenerg) i użytym tam termi- nie miqda me ̓ at (mała świątynia,11,16) lub w Księdze Jeremiasza (E. Meyers) – bejth ha ʽ am (dom ludu, 39,8). Inne teorie mówią o związkach genezy synagogi z reformą religijną króla Jozjasza pod koniec VII wieku p.n.e. (J. Weingreen) czy z przemianami religijnymi za panowania pierwszych władców z dynastii hasmonejskiej4. Zdecydowana większość teo- rii odnosi się jednak do czasów przemian w judaizmie po powrocie z Babilonii i początków ruchu faryzejskiego w III/II wieku p.n.e.5 Zapewne wielkie znaczenie dla narodzin instytucji synagogi miały reformy religijne dokonane przez Ezdrasza i Nehemiasza związane z na- uczaniem Tory, a szczególnie z jej publicznym czytaniem i komentowaniem w upowszech- nionym już wówczas języku aramejskim.

II Najstarszymi źródłami pisanymi odnoszącymi się do synagog są dwie inskrypcje – z Egiptu, datowana na III wiek p.n.e. i z Jerozolimy z I wieku p.n.e. Pierwsza to inskrypcja (JIE 22) z miasta Szeidia w pobliżu Aleksandrii, która mówi o poświęceniu synagogi w imie- niu króla Ptolemajosa i królowej Bereniki. Prawdopodobnie chodzi tu o Ptolemajosa III (246-221 p.n.e.) i jego żonę Berenikę6. Natomiast w innej egipskiej inskrypcji, datowanej

3 Encyclopedia Judaica, ed. C. Roth, G. Wigoder, wyd 3, t. 15, Jerusalem 1974: hasło synagogue. Inny rze- czownik qāhāl był rozumiany jak grecka ekklesia. Autorzy Ksiąg Machabejskich zamiennie (i niekonsekwentnie) używają synagogê i ekklesia (1Mch 3,34; 3,44; 7,12; 14,28). 4 A. Eisenberg, The Synagogue through the Ages, New York 1974, s. 30; E. Meyers, Synagogue w: Anchor Bible Dictionary, ed. D. N. Freedman, t. 6, New York 1994, 6:252; ponadto zob. I. Levi, The Synagogue. Ist History and Function, London 1963, rozdział I oraz F. Hüttenmeister, G. Reeg, Die Antike Synagogen in Israel, Wiesbaden 1977, t. 1, s. 10-15. 5 Wykształcenie się instytucji synagogi w powiązaniu z ruchem faryzejskim, mogło niejako stanowić formę reak- cji na judaizm kapłański. Faryzeusze stworzyli dwadzieścia cztery zmiany złożone z ludzi świeckich, co odpowia- dało analogicznej liczbie zmian kapłańskich. Zgodnie z ustalonym harmonogramem wyznaczone zmiany świeckie brały udział w liturgii w Świątyni Jerozolimskiej. Jeśli członek zmiany nie mógł przybyć do Świątyni, wówczas powinien udać się do jednego z domów gminnych (ma ʽamadoth) i tam odczytać odpowiedni fragment Biblii w chwili składania ofi ary w Jerozolimie. Taka hipotetyczna interpretacja genezy instytucji synagogi może wyjaśnić intensywność jej rozwoju po zniszczeniu Świątyni. 6 Jewish Inscriptions of Graeco-Roman, ed. W. Horburg and D. Noy, 1992 (JIE 22), wydarzenie miało miejsce pomiędzy 246 a 221 rokiem p.n.e., por. B. Reicke, Neutestamentlische Zeitgeschichte, Berlin W., 1965, s. 88. Nato- miast żydowska w Antiochii nad Orontesem wybudowała według przekazu Józefa Flawiusza dużą synagogę pod koniec III wieku p.n.e. B. J. VII, 44. Z terenu Egiptu, głównie Dolnego, znanych jest jeszcze kilka innych greckich inskrypcji notujących poświęcenie synagog, datowanych na II-I wiek p.n.e. i a jedna na początek I wieku n.e. Nie poświadczono natomiast archeologicznie w Egipcie żadnego budynku synagogalnego z tego czasu.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 6 22015-05-18015-05-18 22:13:4522:13:45 SYNAGOGI W PALESTYNIE W OKRESIE DRUGIEJ ŚWIĄTYNI W KONTEKŚCIE HISTORYCZNYM I ARCHEOLOGICZNYM 7 na około połowę II wieku p.n.e. (JIE 9), użyte zostało określenie (h)ieros peribolos, – świę- ty okręg na oznaczenie synagogi. Ten termin w takim właśnie znaczeniu zastosował również Filon z Aleksandrii, Flacc. 48. Bardziej interesująca dla badań nad historią synagog w starożytnym Izraelu jest inskryp- cja z Jerozolimy, zwana Inskrypcją Teodota. Odnaleziono ją w 1912, lub rok później, w ru- inach nieistniejącej już budowli, być może synagogi. Teodotos, syn Wettenosa, kapłan i archisynagogos, syn archisynagogosa i wnuk archisy- nagogosa, wzniósł synagogę dla czytania Tory i studiowania Prawa, dom dla podróżnych i izby gościnne, wodociągi i wszystkie [urządzenia] potrzebne gościom. I jego ojciec wraz ze Starszymi i Symonidesem ufundowali też synagogę7. Choć wobec braku kontekstu archeologicznego przy odkryciu tej inskrypcji, co może budzić pewne wątpliwości w jej datowaniu, to zawiera ona bardzo interesujące informacje. Wyraźnie określone jest przeznaczenie synagogi – do czytania i studiowania Prawa. W Tal- mudzie (Jerozolimskim) zawarta jest informacja o 480 synagogach w Jerozolimie, wspomi- nanych przez wybitnych rabinów Pinchasa i Hoszaję, a przy każdej z nich znajdowały się szkoły: bejth ham-midraš, gdzie studiowano Prawo oraz bejth hat-talmûd, do zgłębiania Miszny8. Jak wynika z inskrypcji, przy synagodze znajdowały się także inne obiekty o róż- nym przeznaczeniu9. Imienne wskazanie fundatorów wraz z ich funkcjami, wskazuje na do- brze ukształtowaną już na przełomie er strukturę organizacji synagogi jako instytucji10. W Nowym Testamencie, zarówno w Ewangeliach, jak i Dziejach Apostolskich, często wspominane są synagogi w Judei (Łk 4, 44), w Galilei (Mk 1, 39), szczególnie w Nazarecie (Mk 6, 2) i Kafarnaum (Mk 1, 21) oraz w Jerozolimie (Dz 6, 9; 24, 12). W Dziejach Apostol- skich wymieniane są również synagogi poza Ziemią Świętą – w Azji Mniejszej, Grecji, Syrii i na Cyprze. Ponadto Józef Flawiusz wspomina synagogi w Tiberias11, Dora12 i Caesarea Maritima13. Zdecydowanie bogatsze są źródła pisane odnoszące się do synagog z czasów późniejszych, wychodzących już poza ramy niniejszego opracowania. Notabene dotyczy to również materiału archeologicznego. Omawiając synagogi w okresie Drugiej Świątyni, należy zwrócić uwagę na problem relacji, jakie zachodziły pomiędzy tą instytucją a Świątynią Jerozolimską. Dotyczy to zarówno samej Jerozolimy jak i miast na prowincji. Przykładanie tu modelu Świątynia – sanktuaria lokalne z czasów Pierwszej Świątyni jest błędem metodologicznym, bowiem bamoth (lokalne sanktu- aria) i synagogi są całkowicie odmiennymi instytucjami, zupełnie nieporównywalnymi. Można wyróżnić cztery obszary funkcjonowania synagog. Pierwsza to liturgiczna – czy- tanie i omawianie tekstu biblijnego. Brak przy tym kultu ofi arniczego, typowego dla

7 H. Kee, Defi ning the First-Century C. E. Synagogue: Problems and Progress (data of Theodotus Inscription), “New Testament Studies” 41/1995, s. 481-500. 8 jMeg. III, 1, 73d. 9 W badaniach archeologicznych synagog uwagę skupia się głównie na salach modlitewnych, a pomieszczenia lub obiekty towarzyszące nie budzą już takiego zainteresowania, choć są integralną częścią zespołu architektonicz- nego synagogi. 10 Funkcjonowanie oraz liczba synagog w Jerozolimie zob. R. Reisner, Synagogues in Jerusalem w: “The Book of Acts in Palestinian Setting” London 1995, s. 179-211. 11 Vita, 280. 12 Antiq. XIX 305. 13 B.J. II, 285-289.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 7 22015-05-18015-05-18 22:13:4522:13:45 PRZEMYSŁAW NOWOGÓRSKI 8 Świątyni14. Synagogi nie były obiektami jednostkowymi i wyjątkowymi, jakim była (i nadal pozostaje) Świątynia Jahwe w Jerozolimie. Po trzecie synagoga dostępna jest dla wszystkich Żydów, podczas gdy Świątynia selek- cjonowała dostępność, a do samego Przybytku mieli wstęp jedynie kapłani15. Niewątpliwie, o ile w interesujących mnie ramach chronologicznych, synagogi nawet w najmniejszym znaczeniu nie można uznać za substytut Świątyni, to w późniejszych wie- kach zagadnienie to nie jest tak całkowicie oczywiste. Na potwierdzenie tego stwierdzenia, można przywołać w tym miejscu treści dekoracji mozaik posadzkowych, zwłaszcza syna- gog galilejskich z IV-VII wieku n.e., czy znajdowane w czasie badań wykopaliskowych w ruinach synagog machty, niewielkie szufelki używane w liturgii świątynnej16. Zagadnie- nia te wykraczają jednak poza temat niniejszego artykułu. Wreszcie czwarty obszar, ściśle powiązany z pierwszym i odnoszący się do liturgii. W Świątyni odbywała się ona na ze- wnątrz i na zewnątrz znajdowali się jej uczestnicy. Liturgia synagogalna miała miejsce we- wnątrz budynku i także w jego wnętrzu przebywali uczestniczący w niej wierni. Te cztery obszary odegrały ogromną rolę po 70 roku n.e., gdy zabrakło Świątyni w Jerozolimie. Uszczegółowienie roli synagogi w Palestynie w tym czasie nie jest właściwie możliwe. Im dalej od Jerozolimy, tym rola synagogi stawała się silniejsza. Jednak przepisy religijne juda- izmu wyraźnie podkreślały pozycję Świątyni i zobowiązywały Żydów do uczestniczenia w liturgii świątynnej w ramach tzw. świąt pielgrzymich (šeloš regalim), płacenia podatku na Świątynię, czy składania prywatnych ofi ar na każdą okoliczność życia.

III Do końca XX wieku ustaliła się w nauce lista pięciu obiektów interpretowanych jako najstarsze synagogi na terenie Palestyny, tzw. wczesne synagogi (il. 1). Na początku obecne- go stulecia zaproponowałem hipotezę identyfi kującą budynek na Area A (zwana Temple Area) w Betsaidzie jako protosynagogę. W ostatnich latach pojawiły się trzy kolejne obiek- ty, hipotetycznie uznane za wczesne synagogi: synagoga w pałacu zimowym Hasmone- uszów w Jerycho (Wali el-Qelt), synagoga w Modin oraz kolejna synagoga w Magdali. Warto już w tym miejscu zaznaczyć, że synagoga hasmonejska jest proponowana obecnie jako najstarsza znana synagoga w Palestynie. Synagoga w Korazain częściowo odsłonięta przez Heinricha Kohla i Carla Watzingera w 1905 roku, w całości odkryta została przez N. Makouly’ego i J. Ory’ego w 1926 roku. Wy- miary obiektu, 22,8 m x 16,7 m, pozwoliły badaczom określić go jako prawie kwadrat17. Od- krywcy nie stwierdzili jednoznacznie ani funkcji ani datacji obiektu. W późniejszych bada- niach nad synagogami określono ten obiekt jako częściowo pełniący również funkcję synagogi18.

14 J. Petuchowski, The Liturgy of the Synagogue: History, Structure and Context w: “APProaches to Ancient Ju- daism”, vo. 4: Studies in Liturgy, Exegesis and Talmudic Narrative, Chicago 1983, s. 1-64. 15 Natomiast do dewir mógł wejść jedynie najwyższy kapłan. Dostępność synagogi również nie jest jednoznacz- nym pojęciem. Właściwie w liturgii uczestniczyć mógł (i nadal tak jest) pełnoletni religijnie czyli po bar micwie mężczyzna. 16 L.V. Rutgers, Incense Shovels at Sepphoris w: Galilee trough the Centuries, ed. E.M. Meyers, Winona Lake 1999, s. 177-198. 17 Z. Yeivin, Yhe Synagogue at Chorazain, “In All the Land of Naphtali”, Israel Exploration Society, Jerusalem 1967, s. 135-138. 18 F. Hüttenmiester, G. Reeg, dz. cyt., 4.96.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 8 22015-05-18015-05-18 22:13:4522:13:45 SYNAGOGI W PALESTYNIE W OKRESIE DRUGIEJ ŚWIĄTYNI W KONTEKŚCIE HISTORYCZNYM I ARCHEOLOGICZNYM 9

a) b) c)

il. 1

Synagoga na Masadzie znajdowała się w zespole pałacowym Heroda Wielkiego. Według jej odkrywcy i badacza, Ygaela Yadina, budowa przebiegała w dwóch fazach. Pierwsza to synago- ga wzniesiona przez Heroda Wielkiego (39-4 p.n.e.) na potrzeby członków dworu królewskie- go. Natomiast druga faza łączona jest z zelotami, którzy zajmowali twierdzę w czasie Pierwszej Wojny Żydowskiej (66-73 roku n.e.). W obu fazach budowla miała plan prostokąta z wejściem we wschodniej ścianie. Synagoga zelotów mierzyła 12,5 x 10 m.19 W pierwszej fazie synagoga podzielona była murem na dwie części (na linii wsch.–zach.), a salę modlitewną obiegała ko- lumnada ustawiona na planie litery „U”. W drugiej fazie kolumny ustawiono tylko wzdłuż dłuż- szych ścian. Z tej fazy pochodzą również kamienne ławy umieszczone przy czterech ścianach. Synagoga w ruinach twierdzy Herodium (miejsce śmierci i pochówku króla Heroda Wiel- kiego) odkryta została przez Virgilia Corbo w jej południowo-zachodniej części. Corbo przypuszczał, że w czasie Pierwszej Wojny Żydowskiej w znajdującym się w tym miejscu triclinium dodano przy czterech ścianach kamienne ławy, przystosowując tym samym po- mieszczenie do celów liturgicznych. Kwestia ta nie jest całkowicie wyjaśniona, podobnie jak obecność wewnętrznej kolumnady lub jej brak20. W trakcie badań wykopaliskowych w Magdali, mieście położonym na zachodnim brzegu Morza Galilejskiego, Virgilio Corbo i Stanislao Loffreda odkryli niewielką budowlę o wy- miarach 8,16 m x 7,25 m z jedną pięciostopniową ławą przyścienną wewnątrz oraz kolum- nami ustawionymi na planie litery „U” . Określili ją terminem mini-synagoga21. Ustalenie ściślejszej, niż ogólnie okres Drugiej Świątyni, daty wzniesienia tego obiektu oraz czasu użytkowania okazało się niemożliwe. Przypuszczalnie synagoga ta już w I wieku n.e. zamie- niona została na rezerwuar lub nimfeum. Kilka lat temu pojawiły się wątpliwości czy bu- dowla ta w ogóle pełniła funkcję synagogi22. W początkach lat siedemdziesiątych XX wieku Shmarya Gutman odkrył w Gamali, na te- renie starożytnej Gaulanitydy, budynek o wymiarach 20 x 16 m z kamiennymi ławami przy czterech ścianach. Określił go jako synagogę zelotów, podobną do obiektów z Masady

19 Y. Yadin, Masada, New York 1966, s. 184. 20 G. Foerster, The Synagogues of Masada and Herodium, “Journal of Jewish Art” 3/4 (1974), s. 9-11; P. Flesher, Palestinian Synagogues Before 70 C.E.: A Review of the Evidence w: “Studies in Ethnology and History od Juda- ism”, London 1989, s. 67-81. 21 S. Loffreda, La città Romana di Magdala w: „Studia Herosolimitana in onore di P. Belalarmino Bagatti, I Studi Archeologici, Studii Biblici Franciscani, Collectio Maior, 22, Gerusalemme 1976, s. 355-378. 22 E. Netzer, Czy urządzenia wodne w Magdali spełnił fukcję synagogi w: A. Kasher, A. Oppenheimer, U. Rappa- port (red..), Synagogi w starożytności, Jerozolima 1998, s. 111-120 (tekst w jęz. hebrajskim).

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 9 22015-05-18015-05-18 22:13:4522:13:45 PRZEMYSŁAW NOWOGÓRSKI 10 i Herodium 23. W 2010 roku Zvi Uri Ma ̓oz zweryfi kował datowanie tego obiektu. Ustalił, że synagoga wzniesiona została około 50 roku n.e. Kilka lat później, w 67 roku dobudowano mykwę, w miejscu wcześniejszej cysterny24. Tych pięć obiektów datowanych najogólniej na I wieku p.n.e. i I wieku n.e., a trzy z nich przypisanych zostało zelotom w latach 66-73 n.e., stało się podstawą teorii sformułowanej przez znanego izraelskiego archeologa Gideona Foerstera w pierwszej połowie lat siedemdzie- siątych XX wieku25. Foerster uznał je za dobrze zdefi niowaną i datowaną grupę wczesnych synagog. Dołączył do nich również tzw. pronaoi świątyni Atargatis, Artemidy i Tyche w Dura Europos. Dokonał ich porównania, biorąc pod uwagę wymiary, liczbę ław przy ścianach we- wnętrznych, układ i liczbę wewnętrznych kolumn oraz geografi czny kierunek wejścia do syna- gog. Mimo pewnych podobieństw czy elementów wspólnych, to w świetle dzisiejszego stanu badań nie da się utrzymać stwierdzenia o jednolitej i dobrze określonej grupie wczesnych syna- gog. Nie da się bowiem wykazać określonego planu czy sprecyzowanej formy architektonicz- nej synagog z okresu Drugiej Świątyni. Wszystko wskazuje na to, że dla celów spotkań litur- gicznych, czytania i nauczania Biblii, wykorzystywano reprezentacyjne, wielofunkcyjne budynki publiczne. Zazwyczaj znajdowały się one w centrum miasta czy wsi. Należały do nich również androny (andronoi) – czyli małe publiczne lub nawet prywatne budynki służące do politycznych i kulturalnych spotkaniom mężczyzn. Z teorii Gideona Foerstera nie straciło na znaczeniu odwołanie się do planu triclinium, jako niemal podstawowego wzorca planu bu- dynku synagogi. Ta bardzo rozpowszechniona w basenie Morza Śródziemnego forma architek- toniczna, stała się od III wieku n.e. podstawowym planem wzoru synagog typu galilejskiego26.

IV Przez kilka sezonów, na przełomie XX i XXI wieku polska grupa archeologiczna w ra- mach Bethsaida Excavations Project, prowadziła wykopaliska na wzgórzu et-Tell w Izraelu, identyfi kowanym z biblijna Betsaidą27. Trudny do interpretacji okazał się odsłonięty wów- czas budynek na Area A (Temple Area) w centralnym punkcie na Akropolis Betsaidy, wznie- siony w okresie hellenistycznym, a przebudowany w czasach herodiańskich (I wiek n.e. – I wiek n.e.)28. Zaproponowałem wówczas hipotetyczną interpretację tego budynku jako andron, spełniający również funkcje synagogi i nazwałem go protosynagogą (il. 2)29. Wcze-

23 S. Mann, Gamla: The Northen Masada, “The Jerusalem Post” October 19, 1976, s. 6. 24 Z.U. Ma ̓ oz, Four Notes on the excavations at Gamala, “Tel Aviv” 39 (2012), s. 230-237. 25 G. Foerster, The Synagogues…., dz. cyt. s. 6-11. W roku 1973 artykuł ten ukazał się w jęz. hebrajskim w „Eretz Israel”, 11 (1973), s. 224-228. 26 P. Nowogórski, Architektura synagog galilejskich do VII wieku w: „Żydzi i judaizm w badaniach polskich”, tom III, red. K. Pilarczyk, Kraków 2003, s. 303-319; Michael Avi-Yonah dopatrywał się wzoru planu synagogi w architekturze buleuterionów, zwłaszcza tego zbudowanego przez Antiocha IV w Milecie, zob. M. Avi-Yonah, Synagogue Architecture in the Late Classical Period, w:Jewish Art, ed., C. Roth, B. Narkiss, New York 1971, s. 70. 27 Na temat identyfi kacji i historii miejsca: P. Nowogórski, Betsaida Nowego Testamentu w aspekcie historycznym i archeologicznym, „Ruch Biblijny i Liturgiczny” 4 (2001), s. 289-295. 28 Por. A. Løvset, The Floor Sequence in the Eastern Part of Room B of the “Temple of Bethsaida” w: Starożytna Palestyna w badaniach polskich, red. I. Skupińska-Løvset, P. Nowogórski, Łódź 2003, s. 119-126. 29 P. Nowogórski, Protosynagoga w Betsaidzie, „Studia Judaica” 1(13) 2004, s. 41-47; I. Skupińska-Løvset, The Temple Area of Bethsaida, Łódź 2006, s. 77-78; C. Savage, Et Tell (Bethsaida). A Study of the First Century CE in the Galilee, Drew University Madison, NJ, 2007 (rozprawa doktorska w maszynopisie), s. 150-153; tenże, Biblical Bethsaida. A Study of the First Century CE, Lexingston Books, 2011, s. 151-154.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 1100 22015-05-18015-05-18 22:13:4522:13:45 SYNAGOGI W PALESTYNIE W OKRESIE DRUGIEJ ŚWIĄTYNI W KONTEKŚCIE HISTORYCZNYM I ARCHEOLOGICZNYM 11

il. 2

śniej lokalizowano w tym miejscu pozostałości świątyni kultu cesarskiego, a prof. Ilona Skupińska-Løvset zinterpretowała budynek i jego otoczenie jako świątynię typu fenickie- go30. Był to niewielki prostokątny budynek o długości ok. 20 i szerokości 6 m., podzielony na dwa różnej wielkości pomieszczenia: większe (zachodnie) o powierzchni ok. 35 m kw. i wschodnie – mniejsze – ok. 13 m kw. Dwa wejścia, o szerokości ok. 120 cm każde, znaj- dowały się w ścianie północnej i zachodniej, lecz nie były umieszczone pośrodku ścian ze- wnętrznych. Trudno natomiast stwierdzić usytuowanie przejścia w ścianie działowej. We wnętrzu większego pomieszczenia wyróżnione zostały hellenistyczne trzy warstwy użytkowe oraz jedna z okresu herodiańskiego. Była to podłoga z ubitej gliny z dużą ilością drobno potłuczonej cerami na powierzchni. Obiekt ten odbiega planem i wielkością od opi- sanych wyżej grupy pięciu wczesnych synagog, lecz nie da się nadal utrzymać teorii o jed- nym wspólnych wzorcu architektonicznym synagog z okresu Drugiej Świątyni. Budowla na Area A w tak wyeksponowanym miejscu była zapewne budynkiem reprezentacyjnym o publicznym charakterze i mogła spełniać również funkcję synagogi. Jej niewielkie wymia- ry są niejako odpowiednie dla bądź co bądź niewielkiego miasta, jakim była Betsaida na przełomie er. Nadal nie jest archeologicznie znane całe miasto i możliwe, że takich repre- zentacyjnych publicznych obiektów było w nim więcej.

V Pod koniec lat dziewięćdziesiątych XX wieku prof. Ehud Netzer opublikował rezultaty swoich badań archeologicznych w pałacu hasmonejskim w Jerychu (Wadi el-Qelt), w któ- rym jedno z kolumnadowych pomieszczeń zidentyfi kował jako najstarszą synagogę w Pale- stynie31. Według ustaleń Netzera zbudowana została w trzech fazach w latach 75-50 p.n.e.

30 R. Arav, Betsaida. The Temple of Livia-Julias w: Starożytna Palestyna…, dz. cyt., s. 83; I. Skupińska-Løvset, The Temple Area…, dz. cyt., s. 94-104 (choć w przypadku takiej interpretacji mogą jednak pojawiać się nadal wąt- pliwości). 31 E. Netzer, A Synagogue from the Hasmonean Period Recently Exposed in the Western Plain of Jericho, “Israel Exploration Journal” 49 (3-4) 1999, s. 203-221.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 1111 22015-05-18015-05-18 22:13:4522:13:45 PRZEMYSŁAW NOWOGÓRSKI 12

il. 3

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 1122 22015-05-18015-05-18 22:13:4522:13:45 SYNAGOGI W PALESTYNIE W OKRESIE DRUGIEJ ŚWIĄTYNI W KONTEKŚCIE HISTORYCZNYM I ARCHEOLOGICZNYM 13 (il. 3), na zachodnim skraju kompleksu pałacowego, wzniesionego zapewne w czasach pa- nowania Aleksandra Jannaja 103-76 p.n.e.) W ostatecznej fazie synagoga mierzyła ok. 28 x ok. 20 m. Do budowy użyto miejscowego budulca – cegły mułowej ułożonej na fundamen- tach z bloków wapiennych. Wnętrze synagogi obiegało 12 słupów (ewentualnie kolumn): po pięć wzdłuż północnej i południowej ściany i po jednym umieszczonym od strony wschodniej i zachodniej. Dwukomorowy aneks w narożniku północno-wschodnim, wg Netzera, służył ͗aron hak-kodesz oraz jako geniza. Od strony południowej do synagogi przylegał budynek mykwy z dwoma basenami. Przesłanki, na jakich bazował w swojej in- terpretacji Ehud Netzer, a więc plan i rozmiar budynku, niewielki aneks z dwiema komora- mi, materiał budowlany oraz obecność instalacji wodnych, budzą wątpliwości co do słusz- ności takiej właśnie interpretacji przeznaczenia budowli w pałacu królewskim w Jerychu32. Nie są to bowiem przesłanki wskazujące jednoznacznie na funkcjonowanie w tym miejscu synagogi, ale jednocześnie jej nie wykluczają i jak w przypadku innych obiektów, pozostają w sferze hipotez.

VI Podobnie sprawa przedstawia się z synagogą w Modin, a właściwie w Chirbet Umm el-Umdan. Wśród zabudowy datowanej od czasów perskich po wczesny islam, odkryto po- zostałości budynku publicznego, uznanego za synagogę, pochodzącą z II wieku p.n.e. (funkcjonującej do 135 roku n.e.). W pierwszej fazie, za panowania Hasmoneuszy wznie- siony został prostokątny budynek o wymiarach 12 x 10 m. Z kolei przebudowano go w cza- sach Heroda Wielkiego. We wnętrzu umieszczono wówczas dziewięć kolumn, podtrzymu- jących dach synagogi, co nasuwa podobieństwo z grupą pięciu wczesnych synagog. Od strony zachodniej odkryto pomieszczenie z instalacjami wodnymi, zidentyfi kowane jako mykwa. Również i ta wczesna synagoga budzi wątpliwości co do prawdziwości jej identyfi kacji33.

VII W 2009 roku odkryta została kolejna wczesna synagoga, budząca jak do tej pory najmniej kontrowersji, w Magdali (na zachodnim brzegu Jeziora Galilejskiego). Budynek o po- wierzchni ok. 120 m kw., datowany jest na 50 rok p.n.e. do 100 roku n.e.34 Z czterech stron przy ścianach umieszczone były kamienne ławy, a posadzkę zdobiły mozaikowe panele o geometrycznych wzorach. Dach wspierały kolumny, prawdopodobnie umieszczone w na- rożach sali modlitewnej. Unikalne znalezisko w tej synagodze stanowi kamienny stół, któ- rego frontalna strona ozdobiona jest reliefem przedstawiającym menorę pomiędzy dwiema amforami (il. 4). Byłoby to jednocześnie najstarsze ikonografi czne wyobrażenie menory. Stół ten mógł spełniać rolę pulpitu do rozkładania zwojów Biblii w czasie liturgii.

32 S. Japp, H. Schwartz, Synagoge Banketthau oder Wohngebaude, “Antike Welt” 3 (2002), s. 277-278. 33 A. Onn, The Ancient Synagogue in Mod’in, Israel Antiquities Authority, dostęp internetowy: www.antiquities. org.il 34 J. Corbett, New Synagogue Excavations In Israel and Beyond, “Biblical Archaeology Review” 30:04, Jul/Aug 2011, dostęp internetowy: BAR Library Members.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 1133 22015-05-18015-05-18 22:13:4522:13:45 PRZEMYSŁAW NOWOGÓRSKI 14

il. 3

VIII Mimo wielu lat zaawansowanych badań historycznych i archeologicznych, nadal nie zo- stały wyjaśnione korzenie i mechanizmy genezy oraz rozwoju wczesnych synagog. To, co wydawało się ustalone i przyjęte przez naukę, ponownie budzi wątpliwości i rodzi koniecz- ność weryfi kacji. Odkrywanie kolejnych obiektów rodzi nowe hipotezy, ale i same budowle są, może nawet zbyt pochopnie, kwalifi kowane jako wczesne synagogi. Nie jest możliwe dalsze utrzymywanie teorii o wspólnych elementach architektury wczesnych synagog: pla- nu, umieszczania kamiennych ław przy ścianach, wewnętrznej kolumnady, czy wejścia w konkretnej ścianie (pod względem geografi cznym). Nie zmienia to jednak faktu, że może- my mieć w kolejnych latach z coraz większą liczbę budowli identyfi kowanych jako wczesne synagogi, gdyż właśnie brak przesłanek jednolitej formy architektury synagog w okresie Drugiej Świątyni, daje możliwości hipotetycznej ich interpretacji.

Spis ilustracji 1. Plany porównawcze wybranych wczesnych synagog (a) Masada, (b) Herodium, (c) Ga- mala, wg P. Nowogórski, Protosynagoga w Betsaidzie, op. cit., SJ 1(13) 2004. 2. Budynek na Area A w Betsaidzie, P. Nowogórski, Protosynagoga w Betsaidzie, op. cit., SJ 1(13) 2004. 3. Fazy rozwoju synagogi hasmonejskiej w Jerycho wg E. Netznera (pohic.org/sts/jericho) 4. Rysunek dekoracji rzeźbiarskiej stołu z synagogi w Magdali (rys. P. Nowogórski)

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 1144 22015-05-18015-05-18 22:13:4522:13:45 SYNAGOGI W PALESTYNIE W OKRESIE DRUGIEJ ŚWIĄTYNI W KONTEKŚCIE HISTORYCZNYM I ARCHEOLOGICZNYM 15 The Synagogues in Palestine during the Second Temple Period in the historical and archaeological context Summary This article is a synthetic approach in a historical context and in the light of the results of archaeological excavation, the so-called early synagogues of the land of Palestine, issues in the Second Temple Period. These objects still raise many doubts and scientifi c contro- versy. After discussing the historical sources and functions of the ancient synagogue, it deals with objects from the early synagogues (or protosynagogue), mainly hypothetical, discov- ered in Israel.

Keywords: Palestine, Archaeology, Judaism, Synagogue, Architecture

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 1155 22015-05-18015-05-18 22:13:4522:13:45 Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 16-27

MARIO MARITANO Papieski Uniwersytet Salezjański, Rzym

CONFRONTO FRA FILOSOFIA PAGANA E CRISTIANESIMO NEI PRIMI DUE SECOLI D.C.

Dagli intellettuali del mondo antico greco-romano e dai Padri della Chiesa la fi losofi a era considerata come “amore per la sapienza” e come “ricerca della verità”. Da una parte si cercava di spiegare la realtà (dal punto di vista razionale) e dall’altra di adeguare la propria vita a valori considerati fondamentali (dal punto di vista pratico, etico). Particolarmente per i Padri, la fi losofi a aveva la sua origine da Dio, portava a Dio e im- pregnava tutta l’esistenza cristiana. Fondamentale poi risulta essere la relazione tra la “Sa- pienza divina”, il Cristo, presentato come la “verità totale” e le fi losofi e umane, considerate “verità parziali”. Le fi losofi e antiche includevano anche la teologia, in quanto “indagine su Dio”, nei limiti del pensiero umano, rifl ettendo soprattutto sulla sua esistenza e possibili- tà di conoscerlo. Gli autori cristiani avevano capito che, inseriti nel loro tempo, volendo dialogare, con- frontarsi ed anche polemizzare con le persone colte loro contemporanee, non potevano ta- gliarsi fuori dalla cultura e vivere isolati. Ne risulta alla fi ne un mutuo infl usso tra il pensie- ro greco-romano e quello cristiano: si utilizzano termini e concetti, spesso dandone un ulteriore signifi cato – soprattutto per l’elaborazione del dogma -, oppure si introducono parole nuove, cercando di evitare l’eccessivo razionalismo a scapito della fede. Si trattava di adattare “il messaggio cristiano alle nuove esigenze di una società fortemente acculturata e specifi catamente caratterizzata e quindi con una trasformazione di tale messaggio”1. I Pa- dri del resto utilizzarono concetti e categorie del pensiero greco, adattandoli alle esigenze della religione cristiana e reinterpretandoli per l’insegnamento della dottrina. Principalmen- te essi sostenevano che il cristianesimo costituiva la “vera fi losofi a”, ancora più antica della sapienza greca e barbara ed era in grado di rispondere alle questioni fi losofi che con chiarez- za e coerenza e di raggiungere la verità, che la tradizione classica cercava, ma spesso senza esiti soddisfacenti.

Abbreviazioni CCSL = Corpus Christianorum. Series Latina, Brepols, Turnhout 1953ss. NDPAC I, II; III = Institutum Patristicum Augustinianum, Nuovo Dizionario Patristico e di Antichità Cristiane, vol. 1 (A-E); vol. 2 (F-O); vol. 3 (P-Z), Marietti, Genova-Milano 2006; 2007 e 2008. PTS = Patristische Texte und Studien, De Gruyter, Berlin-New York 1963ss. SCAR 1; 3/2a = Scrittori cristiani dell’Africa Romana. Vol. 1. Tertulliano. Opere apologetiche. Vol. 3/2a: Tertullia- no. Opere dottrinali, Città Nuova, Roma 2006 e 2010. SCh = Sources Chrétiennes, Cerf, Paris 1941ss. 1 C. Moreschini, Storia della fi losofi a patristica (Letteratura cristiana antica, ns. 1. Strumenti), Morcelliana, Bre- scia 2004, p. 8. Per il pensiero cristiano greco del secondo secolo, cfr. anche Idem, Storia del pensiero cristiano tardo antico (Il pensiero occidentale), Bompiani, Milano 2013, p. 233-359.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 1166 22015-05-18015-05-18 22:13:4622:13:46 CONFRONTO FRA FILOSOFIA PAGANA E CRISTIANESIMO NEI PRIMI DUE SECOLI D.C. 17 Le prime generazioni cristiane dovettero affrontare il confronto tra la “sapienza”, espres- sa nei testi biblici e quella contenuta nelle opere di fi losofi . Già san Paolo aveva ammonito di non lasciarsi infatuare e di non dipendere da una pura e semplice tradizione umana: Ba- date che nessuno vi inganni con la sua fi losofi a e con vuoti raggiri ispirati alla tradizione umana, secondo gli elementi del mondo e non secondo Cristo2. Tra i Padri della Chiesa dei primi due secoli l’atteggiamento verso la fi losofi a pagana (e più in generale con la cultura) è complesso e vario: si passa da forme di rifi uto e di con- danna ad altre di accettazione e di apprezzamento. Tuttavia, nel valutare le varie posizioni, occorre tenere conto sia della personalità e della formazione del singolo autore, sia delle controversie e della retorica stilistica. In questo confronto tra fi losofi a pagana e cristianesi- mo, pur essendoci due linee contrapposte (almeno in linea di principio e a parole: una di op- posizione e una di accoglienza), i Padri però non potevano fare a meno di utilizzare stessi concetti e procedimenti per illustrare e spiegare le proprie posizioni.

1. Opposizione tra la fi losofi a pagana e cristianesimo Alcuni autori cristiani oppongono la cultura – e particolarmente la fi losofi a pagana – al messaggio evangelico, considerando la prima sia come fonte di errori e di vizi, sia come causa di eresie, per cui assumono un atteggiamento critico nei confronti di essa. Già nel Kerygma di Pietro, di cui possediamo pochissimi frammenti, l’autore considera i cristia- ni un gruppo elitario, che prende le sue distanze dall’ambiente pagano3 e la religione dei greci è presentata come una conoscenza approssimativa di Dio, opposta alla “conoscenza perfetta” dei cristiani4. Taziano nel suo Discorso ai greci (Oratio ad Graecos,5 scritta tra il 155 e il 170) espone una violenta polemica contro la cultura greca, evidenziandone assurdità, contraddizioni, im- moralità..., vilipende i fi losofi per le loro incoerenze e sentenze stolte,6 e propone come pre- supposto fondamentale il concetto di “fi losofi a barbara”, intesa come lo stato dell’umanità primitiva che ha conosciuto la verità senza le deformazioni della fi losofi a greca e rispetto

2 Col. 2,8. San Paolo si riferirebbe non alla fi losofi a in generale, ma all’insegnamento perverso di un determinato gruppo sincretistico-religioso, staccatosi dalla comunità di Colossi: cfr. O. Michel, s.v. Philosophia, in: G. Kittel – G. Friedrich [a cura di], Grande Lessico del Nuovo Testamento, XV, Paideia, Brescia 1988, coll. 40-41); cfr. anche 1 Cor 1,22-27. 3 Cfr. B. Pouderon, I primi cristiani e la cultura greca, in: L. Pietri, Storia del cristianesimo. 1. Il nuovo popolo (dalle origini al 250), Borla, Città Nuova, Roma 2003, p. 774, tr. it.[cita M. Cambe, traduttore del Kerygma Petri, in F. Bovon – P. Géoltrain ed., Ecrits apochryphes chrétiens, vol. 1 (Bibliothèque de la Pléiade) Gallimard, Paris 1997, p. 5-22 4 Kerygma Petri, fr. 3a (= Clemente Aless., Strom. VI,5,39,4), ed. M. Cambe, Kerygma Petri (Corpus Christia- norum. Series Apochryphorum 15), Brepols, Turnhout 2003, p. 166. Per la ricerca della verità e l’opposizione tra fi losofi a e “profezia” cfr. anche Recognit. 1,1-11 e 1,15,1-16,8, ed. P. Géoltrain – J. D. Kaestli, Ecrits apocryphes chétiens, vol. 2 (Bibliothèque de la Pléiade), Gallimard, Paris 2005, p. 1627-1636 e 1639-1641. 5 Cfr. soprattutto Taziano, Orat. 21-30, ed. M. Marcovich, Tatiani Oratio ad Graecos (PTS 43, p. 42-56). 6 Cfr. ibidem, 1-3 (PTS 43, p. 7-12). In realtà, in questi attacchi malevoli e calunniosi Taziano (e poi anche altri scrittori cristiani) “non facevano che riprendere con la più assoluta malafede le accuse e i pettegolezzi che circo- lavano nelle controversie che opponevano tra loro le varie scuole; le si ritrovano tra l’altro nelle Vite e opinioni dei fi losofi di Diogene Laerzio”: B. Pouderon, Il confl itto intellettuale: la polemica contro le scuole fi losofi che, in: L. Pietri, Storia del cristianesimo. 1. Il nuovo popolo (dalle origini al 250), Borla, Città Nuova, Roma 2003, p. 797 tr. it; per queste accuse idee e testi similari tratti da autori pagani, cfr. anche B. Pouderon, ed., Foi chrétienne et cul- ture classique, Migne, Paris 1998, p. 46-49 note.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 1177 22015-05-18015-05-18 22:13:4622:13:46 MARIO MARITANO 18 alla quale il cristianesimo rappresenta un ritorno alle origini7. Tale argomento era già stato esposto da Numenio8 e da altri fi losofi medioplatonici, per cui le diversità tra i vari sistemi fi losofi ci greci documentavano che si era perduto il possesso della verità. Taziano, nato nella terra degli assiri9, con questo suo scritto vuole consapevolizzare dei loro errori i greci, sia per indurli ad esaminare le verità contenute nel cristianesimo, sia per distoglierli dal seguire il fascino di una sapienza solo umana. Egli, con polemica mordace e aggressiva verso gli avversari10 oppone alla sapienza dei greci la “fi losofi a barbara”, che essi disprezzavano, identifi candola di fatto con la tradizione biblica, anteriore anche a Ome- ro e ai saggi greci,11 e concepita quasi come intemporale ed eterna; quindi i progressi per conquistarla e la storia hanno poco peso e signifi cato.12 In tal modo egli considera inconci- liabili e incompatibili gli ambiti dell’ellenismo e del cristianesimo. Probabilmente anche la sua stessa personalità, di indole emotiva, focosa e impulsiva, insofferente di ogni ben in- tesa misura, lo portava all’estremismo e alla carenza di moderazione. Teofi lo, vescovo di Antiochia, verso il 180-185, scrive una difesa del cristianesimo, in tre libri: Ad Autolico, dimostrando la verità della dottrina cristiana. Egli ha poca simpatia per la cultura pagana, sia per le falsità e assurdità delle favole dei poeti, sia per le contrad- dizioni delle dottrine dei fi losofi 13. Così, quasi non volendo, essi confessano di non cono- scere la verità: sono i demoni che li ispirano e li fanno inorgoglire14. Purtroppo essi hanno mescolato la verità all’errore, quindi i loro discorsi sono stolti, vuoti e dannosi,15 sia perché hanno chiusi gli occhi e le orecchie del loro spirito, abbandonandosi alle passioni,16 sia perché vittime dell’infl usso nefasto dei demoni, che impediscono agli uomini di arrivare alla verità17. Alle falsità degli autori pagani, si contrappongono le opere scritte dagli uomini di Dio, ispirati dallo Spirito Santo, … fatti sapienti che furono istruiti da Dio (…), partecipi della

7 M. Simonetti, La letteratura cristiana antica greca e latina (Le letterature nel mondo 49), Sansoni-Accademia, Milano 1969 (19882), p. 70; cfr. anche M. Simonetti – E. Prinzivalli, Storia della letteratura cristiana antica (Reli- gione), Piemme, Casale Monferrato 1999, p. 79 (seconda ed., collana “Primi secoli”, Dehoniane, Roma 2010). An- che C. Moreschini, Storia del pensiero cristiano tardo antico, p. 249, afferma che Taziano concepì il cristianesimo “come una sapienza “barbara”, cioè estranea alla grecità”. 8 Cfr. soprattutto Numenio, Sulla infedeltà degli Accademici a Platone (di cui rimangono frammenti): cfr. Nu- ménius, Fragments 24-28, ed. É. des Plances (Collection des Universités de France), Les Belles Lettres, Paris 1973, p. 62-80. Sul medioplatonismo cfr. J. Dillon, The Middle Platonists. A Study of Platonism. 80 B.C. to A.D. 220, Duckworth, London 1977 (trad. it. I medioplatonici. Uno studio del platonismo (80 a.C.-220 d.C.), Vita e Pensiero Milano 2010). 9 Taziano, Orat. 42,1 (PTS 43, p. 75). 10 Forse Taziano pensava che tale metodo fosse più effi cace della mitezza e persuasione di cui aveva dato prova Giustino: cfr. D. Grasso, Il primo approccio della chiesa alla cultura pagana negli Apologeti greci del II secolo, in: AA.VV., Evangelizzazione e culture. Atti del congresso scientifi co di Missionologia (Roma 5-12 ott. 1975), vol. 2, Pontifi cia Università Urbaniana, Roma 1976, p. 112-118. 11 Cfr. Taziano, Orat. 29,2; 31,1-6; 36-41 (PTS 43, p. 55; 57-59; 67-74). 12 Cfr. M. Simonetti, La letteratura cristiana antica greca e latina, p. 70. 13 Cfr. Teofi lo Ant., Ad Autolyc. 2,8,1-9, ed. M. Marcovich, Theophili Antiocheni Ad Autolycum (PTS 44), De Gruyter, Berlin-New York 1995, p. 49-51. 14 Cfr. ibidem, 2,8,7 (PTS 44, p. 51). 15 Cfr. ibidem, 2,12,3-4 (PTS 44, p. 58). 16 Cfr. ibidem, 3,2-3 (PTS 44, p. 100-101). 17 Cfr. ibidem, 2,8,8-9 (PTS 44, p. 51).

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 1188 22015-05-18015-05-18 22:13:4622:13:46 CONFRONTO FRA FILOSOFIA PAGANA E CRISTIANESIMO NEI PRIMI DUE SECOLI D.C. 19 sua sapienza18. Per questo le Sacre Scritture non contengono errori. Però anche negli autori pagani si possono trovare alcune verità, sia perché essi le hanno prese in prestito dai profeti, vissuti prima di loro,19 sia perché anch’essi hanno avuto persone ispirate, come la Sibilla, profetessa dei greci e degli altri popoli20. Dunque la mente umana, può trovare la verità dopo aver messo a confronto quanto hanno insegnato le Sacre Scritture e quanto hanno det- to gli autori greci: effettivamente profeti e autori greci dissero cose concordi21. Tuttavia sono assolutamente necessari i presupposti morali per la conoscenza di Dio: come uno specchio rifl ette il volto umano, solo se è terso e senza ruggine, così l’anima, se è offuscata dal pecca- to, non può contemplare Dio22. Il nostro apologista insiste sulla dimostrazione positiva delle verità e della morale cristiane e sulla superiorità delle Sacre Scritture e manifesta una certa indifferenza e disinteresse per la cultura classica23. Lo scrittore latino, Tertulliano, nel suo Apologetico, composto nel 197, evidenzia il con- trasto tra fi losofi a e cristianesimo, affermando: Cosa c’è dunque di simile fra un fi losofo e un cristiano, fra un discepolo della Grecia e un discepolo del cielo, fra un operatore di pa- role e uno di fatti, fra un edifi catore e un distruttore, fra un adulatore e un reintegratore del- la verità, fra chi ne è ladro e chi ne è custode?24 Riprende tale idea scrivendo intorno al 200 il De Praescriptionibus con una esclamazione divenuta famosa: Che hanno in comune, dun- que, Atene e Gerusalemme? L’Accademia e la Chiesa?25 Le due città sono ovviamente sim- bolo della sapienza umana e di quella cristiana. Egli inoltre rimprovera anche ai fi losofi di non adeguare la loro vita alle dottrine, partico- larmente nell’etica,26 li accusa di vanagloria, di ciarleria, di essere “osti” di sapienza27, di occuparsi delle creature e degli elementi del mondo (e non del creatore), di dedicarsi a questioni oziose, che Tertulliano defi nisce come “stupida curiositas”28, come farebbero

18 Ibidem, 2,9,1 (PTS 44, p. 52). 19 Cfr. ibidem, 1,14,2 e 2,37,16 (PTS 44, p. 34 e 95): è la “teoria del plagio”. Si può dire che la teoria del “plagio” o del “furto” dei greci “lascia la fi losofi a priva di ogni connotazione diabolica, per quanto essa possa essere imper- fetta”: C. Moreschini, Storia della fi losofi a patristica, p. 103-104. 20 Ibidem, 2,36,1, (PTS 44, p. 89). La Sibilla è ancora ricordata in 2,9,2 (ed. cit., p. 52). 21 Cfr. ibidem, 2,34,1 e 2,38,1 (PTS 44, p. 86 e 96). Cfr. anche G. Bardy, Foi et philosophie, nella parte introduttiva a G. Bardy – J. Sender, ed., Théophile d’Antioche. Trois livres à Autolycus (SCh 20, p. 32-38). 22 Cfr. Teofi lo Ant., Ad Autolyc. 1,2,4, e 1,7,4 (PTS 44, p. 17 e 24). Cfr. anche Mt 5,8; Origene, Hom. in Ioh. 73,2. Per tali concetti in epoca classica, cfr. Callimaco Hymnus in Apolllinem 9. Sul linguaggio simbolico di Teofi lo cfr. F. Bergamelli, Il linguaggio simbolico delle immagini nella catechesi missionaria di Teofi lo di Antiochia, in: S. Fe- lici, ed., Valori attuali della catechesi patristica, LAS, Roma 1979, p. 67-91. 23 Cfr. M. Simonetti, La letteratura cristiana antica greca e latina, p. 71-72. 24 Tertulliano, Apolog. 46,18, ed. e trad. P. Podolak, Tertulliano. Apologetico (SCAR 1, p. 321). Per Tertulliano citerò fondamentalmente le sue opere scritte verso la fi ne del II secolo. Su Tertulliano e la fi losofi a cfr. C. More- schini, Storia del pensiero cristiano tardo antico, p. 485-493 (e più ampiamente p. 485-540). 25 Cfr. idem, Praescr. 7,9, ed. e trad. C. Moreschini, Tertulliano. Le prescrizioni (SCAR 3/2a, p. 39). 26 Cfr. ad es. Tertulliano, Apolog. 46,10-15, ed. Podolak, (SCAR 1, p. 316-318). Riporta alcune dicerie e informa- zioni tendenziose riguardo ad alcuni fi losofi : la corruzione dei giovani ad opera di Socrate, la relazione di Diogene con una prostituta, l’adulterio di Speusippo, l’accecamento volontario di Democrito per non guardare le donne, la superbia di Diogene, l’aspirazione alla tirannide di Pitagora e Zenone, la morte per fame di Licurgo, negazione del deposito da parte di Anassagora, adulazione di Alessandro Magno da parte di Aristotele, la ghiottoneria di Platone. 27 Cfr. Tertulliano, De anima 3,1, ed. J.H. Waszink, Tertulliani de Anima (CCSL 2, p. 785): Atene è defi nita “lin- guata civitas” (ibidem, 3,1); cfr. anche ibidem. 3,3 e 28,1. 28 Cfr. Tertulliano, Ad Nation. 2,4,19, ed. P. Podolak, Tertulliano. Ai Pagani (SCAR. 1, p. 426), questa parola ritorna anche in De Praescr. 7,10 e 43,1, ed. C. Moreschini (SCAR 3/2a, p. 40 e 88).

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 1199 22015-05-18015-05-18 22:13:4622:13:46 MARIO MARITANO 20 astrologi e ciarlatani, mentre i cristiani sono caratterizzati dalla semplicità29. In fondo il fi lo- sofo pagano, secondo il nostro Autore, vorrebbe giungere alla verità prescindendo dalla ri- velazione30. Le stesse contraddizioni e varietà delle scuole fi losofi che dimostrano che non si può raggiungere la verità con le sole forze umane. Per comprendere questo atteggiamento di Tertulliano e le frasi sopracitate bisogna anzi- tutto tener conto (a) del contesto in cui sono inserite, (b) di idee comuni ad altri scrittori cristiani e (c) dello scopo che egli si prefi ggeva. (a) Per il contesto: egli vuole respingere l’idea che il cristianesimo sia assimilabile ad una fi losofi a e che si aggiunga alle tante altre già esistenti (peripatetici, platonici, stoici, cinici, epicurei, ecc.)31; inoltre vuole mostrare che gli eretici derivavano spesso le loro idee dai fi lo- sofi , che sono per così dire, i patriarchi degli eretici32, e talvolta i fi losofi pagani hanno corrotto anche le dottrine cristiane33; se qualche sapiente pagano ha “preparato” verità cri- stiane, lo ha potuto fare in quanto le hanno “plagiate” dalle Sacre Scritture34. (b) Altri scrittori cristiani avevano affermato la dipendenza dell’eresia dalla fi losofi a: così ad es. Ireneo35 ed altri eresiologi, come Ippolito, autore della Confutazione di tutte le eresie36 (nei primi decenni del III sec.). Si considerava la fi losofi a come alleata – per alcune idee – del politeismo pagano, delle dottrine demonologiche e dell’immoralità nel presentare le di- vinità. Inoltre le contraddizioni tra i fi losofi erano già state rilevate anche dalla fi losofi a scet- tica e da vari scrittori cristiani. (c) Lo scopo principale che si proponeva Tertulliano era di evidenziare come il cristiane- simo fosse l’autentica fonte della verità e che il pensiero pagano fosse insuffi ciente ad attin- gerla pienamente: il cristianesimo era dunque al di sopra della fi losofi a, la quale non poteva portare un contributo defi nitivo alla conoscenza del vero Dio. In sostanza, dunque, Tertullia- no fu ostile alla fi losofi a, ma si deve intendere “alla fi losofi a pagana”, perché vedeva in essa una minaccia per la fede37. Con la sua polemica egli voleva sottolineare la distanza tra il cri- stianesimo e la fi losofi a e non lasciarsi ammaliare da quest’ultima a scapito della prima. Nel complesso l’atteggiamento di Tertulliano verso la fi losofi a è complesso e articolato38. Da una parte egli defi nisce il cristianesimo come la fi losofi a migliore39 e vuole mostrare come

29 Cfr. idem, De anima 3,7, ed. J. H. Waszink (CChSL 2, p. 785). 30 Cfr. ibidem, 1,4, ed. J. H. Waszink (CChSL 2, p. 782). Cfr. anche C. Moreschini, Storia della fi losofi a patristica, p. 183. 31 Cfr. soprattutto Apolog. 46, ed. e trad. Podolak (SCAR 1, p. 315-321). 32 Tertulliano, De anima 3,1, ed. J. H. Waszink (CChSL 2, p. 785). Per l’idea che le eresie sono subornate dalla fi losofi a, cfr. anche altre opere tertullianee: Adv. Hermog. 8,3; C. Marcion. 1,13,3 e 5,19,7. 33 Cfr. ad es. Idem, De anima 1,4-5, ed. J. H. Waszink (CChSL 2, p. 782). 34 Cfr. ad es. Idem, Ad Nation. 2,2,5, ed. e trad. P. Podolak, Tertulliano. Ai Pagani (SCAR. 1, p. 416); cfr. anche Apolog. 47,2-4; Test. Anim. 5-6; De anima 2,3. 35 Cfr. Ireneo, Adv. Haer. II,14, ed. A. Rousseau – L. Doutrelau, Irénée de Lyon. Contre les hérésies. Livre II (SCh 294, p. 130-146): gli gnostici infl uenzati da Platone (per i valentiniani in particolare cfr. ivi, II,14,3-4). 36 Cfr. Ippolito, Ref. 1, proem. 8, ed. M. Marcovich, Hippolytus. Refutatio omnium haeresium (PTS 25, p. 56). Su Ippolito cfr. anche C. Moreschini, Storia del pensiero cristiano tardo antico, p. 295-308. 37 C. Moreschini, Storia della fi losofi a patristica, p. 184. 38 Cfr. F.-R. Doumas Les attitudes de Tertullien devant la philosophie et les philosophes: étude chronologique, Institut catholique, Paris 1995; J. C. Fredouille, Tertullien et la conversion de la culture antique, Études Augusti- niennes, Paris 1972. 39 Tertulliano, De pallio 6,2, ed. M. Turcan, Tertullien. Le manteau (SCh 513, p. 224).

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 2200 22015-05-18015-05-18 22:13:4622:13:46 CONFRONTO FRA FILOSOFIA PAGANA E CRISTIANESIMO NEI PRIMI DUE SECOLI D.C. 21 esso sia la sapienza completa e perfetta,40 una sapienza che è scuola del cielo41 e si contrappon- ga alla strana sapienza dei fi losofi 42 e alle loro vanissime superstizioni43. Egli soprattutto lotta contro la fi losofi a quando questa favorisce l’eresia. Ma d’altra parte, riconosce che il cristiane- simo e la fi losofi a hanno valori comuni e quest’ultima non può essere rigettata in blocco e se si vuole essere ascoltati dai pagani, occorre anche argomentare a partire dalla loro cultura44. Ermia, attorno al 200 d.C., scrisse Lo scherno dei fi losofi pagani (Irrisio gent. philos.), un’opera in cui irrideva la fi losofi a pagana, con una satira aggressiva e un sarcasmo demoli- tore. Egli evidenzia le contraddizioni e il disaccordo dei fi losofi , concludendo che la loro ricerca della realtà è senza limiti e senza fi ne, il loro scopo è impreciso e vano, poiché non si appoggia su fatti evidenti e argomenti chiari45. Reagisce con vivacità e humour alle pretese dei fi losofi pagani di risolvere tutti i grandi problemi46 e li rimprovera di far cadere gli uomi- ni nell’oscurità e nella perplessità. In realtà Ermia non condanna in sé e per sé il sapere e la ricerca, ma quel sapere e quella ricerca che non fondandosi su premesse indiscutibili (sui fatti chiari e sui ragionamenti indiscutibili) non poteva non sboccare in contraddizioni e in vacuità47. Egli dunque vuole concludere implicitamente ed esplicitamente che la verità chiara e sicura non si trova nella fi losofi a pagana, ma solo nel cristianesimo48. Una certa sfi ducia nella capacità dell’uomo di conoscere qualcosa di Dio con la sola ra- gione umana sembra emergere nello scritto A Diogneto49, databile tra fi ne del II sec. e l’ini- zio del III. A proposito di Dio, non si possono “accettare i discorsi frivoli e vuoti di quei fi lo sofi invano creduti” che presentano Dio come un elemento terrestre, perché queste affer- mazioni si rivelano poi favole e inganni di ciarlatani50. Invece i cristiani non hanno ricevuto “un’invenzione terrena” né un’amministrazione di misteri umani51, ma Dio in persona ha fi ssato la verità nei loro cuori. Egli ha rivelato il messaggio cristiano con calcolato ritardo, perché gli uomini si convincessero della impotenza della loro natura a conseguire la vita52. Dunque l’autore vuole evidenziare la superiorità dei cristiani nei confronti degli altri, non solo per la loro moralità e carità, ma anche perché essi costituiscono l’anima del mondo, sostenendolo e mantenendolo in esistenza53.

40 Idem, Ad Nation. 2,2,4, ed. e trad. P. Podolak (SCAR 1, p. 417). 41 Idem, De Anima 1,6, ed. J. H. Waszink (CChSL 2, p. 782). 42 Idem, Ad Nation. 2,2,1, ed. e trad. P. Podolak, (SCAR. 1, p. 417). 43 Idem, De pallio 4,10, ed. M. Turcan (SCh 513, p. 190). 44 Cfr. M. Turcan, Christianisme et culture. “Melior philosophia, nella parte introduttiva a Tertullien, Le manteau (SCh 513, p. 44-51, in particolare 47-51). 45 Ho ripreso quasi alla lettera la conclusione di Ermia, Irrisio 19, ed. R.P.C. Hanson – D. Joussot, Hermias. Satire des philosophes païens (SCh 388, p. 120): mi riferisco a questa edizione, anche per la suddivisione dei paragrafi . Per problemi preliminari riguardanti il contesto e le fonti dell’opera, l’autore e il suo scritto, la data e la storia del testo, cfr. la parte introduttiva di questa edizione. 46 Cfr. ad es. i grandi problemi riguardo all’anima, agli dei e all’universo: cfr. Ermia, Irrisio 2 e 5, ed. R.P.C. Han- son – D. Joussot (SCh 388, p. 96-98 e 102). 47 L. Alfonsi, Ermia fi losofo (Scrittori greci), La Scuola Editrice, Brescia 1947, p. 14 (corsivi nel testo). 48 Cfr. R.P.C. Hanson, nella Introduction. 2. Originalité de l’œuvre, all’edizione di SCh 388, p. 65. 49 Per l’edizione cfr. À Diognète, ed. H. I. Marrou (SCh 33bis). 50 Cfr. Diogn. 8,2-4, ed. H. I. Marrou (SCh 33bis, p. 70). 51 Cfr. ibidem, 7,1, ed. H. I. Marrou (SCh 33bis, p. 66). 52 Cfr. ibidem, 9,1-6, ed. H. I. Marrou (SCh 33bis, p. 72-74). 53 Cfr. ibidem. 6,1-10, ed. H. I. Marrou (SCh 33bis, p. 64-66).

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 2211 22015-05-18015-05-18 22:13:4622:13:46 MARIO MARITANO 22 Ireneo di Lione è stato considerato poco interessato alla fi losofi a greca: nella sua opera Contro le eresie54, scritta verso la fi ne del II secolo, polemizza contro gli gnostici e sembra non avere evidenti aperture verso la cultura greca, anzi spesso manifesta ostilità soprattutto verso le sottigliezze e i cavilli della fi losofi a: in realtà anch’egli utilizza la fi losofi a, soprat- tutto platonica, per dimostrare ad es. la bontà di Dio nel creare il mondo.55 Inoltre Ireneo si avvale – come del resto molti scrittori del tempo – di materiale dossografi co e di argomen- tazioni in uso nelle scuole contemporanee56. Un rigorismo verso la cultura classica è presente anche nella Tradizione Apostolica57 at- tribuita a Ippolito (il cui nucleo risalirebbe “alla Roma del II secolo” poi ampliato in segui- to58): si stabilisce che il maestro che insegna ai fanciulli è bene che smetta, se invece non ha altro mestiere, gli sia concesso59. Il motivo potrebbe derivare dal fatto che nella scuola si insegnavano autori pagani: si vuole dunque evitare che una mentalità “pagana e mondana” contamini il catecumeno che accede alla religione cristiana.

2. Accettazione della fi losofi a Una linea di maggior accettazione della fi losofi a – pur con le dovute cautele e distinzio- ni – è presente in altri scrittori cristiani: essa poi si imporrà e prevarrà nella Chiesa. Un primo esponente è ravvisabile in Giustino martire: egli aveva frequentato varie scuole fi losofi che, persuaso che la fi losofi a è il più grande dei beni e il più prezioso davanti a Dio, a cui essa sola ci conduce e a cui ci unisce60, poi si era convertito al cristianesimo61, ed ave- va continuato a insegnare fi losofi a a Roma, ove poi subì il martirio. Dalle opere rimasteci (le due Apologie scritte verso il 153 d.C. e il Dialogo con Trifone, scritto attorno al 160) ir- raggia il fascino di un uomo che ha sempre creduto nella forza della verità.62 Egli afferma di averla cercata presso vari fi losofi , passando da uno stoico (che sfugge il discorso su Dio), al peripatetico (che richiede denaro per l’insegnamento), al pitagorico (che richiede troppe conoscenze preliminari, come la musica, l’astronomia, la geometria…, per lo studio della fi losofi a), al platonico (nel quale intravede una certa verità, pur presentando ancora varie contraddizioni, come la metempsicosi e l’eternità “naturale” dell’anima). Infi ne incontra un saggio vegliardo che lo invita ad accogliere la fede cristiana per trovare le risposte alle

54 Per l’edizione critica cfr. i vari volumi editi da A. Rousseau et alii, Irénée de Lyon. Contre les hérésies. Livres I-V, in: SCh 263-64 (Libro I), 293-94 (Libro II); 210-11 (Libro III); 100 (Libro IV), 152-153 (Libro V). 55 Cfr. Ireneo, Adv. Haer. III,24,1 e III,25,5, ed. A. Rousseau – L. Doutrelau (SCh 211, p. 470 e 484-486): cita Platone, Leg. 4,715e; e in III,25,5 aggiunge anche Tim. 3,29e. Ireneo afferma che Dio, creatore del mondo, è giusto e buono e non si identifi ca col demiurgo cattivo, come vaneggiavano gli gnostici. Cfr. anche Ireneo, Adv. Haer. IV,38,3, ed. A. Rousseau – B. Hemmerdinger – L . Doutrelau – c. Mercier (SCh 100/2, p. 952). 56 Cfr. ad es. Ireneo, Adv. Haer. II,28,2, ed. A. Rousseau – L. Doutrelau (SCh 294, p. 270-272). 57 Cfr. l’ed. di B. Botte, Hippolyte de Rome. La Tradition Apostolique (SCh 11bis). 58 Cfr. A. Stewart-Sykes, s.v. Tradizione Apostolica, in: NDPAC, III (P-Z), coll. 5446-5448, citazione col. 5447. 59 Trad. Apost. 16, ed. B. Botte (SCh 11bis, p. 70). 60 Giustino, Dial. Tryph. 2,1, ed. M. Marcovich, Iustini Martyris Dialogus cum Tryphone (PTS 47, p. 71); cfr. Platone, Tim. 47a7 e Phileb. 16c5. 61 Lo stesso Giustino ci racconta la sua conversione agli inizi del Dial. Tryph. 1-9, ed. M. Marcovich (PTS 47, p. 69-86). In 2 Apol. 12,1-2, ed. C. Munier, Justin. Apologies pour les Chrétiens (SCh 507, p. 356), Giustino ag- giunge che anche il coraggio e l’eroismo dei martiri lo spingono e lo convincono alla conversione. 62 M. Simonetti, La letteratura cristiana antica greca e latina, p. 66.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 2222 22015-05-18015-05-18 22:13:4622:13:46 CONFRONTO FRA FILOSOFIA PAGANA E CRISTIANESIMO NEI PRIMI DUE SECOLI D.C. 23 domande poste alle fi losofi e umane: la rivelazione è la vera fi losofi a che Dio ha inviato all’umanità (mentre le altre fi losofi e sono insoddisfacenti e parziali su molti punti). Giustino dunque anche da cristiano, può continuare a sentirsi “fi losofo”63 e ad insegnare che alcune parti del messaggio cristiano sono compatibili con le migliori idee dei fi losofi pagani. Per Giustino infatti ogni uomo, in quanto essere ragionevole (logikos), partecipa della Ra- gione divina (Logos)64. L’uomo, per effetto della creazione, ha in sé i “semi” di questo Logos, principio universale e totale di razionalità, e quindi può cogliere barlumi di verità: tutte le ve- rità dette da qualsiasi uomo, appartengono ai cristiani65, perché provengono dal loro Maestro, il Logos, il cui infl usso si estende a tutti. Dunque il cristianesimo include i più veri ed autentici valori umani. La rivelazione è la “fi losofi a”66 inviata da Dio agli uomini e contiene tutta la ve- rità, già annunciata dai profeti e ora posseduta dai cristiani67: è la sola dottrina vera, più antica di tutti gli scrittori del passato68. I migliori fi losofi greci ne hanno avuto conoscenza, ispiran- dosi però ad una “parte del Logos”, e per questo essi reciprocamente si contraddicono e otten- gono risultati limitati69. Per Giustino, i fi losofi greci, partecipando seppur parzialmente al Lo- gos, preparano l’annuncio del Vangelo: si apre così una feconda via di ricupero e di dialogo tra la tradizione fi losofi ca antica e il cristianesimo, che proseguirà nella storia successiva. Anche Atenagora si presenta come “fi losofo cristiano” nel titolo della sua “Supplica”70 – scritta verso il 177 – egli si rivela un intellettuale di professione, dotato di una buona forma- zione fi losofi ca, preoccupato di armonizzare la sua fede con le dottrine fi losofi che contem- poranee, conciliando l’insegnamento di Cristo e quello della ragione: ambedue infatti derivano dal Logos. Egli infatti fa appello anche ai fi losofi per dimostrare alcune verità cri- stiane, come ad es. l’unicità di Dio e la risurrezione71. Però mentre il cristianesimo trae la ve- rità da Dio stesso, le altre fi losofi e possono solo avvicinarsene ed avere una conoscenza che è limitata e procede spesso per congetture e opinioni differenti a causa della debolezza uma- na72: i fi losofi hanno avuto una “ispirazione parziale”, mentre i cristiani ne hanno avuto una

63 Per il rapporto tra cristianesimo e fi losofi a cfr. sinteticamente C. Munier, Christianisme et Philosophie, nella parte introduttiva nella citata ed. di SCh 507, p. 56-70; per una bibliografi a sull’argomento cfr. A. Davids, Justinus philoso- phus et martyr. Bibliographie 1928-1973, Katholieke Universiteit, Nijmegen 1983, nn. 218-272. Cfr. anche C. More- schini, Storia della fi losofi a patristica, p. 65-77, e idem, Storia del pensiero cristiano tardo antico, p. 235-247. 64 Cfr. Giustino, 2 Apol. 10,1-3, ed. C. Munier (SCh 507, p. 349); cfr. anche idem, 1 Apol. 46,2-4 (ed. cit., p. 250-252). 65 Cfr. idem, 2 Apol. 13,4, ed. C. Munier (SCh 507, p. 362-364); cfr. anche idem,1 Apol. 23,1 (ed. cit., p. 192). 66 Per la dottrina cristiana defi nita “fi losofi a” cfr. idem, 2 Apol. 12,5 e 15,3, ed. C. Munier (SCh 507, p. 358 e 366). 67 Cfr. idem, 1 Apol. 8,2-4; 2 Apol. 7(8),1-3 e 10,1-8, ed. C. Munier (SCh 507, p. 144-146; 338-342, e 348-352). 68 Idem, 1 Apol. 23,1, ed. C. Munier (SCh 507, p. 192); cfr. anche 2 Apol. 15,3 (ed. cit., p. 366). 69 Cfr. idem, 2 Apol. 13,3-6, ed. C. Munier (SCh 507, p. 362-364). 70 Cfr. Atenagora, Legat., inscriptio, ed. B. Pouderon, Athénagore. Supplique au sujet des Chrétiens et sur la résur- rection des morts (SCh 379, p. 70). Cfr. anche Filippo di Side nel suo Discorso 24, afferma che Atenagora professò il cristianesimo, pur conservando il mantello di fi losofo e che diresse una scuola accademica e una cristiana (ci- tato nell’ed. di G.C. Hansen, Theodoros anagnostes Kirchengeschichte (GCS 15), Akademie Verlag, Berlin 1971, p. 160). Per questa testimonianza cfr. B. Pouderon, Athénagore chef d’école, à propos du témoignage de Philippe de Side, “Studia Patristica” 26 (1993) p. 167-176. In generale su Atenagora cfr. B. Pouderon, Athénagore d’Athènes. Philosophe chrétien (Théologie historique 82), Beauchesne, Paris 1989; in particolare su Atenagora e la fi losofi a, soprattutto quella platonica, cfr. C. Moreschini, Storia del pensiero cristiano tardo antico, p. 250-256. 71 Cfr. Atenagora, Leg. 6 (unicità di Dio) e 36,3 (risurrezione), ed. B. Pouderon (SCh 379, p. 86-90 e 206-208). Per la risurrezione cfr. anche idem, De Res. 2,4 e 8,5 (ed. cit., p. 220-222 e 246); per l’appello alla ragione riguardo al dogma trinitario cfr. idem, Leg. 10,2-4 (ed. cit., p. 100-102). 72 Cfr. idem, Leg. 7,2, ed. B. Pouderon (SCh 379, p. 92).

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 2233 22015-05-18015-05-18 22:13:4622:13:46 MARIO MARITANO 24 totale e integrale73, per cui fi losofi a e cristianesimo si possono sì assimilare e conciliare, ma anche distinguere, senza opporsi. Dunque Atenagora cerca di convincere l’avversario, più che contrapporglisi; ha grande fi ducia nelle forze della ragione, per cui merita l’appellativo di fi losofo, per la convinzione che la superiorità del cristianesimo rispetto alle altre religio- ni, pur derivata dal privilegio della rivelazione di Cristo, possa essere spiegata anche sol- tanto su base razionale74. L’ambiente alessandrino si presenta come un incrocio di culture e religioni diverse (ebrai- smo, paganesimo, cristianesimo) e più aperto verso gli studi (grammaticali, scientifi ci, fi lo- logici, fi losofi ci e teologici): in tale situazione si affrontano con impegno critico i vari pro- blemi; non ci si limita alla polemica esterna, ma si utilizza la cultura come strumento di diffusione delle idee all’interno della Chiesa. Un primo esponente potrebbe essere stato Panteno75, fi gura però piuttosto evanescente, di cui abbiamo poche e frammentarie notizie. È presentato da Clemente Alessandrino come vera “ape sicula” che coglieva i fi ori del prato di apostoli e profeti, ed era da lui molto sti- mato, come custode della tradizione apostolica76. Lo stesso Clemente avrebbe ripreso da Panteno la tendenza a comporre insieme il meglio della sapienza fi losofi ca e armonizzarlo in un sistema di verità77. Eusebio di Cesarea qualifi ca Panteno come un uomo famoso per la sua cultura ed eccellente tra i fi losofi stoici e afferma che si recò in India a predicare il messaggio evangelico e che infi ne diresse la scuola catechetica di Alessandria78. Massimo il Confessore riporta un suo insegnamento riguardante la trascendenza del primo principio platonico alla luce dell’idea cristiana di Dio79. Clemente Alessandrino80, nato probabilmente ad Atene vero la metà del II secolo, si tra- sferì poi ad Alessandria, ove fu discepolo di Panteno, poi suo successore nella direzione della scuola catechetica: egli aveva una vasta erudizione e un’ampia conoscenza della sa- pienza antica sia pagana sia cristiana. Egli – come cristiano colto81 – cerca costantemente

73 Cfr. idem, Leg. 9,1, ed. B. Pouderon (SCh 379, p. 98). 74 M. Simonetti – E. Prinzivalli, Storia della letteratura cristiana antica, p. 82. Cfr. anche l’affermazione di B. Po- uderon, I primi cristiani e la cultura greca, in: L. Pietri. Storia del cristianesimo. 1. Il nuovo popolo (dalle origini al 250), Borla, Città Nuova, Roma 2003, 776, tr. it.: “Con Giustino, Atenagora fu l’apologista che testimoniò la maggior benevolenza e tolleranza nei confronti della fi losofi a e della scienza profana”. 75 Cfr. in sintesi S. Lilla, s.v. Panteno, in: NDPAC III, coll. 3818-3820; cfr. anche B. Pouderon, Réfl exions sur la formation d’une élite intellectuelle chrétienne au IIe siècle: les „écoles” d’Athènes, de Rome et d’Alexandrie, in: B. Pouderon – J. Doré, ed., Les Apologistes chrétiens et la culture grecque (Théologie historique 105), Beauchesne, Paris 1998, p. 237-269. 76 Clemente Al., Strom. I,11,2-3, ed. C. Mondésert – M. Caster (SCh 30, p. 51); la trad. it. è ripresa dal volume: Clemente Alessandrino, Gli Stromati. Note di vera fi losofi a, traduzione e note di G. Pini (Letture cristiane del primo millennio 40), Paoline, Milano 2006, p. 20. 77 Cfr. ad es. ibidem, I,37,6 e I,57,1, ed. C. Mondésert – M. Caster (SCh 30, p. 74 e 91). 78 Cfr. Eusebio, Hist. Eccl. V,10,1-4, ed. G. Bardy (SCh 41, p. 39-40). 79 Cfr. Massimo il Confessore, Ambig. Liber (PG 91, col. 1085). 80 Per i dati biografi ci (in realtà pochi) cfr. lo stesso Clemente Al., Strom. I,11,1-3; poi Eusebio, Hist. Eccl. V,11; VI,11,6 e Praep. ev., II,2,64; Epifanio, Pan., 32,6,1; cfr. anche E. Osborn, Clement of Alexandria, Cambridge Uni- versity Press, Cambridge 2005; M. Mees, Clemente di Alessandria, in NDPAC I, coll. 1066-1073. 81 Cfr. per uno studio specifi co cfr. C. Moreschini, Storia della fi losofi a patristica, p. 100-128 e idem, Storia del pensiero cristiano tardo antico, p. 315-359. Cfr. anche S. Lilla, Clement of Alexandria: a study in Christian Plato- nism and Gnosticism, Oxford University Press, Oxford 1971 (ristampa: Wipf & Stock Publishers, Eugene [Oregon] 2005); U. Neymeyer, Die christlichen Lehrer im zweiten Jahrhundert (Supplements to Vigiliae Christianae 4), Leiden 1989, p. 45-95.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 2244 22015-05-18015-05-18 22:13:4622:13:46 CONFRONTO FRA FILOSOFIA PAGANA E CRISTIANESIMO NEI PRIMI DUE SECOLI D.C. 25 di dialogare con la cultura del suo mondo contemporaneo, sia pagana, sia giudaica, sia gno- stica82. La fi losofi a è da lui considerata come un’istruzione propedeutica alla fede cristiana, anzi sarebbe stata per i Greci come un Testamento loro proprio, che servisse di base alla fi - losofi a cristiana83. La tradizione fi losofi ca greca è una via che conduce al Logos stesso, è un dono divino fatto ai Greci84, quasi simile alla “Legge” per gli Ebrei. Essendoci affi nità tra il Logos divino e la mente umana, alcuni fi losofi greci raggiunsero una idea esatta di Dio e scoprirono dottrine che sono rifl esso della verità eterna85. Clemente accenna anche ad un’altra spiegazione della identità di dottrine tra i fi losofi e i profeti: i primi avrebbero “ru- bato” e “plagiato” le verità dai secondi86: Clemente vuole così mostrare la sostanziale iden- tità tra la fi losofi a greca e l’insegnamento cristiano, pur sottolineando anche le differenze di grado e di tempo tra le due. In un certo senso anche la fi losofi a rifl ette verità cristiane ed è frutto di un disegno divino. Si potrebbe quasi dire che Clemente è incline a interpretare la fi losofi a di Platone e quella di Pitagora in un senso religioso in quanto li considera come i due teologi che possedettero in parte la vera conoscenza della divinità più alta. (…) Questa sottolineatura religiosa della fi losofi a platonica è comune a tutti i medioplatonici del II se- colo, quali Plutarco, Teone di Smirne, Massimo di Tiro87. Anche le discipline della “enkuklios paideia”, cioè il ciclo completo delle discipline gre- che – soprattutto quelle umanistiche – favorivano un sapere più completo e comprensibile della realtà e proteggevano la fede dalle insidie88. Così la fi losofi a, defi nita la scienza del bene in sé e della verità89 e il desiderio del vero Essere e delle conoscenze che ad esso con- ducono90, è un dono fatto da Dio all’umanità (in particolare ai greci), ed è propedeutica alla verità defi nitiva91, anche se da sola è insuffi ciente92: infatti solo col Logos si arriva alla piena

82 Per il contesto culturale cfr. C. W. Griggs, Early Egyptian Christianity: From Its Origins to 451 C.E., Brill, Leiden 1990; A. Jakab, Ecclesia alexandrina. Evolution sociale et institutionnelle du christianisme alexandrin (IIe et IIIe siècles), Lang, Bern 2001. 83 Clemente Al., Strom. VI,8,67,1, ed. P. Descourtieux (SCh 446, p. 144). Considera la fi losofi a come “opera della divina Provvidenza”: idem, I,1,18,3[4], ed. C. Mondésert – M. Caster (SCh 30, p. 57); e “necessaria ai Greci per giungere alla giustizia”: idem, I,5,28,1 (ed. cit., p. 65). 84 Clemente Al., Strom. I,2,20,1, ed. C. Mondésert – M. Caster (SCh 30, p. 58). 85 Cfr. idem, I,19,94,3, ed. C. Mondésert – M. Caster (SCh 30, 119); cfr. anche V,5,29,4, ed. A. Le Boulluec – P. Voulet (SCh 278, p. 72). 86 Cfr. idem, I,17,87,2 e VI,2,4,3. 87 C. Moreschini, Storia della fi losofi a patristica, p. 105. D’altra parte Clemente condanna – similmente a Giusti- no – altre fi losofi e del tempo, come quella di Epicuro per il suo ateismo, quella peripatetica (perché limita la Pro- vvidenza al mondo superiore alla luna) e quella stoica (per il suo materialismo e determinismo): cfr. ibidem, p. 105. 88 Cfr. Clemente Al., Strom. I,9,43,4, ed. C. Mondésert – M. Caster (SCh 30, p. 79); cfr. anche I,5,30,1; VI,10,80,1; VI,11,91,1. Il corso completo degli studi costituiva quasi una enciclopedia del sapere: emergevano gli studi umani- stici (come la fi losofi a, dialettica, grammatica, retorica, …) e le scienze matematiche (come l’aritmetica, la geome- tria, la musica, l’astronomia). 89 Così la defi nisce Clemente Al., Strom. I,19,93,4, ed. C. Mondésert – M. Caster (SCh 30, p. 119). 90 Clemente Al., Strom. II,9,45,6, ed. P.T. Camelot – C. Mondésert (SCh 38, p. 70). La prima parte della defi nizione è una eco di Ps-Platone, Defi nitiones 414b, e Albino/Alkinoos, Did., 1 (ed. C. F. Hermann, Alcinoou Didaskalikos ton Platonos Dogmaton, in: Platonis dialogi secundum Thrasylli tetralogias dispositi, VI, Leipzig 1907, terza ed., p. 152). 91 Cfr. ad es. Clemente Al., Strom. I,1,18,3, ed. C. Mondésert – M. Caster (SCh 30, p. 57); VI,8,67,1 e VI,17,156,3, ed. P. Descourtieux (SCh 446, p. 196 e 372). 92 Cfr. ad es. Clemente Al., Strom. I,16,80,5, ed. C. Mondésert – M. Caster (SCh 30, p. 108); cfr. anche I,18,89,2; V,5,29,4; V;14, 134,1.3; VI,5,39,1; VI,7, 55,4; VI, 17,149,1-5.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 2255 22015-05-18015-05-18 22:13:4622:13:46 MARIO MARITANO 26 rivelazione93. Ugualmente la dialettica conduce il cristiano “gnostikos” alla conoscenza del mondo intelligibile94, alla scoperta della rivelazione dell’essere95; si spinge fi no al Dio dell’universo96 e quindi può aiutare a comprendere la Sacra Scrittura97; diviene un baluardo per difendere la verità dai sofi sti98. Così pure l’astronomia aiuta il cristiano a passare dalla contemplazione del mondo sensibile, dalle sue bellezze, dall’armonia dell’universo alla con- templazione del mondo celeste e al distacco dell’anima da ogni contatto terrestre99. Ancora per mezzo della musica si coglie il concetto di proporzione, derivante dai toni armonizzati insieme100. Clemente dunque cerca di declinare il programma della fi losofi a antica in termini cristia- ni e conclude che ogni forma di conoscenza razionale (la fi losofi a o l’indagine sulla natura) conduce in ultima analisi alla fede e a Dio101.

3. Conclusioni Presso i Padri dei primi due secoli, la fi losofi a e più in generale la sapienza pagana, pos- sono recare un contributo importante e apprezzabile, ma non defi nitivo e conclusivo, per la conoscenza di Dio e delle realtà umane: è necessaria anche la Rivelazione. Si tratta dun- que non di svalutare il pensiero pagano, ma di considerarlo almeno come preparatorio al cri- stianesimo e, ancor più, come alleato e rivelatore – seppure parziale – del Logos “totale”. In tal modo si poteva avvertire anche la conciliabilità tra la “sapienza del mondo” con la re- ligione cristiana, riscontrare il rispetto e l’ammirazione per l’intelligenza umana (dono di Dio), intuire la specifi cità del cristianesimo (che supera il pensiero pagano spesso fermo ad una visione terrena). Dunque per i cristiani l’assunzione della fi losofi a non ha signifi cato accettazione illimita- ta del suo contenuto:102 essi avrebbero mai rinunciato alle proprie convinzioni, ma, con la massima libertà, hanno ripreso concetti e categorie fi losofi che. Quindi hanno dimostrato

93 Cfr. Clemente Al., Strom. I,13,57,1-6-58 e II,4,12,1. L’unico Maestro ed educatore è il Logos: cfr. Strom. IV,25,162,5. Sul Logos in Clemente cfr. M.J. Edwards, Clement of Alexandria and His Doctrine of the Logos, “Vigiliae Christianae” 54 (2000) p. 159-177. 94 Cfr. Clemente Al., Strom. I,28,176,3-177,1, ed. C. Mondésert – M. Caster (SCh 30, p. 173) e VI,10,80,4, ed. P. Descourtieux (SCh 446, p. 222). 95 Qui Clemente Al., Strom. I,28,176,3, ed. C. Mondésert – M. Caster (SCh 30, p. 173) cita Platone, Polit. 287a. In Rep. VII,534d Platone afferma che la dialettica può condurre l’uomo a rimontare al “principio stesso”; anche secondo Albino/Alkinoos, Did. 7,5 (ed. C. F. Hermann, Alcinoou Didaskalikos, cit., p. 162), essa dà la possibilità di ascendere ai primi principi. 96 Clemente Al., Strom. I,28,177,1, ed. C. Mondésert – M. Caster (SCh 30, p. 173). 97 Idem, Strom. I,28,179,4, ed. C. Mondésert – M. Caster (SCh 30, p. 174). 98 Cfr. idem, Strom. VI,10,81,4, ed. P. Descourtieux (SCh 446, p. 224); cfr. anche ibidem, I,5,28,4 e I,20,100,1. Il paragone del baluardo è già presente in Platone, Rep. VII, 534e. 99 Cfr. Clemente Al., Strom. IV,26,163,1 e IV,26,169,1, ed. A. Van Den Hoek – C. Mondésert (SCh 463, p. 328 e 338); VI,10,80,3 e VI,11,90,3, ed. P. Descourtieux (SCh 446, p. 222 e 243). Già Platone, Rep. VII, 529a affermava che “l’astronomia obbliga la nostra anima a guardare verso l’alto”. 100 Cfr. Clemente Al., Strom. VI,10,80,2, ed. P. Descourtieux (SCh 446, p. 220). 101 Cfr. M. Rizzo, Introduzione, a Clemente Alessandrino, Gli Stromati…, trad. di G. Pini, p. XIX-XX. 102 Cfr. O. Michel, s.v. Philosophia, in G. Kittel – G. Friedrich [a cura di], Grande Lessico del Nuovo Testamento, XV, Paideia, Brescia 1988, coll. 39-40, trad. it.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 2266 22015-05-18015-05-18 22:13:4622:13:46 CONFRONTO FRA FILOSOFIA PAGANA E CRISTIANESIMO NEI PRIMI DUE SECOLI D.C. 27 l’indole “incarnazionista” e “universale” del cristianesimo, che può esprimersi in ogni cul- tura autenticamente umana103.

The comparison between pagans philosophy and Christianity in the fi rst two centuries Summary The Fathers of the Church in discussing and comparing the pagan philosophy with Chris- tianity believed that the philosophy as “the love of wisdom” and “the love of the truth” was useful for Christianity, but it was a partial truth in reference with the total truth which is Christ. Basically the Christians attitude towards the pagan philosophy though being complex and varied, it can be synthesized in two trends: one of the objection and another one of the ac- ceptance. The fi rst one can be represented particularly by Tatian, Theophilus of Antiochia, Tertullian, Hermias the philosopher; the second one by Justin, Atenagora, Clement of Alex- andria. Therefore the philosophy can make an important and appreciable contribution for Christianity, but not a fi nal and conclusive for the knowledge of God and of human affairs: the divine revelation is necessary as well. The Fathers of the Church showed the respect for human intelligence and the possibility that the Christianity taking the best things from each culture can express and incarnate itself in every civilization.

Keyword: Fathers of the Church, philosophy, Christianity, comparison, enculturation

Konfrontacja między fi lozofi ą pogańska a chrześcijańską w pierwszych dwóch wiekach po Chrystusie Abstrakt Ojcowie Kościoła, konfrontując fi lozofi ę pogańską z chrześcijaństwem, uważali, że fi lo- zofi a jako „umiłowanie wiedzy” i „umiłowanie prawdy” była korzystna dla chrześcijaństwa, stanowiła jednak częściową prawdę w stosunku do prawdy całkowitej, którą jest Chrystus. Postawa chrześcijan w stosunku do fi lozofi i pogańskiej, choć jest skomplikowana i róż- norodna, może zostać podzielona na dwa trendy: opozycji i przyjęcia. Pierwszy z nich jest reprezentowany na przykład przez Tycjana, Teofi la z Antiochii, Tertuliana, natomiast drugi przez Justyna, Atenagorasa, Klemensa Aleksandryjskiego. Filozofi a może więc wnieść wa- żny i cenny wkład do chrześcijaństwa, ale nie jest to ostateczne i wiążące w poznaniu Boga i w relacjach ludzkich – konieczne jest także Boskie objawienie. Ojcowie Kościoła ukazali szacunek dla ludzkiej inteligencji i możliwości chrześcijaństwa, które biorąc co najlepsze z każdej kultury, może wyrazić i wcielić się w każdej cywilizacji.

Słowa kluczowe: Ojcowie Kościoła, fi lozofi a, chrześcijaństwo, konfrontacja

103 Cfr. R. Cantalamessa, Cristianesimo primitivo e fi losofi a greca, in: idem (a cura di), Il cristianesimo e le fi loso- fi e, Vita e pensiero, Milano 1971, 51. Cfr. anche C. Moreschini, Storia del pensiero tardo antico, p. 127-128.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 2277 22015-05-18015-05-18 22:13:4722:13:47 Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 28-41

LUCA CAPANNOLO L’Aquila

SEVERO DI INTEROCRIUM, MODELLO DI SANTITÀ RUSTICA NEI DIALOGI DI GREGORIO MAGNO

Introduzione Nella vasta selva di personaggi che popolano i Dialogi di Gregorio Magno, il presbyter Severo è forse uno dei più misteriosi e particolari. Posta al culmine di un’ipotetica trilogia sabina, preceduta dai racconti di Equizio e Mar- tirio (tutti operanti nella stessa provincia Valeria), la vicenda biografi ca di Severo colpisce per la potenza narrativa del racconto e per l’avvincente storia del protagonista. Personaggio mitico o realmente esistito, Severo ha suscitato sempre un discreto interesse fra gli agiografi , un’attrazione che però non è riuscita mai a maturare in un chiaro ed organico stu- dio storico-agiografi co, ma che sfortunatamente è scaduta in riproposizioni pedisseque e piatte dell’originale racconto gregoriano. La fama di questo sacerdote con il passare del tempo ha dovuto fare i conti con una crescente confusione sulla sua fi gura e con l’erronea identifi cazione con altri omonimi, santi, vescovi o personalità di rilievo dell’area sabina della tarda antichità. Il presente lavoro vuole essere un piccolo contributo all’intricata questione severiana, un tentativo di portar luce su una querelle che vede contrapposti studiosi di varie epoche sulla reale identità del presbyter Severo. La vicenda dei Dialogi sarà introdotta da una breve preci- sazione storica e successivamente verrà analizzata anche dal punto di vista letterario, tentando di stabilire concordanze e somiglianze con altre opere coeve alla redazione di Gregorio. In ultimo si cercherà di illustrare brevemente i vari testimoni moderni della vita di Severo, cercando di contestualizzare le copie dell’originale gregoriano all’interno del periodo storico del- la loro ricomposizione. Una particolare attenzione verrà data alla versione di F. Ferrari, il quale propone particolari della vita di Severo non presenti nella tradizione agiografi ca precedente.

1. Ipotesi storiche su Severo di Interocrium Il primo libro dei Dialogi di Gregorio Magno si caratterizza per la lunga e vivace succes- sione di storie, non necessariamente reali, che vedono protagonisti semplici uomini, ritenuti santi dalle comunità cristiane del tempo. I uiri dei si distinguono nel loro contesto per la grande fede, ma soprattutto per aver compiuto non pochi miracoli, alcuni dei quali mira- bilmente stravaganti. Tra questi bisogna ricordare Severo di Interòrina, la cui biografi a viene riportata in positio princeps alla fi ne del primo libro dell’opera1. Il racconto in questione non

1 Per l’analisi della storia del presbyter Severo è stata scelta l’edizione Gregorii Magni, Dialogi (I-IV), introdu- zione di B. Calati Osb, traduzione a cura delle Suore Benedettine Isola San Giorgio, note e indici a cura di A. Sten- dardi, Città Nuova Editrice, Roma 2011, p. 132-135. D’ora in poi l’opera verrà citata semplicemente con Dial.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 2288 22015-05-18015-05-18 22:13:4722:13:47 SEVERO DI INTEROCRIUM, MODELLO DI SANTITÀ RUSTICA NEI DIALOGI DI GREGORIO MAGNO 29 vuole chiudere soltanto un libro, ma completare e perfezionare quella che potrebbe essere defi nita la trilogia sabina, in quanto la vicenda di Severo segue, quasi immediatamente, la lunga storia dell’abate Equizio di Amiterno2 e quella più breve del monaco Martirio3. Nella presentazione del personaggio Gregorio Magno, molto attento al fattore miracoli- stico, non fornisce alcuna informazione di carattere storico, limitandosi soltanto ad informa- re il lettore del nome e del luogo in cui il presbyter dimora ed opera: In eo etiam loco Interòrina uallis dicitur, quae a multis uerbo rustico Interòcrina no- minatur, in qua erat quidam uir uitae ualde admirabilis, nomine Seuerus, ecclesiae beatae Mariae Dei genitricis et semper uirginis sacerdos4. [In quella regione vi è una valle detta Interòrina, da molti, in dialetto, chiamata Inte- ròcrina. Colà viveva un uomo di vita veramente esemplare, Severo, prete della chiesa della Beata Maria, Madre di Dio e sempre Vergine] L’esatta indicazione geografi ca, Interòrina, corrisponde all’attuale cittadina di Antrodoco, situata nell’Alto Lazio sulla Via Salaria tra Rieti e L’Aquila; l’agiografo, nella sua precisio- ne, testimonia già la corruzione del toponimo che, nel uerbo rustico, era diventato Interòcri- na, un’alterazione dalla denominazione latina originaria Interocrium. La chiesa ricordata, ecclesiae beatae Mariae Dei genitricis et semper uirginis, è ancora esistente ed è identifi cabile con l’attuale santa Maria extra moenia o della Nave o dei Casa- rici. Il complesso sacro di notevoli dimensioni si trova lungo la Via Salaria tra i centri abita- ti di Borgovelino ed Antrodoco. Gli archeologi, negli ultimi anni, hanno condotto indagini approfondite sul luogo in questione e sui terreni adiacenti giungendo a scoperte incoraggian- ti, che fanno concordare sull’identifi cazione dell’area con la chiesa del presbyter Severo5. All’estrema limitatezza delle notizie storiche pervenute si aggiunge una complicata e sedi- mentata serie di confusioni ed errori di storici ed agiografi ci sulla fi gura del santo: Severo è infatti confuso con almeno altri tre personaggi omonimi, due dei quali hanno operato, quasi negli stessi anni, nella provincia Valeria. Una situazione complicata che, nonostante i tanti biasimi della critica storiografi ca e agiologica, ancora non riesce a trovare una soluzione6. Il primo personaggio con cui il presbyter di Antrodoco viene confuso è un vescovo della vicina diocesi di Pitinum, l’odierna Pettino in provincia dell’Aquila. Pitinum è stata prima

2 Dial. I, IV, 1-21. 3 Dial., I, XI. 4 Dial., I, XII, 1. 5 “La chiesa di S. Maria extra moenia, detta anche della Nave, sorge nella valle del fi ume Velino, a circa 500 metri a sud di Antrodoco e lungo l’antico tracciato della Via Salaria. Di essa si ha notizia dal 969, anno in cui viene men- zionata tra i beni dell’abbazia di Farfa. A partire da quella data viene ricordata con una certa regolarità fi no a tutto il XII secolo, ma un brano dei Dialoghi di Gregorio Magno induce ad ipotizzare che la chiesa di S. Maria sia sorta in età paleocristiana. […] Il rinvenimento di alcune sepolture del tipo “a cappuccina” a poche decine di metri dalla chiesa e alcune iscrizioni funebri pagane conservate all’interno di essa sembrano indicare la presenza di un’antica area cimiteriale nei pressi di S. Maria. Non è azzardato pensare che la prima comunità cristiana abbia seppellito qui i propri defunti e quindi vi abbia costruito la chiesa dedicata alla Vergine”, in: A. Sereni, La chiesa di S. Maria extra moenia di Antrodoco (Ri) e rilievi scultorei altomedievali e romanici dalla media vallata del Velino, “Rivista di Archeologia Cristiana”, 1-2, LXIV (1988), p. 222-224. Del culto riservato al sacerdote Severo e dell’importanza della chiesa, in cui la tradizione ambienta la sua azione, se ne parla ampiamente anche in: C. Dalla Valla, La pratica del culto nella Valle del Velino, “Diritto e Religioni” 2 (2007), p. 49-50. 6 “La Passio Sancti Severi confuse poi il sacerdote della chiesa di Antrodoco con almeno altri due personaggi omonimi, trasformandolo in un martire originario di Ravenna e sepolto ad Orvieto”, in: ivi, p. 223.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 2299 22015-05-18015-05-18 22:13:4722:13:47 LUCA CAPANNOLO 30 un’antica mansio romana sulla Via Claudia Nova e successivamente una piccola diocesi che con il passare del tempo viene assorbita dalla vicina Amiternum, la quale a sua volta, dopo l’invasione longobarda, entra a far parte della diocesi di Rieti7. Il nomen Severo è registrato fra gli ultimi nomi della breve serie dei vescovi pitinati, lo stesso che poi comparirà fra i vescovi destinatari di una lettera di papa Simplicio del 19 novembre 475 sui provvedimen- ti disciplinari nei confronti di Gaudenzio, vescovo della vicina Aufi num8. La fama di inte- grità e la stima, riconosciutegli anche da Roma, con il passare del tempo hanno elevato il semplice episcopus di Amiternum alla santità, prefi gurando già la confusione con l’omo- nimo santo presbitero. La profonda devozione da parte del popolo ne ha promosso – relati- vamente all’area aquilano-sabina – l’edifi cazione di monasteri rurali, come la grancia far- fense di San Severo in Arischia9 e di un altare nella chiesa capoquarto di san Pietro intra moenia all’Aquila10. Gli altri santi omonimi con cui il presbyter Severo dei Dialogi è comunemente confuso sono Severo di Ravenna, dodicesimo vescovo della città romagnola martire sotto l’impera- tore Massimiano di cui si hanno notizie sporadiche e corrotte dalle narrazioni agiografi che, e Severo (o Severino) di Septempeda. La confusione con quest’ultimo santo è di gran lunga più frequente in quanto secondo la leggenda il Severo septempedano sarebbe il fratello di Vittorino, vescovo e martire di Amiternum11: la loro familiarità e la comune locazione geografi ca ne avrebbero quasi sicuramente causato l’identifi cazione erronea.

7 Cfr. G. Marinangeli, Pitinum, mansio sulla Claudia Nova, Fratelli Palombi, Roma 1961. Utile per una buona conoscenza della sede episcopale di Pitinum e per le altre sedi episcopale del territorio aquilano è anche M. Morelli, Le sedi episcopali preaquilane: Amiterno, Pitino, Aveia e Forcona, a cura di S. E. Mons. Mario Peressin, Issra, L’Aquila 1998. 8 Questa missiva parlava della cattiva gestione della chiesa di Aufi num (odierna Ofena in provincia dell’Aquila) un piccolo pagus in territorio vestino, sede vescovile nella quale erano stati coinvolti lo stesso vescovo Gaudenzio ed il sacerdote Onager. Nella lettera Severo viene citato insieme ad altri due vescovi, Fiorenzo, vescovo di Aveia, ed Equizio, vescovo di Amiternum, ma solo Severo è nominato dispensator della chiesa aufi nate. Dalla nomina pontifi cia e dall’interesse che Severo mostra per la questione aufi nate si può capire la rilevanza e il prestigio di cui godeva il vescovo pitinate nella zona e nella curia romana. L’azione di Severo ad Aufi num è radicale e consiste principalmente nella deposizione di Gaudenzio, nella restituzione dei beni illecitamente acquisiti dal vescovo pre- cedente e nell’allontanamento di tutte quelle persone che erano stato benefi ciate dal vescovo disonesto. Per una più dettagliata conoscenza dei fatti inerenti la faccenda aufi nate si rimanda a G. Marinangeli, Severo pitinate, dispen- sator nel 475 della chiesa di Aufi num, Tip. Larenziana, Roma 1963, e idem, Noterelle di storia ecclesiastica nella provincia Valeria, in: Bullettino della Deputazione Abruzzese di Storia Patria, LXIII (1973), p. 389-420. 9 Una dettagliata analisi dei ruderi del monastero di san Severo in Arischia è presente in: F. Murri, Monasteri, conventi, case e istituti religiosi dell’arcidiocesi aquilana, Issra, L’Aquila 1996. Se il complesso monastico declina irrimediabilmente con la costruzione della città dell’Aquila, non si spegne la profonda devozione nei confronti del santo tanto che nel monastero “questo Capitolo si portava annualmente il giorno 15 febbraio, a solennizzare la fe- sta di S. Severo”, in: A. Signorini, La diocesi di Aquila descritta ed illustrata, vol. 2, Tip. Grossi, L’Aquila 1868, p. 244-245. 10 “E da ciò deriva che nel secolo XVI il Capitolo di S. Pietro a Coppito fece dipingere per questa chiesa due prege- voli quadri ad olio rappresentanti S. Severo e S. Giuliano; e questi dal famoso artista Pier Francesco da Montereale, che ci duole di essere andati perduti sì l’uno che l’altro”, ibidem. 11 Questa tesi è stata recentemente ripresa dallo studioso francese G. Philippart, il quale, cercando di spiegare l’appartenenza di Vittorino alla chiesa di Septempeda (od. San Severino Marche) confuta anche la fi gura di Severo Antrodoco. Cfr. G. Philippart, Un hipothétique recueil italien de Vitae Patrum du VI siecle. À propos du dossier hagiographique du Victorin, ermite mystique de Septempeda, pseudo-évêque d’Amiternum, “Sanctorum”, 7 (2010), p. 13-64.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 3300 22015-05-18015-05-18 22:13:4722:13:47 SEVERO DI INTEROCRIUM, MODELLO DI SANTITÀ RUSTICA NEI DIALOGI DI GREGORIO MAGNO 31

3. L’analisi letteraria del racconto agiografi co 2.1. I uiri uenerabiles, probabili fonti della storia di Severo Il problema della veridicità delle fonti dei racconti presenti nei Dialogi di Gregorio Ma- gno è una questione ancora aperta e discussa; certamente la preoccupazione e l’attenzione con cui l’autore si rapporta alle varie tipologie di fonti sono delle costanti basilari per l’inte- ra opera, specialmente quando queste sono principalmente orali. L’attenzione di Gregorio per le fonti dei miracoli e degli eventi narrati nei Dialogi è resa manifesta nel Prologo al primo libro, in una vera e propria dichiarazione programmati- ca: egli sostiene di essere pronto a narrare i miracula patruum italicorum dei quali è ve- nuto a conoscenza grazie al racconto (narratio conperta) di viri venerabiles, sull’esempio di Marco e Luca, gli evangelisti che appresero le notizie sul Cristo non visu sed auditu12. Anche la storia del presbyter Severo, pur mostrando una struttura narrativa semplice e li- neare, è un racconto nato su un insieme di notizie raccolte non visu sed auditu. Gregorio infatti non cita alcun riferimento a probabili fonti e tale carenza permette di avanzare ipotesi sugli anonimi informatori dell’autore, i uiri uenerabiles, custodi della memoria e testimoni dei miracoli dei santi italiani. Le ipotesi possibili sono tutte di natura comparativa: l’appar- tenenza del presbitero Severo alla stessa regione dell’abate Equizio e del monaco Martirio fa supporre che i tre racconti siano stati raccontati a Gregorio dalla stessa persona. Basandosi su questa teoria tre sono i possibili uiri uenerabiles che avrebbero potuto tramandare i fatti dei santi della provincia Valeria, quindi anche di Severo. Tra questi il primo potrebbe essere Fortunato, abate del monastero ad Balneum Ciceronis, il quale, ricordato precedentemente come familiariter notus fuit ad Equizio, avrebbe potuto parlare a Gregorio delle vicende di Severo, come lo aveva fatto dell’abate amiternino13. Un’altra fonte plausibile potrebbe essere Albino, Reatinae antistes ecclesiae. Il vescovo reatino, che precedentemente si distingue per essere stato un prezioso e veritiero testimone della grande umiltà di Equizio, sicuramente conosce la vita e le opere di Severo, visto che i luoghi della vicenda biografi ca del presbyter ricadono sotto la sua giurisdizione14. Improbabile e artifi cioso è invece l’intervento dell’abate Valenzione15, che, pur essendo stato un ottimo informatore dei miracoli post mortem compiuti dai santi della provincia

12 A. Laghezza, Fonti e testimoni nei Dialogi di Gregorio Magno, “Vetera Christianorum”, 46 (2009), p. 267. 13 Sull’identità di questo Fortunato sono state avanzate varie ipotesi, ma nessuna soddisfacente. “Fortunato, abate di un monastero denominato Balneum Ciceronis, è il testimone di numerosi prodigi verifi catesi nella provincia Va- leria. L’espressione con la quale Gregorio presenta Fortunato – mihi aetate opere et simplicitate placet – può essere considerata un’aperta dichiarazione di stima nei confronti dell’abate e rivela quelle qualità (maturità, operosità, semplicità di cuore) che rendono attendibili le fonti. A causa dell’insuffi cienza di elementi resta la questione sul- l’identifi cazione di Fortunato con l’omonimo abate del monastero di San Demetrio menzionato nel Registrum Epistolarum”, in: ibidem, p. 269. 14 “Il vescovo di Rieti Albino è uno dei testimoni ricordati a proposito dell’abate Equizio. Gregorio affi anca la sua testimonianza a quella di persona che presenta ancora in vita (adhuc supersunt multi qui scire potuerunt), lasciando intendere che la sua morte è già avvenuta all’epoca dei Dialogi. Albino potrebbe essere identifi cato con il vescovo ricordato nell’epitaffi o di un sarcofago del VII secolo, rinvenuto tra i resti della cattedrale di san Massimo a Furco- na o Furconium, subentrata diocesi ad Aveia nell’avanzato VI secolo. In assenza di altra documentazione l’Albino potrebbe coincidere con il vescovo di Rieti o col vescovo di Furcona.”, in ibidem:, p. 277. 15 “Valenzione, informatore specializzato in miracoli post mortem avvenuti nella provincia Valeria, era stato abate nel monastero di Sant’Andrea ad clivum Scauri fondato da Gregorio, dopo aver diretto un altro monastero nella

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 3311 22015-05-18015-05-18 22:13:4722:13:47 LUCA CAPANNOLO 32 Valeria, non sembra essere al corrente della storia di Severo. La sua testimonianza si limita soltanto ai miracoli di guarigione presso le tombe dei uiri Dei ed alla maledizione che colpi- sce gli spiriti di due monaci trucidati dai Longobardi. 2.2. Un santo senza corpo La descrizione fi sica di un santo è stata sempre un argomento ‘imbarazzante’ per gli agiogra- fi , i quali non nascondono un sottile disagio nel riportare le fattezze dei loro protagonisti. L’as- senza della componente fi sica nell’agiografi a medievale è una consuetudine molto diffusa: a dif- ferenza dei martiri per i quali l’elemento ‘carnale’ era utile e necessario a sottolineare – anche con toni cruenti – la sincera e defi nitiva testimonianza di fede, nelle biografi e dei santi confesso- ri invece l’elemento fi sico risulta superfl uo, accessorio, a volte anche fortemente ingombrante. Si riscontra infatti nella letteratura agiografi ca tardo-antica e, più precisamente, in quella di ambito monastico, una reiterata antipatia nei confronti del corpo, visto come un nemico insidioso in cui covano il male e il peccato16. Lo stesso pregiudizio è presente anche nella narrazione della storia di Severo in cui l’ele- mento carnale risulta essere totalmente ‘svalutato’: per questo motivo il protagonista rimane un personaggio informe, privo di una fi gura fi sica delineata e precisa. Il presbitero Severo può rientrare nella categoria agiografi ca dei santi ‘senza corpo’. In realtà, una lettura più approfondita dimostra che Severo non rimane un personaggio del tutto amorfo. L’assenza dell’elemento fi sico viene supplita dalla componente etica ed i con- torni del personaggio vengono defi niti, leggermente tratteggiati, sulla breve ma profonda descrizione morale riassunta nel uir uitae ualdae. Umanità e morigeratezza si uniscono nel- la stessa persona e servono a preannunciare la santità ed i prodigi raccontati nella storia. 2.3. Ad putandam vineam: la celebrazione del lavoro Un altro elemento fondamentale della storia del presbyter Severo è la celebrazione dell’at- tività lavorativa. Sull’esempio delle tendenze agiografi che del tempo, che sviluppano e pro- pongono un modello di santità ‘pratica’, lavorativa, quasi ‘quotidiana’, anche Gregorio Magno rivaluta il tema del lavoro manuale. Tre sono le possibile chiavi di lettura con cui poter giusti- fi care la presenza dell’elogio del lavoro: una natura strettamente scritturistica giustifi cabile con la raccomandazione paolina “chi non lavora, neppure mangi” (2 Ts 3, 10); una possibile infl u- enza monastica, vista l’assunzione dell’attività lavorativa nelle regole di ordini monastici come i benedettini (di cui molto probabilmente Gregorio faceva parte); una probabile motivazione letteraria in quanto la laboriosità del protagonista è leggibile come completamento, quindi per- fezionamento, della vita contemplativa degli altri due santi conterranei Equizio e Martirio. Pur se la causa ancora non è defi nita, è chiaro invece che il modello di ‘santo lavoratore’ soddisfa i criteri di santità sacerdotale dei primi secoli, che al loro interno contemplano an- che la partecipazione diretta all’attività lavorativa17.

medesima provincia. Sulla base del racconto dei Dialogi egli potrebbe essere un profugo rifugiatosi a Roma, come altri testimoni dell’opera, a seguito dell’occupazione longobarda dell’Italia centro-meridionale”, in: ibidem, p. 269. 16 “Da un lato il corpo è disprezzato, condannato, umiliato. La salvezza nel mondo cristiano passa attraverso la pe- nitenza corporale. Agli albori del Medioevo, papa Gregorio Magno defi nisce il corpo “abominevole rivestimento dell’anima”, in: J. Le Goff, Il corpo nel Medioevo, Laterza, Bari 2010, p. XI. 17 La chiesa che racconta Gregorio Magno è fatta da uomini che conoscono bene la terra, i suoi cicli e quin- di la sua cura. “Nell’ambito della Chiesa e della società del secolo V-VI, vengono fuori la realtà di fenomeni climatici sperimentati di persona e la constatazione di specifi che occupazioni rurali. Quella chiesa è povera, situata

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 3322 22015-05-18015-05-18 22:13:4722:13:47 SEVERO DI INTEROCRIUM, MODELLO DI SANTITÀ RUSTICA NEI DIALOGI DI GREGORIO MAGNO 33 Qui uidelicet sacerdos inopinate contigit ut ad putandam uineam esset occupatus, atque ad se uenientibus diceret: “Antecedite, ecce ego uos subsequor”18. [Per caso il sacerdote era occupato nella potatura delle viti, perciò disse a coloro che erano stati mandati a chiamarlo: “Precedetemi, io vi seguo immediatamente”.] Il riferimento alla pratica agraria, in questo caso specifi co ad putandam uineam, vuole contestualizzare e dar plasticità al protagonista appena tratteggiato nella rapida introduzio- ne. Il presbyter senza dubbio è una fi gura di sintesi, poiché nella sua attività si fondono ed assestano i due aspetti della vita religiosa: la contemplazione e l’azione. Per questo motivo, come fi gura ‘fattiva’ Severo non stenta ad imporsi nell’economia del testo ed il lavoro sarà l’unico elemento che verrà poi ripreso dalla tradizione seguente. Pur rivestendo un ruolo secondario rispetto all’ambito spirituale, il lavoro diventa il segno visibile di un’esistenza spesa all’insegna dell’umiltà. Il tema del lavoro è inserito in una dimensione ‘morale’ ed è utilizzato come contrapposizione all’ozio, vizio pericoloso per l’innata propensione al pec- cato. Gregorio Magno insiste molto sulle ‘potenzialità salvifi che’ del lavoro umile. La coltivazione della terra non ha soltanto la suddetta funzione, ma risponde ad una nuo- va e rinnovata stima nei confronti dell’ambiente agrario e della sua cura. La rusticitas, a cui l’autore allude, si manifesta con l’evocazione di paesaggi e ambienti agricoli ben lontani dalla ricercatezza e raffi natezza delle città. Si confi gura così un protagonista, non solo ‘agri- colo’, ma che stima il proprio lavoro al pari della salvezza dell’anima di un suo fedele. Non è goffaggine né ignoranza, ma quella impersonata da Severo è vera e propria rusticitas: il presbitero appartiene al rus ed è radicato in esso. Dal punto di vista letterario si attua una nuova deformazione del genere agiografi co: la lode della rusticitas ribalta defi nitivamente il secolare pregiudizio nei confronti del mondo agreste, in parte ereditato anche dall’agiogra- fi a, ed inaugura un nuovo sistema dei valori per l’appunto rustici. 2.4. Animam recepit: la morte sconfi tta La storia del presbyter di Interocrium, pur nella sua brevità, volge alla conclusione con il riferimento ai due grandi temi della morte sconfi tta e della visione dell’aldilà. L’autore dedica un’attenzione particolare alla descrizione del momento in cui si presenta al presbitero il caso di un meno identifi cato paterfamilias agonizzante. Hunc cum quidam paterfamilias ad extremum uenisset diem, missis concite nuntiis, rogauit ut ad se quantocius ueniret, suisque orationibus pro peccatis eius intercederet, ut, acta de malis suis poenitentia, solutus culpa ex corpore exiret19.

prevalentemente in ambiti rurali, ma anche nelle città; vi si incontrano contadini di ogni genere, preti impegnati nella potatura delle vigne, vescovi preoccupati dell’esito della vendemmia o della spremitura delle olive, casalin- ghe impegnate nell’allevamento delle galline, monache golose do ortaggi freschi, volpi che rubano le galline”, in: R. Grégoire, “L’osservazione di alcune situazioni naturali, ambientali e lavorative nei “Dialoghi di Gregorio Magno”, in: Per longa maris intervalla. Gregorio Magno e l’Occidente mediterraneo fra tardoantico e altomedio- evo, a cura di L. Casula, G. Mele, A. Piras, PFTS University Press, Cagliari 2006, p. 75. L’uso di dover lavorare per sopravvivere è stato praticato fi n quasi ai tempi del Concilio di Trento. “Del resto, stante la pochezza delle sue risorse il prete doveva lavorare per vivere o sperare nella generosità dei suoi fedeli. […] Costretti alla povertà, ma anche all’attrazione verso la terra che stava alla base della civiltà di cui erano fi gli, molti parroci continuarono più o meno clandestinamente, nonostante i richiami dei vescovi, ad arare, seminare, raccogliere”, in: P. Cozzo, Andate in pace. Parroci e parrocchie dal Concilio di Trento a papa Francesco, Carocci, Roma 2014, p. 20-21. 18 Dial., I, XII, 1. 19 Dial. I, XII, 1.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 3333 22015-05-18015-05-18 22:13:4722:13:47 LUCA CAPANNOLO 34 [Un giorno un padre di famiglia trovandosi in punto di morte, mandò a lui in tutta fret- ta alcuni messi a dirgli di accorrere al suo capezzale, per intercedere per i suoi peccati con ardenti preghiere, affi nché, fatta penitenza per il male commesso, potesse lasciare il corpo assolto da ogni colpa]. La narratio, fi nora normale e armonica, registra un momento di rottura ben rimarcato dalla particella iniziale hunc, messa in positio princeps all’inizio del periodo. Si confi gura allora una nuova storia, un microracconto all’interno di una narrazione più ampia nel quale si descrive la morte del paterfamilias, al cui capezzale è richiesta la presenza di Severo per l’assoluzione dei peccati. Il resto del racconto è costruito interamente su una pregiata strut- tura retorico-narrativa basata sul contrasto. Nelle righe che seguono si nota la frattura esi- stente tra l’urgenza della situazione e la pacatezza con cui il presbitero accoglie e reagisce alla sollecitazione. La drammaticità del contesto è ben espressa dalla rapida successione di avverbi di movimento, come concite e quantocius, mentre la serenità di Severo trapela dalla tranquillità ‘bucolica’ con cui lo stesso è occupato nella potatura della vigna20. Il sacer- dote non sembra soltanto calmo nel suo lavoro ma, come continua Gregorio Magno, Cumque uideret sibi in eodem opere parum aliquid superesse, paululum moram fecit, ut opus quod minimum restabat expleret. Quo expleto, coepit ad aegrum pergere21. [Vedendo che gli mancava ben poco per fi nire il lavoro, si trattenne nella vigna quel tanto che gli bastò per terminare la potatura. Poi si avviò verso la casa di quel padre di famiglia moribondo.] La morte ormai prossima sembra essere totalmente sottovalutata dal presbitero, ma l’ap- parente disinteresse non deve trarre in inganno il lettore moderno: Severo appartiene ad un periodo in cui la frequenza e la vicinanza della morte è quotidiana e non desta preoccu- pazione la sua venuta. Quella descritta dall’autore è la tipica immagine della ‘morte addo- mesticata’, analizzata da Ph. Ariès: lo studioso spiega come nel primo medioevo la morte è essenzialmente un evento familiare, che vede il moribondo protagonista di una cerimonia pubblica, la quale si conclude con l’assoluzione fi nale dei peccati22. La descrizione della morte del paterfamilias è anche il risultato di una grande costruzione letteraria, o meglio di una ricostruzione che può vantare due modelli: il primo di natura evan- gelica ed il secondo più schiettamente letterario. La dinamica dell’azione ha chiare analogie con la Sacra Scrittura e, in particolar modo, con l’esposizione della morte della fi glia di Giai- ro presente in Mc 5, 21-41. In entrambi i casi la narrazione segue un andamento ondulato ed

20 La vigna che poteva sembrare un particolare accessorio nell’economia del racconto in realtà sembra avere una reale collocazione. Parlando delle urgenze archeologiche nei dintorno della chiesa di S. Maria Madre di Dio di An- trodoco l’archeologa A. Sereni così riporta: “Qui si concentrano, dunque, i resti più interessanti di tutta la zona, ma una diversa collocazione – sebbene sempre nei dintorni – sembra emergere dall’opera di un erudito della fi ne del Settecento: il vescovo Marini riporta che “verso i contorni di Antrodoco [è? era?] edifi cata una chiesa sotto il tit. di S. Severo, cioè distante un terzo di miglio dalla sud. a chiesa [di S. Maria “extra muros”]. Detta chiesa è diruta, ma si conoscono le vestigia. Resta anche la tradizione della vigna di S. Severo…”. Sebbene questa notizia vada considerata con estrema cautela, è possibile che i ruderi di cui egli parla possano essere identifi cati con l’antico edifi cio o con la quandam domunculam quam dixerunt solita abitari per heremitam, che nel 1549 invenitur prope dictam ecclesiam [di S. Maria]”, in: A. Sereni, op. cit., p. 225-226. 21 Dial., I, XII, 1. 22 Cfr. Ph. Ariès, Storia della morte in Occidente: dal medioevo ai nostri giorni, Bur, Milano 1978, p. 78-154.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 3344 22015-05-18015-05-18 22:13:4722:13:47 SEVERO DI INTEROCRIUM, MODELLO DI SANTITÀ RUSTICA NEI DIALOGI DI GREGORIO MAGNO 35 alterna momenti di stasi ad altri di crisi. L’elemento di fondo dei due racconti è l’apparente disinteresse dei protagonisti nei confronti della morte altrui: come Gesù si intrattiene con la donna emorroissa, così Severo continua a potare la vigna. All’equilibrio narrativo iniziale in cui i protagonisti appaiono come fi gure di sfondo, segue un elemento ‘perturbante’ simile nei due brani, ovvero il sopraggiungere di un personaggio che altera la stabilità con l’annun- cio della morte imminente: nel Vangelo di Marco è l’arrivo dell’arcisynagogus, mentre nei Dialogi è l’arrivo dei missi. La crisi si ristabilisce con un secondo momento di stasi in cui i protagonisti fanno o continuano a fare le occupazioni pregresse, disattendendo le sollecita- zioni ricevute. A questa calma ‘apparente’ succede un ulteriore momento di crisi in cui si ri- propongono gli stessi personaggi del primo momento che riferiscono della morte avvenuta. La conclusione sarà uguale nei brani con la risurrezione dei due defunti. Analoga sembra invece essere la somiglianza con un’altra opera agiografi ca di poco an- teriore ai Dialogi, la Vita Martini di Sulpicio Severo, poiché esistono strette somiglianze con il racconto della risurrezione di un cathecumenus operata da Martino. Nel racconto si narra che, arrivato nella comunità di Martino, un giovane catecumeno desideroso di potersi forma- re nella disciplina del vescovo di Tours, cupiens santissimi viri institui disciplinis, dopo po- chi giorni, colto da una forte febbre, muore. Anche in questo caso tutta la struttura narrativa poggia sulla descrizione della morte di un uomo e la scena è caricata di forte patetismo. Ac tum Martinus forte discesserat: et cum per triduum defuisset, regressus exanime corpus invenit: ita subita mors fuerat, ut absque baptismate humanis rebus excederet. corpus in medio positum tristi maerentium fratrum frequentabatur offi cio, cum Marti- nus fl ens et eiulans accurrit. Tum vero tota sanctum spiritum mente concipiens egredi cellulam, in qua corpus iacebat, ceteros iubet, ac foribus obseratis super exanimata defuncti fratris membra prosternitur […]vixque duarum fere horarum spatium inter- cesserat, videt defunctum paulatim membris omnibus commoveri et laxatis in usum videndi palpitare luminibus23. [Proprio allora, per caso, Martino era partito. Ed essendo stato lontano per tre giorni al suo ritorno ne trovò il corpo esanime: la morte era stata così improvvisa, che quello s’era dipar- tito dalle cose umane senza battesimo. Il corpo, esposto, era circondato dai fratelli affl itti, intenti a rendergli il triste offi zio, quando Martino accorse piangente e gemente. Ma allora con tutto l’animo concentrato nello Spirito Santo, ordinò a tutti gli altri di uscire dalla cella in cui giaceva il corpo, e serrata la porta, si prosternò sulle membra esanimi del fratello defunto […] Era passato lo spazio di due ore e vide il morto riacquistare a poco a poco movimenti in tutte le membra, e palpitare nell’uso della vista con gli occhi dischiusi]. È molto probabile che l’autore dei Dialogi abbia letto gli scritti di Sulpicio Severo e, di conseguenza, è ipotizzabile una prossimità tra le due opere: Gregorio Magno potrebbe aver preso come modello il racconto sulpiciano per costruire il miracolo della risurrezione del paterfamilias. La narrazione della Vita Martini è chiaramente più semplice e omogenea, in essa manca la tensione di fondo che invece anima il racconto gregoriano. L’unico momen- to di ‘crisi’ nella narrazione è ravvisabile nell’esposizione delle reazioni di Martino alla vista del corpo del catecumeno: il protagonista è triste, ma mantiene un atteggiamento degno

23 Sulpicio Severo, Vita Martini, in: Vita di Martino, Vita di Ilarione e In memoria di Paola, introduzione di Ch. Mohr- mann, Fondazione Valla Arnoldo Mondadori, Milano 1975, 7, 2-4. D’ora in poi l’opera verrà abbreviata con Vita.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 3355 22015-05-18015-05-18 22:13:4722:13:47 LUCA CAPANNOLO 36 del proprio ruolo, non cade mai preda della disperazione. Anche se l’autore della Vita Mar- tini descrive un Martinus fl ens et eiulans accurrit, queste sue azioni non hanno la stessa potenza fi gurativa delle reazioni di Severo. Nei Dialoghi infatti si riporta che Eunti uero in itinere occurrentes hi qui prius uenerant, obuiam facti sunt, dicentes: “Quare tardasti, pater? Noli fatigari, quia iam defunctus est”. Quo audito, ille contre- muit, magnisque uocibus se interfectorem illius clamare coepit. Flens itaque peruenit ad corpus defuncti, seque coram lecto illius cum lacrymis in terram dedit. Cumque uehementer fl eret, in terram caput funderet, seque reum mortis illius clamaret, repente is qui defunctus fuerat animam recepit24. [Poi si avviò verso la casa di quel padre di famiglia moribondo. Lungo la via gli anda- rono incontro quelli che prima erano stati mandati a chiamarlo, e gli dissero: “Perché hai tardato, padre? Ormai non è più necessario che ti faccia premura: è spirato”. Udito ciò, Severo cominciò a tremare e a gridare di essere l’assassino di quell’uomo. Così piangendo giunse presso il morto, davanti al cui letto si prostrò per terra in lacrime. Mentre piangeva disperatamente e si batteva il capo contro il suolo confessandosi reo di quel decesso, ad un tratto colui che era morto riebbe l’anima]. Gregorio Magno descrive una scena dai tratti fortemente drammatici, la quale sfocia nel faceto e nella banalizzazione, due elementi molto presenti nella prima agiografi a medievale25. Severo infatti, ricevuta la notizia della morte del paterfamilias, comincia a tremare, contremuit, e ad strepitare, magnis uocibus […] clamare coepit. Tutta costruita su un climax ascendente, la rappresentazione delle reazioni di Severo continua ed insiste su alcuni particolari poco adat- ti al personaggio di un presbitero. Il santo sopraggiunge in casa del defunto piangendo, fl ens, e alla vista del corpo si getta per terra straziandosi, seque […] cum lacrimis in terram dedit, un particolare rafforzato dall’autore con la ripetizione di cumque uehementer fl eret, in terram caput tunderet. Tutta la scena è vivacizzata dalla presenza di verbi di movimento quali eunti, occurrentes, uenerant, contremuit, clamare coepit, peruenit, in terram dedit, tunderet. 2.5. Per loca obscura: un’immagine dell’aldilà Secondo la critica di M. P. Ciccarese Gregorio Magno occupa un posto di rilievo nella letteratura ‘visionaria’, tanto da essere defi nito l’inventor di questo topos letterario; a lui infatti si deve un sistematico e ritrovato interesse per le visiones dell’aldilà, le quali già cir- colavano nella prima letteratura cristiana26. Nella storia di Severo è contenuta anche una breve e sommaria allusione all’aldilà; non si può considerare una visione stricto sensu, in quanto l’autore non si serve né dell’elemento descrittivo né disegna una topografi a che permette una ricostruzione fi sica del luogo infer- nale. Anche in questo caso la dinamica della narrazione è vivace ed assume toni fortemente

24 Dial. I, XII, 1-2. 25 Cfr. E. R. Curtius, Letteratura europea e Medio Evo latino, La Nuova Italia, Firenze 1999, p. 474-478. 26 “Per unanime riconoscimento della tradizione, dunque, Gregorio Magno merita il titolo di inventor di un nuovo tipo di letteratura, che sotto forma di visione attribuita ad un redivivo, presenta una descrizione dei luoghi oltremon- dani e dei personaggi che vi dimorano. Inventore ma non creatore: nel senso che non ha composto qualcosa di asso- lutamente inesistente prima, ma ha utilizzato materiali preesistenti organizzandoli insieme in maniera originale, sì da conferire ad essi una fi sionomia tutta nuova”, in: M. P. Ciccarese, La genesi letteraria della visione dell’aldilà: Gregorio Magno e le sue fonti, “Augustinianum”, 29 (1989), p. 440.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 3366 22015-05-18015-05-18 22:13:4722:13:47 SEVERO DI INTEROCRIUM, MODELLO DI SANTITÀ RUSTICA NEI DIALOGI DI GREGORIO MAGNO 37 realistici. Dopo la miracolosa risurrezione, il paterfamilias racconta ai presenti una partico- lare esperienza post mortem avuta in un luogo poco defi nito, identifi cabile con l’oltretomba. Cumque eum requirerent ubi fuerit, uel quomodo rediisset, ait: Tetri ualde erant homi- nes qui me ducebant, ex quorum ore et naribus ignis exibat, quem tolerare non pote- ram. Cumque per obscura loca me ducerent, subito pulchrae uisionis iuuenis cum aliis nobis euntibus obuiam factus est, qui me trahentibus dixit: “Reducite illum, quia Seue- rus presbyter plangit, eius enim lacrymis Dominus eum donauit”27. [Incominciarono a dirgli dove fosse stato e come fosse tornato. Ed egli rispose: “Mi guidavano uomini dall’aspetto spaventoso, terrifi cante; dalle loro bocche e dalle loro narici usciva un fuoco che era insopportabile. Mentre mi conducevano per luoghi tene- brosi ecco farsi incontro a noi, che procedevamo insieme con gli altri, un giovane dal bellissimo aspetto, il quale disse a coloro che mi trascinavano: “Riconducete costui, perché il sacerdote Severo piange. Il Signore infatti lo ha donato alle sue lacrime”]. L’episodio è strutturato sulla dinamica narrativa morte apparente-ritorno alla vita. Il luogo descritto, per la mancanza di coordinate fi sico-topografi che, è in realtà un non-luogo e tutto vie- ne condensato nel più generico obscura loca. Questi termini non devono sorprendere, in quanto rispecchiano tutta l’incertezza sull’aldilà che attanaglia la rifl essione escatologica cristiana dei primi secoli28. La vaporosità e l’imprecisione sono accresciuti dalla rapidità dell’azione sugge- rita dall’utilizzo del per, che introduce un’idea di moto per luogo, ovvero un’azione animata, non statica. Fondamentale è invece il ruolo dei due homines, fi gure inquietanti e indistinte. L’aspetto spaventoso, tetri ualde, ed il getto di fuoco insopportabile che esce dalle narici e dalla bocca, ignis […], quem tolerare non poteram, suggeriscono la loro natura soprannaturale, mol- to probabilmente due demoni. L’identifi cazione con il mondo infernale non è certa, ma è ipotiz- zabile per contrapposizione ad un altro personaggio che compare nel racconto, verosimilmente un angelo: alla bruttezza dei probabili demoni si oppone la bellezza di un giovane, pulchrae uisionis iuuenis, il quale per la potestà che esercita e per la bellezza è associabile al mondo pa- radisiaco. Anche in questo caso le scarne informazioni fanno avanzare soltanto ipotesi. Nell’economia della scena non bisogna sottostimare il ruolo delle lacrime, che, come tende a sottolineare l’autore, sono l’unico vero riscatto dell’anima del paterfamilias. Il pianto di Se- vero rientra nella rivalutazione generale delle lacrime, avvenuta nel primo medioevo. Pian- gendo il presbitero diventa imitator Christi e le sua lacrime diventano il segno dell’imitazione e dell’incarnazione di Cristo29: anche Gesù piange tre volte nei racconti evangelici30. Con l’esibizione del pianto, il presbyter inoltre ribadisce la sua appartenenza ad un clero secolare, che, a differenza dei monaci, non deve controllare rigidamente la dinamica dei fl uidi corporei, tra cui anche le lacrime. La sua affl izione si fa preghiera e vuole preannunciare tutta la rifl es- sione teologica sul pianto, che verrà successivamente sviluppata in pieno medioevo.

27 Dial. I, XII, 2. 28 Cfr. J. Le Goff, La nascita del Purgatorio, Einaudi, Torino 2011, p. 69-74. 29 Cfr. J. Le Goff, Il corpo nel Medioevo, op. cit. p. 55-60. 30 Tre sono i pianti di Gesù riportati nelle narrazioni evangeliche. La prima volta alla morte dell’amico Lazzaro. Prima di risuscitarlo, commosso e impressionato dalle reazioni di Marta e Maria e dei Giudei riuniti anche “Gesù pianse” (Gv 11, 35). La seconda volta è in concomitanza con il suo ingresso in Gerusalemme, quando si dispiace per la sorte della città che andrà incontro alla distruzione “quando fu vicino, alla vista della città, pianse su di essa” (Lc 19, 41-42). L’ultimo pianto invece ci sarà nell’agonia nell’orto sul monte degli Ulivi nella vigilia della sua crocifi ssione.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 3377 22015-05-18015-05-18 22:13:4722:13:47 LUCA CAPANNOLO 38 Anche in questo caso l’originalità narrativa del racconto è discutibile. Sono ipotizzabili dei collegamenti con la già citata Vita Martini di Sulpicio Severo, in cui è presente una di- namica simile e lo stesso defunto racconta la sua esperienza post mortem, simile a quelle del paterfamilias di Severo. Idem tamen referre erat solitus, se corpore exutum ad tribunal iudicis ductum deputan- dumque obscuris locis et vulgaribus turbis tristem excepisse sententiam: tum per duos angelos iudici fuisse suggestum, hunc esse pro quo Martinus oraret: ita per eosdem angelos se iussum reduci, et Martino redditum vitaeque pristinae restitutum31. [Egli medesimo allora era solito raccontare che, spogliato dal corpo, era stato condotto al tribunale del Giudice, e ne aveva ricevuto al triste sentenza di dover esser relegato nei luoghi oscuri e fra le turbe volgari; da due angeli era stato poi osservato al Giudice che lui era quegli per cui Martino pregava; così era stato ordinato che fosse ricondotto indietro dai medesimi angeli, e restituito a Martino, reso alla sua vita anteriore]. I due racconti sono simili, ma non uguali. La probabile fonte sulpiciana è molto più sem- plice e lineare, in essa mancano alcuni elementi cardini, che invece conferiscono originalità e dinamismo alla versione gregoriana. È presente il riferimento agli oscuris locis et vulgari- bus turbis, ma sono assenti gli elementi attivi della narrazione come le fi gure dei due proba- bili demoni o il pianto dinanzi al defunto (nel racconto di Sulpicio Severo si sente ancora forte il pregiudizio nei confronti delle lacrime). Tutto invece viene concentrato in un raccon- to misurato e omogeneo, che però non riesce a dare plasticità e forza ai personaggi, i quali rimangono soltanto appena abbozzati.

3. La trasmissione del testo: conclusione o riduzione del mito severiano? La storia del presbyter Severo, a differenza dei racconti analoghi riportati nei Dialogi, pur mantenendo un ruolo subalterno, non è stata dimenticata. L’appartenenza al clero secolare ha fatto di Severo un modello di vita presbiterale proposto in non poche opere a stampa di epoca moderna. Una presenza che però ha due effetti negativi: dal punto di vista letterario il perso- naggio di Severo si assottiglia gradualmente fi no a diventare un semplice elemento di sfondo, mentre dal punto di vista testuale la storia si riduce ad essere soltanto una semplice copia. Nel 1586 il Martirologio Romano di C. Baronio ne fa memoria il 15 febbraio e, nello stesso anno, la vicenda di Severo appare trascritta nella seconda parte dell’opera storica del neo proclamato santo Antonino Pierozzi, vescovo di Firenze, meglio conosciuta come Divi Antonini Archiepiscopi Florentini et Doctoris S. Theologiae Praestantissimi Chronicorum32. La tradizione poi segue discontinua e non mancano nei testimoni successivi gravi errori dovuti all’ignoranza e allo spirito creativo degli autori. 3.1. La descrizione moderna del Severo di Filippo Ferrari del Catalogus Sanctorum Italiae Nel 1613 a Milano viene dato alle stampe il Catalogus Sanctorum Italiae del servita F. Ferrari, un’opera quasi di spirito patriottico consistente in un lungo elenco nel quale sono raccolti, giorno per giorno, i santi principali della penisola italiana. Il 15 febbraio viene ri-

31 Vita, 7, 6 32 Divi Antonini Archiepiscopi Florentini et Doctoris S. Theologiae Praestantissimi Chronicorum, ex offi cina Iuntarum et Pauli Guittii, Lugduni 1586, p. 310.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 3388 22015-05-18015-05-18 22:13:4722:13:47 SEVERO DI INTEROCRIUM, MODELLO DI SANTITÀ RUSTICA NEI DIALOGI DI GREGORIO MAGNO 39 cordato anche il presbitero Severo. La breve narrazione di F. Ferrari lamenta numerose im- precisioni, grossolane confusioni, presenti già nel titolo in quanto l’autore situa le vicende di Severo non nella provincia Valeria, ma in un territorio imprecisato apud Marsos. L’antica provincia Valeria corrispondeva al territorio dei Sabini e, più precisamente, dei Sabini Tra- smontani, un popolazione diversa e distante dai Marsi che invece abitavano le sponde del lago Fucino. La versione del Catalogus è breve ed è chiaramente composta da un nucleo narrativo originale a cui sono state apportate delle aggiunte arbitrarie nella parte iniziale e nel fi nale. Il servita è l’unico autore ad inserire nella narrazione un abbozzo della fanciul- lezza di Severo, modellato sul topos del puer senex: Puer à Parentibus Magistro imbuendus litteris traditus humiliatē, & charitatē inter ceteras uirtutes precipuè coluit. Factus Clericus ad Praesbyteratum peruenit33. La ricostruzione della prima infanzia del santo presenta due motivi principali: l’insolita capacità del giovane nell’apprendimento scolastico e la fi oritura nello stesso di alcune uirtu- tes. La straordinarietà dei fatti narrati e l’assenza di questi elementi nelle fonti agiografi che precedenti tradiscono l’impulso creativo dell’autore. L’infanzia di Severo, seppur tratteggia- ta, viene ricostruita sulla scia delle nuove tendenze agiografi che del tempo ed è il periodo della vita del santo in cui maturano precocemente eccezionali qualità quali l’umiltà e la ca- rità. Il sacerdozio invece segna il discrimine tra il periodo infantile e l’età adulta: l’autore è molto preciso e tende a sottolineare questo momento di passaggio dal clericato al presbite- rato. L’attività sacerdotale si accompagna all’instancabile pratica del lavoro quotidiano. Solebat autem, post exercitia spiritualia, ad vitandum otium in agrorum suorum cultu- ra se exercere; pauperes, orphanos, viduas, aliosq; aegentes suis facultatibus, & labo- ribus substentans. Tanta fuit sanctitate, vt qui ad eum infi rmi accedere non possent, sanitatem tamen pane, cibo vè alio a beo benedicto gustato consequerentur34. Anche in questa narrazione il tema del lavoro si sviluppa e cresce in una dimensione ‘mo- rale’ e non è un caso il riferimento esplicito ad vitandum otium. La storia continua raccon- tando il solito miracolo della risurrezione del paterfamilias, ma alla fi ne propone una con- clusione assente nei testimoni agiografi ci precedenti. Morto il presbitero e nata una controversia sul luogo della sua sepoltura, F. Ferrari racconta che Plaustro duo bus iuuencis indomis iuncto impositum, pro vt quidam in somnis se ad- monitum fuisse affi rmabat, ad Vrbem veterem delatu ibi honorifi cè conditum fuit35. L’autore cita perfi no la fonte della notizia, ovvero Ex antiq. M. S. Eccl. Vrbeuetana. Questa indicazione però non riesce a convincere della sua storicità ed ha invece, più sottilmente, l’in- tento eziologico di spiegare la presenza ad Orvieto di un’abbazia dedicata al culto di Severo e Martirio. Le fonti storiche infatti riportano che la sepoltura di Severo sia avvenuta nella valle di Interocrium e, nel 970, le sue spoglie giacevano ancora sepolte nella stessa quando il vesco- vo Ekbertus, al seguito dell’imperatore Ottone, vi si reca per traslarle nella sua sede di Treviri36.

33 F. Ferrari, Catalogus Sancotorum Italiae, apud Hieronium Bordonium, Mediolani 1613, p. 103. 34 Ibidem. 35 Ibidem. 36 Cfr. Gesta Treverorum, ed. G. Waits, in: Mon. Germ. Hist., Scriptorium vol. 8, Hannoverae 1838, p. 111-260. All’anno 970 (p.170) il cronista delle gesta riferisce del viaggio di Ottone in Italia, al cui seguito erano i vescovi

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 3399 22015-05-18015-05-18 22:13:4822:13:48 LUCA CAPANNOLO 40 3.2. La tradizione volge al termine La tradizione introdotta da F. Ferrari non è presente in quattro testimoni quasi coevi che invece conservano la narrazione fedele all’originale gregoriano: la Passio D. N. Jesu Christi Nov-Antiqua del gesuita Leopoldo Mancino37, nel Magnum Theatrum Vitae Humanae del teologo Lorenzo Beyerlink38, nella Hierarchia Ecclesiastica del gesuita Jacobo Spreng39 e negli Ultima verba factaque et ultimae voluntates morientium… di J. De Richebourcq. Il racconto del servita F. Ferrari viene poi ripreso da altri autori, generando così una gran- de discordanza tra di loro ed accentuando la già lamentata confusione sulla reale persona del presbyter. Nel 1657 la storia di Severo entra negli Acta Sanctorum con tutto il suo bagaglio di inesattezze e imprecisioni. Per una migliore chiarezza J. Bolland fa stampare tutte le in- formazioni raccolte sul santo ben specifi cando la fonte da cui sono giunte e suddividendone la vita in tre parti: la Vita di S. Severi auctore S. Gregorio…, la Vitae Epitome auctore Ph. Ferrario… e il De Translatione S. Severi in Meinfelt dioec. Treuiren40. In questo modo il ge- suita, avendo notato le discrepanze, cerca di salvare il nucleo originale dei Dialogi e la veri- dicità della sua raccolta. La prima versione di sintesi della complicata ramifi cazione testuale è quella presente nell’opera del presbitero vicentino G. Marangoni il Thesaurus Parochorum, pubblicata nel 1733 e dedicata al pontefi ce Benedetto XIII41. La stessa viene riconfermata nell’Hagiologium Italicum di F. Corner del 177342. I dubbi sull’identifi cazione di Severo ri- tornano ancora nella pubblicazione tardiva del primo tomo degli Acta Sanctorum del mese di ottobre stampato nel 1765 nel quale i curatori lamentano la complessa eredità letteraria, diffi cile da sciogliere: S. Severi presbiteri & confessoris, memoria Urbe veteri (vulgò Orvieto) hodie annun- tiatur in Martyrologio Romano. At dubitare cogimur an idem non sit Severus presbyter, qui ad 15 Februarii in eodem Martyrologio memoratur in Provincia Valeria, & de quo scribit S. Gregorius Magnus. […] Ferrarius similiter in Catalogo Sanctorum Italiae ad hunc diem indubitanter pronuntiat, eundem Severum utroque diem annuntiari. Pe- trus de Natalibus non modò de his consentit, sed S. Severum etiam confundit cum Se- vero martyre, ut jam observavit Bollandus noster ad 15 februarii in S. Severo presbite- ro in Valeria, ubi omnia etiam dedit, quae spectant ad S. Severum Urbis-veteris, sì a Valeriensi sit alter: nam hanc dubitationem reliquit indecisam43.

Ekberto di Treviri e Teodorico di Metz, i quali “multa corpora collegerunt, quae ad sedes suas transmiserunt. Ekber- tus sanctum Severum presbite rum in Terentina (sic) valle sepultum, de quo sanctus Gregorius in libro dialogorum”. 37 L. Mancino, Passio D. N. Jesu Christi Nov-Antiqua, Typis Joannis Wilhelmi Schell, Monachii 1663, p.150. 38 L. Beyerlinck, Magnum theatrum vitae humanae hoc est, rerum divinarum, humanarumque syntagma catholi- cum, philosofi cum, historicum, et dogmaticum, apud Nicolaum Pezzana, Venetiis 1707, p. 737. 39 J. Spreng, Hierarchia Ecclesiastica Theoretico-Practicis animadversionibus illustrata, Typis Joannis Baptistae Waltpart, Friburgi Brisgojae 1722, p. 483-484. 40 Vita S. Severi in Acta Sanctorum februarii a Ioanne Bollando S. I. Collegi feliciter coepta, Antverpiae, apud Iacubum Meursium, 1657, Feb. XV, p. 817-818. 41 G. Marangoni, Thesaurus Parochorum seu vitae ac monumenta Parochorum. In quo agitur de origine, dignita- te, nobilitate acvariis titulis parochorum, Zenobio et Mainardo, Romae 1726, p. 375. 42 F. Corner, Hagiologium Italicum, apud Remondini, Bassani 1773, p. 103. 43 Praetermissi et in alios dies relati in Acta Sanctorum ex Latinis Et Graecis, Aliarumque Gentium Monumentis […], Antverpiae, apud Petrum Joannem Vander Plassche, 1775, p. 2.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 4400 22015-05-18015-05-18 22:13:4822:13:48 SEVERO DI INTEROCRIUM, MODELLO DI SANTITÀ RUSTICA NEI DIALOGI DI GREGORIO MAGNO 41 La stessa confusione appare nel racconto riportato nella parte seconda del primo tomo dei Rerum Italicarum Scriptores di L. A. Muratori, in cui la storia di Severo si mescola e si fon- de con quella dell’omonimo martire ravennate44. Un rapidissimo accenno all’attività lavora- tiva di Severo è presente nell’opera di diritto canonico Vetus et Nova Ecclesiae Disciplina di L. Thomassino pubblicata a Magonza nel 1787, mentre un’altra traduzione dei Dialogi ritorna nell’opera storica degli Annali critico-diplomatici del Regno di Napoli della Mez- zana età del redentorista p. A. Di Meo45. La tradizione si conclude nel 1866 con la Summa aurea de laudibus beatissimae virginis Mariae del canonico di Tours J. J. Bourassè, che del presbitero ricorda principalmente il miracolo della risurrezione del paterfamilias e sorpren- de il paragone che fa con l’analogo operato da Martino di Tours. Lunga ed intensa è stata la trasmissione del racconto gregoriano, resa diffi cile e compli- cata dai continui refusi autoriali stratifi cati nel tempo, nella tradizione e perfi no nel culto. Nelle varie copie e quindi nelle varie epoche la storia di Severo cessa di essere un elemento centrale della narrazione ed il presbyter di Interocrium si riduce da protagonista a semplice personaggio di un grande exemplum morale.

Severo of Interocrium, model of rustic holiness in Gregory of Greats Dialogs Summary The story of Severus of Interocrium, the mysterious priest features in an episode of the Dialogi of Gregory the Great. A vague fi gure whose story has similarities with other hagio- graphic accounts. The saint has been confused with others homonyms and his identity is still debated. The original Gregorian story has been copied over the centuries, giving rise to a textual tradition full of errors and inaccuracies. In the seventeenth century it was revised and revived by Filippo Ferrari. Keywords: Severo of Interocrium, Dialogues of Gregory the Great, hagiography, rustici- tas, eschatology

Sewer z Interocrium, model świętości w Dialogach Grzegorza Wielkiego Abstrakt Praca dotyczy historii Sewera z Interocrium, tajemniczego prezbitera, którego postać zo- stała opisana w Dialogach Grzegorza Wielkiego. Sewer to postać, której żywot jest podobny do innych wcześniejszych opowieści hagiografi cznych. Z czasem świętego zaczęto mylić z in- nymi, a jego identyfi kacja nadal jest przedmiotem wielu dyskusji. Na przestrzeni wieków ory- ginalna opowieść Grzegorza była wielokrotnie kopiowana, doprowadzając tym samym do powstania licznych błędów. W XVII wieku tekst został skorygowany przez Filippo Ferrari. Słowa kluczowe: Sewer z Interocrium, Dialogi Grzegorza Wielkiego, hagiografi a, rusti- citas, eschatologia

44 L. A. Muratori, Rerum Italicarum Scriptores, ordinata da L. A. Muratori, Tipografi a Palatina 1725, p. 563. 45 A. Di Meo, Annali critico-diplomatici del Regno di Napoli della Mezzana Età, Stamperia Simoniana, Napoli 1795, p. 54-55.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 4411 22015-05-18015-05-18 22:13:4822:13:48 Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 42-50

BEATA WOJCIECHOWSKA WH UJK, Kielce

PAMIĘĆ O ZMARŁYCH W OBRZĘDOWOŚCI DOROCZNEJ POLSKIEGO ŚREDNIOWIECZA

Zauważalny w końcowych stuleciach średniowiecza wzrost troski o zbawienie, o uzyskanie pełnej nagrody za wypełnianie nakazów wiary i Kościoła był przejawem odczuwania niepew- ności pośmiertnego losu człowieka. W zabiegach tych, w słowach modlitwy, w końcowych partiach pieśni religijnych, zawarty był element nadziei na pomyślne zakończenie ziemskiego bytowania. Problematyka eschatologiczna miała fundamenty ogólnochrześcijańskie. Doktryna Kościoła, której składnikiem jest nauka o nagrodzie i karze za grzechy oraz o pośmiertnym lo- sie duszy ludzkiej, była wspólną dla wszystkich krajów zachodniej christianitas. Wspólne były podstawowe tematy nauczania i zasadnicze treści religijne przekazywane wiernym w czasie kazań i podczas spowiedzi, a także umieszczane w formie ikonografi cznej na ścianach świątyń. Francuskie, anglosaskie i amerykańskie badania ostatnich dziesięcioleci uwieńczone ob- szernymi dziełami syntetycznymi Philippe’a Arièsa i Michel’a Vovelle’a określiły szeroki program studiów nad ewolucją, jakiej w perspektywie długiego trwania ulegały postawy wobec śmierci1. Wpłynęły także na analityczny nurt badań odnoszący się do wyobrażeń, rytuałów, praktyk, zachowań dewocyjnych i odczuć zbiorowych związanych z szeroko po- jętym dyskursem śmierci2. Chrześcijańska nauka o nagrodzie i karze pośmiertnej trafi ała na grunt miejscowych wie- rzeń tradycyjnych, początkowo wyraźnie należących do słowiańskiego pogaństwa, a później, gdy uległo ono zapomnieniu, przejawiających się w praktykach i postawach, które teologo- wie nazywali zabobonnymi. Przy badaniu zjawisk kultury średniowiecznej z zakresu mental- ności i wyobraźni zbiorowej zasadne wydają się pytania o możliwość zejścia do poziomu ludzi prostych i niewykształconych. Owi „illiterati et idiotae” nie pozostawili bowiem po so- bie bezpośrednich świadectw myśli, odczuć i wyobrażeń. Agrarny charakter kultury słowiań- skiej oraz sąsiadujących z nią kultur ludów bałtyckich odciskał piętno na życiu codziennym i na sposobie widzenia świata. Kult przodków w tych kulturach był niezwykle ważny3.

1 Ph. Ariès, Człowiek i śmierć, Warszawa 1989; M. Vovelle, Śmierć w cywilizacji Zachodu. Od roku 1300 po współczesność, Gdańsk 2004. 2 F. S. Paxton, Christianizing Death: The Creation of a Ritual Process in Early Medieval Europe, Ithaca Cornell University Press 1990; R.C. Finucane, Sacred Corpse, Profane Carrion: Social Ideals and Death Rituals in the la- ter Middle Ages, w: Mirrors of Mortality: Studies in the Social History of Death, ed. J. Whaley, Europa Social Histo- ry of Human Experience 3, London 1981, s.40-60; N. Caciola, Wraiths, Revenants and Ritual in Medieval Culture, “Past and Present” 152/1996, s. 3-45; Death in the Middle Ages, eds. H. Braet, W. Verbeke, Leuven University Press 1983; Th. Brown, The Fate of the Dead: A study in Folk – eschtology in the West Country after the Reformatio, Rowman and Littlefi eld 1979, s. 1-115. 3 L. Leciejewicz, Słowianie Zachodni. Z dziejów tworzenia się średniowiecznej Europy, Wrocław–Warszawa– Kraków 1989, s. 326-327-340-341.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 4422 22015-05-18015-05-18 22:13:4822:13:48 PAMIĘĆ O ZMARŁYCH W OBRZĘDOWOŚCI DOROCZNEJ POLSKIEGO ŚREDNIOWIECZA 43 Z okruchów świadectw źródłowych znawcy religii Słowian wydobywają strzępy informacji odnoszące się do najstarszych wierzeń w bytowanie duszy po śmierci człowieka i zacieraniu granicy między duszą a ciałem. Wierzono, że zmarli kontynuowali swój byt po śmierci i to w postaci najbardziej zbliżonej do życia ziemskiego4. Spojrzenie na przedchrześcijańską war- stwę słowiańskich wyobrażeń o świecie zmarłych ułatwili teolodzy i kaznodzieje, którzy skrupulatnie zapisywali tradycyjne wierzenia i praktyki ludowe, po to, aby je napiętnować jako błędy i wynaturzenia w wierze i kulcie chrześcijańskim. Dydaktyka Kościoła, podejmu- jąc wątek kary pośmiertnej, w trosce o swą skuteczność godziła się na różne ustępstwa wobec tradycyjnego obrazu świata tkwiącego w umysłach i wyobraźni wiernych świeckich. Pytania o znaczenie elementów pamięci o zmarłych w większości świąt chrześcijańskich oraz jak daleko sięgał kompromis pomiędzy praktykami o przedchrześcijańskiej genezie a chrześcijańskimi treściami i wyobrażeniami eschatologicznymi są z wielu względów zasad- ne i frapujące. Odpowiedzi na nie udzielają XIV i XV wieczne statuty synodalne, teksty kazań oraz rozważania teologów, uczonych i kronikarzy, którzy podejmowali problematykę postaw i zachowań wiernych, wyrastających z rodzimej tradycji. Źródła te poświadczają obchodzenie w różnych porach roku świąt zmarłych oraz przestrzeganie w tym czasie nieakceptowanych przez kler praktyk związanych z wiarą w żywotność nieboszczyków. Konfrontacja Kościoła z treściami, jakie kryły się za obrzędami dorocznymi zawiera problematykę bogatą i złożoną. Jedną z płaszczyzn owego starcia był styk eschatologii chrześcijańskiej z ludowymi wierzenia- mi, zawierającymi echa archaicznych wyobrażeń na temat losów zmarłych. Na światopogląd chrześcijański oddziaływały wyobrażenia tradycyjne, a więc wierzenia, postawy i praktyki należące do folkloru miejscowej ludności, przede wszystkim wiejskiej. Święta chrześcijańskie w wiekach średnich pozostawały na ziemiach polskich w zgodzie, poza niewielkimi odchyleniami czasowymi, z podstawową strukturą obrzędowości przed- chrześcijańskiej5. Ślady starego słowiańskiego kalendarza obrzędowego można wyraźnie rozpoznać w źródłach polskich i czeskich XIV-XV w. Zauważalne są rytuały i praktyki wy- rwane z dawnego szerszego kontekstu wierzeniowego i poświadczające żywotność pew- nych postaw oraz tradycyjnych zachowań. Słowiański kalendarz obrzędów dorocznych pod- porządkowany był przełomowym momentom cyklu słonecznego. Cały rok obrzędowy był nasycony kontaktami ze zmarłymi, oczekiwaniem na ich przybycie, obecnością oraz wspo- maganiem ich na różne, ustalone sposoby6. W tej tradycyjnej kulturze świat żywych ze światem zmarłych zachowywał trwałą i bli- ską więź. Stanisław ze Skarbimierza (ok. 1360-1431) teolog, kaznodzieja i rektor Uniwersy- tetu Krakowskiego, w jednym ze swoich kazań tłumaczył wiernym, którzy każą umierają- cym i konającym, by powiadomili o swoich dalszych losach pozostających przy życiu, że jest to niemożliwe. Umarli bowiem, albo jako potępieni pozostają w okowach i nie mogą wrócić, albo jako święci są na zawsze wpatrzeni w Boga i nie powiedzą nic, póki On ich nie pośle, albo są skrępowani w czyśćcu i nie mogą objawiać się ludziom bez rozkazu Boga7. Kaznodzieja wskazywał na wierzenia dotyczące możliwości utrzymywania kontaktu

4 S. Bylina, Człowiek i zaświaty. Wizje kar pośmiertnych w średniowiecznej Polsce, Warszawa 1992, s. 7-31; A.Gieysztor, Mitologia Słowian, Warszawa 2006, s. 259-260. 5 B. Geremek, Człowiek i czas: jedność kultury średniowiecznej, w: Kultura Polski średniowiecznej X-XIII w., red. J. Dowiat, Warszawa 1985, s. 432-482. 6 B. Wojciechowska, Od Godów do św. Łucji. Obrzędy doroczne w Polsce późnego średniowiecza, Kielce 2000, s. 16. 7 Stanisław ze Skarbimierza, Sermones sapientiales, cz.2, wyd. B. Chmielowska, Warszawa 1979, s. 87.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 4433 22015-05-18015-05-18 22:13:4822:13:48 BEATA WOJCIECHOWSKA 44 ze zmarłymi i dążenia do uzyskania wiedzy o pośmiertnym losie swoich bliskich. Nawiąza- nie relacji miało się dokonywać z inicjatywy zmarłych, których los pozostawał w wyłącznej dyspozycji Boga. Stanisław zwracał się do zbiorowości wiernych z argumentacją z zakresu doktryny chrześcijańskiej uzasadniającą bezzasadność takiej postawy i uznawał ją za grzesz- ną. Jakub z Paradyża (ok. 1383- 1464), wybitny uczony i teolog, wypominał wiernym, że niektórzy proszą o radę i wypytują stare kobiety o miejsce pobytu swojej zmarłej matki8. Elementy pamięci o zmarłych były obecne w większości świąt chrześcijańskich i związa- nych z nimi zwyczajów ludowych. Dusze zmarłych, o których byt pośmiertny należycie zadbano, opuszczały świat doczesny z perspektywą późniejszych wielokrotnych odwiedzin. Nawiązanie kontaktu ze zmarłymi w ich własnym świecie, poza siedzibami ludzkimi, na rozstajach dróg, na mogiłach lub w innych miejscach, miało na celu skłonienie dusz do podzielenia się z żywymi wiedzą o przyszłości. Zmarli bowiem w stosunku do wspólno- ty żywych posiadali cechy magiczne. Jako istotom przynależnym do innego już świata przy- pisywano znajomość jego tajemnic oraz możliwość ujawniania znaków o wieszczym cha- rakterze, dotyczących przyszłych losów ludzi. Żyjący oczekiwali dusz swoich bliskich zmarłych w określonych terminach, nazywanych zaduszkami. Przybycie owych dusz zmar- łych odbywało się wszakże poza zasięgiem zmysłów żyjących. Dawny słowiański świat zmarłych był przesłaniany chrześcijańską nauką o nagrodzie i karze pośmiertnej. Recepcja zachodniosłowiańskiego systemu eschatologicznego nie wy- kluczyła jednak nadal żywego u schyłku średniowiecza strachu przed zmarłymi oraz potrze- by wspomagania ich środkami odmiennymi od tych, o których nauczał Kościół. Wszystkie te elementy wpływały na kształtowanie się swoistego synkretyzmu wierzeniowego. W średniowiecznej obrzędowości dorocznej wyróżniał się zimowy cykl świętowania. Wy- dawał się on szczególnie istotny. Kumulował bowiem zimowe przesilenie dnia z nocą, przej- ście od starego do nowego roku i narodziny Jezusa. Symbolika owego czasu granicznego była złożona. Boże Narodzenie w polskiej kulturze tradycyjnej określano mianem Godów. Nazwę tę odnoszono nie tylko do samych świąt, ale dni od Bożego Narodzenia do święta Trzech Króli. Etymologia tego słowa w językach słowiańskich odnosi się do godności, sto- sowności i właściwego momentu, wskazując na czas świąt lub uroczystości9. Słowiański ma- teriał językowy, a także dane historyczne i etnografi czne wskazują, że termin ten odnosił się pierwotnie do rozpoczynania obrzędów ku czci zmarłych przodków, zbiorowych „zaduszek”, odprawianych przed rozpoczęciem poszczególnych sezonów gospodarczych, a także indywi- dualnych, odbywanych kilkakrotnie w określoną liczbę dni po czyjeś śmierci10. W XIV i XV wieku w świadomości ówczesnych mieszkańców ziem polskich okres Bo- żego Narodzenia (Gody) był kulminacją obrzędową najgłębszą i najsilniejszą w całym cyklu

8 Jacobus de Paradiso, De erroribus et moribus christianorum modernorum, w: Jakub z Paradyża, Wybór tekstów dotyczących reform Kościoła, wyd. S. A. Porębski, Warszawa 1978, s. 305: Mortua est alteri mater sua, inquirit a vetula, an fi t in poenis sive in gaudio. Jan z Fryburga uznawał chęć dowiedzenia się o losie pośmiertnym swoich bliskich za spełnienie naturalnego dą- żenia człowieka do wiedzy. Ioannes de Friburgo, Summa confessorum, Lugduni 1518, f. 32vb: Nulla autem inor- dinatio in hac inquisitione videtur, si aliquis requirat a moriente cognoscere statum eius post mortem, subiciendo tamen hoc divino iudicio. Unde nulla ratio videtur, quare debet dici hoc esse peccatum, nisi forte ex dubitatione fi dei de futuro statu quasi tentando inquirant. 9 Słownik staropolski, t. 2, Wrocław – Kraków – Warszawa 1956-1959, s. 446-447. A. Brückner, Słownik etymologiczny języka polskiego, Warszawa 1993, s. 147-148. 10 M. Wojtyła-Świerzowska, O niektórych nazwach czasu w językach słowiańskich, cz.1, „Rocznik Slawistyczny” 49, 1994, s.17-18.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 4444 22015-05-18015-05-18 22:13:4822:13:48 PAMIĘĆ O ZMARŁYCH W OBRZĘDOWOŚCI DOROCZNEJ POLSKIEGO ŚREDNIOWIECZA 45 dorocznym. Uwagę tę można odnieść szerzej, do terenu środkowej i wschodniej Europy. Zabiegi i czynności podejmowane w tym okresie miały zapewnić na czas do przyszłego święta powodzenie w rodzinie, gospodarstwie i na polu. Wszystkie czynności nabierały symptomatycznego znaczenia. Punktem kulminacyjnym była poprzedzona postem wigilijna wieczerza, wywodząca się zapewne z dawnego święta dostatku i pomyślności. Wieczór wi- gilijny był czasem szczególnym i przełomowym. Był to bowiem moment odcięcia się od starego czasu, od wszystkiego co było przykre i niedoskonałe, a wejścia w czas nowy i lepszy. Pozornie znoszono obowiązującą zwykle hierarchiczność w stosunkach społecz- nych. Przy stole wigilijnym zasiadali na równi gospodarze ze służbą, bogaci z biednymi, co w dniu powszednim nie było powszechną praktyką. Równość przejawiała się także m. in. w obdarowywaniu biednych prezentami i zezwoleniu na swobodne zachowywanie się czeladzi11. Oprócz zawieszenia prawideł społecznych następowało także zachwianie porządku on- tycznego, a więc zniesienie przedziałów między światem żywych a zmarłych. Wówczas na- stępowało swoiste zespolenie się świata i zaświatów, a wśród ludzi miały przebywać dusze zmarłych przodków. Natężone „odwiedziny” z tamtego świata odbywały się wieczorem i w noc wigilijną Bożego Narodzenia. Zwrócił na to uwagę w traktacie Largum sero seu largissmus vesper, pochodzący z Moraw benedyktyn, Jan z Holešova (1366-1436)12. Dziełko to napisane w 1400 r., poświęcone wigilii Bożego Narodzenia, powstało na zamówienie pro- boszcza Przybysława z Łysej nad Łabą, który mając wątpliwości co do prawowierności wie- lu przejawów tradycyjnej obrzędowości bożonarodzeniowej, prosił przyjaciela o wyjaśnie- nie, które z nich można kultywować, a które zwalczać. Traktat Jana z Holešova jest godny uwagi nie tylko ze względu na podejście do religijności ludowej, lecz przede wszystkim z powodu odnotowanych i znanych autorowi z autopsji zwyczajów ludowych praktykowa- nych w wigilię Bożego Narodzenia. Jan z Holešova narzekał, iż w tym dniu uprawia się wię- cej wróżb (sortilegia) niż we wszystkie pozostałe dni w roku. Wymieniał: składanie życzeń, obdarowywanie się podarkami, spożywanie chlebów i placków z białej szlachetnej mąki, przynoszenie i rozścielanie słomy w izbach mieszkalnych i kościołach, grę w kości, wykła- danie na stół pieniędzy celem pomnożenia bogactwa, wróżby z wnętrza rozkrajanych owo- ców, odmowę użyczania żaru z domowego ogniska oraz hałaśliwe kolędowanie. W swym traktacie wspominał także, że w niektórych stronach chrześcijanie kładą i pozostawiają chle- by dla pogańskich bożków, by w nocy przyszły i zjadły pozostawione resztki13. Pomysł, że jakieś bożki, które są demonami, spożywają pokarmy, był według niego niedorzecznością. Uważał za prostacki błąd przypisywanie im materialnych potrzeb. Zwyczaj ten porównywał do znanego mu zanoszenia pokarmów na groby bliskich, aby dusze wychodz ące z grobów

11 B. Wojciechowska, Od Godów, s. 46-47. 12 Pierwsza edycja dzieła Jana z Holešova miała miejsce w XVIII w.: Largissimus vesper seu colledae historia authore Joanne Holeschoviensi, antiquissimi monasterii Brzevnoviensis ordinis s. Benedicti in Bohemia monacho professo[…], wyd. A. T. Fasseau, Olomucii 1761. Na ten ciekawy traktat zwrócił uwagę Aleksander Brückner, Przyczynki do dziejów języka polskiego, Rozprawy Wydziału Filologicznego Akademii Umiejętności, seria 4,1916, t. 54, s. 308-351, tamże edycja traktatu. Dwa rękopisy traktatu posiada Biblioteka Jagiellońska,sygn.1700, 1707. Skrócony czeski przekład tekstu: Výbor z české literatury od počátkú po dobu Husovu, opr. B. Havránek, J. Hrabák, Praha 1957, s. 743-749; S. Bylina, Między Godami a Wigilią. Kilka uwag o traktacie Jana z Holešova, w: Christia- nitas et Cultura Europae. Księga Jubileuszowa Profesora Jerzego Kłoczowskiego, cz. 1, pod red. H. Gapskiego, Lublin 1998, s. 69-73. 13 Jan z Holešova, Largum sero, wyd. A. Brückner, Przyczynki do dziejów języka…, s. 332-334, 336-339.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 4455 22015-05-18015-05-18 22:13:4822:13:48 BEATA WOJCIECHOWSKA 46 mogły się posilić14. Jan z Holešova oceniał opisane przez siebie zwyczaje wedle kryterium ich zgodności z tradycją chrześcijańską oraz chrześcijańskimi postawami i intencjami. Wigilijne obrzędy zaduszkowe potwierdzone są w folklorze dla całej kultury europejskiej i wykazują olbrzymie bogactwo zachowań i zwyczajów. Wierzono bowiem, że w owym cza- sie przesilenia świat doczesny otwiera się dla przybyszów z zaświatów. Ludzie dzielili się z cieniami zmarłych żywnością (zostawianie lub rozsypywanie pokarmów oraz napojów), ciepłem czy światłem (palenie świec i ognisk) oraz podejmowali środki ostrożności, aby nie przeszkadzać, a zwłaszcza nie szkodzić zmarłym15. Wigilia należała do najistotniejszych kon- tynuacji pradawnych zaduszek, parokrotnie powtarzanych w ciągu roku. Dusze przodków stawały się wówczas (podobnie jak w pewnych innych okresach) opiekunami ogniska rodzin- nego i dawcami urodzaju. Ale ta sprzeczna z religią chrześcijańską wiara w przebywanie dusz zmarłych na ziemi musiała budzić niechęć, wręcz sprzeciw kaznodziejów i teologów. Po okresie bożonarodzeniowym zima przez pewien czas pozbawiała zmarłych aktywności, przypisywano im wówczas zapewne coś w rodzaju stanu odrętwienia. Zimowy sen zmarłych kończył się wraz z pierwszymi oznakami wiosennego ożywienia. Wskazują na to pochodzące z pełnego i późnego średniowiecza czeskie i polskie kalendarze sylabiczne, tzw. cyzjojany. Obec- ne w nich treści świeckie, mimo iż podporządkowane nadrzędnym treściom liturgicznym oraz elementom edukacji religijnej, nawiązują do wierzeń i wyobrażeń archaicznych. Bądź wężu żywy. Wiosna [Bud’ had živ. Vesna] – najstarszy trzynastowieczny cyzjojan czeski sygnalizuje w po- czątku drugiej połowy lutego przebudzenie się ze snu węży, utożsamianych w dawnej kulturze ludowej Słowian Zachodnich i Wschodnich z duszami zmarłych, z podziemną strefą świata16. W marcu zaczynał się długi cykl obrzędów wiosennych z ich pierwszą kulminacją bliską dacie wiosennej równonocy. Można mówić o cyklu wiosennych „zaduszek”, powtarzają- cych się co pewien czas przy nierównej intensywności wierzeń i obchodów związanych ze zmarłymi. Początki wiosennego ożywienia w przyrodzie były sygnałem dla przebudzenia zmarłych i ich rychłych odwiedzin na ziemi. Późnośredniowieczne teksty czeskie i polskie pokazują zabiegi i praktyki obciążone długotrwałą koegzystencją z kultem chrześcijańskim i poddane wpływowi kalendarza liturgicznego. Ogólnosłowiański wczesnowiosenny obrzęd wynoszenia wyobrażenia śmierci poza granice ludzkich osiedli dotyczył, choć niewyłącz- nie, dusz ludzi zmarłych. Niewykluczone, iż były to zabiegi skierowane przeciw różnym mocom demonicznym oraz przeciw zmarłym w sposób nienaturalny tzw. zmarłym „ nieczystym”. Kukła nazywana była na ziemiach polskich Marzanną, Marą lub Mareną, które to wyrazy mają w językach zachodniosłowiańskich etymologiczny związek ze śmier- cią, morem. Była ona sporządzona ze snopu konopi lub słomy, przybrana w ludzkie ubranie i wyprowadzana rytmicznie i z zabobonnymi zabawami za granicę wsi lub bramy miast17.

