Recenzent: dr hab. Ryszard Polak, Akademia Wychowania Fizycznego Józefa Piłsudskiego w Warszawie; Filia w Białej Podlaskiej; Wydział Turystyki i Zdrowia; Katedra Turystyki i Zarządzania

Tytuł publikacji: Powstanie styczniowe z różnych stron widziane Redakcja naukowa: dr hab. Violetta Machnicka (Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny w Siedlcach, Wydział Humanistyczny) Opracowanie indeksu, projekt strony przedtytułowej i okładki Tomasz Chodowiec

Redaktorzy nie ingerowali w merytoryczne treści tekstów autorskich, pozostawiając ich Auto- rom pełną swobodę wypowiedzi.

© Copyright by Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny w Siedlcach, Siedlce 2016

Publikacja dostępna w zasobach: https://repozytorium.uph.edu.pl/ ISBN 978-83-64415-07-4

Wydawca/Imprint:

Dystrybucja: Wydawnictwo UPH w Siedlcach (www.wydawnictwo.uph.edu.pl) Skład i łamanie: Tomasz Chodowiec Wyd. I Format B-5 Ark. wyd. 10,2. Ark. druk. 14,1. Druk i oprawa:

Spis treści

Ewa Chojnacka ,,Niech bierze Polska wszystko!” Wymiary powstańczego infernum w Pożarach i zgliszczach Marii Rodziewiczówny ...... 7 Anna Chojnowska Zwycięstwo czy porażka? Na Ukrainie Leonarda Sowińskiego wobec powstania styczniowego ...... 29 Zofia Chyra-Rolicz Kobiety w powstaniu styczniowym ...... 47

Leszek Kania 5 Język i technika legislacyjna kodeksów karnych w powstaniu styczniowym ...... 75 Eliza Kot Skuteczna perswazja? Środki językowe służące przekonywaniu w tajnej prasie z okresu powstania styczniowego ...... 89 Walentyna Krupowies Echa powstania styczniowego w prozie Tadeusza Konwickiego ...... 99 Violetta Machnicka Pomiędzy obowiązkiem, namiętnością i myśleniem pragmatycznym – Noc czerwcowa Jarosława Iwaszkiewicza jako utwór o dokonywaniu trudnych wyborów ...... 113 Mirosław Matosek Pułkownik i ksiądz – rzecz o Walentym i Wawrzyńcu Lewandowskich 133

redakcja naukowa Violetta Machnicka

Violetta Przerembska Kult powstania styczniowego w wychowaniu muzycznym i patriotycznym młodzieży w Polsce niepodległej (1918–1939) ...... 143 Jolanta Sawicka-Jurek Powstanie styczniowe w relacjach pamiętnikarskich i wspomnieniach uczestników insurekcji ...... 163 Joanna Stolarek Społeczno-kulturowe znaczenie powstania styczniowego w Płocku ..... 181 Jolanta Załęczny Pamięć o powstaniu styczniowym elementem patriotycznego wychowania w II RP ...... 191 Noty o autorach ...... 207 Indeks nazwisk ...... 215

6

Spis treści

Ewa Chojnacka ,,Niech bierze Polska wszystko!” Wymiary powstańczego infernum w Pożarach i zgliszczach Marii Rodziewiczówny

Maria Rodziewiczówna należała do generacji pisarzy, których twórczość w sposób znaczący uwarunkowały dzieje powstania styczniowego. Autorka Strasznego Dziadunia przyszła na świat 2 lu- tego 1863 r., a więc w czasie, gdy wobec niezatartych jeszcze wspo- mnień klęski listopadowego zrywu, znów dało o sobie znać pragnie- nie odzyskania wolności, realizujące się w heroicznej walce. Jakkol- 7 wiek to pragnienie wkrótce zostało zaprawione gorzką refleksją nad bilansem zysków i strat, jakie przyniosła styczniowa insurekcja, ogromem poświęcenia, niedającego niczego poza cierpieniem i śmiercią. Podobnie jak chociażby w przypadku Stefana Żeromskiego, powstanie było dla pisarki nie tylko kolejnym, tragicznym momen- tem w dziejach narodu, ale przede wszystkim funkcjonowało na prawach rodzinnej tradycji. Wypadki z 1863 r. znamionowały bo- wiem atmosferę domostwa autorki Dewajtis, zwłaszcza los rodziców, którzy zostali skazani na zesłanie, a po powrocie z niego naznaczeni koniecznością zmagania się z materialną nędzą [Czachowski: 1935, 21]. Oprócz piekła Sybiru dramatycznym doświadczeniem była kon- fiskata majątku i wydziedziczenie z rodzimej ziemi. Zwłaszcza dla oj- ca Marii sytuacja warunkowana wydarzeniami 1863 r. okazała się osobistą tragedią. Jako człowieka złamanego, pozbawionego życio- wej energii w swoich wspomnieniach utrwalił go Józef Puzyna [Pu- zyna:1947, 16]. Dla Marii ojciec był jednak żywym świadectwem niedawnej historii rozgrywającej się w carskich kazamatach. Jego opowieści o pobycie na Syberii niejednokrotnie wypełniały prze-

redakcja naukowa Violetta Machnicka

strzeń domostwa Rodziewiczów, pobudzając wyobraźnię siedmiolet- niej wówczas dziewczynki [Głuszenia: 1992, 25–29]. Echa powstań- czej przeszłości pobrzmiewały również za sprawą krewnej Marii ― Karoliny Skirmunttowej z Korzeniewa ― która sprawowała opiekę nad dziećmi Rodziewiczów w czasie ich pobytu na Syberii. Zaszcze- pionej wówczas miłości do ziemi, wiążącej się także z koniecznością jej obrony, wtórowała zarazem ciągła pamięć o męczennikach naro- dowej sprawy, ujawniająca się w barwnych opowieściach ciotki [Głuszenia: 1992, 20–23]. Te dwie postaci ― ojciec i Karolina Skirmunttowa ― bez wątpienia miały ogromny wpływ na postawę ideową przyszłej pisarki. Jedno- cześnie nie bez znaczenia pozostaje fakt, że autorka Kądzieli dora- stała na ziemi litewskiej, która to ziemia stała się areną najstrasz- liwszych prześladowań ze strony zaborcy. Wymiar tragicznej legendy przybrały tu wspomnienia rządów Murawiewa, wiodących za sobą zniszczenie i śmierć [Kieniewicz: 1983, 540–542]. Żywa obecność hi- storii styczniowego zrywu w biografii Rodziewiczówny dała jej zatem

8 wszelkie prawo do tego, by po latach, już jako pisarka, zwróciła się ku tematyce powstania. Pożary i zgliszcza autorka publikowała na łamach ,,Dziennika Polskiego” w 1888 r. pod pseudonimem Zmogas [Kurzyna: 1973, 518]. Poza wspomnianą powieścią do tematu powstania Rodziewi- czówna sięgała jeszcze w późniejszym, bo wydanym w 1908 r. dziele Byli i będą. Powstańcze reminiscencje doszły do głosu także w po- wieści Anima vilis, która ukazała się w 1893 r. [Martuszewska: 1989, 152–153]. Jan Detko [1964, 293], sytuując Pożary i zgliszcza w kontek- ście twórczości pisarzy minorum gentium 1863–1914, wskazywał, że głównym celem dzieła nie była ocena wydarzeń z 1863 r., ale próba stworzenia przez pisarkę własnego programu ocalenia narodowego, koncepcji, w której doświadczenia powstańcze uzasadniają jedynie taki czy inny wybór. Jednakowoż na antypodach hołdu składanego cichym bohate- rom, jawiącym się jako echa zasłyszanych w dzieciństwie opowieści, wyłania się krytyczny i naznaczony pesymizmem stosunek autorki do idei narodowego zrywu, wyrażony w wizji świata obróconego wniwecz i zdeterminowanego prawem tragicznej historii. Ta ostatnia

Ewa Chojnacka Powstanie styczniowe z różnych stron widziane powoduje, że powstańcza rzeczywistość ujawnia cechy zbliżające ją do sfery infernum. Jak podaje Władysław Kopaliński, kategoria piekła jest rozpa- trywana głównie na gruncie teologii. Infernum funkcjonuje tu zwłaszcza jako miejsce wiecznych mąk, kary dla potępionych [Kopa- liński: 2011, 954]. Jakkolwiek na przestrzeni dziejów literatury uwi- dacznia się częste nawiązywanie do toposu piekła [Sokalski: 1994, 225], jak też zjawisko przesunięcia semantycznego w obrębie same- go pojęcia. W tym względzie definiuje ono już nie tylko miejsce wiecznego potępienia, ale także służy ukazaniu świata zdominowa- nego przez zło, naznaczonego ruiną i zniszczeniem zarówno w wy- miarze materialnym, jak też duchowym. Literackie odwołania do motywu infernum, tak jak chociażby w twórczości Żeromskiego, re- alizują się niejednokrotnie w płaszczyźnie metaforyzacji [Gabryś: 2007, 25–28]. Także w powieści Rodziewiczówny mamy do czynienia ze zjawi- skiem przetransponowania tejże kategorii w obręb powstańczej rze- czywistości, dokonującym się głównie na poziomie językowej styliza- 9 cji. Nawiązanie do motywu infernum realizuje się zarazem przez się- ganie do określonej symboliki i pojęć odwołujących do problematyki piekła. Wszystko po to, aby wyrazić dramat ludzkiego losu warun- kowanego dziejami wielkiego zrywu, a przede wszystkim dramat du- cha uginającego się pod ciężarem doznawanego cierpienia. W tym ostatnim wypadku mieści się również proces degrengolady, który dokonuje się w świadomości jednostek partycypujących w powstań- czej rzeczy-wistości. Na dantejskość wizji powstania zawartej w Pożarach i zgliszczach zwracała uwagę Anna Zahorska, bardziej znana jako Savitri [Zahorska: 1935,48–49]. Owa dantejskość ujawnia się na wielu poziomach kreacji świata przedstawionego w powieści. Głów- nym zagadnieniem podejmowanym w niniejszej pracy jest zatem wskazanie i przeanalizowanie wymiarów, które warunkują definio- wanie obrazu styczniowego zrywu w kategoriach ziemskiego infer- num. To ostatnie daje się rozpatrywać w ramach dwóch układów ― horyzontalnego (przestrzennego, materialnego) oraz wertykalnego (duchowego, moralnego) ― rysujących się w toku rozwoju powie-

«Niech bierze Polska wszystko!» Wymiary powstańczego infernum… redakcja naukowa Violetta Machnicka

ściowych wydarzeń. Jednocześnie te dwa układy są ze sobą ściśle powiązane, kształtując obraz powstańczego świata jako chaosu. Jak już wspomniano, definiowanie wizji powstania zawartej w przywołanej powieści jako sfery infernum warunkuje określony spo- sób kreacji przestrzeni. Owe przestrzenie, odkrywane w kontekście losów jednego z głównych bohaterów ― Aleksandra Świdy ― wyzna- czają ramy ukazanej rzeczywistości w wymiarze horyzontalnym. Punktem wyjścia jest w tym wypadku obraz wyspy, dotąd opusz- czonej i dzikiej, a zyskującej na znaczeniu dopiero w kontekście po- wstańczych wydarzeń. Tu bowiem, pod osłoną nocy, trwa nieustan- na mobilizacja bojowników narodowej sprawy, tutaj także konse- kwentnie niszczony przez wroga oddział powstańczy szuka chwilo- wego wytchnienia przed następną bitwą. Na wyspie również zostaje zasiany zaród zdrady narodowej sprawy. Ową przestrzeń wypełniają ciemne sylwetki mężczyzn gorączkowo realizujących kolejne rozka- zy, postaci pogrążone we śnie, których nędzne ciała, pokryte krwa- wiącymi ranami, zostają nieznacznie rozświetlone blaskiem ognisk:

10 Za wodą czerniały niewyraźnie kontury wysepki, [...] Było tam gwarno, roiło się od ludzi, jaśniały ogniska wśród łozy, [...]. [Rodziewiczówna: 1990, 50] Wyspa daje złudzenie przystani wyłaniającej się spośród ponu- rych głębin rzeki. Z drugiej strony staje się jednak częścią świata naznaczonego piętnem zniszczenia, istniejącego tylko przez chwilę. Nie daje ona schronienia przed tyranią, a wręcz przeciwnie, pozosta- je celem najazdu kozackiego wojska. Odmęty czarnej rzeki, okalają- cej wyspę, okazują się zdradzieckie zwłaszcza dla Aleksandra Świdy, porywając jego bezsilne ciało, gdy ten usiłuje przedrzeć się do obozu, chcąc ostrzec towarzyszy przed najazdem wroga. Już sam moment jego zanurzania się w czarnej toni do złudzenia przypomina wstępo- wanie bohatera w mroczną otchłań. Ukazana przestrzeń w sposób symboliczny odzwierciedla poło- żenie powstańców. Tak jak wyspa trwa otoczona rzeką, tak też bo- jownicy narodowej sprawy czują na sobie zacieśniający się pierścień carskich żołnierzy. Akt zdrady ze strony Dominika Czaplica, pełnią- cego w powieści funkcję antagonisty, brutalnie przerywa chwilę

Ewa Chojnacka Powstanie styczniowe z różnych stron widziane spokoju, zmuszając do ucieczki lub podjęcia desperackiego ataku na przeważające siły wroga. W kontekście przestrzeni definiujących ukazany w powieści obraz powstania jako ziemskie infernum kluczowe stają się także miejsca bitew. Do wymiaru piekła urasta zatem grobla, gdzie docho- dzi do pierwszej konfrontacji powstańczego oddziału z siłami kozac- kimi: Księżyc wszedł biały [...]. W świetle jego ta grobla czarna, nastroszona ciałami ludzkimi wyglądała przera- żająco. Jak widmo człowiek się podnosił. Pełzł do rowu, do wody ręką ranę ci- snąc. Za nim wlokła się wstążka krwi coraz czarniejsza, posuwał się coraz wol- niej, jęczał, charkał, potem upadał dysząc. [Rodziewiczówna: 1990, 84] Taką przestrzenią jest również Krasna Choina, gdzie ciężko ranny zostaje Aleksander Świda. Wśród ognia i dymu huk wystrza- łów i rozpaczliwe nawoływania żołnierzy przeplatają się z jękiem gi- nących: Gromada trupów, połamana broń, puste torby od nabojów, czarne kałuże po 11 ziemi, porozrywane gałęzie, a nad tym siwy dym, swąd spalenizny i nieokreślona, dusząca woń świeżej krwi. [Rodziewiczówna: 1990, 149] W takim otoczeniu, rozświetlonym blaskiem księżyca, ukazu- jącym ogrom śmierci, Władka Wismund zdaje się brodzić w morzu trupów niczym w ponurym labiryncie, poszukując ciała ukochane- go. Ogarnięta nocnymi mgłami puszcza emanuje wówczas ciszą, którą przerywa jedynie wycie psów zwabionych zapachem krwi. Przestrzenny wymiar powstańczego infernum w sposób znaczą- cy dopełnia wizja Sybiru. Toteż w miarę pokonywania kolejnych eta- pów morderczej drogi, przed oczyma więźniów ujawnia się krajobraz spowity zapadającym zmrokiem. Tylko gdzieniegdzie daje się do- strzec czerwieniejące światła. Nie bez znaczenia jest, że owa ciem- ność potęguje się, sygnalizując wnikanie w sferę największego cier- pienia i degrengolady: Czarny punkt rósł w miarę zbliżania się. Występowały kontury domów, a gdy za- padł zmrok, zaczerwieniły światełka, mgliste i ruchliwe, jak oczy zwierza wśród

«Niech bierze Polska wszystko!» Wymiary powstańczego infernum… redakcja naukowa Violetta Machnicka

skał i śniegu.[...] Wreszcie znikło wszystko na załomie drogi, noc stawała się co- raz czarniejszą, dobywano resztki sił. [Rodziewiczówna:1990, 198] Sybirskie kazamaty czy kopalnie stają się grobem dla tysięcy ginących z wysiłku, chorób i głodu. Każde schodzenie w ich głąb jest zarazem wstępowaniem w obszar ciemności i samounicestwienia ujawniającym się w wymiarze symbolicznym i materialnym. Brak możliwości odetchnięcia pełną piersią i ograniczenie fizycznej swo- body staje się odzwierciedleniem niewoli narodu skrępowanego wła- dzą tyrana. Właśnie w przestrzeni Sybiru swoje apogeum osiąga za- równo poświęcenie Aleksandra Świdy na rzecz słusznej sprawy, jak też okrucieństwo ciemiężcy, wiodącego na pewną śmierć: Straszny grób! Stokroć gorszy od czarnego dołu, gdzie piersi człowiecze przywali ciężka warstwa ziemi; i stokroć gorszy od dna morskiego i zgliszcz spalonych [...]. Świdy mogiłą był sztych górniczy. Powietrza tam brakło, oddychało się zaduchem, pyłem, szczątkami lotnymi miedzi. O świcie bęben i bat spędzał w tę stęchłą przepaść gromadę wychudłych, przerażających widm. 12 [Rodziewiczówna: 1990, 201] Jak wynika z poczynionych rozważań, w opisie powstańczych przestrzeni Rodziewiczówna odwołuje się głównie do wrażeń senso- rycznych. Stąd też ukazuje miejsca pogrążone w ciemnościach, na- znaczone krwią, spowite ogniem i dymem, emanujące hukiem wy- strzałów i jękiem pomordowanych, wyzierające przenikliwym zim- nem zastygających ciał. Jakkolwiek widmo destrukcji wyłania się również w przypadku miejsc rozpatrywanych jako wnętrza czy przestrzenie prywatne, któ- re także utrwalone są w aurze mroku czy ogniu pożarów. Spokój, jaki wypełnia dom Kazimierza Świdy, jest więc tylko pozorny wobec rychłego dopełnienia się tragicznych losów całej rodziny ― egzekucji bohatera, brutalnego pojmania i śmierci jego żony oraz naznaczenia ich dziecka piętnem sieroty. Podobnie jest w przypadku folwarku w Luchni. Szczęście, które Aleksander Świda odnajduje za sprawą Władki, zostaje zakłócone widmem pożaru, obracającym w ruinę świat jego wartości. Nawet na namiastkę spokoju bohaterowie nie mogą liczyć także pod dachem żydowskiej karczmy, o czym świadczy

Ewa Chojnacka Powstanie styczniowe z różnych stron widziane fakt, że przybywający do niej powstańcy nieustannie nasłuchują od- głosów z zewnątrz, wyglądają przez okna z obawy przed kozackim patrolem, który nieoczekiwanie pojawia się w okolicy. W jednej chwi- li z miejsca dającego pozór bezpieczeństwa karczma staje się pułap- ką dla znużonych bojowników [Rodziewiczówna:1990, 115–118]. Wspomniane wnętrza są to zatem miejsca emanujące ciągłym napięciem i niepewnością, wyczekiwaniem i strachem, rozdarciem między osobistym szczęściem a służbą Ojczyźnie. Czy to w obrębie domostwa, czy żydowskiej karczmy, bohaterowie trwają w przeczu- ciu mającej się rychło dokonać przemocy. Prywatne przestrzenie nie chronią przed doświadczeniem chaosu, wręcz przeciwnie, zostają wtłoczone w obręb tragicznej historii. Wizja stateczności załamuje się w kolejnych momentach niepohamowanego plądrowania i gra- bieży, odzierania z najdroższych pamiątek, bezprawnej konfiskaty. Znamienne jest, że ukazany w powieści przestrzenny wymiar powstańczego infernum w dużej mierze determinuje sposób funkcjo- nowania w nim bohaterów. Przestrzenie spowite ogniem, mrokiem,

śmiercią, wypełniają na ogół czarne postaci, wyłaniające się na tle 13 oświetlonej blaskiem płomieni wyspy czy schodzące w głąb sybir- skich kopalni. Wyniszczone ciała snują się jeszcze resztkami sił, by w końcu upaść z nędzy i wyczerpania. Niejednokrotnie sylwetki po- wstańców jawią się jako cienie, widma stające u progu zagłady, działające z reguły w sferze ciemności, jakby sytuujące się na grani- cy życia i śmierci: Po chwili Jerzyna już złowił łódkę, przeszedł w nią i załamał ręce. Przed nim leżało widmo Świdy. Z odzieży zostały poszarpane krwi- ste łachmany, obnażona pierś czarna była od razów, nie miał bu- tów, czapki, twarz pokrywało błoto i krew, z rąk obdartych ściekały czerwone pasemka, [...]. Żył jednak, rzucił parę razy oczami, [...] ― i zemdlał. [Rodziewiczówna: 1990, 126] Postać Aleksandra Świdy jest dobitnym odzwierciedleniem przemiany, jaka dokonała się w jego wizerunku na skutek zaanga- żowania bohatera w działania powstańcze. Sylwetka pięknie zbudo- wanego mężczyzny zostaje wyparta obrazem ciała jątrzonego rana- mi, oblepionego nadrzecznym błotem.

«Niech bierze Polska wszystko!» Wymiary powstańczego infernum… redakcja naukowa Violetta Machnicka

Podobnie jak w przypadku obrazu przestrzeni, także w kontek- ście wizerunku postaci kluczowa staje się symbolika czerni. Jakkol- wiek ta ostatnia spowija nie tylko pierś wycieńczonego Aleksandra Świdy czy twarz Żelisławskiego, oblepioną resztkami prochu. Sczer- niałe oblicze swego męża postrzega w końcu wyczekująca go z utę- sknieniem Marysieńka. Czerń dopełnia również wizerunku Włady- sławy Wismund. Toteż Aleksander zawsze widzi ją w czarnej sukni, noszonej na znak narodowej żałoby. Na tę rysującą się w perspektywie horyzontalnej wizję po- wstańczego piekła nakłada się zarazem jej wymiar wertykalny, roz- patrywany w aspekcie duchowej degrengolady. Owa degrengolada na poziomie symbolicznym znajduje swój odpowiednik w ruchu zstępującym, wiodącym ku nicości. Powstańcza rzeczywistość rysuje się w konglomeracie postaw i zachowań będących świadectwem utraty człowieczeństwa i daleko posuniętej dehumanizacji. W tym względzie kluczowy staje się zarówno obraz wojsk kozackich, jawią- cych się jako emanacja zła, jak też chłopów działających przeciw

14 powstańcom. W pierwszym przypadku Rodziewiczówna kreśli wize- runek gwałtowników siejących śmierć i zniszczenie. Przedzierający się ulicami miasteczka Aleksander Świda wzmaga swą czujność za każdym razem, gdy do jego uszu dochodzą krzyki upojonych alko- holem żołnierzy, nękających okoliczną ludność. Stąd też w powieści grabieże i hulanki przeplatają się ze scenami krwawych egzekucji kolejnych bojowników narodowej sprawy, czy też z obrazami nie- równej walki w powstańczych lasach. Przemoc nie omija nawet ko- biet i dzieci pędzonych sybirskim szlakiem czy wprost wydanych śmierci. Wyzbycie się wszelkich ludzkich odruchów najpełniej ujaw- nia się w momentach, gdy upojeni wizją łatwego łupu Kozacy prze- mierzają pole bitwy głusi na jęki dogorywających towarzyszy broni, pozostawionych samym sobie: Łyk wódki ze znalezionej manierki krzepił ich ostatecznie. [...] Gdzie błysnął galon starszego rangą, padali do ziemi, rewidowali kieszenie, obrywali zegarki. Ledwie mogąc na nogach ustać, ob- dzierali już trupa, drżącymi rękami chowali zdobycz i szli dalej, węsząc łup w powietrzu. Jęk usłyszany w przechodzie nie wzruszał

Ewa Chojnacka Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

ich, nie oglądali się za kolegą, bratem może, co potrzebował pomo- cy, każdy myślał tylko o sobie. [Rodziewiczówna: 1990, 85] Warto zwrócić uwagę, że zaakcentowany przez Rodziewiczównę proces moralnej degeneracji dokonujący się w postępowaniu Moska- li znajduje swoje odzwierciedlenie na poziomie zewnętrznego opisu wizerunku konkretnych jednostek. Dlatego też Mikołaj Wasilicz Aprasjew jawi się jako ,,chytry, ostrożny zwierz”, w którego oczach Aleksander Świda odczytuje fałsz i wyrachowanie, a zwłaszcza żądzę niszczenia. Podobnie jest również w przypadku wizerunku naczelni- ka powiatu, Karpa Piotrowicza Bezgałowkina: Łeb buldoga, krótki, ścięty, którego wszystkie rysy kryły się pod fioletową opuchlizną i zarostem tak gęstym i tak krzaczastym, że spod nastrzępionej sierści wyglądała tylko para oczu malutkich, zaognionych czerwono, wiecznie pijanych i wiecznie wściekłych jak ślepie hieny. [Rodziewiczówna: 1990,43] 15 Charakterystyka rosyjskiego naczelnika ma charakter deper- sonifikujący, dokonuje się przez pryzmat dokonującego się za jego sprawą okrucieństwa i przemocy. Te ostatnie znajdują swe potwier- dzenie w morderczej pogoni za oddziałem powstańców, w chciwym plądrowaniu pobitych żołnierzy czy w końcu podniesieniu ręki na sacrum. Przemoc nie oszczędza bowiem księży udzielających po- wstańcom błogosławieństwa. Pokreślenie okrucieństwa Kozaków staje się w tym względzie odzwierciedleniem działania aparatu car- skiej władzy, rozpatrywanej w wymiarze eschatologicznym. Stąd też sytuuje się ona w opozycji wobec moralnej wyższości uciemiężonego narodu, podejmującego cierpienie na wzór ofiary Chrystusa. Nie bez przyczyny szlak sybirski zostaje zdefiniowany jako Golgota, gdzie dopełnia się idea poświęcenia. Nie bez przyczyny także zgładzeni księża urastają do rangi męczenników, a fragmenty ich sutanny sta- ją się świętymi relikwiami. Wizerunek wroga wyłania się zatem w pespektywie totalności, wszechobecności, sygnalizuje siłę zniszczenia, jest wyrazem fatum działającego w historii. Walki w powstańczych lasach stają się w tym

«Niech bierze Polska wszystko!» Wymiary powstańczego infernum… redakcja naukowa Violetta Machnicka

względzie reminiscencją starcia Dawida z Goliatem, obnażającego fi- zyczną słabość bojowników narodowej sprawy. Jednakowoż siła moralnej destrukcji przejawia się nie tylko w kontekście doświadczenia cierpienia czy śmierci doznawanego ze strony Moskali. Degradacji fizycznej wtóruje destrukcyjny wpływ ty- rana na sferę społecznych więzi, prowadzących do procesu anomii. Dochodzi zatem do redefinicji pojęcia sprzymierzeńca i wroga, od- wrócenia porządku warunkowanego celowym działaniem zaborcy. Przeciwwagą dla ofiary składanej na rzecz słusznej sprawy okazuje się zdrada pobratymców dokonująca się za sprawą niedawnych to- warzyszy broni. Ewidentne symptomy moralnej degrengolady ujaw- niają się zatem wśród chłopstwa, które bezlitośnie wygania utru- dzonych powstańców, nie pozwalając im na chwilę wytchnienia. Wiązane carskim ukazem staje się powiernikiem tyrana, czyha na wyłaniających się z lasów wojowników, by pochwycić ich i bezbron- nych oddać w ręce władzy. To właśnie chłopi bezwzględnie wyrywają ostatnie czółna, uniemożliwiając przeprawienie się przez rzekę. Oni