14 Motyw zastawiania stołu w noc Bożego Narodzenia przypomina przekazany przez Cezarego z Arles i prakty- kowany w Nowy Rok rzymski obrzęd przygotowywania wystawnie nakrytego stołu dla bogiń przeznaczenia, które ukazywały się zwykle szczególnych momentach takich jak przełom starego i nowego roku. Podanie to w sensie literackiej tradycji, jak wykazał D. Harmening, dotarło do Europy Centralnej jako echo rzymskich wierzeń z pro- wincji za pośrednictwem Cezarego z Arles poprzez XIII-wiecznego biskupa paryskiego Wilhelma z Owernii. Zob. D. Harmening, Superstitio. Überlieferungs – und Theoriegeschichtliche Untersuchungen zur kirchlich – teologi- schen Aberglaubensliteratur des Mittelalters, Berlin 1979, s.121 i nn. 15 S. Bylina, Człowiek i zaświaty, s. 27-29. 16 J. Nováková, Počátky českého cisiojánu, „Sbornik historický”, 15, 1967, s. 28; S. Bylina, Kultura ludowa Polski i słowiańszczyzny średniowiecznej, Warszawa 1999, s. 25. 17 Obrzęd ten poświadczają statuty synodalne praskie z 1366 i 1384 r., statuty synodalne biskupa poznańskiego Andrzeja Łaskarzowica z Gosławic (1362-1426) z ok.1420 r., Kronika Jana Długosza, fragment kazania Stanisława

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 4466 22015-05-18015-05-18 22:13:4822:13:48 PAMIĘĆ O ZMARŁYCH W OBRZĘDOWOŚCI DOROCZNEJ POLSKIEGO ŚREDNIOWIECZA 47 Wywoływany przy tym hałas miał prawdopodobnie odpędzić złe moce i powstrzymać je od zawistnego szkodzenia gromadom ludzkim. W tego rodzaju praktykach uczestniczyli mieszkańcy zarówno wsi jak i miast i miasteczek. Mamy zatem do czynienia z obrzędem kultury ludowej nieograniczonym tylko do środowiska wiejskiego. Rytuał ten był wspólną sprawą całej lokalnej społeczności. Zniszczenie kukły przez wrzucenie jej do wody, trzęsa- wiska czy błota miało zapobiec śmierci w ciągu najbliższego roku i oddalić wewnętrzne przekonanie o konieczności odejścia z tego świata18. Pozbycie się symbolu martwoty zimo- wej uznawane było za akt niebezpieczny. Niweczono wrogą siłę, która jeszcze w ostatniej chwili swojego istnienia mogła ujawnić destrukcyjną moc. Obawa przed bliżej nieznaną potęgą zmuszała do pospiesznego opuszczenia miejsca unicestwienia kukły. Ucieczka była próbą wyzwolenia się z zasięgu złowrogich sił. Dlatego wróżono śmierć osobom, które upa- dły w trakcie powrotu do domu. Ten rytuał wywożenia kukły był praktykowany w czwartą niedzielę postu, zwaną niedzielą śmiertelną lub białą (w liturgii niedziela Laetare). Określe- nie to wskazuje na ślad indoeuropejskiego zwyczaju poświęconego śmierci i zmarłym19. Jedno z wielu znaczeń tego bogatego w treści zwyczaju można łączyć z wysyłaniem wodą sygnałów lub swoistego rodzaju „posłańców” na tamten świat celem pobudzenia jego miesz- kańców do ponownego zainteresowania się sprawami bytowania żywych. Świadectwa źródeł pisanych sygnalizują intensywne świętowanie pobytu zmarłych w okre- sie Wielkiego Tygodnia. Wśród Słowian Wschodnich kontakt ze światem zmarłych wyrażał się wówczas w przygotowaniu dla nich rytualnej uczty oraz kąpieli. Obchodzono tradycyjne święto zwane Radunicą, które to słowo można łączyć z rodem, rodzicami, pamięcią o „dzia- dach”20. Na ziemiach polskich istotne znaczenie w tygodniu poprzedzającym Wielkanoc mia- ły Wielka Środa i Wielki Czwartek, na które to dni przypadały zabiegi związane z kultem zmarłych. W Wielką Środę w XV w. rozpalano specjalne ogniska ze stosów nagromadzonych gałęzi (tzw. grumadki) w celu ogrzania dusz zmarłych przodków21. Nieliczne wzmianki ze źródeł pisanych potwierdzają, że następnego dnia, w Wielki Czwartek, goszczono dusze przybywające do domów. Stanisław ze Skarbimierza wspominał o nie zmywaniu naczyń, na których spożywano wieczerzę, aby dusze bliskich zmarłych posiliły się pozostawionymi resztkami22. Pod wpływem wieści krążących wśród ludu anonimowy kaznodzieja z benedyk- tyńskiego klasztoru św. Krzyża na Łysej Górze, uzupełnił rozważania krakowskiego uczonego informacją o duchu domowym ubożu, któremu w Wielki Czwartek i zwykłe czwartki składano

ze Skarbimierza oraz wyjątek z Kroniki Marcina Bielskiego z XVI w. Zob. Concilia Pragensia 1353-1413, wyd. C. Höfl er, Prag 1862, s. 63-64; Concilia Poloniae. Źródła i studia krytyczne, t. 7, Synody diecezji poznańskiej i ich statuty, wyd. J. Sawicki, Poznań 1952, s. 156; Joannes Dlugossi, Annales seu cronicae incliti Regni Poloniae, lib.1, Varsoviae 1961, s. 166, 244; Stanisław ze Skarbimierza, Sermones super „Gloria in excelsis”, wyd. R. Zawadzki, Warszawa 1978, s. 104; Marcin Bielski, Kronika polska niegdyś w Krakowie drukowana teraz znowu z doprowa- dzeniem aż do Augusta III przedrukowana [kontynuacja F. Bohomolec], Warszawa 1764, s. 34. 18 Concilia Pragensia, s. 64: […] in eorum ignominiam asserentes quod mors eis ultra nocere non debeat tanquam ab ipsorum terminis sit consumata et totaliter exterminata. 19 A. Gieysztor, Mitologia Słowian, s. 242. 20 S. Bylina, Człowiek i zaświaty, s. 28. 21 E. Belcarzowa, Glosy polskie w łacińskich kazaniach średniowiecznych, cz.1, Wrocław 1981, s. 57: Item feria quarta magna admoneantur ne crement focos grumathky ardentes secundum ritum paganorum in commeracionem animarum suarum cariorum. Item qui mentiuntur, qui dicunt quo animae ad illum ignem veniant et se illic calefaciant. 22 Stanisław ze Skarbimierza, Sermones sapientiales, s. 90: Nonnuli sunt, qui non lavant scutellas post caenam feria Quinta Magna ad pascendum animas. Stulti, credentes spiritus corporalibus indigere, cum scriptum sit: “Spi- ritus carnem et ossa non habet”.[Luc.24,39] Si ergo carnem non habet corporalibus pasci non indiget. Aliqui dimittunt remanentias ex industria in scutellis, tunc post caenam quasi ad nutriendum animas; quod est erroneum.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 4477 22015-05-18015-05-18 22:13:4822:13:48 BEATA WOJCIECHOWSKA 48 ofi arę z pożywienia. Nieznany z imienia autor wyjaśnia ten zwyczaj, pisząc, że najczęściej zjada pozostawioną strawę pies, a nie uboże, jak się wydaję głupim i próżnym ludziom23. Ubo- że personifi kowało pamięć o zmarłych, związaną ze współczuciem nad biednym, smutnym, pozagrobowym losem duszy błąkającej się gdzieś w nieokreślonej, pustej i jałowej przestrze- ni. Dusza pozostająca na swoistym wygnaniu usychała z tęsknoty do bliskich. Bezdomność duszy wyznaczała najistotniejszą cechę tradycyjnej wizji tamtego świata i jej los po ś mierci24. W innym kazaniu Stanisław ze Skarbimierza ganił tych, którzy składali ofi ary demonom, pro- sili je o coś lub wykładali dla nich trochę jedzenia na roślinach i drzewach25. Autor kazania nie wskazał jednoznacznie związku między demonami domowymi a duszami przodków, ale po- kazał podobieństwo w zakresie troski o obydwie kategorie istot z tamtego świata. Polskie źródła późnośredniowieczne opisują praktyki obserwowane przez zwalczających je kaznodziei i teologów. Nie wiemy jednak, jakim przemianom one uległy od czasów przedchrze- ścijańskich. Wskazują one podstawowe formy wspomagania dusz zmarłych: pozostawianiem dla nich pożywienia oraz rozpalaniem ognisk secundum ritum paganorum po to, by przybywa- jące na ziemie istoty mogły się ogrzać. Celem było życzliwe przyjęcie dusz bliskich zmarłych. Doroczna tradycyjna obrzędowość słowiańska zagęszczona była w czasie między Wiel- kanocą a Zielnymi Świątkami i zawierała sporo drobnych akcentów wyrażających kult zmarłych i wiarę w obecność ich dusz wśród ludzi. Czeski kronikarz Kosmas odnotował znany mu w XII wieku zwyczaj, iż we wtorek lub środę po Zielonych Świątkach wieśniacy wyprawiali obrzędy nad swoimi zmarłymi, „tańcząc z nałożonymi na twarz maskami i wy- wołując cienie umarłych”. Informował także, że Słowianie wierzyli, iż dusze zmarłych prze- bywały w jakiś szczególny sposób na rozdrożach i dla ich wypoczynku w tych miejscach budowano szałasy z gałęzi lub drewniane budki26. Późniejsze o kilka stuleci zwyczaje po- grzebowe wskazują, że właśnie na przecięciach dróg bądź na granicach wsi, dusze zmarłych odpoczywały na rzucanych tam wiązkach słomy27. W tych miejscach chowano także ludzi zmarłych przedwcześnie lub w nienaturalny sposób, przede wszystkim samobójców. Sta wali się oni niebezpieczni w sensie magiczno-religijnym. Ich duchy błąkały się i wegetowały w różnych miejscach z dala od siedzib ludzkich. Związek dusz zmarłych z cyklicznymi zmianami zachodzącymi w naturze zbliżał je do uczestnictwa w życiu przyrody. Wiosenna aktywność zmarłych rozpoczynała się w cza- sie, gdy rośliny budziły się do życia, a ziemia uprawna przygotowywała się do przyjęcia zasiewów. Rytualne rozpalanie wiosennego ognia pobudzającego wegetację roślin uprawia- nych przez człowieka stanowić mogło jeden z sygnałów wywoływania aktywności uśpio- nych dusz. W językach słowiańskich wymowna jest bliskość słów: krzesać ogień i wskrze- szać z martwych28. Tradycyjny kult zmarłych ulegał osłabieniu w okresie lata, zapewne z powodu intensywnych prac polowych.

23 A. Brückner, Kazania średniowieczne, cz. 2, „Rozprawy Akademii Umiejętności. Wydział Filologiczny” seria 2, Kraków 1895, t.24, s. 345. 24 K. Bracha, Uboże w świecie zmarłych, w: Dynamika przemian społecznych i religijnych w średniowieczu, pod red. T. Grabarczyka, T. Nowaka, Warszawa 2011, s. 49-70. 25 Stanislaus de Scarbimiria, Sermones super “Gloria in excelsis”, ed. R. M. Zawadzki, Warszawa 1978, s. 104: Daemonibus sacrifi cia offerunt vel ab eis responsa petunt (…) aut in arboribus vel plantis aliquod nutriminis ponunt. 26 Cosmae Pragensis, Chronica Boemorum, wyd. B. Bretholz, Berlin 1923, lib.III, cap.1, s. 161. 27 A. Fischer, Zwyczaje pogrzebowe ludu polskiego, Lwów 1921, s. 330-331. 28 J. Tyszkiewicz, „Nowy ogień” na wiosnę w: Cultus et cognitio. Studia z dziejów średniowiecznej kultury, War- szawa 1976, s. 591-597.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 4488 22015-05-18015-05-18 22:13:4822:13:48 PAMIĘĆ O ZMARŁYCH W OBRZĘDOWOŚCI DOROCZNEJ POLSKIEGO ŚREDNIOWIECZA 49 Ślady jesiennego pobytu dusz zmarłych (jesiennych zaduszek) uległy także dość silnemu zatarciu. Wierszowany kalendarz polski z II poł. XV w. umieszcza między dniem św. Fran- ciszka – „trącego konopie”(4 października) a dniem św. Jadwigi (15 października) dzień lub kilka dni, w którym kmiecie przygotowują rytualną ucztę dla zmarłych (stypę stroją kmie- cie)29. Zapis ten wskazuje na zwyczaj przygotowywania specjalnego posiłku dla dusz przod- ków bądź bliskich zmarłych, a może także spożywanego ku ich czci. Później już niedaleko zimy, duchy zmarłych ożywiały się około 13 grudnia, dnia odczu- wanego przez lud jako najkrótszy w roku. Prawdopodobnie jakieś echa lęków związanych z tym dniem zawiera średniowieczne polskie przysłowie „Łucyja siedź doma”30. Niewi- dzialne, przybyłe z zaświatów dusze przodków gościły u swych potomków, dostosowując się do ich odczuwania natury, jej rytmu i zachodzących w niej zmian31. Symboliczny charakter obrzędów sprawiał, że czas świętowania nabierał szczególnych wła- ściwości. Był porą reintegracji z porządkiem sakralnym, porą, w której następowało połączenie świata i zaświatów. Umarli opuszczali swe groby i przybywali do żywych. Działo się tak w okresach zawieszenia powszechnego ładu, gdy następowała zmiana pór roku. Kiedy mijał czas przeznaczony na tę wizytę, odprawiano ich z powrotem, do pory następnych obchodów. Wierzenia tradycyjne opanowały czas między śmiercią człowieka a udaniem się jego duszy w nieznane zaświaty. W pochowaniu ciała widziano kres ziemskiej aktywności człowieka. Lękiem bowiem napawała wiara w możliwość powrotu zmarłych do domostw niedługo po po- grzebie. Być może obawa ta wynikała z archaicznego przekonania o konsekwencjach niedo- pełnienia w należyty sposób ceremoniału pogrzebowego, który łączono z troską o pomyślność zmarłego na tamtym świecie. Kaznodzieja i teolog Stanisław ze Skarbimierza potępiał jako zabobonne sposoby przeciwdziałania powrotom zmarłych. Wymieniał wśród nich rozsypywa- nie popiołu przed progiem domu zmarłego człowieka oraz zakopywanie pod progiem jakichś przedmiotów o magicznym znaczeniu32. Praktyki te przypisywał kobietom i mężczyznom, starcom i młodzieży. Próg domu pełnił funkcję graniczną, oddzielającą żywych od zmarłych. Miał chronić przed niepożądanymi powrotami z zaświatów pochowanych zmarłych. Na ziemi wegetowały także dusze zmarłych nieokazujące ludziom życzliwości, ale też niezbyt dla nich groźne, raczej przejawiające skłonność do straszenia zaskoczonego ich wido- kiem lub głosem człowieka. Pochodziły one z wierzeń archaicznych, do których dochodził schrystianizowany wątek pokuty za nieodcierpiane za życia grzechy i przewinienia. Te smut- ne, pokutujące dusze przebywać mogły w bardzo różnych miejscach: w pobliżu grobu, w miejscu nagłej utraty życia, pod mostami, kamieniami, na rozstajach dróg, w jaskiniach, studniach, w lasach, zaroślach, pod progami i wewnątrz domostw. Obawiano się złych i pod- stępnych topielców, wciągających kąpiących się ludzi w wiry wodne. Kościół odrzucał wiarę w cielesne, wrogie ludziom upiory. Odnosił się krytycznie do inicjatyw obrony przed tymi lub podobnymi kategoriami zmarłych, równocześnie krytykując niechrześcijańskie wspomaganie przybyszów z tamtego świata. Chrześcijańskie przeświadczenie o nieśmiertelności dusz spo- tkało się z dawna wiarą w ich krążenie wokół domu, przybywanie w okresie zaduszek, ogrze- wanie się przy ognisku, spożywanie pokarmów. Kościół obudował zakazami ingerencję

29 J. Fijałek, Ciziojan polski z r.1471, w: Prace Filologiczne, t.12, Warszawa 1927, s. 445; S. Bylina, Człowiek i zaświaty, s. 28. 30 Cyzjojanus płocki, w: Średniowieczna poezja polska świecka, wyd. S. Vrtel-Wierczyński, Wrocław 1952, s. 99. 31 S. Bylina, Człowiek i zaświaty, s. 28 32 Stanisław ze Skarbimierza, Sermones sapientiales, wyd. B. Chmielowska, t. 2, Warszawa 1979, s. 87.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 4499 22015-05-18015-05-18 22:13:4822:13:48 BEATA WOJCIECHOWSKA 50 człowieka w sprawy związane ze śmiercią: jej przewidywanie czy wskazywanie we wróżbach osób, które miała zabrać z grona żywych. Uznawał także za zabobonne praktyki mające na celu zabezpieczenie się przed śmiercią, np. przez noszenie odpowiednich amuletów. W postawie Kościoła wobec pozachrześcijańskich przejawów pamięci o zmarłych za- uważalna jest pewna dwuznaczność. Uczeni teologowie i kaznodzieje zachowywali rezerwę wobec kultury ludowej. Ostrożność ta przejawiała się w zakazach występujących wtedy, gdy treści odnajdywane w popularnych praktykach uznawano za jawnie sprzeczne z chrześcijań- skimi prawdami wiary oraz w postawach tolerancyjnych dla niektórych zachowań i obrzę- dów, szczególnie tych, które uznawano za zabobonne lub pogańskie. Surowiej traktowano zwyczaje powtarzane cyklicznie (karmienie i ogrzewanie dusz) niż praktyki okazjonalne, wiążące się ze śmiercią i pogrzebem33. Krąg wierzeń i wyobrażeń o tamtym świecie był dziedziną, w której synkretyzm religijny był bardzo wyraźny jeszcze wiele wieków po początkowej chrystianizacji. Ocalałe okruchy dawnych, słowiańskich wyobrażeń o życiu pośmiertnym człowieka, wyrwane ze spójnych niegdyś systemów, współistniały nadal w schyłkowych stuleciach średniowiecza z przyswo- jonymi wątkami nauczania chrześcijańskiego. Wyrażały się one w staraniach o zapewnienie sobie pomyślności, opieki nadprzyrodzonej oraz zespolenie ze zmarłymi przodkami. Refl ek- sja nad śmiercią miała charakter memoratywny. Wciągała pamięć ludzką w tradycyjne za- chowania, stawała się rodzajem przestrogi lub zachęty, które nie dawały o sobie zapomnieć w życiu doczesnym. Wierzenia i praktyki tradycyjne przeplatały się z dominującymi zacho- waniami i postawami chrześcijańskimi związanymi ze śmiercią i pogrzebem człowieka, a także z zalecanymi przez Kościół sposobami wspierania duszy zmarłego.

The remembrance of the Deceased in the Annual Rites of the Polish Middle Ages Summary In the medieval , elements of the remembrance of the deceased were present in most Christian holidays and related folk customs. The whole year was imbued with ritual contacts with the dead, awaiting their arrival, presence and supporting them in various established ways. Such practices are recorded in the fourteenth and fi fteenth century synodal statutes, parts of sermons and refl ections of theologians, scholars and chroniclers who studied the attitudes and behaviour of the faithful which grew out of the native traditions and contained refl ections of the archaic notions of the fate of the dead. The souls of the dead which were properly taken care of after death were leaving the mundane world with the prospect of subsequent numerous visits. The establishment of contact with the dead in their own world, outside the human settle- ments, at the crossroads, on graves or in other places was to make the souls share their know- ledge of the future with the living. As beings which belonged to another world, they were be- lieved to possess the knowledge of its secrets and the ability to reveal signs of divinatory nature concerning the future of the living. These traditional beliefs and practices intertwined with the dominant Christian behaviour and attitudes associated with the death and the funeral, as well as the methods of supporting the soul of the deceased recommended by the Church.

Keywords: the remembrance of the dead, annual rites, the Middle Ages

33 S. Bylina, Religijność późnego średniowiecza, Warszawa 2009, s. 92-93.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 5500 22015-05-18015-05-18 22:13:4922:13:49 Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 51-60

ANNA GŁUSIUK WNHiS UKSW, Warszawa

I DUE MATRIMONI DI CRISTINA DI MARKYATE

Il presente articolo ha come scopo di mostrare i due matrimoni, uno spirituale e l’altro terreno, di Cristina di Markyate, una santa inglese vissuta nel XII secolo. Cristina, fu la pri- ma badessa del monastero di Markyate. La sua vita è ancora poco conosciuta, anche se si nota il crescente interesse degli studiosi su questa persona. Ci sono pervenute poche testimo- nianze che descrivono la storia di Cristina. Questo studio usa due fonti principiali per rico- struire i fatti: la Vita e le Gesta abbatum monasterii sancti Albani (d’ora in poi Gesta abba- tum). Entrambi i documenti appartengono alla stessa epoca e si completano a vicenda. La vita di Cristina è conosciuta grazie in un unico codice, scritto nel XIV secolo, perve- nuto ai nostri tempi e custodito nella British Library di Londra. È necessario dire che, verso la seconda metà del XIV secolo, il codice fu aggiunto a un’opera intitolata Sanctilogium Angliae di John of Tynemouth, oggi tale opera è conosciuta sotto il nome Cotton Tibe- rius E. 1. Il manoscritto ha cambiato almeno quattro volte di proprietà e fu gravemente dan- neggiato durante l’incendio che colpì l’Ashburn House nel 1731, dove l’opera si trovava custodita insieme ad altri manoscritti della biblioteca Cotton1. Dalle testimonianze delle Gesta abbatum, si sa che il testo originale della Vita era custodito dalle monache, presso il monastero di Markyate2. Sfortunatamente non esistono notizie che pos- sano dire quando oppure in quali circostanze il manoscritto originale della Vita è andato perso. Il codice del XIV secolo riporta le vicende di Cristina soltanto fi no l’anno 1140 ca., tuttavia alcune notizie che la riguardano e che a volte completano la Vita, si trovano anche nelle Gesta abbatum3. Prima di trattare delle nozze di Cristina, delle quali ci si occupa in queste righe, si parlerà brevemente dei dati biografi ci di questo personaggio descrivendo alcuni riti e usanze che avevano luogo durante le celebrazioni matrimoniali in Medioevo.

1. Cenni biografi ci di Cristina di Markyate Cristina nacque a Huntingdon in Inghilterra il 6 novembre da una ricca famiglia anglosas- sone4. Non si conosce il preciso anno della sua nascita, tuttavia potrebbe essere collocata con

1 Per avere maggiori notizie circa la storia del manoscritto si invita a leggere: A. Głusiuk, La storia del manoscrit- to della “Vita di Cristina di Markyate”, “Mediaeval Sophia”, 11 (2012), p. 119-137. 2 Cfr. Gesta abbatum monasterii Sancti Albani, a Thoma Walsingham, regnante Ricardo secundo ejusdem eccle- siae praecensore, compilata, vol. 1, ed. H. T. Riley, London 1867,vol. 1, p.105 (d’ora in poi Gesta abbatum). Per approfondire la questione dell’autore e del committente della Vita è utile leggere: A. Głusiuk, L’autore e il commit- tente della Vita di Cristina di Markyate, “Maia”, 3 (2012), p. 493-504. 3 Riley, Gesta abbatum, p. 72-106. 4 D’ora in poi seguo la numerazione dell’edizione critica Vita di Cristina di Markyate. Edizione critica e traduzio- ne di A. A. Głusiuk, LAS, Roma 2013. (D’ora in poi Vita.) Cfr. Vita 1,1.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 5511 22015-05-18015-05-18 22:13:4922:13:49 ANNA GŁUSIUK 52 molta probabilità nell’anno 1100 ca. Secondo la testimonianza della Vita, i suoi genitori erano benestanti e facevano parte della nobiltà locale5. All’età di 12 anni (circa) Cristina con i geni- tori fece un pellegrinaggio all’abbazia di St. Albans6, il luogo di culto di san Albano, primo martire britannico. Fu lì che, osservando la vita dei monaci, decise di abbracciare la vita reli- giosa7. Rientrando a casa a Huntingdon la famiglia si fermò a Shillington, dove senza dire niente a nessuno Cristina fece voto di castità in una piccola chiesa8. L’unica persona informa- ta del fatto fu il suo amico e confessore Sueno, canonico della chiesa di Santa Maria a Hun- tingdon9. Prima che Cristina rendesse pubblico il suo voto, i genitori, infl uenzati da Ranulfo Flambard10, vescovo di Durham, decisero di farla sposare con un nobile ricco di nome Burtre- do11. Intanto, nel 1114 ca., lo stesso vescovo trovandosi in casa della zia materna di Cristina, di nome Alveva, dalla quale aveva avuto dei fi gli12, tentò di sedurre la ragazza senza riuscir- ci13. Il vescovo rifi utato da Cristina14 si sentì umiliato e per vendicarsi convinse i genitori di lei a darla in sposa al ricco Burtredo15. Malgrado il rifi uto di Cristina, che non avendo altra scel- ta svelò ai genitori di aver emesso il voto di castità, il suo matrimonio con Burtredo fu impo- sto in modo subdolo mentre si trovavano in chiesa16. Come sottolinea il biografo, il matrimo- nio non fu mai consumato. Dopo diverse persecuzioni e umiliazioni da parte dei familiari, che tentarono di sottomettere Cristina al marito17, il padre di Cristina, Adautto, non avendo altra opzione cercò aiuto presso le autorità ecclesiastiche. Andò dal priore della chiesa di Hunting- don, Fredeberto, e dal vescovo di Lincoln, Roberto Bloet18, con la speranza di convincerla ad accettare il marito. All’inizio il vescovo di Lincoln diede il suo appoggio a Cristina19, ma dopo

5 Cfr. Vita 1; 9. Si può supporre che il biografo descrivesse con esagerazione la nobiltà e la ricchezza della fami- glia di Cristina per aumentare l’importanza della storia, poiché è strano che nessun altro documento riporti ciò che da lui è detto riguardo al padre di Cristina, che avrebbe dovuto essere nominato nei diversi documenti, se davvero fosse stato così ricco e nobile come descrive l’autore. Per approfondire la questione cfr. A. Głusiuk, Note biografi - che di Christina di Markyate, “Salesianum”, 2 (2012), p. 245-276. 6 Cfr. Vita 4. 7 Vita 4,4-6: Perscrutans ergo puella sedulo visu locum et considerans reverendam maturitatem inhabitancium monachorum, pronunciavit felices et consorcii eorum optavit fi eri particeps. 8 Cfr. Vita 4,22-28. 9 Vita 5,1-3. 10 Ranulfo Flambard (1060/65-1128) vescovo di Durham dal 1099. Iniziò la sua carriera sotto il regno di William I probabilmente nella produzione del Domesday Book ed era coinvolto nella gestione fi nanziaria del regno. Dopo la morte del re William Rufus, Ranulfo Flambard fu imprigionato da Henry I, ma riuscì a scappare e trovò asilo in Normandia. Quando tornò in Inghilterra non partecipò più alla vita politica occupandosi soprattutto dei suoi im- pegni ecclesiastici. Cfr. Annales de Waverleia, in: Annales monastici, vol. 2, ed. H. R. Laurd, London 1865, p. 210; H. of Huntingdon, The History of the English, ed. T. Arnold, London 1879, p. 474-475. 11 Cfr. Vita 7. 12 Cfr. Vita 5,6-8: Rannulphus episcopus Dunelmi ante episcopatum, dum esset tocius Anglie iudex, secundus post regem, Christine materteram Alvevam nomine habuerat, de qua fi lios procrearat. 13 Cfr. Vita 5-7. 14 Cfr. Vita 6-7. 15 Cfr. Vita 7. 16 Vita 7,28-31. 17 Cfr. Vita 8-24. 18 Cfr. Vita 16; Roberto Bloet vescovo di Lincoln dal 1093 al 1123. Era uno dei cappellani del re William I. Cfr. F. Barlow, The English Church 1066-1154, Longman, London 1979, p. 70-71; W. of Malmesbury, Gesta Pontifi cum Anglorum, ed. M. Winterbottomm, Clarendon Press, Oxford 2007, p. 188-189. 19 Cfr. Vita 17.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 5522 22015-05-18015-05-18 22:13:4922:13:49 I DUE MATRIMONI DI CRISTINA DI MARKYATE 53 essersi fatto corrompere da Adautto permise che ella fosse imprigionata nella casa dei suoi genitori20. Nel frattempo Cristina incontrò l’eremita Edvino21, che conosceva bene la sua si- tuazione e cercò di aiutarla. Visto, però, che non era possibile cambiare la decisione dei geni- tori, Edvino andò prima da un suo parente, eremita come lui, che godeva fama di santità e che viveva in zona: il suo nome era Ruggero22. All’inizio, quando Ruggero venne a sapere del matrimonio le negò il suo aiutò23. Successivamente Edvino andò dall’arcivescovo di Canter- bury, Ralph d’Escures24, il quale, dopo aver sentito tutta la storia, gli diede la sua benedizione per aiutare Cristina in tutti i modi possibili25. Infatti, con l’appoggio dell’arcivescovo, Edvino trovò un rifugio per Cristina a Flamstead presso una anacoreta di nome Alfwena26. Nel giorno stabilito Cristina, travestita da uomo, fuggì da casa27 e per due anni visse nascosta a Flamste- ad28. Successivamente, nel 1118, l’eremita Ruggero venne a sapere dell’esemplare vita mona- stica di Cristina, cambiò la sua opinione nei suoi confronti e decise di portarla via da Alfwena e di condividere con lei lo stesso eremo29. In questo modo Cristina visse per circa quattro anni30, chiusa in una cella sbarrata da un pesante tronco d’albero31, che Ruggero rimuoveva soltanto di sera per farla uscire per un brevissimo tempo32. Nel frattempo il matrimonio con Burtredo fu dichiarato nullo e Cristina poté dedicarsi pienamente alla vita religiosa33. Decise, però, di non svelare il suo rifugio per paura della vendetta dei suoi familiari, che non avevano smesso di cercarla, insieme al vescovo di Lincoln, Roberto Bloet. Dopo la morte di Ruggero, grazie all’intercessione dell’arcivescovo di York, Thurstan34, Cristina passò un anno nella casa di un chierico, il cui nome è rimasto sconosciuto35.

20 Cfr. Vita 19-20. 21 Cfr. Vita 26. 22 Vita 26,7-11: Tunc il plurima loca mente percurrens, semper ad cognatum suum nomine Rogerum animo recurrebat.Qui videlicet Rogerus tunc etate senior, sensu maturior, diaconus ordine, monachus professione, meritis sanctitatis par habitus est antiquis Patribus. Noster quidem monachus erat sed vivebat in heremo servans et in hoc obediencia abbati suo. 23 Vita 27,12-15. 24 Ralph d’Escures prese i voti nell’abbazia di Séèz e poi divenne subpriore, priore, abate, vescovo di Rochester e infi ne arcivescovo di Canterbury. Cfr. W. of Malmesbury, Gesta Pontifi cium Anglorum, op. cit., p. 202. 25 Cfr. Vita 28. 26 Vita 29,15-16. 27 Cfr. Vita 30-32. 28 Cfr. Vita 32-35 29 Cfr. Vita 35-40. 30 Vita 36,13-14: Hic ancilla Christi coarta sedit usque ad obitum Rogeri, id est in iiii annis; Gesta abbatum, p. 98: quamvis apud eum quatuor annis, et eo amplius, reclusa fuisset. 31 Vita 36,7-13: oratorium senis et domo illi con cum illo fecit angulum coniun sua. Is, antepositam habens unaulam, poterat ita celari ut de for aspicienti nullum interius haberi persuade- ret, ubi tamen amplitudo plus palmo semis inesset. In hoc ergo carcere Rogerus ovantem sociam posuit et ligni robur pro hostio conveniens admovit. Et hoc eciam tanti ponderis erat quod ab inclusa nullateveri sive remo- veri poterat; Gesta abbatum, p. 98: Erat nempe oratorio dicti Rogeri domus contigua, quae cum illo fecit angulum coniunctione sua. Is, antepositam habens unam tabulam, poterat ita celari, ut deforis aspicienti nullum interius haberi persuaderet, ubi tantum plus palmo semis inesset. In hoc carcere Rogerus gaudentem Cristinam posuit, et admovit pro ostio conveniens ligni robur, quod fuit tanti ponderis, ut ab inclusa nullatenus admoveri, sive removeri, poterit. 32 Vita 36, 20-22 33 Cfr. Vita 39. 34 Cfr. Barlow, The English Church, op. cit., p. 38; 40; 83. 35 Cfr. Vita 40-42.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 5533 22015-05-18015-05-18 22:13:4922:13:49 ANNA GŁUSIUK 54 Nel 1123, dopo la morte del vescovo di Lincoln, Roberto Bloet, Cristina tornò a Markya- te e, nel 1124 ca., conobbe uno dei più grandi prelati del regno, l’abate del monastero di St. Albans, Goffredo di Gorham36. Soltanto nel 1131, alla presenza del vescovo di Lincoln, Alessandro, Cristina emise i voti nella chiesa del monastero di St. Albans37. Durante la sua esistenza, secondo la testimonianza della Vita, Cristina ebbe frequenti vi- sioni e fece diversi sogni durante i quali le apparvero Cristo, Maria e gli angeli38. Bisogna sottolineare che tutte queste informazioni provengono dalla Vita, la quale però non è un’opera completa. Il racconto si interrompe bruscamente dopo aver riportato gli eventi ac- caduti nel 1140 ca.39 Sappiamo con certezza che il codice pervenuto ai nostri giorni, e oggi custodito nella British Library di Londra, è stato scritto nel XIV secolo. Sfortunatamente non sappiamo niente riguardo al manoscritto originale del XII secolo, redatto mentre Cristina era ancora vivente. Le Gesta abbatum testimoniano soltanto che la Vita di Cristina era custodita dalle monache nel monastero di Markyate40. Come detto sopra, la storia non è completa e ri- mane sconosciuto l’anno della sua morte, ma grazie al St. Albans Psalter41, scritto con grande probabilità per Cristina, si conosce il giorno e il mese della sua morte: l’8 dicembre. Sfortuna- tamente è ancora ignoto l’anno preciso della sua scomparsa; fi nora si pensava che l’ultima notizia riguardante Cristina fosse riportata dalle Gesta abbatum quando viene raccontato che, nel 1155, l’abate Roberto di Gorham portò al papa Adriano IV le mitre e i sandali fatti da lei42. Sulla base di queste informazioni la maggior parte degli studiosi colloca la morte di Cristina tra il 1155 e il 116843. Esiste però un documento che permette di ipotizzare che Cristina era ancora in vita dopo il 1189. Tuttavia questo documento testimonia un accordo tra Cristina, badessa del monastero di Markyate, e Guglielmo di Ardena. Il documento nominato riguarda- va le terre che il monastero possedeva tra la contea di Warwickshire e la contea di Staffordshi- re. Il documento fu fi rmato ai tempi di Riccardo I d’Inghilterra, cioè tra il 6 luglio 1189 e il 6 aprile 1199, ciò colloca Cristina ancora vivente dopo il 6 luglio 118944.

36 Cfr. Vita 52-82 37 Vita 59,9-11: Die itaque festi Sancti Mathei, qui et ipse primus virginum consecrator describitur, ab Alexandro episcopo ˂Lin˃colnie virgo Christo consecratur. 38 Cfr. Vita 22-24; 35; 38-40; 49; 61; 76. 39 Cfr. Vita 82. 40 Riley, Gesta abbatum, p. 105: Caetera qui videre desiderat de vita et meritis huius sanctae virginis, invenire poterit apud Cellam Monialium de Markyate, in Libro de Vita sua plenius exarata. 41 Cfr. O. PÄcht – C. R. Dodwell – F. Wormald, The St. Albans Psalter, Studies of Warburg Institute, London 1960. 42 Cfr. Riley, Gesta abbatum, p. 127: Obtulit igitur Abbas Domino Papae aurum et argentum non minimi ponderis, et alia munera pretiosa; mitras etiam tres, et sandalia operis mirifi ci, que Domina Christina, Priorissa de Marky- ate, diligentissime fecerat. 43 Cfr. Riley, Gesta abbatum, p. 127; The Great Rolls of the Pipe 2-4 Henry II, ed. J. Hunter, London 1844, p. 22; C. H. Talbot, The life of Christina of Markyate: a twelfth century recluse, Carendon Press, Oxford 2002, p. 4; M. Fur- long, The life of Christina of Markyate, Arthur James, Berkhamsted 1997, p. 11; H. Leyser, Christina of Markyate: the introduction, in: Christina of Markyate. A twelfth.century holy woman, ed. S. Fanous- H. Leyser, Routledge, Abing- don-New York, 2005, p. 1; I. Turco, De S. Theodora, vergine, que et Christina dicitur. Questioni irrisolti e possibili letture della Vita di Cristina di Markyate, “Schede Medievali”, 42 (2004), p. 168; R. Mazo Karras, Friendship and love in the lives of two twelfth-century English saints, “Journal of Medieval History”, 14/4 (1988), p. 305-320; Petroff E. A., Visionaries of the Early Twelfth Century in: Medieval Women’s Visionary Literature, Christina of Markyate, Hildegard of Bingen, and St. Elisabeth of Schönau, Oxford University Press, New York-Oxford 1986, p. 136; R. M. Koopmans, The conclusion of Christina of Markyate’s Vita, in: “Journal of ecclesiastical history”, 51, n. 4 (2000), p. 664. 44 Per saperne di più si invita a leggere Vita di Cristina di Markyate. Edizione critica e traduzione di A. A. Głusiuk, LAS, Roma 2013, p. 30-32.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 5544 22015-05-18015-05-18 22:13:4922:13:49 I DUE MATRIMONI DI CRISTINA DI MARKYATE 55 2. Il matrimonio nel Medioevo e alcuni usi e costumi celebrati durante il matrimonio Nell’antichità e anche nel medioevo il matrimonio era un patto, un accordo stabilito fra le famiglie ed era spesso celebrato come un contratto tra due case per salvaguardare i loro in- teressi di qualsiasi genere: politico, economico, sociale, regale. Gli sposi, naturalmente, non avevano nessun diritto di scelta. Questa abitudine era molto frequente soprattutto nelle fami- glie nobili, dove il padre-capo famiglia cercava di ottenere la migliore proposta di matrimonio e spesso si stabiliva con chi i fi gli si dovevano sposare quando questi erano ancora nelle culle. Per la mentalità del medioevo il matrimonio aveva come obiettivo principale la procreazio- ne dei fi gli; dal punto di vista della Chiesa l’unione coniugale serviva a fondare una famiglia, mentre per le famiglie nobili del tempo era necessario per garantire un erede. Dal punto di vista teologico il matrimonio era trattato come l’unione di Cristo e della Chiesa che si realizzava nell’unione del marito e la moglie tramite l’unione carnale. Secondo il canonista Graziano il matrimonio era l’unione dell’uomo e della donna che fonda una comunità di vita tra loro45. Molti degli usi e costumi del matrimonio che la tradizione medievale aveva adottato come propri devono la loro origine nella dominazione germanica. Infatti sono state le tribù germa- niche, che si erano impadronite della maggior parte dei territori dell’Europa occidentale dopo la caduta dell’Impero Romano, a imporre le loro tradizioni, usi e costumi, e tra questi si trovavano anche quelli che riguardavano il rito del matrimonio. Come succedeva ai tempi dell’Impero Romano i futuri sposi spesso non si conoscevano, e i loro incontri erano regola- ti dalle famiglie alle quali appartenevano. Poteva capitare che i futuri sposi si vedessero per la prima volta all’ingresso della chiesa o perfi no davanti all’altare. L’usanza imponeva che, dopo la fi rma del contratto, si doveva celebrare il passaggio di proprietà della fi glia al futuro sposo, in seguito si svolgeva il matrimonio e poi la cosiddetta traditio puellae, cioè, l’ac- compagnamento della sposa alla camera nuziale per consumare il matrimonio. La Chiesa adottò la tradizione germanica, ma rimase rigida riguardo alla consanguineità che non era presa in considerazione dalle tribù germaniche. Inoltre la Chiesa per evitare gravi problemi, proibì i matrimoni clandestini46 e stabilì le cerimonie pubbliche con la presenza del sacerdote47. Va sottolineato che il concilio di Westminster del 1173 stabilì che il matrimonio doveva aver luogo in facie ecclesiae48, invece l’arcivescovo di Pavia, Lanfranc parlava della necessità della benedizione di un sacerdote e accusava di fornicazione tutti quelli che non avevano rispettato questa indicazione49. Molte coppie non si sposarono in chiesa e non ebbero la benedizione del sacerdote, ma dopo aver consumato il matrimonio i coniugi venivano ac- cettati dalla comunità e il loro matrimonio non poteva essere dichiarato nullo.

45 Decretorum D. Gratiani, Universi Iuris Canonici Pontifi cias Constitutiones et Canonicas Brevi Compendio Complectens, Venetiis 1566, p. 1987-1988. 46 I matrimoni clandestini succedevano spesso e la causa più frequente era superare l’opposizione dei genitori, che spesso non si curavano del desiderio dei loro fi gli, ma degli interessi familiari come l’onore del nome, vantaggi economici o aspirazioni politiche. J. Gaudemet, Il matrimonio in Occidente, tr. it. B. Pistocchi, Società Editrice Internazionale, Torino 1989, p. 174; Decretorum D. Gratiani, p. 2071-2072: Nuptiæ publice celebrari debent. 47 Decretorum D. Gratiani, p. 2071-2072: Nullus fi delis, cuiuscumque condicionis sit, occulte nuptias faciat, sed benedictione accepta a sacerdote publice nubat in Domino. 48 G. D. Mansi, Sacrorum Conciliorum Nova et Amplissima Collectio, XXII, Graz 1961, p. 143: Non occulta fi ant matrimonia, sed palam in facie ecclesiae. 49 Mansi, Sacrorum Conciliorum, p. 142-144.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 5555 22015-05-18015-05-18 22:13:4922:13:49 ANNA GŁUSIUK 56 Erano due le cose sulle quali la Chiesa del tempo dovette rifl ettere: era la benedizione ec- clesiastica o la consumazione del matrimonio il legame che legittimava l’unione degli sposi? Era opinione diffusa che il matrimonio senza la consumazione non era completo e la Chiesa decise di accettare l’annullamento del matrimonio quando uno degli sposi non poteva o non voleva consumarlo. Veniva annullato il vincolo matrimoniale anche nel caso in cui uno degli sposi intendeva abbracciare la vita ecclesiastica o religiosa. Secondo le decretali di Gregorio IX, uno dei coniugi, prima della consumazione del matrimonio, poteva entrare nella vita reli- giosa anche contro la volontà dell’altro e quello che rimaneva nel mondo poteva passare a se- conde nozze50. Il canone settimo delle stesse decretali, invece, dice che la donna sposata, ma non conosciuta dal marito, che decide di entrare nella vita monastica ha un certo tempo per decidere se tornare o no dal marito51; nel secondo caso il marito poteva sposarsi in chiesa per la seconda volta, come è descritto anche nella Vita di Cristina: Burtredo, dopo aver ricevuto l’annullamento del matrimonio, poté sposarsi per la seconda volta52. La Chiesa stabilì, inoltre, alcuni riti necessari per la validità del matrimonio: la celebrazio- ne doveva avere luogo alle porte della chiesa, gli sposi si scambiavano il consenso cui segui- va la benedizione del sacerdote con la messa nuziale e infi ne la benedizione della camera nuziale53. Secondo il concilio di Rouen del 1072 i matrimoni dovevano essere celebrati a di- giuno, in pubblico, prima di mezzogiorno e gli sposi dovevano essere benedetti da un prete che prima doveva controllare diligentemente la genealogia di ciascuno dei due. Le formule che dovevano pronunciare gli sposi erano semplici: “Ti prendo come marito” “Ti prendo come moglie” o “Con questo anello vi sposo e col mio corpo vi onoro”54. Come osserva J. Gaudemet, esisteva un manuale normanno che riportava alcune preghiere recitate dal sacer- dote nella casa degli sposi, con la benedizione dell’anello, dei regali, della camera da letto55.

3. Il matrimonio di Cristina con Burtredo e la dichiarazione di nullità Il matrimonio di Cristina ebbe luogo dopo l’invasione dei normanni, ma purtroppo non sappiamo quali riti furono seguiti. L’autore della Vita testimonia che avvenne in chiesa ed alla fi ne Cristina si trovò sposata con Burtredo56. Il monaco usa le parole: Burthredus illam in coniugem sibi desponsavit57.

50 Decretales D. Gregorii Papae IX suae integritati una cum glossis restitutae. Ad exemplar Romanum diligenter recognitae, Venetiis 1591, III, 32, c. 2, p.818: Ante matrimonium consummatum potest alter coniugum, etiam altero invito, religionem ingredi; sed remanens in saeculo potest ad secunda vota transire. 51 Decretales D. Gregorii, III, 32, c. 7, p. 820: Sponsa de praesenti, non cognita, quae dicit, se velle religionem ingredi, compellitur infra certum tempus profi teri, vel adhaerere marito. 52 Vita 40, 34-36. 53 Il primo rituale del matrimonio conosciuto è stato composto a Evreux nel XI secolo. Nel medioevo per i riti religiosi si conoscevano una grande varietà di forme e le usanze variavano da una religione a religione. Purtroppo non sappiamo molto al riguardo a causa della mancanza di testimonianze nei testi pervenutici. Tra i riti più frequ- enti nell’Occidente c’erano lo scambio degli anelli, la corona nuziale la velatio degli sposi, traditio puellae cioè l’accompagnamento della sposa nella camera nuziale e la dextrarum iunctio cioè il passaggio della donna dal padre al marito. Cfr. J. Gaudemet, Il matrimonio, op. cit., p. 170. 54 R. Pernoud, La donna al tempo delle cattedrali, Rizzoli, Milano 1982, p. 170. 55 J. Gaudemet, Il matrimonio, op. cit., p. 170. 56 Vita 7,30-31. 57 Vita 7,31.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 5566 22015-05-18015-05-18 22:13:4922:13:49 I DUE MATRIMONI DI CRISTINA DI MARKYATE 57 Nell’opinione di G. B. Guzzetti, un matrimonio celebrato in questo modo non può essere defi nito né completo né perfetto58. Probabilmente i parenti di Cristina desideravano ed aspet- tavano la seconda celebrazione delle nozze che fosse completa, uffi ciale e che avvenisse la consumazione del matrimonio. Il monaco infatti racconta che, durante le preparazioni per la seconda celebrazione del matrimonio Cristina una volta bruciò dalla febbre mentre in un’altra i preparativi per la festa furono rovinati a causa di un incendio59. Come sottolinea J. Leclercq, nel XII secolo un matrimonio era illegittimo se non c’era la libera scelta dei contraenti circa due punti fondamentali: l’eventualità di sposarsi o di non sposarsi e quella di scegliere la persona con cui ci si voleva sposare60. In realtà anche se le donne, in teoria, avevano la libertà di scegliere il proprio marito, accadeva il contrario ed erano costrette a sposare un uomo scelto dalla famiglia. Quando Cristina fu obbligata a spo- sare Burtredo ormai era scritta la Concordantia Discordantium Canonum di Graziano che diceva che consensus facit matrimonium61 e affermava la necessità di una celebrazione pub- blica, perché non era permesso celebrare le nozze in segreto e nessuno doveva prendere moglie senza la celebrazione delle nozze pubbliche62. Secondo la testimonianza della Vita, i genitori di Cristina fecero di tutto per convincerla a sottomettersi al marito e suscitare in lei l’interesse verso le cose mondane63. Fu un periodo diffi cile per la ragazza che doveva resistere alle lusinghe e ai rimproveri64, per passare ai regali65, alle minacce66, ai fi ltri magici e agli incantesimi67, alle bastonate68 e alle umiliazio- ni69. Tuttavia quando i genitori videro che i loro sforzi non portavano nessun risultato fecero entrare Burtredo nella stanza della fi glia per fargli compiere il suo dovere di marito ritenen- do che in questo modo lei si sentisse obbligata di accettarlo70. Cristina, però, secondo la testimonianza del biografo, lo salutò come se fosse suo fratello e per tutta la notte gli raccontò le vite dei santi che scelsero di vivere il loro matrimonio in castità71. Siccome tutti gli sforzi della famiglia risultano inutili suo padre la portò dal priore Frede- berto, il quale dopo aver ascoltato lo svolgimento dei fatti disse che lei era stata sposata (fuisse desponsatam) secondo le norme ecclesiastiche (ecclesiastico more) e le spiegò che il matrimonio era stato istituito dalla legge divina e non poteva essere sciolto72. A quel punto

58 G. B. Guzzetti, Matrimonio, famiglia, verginità, Marietti, Torino 19703, p. 98: Il matrimonio è perfetto quando è presente sia il “sacramento” sia la “consumazione”. Se manca solo quest’ultima il matrimonio può essere sciolto per intervento del Papa o per l’ingresso in religione. 59 Vita 11,14-16. 60 J. Leclercq, I monaci e il matrimonio, Società Editrice Internazionale, Torino 1984, p. 87. 61 Decretorum D. Gratiani, p. 1987-1988: Matrimonium quidem non facit coitus, sed voluntas. 62 Decretorum D. Gratiani, p. 2071-2072: Nullus fi delis, cuiuscumque condicionis sit, occulte nuptias faciat, sed benedictione accepta a sacerdote publice nubat in Domino. 63 Cfr. Vita 7-9. 64 Cfr. Vita 8,7. 65 Cfr. Vita 8,7-8. 66 Cfr. Vita 8,8. 67 Cfr. Vita 21,17-19. 68 Cfr. Vita 21,26-29. 69 Cfr. Vita 21,26-29. 70 Cfr. Vita 10-11. 71 Cfr. Vita 10. 72 Vita 13,15-23.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 5577 22015-05-18015-05-18 22:13:4922:13:49 ANNA GŁUSIUK 58 Cristina rispose che non era stata mai una moglie né aveva pensato di esserlo perché, ancora bambina, aveva fatto voto di castità. Questa risposta sconvolse Fredeberto perché egli capì che il voto fatto da lei era un ostacolo al matrimonio73 e non trovando la soluzione decise di inviare il caso al vescovo di Lincoln, Roberto Bloet, che, all’inizio, decise di sciogliere il matrimonio ma, dopo essere stato corrotto dal padre di Cristina, le ordinò di accettare la situazione e di sottomettersi al marito74. Durante tutto questo tempo i genitori le proibiro- no ogni contatto con i monaci e con le persone devote e la obbligarono a passare più tempo con la gente che sapeva godersi la vita. Inoltre hanno corrotto la sua amica Helisent perché le parlasse della felicità della vita matrimoniale75. Non avendo altra scelta e per non mancare alla parola data a Dio nella piccola chiesa a Shillington, Cristina decise di fuggire della casa paterna e grazie all’aiuto dell’eremita Ed- vino trovò rifugio a Flamstead presso l’anacoreta Alfwena. Dopo due anni abbandonò l’ana- coreta e trovò un altro posto sicuro presso l’eremita Ruggero, con cui visse per quattro anni. Un giorno, come racconta il biografo, venne da Ruggero il marito di Cristina, Burtredo, deci- so di lasciarla libera76. Tuttavia Ruggero chiese a Burtredo di tornare da lui con i testimoni e così un giorno in presenza di alcune persone il giovane restituì a Cristina la libertà77. Final- mente, nel 1122, grazie all’intervento del vescovo di York, Thurstan, fu dichiarata la nullità del vincolo sacramentale tra Burtredo e Cristina, così che Burtredo fu libero di risposarsi78.

4. Il matrimonio mistico di Cristina In un primo tempo è stata descritta l’unione di Cristina con Burtredo, ma tuttavia nella Vita è presente anche un altro matrimonio quello mistico celebrato nella piccola chiesa di Shillington. Il matrimonio mistico è l’unione con Dio dove Egli è considerato come lo sposo. Secon- do R. Grégorie, Dio sceglie una persona, sposata o no, e la introduce nella sua intimità79. Secondo la testimonianza del biografo nel giorno del suo compleanno i genitori portarono con sé Cristina a St. Albans per chiedere al primo martire inglese Albano, le cui ossa si ve- neravano lì, la protezione della loro fi glia80. In questo luogo Cristina aveva la possibilità di osservare i monaci e proprio lì sentì il desiderio di fare parte della loro vita. Per sottoli- neare la sua appartenenza a questo luogo, quando usciva dalla chiesa ella graffi ò sulla porta dell’abbazia il segno della croce81. Il giorno dopo tornando a casa i pellegrini si fermarono a Shillington. Mentre tutti riposavano Cristina andò in chiesa e dopo aver ascoltato il vange- lo si avvicinò al altare e lasciò nelle mani del sacerdote il denarius. Dopo aver fatto questo

73 Il concilio di Parigi del 556-573 minaccia la scomunica a quelli che cercano di sposare una vergine consacrata o la sequestrano Cfr. Ch. Brooke, Il matrimonio nel medioevo, Il Mulino, Bologna 1991, p. 150. 74 Cfr. Vita, 20. 75 Cfr. Vita 7,20-23. 76 Cfr. Vita 39. 77 Vita 39,1-16. 78 Vita 40,32-34. 79 R. Grégoire, Il matrimonio mistico in: Matrimonio nella società altomedievale. 22-28 aprile, Presso la Sede del Centro, Spoleto 1976, p. 701. 80 Vita 4,1-4. 81 Vita 4,6-9.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 5588 22015-05-18015-05-18 22:13:4922:13:49 I DUE MATRIMONI DI CRISTINA DI MARKYATE 59 nel suo cuore disse: O Signore, Dio clemente e onnipotente prendi attraverso le mani del Tuo sacerdote la mia offerta. Infatti a Te offro questa moneta come il mio atto di resa a Te. De- gnati, Ti chiedo di concedermi la purezza e l’integrità della verginità con cui Tu possa rin- novare in me l’immagine del Figlio tuo che vive e regna con Te nell’unità dello Spirito Santo, Dio per tutti i secoli. Amen82. L’offerta del denarius va considerata da T. Head come il simbolo dell’offerta che normal- mente veniva data durante il rito del matrimonio. Si deve sottolineare che nel XII secolo la promessa di questo tipo era chiamata desponsatio, ma il biografo non usò mai questo termine83. T. M. Todd fa notare che secondo la legge medievale una donna nubile non poteva pren- dere i voti senza il consenso del padre, e se era sposata senza il permesso del marito84. Tut- tavia per Cristina fu suffi ciente il suo desiderio di pronunciare i voti ignorando la necessità canonica di avere sia il consenso del suo protettore che di avere i testimoni per convalidare la sua scelta. Infatti la mancanza dei testimoni era per tutti, tranne che per Cristina e per Sueno, un atto senza alcun valore canonico. Invero resta un mistero il motivo perché Sueno accettò il voto della ragazza e non rivelò mai nulla dell’accaduto ai suoi genitori. Le parole del biografo: Porro Cristina mansit in domo patri sui in pace85 confermano che nessuno era a conoscenza del voto da lei fatto. Per Cristina il suo voto fatto a Shillington era valido e le impediva di accettare Burtredo come suo legittimo sposo. Infatti a tal proposito ebbe un dialogo con Burtredo, quando chie- se al marito che cosa avrebbe fatto se un altro uomo l’avesse portata via. La risposta minac- ciosa di Burtredo: lo avrebbe ucciso con le sue stesse mani!86 sembrò di accontentarla, per- ché Cristina aggiunse che allora doveva stare attento a non portare via la sposa di Cristo, affi nché Lui (Cristo) non lo uccidesse nella sua ira87. Infatti per Cristina il suo voto non solo era valido ma lei riteneva anche di aver scelto Gesù come suo sposo. Invero più di una volta ella viene nominata dall’autore della Vita come sponsa Christi88. Per suggellare il suo matrimonio con Cristo, Cristina compì alcuni riti: il primo quando andò a messa nella chiesa di Shillington89: tale messa poteva essere riconosciuta come la messa nuziale, dove Cristina fece la sua promessa in presenza del sacerdote (anche se il voto fu pronunciato in cuor suo). Il secondo quando donò il denario90, infatti quest’atto può signifi care lo scambio dei doni o semplicemente il simbolo della sua dote. Inoltre la ragazza offrì allo Sposo la sua verginità e chiese in cambio di concederle la purezza e l’integrità del- la sua verginità91. Tuttavia questo dono fu successivamente ricambiato con una bellissima

82 Vita 4,24-28. 83 T. Head, The marriages of Chtistina of Markyate, in: Christina of Markyate. A twelfth-century holy woman, ed. S. Fanous, H. Leyser, Routledge, New York 2005, p. 120. 84 Todd T. M., Christina of Markyate’s Biographer and His work, University of Victoria, Toronto 2004, p. 179. 85 Vita 5,3. 86 Vita 20,14. 87 Vita 20,15-16. 88 Vita 20,15; 59,5. 89 Cfr. Vita 4. 90 Vita 4,25-27. 91 Vita 4,27-30.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 5599 22015-05-18015-05-18 22:13:4922:13:49 ANNA GŁUSIUK 60 corona che Cristina ricevette dal suo Sposo92 e ella riconobbe che attraverso questo straordi- nario dono Cristo l’aveva preservata sempre vergine sia nella mente sia nel corpo. Come è stato già detto sopra grazie a Goffredo, l’abate di St. Albans e agli amici Cristina decise di rimanere a Markyate, anche se aveva la proposta di vivere a Fontervoult e a Mar- cingy, e il 21 settembre 1131 alla presenza del vescovo di Lincoln, Alessandro, emise i voti. Probabilmente proprio in questo momento cambiò il suo nome Teodora, che ricevette nel Battesimo, in Cristina, per sottolineare ancora di più la sua unione con Cristo il suo Sposo.

Conclusione Lo studio avvicina al lettore la fi gura di Cristina di Markyate, una santa inglese del XII se- colo, la cui vita è ancora poco conosciuta, anche se ultimamente suscita più interesse da parte degli studiosi. Il lavoro si concentra sui matrimoni di Cristina – uno terreno con un gio- vane e ricco Burtredo e un altro con Cristo stesso. Inoltre per capire meglio il concetto del matrimonio sono stati presentati alcuni riti e usanze presenti durante le nozze medievali.

Two marriages of Cristina of Markyate Summary The article presents the person of Christina, saint, eremite and superior in Markyate who lived in England in the XII century. The study aims at bringing closer the fi gure of this saint still so little known in Poland. Her life written by a monk from the St Albans priory describe her private vow of chastity which she made when she was a young girl and which was so important for her so not to agree to marry Burhred. In order to encourage to read the “Life” apart from her biography there is a presentation of some customs and habits practiced during the ceremony of marriage in the middle ages, a history of Christina’s marriage, the declara- tion of nullity and the mystical marriage.

Keywords: Christina of Markyate, Burhred, married, Medioevo, Markyate

Dwa małżeństwa Krystyny z Markyate Abstrakt Artykuł przedstawia informacje dotyczące Krystyny, eremitki i późniejszej przełożonej w Markyate, żyjącej w dwunastowiecznej Anglii. Praca ma na celu przybliżenie postaci świętej, jak dotąd mało znanej w Polce. Jej żywot spisany przez mnicha z St. Albans wspo- mina o prywatnych ślubach czystości, które Krystyna złożyła jeszcze jako kilkunastoletnia dziewczyna i które były dla niej na tyle wiążące, aby nie godzić się na małżeństwo z narzu- conym jej przez rodzinę Burhredem. W celu zachęcenia do lektury Żywotu, oprócz historii życia świętej zostały przedstawione niektóre zwyczaje i obyczaje związane z zawarciem małżeństwa w średniowieczu, historia małżeństwa Krystyny, oświadczenie jego nieważno- ści oraz małżeństwo mistyczne.

Słowa kluczowe: Krystyna z Markyate, Burhred, małżeństwo, średniowiecze, Markyate

92 Vita 45,8; 49,10-20.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 6600 22015-05-18015-05-18 22:13:4922:13:49 Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 61-72

JANUSZ NOWIŃSKI SDB WNHiS UKSW, Warszawa

CYSTERSI PROPAGATORAMI KULTU RELIKWII ŚW. URSZULI I JEJ TOWARZYSZEK (UNDECIM MILIUM VIRGINUM) – WYBRANE PRZYKŁADY

Gdy 1260 r., na prośbę króla Francji Ludwika IX, Kapituła Generalna w Cîteaux ustano- wiła obchodzenie święta św. Urszuli i jej Towarzyszek w całym zakonie cystersów w dniu 21 października1, kult brytyjskiej księżniczki i jej męczeńskiego Orszaku przeżywał swój dynamiczny rozkwit w całej Europie. Istotną rolę w jego popularyzacji, przede wszystkim przez propagowanie i translację relikwii Kolońskich Męczenniczek – zarówno w tym okre- sie jak i w wiekach następnych – odegrali cystersi. Kult św. Urszuli sięgający w swym początkowym kształcie w Kolonii przełomu IV i V wie- ku, ożył na nowo w końcu IX w., aby w XII w., wraz ze zredagowaną wówczas na nowo histo- rią męczeństwa brytyjskiej księżniczki, rozprzestrzenić się na całe Niemcy i Europę w postaci nabożeństwa do św. Urszuli i 11.000 Dziewic Męczenniczek – Undecim Milium Virginum. Zredagowana w X w. (Passio I) i wielokrotnie rozbudowywana hagiografi czna legenda św. Ur- szuli podaje, że jako córka brytyjskiego króla miała być wydaną za pogańskiego księcia Ete- riusa (Aetherius). Nie chcąc wyjść za poganina, Urszula poprosiła o odroczenie zaślubin, aby mogła udać się z pielgrzymką do Rzymu. W podróż statkami wyruszyło z nią 11 towarzyszek ze swoimi orszakami, każdej miało asystować 1000 panien – w sumie 11.000 dziewic (liczba 11 tys. pojawiła się w X w. w efekcie błędu skryby, który skrót XI M. V. – Undecim Martyrum Virginum, odczytał liczebnikowo jako Undecim Milia Virginum). Podczas pielgrzymki Urszu- la dowiedziała się w objawieniu, że ona i jej Towarzyszki zostaną męczennicami. Na wieść o czekającym ją i jej Towarzyszki męczeństwie do orszaku świętej miał się przyłączyć w Rzy- mie papież Cyriak (postać legendarna) oraz liczne grono kardynałów (sic!), arcybiskupów i biskupów, którzy pragnęli dostąpić męczeństwa u boku brytyjskiej księżniczki. W Moguncji dołączył do nich, nawrócony na chrześcijaństwo, narzeczony Urszuli Eterius. W ten sposób powstał rozbudowany Orszak Świętej Urszuli. Wszyscy oni mieli zginąć śmiercią męczeńską z rąk Hunów pod murami Kolonii i tam zostać pochowani2.

1 * Główne tezy niniejszego artykułu zostały zaprezentowane jako referat na III Seminarium Naukowym z cyklu Forum scientiae cisterciense, Trzebnica 23-24 maja 2014 r. Por. J. M. Canivez, Statuta Capitulorum Generalium Ordinis Cisterciensis ab anno 1116 ad annum 1768, Louvain 1933- 1941, t. 2, s. 464, p. 14. 2 Historię i krytyczne opracowanie legendy św. Urszuli prezentuje wyczerpująco: W. Levison, Das Werden der Ursula-Legende, „Bonner Jahrbücher” 132 ,1927, s. 1-164; zob. także G. Nürberger, Die Ausgrabungen in St. Ur- sula zu Köln, Bonn 2002, s. 137-145, gdzie znajduje się najnowsza synteza historii kultu św. Urszuli i etapów kształtowania się legendy jej męczeństwa, oraz G. Wagner, Vom Knochenfund zum Martyrium der 11000 Jungfrau- en Wurzeln und Entwicklung der Ursula-Legende und ihre Bedeutung für Köln als „Sacrarium Agrippinae”, „Ge- schichte in Köln” 2001, t. 48, s. 11-44. Na temat kultu św. Urszuli w Polsce zob. M. G. Borkowska, Kult liturgiczny św. Urszuli w Polsce do XVI wieku, „Roczniki Humanistyczne” 14, 1966, z. 2, s. 109-198.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 6611 22015-05-18015-05-18 22:13:4922:13:49 JANUSZ NOWIŃSKI 62 Przełomowym momentem, inicjującym dynamiczny rozwój kultu Kolońskich Męczenni- czek, stało się odkrycie w 1106 r., podczas poszerzania murów Kolonii na północ w kierun- ku przedmieścia Niederich, w pobliżu kościoła św. Urszuli cmentarza z okresu późnego cesarstwa rzymskiego, który uznano – na mocy cudownego objawienia – za miejsce po- chówku św. Urszuli i towarzyszącego jej Orszaku3. Miejsce to, określone jako ager Ursula- nus (Urszuline pole), stało się odtąd niewyczerpanym źródłem pozyskiwania relikwii świę- tych męczenniczek i męczenników, opiekował się nim klasztor benedyktynek pw. św. Machabeuszy4. Apogeum translacji szczątków z ager Ursulanus przypada na 2. połowę XII w., czemu patronowali zwłaszcza benedyktyni z opactwa w Deutz oraz cystersi z opac- twa w Altenbergu (Vetus Mons)5.

1. Opactwo Vetus Mons, o którym powiadają, że posiada ponad tysiąc kompletnych relikwii Undecim Milium Virginum... Istotna rola cysterskiego opactwa w Altenbergu w pozyskiwaniu i popularyzacji relikwii św. Urszuli i jej Towarzyszek interpretowana jest dzisiaj jako efekt dwóch sprzyjających okoliczności. Pierwszą z nich jest fakt, że od połowy XII w. opactwo posiadało w Kolonii własną rezydencję, znaną jako Altenberger Hof, położoną pomiędzy kościołami św. Kuni- berta i św. Urszuli w bezpośrednim sąsiedztwie ager Ursulanus6. Drugą, niewątpliwie decy- dującą, było życzliwe nastawienie do altenberskiego opactwa, a nawet bezpośredni z nim związek, arcybiskupów Kolonii urzędujących w szczytowym okresie podnoszenia relikwii z ager Ursulanus: Friedricha II (1156-1158) i jego brata Brunona III (1191-1193), który po ustąpieniu z urzędu został mnichem w Altenbergu, tam zmarł i został pochowany w 1200 r.7 Analizując historię kolekcji relikwii altenberskiego opactwa, Petra Janke uważa, że pierwsze szczątki Kolońskich Męczenniczek trafi ły do opactwa za rządów arcybiskupa Frie- dericha II, czyli przed 1158 r.8 Według Kroniki Opackiej pierwszy znaczący zespół relikwii

3 Por. G. Nürberger, Die Ausgrabungen..., dz. cyt., s. 10-12. 4 Praktyka ta została zahamowana w 1392 r., kiedy to papież Bonifacy IX, na prośbę Kolończyków, wydał zakaz dobywania ludzkich szczątków z terenu ager Ursulanus. Ponownie zaczęli podnosić relikwie z tego miejsca Jezu- ici, którzy w 2 poł. XVI w. uzyskali zgodę papieża na podnoszenie relikwii z Urszulinego pola w Kolonii. 5 Za panowania w Deutz opata Gerlacha w latach 1155-1164 kustosz kościoła opackiego Theodoricus osobiście kierował podnoszeniem z grobów relikwii Urszulinego Orszaku, przy których, jak sam zaświadczał, znajdowano tituli sepulcrales – tabliczki z imionami pochowanych na ager Ursulanus świętych męczenników, które to tituli Theodoricus skrzętnie zebrał i spisał w formie ofi cjalnego dokumentu mającego potwierdzić autentyczność trans- lokowanych do opactwa w Deutz relikwii. Manuskrypt Theodoricusa nie zachował się, zamieszczoną w nim listę tituli sepulcrales, gdzie wyszczególniono z imienia 205 postaci z domniemanego Orszaku św. Urszuli, znamy dziś z odpisu opublikowanego przez jezuitę Hermanna Crombacha w 1647 r.; por. Tenże, Vita et martyrium S. Ursulae, S. Ursula Vindicata, Coloniae 1647, s. 490 i nn. Na temat tituli Theodoricusa zob. W. Schmitz, E. Wirbelauer, Auf Antike Spuren? Theodorich, das Benediktinerkloster in Köln-Deutz und die Legende der heilige Ursula, „Colonia Romanica” 14, 1999, s. 67-76; W. Schmitz, Charcharbarius, Axpara und Papst Cyriacus. Ein mittelalterliches Ar- chiv antiker Märtyrer im Benedictinerkloster in Köln-Deutz, w: Bilder der Antike, Hersg. von Astrid Steiner-Weber, Thomas Schmitz und Marc Laureys, Bonn 2007, s. 175-198. 6 Por. H. Mosler, Der Altenberger Hof in Köln, w: Tenże, Altenberg, Neustadt 1959, s. 187-201. 7 Por. P. Janke, „Dat werde leve Hiltom” Zur Verehrung der Heiligen und ihrer Reliquien am Altenberger Dom, Berlin 2009, s. 42. 8 Por. tamże, s. 45.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 6622 22015-05-18015-05-18 22:13:5022:13:50 CYSTERSI PROPAGATORAMI KULTU RELIKWII ŚW. URSZULI I JEJ TOWARZYSZEK (UNDECIM MILIUM VIRGINUM) – WYBRANE PRZYKŁADY 63 św. Urszuli i Undecim Milium Virginum opactwo w Altenbergu pozyskało w 1182 r. za rzą- dów opata Goswina: Sub isto venerabili abbate maxime dotatum est monasterium istud cum reliquiis sanctarum undecim milium virginum9. W następnych latach z Urszulinego pola do altenberskiego opactwa, jeśli wierzyć relacji Cezarego z Heisterbach (1180-1240), miało trafi ć ponad tysiąc kompletnych relikwii męczenniczek, które cystersi, po rozłożeniu w ka- pitularzu, oczyszczeniu i obmyciu winem, pieczołowicie spowijali w kosztowne tkaniny10. Z relacji tej wynika, że szkielety podnoszone z ager Ursulanus przywożono bezpośrednio do cysterskiego klasztoru, gdzie mnisi usuwali z nich zanieczyszczenia i przygotowywali do ekspozycji w godny dla nich sposób11. Nie ulega wątpliwości, że obok kolońskiego ko- ścioła św. Urszuli, benedyktyńskiego kościoła św. Heriberta w Deutz i klasztoru benedykty- nek pw. św. Machabeuszy w Kolonii, opactwo w Altenbergu posiadało w średniowieczu jeden z największych skarbców relikwii Orszaku św. Urszuli12. Słynne z bogatego zbioru relikwii opactwo chętnie dzieliło się swoim świętym skarbem, obdarowując – zwłaszcza w XIII w. – śmiertelnymi szczątkami Undecim Milium Virginum pozyskanymi z ager Ursulanus inne opactwa, w tym samo Cîteaux. W początkach XIII w. relikwie Undecim Milium Virginum były czczone we wszystkich cysterskich opactwach ar- chidiecezji kolońskiej, dla których w 1217 r. abp Engelbert (1216-1225) uzyskał przyzwole- nie Kapituły Generalnej w Cîteaux na celebrację dorocznego święta św. Urszuli w dniu 21 października13. Relikwiami Kolońskich Męczenniczek opactwo w Altenbergu obdarowało w XIII w. tak- że swoje opactwo macierzyste w Morimond i opactwa powiązane z nim fi lialnie: Łekno, Ląd, Obrę, Mariental, Zinnę i Hainę. Wśród obdarowanych wówczas opactw można wymie- nić także Royaumont, Pfortę i Volkenrodę14. Z translacją relikwii do wielkopolskich opactw związanych z Altenbergiem należy związać zgodę Kapituły Generalnej w Cîteaux, wydaną w 1258 r. na prośbę opata Łekna Teodoryka, na uroczyste obchodzenie święta św. Urszuli i 11 000 Dziewic Męczenniczek oraz odprawianie ku ich czci jednej mszy z dwunastoma czytaniami w Łeknie i pozostałych klasztorach w Polsce powiązanych z Altenbergiem –

9 Cyt. za: tamże, s. 41. 10 Por. Cezary z Heisterbach, Dialogus Miraculorum, ed. J. Strange, Coloniae Bonnae Bruxellis 1851, vol. II, cap. LXXXVIII-LXXXIX, s. 155-156. Kronikarz opactwa w Altenbergu Jongelinus w 1. tercji XVII w. odnoto- wał obecność w klasztornym kościele 483 głów męczenniczek z Orszaku św. Urszuli oraz licznych ich relikwii eksponowanych w 26 ołtarzach: ... numeravi ego ipse 483 capita exposita in diversis huius amplissimae Ecclesiae altaribus (...) omnia praefeata altaria sacris undecim milium Virginum reliquiis referata esse (...), por. P. Janke, „Dat werde leve Hiltom”..., dz. cyt., s. 185. 11 Osobliwym świadectwem tej praktyki jest opisane w Dialogus Miraculorum zdarzenie, jak to jednemu z kon- wersów, który po oczyszczeniu i obmyciu winem czaszki jednej z męczenniczek ucałował ją z nabożną czcią, we śnie ukazała się piękna dziewica z Orszaku św. Urszuli wdzięczna za okazaną jej cześć, por. Cezary z Heister- bach, Dialogus Miraculorum, cap. LXXXVIII: De converso quem sacra virgo in somnis osculabator. 12 Por. A. Legner, Kölner Heilige und Heiligtümer. Ein Jahrtausend europäischer Reliquienkultur, Köln 2003, s. 298. 13 Por. tamże, s. 43. Na temat rozwoju kultu św. Urszuli wśród cystersów zob. G. Müller, Der Kult der hl. Ursula und ihrer Gefährtinnen im Orden, „Cisterzienser Chronik” 24, 1912, s. 289-301; A.M. Wyrwa, „Hic est patien- tia est fi des sanctorum”. O relikwiach Towarzyszek św. Urszuli z opactwa cysterskiego w Łeknie-Wągrowcu i ich translacji w XVI wieku do kościoła Jezuitów w Poznaniu. Przyczynek do rozprzestrzenienia się kultu św. Urszuli, w: Scriptura custos memoriae. Prace historyczne pod red. Danuty Zydorek, Poznań 2001, s. 171-173. 14 Por. P. Janke, „Dat werde leve Hiltom”..., dz. cyt., s. 44-46. A. Laabs, Malerei und Plastik im Zisterzienser Orden, Petersberg 2000, s. 29.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 6633 22015-05-18015-05-18 22:13:5022:13:50 JANUSZ NOWIŃSKI 64 L ądzie i Obrze15. Kolekcja relikwii Undecim Milium Virginum w opactwie w Lądzie zachowała się do naszych czasów, eksponowana obecnie w okazałym ołtarzu-relikwiarzu z 1721 r. (il. 1, 2). Główną jej część stanowi 55 relikwii czaszek okrytych dekoracyjnymi tkaninami, a także całe i ukruszone kości rąk i nóg oraz liczne mniejsze fragmenty kostne, m.in. miednicy i kręgosłupa. Większość relikwii głów dekorują trzy warstwy tkanin (il. 3), z których najstarsza, średniowieczna, datowana jest około połowy XIII w., co potwierdza przybycie relikwii Kolońskich Męczenniczek do Lądu – i zapewne pozostałych wielkopol- skich fi lii Altenbergu – w tym okresie, gdy opat Teodoryk prosił Kapitułę Generalną o ze- zwolenie na uroczystą celebrację ich święta16. Kolekcja z Łekna/Wągrowca nie zachowała się, zapewne uległa zniszczeniu podczas pożaru kościoła w XVIII w.17 W Obrze, w predelli rokokowego ołtarza św. Urszuli, eksponowana jest obecnie srebrna puszka z partykułami relikwii XI Milium Virginum. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że ogromna większość relikwii św. Urszuli i jej Towa- rzyszek tak licznie obecnych w cysterskich opactwach Europy, pochodzi z donacji opactwa Altenberg.

2. Charakterystyka Relikwii Undecim Milium Virginum Zachowany w Lądzie zespół relikwii Kolońskich Męczenniczek dobrze charakteryzuje rodzaj przekazywanych z Altenbergu relikwii. Z ager Ursulanus via Altenberg trafi ały do cysterskich opactw całe szkielety, określane jako corpus. Niewątpliwie najliczniejszą grupę pozyskiwanych relikwii stanowiły pojedyncze szczątki kostne – pars (fragmenta) corporis, opisywane na cedułach formułą: ex ossibus XI Milium Virginum. Dla przechowywania i ekspozycji relikwii typu corpus, a także szczątków kostnych frag- menta corporis Undecim Milium Virginum wykształcił się w środowisku kolońskim ok. 1300 r. oryginalny typ relikwiarza-pojemnika, określany jako Ursulabüste18. Relikwiarz ten prezentuje damskie lub męskie popiersie, wykonane z drewna i wydrążone wewnątrz, z ażurowym okulusem na piersi. Górna część głowy opracowana jest jako zdejmowane przykrycie. W tak skonstruowanym relikwiarzu-pojemniku składano razem duże fragmenty kości oraz czaszki, których widoczność zapewniał otwór okulusa. Bez wątpienia najoryginalniejszą i stosunkowo liczną grupę relikwii Kolońskich Mę- czenniczek ekspediowanych z Altenbergu były relikwie głów – capita sanctarum Undecim Milium Virginum. Relikwie czaszki – caput – posiadały wysoką pozycję wśród świętych szczątków, zaliczano je do kategorii reliquiae insignes – relikwii wyróżniających się. W ko-

15 Petitio abbatis de Luckna de faciendo festo undecim milium virginum in domo propria et in generatione de Bergis cum missa et duodecim lectionibus exauditur. Canivez, Statuta Capitulorum Generalium, dz. cyt., t. 2, p. 33, s.444. W przypadku opactwa w Lądzie kult Undecim Milium Virginum sięga samych początków opactwa, o czym świadczy zapis w tamtejszym kalendarzu liturgicznym pochodzącym z ostatniej tercji XII w.: [October] Virginum Undecim Milium. XII lectiones. Dowodzi on, że w grupie klasztorów powiązanych z Altenbergiem wspomnie- nie Kolońskich Męczenniczek obchodzono najwcześniej, jeszcze przed ofi cjalną aprobatą Kapituły Generalnej. Por. S. Zakrzewski, Analecta Cisterciensia, Kraków 1906, s. 11, 40. 16 Na temat kolekcji lądzkich relikwii zob. J. Nowiński, Relikwie Undecim Milium Virginum w pocysterskim ko- ściele w Lądzie nad Wartą i dedykowany im ołtarz-relikwiarz Św. Urszuli, „Seminare” 2010, t. 28, s. 253-272. 17 Por. A.M. Wyrwa, „Hic est patientia ..., dz. cyt. s. 174. 18 Szerzej o kolońskich popiersiach relikwiarzowych zob. O. Karpa, Kölnische Reliquienbüsten der gotischen Zeit aus dem Ursulakreis (von ca. 1300 bis ca. 1450), „Schriftenreihe Rheinischer Verein für Denkmalpfl ege und Heimat- schutz”, Jahrgang 27, Heft 1, Düsseldorf 1934; Die Hl. Ursula und ihre Elftausend Jungfrauen, Ausstellungskatalog Wallraf-Richartz Museum, 6. Juli bis 3. September 1978, Katalogbearbeitung Frank Günter Zehnder, Köln 1978.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 6644 22015-05-18015-05-18 22:13:5022:13:50 CYSTERSI PROPAGATORAMI KULTU RELIKWII ŚW. URSZULI I JEJ TOWARZYSZEK (UNDECIM MILIUM VIRGINUM) – WYBRANE PRZYKŁADY 65

il. 1

lekcjach relikwii należały do najbardziej cenionych i podnoszących prestiż miejsca ich eks- pozycji19. Mnogość corpora podnoszonych z ager Ursulanus stworzyła unikalną okazję pozyskania wielkiej liczby tych najcenniejszych relikwii, które – zgodnie z panującym

19 Na temat znaczenia capita sanctorum zob. J. Sikorska, Relikwiarze puszkowe w Polsce, Warszawa 2010, s.193- 201; oraz M. Starnawska, Świętych życie po życiu. Relikwie w kulturze religijnej na ziemiach polskich w średnio- wieczu, Warszawa 2008, s.67-83.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 6655 22015-05-18015-05-18 22:13:5022:13:50 JANUSZ NOWIŃSKI 66

il. 2

zwyczajem – odłączano na pierwszym miejscu podczas elevatio szczątków z grobu. Jeszcze w 1. tercji XVII w. kronikarz Altenbergu Jongelinus doliczył się w kościele opactwa 483 głów świętych z Urszulinego Orszaku20. Relikwie głowy, jako najcenniejsze, zawsze były eksponowane w tekstylnym przybraniu lub w relikwiarzu. Cenne tkaniny, o czym świadczą wszystkie zachowane przykłady średnio-

20 Zob. przypis 10.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 6666 22015-05-18015-05-18 22:13:5022:13:50 CYSTERSI PROPAGATORAMI KULTU RELIKWII ŚW. URSZULI I JEJ TOWARZYSZEK (UNDECIM MILIUM VIRGINUM) – WYBRANE PRZYKŁADY 67

il. 3

wiecznych capita Undecim Milium Virginum, okrywa- ły szczelnie czaszkę, na której pozostawiano odsłonię- ty fragment kaloty w partii czoła (il. 4). Badania nad wybraną grupą głów z kolekcji w Lądzie ujawniły, że w większości przypadków nie mamy do czynienia z całym kośćcem czaszki, lecz z dużym jej fragmen- tem, który uzupełniono konstrukcją stelażową naśla- dującą anatomiczny kształt głowy21. Całość okrywała szczelnie tkanina. Kolońska proweniencja XIII-wiecz- nych tkanin okrywających głowy z Lądu i z Marien- feld22 pozwala twierdzić, że capita ekspediowano z Altenbergu już udekorowane tkaninami, gotowe do ekspozycji jako relikwie głowy. il. 4

21 Por. H. Hryszko, A. Krzemińska-Maciejko, M. Stachurska, Dokumentacja prac konserwatorskich i restaura- torskich, trzy głowy relikwiarzowe z ołtarza-relikwiarza dedykowanego św. Urszuli i jej Towarzyszek z kościoła pw. NMP i św. Mikołaja w Lądzie nad Wartą, Warszawa 2014, mpis Archiwum Katedry Konserwacji i Restauracji Tkanin Zabytkowych Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie oraz Biblioteka Wyższego Seminarium Duchowne- go Towarzystwa Salezjańskiegow Lądzie. 22 W przypadku dekoracji głów z Marienfeld mamy do czynienia m.in. z charakterystycznym typem tkanych, wzorzystych taśm produkowanych w Kolonii w XIII w., zob. M. Bombek, G. Sporbeck, Kölner Bortenweberei im Mittelalter. Corpus Kölner Borten, Regensburg 2012, zwłaszcza rozdz. 2. Die frühen Borten und ihre Genese.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 6677 22015-05-18015-05-18 22:13:5022:13:50 JANUSZ NOWIŃSKI 68 W kolekcjach relikwii Undecim Milium Virginum jakie zachowały się w kościołach cyster- skich, a także w relacjach źródeł na ich temat (np. wykazach relikwii będących w posiadaniu kościoła), obecność kilku a nawet kilkudziesięciu capita jest zjawiskiem bardzo częstym. W Lądzie zachowało się do dziś 55 relikwii głów eksponowanych w ołtarzu-relikwiarzu św. Urszuli i Towarzyszek. W szafach relikwiarzowych wbudowanych w konstrukcję taber- nakulum ołtarza głównego w Pelplinie prezentowane są 24 głowy23. Ołtarz relikwiarzowy opactwa Marienstatt z ok 1350 r. prezentuje 12 popiersi relikwiarzowych w typie Ursulabüste oraz 14 głów okrytych tkaninami w dolnej partii nastawy za maswerkowymi kratkami24. W dedykowanym Matce Bożej ołtarzu głównym opactwa Marienfeld, konsekrowanym w 1458 r., znajdowało się 40 głów, w tym 24 głowy towarzyszek św. Urszuli, których relikwie opactwo pozyskało pod koniec XIII w.25 W 1691 r. kościół otrzymał nową nastawę głównego ołtarza, w jej predelli, w przeszklonych niszach umieszczono kolekcję relikwii głów zacho- waną do dziś. W kwietniu 2013 r. w dawnym kościele cysterek w Roermond w Holandii (Onze Lieve Vrouwe Munsterkerk) dokonano spektakularnego odkrycia kolekcji 55 capita Undecim Milium Virginum spowitych w kilka warstw ozdobnych tkanin. Większość głów posiadała pergaminowe karteczki z imieniem świętej. Znaleziono je zamurowane pod mensą jednego z bocznych ołtarzy, gdzie zostały złożone zapewne podczas renowacji kościoła pod koniec XIX w. Wśród relikwii głów znajdowały się również dwie metrowej długości lalki „odziane” w aksamit i jedwab, w których obok czaszek ukryte były fragmenty kości26. Cy- sterki z Roermond pozyskały relikwie Kolońskich Męczenniczek w XIII w., w 1265 r. dedy- kowano w kościele ołtarz ku czci św. Urszuli i Undecim Milium Virginum27. W kwietniu 2015 r. autor artykułu odnalazł kolekcję 20 głów relikwiarzowych Kolońskich Męczenniczek spowitych w średniowieczne i renesansowe tkaniny, które złożono w zamykanej predelli dawnego ołtarza głównego kościoła opactwa w Oliwie. Ołtarz powstał w 1608 r. i wówczas umieszczono w jego predelli relikwie głów pochodzące zapewne z nie zachowanej gotyckiej nastawy relikwiarzowej. W latach 80. XVII w. ołtarz ten przeniesiono do północnego ramie- nia transeptu, gdzie znajduje się obecnie.

3. Z Altenbergu do Morimond i z Lądu do Bydgoszczy – dwa przykłady Translatio i Adventus Reliquiarum Undecim Milium Virginum w XIII i XVII w. Cennym i rzadkim w swoim charakterze dokumentem informującym o sposobie oraz at- mosferze, w jakiej dokonywano w XIII w. translacji relikwii Undecim Milium Virginum z Al- tenbergu, jest relacja w kronice opactwa Morimond opisująca translatio i adventus reliquia- rum Kolońskich Męczenniczek z Vetus Mons do Morimond. W 1234 r., za rządów opata

23 W 1601 r. wcześniejszą, zapewne średniowieczną dekorację głów okryto jedwabiem, w 1640 r. konwers z Oli- wy Jan Fleming udekorował je koronami z pereł i złotej nici, por. St. Kujot, Opactwo pelplińskie, Pelplin 1875, s. 108-109; J. St. Pasierb, Pelplin i jego zabytki, Warszawa–Pelplin 1993, s. 68. 24 Por. A. Laabs, Malerei und Plastik ..., dz. cyt. s. 33-35. 25 Por. W. Kohl, Die Zisterzienserabtei Marienfeld, Berlin-New York 2010, s. 27-28, 216. 26 Zob. Reliquienschatz kommt nach Köln, „Kölner Stadt-Anzeiger” wydanie z dnia 19.04.2013. Artykuł w wersji elektronicznej: http://www.ksta.de/koeln/heilige-ursula-reliquienschatz-kommt-nach-koeln,15187530,22529574.html 27 W 2001 r. na strychu nad zakrystią kościoła odnaleziono skrzynię z relikwiami kości opisanymi cedułą jako Undecim Milium Virginum. Na temat znalezionych w 2001 r. relikwii i kultu Undecim Milium Virginum w opactwie Roermond zob. R. Dückers, E. Verheggen, De reliekenschat van de Munsterkerk van Roermond; een eerste verken- ning, „De Maasgouw” Bd. 121, 2002, s. 39-52.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 6688 22015-05-18015-05-18 22:13:5122:13:51 CYSTERSI PROPAGATORAMI KULTU RELIKWII ŚW. URSZULI I JEJ TOWARZYSZEK (UNDECIM MILIUM VIRGINUM) – WYBRANE PRZYKŁADY 69 Guido I (1199-1238), wysłano do macierzystego opactwa dwa kompletne szkielety męczen- niczek z Orszaku św. Urszuli. Z cennym darem, złożonym w relikwiarzu skrzynkowym (châsse), wyekspediowano dwóch mnichów i dwóch konwersów. Droga z Altenbergu do Mo- rimond została opisana jako tryumfalny pochód relikwii, którym oddawano powszechnie cześć i obdarowywano cennymi darami: Robotnicy opuszczali pola, baronowie schodzili ze swoich zamków, aby okrywać kwiatami relikwie świętych dziewic; ich małżonki i córki zawieszały na relikwiarzu swoje pierścienie, naszyjniki, bransolety i biżuterię ze szlachetnymi kamieniami. Mnisi opuścili swój klasztor [Morimond] i wyszli na przeciw relikwiom ze śpie- wem psalmów; towarzyszyli im biskupi z Besançon, Toul, Langres i Châlons, odziani w szaty pontyfi kalne oraz liczne grono duchownych. Procesję zamykała rzesza wiernych; wszystkich ich rozpalało pragnienie ujrzenia i uczczenia świętych relikwii. (...) Śpiewano pieśni w róż- nych językach i grano na instrumentach wszelkiego rodzaju. Panowie de Beaufremont, de Vaudémont, de Choiseul i de Clérmont z entuzjazmem wzięli na swoje ramiona chwalebne relikwie i nieśli je aż do opactwa, gdzie było przygotowane miejsce do ukazania ich wiernym i oddania przez nich czci. Po nabożeństwie otworzono relikwiarz i złożono cząstki [relikwii] w sepulcrum wszystkich ołtarzy monasterium, rozdzielono je także między więcej niż 200 pa- rafi i (...) pozostałą resztę relikwii zamknięto w srebrnym, dekorowanym kamieniami szlachet- nymi relikwiarzu (...) i złożono w kaplicy św. Urszuli [którą wzniesiono przy wejściu do klasz- toru; relikwiarz znajdował się w niej do Rewolucji Francuskiej – J.N.]28 W styczniu 1614 r., staraniem gwardiana o. Melchiora Dębińskiego, relikwie Undecim Milium Virginum z kolekcji cysterskiego opactwa w Lądzie otrzymali bydgoscy bernardyni dla swojego kościoła pw. św. Trójcy. Fakt ten został udokumentowany w Kronice Bernardy- nów Bydgoskich29. Relacja kronikarza, prezentująca szczegółowy opis pozyskania i transla- cji relikwii z Lądu oraz ich przybycia do Bydgoszczy (adventus reliquiarum), stanowi cenne świadectwo kultu i sławy relikwii Kolońskich Męczenniczek w Lądzie, będąc zarazem naj- starszym dokumentem obecności ich dużej kolekcji w nadwarciańskim opactwie. Jest to również oryginalne świadectwo potrydenckiego kultu relikwii oraz towarzyszących mu ce- remonii i form religijnych praktyk. Kronikarski przekaz na temat pozyskania i translacji re- likwii Undecim Milium Virginum z Lądu podaję w przekładzie na język polski za ks. Kami- lem Kantakiem30: Natchniony pobudką Ducha ś. wyruszył gwardjan wraz z o. Franciszkiem Rączym do Lędu (...) W Lędzie po mszy, podczas której łzy mu się rzuciły, udał się do opata Mateusza Borzewskiego, wystawiając mu swoją i swego konwentu prośbę, żeby z skarbów opactwa raczył udzielić dwuch [sic!] lub trzech głów towarzyszek św. Urszuli. Opata zastał na modlitwie. Wysłuchawszy prośby, Borzewski zebrał kapitułę klasztoru. Wezwany Dębiński upadł na kolana i przedłożył swoją prośbę. Atoli kapituła odpowiedziała, że arcybiskup za- bronił im wydawać relikwij, i zakaz ten pokazali na piśmie31. Nie tracąc nadziei, gwardjan

28 Opis translacji relikwii do Morimond podaję za: Abbé Dubois, Histoire l‘abbaye de Morimond, Dijon-Paris 1852, s. 192-193. 29 Por. K. Kantak, Kronika Bernardynów Bydgoskich, „Roczniki Towarzystwa Przyjaciół Nauk Poznańskiego” t. XXXIII, Poznań 1907, s. 96-100. Za wskazanie polskiego przekładu ks. Kantaka tego fragmentu Kroniki pragnę podziękować pani Dorocie Matyaszczyk. 30 Por. Tenże, Bernardyni polscy , t. II 1573-1932, Lwów 1933, s. 274-276. 31 Chodzi tu zapewne o abpa gnieźnieńskiego Wojciecha Baranowskiego (1608-1615), tekst oryginalny podaje: Videlicet prohibitos nos esse ab antistite Gnesnensi in visitatione, ne aliquid ex ossario sanctarum reliquiarum extrahamus. Ad quod et diploma ejus monstraverunt quinimo et breve summi pontifi cis protulerunt. K. Kantak, Kronika ..., dz. cyt., s. 97.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 6699 22015-05-18015-05-18 22:13:5122:13:51 JANUSZ NOWIŃSKI 70 odparł: Choćbyście wszyscy się sprzeciwili, wielebni ojcowie, jednak pełen jestem nadziei, że jeśli taka jest wola Boża i świętych, o których proszę, nie odejdę próżny. – Po obiedzie odbyło się drugie posiedzenie. Tutaj przeor klasztoru oświadczył się za tem, żeby nie wzgar- dzić prośbą gwardjana. Nic jednak jeszcze nie postanowiono. Nazajutrz, po godzinach ka- nonicznych, na kapitule, sam Borzewski gorąco przemówił za Bernardynami: Stąd powsta- nie chwała Boża, podniesie się nabożeństwo, lud pobudzi do pokuty i zawstydzi niewiara heretyków32. – Przystali więc wszyscy jednomyślnie, żeby oddać głowę jednej panny męczen- nicy. Tedy opat przybrał szaty pontyfi kalne i wraz z asystą i starszymi ojcami przystąpił do relikwiarza33, otworzył jedną kratę żelazną, potem drewniane zamknięcie, odsunął zasło- nę jedwabną białą i czerwoną i wyjął głowę z prawej strony relikwiarza. Ucałowawszy ze łzami, z uszanowaniem zaniósł na wielki ołtarz i wezwawszy gwardjana, zażądał, aby obiecał, zapewnił, mało nie ślubował, że zawsze we czci będzie miał tę świętą głowę, aby i najmniejsza cząstka nie zaginęła; a gwardjan wszystko solennie przyrzekał. Kiedy zaś brał w swoje ręce głowę dziewicy, której imię zapisane jest w niebiesiech, te słowa jakoby łabędź umierający zaśpiewał opat: Weźmij, kapłanie, zastaw święty, którego imienia nie znamy, ręczymy wszakże, że raduje się w niebie z Oblubieńcem Chrystusem. Jeśli to głowa biskupa, będziesz miał pasterza34, jeśli księdza, towarzyszyć ci będzie w modlitwach za grzechy wa- sze, jeśli panny, jak raczej wierzymy, czcić ją będziesz jako oblubienicę tego króla, za które- go miłość przelała krew swoją, w którego wierzyła, którego miłowała. – Z pochodniami wszyscy bracia w procesji wyprowadzają relikwię z klasztoru, żegnając świętą dziewicę, a na wiano dają jej stułę złocistą, dwa czyste korporały i latarnię z płonącą świecą. Żegnają się nawzajem płacząc, wewnętrznego pełni wesela. Ci wracają do opactwa, ci podejmują drogę do Bydgoszczy. Skoro o. gwardjan przybył do miasta, chciał solenną procesją wpro- wadzić relikwje. Udaje się do dziekana i ofi cjała bydgoskiego [Andrzeja Krąmpiewskiego] i do starosty Macieja Smoguleckiego, a otrzymawszy ich zgodę, wysyła kleryka [Mikołaja] Karasia z prośbą do biskupa Gembickiego do Włocławka35. Biskup kazał odłożyć uroczy- stość aż do swojego przyjazdu, jednak zatrudniony wypłatą żołdu skonfederowanym woj- skom, nie mógł uczestniczyć. Procesja odbyła się z kościółka ś. Idziego, a całe miasto kilka dni poprzednio przygotowywało się modlitwą i postem. Pochód poprzedzało siedemnaście [sic!] chłopców z pochodniami i palmami. Za nimi szli bracia i świeccy. Jeszcze u ś. Idziego gwardjan powiedział krótką naukę. Celebrant niósł głowę na misie srebrnej wyzłacanej, na niej była korona, wysadzana kamieniami. Resztę relikwij: kość z boku, część ramienia, część kości pacierzowej, nieśli na srebrnych talerzach, pokrytych materją, diakon i subdia-

32 W oryginale: ... et confundi perfi diam haereticorum. 33 W oryginale: sacrum ossarium, co pozwala przypuszczać, że na początku XVII w. relikwie Undecim Milium Virginum nie były w Lądzie eksponowane w nastawie ołtarza, lecz najprawdopodobniej znajdowały się w szafi e relikwiarzowej, pełniącej funkcję zbiorczego relikwiarza dla wszystkich szczątków, stojącej w osobnym miejscu w przestrzeni kościoła. 34 Przywołanie przez opata Borzewskiego różnych osób z Orszaku św. Urszuli świadczy, że Lądzie w okresie nowożytnym – mimo jej potrydenckiej krytyki – funkcjonowała średniowieczna rozbudowana wersja legendy ha- giografi cznej św. Urszuli i jej Orszaku. Potwierdzeniem tego jest program rzeźb głównej kondygnacji lądzkiego ołtarza-relikwiarza św. Urszuli z 1721 r., gdzie występuje postać papieża Cyriaka, narzeczonego św. Urszuli króle- wicza Eteriusa oraz fi gury kardynała i biskupa. 35 W tej części relacji K. Kantak przedstawił skrócony opis korespondencji z biskupem Gembickim, por. oryginal- ny tekst w: Tegoż, Kronika Bernardynów..., dz. cyt. s. 98.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 7700 22015-05-18015-05-18 22:13:5122:13:51 CYSTERSI PROPAGATORAMI KULTU RELIKWII ŚW. URSZULI I JEJ TOWARZYSZEK (UNDECIM MILIUM VIRGINUM) – WYBRANE PRZYKŁADY 71 kon i w złotym rostruchanie36 o. Maciej Krajewski. Kiedy wchodzili do kościoła, chóry roz- poczęły śpiewać a zaraz organ podjął melodję. Kazanie na sumie o relikwjach miał Wawrzy- niec ze Słupcy, kaznodzieja klasztorny. Po mszy umieszczono relikwje na wielkim ołtarzu, odśpiewano Te Deum na podziękowanie i lud rozpuszczono. Dalej tekst Kroniki informuje, że dla uniknięcia wszelkich podejrzeń co do autentyczno- ści pozyskanych relikwii gwardian Dębiński otrzymał od opata Mateusza Borzewskiego ofi cjalny dokument – testimonium, potwierdzający przekazanie z Lądu do kościoła bernar- dynów w Bydgoszczy relikwii Undecim Milium Virginum. Tekst dokumentu, wystawionego w Lądzie 19 lutego 1614 r., został odnotowany w Kronice37. Przytoczę z niego stwierdzenie określające rodzaj przekazanych relikwii: (...) dedimus alacriter hoc sacrum caput, involu- tum serico, cum certis particulis intra insutis – przekazujemy chętnie tą świętą głowę, spo- witą jedwabiem, z pozostałymi partykułami jej przynależnymi38. Okrycie głowy jedwabiem odpowiada najstarszemu, średniowiecznemu sposobowi dekoracji capita z lądzkiej kolek- cji39. Wraz z dokumentem opat przesłał gwardianowi list, którego początek dobrze charakte- ryzuje potrydencką troskę o autentyczność relikwii: Wedle affectatiey wassey mości z chęcią posyłam wam y bracią swoią testimonium o wdzieczny głowie panienki swiętey y tych dru- gich frustula, które w teyze głowie były. Wiedziaem ia to, ze critici iuxta praescriptum Tri- dentini consilii mieli to requirować, a toss bendą raczeli mieć, id quod expendit40. Zawarta w kronikarskiej relacji informacja o powizytacyjnym zakazie arcybiskupa gnieź- nieńskiego wydawania relikwii z Lądu pośrednio wskazuje na fakt, że cystersi musieli już wcześniej dzielić się posiadanymi licznie relikwiami. W praktyce tej lądzkie opactwo nie było wśród polskich cystersów posiadających relikwie Kolońskich Męczenniczek wyjątkiem. 23 października 1573 r. opat wągrowiecki Andrzej Dzierżanowski ofi arował z ołtarza głów- nego kościoła cystersów w Wągrowcu pięć głów z orszaku św. Urszuli dla kościoła jezuitów pw. św. Stanisława w Poznaniu. Odbiorcami daru relikwii był o. Jakub Wujek i prowincjał jezuitów o. Francisco Sunyera. Jezuici zadbali, aby relikwie zostały uroczyście sprowadzone do ich poznańskiego kościoła, gdzie są zachowane po dziś dzień41. W 1575 r., jak podaje ks. Kamil Kantak, gwardian klasztoru bernardynów w Tykocinie uzyskał relikwie Undecim Milium Virginum od cystersów w Pelplinie, donatorem był opat Leonard Rębowski42. Przedstawione w tym opracowaniu wybrane przykłady obecności relikwii Undecim Mi- lium Virginum w cysterskich opactwach w Europie i w Polsce prezentują zakon cystersów jako jednego z największych czcicieli i propagatorów kultu relikwii Kolońskich Męczenni- czek ze św. Urszulą na czele. Bezpośredni dostęp cystersów z Altenbergu do ager Ursulanus pozwolił zgromadzić w tym opactwie jedną z największych kolekcji relikwii świętych z Or- szaku św. Urszuli, a w dalszej konsekwencji zaopatrzyć w nie bardzo wiele cysterskich

36 W oryginale: in aureo vaso [sic!], dicto rostruchan, por. tamże, s. 98. 37 Dokument został podpisany przez opata Borzewskiego oraz najważniejszych członków lądzkiego konwentu, przytaczam pełny zapis: Pater Matthaeus Borzewski, abbas Landensis humilis commissarius, Frater Sebastianus secretarius commissarii, Pater Simon, prior monasterii Landensis, pater Paulus cantor, pater Joannes custos, fra- ter Jacobus, frater Blasius confessor, frater Adrianus nomine totius communitatis, tamże, s. 99-100. 38 Tamże, s. 99. 39 Por. J. Nowiński, Relikwie ..., dz. cyt., s. 266-267. 40 K. Kantak, Kronika Bernardynów..., dz. cyt. s 100. 41 Por. A. M. Wyrwa, „Hic est patientia ...”, dz. cyt., s. 174, 177-182. 42 Por. K. Kantak, Bernardyni polscy, dz. cyt., s. 274.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 7711 22015-05-18015-05-18 22:13:5122:13:51 JANUSZ NOWIŃSKI 72 cenobiów w Europie, w tym również polskie klasztory powiązane fundacyjnie z opactwem Vetus Mons. Zaprezentowane przykłady translacji relikwii Undecim Milium Virginum z pol- skich klasztorów wskazują na występowanie praktyki, która wymaga dalszych badań.

SPIS ILUSTRACJI 1. Ląd, ołtarz-relikwiarz św. Urszuli, 1721 r. Ernest Broger i Jan Erntzgeber z Głogowa. W niszach cokołu i w ramie obrazu głównej kondygnacji umieszczone są relikwie Unde- cim Milium Virginum. Fot. Z. Kwaskowski 2. Fragment cokołu ołtarza św. Urszuli w Lądzie z kolekcją relikwii głów Undecim Milium Virginum okrytych tkaninami. Fot. S. Krajewski. 3. Cztery relikwie głów Undecim Milium Virginum z kolekcji w Lądzie podczas badań w Katedrze Konserwacji i Restauracji Tkanin Zabytkowych ASP w Warszawie. Widocz- ne trzy warstwy dekorujących je tkanin z połowy XIII, początku XVI i połowy XIX w. Fot. J. Nowiński 4. Relikwia głowy jednej z Undecim Milium Virginum z kolekcji w Lądzie okryta pierwotną tkaniną jedwabną z połowy XIII w. z charakterystycznym odsłonięciem kości czaszki w partii czoła. Fot. J. Nowiński

Cistercians as Promoters of the Cult of Relics of St Ursula and her Companions (Undecim Milium Virginum) – Selected Examples Summary In 1182 and subsequent years, the Cistercian Abbey of Altenberg near Cologne would receive numerous relics of the Undecim Milium Virginum acquired from the so-called ager Ursulanus, the cemetery dating from late Antiquity discovered in 1106 by Cologne city walls and considered to be the burial place of St Ursula and her Companions. In the Middle Ages, the Altenberg Abbey possessed one of the largest set of relics of the Undecim Milium Virginum and sent out its pieces to other Cistercian abbeys throughout Europe, e.g., to Cî- teaux, Morimond, and the Cistercian abbeys in Greater Poland: Łekno, Ląd, and Obra, thus promoting their cult within the whole order. The relics sent from Altenberg were in various forms: as a corpus, namely an entire skel- eton; pars de corpora, being single bone fragments; and a caput, i.e., head relics, most highly prized in the cult of relics. Collections of heads of the Martyrs of Cologne can be found in large sets in numerous Cistercian abbeys and churches throughout Europe, e.g., 55 head relics (capita) in Ląd; 24 capita in Pelplin; 24 capita in Marienfeld; 56 capita in Roermond. A valuable record of the translation of the Undecim Milium Virginum relics from Cister- cian abbeys can be found in two chronicless: Morimond Abbey Chronicle describing the translatio and adventus reliquiarum from Altenberg to Morimond in 1234, as well as the Bydgoszcz Bernardine Chronicle recording the transfer of the relics of the Cologne Mar- tyrs from the Ląd Abbey to the Bernardine Church in Bydgoszcz in 1614. Transl. Magdalena Iwińska

Keywords: Cistercians, cult of relics, relics of St Ursula and Undecim Milium Virginum, translation of relics

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 7722 22015-05-18015-05-18 22:13:5122:13:51 Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 73-80

WALDEMAR GRACZYK WNHiS UKSW, Warszawa

HISTORYCZNOŚĆ PIERWSZYCH BISKUPÓW PŁOCKICH NA TLE OPINII O POCZĄTKACH DIECEZJI

Brak dokumentu fundacyjnego i erekcyjnego diecezji sprzyja powstawaniu szeregu opinii i hipotez co do czasu jej powstania. Co prawda, Jan Długosz jako datę jej erygowania przyjął rok 9661, zaś w Series Episcoporum Plocensium2 i w Vitae Episcoporum Plocensium abbre- viatae3, wymienił pięciu biskupów, którzy poprzedzili okres rządów biskupa Marka (ok. 1075- 8 VIII 1087?) – Angelusa, Martialisa, Martinusa, Albinusa i Paschalisa, ale pogląd ten, nie mając podstaw w źródłach, nie znajduje zwolenników. Wprawdzie w pierwszej połowie XVII wieku wiernie za Długoszem powtórzył to samo Stanisław Łubieński w dziele Vitae et series episcoporum Plocensium, nie dochodząc, czy są to postacie autentyczne czy legendar- ne4. Powszechnie przyjmuje się, że pierwszym biskupstwem powstałym na ziemiach polskich był Poznań. Biskupstwo to, założone w 968 roku, miało obejmować całe państwo Mieszka I. Na temat początków diecezji płockiej najbardziej rozpowszechnione są trzy opinie5. Pierwsza, opierając się na Kronice wielkopolskiej6, przyjmuje, że powstanie w Płocku bi- skupstwa z fundacji Bolesława Chrobrego miało miejsce podczas zjazdu gnieźnieńskiego w roku 1000. Za tą opinią opowiedział się między innymi Stanisław Chodyński7. Wprawdzie Stanisław Kętrzyński wysunął tezę o istnieniu drugiej metropolii w czasach Bolesława Chro- brego, ale wykluczył Płock jako ewentualną jej siedzibę, uważając, że tradycja o jej istnieniu zachowałaby się do początków wieku XII8. Ten sposób argumentacji można odnieść też do hipotezy umiejscawiającej utworzenie biskupstwa w tym czasie. Należy sądzić, że wzmianki o jej istnieniu zachowałyby się w XII-wiecznych przekazach (Anonim tzw. Gall).

1 J. Długosz, Annales seu Cronicae Incliti Regni Poloniae, ks. 1-2, wyd. J. Dąbrowski. Warszawa 1964, s. 179- 180. Opinie o powstaniu biskupstwa relacjonuje B. Kumor, Granice metropolii i diecezji polskich, „Archiwa Bi- blioteki i Muzea Kościelne”, 19/1968, s. 277 – 278. 2 J. Długosz, Series Episcoporum Plocensium, wyd. I. Polskowski, Ż. Pauli, w: J. Długosz, Opera Omnia, t. 1, Cracoviae 1887, s. 548. 3 J. Długosz, Vitae Episcoporum Plocensium abbreviatae, w: Monumenta Poloniae Historica, t. 6, wyd. W. Kę- trzyński, Warszawa 1961, s. 599-600. 4 S. Łubieński, Vitae et series episcoporum plocensium, w: Opera posthuma, Antwerpiae 1643, s. 309-320. 5 W. Graczyk, Paweł Giżycki, biskup płocki (1439-1463), Płock 1999, s. 18-20. 6 „[...] sex cathedrales ecclesias [...] Mazoviensem, que nunc Plocensis dicitur [...] fundavit”. Boguphali II episco- pi Posnaniensis chronicon Poloniae, cum continuatione Basconis custodis Posnaniensis, w: Monumenta Poloniae Historica, t. 2, wyd. A. Bielowski, Warszawa 1961, s. 482. 7 S. Chodyński, Płockie biskupstwo, w: Encyklopedia Kościelna, red. M. Nowodworski, A. Zaremba, S. Biskup- ski, t. 19, Warszawa 1893, s. 570. 8 S. Kętrzyński, Polska X – XI wiek, Warszawa 1961, s. 313.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 7733 22015-05-18015-05-18 22:13:5122:13:51 WALDEMAR GRACZYK 74 Opinia druga, za którą opowiedział się między innymi Michał Bobrzyński, przesuwa czas powstania diecezji na połowę wieku XI9. Fundatorem miał być Kazimierz Odnowiciel. To rozumowanie, nie mające szerszej bazy źródłowej, oparte jest na analizie sytuacji politycz- nej w państwie po śmierci Mieszka II. Narastające niepokoje wewnętrzne zmusiły jego syna Kazimierza do opuszczenia kraju i szukania pomocy w zaprowadzeniu porządku. Tymcza- sem Mazowsze uznało za swego władcę Miecława, cześnika Mieszka II, a więc osobę będą- cą członkiem dworu i zarządu centralnego. W jego polityce Kazimierz dopatrywał się dążeń zmierzających do opanowania państwa kosztem dynastii piastowskiej. Wszystko to w pro- stej linii prowadziło do konfl iktu zbrojnego, do którego w istocie doszło w 1047 roku. Poko- nany Miecław zginął na polu bitwy, a Kazimierz rozpoczął proces konsolidacji państwa10. Wreszcie opinia trzecia będąca najlepiej udokumentowana, łączy fakt utworzenia biskup- stwa z pobytem w Polsce legatów papieskich. Przywieziony przez nich list od papieża Grze- gorza VII do Bolesława Śmiałego, datowany na 20 kwietnia 1075 roku, wskazywał na pewne braki w organizacji kościelnej, na zbyt małą liczbę biskupów i zbyt dużą rozległość terytorial- ną diecezji11. Zwolennikami takiej datacji są między innymi: Wojciech Kętrzyński, Bolesław Ulanowski i Władysław Abraham12. Za utworzeniem diecezji w tym czasie przemawia rów- nież i to, że pod koniec wieku XI poświadczona jest obecność w Płocku biskupa Stefana13. Przyjmuje się, że od czasów papieża Grzegorza Wielkiego tworzenie organizacji kościel- nej na ziemiach nowo chrystianizowanych pozostawało w kompetencji Stolicy Apostol- skiej14. Legaci papiescy po przybyciu na miejsce odbywali naradę z księciem lub królem i ustanawiali biskupów, wyznaczając im stolice. Granice diecezji były dostosowywane do zasięgu władzy poszczególnych książąt plemiennych lub do granic regionów15. Wydaje się, że ta zasada tworzenia biskupstw została zastosowana w odniesieniu do diecezji płoc- kiej, zwanej początkową mazowiecką. Naturalny pas graniczny ukształtowany geografi cznie oddzielał diecezję od strony pół- nocnej od Pojezierza Mazurskiego, co zresztą później miało stanowić granicę polityczną z państwem krzyżackim i Prusami. Od strony południowej wyznaczała ją droga prowadząca od Kamienia nad Wisłą do Liwu nad Liwcem, od zachodniej Wisłą od Kamienia w rejonie dzisiejszej Warszawy aż do ujścia do niej Drwęcy z wyjątkiem niewielkiego występu za Wi- słą w rejonie Gostynina i niewielkiego obszaru na prawym brzegu Wisły w okolicach Wło- cławka. Natomiast na wschodzie diecezja graniczyła z Podlasiem, które było naturalną gra- nicą pomiędzy zachodnią Rusią a Mazowszem. Terytorium diecezji, jakie ustaliło się

9 M. Bobrzyński, Dzieje Polski, t. 1, Kraków 1927, s. 94. 10 A. Gieysztor, Trzy stulecia najdawniejszego Mazowsza (połowa X – połowa XIII w.), w: Dzieje Mazowsza do 1526 roku, red. A. Gieysztor, H. Samsonowicz, Warszawa 1994, s. 100 – 101. 11 „Deinde vero quod inter tantum hominuum multitudinem adeo pauci sunt episcopi”. List Grzegorza VII papieża do Bolesława Śmiałego roku 1075, w: Monumenta Poloniae Historica, t. 1, wyd. A. Bielowski, Warszawa 1960 s. 367-368. 12 W. Kętrzyński, Założenie i uposażenie biskupstwa płockiego, „Przewodnik Naukowy i Literacki”, 14/1886, s. 385 – 392, 481-488. B. Ulanowski, O uposażeniu biskupstwa płockiego, w: Rozprawy i sprawozdania z posie- dzeń Wydziału Historyczno-Filozofi cznego Akademii Umiejętności, 21/1888, s. 1-48. W. Abraham, Organizacja Kościoła w Polsce do połowy XII wieku, Poznań 1962, s. 147-148. 13 Castellaniae ecclesiae Plocensis. Telonea episcopi Plocensis. Villae capituli Plocensis, w: Monumenta Polo- niae Historica, t. 5, wyd. W. Kętrzyński, Warszawa 1961, s. 430-431. 14 A. Weiss, Biskupstwa bezpośrednio zależne od Stolicy Apostolskiej w średniowiecznej Europie, Lublin 1992, s. 75; W. Graczyk, Paweł Giżycki, biskup płocki (1439-1463), s. 20-21. 15 A. Weiss, Biskupstwa bezpośrednio zależne od Stolicy Apostolskiej w średniowiecznej Europie, s. 238-239.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 7744 22015-05-18015-05-18 22:13:5122:13:51 HISTORYCZNOŚĆ PIERWSZYCH BISKUPÓW PŁOCKICH NA TLE OPINII O POCZĄTKACH DIECEZJI 75 w wieku XV, było wcześniej przedmiotem wielu sporów16. Pomimo uregulowania w XIV wieku granicy z diecezją poznańską na pograniczu z archidiakonatem warszawskim zdarzały się kolejne spory w latach późniejszych17. Od strony północnej granica diecezji pokrywała się z granicą polityczną między Polską a Prusami. W strukturze administracji kościelnej wyznaczały ją diecezje pomezańska i war- mińska z parafi ami: Chorzele, Dłutowo, Górzno, Grajewo, Janówiec, Kolno, Kuklin, Lipo- wiec Kościelny, Mława, Myszyniec, Nick, Sarnowo, Szczuczyn, Wąsosz i Wieczfnia18. Na wschodzie diecezja graniczyła z biskupstwem wileńskim, a granica przebiegała na rze- ce Ełk od Grajewa aż do jej ujścia do Biebrzy w rejonie Goniądza, następnie zgodnie z bie- giem Biebrzy aż do jej połączenia się z Narwią, dalej w górę Narwi aż do Tykocina, a stąd na południe do Bugu w rejonie Nuru. Na niewielkim odcinku w okolicach Węgrowa diecezja płocka graniczyła również z biskupstwem wołyńskim ze stolicą w Łucku19. Dalej granica przebiegała na rzece Bug w kierunku północnym, a następnie lądem, przy czym parafi e w re- jonie Bugu i Liwca: Kamionna, Korytnica, Sadowne, Stoczek należały do diecezji płockiej. Linia graniczna z diecezją poznańską biegła od Liwca do Wisły w okolice Pragi, a następnie korytem Wisły na północ aż do parafi i Dobrzyków20. Po lewej stronie rzeki znajdował się dekanat gostyniński, graniczący z biskupstwem poznańskim i biskupstwem włocławskim21. Łatwiej jest wykreślić przypuszczalny obszar, jaki zajmowała diecezja, trudniej ustalić liczbę zamieszkującej ją na początku XII wieku ludności. Tadeusz Ładogórski w swoich szacunkowych badaniach nad zaludnieniem Polski stwierdził, że prawie dwa wieki później w połowie XIV wieku terytorium diecezji płockiej zamieszkiwało około 187 tysięcy osób. W tym samym czasie w archidiecezji gnieźnieńskiej było 345 200 wiernych, w diecezji krakowskiej – 367 200, we wrocławskiej 407 000, we włocławskiej 153 000. Gęstość zaludnienia w archidiecezji gnieźnieńskiej około 1340 roku ten sam autor oblicza na blisko 11 osób na kilometr kwadratowy, w diecezji krakowskiej – 6,8, wrocławskiej – 11,2,

16 Według opini T. Żebrowskiego obszary na lewym brzegu Wisły pozostawały prawdopodobnie w granicach archidiecezji gnieźnieńskiej, gdyż posiadłości diecezji poznańskiej na Mazowszu pochodzą dopiero z XIII wieku. Zob. T. Żebrowski, Kościół (X-XIII w.), w: Dzieje Mazowsza do 1526 roku, red. A. Gieysztor, H. Samsonowicz, Warszawa 1994, s. 132-134. Trochę innego zdania jest M. Gębarowicz, według którego granice biskupstwa do roku 1124 obejmowały: cały prawy brzeg Wisły wraz z ziemią gostynińską i północną częścią ziemi sochaczewskiej i warszawskiej. Por. M. Gębartowicz, Mogilno – Płock – Czerwińsk. Studia nad organizacją Kościoła na Mazow- szu w XI i XIII wieku, w: Prace historyczne w 30 – lecie działalności profesorskiej S. Zakrzewskiego, Lwów 1934, s. 112-174. 17 B. Kumor, Granice diecezji płockiej, „Studia Płockie”, 3/1975, s. 47. 18 Tenże. Granice metropolii i diecezji polskich (968-1939), „Archiwa Biblioteki i Muzea Kościelne”, 19/1968, s. 280; S. Chodyński, Płockie biskupstwo, w: Encyklopedia Kościelna, red. M. Nowodworski, A. Zaremba, S. Bi- skupski, t. 19, Warszawa 1893, s. 576. 19 B. Kumor, Granice metropolii i diecezji polskich (968-1939), „Archiwa Biblioteki i Muzea Kościelne”, 19/1968, s. 280-281. 20 Według opinii J. Nowackiego parafi a Nowy Dwór wraz z parafi ą Okuniew znajdowały się po stronie diecezji poznańskiej. Do Płocka zostały przyłączone dopiero w latach 1510 – 1603. Por. J. Nowacki, Dzieje archidiecezji poznańskiej, t. 2. Archidiecezja poznańska w granicach historycznych i jej ustrój, Poznań 1964, s. 37 – 38; B. Ku- mor, Granice metropolii i diecezji polskich (968-1939), „Archiwa Biblioteki i Muzea Kościelne”, 19/1968, s. 281. Odmiennego zdania jest T. Żebrowski, według którego zarówno parafi a Nowy Dwór, jak i Okuniew przez cały czas należały do diecezji płockiej. Por. T. Żebrowski, Zarys dziejów diecezji płockiej, Płock 1976, s. 18. 21 W dekanacie gostynińskim znajdowały się następujące parafi e: Ciechomice, Dobrzyków, Duninowo, Gostynin, Mnich, Radziwie, Sokołów i Solec. Por. ADP, Privilegium Dobeslai episcopi Plocensi super decimam Białotarsk vicariis Plocensis, Dokument wystawiony w Płocku 10 XI 1380 roku, sygn. 78; B. Kumor, Granice metropolii i diecezji polskich (968-1939), „Archiwa Biblioteki i Muzea Kościelne”, 19/1968, s. 281.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 7755 22015-05-18015-05-18 22:13:5122:13:51 WALDEMAR GRACZYK 76 w łocławskiej – 8,4 i płockiej – 7,622. Należy sądzić, że dane liczbowe dotyczące wiernych dla wieku XII w diecezji płockiej były niższe od tych dla wieku XIV23. Zapewnienie odpowiedniej bazy materialnej należało do podstawowych obowiązków fun- datora biskupstwa. Początkowe uposażenie biskupstwa płockiego nie jest dobrze znane. Pierwsze dane na jego temat pochodzą z początku XIII wieku. Duże znaczenie dla poznania uposażenia diecezji ma dokument wystawiony przez księcia Konrada, rzekomo pochodzący z 1203 roku24. Faktyczne jego powstanie należy chyba datować na lata trzydzieste XIII wie- ku. Wskazywałyby na to znajdujące się na dokumencie podpisy biskupa Guntera25 oraz trzech świadków: kasztelana sieradzkiego Wszebora26, sędziego Mikołaja27 oraz cześnika Lasoty28. Wymienieni świadkowie mogli wystąpić razem najwcześniej na dokumencie powstałym w 1239 roku. Podpis biskupa Guntera na dokumencie sugeruje, że mógł on być brudnopisem, sporządzonym w 1239 roku na podstawie istniejącego wcześniej egzemplarza. Biskup Gun- ter mógł starać się o uzyskanie około 1232 roku zatwierdzenia papieskiego dla swych posia- dłości. Stanowiły je: terytorium pułtuskie z 72 osadami, gród w Święcku z 45 osadami poło- żonymi nad górnym Brokiem i jego dopływami, gród w Broku z 19 osadami oraz gród w Brańsku, który obejmował 8 osad29. Na lewym brzegu Wisły w skład uposażenia wchodzi- ły: Łęki n. Bzurą, Popłacin n. Wisłą i Suchodół. Inne posiadłości (około 100 wsi) pochodzą z nadań późniejszych. W sumie w połowie XIII wieku uposażenie biskupstwa stanowiło 5 okręgów grodowych ze 160 miejscowościami oraz około 90 wsi położonych w okolicach Płocka, Płońska, Sierpca i Wyszogrodu30. Taki stan przetrwał do wieku XV. Dla porównania: uposażenie arcybiskupstwa gnieźnieńskiego pod koniec XV wieku obejmowało 13 miast i 303 wsie, biskupstwa krakowskiego – 11 miast 225 wsi i 17 źrebów, biskupstwa poznań- skiego – 10 miast i 131 wsi a biskupstwa włocławskiego – 5 miast i 176 wsi31. Jeśli porównać dane, to widać, że biskupstwo płockie nie należało do najsłabiej uposażonych32. Od XIII do XV wieku wykształciła się następująca kolejność biskupstw pod względem wysokości uposażenia: Gniezno, Kraków, Warmia, Włocławek, Poznań, Płock. Znacznie

22 T. Ładogórski, Studia nad zaludnieniem Polski w XIV wieku, Wrocław 1958, s. 134. Bez ziemi dobrzyńskiej liczba ta wynosiła 164 tys. W ziemi dobrzyńskiej zamieszkiwało w tym czasie około 23 tys. osób. Analogicznie kształtowała się gęstość zaludnienia w przeliczeniu na kilometr kwadratowy: 7,4 w diecezji płockiej bez ziemi do- brzyńskiej i 9,0 w ziemi dobrzyńskiej. J. Szymański, Biskupstwa polskie w wiekach średnich, w: Kościół w Polsce, t. 1. Średniowiecze, red. J. Kłoczowski. Kraków 1966, s. 180. 23 W. Graczyk, Paweł Giżycki, biskup płocki (1439-1463), s. 22-23. 24 Kodeks dyplomatyczny Księstwa Mazowieckiego, wyd. J.T. Lubomirski, Warszawa 1863. Dodatek nr 1, s. 337-338. 25 Po raz pierwszy jako biskup płocki wystąpił w 1227 roku. B. Ulanowski, O uposażeniu biskupstwa płockiego, w: Rozprawy i sprawozdania z posiedzeń Wydziału Historyczno-Filozofi cznego Akademii Umiejętności, 21/1888, s. 21-22. 26 Kasztelanię sieradzką objął po 1228 roku. W tym roku na dokumencie wojewody sandomierskiego występuje jego poprzednik, Jan. B. Ulanowski, jw, s. 24. 27 Mikołaj na tym urzędzie wspomniany jest dopiero w 1239 i 1241 roku. Por. Tamże. 28 Lasota cześnikiem mógł zostać po roku 1238. W tym roku występuje jako pełniący urząd skarbnika księcia Konrada. Cześnikiem wzmiankowany jest Abraham. Por. Tamże s. 24 – 25. 29 T. Żebrowski, Kościół (X – XIII w.), w: Dzieje Mazowsza do 1526 roku, red. A. Gieysztor, H. Samsonowicz, Warszawa 1994, s. 184. 30 Tamże, s. 137. 31 J. Szymański, Biskupstwa polskie w wiekach średnich, s. 184. Dane te podaję za: L. Żytkowicz, Studia nad gospodarstwem wiejskim w dobrach kościelnych XVI wieku, Warszawa 1962, s. 18. 32 Tamże.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 7766 22015-05-18015-05-18 22:13:5222:13:52 HISTORYCZNOŚĆ PIERWSZYCH BISKUPÓW PŁOCKICH NA TLE OPINII O POCZĄTKACH DIECEZJI 77 słabiej uposażone były biskupstwa: przemyskie, chełmskie, lwowskie, chełmińskie, włodzi- mierskie, wołyńskie, kamienieckie, wileńskie, miednickie i kijowskie33. Przyjmuje się, że diecezja płocka powstała ok. 1075 roku, czyli pod koniec XI wieku. Do rozpoczęcia rządów w diecezji w 1129 roku przez biskupa Aleksandra z Malonne, do- brze rozpoznanego w źródłach historycznych między innymi przez fakt osadzenia w Czer- wińsku kanoników regularnych czy konsekracji katedry płockiej, sporządzane wykazy wy- mieniają czterech biskupów płockich: Marka, Stefana, Filipa i Szymona34. Najwięcej wątpliwości co do faktu historyczności podnosi się w odniesieniu do pierwszego z wymie- nionych. Pozostałych trzech uważa się za potwierdzonych źródłowo, choć niewiele zacho- wało się informacji na temat ich działalności zarówno religijnej jak i politycznej. I tak:

1. Marek (ok. 1075-8 VIII 1087?) Nie wiadomo w oparciu o co Długosz dokładnie określił datę jego śmierci, która miała nastąpić 8 sierpnia 1087 roku35. Antoni Julian Nowowiejski za Vitae et series episcoporum Plocensium, Stanisława Łubieńskiego, wywodzi Marka ze środowiska kleru rzymskiego, związanego z papieżem Aleksandrem II (1061-1073), twierdząc, że pełnił on stanowisko notariusza papieskiego36. Oparł to zapewne na informacji zamieszczonej u Bartosza Paproc- kiego, który odnotował: [Marek] był pisarzem w konsystorzu, albo w kancellaryi papieskiej. Potem od Alexandra wtórego na biskupstwo płockie przysłan37. Ten brak pewnych informacji źródłowych na temat pierwszego biskupa płockiego – Mar- ka sprawił, że Wojciech Kętrzyński we wstępie do wydania Długoszowego Vitae Episcopo- rum Plocensium abbreviatae, zaliczył go do tzw. postaci ahistorycznych.

2. Stefan (1088?-1099) Jedyna informacja o rządach tego biskupa pochodzi od Jana Długosza. W Vitae Episco- porum Plocensium abbreviatae przekazał, że był Polakiem, prepozytem kapituły katedralnej38. Zdaniem Antoniego Juliana Nowowiejskiego był pierwszym Polakiem na sto- licy biskupiej w Płocku, którą otrzymał dzięki księciu Władysławowi Hermanowi39. Stefan miał przez 11 lat sprawować urząd biskupa w Płocku, po czym zmarł i został pochowany

33 J. Szymański, Biskupstwa polskie w wiekach średnich, s. 184; W. Graczyk, Paweł Giżycki, biskup płocki (1439- 1463), s. 23-25. 34 T. Żebrowski, Zarys dziejów diecezji płockiej, Płock 1976, s. 29; Z. Szostkiewicz, Katalog biskupów obrządku łacińskiego przedrozbiorowej Polski, w: Sacrum Poloniae Millennium. Rozprawy – szkice – materiały historyczne, t. 1, Rzym 1954, s. 121; P. Nitecki, Biskupi Kościoła w Polsce. Słownik biografi czny, Warszawa 1992, s. 137. 35 „[Annus Domini 1087] Octava Augusti Marco Ploczensi episcopo decem et novem annis pontifi catu functo (mortem ex scabie oppetente)”. J. Długosz, Annales seu Cronicae Incliti Regni Poloniae, ks. 3-4, Warszawa 1970, s. 159. Zaznaczenie Długosza, że zmarł po 19 latach pontyfi katu, przesuwałoby czas rozpoczęcia przez niego rzą- dów w diecezji płockiej na 1068 r. 36 S. Łubieński, Vitae et series episcoporum plocensium, w: Opera posthuma, Antwerpiae 1643, s. 320-323; A.J. Nowowiejski, Płock. Monografi a historyczna, Płock 1930, s. 36. 37 B. Paprocki, Herby rycerstwa Polskiego, Kraków 1858, s. 197. 38 J. Długosz, Vitae Episcoporum Plocensium abbreviatae, w: Monumenta Poloniae Historica, t. 6, wyd. W. Kę- trzyński, Warszawa 1961, s. 596. 39 A.J. Nowowiejski, Płock. Monografi a historyczna, s. 36.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 7777 22015-05-18015-05-18 22:13:5222:13:52 WALDEMAR GRACZYK 78 w miejscowej katedrze40. Na przekazie Jana Długosza opierał się Stanisław Łubieński, autor Vitae et series episcoporum Plocensium, dodając, że zmarł w 1099 roku: [...] Anno Christi millesimo nonagesimo nono, tenuit Plocensem sedem annis undecim, et in eadem Ecclesiae sepulturam accepit. Hoc eodem anno quo Stephanus Episcopus Plocensis mortuus est [...]41. Wojciech Kętrzyński wymienił go jako pierwszego w szeregu biskupów płockich, wcze- śniejszych klasyfi kując jako postacie niehistoryczne42.

3. Filip (1099-1107) Również przekazowi Długosza zawdzięczamy informacje o trzecim z kolei biskupie płockim – Filipie. Wywodził się z rodu Doliwów, sprawował godność dziekana w kapitule katedralnej płockiej i dzięki poparciu księcia Władysława Hermana otrzymał po śmierci Stefana w 1099 roku biskupstwo płockie. Na tym urzędzie potwierdził go arcybiskup gnieź- nieński Marcin i papież Paschalis II43. Zmarł – jak odnotował Długosz – w siódmym roku pontyfi katu44. S. Łubieński sytuuje jego śmierć na 1107 rok45 Nic pewnego nie wiadomo na temat jego rządów. Długosz jedynie wzmiankuje, że w 1102 roku pochował w katedrze płockiej swego protektora, księcia Władysława46. Trudno uznać ten przekaz za wiarygodny, skoro nie znajduje potwierdzenia u Anonima tzw. Galla, który opisując pogrzeb władcy od- notował, że został pogrzebany przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Marcina47.

4. Szymon (ok. 1107-1129) Jest pierwszym z biskupów płockich jednoznacznie potwierdzonych źródłowo, oprócz informacji zaczerpniętych z wykazu Jana Długosza. Wzmiankuje o nim Anonim tzw. Gall już w pierwszym zdaniu Kroniki Polskiej48. Zdaniem Długosza wywodził się prawdopodob-

40 J. Długosz, Vitae Episcoporum Plocensium abbreviatae, w: Monumenta Poloniae Historica, t. 6, wyd. W. Kę- trzyński, Warszawa 1961, s. 596; Castellaniae ecclesiae Plocensis, w: Monumenta Poloniae Historica, t. 5, wyd. W. Kętrzyński, Warszawa 1961, s. 430. Por. także Z. Szostkiewicz, Katalog biskupów obrządku łacińskiego przedrozbiorowej Polski, s. 170; P. Nitecki, Biskupi Kościoła w Polsce, s. 195. 41 S. Łubieński, Vitae et series episcoporum Plocensium, s. 323-325. 42 W. Kętrzyński, Wstęp do J. Długosz, Vitae Episcoporum Plocensium abbreviatae cum continuatione Laurentii de Wszerecz, w: Monumenta Poloniae Historica, t. 6, wyd. W. Kętrzyński, Warszawa 1961, s. 596. 43 J. Długosz, Vitae Episcoporum Plocensium abbreviatae, w: Monumenta Poloniae Historica, t. 6, wyd. W. Kę- trzyński, Warszawa 1961, s. 597, 601; J. Długosz, Annales seu cronicae incliti Regni Poloniae, lib. 4, Varsaviae 1970, s. 202-203. Por. także S. Łubieński, Vitae et series episcoporum plocensium, s. 325-326. 44 J. Długosz, Vitae Episcoporum Plocensium abbreviatae, w: Monumenta Poloniae Historica, t. 6, wyd. W. Kę- trzyński, Warszawa 1961, s. 601. 45 S. Łubieński, Vitae et series episcoporum plocensium, s. 326. Por. B. Paprocki, Herby rycerstwa polskiego, Kraków 1858, s. 230. 46 J. Długosz, Vitae Episcoporum Plocensium abbreviatae, w: Monumenta Poloniae Historica, t. 6, wyd. W. Kę- trzyński, Warszawa 1961, s. 601. 47 Anonim tzw. Gall, Kronika Polska, Wrocław-Warszawa-Kraków 1965, s. 92-93. 48 Tamże, s. 3.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 7788 22015-05-18015-05-18 22:13:5222:13:52 HISTORYCZNOŚĆ PIERWSZYCH BISKUPÓW PŁOCKICH NA TLE OPINII O POCZĄTKACH DIECEZJI 79 nie z rodu Gozdawów49. Innego zdania jest Adam Vetulani, który opierając się na liście de- dykacyjnym otwierającym Kronikę Anonima tzw. Galla, w którym na drugim miejscu zaraz po metropolicie gnieźnieńskim Marcinie, wymienia biskupa płockiego Szymona, snuje przypuszczenie o francuskim pochodzeniu biskupa płockiego50. Myśl Vetulaniego rozwija Tadeusz Żebrowski, sugerując, że mógł on przybyć do Polski w otoczeniu biskupa krakow- skiego Baldwina (1103-1109) z pochodzenia Francuza, co by – jego zdaniem – wyjaśniało fakt okoliczności objęcia biskupstwa płockiego przez następcę Szymona – biskupa Aleksan- dra z Malonne i poddanie się diecezji płockiej w XII wieku wpływom kultury mozańsko- -nadreńskiej51. Przed objęciem biskupstwa płockiego – zdaniem Długosza – Szymon sprawował w kapi- tule katedralnej płockiej godność archidiakona a stolicę biskupią według kronikarza miał otrzymać w 1107 roku dzięki poparciu księcia Bolesława Krzywoustego po śmierci biskupa Filipa. Zatwierdzenia go na tym urzędzie i konsekracji dokonał arcybiskup gnieźnieński Marcin52. Łączenie go jednoznacznie z osobą księcia Bolesława Krzywoustego stało się podstawą dla Władysława Abrahama i Stanisława Kętrzyńskiego przesunięcia początku jego rządów w diecezji na ok. 1102 roku. W tym bowiem roku zmarł Władysław Herman53. Bardziej jednak przekonująca wydaje się teza Józefa Dobosza, który rozpoczęcie rządów w diecezji przez Szymona, łączy z faktem wojny Bolesława ze Zbigniewem w latach 1106- 1107 i podporządkowania tego drugiego władzy Bolesława54. Osadzając wówczas na bi- skupstwie płockim oddanego sobie Szymona, mógł mieć w nim ważny element wzmocnie- nia swojej władzy w tej części państwa. Niewiele wiadomo na temat działalności biskupa Szymona. Zachowała się jedynie infor- macja o jego roli (towarzyszył komesowi Magnusowi) podczas najazdu Pomorzan na Ma- zowsze w 1109 roku przekazana przez Anonima tzw. Galla i powtórzona następnie przez Mistrza Wincentego Kadłubka. Obaj kronikarze przyrównali go do Mojżesza, i tak jak Izra- elici pokonali Amalekitów dzięki sile modlitwy Mojżesza, tak samo i komes Magnus poko- nał Pomorzan dzięki zanoszonym przez Szymona modlitwom55. Ponadto Mistrz Wincenty, charakteryzując Szymona, napisał, że w swojej osobie łączył: przymioty patriarchy i l egisla- tora56. Z tego określenia Czesław Deptuła wyprowadzał sugestię co do bliżej nieokreślonej jego działalności ustawodawczej57. Chociaż nic nie można powiedzieć na temat jego działal- ności pasterskiej, to jednak w tradycji kościoła płockiego spisanej pod koniec XVI wieku

49 J. Długosz, Vitae Episcoporum Plocensium abbreviatae, w: Monumenta Poloniae Historica, t. 6, wyd. W. Kę- trzyński, Warszawa 1961, s. 601. 50 A. Vetulani, Średniowieczne rękopisy płockiej biblioteki katedralnej, „Roczniki Biblioteczne”, 7/1963, z. 3-4, s. 329. 51 T. Żebrowski, Kościół (X-XIII w.), w: Dzieje Mazowsza do 1526 roku, red. A. Gieysztor, H. Samsonowicz, Warszawa 1994, s. 138-139. 52 J. Długosz, Annales seu cronicae incliti Regni Poloniae, ks. 4, s. 227-228; J. Długosz, Vitae Episcoporum Plocensium abbreviatae, w: Monumenta Poloniae Historica, t. 6, wyd. W. Kętrzyński, Warszawa 1961, s. 601; S. Łubieński, Vitae et series episcoporum plocensium, s. 326-327 53 W. Abraham, Organizacja Kościoła w Polsce do połowy XII wieku, Poznań 1962, s. 147-148. 54 J. Dobosz, Monarchia i możni wobec Kościoła w Polsce do początku XIII wieku, Poznań 2002, s. 244-245. 55 Anonim tzw. Gall, Kronika Polska, ks. 2, s. 125-126; Mistrz Wincenty, Kronika Polska, Warszawa 1974, ks. 3, rozdz. 8-9, s. 148. 56 „patriarche ac legislatoris”. Por. Mistrz Wincenty, Kronika Polska, j.w. 57 Cz. Deptuła, Krąg kościelny płocki w połowie XII wieku, „Roczniki Humanistyczne”, 8/1959, z. 2. s. 76-77.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 7799 22015-05-18015-05-18 22:13:5222:13:52 WALDEMAR GRACZYK 80 przez kanonika Wawrzyńca z Wszerzecza uznawany był za świątobliwego [...] Simonis con- fessoris episcoporum58. Zachowały się informacje o jego śmierci, co poświadcza o tym, że był postacią znaną i wpływową w lokalnym środowisku. Pierwsza jest zawarta w Kalendarzu katedry krakow- skiej z zaznaczeniem daty śmierci biskupa (7 V) z dopiskiem Długosza, że nastąpiło to w 1129 roku59. Druga pochodzi z Nekrologu opactwa lubińskiego, w którym odnotowano, iż jego śmierć nastąpiła 6 maja60.

Reasumując, najczęściej uznawaną hipotezą, mówiącą o powstaniu diecezji płockiej, jest ta odnosząca jej początki do roku ok. 1075. Prawne erygowanie diecezji stawia przed sobą wymogi dotyczące tworzenia jej struktur a przede wszystkim wyznaczenia biskupa odpo- wiedzialnego za proces ich kształtowania. Na podstawie tego, co zostało wyżej powiedzia- ne, nie jest łatwo wskazać pierwszych biskupów płockich wraz z omówieniem ich roli orga- nizacyjnej w stosunku do diecezji w oparciu o zachowany materiał źródłowy. Najczęściej przywoływany wykaz pochodzi od XV – wiecznego dziejopisa Jana Długosza, z którego chętnie korzystali następni, zwłaszcza XVII – wieczny biskup najpierw łucki a następnie płocki Stanisław Łubieński, jeden z pierwszych polskich historyków, autor monumentalne- go dzieła Opera posthuma, wydanego już po śmierci autora w Antwerpii w 1643 roku. Ta szczupłość zachowanych źródeł sprawia, że wątpliwości co do faktu określenia ram czaso- wych danego pontyfi katu czy osoby biskupa nadal mają mocne podstawy.

The historicity of the fi rst bishops of Płock in the light of the beginnings of diocese Summary It is assumed that the diocese of Płock was founded around 1075. Until 1129, that is from the beginning of Bishop Alexander of Molone’s governing in the diocese, who is well known in historical sources for example by the fact that he placed the Canons Regular in Czerwińsk or that he consecrated the cathedral of Płock, compiled lists mention the names of four bish- ops: Mark, Stephen, Philip and Simon. The most doubt rises about the historicity of the fi rst of them. The other three are considered to be confi rmed by sources, even though there is little information about their religious as political activities. So far historians studying the oldest history of the Diocese of Płock, especially about the fi rst bishops based their stud- ies on two lists: the fi fteenth century of Jan Długosz and the seventeenth of Stanislaw Łubieński. This scarcity of the sources allows for questioning and making hypotheses.

Keywords: beginnings, diocese, Płock, bishop, history

58 Telonea episcopi Plocensis, w: Monumenta Poloniae Historica, t. 5, wyd. W. Kętrzyński Warszawa 1951, s. 430-431. 59 Kalendarz katedry krakowskiej, w: Najdawniejsze roczniki krakowskie i kalendarz, w: Monumenta Poloniae Historica, s.n., t. 5, wyd. Z. Kozłowska-Budkowa, Warszawa 1978, s. 145. 60 Nekrolog i księga bracka opactwa Panny Marii w Lubiniu, w: Monumenta Poloniae Historica, s.n., t. 9, cz. 2, wyd. Z. Perzanowski, Warszawa 1971, s. 62. Por. J. Dobosz, Monarchia i możni wobec Kościoła w Polsce do po- czątku XIII wieku, s. 245; T. Żebrowski, Kościół (X-XIII w.), w: Dzieje Mazowsza do 1526 roku, red. A. Gieysztor, H. Samsonowicz, s. 138.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 8800 22015-05-18015-05-18 22:13:5222:13:52 Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 81-92

URSZULA CELIŃSKA WNHiS UKSW, Warszawa

DZIAŁALNOŚĆ GOSPODARCZA I KULTUROWA KSIĄŻĄT MAZOWIECKICH JANUSZA I STARSZEGO ORAZ SIEMOWITA IV

Wbrew obiegowej opinii, Mazowsze nie było bardzo zacofanym krajem. Od połowy XIII w. poddawało się kolejnym reformom gospodarczym, społecznym i przemianom kultu- rowym, które spowodowały doścignięcie Korony Królestwa Polskiego. Lokacje nowych miast na prawie niemieckim, budowa nowych zamków i warowni, rozwój szlaków handlo- wych i inne elementy doprowadziły do rozkwitu Mazowsza w XV w. Dynastia Piastów mazowieckich panująca na Mazowszu wywodziła się od syna Kazimie- rza Sprawiedliwego – Konrada I Mazowieckiego (1187/88-1247)1. Omawiani w tekście książęta, Janusz I Starszy (ok. 1346-1429) oraz Siemowit IV (ok. 1352-1426), byli synami Siemowita III oraz Eufemii opawskiej. Przejmując panowanie po swoim ojcu Janusza I otrzymał Mazowsze wschodnie – tereny bardzo rozległe, choć słabo zurbanizowane i zalud- nione, zaś Siemowit IV otrzymał Mazowsze zachodnie – dobrze zagospodarowane choć niewielkie księstwo. Książęta od początku swych samodzielnych rządów różnili się w swym podejściu do władzy. Starszy z braci, Janusz, okres swych rządów poświęcił na umacnianie swej dzielnicy wewnętrznie poprzez liczne reformy, nowinki techniczne i liczne objazdy. Nie pragnął większej władzy niż posiadał, w związku z tym każdorazowo składał hołd lenny ze swych ziem zmieniającym się władcom Królestwa Polskiego, będąc przy tym wiernym lennikiem. Natomiast Siemowit IV, być może z powodu odziedziczenia mniejszej części Mazowsza, pragnął mieć większe wpływy na politykę zagraniczną i zyskać dla siebie koro- nę polską. By to osiągnąć, wdał się w wojnę domową po śmierci Ludwika Węgierskiego, w której nie zdobył tronu polskiego. Cały okres swego panowania starał się ugrać dla siebie najwięcej korzyści, co czasem odbywało się kosztem polityki wewnętrznej jego władztwa. Książęta pomimo różnic w kierunkach polityki, starali się współpracować ze sobą szczegól- nie na polu polityki wewnętrznej, ze szczególnym uwzględnieniem gospodarki.

1. Gospodarka Mazowsze było terenem leśnym, a przez to miało ogromny potencjał handlowy, którym zainteresowani byli nie tylko lokalni mieszkańcy, ale również kupcy czy przedstawiciele handlowi z terenów Królestwa Polskiego czy Państwa Krzyżackiego i Hanzy. Handlowi sprzyjały reformy gospodarcze, lokacje miast na prawie niemieckim i rozbudowa szlaków handlowych.

1 Piastowie. Leksykon biografi czny, red. K.Ożóg, S. Szczur, Kraków 1999, s. 256-257.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 8811 22015-05-18015-05-18 22:13:5222:13:52 URSZULA CELIŃSKA 82 a) Lokacja na prawie niemieckim i ośrodki miejskie Polityka wewnętrzna książąt Janusza I oraz Siemowita IV sprzyjała upowszechnianiu się prawa niemieckiego, czyli odmianie prawa chełmińskiego2. Książęta zapewne wiedzieli, że gęsta sieć miejska będzie przynosiła korzyści administracyjne, ale przede wszystkim gospo- darcze. Miasta stawały się w owym okresie silnym elementem w wymianie towarowo-pie- niężnej. Dlatego też budowa miast wzbogacała skarb książęcy. W XIV w. na Mazowszu było tylko kilka miast, które były lokowane na prawie niemieckim. Należały do nich m.in.: Kolno3, Płock4, Sochaczew5, Warszawa6, Ciechanów, Czersk, Pułtusk, Rawa, Warka oraz Wiskitki7. Wzmożona akcja lokacyjna na prawie niemieckim została zaobserwowana w drugiej po- łowie panowania księcia Janusza I, czyli na początku XV w. Nadawał on to prawo zarówno miastom jak i wsiom, zaś te które już posiadały owe prawo, często dostawały potwierdzenia lub rozszerzenia przywileju. Za rządów Janusza Starszego założono dwadzieścia cztery nowe miasta oraz przeniesiono istniejące miasta na prawo chełmińskie8. W dzielnicy Siemo- wita IV również lokowano miasta na prawie niemieckim, m.in. Bieżuń, Kuczbork, Kutno, Nowe Miasto nad Pilicą, Szereńsk. Natomiast w ziemi bełskiej lokowano m.in. Busko, Ho- rodło, Tyszowiec, Sokale9. Lokacje były przeprowadzane nie tylko w dobrach książęcych, ale również w miastach prywatnych, zarówno szlacheckich jak i duchownych10. Stanisław Pazyra zwraca uwagę, że lokacje na Mazowszu nie miały charakteru in cruda radice, czyli tworzenia miast na surowym korzeniu, gdyż ponad połowa miast powstała w miejscu już istniejących osad lub poprzez zmianę z prawa polskiego na prawo niemieckie11. Ważnym elementem na Mazowszu było rozdawnictwo ziem słabo zaludnionych, tzw. ziem pustych. Odbiorcami nadań książęcych było głównie drobne rycerstwo, szukające poprawy swej sytuacji życiowej na nowo kolonizowanych obszarach. Nadania te zwane ad servitia communia przyznawane dla 2-3 osób często sobie obcych […]. Były one zazwyczaj dziesięciowłókowe (ok. 170 hektarów)12. Te donacje najczęściej były pozbawione immunite-

2 M. Bogucka, H. Samsonowicz, Dzieje miast i mieszczaństwa w Polsce przedrozbiorowej, Wrocław 1986, s. 45-88; S. Russocki, Etapy lokacji miejskich na Mazowszu w XVI-XV wieku, „Przegląd Historyczny”, 55/1965, z. 2; S. Pazyra, Geneza i rozwój miast mazowieckich, Warszawa 1959, s. 82-157 i in.; K. Tymaniecki, Prawo niemieckie w rozwoju społecznym wsi polskiej, „Kwartalnik Historyczny”, 37/1923; Z. Kaczmarczyk, M. Scza- niecki, Kolonizacja na prawie niemieckim w Polsce a rozwój renty feudalnej, „Czasopismo Prawno-Historyczne”, 3/1951, s. 59-82; B. Zientara, Przemiany społeczno-gospodarcze i przestrzenne miast w dobie lokacji, w: Miasta doby feudalnej w Europie środkowo-wschodniej, red. A. Gieysztor, T. Rosłanowski, Warszawa 1976, s. 67-97. 3 Cz. Brodnicki, Kolno na Mazowszu, Warszawa 1982, s. 30-56. 4 T. Żebrowski, Stolica książąt mazowieckich i płockich w latach 1138-1495, w: Dzieje Płocka, red. A. Gieysztor, Płock 1973, s. 59-110. 5 H. Rutkowski, Rozwój przestrzenny Sochaczewa od XII do XVIII wieku, w: Dzieje Sochaczewa i ziemi socha- czewskiej, red. S. Russocki, Warszawa 1970, s. 27-48. 6 Zob. Dzieje Warszawy, red. S. Kieniewicz, t. 2–6, Warszawa 1976–1990. 7 H. Samsonowicz, Gospodarka i społeczeństwo (XIII – początek XIV wieku), w: Dzieje Mazowsza, red. H. Sam- sonowicz, t. 1, Pułtusk 2006, s. 364; S. Pazyra, Geneza i rozwój…, s. 113. 8 M. Wilska, Książę Janusz Starszy, Warszawa 1986, s. 22. 9 J. Grabowski, Dynastia Piastów mazowieckich: studia nad dziejami politycznymi Mazowsza, intytulacją i gene- alogią książąt, Warszawa 2012, s. 106. 10 A. Supruniuk, Otoczenie księcia mazowieckiego Siemowita IV. Studium o elicie politycznej Mazowsza na prze- łomie XIV i XV wieku, Warszawa 1998, s. 24. 11 S. Pazyra, dz. cyt., s. 159-173. 12 M. Wilska, Książę Janusz…, s. 21.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 8822 22015-05-18015-05-18 22:13:5222:13:52 DZIAŁALNOŚĆ GOSPODARCZA I KULTUROWA KSIĄŻĄT MAZOWIECKICH JANUSZA I STARSZEGO ORAZ SIEMOWITA IV 83 tów, ale z zastrzeżeniem obowiązku wystawienia jeźdźca na koniu z uposażeniem13. Roz- dawnictwo pustych ziem w dzielnicy czersko-warszawskiej odbywało się w północnych i wschodnich terenach księstwa, zaś w dzielnicy płockiej miało to miejsce w ziemi beł- skiej14. Rozdawnictwo ziem znajdujących się w domenach książęcych było również prakty- kowane, w szczególności przez księcia Siemowita, który podczas swego panowania bardzo pomniejszył swą domenę. Janusz również nadawał dobra książęce, jednakże te darowane starał się zastępować innymi, które sam nabywał najczęściej drogą kupna. b) Skarbowość oraz moneta Elementami, które nierozerwalnie wiązały się z nadaniami ziemi były wszelkiego rodza- ju czynsze, podatki oraz powinności ludności poddanej, które musiała ona złożyć na rzecz księcia. Ogólnie te powinności oraz cały ich system nazwane są skarbowością. Należy za- znaczyć, że immunitety nadawane przez książąt mazowieckich przy lokacji na prawie cheł- mińskim były niepełne. Zastrzegano sobie pewne świadczenia na rzecz księcia, zarówno w obowiązku budowy grodów, świadczenia posług oraz odpłaty odświętnej. Takimi dochodami były podatki okolicznościowe. Pierwszy taki podatek został określony przez Siemowita III w dokumencie z 25 czerwca 1363 r. zezwalającym na lokowanie na pra- wie niemieckim wsi Wola Cieciszewska przez podstolego czerskiego Stanisława. Znajdo- wała się tam klauzula, w której książę zastrzegał sobie obowiązek świadczenia podatku przy okazji małżeństwa swoich dzieci, niewoli księcia lub jednego z książęcych synów oraz kup- na lub wykupu ziemi15. Należy podkreślić, że te podatki były elementem immunitetu ekono- micznego przyznawanego przy okazji nadania prawa chełmińskiego dla wszelkich dóbr znajdujących się na terenie, który jest pod protekcją danego władcy. Były one pobierane w wyjątkowych sytuacjach, do których zaliczano: małżeństwo panującego księcia lub jego dzieci, kupno nowej ziemi lub wykup ziemi zastawionej, wykup księcia z niewoli. Książę miał prawo nałożyć ten sam podatek kilkukrotnie w roku jeśli zaistniały podane wyżej sytu- acje16. Janusz I Starszy określił wysokość najczęściej nakładanego na ludność podatku oko- licznościowego – swadziebnego, czyli podatku pobieranego w wypadku małżeństwa księcia lub jego dzieci. Został określony w dokumencie księcia Janusza Starszego z 21 czerwca 1414 r., wydanym w Nowym Mieście i wynosił dwanaście groszy praskich z włóki osia- dłej17. Nie wiadomo czy była ustalona konkretna suma podatku okolicznościowego dla in- nych sytuacji. Zapewne było to uzależniane od wysokości potrzebnej ogólnej sumy. Mieszkańcy Mazowsza mieli obowiązek płacenia stałego podatku, czyli czynszu książę- cego. Każdego roku ten podatek pobierał podpisek (zastępca pisarza ziemskiego) w dniu świętego Marcina, czyli 11 listopada18. Obowiązek stałego świadczenia na rzecz księcia był

13 A. Surpuniuk, Otoczenie księcia…, s. 25, przyp. 91. 14 M. Wilska, Książę Janusz…, s. 20; A. Surpuniuk, Otoczenie księcia…, s. 25. 15 Treść klauzuli: eo duntaxat excepto, quod cum nupcias fi liorum vel fi liarum nostrarum celebrabimus divina disposicione vel, quod absit, captivacionem incurrere nos vel quempiam ex fi liis nostris aut terram nostram re- dimere vel aliam emere contigerit, tunc volumus, quod cum omnibus villis in ducatu nostro consistentibus, equali iure locatis predicte ville incole communem, qualem posuerimus, pro eadem vice persolvant exaccionem. Cyt. za J. Senkowski, Skarbowość Mazowsza od końca XIV wieku do 1526 roku, Warszawa 1965, s. 143. 16 J. Senkowski, dz. cyt., s. 143-155. 17 Kodeks dyplomatyczny Księstwa Mazowieckiego, wyd. J. T. Lubomirski, Warszawa 1863, nr 151, s. 157-158. 18 J. Senkowski, dz. cyt., s. 106.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 8833 22015-05-18015-05-18 22:13:5222:13:52 URSZULA CELIŃSKA 84 zaznaczony w dokumencie nadającym prawo chełmińskie. Siemowit IV nadał takie prawo 22 grudnia 1385 r. wsi Draganie. W zamian zastrzegł sobie, aby poddani z uprzywilejowa- nych dóbr zapłacili mu corocznie z każdej osiadłej włóki dwanaście groszy praskich. Miasta lokowane na prawie niemieckim miały obowiązek dostarczenia na ewentualną wyprawę wojenną sum pieniężnych oraz wozów19. Wszelkie opłaty zbierał pisarz ziemski lub zastępujący go podpisek. Jeden z tych urzęd- ników zjeżdżał do danej wsi i za pośrednictwem pana gruntowego zbierał podatki. Zdarzały się również sytuacje, że stacjonował w mieście, które było punktem administracyjnym i tam oczekiwał na wpłaty od ludności20. Stosunkowo znacznie rozbudowana była rachunkowość skarbowa. Prowadzono rejestry centralne, obejmujące całokształt wydatków i wpływów w pieniądzu. Obok tego odrębne rejestry prowadzili szafarze wydatkujący otrzymane ze skarbu kwoty na określony cel21. Ponadto każdy z pisarzy ziemskich musiał posiadać własne księgi skarbowe, w których prowadzone były rejestry. Wszelkie przychody książęce przeznaczane były zarówno na prywatne utrzymanie księcia, jak i na cele publiczne. Środki zbierane od ludności były przede wszystkim głównym elementem utrzymania dla władcy oraz jego dworu, a dopiero w następnej kolejności pokrywały koszty funkcji państwowych22. W tym miejscu należy wspomnieć również o skarbcu książęcym, który dla Mazowsza płoc- kiego znajdował się w katedrze płockiej. W dzielnicy czersko-warszawskiej zapewne było to archiwum kapituły warszawskiej, w której przechowywano archiwum książęce23. Książęta mazowieccy mieli prawo do regali menniczych oraz zwierzchności menniczej (prawo wyboru kruszcu, ustalenie stopy menniczej i prawa do stempla)24. Znane są kwartni- ki – monety bite przez Siemowita IV. Na ich awersie wybita była litera S oraz napis w otoku: + DVCIS ∙ SEMOVITI, zaś na rewersie widniał jednogłowy orzeł ze głową zwrócona w pra- wo, napis brzmiał: + MONETA PLOCEN25. Moneta mazowiecka przestała obowiązywać w XV wieku 26. Na terenie całego księstwa mazowieckiego oprócz monety bitej przez Siemo- wita IV obowiązywał grosz praski, brakteaty i szelingi krzyżackie oraz grosz krakowski. c) Urzędy administracyjno-gospodarcze Najważniejszymi urzędnikami, którzy zarządzali poszczególnymi dobrami na terenie konkretnej ziemi byli rządcy – procuratores, którzy w późniejszym okresie przekształcili się w starostów poszczególnych ziem. Byli zastępcami starosty generalnego na danym terenie, wpisywani w Metrykę Mazowiecką dla lat 1425-142927. Uprawnienia gospodarcze staro- stów i rządców potwierdzają dwa dokumenty Janusza I – z 22 kwietnia 1376 i 20 stycznia

19 J. Senkowski, dz. cyt., s. 124-128. 20 K. Tymaniecki, Procesy twórcze społeczeństwa polskiego w wiekach średnich, Poznań 1996, s. 331. 21 J. Senkowski, dz. cyt., s. 228. 22 S. Russocki, K. Pacuski, Ustrój polityczny i prawo, w: Dzieje Mazowsza, red. H,. Samsonowicz, t. 1, Pułtusk 2006, s. 425. 23 J. Senkowski, dz. cyt., s. 228-229. 24 R. Grodecki, Dzieje zwierzchności menniczej w Polsce średniowiecznej, w: Polityka pieniężna Piastów, Kra- ków 2009, s. 6. 25 F. Piekosiński, O monecie i stopie menniczej w Polsce w XIV i XV wieku, w: Rozprawy Akademii Umiejętności, 9/1878, s. 152 oraz tabl. V. 26 J. Senkowski, dz. cyt., s. 98. 27 J. Senkowski dz. cyt., s. 34.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 8844 22015-05-18015-05-18 22:13:5222:13:52 DZIAŁALNOŚĆ GOSPODARCZA I KULTUROWA KSIĄŻĄT MAZOWIECKICH JANUSZA I STARSZEGO ORAZ SIEMOWITA IV 85 1395. W pierwszym z nich książę zakazywał starostom i rządcom zmieniać rozmiary ról poddanych we wsi Kosowo, a w drugim zabraniał pobierania przez starostę lub rządcę okre- ślonych dochodów w mieście książęcym Warce28. Książęta powoływali rządców/starostów poprzez zawieranie z nimi umów na dzierżawę ziemi. Ponadto zawarte były w nich wszelkie prawa oraz obowiązki urzędników. Umowy podpisywano na rok z możliwością przedłuże- nia pod koniec roku gospodarczego – po żniwach (z reguły był to 28 sierpień). Rządcy/sta- rostowie mieli prawo do pobierania określonych dochodów: świadczenia w naturze ze wsi i miast, dochodów z młynów, folwarków książęcych, kar sądowych wydawanych na ziemi, które zarządzał oraz do pobierania drobnych opłat od niektórych poddanych. Obowiązkiem rządcy/starosty było świadczenie określonej liczby stacji dla księcia lub jeśli nie zostało to wykorzystane, równowartość stacji w opłacie pieniężnej. Ponadto musieli pod koniec roku sporządzać inwentarze dóbr książęcych, które dzierżawili29. Urzędnikiem, o którym również należy nadmienić jest pisarz ziemski (notarius), który zajmował się prowadzeniem rejestrów sądowych (ksiąg sądów ziemskich), wystawianiem dokumentów sądowych, poborem podatków oraz dochodów pieniężnych (w tym nadzór nad bartnikami). W każdej z ziem przebywał jeden pisarz ziemski, od czego wyjątkiem jest zie- mia płocka – tam urzędowali pisarz płocki i płoński30. Administrowanie czynszem książęcym wymagało dobrej znajomości miejscowych stosunków i stanu prawnego poszczególnych dóbr. Do tego pisarz ziemski powinien był dobrze znać zasady prowadzenia rachunkowości skarbowej oraz dysponować odpowiednim personelem31. Zapewne pisarz musiał być zaufa- nym urzędnikiem książęcym o nieskalanej uczciwości, gdyż miał do czynienia ze sporymi kwotami, które należały do dworu książęcego. d) Szlaki handlowo-komunikacyjne oraz polityka handlowa Omawianie działalności handlowej Mazowsza należy zacząć od szlaków handlowych, które ciągnęły się przez te ziemie, gdyż to one w dużej mierze umożliwiały rozwój gospodarki towa- rowo-pieniężnej. Istotne znaczenie miały drogi prowadzące do najbliższych sąsiadów Mazow- sza i Królestwa Polskiego. Na Śląsk można było dostać się trzema trasami: 1) Płock – Gosty- nin – Łowicz, 2) z centralnego Mazowsza przez , 3) z Mazowsza południowego przez Rawę. Ważną drogą pod koniec XIV w. stał się szlak biegnący przez Mazowsze, a łączą- cy ziemie litewsko-ruskie ze Śląskiem. Nie jest on znany, choć wiadomo, że punktem, przez który przebiegał była Warszawa stająca się coraz silniejszym ośrodkiem handlowym oraz miej- skim32. Droga lądowa zwana „starą drogą wojenną” łączyła Mazowsze z Królewcem i znana była od 1353 r. Prowadziła ona przez Warszawę, Serock, Pułtusk, Maków, Chorzele i dalej na Szczytno. Jak sama nazwa wskazuje, związana była głównie z elementami wojennymi, choć służyła również do celów gospodarczych33. Były to jednak trasy o małym znaczeniu handlo- wym, pozostawiające Mazowsze poza zasięgiem wielkiego handlu międzynarodowego.

28 M. Wilska, Mazowieckie środowisko dworskie Janusza Starszego, Warszawa 2012, s. 50. 29 J. Senkowski, dz. cyt., s. 36-38. 30 A. Supruniuk, Otoczenie księcia mazowieckiego…, s. 79. 31 J. Senkowski, dz. cyt., s. 141. 32 A. Wawrzyńczyk, Studia z dziejów handlu Polski z Wielkim Księstwem Litewskim i Rosją w XVI wieku, Warsza- wa 1956, s. 12; J. Senkowski, dz. cyt., s. 61. 33 H. Samsonowicz, Gospodarka i społeczeństwo…, s. 342.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 8855 22015-05-18015-05-18 22:13:5222:13:52 URSZULA CELIŃSKA 86 Najważniejszymi i najbardziej eksploatowanymi szlakami dla Mazowsza były drogi pro- wadzące na północ, do państwa krzyżackiego.34 Na początku XV w. ważnym szlakiem dla środkowo-wschodniej Europy była droga łącząca Wielkie Księstwo Litewskie i Ruś z Euro- pą Zachodnią. Szlak ten przechodził przez takie miasta jak: Brześć, Liw, Warszawę, aby dalej prowadzić przez: Piotrków, Brzeźnicę, Wieluń, Bolesławiec do Wrocławia. Inne ramię tej drogi prowadziło przez: Tykocin, Wiznę, Łomżę, Ostrołękę, Różan, Maków, Ciechanów, Raciąż do Płocka albo Włocławka. Zaś inna droga biegła przez: Nur, Brok, Kamieniec aż do Warszawy35. Prócz dróg lądowych istniały na Mazowszu drogi wodne, które służyły nie tylko jako szlaki handlowe, ale również jako droga wodna wewnętrzna ziem mazowiec- kich. Główną drogą wodną Mazowsza była Wisła, która była najstarszą mazowiecką drogą handlową36. Jej trasa prowadziła do Torunia oraz Gdańska. Innymi drogami wodnymi bie- gnącymi przez Mazowsze były rzeki Narew i Bug, które łączyły z Bałtykiem nie tylko zie- mie mazowieckie, ale również ziemie ruskie oraz Wielkie Księstwo Litewskie.37 Wzrost znaczenia gospodarczego Mazowsza wiązał się z ubożeniem Europy zachodniej, wyczerpanej epidemią dżumy. Okoliczności te sprzyjały rozwojowi handlu Europy wschod- niej, który w drugiej połowie XIV w. wykorzystała Hanza38. Wschód – a w tym Mazowsze – oferowały głównie zboże oraz surowce potrzebne do okrętownictwa i sukiennictwa: drew- no, popiół, smoła, dziegieć, konopie, len, a także wosk i miód. Te towary wraz z futerkami zaczęły dominować w wywozie hanzeatyckim z terenów Polski, Pomorza, Prus krzyżackich, Mazowsza39. Do dochodów księcia należały regalia – były to zarezerwowane dla monarchy elementy działalności gospodarczej, które wynikały z prawa książęcego. Do regali książęcych, które przyniosły dochody na Mazowszu zaliczamy głównie cła, myta, regale ziemi, regale bartne, regale młynne, regale górnicze, regale łowieckie40. Polityka celna książąt mazowieckich miała swój początek w latach siedemdziesiątych XIV w., kiedy książęta rozpoczęli starania, by zachęcić kupców do przejazdu przez Mazowsze. Janusz I oraz Siemowit IV nadali cła możnym mazowieckim, które pobierane były na drogach wodnych. Było to początkiem nowej „organizacji ceł w księstwach w myśl zasady in eodem loco, quantitate, qualitate, numere, pondere et valore (w określonym miejscu zgodnie z wielkością, jakością, ilością, wagą i wartością) dotyczyła stworzenia stosunkowo jednolitego systemu opłat niehamują- cych inicjatyw kupieckich”41. W skład regali celnych wchodziły ustalenia taryf i systemu

34 Zob. M. Biskup, Zjednoczenie Pomorza wschodniego z Polską w połowie XV wieku, Warszawa 1959, s. 56. 35 H. Samsonowicz, Gospodarka i społeczeństwo…, s. 345. 36 Zob. R. Grodecki, Znaczenie handlowe Wisły w epoce Piastowskiej, Kraków 1928; R. Rybarski, Handel i poli- tyka handlowa Polski w XVI stuleciu, t. 1, Warszawa 1958, s. 13. 37 M. Małowist, Polityka gospodarcza Zakonu Krzyżackiego w XV wieku, Wrocław 1948, s. 54. 38 Tenże, Wschód a Zachód Europy w XIII-XVI wieku. Konfrontacja struktur społeczno-gospodarczych, Warszawa 2009, s. 49-77. 39 H. Samsonowicz, Gospodarka i społeczeństwo…, s. 344. 40 Zob. J. Bardach, B. Leśnodorski, M. Pietrzak, Historia ustroju i prawa polskiego, Warszawa 1998, s. 71; S. Rus- socki, K. Pacuski, Ustrój polityczny i prawo, s. 422; S. Weymann, Cła i drogi handlowe w Polsce średniowiecznej, Poznań 1938; A. Jezierski, C. Leszczyńska, Historia gospodarcza Polski, Warszawa 1997; B. Zientara, Dzieje gospodarcze Polski do 1939, Warszawa 1988. 41 H. Samsonowicz, Gospodarka i społeczeństwo…, s. 342-343; Iura Mazoviae Terrestria. Pomniki dawnego pra- wa mazowieckiego ziemskiego, wyd. J. Sawicki, t. 1 (1228-1471), Warszawa 1972, nr 26 (1382 r.); Kodeks dyplo- matyczny Księstwa Mazowieckiego, wyd. J. T. Lubomirski, nr 129 (1398 r.).