16 również niejednokrotnie dopełniają aktu zniszczenia zainicjowanego przez Kozaków. Jak słusznie podkreślał Detko [1964, 295] chłopi nie reprezen- tują żadnych wartości ani patriotycznych, ani moralnych. Są masą pozbawioną uczuć i zasad. Tym samym, podobnie jak w przypadku Kozaków, mamy tu do czynienia z obrazem rozsierdzonej chłopskiej hałastry, siejącej zamęt i potęgującej wzajemną wrogość. Świadec- twem dokonującej się duchowej degrengolady będzie przede wszyst- kim Michałko, który za woły wydaje swego pana. Zdrada staje się punktem wyjścia do jego moralnej i fizycznej śmierci. Akt potępienia dokonuje się za sprawą Makarewicza, jednoznacznie osądzającego motywacje chłopa: ― W piekle twój dom, tam dziś odpoczniesz. Ach, gadzino nik- czemna, którą panicz na to wychował jak brata, by zdrajcę mieć w nieszczęściu! Sprzedałeś go za parę wołów, czarci synu i myślałeś, że to koniec, że ci Bóg daruje, ludzie zapomną, przebaczą. [...] Pa- cierza nie umiesz, [...] no to i tak cię szatan weźmie! [Rodziewiczówna: 1990, 176]

Ewa Chojnacka Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

Okryty hańbą zdrady Michałko ginie w odmętach czarnej wo- dy, podobnej do tej, z której cudem ocalał Aleksander Świda prze- prawiający się na wspomnianą już wyspę. Jego sina twarz topielca staje się materialnym znacznikiem inicjacji w sferę piekła. Nade wszystko piętnem moralnej degrengolady, warunkowanej aktem zdrady, zostaje naznaczony Dominik Czaplic. Nie bez przy- czyny to właśnie on w świetle powieści najpełniej uosabia lojalizm i zaprzedanie okrutnej władzy. Za jego namową Michałko ujawnia miejsce pobytu Aleksandra Świdy, kuszony obietnicą korzyści mate- rialnych. To on w końcu prowadzi Kozaków do obozu powstańców, zmuszając tych ostatnich do ucieczki mimo zmęczenia i potwornych ran, drążących zbolałe ciała. W tym wypadku bohater staje się bliski postawie Greka wiodącego Persów do wąwozu termopilskiego i ska- zującego ateńczyków na śmierć. Z postaci największego przeciwnika Świdów wyziera maska Judasza Iskarioty oraz wspomnienie naczel- ników Targowicy. Stąd też jego biografia rysuje się przez pryzmat egoizmu i kultu pieniądza: On jeden wiedział, ile to państwo kosztowało go w życiu, ile prze- 17 szedł, nim od syna zrujnowanego szlachetki, oficera rosyjskiego, dorobkiewicza, doszedł do celu, zanim wypełnił marzenie mozolne- go życia, którym było bogactwo. [...] od dziecka dostrzegł i przeczuł, jaką dźwignią jest złoto; z kruszcu robił piedestał pod swą wielkość i gdy wreszcie wstąpił nań, spostrzegł z zadowoleniem, że królował nad [...] tymi szaleńcami, co budowali podstawę z poświęceń i ofiar, z pracy cichej, zdolności i nauki! [Rodziewiczówna: 1990, 61] Po raz kolejny powstańcza rzeczywistość jawi się w aspekcie ginącego świata wartości, zdominowanego przez prywatę. Symptomy degrengolady zostają wyrażone chociażby w pełnym triumfu uśmie- chu Czaplica, który dowiaduje się o wygnańczym losie Aleksandra Świdy. Nie bez znaczenia jest zarazem, że w kontekście zarysowania wizji powstania jako panowania sił ciemności i destrukcji bohater jest stylizowany na demona. Stąd też w jego oczach ujawnia się ów dziki ogień, zdradzający jego przynależność do sfery piekła [Rodzie- wiczówna: 1990, 162, 180]. Jako człowieka o czarnej duszy i oczach nabrzmiałych krwią, pałających wściekłością i nienawiścią, postrze-

«Niech bierze Polska wszystko!» Wymiary powstańczego infernum… redakcja naukowa Violetta Machnicka

ga go Władka Wismund, na zawsze zamykając przed nim swe serce. Czaplic staje się ucieleśnieniem grzechu. Toteż Makarewicz wprost nazywa go szatanem kierującym swoje działanie przeciw protagoni- stom [Rodziewiczówna 1990, 95]. Imieniem zdrajcy, którego dusza zstąpić ma do piekła zostaje z kolei wezwany przez powstańców, którym udaje się pochwycić go, aby wymierzyć sprawiedliwość [Ro- dziewiczówna: 1990, 100]. Jednocześnie warto zaznaczyć, że na fundamentach fałszu i egoizmu rysuje się zarazem wizja człowieka wyklętego z własnej ziemi, potępionego przez sprzymierzeńców narodowej sprawy, tracą- cego przychylność kochanej kobiety. Partycypowanie w powstańczej rzeczywistości jest w przypadku Czaplica równoznaczne z doświad- czeniem duchowej śmierci. Wbrew pozorom wizja duchowej destrukcji w powieści Rodzie- wiczówny dokonuje się nie tylko w perspektywie zdrady czy okru- cieństwa zaborcy. Wyłania się ona w świadomości samych powstań- ców ― tych nielicznych, bezimiennych, których heroizm kruszy się

18 pod brzemieniem doznawanego ucisku. Powstańcza rzeczywistość determinuje najbardziej radykalne zachowania bojowników narodo- wej sprawy. W tym względzie nie bez znaczenia jest sytuacja, w któ- rej zdesperowani powstańcy odwołują się do przemocy wobec chłop- stwa stawiającego opór ich żądaniom. Osaczeni z każdej strony, udręczeni nędzą powstańczej egzystencji bohaterowie niekiedy dają upust najdzikszym instynktom: Z oczu powstańców znać było, że i oni czuli się zgubieni bezpow- rotnie i jak ludzie wyjęci spod prawa, nie szanowali nic, nie lękali się niczego, gotowi byli rżnąć i palić rozjuszeni rozpaczą. Nie dziwił się im [Świda ― E. Ch.]. Po chwili apatii i jego ogarniał dziki szał osaczonego zwierza, co gryzie i szarpie nie w nadziei ocalenia, ale z gorzkim pożądaniem, by gdy padnie bezsilny, mógł się we wrażej krwi wykąpać, wraży jęk konając posłyszeć!... [Rodziewiczówna: 1990, 124] Na antypodach dawnego męstwa i heroizmu coraz wyraźniej daje o sobie znać zwątpienie w sens podejmowanego czynu, upada nadzieja na odzyskanie wolności. Wspomniane widma Baru czy walk listopadowych nie wytrzymują ogromu zniszczeń i pożogi

Ewa Chojnacka Powstanie styczniowe z różnych stron widziane styczniowego zrywu. Przeczucie klęski zostaje wypowiedziane cho- ciażby w pełnej tęsknoty i rozpaczy rozmowie Kazimierza Świdy z wyczekującą go nieustannie Marynią. Dochodzi do głosu w refleksji nad obrazem nędzy narodu, ujawniającej się w świadomości starca– patrioty, który otacza opieką osieroconego syna Świdów. Z kolei dla brata Kazimierza, Aleksandra, widmo klęski wyłania się nawet w momentach chwilowych zwycięstw powstańców nad Kozakami. Bo- hater rozpatruje je jedynie jako przedłużenie agonii wobec nie- uchronności upadku. Stąd też jego zwątpienie skutkuje zarazem niewykorzystaniem szansy na odparcie siły wroga. Wobec bezmiaru cierpienia i ucisku dokonuje się zarazem akt przewartościowania śmierci, w której znękani ciężką pracą w sybir- skich kopalniach upatrują jedynego wybawienia. Śmierć jako war- tość pozytywną postrzega Aleksander Świda: I nagle w ciszy nocnej wyrwała mu się skarga pierwsza ― jęk roz- paczy: ― O Boże wielki! Com ja Ci tak ciężko zawinił, że nade mną litości 19 nie masz, śmierci nie spuścisz! [Rodziewiczówna: 1990, 214] Pozytywny wymiar śmierci dostrzega także Władka Wismund, widząc w niej szansę na wyzwolenie się z sideł tragicznej historii. Jakkolwiek pragnienie śmierci może ujawniać się tylko w sytuacji, gdy trwanie na gruzach powstania okazuje się ponad siły, gdy egzy- stencja sprowadza się jedynie do doświadczenia nieludzkiego cier- pienia. Z drugiej strony, pragnienie śmierci zostaje skompilowane z wiarą w konieczność złożenia ofiary na rzecz przyszłego wybawienia. Nobilituje tych, którzy polegli do końca wierni Ojczyźnie. Nie bez znaczenia jest zatem, że oba zarysowane wymiary po- wstańczego infernum spaja kontekst śmierci. Ta ostatnia funkcjonu- je w różnych ujęciach. Obok rzeszy ciał bezwiednie zalegających na polach bitwy, przeszytych na wskroś kozackimi kartaczami, mamy do czynienia także z jednostkowym wymiarem śmierci, jak w przy- padku Żelisławskiego, do końca broniącego powstańczego sztanda- ru, czy Czerkiesa umierającego w sybirskim kazamacie. W tym względzie autorka jeszcze wyraźniej uwydatnia akt dokonującej się

«Niech bierze Polska wszystko!» Wymiary powstańczego infernum… redakcja naukowa Violetta Machnicka

ofiary za Ojczyznę. Rejestruje kolejne momenty, w których nędzny powstaniec urasta do rangi męczennika: Urwał, podskoczył, otworzył usta, kula go tknęła. Chwilę, jedną ręką trzymając sztandar, a drugą ranę kryjąc, stał jeszcze, otwiera- jąc szeroko sine oczy. Wtem zbielał aż do warg, zatrząsł się, zato- czył, chwycił powietrze parę razy, [...] Roztworzył ręce, oczy stanęły słupem, krew wybiegła na wargi, drzewce się pochyliło ― chorąży nie żył. [Rodziewiczówna: 1990, 148] Podobnie jest w przypadku Kazimierza Świdy rozstrzelanego przez oddział Aprasjewa czy jego żony, której trup jawi się przed oczyma bohatera na chwilę przed mającą się dokonać jego egzeku- cją. Poza męczeńską śmiercią bojowników narodowej sprawy Ro- dziewiczówna w wymiarze jednostkowym ukazuje również tę, która dotyka lojalistów zaborcy. Stąd też na kartach powieści wyłania się

20 obraz śmierci Michałka zadanej przez Makarewicza. Inaczej niż w przypadku wspomnianych bohaterów, akt unicestwienia funkcjonu- je tu w kontekście kary za sprzeniewierzenie się idei, jak też stanowi potwierdzenie moralnej degrengolady, dokonującej się w duszy chłopa. Bez wątpienia ukazana w powieści wizja powstania staje się wykładnią śmierci jednostkowej i totalnej, fizycznej i duchowej, upragnionej i wyklętej. Stąd też raz zostanie żartobliwie nazwana ,,ciociunią”, innym razem ukazana jako ,,rabuś”, podstępnie pene- trujący spowitą mrokiem groblę. Śmierć definiuje zatem bohaterów i zdrajców. Jawi się jako potężna siła, która dociera w najcichszy kąt, brutalnie przerywając rodzinne szczęście. Jednakowoż u jej podłoża leżą często motywacje najbliższych, ich zaangażowanie w narodową sprawę. Dla Kazimierza Świdy jego powstańcza działalność jest za- razem równoznaczna z wyrokiem śmierci wydanym na żonę i dziec- ko. Również Władka Wismund, pochylając się nad ciałem nieprzy- tomnego Aleksandra, z boleścią ujawnia fakt doprowadzenia do zguby ukochanego, dokonującej się za jej sprawą ― ,,Jam go sama dała śmierci, jam go sama zabiła” [Rodziewiczówna: 1990, 151].

Ewa Chojnacka Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

Znamienne jest, że wszechobecność śmierci w przywołanej po- wieści wiedzie ukazaną wizję powstania w kierunku zaakcentowania doświadczenia klęski. Pozostaje zatem pytanie, czy w perspektywie świata wyraźnie zmierzającego ku zagładzie, naznaczonego chaosem i niejednoznacznością, istnieje jakiś punkt odniesienia, w którym bohaterowie upatrują ratunku przed otaczającą rzeczywistością? Niewątpliwie remedium zdaje się być wiara w Boga. Dlatego też pro- sty lud w momentach największego ucisku i zwątpienia swoje kroki kieruje ku drewnianemu kościołowi w Studziance, by u stóp ołtarza złożyć ciche skargi i błagania z nadzieją na odmianę losu: Co dzień pielgrzymi wstępowali na wytarty próg, korzyli się z poko- rą, modlili gorąco.[...] Mówiono, że z kościołka nikt we łzach nie wracał. Boleść swą Bogu ofiarował, o litość prosił, a otuchę brał i dziwną ufność. [Rodziewiczówna:1990, 87] Nie przypadkiem postać Makarewicza, Kazimierza Świdy czy jego brata, Aleksandra, zostaje utrwalona w momencie szeptanych 21 przez nich słów modlitwy czy czynienia znaku krzyża na chwilę przed wyruszeniem sybirskim szlakiem. Z gardeł podążających ku mrocznym krainom Uralu wybrzmiewa pieśń do Marii, orędowniczki uciśnionego narodu. Nadanie idei powstania rangi sacrum pozwala postrzegać do- świadczane cierpienie na wzór Męki Chrystusowej i tym samym uprawomocnić jej sens. Zwrócenie się ku sferze sacrum jest w końcu szukaniem przeciwwagi dla sił zła, uosabianych przez zaborcę. Jed- nocześnie także w tej materii Rodziewiczówna ujawnia słabość wo- bec bezmiaru powstańczej degrengolady. Postać Chrystusa w ko- ściele w Studziance zdaje się po raz kolejny uginać pod brzemieniem bezprawia i przemocy, tym razem warunkowanym historią. Płynące z Jego oczu łzy stanowią wyraz bezsilności Bożego Syna wobec dra- matu cierpienia i klęski: Dzwon w Studziance zamilkł, drzwi kościołka zamknięto, nikt już nie śmiał iść do Męki cudownej, tylko stary dzwonnik opowiadał i wieść szła po okolicy, że o zachodzie z oczu Chrystusa padały wiel- kie łzy i zamieniały się w krople krwi na śnieżnym obrusie ołtarza.

«Niech bierze Polska wszystko!» Wymiary powstańczego infernum… redakcja naukowa Violetta Machnicka

Nad krajem wisiało nieszczęście lub zatrata! [Rodziewiczówna: 1990, 110] Przejaw słabości sacrum w przestrzeni powstańczego świata jest kolejnym świadectwem potwierdzającym, że mamy do czynienia z rzeczywistością, jawiącą się w kategoriach ziemskiego infernum, warunkowanego prawem tragicznej historii. W kontekście tragizmu należy bowiem rozpatrywać losy bohaterów uwikłanych w konflikt dwóch racji ― prawa wyższego oraz ziemskiego, zawieszonych mię- dzy etosem męczeństwa i lojalizmem. Jakkolwiek wahania i dylema- ty ujawniają się nie tylko w przypadku niechętnego od początku po- wstaniu Aleksandra Świdy, ale także dochodzą do głosu u bohate- rów bezgranicznie oddanych idei. Wyraźne, choć chwilowe rozdarcie przeżywa chociażby Marysieńka, w której serce matki pękające na myśl o utracie dziecka mierzy się z sercem Polki. W tej perspektywie historia jawi się jako fatum, świadomie kierujące ku unicestwieniu, niepozostawiające szansy na ocalenie. Niepowstrzymane zagarnianie i owładnięcie tego, co najdroższe przez prawo dziejów zostaje zasy- 22 gnalizowane chociażby przez Władkę: ,, ― Wszystko, co kochałam, wzięła Polska, wszystko... a teraz o Boże, weź mnie!” [Rodziewiczów- na: 1990, 150–151] czy Kazimierza Świdę: ― I on zginie także! ― jęknęła kobieta podnosząc się na wpół i wskazując kolebkę. [...]. ― Jeśli Bóg każe, to i on też! ― [...] ― Niech bierze Polska wszystko! [Rodziewiczówna: 1990, 136] Bohaterowie partycypują w powstańczej rzeczywistości zde- terminowani jej warunkami, koniecznością złożenia najwyższej ofia- ry. Stąd też nawet miłość może rozwijać się tu tylko w pewnych gra- nicach, które nie wykraczają poza powinność względem Ojczyzny, a co więcej, są owej powinności podporządkowane. Świat rysujący się jedynie w perspektywie chaosu nie dopuszcza bowiem możliwości szczęścia. Jego dantejski charakter zostaje zakorzeniony w świado- mości uwikłanych w nim jednostek, widzących swój kraj jedynie w ogniu i pożodze.

Ewa Chojnacka Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

Szczególnie tragiczny wymiar rzeczywistość przybiera w przypadku Aleksandra Świdy, którego egzystencja sprowadza się do nieustannego dążenia do własnego szczęścia u boku Władki. Ro- dziewiczówna w sposób znaczący sygnalizuje dramat jego losu, mocno sprzęgnięty z kwestią działania przeciw własnym przekona- niom oraz brakiem wiary w sens tychże działań. Zaangażowanie w czyn powstańczy bez utwierdzania jego słuszności okazuje się w świetle powieści wysiłkiem daremnym, wiodącym do postawy nega- cji. Stąd też bohater nie osiąga szczęścia nawet w sytuacji opusz- czenia infernalnej przestrzeni. Tragiczna utrata ukochanej, nazna- czenie losem wygnańca staje się dla Aleksandra jedynym świadec- twem uczestnictwa w powstańczej historii: Między nim a tym celem wskazanym leżały mil setki i morze głębo- kie, a on bez ducha już był i bez życia, ruina... I nie wiadomo, który bór go zatrzymał, która rzeka mu była ostat- nią, gdzie legł i zginął, ale nie zobaczyły już nigdy swego bohatera zielone zalewy Piny i Prypeci, nie posłyszały jego modlitwy powrot- 23 nej szare wielkie krzyże po litewskich rozdrożach i nie utuliła jego kości własna mogiła. [Rodziewiczówna: 1990, 280] Jak wynika z przywołanego fragmentu, Aleksander Świda nie stanie się zatem kolejnym wzorcem bojownika, którego ofiarność i gotowość poświęcenia wynosi do rangi bohatera. Jego cierpienie i ból doznawane wskutek udziału w insurekcji okazują się działaniem przeciw umacnianiu jego więzi z narodową sprawą. W tym względzie można rozumieć prezentowaną przez niego postawę ― jego wzrok nie skłania się już nigdy w stronę ojczystej ziemi, z jego ust nie wypływa nawet najcichsza prośba o możliwość powrotu do opuszczonej przez niego przestrzeni. Ostateczne zerwanie związku z rzeczywistością naznaczoną powstaniem sygnalizuje zwłaszcza fakt, że rodzima zie- mia nie stanie się mogiłą, w której znajdzie wieczny spoczynek po trudach życia. Jednakowoż warto podkreślić, że ukazana postawa bohatera jest wyrazem nihilizmu wobec podjętych przez niego idei. Ów nihi- lizm dochodzi do głosu także w kontekście rozpatrywania powstań-

«Niech bierze Polska wszystko!» Wymiary powstańczego infernum… redakcja naukowa Violetta Machnicka

czej rzeczywistości jako wykładni świata wykazującego słabość war- tości dobra wobec zła, które osiąga przewagę. Widać to zarówno na płaszczyźnie ucisku narodu doznawanego ze strony zaborcy, jak też w obszarze jednostkowych losów bohaterów. Dramatyczne rozegra- nie się historii Aleksandra i Władki, wobec triumfu Dominika Cza- plica potwierdza tylko fakt, że świat ukazany w powieści nie daje nadziei na przyszłość, zawsze wiedzie tylko ku unicestwieniu. W kontekście analizy wizji powstania styczniowego, rozpatry- wanej w kontekście nawiązania do motywu infernum, nie bez zna- czenia pozostaje fakt, że Rodziewiczówna świadomie sięga do pojęć mieszczących się w semantycznym kręgu odwołującym do sfery pie- kła. Kreacja powstańczego infernum dokonuje się na poziomie języ- ka, metaforyzacji. Stąd też niejednokrotnie świat ukazany w powie- ści jest definiowany za pomocą takich określeń, jak: otchłań [Ro- dziewiczówna: 1990, 8, 51, 217, 234], czeluść [Rodziewiczówna: 1990, 112, 249] grób [Rodziewiczówna: 1990, 181, 184, 201, 222, 238] czy krwawy dramat [Rodziewiczówna: 1990, 178], w którym

24 ujawnia się panowanie czarta i szatana [Rodziewiczówna: 1990, 95, 100, 162, 165, 179–180, 185, 186, 247]. Kluczowa okazuje się jed- nak metafora piekła [Rodziewiczówna: 1990, 100, 143, 163, 171, 177, 186, 222, 227, 249, 256]. Powstańcza rzeczywistość wyłania się w pespektywie ognia [Rodziewiczówna: 1990, 60, 132, 133, 237) i płomieni [Rodziewiczówna: 1990, 36, 75, 76, 97, 123, 127, 128]. Znacząca staje się także symbolika błota [Rodziewiczówna: 1990, 8, 142, 175, 215]. Na poziomie językowej stylizacji należy rozpatrywać także wspomniane odwołanie się autorki do symboliki barw, zwłasz- cza czerni [Rodziewiczówna: 1990, 96, 97, 100, 127, 132, 236, 240] i czerwieni [Rodziewiczówna: 1990, 148, 149, 150, 153, 240] kono- tujących motyw ofiarę ponoszoną w imię słusznej sprawy, z drugiej zaś strony sygnalizujących doświadczenie chaosu i śmierci. Jakkol- wiek językowa stylizacja powstańczego infernum wiedzie od obrazu świata materialnego do sfery świadomości. Dlatego czerń znamionu- je nie tylko atmosferę nocy. Czernią naznaczone są zarówno sylwetki powstańców wyłaniających się z sybirskich kopalni, jak też myśli ujawniające się w świadomości bohaterów [Rodziewiczówna: 1990, 123]. Czarną jest w końcu dusza dotknięta moralnym upadkiem. Na poziomie językowej stylizacji dokonuje się proces definiowania mo-

Ewa Chojnacka Powstanie styczniowe z różnych stron widziane tywacji i działań bohaterów w kontekście powstańczych wydarzeń. Tym samym akt zdrady narodowej sprawy niejednokrotnie jest roz- patrywany jako grzech czy zło, każde sprzeniewierzenie się idei ska- zuje na wieczne potępienie [Rodziewiczówna: 1990, 15, 176]. Z dru- giej zaś strony to potępienie zostaje także podkreślone w przypadku wspomnianych powstańców, w których cierpienie i nędza inicjuje proces dehumanizacji [Rodziewiczówna: 1990, 124]. Jak wynika z powyższych rozważań, w powieści Rodziewiczów- ny wizja powstania styczniowego rysuje się zarazem w kontekście eschatologicznym, rozpatrującym egzystencję bohaterów jako wy- kładnię chrześcijańskiej nauki o zbawieniu lub potępieniu. Jedno- cześnie warto zwrócić uwagę, że także na poziomie językowym zosta- je zasygnalizowana ambiwalencja czy niejednoznaczność w ukaza- niu powstańczej rzeczywistości właśnie w kontekście opatrywania pojęciem potępienia, które odnosi się zarówno do bojowników naro- dowej sprawy, jak też jej zdrajców. Tym samym obraz powstańczej rzeczywistości wyłania się poprzez zniesienie hierarchizacji, zabu- rzenie wyraźnej granicy między wartościami wyznawanymi przez po- 25 szczególnych bohaterów. Powieść Marii Rodziewiczówny należy rozpatrywać jako kolejną naznaczoną pesymizmem wizję powstańczej rzeczywistości, wywie- dzioną z ducha pozytywistycznej krytyki szalonego i nieprzemyślanego zrywu, a także z tragicznych wspomnień z dzieciństwa pisarki. W kontekście rozrachunku z ideą zrywu 1863 r. ujawnia się obraz świata zbliżającego się do sfery infernum, rozpa- trywanego zarówno w wymiarze horyzontalnym (materialnym, prze- strzennym), jak i wertykalnym (duchowym), a wyrażonego na po- ziomie języka. Stałe przenikanie się tych dwóch porządków wiedzie ku koncepcji przeszłości pełnej chaosu i niejednoznaczności. Wszechobecność śmierci i zniszczenia z płaszczyzny materialnej konsekwentnie zostają przeniesione w obszar wartości duchowych, obróconych wniwecz, naznaczonych piętnem zdrady. Widmo de- strukcji obejmuje rzeczywistość otaczającą bohaterów, ich motywa- cje i działania, wnika w sferę myśli i relacji międzyludzkich. Jakkolwiek zdefiniowanie powstańczej rzeczywistości w kate- goriach piekła jest świadectwem chłodnego racjonalizmu, sytuują- cego się na przeciwnym biegunie gloryfikacji bojowników narodowej

«Niech bierze Polska wszystko!» Wymiary powstańczego infernum… redakcja naukowa Violetta Machnicka

sprawy, warunkującego postrzeganie idei powstańczego zrywu jedy- nie z punktu widzenia jego klęski i daremności złożonej ofiary.

Bibliografia

Czachowski K. [1935], Maria Rodziewiczówna na tle swoich powie- ści, Wydawnictwo Polskie R. Wegner, Poznań. Detko J. [1964], Powstanie styczniowe w twórczości pisarzy mino- rum gentium 1863–1914, [w:] Dziedzictwo literackie powstania styczniowego, pod red. J. Z. Jakubowskiego, J. Kulczyckiej- Saloni, S. Frybesa, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warsza- wa, s. 266–329. Gabryś M. [2007] Niebo i piekło, Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych Universitas, Kraków. Głuszenia J. [1992], Tak chciałam doczekać...opowieść o Marii Ro- dziewiczównie, Agencja Wydawniczo–Księgarska „KS”, War- szawa. Kieniewicz S. [1983], Powstanie Styczniowe, Państwowe Wydawnic- 26 two Naukowe, Warszawa. Kopaliński W. [2011], Słownik mitów i tradycji kultury, Oficyna Wy- dawnicza Rytm Bellona, Warszawa. Kurzyna M. [1973], Maria Rodziewiczówna, [w:] Obraz literatury pol- skiej XIX i XX wieku, t. III: Literatura okresu Młodej Polski, ze- spół red. K. Wyka, A. Hutnikiewicz, M. Puchalska, Wydawnic- two Literackie, Kraków, s. 515–544. Martuszewska A. [1989], Jak szumi Dewajtis? Studia o powieściach Marii Rodziewiczówny, Wydawnictwo Literackie, Kraków. Puzyna J. [1947], Moje wspomnienia o Rodziewiczównie, Księgarnia M. Stawarza, Częstochowa. Rodziewiczówna M. [1990], Pożary i zgliszcza, Wydawnictwo Lite- rackie, Kraków Sokalski J. [1994], Staropolskie zaświaty. Obraz piekła, czyśćca i nieba w renesansowej i barokowej literaturze polskiej wobec tradycji średniowiecznej, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocław- skiego, Wrocław. Zahorska A. [1935], Maria Rodziewiczówna i jej dzieła, Wydawnic- two Polskie H. Wegnera, Poznań.

Ewa Chojnacka Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

“Let take everything!” Dimensions of the insurrectionary hell in Fires and the site of a fire of Maria Rodziewiczówna

Abstract: The article is taking issues of the way of portraying the vi- sion of the included in Fires and the site of a fire of Maria Rodziewiczówna in the aspect to the sphere hell the style. For taken deliberations a context biographical, determining the place and meaning of January insurrection are a point of departure in the life and the works of the writer. Analysis of the represented world is another matter in the novel, considered in the horizontal arrange- ment (spatial, financial) and vertical (spiritual, moral). Towards first from them a way of creating spaces marked with insurrectionary accidents turns out to be crucial. In the vertical dimension paying attention to the process of the spiritual moral decay, becoming ap- parent through the betrayal and the loyalism are becoming signifi- cant from one side, as well as through the caused dehumanization with insurrectionary conditions on the other. Pointing at the way of 27 the linguistic portrayed style is characteristic with notions referring to the sphere hell reality. In the process the vision of the coming in- to existence is emerging through the prism of the chaos and ambi- guities, leading into the nihilism, questioning the meaning of the sacrificial fight. Słowa kluczowe: piekło, insurekcja, powieść, heroizm, klęska Keywords: hell, insurrection, novel, heroism, defeat

«Niech bierze Polska wszystko!» Wymiary powstańczego infernum…

Anna Chojnowska Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie ZWYCIĘSTWO CZY PORAŻKA? Na Ukrainie Leonarda Sowińskiego wobec powstania styczniowego

Postać Leonarda Sowińskiego oraz jego twórczość zdają się być nieco zapomniane w najnowszych badaniach nad literaturą. Choć nie wszystkie jego dzieła charakteryzują się wysokim poziomem ar- tystycznym, niemniej jednak zasługują na uwagę, choćby ze wzglę- du na różnorodność tematyczną podejmowanych kwestii. Wielość 29 problemów koresponduje jednocześnie z ich wartością. Sowiński nie poruszał bowiem błahych zagadnień, lecz odwoływał się do najbar- dziej palących tematów swoich czasów. Przyczyn owego stanu rzeczy można doszukiwać się w biografii artysty, którego życie obfitowało także w wiele różnorakich doświadczeń, najczęściej tragicznych. Często Sowiński pewne wątki z własnego życia przenosił do dzieł, stąd znajomość biografii może być pomocna w interpretacji kon- kretnych utworów, a te z kolei mogą stanowić o poglądach ich auto- ra na określony temat. W związku z tym warto chyba przywołać, chociażby wybiórczo, niektóre fakty z życiorysu Sowińskiego. Leonard Sowiński przyszedł na świat 7 XI 1831 r. w miejsco- wości Berezówka (powiat lityński, gubernia kijowska) jako syn pol- skiego szlachcica i ukraińskiej chłopki pańszczyźnianej. Ów fakt miał znamienny wpływ na dalsze losy artysty. Zadecydował bowiem o demokratycznym charakterze jego poglądów oraz społecznych i publicznych wystąpień, twórczości literackiej, a także o interesowa- niu się życiem ludu ukraińskiego, formowaniu się stosunków pol- sko-ukraińskich czy literaturą ukraińską. Jako student Uniwersyte-

redakcja naukowa Violetta Machnicka

tu Kijowskiego stał się jednym z przywódców ideowych społeczności studenckiej, wyróżniając się odwagą w wyrażaniu krytycznych opinii na istniejący wówczas system stosunków wiejskich, zarazem doma- gając się natychmiastowych zmian. W 1857 r. odbył podróż do nie- których państw Europy (m.in. Austrii, Włoch1, Francji, Belgii), by po powrocie osiąść w Kijowie, poświęcając się pracy literackiej, publicy- stycznej i społecznej. Czas między 1859 a 1862 r to moment naj- większej aktywności twórczej Sowińskiego [Taborski 1961: 5–13]. Autor Na Ukrainie miał w swoim dorobku liczne pozycje, nie tylko pod względem tematycznym, ale też gatunkowym. Wystarczy wymienić chociażby dydaktyczny poemat historiozoficzny pt. Satyra (1859), cykl poetycki Widziadła (1859), dramat alegoryczny Z życia (1860), poemat dygresyjny Fragment powieści (1862) czy utwory prozatorskie: Na rozstajnych drogach (1887) i Nadzwyczajne przy- gody pana Chorążyca (1904). Twórczości literackiej towarzyszyła jednocześnie działalność publicystyczna. Sowiński na łamach ,,Kuriera Wileńskiego” opublikował Studia nad ukraińską literaturą

30 dzisiejszą (1860), ale też zamieszczał swoje utwory poetyckie, pol- skie przekłady wierszy Tarasa Szewczenki, korespondencje z Kijowa, jak np. Kilka słów z powodu uwłaszczenia włościan, gdzie występo- wał ze stanowiska obrońcy projektu uwłaszczenia chłopów. Zarazem dał dowód innej swojej aktywności, tym razem na polu społecznym [Taborski 1965: 103–108]. Sowiński, jako ,,pośrednik mirowy”, rozstrzygał spory między szlachtą a chłopstwem podczas realizacji ustawy uwłaszczeniowej. Był również uczestnikiem manifestacji patriotycznych. We wrześniu 1862 r. (na polecenie szlachty) wystosował nawet do cara prośbę o przyłączenie Podola pod względem administracyjnym do Królestwa Kongresowego. Ostatecznie zakończyło się to dla Sowińskiego (oraz wszystkich podpisanych) aresztowaniem i zesłaniem w głąb Rosji. Do kraju wrócił sześć lat później na mocy amnestii pozwalającej na osiedlenie się w Królestwie. Pobyt na zesłaniu odcisnął jednak na nim silne piętno. Przyczynił się do załamania psychicznego twórcy, tymczasowego oderwania od pracy pisarskiej oraz alkoholizmu, od

1 We Włoszech Leonard Sowiński ,,w przystępie rozdrażnienia nerwowego popełnił zamach samobójczy, zakończony szczęśliwie niepowodzeniem” [Gomulicki 1956: 365].

Anna Chojnowska Powstanie styczniowe z różnych stron widziane którego nie udało mu się już wyzwolić. Mimo to Sowiński prowadził działalność publicystyczną, w ramach której współpracował z takimi pismami, jak: ,,Echo”, ,,Gazeta Warszawska”, ,,Kłosy”, ,,Kurier War- szawski”, ,,Tygodnik Ilustrowany”, ,,Wieniec” [Taborski 1965: 103– 108]. Spośród całego dorobku literackiego Sowińskiego najbardziej wybitnym dziełem jest dramat Na Ukrainie, poświęcony tragicznym wydarzeniom z 1863 r. Pomimo epigońskich zapożyczeń z literatury wczesnego romantyzmu (tajemnicza postać siostry Anny, która oka- zuje się być dawną dziedziczką, uważana powszechnie za zmarłą), braku siły wyrazu i wynikających z tego trudności wystawienia dzie- ła na deskach teatru [Taborski 1960: 379], [Rydel 1900: 1], utwór Na Ukrainie uważany jest, na równi z Dyktatorem Jerzego Żuław- skiego, za najbardziej ambitny myślowo dramat o powstaniu stycz- niowym [Taborski 1964: 410]. Na Ukrainie składa się z prologu, pięciu aktów i epilogu. Wyda- rzenia z prologu dzieją się jeszcze przed wybuchem powstania, bo w

1841 r., natomiast akcja poszczególnych aktów obejmuje przygoto- 31 wania do zrywu (rok 1862) oraz samo powstanie (maj 1863 r.). Epi- log z kolei pokazuje bohaterów po klęsce walk powstańczych. Miej- scem akcji jest głównie Pilawa, ,,majątek ukraiński” hrabiego Pila- wieckiego, jedynie oba ,,obrazy”2 aktu pierwszego zostały przeniesione do Kijowa. W utworze Sowińskiego nie mamy do czynienia z bohaterem indywidualnym, lecz zbiorowym. Są nim określone grupy społeczne i narodowe, które brały udział w powstańczych walkach, jednocześnie decydując o ich tragicznym finale. Metoda, jaką wykorzystał autor analizując wydarzenia 1863 r., to wielowymiarowość. Interesujące autora Grafa Jarosza kwestie nie mają bowiem jednorodnego charakteru, lecz są ukazane z różnych perspektyw. Jednocześnie przeważa wymowa pesymistyczną, dająca dowód temu, że ówczesny zryw narodowowyzwoleńczy był działa- niem wręcz samobójczym i z góry skazanym na niepowodzenie.

2 W dramacie Sowińskiego części poszczególnych aktów nie są nazwane ,,scenami”, lecz ,,obrazami”.

ZWYCIĘSTWO CZY PORAŻKA? Na Ukrainie Leonarda Sowińskiego… redakcja naukowa Violetta Machnicka

Taki finał sugerują już sami bohaterowie dramatu, którzy zo- stali wyraźnie od siebie odróżnieni. Jedną grupę stanowią bowiem Polacy, a drugą Ukraińcy. Rozróżnienie pod względem narodowości nie jest jednak jedynym podziałem obecnym w utworze. Dość łatwo zauważyć, że zarówno w społeczeństwie ukraińskim, jak i polskim istnieją jeszcze inne, wewnętrzne rozwarstwienia. Mają one miejsce nie tylko na poziomie struktur społecznych, ale również pod wzglę- dem światopoglądowym czy ideowym. Z racji tego, że różne grupy społeczne reprezentują odmienne stanowiska chociażby w stosunku do organizacji samego zrywu, trudno tu mówić bądź przewidywać jakąś szansę na powodzenie całego przedsięwzięcia. Sprzeczność in- teresów i poglądów sprawia, że przeszkodą jest wypracowanie jed- nej, wspólnej strategii dotyczącej, np. sposobu prowadzenia walk. Ów problem dotyczy obu narodowości, gdyż różnego rodzaju roz- bieżności są widoczne w odniesieniu do przedstawicieli jednych i drugich. Społeczeństwo polskie reprezentują w dramacie Sowińskiego

32 dwie grupy. Pierwsza to społeczność uniwersytecka – studenci Uni- wersytetu Kijowskiego (hrabia Jan Pilawiecki, Mścisław Sęp, Jacek Wojna), natomiast grupę drugą stanowią przedstawiciele starego pokolenia szlacheckiego, właściciele majątków ziemskich (Rolski, Haraburda). Różnice wiekowe pomiędzy obiema grupami pociągają za sobą różnice pokoleniowe. Uobecnia się to szczególnie w kwestii zasadności organizacji zrywu. Inteligencja jest zwolennikiem powstania. Prezentuje patrio- tyczno-demokratyczne środowisko, o czym świadczy recytacja przez żaków Grobu Agamemnona Juliusza Słowackiego oraz śpiew najczę- ściej wykonywanej w kołach uniwersyteckich pomiędzy rokiem 1848 a 1862 pieśni zaczynającej się od słów: ,,Gdy naród na pole wystąpił z orężem…” [Sowiński 1873: 39–40]. Poza tym studenci w tajnym kontakcie z Komitetem Miejskim przygotowują wybuch zbrojnego powstania oraz prowadzą dysputy na temat tego, w jaki sposób przekonać chłopów ukraińskich do polskiego ruchu. Postawę zupełnie przeciwstawną prezentuje wspomniana już , która nie wierzy w zwycięstwo, a także kieruje się przesą- dami kastowymi, jednocześnie zaprzepaszczając swoją szansę na zrozumienie położenia chłopów.

Anna Chojnowska Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

Narodowość ukraińską natomiast reprezentują inteligencja (Hromada Ukraińska) [Taborski 1965: 109] oraz chłopi. Głównych przedstawicieli drugiej grupy łączą więzy krwi i jest to chyba jedyna rzecz, jaka ich wiąże ze sobą. Każdy z bohaterów ma bowiem swój własny światopogląd oraz wyznaje inne wartości. Najstarszy z rodu, Taras Hryń jest zwolennikiem patriarchal- nego porządku, a wszelkie spory rozwiązywałby za pomocą przeba- czenia, miłosierdzia czy ofiary. Syn Tarasa, Perepiat to zupełne prze- ciwieństwo ojca. Ten z kolei staje po stronie carskiego wojska, na rzecz którego szpieguje oddziały polskich powstańców. Chce w ten sposób zemścić się za doznane ze strony dworu krzywdy. Jeszcze inną postawę prezentuje najmłodszy z rodziny, czyli Maksym Hryń (syn Perepiata, a wnuk Tarasa). Mężczyzna studiuje na uniwersyte- cie, przyjaźni się również z młodym Janem Pilawieckim. I choć w powstaniu staje po stronie polskiej, nie czuje się zobowiązany do namawiania ukraińskich chłopów, by wzięli udział w walkach. Wypowiedzi poszczególnych bohaterów są najlepszym przykła- dem tego, jak podchodzono do kwestii organizacji zrywu, jakie wi- 33 dziano wady i zalety powstania, jak argumentowano o jego celowości lub bezzasadności. Oczywiście przedstawiciele szlachty i młodego pokolenia prezentowali w tej kwestii stanowiska antagonistyczne. Jeden z bohaterów dramatu, Mścisław, w rozmowie z Rolskim i Haraburdą bardzo dobitnie wyraża, czym dla niego i jego pokolenia jest prawdziwa wolność. Wyraża to w następujących słowach:

ZWYCIĘSTWO CZY PORAŻKA? Na Ukrainie Leonarda Sowińskiego… redakcja naukowa Violetta Machnicka

MŚCISŁAW My chcemy żyć! – nie życiem gada w zimnym trupie, Lecz życiem ludzi wolnych na swobodnej zie- mi… Dopóki szlachta w stanu trzyma się skorupie, Widmami tylko ciesząc się fantastycznemi, Dopóty nic wspólnego z wami nas nie łączy, A bratem naszym – kmieć, z którego krew się sączy [Sowiński 1873: 35–36]. Słowa Mścisława niewątpliwie dowodzą, że dla pokolenia mło- dych nadrzędną wartością jest wolność w pełnym znaczeniu tego słowa. Absolutnie wyklucza się stan, który miałby być jedynie jej namiastką. Według Mścisława na prawdziwą wolność składają się dwa elementy. Jednym z nich jest swoboda jednostek, natomiast drugą część stanowi niezależność terytorialna. Bo cóż to za wolność, 34 gdy pomimo różnych praw obywatelskich, egzystuje się na teryto- rium zajętym przez wroga? Za obecną sytuację, czyli niewolę, Mści- sław w pewnym stopniu obwinia stan szlachecki. Argumentuje, że gdyby przedstawiciele szlachty nie stanowili hermetycznie zamknię- tej grupy, o wiele łatwiej byłoby się z nimi porozumieć. Natomiast w obliczu odwracania się szlachty od pozostałych grup społecznych, pozostaje szukanie wsparcia wśród chłopstwa, które z kolei za wiele nie jest w stanie pomóc, ponieważ nieustannie doznaje krzywd. Szansą wydaje się być zjednoczenie społeczeństwa, wypracowanie wspólnej strategii działania, a przede wszystkim wzajemna współ- praca pomiędzy poszczególnymi stanami. Okazuje się to jednak trudne, a wręcz niemożliwe do zrealizowania, czego przykładem jest rozmowa pomiędzy Rolskim a Mścisławem, przeradzająca się w przepychankę słowną, w której następuje wyliczanie sobie nawzajem zarzutów. Tak jak Mścisław zarzuca szlachcie odpowiedzialność za nie- wolę, tak Rolski czyni nie mniej krytyczne uwagi pod adresem poko- lenia młodych. Wypomina im m.in. brak posłuszeństwa i wiary oraz butę. Uważa, że młodzi nie są godni, by stać się przewodnikami na-

Anna Chojnowska Powstanie styczniowe z różnych stron widziane rodu. Co więcej, Rolski wytyka inteligencji również brak jedności ze szlachtą oraz postrzeganie jej i włościan jako swoich nieprzyjaciół. Mścisław odpiera zarzuty, odpowiadając: MŚCISŁAW Rodzina – narodowość – wiara – prawo – kar- ność!... Ukażcie nam je w życiu i w robotach waszych, Ukażcie plon zdobyty przez tę gospodarność!... Bezmyślna przemoc, trupie niedołęztwo du- cha, Powagą włosów siwych, zbrojną w proch mogi- ły, Zamierza młodość przykuć do bezwładnej bry- ły… Zaprawdę: spójnia tu społeczna – bardzo kru- cha! [Sowiński 1873: 38]. 35 Mścisław zatem nie daje się zbić z tropu. Wręcz przeciwnie, domaga się udowodnienia przez szlachtę zasług, które rzekomo stały się jej udziałem. Hasła, jakie podnosi szlachectwo, okazują się być jedynie pusto brzmiącymi frazesami. Młodzi nie widzą bowiem reali- zacji wzniosłych idei w planie rzeczywistości. Mężczyzna wymienia też postawę pasywną, marazm i bezsensowny upór, które uniemoż- liwiają działanie. Student nie potrafi zaakceptować tego, że pokole- nie starszych, choć samo jest bierne, próbuje również swoją bez- czynnością zarazić młodych. W odczuciu Mścisława jest to sytuacja wręcz tragiczna. Młodzi nie mogą bowiem realizować swoich szczyt- nych planów, ponieważ na każdym kroku napotykają bariery ze strony starszego pokolenia. Dlatego też trudno tu mówić o jakiej- kolwiek jedności społecznej. Mścisław deklaruje, że jego pokolenie zrobi wszystko, co moż- liwe, aby zapanowała wolność i równość wszystkich obywateli. Nie tylko Polaków, ale również Rosjan i Ukraińców. Osiągnięcie owego celu ma nastąpić za sprawą aktywnej postawy, wzięcia sprawy w swoje ręce, a nie biernego oczekiwania na to, co przyniesie przy- szłość. Mścisław dodaje, że na efekty nie trzeba będzie zbyt długo

ZWYCIĘSTWO CZY PORAŻKA? Na Ukrainie Leonarda Sowińskiego… redakcja naukowa Violetta Machnicka

czekać, ponieważ ,,lont już dymi się u działa” [Sowiński 1873: 39]. Z pełnymi entuzjazmu i patosu słowami młodzieńca wyraźnie kontra- stuje wypowiedź Rolskiego: ROLSKI Nie męztwa brak zarzucam ani złe chęci, Lecz marność sił, co w walce złej poczętej zgi- ną; Zarzucam nadto grzech straszliwej niepamięci Na skutki, jakie ztąd na kraj nasz biedny spłyną. Namiętność, żądza łupu, podłość i ciemnota, Oddadzą w inną dłoń chorągiew naszej spra- wy… Jak w buntach Chmielniczenki, zjawi się Hoło- ta3, A nad nią – hojny pan i ojciec – car łaskawy [Sowiński 1873: 39]. 36 Rolski nie widzi szans na powodzenie działań powstańczych nie z powodu braku odwagi lub złych zamiarów ze strony młodych. Przeciwnie, wierzy w ich waleczność, lecz jednocześnie uważa, że nie są oni do końca świadomi powagi sytuacji, z jaką chcą się zmierzyć. Rolski to przeciwnik walk, ponieważ jest przekonany o klęsce. Opra- cowanie nieodpowiedniej strategii działania przyczyni się, w jego opinii, jedynie do daremnych wysiłków młodych. Rozmówca Mści- sława uważa również, że postawa bojowników może przynieść więcej strat niż korzyści. Na potwierdzenie swoich słów przywołuje tragicz- ne wydarzenia z przeszłości narodu. Przypomina, iż działanie nie- których osób pod wpływem emocji, chęć osiągnięcia korzyści mate- rialnych, nikczemność czy zwyczajna głupota mogą okazać się brzemienne w skutkach. Mścisław nie podziela obaw swego rozmówcy. Jest przekonany o pomyślnym finale przygotowań do walki zbrojnej. Na wieść o mobi- lizacji różnych oddziałów powstańczych, nie widzi już możliwości odwrotu. Najgorsza jest dla niego bezczynność. Uważa zatem za lep- sze jakąkolwiek aktywność, nawet przynoszącą cierpienie, niż cał-

3 Hołota – Golcy socjalistyczni, antyspołeczny pierwiastek w szeregach Chmielnickiego.

Anna Chojnowska Powstanie styczniowe z różnych stron widziane kowitą bierność. Przy okazji liczy na mobilizację pozostałej części społeczeństwa, gdy ta usłyszy o przystąpieniu swoich współobywa- teli do walk: MŚCISŁAW (po chwilowym namyśle) Rzucona kość!.. Robota wre, aż raźniej w du- szy!.. Społeczność rozespana trochę się poruszy.. Obrzydła mi bezwładność martwa naszej do- li… Już lepszy nóż chirurga… ten przynajmniej boli… [Sowiński 1873: 41] Kolega Mścisława, Jan, jest daleki od jego optymizmu. Choć obaj należą do tego samego pokolenia i razem studiują, widoczne są między nimi rozbieżności w kwestii szeroko rozumianego powstania. Zarazem uobecniają się tu zasygnalizowane wcześniej rozłamy, ma- 37 jące miejsce wśród różnych grup społecznych. Wewnętrzny podział daje o sobie znać również w środowisku studenckim. Należący do tej społeczności Jan wyraża bowiem swój sceptycyzm wobec działań zbrojnych i prorokuje klęskę. Przewiduje wybuch strug krwi i jęk sierot. Przeraża go jednocześnie całkiem realna perspektywa tego, że ,,serca dzielne” zginą jako pierwsze od kuli bądź miecza i ,,zostanie gmin, a przed nim, gdzieś do Moskwy droga…” [Sowiński 1873: 45]. Jednak, gdy Maksym nie każe mu iść walczyć, ten bez chwili waha- nia odpowiada: JAN Niepodobna! Honor nie pozwala… Charakter nasz w obliczu śmierci jest kapłański… [Sowiński 1873: 45]. Jan, chociaż ma przeczucie nieuniknionej klęski, ostatecznie deklaruje swój udział w walkach powstańczych. Duma nie pozwala mu bezczynnie patrzeć, jak jego przyjaciele idą na pewną śmierć. Woli raczej umrzeć razem z nimi niż pozostać biernym. Postawę po- dobną do Jana przyjmuje jeden z bohaterów dramatu Dyktator Je-

ZWYCIĘSTWO CZY PORAŻKA? Na Ukrainie Leonarda Sowińskiego… redakcja naukowa Violetta Machnicka

rzego Żuławskiego. Tam z kolei Ojciec, który był przeciwny organi- zacji zrywu i podawał jak najbardziej racjonalne w tej sprawie ar- gumenty, mimo wszystko postanawia iść na pole walki: OJCIEC Gdy już ginąć trzeba, To gińmy razem! Idę z wami, dzieci! [Żuławski 1903: 55]. W tym przypadku honor również nie daje pozwolenia, by zo- stać w domu, lecz wyzwala w mężczyźnie solidarne wzięcie udziału w organizowanym powstaniu. Maksym Hryń z dramatu Sowińskiego także bez zastanowienia oświadcza, że będzie walczył za polską sprawę. Chociaż stoi na po- graniczu dwu narodów, bo to ,,ukraińskiej krwi i syn włościański” [Sowiński 1873: 45], jest przekonany co do tego, po której stronie ma się opowiedzieć. Czuje się w obowiązku wziąć aktywny udział w zrywie. Chce tym samym uczynić zadość za dobroć, jakiej dane mu 38 było doświadczyć od Polaków: MAKSYM Tak – jestem ukraińcem i włościańskim dzieckiem, Podrzutkiem w społeczeństwie polskiem i szlacheckiem: – Więc radzisz [Janie – A. Ch.] mi w pogromie jego stać z da- leka!.. Lecz komuż winienem najdroższy skarb człowieka? Uczucia moje, wiara, mowa, cześć, pojęcia, – Wszak z waszej to skarbnicy weszły w pierś dziecięcia!.. Więc czyjęż dziś powinienem poślubić sprawę, By sercu zdobyć mir i dobrą ludzką sławę?!.. Nareszcie od was wziąłem chleb mój i swobodę… Od ciebie [Jana – A. Ch.] zaś – szlachetną przyjaźń – dar bezcenny… Więc razem z tobą oddam Polsce życie młode…

Anna Chojnowska Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

A śmierć powitam chętnie… Zamiar mój niezmienny! (podają sobie ręce) [Sowiński 1873: 45]. Maksym chce spełnić swój moralny obowiązek wobec narodu polskiego. Biorąc pod uwagę to, jak wiele mu zawdzięcza, jest gotów poświęcić własne życie, by spłacić zaciągnięty dług. Niemniej jednak młody mężczyzna przejawia postawę ambiwalentną wobec sprawy polskiej, a w szczególności jeśli chodzi o pomysł Mścisława, który zachęca go do agitowania chłopów ukraińskich, aby ci zaangażowali się w walkę przeciw wojsku carskiemu. Maksym nie czuje się do te- go uprawniony. Wprawdzie jest przeświadczony o tym, że ,,polska sprawa/z braterską wobec ludu staje dłonią” [Sowiński 1873: 105], a ,,u Moskwy prawem ludu są kajdany” [Sowiński 1873: 105], jed- nak wychodzi z założenia, iż każdy sam powinien stanowić o sobie; nie należy nikogo do niczego namawiać lub zmuszać. I chociaż były- by to podszepty w słusznej sprawie, bo również w imię wolności

Ukraińców, Maksym uważa je za czyn haniebny: 39 MAKSYM Niech lud stanowi sam o sobie… Dziś znaglać go do ofiar – nie! to się nie godzi. […] własny tylko żywot wydać wolno […] Braterskiej krwi strumienie Poświęcać im – dłoń moja nie jest zdolną [Sowiński 1873: 67]. Syn Perepiata zauważa dodatkowo, że nawet jeśli się postara, nie przekona wielu swoich rodaków do aktywnych działań w po- wstaniu. Mówi o chłopach ukraińskich jako grupie, którą bardzo ła- two można manipulować. Zdaniem Maksyma chłopi są tak napraw- dę pozbawieni zdolności racjonalnego myślenia i krytycznej oceny sytuacji. Ostatecznie więc wybierają to, co im się bardziej opłaca: MAKSYM Ja mówię szczerze,

ZWYCIĘSTWO CZY PORAŻKA? Na Ukrainie Leonarda Sowińskiego… redakcja naukowa Violetta Machnicka

Bo znam nasz lud – pół dziecię a pół zwierzę… Kto wszakże mu pewniejszy łup korzyści I ramię, które obietnicę ziści, Ten będzie lepszy… Miedzy strony dwiema Przeważy mocna… Chłop ojczyzny nie ma [Sowiński 1873: 43] . Nawiązanie współpracy z nieuświadomionym, prostym ludem ukraińskim staje się w świetle powyższych faktów rzeczą niemożli- wą. Ze złudzeń odzierają różnice wynikające z wyznawanych przez określone warstwy społeczne wartości i motywacji życiowych. W akcie drugim dramatu Na Ukrainie mamy do czynienia z ko- lejnym przykładem podzielonych zdań na temat strategii, jaką nale- żą przyjąć w kwestii powstania. Tym razem udział w dyskusji biorą: Mścisław Sęp oraz przedstawiciele starszego pokolenia arystokracji – hrabia Pilawiecki, hrabia Świrski, a także Książę i Haraburda. Ci

40 ostatni są zagorzałymi przeciwnikami jakichkolwiek działań o cha- rakterze zbrojnym. Remedium na zaistniałą sytuację narodu upa- trują w kompletnej bierności i oczekiwaniu bardziej sprzyjających warunków na walkę o niepodległość. Haraburda wprawdzie docenia zapał i odwagę młodych, jednak zwracając się do Mścisława, wska- zuje na brak rzetelnej oceny sytuacji przez bojowników wolności, na co wskazywał wcześniej także Rolski. Natomiast hrabia Świrski wy- mienia jak najbardziej rzeczowe powody, dla których należałoby po- rzucić pomysł zbrojnego zrywu, a przynajmniej wstrzymać się z jego organizacją: HR. ŚWIRSKI (do Mścisława) Mój panie! Wspomnij na dawnych powstań skutki: Nieszczęścia, wielkie narodowe smutki… A jednak dawniej byliśmy silniejsi, Bogatsi, może nawet odważniejsi… A przytem kmiecia ludność biegła cała,

Anna Chojnowska Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

Gdzie pańskich rot chorągiew powiewała. A dzisiaj? .. dzisiaj wcale co innego: Bez broni, wodzów, ducha wojskowego – Nie tędzy dla ojczyzny z was obrońce! Z motyką chcecie miotać się na słońce… Więc życzę, póki czas, się opamiętać, Bo gorzej jeszcze kraj możecie spętać. [Sowiński 1873: 60]. Trzeba przyznać, że argumentacja hrabiego Świrskiego jest w pełni logiczna i bardzo trzeźwo oceniająca ówczesne położenie naro- du. Nie można mieć nawet cienia nadziei na powodzenie powstania, gdy brakuje odpowiedniego oręża, przywódców, którzy pokierowaliby oddziałami, prawdziwego męstwa i odwagi wśród obywateli. Na nie- korzyść Polaków przemawia również ogromna przewaga liczebna wojsk wroga, a także to, że nie można liczyć na pełną mobilizację 41 chłopów, którzy przyłączyliby się do zrywu. Jednak gdy Mścisław mówi, że w sytuacji klęski przewrotu, odpowiedzialność spadnie na arystokrację – bo ,,na panów korzyść idzie milijonów praca [Sowiń- ski 1873: 61] – Świrski (tak jak wcześniej Jan) automatycznie zmie- nia zdanie i zapewnia o swoim udziale w postaniu, o czym informuje następująco: HR. ŚWIRSKI Obowiązek dyktował mi rady Wstrzymywać się od walki, póki nie zaczęta, Leczy gdy wybuchnie – zgubna będzie, ale święta – I kto nie chwyci miecza, winien będzie zdrady. Wtrącacie w przepaść kraj… Przerażam się i smucę: – Lecz razem z wami w przepaść tę i ja się rzucę [Sowiński 1873: 61]. Hrabia dalej więc podtrzymuje swoją dotychczasową argumen- tację i jest przekonany o słuszności własnych słów, ale ostatecznie składa deklarację postawy, na jakiej zależy powstańcom.