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 8866 22015-05-18015-05-18 22:13:5222:13:52 DZIAŁALNOŚĆ GOSPODARCZA I KULTUROWA KSIĄŻĄT MAZOWIECKICH JANUSZA I STARSZEGO ORAZ SIEMOWITA IV 87 celnego, organizowanie komór celnych etc. Książęta mazowieccy starali się prowadzić w stosunku do kupców, którzy przejeżdżali przez ziemie mazowieckie, politykę sprzyjającą handlowi. Z tym związane było podpisanie statutu w 1426 r. Do czasu wydania statutu, w wypadku zatrzymania przemytnika, konfi skacie uległ nie tylko wóz i konie, lecz także wie- zione towary. Statut z 1426 r., wydany dla całego Mazowsza, postanowił, że konfi skacie ulega tylko własność furmana, który przeszedł cło, podczas gdy wiezione przez niego towa- ry, bez względu na to czy były własnością kupca mazowieckiego, czy też obcego, nie mają być konfi skowane42. Miał on również na celu ujednolicić cła wodne między księstwami mazowieckimi.

2. Kultura Na Mazowszu kultura rozwijała się dzięki Piastom mazowieckim, zarówno książętom rządzącym, jak ich żonom czy dzieciom oraz biskupom płockim. Rozkwit tej dziedziny ży- cia był możliwy w dużej mierze dzięki coraz częstszym kontaktom Mazowsza z krajami ościennymi, wpływom z ośrodków akademickich i kulturalnych całej Europy, poprzez wy- jazdy elit i kształcenie się urzędników. a) Kancelaria książęca Ogromnie ważną rolę w działalności politycznej, gospodarczej oraz kulturalnej odgrywa- ła kancelaria książęca, która zarządzała wystawianiem dokumentów, a także przechowywa- ła pieczęcie książęce. Rozległość terenów, jakie posiadali książęta, wymagała sprawnej i kompetentnie zorganizowanej kancelarii. Urzędnicy pracujący w kancelarii musieli być nie tylko wykształceni, ale również posiadać zaufanie księcia. W związku z tym często pełnili rolę kapelanów książęcych lub doradców43. Na czele kancelarii mazowieckiej stał kanclerz dworu, zwany cancellarius curie. Jego zastępcą był podkanclerz (vicecancellarius). Adam Wolff uważa, że kancelaria mazowiecka miała specjalne prawa oraz, że sami kanclerze zaj- mowali stanowisko mniej więcej równorzędne z marszałkami44. Na Mazowszu założono księgi czynności kancelaryjnych, które nosiły nazwę Metryki Mazowieckiej. Były to protokoły procedur prawnych księcia lub dokonanych wobec księcia. Zachowało się dziewiętnaście ksiąg. Zapiski rozpoczynają się od 1414 r. – czyli podczas rządów Janusza I oraz Siemowita IV – a kończą się na 1526 r. Uważa się jednak, że już wcześniej sporządzano zapiski regestów specjalnych. W księgach metrykalnych znajdują się dokumenty wieczyste, doczesne oraz zapisy obrotu ziemią. Prawdopodobnie były w niej (lub osobno) sporządzane regesty dotyczące korespondencji oraz spraw polityczno-dyplo- matycznych, dokumentów ustawodawczych i innych doczesnych dokumentów. Księgi tego typu posiadały zapisy jedynie dokumentów wystawionych przez kancelarię, natomiast księ- ga mazowiecka posiadała również zapisy działań prawnych wystawcy, jakie miały być w przyszłości wystawione w formie dokumentu oraz te działania, które tego dokumentu

42 J. Senkowski, dz. cyt., s. 62-63; R. Russocki, Uwagi o polityce targowej książąt mazowieckich w XIV i XV wie- ku, „Przegląd Historyczny”, 51/1960, z. 2, s. 279. 43 A. Sołtan, Warszawskie środowisko umysłowe w XV i początku XVI wieku, „Studia Warszawskie”, 19/ 1975, z. 2, s. 200-201. 44 A. Wolff, Studia nad urzędnikami mazowieckimi 1370-1526, Wrocław 1962, s. 53-54.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 8877 22015-05-18015-05-18 22:13:5322:13:53 URSZULA CELIŃSKA 88 miały nie otrzymać. Warto podkreślić, iż Metryka Mazowiecka jest wcześniejszym zabyt- kiem tego typu niż Metryka Koronna45. Urząd kanclerza sprawowali ludzie wykształceni oraz doświadczeni w pracy w kancela- rii. Byli to ludzie często związani z kapitułą katedralną oraz kolegiacką w Płocku lub kapi- tułą kolegiacką w Warszawie. Kilku pracowników kancelarii książęcej, w omawianym okre- sie, podejmowało studia na uniwersytetach. W kancelarii księcia Janusza I Starszego było dwóch, którzy mieli ukończone studia. Gotard z Gruby pracował w kancelarii książęcej od początku XV w., stopniowo uzyskując nowe stanowiska, by na początku 1429 r. zostać kanclerzem kancelarii Janusza I, a później jego wnuka Bolesława IV. Udał się w latach dwu- dziestych XV w. na uniwersytet w Bolonii, gdzie podjął studia z prawa kanonicznego, uzy- skując w lipcu 1424 r. tytuł doktora dekretów. Drugim urzędnikiem, który posiadał wyższe wykształcenie był Ścibor z Belska. Zatrudniony był w kancelarii księstwa czersko-warszaw- skiego jako pisarz, a po studiach jako notariusz. Studiował na uniwersytecie w Pradze, gdzie uzyskał w 1400 r. tytuł bakałarza sztuk, podejmując w późniejszym czasie studia na uniwer- sytecie krakowskim46. W kancelarii Siemowita IV pracowało trzech urzędników, którzy posiadali wykształcenie uniwersyteckie. Dadźbog ze Szczawina studiował na Uniwersytecie w Pradze, na wydziale prawa. Po powrocie uzyskał awanse w hierarchii kościelnej, zostając kantorem płockim oraz kanonikiem w kapitule gnieźnieńskiej, by następnie zostać doradcą. Być może był on kanc- lerzem Siemowita IV, pełniąc ten urząd przez trzy lata (1414-1417). Kolejnym pracowni- kiem był Stanisław Pawłowski z Pawłowic, który studiował na Uniwersytecie w Krakowie, jednakże nic nie wiadomo o uzyskanym przez niego stopniu naukowym. W kancelarii Sie- mowita był notariuszem, następnie kanclerzem w ziemi sochaczewskiej oraz rawskiej, a w 1417 r. objął urząd kanclerza dworskiego. Ukoronowaniem jego kariery duchownej było objęcie urzędu biskupa płockiego w 1425 r. Trzecim pracownikiem, który studiował na kra- kowskim uniwersytecie był Czambor z Iłowa. Uzyskał on tytuł bakałarza sztuk w 1409 roku. Kolejne studia podjął na Akademii Krakowskiej. Po powrocie na Mazowsze rozpoczął pracę w kancelarii Siemowita IV. Tytułowany był kanclerzem ruskim oraz mazowieckim, który porzucił karierę w kancelarii książęcej na rzecz wyjazdów dyplomatycznych47. b) Herby oraz pieczęcie Za panowania Janusza I oraz Siemowita IV Mazowsze posiadało dwa oddzielne herby, dla każdej dzielnicy inny. Herb księstwa płockiego po raz pierwszy pojawił się w pierwszej połowie XIV w. na pieczęci Bolesława III Wańkowica. Przedstawiał on niekorowanego orła rozpostartego na tarczy herbowej. Taki sam orzeł widniał na chorągwiach wojsk Siemowi- ta IV prowadzonych w bitwie pod Grunwaldem. Długosz podaje również informację, iż orzeł był koloru białego i znajdował się na czerwonym polu48. Herb księstwa czersko-war-

45 Zob. A. Wolff, Metryka Mazowiecka: układ pierwotny, sposób rejestracji, Warszawa 1929; S. Kętrzyński, Zarys nauki o dokumencie polskim wieków średnich, Poznań 2008, s. 380-389. 46 J. Grabowski, Intelektualiści w kancelarii książęcej na Mazowszu w XIV i w pierwszej połowie XV wieku. Ze studiów nad średniowieczną elitą umysłową na ziemiach polskich, w: Genealogia. Stan i perspektywa badań nad społeczeństwem Polski średniowiecznej na tle porównawczym, red. J. Pakulski, J. Wroniszewski, Toruń 2003, s. 219-221. 47 J. Grabowski, Intelektualiści w kancelarii, s. 222-225. 48 J. Długosz, Roczniki, czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, ks. 10 i ks. 11 (1406-1412), Warszawa 2009, s. 104.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 8888 22015-05-18015-05-18 22:13:5322:13:53 DZIAŁALNOŚĆ GOSPODARCZA I KULTUROWA KSIĄŻĄT MAZOWIECKICH JANUSZA I STARSZEGO ORAZ SIEMOWITA IV 89 szawskiego w sfragistyce mazowieckiej pojawia się po raz pierwszy pod koniec lat siedem- dziesiątych XIV w. i wiąże się z podziałem Mazowsza między synów Siemowita III. Tarcza herbowa została podzielona na cztery części. W na przemian ległych polach tarczy 2 i 3 znajduje się orzeł bez korony, natomiast w polach 1 i 4 widnieje skrzydlaty smok z dwoma łapami wznoszonymi ku górze oraz zwiniętym ogonem. Oba zwierzęta zwrócone są w pra- wą stronę. Herb ten powstał dzięki połączeniu smoka, który znajdował się w godle ziemi czerskiej, z orłem bez korony, który był godłem osobistym Piastów mazowieckich oraz ca- łego Mazowsza49. Herb ten opisuje również Jan Długosz w Rocznikach, wymieniając chorą- gwie uczestników bitwy pod Grunwaldem50. Jedną z najważniejszych czynności kancelarii było uwierzytelnianie dokumentów, czyli ich pieczętowanie, co było jednym z ostatnich etapów tworzenia dokumentu. Przez cały okres rządów Janusz Starszy używał pięciu rodzajów pieczęci: dwóch większych, dwóch sygnetowych oraz herbowej średniej. Dwie pierwsze (większa oraz sygnetowa) ulegały zmianie przez początkowy okres rządów, czyli do 1379 r., ze względu na zmiany w tytulatu- rze ziemskiej księcia. Pieczęć piesza większa (I) znajduje się przy dokumencie z 26 lipca 137651. Przedstawia stojącego rycerza, który ma uosabiać zapewne księcia Janusza. Twarz rycerza jest dostojna, przedstawiona dość dokładnie. Ubrany jest on całkowicie w zbroję, która ma niezwykle dokładnie zarysowane naramienniki, nałokietniki oraz nakolanniki, na- łożony na głowę hełm typu łepkowego. W lewej ręce trzyma tarczę z orłem bez korony. Wspiera się na mieczu, którego ostrze opuszczone jest w dół. Napis wyryty majuskułą go- tycką na pieczęci brzmi: + S∙ IOHANNIS ∙ DI ∙ GRA ∙ DVCIS ∙ MAZOVIE ∙ D͞ N͞ I ∙ WISNE- SIS ET WARSZOVIESIS. Pieczęć piesza większa I używana była wg. Kuczyńskiego w la- tach 1374-1379. Pieczęć piesza większa (II) zwana jest również majestatyczną52. Pieczęć herbowa średnia Janusza I Starszego wprowadzona po raz pierwszy w sfragistyce właśnie przez owego księcia, prawdopodobnie w 1379 r. i używana do 1429 r. W polu pieczęci znaj- duje się herb dzielnicy czersko-warszawskiej. Napis na pieczęci napisany majuskułą brzmi: s ∙ ducis ∙ iohannis ∙ de ∙ heres ∙ czyrnencis. Odcisk w wosku czarnym, na jedwab- nym, niebieskim sznurze, przy dokumentach z 5 sierpnia 140953 oraz 23 maja 141054. Książę Siemowit IV posługiwał się również pięcioma pieczęciami: dwoma pieczęciami większymi oraz trzema pieczęciami sygnetowymi. Podobnie jak w wypadku Janusza I, pieczęcie te ulegały zmianom ze względu na zmiany w tytulaturze ziemskiej. Pierwszą zna- ną pieczęcią Siemowita jest pieczęć herbowa sygnetowa (I), która była używana przez księ- cia prawdopodobnie w latach 1374-1379, kiedy Siemowit IV nie uzyskał ostatecznego

49 Z. Michniewicz, O wyobrażeniu smoka na pieczęciach, monetach i w heraldyce Piastów, w: „Wiadomości Numizmatyczne”, 4/1960, z. 1-2, s. 53-54; S. K. Kuczyński, Pieczęcie książąt mazowieckich, Wrocław–Warsza- wa–Kraków–Gdańsk 1978, s. 165-169. 50 J. Długosz, dz. cyt., s. 104. 51 Dokument z 26 lipca 1376 roku, w którym Janusz I Starszy nadaje mieszczanom warszawskim przywilej na wy- budowanie łaźni wraz z pieczęcią piesza większa (I) i contrasigillum pieczęcią sygnetową, w: Zbiór dokumentów pergaminowych, syng. 1501. 52 S. K. Kuczyński, dz. cyt. , s. 329. 53 Dokument z 5 sierpnia 1409, w którym uregulowane zostały stosunki księcia Janusza I Starszego z wójtem i radą miasta dotyczących składania dziesięciny wraz z pieczęcią herbową średnią, w: Zbiór Dokumentów Pergamino- wych, sygn. 1510. 54 Dokument z 23 maja 1410 roku, w którym Janusz I Starszy przesiedla kmieci ze wsi Solec i zwolnieniu ich z po- sług na 5 lat wraz z pieczęcią herbową średnią, w: Zbiór Dokumentów Pergaminowych, sygn. 1511.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 8899 22015-05-18015-05-18 22:13:5322:13:53 URSZULA CELIŃSKA 90 przydziału ziemi. Odcisk jej jest znany z jednego tylko dokumentu, wystawionego 29 czerw- ca 1374. W polu pieczęci znajduje się orzeł bez korony zwrócony w lewą stronę. Druga pieczęć herbowa sygnetowa (II), z napisem: s: semovi | ti * ducis * | plocensis, była przy- puszczalnie używana w latach 1379-142655. Ocena czasu użytkowania pieczęci wiąże się z tytulaturą, w której występuje ziemia płocka. Tą Siemowit odziedziczyć miał dopiero po śmierci swego ojca, ale działy ziemi znane były już w 1379 r. Nie wiadomo, kiedy weszła do użytku kancelaryjnego trzecia pieczęć herbowa sygnetowa (III). Oprócz pieczęci sygne- towych, Siemowit IV stosował również dwie pieczęcie większe. Pierwsza z nich stosowana była prawdopodobnie w latach 1379-1397 r. Znany odcisk jest fragmentem, który zachował się w jednym dokumencie z 9 lipca 138356. Druga pieczęć herbowa większa (II) użytkowana była przez Siemowita IV do śmierci, zaś później nadal stosowana przez jego synów, którzy do 1434 r. pozostawali braćmi niedzielnymi. Pieczęć została przerobiona później na polece- nie Siemowita V i nadal przez niego stosowana. Znany odcisk tej pieczęci znajduje się przy dokumencie z 12 lutego 142557. W polu na tarczy widniał orzeł bez korony zwrócony w pra- wą stronę. Napis brzmiał: S : SEMOVITI : DEI : GRACIA : DVICIS : MAZOVIE : DOMI- NI : [….]IS : ET : VISNENSIS, który napisany majuskułą. c) Budownictwo i architektura Na Mazowszu po średniowiecznych, czysto gotyckich zamkach pozostały najczęściej ru- iny albo informacje o tym, że w danym mieście znajdowały się gotyckie budynki. Murowa- ne zamki gotyckie zastępowały najczęściej drewniano-ziemne grody, które budowane były głównie dla kasztelanów. Od połowy XIV w. można zauważyć na ziemiach mazowieckich proces przemiany grodów na murowane zamki z drewnianymi dworami. Książę Janusz Star- szy był wielkim moderatorem zabudowań książęcych w całym księstwie czersko-warszaw- skim. Działalność Siemowita IV w zakresie budownictwa, na stan dzisiejszych badań, moż- na określić jako znikomą. Z rozkazu Janusza I została rozbudowana sieć grodów obronnych, które spełniały rów- nież swe funkcje administracyjne. Tak powstały zamki w: Ciechanowie, Czersku, Liwie, Warszawie, Wiźnie oraz Wyszogrodzie, z czego jedynie częściowo do czasów obecnych przetrwały zamki w Ciechanowie, Czersku, Liwiu oraz Warszawie58. Dwór Wielki (Curia Maior) na terenie zamku warszawskiego był bardzo reprezentacyjnym i piętrowym budyn- kiem głównym. Pierwsza kondygnację zajmowały piwnice. […] Druga kondygnacja w przy- ziemiu składała się z dwóch pomieszczeń z oknami wychodzącymi na Wisłę. Pierwsza z tych sal kwadratowa i druga dwukrotnie większa służyły przypuszczalnie sądom książęcym odby- wającym się na rokach wielkich. Może właśnie w tej mniejszej izbie książę Janusz obrado- wał ze swymi doradcami59. W Dworze Wielkim znajdowała się zapewne również kancelaria książęca. Na pierwszym piętrze dworu mieściła się sala reprezentacyjna, pomieszczenia mieszkalne księcia oraz jego rodziny. Za panowania Janusza zbudowana została również

55 S. K. Kuczyński, dz. cyt., s. 334-335, 339-341. 56 Tamże, s. 335-337. 57 Tamże, s. 338. 58 I. Galicka, Z mecenatu książęcego na Mazowszu, w: Mecenas, kolekcjoner, odbiorca: materiały sesji Stowarzy- szenia Historyków Sztuki, red. E. Karwowska, A. Maczak- Krupa, Warszawa 1984, s. 66. 59 M. Wilska, Książę Janusza…, s. 34.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 9900 22015-05-18015-05-18 22:13:5322:13:53 DZIAŁALNOŚĆ GOSPODARCZA I KULTUROWA KSIĄŻĄT MAZOWIECKICH JANUSZA I STARSZEGO ORAZ SIEMOWITA IV 91 Wielka Wieża (Grodzka), która powstała wcześniej niż Wielki Dwór. Najniższe kondygna- cje tej wieży mogły stanowić skarbiec ze względu na trudno dostępne, a tym samym bez- pieczne miejsce60. Przekształcanie grodu drewniano-ziemnego w Czersku miało swój począ- tek między 1398-140661. Budowę rozpoczęto od postawienia ceglanych wież w nieregularny obwód obronny, wykonany z nasypów ziemnych umocnionych drewnem. Budowę murowa- nego zamku rozpoczęto prawdopodobnie w tym samym czasie co w Ciechanowie oraz Li- wiu. Analiza budowli (identyczna technika kładzenia murów ceglanych, forma wież koli- stych, wysuniętej czworobocznej wieży wjazdowej etc.) wskazuje, iż te trzy zamki budował jeden murarz – Niklos. Podczas rządów Janusza I Starszego, przeprowadzano modernizację grodów, stawiając nie tylko zamki, ale również kurie. Była to zabudowa ośrodków własności książęcej, któ- rych stawianie zapoczątkował właśnie Janusz I. Składały się one z budynków mieszkalnych, administracyjnych i gospodarczych we wspólnym ogrodzeniu. Funkcji mieszkalnej oraz ad- ministracyjno-reprezentacyjnej służyły budynki, których liczba w różnych kuriach wahała się od dwóch do czterech. W każdej kurii istniał tzw. dom duży, przeważnie dwukondygnacyj- ny, w zasadzie trójdzielny, o powtarzającym się zestawie pomieszczeń na parterze, powtó- rzonym na piętrze62. Kurie książęce istniały na pewno w Błoniu, Grójcu, Łomży, Makowie, Nowym Mieście, Nowogrodzie, Opinogórze, Ostrołęce i Zakroczymiu. Budowane były również strażnice, które miały chronić tereny przygraniczne. Takie budowle powstały na pewno w Złotoryi i Tykocinie, z czego pierwsza z nich została spalona jeszcze za pano- wania Janusza I63. Można przypuszczać, że istniało więcej strażnic, gdyż te tereny narażone były na liczne najazdy przede wszystkim ze strony krzyżackiej. Nie zachowały się jednak, ani źródła mówiące o rozmieszczeniu strażnic, ani same budowle. Ze wszystkich budowli, które ufundował Janusz I Starszy, na uwagę zasługuje również katedra św. Jana w Warsza- wie. Około 1390 r. z inicjatywy księcia Janusza powstała tu gotycka budowla murowana, która w 1406 r. stała się kolegiatą. Kościół ten w późniejszym okresie stał się miejscem pochówku książąt mazowieckich, w tym Janusza Starszego, który pochowany jest w pod- ziemnych kryptach kościoła64. Powszechnym budulcem na terenie Mazowsza w połowie XIV w. pozostawało drewno. Było ono najłatwiej dostępne ze względu na ogromne połacie lasu, jakie rosły na terenie ziem mazowieckich. Rządy Janusza I doprowadziły do stopniowych zmian w budownic- twie: wprowadzono cegłę, posiłkującą się jedynie drewnem. Budowniczy, którzy nadzoro- wali budowy zleceń książęcych początkowo pochodzili z Prus. Muratorzy tam pracujący poszukiwali nowych miejsc pracy, gdyż na Pomorzu zaczynało brakować zleceń. Szukali zatrudnienia na Litwie, Infl antach, Kujawach, Mazowszu oraz Wielkopolsce65. Taką posta- cią był mistrz murarski Niklos, który na zlecenie Janusza nadzorował budowy zamków

60 Tamże, s. 34-36. 61 Według ustaleń Zagrodzkiego, w tym okresie nastąpiła przerwa w budowie kościoła św. Jana w Warszawie. przypuszcza on, że w tym czasie pracownicy mogli podjąć w tym czasie budowę zamku w Czersku. T. Zagrodzki, Czersk. Zamek i miasto historyczne, Warszawa 1996, s. 42. 62 I. Galicka, dz. cyt., s. 67. 63 I. Galicka, dz. cyt., s. 67. 64 T. Zagrodzki, Gotycka architektura katedry św. Jana w Warszawie, Warszawa 2000. 65 I. Galicka, dz. cyt., s. 69-70.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 9911 22015-05-18015-05-18 22:13:5322:13:53 URSZULA CELIŃSKA 92 w Liwie, Ciechanowie oraz prawdopodobnie w Czersku. Jego wykształcenie, odebrane w pruskich warsztatach budowlanych potwierdzałaby rozległa wiedza inżynierska i opano- wane rzemiosło murarskie, przejawiające się w sposobie placu budowy, np. w Ciechanowie, fundamentowanie, układania zarówno murów fundamentowych, jak i podmurówki kamien- nej i murów ceglanych we wszystkich trzech zamkach66.

3. Zakończenie Jak zostało przedstawione w niniejszym artykule, Mazowsze przełomu XIV i XV w. nie należało do najbardziej zacofanych księstw. Okres ten był początkiem rozwoju potencjału mazowieckiego oraz rozpoczęcia procesu modernizacji ziem Mazowsza. Lokacje miast, rozwój skarbowości oraz handlu wskazują na szczególny nacisk obu książąt mazowieckich na chęć wzbogacenia swych ziem i ich rozkwit ekonomiczny. Świadczy to nie tylko o po- budkach materialnych, ale również myśleniu perspektywicznym – aby ich potomkowie nie odziedziczyli gorzej uposażonych ziem niż oni sami. Ponadto zmiany wprowadzane w bu- downictwie, a szczególnie wprowadzenie cegły jako budulca, rozwój architektoniczny czy przedstawienia napieczętne wskazują na dbałość o estetykę i odbiór swej osoby na ze- wnątrz. Intensywność reform i widoczne chęci modernizacji swych dzielnic przez książąt mazowieckich, doprowadziła do rozpoczęcia dla Mazowsza czasu dobrej koniunktury, który trwał przez większość XV w.

Economic and cultural activities dukes of Mazovia Janusz I of and Siemowit IV Summary This article discusses the economic and cultural activities of Princes Janusz I of Warsaw and Siemowit IV, who reigned in Mazovia at the turn of the fourteenth and fi fteenth centu- ries. Details of the most important elements of the economy of Mazovia, such as the fi nances of Mazovia, tax related issues and the dependencies of the population of the prince. It dis- cusses the roads and trade routes running through the lands of Mazovia and locations of ci- ties under German law and administrative offi ces and prince’s trade policy. In terms of cul- tural activities associated with Janusz I of Warsaw and Siemoit IV, it describes the structure and activities of the offi ce of princes and what’s involved princely titulary, emblems and seals of both princes. Also discussed are the prince’s infl uence and activities in the fi eld of architecture and construction in the lands of Mazovia.

Keywords: dukes of Mazovia, lands of Mazovia, Janusz I of Warsaw, Siemowit IV, Mazo- via, locations of cities under German law, trade routes, the offi ce of princes, seals, castles, taxes

66 Tamże, s. 70.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 9922 22015-05-18015-05-18 22:13:5322:13:53 Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 93-100

PIOTR KOMINEK UJK, Kielce

ROZWAŻANIA DOTYCZĄCE WYZNANIA WIARY W POLSKICH XVI-WIECZNYCH KATECHIZMACH KATOLICKICH

Główni myśliciele późnego średniowiecza często w swoich dociekaniach zajmowali się opisem rzeczywistości teologicznej i eklezjalnej. Poruszali problemy sumienia i moralności, zajmowali się kwestią poczucia winy i zależności od Boga, a także zagadnieniami życia wiecznego. Interesowało ich doświadczenie wiary. Wraz z kryzysem Kościoła i kontrrefor- macją, zainteresowano się sposobami przybliżenia społeczeństwu podstawowych dogma- tów wiary, wszelkich kwestii religijnych, w tym poszczególnych artykułów wyznania wiary oraz ich dogłębnej interpretacji. Odchodzono od pobożności i rozumienia wiary w sposób magiczny oraz od rytualnych praktyk, starając się racjonalnie uzasadnić wiarę1. Liczne wydania katechizmów innowierczych skłoniły katolików do podjęcia podobnych działań, do walki w formie polemik i wykazywania błędów. Katechizmy innowiercze propo- nując całościową naukę zasad wiary i życia chrześcijańskiego, wyłożoną prosto i przystęp- nie, odpowiadały na istniejące w tej dziedzinie społeczne zapotrzebowanie2. Pierwszym katechizmem innowierczym, który ukazał się w Polsce w XVI wieku była praca Mikołaja Reja Catechismus, to jest nauka bardzo pożyteczna każdemu wiernemu krześcijani- nowi, jako się ma w zakonie Bożym a w wierze i dobrych uczynkach sprawować, która została wydana w Krakowie w 1543 r. u Heleny Unglerowej3. Analiza dwunastu artykułów wiary za- warta jest w części drugiej Catechismusa. Praca Mikołaja Reja stanowi przede wszystkim wykład o usprawiedliwieniu człowieka, które następuje przed Bogiem przez jego wiarę4. W Polsce cieszył się popularnością Mały katechizm Marcina Lutra, który był jedenaście razy tłumaczony w latach 1530-1593, podczas gdy Duży katechizm nie był tłumaczony w ogóle. Najbardziej znane były wydania przygotowane przez Liboriusza Szchadlika z 1530 r. i Hieronima Maleckiego z lat 1561 i 15935.

1 Problemy wiary i pobożności zbiorowej u schyłku średniowiecza i w epoce wczesno nowożytnej poruszają między innymi prace: S. Bylina, Religijność późnego średniowiecza. Chrześcijaństwo a kultura tradycyjna w Eu- ropie środkowo-wschodniej w XIV-XV w., Warszawa 2009; J. Delumeau, Reformy chrześcijaństwa w XVI-XVII w., Warszawa 1986, t.1-2; Dzieje teologii katolickiej w Polsce, red. M. Rechowicz, t. 2, Lublin 1975; H. Schilling, Konfesjonalizacja. Kościół i państwo w Europie doby przednowoczesnej, Poznań 2010, s. 64. 2 Szesnastowieczne nowe wyznania wiary: luterańskie wyznanie augsburskie z 1530 r., 39 artykułów wspólnoty anglikańskiej z 1563 r., wyznanie helweckie z 1566 r., oraz wyznanie reformowane z La Rochelle z 1571 r., speł- niały funkcje doktrynalne dla nowych prądów religijnych i tworzących się kościołów. 3 Zob. pracę D. Kuźmina, Biblia i katechizmy w XVI wieku, w: Książka ponad podziałami pod red. A. Krawczyka, Lublin 2007, s. 146. 4 Zob. T. Maciuszko, Mikołaj Rej. Zapomniany teolog ewangelicki z XVI wieku, Warszawa 2002, s. 100. 5 D. Kuźmina, Biblia…, op. cit, s. 146.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 9933 22015-05-18015-05-18 22:13:5322:13:53 PIOTR KOMINEK 94 Katechizmy innowiercze zmuszały stronę katolicką do scalenia i sprecyzowania własnej doktryny oraz nauczania jej w taki sposób, aby trafi ała do szerokich rzesz wiernych. Chcąc uchronić katolików przed wpływami prądów reformacyjnych płynących z zachodu, należało podjąć trud utrwalenia podstaw nauki i tradycji katolickiej. Pierwsze oryginalne katechizmy powstały w połowie XVI w. Należy do nich zaliczyć Confessio fi dei (1553 r.) Stanisława Hozjusza, Scopus biblicus (1553 r.) i Apologia pro ca- tholica fi de (1557 r.) Wojciecha Nowopolczyka oraz ks. Stanisława Orzechowskiego Fidei catholicae confessio (1561 r.). Dzieła te wydano w języku łacińskim, co ograniczało krąg odbiorców. Brakowało im całościowego i systematycznego wykładu prawd wiary oraz okre- ślenia zasad życia chrześcijańskiego, popularnego stylu, a także właściwej katechizmowi formy dialogowej. Te niedoskonałości zostały uzupełnione w wydanych w języku polskim katechizmach Benedykta Herbesta (1531-1598), Marcina Białobrzeskiego (1530-1586) i Hieronima Powodowskiego (1543-1613). Benedykt Herbest był duchownym, jezuitą, teologiem, a także pedagogiem oraz polemi- stą religijnym. Podczas swojego życia działał głównie w Krakowie, a potem w Akademii Lubrańskiego w Poznaniu. Przebywał także w Rzymie, gdzie studiował teologię6. Nauka prawego chrześcijanina Benedykta Herbesta ukazała się w 1566 roku. Dzieło to zawiera przedmowę De ecclesia catholica i składa się z trzech części: Credo, O nadziei i pacierzu i O miłości i przykazaniu Bożym. Herbest zastosował schemat katechetyczny św. Tomasza z Akwinu, kierując się ideą pastoralną. Pominął naukę o sakramentach i łasce, poświęcając jej osobną broszurę zatytułowaną Odpowiedź na konfesję Husa7. Jak zaznaczał autor, kate- chizm został napisany dla rozwiania wątpliwości w wierze, do czytania domowego w dni święte, do godnego przygotowania się do sakramentów oraz dla kapłanów, by lepiej głosili słowo Boże. Miał on formę literacką dialogu kapłana z mieszczaninem8. Szczególnie istotny wydaje się pierwszy rozdział tego katechizmu, dotyczący wyznania wiary. Tę część rozpo- czynały dwie przedmowy. Pierwsza została zatytułowana Przedmowa ku Wielmożnym y Szlachetnym Panom, Radzie i Rycerstwu Królestwa Polskiego. Autor stwierdził, że wierni winni doświadczać Boga w swoich sercach, żyć w cichości i pobożności. Przypominał, że istnieje Trójca Święta. Świat stworzył Bóg, który ma moc na ziemi i na niebie, dał on moc Jezusowi Chrystusowi, który począł się za sprawą Ducha Świętego i jest drugim Adamem. Autor zaznaczał też, że istnieje tylko jedno Ciało Chrystusa i jeden Kościół, który stanowi opokę, będąc powszechnym i apostolskim9. Druga przedmowa została zatytułowana Do Panów mieszczan i do wszelkiego pospól- stwa chrześcijańskiego napominanie. Herbest wskazywał, że ludzie winni żyć w pobożno- ści, ponieważ dzięki niej otrzymują łaskę Bożą. Muszą żyć także pełni wiary, bo jest ona obroną przeciwko szatanowi. Modlitwa zaś powinna być nie tylko pacierzem, ale także ca- łym życiem. Należy wierzyć w Boga i pokładać w nim nadzieję10. Katechizm ułożony w formie pytań i odpowiedzi ucznia i mistrza napisał także Marcin Białobrzeski – teolog, kaznodzieja, gruntownie wykształcony humanista, związany z Aka-

6 S. Rabiej, Benedykt Herbest, Encyklopedia katolicka, t.6, Lublin 1993, s. 741. 7 J. Z. Słowiński, Katechizmy katolickie w języku polskim od XVI do XVIII wieku, Lublin 2005, s. 8. 8 D. Kuźmina, Katechizmy w Rzeczypospolitej XVI i początku XVII wieku, Warszawa 2002, s. 33. 9 Benedykt Herbest, Nauka prawego chrześcijanina, Kraków 1566, druki ze zbiorów Biblioteki Jagiellońskiej dostępne on-line, s. 1-57. 10 Ibidem, s. 67-92.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 9944 22015-05-18015-05-18 22:13:5322:13:53 ROZWAŻANIA DOTYCZĄCE WYZNANIA WIARY W POLSKICH XVI-WIECZNYCH KATECHIZMACH KATOLICKICH 95 demią Krakowską. Wielki wpływ na jego postawę miały poglądy Erazma z Rotterdamu. Jego główne dzieła to: Katechizm albo wizerunek prawej wiary chrześcijańskiej (1567), Orthodoxa confessio de uno Deo, quem Christiani catholici credunt, Postilla orthodox to jest wykład świętych ewangelii niedzielnych i świąt uroczystych na cały rok11. Katechetyczne dzieło Białobrzeskiego, wydane w 1567 roku, zawierało rozważania na temat przykazań Bożych, Składu Apostolskiego, Modlitwy Pańskiej, Pozdrowienia Aniel- skiego i sakramentów świętych oraz wykład na temat Trójcy Świętej o charakterze pole- micznym wobec tez teologicznych Marcina Lutra i Jana Kalwina. Na początku swojego katechizmu Białobrzeski przedstawiał podstawowe elementy wiary: istnienie Boga, stwo- rzenie świata, Stary i Nowy Testament, a także genezę Kościoła12. Niemal identyczny układ treści, wraz z analizą podstawowych modlitw powtarzał, wyda- ny w 1577 roku, katechizm Hieronima Powodowskiego, zatytułowany Katechizm Kościoła powszechnego nauki do zbawienia potrzebniejsze. Autor ten interesował się literaturą ko- ścielną, pisząc prace z zakresu teologii duszpasterskiej i kaznodziejstwa. Wnikliwie badał Pismo Święte, opierając się na interpretacji Ojców Kościoła13. Rozważania dotyczące Składu Apostolskiego w katechizmach Benedykta Herbesta, Mar- cina Białobrzeskiego i Hieronima Powodowskiego otwierał artykuł Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego. Formuła ta wskazywała na relację, jaka wytwarzała się między człowie- kiem a Bogiem przez akt wiary. Benedykt Herbest podkreślał, że o Bogu wierni powinni mówić z bojaźnią. Każdy człowiek ma swoją funkcję w Kościele i musi wierzyć w Boga oraz pokładać w nim nadzieję. Jak zauważał, mamy wierzyć, a nie dochodzić rozumem. Jest jeden majestat Boży, jedna moc Boga Ojca, Chrystusa i Ducha Świętego14. Bóg istnieje ponad wszystkim, będąc naszym ukrytym, prawdziwym Ojcem. Jako Wszechmogący panuje nad wszystkimi rzeczami15. Chrystus został objawiony przez swoje wcielenie. Zdaniem Marcina Białobrzeskiego Bóg stworzył człowieka oraz wszelkie byty Swoim słowem. Jest On miło- sierny i sprawiedliwy, przez Niego wszystko dzieje się na świecie16. Nie ogarnie Go jednak rozum ludzki. Hieronim Powodowski w swoich rozważaniach dotyczących tej frazy podno- sił, że dzięki Bogu zostaliśmy dopuszczeni do uczestnictwa w chwale wiecznej17. Wszyscy trzej teologowie tę wstępną formułę uznawali za rodzaj swoistej deklaracji, która w sposób absolutny i defi nitywny łączyła wszechmogącego Stwórcę z człowiekiem. Ideę ojcostwa zaś odnosili nie tylko do relacji z Jezusem, ale szerzej do stworzenia i uporządkowania świata. Kolejny artykuł wyznania wiary stanowił zwrot Stworzyciela nieba i ziemi. Stworzenie przypisano Bogu Ojcu, a niebo i ziemia tworzyły opozycyjny dwumian, mający wyrazić całość twórczej aktywności Boga. Herbest zauważał, że Bóg swoją wszechmocą stworzył

11 M. Brzozowski, Marcin Białobrzeski, Encyklopedia katolicka, t.2, pod red. F. Gryglewicza, R. Łukaszyka, Z. Sułowskiego, Lublin 1985, s. 365. 12 D. Kuźmina, Katechizmy…, op. cit., s. 37-43. 13 A. Glinka, Hieronim Powodowski, teolog, polemista XVI wieku, „Nasza Przeszłość. Studia z dziejów Kościoła i kultury katolickiej w Polsce”, t.13, 1961, s. 78, 88. 14 B. Herbest, op. cit, s. 80-92. 15 Ibidem, s. 27-31. 16 M. Białobrzeski, Katechizm albo wizerunek prawej wiary chrześcijańskiej, Kraków 1567, druki ze zbiorów Polskiej Biblioteki Internetowej dostępne on-line, s. 173-177. 17 H. Powodowski, Katechizm Kościoła powszechnego nauki do zbawienia potrzebniejsze, Poznań 1977, druki ze zbiorów Biblioteki cyfrowej Polona dostępne on-line, s. 21.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 9955 22015-05-18015-05-18 22:13:5322:13:53 PIOTR KOMINEK 96 świat. Najważniejsze w naszym życiu powinno być przede wszystkim Słowo Boże. Wska- zywał, że Syn Boży odkupił ludzi w swoim człowieczeństwie. Podnosił także kwestię po- mocy ubogim i potrzebującym oraz dóbr duchowych, które powinny być w życiu wiernych ważniejsze od doczesnych18. Zdaniem Marcina Białobrzeskiego, wszystko na ziemi żyje z dobroci Bożej, bowiem Bóg nie stworzył niczego złego. Do swojej pomocy Bóg posyła aniołów19. Według Powodowskiego, Bóg stworzył wszystko Swoim słowem z niczego20. W trzecim artykule wyznania wiary I w Jezusa Chrystusa Syna jedynego Pana nasze- go Benedykt Herbest przypominał, że Jezus jest drugą osobą Trójcy Świętej, który posiada atrybuty Ojca. Stał się człowiekiem, aby nas zbawić od grzechów. Jest królem i kapłanem, synem Boga i naszym Panem. Ofi arowując Bogu samego siebie wykupił ludzi z „niewoli szatańskiej”. Jego miłość jest wielka21. Jezus jest Synem Boga i naszym Panem. Jak zauwa- żał Białobrzeski, kto nie pozna Jezusa Chrystusa, który jest królem wiecznym, nie pozna też Boga Ojca. Bóg bowiem „przez ręce Syna swego wykonał zbawienie ludzkie” i zjednoczył się z nami miłością22. Powodowski natomiast w swym katechizmie zauważył, że Jezus jest równy i podobny Bogu23. W swych rozważaniach teologowie kładli nacisk na boskie pocho- dzenie Jezusa, wskazując, iż Ojciec jest nazywany Bogiem, a Syn – Panem. Czwarty artykuł Składu Apostolskiego to fraza Który się począł z Ducha Świętego, na- rodził się z Marii Dziewicy. Jak zauważał Herbest, wierni winni pokładać wiarę w dziewi- cze narodzenie Chrystusa. Marcin Białobrzeski przypominał, że Jezus Chrystus stał się czło- wiekiem przez dobroć Boga Ojca, aby się spełniły pisma. Udowadniał, że nie da się rozdzielić boskości i człowieczeństwa Jezusa24. Herbest wskazywał, iż człowieczeństwo Jezusa zostało „sprawione przed czasem”. Jezus zstąpił z nieba i jest w niebie. Cierpiąc „nie w bóstwie, ale w ciele”, dla człowieka stał się człowiekiem25. Podkreślano zatem podwójne: boskie i ludzkie pochodzenie Jezusa, traktując Jego ludzkie narodzenie jako akt wcielenia. Piąty artykuł brzmiał Cierpiał pod Ponckim Piłatem, umarł i pogrzebion. Herbest za- uważał, że „za bardzo zabrnęliśmy w świat”, jesteśmy „uwikłani w marności”. Wierni zaś są zobowiązani dbać o sprawy duchowe. Przypomniał, że Jezus nigdy nie miał grzechu. Aby wytrwać w wierze, wierni winni prosić Boga o odwagę i miłować Jego Syna, nie powinni przedkładać siebie nad Pana Boga. Herbest omawiał w tym miejscu także kwestie dotyczące pogrzebów, zauważając, że chrześcijanie winni budować skromne groby. Stwierdził także, że w śmierci ludzie zasypia- ją w Bogu, po czym radują się z Chrystusem w niebie. Zwrócił uwagę, że w czasie pogrzebu winny być używane kapy i świece. Kapy przyodziewają zmarłego, świece zaś symbolizują światło Chrystusa. Po śmierci natomiast zawsze przychodzi czas żałoby, podczas której lu- dzie muszą głęboko wierzyć w Boga, modlić się za zmarłych i prosić o życie wieczne. Zmar- ły musi zostać pokropiony wodą święconą i okadzony kadzidłem. Przypominał także, że

18 B. Herbest, op. cit., s. 95-106. 19 M. Białobrzeski, op. cit., s. 179-185. 20 H. Powodowski, op. cit., s. 21. 21 B. Herbest, op. cit., s. 109-114. 22 M. Białobrzeski, op. cit., s. 189-192. 23 H. Powodowski, op. cit., s. 22-23. 24 M. Białobrzeski op. cit., , s. 195-203. 25 B. Herbest, op. cit., s. 116-120.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 9966 22015-05-18015-05-18 22:13:5322:13:53 ROZWAŻANIA DOTYCZĄCE WYZNANIA WIARY W POLSKICH XVI-WIECZNYCH KATECHIZMACH KATOLICKICH 97 do czyśćca idą ludzie niedoskonali. Kto zaś umiera bez pokuty, idzie do piekła. Podnosił również kwestię jałmużny, która według niego wybawiała od grzechów i od śmierci26. Mar- cin Białobrzeski przypomniał, że Jezus Chrystus jest naszą prawdą i drogą. Bóg wydał go za nas i umarł za nasze grzechy, aby się spełniły pisma27. Hieronim Powodowski podkreślał zaś znaczenie znaku krzyża. Jego zdaniem „znak krzyża jest pieczęcią chrześcijańską (...) zamyka on w sobie tajemnicę naszej wiary”28. Analizując piąty artykuł autorzy katechizmów wskazywali na związek między cierpieniem, męczeństwem i śmiercią Jezusa, odnosząc je do sytuacji człowieka, który powinien zawsze pamiętać o śmierci. Szósty artykuł to zwrot Wstąpił do piekła, w trzeci dzień zmartwychwstał, nawiązują- cy do zwycięstwa na d śmiercią. Zdaniem Benedykta Herbesta, Chrystus po swojej śmierci na krzyżu, „rozwiązał piekielne boleści” i zmartwychwstał. Zmartwychwstanie jest naj- większym cudem w religii chrześcijańskiej29. Marcin Białobrzeski tłumaczył, że zstąpiwszy do piekła, Jezus wybawił z niewoli piekielnej dusze „porwane przez szatana”. Piekło przed- stawiał jako „ostatnią kaźń grzechu człowieczego”. Jezus zaś wszystkim obiecał królestwo niebieskie30. Białobrzeski przypominał także, że Chrystus zstąpił do piekła dobrowolnie, „wywiódł przez to dusze od szatana”, po czym po trzech dniach zmartwychwstał dla nasze- go usprawiedliwienia, powstając z martwych swoją mocą31. Teologowie uznawali zatem, iż Jezus podzielił kondycję śmierci ludzkiej nie tylko przez akt umierania, ale i stan bycia umarłym, zejście do miejsca, gdzie przebywają zmarli, a następnie zwycięstwo nad śmiercią poprzez Zmartwychwstanie. W siódmym artykule, Wstąpił na niebiosa siedzi po prawicy Boga Ojca Wszechmogą- cego, Herbest zwrócił uwagę, iż Chrystus czterdziestego dnia po zmartwychwstaniu wnie- bowstąpił, stając się równym Bogu Ojcu i zasiadł po prawej stronie Boga. Ma odtąd wielką moc na niebie i na ziemi, wytyczając ludziom drogę postępowania. Jest szczególnie z tymi, którzy za niego cierpią32. Analogicznie zwrot ten interpretował Powodowski 33. Wstąpienie i zasiadanie po prawicy Boga autorzy katechizmów odczytywali jako uwielbienie i wynie- sienie Chrystusa, który stał się równy swojemu Ojcu, ale równocześnie nie zatracił swojego człowieczeństwa. Ósmy artykuł Składu Apostolskiego brzmiał Stamtąd przyjdzie sądzić żywych i umar- łych. Herbest przypomniał w tym miejscu, że każdy stanie przed sądem Bożym po śmierci i na końcu świata. Wtedy Jezus osądzi wszystkich. Niewierni i niewdzięczni pójdą do pie- kła. Herbest podkreślał , że „jest głupcem ten, kto widzi tylko rzeczy doczesne”. Wierni powinni pamiętać o rzeczach ostatecznych, są bowiem dziedzicami królestwa niebieskiego i zmartwychwstaną jak Chrystus34. Białobrzeski zauważał, że Jezus, gdy wniebowstąpił, zesłał wiernym Ducha Świętego, który nauczył wszystkich prawdy. Chrystus, zasiadłszy

26 B. Herbest, op. cit., s. 122-156. 27 M. Białobrzeski, op. cit., s. 204-209. 28 H. Powodowski, op. cit., s. 24-26. 29 B. Herbest, op. cit., s. 157-171. 30 M. Białobrzeski, op. cit., s. 211-217. 31 M. Białobrzeski, op. cit., s. 218-219. 32 B. Herbest, op. cit., s. 172- 181. 33 H. Powodowski, op. cit., s. 27. 34 B. Herbest, op. cit., s. 183-191.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 9977 22015-05-18015-05-18 22:13:5322:13:53 PIOTR KOMINEK 98 po prawicy Boga, w niebie przygotował miejsce dla wszystkich, będąc sam pełen władzy i mocy Bożej35. Powodowski podobnie przypominał, że Jezus „dnia sądnego przyjdzie z chwałą i majestatem”36. Myślą przewodnią rozważań naszych teologów było wskazanie, iż formuła ta łączyła powrót Chrystusa w chwale z zapowiedzią sądu eschatologicznego, od- danego w jego ręce. Owo nadejście Chrystusa przenikało zatem trzy porządki czasowe: wpisywało się w przeszłość, odnosiło się do doczesności i zawierało eschatologiczną przy- szłość, nieuchronną dla każdego człowieka. W dziewiątym artykule Wierzę w Ducha Świętego Herbest podkreślił boskość Ducha Św. i Jego przynależność do Trójcy Św. Wskazywał, że Bóg obdarzył wiernych swojego Kościoła potrzebnymi i rozmaitymi darami, dając zdrowie, bogactwo i rozum, a oni winni być mu za to wdzięczni, służyć mu oraz naśladować Go, pokładając w nim nadzieję. Bóg jest bowiem Panem światłości, bogobojności i dobroci. Pan Bóg umiłował wszystkich już przed stworzeniem świata. Jego miłość została wlana w nasze serca37. Jezus jest ojcem mi- łosierdzia i pocieszenia. Herbest przypomniał także rolę świętych w Kościele. Święci bo- wiem, przyczyniają się za nami u Boga. Bóg strzeże sprawiedliwych i „broni ich przez cno- ty”. Zdaniem Białobrzeskiego wierni powinni wyznawać i chwalić każdą osobę Trójcy Świętej. Trzy osoby Boskie stanowią bowiem jedno. Duch Święty pochodząc od Ojca i Syna, ożywia oblicze ziemi i jest pocieszycielem ludzi38. W dziesiątym artykule Święty Kościół powszechny, świętych obcowanie, Herbest pod- nosił, że wierni są zobowiązani uczestniczyć w świętych tajemnicach, ze szczególnym uwzględnieniem Eucharystii, wyznawać Kościół i w nim umierać. Przypomniał, że Jezus posłał swoich apostołów, a Kościół winien słuchać papieża. Bóg dał swoim wiernym Ducha mądrości, rozumu, umiejętności i bogobojności. Otrzymują oni od niego wiele darów. Nie mogą utracić mądrości. Herbest w tym miejscu stwierdzał także, że chrześcijanie muszą sobie nawzajem pomagać, a ich grzechy wywołują gniew Boga. Herbest przy analizie tego artykułu wyznania wiary, opisał także rok liturgiczny. Przed- stawił znaczenie rorat, Bożego Narodzenia, święcenia owsa w dzień św. Szczepana, święce- nia wina w dzień św. Jana, uroczystości Matki Boskiej Gromnicznej, Wielkiego Postu i Wielkiego Tygodnia, Świąt Wielkanocnych, Krzyżowych Dni, Wniebowstąpienia, Zielo- nych Świątek, uroczystości Bożego Ciała. Wspominał także o uczynkach miłosiernych i do- skonałości chrześcijańskiej, a także o znaczeniu wody święconej i świec podczas chrztu. Przypomniał, że woda święcona przypomina nam chrzest święty. Świece zaś podczas chrztu przypominają światło Chrystusa. Wierni winni szanować stare zwyczaje Kościoła i często rozważać Mękę Pańską oraz przestrzegać świętych obrzędów, wierzyć sercem oraz dawać świadectwo wiary chrześcijańskiej. Herbest wspomniał także o znaczeniu modlitw w życiu człowieka. Przypomniał, że mo- dlitwy dzielą się na kościelne i osobiste. W swoich rozważaniach nad tym artykułem wiary wymieniał świętych: Franciszka, Jadwigę, Szymona, Katarzynę, Piotra, Małgorzatę, Walen- tego, Macieja i Wojciecha39, sugerując, że należy ich naśladować w swoim życiu. Święci

35 M. Białobrzeski, op. cit., s. 223-227. 36 H. Powodowski, op. cit., s. 28. 37 B. Herbest, op. cit., s. 194-219. 38 M. Białobrzeski, op. cit., s. 239-253. 39 B. Herbest op. cit., s. 223-343.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 9988 22015-05-18015-05-18 22:13:5322:13:53 ROZWAŻANIA DOTYCZĄCE WYZNANIA WIARY W POLSKICH XVI-WIECZNYCH KATECHIZMACH KATOLICKICH 99 uczą nas bowiem sumiennego spełniania swoich obowiązków40. Zwrot świętych obcowanie oznaczał wspólnotę ze świętymi w niebie, którzy byli pojmowani jako pośrednicy między ludźmi a Bogiem. Białobrzeski, analizując ten artykuł wyznania wiary, przypominał, że Kościół działa udzielając sakramentów, natomiast swoją powagę zawdzięcza cudom. Kościół jest ponadto zbudowany na fundamencie nauki Chrystusa i jest jego ciałem41. Zdaniem tego autora wszy- scy jesteśmy dziedzicami królestwa niebieskiego. Stanowimy jedno ciało, składające się z wielu członków42. Zdaniem Powodowskiego Kościół to zebranie ludzi w jedności wiary i miłości chrześcijańskiej43. W jedenastym artykule W grzechów odpuszczenie, ciała zmartwychwstanie Herbest odniósł się do sakramentów: chrztu świętego, bierzmowania, małżeństwa i ostatniego poma- zania. Jeśli chodzi o chrzest, mężczyzna powinien stać po prawej stronie chrzczonego, ko- bieta po lewej. Kapłan czyni znak krzyża, odpędzając przy chrzcie szatana, po czym trzy razy polewa wodą święconą głowę dziecka. Wypowiada imię dziecka, a potem następuje wyznanie wiary, pomazanie olejem oraz nałożenie dziecku białej szaty. Odniesienie do chrztu wiązać należało z doniosłością tego sakramentu dla życia chrześcijańskiego. Chrzest bowiem stanowił fundament wszystkich sakramentów, przynosząc dar Ducha Świę- tego. Herbest w swoich rozważaniach omawiał także sakrament małżeństwa. Jego zdaniem, związek małżeński ma zmierzać do zrodzenia potomstwa. Dzieci mają być wychowywane ku chwale Boga. Podczas małżeństwa „małżonkowie mają sprawować się bogobojnie”. Mę- żowie mają miłować swoje żony, tak jak Chrystus swój Kościół. Małżeństwo zostaje zawar- te przez wolę i trwa aż do śmierci. Katechizm Herbesta zawierał także uwagi na temat sakra- mentu bierzmowania. Zdaniem Herbesta, do tego sakramentu trzeba się właściwie przygotować. Biskup dotyka bierzmowanego krzyżmem i prosi Boga o dar Ducha Świętego. Herbest opisywał także „ostatnie pomazanie”. Traktował je jako podanie ostatniej światło- ści, przy akcie spowiedzi oraz pomazaniu świętym olejem oczu, nosa, warg i rąk44. Odpusz- czenie przy tym grzechów pojmował jako rdzeń dobrej nowiny Chrystusa. Marcin Biało- brzeski, analizując tę frazę, stwierdzał, że tylko Jezus zmartwychwstał, abyśmy i my zmartwychwstali, ma on moc odpuszczania grzechów. Aby wyspowiadać grzechy, potrzeb- na jest najpierw prawdziwa pokuta oraz skrucha. Za grzechy musimy prawdziwie żałować. Modlitwa natomiast zgładza winy za nie45. Dwunasty artykuł to sformułowanie Żywot wieczny. Amen. 46. Białobrzeski podkreślał w tym miejscu, że Bóg obiecał swym wiernym żywot wieczny, gdzie czekała ich zapłata za ich całe życie. Wszyscy tam będą chwalić Boga, który będzie królował we wszystkim na wieki. Chrześcijanie winni umrzeć w wierze, aby osiągnąć zbawienie47. Powodowski zaś

40 M. Białobrzeski, op. cit., s. 41 Ibidem, s. 29. 42 Ibidem, s. 309-326. 43 H. Powodowski, op. cit., s. 29 44 B. Herbest, op. cit., s. 347-434. 45 M. Białobrzeski, op. cit., .s . 346-385. 46 K. Mazurkiewicz, Benedykt Herbest. Pedagog-organizator szkoły polskiej XVI wieku. Kaznodzieja-misjonarz doby reformacji, Poznań 1925, s. 209-210. 47 M. Białobrzeski, op. cit., s. 407-409.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 9999 22015-05-18015-05-18 22:13:5422:13:54 PIOTR KOMINEK 100 w tym miejscu zawarł uwagi na temat czyśćca. Według niego znajdują się w nim dusze, które były na drodze zbawiennej, ale na świecie nie wypełniły pokuty za grzechy48. Twier- dził on, że po Sądzie Ostatecznym nie będzie już czyśćca. Zawiera zatem ideę nieprzemijal- ności. Wiara w zmartwychwstanie ciała była pojmowana jako odpowiednik zmartwych- wstania Chrystusa. W przedstawionych rozdziałach swoich katechizmów, dotyczących interpretacji artyku- łów wyznania wiary, Benedykt Herbest, Marcin Białobrzeski i Hieronim Powodowski tłu- maczyli dwanaście artykułów Składu Apostolskiego, dodając odpowiednie napominania, zachęty, wskazówki moralne, co czynić, a czego unikać. Rozważania swoje koncentrowali wokół jedności, świętości, powszechności i apostolskości Kościoła katolickiego. Ich rozwa- żania na temat Credo tłumaczą fundamentalne prawdy wiary. Podobieństwa w zakresie wyjaśniania treści poszczególnych artykułów Składu Apostol- skiego wskazują na konkretne motywy teologiczne, którymi się posługiwali autorzy katechi- zmów. Podkreślali, że każda formuła Credo ma swoje znaczenie, zawiera określony ładunek emocjonalny, odnoszący się do zasad wiary. Ich interpretacja o charakterze popularnym miała przygotować wiernych do katechezy i liturgii. Chodziło bowiem o to, aby symbolicz- na wartość artykułów nie stała się obca rozumieniu ich treści.

Dissertation on the Creed in Polish 16th-century Catholic Catechisms Summary The dissertation raises the question of how particular articles of the Creed were presented in three Polish Catholic catechisms of the 16th century, written (and published) in Polish language by: Benedykt Herbest (1531-1598), Marcin Białobrzeski (1530-1586), and Hiero- nim Powodowski (1543-1613). The catechisms were created as a response to their Protestant equivalents, written by Martin Luther, Zacharias Ursinus, Caspar Olevianus, John Calvin, and Martin Bucer. Analysis of differences and similarities in interpreting the meaning of the 12 articles of the Creed in the above-mentioned Polish Catholic catechisms shows that they have sym- bolic value, and that their meaning was differently interpreted by the Polish authors. In the catechisms written by Herbest, Białobrzeski and Powodowski, chapters relating to the Creed clearly and accessibly explained the truths of the Holy Scripture, facilitated understanding of the Bible and preparation for sacraments, showed how to build one’s rela- tionship with God, helped to resolve doubts, and brought order into one’s faith. Doubtlessly, the catechisms became a valuable tool for clergy in their pastoral work and a support for priests administering sacraments. They also implemented the decisions of the Council of Trent concerning the main dogmas of Catholic faith.

Keywords: Church, Creed, catechism, theology, Reformation, Counter-Reformation

48 H. Powodowski, op. cit., s. 37.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 110000 22015-05-18015-05-18 22:13:5422:13:54 Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 101-113

JOANNA ŻOCHOWSKA WNHiS UKSW, Warszawa

POSTAĆ SENATORA IDEALNEGO W ŚWIETLE DE OPTIMO SENATORE WAWRZYŃCA GOŚLICKIEGO

Wawrzyniec Goślicki herbu Grzymała, urodził się ok. 1530 roku1 w średnio zamożnej ro- dzinie szlacheckiej, w okolicach Płocka. Swoją edukację rozpoczął od szkoły katedralnej w Płocku, następnie w 1556/7 roku podjął studia na Akademii Krakowskiej, po czym konty- nuował je we Włoszech (Padwie, Bolonii i Rzymie)2. Po powrocie do kraju został sekreta- rzem w kancelarii Zygmunta Augusta3. Goślicki często uczestniczył w misjach zagranicz- nych. W 1571 roku udał się na Węgry, w sprawie spadku po synu Izabelli Jagiellonki – Janie Zygmuncie. Rok później pojechał do Brunszwiku, tym razem w sprawie spadku po drugiej siostrze króla – Zofi i4. W czasie panowania Stefana Batorego pozostał sekretarzem w królew- skiej kancelarii. W 1587 roku, w czasie sejmu konwokacyjnego, gdzie domagano się od hie- rarchów kościelnych potwierdzenia zapisów konfederacji warszawskiej, jako jedyny spośród biskupów złożył pod tym dokumentem swój podpis5. W czasie trzeciego bezkrólewia Goślic- ki poparł kandydaturę Zygmunta III Wazy. Po elekcji Goślicki wygłosił mowę powitalną dla przybywającego do Krakowa 9 XII 1587 roku nowego monarchy6. Nie jest dokładnie znana data uzyskania przez niego święceń kapłańskich. W 1586 roku Stefan Batory desygnował Goślickiego na biskupa diecezji kamienieckiej7, tym samym przyznając mu miejsce w Sena- cie. W 1601 roku, objął stanowisko biskupa poznańskiego8. Wawrzyniec Goślicki zmarł 31 października 1607 roku w Ciążyniu9. Pochowany został w katedrze w Poznaniu.

1 D. Maniewska, Goślicki Wawrzyniec (ok.1530-1607), w: Polski Słownik Bibliografi czny, t. 8, Wrocław 1959 – 1960, s. 379. Józef Borówka podaję, że urodził się on w 1538 roku w Goślicach koło Płocka, J. Borówka, Zarys poglądów etycznych Wawrzyńca Grzymały Goślickiego, syna ziemi mazowieckiej z XVI wieku, „Notatki Płockie” 2010, 55/4 (225), s. 7. Stępkowski, badając biografi e Wawrzyńca Goślickiego, przytacza kilka padających w nich dat jego urodzin. Większość z nich podaję datę między 1530 lub 1533 rokiem, A. Stępkowski, Wawrzyniec Grzy- mała Goślicki: przyczynek do biografi i, w: O senatorze doskonałym studia: prace upamiętniające życie i twórczość Wawrzyńca Goślickiego, red. A. Stępkowski, Warszawa 2009, s. 9. 2 D. Maniewska, Goślicki Wawrzyniec (ok.1530-1607) …, s. 380. 3 M. Korolko, Seminarium Rzeczpospolitej Królestwa Polskiego, Warszawa 1991, s. 213. 4 D. Maniewska, Goślicki Wawrzyniec (ok.1530-1607) …, s. 380. 5 E. Jarra, Wawrzyniec Goślicki jako fi lozof prawa, Warszawa 1931, s. 11. 6 Witanie Rad i Stanów Koronnych polskich do króla Jego Mści Zygmunta III…, D. Maniewska, Wawrzyniec Goślic- ki…, s. 380. Została ona wydana w tym samym roku w Drukarni Łazarzowej, T. Bieńkowski, Wprowadzenie, w: W. Go- ślicki, O senatorze doskonałym księgi dwie w których są wyjaśnione obowiązki urzędników oraz szczęśliwe życie oby- wateli i pomyślność państwa (1568), z jęz. łac. przeł. T. Bieńkowski, oprac. M. Korolko, Kraków 2000, s. VIII.…, s. X. 7 Nominacja ta została zatwierdzona przez papieża w 1587 roku, A. Stępkowski, Wawrzyniec Grzymała Goślicki …, s. 24. 8 Tamże. 9 A. Stępkowski, Wawrzyniec Grzymała Goślicki…, s. 30.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 110101 22015-05-18015-05-18 22:13:5422:13:54 JOANNA ŻOCHOWSKA 102 W 1568 roku w Wenecji, pod koniec pobytu w Italii, wydał najznamienitsze swoje dzieło De optimo senatore libri duo10. Rozprawa ta, dedykowana Zygmuntowi Augustowi, miała na celu ogólne rozważania dotyczące modelu państwa, szczęścia jego obywateli oraz powin- ności władz, stanowiąc w ten sposób również rodzaj przewodnika dla rządzących. Po raz drugi dzieło zostało wydane w Bazylei w 1593 roku11. Zostało ono również kilkukrotnie wydane w Anglii. Najwięcej miejsca w swoim dziele poświęca Goślicki tytułowemu senatorowi. Jego po- stać jest też kluczowym punktem rozważań o całym ustroju12. O ile najwyższą władzę w ustroju mieszanym Goślickiego, który łączy w sobie elementy monarchii, arystokracji i demokracji, powierza on królowi, najwyższa rada zarezerwowana jest dla Senatu13. Refl ek- sję na temat tej postaci i całego stanu, rozpoczyna od rozstrzygnięcia trzech kluczowy kwe- stii: spośród kogo mają oni być wybierani, przez kogo oraz w jaki sposób. Senatorowie maja być wybierani spośród obywateli, którzy są w państwie kolebką królów i senatorów14. Prawo dokonia takiego wyboru miało przynależeć jedynie królowi. Senatorowie poprzez swoje rady mieli wspomagać go w rządzeniu i dźwiganiu odpowiedzialności za pań- stwo i obywateli. Sam król powinien być wybierany właśnie przez senatorów. Jak z tego wy- nika, Goślicki zamyka w tych dwóch stanach, wzajemnie się wybierających, najznaczniejszą siłę polityczną. Odbiera tym samym pozostałej masie obywateli te przywileje, pokazując swo- ją nieufność w stosunku do społeczeństwa, w jego liczbie, różnorodności i skłonnościach. Najobszerniejszym zagadnieniem pozostaje to, w jaki sposób należało tego wyboru doko- nywać. Jest to bezpośrednio związane z osobą wybierającego. Musi się on odznaczać roztrop- nością i mądrością. Mądry władca wybierze sobie do pomocy mądrych doradców. Jednoznacz- nie odrzuca Goślicki losowanie, jako jedną z metod dokonywani tego wyboru. Stwarza ona bowiem niebezpieczeństwo, że do władzy dopuszczone zostaną osoby nieprzygotowane i nie- godne piastowania w państwie najwyższych stanowisk15. Metoda ta może tylko w fałszywy sposób bronić równości obywateli i wolności. Większym pożytkiem dla ogółu jest wybór naj- lepszych spośród nich, którzy dzięki swej mądrości, będą w stanie trwale zabezpieczyć wol- ność, nie ulegając przy tym pokusie zagarnięcia władzy dla partykularnych celów. Wyboru nie możne również powierzyć samemu ludowi czy arystokracji. Wskazanie na którąś z tych grup wzmagałoby jedynie ich wzajemną niechęć, wynikającą z różnicy w dążeniach, ponieważ lud ma na względzie swobodę, arystokracja zaś powagę16. W rezul-

10 in qui bus Magistratuum offi cia, Civium Vita Beata, Rerumpub. Foelicitas explicantur. Opus plane aureum, summorum philosophorum et legislatorum doctrina refertum, omnibus Respu. Fite administrare cupientibus non modo tiule, sed apprime necessarium, Venetiis apud lordanum Zilettum 1568. Stępkowski przytacza różne hipo- tezy dotyczące miejsca powstania dzieła: Padwa ( H. Barycz, Polacy na studiach w Rzymie w epoce Odrodzenia 1440-1600 r., Kraków 1938, s. 166, Jednak informacja ta może dotyczyć rękopisu), Rzym, Wenecja ( S. Tarnowski, Pisarze polityczni w XVI w, T.1, s. 394.; E. Jarra, Wawrzyniec Goślicki …, s. 9. ) 11 E. Jarra, Wawrzyniec Goślicki …, s. 16. 12 D. Pietrzyk-Reeves, Ład rzeczpospolitej. Polska myśl polityczna XVI wieku a klasyczna tradycja republikańska, Kraków 2012, s. 395n. 13 S. Tarnowski, Pisarze polityczni w XVI w., t. 1, Kraków 1886, s. , 404n. 14 W. Goślicki, O senatorze doskonałym księgi dwie w których są wyjaśnione obowiązki urzędników oraz szczęśli- we życie obywateli i pomyślność państwa (1568), z jęz. łac. przeł. T. Bieńkowski, oprac. M. Korolko, Kraków 2000, s. 103. 15 Tamże, s. 245. 16 Tamże, s. 247.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 110202 22015-05-18015-05-18 22:13:5422:13:54 POSTAĆ SENATORA IDEALNEGO W ŚWIETLE DE OPTIMO SENATORE WAWRZYŃCA GOŚLICKIEGO 103 tacie doprowadzi to do buntów w państwie, lub w przeciwnym wypadku, do zawierania po- rozumień, mających na celu zabezpieczenie interesów obu tych grup, z pominięciem dobra całego państwa. Nie sposób być również sprawiedliwym i obiektywnym sędzią we własnej sprawie. Gdyby od samych obywateli zależało, kto spośród nich ma zostać senatorem, o wy- borze takim zadecydowałyby względy prywatne, osobiste sympatie i animozje, lokalne so- jusze i porozumienia, mogące w rezultacie doprowadzić do wojny. Wybór taki jest również bardziej narażony na przekupstwo i ingerencje ze strony innych państwa. Goślicki widzi w ludzie czynnik raczej destabilizujący i powierzeniu mu władzy, choćby w tak ograniczo- nym zakresie, uważa za niebezpieczne dla państwa i samego ludu. Lud nie ocenia rozumem, ale często kieruje nim łaska, naginają go prośby i czci on tych, co go ujarzmili17. Lud łatwiej ulega żądzom, kieruje się emocjami, często brakuje mu mądrości. Dlatego wybór powierzył Goślicki władcy, który uprawnienia takie ma posiadać legalnie, na mocy prawa lub z nada- nia ludu18. Podobnie, jak u Machiavellego, to doradcy i otoczenie władcy mają świadczyć o nim, choć u Goślickiego inny jest efekt fi nalny. Doradcy księcia mają bowiem dbać tylko i wyłącznie o jego dobro. Wskazani przez suwerena, nieliczni w państwie, powinni z uwagi na swoją mądrość posiadać prawo wolnego wygłaszania swego zdania. Zgodni obaj pozo- stają co do jednego, że za równo senator jak i doradca księcia nie mogą za cel przyjmować jedynie osobistego szczęścia19. Dalsze rozważania poświęcić należy cechom, jakie doskonały senator, według autora, powinien podsiać. Arystoteles kładzie nacisk na znamienite pochodzenie rządzących, przy- należność do szanowanego rodu, posiadania odpowiedniego majątku oraz cnotę20. W prze- ciwieństwie do opisu władcy, w przypadku senatora Goślicki pokusił się o dość obszerny i szczegółowy opis cech fi zycznych, jakimi powinien się on odznaczać. Będąc wierny staro- żytnemu ideałowi, zgodnie z którym doskonałości duchowej powinna dorównywać dosko- nałość ciała, zaleca on senatorowi ćwiczenie zarówno duszy jak i ciała21. Jak najlepszą kon- dycję ciała oraz siłę fi zyczną może osiągnąć dzięki naturze, ćwiczeniom oraz z pomocą medycyny. Senator powinien cieszyć się również dobrym zdrowiem, potrzebnym dla pełnie- nia jego funkcji. Jako dar, powinien o nie dbać i nie narażać bez potrzeby22. Senatorami powinni zostawać mężczyźni około 45 roku życia, którzy osiągnęli odpo- wiednią siłę fi zyczną, pozostający między buńczucznością młodych a słabością starców23. Po osiągnięciu przez senatora wieku starczego, nie zaleca on usuwania go z urzędu, ale po- zwala mu na służenie krajowi do końca jego życia. Goślicki wyraża również życzenie, aby Senator był urodziwy, mając przy tym na myśli urodę […] męską, która przejawia się w po- stawie i wyrazie twarzy24. Uszczegóławiając dalej, powinien on być średniego wzrostu, do- brze zbudowany, w dobrej kondycji fi zycznej. Goślicki odmawia prawa do tego urzędu

17 Tamże, s. 249. 18 Tamże, s. 249. 19 A. Stępkowski , Traktat Wawrzynca G. „De optimo senatore” na tle prac prac Machiavellego, Bodina i Frycza Modrzewskiego, „Czasopismo Prawno-Historyczne”1999, nr. 51, z. 1–2, s. 417. 20 Arystoteles, Polityka, tłum. L. Piotrowicz, w: Dzieła wszystkie, t. I, Warszawa 2003…, s. 70. 21 W. Goślicki, O senatorze…, s. 489. 22 Tamże, s. 489. 23 Tamże, s. 501. 24 Tamże, s. 493.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 110303 22015-05-18015-05-18 22:13:5422:13:54 JOANNA ŻOCHOWSKA 104 ludziom widocznie upośledzonym fi zycznie25. Tylko człowiek wyróżniający się przymiota- mi charakteru, który zadbał o usunięcia widocznych cech upośledzenia, może być brany pod uwagę, przy wyborze na urząd senatora. Jego wygląd powinien być miły dla oka i wskazy- wać na jego powagę. Charakter ducha, zgodnie z panującym w starożytności przekonaniem, powinien przekładać się na wygląd fi zyczny. Senator, z uwagi na pełnione funkcje publiczne, powinien również przywiązywać dużą wagę do odpowiedniego ubioru. Ma on z jednej strony wskazywać na godność, jaką sprawu- je, być jego ozdobą, a drugiej nie może być przesadnie wystawny, żeby noszący go nie został posądzony o rozrzutność i pychę26. Tak, jak i w każdej dziedzinie swojego życia, tak i w tej powinien przede wszystkim odznaczać się właściwą skromnością. Goślicki nie pomija również kwestii stołu. Senator nie powinien przesadzać z jedzeniem, ani tym bardziej z piciem27. Zaleca wyraźnie tak w tej, jak i w innych dziedzinach życia okazałość, godną pełnionego urzędu przy jednoczesnym unikaniu zbytku. Senator powinien odznaczać się również właściwym temperamentem. Powołując się na Arystotelesa, Goślicki wskazuje na sangwiników i choleryków, jako na tych, którzy cie- sząc się zdrowiem i dobrą pamięcią, są zdolni do dobrego sprawowania urzędu. Wyklucza jednak fl egmatyków i melancholików. Melancholicy, uważani przez Stagirytę za geniuszy, nie powinni mieć udziału we władzy. Z uwagi na swoje cechy i upodobanie, preferując sa- motność, mogą być oni podobni bogom lub zwierzętom – nie sposób jednak jednoznacznie rozstrzygnąć, która z tych okoliczności zachodzi w danym przypadku. Senator powinien być przede wszystkim roztropny, sprawiedliwy, dzielny i powściągli- wy. Wokół tych cnot kardynalnych powinny rozwijać się inne. One mają byś źródłem, z któ- rego wypływają wszystkie ludzkie rzeczy i sprawy, wszystkie słowa i czyny28. Pierwszą i naj- ważniejszą jest dla Goślickiego, podobnie jak dla Arystotelesa i Cycerona, roztropność. Wiąże on ją z wiekiem, dojrzałością i doświadczeniem. Ponadto, dzieli ją za Cyceronem, na osobistą i obywatelską. Dzięki niej senator będzie wstanie przewidywać przyszłość i co za tym idzie, zapobiegać nieszczęściom. Platon przypisuje człowiekowi roztropnemu przede wszystkim dogłębną znajomość samego siebie. Człowieka roztropnego poznaje się po tym, że potrafi on skutecznie działać i zadbać o swoje interesy. W dalszej kolejności jest to dba- łość o dobro rodziny, umiejętność wydawania prawa, znajomość życia publicznego oraz doświadczenie w praktycznym sprawowaniu władzy i wydawaniu sądów29. Roztropność ma służyć dotarciu do prawdy, na której to drodze senator ma posługiwać się zasadami godzi- wości i użyteczności30. Roztropność łączy się również z przezornością i umiejętnością prze- widywania. Dla Arystotelesa roztropność jest cechą właściwą dla rządzących, której nie szuka, inaczej niż w przypadku innych cech, u poddanych31. Roztropność wypływa wprost z rozumu i jest zaliczana do mądrości praktycznej, wyrażającej się w czynach i postępowaniu32.

25 Tamże, s. 493nn. 26 Tamże, s. 497nn. 27 Tamże, s. 483 n. 28 Tamże, s. 293. 29 Tamże, s. 299. 30 Tamże, s. 299. 31 Arystoteles, Polityka …, s. 59. 32 E. Jarra, Wawrzyniec Goślicki jako ..., s. 28.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 110404 22015-05-18015-05-18 22:13:5422:13:54 POSTAĆ SENATORA IDEALNEGO W ŚWIETLE DE OPTIMO SENATORE WAWRZYŃCA GOŚLICKIEGO 105 Jej towarzyszkami są: pojętność, pamięć, bystrość, rozwaga, umiejętność przewidywania, przenikliwość oraz nawet przebiegłość33. Aby dobrze radzić, senator musi posiadać wiedzę dotyczącą życia obywateli w państwie, znać ich nastroje i stosunek do państwa – w ten sposób zapobiegając zawczasu buntom i za- żegnując konfl ikty. Powinien również pełnić nadzór na urzędnikami państwowymi, pilnu- jąc, aby ci dobrze pełniki swoje obowiązki, w zgodzie z prawem34. Ponadto jego wiedza ma się rozciągać na znajomość tematyki wojennej, stanu i liczebności wojska, fi nansów pu- blicznych oraz prawa i tradycji przodków. Powinna ona również wykraczać poza jego wła- sny kraj. Dla bezpieczeństwa i właściwego sprawowania swojego urzędu konieczna jest również znajomość państw sojuszniczych i przede wszystkim wrogich35. Senator mam być inteligentny, zdolny, sprytny, bystry, posiadać bardzo dobrą pamięć i spostrzegawczość. Powinien też być przewidującym i ostrożnym w sprawowaniu publicz- nego urzędu36. Goślicki poświęca również szczególną uwagę sztuce prowadzenia konwersacji. Ma on w rozmowie zachować powagę, być powściągliwym w wydawaniu sądów i głoszeniu poglądów. Powinien również zachować ostrożność, zwłaszcza gdy jego rozmówca może oka- zać się członkiem niepewnym, cudzoziemcem czy nawet wrogiem. Nie powinien również formułować swoich sądów pod wpływem emocji. Każda wypowiedź ma zostać przemyślana, by nie można jej było użyć dla zdyskredytowania mówiącego. Kierując się roztropnością, powinien on również zachować zawsze pewną dozę nieufności w stosunku do swojego roz- mówcy, jednak w taki sposób, aby nie dała się ona odczuć. Źle widziane jest również prze- sadne milczenie senatora, gdyż taki człowiek w towarzystwie zawsze jest uważany za podej- rzanego i mającego coś do ukrycia. Powinien zachować umiar i w milczeniu i w zabieraniu głosu. Większy jednak nacisk kładzie Goślicki na umiejętność wsłuchiwania się przez sena- tora w słowa swoich rozmówców i pewną umiejętność oceny ludzi, pozwalającą mądrze zdecydować co i do kogo można powiedzieć. Nie wzbrania Goślicki swojemu idealnemu senatorowi chytrości, którą Machiavelli gorąco zalecał władcy. Podobnie jak i on, właściwy dla senatora uważa spryt i nieustanną czujność. Powinien on pochodzić do wszystkiego z po- dejrzliwością, przenikliwie badając każdą rzecz i przewidując jej następstwa37. Podobnie jak władcy, z pewnymi zastrzeżeniami wyżej wspomnianymi, nie odmawia Go- ślicki swojemu senatorowi przebiegłości i sprytu, mającym służyć dobrym celom. Pozwala mu również działać nie zawsze jawnie, odstępując niekiedy od ścisłej litery prawa (w imię wierności jego zasadzie i dobru). W ten sposób bowiem będzie mógł obywateli utrzymać w karności38 i zapobiegać buntom. Kolejną ważną dla senatora cechą jest cierpliwość, zdolność do znoszenia przykrości. Powinien być stały w swoich myślach i czynach. Stałość ta ma dotyczyć cnoty. Stały przy zachowaniu tajemnic, wyborze drogi życiowej, stały w znoszeniu cierpienia39.

33 Tamże, s.. 29. 34 W. Goślicki, O senatorze …, s. 303. 35 Tamże, s. 305. 36 Tamże, s. 309. 37 Tamże, s. 325 – 329. 38 Tamże, s. 329. 39 Tamże, s. 445.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 110505 22015-05-18015-05-18 22:13:5422:13:54 JOANNA ŻOCHOWSKA 106 Senator nie jest pozbawiony emocji. Goślicki pozwala mu je okazywać, jak np.: gniew, ale tylko z ważnej przyczyny. Ma wystrzegać się złośliwości, ale nie słusznego gniewu40. Nie wolno mu krzywdzić innych i powinien wybaczać wyrządzone jemu. Nie może ich jednak bagatelizować, ponieważ jest to oznaką słabości. Powinien być również skromny, ponieważ wyniosłość budzi w innych niechęć·, nauczyć się kontrolować swoje żądze i odznaczać się wstrzemięźliwością. Zadowolenie i satysfakcję powinno mu sprawiać to, co już ma41. Oprócz przymiotów ciała i ducha, przy wyborze senatora powinno odgrywać istotną rolę jego pochodzenie. Goślicki pozostaje tutaj wierny zasadzie, wedle których dobrzy rodzą dobrych42. Senator powinien być wysoko urodzony, posiadać szlachectwo i co za tym idzie koligacje rodzinne i zasłużonych dla państwa przodków43, co wiązałoby go silniej z krajem. W ten sposób już od najmłodszych lat wzrasta w środowisku ludzi kochających ojczyznę i pracujących dla jej dobra. Prócz wyniesionych z domu tradycji służby na rzecz państwa, Senator powinien posiadać własne doświadczenie w tym zakresie, nabyte na niższych urzę- dach i w służbie wojskowej44. Równie istotne jak przymioty charakteru jest wykształcenie przyszłego senatora. Wycho- wanie tedy posiada wielką siłę, przez nie delikatne umysły młodzieńców zwykły się naginać i odginać w każdą stronę 45. Musi on posiadać wiedzę z zakresu fi lozofi i. Temu zagadnieniu Goślicki poświęca sporo uwagi w swoim dziele, określając możliwie najdokładniej, jakiego ma to być typu wiedza. Odrzuca zdecydowanie powierzchowną znajomość tej materii, która nie wpłynęła na całokształt postawy życiowej i naturę zgłębiającego ją. Tacy ludzie zaledwie wierzchem warg skosztowali fi lozofi i i jej wskazówkami nie ugasili w sobie płomieni i pra- gnienia żądz i wad46. Z drugiej strony, przestrzega również przed powierzeniem spraw pań- stwowych tym, którzy całkowicie poświęcili się zgłębianiu zagadnień fi lozofi i i z tego uczy- nili główny cel swego życia. Ci, zdaniem Goślickiego, choć odznaczający się mądrością, nie są użyteczni dla spraw państwowych. O ile pierwszy z opisanych jedynie powierzchownie „otarła się” o fi lozofi ę, drugi znalazła sobie w niej kryjówkę przed rzeczywistością, co za- owocowało oderwaniem od spraw państwa i człowieka. Goślicki powołuje się tutaj na Pla- tona, którego zdaniem ci, którzy poświęcili swoje życie całkowicie fi lozofi i, mają w pogar- dzie wszystkie inne rzeczy, w tym życie we wspólnocie i kierowanie ją47. Po raz kolejny Goślicki pozostaje wierny zasadzie równowagi i umiarkowania, która każe mu stwierdzić, że jedynie ludzie znajdujący się pomiędzy podanymi skrajnościami, posiadają pożądaną wiedzę z zakresu fi lozofi i. Potrafi ą oni bowiem czerpać z niej te elementy, które są przydat- ne do kierowania sprawami państwowymi. Do podstawowych dziedzin fi lozofi i, których znajomości wymaga od senatora, zalicza etykę, politykę oraz ekonomię, co stanowi wyraźne nawiązanie do tytułów dzieł Arystotelesa48.

40 Tamże, s. 461. 41 Tamże, s. 475. 42 Tamże, s. 511. 43 Tamże. 44 Tamże, s. 217. 45 Tamże, s. 169. 46 Tamże, s. 157. 47 Tamże, s. 159. 48 D. Pietrzyk-Reeves, Ład rzeczpospolitej…, s. 395.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 110606 22015-05-18015-05-18 22:13:5422:13:54 POSTAĆ SENATORA IDEALNEGO W ŚWIETLE DE OPTIMO SENATORE WAWRZYŃCA GOŚLICKIEGO 107 Prócz fi lozofi i, przyszły senator powinien zgłębiać również historię, a w tym szczególnie dawne obyczaje, prawa, dzieje wojen i ustrojów. Wiedza ta powinna również obejmować znajomość systemów władzy i praw obowiązujących w innych państwach, ze szczególnym uwzględnieniem tych sąsiadujących z jego własnym krajem. Senator nie może być gościem w obyczaju państwowym, w przykładach, prawach, w woli wreszcie swoich obywateli49. Wiedza z zakresu fi lozofi i połączona z historyczną jest podstawą, potrzebną do tworzenia prawa w państwie. Senator powinien dobrze znać kraje sąsiednie, dlatego Goślicki zaleca poszerzanie wie- dzy praktycznej poprzez podróże. Dzięki nim będzie on miał szansę zapoznania się nie tylko z obyczajami i kulturą danego państwa, ale również z jego instytucjami prawnymi, relacjami panującymi między mieszkańcami a władcą, sądownictwem, wojskiem, geografi ą i gospo- darką, z jego wadami i zaletami. Również i ta wiedza pomoże mu w lepszym i bardziej świadomym kształtowaniu charakteru własnego państwa. Goślicki namawia do czerpania jedynie pozytywnych wzorców, a wystrzegania się tego wszystkiego, co w danym kraju wydaje się niesprawne lub gorszące50. Na pierwszym miejscu stawia Goślicki, z oczywistych przyczyn, znajomość ustroju pań- stwa, mechanizmów jego rządzenia oraz obowiązujących w nim praw. Jako urzędnik pań- stwowy będzie zobowiązany do kierowania się nimi, jak również sam będzie je stanowił. Goślickie oczekuje, że nie będzie on posługiwał się nim dla partykularnych korzyści, ale że stanie się ono w jego rękach narzędziem sprawiedliwości51. Senator powinien również wie- dzieć, co stanowi o sile jego państwa, jakie są czynniki osłabiające, co buduje jego dobrobyt, a co mu szkodzi. Przywołuje w tym miejscu przykład kapitana statku, który prócz celu po- dróży, musi uważać na inne okoliczności, jak siła wiatru, fale, burza, możliwości załogi52. Potrzebna będzie mu do tego również znajomość natury ludzkiej, a w szczególności obycza- jów i skłonności własnych obywateli. Ozdobą, jaką wieńczy wykształcenie i przymioty intelektu u przyszłego senatora, jest dla Goślickiego sztuka wymowy. Posiadanie sztuki pięknego wysławiania się ma służyć nie tylko jemu samemu, ale przede wszystkim stanowić narzędzie w służbie państwa. Słowo, zdaniem Goślickiego, może uszkodzić nawet wrogi oręż53. Z uwagi na dbałość o ten rodzaj narzędzia, przedstawia bardzo konkretne zalecenia, dotyczące jego ćwiczenia i wykorzysty- wania. Wygłaszając mowę, należy pamiętać o ostrożnym i roztropnym doborze słów, pięk- nej składni zdań, wygłaszaniu treści z pamięci, wspierając się odpowiednią gestykulacją54. Co do treści, nie może być ona wątpliwa. Senator nie może wypowiadać nieprawdy, czy też wypowiadać zdania pochopnie. Ciąży przy tym na nim jeszcze silniej, niż na zwykłym oby- watelu, obowiązek dotrzymywania danego słowa55. Goślicki przestrzega senatora przed ucieczką od ludzi. Nie może on być samotnikiem, unikającym obywateli. Powinien żyć między nimi, brać udział w sprawach ważnych dla

49 W. Goślicki, O senatorze …, s. 179. 50 Tamże, s. 183. 51 Tamże, s. 191. 52 Tamże, s. 159. 53 Tamże, s. 191. 54 Tamże, s. 191. 55 Tamże, s. 373.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 110707 22015-05-18015-05-18 22:13:5422:13:54 JOANNA ŻOCHOWSKA 108 nich, uczestniczyć w życiu nie tylko politycznym, ale i społeczno – kulturowym. Tylko w ta- kim otoczeniu będzie on wstanie w pełni pokazać i rozwinąć swoje zdolności56. Po raz ko- lejny ma to na celu nie tylko jego własną korzyść, ale przede wszystkim przynosić pożytek obywatelom i państwu. Goślicki swojemu idealnemu senatorowi nakazuje również posiadanie, jak to określa ustalonego stosunku do Boga, co będzie podstawą jego mądrości57. Wprost wyklucza ze sprawowanie tego urzędu ludzi niewierzących, czy szerzej pojętych przeciwników wiary. Senator powinien być wyznawcą kościoła rzymskiego, za którego prawdziwością przema- wia świadectwo samego Boga58, odmawiając przy tym miejsca w Senacie wyznawcom ko- ściołów reformowanych. Jednocześnie podkreśla on „uświęcony” charakter Senatu, stawia- jąc jego uchwały na równi z wyrokami kościelnymi. Senat dlatego uchodzi za święty, iż jego orzeczenia winny być uznane za równie święte jak orzeczenia Kościoła.59. Obrady senatorów powinny rozpoczynać się od modlitwy, aby w ten sposób została wyeksponowana ich ranga. Goślicki podkreśla konieczność posiadania przez senatora odpowiedniego majątku, który jest mu niezbędny do pełnienia obowiązków związanych z piastowanym urzędem. Nie uwa- ża, aby zbyt skromne życie było właściwe dla kształtowania cnoty senatora, ale dowodzi, że najlepszym stanem jest taki, w którym zgromadzony majątek jest odpowiedni dla zaspoko- jenia potrzeb60. Dobra i pieniądze są konieczne nie tylko dla zapewnienia szczęścia, ale i do przeżycia. Majątek powinien wystarczyć na cele prywatne i państwowe. Dla Goślickie- go jest on warunkiem niezbędnym dla rozwoju cnoty. Służy również zabezpieczeniu pozycji i siły urzędu senatora. Idąc za wskazówkami Platona, majątek nie powinien być zbyt duży, aby nie zepsuł charakteru ani nie rozleniwił człowieka, ani zbyt mały, by nie uczynić go słabym oraz aby zdobywanie go nie zajmowało senatorowi czasu, który powinien poświęcić sprawom państwa. Podkreśla również, iż musi on pochodzić z uczciwych źródeł. W szla- chetny sposób, jak podawał Arystoteles, można go zdobyć poprzez zajęcia związane z rol- nictwem. Rzymianie uważali je za zajęcia godne dla wolnego człowieka i senatora61. Kon- takt z naturą i wiejskie posiadłości były dla senatorów rzymskich miejscem odpoczynku. Niegodnym uznany został handel62. Uznając konieczność i wartość majątku dla pełnienia urzędy przez senatora, sprzeciwia się on jednak stanowczo, aby było to główne kryterium jego wyboru na urząd. Senator ma przede wszystkim odznaczać sie sprawiedliwością, roztropnością i wykształceniem, do któ- rych majątek ma być tylko dodatkiem. Przestrzegał przed wyborem „bogatych głupców”, których władza zamieni w szaleńców63. Za niesprawiedliwość uważał uprzywilejowanie bo- gatych, ze względu na ich majątek, nie zaś na cnotę, która powinna być rozstrzygająca. Goślicki po raz kolejny pozostaje tu wierny wywodzącemu się od Platona i Arystotelesa przekonaniu, że władzę, czy jak uważał sam Stagiryta, najbliższe miejsce przy tronie, po-

56 Tamże, s. 217. 57 Tamże, s. 369. 58 Tamże, s. 369nn. 59 Tamże, s. 369. 60 Tamże, s. 509. 61 Tamże, s. 521. 62 Tamże, s. 521nn. 63 Tamże, s. 527.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 110808 22015-05-18015-05-18 22:13:5422:13:54 POSTAĆ SENATORA IDEALNEGO W ŚWIETLE DE OPTIMO SENATORE WAWRZYŃCA GOŚLICKIEGO 109 winni zajmować ludzie najcnotliwsi, będący najbliżej ideału etycznego. Cnota, czerpiąc z Arystotelesa, jest podstawą szlachectwa i warunkiem przynależności do grona senatorów. Droga do jej osiągnięcia prowadzi przez rozum, czyli naukę o świecie i Bogu. Wymaga ona nieustannego ćwiczenia. Szlachectwo po części jest również wynikiem cnoty przodków, choć nie jest dziedziczna. Cnota rodziców nie tworzy cnoty ich dziecka, ale ją umacnia i ozdabia64. U Machiavellego cnotą jest całokształt duchowych i fi zycznych sił człowieka, jego wiedza i umiejętności65. Goślicki dzieli cnotę na prywatną i publiczną, uznając bez- względną konieczność posiadania obu przez senatora. Zgromadzenie senatorów zostało powołane w tym celu, aby oni jako ludzie doświadczeni, wszystkie rzeczy rozważali i szybko jej wykonywali, wyrokując w najcięższych sprawach66. Opierając się na Cyceronie, Goślicki przedstawia zasady, jakimi powinien się kierować sena- tor, podejmując decyzję. To, co postanowi, powinno być godziwe, pożyteczne lub łączyć te dwie cechy razem67. Podejmując decyzję, powinien kierować się ostatecznym dobrem, po- myślnością państwa68. Kto nie wie, dokąd płynie, temu przeszkadza każdy wiatr69. Podejmując decyzję, musi się kierować z jednej strony roztropnością, a przy jej realizacji wytrwałością. Nie może jej podejmować w pośpiechu, ale też nie zwlekać. Z uwagi na charakter zgroma- dzenia senatorów i założenie, o możliwie największej cnocie każdego z nich, w wypadku barku jednomyślności Goślicki dopuszcza podejmowanie decyzji poprzez głosowanie i wy- graną opcji większościowej. Takie wyjście z sytuacji sporu, przy generalnym zaleceniu wa- żenia opinii, jest możliwe jedynie przy jak najściślejszej elitarności tego grona. Andrzej Stęp- kowski zauważa ponadto, że taki model podejmowania decyzji de facto wzmacnia pozycję tej izby względem króla, który przy ważeniu opinii posiada głos decydujący, jako ten, który dokonuje konkluzji. Konkluzja taka mogła często w rezultacie odbiegać od rzeczywistego zdania senatorów. Tym samym Goślicki chce zagwarantować trwałość zasady, w imię której, decyzje monarchy winny być podejmowane w zgodzie z wolą Senatu70. Pisząc o przebiegu obrad Senatu, Goślicki w przyjazny sposób odnosi się do długich ob- rad, jako koniecznego narzędzia do podjęcia właściwych decyzji. Wizytówką senatora jest jego retoryka. Wypowiadane przez nich zdanie powinno być pozbawione nadmiaru ozdob- ników i emocji. Spory, pożyteczne z punktu interesu państwa, należy prowadzić bez obrzu- canie się osobistymi obelgami oraz z poszanowaniem wzajemnej równości71. Ostatecznie rozstrzygającym, w przypadku niezgody, jest zdanie większości tego zgromadzenia, jako rozwiązanie sprawiedliwsze i rozsądniejsze72. W trakcie głosowania i przemawiania powi- nien zostać zachowany tradycyjny porządek, zgodnie z którym pierwszeństwo przypada

64 A. Stępkowski, Polityczno – prawne treści w traktacie w traktacie Wawrzyńca Goślickiego «O doskonałym senatorze…», „Studia Iuridica” , XXXVI/1998, s. 198. 65 A. Stępkowski, Traktat Wawrzyńca G. „De optimo senatore” na tle prac …, s. 414. 66 W. Goślicki, O senatorze …, s. 341. 67 Tamże, s. 339. 68 Tamże, s. 339. 69 Tamże, s. 339. 70 A. Stępkowski, „De optimo senatore” w świetle arystotelesowskiej arystotelesowskiej „Polityki”, w: O sena- torze doskonałym studia: prace upamiętniające życie i twórczość Wawrzyńca Goślickiego, red. A. Stępkowski, Warszawa 2009,…, s. 139. 71 W. Goślicki, O senatorze …, s. 345. 72 Tamże.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 110909 22015-05-18015-05-18 22:13:5422:13:54 JOANNA ŻOCHOWSKA 110 najstarszym członkom Senatu, dając tym samym młodszym czas na refl eksję. Głos należy zabierać wówczas, gdy zostanie się o niego poproszonym. Goślicki nie odmawia senatorowi prawa do wyrażania w swoich wypowiedziach wątpliwości, ale w sposób przemyślany i słu- żący właściwemu pokierowaniu dyskusją. Przytaczając Arystotelesa, ustala limit na dwie wypowiedzi dotyczące jednej kwestii, uważając, iż większa ich liczba świadczy raczej o braku przemyślenia własnego stanowiska. Świadomy znużenia, jaki wśród słuchaczy wy- wołuje długa przemowa, Goślicki odradza jej wierząc, że to, co warte jest wypowiedzenia, można przekazać w sposób zwięzły i prosty. Długie przemowy męczą z jednej strony słu- chacza a drugiej samego wygłaszającego oraz utrudniają dotarcie do samego sensu wypo- wiedzi73. Drugorzędną kwestią pozostaje tu odczytywanie słów z kartki, czy też posiłkowa- nie się jedynie pamięcią. Podstawową rolą senatora w państwie, jest pośredniczenie między monarchą a narodem. Władza jego opiera się na trzech czynnikach, którymi są: doradzanie, osądzanie i kierowa- nie74. Swoje rady kierują w stronę monarchy, jako właściwego ich wykonawcy, który gwa- rantuje skuteczne wprowadzenie ich w życie. Senatorzy są bowiem złączeni z królem, jak serce z rozumem75. Odwołując się do platońskiego podziału duszy, Goślicki ukazuje pewną przewagę Senatu nad królem, gdyż to serce podtrzymuje przy życiu rozum. Ponadto, jego rady kieruje on za równo w stronę monarchy jak i narodu. Nie ogranicza tym samy roli Se- natu jedynie do funkcji rady królewskiej. Senator jest najważniejszym urzędnikiem w państwie dla Goślickiego76. Znajduje się w samym centrum państwa, w równej „odległości” od króla i narodu. Z tego też miejsca widzi najwięcej, zna obowiązki obu tych stanów. Jest również świadomy rywalizacji, jaką toczą ze sobą. Naród pragnie nieograniczonej wolności, a monarcha zaś dąży do sprawowa- nia całkowitej władzy w państwie. Przeważenie szali na którąś ze stron prowadzi w konse- kwencji do tyrani, jednostki lub zbiorowości. Zadaniem senatora jest więc utrzymywanie równowagi między tymi żywiołami77. Jest on bowiem jakby rozjemcą umieszczonym między siłą i strachem, wolnością i niewolą, między królem a narodem78. Senator powinien przede wszystkim kierować się tak cenioną przez Stagirytę zasadą proporcjonalności, która zacho- wując różne interesy i siły we właściwej proporcji, zapobiega wewnętrznym tarciom w pań- stwie79. Zadaniem senatora jest również zapobieganie niepokojom, studzenie gwałtownych nastrojów80 oraz likwidowanie buntów. Goślicki ich paragenezę widzi właśnie w naruszeniu delikatnej równowagi między stanami i centralnej pozycji Senatu. Urząd senatora powinien być najwyższą nagrodą dla cnotliwych obywateli81, wynikiem ich zasług i ofi ar poniesionych na rzecz państwa. Senat jest najwyższą Radą w państwie, której podporządkowane powinny pozostać inne stany. Dla Goślickiego taka pozycja stano-

73 Tamże, s. 349. 74 Tamże, s. 73. 75 Tamże, s. 75. 76 Tamże, s. 115. 77 Tamże, s. 265. 78 Tamże. 79 Tamże, s. 281. 80 Tamże, s. 279. 81 Tamże, s. 219.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 111010 22015-05-18015-05-18 22:13:5522:13:55 POSTAĆ SENATORA IDEALNEGO W ŚWIETLE DE OPTIMO SENATORE WAWRZYŃCA GOŚLICKIEGO 111 wi warunek utrzymania właściwego autorytetu monarchy z jednej strony, oraz wolności wśród obywateli z drugiej82. Goślicki w senatorach i królu widzi przede wszystkim nauczycieli cnoty83. Z tego co się powiedziało trzeba wnioskować, że i na tym, i na tamtym świecie nic nie może być większe- go, znamienitszego, wspanialszego od senatora i całej jego cnoty84. Trzymając się platoń- skiego podziału, senator jest sercem państwa, a jednocześnie strażnikiem, w tym również cnoty władcy85. Jako nauczyciel, ma on prawo i obowiązek udzielać również i jemu prze- stróg, piętnować złe uczynki i przede wszystkim, wskazywać właściwą drogę. Podsumowując wywód Goślickiego odnośnie warunków, jakie musi spełnić kandydat na senatora, można je przedstawić w następujących punktach: dobre pochodzenie, odpo- wiednie wychowanie, intelekt połączony z wykształceniem, nieposzlakowana opinia, sta- teczny wiek oraz doświadczenie w pracy na rzecz państwa. Zakres działalności i obowiązków senatora można sprowadzić do czterech głównych dziedzin: funkcja doradcza, zadania administracyjne, legislacja i władza sądownicza oraz obszar dotyczący spraw militarnych86. Senat posiada pewien monopol w doradzaniu władcy, który zachowuje przy tym swobodę podejmowania decyzji oraz kultywuje, wywodzący się jeszcze ze starożytności zwyczaj, zasięgania opinii wśród najznamienitszych w państwie. Taka pozycja i rola Senatu jednoznacznie pokazuje jego intelektualną wyższość87. Senat jest z jednej strony doradcą monarchy, jego najbliższym współpracownikiem w rządzeniu pań- stwem, a z drugiej, jako oddzielny stan sejmujący, ma służyć całemu państwu88. Do jego obowiązków, jeśli chodzi o samo państwo, należy utrzymywanie porządku społecznego i za- pobieganie rebeliom89. W tworzeniu prawa, w którym to procesie Goślicki podkreśla czynne zaangażowanie senatora, powinien on przede wszystkim kierować się obyczajami swojego państwa i unikać wprowadzania w tej materii gwałtownych zmian. Pozostaje w tym punkcie wierny przekonaniu, że każda taka nieprzemyślana nowinka prawna może w rezultacie przyczynić się do zmiany ustroju całego państwa. Zakłada przy tym, że zmiana, którą wiąże ze skłonnościami monarchy w kierunku tyranii lub działaniem demagogów, zawsze ozna- czałaby nastanie czegoś gorszego niż dotychczasowy porządek90. Senator jest nie tylko pra- wodawcą, ale i strażnikiem prawa. Jeśli chodzi o ostatnią z dziedzin, to jest wojskowość i militarną obronę kraju, Goślicki nie postrzega takiej aktywności jako pierwszorzędnego zadania senatora91. Pisząc o nim, jako o obrońcy państwa, ma na względzie obronę jego praw i zwyczajów, a nie samych granic. Ma on również stać na straży moralności

82 Tamże, s. 287. 83 Tamże, s. 481. 84 Tamże, s. 539. 85 A. Stępkowski, Senat doby jagiellońskiej, w: O senatorze doskonałym studia: prace upamiętniające życie i twórczość Wawrzyńca Goślickiego, red. A. Stępkowski, Warszawa 2009, s. 87. 86 T. Bałuk-Ulewiczowa, Goslicius’ ideal senator and his cultural impact over the centuries: Shakespearean re- fl ections, w: Rozprawy Wydziału Filologicznego – Polska Akademia Umiejętności, t. 78, Kraków 2009, s. 63. 87 Tamże, s. 63. 88 Tamże, s. 64. 89 Tamże. 90 Tamże. 91 Tamże, s. 65.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 111111 22015-05-18015-05-18 22:13:5522:13:55 JOANNA ŻOCHOWSKA 112 w spo łeczeństwie, dając swoim życiem i postępowaniem dobry przykład92. W tym zakresie wymagania przed nim stawiane są na równi z tymi, jakie obowiązują monarchę. Senator jest zobowiązany przestrzegać cycerońskiej zasady obecności na obradach, gdyż to podkreśla wagę dyskutowanej kwestii, przemawiania we wskazanym czasie i unikania rozwlekłych mów. Nagrodą dla niego ma być nie gratyfi kacja pieniężna, zaszczyty i sława, ale ta, którą otrzyma od samego Boga93. W ustroju Goślickiego obowiązuje równość przed prawem. Nie gwarantuje on jednak równego dostępu do urzędów i władzy w państwie94. Ten jest uzależniony przede wszystkim od cnoty. Pogląd Goślickiego na Senat jest zbliżony do platońskiej wizji arystokracji95, czy- li wąskiej grupy najszlachetniejszych w państwie. Senat zajmuje w ustroju mieszanym szczególną pozycję nie tylko z uwagi na pośredni- czenie między dwoma skrajnościami, ale również na charakter swoich członków96. Jego zadaniem jest stabilizacja i powstrzymywanie tych procesów, które mogą doprowadzić do przekształceń ustroju i zburzenia równowagi w państwie. Zadaniem Arystotelesa najbliż- sze urzeczywistnieniu jest zachowanie stabilności życia politycznego w takim społeczeń- stwie, w którym dominuje stan pośredni. Chodziło tu nie o sztuczne zrównywanie mająt- ków, ale powściąganie naturalnych skłonności i ćwiczenie się w dzielności etycznej. Podobnie jak jego mistrz, również i Stagiryta, zdając sobie sprawę z nietrwałości czystych ustrojów, szczęśliwe i trwałe państwo opierał na fundamencie ustroju mieszanego. W pań- stwie tym, którego cel ma charakter etyczny, główny nacisk kładł na wychowanie i prawo, jako czynniki kształtujące cnotę obywateli. Inaczej niż Platon, który najchętniej widział połączenie monarchii z elementami władzy demokratycznej, arystotelesowska Politea jest raczej formą pośrednią, między władzą arystokracji a demokracją, połączeniem rządów lu- dzi wolnych z rządami ludzi bogatych97. Władza w Politei wiąże się nie tylko z majątkiem, ale i szlachectwem w sensie etycznym. Kategoria „środka” i „równowagi” zajmuje u niego kluczowe miejsce nie tylko odnoście myśli politycznej, ale i etycznej. Zasada środka łączy się nierozerwalnie z cnotą, która występuje między dwoma skrajnościami, w równej odle- głości od każdej z nich98. Tak samo senator Goślickiego, w swoim życiu prywatnym, kształ- tując swój charakter, powinien zawsze wybierać to, co jest najbliższe te zasadzie. Dla pań- stwa on sam stanowi taki środek. Sprawność państwa i jego ustroju są uzależnione nie od monarchy czy ogółu obywateli, ale siły trzeciej – Senatu, równoważącego dwa niebezpieczeństwa zagrażające państwu: ty- ranię z jednej i awanturnictwo z drugiej strony99. Pozostając na pewnym poziomie ogólno- ści, Goślicki nie wdaje się w szczegóły takich działań. Warto przy tym zaznaczyć, że jako senator sam często pełnił rolę mediatora.

92 Tamże, s. 66. 93 W. Goślicki, O senatorze …, s. 537. 94 S. Tarnowski, Pisarze polityczni …, s. 404. 95 R. Lolo, Wawrzyńca Goślickiego wizja ustroju państwa, w: O senatorze doskonałym studia: prace upamiętnia- jące życie i twórczość Wawrzyńca Goślickiego, red. A. Stępkowski, Warszawa 2009, s.149. 96 D. Pietrzyk-Reeves, Ład rzeczpospolitej…, s. 394. 97 D. Pietrzyk-Reeves, Ład rzeczpospolitej…, s. 62. 98 A. MacIntyre, Krótka historia etyki, tłum, A. Chmielewski, Warszawa 1995, s. 103. 99 J. Tazbir, Myśl polska w nowożytnej kulturze europejskiej, Warszawa 1986, s. 84.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 111212 22015-05-18015-05-18 22:13:5522:13:55 POSTAĆ SENATORA IDEALNEGO W ŚWIETLE DE OPTIMO SENATORE WAWRZYŃCA GOŚLICKIEGO 113 Ustrój monarchii mieszanej, czy też władzy dzielonej100, którego zwolennikiem był Go- ślicki, był przez starożytnych klasyków uważany za najtrwalszy i najlepszy dla państwa. Podobne przekonanie panowało nie tylko w XVI-wiecznej Polsce, ale również i innych kra- jach europejskich. Na ustroju mieszanym oparta została Utopia Tomasza Morusa, jego orę- downikami byli m.in. Erazm z Rotterdamu, a nawet sam Niccolo Machiavelli, który u progu nowożytności przeniósł akcent z etycznej roli państwa, na mechanizm sprawowania w nim władzy. Goślicki, w odróżnieniu od Florentyńczyka, nakreślając rolę poszczególnych ele- mentów ustroju mieszanego, kładzie jednak główny nacisk nie na proste przekazanie rad, jak należy rządzić i utrzymać władzę, ale na wymiar odpowiedzialności i cnoty rządzących. Na gruncie polskim, do zwolenników ustroju mieszanego należeli także Andrzej Frycz Mo- drzewski i Stanisław Orzechowski. Ci trzej autorzy nie byli jednak zgodni, co do kwestii, komu, w ramach tego ustroju politycznego, przypisać najistotniejszą rolę: królowi, senato- rowi czy szlachcie.

Ideal Senator based on Laurentius Goslicius De optimo Senatore Summary Lawrence Goślicki, later bishop of Poznań and Senator, at the end of their studies in Italy, issued in 1568 the work De optimo senatore. In it, he describes his thoughts on the state model, the duties of authorities and, above all, sketched an ideal profi le of the position of Se- nator perfect. Senators must come from the citizens. The right, to choose one, belongs only to the ruler. In making such a decision, he has to have regard for the physical appearance, suitable birth and fi nancial status, intellectual condition, disposition, education, good repute and experience in public service. The decisive factor, however, remains virtue. The Senato- r’s task is to advise the king, and to mediate between him and the citizens. The Senator is the most important offi cial in the country, the senator is at its heart. His most important vir- tue is to be prudence. He should also be guided by moderation in both public and private life. It is a model for others, a teacher of virtue. On his shoulders rests largely the wellbeing of the state.

Keywords: Senator, State, mixed regime, King, Nation

100 J. Ekes, Złota demokracja, Warszawa 2010, s. 152, Ustrój ówczesnej Polski różne szkoły historyczne określały jako demokrację szlachecka, oligarchię magnacką lub też owoc degradacji monarchii na rzecz demokracji.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 111313 22015-05-18015-05-18 22:13:5522:13:55 Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 114-120

VALENTIN CONSTANTINOV Academia de Ştiinţe a Moldovei

STOSUNKI POLSKO-MOŁDAWSKIE ZA CZASÓW HOSPODARSTWA STEFANA TOMSZY II (1612-1615)

Rok 1612 w stosunkach polsko-mołdawskich jest znany przede wszystkim z nieudanej wyprawy Stefana Potockiego, która skończyła się dla wojsk polskich klęską pod Sasowym Rogiem1. Niepowodzenie wojsk polskich skutkowało dla Polaków szeregiem problemów na południowym wschodzie. Polacy nigdy nie pogodzą się z otrzymaniem przez Stefana Tomszę II tronu hospodarstwa mołdawskiego, a ówczesny mołdawski hospodar będzie prze- ciwdziałał zamiarom polskim w tym obszarze geografi cznym. Jeszcze w końcu wieku XVI państwa naddunajskie utworzyły pewną strefę polityczną, która łączyła interesy trzech państw i kreowała również zależność jednego państwa od innego. Prze- cież o klęsce Potockiego w Mołdawii w roku 1612 zdecydował fakt, że armia turecka, która miała zamiar zrzucić z tronu siedmiogrodzkiego Gabora Batorego, została skierowana na tere- ny mołdawskie. Swój pierwotny zamiar Osmanowie zrealizowali w roku 1613. W rezultacie przeprowadzonej wówczas kampanii Batory został zabity, a jego miejsce zajął Gabor Bethlen. Stosunki polsko-mołdawskie musiały być znormalizowane jeszcze w końcu roku 1612, kiedy zawarto umowę między mołdawskim hospodarem a Stanisławem Żółkiewskim. Umo- wa ta powtarzała zasady ubiegłych i przyszłych traktatów, jednak problem polegał przede wszystkim na obustronnym braku zaufania. Europejscy dyplomaci w roku 1613 w Konstan- tynopolu pisali o napięciu w stosunkach polsko-mołdawskich, jak i o popieraniu mołdawskie- go hospodara przez wielkiego wezyra. W tymże piśmie pisano, że sułtan turecki zakazał Ta- tarom niszczyć mołdawskie ziemie i pozwolił hospodarowi mołdawskiemu szukać winnych niedawnych rozbojów na terenach Mołdawii2. W połowie maja roku 1613 poseł francuski w Konstantynopolu donosił o delikatnej sytuacji, w której się znalazła polska dyplomacja: czausz turecki otrzymał od Polaków pieniądze, żeby zaprezentować inną sytuację, niż była ona w rzeczywistości. A zatem miał on prosić u Porty, żeby zamiast Tomszy na tron hospo- darski był wyniesiony inny hospodar3. List od króla polskiego napisany 20 marca był przy- niesiony do Konstantynopola z tąże prośbą obalenia Tomszy. W relacji posła francuskiego mówiono ponownie, że czausz, który przyniósł ten list, otrzymał od króla pieniądze4. W po- łowie czerwca 1613, polski poseł prosił, żeby zamiast Tomszy hospodarem mołdawskim zos- tał Gabriel Mohyła, a jako gwarancję za niego król wyśle do Porty jego matkę Małgorzatę

1 Problem dotyczący bitwy przy Sasowym Rogu omawiam w innym artykule, który jest w przygotowaniu do druku. 2 Documente privitoare la istoria românilor culese și adunate de Eudoxiu Hurmuzaki (dalej: Hurmuzaki) Supli- ment I, vol. I, nr CCXXXVI, s.154. 3 Hurmuzaki Supliment I, vol. I, nr CCXLI, s. 156. 4 Hurmuzaki Supliment I, vol. I, nr CCXLII-CCXLIII, s. 157.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 111414 22015-05-18015-05-18 22:13:5522:13:55 STOSUNKI POLSKO-MOŁDAWSKIE ZA CZASÓW HOSPODARSTWA STEFANA TOMSZY II (1612-1615) 115 oraz dwóch braci, Jana i Piotra5. Poseł francuski, który opisuje te wydarzenia pisał, że wielki wezyr w swej odpowiedzi stwierdził, że synowie Szymona Mohyły są trzymani w Polsce bezprawnie, a ponadto domagał się przywrócenia Chocimia, zajętego przez Polaków6. 4 lipca 1613 r. Stefan Tomsza wysłał swoich posłów do Zygmunta III. W liście napisanym do króla pisał, że kilka razy jego posłowie byli zaatakowani przez niejakiego Konstantego i Bazyla Łozińskiego: od Jego M. Cesarza y posłów naszych listy kilka krocz odbierając w Ka- mieńcu na zamek Chocimski do więzienia podali, drugich pozabijano, trzecich listy porozpie- czętowawszy podarli, co nie szli do W.K.M. pana naszego miłościwego, pobrawszy z niczym nazat odprawili: niesłuszna wiem y nieuczciwa, najjaśniejszy miłościwy królu, posłom ile ta- kowym przez których rzeczy i pokój idą do ugody i ta sczieszka dobrego, miałby być gościniec prawy7. Dalej prosił on o zagwarantowanie dla swoich posłów bezpieczeństwa, takiego jak posłom i kupcom polskim jest gwarantowane w Mołdawii. Ci, którzy zrobili krzywdę wcze- śniej musieli być, zdaniem hospodara, ukarani. Hospodar mołdawski zawiadamiał również Zygmunta III, że razem z tureckim czauszem Hasanem wysyła do króla swoich dwóch posłów, Gheorghia Balsza i Nikoarę wielkiego spatara (miecznika)8. W instrukcji poselstwa przepra- szał króla, że do tego czasu nie wysłał do niego swoich posłów, jednak to z powodu przebywa- nia na granicy wrogich wojsk. Prosił o ukrócenie działalności swych przeciwników, którzy wtedy znajdowali się w Polsce, jak również o wysłanie metropolity9 i hetmana mołdawskiego10 dla podpisania umowy pokojowej11. Czausz turecki miał ze sobą dwa listy, jeden od sułtana tureckiego i inny od wielkiego wezyra. Obydwa listy miały podobną treść i dotyczyły mołdaw- skich bojarów, którzy znajdowali się w Polsce przy synu Szymona Mohyły, Gabrielu, oraz zawierały żądanie ze strony Turków przywrócenia Chocimia hospodarowi mołdawskiemu12.

5 Późniejszy Piotr Mohyła. 6 Hurmuzaki Supliment I, vol. I, nr CCXLIV, s.158-159. 7 Był synem Jerzego Łozińskiego i bratem Elżbiety Mohyłowej byłej żony Jeremiego Mohyły (Nicolae Stoice- scu, Dicţionar al marilor dregători din Ţara Românească şi Moldova (sec. XIV-XVII), Bucureşti, 1971, s. 307). Jego losy były dramatyczne, gdyż przebywał w niewoli u Tatarów – Documente privitoare la istoria României (DIR), Seria A. Moldova (dalej: DIR, Seria A. Moldova), veacul XVII, vol. 4, s. 302. 8 Hurmuzaki Supliment II, vol. II, nr.CXCII, s. 376-378. 9 Anastasiusz Krimka wybitny działacz prawosławny. 10 Na początku roku 1613, hetmanem jest Beldiman, którego spotkamy w tej roli 31 marca 1613 – DIR, Seria A. Moldova, veacul XVII, vol.III (1611-1615), s. 130, nr 201. Później, 3 grudnia 1613, (Ibidem, s. 147, nr 232) bę- dzie zajmował stanowisko wielkiego logofeta. Po nim stanowisko hetmana będzie zajmował Sturza (N. Stoicescu, Lista marilor dregżtori ai Moldovei (sec. XIV-XVII), „Anuarul Institutului de Istorie şi Arheologie”, VIII (1971), s. 406). Obydwaj uczestniczyli w powstaniu przeciwko Stefanowi Tomszy II w roku 1615 (patrz niżej). 11 Documente privitoare la istoria României culese din arhivele polone. Secolul XVII, Bucureşti, 1983, nr 36, s. 85-87. 12 Biblioteka Czartoryska, Rkp.343, s. 223-224. List doszedł do Warszawy „in ultima lipca roku 1613”. W Hur- muzaki Supliment II, vol. II, nr CXCIV, s. 380 była wydana inna kopia ze Rkp.1644. W tekstach jest kilka różnic dotyczących imion bojarów, którzy się znajdowali przy Gabrielu Mohyle. W Rkp.343 ośmiu mołdawskich bojarów to: „Byciok, Iwanko wistier, Turelko burkulab, Wasul, Pitul, Koczotel, Simion wistiar”. W wydanej przez Bogda- na kopii z Rkp. 1644 „Urzeki, Byczek, Ivanko westiar, Iurelko burkulab, Wasyl, Wierlich, Pitał logofet, Simion westiar”. Przy przepisaniu tych imion przez wydawcę prawdopodobnie doszło do pomyłki. Zamiast „uciekli” prze- czytano „Urzeki”. Nestor Ureki miał indygenat polski od roku 1607 (Zygmunt Wdowiszewski, Regesty przywile- jow indygenatu w Polsce (1519-1793), Buenos-Aires-Paryż, 1971, nr 677; Volumina Legum, II, Petersburg, 1859, s. 448, nr 82) a więc nikt nie mogł wymagać wydania Nestora Urekiego. Nestor Ureki mocno wspierał kandytaturę Gabriela Mohyły na tron mołdawski przeciwko innym niepełnoletnim synom Jeremiego Mohyły: Aleksandrowi i Bogdanowi. O rywalizacji z Nestorem Urekim Elżbieta Mohyłowa pisała Leonowi Sapieże w roku 1615 – Ilie Corfus, Documente privind istoria României culese din arhivele polone, sec. XVI-XVII), ediţie îngrijită de Vasile

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 111515 22015-05-18015-05-18 22:13:5522:13:55 VALENTIN CONSTANTINOV 116 W swej odpowiedzi król polski uskarżał się na działałność hospodara mołdawskiego. Z odpowiedzi wynika, że według króla, na tronie mołdawskim musi znajdować się osoba, z którą by się zgodzili i Turcy i Polacy. Ówczesny hospodar był uważany jednak za osobę, która nie wypełniała oczekiwań Polaków. Oprócz tego, po wypędzieniu Konstantego Mohy- ły najechał on na Poskę i zrobił dużo szkody terenom ukrainnym. Z tego powodu część szlachty polskiej przyczyniła się do przywrócenia Konstantego Mohyły na tron mołdaw- ski13. Po zwyczęstwie nad Konstantym, Tomsza rozpoczął kampanię przeciwko mołdaw- skim bojarom, którzy znaleźli schronienie w Polsce, a między innymi i tych ośmiu wymie- nionych w liście sultana, których Turcy – niewątpliwie na żądanie hospodara mołdawskiego – domagali się ekstradycji. Co dotyczy Chocimia, król twierdził, że twierdza ma znaczenie obronne dla ukrainnych terenów. List króla kończył się wezwaniem do utrzy- mania pokoju pomiędzy obydwoma państwami: Rzecząpospolitą i Imperium Osmańskim14. Pod koniec sierpnia 1613 r., z Konstantynopola otrzymano nowinę o podjętej przez Tomszę próbie odzyskania Chocimia, która jednak skończyła się klęską15. Musimy jednak przyznać, że nie mamy innych wzmianek o tym w ówczesnych źródłach. Tymczasem, polscy gońcy w Kon- stantynopolu domagali się detronizacji Tomszy16. Prawdopodobnie, tym gońcem był Andrzej Górski, podsędek kamieniecki, który otrzymał instrukcję poselską w tym samym roku17. Poselstwo polskie doszło do Konstantynopola na początku października 1613 r. i liczyło około 200 osób. Tezy tego poselstwa były już tradycyjne dla stosunków polsko-osmańskich: Polacy byli niezadowoleni z ówczesnego hospodara, Stefana Tomszy. Na jego miejsce chcieli, by z zalecenia króla polskiego był naznaczony inny hospodar. Wenecki ambasador, który pisał o tym poselstwie, dodał że nadal Stefan Potocki jest trzymany we więzieniu, a Turcy nie chcą go wypuścić18. Tenże ambasador wysłał kopię listu króla polskiego do suł- tana tureckiego. W tym liście Zygmunt III przypominał o prawie polskim do naznaczania hospodarów mołdawskich zgodnie ze starymi paktami. Chocim, według opinii króla, Polacy trzymają z powodu wielu rozbójników, którzy niszczą pograniczne tereny19. Harlay, amba- sador francuski w Konstantynopolu w tym samym czasie pisał, że poseł polski domagał się u Turków detronizacji Tomszy dlatego, że naruszył pokój i najechał na tereny polskie20. Paweł Piasecki o tym poselstwie pisał: Wyprawiony jednak został w poselstwie do Porty Ottomańskiej Samuel Targowski z użaleniem się, że Tomsza prawego Multan hospodara

Matei, Bucureşti, Editura Academiei, 2001, s. 210-213, nr 101. Inna kopia listu sultana w Bibl. Czart., Teki Naru- szewicza, tom 108, 1613-1614 s. 245-247, nr 63. Imiona bojarów podobne jak i w Rkp. 343. 13 Chodzi tutaj o kampanię, która skończyła się klęską pod Sasowym Rogiem w 1612 roku. 14 Corfus, XVII, s. 87-89, nr 37. 15 Hurmuzaki, Supliment I, vol. I, nr CCXLVI, s. 160. 16 „dovendo versare le trattationi sue intorno alla depositione particolare de Principe di Moldavia per transferire quel governo nella persona di altro soggetto, pur discendente da Principe che viene proposto, et nominato da esso Re”. Hurmuzaki, vol. IV, partea 2, nr CCCLXIII, s. 342-343. 17 Biblioteka Jagiellońska, Rkp. 5, s. 85. U Corfusa, XVI-XVII, s. 195-198, nr 95, inna kopia z Bibl. Jagielloń- skiej, Rkp. 108/IV, s. 1137-1145. Instrukcja jest datowana przed 14 sierpnia 1614. 18 „E̕ arrivato lAmbasciatore̕ di Polonia con molta pompa tenendo seco circa ducento persone ... Tenuto esso Potoschi sin̕ hora prigione appresso di lui, senza haverlo voluto mai restituire a Polachi” Hurmuzaki, IV/2, nr CCC- LXIV, s. 343. 19 „...in Arce Cocimenti praesidia nostra haberi, nisi, ne quantum fi eri posest latrocinia, que veriusque nostrum fi nes plerumque infestant cohibeantur” Hurmuzaki, IV/2, nr CCCLXIV, s. 344-345. 20 Hurmuzaki, Supliment I, vol. I, nr CCXLVIII, s. 161.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 111616 22015-05-18015-05-18 22:13:5522:13:55 STOSUNKI POLSKO-MOŁDAWSKIE ZA CZASÓW HOSPODARSTWA STEFANA TOMSZY II (1612-1615) 117 Konstantego wyrugowawszy, księstwo to, łamiąc pakta między Portą a Polską umówione, sobie przywłaszczył. O wyzwolenie Stefana Potockiego, którego w Konstantynopolu na wie- ży, Czarną zwanej, w żelazne pęta okutego więziono, prywatnie traktować miano, aby się nie zdawało, że on ze zlecenia Rzeczypospolitej do Multan wtargnął21. Większych działań co dotyczy Mołdawii Polacy nie podjęli. Problem moskiewski pozo- stawał głównym dla Zygmunta III. Jednak i w tym zakresie niewiele udało się osiągnąć. Sejm zwołany w lutym 1613 r. musiał rozwiązać problem konfederacji żołnierskich22. W końcu 1613 r. dyplomaci w Konstantynopolu pisali o pogodzeniu między Stefanem Tomszą a królem polskim. To wynikało z listu hospodara mołdawskiego, wysłanego do Kon- stantynopola. Nastąpiło to po poselstwie wysłanym przez Tomszę do króla polskiego. Jed- nak trudno było w to uwierzyć23. To, że będzie ciężko zgodzić między sobą Tomszę i Pola- ków, stanie się jasne już wkrótce. W roku 1613 z kampanii wojennych wrócili Tatarzy (z Persji, gdzie walczyli na stronie Osmanów, a turecko-perski rozejm zdecydował o ich powrocie na Krym) oraz Kozacy (z kampanii moskiewskiej, gdzie przebywali długo, dopóki trwała moskiewska smuta, do wyboru na cara moskiewskiego Michała Romanowa). Do Polski wróciło wielu ludzi, którzy zostali bez pracy, Tatarzy jednak mogli skorzystać z pogorszenia stosunków polsko- -osmańskich. Wiele konfederacji żołnierskich uformowano po tym, jak nie zapłacono długu wojsku. Z tego powodu konfederaci zaczęli niszczenie polskiego terytorium24. Z tych powodów rok 1613 stał się kluczowym momentem w eskalacji napięcia polsko- -osmańskiego, a dotyczył ono między innymi – najazdów kozackich na tereny osmańskie i inkursji tatarskich na tereny polskie. One również przyczyniały się do dalszego pogorsze- nia stosunków między polskimi dygnitarzami a hospodarem mołdawskim. Między innymi, w tym samym czasie toczyła się walka o tatarski tron. Pokonany Szahin Girej był zmuszony uciec w stepy, skąd wysyłał różne pogłoski dotyczące miejsca, gdzie wówczas miał się znajdować. W tych miejscach prawdopodobnego pobytu była i Polska. W końcu znalazł schronienie w Persji, jednak nie wykluczano, że jakiś czas przebywał na Zaporożu. Porta Osmańska kilkakrotnie wysyłała gońców do Polski i domagała się jego wydania25. Ten fakt nie mógł nie mieć wpływu na polsko-tatarskie stosunki, a ordyńcy mie- li jeszcze jeden pretekst do najazdów na polskie ziemie. Swoją rolę odegrali też moskiewscy posłowie, którzy mówili, że Szahin Girej znajduje się w Białej Cerkwi i że Polacy go wspie- rają. Dzięki ogromnym upominkom Moskwa zawarła traktat pokojowy z Krymem w sierp- niu 1614 roku. Moskwa nalegała przy tym, żeby chan krymski najechał Rzeczpospolitą, insynuując, że najazdy kozackie są inspirowane przez Zygmunta III.

21 Kronika Pawła Piaseckiego, Kraków, 1870, s. 255. 22 W ówczesnych źródłach spotkamy się dużo przykładów dotyczących konfederacji żołnierskich: Biblioteka Czartoryskich, Teki Naruszewicza, t. 108 1613-1614, nr 87, 92, 96, 101, 103, 104. 23 Hurmuzaki, Supliment I, vol. I, nr CCXLIX, s.161 „mais cela ne se peult croyre”. 24 O swawolnych żołnierzach pisał między innymi Władisław Łozinski, Prawem i lewem. Obyczaje na Czerwonej Rusi w pierwszej połowie XVII wieku, s. 161-164. 25 „Siahin Gerei car, którego wyżej mianowany chan pogromiwszy, uciekającym uczynił, uciekłszy i w granice wasze wszedłszy, zachowywa się ... to jest pojmawszy i godnymi ludźmi do progu gniazda wielmożności naszej odeślecie, jako za zacnych przodków naszych waszy przodkowie zwykli byli czynić.” Жерела до Iсторiï Украïни- Руси, том 8, Матерiали до iсторiï украïнськой козаччини по р. 1631 (dalej Zherela, I), том I, зибрав и видав Iван Крипякевич, Львов, 1908, s. 132.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 111717 22015-05-18015-05-18 22:13:5522:13:55 VALENTIN CONSTANTINOV 118 Wiadomość o wojskach tureckich, które miały pójść przeciwko Kozakom, zaniepokoiły Polaków. O tych wojskach pisał między innymi turecki sułtan26. Istniało podejrzenie, że to wojsko idzie nie przeciwko Zaporożu, a przeciwko Rzeczypospolitej, o czym pisał Stani- sław Żółkiewski w połowie września27. Jednak oprócz potrzeby zebrania wojska, hetman polny pisał jeszcze i o 8-10 tygodniowym najeździe kozackim, który spustoszył Trapezunt28. 15 czerwca 1614 r. Żółkiewski spotkał się w Kamieńcu z czauszem tureckim i czterech Kozaków, których miano zabić, zostało zwolnionych29. W tym samym momencie Polacy postanowili zwrócić Chocim hospodarowi mołdawskiemu30. To pokazuje, że problem moł- dawski był uważany za jeden z podstawowych w stosunkach polsko-osmańskich, chociaż oprócz niego istniało wiele innych. Powstał szereg istotnych pytań, a Mołdawia zajmowała pewne miejsce w polsko-tureckich rozmowach dyplomatycznych. 8 lipca 1614 r. król Polski pisał sułtanowi tureckiemu, że będzie karał Kozaków za samo- wolne działania, jednak w tym samym czasie wymagał zakazu tatarskich najazdów na Rzecz- pospolitą31. Problem mołdawski jako jeden z głównych problemów w stosunkach polsko- -osmańskich musiał być rozwiązany przez rozmowy dyplomatyczne. W połowie 1614 r. do Porty został wysłany Samuel Targowski, a w listopadzie 1614 r. Chocim został zwrócony hospodarowi mołdawskiemu32. O tym samym pisali dyplomaci w Konstantynopolu33. Jesienią 1614 roku do Polski zostało wysłane poselstwo tatarskiego chana. Prawdopodob- nie chan chciał otrzymać od Polaków stałe upominki. Możliwe, iż było to działanie podobne do aukcji, w której Tatarzy myśleli otrzymać od Polaków to samo, co i od Moskwy, tym bar- dziej, że Moskwa wyszła z trwałej smuty. Tatarzy przypuszczali, że Szahin Girej znalazł schronienie w Polsce i że ma wsparcie od króla polskiego34. Wtedy jednak uważano, że moż- na znaleźć rozwiązanie dla problemów istniejących między Rzecząpospolitą a Imperium Osmańskim i jego lennikami, przede wszystkim Chanatem Krymskim i Mołdawią. Rzeczpo- spolita zwracała Chocim Mołdawii, zaś chan tatarski wysłał poselstwo dla rozwiązania róż- nych problemów między Polakami a Tatarami. Dygnitarze polscy zobowiązywali się rozwią- zać problem najazdów kozackich. Czas pokazał jednak niespełnienie tych oczekiwań. Na początku roku 1615 można zauważyć nowe tatarskie i kozackie najazdy35. Na począt- ku kwietnia tatarscy posłowie razem z polskim gońcem Florianem Zbrożkem wrócili

26 Biblioteka Czartoryskich, nr 343, s. 232. 27 Biblioteka Czartoryskich, nr 343, s. 274-276. W tych wojskach między innymi byli Mołdawianie i Wołosi. A generalnie, musiano zebrać wojsko polskie, żeby przeciwstawić ją tym działaniom osmańskim. 28 Biblioteka Czartoryskich, nr 343, s.277. 29 Alexandru Garcaveţ, Кыпчакское письменное наследие, том I. Каталог и тексты памятников армянским письмом, Alma-Ata, 2002, s. 536. 30 „...y do pola nie masz z czym, y Kamieńca, Chocimia nie masz czym osadzic, po którym, że go dzierżym, dawno mym zdaniem nic, telko Pogany tem najbardziej przeciwko nam irytuje Hospodar” Źródła do dziejów polskich, tom I, s. 99. 31 Zherela, I, s. 135-138, nr 103. W tej samej treści pisał kanclerz Felix Kryski Ibidem, s. 138-140, nr 104. 32 Motywacja wrócenia Chocimia była wskazana w różnych instrukcjach do sejmików: Bibl. Czart., nr 343, s. 299; Ilie Corfus, Documente privitoare la istoria României culese din arhivele polone. Secolele al XVI-lea şi al XVII-lea, ediţie îngrijită de Vasile Matei, Bucureşti, Editura Academiei, 2001, s. 204-206, nr 98. 33 Hurmuzaki, IV/2, nr CCCLXXVIII, s. 347; nr CCCLXXIX, s. 347. 34 D. Skorupa, Stosunki polsko-tatarskie 1595-1623, Warszawa, 2004, s. 184. 35 W 1615 roku były dwa wielkie i jeden mały najazd Tatarów: M. Horn, Chronologia i zasięg najazdów Tatar- skich na ziemie Rzeczypospolitej Polskiej w latach 1600-1647, „Studia i Materiały do Historii Wojskowości”, VIII (1962), cz. 1, s. 70.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 111818 22015-05-18015-05-18 22:13:5522:13:55 STOSUNKI POLSKO-MOŁDAWSKIE ZA CZASÓW HOSPODARSTWA STEFANA TOMSZY II (1612-1615) 119 na Krym. Goniec polski został zatrzymany u Tatarów. Po nowych kozackich najazdach i – być może, będąc zachęcani przez Turków – Tatarzy przygotowali się do energicznych dzia- łań przeciwko Polakom. Poselstwo Oleszki zostało odłożone z powodu braku pieniędzy na upominki. Wtedy właśnie rozpoczął się okres największych najazdów tatarskich na tere- ny Rzeczypospolitej, na które dawali odpowiedź Kozacy36. Wydany wówczas uniwersał Zygmunta III potwierdzał nową rzeczywistość: główne problemy dla Rzeczpospolitej po- chodziły od Turków i Moskwy37. Pogorszenie w stosunkach polsko-osmańskich z powodu najazdów Tatarów i Kozaków nie mogło ominąć Mołdawii. Stefan Tomsza II starał się o polepszenie stosunków polsko- -mołdawskich, jednak był on zakładnikiem działań końca 1611-1612 roku. Oprócz tego nowe problemy w stosunkach polsko-osmańskich nie mogły polepszyć sytuacji mołdaw- skiego hospodara, gdyż część najazdów na Rzeczpospolitą była organizowana z terytorium Mołdawii38. Pogorszenie stosunków polsko-osmańskich nie omijało Stefana Tomszy II, gdyż część najazdów tatarskich szła przez tereny mołdawskie. Tymczasem hospodar mołdawski musiał działać przeciwko najazdom kozackim. Opinia publiczna w Rzeczypospolitej uznała, że część tych najazdów jest inspirowana przez Stefana Tomszę II39. Hospodar mołdawski ra- czej nie miał w tym żadnego interesu, chociaż wiemy, że nie sprzyjał przejazdom przez Mołdawię posłów polskich40. Musimy stwierdzić, że hospodar nie mógł opanować sytuacji dotyczącej Tatarów. O sytuacji w Mołdawii pisano, że w połowie sierpnia 1614 roku Tatarzy już się tam nie znajdowali, jednak zostali swawoloni Tatarowie, którzy skupili się z innymi swawolnymi Kozakami. Sultan turecki napisał Stefanowi Tomszy II, że jeśli nie będzie mógł opanować tych Tatarów, on znajdzie na jego miejsce innego, który to potrafi . Po dwóch bi- twach Tatarzy zostali pokonani41. Z tego wynika, że od tego, jak hospodar mołdawski potra- fi ł rozwiązać problem najazdów tatarsko-kozackich, zależało jego własne hospodarstwo. Ten wysiłek Stefana Tomszy II jednak nie przekonał Polaków. Polski poseł Targowski w in- strukcjach poselstwa musiał uskarżać się na hospodara mołdawskiego, że ten nie chroni pokoju polsko-osmańskiego42. Ze swej strony Stefan Tomsza II postarał się ponownie o ustanowienie dobrych stosunków z Polakami i wysłał poselstwo do króla polskiego we wrześniu roku 1614. Oprócz potwierdzenia chęci hospodara co do umocnienia dobrych stosunków między Polakami a Osmanami, mołdawskie poselstwo po raz kolejny poprosiło o zwrot Chocimia43. Stosunki między Polakami a mołdawskim hospodarem zostały osta- tecznie zepsute pod koniec roku 1615, kiedy – być może w związku z najazdami tatarskimi –

36 Skorupa, op. cit., s. 184-188. 37 AGAD, AR, dz. II, sygn.627. 38 Horn, Chronologia i zasięg najazdów Tatarskich..., gdzie są wymienione szlaki, którymi Tatarzy robili najazdy na Polskę. Nie mamy potwierdzeń źródłowych o zniszczeniach w tym czasie w samej Mołdawii, co znaczy, że Tatarzy mieli zakaz plądrowania Mołdawian i tego zakazu przestrzegali. 39 Patrz opinię Pawła Piaseckiego, Kronika, s. 255. 40 Znamy jeden incydent dyplomatyczny z roku 1614, kiedy posła polskiego nie wpuszczono do Jass i był on zmu- szony zanocować w polu. (Hurmuzaki, IV/2, s. 351, nr CCCLXXV; Iorga, Doamna lui Ieremia Movilă, în AAR MSI, Seria II, tom XXXII (1910), s. 1061, nr XX). 41 Veress, IX, s. 22-24, nr 25. 42 Corfus, sec. XVII, nr 38, s. 89-91. 43 Hurmuzaki, Supliment II, vol. II, nr CXCIX, s. 388-390.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 111919 22015-05-18015-05-18 22:13:5522:13:55 VALENTIN CONSTANTINOV 120 Mohyłowie wspierani przez Samuela Koreckiego i Michała Wiśnioweckiego zorganizowali nową ekspedycję do Mołdawii. To był początek nowej wojny o mołdawski tron. Chociaż król polski oraz Stanisław Żółkiewski byli przeciwko tej ekspedycji, rozpoczęła się wojna, która trwała do połowy roku 1616 i która ostatecznie zakończyła się klęską Mohyłów, ich zięciów i końcem domu Jeremiego Mohyły.

Polish-Moldova relations in the times of ruler of Stefan Tomsza II (1612-1615) Summary Changing of Constantin Movilă with Stephen Tomşa II without consent of Poles was a vi- olation from the viewpoint of Poles, the agreements concluded between Poland and the Otto- man Empire from the time the enthronement in the seat by the Polish army of Jeremiah Movilă. Each side had its righteousness. Ottomans said that they changed of Constantine Movilă with Ştefan Tomşa II because son of Jeremiah Movilă give the help to Radu Şerban in his campaign in Transylvania, which was not supposed to do and was even warned of this. For their part, the Poles saw the gesture Ottoman ruler not a simple change but a fi rst step in a long series of actions that would jeopardize the safety and soundness of Rzeczpospolita.

Keywords: Rzeczpospolita, Moldavia, Ottoman Empire, Constantin Movilă, Ştefan Tomşa II

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 112020 22015-05-18015-05-18 22:13:5522:13:55 Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 121-130

MAŁGORZATA PĘGIER WNHiS UKSW, Warszawa

KONSTRUKCJA KRONIKI KSIĘDZA STEFANA RANATOWICZA CRL (1617-1694) ORAZ WSTĘPNY ZARYS PROBLEMATYKI

Stefan Ranatowicz urodził się i większą część swego życia spędził na podkrakowskim Kazimierzu, o którym mawiał „moja ojczyzna1”. Na świat przyszedł w roku 1617, w dość zamożnej jak na ówczesne czasy rodzinie mieszczańskiej, której pochodzenie nie jest znane. Nazwisko zapisywano na wiele sposobów, jak choćby Ranoth, Ranot, Ranuchowicz, Rana- chovic, czy w końcu Ranothowic, której to formy używał sam kronikarz. Nazwiska w obec- nym kształcie, zapisanego jako Ranatowicz (Ranathowicz) zaczął używać ks. Michał Akwi- lin Gorczyński. Właściwie niewiele wiadomo na temat życia Stefana Ranatowicza z okresu poprzedzającego wstąpienie do zgromadzenia kanoników regularnych laterańskich; sam również pisał o sobie bardzo niewiele, nie podawał informacji o swojej rodzinie. Nawet gdy wpisywał do Kroniki nekrolog swego brata, również zakonnika w tym samym zgromadze- niu, nie umieścił żadnej wzmianki na temat łączących ich więzów rodzinnych2. Postawa taka była zgodna z kultywowaną wówczas pochwałą anonimowości u człowieka, który żyje nie- jako w cieniu, służąc całym swym życiem Bogu. Zakonnik winien był umrzeć dla świata, a wyrazem tego była zmiana imienia przy składaniu profesji zakonnej; od tego momentu nie miał on właściwie życia prywatnego. Według posiadanych informacji, można stwierdzić, że Stefan Ranatowicz uczęszczał do szkoły parafi alnej działającej przy kazimierskim kościele pod wezwaniem Bożego Ciała, będącej wówczas jedną z lepszych szkół w obrębie aglomeracji krakowskiej3. Znany jest natomiast czas rozpoczęcia studiów w Akademii Krakowskiej – było to w semestrze letnim [commutatione aestivali] w roku 16354. Studiował na wydziale Artium, jednak tylko przez dwa lub trzy semestry, tak więc nie uzyskał żadnego stopnia naukowego, ale w tym okresie była to bardzo częsta praktyka, zwłaszcza wśród osób, które podejmowały naukę dla sa- mych studiów, a nie dla kariery uniwersyteckiej. Jednakże, sądząc na podstawie późniejszej twórczości, jego wykształcenie prezentowało dość wysoki poziom. Był bowiem raczej bie- głym historykiem, znajomość języka łacińskiego oraz sprawność w posługiwaniu się języ- kiem ojczystym w piśmie należy uznać za bardzo dobre. W roku 1636 Stefan Ranatowicz

1 S. Ranatowicz, Casimiriae civitatis, urbi Cracoviensi confrontatae, origo, BJ, rkps sygn. 3742 III, k. 81v. 2 Augustinus Floridus Ranothowicz, Casimiriensis, professus Domus nostrae, presbyter. Obiit in Conventu Cre- menecense Anno Domini 1657 die 8 Julii. In Religione anno 19. Zob. S. Ranatowicz, Casimiriae civitatis, k. 46v. 3 J. Krukowski, Nauczyciele krakowskich szkół parafi alnych w XVII wieku, w: Nauczanie w dawnych wiekach, red. W. Iwańczak, K. Bracha, Kielce 1997, s. 71-86. 4 Album studiosorum Universitatis Cracoviensis, t. 4 (1607-1642), ed. G. Zathey i H. Barycz, Kraków 1950, s. 157.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 112121 22015-05-18015-05-18 22:13:5522:13:55 MAŁGORZATA PĘGIER 122 wstąpił do zakonu kanoników regularnych laterańskich kongregacji krakowskiej, który to fakt sam kilkakrotnie potwierdził5. W tym czasie konwent przy kościele Bożego Ciała składał się z 28 zakonników i powszechnie zgromadzenie cieszyło się dużym uznaniem, a to między innymi za sprawą w znacznym stopniu rozwijającej się tu nauki. Po odbyciu nowicjatu, w roku 1637 ksiądz Stefan Ranatowicz złożył profesję zakonną. W zgromadze- niu pełnił wiele różnych funkcji, pozostając nie tylko w Krakowie, ale również podejmując obowiązki w innych prepozyturach, jak na przykład w parafi i św. Katarzyny Aleksandryj- skiej w Wolbromiu oraz przy kościele pod tym samym wezwaniem w Krzeszowie koło Su- chej Beskidzkiej, czy też pełniąc urząd prepozyta w Suchej Beskidzkiej. Ważnym momen- tem w pracy Stefana Ranatowicza był jego powrót do klasztoru Krakowskiego we wrześniu 1658 roku, kiedy to, na wyraźne życzenie ówczesnego prepozyta, księdza Jacka Liberiusza6, zajął się biblioteką i archiwum klasztornym, które należało uporządkować po zniszczeniach spowodowanych grabieżami dokonanymi w czasie najazdu wojsk szwedzkich na Polskę. Prawdopodobnie właśnie przy tej pracy późniejszy kronikarz zainteresował się poważnie historią zgromadzenia i, wzorując się częściowo na księdzu Krzysztofi e Łoniewskim, zaczął pisać kronikę dziejów zakonu. Praca w bibliotece wymagała wiele cierpliwości, a także na- kładu pracy, była też zajęciem bardzo odpowiedzialnym, tak więc osobista prośba prepozyta księdza Jacka Liberiusza była dla Stefana Ranatowicza oczywistym wyróżnieniem; świad- czy to o zaufaniu, jakim darzył go przełożony, jak i o wysokiej ocenie jego umiejętności i wykształcenia. Później już większą część swej pracy w zgromadzeniu kronikarz spędził w klasztorze krakowskim, pełniąc różne odpowiedzialne funkcje, jak na przykład stanowi- sko mistrza nowicjatu czy lektora teologii i fi lozofi i w studium klasztornym. Prawdopodob- nie był też przez pewien czas kaznodzieją w kościele Bożego Ciała oraz przeorem konwen- tu generalnego i konsultorem zgromadzenia. Pisarstwo księdza Stefana Ranatowicza obejmuje prace o charakterze historiografi cznym oraz hagiografi cznym, znaleźć można utwory biografi czne oraz kolekcje kazań, a także wpi- sy w różnego rodzaju księgach, w tym metrykalnych czy brackich lub administracyjno-eko- nomicznych i w księdze kapituł generalnych. Autor był bowiem w zasadzie kronikarzem zakonu kanoników regularnych laterańskich, ze szczególnym uwzględnieniem kongregacji Bożego Ciała w podkrakowskim Kazimierzu. Pierwszego zestawienia twórczości Stefana Ranatowicza dokonał dopiero około roku 1902 ksiądz Józef Augustyn Błachut7. Następnie część utworów była wymieniana w różnych zestawieniach i pracach. Wzmianki na ten temat pojawiały się chociażby w biogramach kronikarza, na przykład w Słowniku Polskich Teolo- gów Katolickich, w tomie III z roku 1982, autorstwa biskupa prof. Edwarda Ozorowskiego, czy też w Polskim Słowniku Biografi cznym z roku 1986, gdzie biogram taki zredagował dr Wacław Kolak. Jednakże we wszystkich tych zestawieniach podawane były jedynie nie- które spośród prac księdza Stefana Ranatowicza. Próbę kompletnego zebrania i opisania

5 S. Ranatowicz, Casimiriae civitatis, k. 146; ibidem, k. 147v; ibidem, k. 148v. 6 Jacek (Hiacynt) Liberiusz, ur. w 1599 r. na Kazimierzu, od r. 1617 w zakonie kanoników regularnych laterań- skich, w latach 1644-1674 prepozyt generalny konwentu krakowskiego; ceniony kaznodzieja i teolog, profesor Akademii Krakowskiej, promotor nauki i studiów wśród zakonników. Zob. SPTK, t. 2, s. 524-525; PSB, t. 17, s. 282; K. Łatak, Poczet rządców opactwa Bożego Ciała Kanoników Regularnych Laterańskich w Krakowie, Kra- ków 2005, s. 99-100. 7 J.A. Błachut, M. Bartynowski, W pięćsetną rocznicę założenia klasztoru Bożego Ciała na Kazimierzu w Krako- wie (1405-1905). Szkice dziejów opactwa XX. Kanoników Regularnych Laterańskich, Kraków 1905, s. 123.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 112222 22015-05-18015-05-18 22:13:5622:13:56 KONSTRUKCJA KRONIKI KSIĘDZA STEFANA RANATOWICZA CRL (1617-1694) ORAZ WSTĘPNY ZARYS PROBLEMATYKI 123 jego twórczości podjął dopiero ks. prof. Kazimierz Łatak CRL8. Wszyscy biografowie oraz badacze zajmujący się postacią Stefana Ranatowicza oraz jego pisarstwem uznają Kronikę, którą sam autor nazywał po prostu Księgą9, za najważniejszą z jego prac. Pewne zainteresowanie Kroniką pojawiło się dopiero po śmierci jej autora. Jednak do tej pory praca ta nie została w pełni opracowana ani wydana – nadal pozostaje w postaci ręko- pisu w zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej10. Po śmierci Stefana Ranatowicza wszystkie jego rękopisy zostały z pewnością uporządkowane. Nadzór nad tymi czynnościami sprawował najprawdopodobniej ówczesny magister nowicjatu, ksiądz Krzysztof Piasecki11. Następnie Kronika znalazła się w posiadaniu księdza Michała Akwilina Gorczyńskiego12, po czym tra- fi ła do archiwum klasztornego przy kościele Bożego Ciała. Dalsze losy Kroniki oraz miejsca jej przechowywania nie są dokładnie znane – nie ma na ten temat wzmianek w inwentarzach biblioteki i archiwum zgromadzenia. Wiadomo natomiast, że pod koniec XIX wieku znajdo- wała się już w zbiorach rękopisów Uniwersytetu Jagiellońskiego13. Pełen tytuł łaciński brzmi: Casimiriae civitatis, urbi Cracoviensi confrontatae, origo. In eaque ecclesiarum erectiones et religiosorum fundationes, nec non series, vitae, res gestae praepositorum Conventus Canonicorum Regularium Lateranensium S[ancti] Augustini ad Ec- clesiam S[acratis]S[imi] Corporis Christi descriptae a Stephano Ranothowicz eiusdem co- nventus et Ecclesiae Canonico Regul[ari] professo14. Jest to historia zgromadzenia kanoników regularnych laterańskich kongregacji krakowskiej, zawiera przedstawienie dokonań oraz krót- kie życiorysy prepozytów; opisane są też początki podkrakowskiego Kazimierza, który w cza- sach kronikarzowi współczesnych faktycznie był odrębnym miastem, znajdującym się w bez- pośredniej bliskości Krakowa, położonym na przeciwległym brzegu Wisły, przy czym koryto rzeki biegło wówczas nieco inaczej niż obecnie i oba miasta połączone były mostem królew- skim (pons regalis). Dzielnicą Krakowa Kazimierz stał się dopiero w roku 180215. Poza tym w Kronice zawartych jest wiele informacji na temat życia w ówczesnym Krakowie i w Polsce, wydarzeń historycznych tego okresu oraz życia społecznego, politycznego oraz religijnego. Dzieło było przez autora przeznaczone na użytek klasztoru kanoników regularnych, o czym świadczyć może napis wytłoczony na oprawie kodeksu: Pro Conventu Can[onicorum] Reg[ularium] S[acratis]s[imi] Corporis Christi. Cel napisania Kroniki został umieszczony

8 K. Łatak, Ksiądz Stefan Ranatowicz CRL (1617-1694). Barokowy kronikarz i pisarz klasztorny, Kraków 2010, s. 154-158. 9 S. Ranatowicz, Casimiriae civitatis, B.J., rkps. sygn. 3742 III, k. 1. 10 B.J., rkps. sygn. 3742 III. 11 Ks. Krzysztof Piasecki, ur. ok. 1650 r., w zakonie kanoników regularnych laterańskich od 1667/1668 r., magister nowicjatu w latach 1682-1683 oraz 1692-1694. Zm. 18.IX.1725 r. w Kurozwękach. Zob. K. Łatak, Ksiądz Stefan Ranatowicz CRL (1617-1694), op. cit., s. 164. 12 Ks. Michał Akwilin Gorczyński, ur. w 1656 r., w zakonie kanoników regularnych laterańskich od 1675 r. Pre- pozyt w Wilnie od 1693 r., w 1694 r. udał się do Rzymu, do kraju powrócił w r. 1699 i osiadł w Krakowie. Profesor fi lozofi i w studium klasztornym w Krakowie, wizytator generalny klasztorów, konsultor kongregacji, magister nowicjatu i klerykatu. Zm. 26.II.1713 r. w Krakowie. Zob. M. Madej, Gorczyński Akwilin Michał, w: Encyklopedia Katolicka, t. 5, Lublin 1989, s. 1299. 13 W. Wisłocki, Katalog rękopisów Biblioteki Uniwersytetu Jagiellońskiego, cz. 2, Kraków 1877, s. 805. 14 Początki miasta Kazimierza, położonego naprzeciw miasta krakowskiego. W nich wzniesienie kościołów i za- łożenie klasztorów, a także dzieje, żywoty, czyny prepozytów konwentu Kanoników Regularnych Laterańskich Świętego Augustyna, przy kościele Najświętszego Ciała Bożego, opisane przez Stefana Ranotowicza, kanonika regularnego professa tego samego konwentu i kościoła.; tłumaczenie własne autorki artykułu. 15 B. Krasnowolski, Ulice i place Krakowskiego Kazimierza, Kraków 1992, s. 11-20.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 112323 22015-05-18015-05-18 22:13:5622:13:56 MAŁGORZATA PĘGIER 124 w prooemium16. Ranatowicz, zdając sobie sprawę z przemijania i nietrwałości pamięci ludz- kiej, chciał ocalić od zapomnienia i przekazać przyszłym czytelnikom dzieje konwentu oraz niektóre wydarzenia w Polsce. Kronika miała stać się pouczającą lekturą dla kolejnych po- koleń kleryków oraz zakonników, tak by mogli znaleźć w niej wzory do naśladowania, bądź też, czytając o błędach swoich poprzedników, nauczyć się, jakich postaw unikać. Wyraźnie więc widać, że autorowi przyświecał cel dydaktyczny i moralizatorski. Księga ma postać kodeksu o wymiarach 30,2x19,5. Oprawa jest tekturowa, obciągnięta ciemno-brązową skórą cielęcą. Zdobienia są jedynie tłoczone, pozbawione wszelkich zło- ceń – jest to ornament roślinny w kilku ramkach oraz monogram IHS (Iesus Hominum Salva- tor). Na czołowej zewnętrznej stronie oprawy znajduje się również wspomniany już wcze- śniej napis wykonany majuskułą: PRO CONVENTU CAN[ONICORUM] REG[ULARIUM] S[ACRATIS]S[IMI] CORPORIS CHRISTI. Na Kodeks składa się w sumie 159 kart, księga posiada też podwójną foliację, wykonaną cyframi arabskimi: jedną pochodzącą od autora (numery od 1 do 152) oraz drugą, dodaną najprawdopodobniej już w Bibliotece Jagielloń- skiej (numery od 1 do 159). Niezgodność numerów kart pochodzi stąd, że kronikarz rozpo- czął numerację od karty 4, pomijając kartę tytułową oraz dwie inne, puste, bezpośrednio ją poprzedzające. Ponadto dwa numery – 27 i 42, Ranatowicz wpisał podwójnie. Tekst Kroniki zapisany został minuskułą, czarnym atramentem; czerwony atrament poja- wia się jedynie w tytule żywota Stanisława Kazimierczyka. Tytuły kolejnych rozdziałów zostały zapisane wielkimi literami, wielokrotnie też litery w nich zostały pogrubione. Poja- wiają się również podkreślenia początków akapitów. Incipity, akapity, tytuły, śródtytuły oraz inicjały wyodrębniające poszczególne części tekstu wskazują na dużą staranność, jak i na przemyślaną konstrukcję pracy; w znacznym stopniu również ułatwiają lekturę i pozwa- lają lepiej poruszać się w tekście. Zdobienia nie są bogate: strona tytułowa została ozdobio- na prawdopodobnie własnoręcznym rysunkiem autora, przedstawiającym kwiaty, winogro- na, pawia oraz anioła; kronikarz wykonał też szkic herbu miasta17. Strony, na których rozpoczynają się opisy rządów kolejnych prepozytów oraz strona rozpoczynająca prolog (prooemium) również posiadają fl oraturę, jednakże zostały ozdobione za pomocą odciśnię- tych matryc. Tekst na poszczególnych stronach mieści się wewnątrz narysowanych czarnym atramentem ramek. Praca zawiera również glosy: na marginesach zanotowane są na przy- kład daty, a także streszczenia tematów i wydarzeń opisanych na poszczególnych kartach, bądź w konkretnych akapitach. Pismo, którym została spisana Kronika jest dość drobne, ale wyraźne i staranne, choć w najpóźniejszej części utworu już w znacznie mniejszym stopniu, litery też stają się nieco mniejsze – jest to zapewne wynik podeszłego wieku oraz choroby autora, który prowadził zapisy niemalże do samej śmierci. Sporadycznie stosowane były abrewiacje. Wyraźnie też można zauważyć fragmenty pisane inną ręką18, przy czym widocz- ne są dwa różne charaktery pisma. Są to najprawdopodobniej wpisy dokonane przez księdza Krzysztofa Piaseckiego oraz księdza Michała Akwilina Gorczyńskiego, którzy po śmierci księdza Stefana Ranatowicza kolejno, jak zostało już wcześniej nadmienione, byli w posia- daniu jego Księgi. Wnioskując na podstawie analizy charakteru pisma, można stwierdzić, iż jedna osoba dokonała wpisu na kartach 50, 50v i 51, natomiast inna ręką zostały wpisane informacje na karcie 58v oraz 97 i 97v.

16 S. Ranatowicz, Casimiriae civitatis, k. 1. 17 Ibidem, k. 82. 18 Ibidem, k. 50, 50v, 51, 58v, 97, 97v.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 112424 22015-05-18015-05-18 22:13:5622:13:56 KONSTRUKCJA KRONIKI KSIĘDZA STEFANA RANATOWICZA CRL (1617-1694) ORAZ WSTĘPNY ZARYS PROBLEMATYKI 125 Kronika została napisana w dwóch językach – łacińskim oraz polskim. Stefan Ranato- wicz obydwoma posługiwał się sprawnie i z dużą swobodą. Tekst pisany po łacinie jest zro- zumiały i spójny, choć oczywiście nie jest to łacina klasyczna. Jednakże odmiany stosowane są prawidłowo, konstrukcje składniowe również zgodne z zasadami gramatyki. Widać dużą różnorodność w zasobie słownictwa oraz użyciu synonimów, myśli są wyrażane jasno; kon- strukcja zdań jest raczej prosta i zrozumiała. Również tekst w języku polskim nie sprawia kłopotów w odczytaniu, cechuje go wyraźna swoboda w zastosowaniu słów oraz konstrukcji składniowych, nie budzi też zastrzeżeń interpunkcja. Spotyka się jednak latynizmy i polsko- -łacińskie hybrydy (na przykład visitować), czasem też w jednym zdaniu łączą się oba języ- ki (Quod omissimus teraz się pisze19). Ponadto autor zapisywał imiona w łacińskiej wersji językowej, na przykład Ioannes Małachowski czy też Christophorus Łoniewski. Tytuł, jak już wspomniano, został zredagowany w języku łacińskim. Generalnie żywoty prepozytów oraz nekrologi zakonników kronikarz pisał po łacinie, natomiast fragmenty traktujące o sprawach ogólnych po polsku. Można również znaleźć fragmenty zapisane w obu języ- kach, jak choćby hymn występujący na końcu żywota błogosławionego Stanisława Kazi- mierczyka, który został tu zamieszczony zarówno w języku łacińskim, jak i polskim. Teksty cytowane czy przytaczane zapisywane były w języku oryginalnym. Kronikę rozpoczyna prooemium w języku łacińskim, w którym to tekście autor przedsta- wił jasno cel, jaki postawił sobie, pisząc niniejszą pracę. W polskim przekładzie wygląda on następująco: Ponieważ pamięć ludzka jest przemijająca, gdy nie wspomaga jej trwałość pisma, przeto koniecznym jest, aby czyny sprawiedliwe, które wymagają zapamiętania, przy pomocy pisma zostały przekazane do wiadomości potomnych. Dlatego też przyszło mi na myśl w tej Księdze najpierw początki miasta Kazimierza, następnie kościołów i klaszto- rów w nim założonych pochodzenie, a także najsławniejszych mężów naszej kongregacji Kanoników dokonania i czyny chwalebne, prócz tego niektóre szczególne wydarzenia tego czasu godne wspomnienia, przekazać pamięci przyszłych pokoleń. To wszystko jakby w pęk zebrane przedstawiam oczom łaskawych czytelników. Nie jest bowiem słuszne, by prawość przodków nie była znana wśród synów, wobec których każdym rodzajem chwały powiększo- na, powinna nabierać blasku; prawym i godnym pochwały jest, by tychże [przodków] imio- na nie tylko na tablicach publicznych wspominać, lecz także ich samych wizerunki we wszyst- kich konwentach zgromadzenia wyobrażać (abyśmy przynajmniej tego rodzaju pięknym widokiem i ustawicznym przypominaniem zapalali się do naśladowania ich samych). Z tej przyczyny więc, łaskawy czytelniku, pracy mojej okaż pobłażliwe nastawienie, a jeśli czymś zbyt dotkliwie byłbyś obrażony w jakimkolwiek zapisie, albo cokolwiek jawi się twoim oczom niedorzeczne lub niestosowne, wziąwszy pióro, zniszcz20.