ZWYCIĘSTWO CZY PORAŻKA? Na Ukrainie Leonarda Sowińskiego… redakcja naukowa Violetta Machnicka

Zadziwiające jest to, jak szybko arystokrata potrafi przyjąć in- ne stanowisko, popadając niemal ze skrajności w skrajność. Można jednak przypuszczać, że ta nagła zmiana wypływa raczej z obaw, by nie być posądzonym o tchórzostwo. Hrabia wprost stwierdza, że gdy wybucha walka, należy wziąć w niej udział, nawet jeśli ma się prze- konanie o jej klęsce. Bitwę określa jako rzecz świętą, a to nakłada obowiązek uczestnictwa, niezależnie od osobistych zapatrywań. W końcu dochodzi do wybuchu zrywu tak bardzo upragnione- go przez jego zwolenników. Jednakże spełnił się najczarniejszy z możliwych scenariuszy. Oddziały powstańcze ponoszą zupełną klę- skę. Zapał i odwaga to stanowczo za mało, by mieć nadzieję na po- myślny finał. Na tragiczne skutki nie trzeba było długo czekać – po- szczególne drużyny zostają rozgromione w pył. Tragizm sytuacji po- tęguje fakt, że w jednej z powstańczych walk polskie chłopstwo (pamiętając o dawnych krzywdach, a także namówione przez car- skiego oficera i popa) nie popiera powstańczego zrywu, lecz występu- je przeciwko niemu. Powstańcy, nie chcąc walczyć z nasłanymi

42 przez oficera rosyjskiego chłopami, ,,łamią broń” i bez walki oddają się w ich ręce. Sowiński daje temu dowód, umieszczając w dramacie bardzo sugestywną relację Iwana, który był świadkiem tych wyda- rzeń: IWAN (głosem przerywanym łkaniami) Morderstwo bez litości! We własnem gnieździe… pośród wsi rodzinnej!.. […] Dwudziestu panów młodych! […] Calutka wieś stanęła na wygonie Przed gośćmi… […] wódz [Rolski – A. Ch.] przemówił… Mądrze i spokojnie Tłómaczył, za co ludzie biją się w tej wojnie; […] Tłum wszystkiego niby słuchał, Lecz w duchu złością wrzał, choć jeszcze nie wybuchał, A tylko w kosy dzwonił, postukiwał w cepy…

Anna Chojnowska Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

Że w myśli mord już knuł – nie widział chyba ślepy… […] Nareszcie czart pokazał rogi: – Ktoś krzyknął: ,,rzućcie broń, jeżeliście nie wrogi!” […] Z uśmiechem więc wołali: ,,Otośmy bez broni!” A na to powstał okrzyk: ,,Pozsiadajcie z koni! […]” […] Usłuchali… Zsiedli!.. […] Wtem wodza głos nad ciżbę wzrósł potęgą cudu: ,,Nie powie nikt, że byliśmy wrogami ludu; Że miecze nasze we krwi bratniej… Precz więc z niemi!” I oręż ich po rękojeście utkwił w ziemi. ,,Niech żyje Polska!” były ich ostatnie słowa – A potem… Ludzka nie wystarczy mowa Na powieść zbrodni… […], Dostrzegłem […] mego pana… 43 Na czole mu buchała krwią ogromna rana […] [Sowiński 1873: 135–136]. Powyższy fragment nie wymaga większego komentarza. Chłopi zostali tak omamieni przez Rosjan, że nie zawahali się wystąpić przeciwko swoim współbraciom. Dla poległych powstańców z pew- nością były to najgorsze okoliczności, w jakich przyszło im umrzeć. Świadomość utraty życia nie z rąk wroga, a rodaków musiała być niezwykle tragiczna w swej istocie. Ci, za których wolność walczono, okazali się najbardziej bezwzględni. Czy pełni wiary powstańcy mogli przewidzieć taki obrót sprawy? Jednak, jak przystało na prawdzi- wych bohaterów, umarli godnie. Na Ukrainie to utwór, w którym Sowiński w brutalny sposób dokonuje opisu tragicznych w skutkach wydarzeń 1863 r. Dzieło zo- stało wydane dziesięć lat po wybuchu powstania. Sowiński miał wówczas 32 lata. Doskonale pamiętał te bolesne czasy z własnej au- topsji i niejako ,,na świeżo” je rejestrował. Owocem tych obserwacji i osobistych przeżyć jest właśnie dramat Na Ukrainie.

ZWYCIĘSTWO CZY PORAŻKA? Na Ukrainie Leonarda Sowińskiego… redakcja naukowa Violetta Machnicka

Sam zryw prezentowany jest z różnych punktów widzenia i na kilku płaszczyznach. Autor niejednokrotnie wykorzystuje ambiwa- lencję w celu ukazania niejednorodności zjawiska. Pomimo obecnej niejednoznaczności stanowisko Sowińskiego wobec wydarzeń 1863 r. zdaje się być neutralne. Twórca nikogo i niczego nie idealizuje, nie próbuje gloryfikować jakichkolwiek postaw czy decyzji. Zwracając jednak uwagę na fakty z jego biografii, można przypuszczać, że oso- biście bliższe mu były postulaty młodych. Sam przecież jako student aktywnie włączał się we wszelkie inicjatywy o charakterze społecz- nym czy politycznym. Pisarz niemal na każdym kroku podkreśla ogrom tragizmu. Każda kwestia, którą porusza, prowadzi do pesymistycznych kon- statacji. Sowiński potwierdza to wskazując chociażby na brak wy- pracowania jednego stanowiska, jeśli chodzi o sensowność organi- zacji samego zrywu. Nie ma tu również wspólnego zdania co do stra- tegii powstańczych działań. Już i tak opłakaną sytuację intensyfikuje dodatkowo konflikt interesów poszczególnych grup,

44 przedkładanie dobra własnego ponad dobro wspólne. Poczynione rozważania pozwalają na stwierdzenie, że Sowiński nie wskazał w swoim dramacie żadnych realnych przesłanek, aby można było li- czyć na pomyślny dla Polaków finał w powstańczym zrywie z 1863 r.

Bibliografia

Gomulicki Juliusz Wiktor [1956], Leonard Sowiński, [w:] Księga wierszy polskich XIX wieku, zebrał Julian Tuwim, opracował i wstępem opatrzył Juliusz Wiktor Gomulicki, t. II, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa, s. 363–368. Rydel Lucjan [1900], Leonard Sowiński i tragedia jego ,,Na Ukrainie”, ,,Czas”. Nr 219, s. 1. Sowiński Leonard [1873], Na Ukrainie. Tragedia w pięciu aktach z prologiem i epilogiem, Księgarnia Jana Konstantego Żupań- skiego, Poznań. Taborski Roman [1960], Ukraina w twórczości Leonarda Sowińskie- go, ,,Slavia Orientalis”. Nr 2, s. 371–381.

Anna Chojnowska Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

Taborski Roman [1961], Wstęp, [w:] L. Sowiński, Wspomnienia szkolne i uniwersyteckie, zebrał i opracował Roman Taborski, Czytelnik, Warszawa, s. 5–13. Taborski Roman [1964], O ,,Dyktatorze” Jerzego Żuławskiego, [w:] Dziedzictwo literackie powstania styczniowego, pod redakcją Jana Zygmunta Jakubowskiego, Janiny Kulczyckiej–Saloni, Stanisława Frybesa, Państwowy Instytut Wydawniczy, War- szawa, s. 397–410. Taborski Roman [1965], Leonard Sowiński, [w:] Obraz literatury pol- skiej XIX i XX wieku, t. I: Literatura polska w okresie realizmu i naturalizmu, zespół redakcyjny: Janina Kulczycka--Saloni, Henryk Markiewicz, Zbigniew Żabicki, Państwowe Wydawnic- two Naukowe PWN, Warszawa, s. 103–112. Żuławski Jerzy [1903], Dyktator. Prolog i cztery akty z krwawych dni 1863r., Księgarnia Polska B. Połonieckiego, Lwów.

The victory or the defeat? In the Ukraine of Leonard Sowiński in the face of the January coming into existence 45

Abstract: In the Ukraine of Leonard Sowiński is a work devoted to the subject matter of the January coming into existence. In this drama the author is making the presentation of the phenomenon from different points of view. However the author remains impartial. He isn’t trying to extol nothing or nobody, but is describing different posts. He is confirming multidimensional character of very dash all at the same time. A few elements make it up, among others are lacking of developing one position, as regards the meaning of the or- ganization of the coming into existence, the lack of the insurrection- ary strategy, conflicts of interest of individual social groups, as well as the generation gap which are hampering the agreement, and in the end homelands are making it impossible to take the joint mili- tary action for the sake of the freedom. All issues brought up in the drama have a pessimistic pronunciation. Sowiński is expressing the fact that the insurrectionary dash from 1863 didn’t have any chances of the success in the process.

ZWYCIĘSTWO CZY PORAŻKA? Na Ukrainie Leonarda Sowińskiego… redakcja naukowa Violetta Machnicka

Słowa kluczowe: klęska, pokolenie, powstanie styczniowe, wal- ka, wielowymiarowość. Keywords: defeat, generation, January coming into exist- ence, fight, multidimensionality.

46

Anna Chojnowska

Zofia Chyra–Rolicz Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny w Siedlcach, Wydział Humanistyczny Kobiety w powstaniu styczniowym

Walka o niepodległość podjęta w dobie zaborów wciągnęła również kobiety różnych stanów, których udział z czasem stawał się coraz bardziej widoczny, prowadząc do „uobywatelnienia” kobiety, czyli przyznaniu pełni praw politycznych obywatelskich w odrodzo- nej ojczyźnie. Insurekcję kościuszkowską przygotowywali mężczyźni i oni walczyli na polach bitew. Sympatyzował z tym ruchem dom Zamoy- skich, a Konstancja, żona kanclerza wielkiego koronnego, snuła nawet plany wydania za mąż córki Anny za Naczelnika Tadeusza Kościuszkę, oczywiście dopóki powstanie rokowało pomyślnie. Cho- rągiew ze słynnym napisem „Żywią i bronią” ofiarowała kosynierom inna dama – Tadeuszowa Zyberkowa1. Powstanie listopadowe miało już liczniejsze swoje bohaterki poświęcające się sprawie narodowej. Wielką sławę zdobyła hrabian- ka pułkownik Emilia Plater walcząca w powstańczym oddziale i inne mężne niewiasty jak Barbara z Czarnowskich Żbikowska, Maria Pruszyńska, Maria Raszanowiczówna, Anna Tomaszewska- Wierzbicka, Wilhelmina Kasprowiczówna, Kunegunda z Platerów Ogińska, Magdalena Wojciechowska, Tekla Sobolewska, Katarzyna Pruszyńska czy niejaka pani Dembińska, walczące z bronią w ręku2. Inne damy (pochodzenia arystokratycznego) angażowały się w dzia-

1 D. Wawrzykowska-Wierciochowa, Od prządki do astronautki. Z dziejów kobiety pol- skiej, jej pracy i osiągnięć, Wyd. Związkowe CRZZ, Warszawa 1963, s.439, przypis 287. 2 Szerzej na ten temat: D. Wawrzykowska-Wierciochowa, Sercem i orężem Ojczyźnie służyły. Emilia Plater i inne uczestniczki Powstania Listopadowego 1830–1831, Wy- dawnictwo MON, Warszawa 1982, s. 97–119, 128–229, 267–280.

redakcja naukowa Violetta Machnicka

łalność polityczną czy nawet dyplomatyczną, prowadziły opiniotwór- cze salony, gdzie zbierały się elity polityczne i zapamiętane zostały jako osobistości publiczne na miarę Anny z Tyszkiewiczów Wąsowi- czowej, Cecylii z Narbuttów Chłędowskiej czy Kunegundy Białopio- trowiczowej3. Inne , mniej znane panie wspomagały walczących, „rwały szarpie” czyli szykowały opatrunki. Upadek powstania i surowe represje nie załamały ducha naro- dowego i dążeń niepodległościowych, które zaczęły odżywać na prze- łomie lat 50/60. XIX w. Zanim wybuchło nowe powstanie przeciw znienawidzonej władzy Moskali, społeczeństwo polskie długo było przygotowywane do nowego zrywu narodowego przez siły prące do walki z zaborcą. Umiejętnie grano nastrojami patriotycznymi za po- mocą manifestacji upamiętniających osoby i wydarzenia zaangażo- wane w walkę wyzwoleńczą, rozpisując tę swoistą akcję wychowaw- czą na osoby i wydarzenia według planu zatwierdzonego przez prze- bywającego w Paryżu Ludwika Mierosławskiego, który to przywiózł do Warszawy Jan Frankowski, stojący na czele delegacji młodzieży

48 szkół warszawskich, przygotowującej w konspiracji nowy zryw nie- podległościowy. Detonatorem manifestacji religijno-patriotycznych stał się 11 czerwca 1860 r. pogrzeb generałowej Katarzyny Sowińskiej, wdowy po obrońcy Woli podczas powstania listopadowego.4 W lutym na- stępnego roku demonstracje dla uczczenia bitwy na polach gro- chowskich wyprowadziły na ulice duże grupy młodzieży i pociągnęły za sobą tłumy, co doprowadziło do aresztowań, a to wyzwoliło z kolei nową falę demonstracji, gdy 27 lutego 1861 r. po nabożeństwie u karmelitów na Lesznie, doszło do krwawego stłumienia manifestacji religijnej i zabicia 5 uczestników procesji. Manifestacje krwawo stłumiono, ale nie uspokoiło to nastrojów współczesnych. Ich po- grzeb 2 marca 1861 r. stał się kolejną demonstracją narodową. W stolicy i innych miastach Królestwa Polskiego mnożyły się nabożeń- stwa za poległych i wystąpienia antyrosyjskie, zawiązywały się róż-

3 Dz. cyt., s. 74 – 94. 4 T. Stegner, Jej pogrzeb dał początek .Rzecz o generałowej Katarzynie Sowińskiej (1776 – 1860), w: Postawy i aktywność kobiet w czasie powstania styczniowego 1863– 1864, pod redakcją T. Kulak, J. Dufrat, M. Piotrowskiej-Marchewy, Wydawnictwo Chronicon, Wrocław 2013, s. 17, 30–34.

Anna Chojnowska Powstanie styczniowe z różnych stron widziane nie zwane „komitety bezpieczeństwa” czy „delegacje miejskie”. Za- mawiano patriotyczne nabożeństwa, śpiewano zakazane pieśni, od- notowywano takie incydenty jak zrywanie przez „nieznanych spraw- ców” tablic ze znienawidzonym czarnym orłem. Rozwiązanie Towarzystwa Rolniczego przez margrabiego Alek- sandra Wielopolskiego spowodowało 7 kwietnia 1861 r. manifestację solidarności, która następnego dnia przerodziła się w wielki pochód skierowany na Zamek i szarżę carskiego wojska na bezbronną lud- ność stolicy, w wyniku której padło 213 zabitych. Masakra przekre- śliła nadzieje na możliwość porozumienia polskich elit społecznych i caratem i pogłębiała chęć walki. Młodzież obmyślała nowe formy an- tyrosyjskich demonstracji. Okazji nie brakowało: Zgon Joachima Le- lewela w Paryżu dał powód do nabożeństwa patriotycznego w war- szawskim Kościele Świętego Krzyża w dn. 10 czerwca. „Gdyśmy przybyli na oznaczoną godzinę – wspominała Stefania Wilska – nie było już mowy o wejściu do kościoła, tłumy zalegały całą przestrzeń od Kopernika w głąb Krakowskiego Przedmieścia, a nowe fale na- pływały od Nowego Światu. Cisza była tak wielka, że w znacznej od 49 świątyni odległości słychać było dzwonek kościelny na znak podnie- sienia”5. Wezbranej fali nie można już było zatrzymać. Zbierano pie- niądze na cele narodowe, przygotowywano czyn zbrojny. Uroczyste obchody dość nietypowej rocznicy – 292 (!) Unii Lu- belskiej, celebrowane w Warszawie 12 sierpnia 1861 r. stały się ma- nifestacją historycznej jedności Polski i Litwy, przypominające o ca- łości i niepodległości Rzeczypospolitej. Towarzyszyło im uroczyste nabożeństwo i pochód. Ulice zaroiły się od kolorowych strojów, damy spacerowały z kwiatami we włosach, sklepu były zamknięte mimo nakazów poli- cji6. Entuzjazm ogarnął mieszkańców stolicy, w tłumie widać było także kobiety. Od połowy sierpnia 1861 r. coraz częściej dochodziło do de- monstracji narodowych, zamawiano msze święte, których inicjato-

5 Kronika powstań polskich 1794 – 1944, praca zbiorowa pod kierunkiem Mariana B. Michalika, Wydawnictwo „Kronika” Marian B. Michalik, Warszawa 1994, s. 211. 6 Dz. cyt. s. 210.

ZWYCIĘSTWO CZY PORAŻKA? Na Ukrainie Leonarda Sowińskiego… redakcja naukowa Violetta Machnicka

rami były demokratycznie nastawione koła spiskowe. W ciągu tylko 2 miesięcy – (lipiec–sierpień) odbyło się w samej Warszawie i okolicy ok. 300 takich mszy. Wkrótce, 14 września odbyły się uroczystości religijne w klasztorze benedyktynów na Świętym Krzyżu ku czci Podwyższenia Krzyża Świętego, na które przybyły liczne pielgrzymki z całego kraju, szacowano ok. 30 tys. uczestników. Po oficjalnych celebracjach odbyło się tajne spotkanie duchowieństwa, na którym ustalono, iż należy przystąpić do tworzenia w kraju organizacji pod- ziemnej7. Reakcje władz rosyjskich były początkowo niezdecydowane i chwiejne, dopiero 3 kwietnia wydano zarządzenie namiestnika o rozpraszaniu przy użyciu wojska „zbiegowisk ulicznych”8. Wymyka- jące się spod kontroli władz wydarzenia, spowodowały wprowadze- nie z dn. 14 października 1861 r. stanu wojennego w Królestwie Pol- skim, wiążące się z wprowadzeniem zakazu zgromadzeń, godziny policyjnej i sądów wojskowych oraz zakazem noszenia emblematów patriotycznych i śpiewania zakazanych pieśni narodowych. Nie od-

50 stręczyło to do uroczystych obchodów rocznicy śmierci Tadeusza Kościuszki 15 października tegoż roku, co zakończyło się wtargnię- ciem wojska do kościołów i masowymi aresztowaniami mężczyzn wtrąconych do Cytadeli. W kościołach liczne były kobiety manifestu- jące swe narodowe przekonania. Profanacja kościołów spowodowała decyzję Konsystorza o zamknięciu warszawskich kościołów, aby za- pobiec dalszym incydentom. Nie pomogły naciski władz na ducho- wieństwo i sprawa stała się głośna w Europie. Przykład stolicy naśladowano na prowincji. Pochody i patrio- tyczne nabożeństwa miały miejsce także w innych miastach i mia- steczkach Królestwa, okolicach Łodzi, na Kujawach, na Podlasiu w 1861 r.9 – a dalej północną część Lubelszczyzny oraz miasta włą- czone do Cesarstwa Rosyjskiego – Bielsk Podlaski i Białystok – jako ogniska obywatelskiego oporu. Sokołów i cały powiat bialski stano- wiły szczególnie aktywne ośrodki ożywienia ruchu patriotycznego i akcji powstańczej. To właśnie w Sokołowie, Janowie Podlaskim i Białej odbywały się szczególnie widowiskowe, tłumne manifestacje

7. Dz. cyt., s. 212. 8. Kronika powstań polskich., s. 208. 9, Dz. cyt., s. 212.

Anna Chojnowska Powstanie styczniowe z różnych stron widziane patriotyczne, m.in. wspomniane celebracje rocznicy unii lubel- skiej10. W głębokiej konspiracji powstawały zalążki organizacji naro- dowej. Jesienią 1861 r. utworzono w Warszawie „komitet miejski”, koordynujący podejmowane akcje wciągające rzesze ludności. W po- łowie 1862 r. organizacja niepodległościowa (gdzie dominowali „bia- li”) objęła już swym zasięgiem cały zabór rosyjski, przedostała się „za kordon” na Litwę, w Krakowskie, Lwowskie, Poznańskie, do Prus Królewskich. Ośrodek kierowniczy znajdował się w stolicy. Podgrze- wano atmosferę uniesień patriotycznych, prowadząc zakrojoną na dużą skalę manipulację społeczeństwa, przygotowywanego do nowej walki, ofiar, cierpienia. Miały w tym spektakularny udział kobiety z kręgu szlacheckiego i mieszczaństwa demonstrujące swą postawę charakterystycznym strojem. Zalecona przez arcybiskupa metropolitę warszawskiego Anto- niego Melchiora Fijałkowskiego żałoba narodowa szybko została za- akceptowana przez społeczeństwo. Przywdziały ją patriotyczne damy i panowie, chociaż dla tych pierwszych oznaczała ona niemały wyda- 51 tek na czarne suknie. Panom wystarczała żałobna opaska założona na lewe ramię lub krepa na cylindrze. Wyłamanie się z tej „powinno- ści narodowej” powodowało dezaprobatę i afronty. W lutym 1861 r. Zofia z Gałczyńskich Kossakowa, żona malarza Juliusza, po przy- jeździe z rozbawionego Paryża II Cesarstwa w kreacjach barwnych mód paryskich, szybko musiała pomyśleć o zmianie stroju, by nie stać się celem ataków przechodniów11. Wbrew utrwalonym opiniom nie była jeszcze owa żałoba przed powstaniem powszechnie noszona przez damy. Ów żałobny strój miał kilka wariantów – od głębokiej żałoby wyrażanej obleczeniem się w kiry czyli czarne suknie i inne części garderoby – aż po lżejszą wersję z czarnymi kokardami i spo- kojnymi kolorami odzieży jak pokutny fiolet lub szary kolor. W ro- dzinie Kossaków żywe były wspomnienia dotyczące stosunku kobiet do żałoby narodowej, których echo zapisała po latach Zofia Szczuc- ka. Seweryna Pruszakowa, konwersując w warszawskim salonie z

10 J. Skowronek, Rok 1863 – refleksje podlaskie i uniwersalne, w: Rok 1863 na Podla- siu, praca zbiorowa pod redakcją Henryka Mierzwińskiego, IH WSR–P, Siedlce 1998, s. 26. 11 Z. Kossak, Dziedzictwo, IW PAX, Warszawa 1964, cz. II, s. 12 – 14, 134.

ZWYCIĘSTWO CZY PORAŻKA? Na Ukrainie Leonarda Sowińskiego… redakcja naukowa Violetta Machnicka

Zofią Kossakową przed występem Deotymy, tak tłumaczyła tę złożo- ną sprawę: Widzę, że spogląda pani na pomarańczową szarfę mecenasowej Zawadzkiej… Niesmacznie wyglądają jaskrawe kolory, nieprawdaż? Co innego fiolet, popielaty czy perłowy… Arcybiskup zgodził się, choć z trudem, na fioletowe wstęgi, bo to kolor żałoby. Ja się noszę stale czarno, przypinam te wstążki tylko przychodząc tutaj, żeby Ninie [Łuszczewskiej – ZChR] nie robić przykrości. Oni tak dbają o neutralny charakter swojej instytucji. (…) Jednakże niektóre panie obserwują ściśle żałobę – wróciła Kossakowa do poprzedniego wąt- ku. – Tak zwane ultramontanki, jak moja zacna przyjaciółka, Pau- lina Kraków. Tej zresztą obojętne co wkłada na siebie, no i parę Rosjanek… – Rosjanek? – powtórzyła Zofia ze zdumieniem. – Ro- sjanek? – Uważają to za eleganckie. Niektóre chcą zaznaczyć soli- darność z nami. Pani Petrow na przykład. Finansuje pisemko dla rzemieślników „Czytelnia Niedzielna12. Pruszakowa – dodajmy – była głęboko zaangażowana w kon- 52 spirację powstańczą. Tworzyła „piątki” kobiece skupiające zarówno Polki jak i Żydówki i Rosjanki; kobiety wywodzące się z różnych warstw społecznych: szlachcianki, mieszczanki, inteligencji i drob- nomieszczaństwa. W tworzenie konspiracji warszawskiej, a później ogólnokrajo- wej angażowały się także kobiety z różnych środowisk. Wprawdzie ich udział miał charakter pomocniczy, drugoplanowy, ale okazywał się bardzo ważny. Zachowały się nazwiska kilkunastu mieszkanek Warszawy, które określane mianem „kumy”, pomagały w przygoto- waniach powstańczych13. Była wśród nich Pelagia Gliszczyńska, mieszkająca u ciotek Piotrowskich na ulicy Mazowieckiej. Pomagała jako łączniczka swemu narzeczonemu – Jarosławowi Dąbrowskie- mu, którego później poślubiła. Po aresztowaniu Dąbrowskiego, od- wiedzała go w Cytadeli i utrzymywała kontakt z Komitetem Central- nym Narodowym oraz z Komitetem Wojskowym Oficerów Polaków i Rosjan, który zorganizował Dąbrowski w celu wspólnej walki. Łącz-

12 Dz. cyt. s. 134. 13 M. Złotorzycka, O kobietach żołnierzach w powstaniu styczniowym, PZWS, War- szawa 1972, s. 14–16.

Anna Chojnowska Powstanie styczniowe z różnych stron widziane niczkami innego członka Komitetu Centralnego Narodowego – Bro- nisława Szwarce – były cztery siostry Heurichówny: Najstarsza Emi- lia miała wówczas 18 lat, a najmłodsza Julia zaledwie 7 lat. Strzegły archiwum Komitetu, a gdy Szwarce został aresztowany, to właśnie najmłodsza Julia przenosiła je do innego miejsca. W gronie „kum” działała także Wanda Umińska i jej siostra Jadwiga, łącząc pracę charytatywną i wizyty w Cytadeli z zadaniami kurierskimi. Dobrze przysłużyła się konspiratorom Józefa Cymermanówna, mieszkająca w hotelu Polskim przy ul. Długiej, która ułatwiała ukrycie się tym, którym groziło aresztowanie. „Kumy” dysponowały kluczami do za- konspirowanych pustych lokali i umieszczały w nich spiskowców. Nieoceniona była również pomoc córki staromiejskiego komisarza policji – Leokadii Gumowskiej, która ostrzegała przed rewizjami i aresztowaniami, jak w przypadku przygotowywanej akcji otoczenia żandarmami kościoła farnego przy ul. Świętojańskiej i aresztowania uczestników nabożeństwa patriotycznego. Okazało się, że najgorliwszymi „kumami” były kobiety i dziew- 14 częta z rodzin polsko – rosyjskich . Jak siostry Olimpia i Julia Bie- 53 lajewy, córki wojskowego lekarza szpitalu Ujazdowskim, czy ich starsza siostra Anna Kalenina, żona naczelnika prowiantury woj- skowej. Z tej prowiantury pochodziło wiele paczek dostarczanych uwięzionym w Cytadeli. Siostra wspomnianego lekarza Bielajewa – Anastazja, była zamężna za kupcem Skworcowem, którego syn Mi- kołaj posiadał duży magazyn handlowy. Na jego adres przychodziły przesyłki z Paryża przekazywane następnie władzom powstańczym. „Kumami” były także siostry Monika i Natalia Dymitriewne, których brat Iwan, zwany Jasiem, pełnił funkcję plackomendanta Cytadeli, co ułatwiało niesienie pomocy więźniom. Stan wojenny wprowadzony w Królestwie Polskim 14 paździer- nika 1861 r. pociągnął zakaz zgromadzeń, noszenia emblematów patriotycznych i śpiewania pieśni patriotycznych. Wójtom gmin, funkcjonariuszom policji i niższym urzędnikom polecono zwracać uwagę na osoby ukrywające się i podejrzane, a winnych wykroczeń miano natychmiast aresztować „nie zważając na stan, płeć i mają-

14 Tamże, s. 16.

ZWYCIĘSTWO CZY PORAŻKA? Na Ukrainie Leonarda Sowińskiego… redakcja naukowa Violetta Machnicka

tek”15. Za ukrywanie kogokolwiek groził sąd wojenny. Przewidywano więc także zatrzymania i aresztowania kobiet demonstrujących stro- jem czy religijnymi praktykami. Tylko w pierwszym tygodniu obo- wiązywania stanu wojennego aresztowano 796 osób16, niestety nie wiemy ile było wśród nich kobiet. Surowe zakazy nie zahamowały akcji obywatelskiego nieposłuszeństwa. Żałoba trwała nadal, ten zakaz okazał się nieskuteczny. Inną formą protestu polskiego społe- czeństwa była odmowa uczestniczenia w zabawach i imprezach pu- blicznych. Unikano w ten sposób spotkań z rosyjskimi urzędnikami i oficerami. Patriotyczny zakaz obejmował również teatry, które po- zostawały w stolicy zamknięte po wprowadzeniu stanu wojennego. Wydarzenia w stolicy z uwagą śledzono na prowincji, gdzie rozwijała się konspiracja powstańcza. Zakazy stanu wojennego długo okazy- wały się nieskuteczne, żałobę noszono demonstracyjnie. Dopiero je- sienią 1863, gdy dogasały już walki powstańcze, namiestnik gen. Fiodor Berg wydał 10 listopada 1863 r. kolejny zakaz noszenia żało- by narodowej, zagrożony wysokim grzywnami. Nastąpiło to już w

54 warunkach narastającego terroru, częstych rewizji domowych, aresztowań ulicznych i surowo egzekwowanej odpowiedzialności zbiorowej. Wobec beznadziejności sytuacji kobiety zmuszone były porzucać czarne stroje, by nie mnożyć dotkliwych represji. Zanim wybuchły walki powstańcze spowodowane branką do wojska zarządzoną w styczniu 1863 r. przez margrabiego Wielopol- skiego, długo rozważano szanse i możliwości nowego zrywu narodo- wego, ważono racje, ścierali się zwolennicy i przeciwnicy, „biali” i „czerwoni” rywalizowali o „rząd dusz”, co miało fatalnie wpłynąć na losy powstania. Działający w ukryciu w Warszawie Komitet Centralny Narodo- wy już jako Rząd Tymczasowy, wezwał w manifeście z 22 stycznia 1863 r. cały naród do powstania przeciwko władzy zaborcy. Nie wdając się tu w szczegółowe relacjonowanie przebiegu walk powstańczych stwierdzić należy, że powstanie styczniowe rozwinęło się z rozprzestrzenionej konspiracji przedpowstańcza, tworzonym w dużym stopniu oparciu o dwory i zaścianki. Jednak pomimo hero-

15 Kronika powstań polskich, s. 214. 16 Tamże.

Anna Chojnowska Powstanie styczniowe z różnych stron widziane icznych walk, miażdżąca dysproporcja sił powstańczych i regularne- go wojska rosyjskiego spowodowała, że już od wiosny 1863 r. po- wstańcy musieli wieść żywot tropionej zwierzyny, ukrywając się w lasach i podejmując walki partyzanckie17. Równocześnie do walk zbrojnych tworzono struktury państwa podziemnego, administrację powstańczą w oparciu o wcześniejszą konspirację. Administracja Rządu Narodowego opierała się na kilku szczeblach, których ogniwa stanowiły wsie, okręgi, powiaty i woje- wództwa. 6 sierpnia 1863 r. nastąpiła reorganizacja administracji – najniższym jej szczeblem w terenie była „wieś”, na czele której stał „starszy” wyznaczony przez naczelnika powiatu, na wniosek naczel- nika „parafii” (okręgi skupiającego kilka wsi)18. Wielką role w tej służbie cywilnej przeznaczano dla dworów, siedzib patriotycznej szlachty i ziemiaństwa. Istniało tu duże pole działania dla kobiet, angażujących się do prac mniej widocznych pomocniczych, działal- ności opiekuńczej czy służby kurierskiej. Zdeterminowane wolą wal- ki kobiety angażowały się też do walki orężnej, chociaż Rząd Naro- dowy wydał 10 marca 1863 r. zakaz przyjmowania kobiet do oddzia- 55 łów powstańczych19. Konspirację przedpowstaniową, a później administrację po- wstańczą i siły zbrojne tworzyli mężczyźni, pozostawiając paniom funkcje pomocnicze. Mężczyźni walczyli z bronią w ręku w oddzia- łach partyzanckich, atakowali różne obiekty władzy carskiej, ukry- wali się w leśnych obozach, czekając dogodnego momentu do ataku. Walczyły zbrojnie również kobiety, chociaż zaledwie o kilkudziesięciu

17 S. Kieniewicz, Powstanie styczniowe, Warszawa 1983, s. 391; tenże, Powstanie styczniowe, w: S. Kieniewicz, A. Zahorski, W. Zajewski, Trzy powstania narodowe, Warszawa 1992, s. 283 – 405; J. Skowronek, Rok 1863 – refleksje podlaskie i uniwer- salne, s. 28 – 38; tenże, Powstanie styczniowe na Podlasiu, Biała Podlaska 1983. J. Wojtasik, Aspekty militarne powstania styczniowego (1863 – 1864), w: Rok 1863 na Podlasiu, s. 39 – 44; S. Góra, Partyzantka na Podlasiu 1863 – 1864, Warszawa 1976, s.61; Rocznicowy charakter ma poświęcony w całości Powstaniu Styczniowemu „Soko- łowski Rocznik Historyczny” nr 1, wydany w 2013 r., zawierający 8 artykułów dotyczą- cych dziejów Postania Styczniowego na Podlasiu. Najnowsza obszernie udokumento- wana praca na ten temat: R. Dmowski, Kalendarium działań zbrojnych na pograniczu Mazowsza i Podlasia podczas postania styczniowego, Wyd. NDAP/AP, Siedlce 2013, zawiera obszerny wykaz źródeł i opracowań na s. 129–146. 18 Kronika powstań polskich., s. 238. 19 M. Złotorzycka, O kobietach żołnierzach, s. 37.

ZWYCIĘSTWO CZY PORAŻKA? Na Ukrainie Leonarda Sowińskiego… redakcja naukowa Violetta Machnicka

z nich zachowały się obszerniejsze relacje bądź drobne wzmianki20. Niektóre znamy z imienia i nazwiska lub pseudonimów, inne pozo- stały anonimowe, bezimienne. Wywodziły się z różnych środowisk: z ziemiańskich dworów i dworków, z rodzin „obywateli miejskich” i drobnomieszczańskich, z biedoty miejskiej, z wiejskich chat. Unie- sienia patriotyczne wiodły do powstania nie tylko Polki, walczyły z bronią w ręku i angażowały się w pomoc powstańcom także kobiety z rodzin mieszanych narodowo, wychowywane jednak w duchu pol- skim. Słynne uczestniczki powstania styczniowego, które kontynu- owały wzory kobiet walczących wcześniej z bronią w ręku, działały na różnych terenach: Anna Henryka Pustowójtówna, córka polskiej szlachcianki Marianny z Kossakowskich herbu Ślepowron i rosyjskiego oficera Trofika Pawłowicza Pustowojtowa [z pochodzenia Węgra!] wczesną działalność patriotyczno–religijną rozpoczęła jeszcze przed powsta- niem w środowisku lubelskim, gdzie została skazana za organizo-

56 wanie i udział manifestacji patriotycznych. Zagrożona wywiezieniem w głąb Rosji do klasztoru prawosławnego, uciekła, przedzierając się przez granicę i dotarła do oddziału generała Mariana Langiewicza walczącego na Kielecczyźnie. Walczyła pod Małogoszczem, Pieskową Skałą, Chrobrzem i Grochowskami. Została aresztowana wraz z ge- nerałem przez Austriaków, po przeprawieniu się przez Wisłę do Ga- licji. Resztę życia pędziła na emigracji we Francji21. Elżbieta Muellerówna była córką Niemca osiadłego w Koń- skowoli na Lubelszczyźnie i Polki. Wychowywał ją dziadek prowa- dzący tam niewielki zajazd. Wciągnięta została w konspirację przed- powstaniową za sprawą pewnego młodego oficera z Warszawy, słu- żącego w baterii carskiej artylerii i stacjonującego w owym zajeździe. Punkt zborny młodzieży idącej do walki z okolicy wyznaczono w Ka- zimierzu nad Wisłą. Miejsce zbiórki zostało jednak zdekonspirowane i Muellerówna sama wyruszyła zimową nocą przez pola i lasy, by ostrzec powstańców przed nadciągającym rosyjskim wojskiem. Ura-

20 M. Złotorzycka, O kobietach żołnierzach …, s. 15 – 85. 21 Szerzej o niej: D. Wawrzykowska–Wierciochowa, Najdziwniejszy z adiutantów. Opowieść o Annie Henryce Pustowójtównie, Wyd. MON, Warszawa 1968; F. Rawita– Gawroński, Henryka Pustowójtówna, Sylwetka biograficzna 1838 – 1881, Lwów 1911.

Anna Chojnowska Powstanie styczniowe z różnych stron widziane towała powstańczy oddział, ale swój czyn przypłaciła życiem, zzięb- nięta i przemoczona po tej eskapadzie, umarła na zapalenie płuc22. Z Kielecczyzną związana była Lucyna ze Skrzyńskich Żukow- ska, córka Antoniego i Zofii z Narzuchowskich, których majątek Czajęcice w okolicach Ostrowca Świętokrzyskiego został skonfisko- wany po powstaniu listopadowym. Wcześnie włączyła się do konspi- racji przedpowstańczej, pełniła służbę kurierską, a po wybuchu po- wstania wstąpiła do oddziału gen. Mariana Langiewicza, walczyła też w oddziale Jana Czerwińskiego. Uczestniczyła w bitwach pod Bodzentynem, Kunowem i Tyszowcami, gdzie w maju 1863 r. zosta- ła ranna i trafiła do niewoli23. Kurierką oddziału pułkownika Maria- na Langiewicza była również Jadwiga Prendowska, organizatorka Stowarzyszenia Niewiast w powiecie iżewskim. Za działalność po- wstańczą więziona była w X Pawilonie Cytadeli Warszawskiej od września 1863 do grudnia 1864 r., a następnie zesłana do Kungu- ru24. W oddziale M. Langiewicza w ziemi sandomierskiej, na stokach Łysogór walczyły także Zofia Dobronkowa, córka komisarza policji z

Warszawy, zamężna za innym komisarzem policji Dobroniem oraz 57 Karolina Szaniawska. Uczestniczyły w obronie klasztoru benedykty- nów na Świętym Krzyżu, zaatakowanym przez wroga. Karolina wal- czyła pod Okszą 20 października 1863 r. i dowodziła szeregowca- mi25. Lubelszczyzna była terenem walk oddziału Kajetana Ćwieka Cieszkowskiego. Jego żona, Emilia Cieszkowska pozostawiła w do- mu małego synka i podążyła śladem męża do lasu. Walczyła 21 sierpnia 1863 r. pod Kowalą Stępocką26. Walką w oddziale Teodora Cieszkowskiego w woj. kaliskim upamiętniły się Walentyna z Osińskich Niemojewska, Rozalia Ka- mińska I Wiktoria Jankiewiczowa27. W oddziale Antoniego Jeziorańskiego, działającym w okoli- cach Rawy i Tomaszowa Mazowieckiego walczyła razem z bratem

22 M. Złotorzycka, O kobietach żołnierzach…, s. 32 – 34. 23 http://pl.wikipedia.org/wiki/Lucyna_Żukowska 24 S. Król, Cytadela Warszawska. Warszawa 1978, s. 67. 25 M. Złotorzycka, O kobietach żołnierzach…, s. 37 – 40, 72. 26 Dz. cyt., s. 55. 27 Dz. cyt., s. 49.

ZWYCIĘSTWO CZY PORAŻKA? Na Ukrainie Leonarda Sowińskiego… redakcja naukowa Violetta Machnicka

Markowska, córka leśnika z Ostrowa w woj. lubelskim. Zginęła w bi- twie pod Kobylanką 6 maja 1863 r., przekłuta bagnetem28. Wielką sławę zyskała wywodząca się z patriotycznej rodziny o tradycjach ziemiańskich Maria z Rogalińskich Piotrowiczowa, córka Zygmunta i Ansberty z Badeńskich. Działała w okolicach Łodzi, gdzie rodzina jej posiadała rozległe dobra. Na wieść o wybuchu po- wstania „wraz z mężem [Konstantym, nauczycielem szkoły elemen- tarnej w Chocianowicach] i częścią służby folwarku pod Łodzią przy- stąpiła do operującego w tym rejonie oddziału Józefa Dworaczka. Obcięła piękne włosy i przywdziała czamarkę. (…) Maria po- czątkowo pełniła służbę pomocnicza, zbierała pieniądze dla oddzia- łu, zajmowała się zakupem broni, żywności i mundurów. Gdy sy- tuacja militarna pogorszyła się, zgłosiła akces do służby liniowej29. Pociągnęła za sobą także inne kobiety. Okrążona przez koza- ków, walczyła mężnie w krwawej bitwie pod wsią Dobra, broniąc wraz z grupą młodzieży sztandaru podarowanego przez kobiety łódzkie. Zginęło wówczas ok. 70 powstańców. Maria Piotrowiczowa 58 odmówiła poddania się, zadawała dotkliwe ciosy Rosjanom. Została porąbana szablami przez kozaków, którzy pastwili się nad jej ciałem. Wraz z nią zginęły: młodziutka służąca z Byszew Weronika Wojcie- chowska, robotnica z Łodzi Antonina Wilczyńska i Katarzyna, nie- znanego nazwiska. O determinacji Piotrowiczowej świadczył fakt podjęcia służby liniowej w zaawansowanej ciąży. Wraz z nią zginęły nienarodzone bliźniaczki30. Do powstania wyruszyły także panie ze stolicy o różnej kondy- cji społecznej i wieku. Licząca lat 18 szwaczkę Marysię Krasuską, córkę krawca Jana, pociągnął do walki w oddziale Dzieci Warszaw- skich, narzeczony Marek. Znalazły się tam także dwie kawiarki i ba- letniczka z Teatru Wielkiego31. W oddziale Ludwika Żylińskiego była

28 Dz. cyt., s. 59 – 60. 29 M. Bruchnalska, Ciche bohaterki. Udział kobiet w powstaniu styczniowym, Miejsce Piastowe 1933, s. 237–238; M. Złotorzycka, O kobietach żołnierzach w powstaniu styczniowym, s. 34 – 37. 30 M. Bruchnalska, Ciche bohaterki, s. 240. 31 M. Złotorzycka, O kobietach żołnierzach, s. 52– 53.

Anna Chojnowska Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

Apolonia z Grzywińskich Fijałkowska, która walczyła pod wsią Bre- nicą32. Licznie reprezentowane były kobiety w oddziale studniarza krakowskiego Marcina Borelowskiego ps. „Lelewel” działającym na Lubelszczyźnie i na Podlasiu. Walczyły w nim trzy siostry Józefa, Waleria i Bronisława Maciejewskie, Franciszka Ostrowska, Julia Orzechowska i Michalina Wodzińska. Józefa Maciejewska brała udział w bitwie pod Panasówką 3 września 1863 r., gdzie otrzymała 16 ran pałaszem. Julia, ranna w klatkę piersiową pod Krasnobro- dem, dostała się do niewoli i została zesłana na Syberię. Franciszka Ostrowska, córka stolarza i dzierżawcy propinacji we wsi Werbkowi- ce w pow. hrubieszowskim, walczyła także pod Panasówką i pod Ba- torzem 6 września 1863 r. W tej bitwie uczestniczyła także mło- dziutka kurierka Michalina Wodzińska zwana Wandą. Później trafiła do oddziały Mareckiego. Schwytana przez carskich żołnierzy, trafiła do więzienia w Zamościu, gdzie spędziła 1,5 roku33. Walczące kobiety widzimy również w Małopolsce. Stanisława

Przyłędzka z Warszawy, córka zesłańca syberyjskiego, chciała pójść 59 na zesłanie z ojcem, ale oficer carski eskortujący konwój zesłańców nie pozwolił jej wsiąść z nim do pociągu i odesłał związaną do domu. Rozdała więc swój majątek i wyruszyła do oddziałów powstańczych. W sierpniu 1863 r. znalazła się w oddziale Franciszka Horodyńskie- go, z którym przekroczyła granicę austriacką na Podolu i 30 wrze- śnia walczyła pod Radziwiłłowem, gdzie została ranna w nogę. Ura- towała ją pewna rodzina żydowska. Pomimo ran próbowała wrócić do powstańców, wymknęła się z obławy i dotarła do szpitala w Bro- dach, leżących na pograniczu Galicji, skąd później przeniosła się do Sokala w zaborze austriackim34. Licząca lat 20 Józefa Lipartowska, córka zegarmistrza z Gromca w pow. chrzanowskim, była pokojów- ką u właściciela majątku w Bączalu Dolnym pod Jasłem. Na wieść o wybuchu powstania wyruszyła wraz z bratem Józefem i siostrą oraz bratem chlebodawczyni do Krakowa, gdzie werbował ochotników Miaskowski. Walczyła z nim w Królestwie pod Gałęzowicami i Mrzy- głodem. Aresztowana 7 czerwca przez władze austriackie, została

32 Dz. cyt., s. 53 – 54. 33 M. Złotorzycka, O kobietach żołnierzach …, s. 60 – 63. 34 Dz. cyt., s. 73 – 74.

ZWYCIĘSTWO CZY PORAŻKA? Na Ukrainie Leonarda Sowińskiego… redakcja naukowa Violetta Machnicka

odesłana do domu w Gromcu pod nadzór policyjny. Latem 1863 r. pojawiła się znów w Krakowie, gdzie poszukiwała niedobitków od- działu Miastowskiego. Aresztowana ponownie 15 września, została osadzona we więzieniu w Jaśle, a proces jej toczył się przed sądem w Tarnowie35. W Panteonie narodowym zapisane zostały przykłady kobiet walczących na Litwie jak Tekla i Ksawera Dalewskie w powiecie lidzkim36. Inne panie pełniły służbę narodową na zapleczu, wspo- magając powstańców jak Teresa Ciszkiewiczowa, która jako 15– letnia panna dowoziła broń, korespondencję i żywność do oddziałów powstańczych w ziemi kowieńskiej37. Po latach została jedną z pierwszych polskich lekarek, pionierek ruchu emancypacji kobiet, aktywną uczestniczką prac Koła Kobiet Korony i Litwy. Eliza z Paw- łowskich Orzeszkowa latem 1863 r. gościła w majątku męża Ludwi- nowie (później skonfiskowanym) Romualda Traugutta, którego w lipcu 19863 r. odwiozła we własnej karecie do granicy z Królestwem. Jej mąż Piotr Orzeszko, zaangażowany w pomoc powstańcom, został

60 jesienią tegoż roku zadenuncjonowany przez własną służbę, aresz- towany i następnie w marcu 1865 r. zesłany na Syberię do guberni permskiej. Eliza nie podzieliła jego losu zesłańca, wystąpiła o unie- ważnienie małżeństwa i – już po konfiskacie mężowskiego Ludwino- wa – przeniosła się do własnego majątku – Milkowszczyzny. Panie z Podlasia podczas zrywu narodowego lat 1863–1864 r. przejawiły większą ostrożność, pragmatyzm, kierowane zapewne obawą przed represjami i troską o byt rodzin,. Badacz losów zie- miaństwa podlaskiego G. Welik ustalił, że Mieszkanki dworów aktywnie zaangażowały się najpierw w przygotowania powstańcze, a później w pomoc walczącym oddzia- łom. One organizowały placówki powstańczej służby, opiekowały się rannymi i chorymi, przygotowywały środki opatrunkowe, szyły bieliznę i mundury. Rannymi powstańcami ofiarnie opiekowały się m. in. córki właściciela dóbr Suchodół, Filipina i Sylwina Kołacz- kowskie. Powstańcy zawsze mogli liczyć na opiekę w przydworskim

35 Dz. cyt., s. 74 – 75. 36 M. Ordężyna, Dalewska Ksawera, „Polski Słownik Biograficzny” (PSB), Kraków 1938, t. 4, s. 394. 37 L. Zembrzuski, Ciszkiewiczowa Teresa, w: PSB, Kraków 1938, t. 4, s. 86 – 87.

Anna Chojnowska Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

szpitalu książąt Czetwertyńskich w Milanowie. Na kobietach opie- rała się powstańcza służba kurierska, nie mogłaby bez niej istnieć i funkcjonować obywatelska poczta. <> – wspominał Franciszek Kuropatwiński38. Znaczną rolę w powstaniu odegrały Komitety Pań, których członkinie zbierały składki, pomagały rodzinom straconych i zesła- nych, organizowały szpitale powstańcze. Dzielnie służyła sprawie narodowej Ewelina, żona naczelnika pow. gostyńskiego dr Józefa Pruszaka, wojująca „fortelem” z wojskami rosyjskiego gen. Emila Sayn–Wittgensteina, który „wizytował” liczne dwory na Kujawach, podstępnie tropiąc powstańców i ich sympatyków. Pruszakowa, matka trojga dzieci, była przewodniczącą Komitetu Niewiast, który mieścił się w jej dworze we wsi Kunki. Zwożono tam odzież, bieliznę i inne dary dla powstańców. Sama zbierała też „daninę narodową” w okolicy39. Pomagała jej Otylia Gubalska, żona poczmistrza z Gąbina, 61 zbierając pieniądze i inne dary na miejscowy powstańczy szpital40. Działalność obu pań szybko została dostrzeżona przez władze car- skie. Pruszakową osadzono we więzieniu we Włocławku, sąd wojen- ny skazał ją na 6 lat ciężkich robót na Syberii, a Gubalską na osie- dlenie na Syberii. Później Namiestnik Królestwa Polskiego gen. F. Berg zmniejszył karę Pruszakowej do 3 lat, a Gubalską po 9 miesią- cach spędzonych w więzieniu, oddano pod nadzór policyjny. Konfi- skata dotknęła majątek w Kunkach41. Do włodawskiego Komitetu Damskiego należały m. in. zie- mianki Kępińska z Sapiehowa, Natalia Jasińska Brusa, Leonora Krassowska z Pieszowoli. Zbierały one składki na cele powstania. Zdarzało się, że patriotyzm kobiet sięgał dalej niż mężczyzn. Żona Maksymiliana Oborskiego, Maria organizowała służbę kurierską i należała do Komitetu Niewiast. Nie chciała wydać Rosjanom po- wstańczego archiwum, mimo, że jej mąż wskazał w śledztwie miej-

38 Cyt. za: G. Welki, Ziemiaństwo i szlachta podlaska…, s. 80 – 81. 39 M. Złotorzycka, O kobietach żołnierzach. s. 64 – 67. 40 Dz. cyt. s. 69 – 70. 41 Tamże, s. 70.