19 Ibidem, k. 126. 20 Cum labilis sit memoria hominum, cui non suffragatur perpetuitas litterarum; ideo necesse est, ut actiones legitimas, quae memoria indigent, per scripti continentiam, transmitti in notitiam posterorum. Ea propter, subiit mentem meam, in hoc libro, primo, prima Civitatis Casimiriensis initio: tum Ecclesiarum, et Religiosorum in ea fundatorum, originem: nec non Clarissimorum Virorum Congregationis nostrae Canonicae, gesta, et encomia: insuper singularia quaedam eius temporis digna memoratu, ad posteritatis memoriam transmittere. Quae omnia quasi in fasciculum collecta, piorum lectorum oculis subiicio. Neque enim fas est, ut progenitorum dignitas, apud fi lios ignoretur, apud quos omni genere laudis cumulata, splendescere debet, quorum non solum nomina in tabulis publicas referre: verum etiam ipsorum imagines, in omnibus ordinis Conventibus effi ngere (ut saltem tali conspec- tu, crebraque recordatione, ad ipsorum imitationem accendamur) pium, et laudabile esset. Hinc igitur laborem meum, pie lector, benigno prosequere affectu, et si quid acerbius in quemque scriptum offenderis, vel quidquid in- scite, vel inepte oculis tuis occurrerit, sumpto calamo dele. Zob. Ibidem, k. 1; tłumaczenie własne autorki artykułu.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 112525 22015-05-18015-05-18 22:13:5622:13:56 MAŁGORZATA PĘGIER 126 Po prologu następują teksty dotyczące założenia miasta Kazimierza (Erectio civitatis Ca- simiriensis), ustanowienia kościoła Bożego Ciała (Fundatio ecclesiae S[acratis]s[imi] Cor- poris Christi) oraz wprowadzenia do niego zakonu kanoników regularnych laterańskich (Introductio Canonicorum Regularium Lateran[ensium] S[ancti] Augustini ad ecclesiam S[acrati]s[simi] Corpor[is] Chri[sti]). Po tych informacjach wstępnych następuje zasadnicza część Kroniki, obejmująca dzieje kolejnych prepozytów kazimierskiego konwentu kanoników regularnych laterańskich, przedstawione w porządku chronologicznym, według kolejności sprawowania rządów. Wy- darzenia te są ukazane na tle dziejów parafi i Bożego Ciała oraz miast Kazimierza i Krako- wa. Autor zamieszcza też pewne wzmianki na temat wydarzeń w Polsce i na świecie, choć ważniejszym z nich poświęcił odrębne rozdziały w dalszej części Księgi. Po spisaniu zasadniczej części Kroniki zawierającej dzieje kolejnych prepozytów21, po- cząwszy od żywota Konrada, a kończąc na biogramie Wiktoryna Wereszczyńskiego, zosta- wione zostały puste karty, zaplanowane zapewne na kolejne życiorysy, których jednakże kronikarz już nie zdążył wpisać. Ten ostatni żywot też zresztą nie został wpisany przez Stefana Ranatowicza – jego ręką wpisany jest jedynie tytuł22, zasadnicza treść została póź- niej uzupełniona zapewne przez księdza Krzysztofa Piaseckiego23, który po śmierci Rana- towicza, jak zostało to już wcześniej nadmienione, był przez pewien czas w posiadaniu pozostawionych przez niego pism. Jednakże po kartach uzupełnionych innym charakterem pisma znajduje się część rocznikarska relacjonująca wydarzenia, które miały miejsce za rządów Wiktoryna Wereszczyńskiego oraz wykaz zakonników zmarłych w tym okre- sie24. Należy więc wnioskować, iż ksiądz Ranatowicz zostawił wolne miejsce na uzupełnie- nie życiorysu żyjącego jeszcze wówczas prepozyta Wereszczyńskiego, natomiast pozostałe zapisy prowadził niemal do końca życia, to jest do października roku 1693, sam natomiast zmarł 27 kwietnia 1694 roku. Jego nekrolog (oraz zmarłego miesiąc wcześniej księdza Fryderyka Leandra) został wpisany zapewne przez księdza Michała Akwilina Gorczyńskie- go25, który jako następny był w posiadaniu rękopisu Kroniki – jest to zapis dokonany wy- raźnie innym charakterem pisma niż biogram Wiktoryna Wereszczyńskiego. Pomijając ży- woty prepozytów, pozostałe zapisy w Kronice nie zawsze były prowadzone w porządku chronologicznym. Po nekrologach zakonników zmarłych w tym okresie znowu zostało zo- stawionych kilka pustych kart (numery od 59 do 66v), po nich zaś następują ponownie re- lacje z wydarzeń, które miały miejsce w opisywanym okresie. Tekst ten zajmuje karty do numeru 66, a następnie, aż do karty 79v znowu zostało zostawione miejsce puste, za- pewne z zamiarem późniejszego uzupełnienia, prawdopodobnie o biogramy następnych prepozytów. W każdym z biogramów, po części zasadniczej dotyczącej dokonań kolejnego prepozyta, umieszczony został wykaz zakonników, którzy zmarli za jego rządów. Ponadto w niektóre z życiorysów wpisane zostały dodatkowo krótkie żywoty postaci szczególnie wyróżniają-

21 Ibidem, k. 4-58. 22 Victorinus Weresczynski. Decimus tertius Conventus Canonicorum Regularium Lateranensium, et Ecclesiae SS: Corporis Christi Generalis Praepositus. Zob. S. Ranatowicz, Casimiriae civitatis, k. 50. 23 S. Ranatowicz, Casimiriae civitatis, k. 5. 24 Ibidem, k. 51v-58v. 25 Ibidem, k. 58v.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 112626 22015-05-18015-05-18 22:13:5622:13:56 KONSTRUKCJA KRONIKI KSIĘDZA STEFANA RANATOWICZA CRL (1617-1694) ORAZ WSTĘPNY ZARYS PROBLEMATYKI 127 cych się świętością życia. I tak w biogramie Jacobusa Vadoviusa umieszczony został żywot świątobliwej Świętosławy26, a w biogramie prepozyta Andreasa został wpisany żywot bło- gosławionego Stanisława Kazimierczyka27. W kolejnych biogramach z kolei umieścił Ra- natowicz żywoty świątobliwych zakonników: Adama Walentego Kuczborskiego28 w dzie- jach dziewiątego z kolei prepozyta Stanisława Niedzieli, Adama Siboviusa29 w życiorysie następnego prepozyta Stanisława Manieckiego, natomiast w biogram Marcina Kłoczyń- skiego wplecione zostały żywoty dwóch braci – Alberta Tarnovity Sowińskiego30 i Mikoła- ja z Radomska31. Po części głównej, jak już wspomniano, następuje szereg kart pustych, po czym Ranato- wicz umieścił wydany już wcześniej (w roku 1660) żywot Stanisława Kazimierczyka: Ja- sna pochodnia życia apostolskiego. Żywot świątobliwy B. Stanisława Kazimierczyka na- przód w sławney Akademiey Krakowskiey Profesora, y S. Th. Bakałarza. Po tym Canonicorum Regularium S. Augustini, u Bożego Ciała na Kazimierzu przy Krakowie zakonnika. Wprzód przez X. Krzysztopha Łoniewskiego, Art. et Th. Bacc. Canon. Regul. w Roku Pańskim 1616. Teraz powtóre przez X. Stephana Ranotowicza, tegoż Konwentu Zakonnego Kanonika. Roku Pańskiego 1660 wystawiona. W Krakowie w Drukarniey u Dziedziców Stanisława Len- czewskiego Bertur. Roku Pańskiego 1660. Żywot został poprzedzony rysunkiem herbu mia- sta Kazimierza (karta nie posiada kolejnego numeru). Karta tytułowa tego żywota również nie posiada numeru nadanego przez autora i jest właśnie owym jedynym miejscem w Kro- nice, jak zostało wcześniej wspomniane, w którym pojawił się czerwony kolor atramentu; pozostałe tytuły, pomimo pewnych elementów ornamentalnych, wykonane zostały czarnym atramentem. Żywot błogosławionego Stanisława rozpoczyna dedykacja dla senatu i władz miasta32. Zakończony został wyliczeniem cudów, które miały miejsce po jego śmierci przy grobie zmarłego oraz wspomniany wcześniej hymn w języku łacińskim i polskim, a także modlitwa. W kolejnej części Kroniki znalazły się teksty poświęcone bardzo różnej tematyce, jak również wypisy z innych dzieł lub też w pełni przytoczone fragmenty tekstów. Pojawiają się także pojedyncze notatki dotyczące jakiegoś konkretnego wydarzenia lub sytuacji, co jakiś czas zdarzają się karty niezapisane. Świadczyć to może o przemyślanej konstrukcji, gdzie wolne miejsca przeznaczone były do późniejszego uzupełnienia, ale też można przypusz- czać, że praca powstawała etapami, w różnych odstępach czasu oraz, że Ranatowicz dopisy- wał później te wydarzenia, które wcześniej z jakichś względów pominął. I tak w dalszej części kolejno następuje jeszcze jeden żywot Stanisława Kazimierczyka, tym razem autor- stwa Marcina Baroniusza, wydany w Krakowie w 1609 roku: Vita, gesta et miracula Beati Stanislai Casimiritani, następnie katalog szczególnie wyróżniających się zakonników:

26 Ibidem, k. 13. 27 Ibidem, k. 14v-15v. 28 Ibidem, k. 23 29 Ibidem, k. 25. 30 Ibidem, k. 34v-35. 31 Ibidem, k. 35. 32 Zacnemu miasta Kazimierza Senatowi. Ich MM. P. Burmistrzowi, y PP. Raycom, P. Woytowi, y PP. Ławnikom. Także wszystkiego Miasta sławnym obywatelom. Błogosławieństwa Boskiego, szczęścia y zdrowia dobrego. Zob. ibidem, k. 81.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 112727 22015-05-18015-05-18 22:13:5622:13:56 MAŁGORZATA PĘGIER 128 Cathalogus virorum illustrium et eruditorum in Congregatione nostra Cracoviensi oraz Ta- bula Reliquiarum Basilicae Ss Corporis Christi Canonicorum Regularium Lateranensium coordinata mense Maio Anni 1701, przy czym ten tekst wpisany został inny charakterem pisma – jest to to samo pismo, którym wpisano nekrolog księdza Stefana Ranatowicza, a więc zapewne wpisu tego dokonał ksiądz Michał Akwilin Gorczyński. Kolejne notatki są to wypisy z dzieł Stanisława Szczygielskiego dotyczące dziejów zakonu benedyktynów33 oraz z prac Jana Herburta na temat Krakowa i Akademii Kakowskiej: Urbis Cracoviensis descriptio et res gestae in ea ex Joanne Herburto, Regni Poloniae senatore et historico de- prompta i De Academia Cracoviensi. Potem znowu zamieszczone zostały notatki bez tytu- łów odnoszące się do wydarzeń z następujących lat, a także na temat wojny na Węgrzech oraz pod Wiedniem. Później znajdują się kolejne wypisy, tym razem z kroniki Pawła Piasec- kiego, a następnie kilka rozdziałów o nadanych przez autora tytułach. Są to: De Sigismundo Tertio Rege Poloniae; O Biskupach Krakowskich; Cudowne rzeczy natury w niektórych lu- dziach ukazane; De Episcopis Cracoviensibus; Opisanie niektórych rzeczy w Polscze dzia- nych; Opisanie inkursiey Swedów do Polskiey, y do Krakowa; Opisanie krótkie początków kościoła Bożego Ciała na Kazimierzu przy Krak. y Conventy przy nim Canon. Reg. S. Au- gust. Opisanie kościoła; Opisanie klasztoru Bożego Ciała; Opisanie obserwantiey dawney zakonney; O Conventach partikularnych do Conventu Krakowskiego należących; Opisanie niektórych rzeczy przypatkowych. Stefan Ranatowicz skupił się przede wszystkim na dziejach kongregacji kanoników regu- larnych laterańskich, ale czynił też odniesienia do środowiska, w którym zakonnicy się ob- racali, a także do sytuacji i wydarzeń w ówczesnym świecie. Nie pomijał też spraw dziw- nych i niezwykłych, skrupulatnie również notował różne wydarzenia przypadkowe. Do spraw nadprzyrodzonych i osobliwych odnosił się z rezerwą, na ogół podawał źródła swoich informacji. Jednakże ten temat pojawił się aż trzykrotnie w zatytułowanych bezpo- średnio przez kronikarza podrozdziałach (Cudowne rzeczy natury w niektórych ludziach ukazane, Opisanie niektórych rzeczy w Polscze dzianych, Opisanie niektórych rzeczy przy- patkowych); opisane są tu różne sytuacje i osoby zdecydowanie niezwykłe, jak na przykład ludzie ogromnej siły i postury, wykazujący się jakimiś nadnaturalnymi zdolnościami, ano- malia pogodowe, rzeczy niespotykane w naturze i wiele innych. Autor nie unikał też spraw, które według powszechnego mniemania uznawane były wręcz za cudowne, przytaczając takie przykłady szczególnie w zamieszczonych przez siebie w Kronice żywotach świętych i błogosławionych. Wszystkie te postacie były niezwykle wyidealizowane, zgodnie ze współczesnymi Ranatowiczowi zasadami hagiografi i, natomiast różne zjawiska nadprzy- rodzone miały uwiarygodnić niezwykłość takiej osoby i bardziej skłonić do czerpania wzo- rów z jej świętego życia – tu znowu objawia się zamysł dydaktyczny towarzyszący autorowi przy konstrukcji jego pracy, a wyrażony już w prologu. Ksiądz Stefan Ranatowicz był zdecydowanie biegły w sztuce pisarskiej, miał też dobrze opanowany warsztat historyczny. Musiał czytać wielu historyków, jako że dość często od- woływał się w swej Kronice do ich relacji, ale mistrzem w tej dziedzinie był dla niego Jan Długosz. Opierał się również na zapisach oraz relacjach ustnych współczesnych sobie uczo- nych, jak choćby księdza Jacka Liberiusza czy też księdza Krzysztofa Łoniewskiego. Za-

33 Zob. K. Łatak, Ksiądz Stefan Ranatowicz CRL, op. cit., s. 178.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 112828 22015-05-18015-05-18 22:13:5622:13:56 KONSTRUKCJA KRONIKI KSIĘDZA STEFANA RANATOWICZA CRL (1617-1694) ORAZ WSTĘPNY ZARYS PROBLEMATYKI 129 mieszczał w swej pracy również wiele sentencji różnych fi lozofów, teologów i poetów tak starożytnych, jak i chrześcijańskich. Nasuwa to przypuszczenie, że większość z nich musiał znać na pamięć, a to z kolei wskazuje na wysoki ogólny poziom jego wykształcenia. Przy pisaniu Ranatowicz korzystał też zapewne z archiwum klasztornego i miejskiego, opierał się też czasem na relacjach starszych zakonników oraz na swoich własnych wspomnieniach. Zazwyczaj podawał nazwiska swoich informatorów lub źródła, z których czerpał wiadomo- ści: pisał na przykład Ita Długossius, Teste Miechoviense, In Cathalogo mortuorum Conven- tus, czy też O tym taka relatia ode mnie… lub ut fertur, ut traditur. Natomiast na margine- sach zamieszczał informacje o poruszonych w danym fragmencie tematach, o opisywanych wydarzeniach lub właśnie na temat źródeł informacji. Kronika, jak to zapowiedział w prologu, miała stanowić źródło wzorów do naśladowania dla przyszłych pokoleń; wpisywało się to w starożytną zasadę, mówiącą, iż historia jest na- uczycielką życia. Stąd również wyraźne uwypuklenie cech dodatnich opisywanych postaci, szczególnie w żywotach świętych. Generalnie cała konstrukcja Kroniki jest logiczna i upo- rządkowana, widać dodane później poprawki, świadczące o tym, że autor musiał wielokrot- nie przeglądać i uzupełniać swoją pracę. Treść dzieła jest ułożona i przedstawiona interesu- jąco, jest też różnorodna, stanowi więc interesujący temat dla historyków różnych specjalności. Ranatowicz nie ograniczył się bowiem jedynie do tematów związanych z pro- blemami zgromadzenia kanoników regularnych laterańskich. Przedstawiał również wyda- rzenia polityczne, historyczne i społeczne, poruszał też pewne problemy kulturalne czy reli- gijne, podawał wiele różnych opisów i przytaczał konkretne przykłady, powoływał się na różnych autorów oraz świadków. Starał się być obiektywny i nie podawać informacji niepewnych; podkreślał dodatnie cechy i zasługi przedstawianych postaci, jednak nie pomi- jał również sytuacji trudnych, bądź czynów nagannych. Pomimo iż praca ta zawiera pewne błędy, na przykład w datowaniu poszczególnych zdarzeń, to jednak stanowi wartościowe i wiarygodne źródło do badań nad historią i kulturą.

Constructi on of the chronicle of priest Stefan Ranatowicz CRL (1617-1694) and a preliminary outline of the issue Summary The subject of the article is a seventeenth-century Chronicle by Stefan Ranatowicz CRL. The chronicler was born and spent most of his life in Kazimierz near Cracow. He was born in 1617 in a fairly wealthy for those times, a middle-class family whose origin is unknown. He died in 1694. The writing of priest Stefan Ranatowicz covers works of historiographical and hagio- graphical nature. One can fi nd biographical works and collections of sermons as well as entries in the books of various kinds including civil records or “brackie” books or adminis- trative-economic books, as well as in the book of general chapters. The author was in fact a chronicler of the Order of Canons Regular of the Lateran with particular emphasis on the congregation of Corpus Christi in Kazimierz near Cracow. Some interest in the Chronicle appeared only after the death of its author. Until now, how- ever, this work has not been fully drawn up or released – it still remains in the form of a ma- nuscript in the collections of the Jagiellonian Library. It is the story of the Congregation

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 112929 22015-05-18015-05-18 22:13:5622:13:56 MAŁGORZATA PĘGIER 130 of Canons Regular of the Lateran of congregation of Cracow. It contains a presentation of achievements and short biographies of provosts; also described are the beginnings of Kazimierz near Cracow, which in times of the chronicler was actually a separate town. The work was intended by the author for the benefi t of the monastery of canons regular. The Chronicle was written in two languages – Latin and Polish. Stefan Ranatowicz used both fl uently and with great ease. The essential part of the Chronicle covers the history of successive provosts of the Kazi- mierz convent of Canons Regular of the Lateran presented in chronological order of gover- nance. These events are shown on the background of the history of the parish of Corpus Christi and the towns of Kazimierz and Cracow. The author also places some notes on the events in Poland and in the world, although to those most important he devoted sepa- rate chapters later in the book. The work constitutes a valuable and reliable source for the study of history and culture.

Keywords: Chronicle, historiography, the congregation of Canons Regular of the Late- ran, culture

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 113030 22015-05-18015-05-18 22:13:5622:13:56 Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 131-140

JOLANTA M. MARSZALSKA WNHIS UKSW, WARSZAWA

ZAPISKI KRONIKARSKIE DOTYCZĄCE SZKÓD I KLĘSK ELEMENTARNYCH W ŹRÓDŁACH ARCHIWALNYCH KLASZTORU SZCZYRZYCKIEGO W XVII I XVIII WIEKU

W ciągu wieków nieprzerwanego istnienia klasztor szczyrzycki wraz ze swymi poddanymi nieustannie narażony był na wszelkiego rodzaju niedogodności wynikające z faktu położenia, toczących się wojen, stacjonowania wojska, bądź jego nieustannych przemarszów przez dobra klasztorne. Wszystkie te niesprzyjające okoliczności powodowały chaos za murami klauzury, ciągły lęk i obawy zarówno przed grabieżami żołnierzy jak i zwykłych rabusiów. Kolejnym opatom i przeorom klasztoru towarzyszył lęk i obawa przed zniszczeniem zabudowań klasz- tornych i folwarcznych, wszelkich upraw i prowadzonej hodowli. Na kartach kronik i inwen- tarzy klasztornych pozostało wiele zapisków świadczących o zmaganiu się zakonników szczy- rzyckich ze zniszczeniami czynionymi w ich dobrach. Ze zrozumiałych względów szczególnie bano się zjawisk nieprzewidywalnych i niewytłumaczalnych na ówcześnie posiadaną wiedzę. Były to wszelkiego rodzaju klęski elementarne, spowodowane anomaliami pogody, które pro- wadziły do dużych zniszczeń (powodzie, ciężkie i mroźne zimy, huraganowe wiatry, susza i towarzyszące jej pożary). Miały one bezpośredni wpływ na poziom życia za murami klauzu- ry i jego ubożenia. Nadto wszelkim zjawiskom przyrodniczym, odchylającym się od tzw. prze- ciętnych warunków, towarzyszyły z reguły nagminne choroby ludzi, często przybierające po- stać epidemii czy zarazy dziesiątkującej zwierzęta hodowlane. Tych wszystkich zdarzeń obawiano się w sposób niewyobrażalny. Najistotniejszą bowiem cechą każdej klęski w róż- nych uwarunkowaniach kulturowych, społecznych i historycznych była i jest zawsze bezsil- ność człowieka wobec rozszalałego żywiołu, którego niepodobna było zatrzymać. Skutki za- wsze były takie same: przerażające widmo głodu i choroby, z którymi nie umiano sobie poradzić a w konsekwencji nieuchronna śmierć. Zjawiska te towarzyszyły człowiekowi przez całe wieki. Zmagał się z nimi bogaty i biedny, często nie rozumiejąc nic z otaczającej go rze- czywistości. Od strachu przed klęskami nie były wolne konwenty zakonne, które zanosiły modlitwy wstawiennicze do Boga, by uchronił je od: morowego powietrza, głodu, ognia i woj- ny. Zaprószony ogień szczególnie często zagrażał zabudowaniom drewnianym. Latem powo- dowały go często wyładowania atmosferyczne, z którymi nie umiano sobie jeszcze poradzić. Zimą zaś nieumiejętne dogrzewanie zimnych i wilgotnych pomieszczeń oraz silny wiatr, a często ludzka niefrasobliwość i brak jakichkolwiek zabezpieczeń1.

1 Wskutek różnych okoliczności klasztory bądź przynależne do nich zabudowania gospodarcze płonęły wielokrot- nie w ciągu swego długiego trwania. Jednym z wielu przykładów jest zapis przeora w inwentarzu klasztoru cystersów szczyrzyckich, tzw. Revisio z 1765 roku, z którego dowiadujemy się o wielkim pożarze, który strawił częśćklasztoruw Szczyrzycu za czasów rządów opata Floriana Gotartowskiego. Kronikarz klasztorny zapisał: Od opackich izb poszedł ogień na dachy dormitarskie od wschodu. Biblioteka przecie i sklepik przy niej, w którym monimenta wszystkich

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 113131 22015-05-18015-05-18 22:13:5622:13:56 JOLANTA M. MARSZALSKA 132 Klasztor szczyrzycki w ciągu ośmiu wieków nieustannego trwania, doświadczał wielu trudnych zdarzeń, które miały swoje przełożenie na życie wspólnoty zakonnej i jego podda- nych. Zniszczeniu ulegały zbiory, zabudowania klasztorne i folwarczne, a także cenne doku- menty, paramenty liturgiczne i księgi. Bezprecedensowym zdarzeniem, do którego doszło w nocy z 20/21 czerwca 1623 roku, był napad rozbójników, którzy zrabowali pieniądze przeznaczone przez opata Stanisława Drohojowskiego (1607- 1632) na przebudowę klasz- toru, a także zniszczyli niektóre paramenty liturgiczne, dyplomy pergaminowe i dokumenty: we wtorek, przed świętem narodzenia św. Jana Chrzciciela, blisko jakoby w godzinie wtórej w noc ze wtorku na środę, prawie w pierwospy, gdy już pomieniony Ksiądz Opat z zakonnikami swemi i czeladką domową ku spaniu się położyli i uspokoili, nic się takie- go gwałtownego jako ludzie duchowni i prawem Bożym i pokojem pospolitym przy domu Bożym i nabożnie mieszkający, obwarowani od nikogo niespodziewających się. A ta swawola i złość ludzka [...]tak wodze swe rozpuściła, ze i miejscom Bogu poświęconym, ludziom zakonnym przy nich mieszkającym, od świętych przodków zacnych familii pol- skich fundowanym i nadanym i do tych nieszczęśliwych czasów w dostatkach swych spo- kojnie zatrzymanym nie sfolgowała i nie przepuściła. Rozbójnicy, bowiem i ludzie swa- wolni ze wsi górnych, tak ziemiańskich, jak i królewskich, zebrawszy się ich kupa nie mała, których było więcej nad trzydzieści osób, rusznicami i inszą armatą, twarze sobie niektórzy poczerniwszy [...] o których to rozbójnikach i imionach ich, się zaraz dowie- dzieć nie mógł [...]ci rozbójnicy czasu wyżej mianowanego, naszedłwszy gwałtownie klasztor szczyrzycki, straż wprzód pochwytawszy, drabiny do okien mieszkania opackie- go przystawili, co gdy pies poczuł i szczekał na nie, chłopcy, którzy tam dwa spali, w tym gmachu pobudził, a oni postrzegłszy, że rozbójnicy do nich lezą, jeden z nich szlachetny Jan Jagniątowski porwawszy klucz, otworzył i wpadł do mieszkania, gdzie spał opat, drzwi za sobą zawarłszy[...] ci zaś z wielkim okrzykiem zaczęli z rusznic do drzwi strze- lać, także i przez piec, od którego tak gęstego strzelania aż się odzienie białe na pomie- nionym opacie zapaliło [...]ksiądz opat drzwi sobie z kościoła otworzywszy przy których nie było straży, za Bożą pomocą zdrowo na wieś uszedł z rąk ludzi bezbożnych [...] a rozbójnicy do każdej celi drzwi porąbawszy, a nie znalazłszypomienionego księdza opata, wrócili się do jego mieszkania i tam dopiero skrzynki, szkatułki, szafy cupali i co znaleźli – brali, jako pieniądze, których było kilka tysięcy złotych i insze srebro domowe i wszelakie ochędóstwo i dostatki insze złupili, co było zgromadzone dla reformacji [od- nowienia] kościoła. Tamże wzięli ze szkatuły przywilej jeden na Gruszów i Goduszę – majętności klasztorne, oryginalny z aspensami w puszkach blaszanych będącymi. Potem ludzie ci bezbożni do kościoła się rzucili, tam drzwi żelazne do zachrystiej wyrębawszy siekierami i nie kontentujacych się tym, co w mieszkaniu opackim, pieniędzy srebra, ochędóstwa nabrali, jeszcze i srebro kościelne Panu Bogu na chwałę jego oddane i po- święcone pobrali, złupili i rękoma swymi niegodnymi zgwałcili2. Klasztor poniósł znaczącą szkodę materialną, a rozpoczęte prace budowlane zostały wstrzy- mane na blisko dwa lata. Po tym bezprecedensowym napadzie opat Stanisław Drohojowski

zapisów, cudem boskim wewnątrz nie zgorzały, naprzód, że sklepione były, do tego, że okna z zewnątrz były, któremi wiatr płomienie zawinąć nie mógł. Doszczętnie spaliły się wówczas dachy skrzydła zachodniego. Por. J.M. Marszal- ska, Biblioteka opactwa cystersów w Szczyrzycu do końca XIX stulecia. Dziedzictwo wieków, Tarnów 2007, s.145-146. 2 Arch. i BOCist. sygn. XXI. 25; Z. Strychowski, De Origine II […], k. 154-156; sygn.3263; E. Łużyniecka, J. M. Marszalska, Szczyrzyc. Dzieje budowy opctwa cysterskiego, Wrocław 2005, s. 100-101.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 113232 22015-05-18015-05-18 22:13:5622:13:56 ZAPISKI KRONIKARSKIE DOTYCZĄCE SZKÓD I KLĘSK ELEMENTARNYCH W ŹRÓDŁACH ARCHIWALNYCH KLASZTORU SZCZYRZYCKIEGO W XVII I XVIII WIEKU 133 postanowił zbudować fortyfi kacje wokół części gospodarczej klasztoru. W 1625 roku, zawarł umowę z murarzem Stanisławem, dotyczącą budowy muru obwodowego, począwszy od staj- ni gumiennej aż do słodowni przy browarze. Mur miał być pokryty dachówką (lub cegłami) i posiadać otwory strzelnicze. Oprócz tego zaplanowano wzniesienie trzech baszt na planie czworokąta o wysokości dziewięciu łokci (ok. 5 m), również z otworami strzelniczymi: rzeczony mularz, podjął się i powinien będzie podworze klasztorne, począwszy od staj- niej gumiennej aż po słodowniej obmurować i murem obwieźć : który mur ma być wzwyż na sześć łokci (ok. 3,3 m) od ziemie, oprócz gruntu, w tym murze fi larów ma być tak wiele, ile potrzeba ukaże coby na ósm łokci (ok. 8,5 m) jeden, od drugiego. Do tego pod- jął się zmurować na tych miejscach, kiedy się mu pokazało, trzy baszty czworograniste, które wzwyż mają być na łokci dziewięć (ok. 5 m) od ziemie, oprócz gruntu. W murze i na basztach dziury na strzelby poczynić. Mur wszystek dachówką albo cegłą nakryć3. Jak wielkie wrażenie na zakonnikach szczyrzyckich zrobił wspomniany napad, świadczy między innymi wpis dokonany na karcie tytułowej Biblii Szarffenbergerowskiej Jana Leopo- lity (Kraków 1577): [Anno] Domini 1623, die 20/21 Junii zboyczy klasztor szczirzickij wy- łupili, o trzeciej godzinie, nayściem okrutnem zgwałcili. Nadto na Biblii (Postylli) w tłuma- czeniu Mikołaja z Lyry (Norymberga 1497) widnieje wpis proweniencyjny opata Drohojowskiego: Iste liber Stanislai Drohoiowski Abbas Ciriciensis 1620, zaś do tylnej de- ski oprawy dzieła doklejona została kopia dokumentu z ksiąg grodzkich krakowskich infor- mująca o przebiegu zdarzenia, które miało miejsce w nocy z 20/21 czerwca 1623 roku: Do oblatu (urzędu) z Xsiąg niniejszych Grodzkich Krakowskich oblicznie przyszedłszy Przewielebny Xsiądz Stanisław Drohoiowski z Drohoiowa,opat Szczirzickij, tak swoim iako y wszistkiego Conventu swego okrutnem nayściem ludzi swawolnych zgwałconego, [...] bezbożni ludzie do Kościoła się rzucili i tam drzwi żelazne siekierami do Zakrysty- ey wyrąbawszij weszli y nie kontentując się tym, co w mieszkaniu opackim pieniędzy, srebra i inszego ochędostwa nabrali, jeszcze y srebro Kościelne Panu Bogu na chwałę iego oddane y poświęcone pobrali i złupili rękami swemi niegodnemi, zgwałcili tamże w Zachrystiey, skrzynie odbiwszy w której różne Przywileje, zapisy y munimenta na klasztorne majętości były, a obaczywszy że się im to na nic miało być przydane, one wyrzuciwszy za ziemię deptali je obuchami, a także wiele appensów od nich potłukli y poodrywali, których to appensa na woskach do przywileiów różnych poodrywanych pomieniony Xsiądz Opat nie małą kupę pokazał u Urzędu Grodzkiego Krakowskiego4. Przytoczone dokumenty, w tym zachowany wpis na wspomnianych księgach, poświad- czają, jak wielkie to było przeżycie dla zakonników szczyrzyckich i jakie poczyniło szkody. Również uciążliwości toczonych działań wojennych Rzeczyposoplitej ze Szwedami w drugiej połowie XVII wieku, a także wojskami Jerzego Rakoczego nie ominęły dóbr klasztornych. Jeden z oddziałów kozackich Jerzego Rakoczego dokonał najazdu na Szczy- rzyc, klasztor usiłował się bronić, w wyniku czego został zamordowany zakonnik Marcin Sowierajski: 27 martii 1657 obiit Martinus Sowierajski professus huius loci cosacis Racco- cianis crudeliter vulneratus5.

3 Arch. i BOCist. sygn. XXI. 255; E. Łużyniecka, J. M. Marszalska, Szczyrzyc, s. 101-102. 4 Arch. i BOCist. sygn. XXI. 264. 5 Arch. i BOCist., Liber mortuorum [...] abbatis Sciricensis [...] conscriptus 1795, sygn. O.VII.6; nr inwen. 714.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 113333 22015-05-18015-05-18 22:13:5622:13:56 JOLANTA M. MARSZALSKA 134 Wydarzenia powyżej opisane przypadły na okres rządów trzech kolejnych opatów: Mar- cina Pawlikowskiego (1655-27 I 1657), Krzysztofa Lipnickiego (10 IX 1658- 23 XI 1657) oraz Przemysława Domiechowskiego (1658- 17 V 1684)6. W 1655 roku został sporządzony dokładny spis strat, jakie z tytułu przemarszu wojsk szwedzkich poniosły folwarki klasztor- ne, na które nałożono obowiązek dostarczenia żywności i furażu dla wojska: Pobręczyn: Walerian Janocki, pieniędzy – fl orenów 60, owsa – korcy 20, siana wo- zów – 6, piwa – beczka, żyta – korzec, jęczmienia – korzec, na piwo pieniądz – fl oreny 2, pszenica – korzec, gęsi – 4, kury – 8, oleju – garcy dwa; Abramowice: Falencki, pieniędzy – 60 fl orenów, żyta – korcy 2, jęczmienia – korcy 2, pszenicy – korcy 2, gro- chu – pół korca, owsa – korcy 12, siana – wozów 6; Wilkowisko Małe: Kocipera, pie- niędzy – 30, owsa – korcy 9, siana – wozów 5, żyta – korzec, jęczmienia – korzec, pszenicy – pół korca, kury i gęsi – 18, bydła czworo zacięto [...]7. Za czasów opata Mikołaja Romiszowskiego (1684-1727) klasztor szczyrzycki stał się również widownią walk o tron pomiędzy Augustem III Sasem (1670 – 1733) a Stanisławem- Leszczyńskim (1677 – 1766). Dobra klasztorne były niszczone zarówno przez wojska szwedzkie, które stanęły po stronie Stanisława Leszczyńskiego jak i rosyjskie: Na kontrybucję szwedzką tynfów 130 curenti facit 161. Item na opłacenie Moskwie dóbr in genere dp Provisiej Konwentu Czyrzyckiego tynfów 100 currenti moneta facit 125 [...]. Item na kontrybucję moskiewska pro mense augusto et septembis tynfów 100 currenti facit 125 […] Item na deputatów IMP. Oboźnego Polnego in Vim Hiberny złotych polskich 110 [...]8. Jednemu z naocznych świadków tych dramatycznych wydarzeń zawdzięczamy sugestyw- ny opis tamtych dni, zawarty na kartach pamiętnika […] hetman Sieniawski, gdy spostrzegł tę sztukę [współpracę ze Szwedami – przyp. J.M.M.] pomścił się tyrańsko na wojewodzie [kra- kowskim – przyp. J.M.M.], bo wziąwszy do cara 12 tysięcy Kozaków, niby to na danie odporu stanisławowskiej stronie, która natenczas w Wielkiej Polsce złączywszy się z Litwą, mocno się poczęła opierać Moskwie, przysłał w województwo krakowskie pod komendą księcia Wołkoń- skiego, człeka głupiego, młodego, a to w same żniwa. Przeszło to wojsko wskroś województwo aż po Częstochowę, gdzie obozem stanęło, stamtąd posłał kniaź podjazd z łańskim, półtora tysiąca koni ku Krzepicom aż do ostatnich granic tego województwa, a sam wrócił się nazad w sandomierskie województwo. Ci ludzie tak dokuczyli województwu [krakowskiemu], że tego i wypisać niepodobna, nieprzyjaciela na oczy nie widzieli tylko bez różnicy stanu i płci, kogo spotkali a nie uciekł nago jak palec, ociąwszy straszliwie puścili. Tem tylko lepsi byli od Kał- muków, że tak wielu ludzi na śmierć nie zabijali, chyba broniącego się albo uciekającego; mało co dworów zostało w województwie, którego by nie zrabowali, albo szybę jedną w oknie, albo żelazko najmniejsze zostawili; kotły piwne, garnce gorzałczane wszędy zabierali, pszczo- ły wydzierali, ogniem palili; gdzie przypadli bydła, wszędzie do jednego zabijali, odwiódłszy w lasy, jedną pieczeń wyrżnąwszy z wołu, albo pas skóry przez środek wyjąwszy porzucili; tak dalece, że gdzie obozem stali, tam dla smrodu mięs, ścierw, trudno było przejechać […]9.

6 J. M. Marszalska, W. Graczyk, Opaci i przeorzy klasztoru oo. Cystersów w Szczyrzycu od XIII do XX wieku, Kraków-Tyniec 2006, s.127-136. 7 Arch. i BOCist. sygn. XXI. 46. 8 Arch. i BOCist. sygn. III. 69. 9 E. Otwinowski, Pamiętnik do panowania Augusta II, Poznań 1839, s. 128.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 113434 22015-05-18015-05-18 22:13:5622:13:56 ZAPISKI KRONIKARSKIE DOTYCZĄCE SZKÓD I KLĘSK ELEMENTARNYCH W ŹRÓDŁACH ARCHIWALNYCH KLASZTORU SZCZYRZYCKIEGO W XVII I XVIII WIEKU 135 Wspomniany hetman Adam Mikołaj Sieniawski (1666-1726) uwolnił dobra opackie od kontrybucji pieniężnej, i „położył areszt na pobory” komisarza i poborców chorągwi pancernej starosty czchowskiego, których wysokość wynosiła 459 złotych polskich w związ- ku ze skargą, jaką wniósł opat Romiszowski10. Około trzy wieki później, inny opat szczy- rzycki, Teodor Magiera (1905-1918) dobitnie scharakteryzował ten smutny okres dla klasz- toru: Sub eo Sueci omnia fere vastarund et diripuerunt (Za niego Szwedzi prawie wszystko spustoszyli i zrujnowali)11. Jeszcze dobitniej wyraził to samo autor kroniki klasztornej: Nie wspominając dawnych czasów o których z płaczliwym żalem czytamy, że wszyscy nasi mnisi w rozsypkę poszli oprócz jednego kulawego, którego Szwedzi między opłot- kami Abramowskiemi nielitościwie zabili o naszych czasach krótko się tu pisze a na- przód w 1704 roku wieś Dobrogniew w której było trzech pułrolników, zagrodnik jeden został, wieś Markuszowa w której dwóch kmieciów, zagrodnik jeden został, reszta pust- ki, wieś Janowice w której zagrodników 2, chałupników 2 zostało, reszta pustki, wieś Raciborzany w której pułrolnik 1, chałupników 2, reszta pustki, wieś Gruszów cała pustki, Porąbka wieś w której jeden tylko kmieć reszta pustki12. Dwanaście lat później, w 1716 roku, ten sam kronikarz zanotował: Wieś Dobrogniew w której było trzech kmieci, trzech pułrolników, zagrodnik 1 ad pra- esens zagrodnik 1, pułrolnik 1, wieś Janowice w której było 3 zagrodników, 2 chałupni- ków ad praesens tylko we dwóch chałupników, wieś Markuszowa w której było 6 kmieci ad praesens tylko 1 i to komorą siedzi, wieś Raciborzany w której było 5 kmieci, 2 puł- rolników, 4 zagrodników, młyn, tracz, karczma, ad praesens pustkami chałupy, tylko na 3 komornicy, drugie extant tylko miejsca, wies Porąbka w której było 6 kmieci, 1 pułrolnik, 6 zagrodników, ad praesens nie masz ani jednego, tylko jeden komornik który całej wsi pilnuje, wieś Gruszów, w której było 2 kmieci, jeden pułrolnik, 3 zagrodników, chałupni- ków 4, ad praesens nie masz żadnego, tylko 3 komorników. Folwarki do tych wiosek zrabowane od Polaków, Inwentarze pozabierane, nie masz kur, gęsi, krów, ani wołów ani osła ani żadnej rzeczy, które jego są. Po elekcyi Augusta drugiego w roku 1697 przez lat 20 w tej mizeryi na ten czas żyli ojcowie y przodkowie nasi tu specyfi kowani13. W zachowanych dokumentach z tamtego okresu, aż nadto dużo jest informacji dotyczą- cych przemarszu obcych wojsk przez dobra szczyrzyckie, niszczenia upraw, samowoli żołnierzy i arogancji dowódców. Zachowany kwit z 1702 roku, potwierdzający zapłacenie przez opata Romiszowskiego tzw. „kontrybucji szwedzkiej”, w wysokości 200 tynfów na okup dla miasta królewskiego Krakowa od spalenia14, jest jednym z licznych dowodów na potwierdzenie tego smutnego stanu rzeczy. Dodatkowo na opactwo nałożony został w 1707 roku obowiązek dostawy prowiantu dla wojsk rosyjskich. Szczególnie boleśnie od- czuła to ludność z dóbr Wilkowisko15, dotknięta dodatkowo skutkami zarazy morowej, która

10 Arch. i BOCist. sygn. XIV. 67; Arch. i BOCist. sygn. XIV. 68. 11 T. Magiera, Series Antistitum Monasterii Szczyrzyc [...], s. 321. 12 Arch. i BOCist., Revisio Praediorum, Inventariorum, Subditorum, ac omnis suppellectillis Oeconomiam perti- nentium [...].Villis Monasterij Ciricen. S.O.Cist [...]Anno 1741, k. 21v. 13 Tamże. 14 Arch. i BOCist. sygn. XXI. 79. 15 Arch. i BOCist. sygn. XIV. 72; Arch. i BOCist. sygn. XIV. 73; Arch. i BOCist. sygn. XIV. 76; Arch. i BOCist. sygn. XIV. 78; Arch. i BOCist. sygn. XIV. 79; Arch. i BOCist. sygn. XIV. 80; Arch. i BOCist. sygn. XXI. 166.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 113535 22015-05-18015-05-18 22:13:5722:13:57 JOLANTA M. MARSZALSKA 136 w 1709 roku, nawiedziła okolice Szczyrzyca, zbierając śmiertelne żniwo16. Klasztor, mimo ogromnego wysiłku opata Mikołaja Romiszowskiego i wspierającego go przeora Benedyk- ta Kmitę pogrążał się w nędzy i ubóstwie. Jeszcze w 1710 roku, przeor Kmita wymógł na puł- kowniku chorągwi husarskiej, Franciszku Głowackim odszkodowanie, jakie chorągiew ta miała zapłacić klasztorowi szczyrzyckiemu, za uczynione gwałty i nadużycia w jego dobrach17. W tym czasie wiele kłopotu przysporzyła również opatowi Romiszowskiemu tzw. sprawa Krauszowa i Rogoźnika. Miejscowości te położone w powiecie nowotarskim, od początku istnienia klasztoru szczyrzyckiego należały do jego uposażenia. Pomimo katastrofalnie ni- skich zbiorów, spowodowanych klęską nieurodzaju w 1692 i 1693 roku, dzierżawca wspo- mnianych folwarków domagał się od poddanych wygórowanych, jak na ich możliwości, opłat oraz świadczenia pańszczyzny. Wśród znękanej wszelkimi klęskami okolicznej ludno- ści, takie zachowanie dzierżawcy musiało doprowadzić do jawnego niezadowolenia: Początek tey Rebeley in Anno 1697. Otrzymawszy ex Nuncjatura Saluta Conductum ci rebelles zaraz na Pańskie przeszli i nie robili absolutnie przez lat trzy, Na Folwarkach i ziarna melano przez te lata. Gromady zaraz sobie libere sami czynieli do dworu do Gromady stawać nie chcieli. Urzennika we dworze wybieli że ich chciał compellere do robocizny. W karczmach szynków zabronili, ostatek trunków we dworze urzennik chciał był wyszynkować to to kupującym dzbani y fl aszki tłukli Gdy bydłu nie miał co dać jeść urzennik naraz młocków aby dla pasze bydła słomy namłoceli, z siekerami dwór naszli tych najemników z boiska pozganiali, urzennika tu we dworze chcieli i dwa razy we dworze naszedłszy kijami potłukli. Tandem, gdy przyjechał tam J.X. Opat chcąc uśmierzyć te rebelię jednego pryncypała pojmał i obawiając się jakiego od tych rebeliantów gwałtownego tumultu zaraz na dwór z tymże pojmanym pryncypałem ujeż- dżał. Zebrawszy chłopstwa tego ze sto wzięli armatei z kosami z cepami z rusznicą na pół milę dobre J. X Opata słowy nieuczciwymi od Matki i Urodzenia znieważyli a po tym nazajutrz [...] J.X Opatowi intumowali18. Sprawa rebelii nowotarskiej w Krauszowej, Rogoźniku i nieco później w Ludźmierzu, stała się kłopotliwa dla samego opata, do którego zdesperowani nędzą chłopi usiłowali na- wet strzelać w trakcie przeprowadzanych pertraktacji19: Rebeliej chłopstwa w tych trzech wsiach [...] po tym pobużeli a to axcestui drugich do buntu i rebeliej wziąwszy tedy z pasja z kościoła w pole wszyscy z tych wsiów trzech wyszli i tam się zaprzysięgali super his punctis, aby jeden drugiego nie odstępował, aby się nie dać ani brać ani bić, aby do gromady nie stawali, aby się wyłamali z pod- daństwa i posłuszeństwa opackiego a inquantum by prawem tego dokazać nie mogli, tedy te wszystkie wsie popalić a na Węgry do rebeliantów confugere [...]20. Rebelia chłopska w nowotarskich dobrach klasztoru szczyrzyckiego odbiła się szerokim echem. Przysporzyła ona opatowi Romiszowskiemu wielu kłopotów, łącznie z pozwaniem

16 Arch. i BOCist. sygn. XIV. 88. 17 Arch. i BOCist. sygn. XIV. 132. 18 Arch. i BOCist. sygn. VI. 77. 19 Arch. i BOCist. sygn. VI. 26; Arch. i BOCist. sygn. VI. 41; Arch. i BOCist. sygn. VI. 44; Arch. i BOCist. sygn. VI. 50; Arch. i BOCist. sygn. VI. 54; Arch. i BOCist. sygn. VI. 84; Arch. i BOCist. sygn. VI. 85. 20 Arch. i BOCist. sygn. VI. 28.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 113636 22015-05-18015-05-18 22:13:5722:13:57 ZAPISKI KRONIKARSKIE DOTYCZĄCE SZKÓD I KLĘSK ELEMENTARNYCH W ŹRÓDŁACH ARCHIWALNYCH KLASZTORU SZCZYRZYCKIEGO W XVII I XVIII WIEKU 137 go w 1699 roku do sądu nuncjatury na wniosek skargi poddanych z całej niemal nowo- tarszczyzny21. Jeszcze w 1702 roku w dokumentach klasztornych odnotowano: inquisitio między Zahorskim, administratorem ludźmierskim a poddanymi ludźmier- skimi o nieposłuszeństwo złożone na zamku w Dobczycach22. W 1702 roku Mikołaj Romiszowski został ponownie wezwany do sądu nuncjatury w celu pełnego i wiarygodnego poinformowania zasiadających tam sędziów o przebiegu drama- tycznych wypadków w nowotarskich dobrach klasztoru szczyrzyckiego: Responsiones ad informationem abbatis Ciricensis contra apertam incopetentem colo- norum aetoratum de v.v. Ludźmierz, Krauszów, i Rogoźnik, ad excitas silvas quod dixit, quomodo mentietur, labetes (?) hic conventi, quod praestabunt ab annis [...]23. Jakby dla naocznego ocenienia rozmiaru zniszczeń w dobrach klasztornych w uroczy- stość Bożego Narodzenia 1703 roku, przyjechał do Szczyrzyca opat wizytator Bernard Sa- pieha z Paradyża, aby dokonać wizytacji kanonicznej opactwa. Jak zapisano w klasztornej kronice, wizytacja była krótka i nie pozostawiła głębszych śladów, cóż bowiem można było wymagać od garstki zakonników, którzy często z determinacją trwali na swym stanowisku, walcząc o utrzymanie swojej egzystencji i zachowanie dóbr klasztornych24. Nie tylko wojny, nieustanne przemarsze wojsk przez dobra klasztorne, rozboje i rebelie przyczyniały się do jego znaczącego ubożenia i zniszczenia.Były nimi również klęski ży- wiołowe, szczególnie woda i ogień, które przyczyniały się do znacznego zubożenia klaszto- ru. Choćby w 1692 roku, kiedy całkowicie zostały zniszczone uprawy. Kroniki klasztorne odnotowały, iż: rok 1692, był rokiem nędzy i głodu, zarówno dla wspólnoty zakonnej jak i okolicznej ludności25. Około 40 lat później, 22 czerwca 1729 roku, w wyniku gradobicia zostały całkowicie zniszczone plony w dobrach klasztornych: R.P. 1729, 29 Iuni, ku wieczorowi grad spadł, który na wszystkich drzewach do jedne- go listeczka i w miazgę otłukł, zboża w polach z ziemią zrównał po którym gradzie tak wielka ledź spadła, że po pateli nie mogąc się woda zmieścić z pateli cały ambit głębo- ko zalała, mularz wybiwszy mur, ku browarowi tę wodę spuścił26.

21 Arch. i BOCist. sygn. VI. 55; Arch. i BOCist. sygn. VI. 56; Arch. i BOCist. sygn. VI. 57; Arch. i BOCist. sygn. VI. 58; Arch. i BOCist. sygn. VI. 59; Arch. i BOCist. sygn. VI. 60; Arch. i BOCist. sygn. VI. 61; Arch. i BOCist. sygn. VI. 62; Arch. i BOCist. sygn. VI. 63; Arch. i BOCist. sygn. VI. 66; Arch. i BOCist. sygn. VI. 67; Arch. i BO- Cist. sygn. VI. 68; Arch. i BOCist. sygn. VI. 69; Arch. i BOCist. sygn. VI. 70; Arch. i BOCist. sygn. VI. 71; Arch. i BOCist. sygn. VI. 72; Arch. i BOCist. sygn. VI. 74; Arch. i BOCist. sygn. VI. 75; Arch. i BOCist. sygn. VI. 77; Arch. i BOCist. sygn. VI. 78; Arch. i BOCist. sygn. VI. 79; Arch. i BOCist. sygn. VI. 87; Arch. i BOCist. sygn. VI. 97; Arch. i BOCist. sygn. VI. 98; Arch. i BOCist. sygn. VI. 104; Arch. i BOCist. sygn. VI. 112; Arch. i BOCist. sygn. VI. 115; Arch. i BOCist. sygn. VI. 117; Arch. i BOCist. sygn. VI. 118; Arch. i BOCist. sygn. VI. 119; Arch. i BOCist. sygn. VI. 122. 22 Arch. i BOCist. sygn. VI. 84; Arch. i BOCist. sygn. VI. 85; Arch. i BOCist. sygn. VI. 87. 23 Arch. i BOCist. sygn. VI. 39; Arch. i BOCist. sygn. VI. 40; Arch. i BOCist. sygn. VI. 76; Arch. i BOCist. sygn. VI. 86. 24 Arch. i BOCist., Servitus Sancta [...] descriptus 1751, bez sygn., s. 17, 25 Arch. i BOCist. sygn. XX. 76. 26 Arch. i BOCist., Inventarium Cirzickiego Kościoła […] 1727, bez sygn., k. 11v.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 113737 22015-05-18015-05-18 22:13:5722:13:57 JOLANTA M. MARSZALSKA 138 Szkodom, jakie poczyniła w uprawach woda czy gradobicia, nieodmiennie towarzyszył naturalny lęk przed klęską nieurodzaju, częściowego bądź całkowitego braku zbiorów, zala- nych pól, rozmytych dróg, zerwanych mostów, czy zniszczeń dokonanych w budynkach klasztornych i samym kościele. Osobliwym zdarzeniem, jakie miało miejsce w 1749 roku, (w okresie rządów opackich Pastoriusza) w okolicach Szczyrzyca, miała miejsce inwazja szarańczy, która poczyniła ogromne spustoszenia w uprawach rolnych. Kronikarz klasztorny odnotował ten fakt bardzo dokładnie na kartach prowadzonej przez siebie kroniki: W roku 1749, w Czyrzycu, szarańcza nigdy niewidziana dnia 7 octobris w dzień jasny o godzinie pierwszej z południa nim do naszego horyzontu to wojsko przybyło, ludzie po polu błąkający się nawet i w klasztorze, gdzieś niby za górami brzmienie jego sły- chać było. To zaś z tego wojska pochodziło ze skrzydeł lecącego. Ku wieczorowi jakby wielka chmura niebo zaćmiła, jak to wojsko wydawało się. Padło tedy circa circum po wszystkim państwie cijrzickim i dalsze okolice zaciągło, po płotach po drzewach, po krzakach, po drogach, aż do kostek człowieka dostawało robactwo to jedno w dru- gie zielone, o sześciu skrzydłach długie i grube na palec subtelnej ręki nikomu nie ustąpiło, gdziekolwiek na swoim miejscu było wszystko pożerało, jako to jęczmiany, prosa, i trawy kto jeszcze nie zebrał a wziąwszy do ręki nie kąsało ani uciekało a na- zajutrz w dzień pochmurny leżało, dnia trzeciego ku południowi za słońca zagrzaniem wszystko do jednego w górę się ruszyło, przez klasztor lecąc [nieczyt.] wosk zaś leżący w ogródku przed refektarzem bielący się tak zapruszyło, że niepodobna było plugastwa tego od wosku odłączyć, ku Cietniowi górze, nie w kłąb jak pszczoły, ale jak wielka chmora śnieżysta, z której wielki i gęste śniegu płatki lecą, to wojsko się sypało aże Gora Ciecień przeszkodziła temu wojsku, ku Grodzisku zawinęło, aże i ta Gora na przeszkodzie była znowu nazat około Cietnia ku Gorze Glince nazwanej, stąd zawi- nęło nazad około Cietnia ku Grodzisku ludzie i my patrzący poczęli trwożyć się między sobą żeby się nazad do nas nie wróciło, ile już z południa było, od Grodziska tedy na te trzy partyje rozdzieliło się owo wojsko, jedna partyja ku Kasinie góry, druga partyja przez Ciecień ku Szląsku, trzecia partyja ku Krakowowi posypała się. Skąd się wzięło, gdzie się podziało nie wiedzieć. Nie było tak ciekawego żeby się o tym dowiadywali, Misericordia Domini quod nonsimus consumpti, jako w Wielkiej Polszcze, Prusach, przez kilka lat lub więcej tam się to robactwo lęgnąc wielkie szkody czyniło, i to rzecz dziwna, że świnie, bydło rogate, gęsi, kaczki u nas się tym robactwem pasły27. Klasztor szczyrzycki wielokrotnie w ciągu swego istnienia doświadczał także niszczyciel- skiej siły ognia. Szczególnie narażone były drewniane zabudowania folwarczne w znakomitej większości kryte słomą. Ogień nie omijał również budynków murowanych. Pod koniec rządów opata Floriana Gotartowskiego (1753-1768) w 1765 roku wybuchł w klasztorze wielki pożar28. W czasie rozszalałego żywiołu, spłonęła najpierw stajnia gościnna, później karczma kryta strzechą i młyn. Następnie ogień przeniósł się na dach refektarza, altanę w ogrodzie i kościół. Spłonęły także drewniane wieże zachodnie i sygnaturka z zegarem kurantowym. Dalej ogień

27 Arch. i BOCist., Revisio Praediorum, Inventariorum, Subditorum, ac omnis suppellectillis ad Oeconomiam pertinentium [...].Villis Monasterij Ciricen.S.O.Cist. [...] Anno 1741, k. 10-11. 28 Tamże, k. 15-17.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 113838 22015-05-18015-05-18 22:13:5722:13:57 ZAPISKI KRONIKARSKIE DOTYCZĄCE SZKÓD I KLĘSK ELEMENTARNYCH W ŹRÓDŁACH ARCHIWALNYCH KLASZTORU SZCZYRZYCKIEGO W XVII I XVIII WIEKU 139 zaatakował niesklepione izby opackie i skrzydło wschodnie klauzury, doszczętnie spłonęły nie- dawno wykonane dachy skrzydła zachodniego. Pożogę przetrwały mury i sklepienia kościoła, wielki ołtarz i organy kościelne. Małe ołtarze (boczne) wyniesiono przed kościół. Ocalały także sklepione pomieszczenia biblioteki i pięć cel dormitorium z podłogami w postaci grubej war- stwy polepy oraz brama opacka, spichlerz, browar, stajnie i zabudowania gospodarcze: Klasztor ten z kościoła sławnej pamięci JM Ksiądz Stanisław Drohojowski, z kanonika gnieźnieńskiego, profes i opat sczijrzicki w roku 1620 et [...] annis funditur wymurował, za czym z łaski miłościwego Boga, ostał lat 145 w całości, Dei judicio w roku 1765, 21 stycznia, po godzinie pierwszej z północy w perzynę poszedł, co się dokładnie opisuje, jako się widziało oczami, dotykało rękami i płakało bólem i żalem przez wszystkich nie- odżałowanym. W roku tedy i w dniu pomienionym o godzinie pierwszej po północy zago- rzała najpierwej stajnia gościnna, wnet i karczma snopkami pokryta [...] ksiądz przeor nasz, na ten czas pacierze mówiąc najpierwszy z mnichów ten ferwort obaczył i w szla- froku ku młynowi wypadł i gwałtownie woła, mnichy porwały się na dormitarz, z cel wy- padłszy, na którym już pełno dymu od pożaru karczmy i młyna, wiatr wielki napędził, jeszcze klasztoru w tym czasie ogień nie tykał. Mnichy tedy, w tem razie, jako błędni, nie wiedzieli czego się tykać. [...] wiatr wielki pędem ogniste perzyny na klasztor pędzi, wte- dy na dachu refektarskim, we trzech miejscach, perzyny ogniste dach zapaliły, mało co było chłopów do bronienia, i do tego drabin nie było, niektórzy dach już ognisty odbijali, a że wielki wiatr rozdymał, już się wielka część dachu zaogniła, mnichy tem przerażeni, jedni oknami, drudzy jak mogli z cel rzeczy na opacki dziedziniec wynosili, a kiedy im dachów klasztornych wielki pożar przeniósłszy na kościół, w tem chłopi najwięcej z cel rzeczy wynosiły, po tym do kościoła wpadłszy, ołtarze wszystkie mniejsze poburzywszy wynosiły na dziedziniec, bo już też i kościół zagorzał. Żałośnie było patrzeć, jako wieże drewniane i trzecia, pośrodku kościoła wielkim płomieniem pałały [...]29. Spłonęła również altana stojąca w ogrodzie w pobliżu kościoła, zniszczeniu uległa rów- nież cyrulikówka klasztorna w Abramowicach: Całe Abramowice spłonęły były, dosyć było strachu i w Pobręczynie, ponieważ i tam ogień się już był pokazał. Od refektarskiego komina pożar już począł grzać na izby opac- kie, co nie były sklepione, funditus wygorzały. Atali salę i klatkę drewnianą obroniono. Od opackich izb poszedł ogień na dachy dormitarskie od wschodu. Biblioteka przecie i sklepik przy niej, w którym monimenta wszystkich zapisów, cudem boskim wewnątrz nie zgorzały, naprzód, że sklepione były, do tego, że okna z zewnątrz były, któremi wiatr płomienie zawinąć nie mógł. Od pomienionego dachu, kościół od wielkiego ołtarza, pa- lić się zaczął, postępując ku facjacie. Wieże, że drewniane były w roku 1742, od X. Pa- storiusza wystawione, to wielkiegopłomienia dodawały, za czym dachy na zachód w roku w roku 1758 funditus, z krzyżami, z belkami wystawione na ostatku zgorzały. 5 cel na do- rmitarzu wewnątrz ogień nie dopadł, na których polepa wielka była, innych ogień nie poprzegryzał, dlaczego powały potuszować musieli.Okna w facjacie wschodniej kościel- nej i trzy inne, kościelne pogorzały. Sklepienia wszędzie i wszystkie nienaruszone zosta- ły, wierze drewniane, gontami pokryte, stały przez lat 23, nikt ich nie żałuje”.

29 Arch. i BOCist., Revisio Praediorum, Inventariorum, Subditorum, ac omnis suppellectillis ad Oeconomiam pertinentium [...].Villis Monasterij Ciricen.S.O.Cist. [...] Anno 1741, k. 15-17.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 113939 22015-05-18015-05-18 22:13:5722:13:57 JOLANTA M. MARSZALSKA 140 Równocześnie spalił się starodawny zegar godzinny i kurantowy. [...] Organy i te w stra- chu były od płomienia, oknem z facjaty buchającego, dlatego piszczałki, co z większa powybierano, ale przecie ich ogień nie dosięgnął. Ołtarze małe w kościele pro [...], kto ich mógł, poburzył i extra na dziedziniec wyniósł, dlatego, że się obawiano ognia z okien kościelnych lub też zawalenia sklepienia. Ołtarza wielkiego nie ruszano, ale go dosię- gnąć nie mogli, chwała Bogu, że nienaruszony został [...]. Ocalały również brama opac- ka, spichlerz, browar, stajnie i zabudowania gospodarcze [...] lubo i kościół i klasztor w murach swoich wielkich i prędkich potrzebował reparaciej [...]30. Wkrótce po owym tragicznym pożarze w 1766 roku, opat Gotartowski przeniósł się do Pel- plina, gdzie po śmierci opata Mikołaja Turno w 1767 roku, objął rządy opackie, zaś odbudowy i wszelkich napraw spowodowanych żywiołem ognia podjął się kolejny opat szczyrzycki, Romuald Jabłonowski (1766-1768), zlecając dalsze prace majstrom krakowskim31. Wszystkie te zdarzenia, określane mianem klęsk elementarnych towarzyszyły przez wie- ki egzystencji człowieka. Zmagał się z nimi bogaty i biedny, rządzący i rządzony. Zmagały konwenty zakonne, przechowując na kartach swoich kronik mniej lub bardziej skrupulatnie prowadzone zapisy odzwierciedlające zmagania człowieka z nieujarzmionymi siłami przy- rody, w zetknięciu z którymi człowiek zawsze pozostawał bezsilny.

The note about damages and elementary disasters in the archival sources of monastery in Szczyrzyce in XVII and XVIII century Summary In the seventeenth and eighteenth centuries a Cistercians monastery with his subjects was constantly exposed to the inconveniences arising from the position, current confl icts, the army that stayed there or constantly marched through their territory. This all unfavourable circum- stances created the chaos behind the walls of the convent, permanent fear and anxiety about the robbery done by soldiers or ordinary robbers. All abbots and priors of this convents were full of fear and anxiety about the destructions of convent and the farm buildings, crops and farm. In the chronicles and monastic inventories there are many notes about the struggle of monk of Szczyrzyce with the destructions done to their proprieties. There were all kinds of natural disaster such as: fl ood, heavy and cold winters, hurricane winds, drought and fi res. All of these had an infl uence on the quality of life behind the walls of convent and its impo- verishment. Unprecedented event which took place on the night of 20/21 June 1623 was the attack of robbers whose stole the money allocated by abbot Stanisław Drohojewski (1607- 1632) for the reconstruction of the convent and the fi re which broke out in the convent in 1765 – at the end of the governance of abbot Florian Gotartowski (1753-1768). During this fi re the stable for guests, the inn, the mill and the roof of convent’s refectory, the arbour and the church was burnt. The fi re also damaged two convent’s wings (east and west).

Keywords: nunnery, Szczyrzyc, fi re, fl ood, chronicle

30 Tamże, k. 15-16v; J.M. Marszalska, Najważniejsze źródła rękopiśmienne do dziejów klasztoru oo. Cystersów w Szczyrzycu, „Nasza Przeszłość”, 104/2005, s. 62-64. 31 J. M. Marszalska, W. Graczyk, Opaci i przeorzy klasztoru oo. cystersów w Szczyrzycu, s.170.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 114040 22015-05-18015-05-18 22:13:5722:13:57 Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 141-153

ZBIGNIEW HUNDERT WNHiS UKSW, Warszawa

GARNIZON WOJSKOWY KAMIEŃCA PODOLSKIEGO W LATACH 1667-1672 – ZARYS PROBLEMATYKI

Na przełomie lat 1666/1667 w Europie Środkowo-Wschodniej nastąpiła zmiana sojuszy. Rzeczpospolita, która od 1654 r. toczyła wojnę z Moskwą, w styczniu 1667 r. zawarła z pań- stwem carów rozejm. Doprowadził on do faktycznego podziału Ukrainy pomiędzy oba pań- stwa – w założeniach miał dać jednak początek polsko-moskiewskiej współpracy. Zawarte porozumienie Porta Ottomańska odczytała za wrogie swoim interesom. Sama zaangażowana w wojnę z Wenecją nie mogła wówczas interweniować, jednakże uaktywniała swojego lenni- ka – Chanat Krymski, który dotychczas (od 1654 r.) wspierał zbrojnie Rzeczpospolitą. Stambuł wykorzystał również hetmana prawobrzeżnych Kozaków, Piotra Doroszenkę, który w 1669 r. uznał się lennikiem Turcji. W tym samym czasie państwo Osmanów zakończyło wojnę z We- necją, dzięki czemu cały swój potencjał mogło obrócić przeciwko Rzeczypospolitej, aby opa- nować domenę swojego nowego lennika, Doroszenki, czyli Ukrainę Prawobrzeżną1. W związ- ku z zaistniałą na przełomie lat 1666/1667 groźbą wojny z Turcją, w istotnym stopniu wzrosło strategiczne znaczenie Kamieńca Podolskiego – stolicy województwa podolskiego i zarazem najważniejszej twierdzy w systemie obrony południowo-wschodniego pogranicza2. Pomimo jasnych sygnałów wysyłanych przez Portę Ottomańską od 1667 r. w sprawie nadchodzącej wojny, Kamieniec Podolski nie został właściwie przygotowany do obrony i w sierpniu 1672 r. – po blisko dwutygodniowym oblężeniu został przez Turków zdobyty. Strata miasta i całego województwa usankcjonowano w podyktowanym Rzeczypospolitej traktacie pokojowym w Buczaczu w październiku 1672 r. Tym samym, Kamieniec stał się stolicą nowego tureckiego ejaletu (paszałyku), któremu dane było przetrwać blisko 27 lat, bo do 1699 r. Dopiero wówczas, na mocy traktatu karłowickiego, Podole ze swoją stolicą powróciło w granice Korony Polskiej3. Całkowite fi asko polityki obronnej państwa

1 Zob. Z. Wójcik, Traktat andruszowski 1667 roku i jego geneza, Warszawa 1959, s. 197-257; K. Bobiatyński, Mili- tarne uwarunkowania negocjacji polsko-moskiewskich w Andruszowie w latach 1666-1667, w: Studia z dziejów Rze- czypospolitej z Państwem Moskiewskim w XVI-XVII wieku, red. M. Nagielski, K. Bobiatyński, P. Gawron, Zabrze-Tar- nowskie Góry 2013, s. 385-403; N. Królikowska, Powody zerwania długiego aliansu między Rzecząpospolitą a cha- natem krymskim, w: Marszałek i hetman koronny Jan Sobieski i jego czasy (1665-1674), red. D. Milewski, Warszawa 2014, s. 175-186; Т. Чухліб, Козаки і монархи. Міжнародні відносини ранньомодерної Українскої держави 1648- 1721 рр., Київ 2009, s. 137-151; M. Wagner, P. Kroll, Piotr Doroszenko hetman na Prawobrzeżu (ok. 1627-1698), w: Hetmani zaporoscy w służbie króla i Rzeczypospolitej, red. P. Kroll, M. Wagner, M. Nagielski, Zabrze 2010, s. 320-352. 2 O znaczeniu Kamieńca jako fortecy zob. B. Dybaś, Fortece Rzeczypospolitej. Studium z dziejów budowy forty- fi kacji stałych w państwie polsko-litewskim w XVII wieku, Toruń 1998, s. 146-147 i in. 3 Zob. D. Kołodziejczyk, Podole pod panowaniem tureckim. Ejalet kamieniecki 1672-1699, Warszawa 1994; Idem, Kamieniec Podolski pod panowaniem tureckim 1672-1699, w: Kamieniec Podolski. Studia z dziejów miasta i regionu, t. 1, red. F. Kiryk, Kraków 2000, s. 187-192.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 114141 22015-05-18015-05-18 22:13:5722:13:57 ZBIGNIEW HUNDERT 142 z wykorzystaniem Kamieńca, a następnie niemożliwość jego odzyskania najtrafniej ocenił chyba Władysław Konopczyński – Kamieniec padł przy pierwszej poważnej próbie, a nie- zdobyty okazał się dopiero dla Polaków4. Problematyka oblężenia i upadku twierdzy kamienieckiej w 1672 r. należy do jednej z najlepiej opracowanych w polskiej historiografi i. Temu zagadnieniu osobną rozprawę po- święcił Janusz Woliński5; było także szeroko omawiane w pracach dotyczących wojny pol- sko-tureckiej z lat 1672-16766. Ponadto, wartym wyróżnienia są jeszcze rozprawy Jarosława Stolickiego, który ukazał przygotowanie twierdzy kamienieckiej do obrony przed 1672 r., upadek miasta w świetle opinii szlacheckiej, a także stosunek tejże opinii wobec zagrożenia miasta przed utratą w 1672 r.7 Pośród omówionych zagadnień, najgorzej prezentuje się spra- wa obsady garnizonu Kamieńca – jakie jednostki wchodziły w jego skład i kto nimi dowo- dził. Luka ta wynika przede wszystkim z faktu, iż z racji braku akt skarbowo-wojskowych dla lat 1667-1673, zagadnienie składu jednostkowego i organizacji wojska koronnego w tym okresie było dotychczas dość słabo rozpoznane. W związku z tym, opierając się na rozpro- szonej bazie źródłowej, niniejszy przyczynek ma na celu ukazanie składu wojskowego gar- nizonu Kamieńca od momentu wprowadzenia nowego komputu armii koronnej (po reduk- cji) 1 sierpnia 1667 r. do upadku twierdzy pięć lat później. Tradycyjną obsadę garnizonu kamienieckiego stanowiły chorągwie piechoty węgierskiej/ polsko-węgierskiej. Jak zauważył Konstanty Górski, ta piechota utrzymywana była w Ka- mieńcu w liczbie 200 etatów jeszcze w XVI stuleciu8. Wspomniana wielkość, w zasadzie przez całą pierwszą połowę XVII stulecia nie ulegała zmianom, co dowodzą choćby komputy wojska drukowane przez Górskiego, czy badania Jana Wimmera. 200 piechoty jako praesi- dium Kamieńca uwzględniały np. wykazy wojska kwarcianego (stałej siły zbrojnej Korony, opłacanej ze stałego dochodu Rzeczypospolitej, tzw. kwarty) z lat 1589, 1604, 1606, 1609-

4 W. Konopczyński, Dzieje Polski nowożytnej, t. 2, oprac. J. Dzięgielewski, M. Nagielski, Warszawa 1986, s. 84. 5 Zob. J. Woliński, Oblężenie Kamieńca w 1672 roku, w: Idem, Z dziejów wojen polsko-tureckich, Warszawa 1983, s. 21-50. 6 Zob. np. K. Górski, Wojna Rzeczypospolitej Polskiej z Turcyą w latach 1672 i 1673, Warszawa 1890, s. 8-15; T. Korzon, Dola i niedola Jana Sobieskiego, t. 3, Kraków 1898, s. 222-228; Idem, Dzieje wojen i wojskowości w Polsce, t. 2, Lwów-Warszawa-Kraków 1923, s. 421-424; M. Sikorski, Wyprawa Sobieskiego na czambuły ta- tarskie 1672, Zabrze 2007, s. 123-143; M. Wagner, Wojna polsko-turecka w latach 1672-1676, t. 1, Zabrze 2009, s. 250-262. Problematykę oblężenia Kamieńca omówiono również w tureckiej historiografi i (M. Inbaşi, Ukrayna- ’da Osmanlilar. Kamaniçe Seferi ve Organizasyonu (1672), Istanbul 2004). Doczekała się ona także opracowania w serii wyd. „Bellona” – „Historyczne Bitwy”, jednakże praca nie wnosi nic nowego do znanych już ustaleń (P. Derdej, Kamieniec Podolski 1672, Warszawa 2009). Zob. też С. Копилов, Кам’янець-Подільський і польсько- турецька війна 1672-1676 рр.: рецепція в українському історичному письменстві (кінець XVII – перша третина XVIII ст.), w: Kamieniec Podolski…, t. 2, red. F. Kiryk, Kraków 2005, s. 140-148. 7 J. Stolicki, Sprawa kamieniecka – upadek twierdzy w opinii szlacheckiej, „Studia Historyczne”, 36/1993, s. 23- 37; Idem, Przygotowanie Kamieńca Podolskiego do obrony przed rokiem 1672, „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego”, 1238/2000, „Prace Historyczne”, z. 127, s. 59-72; Idem, Przed upadkiem Kamieńca. Opinia publiczna wobec zagrożenia miasta, „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego”, 1262/2003, „Prace Histo- ryczne”, z. 130, s. 121-133. Warto przypomnieć, że problemowi upadku Kamieńca w 1672 r., w świetle diariuszów i pamiętników, poświęcił nieco uwagi Piotr Borek (Kamieniec Podolski w świetle przekazów diariuszowo-pamięt- nikarskich XVII wieku, w: Kamieniec Podolski…, t. 1, s. 172-180). 8 K. Górski, Historya piechoty polskiej, Kraków 1893, s. 17-18. Zaciężne roty piesze znajdowały się w Kamieńcu jeszcze u schyłku XV w. – np. w 1499 r. – zob. T. Grabarczyk, Piechota zaciężna w Królestwie Polskim w XV wieku, Łódź 2000, s. 261; Idem, Udział wojsk zaciężnych w obronie południowo-wschodnich kresów Królestwa Polskiego w latach 1499-1500, w: Kresy, granice i pogranicza w historii wojskowej, red. A. Olejko et al., Oświęcim 2014, s. 405-406.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 114242 22015-05-18015-05-18 22:13:5722:13:57 GARNIZON WOJSKOWY KAMIEŃCA PODOLSKIEGO W LATACH 1667-1672 – ZARYS PROBLEMATYKI 143 1611, czy 16439. Na początku 1667 r. w Kamieńcu stacjonowały trzy chorągwie piechoty węgierskiej, które równocześnie wchodziły w skład koronnego wojska komputowego (stałej armii koronnej, która w 1652 r. zastąpiła wojska kwarciane). Były to jednostki Jana Michała Myśliszewskiego, chorążego czernihowskiego, Stefana Złoczowskiego (vel Złoczewskiego), chorążego halickiego oraz Wojciecha Miaskowskiego, chorążego nowogrodzkiego. W księ- dze rachunków nadwornych doby panowania Jana Kazimierza zachowały się rejestry popiso- we tych chorągwi za okres służby od 1 stycznia do 31 marca 1667. Dzięki nim wiemy, że wszystkie te jednostki składały się z dziesięciu pododdziałów, dowodzonych przez dziesiętni- ków. Te z kolei liczyły średnio 5-6 żołnierzy. W każdej z tych trzech chorągwi rejestry wymie- niały jeszcze poruczników, chorążych, doboszy, szyposzy (trębaczy) i cyrulików10. W tych trzech chorągwiach piechoty węgierskiej, jeszcze przed wprowadzeniem nowego, zredukowanego komputu (etatu) wojska koronnego, obowiązującego od 1 sierpnia 1667 r., dokonano zmian w najwyższym dowództwie. 2 kwietnia 1667 r. Jan Kazimierz wystawił Jerzemu Wołodyjowskiemu list przypowiedni na objęcie dwóch chorągwi węgierskich z garnizonu kamienieckiego – jedną po W. Miaskowskim, drugą po S. Złoczowskim. Źródło informujące o tej zmianie rotmistrzów, precyzuje nam także, iż jedna z tych chorągwi obsa- dzała wówczas ratusz kamieniecki11. Tym samym, w momencie gdy wprowadzano nowy etat wojska, piechota węgierska z praesidium kamienieckiego liczyła trzy chorągwie – J.M. Myśliszewskiego i dwie J. Wołodyjowskiego (15 III 1668 uzyskał on urząd stolnika przemyskiego12). Tym niemniej, gdy trybunał lwowski regulował należności dla jednostek wojska koronnego za okres służby III kwartał 1663-II kwartał 1667, jedną z chorągwi Wo- łodyjowskiego reprezentował jej dawny rotmistrz, S. Złoczowski, który 1 września osobi- ście pokwitował odbiór należnej temu oddziałowi sumy w wysokości 15 tys. zł13. Wprowadzony 1 sierpnia 1667 r. nowy komput wojska koronnego przewidywał trzy chorą- gwie węgierskie na załodze Kamieńca, które liczyły łącznie 200 porcji (jedna 100 porcji, dwie po 50). W ten sposób nawiązano do tradycji, bowiem jak już wiemy, garnizon kamieniecki li- czył na ogół 200 piechoty węgierskiej. Nowy komput obowiązujący od 1 sierpnia 1667 r. (czy- li od III kwartału) wprowadzał istotną zmianę w systemie opłacania wojska, bowiem od tamtej pory armia koronna – z pominięciem pięciu rot husarskich dotowanych z kwarty, miała być fi nan sowana nie przez skarb centralny, a przez sejmiki województw i ziem. Jedna z rot węgier- skich z załogi kamienieckiej, która liczyła 100 porcji, została wówczas oddana na żołd

9 K. Górski, Historya jazdy polskiej, Kraków 1894, s. 59-60, 324-326; J. Wimmer, Wojsko i skarb Rzeczypospo- litej u schyłku XVI i w pierwszej połowie XVII wieku, „Studia i materiały do historii wojskowości” (dalej: SMHW), 18/1968, cz. 1, s. 3-91. 10 Zob. Rejestry popisowe chorągwi węgierskich z załogi kamienieckiej 1 I-31 III 1667: J.M. Myśliszewskiego, Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie (dalej: AGAD), Archiwum Skarbu Koronnego (dalej: ASK), dz. III, sygn. 5, k. 1112-1113; W. Miaskowskiego, ibidem, k. 1113-1114; S. Złoczowskiego, ibidem, k. 1114v-1115v. Rejestr roty Myśliszewskiego opublikował K. Górski, Historya piechoty…, s. 246-247. Rejestry te omawia także M. Wagner, Kadra ofi cerska armii koronnej w drugiej połowie XVII wieku, mps pracy doktorskiej, Warszawa 1988, Biblioteka IH UW, s. 39. 11 Regestr dokumentów wystawionych przez kancelarię koronną, AGAD, Metryka Koronna (dalej: MK), Sigillaty (dalej: Sig.), sygn. 10, s. 38; M. Wagner, Słownik biografi czny ofi cerów polskich drugiej połowy XVII wieku, Oświę- cim 2013, s. 296, hasło: Wołodyjowski Jerzy. 12 Urzędnicy województwa ruskiego XIV-XVIII wieku (ziemie halicka, lwowska, przemyska, sanocka). Spisy, oprac. K. Przyboś, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1987, s. 243. 13 Potwierdzenie odbioru 15 tys. zł przez S. Złoczowskiego, Lwów 1 IX 1667, AGAD, ASK, dz. V, sygn. 10, f. 121.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 114343 22015-05-18015-05-18 22:13:5722:13:57 ZBIGNIEW HUNDERT 144 województwu podolskiemu, pozostałe dwie po odbiór stypendiów miały zgłaszać się odpo- wiednio do ziemi mielnickiej w województwie podlaskim i do województw Prus Królewskich14. Zasadniczo do upadku twierdzy w sierpniu 1672 r. liczba i wielkość chorągwi węgier- skich garnizonu kamienieckiego nie uległy zmianie15. Wszystko wskazuje jednak na to, iż do 1672 r. nastąpiły pewne roszady kadrowe. W kwietniu 1671 r., na asygnacji skarbowej wydanej na trybunale radomskim przez podskarbiego koronnego Jana Andrzeja Morsztyna, widniały podpisy poruczników trzech chorągwi praesidium Kamieńca – Myśliszewskiego, Wołodyjowskiego i Miaskowskiego. Warto przy tym odnotować, iż tymi porucznikami byli: u Myśliszewskiego – Stefan Pogonowski, u Wołodyjowskiego – Jan Kałuszowski, a u Mia- skowskiego – Stanisław Łojowski16. Widzimy zatem, że zgodnie z tą asygnacją, Wołody- jowski był rotmistrzem tylko jednej chorągwi pieszej. Potwierdza nam to zresztą Stanisław Makowiecki, stolnik latyczowski, który odnotował, iż chorągiew Wołodyjowskiego to ta, która wcześniej należała do Złoczowskiego17. Makowiecki oprócz tej roty, wyróżnił jeszcze wśród piechoty węgierskiej Kamieńca w 1672 r. chorągwie Myśliszewskiego oraz Wojcie- cha Humieckiego, chorążego podolskiego18. W ten sposób możemy przypuszczać, iż rotę pieszą Miaskowskiego objął ostatecznie nie Wołodyjowski (być może nie zrealizowano w pełni listu przypowiedniego z 2 IV 1667), a W. Humiecki. Upadek Kamieńca oznaczał zapewne kres istnienia dwóch spośród trzech chorągwi pie- choty węgierskiej, współtworzących miejscowy garnizon. W oblężeniu twierdzy zakończo- nym faktycznie 27 sierpnia, śmierć poniosło dwóch rotmistrzów piechoty węgierskiej – J. Wołodyjowski i W. Humiecki, a także porucznik tego pierwszego, J. Kałuszkowski19. Upadek twierdzy i śmierć dowódców niechybnie spowodowały rozejście się tych chorągwi. Natomiast miasto po kapitulacji opuściła chorągiew Myśliszewskiego, która w liczbie 70 porcji została odnotowana w rozdziale hiberny, dokonanym 4 grudnia 1672 r. w Szcze- brzeszynie przez hetmana wielkiego koronnego, Jana Sobieskiego – jako jedyna z węgier- skich rot pieszych garnizonu kamienieckiego20. Brak tej chorągwi w kompucie wojennym,

14 Zob. Komputy wojska po wprowadzeniu etatu pokojowego 1 VIII 1667: AGAD, Zbiór Branickich z Suchej (dalej: ZBS), sygn. 42/56, k. 389-390v; Archiwum Narodowe w Krakowie (dalej: ANK), Księgi Grodzkie Sądeckie (dalej: KGS), sygn. 131, s. 331-340; Biblioteka ks. Czartoryskich w Krakowie (dalej: B. Czart.), sygn. 162, s. 493- 497; Biblioteka Narodowa w Warszawie (dalej: BN) Biblioteka Ordynacji Zamojskiej (dalej: BOZ), sygn. 1175, s. 249-252. Zdaniem Jana Wimmera, te trzy chorągwie liczyły w III kwartale 1667 r. łącznie 207 etatów – odpo- wiednio 70, 68 i 69 porcji (J. Wimmer, Materiały do zagadnienia liczebności i organizacji armii koronnej w latach 1660-1667, SMHW, 6/1960, cz. 1, s. 246-247). 15 Stanisław Makowiecki, stolnik latyczowski zanotował, iż w 1672 r. w Kamieńcu: dwieście piechoty węgierskiej tam było, pod trzema rotmistrzami chodziło (S. Makowiecki, Relacyja Kamieńca wziętego przez Turków w roku 1672, oprac. P. Borek, Kraków 2008, s. 65). S. Makowiecki był podczas oblężenia Kamieńca w 1672 r. członkiem rady wojennej (J. Woliński, op. cit., s. 35). 16 Asygnacja J.A. Morsztyna, Radom 23 IV 1671, AGAD, ASK, dz. VI, sygn. 14, f. 422. S. Pogonowski jako po- rucznik Myśliszewskiego, podpisał się obok osoby swojego rotmistrza także pod zeznaniem odbioru żołdu w Ka- mieńcu 6 XI 1668 (ibidem, dz. IV, sygn. 16, f. 69). 17 S. Makowiecki, op. cit., s. 66. 18 Ibidem, s. 65-66. 19 Ibidem, s. 133, 157. 20 Dystrybuta starostw i dzierżaw na regimenty trybem cudzoziemskim służące, w województwach brzeskim-ku- jawskim i inowrocławskim na konsystencją, hiberna zaś w prowincji pruskiej, stanęła w Szczebrzeszynie, 4 decem- bris 1672, AGAD, Archiwum Zamoyskich (dalej: AZ), sygn. 3112, s. 389. Rota piesza Myśliszewskiego otrzymała wówczas konsystencje zimowe w biskupstwie kujawskim.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 114444 22015-05-18015-05-18 22:13:5722:13:57 GARNIZON WOJSKOWY KAMIEŃCA PODOLSKIEGO W LATACH 1667-1672 – ZARYS PROBLEMATYKI 145 obowiązującym od 1 maja 1673 r. oznacza, iż tuż przed wprowadzeniem nowego etatu mu- siała zostać rozwiązana. Dotychczasowy rotmistrz tej jednostki – J.M. Myśliszewski został za to rotmistrzem koronnej chorągwi kozackiej, która brała udział w kolejnych walkach polsko-tureckiej wojny (do 1676 r.)21. Tak ważna strategicznie twierdza jak Kamieniec Podolski nie mogła obejść się bez regi- mentów piechoty typu niemieckiego – najliczniejszego i zarazem najbardziej wartościowe- go komponentu piechoty wojska koronnego. Zdaniem J. Wimmera, w 1667 r. w składzie garnizonu Kamieńca znajdowały się cztery takie regimenty – Wacława Leszczyńskiego, krajczego koronnego (250 etatów), Jana Tedtwina, podkomorzego derpskiego (250 etatów), Michała Kazimierza Radziwiłła, wojewody wileńskiego (250 etatów) i Mikołaja Zebrzy- dowskiego, wojewody krakowskiego (400 etatów)22. W obowiązującym do 1 sierpnia 1667 r. kompucie znalazły się trzy z tych regimentów. Pułk Zebrzydowskiego, odnotowany już jako Mikołaja Smoguleckiego, starosty lipińskiego (po śmierci Zebrzydowskiego) pozostał od- działem służącym na tzw. asekuracji. Gdy na sejmie 1667 r. pracowano nad redukcją woj- ska, Jan Kazimierz zaproponował pozostawienie na służbie wojska w liczbie 13 tys. etatów i utrzymania jako dodatkowe siły garnizony twierdz. Nie wyrażono jednak na to zgody i komput koronny miał liczyć jedynie 12 tys. razem z załogami fortec granicznych23. Pracu- jący nad wdrożeniem w życie tego komputu, ówczesny hetman polny Jan Sobieski, dopro- wadził jednak do realizacji propozycji królewskich, co umotywował zagrożeniem kozacko- -tatarskim. Dzięki temu udało mu się zatrzymać na służbie na tzw. asekuracji – do czasu następnego sejmu, sześć regimentów pieszych, liczących łącznie 3100 porcji – w zamian wydania im za okres ponadetatowej służby zryczałtowanej sumy 600 tys. zł24. Wśród tych sześciu regimentów znalazł się, jak już wiemy, regiment Smoguleckiego. To, że w 1667 r. stacjonował w Kamieńcu, odnotowują dwa komputy z 1667 r.25, a także treść jednej z prote- stacji, wpisanej w 1667 r. do ksiąg grodzkich lwowskich. Ta ostatnia uwzględnia fakt prze- marszu żołnierzy pieszych Smoguleckiego, którzy zmierzali do Kamieńca, przez dobra pod- komorzego bełskiego Jana Aleksandra Myszkowskiego26. Pułk pieszy starosty lipińskiego nie pozostał jednak na stałe na praesidium Kamieńca, bowiem w okresie bezkrólewia

21 Zob. Komput wojska JKMci Rzptej polskiego i cudzoziemskiego zaciągu, starego i nowego podług ordynacyi Rzptej na sejmie anno 1673 uczynionej i postanowionej, AGAD, Akta Skarbowo-Wojskowe (dalej: ASW), dz. 86, sygn. 61, k. 1-3v, 5; M. Wagner, Słownik biografi czny…, s. 199-201, hasło: Myśliszewski Jan Michał. List przypo- wiedni na chorągiew kozacką J.M. Myśliszewski otrzymał 15 IV 1673 (Regestr dokumentów wystawionych przez kancelarię królewską, AGAD, MK Sig., sygn. 12, k. 54). 22 J. Wimmer, Wojsko polskie w drugiej połowie XVII wieku, Warszawa 1965, s. 156; Idem, Historia piechoty pol- skiej do roku 1864, Warszawa 1978, s. 242-243. J. Stolicki, Przygotowanie Kamieńca…, s. 65 wspomina o sześciu regimentach wysłanych do Kamieńca w 1667 r. 23 Zob. Konstytucje sejmu 1667 r., w: Volumina Legum (dalej: VL), oprac. J. Ohryzko, t. 4, Petersburg 1859, s. 435; M. Matwijów, Ostatnie sejmy przed abdykacją Jana Kazimierza 1667 i 1668, Wrocław 1992, s. 78. 24 Zob. Informacje przy kompucie wojska koronnego 1 VIII 1667, ANK, KGS, s. 339-340. 25 Komputy wojska koronnego 1 VIII 1667, B. Czart., sygn. 162, s. 497; BN BOZ, sygn. 1175, s. 252. 26 Rejestr szkód poczynionych w majętnościach Jana Aleksandra Myszkowskiego przez jednostki wojska udające się w 1666 r. pod Krupę i w 1667 r. pod Gliniany, Центральний Державний Історичний Архів України, м. Львів (dalej: ЦДІАУ), ф. 9, оп. 1, спр. 419, с. 1283-1287. Pułk ten w okresie rokoszu Lubomirskiego 1665-1666 stacjo- nował w Krakowie. Garnizon stołeczny opuścił w VIII 1666 r. i udał się wówczas do obozu pod Krupę, a następnie do Kamieńca (M. Nagielski, Miasta i twierdze Rzeczypospolitej w dobie rokoszu Jerzego Lubomirskiego, w: Idem, Druga wojna domowa w Polsce. Z dziejów polityczno-wojskowych Rzeczypospolitej u schyłku rządów Jana Kazi- mierza Wazy, Warszawa 2011, s. 317).

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 114545 22015-05-18015-05-18 22:13:5722:13:57 ZBIGNIEW HUNDERT 146 po Janie Kazimierzu 1668-1669, stacjonowa ł on już w Barze, a oberszterlejtnant (podpuł- kownik) tego regimentu, Jan Heydenpol Wszosopolski – Asverus, równocześnie sprawował funkcję komendanta twierdzy barskiej27. Zdaniem J. Wimmera, podobnie było również z re- gimentem J. Tedtwina, który w tym samym okresie (1668/1669) został skierowany do Kra- kowa28. Za kolejny przykład służy pułk pieszy M.K. Radziwiłła, wchodzący w skład załogi kamienieckiej od czasu rokosz Lubomirskiego (1665-1666). Wiosną 1668 r. jego popis zo- stał przeprowadzony w obozie pod Werbą na Wołyniu, co oznacza że wówczas nie stacjono- wał już w Kamieńcu29. Casus regimentów Smoguleckiego, Tedtwina oraz Radziwiłła pokazuje, że w przeci- wieństwie do chorągwi typu węgierskiego, obsada garnizonu Kamieńca w omawianym okresie przez pułki piechoty zaciągu niemieckiego nie miała charakteru stałego. Wydaje się nawet, iż przez okres kampanii 1671 r., prowadzonej przez wojska koronne przeciw Koza- kom i Tatarom, w garnizonie kamienieckim w ogóle mogło zabraknąć regimentów pie- szych30. Dopiero po zakończeniu działań wojennych kampanii roku 1671, hetman wielki J. Sobieski ordynował na praesidium kamienieckie regiment pieszy J. Tedtwina31. Pułk ten na początku 1672 r. znajdował się na pewno w grupie wojska koronnego pod dowództwem regimentarza, chorążego kijowskiego Stanisława Wyżyckiego32. Wspomniana dywizja nie chciała wówczas poprzeć konfederacji wojskowej. Gdy do jej zawiązania ostatecznie nie doszło, król Michał Korybut wyznaczył dywizji Wyżyckiego leża zimowe w swojej ekono- mii, starostwie samborskim – co było sprzeczne z rozkazami Sobieskiego33. Hetman wielki utyskiwał na ten ruch króla w liście do swojego szwagra, Michała Kazimierza Radziwiłła w marcu 1671 r.34 Przy okazji wspomniał, iż Wyżycki nie wykonał jego rozkazu wysłania regimentów pieszych do wyznaczonych garnizonów. Z racji, iż w grupie regimentarza znaj- dował się pułk pieszy Tedtwina, należy stwierdzić, iż jednostka ta nie dotarła do Kamieńca, jak życzył sobie tego hetman. Potwierdzają to zresztą późniejsze wypadki, bowiem dopiero

27 Jako praesidium Baru, regiment Smoguleckiego odnotowuje porachowanie podymnych z 1669 r. (AGAD, ASK, dz. I, sygn. 152, k. 30, 32, 34 i in.). Regiment ten stanowił garnizon barski także w 1671 r. (Dyspozycyja wojska po różnych fortecach, [X/XI 1671], w: Pisma do wieku i spraw Jana Sobieskiego, oprac. F. Kluczycki, t. 1, cz. 1, Kraków 1880, s. 703). 28 J. Wimmer, Wojsko polskie…, s. 159. 29 Komput regimentu j.o. ks. jmści Radziwiłła, wojewody wileńskiego w Kamieńcu Podolskim, under ofi cierom i żołdatów tylko rachując, co barwy potrzebują [ok. 1665-1667] AGAD, Archiwum Warszawskie Radziwiłłów, dz. VII, sygn. 224, s. 355; Rolle regimentu pieszego ks. jmści Michała Kazimierza Radziwiłła, wojewody wileńskie- go, die 16 juni anii 1668, w obozie pod Werzbcą [Werbą], ibidem, s. 343-352. 30 Zdaniem autora opracowania nt. kampanii ukrainnej 1671 r. – Mieczysława Jaworskiego, w trakcie działań wojennych 1671 w Kamieńcu pozostawał ordynaryjny regiment pieszy referendarza koronnego, Jana Dobrogosta Krasińskiego. Istotnie, sam Sobieski wspominał w kwietniu 1671 r., iż na załogach Białej Cerkwi, Kamieńca i Baru pozostawało ok. 2000 piechoty, która w 1667 r. przyjęła służbę na asekurację. Wiemy jednak – co pokażą poniższe rozważania, że regiment Krasińskiego wprowadzono do Kamieńca w 1672 r., co oznacza, że nawet jeśli wchodził w skład załogi na początku 1671 r., to musiał ją później opuścić – zob. J. Sobieskiego do A. Trzebickiego, [Jawo- rów] 13 IV 1671, w: Pisma do wieku…, t. 1, cz. 1, s. 646; M. Jaworski, Kampania ukrainna Jana Sobieskiego 1671, SMHW, 11/1965, cz.1, s. 130. 31 Dyspozycyja wojska po różnych fortecach, [X/XI 1671], w: Pisma do wieku…, t. 1, cz. 1, s. 702. 32 Zob. Życzliwe JKMci wojsko [luty 1672], Biblioteka Polskiej Akademii Umiejętności i Polskiej Akademii Nauk w Krakowie (dalej: PAU-PAN), sygn. 368, k. 99v-100. 33 Więcej zob. Z. Hundert, Między buławą a tronem. Wojsko koronne w walce stronnictwa malkontentów z ugrupo- waniem dworskim w latach 1669-1673, Oświęcim 2014, s. 314-320; M. Wagner, Wojna polsko-turecka…, s. 186-192. 34 J. Sobieski do M.K. Radziwiłła, Lwów 9 III 1672, w: Pisma do wieku…, t. 1, cz. 2, s. 872-873.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 114646 22015-05-18015-05-18 22:13:5822:13:58 GARNIZON WOJSKOWY KAMIEŃCA PODOLSKIEGO W LATACH 1667-1672 – ZARYS PROBLEMATYKI 147 w momencie bezpośredniego zagrożenia Kamieńca przez wojska osmańskie, do twierdzy udało się wprowadzić trzy regimenty piesze. Zorganizowaniem garnizonu kamienieckiego w 1672 r. w postaci pułków pieszych zacią- gu niemieckiego, w celu odparcia wojsk osmańskich, bezpośrednio zajął się chorąży roty husarskiej Sobieskiego, Andrzej Prusinowski. Przypadło mu wówczas regimentarstwo nad grupą wojska, która ściągała pod Husiatyń na Podolu – miejsce nieznacznie oddalone od Ka- mieńca. 27 lipca regimentarz pisał do hetmana wielkiego, że przybył do niego prywatny regiment pieszy biskupa krakowskiego Andrzeja Trzebickiego – bardzo porządny. Jak Pru- sinowski skwitował gest biskupa – to senator, bodaj takich siła było, jak on Ojczyznę kocha- jących35. Razem z tym regimentem, jak informował Sobieski Trzebickiego 4 sierpnia, Prusi- nowski posłał do Kamieńca jeszcze pułki generała majora i starosty buskiego Józefa Łączyńskiego oraz referendarza koronnego, Jana Dobrogosta Krasińskiego36. Regiment Łą- czyńskiego, jako jedyny z tych trzech jednostek pieszych, należał do repartycji i w sile 250 porcji był opłacany przez województwo sandomierskie37. Sam Łączyński natomiast był przez króla kreowany w 1672 r. na komendanta Kamieńca – choć ostatecznie do nominacji tej nie doszło, a naczelną komendę, do której predestynował urząd starosty generalnego ka- mienieckiego, utrzymał Mikołaj Potocki38. Regiment Krasińskiego został z kolei zatrzyma- ny na służbie w 1667 r. na asekuracji w sile 400 etatów – jako załoga Białej Cerkwi39. Z ko- respondencji Sobieskiego z 1671 r. wynika, iż w związku z brakiem regulacji zapłaty pułkom z asekuracji, jednostki te się rozwiązały40. Część kompanii z tych jednostek udało się jednak zatrzymać, a nawet zapewnić im czasowe źródło dotacji. Dotyczyło to choćby jednej kom- panii z regimentu Krasińskiego, dowodzonej przez Wacława Dobszyca, która została uznana przez województwo mazowieckie za własną piechotę łanową i opłacona za okres służby dwóch ćwierci41. Regimenty piesze, które w 1672 r. znalazły się w składzie załogi kamienieckiej liczyły łącznie 900 porcji – pułki Łączyńskiego i Krasińskiego po 200, a oddział A. Trzebickiego

35 A. Prusinowski do J. Sobieskiego, Husiatyn 27 VII 1672, w: Ojczyste spominki w pismach do dziejów dawnej Polski, oprac. A. Grabowski, t. 2, Kraków 1845, s. 165. O zaangażowaniu Prusinowskiego w proces organizacji załogi kamienieckiej zob. Z. Hundert, Husaria koronna w wojnie polsko-tureckiej 1672-1676, wyd. 2, Oświęcim 2014, s. 324-325. O ordynowanie regimentu Trzebickiego do Kamieńca, Prusinowskiego proszono wielokrotnie – głównie zależało na tym biskupowi kamienieckiemu Wespazjanowi Lanckorońskiemu (A. Prusinowski do J. So- bieskiego, Husiatyn 25 VII 1672, w: Ojczyste spominki…, s. 163-164). 36 J. Sobieski do A. Trzebickiego, z Gołębia 4 VIII 1672, w: Pisma do wieku…, t. 1, cz. 2, s. 1039-1040. W tym samym liście Sobieski notował, iż na praesidium Kamieńca przeznaczył jeszcze piechotę łanową oraz regiment dragoński pisarza polnego koronnego Stefana Stanisława Czarnieckiego. Hetman dodaje jednak, że piechotę łano- wą odwołał król, a regiment Czarnieckiego, ze względu na duże straty jakie poniósł w bitwie pod Czetwertynówką (18 VII 1672), nie był w stanie zasilić załogi kamienieckiej. Duże straty regimentów w tej bitwie podkreśla sam Michał Korybut – zob. Uniwersał królewski, Warszawa 5 VIII 1672, Archiwum Państwowe w Gdańsku (dalej: APG), dz. 300,29, sygn. 168, k. 136. 37 Zob. Komputy wojska koronnego 1 VIII 1667: AGAD, ZBS, sygn. 42/56, k. 389-390v; ANK, KGS, sygn. 131, s. 331-340; B. Czart., sygn. 162, s. 493-497; BN, BOZ, sygn. 1175, s. 249-252. 38 Zob. Diariusz drugiego sejmu 1672 r., w: Pisma do wieku…, t. 1, cz. 2, s. 949; J. Stolicki, Przed upadkiem…, s. 132. Sam M. Potocki nie należał do najpopularniejszych komendantów kamienieckich. Przykładowo, szlachta łomżyńska w sierpniu 1670 r. domagała się pozbawienia go dowództwa obrony Kamieńca (Laudum z. łomżyńskiej, Łomża 14 VIII 1670, PAU-PAN, sygn. 8331, k. 273). 39 Komputy wojska koronnego 1 VIII 1667, B. Czart., sygn. 162, s. 497; BN BOZ, sygn. 1175, s. 252. 40 Zob. J. Sobieski do A. Trzebickiego, 23 I i 15 IX 1671, w: Pisma do wieku…, t. 1, cz. 1, s. 619, 682. 41 Laudum z. warszawskiej, Warszawa 27 VII 1671, PAU-PAN, sygn. 8348, k. 189v-190.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 114747 22015-05-18015-05-18 22:13:5822:13:58 ZBIGNIEW HUNDERT 148 przeszło dwukrotnie więcej, bo 500 etatów. Regimentem biskupa krakowskiego, podczas obrony Kamieńca w sierpniu 1672 r., dowodził major Bartłomiej Kwasiborski, piechotą Łączyńskiego kapitan Wacław (Ignacy?) Wąsowicz, a żołnierzami pułku Krasińskiego kapi- tanowie Jan Bukar i Jakub (Jan?) Kulikowski42. Warty wyróżnienia jest tu przede wszystkim prywatny regiment Trzebickiego, który latem 1672 r. pod względem wielkości stanowił bli- sko trzecią część garnizonu kamienieckiego. Biskup posłał go do obozu wojska koronnego jeszcze jesienią 1671 r., co spotkało się z ogólnym wyrazem uznania dla postawy Trzebic- kiego. Pułk ordynariusza krakowskiego odznaczył się następnie podczas obrony twierdzy, co okupił dużymi stratami (ok. 187 rannych i zabitych, w tym kilku ofi cerów) – zarówno podczas odpierania największego szturmu w dniu 25 sierpnia, jak również podczas wybuchu składu zamkowej amunicji – już po poddaniu miasta43. Niemniej, pułk ten nie został zlikwi- dowany i pod dowództwem Kwasiborskiego brał jeszcze udział w mobilizacji do kampanii chocimskiej w 1673 r.44 Upadek Kamieńca przetrwały również jednostki starosty buskiego i referendarza koron- nego. Widzimy je bowiem w dystrybucie hiberny z grudnia 1672 r. – i to w większej liczbie niż podczas oblężenia Kamieńca – regiment Łączyńskiego 300 porcji, a regiment Krasiń- skiego (nazwany ludźmi pod Dobszycem) 240 porcji45. Te oddziały spotkamy również w kompucie wojennym 1673 roku. Regiment generała liczył w starym zaciągu 250 porcji, a referendarza 200 porcji. Oba te oddziały w ramach nowych zaciągów zostały dwukrotnie powiększone46. Spośród piechurów na stanie załogi kamienieckiej w 1672 r. znalazło się jeszcze 24 dra- gonów pod komendą J. Wołodyjowskiego47, także strzelcy kozaccy (serdiukowie/serdenia- cy) z pułku Jana Samuela Motowidły, który pozostawał na służbie Rzeczypospolitej, z tym że nie w repartycji, a na asekuracji48. Warto odnotować, iż Sobieski życzył sobie zasilenia

42 Zob. S. Makowiecki, op. cit., s.67- 69; Opisanie szturmowania do Kamieńca Podolskiego przez cesarza turec- kiego, w: Pisma do wieku…, t. 1, cz. 2, s. 1060; J. Woliński, op. cit., s. 32-33; M. Wagner, Słownik biografi czny…, s. 163, 164, 284, hasła: Kulikowski (Jan) Jakub, Kwasiborski Bartłomiej, Wąsowicz Wacław (Ignacy); M. Sikorski, op. cit., s. 125. Zob. też J. Wimmer, Wojsko polskie…, s. 170. Zdaniem S. Makowieckiego (op. cit., s. 68) regimenty Łączyńskiego i Krasińskiego faktycznie liczyły po 150 żołnierzy. 43 O regimencie Trzebickiego zob. Z. Hundert, Wkład biskupów polskich w obronność Rzeczypospolitej za pano- wania Michała Korybuta Wiśniowieckiego i Jana III Sobieskiego, w: Z dziejów wojskowości polskiej, red. D. Mi- lewski, Kraków 2011, s. 65-67. O stratach w regimencie zob. B. Kwasiborski do A. Trzebickiego, spod Chodoro- stawu 11 IX 1672, w: Pisma do wieku…, t. 1, cz. 2, s. 1068-1070. 44 Zob. Ze Lwowa 5 X 1673, B. Czart., sygn. 405, s. 485; Z. Hundert, Husaria koronna…, s. 349. 45 Dystrybuta starostw i dzierżaw na regimenty trybem cudzoziemskim…, AGAD, AZ, sygn. 3112, s. 382, 387-388. Jak wspomina relacja Jerzego Szornela, regiment Łączyńskiego już 18 XI znajdował się pod Lublinem. Skupiał on wówczas w swoich szeregach nowo zaciągniętych żołnierzy, a to dowodzi, że po walkach w obronie Kamieńca wymagał uzupełnień – te zaś udało się zrealizować (J. Szornel, Zapiski z lat 1669-1673, oprac. L.A. Wierzbicki, Lublin-Radzyń Podlaski 2008, s. 21). 46 Zob. Komput wojska JKMci Rzptej polskiego i cudzoziemskiego zaciągu…, AGAD, ASW, dz. 86, sygn. 61, k. 3v. 47 Mogli być to dragoni z regimentu Jana Linkhauza (przejętego pod koniec 1671 r. przez Ludwika Maligny d’Arquien), bowiem 60 komenderowanych żołnierzy z tego regimentu znajdowało się zimą 1671/1672 na stanie załogi Chreptiowa. Ta zaś podlegała wówczas Wołodyjowskiemu (Dyspozycyja wojska po różnych fortecach, [X/ XI 1671], w: Pisma do wieku…, t. 1, cz. 1, s. 703). O przejęciu regimentu Linkhauza przez d’Arquiena zob. Z. Hun- dert, Między buławą a tronem…, s. 52 i in. 48 Przykładowo, asekurowano go ze skarbu koronnego na trybunale radomskim w 1671 r. – zob. Asygnacja J.A. Morsz- tyna na zapłacenie piechocie Motowidły 10 000 zł, Radom 23 IV 1671, AGAD, ASK, dz. VI, sygn. 14, f. 417.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 114848 22015-05-18015-05-18 22:13:5822:13:58 GARNIZON WOJSKOWY KAMIEŃCA PODOLSKIEGO W LATACH 1667-1672 – ZARYS PROBLEMATYKI 149 stanu załogi kamienieckiej przez 2000 strzelców kozackich z wojska zaporoskiego JKM pod hetmanem Michałem Chanenką, ale ten rozkaz nie został wykonany49. Dysponujemy jesz- cze informacją, iż w garnizonie kamienieckim znalazło się również 80 kijanów pod rotmi- strzem Janem Mokrzyckim. Na obecnym etapie badań nie jesteśmy jednak w stanie scharak- teryzować tej formacji – wiemy jednak z opisu S. Makowieckiego, iż posługiwała się ona bronią palną. Możliwe zatem, że był to rodzaj piechoty50. Jak widać, inne jednostki piesze nie stanowiły w 1672 r. praktycznie żadnego wzmocnienia załogi kamienieckiej (razem z pospolitym ruszeniem podolskim liczącym ok. 100 ludzi)51. Nie tylko jednak piechota obsadzała Kamieniec, bowiem w składzie załogi możemy wyróżnić oddziały jazdy. Na sejmie 1667 r. uchwalono konstytucję Praesidium konne Kamieńcowi Podolskiemu, która reasumowała prawo z 1655 r. w sprawie utrzymywania na stanie załogi kamienieckiej dwóch chorągwi wołoskich po 100 koni każda. Ich rotmistrzami mieli być szlachta-posesjo- naci w województwie podolskim. W uzasadnieniu uchwały znajdziemy dość logiczny argu- ment, iż forteca żadna bez konnych ludzi dla straży i podjazdów obejść się nie może. Rzeczo- ne konne praesidium, razem z trzema chorągwiami piechoty węgierskiej, miało zgodnie z konstytucją sejmową stanowić ordynaryjną załogę Kamieńca, podległą generalnemu sta- roście podolskiemu/kamienieckiemu (generałowi podolskiemu)52. W przeciwieństwie jed- nak do rot pieszych, chorągwie wołoskie zaciągnięte na potrzeby Kamieńca nie znalazły miejsca w repartycji. Dotowano je zapewne ze środków z prowentów Korony (stałego do- chodu skarbu koronnego), przewidzianych na tzw. załogi ordynaryjne, m.in. Lubowli, Kra- kowa, Pucka i Kamieńca. Rachunki podskarbiego J.A. Morsztyna, przedstawione na sejmie zimowym 1672 r., wykazują wydatki poniesione na ordynaryjny garnizon kamieniecki w wysokości 34 729 zł. Stąd wynika przypuszczenie, iż te pieniądze były w części przewi- dziane na potrzeby kamienieckich rot wołoskich53. Fakt, że te jednostki w ogóle istniały, potwierdza relacja S. Makowieckiego. Autor wspo- minał bowiem o pułku konnym Kamieńca pod dowództwem J. Wołodyjowskiego – pułku, a więc, jak sądzę, minimum dwóch chorągwi. W innym miejscu swojej relacji Makowiecki nazwał kawalerię Wołodyjowskiego wołoszą – a to pozwala nam stwierdzić, iż konstytucja 1667 r. w sprawie konnego garnizonu została zrealizowana54. W ten sposób widzimy, iż Wołodyjowski miał pod swoją komendą kilka jednostek z garnizonu kamienieckiego, co zapewne uprawniało go do posługiwania się tytułem pułkownika55.

49 J. Sobieski do S.K. Łużeckiego, Lublin 25 VII 1672, w: Pisma do wieku…, t. 1, cz. 2, s. 1028. 50 S. Makowiecki, op. cit., s. 80-81; Opisanie szturmowania do Kamieńca Podolskiego…, w: Pisma do wieku…, t. 1, cz. 2, s. 1060; J. Woliński, op. cit., s. 33. Zdaniem Zbigniewa Chmiela, kijanie byli oddziałem jazdy – zob. Z. Chmiel, Udział Lanckorońskich w wojnach prowadzonych przez Rzeczypospolitą w okresie hetmaństwa Jana Sobieskiego, w: Marszałek i hetman…, s. 281. 51 Zob. S. Makowiecki, op. cit., s. 68 i in.; Opisanie szturmowania do Kamieńca Podolskiego…, w: Pisma do wie- ku…, t. 1, cz. 2, s. 1060; J. Woliński, op. cit., s. 33; M. Sikorski, op. cit., s. 126. 52 Konstytucje sejmu 1667 r., w: VL, t. 4, Petersburg 1859, s. 439; J. Stolicki, Przygotowanie Kamieńca…, s. 65-66. 53 Rachunki sejmowe 1672 r., AGAD, ASK, dz. II, sygn. 62, k. 49. W przeciwieństwie do pozostałych garnizonów ordynaryjnych, rachunki te nie precyzują, za jakie dokładnie lata służby była przewidziana zapłata ze skarbu dla praesidium Kamieńca. W pozostałych przypadkach, wydatki dotyczyły omawianego okresu. Możemy jednak przy- puszczać, iż ustosunkowano się tym do uchwał konwokacji 1668 r., kiedy postanowiono, aby pieniądze na żołd pie- choty Kamieńca wypłacano ze skarbu koronnego (Konfederacja generalna warszawska 1668, w: VL, t. 4, s. 493). 54 S. Makowiecki, op. cit., s. 66, 82-85; J. Woliński, op. cit., s. 33. 55 Pułkownikiem tytułował Wołodyjowskiego choćby S. Makowiecki, op. cit., s. 62 i in.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 114949 22015-05-18015-05-18 22:13:5822:13:58 ZBIGNIEW HUNDERT 150 W 1672 r. wprowadzono do Kamieńca także komputowe chorągwie jazdy. Na pewno la- tem, do twierdzy udały się razem z regimentami pieszymi roty kozackie strażnika wojsko- wego Michała Zbrożka i oboźnego wojskowego Tomasza Karczewskiego (wg komputów z 1667 i 1673 – obydwie etatowo po 80 koni). Wspomina o tym zresztą często przeze mnie cytowany S. Makowiecki. Zgodnie z relacją rzeczonego stolnika latyczowskiego, która ob- fi tuje w cenne informacje z zakresu obsady garnizonu Kamieńca latem 1672 r., możemy wyróżnić jeszcze chorągwie kozackie podkomorzego podolskiego Hieronima Lanckoroń- skiego, podkomorzego bełskiego Jana Aleksandra Myszkowskiego i chorążego chełmskiego Jana Karola Romanowskiego (która zdaniem Makowieckiego najobfi tsza była między niemi)56. W innym jednak miejscu Makowiecki wspomina, iż wśród komputowej jazdy ko- ronnej na załodze twierdzy znajdowały się tylko trzy chorągwie – i to w łącznej wielkości jedynych 70 koni57. Ta liczba jednostek znajduje zresztą potwierdzenie w kolejnej relacji oblężenia Kamieńca i dlatego też została przyjęta w literaturze przedmiotu58. Widzimy tu zatem pewne nieścisłości – zwłaszcza, że stolnik latyczowski wspomina jeszcze jedną cho- rągiew kozacką, która razem z rotą Romanowskiego uczestniczyła w starciach na przedpolu Kamieńcu – rotę generała podolskiego Mikołaja Potockiego. W ten sposób autor wierszo- wanej relacji o oblężeniu Kamieńca imiennie wymienił sześć chorągwi kozackich, podczas gdy w swojej generalnej konkluzji stwierdził, iż było ich tylko trzy – i to w wielkości jednej, niewielkiej jednostki (70 koni). Jest zatem wielce prawdopodobne, że w obronie Kamieńca uczestniczyli żołnierze wydzieleni spod tych sześciu chorągwi (tzw. towarzystwo komende- rowane), i którzy w warunkach działań wojennych utworzyli trzy odrębne roty jazdy. Spra- wa ta, w świetle znanego mi materiału źródłowego, nie da się jak na razie defi nitywnie roz- strzygnąć i wymaga kolejnych badań. Przy omawianiu zagadnienia garnizonu kamienieckiego w latach 1667-1672 problemu przysparza jeden oddział – mianowicie dragonia generała podolskiego, M. Potockiego. Zgodnie z omawianą powyżej konstytucją sejmu 1667 r. o konnym praesidium w stolicy Podola, jednostka dragońska Potockiego, obsadzająca garnizon kamieniecki w latach 1663- 1667 miała zostać rozwiązana i zastąpiona dwiema rotami jazdy wołoskiej. Oczywiście, li- kwidacja tego oddziału dragońskiego miała nastąpić po uprzednim uregulowaniu jego dłu- gów59. W 1673 r., w jednym z komputów spotkamy regiment dragoński M. Potockiego jako stary zaciąg w liczbie 150 porcji – a więc w takiej, w jakiej służył do 1667 r. Sugeruje to za- tem, iż nie został on rozwiązany i istniał cały omawiany okres – albo jako jednostka staro-

56 Ibidem, s. 54-56. Obecność chorągwi Romanowskiego w Kamieńcu w 1672 r. uwzględnia również J. Wimmer, Wojsko polskie…, s. 177, przyp. 55. 57 S. Makowiecki, op. cit., s. 75. 58 Zob. Opisanie szturmowania do Kamieńca Podolskiego…, w: Pisma do wieku…, t. 1, cz. 2, s. 1060. J. Woliń- ski, op. cit., s. 33 te trzy chorągwie kozackie zidentyfi kował jako oddziały J.M. Myśliszewskiego, W. Humiec- kiego i M. Potockiego. Taki skład chorągwi komputowych w Kamieńcu podają za Wolińskim również inne prace (np. M. Wagner, Wojna polsko-turecka…, s. 252; M. Sikorski, op. cit., s. 125). W relacji Makowieckiego – na której J. Woliński się opierał – chorągwie Myśliszewskiego i Humieckiego jednak się nie pojawiają. Ponadto, komputo- we jednostki jazdy Myśliszewskiego i Humieckiego w ogóle wówczas nie istniały. Chorągwie, które wymieniłem za Makowieckim, wszystkie w 1672 r. znajdowały się w kompucie koronnym i wszystkie utrzymano na służbie po wprowadzeniu nowego etatu w maju 1673 r. – zob. Z. Hundert, Między buławą a tronem…, s. 49-67; Komput wojska JKMci Rzptej polskiego i cudzoziemskiego zaciągu…, AGAD, ASW, dz. 86, sygn. 61, k. 1-3v, 5. 59 Konstytucje sejmu 1667 r., w: VL, t. 4, Petersburg 1859, s. 439-440; J. Wimmer, Materiały do zagadnienia… 1660-1667, s. 248-249; J. Stolicki, Przygotowanie Kamieńca…, s. 65-66.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 115050 22015-05-18015-05-18 22:13:5822:13:58 GARNIZON WOJSKOWY KAMIEŃCA PODOLSKIEGO W LATACH 1667-1672 – ZARYS PROBLEMATYKI 151 ścińska, albo jako oddział prywatny Potockiego60. Czy ci dragoni obsadzali Kamieniec – trudno powiedzieć. Źródła narracyjne o nich nie wspominają, aczkolwiek w 1672 r. było kilkunastu dragonów w Kamieńcu pod komendą Wołodyjowskiego. Dotychczas uważano, że pochodzili oni – jak wyżej pisałem – z regimentu Linkhauza/markiza d’Arquien. Nie mamy jednak co do tego pewności i całkiem możliwe, że może chodzić tu właśnie o drago- nów ze skwadronu Potockiego. Sprawa ta wymaga jednak kolejnych badań. Dotychczasowy wywód potwierdza ustalenia starszej historiografi i w sprawie słabości garnizonu kamienieckiego i jego nieprzygotowania do odparcia tureckiej agresji. Upadek twierdzy szczególnie obciążył samego Michała Korybuta – co dowodzi choćby postrzeganie tego władcy w odległej Anglii kilkanaście lat później. W 1680 r. wspominano go bowiem jako niefortunnego monarchę, który oddał Kamieniec Turkom61. A warto zaś przypomnieć, że król Michał w pacta conventa z 1669 r. zobowiązał się na własny koszt przeprowadzić reperację i zbudowanie nowych fortyfi kacji Kamieńca62. W 1672 r. opozycja zarzuciła kró- lowi, że nie wywiązał się z tych deklaracji. Ponadto oskarżyła Michała Korybuta, że zimą 1671/1672 wysłał na praesidium Kamieńca część swojej gwardii pieszej, po czym zawrócił ją, nie wzmacniając tym samym garnizonu stolicy Podola63. Malkontentom chodziło tu za- pewne o kompanię piechoty gwardii nadwornej JKM pod kapitanem Balierem Goltzem, która 14 stycznia 1672 r. została skierowana pod rozkazy hetmanów na obszar działań wo- jennych. Zgodnie z uniwersałem królewskim, kompania gwardii Michała I miała udać się na Ukrainę – o udaniu się natomiast do Kamieńca, rozkaz ten nic nie wspomina64. Zainteresowanie obsadą Kamieńca przez Michała Korybuta ograniczyło się w zasadzie do wydania podczas sejmu koronacyjnego 1669 r. uniwersału, który ustanawiał straż miej- ską przy bramach miasta. Miało być to po ośmiu pachołków, strzegących bramy lackiej oraz ruskiej. Przy pierwszej, wartę wyznaczono pachołkom rekrutowanym spośród etnicznych Polaków, natomiast przy drugiej – pachołkom spośród Ormian i Rusinów. Do utrzymania straży obydwu bram król zobligował magistrat ormiański, egzekucją uniwersału miał zająć się zaś tameczny starosta – czyli M. Potocki65. Uzupełnieniem naszych rozważań na temat garnizonu kamienieckiego, będzie krótkie zwrócenie uwagi na sprawę jego fi nansowania. Jeżeli chodzi o część stałej obsady Kamień- ca, czyli trzech chorągwi piechoty węgierskiej, to jak pamiętamy, były one opłacane w ra- mach repartycji przez województwa i ziemie. Odpowiednie środki uchwalały sejmiki, toteż

60 Komput wojska JKMci Rzptej polskiego i cudzoziemskiego zaciągu…, AGAD, ASW, dz. 86, sygn. 61, k. 3v. Mimo uwzględnienia w starym zaciągu, służba po rozbudowie do 300 porcji, miała zacząć się regimentowi Potoc- kiego 1 VIII 1673 (od III kwartału) – zob. list przypowiedni na regiment M. Potockiego, Warszawa 5 VIII 1673, BN, sygn. 6643, k. 121-121v. 61 Zob. A. Kalinowska, M. Mirecka, Bohater czy malkontent? Odbiór Jana Sobieskiego w Wielkiej Brytanii w świetle „London Gazette”, 1665-1674, w: Marszałek i hetman…, s. 314-315. 62 Akta sejmu walnego elekcyi nowego króla 1669, w: VL, t. 5, s. 16. Por. A. Przyboś, Michał Korybut Wiśniowiec- ki 1640-1673, Kraków-Wrocław 1984, s. 68. 63 Exorbitantie ad correcturam sejmu anni [29 VI] 1672, w: Pisma do wieku…, t. 1, cz. 2, s. 988; J. Stolicki, Przy- gotowanie Kamieńca…, s. 71. 64 Ordynans ur. Goltzowi, kapitanowi gwardii JKM pieszej na Ukrainę, Warszawa 14 I 1672, AGAD, MK, Libri Legationum, sygn. 25, k. 322v-323. 65 Uniwersał do Kamieńca Podolskiego na ordinowanie straży miejskiej, Kraków 10 XI 1669, AGAD, MK, sygn. 209, k. 173v.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 115151 22015-05-18015-05-18 22:13:5822:13:58 ZBIGNIEW HUNDERT 152 w uchwałach najbardziej interesujących nas w tym miejscu prowincji, jak województw Prus Królewskich (dotujące 50 porcji), ziemi mielnickiej (dotującej również 50 porcji) oraz wo- jewództwa podolskiego (100 porcji), powinniśmy znaleźć informacje w tej sprawie. Nieste- ty, ze względu na trudności z dotarciem do części tych materiałów, a także przez wzgląd znacznego zdekompletowania, bądź całkowitego zniszczenia akt sejmikowych wojewódz- twa podolskiego, czy ziemi mielnickiej, nie jestem w stanie prześledzić kolejnych uchwał w sprawie zapłaty dwóm chorągwiom węgierskim, obsadzającym Kamieniec w latach 1667-1672. W przypadku trzeciej z jednostek wiemy, że w październiku 1672 r., w informa- cji skarbowej, przedstawionej na sejmiku generalnym Prus Królewskich w Grudziądzu za- mieszczono uwagę: piechota kamieniecka tu się nie kładzie, której też niewiele winne66. Widzimy zatem, że przynajmniej wobec tej jednostki wywiązano się w większości z powin- ności fi nansowych. Oprócz środków z repartycji na chorągwie piechoty węgierskiej, jak wykazałem powy- żej, ordynaryjna załoga kamieniecka fi nansowana była także z prowentów Rzeczypospoli- tej. Jak już nadmieniłem, tyczyło się to zapewne chorągwi wołoskich, które zgodnie z uchwałą 1667 r. miały stanowić stałą obsadę twierdzy67. Oprócz tych źródeł dotacji, w okresie bezkrólewia po Janie Kazimierzu, garnizon kamieniecki razem z innymi załogami miast koronnych, miał zostać opłacony ze specjalnie uchwalonych podatków. Na konwoka- cji postanowiono bowiem cztery pobory na przysposobienie prowiantu i na zapłacenie pie- choty stacjonującej w garnizonach – m.in. Kamieńca, Krakowa, Białej Cerkwi oraz mające- go na początku 1669 r. powrócić w granice Korony – Kijowa (do czego ostatecznie nie doszło). Zgodnie z uchwałą przewidywano zwieźć pieniądze do Lwowa, bądź Warszawy (w zależności, gdzie poborcy mieli bliżej ze swoich województw i ziem), w dwóch ratach – pierwszej termin upływał 11 marca, a drugiej 30 września 1669 roku. Pieniądze miały być natomiast wypłacane za asygnacjami hetmana wielkiego J. Sobieskiego68. Wykorzystując dokumentację skarbową, możemy prześledzić wydatki na potrzeby Ka- mieńca i jego załogi w okresie poprzedzającym elekcję Michała Korybuta. Z czterech pobo- rów województwa kaliskiego wydano 20 tys. zł na reperację twierdzy, a odebrał je podsędek halicki Stanisław Gruszecki. Na sam garnizon wojskowy Kamieńca, na podstawie asygnacji Sobieskiego z 4 lipca 1669 r. przeznaczono wpływy z poborów: ziemi przemyskiej w wysoko- ści 4379 zł, 13 gr. 6 szelągów; z ziemi chełmskiej 9420 zł 16 gr. i 12 szelągów; z województwa lubelskiego (tu na podstawie asygnacji z 4 i 6 VII 1669) 6 tys. zł. Z poborów tego ostatniego, pieniądze miał odebrać J.M. Myśliszewski69. Pomimo faktu, że pewne sumy w myśl uchwały 1668 r. udało się zebrać, generalnie narzekano na powolne ściąganie i nie wystarczającą ilość

66 Informacja o percepcie i dystrybucie skarbowej, Grudziądz 15 X 1672, APG, dz. 300,29, sygn. 169, k. 111. 67 Zgodnie z punktami rady senatu po sejmie zimowym 1672 r., na Kamieńcu z węgierskimi piechotami nie masz tylko 400 ludzi na praesidium. Zapis ten sugeruje, że na początku 1672 r., w twierdzy znajdowały się oprócz rot węgierskich, właśnie chorągwie wołoskie – razem bowiem stały garnizon Kamieńca, w zgodzie z sejmem 1667 r. i komisją lwowską, powinien liczyć 400 stawek żołdu. Ten zapis dodatkowo wzmacnia teorię o braku regimen- tów pieszych zaciągu niemieckiego w Kamieńcu, na przełomie lat 1671/1672 – zob. Supplement punctów consilii [21 III 1672], PAU-PAN, sygn. 368, k. 135. Por. J. Stolicki, Przygotowanie Kamieńca…, s. 70. 68 Konfederacja generalna warszawska 1668, w: VL, t. 4, s. 492-493. Taką asygnację J. Sobieski wystawił choćby do czterech poborów ziemi halickiej na zapłatę kompanii dragońskiej wojewody kijowskiego Andrzeja Potockiego, przeznaczonej na garnizon kijowski – zob. Asygnacja J. Sobieskiego, Lwów 2 IV 1669, ЦДІАУ, ф. 5, оп. 1, спр. 166, с. 536-537. 69 Porachowanie podymnych z 1669 r., AGAD ASK, dz. I, sygn. 152, k. 15, 32, 36, 41.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 115252 22015-05-18015-05-18 22:13:5822:13:58 GARNIZON WOJSKOWY KAMIEŃCA PODOLSKIEGO W LATACH 1667-1672 – ZARYS PROBLEMATYKI 153 pieniędzy przeznaczonych na garnizony70. Jeszcze w grudniu 1669 r., nowy król prosił Sobie- skiego o właściwie rozdysponowanie pieniędzmi, które zgodnie z poborami postawionymi na konwokacji miały być przeznaczono na załogi twierdz, w tym Kamieńca71. Powyższe rozważania potwierdzają zatem dotychczasowe sądy o słabości załogi Ka- mieńca, która nie była w stanie obronić jej przed Turkami w 1672 r. Ordynaryjną załogę twierdzy w latach 1667-1672 stanowiły trzy chorągwie piechoty węgierskiej i dwie roty jaz- dy wołoskiej – razem 400 etatów. Jeśli idzie o obsadę praesidium przez regimenty piesze, nie miała ona charakteru stałego – a tuż przed rozpoczęciem oblężenia twierdzy, udało się wprowadzić do Kamieńca tylko trzy pułki zaciągu niemieckiego. Inne drobne oddziały, któ- re udało się wyróżnić wśród załogi stolicy Podola, nie stanowiły zasadniczo żadnego wzmocnienia.

The Military Garrison in Kamieniec Podolski in years 1667-1672 – outline of problems Summary This article discusses the problem of a military garrison of Kamieniec Podolski. During the years 1666 and 1667 a threat of Turkish intervention appeared in the Polish-Lithuanian Commonwealth, lasting until the fall of the fortress in the Summer of 1672. There were three computable brigades (military units) of Hungarian infantry (counting 200 troops), as well as two units of Walachian cavalry permanently stationed in Kamieniec. Between 1667 and 1672 there were also different regiments of German infantry in the fortress. However they were not permanently based in Kamieniec. On the eve of the Turkish siege in 1672, three such regiments were introduced to the fortress, including one private – belonging to the bi- shop of Cracow Andrzej Trzebicki. At the same time, other units also appeared in Kamie- niec, e.g. sections of the “chorągwie komputowej” Cossack’s cavalry, or other small units. The Garrison of the fortress proved, however, to be far too small in numbers to repel besie- ging forces, thus Kamieniec had to surrender to the Turks in late August 1672.

Keywords: Kamyanets-Podilsky; the Fortress Garrison, the Polish-Ottoman War (1672- 1676); the Siege of Kamyanets-Podilsky 1672, the Computable Crown Army in years 1667- 1673, colonel Jerzy Wołodyjowski

70 Zob. M. Jemiołowski, Pamiętnik dzieje Polski zawierający (1648-1679), oprac. J. Dzięgielewski, Warszawa 2000, s. 379; J.A. Morsztyn do Aleksandra Michała Lubomirskiego, 13 III 1669, w: Listy Jana Andrzeja Morstina, oprac. S. Ochmann-Staniszewska, Wrocław 2002, s. 159. 71 Michał Korybut do J. Sobieskiego, Kraków 3 XII 1669, w: Pisma do wieku…, t. 1, cz. 1, s. s. 465-466. Por. T. Korzon, Dola i niedola…, t. 2, s. 331-332.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 115353 22015-05-18015-05-18 22:13:5822:13:58 Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 154-168

KATARZYNA PONIŃSKA WNHiS UKSW, Warszawa

ZNACZENIE ANTWERPSKIEJ KOMPOZYCJI RUBENSA DLA PRZEDSTAWIEŃ OFIAROWANIA JEZUSA NA TERENACH RZECZYPOSPOLITEJ

Ofi arowanie Jezusa w świątyni, zgodnie z przepisami prawa mojżeszowego i według re- lacji Ewangelii św. Łukasza, nastąpiło czterdzieści dni po Jego narodzeniu. Rytuał ten był związany z prezentacją Bogu pierworodnego syna, którego należało wykupić (stąd składana ofi ara) oraz oczyszczeniem jego matki, niemającej do tego czasu wstępu do świątyni1. Przedstawienia omawianego wydarzenia, w sztuce od XVI do XVIII w., na terenach ów- czesnej Rzeczypospolitej, cieszyły się dużą popularnością. Motyw ten występował samo- dzielnie lub pojawiał się pośród innych dotyczących dziejów życia Zbawiciela albo Jego Matki. Najczęściej były to cykle różańcowe, gdzie scena ta stanowiła czwartą z Tajemnic Radosnych2. Mogła też, choć o wiele rzadziej, występować w wyobrażeniach Siedmiu Bo- leści Matki Bożej3 lub Ośmiu Błogosławieństw4. Przykłady takiego zastosowania można jednak znaleźć raczej tylko na zagranicznych przedstawieniach grafi cznych5.

1 Poświęcenie Bogu każdego pierworodnego płci męskiej zostało ustanowione na pamiątkę wyjścia Izraeli- tów z Egiptu (Wj 11-13). Za wykupienie pierworodnego syna płacono pięć sykli, zaś wysokość składanej ofi ary za oczyszczenie jego matki była uzależniona od zamożności rodziców. Bogatsi przynosili rocznego baranka, zaś biedni parę gołębi, albo synogarlic. Por. Kpł 5, 6-8; 12, 2-8; Lb 18, 15-16. 2 Należy wspomnieć, że istnieją przykłady, gdzie Ofi arowanie Jezusa zastępowano Jego Obrzezaniem. Taką za- mianę można spotkać w kościołach w Lublinie, Krzemienicy, czy Lubawie. Zob. K. Ponińska, Scena „Obrzezania Jezusa” w cyklach różańcowych, w: Initium Sapientiae Humilitas – studia dedykowane prof. Jakubowi Pokorze, red. A. Skrodzka, M. Olszewska [w druku]. 3 Było to oczywiście nawiązanie do fragmentu przepowiedni skierowanej do Maryi przez Symeona: y duszę twą własną przeniknie miecz, aby myśli z wiela serc były obiawione (Łk 2, 35). Cytat za: Biblia łacińsko-polska, czyli Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Podług textu łacińskiego Wulgaty, i przekładu polskiego X. Jakóba Wujka T.J. z komentarzem Menochiusza T.J., przełożonym na język polski, t. 4, Wilno 1864, s. 177. Ślady nabożeń- stwa do Matki Boskiej Bolesnej można spotkać już w chrześcijańskiej starożytności. Po ustaleniu liczby siedmiu boleści Maryi, funkcjonowały dwa zestawienia ich przyczyn. Jedno z nich ograniczało się tylko do etapów Męki Pańskiej, zaś w drugim pojawiały się trzy z okresu dzieciństwa Jezusa. Były to wówczas: 1. Proroctwo Symeona zastępowane niekiedy przez obrzezanie Jezusa, 2. Rzeź niewiniątek i ucieczka do Egiptu, 3. Zagubienie Jezusa w Jerozolimie, 4. Pojmanie i sąd nad Jezusem, 5. Ukrzyżowanie i śmierć, 6. Zdjęcie z krzyża, 7. Złożenie do grobu. M. Pielas, Matka Boska Bolesna, w: Polska sztuka kościelna renesansu i baroku. Tematy i symbole, red. K. Moisan- -Jabłońska, Nowy Testament, t. 1, Kraków 2000, s. 20-22. H. Fros, F. Sowa, Księga imion i świętych, t. 4, Kraków 2000, szp. 125, 131. S. Napiórkowski, Maryja, w: Encyklopedia katolicka, t. 12, Lublin 2008, szp. 16. 4 Sceną Ofi arowania obrazowano niekiedy czwarte błogosławieństwo, które w tłumaczeniu ks. Jakuba Wujka brzmi: Błogosławieni którzy łakną y pragną sprawiedliwości: abowiem oni będą nasyceni (Mt 5, 6). Biblia łaciń- sko-polska..., op. cit., t. 4, s. 20. Prezentacja Jezusa w świątyni była umieszczana w takim kontekście, ponieważ sprawiedliwy i bogobojny Symeon, jak go określił Ewangelista Łukasz (Łk 2, 25), gdy wziął w swoje ręce Zba- wiciela, jego głód i pragnienie zostały zaspokojone. Za informację o takim występowaniu tego przedstawienia i wskazanie konkretnych przykładów dziękuję mgr Kamili Cšernak, uczestniczącej w seminarium doktorskim pro- wadzonym przez prof. UKSW dr hab. Christine Moisan-Jablonski. 5 Ryciny ukazujące Ofi arowanie Jezusa pośród Siedmiu Boleści Maryi to np. holenderska kolorowana grafi ka

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 115454 22015-05-18015-05-18 22:13:5822:13:58 ZNACZENIE ANTWERPSKIEJ KOMPOZYCJI RUBENSA DLA PRZEDSTAWIEŃ OFIAROWANIA JEZUSA NA TERENACH RZECZYPOSPOLITEJ 155 Rodzime ilustracje Ofi arowania Jezusa w czasach nowożytnych, zazwyczaj opierały się na wzorach obcych. Była to powszechna praktyka, ułatwiająca pracę często mniej wpraw- nym, prowincjonalnym artystom, ale również znani mistrzowie nie rzadko szukali inspiracji kompozycyjnych u swoich wielkich poprzedników. Największą popularność na terenach ówczesnej Rzeczypospolitej Obojga Narodów zdobyła scena Prezentacji Jezusa w świątyni stworzona przez Piotra Pawła Rubensa6, która została namalowana na prawym skrzydle (il. 1) tryptyku Zdjęcia z krzyża, powstałego w latach 1611-1614, do katedry Najświętszej Maryi Panny w Antwerpii. Na przeciwległym skrzydle artysta ukazał scenę Nawiedzenia św. Elżbiety przez Maryję7. Ofi arowanie Jezusa rozgrywa się w monumentalnym wnętrzu, co podkreślają kolumny i łuki z kasetonami wspierające się na pilastrach w tle. Stojący na najwyższym stopniu Sy- meon, trzyma na rękach Jezusa. Ma na sobie ozdobny strój nawiązujący wyglądem do szat liturgicznych używanych w Kościele katolickim. Jego wzrok skierowany jest w górę. Sto- jąca niżej Maryja patrzy na jego natchnioną twarz, wyciągając obie dłonie w stronę Dzie- ciątka, które podała starcowi. W postaci przyklękającego najniżej mężczyzny, który trzy- ma w dłoniach ofi arne ptaki, można domyślić się św. Józefa. Jest on zwrócony niemalże całkowicie plecami do widza. Rozgrywającej się scenie, na drugim planie w cieniu, przy- gląda się ze złożonymi jak do modlitwy dłońmi, uśmiechnięta staruszka, rozpoznawana jako prorokini Anna. Postacią stojącą bezpośrednio za plecami Symeona jest Nicolaas Rockox – ówczesny burmistrz Antwerpii – mistrz cechu arkebuzerów, do których kaplicy powstał tryptyk, a zarazem przyjaciel Rubensa zawdzięczającego mu to oraz inne zlecenia artystyczne8. Najwcześniejszy znany przykład nawiązania do opisanej kompozycji Rubensa można odnaleźć w kościele parafi alnym p.w. św. Stanisława biskupa w Kobylinie. Umieszczono go

wykonana w latach 1500-1525, przechowywana w British Museum w Londynie (nr inw. 1868,1114.53) lub dwie wersje niemieckiego drzeworytu wykonanego według kompozycji Sebalda Behama w latach 1520-1550 z tych sa- mych zbiorów (nr inw. 1909,0612.26 lub 1925,0406.119). Natomiast w cyklu Ośmiu Błogosławieństw, Ofi arowa- nie Jezusa znalazło się np. w serii grafi k wydanych w Paryżu przez Pierre’a Firensa datowanych na lata ok. 1595- 1638, będącej również w posiadaniu British Museum (nr inw. 1948,0410.4.155) oraz na rycinie wykonanej w latach 1564-1568 przez Harmena Jansz Mullera według Maartena van Heemskercka znajdującej się w zbiorach Rijksmu- seum w Amsterdamie (nr inw. RP-P-1982-15). http://www.britishmuseum.org/research/collection_online/search.aspx (dostęp 12.12.2014). https://www.rijksmuseum.nl/en/search (dostęp 12.12.2014). 6 Na temat życia i twórczości fl amandzkiego mistrza, jednego z najwybitniejszych przedstawicieli sztuki baroku, który urodził się 28 VI 1577 w Siegen (Westfalia) a zmarł 30 V 1640 w Antwerpii, na przestrzeni wieków powsta- ła bardzo bogata literatura. Spośród najnowszych opracowań opisujących m.in. omawiane dzieło warto wymie- nić: W. Sauerländer, Der katholische Rubens. Heilige und Märtyrer, Münhen 2011, s. 51-68. 7 Tryptyk został namalowany farbami olejnymi na deskach (pole centralne: 421 x 311 cm; skrzydła boczne: 421 x 153 cm) na zamówienie arkebuzerów do ich kaplicy. Nie zachował się kontrakt podpisany z malarzem, ale istniejące rachunki gildii pozwalają na dobrą orientację w przypadku tego zlecenia. Porozumienie w sprawie wykonania ołtarza osiągnięto w dniu 7 IX 1611, podczas spotkania, w którym uczestniczył m.in. Rubens oraz przełożony cechu – Nicolaas Rockox. Wiadomo, że 12 IX 1612 została w katedrze zamontowana centralna część ołtarza, zaś skrzydła boczne dodano 6 III 1614. Tryptyk stanął w drugiej wnęce południowego ramienia transeptu. Jego architektoniczna oprawa nie zachowała się, ponieważ w roku 1794 został zabrany przez francuskie wojsko do Musée Central des Arts w Paryżu, skąd do antwerpskiej katedry powrócił 31 V 1816. Ołtarz po zamknięciu uka- zuje św. Krzysztofa, który był patronem wspomnianej formacji wojskowej, najprawdopodobniej z tej przyczyny, że jako jeden z Czternastu Wspomożycieli, miał chronić od nagłej śmierci, mogącej zagrażać każdemu parającemu się żołnierskim rzemiosłem. P. Huvenne, 11. Altarpiece of the Arquebusiers, w: From Quinten Metsijs to Peter Paul Rubens. Masterpieces from the Royal Museum reunited in the Cathedral, Antwerp 2009, s. 161-169. Por. H. Fros, F. Sowa, op. cit., t. 3, Kraków 1998, szp. 540-543 oraz ibidem, t. 1, Kraków 1997, szp. 579-580. 8 P. Huvenne, op. cit., s. 161, 165.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 115555 22015-05-18015-05-18 22:13:5822:13:58 KATARZYNA PONIŃSKA 156

il. 1

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 115656 22015-05-18015-05-18 22:13:5822:13:58 ZNACZENIE ANTWERPSKIEJ KOMPOZYCJI RUBENSA DLA PRZEDSTAWIEŃ OFIAROWANIA JEZUSA NA TERENACH RZECZYPOSPOLITEJ 157 w ołtarzu bocznym p.w. Matki Bożej Różańcowej, datowanym około połowy XVII w.9 Cen- tralny wizerunek Matki Bożej adorowanej przez świętych Dominika i Katarzynę Sieneńską, otaczają kartusze z przedstawieniami Tajemnic Różańcowych10. Pośród nich znalazła się scena Ofi arowania Jezusa w świątyni. Została ona ukazana na jednolitym jasnym tle i zredu- kowana do postaci Symeona trzymającego Jezusa, Maryi z wyciągniętymi rękoma, przyklę- kającego u Jej stóp św. Józefa oraz profi lu sylwetki za plecami Matki Bożej, która stoi w większej odległości od starca niż na wzorze. Strój Symeona ogólnie nawiązuje do orygi- nału z Antwerpii. Omawiana kompozycja Rubensa stała się również inspiracją do namalowania w drugiej połowie XVII wieku ilustracji Ofi arowania na jednym z zaplecków stalli znajdujących się w dawnym zborze w Koźlinach11. Tutaj Matka Boża jest jeszcze bardziej oddalona od Sy- meona w porównaniu do przedstawienia z Kobylina, a tym bardziej w zestawieniu do wą- skiego skrzydła namalowanego przez fl amandzkiego mistrza. Malarz oddzielił ich postacie dwoma sylwetkami oraz stołem pokrytym draperią. Święty Józef niezmiennie klęczy u stóp Maryi. Antwerpskim wzorem posłużył się również franciszkanin Adam Swach, malując w roku 1732 jedno z przedstawień Ofi arowania12 na gurcie (il. 2) oddzielającym południowe kapli- ce13 w kościele p.w. Matki Bożej Bolesnej „Na Pólku” w Jarosławiu14. W tym przypadku,

9 W czasach nowożytnych kościół podlegał archidiecezji gnieźnieńskiej i dekanatowi w Krotoszynie. S. Litak, Atlas Kościoła łacińskiego w Rzeczypospolitej Obojga Narodów w XVIII wieku, Lublin 2006, s. 222, 129/g4. Obec- ny kościół powstał w roku 1512 z fundacji Mikołaja z Kobylina, konsekrowano go w 1518. Dobudowa, przy nawie od północy, kaplicy Matki Bożej Różańcowej trwała do roku 1701. Katalog Zabytków Sztuki w Polsce (dalej: KZSwP), t. 5, Woj. poznańskie, red. T. Ruszczyńska, A. Sławska, z. 11, Powiat krotoszyński, opr. Z. i J. Kębłowscy, Warszawa 1973, s. 10-11, fi g. 78. 10 Są to owalne medaliony malowane farbami olejnymi na blasze (o wysokości ok. 40 cm). Karta Inwentaryzacyj- na Narodowego Instytutu Dziedzictwa (dalej: NID) (LEX 000 001 361), opr. Z. Kębłowska, 1970. 11 W latach 1454-1793 wieś była własnością miasta Gdańska. Jak podaje KZSwP Seria Nowa (dalej: SN), t. 5, Woj. gdańskie, red. B. Rol, I. Strzelecka, z. 1, Pruszcz Gdański i okolice, opr. B. Rol, I. Strzelecka, Warszawa 1986, s. 19-21, istniejący tu obecny kościół parafi alny p.w. Matki Boskiej Różańcowej od drugiej połowy XVI w. do roku 1945 był zborem ewangelickim. Znajdujący się w nim zespól stall i boazerii wokół ścian prezbiterium i nawy, z malowanymi na 61 deskach barokowymi scenami ze Starego i Nowego Testamentu, datowany jest na pierwszą i drugą połowę XVII w. Omawiane przedstawienie poddano konserwacji w Gdańsku ok. roku 2008. W tym wy- padku deska ma wymiary: 75 x 43 cm. Karta Inwentaryzacyjna NID (GDX 000 002 541), opr. L. Krzyżanowski, M. Zdzitowiecka, 1961. 12 Można w tym kościele odnaleźć dwa przedstawienia tego wydarzenia namalowane przez wspomnianego ar- tystę. Drugie, które nie nawiązuje do kompozycji Rubensa, należy do dekoracji (czwartej z kolei po stronie po- łudniowej) kaplicy św. Józefa i wiąże się z jego historią. Interesująca nas scena występuje na zachodniej stronie gurtu między fi larami oddzielającymi nawę główną od owej kaplicy. Znalazły się tu następujące ilustracje z życia Opiekuna Świętej Rodziny: Zaślubiny, Sen św. Józefa, Szukanie noclegu w Betlejem, Ofi arowanie Jezusa, Uciecz- ka do Egiptu, Powrót z Nazaretu, Znalezienie Dwunastoletniego Jezusa w świątyni i Śmierć św. Józefa. 13 Znajduje się ono na południowej stronie gurtu między kaplicami Wniebowzięcia Matki Bożej, a św. Stanisława Kostki (drugą i trzecią z kolei od wschodu) i ma rozmiary ok. 150 x 80 cm. Karta Inwentaryzacyjna NID (PRX 560 860 764), opr. Ł. Turczak, 1997. Należy uznać je za scenę wchodzącą w skład cyklu związanego z życiem Matki Bożej namalowanego na gurtach i fi larach wokół Jej kaplicy, do którego należą: Narodziny Najświętszej Maryi Panny, Ofi arowanie Jej do świątyni, Zwiastowanie, Nawiedzenie, Boże Narodzenie, Ofi arowanie Jezusa, Hołd Trzech Króli i Gody w Kanie Galilejskiej. 14 Świątynia należała do jezuitów, gdy z fundacji bpa przemyskiego Antoniego Aleksandra Fredry, Adam Swach pracował tu 9 maja – 3 sierpnia 1731 r. przy dekoracjach korytarza klasztornego, a w następnym roku nad freskami w kościele. Niestety polichromia była wielokrotnie przemalowywana. T. Jank, Życie i działalność braci Antoniego i Adama Swachów z poznańskiego konwentu franciszkanów, w: Franciszkanie konwentualni i klaryski w Wielkopol- sce od XIII do XIX wieku. Katalog wystawy, Gniezno 2006 s. 106. M. Witwińska, Osiemnastowieczna polichromia

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 115757 22015-05-18015-05-18 22:13:5922:13:59 KATARZYNA PONIŃSKA 158

il. 2

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 115858 22015-05-18015-05-18 22:13:5922:13:59 ZNACZENIE ANTWERPSKIEJ KOMPOZYCJI RUBENSA DLA PRZEDSTAWIEŃ OFIAROWANIA JEZUSA NA TERENACH RZECZYPOSPOLITEJ 159 w odróżnieniu od wcześniej opisywanych, kompozycja jest lustrzanym odbiciem wzoru, ale dosyć wiernie go oddającym, włącznie z architektonicznymi elementami tła. Artysta skupił się na pięciu najważniejszych osobach, pomijając resztę postaci występujących u Rubensa. Ponadto zakonnik namalował dłuższe włosy św. Józefowi i dodał płaszcz opadający z jego ramienia oraz białe tkaniny, niewystępujące na obrazie. Jedna zwiesza się z rąk trzymające- go Jezusa starca, a druga opada z tyłu głowy na plecy Maryi. Warto dodać, że osłonięte dłonie Symeona oznaczały jego szacunek dla Syna Bożego15. Inna polichromia, której twórca się- gnął po wzór Rubensa (il. 3) powstała najprawdopodobniej w drugiej połowie XVIII wieku, w kopule kościoła ber- nardynów p.w. Wniebowzięcia Naj- świętszej Maryi Panny w Rzeszowie16. W tym wypadku również ukazano pięć najważniejszych postaci, pomijając po- zostałe. Flamandzka kompozycja zosta- ła tu dość wiernie oddana, z uwzględ- nieniem elementów architektury w tle. Biorąc pod uwagę ilość odwzoro- wań, większą popularność zyskała roz- budowana kompozycja (il. 4) wykona- il. 3 na w roku 1638 przez Paula Pontiusa17

w jarosławskim kościele „Na Pólku” i jej twórcy, w: Wizerunki maryjne, z. 1, Archidiecezja przemyska, diecezja rzeszowska. Materiały z VI Seminarium Oddziału Rzeszowskiego Stowarzyszenia Historyków Sztuki „Sacrum et de- corum” w Jarosławiu w dniach 16 i 17 listopada 1990 r., red. I. Sapetowa, Rzeszów 1992, s. 43-59. Historię sank- tuarium przejętego od roku 1722 przez dominikanów, którzy pozostają tu do dziś, podaje o. Albin Sroka określając je mianem „Na Polu”. A. Sroka, Świątynie Jarosławia, Jarosław 2005, s. 47-65. 15 L. Réau, L’iconographie de l’art chrétien, t. 2 (2), Paris 1957, s. 263. 16 Budowę kościoła i klasztoru rozpoczęto w roku 1610, a ukończono w 1629, zaś 23 III 1629 zostały one przekaza- ne nowo powstałej prowincji ruskiej zakonu bernardynów. A. Karczmarzewski, Kościół i klasztor oo. Bernardynów. Dzieje kultu cudownego wizerunku Matki Bożej Rzeszowskiej, w: Kościoły, klasztory i parafi e dawnego Rzeszowa. Ma- teriały z konferencji naukowej zorganizowanej dla uczczenia Wielkiego Jubileuszu Chrześcijaństwa 15-16 XI 2000 r., red. M. Jarosińska, Rzeszów 2001, s. 99-100. S. Litak, op. cit., s. 409, 138/h8. Kopuła została podzielona na osiem pół, na których znalazły się następujące po sobie przedstawienia: Narodziny Maryi, Ofi arowanie Maryi do świątyni, Zaślubiny, Zwiastowanie, Nawiedzenie, Boże Narodzenie (Pokłon pasterzy), Hołd Trzech Króli, Ofi arowanie Jezusa w świątyni. Jacek Kawałek zamiast Zaślubin wymienia Świętą Rodzinę, choć w innym miejscu (po scenie Ofi arowania Jezusa), zaznaczając w przypisie problem z określeniem tematyki ze względu na mocne zabrudzenie i niedoświetlenie ścian kopuły. Autor ten pisze również o zmianach w opinii dotyczącej datacji polichromii, którą początkowo okre- ślano nawet na XIX, czy XX w. Jednak ostatnio ma przeważać pogląd o jednolitym zespole malowideł wykonanych ok. 1776 r. On sam stawia hipotezę o powstaniu ich między połową XVIII w., a uroczystą koronacją Matki Boskiej Rze- szowskiej w roku 1763 z zastrzeżeniem, że malowidła ściany zachodniej nawy mogły istnieć już przed rokiem 1750, gdyż posiadają inne cechy artystyczne. J. Kawałek, Malarstwo, w: Dzieje Rzeszowa, t. 1, Rzeszów od najdawniejszych czasów do I rozbioru, red. F. Kiryk, Rzeszów 1994, s.458-463. Jednak nawet pobieżny ogląd pozwala przypuszczać, że malowidła w kopule mogły ulec przemalowaniom jeśli nie zmieniającym ich kompozycję, to na pewno stylistykę. 17 Antwerpski malarz i rytownik (ur. 1603 – zm. 1658). Okres jego ścisłej współpracy z Rubensem (w czasie, której wykonał 42 ryciny według kompozycji mistrza) przypada na lata 1624-1631/1632. Był jednym z najzdolniejszych grafi ków związanych ze szkołą Rubensa, specjalizującym się w portretach (jako jedyny rytował jego autoportrety). Szkoła grafi czna Rubensa. Katalog rycin ze zbiorów Gabinetu Rycin BUW, opr. E. Budzińska, Warszawa 1975, „Prace Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie”, t. 10, s. 10, 42. Por. M. Bóbr, Mistrzowie grafi ki europejskiej od XV do XVIII wieku, Warszawa 2000, s. 128-129.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 115959 22015-05-18015-05-18 22:13:5922:13:59 KATARZYNA PONIŃSKA 160

il. 4

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 116060 22015-05-18015-05-18 22:13:5922:13:59 ZNACZENIE ANTWERPSKIEJ KOMPOZYCJI RUBENSA DLA PRZEDSTAWIEŃ OFIAROWANIA JEZUSA NA TERENACH RZECZYPOSPOLITEJ 161 w formie grafi cznej18 na podstawie rysunku en grisaille Rubensa19. Przedstawienie to zosta- ło odwrócone stronami w stosunku do malowidła, poszerzone o postać starca stojącego za Symeonem obok młodzieńca trzymającego zapaloną wiązkę wysokich świec oplecionych roślinnym pędem, zaś za plecami Maryi da się dostrzec matkę z dzieckiem na rękach oraz zacieniony profi l drugiej postaci. Ponadto w większym zakresie widać tu elementy architek- toniczne tła. Święty Józef przyklęka na niskich stopniach schodów, zaś dzięki poszerzeniu kompozycji, postacie zyskały więcej przestrzeni, przez co zwiększyła się też odległość mię- dzy Symeonem a Matką Bożą. Ponadto pojawia się tu płaszcz na ramieniu Opiekuna Świętej Rodziny oraz chusta z tyłu głowy Maryi – elementy widoczne już chociażby u Swacha w Ja- rosławiu, czy na polichromii z Rzeszowa. Oczywiście nie można wykluczyć, że wcześniej opisane przedstawienia opierały się na poszerzonej wersji, która jednak została zredukowa- na przez malarzy, ale dalej opisywane, na pewno były wzorowane na rozbudowanej o posta- cie niewystępujące na skrzydle tryptyku, ponieważ zawierają dodatkowe elementy. Najwcześniej datowanym przykładem rozszerzonej formy kompozycji Rubensa jest ob- raz z XVII wieku, pochodzący z katedry p.w. świętych Stanisława i Zygmunta w Wilnie, a obecnie znajdujący się tamtejszym Litewskim Muzeum Sztuki20. Malowidło jest lustrza- nym odbiciem miedziorytu Pontiusa. Jednak musiało powstać ze znajomością obrazu z An- twerpii. Przemawia za tym niemal idealne odwzorowanie szat Symeona (włącznie z wzorem tkaniny na jego ramieniu), za którym pojawia się twarz będąca pochodną wizerunku Rocko- xa – nie występująca na rycinie. O znajomości wzoru grafi cznego lub rysunku en grisaille

18 Jest to miedzioryt zawierający u dołu podpis z lewej strony: „P. Rubens invent/ P. Pontius sculpsit A. 1638”, po prawej przywilej: Cum Privilegiis Regis Christianissimi/ Principum Belgarum et ordini Batavia, zaś w środku łaciński cytat z Ewangelii św. Łukasza: Nunc dimitte seruum tuum Domine secundum verbum tuum in pace./ quia viderunt oculi mei salutare tuum. Lucae. Cap. II. Egzemplarz pochodzący ze zbiorów Stanisława Augusta (T. 64, nr 9) posiada Gabinet Rycin Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego (dalej: BUW). Jest to odbitka obcięta (62,6 x 48,5 cm) w stanie pierwszym bez adresu wydawcy. Autorka opracowania błędnie podała, że kompozycja pocho- dzi z tryptyku ze sceną Podniesienia Krzyża. Trzy odbitki znajdują się również w British Museum w Londynie: o wymiarach: 63,3 x 48,6 cm, zakupiona w 1841 (nr inw. 1841,0809.17); o wymiarach: 63,5 x 48,5 cm, zakupiona w 1891 (nr inw. 1891,0414.574); o wymiarach: 63 x 48,5 cm opublikowana przez Cornelisa van Merlen (żył w la- tach 1654-1723 i taką datację publikacji się przyjmuje; prawdopodobnie jego nazwisko zostało napisane w prawym dolnym rogu ryciny) zakupiona w r. 1769 (nr inw. R,3.43). Rycinę Pontiusa skopiował francuski rytownik i wydaw- ca François Ragot, urodzony w roku 1638 w Paryżu, gdzie zmarł w roku 1670, zajmujący się powielaniem dzieł najwybitniejszych grafi ków ze szkoły Rubensa. Posiada ją m.in. Gabinet Rycin BUW. Jest to obcięty miedzioryt (65,3 x 49 cm) pochodzący ze zbiorów S. K. Potockiego (T. 1150) z podpisem: Petrus Paulus Rubenius Pinxit. Franc. Ragot fecit et excudit. Nunc dimitte servum Tuum Domine... salutare Tuum. Lucae cap. 2. Szkoła grafi czna Rubensa..., op. cit., s. 42, poz. 75, s. 45, poz. 85. http://www.britishmuseum.org/research/collection_online/search.aspx (dostęp 12.12.2014). 19 Szkic znajduje się obecnie w kolekcji Condé w Biarge. Szkoła grafi czna Rubensa..., op. cit., s. 42. 20 Został namalowany farbami olejnymi na desce o wymiarach: 122 x 75,5 cm. W Litewskim Muzeum Sztuki w Wilnie znajduje się od roku 1953 (sygn. LDM 12638). W 2002 poddano go konserwacji i od grudnia tego roku jest eksponowany. Jak podaje Dalia Tarandaitė wykonał go nieznany warsztat fl amandzki. Autorka noty katalogo- wej, dostrzegła w nim dwa różne sposoby malowania, choć pochodzące z tego samego czasu: w centrum kompo- zycji bardziej żywe i śmiałe pociągnięcia pędzla, zaś w partiach skrajnych dość schematyczne. Lietuvos sakralinė dailė. XI–XX a. pradžia, Tapyba, skulptūra, grafi ka XIV-XX a. pradžia, red. R. Budrys, Vilnius 2003, t. 1, s. 92, nr kat. I. 40. Za podarowanie niniejszej publikacji, chciałam podziękować prof. dr hab. Waldemarowi Deludze, który zasugerował, że wileński obraz może być kopią malowidła samego Rubensa lub dzieła wykonanego przez jego uczniów. Za taką hipotezą może rzeczywiście przemawiać duże podobieństwo malowidła do antwerpskie- go oryginału (pośród innych elementów: obecność Rockoxa, którego brak na rycinie) oraz odwrócenie stronami w stosunku do omawianej grafi ki, choć w obu przypadkach występuje postać starca i młodzieńca z zapalonymi świecami. J. Kłos, Wilno. Przewodnik krajoznawczy, Wilno 1937, s. 110-129 nie wymienia takiego przedstawienia w wileńskiej katedrze.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 116161 22015-05-18015-05-18 22:13:5922:13:59 KATARZYNA PONIŃSKA 162 Rubensa, świadczy dodanie chłopca trzymającego zapaloną świecę obok starca z zakrytą głową. Tutaj Maryja stoi bliżej Symeona niż na grafi ce i nie ma przysłoniętych włosów, zaś św. Józef, jak na obrazie, pozbawiony jest płaszcza. Również na rozbudowanym wzorze Rubensa opierał się twórca obrazu datowanego na drugą ćwierć XVII wieku, do retabulum ołtarza głównego21 w kościele parafi alnym p.w. świętych Piotra i Pawła w Kamieniu Krajeńskim22. W tym przykładzie należy raczej stwierdzić posługiwanie się wyłącznie ryciną Pontiusa, bądź jego naśladowców. Wskazuje na to niemal dokładne jej odwzorowanie (bez zamiany stron), z uwzględnieniem takich ele- mentów jak płaszcz na ramieniu św. Józefa czy welon z tyłu głowy Maryi. Podobnie jest w przypadku obrazu wykonanego najprawdopodobniej około połowy XVII w., pochodzącego z kościoła w Słupach23 a obecnie przechowywanego w Muzeum Ar- chidiecezji Gnieźnieńskiej24. Na tym przedstawieniu, poza elementami z ryciny wskazanymi powyżej, za plecami Matki Bożej pojawia się kobieta z dzieckiem na ręku, którą można zobaczyć w wersji grafi cznej kompozycji fl amandzkiego mistrza. Natomiast dostrzegalne są różnice w aranżacji architektonicznego tła, gdzie ponadto pojawia się zasłona z ciemnej tka- niny rozpostarta w prześwicie arkady, na której tle stoi Symeon. Na rok 1712 datowany jest przykład (il. 5) odwzorowania fl amandzkiej ryciny znajdujący się w dość zaskakującym miejscu, bo pośród cyklu prazdników w ikonostasie, w unickiej wówczas, świątyni p.w. Opieki Matki Bożej w Owczarach. Miał je wykonać Jan Medycki, który malował zarówno dla cerkwi, jak i kościołów, stąd wyraźny wpływ barokowej sztuki zachodniej i posłużenie się właśnie takim wzorem25. Korzystanie przez malarza z miedziorytu jest tu ewidentne, na co wskazują niemal wszystkie szczegóły przedstawienia. Co prawda

21 Został namalowany farbami olejnymi na płótnie o wymiarach 200 x 170 cm. Karta Inwentaryzacyjna NID (BYX 000 000 675), 1 kartę: opr. T. Żurkowska, 1965; 2 kartę: opr. P. Winter, 1986. Barokowy ołtarz główny dato- wany jest na pierwszą połowę XVIII w. Obraz został uznany za kopię lub trawestację obrazu szkoły obcej. KZSwP, t. 11, Woj. bydgoskie, red. T. Chrzanowski, M. Kornecki, z. 13, Powiat sępoleński, opr. T. Chrzanowski, T. Żur- kowska, Warszawa 1970, s. 4-5, fi g. 75. W KZSwP oraz przy zdjęciu wykonanym w roku 1964 przez Tadeusza Chrzanowskiego, znajdującym się w zbiorach Fototeki Instytutu Sztuki Polskiej Akademii Nauk (dalej: IS PAN) (K 32 nr neg. 101676) zamieszczono adnotację, że góra obrazu została przemalowana. 22 Obecną świątynię wybudowano po roku 1581 staraniem arcybiskupa Stanisława Karnkowskiego, zaś gruntow- nej przebudowy i powiększenia dokonano w latach 1720-1722 z fundacji arcybiskupa Stanisława Szembeka. Był to kościół podlegający w czasach nowożytnych archidiecezji gnieźnieńskiej i dekanatowi w Więcborku. S. Litak, op. cit., s. 227, 120/e4. W roku 1651 arcybiskup Maciej Łubieński utworzył tu kolegiatę. KZSwP, t. 11, z. 13, op. cit., s. 4. 23 Świątynia w Słupach p.w. świętych Wita, Modesta i Krescencji, należała do archidiecezji gnieźnieńskiej i deka- natu w Łeknie. S. Litak, op. cit., s. 219, 129/f4. 24 Jest to malowidło olejne na płótnie o wymiarach: 125 x 107 cm. Karta Inwentaryzacyjna NID (POX 000 001 918), opr. B. Dembińska, 1975. 25 Drewnianą budowlę wzniesiono w roku 1653 na miejscu poprzedniej. Znajdujący się w niej ikonostas pochodzi z XVIII w. Autorem większości umieszczonych w nim przedstawień jest Jan Medycki, który miał je namalować być może wraz z ojcem w r. 1712. Natomiast kilka stworzył anonimowy malarz wiejski. G. i Z. Malinowscy, E. i P. Marciniszyn, Ikony i cerkwie. Tajemnice łemkowskich świątyń, Warszawa 2009, s. 125. R. Biskupski, M. Kor- necki, Medycki Ioan, w: Słownik artystów polskich i obcych w Polsce działających (zmarłych przed 1966 r.). Ma- larze, rzeźbiarze, grafi cy, t. 5, Le-M, Uzupełnienia i sprostowania do tomów 1-4, red. J. Derwojed, Warszawa 1993, s. 464-465. Karta Inwentaryzacyjna NID (NSX 268 003 112), opr. M. Kumorowicz, 1988 datuje zabytek na przełom XVIII i XIX w. Poza tym podaje, że każdy z prazdników został namalowany farbami temperowymi na desce o wymiarach 45 x 40 cm. Począwszy od lewej strony ukazują one 12 następujących scen: Przyjęcie Maryi do świątyni, Boże Narodzenie, Chrzest Chrystusa, Ofi arowanie Jezusa w świątyni, Zwiastowanie, Wjazd do Jerozolimy, Zmartwychwstanie, Wniebowstąpienie, Zesłanie Ducha Świętego, Przemienienie na Górze Tabor, Zaśnięcie i Narodzenie Maryi.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 116262 22015-05-18015-05-18 22:13:5922:13:59 ZNACZENIE ANTWERPSKIEJ KOMPOZYCJI RUBENSA DLA PRZEDSTAWIEŃ OFIAROWANIA JEZUSA NA TERENACH RZECZYPOSPOLITEJ 163

il. 5

zostały pominięte postacie za Maryją i zabrakło starca obok chłopca trzymającego zapalone świece, ale poza tym inne elementy są w dużym stopniu zgodne z oryginałem. Inne naśladownictwo omawianej grafi ki występuje na obrazie, którego czas powstania jest określany na XVIII w.26, znajdującym się w nawie kościoła parafi alnego p.w. św. Jana Chrzciciela w Baranowie27. Tu również występują wszystkie elementy charakterystyczne dla miedziorytu Pontiusa. Pojawia się zatem młodzieniec z zapalonymi świecami stojący obok starca z zakrytą głową, kobieta z dzieckiem za Maryją, która ma welon z tyłu głowy, a św. Józef płaszcz na lewym ramieniu. Kolejny obraz (il. 6) nawiązujący do omawianej ryciny, również datowany na XVIII stu- lecie28, można zobaczyć w kościele reformatów p.w. Zwiastowania Najświętszej Maryi

26 Malowany olejno na płótnie (dublowanym?) o wymiarach: 225 x 140 cm. Karta Inwentaryzacyjna NID (LUX 000 000 072), opr. C. Kocot, 1974. 27 Była to wówczas diecezja krakowska i dekanat Parczew. S. Litak, op. cit., s. 256, 131/g9. 28 Namalowano go farbami olejnymi na płótnie o wymiarach: 138 x 117 cm, które zostało później zdublowane. Karta Inwentaryzacyjna NID (LUX 000 001 457), opr. C. Kocot, 1975.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 116363 22015-05-18015-05-18 22:13:5922:13:59 KATARZYNA PONIŃSKA 164

il. 6

Pannie i św. Piotra z Alkantary w Kazimierzu Dolnym29. Wisi on na ścianie nawy północnej. W tym przypadku mamy do czynienia z lustrzanym odbiciem grafi ki. Jest słabiej malowany od baranowskiego, co łatwo zauważyć w mało subtelnym modelunku szat. Podobnie jak w poprzednim, występują tu elementy z miedziorytu, choć malarz pominął postacie stojące za Matką Bożą, uprościł elementy architektoniczne tła i mocno zaznaczył padający z góry snop światła, który u Pontiusa jest ledwo widoczny.

29 Konwent podlegał prowincji małopolskiej. S. Litak, op. cit., s. 418, 131/g8.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 116464 22015-05-18015-05-18 22:14:0022:14:00 ZNACZENIE ANTWERPSKIEJ KOMPOZYCJI RUBENSA DLA PRZEDSTAWIEŃ OFIAROWANIA JEZUSA NA TERENACH RZECZYPOSPOLITEJ 165 Poza granicami ówczesnej Rzeczypospolitej, bo na Śląsku, można spotkać malowidło z drugiej połowy XVIII w.30, wzorowane na miedziorycie Pontiusa, umieszczone w retabu- lum ołtarza głównego w kościele parafi alnym p.w. Najświętszej Maryi Panny, świętych Jana Chrzciciela i Michała Archanioła w Kożuchowie31. Tak jak kazimierskie, jest odwrócone stronami w stosunku do grafi ki, ale spotykamy na nim również wszystkie charakterystyczne dla niej elementy, z niemal identycznie odtworzonym architektonicznym tłem. W dwóch następnych przykładach nie ma tak dużej zależności, ale pewne fragmenty mogą nasuwać skojarzenia z omawianą kompozycją. Jednym z nich jest płaskorzeźba nale- żąca do cyklu medalionów różańcowych, zdobiących drewnianą, polichromowaną i złoconą ramę feretronu z wizerunkiem Matki Bożej Krasnobrodzkiej, datowanego na drugą połowę XVIII w.32, w kościele parafi alnym p.w. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Krasno- brodzie33. Wpływ ryciny nie jest tu tak wyraźny jak w poprzednich przypadkach, ale można zauważyć pewne nawiązania, ponieważ św. Józef też klęczy u stóp Maryi, która wyciąga tylko jedną rękę, zaś drugą przykłada do piersi. Chłopiec ze świecą w dłoni stoi frontalnie zwrócony do widza, a prorokinię Annę zastąpił brodaty mężczyzna. Ogólny układ postaci został więc zachowany, mimo wprowadzenia drobnych zmian. Dodatkową trudność mogła sprawiać twórcy technika, ponieważ fi gury są rzeźbione dość topornie, czego w tym wypad- ku nie niweluje kolorystyka polichromii. Jeszcze bardziej odległe analogie można zaobserwować w kompozycji Ofi arowania umieszczonej na zaplecku stalli z kościoła benedyktynek w Żarnowcu34. Powstały one za ksieni Jadwigi Kalksteinówny w roku 1754, wykonane zapewne przez warsztat gdański i miejscowy. Ławy obiegają chór zakonny od północy, zachodu oraz południa i zawierają na zapleckach dwadzieścia cztery sceny z życia Maryi i Jezusa35. Postacią najbardziej

30 Karta Inwentaryzacyjna NID (ZGX 000 001 673), opr. S. Kowalski, 1962. 31 Niemiecka nazwa Kożuchowa, który był siedzibą archiprezbiteratu, to Freystadt. W owym czasie była to diece- zja wrocławska, archidiakonat Głogów Wielki – Glogau. S. Litak, op. cit., s. 360, 128/g2. 32 Feretron ma wymiary: 165 x 130 cm. Od strony z obrazem Matki Bożej Krasnobrodzkiej umieszczono w ramie wszystkie Tajemnice Radosne i trzy Bolesne, z drugiej strony w polu głównym jest przedstawienie św. Dominika, a w ramie otaczają go pozostałe Tajemnice Bolesne i wszystkie Chwalebne. Karta Inwentaryzacyjna NID (ZAX 201 000 395), opr. A. Ćwikła, 1988. Fototeka IS PAN: K 237 nr neg. L/14071. 33 Była to wówczas parafi a prowadzona przez dominikanów prowincji polskiej w diecezji chełmskiej, dekanacie zamojskim. S. Litak, op. cit., s. 333, 405, 139/h10. 34 W czasach powstania stalli było to zgromadzenie podległe kongregacji orientacji chełmińskiej. S. Litak, op. cit., s. 318 i 422, 120/d5. H. Domańska, Żarnowiec, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1977, s. 38-41; KZSwP SN, t. 5, Woj. gdańskie, red. B. Rol, I. Strzelecka, z. 2, Puck, Żarnowiec i okolice, opr. T. Chrzanowski, M. Kornecki, B. Rol, I. Strzelecka, Warszawa 1989, s. 70. 35 Domańska pisze, że: Także z połowy XVIII wieku pochodzą: feretron bractwa św. Anny oraz stalle stojące na chórze zakonnic, zdobione baldachimami i malowanymi scenami z życia Chrystusa i NP. Marii. Do przedniej obudowy stalli przymocowane są dodatkowe siedziska. Po stronie zachodniej, przy miejscach przeznaczonych dla ksieni i przeoryszy, zamiast siedzisk widnieją obrazy przedstawiające św. Urszulę i Chrystusa przemawiającego z krzyża do św. Jadwigi. Nadto na drzwiczkach prowadzących do stalli ksieni znajduje się obraz św. Benedykta i Scholastyki. Wszystkie malowidła stalli wykonali malarze pomorscy. Domańska, op. cit., s. 38-43, 60. Przedsta- wienia z zaplecków w kolejności chronologicznej biorą początek po północnej stronie ściany zachodniej, na której są to dwie sceny: Niepokalana i Zwiastowanie. Następnie na ścianie północnej w kierunku wschodnim umieszczo- no kolejno: Pokłon Pasterzy, Obrzezanie, Hołd Trzech Króli, Ofi arowanie, Ucieczkę do Egiptu, Chrzest Chrystusa w Jordanie, Przemienienie, Ostatnią Wieczerzę, Modlitwę w Ogrójcu oraz Pojmanie. Dalszy ciąg wydarzeń zna- lazł kontynuację po stronie południowej w kierunku zachodnim. Są to: Biczowanie, Cierniem Koronowanie, Ecce Homo, Weronika, Przybicie do krzyża, Ukrzyżowanie, Złożenie do grobu, MB Bolesna, Zmartwychwstanie, Wnie- bowstąpienie oraz dwa ostatnie, które umieszczono po południowej stronie ściany zachodniej to: Zesłanie Ducha

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 116565 22015-05-18015-05-18 22:14:0022:14:00 KATARZYNA PONIŃSKA 166 przypominającą wzorcową u Pontiusa jest św. Józef, który przyklęknąwszy, trzyma ptaki nie bezpośrednio w dłoniach, ale w otwartym koszyku. Maryja podobnie jak na rycinie wyciąga wyprostowane ręce w kierunku Dzieciątka, ale została namalowana po przeciwnej stronie małżonka w postawie klęczącej. Symeon, który jako bogobojny mąż otrzymał na malowidle aureolę, nie wznosi natchnionego wzroku w górę, tylko przytula twarz do Dzieciątka, które siedzi podtrzymywane na jego ramionach, zwrócone twarzą do widza. Zamiast jednego młodzieńca ze świecą, pojawia się dwóch (po jednym z każdej strony starca) i mają na sobie długie alby. Malarz nie wdawał się w odtwarzanie skomplikowanych elementów architektu- ry. W tle ukazał zamknięte arkadą okno, zaś pod sklepieniem zwieszającą się ciemno-grana- tową draperię. Na podstawie zaprezentowanych przykładów można stwierdzić, że przedstawienia Ofi a- rowania Jezusa w świątyni wzorowane na kompozycji Rubensa, która była spopularyzowa- na przez wersje grafi czne, tworzą grupę co najmniej dziesięciu przedstawień na terenach samej Rzeczypospolitej. Wzór ten został wykorzystany do ilustracji omawianego wydarzenia, zarówno w celu stworzenia monumentalnego obrazu, takiego jak w Barano- wie, jak i malowideł na zapleckach stall jak w Koźlinach, czy polichromii ściany (Jarosław i Rzeszów). Analogie można również dostrzec w scenach z cykli różańcowych, które w ni- niejszym opracowaniu zostały potraktowane wybiórczo, a zatem może być takich odwzo- rowań więcej. Widać zatem, że cel, jaki chciał osiągnąć Piotr Paweł Rubens, tworząc pracownię grafi cz- ną reprodukującą jego obrazy, aby zostały rozpropagowane w tej formie, w dużej mierze udało się zrealizować. Rytowane przedstawienia były na tyle popularne, że sam mistrz wal- czył z nielegalnym, czyli niepochodzącym z jego warsztatu, ich rozprzestrzenianiem i obro- tem, co narażało go nie tylko na straty fi nansowe, ale z powodu często nieudolnego wyko- nania, na utratę reputacji artystycznej36. Nie należy się dziwić powszechnemu powielaniu znanych wzorów. Takie do nich podej- ście niejednokrotnie było pomocne mniej kreatywnym twórcom, ale zostało stwierdzone, że sam Rubens, tworząc omawiany tryptyk i nie tylko, korzystał, choć nie w sposób niewolni- czy, z istniejących już dzieł37.