ZWYCIĘSTWO CZY PORAŻKA? Na Ukrainie Leonarda Sowińskiego… redakcja naukowa Violetta Machnicka

sce jego przechowywania. Była za to aresztowana i więziona w Siedl- cach. Aleksandra, żona poległego pod Sycyną Aleksandra Szaniaw- skiego, nawet po śmierci męża pełniła funkcje kurierskie w oddziale Stasiukiewicza42. Niestety, nie znamy dziś nazwisk wszystkich pań zaangażowa- nych w funkcjonowanie administracji powstańczej, znamy tylko te, które stały się jawne w wyniku toczących się śledztw i represji doty- kających rodziny represji. Niekiedy tylko ich imiona utrwalił dla przyszłości pamiętnikarz. Panie, ze względu na bezpieczeństwo swo- je i swych rodzin, same zacierały wszelkie ślady swej działalności, zacierała je też rodzina. Z tych samych względów rzadko pisali prze- bywający w kraju lub na emigracji towarzysze walki. Zacierano śla- dy, ginęły dokumenty, wymierali ludzie, którzy pamięć o ich doko- naniach zabierali do grobu. Owe komitety kobiece, wspomagające działalność powstańczą i rozwijające prace samarytańsko–opiekuńcze, miały pewną tradycję sięgająca powstania listopadowego, utrwaloną zapewne w rodzinnej

62 pamięci i przekazanej przez matki i babki swym następczyniom. Wówczas to przed trzydziestu laty, w nieporównywalnie łatwiejszej dla konspiracji sytuacji politycznej, obok stolicy – nadającej ton ro- bót obywatelskich – powstawały podobne „komitety niewiast” z in- nych ziem polskich podzielonych kordonami: z Poznańskiego, Toru- nia, Inowrocławia, z Ziemi Krakowskiej, z Radomskiego, Kieleckiego, z Lubelszczyzny, Zamojszczyzny, z Częstochowy i Lwowa, a także z Wołynia i Podola43. Jak wyglądała taka pomoc i jak okazała się cenna, świadczą tragiczne losy młodego powstańca Ludomira Benedyktowicza, który – pomimo kalectwa – został później znanym artystą malarzem44. W powstaniu walczył od początku, od 23 stycznia, uczestnicząc w bi- twach pod Czyżewem, Mężeninem, Ostrowiem i Feliksowem. Wiosną 1863 r. polecono mu konwojowanie powstańczej kasy, przechowy- wanej w nadleśnictwie w Udarzynie. Przedzierając się przez zagajniki i błota, dotarł wraz z towarzyszami walki w pobliże dworu w Kacz-

42 G. Welik, Ziemiaństwo i szlachta podlaska…, s. 80–81. 43 D. Wawrzykowska–Wierciochowa, Sercem i orężem …, s. 35 – 52. 44 J. Z. Kraiński, Ludomir Benedyktowicz jako powstaniec i jego tragedia, w: Rok 1863 na Podlasiu, s. 164 – 165.

Anna Chojnowska Powstanie styczniowe z różnych stron widziane kowie. Dn. 14 marca powstańcy dostali się w zasadzkę przygotowa- ną przez kozaków. Gdy rozpoczęła się wymiana ognia, Benedykto- wicz został ciężko ranny w lewą rękę. Kozak, który go postrzelił, wi- dząc leżącego nieprzytomnego młodzieńca, z rozmysłem odciął mu prawą dłoń, aby nigdy więcej nie mógł wziąć do ręki broni. Całe zda- rzenie obserwowała z okien dworu pani Nepomucena z Gembarzew- skich Sarniewiczowa, która uratowała rannego, udzieliwszy mu pierwszej pomocy. Nieprzytomnego przeniesiono do dworu. Po odej- ściu oddziału kozaków, wyprawiła rannego, ukrytego na wozie z sia- nem na plebanie w Ostrowie, do księdza Floriana Jastrzębskiego, który wezwał zaufanych lekarzy i powiadomił rodziców. Wszystko odbywało się w głębokiej konspiracji, bowiem, dla pomoc powstań- com zagrożona była surowymi karami. Rannych wynoszono z pola bitwy, lokowano w największej ta- jemnicy w mieszkaniach sympatyków powstania albo w stodołach i szopach, ukrytych w głębi lasów. Do takich prowizorycznych szpi- talików przyjeżdżali lekarze z Warszawy, pozornie w sprawach nie związanych z zawodem, często nocami lub o świcie. Po przyjeździe 63 do tajnego szpitala, który był wyposażony w podstawowe lekarstwa i instrumenty, wykonywali operacje i – powierzając rannych zaufa- nych ludzi wyjeżdżali do innego punktu szpitalnego. Wikarówka, w której mieszkał ksiądz Jastrzębski była jednym z punktów tej po- wstańczej sieci szpitalnej. Po wyjeździe lekarzy pacjentami opieko- wał się ostrowicki felczer, Daniel Frenkiel, walizki z narzędziami lekarskimi ukrywał u siebie organista Rymer, przynosząc je cicha- czem w razie potrzeby45. Funkcjonowanie takiej zorganizowanej podziemnej służby zdrowia nie byłoby możliwe także bez pomocy wtajemniczonych ko- biet, wykonujących różne posługi pielęgnacyjne i pomocnicze. Nie znamy ich nazwisk ani imion i zapewne już nie poznamy. Względy konspiracyjne nakazywały milczenie i niepamięć. Rekonwalescenta Benedytkowicza po operacji otoczono opieką we dworze w Kaczko- wie, gdzie troskliwie zajmowała się nim pani Sarniewiczowa z córką.

45 Tamże, s. 25.

ZWYCIĘSTWO CZY PORAŻKA? Na Ukrainie Leonarda Sowińskiego… redakcja naukowa Violetta Machnicka

O losach kobiet wspierających działalność powstańczą mamy nieco wiadomości z toczących się śledztw, które dotyczyły wprawdzie mężczyzn, pierwszoplanowych uczestników wydarzeń. Bohaterem narodowym powstania styczniowego stał się ks. Stanisław Brzóska, kapłan wikary najpierw w Siedlcach, a później w Łukowie, gdzie zasłynął z patriotycznych kazań. Walczył z bronią w ręku przez 27 miesięcy przeciwko Rosjanom46. Latem 1863 r. został mianowany przez Rząd Narodowy generałem wojsk narodowych. Gdy działania wojenne zamierały z powodu miażdżącej przewagi wroga, schronił się w leśniczówce w okolicach Radzynia. Z niewielką partią powstańcza krążył po powiecie łukowskim i sokołowskim. Do jesieni 1863 r. przebywał w lasach jackich, w listopadzie wycofał się z tych lasów i przeszedł w Siedleckie. Stale kluczył, wymykał się z obław. Zimą 1864 r. i wiosną 1865 r. ks. Brzóska ukrywał się w za- ściankach i chatach wiejskich. Nie byłoby to możliwe bez wtajemni- czania pań domu, kogo goszczą. Wiadomo, że Wielkanoc 1864 r. ks. Brzóska spędził w dworze Tekli Podczarskiej w Skwierczynie Ru-

64 skim. Pomimo mnożących się denuncjacji, w powiecie sokołowskim schronienia udzielały partyzantom szlacheckie zaścianki47. W po- mocy tej wyróżniała się wdowa Franciszka Kosieradzka z Kobyliń- skich w majątku Kobylany – Kozy oraz dwory Józefa Kobylińskiego w Ostrowcu, Dernałowiczów w Repkach, żony asesora Trybunału Cywilnego w Siedlcach – Pauliny Kuczyńskiej, Joanny z Rzewuskich Bielińskiej i innych rodzin z Krasnodębów, Sypytków, Przywoźla oraz Kożuchowskich w Kasniach i Krasnodębskich. Ostatecznie tra- giczny splot okoliczności spowodował, że do aresztowania ukrywają- cego się od dawna ks. Brzóski przyczyniła się jego kurierka Antoni- na Konarzewska, młoda 25–letnia szlachcianka z guberni płockiej48. Jeszcze zimą 1864/1865 r. zbierała pieniądze dla powstańców –

46 Szerzej o nim: H. Maliszewska, Ks. Stanisław Brzóska, w: „Pamiętnik Lubelski” t. I, 1927 – 1930, s. 184 – 212; E. Gronowski, Oddział ks. Brzóski, „Przegląd Historyczny” t. 50, 1959; T. Krawczak, Ksiądz generał Stanisław Brzóska, kapelan i dowódca, Prusz- ków – Sokołów 1995; J. Tomczyk, Przywódcy powstania styczniowego w Lubelskiem i na Podlasiu; Leon Frankowski, ks. Stanisław Brzóska, Lublin 1992;J. Odziemczyk, Ksiądz Stanisław Brzóska – ostatni dowódca Powstania Styczniowego, w: „Sokołowski Rocznik Historyczny” nr 1, 2013, s. 37 – 46. 47 B. Niemira, Powstańcy styczniowi regionu sokołowskiego w świetle spisów repre- sjonowanych, ”Sokołowski Rocznik Historyczny” nr. 1, 2013, s. 96. 48 I. Klarner, Sokołów w okresie powstań narodowych, s. 126 – 128.

Anna Chojnowska Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

[…] po raz ostatni w styczniu w Starym Dworze zdołała jeszcze wręczyć Brzósce 40 rubli. W dniu 20 kwietnia, Konarzewska wy- słała murarza Jana Skopańskiego do Kałuszyna do punktu poczty powstańczej po odbiór broni dla Brzóski. Po donosie złożonym przez mieszkańca tego miasteczka, Konarzewska została areszto- wana razem z A. Dejblem. W trakcie brutalnego badania gen. Ma- niukin wyciągnął z niej miejsce pobytu Brzóski. W dniu 28 kwiet- nia Konarzewska wraz z majorem von Kramerem i kpt. Cziginem udała się do Spytek. Nazajutrz rano wieś została otoczona woj- skiem. Konarzewska wskazała na dom sołtysa Bielińskiego. Brzó- ska i [Franciszek – ZChR] Wilczyński przybyli z lasu, gdzie spędzili noc, na śniadanie. Z otoczonego domu, gdzie dostrzeżono nie- opatrznie pozostawione papiery z podpisem gen. Brzezińskiego (pseud. Brzóski), co upewniło, że musi być on w pobliżu, osaczeni chcieli się wymknąć przez zaskoczenie i zbiec do lasu. W czasie ucieczki Brzóska został postrzelony, otrzymawszy cios kolbą w głowę, zmuszony był poddać się. Wilczyński, któremu udało się

wyrwać z rąk Kozaków, widząc swego dowódcę schwytanego, nie 65 chciał go opuszczać i sam oddał się w ręce wojska. Aresztowanych zabrano do Sokołowa, stamtąd po pewnym czasie odtransporto- wano do Warszawy. Na wieść o aresztowaniu Brzóski i Wilczyń- skiego mieszkańcy Sokołowa tłumnie wylegli na ulice, kobiety gło- śno płakały. Zdawano sobie sprawę, że los ostatnich powstańców został już przesądzony. Miasto za swą postawę pełną oddania dla aresztowanych zostało ukarane grzywną49. Trzeba podkreślić, że aresztowana Konarzewska, poddana zo- stała okrutnemu śledztwu, była bita kijami pomimo przynależności do stanu szlacheckiego i dopiero wówczas załamała się, wydając miejsce pobytu ks. Brzóski50. O funkcjonowaniu administracji powstańczej i roli ludzi sta- nowiących zaplecze powstania mamy informacje uzyskane podczas śledztwa aresztowanego naczelnika cywilnego województwa podla-

49Tamże, s. 127–128. 50 B. Niemirka, Powstańcy styczniowi regionu sokołowskiego w świetle spisów repre- sjonowanych, w:„Sokołowski Rocznik Historyczny”, nr 1, 2013, s. 106.

ZWYCIĘSTWO CZY PORAŻKA? Na Ukrainie Leonarda Sowińskiego… redakcja naukowa Violetta Machnicka

skiego, Władysława Rawicza51. Był osobą z najwyższych kręgów to- warzyskich, wywodził się z zasymilowanej rodziny bankierów żydow- skich. W 1853 r. osiedlił się w dobrach ziemskich Grochów koło Wę- growa, które doprowadził do rozkwitu i – jako jeden pierwszych na Podlasiu – przeprowadził oczynszowanie chłopów. Należał do Towa- rzystwa Rolniczego, cieszył się dużym poważaniem w okolicy. W konspiracji przedpowstaniowej sympatyzował z białymi, został ich mężem zaufania na okręg węgrowski (według innych źródeł – na okręg sokołowski) i wciągnął do organizacji powstańczej większość okolicznych obywateli ziemskich, utrzymując równocześnie dobre stosunki z Czerwonymi. W dramatycznych okolicznościach przyjął funkcję naczelnika cywilnego woj. podlaskiego, po ukrywającym się w jego domu w Grochowie naczelniku – Ludwiku Kraków, gdy ten, ostrzeżony przed aresztowaniem, uciekł z domu i ukrywał się. Ra- wicz wyprawił go zagranicę i sam przejął jego obowiązki. Żona, Pau- lina z Witwickich […] drżąc o życie męża, zaczęła go wspólnie z całą rodziną zaklinać 66 i błagać, aby się tak bardzo nie narażał i urząd naczelnika złożył52. Rawicz, pełniąc narodową, powinność nie mógł pozostać obo- jętny na błagania żony i kancelarię powstańczą zorganizował we dworze Oborskich w Proszewie, skąd odbierał i wysyłał korespon- dencję. […] dzień po dniu pojawiali się to nieznajomi młodzi ludzie z War- szawy, zwykle pod przybranym nazwiskiem, to obywatele dalszych stron, którzy tu nigdy wpierw nie bywali, panie i panny; przywozili nie tylko listy, ale często pliki druków, które Rząd Narodowy zaczął już wypuszczać53. Codzienne wizyty Rawicza i innych osób zwracały uwagę, wy- woływały domysły i plotki aż spowodowały donos do władz w Siedl-

51 Szerzej o tym: H. Mierzwiński, Żydzi podlascy a powstanie styczniowe, w: Rok 1863 na Podlasiu, s. 136 – 140;G. Welik, Władysław Rawicz z Grochowa, w: „Sokołow- ski Rocznik Historyczny” nr 1, 2013, s. 49 – 72. 52 Relacja hr. Konstancji Oborskiej żony Wacława, syna Maksymiliana Oborskiego, w: G. Welik, Władysław Rawicz z Grochowa …, s. 64. Relacja została spisana w 1913 r. przy okazji galicyjskich odchodów 50. Powstania Styczniowego, tamże, s. 61. 53 Tamże, s. 65.

Anna Chojnowska Powstanie styczniowe z różnych stron widziane cach. W niedzielę 27 września 1863 r. około południa rozpoczęła się niespodziewana rewizja w dworze w Proszewie, podczas której przy- jechał Rawicz. Dokonujący rewizji byli doskonale poinformowani gdzie i czego szukać. Trafili do pokoju na piętrze, w którym Rawicz prowadził kancelarię powstańczą oraz do pokojów pani Oborskiej i jej córki. Aresztowano wszystkich mężczyzn znajdujących się wów- czas we dworze. Ruszyło szeroko zakrojone śledztwo. Aresztowanych przesłuchiwano Siedlcach, często wymuszając zeznania kijami i umieszczając w celach konfidentów. Pani Rawiczowa twierdziła, że nie orientowała się w interesach męża. Niczego jej nie udowodniono i pozostawiono w domu ze względu na zaawansowaną ciążę. Pani Oborska początkowo składała zeznania „z wolnej stopy”, wymawia- jąc się również nieznajomością celu wizyt w jej domu i prowadzo- nych interesów. Niestety jej mąż Maksymilian załamał się i złożył obszerne zeznania. Gdy po tygodniu intensywnego śledztwa, prze- słuchujący zdobyli więcej informacji, osadzono ją w siedleckim wie- zieniu, gdzie spędziła parę tygodni i doznawała grubiaństwa ze stro- ny dozorców. Ostatecznie po zakończeniu śledztwa została zwolnio- 67 na do domu pod nadzór policyjny. Maksymilian Oborski podczas śledztwa w siedleckim więzieniu popadł w obłęd, co nie uchroniło go przed zesłaniem na Syberię, skąd powrócił w 1872 r. Wobec znajo- mości faktów przez śledczych, Władysław Rawicz okrutnie bity ki- jami, całą winę wziął na siebie i los jego został już przesądzony. Nie pomogły starania o łaskę carską podjęte w Petersburgu przez za- przyjaźnionego sąsiada – księcia Sergiusza Golicyna ze Starejwsi. Animozje carskich urzędników spowodowały, że namiestnik Króle- stwa hr. F. Berg przyśpieszył egzekucję, chociaż uzyskano już uła- skawienie. Rawicza powieszono publicznie w Siedlcach 21 listopada 1863 r., pozbawiwszy prerogatyw stanu szlacheckiego. Żonę, która przed 2 tygodniami urodziła syna Aleksandra i przybyła do Siedlec z nowiną o ułaskawieniu, zmuszono do uczestnictwa w tej kaźni. Brat Władysława Rawicza – Józef został zesłany do Orenburga, a szwa- gier trafił do Cytadeli, a następnie twierdzy w Modlinie. Majątek zaś obłożono rujnującą kontrybucją w wysokości40% wartości54.

54 G. Welik, Władysław Rawicz z Grochowa …, s. 58.

ZWYCIĘSTWO CZY PORAŻKA? Na Ukrainie Leonarda Sowińskiego… redakcja naukowa Violetta Machnicka

Władze carskie z całą surowością zwalczały powstanie. Spe- cjalny ukaz carski „o zasadach sądzenia i karania buntowników carskich” zawierał wskazówki dla rosyjskich dowódców wojskowych i sądów jak postępować z zaangażowanymi w działalność powstań- czą55. Wydzielono z nich 5 kategorii „buntowników”. Do pierwszej należeli dowódcy partyzanccy, dezerterzy z armii rosyjskiej, dowódcy centralnych władz powstańczych, których bezwzględnie należało ka- rać śmiercią. Do drugiej kategorii zaliczono schwytanych z bronią w ręku lub agitatorów oddziałujących na lud – tych również spotkać miała kara śmierci lub – w drodze łaski – długoletnia katorga. Do trzeciej grupy zakwalifikowano „uczestników buntu”, wciągniętych przez innych, ludzi niewielkiego znaczenia – tych kierować należało na zesłanie lub do służby wojskowej w batalionach karnych. Na- stępną, czwartą grupę stanowili ludzie, którzy nie brali bezpośrednio udziału w walce, lecz wspomagali powstańców. Przewidziano dla nich takie same kary jak dla poprzedniej kategorii. Ostatnią grupę stanowili ci, którzy dobrowolnie złożyli broń, korzystając z amnestii.

68 Przewidziano dla nich krótki pobyt we więzieniu aby ustalić, co robi- li podczas powstania, a następnie dozór policyjny w miejscu za- mieszkania. Działalność pomocnicza kobiet na rzecz powstania mie- ściła się wedle tej specyfikacji w trzeciej i czwartej kategorii repre- sjonowanych. Represje dotykały także i kobiety, zwłaszcza zaangażowane w działalność powstańczą i pomoc dla partyzantki. W grudniu 1864 r. Joannę Bielińską skazano na rok więzienia (pobytu w domu po- prawczym) za „goszczenie bandy” ks. Brzóski56. Wspomniana ku- rierka i łączniczka księdza Antonina Konarzewska został skazana w lutym 1866 r. na wieczne osiedlenie na Syberii. Z transportem ze- słańców 22 marca 1866 r. wyruszyła pociągiem z Dworca Terespol- skiego (dziś Warszawa Wschodnia) do Moskwy, skąd dalej katorżni- cy mieli wędrować piechotą. Nie powróciła już do kraju57. Z zesłania udało się powrócić Franciszce Kosieradzkiej, która zmarła w 1870 r.58.

55 Kronika powstań polskich …, s. 254. 56 B. Niemirka, Powstańcy styczniowi regionu sokołowskiego…, s. 107. 57 Tamże. 58 Tamże.

Anna Chojnowska Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

Symbolem „Matki – Polki” stała się sędziwa 73–letnia Katarzy- na Olędzka. Gdy 25 sierpnia 1864 r. wieszano publicznie w rodzin- nej wsi Olędy – Orlice jej syna, liczącego 27 lat Stanisława Olędzkie- go ps. „Struk”, komendanta miejscowych żandarmów, zmarła przy szubienicy podczas egzekucji59. Powstanie upadło, represje dotykały ludzi wszystkich stanów, rujnując egzystencję tysięcy rodzin. Według najnowszych badań szacunkowych w kraju za udział w powstaniu stracono ok. 1000 osób, paręset zmarło we więzieniu podczas śledztwa, na ok. 20 tys. szacowno liczbę poległych i pomordowanych na polach walki, ok. 35 – 40 tys. – zesłanych na katorgę i osiedlenie, skąd mniej więcej po- łowa nie powróciła już do kraju oraz ok. 10 tys. popowstaniowych emigrantów, z których także połowa pozostała na Zachodzie60. Re- presjonowane kobiety trafiały do więzień, pod nadzór policyjny, wę- drowały na Syberię, niektóre towarzysząc mężom lub narzeczonym, inne z własnym wyrokiem. Nie wiemy ile dokładnie ich było, nie prowadzono dotychczas odpowiednich badań. Prof. Wiesław Caban szacuje liczbę Polek zesłanych lub osiedlonych na Syberii po po- 69 wstaniu styczniowym na ok. 3–4 tys.61. Kobiety, które nie wsławiły się walką zbrojną w szeregach po- wstańców, zapewniały rozmaitą pomoc dla walczących i sprawne funkcjonowanie administracji powstańczej. Na równi mężczyznami zapłaciły wysoką cenę za swój czym patriotyczny. Pomoc kobiet okazała się nieodzowna w dystrybucji Obligacji Pożyczki Przymusowej Rządu Narodowego, drukowanych w Paryżu z rozkazu naczelnika Romualda Traugutta. Z Francji paczki przewo- żono do Wielkiego Księstwa Poznańskiego, skąd kobiety – kurierki rozwoziły je dalej dyliżansami, omnibusami, bryczkami. Na zaszy- tych w płótno przesyłkach, przygotowanych do przerzucenia za kor- don do Królestwa widniał wymowny napis: „Odpowiedzialność oso- bista za niewyspanie obowiązuje obywatelki – Polki jako mniej ścią-

59 Dz. cyt., s. 92. 60 J. Skowronek, Rok 1863 – refleksje podlaskie i uniwersalne, s. 24; M. Rogulski, Trzy powstania. Tradycje powstańcze na pograniczu Mazowsza i Podlasia, [w:] „Soko- łowski Rocznik Historyczny” nr.1, 2013, s. 31. 61 W. Caban, Syberyjskie losy uczestniczek powstania styczniowego, referat wygło- szony dn. 29 .11.2013 r. na konferencji naukowej 1863.Narodziny nowej Polski, IBL, IS PAN, Cender Center, Warszawa.

ZWYCIĘSTWO CZY PORAŻKA? Na Ukrainie Leonarda Sowińskiego… redakcja naukowa Violetta Machnicka

gające na siebie podejrzenie. Przesłać w kierunku stacji Pniewo”62. Oto jak wyglądała droga takiej przesyłki ekspediowanej przez Otylię Zielińską, właścicielkę dworu w Nowej Wsi, która pod pozorem to- warzyskiej wizyty: Paczkę odwiozła szczęśliwie do pani Logowej w Zagórzycach, a pani Logowa zawiozła ją następnie do Śmirza, do Sulimierskich, skąd panna Petronela zawiozła ją z kolei do Teofili Karskiej w Gol- szycach, a to – do Konopnickiej w Branowie. Konopnicką, mającą chore dzieci, wyręczyła Felicja Gustmanówna, guwernantka z są- siedztwa, które przypadkiem bawiła u Konopnickich. Zawiozła paczkę do Gogół, w powiecie włocławskim, do Marii Kosińskiej. Maria Kosińska zawiozła ją do Zielińskiej w Dzierzbinach, w powie- cie gostynińskim, stamtąd paczka dotarła do Boguszów w Niu- kach, skąd Emma Boguszowa zawiozła ją do Anny Jabłońskiej, dzierżawczyni probostwa w Nowej Wsi. Stamtąd paczka została odwieziona do dzierżawczyni wsi Szubin, Rozalii Kokowskiej, która przewiozła ją do Szubska i, nie zastawszy właścicieli Czyńskich, 70 oddała głuchoniememu Bronisławowi Cieńskiemu. Tu nastąpił kres poczty kobiecej. Administrator Szubska, Rudolf Sowiński, za- wiózł paczkę do Cygan, skąd już mężczyźni wieźli ją dalej przez By- szew i Leszno do Strzegocina w powiecie warszawskim, gdzie cze- kał wysłannik Rządu Narodowego, Paweł Moszyński, który zabrał ją koleją do Warszawy63. Odtworzenie tej marszruty było możliwe wskutek śledztwa prowadzonego przez carską żandarmerię, a uczestniczące w niej ku- rierki i kurierów represjonowano.64 Pamięć o powstaniu przechowywana była i pielęgnowana w ro- dzinach ziemiańskich, wśród drobnej szlachty i ludzi niższego stanu przez długie lata. Patriotyczne domowe wychowanie obejmowało ży- wą historię mówioną rodziny, owe „klechdy domowe”, relacje o czy- nach ojców i dziadów. W domu uczono patriotycznych pieśni po- wstańczych, odwiedzano z dziećmi mogiły powstańców i pola bitew. Wiedzę tę wpajali młodemu pokoleniu rodzice – matki i ojcowie,

62 Cyt. za M. Złotorzycka, O kobietach żołnierkach …, s. 77. 63 Tamże. 64 Tamże.

Anna Chojnowska Powstanie styczniowe z różnych stron widziane dziadkowie, przeżywający często gorycz klęski, jednak podporząd- kowani narodowemu imperatywowi, uznający – na przekór popo- wstaniowej rzeczywistości – wagę i doniosłość powstańczej ofiary dla podtrzymania ducha narodu. Represje i konfiskaty majątków rujnu- jące dotychczasowe życie tysięcy rodzin szlacheckich i ziemiańskich, uwidoczniły ostro tzw. „kwestię kobiecą”, przyśpieszyły dyskusję nad miejscem i rolą kobiety w modernizującym się społeczeństwie. W la- tach 70. XIX w. spowodowały swoistą „gorączkę rzemieślniczą” wśród kobiet poszukujących możliwości zarobkowania. Kobiety, an- gażujące się w wychowanie patriotyczne, stawały się ostoją ducha narodowego w polskim domu, gdzie twierdzą stawał się każdy próg – jak wskazała w Rocie Maria Konopnicka. Kobiety z warstwy zie- miańskiej i inteligencji utrzymywały kontakty ponad kordonami za- borczymi. Głęboko zakonspirowane Koła Kobiet Korony i Litwy wy- tyczały cele zbiorowej pracy, łączącej powinność narodową z działal- nością oświatową, społeczną, pozytywistyczną „pracą u podstaw” i otwieraniem nowych możliwości nauki i pracy.

Pomimo bardzo wysokiej ceny płaconej przez polskie społe- 71 czeństwo, za dążenia niepodległościowe, doświadczenia z tworze- niem zrębów własnej państwowości podczas powstania styczniowego nie poszły na marne. Nawiązał do nich filozof Edward Abramowski, kreśląc po latach w pracy Zmowa powszechna przeciwko rządowi (1905) integracyjny program budowy Polski ludowej „od dołu”65. W tym narodowym dziele wziąć mieli udział ludzie wszystkich stanów i środowisk, także kobiety, tworząc jeszcze w warunkach niewoli na- rodowej zaczątki własnego państwa, funkcjonującego w oparciu o sieć rozmaitych stowarzyszeń, już jako nowoczesne społeczeństwo obywatelskie. Po latach z doświadczeń powstańczych wyrosło na- stępne pokolenie kobiet angażujących się w prace Ligi Kobiet Pogo- towia Wojennego, Polską Organizację Wojskową, Ligę Kobiet Pol- skich, wspierającą Legiony Józefa Piłsudskiego. Kobiety różnych

65 Z. Chyra–Rolicz, Edward Abramowski – prekursor społeczeństwa obywatelskiego i społecznej gospodarki rynkowej (1868 – 1918), [w:] Od Edwarda Abramowskiego do Jana Józefa Lipskiego. Z dziejów niepodległościowego i demokratycznego nurtu w pol- skim ruchu socjalistycznym, pod red. M.M. Drozdowskiego, Wydaw. Typografia, War- szawa 2002, s. 21–22, 30.

ZWYCIĘSTWO CZY PORAŻKA? Na Ukrainie Leonarda Sowińskiego… redakcja naukowa Violetta Machnicka

stanów i środowisk wniosły istotny wkład w odbudowę własnego państwa i uzyskały w nim prawa obywatelskie66.

Bibliografia (wybór)

Bruchnalska Maria, Ciche bohaterki, Udział kobiet w powstaniu styczniowym, [1933] Wydawnictwo Michalineum, Miejsce Pia- stowe. Dmowski Rafał, Kalendarium działań zbrojnych na pograniczu Ma- zowsza i Podlasia podczas powstania styczniowego, [2013], Wydawnictwo NDAP/AP, Siedlce. Gawroński Franciszek, Rawita, Henryka Pustowójtówna. Sylwetka biograficzna 1838 – 1881, [1911], nakł. Gebethner, Kraków, Drukarnia Lwowska, Lwów. Kieniewicz Stefan, Powstanie styczniowe, [2009], Wydawnictwo Na- ukowe PWN, Warszawa. Kieniewicz Stefan, Powstanie styczniowe, [w:] Kieniewicz Stefan, Za- horski Andrzej, Zajewski Władysław, Trzy powstania narodo- 72 we, [1992], KiW, Warszawa, s. 283 – 405. Kallas Marian, Historia ustroju Polski, [2007], Wydawnictwo Nauko- we PWN, Warszawa. Kossak Zofia, Dziedzictwo, [1964], IW PAX, Warszawa, cz. 2. Kraiński Jacek Zenon, Ludomir Benedyktowicz jako powstaniec i je- go tragedia (1844–1926), [w:] Rok 1863 na Podlasiu, red. Mierzwiński Henryk, [1998], Pracownia Wydawnicza IH WSR– P, Siedlce, s. 161 – 187. Król Stefan, Cytadela Warszawska, [1978], KiW, Warszawa. Michalik Marian B., red. Kronika powstań polskich 1794 – 1944, [1994], Wydawnictwo Marian B. Michalik, Warszawa. Odziemczyk Jerzy, Ksiądz Stanisław Brzóska – ostatni dowódca Po- wstania Styczniowego, [w:] „Sokołowski Rocznik Historyczny” [2013], nr. 1. s. 37 – 46. Ordężyna Maria, Dalewska Ksawera, [w:] Polski Słownik Biograficz- ny, [1938] PAU, Kraków, t. 4, s. 394.

66 M. Kallas, Historia ustroju Polski, Wyd. Naukowe PWN, Warszawa 2007, s. 287– 289, 329, 332–333.

Anna Chojnowska Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

Rogulski Mirosław, Trzy powstania. Tradycje powstańcze na pogra- niczu Mazowsza i Podlasia, [w:] „Sokołowski Rocznik Histo- ryczny”, [2013], nr. 1, s. 15 – 34. Rok 1863 na Podlasiu, red. Mierzwiński Henryk [1998], Wyd. IH AP, Siedlce. Rokita Maria, Udział kobiet w powstaniu styczniowym (1863 – 1864), [w:] „E–TEKI Czasopismo Internetowe Naukowego Koła Historycznego Uniwersytetu Gdańskiego” [2008], nr. 1. Skowronek Jerzy, Rok 1863 – refleksje podlaskie i uniwersalne, [w:] Rok 1863 na Podlasiu, red. Mierzwiński Henryk, [1998], Pra- cownia Wydawnicza IH WSR–P, Siedlce, s. 9 – 30. „Sokołowski Rocznik Historyczny”, red. Koc Maria, Marsjan Jerzy, Odziemczyk Jerzy, [2013], Sokołowski Ośrodek Kultury, Soko- łów Podlaski, nr. 1. Stegner Tadeusz, Jej pogrzeb dał początek. Rzecz o generałowej Ka- tarzynie Sowińskiej (1776–1860), [w:] Postawy i aktywność ko- biet w czasie powstania styczniowego 1863–1864, red. Kulak

Teresa, Dufrat Joanna, Piotrowska–Marchewa Monika, [2013], 73 Wydawnictwo Chronicon, Wrocław. Wawrzykowska–Wierciochowa Dionizja, Najdziwniejszy z adiutan- tów. Opowieść o Annie Henryce Pustowójtównie, [1968], Wyd. MON, Warszawa. Wawrzykowska–Wierciochowa Dionizja, Od prządki do astronautki. Z dziejów polskiej kobiety, jej pracy i osiągnięć, [1963], Wydaw- nictwo Związkowe CRZZ, Warszawa. Wawrzykowska–Wierciochowa Dionizja, Sercem i orężem Ojczyźnie służyły. Emilia Plater i inne uczestniczki Powstania Listopado- wego 1830 – 1831, [1982], Wyd. MON, Warszawa. Welik Grzegorz, Władysław Rawicz z Grochowa, [w:] „Sokołowski Rocznik Historyczny” [2013], nr. 1, s. 49 – 72. Welik Grzegorz, Ziemiaństwo i szlachta podlaska wobec powstania styczniowego, [w:] Rok 1863 na Podlasiu, red. Mierzwiński Henryk, [1998], Pracownia Wydawnicza IH WSR–P, Siedlce, s. 63 – 84. Zembrzuski Ludwik, Ciszkiewiczowa Teresa, [w:] Polski Słownik Biograficzny, [1938], PAU, Kraków, t. 4, s. 80 – 81.

ZWYCIĘSTWO CZY PORAŻKA? Na Ukrainie Leonarda Sowińskiego… redakcja naukowa Violetta Machnicka

Złotorzycka Maria, O kobietach żołnierzach w powstaniu stycznio- wym, [1972], PZWS, Warszawa. http://pl.wikipedia.org/Wiki/Lucyna_Żukowska

Women in the January’s rebellion

Abstract: The Polish women had supported the independence movement in XIX c. These anxieties felt on good ground between women from aristocratic, nobles families as well middle class and sometimes – even – peasants’ families. Women had carried big mer- its to patriotic education of new generation and cultivation the Polish national spirit. Before the January rebellion women took part in the national conspiracy in and countryside. They had took part in patriotic manifestations, they had demonstrated the black dress as a sign of mourning, meaning the symbol of lost own state and independence. When the January rebellion begun, women sometimes fight with weapons in partisans’ parties as soldiers. Ex- amples of activity of very heroic women are shown from different 74 part of the Polish territory. More popular among women then armed struggle had been the participation in the civil service for the secret National Government. Women had engaged themselves as couriers, helped in distribution of political correspondence, collected national taxes, took care of injured partisans in secret hospitals. They had given refuges in their houses for people which had been obliged to hide. Women were victimized for these activity as men. This struggle for political independence jointed different groups of society and it had been seen as women’s civil service, national obligations, leading to the full citizens’ laws in the own Polish state in future. Słowa kluczowe: kobiety, powstanie, państwo podziemne, czyn zbrojny, służba obywatelska, poczta, patrio- tyczne wychowanie Keywords: women, rebellion, underground state, armed struggle, civic service, postal service, patriotic education

Anna Chojnowska

Leszek Kania Uniwersytet Przyrodniczo–Humanistyczny w Siedlcach, Wydział Nauk Ekonomicznych i Prawnych Język i technika legislacyjna kodeksów karnych w powstaniu styczniowym

1. Wprowadzenie W chwili wybuchu powstania styczniowego władze wojskowe nie dysponowały regulacjami prawnymi dotyczącymi funkcjonowa- nia sądownictwa powstańczego. Pierwsze instrukcje Tymczasowego 75 Rządu Narodowego udzielały szerokich pełnomocnictw dowódcom oddziałów na „wydawanie doraźnych wyroków” (Dokumenty KCN i RN, s. 41). Po upływie kilku tygodni od wybuchu powstania pierw- sze próby wykonywania nadzoru nad działalnością sądownictwa wojskowego objął Wydział Wojny Rządu Narodowego. Istotnym ogniwem w systemie wojskowego wymiaru sprawiedliwości był urząd komisarza wojskowego, który został ustanowiony dekretem rządowym z 22 czerwca 1863 r. (M. Stanulewicz, s. 155). Komisarze rządowi wyznaczeni we wszystkich województwach jako oczy i uszy Rządu Narodowego otrzymali prerogatywy do nadzorowania działal- ności sądów wojennych na swoim terenie i obowiązek przesyłania na ten temat cotygodniowych raportów. Mając przyznane im kompe- tencje do czuwania nad karnością w oddziałach powstańczych w województwie komisarz rządowy miał prawo do stosowania aresztu i oddawania winnych przestępstw pod sąd wojenny. Wojsko powstania styczniowego składało się z niejednolitej masy ochotników różniących się stopniem wyszkolenia wojskowego, wiekiem, pochodzeniem, statusem majątkowym i społecznym (S. Kieniewicz, s. 551–553). Powstanie zaangażowało wszystkie warstwy

redakcja naukowa Violetta Machnicka

społeczne, w tym ludzi odnoszących się sceptycznie do szans walki zbrojnej. W działalność niepodległościową zaangażowali się także księża i Żydzi. Ci ostatni oddali nieocenione usługi w wywiadzie i kwatermistrzostwie, oddziałach powstańczych i służbach policyj- nych. Był to pierwszy przypadek tak poważnego opowiedzenia się żydowskiej diaspory w walkę zbrojną po stronie narodu polskiego. Jak w każdej armii ochotniczej w przypadku wojska powstańczego problemem było wymuszanie karności i posłuszeństwa rozkazom przełożonych. Utrzymanie na wysokim poziomie gotowości i zdolno- ści bojowej wojska nie byłoby możliwe bez sięgania po pistolet do- wódcy, prawo wojskowe i sądy wojenne. Sądownictwo wojskowe w czasie wojen i konfliktów zbrojnych niewiele ma wspólnego z ide- ałami sprawiedliwości i praworządności w powszechnym pojęciu. W przeciwieństwie do armii Księstwa Warszawskiego, Królestwa Pol- skiego i powstania listopadowego dowódcy postania styczniowego posiadali duży zakres autonomii (zob. L. Kania, s. 110–145). Specy- fika działań bojowych i oddalenie od centrów dowodzenia sprawiało,

76 że sprawowanie wymiaru sprawiedliwości w wojsku powstańczym należało do komisarzy rządowych poszczególnych województw i do- wódców oddziałów powstańczych. Nie bez znaczenia była treść pierwszych instrukcji władz centralnych z końca stycznia 1863 r., w których pozostawiono kwestie sądownictwa wojennego w terenie3. Ze wspomnień uczestników powstania wynika, że egzekucje bez są- du, na podstawie samego podejrzenia lub błahych przesłanek zda- rzały się na porządku dziennym (L. Grzybowski, k. 3). Od paździer- nika 1863 r. władzę policyjno-sądową w każdym województwie otrzymali komisarze pełnomocni. Wedle swego uznania mogli oddać każdego cywila lub wojskowego pod trybunał rewolucyjny lub pod sąd doraźny (Dokumenty KCN i RN, s. 242–247). Oprócz sądów po- lowych w każdym większym oddziale partyzanckim w stolicach wo- jewództw równolegle funkcjonowały sądy wojenne. Zapadłe w nich wyroki publikowano w rozkazach dziennych Rządu Narodowego. Kodeks karny przewidywał możliwość tworzenia trzech rodzajów są- dów powstańczych: doraźne, wojenne i sądy kolegów. Obowiązywała kolegialność kompletów orzekających. W instrukcji dla Organizacji Pogranicznej, w której zawarto ustrój trybunałów wojenno- organizacyjnych określono ich skład osobowy: prezydent i dwóch

Walentyna Krupoves Powstanie styczniowe z różnych stron widziane sędziów wojskowych wybranych spośród zasłużonych i doświadczo- nych sztabsoficerów lub „byłych kapitanów”(Instrukcja dla Organi- zacji Pogranicznej, k. 1–9). Regułą było kompletowanie składów orzekających z siedmiu lub dziesięciu osób. Naruszenie przepisów o składzie sądu wojennego traktowano niezwykle surowo. Dowolne kompletowanie składów orzekających prowadziło niejednokrotnie do uchylenia wydanego wyroku i konieczność rozpoznania sprawy w pierwszej instancji. 2. Źródła prawa Przedwczesne rozpoczęcie powstania styczniowego postawiło Komitet Centralny Narodowy w obliczu braku własnych kodeksów. Pierwsze przepisy karne w powstaniu styczniowym pojawiły się w Instrukcjach Tymczasowego Rządu Narodowego z końca stycznia 1863 r. (Dokumenty KCN i RN, s. 42). Nie brakowało też pomysłów na powrót do francuskich kodeksów karnych. W Instrukcji dla Or- ganizacji Pogranicznej z 12 października 1863 r. określono, że „...wszelkie trybunały wojenne stosują się do kodeksu francuskiego” 77 (Instrukcja dla Organizacji Pogranicznej, k. 1–9). Pozostaje tylko py- tanie, do którego k.k.w., gdyż w 1857 r. we Francji wszedł w życie nowy kodeks karny wojskowy, natomiast w pamięci powstańców za- chował się dobrze Le Guide des Juges Militaires w wersji z 1824 r. O powrocie do francuskiego prawa wojskowego znajdujemy wzmianki w pismach gen. Mariana Langiewicza (J. Adamus, s. 34). Do rozwią- zań francuskich nawiązywał projekt Prawa Karnego Wojskowego do oddziałów odrębnych w polu, który przypisujemy wspólnemu autor- stwu Wincentego Mazurkiewicza i Ludwika Mierosławskiego (M. Stanulewicz, s. 193). Ostatecznie kierownictwo powstania zdecydo- wało się na porzucenie obcych regulacji i skoncentrowało się na własnych rozwiązaniach. W pierwszej fazie powstania styczniowego przepisy karne ustanawiali dowódcy oddziałów, którzy otrzymali w tym zakresie stosowne pełnomocnictwa. Śledzenie rozwoju powstańczego prawa karnego i działalności orzeczniczej sądów doraźnych w znacznym stopniu utrudnia bezpowrotna utrata większości instrukcji i rozka- zów lokalnych dowódców, komendantów i naczelników, w których wprowadzali na swoim terenie powinności wojskowe egzekwowane

Echa powstania styczniowego w prozie Konwickiego redakcja naukowa Violetta Machnicka

następnie za pomocą instrumentów represji karnej. Brak centralne- go ośrodka dowodzenia, który od początku wziąłby na siebie ciężar koordynowania poczynań dowódców liniowych i narzucania im jed- nolitych regulacji prawnych poprzez centralne rozkazodawstwo we- spół z osamotnieniem dowódców oddziałów powstańczych w terenie był jedynym usprawiedliwieniem takich praktyk. Wspomniana już Instrukcja TRN dla dowódców powstańczych pozwalała dowódcom „wydawać doraźne wyroki” na zdrajców, szpiegów i „stawiających opór” rozkazom dowódcy. Narastała potrzeba wprowadzenia cało- ściowej regulacji. Dekretem Rządu Narodowego z 30 lipca 1863 r. wprowadzono w oddziałach powstańczych Kodeks karny Wojskowy wraz z Kodek- sem Postępowania Sądów Wojennych w celu : „…uregulowania sprawiedliwości polowej […] utrzymania porządku i karności w woj- sku narodowem” (Dokumenty Wydziału Wojny, nr 35, s. 83). W po- wstańczym k.k.w. z 30 lipca 1863 r. już na wstępie wprowadzono zasadę, że „nikt nieznajomością prawa wymawiać się nie powinien,

78 dlatego każdy wojskowy w książce służbowej wyciąg z kodeksu karnego wojskowego posiadać powinien” (art. 50 k.k.w. z 30.07.1863 r.). Skodyfikowanie znanej jeszcze w starożytnym Rzy- mie zasady ignorantia iuris nocet w tym wypadku dobrze świadczy o autorach kodeksu lipcowego. Nie był to jednak kodeks udany. Lu- cjan Czubiński ocenił go mianem prymitywnego (L. Czubiński, s. 528). Inni badacze uznają go za infantylny i nieudany. Istotnie, ko- deks lipcowy pełen jest niekonsekwencji i lapsusów językowych ma- jąc oczywiście odniesienie do poziomu legislacyjnego drugiej połowy XIX wieku. Analiza tekstu wskazuje na to, że kodeks ten nie był dziełem praktykujących prawników. Przewinienie i wykroczenie przeplatają się w nim zamiennie jakby nie miało to większego zna- czenia. Podsądny raz jest obwinionym, a innym razem obżałowanym o popełnienie przestępstwa. Twórcy kodeksu używają terminologii „szpiegi” na określenie osób oskarżonych o działalność na rzecz ro- syjskiego wywiadu, co już wtedy było zwrotem archaicznym. W dys- pozycji podstawowego przestępstwa przeciwko przełożonym zasto- sowana jest jednakowoż nowoczesna konstrukcja gramatyczna „tar- gnięcie czynne na przełożonego”, które jest współczesnym odpowiednikiem znamion dyspozycji „czynnej napaści na przełożo-

Walentyna Krupoves Powstanie styczniowe z różnych stron widziane nego bądź starszego stopniem służbowym”. Jest to rozwiązanie prze- jęte z napoleońskiego prawa karnego, które autorowi kodeksu lip- cowego musiało być znane. Dalej było już tylko gorzej. Mamy prze- stępstwo zelżenia słownego, tak jakby można było zelżyć milcząco. Stany faktyczne pozwalające na zelżenie przełożonego w milczeniu podpadają pod przestępstwo znieważenia lub zniewagi, np. gestem. To była zbędna kazuistyka, aczkolwiek typowa dla etapu regulacji poprzedzającego nowoczesne wojskowe kodyfikacje karne w Euro- pie. Kodeks lipcowy wprowadził alternatywnie przestępstwo niepo- słuszeństwa i szemrania na froncie. Od dwustu lat prawodawcy wojskowi drobiazgowo opisywali różne postacie nieposłuszeństwa. Pojęcie „szemranie” dawało duże pole manewru w kwestii decyzji o oddaniu żołnierza pod sąd. Zresztą, użycie pojęcia „na froncie” też nie było konsekwentne. Kodeks lipcowy wprowadzał karalność „za- śnięcia na czatach”, przy czym, inaczej karano popełnienie tego czy- nu w bliskości nieprzyjaciela, a inaczej w oddaleniu od nieprzyjacie- la. Za pojęcie „w bliskości” uważano odległość do 5 wiorst, inne ka- tegorie oddalenia od nieprzyjaciela obejmowały odległości 10 i 25 79 wiorst. Jako były praktyk sądowy powiem państwu, że nie było to szczęśliwe rozwiązanie. Zwłaszcza w sytuacji prowadzenia walk w nocy, w nieznanym terenie, gdzie określano odległości na oko, z po- ważnym marginesem na błąd w obliczeniach. Przestępstwa przeciwko karności stanowiły dwie trzecie ogółu wszystkich przestępstw opisanych w kodeksie. Dla porównania, w kodeksach armii zaborczych i polskich przedrozbiorowych kodek- sach wojskowych z 1775 r. stanowiły najwyżej piątą część wszyst- kich przestępstw. Nie widać rozgraniczenia poszczególnych czynów zabronionych na przestępstwa wojskowe i niewojskowe, nie mówiąc już o podziale na kilka głównych kategorii przestępstw. Przyjęta sys- tematyka raziła prostotą rozwiązań. Pewnym novum było wprowa- dzenie grupy przestępstw przeciwko powstańczemu wymiarowi sprawiedliwości. Podmiotem tych czynów zabronionych mogli być tylko prokuratorzy bądź sędziowie albo też osoby wyznaczone do sprawowania wymiaru sprawiedliwości, np. przestępstwo niesta- wiennictwa sędziego do sądu wojennego, wydanie niesprawiedliwego wyroku. Przestępstwo wydania niesprawiedliwego wyroku w czasie wojny nie miało większego sensu. Każdy wyrok dla swej ważności

Echa powstania styczniowego w prozie Konwickiego redakcja naukowa Violetta Machnicka

musiał być zatwierdzony przez dowódcę. Innymi słowy, na szczeblu dowódczym i naczelników województw następowała weryfikacja za- padłych orzeczeń nim weszły w stadium wykonawcze. Na ogółem 69 przestępstw, które zawierał kodeks lipcowy, aż 33 zagrożone zostały karą śmierci, w tym wszystkie skierowane przeciwko obowiązkowi wojskowemu i karności. Do kodeksu dołączony był kodeks dyscy- plinarny, który stanowił integralną część dekretu wprowadzającego w życie kodeks lipcowy. Kodeks karny wojskowy z 30 lipca 1863 r. rychło zastąpiony został kodeksem karnym wojskowym z 20 listopada 1863 r. Zdecy- dowanie zmniejszono liczbę czynów zabronionych (do 50) oraz ujed- nolicono system kar (J. Adamus, s. 36 i nast.). Poza tym, niektóre przestępstwa wojskowe występowały w dekretach Rządu Narodowe- go. Przykładowo, w Dekrecie ustanawiającym karę śmierci za dezer- cję datowanym na 12 sierpnia 1863 r. zagrożono karą śmierci, „bez sądu”, każdemu żołnierzowi za opuszczenie pola walki przed wyda- niem rozkazu do odwrotu (Dokumenty Wydziału Wojny, nr 37, s.

80 111). Mimo, że kodeks karny wojskowy Rządu Narodowego z 20 li- stopada 1863 r. stał na wyższym poziomie legislacyjnym niż jego poprzednik z 30 lipca 1863 r., to jednakowoż stanowił krok wstecz w rozwoju polskiego prawa karnego wojskowego. Oprócz wielu man- kamentów kodeks ten nie wprowadzał ogólnego pojęcia podżegania, pomocnictwa i usiłowania. Formami zjawiskowymi w dyspozycjach wielu czynów zabronionych posługiwano się nieporadnie. Przykła- dowo, art. 19 tego kodeksu penalizował „namawianie lub ułatwianie ucieczki z wojska”, zaś art. 14 „świadome przechowywanie szpiegów nieprzyjacielskich”. Kodeks nie czynił jakiejkolwiek różnicy między niewykonaniem rozkazów przełożonych i starszych stopniem. W ko- deksie tym przepis art. 24 przewidywał przestępstwo niestawiennic- twa na wyznaczonym stanowisku „na sygnał lub komendę do bro- ni”, zaś art. 32 „nieposłuszeństwo lub szemranie na froncie” zagro- żone banicją lub karą śmierci. Na wzór prawa francuskiego kodeksy powstańcze wprowadzały odpowiedzialność zbiorową (M. Czyżak, s. 10). W przypadku samowolnego opuszczenia dowódcy przez oddział wojskowy, na gruncie kodeksu karnego lipcowego karze śmierci za ten czyn zabroniony podlegało 10 żołnierzy należących do tejże jed- nostki powstańczej (art. 8 k.k.w. z 30 lipca 1863 r.), a w kodeksie

Walentyna Krupoves Powstanie styczniowe z różnych stron widziane karnym z listopada 1863 r. już co dziesiąty powstaniec (art. 7 k.k.w. z 20 listopada 1863 r.). Karę śmierci wykonywano w tym wypadku przez rozstrzelanie (art. 44 k.p.s.w. z 20 listopada 1863 r.). Jak zaw- sze podczas wojen i konfliktów zbrojnych prawo karne chroniło roz- kazodawstwo oraz wewnętrzną spoistość wojska powstańczego. Ka- talog przestępstw przeciwko rozkazowi przedstawiał się następująco:  złamanie rozkazu w oddaleniu od nieprzyjaciela (art. 10),  złamanie lub niewykonywanie rozkazu przed bitwą lub w sa- mej bitwie (art. 11),  niewykonanie lub niedopilnowanie rozkazów wyższych. Systematyka przestępstw wojskowych przyjęta przez po- wstańczego prawodawcę przedstawiała się następująco:  zbrodnia zdrady ojczyzny,  przestępstwa przeciwko obowiązkom żołnierskim na polu wal- ki,

 przestępstwa przeciw karności, 81  zbrodnie dezercji i przejście na stronę wroga,  przestępstwa przeciwko mieniu wojskowemu,  przeciwko służbie wartowniczej i konwojowej,  przestępstwa urzędnicze, przeciwko wymiarowi sprawiedliwo- ści pospolite. Przyjęta systematyka przybliża pod tym względem kodeks li- stopadowy do nowoczesnych regulacji niemieckiej i francuskiej. Ko- deks znosił podział kar kryminalnych na hańbiące i poprawcze wprowadzając w ten sposób ujednolicenie środków represji karnej, które od tej pory miały wyłącznie charakter kar hańbiących. W po- wstaniu styczniowym Rząd Narodowy 21 czerwca 1863 r. wydał De- kret o sankcjach przeciwko Polakom służącym w armii carskiej. Po- zostawanie w służbie w wojsku rosyjskim poczynając od początku sierpnia 1863 r. w granicach sprzed 1772 r. było karane pozbawie- niem czci oraz wszelkich praw politycznych i cywilnych (Dokumenty KCN i RN, s. 142). Kilka tygodni wcześniej Rząd Narodowy odezwą datowaną z 10 kwietnia 1863 r. wezwał wszystkich Polaków służą-

Echa powstania styczniowego w prozie Konwickiego redakcja naukowa Violetta Machnicka

cych w wojsku rosyjskim do powrotu do armii powstańczej pod groźbą utraty praw politycznych i cywilnych. Pozostawanie w służbie rosyjskiej podczas walki o niepodległość kwalifikowano jako hańbę i bratobójstwo (M. Stanulewicz, s.167).