Świętego i Koronacja MB. Fototeka IS PAN: Ż 6 nr neg. 163102 – zdjęcie ogólne z r. 1979; KZSwP SN, t. 5, z. 2, op. cit., s. 76, fi g. 119. Jak wszystkie w tym cyklu, jest to obraz malowany farbami olejnymi na desce o wymiarach: 63x43 cm. Karta Inwentaryzacyjna NID (GDX 000 004 954), opr. K. Mellin, 1963. Ponieważ Obrzezanie zostało na karcie określone jako „Ofi arowanie Dzieciątka”, ta scena została podpisana jako: „Symeon wielbi Dzieciątko”. 36 Rubens nie miał wykształcenia z zakresu warsztatu grafi cznego i najprawdopodobniej nie wykonał w swoim życiu samodzielnie żadnej matrycy, za to zatrudniał w sumie 97 grafi ków, którzy wykonali 780 rycin. Ściśle z nimi współpracował, sporządzając rysunki przygotowawcze do grafi k, a w późniejszych latach szkice en grisaille, jak to miało miejsce w przypadku omawianego miedziorytu Pontiusa. Tworzeniem swojego warsztatu zajął się po po- wrocie do Antwerpii z Włoch, w grudniu 1608 r. Cornelis Galle, wykonał ok. roku 1610, pierwszą rycinę na zamó- wienie Rubensa, ukazującą jego obraz przedstawiający Judytę i Holofernesa. Początkowe prace nie zadowoliły Ru- bensa, dlatego angażował coraz to nowych współpracowników. Ten okres prób i poszukiwań skończył się w roku 1617, gdy zatrudnił Lucasa Vorstermana należącego obok jego ucznia Paula Pontiusa oraz braci Boetiusa i Schelte à Bolswerta, do grupy czterech najwybitniejszych przedstawicieli rubensowskiej szkoły grafi cznej. Szkoła grafi czna Rubensa..., op. cit., s. 5-12. M. Bóbr, op. cit., s. 125-135. 37 Centralna kompozycja Zdjęcia z krzyża została zainspirowana przedstawieniem o tej samej tematyce autorstwa Daniela Ricciarellego da Volterra, który wykonał je w roku 1541 w technice fresku, do kościoła Świętej Trójcy na Wzgórzu w Rzymie. Inne dostrzeżone nawiązania dotyczą dzieł starożytnych i tak postać Chrystusa w tej sce- nie ma być oparta na centralnej rzeźbie ze słynnego posągu Laokoona, z której to grupy fi gura najstarszego syna mitologicznego kapłana dała wzór, choć w nieco zmienionym układzie pozie Józefa z Arymatei. Głowa Chrystusa

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 116666 22015-05-18015-05-18 22:14:0022:14:00 ZNACZENIE ANTWERPSKIEJ KOMPOZYCJI RUBENSA DLA PRZEDSTAWIEŃ OFIAROWANIA JEZUSA NA TERENACH RZECZYPOSPOLITEJ 167 Ukazując Prezentację Jezusa w świątyni, nowożytni twórcy w Polsce sięgali również po kompozycje innych artystów38, należy jednak podkreślić, że spośród nich, rubensowska była najczęściej wykorzystywana. Jej popularność potwierdza szczególną rolę antwerpskie- go mistrza dla sztuki epoki baroku.

SPIS ILUSTRACJI 1. Piotr Paweł Rubens, Ofi arowanie Jezusa w świątyni, 1611-1614, Antwerpia, katedra p.w. Najświętszej Maryi Panny, skrzydło ołtarza bocznego (fot. Ireneusz Poniński). 2. Adam Swach, Ofi arowanie Jezusa w świątyni, 1732, Jarosław, kościół p.w. MB Bolesnej, polichromia gurtu (fot. Katarzyna Ponińska). 3. Ofi arowanie Jezusa w świątyni, XVIII w., Rzeszów, kościół bernardynów, polichromia kopuły (fot. Katarzyna Ponińska). 4. Paul Pontius, Ofi arowanie Jezusa w świątyni, 1638, Londyn, British Museum, miedzioryt według kompozycji Piotra Pawła Rubensa (fot. © Trustees of the British Museum). 5. Jan Medycki, Ofi arowanie Jezusa w świątyni, 1712, Owczary, kościół fi l. p.w. Matki Bożej Różańcowej, obraz w ikonostasie (fot. Katarzyna Ponińska). 6. Ofi arowanie Jezusa w świątyni, XVIII w., Kazimierz Dolny, kościół reformatów, obraz olejny na płótnie (fot. Katarzyna Ponińska).

The signifi cance in Poland of Rubens’ composition in Antwerp Cathedral depicting the Presentation of Jesus in the Temple Summary The scene depicting the Presentation of Jesus in the Temple was a rather popular image in Po- lish art in the 17th and 18th centuries due to the event being included among the Joyful Mysteries of the Rosary. It also appears as a stand alone scene, as well as in series illustrating events from the life of Jesus and the Virgin Mary. These representations could take the form of polychrome murals in churches, paintings ornamenting the choir, as well as other series of works of art. Artists often based their work on ready-made models. In the case of the scene depicting the Presentation of Jesus in the Temple, the most popular composition used as a model by Polish artists was undoubtedly the one executed in the fi rst quarter of the 17th century by Peter Paul Rubens. He painted the scene on the side wing of a triptych housed in Antwerp

ma nawiązywać do fragmentu ołtarza Zeusa z Pergamonu, zaś Herkules z kolekcji Farnese, miał być przykładem dla postaci św. Krzysztofa. Wszystkie te dzieła były znane Rubensowi. Na przykład rysunek fresku da Volterry, wykonany przez Rubensa, przechowywany jest obecnie w Ermitażu. P. Huvenne, op. cit., s. 163-165. Por. G. Vasa- ri, Żywoty najsławniejszych malarzy, rzeźbiarzy i architektów, tłum. i oprac. K. Estreicher, t. 7, Warszawa-Kraków 1988, s. 41-42, zob. też przyp. 5. 38 Dość popularne pod tym względem były kompozycje Louisa de Boullogne, czy Federico Zuccaro, nie wspo- minając jeszcze innych artystów o mniejszym wpływie, jednak ilością odwzorowań, nie dorównują one znaczeniu Rubensa. Zob. K. Ponińska, Ewangeliczne wydarzenia Obrzezania i Ofi arowania Jezusa w religijności społeczeń- stwa polskiego XVII i XVIII wieku, rozprawa doktorska napisana pod kierunkiem prof. UKSW dr hab. Christine Moisan-Jablonski, Warszawa 2013, maszynopis [UKSW] oraz referat tejże pt: „Ofi arowanie Jezusa w świątyni” w świetle nauki Kościoła katolickiego oraz na przykładzie recepcji kompozycji Federica Zuccaro w sztuce polskiej, wygłoszony 30 V 2014 na międzynarodowej konferencji naukowej pt.: Sztuka doby El Greca, zorganizowanej przez Zamek Królewski w Warszawie – Muzeum, Instytut Historii Sztuki i Kultury Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie i Muzeum Diecezjalne w Siedlcach.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 116767 22015-05-18015-05-18 22:14:0022:14:00 KATARZYNA PONIŃSKA 168 Cathedral, although his drawing was also used to make a graphic version, the composition of which was expanded to include additional fi gures. The most convenient way of copying these models was by basing on prints which were published in large quantities, although the artists who made use of them often reduced the composition or made other changes which prevented a clear identifi cation of a concrete model. In Poland, Rubens’ composition was used to ornament walls with polychrome paint- ings (Jarosław and Rzeszów), the backs of choirs (Koźliny, and to some extent Żarnowiec), paintings on canvas (Kamień Krajeński, Baranów, and Kazimierz Dolny), as well as in se- ries of scenes associated with the Rosary (Kobylin), or for one of the scenes decorating the Feasts tier of an Iconostasis (Owczary). The Flemish master’s composition was popular in Polish art both in the 17th and 18th centuries. Translated by Anne-Marie Fabianowska

Keywords: the Presentation of Jesus in the Temple, Peter Paul Rubens, Antwerp, Paul Pontius, art in the 17th and 18th centuries

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 116868 22015-05-18015-05-18 22:14:0022:14:00 Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 169-178

MILENA MIERZEJEWSKA WNHiS UKSW, Warszawa

ŻYCIE ZAKONNE I EDUKACJA W KLASZTORZE PANIEN NORBERTANEK W IMBRAMOWICACH W ŚWIETLE KRONIKI ZOFII GROTHÓWNY W LATACH 1703-1741. ZARYS PROBLEMATYKI

Kroniki klasztorne są nieocenionym źródłem do dziejów poznania każdego domu zakon- nego. Te „niezwykłe” dokumenty czasu przeszłego prawie zawsze doskonale odzwierciedla- ją rytm życia za murami klauzury, wszelkie zmagania z niedostatkiem, chorobą i wszelkimi utrapieniami życia codziennego. Prowadzone były z reguły przez przełożonych klasztoru, z czasem wyznaczano do ich spisywania klasztornych kronikarzy, którym zlecano opis wszel- kich spraw dziejących się wewnątrz klasztoru, jak i jego kontaktów ze światem zewnętrznym. Takim dokumentem, „swoistym zapisem” dziejących się spraw, była również Kronika klasz- toru imbramowickiego, skrupulatnie spisywana najpierw przez samą ksienię – Zofi ę Gro- thównę, później przez Annę Postupalską, a w końcowych latach przez dwie inne siostry nie- znane z imienia. Kronika klasztorna obejmuje 38 lat od pierwszego dnia objęcia przełożeństwa przez Zofi ę Grothówną aż do jej śmierci. Z kart prowadzonych zapisków przez mniszki wy- łania się obraz klasztoru „panieńskiego”, żyjącego według reguły św. Norberta w odległych od zgiełku świata niewielkich Imbramowicach w latach 1703-17411. Kronikarki skrzętnie zapisywały wszystkie wydarzenia dziejące się w konwencie za furtą klasztorną. Wstąpienia do zakonu, święcenia, wyjazdy na leczenie, śmierć sióstr i ich egzekwie pogrzebowe. Dzie- jopisarki ujęły również zapiski dotyczące panien przebywających na naukach w Imbramowi- cach, posługę kapłańską, odwiedziny krewnych, a także etapy powstawania zabudowań kon- wentualnych po pożarze w 1710 roku. W Kronice odnotowano także niespokojne czasy panowania Augusta II Wettyna i sprawy związane z zarządzaniem konwentu. Klasztor norbertanek w Imbramowicach cieszył się dużą popularnością wśród okolicz- nych panien wybierających życie mnisze. W ciągu 38 lat rządów ksieni Zofi i Grothówny nowicjat rozpoczęły 23 panny, z czego tylko trzy zrezygnowały z dalszego pobytu za mura- mi klauzury, widocznie nie czując powołania do życia zakonnego, zaś jedna, Justyna Otfi - nowska, nie doczekała do dnia obłóczyn i zmarła tuż przed samą uroczystością.

1. Wstąpienie do zakonu Do klasztoru, jak odnotowała ksieni, wstępowały najczęściej panny z dobrych szlachec- kich lub bogatych mieszczańskich domów, zdarzały się również ubogie dziewczęta posiadające swoich protektorów, tak jak Anna Postupalska, wychowanka prezentek

1 Z. Grothówna, Kronika klasztorna sióstr norbertanek w Imbramowicach 1703-1741, Kielce 2011.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 116969 22015-05-18015-05-18 22:14:0022:14:00 MILENA MIERZEJEWSKA 170 krakowskich, którą do klasztoru protegował ks. Dominik Lochman, widząc jak mało jest nowych sióstr, a jak wiele trzeba w klasztorze zrobić2. Były również i takie panny, które nie miały ani pieniędzy, ani patrona, a co za tym idzie nie wniosły żadnego posagu do konwen- tu, to między innymi Anna Kochanowska i Teresa Wietrzeńska. Wydaje się, że ksieni takie kandydatki przyjmowała równie chętnie jak posażne panny3. Zwyczajowo proszono ksienię klasztoru o przyjęcie, później natomiast, po odbytej próbie to cały konwent decydował o do- puszczeniu panny do obłóczyn. Jeśli panna nie była wcześniej w żadnym klasztorze, prośba rodziców czy krewnych wystarczała, kiedy zaś kandydatka wcześniej wychowywała się w klasztorze lub pobierała tam nauki, to dany konwent potwierdzał jej powołanie i zdolność do służby Bogu w habicie zakonnym. Tak było między innymi z Weroniką Frawówną4, któ- rą rekomendowały dominikanki raciborskie, ponieważ tam się wychowywała5. Inna panna, Katarzyna Bąkowska była siostrą cioteczną kantora krakowskiego, księdza Stanisława Krę- skiego i to on jako jej opiekun prosił o rozpoczęcie procesu włączenia siostry do konwentu imbramowickiego6. Rozalię Rzeżyńską protegował Franciszek Kobielski (1725-1736), su- fragan kujawski. Z kolei trzy inne panny postanowiły wstąpić do zakonu podczas pobytu na naukach w klasztorze, były to: Salomea Bogucka, przebywająca na ćwiczeniu trzy lata, Teresa Chwalibożanka, która jako uczennica również w klasztorze mieszkała przez trzy lata i Helena Łękawska przebywająca w zakonie przez sześć lat. Natomiast Anna Pajęcka, która posługiwała u ksieni kilka lat wcześniej została przyjęta właśnie na tej podstawie, Grothów- na widząc panienkę skromną, obyczajów pięknych i z głosem dobrym7 przyjęła ją do zakonu, jednak mimo iż służyła u ksieni, nie wydaje się, aby była panną całkowicie ubogą bowiem od razu stanęła na próbę jako panna chórowa8. Częstą praktyką było przyjmowanie do klasztoru dziewcząt bez żadnych ślubów, tak, aby wcześniej zapoznały się z życiem klasztornym przed założeniem habitu. Miały wtedy możli- wość przyjrzenia się porządkowi dnia i powinnościom każdej z sióstr, towarzyszyły temu również rozważania duchowe. Z drugiej strony przełożona klasztoru, także i cały konwent przyglądał się kandydatce i oceniał jak postulantka się zachowuje, jakie ma zwyczaje, czy nie uchybia żadnym powierzonym dotychczas obowiązkom i czy ma odpowiednie predyspozy- cje żeby przez całe życie służyć Bogu w habicie norbertańskim. Sprawdzano także jej posłu- szeństwo wobec ksieni oraz starszych sióstr. Był to również czas przygotowań do uroczysto- ści wstąpienia do nowicjatu. Taki okres próby mógł trwać od roku do półtora. W tym czasie można było opuszczać klasztor bez żadnych pozwoleń, ponieważ panna nie złożyła jeszcze żadnych ślubów. Jak odnotowała kronikarka, postulantka Teresa Miraszowska opuściła klasztor na dwa tygodnie przed obłóczynami, wyjeżdżając na prośbę rodziców, aby świat zobaczyć przed tym kiedy miała go już nigdy swobodnie i z własnej woli nie oglądać nigdy9.

2 Z. Grothówna, Kronika klasztorna sióstr norbertanek…, dz. cyt., s. 28. 3 Tamże, s. 91. 4 W Kronice pisano jej nazwisko na trzy sposoby Frawówna, Frafi nówna lub Freifi nówna, w niniejszej dysertacji zamiennie. 5 Z. Grothówna, Kronika klasztorna sióstr norbertanek…, dz. cyt., s. 106. 6 Tamże, s. 147. 7 Tamże, s. 111. 8 Przyjęcie jej do chóru oznacza, że nie była zwykłą służącą, tamże. 9 Tamże, s. 191.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 117070 22015-05-18015-05-18 22:14:0022:14:00 ŻYCIE ZAKONNE I EDUKACJA W KLASZTORZE PANIEN NORBERTANEK W IMBRAMOWICACH W ŚWIETLE KRONIKI ZOFII GROTHÓWNY W LATACH 1703-1741. ZARYS PROBLEMATYKI 171 2. Obłóczyny Podczas tej uroczystości panna przyoblekała habit zakonny, stając się mniszką i rozpo- czynając okres nowicjatu. Każdy zakon miał i nadal ma inne zwyczaje panujące podczas obłóczyn, które na przestrzeni wieków ciągle ewoluowały10. Przyjęcie habitu przez siostry mogło odbywać się w dzień świętego patrona lub w zwykły dzień, datę wyznaczała przeło- żona klasztoru lub komisarz konwentu. W czasie rządów ksieni Grothówny początkowo był nim ks. Dominik Lochman, a później ks. Michał Wodzicki11. Panna była zobowiązana do spowiedzi i egzaminu, który polegał na wyrażeniu o kandydatce opinii przez całe zgro- madzenie sióstr, te zaś miały potwierdzić, czy postulantka jest odpowiednią kandydatką do przyjęcia habitu i czy spełnia wymagania określone przez regułę oraz przyjęte zwyczaje klasztoru. Nie da się wykluczyć, że sprawujący w tym czasie funkcję komisarza w klaszto- rze lub jego delegat także zadawali pytania samej postulantce, przy czym przede wszystkim należało się dowiedzieć, czy nie wstępuje do klasztoru pod przymusem, na przykład rodzi- ców bądź krewnych. Taka bowiem decyzja byłaby nieważna a pannę należałoby odesłać do domu pod opieką rodziców bądź opiekunów. Do obrzędu obłóczyn przygotowywała przyszłą zakonnicę tzw. ubieraczka. Całą uroczystość i habit fundowali rodzice lub opieku- nowie, a przed obłóczynami spisywano intercyzę, w której była określona dokładna kwota posagu, jaką panna wnosiła do zakonu. W tym uroczystym dniu mszę odprawiał zwykle komisarz klasztoru lub jego delegat12, jednak dwa razy zdarzyło się tak, że mszę i uroczy- stość prowadził biskup. Z kart Kroniki wynika, że przez biskupa Kazimierza Łubieńskiego (1711-1719) została obłóczona Anna Postupalska13, zaś przez biskupa Konstantego Sza- niawskiego (1720-1732) Katarzyna Bąkowska14, zaś pannę Teresę Miraszowską obłóczył jej stryj, kanonik krakowski Antoni Miraszowski15. Na uroczystości byli obecni zarówno goście duchowni, księża i zakonnicy, jak osoby świeckie, przede wszystkim rodzice, rodzeństwo lub krewni bądź opiekunowie. Jeżeli obłóczyny odbywały się podczas święta, w kościele byli obecni również liczni wierni z Imbramowic i okolicznych wsi. Panna wybierała sobie księdza na ojca duchowego, aby w razie potrzeby duchowej czy zwątpienia mogła zwrócić się do niego o radę i pomoc, zaś on był odpowiedzialny za jej rozwój życia duchowego. Zwykle podczas obłóczyn (w okresie świąt) zapraszano kapelę kościelną lub klasztorną, najczęściej z Działoszyc lub Hebdowa. Były to dni wypełnione ogromnym przeżyciem, po- żegnaniem świata i bliskich i wejściem zarazem do innej, złożonej i diametralnie różnej rze- czywistości. Panna zostawała zaślubiona Bogu i odtąd jej domem stawał się klasztor, które- go bez zgody przełożonej nie mogła już opuścić.

10 Obłóczyny – jest to przyznanie zakonnikom (zakonnicom) habitu, najczęściej po nowicjacie. Od tego czasu zakonnicy są zobowiązani chodzić w habicie, zob. T. Wyrwał, Obłóczyny, EK, red. S. Wilk, t. 14, Lublin 2010, kol. 201. 11 Ks. Michał Wodzicki h. Leliwa zm. 1759- dziekan i kanonik krakowski, dwukrotny deputat na trybunał koron- ny, podkanclerzy koronny, opat czerwiński, później mogilski, biskup przemyski, J. Szczepaniak, Spis prałatów i kanoników kapituł kolegiackich diecezji krakowskiej (XVIII wiek), Kraków 2008, s. 13, 16; J. S. Dunin- Borkow- ski, Genealogie żyjących utytułowanych rodów polskich, Lwów 1895, s. 633. 12 Kiedy komisarzem został Michał Wodzicki najczęściej obłóczyny sprawował Stefan Dembiński, kustosz koronny. 13 Z. Grothówna, Kronika klasztorna sióstr norbertanek…, dz. cyt., s. 28. 14 Tamże, s. 158. 15 Tamże, s. 192.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 117171 22015-05-18015-05-18 22:14:0022:14:00 MILENA MIERZEJEWSKA 172 3. Profesja Po roku (czasami po dwóch latach) następował akt oddania się w służbę Bogu. Siostry składały wówczas publiczne śluby wieczyste. Zobowiązywały się do zachowania przed Bo- giem rad ewangelicznych oraz wypełniania obowiązków zawartych w regule zakonu. Wspólnota sióstr przyjmowała nowicjuszkę16, która od tej chwili nazywała się profeską. Sama msza święta i przygotowania niewiele różniły się od obłóczyn. Jak odnotowały kroni- karki zakonne, najpierw odbywał się egzamin i spowiedź, następnie kandydatka musiała odbyć rekolekcje. Śluby przyjmował komisarz klasztoru, najczęściej był to wspomniany ks. Dominik Lochman. Podczas tej uroczystości również byli obecni rodzice i krewni, a przybyli goście, jeżeli mieli większą drogę do pokonania, rozjeżdżali się na drugi dzień, zwłaszcza, kiedy profesja odbywała się w święto lub odpust. Pozostałe zakonnice przeby- wały w tym czasie w klasztorze i dla nich również było to święto. Powszechnym zwycza- jem, jak można wyczytać z kart Kroniki, była obecność kapeli z Działoszyc.

4. Posag Kwota pieniężna zależała od zamożności rodziców lub opiekunów. Z posagów panien wstępujących do klasztoru żył cały konwent, ale z całej kwoty były wydzielone na potrzeby danej siostry pieniądze, które po jej śmierci przechodziły na własność zakonu. Dlatego tak bardzo ważne było, aby rodzice bądź opiekunowie dotrzymywali słowa i wypłacali pienią- dze po złożeniu ślubów. Nie zawsze jednak tak się działo. Powszechną praktyką stosowana przez ksienię Grothównę były sprawy sądowe, które wszczynała na podstawie spisanej wcześniej intercyzy, tak jak to było między innymi z panną Teresą Chwalibożanką. Rodzice Teresy usilnie starali się o jej pozostanie w klasztorze i złożenie ślubów, kiedy przyszło do wypłaty posagu, trzeba było zakładać sprawę w sądzie, gdyż, jak odnotowała ksieni, było wiele kłopotu z odzyskaniem należnego posagu17. Dość częstą praktyką było także opóźnia- nie wypłacenia sum posagowych, wówczas nierzadko siostry musiały, oczywiście po uprzed- nim zezwoleniu, opuszczać klasztor i jeździć do swoich domów (nie zawsze z sukcesem) po należne sumy, co mogło odwlekać w czasie ich śluby. Tak było na przykład z siostrą Katarzyną Bąkowską, która sądownie walczyła o swój posag z krewnymi i dopóki nie po- znała ostatecznej kwoty jej profesja była niemożliwa18. Z kolei panna Weronika Frawówna nie dostała nic od swoich krewnych, choć obiecali jej sto reńskich złotych. Mniszka Magda- lena Zalejska też nie dostała od swoich rodziców żadnych pieniędzy, doszło nawet do tego, ze ksieni sama musiała zapłacić za wszystko podczas jej profesji19. Ks. Dominik Lochman nie pochwalał opuszania klasztoru w sprawie posagu i raz zawrócił siostrę, niewymienioną w Kronice z imienia, z podróży gdyż musiało się bardziej utrzymać zakonności obserwancy- ją aniżeli odebranie pieniędzy20. Jednak z tych sum posagowych utrzymywał się konwent,

16 T. Wyrwał, Profesja zakonna, EK, red. S. Wilk, t. 16, Lublin 2012, kol. 443-445. 17 Z. Grothówna, Kronika klasztorna sióstr norbertanek…, dz. cyt., s. 229. 18 Tamże, s. 173. 19 Tamże, s. 139. 20 Tamże, s. 18.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 117272 22015-05-18015-05-18 22:14:0022:14:00 ŻYCIE ZAKONNE I EDUKACJA W KLASZTORZE PANIEN NORBERTANEK W IMBRAMOWICACH W ŚWIETLE KRONIKI ZOFII GROTHÓWNY W LATACH 1703-1741. ZARYS PROBLEMATYKI 173 dlatego ksieni Grothówna bardzo tych spraw pilnowała i odnotowywała w 1724 roku w spi- sywanej Kronice, że dopiero po ośmiu latach od śmierci siostry Franciszki Siemińskiej ode- brała zapisaną jej sumę21. Nasuwa się smutna refl eksja, że często rodzice bądź opiekunowie panny idącej na służbę Bogu nie interesowali się jej dalszym losem, licząc, że uda się im ominąć wypełnienie zobowiązania względem klasztoru.

5. Rezygnacja z życia zakonnego Zakon św. Norberta posiada surową regułę, dlatego nie dziwi fakt, że panny, które wyra- żały chęć wstąpienia w jego szeregi rezygnowały po czasie. Jak odnotowała ksieni dwie postulantki zrezygnowały jeszcze przed obłóczynami, natomiast jedna cztery miesiące po obłóczynach. Nie podano powodu ich rezygnacji. Rozalia Rzeżyńska po rocznej próbie wyjechała do rodziców i więcej nie powróciła22, a panna Józefa Gołębiowska nie mogła być sposobna do czwiczenia zakonnego23, można się jedynie domyślać, że nie spełniała ciężkich wymogów życia zakonnego i dlatego została odesłana24. Z kolei panna Zofi a Stroińska zło- żyła śluby w lutym i mimo, iż wcześniej rok przebywała w zakonie, już w maju zrezygno- wała. Być może miał na to wpływ jej stryj, ówczesny przeor klasztoru karmelitańskiego w Krakowie na Piasku, który usilnie naciskał na jej obłóczyny, a później w maju protestował i nie pozwalał Zofi i opuścić klasztoru, siostry nie ugięły się i widząc jej niedoskonałości, nie chciały przyjąć jej z powrotem25.

6. Przyjęcie szkaplerza Do konfraterni zakonu26, założonego przez ksienię Zofi ę Grothównę bractwa św. Anny, w 1741 roku wstąpiła Anna Grodzicka, mieszkająca w klasztorze trzy lata (wdowa). Uroczy- ście wręczono jej szkaplerz27, a akt jej nałożenia odbywał się publicznie28.

21 Tamże, s. 174. 22 Tamże, s. 231. 23 Tamże, s. 211. 24 Tamże. 25 Tamże, s. 42-43. 26 Konfraternia, bractwo kościelne- zrzeszenie wiernych, którzy wyznaczają sobie różne cele, przez które mają dążyć do pogłębienia życia chrześcijańskiego, K. Kuźmiak, Bractwo kościelne, EK, red. W. Grant, F. Gryglewicz, M. Krąpiec, t. 2, Lublin 1995, kol. 1013-1016. 27 Szkaplerz- łac. scaptulare- naramiennik; wprowadzony przez św. Szymona Stocka, przełożonego generalnego zakonu w 1251 r.. Miał on objawienie, w którym Maryja obiecała mu uniknięcie ognia piekielnego, w zamian za noszenie szkaplerza. Jest to wierzchnia część habitu, który może być nałożony również osobom świeckim wy- znania rzymskokatolickiego przez uprawnionego kapłana. Obrzęd może być sprawowany tylko raz w życiu, szka- plerz można zastąpić specjalnym medalikiem. Noszący szkaplerz doświadczają specjalnej pomocy Matki Bożej w godzinie śmierci i obiecane wybawienie z czyśćca w sobotę po śmierci. Oprócz noszenia szkaplerza trzeba nawiedzać często kościół i modlić się do Maryi a także raz w miesiącu przystępować do sakramentu pokuty, zob. Szkaplerz w: M. Nowodworski, Encyklopedia Kościelna, t. 27, Warszawa 1904, s. 518-522. 28 Z. Grothówna, Kronika klasztorna sióstr norbertanek…, dz. cyt., s. 254.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 117373 22015-05-18015-05-18 22:14:0122:14:01 MILENA MIERZEJEWSKA 174 Tabela 1 Nowicjuszki w latach 1703-1741 Wstąpienie Obłóczyny/ Lp. Imię i nazwisko do zakonu/ Profesja nowicjat próba zakonna 1. Anna Postupalska 8 grudnia 1706 26 lipca 1707 1709 2. Jadwiga Majerówna 1707 13 października 1707 1709 21 maja 1710 – 3. Zofi a Stroińska 1709 (?) 9 lutego 1710 rezygnacja 4. Justyna Otfi nowska ? – Zmarła 29 marca 1716 5. Anna Kochanowska 10 maja 1716 29 sierpnia 1717 3 września 1718 6. Teresa Wietrzeńska 10 maja 1716 29 sierpnia 1717 29 stycznia 1719 7. Teresa Zagrodzka 1716 (?) 29 sierpnia 1717 29 stycznia 1719 8. Weronika Fazerówna 1717 (?) 3 września 1718 29 października 1719 9. Anna Pajęcka 5 października 1718 28 stycznia 1720 16 lutego 1721 10. Barbara Grothówna 8 listopada 1718 28 stycznia 1720 16 lutego 1721 11. Magdalena Zalejska 1719 (?) 7 sierpnia 1720 7 sierpnia 1721 12. Katarzyna Bąkowska 23 maja 1722 17 maja 1723 9 kwietnia 1725 13. Teresa Miroszowska 21 października 1724 25 listopada 1525 30 marca 1727 14. Salomea Bogucka 19 maja 1725 11 czerwca 1726 24 czerwca 1728 15. Teresa Chwalibożanka 7 sierpnia 1726 25 października1727 21 listopada 1729 19 października 1727 – 16. Józefa Gołębiowska ? – rezygnacja 17. Józefa Urbańska 19 listopada 1728 5 lutego 1730 4 marca 1731 29 czerwca 1730- rezy- 18. Rozalia Rzeżyńska 5 czerwca 1729 – gnacja 19. Helena Łękawska 8 grudnia 1737 7 lutego 1738 1739 20. Katarzyna Nakielska 21 listopada 1737 1739 30 października 1740 21. Elżbieta Tokarska 1739 (?) 1 czerwca 1740 13 lipca 1741 22. Katarzyna Grothówna 1739 (?) 6 lipca 1740 25 lipca 1741 23. Felicjanna Otwinowska 13 listopada 1740 10 sierpnia 1741 1742

W latach 1703 do 1741, a zatem w ciągu 38 lat rządów ksieni Zofi i Grothówny odnoto- wano 23 nowicjuszki. Nie można ustalić dokładnie ich wieku w chwili wstąpienia do zako- nu, ale należy przypuszczać, że były to panny raczej młode. Prawdopodobnie wszystkie odbyły roczną próbę przed przyobleczeniem habitu zakonnego, a po tym akcie czekały jesz- cze rok na złożenie ślubów wieczystych.

7. Szkoła przyklasztorna Warto dodać że za przełożeństwa ksieni Grothówny istniała w klasztorze szkoła, która cieszyła się wielką popularnością wśród okolicznej ludności29. Po pożarze w 1710 roku ze względu na trudną sytuację zarówno mieszkalną jak i materialną oraz ciągłe najazdy

29 Więcej o szkolnictwie klasztornym w Małopolsce, zob. A. Szylar, Działalność wychowawczo-edukacyjna żeń- skich zgromadzeń zakonnych w Małopolsce w okresie potrydenckim do 1815 roku, Kraków 2012, o szkole imbra- mowickiej, tamże, s. 355-359.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 117474 22015-05-18015-05-18 22:14:0122:14:01 ŻYCIE ZAKONNE I EDUKACJA W KLASZTORZE PANIEN NORBERTANEK W IMBRAMOWICACH W ŚWIETLE KRONIKI ZOFII GROTHÓWNY W LATACH 1703-1741. ZARYS PROBLEMATYKI 175 wojsk, siostry nie przyjmowały panien na nauki po 1712 roku30 aż do wyświęcenia nowych zabudowań. Panny były zwykle odwożone przez rodziców, albo samą matkę. Czasem opie- kunowie zostawali na modlitwę w klasztorze nawet kilka dni. Na naukę przyjeżdżały pa- nienki z rodów szlacheckich i bogate mieszczki. Te najznakomitsze posiadały własne służą- ce i osobne pokoje, a jak zanotowała ksieni Grothówna panny wojewodzianki Bracławskie31 miały nawet … osobny stół, nie z pannami świeckimi32. W czasie odbywającej się nauki istniała możliwość zrobienia dziewczętom przerwy pod- czas pobytu w klasztorze. Nie była to powszechna praktyka, ale dość często przyjeżdżano po panny na święta lub inne okazje, tak jak to było z pannami Zakrzewską i Kucharską, które wzięto na kilka niedziel do domu33, czy z pannami Chwalibożankami34. Niektóre panny przyjeżdżały na kilka tygodni, dość często zostawały w klasztorze ze swoimi nauczycielkami, zatem nie chodziło o nauki w takim wymiarze, w jakim pobiera- ły je panny przebywające w zakonie nawet kilkanaście lat. Zapewne chodziło o poznanie klasztoru i obyczajów w nim panujących, o wymiar duchowy, zbliżenie się do Boga poprzez codzienną modlitwę, uczestnictwo w nabożeństwach sióstr norbertanek. I tak Ewa Szembe- kowa, wojska oświęcimska, zostawiała swoje córki dwukrotnie, rok po roku, w marcu 1718 i 1719 na kilka niedziel raz z nauczycielką Francuzką, drugi raz ich towarzyszką była Pol- ka35. Z kolei pani podkomorzyna krakowska przybywszy na odpust św. Anny, który odbywa się 26 lipca, także zostawiła swoją córkę Magdalenę na kilka niedziel w 1722, tym razem bez nauczycielki. Można obliczyć, że pobyt panny trwał prawie dziewięć tygodni36. Na kartach kroniki, skrzętnie prowadzonej przez norbertańskie zakonnice, znajduje się również opis niecodziennego wydarzenia, które „ubarwia” życie za murami klauzury. Otóż panna Teresa Jordanówna od 12 lat mieszkała w klasztorze razem z młodszą siostrą Kon- stancją. W 1730 roku miała 30 lat. Najprawdopodobniej jej ojciec, wojewoda bracławski, upodobał sobie, aby jego córki wybrały stan zakonny, jednak one, a szczególnie starsza, nie chciały przyjąć habitu, bo jeśli by tak było, dawno już mogły być po profesji. Teresa i Kon- stancja dość często wyjeżdżały, to do domu na kilka niedziel, to do Krakowa do lekarza, dlatego też nie dziwi fakt, że panna Teresa, choć już była w ówczesnym mniemaniu starą panną, korespondowała przez trzy lata z Aleksandrem Łaszewskim37, miecznikiem wieluń- skim. Mężczyzna zabiegał także o pannę Teresę, ale widocznie ojciec przeznaczył defi ni- tywnie córki do stanu zakonnego, skoro od tylu lat był nieprzejednany. Zakochani listownie umówili się i 1 czerwca 1730 roku zdecydowali się na posunięcie desperackie. Wspólnie zaplanowali, bardzo szczegółowo i z pomysłem, ucieczkę panny Jordanówny z klasztoru.

30 Z. Grothówna, Kronika klasztorna sióstr norbertanek…, dz. cyt., s. 59. 31 Ojciec panien Michał Jordan z Zakliczyna h. Trąby (zm. 1739), syn Franciszka, kasztelana wojnickiego, otrzy- mał staranne wykształcenie, w młodości podróżował po Europie, brał udział w wojnie z Turcją, brał czynny udział w pracach Trybunału Koronnego, J. Gierowski, Jordan Michał Stefan, PSB, t. 11, Wrocław- Warszawa- Kraków, 1964-1965, s. 280. 32 Z. Grothówna, Kronika klasztorna sióstr norbertanek…, dz. cyt., s. 109-110. 33 Tamże, s. 179. 34 Tamże, s. 192. 35 Tamże, s. 130, 124. 36 Tamże, s. 150-151. 37 Aleksander Łaszewski h. Szeliga (zm. ok. 1753) – prawdopodobnie miecznik wieluński, A. Gąsiorowski, Urzędnicy województw łęczyckiego i sieradzkiego XVI-XVIII, Kórnik 1993, s. 217.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 117575 22015-05-18015-05-18 22:14:0122:14:01 MILENA MIERZEJEWSKA 176 Jak zapisała na kartach Kroniki ksieni Grothówna, w przeddzień powynosili większość rze- czy Teresy do pobliskiej gospody, siostry zaś zajęte codziennymi sprawami i modlitwą nie zauważyły nic, co mogłoby je zaniepokoić. Wieczorem naznaczonego dnia, siostry Jorda- nówny wyszły na spacer, były z nimi służąca i dziewczynka, być może panna na naukach. Około dziewiątej wieczorem starsza siostra odesłała Konstancję do klasztoru, a sama zosta- ła w ogrodzie z mała dziewczynką, pod pretekstem zmówienia pacierza. Dziewczynce kaza- ła pilnować głównych drzwi, które dodatkowo zablokowała kamieniem, a sama poszła do bramy, gdzie czekało na nią dwóch mężczyzn: Polak i Niemiec. Mężczyźni przecięli kłódkę i wyprowadzili pannę poza mury klasztorne. Wybranek serca panny Teresy czekał nieopodal, z kilkoma ludźmi na koniach i wszyscy razem ruszyli szybko w kierunku pobli- skich lasów. Tam stał przygotowany dla nich powóz, którym uciekli dalej. W klasztorze tymczasem, mała dziewczynka z płaczem pobiegła do młodszej panny Jordanówny, mó- wiąc, że nie wie, gdzie jest panna Teresa. Rozpoczęto poszukiwania w ogrodzie, ale dopiero o godzinie jedenastej zawiadomiono ksienię Grothównę. Nie było szans na odnalezienie zakochanych mimo wysłania kilku konnych na poszukiwania38. Ojciec panien najwyraźniej zrozumiał, że siłą i uporem córek do niczego nie zmusi, dlatego w cztery miesiące po uciecz- ce starszej córki z klasztoru przyjechał i zabrał młodszą do domu.

Tabela 2 Panny na naukach w latach 1703-1741, wymienione w Kronice. Data zakończenia Lp. Imię i nazwisko Data przyjęcia Wiek nauki 1. Katarzyna Helena Czajowska 1 maja 1712 11 lat 22 lutego 1716 2. Anna Zakrzowska 12 maja 1712 8 lat 11 października 1712 3. Teresa Modrzewska ok. listopad 1714 ? 13 marca 1717 4. Katarzyna Grothówna 1714 4 lata 1717 5. Katarzyna Zaborska („panna na stół”) 10 lutego 1717 16 lat ? 6. Katarzyna Nehrebecka 4 marca 1717 10 lat 9 marca 1720 7. Panna Sołdadyna 26 kwietnia 1717 12 lat 2 kwietnia 1719 1 czerwca 1730- Teresa Jordanówna 11 sierpnia 1718 18 lat 8. ucieczka 9. Konstancja Jordanówna 11 sierpnia 1718 12 lat 28 października 1730 10. Ewa Minkiewiczówna 14 października 1718 8 lat 30 kwietnia 1722 11. Barbara Ryntówna („panna na stół”) 10 stycznia 1719 ? 12. Agnieszka Starowiejska 18 lutego 1719 11 lat 21 marca 1722 13. Dwie panny Kucharskie ?/2 marca 1719 ?/12 lat 15 grudnia 1720 14. Barbara Smidówna ok. marzec 1719 ? ? Francuzka- podopieczna podstoliny 14 marca 1719 ? 8 sierpnia 1719 15. koronnej Łubieńskiej 16. Panna Krzeszowa 28 lipca 1719 9 lat ? 17. Panna Krzeszowa 25 sierpnia 1720 8 lat ? 18. Agnieszka Misiowska („panna na stół”) 14 października 1720 16 lat 22 lipca 1722 19. Anna Chwalibożanka 30 września 1721 10 lat 22 lipca 1723

38 Z. Grothówna, Kronika klasztorna sióstr norbertanek…, dz. cyt., s. 230.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 117676 22015-05-18015-05-18 22:14:0122:14:01 ŻYCIE ZAKONNE I EDUKACJA W KLASZTORZE PANIEN NORBERTANEK W IMBRAMOWICACH W ŚWIETLE KRONIKI ZOFII GROTHÓWNY W LATACH 1703-1741. ZARYS PROBLEMATYKI 177

20. Józefa Urbańska 28 sierpnia 1722 8 lat Profesja 1731 21. Salomea Bogucka 5 października 1722 12 lat Profesja 1729 22. Salomea Chwalibożanka 11 kwietnia 1723 9 lat 10 czerwca 1726 23. Teresa Krzeszówna 8 maja 1723 14 lat 4 lipca 1724 24. Bogumiła Zakrzewska 18 maja 1723 7 lat 24 grudnia 1725 10 maja 1724/ Anna Gołębiowska 10 czerwca 1723 10 lat 25. 24 czerwca 1727 26. Teresa Chwalibożanka 18 lipca 1723 10 lat Profesja 1729 27. Helena Kucharska 3 czerwca 1724 9 lat 24 grudnia 1725 28. Zofi a Ungierówna 11 czerwca 1724 ? 3 października 1724 29. Róża Ungierówna 11 czerwca 1724 ? 3 października 1724 30. Zuzanna Bogucka 31 października 1724 7 lat 1 września 1729 31. Aniela Chlewicka 18 maja 1725 8 lat 1 lipca 1727 32. Teofi la Szumowska 20 stycznia 1726 8 lat ? 33. Zofi a Konicka 22 lipca 1726 ? ? 34. Teresa Sędzianka 26 września 1726 8 lat ? 35. Antonia Wilkońska 22 lutego 1728 8 lat ? 36. Salomea Bela 4 marca 1728 7 lat ? 37. Aleksandra Zakrzewska 26 listopada 1728 11 lat 25 maja 1730 38. Anna Zakrzewska 26 listopada 1728 9 lat 25 maja 1730 39. Teresa Kobielska 4 maja 1729 ? ? 40. Dwie panny Zawalskie 1730 ? 2 kwietnia 1731 41. Helena Łękawska 12 maja 1731 12 lat Profesja 1739 42. Teresa Żarska 12 maja 1731 5 lat ? 43. Anna Byszowska 11 sierpnia 1731 8 lat ? 44. Ewa Ponińska 6 września 1737 3 lata 1738 45. Marianna Konarska 11 marca 1740 ? ? 46. Agnieszka Zakrzewska 11 marca 1740 ? ? 47. Marcjanna Packówna 20 maja 1740 13 lat ? 48. Anna Albrzykowska 16 lipca 1740 12 lat ? 49. Mariana Żarska 2 listopada 1740 10 lat ? 50. Franciszka Żarska 2 listopada 1740 5 lat ? 51. Panna Szudrawska 17 stycznia 1741 13 lat ?

Do klasztoru w Imbramowicach na naukę w przeciągu 38 lat zgłosiło się pięćdziesiąt pa- nien, są to dane przybliżone, prawdopodobnie uczennic było więcej, ale ze względu na lukę w kronice nie ma możliwości ustalenia dokładnej liczby. Najmłodsza panienka na ćwiczeniu, Ewa Ponińska, miała trzy lata, najstarsza zaś, Teresa Jordanówna, 18 lat. Dane odnośnie wie- ku dziewcząt są niepełne, z kart Kroniki można jednak wyczytać, że jedna panienka miała w chwili oddania na nauki cztery lata, dwie pięć lat, trzy siedem lat. Najwięcej, bo dziewięć dziewcząt miało osiem lat, a cztery – dziewięć lat. Dziesięcioletnich dziewczynek było pięć, jedenastoletnich – trzy, a dwunastoletnich – sześć. Starsze panny już rzadziej pobierały nauki, po jednej pannie w wieku 13 i 14 lat i dwie szesnastolatki. Średni wiek rozpoczęcia nauki

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 117777 22015-05-18015-05-18 22:14:0122:14:01 MILENA MIERZEJEWSKA 178 wynosił 9,5 roku. Nie było sprecyzowanego programu nauczania, dlatego też okres przeby- wania w klasztorze bywał różny i zależał w dużej mierze do rodziców panienek. Zwykle trwał 2 do 3 lata. Najdłużej, bo 12 lat, w klasztorze przebywały panny Jordanówny. Szkoła klasztorna w Imbramowicach cieszyła się wielką popularnością także w kolej- nych latach. Liczba uczennic nierzadko dochodziła do 60. W czasie kasat klasztorów na zie- miach polskich Imbramowice dzięki szkole zostały klasztorem etatowym, bez możliwości przyjmowania sióstr do nowicjatu. Siostry nauczały do 1948 roku, kiedy władze komuni- styczne zamknęły szkołę, a jej majątek przekształcono w Państwowe Gospodarstwo Rolne.

Religious life and education in the Norbertine nunnery in Imbramowice in view Chronicle of Sophia Grothówna in years 1703-1741. Outline of problems Summary The article describes everyday life and monastic school in the Norbertine convent in Im- bramowice in years 1703-1741. Information is based entirely on the Chronicle conducted by the abbess Sophia Grothówna. Everyday life, although the Norbertine convent is an en- closed convent, was rich in a variety of events. The article includes information about cir- cumstances of young ladies joining the monastery, postulate and fi nal vows (after a year or two years from the beginning of the novitiate). Candidates wanting to join the monastery had to bring suitable dowry, although this may have taken a number of years to collect by the ab- bess. The article also contains information describing the school run in a convent for young ladies from the surrounding area, and further afi eld. Girls stayed for a few years or a few weeks, as there was no fi xed curriculum, specifying the number of months or years of educa- tion. The Article also contains two tables: novices joining the Norbertine nunnery in Im- bramowie in years 1703-1741 and girls living in the monastery and attending to convent school in the same range of years.

Keywords: woman, female monastery, Norbertine, enclosure, Sophia Grothówna, mo- nastery school

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 117878 22015-05-18015-05-18 22:14:0122:14:01 Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 179-192

MONIKA PAKOCA WNHiS UKSW, Warszawa

ZAPISY I ZALECENIA WOBEC ŻON W TESTAMENTACH PAWŁA KAROLA SANGUSZKI (1680-1750) I JEGO SYNA HIERONIMA JANUSZA (1743-1812)

Osobami, w życiu których śmierć Pawła Karola Sanguszki1, a następnie Hieronima Janu- sza2 zmieniły najwięcej były niewątpliwie pozostawione przez nich żony i dzieci. W tej pra- cy chciałabym się szczególnie przyjrzeć sytuacji tych pierwszych, czyli ich żon, które z dnia na dzień stały się wdowami, co bardzo mocno zmieniło zajmowaną przez nie pozycję w spo- łeczeństwie oraz posiadany przez nie status prawny. Ich prawa i obowiązki często regulowa- ły, a czasem wręcz ograniczały zapisy testamentalne pozostawiane przez ich mężów. Doty- czyły one głównie kwestii pełnienia przez nie opieki nad niepełnoletnimi jeszcze dziećmi oraz możliwości ich powtórnego zamążpójścia. Testament jest rodzajem dokumentu, sporządzanym na wypadek śmierci jego autora. Jest on również pewnego rodzaju komunikatem, zawierającym ostatnie uwagi na tematy frapu- jące osobę, która go spisuje. W epoce staropolskiej, wskutek braku jasnych uregulowań prawnych dotyczących m. in. dziedziczenia, spisywano testament, chcąc potwierdzić swą ostatnią wolę oraz nadać jej prawnie obowiązujący charakter. Opierał się on zarówno na za- stanym porządku prawnym, normach zwyczajowych, tradycji oraz upodobaniach testatora. Ten ważny dokument pomagał przy ustaleniach dotyczących dziedziczenia majątku pozo- stającego po zmarłym. Dla badaczy jest on ważnym źródłem do poznania mentalności daw- nego społeczeństwa polskiego, szczególnie jego stosunku wobec samej śmierci, sposobów radzenia sobie z nią oraz obrzędów jej towarzyszących. Dzięki jego złożonej budowie i szczegółowości dowiadujemy się o relacjach pomiędzy poszczególnymi członkami rodzi- ny, ich pozycji społecznej i materialnej, nadto o wszelkich zależnościach, konwenansach i specyfi cznej roli, jaką odgrywał sam testator względem najbliższych3. Jedną z głównych spraw poruszanych w interesujących nas testamentach dotyczących wdów są relacje występujące między małżonkami, którzy niedługo mieli być rozdzieleni

1 Paweł Karol Sanguszko (1680-1750) książę, podskarbi nadworny litewski, marszałek nadworny, a następnie wielki litewski. Był synem Hieronima, starosty supraskiego i Konstancji z Sapiehów za: R. Marcinek, Sanguszko Paweł Karol (1680-1750), „PSB”, 1992/ 34/1, Wrocław-Warszawa-Kraków, s. 497-500. 2 Hieronim Janusz Sanguszko (1743-1812) książę, ostatni wojewoda wołyński, generał wojsk koronnych i litew- skich, następnie rosyjskich, właściciel stadniny. Był drugim synem Pawła Karola i Barbary z Duninów, bratem Jó- zefa Paulina, Janusza Modesta i przyrodnim bratem Janusza Aleksandra za: E. Orman, Sanguszko Hieronim Janusz (1743-1812), „PSB”, 1992/34/1, Wrocław-Warszawa-Kraków, s. 484-488. 3 B. Popiołek, Woli mojej ostatniej Testament ten… Testamenty staropolskie jako źródło do historii mentalności XVII i XVIII wieku, Kraków 2009, s. 6-7.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 117979 22015-05-18015-05-18 22:14:0122:14:01 MONIKA PAKOCA 180 przez śmierć. Oczywiście dokument ten, ze względu na swą podniosłą formułę często bardzo wyolbrzymia uczucia ich wiążące oraz wzajemnie deklarowane przywiązanie. Jednakże zdarzają się przypadki, w których można znaleźć znacznie coś więcej, coś bardziej osobiste- go i prawdziwego, niż tylko wyuczone formułki czy przyjęte przez ogół schematy zapisu swego stosunku do drugiej osoby. Zgodnie z utartą formułą wypływającą z ars bene moriendi Paweł Karol w swym testa- mencie nazywa Barbarę4 swą najukochańszą żoną5. Zapis ten potwierdza fakt, iż rzeczywi- ście bardzo cenił on swoją trzecią żonę i darzył ją wielkim uczuciem. Zabieg ten nie jest niczym nadzwyczajnym i nie zdradza prawdziwych relacji występujących między małżon- kami. Takim samym mianem ukochanego6 nazywa Paweł Karol swego syna Janusza Alek- sandra7, choć wiadome jest, iż relacje między nimi nie były aż tak dobre8. Barbara z Duninów Sanguszkowa została ustanowiona przez swego męża głównym, nie- jako naturalnym wykonawcą postanowień jego testamentu. To do niej oraz najstarszego syna Janusza Aleksandra kieruje prośby o skromny pogrzeb, odprawienie jak największej ilości mszy świętych za jego duszę po jego zgonie oraz odprawianie modłów w rocznice jego zejścia9. Co się tyczy stosunku Pawła Karola Sanguszki do jego wcześniejszych żon, posiadamy dosyć fragmentaryczne informacje. Odnośnie małżeństwa z Bronisławą z Pieniążków10 te- stator nadmienia tylko, iż był to związek bezdzietny i odziedziczył po niej majątek, do któ- rego pretensji nie mają prawa z nią spokrewnieni, a jego dziedzice nie powinni się o takie roszczenia martwić, gdyż ta sprawa została już formalnie załatwiona11. Podobnie jak w przypadku pierwszego małżeństwa, Paweł Karol przy opisie stosunków zachodzących między nim a jego drugą żoną Marianną z Lubomirskich12 ogranicza się jedy-

4 Barbara Urszula z Duninów Sanguszkowa (1718-1791), marszałkowa litewska, poetka, tłumaczka, fi lantrop- ka. Była córką referendarza wielkiego koronnego Jakuba ze Skrzynna Dunina i Marianny z Grudzińskich. Była trzecią żoną Pawła Karola Sanguszki, oraz matką Józefa Paulina, Janusza Modesta oraz Hieronima Janusza. Za: E. Aleksandrowska, Sanguszkowa z Duninów Barbara Urszula (1718-1791), „PSB”, 1992/34/1, Wrocław–Warsza- wa–Kraków, s. 517-521. 5 Testamenty Lubartowiczów – Sanguszków. Wybór tekstów źródłowych z lat 1750-1876, J. M. Marszal- ska, W. Graczyk (oprac.), Kraków 2011, s. 18. 6 Tamże, s. 18. 7 Janusz Aleksander Sanguszko (1712-1775) książę, miecznik litewski, marszałek nadworny litewski, ostatni ordynat Ostrogski. Był synem Pawła Karola i jego drugiej żony Marianny z Lubomirskich, przyrodnim bratem Jó- zefa Paulina, Janusza Modesta i Hieronima Janusza. Za: R. Marcinek, Sanguszko Janusz Aleksander (1712-1775), „PSB”, 1992/ 34/1, Wrocław–Warszawa–Kraków, s. 490-492. 8 A. Kitowicz, Pamiętniki do panowania Augusta III i Stanisława Augusta, Poznań 1840, s. 21-22. 9 Testamenty Lubartowiczów – Sanguszków…, s. 18-19. 10 Bronisława z Pieniążków Sanguszkowa (zm. ok. 1710 ), wojewodzina sieradzka, córka Jana Pieniążka i Ma- rianny Anieli z Kaszkowskich. Była pierwszą żoną Pawła Karola Sanguszki i wdową po jego starszym bracie Kazimierzu Józefi e. Za: Testamenty Lubartowiczów – Sanguszków…, s. 30. 11 Tamże, s. 30. 12 Marianna (Maria Anna) z Lubomirskich Sanguszkowa (zm. 1729), córka Józefa Karola Lubomirskiego, mar- szałka nadwornego koronnego, marszałka wielkiego koronnego, i Teofi lii z Zasławskich, wojewodzianki krakow- skiej. Była siostrą Aleksandra Dominika Lubomirskiego, ordynata ostrogskiego, spadkobierczyni ogromnej fortu- ny – wniosła w dom Sanguszków Zasławszczyznę i ordynację ostrogską za: Testamenty Lubartowiczów – Sangusz- ków…, s. 21.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 118080 22015-05-18015-05-18 22:14:0122:14:01 ZAPISY I ZALECENIA WOBEC ŻON W TESTAMENTACH PAWŁA KAROLA SANGUSZKI (1680-1750) I JEGO SYNA HIERONIMA JANUSZA (1743-1812) 181 nie do wykazu dóbr materialnych dziedziczonych po niej tym razem przez ich wspólnego syna Janusza Aleksandra13. Warto również w tym momencie nadmienić, iż w dokumencie pozostawionym przez Pawła Karola istnieje fragment dotyczący jego fundacji oraz zapisów na cele pobożne. Zgodnie z jego ostatnią wolą wszelkie rozpoczęte przez niego w tej dziedzinie poczynania miały być kontynuowane przez wyznaczonych przez niego następców. Potwierdzeniem tego był poniższy fragment: Fundacje i zapisy którekolwiek, gdzie, tak na Litwie, jako i w Koro- nie, ku pomnożeniu chwały Boskiej przeze mnie poczynione lub pozeznawane, znaleźć się mogą, albo które bym jeszcze za przedłużeniem życia mojego uczynić i zeznać mógł, aby nieporuszone zostawały i owszem we wszystkich punktach przez potomków moich zachowane, ratyfi kowane, i wykonane były mieć chcę, i koroboruję15. W przypadku Hieronima Janusza wiemy stosunkowo mało o jego relacjach z żonami. Odnośnie swoich wcześniejszych związków małżeńskich, tzn. z Cecylią Urszulą z Potoc- kich16 oraz Anną Teofi lią Sapieżanką jest on bardzo oszczędny w słowach, nazywa je jedynie Jaśnie Oświeconymi, co było jednakże tylko utartą formułą, niezdradzającą żadnego bliż- szego stosunku wobec tych osób. Jeśli chodzi o stosunek Hieronima Janusza do swojej obec- nej małżonki, Anny z Pruszyńskich Kuczkowskiej-Sanguszkowej17 nie różni się on niczym, również wszelkie określenia małżonki ograniczają się do suchego określenia jej Jaśnie Oświeconą18. Kolejnymi bardzo ważnymi elementami omawianych testamentów były kwestie dziedzi- czenia pozostawianego przez zmarłego majątku, szczególnie gdy był dość posażną osobą (jak niewątpliwie jest to w przypadku Pawła Karola i Hieronima Janusza Sanguszki). Była to część testamentu wywołująca najwięcej emocji i zaciekawienia. To dzięki takiemu zapi- sowi, ktoś mógł z dnia na dzień stać się jedną z najbogatszych osób w państwie, jak również mógł zostać wydziedziczony i stracić wszelkie nadzieje na odziedziczenie wszelakich dóbr. Dlatego, zapisy dotyczące spraw materialnych, w szczególności dziedziczenia dóbr rucho- mych i nieruchomych są najdokładniej opisywaną częścią testamentu. Zabieg ten stosowano celowo, by niejako zabezpieczyć się na przyszłość przed wszelkimi możliwościami omylne- go zrozumienia zapisów testamentalnych, bądź wręcz ich obalenia ze względu na niemoż- ność dokładnego ich zrozumienia, a tym samym wcielenia ich w życie. Kwestie dotyczące rozporządzenia dóbr posiadanych przez Pawła Karola na jego przy- szłych spadkobierców zajmują znaczną część pozostawionego przez niego testamentu. Fakt ten nie powinien dziwić, szczególnie ze względu, iż majątek pozostawiany przez Pawła Ka- rola należał do jednej z największych fortun Rzeczypospolitej i każdy możliwy jej dziedzic

13 Tamże, s. 21. 14 Tłum. – pod tchnieniem Ducha Świętego 15 Testamenty książąt Lubartowiczów-Sanguszków..., s. 32. 16 Cecylia Urszula z Potockich Sanguszkowa (1747-1771), córka Eustachego Potockiego generała kawalerii, pierwsza żona Hieronima Sanguszki. Z tego małżeństwa urodziło się troje dzieci. Za: Testamenty Lubartowiczów – Sanguszków…, s. 46. 17 Anna z Pruszyńskich Kuczkowska-Sanguszkowa (zm. 1816), trzecia żona Hieronima Sanguszki, poślubiona w 1780 roku. Wcześniej rozwiedziona z szambelanem Andrzejem Kuczkowskim. Po śmierci Hieronima Sanguszki w 1812 roku dożywotnio dzierżyła Tarnów. Za: Testamenty Lubartowiczów – Sanguszków…, s. 46. 18 Tamże, s. 45-50.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 118181 22015-05-18015-05-18 22:14:0122:14:01 MONIKA PAKOCA 182 chciał uzyskać z niej choćby najmniejszą część. Zalecenia zatem zarządzone przez testatora w tymże dokumencie charakteryzują się wielką szczegółowością i ciągłym potwierdzaniem już raz zapisanych postanowień oraz praw do rozporządzania danym majątkiem, co miało zarówno gwarantować wcieleniem postanowień tego testamentu w życie oraz uniemożli- wieniu jego niepodważania czy niewłaściwego jego zrozumienia. Najstarszym dziedzicem pozostawionym przez Pawła Karola Sanguszkę był Janusz Aleksander, jego jedyny syn z drugiego małżeństwa. Miał on odziedziczyć nie tylko dobra należące od wieków do rodu Sanguszków, ale również wszelkie majątki uzyskane przez jego ojca na drodze dziedziczenia, zakupów oraz wcześniejszych mariaży. Janusz Aleksan- der był przede wszystkim dziedzicem dóbr pozostawionych przez swoją matkę, Mariannę z Lubomirskich Sanguszkową, która była jedyną dziedziczką wielkiej ordynacji ostrogskiej. Ponadto w skutek śmierci Aleksandra Dominika Lubomirskiego (brata jego matki Marian- ny) miał on odziedziczyć majątek na Wołyniu i Ukrainie, w którego skład wchodziły klucze: dubieński, ostrogski, stepański, konstantynowski, krasiłowski, pikowski, cudnowski, tetyj- nowski, lipowski i inne oraz dobra w Koronie, czyli klucz: baranowski, wiśnicki, wielkopo- rębski, wiewierecki, zasowski, urynowski, oraz bełski. Ponadto zgodnie z zapisem testa- mentalnym miał on otrzymać: Opatów , Ostrowie, Kolbuszowa, Rzemień, Jarosław, Nawojowa, Grabie tudzieć pałac warszawski z przedmieściem Alexandria przy Warszawie, kamienica w Krakowie Pod Barany nazwana i dworek drewniany tamże nad Wisłą będący, pałac w Lublinie21. Dodatkowo po swojej mat- ce Mariannie, Janusz Aleksander miał odziedziczyć wszelki posiadany przez nią majątek, w tym różnego rodzaju dobra ruchome, a zatem klejnoty i srebro22. Do dóbr pozostawionych Januszowi Aleksandrowi przez matkę, zgodnie z wolą Pawła Karola nikt inny nie mógł mieć pretensji, co potwierdził testator następującymi słowami: [...] wszelkich moich pretensji i prawa mojego do tych pałaców i kamienicy wyżej pomienionych odstępuję i z nich się na osobę tegoż księcia, syna mojego, zupełnie wyzuwam, ani innym sukcessorom moimżadnego regressu i salwy do tego nijakim pretekstem nie zachowuję [...]23. Dla córek, zrodzonych z małżeństwa z Barbarą z Duninów, Paweł Karol pozostawiał obietnicę nadania im posagu, pochodzącego z dóbr nieruchomych oraz z klejnotów należą- cych do ich matki Barbary24. Paweł Karol zaznaczał również w swym testamencie, iż żyjące jego siostry Anna Radzi- wiłłowa25 oraz Krystyna Sapieżyna26 nie mają prawa zgłaszać pretensji do majątku Sangusz-

19 Tłum. – z przynależnościami 20 Tłum. – ze wszystkimi swoimi przynależnościami 21 Testamenty książąt Lubartowiczów-Sanguszków...., s. 22. 22 Tamże, s. 21. 23 Tamże, s. 22-23. 24 Tamże, s. 30. 25 Anna Katarzyna z Sanguszków Radziwiłłowa (1676-1746), kanclerzyna wielka litewska. Była córką Hieronima Sanguszki, starosty supraskiego i Konstancji z Sapiehów. Za: H. Dymnicka-Wołoszyńska, Anna Katarzyna z San- guszków Radziwiłłowa, „PSB”, 1987/30/2, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź, s. 384-387. 26 Krystyna z Sanguszków Sapieżyna (1698-1756), córka Konstancji z Sapiehów i Hieronima Sanguszków, siostra Anny Katarzyny i Pawła Karola Sanguszków. Była żoną Władysława Józefa Sapiehy, wojewody mińskiego. Za: Testamenty książąt Lubartowiczów-Sanguszków... s. 30.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 118282 22015-05-18015-05-18 22:14:0122:14:01 ZAPISY I ZALECENIA WOBEC ŻON W TESTAMENTACH PAWŁA KAROLA SANGUSZKI (1680-1750) I JEGO SYNA HIERONIMA JANUSZA (1743-1812) 183 ków. Chcąc upewnić się, iż nie będą one wysuwać żadnych zastrzeżeń Paweł Karol już za- wczasu zawarł z nimi umowy regulujące stosunki między nimi27. Odnośnie majątku zostawionego przez Pawła Karola swojej żonie trzeciej Barbarze wia- domo, iż opiera się on na potwierdzonym wcześniej w aktach grodzkich warszawskich za- pisem wzajemnego dożywocia z 1735 roku na wszystkich dobrach posiadanych przez te- statora28, które jednakże było aktualne jedynie do momentu zawarcia przez nią kolejnego małżeństwa. Co potwierdzały słowa: [...] daję i potwierdzam, i mieć chcę nieodmiennie, aby z tych dóbr wszelkich tak stojących, jak i ruchomych wolno, bez wszelkiej od księcia miecznika, syna mojego, kogożkolwiek inszego prepedicji używała, i innymi jako najlepiej dzieci moich i dóbr samych dysponowała póki tylko wdową zostawać będzie30. Testament pozostawiony przez Hieronima Janusza Sanguszkę był przede wszystkim do- kumentem, mającym za zadanie podzielić zgodnie z wolą testatora posiadany przez niego majątek. Ponieważ większość dzieci Hieronima Janusza zmarła w wieku nastoletnim, tzn. Roman (1775-1790), Paweł (1771-1780), Dorota (1781-1798) oraz Józef (1787-1798), grono spadkobierców zostało zawężone jedynie do jego trojga dzieci. Pierwszą kwestią poruszoną przez testatora jest sprawa ustanowienia posagów dla dwóch córek, to jest dla Marianny Mokronowskiej31 i Tekli Potockiej32. Zgodnie z zapisami testa- mentalnymi miało im przysługiwać po pięćset tysięcy złotych, na który miały się składać dochody z klucza: sławuckiego, białogrodeckiego, ilinieckiego oraz hrabstwa tarnowskiego. Ponadto Hieronim Janusz dodał im po pięćset tysięcy złotych sumy dodatkowej, która miała być ich zadośćuczynieniem, aby nie rościły żadnych pretensji wobec pozostałego majątku33. Głównym dziedzicem dóbr (głównie ziemskich), pozostawionych przez Hieronima Janu- sza Sanguszkę, miał być jego jedyny żyjący syn Eustachy Erazm34. Jego część obejmowała klucz sławucki, białogródecki, iliniecki oraz hrabstwo tarnowskie. Eustachy Erazm odzie- dziczyć miał również klucz szepetowiecki, który niegdyś był w posiadaniu Romana San- guszki (tzn. Romańcia)35, a następnie wykupione dzięki odsprzedaniu praw dożywocia przez

27 Tamże, s. 31. 28 Tamże, s. 23-24. 29 Tłum. – ku dobru 30 Testamenty książąt Lubartowiczów-Sanguszków..., s. 24. 31 Marianna z Sanguszków Mokronowska(1770-1812), córka Hieronima Sanguszki i jego pierwszej żony Cecylii z Potockich. Była żoną Stanisława Mokronowskiego, generała wojsk polskich. Po jego śmierci poślubiła Benedyk- ta Zielonkę, generała wojsk polskich. Za: Testamenty książąt Lubartowiczów-Sanguszków..., s. 46. 32 Tekla z Sanguszków Potocka (1786-1869), córka Hieronima Sanguszki i jego trzeciej żony Anny z Pruszyń- skich Kuczkowskiej. Żona Włodzimierza Potockiego, z którym miała dwóch synów: Stanisława i Włodzimierza. Po śmierci męża zawarła potajemne małżeństwo morgantyczne z kamerdynerem Mikołajem Thomasem, z którym miała dwoje dzieci. Za: Testamenty książąt Lubartowiczów-Sanguszków..., s. 46. 33 Tamże, s. 45-50. 34 Eustachy Erazm Sanguszko (1768-1844), książę, poseł na Sejm Czteroletni, generał wojsk polskich w roku 1794, pamiętnikarz, hodowca koni arabskich. Był synem Hieronima Janusza i Urszuli Cecylii z Potockich. Za: E. Orman, Eustachy Erazm Sanguszko (1768-1844), „PSB”, 1992/34/1, Wrocław -Warszawa-Kraków, s. 473-478. 35 Roman Sanguszko tzn. Romańcio (1775-1790) jedyny syn Anny z Cetnerów i Józefa Paulina Sanguszków. Przyznany mu majątek odziedziczyła po nim jego matka oraz stryjowie: Hieronim Janusz i Janusz Modest. Za: Testamenty książąt Lubartowiczów-Sanguszków..., s. 47.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 118383 22015-05-18015-05-18 22:14:0122:14:01 MONIKA PAKOCA 184 Annę z Cetnerów36 żonę Józefa Paulina Sanguszko37, w obecnej chwili należący do Hieroni- ma Janusza Sanguszki. To właśnie z tych dóbr miała zostać wypłacona córkom testatora, Mariannie Mokronowskiej i Tekli Potockiej, lub ich spadkobiercom dodatkowa kwota po pięćdziesiąt tysięcy czerwonych złotych38. Dodatkowo przezorny ojciec ustanowił, iż każdej z jego córek należy się tzn. „procent od posagu” wynoszący 5 procent, który miał być wypłacany każdej nich co rok przez jego syna Eustachego Erazma Sanguszkę39. Jak to już było zaznaczone wcześniej, wszystkie te zabiegi zarządzone przez Hieronima Janusza miały służyć przede wszystkim dwóm celom. Po pierwsze były one gwarancją od- powiedniej wyprawy z dóbr ojcowskich dla jego córek. Po drugie miały one chronić dobra odziedziczone przez Eustachego Erazma (głównie chodzi tu o majątek ziemski) przed roz- drobieniem i możliwymi pretensjami sióstr pod jego adresem. Stanowisko to podkreśla do- datkowo testator wpisem: Tym sposobem córki moje, mając dla siebie posagi wyznaczone żadnego prawa do fortuny mojej […] ani też do wszelkich remanentów dum gotowych i na skryptach będących, jako mając dostateczne wyposażenie, pod żadnym tytułem rościć, a tym bardziej pretensji formować i spór prawny wznowić – ale tylko na wyznaczonych po- sagach po pięćdziesiąt tysięcy czerwonych złotych dla siebie poprzestać mają – w przypadku sprzeciwienia się i nieakceptowania wyznaczonego posagu utratę całkowitą tegoż posagu za zniewagę woli mojej przeznaczam40. Jak widać jasno z przytoczonych słów, obostrzenia związane z przestrzeganiem testamentu i ewentualnymi sprzeciwami wobec jego postano- wień były dość surowe, co miało go chronić i skutkować jego wykonaniem. Ostatnią osobą wykazaną w spisie spadkobierców była żyjąca żona Hieronima Janusza, Anna z Pruszyńskich-Kuczkowska Sanguszkowa. Wedle zapisów testamentalnych posiada- ła ona już wcześniej zapis dożywocia dokonany przez jej męża. Został on potwierdzony w aktach grodzkich łuckich w dniu 20 sierpnia 1788 roku, później rozszerzony również na ziemie powiatu krzemienickiego. Następnie dnia 14 marca 1802 roku uczynione oblaty zostały przeniesione na dobra sławuckie, w tym na miasteczko Sławuta oraz okoliczne wsie: m. in. Peremyśl, Warczów, Janoszówka. Hieronim Janusz Sanguszko znając panujące realia i chcąc zabezpieczyć byt swojej żony na wypadek swej wcześniejszej śmierci, podał jej w swoim testamencie pewne informacje, które mogłoby rozwiązać w przyszłości zatargi dotyczące dóbr, na których było osadzone wspomniane dożywocie. W zamian za dobrowol- ne zrzeczenie się przez żonę zapisu dożywocia oraz praw do części dochodów płynących z hrabstwa tarnowskiego miała ona otrzymać kwotę piętnastu tysięcy czerwonych złotych odszkodowania. Dodatkowo Hieronim Janusz zobowiązał swojego syna i dalszych jego sukcesorów, do corocznej wypłaty wdowie Annie sumy trzech tysięcy czerwonych złotych

36 Anna z Cetnerów Sanguszkowa (1764-1814) córka Anny z Krasickich i Ignacego Cetnerów. Była kolejno żoną Józefa Paulina Sanguszki, następnie Kazimierza Nestora Sapiehy, Kajetana Potockiego i Karola Lotaryńskiego d’Elboeuf et Lambesc. Za: Testamenty książąt Lubartowiczów-Sanguszków..., s. 47-48. 37 Józef Paulin Sanguszko (1740-1781) najstarszy syn Barbary z Duninów i Pawła Karola Sanguszki. Zamężny z Anną z Cetnerów. Pełnił m. in. urząd starosty krzemienieckiego i czerkawskiego. Był marszałkiem wielkim litewskim. Za: J. M. Marszalska, Sanguszko Józef Paulin (1740-1781) w: Słownik pracowników książki polskiej. Suplement II, red. H. Tadeusiewicz, s. 137. 38 Testamenty książąt Lubartowiczów-Sanguszków..., s. 48. 39 Tamże, s. 48-49. 40 Tamże, s. 49.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 118484 22015-05-18015-05-18 22:14:0222:14:02 ZAPISY I ZALECENIA WOBEC ŻON W TESTAMENTACH PAWŁA KAROLA SANGUSZKI (1680-1750) I JEGO SYNA HIERONIMA JANUSZA (1743-1812) 185 w dwóch ratach, następujących co pół roku. Jednakże, gdyby taka umowa o zrzeczeniu się dożywocia i dochodów z dóbr tarnowskich nie była przestrzegana przez Eustachego Era- zma, Hieronim Janusz pozostawił swym testamencie pewien zapis, mający go do tego zmu- sić: [...] w przypadku uchybienia w zapłaceniu sumy trzech tysięcy złotych w którejkolwiek racie i roku, tedy zwrot dóbr dożywociem opisanych Jaśnie Oświeconej księżnej Sanguszko- wej bez żadnego procesu prawnego, ostrzega się – jeżeliby takowy środek przeze mnie poło- żony nie zdawał się, tedy wolność odstąpienia onej zostawiam i w prawach jej służących zachowuję41. Ostatnim elementem dyspozycji majątkowych zawartych w testamencie Hieronima Janu- sza Sanguszki jest zapis dotyczący posiadania przez samego testatora praw do dożywotnie- go dysponowania posiadanym przez siebie majątkiem, bez uwzględnienia poczynionych w tymże dokumencie zmian. Zapis ten miał był nie tylko potwierdzeniem praw do pozosta- wianego majątku, ale był również deklaracją złożoną przez samego Hieronima Janusza, iż zapisy poczynione w powyższym testamencie może dowolnie zmieniać, aż do chwili wła- snego zgonu. Zatem żaden jego spadkobierca nie mógł być do końca pewien swojego spad- ku, jaki otrzyma po jego śmierci, gdyż mogło się okazać się, iż ta wersja testamentu nie była aktualna, że powstała inna, która zawiera inne postanowienia, niekoniecznie tożsame z omó- wionymi powyżej42. Następnym elementem poruszanym w analizowanych testamentach była sprawa dziedzi- czenia dóbr (ruchomych i nieruchomych) oraz odpowiedniego ich zarządzania. Były to ostatnie rady dotyczące gospodarowania majątkiem pozostawione przez męża żonie, cza- sami słabo zorientowanej w sprawach zarządzania dobrami. Czasami zapisy te obligowały wdowę do pewnych działań, niekoniecznie będących zgodnych z jej dążeniami. Przez fakt, że były one umieszczone w tak formalnym dokumencie, jak testament uzyskiwały one moc prawną, przez co musiały (powinny) być respektowane przez spadkobierców. Testament Pawła Karola w wielu jego fragmentach odnosi się do zarządzania majątkiem przez jego pierworodnego syna Janusza Aleksandra i trzecią żonę Barbarę z Duninów. Zapi- sy te dotyczyły przede wszystkim rad danych przez Pawła Karola swej małżonce, aby umia- ła poradzić sobie z ogromem nowych wyzwań związanych z pełnieniem przez nią nowej roli, wdowy. Pierwszym obowiązkiem, nałożonym przez testament Pawła Karola na jego żonę było uporządkowanie zaległych długów ciążących na jego majątku: A po uspokojeniu i oswobo- dzeniu wszystkich dóbr z ciężarów el być mogło zniesiono, jeślinu od potrzebnego dzieciom moim sustentamentu na przekupienie jakich dóbr i na dla nich fortuny mają47.

41 Tamże, s. 50. 42 Tamże. 43 Tłum. – zwolnionych praw właścicieli i wierzycieli 44 Tłum. – pozostałe dochody 45 Tłum. – przychód, przyrost 46 Tłum. – wyłożone 47 Testamenty książąt Lubartowiczów-Sanguszków..., s. 28.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 118585 22015-05-18015-05-18 22:14:0222:14:02 MONIKA PAKOCA 186 Chciał on również, aby w żadnym wypadku [...] nie inwadiowała, nie zapisywała, nie traciła ani umieszczała pod nieważności wszelkich w takowej mierze przeciwnych, a z kim- kolwiek zaszłych transakcji , i owszem po wypła- conych i uspokojonych naprzód długach, i o to się starało potym, żeby z tychże prowentów dóbr jeszcze fortuny dzieciom moim cokolwiek dóbr przykupić mogła50. Dodatkowo powinna ona dopełniać wszelkich starań, by majątek będący w jej posiadaniu stawał się coraz większy, by w chwili uzyskania przez ich dzieci pełnoletności posiadały one jak najwięcej środków, by wejść w dorosłe życie, zgodnie z zapisem: [...] nie dopuszczając niepotrzebnych i szkodliwych, gdzie by się bez tego całe obejść mogło, na dzieci i dobra moje prawnych procesów, uspokojonych zaś długów takowych kwity, czyli cessje prawne, jako lepie i potrzebniej dla bezpieczeństwa interesów zdawać się będzie, nie na swoję osobę, ale na dzieci i sukcesowów moich osoby otrzymywała dobra im ab oneribus eliberowała51. Chcąc uczynić zadość temu pragnieniu, miała ona wykupywać wszelkie dostępne dobra oraz w miarę możliwości oszczędzać, by powiększyć tym sposobem majątek rodzinny52. Ponadto w testamencie mąż usilnie prosił ją, aby w celu powiększenia jeszcze dóbr posia- danych przez rodzinę Sanguszków pomiarkowała się w czynionych przez siebie wydatkach i ograniczyła je jedynie do koniecznych, ze względów praktycznych i prestiżowych. Prośby te ujęte w bardzo dosadne słowa brzmią następująco: [...] najprzód po odprawionym ciała mego pogrzebie zaraz dwór swój, tak męski, jako i białogłowski zregulowała, aby niepotrze- gnych osób, bez których się obejści będzie mogła, dla uniknięcia nie chowała, ale popłaciwszy, co by komu słusznie należało, poodprawiała [...]54. Dalsze dyspozycje dotyczyły zasad dalszego publicznego zachowywania się żony. Paweł Karol radził jej, aby od chwili jego śmierci starała się prowadzić skromne życie, pozbawio- ne wszelkiego niepotrzebnego zbytku, które mogłoby pochłaniać niepotrzebne wydatki. Oczywiście testator od razu zaznaczył, iż pomimo ograniczania wydatków, nie powinna za- pominać, iż pochodzi ze znakomitego rodu, który wymaga od niej utrzymywania pewnego poziomu życia55. Kolejną bardzo dokładnie opisaną w testamencie kwestią dotyczącą spraw gospodar- czych było zatrzymanie przez przyszłą wdowę, wszystkich osób, które pracowały na rzecz powiększania majątku u Pawła Karola. Wyraził to pragnienie, pisząc: [...] obliguję Naujuko- chańszą Księżną Jej Mość, małżonkę moją, aby starych sług, ekonomów i administratorów, którzy teraz u mnie w dobrach funkcję swoją mają i którzy w swej godności, wierności i wszelakiej dla pomnożenia dobra pańskiego applikacji persewerować będą, jako już wia- domych rzeczy przy funkcjach ich konsekrowała56.

48 Tłum. – i nie nadużywała bowiem tego prawa do dożywocia 49 Tłum. – na świadectwo 50 Testamenty książąt Lubartowiczów-Sanguszków..., s. 25. 51 Tamże, s. 24. 52 Tamże, s. 26-27. 53 Tłum. – wydatków 54 Testamenty książąt Lubartowiczów-Sanguszków..., s. 25. 55 Tamże, s. 25. 56 Tamże, s. 25.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 118686 22015-05-18015-05-18 22:14:0222:14:02 ZAPISY I ZALECENIA WOBEC ŻON W TESTAMENTACH PAWŁA KAROLA SANGUSZKI (1680-1750) I JEGO SYNA HIERONIMA JANUSZA (1743-1812) 187 Z kolei w przypadku testamentu pozostawionego przez Hieronima Janusza brak jest ja- kichkolwiek wzmianek dotyczących kwestii gospodarczych bądź administrowania odzie- dziczonym majątkiem. Testator skupił się w nim wyłącznie na próbach zagwarantowania, by postanowienia zawarte w testamencie zostały wykonane przez wskazanych przez niego spadkobierców, co wyraził słowami: Pragnę, żeby wola moja w niniejszym postanowieniu […] albowiem na los spokojność mych dzieci, tkliwym ojcem będąc, tak one z przekonania nieinteresownego postanowiłem – dlatego ufny jestem, iż niniejszą czynność moją z uczu- ciem prawdziwej wdzięczności przyjętą zostanie57. Osobami, które najmocniej dotykała śmierć są zawsze dzieci. Potomstwo, szczególnie te niepełnoletnie, było najbardziej zdane na łaskę pozostawionych przy życiu opiekunów. Jeśli przy życiu pozostawał rodzic, w naturalny sposób przejmował on obowiązki zmarłego mał- żonka i zyskiwał pełne prawa do opieki nad dziećmi. Sytuacja jednak komplikowała się, gdy zmarły zawarł więcej niż jedno małżeństwo i jego wynikiem były dzieci. Rodzic taki, często obawiał się o los pozostawionych przez siebie dzieci, szczególnie nieletnich, by nie zostały one w jakikolwiek sposób pokrzywdzone przez pozostającego przy życiu małżonka lub jego dzieci, które mogły w przyszłości dopominać się, np. majątku przysługującego jedynie dzie- ciom z pierwszego małżeństwa. Jak widać, zagadnienie opieki nad pozostawionymi na wskutek śmierci testatora dziećmi nie było tak oczywiste, jak to początkowo mogłoby się wydawać. Nie powinien zatem dziwić fakt wielkiej szczegółowości zapisów oraz kilkukrot- nego powtarzania jego postanowień, aby nie zostały one pominięte, lecz wykonane zgodnie z zapisem ostatniej woli. Opiekunką pozostawionych przez siebie dzieci, Paweł Karol Sanguszko w naturalny spo- sób ustanowił swoją żonę Barbarę z Duninów. Nie wszystkie dzieci, w chwili spisania przez niego testamentu były pełnoletnie, a zatem konieczne było ustanowienie dla nich opiekuna prawnego, który do momentu dojścia ich do lat sprawnych podejmował by za nich decyzję, administrował ich majątkiem oraz zajmował się nimi58. Paweł Karol przejawiał szczególną troskę o zapewnienie swym dzieciom należytej ich pozycji edukacji, co wyrażone zostało następująco: Że zaś tym dzieciom moim podobno nie przyjdzie mi dać edukacji, tedy te do afektu Księżnej Jej Mości, małżonki mojej oddaję i powtórnie proszę, aby jako matka należyte według stanu i kondycji ich dała im wychowa- nie, a najbardziej bogobojne ćwiczenie według woli i intencji mojej wyżej wyrażonej […] upraszam59. Testator ponadto w zapisie swej ostatniej woli wyraził swój „ewentualny” niepokój zwią- zany z nierównym traktowaniem jego dzieci pochodzących w różnych małżeństw. Chciał temu za wszelką cenę zapobiec. Temu służyły obostrzenia nałożone na jego małżonkę, Bar- barę. Licznymi dowodami miłości próbował testator przypomnieć swej małżonce o tym, jak wiele ich łączył oraz że zrodzone z tego uczucia dzieci powinny być przez nią szczególnie chronione, co potwierdzają słowa: [...] tak bynajmniej po affekcie najukochańszej Księżnej Jej Mości, małżonki mojej, nie wątpię, i owszem o toż samo ją wielce upraszam, i niniejszym

57 Tamże, s. 50. 58 Tamże, s. 27. 59 Tamże, s. 40.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 118787 22015-05-18015-05-18 22:14:0222:14:02 MONIKA PAKOCA 188 testamentem obliguję, aby pamiętając na dziatki moje, spłodzone z nią, prawdziwą się im matką być i po śmierci mojej ciężkości nie czyniła […]60. Ponadto Paweł Karol, chcąc przekazać swym dzieciom jak wielką miłością ich darzył oraz jak bardzo mu na nich zależało, na zakończenie swojego testamentu skreślił zdanie: Żegnam i błogosławię dziatki moje z teraźniejszą księżną Jej Mością spłodzone w młodości lat będące, aby Bóg Wszechmogący nie tylko młodości ich, ale i dalszemu wiekowi ich swe- go świętego użyczając błogosławieństwa, pozwolił im we wszelkich profi tować pomyślno- ściach, a te ich sukcesa aby były z największą Boga chwałą i zbawieniem ich, pomnożeniem i ozdobą naszego imienia i domu, usługą i wsparciem Ojczyzny Pospolitej [...]61. Jego ocze- kiwaniem – jak zapisał – było, aby jego dzieci stały się ucieleśnieniem wszelkich cnót uwa- żanych w ówczesnych czasach za najważniejsze. Powinny być prawowitymi obywatelami, mężnymi obrońcami swojej ojczyzny, uznanymi urzędnikami, zasłużonymi dla dobra powszechnego szlachcicami, pobożnymi chrześcijanami. Do tego wszystkiego przygotować miała ich matka, która będąc ich najbliższym i najwierniejszym opiekunem powinna najle- piej wiedzieć, jak to wszystko osiągnąć. Jak już zapisano, testament Hieronima Janusza Sanguszki jest dość ubogi w treści niedo- tyczące bezpośrednio spraw majątkowych. Zabieg ten był oczywisty, gdyż inaczej, niż w przypadku jego ojca, dzieci Hieronima Janusza w chwili sporządzania przez niego testa- mentu były już dorosłe. Zatem nie było konieczności, aby dodawać w nim m. in. zapisy dotyczące kwestii opieki nad dziećmi. W dalszej części testamentu znaleźć możemy jedynie zapewnienie Hieronima Janusza, iż: Ponieważ będąc równym ojcem dzieci i jedne dla nich mając serce, tak równe ku nim czując przywiązanie, pragnę, aby przykładem domu imienia mego w spokojności jego szczęśliwość w życiu stanowiącej zostawali; dlatego chcąc onym takowe dobro ubezpieczyć, za tym przez niniejsze postanowienie posagów córkom moim, wszelki spór wyniknąć mogący przycinając i kwestie w tej okoliczności, ile tylko osłabiać mogące, a miłość w rodzeństwie oddalając62. Kobieta, uzyskując status wdowy, uzyskiwała znaczne rozszerzenie posiadanych przez siebie dotychczas praw. Od tej pory stawała się osobą mogącą samodzielnie o sobie decydo- wać. Nie wszystkim to odpowiadało, co zauważalne było w zapisach testamentowych. Mę- żowie, nie dowierzając (choć nie zawsze) swym żonom, iż po ich śmierci będą potrafi ły sa- modzielnie zajmować się dziećmi oraz administrować pozostawionym im przez testatora majątkiem, ustanawiali im tzn. opiekunów. Byli to, głównie mężczyźni (w większości spo- krewnieni bądź spowinowaceni z testatorem), uproszeni przez testatora, by opiekowali się pozostawioną przez nich żoną i dziećmi, by pomagali im w każdej potrzebie. Opiekunowie posiadali również prawo, by w razie obawy o zaniedbania dotyczące wychowania dzieci zmarłego bądź marnotrawienia przez wdowę środków, odebrać jej dzieci i posiadany przez nią majątek. Opiekunowie pełnili zatem niejako podwójną rolę. Byli oni jednocześnie „mę- ską pomocną dłonią”, do której w każdej sprawie mogła zwracać się wdowa oraz narzuco- nymi jej strażnikami, którzy ograniczali ją w posiadanych przez nią uprawnieniach.

60 Tamże, s. 24. 61 Tamże, s. 40. 62 Tamże, s. 47.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 118888 22015-05-18015-05-18 22:14:0222:14:02 ZAPISY I ZALECENIA WOBEC ŻON W TESTAMENTACH PAWŁA KAROLA SANGUSZKI (1680-1750) I JEGO SYNA HIERONIMA JANUSZA (1743-1812) 189 Opiekunowie wyznaczeni przez Pawła Karola w jego testamencie mieli za zadanie przede wszystkim pełnić dozór nad podejmowanymi działaniami jego żony Barbary oraz baczyć, aby nic złego nie zdarzyło się jego dzieciom, co potwierdza poniższy zapis: W czym aby uproszeni ode mnie Jaśnie Oświeceni, Jaśnie Wielmożni Ich Mości Panowie Opiekunowie dozór mieć raczyli, a dziatkom moim krzywdy żadnej czynić nie dopuszczali, wielce i uniże- nie upraszam63. Opiekunowie zostali ustanowieni przede wszystkim na wypadek ponownego zamążpój- ścia pozostawionej przez testatora wdowy. Małżeństwo to pociągałoby za sobą poważne skutki, co dokładnie prezentuje poniższy fragment: A jeżeliby za odmiany stanu swojego wdowiego, poszedłszy za mąż, Księżna Jej Mość, małżonka moja, należytej edukacji dzie- ciom moim dawać nie miała, czego się nie spodziewam, ale też dzieci moje, będąc przy niej, mieć by jej nie mogły, tedy im Jaśnie Oświeceni, Jaśnie Wielmożni Panowie Opiekunowie, obaczywszy i zważywszy to, że spólą między sobą radą i namową, mają dzieci moje od Księżnej Jej Mości odebrać, a do swojej przyjąwszy opieki, na jakowym miejscu innym, gdzie się lepiej i sposobniej zdawać będzie, lokować ich mają dla dania im jako naj- lepszej edukacji stanowi i urodzeniu przyzwoitej65. Opiekunami ustanowionymi przez Pawła Karola zostali m. in. Michał Radziwiłł66, Stani- sław Moszyński67, Stanisław Sługocki68 oraz Antoni Marcin Chrapowiecki69. Mieli oni zaj- mować się zarówno administrowaniem dóbr rodu Sanguszków będących w rękach Janusza Aleksandra, jak też „opiekować” się żoną Pawła Karola i zrodzonymi z niej dziećmi. Hieronim Janusz w swoim testamencie nie pozostawił żadnych dyspozycji związanych z ustanowieniem opiekunów mających pomóc m. in. jego żonie w realizacji jego ostatniej woli czy przy administrowaniu odziedziczonym majątkiem. Zapewne wynikało to z faktu, iż jego dzieci w momencie spisywania przez niego testamentu były już pełnoletnie i nie potrzebowały dodatkowej opieki, ze strony jego żony czy też testamentalne ustanowionych opiekunów70. Najbardziej kontrowersyjną, a jednocześnie najciekawszą była sprawa stosunku męża do kwestii przyszłego, możliwego zamążpójścia pozostającej przy życiu żony. Kobieta ta, często młoda i urodziwa, dzięki małżeństwu (szczególnie w wyższych sferach) stawała się osobą posażną i wpływową. W wyniku śmierci męża, jej pozycja dodatkowo wzrastała,

63 Tamże, s. 25. 64 Tłum. – w tym przypadku 65 Testamenty książąt Lubartowiczów-Sanguszków..., s. 29. 66 Michał Kazimierz Radziwiłł zwany Rybeńko h. Trąby (1702-1762), hetman wielki litewski, wojewoda wileń- ski, ordynat nieświeski i ołycki. Był synem Karola Stanisława, kanclerza wielkiego litewskiego i Anny Katarzyny z Sanguszków, bratem Hieronima Floriana, Zwano go Rybeńko, gdyż lubił się tak zwracać do rozmówców i kore- spondentów. Za: K. Lesińska, Michał Kazimierz Radziwiłł zwany Rybeńko, „PSB”, 1987/30/1, Wrocław-Warszawa- -Kraków, Gdańsk-Łódź, s. 299-309. 67 Stanisław Moszyński – pisarz grocki sandomierski i cześnik urzędowski, następne podstoli sandomierski i kasz- telan radomski. Zmarł w 1757 roku. Za: Testamenty książąt Lubartowiczów-Sanguszków..., s. 37. 68 Stanisław Sługocki – żyjący w osiemnastym wieku stolnik chełmski i kasztelan lubelski. Pełnił również rolę pułkownika ordynacji ostrogskiej Za: Testamenty książąt Lubartowiczów-Sanguszków..., s. 37. 69 Antoni Marcin Chrapowiecki – podwojewodzki smoleński, a następnie podkomorzy smoleński. Zmarł w 1760 roku. Za: Testamenty książąt Lubartowiczów-Sanguszków..., s. 38. 70 Testamenty książąt Lubartowiczów-Sanguszków..., s. 45-50.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 118989 22015-05-18015-05-18 22:14:0222:14:02 MONIKA PAKOCA 190 gdyż w znacznej większości wypadku to ona dziedziczyła (choćby na czas określony, np. do czasu osiągnięcia przez dzieci pełnoletności) majątek po zmarłym mężu. Wdowa taka była bardzo „atrakcyjną partią” i szybko znajdowało się wokół niej znaczne grono adorato- rów chcących ją poślubić, głównie z uwagi na jej majątek i pozycję społeczną. Mężowie, znając te realia, często tłumacząc się dobrem pozostawianych przez siebie dzieci, nakładali na żony pewne obostrzenia dotyczące zmiany ich stanu cywilnego. Powtórne małżeństwo, w wyniku takich zapisów testamentalnych było nieopłacalne i często niosło ze sobą więcej strat niż możliwych zysków. Nic dziwnego, że znaczna część kobiet, pomimo młodego wie- ku, urody i posiadania wielu dóbr zdecydowała się nie zmieniać stanu wdowiego i (czasami jedynie formalnie) zachować wierności swojemu zmarłemu mężowi do końca własnych dni. Paweł Karol Sanguszko w swoim testamencie, aż dziewięć razy dotknął kwestii ob- ostrzeń związanych z możliwością zawarcia nowego małżeństwa przez jego żyjącą żonę Barbarę. Wszystkie one koncentrują się przede wszystkim na możliwych ograniczeniach mogących spotkać Barbarę po odmianie przez nią stanu wdowiego. Testator zastosował dwa rodzaje „kar” z tym związanych. Pierwszą z nich była utrata przez nią wszelkich dóbr zapisanych jej w dożywociu. Zatem z chwilą wstąpienia w nowy związek małżeński straciłaby cały swój majątek. Obowi ązywała tu prosta zasada, jak długo Barbara zostanie wdową, tak długo będą jej przysługiwały zwią- zane z tym prawa i przywileje. Natomiast, gdy zapragnie ten stan odmienić, straci wszelkie prawa do majątku Pawła Karola, który sam nadmienił, iż zapisy wszelkie dla swej żony uczynił: [...] ku przyjaźni Jej Miłości i nieodmienienia stanu wdowiego [...]71. Zapis taki związany był również z osobą syna Janusza Aleksandra, który został zobowią- zany, by do momentu utrzymania przez Barbarę statusu wdowy, przestrzegać darowanego jej dożywocia: [...] prosząc i obligując ojcowskim affetem i fundamentem tegoż księcia miecznika litewskiego, syna mojego, aby pozostały księżnie Jej Mości, żony mojej, póki po śmierci mojej zostawać będzie, nie tylko w possessjach dobr prawem dożywotnim jej ode mnie zapisanych, żadnych perpedecyi i turbacji nie czynił [...]73. Jak łatwo zauważyć Paweł Karol Sanguszko tak skonstruował swój zapis testamentalny, aby jego żona po jego śmierci ponownie nie wyszła za mąż, co bardzo dobitnie wyraził pi- sząc: by zaś taż Jaśnie Oświecona Księżna Jej Mość, małżonka moja stan swój wdowi przemienić miała, tedyć na ten czas na wszystkich dobrach już Księżnie Jej Mosci, małżonce mojej, służyć nie ma78. Pozbawienie jej wszelkich dóbr miało być za pewne moc- nym „starszakiem”, mającym ją odwieść nawet od samej myśli o ponownym zamążpójściu. Drugim „rodzajem kary” była możliwość odebranie jej dzieci. Mogło to być spowodowane jedynie uchybieniem przez nią troski o odpowiednie wychowanie i edukację, do czego przy-

71 Tamże, s. 23. 72 Tłum. – w stanie wdowieństwa 73 Testamenty książąt Lubartowiczów-Sanguszków..., s. 23. 74 Tłum. – jak długo 75 Tłum. – z woli Bożej 76 Tłum. – w inną obietnicę małżeństwa 77 Tłum. – uposażenie dożywotnie 78 Testamenty książąt Lubartowiczów-Sanguszków... s. 27.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 119090 22015-05-18015-05-18 22:14:0222:14:02 ZAPISY I ZALECENIA WOBEC ŻON W TESTAMENTACH PAWŁA KAROLA SANGUSZKI (1680-1750) I JEGO SYNA HIERONIMA JANUSZA (1743-1812) 191 czynić mogło się zauroczenie nowym związkiem. Swoje obawy Paweł Karol przedstawił na- stępująco: A jeżeliby […] czego się bym nie spodziewać nie miał, żeby księżna Jej Mość, mał- żonka moja stan swój wdowi odmieniwszy, poszła za mąż i dzieciom należytej nie dawała albo dać nie mogła edukacji tedy […] daję moc zupełną i upraszam, aby […] Panowie Opiekuno- wie tak sobie postąpili […] dobra od dożywocia excypowane , i dzieci same odebrać mają82. Odmiennie niż w testamencie Pawła Karola, w dokumencie pozostawionym przez jego syna Hieronima Janusza brak jest jakichkolwiek obostrzeń dotyczących możliwości zawar- cia nowego związku małżeńskiego przez pozostawianą przez niego żonę. Jedynym zapisem dotyczącym regulacji jej przyszłych losów, był już wcześniej wspominany artykuł, iż zosta- ło jej zapisane dożywocie i może za odpowiednim odszkodowaniem się z niego zrzec. Do- datkowo jedynym warunkiem otrzymania przez wdowę tychże dóbr było po prostu przeży- cie męża. Hieronim Janusz, w odróżnieniu od swojego ojca nie zastosował żadnych surowych obostrzeń dotyczących przyszłych decyzji, głównie matrymonialnych swej żony83. Zatem można z całą pewnością stwierdzić, iż istniały testamentalne możliwości ograni- czenia swobody przyszłej wdowy. Opierały się one głównie, jak w przypadku omawianego testamentu Pawła Karola na ciągle powtarzanych obostrzeniach dotyczących zmiany jej sy- tuacji w przypadku zawarcia przez nią nowego związku małżeńskiego. Dotyczyły one przede wszystkim utraty nadanego jej wcześniej przez męża dożywocia oraz odebraniu jej opieki nad dziećmi. Oba te zabiegi wymierzone były w „jakimś stopniu” przeciw pozosta- łym przy życiu wdowom, aby po prostu nie opłacało się im odmieniać stanu wdowiego. Podane przykłady wskazują, iż taki zabieg wypełnił swą rolę, gdyż obie wdowy pozostały nimi do końca życia. Barbara z Duninów Sanguszkowa nie weszła już nigdy w ponowny związek małżeński. Pomimo swego młodego wieku w chwili owdowienia (miała wtedy za- ledwie 32 lata) pozostała w nim do końca swych dni, aż przez 41 lat. Natomiast żona Hiero- nima Janusza, Anna z Pruszyńskich Kuczkowska – Sanguszkowa przeżyła swego męża za- ledwie o cztery lata, jednak do śmierci pozostając w stanie wdowim. Podsumowując, tematykę kobiet-wdów oraz ich sytuację na płaszczyźnie społeczno- -prawnej i kulturowej w epoce staropolskiej trzeba uznać za zagadnienie arcyciekawe, a jed- nocześnie ciągle jeszcze mało rozpoznane przez badaczy zajmujących się tych zagadnie- niem. W oparciu o wydane teksty źródłowe84, autorka niniejszego artykułu podjęła się przebadania testamentów Pawła Karola Sanguszki i jego syna Hieronima Janusza. Głów- nym celem było wykazanie występujących między nimi podobieństw oraz różnic, które w naturalny sposób wynikały m. in. ze specyfi ki epoki, bowiem Paweł Karol Sanguszko spisał swój testament w 1743 roku, zatem w rozkwicie epoki staropolskiej (zmarł w 1750 roku), natomiast jego syn Hieronim Janusz Sanguszko dokonał tego już w 1810 roku (zmarł zaś w 1812 roku).

79 Tłum. – w tym przypadku 80 Tłum. – w swoją administrację i dyspozycję [przejęte] 81 Tłum. – z opiekunami swoimi 82 Testamenty książąt Lubartowiczów-Sanguszków..., s. 35. 83 Tamże, s. 45-50. 84 Testamenty Lubartowiczów – Sanguszków. Wybór tekstów źródłowych z lat 1750-1876, J. M. Marszal- ska, W. Graczyk (oprac.), Kraków 2011.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 119191 22015-05-18015-05-18 22:14:0222:14:02 MONIKA PAKOCA 192 The records and recommendations for wives in the wills of Paweł Karol Sanguszko (1680-1750) and his son Hieronim Janusz (1743-1812) Summary The article is an analysis of the content of the two selected wills, contained in the work: Testaments of Princes Lubartowicz – Sanguszko’s family. The selection is of source texts of the years 1750-1876, compiled by Jolanta Małgorzata Marszalska and Waldemar Gra- czyk. Documents that are the subject of this article, have been prepared by Paweł Karol Sanguszko and his son Hieronim Janusz. The analysis of the content of the wills determined relations between both princes and their left behind wives and children, as well as any legal restrictions related to the existence of the spouse after their death, for example the matter of care for the children and the widows future remarries.

Keywords: testament, widow, Paweł Karol Sanguszko, Hieronim Janusz Sanguszko

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 119292 22015-05-18015-05-18 22:14:0222:14:02 Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 193-210

ADAM BUŁAWA WNHiS UKSW, Warszawa

WETERANI LEGII CUDZOZIEMSKIEJ DOWÓDCAMI PARTII PARTYZANCKICH POWSTANIA STYCZNIOWEGO (1863-1864)

Było ich tu mniej niż sześćdziesięciu, przeciwko całej armii, która ich zgniotła swoją masą. Życie prędzej niż odwaga opuściło tych żołnierzy francuskich dnia 30 kwietnia 1863 roku. W pamięci, wdzięczna Ojczyzna wzniosła ten monument.

Tak brzmi napis na pomniku postawionym w 1892 r. w miejscu bitwy pod Camerone w Meksyku. Najsłynniejszy bój w dziejach Legii Cudzoziemskiej, którego rocznica obcho- dzona jest jako święto formacji, odbył się w meksykańskiej hacjendzie 30 IV 1863.1 Podob- ne epitafi um, przy zastąpieniu określenia „francuskich” słowem „polskich”, mogłoby zna- leźć się na niejednym miejscu upamiętnienia czynów bojowych powstańców styczniowych. Warto pochylić się nad tymi, którzy pełnili funkcje dowódcze w nieregularnych oddziałach ostatniego z polskich powstań narodowych.2

1. Legio, patria nostra3 Powołana do istnienia ordonansami Ludwika Filipa z 9-10 III 1831 r. Legia Cudzoziem- ska (La Legion Etrangere) miała mieć charakter jednostki składającej się wyłącznie z na- jemnych obcokrajowców, przy dopuszczeniu Francuzów do kadry ofi cerskiej.4 Chodziło o wsparcie dla Armii Afrykańskiej, walczącej o ustanowienie francuskiego panowania kolo- nialnego nad Algierią, przy pozbyciu się z europejskiego terytorium Królestwa uciążliwych uchodźców kontestujących międzynarodowy status quo. Zamiast postulowanych przez nich

1 Zob. R. Marcinek, Legia Cudzoziemska wczoraj i dziś, Kraków 2011, s. 65; P. Montagnon, Historia Legii Cudzoziemskiej od roku 1831 do współczesności, Warszawa 2006 s. 59-63; J. Wojtczak, Wojna meksykańska 1861-1863,Warszawa 2009, s. 142-152. 2 Uwzględniając kryterium samodzielnego kierowania minimum 100-osobowym oddziałem w starciu zbrojnym udało się wyselekcjonować 11 postaci: Ludwik Bardet(te), Franciszek Budziszewski, Edmund Callier, Narcyz Fi- gietty, Antoni Garczyński, Bolesław Gasztowtt, Paweł Gąssowski, Camillo Leneizo, Stefan Malczewski, Aleksan- der Matuszewicz, Jan Staniewicz. 3 Motto formacji. 4 P. Montagnon, Historia Legii Cudzoziemskie,j s. 5-6; R. Marcinek, Legia Cudzoziemska, s. 15; R. C. Anderson, Devils, not men. The history of the French Foreign Legion, London 1987, s. 29; Ch. Mercer, The Foreign Legion. The vivid, blood-stained history of a unique military tradition, London 1964, s. 17.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 119393 22015-05-18015-05-18 22:14:0222:14:02 ADAM BUŁAWA 194 formacji o charakterze insurekcyjnym utworzono Legię, składającą się z batalionów narodo- wych, zorganizowanych identycznie jak francuska lekka piechota liniowa: osiem 112-oso- bowych kompanii, z zaciągających się na 3-5 lat ochotników5. Bardziej w teorii, niż w prak- tyce przestrzegano warunków akcesu, takich jak minimum 5 stóp /1,52 m wzrostu, potwierdzony świadectwem urodzenia wiek 18-40 lat, dobre zdrowie i charakter (!) Od początku Legia Cudzoziemska służyła utrzymywaniu francuskiego panowania w pół- nocnoafrykańskim Maghrebie, a przede wszystkim do pacyfi kowania plemion algierskich Ka- bylów.6 W dziejach formacji kojarzącej się ze służbą na rzecz Paryża występują wszakże odchy- lenia od tej tradycji. Ludwik Filip sprzedał za 80 tysięcy franków w złocie Legię Cudzoziemską hiszpańskiej królowej-regentce Marii Krystynie (28 VI 1835)7. Ta władająca w imieniu córki Izabeli monarchini fi rmowała front oporu (mieszkańcy rozwiniętych prowincji i mieszczaniw) przeciwko pretendentowi do tronu Don Carlosowi, bratu jej zmarłego jej męża Ferdynanda VII, patronującemu połączonym siłom kleru, chłopstwa, Basków i zwolenników absolutyzmu. Prawdopodobnie dwóch przyszłych komendantów powstańczych wystąpiło czynnie pod- czas tego wewnętrznego konfl iktu zbrojnego w Hiszpanii. Znaleźli się w Legii Cudzoziem- skiej, walczącej po stronie krystynosów w Aragonii (19 VIII 1835 – 1 VI 1837)8. Antoni Garczyński wstąpił zapewne do liczącego maksymalnie 300-400 osób pułku polskich lan- sjerów ppłk Henryka Krajewskiego. Faktyczna aktywność tej formacji na Półwyspie Iberyj- skim przypadała na okres od wiosny 1836 r. do połowy 1837.9 Ludwik Bardett, szwajcarski „żołnierz fortuny” najpewniej zaciągnął się do legijnej piechoty. Warto wymienić dwie zwy- cięskie bitwy rozpoczynające szlak bojowy legionistów poza kontynentem afrykańskim. Pod Tirapegui w Kraju Basków (26 IV 1836), wobec słabości armii monarszej, Legia pozo- stała na placu boju, a kontrnatarcie szwadronów Krajewskiego, wspartych artylerią po- wstrzymało kilka tysięcy karlistowskich kawalerzystów. W wąwozie k. Zubiri (1 VIII 1836) piechota została powstrzymana nieprzyjacielskim ostrzałem, jednak jazda Krajewskiego przełamała obronę i posunęła się w głąb płaskowyżu. Zdziesiątkowane resztki mutacji LE przestały formalnie istnieć w grudniu 1838 r. W tym okresie legioniści otrzymali cienkie, niebieskie mundury, a monstrualne czako zastąpiono lekkim kepi w czerwonym kolorze. 16 listopada 1835 r. król Francuzów pod naciskiem wojskowego dowództwa w Algierii powołał Nową Legię Cudzoziemską10. Legioniści mierzyli się ze zwolennikami przywódcy

5 R. Marcinek, Legia Cudzoziemska.., s. 14-18. Bohaterowie niniejszego szkicu zgłaszali się wszakże do Legii, kiedy owe pododdziały już nie istniały. 6 R. Marcinek, Legia Cudzoziemska, s. 15-17; P. Montagnon, Historia Legii Cudzoziemskiej. Od roku 1831do współczesności, Warszawa 2006, s. 8-14; R. Bielecki, Polacy w Legii Cudzoziemskiej 1831-1879, Warszawa-Łódź 1992, s. 3; A. Dziubiński, Podbój Maghrebu przez Francję 1830-1934,Wrocław 1983, s. 57-61. 7 R. Marcinek, Legia Cudzoziemska, s. 39-40; P. Montagnon, Historia Legii Cudzoziemskiej, s. 15-16, 20- 21; R. Anderson, Devils, not men, s. 33; Ch. Mercer, The Foreign Legion, s. 23; M. T. de Lara, J .V. Barague, A. D. Ortiz, Historia Hiszpanii, Kraków 1997, s. 407-427. 8 O polskim wątku wojen karlistowskich pisali: R. Bielecki, Polacy w Legii, s. 5-11 i do 24; R. Marcinek, Le- gia Cudzoziemska, s. 39-44.; J. Grobicki, Pułk ułanów polskich Legii Cudzoziemskiej w Hiszpanii, Londyn, b.d., s. 27; P. Łossowski, Przez wolność Europy –do niepodległej Polski. Z walk rewolucyjnych I poł XIX w., „Wojsko Ludowe”, 1957, nr. 4, s. 51-53; M. Pawlicowa, Sto lat temu. O Polakach w Legii francuskiej i hiszpańskiej 1834- 1839, „Przegląd Historyczny” 1935, t. 33; J. Grobicki, Pułk ułanów polskich Legii Cudzoziemskiej w czasie walk karlistowskich w Hiszpanii, Warszawa 1932. 9 R. Marcinek, Legia Cudzoziemska, s. 42-44; R. Anderson, Devils, not men, s. 34; Ch. Mercer, The Foreign Legion, s. 24-30. 10 P. Montagnon, Historia Legii Cudzoziemskiej s. 23; R.Anderson, Devils, not men, s. 35-12 XII.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 119494 22015-05-18015-05-18 22:14:0222:14:02 WETERANI LEGII CUDZOZIEMSKIEJ DOWÓDCAMI PARTII PARTYZANCKICH POWSTANIA STYCZNIOWEGO (1863-1864) 195 zbuntowanych berberyjskich plemion, emira Mascary Abd-el Kadera Ben Mohi ed Dina, (1832-1837, 1839-1843/7), a następnie z pomniejszymi kabylskimi watażkami11. Po latach przeciągających się walk, po dwóch spektakularnych porażkach (31 XII 1839 pod Blidą, 12 V 1840 na przełęczy Muzaja), kiedy załamanie się mudżaheddinów nastąpiło pod fronto- wym natarciem regularnej piechoty, taktyka wojowników emira uległa stopniowej ewolucji. Gdy kolumny wojsk francuskich powracały do Algieru, niewielkie garnizony niemal na- tychmiast znajdowały się w oblężeniu12. Ciężkie kolumny regularnej armii, obciążone sprzętem, żywnością i taborami napotykały błyskawicznie rozpływające się w interiorze „ludzkie cienie”, ponadto przeciwnik rozpoczął ewakuowanie miejsc pobytu, uchylając się przed atakami. Wojna kolonialna przeszła w fazę „szarpaną”, etap chaotycznych walk pod- jazdowych. Uderzenia Berberów spadały na ariergardy L’ Armee d’ Afrique, ze względu na pofałdowany teren, rozciągniętej często na długich, ponadkilometrowych odcinkach i po- zbawionej możliwości manewru. Postępowała demoralizacja, gdyż mimo zwycięskich w ogólnym wymiarze kampanii żołnierze ciągle czuli się osaczani. Psychologiczny wymiar okrucieństwa wojny w niesprzyjających warunkach geografi czno-klimatycznych potęgował miejscowy zwyczaj pozbawiania poległych uszu i głów. Weteran wojen napoleońskich, generał (późn. marszałek) Thomas Bugeaud, po mniej udanych próbach stabilizacji sytuacji (jako gubernator Oranu doprowadził w 1837 r. do cza- sowego pokoju z emirem w Tafnie), mianowany generalnym gubernatorem Algierii, od 22 II 1841 r. rozpoczął wprowadzanie nowatorskiego systemu zwalczania berberyjskiej partyzantki13. Dysponował ok. 72-tysięczną armią, która w 1846 r. osiągnęła górny pułap ok. 106 tysięcy żołnierzy. Nieco lekceważony przez kadrę ofi cerską ze względu na braki w wykształceniu, proste maniery i brutalne obejście, lecz uwielbiany przez żołnierzy „Pere Bugeaud” wykazał się wrodzonymi predyspozycjami wodza i organizatora. Jego reformy opierały się na taktycznej mobilności jednostek bojowych, wysokim morale żołnierzy, sprawnie reagującym dowództwie i wynikającej z nowoczesnego uzbrojenia sile ognia. Na błyskawicznie przeprowadzane napady pustynnych jeźdźców (tzw. razzia, z algierskiej odmiany arabskiego ghaziya) postanowił odpowiedzieć tym samym, unikając wielkich wy- praw pacyfi kacyjnych14. Zorganizowano lotne oddziały, maksymalnie po 3-4 bataliony pie- choty i 2 szwadrony konne, wyposażone w wielbłądy i muły oraz niezbędny ekwipunk i wy- żywienie. Zamiast akcji przeciwko ośrodkom miejskim zdecydowano się na patrolowanie szlaków komunikacyjnych, wykorzystując wymierzoną w ludność cywilną metodę walki, polegającą na burzeniu wsi, niszczeniu sadów i zasiewów, pozbawianiu berberyjskich góra- li broni i koni. Sięgnięto do arsenału środków psychologicznych, skłaniając muzu łmańskich duchownych do ogłoszenia tzw. fetwy, czyli zalecenia wiernym, by poddali się francuskie- mu panowaniu. 16 V 1843 r. nastąpiło zdobycie smali (arabskie zmala), tj. ruchomego obozu emira, który jeszcze kilka lat ukrywał się, by ostatecznie 24 XII 1847 r. oddać się w ręce

11 A. Dziubiński, Podbój Maghrebu s. 34-45. 12 A. Dziubiński, Podbój Maghrebu s. 51-52; T. Gerahlty, March or die. France and Foreign Legion, Great Britain 1986, s. 47-49. 13 D. Porch, Bugeaud, Gallieni, Lyautey, [w:] Makers of Modern Warfare. From Machiavelli to the Nuclear Age ed. P. Paret, Princeton 1986, s. 377; A. T. Sullivan, Thomas-Robert Bugeaud, France and Algeria 1784-1849: Politics, Power and the Good Society, Hamden, Connecticut 1983, s. 77-93; A. Dziubiński, Podbój Maghrebu, s. 53; R. Anderson, Devils, not men, s. 37. 14 T. Rid, Razzia, A turning point in Modern Strategy, “Terror and Political Warfare”, 2007, vol.21, Issue 4, s. 617-635.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 119595 22015-05-18015-05-18 22:14:0222:14:02 ADAM BUŁAWA 196 Francuzów. Nie był to jeszcze koniec walk w dawnym bejliku konstantyńskim i oazach sa- haryjskich15. Mimo to w listopadzie 1843 r., wraz z zakończeniem głównego nurtu wielkiego powstania, główną bazą Legii Cudzoziemskiej został fort Sidi bel Abbes, między pasmami Atlasu Telskiego i Saharyjskiego, 50 km na południe od Oranu16. Służba w Legii w regionie subsaharyjskim wpisana została w akta Jana Staniewicza (zaciąg 9 X 1844 do 1 p. w Paryżu, awanse od fi zyliera poprzez kaprala, aż po sierżanta)17 oraz Alek- sandra Matuszewicza (zaciąg 3 VII 1847 w Lille do 1. p. na 5 lat, fi zylier18). Obydwu ze wzglę- du na deklarowaną chęć udziału w rewolucyjnych wydarzeniach Wiosny Ludów na ziemiach polskich 16 V 1848 r. odesłano do Europy, po czym 16 IX wykreślono z ewidencji.19 Na początku lat 50. Francuzi panowali nad pasmem górskim zwanym Tellem, na razie jeszcze bez gór Wielkiej i Małej Kabylii, kontynując podporządkowywanie koczowniczych plemion z Wyżyn Szottów i oaz na południowej krawędzi Atlasu Saharyjskiego. Choć ko- niec lat 40. i początek lat 50. XIX w. pozbawiony był (poza pilnowaniem fortów i działania- mi typu policyjnego) większych akcji bojowych, przekształcono Legię w nowoczesną for- mację, przystosowaną do specyfi ki walk w Północnej Afryce20. Autor projektu reform taktyki, wyszkolenia i wyekwipowania, płk. Antonio Martinez wyciągnął wnioski ze spo- strzeżenia Bugeauda, iż użycie dużych i wolnych kolumn marszowych przeciw berberyj- skim partyzantom skutkowało wyniszczeniem żołnierzy. Postawiono na małe, mobilne od- działki, przysposabiane do wyczerpujących marszów w każdym terenie i dowolnych warunkach atmosferycznych oraz surowej dyscypliny. W miejsce sztywnych czapek, płasz- czy i butów zastosowano białe, bawełniane mundury, lekkie, sznurowane kamasze oraz osłaniane białymi pokrowcami kepi, wprowadzono chroniące przed słońcem płócienne osłony na kark, niezbędniki na uzbrojenie i wyposażenie. Zamiast parad stosowano regular- ne ćwiczenia dla podniesienia sprawności fi zycznej, zwiększające zdolność do maskowania, tropienia i strzelania. Najemni żołnierze trzymani byli żelazną ręką. Kolejna kampania z udziałem Legii Cudzoziemskiej miała miejsce podczas wojny koali- cji Turcji, Anglii i Francji z carską Rosją (1853-1856).21 10 V 1854 r. do francuskiej Armii Wschodu zostały włączone obydwa pułki Legii, tworząc pod komendą gen. Jean-Luca Car- buccia odrębną brygadę w 5. dywizji gen. Levaillanta. Po wylądowaniu w lipcu w Gallipoli i przetransportowaniu na Krym legioniści stoczyli na rzeką Almą bój na bagnety (20 IX), a następnie dołączyli do oblężenia twierdzy Sewastopol. Przewodził im już płk. Vienot, od 2 maja następnego roku zastąpiony przez płk Martineza. Od listopada 1854 r. do sierpnia 1855 r. trwała wojna pozycyjna. Cechowała ją sporadyczna wymiana ognia, bezowocne utarczki patroli i nocne wyprawy do nieprzyjacielskich okopów. Kluczowe zmagania pro- wadzone były o umocnioną pozycję zwaną Kurhanem Małachowskim. 5 IX rozpoczęto ostateczne przygotowanie artyleryjskie, zaś 8 IX, po trzech salwach z dział rozpoczął się

15 Ch. Mercer, The Foreign Legion, s. 41-50; A. Dziubiński, Podbój Maghrebu s. 54-56. 16 P. Montagnon, Historia Legii Cudzoziemskiej, s. 27-28. 17 R. Bielecki, Polacy w Legii, s. 331 –teczka osobowa w Service Historique de L’Armee de Terre, fort Vinncennes p. Paryżem, 1 Regiment de la Legion Etranger, vol.6 nr 3254. 18 R. Bielecki, Polacy w Legii, s. 249, teczka osobowa w SHAT 1 RLE, vol.10 nr 9404. 19 R. Bielecki, Polacy w Legii, s. 20, 22-23. 20 R. Marcinek, Legia Cudzoziemska, s. 51-52. 21 R. Marcinek, Legia Cudzoziemska, s. 55-58; P. Montagnon, Historia Legii Cudzoziemskiej, s. 37-47; Ch. Mer- cer, The Foreign Legion, s. 53-62.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 119696 22015-05-18015-05-18 22:14:0222:14:02 WETERANI LEGII CUDZOZIEMSKIEJ DOWÓDCAMI PARTII PARTYZANCKICH POWSTANIA STYCZNIOWEGO (1863-1864) 197 ostateczny szturm, a atakującą tyralierę współtworzyli m.in. legioniści22. W 1854 r. były pru- ski żołnierz Edmund Callier przybył pieszo z Poznańskiego do Strasburga, z zamiarem ak- cesu do Legii, po czym wyjechał do północnej Afryki. Ostatecznie trafi ł na Krym. Ranny podczas szturmu Kurhanu trafi ł do niewoli. Po wydostaniu się z niej, powrócił do towarzy- szy broni, ponownie do Algierii. Informacji o służbie potomka hugenockiej rodziny osiadłej w szlacheckiej Rzeczypospolitej Bielecki nie weryfi kował, gdyż zmyliło go zapewne brzmienie nazwiska, ponadto Callier otrzymał francuskie obywatelstwo. Koniec podboju Algierii właściwej nadchodził niemal równocześnie z wybuchem wojny krymskiej, chociaż w jej trakcie stłumiono m.in. powstanie marabuta Bu Ziana w górach wielkokabylskich. Trwały lokalne utarczki, aczkolwiek częściej obecnie żołnierze budowali drogi, mosty, tunele. Wyprawy wojskowe niemal zanikły, ograniczano się do karnego uśmie- rzania zamieszek na Wyżynie Szottów. Mimo to tubylcze osady nadal były często umacnia- ne i przygotowywane do obrony. U schyłku 5. dekady XIX stulecia 1. Pułk Legii toczył np. boje w Małej Kabylii z plemieniem Oued Kebirm, czy też likwidując rewoltę szeryfa Mohameda Abdallacha w Oranii (do 1857).23 Legioniści wzięli udział we włoskiej wojnie wyzwoleńczej (1859), pod sztandarami II Cesarstwa, wspierając armię piemoncką przeciw austriackim najeźdźcom. 2 Pułk płk de Chabrieresa, przezbrojony w gwintowane karabiny, znalazł się wraz z 1. i 2. pułkiem żu- awów w 2. brygadzie gen. Armanda de Castagny 2. dywizji piechoty gen. Charlesa Espinas- se’a (II korpus gen. Patrice Maurice Mac-Mahona).24 2. Pułk zdobywał m.in. atakiem na ba- gnety wieś Magenta (4 VI 1859)25, a 24 VII pod Solferino, dwukrotnie odbijał z rąk habsburskiego regimentu Lacy wzgórze koło Cavariano, przy blisko 30 %- stratach26. Zaan- gażowany 14 V 1858 r. w Strasburgu Franciszek Budziszewski, po kilkumiesięcznej służbie w Afryce trafi ł na front włoski. Obok 143 poległych, większość legionistów odniosła tutaj obrażenia bojowe. Po zakończeniu wojny Legia po raz pierwszy uczestniczyła w triumfalnej defi ladzie na Polach Elizejskich. 14 XII 1859 r. cesarz rozwiązał 1. Pułk Legii, co skutkowa- ło zmianą nazwy 2. na Pułk Cudzoziemski. Budziszewski znów znalazł się w północnej Afryce, na pograniczu marokańskim, skąd 14 V 1863 r., ze świadectwem dobrej służby skie- rowany został do Marsylii.27 Franciszek Wincenty Bolesław Gasztowtt, zgłosił się do Legii 13 VII 1859 r. w Dijon. Na afrykańskiej ziemi służył w latach 1860- 1862, a w styczniu 1862 r. otrzymał dymisję ze względu na zły stan zdrowia, ze świadectwem nienagannej służby28. Był jednym z 81 sy- nów listopadowych weteranów pochodzących z mieszanych związków polsko-francuskich, którzy wskutek restrykcyjnych przepisów, po uzyskaniu świadectw dobrej służby mogli

22 P. Montagnon, Historia Legii Cudzoziemskiej s. 45-46; R. Anderson, Devils, not men, s. 40; M. Klimecki, Krym 1854-1855, Warszawa 2006, s. 230-231; E. W. Tarle, Wojna krymska, t. 2, Warszawa 1953, s. 460-462. 23 A. Dziubiński, Podbój Maghrebu,s. 46-61. 24 O. Laskowski, S. Płoski, Kampania włoska z 1859 roku, Warszawa 1928, s. 107; R. Dzieszyński, Magenta-Sol- ferino 1859, Warszawa 2005, s. 50; P. Montagnon, Historia Legii Cudzoziemskiej, s. 41-53; R. Anderson, Devils, not men, s. 42; Ch. Mercer, The Foreign Legion, s. 67-72. 25 R. Dzieszyński, Magenta-Solferino, s. 103; O. Laskowski, S. Płoski, Kampania włoska, s. 63-73, W. Huppert, Wojny XIX wieku w wyborze, Lwów-Warszawa 1923, s. 141-155. 26 R. Dzieszyński, Magenta-Solferino, s. 128,130, 132; O. Laskowski, S. Płoski, Kampania włoska, s. 82-90. 27 R. Bielecki, Polacy w Legii, s. 100, teczka osobowa w SHAT, 2 Regiment Etranger, vol. 6 nr 5001. 28 R. Bielecki, Polacy w Legii, s. 136, teczka osobowa w SHAT 1 RLE, vol. 4 nr 3352 .

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 119797 22015-05-18015-05-18 22:14:0322:14:03 ADAM BUŁAWA 198 ubiegać się o naturalizację. Mimo przyjścia na świat we Francji, z francuskiej matki, a także wychowywania na francuskiej ziemi, w pełnej asymilacji miała im pomóc służba w Legii.29 Stefan Malczewski stanowi niecodzienny przypadek. Po podpisaniu 14 V 1860 r. dwulet- niego kontraktu dosłużył w Algierii stopnia kaprala, aby 27 II 1862 r. zwolnić się ze świadec- twem dobrej służby. Po upadku polskiego powstania (9 VI 1865), zaciągnął się w Paryżu do pułku cudzoziemskiego na 5 lat jako sierżant, następnie starszy sierżant. W Afryce prze- bywał w latach 1865-1866, po czym uczestniczyć miał w tzw. awanturze meksykańskiej, polegającej na militarnym wsparciu europejskiego pretendenta do władzy, cesarza Maksymi- liana Habsburga przeciwko liberalnym republikanom.30 18 I 1863 r., decyzją Napoleona III wysłano za Atlantyk najpierw dwa bataliony, a 21 XI cały pułk. Następnie rozpoczęto rozbu- dowę formacji, tak, że wkrótce znalazło się tam większość legijnych żołnierzy. Ostatecznie w kraju Azteków, pod komendą płk Jeannigrosa funkcjonowały piechota, kawaleria, artyleria i tabory. Zmagano się z partyzantką, osłaniano konwoje, przeprowadzano pacyfi kacje, itp. W lutym 1866 r., cesarz Francuzów sprzedał 2. Pułk Cudzoziemski Maksymilianowi, jednak po 2 miesiącach decyzję anulował. Dzięki temu ewakuowano ponownie do Afryki 8 batalio- nów piechoty, 2 szwadrony jazdy, 2 baterie artylerii górskiej, kompanię saperów i kompanię pociągów (18-27 II 1867). Malczewski przebywał w środkowej Ameryce w latach 1866- 1867, dosługując się medalu.31 Po raz trzeci stacjonował na afrykańskiej ziemi w latach 1867- 1870, a 31 X awansował nawet na podporucznika32 . Odmienna sytuacja miała miejsce w od- niesieniu do Pawła Gąssowskiego, który przygodę z formacją zainaugurował po zakończeniu epizodu powstańczego. Zaangażowany 21 XI 1864 r. w Lyonie na 5 lat osiągnął stopień fi zy- liera. Wysłany został do Afryki, lecz w 1865 r. trafi ł do Meksyku, gdzie otrzymał m. in. oko- licznościowy medal. Wykreślonego 26 XII 1867 r. skierowano do Metzu.33 Koniec lat 50. XIX w. przyniósł zakończenie podboju algierskiego interioru od wybrzeża do oaz na południowych stokach Atlasu Saharyjskiego. W latach 60. żołnierze pomagali w budowie dróg, mostów i tuneli, ochraniali ekspedycje naukowe. W 1868 r. legioniści stłu- mili rebelię w rejonie Szot Tigri, Geryville i Ain Sefra, zaś w październiku 1870 r., ze wglę- du na wojnę z Prusami Pułk Cudzoziemski przetransportowano z Afryki do Francji.34 Informacje dotyczące legionowych wątków życiorysów innych przedstawicieli młodszej generacji emigrantów nie potwierdziła kwerenda źródłowa Roberta Bieleckiego we francu- skich archiwach. Jeśli chodzi o Narcyza Figiettego, być może nazwisko spowodowało uzna- nie go za ochotnika narodowości włoskiej. Obcokrajowcem przynależnym do tej formacji najwcześniej w 2. połowie lat 40. XIX stulecia był piemontczyk Camillo Leneizo.

29 R. Bielecki, Polacy w Legii, s. 19. 30 P. Montagnon, Historia Legii Cudzoziemskiej, s. 57-67; R. Anderson, Devils, not Men, s. 45-46; Ch.Mercer, The Foreign Legion, s. 74-85; o składzie Francuskiego Korpusu Ekspedycyjnego J. Wojtczak, Wojna meksykańska, s. 125-130. 31 Stosunkowo słabo opracowane jest zagadnienie polskiego udziału w wojnie maksymiliańskiej – zob. M. Kul- czykowski,Polacy z cesarzem Maksymilianem w Meksyku (1864-1867) „Austria-Polska.1000 lat sąsiedztwa”, Stu- dia austro-polonica, Kraków 1997, t. 5, s. 154 i n.; Tenże, Polacy w Meksyku 1863-1876. Ze studiów nad losami uczestników powstania styczniowego, „Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska,” sectio F, Historia vol. 48 (1993), s. 203-224. 32 R. Bielecki, Polacy w Legii, s. 243, teczka osobowa w SHAT, Regiment Etranger vol.20 nr 6428. 33 R. Bielecki, Polacy w Legii, s. 138, teczka osobowa w SHAT LE-Regiment Etranger vol.13, nr 12 236, vol. 17 nr 3802; por. Tenże, Polacy w Legii, s. 19. 34 R. Marcinek, Legia Cudzoziemska, s. 72; P. Montagnon, Historia Legii Cudzoziemskiej, s. 69.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 119898 22015-05-18015-05-18 22:14:0322:14:03 WETERANI LEGII CUDZOZIEMSKIEJ DOWÓDCAMI PARTII PARTYZANCKICH POWSTANIA STYCZNIOWEGO (1863-1864) 199 2. Insurekcyjne zaangażowanie legionistów Antoni Garczyński przybył do powstania w glorii doświadczonego żołnierza (powstań- czego 1831 r., legionowego 1837-1838, rewolucyjnego w Poznańskiem 1848 r., antycarskiej Turcji 1853/1854 r.) oraz patrioty (internowanie w Austrii, akces do portugalskiej legii gen. Bema, podwójna niewola rosyjska, syberyjskie zesłanie)35. Na terenie Wielkiego Księ- stwa Poznańskiego, w rejonie Jeziora Powidzkiego powierzono mu oddział z doborowej wielkopolskiej młodzieży, znakomicie wyposażonej, o wysokim morale, lecz słabo wyszko- lonej (ok. 350 ochotników w kompaniach strzeleckich i kosynierskich). Po wkroczeniu w Kaliskie insurekcyjny pułkownik wszczął spór z działającym tu Kazimierzem Mielęckim o zwierzchnictwo nad połączonymi partyzanckimi partiami. Ze względu na spartańskie wa- runki, a także wobec rozbieżności co do koncepcji dalszych działań Garczyński odłączył się i przeszedł ku pruskiej granicy, rozlokowując się wszakże nieopodal. Kilka manewrów wspierających dysponującego 250 podkomendnymi Mielęckiego, zaatakowanego przez 5 rot piechoty i 200 jeźdźców mjr Dymana i Moskwina przeprowadził listopadowy weteran nieumiejętnie i niezdecydowanie, co dało się ponadto dostrzec w próbie kontruderzenia (2 III 1863, Dobrosołowo-Mieczownica)36. Popłoch i odwrót przerodziły się w rzeź części uciekinierów, reszta przekroczyła kordon graniczny. Dostrzegalna samowola i lekkomyśl- ność spowodowały, iż odpowiedzialnością za fi asko wyprawy obciążono nienawykłego do partyzanckich realiów Garczyńskiego, mimo, że część winy za nieporozumienie skutku- jące rozłączeniem spoczywało na Mielęckim. Ludwik Bardet, Szwajcar z francuskojęzycznej części Konfederacji korzystał ze zróżni- cowanych doświadczeń: oprócz legionowych związków z Hiszpanią, walczył z Rosjanami na Kaukazie, a w szeregach garibaldyjskich z armią neapolitańską37. Początkowo jego zaan- gażowanie w partyzantce polegało na szefowaniu pododdziałom strzeleckim w formacjach Marcina Borelowskiego (II-III 1863) i Karola Krysińskiego (IV-X). Dopiero jesienią 1863 r. samodzielnie wystąpił w Lubelskiem. Konny wypad z obozu Krysińskiego do pow. łukowskiego na Podlasiu oznaczał konieczność zmierzenia się z radzyńską kolumną mjr Do- mina (6 X 1863, k. folwarku Przełęk)38. Wobec strat podzielił partię na mniejsze grupy dla oderwania się od nieprzyjaciela, otwarcie śluz umożliwiło przejście przez rzekę w chwili,

35 Redakcja, Antoni Rajmund Garczyński (1812-1888), PSB, t. 7, Kraków 1948, s. 274; S. Wiszniewski, Brzeżań- czycy przy odbudowie państwa polskiego od 1831 do 1920 r., Lwów 1938. 36 A. Czubiński, Powstanie 1863/64 na ziemi kaliskiej, „Zeszyty Naukowe UiAM”, nr 47 Hist. Nr 6:1961, s. 146; S. Kalembka, Kujawy wschodnie w powstaniu styczniowym w: Z dziejów powstania styczniowego na Kujawach i Ziemi Dobrzyńskiej, red.Tenże, Warszawa 1989, s. 34-36; Z. Grot, Rok 1863 w zaborze pruskim. Udział społe- czeństwa w powstaniu styczniowym, Poznań 1963, s. 110-120; S. Zieliński, Bitwy i potyczki 1863-1864, Rapperswil 1913, s. 192-193; S. Gesket, Voennye dejstvija w Carstve Polskom v 1863 godu. Nacalo vozstanija (I-1 pol. III), pod red. N. Puzyrewskago, Varsava 1894, s. 252-254; W. Przyborowski, Dzieje 1863 roku, t. 2, Kraków 1898, s. 253; Urzędowy wykaz potyczek wojsk carskich w Królestwie Polskim w l.1863-1864, wyd. L.Ratajczyk, „Studia i Materiały do Historii Wojskowości”, Warszawa 1962, t. 8, cz.2, s. 304; „Wiadomości z pola bitwy” 1863, nr 5,7; „Dziennik Poznański” 1863 nr 53, 122; „Dziennik Powszechny” 1863, nr 80; „Czas” 1863, nr 56, 58; H. Glisz- czyński, Mielęcki-Taczanowski w: W 40 rocznicę powstania styczniowego, Lwów 1903, s. 123; T. Żychliński, Wspomnienia z 1863 r., Poznań 1888, s. 33; A. Guttry, Pamiętniki, Poznań 1870, s. 123-125; W. Zaremba, Wyprawa Garczyńskiego i więzienie pruskie w: W 40 rocznicę, s. 536. 37 O. Laskowski, Encyklopedia Wojskowa, Warszawa 1931, t. 1, s. 131. 38 S. Góra, Partyzantka na Podlasiu 1863-1864, s. 198; T. Mencel, V oddział województwa lubelskiego kpt Ćwie- ka-Cieszkowskiego w powstaniu styczniowym, „Roczniki Lubelskie”, t. 6: 1963, s. 154; S. Zieliński, Bitwy, s.72; Urzędowy wykaz, s. 287; „Dziennik Powszechny” 1863, nr 276.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 119999 22015-05-18015-05-18 22:14:0322:14:03 ADAM BUŁAWA 200 gdy dopadła insurgentów kolumna ppłk Wendricha (3 roty i 50 kozaków tj. 650 żołnierzy). Karierę insurekcyjną zakończył aktem niesubordynacji, z początkiem grudnia odmawiając naczelnikowi wojewódzkiemu, gen. Michałowi Heydenreichowi-Krukowi, przekazania podwładnych do jednostki krakusów i uciekając za granicę39. Edmund Callier, rozpoczynając udział w powstaniu narodowym miał za sobą udział w dwóch konfl iktach zbrojnych, w armii pruskiej (wojna szlezwicka) oraz francuskich siłach zbrojnych (wojna krymska)40. Odbył krótkie preludium insurekcyjne pod komendą Kazimierza Mielęckie- go na Kujawach, przemierzając szlak z lasów bieniszewskich (14 III), poprzez kazimierzowskie (18 III), gdzie został dowódcą piechoty w 2. oddziale poznańskim, do walnego starcia z 1000-osobową kolumną płk ks. Emila Sayn-Wittgensteina pod Pątnowem, podczas którego mimo polskiego zwycięstwa ranny Callier został pojmany przez Rosjan (22 III)41. Po kuracji i ucieczce z niewoli około połowy maja 1863 r. usiłował przejąć dowództwo nad pozostałościa- mi oddziałów Ludwika Oborskiego, Karola Włodka i Stanisława Szumlańskiego. Został przez dochodzącego do zdrowia za kordonem Mielęckiego, naczelnika mazowieckich sił zbrojnych mianowany komendantem blisko 600-osobowego zgrupowania. Samodzielne działania zbrojne ograniczyły się do kilkudniowej operacji w Kaliskiem, z dwiema bitwami – nierozstrzygniętą, podczas której umiejętnie ustawił tyralierę na linii lasu, a w newralgicznym momencie popro- wadził kosynierów, powodując wycofanie się kolumny ppłk. Bremsena z ok. 1110 żołnierzami, w 4 rotach, szwadronie huzarów i sotni kozaków (30 V 1863, Grochowy)42, oraz decydującą, gdy za pomocą pieszego, odpoczywającego na korzystnej pozycji wśród wzgórz oddziału wy- konał prewencyjny atak na kilkakrotnie już liczniejszego przeciwnika (5 rot pieszych, szwadron konny – 1200 żołnierzy, wzmocniony kolejnymi 4 rotami, szwadronem konnym i 2 działami o następnych 1000). Wówczas kosynierzy Calliera zapoczątkowali rozsypkę skutkującą roz- puszczeniem przezeń 200 bezpośrednich podwładnych (31 V, Borowiec)43. Po kilku dniach nowy naczelnik mazowieckich sił zbrojnych Callier założył kwaterę w obo- zie Wincentego Raczkowskiego, organizując formację pieszą, uzupełnioną jazdą oddziałową, a ubezpieczaną formacją konną Józefa Skrzyńskiego. Do największego militarnego triumfu Calliera doszło, kiedy w celu uniknięcia starcia, w perspektywie nadchodzących trzech nie- przyjacielskich kolumn usiłował zmienić lokalizację powstańczego obozu, z blisko 650 po- wstańcami (2 kompanie piechoty po 110 ludzi, 2 oddziały kosynierów po 148 ochotników,

39 S. Góra, Partyzantka na Podlasiu, s. 163; Z. Bieleń, Zwycięzca spod Żyrzyna. Generał Michał Heydenreich- -Kruk (1831-1886), Lublin 2006, s. 162-163. 40 B. Finder, Callier Edmund (1833-1893), PSB, t. 3, Kraków 1937, s. 191. 41 A. Czubiński, Powstanie 1863/1864, s. 148-149; S. Kalembka, Kujawy wschodnie, s. 37-39; Z. Grot, Rok 1863 w zaborze pruskim, s. 123-125; S. Zieliński, Bitwy, s. 194; S. Gesket, Voennye dejstvija, s. 267; W. Przyborowski, Dzieje 1863 roku, t. 4, s. 138 i n..; N. V. Berg, Zapiski o powstaniu polskim 1863 i 1864 roku i poprzedzającej po- wstanie epoce demonstracji od 1856 r., Kraków 198-1899, t. 3, przypis 2 do s. 110; Urzędowy wykaz, s. 305; „Wia- domości z pola bitwy” 1863, nr 7; „Czas” 1863, nr 72; „Dziennik Powszechny” 1863, nr 71; „Dziennik Poznański” 1863, nr 70; E. Callier, Trzy ustępy z powstania polskiego 1863-1864, Poznań 1868, s. 6-9; H. Gliszczyński, Mie- lęcki-Taczanowski, s. 124; F. Łuczyński, Pamiątki z roku mej pamięci 1863 w: Spiskowcy i partyzanci 1863 r., red. S. Kieniewicz, Warszawa 1967, s. 284-287. 42 A. Czubiński, Powstanie 1863/1864 r., s. 178; S. Zieliński, Bitwy, s. 203-204; Urzędowy wykaz, s. 307; „Wia- domości z pola bitwy” 1863, nr 14 –raport Calliera; „Dziennik Powszechny” 1863, nr 123, 124, 125; „Czas” 1863, nr 125, 126,127,129; E. Callier, Trzy ustępy z powstania, s. 21. 43 A. Czubiński, Powstanie 1863/1864, s. 178: M.Dereżyński, Pułkownik Edmund Callier, Szamotuły 1933; „Wia- domości z pola bitwy” 1863, nr 14- raport Calliera; „Dziennik Poznański” 1863, nr 123, 124, 125; „Czas” 1863, nr 126, 128; E. Callier, Trzy ustępy z powstania, s. 33.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 220000 22015-05-18015-05-18 22:14:0322:14:03 WETERANI LEGII CUDZOZIEMSKIEJ DOWÓDCAMI PARTII PARTYZANCKICH POWSTANIA STYCZNIOWEGO (1863-1864) 201 2 plutony kawalerii po 80, kolumna ruchoma Skrzyńskiego -50). Na atak zespołu mjra Maria- nowicza (2 roty piechoty, 120 huzarów i kozacy – ponad 520 żołnierzy) odpowiedział kontr- natarciem kontynuowanym aż do rozpoczęcia pościgu, w trakcie którego prawe skrzydło pod komendą naczelnika kontynuowało pogoń za rosyjską jazdą aż po znane z bitwy z udziałem Edmunda Taczanowskiego miasteczko (9 VI, Ignacew)44. Mimo niepełnego rozbicia Rosjan należy wysoko ocenić współpracę Calliera z Raczkowskim, fakt wydzielenia lotnego oddziału kawaleryjskiego dla związania jednej z kolumn nieprzyjaciela i wzrost morale podwładnych. Nastąpiło obecnie trójstronne osaczanie przez regularne siły nieprzyjacielskie polskich zwy- cięzców, zakończone decyzją Calliera o przyjęciu walki z liczącym 2 piesze roty i 3 działa, tj. 400 żołnierzy zespołem gen-mjr Krasnokuckiego (11 VI, Kleczew).45 Wstępna jej faza po- legała na uzyskaniu powodzenia w defensywnym boju na leśnym wzniesieniu (powstrzymanie natarcia na skrzydła), lecz kolejny etap wskutek przybycia silnego zespołu rosyjskiego (Neli- dow z 5 rotami, tj. tysiącem żołnierzy i 2 działami) zapowiadał rychłe załamanie strony pol- skiej. Ponad dwukrotna przewaga agresorów przesądziła o wyniku starcia, mimo prób Calliera formowania za oddziałem osłonowym linii obrony, a następnie po utracie przezeń kontaktu z większością ludzi, podejmowanych rozpaczliwych wysiłków uporządkowania odwrotu. Zbiórka niedobitków w lasach ruszkowskich skutkowała rozwiązaniem największej kujaw- skiej partii-jeźdźców przekazano Skrzyńskiemu, strzelcy z kosynierami zostali urlopowani. Callier przestawił się obecnie na kawaleryjskie rajdy, po czym skonfl iktowany z naczelni- kiem dwóch województw Taczanowskim działał w Mazowieckiem. Po utarczce drobnych patroli (28 VI, Barłogi), ostatni bój na Kujawach wykazał siłę woli i zdecydowanie dowódcy 3 plutonów jazdy przyjmujących wymianę ogniową z rosyjskimi huzarami, do czasu wspar- cia ich przez piechurów z działami (29 VI, Izbica)46. 50-konna eskorta Calliera pod komendą Laurego musiała się podzielić (22 VII, Sobota), aby po połączeniu z jazdą Emeryka Syrewi- cza przeprowadzić odwrót przed grupą rtm. Saliburowa (22 VII, Dobrzelin)47. Callier osobi- ście uczestniczył w bojowych akcjach kawalerzystów, m.in. z alarmowaniem garnizonów (19 VII, Łódź). Konne podjazdy skutecznie nękały przeciwnika (24 VII Walewice, 26 VII Łowicz), lecz miały też miejsce niepowodzenia, np. kiedy w obliczu jazdy wroga szyk po- wstańczy rozproszył się (25 VII, Złaków Kościelny)48. Ostatnie akcje bojowe obrazują ope- ratywność komendanta, z garstką konnych z upodobaniem uderzającego na kozaków (27- 28 VII, Trzcianka-Brzozowie), bądź po wymianie ogniowej wycofującego się w obliczu piechoty (28 VII, Kołacin). Callier niepokoił garnizon warszawski, aż do przyjęcia przez

44 A. Czubiński, Powstanie 1863/64, s. 182; S. Kalembka, Kujawy wschodnie, s. 56-57; Z. Grot, Rok 1863 w za- borze pruskim, s. 137; S. Zieliński, Bitwy, s. 204; Urzędowy wykaz, s. 307; „Wiadomości z pola bitwy” 1863, nr 14 – raport Calliera i nr 15- raport Calliera; „Dziennik Powszechny” 1863, nr 134; „Czas” 1863, nr 136,137, 139; „Dziennik Poznański” 1863, nr 132,134, 135, 144; E. Callier, Trzy ustępy z powstania, s. 39-40; J. Ligman, Dwie bitwy w: W 40 rocznicę, s. 216; Jordan, Kartki z mego pamiętnika, Warszawa 1911, t. 2, s. 86; Z. Gawarecki, Bitwa pod Ignacewem i odwrót spod Kleczewa. Wyjątek z pamiętników o powstaniu 1863 r., „Tydzień Literacki”, t. 5:1877, s. 195-196, 214-215. 45 A. Czubiński, Powstanie 1863/1864, s. 183; S. Kalembka, Kujawy wschodnie, s. 57-59; E. Kozłowski, Od Węgro- wa do Opatowa. 3 II 1863-22 II 1864. Wybrane bitwy z powstania styczniowego, Warszawa 1962, s. 138-147; S. Zieliń- ski, Bitwy, s. 204-205; Urzędowy wykaz, s. 307; S. Okoniewski, Z roku 1863, W 50 rocznicę wspomnienia powstańca, Poznań 1913, s. 25-27; Jordan, Kartki, t. 2, s. 86; Z. Gawarecki, Bitwa pod Ignacewem, s. 231-232, 245-247. 46 A. Czubiński, Powstanie 1863/1864, s. 184; S. Kalembka, Kujawy wschodnie, s. 60-61. 47 S. Zieliński, Bitwy, s. 38; Urzędowy wykaz, s. 309; „Niepodległość” 1863, nr 4; „Czas” 1863, nr 172; E. Callier, Trzy ustępy z powstania, s. 84-95. 48 S. Zieliński, Bitwy, s. 39; Urzędowy wykaz, s. 309.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 220101 22015-05-18015-05-18 22:14:0322:14:03 ADAM BUŁAWA 202 Rząd Narodowy dymisji ze stanowiska (6 VIII)49. Do powrotu Calliera na pole powstańczej walki jako komendanta wyprawy chełmińskiej nie doszło wskutek aresztowania pułkownika przez władze pruskie jeszcze przed przekroczeniem kordonu w lutym 1864 r50. Aleksander Matuszewicz, zahartowany w kampaniach bojowych (Algieria, Węgry, woj- na krymska), ochotnik Legii Cudzoziemskiej, Legionu Polskiego na Węgrzech i kozaków sułtańskich okazał się sprawnym komendantem powstańczej jazdy w Kaliskiem51. Wkrótce po dołączeniu do wzrastającego w siłę kawaleryjskiego zgrupowania gen. Edmunda Tacza- nowskiego jego koniński szwadron wypełnił zadanie osłony przeprawy sił głównych naczel- nika wojewódzkiego przed kilkukrotnie dominującym przeciwnikiem, dysponującym pluto- nem saperów, rotą piechoty, 140 strzelcami, 2 szwadronami huzarów, plutonem artylerii, łącznie ok. 800 żołnierzami z kolumny gen-mjr. Apostoła Kostandy (12 VII 1863, Zagórów) 52. Występując jako dowódca 1. pułku kaliskiej brygady kawalerii, bezskutecznie usiłował na czele jednego ze szwadronów odwrócić przebieg wydarzeń podczas jej ostatniego starcia z kolumnami płk. barona Klotta i kpt. de Witte (29 VIII, Kruszyna)53. Organizując w Ra- domszczańskiem nowy dywizjon konny, odniósł największy sukces militarny, tj. doprowa- dził do wspólnego z rozbitkami z partii Roberta Skowrońskiego odparcia wyposażonej w 2 działa kilkakrotnie silniejszej, liczącej 3 roty piesze i 2 konne szwadrony nieprzyjaciel- skiej kolumny (12 IX, Lutomiersk)54. Podczas 4-dniowego rajdu odwrotowego połączonych oddziałów własnego i Kajetana Słupskiego (13-16 X 1863)55 przejął naczelną komendę, walcząc pod Rudnikami-Kowalami i Starcami z kolumną kpt. sztabowego Wendorfa (2 roty piesze, 40 kozaków), zluzowaną następnie przez kolumnę ppłk. Pisanki (rota piechoty, sot- nia kozacka), by po kolejnej porażce, poniesionej tym razem od kolumny mjr. Esmana, skła- dającej się z 1 ½ roty, 30 huzarów, i działa (16 X, Dobra) podzielić zespół kawaleryjski na 3 części. Chory, urlopował się we Francji.56 Stefan Malczewski57 wkraczał majową nocą 1863 r. z Galicji do woj. krakowskiego Kró- lestwa Polskiego z dobrze wyposażonym oddziałem 153 ochotników i kilkunastu cudzo-

49 S. Zieliński, op. cit., s. 40; „Czas” nr 175,176 z 1863; E. Callier, Trzy ustępy z powstania, s. 96-97. 50 M. Krajewski, Powstanie styczniowe w Ziemi Dobrzyńskiej, „Calendarium” 1983, s. 116; R. Juszkiewicz, Po- wstanie styczniowe na Północnym Mazowszu, Warszawa 1992, s. 91; L. Ratajczyk, Polska wojna partyzancka. Okres dyktatury Romualda Traugutta, Warszawa 1966, s. 325; S. Mysliborski-Wołowski, Rola Prus Zachodnich w powstaniu styczniowym, Warszawa 1968, s. 168,172. 51 R. Bielecki, Polacy w Legii Cudzoziemskiej, s. 249; Zapomniane wspomnienia (Powstanie 1863 r.), opr. E. Ko- złowski, Warszawa 1981, s. 470. 52 A. Czubiński, Powstanie styczniowe 1863/1864, s. 187; J. Staszewski, Generał Edmund Taczanowski, Poznań 1936, s. 103; S. Zieliński, Bitwy, s. 208: Urzędowy wykaz, s. 308; „Dziennik Poznański” 1863, nr 164, 168; „Nie- podległość” 1863, nr 3; „Czas” 1863, nr 158,159,161,166; T. Żychliński, Wspomnienia, s. 64; F. Kopernicki, Pa- miętnik z powstania styczniowego.Notatki z powstania w woj. kaliskim w 1863 i 1864 r., Warszawa 1959, s. 21-22. 53 Wymieniając tylko opracowania: A. Czubiński, Powstanie styczniowe 1863/1864, s. 196-197; J. Staszewski, Ge- nerał Edmund Taczanowski, s. 122-127; J. Kukulski, Z dziejów powstania styczniowego w Piotrkowskiem, Piotrków Trybunalski 1991, s. 32-34; A. Barszczewska, Udział Łodzi i okręgu łódzkiego w ruchach narodowowyzwoleńczych 1795-1864, Łódź 1971, s. 298-300; Z. Grot, Rok 1863 w zaborze pruskim, s. 141-142, S. Zieliński, Bitwy, s. 211-212. 54 A. Czubiński, Powstanie 1863-1864, s. 94; S. Zieliński, Bitwy, s .212; „Echo” 1863, nr 18; „Czas” 1863, nr 213 55 A. Czubiński, Powstanie 1863-1864, s. 95-97; L. Ratajczyk, Polska wojna partyzancka, s.193; S. Zieliński, Bitwy, s. 214-215; Urzędowy wykaz, s. 311; „Niepodległość” 1863 nr 10 – raport Kopernickiego; „Echo” 1863, nr 25; „Dziennik Powszechny” 1863, nr 257; „Czas” 1863, nr 239,243,259; F. Kopernicki, Pamiętnik, s. 87-88. 56 A. Czubiński, Powstanie styczniowe 1863/64, s. 212; L. Ratajczyk, Polska wojna partyzancka, s. 194; J. Mil- czarek, Powstanie styczniowe w Sieradzkiem, Sieradz 1983, s. 28; S. Zieliński, Bitwy, s. 214-2415; Urzędowy wykaz, s. 311; F. Kopernicki, Pamiętnik, s. 88. 57 R. Bielecki, Polacy w Legii Cudzoziemskiej, s. 243.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 220202 22015-05-18015-05-18 22:14:0322:14:03 WETERANI LEGII CUDZOZIEMSKIEJ DOWÓDCAMI PARTII PARTYZANCKICH POWSTANIA STYCZNIOWEGO (1863-1864) 203 ziemskich legionistów. Stanowił on forpocztę niedoszłej dywizji powstańczej Ludwika Mie- rosławskiego, zamierzającego walną ofensywą odzyskać utracone w lutym na Kujawach dobre imię, a być może i władzę nad powstaniem58. Ex-legionista wykazał się jednak niesub- ordynacją, gdy zamiast w oczekiwaniu na wodza umocnić się we wsi Pobiednik, zwrócił się zaczepnie ku kolumnie nieprzyjacielskiej (4 V 1863, Igołomia)59. Odparcie oddziału straży granicznej mjr. Gawriłowa nie było warte obsadzenia przez Rosjan wioski i odcięcia od kor- donu insurgentów. Odzyskanie korzystnej pozycji okazało się niemożliwe, wobec trójstron- nego osaczenia przez kilka już nieprzyjacielskich rot (minimum 600 żołnierzy) próba kon- solidacji oporu zakończyła się rozsypką i ucieczką do Austrii. Camillo Leneizo60 to jeden z dwóch samodzielnych dowódców włoskiego pochodzenia, jesienią 1863 r. przewodzących partyzantce w Płockiem. Wykształcony w zakresie umiejętno- ści wojskowych przybysz z Piemontu był żołnierzem Legii Cudzoziemskiej i komendantem strzelców alpejskich podczas wojny 1859 r. z Austrią. Tenże ex-alpini został naczelnym zwierzchnikiem oddziałków Władysława Cieleckiego-Orlika, Piotra Czarlińskiego i Bronisła- wa Gasztofta (170 piechoty, 45 jazdy). Wraz z partią Władysława Cichorskiego-Zameczka (130 piechoty, 15 jazdy) miał do dyspozycji 300 piechurów z 60 ułanami. Na wynik pierwsze- go starcia, przy niewielkiej przewadze rosyjskiej kolumny wojskowego starszyny Kuleszowa z Sierpca (1,5 roty piechoty, pół szwadronu ułanów, 33 kozaków – ok. 400 żołnierzy) mimo mężnej postawy awangardy Karola Millera, która w porę otworzyła ogień do nadchodzącego nieprzyjaciela, miała decydujący wpływ postawa Cichorskiego, który odmówił uderzenia z boku, aczkolwiek mógł nie być w stanie opanować paniki na lewym skrzydle (10 X 1863, Galumin)61. Koncepcji utrzymania pozycji po przeciwnej stronie Wkry, mimo wysiłków wło- skiego dowódcy nie dało się zrealizować (ogólne rozprężenie, polskie straty ok. 60 osób pole- głych, rannych i zaginionych wobec 7 zabitych i kilkunastu rannych żołnierzy rosyjskich). Kolejna rozprawa bitewna z trzema kolumnami rosyjskimi pod zwierzchnictwem ppłka Do- browolskiego z Mławy, Sierpca i Lipna (2 roty piesze, 50/sotnia kozaków, 70/100 pogranicz- ników – tj. ok. 520/600 żołnierzy) na lewym brzegu rzeki Działdówki wykazała, że dopóki Leneizo z wspierającym go Gasztoftem prowadzili powstańców do boju, walczono dzielnie. Dopiero, gdy padli w boju, doszło do uporządkowanego odwrotu (14 X, Osówka)62. Straty polskie to 31 zabitych, 9 rannych i 26 jeńców, rosyjskie – kilkudziesięciu rannych i poległych.

58 E. Kozłowski, Wyprawy wojenne z Krakowa w 1863 r.w: Kraków w powstaniu styczniowym, red. K. Olszański, Kraków 1968, s. 131; W. Przyborowski, Dzieje 1863 r., t. 2, s. 447; S. Zieliński, Bitwy, s. 168; Powstanie stycznio- we. Materiały i dokumenty, red.S. Kieniewicz, t. 11: Zbiór zeznań śledczych o przebiegu powstania styczniowego, Ossolineum 1965, s. 49. O akcji Mierosławskiego m.in. E. Kozłowski, op.cit; W. Przyborowski, op.cit; M. Ży- chowski, Ludwik Mierosławski 1814-1878, Warszawa 1963. 59 S. Zieliński, Bitwy, s. 168-169; W. Przyborowski, Dzieje 1863 r., t. 2, s. 447-448; Urzędowy wykaz, s. 294; „Wiadomości z pola bitwy” 1863, nr 12; „Czas” 1863, nr 103; T. Żychliński, Wspomnienia, s. 45. 60 M. Przedpełski, Włosi w powstaniu styczniowym 1863 r. na ziemiach północnego Mazowsza, „Bieżuńskie Ze- szyty Historyczne” 1993, nr 1, s. 6-7. 61 L. Ratajczyk, Polska wojna partyzancka 1863-1864. Okres dyktatury Traugutta, Warszawa 1968, s.212; R. Jusz- kiewicz, Powstanie styczniowe na północnym Mazowszu, Warszawa 1992,s. 77; R. Myśliborski-Wołowski, Udział Prus Zachodnich w powstaniu styczniowym, Warszawa 1968 s.159; S. Zieliński, Bitwy., s. 248; Urzędowy wykaz, s. 318-319; Żurnał Wojennych Dieiswtwij 7-10 X 1863; „Niepodległość” nr 10, 1863; „Echo” 1863 nr 26; „Czas” 1863 nr 251 -raport Leneizo; „Dziennik Powszechny” 1863, nr 252. 62 L. Ratajczyk, Polska wojna partyzancka, s. 213; R. Juszkiewicz, Powstanie styczniowe., s. 77-78-1500 żoł- nierzy armii carskiej kpt Gersdorfa; S. Zieliński, Bitwy., s. 248-249; Żurnał Wojennych Dieistwij 7-10 X 1863; Urzędowy wykaz, s. 319; „Dziennik Powszechny” 1863, nr 247, 252; „Czas” 1863, nr 242,259, 264; „Echo” 1863, nr 26; „Dziennik Poznański” 1863, nr 252.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 220303 22015-05-18015-05-18 22:14:0322:14:03 ADAM BUŁAWA 204 Bronisław Gasztowtt63 wdrażał się do służby wojskowej w północnoafrykańskiej Legii Cudzoziemskiej. Jego powstańcza kariera ograniczała się do letnio-jesiennych walk 1863 r. w Płockiem. Starcie, podczas którego dzielił dowodzenie wraz z Leneizo (Osówka), mimo ponad dwukrotnej przewagi przeciwnika wyeksponowało osobiste zaangażowanie Gaszto- fta, wyeliminowanego wszakże z boju śmiertelnymi obrażeniami64. Franciszek Budziszewski65 poza legijnym epizodem zaliczył ofi cerski staż w armii pru- skiej. Postawiony na czele stukonnego szwadronu, przewidywanego w marcu 1864 r. do prze- kroczenia wielkopolskiego kordonu w kadrowej formacji tzw. dywizji mazowieckiej, nie- oczekiwanie znalazł się w Kaliskiem.66 Zmierzał wzdłuż linii granicznej w miejsce przewidzianej wraz z Wincentym Raczkowskim koncentracji w lasach kazimierzowskich, wykorzystując możliwość wypadu wydzielonego plutonu przeciw 11 rosyjskim objeszczy- kom (22 III 1864, Ciążeń)67. Pierwszą z nieprzyjacielskich kolumn (rota piechoty, ½ sotni kozackiej-ok. 250 żołnierzy) usiłował zatrzymać ogniem osłaniających odwrót 2 plutonów spieszonych ułanów, zmuszony do przyspieszenia manewru nadejściem kolejnej kolumny, zwiększającej podwójnie potencjał strony przeciwnej (22 III, Ratyń). Do pościgu za uczest- nikami rajdu przyłączyli się huzarzy – dzięki doświadczeniu dowódcy udało się insurgentom niewielkim kosztem przemknąć między dwoma ich szwadronami. Między Ostrowitem a Przesławiem pod Torkami ponownie został zaatakowany przez 4,5 roty piesze i 3 szwadro- ny jazdy (ok.1,5 tys. żołnierzy). Wyparty z miejsca postoju, Budziszewski podjął rozpaczli- wą, trzykrotnie ponawianą szarżę zmęczonych jeźdźców przeciw blisko dziesięciokrotnie dominującym Rosjanom sztabskapitana Burmeistra. Bezskutecznie usiłował przebić się do Ostrowitego bądź za pruski kordon. Niestety doszło do defi nitywnego rozbicia oddziału (22 III, Kąpiel). Dowódcze walory Budziszewskiego, pozostającego aż do granic możliwości w ciągłej styczności z nieprzyjacielem, doceniono awansem na majora i nominacją na orga- nizatora granicznych województw pruskich-chełmińskiego i pomorskiego (do lipca 1864). Jan Staniewicz pseudonim Stanisław Pisarski, oprócz epizodu w Legii posiadający w ży- ciorysie udział w powstaniu wielkopolskim 1848 r., a następnie karną służbę w armii carskiej, dał się pozyskać dla powstania księdzu Antoniemu Mackiewiczowi w marcu 1863 r.68 Nomi- nowany na wojskowego naczelnika pow. szawelskiego w Kowieńskiem, zorganizował z bra- tem Pawłem obóz partyzancki, a przy wsparciu Bolesława Dłuskiego inspirował akcje drob- nych grup powstańczych dla zdobycia uzbrojenia, rekwizycji funduszy i propagandy69. Po przenosinach obozowiska w okolice żmudzkiego folwarku wykryto wolno nadchodzącą

63 J. Sokulski, Gasztowtt Bronisław (1841-1863), PSB, t. 7, Kraków 1948-1958, R. Bielecki, Polacy w Legii, s. 136. 64 Zob. przypis nr 66. 65 Z. Wygocki, Budziszewski Franciszek (1833-1866), PSB, t. 3, Kraków 1937, s. 103; R. Bielecki, Polacy w Legii, s. 100. 66 Na ten temat m.in. L. Ratajczyk, Polska wojna partyzancka, s. 319-320. 67 O jednodniowej przygodzie bojowej Budziszewskiego – A. Czubiński, Powstanie 1863/64, s. 104-106; L. Ra- tajczyk, Polska wojna partyzancka, s. 321; S. Kalembka, Kujawy wschodnie, s. 67-68; S. Mysliborski-Wołowski, Rejencja bydgoska a powstanie styczniowe, Warszawa 1975, s. 146-149; Z. Grot, Rok 1863 w zaborze pruskim, s. 142-143; Urzędowy wykaz, s. 314; „Wiek” 1863, nr 314 – raport Budziszewskiego; „Gazeta Narodowa” 1863, nr 73 -raport Kopernickiego, nr 74, 82; „Echo” 1863, nr 46; „Ojczyzna” 1863, nr 38; J. Łukaszewski, Zabór pruski w czasie Powstania Styczniowego 1863-1864, Jassy 1870, s. 79; T. Żychliński, Wspomnienia, s. 87-89; J. Stella- -Sawicki, Ludzie i wypadki z 1861-1865, t. 2, Lwów 1894, s. 205. 68 J. Wojtasik, Staniewicz Jan (1823-1904), PSB, t. 41, Warszawa- Kraków 2002, s. 547-548; S. Łaniec, Dowódcy i bohaterowie powstania styczniowego na Żmudzi, Toruń 2002, s. 31-41. 69 S. Łaniec, Dowódcy i bohaterowie powstania styczniowego na Żmudzi, s. 36.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 220404 22015-05-18015-05-18 22:14:0322:14:03 WETERANI LEGII CUDZOZIEMSKIEJ DOWÓDCAMI PARTII PARTYZANCKICH POWSTANIA STYCZNIOWEGO (1863-1864) 205 kolumnę rosyjską, co sprzyjało przygotowaniom (11 IV 1863, Bielaniszki)70. Blisko sześcio- krotnie słabsi (98 insurgentów vs. 2 roty piechoty i pluton dragonów tj. 600-osobowa kolumna z Szawli), lecz dobrze zamaskowani insurgenci zdziesiątkowali ostrzałem przepuszczonych uprzednio dragonów i część piechoty. Dostrzegając niewielkie rozmiary sił powstańczych, Ro- sjanie przypuścili kolejne ataki, zmuszając jazdę litewską do wycofania się i zdobywając fol- wark. Po dwutygodniowej zmianie miejsca obozowania Staniewicz powrócił z 200 powstań- cami i grupką mieszkańców okolicznych zaścianków do spalonego folwarku, który ufortyfi kował w oczekiwaniu na nieprzyjaciela (28 IV, Bielaniszki).71 Perfekcyjna organizacja obrony umożliwiła mu za pomocą wydzielonych grup zapobiegnięcie połączeniu dwóch ro- syjskich kolumn, z dodatkowym ubezpieczeniem przeciw nadchodzącej trzeciej. Po wkrocze- niu carskich żołnierzy w głąb leśnej fortecy fi kcyjny rozkaz ataku wydany przez Staniewicza nieistniejącym kosynierom spowodował odwrót rosyjskiej jazdy oraz powstrzymanie marszu zasypywanej ogniem piechoty. Druga kolumna ostrzelana z zasadzki pośpiesznie się wycofała. Oczekując okazji na pobranie broni i amunicji w porcie Połąga Staniewicz manewrował 366-osobowym już oddziałem (2/3 z bronią białą), aż do zaskoczenia w leśnym zagajniku przez idącego śladem Dłuskiego kpt Rousseau (21 V, Tryszki)72. Przy dwukrotnej, licząc tylko uzbrojonych insurgentów, przewadze napastników (2,5 roty estlandzkiego pp, pluton dragonów –ponad 500 żołnierzy) niedoświadczona młodzież uciekła, a osaczony po utracie taborów Staniewicz musiał podjąć walkę. Z gęstwiny rozpoczęli ostrzał doborowi strzelcy, potem sformowani w czworobok powstrzymali natarcie, aby za pomocą kosynierów sku- tecznie przerwać pierścień okrążenia, przebijając się na kosy i bagnety. Podjęta nazajutrz przez Staniewicza próba rewanżu za stracony tabor spełzła na niczym wskutek nieprzyja- cielskiej osłony konwojowej (22 V, lasy józefowskie). Z końcem miesiąca dołączył Stanie- wicz-Pisarski do zgrupowania naczelnika wojewódzkiego Ignacego Laskowskiego w lasach rochtowiańskich. Uczestniczył w dwóch bitwach, w których najpierw zabezpieczał tyły La- skowskiemu i Mackiewiczowi podczas nieudanej wskutek wycofania się 4 rot żołnierskich zasadzki (2 VI, Użwenty), a następnie powstrzymał impet nieprzyjacielskiego natarcia, da- jąc czas na mobilizację reszcie zgrupowania, dzięki czemu zmuszono do odwrotu płk Na- rbutta z rotą narwskiego pp, rotą carskich strzelców i 1 1/2 szwadronu dragonów, tj. 300 kon- nymi i 400 piechurami (6 VI, Cytowiany)73. U schyłku czerwca, zmierzając dla uzupełnienia

70 S. Łaniec, Litwa w powstaniu styczniowym. Bitwy i potyczki na Kowieńszczyźnie (1863-1864), Olsztyn 2000 s. 41; Tenże, Powstanie styczniowe na Litwie, Olsztyn 2000, s. 80-81; Tenże, Dowódcy i bohaterowie, s. 289-290; Tenże, Litwa i Białoruś w dobie konspiracji i powstania zbrojnego (1861-1864), Olsztyn 2002, s. 94-96; A .F. Smir- now, Wosstanije 1863 g. w Litwie i Biełorussii, Moskwa 1963 s. 143-144; W. Karbowski, Kampania Zygmunta Dołę- gi-Sierakowskiego na Żmudzi w 1863 r., „Studia i Materiały do Historii Wojskowości” 1968, cz.2, s. 235; S. Zieliń- ski, Bitwy, s. 289-290; A.I Miłowidow, Pierieczen bojewych stolknowieenij russkich wojsk s polskimi powstancami w kampanii 1863-1864 gg. priedielach Sewiero-Zapadnago Kraja s ukazanijem wriemieni, miesta bojev, czislennosti i komandnogo sostawa russkich i powstanczeskich otrjadow, rawno i poter s obeich stron, Wilnius 1915, t. 1, s. 379- 383, 398-402; Powstanie styczniowe. Materiały i dokumenty, Wosstanije w Litwie i Biełorussii, s. 187-188. 71 S. Łaniec, Zygmunt Sierakowski, Olsztyn 1999 s. 74; Tenże, Litwa w powstaniu, s. 50; Tenże, Litwa i Białoruś w dobie konspiracji i powstania, s. 9 7; W. Karbowski, Kampania Dołęgi, s. 210-216; S. Zieliński, Bitwy, s. 291. 72 S. Łaniec, Litwa w powstaniu, s. 63-64; Tenże, Powstanie styczniowe na Litwie, s. 97-98; Tenże, Dowódcy i bo- haterowie powstania, s. 36; Tenże, Litwa i Białoruś w dobie konspiracji i powstania, s. 101-102; A. F. Smirnow, Wosstanije, s. 200-201; S. Zieliński, Bitwy, s. 295; „Wiadomości z pola bitwy” 1863, nr 15; „Czas” 1863, nr 133 –raport naczelnika woj. kowieńskiego, s. 137. 73 S. Łaniec, Litwa w powstaniu, s. 68; Tenże, Powstanie styczniowe na Litwie, s. 100; Tenże, Dowódcy i boha- terowie, s. 37-38; Tenże, Ksiądz Antoni Mackiewicz w latach manifestacji, konspiracji i powstania (1861-1863), Olsztyn 2001 s. 23; Tenże, Litwa i Białoruś, s. 104; F. E. Smirnow, Wosstanije, s. 278-279; S. Zieliński, Bitwy, s. 296, „Czas” 1863, nr 130, 152, 153.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 220505 22015-05-18015-05-18 22:14:0322:14:03 ADAM BUŁAWA 206 uzbrojenia nad granicę pruską, przejął Pisarski były oddział Dłuskiego. Współpracującego wówczas z Adamem Bitisem, manewrującego ku Kurlandii i na południe ku granicy pru- skiej w 170 ludzi Pisarskiego osaczył blisko 4-krotnie przeważający zespół pościgowy kpt Lwaszowa z 2 strzeleckimi rotami, rotą narwskiego pp 24 dragonami i 10 kozakami (12 VII, Modroga)74. Kilka natarć piechoty odrzucono ogniem palnym oraz fl ankowym natarciem jazdy Bitisa, by ostatecznie wycofać się w zorganizowanym szyku. Gdy rozrośnięty do 300 osób obóz nad Dubissą został wykryty i zaatakowany przez przeważające siły pie- szo-konne, Staniewicz skrył się w kompleksie leśnym, dzieląc podkomendnych na pięć grup bojowych (20 VII, Lidowiany)75. Zgodnie z nową strategią walki podjazdowej, przyjętą przez litewskich komendantów partyzanckich zamiast walnych starć większego oddziału, niekorzystnych przy nasyceniu obszaru przez wojska rosyjskie, penetrował teraz okolicę za pomocą kilku drobnych partii, wykorzystując własną operatywność i znajomość terenu. W sierpniu i wrześniu przebywał w lasach pow. szawelskiego. Ostatnia bitwa, podczas której komendę nad połączonymi oddziałami swoim, Paulina Bohdanowicza-Nieczuji i ks. Dębskiego sprawował Staniewicz, rozpoczęła się od przygotowanej w nadrzecznych zaroślach zasadzki 110 insurgentów na blisko 5-krotnie liczniejszą kolumnę rosyjską pie- szych i kozaków Szeremietiewa (28 VII, Szawruciany nad Szuszwą)76. Strzelcy ostrzelali kozaków, jednak piechota zepchnęła powstańców z lasu za bagno, ze względu na nieko- rzystne ukształtowanie terenu wstrzymując pościg. Jeszcze w październiku uczestniczył Staniewicz z oddziałem w starciu partii Mackiewicza i Medarda Kończy (19 X, Świętobro- ście k. majątku Doniliszki)77, rozbitych przez część kolumny Ganeckiego pod bezpośred- nim zwierzchnictwem kpt. szt. Rudanowskiego. Wytrwał w polu z niedobitkami aż do grud- nia 1863 r.78 Narcyz Figietty-Stojanowicz wszechstronne doświadczenia (kampania siedmiogrodzka pod gen. Józefem Bemem, zapewne wojna krymska oraz Legia Cudzoziemska w północnej Afryce)79 spożytkował podczas powstania 1863 r. Bezpośrednio komenderował partią insu- rekcyjną w przeprowadzonym za pomocą lokalnej organizacji najefektowniejszym i naj- efektywniejszym napadzie Nocy Styczniowej. Ok.150-200 insurgentów uderzyło wtedy na zbliżoną liczebnie załogę (4. rota 2. pułku saperów kpt. Witkowskiego) miasteczka w Sandomierskiem (22/23 I 1863, Jedlnia)80. Precyzję wykonania w połączeniu z zaskocze-

74 S. Łaniec, Litwa w powstaniu, s. 85-86; Tenże, Powstanie styczniowe na Litwie, s. 128-129; Tenże, Litwa i Bia- łoruś w dobie konspiracji i powstania, s. 156; F. E. Smirnow, Wosstanije, s. 279-280; S. Zieliński, Bitwy, s. 302- 303; „Czas” 1863, nr 164. 75 S. Łaniec, Litwa w powstaniu, s. 86-87; Tenże, Powstanie styczniowe na Litwie, s. 128-129; Tenże, Litwa i Bia- łoruś w dobie konspiracji i powstania, s. 157; Tenże, Dowódcy i bohaterowie, s. 39; S. Zieliński, Bitwy, s. 303; „Czas” 1863, nr 178 z 7 VIII. 76 S. Łaniec, Litwa i Białoruś w dobie konspiracji i powstania, s. 58; Tenże, Powstanie styczniowe na Litwie, s. 130; Tenże, Litwa w powstaniu, s. 88; F. E. Smirnow, Wosstanije, s. 279; „Monografi a. Ojczyzna” 1865 nr 45. 77 S. Łaniec, Litwa w powstaniu , s. 109; Tenże, Powstanie styczniowe na Litwie, s. 142-143; Tenże, Dowódcy i bohaterowie, s. 41; Tenże, Ks. Mackiewicz, s. 29-30; Tenże, Litwa i Białoruś w dobie konspiracji i powstania, s. 176; L. Ratajczyk, Polska wojna partyzancka, s. 222; F.E. Smirnow, Wosstanije, s. 313-314, 279, 282; S. Zieliń- ski, Bitwy, s. 307; „Czas” 1863, nr 256, 260; „Echo” 1863, nr 26. 78 S. Łaniec, Litwa w powstaniu, s. 87; F. E. Smirnow, Wosstanije, s. 278-279; S. Zieliński, Bitwy, s. 303. 79 J. Sokulski, Figietty Narcyz Stojanowicz (1820-1891), PSB, t. 6, Kraków 1948, s. 440. 80 W. Dąbkowski, Powstanie styczniowe w Puszczy Kozienickiej, Warszawa 1974, s. 86; J. Boniecki, Ważniejsze walki partyzanckie w guberni radomskiej, „Rocznik Świętokrzyski”, 1971, t. 2, s. 104; A. Borkiewicz, Działania Langiewicza przed dyktaturą, „Studia i Materiały do Historii Wojskowości”, 1962, cz.2, s. 218-219; J. Piłsudski,

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 220606 22015-05-18015-05-18 22:14:0322:14:03 WETERANI LEGII CUDZOZIEMSKIEJ DOWÓDCAMI PARTII PARTYZANCKICH POWSTANIA STYCZNIOWEGO (1863-1864) 207 niem uwieńczył niezwykły efekt: po półgodzinnej walce bez strat rozbito wroga, zdobyto karabiny, sparaliżowano strachem garnizon gubernialny, dając wojskowemu naczelnikowi woj. sandomierskiego Marianowi Langiewiczowi czas na dalsze przedsięwzięcia. Figietty podążył na szydłowiecką koncentrację oddziałów partyzanckich, stamtąd do Wąchocka, gdzie po utworzeniu z jego podwładnych kompanii strzelców batalionu Dionizego Cza- chowskiego, został majorem jazdy. Później uczestniczył w kampanii Władysława Eminowi- cza aż do bitwy, w której otrzymał postrzał w rękę (23 VIII, Wir)81. Paweł Gąssowski pseudonim Pawełek82, były ofi cer armii rosyjskiej po okresie walk pod dowództwem Ludwika Żychlińskiego (14 VII, Brenica; 25 VIII Żelazna) i Władysława Gra- bowskiego (7 VIII, Milanówek) samodzielną aktywność dowódczą rozpoczął wspólnie z Konstantym Sokołowskim-Piorunem, kierując jesienią 1863 r. mazowiecką jazdą po- wstańczą83. Pierwszy egzamin sprawności dowódczej zdał dzięki wyprowadzeniu 120 kon- nych z okrążenia wojskowego starszyny Zankisowa (pluton dragonów, sotnia dońców, sot- nia czerkiesów – ok. 380 żołnierzy) – przeprawiając się przez rzekę, a następnie przebijając się przez stanowiących jedno z ogniw nieprzyjacielskiego pierścienia kozaków, poprzez mostek w Pracach, mimo ostrzału i pościgu (30 IX 1863, Przypki)84. Najbardziej spektaku- larną akcją miał być przeprowadzony w odwecie za wzmożenie represji w Warszawie i dla zdementowania pogłosek o końcu powstania napad konnych plutonów na stacje kolejowe (Rawa Guzowska, Grodzisk, Pruszków), sam Pawełek przewidywał zaatakowanie za pomo- cą 220 jeźdźców największego z garnizonów, obsadzonego ok. 490 żołnierzami w 2 rotach pieszych i sotni kozackiej sztabs-kapitana Dreszera (1 XI, Grodzisk)85. Akcje przebiegły pomyślnie, zniesiono pikiety i warty, a reszta załóg zabarykadowała się w zabudowaniach. W miejscu zbiórki za pomocą manewru odcinającego odwrót, ze wsparciem Konstantego Sokołowskiego zlikwidowano połowę słabszy oddział kozacki kpt Krasnowa (1 XI, Mło- chów)86. Gdy dwukrotnie liczniejszy zespół kawaleryjski Krasnowa zmusił Gąsowskiego do zaniechania rzecznej przeprawy, ten rozwinął szyk w oparciu o gęstwinę, dzięki osłonie dwóch plutonów udaremnił próbę okrążenia, a po szarży odszedł w głąb lasu (2 XI, Magnu- szew)87. Finałowy manewr podczas „zaduszkowego” rajdu polegał na nocnym przejściu Pi- licy, następnie na prawy brzeg Wisły, dla zmylenia ścigających Rosjan.

22 I 1863, Poznań 1920, s. 70; J. Grabiec, Rok 1863, s. 237; S. Zieliński, Bitwy, s. 125; W. Przyborowski, Dzieje 1863 r., t. 1, s. 117; Urzędowy wykaz, s. 292; N. Berg, Zapiski, t. 2, s. 309. 81 Z samych tylko opracowań: S. Zieliński, Bitwy, s. 140; W. Przyborowski, Dzieje 1863 r., t. 4, s. 353-354; N. Berg, Zapiski, t. 3, s. 329; Urzędowy wykaz, s. 297. 82 J. Sokulski, Gąsowski Paweł (1840-1898), PSB, t. 7, Kraków 1948-1958, s. 358; R. Bielecki, Polacy w Legii Cudzoziemskiej, s. 138. 83 L. Żychliński, Pamiętniki byłego dowódcy Dzieci Warszawskich i byłego naczelnika sił zbrojnych powiatów warszawskiego i rawskiego, Poznań 1886, s. 149, 152. 84 S. Zieliński, Bitwy, s. 47; Dzieci Warszawskie, „Słowo Polskie” 1913, nr 30; „Czas” 1863 nr 227, 233 z 13 X raport Żychlińskiego; „Niepodległość” 1863, nr 10; „Echo” 1863, nr 20; „Dziennik Poznański” 1863, nr 220; L. Żychliński, Pamiętniki byłego dowódcy Dzieci Warszawskich, s. 161. 85 L. Ratajczyk, Polska wojna partyzancka, s. 203; S. Zieliński, Bitwy, s. 48-49; Urzędowy wykaz, s. 312; Dzieci Warszawskie, „Słowo Polskie” 1913, nr 46; „Niepodległosć” 1863, nr 11 raport Żychlińskiego; „Dziennik Po- wszechny” 1863, nr 265,267; L Żychliński, Pamiętniki, s. 168 i n. 86 L. Ratajczyk, Polska wojna partyzancka, s. 280; S. Zieliński, Bitwy, s. 49; L. Żychliński, Pamiętniki, s. 174. 87 Urzędowy wykaz, s. 312; Dzieci Warszawskie , „Słowo Polskie” 1913, nr 46; „Dziennik Powszechny” 1863, nr 265; „Czas” 1863, nr 264.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 220707 22015-05-18015-05-18 22:14:0322:14:03 ADAM BUŁAWA 208 Po czasowej rezygnacji z dowództwa nad konnicą, w lutym 1864 r. z pieszo-konnym od- działem przerzucał się Pawełek z Radomskiego w Lubelskie i Warszawskie. 9 II, z 220 pod- władnymi (120 piechurów, 100 konnych) odpoczywał w pow. radomskim, spodziewając się w lasach kozienickich połączenia z partią Ludwika Michalskiego. Nieprzyjaciel, choć nie- znacznie silniejszy (140 kozaków, pluton strzelecki starszyny Zankisowa), odciął obozują- cych powstańców od lasu, zmuszając ich do starcia (15 II 1864, Lipa)88. Upadek morale udzielił się dowódcy, który zamiast obsadzić wiejskie budynki, rozrzucił piechurów w tyra- liery, doprowadzając do chaotycznego zwarcia na bagnety, zakończonego pogromem. Sam po kilkunastokilometrowej ucieczce oderwał się od pościgu i przedarł się z 76 jeźdźcami do zgrupowania gen. Józefa Haukego.

3. Próba oceny dowódczych kwalifi kacji zaprezentowanych w powstaniu Z analizy sztuki dowodzenia zaprezentowanej przez tych, spośród komendantów polskiej wojny partyzanckiej z Rosją, którzy odnotowali w życiorysie epizod w Legii Cudzoziem- skiej, wynika, iż na 11 osób dwóch zasługuje na krytyczną ocenę (Garczyński i Malczew- ski). Pozostali utrzymywali co najmniej poprawny, bądź ponadprzeciętny poziom. Dowódcą kontestującym narzucony od marca 1863 r. system tzw. demonstracji zbrojnej był Edmund Callier. Przyglądając się okresowi jego samodzielnego dowodzenia, dostrzeże- my rozmaite formy aktywności bojowej, wskazującej na zamiar ciągłego nękania nieprzyja- ciela: zwycięstwo w bitwie odporno-zaczepnej, starcia ofensywne, warianty bojów defen- sywnych z odparciem wroga, z własnym odwrotem i ostatecznym rozproszeniem, wreszcie alarmowanie okolicznych miejscowości i nękanie rosyjskich podjazdów. Narcyz Figietty zapisał się najbardziej udaną akcją zaczepną podczas Nocy Styczniowej, dzięki uniknięciu strat osobowych, tempu wykonania i wprowadzeniu przeciwnika w kon- sternację zarówno co do rozmiarów sił powstańczych, jak też ich dalszych posunięć. Działania Stefana Malczewskiego kojarzą się z samowolnym naruszeniem wcześniej- szych przedbitewnych ustaleń, niepotrzebną brawurą, skutkującą załamaniem planu starcia i rozsypką. Ucieczka do Galicji była jedną z podstawowych przyczyn defi nitywnego fi aska koncepcji powrotu do gry w sferze politycznej, ale i wojskowej Ludwika Mierosławskiego. Antoni Garczyński sprzeniewierzył nadzieje pokładane w doświadczonym weteranie. Przyczynami załamania się dowódczej kariery były wyniosły charakter, kłótliwość i niechęć nie tylko do podporządkowania się, ale nawet do współpracy ze znacznie młodszym Kazi- mierzem Mielęckim. Ze względu na nieznajomość realiów działań nieregularnych, jego po- sunięcia bojowe cechowały wahania i spowolnienie. Aleksander Matuszewicz uznany być powinien za rzadki przykład sprawnego dowódcy powstańczej konnicy. W arsenale pomysłów taktycznych odnajdujemy osłonę forsowania przeszkody wodnej przez siły główne, obronę z odparciem napastnika, zbrojny odwrot, rajd kawaleryjski, oznaczający przemieszczanie się po terenie w celu zwrócenia uwagi wroga.

88 W. Dąbkowski, Powstanie styczniowe w Puszczy, s. 349,353-354; L. Ratajczyk, Polska wojna partyzancka, s. 296; S. Zieliński, Bitwy, s. 151-152; W. Przyborowski, Ostatnie chwile powstania styczniowego, Poznań-Kraków 1887, t. 1, s. 154,158; Urzędowy wykaz, s. 301; Dzieci Warszawskie, „Słowo Polskie” 1913, nr 44; „Dziennik Po- wszechny” 1863, nr 69; „Dziennik Poznański” 1863, nr 45, 49, 65, 66; „Chwila” 1863, nr 42; „Nadwiślanin” 1863, nr 27; „Głos z Litwy” 1864, nr 3,4; L. Żychliński, Pamiętniki, s. 197.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 220808 22015-05-18015-05-18 22:14:0422:14:04 WETERANI LEGII CUDZOZIEMSKIEJ DOWÓDCAMI PARTII PARTYZANCKICH POWSTANIA STYCZNIOWEGO (1863-1864) 209 Camillo Leneizo wykazał się determinacją podczas październikowych bitew rozegranych przez powstańcze zgrupowanie w Płockiem. W pierwszym przypadku (obrona z odwrotem) realizacji planów rozegrania batalii przeszkodziło zachowanie dowódcy jednego z podle- głych mu oddziałów, jak również podatność powstańców na panikę. W drugiej (obrona za- kończona rozbiciem partyzanckiego zespołu) osobisty przykład oddziaływał na podko- mendnych aż do śmiertelnego postrzału włoskiego komendanta. Bój nad Działdówką, w którym zawiadywał siłami insurekcyjnymi z Bolesławem Gasztowtem, to jedyne w skali powstania starcie prowadzone wspólnie przez dwóch weteranów Legii Cudzoziemskiej. Ludwik Bardet, nim samodzielnie zadebiutował, już w poprzednich bitwach odznaczał się sprawnym przeprowadzeniem manewrów wspierających dowódców innych oddziałów i pod- oddziałów. W pełni niezależne starcie (defensywa z rozproszeniem partyzantów) aż do ze- tknięcia ze znacznie liczniejszym przeciwnikiem wykazywało jego militarną sprawność. Franciszek Budziszewski przebywał w polu zaledwie jeden dzień. Zapisał, mimo osta- tecznej utraty konnej jednostki chlubną kartę. Podczas rajdu kawaleryjskiego przeprowadził potyczkę patroli, zorganizowany odwrót pod osłoną części improwizowanych dragonów, a nawet w końcowej fazie walk brawurową szarżę na wielokroć liczniejszego wroga. Paweł Gąssowski jesienią 1863 r. podtrzymywał powstanie na Mazowszu. Napotykamy u niego obronę w okrążeniu ze skutecznym przedarciem się przez linie nieprzyjacielskie, podczas tzw. rajdu zaduszkowego sprawne uderzenie na miejski ośrodek garnizonowy, na- pad na mniejszą formację konną oraz starcie o charakterze obronno-zaczepnym zakończone wymanewrowaniem pościgu. Działania zimowe wydają się obarczone dowódczą depresją, rzutującą podczas „najposępniejszej z klęsk” na błędnie zorganizowaną bitewną obronę, zakończoną sromotną ucieczką. Najciekawszym „zjawiskiem dowódczym” wydaje się Jan Staniewicz-Pisarski. Akcjami bojowymi w miejscu stacjonowania partyzantów nawiązywał do rozwiązań zaobserwowa- nych na pustyni (obrona obozowiska przez zamaskowanych insurgentów zakończona ich wymuszonym odwrotem, następnie działania defensywne w ufortyfi kowanym obozie połą- czone z zastosowaniem forteli wojennych i skłonieniem napastników do wycofania się). Kolejny wariant boju defensywnego miał charakter spotkaniowy, zakończony przerwaniem pierścienia okrążenia, uzupełniony nieudaną próbą odzyskania taboru. We współpracy z in- nymi dowódcami Staniewicz sięgał po ubezpieczenie podczas boju, skuteczne powstrzymy- wanie kolumny pościgowej dla przeprowadzenia zwartego odwrotu (chociaż raz zmuszony został przez przeciwnika do szybkiego opuszczenia obozu). Nie wahał się podejmować prób (choćby nie w pełni udanych) zasadzek. Praktycznie wszystkich wyżej wymienionych dowódców los postawił w paradoksalnej sytuacji. Weterani legendarnej formacji najemnej wynieśli z niej praktyczną znajomość me- tod zwalczania nieregularnych sił zbrojnych, ponadto usiłowali adaptować rozwiązania pu- stynnej partyzantki na polsko-litewskim teatrze zmagań militarnych. Najlepiej spisywali się w zakresie nieustannego niepokojenia i nękania nieprzyjaciela Callier, Matuszewicz, Budzi- szewski, w inauguracyjną noc zabłysnął Figietty, a przede wszystkim Staniewicz-Pisarski. Nawet jeśli topografi a gęsto zalesionej Żmudzi bądź Sandomierszczyzny krańcowo odbie- gała od ukształtowania pustynno-górzystej Algierii, lotne partie jeździeckie błyskawicznie przemieszczające się po obszarach pacyfi kowanego przez zaborcę kraju przypominały jed- nostki z północno-zachodniej Afryki. Rajdy oraz alarmujące wrogie posterunki i garnizony niespodziewane napady w swojej istocie nawiązywały do berberyjskich razzia.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 220909 22015-05-18015-05-18 22:14:0422:14:04 ADAM BUŁAWA 210 Foreign Legion veterans as commanders of the partisan parties during January Uprising 1863-1864 Summary French Foreign Legion (Legion Etrangere), the most famous mercenary military forma- tion from the beginning served the interests of the French State. It was used to perpetuate colonial domination in Algeria, in the face of Berber warriors Abd-el Kader and successors. An important episode in the Spanish civil war with supporters of the pretender Don Carlos was the engagement of legionaries sold by the king Louis Philippe to regent Christina. In the 1940’s the restructured Northern African Legion adapted to methods developed du- ring the rule of Governor Thomas Bugeaud to combat Kabyle insurgency. The recipe for the conquest of the middle Maghreb therefore had to be maneuverable responsive operating groups, fl exibly responding to the fi eld of command, high morale of soldiers held together with an iron discipline, equipped with modern fi rearms suitable to the extreme climatic conditions. Legionaries showed determination and courage during the wars of the Empire of Napo- leon III: Crimean (1853-1856), Italian (1859), and fi nally the Mexican expedition (1863- 1867). During the latter, at the bloody skirmish on the hacienda Camerone, the bravery of the Legion was established and they gained the title gained the “dogs of war”. During the January Uprising, eleven former (or future) Foreign Legion soldiers stood at the head of armed troops, leading campaigns, showing leadership in rolling battles and skirmishes, and using a variety of arms and tactical solutions. Only two of them showed poor command skills. Others having served in the service with the white kepi showed suffi cient competency for the insurgent leadership cadre from 1863 to 1864.

Keywords: French Foreign Legion, Spanish Civil war, rules to combat insurgency, wars of the Empire of Napoleon III, January Uprising, insurgent leadership cadre

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 221010 22015-05-18015-05-18 22:14:0422:14:04 Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 211-222

MARTA WIŚNIEWSKA WNHiS UKSW, Warszawa

LETNIE SALONY WARSZAWY, CZYLI O MODZIE SPACEROWEJ WARSZAWIAKÓW W II POŁOWIE XIX WIEKU

Strój iest wykończeniem piękności – bez niego nayurodziwsza osoba, podobnąby była niewygładzonemu dyamentowi1 – zauważa już na początku XIX w. warszawska prasa. Zja- wisko mody czyli charakterystycznego dla danego okresu sposobu ubierania się, czesania czy makijażu było obecne od zarania dziejów. Moda wywierała duży wpływ na ludzi, wy- twarzała pewne wzorce, charakteryzowała określone społeczności, a przede wszystkim stała się miernikiem, za pomocą którego dokonywano oceny człowieka. Strój świadczył o pocho- dzeniu, zamożności, ujawniał zamiłowania i tendencje jednostki. Poprzez strój wyrażano swoje uczucia (np. żałoba) i demonstrowano przekonania (np. emancypantki), wzbudzono zachwyt, jak również prowokowano, wywołując krytykę. Ogólnoeuropejskie wzorce, kształtujące modę XIX w., znalazły swoje odbicie na ziemiach polskich. Podążanie za nowościami płynącymi głównie z Paryża, w przypadku mody damskiej czy Anglii, która od połowy XIX w. zdominowała modę męską, świadczą o pełnym uczestnic- twie mieszkańców tych terenów w procesie tworzenia się ogólnych kanonów mody, pomijając niedolę i ograniczenia, jakie niosły ze sobą zabory. Nie bez przyczyny Warszawa zyskuje mia- no „Paryża Północy”. Stolica kraju, który nie istniał na mapach, gromadzi wiele magazynów mód, czerpiących inspiracje z zachodu. Dyktowały one modę, proponowały określone style, a ponadto stawały się miernikiem luksusu, gdyż nie każdy mógł sobie pozwolić na wizytę w renomowanych sklepach. Warszawa jawi się więc przede wszystkim jako miejsce ogólnego pożądania, a jako stolica tworząca wzorce, przyciąga zamożniejszych obywateli na zakupy. Niewątpliwie kluczowe znaczenie w XIX w., a szczególnie w jego drugiej połowie, od- grywała prasa. Jako środek komunikacji, umożliwiała rozpowszechnianie informacji na sze- roką skalę, docierając praktycznie do każdej warstwy społeczeństwa. Warszawska prasa, podając ogłoszenia, komunikaty oraz wieści z kraju i zagranicy, nie pomijała tematów mody, które budziły równie wiele zainteresowania. Poczynając od spra- wozdań dotyczących asortymentu warszawskich magazynów mód, poprzez opisy najpięk- niejszych kreacji i dodatków, a kończąc na zamieszczaniu rysunków strojów i służących im akcesoriów, prasa formowała gusta, styl ubierania się oraz zachęcała do wizyt w sklepach. Informowała o nowościach zagranicznych, jak również nie wystrzegała się krytyki, prowo- kując dyskusje i tworząc opinie. Szeroko relacjonowała także wydarzenia z życia towarzy- skiego, ze szczególnym uwzględnieniem roli stroju.

1 „Warszawianin” 1822, nr 18, s. 285.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 221111 22015-05-18015-05-18 22:14:0422:14:04 MARTA WIŚNIEWSKA 212 [...] A na ulicach miasta tłumy przechadzających się. Wszystko to stroje, eleganckie, pyszne, wspaniałe, – istny Paryż w miniaturze2 Ubiór od zawsze pełnił rolę pośrednika przekazującego różne informacje dotyczące m.in. pozycji społecznej. Strój, a raczej jego prezentacja, wymagała odpowiednich miejsc, publiczności i szczególnych okoliczności do pochwalenia się swoją elegancką toaletą. W ubiegłych wiekach taką rolę pełnił dwór królewski lub magnacki. Natomiast w drugiej połowie XIX w. funkcję tą „przejęło miasto”, w którym koncentrowało się życie towarzy- skie. To właśnie coraz bardziej skomplikowane stroje damskie stawały się wizytówką całej rodziny – drogocenna biżuteria i wymyślne kapelusze miały budzić zachwyt a także stano- wić o zapleczu fi nansowym. Znajomość aktualnych trendów mody, odpowiednie dodatki, a przede wszystkim ubiór adekwatny do okoliczności sprawił, że moda połowy XIX w. peł- na była zasad porządkujących styl ubierania się. Stroje spacerowe, toaleta wizytowa i balo- wa, ubiory karnawałowe czy sportowe sprawiły, że moda urosła do rangi problemu, który był szeroko analizowany na łamach prasy. W odpowiednich rubrykach zamieszczano pora- dy, a także opisy zachwycających toalet i dodatków3. [...] Ludzie się rozwodzą nad niewysłowionym wdziękiem Francuzek, otóż połowa tego wdzięku na tem polega, że Francuzka wie jak się ubrać odpowiednio do okoliczności i nigdy nie właściwą przesadą nie grzeszy. [...] Zatem umiejętność stosownego ubioru nie jest rzeczą małoznaczną [...] noście panie [...] podług podawanych przez nasze pi- smo wzorów – okażecie się miłe i powabne oczom z przyjemnościom na was patrzącym4 Nie tylko karnawał czy warszawskie bale dawały możliwości pokazania się w najlepszych kreacjach. Codzienna prezentacja okazałych toalet, skupiała się przede wszystkim na spacerach. Parki, ogrody czy skwery stawały się letnimi salonami stolicy5. Miejscami najbardziej uczęsz- czanymi przez warszawiaków były Ogród Saski, Łazienki Królewskie oraz Dolina Szwajcarska. Oczywiście również w kwestii rozrywek istniało zróżnicowanie między poszczególnymi war- stwami społeczeństwa. Warstwy zamożne kultywowały tradycję karnawału (szczególnie w tym względzie przodowały domy prywatne), w ogrodach i parkach organizowano imprezy o charak- terze dobroczynnym. Natomiast warstwy uboższe, spotykały się w miejscach, które znajdują się w zachodniej części miasta (Krochmalna, Solna, Ogrodowa), ogródkach śródmiejskich (Foksal) i podmiejskich (Wola, Saska Kępa) oraz na zabawach ludowych6. Jednakże uroczystości związa- ne z rokiem kościelnym, nieraz łączyły wszystkie sfery społeczne. Na przykład Zielone Świątki, tak popularnie obchodzone na Bielanach7, ściągają całą Warszawę – magnatów we własnych powozach, średniozamożnych dorożkami i plebs przemierzający teren na piechotę8.

2 „Tygodnik Ilustrowany” 1874, nr 344, s. 67. 3 A. Dąbrowska, Życie towarzyskie warszawskich elegantek w latach 1860-1914, „Almanach Muzealny”, t. 6/2010, s. 103-104; Por. A. Międzyrzecki, Warszawa Prusa i Gierymskiego, Warszawa 1957, s. 41. 4 L. Ćwierczakiewiczowa, Przegląd mód, „Bluszcz” 1876, dod. do nr 30, s. 118. 5 W. Głębocki, K. Mórawski, Warszawo, ty moja Warszawo, Warszawa 1994, s. 287. 6 Por. il. „Tygodnik Ilustrowany” 1892, nr 122, s. 284. 7 Por. il. „Kłosy” 1874, nr 465, s. 340-341; „Tygodnik Ilustrowany” 1890, nr 21, s. 329; K. Beylin, Warszawy dni powszednie 1800-1914, Warszawa 1985, s. 399. 8 S. Kieniewicz, Warszawa w latach 1795-1914, Warszawa 1976, s. 167; Zob. K. Wagner, „Niech tam inni myślą o pożytku, my strójmy się i tańczmy!” czyli o zabawach w Warszawie w II połowie XIX w. w: Z dziejów Warszawy. Społeczeństwo, pod. red. K. Wagner, Warszawa 2010, s. 59-79.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 221212 22015-05-18015-05-18 22:14:0422:14:04 LETNIE SALONY WARSZAWY, CZYLI O MODZIE SPACEROWEJ WARSZAWIAKÓW W II POŁOWIE XIX WIEKU 213 Obejmując wzrokiem i myślą całą Warszawę [...] widzimy stolicę naszą uwinietą w massę zieloności [...] to ogrody Warszawskie, płuca miasta, letnie salony, tak zrosłe z życiem tutejszem [...] kto chce poznać lepiej Warszawę, musi spieszyć do ogrodów9 W niniejszym artykule dokonam przeglądu mody spacerowej panującej w Warszawie w II połowie XIX w., w miejscach zwanych „Letnimi Salonami Warszawy”. Za podstawowe źródło posłużyła przede wszystkim prasa warszawska okresu drugiej połowy XIX w., jak: „Tygodnik Ilustrowany”, „Bluszcz”, „Kłosy”, „Tygodnik Mód”, „Kurier Warszawski” czy „Świt”, wspomnienia oraz pamiętniki traktujące o Warszawie autorstwa m.in. Jadwigi Weydel-Dmochowskiej, Heleny Duninównej, Krystyny Machlejd. Kwestia historii i kultury Warszawy została omówiona na podstawie prac m.in. Aleksandra Gieysztora i Janusza Dur- ko10, Karola Mórawskiego11 czy Jana Bystronia12. Cenne informacje o życiu towarzyskim Warszawy zaczerpnęłam również z XIX-wiecznych przewodników po Warszawie13. Miejscem, do którego uczęszczało wielu warszawiaków, był Ogród Saski. Nazwę swą zawdzięcza królowi Augustowi II Mocnemu, który udostępnił go dla mieszkańców Warsza- wy w 1727 r. Stał się tym samym pierwszym publicznym parkiem w Polsce. Otoczony mu- rem z charakterystyczną Żelazną Bramą. To w nim stanęła „Operalnia”14, czyli pierwszy polski teatr, Instytut Wód Mineralnych, Wodotryski, Wodozbiór czy Teatr Letni. Przekształ- cony na styl angielski w 1816 r., otoczony licznymi cukierniami, prywatnymi nieruchomo- ściami, piękną sadzawką przy głównym wodozbiorze, z małym wodotryskiem na środku, stał się ogrodem dorównującym największym stolicom europejskim15. Rola Ogrodu Saskiego jako „specyfi cznego” salonu Warszawy utrwaliła się po roku 1847, gdy wybudowano tu Instytut Wód Mineralnych. Budowla projektowana przez znane- go architekta – Henryka Marconiego, wzorowana była na rzymskich łaźniach Dioklecjana. Galeria ta oparta na kolumnach, służyła do spacerów przy piciu wód mineralnych16. Modne w tym czasie wyjazdy na kurację do wód mineralnych, mogły być zastąpione wizytami w Ogrodzie Saskim17. I jak to głosił „Tygodnik Ilustrowany”: Rozpoczęło się juz picie wód mineralnych sztucznych w ogrodach Saskim i Krasińskich. Jest to pretekst do przechadzki,

9 „Opiekun Domowy” 1866, nr 26, s. 1. 10 A. Gieysztor, J. Durko, Warszawa jej dzieje i kultura, Warszawa 1980. 11 K. Mórawski, Warszawa. Dzieje miasta, Warszawa 2003. 12 J. Bystroń, Warszawa, Warszawa 1977. 13 F. Fryze, Przewodnik po Warszawie i jej okolicach na rok 1873/74, Warszawa 1873 oraz Ilustrowany Przewod- nik po Warszawie wraz z treściwym opisem okolic miasta, Warszawa 1893. 14 B. Król-Kaczorowska, Teatry Warszawy. Budynki i sale w latach 1748-1975, Warszawa 1986, s. 15-22. 15 S. Milewski, Codzienność niegdysiejszej Warszawy, Warszawa 2010, s. 132-133; A. Międzyrzecki, Warszawa Prusa..., dz. cyt., s. 56-57; Według relacji cudzoziemca podróżującego po Polsce: „Spośród parków najwięcej walorów ma Ogród Saski. Niewiele miast europejskich pochlubić się może posiadaniem w samym sercu tak pięknie położonej, rozległej zielonej przestrzeni”. Zob. Fritza Wernicka opis Warszawy z 1876 r. opr. i tł. I. i J. Kosimowie w: Warszawa XIX wieku. 1795-1918, Z.1, red. R. Kołodziejczyk, J. Kosim , J. Leskiewiczowa, Warszawa 1970, s. 307; F.Fryze, Przewodnik po Warszawie i jej okolicach na rok 1873/74, Warszawa 1873, s. 68-74. 16 A. Gieysztor, J. Durko, Warszawa jej dzieje..., dz. cyt.„ s. 339; M. Kledzik, W cieniu Ogrodu Saskiego, War- szawa 2000, s. 5-6; Zob. „Dziennik Warszawski” 1855, nr 164, s. 2; Inny Zakład wód mineralnych mieścił się przy Ogrodzie Krasińskich. Zob. il. „Tygodnik Ilustrowany” 1868, nr 31, s. 53. 17 F. Fryze, Przewodnik po Warszawie i jej okolicach..., dz. cyt., s. 419; Zob. J. Siwkowska, Koczobrykiem po War- szawie! Zbiór na dokumencie opartych stylizacji na tematy życia Warszawy pierwszej połowy XIX wieku, Warszawa 1966, s. 274-278.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 221313 22015-05-18015-05-18 22:14:0422:14:04 MARTA WIŚNIEWSKA 214 a że przechadzka obecnej porze stanowi najmilszą może rozrywkę, więc każdy wyszukuje sobie koniecznej potrzeby picia jakiejś wody18. Również Kazimierz Wroczyński wspomina, że: Instytut Wód Mineralnych w Małym Ogródku dysponował wszystkimi leczniczymi woda- mi zarówno krajowymi, jak zagranicznymi, pozwalała więc korzystać z nich nawet małoza- możnym chorym19. Sezon trwał od maja do września, czemu towarzyszyła rewia mody: moż- na było wtedy ujrzeć najmodniejsze kapelusze, suknie, cylindry, parasolki, rękawiczki i szale. Nie bez znaczenia więc miejsce to nazywano Letnim Salonem stolicy20. Na spacer chodziło się w tej epoce do Saskiego Ogrodu wspomina Jadwiga Waydel – Dmo- chowska. Mijając po drodze różne sklepy, witryny i gmachy, podążało się do Instytutu Wód Mineralnych, miejsca spotkań eleganckiego towarzystwa Warszawy końca XIX w.21. Wraz z wiosną warszawskie ogrody zaczynały tętnić życiem. W porze letniej kiedy pogoda służy, po nabożeństwie Saski ogród bywa ulubionem miejscem przechadzki. Już nie środkowa, ale boczna aleja staje się wtedy głównym punktem zebrania piękności i exhibicyi strojów22. Ogród Saski, zajmujący uprzywilejowane miejsce, przyciągał najzamożniejszą część Warszawy, piękne kobiety, „złotą młodzież”, fi nansjerę jak i gwiazdy pokroju Heleny Modrzejewskiej. Określony program regulował rytm dnia: od rana spacerowiczom umilała czas „u wód mineralnych” orkie- stra, kolejno pojawiały się bony i niańki z dziećmi, emeryci i młodzież „lubiąca czytać książki na świeżym powietrzu”, a późnym popołudniem zjawiała się „śmietanka towarzyska”23. Każda z tych „grup” miała tu niejako swój czas, w którym wypadało zaznaczyć swoją obecność. Od samej połowy XIX w., modzie na przechadzki „u wód” towarzyszyła moda ubiorów. Jak pisze sama Karolina Beylin, odbywała się tam rewia mody damskiej. Przegląd kapeluszy (od maleńkich budek do zasypanych kwiatami) i krynolin. Matki prowadziły swoje córki do „wód”, stanowiących karnawałowe salony, licząc na dobre zamążpójście panienek24. Stroje zmieniające się w zależności od pory roku, komentowane były w prasie: Kolory białe, czy to na sukniach, czy tez kapotkach, nadzwyczajnie w tym roku upowszechniły się. Właściwa też przyznamy, jest też pora do tego, bo panujące ciągle upały wymagają jak naj- większej lekkości w ubraniu25. Ubrania spacerowe, ich opisy i rysunki często znajdowały się w dodatkach do gazet pt. „Ubiory i Roboty”. Najmodniejsze kroje suknia z tuniką i ze sta- nikiem z długą baskiną, ubranie z szalem w guście tureckim z tylna draperya, dodatki kape- lusz cabriolet, kapelusz okrągły, kapelusz przybrany koronką i wyszyciem z perełek czy pa- rasolki do powozu i torebki wiszące były dokładnie przedstawiane w prasie26. Moda męska nie pozostawała w tyle. Panowie również ubierali się zgodnie z obowiązu- jącymi zasadami mody, świadomie wybierali odpowiednie stroje na różne wyjścia. Ubranie służące na przechadzki do wód to: marynarka aksamitna; kamizelka z walencyi; pantalony

18 „Tygodnik Ilustrowany” 1870, nr 126, s. 258. 19 K. Wroczyński, Z moją młodością przez Warszawę, Warszawa 1957, s.30. 20 M. Baranowska, Warszawa. Miesiące, lata, wieki, Wrocław 1996, s. 190; Ilustrowany Przewodnik po Warsza- wie wraz z treściwym opisem okolic miasta, Warszawa 1893, s. 55-61; Rys. X. Pillatego, Salony letnie Warszawy, „Kłosy” 1881, nr 845, s. 153. 21 J. Weydel-Dmochowska, Dawna Warszawa, Warszawa 1959, s. 27, 37. 22 W. Szymanowski, Niedziela w mieście, „Tygodnik Ilustrowany” 1860, nr 65, s. 616. 23 A. Międzyrzecki, Warszawa Prusa ..., dz. cyt., s. 52-55; Opis dnia w ogrodzie. Zob. J. Was, Ogród Saski, „Ty- godnik Ilustrowany” 1895, nr 22, s. 347-348. 24 K. Beylin, Opowieści warszawskie, Warszawa 1954, s. 112. 25 „Kurier Warszawski” 1852, nr 188, s. 1000-1001. 26 „Tygodnik Mód” 1880, dod. do nr 16, s. 4; 1869, dod. do nr 39, s. 2.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 221414 22015-05-18015-05-18 22:14:0422:14:04 LETNIE SALONY WARSZAWY, CZYLI O MODZIE SPACEROWEJ WARSZAWIAKÓW W II POŁOWIE XIX WIEKU 215

il. 1

z lekkiej tkaniny wełnianej; krawat jedwabny, koszula kolorowa, paletot na ranna prze- chadzkę z kortu letniego; pantalony takież same27. Wraz z porą letnią nadchodziły nowe trendy z zachodu. Cykl „Podróż po Saskim Ogrodzie w Warszawie” zamieszczony w nie- znanej gazecie, sygnowany tylko inicjałami autora – A. W. – idealnie opisuje modę męską: Idzie trzech elegantów... dali Bóg, gdyby był w Warszawie jaki Bosco, myślałbym że on wy- jął z najświeższego żurnalu jedną rycinę i swoja magiczną laseczką puścił w ruch trzy fi - gurki. Złudzenie kompletne, a jacy oni zadowoleni z siebie!?. Szczęśliwi bo u nich myśl w kapeluszach z szerokiemi skrzydłami, w szerokich kratach i w paljowych rękawiczkach!28 Każda część garderoby była ściśle określona na rozliczne okazje. Strój miejski zdecydo- wanie różnił się od stroju wieczorowego, do teatru czy na wieś: Tużurek czarny sukienny, na dwa rzędy zapinany, poły krótkie, wyłogi i kołnierz jedwabne. Kamizelka biała pikowa wycięta. Pantalony obcisłe w dość dużą lecz cienka kratkę. Krawat angielski; kapelusz pro- sty, niski, brzegi płaskie z przodu i z tyłu, opasany szeroką taśmą29. Wyjątkowości temu miejscu nadawał Teatr Letni, wzniesiony w 1870 r.30. Gościł on wiel- kie osobowości- tak twórców, jak i aktorów, np. Stanisława Moniuszkę czy Helenę Modrze- jewską31. Sława Moniuszki zaczęła się w dniu 14 lipca 1870 roku wraz z inauguracją operet- ki „Piękna Helena”, o czym może świadczyć sprawozdanie z tego dnia zamieszczone w „Kurierze Warszawskim”: Bilety na wczorajsze przedstawienie w letnim Teatrze w Saskim ogrodzie, rozkupione zostały co do jednego32. Przy takiej uroczystości nie mogło również zabraknąć pięknych strojów, szczególnie pań: [...] A i toaleta dam świadczy o pewnem, wy- czekującem usposobieniu; skromniejsza jest i mniej jak dawniej wyszukana, niby dając do zrozumienia, że przybytek pierwej ustroić się powinien33.

27 „Magazyn Mód. Dziennik Przyjemnych Wiadomości” 1851, nr 25, s. 142. 28 Podróż po Saskim Ogrodzie w Warszawie, Warszawa: w drukarni J. Ungera, 1851, s. 14. 29 „Tygodnik Mód” 1869, nr 21, s. 8, rys. po s. 8. 30 Więcej o scenach ogródkowych zob. T. Sivert, Sceny ogródkowe. Zespoły amatorskie. Wędrowne teatry pro- wincjonalne w świetle prasy warszawskiej w: Teatr polski od 1863 roku do schyłku XIX wieku, T. Sivert, E. Heise, Warszawa 1982, s. 245-280; B. Król-Kaczorowska, Teatry Warszawy..., dz. cyt., s. 116-126. 31 M. Baranowska, Warszawa. Miesiące, lata ..., dz. cyt., s. 185; S. J. Majewski, Warszawa nieodbudowana. Me- tropolia belle epoque, Warszawa 2003, s. 64-65; Zob. il. „Tygodnik Ilustrowany” 1873, nr 292, s. 52. 32 „Kurier Warszawski” 1870, nr 154, s. 1. 33 Tamże, s. 1.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 221515 22015-05-18015-05-18 22:14:0422:14:04 MARTA WIŚNIEWSKA 216 W okolicach Teatru, podczas przechadzek, można było też spotkać znanych aktorów. Szcze- gólnie łatwo było ich rozpoznać, po wygolonych twarzach, podczas gdy moda preferowała bujny zarost. Również oni kreowali pewien styl modowy, a ich ubrania zapadały w pamięć. Na przykład stroje aktora Edmunda Gasińskiego, aktora zadziwiały przechodniów: „Wiosną ubierał się w sposób dość zwracający uwagę: jasne getry i kamizelki, kolorowe krawaty, słom- kowy canotier, goździk w butonierce; zimą cylinder i wcięte czarnawe palto lub w czasie wiel- kich mrozów tak zwany mikołajewski płaszcz z peleryną i bobrowym kołnierzem”34. Różnorodność stylów, chęć zwrócenia na siebie uwagi, bezwzględne podążanie za modą to wszystko możemy zaobserwować szczególnie w garderobie pań: [...] Z pierwszym ciepłym powiewem wiosny nasz salon letni, ogród Saski, stał się wiel- ką wystawą mody. Ktoś, mogący w czasie przedwieczorowej promenady zdobyć sobie miejsce na ławce alei środkowej, jeśli ma dobry wzrok i pragnie coś widzieć, obaczy w ciągu godziny wszystkie dziwolągi odzieży, przerobionej na bezcelową ornamentykę postaci ludzkiej. Bezład linij, łamania przyrodzonych kształtów, skrzywienia naj- wdzięczniejszych z natury postaci, pstrocizna rażąca kolorów, posługiwanie się w stroju nawet potworami, – o to cechy tego, co moda paniom naszym przyniosła w sezonie upo- minku, jako jarzmo, którego unikać byłoby dla nich zasługą, ale jest niby zbrodnią!35 Widzimy więc, że pomimo wielkiego wysiłku dam, aby ich toaleta zachwycała (i rzeczy- wiście, takie przypadki były), stawała się momentami powodem do kpiny, żartów i ironii: W Saskim ogrodzie pełniusieńko co wieczór. Ogony sukien zamiatają systematycznie kurz i pył, siejąc zarody suchot i katarakty. Francuzczyzna dźwięczy na wszystkie strony36. Nie tylko same spacery były „swoistą” areną do prezentacji swoich kreacji, także licznie organizowane zabawy stawały się dobrą okazją do prezentowania swojej wyszukanej garde- roby zarówno przez kobiety jak i mężczyzn, gdyż publiczność ogrodu saskiego jest wytwor- na i strojna37. Wiele rysunków przedstawiających spędzanie wolnego czasu w ogrodzie, zostało umieszczonych w prasie38. Kolejnym miejscem, do którego chętnie uczęszczali warszawiacy była Dolina Szwajcar- ska. Swoim początkiem sięga ona roku 1786, za panowania króla Stanisława Augusta Ponia- towskiego, jeszcze jako część Ujazdowa (dawniej Jazdowa). Dla publiczności ogród został otworzony w 1827 r., a swoimi zabudowaniami i pawilonami przypominał styl „architektury szwajcarskiej”39. Poprzez gmach koncertowy, wybudowany w 1855 r., z którego latem pły- nęła muzyka, umilając czas spacerowiczom, Dolina Szwajcarska „weszła w modę”40. Go-

34 J. Weydel-Dmochowska, Dawna ..., dz. cyt., s. 36-37. 35 „Tygodnik Ilustrowany” 1887, nr 227, s. 309. 36 „Tygodnik Ilustrowany” 1874, nr 344, s. 67; Por. „Tygodnik Ilustrowany” 1873, nr 288, s. 2; A. Międzyrzecki, Warszawa Prusa..., dz. cyt., s. 55. 37 „Kurier Warszawski” 1873, nr 47, s. 2. 38 Il. „Tygodnik Ilustrowany” 1866 nr 352, s. 285; 1868, nr 27, s. 5; 1895, nr 22, s. 352; „Kurier Warszawski” 1873, nr 35, s. 1-2, Więcej fotografi i Ogrodu Saskiego. Zob. D. Kobielski, Warszawa na fotografi ach z XIX wieku, Warszawa 1970, s. 80-83. 39 Być może od tego park wziął swoją nazwę. Zob. http://www.um.warszawa.pl/o-warszawie/kompendium-wie- dzy/dolina-szwajcarska?page=0,0 [05.05.2014 r]; Fotografi e Doliny Szwajcarskiej. Zob. D. Kobielski, Warszawa na starych fotografi ach..., dz. cyt., s. 166-167. 40 Ilustrowany Przewodnik po Warszawie..., dz. cyt., s. 197-198; F. Fryze, Przewodnik po Warszawie i jej okoli- cach..., dz. cyt., s. 78.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 221616 22015-05-18015-05-18 22:14:0422:14:04 LETNIE SALONY WARSZAWY, CZYLI O MODZIE SPACEROWEJ WARSZAWIAKÓW W II POŁOWIE XIX WIEKU 217 ściom restauracji czy kawiarni znajdujących się w obrębie ogrodu, towarzyszyły koncerty orkiestr niemieckich i (od lat osiemdziesiątych) polskich. Licznych rozrywek dostarczały również zabawy (jak korowody kwiatowe, targi owoców, jarmarki), letni cyrk, a w porze zimowej ślizgawki dla łyżwiarzy41. [...] Dolina weszła w modę [...] Tu rozpoczęły się najprzód odbywać fantowe loterje [...] Kto pragnął wolną chwilę po całodziennej pracy spędzić przyjemnie na słuchaniu doborowej muzyki, spieszył do Doliny [...] Dolina Szwajcarska [...] dziś należy do naj- przyjemniejszych w Warszawie ustroni42 Moda również i tutaj znalazła pole do zaprezentowania swoich nowości. Kobiety w roz- łożystych krynolinach, w pięknych kapeluszach, z parasolkami, wachlarzami i chustami na ramionach, w towarzystwie mężczyzn we frakach, marynarkach i wysokich cylindrach, przechadzały się uliczkami ogrodu43. Prasa kobieca, pomagała kobietom w doborze strojów i dodatków zarezerwowanych na spacery. Określone zasady panujące w ubiorze stanowiły wyrocznie dla dam, chcących uchodzić za modne. I tak poprzez rady dotyczące odpowiedniego: obuwia (obucie nogi sta- nowi ważną część ubrania i dlatego podajemy obuwie spacerowe [...] Moda wymaga w bu- cikach spacerowych [...] zastosowania się do koloru sukni, przecież obuwie czarne zawsze noszone przy skróconem ubraniu do wyjścia na ulicę)44, wyboru fasonu sukni (ubrania z tu- niką przemarszczoną z przodu)45, żakietu do wyjścia (dłuższego, rozciętego u dołu, z wyso- kim kołnierzem i sznureczkami z koralikami na zakończeniu i przy długich rękawach)46 czy kapelusza (przy strojnej tualecie spacerowej tiulowe przybrane jasną matery a, girlan- dami kwiatów i klamrami)47 kobieta mogła skompletować odpowiedni strój na spacer. Każdy element stroju musiał do siebie pasować, tworzyć kompletną całość. Dlatego go- towe zestawy strojów były bardzo często zamieszczane w dodatkach prasowych: Ubranie z luźnym paletotem. Kostium powyższy z pięknej wełnianej tkaniny lub mater- ji, aksamitnemi plisami przybrany, uzupełnia paletot w tym samym kolorze z sukna lub aksamitu, futrem obłożony. Mała mufka z chwastami; kapelusz z długim woalem48. Czy suknie na lato z bawetowym stanikiem z batystu w bukieciki bzu lila i z jasno zie- lonemi liśćmi na tle białem” bądź „suknia ze stanikiem z krótką baskinką z kretonu gładkiego z ciemno bronzowego i w paski żółte.49

41 S. Kieniewicz, Warszawa w latach..., dz. cyt., s. 165, 280, 289; J. Bystroń, Warszawa..., dz. cyt., s. 280; W. Głę- bocki, K. Mórawski, Warszawo, ty moja ..., dz. cyt., s. 294-295; H. Roth, Czasy, miejsca, ludzie: wspomnienia z Kresów Wschodnich, Kraków 2011, s. 108; Zabawy w Dolinie Szwajcarskiej. Zob. „Kłosy” 1878, nr 680, s. 1, 22, 1882, nr 888, s. 1; „Kurier Warszawski” 1894, nr 155, s. 4, 1895, nr 253, s. 4, nr 263, s. 4; „Tygodnik Ilustrowany” 1898, nr 258, s. 484. 42 „Kurier Warszawski’ 1877, nr 207, s. 1-2; Por. „Tygodnik Ilustrowany” 1860, nr 41, s. 378. 43 „Tygodnik Ilustrowany” 1860, nr 41, s, 377. 44 „Tygodnik Mód”1868, nr 14, s. 4. 45 „Tygodnik Ilustrowany” 1880, dod. do nr 31. 46 „Świt” 1884, nr 11, s. 182. 47 L. Ćwierczakiewiczowa, Przegląd mód, „Bluszcz” 1876, dod. do nr 30, s. 118. 48 „Tygodnik Mód” 1871, dod. do nr 7, s. 1. 49 „Tygodnik Mód” 1885, dod. do nr 29, s. 1.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 221717 22015-05-18015-05-18 22:14:0422:14:04 MARTA WIŚNIEWSKA 218 Z nastaniem wiosny uliczki Doliny Szwajcarskiej stały się miejscem spotkań warszawia- ków, gdzie odbywały się zabawy ogrodowe50. Słynęło ono z imprez organizowanych na cele dobroczynne jak loterie, festyny, bale51. Oprócz swojego szczytnego celu, jakim była pomoc potrzebującym, zabawy te były pretekstem do pokazania się publicznie znanych i mniej zna- nych osobistości. Jako że wygląd zewnętrzny, strój, znaczył bardzo wiele, nie obeszło się bez komentarzy prasowych dotyczących stylu warszawskiego: Wspaniała suknia biała z niebieskiem hr. Józefowej Potockiej mogła zadziwić nawet najwybredniejsze wymagania, a nie ustępowały jej pod tym względem stroje wielu in- nych dam [...] A więc panie, które na bale przybywają, by z galerji przyjrzeć się wspa- niałości tualet możnych i wielkich tego świata, mogą żałować istotnie, że w Sali Doliny nie ma galerji, któraby taki widok umożliwiała52- podaje „Kurier Warszawski”. Właśnie z przyczyny wszelkich zabaw, ogród ten miał nieco inny charakter dla go- ści. Czas tutaj spędzało się nie tylko na prze- chadzkach, ale również w sposób aktywny, uczestnicząc w zabawach i uprawiając różne sporty. Dlatego też strój musiał być również dostosowany do okoliczności. Wspomniana ślizgawka, stała się miejscem, gdzie przy- chodziła „elegancka” Warszawa53. Oprócz zawodowych łyżwiarzy, członków klubu ubranych w obcisłe granatowe, obłożone ba- rankiem stroje, barankowe czapki, krótkie spodnie i wysokie sznurowane buty54 równie chętnie kobiety korzystały z przyjemności, jaką była jazda na łyżwach. Ubrane m.in. w: kostjum tailleur na podszewce jedwabnej ma spódnicę kilkakrotnie zastebnowaną u dołu. Stanik gładki zapięty jednym rzędem, z koł- nierzem i małemi wykładami. Kapelusz z fi l- cu pluszowego przybrany przewleczonem gładkiem piórem i rozetą z wstążkami55 od- il. 2 dawały się zabawie. Ślizgawka przyciągała mieszkańców stolicy, mężczyzn, kobiety i dzieci. Nie rezygnując z pięknego stroju, dosto-

50 K. Beylin, Warszawy dni powszednie..., dz. cyt., s. 390, 399; Por. „Dziennik Warszawski” 1851, nr 31 s. 1. 51 Zob. „Kurier Warszawski” 1882, nr 137, s. 4-5. 52 „Kurier Warszawski” 1894, nr 163, s. 2. 53 K. Beylin, Opowieści Warszawskie, Warszawa 1954, s. 142, Ślizgawka łyżwiarzy w Dolinie Szwajcarskiej, „Ty- godnik Ilustrowany” 1896, nr 10, s. 186; „Kurier Warszawski” 1894, nr 7, s. 4, 1896, nr 332, s. 4, „Wędrowiec” 1895, nr 38, s. 749-750, „Tygodnik Mód” 1887, dod. do nr 51, s. 1. 54 J. Waydel-Dmochowska, Dawna..., dz. cyt., s. 49. 55 „Tygodnik Mód i Powieści” 1905, nr 2, s. tyt.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 221818 22015-05-18015-05-18 22:14:0422:14:04 LETNIE SALONY WARSZAWY, CZYLI O MODZIE SPACEROWEJ WARSZAWIAKÓW W II POŁOWIE XIX WIEKU 219 sowanego do obowiązującej mody, szczególnie kobiety nie tylko mogły korzystać z danej rozrywki, ale również zachwycać swoim wyglądem56. Łazienki Królewskie, swój rozkwit przeżywają za panowania króla Stanisława Augusta Poniatowskiego57. Kompleks pałacowo-parkowy realizowany przez znakomitych architek- tów królewskich Dominika Merliniego, Jana Chrystiana Kamsetzera i Jana Chrystiana Szu- cha, stał się ulubionym miejscem dla warszawiaków58. Ogród, choć pozostający w rękach rządu, w II połowie XIX w., stał się celem nie tylko powozowych, ale i pieszych spacerów; Jest on od dawna ulubioną także przechadzką warszawian. Rzadko gdzie w Europie widzieć można podobne połączenie z wdziękiem przyrody wytwornej sztuki59. Szczególnie, gdy w 1870 r. zbudowano nową Pomarańczarnię60. Popularne miejsce do letnich spacerów, zachwycało nie tylko swoją architekturą, ale tak- że możliwością podziwiania dorożek wiozących: panie w jasnych toaletach pod osłoną roz- piętych jasnych parasolek61. Liczne atrakcje w postaci Mostu Sobieskiego, Teatru na wyspie czy zdroju przyciągały spacerowiczów, korzystających z możliwości pokazania się w naj- nowszych strojach62. Prestiż tego miejsca sprawił, że niezwykłym powodzeniem cieszyła się trasa spacerowa łącząca Ogród Saski, Dolinę Szwajcarską i Łazienki, wiodąca poprzez Nowy Świat, Kra- kowskie Przedmieście, Aleje Ujazdowskie i Jerozolimskie63. Eleganckie damy, zachwycają- ce swoją toaletą, siedzące w odkrytych powozach, zmierzały do ogrodu. Tak to ujął dzienni- karz „Tygodnika Ilustrowanego”: Z kalejdoskopu Warszawy dał nam artysta pochwycony z natury obrazek, na który codziennie własnemi oczyma patrzy w rzeczywistości, a który zawsze jednako zajmuje Warszawiaka. Oto dwie nadobne córy syreniego grodu w eleganc- kim powozie używają przejażdżki w Alejach Ujazdowskich64. Wielką rozrywkę stanowiły corsa kwiatowe, połączone z dobroczynną karotą, urządzane szczególnie bogato w Łazienkach65. Gromadziło ono dużą liczbę publiczności, która z po- dziwem przyglądała się ustrojonym w piękne kwiaty powozom66. W Łazienkach, corsa kwiatowe ściągały rzeszę widowni wśród której widzieć było można elegancko ubrane

56 Por. „Tygodnik Ilustrowany” 1884, nr 101, s. 360. Kobiety ubrane w suknie z turniurą, futra, w eleganckich kapeluszach i z małymi mufkami na dłonie, oddają się zabawia jaką była jazda na łyżwach. 57 Zob. A. Janowski, Warszawa, Poznań 1930, s. 154-158; F.Fryze, Przewodnik po Warszawie i jej okolicach..., dz. cyt., s. 40-47; W. Tatarkiewicz, Historya budowy Łazienek, Warszawa 1916, s. 55-59; „Tygodnik Ilustrowany” 1866, nr 364, s. 126, „Wędrowiec” 1900, nr 13, s. 246, 248, 259. 58 Więcej zob. K. Mórawski, Warszawa. Dzieje miasta, Warszawa 2003, s. 109-111. 59 „Kurier Warszawski” 1877, nr 212, s. 1, Por. „Wędrowiec” 1900, nr 14, s. 278. 60 S. Kieniewicz, Warszawa w latach ...dz. cyt., s. 209; Zob. „Kłosy” 1870, nr 266, s. 72-73. 61 J. Waydel-Dmochowska, Dawna ..., dz. cyt., s. 45; Architektura zob. „Wędrowiec” 1888, nr 50, s. 588-589, 1900, nr 13, s. 257. 62 „Tygodnik Ilustrowany” 1897, nr 41, s. 810-811. 63 Zob. J. Waydel-Dmochowska, Dawna ..., dz. cyt., s. 41-45; Aleje Ujazdowskie, Por. „Tygodnik Ilustrowany” 1869, nr 98, s. 236 64 „Tygodnik Ilustrowany” 1887, nr254, s. 319-320. 65 W 1893 r. na takim corso było aż 600 ukwieconych pojazdów i kilkanaście tysięcy widzów. Zob. S. Kieniewicz, Warszawa w latach..., dz. cyt., s. 287, Por. „Tygodnik Ilustrowany” 1893, nr 181, s. 382. 66 Zob. il. „Tygodnik Ilustrowany” 1895, nr 25, s. 397.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 221919 22015-05-18015-05-18 22:14:0422:14:04 MARTA WIŚNIEWSKA 220 kobiety67. Jadwiga Waydel – Dmochowska wspomina: Bywałam [...] w Łazienkach czasem przed wieczorem, jeśli jeździłam z rodzicami i siostrą na tak popularne wówczas corso. Zwy- czaj kazał przejechać kilkakrotnie Alejami Ujazdowskimi od Placu Św. Aleksandra do Bel- wederu i z powrotem, mijając dorożki i powozy, wymieniając ukłony68. Istotą bowiem corsa oprócz ustrojonego w wielki ilości kwiatów karety, było eleganckie, wręcz budzące zachwyt ubranie. Mężczyźni ubrani w żakiety z kołnierzami, cylindry i rękawiczki, w towarzystwie dam zaopatrzonych w suknie najnowszej mody, z licznymi dodatkami jak kapelusze, para- solki, rękawiczki, fascynowały publiczność69. Dla umilenia czasu, spacerowicze udawali się do cukierni, znajdujących się w ogrodach70. Najbardziej znaną była cukiernia Loursa71. Pierwszy właściciel Karol Lessel, którego ka- mienica stanęła frontem od ulicy Królewskiej i półrotundą od Ogrodu Saskiego, mieściła cukiernię (początkowo bufet z ogródkiem), która słynęła ze znakomitych wyrobów. Wy- dzierżawiona w 1865 r. Józefowi Semandeniemu z werandą ubieraną zwykle roślinami i krzewami72, dzięki której goście mogli swobodnie siedzieć i podziwiać malowniczą przy- rodę oraz spacerowiczów73. „Cukiernia Saska”, bo tak ją nazywano, słynęła słusznie z nie- zwykłej dobroci wyrobów74. Kolejnym właścicielem, został Karol Lourse, który przeniósł cukiernię do Hotelu Europejskiego75. Sława cukierni jednak długo pozostała w pamięci warszawiaków76. Z cukierni Strasburgera, którą do dziś dnia wszyscy po dawnemu cukiernia Lessla zowią, wyszły dwie piękne brunetki, nie bogate ale gustownie z elegancją ubrane, z miłym i zachwy- cającym wszystkich uśmiechem77 Również patrząc na ilustrację zamieszczoną w „Kłosach”, przedstawiającą werandę przy cukierni Loursa w ogrodzie Saskim, zauważyć można wszechobecny szyk i elegancję panującą w strojach. Panowie w marynarkach, żakietach z cylindrami i laseczkami popija- ją kawę bądź spacerują, kłaniając się znajomym. Panie w sukniach z turniurą, drapowanych z tyłu u góry, kapeluszach, z dodatkami w postaci parasolek i wachlarzy przechadzają się obok cukierni. Sama weranda cukierni, położona u wejścia do ogrodu, przyozdobiona licz- nymi kwiatami i roślinami zachęca swoją wytwornością do wstąpienia i skosztowania przysmaków.

67 „Kraj” 1893, nr 24, s. 22. 68 L. Weydel-Dmochowska, Dawna..., dz. cyt., s. 46. 69 Zob. „Kłosy” 1886, nr 1094, s. 377. 70 Dawna kawiarnia w Łazienkach. Zob. „Tygodnik Ilustrowany” 1897, nr 51, s. 1008, O historii cechu cukierni- ków w Warszawie pisze więcej W. Herbaczyński, Historia cechu cukierników miasta stołecznego Warszawy, bmw, 1981, s. 16-27. 71 Zob. W. Herbaczyński, W dawnych cukierniach i kawiarniach warszawskich, Warszawa, 1983, s. 90; Zob. K. Machlejd, Saga urlichowsko-machlejdowska, Warszawa 2006, s. 124. 72 „Kłosy” 1886, nr 1094, 392. Zob. K. Machlejd, Saga urlichowsko..., dz. cyt., s. 63, 124, 147. 73 J. S. Majewski, Warszawa nieodbudowana..., dz. cyt., s. 217-218; M. Baranowska, Warszawa. Miesiące, lata..., dz. cyt., s. 187-189. Zob. W. Herbaczyński, W dawnych cukierniach i kawiarniach..., dz. cyt., s. 66-71, 90-104. 74 J. Waydel-Dmochowska, Dawna ..., dz. cyt., s. 32. 75 „Kurier Warszawski” 1873, nr 128, s. 3; E. Charazińska, Ogród Saski, Warszawa 1979, s. 106-108; Więcej o historii cukierni zob. B. Meller, U Lourse’a, „Almanach Muzealny”, nr 1/1997, s. 65-84. 76 Zob. H. Duninówna, Warszawskie nowinki 1815-1900, Warszawa 1970, s. 54-62; Por. „Kurier Warszawski” 1851, nr 339, s. 1804. 77 Podróż po Saskim Ogrodzie..., dz. cyt., s. 5.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 222020 22015-05-18015-05-18 22:14:0522:14:05 LETNIE SALONY WARSZAWY, CZYLI O MODZIE SPACEROWEJ WARSZAWIAKÓW W II POŁOWIE XIX WIEKU 221

il. 3

Warszawa II połowy XIX w., chociaż targana wydarzeniami styczniowymi, żałobą naro- dową78, zamieszkami 1905 r., była świadkiem nie tylko rozwoju przemysłu, handlu czy roz- kwitu życia artystycznego, ale także była miejscem elegancji i szyku dla warszawskich elit. Miasto, które stawało się nowoczesną metropolią, czerpało z zachodnich wzorców, a moda, wygląd i obyczaje mieszkańców są tego ilustracją79. Sposób życia wpływał na formowanie się określonego stylu. Spędzanie wolnego czasu, rozmaite rozrywki, specjalny ubiór na co dzień czy eleganckie stroje na spacer, kreśliły standardy dotyczące mody. Ściśle określone zasady tyczące się ubioru, szczegółowo przestrzegane przez społeczeństwo, stanowiły do- datkowe utrudnienie podczas doboru toalety. Z pomocą i w tym wypadku przychodziła pra- sa publikując kreacje odpowiednie na każdą okazję. Miejsca takie jak Ogród Saski, Dolina Szwajcarska czy Łazienki Królewskie pełniły funkcję Letnich Salonów Warszawy, gdzie oprócz możliwości wypoczynku, prezentowano okazałe toalety i stroje wprost z pierwszych stron żurnali. Tendencję do „bycia modnym” można zaobserwować również w dzisiejszym świecie. Odnosi się to zarówno do ubioru, sposobu spędzania wolnego czasu czy korzystania z ga- dżetów. W przeszłości strój charakteryzował określone warstwy społeczne, dzisiaj zauważa

78 Żałoba narodowa trwająca w latach 1861-1866 nie tylko miała wpływ na zmianę wartości i kształtowanie postaw patriotycznych wśród mieszkańców ziem polskich, ale również niezmiernie mocno odcisnęła swoje piętno na mo- dzie. Stroje żałobne charakteryzowały się czarnym kolorem lub czarną kokardą przywdziewaną do codziennego stro- ju zarówno przez kobiety jak i mężczyzn. Żałobę nosiła ludność ze wszystkich warstw społecznych. Zob. Powstanie Styczniowe 1863-1864. Wierzenie. Bój. Europa. Wizje, red. S. Kalembka, Warszawa 1990, s. 211; M. Możdżyńska- -Nawotka, O modach i strojach, Wrocław 2005, s. 232; M. Gutowska-Rychlewska, Historia ubiorów, Wrocław– Warszawa–Kraków 1968 , s. 762-766, 791; A. Sieradzka, Tysiąc lat ubiorów w Polsce, Warszawa 2003, s. 177-181; M. Bartkiewicz, Polski ubiór do 1864 roku, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk 1979 , s. 128-129. 79 Warto również wspomnieć o pewnej specyfi ce mody warszawskiej, który wynikała z sytuacji politycznej. Oprócz elit, które podążały za moda zachodnią, niektóre grupy społeczne jak m.in. urzędnicy, policjanci, wojskowi czy studenci zmuszeni byli do noszenia strojów odpowiadających wzorom i krojom rosyjskim. Zob. K. Linder, Dawne wojsko polskie. Ubiór i uzbrojenie, Warszawa 1960, tablica 56.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 222121 22015-05-18015-05-18 22:14:0522:14:05 MARTA WIŚNIEWSKA 222 się pewne odejście od określonych form, tradycji na rzecz demokratyzacji i unifi kacji mody. Zacierają się różnice społeczne, a strój ma na celu podkreśleniu własnej osobowości i indywidualności80.

SPIS ILUSTRACJI 1. Ogródek „Wód mineralnych” w Ogrodzie Saskim. Ilustrowany Przewodnik po Warsza- wie wraz z treściwym opisem okolic miasta, Warszawa 1893, s. 61 2. W Ogrodzie Saskim. Rysunek J. Ejsmonda. „Tygodnik Ilustrowany” 1884, nr 101, s. 360 3. Weranda przy cukierni Loursa w Ogrodzie Saskim. „Kłosy” 1886, nr 1095, s. 385.

The Summer Salons of Warsaw: The Fashionable Walking Outfi ts in Warsaw during the second half of the 19th century Summary The article presents an overview of a Warsaw walking outfi t worn in the second half of 19th century that would have been seen in popular socializing places such as The Saxon Gardens, The Swiss Valley, and The Royal Baths Park. At the time Warsaw was known as “The Paris of the North”, and drew inspiration from many fashion magazines in the West. This allowed the magazines to dictate the contemporary fashion trends, which were instantly followed by the Varsovian elite. The press shaped people’s tastes; it showed the way they should dress as well as it encouraged them to pay a visit to the nearest tailor; meanwhile the press always paid attention to the latest popular fashion trends. Indeed, the clothing have always played the part of transmitting information about its wearer, for example revealing his or hers social status. Therefore the outfi t itself, or rather its display required certain places, as well as publi- city and favourable circumstances in order to make a good impression with one’s garments. Not only the carnival festivals but also the Varsovian balls were opportunities to present one’s outfi t in the best way. Furthermore, the Varsovian elite liked to regularly show off their fash- ionable clothes during their everyday strolls. All of a sudden, public parks, gardens or plazas were becoming the capital’s summer salons, as the women were demonstrating their elaborate gowns adorned with precious jewellery and fancy chapeaux. The men weren’t left behind either in this trend. Men’s cuts and colours of clothing or elegant top hats were an object of admiration as well. From the second half of the 19th century the Varsowian press provides the prime source for such research: “Tygodnik Ilustrowany”, “Bluszcz”, “Kłosy”, “Tygodnik Mód”, “Kurier Warszawski” or “Świt” and memoirs concerning Warsaw. The historical and cultural issues of Warsaw were dissussed on the grounds of works of a.o. Areksander Gieysz- tor, Janusz Durko, Karol Mórawski or Jan Bystroń. Any other information about social life in Warsaw was taken from the 19th century guide books of Warsaw. Keywords: Fashion, clothes, style, ladies wear, menswear, walking outfi ts, city, The Sax- on Gardens, The Swiss Valley, The Royal Baths Park, The Summer Theater, press, strolls

80 T. Szlendak, K. Pietrowicz, Moda, wolność i kultura konsumpcji [w:] Rozkoszna zaraza. O rządach mody i kulturze konsumpcji, red. T. Szlendak, K. Pietrowicz, Wrocław 2007, s. 7-26; W. Muszyński, Społeczne znaczenie mody w społeczeństwie późnonowoczesnym w: „Nowy wspaniały świat?” Moda, konsumpcja i rozrywka jako nowe style życia, red. W. Muszyński, Toruń 2009, s. 23-34.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 222222 22015-05-18015-05-18 22:14:0522:14:05 Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 223-229

MARTA PRZYGODA-STELMACH WNHiS UKSW, Warszawa

PROBOSZCZOWIE PARAFII BROCHÓW NA MAZOWSZU OD XIX DO XX W. W ŚWIETLE ŹRÓDEŁ Z ARCHIWUM PARAFIALNEGO

Parafi a brochowska sięga swoimi początkami 1113 r., kiedy to z fundacji książąt mazo- wieckich powstał na tym terenie pierwszy drewniany kościół1. W 1351 r. kościół drewniany zastąpiono murowanym2. Z inicjatywy rodu Brochowskich w latach 1551-1561 został on przebudowany według projektu Jana Baptysty Wenecjanina i zmienił się w świątynię o charakterze obronnym z okalającym go murem, a przy okazji dołączył do kościołów z tzw. „grupy pułtuskiej”3. Ta niezwykła świątynia, dominująca swoją architekturą w krajo- brazie ziemi brochowskiej, stanowiła i nadal stanowi centrum parafi i. Parafi i, która admini- stracyjnie znajdowała się w jurysdykcji diecezji poznańskiej, a leżała w granicach archidia- konatu warszawskiego w dekanacie sochaczewskim. Taki stan rzeczy utrzymywał się do 1798 r., kiedy to utworzono diecezję warszawską, wydzieloną z diecezji poznańskiej4. Swoim obszarem parafi a obejmowała kilkanaście miejscowości i rozciągała się znacznie dalej, niż ma to miejsce obecnie5. Parafi a to przede wszystkim wierni, którzy poprzez swoją wspólnotę tworzą najmniejszą jednostkę organizacyjną Kościoła. Nie byłoby jednak tej wspólnoty, gdyby nie pasterz, który stając na jej czele, bierze za nią odpowiedzialność i jej przewodzi. Takimi pasterzami są księ- ża, którzy kierowani do danej parafi i podejmują się nie tylko codziennych trudów życia w wy- miarze religijno-społecznym, ale i organizacyjnym. Parafi a brochowska w ciągu całej swojej historii miała kilkudziesięciu proboszczów. Inspiracją do powstania tego artykułu i omówie- nia poszczególnych duchownych był wykaz proboszczów brochowskich z XIX i XX w., od- naleziony w „Kronice rzymsko-katolickiej parafi i św. Rocha w Brochowie 1946-1974”, która znajduje się w Archiwum parafi alnym Bazyliki św. Jana Chrzciciela w Brochowie6. Listę

1 J. Nowacki, Archidiecezja poznańska, Poznań 1964, s. 510. 2 J. Bartoszewicz, Brochów, „Tygodnik Ilustrowany”, 1860, nr 36, s. 329; M. Stefanowski, Na marginesie kata- logu Archidiecezji Warszawskiej z roku 1935, „Studia Theologica Varsaviensia”, R.30, 1992, nr 1, s. 220. 3 Ibidem. 4 M.M. Grzybowski, Kościół katolicki na Mazowszu epoki porozbiorowej 1795-1918, w: Dzieje Mazowsza lata 1795-1918, red. J. Szczepański, Pułtusk 2012, t. 3, s. 626. 5 M. Przygoda-Stelmach, Bractwo parafi alne św. Rocha przy kościele w Brochowie na Mazowszu w latach 1854- 1881, „Saeculum Christianum”, R. 2013, s. 200. 6 Archiwum parafi alne Bazyliki św. Jana Chrzciciela w Brochowie (dalej skrót: APB), Kronika rzymsko-kato- lickiej parafi i św. Rocha w Brochowie 1946-1974, k. 1-160. Kronika obejmuje wpisy dokonywane przez ks. Kan- kiewicza, ks. Pawła Konopkę i ks. Mirosława Rółkowskiego. Strony, dotyczące posługi ks. Lucjana Świderskiego zostały wyrwane i niestety kronika jest przez to niekompletna.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 222323 22015-05-18015-05-18 22:14:0522:14:05 MARTA PRZYGODA-STELMACH 224 sporządził w 1966 r. ówczesny proboszcz ks. Paweł Konopka na podstawie ksiąg metrykal- nych7. Według ks. Konopki parafi a Brochów miała następujących proboszczów:

Tabela. Wykaz proboszczów ks. Pawła Konopki sporządzony w 1966 r. Rok Proboszcz 1800 ks. Leon Porzycki 1802 ks. Ignacy Ostaszewski 1806 ks. wikary Ignacy Marjański (udzielił ślubu Mikołajowi Chopinowi) 1810 Ks. Jan Duchnowski (ochrzcił 23 kwietnia 1810 r. Fryderyka Chopina) 1821 proboszcz i dziekan ks. Kacper Jarkiewicz (udzielił ślubu Ludwice Chopin) 1842 ks. Zygmunt Waliszewski 1853 ks. Piotr Trembiński 1854 ks. Andrzej Złotkowski 1855 ks. Piotr Czerniewski 1878 ks. Tomasz Bielawski 1918 ks. Jan Poskropko 1921 ks. Stanisław Kowalewski 1923 ks. Julian Budziszewski 1927 ks. Czesław Oszkiel 1932 ks. Stanisław Słaby 1934 ks. Tadeusz Ziółkowski 1946 ks. Stefan Kankiewicz 1958 ks. Paweł Konopka

Ks. Paweł Konopka za „rok” przyjął datę rozpoczęcia posługi danego kapłana w parafi i Brochów. Autor chciał ponadto zaakcentować obecność rodziny Chopinów w historii parafi i i dlatego dodał adnotację przy tych duchownych, którzy udzielali ślubu rodzicom i siostrze Fryderyka Chopina oraz przy ks. Janie Duchnowskim, który udzielił chrztu temu wybitne- mu kompozytorowi. Tłumaczy to również fakt obecności na tej liście ks. Ignacego Marjań- skiego, który był wikarym. Wykaz ks. Konopki kończy się na dacie rozpoczęcia jego posługi wśród mieszkańców ziemi brochowskiej, ale trzeba zaznaczyć, że jego lista był uzupełniana. Każdy następca ks. Konopki zaznaczał swoją obecność w historii parafi i. I tak, wykaz został uzupełniony o następujących proboszczów: 1970 – ks. Mirosław Rółkowski, 1974 –ks. Lucjan Świder- ski, 1982 – ks. rezydent Wacław Jakubik, 1983 – ks. Andrzej Małecki, 1984 – ks. Jan Zieliń- ski (do chwili obecnej). Tak, jak w przypadku listy ks. Konopki, data stanowi początek ob- jęcia parafi i przez danego kapłana. Ks. Paweł Konopka nie uwzględnił w swoim wykazie proboszczów, których można by było ustalić na podstawie wcześniejszych ksiąg metrykalnych, a mianowicie już od 1767 r., bo to właśnie z tego roku pochodzi najwcześniej zachowany wpis do księgi ochrzczonych. W świetle dodatkowego stanu wiedzy, datę tą można przesunąć do 1765 r., kiedy proboszczem brochowskim został ks. Ignacy Minasowicz8. Wykaz ten należałoby za-

7 Ibidem, k. 111. 8 S. Barącz, Żywoty sławnych Ormian w Polsce, Lwów 1865, s. 205.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 222424 22015-05-18015-05-18 22:14:0522:14:05 PROBOSZCZOWIE PARAFII BROCHÓW NA MAZOWSZU OD XIX DO XX W. W ŚWIETLE ŹRÓDEŁ Z ARCHIWUM PARAFIALNEGO 225 tem uzupełnić o następujące nazwiska proboszczów: 1765 – ks. Ignacy Minasowicz, 1776 – ks. Piotr Czukowski, 1792 – ks. Ignacy Ostaszewski. Proboszczowie, którzy opiekowali się parafi ą brochowską w XIX i XX w. musieli zma- gać się z różnymi problemami w zależności od sytuacji geopolitycznej i ekonomicznej, w ja- kiej przyszło im sprawować swoją posługę. Przyjrzyjmy się bliżej poszczególnym z nich. Pierwszym proboszczem, który zasługuje na uwagę jest ks. Jan Duchnowski, któremu jego następca, po ponad stu latach, dopisał w swoim wykazie ochrzcił 23 kwietnia 1810 r. Chopina9. Postać tego księdza zasługuje jednak na uwagę także pod innym względem. Ko- ściół brochowski został niemal doszczętnie zniszczony podczas I wojny światowej. W men- sie zrujnowanego ołtarza znaleziono notatkę sporządzoną na jedwabiu o następującej treści: Krótka wiadomość od roku 1790 do roku 1817. W czasie Rewolucji Francuskiej Naród Pol- ski sprzykrzywszy sobie nierząd i moskiewską gwarancją, zawiązawszy się z Prusakami, zrzucił z siebie to jarzmo i utworzył sobie nową konstytucję, lecz zdradzony od wiarołomne- go Prusaka, od sprzymierzonych trzech ościennych mocarstw został rozszarpany, do czego dopomogła intryga arystokratów, z których kilku przypłaciło śmiercią szubieniczną, a Naród Polski stracił swoje Imię i byt. Cnotliwsi udali się do Francji, tam zostały utworzone Legie Polskie, a roku 1807, gdy Francuzi wkroczyli do Polski, wziął się do broni, dokazywał cu- dów waleczności, iż na powszechną Europie zasłużył chwałę, lecz gdy Napoleon przegrał pod Waterloo, gdy został wywieziony na wyspę św. Heleny i powszechny pokój w Europie zawarty, ja X. Jan Duchnowski, proboszcz brochowski, kościół ten od półtora sto lat nie re- perowany, dachy, gzymsy sporządziłem, wewnątrz kościół wybieliłem. Ołtarz stary, drewnia- ny od 220 lat stojący rozrzuciłem, w którym znalazłem to pudełko, w nim – pergamin i dzień konsekracji 1596 r. 4 Juni. Erekcja od półtora sta lat już zaginęła. Nowy ołtarz z obrazem Immaculatae (Niepokalanego Poczęcia), przeze mnie wymurowany z wszelkim kosztem, lubo po wielkim zniszczeniu wojennym, organy sporządzone i pedał dodany nowy. Naród swój Imię i byt odzyskał staraniem Aleksandra I cesarza Rosji i Króla Polski, w granicach uszczuplonych przez Niemców. Narodzie strzeż się Niemców, ci, cię zdradzą i przeniemczyć cię będą usiłowali. Plecewice wioska mizerna należąca do probostwa wiecznym prawem. Już mnie nie masz na tym świecie, moja dusza wzywa litości i Waszego westchnienia. Boże Wszechmocny! Zlituj się nad grzeszną duszą moją. 8 septembris 1816. X. Jan Duchnowski, proboszcz brochowski10. Ta notatka, znajdująca się obecnie w Archiwum parafi alnym w Brochowie, dostarcza nam wielu istotnych informacji o osobie ks. Duchnowskiego i jego działalności na rzecz pa- rafi i. Notatka jednoznacznie podaje, że ks. Duchnowski zainicjował pierwszy poważny re- mont kościoła od ponad 150 lat. Jego starania zaowocowały remontem dachu i pomalowa- niem kościoła od wewnątrz. Ksiądz dokonał wymiany 220-letniego ołtarza, który krył w sobie pergamin z datą konsekracji 1596 roku. Proboszcz Duchnowski wyremontował również organy i postarał się o nowy ołtarz z obrazem przedstawiającym Niepokalane Po- częcie. Interesujący jest również sposób, w jaki poruszane są przez niego tematy z zakresu dziejów politycznych narodu polskiego. W swoim krótkim opisie ks. Duchnowski z wielkim zatroskaniem streszcza kwestię rozbiorów Polski, zaangażowania Napoleona Bonaparte w sprawy polskie oraz fakt utworzenia Królestwa Polskiego przez cara Aleksandra I. Uwagę

9 APB. op. cit. k. 111. 10 J. Żmudziński, Brochów: miejsce chrztu Fryderyka Chopina, Kraków 2010, s. 72-73.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 222525 22015-05-18015-05-18 22:14:0522:14:05 MARTA PRZYGODA-STELMACH 226 przykuwa zdanie, dotyczące Niemców, w którym proboszcz podkreśla, że naród polski po- winien się ich strzec, gdyż cię zdradzą i przeniemczyć cię będą usiłowali. Biorąc pod uwagę to, co działo się później w dziejach naszego narodu, słowa ks. Duchnowskiego brzmią ni- czym swoiste proroctwo. Z notatki ks. Jana Duchnowskiego, sporządzonej 8 września 1816 r., można wywniosko- wać, że był on nie tylko zaradnym gospodarzem, ale i patriotą, zatroskanym o swój naród i kraj. W 1816 r. nie wiedział jeszcze, że 6 lat wcześniej miał do czynienia z jednym z naj- większych Polaków w dziejach narodu polskiego – Fryderykiem Chopinem. Kolejnym proboszczem, którego warto przedstawić jest ks. Tomasz Bielawski, którego probostwo przypadło na lata 1878-1918. Jego posługa na terenie ziemi brochowskiej przy- padła na ciężkie lata przemian przełomu XIX i XX w., a przede wszystkim zniszczeń I woj- ny światowej. W latach 1915-1918 kościół w Brochowie był przez 8 miesięcy pod ostrzałem niemieckiej artylerii i został niemal doszczętnie zniszczony. Przed zniszczeniami wojenny- mi udało się uratować jedynie nawę północną. Dodatkowo, zniszczeniu uległy plebania i bu- dynki gospodarcze11. W tak trudnych warunkach bytowych ks. Bielawski starał się nie tracić zapału, ani ducha, o czym może świadczyć jego działalność na terenie parafi i. Można śmiało uznać, że to właśnie ks. Tomasz Bielawski sprawił, że rodzinę Chopinów zaczęto utożsamiać już nie tylko z Żelazową Wolą, ale i z Brochowem. To właśnie ks. To- masz Bielawski odnalazł w księgach metrykalnych akt urodzenia Fryderyka Chopina. To z jego inicjatywy treść aktu została opublikowana w styczniu 1893 r., w dwóch warszaw- skich gazetach – w „Echu Muzycznym” i „Słowie”12. Odkrycie ks. Bielawskiego odbiło się szerokim echem. Wspominał chociażby o tym nr 19 „Dziennika Poznańskiego” z 24 stycz- nia 1893 roku. Ks. Bielawski w swoim liście do redakcji dziennika chciał sprostować błędną datę urodzenia Chopina, a mianowicie 2 marca 1809 r. to tak w życiorysach sławnych mężów przez K. Wł. Wójcickiego (Warszawa 1891), jako też i w artykułach dziennikarskich13. Po- przez podanie daty z metryki brochowskiej – 22 lutego 1810 r. – Bielawski nie skończył dyskusji nad datą urodzenia tego wybitnego kompozytora, gdyż rodzina podawała 1 marca 1810 r., jako prawidłową datę narodzin Fryderyka. Ks. Tomasz Bielawski był nie tylko orędownikiem lokalnej historii, ale i gorliwym kapła- nem, który przedkładał interesy wiernych i Kościoła nad nakazy władz zaborczych. 17 kwietnia 1897 r. ks. Tomasz Bielawski, jako proboszcz parafi i Brochów w powiecie so- chaczewskim guberni warszawskiej, zapłacił 25 rubli kary za to, ze pozwolił spełniać czyn- ności kościelne świeżo wyświęconemu kapłanowi, który nie uzyskał dotąd zgody rządu na żadne stanowisko parafi alne. Drugi raz naraził się władzom powiatu w 1903 r., kiedy to wziął udział we wspólnych rekolekcjach kapłańskich u dziekana sochaczewskiego ks. Franciszka Sadowskiego, co nie było zgłoszone u lokalnych władz. Na mocy decyzji z 10 lutego 1903 r. zapłacił 50 rubli kary14.

11 APB, op. cit., k. 48. 12 P. Mysłakowski , A. Sikorski, Chopinowie: krąg rodzinno-towarzyski, Warszawa 2005, s. 80. 13 T. Bielawski, Data urodzenia Fryderyka Chopina, „Dziennik Poznański”, R. 35, 1983, nr 19, s. 4-5. 14 F.P. Kubicki, Bojownicy kapłani za sprawę Kościoła i ojczyzny w latach 1861-1915: materiały z urzędowych świadectw władz rosyjskich, archiwów konsystorskich, zakonnych i prywatnych. Cz. 1, Dawne Królestwo Polskie. T. 1, Okólniki rządu rosyjskiego, krępujące wolność Kościoła, diecezje: kielecka i kujawsko-kaliska, Sandomierz 1933, s. 344.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 222626 22015-05-18015-05-18 22:14:0522:14:05 PROBOSZCZOWIE PARAFII BROCHÓW NA MAZOWSZU OD XIX DO XX W. W ŚWIETLE ŹRÓDEŁ Z ARCHIWUM PARAFIALNEGO 227 Ze zniszczeniami I wojny światowej zmagało się dwóch kolejnych proboszczów bro- chowskich – ks. Jan Poskropko i ks. Czesław Oszkiel. Pierwszy, uporządkował teren zniszczonego działaniami wojennymi kościoła, poprzez uprzątnięcie gruzu i zabezpieczenie pozostałych murów. Z gruzu, ks. Poskropko wybudował nową plebanię, a obok niej murowaną kaplicę. Jednakże kaplica ks. Proskropko zaczynała po kilku latach również popadać w ruinę15. Drugi, podjął się już trudu odbudowy świątyni brochowskiej. Prace remontowe świątyni w 2008 r. doprowadziły do odnalezienia w mensie ołtarza głównego dokumentu z 18 sierp- nia 1929 r., który potwierdza konsekrację odbudowanego kościoła w Brochowie przez bp Stanisława Galla. Obecnie ten cenny dla dziejów parafi i dokument znajduje się jeszcze w Archiwum parafi alnym Bazyliki św. Jana Chrzciciela w Brochowie, ale w najbliższej przyszłości ma być złożony ponownie w mensie ołtarza głównego razem z notatką ks. Duch- nowskiego oraz dokumentem, upamiętniającym ostatnią rewitalizację. Ks. Oszkiel na doku- mencie z 1929 r. odnotował początek swojej posługi w parafi i Brochów, a mianowicie 30 kwietnia 1927 r. Ks. Czesław Oszkiel odbudował kościół brochowski dzięki ofi arności parafi an oraz przy pomocy władz konserwatorskich i Towarzystwa Sochaczewskiego16. Dokument z 1929 r. jednoznacznie wskazuje autorem planów odbudowy architekta Jarosława Wojciechowskie- go, przy współpracy Tymoteusza Sawickiego. Całość prac nadzorował konserwator zabyt- ków dr Zygmunt Rokowski. Ks. Oszkiel mógł liczyć również na pomoc dziedzica dóbr brochowskich Andrzeja Lasockiego oraz Jana i Heleny Lasockich z Oporowa. Dotację na remont pochodziły w dużej mierze od Rządu Rzeczypospolitej Polskiej i Sejmiku Socha- czewskiego17. Trzeba podkreślić, że do odbudowy świątyni przyczynił się również Jan Igna- cy Paderewski, który był jednym z głównych orędowników odbudowy kościoła rodziny Chopinów18. Ks. Oszkiel doprowadził do odbudowy kościoła brochowskiego i restauracji koncepcji świątyni obronnej na zachodnim Mazowszu. Proboszcz ten był jednak nie tylko świetnym organizatorem, ale i animatorem życia społecznego. To z jego inicjatywy w 1922 r. powsta- ła w Brochowie Ochotnicza Straż Pożarna19. W prywatnych zbiorach pana Waldemara Bro- nicza z Sochaczewa znajduje się fotografi a, przedstawiająca założycieli Ochotniczej Straży Pożarnej. W centralnym punkcie fotografi i można dostrzec ks. Czesława Oszkiela20. Ks. Czesław Oszkiel zakończył posługę w parafi i Brochów 12 czerwca 1934 r., kiedy to przeniesiono go do parafi i w Tarczynie21. Został bestialsko zamordowany przez gestapo

15 APB, op. cit., k. 48-49. 16 Ibidem, k. 49. 17 J. Żmudziński, op. cit., s. 71. 18 Tablica w Bazylice św. Jana Chrzciciela, upamiętniająca fakt zaangażowania Jana Ignacego Paderewskiego w odbudowę świątyni po zniszczeniach I wojny światowej. 19 APB, op. cit., k. 152. 20 Fotografi a, przedstawiająca pierwszych członków Ochotniczej Straży Ogniowej w Brochowie w: http://www. bronicz.pl/index.php?kategoria=0&galeria=394&od=72, stan na dzień 16 lipca 2014 r. 21 Zmiany wśród duchowieństwa archidiecezji warszawskiej, „Wiadomości Archidiecezjalne Warszawskie”, R. 24, 1934, nr 8-9, s. 288.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 222727 22015-05-18015-05-18 22:14:0522:14:05 MARTA PRZYGODA-STELMACH 228 18 marca 1944 r. w Grójcu, za kontakt z podziemiem niepodległościowym i pomoc najbar- dziej potrzebującym22. Brutalna rzeczywistość okupacji hitlerowskiej na ziemiach polskich zabrała nie tylko, takiego wielkiego społecznika, jakim był ks. Czesław Oszkiel, ale doprowadziła do kolejne- go zniszczenia kościoła w Brochowie. Z trudnym okresem powojennym musiał sobie pora- dzić następny proboszcz brochowski, a mianowicie ks. Stefan Kankiewicz. Przybył on do Brochowa 27 września 1946 r.23 Zastał kościół z poodpadanymi tynkami i kasetonami wewnątrz, oknami pozabijanymi deskami i wszechobecnymi zaciekami. W najgorszym sta- nie była dzwonnica, która miała niemal kompletnie zawaloną jedną ścianę. Mur obronny okalający kościół miał kilkanaście wyrw, a jego brama wejściowa była niemalże doszczętnie zrujnowana.24 Budynki gospodarcze zostały spalone w 1939 r. W ruinach plebani ówczesny organista trzymał swoje świnie, krowy i kury. Ks. Kankiewicz musiał przez jakiś czas miesz- kać zatem w tzw. organistówce, gdzie panował grzyb i żaden pokój nie był przystosowany do potrzeb ich nowego mieszkańca25. Nowy proboszcz musiał również wyprostować sytuację Archiwum parafi alnego, czyli wszystkich ksiąg kancelaryjnych potrzebnych do codziennej pracy. Trafi ły one do prywatnego mieszkania i ks. Kankiewicz musiał je odzyskiwać w asyście czterech milicjantów. Niestety, pośród odzyskanych ksiąg i dokumentów, ks. Kankiewicz nie odnalazł przedwojennych kro- nik parafi alnych, co śmiało można uznać za jedną z największych strat dla historii parafi i26. W tak skrajnie trudnych warunkach ks. Kankiewicz musiał na nowo zorganizować życie parafi i. Nowy gospodarz miał największe trudności z zwózką materiałów budowlanych: drew- na, piachu, żwiru, wapna, cementu, cegły, dachówki i szkła. Problem skończył się w momen- cie, gdy ks. Kankiewicz zakupił jedną parę koni, umieścił je w prowizorycznej szopie i sam zaczął zwozić potrzebne materiały. Główne prace budowlane wykonano w 1947 i 1948 r.27 Jednocześnie z remontem kościoła zaczęto budowę budynków gospodarczych (budynek dla inwentarza, spichlerz, wozownia, drwalka, stodoła)28. Nowa plebania została ukończona w 1949 r.29 Za czasów obecności ks. Kankiewicza miała miejsce w parafi i elektryfi kacja Brochowa. Instalację w kościele podłączono do linii ogólnodostępnej. Przed elektryfi kacją prąd wytwarzany był za pomocą agregatora spalinowego, który był prywatną własnością ks. Kankiewicza30. Pomimo ogromnego wkładu w ponowną odbudowę świątyni brochowskiej i organizację życia parafi alnego, ks. Stefan Kankiewicz odszedł z parafi i na początku 1958 r.31

22 J. A. Buza, Zapomniany bohater, artykuł z 1952 r. w: http://www.google.com/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source =web&cd=14&ved=0CG8QFjAN&url=http%3A%2F%2Fwww.swzygmunt.knc.pl%2FMARTYROLOGIUM%2FPO LISHRELIGIOUS%2FBIOs%2FOSZKIELczeslaw01.pdf&ei=POJcUzGGrOg7Aai54BA&usg=AFQjCNFhplvSnVm sMPJOeqXWstXcY33uMQ&sig2=rN2sgZp2T_n-ybLMqro7kw&bvm=bv.65397613,d.ZGU, stan na 16 lipca 2014 r. 23 APB, op. cit., k. 1. 24 Ibidem. 25 APB, op. cit., k. 2. 26 Ibidem, k. 2-3. 27 Ibidem, k. 5. 28 Ibidem, k. 6 29 Ibidem, k. 8. 30 Ibidem. k. 20. 31 Ibidem, k. 25.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 222828 22015-05-18015-05-18 22:14:0522:14:05 PROBOSZCZOWIE PARAFII BROCHÓW NA MAZOWSZU OD XIX DO XX W. W ŚWIETLE ŹRÓDEŁ Z ARCHIWUM PARAFIALNEGO 229 Następcy ks. Kankiewicza – ks. Paweł Konopka, ks. Mieczysław Rółkowski, ks. Lucjan Świderski i w końcu obecny proboszcz ks. Jan Zieliński, kontynuowali pracę duszpasterską na terenie parafi i nieprzerwaną przez zawirowania wojenne i zniszczenia. Trzeba jednak dodać, że pomimo ogromnego wysiłku prób rewitalizacji kościoła, nigdy nie został przepro- wadzony profesjonalny remont, który przywróciłby na stałe świetność Bazylice brochow- skiej. Udało się to osiągnąć dopiero w związku z obchodami 200 rocznicy urodzin Frydery- ka Chopina w 2010 r. Kościół brochowski przeszedł rewitalizację i dzięki temu przywrócono mu wygląd z czasów jego największej świetności – czasów bytności na tym terenie rodu Brochowskich i Lasockich32. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie wieloletnie za- biegi obecnego proboszcza ks. prałata Jana Zielińskiego, który podobnie jak jego poprzed- nicy rozumie i docenia powagę oraz symboliczny wymiar świątyni brochowskiej. Kościół w Brochowie po ponad 200 latach stał się wreszcie kościołem czasów Fryderyka Chopina i jego rodziny. Bycie proboszczem brochowskim nie polegało jedynie na posłudze duszpasterskiej. Pro- boszcz parafi i Brochów, oprócz codziennego kontaktu z wiernymi, musiał wykazywać się niekiedy nieprzeciętnym zmysłem organizacji. Miejsce, w którym przyszło sprawować im posługę, nie było oszczędzane przez wojny i inne zawirowania dziejowe. Musieli zmagać się z takimi problemami, jak pozyskiwanie materiałów budowlanych, czy walka o lepsze warunki bytowe. Pomimo tych trudności, wszyscy proboszczowie zdawali sobie sprawę z historii i wagi miejsca, w jakim przyszło im żyć. Nieprzerwanie brali przykład ze swoich poprzedników i starali się za wszelką cenę uratować kościół, który stanowił i dalej stanowi perłę dziedzictwa kulturowego nie tylko zachodniego, ale i całego Mazowsza. Proboszcz brochowski, to nie tylko ksiądz, to instytucja, która uosabia w sobie patriotyzm i walkę o ra- towanie tego, co najcenniejsze – o tożsamość lokalnej społeczności.

Pastors from Brochów parish in Mazovia from the nineteenth to the twentieth century according to sources from parish archives Summary This article is the fi rst attempt to present profi les of selected pastors from Brochów parish in Mazovia from the nineteenth to the twentieth century. The inspiration for this article was a list of parish priests, which was found by the author ‘’Chronicle of the Brochów parish 1946-1974”. The author approached the chronicle from the existing state of knowledge. Using this approach the author developed the basic material to present some pastors from Brochów parish. The author presents the pastors’ activities in the most crucial moments of parish life, for example during World War I and II. The author attempted to present a pic- ture of the struggle for the identity of the parish community for over two centuries. Further- more, the article presents profi les of pastors working in the parish after II World War. This is the fi rst attempt to present this issue.

Keywords: Brochów, Mazovia, priests, the Church history, XIX (19) century, XX (20) century

32 J. Żmudziński, op. cit. s. 36-38.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 222929 22015-05-18015-05-18 22:14:0522:14:05 Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 230-244

JOANNA SOSNOWSKA WNoW UŁ, Łódź

KONCEPCJA OPIEKI NAD DZIECKIEM W DZIAŁALNOŚCI SPOŁECZNEJ KOŚCIOŁA RZYMSKOKATOLICKIEGO W ŁODZI W CZASACH I WOJNY ŚWIATOWEJ

Działalność duszpasterska i społeczna inicjowana przez duchownych1 i świeckich łódz- kiego Kościoła rzymskokatolickiego rozwinęła się jeszcze przed I wojną2. O ile jednak jed- norazowe i o szerszym zasięgu akcje dobroczynne organizowane przed 1914 r. przez łódzki Kościół rzymskokatolicki obejmowały środowiska robotnicze3, to instytucjonalna forma opieki nad dziećmi, inicjowana przez przedstawicieli tej wspólnoty wiernych, istniała w nie- wielkiej skali. W tym czasie opiekę nad dziećmi inicjowały i prowadziły towarzystwa fi lan- tropijne różnych wyznań, organizacje społeczne i lekarze. Przełom w niesieniu zorganizo- wanej pomocy dzieciom (zwłaszcza sierotom, półsierotom, bezdomnym, porzuconym i chorym) ze strony łódzkiego Kościoła rzymskokatolickiego nastąpił wraz z wybuchem I wojny. Podejmowane wówczas działania były odpowiedzią na potrzeby łódzkiej społecz- ności, głównie w zakresie aprowizacji4. Z pomocą mieszkańcom, a przede wszystkim dzie- ciom, oprócz środowisk fi lantropijnych, pospieszyły wspólnoty parafi alne5. Spośród dziewięciu parafi i rzymskokatolickich6 istniejących w Łodzi w latach 1914- 1918, siedem prowadziło działalność dobroczynną w formie dożywiania dzieci, opieki

1 Do tej grupy należeli m.in. Marceli Godlewski, Antoni Rogoziński, Franciszek Szamota, Ludwik Dąbrowski, Jan Siemiec, Henryk Przeździecki, Karol Szmidel. 2 R. Przelaskowski, Zagadnienia polityczne w życiu wyznaniowym Łodzi w XIX wieku, „Rocznik Łódzki poświę- cony historii Łodzi i okolicy” 1928, nr 1, s. 231-246; M. Budziarek, Wyznania i religie w Łodzi w XIX w., „Łódzkie Studia Teologiczne” 1995, nr 4, s. 9. 3 M. Budziarek, Łódź Piotrowa. Krótka historia Kościoła w Łodzi, Łódź 2005, s. 53-57; P. Zwoliński, Działalność społeczno-dobroczynna Kościoła łódzkiego w okresie międzywojennym, Łódź 2006, s. 26; R. Bender, Społeczne inicjatywy chrześcijańskie w Królestwie Polskim 1905-1918, Lublin 1978, s. 44-46; tenże, Chrześcijańska myśl i działalność społeczna w zaborze rosyjskim w latach 1865-1918, w: Historia katolicyzmu społecznego w Polsce 1832-1939, red. Cz. Strzeszewski, R. Bender, K. Turowski, Warszawa 1981, s. 206-207. 4 Okupacja miasta przez władze niemieckie trwała od 6 XII 1914 r. do końca I wojny. J. A. Daszyńska, Operacja Łódzka w przededniu setnej rocznicy. Zagadnienia wstępne, w: Zapomniany fakt I wojny światowej, red. J. A. Da- szyńska, Łódź 2011, s. 9-11. 5 Linia frontu niemiecko-rosyjskiego wytyczona podczas I wojny światowej podzieliła archidiecezję na dwie części; zachodnia część wraz z Łodzią znalazła się pod okupacją niemiecką. Z uwagi na powiększenie w 1915 r. te- rytorium miasta, zwiększeniu uległa liczba łódzkich parafi i i świątyń: p.w. św. Wojciecha (Chojny), Przemienienia Pańskiego i Najświętszego Serca Jezusowego. P. Zwoliński, Działalność społeczno…, s. 27. 6 Przed 1914 r. w obrębie Kościoła rzymskokatolickiego w Łodzi, należącego wtedy do archidiecezji warszaw- skiej, istniało 6 parafi i: p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (NMP), Podwyższenia Świętego Krzyża, św. Józefa, św. Stanisława Kostki, św. Anny, św. Kazimierza. Zob. M. Budziarek, Łódzki bedeker wyznaniowy, Łódź 1998, s. 11-13; J. Dzieciuchowicz, E. Klima, S. Mordwa, W. Retkiewicz, Rola wyznań religijnych w kształto- waniu przestrzeni miejskiej Łodzi, Łódź 2004, s. 35-36.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 223030 22015-05-18015-05-18 22:14:0522:14:05 KONCEPCJA OPIEKI NAD DZIECKIEM W DZIAŁALNOŚCI SPOŁECZNEJ KOŚCIOŁA RZYMSKOKATOLICKIEGO W ŁODZI W CZASACH I WOJNY ŚWIATOWEJ 231 lekarskiej, zaopatrzenia w obuwie i odzież, całodziennej opieki wychowawczej czy kształ- cenia na poziomie elementarnym. W parafi ach i przy kościołach tworzono ochrony/ochron- ki7, sierocińce, schroniska, przytułki i tanie kuchnie. Najprężniej w tym zakresie działało Towarzystwo Schronisk św. Stanisława Kostki powstałe w parafi i p.w. św. Stanisława Kost- ki. Niemałe zasługi w organizacji opieki nad dziećmi miały również inne łódzkie parafi e: Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, Przemienienia Pańskiego, św. Kazimierza, Naj- słodszego Serca Jezusowego, św. Anny i św. Józefa. Celem artykułu jest prezentacja dokonań w zakresie opieki nad dziećmi podjęta przez wymienione parafi e w latach I wojny światowej. Przez pryzmat pomocy dzieciom i ich ro- dzinom starano się ukazać koncepcję społecznej działalności łódzkiego Kościoła rzymsko- katolickiego w tamtym czasie. Do napisania artykułu posłużył głównie materiał archiwalny.

1. Instytucje opiekuńcze przy parafi i św. Stanisława Kostki w Łodzi8 Tuż po rozpoczęciu działań wojennych w okolicach Łodzi, w listopadzie 1914 r., z inicja- tywy ówczesnego proboszcza parafi i św. Stanisława Kostki (położonej w południowej czę- ści miasta, zamieszkałej w większości przez rodziny robotnicze), ks. Wincentego Tymie- nieckiego9 powstało Towarzystwo Schronisk św. Stanisława Kostki. Głównym jego celem była zorganizowana, instytucjonalna opieka nad dziećmi sprawowana w ochronkach/ochro- nach (placówki półotwarte) oraz przytułkach, sierocińcach i schroniskach (zakłady za- mknięte)10. W pierwszych – zapewniano opiekę dzieciom rodziców pracujących, przez kilka godzin dziennie (za wyjątkiem niedziel i świąt), w drugich opiekowano się dziećmi osiero- conymi, półsierotami, porzuconymi i bezdomnymi. W zakres zadań opiekuńczych, tak jed- nych jak i drugich instytucji, zwłaszcza w latach I wojny, wchodziły również kwestie zwią- zane z aprowizacją, wszystkim podopiecznym starano się bowiem zapewnić wyżywienie. Było ono bardzo skromne i o niskiej wartości odżywczej, niemniej w wielu przypadkach ratowało dzieci przed śmiercią głodową. W ochronkach/ochronach dzieci otrzymywały raz dziennie obiad (czasami też śniadanie), w przytułkach były to 3 posiłki w ciągu dnia. Podczas I wojny Towarzystwo Schronisk św. Stanisława Kostki powołało do życia i pro- wadziło 16 instytucji opiekuńczych, w tym 12 przeznaczonych dla dzieci. Były to, dla dzie- ci: 8 ochronek/ochron, 3 sierocińce i szkoła dla głuchoniemych; oraz dla dorosłych: przytu- łek dla dorosłych, szkołę dla ochroniarek, zakład wyrobu obuwia (zatrudniający 15 chłopców)

7 W ochronkach przebywały dzieci w wieku przedszkolnym od 3 do 7 roku życia, ochrony przeznaczone były dla dzieci w wieku szkolnym, pomiędzy 7 a 9 rokiem życia; odbywała się w nich edukacja na poziomie elementarnym. Tak ochronki, jak ochrony mieściły się zazwyczaj w jednym budynku, w osobnych salach, toteż w dokumentach źródłowych często brakuje precyzyjnego określenia dla danego typu instytucji; nazw tych używa się wymiennie. 8 Obecnie parafi a archikatedralna p.w. św. Stanisława Kostki w Łodzi przy ul. Piotrkowskiej 265, w dekanacie Łódź-Śródmieście archidiecezji łódzkiej. Budowę kościoła rozpoczęto w 1901 r., parafi ę erygowano w 1909 r., w trakcie prac budowlanych. Działalność duszpasterską rozpoczęto dopiero w 1912 r. (budynek nie był jeszcze ukończony). S. Grad, Rozwój sieci parafi alnej w Łodzi przed powstaniem diecezji łódzkiej, „Łódzkie Studia Teolo- giczne” 1998, t. 7, s. 299-301. 9 Wincenty Tymieniecki (1871-1934), biskup, ordynariusz diecezji łódzkiej (1921-1934). Proboszczem kościoła p.w. św. Stanisława Kostki w Łodzi został w 1909 r. W ciągu trzech lat doprowadził do zakończenia budowy świą- tyni. W czasie I wojny, jak również w okresie międzywojennym, prowadził akcję pomocy rodzinom i dzieciom. Z. Czosnykowski, Biskup Wincenty Tymieniecki (1871-1934), w: W nurcie zagadnień posoborowych, red. B. Bejze, Warszawa 1970, s. 280-281. 10 Archiwum Państwowe w Łodzi (dalej: APŁ), Akta miasta Łodzi, (AmŁ), Wydział Opieki Społecznej (WOS), sygn. 18412: Towarzystwo Schronisk im. św. Stanisława Kostki 1918-1919, k. 238-239.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 223131 22015-05-18015-05-18 22:14:0522:14:05 JOANNA SOSNOWSKA 232 i zakład wyrobu czapek11. W kwietniu 1916 r. w zakładach opiekuńczych było 1592 dzieci, po miesiącu liczba podopiecznych wzrosła do 190012. W kwietniu 1917 r. ochrony i ochronki dały opiekę 1919 wychowankom obojga płci; ulokowano je następująco: I Ochrona przy ul. Milsza 43 (dla 100 dzieci), II – ul. Wójtowska 2 (120), III – ul. Kątna 4 (260), IV – ul. Wiznera 27 (265), V – Szosa Pabianicka 27 (135), VI – ul. Rzgowska 147 (235), VII – ul. Pusta 22 (265) i VIII – ul. Składowa 21 (120)13. Dzień w ochronach i ochronkach trwał od godz. 8.30 do 15. W pierwszych instytucjach dzie- ci odbywały edukację na poziomie elementarnym, w drugich – podstawową formą aktywności była zabawa, ale wprowadzano też elementy przygotowania do nauki szkolnej14. W ciągu dnia wychowankowie spożywali obiad złożony z zupy (zalewajka, grochówka, barszcz, kartofl anka, krupnik, kasza z mlekiem)15. Opiekę lekarską nad dziećmi roztaczali łódzcy lekarze, udzielając raz w tygodniu porad na miejscu. W 1918 r. byli to: dr H. Haberlau, dr Stawowczyk i dr Gol- denberg. Odnotowano wówczas u dzieci 5 przypadków śmiertelnych (po dwa w I i II Ochronie oraz jeden w III)16. Najczęstsze choroby to: infekcje górnych dróg oddechowych, choroby ne- rek, szkarlatyna, jaglica, gruźlica, świerzb oraz grypa potocznie zwana „hiszpanką”. Kolejnymi instytucjami opiekuńczymi Towarzystwa Schronisk św. Stanisława Kostki były: Przytułek Sierot „Sienkiewiczówka” przy Szosie Pabianickiej, Przytułek Sierot św. Anny przy ul. Wiznera 25/27 (obydwie instytucje dla dzieci w wieku 3-14 lat) oraz Przy- tułek dla Podrzutków, tzw. „Żłobek” (dla dzieci do 4 lat) przy ul. Wacława 417. Zadaniem instytucji była stała i całodobowa opieka oraz wychowanie sierot, półsierot i dzieci mają- cych rodziców, ale żyjących w ubóstwie. Rozkład dnia w przytułkach Towarzystwa dostosowany był do wieku dzieci. Codziennie od godz. 6.30 odbywała się toaleta poranna, ubieranie i porządkowanie sali, potem następo- wała modlitwa i przygotowanie dzieci starszych do szkoły. O godz. 8 wszyscy wychowanko- wie spożywali śniadanie. Od 9-12 dzieci starsze na miejscu uczestniczyły w lekcjach pod kierunkiem nauczycielki i ochroniarki, młodsze pod opieką ochroniarki i pielęgniarki spę- dzały czas na zabawie. Do godz. 14 dzieci jadły obiad, potem młodsi spędzali czas na zaba- wie, natomiast starsze dziewczęta wykonywały robótki ręczne lub szyły, chłopcy pomagali w pracach domowych. W godz. 16-18 dzieci szkolne odrabiały lekcje. Kolejne czynności to: kolacja, wspólna modlitwa wieczorna, czynności higieniczne i udawanie się na spoczynek 18. W niedzielę i w dni świąteczne podopieczni uczestniczyli rano we mszy świętej, po obiedzie udawali się na spacer. W „Żłobku”, z uwagi na wiek, niemowlęta przebywały głównie w domu pod opieką niań i pielęgniarek, dzieci starsze spędzały czas na zabawie.

11 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18411: Tow. Schronisk św. Stanisława Kostki 1915-1920, k. 82, 86, 234.; sygn. 18412: Towarzystwo Schronisk…, k. 325; „Nowy Kurjer Łódzki” 1916, nr 221, s. 2. 12 Ogólna liczba podopiecznych Towarzystwa w 1916 r. (od kwietnia do grudnia): IV – 1592; V – 1900; VI – 1640; VII – 1569; VIII – 1700; X – 1512; XI – 1524; XII – 1610. APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18411: Tow. Schronisk…; sygn. 18412: Towarzystwo Schronisk… 13 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18411: Tow. Schronisk…, k. 81-82, 155, 160, 238, 250, 262, 275, 316; sygn. 18412: Towarzystwo Schronisk…, k. 294, 305, 316 14 Przedmioty obowiązujące w ochronach: arytmetyka, czytanie, pisanie, pogadanka, rysunki, śpiew, religia, gim- nastyka; w ochronkach, oprócz zabawy: pogadanka, rachunki, rysunki, powiastki, śpiew, gimnastyka. APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18206: Wohltätigkeit – organisationen 1915-1918, k. 171-172. 15 Była to najczęściej zalewajka, grochówka, barszcz, kartofl anka, krupnik, kasza z mlekiem. 16 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18412: Towarzystwo Schronisk…, k. 238-239, 250-254, 262-265. 17 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18411: Tow. Schronisk…, k. 81-82, 155, 160, 238, 250, 262, 275, 316. 18 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18206: Wohltätigkeit…, k. 160, 171-172, 204.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 223232 22015-05-18015-05-18 22:14:0622:14:06 KONCEPCJA OPIEKI NAD DZIECKIEM W DZIAŁALNOŚCI SPOŁECZNEJ KOŚCIOŁA RZYMSKOKATOLICKIEGO W ŁODZI W CZASACH I WOJNY ŚWIATOWEJ 233 W świetle danych z końca I wojny światowej, w Przytułkach: „Sienkiewiczówce” i św. Anny podopieczni spożywali posiłki 4 razy dziennie19. Posiłki w „Żłobku”, zależnie od wieku dziecka, podawano kilka razy dziennie20. Szkoła dla Głuchoniemych przeznaczona dla dzieci z defi cytami w rozwoju mowy i słu- chu pracowała, z wyjątkiem miesięcy wakacyjnych, przez cały rok. W okresie od września do grudnia 1918 r. uczyło się w niej 30 dzieci (16 chłopców i 14 dziewcząt) w wieku 7-15 lat. Zajęcia uczniów to: nauka czytania, pisania i rachunków w zakresie szkoły początkowej oraz nauka niektórych rzemiosł, jak np. introligatorstwo i rzeźbiarstwo. Szkoła zatrudniała 3 nauczycieli, księdza katechetę i sprzątaczkę. W dni szkolne uczniowie spożywali obiad zło- żony z litra zupy (kartofl anka, krupnik, kapuśniak) i kromki chleba. Liczba instytucji pracujących w czasie I wojny światowej pod patronatem Towarzystwa Schronisk św. Stanisława Kostki sugeruje, że aby zapewnić podopiecznym niezbędne warunki do życia Zarząd parafi i musiał starać się o stałe zaplecze fi nansowe. Comiesięczne zapomogi i subwencje przyznawane przez okupacyjne władze miejskie nie pokrywały rzeczywistego zapotrzebowania instytucji opiekuńczych. Przekazywane na początku miesiąca środki kończy- ły się najczęściej po jego dwóch dekadach. Wówczas to prezes Towarzystwa – ks. W. Tymie- nicki pisał do Magistratu wnioski z prośbą o wsparcie, na które nie zawsze odpowiadano pozy- tywnie21. Względnym źródłem dochodów były w tym czasie pieniądze pozyskiwane od Łódzkiej Miejscowej Rady Opiekuńczej (ŁMRO), mniejszym – składki członkowskie, ofi ary czy fundusze ze sprzedaży wyprodukowanego obuwia. Najwięcej pieniędzy w cią- gu roku przeznaczano na zakup żywności, opłacenie czynszu za lokale placówek opiekuń- czych, zakup opału i oświetlenie. Niemały rozchód stanowiły również pensje personelu zatrud- nionego w instytucjach (w IV 1917 r. – 86 osób; w XII 1917 r. – 73; w I 1918 – 65)22. Z brakiem środków pieniężnych Towarzystwo borykało się do końca I wojny. Tuż przed odzyskaniem niepodległości liczba instytucji opiekujących się dziećmi, ze względów ekonomicznych uległa zmniejszeniu; w listopadzie 1918 r. było ich osiem: 4 ochronki, 3 przytułki i szkoła23.

2. Ochronka przy parafi i Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Łodzi24 Geneza Ochronki zorganizowanej dla dzieci z ubogich rodzin robotniczych na terenie parafi i Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (dalej: WNMP) sięga okresu sprzed

19 Śniadanie i obiad składały się z talerza zupy; rano podawano ryż lub owsiankę na mleku, na obiad – kapuśniak z kaszą lub zacierki z mąki żytniej i pszennej. Na podwieczorek dzieci spożywały ½ litra kawy mlecznej dobrze osłodzonej i kawałek chleba, na kolację kaszę (orkiszową, pęczak lub tatarczaną). APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18412: Towarzystwo Schronisk…, k. 155-172. 20 Wychowankowie do lat 4 otrzymywali je 5 razy w ciągu dnia (godz. 7.30 śniadanie: zupa mączna, godz. 10 – mleko, 12.30 – zupa z jarzyną, 13.30 – mleko i chleb, godz. 18 kolacja – owsianka z mlekiem), niemowlęta kar- miono co 3 godziny. Tamże, k. 316. 21 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18411: Tow. Schronisk…, k. 106-107, Sprawozdanie kasowe za rok 1916. 22 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18412: Towarzystwo Schronisk…, k. 230. 23 Tamże, k. 17. 24 Obecnie parafi a i kościół p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Łodzi przy ul. Kościelnej 8/10; parafi a w dekanacie Łódź-Bałuty archidiecezji łódzkiej. Położona w najstarszej części miasta, jest najstarszą łódz- ką parafi ą (erygowana w 1430 r.). Obecny kościół, w zastępstwie dawnego drewnianego (przeniesionego w inne miejsce – dziś kościół p.w. św. Józefa Oblubieńca NMP) wybudowano w latach 1888-1897 dzięki ofi arom miesz- kańców; konsekracja nastąpiła 5 VI 1897 przez biskupa warszawskiego Kazimierza Ruszkiewicza. Archidiecezja Łódzka. Informator 2007, Łódź 2007, s. 258; P. Zwoliński, Historia Kościoła na ziemi łódzkiej do początku XX wie- ku, „Łódzkie Studia Teologiczne” 1995, nr 4, s. 139-140.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 223333 22015-05-18015-05-18 22:14:0622:14:06 JOANNA SOSNOWSKA 234 I wojny światowej25. Z inicjatywą jej utworzenia wystąpił w lutym 1910 r. ks. kanonik Gniazdowski. Przyjęto doń wówczas 60 dzieci, ale już od nowego roku szkolnego 1910/1911 ich liczba wzrosła do 110. Placówkę ulokowano wówczas przy ul. Ciemnej (obecnie: Gnieź- nieńska). W 1914 r. przeniesiono ją do innego budynku, przy tej samej ulicy (Ciemna 17) i zwiększono liczbę podopiecznych do 15026. W czasie wojny ochronka/ochrona znalazła nowe, większe lokum przy ul. Drewnowskiej 72, w budynku ofi arowanym parafi i w 1915 r. przez Towarzystwo Akcyjne Wyrobów Bawełnianych I. K. Poznańskiego27. Wówczas uczęszczało do niej około 850 dzieci w wieku od 3 do 12 lat. Wszelkie decyzje dotyczącej działalności ochronki podejmował ówczesny proboszcz pa- rafi i WNMP ks. Seweryn Popławski oraz w jego zastępstwie ks. Walenty Szufl adowicz, który z ramienia parafi i zarządzał i opiekował się ochroną28. On też podpisywał korespon- dencję kierowaną do władz miasta. Potrzeba roztoczenia szerszej opieki nad dziećmi mieszkającymi na Bałutach (najbar- dziej ubogiej i zaniedbanej dzielnicy Łodzi) spowodowała, że na terenie parafi i WNMP zor- ganizowano jeszcze jedną instytucję dla dzieci. O tym przedsięwzięciu we wrześniu 1916 r tak informował Delegację NPB ks. W. Szufl adowicz: […] wobec zrozumiałej obecnie ten- dencji ratowania dzieci, otworzyliśmy na Bałutach w tem zbiorowisku największej nędzy, II-ą Parafi alną Ochronę dla dzieci przy ul. Dworskiej 14 [dziś: ul. Organizacji WIN – J.S.]. Widząc jak wiele dzieci pozostaje bez należytej opieki i brak takowym łyżki gorącej strawy, nie zwlekaliśmy dłużej, ale ufni w pomoc serc dobroczynnych, otworzyliśmy tę ochronę 15-go sierpnia r.b. [1916 – J.S.]29. Tak więc pod koniec sierpnia 1916 r. w obydwu ochron- kach było 408 dzieci: 208 dziewcząt i 200 chłopców30. W październiku tego roku instytucję przeniesiono do zajmowanego już przez pierwszą ochronkę lokalu przy ul. Drewnowskiej 7231. Po upływie miesiąca znalazło tam opiekę 634 dzieci32. W styczniu i kwietniu 1917 r. było już 750 podopiecznych33, ale największą frekwencję odnotowano z początkiem czerwca – z dokumentacji źródłowej wynika, że do Ochronki Parafi alnej WNMP uczęszczało 910 dzieci: 480 dziewcząt i 430 chłopców34.

25 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18402: Ochrona parafi alna NMP (przy kościele N. M. Panny) 1918-1919, k. 55-58. 26 Tamże. 27 Tamże. I. K. Poznański był łódzkim przedsiębiorcą pochodzenia żydowskiego. Należał do wielkiej trójki „kró- lów bawełny”, do której zaliczano także Ludwika Geyera i Karola Scheiblera. L. Skrzydło, Rody fabrykanckie, Łódź 2000, s. 53. 28 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18402: Ochrona parafi alna…, k. 38. W 1917 r. na pieczątce pojawia się nazwa: „Parafi a Wniebowzięcia N. M. Panny w Łodzi, oddział Opieki nad Biednymi”. 29 APŁ, AmŁ, WOS, sygn.18401: Katolische Kinderbewahranstalt bei der „Marie Himmelfahrts” 1916-1918, k. 5, Pismo do Magistratu m. Łodzi z dnia 18 IX 1916. 30 Tamże, k. 2, Sprawozdanie kasowe ochrony za sierpień 1916 r. 31 Nie odnaleziono precyzyjnej informacji mówiącej o likwidacji lokalu przy ul. Dworskiej 14; z pisma do DNPB z 5 XI 1917 wynika, że przy ul. Dworskiej była fi lia ochrony, być może była to siedziba schroniska dla sierot, które parafi a uruchomiła. Nie odnaleziono też dalszych informacji na temat ochronki przy ul. Ciemnej 17, ale posługiwa- nie się w sprawozdaniach nazwą: „Ochrona Parafi alna NMP” i adresem: „ul. Drewnowska 72” może sugerować, że placówki scalono i traktowano jako jedną Ochronkę Parafi alną. Tamże, k. 51. 32 Tamże, k. 32. 33 Tamże, k. 37, 38. 34 Tamże, k. 40.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 223434 22015-05-18015-05-18 22:14:0622:14:06 KONCEPCJA OPIEKI NAD DZIECKIEM W DZIAŁALNOŚCI SPOŁECZNEJ KOŚCIOŁA RZYMSKOKATOLICKIEGO W ŁODZI W CZASACH I WOJNY ŚWIATOWEJ 235 Od roku szkolnego 1917/1918 dzieci w wieku powyżej 7 lat rozpoczęły edukację w szko- łach miejskich, tak więc liczba podopiecznych we wrześniu 1917 r. zmniejszyła się do 650, rok później, we wrześniu 1918 – do 330 (200 dziewcząt i 130 chłopców w wieku 3-7 lat)35. Warto nadmienić, że w miesiącach wakacyjnych 1918 r. do ochronki uczęszczało ponad 700 dzieci, co może sugerować, że na jej terenie organizowano półkolonie36. Do Ochronki Parafi alnej WNMP uczęszczały dzieci w wieku 3-12 lat, którym zapewnia- no opiekę, wychowanie i edukację na poziomie dwuklasowej szkoły elementarnej. Siero- tom starano się „zaszczepiać moralność i przyuczać do porządku w życiu i do pracy”37. Dzieci miały również możliwość spożywania ciepłego posiłku, który codziennie kupowano w taniej kuchni parafi alnej38. Dzieci ubogie wyposażano też w odzież i obuwie. Ważnym czynnikiem prozdrowotnym, pomimo trudów wojny i braku środków fi nansowych było wdrażanie dzieci do czystości i higieny osobistej. Opieka lekarska polegała na cotygodnio- wych wizytach lekarzy (w 1918 r. byli to: dr Szumacher i dr Kulejowska)39. Koszt pobytu (opieka i wyżywienie) dziecka w ochronie w 1918 r. kształtował się na poziomie 64 feni- gów (fen.)40. O rozmiarze i charakterze pomocy świadczonej dzieciom w ochronce w czasach I woj- ny może świadczyć wykaz zakupionego wyposażenia: przedmiotów szkolnych, odzieży, środków czystości. Jak wynika z księgi kasowej ochronki, w okresie od kwietnia do grud- nia 1917 r. na rzecz instytucji i bezpośrednio dla dzieci zakupiono: pomoce szkolne (zeszy- ty zwykłe i do rysunków, podręczniki szkolne B. T. Wocalewskiego, katechizm R. Filo- chowskiego, tabliczki, rysiki, ołówki zwykłe i kolorowe, atrament, papier, obsadki, tektura, rafi a, płótno, włóczka, tasiemki i sznurek „do robót”, liczmany typu groch i patyczki, a na- wet „kwiatki do sadzenia”), odzież (ubranka, koszule, fartuszki, pończochy, bielizna, su- kieneczki, koszulki, „trepki”), lekarstwa i środki utrzymania higieny (szczotki do szoro- wania, zamiatania i kurzu, ręczniki, kubki, mydło, sodę, chlorek, grzebienie, miednice, dzbanki do wody – „polewaczki”, spluwaczki, kosze na śmieci, wycieraczki, akcesoria do toalet)41. Ochronka Parafi alna WNMP czynna była codziennie, oprócz niedziel i świąt, od godz. 8.30 do 16 (w soboty do godz. 12). Dzieci przebywały pod opieką ochroniarek, których we wrześniu 1916 r., przy 408 dzieciach rozlokowanych w sześciu salach było sześć42. Młodsi podopieczni do lat 7 spędzali czas na pogadankach, grach i zabawach, dzieci

35 Tamże, k. 44; APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18402: Ochrona parafi alna…, k. 32-33. W czerwcu 1918 r. liczba dzieci wynosiła 528 i, jak podano w sprawozdaniu były to dzieci w wieku 3 – 12 lat. Tamże, k. 14-15, 18-19. 36 W V 1918 – 487 dzieci, w VII – 712, w VIII – 732; Tamże, k. 16-23. 37 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18402: Ochrona parafi alna…, k. 55-58. 38 W 1917 r. dzieci spożywały tylko obiad, od V – IX 1918 posiłek podawano 2 razy dziennie; obiad i „kolacja” [podwieczorek] składał się z litra zupy (krupnik, barszcz, kartofl anka, kapuśniak), w X 1918 był to tylko obiad. Tamże, k. 14-15, 18-19. 39 Tamże, k. 55-58. Najczęstszymi infekcjami dzieci był świerzb, odra, choroby układu pokarmowego, oczu i dróg oddechowych. 40 Tamże, 14-15, 18-19. 41 APŁ, AmŁ, WOS, sygn.18401: Katolische Kinderbewahranstalt …, k. 55-66, Wyciąg z księgi kasowej Ochrony Parafi alnej WNMP za czas 1 IV do 1 XI 1917. 42 Tamże, k. 21.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 223535 22015-05-18015-05-18 22:14:0622:14:06 JOANNA SOSNOWSKA 236 starsze obowiązywała nauka. W kwietniu 1917 r. do instytucji uczęszczało 750 dzieci (390 dziewcząt i 360 chłopców), w czerwcu 1918 r. przy 528 podopiecznych pracowało 16 ochroniarek43. Budżet Ochronki WNMP zasilały przede wszystkim comiesięczne dotacje z kasy miej- skiej, o które parafi a systematycznie wnioskowała. Dla przykładu, w grudniu 1916 r. ks. pro- boszcz S. Popławski prosił (ze skutkiem pozytywnym) o przekazanie zaliczki w wysokości 2 tys. marek (mk) przewidzianych dla instytucji na luty i marzec kolejnego roku, motywując wniosek wydatkami związanymi z jej rozszerzeniem. Pisał wtedy: […] nakłady wyczerpały chwilowo moje środki na wydatki bieżące44. Dość regularnie na prowadzenie ochronki para- fi a otrzymywała miesięczną subwencję. Subsydium na rok 1918/1919 wynosiło 20 tys. mk45. Znikome kwoty pozyskiwano z ofi ar darczyńców46. Wśród wpływów do budżetu placówki widnieją też kwoty określane jako „przychód od dzieci za obiady”; były to pieniądze wpła- cane przez rodziców lub opiekunów za spożywane przez dzieci posiłki. Opłat nie pobierano od sierot i dzieci ubogich. Wśród miesięcznych wydatków główna pozycja to artykuły żyw- nościowe, opał i wynagrodzenia pracowników. Ograniczone i niekorzystne, ze względów materialnych, warunki życia i pracy w latach I wojny nie odwiodły wspólnoty parafi alnej WNMP od podejmowania konkretnych działań na rzecz ubogich rodzin i dzieci. Jak wynika ze źródeł, w 1917 r. przy ochronie otwarto za- kład wyrobu prostych zabawek dziecinnych z drewna, w którym chłopcy pod okiem instruk- tora pracowali 2 godziny dziennie47. W październiku 1918 r. założono Schronisko Najświęt- szej Maryi Panny dla sierot i opuszczonych, gdzie miejsce znalazło 27 dziewcząt i 10 chłopców48. Otrzymywali oni posiłek 4 razy dziennie. Parafi a posiadała również dwie własne tanie kuchnie, w których za niewielką opłatą sprzedawano posiłki49. W latach I wojny światowej najważniejszym zadaniem Ochronki WNMP była opieka nad dziećmi, która najpełniej wyrażała się w zapewnieniu dzieciom podstaw wychowania i na- uczania, ale przede wszystkim w ratowaniu od głodu i niedożywienia. Podstawy fi nansowe, jak nadmieniono, opierały się głównie na subwencjach otrzymywanych z kasy miejskiej. Jak wynika z badań, o ile fundusze te przekazywano bez większych przeszkód w latach 1916-1917, to pod koniec wojny i u progu niepodległości, występowały problemy z ich wy- płatą. W listopadzie i grudniu 1918 r., comiesięczna zapomoga na rzecz ochronki wpłynęła w postaci dziecięcego obuwia („trepków dla dzieci”). W piśmie do Magistratu z 18 grudnia

43 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18402: Ochrona parafi alna…, k. 14-15, 18-19. 44 APŁ, AmŁ, WOS, sygn.18401: Katolische Kinderbewahranstalt…, k. 35, Pismo z dnia 12 XII 1916. 45 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18402: Ochrona parafi alna…, k. 1. Od IV 1918 do I 1919 otrzymano po 1250 mk, w lutym: 4583,35 mk w marcu: 1666,65 mk. 46 W XI 1918 z kwesty „Ratujmy Dzieci” zebrano 1700 mk, z funduszy przekazanych przez arcybiskupa 4 tys. mk, ofi ara Anny Scheibler – 2 tys. mk i ofi ara bezimienna ze wsi Sikawa 800 mk. Tamże, k. 39-40. 47 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18402: Ochrona parafi alna…, k. 72, Pismo E. Jezierskiego z dnia 9 XI 1917. 48 Tamże, k. 37-40; sygn. 18403: Sprawozdanie ochrony parafi i N. M. Panny 1919, k. 2. Po miesiącu liczba dzieci zmniejszyła się do 33. Na mocy uchwały z dnia 15 X 1919 WDP rezerwował 10 miejsc dla dzieci przysyłanych przez Magistrat. 49 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18402: Ochrona parafi alna…, k. 11, 12. Na pieczątce widniała nawa: „Zarząd tanich kuchni przy parafi i NMP ul. Kościelna 8”. Tamże, k. 100. Na prowadzenie taniej kuchni parafi a otrzymywała fun- dusze od ŁMRO (w 1917 r. było to 3220 mk miesięcznie).

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 223636 22015-05-18015-05-18 22:14:0622:14:06 KONCEPCJA OPIEKI NAD DZIECKIEM W DZIAŁALNOŚCI SPOŁECZNEJ KOŚCIOŁA RZYMSKOKATOLICKIEGO W ŁODZI W CZASACH I WOJNY ŚWIATOWEJ 237 tego roku, ks. W. Szufl adowicz prosił o wsparcie, uzasadniając petycję następująco: […] z powodu nieotrzymania dotychczas zapomogi z ŁMRO za miesiąc grudzień [1918 – J. S.] oraz z powodu nieposiadania zupełnie gotówki na kupno odzieży i bielizny dla 20 dzieci jak również i na zakup słoniny, kaszy, mąki i mięsa dla dzieci Ochrony na Święta, ośmielam się zwrócić do Szanownych Panów z uprzejmą prośbą, aby byli łaskawi przekazać Kasie Miej- skiej do wypłaty przed Świętami mk. 2500 a conto dalszych zapomóg, które Ochrona Para- fi alna z Wydziału Dobroczynności Publicznej otrzymała50.

3. Ochronki przy parafi i Przemienienia Pańskiego w Łodzi51 Działalność ukierunkowaną na opiekę nad dziećmi w nowopowstałej parafi i Przemienie- nia Pańskiego, położonej wówczas „na samym krańcu południowej części miasta” przy ul. Rzgowskiej 84 i erygowanej w czasie I wojny światowej (7 czerwca 1915 r.) podjął pierwszy proboszcz ks. Ryszard Malinowski52. Działania te zintensyfi kował w kolejnych latach wojny, zakładając i prowadząc placówki przeznaczone dla dzieci rekrutujących się z ubogich robotniczych rodzin. Były to ochronki/ochrony i szkoła parafi alna. W Zarządzie placówek opiekuńczych, oprócz proboszcza zasiadali: L. Buchner i T. Janiszewski, panie: Szuberska, Krzysztofowa i Sznycerowa, ochronkami zarządzała W. Buchnerowa, a komisję rewizyjną stanowili: J. Kraterski, E. Tyszer i K. Raway53. Instytucje dla najmłodszych zlokalizowano w kilku punktach parafi i, z myślą o tym, aby dzieciom z braku obuwia i ciepłej odzieży ułatwić uczęszczanie do ochrony54. Ich głównym zadaniem była opieka, wychowanie, edukacja i dożywianie podopiecznych. W analizowa- nym okresie opiekowano się około 450 dziećmi z terenu parafi i55, a dla około 260 urucho- miono następujące placówki: I Ochronę przy ul. Rzgowskiej 15 dla 50 dzieci, II Ochronę przy ul. Widzewskiej 242 (obecnie: Kilińskiego) dla 40 dzieci uczęszczających do instytucji oraz dla 50 dzieci, które z braku miejsca nie mogły uczestniczyć w zajęciach; matki otrzy- mywały dla nich pożywienie do domu (raz dziennie ten sam obiad, który jadły dzieci w ochronce)56. Największą dziecięcą placówką była III Ochrona umiejscowiona przy

50 Tamże, k. 35, 36. Decyzją władz miasta, na poczet zasiłku na rok 1918/1919, parafi a otrzymała 2,5 tys. marek. 51 Obecnie parafi a i kościół p.w. Przemienienia Pańskiego w Łodzi przy ul. Rzgowskiej 88; parafi a w dekana- cie Łódź-Chojny archidiecezji łódzkiej. Kościół powstawał w kilku etapach. W latach 1905-1907 wzniesiono niewielką kaplicę stanowiącą fi lię parafi i św. Wojciecha, przy której w dniu 7 VI 1915 r. biskup włocławski Stanisław Zdzitowiecki erygował samodzielną parafi ę. W latach 1923-1925 dobudowano do niej korpus nawo- wy, a w latach 1935-1940 dokonano gruntownej rozbudowy według projektu architekta Wiesława Lisowskiego. Archidiecezja…, s. 276; strona internetowa parafi i: http://www.przemienieniepanskie.pl /?page= historia-parafi i, dostęp: 08.05.2014. APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18402: Ochrona parafi alna NMP (przy kościele N. M. Panny) 1918-1919, k. 55-58. 52 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18239: Subsydia instytucji dobroczynnych 1917-1928, k. 29. Ks. R. Malinowski był proboszczem parafi i w latach 1915-1922. Prowadził też działalność społeczną poza parafi ą, był m.in. członkiem Łódzkiego Chrześcijańskiego Towarzystwa Dobroczynności działającego w mieście w latach 1885-1940. 53 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18519: Sprawozdania Łódzkiej Miejscowej Rady Opiekuńczej i subsydiowanych przez nią instytucji 1917, k. 6. 54 Tamże, k. 83-84, Sprawozdanie opisowe 3-ech ochron parafi i Przemienienia Pańskiego za rok 1917. 55 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18239: Subsydia instytucji dobroczynnych 1917-1928, k. 29, Pismo ks. R. Malinow- skiego do Magistratu m. Łodzi z dnia 15 XI 1917. 56 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18519: Sprawozdania Łódzkiej…, k. 83-84.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 223737 22015-05-18015-05-18 22:14:0622:14:06 JOANNA SOSNOWSKA 238 ul. Bankowej 8 dla 120 dzieci. Wiek podopiecznych wahał się od 4 do 8 lat, były to sieroty, półsieroty i dzieci z rodzin pełnych57. Liczba podopiecznych w ochronkach parafi i Przemienienia Pańskiego mogła być więk- sza, bo jak objaśniał proboszcz R. Malinowski: […] z powodu braku funduszów ogranicza- liśmy się i przyjmowano tylko te dzieci, gdzie w domu była prawdziwa nędza i dziecku gro- ziła śmierć głodowa58. Należy zaznaczyć, że Zarząd parafi i nie skupiał się wyłącznie na kwestii dożywiania dzieci, chociaż uznawał to za priorytet – uwagę zwracano również na działalność wychowawczo-dydaktyczną i rozwój umysłowy wychowanków. W każdej z ochron zatrudniano ochroniarkę, która podczas zajęć dla dzieci młodszych prowadziła zabawy, gry, pogadanki lub czytała bajki, dzieci starsze, oprócz tego rodzaju aktywności obowiązywała nauka czytania i pisania. W 1917 r. dzieci otrzymywały posiłek 2 razy dziennie: o godz. 11 (½ litra zupy) i o 15 (tyle samo zupy z kromką chleba). Jak pisano w sprawozdaniu: […] pożywienie dzieciom dawaliśmy dość skromne (barszcz, krupnik, kapuśniak, zacierki), ale staraliśmy się przez cały rok żeby dzieci otrzymywały pożywienie w dostatecznej ilości i zdrowe, co też ochroniło dzieci od różnych chorób59. Podopiecznym gwarantowano również opiekę lekarską, chore leczono na koszt parafi i. W 1917 r. odnotowano kilka przypadków różnego rodzaju zacho- rowań, ale też jeden śmiertelny60. W pierwszym półroczu 1918 r. zmarło 3 dzieci61. Finanse parafi i Przemienienia Pańskiego to głównie zasiłki pochodzące z kasy miejskiej. Władze Łodzi asygnowały je przede wszystkim na dożywianie dzieci. Ofi ary i darowizny stanowiły w latach wojny znikomą część dochodów, o czym wspomi- nał ks. R. Malinowski, kiedy w połowie listopada 1917 r. pisał do władz miasta: Od pewne- go czasu ofi arna ręka coraz bardziej kurczyć się zaczęła do tego stopnia, że z bólem serca musieliśmy odmówić ciepłej łyżki strawy przeszło 200 dzieciom, co wywołało większą śmier- telność i choroby62. Chcąc więc uratować choć cząstkę dziatwy zwracamy się z uprzejmą prośbą do Magistratu miasta Łodzi o nieodmówienie nam subsydium pieniężnego lub w na- turze dla wyżywienia około 170 dzieci, licząc po 40 fen. dziennie, co wyniesie miesięcznie 2040 marek. Ośmielamy nadmienić, że dotychczas nie korzystaliśmy z żadnych zapomóg Magistratu na żywienie dzieci63. Należy nadmienić, że w okresie od kwietnia 1917 r. do mar- ca 1918 r. zasiłek wypłacany był parafi i z dwóch źródeł: za pośrednictwem Wydziału Dobro- czynności Publicznej Magistratu m. Łodzi (w tym okresie przekazano 3 tys. mk) i ŁMRO

57 Autorka nie dysponuje dokładnymi danymi za lata I wojny, ale w świetle dokumentacji wykraczającej poza omawiany w artykule okres, w ochronkach przebywały głównie dzieci mające obydwoje rodziców. APŁ, AmŁ, WOS, 18420: Ochrony przy Parafi i Przemienienia Pańskiego w Łodzi 1918-1919, k. 8-14, Spis dzieci przy ochro- nie Przemienienia Pańskiego w Łodzi, 16 III 1919. 58 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18519: Sprawozdania Łódzkiej…, k. 83-84. 59 Tamże. 60 Tamże, k. 1-19; k. 6. 61 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18420: Ochrony przy Parafi i…, k. 6. 62 Informując o „większej śmiertelności” dzieci proboszcz zapewne chciał odnieść większy skutek. Jak wynika z danych źródłowych, w 1917 r. odnotowano wśród dzieci 1 przypadek śmiertelny. W innym miejscu pisano też, że w tym okresie, poza drobnymi infekcjami, zdrowotność dzieci była zadowalająca. APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18519: Sprawozdania Łódzkiej…, k. 83-84. 63 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18239: Subsydia instytucji…, k. 29.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 223838 22015-05-18015-05-18 22:14:0622:14:06 KONCEPCJA OPIEKI NAD DZIECKIEM W DZIAŁALNOŚCI SPOŁECZNEJ KOŚCIOŁA RZYMSKOKATOLICKIEGO W ŁODZI W CZASACH I WOJNY ŚWIATOWEJ 239 (26 tys. mk)64. Najwięcej środków fi nansowych w 1917 r. pochłonął zakup żywności, który wyniósł 23 244 mk, odnotowano 298 dni instytutowych, a koszt wyżywienia 1 wychowanka równał się 30 fen. W analizowanym roku, na pokrycie wszystkich wydatków Ochron Zarząd parafi i zmuszony był zaciągnąć kredyt w wysokości 6,5 tys. mk65. Jak nadmieniono, parafi a Przemienienia Pańskiego prowadziła też szkołę parafi alną im. ks. Piotra Skargi. Na podstawie szczątkowych danych wiadomo, że uczyło się w niej od 20 do 30 uczniów, którym w ciągu dnia dawano obiad. Na działalność otrzymywano środki za pośrednictwem administracji miejskiej66. Jednak i tu odnotowano defi cyt, który na koniec 1917 r. wyniósł 301 mk.

4. Ochronki przy parafi i św. Kazimierza w Łodzi67 Działania ukierunkowane na pomoc dzieciom z terenu parafi i św. Kazimierza w czasie I wojny światowej podjęło, jako pierwsze, „Kółko Panien” w osobach: Jadwigi Hejwow- skiej, L. Klingier oraz H. i G. Walczak68. Inicjatywa, polegająca na uruchomieniu bezpłatnej kuchni dla najbiedniejszych dzieci z rodzin robotniczych, była dopełnieniem działań podję- tych na początku wojny przez Główny Komitet Obywatelski (GKO) i Komitet Obywatelski Niesienia Pomocy Biednym (KONPB), które to organizacje starały się przyjść z pomocą wszystkim potrzebującym mieszkańcom miasta poprzez wydawanie wsparć pieniężnych i w naturze. Losy parafi i i kościoła, pod nieobecność proboszcza ks. Jana Albrechta, leżały w rękach wikariusza ks. Władysława Ciesielskiego, który pełnił zastępstwo przez około pół- tora roku od rozpoczęcia działań wojennych69. Wspólnie z drugim duszpasterzem tej parafi i, ks. Romualdem Brzezińskim stojącym również na czele 14-tej dzielnicy pomocowej, orga- nizowali społeczne życie swojej parafi i. Do trudności związanych z egzystencją, zwłaszcza w pierwszym okresie działań wojen- nych, dołączyły problemy duszpasterskie, których przykładem może być opis profanacji ówczesnego kościoła parafi alnego, jaka miała miejsce tuż po bitwie pod Łodzią. Pierwsze

64 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18420: Ochrony przy Parafi i…, k. 4. 65 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18519: Sprawozdania Łódzkiej…, k. 92. 66 Tamże, k. 87-89, Sprawozdanie kasowe szkoły parafi alnej parafi i Przemienienia Pańskiego za 1917 r. 67 Obecnie parafi a i kościół p.w. św. Kazimierza w Łodzi przy ul. Niciarnianej 7, znajduje się w dekanacie Łódź- -Widzew archidiecezji łódzkiej. Parafi ę erygował dnia 5 (11) IV 1911 r. arcybiskup warszawski Wincenty Chro- ściak Popiel. Historia parafi i, a właściwie historia kościoła parafi alnego (wówczas p.w. Niepokalanego Poczęcia NMP) zaczęła się kilkanaście lat wcześniej, kiedy w maju 1902 r., w drewnianym budynku ofi arowanym na kościół przez Juliusza Kunitzera (łódzkiego ewangelika i społecznika), proboszcz parafi i p.w. Podwyższenia Świętego Krzyża – ks. Karol Szmidel pierwszy odprawił uroczystą mszę św. Przy kościele zamieszkało wówczas dwóch kapłanów: Ryszard Malinowski i Walenty Małczyński. Budowa kościoła murowanego rozpoczęła się w 1925 r. i z przerwą, zakończyła w 1936 r. W 1929 r. do kościoła sprowadzono z Wilna relikwie św. Kazimierza. Pamiąt- ka uroczystego sprowadzenia cząstki relikwji św. Kazimierza Królewicza do kościoła parafjalnego na Widzewie 1929 r., Łódź-Widzew 1929, s. 19-20; Archidiecezja…, s. 276; strona internetowa parafi i: http://archidiecezja.lodz. pl/new/par2.php?p_id=127 &info=1, dostęp: 15.05.2014. 68 F. Baranowski, Kronika parafji podczas wojny Europejskiej, w: Rz.-katolicka parafja św. Kazimierza. Widzew. Powstanie i rozwój 1911-1928, red. Cz. Stańczak, Łódź 1929, s. 19. 69 Wybuch wojny zastał proboszcza ks. J. Albrechta w miejscowości Wershofen (dzisiejsze Niemcy), gdzie prze- bywał w szpitalu na kuracji. Do Łodzi wrócił dopiero po półtora roku. Funkcję proboszcza parafi i św. Kazimierza sprawował w latach 1911-1919.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 223939 22015-05-18015-05-18 22:14:0622:14:06 JOANNA SOSNOWSKA 240 wojska niemieckie – jak czytamy – wkroczyły do Widzewa od strony Łagiewnik w dniu 8 grudnia 1914 r. wieczorem w święto Matki Boskiej Niepokalanie Poczętej. Żołnierze, szukając kwater, rozgościli się w kościele tutejszej parafji, wprowadzając przeszło 80 koni, które stały całą noc. Czcigodni księża wikariusze, nie chcąc pozwolić na sprofanowanie świętego miejsca, zwrócili się do dyżurnego ofi cera z prośbą o wyprowadzenie koni z ko- ścioła, ten w odpowiedzi z arogancją nadmienił, że konie na dworze stać nie mogą, a innego pomieszczenia dla nich nie posiada. Dopiero księża wikariusze z ponowną prośbą zwrócili się do kapelana wojsk niemieckich i ten dopiero wyjednał u władz wojskowych, że rano 9 grudnia konie z kościoła wyprowadzono70. Brak pracy i środków do życia (w konsekwen- cji bieda i panika) powodowa ł, że ludność parafi i, jak czytamy dalej, trudniła się w tym okresie […] kłusownictwem żywności, przenosząc produkty w ukryciu pod odzieżą. Inni znów znosili z okolicznych lasów drzewo na opał po parę mil drogi, za co byli surowo kara- ni przez policję71. Po powrocie do parafi i, pod koniec 1915 r., ks. proboszcz J. Albrecht włączył się w nurt aktywności społecznej, zakładając tanią kuchnię dla robotników oraz dwie ochronki dla dzieci w wieku przedszkolnym. Ich opiekunem pozostał do końca wojny. Ochronka I mie- ściła się przy ul. Rokicińskiej 96, Ochronka II miała siedzibę przy ul. Rokicińskiej 6172. Stosunkowo niewiele informacji na temat działalności tychże placówek zawiera doku- mentacja archiwalna. Na podstawie sprawozdań sporządzanych dla ŁMRO za 1917 r. wia- domo, że w I Ochronie edukowano i dożywiano 100 podopiecznych, natomiast w II Ochro- nie – 55. Pierwsza z instytucji posiadała dwie sale dla dzieci, wychowankowie byli pod opieką dwóch ochroniarek, druga placówka miała tylko jedno pomieszczenie i pracowała tam jedna ochroniarka. Pod względem umysłowym i religijnym dzieci rozwijały się prawi- dłowo, natomiast fi zycznie i zdrowotnie – znacznie gorzej niż w 1916 r., głównie z powodu braku tłuszczów i białka w codziennym żywieniu73. W dni powszednie podopieczni otrzy- mywali obiad (złożony z ¼ litra zupy i ¼ funta chleba74) oraz podwieczorek (pół litra kawy mlecznej zbożowej i kromka chleba75). Zupę kupowano w jednej z tanich kuchni76. W 1917 r. w obydwu placówkach chorowało średnio od 9-13 dzieci, zmarło dwoje. Ochronki parafi alne św. Kazimierza, chociaż nie mogły w pełni zaspokoić potrzeb w za- kresie opieki i dożywiania, wspierały dzieci z okolic tej wspólnoty parafi alnej. Przeszkodą były względy natury materialnej, bowiem, jak pisano: Stan fi nansowy opiera się li tylko na subwencjach od Łódzkiej Miejscowej Rady Opiekuńczej, z ofi ar uzbierano w tym okresie zaledwie 25 rb77. Niemniej, nawet w tak trudnych okolicznościach instytucje te starały się wesprzeć łódzkie rodziny, zapewniając dzieciom posiłek i codzienną opiekę.

70 F. Baranowski, Kronika parafji…, s. 19-20. 71 Tamże, s. 20. 72 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18402: Ochrona parafi alna NMP (przy kościele N. M. Panny) 1918-1919, k. 55-58. 73 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18519: Sprawozdania Łódzkiej…, k. 5-6, 81, Sprawozdanie z Ochron parafi i św. Ka- zimierza za rok 1917. 74 Warunkiem otrzymania chleba było przyniesienie przez dzieci do ochrony kartki na chleb. 75 Dwa razy w tygodniu, zamiast kawy dzieci otrzymywały zupę mleczną przygotowaną z mąki tatarczanej. 76 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18519: Sprawozdania Łódzkiej…, k. 5-6. 77 Tamże, k. 81, Sprawozdanie z Ochron…

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 224040 22015-05-18015-05-18 22:14:0622:14:06 KONCEPCJA OPIEKI NAD DZIECKIEM W DZIAŁALNOŚCI SPOŁECZNEJ KOŚCIOŁA RZYMSKOKATOLICKIEGO W ŁODZI W CZASACH I WOJNY ŚWIATOWEJ 241 5. Tania Kuchnia i Ochronka przy parafi i Najsłodszego Serca Jezusowego w Łodzi78 Parafi ę p.w. Najsłodszego Serca Jezusowego, podobnie jak parafi ę p.w. Przemienienia Pańskiego, ofi cjalnie utworzono w czasie I wojny światowej. Położona była w północnej części Łodzi zamieszkałej przez ludność robotniczą. Komitet nowej parafi i pod przewodnic- twem proboszcza ks. Józefa Szcześniaka79 włączył się w działania pomocowe na rzecz osób potrzebujących, w tym dzieci. Szczupłe dane źródłowe mówią o założeniu przez pierwszego proboszcza najpierw Ta- niej Kuchni dla dzieci, a następnie – przy niej Ochrony, usytuowanej przy ul. Zgier- skiej 14680. Jedna i druga instytucja po śmierci założyciela – ks. J. Szcześniaka, z dniem 1 czerwca 1917 r. przeszła pod zarząd nowego proboszcza parafi i – ks. Jakuba Nowakow- skiego81. W organizowaniu opieki nad dziećmi pomagali mu: Maria i Stanisław Hamburgo- wie oraz Konstanty Karwacki. Stanowisko nauczycielki w Ochronie pełniła początkowo córka M. i S. Hamburgów, ale z powodu choroby ustąpiła z posady. Jej miejsce zajęła Stefa- nia Kozłowska, słuchaczka kursów pedagogicznych organizowanych przez Polską Macierz Szkolną; ukończyła je w lipcu 1917 r.82 Materiał archiwalny nie pozwala na ustalenie liczby dzieci ani na opis działalności Ochronki przy parafi i Najsłodszego Serca Jezusowego. Nieliczne dane można pozyskać analizując bilans instytucji za rok 1917. Finansowo Ochronę i Kuchnię wspierała ŁMRO, która w okresie: czerwiec – grudzień 1917 r. przekazała parafi i na działalność tych placówek 8,5 tys. mk oraz łódzki Magistrat, który wypłacił 2398 mk. Kwota 335 mk wpłynęła w tym czasie do budżetu z ofi ar i darowizn. Parafi a pobierała również pieniądze od dzieci za sprze- dany chleb, który podopieczni spożywali podczas posiłku; z tego źródła otrzymano 3025 mk. Sprzedawano też obierzyny kartofl ane, za które pozyskano 88 mk83. Zarząd Ochronki zatrudniał nauczycielkę, stróża i lekarza, i na ten cel w drugim półroczu 1917 r. wyasygnował 1635 mk. Inne wydatki wiązały się z opłatami za wynajem lokalu

78 Obecnie parafi a i kościół p.w. Najświętszego Serca Jezusowego i Świętej Marii Małgorzaty Alacoque w Ło- dzi przy ul. Zgierskiej 123; parafi a w dekanacie Łódź-Radogoszcz archidiecezji łódzkiej. Erekcji parafi i, ulo- kowanej przy drewnianej kaplicy przerobionej z budynku hali wystawowej, dokonał w dniu 7 (11) VI 1915 r. biskup włocławski Stanisław Zdzitowiecki. Warto dodać, że budynek ten zakupili mieszkańcy przyszłej parafi i po wystawie przemysłowej w Helenowie zorganizowanej jeszcze w 1912 r.. Po odpowiedniej adaptacji budynek poświęcono i służył jako kościół fi lialny parafi i p.w. Wniebowzięcia NMP. Do budowy kościoła przystąpiono w 1936 r. Obecny kościół, według projektu Stanisława Uleyskiego, wybudowano w latach 1949-1956. Archidie- cezja…, s. 313; T. Graliński, Spis parafi i i kościołów Diecezji Łódzkiej i krótki ich opis historyczny, „Wiadomości Diecezjalne Łódzkie” 1952, nr 10-11, s. 316; strona internetowa parafi i: http://archidiecezja. lodz.pl/new/par2. php?p_id=98&id_art=8ba794b386179ed15c0a713b41 eec082, dostęp: 10.05.2014. 79 Ks. J. Szcześniak pełnił obowiązki proboszcza parafi i w latach 1915-1917. Archidiecezja…, s. 314; Otwarcie nowej parafji, „Gazeta Łódzka” 1915, nr 146, s. 3. 80 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18519: Sprawozdania Łódzkiej…, k. 7, Sprawozdanie Kuchni i Ochrony przy parafi i Najsłodszego Serca Jezusowego. Zob. też: A. Stawiszyńska, Działalność tanich kuchni i herbaciarni w Łodzi w la- tach I wojny światowej, „Piotrkowskie Zeszyty Historyczne” 2013, t. 14, s. 103-104. 81 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18519: Sprawozdania Łódzkiej…, k. 7, Sprawozdanie… Ks. J. Nowakowski piastował funkcję proboszcza parafi i w latach 1917-1937. Archidiecezja…, s. 314. 82 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18519: Sprawozdania Łódzkiej…, k. 98-100, Bilans roczny 1917 r. Kuchni i Ochrony przy parafi i Najsłodszego Serca Jezusowego. 83 Dochód na rzecz Taniej Kuchni i ochrony w okresie VI–XII 1917 wyniósł 14346 mk. Tamże.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 224141 22015-05-18015-05-18 22:14:0622:14:06 JOANNA SOSNOWSKA 242 Ochrony (150 mk) i opał (75 mk) oraz z wydatkami szkolnymi (174 mk) i zakupem odzieży dla dzieci ubogich (835 mk). Koszty poniesione przez parafi ę z racji prowadzenia Taniej Kuchni to wynagrodzenie kucharki i osoby do pomocy (655 mk), zakup i transport żywności (7872 mk) oraz remont pomieszczenia kuchennego (300 mk)84.

6. Tania Kuchnia i Ochronka przy parafi i św. Anny w Łodzi85 Społeczna inicjatywa w zakresie pomocy dzieciom w parafi i p.w. św. Anny w latach I wojny światowej należała do pierwszego i kolejnego proboszcza. Urząd ten w okresie 1910-1917 pełnił ks. Wacław Wyrzykowski, a następnie ks. Piotr Nowakowski (1917- 1921)86. Wraz z powołaniem w 1909 r. parafi i do życia, jej wspólnota liczyła 37 tys. wier- nych87. W pracy duszpasterskiej pomagali dwaj wikariusze. W 1910 r. proboszcz W. Wyrzy- kowski zbudował pierwszy w Łodzi katolicki dom parafi alny, który stał się centrum życia społeczno-kulturalnego parafi i. Miejscem, w którym dzieci z rodzin katolickich należących do wspólnoty parafi alnej otrzymywały pomoc była Tania Kuchnia przy ul. Wacława 4 oraz Ochronka, mieszcząca się przy ul. Wacława 988. Prawdopodobnie instytucje te założono z początkiem 1917 r., kiedy szczególną opiekę nad dziećmi, z ramienia władz miasta, roztoczyła ŁMRO. Z jej budżetu przekazywano bowiem subwencje na wszelkie inicjatywy podejmowane, także w parafi ach, na rzecz pomocy dzieciom. Dokumentacja źródłowa Taniej Kuchni i Ochronki wskazuje na ten właśnie czasokres organizacji pomocy dzieciom89. Wsparcia udzielano w postaci do- żywiania, opieki i nauki na poziomie elementarnym. W ciągu całego 1917 r. do Ochronki uczęszczało około 229 dzieci (107 dziewcząt i 122 chłopców) w wieku poniżej 8 lat. Koszt utrzymania tej placówki opiewał na ponad 23 tys. mk rocznie. Źródłem przychodów była w tym okresie dotacja z ŁMRO w wysokości 21 tys. mk oraz wpłaty od dzieci, prawdopodobnie za posiłek otrzymywany w Ochronie – 1048 mk90. W 1917 r. Tania Kuchnia wydała 504626 posiłków, w tym: obiadów płatnych z chlebem 333878, obiadów bezpłatnych z chlebem 140467, podwieczorków dla dzieci ze szkół ele- mentarnych 3028191. Cena obiadu wynosiła 7 fen. Na dożywianie dzieci instytucja wydatkowała 101361 mk. Wpływy do budżetu Kuchni, na które składał się zasiłek z ŁMRO

84 Tamże. Wydatki ogółem wyniosły 12436 mk (pozycja: „wydatki różne” wynosiła 740 mk). 85 Obecnie parafi a i kościół p.w. św. Anny w Łodzi przy al. Marszałka Śmigłego-Rydza 24/26; parafi a w dekanacie Łódź-Dąbrowa archidiecezji łódzkiej. Kamień węgielny pod kościół poświęcił 24 V 1904 r. arcybiskup Wincenty Teofi l Chościak Popiel, on też erygował parafi ę 29 XII 1909 r. (dekret obowiązywał od 1 I 1910). Plac pod budowę kościoła oraz materiał (cegłę i wapno) ofi arował Józef Meisner – właściciel młyna parowego i cegielni. Rodzina łódzkich przemysłowców – Matylda i Edward Herbstowie przekazała na budowę 20 tys. rubli, pokryła też koszty części wyposażenia. Budowa trwała do grudnia 1905 r. Kościół poświęcił ks. Karol Szmidel, proboszcz parafi i p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego (z części tej parafi i utworzono właśnie parafi ę św. Anny). Archidiecezja…, s. 283; P. Zwoliński, Historia Kościoła…, s. 140. 86 Archidiecezja…, s. 284. 87 http://www.parafi a.swietej-anny.pl/index.php?s=7, dostęp: 01.06.2014. 88 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18519: Sprawozdania Łódzkiej…, k. 153-157, Tania Kuchnia i Ochrona przy parafi i św. Anny. Na pieczątkach widniały napisy: „Ochronka przy Kościele Św. Anny” i „Tania Kuchnia przy kośc. Św. Anny w Łodzi”. 89 Sprawozdanie do ŁMRO przygotowano za okres: 1 I – 31 XII 1917. Tamże, k. 155, 157. 90 Tamże, k. 155. 91 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18519: Sprawozdania Łódzkiej…, k. 157.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 224242 22015-05-18015-05-18 22:14:0622:14:06 KONCEPCJA OPIEKI NAD DZIECKIEM W DZIAŁALNOŚCI SPOŁECZNEJ KOŚCIOŁA RZYMSKOKATOLICKIEGO W ŁODZI W CZASACH I WOJNY ŚWIATOWEJ 243 w wysokości 10 tys. mk i produkty spożywcze przekazywane przez Magistrat, stanowiły 22730 mk. W omawianym okresie instytucja odnotowała wysoki defi cyt – 78631 mk92.

7. Opieka Parafi alna w parafi i św. Józefa w Łodzi93 Pomoc dzieciom na terenie parafi i p.w. św. Józefa leżała w gestii, założonej w dniu 1 stycznia 1916 r. Opieki Parafi alnej94. Z jej inicjatywy powołano do życia ochronki oraz tanią kuchnię. Podobnie, jak w przypadku innych placówek opiekujących się dziećmi na te- renie łódzkich parafi i rzymskokatolickich, głównym zadaniem instytucji należących do wspólnoty parafi alnej św. Józefa była pomoc udzielana podopiecznym w postaci doży- wiania i opieki wychowawczo-edukacyjnej. Duchowe przewodnictwo nad Opieką Parafi al- ną pełnił ks. Bronisław Siennicki, który w latach 1915-1922 sprawował funkcję probosz- cza95. Sekretarzem Opieki Parafi alnej był Józef Wolczyński96. Parafi a posiadała trzy ochronki zlokalizowane w następujących miejscach: I Ochrona przy ul. Długiej 1797 (obecnie: Gdańska), II Ochrona przy ul. Średniej 79 (dziś: Pomorska) oraz III Ochrona w majątku Brus, pod Łodzią. Ponadto, w zachodniej części miasta – na Ko- zinach, parafi a prowadziła Tanią Kuchnię98. Z dniem 18 lipca 1917 r. Ochronka w Brusie z braku funduszy została zamknięta, a ponieważ dzieci spożywały w niej obiady, Opieka Parafi alna zadbała o to, aby podopieczni otrzymywali je nadal. Posiłki kupowano w Taniej Kuchni na Kozinach i bezpłatnie przekazywano dzieciom. Fundusze na swoją działalność Opieka Parafi alna pozyskiwała dzięki subwencjom ŁMRO – w 1917 r. było to 23400 mk, a także za sprzedane w Taniej Kuchni posiłki – 3 tys. mk. Niewielka kwota wpłynęła w tym czasie do kasy instytucji z ofi ar i darowizn. W tym samym, 1917 r. najwięcej pieniędzy przeznaczono na działalność II Ochronki, co przy braku pełnych danych może sugerować, iż tutaj opiekowano się największą liczbą dzie- ci. Opieka Parafi alna pokrywała również koszt pomocy lekarskiej udzielonej dzieciom w ochronkach. Niewielką kwotą (80 mk) wsparto potrzebujących, a wydatek ten w sprawoz- daniu opatrzono zapisem: wypłacono wyjątkowej nędzy gotówką99.

92 Tamże. 93 Obecnie parafi a i kościół p.w. św. Józefa Oblubieńca NMP w Łodzi przy ul. Ogrodowej 22; parafi a w dekanacie Łódź-Żubardź archidiecezji łódzkiej. Kościół ufundował biskup kujawski Antoni Ostrowski w 1765 r. dla parafi i p.w. Wniebowzięcia NMP w Łodzi. Na obecne miejsce budynek został przeniesiony w maju 1888 r. Poświęcony został przez arcybiskupa warszawskiego W. T. Chościak Popiela, wtedy nadano mu tytuł św. Józefa. Odtąd był ko- ściołem fi lialnym parafi i Wniebowzięcia NMP. Taki status świątynia posiadała do końca 1909 r. Na mocy dekretu, z dniem 1 stycznia 1910 r. powstała tu parafi a p.w. św. Józefa. Archidiecezja…, s. 413; http://www.jozef.org.pl/ index.php?id=111, dostęp: 03.06.2014. 94 APŁ, AmŁ, WOS, sygn. 18519: Sprawozdania Łódzkiej…, k. 166, Sprawozdanie Opieki parafi alnej Parafi i św. Józefa w Łodzi za rok 1917. 95 Funkcję proboszcza parafi i św. Jozefa, przed ks. B. Siennickim pełnił ks. Henryk Przeździecki (w latach 1910- 1915), późniejszy biskup podlaski. Archidiecezja…, s. 414. 96 J. Wolczyński także w latach późniejszych (jako prezes Rady Kościelnej) pomagał kolejnemu proboszczowi ks. W. Małczyńskiemu (1922-1952) w wyposażeniu kościoła i pracach restauracyjnych. Archidiecezja…, s. 413. 97 Wcześniej I Ochronka mieściła się przy ul. Zawadzkiej 52, przeniesiona na ul. Długą 17 znalazła pomieszcze- nie w gmachu Schroniska św. Wojciecha, istniejącego na terenie parafi i. Tamże, k. 9, Sprawozdanie z działalności Łódzkiej Miejscowej Rady opiekuńczej za rok 1917. 98 Tamże, k. 166, Sprawozdanie… 99 Tamże.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 224343 22015-05-18015-05-18 22:14:0722:14:07 JOANNA SOSNOWSKA 244 W materiałach źródłowych nie odnaleziono dokładnych informacji na temat działalności instytucji pracujących pod egidą Opieki Parafi alnej, jedyna wzmianka dotyczy kwestii do- żywiania podopiecznych. I tak, w Taniej Kuchni na Kozinach wydano 201268 obiadów płat- nych i 23222 bezpłatnych, natomiast w ochronkach rozdano dzieciom 95427 posiłków. Łącznie Opieka Parafi alna w 1917 r. wydała 201268 obiadów100. Koszt posiłku przygotowa- nego w Kuchni wynosił średnio 24,5 fen., a w ochronkach – 32 fen.

Podsumowanie Podsumowując działalność łódzkich parafi i rzymskokatolickich, ukierunkowaną na po- moc dzieciom w latach I wojny światowej należy uznać przedstawione tu dokonania za po- zytywne i potrzebne. Wspólnoty parafi alne pod kierownictwem swych proboszczów włą- czyły się w tym okresie w konkretne działania na rzecz potrzebujących, dając wielu podopiecznym schronienie, opiekę lekarską, wychowanie, edukację i wyżywienie. Warunki, w jakich pracowali katolicy skupieni wokół swoich duszpasterzy były bardzo trudne, a mimo to podjęli oni i wspólnie kontynuowali wiele przydatnych inicjatyw, budując tym samym koncepcję i obraz społecznego wymiaru działalności Kościoła w Łodzi w latach 1914-1918.

The concept of childcare in charitable activities of the Roman Catholic Church in Łódź during the World War I Summary The aid provided by the Roman Catholic Church to residents of Łódź during the World War I had many aspects and was a part of support provided to those who needed it by many entities of social life. Special care was provided by parish communities to Roman Catholic children, in particular those who were homeless or had been abandoned, orphans, half-or- phans, or children from very poor families. Seven out of nine Roman Catholic parishes ex- isting in Łódź in 1914-1918 conducted charitable activities in the form of providing children with meals, healthcare, shoes, clothes, all-day care, or elementary education. Shelters, or- phanages, refuges, poorhouses, and cheap eating places were established in parishes. The most active entity was Towarzystwo Schronisk św. Stanisława Kostki [St. Stanislaus Kostka Association of Shelters] located in St. Stanislaus Kostka Parish (it ran 16 charitable institutions for children and the youth). A great credit in this area should also be given to shelters and cheap eating places existing at the following Łódź Roman Catholic parishes: The Assumption Parish, St. Joseph Parish, St. Anna Parish, St. Casimir Parish, The Trans- fi guration Parish, and The Sweetest Jesus’ Heart Parish.

Keywords: social activities of the Church during the World War I, childcare in the Ro- man Catholic Church, parish shelters, cheap eating places for children, aid provided by Ro- man Catholic parishes during the World War I

100 Tamże, k. 9, 168.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 224444 22015-05-18015-05-18 22:14:0722:14:07 Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 245-264

MARIUS TĂRÎŢĂ Institutul de Istorie, Academia de Ştiinţe a Moldovei

BESARABIA W RELACJACH KONSULATU POLSKIEGO W KISZYNIOWIE W OKRESIE MIĘDZYWOJENNYM W ŚWIETLE DOKUMENTACJI ZACHOWANEJ W ARCHIWUM AKT NOWYCH W WARSZAWIE1

Po pierwszej wojnie światowej, odrodzona Rzeczpospolita i zjednoczena Rumunia miały szczególne stosunki, o których generalnie się wie, że były dobre, sojusznicze, czasami nie wolne od nieporozumień, ale też nie do końca zbadane. Tak dla Polski, jak i dla Rumunii, główne zagrożenie było na Wschodzie, ze strony bezwględnego państwa „proletariatu”. Z drugiej strony, oba państwa zabiegały o poparcie w Paryżu i czasami w Londynie. W tej rozprawie postaramy się zwrócić uwagę na nieco inny aspekt, dotyczący relacji polsko- -rumuńskich na poziomie lokalnym, a konkretnie w Besarabii. Głównym źródłem tej rozprawy będą teczki 71, 314, 321, 323 i 327 z zespołu 487 Archi- wum Akt Nowych w Warszawie (dalej AAN). Ten zespół dotyczy akt Poselstwa RP w Bu- kareszcie w latach 1919-1939 (1940), oraz tego, co się zachowało z korespondencji różnych polskich placówek konsularnych w Rumunii. Niniejszy tekst zawiera kilka akapitów – krótki wstęp o Besarabii tego okresu i o zespole 487 AAN, akta dotyczące sprawozdań gospodarczych, akta o sprawach prasowych, akta dotyczące Polaków Besarabii, szkolnictwo w języku polskim i sprawy duchowe, wnioski, oraz 14 załączników.

1. Wstęp do tematu W okresie międzywojennym Besarabia była częścią Wielkiej Rumunii (România Mare). Ważnym wydarzeniem w historii tego regionu było jego anektowanie przez Rosję carską wskutek wojny z Turcją w latach 1806-1812. Jesienią 1917 r. , jako skutek przemian w Pe- tersburgu, w Besarabii zaczęły kształtować się lokalne struktury władzy politycznej, które doprowadziły do ogłoszenia 2 grudnia autonomii, a w końcu miesiąca republiki demokra- tycznej i ostatecznie 24 stycznia 1918 roku, niepodległości. 27 marca 1918 roku Rada Kra- jowa (rum. Sfatul Ţării2) Mołdawskiej Republiki Demokratycznej (będąc pod coraz bardziej odczuwalną presją bolszewicką i ukraińską) przegłosowała warunkowe zjednoczenie

1 Praca ta powstała dzięki stażowi naukowemu, otrzymanemu ze strony Wydziału „Artes Liberales” Uniwersyte- tu Warszawskiego, w miesiącach wrzesień – listopad 2013 roku. 2 O dzialałności tej instytucji zobacz – Gheorghe Cojocaru, Sfatul Ţării: itinerar, Chişinău 1998; Valeriu Popov- schi, Republica Democratică Moldovenească. 1917-1918: (Formarea, organizarea internă, simbolurile ofi ciale), Chişinău 2002; Idem, Biroul de organizare a Sfatului Ţării: (27 octombrie – 21 noiembrie 1917), Chişinău 2010.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 224545 22015-05-18015-05-18 22:14:0722:14:07 MARIUS TĂRÎŢĂ 246 Besarabii z Rumunią, mając na uwadze szczególny, autonomiczny status dla kraju. 27 liso- pada 1918 roku ten status został wycofany. 26-28 czerwca 1940 r. wskutek ultimatum Związku Radzieckiego, administracja rumuń- ska wycofała się, i ten obszar, włącznie z Bukowiną północną został zajęty przez Armię Czerwoną. W Moskwie zdecydowano o utworzeniu Mołdawskiej RSR, w skład której we- szły – była Besarabia bez połowy obwodu chocimskiego i bez Budżaku, oraz kilka powia- tów naddniestrzańskich. Besarabskie dzieje z okresu międzywojennego nadał pozostają niewystarczająco zbadane w historiografi i i dlatego łatwo stają przedmiotem spekulacji, nie tyle w debatach politycz- nych, ile w różnych dyskursach półnaukowych na łamach gazet. Warto zwrócić uwagę na ten fakt, że w 2013 została wydana jedna z najobszerniejszych monografi i o Besarabii w okresie międzywojennym, pióra pracownika Instytutu Historii Mołdawskiej Akademii Nauk – profesora Nicolae Enciu3. W okresie międzywojennym w Kiszyniowie działał Konsulat Rzeczypospolitej Polskiej (dalej: RP). Dobrym poradnikiem na temat akt dotyczących działalności dyplomatycznej Polski w Rumunii międzywojennej jest, Inwentarz Akt Ambasady RP w Bukareszcie z lat 1919- 1940 [1941], opr. Edward Kołodziej, Warszawa 2002. Inwentarz zawiera krótką historię zespołu, nazwy wszystkich teczek zespołu 487 w AAN, oraz indeks imion i miejsc. Hasło „Kiszyniów”4 dotyczy teczki 38, 71, 340, 528 i 535, a hasło „Besarabia” jest powiązane z teczkami 322, 549 i 591. Ze wszystkich teczek Konsulatu kiszyniowskiego, bardzo obszerna jest teczka nr 71 – „Raporty ekonomiczne Konsulatu R.P. w Kiszyniowie” [1924-1932], 362 strony paginowa- ne. Jeden z zawartych w niej dokumentów, obszerny raport konsula A. Świerzbińskiego, został wydany w Warszawie w 1929 roku – „Besarabja Współczesna. Sprawozdanie ekono- miczne z 1927/28 roku Konsulatu generalnego Rzplitej Polskiej w Kiszyniowie”, Nakładem M.S.Z., Warszawa 1929, s. 94. Teczce nr 71 poświęciłem jeden z akapitów obecnej rozprawy. Teczka nr 340 zawiera „Raporty prasowe” z lat 1923, 1926 i 1928, z których wyłaniają się tematy największego zainteresowania strony polskiej w prasie rumuńskiej. Ważne informacje o życiu religijnym znajdują się w teczkach 321, 323 i 327. W tej ostatniej jest ważna korespondencja o kłopo- tach parafi i katolickiej z północnego besarabskiego miasteczka Chocim (Hotin). W trakcie badań zauważyłem, że część listów lub raportów Konsulatu z Kiszyniowa znaj- duje się w innych teczkach – Konsulatu R.P. w Czerniowcach lub w teczkach tematycznych5.

2. Pracownicy Konsulatu R.P. w Kiszyniowie Poselstwo Polski w Bukareszcie istniało już w marcu 1919 r. Pierwszym chargé d’affaires był Marian Linde (do czerwca 1919 r. (?).6 Już po nim, w stanowisku posła nadzwyczajnego i ministra pełnomocnego był Aleksander Skrzyński. Od 1 maja 1938 r. poselstwo zostało

3 Zobacz Nicolae Enciu, Populaţia Basarabiei interbelice. Aspecte demografi ce, Chişinău 2013. 4 Rum. Chişinău. 5 Na przyklad teczka 314 (Zespół 487) o emigracji robotniczej (42 s.) zawiera „Sprawozdanie emigracyjne za 1930 r.” (18 marca 1931 r.) w opracowaniu konsula kiszyniowkiego Marjana Uzdowskiego. 6 Historia Dyplomacji Polskiej, Tom IV 1918-1939 pod redakcją Piotra Łossowskiego, Warszawa 1995, s. 639.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 224646 22015-05-18015-05-18 22:14:0722:14:07 BESARABIA W RELACJACH KONSULATU POLSKIEGO W KISZYNIOWIE W OKRESIE MIĘDZYWOJENNYM W ŚWIETLE DOKUMENTACJI ZACHOWANEJ W ARCHIWUM AKT NOWYCH W WARSZAWIE 247 ambasadą, a ta 5 listopada 1940 została zlikwidowana7. W Bukareszcie również istniał Kon- sulat R.P., któremu podlegali w różnych latach Konsulaty Honorowe w: Gałaczu, Konstancy i Braile, oraz Agencja Konsularna w Klużu8. Oprócz Konsulatu R.P. w Bukareszcie istniały dwa ważne konsulaty R.P.: w Czerniowcach i Kiszyniowie. W Kiszyniowie również mieści- ły się Konsulaty Honorowe Belgii i Holandii, Wicekonsulat Honorowy Niemiec, Agencje Konsularne Francji i Włoch oraz przedstawicielstwo greckie9. Pierwszym konsulem R.P. w Kiszyniowie był Władysław Cywiński10. Po nim, kierowni- kiem Konsulatu przez jakiś czas, w latach 1923 i 1924 r., był dr Ossoliński. Od 1 stycznia 1925 r. stanowisko konsula objął Antoni Świerzbiński. W raporcie administracyjnym za pierwsze półrocze 1925 r. pojawiają się informacje o personelu Konsulatu w Kiszynio- wie. Liczył on wtedy 4 urzędników, 2 etatowych i 2 kontraktowych. P.o. sekretarza w tym momencie był J. Knafl ewski, urzędnik w VI st. służb. Jako urzędnicy kontraktowi pracowa- li St. Kostrzewski i M. Kulczycka11. Po Świerzbińskim, w czerwcu 1929 r. konsulem został Marjan Uzdowski, którego naj- nowsze sprawozdania, pochodzą z 1931 roku (teczka 71). Ostatnim konsulem R.P. w Kiszy- niowie był Aleksander Poncet de Sandon12. O dyskusjach wokół otworzenia placówki konsularnej w Bielcach świadczą załączniki 13 i 14.

3. Raporty ekonomiczne Ważniejsza teczka o sprawach ekonomicznych w Besarabii, zawierająca raporty Konsu- latu R.P. w Kiszyniowie, znajduje się pod numerem 71 w zespole 487 AAN. Najstarszy akt pochodzi z 15 lutego 1923 r., kiedy kierownikiem Konsulatu był dr Ossoliński. Dokument jest poświęcony „Stanowi ekonomicznemuo Besarabji w 1923 r.” i został zreferowany przez pracownika J. Kontę13. Ostatnie sprawozdanie ekonomiczne w tej teczce pochodzi z 18 grud- nia 1931 r.14 – „Bieżące sprawozdania ekonomiczne nr. 5”. Teczka kończy się aktami w „sprawie oszczędności obywateli polskich” z 27 września 1932 r.15 Większość raportów pochodzi z lat 1924, 1925, 1927, 1929, 1930 i 1931. Nie jest jasne, czemu brakuje akt z 1926 i 1928. Sprawozdania Konsulatu do 1923 r. oraz po 1932 mogłyby być w innych teczkach, które zgubiły się w czasie drugiej wojny światowej lub w trakcie ewakuacji akt polskich z Bukaresztu w listopadzie 1940 r. Ale nawet z tymi bardzo ważnymi stratami, teczka 71 przedstawia dosyć jasne fachowe podejście pracowników Konsulatu pol- skiego do spraw besarabskich.

7 Tamże. 8 Polska Służba Zagraniczna po 1 września 1939 r., Londyn 1954, s. 63. 9 Zobacz: Besarabja Współczesna. Sprawozdanie ekonomiczne z 1927/28 roku Konsulatu generalnego Rzplitej Polskiej w Kiszyniowie, Nakładem M.S.Z., Warszawa 1929, s. 7. 10 Najstarszymi aktami z jego podpisem, które znalazłem, są dwa listy wysłane do Poselstwa w Bukareszcie 10 października 1919 r. Zob. Archiwum Akt Nowych w Warszawie (dalej: AAN), Zespół 487, Teczka 327, A. 101- 102 i 107-109. 11 AAN, Zespół 487, Teczka 71, A. 71. 12 Polska Służba Zagraniczna po 1 września 1939 r., Londyn 1954, s. 63. 13 AAN, Zespół 487, Teczka 71, A. 356-359. 14 Tamże, A. 2-28. 15 Tamże, A. 360-362.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 224747 22015-05-18015-05-18 22:14:0722:14:07 MARIUS TĂRÎŢĂ 248 W tym sensie można podać jako przykład raport ekonomiczny z 15 lutego 1924 r. Tekst ma następujące akapity – Rolnictwo (produkcja rolna, sadownictwo, lasy i inne), Przemysł, Handel, Import i eksport. Produkcja rolna była w roku 1922 r. zadowalająca, ale kłopoty byly powiązane z przemysłem, który znajduje się wciąż jeszcze w stanie twórczym16. Wśród przyczyn zauważonych przez kierownika Konsulatu były: dezorganizacja środków komuni- kacyjnych, traktowanie Besarabji po macoszemu ze strony władz centralnych, a przede wszystkiem brak gwałtowny potrzebnego kapitału. Wskutek tego kraj pozostał w tyle od in- nych prowincji Rumunji17. Mimo tego, sytuacja była znacznie gorsza dla handlu. Oprócz „bezprawnych obciążeń”, w 1923 r. zostały wprowadzone nowe podatki w celu ściślejszego zjednoczenia Besarabji z macierzą przy równoczesnym wybieraniu podatków dawniej stoso- wanych na Besarabji, [co] nie mogło nie mieć wpływu na ogólną sytuację mieszkańców miast jak również i na ludność miejską, którzy zniewoleni byli odmówić sobie nieraz z tego powodu rzeczy najniezbędniejszych18. Te obserwacje są ważne, gdyż przedstawiają punkt widzenia pracownika dyplomatycznego państwa sprzymierzonego z Rumunią. W tym sen- sie krytyka błędów rządu bukaresztańskiego nie miała na celu jego dyskredytacji, a pokaza- nie uczuciowego podejścia pracowników Konsulatu w Kiszyniowie, którym szkoda było np. mieszkańców miast, jak to widać w przywołanym wyżej cytacie. Ciekawe dla stosunków polsko-rumuńskich są kwestie eksportu i importu. Ten raport jest jednym z najstarszych tekstów, z których wynika, że Besarabia zajmowała ważne miejsce w eksporcie Polski. Analiza zaczynała się sprawą wyrobów włókienniczych. Prawie 90% całkowitego zapotrzebowania wewnętrznego Besarabja wprowadzała w 1923 roku z Pol- ski19. Dokładne ujęcie w cyfrach tego handlu było niemożliwe dlatego, że na miejscu istnia- ła silna spekulacja. Oprócz tego manufaktura była sprowadzana różnymi drogami jak na Czerniowce, Gałac i Reni, a w ostatnich miesiącach dopiero wprost do Kiszyniowa, dzię- ki temu, że niedawno tu otwarto urząd celny. Besarabia importowała z Polski w 1923 r. – towary galanteryjne (które konkurowały z niemieckimi), przędze bawełniane (konkurenci – „Anglja, Włochy, Czechosłowacja i Wie- deń”), worki dla młynów i gospodarzy (konkurent – Włochy), węgiel (za mało z powodu „dezorganizacji kolei”), wyroby fajansowe i szkło (konkurent – Niemcy), naczynia emalio- wane, wyroby żelazne (konkurenci – Czechosłowacja i Niemcy), maszyny rolnicze (import zdominowany przez Czechosłowację20), materiały piśmiennicze – tapety, bibułki, ołówki, pióra i inne (konkurenci – Austria i Niemcy), oraz w mniejszych ilościach – wyroby plate- rowane różnego rodzaju, skóry (konkurent – Niemcy). Z innej strony, z powodu zamknięcia granic Polski dla wielu produktów rolnych – jak pszenica, zboże, mąka, olej roślinny, bydło rogate i inne – wywóz tych artykułów do Polski z Besarabii „zupełnie ustał”21. W 1923 r. z Besarabii wywożono – owoce suszone (do 100 wa- gonów), orzechy włoskie (ok. 80 wagonów), winogrona przeważnie do Warszawy, Łodzi

16 Tamże, A. 7. 17 Tamże, A. 8. 18 Tamże, A. 13. 19 Tamże, A. 18. 20 Firma Czechomaszyna utworzyła również fi lje swoje po różnych miastach Besarabji jak w Bielcach, Akermanie i t.d. Tamże, A. 23. 21 Tamże, A. 26.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 224848 22015-05-18015-05-18 22:14:0722:14:07 BESARABIA W RELACJACH KONSULATU POLSKIEGO W KISZYNIOWIE W OKRESIE MIĘDZYWOJENNYM W ŚWIETLE DOKUMENTACJI ZACHOWANEJ W ARCHIWUM AKT NOWYCH W WARSZAWIE 249 i Gdańska (do 60 wagonów), wina, niewielkie ilości jabłek, gruszek, arbuzów i pomido- rów22. Z powodu zakazu importu skór, pojawiła się nielegalna droga wywozu (skór z wełną). We wnioskach autor pisał, że wyroby polskie łatwo mogłyby zająć dominujące stanowisko na rynku miejscowym (Besarabji) gdy przemysłowiec polski posiadał więcej zmysłu kupiec- kiego i odpowiedniej do tego ruchliwości23. Sprawozdanie określało w głównych zarysach ogólne położenie ekonomiczne dlatego, że autor miał zupełny brak odpowiednich źródeł in- formacyjnych oraz zupełny brak prasy miejscowej24. Raport z 15 lutego 1924 r. pokazuje, że jednym z obszarów zainteresowania Konsula- tu R.P. w Kiszyniowie była gospodarka (ogólna charakterystyka) Besarabii i handel zakła- dów polskich z kupcami besarabskimi. W jednym z kolejnych raportów, na kwiecień-czer- wiec 1924 r. (wysłany 20 września 1924 r.) zwrócono uwagę na następujące aspekty – stan rynku pieniężnego, kurs leja, wzrost drożyzny, stosunki handlowe z Polską, stan kolei żela- znych w Besarabii i niezbędność szerszej propagandy i szybkiej informacji o zmianach cen, taryf kolejowych i celnych25. W ostatnim reporcie z czasów kierownictwa Ossolińskiego, zauważone zostało zubożenie wsi. Zdaniem autora przyczyny były w reformie agrarnej, która jak wiadomo, dotknęła głównie Besarabję, mocą której nastąpiło wywłaszczenie więk- szych własności, pozostawienie wszystkim obywatelom bez wyjątku po 100 ha i oddania reszty włościanom. Nieumiejętność należytego wykorzystania roli, brak narzędzi rolniczych i inwentarza i zniechęcanie włościanom wobec względnie nizkiej w porównaniu z zagranicą, a utrzymanej dzięki cłom prohibicyjnym ceny zboża spowodowały, jak tu nazywają „znisz- czenie i upadek wsi”, t.j. niecałkowite obsianie terytorjów i zubożenie włościaństwa26. Problemy, z którymi zderzyła się Besarabia w latach dwudziestych. pojawiają się w róż- nych kolejnych raportach. Wysoka liczba raportów nie zezwala na określenie tego tematu w akapicie obecnej rozprawy i wymaga szczegółowej rozprawy lub nawet książki. Poniżej wyliczymy tylko kilka z tych trudności, z których niektóre już były wcześniej wymienione. Jedna z przyczyn uciążliwości gospodarczych pojawia się w sprawozdaniu A. Świerzbiń- skiego z 19 listopada 1927 r. Problemat szos besarabskich rozpatrywać należy z innego punktu widzenia. Tak oto Kiszyniów, stolica Besarabji, nie mająca połączenia kolejowego ani z Chocimiem ani z Izmailem, ani z Kahulem, z każdym dniem upada ekonomiczne. Pół- noc Besarabji ciąży ku Czerniowcom zaś południe – ku Galacowi27. Ten problem miał korze- nie w tym, że administracja rosyjska sprzed pierwszej wojny światowej zbudowała kilka kolei żelaznych, które miały na celu skomunikowanie Besarabii z terytoriami po drugiej stronie Dniestru, jak również szybki transport wojsk. Z tego powodu koleje nie łączyły miast i miasteczek Besarabii, a przebiegały od Dniestru do Pruta. Kiszyniów był połączony z Ty- raspolem i dalej z Odessą. O winach besarabskich w Rumunii A. Świerzbiński napisał 1 grudnia 1927 r. w akapicie pod tytułem „deprecjacja bogactwa”. Stare Królestwo produkuje wina więcej niż potrzebuje. I pokrywa defi cyty Transylwanji i Bukowiny. Bessarabji nie pozostaje inna droga jak droga

22 Tamże, A. 27. 23 Tamże, A. 28. 24 Tamże. 25 Tamże, A. 88-90. 26 Tamże, A. 44. 27 Tamże, A. 104-106.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 224949 22015-05-18015-05-18 22:14:0722:14:07 MARIUS TĂRÎŢĂ 250 eksportu. Łatwo to powiedzieć, lecz trudno uskutecznić. Wszystkie kraje importujące wiedzą, w jaki sposób wykorzystać apetyty spiritualne swoich obywateli. Wszędzie wprowadzono taksy ograniczające. Tylko wina francuskie mogą przenikać do Polski, Austrji i Czechosło- wacji, nie tylko zawdzięczając wyższym gatunkom lecz szczególnie dzięki specjalnym kon- wencjom handlowym które Francja zawarła z temi krajami28. W innym, bardzo szerokim raporcie o Besarabii w 1927 r., Świerzbiński pisał o gatun- kach winogron, które dawały pierwszorzędne wina: białe – „Aligoté”, „Traminer”, „Pineau gris” i „Muscat”, czerwone – francuskie „Cabernet” i gatunki miejscowe „Poma rara” i „Kauszańskie”. Ogólna produkcja roczna wina z całego obszaru winnic besarabskich wy- noszącego 42.682 ha, równa się ok. – 12.804.600 dekalitrów29. Na końcu tego raportu, w rozdziale o „Ogólnej charakterystyce sytuacji gospodarczej” Świerzbiński krytykował brak inicjatywy u mieszkańców regionu. Charakterystyczną cechą obecnego życia na Besarabji jest jego apatyczność. Nie widać tu inicjatywy, ruchu twórcze- go; ludzie żyją z dnia na dzień, narzekając na „ciężkie czasy” i wszystko to stwarza atmos- ferę depresji i wyczerpania, wśród której giną bez śladu nieliczne jaśniejsze przebłyski ini- cjatywy oddzielnych jednostek30. Inne akta, z lat 1930-1931, z czasów konsula Uzdowskiego, zawierają sprawozdania o kryzysie rolnictwa w Besarabii, eksporcie obuwia polskiego, o wizycie dyrektora Izby Handlowej Polsko-Rumuńskiej w Warszawie Mickiewicza, o sprawie cła rumuńskiego na chmiel, o hodowli bydła, o rolnictwie besarabskim, o eksporcie polskim, o imporcie wina besarabskiego i inne. Z tych spraw, krótką uwagę zwracam na dyskusję wokół wizyty dyr. Mickiewicza, który spotkał się z kupcami besarabskimi w Kiszyniowie. Należy zauwa- żyć, iż podkreślił on również obopólną nieufność do siebie obudwu rynków – rumuńskiego i polskiego. Nieufność ta jest wynikiem wrogiej nam propagandy ekonomicznej i politycznej. Co się tyczy Besarabji, do tego spostrzeżenia należy wnieść, zdaniem Konsulatu, małą poprawkę. Jakkolwiek bowiem Konsulat notował wielokrotne objawy wrogiej dla nas propa- gandy /szczególnie niemieckiej/, przejawiającej się, o ile chodzi o prasę, w dwóch antypol- skich dziennikach /„Besarabskoje Słowo” w Kiszyniowie i „Poczta” w Akermanie/, to jed- nakże większe szkody czynią dla naszego eksportu do Besarabji, gorsze warunki płatności / kredyt krótkoterminowy/ i znacznie większa nieufność eksportera polskiego /częściowo na skutek kryzysu i niewypłacalności – obecnie usprawiedliwione/ do kupca besarabskiego, niż odwrotnie31. W roku 1929, według danych Izby Handlowej w Kiszyniowie, głównymi importerami w Besarabii były (w milionach lei) – Polska 77, Niemcy 45, Austria 33, Czechosłowacja 26, Gdańsk 25, Węgry 17, Francja 2, inne państwa 3532. Z tych danych wynika, że mimo obaw dr Ossolińskiego z raportu z 15 lutego 1924 r., Konsulat RP w Kiszyniowie przeprowadził w kolejnych pięciu latach fachową pracę, co doprowadziło do pierwszeństwa Polski przed Niemcami, Austrią i Czechosłowacją. Z drugiej strony to pierwszeństwo było kruche dlatego, że te 77 milionów lei odpowiadało 26,55% z ogólnego importu Besarabii. O tym, jak sytuacja

28 Tamże, A. 115-116. 29 Tamże, A. 168. 30 Tamże, A. 218. 31 Tamże, A. 260-261. 32 Tamże, A. 318.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 225050 22015-05-18015-05-18 22:14:0722:14:07 BESARABIA W RELACJACH KONSULATU POLSKIEGO W KISZYNIOWIE W OKRESIE MIĘDZYWOJENNYM W ŚWIETLE DOKUMENTACJI ZACHOWANEJ W ARCHIWUM AKT NOWYCH W WARSZAWIE 251 zmieniała się w latach trzydziestych. do rozpoczęcia drugiej wojny światowej, jest trudno powiedzieć, ponieważ jak na razie nie znalazłem w innych teczkach zespołu 487 informacji na ten temat, które mogłyby z różnych powodów przetrwać drugą wojnę i okupację. Na końcu tej rozprawy włączyłem pięć (nr 1-5) krótkich załączników z informacjami z teczek nr 71 i 314. Dotyczą one stanu kolejnictwa w Besarabii (w 1925 i 1927), list Mię- dzyministerjalnej Komisji Opinjodawczej z 11 kwietnia 1927 r. i fragment bieżącego spra- wozdania ekonomicznego z 17 stycznia 1931 r. Dokument z teczki 314 (załącznik nr 5), wydany 18 marca 1931 r., zawiera dane o migracji pracowników, o cenach na niektóre arty- kuły pierwszej potrzeby, kursy leja w stosunku do złota i dolara Stanów Zjednoczonych i o zniżkach.

4. Sprawy prasowe i propaganda antypolska Z kilku dokumentów Konsulatu RP w Kiszyniowie, wyłania się zainteresowanie prasą rosyjskojęzyczną z tego regionu, ale również jednym wydaniem bukaresztańskim. Niestety w teczce o sprawach prasowych tylko jeden materiał, podpisany przez wicekonsula Ossoliń- skiego, dotyczy prasy besarabskiej33, a w teczce o mniejszościach narodowych w Rumunii są dwa listy skierowane przez konsula Uzdowskiego do MSZ w oryginale, a do Poselstwa w Bukareszcie w odpisach, w których chodzi o „Ukraińców a spis ludności” w Besarabji i o „wzroście wpływów niemieckich w rosyjskiej codziennej prasie besarabskiej”34. 19 kwietnia 1923 r. dr Ossoliński pisał („ściśle poufne”) do Poselstwa w Bukareszcie w sprawie „Prasy Besarabskiej”, o wystąpieniach antypolskich w gazecie „Nasze Słowo”35 (Kiszyniów), która została zawieszona przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Rumunii36 30 marca 1923 r. Ta gazeta otrzymywała „pośrednią subwencję z prymaryi” (ratusza). Z koń- cem r. 1922 silną konkurencję gazecie „N-S” robiła rosyjska gazeta w Bukareszcie wycho- dząca p.t. „Bukaresztańskie Nowości” (obecnie „Nasza Riecz”)37. Ciekawy jest punkt widzenia kierownika Konsulatu o kierunku, w którym pisała „Nasza Riecz” i o rosyjskojęzycznej prasie w ogóle. Obfi te wiadomości o Rosji sowieckiej, jej życiu politycznym (sic!) i ekonomicznym, czerpała „Nasze Słowo” z gazet rosyjskich wychodzą- cych za granicą, w szczególności z prasy rosyjskiej w Berlinie. Całe artykuły, naturalnie bez podania źródła, przedrukowały się (t.z. „bezpłatne artykuły”) z gazet rosyjskich w Berlinie wychodzących. Zwyczaj ten zachowują i inne gazety tutejsze jak np. „Besarabja”38 organ rządowy w języku rosyjskim, w Kiszyniowie wychodzącym.

33 W ogóle teczka nr 340 z zespołu nr 487 AAN zawiera kilkanaście raportów prasowych i prasowo-gospodar- czych, wypracowanych przez pracowników Poselstwa RP w Bukareszcie. Na przykład referat prasowo-gospodar- czy za miesiąc wrzesień 1923 r. (ss. 9-18) ma akapity o nafcie rumuńskiej, pożyczce z Anglii, złocie dla Rumu- nii, nowej emisji lejów, budżetu w 1923 r., o sprawie blokady kapitałów obcych, o przepisach o opodatkowaniu cudzoziemców, przepisach wywozowych, długach zagranicznych, o sprawie moratorium i wywozie rumuńskim, o stosunkach handlowych turecko-rumuńskich, o polskim wolnym porcie w Gałaczu i Braile, o koncesji Kolei Ru- muńskiej. Źródłami były gazety – „L’Orient”, „Universul”, „Indreptarea”, „Argus”, „Plutus”, „Dimineaţa”, „Pre- sa”, „Timpul”. 34 AAN, Zespół 487, Teczka 313, A. 105-107 i 108-109. 35 „Наше Слово”. 36 Wiadomość o zawieszeniu pochodzi z wycinku z gazety „Dreptatea“ – AAN, Zespół 487, Teczka 340, A. 5. 37 Tamże, A. 2. „Бухарестские Новости”/„Наша Речь”. 38 „Бесарабия”.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 225151 22015-05-18015-05-18 22:14:0722:14:07 MARIUS TĂRÎŢĂ 252 Konsulat Kiszyniowski czuwa pilnie nad treścią antypolskich artykułów w wydawanych w Kiszyniowie gazetach (rosyjsk. „Besarabja” i „Gołos”39, rum. „Dreptatea” organ rządo- wy i żyd. „Unser Zeit”) i będzie podawał Poselstwu w perjodycznych sprawozdaniach wia- domości o poczynionych spostrzeżeniach40. W wycinku z „Naszego Słowa” z 22 marca 1923 r. jest artykuł „Somniteljnoje torżestwo”41, w którym autor pisał, że tylko granica Pol- ski z Rumunją nie ma na sobie tej presji ale i ta znajduje się w ramach Galicji Wschodniej, na którą Polska dopóki ma tylko mandat policyjny. Autor podpisał się „Index”, nie podając swojego prawdziwego nazwiska42. Pierwszy list o prasie z czasów konsula Uzdowskiego pochodzi z 24 grudnia 1930 r., a drugi z 23 lipca 1931 r. List z 24 grudnia dotyczył Ukraińców w Besarabii i zaczynał się analizą stanu tej mniejszości narodowej. Konsul M. Uzdowski zwracał uwagę na brak ruchliwości Ukraińców. Otóż masa ta, po zlikwidowaniu przez władze rumuńskie ruchawki i wpływów bolszewickich, dość silnych w powiecie chocimskim oraz na południu, nie okazywała większej aktywności politycznej i nie zaznaczyła wyraźniej swych tendencji w kierunku zorganizowania się jako mniejszość narodowa, dążąca do zabezpieczenia swych praw kulturalno-językowych. Wprost przeciw- nie, w dużej mierze ulegała ona i ulega nadał narodowym wpływom rosyjskim43. Z tego powodu, „do pewnego stopnia niespodzianką” było wystąpienie na łamach pisma rosyjsko-rumuńskiego „Poczta-Posta”44 /Nr. 1760 z dnia 18 grudnia r.b./ wychodzącego w Akermanie /obecnie Cetatea-Alba/. Uzdowski opisał główne idee tego artykułu prasowe- go. Chociaż artykuł nie dotyczył interesów polskich, list konsula pokazywał, że M. Uzdow- ski orientował się bardzo dobrze w sprawach mniejszościowych w Besarabii i obserwował rusyfi kację mniejszości ukraińskiej. To jest ważna uwaga, dlatego że w dyskursie historio- grafi i radzieckiej podnoszono sprawę rumunizacji kraju. Drugi list dotyczył wprost propagandy antypolskiej na łamach prasy besarabskiej. Uzdowski zaczynał ten list z 23 lipca 1931 r. zdaniem – Od kilku tygodni daje się zauważyć w tutejszej rosyjskiej prasie codziennej wzrost wpływów niemieckich, ze szczególnym nasta- wieniem przeciw Polsce. Od razu to było poparte świeżym przykładem – Depesze o rzekomo zamierzonem zerwaniu przez Polskę sojuszu z Rumunją zamieszczone zostały w „Bessarab- skiem Słowie”45 i „Bessarabskiej Poczcie”,46 o czem Konsulat donosił w raportach praso- wych Nr. 316 dnia 16 lipca r.b. i Nr. 325 z dnia 20 lipca r.b.47. Kolejny przykład był z Aker- manu (Cetatea Alba) – na pierwszej stronie gazety rosyjsko-rumuńskiej „Poczta”, na naczelnym miejscu był tytuł – „Sojusz polsko-sowiecki – zerwanie z Rumunią”? Do tego dyskursu przyłączyła się również i gazeta „Nasza Riecz”48 (w Bukareszcie) – a rozpowszechniane przedewszystkim w Besarabji, wystąpiło z depeszami, jak również z ar-

39 „Голос”. 40 Tamże, A. 3. 41 „Сомнительное торжество”. 42 Tamże, A. 3. 43 AAN, Zespół 487, Teczka 313, A. 106. 44 „Почта-Poşta”. 45 „Бессарабское Слово”. 46 „Бессарабская Почта”. 47 Tamże, A. 108. 48 „Наша Речь”.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 225252 22015-05-18015-05-18 22:14:0722:14:07 BESARABIA W RELACJACH KONSULATU POLSKIEGO W KISZYNIOWIE W OKRESIE MIĘDZYWOJENNYM W ŚWIETLE DOKUMENTACJI ZACHOWANEJ W ARCHIWUM AKT NOWYCH W WARSZAWIE 253 tykułem n.t. „Polska dywersja” skierowanymi przeciwko Polsce49. Konsul Uzdowski pisał szczegóły o autorze tego artykułu – Henryku Bloku, wspominając poprzednią sprawę po- wiązaną z już zamkniętym pismem rosyjskim „Gołos Besarabji”. Jako jeden z redaktorów „Gołosa Besarabji” sprzeciwiał się zamieszczeniu w tym piśmie artykułów, wyświetlających ze stanowiska polskiego stosunki polsko-niemieckie. Najwięcej miejsca w raporcie konsul poświęcił artykułowi z 22 lipca tego roku, w „Bes- sarabskim Słowie” (nr 2365) – „Tragedja nieponimanja” (przetłumaczone jako „Tragedia wzajemnego nierozumienia się”)50. Na końcu pisał, że przeciwdziałanie akcji niemieckiej przez Konsulat jest narazie bezskutecznie, a to w związku z całkowitą zmianą na wszystkich stanowiskach w Besarabji, przeprowadzoną obecnie przez centralne władze w Bukaresz- cie51. Wycinek z tym artykułem został włączony w załączeniu do raportu. Warto zwrócić uwagę na ten fakt, że nawet po zjednoczeniu w 1918 roku, większość ga- zet besarabskich była w języku rosyjskim. Wśród tych przeanalizowanych przez pracowni- ków Konsulatu RP w Kiszyniowie liczyły się – „Nasze Słowo” (Kiszyniów), „Bukaresztań- skie Nowości”/„Nasza Riecz” (Bukareszt), „Besarabia” (Kiszyniów), „Gołos” (Kiszyniów), „Poczta” (Akkerman/Cetatea Albă), „Besarabskoje Słowo” (Kiszyniów), „Besarabskaja Poczta” (Kiszyniów).

5. Polacy w Besarabii. Szkolnictwo w języku polskim i sprawy duchowe Od początku swojej działalności w Kiszyniowie, jeden z ważnych kierunków Konsulatu RP dotyczył spraw oświaty i życia religijnego Polaków, którzy mieszkali w Besarabii. We- dług Konsula Świerzbińskiego, który korzystał z danych spisów duchowieństwa, w Besara- bii, w kwietniu 1927 r. Polacy mieszkali w następujących miejscowościach – Kiszyniów i okolice (3000), Bielce52 (4000), Chocim (2000), Bendery53 (200), Orgiejów54 (200), Soroka (300) i Akkerman (300)55. Moim zdaniem ta liczba była wyższa, ale dla ukazania, jak zmie- niała się liczba Polaków, potrzebna jest oddzielna rozprawa. Przynajmniej w przypadku ob- wodu chocimskiego, liczbę Polaków można byłoby mniej więcej ustalić, korzystając z ze- społu 605. w Państwowym Archiwum Obwodu Czerniowieckiego56, w którym znajduje się kilkaset książek metrykalnych z XIX wieku i z początku XX wieku. Jedno z pierwszych sprawozdań na temat Polaków Besarabii, zostało wysłane przez wice- konsula Ossolińskiego do Poselstwa Polskiego w Bukareszcie 29 listopada 1923 r. (zobacz załącznik nr 8). Wśród wymienionych miejscowości, w których było większe skupienie Po- laków, i w których można zorganizować planową polską naukę szkolną, znajdujemy Kiszy- niów, Bielce, Elizabetówkę, Bendery (Tichina), Krycoja i Soroki57. W Kiszyniowie w tam- tym okresie istniała polska prywatna szkoła powszechna, która poprzednio była pa ństwowa.

49 Tamże. 50 Tamże, A. 109. 51 Tamże. 52 Bălţi. 53 Tighina. 54 Orhei. 55 Besarabja Współczesna..., s. 87. 56 Derżawny Archiw Czernowickoj oblasti w Czerniowcach. 57 AAN, Zespól 487, Teczka 323, A. 66.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 225353 22015-05-18015-05-18 22:14:0722:14:07 MARIUS TĂRÎŢĂ 254 W wielu listach, już na początku lat 20., pojawiała się idea, że rząd bukaresztański prowadził politykę rumunizacji szkół. Jakie były przyczyny tego w Besarabii, w której nadał była od- czuwalna rusyfi kacja z poprzedniego okresu (1868-1917), jest niejasne. Jak już wcześniej zwróciłem uwagę, w Besarabii rumuńskiej większość prasy była w języku rosyjskim. Szkoła z Kiszyniowa miała w roku szkolnym 1923/24 cztery klasy, w których uczyło się 57 chłopców i 59 dziewcząt (zobacz załącznik nr 10), w tym 56 było obywatelami polskimi. Do tego roku szkolnego w Sorokach była utrzymywana elementarna szkółka polska. Jej zamknięcie było spodobowane brakiem środków i „rozporządzeniami rządu rumuńskiego” (zobacz załącznik nr 9). Warto dodać, że zdaniem wójta Gminy Polskiej w Sorokach, J. Kuź- mińskiego, polityka „rządu rosyjskiego” (do 1917 r.) doprowadziła do wynarodowenia, w skutku czego większa część ludności stanowią katolicy a mało rzeczywistych Polaków. Z tego samego listu wynika, że większość osób, które walczyły o interesy Polaków w 1917- 1918 latach, wyjechało do Polski. W Bielcach w tym roku zorganizowano pozaszkolną naukę języka polskiego i historii Polski. Główną rolę odegrała nauczycielka Likon. W Benderach (Tighinie) istniał „surogat szkoły polskiej”. Niestety na ten moment nie znalazłem innych danych, kiedy pojawiły się te szkółki i jaką miały ewolucję. Dla porównania z jesienią 1923 r. można przywolać infor- mację A. Świerzbińskiego z raportu wydanego w 1929 roku w Warszawie. Po zamknięciu szkół polskich w Bielcach i Elizabetówce, ocałało ono jedynie w Kiszyniowie, gdzie prze- trwało wszystkie burzy i zamachy na nią58. Pytanie budzi fakt, że w liście Ossolińskiego nie jest wymianiona polska społeczność z Chocimia i okolic. 24 kwietnia 1923 r. wójt Gminy Polskiej w Chocimiu, dr B. Ambrozie- wicz napisał list do Konsulatu RP w Kiszyniowie o Polakach z Chocimia (zobacz załącznik nr 7). W tym liście prosił o środki dla schronki przy szkółce. Kilka lat później ta szkółka nadał walczyła o swoją egzystencję. W 1929 r. ks. dr M. Hellon wyjechał do Stanów Zjed- noczenych, aby uzbierać nieco grosza na polską szkółkę i kapliczkę w trzech centrach para- fji Chocimskiej, Oknica, Lipkany i Soroki.59 Chocim znajduje się dosyć daleko od Kiszyniowa i jest możliwe, że z tego powodu pra- cownikom Konsulatu nie było łatwo zająć się sprawami Gminy Chocimskiej. Warto zauwa- żyć, że w pierwszych latach po wojnie, polska społeczność chocimska walczyła zdecydowa- nie o swoje prawa. Kłopoty, które pojawiły się, były powiązane z wykładaniem w języku polskim i z obsadzeniem parafi i. 21 września 1919 r. proboszcz parafi i chocimskiej dr Kwiat- kowski zwrócił się do Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Warszawie w sprawie Gimna- zjum Klasycznego 8-klasowego z Chocimia. W tym liście pisał, że w skutek założenia prote- stu niżej podpisanego, jako miejscowego proboszcza i b. Kapelana szkół do Bukaresztu, zwrócono wykłady Religji – uczniom wyznania Rz. Katolickiego, natomiast ominięto w decy- zji Ministerstwa Oświaty: a/ wykłady języka polskiego, jako wykładowego na równi np. z fran- cuskim i niemieckim, i b/ nieuregulowano wcale kwestji opłaty za wykłady lekcji religji60.

58 Besarabja Współczesna..., s. 89. 59 AAN, Zespół 487, Teczka 327, A. 58. 60 Tamże, A. 120. W skutku tego listu MSZ zwrócił się do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Pu- blicznego w Warszawie. Odpowiedź przyszła 29 października 1919 r. – jeżeli do szkoły uczęszcza conajmniej 20 / dwudziestu/ uczniów, winny odbywać się dla nich lekcje religji oraz języka polskiego, opłacane z budżetu gimna- zjum. Zobacz tamże, A. 118. 24 listopada 1919 r. MSZ napisał o tym do Poselstwa Polskiego w Bukareszcie. Osta- teczne, 10 grudnia 1919 r. Poselstwo napisało do Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Bukareszcie, po francusku. Tamże, A. 116. Odpowiedź MSZ w Bukareszcie przyszła 13 czerwca 1920 r. Tamże, A. 114.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 225454 22015-05-18015-05-18 22:14:0722:14:07 BESARABIA W RELACJACH KONSULATU POLSKIEGO W KISZYNIOWIE W OKRESIE MIĘDZYWOJENNYM W ŚWIETLE DOKUMENTACJI ZACHOWANEJ W ARCHIWUM AKT NOWYCH W WARSZAWIE 255 Ministerstwo Oświaty w Bukareszcie włączyło do programu szkoły z Chocimia religię katolicką, której wykładowcą był ks. Sueijovo. Równoczesne, w sprawie wykładania języka polskiego nie była podjęta żadna decyzja (zobacz załącznik nr 7). Ostatnim aktem, dotyczą- cy tej sprawy, jest list Poselstwa RP w Bukareszcie z 16 czerwca 1920 r. (nr 2030), wysłany do Konsulatu Polskiego w Kiszyniowie. Proszę o jaknajśpieszniejsze przysłanie tut. Posel- stwu dokładniej liczby, z podaniem nazwisk uczni Polskiej narodowości, uczęszczających do gimnazjum klasycznego w Chocimie61. To tylko niektóre aspekty, na które warto zwrócić uwagę. Z jednej strony wielu akt bra- kuje w zespole 487, ale z innej strony objętość tego materiału nie zezwala na szersze rozpa- trywanie szczegółów. Tutaj można jeszcze przywołać list A. Świerzbińskiego z 30 marca 1930 r., kiedy już zajmował stanowisko kierownika Konsulatu RP w Gałaczu, w sprawie wykazu księży polskich. Opieka księży nad ludnością jest jedynie ściśle duchowa, bez żad- nej korzyści dla szkolnictwa, jako nieegzystującego. To też praca ich narodowa polska mo- głaby się przydać o wiele więcej śród większych skupień polskich, jak np. na Besarabji, gdzie istnieją parafje w ciągu szeregu lat nieobsadzone /Soroka, Orgiejów/62. Warto dodać, że w zespole MSZ z AAN, istnieje kilka akt wydanych przez Konsulat RP w Kiszyniowie o działalności kiszyniowskiej polskiej parafi i i ks. Glazera. Ich przebadanie pozostaje zadaniem na przyszłość.

6. Wnioski Zespół 487 z AAN, „Ambasada R.P. w Bukareszcie 1919-1939 [1940]” zawiera przynaj- mniej kilkanaście teczek z aktami dotyczącymi Besarabii. Według tych akt, w trakcie swojej działalności w Kiszyniowie, Konsulat RP zwracał szczególną uwagę na sprawy ekonomicz- ne, prasowe, szkolnictwa w języku polskim i sprawy duchowe. Teczka nr 71 zawiera ważne świadectwa o życiu gospodarczym w Besarabii z lat 1923-1924, 1926-1927, 1930-1931. Jeden z raportów konsula A. Świerzbińskiego został wydany w Warszawie w 1929 roku i za- wiera sprawozdania ekonomiczne Besarabii w 1927/28 roku. Z akt wicekonsula Ossoliń- skiego i konsulów Świerzbińskiego i Uzdowskiego wynika zainteresowanie atutami gospo- darki regionu i przyczynami upadku życia włościan, ale również i mieszkańców miasta na końcu lat 20. Ważne są informacje o stanie kolejnictwa, winiarstwa, handlu z Polską i stosunku władz bukaresztańskich do Besarabii. Z raportów dotyczących spraw prasowych zostało za malo akt, aby sformułować ogólne wnioski. Mimo tego można stwierdzić, że pracownicy Konsulatu w Kiszyniowie zwracali pilną uwagę na artykuły z prasy rosyjskojęzycznej wydawanej w Kiszyniowie i Akkermanie (Cetatea Albă) i propagandę antypolską, która czasami pojawiała się na ich łamach. Ossoliń- ski i Uzdowski przeanalizowali przyczyny pojawienia się tych artykułów. Najbardziej skomplikowane i również rodzime dla konsulów były sprawy szkolnictwa w języku polskim i opieka duchowa nad Polakami mieszkającymi w Besarabii. Przez cały okres międzywojenny w Kiszyniowie przetrwała szkoła polska. W innych miastach sytuacja była bardziej skomplikowana z powodu braku funduszów, polityki oświatowej rządów buka- resztańskich i wynarodowenia zapoczątkowanego w czasach Rosji Carskiej. Ciekawa i nieco smutna była sytuacja Gminy Polskiej w Chocimiu, która broniła swoich praw do końca lat 20.

61 Tamże, A. 111. 62 Tamże, A. 84.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 225555 22015-05-18015-05-18 22:14:0822:14:08 MARIUS TĂRÎŢĂ 256 Zadaniem na przyszłość jest rozszerzenie tego tematu, który nadal pozostaje niewystar- czająco zbadany, a może przynieść istotne szczegóły o stosunkach polsko-rumuńskich na poziomie okręgu konsularnego. Do sprawdzenia jest, jakie odpisy raportów mogłyby znajdować się w archiwum Głównego Urzędu Statystycznego, dlatego że ta instytucja z Warszawy pojawia się jako nabywca w wielu listach w rozdzielniku.

Załączniki63 Załącznik 1. Fragment z Uzupelnień (15 maja 1925 r., nr 1409)64 do Raportu Ekonomicz- nego – „Stan gospodarczy Besarabji w roku 1924” wysłannego konsulem A. Świerzbińskim do MSZ w Warszawie

Kolejnictwo w Rumunji starej i na Besarabji Kolejnictwo w Rumunji jest w bardzo złym stanie, czego dowodem głosy fachowej prasy rumuńskiej, która dowodzi że kryzys ekonomiczny, który Rumunja przeżywa już od dwuch lat jest na 80%65wynikiem złego transportu kolejowego. Besarabja66 posjada 1180 klm. kolei żelaznych. Dopiero w 1923 roku została zakończona normalizacja torów kolejowych, rozpoczęto remont mostów na odcinku Ungheni [-] Bielce. Również w zeszłym roku zaczęto budowę linji Kiszyniów-Zloti (35 klm). Pozatem żadnych robót inwestycyjnych na kolejach w Besarabji nie uskutecznia się.67 „Cmentarze wagonów” Zwracają na siebie uwagę przejedżającyh ogromne ilości tysiące wagonów oraz parowo- zów na większych stacjach Besarabji, pozostające pod gołem niebem i ulegające stalemu zniszczeniu. Prawdziwe t. zw. tu „cmentarze” taborów kolejowych ciągnące się kilometrami wzdłuż na torach bocznych można widzieć na st.st. Ungheni, Kiszyniów, Bendery,68 Besa- rabska,69 Wał Trajana, Reni i innych. Przemysł tkacki polski na Besarabji przed wojną i obecnie. Besarabja jako dawna składowa część Rosji, przed wojną porkywała swoje potrzeby w wyrobach tekstylnych przeważnie w łódzkich i bialostockich okręgach przemysłowych. Ten stosunek był przerwany wojną. W 1918 i 1919 rynek besarabski był opanowany przez wyroby tekstylne włoskie. W 1920 r. zjawiły się znów towary łódzkie, wyrugowali natych- miast towary włoskie i nawet zapanowały na rynku galackim. W 1923 r. zaczynają się pod- nosić ceny na te wyroby w Polsce, równoczesnie w Rumunji zaczął się kryzys ekonomiczny. Ceny na wyroby tekstylne polskie nadał rosną, spadek marki polskiej uniemożliwia kal- kulacje i zdolność konkurencyjną polskich wyrobów upada..

63 Zachowałem ortografi ę oryginałów. 64 Rozdzielniki tego tekstu zostały wysłane do MSZ (2 egz.), Ministerstwa Przemysłu i Handlu (2), Minister- stwa Pracy i Opieki Społecznej (1), Głównego Urzędu Statystycznego (1), Poselstwa Polskiego w Bukareszcie (1) i do innych instytucji. 65 „80%” jest podkreślone ołówkiem i ma wokół siebie „?”. Możliwe, że ktoś inny z pracowników Poselstwa w Bukareszcie opatrzył tę informację znakiem zapytania. 66 Przed tym rzędem ołówkiem – „?”. 67 Kolejne „?” napisane ołówkiem. 68 Rum. Tighina, miasto na Dniestrze. 69 Może być miasteczko Basarabeasca, na południu.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 225656 22015-05-18015-05-18 22:14:0822:14:08 BESARABIA W RELACJACH KONSULATU POLSKIEGO W KISZYNIOWIE W OKRESIE MIĘDZYWOJENNYM W ŚWIETLE DOKUMENTACJI ZACHOWANEJ W ARCHIWUM AKT NOWYCH W WARSZAWIE 257 Na rynku besarabskim zjawiaja się towary czeskie, francuskie, angielskie. W 1924 r. i w roku bieżącym wwóz tych towarów z Polski do Besarabji spadł ogromnie. Przyczyną, którą obecnie wystawiają kupcy jest drożyzna towarów polskich. Należy zaznaczyć, że polski rynek tekstylny jest doskonale kupcom miejscowym znany, do wyrobów polskich ludność jest przyzwyczajona i lubi je (chustki ciepłe, kołdry, płótna) i kupcy miejscowy z żalem zaznaczają iż nie są w stanie nabywać towarów w Polsce. /-/ A. Świerzbiński konsul

Źródło: AAN, Zespół 487, Teczka 71, Arkusze 65-66.

Załącznik 2. Raport ekonomiczny nr 2 z 21 lutego 1927 r. (nr 544/27)70 skierowany Kon- sulatem R.P. w Kiszyniowie do MSZ w Warszawie, w sprawie Stanu kolejnictwa na Besarabji

O stanie kolejnictwa na Besarabji Konsulat niejednokrotnie zaznaczał w swych raportach perjodycznych. W jak opłakanym stanie znajduje się tutejsze kolejnictwo, a mianowicie jak wielki jest brak wagonów, i jaki to ma wpływ na rozwój stosunków handłowych z Polską, a tem najdobitnej stwierdza tekst depeszy sekretarza generalnego miejscowej Izby Handłowo-Prze- mysłowej, wysłanej przez niego do Bukaresztu, dokąd on był wyjechał w celu interwenjowania o przydział wagonów dla Besarabji. Depesza ta wywiezona w dn. 17 u.m. w lokalu miejscowej giełdy zbożowej ma następujące bramienie w przekładzie na język polski (in extenso): „Przyczyna stagnacji eksportu do Polski jest odmowa polaków w przyjmowaniu wago- nów rumuńskich (ponieważ większość ich jest potrzebująca naprawy) i przyjmowanie tylko wagonów polskich. Generał Jonesko (v.minister Kolei żelaznych) wsztrymał ładowanie wa- gonów rumuńskich na eksport zezwalając ładowanie tylko wagonów polskich, w którym celu zwiększył ilość wagonów polskich dla ładunków eksportowych do 200, z nich 120 dla fi rm wyznaczonych przez polaków zaś resztę dla osób prywatnych”. Powyższa depesza najdokładniej odzwierciadla stan transportu kolejowego na Besarabji, dla tego też Konsulat podaje jej treść do wiadomości. Konsul /-/ A. Świerzbiński

Źródło: AAN, Zespół 487, Teczka 71, Arkusz 102.

Załącznik 3. List Przowodniczącego Międzyministerjalnej Komisji Opinjodawczej z 11 kwietnia 1927 r. (G.M.O/I 2367/27) do A. Świerzbińskiego, Konsula Rzplitej w Kiszyniowie

Sprawozdanie Konsulatu z 1926 r. było rozpatrzone przez Międzyministerjalną Komisję Opinjodawczą na posiedzeniu 30 marca przyczem Komisja miała możność stwierdzić, że sprawozdanie odpowiada warunkom przez nią stawionym i że autor doskonałe orjentuje się w stosunkach okręgu. Ze względu na znaczenie gospodarcze Besarabji, będącej pionerem handlu polsko-ru- muńskiego, ze względu dalej na międzynarodowe znaczenie tej prowincji, pożądanem

70 Rozdzielniki tego tekstu zostały wysłane do MSZ (2 egz.), Ministerstwa Przemysłu i Handlu (2) i Poselstwa Polskiego w Bukareszcie (1).

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 225757 22015-05-18015-05-18 22:14:0822:14:08 MARIUS TĂRÎŢĂ 258 byłoby, aby Konsulat opracował obszernie sprawozdanie, które możnaby następnie wydać w formie osobnej broszury.

Źródło: AAN, Zespół 487, Teczka 71, Arkusz 103.

Załącznik 4. Fragment bieżącego sprawozdania ekonomicznego nr 1 od 17 stycznia 1931 r. (nr 164/31) skierowane Konsulatem R.P. w Kiszyniowie do Wydziału K.III.c, Depar- tamentu Konsularnego, MSZ w Warszawie

Konsulat R.P. w Kiszyniowie przedkłada dane, tyczące się zużycia chmielu w Besarabji. Jakkolwiek zapotrzebowania rynku besarabskiego na chmiel są dosyć ograniczone, gdyż konkurencyjnym trunkiem dla piwa jest wino, znacznie od niego tańsze i zawierające więk- szy procent alkoholu, fakt ten jednak nie powinien być, zdaniem Konsulatu, przeszkodą do skierowania wysiłków celem zaopatrzenia Besarabji w chmiel polski i przeprowadzenia skutecznej konkurencji w tej dziedzinie z innemi krajami. W Besarabji, według informacyj, otrzymanych w inspektoracie przemysłowym, jest 7 czynnych, małych browarów, których produkcja piwa waha się od 370-2.700 hkl rocznie, a mianowicie: „Bohemia” w Chisinau – 660 hkl „Rapp” ” ” – 370 ” „Bergschloss” ” – 450 ” „Livonia” Orhei – 500 ” „Nistru” Tighina – 2700 ” „Pejsach i Miller” – Hotin – 800 ” „Bresteczko” – Balti – 1900 ” […] Marjan Uzdowski Konsul R.P.

Źródło: AAN, Zespół 487, Teczka 71, Arkusz 304.

Załącznik 5. Fragmenty listu Konsula M. Uzdowskiego z 18 marca 1931 r. (nr 487/31) skierowany do Urzędu Emigracyjnego w Warszawie w sprawie emigracji na Besarabii w 1930 r.

Sytuacja w Besarabji W porównaniu z rokiem poprzednim, sytuacja na besarabskim rynku pracy za okres 1930go roku nie ułęgla zmianie na lepsze. Wiąże się to ze stanowiskiem, jakie zajął rząd ru- muński w stosunku do obcokrajowcó, nie tylko poszukujących pracy, lecz również do tych, którzy przyjeżdżają na dłuższy okres do Rumunji w celach, z poszukiwaniem pracy nie ma- jących nic współnego, a nawet do tych, którzy są stałymi mieszkańcami Besarabji. […] Władze te natychmiast przystępują do wykonania decyzji, dając wymienionym osobom 8 dni na zlikwidowanie swych spraw i wyjazd z Rumunji. Obywatel polski, o ile jest osobą wystarczająco uświadomiona lub energiczną, zwraca się natychmiast do Konsulatu, o ile zaś

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 225858 22015-05-18015-05-18 22:14:0822:14:08 BESARABIA W RELACJACH KONSULATU POLSKIEGO W KISZYNIOWIE W OKRESIE MIĘDZYWOJENNYM W ŚWIETLE DOKUMENTACJI ZACHOWANEJ W ARCHIWUM AKT NOWYCH W WARSZAWIE 259 nie, – wyjeżdża lub jest wysiedlany do Polski i Konsulatowi w tych wypadkach o jego wy- jeździe nic nie jest wiadomo. […] W roku sprawozdawczym przyjechało 5 osób, fachowych robotników do cukrowni Zaro- żany pow. Chocimskiego. Robotnicy ci przyjechali w ostatnich miesiącach 1930go roku, jako sezonowi, na okres kampanji cukrowniczej. […]

Ceny artykułów spożywczych Według urzędowo stwierdzonych danych, otrzymanych z tutejszej Izby Handlowo-Prze- mysłowej, ceny artykułów pierwszej potrzeby są następujące /w lejach/: 1 klg chleba… 8-12 1 ” mięsa wołowego… 26-30 1 ” ” wieprzowego… 35-45 1 ” słoniny… 35-40 1 litr mleka… 9-12 1 para obuwia… 800-1200 1 garnitur roboczy gotowy… 2500-4500 1 ” lepszy… od 7000.-

Kursy walut. Kursy walut od trzech lat nie ulegają większym wahaniom: złoty... Lej 18.50-19 frank szw. ... ” 32.20-32.60 dolar USA … ” 167- -168.- […] Zniżki te spowodane zostały: 1) głęboką depresją ekonomiczną, która trwa w Besarabji od szeregu lat i daje się odczu- wać więcej, niż w innych prowincjach Rumunji, 2) ogólna tendencją zniżania płac robotników i urzędnikom, zapoczątkowane w Bukareszcie, 3) zniżka cen, tymczasowo nieznaczna, na artykuły pierwszej potrzeby.

Źródło: AAN, Zespół 487, Teczka 314, Arkusze 1-4.

Załącznik 6. List Konsula W. Cywińskiego z 2 grudnia 1919 (nr 333) skierowany do Po- selstwa Polskiego w Bukareszcie w sprawie ziemi kościelnej

Powołując się na mój list z dnia 10/X b.r. N 225 z prosbą o interwencje Poselstwa w kwe- stji wstrzymania wywłaszczenia kościelnej ziemi, donoszę że na skutek naszych starań u władz miejscowych – Rada Komisji Wywłaszczenia Ziemi przy „Casa Nostra”71 – zosta- wiła przy kościełe kiszyniowskim 4 nadziały po 8 hektarów t.j. 32 hektary. Ponieważ zaś kościół posiada 33 dziesięciny czyli 36 hektarów, więc odchodzą tylko 4 r. hektarzy.

Źródło: AAN, Zespół 487, Teczka 327, Arkusz 105.

71 Rum. Casa Noastră = Nasz Dom.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 225959 22015-05-18015-05-18 22:14:0822:14:08 MARIUS TĂRÎŢĂ 260 Załącznik 7. List Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rumunii z 13 czerwca 1920 r. (nr 11327) do Poselstwa Rzeczpospolity Polskiej w Bukareszcie (w języku francuskim) o pro- gramie szkoły w Chocimiu

Se référant á la Note Verbale No. 3105 du 10 Décembre dernier, le Ministère des Affaires Etrangères a l’honneur d’informer la Légation de Pologne, sur base d’une communication du Département de l’Instruction Publique et de Cultes que le cours de religion catholique fi gure au programme du lycée de Hotin, et qu’il est actuellement anseigné par le Prétre ca- tholique Sueijovo. En ce qui concerne l’enseignement de la langue polonaise, aucune décision n’a été enco- re prise, par cette année, à cet égard, vu le nombre restreint d’élèves de nationalité polonaise, que fréquentent la dite institution.

Źródło: AAN, Zespół 487, Teczka 327, Arkusz 114.

Załącznik 8. List Wójta Gminy Polskiej w Chocimiu Dr B. Ambrożewicza z 24 kwietnia 1923 r. (nr 19) do Konsulatu Poskiego w Kiszyniowie

Na list z dn. 6 października 1922 r. N. 4700 Zarząd Gminy komunikuje: W Chocimskim powiecie zamieszkuje za 300 rodzin polskich, przeważnie zajmujących się rolnictwem i rękodzielstwom. Najwięcej zamieszkujących jest w Chocimiu, z 60 rodzin, w miasteczkach po kilku rodzin, a reszta rozsiona po wsiach. Co się tyczy instytucji oświatowych, to w samym Chocimiu jest Towarzystwo Dobroczyności przy którem liczy się szkółka polska; przy niej biblioteka i od trzech lat egzystuje Gmina. W powiecie nie ma nic. Stan umysłowy w ogółności na nizkim stopniu i w skutek małżenstw mieszanych zapominają mowę ojczystą, co prowadzi do wyna- rodowienia. Zaradzić temu bardzo trudne tymwięcej, że nawet już prawie od 2-ch lat nie mo- żemy doczekać się proboszcza – rozumie się Polaka. Przy szkółce potrzeba by było schronki, w której mogłyby być dzieci z powiatu, ucząc się przytem w szkółce, bo jest obawa, że na przy- szły rok nie bedzie szkoły, gdyż małej ilości dzieci, zaś Towarzystwo Chocimskie nie ma środków, a dużo bardzo jest w powiecie dzieci, które nawet mówić nie umieją po polsku; a dla utrzymania ochranki potrzebne są środki, których tutaj wynaleźć trudne, ponieważ przy obec- nym materjalnym stanie nie można liczyć na żadne datki, gdyż trudne nawet zebrać na utrzy- manie Gminy I Towarzystwa Dobroczynności, chociaż materjalne stosunki zamieszkujących Polaków nie można nazwać złemi, dosyć umiarkowane, lecz wynika to z obojetności.

Źródło: AAN, Zespół 487, Teczka 323, Arkusze 112-113.

Załącznik 9. Fragmenty załączników do listu Wicekonsula Rzeczypospolitej Polskiej i Kierownika Konsulatu Dr Ossolinskiego z listopada 1923 r.72 (nr 3408/23) skierowanego do Poselstwa Polskiego w Bukareszcie w przedmiocie opieki kulturalnej nad Polakami w Besarabji (Rumunja) zamieszkałymi

72 Na oryginale nie ma dnia wydania, tylko data otrzymania pisma przez Poselstwo Polskie w Rumunii 14 listopa- da 1923 r. pod nr 3457.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 226060 22015-05-18015-05-18 22:14:0822:14:08 BESARABIA W RELACJACH KONSULATU POLSKIEGO W KISZYNIOWIE W OKRESIE MIĘDZYWOJENNYM W ŚWIETLE DOKUMENTACJI ZACHOWANEJ W ARCHIWUM AKT NOWYCH W WARSZAWIE 261 ODPOWIEDZI na ankietny list Konsulatu Rzeczypospolitej Polskiej w Kiszyniowie, za- łaczony do pisma tegoż Konsulatu z dnia 17 września 1923 r. N. 2951. 1. Miejscowości o większych skupieniach polaków na terytorjum Gminy kiszyniowskiej są: Kiszyniów, miasteczko Ganczeszty73 i wsie Nowe Czekany, Czewkary i Nisporeny. 2. Liczba polaków na terytorjum Gminy przenosi 2000 osób. 3. Instytucje oświatowe i kulturalne istnieją tylko w Kiszyniowie i są następujące: szkoła powszechna 4-ch oddziałowa dotychczas rządowa, a obecnie prywatna (od początku b.r. szkolnego), biblioteka, licząca koło 3600 tomów, czytelnia, Towarzystwo Dobroczynności, Besarabska Sekcja Polskiej Rady Narodowej w Rumunji, schronisko dla starców. 4. Stopień uświadomienia narodowego ludności polskiej Gminy jest przeciętnie średni. […] W założeniu Gminy przyjmowali czynny udział: p. Br. Bortkiewicz, p. F. Dutkiewicz, p. W. Koszko, p. K. Pomorski, p. W. Zaleski, p. W. Żero i p. Wanda Zwolakowska, wszyscy wybitni działacze na korzyść polaków i polskości na Besarabji, którzy jednakże opuścili Ki- szyniów w 1918 r., wyjechawszy do kraju. Pierwszym wójtem Gminy był obrany p. W. Cy- wiński, potem konsul honorowy Rzeczypospolitej Polskiej w Kiszyniowie, który położył ogromną ofi arna pracę dla dobra rodaków na całej Besarabji.-74 W Sorokach liczy się do 40 rodzin, z których Polaków rzeczywistych można zaliczyć rodzin 10-ć reszta mianuje się Polakami, na zasadzie że są katolicy.- W powiecie liczy się do 50 rodzin przewaznie Ormianie i Galicjanie wyznania katolickiego.- Po rewolucji rosyjskiej stworzona była Gmina Polska, której pierwszem zadaniem otwar- ta była szkółka elementarna polska utrzymywana z Amatorskich przedstawień, balów, loter- ji i wieczorków, przyczem z dobrowolnych ofi ar powiatowych obywateli założona została Biblioteka Imienia „Kościuszki”, która egzystuje po dzisiejszy dzień. Szkółka zaś z braku środków i wskutek nowych rozporządzeń rządu rumuńskiego nie istnieje w bieżącym roku.- Kilka osób liczy się z wyższym wykształceniem reszta stanowi klasę rzemieślniczną tu w Sorokach. W powiecie zaś mała liczba obywateli Ormian z wyżej średnim wyksztalceniem reszta stanowią ich ofi cjaliści i robotnicy rolni. Co się zaś tyczy wynarodowienia to duch Pol- ski wygasł w nich jeszcze przy rządzie rosyjskim i odrodzenie Polski nie wskrzesiło takowego ponieważ większa część ludności stanowią katolicy a malo rzeczywistych Polaków.– […] Gmina Polska w Sorokach utworzyłą się w 1917/18 roku po rewolucji rosyjskiej. W owym czasie obywatelstwo całego powiatu uciekło tu od pogromów chłopskich, chcroniąc się pod sztandarem legionów będących tu w Sorokach uformowanych z Polaków będących w woj- skach rosyjskich. Największą dziłalnością wtedy odznaczyli się p.p. M. Makowiecki, J. Gra- bowski, Kurowski, p. Leon Axentowicz, Michał Bogasiewicz, ksiądz Karol Pytlewski, Jan Karwacki, J. Kuźmiński, Naszyński i Jan Popławski. Z powyżej wspomnianych osób p. Ma- kowiecki sprzedawszy majątek mieszka obecnie w Zakopanem, p. Grabowski wyjechał do Warszawy gdzie w 1922 r. został zabity automobilem, P. Kurowski zmarł tu w Sorokach, ks. Pytłewski wyjechał w 20 r. do kraju, p. Naszyński też; pozostali p.p. L. Axentowicz i M. Bogasiewicz podtrzymują gmine naszą materjalnie po dziś dzień za co Bóg zapłać Im!75

Źródło: AAN, Zespół 487, Teczka 323, Arkusze 53-58.

73 Hînceşti. 74 Pod tekstem – Wójt Gminy Polskiej w Kiszyniowie: S. Kostrzewski; Sekretarz Gminy: A. Postępska. 75 Pod tekstem – Wójt Gminy Polskiej w Sorokach J. Kuźmiński.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 226161 22015-05-18015-05-18 22:14:0822:14:08 MARIUS TĂRÎŢĂ 262 Załącznik 10. Tabela statystyczna uczeszczającej do prywatnej szkoły polskiej w Kiszy- niowie w r. 1923/24

Klasy Chłopców Dziewcząt Ogółem Ob. polscy Ob. rumuńscy Wiek od - do I. 21 24 45 6-12 II. 18 12 30 8-13 III. 14 16 30 8-13 IV. 4 7 11 9-13 57 59 116 56 x) 60 x) obliczono na podstawie matrykuły w Konsulacie. -

Źródło: AAN, Zespół 487, Teczka 323, A. 63.

Załącznik 11. Fragment listu Wicekonsula Rzeczypospolitej Polskiej i Kierownika Kon- sulatu Dr Ossolinskiego z 29 listopada 1923 r. (nr 225/Pr, ad nr 3364) skierowany do Posel- stwa Polskiego w Bukareszcie (ściśle tajne)

Potwierdzając odbiór kwoty Lr. 5.000.- (pieć tysięcy lejów r.) mam zaszczyt donieść na- stępujące: W okręgu Konsulatu kiszyniowskiego jest 6 punktów, w których większe skupienie Po- laków, i w których można zorganizować planową polską naukę szkolną. Punkty te są: Kiszy- niów, Bielce, Elizabetówka, Bendery (Tighina), Krycoja i Soroki.- W Kiszyniowie otwarta została prywatna 4 klasowa szkoła polska; w Bielcach zorgani- zowano pozaszkolną naukę języka polskiego i historji polskiej, przy fachowej pomocy na- uczycielki (nieukwalifi kowanej) p. Likon utrzymywanej przez tamt. Polonję; w Benderach (Tighinie) tamt. Proboszcz ks. Szczurek zorganizował przy pomocy jednej nauczycielki su- rogat polskiej szkólki, o której jednak władze rumuńskie ofi cjalnie nie wiedzą; do Sorok Konsulat wysłał książki szkolne, prosił tamt. Wójta o nauczanie choćby domowym sposo- bem dziatwy języka polskiego i historji Polski; w Elizabetówce i Krycoji nauka języka pol- skiego dotąd zorganizowana nie została dla braku funduszów i co ważne dla braku sil na- uczycielskich.

Źródło: AAN, Zespół 487, Teczka 323, Arkusz 66-67.

Załącznik 12. Pokwitowanie Ks. Dr Michała Hellona proboszcza Chocimskiego z 5 mar- ca 1927 r. (nr 88/27) skierowane do Poselstwa Polskiego w Bukareszcie

Niniejszym potwierdzam odbiór 10,000 (dziesięć tysięcy) lei, które Poselstwo Polskie w Bukareszcie pismem z dnia 23 lutego za Nr. 565 raczyło nam nadesłać przekazem pocz- towym jako ofi arę Poselstwa na podtrzymanie Kościoła polskiego w Chocimiu na Besarabji w Rumunji.

Źródło: AAN, Zespół 487, Teczka 327, Arkusz 142.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 226262 22015-05-18015-05-18 22:14:0822:14:08 BESARABIA W RELACJACH KONSULATU POLSKIEGO W KISZYNIOWIE W OKRESIE MIĘDZYWOJENNYM W ŚWIETLE DOKUMENTACJI ZACHOWANEJ W ARCHIWUM AKT NOWYCH W WARSZAWIE 263 Załącznik 13. List MSZ w Warszawie z 3 lutego 1920 r. (N. 8559/S. 722/I.) do Poselstwa Polskiego w Bukareszcie w sprawie placówki konsularnej w Bielcach

Do Ministerstwa Spraw Zagranicznych zgłosił się p. Józef Miklaszewski w charakterze delegata związku Polskiego w mieście pow. Bielce /Besarabja/, z propozycją utworzenia w rzeczonem mieście, jako punkcie tranzytowym, Konsulatu Polskiego, oraz zaofi arowania usług celem obsadzenia tej placówki jak we własnem imieniu tak i imieniu p.p. Blikle i Ba- lińskiego, zamieszkałych w Bielcach, z których ostatni jest prezesem miejscowego związku Polskiego. Uprasza się o opinje w sprawie celowości tworzenia wyżej wzmiankowanej placówki konsularnej, oraz o informacje co do pomienionych osób.

Źródło: AAN, Zespół 487, Teczka 321, Arkusz 88.

Załącznik 14. List Konsulata R.P. w Bukareszcie do Poselstwa Polskiego w Bukareszcie z 12 marca 1920 r. (nr 35/I/20) w sprawie placówki konsularnej w Bielcach

Na pismo poseltswa Nr. 590 w sprawie wyrażania opinji o celowości utworzenia placów- ki konsularnej w Bielcach, Konsulat komunkuje: I. Ze względu na brak bliższych danych co do warunków i stosunków miejscowych, Kon- sulat musi się ograniczyć do podania tylko kilku ogólnych uwag w sprawie celowości utwo- rzenia wyżej wymienionej placówki. Propozycja utworzenia jej opiera się na „ważności Bielc jako punktu tranzytowego”. – Wobec dzisiejszej dezorganizacji stosunków transportowych oraz braku (ze względów natu- ry politycznej) kontaktu z Podolem, Bielce, leżące na linii Odessa–Birzula–Rybnica–Okni- ca–Czerniowce, – prawdopodobnie nie odgrzywają żadnej roli jako punkt tranzytowy dla towarów. – O ile zaś tamtędy przechodzi może część fali reemigracyjnej, to są sprawy natu- ry chwilowej i przejściowej. O ile się stosunki polityczne ułożą i ustalą, a organizacja srodków komunikacyjnych wej- dzie na lepsze tory, główna linja dla transportów z południowo-zachodniej Ukrainy do Pol- ski będzie prawdopodobnie droga: Odessa–Płoskirów–Podwołoczyska, – dla obszarów Ukrainy południowej także: Odessa–Galac–Czerniowce, albo może nawet: Odessa– Gdańsk. – Istnieje także jeszcze droga lądowa: Odessa–Razdzielnaja–Tyraspol–Bendery– Kiszyniów–Jassy–Czerniowce. Czy w tych warunkach linja przez Bielce będzie miała jakie znaczenie, jest wątpliwem. II. Co do osób wymienionych w piśmie Ministerstwa, Konsulat nie posiada żadnych in- formacji. – W tym kierunku mógłby może Konsul Cywiński podać jakie wyjaśnienia, jak również i co do kwestji poruszonych pod punktem I.– III. O utworzenie placówki Konsularnej w Bielcach miałoby się okazać potrzebnem, możnaby jeszcze wziąć pod rozwagę, czy nie wystarczałaby agencja konsularna, utworzona przez Konsulat w Kiszyniowie, albo (może ze względu na stosunki komunikacyjne) przez Konsulat w Czerniowcach. – W załączeniu zwraca się akt Nr. 590.-

Źródło: AAN, Zespół 487, Teczka 321, Arkusze 92-93.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 226363 22015-05-18015-05-18 22:14:0822:14:08 MARIUS TĂRÎŢĂ 264 Bessarabia in the reports of the Polish Consulate from Chisinau during the interwar period refl ected in the documents from Archiwum Akt Nowych from Warsaw Summary The study capitalizes on the documents from the fund nr. 487 of the Archiwum Akt No- wych – The Embassy of the Polish Republic at Bucharest (1919-1940). Aside the embassy documents, it also draws on correspondence and the reports of the Polish Consulate from Chisinau, during the interwar period. The author pays attention to such aspects as economi- cal life, the observation of the Press, the Polish communities which had churches and/or schools and other institutions. During the period studied at Chisinau the following people held Consulate positions: the Consul Cywiński (1919-1922), Viceconsul Ossolińsky (1923- 1924), Consul Świerzbiński (1925-June 1929), Consul Uzdowski (from June 1929 until 1932?) and the last was Sandon de Poncet (until 1940). The study has 14 attachments from the folders nr. 71, 314, 321, 323 and 327 of the fund 487.

Keywords: Poland, Besarabia, reports, trade, schools

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 226464 22015-05-18015-05-18 22:14:0822:14:08 Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 265-278

ŁUKASZ SZCZEBLEWSKI WNHiS UKSW, Warszawa

KULT ŚW. ANDRZEJA BOBOLI, KAPŁANA I MĘCZENNIKA W TWÓRCZOŚCI PIEŚNIOWEJ KS. ZBIGNIEWA PIASECKIEGO (1916-2011)

Śpiew ludowy stanowi wielkie dziedzictwo polskiej kultury religijnej. Bogata historia pieśni religijnych sięga czasów średniowiecza. Przez wiele stuleci były one wyrazem poboż- ności naszego narodu. Ich dowartościowanie dokonało się za sprawą Soboru Watykańskie- go II (1962-65), kiedy to zostały ofi cjalnie dopuszczone do użytku liturgicznego. Owocem tego jest powstawanie nowych kompozycji, wypełniających luki w repertuarze kościelnym. W okresie posoborowym jednym z najbardziej znanych twórców pieśni religijnych w Polsce był ks. Zbigniew Piasecki. Jego kompozycje pieśniowe znacznie wzbogaciły ist- niejący repertuar kościelny. Celem tego opracowania jest przedstawienie i analiza muzyko- logiczna jego utworów ku czci św. Andrzeja Boboli, patrona Polski, które do dnia dzisiejsze- go nie doczekały się takiego omówienia. Prezentacja zostanie poprzedzona przypomnieniem sylwetki kompozytora, jego twórczości, a także postaci Świętego i jego kultu. Kompletne kompozycje zostały zamieszczone w aneksie.

1. Nota biografi czna o ks. Zbigniewie Piaseckim Ks. Zbigniew Piasecki urodził się 7 maja 1916 r. w Przydrujsku na Łotwie. Jego matka, Antonina, była nauczycielką, natomiast ojciec, Władysław, organistą, absolwentem Konser- watorium Muzycznego w Warszawie1. Po ukończeniu szkoły powszechnej w Samogoszczy Piasecki kształcił się w ośrodkach salezjańskich w Różanymstoku k/Grodna (woj. suwal- skie), w Marszałkach (woj. wielkopolskie) oraz Przemyślu. W 1932 r. wstąpił do Towarzy- stwa Świętego Franciszka Salezego w Czerwińsku. Po odbyciu rocznego nowicjatu złożył 3-letnie śluby zakonne. W 1936 r. złożył egzamin dojrzałości i opuścił zgromadzenie, aby rok później wstąpić do Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Siedleckiej czyli Pod- laskiej w Janowie Podlaskim. Ze względu na wybuch II wojny światowej i okupację hitle- rowską ukończył studia seminaryjne w Siedlcach. 17 stycznia 1943 r. w katedrze siedleckiej przyjął święcenia kapłańskie z rąk biskupa Czesława Sokołowskiego2. Po kilku latach pracy duszpasterskiej w diecezji siedleckiej w 1946 r. został skierowany przez biskupa Ignacego Świrskiego na studia specjalistyczne do Warszawy. Kształcił się

1 J. Drewniak, Ksiądz Zbigniew Piasecki – życie, działalność, twórczość kompozytorska, Włocławek 2002, s. 17. 2 Tamże; P. Wiśniewski, Ksiądz Zbigniew Piasecki (1916-2011) – duszpasterz, pedagog i kompozytor, „Annales Lublinenses Pro Musica Sacra” 3/2012, nr 3, s. 150.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 226565 22015-05-18015-05-18 22:14:0822:14:08 ŁUKASZ SZCZEBLEWSKI 266 na Wydziale Pedagogicznym (1946-1951) oraz na Wydziale Kompozycji, Teorii i Dyrygen- tury (1955-1960) Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej oraz na Wydziale Teologii Kato- lickiej Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie uzyskał tytuł magistra teologii3. 20 czerwca 1952 r. został inkardynowany do Archidiecezji Warszawskiej, gdzie podejmował obowiązki: kapelana sióstr zakonnych, wikariusza, prefekta, katechety oraz duszpasterza akademickie- go. W 1967 r. został odznaczony godnością kanonika honorowego4. Oprócz pracy duszpasterskiej ks. Piasecki prowadził działalność dydaktyczną. Był wy- kładowcą w Studium Liturgiczno-Muzycznym im. Piusa X w Aninie (1950-1968), a także przy Katedrze Muzykologii na Wydziale Teologicznym Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie (1968-1980). W styczniu 1973 r. uzyskał stopień naukowy doktora teologii na podstawie rozprawy Psalm responsoryjny jako aktualizacja czytań mszalnych5. Owocem działalności ks. Zbigniewa Piaseckiego na płaszczyźnie dyrygenckiej są dwa, istniejące do dnia dzisiejszego, zespoły śpiewacze: Międzyuczelniany Chór Akademicki przy kościele Św. Anny w Warszawie oraz Chór Akademii Teologii Katolickiej (dzisiaj UKSW)6. Ks. Piasecki zmarł 28 sierpnia 2011 r. w wieku 95 lat. Pochowany został w rodzin- nym grobowcu na Cmentarzu Czerniakowskim w Warszawie7. Oprócz pracy duszpasterskiej, chórmistrzowskiej i pedagogicznej ks. Piasecki prowadził niezwykle aktywną działalność kompozytorską. W jego dorobku twórczym znajdują się przede wszystkim kompozycje o charakterze religijnym. Największą grupę stanowią jedno- głosowe pieśni religijne (ponad 150 opublikowanych kompozycji). Są to utwory przezna- czone na poszczególne okresy roku liturgicznego oraz na wybrane święta i uroczystości. Odnajdujemy je w wielu edycjach pieśni religijnych. Wiele z nich na stałe zagościło w re- pertuarze liturgicznym i do dnia dzisiejszego cieszy się dużą popularnością. Do najbardziej znanych należą: Czekam na Ciebie, Jezu mój dobry; Czego chcesz od nas Panie: Wypatruj- cie tęsknie; Jezu na krzyżu (Jezu tyś cały); Alleluja! Biją dzwony; Jam jest chlebem żywym; Dałeś nam chleb z nieba; Gdzie miłość wzajemna i dobroć. Ponadto ks. Piasecki jest autorem melodii do blisko stu hymnów brewiarzowych. W jego dorobku twórczym znajdują się także utwory do tekstów psalmowych. Do tej grupy należy jedna z najbardziej znanych jego kompozycji Boże, obdarz Kościół Twój jednością i poko- jem. Spuścizna kompozytorska Ks. Piaseckiego to również cykle mszalne do tekstów Ordi- narium Missae i Proprium Missae, kantaty: Tota pulchra es Maria i Przyjmij wdzięczności naszej śpiew oraz utwory wielogłosowe (pieśni na trzy- i czterogłosowy chór mieszany a ca- pella, na trzygłosowy chór o głosach równych oraz na dwa chóry)8.

3 Tamże, s. 18. 4 P. Wiśniewski, op. cit., s. 151. 5 Z. Piasecki, Psalm responsoryjny jako aktualizacja czytań mszalnych, Warszawa 1977. 6 J. Drewniak, op. cit., s. 29-41. Warto w tym miejscu wspomnieć, iż kompozytor za wybitne osiągnięcia i wkład w rozwój muzyki sakralnej w Polsce w 2004 r. otrzymał nagrodę Prymasa Polski, Srebrną Piszczałkę. Ponadto w 2009 r. za zasługi w dziedzinie chórmistrzostwa i twórczości kompozytorskiej, za osiągnięcia w pracy dusz- pasterskiej i pedagogicznej oraz za kształtowanie postaw obywatelskich został odznaczony przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Ł. Szczeblewski, Repertuar śpiewów w zbiorze ks. Zbigniewa Piaseckiego (1916-2011) „Panu memu śpiewać chcę” i jego przydatność liturgiczna, Warszawa 2013, (Mps pracy licencjackiej w Bibl. UKSW), s. 13. 7 A. Filaber, Śp. Ks. Zbigniew Piasecki, „Liturgia Sacra” 17/2011, nr 2, s. 469. 8 Szczegółowy katalog twórczości ks. Piaseckiego znajduje się w monografi i J. Drewniak, op. cit., s. 107-156. Spis zachowanych rękopisów został zamieszony w Ł. Szczeblewski, op. cit., s. 113-121.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 226666 22015-05-18015-05-18 22:14:0822:14:08 KULT ŚW. ANDRZEJA BOBOLI, KAPŁANA I MĘCZENNIKA W TWÓRCZOŚCI PIEŚNIOWEJ KS. ZBIGNIEWA PIASECKIEGO (1916-2011) 267 Wiele jego kompozycji nie było jeszcze publikowanych i do dnia dzisiejszego istnieją tylko w rękopisach. W ostatnich latach szczególnym zainteresowaniem ks. Piaseckiego cie- szyły się kompozycje ku czci różnych świętych. W rękopisie Pieśni różne z 2005 r. odnajdu- jemy między innymi utwór Do Św. Andrzeja Boboli (Patrona Warszawy)9. Ks. Piasecki jest także autorem kilku zbiorów wierszy, w których w prosty sposób wyra- ził swoją miłość do Boga i Kościoła. Wśród nich znajduje się zbiór Wiersze dla dzieci10. Należy dodać, że oprócz działalności kompozytorskiej redagował także zbiory pieśni religij- nych. Najważniejszym jego dokonaniem na tej płaszczyźnie są śpiewniki Panu memu śpie- wać chcę11, gdzie zamieścił ponad dwieście swoich kompozycji oraz Będę śpiewać Bogu12.

2. Życie i kult św. Andrzej Boboli Św. Andrzej Bobola należy do grona najbardziej znanych i czczonych świętych w Ko- ściele w Polsce. Obok św. Stanisława, Biskupa i Męczennika oraz św. Wojciecha jest patro- nem naszej Ojczyzny. Urodził się w 1591 r. w szlacheckiej rodzinie w Strachocinie k. Sanoka13. Jego ojcem był prawdopodobnie Mikołaj Bobola, imię matki pozostaje nieznane. Pierwsze nauki pobierał w kolegium jezuickim w Braniewie. W 1611 r. wstąpił do zakonu Towarzystwa Jezusowego w Wilnie, gdzie po dwóch latach nowicjatu złożył wieczyste śluby zakonne14. Kontynuował swoją edukację na Akademii Wileńskiej, studiując najpierw fi lozofi ę (1613-1616), a następ- nie teologię (1618-1622). W 1922 r. otrzymał święcenia kapłańskie i rozpoczął w Nieświeżu roczny okres tzw. trzeciej probacji15. Następnie podejmował rożnego rodzaju obowiązki duszpasterskie najpierw w Nieświeżu (1623-24), a później w Wilnie16. Po złożeniu w 1630 r. uroczystej profesji czterech ślubów zakonnych został przełożonym domu w Bobrujsku17. Później pracował w ośrodkach jezuic- kich w Płocku, Łomży (1638-42)18, Pińsku (1642-46)19 oraz Wilnie (1646-52). Pełnił funk- cję kaznodziei, spowiednika, prefekta i kierownika szkół oraz kierował Sodalicją Mariań- ską. W 1652 r. powrócił do Pińska, gdzie przebywał do końca swego życia20. W pracy duszpasterskiej odznaczał się niezwykłą gorliwością i poświęceniem, czego wynikiem było

9 Ł. Szczeblewski, op. cit., s. 38. 10 Z. Piasecki, Wiersze dla dzieci, Warszawa 2009. 11 Zbiór ten po raz pierwszy wydano w 1997 r. Kolejne wydania ukazały się kolejno w 2002 i 2010 r. Piasecki Z., Panu memu śpiewać chcę, Warszawa 2010. Szczegółowe studium repertuaru zawartego w zbiorze i jego przydat- ności liturgicznej zostało podjęte w pracy Ł. Szczeblewski, op. cit., s. 46-103. 12 Z. Piasecki, Będę śpiewać Bogu, Warszawa 2010. 13 Taką datację odnajdujemy w większości opracowań biografi cznych. Na podstawie dostępnych źródeł histo- rycznych nie ustalono dokładnej daty dziennej. Niektórzy badacze, odwołując się do tradycji jezuickiej, przyjmują 30 listopada 1591 r. za dzień narodzin Świętego. M. Paciuszkiewicz, Andrzej Bobola, Kraków 2000, s. 7. 14 J. Rosiak, Andrzej Bobola, w: Nasi święci. Polski słownik hagiografi czny, A. Witkowska (red.), Poznań 1995, s. 55. 15 W zakonie jezuickim był to około roczny czas przygotowania duchowego do pełnienia posługi duszpasterskiej. K. Drzymała, Święty Andrzej Bobola, w: Polscy Święci, J. R. Bar (red.), Warszawa 1986, s. 73-77. 16 A. Natoński, Andrzej Bobola, w: Encyklopedia Katolicka, t. 1, F. Gryglewicz i in. (red.), Lublin 1973, kol. 534. 17 K. Drzymała, op. cit., s. 82-83. 18 M. Paciuszkiewicz, op. cit., s. 51. 19 J. Rosiak, op. cit., s. 56. 20 M. Paciuszkiewicz, op. cit., s. 53.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 226767 22015-05-18015-05-18 22:14:0922:14:09 ŁUKASZ SZCZEBLEWSKI 268 wielu prawosławnych i wątpiących, powracających do Kościoła katolickiego. Jeszcze za ży- cia nazywano go „łowcą dusz” i „apostołem Pińszczyzny”21. Jego sukcesy duszpasterskie stały się powodem rosnącej nienawiści ze strony prawo- sławnych. W maju 1657 r. podczas jednego z najazdów kozackich został pojmany, a następ- nie przewieziony do Janowa Poleskiego, gdzie po licznych torturach zginął śmiercią mę- czeńską. Pochowano go w podziemiach kościoła jezuickiego w Pińsku22. Kult Męczennika narodził się w Pińsku na początku XVIII w. Po odnalezieniu w niena- ruszonym stanie ciała Świętego w 1702 r., do jego grobu zaczęły przybywać liczne piel- grzymki katolików i prawosławnych. W 1808 r. przeniesiono jego doczesne szczątki do Po- łocka. Beatyfi kacji jezuity dokonał papież Pius IX 30 października 1853 r. W roku 1923 relikwie na krótki czas trafi ły do muzeum medycyny w Moskwie, skąd zostały przekazane Stolicy Apostolskiej. 17 kwietnia 1938 r. papież Pius XI kanonizował polskiego Męczenni- ka. Wówczas, znajdujące się w Rzymie ciało św. Andrzeja, zostało uroczyście przewiezione do Warszawy. W związku z działaniami wojennymi relikwie wielokrotnie były przenoszone. W 1952 r. ostatecznie umieszczono je w kaplicy domu jezuitów przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. 16 maja 1957 r. z okazji 300-tnej rocznicy męczeńskiej śmierci św. Andrzeja papież Pius XII wydał encyklikę Invicti athletae Christi jako pochwałę Świętego. W 1988 r. relikwie Męczennika zostały przeniesione do wybudowanego kościoła – sanktuarium św. Andrzeja Boboli przy ul. Rakowieckiej 61. Cztery lata później św. Andrzeja Bobolę ogłoszono patronem Metropolii Warszawskiej23. Dzisiaj odbiera on także cześć jako patron kolejarzy. W 2002 r. Stolica Apostolska nadała ofi cjalnie św. Andrzejowi Boboli tytuł dru- gorzędnego patrona Polski, a obchodzone 16 maja liturgiczne wspomnienie św. Andrzeja Boboli podniesiono do rangi święta24. W 2007 r. kościół przy ul. Rakowieckiej w Warszawie został ustanowiony Narodowym Sanktuarium św. Andrzeja Boboli.

3. Pieśni ks. Piaseckiego ku czci Patrona Polski W dorobku kompozytorskim ks. Zbigniewa Piaseckiego znajduje się siedem utworów ku czci św. Andrzeja Boboli. Są to: O Święty; O Synu Polski; Andrzeju święty; Dzielny Apo- stole; O Patronie; Święty Andrzeju; Do świętego Andrzeja Boboli (Patrona Warszawy). Kompozycje te nie były jeszcze nigdzie publikowane, istnieją tylko w rękopisie. Powstały najprawdopodobniej z okazji uroczystości ogłoszenia św. Andrzeja Boboli patronem naszej Ojczyzny w 2002 r. Prezentowane pieśni najogólniej możemy podzielić na zwrotkowe (bez refrenu) i refre- nowe. Do pierwszej grupy należą: O Patronie i Andrzeju święty. Pozostałe kompozycje są pieśniami refrenowymi. W utworze O Synu Polski refren pojawia się w ramach zwrotki, jako powtórzenie dwóch ostatnich wersów. W innych pieśniach stanowi odrębną część i umiej- scowiony jest poza zwrotką (na przykład Dzielny Apostole).

21 K. Drzymała, op. cit., s. 92-94. 22 A. Natoński, op. cit., kol. 534-535. 23 J. Rosiak, Andrzej Bobola (ok. 1591-1657), męczennik, święty, patron Polski, Poznań 2002, s. 15-27; M. Pa- ciuszkiewicz, op. cit., s. 53. 24 Episkopat Polski, Święty Andrzej Bobola – patronem ewangelizacji w trudnych czasach. List w związku z uzna- niem św. Andrzeja Boboli za patrona Polski, 30 kwietnia 2002 r.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 226868 22015-05-18015-05-18 22:14:0922:14:09 KULT ŚW. ANDRZEJA BOBOLI, KAPŁANA I MĘCZENNIKA W TWÓRCZOŚCI PIEŚNIOWEJ KS. ZBIGNIEWA PIASECKIEGO (1916-2011) 269 3.1. Melodyka Kompozycje ks. Piaseckiego ku czci Męczennika posiadają w większości melodie typu sylabicznego, gdzie na jedną sylabę tekstu przypada jedna nuta. Przykładem może być frag- ment utworu O Patronie (Przykład 1.).

Przykład 1.

W niektórych pieśniach odnajdujemy sporadyczne przypadki, kiedy na jedną sylabę przy- pada grupa nut. Z taką sytuacją mamy do czynienia w utworze Dzielny Apostole (Przykład 2.).

Przykład 2.

Ponadto należy podkreślić, iż w melodiach pieśni ku czci Męczennika wykorzystane są zasadniczo dźwięki danej skali muzycznej (melodyka diatoniczna). We wszystkich utwo- rach odnotowujemy łącznie tylko siedem dźwięków obcych (chromatyzowanych). Przykła- dem może być fragment Do świętego Andrzeja Boboli (Patrona Warszawy) (Przykład 3.).

Przykład 3.

Il ość poszczególnych interwałów wykorzystanych w każdej z kompozycji oraz ich udział procentowy przedstawiono w tabeli (Tabela 1.).

Tabela 1. Interwały (%) Kompozycja Sekunda Tercja Kwarta Kwinta Seksta Septyma Oktawa O Święty 25 (48%) 14 (27%) 5 (9,6 %) – 2 (3,8%) 1 (1,9 %) – O Synu Polski 24 (60 %) 3 (7,5 %) 3 (7,5 %) 1 (2,5 %) – – – Andrzeju święty 26 (63,4 %) 5 (12,2 %) 1 (2,4 %) 3 (7,3 %) 1 (2,4 %) – – Dzielny Apostole 40 (66,7 %) 9 (15 %) 2 (3,3 %) 1 (1,7 %) – – – Święty Andrzeju 26 (49 %) 10 (18,9 %) 5 (9,4 %) 2 (3,8 %) – – – O Patronie 37 (58,7 %) 11 (17,5 %) 5 (7,9 %) 1 (1,6 %) – – – Do Świętego Andrzeja Boboli 32 (36,4 %) 24 (27,3%) 9 (10,2 %) 1 (1,1 %) – – – (Patrona Warszawy) SUMA 210 (52,5 %) 76 (19 %) 30 (7,5 %) 9 (2,25 %) 3 (0,75 % 1 (0,25 %) –

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 226969 22015-05-18015-05-18 22:14:0922:14:09 ŁUKASZ SZCZEBLEWSKI 270 Na podstawie danych dotyczących interwaliki zawartych w tabeli (Tabela 1.) możemy stwierdzić, iż kompozytor najczęściej posługiwał się odległością sekundy. We wszystkich utworach zastosował ten interwał łącznie 210 razy, co stanowi 52,5 % wszystkich wykorzy- stanych odległości. Najwięcej ruchów sekundowych odnotowano w utworze Dzielny Apo- stole (40). Drugim najchętniej stosowanym interwałem przez ks. Piaseckiego jest tercja. Najczęściej odległość ta została wykorzystana w kompozycji Do świętego Andrzeja Boboli (Patrona Warszawy) – 24-krotnie. Większe skoki interwałowe pojawiają się niezwykle rzad- ko, a największym z nich jest septyma. Kompozytor posłużył się tą odległością w utworze O Święty (Przykład 4.).

Przykład 4.

Rozpiętość melodyczną w poszczególnych kompozycjach przedstawiono w tabeli (Tabela 2.)

Tabela 2. Kompozycja Ambitus O Święty d1-d2 O Synu Polski d1-d2 Andrzeju święty d1-e2 Dzielny Apostole d1-d2 Święty Andrzeju d1-d2 O Patronie d1-c2 Do Świętego Andrzeja Boboli (Patrona Warszawy) d1-d2

Jak wynika z powyższego zestawienia (Tabela 2.), największy ambitus (nona) posiada kompozycja Andrzeju święty, najmniejszy (septyma) odnotowujemy w utworze O Patronie. W pozostałych pieśniach rozpiętość melodyczna wynosi oktawę (d1-d2). Można więc stwier- dzić, iż pod tym względem pieśni ku czci św. Andrzeja Boboli nie wykazują większego zróżnicowania. 3.2. Metrorytmika We wszystkich prezentowanych kompozycjach ku czci Patrona Stolicy mamy do czynie- nia z rytmiką ustaloną, która związana jest z określonym kryterium metrycznym. Kompozy- tor zastosował zarówno metrykę dwudzielną jak i trójdzielną. W pięciu pieśniach wykorzy- stał metrum 4/4. Jako przykład możemy wskazać Do świętego Andrzeja Boboli (Patrona Warszawy) (Przykład 5.).

Przykład 5.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 227070 22015-05-18015-05-18 22:14:0922:14:09 KULT ŚW. ANDRZEJA BOBOLI, KAPŁANA I MĘCZENNIKA W TWÓRCZOŚCI PIEŚNIOWEJ KS. ZBIGNIEWA PIASECKIEGO (1916-2011) 271 W dwóch utworach zastosował metrykę podwójną, dwu- i trójdzielną. W kompozycji O Patronie pierwsza część zwrotki utrzymana jest w metrum 3/4, druga w 4/4. Z kolei w utwo- rze O Święty zwrotki utrzymane są w metrum 3/4, natomiast refren w 4/4 (Przykład 6.)25.

Przykład 6.

Ponadto kompozytor bardzo często posługiwał się stałym schematem rytmicznym w ca- łym utworze, bądź jego części (na przykład jeden schemat w zwrotce, drugi w refrenie). Przykładem może być pieśń O Synu Polski, gdzie cały utwór utrzymany jest w takim samym schemacie rytmicznym (Przykład 7.). Kompozytor wykorzystał go także w utworze Andrze- ju święty.

Przykład 7.

3.3. Źródła melodii Analiza warstwy melodycznej pozwala stwierdzić, iż ks. Piasecki wykorzystał także już istniejące melodie. W niektórych utworach odnotowujemy zjawisko kontrafaktury26. W pie- śni Andrzeju Święty (Przykład 8.) mamy do czynienia z tzw. kontrafakturą fundamentalną (wykorzystanie części istniejącej już melodii). Kompozytor zapożyczył fragment utworu Pod Twą obronę, zmieniając schemat rytmiczny oraz dodając jedną nutę (Przykład 9.).

Przykład 8.

Przykład 9.

25 Podkreślenie podziału na zwrotkę i refren poprzez zmianę kryterium metrycznego było częstym zabiegiem kompozytorskim ks. Zbigniewa Piaseckiego. 26 Kontrafaktura (łac. contrafacere – naśladować, fałszować, podrabiać) to zjawisko tworzenia nowej melodii w oparciu o istniejący już wzorzec melodyczno-tekstowy. S. Dąbek, Kontrafaktura, w: Encyklopedia Katolicka, t. 9, A. Szostek i in. (red.), Lublin 2002, kol. 763.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 227171 22015-05-18015-05-18 22:14:0922:14:09 ŁUKASZ SZCZEBLEWSKI 272 Zjawisko wykorzystania tego samego schematu melodycznego odnotowujemy również w utworach Święty Andrzeju oraz Do świętego Andrzeja Boboli (Patrona Warszawy). Tu z kolei mamy do czynienia z kontrafakturą regularną (wykorzystanie całego wzorca melo- dii). Melodia refrenu w obu kompozycjach jest praktycznie identyczna. Na 22 nuty tylko cztery zostały poddane modyfi kacji (Przykład 10.).

Przykład 10.

a)

b)

a)

b)

Ponadto melodie zwrotki 3 i 4 Do świętego Andrzeja Boboli (Patrona Warszawy) oraz zwrotek Święty Andrzeju wykazują znaczące podobieństwo. W ostatniej części melodia w obu kompozycjach jest identyczna. Trudno jednak określić, który z utworów jest wzorem, a który odwzorowaniem. Pierwszy wspomniany utwór nie posiada adnotacji o czasie po- wstania. Kompozycja Do świętego Andrzeja Boboli (Patrona Warszawy) znajduje się w rę- kopisie datowanym na rok 2005. Można zatem przypuszczać, iż wzorem jest utwór Święty Andrzeju, natomiast Do świętego Andrzeja Boboli (Patrona Warszawy), stanowi jego od- wzorowanie. 3.4. Teksty Wszystkie prezentowane utwory ku czci Patrona Polski charakteryzują się budową stro- fi czną (od 2 do 4 zwrotek). W niektórych utworach mamy do czynienia ze zjawiskiem izo- sylabizmu, to znaczy taką samą ilością sylab w poszczególnych wersach zwrotki (na przy- kład pieśń Święty Andrzeju napisana została ośmiozgłoskowcem). Z wyjątkiem dwóch kompozycji (O Patronie i Andrzeju święty) wszystkie posiadają refren. W trzech pieśniach, to jest Dzielny Apostole, O Święty oraz Święty Andrzeju ks. Zbigniew Piasecki posłużył się swoimi autorskimi tekstami. Natomiast w utworze Do świętego An- drzeja Boboli (Patrona Warszawy) kompozytor wykorzystał teksty dwóch hymnów brewia- rzowych ze święta św. Andrzeja Boboli, Kapłana i Męczennika. Pierwsze dwie zwrotki zo- stały zaczerpnięte z hymnu Jutrzni Już dzień chwalebny jaśnieje (zwrotka 1 i 5)27, kolejne dwie pochodzą z hymnu Godziny Czytań Męczenniku pełen mocy (kompilacja fragmentów 1, 2 i 3 zwrotki)28. Z kolei w utworze O Synu Polski ks. Piasecki posłużył się słowami pieśni

27 Liturgia Godzin, t. III, Poznań 1987, s. 1166. 28 Tamże, s. 1162.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 227272 22015-05-18015-05-18 22:14:0922:14:09 KULT ŚW. ANDRZEJA BOBOLI, KAPŁANA I MĘCZENNIKA W TWÓRCZOŚCI PIEŚNIOWEJ KS. ZBIGNIEWA PIASECKIEGO (1916-2011) 273 Wyznawco wielki, których autorem jest Władysław Bełza29. W pozostałych kompozycjach brak adnotacji o autorze tekstu. W warstwie tekstowej pieśni ku czci Patrona Polski odnajdujemy różnego rodzaju rymy. Przykładem może być utwór O Patronie, gdzie wykorzystano rymy męskie i żeńskie w ukła- dzie krzyżowym: Tyś ukochał krzyż bez miary Tyś Jezusa zawsze czcił. Tyś był żywym świadkiem wiary, Tyś z nim w sercu zawsze był. W omawianych utworach św. Andrzej Bobola otrzymał różne „imiona”. Określono go mianem „Bożego rycerza”, „pochodni wiary”, „męczennika pełnego mocy”, „dzielnego Apostoła” oraz „obrońcy Krzyża”. Teksty pieśni wyrażają także szczególny jego związek z Polską i Warszawą, nazywając go „Synem Polski”, „Patronem Polski” i „Patronem War- szawy” czy „Patronem stolicy”. Ponadto podkreślono szczególne nabożeństwo św. Andrzeja do Najświętszej Maryi Panny, określając go „czcicielem Maryi”, czy „czcicielem Polski Królowej”. Nie brak także odniesień do męczeńskiej śmieci św. Andrzeja w obronie wiary i jedności Kościoła. W Do świętego Andrzeja Boboli (Patrona Warszawy) czytamy: (…) bo Andrzej oddał swe życie za zjednoczenie Kościoła. Podobnie w drugiej zwrotce pieśni Dzielny Apostole Męczennik ma być wzorem walki w obronie Kościoła i jego jedności: Niech za przykł adem, Twej gorliwości, Bronimy wiary, Kościoła, Bo Jezus wzywa nas do jedności, On głosi słowa pokoju. W warstwie tekstowej prezentowanych pieśni znajdują się także liczne inwokacje do Świętego z prośbą o jego wstawiennictwo i opiekę. Jako przykład możemy wskazać frag- ment utworu Andrzeju święty: Otocz opieką naszą Ojczyznę, Broń wiary naszej, tej ojców spuścizny. O męczenniku, nasz apostole, Wstaw się za nami na ziemskim padole. Podsumowując analizę tekstów pieśni, należy podkreślić, iż cechuje je budowa strofi cz- na, jak również obecność różnego rodzaju rymów. Św. Andrzej przedstawiony jest w nich jako heroiczny obrońca wiary i jedności Kościoła, wzór do naśladowania oraz orędownik w Niebie.

* * *

29 J. Siedlecki, Śpiewnik kościelny, Kraków 2005 (wyd. XL), s. 410-411.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 227373 22015-05-18015-05-18 22:14:0922:14:09 ŁUKASZ SZCZEBLEWSKI 274 W życiu Kościoła pieśni religijne stanowią szczególną formę oddawania czci świętym. Przedstawione kompozycje ku czci św. Andrzeja Boboli, autorstwa ks. Zbigniewa Piasec- kiego, są dowodem niesłabnącego w naszym kraju kultu Męczennika. Pieśni te wzbogaciły znacznie niezbyt liczną grupę śpiewów ku czci naszego patrona. Mogą zostać wykorzystane podczas liturgii eucharystycznej w święto św. Andrzeja Boboli, jak również podczas innych celebracji ku jego czci. Należy żywić nadzieję, że to opracowanie przyczyni się do ich po- pularyzacji w repertuarze kościelnym.

The cult of Saint Andrew Bobola – the priest and martyr in the songs of priest Zbigniew Piasecki (1916-2011) Summary Priest Zbigniew Piasecki (1916-2011) is one of the most distinguished authors of reli- gious songs in Poland after the Second Vatican Council. His rich composer oeuvre includes songs devoted to Saint Andrew Bobola, the patron of Poland. These works exist in manu- scripts form only. They have never been published. Not only is the Composer himself men- tioned in this article, but also the profi le of Saint Andrew’s and his cult. The presentation of songs in honour of St. Andrew Bobola constitutes the essential part of the study. In the fi rst part the melody aspect was analysed where the kinds of melodies and intervallic scale are covered. Then the rhythmicity is discussed and sources for melody are pointed out. Finally the lyrics of particular works are analysed. The repertoire of songs in honour of Saint Andrew Bobola presented in this work proves the cult of Saint Martyr still exists in Poland. Priest Piasecki’s work signifi cantly enriched a number of songs devoted to the Saint patron of Poland. What is more, these songs can be used during the celebration of Eucharistic Liturgy on the Day of St. Andrew Bobola as well as during other services in honour of the Saint Patron of Poland. The author hopes that this work will contribute to their popularization in Polish church repertoire.

Keywords: religious songs, priest Zbigniew Piasecki, Saint Andrew Bobola, the cult of saints.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 227474 22015-05-18015-05-18 22:14:0922:14:09 KULT ŚW. ANDRZEJA BOBOLI, KAPŁANA I MĘCZENNIKA W TWÓRCZOŚCI PIEŚNIOWEJ KS. ZBIGNIEWA PIASECKIEGO (1916-2011) 275 Aneks. Kompozycje ks. Zbigniewa Piaseckiego (1916-2011) ku czci św. Andrzeja Boboli

I. Andrzeju święty

2. Otocz opieką naszą Ojczyznę, Broń wiary naszej, tej ojców spuścizny. O męczenniku, nasz apostole, Wstaw się za nami na ziemskim padole.

II. Dzielny Apostole

2. Niech za przykładem, Twej gorliwości, Bronimy wiary, Kościoła, Bo Jezus wzywa nas do jedności, On głosi słowa pokoju.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 227575 22015-05-18015-05-18 22:14:0922:14:09 ŁUKASZ SZCZEBLEWSKI 276 III. Do świętego Andrzeja Boboli (Patrona Warszawy)

2. Andrzeju, Boży rycerzu, Gdy dziś sławimy hymnami, Pamiątkę Twego męczeństwa, Oręduj w niebie za nami.

4. Jako dobry Pasterz karmisz Prawdą słów owczarnię Pana I zbłąkanym ukazujesz Jasną drogę Ewangelii.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 227676 22015-05-18015-05-18 22:14:0922:14:09 KULT ŚW. ANDRZEJA BOBOLI, KAPŁANA I MĘCZENNIKA W TWÓRCZOŚCI PIEŚNIOWEJ KS. ZBIGNIEWA PIASECKIEGO (1916-2011) 277 IV. O Patronie

2. Tyś ukochał krzyż bez miary, Tyś Jezusa zawsze czcił. Tyś był żywym świadkiem wiary, Tyś z nim w sercu zawsze był.

Ożywiaj w sercach światło słowa, Ucz je gorliwie wszystkim nieść, Ucz wiernie słuchać słów Kościoła, I Matki Bożej głosić cześć.

V. O Święty

2. Andrzeju Boży rycerzu, sławimy dziś imię twe. Tyś w pracy Bogu zawierzył, On łaską umacniał Cię.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 227777 22015-05-18015-05-18 22:14:0922:14:09 ŁUKASZ SZCZEBLEWSKI 278 VI. Święty Andrzeju

2. Jako dobry pasterz karmisz prawdą słów owczarnię Pana, I zbłąkanym ukazujesz drogę w Ewangelii znaną.

VII. O Synu Polski

2. Słynny świętością, pochodnio wiary, uczysz nas życia trudnej ofi ary. Obrońco krzyża, czcicielu Maryi, módl się za nami braćmi twoimi.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 227878 22015-05-18015-05-18 22:14:1022:14:10 Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 279-290

PIOTR BĄCZEK WNHiS UKSW, Warszawa

DZIAŁANIA KOMUNISTYCZNEGO APARATU BEZPIECZEŃSTWA W ODPOWIEDZI NA WYDARZENIA UZNAWANE ZA CUDA W LATACH 1946-1953

Literatura dotycząca działań aparatu bezpieczeństwa wobec zjawisk uznawanych za cuda jest bardzo skromna. Opublikowano dotąd kilka artykułów naukowych, opracowań, źródeł, wspomnień i tekstów publicystycznych. Autorzy paru monografi i odnieśli się do polityki władz komunistycznych, w szczególności aparatu bezpieczeństwa, wobec tego zjawiska. Są to jednak ustalenia cząstkowe, ograniczające się do jednostkowych wydarzeń regionalnych, określonego ich aspektu, np. socjologicznego lub psychologicznego, lub wybranego okre- su1. Poza nielicznymi publikacjami opisującymi stosunek władz PRL do takich zjawisk bra- kuje pracy obejmującej całościowo to zagadnienie2. W związku z tym autor w niniejszym artykule przedstawia wstępny zarys działań aparatu represji w pierwszym okresie rządów komunistów w Polsce. Z racji na ograniczoną objętość tekst ma charakter przyczynkarski, jest wstępem do dalszej analizy tego zagadnienia i stanowi jedynie punkt wyjścia do mono- grafi i na ten temat, nad którą pracuje autor. Od pierwszych lat rządów komunistycznych zjawiska uznawane za cuda poddawano kontroli. Komuniści zbierali informację na temat zjawisk nadzwyczajnych: objawień, pro- roctw, wizji, przepowiedni, cudownych obrazów, rzeźb i miejsc oraz uzdrowień. Szczególnie w latach czterdziestych i pięćdziesiątych stosowali prymitywnie kryteria oceny takich zdarzeń. Do cudów zaliczali wszystkie niepospolite zjawiska, które w ich prze- konaniu w jakiś sposób były związane z chrześcijaństwem. Komuniści nie rozróżniali obja- wień prywatnych od objawień publicznych, tak jak to czynił od wieków po dziś dzień

1 Wyjątkiem są wydarzenia z Lublina z lipca 1949 r., potocznie nazywane „cudem lubelskim”. Doczekały się one większej liczby artykułów i pozycji naukowych (na szczególną uwagę zasługuje praca prof. J. Ziółka i A. Przytuły Represje wobec uczestników wydarzeń w Katedrze Lubelskiej w 1949 roku, Lublin 1999). Należy jeszcze wskazać następujące pozycje literatury: J. Kowalczyk, Wydarzenia w katedrze lubelskiej 50 lat temu – moje wyznanie wia- ry, „Wiadomości Archidiecezji Lubelskiej” 1999, nr 3; J. Lisowski, Cud Lubelski, łzy, obraz, wydarzenia, Lublin 1995; A. Przytuła, Cud lubelski 1949. Łzy, nadzieje, represje, Lublin 1999; J. Stefaniak, Cud w lubelskiej katedrze w raportach Urzędu Bezpieczeństwa, „Nowy Przegląd Wszechpolski” 1998, nr 5/6. Jednak większość publikacji powstało przed udostępnieniem zbiorów Instytutu Pamięci Narodowej. 2 Warto zwrócić uwagę m.in. na: K. Rudnicki, Cuda i objawienia w Polsce, Warszawa 1990; Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej (dalej AIPN) sygn. 01522/450, J. Siemaszkiewicz, R. Wójcicki, Niektóre elementy organizacji współdziałania MO i SB w zakresie zapobiegania zagrożeniom lub naruszeniom porządku publicznego i bezpie- czeństwa publicznego wywołanym działalnością hierarchii kościelnej i kleru. Materiały pomocnicze do szkoleń funkcjonariuszy SB, MO w zakresie zadań objętych zarządzeniem 077/70 MSW z 30 lipca 1970, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Departament IV, Warszawa 1970.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 227979 22015-05-18015-05-18 22:14:1022:14:10 PIOTR BĄCZEK 280 Kościół katolicki3. Nie weryfi kowali prawdziwości tych wydarzeń i prawdopodobieństwa ich wystąpienia. Dlatego w niniejszym artykule określenie cud będzie oznaczało zjawisko zaliczone subiektywnie przez władze komunistyczne do takiej grupy, nie zaś wydarzenie autentycznie nadprzyrodzone, które zbadał, ocenił i uznał Urząd Nauczycielski Kościoła4. Zachowana dokumentacja aparatu komunistycznego w żaden sposób nie jest dowodem na prawdziwość tych wydarzeń, wizji i cudów, ale jest świadectwem represyjnego charakte- ru ówczesnego państwa. Komuniści byli przekonani, że cuda nie mają charakteru nadprzyrodzonego i są zaaran- żowane przez ludzi w celu szerzenia kultu religijnego. W likwidację tych wydarzeń zaanga- żowane były organy administracji państwowej5, aparat propagandowy partii komunistycz- nej, ale kluczową rolę odgrywało Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego. W ocenie MBP z 1953 r. jedną z aktywnych form wrogiej działalności kleru jest organi- zowanie cudów. W związku z tym według funkcjonariuszy tego Ministerstwa kler zmierzał do podziału społeczeństwa na wierzących i nie wierzących i siania zamętu wśród społeczeń- stwa wokół hasła walki o wiarę. Dlatego organizowane cudy miały wykazać potęgę katoli- ków w Polsce. Według statystyk resortu bezpieczeństwa nasilenie zjawiska nastąpiło w la- tach 1949-1950. W 1949 r. odnotowano największe nasilenie organizowania cudów i to zarówno pod względem masowości, jak i pod względem bojowości. Ministerstwo szaco- wało, że w latach 1946-1952 było ponad 313 takich wydarzeń6.

Tabela 1. Statystyka MBP dotycząca występowania wydarzeń uznawanych za cuda w latach 1946-1952 Rok Liczba wydarzeń uznawanych przez MBP za cuda 1946 1 1947 2 1948 20 1949 120 1950 160 1951 15

3 W tym miejscu warto wskazać fragmenty listu pasterskiego polskich biskupów Objawienia Boże a objawienia prywatne, przyjętego na 357. Zebraniu Plenarnym Konferencji Episkopatu Polski w Warszawie z 13-14 marca 2012 r.: Objawienie Boże dokonane w Osobie Chrystusa, a także w Jego czynach i słowach – jak uczy Sobór Waty- kański II – nigdy nie przeminie, bo nie przemija zmartwychwstały Jezus i Jego Ewangelia. […] Z kolei, objawienia prywatne, dawane ludziom w postaci wizji czy głębokich przeżyć religijnych, służą najczęściej temu, aby ich na- wrócić, pogłębić ich więź z Bogiem bądź umocnić na drodze dawania świadectwa Chrystusowej Ewangelii. Nieraz pomagają one odkryć nowe powołanie czy charyzmat. Kurenda Kurii Metropolitalnej Gdańskie z 16 kwietnia 2012 r. (nr 16/2012), s. 40-41. 4 W literaturze teologicznej występują liczne defi nicje cudu, jedna z nich wskazuje, że jest to nadzwyczajne i ze- wnętrzne (tzn. mogące być doświadczalnie, zmysłowo poznane) wydarzenie, które wykracza poza możliwości sił przyrody i dlatego można je wytłumaczyć tylko przez bezpośrednią działalność Boga. A. Świeżyński, „Aspekt empiryczny zdarzeń cudownych jako przedmiot fi lozofi i przyrody”, w: M. Kuszak-Bytniewska, A. Łukasik (red.), Filozofi a przyrody współcześnie, Kraków 2010, s. 268. 5 Jednym z takich organów była Komisja Specjalna do Walki z Nadużyciami i Szkodnictwem Gospodarczym, jej Delegatura w Lublinie karała osoby rozpowszechniające informacje o cudzie w Lublinie. B. Sekciński, Ogniwo sta- linowskiego systemu terroru – Delegatura Komisji Specjalnej w Lublinie (1946-1955), „Saeculum Christianum”, t. 1, 2012, s. 172. 6 AIPN sygn. 01283/527, Informacja dot. cudów w latach 1946––1952 z 15 marca 1953 r., k. 1.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 228080 22015-05-18015-05-18 22:14:1022:14:10 DZIAŁANIA KOMUNISTYCZNEGO APARATU BEZPIECZEŃSTWA W ODPOWIEDZI NA WYDARZENIA UZNAWANE ZA CUDA W LATACH 1946-1953 281

1952 10 Łącznie w latach 1946-1952 313 Opracowanie własne na podstawie: AIPN sygn. 01283/527, Informacja dot. cudów w latach 1946-1952 z 15 marca 1953 r., k. 1.

Statystyka ta jest szacunkowa i niepełna, najprawdopodobniej nie obejmuje cudów zare- jestrowanych przez inne organy państwowe i aparat partii komunistycznej. Tylko w czerwcu 1950 r. aparat partyjny odnotował 80 takich wydarzeń w powiecie radomskim, a w powiecie opoczyńskim w ciągu pięciu dni czerwca – 337. Można wyróżnić kilka okresów stosunku komunistów do cudów i ich zwalczania. Z nie- licznych zachowanych dokumentów dotyczących okresu powojennego wynika, że począt- kowo – do końca 1948 r. – władze w pewnym sensie tolerowały takie wydarzenia8. W tych latach organy komunistycznego państwa zbierały informacje o takich zjawiskach, sporzą- dzały notatki urzędowe i meldunki, ale najczęściej nie stosowano represji. Zdarzały się szy- kany, jak np. utrudnienia administracyjne, jednak w porównaniu z późniejszymi latami były one dość łagodne. Informacje na temat tego typu zdarzeń były umieszczane w przeznaczonych dla elity rzą- dzącej „Biuletynach Informacyjnych MBP”. W maju 1947 r. Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego zamieściło w biuletynie infor- mację, że we wsi Górki w powiecie kieleckim pojawiły się pogłoski, że czteroletniej dziew- czynce miała ukazać się na strychu Matka Boża. Wkrótce we wsi zaczęli schodzić się ludzie z okolicznych miejscowości, dwie nauczycielki przyprowadziły nawet dzieci ze szkoły. Na tę okoliczność strych udekorowano dewocjonaliami. Kierownictwo MBP chwaliło się, że do zajść nie doszło, dzięki umiejętnie przeprowadzonej kontrpropagandzie9. Resort bezpieczeństwa obserwował też wydarzenia w gminie Wielgomłyny. W maju 1947 r. pojawiła się pogłoska, że dziewczynce pojawiła się Matka Boża na polanie obok jeziorka. Okoliczna ludność zbudowała tam prowizoryczny ołtarz. Wieść rozniosła się po sąsiednich miejscowościach. Na miejsce cudu 22 czerwca przybyło ok. 10 tysięcy osób10. Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Łodzi zajmował się tą sprawą jeszcze przez kilka miesięcy. W meldunku z październiku 1947 r. opisano, jakie podjęto przedsię- wzięcia w celu rozładowania sytuacji. Zwraca uwagę to, że nie podjęto typowo represyj- nych akcji (np. aresztowań, przesłuchań, działań operacyjno-śledczych)11. W następnych tygodniach Gabinet Ministra Bezpieczeństwa Publicznego poinformował o dwóch kolejnych przypadkach cudów. Pierwszy dotyczył okolic Piotrkowa, gdzie

7 D. Jarosz, M. Pasztor, W krzywym zwierciadle: polityka władz komunistycznych w Polsce w świetle plotek i po- głosek z lat 1949-1956, Warszawa 1995, s. 104. 8 Z przedstawionej w tabeli 1 statystyki MBP wynika, że w latach1946-1948 odnotowano tylko 23 przypadki cudów. 9 „Biuletyny Informacyjne Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. 1947, tom 1”, Warszawa 1993, s. 52. 10 AIPN sygn. 01283/527, Telefonogram nr 01632 z 25 czerwca 1947 r., k. 116. 11 Naczelnik Wydziału V WUBP w Łodzi wskazał na następujące nasze przedsięwzięcia, podjęte w celu likwidacji cudu – sprowadzenie z Łodzi komisji lekarskiej, która wydała wiele zarządzeń sanitarnych i zbadała kilka osób. Po wizji lekarskiej na polecenie lekarza powiatowego jeziorko otoczono drutem i wystawiono tabliczkę: „nie pić wody”, „nie myć się”. Na polecenie starosty wydano liczne zarządzenia, w których zakazywano poruszania się na lokalnych drogach publicznych osobom niebędącym mieszkańcami tej miejscowości, z wyjątkiem sytuacji gdy osoba spoza tej miejscowości przemieszcza się w celach służbowych. Zabroniono również jakiekolwiek handlu okrężnego. AIPN sygn. 01283/527, Raport specjalny z 7 października 1947 r., k. 117.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 228181 22015-05-18015-05-18 22:14:1022:14:10 PIOTR BĄCZEK 282 dziewczyna miała widzieć Matkę Bożą mówiącą, że trzeba przebłagać jej syna, bo czeka nasz naród wielka kara. Przybyłe do tego miejsca tłumy ludzi, modlą się i krzyżem leżą. Drugi przypadek bezpieka odnotowała w Ważnych Młynach, gdzie również pojawiły się pogłoski o objawieniu się Matki Bożej: Wszyscy bardzo przejęci. Ksiądz proboszcz był tam na miejscu i przyjechał pod wrażeniem nadzwyczajności12. W lutym 1948 r. MBP zwróciło uwagę, że w Łowiczu wystawiono przed kościołem obraz Chrystusa, który ożył i poruszał oczyma, zaś do obrazu przybywali pielgrzymi. Natomiast w powiecie gorlickim głośne stało się to, że tercjance na szybie okiennej ukazała się Matka Boża13. Kolejne informacje przyniósł kwiecień 1948 r. Według meldunków MBP w wojewódz- twie rzeszowskim dużo mówiło się o księdzu z województwa krakowskiego, który znał ludzkie myśli i za jego pośrednictwem dochodziło do uzdrowień chorych. Bezpieka zwróci- ła również uwagę na plotki o objawieniu się Chrystusa na chłopskim wozie, który miał prze- powiadać wojnę i rozlew krwi. Natomiast w Ciechanowie w województwie warszawskim pojawiły się pogłoski, że Chrystus na obrazie mrugał oczyma. Spowodowało to napływ ludności: Elementy wrogie wykorzystały tę sytuację dla wznoszenia okrzyków i demonstracji antyrządowych i usiłowały wybić szyby w lokalach państwowych14. MBP odnotowało również to, że w lipcu 1948 r. w powiecie krasnostawskim komentowano rzekome objawienie się Matki Bożej dwóm dziewczynkom. W ciągu trzech tygodni na to miej- sce przychodziło mnóstwo ludzi. Podobna sytuacja zaistniała w powiecie grajewskim15. Ze względu na przyszłe wydarzenia w Lublinie warto przytoczyć – za biuletynem MBP – słowa księdza z kościoła pw. św. Stanisława z tego miasta, który w sierpniu 1948 r. wzywał do trwania przy Matce Boskiej, bo już niedługo nad Polską zabłyśnie cud16. Resort bezpieczeństwa zebrał również informację o kolportowaniu przez księży obraz- ków z napisem: „Boże, zbaw Rosję”17. UB monitorował również – obok wspomnianych objawień – także tzw. „listy boże”. Były to odręcznie przepisane, – wysyłane pocztą lub przekazywane osobiście – przepowied- nie, proroctwa, wizje wojny i apokalipsy. Do tego typu listów resort zaliczał również popu- larne „łańcuszki szczęścia”, „łańcuszki św. Antoniego”, czyli rozpowszechniane listownie modlitwy do św. Antoniego o zdrowie, pomyślność, urodzaj, szczęście, którą trzeba było przepisać kilka razy i rozesłać do kolejnych osób. W listopadzie 1947 r. MBP w swoim tajnym „Biuletynie Informacyjnym” podało, że z zagranicy są przysyłane „łańcuchy szczęścia” z wiadomością, że pod Częstochową ukazał się Jezus i św. Teresa. List zawierał również modlitwę i polecenie, aby przepisać go i roze- słać do dziesięciu osób w ciągu trzech dni. Natomiast kto tego nie wykona lub spóźni się, będzie ukarany18

12 „Biuletyny Informacyjne Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, 1947…”, op. cit., s. 145. 13 „Biuletyny Informacyjne Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, 1948, t. 2”, Warszawa 1995, s. 37. 14 „Biuletyny Informacyjne Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, . 1948…”, op. cit., s. 72. 15 Ibidem, s. 156. 16 Ibidem, s. 145. 17 Ibidem, s. 57. 18 „Biuletyny Informacyjne Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego,1947…”, op. cit., s. 203.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 228282 22015-05-18015-05-18 22:14:1022:14:10 DZIAŁANIA KOMUNISTYCZNEGO APARATU BEZPIECZEŃSTWA W ODPOWIEDZI NA WYDARZENIA UZNAWANE ZA CUDA W LATACH 1946-1953 283 W pierwszych latach tzw. „Polski ludowej” w ofi cjalnej prasie ukazywały się informacje na temat takich przepowiedni, listów. W kwietniu 1947 r. w powiatach gostynińskim i puł- tuskim oraz w województwie białostockim pojawiły się listy z przepowiednią licznych klęsk, wybuchu wojny, krwawego końca świata i sądu ostatecznego. Taki list opublikował „Express Poznański”. Redakcja wprawdzie opatrzyła go komentarzem, ale jednocześnie za- cytowała całą jego treść19. Meldunki MBP zawierają informacje o zaistnieniu takiego zda- rzenia, ale nie opisują podjęcia czynności śledczych, działań operacyjnych w celu ustalenia inspiratorów lub kolporterów tego typu przepowiedni. MBP alarmowało, że list, który ukazał się w „Expressie Poznańskim”, potem przepisy- wano i kolportowano w województwie kieleckim. Ulotka miała wywołać panikę i psychozę wojenną. Ludność zaczęła wykupywać artykuły spożywcze, pojawiły się kłopoty z zaopa- trzeniem. Aresztowano sklepikarza, który podniósł ceny towarów20. Apokaliptyczne przepowiednie były kolportowane w następnych miesiącach i latach. Sytuacja względnej tolerancji komunistów wobec cudów diametralnie zmieniła się późną jesienią 1948 r. Wtedy to datuje się jeden z pierwszych udokumentowanych przypadków represji aparatu bezpieczeństwa w stosunku do osób rozpowszechniających wiadomości o objawieniach, cudach i wizjach. Funkcjonariusze Wydziału V Departamentu V21 MBP 25 listopada 1948 r. aresztowali pod zarzutem masowego kolportaż ulotek szerzących panikę wojenną trzech franciszkanów z Niepokalanowa – ojca Zbysława Niebrzydowskiego, brata Szymona Blachę i brata Euge- niusza Wójcika22. Według komunistycznej propagandy zakonnicy szerzyli informacje o zbliżającym się końcu świata, który miał być poprzedzony trzydniowymi ciemnościami i strasznym huraga- nem, który zniszczy życie w Polsce. Ojca Niebrzydowskiego, wicegwardiana klasztoru w Niepokalanowie, oskarżono o pro- pagandę wojenną. Komuniści rozpowszechniali taką wersję wydarzeń przez wiele lat: Ulot- kę kolportowano poprzez braci zakonnych, którym polecono rozesłać ją do swoich krewnych z poleceniem dalszego kolportażu. Przepowiednię o wybuchu wojny włożył w usta Matki Boskiej, chcąc jej nadać większe prawdopodobieństwo23. Prasa komunistyczna nazwała ich działalność kuźnią prowokacji w Niepokalanowie zarzu- ciła szerzenie nastrojów wojennych. W rzeczywistości MBP aresztowało franciszkanów za druk i kolportaż ulotki Naglący apel do świata o objawieniach w Fatimie. Franciszkanie

19 Pod tekstem tego apokaliptycznego listu redakcja zamieściła następującą opinię: Oto listy kursujące w Białym- stoku. Kto jest ich autorem? Niewątpliwie wariat. Tym niemniej część społeczeństwa denerwuje się niezmiernie. W Białymstoku i w okolicach, wśród starych panien i dewotek nastrój histeryczny. (w), Przyjdą wojska wojewody! Za 70 dni koniec świata prorokują w Białymstoku, „Express Poznański” z 16 kwietnia 1947 r. 20 Zob. „Biuletyny Informacyjne Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego 1947…”, op. cit., s. 60-61.; M. Za- remba, Wielka trwoga. Polska 1944-1947. Ludowa reakcja na kryzys, Kraków 2012, s. 497-498. 21 Wydział V – terenowa ekspozytura Departamentu V. Zajmował się sprawami społeczno-politycznymi, czyli ochroną aparatu komunistycznego przed obcą infi ltracją, pacyfi kacją organizacji niepodległościowych i zwalcza- niem wpływów Kościoła katolickiego. 22 Archiwum Akt Nowych (dalej: AAN), KC PPR, sygn. 295/VII–218, Księża aresztowani za antypaństwową działalność w 1948 r. II. Zatrzymani w śledztwie, k. 64. 23 W. Mysłek, Oblicze polskiej hierarchii kościelnej i jej stosunek do ludowego państwa i przemian społeczno-po- litycznych (1944-1965). Materiały nr 4 do szkolenia politycznego ofi cerów, Główny Zarząd Polityczny Warszawa 1966, s. 38.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 228383 22015-05-18015-05-18 22:14:1022:14:10 PIOTR BĄCZEK 284 do rozpoczęcia procesu przebywali w areszcie w Warszawie. Ich proces odbył się przed war- szawskim Sądem Okręgowym 25 stycznia 1949 roku. Ojca Niebrzydowskiego skazano na karę pięciu lat więzienia, a pozostali dwaj zakonnicy usłyszeli wyroki trzech lat więzienia24. Proces franciszkanów i skazanie ich na kary wieloletniego pozbawienia wolności były sygnałem, że zakończył się czas pobłażliwości wobec osób rozpowszechniających wiado- mości o cudach. Potwierdziły to kolejne działania resortu bezpieczeństwa wobec uczestni- ków cudów w następnych miesiącach. Niewątpliwie zmiana stosunku do tego typu wyda- rzeń związana była z ówczesnym zaostrzeniem kursu władz komunistycznych wobec Kościoła katolickiego. Jeszcze przed słynnymi wydarzeniami w Lublinie z lipca 1949 r. doszło do interwencji funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej i Urzędu Bezpieczeństwa na Rzeszowszczyźnie. We wsi Mazury koło Kolbuszowej 7 czerwca 1949 r. piętnastoletnia dziewczyna miała wizję Matki Bożej. Według meldunku komendanta posterunku MO w pobliskim Raniżowie zasnęła ona na pastwisku, a po przebudzeniu powiedziała towarzyszącej jej kuzynce, że zo- baczyła Matkę Bożą, ubraną na biało, która mówiła po łacinie. Wiadomości o wizji dziew- czynki szybko rozeszła się po okolicy, na miejscu cudu zaczęli gromadzić się ludzie, np. 15 czerwca przybyło tam ok. 1500 osób. Dziewczyna była wielokrotnie wzywana na Po- sterunek MO w Raniżowie, milicjanci towarzyszyli jej też na łące. Została 17 czerwca 1949 r. zatrzymana na trzy dni przez Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Kol- buszowej. Podczas jej nieobecności ludzie nadal gromadzili się na pastwisku. Po zwolnieniu z UB dziewczyna udała się na miejsce cudu, ale oświadczyła, że nie wolno jej nic mówić. W następnych dniach była wzywana na posterunek MO w Raniżowie, zwłaszcza wtedy, gdy miała publicznie wypowiadać się na temat cudu. Zmuszano ją do stwierdzenia, że wszystko jest urojeniem i że z żartów powiedziała, iż stał się cud. Jednocześnie w jej środowisku funk- cjonariusze MO I UB zainspirowali pojawienie się plotek, że była osobą niepoczytalną25. Pod koniec lipca 1949 r. Komenda Główna MO przesłała do Departamentu V MBP spra- wozdanie z likwidacji cudu w Mazurach26. Meldunek ten doskonale wpisywał się w ogólnokrajową akcję przeciwko cudom, zapo- czątkowaną po wydarzeniach w Lublinie. Po cudzie w katedrze lubelskiej MBP zaczęło do- kładniej zajmować się takimi wydarzeniami. W lubelskiej katedrze 3 lipca 1949 r. po mszy św. zakonnica zobaczyła krwawe łzy spły- wające z kopii portretu Matki Bożej Częstochowskiej. Powiadomiła o tym kościelnego, któ- ry potwierdził, że na obrazie znajduje się sopel pod prawym okiem, czerwono-ciemny (kolo-

24 Podczas procesu o. Niebrzydowski powiedział: Przeciw Państwu nic nie uczyniłem. Trzymałem się zasady: co cesarskie oddać cesarzowi, a co Bożego – Bogu. Wyrok odsiadywał w więzieniach w Goleniowie koło Szczeci- na, potem w Potulicach pod Poznaniem i w Koronowie blisko Bydgoszczy. Ojca Niebrzydowskiego zwolniono na mocy amnestii 24 marca 1953 r. J. Myszor (red.), Leksykon duchowieństwa represjonowanego w PRL w latach 1945-1989, pomordowani – więzieni – wygnani, Warszawa 2002, s. 196. 25 Komendant Posterunku MO w Raniżowie stwierdził w meldunku: Na widok zbiegowiska Posterunek MO w Ra- niżowie w porozumieniu z Komendantem Powiatowym i PUBP nastawił sieć informacyjną jak też i ludzi partyjnych na propagowanie wśród zgromadzonych realnej prawdy, a więc, że cudu nie ma. W tym celu mówiono, że dziewczy- na jest chora, dostaje pomieszania zmysłów itp. Wynik tej propagandy dał niezły rezultat, gdyż większa ilość ludzi uwierzyła, że nie ma cudu. AIPN sygn. 01283/527, Sprawozdanie z przebiegu rzekomego cudu w miejscowości Mazury na pastwisku z 5 lipca 1949 r., k. 143-144. 26 AIPN sygn. 01283/527, Pismo Szefa Wydziału Ogólnego Komendy Głównej MO do Departamentu V MBP z 28 lipca 1949 r., k.142.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 228484 22015-05-18015-05-18 22:14:1022:14:10 DZIAŁANIA KOMUNISTYCZNEGO APARATU BEZPIECZEŃSTWA W ODPOWIEDZI NA WYDARZENIA UZNAWANE ZA CUDA W LATACH 1946-1953 285 ru bordo) wielkości 3 cm i szerokości ok. półtora centymetra. Na takie nienaturalne zjawisko wskazywał również ks. Tadeusz Malec, proboszcz katedry, który w następujący sposób opi- sywał zmiany na obrazie: posuwające się z prawego oka ciemne krople, spływające po po- liczku ku bliznom27. Mieszkańcy Lublina tłumnie udawali się do katedry, by ujrzeć płaczący obraz Matki Bożej. Do miasta organizowano również pielgrzymki z całego kraju, ludzie podróżowali koleją, a z pobliskich okolic wędrowali na piechotę. Według szacunków władz wojewódzkich, tylko do 10 lipca do katedry przybyło ok. 38 tysięcy osób28. W celu likwidacji tych zgromadzeń zamknięto drogi dojazdowe do Lublina, na rogatkach ustawiono posterunki MO, a funkcjonariusze nie wpuszczali przyjezdnych do miasta. Nie sprzedawano biletów kolejowych do Lublina. Sprowadzono również oddziały Korpusu Bez- pieczeństwa Wewnętrznego29. Już po pierwszych informacjach o cudzie ordynariusz lubelski ks. bp Piotr Kałwa30 powo- łał komisję, złożoną m.in. z księży, chemików, historyków sztuki. Na podstawie prac komi- sji ks. bp Kałwa nie chciał ferować jednoznacznych ocen zjawiska31. Dlatego 10 lipca ogłosił list pasterski, w którym uznał, że zjawisko w katedrze nie powinno być uznawane za cudow- ne i nadprzyrodzone. Zwrócił się do wiernych o zaprzestanie organizowania pielgrzymek. Jednak również podkreślił, że nawrócenia i oblężone konfesjonały świadczą o pogłębieniu życia religijnego32. Niewątpliwie list ten należy odczytywać w kontekście wzmożonej presji władz na Ko- ściół katolicki. Jednak do Lublina przybywały kolejne tysiące osób, by na własne oczy zo- baczyć obraz z płaczącą Matką Bożą. Pod katedrą 13 lipca w wyniku paniki doszło do śmiertelnego wypadku – stratowano dwudziestojednoletnią Helenę Rabczuk. W opinii wielu osób była to prowokacja UB. Świadkowie twierdzili, że kobietę celowo zabili jacyś mężczyźni33. Jednak za tę tragedię oskarżono księży i pielgrzymów. Władze w dalszym ciągu ograniczały dostęp do katedry, przeprowadziły masową kampa- nię w prasie34. W fabrykach, szkołach, urzędach organizowano wiece potępiające histerię i wrogą propagandę kleru35.

27 J. Ziółek, A. Przytuła (opr.), Represje wobec uczestników wydarzeń w Katedrze Lubelskiej w 1949 roku, Lublin 1999, s. 24-25. 28 J. Ziółek, A. Przytuła (opr.), Represje…, op. cit., s. 26. 29 KBW był specjalną formacją wojskową. W 1949 r. podlegał Ministrowi Bezpieczeństwa Publicznego. Korpus utworzono z Wojsk Wewnętrznych, był wzorowany na jednostkach NKWD. KBW uczestniczył w pacyfi kacji pod- ziemia antykomunistycznego, prowadził akcje przeciwko zwolennikom PSL mikołajczykowskiego, uczestniczył w akcjach związanych z fałszowaniem głosowań (np. wyborów do sejmu w 1947 r.). 30 Biskup Piotr Kałwa (1893-1974), profesor KUL, w czerwcu 1949 r. konsekrowany na ordynariusza lubelskiego. W latach 1949-1974 wielki kanclerz KUL. 31 J. Żaryn, Kościół a władza w Polsce (1945-1950), Warszawa 1997, s. 228. 32 G. Sołtysiak, Cud w Lublinie, „Karta”, nr 9, 1992. 33 G. Sołtysiak, Cud…, op. cit. 34 Zob. M. Mazur „Cud” lubelski na łamach prasy, „Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska”, Sectio F Historia, vol. LX, 2005, s. 335-351. 35 W ocenie resortu bezpieczeństwa 14 i 15 lipca w województwie lubelskim zorganizowano 2,5 tysiąca takich antyreligijnych spotkań. I. Main, Trudne świętowanie. Konfl ikty wokół obchodów świąt państwowych i kościelnych w Lublinie (1944-1989), Warszawa 2004, s. 82.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 228585 22015-05-18015-05-18 22:14:1022:14:10 PIOTR BĄCZEK 286 Na placu Litewskim 17 lipca władze zorganizowały prowokację. Gdy w pobliskim ko- ściele oo. Kapucynów odbywała się msza św., przez głośniki nadawano antykościelne prze- mówienia. Dodatkowo w stronę kościoła ruszył pochód komunistów. Zgromadzenie religij- ne rozpędziły siły MO i UB 36. Osoby uczestniczące w nabożeństwie wspominały, że brutalnie zaatakowała ich grupa milicjantów, funkcjonariuszy UB i żołnierzy KBW, ubranych po cywilnemu. Doszło do ulicznych konfrontacji, aresztowano kilkaset osób. Zatrzymanym w Lublinie UB zakładał specjalne teczki, w których znajdowały się m. in. dane na temat rodziny, miejsca zatrudnienia lub nauki, wykształcenia, działalności pu- blicznej przed wybuchem II wojny światowej, aktualnej przynależności partyjnej, okolicz- ności zatrzymania. Zwolennicy cudu byli brutalnie przesłuchiwani, przechodzili tzw. ścież- ki zdrowia przy wejściach do siedzib MO i UB. Umieszczono ich w więzieniu na Zamku Lubelskim, gdzie byli przetrzymywani od kilku tygodni do kilkunastu miesięcy. W więzie- niu byli traktowani gorzej niż zwykli kryminaliści, przebywali w przepełnionych celach bez prycz, wydawane im jedzenie było fatalnej jakości (np. zgniłe kartofl e w łupinach, zepsute śledzie, zupy z robakami), w okresie największych upałów nie udostępniano im wody37. Na porządku dziennym było stosowanie przemocy fi zycznej38. Wzrastała również presja w stosunku do duchownych, bp Piotr Kałwa pod naciskiem władz zdecydował się zamknąć katedrę na czas od 18 do 23 sierpnia39. Aresztowano również dwóch księży Tadeusza Malca i Władysława Forkiewicza40. Komuniści w następnych tygodniach przeprowadzili w całym kraju specjalną „kampanię antycudową”. Realizowali ją pracownicy administracji państwowej, przedstawiciele aparatu PZPR oraz funkcjonariusze UB. Na specjalnie zwołanych masówkach najpierw wygłaszane były ośmieszające prelekcje i odczyty na temat cudu, by na końcu przyjąć rezolucję potępia- jącą rzekomych prowokatorów. O skali uruchomionej machiny propagandowej świadczą chociażby informacje na temat takich zebrań na Pomorzu Zachodnim. Według danych Ko- mitetu Wojewódzkiego PZPR w Szczecinie z początku sierpnia, przeprowadzono 1092 ze- brania, w których miały wziąć udział 56 453 osoby, głos w dyskusji zabrało zaś 3871 osób41. Funkcjonariusze UB mieli za zadanie odnotowywać kolejne przypadki cudów, przekazy- wać informacje o nich do centrali, przeprowadzać rozmowy profi laktyczne z wiernymi i ducho wieństwem.

36 Ibidem, s. 82-85. 37 J. Ziółek, A. Przytuła (opr.), Represje…, op. cit., s. 214-215. 38 Aresztowany 18 lipca przez UB Dominik Drygalski tak opisał pobyt w więzieniu na lubelskim Zamku: W po- czątku września, w czasie jednego z kolejnych apeli, przeglądu dokonał wojskowy w stopniu kapitana, ubrany w mundur Wojska Polskiego, w czapce polówce z orzełkiem. Po wnikliwym obejrzeniu każdego z nas wzrok zatrzy- mał na mnie i rozkazał: „Taż ty pamieszczyka syn, cudak, Matki Boski tibia zachotiłos”, i zadał mi cios z prawej i z lewej ręki w głowę. Osłabiony organizm nie wytrzymał potężnych uderzeń. Zemdlałem i upadłem na podłogę. Przytomność odzyskałem w celi. Ibidem, s. 208. 39 J. Żaryn, Kościół a władza…, op. cit., s. 228. 40 Oskarżono ich o rozpowszechnianie fałszywych wiadomości, mogących wyrządzić szkodę interesom państwa, po- przez kolportaż wiadomości o cudzie w katedrze lubelskiej. Duchownym zarzucono również organizację zgromadzenia przed katedrą i nieumyślne spowodowanie śmierci Heleny Rabczuk. Aresztowanych księży zwolniono w lipcu 1950 r. w wyniku interwencji Prymasa Polski Stefana Wyszyńskiego. J. Ziółek, A. Przytuła (opr.), Represje…, op. cit., s. 79. 41 P. Szulc, Jak „cud lubelski” przyjęto na Pomorzu Zachodnim? w: J. Kochanowska (red.), Trzebiatów – spotka- nia pomorskie 2008 r., Szczecin 2009, s. 99-108.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 228686 22015-05-18015-05-18 22:14:1022:14:10 DZIAŁANIA KOMUNISTYCZNEGO APARATU BEZPIECZEŃSTWA W ODPOWIEDZI NA WYDARZENIA UZNAWANE ZA CUDA W LATACH 1946-1953 287 „Cud lubelski” okazał się olbrzymim wstrząsem dla elit komunistycznych. Były one za- skoczone rozmiarem wydarzenia, religijnym charakterem, udziałem członków partii oraz brakiem zdecydowanej reakcji miejscowych władz. Dyrektor Departamentu V Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego płk Julia Brysty- gier42 na tajnej odprawie kierownictwa bezpieki z 28 lipca 1949 r. stwierdziła, że cuda są nowym etapem walki duchowieństwa z władzą: Dla nas przejaw walki, jaką toczy kler w Polsce przeciwko Polsce Ludowej, stanowi „cud” w Lublinie i cały szereg pomniejszych cudów w różnych częściach kraju43. Dlatego zakwalifi kowała cuda do jednych z najgroźniejszych wystąpień przeciwko ów- czesnej władzy komunistycznej, tuż obok dywersji gospodarczej: Nie jest przypadkiem, że równolegle z cudami, wyprowadzaniem najbardziej zacofanego elementu na ulicę, rozpo- czyna się wzmożona fala sabotaży gospodarczych i innych prób podrywania produkcji itp.44. Na tejże naradzie Brystygier stwierdziła również, że cud lubelski udowodnił słabość i brak dostatecznego przygotowania urzędów do tego rodzaju akcji. Podkreśliła znaczenie działań aparatu represji w trakcie wydarzeń, uznając, że w zlikwidowaniu zajść zaważyła postawa organów bezpieczeństwa publicznego45. Za likwidację cudu w Lublinie odpowiedzialny był zastępca Brystygier w MBP mjr Hen- ryk Chmielewski46. Pod koniec lipca w specjalnym raporcie wnioskował m.in., że należy odszukać i przesłuchać świadków mogących potwierdzić przykłady propagandy fałszywych uzdrowień i cudu. Proponował również zwiększenie liczby ofi cerów śledczych dla intensyw- niejszego i dokładniejszego przesłuchiwania oskarżonych47. Doświadczenia uzyskane podczas pacyfi kacji uczestników cudów przedstawiał na resor- towych wykładach dla młodych funkcjonariuszy bezpieki48. Również w późniejszych tygodniach podejmowano działania odwetowe wobec miesz- kańców Lublina. Zastosowano odgórne represje wobec grup społecznych – studentów, urzędników, kupców. We wrześniu Sekretariat Komitetu Centralnego PZPR wydelegował

42 Julia Brystygier (1902-1975), działaczka ruchu komunistycznego, członek KPZU, PPR, PZPR. Od 1945 r. kie- rownik Wydziału III Departamentu I MBP, następnie p.o. dyrektora i dyrektor Departamentu V MBP. Specjalizo- wała się w sprawach kościelnych. Zwolniona z resortu w listopadzie 1956 r. 43 A. Paczkowski (opr.), Aparat bezpieczeństwa w latach 1944-1956. Taktyka, strategia, metody. Część II. Lata 1948-1949, Warszawa 1996, s. 154. 44 A. Paczkowski (opr.), Aparat…, op. cit., s 155. 45 Ibidem, s. 156. 46 Henryk Chmielewski (1907-1970), funkcjonariusz MBP i MSW. Od 1946 r. naczelnik Wydziału V Departamen- tu V MBP, a następnie wicedyrektor Departamentu V. W listopadzie 1949 r. objął kierownictwo Wydziału Nadzoru Sądowego w Ministerstwie Sprawiedliwości. Sprawował wiele kierowniczych funkcji w aparacie bezpieczeństwa, m.in. był dyrektorem Departamentu Administracyjno-Społecznego MSW. 47 AIPN sygn. 01286/528, mjr H. Chmielewski, Raport w sprawie prowokacji zorganizowanej przez kler katolicki w Lublinie przy pomocy rzekomego cudu. (Stan śledztwa w dniu 27 lipca 1949 roku), k. 583-584. 48 W czasie jednego z takich wykładów mjr Chmielewski tłumaczył, że cuda – obok pielgrzymek i odpustów – są środkiem budzenia, podtrzymywania fanatyzmu mas. Chmielewski prezentował również młodym funkcjonariu- szom MBP resortową wizję źródeł cudów: Jest ciekawe, że wtedy kiedy klerowi się dobrze powodzi, wtedy kiedy w historii mamy okresy, że tak powiem spokoju dla kleru, dobrobytu, kiedy kler gdzieś ma jakimś terenie ma wła- dzę nie ma cudów. Jak tylko zaczyna się źle dziać, jak tylko zaczyna się sytuacja kleru chwiać zjawiają się cuda. AIPN sygn. 01521/32, Skrypty wykładów na temat walki z reakcyjnym klerem. Wykład 4–godz. mjr Chmielewskiego na szkołę „O” pt. „Kler” z dnia 15 października 1949 r., k. 17-18.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 228787 22015-05-18015-05-18 22:14:1022:14:10 PIOTR BĄCZEK 288 do zbadania sytuacji w Lublinie specjalną komisję, w skład której weszli Antoni Alster49 i Julia Brystygier. Zadaniem komisji było opracowanie wniosków w sprawie relegowania studentów z lubelskich uczelni i cofnięcia koncesji kupcom50. Aparat bezpieczeństwa prowadził intensywne działania śledcze w całym kraju. Represjo- nowano nie tylko uczestników zajść w Lublinie, ale także osoby, które w innych regionach Polski rozpowszechniały informacje o cudzie. Zbierano informacje na temat nastrojów spo- łecznych, wypowiedzi o cudzie, komentarzy dotyczących akcji władz. Funkcjonariusze bezpieczeństwa byli ukierunkowani na likwidowanie kolejnych skut- ków takich wydarzeń. Pod koniec lipca 1949 r. Wydział V WUBP w Lublinie alarmował: zaczęły się „rodzić” jeden po drugim „cudy” inspirowane przez sfanatyzowany klerykalny element. Wskazano na przypadki cudów w Chełmie, Białej Podlaskiej51, Jastkowie, Meł- gwii, Krasnymstawie, Puławach, Włodawie, Radzyniu52.

Tabela 2. Statystyka WUBP w Lublinie wydarzeń uznawanych za cuda, które miały miejsce w wojewó- dztwie lubelskim w dniach 3-28 lipca 1949 r. Powiat Liczba wydarzeń uznawanych przez WUBP w Lublinie za cuda Lublin – miasto 1 Chełm2 Lublin 4 Biała Podlaska 79 Krasnystaw 1 Puławy 1 Włodawa 16 Radzyń 10 Łącznie 114 Opracowanie własne na podstawie: AIPN sygn. 01283/527, Charakterystyka inspirowanych „cudów” na terenie woj. lubelskiego, wyciąg z 28 lipca 1949 r., k. 83.

Funkcjonariusze nie ograniczali się do biernej obserwacji tych wydarzeń, lecz aktywnie interweniowali – przeprowadzali wywiad środowiskowy, ustalali personalia prowokatorów i inspiratorów cudów, wzywali uczestników na rozmowy ostrzegawcze i przesłuchania, przeciwdziałali rozpowszechnianiu się wiadomości, aktywniejsze osoby zatrzymywali, pro- wadzili także inwigilację miejscowości, w których miały miejsca cuda. Przykładem są dzia- łania w podlubelskiej parafi i, w której Referat V WUBP postanowił „przez werbunek celo- wej agentury wykryć głównych inspiratorów cudu w Piaskach53”.

49 Antoni Alster (1903-1968), funkcjonariusz aparatu bezpieczeństwa, działacz KPP, PPR, PZPR (m.in. zastępca kierownika Wydziału Organizacyjnego KC PPR i KC PZPR), poseł na Sejm PRL. W latach 1954-1956 był I za- stępcą przewodniczącego Komitetu do Spraw Bezpieczeństwa Publicznego. Był członkiem tzw. frakcji puławian w PZPR. W grudniu 1956 r. został podsekretarzem w MSW, funkcję tę sprawował do 1962 r. 50 AAN, KC PZPR sygn. VII/4 t.1, Protokół nr 35 z posiedzenia Sekretariatu KC PZPR z dnia 3 września 1949 r., .k.123-124. 51 AIPN sygn. 01283/527, Charakterystyka inspirowanych „cudów” na terenie woj. lubelskiego, wyciąg z 25 lipca 1949 r., k. 71-73. 52 AIPN sygn. 01283/527, Charakterystyka inspirowanych „cudów” na terenie woj. lubelskiego, wyciąg z 28 lipca 1949 r., k. 74-83. 53 Ibidem, k. 76.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 228888 22015-05-18015-05-18 22:14:1022:14:10 DZIAŁANIA KOMUNISTYCZNEGO APARATU BEZPIECZEŃSTWA W ODPOWIEDZI NA WYDARZENIA UZNAWANE ZA CUDA W LATACH 1946-1953 289 Resort bezpieczeństwa również w następnych latach stosował represje wobec uczestni- ków wydarzeń związanych z cudami. Jednak nawet według resortowych ocen z 1950 r. nie były one pod względem bojowości tak ostre jak wydarzenia z poprzedniego roku54. Stalinow- ski aparat represji nadal wykorzystywał rozmaite metody kar i poniżania swoich ofi ar. Przy- kładem jest sprawa przeciwko W. H.55. W czerwcu 1950 r. rozpowszechniał on wiadomości o cudzie polegającym na odnowieniu się obrazu. W lipcu został aresztowany przez WUBP w Łodzi. Sąd orzekł karę więzienia, ale nakazał też umieszczenie W. H. w szpitalu dla umy- słowo chorych.56 Represje UB w sprawach dotyczących cudów stały się więc regułą, o czym świadczą dane statystyczne. Tylko w czerwcu 1950 r. funkcjonariusze Wojewódzkiego Urzędu Bez- pieczeństwa Publicznego w Łodzi w związku wrogą propagandą o cudach przesłuchali 213 osób, z których 74 zatrzymali57. W styczniu 1951 r. WUBP w Krakowie zajmował się sprawą rzekomego cudu w Tyńcu pod Krakowem, gdzie miała objawić się Matka Boża. W celu zebrania informacji UB wyko- rzystał swoich informatorów z tego rejonu i aparat partyjny58. Funkcjonariusze aparatu bezpieczeństwa prowadzili również śledztwa w sprawach auto- rów i kolporterów tzw. listów bożych, zawierających rzekome objawienia i przepowiednie. W lutym 1953 r. Wydział V WUBP w Koszalinie prowadził czynności śledcze dotyczące 17 listów nieznanych nadawców rozsyłanych do mieszkańców województw koszalińskiego i bydgoskiego. Ich autorzy pisali o rzekomym cudzie, którego doświadczyć miała czterna- stoletnia dziewczynka w okolicach Częstochowy. Miała ona widzieć Pana Jezusa i św. Tere- sę. Ukierunkowano więc sieć agenturalną na zidentyfi kowanie autora listów. WUBP w Ko- szalinie przeprowadził również dokładną analizę listów59. Również inne WUBP sygnalizowały informacje o krążących na swoich terenach listach z wiadomością o „cudzie koło Częstochowy”. Miedzy innymi Urząd w Kielcach informo- wał centralę MBP, że we wsi Krępa Kościelna kolportowany jest „list boży”, w Rzeszowie zaś aresztowano dwóch osobników za rozpowszechnianie propagandy o cudzie60. Również w lutym 1953 r. Powiatowy UBP w Złotoryi w sprawie kolportażu „listów bo- żych” przesłuchał dwunastu uczniów w charakterze świadków, a dwóch jako podejrzanych. Meldowano, że za rozpowszechnianie „listów bożych” osoby zostaną ukarane przez Referat Administracyjno-Karny PPRN w Złotoryi61. Reasumując, komunistyczny aparat bezpieczeństwa uznawał wydarzenia mające charak- ter cudowny za antypaństwowe.

54 AIPN sygn. 01283/527, Informacja dot. cudów w latach 1946-1952 z 15 marca 1953 r., k. 1. 55 Autor niniejszego artykułu celowo ukrył dane osobowe pod inicjałami. 56 AIPN sygn. Ld Pf 12/761 Akta śledztwa w sprawie przeciwko: H. W. 57 D. Jarosz, M. Pasztor, W krzywym zwierciadle: polityka władz komunistycznych w Polsce w świetle plotek i po- głosek z lat 1949-1956, Warszawa 1995, s. 99. 58 AIPN Kr sygn. 039/3, Streszczenie sprawy dot. propagandy o cudzie w Tyńcu z 17 stycznia 1951 r., k. 129. 59 Na podstawie analizy charakteru pisma autorów listów funkcjonariusze stwierdzili, że pisało je kilka osób, które jak wynika z posiadanych danych – niezupełnie sprawdzonych tworzą pewną zorganizowaną grupę wywodzącą się ze środowiska klerykalnego zamieszkałego na terenie gminy Będzino pow. Koszalin. Z miejscowości tej notowano wypadki przesyłania w korespondencji tzw. łańcucha św. Antoniego., AIPN sygn. 01283/527, Meldunek specjalny WUBP w Koszalinie z 18 lutego 1953 r., k. 13. 60 AIPN sygn. 01283/527, Notatka z 28 lutego 1953 r., k. 16. 61 AIPN sygn. 01283/527, Raport specjalny z 13 marca 1953 r., k. 18-19.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 228989 22015-05-18015-05-18 22:14:1122:14:11 PIOTR BĄCZEK 290 Wprawdzie w początkowym okresie, do 1948 r. tolerował ich występowanie, jednak w następnych latach fakty te były bezwzględnie zwalczane, osoby rozpowszechniające wia- domości o nich zaś – prześladowane. Komuniści i funkcjonariusze MBP za cuda uznawali także wydarzenia, które w żaden sposób nie mieściły w nauczaniu Kościoła katolickiego, jak np. tzw. łańcuszki św. Antonie- go i tzw. listy boże. Stalinowskie MBP początkowo nie stosowało żadnych narzędzi naukowych (np. stoso- wanych w socjologii), nie korzystało też z wyników badań naukowych. W późniejszych la- tach doszło jednak do swoistej profesjonalizacji i unaukowienia zwalczania cudów. Od lat sześćdziesiątych funkcjonariusze Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wykorzystywali w pracy operacyjnej publikacje naukowe z zakresu psychologii, socjologii, a nawet teologii. Dokumenty aparatu bezpieczeństwa ukazują kolejny front walki komunistycznego aparatu z chrześcijaństwem, a zwłaszcza z przejawami tzw. religijności ludowej i uzupełniają histo- rię komunistycznego aparatu bezpieczeństwa w PRL o nieznane dotąd rozdziały. Komuniści z jednakową energią zbierali informacje wykorzystywane potem do zwalcza- nia rozprzestrzeniania się informacji o cudzie w katedrze lubelskiej i jego konsekwencjach w postaci licznych uzdrowień, jak wiadomości o plebejskich „listach bożych”. Zajmowali się takimi wydarzeniami zarówno w dużych miastach, jak i w małych miejscowościach, we wsiach i w przysiółkach, lasach i na pastwiskach. Wszystkie te wydarzenia diagnozo wali jako zagrożenia dla ładu i spokoju społecznego. Uważali nawet, że cuda podważają funda- menty socjalistycznego ustroju i bezpieczeństwo państwa. Osoby rozpowszechniające infor- macje o cudach były uznawane za tzw. niebezpieczny element. Do tej grupy zaliczano za- równo osoby w podeszłym wieku, jak i kilkuletnie dzieci. Zwalczanie cudów przez komunistyczne władze i aparat bezpieczeństwa trwało do końca istnienia PRL.

Activities of communist security structures in response to the events considered miracles in the years 1946-1953 Summary The communist authority in Poland monitored events identifi ed in the category of mira- cles, regardless of whether they were recognized by the Catholic Church as miracles or not. The Ministry of Public Security saw these phenomena as an active method of hostile activi- ties on the part of the clergy. The repression of people who disseminated information about such events started at the end of 1948 started. All forms of MPS activities – creation of groups of secret informants, psychic pressure, brutal pacifi cation meetings, arrests and questio- nings – were used. There were also cases of people who disseminated information about the miracles been placed in psychiatric hospitals. Preserved documents of the MPS are not proof of the truth of miracles, but they do form evidence of the destructive will by the Com- munists towards all expressions of religiosity.

Keywords: communist security apparatus, Catholic Church, miracles, religious folk

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 229090 22015-05-18015-05-18 22:14:1122:14:11 EDYCJA Ź RÓDEŁ

Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 291-295

DARIUSZ MILEWSKI WNHiS UKSW, Warszawa

PRZYWILEJ JANA JAKUBA BASILIKOSA HERAKLIDESA DLA OLBRACHTA ŁASKIEGO

Dzieje stosunków polsko-mołdawskich w epoce nowożytnej obfi towały w wiele drama- tycznych momentów i niespodziewanych zwrotów w – zdawałoby się – utartych koleinach historii. Wynikało to poniekąd z sytuacji obu krajów. Polska od czasów późnego średniowie- cza rościła sobie pretensje do zwierzchnictwa nad swym południowo-wschodnim sąsiadem, jednak od czasu umocnienia się w regionie naddunajskim Turcji Osmańskiej nie mogła re- alizować wprost swoich ambicji. Sama Mołdawia z kolei, w miarę popadania w coraz więk- szą zależność od Osmanów i utraty znaczenia przez miejscową dynastię Muszatowiczów, stawała się krajem niestabilnym i podatnym na wpływy z zewnątrz. Szczególnie jaskrawo wyraziło się to w XVI w., kiedy na arenie polsko-mołdawskich dziejów pojawiło się dwóch godnych siebie zawadiaków, których losy połączyły ku utrapieniu i szkodzie zarówno Pol- ski, jak i Mołdawii. Mowa o wojewodzie sieradzkim Olbrachcie Łaskim oraz Janie Jakubie Basilikosie Heraklidesie, mętnego pochodzenia XVI-wiecznym awanturniku, który w 1561 r. z pomocą swego polskiego przyjaciela osiągnął tron mołdawski1. Jak wszakże często bywa w podobnych przypadkach, przyjaźń skończyła się niebawem po odniesionym sukcesie, kiedy to nowo kreowany hospodar mołdawski nie zamierzał płacić wygórowanych rachunków za poparcie, jakie wystawił mu wojewoda sieradzki. Zerwanie współpracy nie okazało się jednak korzystne dla Heraklidesa i kiedy poczuł się zagrożony w swych rządach, postanowił pozyskać sobie dawnego protektora – a ówcześnie przeciwnika. W tym celu w styczniu 1563 r. wystawił na rzecz Olbrachta Łaskiego ciekawy dokument, w którym mia- nował wojewodę sieradzkiego swym następcą na tronie mołdawskim. Oryginał tego doku- mentu znajduje się z warszawskim Archiwum Głównym Akt Dawnych i jest przedmiotem niniejszej edycji. Zanim jednak przedstawimy go Czytelnikowi, zaprezentujemy tło histo- ryczne – oczywiście tylko w zarysie, niezbędnym dla zrozumienia okoliczności wystawie- nia dokumentu2. Panowanie Zygmunta Augusta (1548-1572) było okresem, w którym Polska podjęła pró- by odzyskania wpływów w Mołdawii, których zrzekła się na rzecz Turcji Osmańskiej

1 Wojewodzie sieradzkiemu poświęcona jest monografi a: R. Zieliński, R. Żelewski, Olbracht Łaski. Od Kieżmar- ku do Londynu, Warszawa 1982. Studium życia i działalności Heraklidesa dała z kolei I. Czamańska, Jakub Basi- likos Heraklides – droga wyzwolenia Grecji?, „Balcanica Posnaniensia. Acta et studia” 1999, t. 9/10, s. 133-151. Krótki życiorys tego władcy można też znaleźć w słowniku hospodarów mołdawskich: D. Dragnev, E. Baidaus, Gh. Bodeanu, Domnii Ţării Moldovei: studii, Chişinău 2005, s. 119-121 (hasło: Despot Vodă). 2 Wydarzenia związane z powrotem Polski do czynnej polityki wobec Mołdawii w połowie XVI w., z czym wiązała się też krótkotrwała kariera Heraklidesa były już przedmiotem licznych studiów, dlatego nie ma potrzeby omawiać w tym miejscu wszystkich szczegółów, po które będziemy odsyłać Czytelnika do stosownych opracowań.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 229191 22015-05-18015-05-18 22:14:1122:14:11 EDYCJA ŹRÓDEŁ 292 w traktacie pokojowym z 1533 r.3 Już w 1551 r. hetman Mikołaj Sieniawski wyprawił się do Mołdawii z zamiarem zrzucenia z tronu hospodara Stefana VI Raresza i przekazania wła- dzy niejakiemu Iwonii. Pretendentowi temu rzeczywiście pisana była władza w Mołdawii, ale musiał na nią poczekać ponad dwadzieścia lat, kiedy to został hospodarem jako Jan III, zresztą z nominacji Turków (1572). Kampania roku 1551 zakończyła się niepowodzeniem, ale niezrażony hetman koronny spróbował znów szczęścia rok później, znalazłszy sobie in- nego kandydata do władzy w Mołdawii. Tym razem Polakom dopisało szczęście i wprowa- dzili na tron w Jassach Aleksandra Lăpuşneanu. Nowy hospodar już 5 września 1552 r. w mołdawskiej Bakocie złożył przysięgę wierności królowi polskiemu4. Co prawda akcja hetmana M. Sieniawskiego była samowolna i spowodowała nawet jego konfl ikt z królem, który obawiał się sprowokowania wojny tureckiej – ale wobec akceptacji przez Osmanów nowego hospodara, również Zygmunt August porzucił pierwotne obiekcje. Co więcej, w 1553 r. przyjął nową przysięgę lenną hospodara5. W ten sposób rozpoczęło się polsko-osmańskie kondominium nad Mołdawią – hospodar nadal był lennikiem sułtana, ale hołdował też królowi polskiemu. Aleksander Lăpuşneanu był życzliwy Polsce i okazał się hojnym mecenasem lwowskiej cerkwi prawosławnej pw. Zaśnięcia NMP – z powodu licz- nych dotacji hospodarów mołdawskich, zwanych w Polsce wołoskimi, cerkiew tę zwano nawet potocznie „wołoską”6. Ten korzystny dla Polski układ został niestety zburzony za sprawą samowolnych poczy- nań wojewody sieradzkiego Olbrachta Łaskiego. Tonący w długach magnat, rozpaczliwie poszukiwał możliwości nie tylko odzyskania równowagi fi nansowej, ale też zaspokojenia swoich wygórowanych ambicji politycznych. Realizację tych zamierzeń postanowił prze- prowadzić przy pomocy Jana Jakuba Basilikosa Heraklidesa. Ów podejrzanej konduity obieżyświat pojawił się w Polsce w połowie lat 50. XVI w., podając się za syna władcy Sa- mos, Jana Heraklidesa. W 1557 r. uczestniczył w wyprawie pozwolskiej Zygmunta Augusta, która zainaugurowała aktywną politykę polsko-litewską wobec Infl ant. Ambitny Heraklides zainteresował się jednak zupełnie innym krajem i zaczął zgłaszać roszczenia do tronu moł- dawskiego. Ponieważ w Mołdawii panował przychylny Polsce Aleksander Lăpuşneanu, po- starano się o szybkie usunięcie Heraklidesa z granic koronnych. Nie znalazłszy zatem po- parcia w Polsce, Heraklides wyjechał do Siedmiogrodu7.

3 ´Ahdname sułtana Sulejmana I dla króla Zygmunta I, Stambuł, 18-26 I 1533 r., w: Ottoman-Polish Diplomatic Relations (15th-18th Century). An Annotated Edition of Ahdnames and Other Documents, wyd. D. Kołodziejczyk, Leiden-Boston-Köln 2000, nr 13, s. 230-231. 4 D. Dragnev, E. Baidaus, Gh. Bodeanu, op. cit., s. 115-116 (hasło: Alexandru Lăpuşneanu). 5 Przysięga Aleksandra Lăpuşneanu królowi Zygmuntowi Augustowi, Hârlău, 22 VI 1553 r., w: Documente pri- vitoare la istoria României culese din arhivele polone. Secolul al XVI-lea, wyd. I. Corfus, Bucureşti 1979, nr 84, s. 166-172; zatwierdzenie układu przez Zygmunta Augusta, Kraków, 19 VIII 1553 r., ibidem, nr 87, s. 183-186. Na temat okoliczności wprowadzenia na tron mołdawski Aleksandra Lăpuşneanu zob. szerzej D. Milewski, Moł- dawia w orbicie wpływów polskich (1552-1572), w: Spotkania polsko-mołdawskie. Księga poświęcona pamięci Profesora Janusza Solaka, red. M. Kosienkowski, Lublin 2013, s. 45-47 i B. Szutkiewicz, Polska a Mołdawia w latach 1551-1572, „Białostockie teki historyczne”, 2009, t. 7, s. 13-14. 6 Mecenat hospodarów mołdawskich poświadczony jest przez dokumentację, zgromadzoną w aktach lwowskie- go bractwa stauropigialnego – zob. Центральний державний icторичний apxiв України, м. Львiв, (Centralne Państwowe Archiwum Historyczne Ukrainy we Lwowie), Львiвський cтaвpoпiгiйcький iнcтитут (Lwowski In- stytut Stauropigialny), f. 129, op. 1. Poczynania hospodara Aleksandra Lăpuşneanu dokumentuje jego jedenaście listów do bractwa z lat 1558-1561 (spr. 22-34). 7 D. Milewski, op. cit., s. 47; I. Czamańska, op. cit., s. 139-141 (autorka słusznie zwraca uwagę na związki Hera-

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 229292 22015-05-18015-05-18 22:14:1122:14:11 EDYCJA ŹRÓDEŁ 293 W Siedmiogrodzie Heraklides spotkał się z Olbrachtem Łaskim i obaj w 1559 r. zawarli porozumienie, na mocy którego wojewoda sieradzki miał wprowadzić pretendenta na tron mołdawski, a w zamian nowy hospodar miał zwrócić koszty wyprawy i mianować Łaskiego hetmanem. Heraklides poczynił też obietnice wprowadzenia w Mołdawii protestantyzmu, co świadczyło o zupełnym niezrozumieniu przez pretendenta sytuacji w prawosławnym ho- spodarstwie. Na krótką metę pozwoliło to wszakże zjednać mu poparcie polskich różno- wierców, których Łaski przekonał do udziału w wyprawie na zjeździe w Krakowie w 1560 r. Zebrawszy 1600 ochotników i najemników, opłaconych za pieniądze żony, ruszył wojewoda sieradzki jesienią 1560 r. z Heraklidesem do Mołdawii. Wyprawa dobiegła jednak szybkiego i żałosnego końca pod Pomorzanami w województwie ruskim, gdzie niedoszłych konkwi- stadorów rozproszyły wojska kwarciane pod komendą hetmana Mikołaja Sieniawskiego. Takie zakończenie sprawy było oczywiście nie do przyjęcia nie tylko dla Heraklidesa, ale i dla Łaskiego, który zdążył już zainwestować w przedsięwzięcie spore pieniądze. Odczekał zatem rok, goszcząc Heraklidesa u siebie w Kieżmarku na Spiszu. Tamże sfi ngował śmierć i pogrzeb pretendenta, by uśpić czujność przeciwników i jesienią 1561 r. przemknął się z nowo zebranym wojskiem do Mołdawii, nie niepokojony tym razem przez Sieniawskiego. Łaski okazał się całkiem zdolnym wodzem i 18 listopada 1561 r. pod Werebią w Mołdawii pokonał wojska hospodara, zmuszając go do ucieczki z kraju. Tryumfujący Heraklides wkroczył do Suczawy i objął władzę w Mołdawii8. Nowy hospodar zaczął rządy jako Jan II i zadeklarował wierność królowi polskiemu. Zarazem jednak odebrał w lutym 1562 r. gratulacje od Habsburgów, liczących na sprowoko- wanie wojny polsko-tureckiej. Zygmunt August odmówił jednak przyjęcia hołdu nowego hospodara i odciął się od wyprawy Łaskiego. Sułtan Sulejman Wspaniały póki co zatwier- dził Heraklidesa na tronie i też ani myślał wszczynać z jego powodu wojnę z Polską. Turcy umiejętnie jednak rozegrali sprawę, każąc oddać sobie za uznanie władzy Herakli- desa pograniczny Chocim. Nowy hospodar już zdążył nadać to miasto i zamek Olbrachtowi Łaskiemu, którego mianował też hetmanem mołdawskim. Wobec żądania Porty musiał jed- nak ustąpić i odebrał Łaskiemu nadanie. Ten, urażony, wyjechał do Piotrkowa na sejm i tam- że w końcu 1562 r. pogodził się z królem Zygmuntem Augustem9. Wydawać by się mogło, że Heraklides jako jedyny odniósł korzyści z całego zamiesza- nia, ale jeśli spodziewał się spokojnie panować, to najwidoczniej nie docenił uporu swego byłego polskiego przyjaciela. Łaski nie wyrzekł się bowiem Mołdawii i teraz wszedł w po- rozumienie z Dymitrem ks. Wiśniowieckim, również roszczącym sobie prawa do tronu w Jassach (który nawet usiłował zająć w 1553 r.). Zimą obaj magnaci rozpoczęli więc przy- gotowania do interwencji w Mołdawii. Nie uszło to oczywiście uwagi Heraklidesa, który postanowił rozbić sojusz Łaskiego i Wiśniowieckiego. Ponieważ ks. Dymitr pragnął tronu mołdawskiego, Heraklides nie mógł mu niczego zaproponować, czym odciągnąłby go od realizacji tego pomysłu. Bardziej umiarkowane ambicje żywił Łaski i dlatego to jego postanowił pozyskać sobie Heraklides.

klidesa z Habsburgami, którym zależało na zdestabilizowaniu stosunków polsko-osmańskich, co gwarantowałoby pokój między Wiedniem a Stambułem). 8 Zob. R. Zieliński, R. Żelewski, op. cit., s. 27-28; I. Czamańska, op. cit., s. 141-142 i D. Milewski, op. cit., s. 47 (tamże odesłania do źródeł i innych opracowań). 9 R. Zieliński, R. Żelewski, op. cit., s. 28-31.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 229393 22015-05-18015-05-18 22:14:1122:14:11 EDYCJA ŹRÓDEŁ 294 W tym celu wystawił 15 stycznia 1563 r. w Suczawie dokument, w którym czynił Olbrachta Łaskiego swoim następcą na wypadek, gdyby on sam zmarł, nie pozostawiwszy męskiego potomstwa. W razie pozostawienia córki hospodar zobowiązywał Łaskiego do zaopiekowa- nia się nią do czasu osiągnięcia pełnoletniości oraz zapewnienia jej stosownego uposażenia. Czyniąc Łaskiego swoim następcą, powoływał się Heraklides na niewątpliwe przecież za- sługi wojewody sieradzkiego we wprowadzeniu go na tron mołdawski. Dyplomatycznie przemilczał też ostatnie niesnaski, jak i właściwy powód wystawienia przywileju. Dokument ten, jak miało się okazać, nie odegrał w istocie roli, jaką przeznaczył mu jego wystawca. Możemy wskazać co najmniej dwa powody, dla których tak się stało: 1. Olbracht Łaski decyzję Heraklidesa uznał za dowód jego słabości – jak najbardziej słusznie – i zamiast pogodzić się z hospodarem, przyśpieszył przygotowania do jego detro- nizacji. W tym celu już w lutym 1563 r. wkroczył wraz z ks. Dymitrem do Mołdawii i opa- nował Chocim. 2. Heraklides wkrótce sam utracił możność decydowania o losach Mołdawii, kiedy wy- buchło przeciw niemu powstanie, kierowane przez bojara Stefana Tomżę. Powodem wystą- pienia Mołdawian przeciw władcy była jego nieodpowiedzialna polityka religijna – Herakli- des istotnie bowiem dążył do zaprowadzenia w rządzonym kraju protestantyzmu, czym rozsierdził przywiązanych do prawosławia mieszkańców10. Warto zatrzymać się jeszcze chwilę nad powodami, dla których Olbracht Łaski odrzucił kuszącą ofertę Heraklidesa, nie powiadamiając o niej nawet ks. Wiśniowieckiego11. Główną przyczyną była zapewne nieufność, jaką żywił wojewoda sieradzki do byłego sojusznika politycznego. Nieufność ta poparta była świeżym doświadczeniem, kiedy to Heraklides na żądanie Turków – ale i bez zbytnich oporów – pozbawił Łaskiego już przyznanych mu benefi cjów w Mołdawii. Co więcej, wojewoda sieradzki nie mógł nie dostrzegać rzeczywi- stej pozycji Heraklidesa w Mołdawii i faktu, że mimo tytułowania się przezeń dziedzicznym hospodarem, nie był on bynajmniej dysponentem tronu, na którym zasiadał. Objął władzę z pomocą Łaskiego i za zgodą Osmanów. Jeśli zatem ktoś miał realny wpływ na obsadę tronu w Mołdawii, to byli to właśnie Turcy (i energiczni awanturnicy, tacy jak sam wojewo- da sieradzki). Mógł się zatem Łaski spodziewać, że łatwiej osiągnie cel – choćby nim miało być nawet hospodarstwo mołdawskie – obalając Heraklidesa i następnie zjednując sobie Turków. Nie bez znaczenia pozostawał też fakt, że Łaski działał w dużym stopniu z pobudek ekonomicznych – w Mołdawii widział ratunek dla własnych kłopotów fi nansowych, które go trapiły. Musiał zatem Mołdawię zdobyć od razu, a nie czekać na być może odległą śmierć Heraklidesa. Jednym słowem, naszym zdaniem wojewoda sieradzki trafnie dostrzegł istotny sens działania Heraklidesa i motywy wystawienia przezeń dokumentu, który był niczym innym, jak grą na zwłokę i próbą zażegnania grożącego hospodarowi niebezpieczeństwa. Chociaż zatem omawiany przez nas dokument nie pociągnął za sobą opisanych w nim skutków prawnych, a sam jego wystawca jeszcze jesienią 1563 r. zginął, zgładzony na pole- cenie zwycięskiego Stefana Tomży12, przypomnienie tego przywileju wydaje się być sprawą

10 Na temat polityki religijnej Heraklidesa zob. m.in. I. Czamańska, op. cit., s. 146-147. 11 I. Czamańska, Wiśniowieccy. Monografi a rodu, Poznań 2007, s. 79. 12 Podobny los spotkał zresztą także Dymitra ks. Wiśniowieckiego, który wkroczył do Mołdawii latem 1563 r. z małą garścią wojska, nie oglądając się na Olbrachta Łaskiego – zob. I. Czamańska, Wiśniowieccy…, s. 80-82; Z. Spieralski, Awantury mołdawskie, Warszawa 1967, s. 126-128.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 229494 22015-05-18015-05-18 22:14:1122:14:11 EDYCJA ŹRÓDEŁ 295 godną uwagi. Jest on bowiem świadectwem dokumentującym stan stosunków polsko-moł- dawskich i chaos, jaki zapanował w Mołdawii za sprawą Heraklidesa i Olbrachta Łaskiego. Jak napisano wyżej, zachował się oryginał przywileju Heraklidesa dla Olbrachta Łaskie- go i znajduje się on w Zbiorze Dokumentów Pergaminowych Archiwum Głównego Akt Dawnych w Warszawie, pod sygnaturą 6904. Dokument został spisany po łacinie i zaopa- trzony w osobisty podpis hospodara oraz jego pieczęć. Stan zachowania jest dobry. Doku- ment wydajemy z oryginału, zachowując oryginalną XVI-wieczną pisownię łacińską, w której pojawia się m.in. litera „j” (np. w słowie „juramus”), a także nie występuje dyftong „ae”, np. w słowach „celestis” (zamiast „caelestis”) czy „prefati” (w miejsce „praefati”). Abrewiacje uzupełniamy, podając brakujące litery w nawiasach kwadratowych. Lekcje nie- pewne oznaczamy kursywnym pytajnikiem w nawiasach kwadratowych.

Przywilej Jakuba Basilikosa Heraklidesa dla Olbrachta Łaskiego, Suczawa, 15 I 1563 r. Archi- wum Główne Akt Dawnych w Warszawie, Zbiór Dokumentów Pergaminowych, sygn. 6904

Heraclides Jacobus basilicus Dei Gratia Despotas Sami Doridos, Moldauie pari et ceterarum insular[um] princeps, Terarum Valachie Dominus et legitimus heres. Mag[nifi ]co Alberto Lasky propter benefi cia in nos exhibita ac auxilia in n[ost]ro exilio contra hostem nobis prestita promittimus atque juramus coram et cum consensu episcopos et ceteros ordinum atque dignitarior[um] regni n[ost]ri Moldauie quod cum iam Pater celestis totius machine creator, in cuius manu o[mn]ia consistit dignatus fuerit oblivisens n[ost]rorum scelerum nos per medium et fi dele auxilium prefati Mag[nifi ci] Alberti Lasky introducere atque ad regnum n[ost]rum Moldauie colocare, extunc volentes digna[m] ipsi D[omi]no Alberto Lasky refer- re gratiam et regno n[ost]ro fi deliter prospicere habita matura deliberatione cum toto consilio ordinum regni n[ost]ri decrevimus in futurum quod quando Divine placuerit voluntati nos ex hac vita ad patriam revocare celestem si nos legitima prole mascula decedere contingeret, ipsum prefatum Albertum Lasky tenore et vigore presentis Juramenti et Instrumenti n[ost]ri quod coram ordinibus regni confecimus cum consensu et juramento eor[un]dem ordinum super ea re prestito et sigilis eor[un]dem in literis 13 specialiter roborato, in legiti- mum successorem n[ost]rum constituimus et sceptrum atque regnum Moldauie illi tradimus et post nos gubernandum relinquimus cum ea tamen conditione quod si ex legitimo thoro fi liam suscepta[m] cum matre vel sine matre relinquerimus, ipse Albertus Lasky earum vel eius tutor primarius sit et fi lie cum ad annos nubiles pervenerit dotem ducentorum milium in auro persoluat atque hoc facto ipse regnum suscipiat et legitimus successor noster teneat. Hec facere Deo iuvante per fi dem et humanitatem nostram juramus atque promittimus per illum Deum quem in auxilium n[ost]rum vocamus, et ad maiorem fi dem omnium presentium [?] sigilo n[ost]ro secreto sigilavimus, et manu propria coram universo consilio ordinum regni n[ost]ri Moldauie scripsimus et subscripsimus. Datum in arce solite residentie n[ost]re Sochawa die decimaquinta Januarii anno salutis milesimo quingentesimo sexagesimo tertio, regni n[ost]ri primo. [Podpis] [Pieczęć przywieszona]

13 Tekst nadpisany.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 229595 22015-05-18015-05-18 22:14:1122:14:11 SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY

Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 296-298

KS. WALDEMAR GLIŃSKI

MIĘDZYNARODOWA KONFERENCJA NAUKOWA. KONGRES POLONII KANADYJSKIEJ – 70 LAT W SŁUŻBIE NARODOWI, OJCZYZNY I POLONII (7-8 LISTOPADA 2014 R., UNIWERSYTET KARDYNAŁA STEFANA WYSZYŃSKIEGO W WARSZAWIE)

W dniach 7-8 listopada 2014 r. odbyła się w Auli Schumana – gmachu Auditorium Maxi- mum UKSW międzynarodowa konferencja naukowa zatytułowana Kongres Polonii Kanadyj- skiej – 70 lat w służbie Narodowi, Ojczyzny i Polonii, zorganizowana przez Światową Radę Badań nad Polonią, Instytut Nauk Historycznych UKSW oraz Kongres Polonii Kanadyjskiej. W inauguracji obrad udział wzięli: Jej Ekscelencja Alexandra Buailiskis – Ambasador Kanady w RP, p. Teresa Berezowska – Prezes Kongresu Polonii Kanadyjskie, p. Jan Cytowski – Prezes Rady Polonii Świata i Wiceprezes Kongresu Polonii Kanadyjskiej, p. Wojciech Tyciński – Za- stępca Dyrektora Departamentu Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą MSZ RP, Jego Magnifi cencja ks. prof. dr hab. Stanisław Dziekoński – Rektor UKSW oraz ks. prof. dr hab. Wal- demar Graczyk – Dyrektor Instytutu Nauk Historycznych UKSW. W wystąpieniu inauguracyjnym konferencji Pani Ambasador Alexandra Bugailiskis pod- kreśliła wybitny wkład, wniesiony na przestrzeni stuleci przez Kanadyjczyków polskiego pochodzenia do każdego sektora kanadyjskiej rzeczywistości: wojskowości, inżynierii, mu- zyki, mediów, sztuki i polityki. Przypomniała dorobek inżyniera Kazimierza Gzowskiego, któremu tytuł szlachecki nadała Królowa Wiktoria, wspomniała działalność jego wnuka, wybitnego dziennikarza radiowego Petera Gzowskiego. Przypomniała postać generała Wal- tera Natynczyka, byłego dowódcy Sztabu Generalnego kanadyjskich sił zbrojnych. Kończąc swoje wystąpienie, Pani Ambasador stwierdziła: Polska społeczność w Kanadzie, która w przeszłości dowiodła swej determinacji, stoi przed nowym wyzwaniem zmieniających się warunków demografi cznych i modelu imigracji. Kanada zawsze szczyciła się promowaniem modelu emigracji jako mozaiki, a nie tygla, i będzie nadal zachęcać imigrantów do kultywo- wania swojej kulturowej tożsamości. Mam nadzieję, że Kongres Polonii Kanadyjskiej będzie kontynuował wysiłki zmierzające do podtrzymania kultury i tradycji polskiej diaspory w Ka- nadzie. Jest to kluczowe dla obu naszych krajów, jako że więzi z Waszą Ojczyzną umacniają więzi pomiędzy naszymi krajami, pomagając nam tym samym osiągnąć nasz wspólny cel: otwarcie nowego rozdziału w naszych stosunkach. Witając uczestników konferencji i dostojnych gości Jego Magnifi cencja, ks. prof. dr hab. Stanisław Dziekoński, Rektor UKSW zrekapitulował historię Polonii Kana- dy oraz znaczenie Kongresu Polonii Kanadyjskiej: W okresie II wojny światowej wielu zna- komitych Polaków zmuszonych zostało do emigracji, w tym także do Kanady. Byli wśród

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 229696 22015-05-18015-05-18 22:14:1122:14:11 SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY 297 nich fachowcy najwyższej klasy. Swoim wykształceniem i pracą przyczynili się do odparcia inwazji niemieckiej na Anglię, a w okresie powojennym mieli decydujący udział w rozbudo- wie i rozwoju kanadyjskiego, pokojowego przemysłu lotniczego. Wzięli udział w tworzeniu organizacji polonijnych, w tym także Kongresu Polonii Kanadyjskiej. Była to inicjatywa o dużej wadze społecznej i narodowej, biorąc pod uwagę nasilenie się emigracji polskiej po zakończeniu II wojny światowej, kiedy to do Kanady przybyło ok. 60 tys. Polaków – żoł- nierzy, weteranów i byłych jeńców wojennych. Podstawowym zadaniem, przed którym sta- nął wówczas Kongres, było rozwinięcie akcji pomocy dla tej fali emigracyjnej. Akcję tę Kongres kontynuował podczas kolejnych fal emigracyjnych, szczególnie po roku 1980. W jego 70-letnim dorobku znajdujemy także wiele innych inicjatyw: obrona dobrego imienia Polski i Polaków, udział w obchodach milenijnych chrztu Polski, upamiętnienie zbrodni ka- tyńskiej, troska o szkolnictwo polonijne, konsolidacja środowisk sybirackich, promocja pol- skości w multikulturowym społeczeństwie kanadyjskim, wspomaganie zabiegów III Rzeczy- pospolitej w akcesji do Paktu Północnoatlantyckiego: to tylko niektóre przykłady służby Kongresu Polonii Kanadyjskiej na rzecz Narodu, Ojczyzny i Polonii. Podczas dwudniowych obrad konferencji wygłoszono w trzech panelach problemowych 21 referatów. W panelu pierwszym, zatytułowanym Działalność Kongresu Polonii Kanadyj- skiej na rzecz Ojczyzny, Narodu i Polonii świata Prezes Kongresu, p. Teresa Berezowska oraz p. prof. dr hab. Anna Reczyńska przypomniały najważniejsze dokonania KPK w okre- sie 70 lat jego istnienia. Doktor Piotr Kardela i inż. Jan Cytowski omówili natomiast integra- cyjną działalność Kongresu na rzecz Polonii świata. W drugim panelu zatytułowanym Polonia kanadyjska w aspektach społeczno-politycz- nych oraz kulturalno-naukowych ukazano rolę Kongresu w rozwoju działalności artystycz- nej Polonii kanadyjskiej (mgr Mirosław Kucharski), funkcjonowanie polonijnych środków masowego przekazu (ks. dr Rafał Leśniczak), rolę kobiet i organizacji kobiecych w życiu Polonii kanadyjskiej (dr Anna Popielarczyk-Pałęga, dr Zbigniew Klimaszewski). Przypo- mniano też współpracę polsko – ukraińską podczas II wojny światowej (dr Sławomir Moć- kun) oraz znaczenie Instytutu Józefa Piłsudskiego (dr Krzysztof Langowski), wkład KPK w budowanie społeczeństwa wielokulturowego Kanady (prof. dr hab. Anna Śliz), obchody kanadyjskie Milenium Chrztu Polski (ks. prof. dr hab. Waldemar Gliński, mgr Maria Zima) oraz pomoc udzielną przez KPK i Polonię Kanady „Solidarności” i polskim staraniom o uzyskanie pełnej suwerenności (dr Patryk Pleskot). W trzecim panelu problemowym, zatytułowanym Duszpasterstwo polonijne w Kanadzie ks. prof. dr hab. Jarosław Różański omówił działalność Księży Oblatów w misjach prowa- dzonych wśród Indian i Inuitów oraz ich wkład w rozwój duszpasterstwa polonijnego. Ksiądz prof. dr hab. Bernard Kołodziej zrekapitulował natomiast działalność Księży Chry- stusowców w duszpasterstwie polonijnym Kanady. Ksiądz prof. dr hab. Jan Walkusz omó- wił znaczenie Konferencji Księży Polskich Wschodniej Kanady i jej integracyjną działal- ność wśród Polonii północnoamerykańskiej. Wizyta ks. kard. Karola Wojtyły w Kanadzie w 1969 r. została przypomniana przez ks. mgr Damiana Szczepanika. Ksiądz dr hab. Woj- ciech Kluj przybliżył natomiast unikalną inicjatywę Polaków mieszkających w Ottawie w zakresie niesienia pomocy polskim misjonarzom. Problemy polskojęzycznego duszpa- sterstwa wobec procesów integracji zostały omówione w referacie wygłoszonym przez ks. prof. dra hab. Wojciecha Necla.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 229797 22015-05-18015-05-18 22:14:1122:14:11 SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY 298 Kończąc obrady konferencji, Przewodniczący Komitetu Organizacyjnego – ks. prof. dr hab. Waldemar Gliński zapowiedział podjęcie starań, zmierzających do wydania publikacji pokonferencyjnej. Będzie ona nie tylko okazją do trwałego udokumentowania obrad konferencji, ale także możliwością pogłębienia refl eksji na temat dorobku Kongresu Polonii Kanadyjskiej i innych organizacji polskich w Kanadzie, ze szczególnym uwzględ- nieniem Związku Harcerstwa Polskiego i szkolnictwa polonijnego w Kanadzie.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 229898 22015-05-18015-05-18 22:14:1122:14:11 Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 299

K AROLINA KOCHAŃCZYK-BONIŃSKA

RELIGIE W ŚWIECIE ŚRÓDZIEMNOMORSKIM (INSTYTUT NAUK HISTORYCZNYCH UKSW, 18.XI. 2013)

Pierwsza z cyklu konferencji „W kręgu cywilizacji śródziemnomorskiej” poświecona za- gadnieniu religii w świecie śródziemnomorskim odbyła się 18. XI. 2013 w Auditurium Ma- ximum UKSW. W konferencji uczestniczyło około dwustu osób, pracowników naukowych i studentów z wielu ośrodków naukowych z całej Polski. Pierwszej części sesji plenarnej przewodniczył ks. dr hab. L. Misiarczyk, prof. UKSW, a swoje wykłady zaprezentowali ks. prof. dr hab. J. Naumowicz (UKSW) (Jeszcze raz o tym, czy mitraizm i kulty solarne były realnym rywalem chrzescijaństwa w późnym antyku), ks. dr hab. T. Stępień, prof. UKSW (Rytuały teurgiczne w późnym neoplatonizmie pogań- skim), dr B. Prochwicz Studnicka, dr M. Teperska-Klasińska i dr A. Mrozek (UJ) (Motyw jaskini w judeochrześcijańskiej i muzułańskiej tradycji religijnej). Drugą część sesji plenarnej rozpoczął wykład ks. dr. hab. L. Misiarczyka (Wierność trady- cji i ewolucja w judaizmie antycznym: od pluralizmu religijnego przed 70 r. do dominacji ju- daizmy rabinicznego po 70 r. po Ch.). Następnie swoje referaty zaprezentowali dr A. Mrozek (UJ) (Ugarit – religia małego miasta z perspektywy wielkiego świata starożytnego), ks. dr hab. T. Kołosowski, prof. UKSW (Sens słowa religio w pismach Salwiana z Marsylii) oraz dr hab. T. Wolińska, prof. UŁ (Opór, bierność czy kolaboracja. Chrześcijanie w Syrii i Egipcie wobec podboju arabskiego). Tej części sesji przewodniczył ks. prof. J. Naumowicz. Po przerwie obiadowej rozpoczęły się sesje w podziale na trzy grupy. W grupie pierwszej przeważały tematy patrystyczne i biblijne, w grupie drugiej zagadnienia z historii starożyt- nej, zaś w trzeciej odnaleźli się miłośnicy Bizancjum. Ostatnia część konferencji, także w podziale na trzy grupy, poświecona była historii sta- rożytnej, relacji fi lozofi i i religii oraz współczenej problematyce śródziemnomorskiej. Prelegenci reprezentowali trzynaście ośrodków naukowych z całej Polski. Tematyka pre- zentowanych wykładów wskazuje, iż konferencja miała charakter interdyscyplinarny i stała się okazją, aby spojrzeć na zaganienie religii z różych perspektyw badawczych. Owocem konferencji będzie publikacja wybranych materiałów w kolejnym tomie serii Studia Anti- quitatis Christianae.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 229999 22015-05-18015-05-18 22:14:1122:14:11 Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 300-302

GRZEGORZ MICHALAK, BARBARA ŚWITALSKA

RELACJA Z III KONFERENCJI NAUKOWEJ DOKTORANTÓW I DOKTORÓW INH UKSW RÓŻNYMI DROGAMI DO NIEPODLEGŁOŚCI. STUDIA Z HISTORII NAJNOWSZEJ

W dniu 7 czerwca 2014 roku w Sali Kolumnowej Sejmu RP odbyła się III Konferencja Naukowa doktorantów i doktorów „Różnymi drogami do niepodległości. Studia z historii najnowszej”. Głównym celem konferencji było nawiązanie do szeroko pojętego czynu nie- podległościowego, zaś asumptem dla przedsięwzięcia stała się 100. rocznica wybuchu I wojny światowej, dzięki której po 123 latach odrodziło się państwo polskie. Patronatu honorowego konferencji udzielili: Wicemarszałek Sejmu RP Marek Kuchciń- ski; Wielki Kanclerz UKSW Kazimierz Nycz Metropolita Warszawski; Rektor UKSW ks. prof. UKSW dr hab. Stanisław Dziekoński; Dziekan WNHiS UKSW dr hab. Tadeusz Kamiński oraz Dyrektor INH UKSW ks. prof. dr hab. Waldemar Graczyk. Natomiast patro- nat medialny nad konferencją objęli: miesięcznik „wSieci Historii”, portale historyczne „Hi- storia.org.pl” i „Histmag.org” oraz platforma blogowa „Blogpress.pl”. Konferencję otworzyła mgr Małgorzata Żuławnik, a następnie głos zabrał prof. Jan Ża- ryn, który przeczytał listy przesłane przez patronów honorowych konferencji. Pierwszym był list od ks. kard. Kazimierza Nycza, który przekazał serdecznie pozdrowienia i błogosła- wieństwo wszystkim gościom III Konferencji Naukowej Doktorantów i Doktorów INH UKSW w następujących słowach: Ogromnie się cieszę, że tak ważna rocznica zostanie upa- miętniona przez Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego. I choć jest to rocznica wybu- chu I wojny światowej, która przyniosła wiele nieszczęścia ludzkiego, ogromne straty i wstrząs wywołany nimi, podczas której po raz pierwszy w historii zastosowano broń che- miczną, samoloty, okręty podwodne, czołgi i samochody ciężarowe, to jednak również ko- niec hegemonii europejskiej na świecie, a Polsce, po 150 latach zaborów – dzięki Bożej Opatrzności – upragnioną niepodległość. Następnie odczytany został list od ks. prof. UKSW dr hab. Stanisława Dziekońskiego: Gratuluję inicjatorom tego pomysłu, gratuluję także książek wydanych w serii UKSW „W służbie Niepodległej”, których promocja będzie towa- rzyszyć obradom. Wszystkim uczestnikom konferencji życzę owocnych obrad, dalszych moż- liwości spotkań i kolejnych publikacji, które stanowią indywidualny, ale także nasz uczelnia- ny, dorobek. Kolejne podziękowania płynęły od Wicemarszałka Sejmu RP Marka Kuchcińskiego: Z wielką przyjemnością wspieram wszelkie działania mające na celu pielę- gnowanie w młodym pokoleniu Polaków tożsamości narodowej i pamięci historycznej. Po prof. Żarynie głos zabrał dr hab. Tadeusz Kamiński, Dziekan Wydziału Nauk Historycz- nych i Społecznych UKSW. Na szczególną uwagę zasługują słowa, w których Pan Dziekan wraził entuzjazm na temat uczestnictwa w konferencji już wypromowanych doktorów razem

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 330000 22015-05-18015-05-18 22:14:1122:14:11 SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY 301 z doktorantami, co sprzyja nie tylko wymianie doświadczeń oraz doskonaleniu warsztatu historyka, ale przede wszystkim pokazuje obraz łączności między adeptami i absolwentami INH UKSW. Również podczas inauguracji obrad konferencji miały swą premierę dwie zwarte publika- cje pod redakcją doktorantów INH UKSW. Pierwsza Różnymi drogami do niepodległości. Studia z historii najnowszej pod redakcją Małgorzaty Żuławnik i Barbary Świtalskiej, w któ- rej zawarto 13 artykułów naukowych w układzie chronologiczno-problemowym dotyczących czynu niepodległościowego, jak i kwestii polskiej i Polaków, a druga Czy mamy coś nowego do dopowiedzenia? II wojna światowa w badaniach młodych historyków pod redakcją s. Mał- gorzaty Krupeckiej i Katarzyny Utrackiej, wydana przez Uniwersytet Kardynała Stefana Wy- szyńskiego przy współpracy z Muzeum Powstania Warszawskiego, będąca zbiorem artyku- łów, wyników poszukiwań badawczych, prezentowanych podczas II Konferencji Naukowej INH UKSW, zorganizowanej w maju 2012 roku w Muzeum Powstania Warszawskiego. III Konferencja Naukowa składała się z trzech paneli. Pierwszy prowadził prof. Jan Ża- ryn. Jako pierwszy na mównicy zaprezentował się mgr Grzegorz Cwyl z referatem na temat bitwy pod Iłżą ze stycznia 1864 roku, jednego z ostatnich czynów zbrojnych w trakcie Po- wstania Styczniowego. Następnie referat wygłosił przedstawiciel Uniwersytetu Opolskiego, mgr Marcin Wasilewski, który wspomniał o weteranach XIX-wiecznych powstań narodo- wych i ich pamięci w czasach II Rzeczypospolitej. Prelegent wymienił między innymi od- bieranie przez nich honorów, udział w rozmaitych wydarzeniach rocznicowych i pamiątko- wych oraz przykład budowania wokół nich polskich tradycji historycznych. Ostatnie wystąpienie w pierwszym panelu należało do mgr. Łukasza Lewickiego. Poświęcone ono było pracy Sejmu Ustawodawczego na przykładzie interpelacji poselskich w trakcie wojny polsko-bolszewickiej. Łukasz Lewicki zaznaczył, że interpelacje poselskie dają wgląd w problemy, z którymi borykały się ówczesne władze wojskowe i pomimo częściowej nie- chęci wobec Józefa Piłsudskiego nie stanowiły elementu walki politycznej. Drugi panel prowadzony był przez prof. Wiesława Jana Wysockiego. Na początku głos zabrała s. Małgorzata Krupecka USJK, prezentując zagadnienie związane z działalnością, wyniesionej na ołtarze w 2003 roku, Julii Urszuli Ledóchowskiej na rzecz niepodległości Polski w latach 1914-1920. Kolejny referat, pod tytułem: Polska wyłania się z chaosu, czyli dziwne przypadki Józefa Piłsudskiego więźnia magdeburskiego (1917-1918) wygłosiła mgr Barbara Świtalska, koncentrując się na wydarzeniach związanych z aresztowaniem Pił- sudskiego przez niemiecką tajną policję (Geheimpolizei), jego perypetiach więziennych w Gdańsku, Spandau, Wesel i w Magdeburgu, po czym na koniec przedstawiła różne opinie i reakcje Polaków na powrót Komendanta z niemieckiej niewoli. O życiu kulturalnym War- szawy podczas I wojny światowej mówiła mówiła mgr Anna Włoch. Źródło jej referatu stanowił “Pamiętnik” księżnej Marii Lubomirskiej, żony księcia Zdzisława Lubomirskiego, członka Rady Regencyjnej. Zagadnienie pierwszej wojny światowej pojawiło się także w kolejnym wystąpieniu. Referat mgr. Grzegorza Michalaka został poświęcony działalności władz rosyjskich wobec warszawskiej społeczności protestanckiej po wybuchu konfl iktu zbrojnego. Zwrócono w nim uwagę na zjawisko kojarzenia wówczas protestantów, zwłasz- cza luteranów, z niemiecką grupą narodowościową. Na końcu drugiego panelu prelekcję wygłosiła mgr Emilia Dziewiecka. Opowiedziała o problemie odrodzonej Polski dotyczą- cym ochrony dóbr kultury, między innymi sprawy zwrotu arrasów wawelskich króla Zyg- munta Starego z ZSRR w latach 1921-1928.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 330101 22015-05-18015-05-18 22:14:1122:14:11 SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY 302 Ostatnim moderatorem, zamykającym obrady, był prof. Janusz Odziemkowski. Panel zo- stał poświęcony sprawom militarnym. Mgr Adam Wiorko opowiedział o działalność polskich służb specjalnych w obronie niepodległości Polski w latach 1918-1939. Następnie mgr Piotr Anczewski omówił działalność księżnej Izabelli Radziwiłłowej i delegatury Polskiego Komi- tetu Opiekuńczego w Nieborowie w czasie II wojny światowej. Kolejnym referentem był mgr Sebastian Bojemski, który przedstawił Próby penetracji wywiadowczej Narodowych Sił Zbrojnych przez komunistów podczas okupacji niemieckiej. Tymczasem o sylwetce mjr. Alek- sandra Kielasińskiego, więzionym przez gestapo w 1940 roku oraz w 1944 roku przez NKWD na zamku w Lublinie, mówiła dr Elżbieta Romanowska. Przed ostatnią prelegentką była mgr Ilona Lewandowska, która wspomniała o żołnierzach AK i osobach wspierających pol- skie podziemie zbrojne, którzy stali się ofi arami Sowietów i spoczęli w wileńskich Tuskule- nach, największym cmentarzu żołnierzy polskiego podziemia. Ostatnie wystąpienie poświę- cone zostało powojennej konspiracji żołnierzy batalionów AK “Zośka” i “Parasol”, ponadto dr Agnieszka Pietrzak skonfrontowała rzeczywistość historyczną z propagandą komunistycz- ną szerzoną przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego. III Konferencja Naukowa doktorantów i doktorów INH UKSW, która odbyła się w waż- nym dla Polaków miejscu – w Sali Kolumnowej Sejmu RP i umożliwiła poznanie oraz prze- śledzenie starań wielu pokoleń, zmierzających różnymi drogami: orężem, działalnością spo- łeczną i charytatywną oraz dyplomacją do uzyskania nieodległej i suwerennej Polski.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 330202 22015-05-18015-05-18 22:14:1222:14:12 Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 303-305

GRZEGORZ MICHALAK

RELACJA Z ZAJĘĆ TERENOWYCH W TORUNIU DLA STUDENTÓW INSTYTUTU NAUK HISTORYCZNYCH UKSW. 29-30 MAJA 2014 ROKU

Udział w warsztatach terenowych jest ważnym elementem programu kształcenia w Insty- tucie Nauk Historycznych UKSW. Zajęcia prowadzone są przeważnie przez doktorantów, którzy mogą w ten sposób przekazać studentom bardzo interesujące informacje odnośnie własnych badań naukowych. Również w ten sposób zaliczana jest, przez nich praktyka dydaktyczna. W roku akademickim 2013/2014 oferta zawierała wiele tematów warszawskich, między innymi zagadnienia związane z odbudową Warszawy po zniszczeniach wojennych, historię getta, warszawskiej społeczności protestanckiej czy nawet cofnięcie się w czasie do epoki Wazów. Studenci mogli wybrać również warsztaty realizowane poza Warszawą, w takich miastach jak: Kruszwica, Węgrów, Lublin, Sochaczew, Brochów, Pułtus, Płock czy Toruń. A także wskazać zajęcia, z których otrzymają zaliczenie i przygotować się do nich meryto- rycznie – na przykład pisząc pracę zaliczeniową bądź w trakcie nich wygłosić referat. Niniejsze sprawozdanie poświęcę prowadzonemu przeze zwiedzaniu miasta Mikołaja Kopernika, które zakończę swoimi spostrzeżeniami odnośnie jego organizacji. Mam na- dzieję, że będą one pomocne doktorantom prowadzącym warsztaty terenowe w następnych latach. W dniach 29 i 30 maja 2014 roku odbyły się zajęcia terenowe, w których udział wzięło 17 studentów studiów licencjackich i magisterskich z zakresu historii. Ich zakres merytorycz- ny obejmował głównie architekturę Torunia na przestrzeni dziejów, choć sporo powiedziano także o jego mieszkańcach. Plan zwiedzania daleko odbiegał od typowej trasy turystycznej tego miasta (koncentrującej się głównie na obszarze staromiejskim), a związane to było z mo- imi osobistymi doświadczeniami w trakcie półrocznej wymiany doktoranckiej w ramach pro- gramu MOST, którą opisałem w poprzednim numerze „Saeculum Chris tianum”1. Pierwszego dnia, po dotarciu do celu, zakwaterowani zostaliśmy w domu pielgrzyma Oj- ców Redemptorystów, który znajduje się mniej więcej na pograniczu Bielan i Chełmińskie- go Przedmieścia (wybór ten podyktowany został brakiem miejsc w toruńskich hostelach dla tak dużej grupy). Po zakwaterowaniu rozpoczęliśmy zwiedzanie od pobliskiego kampusu Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Wojciech Patakiewicz zaprezentował historię powstania tej uczelni i jej specjalizację edukacyjną, w tym historyczną. Moim zadaniem było natomiast

1 B. Świtalska, G. Michalak, Program MOST dla doktorantów – procedury, przebieg i korzyści edukacyjne. „Sa- eculum Christianum”. R: 2013, s. 365-369.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 330303 22015-05-18015-05-18 22:14:1222:14:12 SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY 304 pokazanie miasteczka akademickiego jako założenia urbanistycznego, w tym nowego budynku Instytutu Historii i Archiwistyki UMK. W przerwie obiadowej poszliśmy do pobli- skiego pubu Mr.Capone, gdzie studenci mogli zamówić po okazaniu legitymacji na przy- kład bardzo tanią pizzę. Następnie skierowaliśmy się na Bydgoskie Przedmieście, dzielnicę Torunia pełną różno- rodnej architektury willowej, użytkowej i reprezentacyjnej. Można tu spotkać architekturę secesyjną, modernistyczną, szachulcową (mur pruski) oraz zwyczajną mieszkaniową. Jest to dzielnica kontrastów, czego przyczyną stała się m.in. wymiana ludności po ostatniej woj- nie i przydział mieszkań przypadkowym osobom. Referaty zaprezentowali kolejno: Domi- nika Pliszka (status Torunia w przedwojennej Polsce), Maciej Walecki (mur pruski na zie- miach polskich) i Agata Lewandowska (architektura modernistyczna Torunia). Ostatni refe- rat miał miejsce przy ulicy Mickiewicza pod przedwojennym budynkiem, w którym obecnie mieści się Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Toruniu (po drugiej stronie ulicy znajduje się osiedle akademików UMK). Pierwszego dnia zwiedzanie zakończone zostało na pobliskim Placu Rapackiego, skąd można było udać się na spacer na starówkę lub wrócić do miejsca zakwaterowania. Drugi dzień warsztatów terenowych poświęcony został Staremu Miastu i kontynuowaniu zwiedzania przedmieść Torunia. Referat poświęcony układowi architektonicznemu Starego i Nowego Miasta przedstawił Tomasz Kabat, a potem przeszliśmy do kościoła jezuickiego, gdzie po krótkim zwiedzeniu jego wnętrza o ważnym, z punktu widzenia historii Polski no- wożytnej tumulcie toruńskim opowiedział Kamil Pielaciński. Tematyka relacji pomiędzy katolikami a protestantami w Toruniu jest ważna także wtedy, gdy chce się poznać historię społeczną tego miasta. Później udaliśmy się w kierunku ulicy Ducha Świętego, aby następ- nie przejść pod mury staromiejskie w kierunku ruin zamku krzyżackiego. Potem, minąwszy katedrę, udaliśmy się wzdłuż ulicy Podmurnej, stanowiącej dawną granicę pomiędzy obsza- rem staro i nowomiejskim. Przy rozwidleniu ulicy Szerokiej zaprezentowałem studentom typowe funkcje obszaru nowomiejskiego w Toruniu i dla przykładu podałem również Nowe Miasto w Warszawie. Dodatkowo wysłuchaliśmy referatu Sebastiana Przybylskiego o roli Hanzy w handlu bałtyckim. Potem udaliśmy się w kierunku odnowionego kościoła luterań- skiego, będącego wcześniej kościołem reformowanym, aby wysłuchać krótkiego wystąpie- nia Jakuba Gurzkowskiego o toruńskich protestantach. Następnie wzdłuż Wałów Sikorskiego udaliśmy się na Plac św. Katarzyny i Jakubskie Przedmieście. W okresie pruskim Toruń był miastem otoczonym szeregiem fortów i umoc- nień militarnych (niedaleko miasta znajdowała się granica z Rosją), dlatego interesowała nas tematyka militarna – zagadnienie to szczegółowo opisał Łukasz Kamiński. Na Jakub- skim Przedmieściu zobaczyliśmy wiele interesujących budynków wojskowych i cywilnych, w tym zabudowania willowe, koszarowe oraz kamienice. Niestety nie udało się zobaczyć systemu fortecznego stanowiącego zewnętrzną stronę Twierdzy Toruń (na przykład For- tu IV). Obiekty te oddalone są od centrum miasta, a dojazd do nich wymagałby sporej ilości czasu. Następnie przeszliśmy spod pobliskiego dworca kolejowego nad Wisłę, gdzie po re- feracie Natalii Kokocińskiej (relacje polsko-niemieckie w pierwszych latach II RP) zakoń- czyliśmy merytoryczną część dwudniowych warsztatów. Studenci mogli następnie wyko- rzystać czas wolny, np. na zwiedzanie Torunia we własnym zakresie, a o 16.15 odjechaliśmy do Warszawy.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 330404 22015-05-18015-05-18 22:14:1222:14:12 SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY 305 Organizacja zajęć terenowych przebiegła nadzwyczaj sprawnie. Studenci mogli zapisy- wać się na nie w trakcie specjalnego spotkania z władzami Instytutu i doktorantami oraz poprzez drogę mailową. Zainteresowanym udostępniłem w systemie Google Docs specjalny dokument z możliwością edycji, w którym podałem propozycje tematów do wyboru, co znacznie usprawniło przydział referatów do wygłoszenia. Ponadto każdy student otrzymał przed wyjazdem szczegółowy plan, który zawierał infor- macje o komunikacji miejskiej, noclegu, zakresie merytorycznym zajęć (w tym listę refera- tów do wygłoszenia), propozycje czasu wolnego i adresy najciekawszych miejsc, cieka- wostki odnośnie lokalnych zwyczajów oraz, w razie problemu, dane kontaktowe do mnie w postaci adresu mailowego i numeru telefonu. Na koniec warto dodać, że rezygnacja ze „standardowego” szlaku turystycznego na rzecz mniej znanych, aczkolwiek nie mniej ciekawych miejsc była sporym atutem wyjazdu.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 330505 22015-05-18015-05-18 22:14:1222:14:12 Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 306-308

DARIUSZ MILEWSKI

SPRAWOZDANIE Z KONFERENCJI KRAJOWEJ: RUMUNIA ZNANA I NIEZNANA. STAN BADAŃ I WYZWANIA NAUKOWE W 25 LAT PO UPADKU KOMUNIZMU

W dniu 1 grudnia 2014 r. na Wydziale Nauk Historycznych i Społecznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie odbyła się naukowa konferencja krajowa pt. „Rumunia znana i nieznana. Stan badań i wyzwania naukowe w 25 lat po upadku komu- nizmu”. Była to druga konferencja z cyklu „Z dziejów Europy środkowo-wschodniej”, za- inicjowanego przez Instytut Nauk Historycznych przy WNHiS w roku 2013. Tegoroczna konferencja zorganizowana została we współpracy z Rumuńskim Instytutem Kultury w Warszawie (Institutul Cultural Român) w 25-lecie upadku komunistycznego reżimu Nico- lae Ceauşescu. Koordynatorami konferencji byli: dr Monika Brzezińska (Instytut Politologii WNHiS), dr Dariusz Milewski (Instytut Nauk Historycznych WNHiS) i dr Mihaela Dranga (Rumuński Instytut Kultury). Konferencję otworzył dziekan WNHiS, dr hab. Tadeusz Kamiński. Pierwszy panel, zaty- tułowany „Rumunia i Mołdawia – znane i nieznane” rozpoczął mgr Marcin Markowicz, doktorant na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Wygłoszony referat nosił tytuł „Rumunia – historia zapomniana”. Co obecny kandydat na studia historyczne wiedzieć powinien o historii Rumunii w świetle podręczników. Prelegent poddał analizie podstawę programową i podręczniki do historii, obowiązujące w liceach polskich w ciągu ostatniego ćwierćwiecza, pod kątem zawartych w nich informacji o dziejach Rumunii i wcześniejszych państw: Mołdawii i Wołoszczyzny. Jak się okazało, informacje są stosun- kowo rozproszone i nieliczne, jednak z upływem lat – w nowszych podręcznikach – przyby- wa ich, tak że absolwent liceum może zdobyć ogólną orientację w dziejach rumuńskich. Mankamentem większości podręczników jest brak ciągłości wykładu, który musi być uzu- pełniany przez nauczyciela. Drugi referat, zatytułowany Tematyka rumuńska i mołdawska w pracach dyplomowych na UKSW, wygłosił dr Dariusz Milewski z Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych UKSW. Autor przeanalizował tematykę prac dyplomowych – licencjackich i magister- skich – a także prac doktorskich i habilitacyjnych, poszukując w nich odniesień do kwestii rumuńskich. Kwerenda wykazała, że w latach 2004-2013 powstało siedemnaście takich prac, wszystkie na Wydziale Nauk Historycznych i Społecznych. Prelegent wyodrębnił wśród nich prace, które powstały w poszczególnych Instytutach (Archeologii, Historii Sztu- ki, Nauk Historycznych, Politologii), jak też zestawił promotorów, starając się wskazać oso- by, które bliżej zajmowały się – bądź nadal zajmują – tematyką rumuńską na swych semina- riach. W konkluzji ocenił, iż na UKSW jest małe zainteresowanie tematyką rumuńską, co wynika m.in. z nieznajomości języka rumuńskiego wśród studentów.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 330606 22015-05-18015-05-18 22:14:1222:14:12 SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY 307 Referat Perspektywy współpracy między polską a rumuńską historiografi ą w świetle no- wych procesów integracyjnych wygłosił dr Valentin Constantinov z mołdawskiej Akademii Nauk w Kiszyniowie (Academia de Ştiinţe a Moldovei). Prelegent opisał własne doświad- czenia badawcze i wieloletnią owocną współpracę z różnymi ośrodkami naukowymi w Pol- sce, co stało się punktem wyjścia do nakreślenia ogólnej perspektywy kooperacji polsko- -rumuńskiej w dziedzinie historii. Autor referatu akcentował wysoką skuteczność współpracy pomimo braku ofi cjalnych umów, które instytucjonalizowałyby poczynania hi- storyków obu stron. Ostatni referat w pierwszym panelu przedstawił dr hab. Mateusz Żmudziński z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Wrocławskiego. Tematem wystąpienia było Rzymskie dziedzictwo Rumunii – interpretacje i wykorzystanie propagandowe oraz naukowe. Autor odniósł się w pierwszym rzędzie do sprawy rzekomej depopulacji rzymskiej Dacji po ewakuacji prowin- cji przez Aureliana w III w., wskazując na liczne pozostałości rzymskiego osadnictwa, jakie odnajdywane są w trakcie wykopalisk archeologicznych. Prelegent przedstawił także demo- grafi czne aspekty wcześniejszego podboju Dacji przez Trajana oraz niezwykłą dochodowość prowincji, której mieszkańcy zamożnością nie ustępowali innym regionom Imperium. Po dyskusji i przerwie przystąpiono do obrad w drugim panelu, zatytułowanym „Współ- czesne problemy polityczne Rumunii i Mołdawii”. Obrady tej części otworzył mgr Piotr Lechowicz, doktorant w Zakładzie Systemów Politycznych i Administracyjnych Uniwersy- tetu Wrocławskiego. Referent przedstawił temat Wpływ ordynacji wyborczej na funkcjono- wanie systemu partyjnego w Republice Mołdawii. Z referatu można się było dowiedzieć, że w Mołdawii obowiązuje system d`Hondta, preferujący przy liczeniu głosów duże partie. Pozwala to Mołdawii uniknąć rozdrobnienia sceny politycznej w parlamencie, jednak z dru- giej strony w praktyce eliminuje z udziału we władzy znaczną część społeczeństwa, która pozostaje poza wpływami największych partii. Drugi referat wygłosił doktorant w Instytucie Politologii Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych UKSW, mgr Robert Mieczkowski. Tematem wystąpienia były Romanian po- pulism, electoral clientelism and local barons. Analizując tytułowy problem na przykładzie rumuńskiej Konstancy (Constanţa), referent wskazał na silne wpływy lokalnych „baronów” politycznych, potrafi ących skupić w swych rękach władzę i utrzymać ją przez długie lata, w czym nie przeszkadza im obowiązujący system wyborczy. Typowym przedstawicielem takowych baronów jest burmistrz Konstancy, Radu Mazare. Kolejnym referentem był dr Marcin Kosienkowski z Instytutu Nauk Politycznych i Spraw Międzynarodowych przy Wydziale Nauk Społecznych Katolickiego Uniwersytetu Lubel- skiego Jana Pawła II. Referent pochylił się nad tematem Mniejszości narodowe Mołdawii wobec integracji europejskiej państwa. Po przeanalizowaniu struktury mniejszości etnicz- nych w Mołdawii, przeważnie rosyjskojęzycznych, autor udowodnił, że pozostają one wy- soce sceptyczne wobec planów integracji kraju z Unią Europejską. Jako przyczyny tego stanu rzeczy dr M. Kosienkowski wskazał silną propagandę rosyjską – również negatywną i uciekającą się do kłamstw na temat Unii Europejskiej – jak też brak rzetelnego przeciw- działania ze strony rządu mołdawskiego. Obecne władze Mołdawii nie są właściwie zainte- resowane w pozyskaniu mniejszości etnicznych dla planu integracji europejskiej. Z następnym referatem, zatytułowanym Romania and the Typology of East European Re- volutions: Between ‘Path-Dependence’ and Exceptionalism, wystąpił prof. Adrian Pop, re- prezentujący Faculty of Political Sciences przy National University of Political Studies and

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 330707 22015-05-18015-05-18 22:14:1222:14:12 SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY 308 Public Administration w Bukareszcie. Autor na przykładzie zmian, zachodzących w Rumu- nii, omówił pewien model rozwoju kraju, silnie związany z jego przeszłością i ukształtowa- nym w niej etosem politycznym. Warto dodać, iż Rumunia jako jedyny kraj bloku wschod- niego rozprawiła się w 1989 r. krwawo z własnym dyktatorem, co wyraźnie wskazuje na pewną odmienność przemian politycznych. W ostatniej kolejności odczytany został referat dr. Bartłomieja Zdaniuka z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, zatytułowany Pozycja Republiki Mołdawii w polityce zagranicznej Rumunii. Ponieważ sam autor był nieobecny, będąc zaangażowany jako obserwator OBWE w odbywające się 30 listopada wybory parlamentarne w Mołdawii, jego referat odczytała dr Monika Brzezińska. Autor referatu przeanalizował zmieniający się od 1991 r. stosunek Rumunii do Mołdawii, dochodząc do wniosku, że Bukareszt czynnie wspiera Mołdawię na arenie międzynarodowej, zdecydowanie zaniedbując współpracę go- spodarczą. W dziedzinie kontaktów dwustronnych i współpracy przygranicznej można ob- serwować powolny postęp. Ostatecznie wciąż pozostaje wiele do zrobienia w kontaktach mołdawsko-rumuńskich. Referat dr. Bartłomieja Zdaniuka zakończył konferencję. Po przerwie obiadowej odbyła się projekcja fi lmu „Three Days Till Christmas” (Trzy dni do Świąt), reż. Radu Gabrea, Rumunia 2012. Przedstawia on okoliczności upadku Nicolae Ceauşescu widziane oczami uciekającego i ukrywającego się dyktatora i jego żony Eleny. W fi lmie wykorzystano mate- riały archiwalne i wypowiedzi uczestników wydarzeń z grudnia 1989 r. Po fi lmie odbyła się dyskusja, wieńcząca konferencję. Dyskutanci skupili się na problemie krwawego przewrotu w Rumunii, tak odmiennego od dekompozycji systemu komunistycznego w innych krajach bloku wschodniego. Wskazywano na brak woli jakiegokolwiek porozumienia ze strony władz rumuńskich, a jednocześnie determinację narodu i opozycji, zachęconych przemiana- mi w pozostałych państwach. Zamknięcia i podsumowania konferencji dokonał zastępca Dyrektora Instytutu Nauk Hi- storycznych przy WNHiS, dr Dariusz Milewski.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 330808 22015-05-18015-05-18 22:14:1222:14:12 Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 309-311

AGNIESZKA PRAGA

TĘDY PRZESZŁA WARSZAWA – OBÓZ DURCHGANGSLAGER 121 W PRUSZKOWIE. SPRAWOZDANIE Z ZAJĘĆ OBJAZDOWYCH PROWADZONYCH DLA STUDENTÓW HISTORII

Oferta tegorocznych zajęć objazdowych dla studentów historii zawierała wiele interesu- jących propozycji. Dzięki liczebnemu gronu prowadzących objazdy studenci poznali m.in. takie miejsca jak Toruń, Kruszwica, Liw i Węgrów, Sochaczew-Brochów, Łowicz, Pułtusk, Płock czy Lublin. Studenci odkrywali również różne oblicza historii Warszawy: getto warszawskie, Warszawę Wazów, Warszawę protestancką. Uczestnicy przyjrzeli się też śladom powojennej odbudowy stolicy. Grupa ponad czterdzieściorga studentów wybrała się również w dniach 15. i 29. maja 2014 r. do Pruszkowa na teren byłego obozu przejściowego Durchgangslager (Dulag) 121, przeznaczonego dla wysiedlonych mieszkańców Warszawy i okolic podczas oraz po Powstaniu Warszawskim. Dulag 121 w sposób tragiczny wiąże się z losem ludności cywilnej powstańczej Warszawy. W 2014 r. obchodziliśmy 70. rocznicę tych wydarzeń, dlatego też wyjazd do Pruszkowa nabrał szczególnego znaczenia podróży upamiętniającej. Przejście przez teren byłego obozu poprzedziła wizyta w Muzeum Dulag 121, powołanym do życia w 2010 r. przez Starostwo Powiatowe w Pruszkowie. Uczestnicy zajęć terenowych, powitani wcześniej przez Małgorzatę Bojanowską, dyrek- tor instytucji, przysłuchiwali się prelekcji prowadzonej przez pracowników Muzeum – Aga- tę Gołąb oraz Aleksandrę Wojdę. Wydarzenia ukazane bez pełnego kontekstu zawsze będą skazane na fragmentaryczne odniesienie się do historii, co uniemożliwia pełną analizę. Dla- tego też opowieść o historii Dulagu 121 toczyła się na muzealnej antresoli, gdzie w sierpniu 2013 r. otwarta została makieta obozu ukazująca teren około 50 ha, na którym przez lata funkcjonowały Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego (ZNTK)1. Skala makiety zbliżona do H02 w sposób niezwykle precyzyjny ukazuje z lotu ptaka pełną topografi ę obozu, dzięki której można było omówić pełny kontekst wydarzeń i zobaczyć rozmiar tragedii. Szczegól- nie cenne są fragmenty prezentujące m.in. obiekty, okopy, wewnętrzne rozmieszczenie to- rów kolejowych, które nie przetrwały próby czasu. Studenci mieli okazję wysłuchać również historii budowy poszczególnych obiektów ZNTK, które stanowiły doskonały przykład przemysłowej architektury przełomu XIX/ XX wieku. Muzeum Dulag 121 wydało katalog makiety, w którym każdy z obiektów został

1 Budowę Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego w Pruszkowie rozpoczęto już w 1895 r., a już dwa lata później rozpoczęto naprawę wagonów towarowych i osobowych, zob. L. Hass, M. Lech, Dzieje Zakładów Napraw- czych Taboru Kolejowego w Pruszkowie im. Ho Chi Minha w Pruszkowie, Warszawa 1969. 2 Skala H0 – skala o podziałce 1:87 stosowana w modelarstwie kolejowym.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 330909 22015-05-18015-05-18 22:14:1222:14:12 SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY 310 dokładnie opisany – znajdziemy informacje dotyczące lat budowy, pierwotnego wykorzy- stania podczas funkcjonowania ZNTK oraz sposobów ich eksploatowania przez Niemców w czasie istnienia obozu przejściowego. Uczestnicy zajęć terenowych zobaczyli również fi lm dokumentalny „Exodus Warszawy 1944” (TVP Polonia, 2004) oraz zapoznali się z eks- pozycją muzealną. Skromne zbiory eksponatów, w większości wypożyczone z Muzeum Po- wstania Warszawskiego (wykonawcy głównej ekspozycji Muzeum Dulag 121), skłoniły twórców do zaprojektowania nowoczesnej, multimedialnej ekspozycji muzealnej prezentu- jącej zwiedzającym pięć głównych etapów: wysiedlenia mieszkańców Warszawy i okolic: Powstanie Warszawskie, exodus Warszawy, funkcjonowanie obozu Dulag 121, pomoc nie- siona obozowi i dalsze transporty w nieznane. Przestrzeń główną w Muzeum zajmuje insta- lacja stanowiąca rekonstrukcję kanału rewizyjnego do naprawiania wagonów i fragment szkieletu wagonu kolejowego, w którym wypisano obozy koncentracyjne i zagłady, przej- ściowe, jenieckie i punkty zborne, do których kierowano więźniów Dulagu 121 po przepro- wadzeniu brutalnych selekcji. Uczestnicy objazdu w ramach zaliczenia napisali prace doty- czące różnych aspektów związanych z funkcjonowaniem obozu Dulag 121. Dzięki uważnemu udziałowi w każdym z punktów zajęć, dostrzegli wielowymiarowość tego miej- sca. Anna Myszor, jedna z uczestniczek, pisze w swojej pracy: „Obóz w Pruszkowie już na zawsze pozostanie symbolem tragedii Warszawy. Zagadnienie samego obozu można roz- patrywać pod wieloma aspektami. Ludzkie nieszczęście i bezsilność kontrastowały z bez- względnością żołnierzy niemieckich. Jednakże, co jest godne podkreślenia, warszawiacy w tym ciężkim dla nich okresie nie pozostali osamotnieni. Mogli liczyć na poświęcenie za- równo powstańców z oddziałów AK, jak i ludności cywilnej, która niejednokrotnie narażała życie spiesząc z pomocą. Z wielką pomocą podążali ludziom lekarze, sanitariuszki, a nawet kurierki, biorąc na swe barki obowiązki sanitariuszek. Solidaryzując się, dążono do udziele- nia pomocy jak największej rzeszy ludzi bądź to w ucieczce, bądź w godnym przetrwaniu tych godzin w obozie”. Niezwykle wartościowym punktem objazdu była możliwość wysłuchania wspomnień osób związanych z historią obozu. Nagrania audio-video umieszczono w specjalnie zapro- jektowanych do tego pulpitach wyposażonych w słuchawki. Marlena Kardacz w swojej pra- cy zaliczeniowej podsumowuje: „Moim zdaniem Muzeum Dulag121, które powstało na te- renie dawnego obozu Durchgangslager 121 w Pruszkowie jest bardzo ważnym obiektem historycznym, które każda osoba zainteresowana historią II wojny światowej, a zwłaszcza jej polskim akcentem, powinna zobaczyć. Wywiady z osobami, jakie można tam obejrzeć, dużo wnoszą do naszej świadomości na temat tamtych wydarzeń. Dzięki nim uświadamia- my sobie, jakie szczęście nas spotkało, że urodziliśmy się w czasach, w których o wojnie możemy się tylko uczyć, a nie musimy tego horroru przezywać. Powinniśmy szanować lu- dzi, których młodość była mniej radosna i wymagała od nich dużo więcej siły oraz podejmo- wania wielu trudniejszych niż w obecnych czasach decyzji. Naszym zadaniem jest nauka historii i unikanie błędów poprzednich pokoleń, aby nigdy więcej nie dopuścić do takiej tragedii, jaką przyniosła II wojna światowa”. Kolejnym, już ostatnim etapem zajęć terenowych było przejście na teren byłego obozu. Obecnie pozostałości po dawnych Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego zajęło przedsiębiorstwo Millenium Logistic Parks. Część historycznych obiektów rozebrano, po- wstały nowe hale magazynowo-produkcyjne, których współczesny wygląd przełamał auten- tyzm pozostałości XIX-wiecznych zakładów. Między nowymi magazynami dostrzec można

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 331010 22015-05-18015-05-18 22:14:1222:14:12 SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY 311 jeszcze kilka wieżyczek strażniczych wybudowanych przez Niemców podczas okupacji, zachowało się także kilka dawnych hal warsztatowych, w których przetrzymywano ludność cywilną i powstańców warszawskich. Niestety działające wewnątrz nich fi rmy produkcyjne uniemożliwiają zwiedzającym wejście do wnętrza obiektów. Charakterystycznym miejscem będącym celem większości grup zwiedzających jest pomnik usytuowany przed halą nr 5, przed którą niegdyś Niemcy dokonywali selekcji ludności. Symboliczne słowa „Tędy prze- szła Warszawa” przypominają tragedię niemal 650. tysięcy mieszkańców Warszawy i oko- lic, którzy przeszli przez Dulag 1213. Głazy stanowiące nieodłączny element pomnika upa- miętniają każdą z dzielnic Warszawy, z których wysiedlano ludność cywilną. Poza wspomnianą halą nr 5, studenci mieli okazję zobaczyć także halę nr 3 i 4, gdzie umieszcza- no kobiety i mężczyzn zdolnych do pracy, przeznaczonych na wywóz do III Rzeszy, wie- życzkę pociągu pancernego, którą Niemcy usytuowali blisko bramy wjazdowej od ul. 3. Maja oraz tzw. „czerwony pałacyk” widoczny podczas przejazdu koleją między stacjami Piastów i Pruszków, w którym została skoszarowana żandarmeria. Dzięki uprzejmości właściciela Millenium Logistic Parks wszyscy zwiedzający mogą bez problemu poruszać się po całym terenie dawnych zakładów, jednak nieustannie kursujące samochody ciężarowe, obecność sklepu spożywczego czy widok współczesnych hal magazynowych utrudnia refl eksję nad sednem tego miejsca, jego historią i ludźmi, którym Dulag 121 bezpowrotnie zabrał bliskich i prawo do beztroskich lat dzieciństwa. Aleksandra Wytrwał w swojej pracy zaliczeniowej ocenia, że „Historia Dulagu, jak wiele innych, jest niedoceniana i zapomniana. Najlepszym dowodem na to jest obecny wygląd terenu byłych zakładów kolejowych. W budynkach ba- raków znajdują się biura i siedziby fi rmy, a tuż obok pozostałości po torach kolejowych stoi wielki gmach fi rmy kosmetycznej. Niestety. Historia nie została należycie zabezpieczona i kolejne pokolenia będą się o niej dowiadywać coraz mniej”4. Nie sposób nie docenić siły przesłania Piotra Cywińskiego, dyrektora Państwowego Mu- zeum Auschwitz-Birkenau o konieczności zachowania autentyzmu miejsc pamięci i nie- ustannej troski o udostępnianie ich kolejnym pokoleniom w niezmienionej formie. Miejsca pamięci, być może dla niektórych zastygłe w przeszłości i nieaktualne wobec współczesnych trendów, mają dziś jeszcze silniejsze znaczenie w przestrzeni pamięci historycznej – właśnie dzięki autentyzmowi umożliwiającemu osobistą konfrontację z materialnym dziedzictwem. „Pamięć jest czynnikiem ponadczasowym, jednakże gdy jest przeżywana w autentycznym Miejscu, zrozumienie i świadomość mają szansę osiągnąć niepowtarzalnie więcej niż przed ekranem telewizora lub nad kartą książki. Autentyzm jest zatem tym, co należy chronić i uka- zywać. (…) Autentyzm jest paradygmatem Miejsca Pamięci. Każdego”5. Dziękuję wszystkim uczestnikom objazdu. Miejmy nadzieję, że kolejne lata ugruntują wiedzę i pamięć o pruszkowskim obozie przejściowym, którego historia będzie się coraz mocniej upowszechniać i rozrastać w gronie przyszłych historyków.

3 Ofi cjalne dane podawane przez Muzeum Dulag 121 w Pruszkowie, choć różne źródła podają liczbę między 410 tys. a 650 tys. osób. Rozbieżność w danych spowodowana jest brakiem list ewidencyjnych z czasów funkcjo- nowania obozu przejściowego. 4 Podziękowanie dla Aleksandry Wytrwał, Anny Myszor i Marleny Kardacz, uczestniczek objazdu, za udostęp- nienie do sprawozdania fragmentów swoich prac zaliczeniowych. 5 Piotr M. A. Cywiński, Epitafi um… i inne spisane niepokoje, Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau, Oświę- cim 2012, s. 96-97.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 331111 22015-05-18015-05-18 22:14:1222:14:12 Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 312-316

MANLIO SODI

IEIUNIUM ET PAENITENTIA DANS LES MISSELS ROMAINS DU CONCILE DE TRENTE (1570) ET DE VATICAN II (1970)

Une réfl éxion organisée sur le thème du jeûne et de la pénitence ouvre certes de multiples possibilités, mais il nous invite surtout à rechercher dans les sources liturgiques, antiques et récentes, des éléments permettant de comprendre la signifi cation, l’origine et les objectifs d’une attitude religieuse caractérisée par des formes de jeûne et de pénitence, telles qu’elles se manifestent au long de l’histoire et aujourd’hui. Ici nous prendrons en considération la traditio de l’Église de Rome dans quelques-unes des expressions typiques de son rite, représentées par le Missale, et cela dans deux phases de son histoire, celle qui est appelée communément tridentine et celle qui est issue du Concile Vatican II. Notre contribution fait l’analyse des termes ieiunium et paenitentia, selon leur fréquence et leur utilisation, dans deux Missels issus respectivement du Concile de Trente (1570) et du Concile Vatican II (1970; 2002 [2008]). L’examen des termes permet non seulement d’en vérifi er l’usage, mais surtout la théolo- gie liturgique qui ressort du contexte dans lequel les termes et les textes euchologiques qui lui appartiennent sont utilisés. Il en résulte une page de théologie liturgique qui permet de saisir le développement des concepts relatifs au «jeûne» et à la «pénitence» dans la continu- ité de la tradition. Les “sources” de la présente étude sont celles qui se trouvent dans la collection «Monu- menta Liturgica Concilii Tridentini» et dans la collection «Monumenta Liturgica Piana» pour l’époque tridentine. En ce qui concerne le Missale édité à la suite de Vatican II, nous avons à notre disposition le texte dans deux de ses plus récentes éditions et la Concordantia correspondante; il s’agit d’éditions de la Libreria Editrice Vaticana. En cours de route, nous devrions aussi garder présents à l’esprit d’autres secteurs. Ici nous n’avons pas pris en considération directement, mais nous ne pouvons pas oublier les indica- tions que l’on trouve dans le Pontifi cale Romanum tridentin concernant la réconciliation publique des pénitents le Jeudi saint, et dans le Rituale Romanum à propos du sacrement de la Pénitence. Il faudrait en outre examiner l’Ordo Paenitentiae, sans oublier toutes les formes caractéri- stiques de la piété populaire qui rappellent ou impliquent des attitudes pénitentielles. De tout ceci notre exposé ne fait pas mention, parce que notre objectif est d’examiner seulement les termes en question dans les deux Missalia. Notre étude commence par analyser les deux termes tels qu’ils se présentent dans le Missel “tridentin”, dans le but de comprendre la théologie liturgique sous-jacente (I), pour passer ensuite à l’examen des termes eux-mêmes dans le Missel issu de Vatican II (II). L’objectif est

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 331212 22015-05-18015-05-18 22:14:1222:14:12 SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY 313 de mettre en évidence le rapport qui existe entre les grandes lignes de la théologie liturgique et les conséquences pratiques qui en découlent pour la formation en vue d’une attitude péni- tentielle qui atteint son point culminant durant la célébration du sacrement, mais qui requiert un avant et un après pour un chemin de formation et de conversion permanentes (III).

1. Le Missale Romanum fruit de la mens du Concile de Trente 1.1. Emploi des termes dans les textes euchologiques 1.a.1. Ieiunium • Le verbe ieiunare – employé en 5 occurrences – exprime la pratique du jeûne come moy- en pour obtenir la gratia, comme signe de renoncement aux vices (a vitiis ieiunemus); comme attitude qui entend exprimer aussi la ieiunantium deprecatio. • Le substantif ieiunium est employé fréquemment au pluriel (17 fois) – et parfois au singulier (7 fois) – surtout pour exprimer les pratiques pénitentielles du Carême; il s’agit de jeûnes que les fi dèles défi nissent comme propria, nostra, suscepta, inchoata, votiva ieiunia. Dans ce contexte apparaît aussi le singulier ieiunium, qualifi é de solemne, quadragesimale. • Une seule fois on mentionne la deprecatio ieiunantium, au Samedi des Quatre Temps de Septembre. 1.a.2. Poenitentia (le Missale écrit toujours poenitentia) • Le terme poenitentia est présent 13 fois dans le Missale, soit pour indiquer l’attitude pénitentielle intérieure, soit le sacrement de la Pénitence (comme dans la mémoire de saint Raymond), soit pour invoquer les fruits de la pénitence elle-même, soit encore pour montrer que c’est précisément par notre attitude pénitentielle que Dieu est placatus. • L’autre terme que l’on rencontre désigne le poenitens (il manque le verbe): les 6 occur- rences indiquent celui qui adopte une attitude pénitentielle, ou ceux pour qui on invoque le pardon (parce poenitentibus). 1.2. Perspectives de théologie liturgique Les quelques emplois du terme, soit comme verbe soit comme substantif, nous permettent de saisir une pratique défi nie et une attitude. La pratique est attestée par le terme qui désigne un choix du fi dèle, qui par le ieiunium entend se disposer à une vie pénitentielle comme condition pour vivre en plénitude une vie en Christ, dans la pleine participation au mystère eucharistique. Mais ieiunium e poenitentia renvoient, au-delà du fait de jeûner et de faire pénitence, surtout à une attitude intérieure. Celle-ci se situe au cœur d’un renoncement en vue d’une adhésion à l’œuvre de salut, moyennant la purifi cation de tout ce qui entrave la pleine com- munion avec le Dieu de la vie. Le jeûne et la pénitence sont les moyens – du reste déjà pratiqués par le Seigneur – recon- nus comme essentiels pour récupérer une vie de communion plénière avec la Trinité.

2. Le Missale Romanum fruit de la mens du Concile Vatican II 2.1. Formulaires et textes signifi catifs Comparé au Missale tridentin, celui de Vatican II se présente beaucoup plus riche en textes et en formulaires. Preuve en est le fait que celui-ci non seulement a absorbé tout le contenu

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 331313 22015-05-18015-05-18 22:14:1222:14:12 SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY 314 du précédent, mais il a aussi enrichi la lex orandi de la communauté ecclésiale en récupérant un ensemble de textes euchologiques qui abondent dans les sources (en bonne partie igno- rées par la Commission tridentine qui a élaboré le Missale de 1570). La richesse des termes et des contenus est éloquente. Il faut mentionner en particulier les deux Preces euchariasticae «de reconciliatione», la missa pro reconciliatione, celle pro re- missione peccatorum, et surtout – et avant tout le reste – tout ce que contient le Lectiona- rium, spécialement pour le Carême. À ce propos, il faudrait examiner aussi la Liturgia Horarum comme complément de la cé- lébration du mystère, et comme complément aussi de l’ensemble de l’attitude pénitentielle. En outre, et toujours dans cette ligne, il faudrait prendre en considération tout ce qui re- lève de la piété populaire, lieu de rencontre très particulier entre culte et culture, d’après le “Directoire sur la piété populaire et liturgie: principes et orientations”, édité par la Congré- gation pour le Culte divin et la discipline des Sacrements en 2002. 2.2. Emploi des termes dans les textes euchologiques 2.2.1. Ieiunium • Le terme apparaît seulement 6 fois: l’assemblée demande que les ieiunia qu’elle pratique soient agréables au Père et bien accueillis par Lui; elle est en effet bien consciente que les remedia peccatorum résident aussi in ieiuniis. • Une fois seulement, dans une antienne du mercredi des cendres, apparaît l’exhortation suivante: in cinere et cilicio, ieiunemus et ploremus ante Dominum… 2.2.2. Paenitentia • Le terme est employé en tout 20 fois pour indiquer: a) l’attitude pénitente telle qu’elle s’exprime à travers des formes et des gestes extérieurs et surtout intérieurs; b) le spatium paenitentiae, à rechercher et à implorer comme don de la grâce; c) les œuvres de pénitence comme signe concret de conversion (paenitentiae corporalis fructum); d) l’effort de pénitence (sacro nos purifi cante paenitentiae studio); e) la condition pour la sanctifi cation (sanctifi cata per paenitentiam tuorum corda fi lio- rum); f) le contenu de la prédication (praedicari… paenitentiam…). • Le verbe est employé seulement 3 fois pour exprimer l’invitation à la pénitence (paenite- mini et credite Evangelio). 2.3. Perspectives de théologie liturgique À première vue, l’examen terminologique semble montrer un emploi plus restreint dans l’actuel Missale par rapport au précédent. Mais en fait, le jeûne et la pénitence sont vus dans l’optique plus vaste de la réconciliation avec Dieu et avec les frères. C’est le motif pour le- quel, dans cette optique pénitentielle, il faudrait replacer l’analyse d’autres termes qui devra- ient compléter cette thématique. La richesse du Missale actuel se comprend mieux si l’on examine aussi le contenu du Lectionarium. C’est de là qu’il faut partir pour saisir toutes les circonstances dans lesquelles la Parole de Dieu appelle aux différentes formes de jeûne, et rappelle les diverses catégories

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 331414 22015-05-18015-05-18 22:14:1222:14:12 SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY 315 de pénitence que le fi dèle est invité à accomplir comme moyens pour arriver à la pleine communion avec Dieu. C’est dans le rapport entre ce qui est annoncé dans le Lectionarium et la réponse orante de l’Église qui célèbre (euchologie) que nous trouvons les fondements d’une authentique théologie liturgique.

3. Des statistiques à la théologie liturgique, en vue de la formation Nous sommes bien conscients que la théologie ne se fait pas en partant des statistiques. Et pourtant, l’examen des occurrences permet de saisir, à partir de l’emploi d’un terme, l’inci- dence que celui-ci peut avoir dans la structuration d’une réfl exion théologique, qui dans notre cas doit partir précisément des textes euchologiques (toujours cependant en dialogue avec la Parole de Dieu). De là découlent deux conséquences. 3.1. Quelle thématique pénitentielle à partir de l’euchologie et de la Parole de Dieu? Les brèves indications que nous venons de donner ne sont que le rappel d’une conviction de base, à savoir qu’une théologie liturgique sur le thème du jeûne et de la pénitence doit inclure nécessairement un dialogue entre Parole de Dieu et euchologie. C’est la bonne méthode pour élaborer une réfl exion théologique qui prend comme point de part la célébration et ne s’en sépare jamais, reportant ainsi toute la réfl exion au cœur de l’histoire du salut continuellement en acte dans l’histoire de l’humanité à travers la célébra- tion de la Pâque. Ainsi l’on peut comprendre le lien étroit existant entre Parole de Dieu et textes eucholo- giques, mais aussi la leçon qui s’en dégage: c’est de la Parole de vie que la prière offi cielle et personnelle du croyant reçoit continuellement lumière et soutien. 3.2. Effort d’éducation avant – pendant – après la célébration Ce qui vient d’être dit requiert certainement un effort d’éducation. L’étude et la connais- sance des sources, antiques et récentes, peuvent avoir sans doute quelque chose d’aride en elles-mêmes. Mais dans la perspective d’une théologie liturgique authentique et inté- grante, nous sommes invités à adopter une approche vitale, qui concerne les trois moments d’une célébration: avant, pendant et après. Ieiunium et paenitentia ne sont pas des aspects singuliers, isolés de tout un ensemble de choix de vie. C’est en effet une attitude constante de ieiunium et de paenitentia qui fait du croyant un fi dèle disciple du Maître, du fait même que ieiunium et paenitentia sont deux attitudes et en même temps deux conditions pour recevoir la vie de la grâce et la sainteté auxquelles la Parole du Maître nous invite. D’où l’importance d’éduquer aux trois phases de la célébration; avant, pendant et après. Si l’avant et l’après sont les deux moments au cours desquels ieiunium et paenitentia sont mis en œuvre dans les divers choix de vie et selon toutes les possibilités qu’ils comportent, le pendant constitue le moment le plus fort, là où le signe du jeûne et de la pénitence devient le contenu du sacrifi ce eucharistique comme expression de l’offrande sacrifi cielle, que la personne unit à l’offrande du Christ pour faire de la Pâque du Christ la pâque perpétuelle du chrétien.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 331515 22015-05-18015-05-18 22:14:1322:14:13 SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY 316 4. Conclusion L’examen des termes ieiunium et paenitentia nous offre une singulière leçon de vie spiri- tuelle. Ces deux mots renvoient à un horizon à contempler, précisément à partir de la célé- bration et de ses contenus, mais que nous devons aussi expérimenter dans la rencontre entre mysterium et vita. Tout ceci exige une éducation constante et un effort soutenu. Il s’agit d’un chemin qui permet d’accéder aux sources liturgiques d’une période donnée, non comme à des docu- ments sans vie, mais au contraire comme à des expressions d’une vie qui refl ète la vitalité de communautés de foi. La valorisation de ces textes du Missale permet à chaque communauté de se refl éter en eux comme dans un miroir, et d’en tirer cette sève de vie qui lui permet de parcourir un itinéraire de foi et de vie, dans le temps et jusque dans l’eschaton.

Instruments du travail M. Sodi – A.M. Triacca (edd.), Missale Romanum. Editio princeps (1570) = Monumenta Liturgica Concilii Tridentini 2, LEV, Città del Vaticano 22012, pp. XLVIII + 717. M. Sodi – A. Toniolo – P. Bruylants, Liturgia Tridentina. Fontes, Indices, Concordantia (1568- 1962) = Monumenta Liturgica Piana 5, LEV, Città del Vaticano 2010, pp. XIX + 1254. M. Sodi – A. Toniolo, Concordantia et Indices Missais Romani. Editio typica tertia = Monu- menta Studia Instrumenta Liturgica 23, LEV, Città del Vaticano 2002, pp. XVI + 1965.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 331616 22015-05-18015-05-18 22:14:1322:14:13 RECENZJE

Saeculum Christianum t. XXI (2014) s. 317-329

Alan Cameron, The last pagans, Oxford University Press, Oxford 2011, ss. 878.

W 2011 r. ukazała się bardzo obszerna (878 stron) książka Alana Camerona zatytułowana The Last Pagans. Miłośnikowi historii późnego antyku nie trzeba przedstawiać jej autora. Ten urodzony w 1938 roku absolwent Oxford University i profesor literatury łacińskiej (od 1977 roku) Columbia University jest autorem prac takich jak: Claudian: Poetry and Propaganda at the Court of Honorius (1970), Porphyrius the Charioteer (1973), Circus Factions (1976), czy Barbarians and Politics at the Court of Arcadius (1992). Zrewolucjo- nizował on podejście do fakcji cyrkowych oraz zidentyfi kował, kim był Makrobiusz, autor Saturnaliów, co pozwoliło przedatować czas powstania tego dzieła. The Last Pagans jest podsumowaniem wieloletnich badań Camerona, dotyczących późnej starożytności oraz re- lacji pomiędzy poganami a chrześcijanami w IV-V wieku. Monografi a podzielona jest na dwadzieścia rozdziałów. Omówiono w niej tradycyjną rzymską religię od Konstantyna Wielkiego po V wiek. Poszczególne rozdziały poświęcone są: zanikowi tradycyjnych rzymskich kolegiów kapłańskich, konwertytom pogańskim, pi- sarstwu Makrobiusza, Annales Nikomacha Flawiana, Historia Augusta, sztuce późnostaro- żytnej, wydaniu w późnym antyku Ab Urbe Condita Liwiusza, tworzeniu komentarzy do poematów Wergiliusza, tłumaczeniom z greki na łacinę, czy grupie senatorów skupio- nych wokół Symmacha. Główna teza książki sprowadza się do zanegowania siły i znaczenia środowisk pogańskich w Rzymie w końcu IV wieku. Według Camerona już w latach osiem- dziesiątych stara religia była praktycznie martwa. Oczywiście dalej istniały rzymskie świą- tynie oraz trwały dawne kolegia kapłańskie (aż do śmierci ostatnich swoich członków, nie- odnawiane przez cesarzy znikły na początku V wieku), ale ożywienie pogaństwa na zachodzie Cesarstwa Rzymskiego ma być współczesnym mitem. Tak samo miało nie być pogańskiej grupy nacisku skupionej wokół Symmacha, pogańskiej propagandy w sztuce, pogańskiego patronatu nad klasyczną literaturą1. Hipoteza ta jest dosyć rewolucyjna i odległa od trady- cyjnego przedstawienia konfl iktu pomiędzy poganami a chrześcijanami w końcu IV wieku. Monografi a spotkała się z dużym rezonansem, w tym z bardzo negatywnym przyjęciem ze strony najwybitniejszego znawcy późnego antyku F. Paschoud, który poświęcił jej liczącą prawie 30 stron recenzję2. W tym miejscu, zamiast powtarzać argumenty przytoczone przez F. Paschoud, chciał- bym pokazać na dwóch przykładach problemy związane ze sposobem argumentacji i meto- dą pracy przyjętą przez A. Camerona. To właśnie w niej widzę powód rozczarowania, jakie przyniosła ta książka. Oba pochodzą z rozdziału poświęconego najbardziej enigmatyczne- mu dziełu późnego antyku, czyli Historia Augusta. Pierwszy z tych passusów dotyczy

1 A. Cameron, Last Pagans, Oxford University Press, Oxford 2011, s. 801: “There was no pagan revival in the West, no pagan party, no pagan literary circles, no pagan patronage of the classics, no pagan propaganda in art or literature, no pagans editing classical texts, above all, no last pagan stand”. 2 F. Paschoud, On a Recent book by Alan Cameron The Last Pagans of Rome, AT 20 (2012), ss. 359-388.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 331717 22015-05-18015-05-18 22:14:1322:14:13 RECENZJE 318 żywota Probusa. W 1927 roku Schmeidler na podstawie podobieństw biografi i Probusa za- wartej w Historia Augusta i Vita Hilarionis zaproponował hipotezę o korzystaniu przez autora His toria Augusta z dzieł św. Hieronima3. Na początku żywotu Probusa jej autor po- wołał się na maksymę zawartą w dziełach takich historyków jak Salustiusz, Katon, Aulus Gellius [sic!], zgodnie z którą cnoty ludzi nabierają blasku, jeśli zostaną odpowiednio opi- sane. Następnie opowiadał on anegdotę o Aleksandrze Wielkim, który pozazdrościł Achil- lesowi znalezienia godnej osoby do opisania jego przymiotów, czyli Homera4. Bardzo po- dobna opowieść o Aleksandrze i Achillesie zawarta jest w Vita Hilarionis5. Podobieństwo pomiędzy passusami jest olbrzymie, choć istnieją spore różnice w używanym przez obu autorów słownictwie. Na przykład słowo „grób” św. Hieronim oddał terminem tumultum, a Historia Augusta sepulchrum. Oba passusy wykazują olbrzymie podobieństwo do mowy Cycerona, w której bronił Aulusa Liciniusa Archiasa6. Opowieść o melancholijnym Alek- sandrze Wielkim, który snuł rozważania nad grobem Achillesa należała do często używa- nych toposów we wstępach prac antycznych. Znana jest ona z kilku greckich autorów (Ar- rian, Plutarch, Ps-Callistenes)7. Nawiązywał do niej także Symmach8. Istnieją więc trzy możliwości. Albo Hieronim i Historia Augusta niezależnie od siebie zaczerpnęli opowieść od Cycerona lub innego autora, który ją przytoczył, albo jeden z tych autorów (św. Hiero- nim i Historia Augusta) znalazł ją u Cycerona, podczas gdy drugi ją przepisał (a raczej przetworzył) od pierwszego z nich. W tym wypadku nie byłoby jedynie jasne, czy autor Historia Augusta kopiował św. Hieronima, czy św. Hieronim przywoływał tekst zaczerp- nięty z Historia Augusta. Można poddać kilka argumentów przeciw niezależnemu korzy- staniu przez biografi stę i św. Hieronima z Cycerona. U obu autorów nie pojawia się znana z Cycerona fraza in sigeo, w przypadku innych sformułowań używają różnego słownictwa niż w Pro Archia9, choć oczywiście nie jest jednoznaczny dowód na zależność pomiędzy Historia Augusta a Vita Hilarionis, ponieważ większość literatury antycznej nie zachowała się. Nie wiemy, czy w niezachowanej pracy skojarzono ze sobą opowieść o Aleksandrze z gnomami zaczerpniętymi z Salustiusza10. Niemniej jest to przesłanka, która każe na serio zastanowić się nad możliwymi interakcjami pomiędzy biografi ą Probusa, a żywotem świę- tego. Nie jest jasne, czy św. Hieronim znał Historia Augusta, czy biografi sta czytał Vita

3 B. Schmeidler, Die Scriptores Historiae Augustae und der heilige Hieronymus. Ein Beitrag zur Entstehungszeit der falschen Kaiserviten, „Phil. Woch.” 47 (1927), ss. 955-960. 4 Historia Augusta, Prob. 1, 1-2. 5 Hier. V. Hil. 1, 1-4. 6 Cic. Pro Archia 10, 24. 7 Arrian. Anab. I 12, 1, Hist. Alex. Mag. I 42, 11-12. Patrz: J. Straub, Heidnische Geschichtapologetik in der christlichen Spatantike, Bonn 1963, ss. 96-97. 8 Sym. Ep. IX 72. Patrz: J. Straub, Heidnische Geschichtapologetik..., ss. 97. 9 D. Den Hengst, The Prefaces in the Historia Augusta, Amsterdam 1981, s. 124. Otóż obaj ci późnoantyczni au- torzy w tym passusie, wprowadzając opowieść o Aleksandrze Wielkim, nawiązują do Bellum Catilinae Salustiusza. Gdyby niezależnie od siebie nawiązali do znanego z Cycerona (lub innego autora) opowieści, to nie byłoby powo- du, aby obaj w tym miejscu korzystali z Sallustiusza. Przy czym Historia Augusta nawiązuje do jednego passusu z tego dzieła (Sallust. Cat. 3, 2), a św. Hieronim do dwóch (Sallust. Cat. 3, 2; Sallust. Cat. 8, 4) 10 Zwraca się uwagę, że u Frontona można dopatrzeć się nawiązania do opowieści o Achillesie i Homerze sko- jarzonych z Salustiuszem. Oczywiście Hieronim i autor Historia Augusta korzystali z Frontona. Patrz: D. Den Hengst, The Prefaces..., s. 123.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 331818 22015-05-18015-05-18 22:14:1322:14:13 RECENZJE 319 Hiliaronis11. W tym miejscu chciałbym się skupić nie na zasadności argumentów przytacza- nych przez uczestników dyskusji, a na argumentach używanych przez A. Camerona. Otóż pomija on wnioski, które świadczą przeciw jego tezie. Milczy o sposobie oddawania termi- nu „grób” w Historia Augusta i u św. Hieronima, mimo że dyskutują o tym jego adwersarze. U św. Hieronima odnajdujemy ten sam termin, co u Cycerona (tumultum), podczas gdy Historia Augusta używa kompletnie innego (sepulchrum). Gdyby, jak chcą Adkin i Came- ron, św. Hieronim zaczerpnął anegdotę z Historia Augusta, to nie sposób jest wytłumaczyć, dlaczego pojawia się u niego to samo słowo, co u Cycerona. O ile Adkin próbował rozwią- zać ten problem, to Cameron po prostu go pominął. Czytelnik, który nie zna dyskusji o tych passusach może na podstawie Camerona odnieść mylne wrażenie, że zwolennicy konkuren- cyjnej wobec przyjmowanej przez niego hipotezy nie mają argumentów poza swoim prze- konaniem. Jest to po prostu nieuczciwe wobec odbiorców jego dzieła. Do podobnych wniosków prowadzi przyjrzenie się kolejnemu passusowi. W żywocie Ta- cyta autor Historia Augusta opowiada czytelnikowi o okolicznościach wstąpienia na tron przez tego cesarza. Podczas niej miał wygłosić mowę nieznany nam senator Maecius Falto- nius Nicomachus (najprawdopodobniej tak samo fi kcyjny jak cała mowa)12. Występował przeciw wybieraniu cesarzami młodych ludzi, gdyż mają oni więcej wad niż osoby starsze. Władcy powinni przekazywać tytuł cesarski nie swoim synom, a ludziom najlepszym13. Po- przednik Tacyta Aurelian nie miał jednak dzieci. Mowa Nicomachusa kompletnie więc nie pasuje do sytuacji z 275 roku. Do tego wszystkie dokumenty (w tym mowy) zawarte w Hi- storia Augusta są fi kcyjne14. W 1951 roku Hartke skojarzył ową mowę z sytuacja z czasów bitwy nad rzeką Frygidus, kiedy to po tajemniczej śmierci młodocianego cesarza Walenty- niana II ogłoszono cesarzem na Zachodzie Cesarstwa starszego retora Eugeniusza15. Wśród

11 Większość dzisiejszych badaczy opowiada się za tą drugą możliwością. Patrz: J. Straub, Heidnische Geschich- tapologetik..., ss. 81-105; R. Syme, Ammianus and the Historia Augusta, Oxford 1968, ss. 80-83; A. Chastagnol, Recherches sur l`Historia Augusta, Bonn 1970, s. 12; D. Den Hengst, The Prefaces..., ss. 122-127; T. D. Barnes, Jerome and the Historia Augusta w: Historiae Augustae Colloquium Parisinum, Bari 1991, ss. 23-27; A. Chastagnol, Histoire Auguste. Les empereurs romains des II e et III e siecles, Paris 1994, s. XCIV-XCV; F. Paschoud, Symma- que, Jerome et l’Histoire Auguste, „Museum Helveticum” 57 (2000), ss. 176-182; F. Paschoud, Jerome, l’Histoire Auguste et l’emploi fi gure de pedester, problemes methodologiques relatifs a l’ordre chronologique des attestations dans le ThLL, „Museum Helveticum” 63 (2006), ss. 54-161. Niektórzy opowiadają się za pierwszą z nich. Wśród prominentnych jej zwolenników można wymienić właśnie A. Camerona oraz N. Adkina (A. Cameron, Heidnische Geschichtsapologetik in der Christlichen Spatantike; Untersuchungen Uber Zeitund Tendenz der Historia Augusta by Johannes Straub; Historia-Augusta-Colloquium Bonn 1963, „JRS”, 55 (1965), s. 244; N. Adkin, Historia Augu- sta and Jerome Again, „Klio” 79 (1997), ss. 459-467; A. Cameron, The Last Pagan of Rome, ss. 761-767. Sądzę, że lepsze argumenty mają zwolennicy korzystania przez autora Historia Augusta z Vita Hiliaronis. Po pierwsze w nar- racji św. Hieronima obecne są dwa nawiązania do Salustiusza, podczas gdy w biografi i Probusa jest obecny tylko jeden. Łatwiej jest sobie wyobrazić, że jeden autor pominął jeden cytat, niż że drugi dodał drugą sentencję. Do tego Historia Augusta nigdy nie cytował całych zdań z Salustiusza. W sześciu passusach, w których można dostrzec wpływ republikańskiego historyka na biografi stę, widzimy jedynie krótkie frazy zaczerpnięte z tego pierwszego w pracy drugiego. Tymczasem u św. Hieronima takich cytatów we wstępach jego prac jest sporo. To jeszcze nie znaczy, że autor Historia Augusta zaczerpnął anegdotę z św. Hieronima. Była ona często przytaczana, więc obaj autorzy mogli zaczerpnąć je z nieznanego, niezachowanego do naszych czasów dzieła. 12 F. Paschoud, Histoire Auguste, T. 5, 1, Vies d’Aurélien, Tacite, Paris 1996, s. 265. 13 Historia Augusta, Tac. 6, 1-9. 14 O dokumentach w Historia Augusta patrz: L. Homo, Les documents de l’Histoire Auguste et leur valeur histo- rique, „Revue Historique” 151 (1926), ss. 161-198, 152 (1927), ss. 1-31; B. Baldwin, Acclamations in the Historia Augusta, „Athenaeum” 59 (1981), ss. 138-149; A. Chastagnol, Histoire Auguste...., ss. CXVIII-CXXVII. 15 W. Hartke, Römische Kinderkaiser, Berlin 1951, s. 190.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 331919 22015-05-18015-05-18 22:14:1322:14:13 RECENZJE 320 zwolenników uzurpatora znajdował się jeden z liderów obozu pogańskiego Nikomach Fla- wian St. Według Hartkego mowa w żywocie Tacyta wygłoszona przez Nikomacha jest alu- zją do sytuacji, która doprowadziła do tej słynnej bitwy. Przeciw tej hipotezie występował Cameron. Słusznie wskazuje on, że duża część władców panujących od czasów dynastii drugich Flawiuszy proklamowano imperatorami, gdy byli młodociani16. Przy czym Came- ron nie dyskutuje z wszystkimi argumentami swoich adwersarzy. Kompletnie pomija mil- czeniem, kto w żywocie Tacyta miał wygłosić mowę (senator Nikomach). Tymczasem, to jest właśnie główny argument używany przez zwolenników tej hipotezy. W inny sposób trudno wytłumaczyć, dlaczego żyjący w końcu IV, lub raczej na początku V wieku autor Historia Augusta użył właśnie tego nazwiska, dla wygłoszenia apologii zasiadania na cesar- skim tronie osób starszych i najlepszych, a nie młodych synów cesarzy. Czytelnik książki Camerona nie poznaje najważniejszych argumentów swoich krytyków. Takich przykładów można mnożyć. Nie tylko w tym rozdziale monografi i, ale i pozostałych. Jak widać, należy bardzo ostrożnie posługiwać się monografi ą Camerona. Jej autor bar- dzo ułatwił sobie dyskusję ze zwolennikami przeciwstawnych poglądów. Po prostu nie dys- kutuje on z argumentami, które nie pasują do jego hipotez. W rezultacie zyskujemy bardzo ułomną próbę spojrzenia na pogaństwo końca IV wieku i dyskusji o nim. Czy to jednak oznacza, że nie ma sensu zaglądać do tej pracy? Nie. Mimo nieuczciwego sposobu prowa- dzenia dyskusji, to ta praca zawiera sporo bardzo świeżych i ciekawych interpretacji faktów. Za każdym razem trzeba jednak pamiętać o jej brakach.

Robert Suski

Stanisław „Cat”- Mackiewicz, Lata nadziei 17 września 1939 – 5 lipca 1945, Wydawnic- two Universitas, Kraków 2012, ss. 380.

Ostatnio publikację Stanisława „Cata” Mackiewicza stały się niezwykle popularnie. Jego pozycje można kupić w każdej większej księgarni, zaś on sam bardzo często cytowany jest na różnego rodzaju forach internetowych. Z czego to wynika? Po pierwsze z faktu, że naro- dziło się kolejne pokolenie, które chętnie wraca pamięcią do dawnej świetności Polski. Jed- nak dzisiaj, w przeciwieństwie do wcześniejszych czasów, młodzi ludzie nie mają problemu z dostępem do informacji i cenzura nie blokuje niewygodnych informacji. Po drugie Mac- kiewicz miał niezwykły dar pisania. Nie jest to rzecz jasna łatwy język, ale z drugiej strony na tyle wciągający i interesujący, że Mackiewicza czyta jednym tchem, nawet jeżeli są to tylko jego osobiste polemiki na temat faktów historycznych. I właśnie taka jest pozycja Lata nadziei 17 września 1939 – 5 lipca 1945. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie mamy tutaj do czynienia z typową książką historyczną o Polsce w trakcie II Wojny Światowej. Nie jest to też opowieść o niemieckich zbrodniach na naszym narodzie. Tytuł daje do zrozumienia, że autor opowiada, jak krok po kroku byliśmy spychani w stronę

16 A. Cameron, The Last Pagan of Rome, ss. 751-752. Dodajmy, że ta sytuacja dotyczyła nie tylko zmian na tronie w IV w., ale także czasów późniejszych (np. uzurpacja Jana i wysłanie na zachód Walentyniana III). Krytyka wiąza- nia tego passusu z aluzjami bitwy pod Frygidus. Patrz: R. Suski, Jowisz, Jahwe, Jezus. Religie w Historia Augusta, Warszawa 2015, ss. 311-314.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 332020 22015-05-18015-05-18 22:14:1322:14:13 RECENZJE 321 Rosji. Dokładnie od dnia ataku ZSRS, aż po dzień, kiedy rząd w Londynie stracił uznanie Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Mackiewicz zaznaczył to parę razy: „Celem tej książki będzie przedstawienie sprawy polskiej podczas wojny”, czy w innym miejscu: „Te- matem tej książki nie jest żołnierz, marynarz, czy lotnik polski, lecz niestety polskie kierow- nictwo polityczne w czasie tej wojny”. Stanisław Mackiewicz urodził się w 1896 roku w Petersburgu, ale w wieku 11 lat przeniósł się wraz z rodziną do Wilna. Uczestniczył w wojnie z bolszewikami, a po ustabilizowaniu się granic Rzeczypospolitej został wiernym zwolennikiem Piłsudskiego. Można to wyraźnie od- czuć w jego przemyśleniach na temat II Wojny Światowej. Udało mu się przedostać do Fran- cji, gdzie został członkiem Rady Narodowej. Funkcję tę pełnił do momentu, kiedy Rada roz- wiązała się w związku z podpisaniem układu Sikorski – Majski. Czytając książkę „Lata nadziei…”, od razu widać, że jako piłsudczyk nie pałał nigdy miłością, ani do rządu Sikor- skiego, ani tym bardziej do polityki Mikołajczyka. Wystarczy spojrzeć na jeden z tytułów rozdziału książki, który brzmi „Okłamywanie narodu polskiego przez rząd”, w którym kryty- kuje generała Sikorskiego za jego postawę wobec Rosjan. Co więcej, autor nie pozostawia na premierze suchej nitki. Dobrym przykładem jest choćby komentarz do przemówienia Si- korskiego w Londynie tuż po ewakuacji z Francji. Premier tłumaczy, że nie mógł od razu wydać rozkazu do ewakuacji do Anglii, gdyż wtedy polski żołnierz mógłby stracić honor, a także nic nie zyskać w oczach Brytyjczyków. Mackiewicz nazywa to przemówienie „ste- kiem bzdur” i próbuje przekazać swoją wersję wydarzeń, że Rząd Jej Królewskiej Mości nawet po kapitulacji polskich wojsk nie widziałby problemu w przyjęciu ich do swego kraju. Innym, jeszcze bardziej dobitnym przykładem są kontrowersje wokół układu Sikorski- -Majski. Poza skrytykowaniem paktu za brak wyraźnego punktu, mówiącego o powrocie do granic z 1921 roku, Mackiewicz posuwa się jeszcze dalej. Pisze, że zaraz po podpisaniu rozpoczyna się „okłamywanie społeczeństwa polskiego przez rząd Sikorskiego i jego walka z ludźmi, którzy chcą naród polski powiadomić o sytuacji prawdziwej”. Można odnieść wrażenie, że Mackiewicz niemalże zarzuca Sikorskiemu, iż świadomie oddał Polskę Rosja- nom i że w jego interesie nie leżał los kraju. Niemalże całe zło, jakie Rzeczypospolita prze- żyła podczas wojny, miało być spowodowane kierownictwem gabinetu generała. Nie lepszą opinię można przeczytać o jego następcy. Mikołajczyk miał być „tak obcy, tak niepolski… nie miał polskich zalet, nie miał polskich wad”. Ponoć nie kochał Polski, co więcej „Polska sama nie wydawała się mu być godna odzyskania”. Zaś po przybyciu do Mo- skwy w sierpniu 1944 roku miał całkowicie zachwycić się ZSRS. Jednak czy Mackiewicz posiada dla czytelnika jakąś alternatywę? Otóż uważa, że jedynym gabinetem, który re- prezentował interes Rzeczypospolitej był rząd Arciszewskiego. Porównuje go do Sejmu Wielkiego i Konstytucji 3 Maja. Arciszewski jawi się zatem jako uzdrowienie Polski, szansa na ratunek, ale jak czytamy: „Boże, czemu tak późno, czemu tak późno”. Zresztą wystarczy spojrzeć na podsumowanie Mackiewicza na temat gabinetu Arciszewskiego w rozdziale „Za późno”: „Co tu gadać. Powstanie rządu listopadowego ujawniło, kto chce bronić całości terytorialnej Polski, a kto chce sprzedawać Rosji, polski wschód; wierząc, że w ten sposób dojdzie do władzy, w „rdzennej”, jak oni mówili, Polsce”. Skąd zatem taka niechęć do dwóch, wcześniejszych gabinetów? Otóż, jak wcześniej zo- stało napisane, Mackiewicz należał do obozu piłsudczyków, zaś generał Sikorski był poli- tycznym przeciwnikiem Marszałka. Autor książki stwierdza, że sposób, w jaki został

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 332121 22015-05-18015-05-18 22:14:1322:14:13 RECENZJE 322 powołany rząd na uchodźctwie, był całkowicie niezgodny z konstytucją państwa. Oczywi- ście co do polityki Sikorskiego można mieć pewne zastrzeżenia. Słusznie zarzuca się, że podczas podpisywaniu układu z Rosjanami powinien się zatroszczyć o ponowne uznanie przez Kreml granicy z roku 1921. Zaś punkt o amnestii dla Polaków więzionych w ZSRS pokazywał, że sprawa wojny na wschodzie nie była do końca głównym priorytetem polityki zagranicznej gabinetu generała. Jednak, czy łatwo jest oceniać polityka, który w trakcie woj- ny i okupacji kraju zmuszony jest porozumieć się z największym wrogiem swego narodu, aby wywalczyć wolność spod niewoli innego największego wroga. Z zaznaczeniem, że wte- dy możliwa będzie pomoc sprzymierzeńców, a śmiertelny wróg jako jedyny w tym czasie prowadzi istotne działania wojenne? Z pewnością każdy, nawet najzdolniejszy polityk miał- by konfl ikt sumienia. Zaś co do Mikołajczyka, to nie był to polityk o takiej charyzmie, jak generał Sikorski. Zresztą z jego gabinetem mało liczyli się alianci, dlatego trudno, aby rodacy pałali do niego silną sympatią. Jako pierwszy zaczął ofi cjalnie zastanawiać się i prowadzić rozmowy w sprawie rewizji granic na wschodzie (oczywiście z Lwowem i Wilnem po polskiej stro- nie). A Mackiewiczowi jako Kresowiakowi, oraz piłsudczykowi nie uszło uwadze. Podob- nie jak Marszałek, Mackiewiczowi uważał Rosjan za wroga numer jeden (wystarczy jeszcze raz spojrzeć na tytuł). Czy więc ludzie, którzy wykonują gesty w stronę Rosji, mogą zyskać jego sympatię? Jednak Mackiewicz był patriotą, to pewne. Pisząc książkę Lata nadziei…, daje do zrozu- mienia, jak wielką niesprawiedliwość dziejową była wojna i cały układ polityczny powstały po niej. Przedstawia nam inne spojrzenie na te czasy. Wystarczy choćby przeczytać o jego teorii, o sojuszach egzotycznych (takim właśnie miała być współpraca angielsko-polska), czy choćby teza, że to Anglia wprowadziła Polskę do wojny z Niemcami, a nie odwrotnie. Pisząc o Teheranie, porównuje prezydenta Roosevelta do Katarzyny II albo Fryderyka II. Doskonale wyjaśnia, czemu alianci zostawili nas na pastwę Rosji. Stany Zjednoczone zajęte były wojną na Dalekim Wschodzie, zaś Wielka Brytania utrzymaniem swego imperium. Dla czytelnika może być nieco szokujące to wychwalanie geniuszu politycznego Stalina. Można też przeczytać o idei federacji środkowoeuropejskiej, jaka przyświecała Wielkiej Brytanii w 1943 roku, aczkolwiek Mackiewicz od razu wyjaśnia, że taka współpraca nie była możli- wa bez Włoch, których Anglicy nie chcieli włączyć, mimo iż gotowi byli oderwać się od so- juszu z Niemcami. Jednak czy Lata nadziei… to pozycja dla każdego? Otóż nie do końca. Po pierwsze po- zycja ta jest przeznaczona dla człowieka, który przede wszystkim dobrze zna czasy wojny, a zwłaszcza politykę, po drugie ma własne wyrobione zdanie. Gdyby pozycję wziął ktoś nieznający historii, mógłby się przy niej szybko znudzić, bowiem Mackiewicz nie opisuje faktów, ale analizuje, w sposób niezwykle emocjonalny. Po trzecie człowiek, który nie ma własnego, wyrobionego zdania może nieświadomie dojść do niebezpiecznych wniosków. Mimo to Lata nadziei… to pozycja godna polecania, choćby ze względu na możliwość poznania ludzkich odczuć podczas wojny. Każdy reagował inaczej na wydarzenia. Co wię- cej dyskusje, jakie dziś toczą się nad decyzjami podejmowanymi przez polityków, np. wy- buch Powstania Warszawskiego, bądź wyjście Armii Andersa z ZSRS, budziły duże emocje i w tamtych czasach. Mackiewicz i jego pozycja są tego bardzo dobrym przykładem.

Kamil Podbielski

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 332222 22015-05-18015-05-18 22:14:1322:14:13 RECENZJE 323 Głusiuk Anna Aleksandra, Vita di Cristina di Markyate. Edizione critica e traduzione [italiana]. Presentazione di Marco Conti = Flumina ex Fontibus 5, Libreria Ateneo Salesia- no, Roma 2013, pp. 228.

«Il presente volume è frutto di una lunga ricerca iniziata alla fi ne del 2008 e conclusasi felicemente nel giugno del 2011». Sono queste le parole con cui il prof. M. Conti introduce la “presentazione” della ricerca realizzata nel contesto del percorso di specializzazione tipi- co del Pontifi cium Institutum Altioris Latinitatis, in Roma. Come indicato nel titolo, si tratta della Vita di Cristina, eremita e poi badessa del mona- stero di Markyate (Inghilterra, XII secolo). Dall’insieme traspare il carattere di una delle più determinate e coraggiose donne dell’epoca qualora si consideri il concetto e il ruolo che la donna aveva in quei secoli. Lo dimostra, tra l’altro, la sua determinazione nel contrapporsi ai familiari che non condividevano il suo progetto di vita: vivere cioè una vita consacrata alla preghiera e all’ascesi nel monastero. Nata a Huntingdone nell’anno 1100 ca., fatta sposare con inganno con Burtredo, malgra- do le numerose ostilità porta a compimento il desiderio di diventare sponsa Christi. Per questo fugge dalla casa paterna e si nasconde per diversi anni a Flamstead presso l’anacore- ta Alfwen, e poi a Markyate presso l’eremita Ruggero. Soltanto dopo la morte del vescovo di Lincoln Roberto Bloet, che apparteneva al gruppo dei detrattori, Cristina fi nalmente poté pronunciare i voti solenni nel 1131. Questa in rapida sintesi la “vita”. L’opera è divisa in due parti: la prima, con funzione introduttiva, prende in esame i dati biogra- fi ci di Cristina (Teodora) di Markyate. Sono analizzati i personaggi importanti che svolgevano un ruolo determinante nella sua vita, tra i quali si trovano il vescovo di Durham, Ranulf Flambard, il vescovo di Lincoln, Robert Bloet, l’eremita Ruggero e l’abate Goffredo di St. Albans (cf pp. 11- 41). Nel contesto è descritta l’affascinante storia del manoscritto, conosciuto oggi con il nome di Cotton Tiberius E1, custodito nella British Library di Londra, nel quale si trova la Vita de Sancta Theodora, que Christina dicitur. Vi si tratta anche della questione del committente e dell’autore dell’opuscolo (cf pp. 41-59, e 60-65). L’ampia Introduzione si completa con la “descrizione del testo” (cf pp. 65-68). È a partire da questa meticolosa Introduzione che il lettore può percorrere tutto il testo della Vita latino-italiano, che costituisce la seconda parte dell’opera (cf pp. 70-213). Come si accenna nella Premessa, «l’edizione critica si affi anca alle due già esistenti: la prima pubblicata da C.H. Talbot nel 1959 con traduzione inglese a fronte, e l’altra da P. L’Hermite-Leclercq e A.M. Legras nel 2007 con traduzione francese a fronte». In tal modo anche per l’ambito italiano la presente edizione costituisce un punto di riferimento prezioso per chiunque voglia approfondire questi contenuti. Nel percorso di approfondimento è di grande aiuto l’ampia bibliografi a (cf pp. 215-221) e l’Indice dei nomi e dei luoghi (cf pp. 223-224). Elementi di novità in questo lavoro sono costituiti dalla valorizzazione di documenti re- lativi alla fondazione del monastero di Markyate e alla sua benedizione da parte del vescovo Alessandro di Lincoln. Ma l’elemento di maggiore novità è costituito dalla proposta di spo- stare la data della morte di Cristina di Markyate dal 1165 (secondo la maggior parte degli studiosi) al 1190 ca. valorizzando documenti mai presi in considerazione in precedenza. Solo una lettura attenta dell’opera permette di cogliere i numerosi apporti che l’Autrice offre lungo l’ampio percorso. Alcuni di questi meriterebbero un’ampia presentazione che esula, però, dallo spazio concesso ad una recensione.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 332323 22015-05-18015-05-18 22:14:1322:14:13 RECENZJE 324 In conclusione, la pubblicazione della presente opera nella collana “Flumina ex Fontibus” della Facoltà di Lettere cristiane e classiche dell’Università Salesiana, costituisce un’occa- sione per evidenziare risultati eloquenti dell’offerta culturale dei propri programmi. Per la dr. Anna Głusiuk – nel frattempo cooptata come docente nell’Instytut Nauk Historycznych presso l’Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego a Warszawa – un incoraggiamento per proseguire in interessanti ricerche nell’ambito della storia e della letteratura dei secoli che hanno segnato l’Età di Mezzo.

Manlio Sodi

Jerzy Strzelczyk, Longobardowie. Ostatni z wielkiej wędrówki ludów. V-VIII wiek, PWN, Warszawa 2014, ss. 261.

Poznański mediewista Jerzy Strzelczyk nie wymaga przedstawiania, a jego publikacje zawsze budzą zrozumiałe i uzasadnione zainteresowanie. Pola jego naukowych dociekań są rozległe i zróżnicowane; obejmują zarówno dzieje słowiańszczyzny i Polski, jak i szeroko pojęte wczesne średniowiecze europejskie. Te ostatnie zaowocowały kolejną pozycją – pierwszą w języku polskim monografi ą dotyczącą plemienia Longobardów: Longobardo- wie. Ostatni z wielkiej wędrówki ludów. V-VIII wiek. Już sam tytuł dzieła wskazuje na chronologiczne ulokowanie Longobardów u schyłku wielkiej wędrówki ludów przełomu starożytności i średniowiecza, która otwarta w IV wie- ku przez Hunów, zamknęła się wraz z najazdem Longobardów na Italię w drugiej połowie VI wieku. Monografi a jednak nie ogranicza się do tych ram historycznych, lecz omawia całą historię Longobardów, która jest dużo obszerniejsza, a mimo szczątkowych wiadomości historycznych dla niektórych okresów, konieczna dla zrozumienia tego, co w ciągu 200 lat działo się w italskim państwie Longobardów. Autor przedstawia wszystkie wyróżniane w nauce etapy dziejów Longobardów: tradycje legendarne, pierwsze wzmianki zawarte w przekazach historyków oraz okres świetności trwający od VI do VIII w. Ten ostatni, to najszerzej udokumentowany etap dziejów longobardzkich, w którym mieli swoje pań- stwo na terenie Italii, którego dziedzicami stały się w ostatnich wiekach I tysiąclecia księ- stwa powstałe na jego ruinach. Samo królestwo Longobardów stało się już wtedy częścią państwa Karola Wielkiego a on sam przyjął tytuł Rex Francorum et Longobardorum. Praca składa się z 9 rozdziałów, które budują jasną i przejrzystą strukturę dzieła. Poszczegól- nym zagadnieniom wyróżnionym w pracy autor poświęcił różną uwagę, co przekłada się także na ilość stron, a wynika zarówno z ilości zachowanych materiałów źródłowych, jak i wagi po- dejmowanych zagadnień; niektóre omawia krótko i zwięźle, zaledwie na kilku czy kilkunastu stornach, inne zajmują kilka razy tyle. Powstaje za to dzieło bardzo jasne i przejrzyste, a po- dział treści ułatwi lekturę także czytelnikowi niewtajemniczonemu w szczegóły zagadnienia. Autor rozpoczyna od zapoznania czytelnika z zachowanymi przekazami pisanymi doty- czącymi Longobardów, w oparciu o nie omawia „prehistorię” tego ludu i konfrontuje te przekazy z danymi uzyskanymi z pomocą innych nauk, przede wszystkim archeologii (roz- dział I). Rozdział II jest poświęcony okresowi przejścia od legendarnej „prehistorii” do wia- rygodnej i możliwej do zweryfi kowania historii, a więc uwzględnia czas od pojawienia się Longobardów w dziełach historyków w II wieku do drugiej połowy wieku V.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 332424 22015-05-18015-05-18 22:14:1322:14:13 RECENZJE 325 Kolejne dwa rozdziały to krótkie przedstawienie okoliczności osiedlenia się Longobardów w Italii (rozdział III) oraz obszerne omówienie dziejów Italskiego królestwa Longobardów (rozdział IV). Kolejne rozdziały podejmują kolejno: kwestie struktury władzy i społeczno- -ekonomiczne podstawy państwa (rozdział V), kwestie religijne Longobardów (rozdział VI), wreszcie szeroko rozumiane i obszernie omówione zagadnienia kultury (rozdział VIII). Dwa ostatnie rozdziały uzupełniają całość przedstawienia. W pierwszym z nich jest omó- wiona postać Pawła Diakona, autora dzieła Historia Longobardów, podstawowego źródła dla poznania dziejów tego plemienia. Ostatni rozdział nosi tytuł Epilog i omawia sam upa- dek państwa Longobardów i ich włączenie do rozległego już wówczas państwa Karola Wiel- kiego w roku 774. Uwzględnia także dzieje Longobardów po upadku państwa italskiego, a więc ich przetrwanie w księstwach italskich oraz w kulturze i tradycjach innych krajów, w gronie których z oczywistych względów dominuje Italia, ale pojawia się także nasza ro- dzima polska nuta. Praca poprzedzona jest wstępem, w którym autor nie tylko wprowadza do podjętego za- gadnienia, lecz przedstawia także polski dorobek naukowy dotyczący Longobardów. Jest też ubogacona Wskazówkami bibliografi cznymi zawierającymi wykaz najważniejszych i naj- nowszych publikacji źródeł i opracowań podzielonych na działy tematyczne. Aneks zawiera wybór tekstów źródłowych dotyczących Longobardów, pochodzących z dzieł Grzegorza z Tours i Grzegorza Wielkiego, wybór praw longobardzkich oraz ich poezji. Korzystanie z materiału ułatwiają zamieszczone na końcu omawianej pozycji mapy oraz indeks osób. Zaprezentowana praca jest dość zwięzłą – bo liczącą nieco ponad 260 stron – monografi ą dziejów Longobardów i bardzo dobrym wprowadzeniem do szczegółowych badań w tym zakresie. Monografi a opiera się na najnowszych ustaleniach naukowych, a jej naukowa ak- tualność a zarazem przystępna forma przekazu sprawiają, że staje się jak najbardziej godna polecenia. Pozycja doskonale wpisuje się zarówno we wzmożone zainteresowanie okresem schyłku antyku i początków średniowiecza, jakie obserwuje się w nauce, jak i – pośrednio – niemniej aktualne zjawisko i proces migracji, których bohaterami byli Longobardowie, a których my sami jesteśmy zarówno świadkami, a często też uczestnikami.

ks. Tomasz Skibiński

Wiesław Jan Wysocki, Stanisław Zieliński, Krypta Wawelska i Papieski Tron, Vipart War- szawa 2014, ss. 136.

Czuwam — to znaczy także: czuję się odpowiedzialny za to wielkie, wspólne dziedzictwo, któremu na imię Polska. To imię nas wszystkich określa. To imię nas wszystkich zobowiązuje. To imię nas wszystkich kosztuje. (…) Nie pragnijmy takiej Polski, która by nas nic nie kosz- towała. Natomiast czuwajmy przy wszystkim, co stanowi autentyczne dziedzictwo pokoleń, starając się wzbogacić to dziedzictwo17.

Prof. Wiesław Wysocki i Stanisław Zieliński w roku kanonizacji Jana Pawła II. oddali w ręce Czytelników album stanowiący pamiątkę 100-lecia utworzenia Legionów Polskich.

17 Jan Paweł II, Apel Jasnogórski, rozważanie wygłoszone do młodzieży, Częstochowa, 18 czerwca 1983 r.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 332525 22015-05-18015-05-18 22:14:1322:14:13 RECENZJE 326 Jest to pierwsza na rynku wydawniczym pozycja ukazująca, jak ogromną rolę w życiu i na- uczaniu Karola Wojtyły pełniła postać marszałka Piłsudskiego i Legionów oraz jak wielką wagę przywiązywał do corocznych spotkań z członkami Związku Legionistów Polskich. Album rozpoczyna słowo wstępne Metropolity Krakowskiego Stanisława kard. Dziwi- sza, który przypomina, że Karol Wojtyła jako „syn ofi cera Wojska Polskiego, wyrastającego w legendzie legionowej i zwycięskiego roku 1920”18 od wczesnych lat młodzieńczych zwią- zany był nierozerwalnie z niepodległościowym nurtem. Doświadczenie II wojny światowej i okupacji hitlerowskiej przebija w nauczaniu przyszłego Papieża, który dosadnie przypomi- na i zachęca Polaków do niegasnącej troski o dziedzictwo narodowe i wykorzystanie lekcji wolności, o którą walczyło wiele pokoleń Polaków: „To, że racją bytu państwa jest suweren- ność społeczeństwa, narodu, ojczyzny, to my, Polacy, szczególnie głęboko odczuwamy. Tego nauczyliśmy się poprzez całe nasze dzieje, a w szczególności poprzez ciężkie doświad- czenia ostatnich stuleci. Nigdy nie możemy zapomnieć tej straszliwej lekcji dziejowej, jaką była utrata niepodległości Polski od końca XVIII do początku bieżącego stulecia. To bole- sne, w istocie swej negatywne doświadczenie stało się jakby nową kuźnią polskiego patrio- tyzmu. Słowo ojczyzna posiada dla nas takie znaczenie pojęciowe i uczuciowe zarazem, którego, zdaje się, nie znają inne narody Europy i świata, te zwłaszcza, które nie doświad- czyły takich jak nasz naród dziejowych strat, krzywd i zagrożeń. I dlatego też dla całego naszego pokolenia tak straszliwym wstrząsem była ostatnia wojna światowa i przeżyta w Polsce okupacja. 35 lat temu wojna ta zakończyła się na wszystkich frontach. Rozpoczął się wraz z tym momentem nowy okres w dziejach naszej Ojczyzny. Nie możemy jednak zapomnieć wszystkiego, co się złożyło na doświadczenie wojny i okupacji. Nie możemy zapomnieć ofi ary życia tylu Polaków i Polek. Nie możemy też zapomnieć bohaterstwa żoł- nierza polskiego, który walczył na wszystkich frontach świata za wolność naszą i waszą19. Autorzy albumu nie dokonali klasycznego podziału na odrębne rozdziały, jednak kompozycja jest w pełni spójna i Czytelnik zostanie płynnie przeprowadzony od tematyki związanej z histo- rią Legionów Polskich i marszałka Piłsudskiego, przez spotkania Papieża z żołnierzami Związku Legionistów Polskich, aż po duchową spuściznę nauki Jana Pawła II. Pierwsza część wspomina kolejnych komendantów naczelnych Związku Legionistów Polskich. W albumie znajdziemy również wzruszające Ojcze nasz Legionów Polskich autorstwa O. Władysława Antosza OFM Ref., kapelana legionowego. „Do rzędu (…) wielkich mężów, którzy wiekopomne zasługi poło- żyli dla Ojczyzny, należy – legjon. Nie powstałaby Polska, gdyby ich nie miała. Oni ześrodko- wywali w sobie najwyższe aspiracje narodowe; oni byli rdzeniem myśli i uczuć polskich; oni wcielali marzenia i pragnienia ogółu w czyn”20. Zwieńczeniem pierwszej części związanej z dziejami koncentracji oddziałów strzeleckich w 1914 r. jest znany wszystkim wiersz Juliusza Słowackiego będący zapowiedzą objęcia papieskiego tronu przez Słowiańskiego Papieża. Prof. Wysocki w drugiej części albumu prezentuje starannie wybrane fragmenty przemó- wień Jana Pawła II skierowane do rodaków podczas kilku pielgrzymek do Polski oraz słowa wypowiedziane w trakcie spotkań z członkami Związku Legionistów Polskich. Teksty w do- skonały sposób pozwalają nie tylko poznać i przypomnieć sobie naukę Jana Pawła Wielkiego,

18 Słowo wstępne Metropolity Krakowskiego Stanisława Kardynała Dziwisza do albumu Krypta Wawelska i Pa- pieski Tron, w: W. Wysocki, S. Zieliński, Krypta Wawelska i Papieski Tron, Warszawa 2014. 19 Jan Paweł II, przemówienie wygłoszone w Belwederze do władz państwowych, Warszawa, 2 czerwca 1979 r. 20 J. Maciejowski, Dwaj marszałkowie, Warszawa 1928, s. 9-10.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 332626 22015-05-18015-05-18 22:14:1322:14:13 RECENZJE 327 ale również ukazują w pełni jego własny stosunek do Ojczyzny i jej dziedzictwa oraz ducha narodu niepodległego, który ukształtował tożsamość młodego Karola Wojtyły. Czytelnik bę- dzie miał okazję poznać krótki życiorys związany ze służbą wojskową zarówno Karola Woj- tyły seniora, jak i jego syna, co pozwala na pełne zrozumienie, w jakim środowisku wzrastał Karol Wojtyła. Właśnie życie i przykład ojca związanego ze służbą wojskową, będącego osobą o głębokiej wierze, zasieje w młodym Karolu miłość do ojczyzny wolnej i świadomej potęgi, jaką jest kultura i wspólne narodowe dziedzictwo. „Te słowa mówi do was człowiek, który swoją duchową formację zawdzięcza od początku polskiej kulturze, polskiej literaturze, pol- skiej muzyce, plastyce, teatrowi – polskiej historii, polskim tradycjom chrześcijańskim, pol- skim szkołom, polskim uniwersytetom. (…) Pozostańcie wierni temu dziedzictwu! Uczyńcie je podstawą swojego wychowania! Uczyńcie je przedmiotem szlachetnej dumy! Przechowaj- cie to dziedzictwo! Pomnóżcie to dziedzictwo! Przekażcie je następnym pokoleniom!”21. Wybuch II wojny światowej burzy spokój i z mozołem wypracowywane w ciągu ostat- nich lat poczucie suwerenności i niezależności polskiego narodu. Karol Wojtyła jako czło- nek Legii Akademickiej UJ angażuje się w konspirację antyniemiecką, ale postanawia skon- centrować się na walce bez broni w ręku. Jego orężem jest odtąd słowo i teatr. Jak czytamy w albumie: „(…) z rozwagą i świadomym wyborem widział walkę w sferze sacrum”22. Na- ród bez kultury, języka, tradycji i świadomości swoich korzeni nie może się ostać. Po wybo- rze na Stolicę Piotrową Jan Paweł II nie ustawał w przypominaniu tej prawdy rodakom. Przy okazji swoich pielgrzymek był zawsze obecny w newralgicznych miejscach związanych z wydarzeniami lub osobami mocno zakorzenionymi w polskiej historii i pamięci. „Przecież to był człowiek, który był przepojony poezją, tą największą, najtrudniejszą; legendą królew- skiego Krakowa, Wyspiańskim. On się w tym wszystkim zanurzył głęboko, także przez swoje zaangażowanie teatralne. Pływał w tej poezji, w tej duchowości romantyzmu. Dlatego on się tak zaparł, że to nie ojciec skierował go ku Piłsudskiemu, ale przygoda z literaturą romantyczną i klimat młodości”23. Jeszcze jako metropolita krakowski rozpoczął piękną tra- dycję wspólnych spotkań na opłatku z byłymi żołnierzami I i II wojny światowej i wojny polsko-sowieckiej 1920 r. Nieobojętni mu byli także żołnierze niezłomni. W albumie znaleźć można niespotykane fotografi e upamiętniające tamte spotkania24 oraz zapoznać się ze sło- wem Karola Wojtyły skierowanym do byłych legionistów podczas świąt 1975 r. Po wyborze na Stolicę Piotrową nie przestawał wspierać swoich przyjaciół. Autorzy albumu podejmują wątek kopca Piłsudskiego, który starano się uporządkować na początku lat 80. W liście kard. Karola Wojtyły do pułkownika Józefa Herzoga czytamy: „(…) pragnę wyrazić moją pełną solidarność z pańskimi poczynaniami, które mają na celu obronę godności narodu, a zwłaszcza honoru polskiego żołnierza, tego, któremu Polska za- wdzięcza niepodległość. (…) Wołanie o szacunek dla pomników przeszłości, m.in. dla pom- nika Józefa Piłsudskiego na Sowińcu jest w pełni uzasadnione”25. Jan Paweł II i marszałek

21 Jan Paweł II, przemówienie do młodzieży zgromadzonej na Wzgórzu Lecha, Gniezno, 3 czerwca 1979 r. 22 W. Wysocki, S. Zieliński, Krypta Wawelska i Papieski Tron, Warszawa 2014, s. 44. 23 kard. Stanisław Nagy; wywiad prof. Andrzeja Nowaka z kard. Stanisławem Nagy’m, opublikowany w czasopi- śmie „Arcana” w 2011 r.; źródło: portal wPolityce.pl, dostęp z dn. 10.07.2014 r.: http://wpolityce.pl/polityka/113006-kard-nagy-jan-pawel-ii-widzial-ze-narodowi-podaje-sie-karme-ktora- prowadzi-do-zepsucia-czego-owocem-jest-sytuacja-obecna 24 Przede wszystkim spotkania opłatkowe w latach 1970-1978 ze Związkiem Legionistów Polskich. 25 Krypta Wawelska…, s. 64.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 332727 22015-05-18015-05-18 22:14:1322:14:13 RECENZJE 328 Józef Piłsudski wybrali różne ścieżki życiowe, jednak można powiedzieć, że w działaniu zeszli się w jedno: „Jako następcy jedni po drugich, związani są ze sobą ściśle tak samo, jak dziesiątek lat naszych dziejów z dziesiątkiem następnym, stulecie ze stuleciem”26. Kard. Sta- nisław Nagy podczas rozmowy z prof. Andrzejem Nowakiem opublikowanej w czasopiśmie „Arcana” wspomina o pokoleniu wychowanym w duchu piłsudczykowskim: „Jestem z poko- lenia Jana Pawła II. (…) Nie wiedzieliśmy o sobie, ale w dzieciństwie, które przeżywaliśmy każdy gdzie indziej, byliśmy nasączani tą samą ideologią Polski sanacyjnej, apoteozą Piłsud- skiego. Będzie to miało pewien sens. Sam przeżywam do dziś tamte czasy, jako nawracanie się z bardzo pierwotnej śląskości na polskość. W tym była mi pomocna szkoła, nasycona uwielbieniem dla Marszałka. To było moje Credo: Polska i Piłsudski. I on żył w tym samym klimacie. Nie mówiłbym o tym, gdybym nie postawił mu kiedyś, gdy był już od wielu lat Papieżem, pytania: Jak to się stało, że Ojciec Święty tak długo był wierny Piłsudskiemu i jego apoteozie? Na pewno miał na to wpływ tatuś, ofi cer polski. – O nie! – odpowiedział. – To była moja sprawa. Ja go rozumiem. Przeżył normalną szkołę powszechną, która była tak skonstru- owana, żeby uwielbiać Piłsudskiego. Przeżył także gimnazjum Wadowity, z tym samym kli- matem. Wielki Piłsudski, który ocalił Polskę, który zasługiwał na największą miłość”27. Jan Paweł II wraca myślą do marszałka Piłsudskiego i znaczenia jego postaci podczas przemó- wienia w Kielcach 3. czerwca 1991 r. Karol Wojtyła urodził się w roku bitwy warszawskiej. Narzędziem w ręku Opatrzności podczas „cudu nad Wisłą” był dla młodego Wojtyły właśnie marszałek Piłsudski. Nie sposób nie przyznać, że to wydarzenie związane rocznicowo z przyjściem na świat Karola mogło stać się fundamentem jego tożsamości silnie związanej z nurtem niepodległościowym i walką, którą toczył przez całe życie o przywrócenie godności i troski o ocalałe dziedzictwo zrujnowanej przez zabory Ojczyźnie: „Jeśli Pan Bóg mi pozwo- li być jeszcze kiedyś na Wawelu, to pójdę do grobów królewskich i pójdę też do grobu Mar- szałka. Wtedy przyszedłem na świat, kiedy szli na Warszawę bolszewicy, kiedy dokonał się „Cud nad Wisłą”, a jego narzędziem, narzędziem tego „Cudu nad Wisłą: w znaczeniu militar- nym był niewątpliwie Marszałek Piłsudski i cała Polska armia. Raduję się, iż w suwerennej Polsce na nowo nabierają blasku i właściwego znaczenia patriotyczne idee, związane z obro- ną Ojczyzny, z Marszałkiem Józefem Piłsudskim”28. W tym kontekście tytuł monografi i „Krypta Wawelska i Papieski Tron” nabierają szczególnego znaczenia. Abp Sławoj Leszek Głódź, były biskup Polowy WP przypomina, że ta pamięć o Legionach była bardzo żywa u Ojca Świętego. Zawsze pytał czy jest wojsko w Zambrowie, bo tam odbywał służbę woj- skową ojciec Papieża. Ten kontekst legionowy jest w życiu Ojca Świętego bardzo ważny29. Na kolejnych kartach „Krypty Wawelskiej…” Czytelnik znajdzie fragmenty innych prze- mówień skierowanych do byłych legionistów. Mimo ogromnej literatury dotyczącej życia Ka- rola Wojtyły i pontyfi katu Jana Pawła II, „Krypta Wawelska i Papieski Tron” pozostaje wyda- niem wyjątkowym. Składa się na to doskonały wybór przemówień, które nie są tak często

26 Dwaj marszałkowie…, s.12. 27 kard. Stanisław Nagy; wywiad prof. Andrzeja Nowaka z kard. Stanisławem Nagy’m, opublikowany w czasopi- śmie „Arcana” w 2011 r.; źródło: portal wPolityce.pl, dostęp z dn. 10.07.2014 r.: http://wpolityce.pl/polityka/113006-kard-nagy-jan-pawel-ii-widzial-ze-narodowi-podaje-sie-karme-ktora- prowadzi-do-zepsucia-czego-owocem-jest-sytuacja-obecna 28 Jan Paweł II, przemówienie w Kielcach 3 czerwca 1991 r.; w: Jarosław Lewandowski, Jan Paweł II o Józefi e Piłsudskim, Bydgoszcz 2008 r. 29 Por. abp S. L. Głódź, były biskup Polowy WP, w: Krypta Wawelska…, s. 105.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 332828 22015-05-18015-05-18 22:14:1422:14:14 RECENZJE 329 cytowane w innych opracowaniach, odpowiedni komentarz odautorski i ubogacenie całości niepublikowanymi fotografi ami , m.in. ze spotkania kard. Karola Wojtyły w klasztorze domi- nikańskim z gen. Mieczysławem Borutą-Spiechowiczem, dr. Mieczysławem Korczyńskim czy płk. Władysławem Smolarskim. Zamieszczone zostały także karty pamiątkowe ze spotkań opłatkowych zapełnione autografami legionistów. Wszystkie fotografi e i teksty zostały za- mknięte w twardej oprawie, na kredowym papierze i formacie ułatwiającym zapoznanie się ze szczegółami każdej z grafi k i ilustracji. Powiększona czcionka przypadnie do gustu nawet najbardziej wymagającemu Czytelnikowi, a kremowe tło zapobiegnie żółknięciu kartek po upływie lat. Dzięki temu album stanowi doskonałą pamiątkę, która przetrwa próbę czasu. Fotografi e i dokumenty wykorzystane w publikacji pochodzą ze zbiorów Związku Legio- nistów Polskich, Muzeum Czynu Niepodległościowego, Archiwum Czynu Niepodległościo- wego – autorskie Stanisława Zielińskiego, który pracował nad układem grafi cznym i wybo- rem fotografi i do „Krypty Wawelskiej i Papieskiego Tronu”. Czytelnik będzie miał okazję zobaczyć m.in. dewocjonalia związane z legionistami i walką o niepodległość, m.in. pocz- tówka Niech żyje Polska z 1914 r., książeczkę do nabożeństwa wydaną na polecenie Komen- dy Legionów Polskich z 1915 r., medal ku czci poległych legionistów z 1916 r. czy medalik z orłem legionowym ze zbiorów br. Salezego Zaborowskiego ZP. W kolejnej części monogra- fi i m.in. zaprezentowane zostały wcześniej wspomniane fotografi e związane ze spotkaniami Karola Wojtyły ze Związkiem Legionistów Polskich i późniejsza korespondencja po wybo- rze kard. Wojtyły na papieża. Patronami wspierającymi wydanie albumu są: Instytut Papieża Jana Pawła II, Centralna biblioteka Wojskowa im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, Związek Legionistów Polskich. Patroni medialni: Katolicka Agencja Informacyjna, Tygodnik Katolic- ki „Niedziela”, Tygodnik „Idziemy”, Miesięcznik „W Sieci Historii”, Telewizja „Republika”.

Podsumowując, warto zacytować fragment przemówienia Ojca Świętego wygłoszonego w czasie spotkania z Wojskiem Polskim 2. czerwca 1991 r. w Koszalinie. Jego słowa powi- nien znać każdy, kto choć raz zadał sobie pytanie, po co nam w życiu historia: „Trudno nie myśleć o przeszłości. Historia świadczy o tym, że Polacy byli zawsze narodem rycerskim. Nie szukali wojny, nie prowadzili na ogół wojen zaborczych, ale umieli bohatersko walczyć w obronie zagrożonej wolności i niepodległości. Zwycięstwa oręża polskiego znaczą po- szczególne etapy naszych dziejów, od epoki piastowskiej, poprzez Grunwald, aż po Wiedeń w 1683 r. Tradycja rycerska, żołnierska, została przekazana powstańcom w okresie rozbio- rów. Tradycja ta odżyła z nową siłą u progu naszego stulecia. Niepodległość Rzeczypospo- litej została wywalczona z bronią w ręku, a zamknięciem tej żołnierskiej epopei stała się zwycięska bitwa pod Warszawą 15 sierpnia 1920 r., która miała znaczenie przełomowe nie tylko dla Polski, ale także dla Europy. (…) Niech to pierwsze spotkanie z wojskiem: papie- ża-Polaka z Wojskiem Polskim, pozostanie znakiem „nowego porządku” w życiu społeczeń- stwa i narodu, którego jestem synem. A jako Polak wiem, co na przestrzeni całych dziejów, a także na przestrzeni mojego własnego życia zawdzięczam tym, którzy — w sposób często heroiczny — „uważali siebie za sługi bezpieczeństwa i wolności ojczyzny”30.

Agnieszka Praga

30 Jan Paweł II, przemówienie wygłoszone w czasie spotkania z Wojskiem Polskim; Koszalin, 2 czerwca 1991 r.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 332929 22015-05-18015-05-18 22:14:1422:14:14 INSTRUKCJA REDAKCYJNA „SAECULUM CHRISTIANUM”

1. Czasopismo „Saeculum Christianum” publikuje: Rozprawy i Artykuły, Materiały źródło- we, Sprawozdania i Komunikaty, Recenzje i Wspomnienia pośmiertne. Przyjmowane są teksty w następujących językach: polskim, angielskim, niemieckim, francuskim i wło- skim. 2. Redakcja przyjmuje do druku teksty dotychczas nie publikowane, które należy przekazać w formie elektronicznej na adres: [email protected]. Autor dostarcza ostateczną wersję tekstu. Plik zawierający proponowany do publikacji tekst powinien być nazwany od nazwiska i imienia autora artykułu. Np. Jan Nowak powinien nazwać prze- syłany plik: nowak-jan.doc. 3. Nadesłane teksty są dopuszczane do druku na podstawie dwóch pozytywnych recenzji. Zrecenzowane teksty przekazywane są wraz z recenzjami do autorów. Autor powinien ustosunkować się do uwag recenzentów, a następnie przesłać do Redakcji poprawioną wersję artykułu recenzowanego, wydruk komputerowy i nośnik elektroniczny w nieprze- kraczalnym terminie do 30. czerwca danego roku kalendarzowego. Autor składa deklara- cję poświadczoną własnoręcznym podpisem o posiadaniu praw autorskich materiałów wysyłanych do druku. 4. Redakcja nie zwraca materiałów nie zamawianych. 5. Tekst. a) autor dostarcza do Redakcji wydruk komputerowy tekstu w dwóch egzemplarzach wraz z wersją przesłaną pocztą elektroniczną na adres redakcji. Wydruk powinien być jednostronny, na papierze formatu A-4. Preferowany edytor tekstu Word, czcionka Ti- mes New Roman, wielkość czcionki 12, odstępy między wierszami 1,5, przypisy czcionka 10. Marginesy każdej kartki wydruku powinny mieć wymiary: górny i dolny 2,5 cm, lewy 3,5 cm, prawy 2 cm bez żadnych wyróżnień. W przypadku używania znaków specjalnych jak np. alfabet grecki lub hebrajski należy drogą elektroniczną przesłać na adres Redakcji plik z odpowiednią czcionką w formie PDF. Do tekstu na- leży dołączyć streszczenie w języku polskim oraz abstrakt w j. angielskim, będący wiernym tłumaczeniem streszczenia w j. polskim. Długość streszczenia i abstraktu nie powinna przekraczać 1800 znaków. Należy podać nazwisko autora przekładu. Należy dołączyć spis tabel i ilustracji oraz słowa kluczowe w j. angielskim; b) objętość artykułów i rozpraw nie powinna przekraczać 40 tys. znaków łącznie ze spa- cjami, przypisami i z ilustracjami. Maksymalna ilość ilustracji, map i tabel nie może przekroczyć 6. Objętość recenzji i omówień – nie więcej niż 10 tys. znaków. 6. Układ tekstu. a) na pierwszej stronie artykułu: z lewej strony u góry imię i nazwisko autora, nazwa in- stytucji (jeśli autor życzy sobie, by tekst był afi liowany) lub miasto. Poniżej na osi tytuł;

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 333030 22015-05-18015-05-18 22:14:1422:14:14 INSTRUKCJA REDAKCYJNA „SAECULUM CHRISTIANUM” 331 b) w recenzji nad tekstem umieszczamy nagłówek: imię i nazwisko autora recenzowanej pracy, pełny tytuł według strony tytułowej, miejsce i rok wydania, nazwę wydawnic- twa, liczbę stron, ewentualnie nazwę serii wydawniczej. Jeśli recenzja dotyczy pracy zbiorowej lub edycji źródłowej, po tytule podajemy imiona i nazwiska redaktorów lub wydawców; jeśli praca jest wielotomowa – liczbę tomów lub części cyframi arabski- mi, np. t. 1-2. Imię i nazwisko autora recenzji, afi liację lub miasto, w którym pracuje, umieszczamy pod tekstem recenzji, z prawej strony; c) wspomnienia pośmiertne: w tytule imię i nazwisko zmarłego, po nim w nawiasach dokładne daty życia. Imię i nazwisko autora jak w recenzji. 7. Tytuły, cytaty, cudzysłowy. a) tytuły dzieł i dokumentów: – rękopisy: oryginalne tytuły i incipity dokumentów, referatów itp. piszemy kursy- wą, tytuły nadane przez autora tekstu – bez kursywy, np. Laudum sejmiku, Memo- riał itp.; – druki: tytuły dzieł i dokumentów piszemy kursywą, tytuły rozdziałów i fragmentów dzieł (dokumentów) – bez kursywy, tytuły domyślne lub utarte określenia tytuło- we – wielką literą bez wyróżnień, np. Kronika Helmolda, Geograf Bawarski, Kon- stytucja 3 Maja; b) cytaty: – źródła cytujemy w języku oryginału lub tłumaczeniu z podaniem w przypisie orygi- nalnego tekstu; cytaty zaznaczamy kursywą, w przypadku słowiańskich alfabetów cyrylickich (białoruskiego, bułgarskiego, macedońskiego, rosyjskiego, serbsko - -chorwackiego i ukraińskiego) zachowujemy alfabet oryginału; – cytowanych fragmentów źródłowych nie poprzedzamy i nie kończymy trzema kropkami; – opuszczenia w cytowanym tekście sygnalizujemy trzema kropkami w nawiasie pro- stokątnym [...]; c) cudzysłowy podwójne (dół – góra); w tekstach angielskich – podwójne w górnej frakcji; 8. Skróty, daty i inne określenia czasu. a) w tekstach stosujemy ogólnie przyjęte skróty: itd., m.in., etc., i inne, a także z reguły: r. (rok) i w. (wiek); b) daty w tekście: – miesiąc słownie, np. 15 lipca 1410 rok, w sierpniu 1980 roku; – przy różnych kalendarzach: 8/18 stycznia 1654 r., ale: 24 X/6 XI 1917 r.; – okresy od do: 1-7 września 1939 r., 24 marca – 18 kwietnia 1653 r.; – w datach wtrąconych w nawiasie miesiąc podaje się liczbą rzymską i nie stosuje się skrótu r. na końcu, np. (31 VIII 1980); c) daty w przypisach: – miesiąc liczbą rzymską, np. 13 XII 1981 (nie dotyczy cytatów i fragmentów narra- cyjnych); – w razie braku daty dziennej miesiąc zawsze słownie, np. w maju 1600 r.; d) pisownia określeń „wiek”, „rok”: – przed: rozwinięte, np. w wieku XVI, w roku 1569; – po: skrócone, np. w XVI w., w 1569 r.; e) w określeniach typu „w drugiej połowie”, „lata osiemdziesiąte” nie używa się cyfr.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 333131 22015-05-18015-05-18 22:14:1422:14:14 INSTRUKCJA REDAKCYJNA „SAECULUM CHRISTIANUM” 332 9. Przypisy. a) zasady ogólne: – przypisy następują na dole strony – tzw. przypisy dolne. Odsyłacze do nich w tek- ście umieszczamy w górnej frakcji przed przecinkiem, średnikiem lub kropką koń- czącą zdanie (z wyjątkiem skrótów np. w.-wiek, r. – rok); – w przypisach stosuje się skróty takie same jak w tekście oraz konwencjonalne skró- ty łacińskie: ibidem, idem, eadem, iidem, eaedem, op. cit., loc. cit. Można stosować także inne skróty np. tamże lub przyjęte w historycznych opracowaniach specjali- stycznych, jednak z objaśnieniem przy pierwszym zastosowaniu; – tomy, roczniki, numery, zeszyty i części periodyków i innych publikacji podajemy cyframi arabskimi. b) opisy bibliografi czne: – publikacja zwarta (książka): inicjał imienia i nazwisko autora, tytuł dzieła i ewentu- alnie podtytuł, oddzielony kropką (kursywą), części wydawnicze, numer tomu, miejsce i rok wydania wykaz cytowanych stron, np. F. Braudel, Morze Śródziemne i świat śródziemnomorski w epoce Filipa II, wyd. 2, t. 1, Warszawa 2004, s. 77-80; – czasopisma: inicjał imienia i nazwisko autora, tytuł tekstu (kursywą), tytuł czasopi- sma w cudzysłowie, rocznik, (tom) rok wydania, numer lub zeszyt cyframi arabski- mi, strony, np. W. Gliński, Kościół unicki w okresie porozbiorowym (1795-1814), „Saeculum Christianum”, 10/2003, nr 1, s. 101-111; – serie wydawnicze: inicjał i nazwisko autora, tytuł kursywą, miejsce i rok wydania, nazwa serii w cudzysłowie, numer tomu, strony. W przypadku prac zbiorowych po tytule przywołanego tekstu następuje w: (bez nawiasów prostokątnych), tytuł opracowania zbiorowego pisany kursywą oraz inicjał imienia i nazwisko redaktora, miejsce i rok wydania, nazwa serii w cudzysłowie, numer tomu, strony, np. T. Cie- sielski, Kongresy pokojowe w Lubece w latach 1651-1653, w: Z dziejów stosunków Rzeczypospolitej Obojga Narodów ze Szwecją w XVII wieku, red. M. Nagielski, Warszawa 2007, „Fasciculi Historici Novi”, t. 8, s. 67-79; – biogramy w Polskim Słowniku Biografi cznym traktujemy jak artykuły w wieloto- mowej pracy zbiorowej. Przy cytowaniu Słownika Biografi cznego podajemy daty życia osoby cytowanej; – przypis, który bezpośrednio powtarza się, oznaczamy: Ibidem lub Tamże, strony (bez kursywy) Dzieło wcześniej cytowane zapisujemy: inicjał imienia i nazwisko autora, op. cit., lub dz. cyt., strony. Jeśli w jednym przypisie następują bezpośrednio po sobie więcej niż jedno dzieło tego samego autora, to przy cytowaniu drugiego dzieła (i następnych) zamiast inicjału i nazwiska autora piszemy: Idem, tytuł lub skrót tytułu, strony; – brak miejsca lub brak roku wydania książki cytowanej oznacza się skrótem [b.m.], [b.r.], [b.m.r.] w nawiasie prostokątnym; – stosujemy polskie określenia skrótowe: wyd., oprac., red. (nie pod red.); – opisy archiwaliów i rękopisów modernizujemy zgodnie z zasadami określonymi w Instrukcji wydawniczej dla średniowiecznych źródeł historycznych (Kraków 1925) oraz Instrukcji wydawniczej dla źródeł historycznych od XVI do połowy XIX wieku (Wrocław 1953); – opisy starodruków nie są modernizowane.

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 333232 22015-05-18015-05-18 22:14:1422:14:14 SPIS TREŚCI XXI (2014)

ROZPRAWY I ARTYKUŁY Przemysław Synagogi w Palestynie w okresie Drugiej Świątyni w kontekście Nowogórski historycznym i archeologicznym 5 Mario Maritano Confronto fra fi losofi a pagana e cristianesimo nei primi due secoli d.C. 16 Luca Capannolo Severo di Interocrium, modello di santità rustica nei Dialogi di Gregorio Magno 28 Beata Pamięć o zmarłych w obrzędowości dorocznej polskiego Wojciechowska średniowiecza 42 Anna Głusiuk I due matrimoni di Cristina di Markyate 51 Janusz Nowiński Cystersi propagatorami kultu relikwii św. Urszuli i jej Towarzyszek (Undecim Milium Virginum) – Wybrane przykłady 61 Waldemar Graczyk Historyczność pierwszych biskupów płockich na tle opinii o początkach diecezji 73 Urszula Celińska Działalność gospodarcza i kulturowa książąt mazowieckich Janusza I Starszego oraz Siemowita IV 81 Piotr Kominek Rozważania dotyczące wyznania wiary w polskich XVI-wiecznych katechizmach katolickich 93 Joanna Żochowska Postać Senatora idealnego w świetle De optimo Senatore Wawrzyńca Goślickiego 101 Valentian Stosunki polsko-mołdawskie za czasów hispodarstwa Stefana Constantinov Tomszy II (1612–1615) 114 Małgorzata Pęgier Konstrukcja Kroniki księdza Stefana Ranatowicza CRL (1617– 1694) oraz wstępny zarys problematyki 121 Jolanta M. Marszalska Zapiski kronikarskie dotyczące szkód i klęsk elementarnych w źródłach archiwalnych klasztoru szczyrzyckiego w XVII i XVIII wieku 131 Zbigniew Hundert Garnizon wojskowy Kamieńca Podolskiego w latach 1667–1672 – zarys problematyki 141 Katarzyna Ponińska Znaczenie antwerpskiej kompozycji Rubensa dla przedstawień Ofi arowania Jezusa na terenach Rzeczypospolitej 154 Milena Życie zakonne i edukacja w klasztorze panien norbertanek Mierzejewska w Imbramowicach w świetle Kroniki Zofi i Grothówny w latach 1703–1741. Zarys problematyki 169 Monika Pakoca Zapisy i zalecenia wobec żon w testamentach Pawła Karola Sanguszki (1680–1750) i jego syna Hieronima Janusza (1743–1812) 179 Adam Buława Weterani Legii Cudzoziemskiej dowódcami partii partyzanckich Powstania Styczniowego (1863–1864) 193 Marta Wiśniewska Letnie Salony Warszawy, czyli o modzie spacerowej warszawiaków w II połowie XIX wieku 211 Marta Proboszczowie parafi i Brochów na Mazowszu od XIX do XX w. Przygoda-Stelmach w świetle źródeł z archiwum parafi alnego 223 Joanna Sosnowska Koncepcja opieki nad dzieckiem w działalności społecznej Kościoła rzymsko-katolickiego w Łodzi w czasach I wojny światowej 230 Marius Tărîţă Besarabia w relacjach Konsulatu Polskiego w Kiszyniowie w okresie międzywojennym w świetle dokumentacji zachowanej w Archiwum Akt Nowych w Warszawie 245

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 333333 22015-05-18015-05-18 22:14:1422:14:14 334

Łukasz Kult św. Andrzeja Boboli, Kapłana i Męczennika w twórczości Szczeblewski pieśniowej ks. Zbigniewa Piaseckiego (1916–2011) 265 Piotr Bączek Działania komunistycznego aparatu bezpieczeństwa w odpowiedzi na wydarzenia uznawane za cuda w latach 1946–1953 279

EDYCJA ŹRÓDEŁ Dariusz Milewski Przywilej Jana Jakuba Basilikosa Heraklidesa dla Olbrachta Łaskiego 291

SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY Waldemar Gliński Międzynarodowa konferencja naukowa Kongres Polonii Kanadyjskiej – 70 lat w służbie Narodowi, Ojczyzny i Polonii (7-8 listopada 2014 r., Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie) 296 Karolina Religie w świecie śródziemnomorskim (Instytut Nauk Kochańczyk-Bonińska Historycznych UKSW, 18.XI.2013) 299 Grzegorz Michalak, Relacja z III Konferencji Naukowej doktorantów i doktorów INH Barbara Świtalska UKSW, „Różnymi drogami do niepodległości. Studia z historii najnowszej” w dniu 7 czerwca 2014 roku w Sejmie RP 300 Grzegorz Michalak Relacja z zajęć terenowych w Toruniu dla studentów Instytutu Nauk Historycznych UKSW. 29-30 maja 2014 roku 303 Dariusz Milewski Sprawozdanie z konferencji krajowej „Rumunia znana i nieznana. Stan badań i wyzwania naukowe w 25 lat po upadku komunizmu” 306 Agnieszka Praga „Tędy przeszła Warszawa” – obóz Durchgangslager 121 w Pruszkowie. Sprawozdanie z zajęć objazdowych prowadzonych dla studentów historii 309 Manlio Sodi Ieiunium et paenitentia dans les Missels Romains du Concile de Trente (1570) et de Vatican II (1970) 312

RECENZJE Alan Cameron The last pagans, Oxford University Press, Oxford 2011, ss. 878 (rec. Robert Suski) 317 Stanisław Lata Nadziei 17 września 1939 – 5 lipca 1945, Wydawnictwo Cat-Mackiewicz Universitas, Kraków 2012, ss. 380 (rec. Kamil Podbielski) 320 Anna Głusiuk Vita di Cristina di Markyate. Edizione critica e traduzione [italiana]. Presentazione di Marco Conti. Flumina ex Fontibus 5, Libreria Ateneo Salesiano, Roma 2013, ss. 228 (rec. Manlio Sodi) 323 Jerzy Strzelczyk Longobardowie. Ostatni z wielkiej wędrówki ludów. V-VIII wiek, PWN, Warszawa 2014, ss. 261. (rec. ks. Tomasz Skibiński) 324 Wiesław Wysocki Stanisław Zieliński, Krypta Wawelska i Papieski Tron, Visart, Warszawa 2014, ss. 136 (rec. Agnieszka Praga) 325

Wymagania redakcyjne stawiane tekstom publikowanym w Saeculum Christianum 330

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 333434 22015-05-18015-05-18 22:14:1422:14:14 TABLE OF CONTENTS XXI (2014)

ARTICLES AND DISSERTATIONS Przemysław The Synagogues in Palestine during the Second Temple Period Nowogórski in the historical and archaeological context 5 Mario Maritano The comparison between pagans philosophy and Christianity in the fi rst two centuries 16 Luca Capannolo Severo of Interocrium, model of rustic holiness in Gregory of Greats Dialogs 28 Beata The Remembrance of the Deceased in the Annual Rites of the Polish Wojciechowska Middle Ages 42 Anna Głusiuk Two marriages of Cristina of Markyate 51 Janusz Nowiński Cistercians as Promoters of the Cult of Relics of St Ursula and her Companions (Undecim Milium Virginum) – Selected Examples 61 Waldemar Graczyk The historicity of the fi rst bishops of Płock in the light of the beginnings of diocese 73 Urszula Celińska Economic and cultural activities dukes of Mazovia Janusz I of Warsaw and Siemowit IV 81 Piotr Kominek Dissertation on the Creed in Polish 16th-centruy Catholic Catechisms 93 Joanna Żochowska Ideal Senator based on Laurentius Goslicius De optimo Senatore 101 Valentian Polish-Moldova relations in the times of ruler of Stefan Tomsza II Constantinov (1612–1615) 114 Małgorzata Pęgier Construction of the chronicle of priest Stefan Ranatowicz CRL (1617–1694) and a preliminary outline of the issue 121 Jolanta M. Marszalska The note about damages and elementary disasters in the archival sources of monastery in Szczyrzyce in XVII and XVIII century 131 Zbigniew Hundert The Military Garrison in Kamieniec Podolski in years 1667–1672 – outline of problems 141 Katarzyna Ponińska The signifi cance in Poland of Rubens’ composition in Antwerp Cathedral depicting the Presentation of Jesus in the Temple 154 Milena Mierzejewska Religious life and education in the Norbertine nunnery in Imbramowice in view Chronicle of Sophia Grothówna in years 1703–1741. Outline of problems 169 Monika Pakoca The records and recommendations for wives in the wills of Paweł Karol Sanguszko (1680–1750) and his son Hieronim Janusz (1743–1812) 179 Adam Buława Foreign Legion veterans as commanders of the partisan parties during January Uprising 1863–1864 193 Marta Wiśniewska The Summer Salons of Warsaw: The Fashionable Walking Outfi ts in Warsaw during the second half of the 19th century 211 Marta Pastors from Brochów parish in Mazovia from the nineteenth Przygoda-Stelmach to the twentieth century according to sources from parish archives 223 Joanna Sosnowska The concept of childcare in charitable activities of the Roman Catholic Church in Łódź during the World War I 230 Marius Tărîţă Bessarabia in the reports of the Polish Consulate from Chisinau during the interwar perdiod reflected in the documents from Archiwum Akt Nowych from Warsaw 245

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 333535 22015-05-18015-05-18 22:14:1422:14:14 336

Łukasz Szczeblewski The cult of Saint Andrew Bobola – the priest and martyr in the songs of priest Zbigniew Piasecki (1916–2011) 265 Piotr Bączek Activities of communist security structures in response to the events considered miracles in the years 1946–1953 279

SOURCE EDIT Dariusz Milewski John Jacob Basilikos Heraklides privilegde for Olbracht Łaski 291

REPORTS AND MESSAGES Waldemar Gliński An International Scientifi c Conference Canadian Polish Congress – 70 years’ service to the nation, Motherland and Poles abroad 7-8 November 2014 (University of Cardinal Stefan Wyszyński in Warsaw) 296 Karolina Religions in the Mediterranean World (Institute of History Kochańczyk-Bonińska Science UKSW, 18.XI.2013) 299 Grzegorz Michalak, Report from the 3rd Scientifi c Conference of PhD Barbara Świtalska and PhD students of INK UKSW, Different paths to independence. Studies in recent history on 7 June 2014 in the Parliament of the Republic of Poland 300 Grzegorz Michalak Report from fi eldwork in Torun for students of the Institute of History UKSW. 29-30 May 2014 303 Dariusz Milewski Relation of the National Conference: Romania known and unknown. The state of research and scientifi c challenges in 25 years after the fall of communism 306 Agnieszka Praga This way passed Warsaw the camp of Durchgangslager 121 in Pruszków. The report of touring activities conducted for the students of history 309 Manlio Sodi Ieiunium et paenitentia dans les Missels Romains du Concile de Trente (1570) et de Vatican II (1970) 312

REVIEWS Alan Cameron The last pagans, Oxford University Press, Oxford 2011, ss. 878 (rec. Robert Suski) 317 Stanisław Cat- Lata Nadziei 17 września 1939 – 5 lipca 1945, Wydawnictwo Mackiewicz Universitas, Kraków 2012, ss. 380 (rec. Kamil Podbielski) 320 Anna Głusiuk Vita di Cristina di Markyate. Edizione critica e traduzione [italiana]. Presentazione di Marco Conti. Flumina ex Fontibus 5, Libreria Ateneo Salesiano, Roma 2013, ss. 228 (rec. Manlio Sodi) 323 Jerzy Strzelczyk Longobardowie. Ostatni z wielkiej wędrówki ludów. V-VIII wiek, PWN, Warszawa 2014, ss. 261. (rec. ks. Tomasz Skibiński) 324 Wiesław Wysocki, Krypta Wawelska i Papieski Tron, Visart, Stanisław Zieliński Warszawa 2014, ss. 136 (rec. Agnieszka Praga) 325

Editorial Requirements for Publications in Saeculum Christianum 330

SSaeculumaeculum CChristianumhristianum 22015.indb015.indb 333636 22015-05-18015-05-18 22:14:1422:14:14