3. Praktyka sądowa

Rozwój prawa wojskowego w okresie powstania styczniowego jest dla badacza dziejów audytoriatu niezmiernie interesujący. Po- śpieszne tworzenie kodeksów karnych, szeroki zakres penalizacji, objęcie postępowaniem doraźnym działalności sądów powstańczych oraz realia walki z armią rosyjską wytworzyły nowe podejście do problematyki kary. Represja sądowa sprowadzała się do odstrasza- nia i eliminowania jednostek groźnych lub uznanych jako zbędne dla idei niepodległości. W porównaniu z pierwszą połową XIX w. są- dy powstańcze ferowały surowe sankcje, a kara śmierci była pod- stawowym środkiem represji karnej. W postępowaniu władz po- wstańczych nie było śladu inercji, bezwładu i zaniechań tak charak- 82 terystycznych dla działalności sądownictwa wojennego z początku Księstwa Warszawskiego. Trudno też szukać analogii z przemyślaną, wyrachowaną polityką karania sprawców przestępstw wojskowych z okresu Królestwa Polskiego (L. Kania, s. 115–132). Właściwości sądów wojennych w powstaniu styczniowym pod- legała ponadto ludność cywilna, szpiedzy, donosiciele i wszyscy, któ- rzy zostali ujęci w granicach obozu wojskowego. Tryb doraźny i „do- raźność postępowania sądowego” była naczelną zasadą sądownictwa powstańczego. Wedle badań M. Stanulewicza, sądy wojenne w po- wstaniu styczniowym rządziły się wprawdzie regułami jednolitymi i prostymi, ale przedkładały zasady wymogi doraźności, szybkości po- stępowania ponad zawiłości postępowania (M. Stanulewicz, s. 193). I to zarówno w cywilnym i wojskowym pionie sądownictwa. Pierwsze półrocze powstania charakteryzowało się dominacją trybu doraźne- go w sądach wojennych. Katalog przestępstw podlegających w po- wstaniu styczniowym rozpoznaniu przez sądy doraźne uległ wydat- nemu poszerzeniu. W ostatniej fazie powstania na Podlasiu rozpo- znaniu przez sąd wojenny w trybie doraźnym podlegały m.in. niewypełnienie poleceń Rządu Narodowego, uchylanie się od powro-

Walentyna Krupoves Powstanie styczniowe z różnych stron widziane tu do kraju, brak przychylności do sprawy narodowej, wydanie po- wstańca w ręce wroga i sprowadzanie wojsk rosyjskich w miejsce zamieszkania. Prawo zwoływania i oddawania pod cywilny bądź wojenny sąd doraźny, poczynając od połowy października 1863 r., mieli komisa- rze pełnomocni ustanawiani dla każdego województwa. Działali w tym zakresie z własnej inicjatywy, na sygnał lub na polecenie Wy- działu Wojny Rządu Narodowego, jak w przedstawionym niżej przy- padku: Rząd Narodowy Wydział Wojny nr 240 z 28.04.1864 r. do Organi- zatora Zaboru Pruskiego Jana Działyńskiego: Obywatel Kaczkow- ski użala się na opieszałość władz cywilnych w Zaborze Pruskim, która się przyczynić miała do spowodowania poniesionych klęsk. Polecamy Wam przeto, Obywatelu, wyprowadzić pod tym wzglę- dem najściślejsze śledztwo a o rezultatach tego raport do Wydzia- łu Wojny złożyć(BK 7393, k.1). W praktyce sądów wojennych powstania styczniowego wszczę- 83 cie postępowania następowało na rozkaz dowódcy oddziału, zgru- powania polowego lub naczelników wojennych województw. Przeka- zanie sprawy do rozpatrzenia przez sąd wojenny świadczyło automa- tycznie o jej wadze. W praktyce oznaczało też żądanie wymierzenia przykładnej, surowej kary. W powstaniu styczniowym początkowo podmiot przestępstw wojskowych określony był niejednolicie, nie- konsekwentnie i szeroko. Jurysdykcji sądów powstańczych podlegali zarówno powstańcy i ludność cywilna. K.k.w. z 30 lipca 1863 r. uporządkował kwestie zakresu jurysdykcji sadów wojennych, gdyż poddał ich właściwości wszystkich, którzy „należeli do składu ar- mii”. W ten sposób zakres podmiotowy został określony bardzo sze- roko: […] oficerowie wszelkiego stopnia, podoficerowie, kaprale, żołnie- rze, urzędnicy intendentury, wojskowi lekarze, weterynarze, apte- karze, felczerzy, muzykanci, markietany i markietanki, popisowi od dnia powołania, osoby czasowo asymilowane do wojska, tj. rzemieślnicy, kapelani, instruktorowie nie mający stopni wojsko- wych jeńcy oraz dostawcy dla wojska, a to dopóty dostaw swych nie uskutecznią w zupełności, tudzież wszelkie stanu osoby wła-

Echa powstania styczniowego w prozie Konwickiego redakcja naukowa Violetta Machnicka

sność narodową niszczące”(M. Stanulewicz, s. 203; Dokumenty KCN i RN, nr 35, s. 86). Powstańczy wymiar sprawiedliwości pozwalał także na oczysz- czenie się z krzywdzących zarzutów, o ile prokurator wniósł stosow- ne oskarżenie przed sąd wojenny. Najlepiej ilustruje to fragment pi- sma oficera funkcyjnego z powiatu mławskiego: Dnia 11 lutego 1864 r. Do Naczelnika Wojennego zachodnich po- wiatów Województwa Płockiego: Na zarzuty uczynione mi, a mia- nowicie przez Marcelego Waśniewskiego i Bronisława Klickiego, podane Komisarzowi Rządu Narodowego, którzy to wyż wspo- mnieni obwiniali mnie jako człowieka złego i psującego porządek w sprawie narodowej, mówię otwarcie, że to jest fałszem i na do- wód tego upraszam o złożenie sądu na mnie i wskazanie gdzie mam się stawić aby zło jakie ciąży na mnie oczyścić i pociągnąć winnych oszczerców do odpowiedzialności jaka ciąży na nich. Podpisał: Dowódca Konnych Strzelców powiatu Mławskiego (BK 7412, k. 59). 84 W niezwyczajnych, wyjątkowych sytuacjach rozprawa przed sądem wojennym wzbudzała wielkie zainteresowanie, co automa- tycznie znajdowało swój wyraz w treści i formie. Dowodzi tego uro- czysta formuła wyroku uniewinniającego ppłk. Ludwika Navonna: Działo się dnia 2 maja 1864 r. Wyrok Sądu Wojennego zwołanego w imieniu Rządu Narodowego przez Komisarza Pełnomocnego w Niemczech po przedstawieniu sprawy przez sędziego sprawozdaw- cę, po wysłuchaniu Prokuratora Rządowego i oświadczeniu obwi- nionego zważywszy, że jakkolwiek Ludwik Navonne podpułkownik Wojsk Rządowych został obwinionym przed Rządem o przestęp- stwo z art. 33 K.K.W. (…) obwiniony Ludwik Navonne w czasie ca- łej swej służby w kraju i pobytu poza granicami tegoż przepisów prawa w niczem nie naruszył na chwile nawet i z drogi honoru i sumienia nie zboczył, przeto za zupełnie niewinnego używającego przysługującego mu nadal praw mu służących w myśl art. 42 K.P.S.W. uważanym być winien. Z tych powodów Sąd Wojenny Ludwika Navonna Podpułkownika Wojsk Narodowych za zupełnie niewinnego uznaje (Ibidem, k. 76–77).

Walentyna Krupoves Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

Wyroki sądów wojennych ogłaszano w rozkazach dziennych Wydziału Wojny Rządu Narodowego. Wyroki i rozkazy dowódców oddziałów powstańczych o pozbawieniu życia bez wyroku sądowego z reguły wykonywali żandarmi. Do ich obowiązków należało doko- nywanie aresztowań i konwojowanie podejrzanych do zaimprowizo- wanych sądów wojennych. Generalnie, przy każdym oddziale party- zanckim utworzono pododdział żandarmerii polowej. Maksymilian Stanulewicz, znawca powstańczej temidy, w swoich badaniach po- twierdził brutalność i stosowanie zupełnie skrajnych metod elimi- nowania zdrajców lub skazanych za zdradę, za działanie na korzyść nieprzyjaciela lub za czyny podlegające właściwości sądów wojsko- wych (M. Stanulewicz, s. 234). Żandarmi jako najbardziej ideowy element wojska powstańczego kontynuowali działalność partyzanc- ką po upadku powstania. Jeszcze w połowie 1865 r. żandarmi wy- konywali wyroki śmierci na zdrajcach na Lubelszczyźnie i Podlasiu (E. Niebelski, s. 229). Władze carskie propagandowo nazywały nawet żandarmów wieszatielami, gdyż podstawowym sposobem wykony- wania orzeczonych przez powstańcze sądy wojenne kar śmierci było 85 wieszanie skazanych na drzewach (W. Ramotowska, s. 374) W powstaniu styczniowym karanie śmiercią w porównaniu z poprzednim stuleciem miało zasięg bodaj najszerszy. Dowódcy po- lowi, naczelnicy wojskowi, komisarze pełnomocni i poszczególnych województw szastali bez umiaru wyrokami śmierci, która zazwyczaj przybierała charakter odwetu i prewencji. Karę śmierci wykonywano przez rozstrzelanie i powieszenie, przy czym, wykonanie egzekucji przez powieszenie uważano za karę hańbiącą. Odnotowano nawet przypadek rozsiekania kosami chłopa skazanego na śmierć za szpiegostwo po tym, jak podczas egzekucji urwał się ze stryczka37. Podczas narady sądu wojennego nad wyrokiem głosowano nie tylko co do winy i kary, ale także co do sposobu wykonania egzekucji. Na śmierć przez powieszenie skazywano z reguły za szpiegostwo, dezer- cję do nieprzyjaciela i zdradę. Egzekucje wykonywano publicznie, przed frontem oddziału lub wobec zebranej ludności cywilnej. Nie brakowało wyroków niesłusznych, niesprawiedliwych lub dyskusyj- nych. W oddziale mjr. Wodzińskiego rozstrzelano młodego chłopaka tylko dlatego, że odszedł na kilka kroków od posterunku. Z kolei gen. Taczanowski kazał rozstrzelać dwóch ochotników z pierwszej

Echa powstania styczniowego w prozie Konwickiego redakcja naukowa Violetta Machnicka

dwójki w buntującej się kolumnie marszowej, gdyż nie chcieli wyja- wić, kto wydał im rozkaz wstrzymania marszu (R. Pietrzykowski, s. 157, 208). W latach 1863–1864 nastąpiło radykalne odejście od kar ciele- snych. Być może było to zrozumiałe odreagowanie na brutalność występującą powszechnie w armii rosyjskiej. Sprzeciw przeciwko przywróceniu przedrozbiorowych praktyk stosowania kar cielesnych odnotowano jeszcze w Legionach Polskich gen. Jana H. Dąbrow- skiego. Pogląd o całkowitej rezygnacji z kar cielesnych w armii napo- leońskiej też nie jest do końca prawdziwy. Gen. Józef Załuski wspomina, że w kampanii 1808 r. dostrzegł w liniowych pułkach francuskich praktykę karania w trybie pozasądowym niesubordy- nowanych żołnierzy poprzez płazowanie ich szpadą. Taki sposób eg- zekwowania posłuszeństwa co prawda symbolicznie zrywał z przed- rewolucyjnym sposobem karania niesubordynowanych żołnierzy publiczną chłostą rózgami, wyciorami i kijami, ale przecież z samą ideą kar cielesnych się nie rozstawał. Wymierzanie kar płazem

86 szpady znalazło naśladowców w polskich pułkach (J. Załuski, s. 198). Negatywny stosunek do kar cielesnych osiągnął swoje apo- geum w latach 1863––1864. W znacznej mierze był wynikiem ochotniczego charakteru powstańczego wojska i odpowiedzią na brutalne praktyki stosowania kar cielesnych w armii rosyjskiej. Wymownym tego przykładem jest sprawa podjęcia próby wybatoże- nia podoficera jednego z oddziałów powstańczych w rejonie Augu- stowa w sierpniu 1863 r. z rozkazu płk. Skarżyńskiego. Powstańcy przyjęli to z oburzeniem, dotkliwie pobili płk. Skarżyńskiego, po czym rozeszli się do domów (BN, k. 43). Powstańcze sądy wojenne ferowały natomiast bez umiaru kary cielesne wobec osób cywilnych za czyny skierowane przeciw powstaniu. Należy natomiast odnoto- wać w wojskowym prawie karnym i praktyce sądów wojennych po- wstania styczniowego prawdziwy renesans kar hańbiących. Skazy- wanie na wieczną infamię oraz karanie pozbawianiem praw poli- tycznych, obywatelskich i honorowych za ciężkie przestępstwa wojskowe było na porządku dziennym. Reasumując, powstańcze prawo karne spełniło swoje zadanie jako instrument utrzymania zdolności i gotowości bojowej oddzia- łów. Dowódcy posiłkowali się sądami wojennymi wszędzie tam, gdzie

Walentyna Krupoves Powstanie styczniowe z różnych stron widziane mogło to zapewnić posłuch i karność w oddziałach partyzanckich. Nie można jednak przeceniać roli prawa karnego w czasie wojen i konfliktów zbrojnych. Wojsko wykształciło autonomiczny system eg- zekwowania posłuszeństwa rozkazowi, który w praktyce nie ma wie- le wspólnego z tradycyjnym pojmowaniem ideałów sprawiedliwości.

Bibliografia

Akty prawne

Dokumenty Komitetu Centralnego Narodowego i Rządu Narodowego 1662–1863, red. E. Halicz, S. Kieniewicz, I. Miller, Wrocław 1968 (Dokumenty KCN i RN). Dokumenty Wydziału Wojny Rządu Narodowego 1863–1864, red. S. Kieniewicz, I. Miller, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk 1973, T. 10. Dokumenty Wydziału Wojny Rządu Narodowego 1863–1864, red. S. Kieniewicz, I. Miller, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk 1973, T. 10. 87 Instrukcja dla Organizacji Pogranicznej. Część V – Trybunały Wo- jenno–Organizacyjne – Biblioteka Kórnicka, sygn. BK 7415 oraz rękopisy BK 7393, BK 7412. Kodeks karny wojskowy z 30 lipca 1863 r. – Centralna Biblioteka Wojskowa w Warszawie. Kodeks karny wojskowy z 20 listopada 1863 r. – Centralna Bibliote- ka Wojskowa w Warszawie. Dokumenty Komitetu Centralnego Narodowego i Rządu Narodowego 1662–1863, red. E. Halicz, S. Kieniewicz, I. Miller, Wrocław 1968 (Dokumenty KCN i RN).

Źródła

Załuski J.A., Wspomnienia, opr. A. Palarczykowa, Kraków 1976.

Opracowania

Adamus J., Przegląd źródeł powstańczego prawa wojskowego, „Woj- skowy Przegląd Prawniczy”, 1932, nr 1.

Echa powstania styczniowego w prozie Konwickiego redakcja naukowa Violetta Machnicka

Czyżak M., Prawo karne wojskowe powstania styczniowego, Woj- skowy Przegląd Prawniczy, 2013, nr 1. Czubiński L., Przestępstwa przeciwko karności w kodeksie Rządu Narodowego z 20 listopada 1863 r., „Wojskowy Przegląd Praw- niczy”, 1961, nr 4. Grzybowski L., Wspomnienia, Biblioteka Narodowa w Warszawie, sygn. IV 10093. Kamiński J., Prawo francuskie w Polsce, Pamiętnik Historyczno-- Prawny, / red. P. Dąbkowski /, t. X, z. 3, Warszawa 1931. Kania L. , Przestępstwa przeciwko obowiązkowi wojskowemu i dys- cyplinie w polskim prawie karnym i praktyce sądów wojennych w latach 1795–1945, Sulechów 2010. Kieniewicz S. , Powstanie styczniowe, Warszawa 1983. Niebelski E., Ostatni powstańcy 1863 r. w Lubelskiem i na Podlasiu, „Przegląd Historyczny” 1988, t. LXXIX, z. 2. Pietrzykowski R., Dionizy Czachowski 1810–1863, Warszawa 1983. Ramotowska F., Tajemne państwo polskie okresu Powstania Stycz-

88 niowego 1862–1864, t. I, Warszawa 1999. Stanulewicz M., Sądy i prawo w powstaniu styczniowym, Poznań 2005.

Walentyna Krupoves

Eliza Kot Siedlce Skuteczna perswazja? Środki językowe służące przekonywaniu w tajnej prasie z okresu powstania styczniowego

Sztuka skutecznej perswazji to cenna umiejętność, niewątpli- wie pomagająca w życiu codziennym. Należy zrobić wszystko, aby ludzie, do których się zwracamy, sami przekonali się do naszych ra- cji. Właśnie to odróżnia prawdziwą perswazję od manipulacji. W przypadku pierwszej efekt naszych starań zostaje w umysłach od- 89 biorców na dłużej, bowiem opiera się ona na szczerości. Natomiast manipulacja jest skuteczna przez krótki czas, ponieważ sam mani- pulator, jak i jego techniki ujawnione zostają przez obserwatora lub na drodze myślenia krytycznego. W związku z tym chęć wywołania jakiejkolwiek zmiany, na przykład zmiany zachowania, postawy, czy przekonań odbiorcy z reguły towarzyszy perswazyjnemu komunika- towi. Świadoma próba wywołania takowych zmian osoby bądź grupy osób przy pomocy transmisji pewnej świadomości określana jest mianem perswazji [Tokarz 2006: 195]. Żadna ze strategii perswazyj- nych nie jest uniwersalna, dlatego środki dobierane są stosownie do okoliczności. Na jej wynik bez wątpienia mają wpływ wzajemne związki między różnymi zespołami czynników, a kluczową koncepcją pozwalającą ją zrozumieć jest neutralność. Do przekonywania po- trzebni są niewątpliwie słuchacze. Stałym elementem komunikacji jest obecność odbiorców, czy to w postaci jednej osoby, małej grupy, czy dużego zgromadzenia. Bardzo ważne jest, by wiedzieć, jak szyb- ko należy dostosować się do potrzeb, pragnień i obaw odbiorców. Wiedza o tym, jak należy badać i odbierać słuchaczy, pomoże okre-

redakcja naukowa Violetta Machnicka

ślić, które narzędzia lub techniki będą najskuteczniejsze w danej sy- tuacji. Wśród zasad ściśle dotyczących perswazji należy wymienić przede wszystkim to, że ma ona skutek długotrwały oraz wymaga skrupulatnej nauki, ale także stałego zaangażowania [Mortensen 2006: 17]. Umiejętności perswazji stosowane są i rozwijane od dawna, a jej potęga ma wyjątkowe i zasadnicze znaczenie w świecie. Prawie każdy rodzaj relacji międzyludzkich niesie ze sobą próbę uzyskania wpływu na innych, bądź przekonania ich do naszego sposobu my- ślenia. Ze sztuki przekonywania korzysta się właściwie na każdym kroku [Karpiel, Leszczyńska 2004: 199]. Nie dziwi więc fakt, że była ona wykorzystywana przede wszystkim w prasie, która niewątpliwie ma i miała ogromny wpływ na poglądy społeczeństwa. Swoje miejsce odnalazła także w tajnej prasie okresu powstania styczniowego, któ- ra w dziejach europejskich ruchów narodowowyzwoleńczych była zjawiskiem wyjątkowym. Do tego czasu, nigdzie indziej nie zdarzyło się, aby w ciągu czterech lat, w warunkach konspiracji ukazywała

90 się tak duża liczba przeróżnych czasopism pobudzających naród do walki o swobody społeczne oraz wolności polityczne. Zjawisko to zwracało uwagę zarówno uczestników tych wydarzeń, jak i postron- nych świadków. Historia prasy lat 1861–1864 w praktyce nie da od- dzielić się od całości publicystyki polityczno-społecznej owego czasu. Rozwijała się ona w warunkach odmiennych w porównaniu do po- wstania kościuszkowskiego, czy też listopadowego. W 1794 i 1831 r. w Warszawie bez skrępowania drukowane były ulotki, gazetki oraz broszury różnych odcieni. Druga połowa lat pięćdziesiątych XIX wieku to czas, w którym w zaborze rosyjskim zaczęło budzić się ży- cie polityczne. Ponownie stanęło ono wobec zagadnienia środków propagandy, a miejscowa prasa skrępowana była cenzurą. Do 1860 r. pierwsze kółka spiskowe w uczelniach Cesarstwa oraz w Warszawie nie odczuwały potrzeby publicystyki masowej, bowiem wchodziły wówczas w grę małe grupy oficerskie i studenckie pozo- stające z sobą w nieprzerwanym kontakcie. Owym środowiskom do propagandy wystarczyły prywatne rozmowy, wieczory towarzyskie, bądź co najwyżej pisane ręcznie, zazwyczaj w jednym tylko egzem- plarzu, krążące z rąk do rak gazetki. Przywódcy ruchów ze sfer inte- ligencji nie mieli tak zażyłych kontaktów w środowisku drukarzy,

Walentyna Krupoves Powstanie styczniowe z różnych stron widziane aby mogli pokusić się o wypuszczenie w świat stałego, czasopisma konspiracyjnego [Kieniewicz, Miller 1966: V–VIII]. Wraz z nasileniem się nastrojów politycznych w całym społe- czeństwie, z początkiem lat sześćdziesiątych pojawiła się potrzeba stworzenia prasy niezależnej. W związku z tym w lipcu 1861 r. w Królestwie ukazało się pierwsze czasopismo konspiracyjne, w listo- padzie pierwsze numery zaczęły pojawiać się także na Litwie, w styczniu 1862 r. na ziemiach rosyjskich, natomiast w 1864 r. poza granicami dawnej Rzeczpospolitej. Największa ilość wydawanych czasopism odnotowana została od marca do kwietnia 1863 r., czyli w czasie nasilenia się walk. Rok 1864 to data upadku powstania, ale także koniec prasy powstańczej. Tajne czasopisma tego okresu to nie tylko te ukazywane w trakcie trwania działań powstańczych, czyli w 1863 r., bowiem są to także wszystkie pisma wydawane wcześniej, poza oficjalnym obiegiem, a dotyczące działań konspira- cyjnych dopiero prowadzących do wybuchu powstania. Ogółem w omawianym okresie ukazały się trzysta cztery numery, przy czym podkreślić należy, że liczba ta obejmuje również pozycje, które nie 91 zostały odnalezione, a ich istnienie uznaje się za prawdopodobne. Obecnie czasopisma te są rzadkością, nie wszystkie dotrwały do dnia dzisiejszego, nie zachował się także komplet najważniejszych tytułów. Poszczególne numery odnaleźć można miedzy innym w Bi- bliotece Narodowej, lecz z uwagi na ich unikatowy charakter zbiory te objęte są szczególną ochroną [Murzynowska, Potęga 2001: 32– 33]. Tajna prasa okresu powstania styczniowego niewątpliwie jest zjawiskiem niecodziennym w dziejach XIX wieku. Jej burzliwy roz- wój oraz mnogość tytułów odzwierciedlających poglądy polityczne oraz społeczne kilku ugrupowań, ale także wartość jako źródła dla poznania ówczesnej epoki od dawna ściągały na siebie uwagę histo- ryków. Tematyka prasy z tego okresu jest niezwykle ważna i z pew- nością zasługuje na obszerne omówienie, jednak referat ten stanowi ujęcie wspomnianego tematu w aspekcie językowym i ma na celu ukazanie w jaki sposób środki językowe zawarte w czasopismach wpłynęły na skuteczną perswazję. Język stanowi główne narzędzie wpływania na innych, zarówno przy użyciu środków perswazji, jak i manipulacji. Anna Zięba omawiając językowe środki perswazyjne

Echa powstania styczniowego w prozie Konwickiego redakcja naukowa Violetta Machnicka

powołuje się na Awdiejewa, który zauważył, iż zjawisko perswazji obejmuje przeróżne działania mające na celu przygotowanie komu- nikacji, ale także działania towarzyszące jej procesowi, jak np. ape- lacja do odbiorcy, argumentacja, czy wszelkie inne środki sprzyjają- ce skuteczności zastosowanych aktów mowy. Według niego istnieje zbiór takowych środków, które opisać można jako metaoperatory perswazyjne, występujące jako niezależne modele gramatyczne, lek- semy, bądź frazesy. Mogą one być użyte jako wzmocnienie funkcji pragmatycznych, jak również nierzadko narzucają odbiorcy założoną wiarygodność komunikatów. Wśród nich wyróżnić można między innymi operatory: blokujące weryfikację (asercja, ocena), zmieniają- ce hierarchię układu informacyjnego, wywołujące „efekt obserwato- ra” oraz operatory wzmocnienia funkcji pragmatycznych. Celem są- du aksjologicznego lub asercji jest blokada możliwości weryfikowa- nia przez odbiorców prawdziwości wyrażonej asercji albo trafności dokonanej przez nich oceny. W badanych tekstach prasy okresu powstania styczniowego wymienić można następujące operatory:

92 przecież, toteż, wszak, wszakże, wprawdzie, oraz formuły: wszyscy wiedzą, że; jak wiadomo; mówią, że; piszą; jak się okazało; prawdę mówiąc; w istocie; mówiąc szczerze. Przykładami mogą być: To też ile razy lud czy rząd jaki, rozumie się własnym powo- dowany interesem, wspomniał nasze imię, lub z prostej ciekawości chciał uchylić całunu i dojrzawszy rumieńca na licach trupa wołał: to nie śmierć to letarg! (Dziennik Narodowy, nr 2/1863) Wprawdzie ks. Feliński w swojej czytanej mowie wspomina, że jego obowiązkiem mówiąc prawdę; ależ prawda jest jedna jak Bóg jeden – miara i waga dla wszystkich powinna być równa. (Głos Kapłana Polskiego, nr 1/czerwiec 1862) Tak piszą w książkach uczeni miłujący polską Ojczyznę, tak rozgłaszają z pokolenia w pokolenie prostaczkowie wiejscy o tej naszej ziemi ojczystej i o życiu kmiecym, a że święta prawda, wszy- scy mi to przyznacie; (Kosynier, nr 4–5/wrzesień 1862) Otóż, jak wam wiadomo, w r. 1831 będąc dziarskim parob- czakiem, urodzony i wychowany wraz z wami w waszej i mojej wio- sce, kiedy wybuchła rewolucja po całym kraju, by wypędzić z na-

Walentyna Krupoves Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

szej świętej ziemi nieprzyjaciela, pobiegłem jako ochotnik i zacią- gnąłem się w szeregi kosynierów. (Kosynier, nr 1/sierpień 1862) Są to swego rodzaju zapewnienia. To co nadawca mówi, jest prawdziwe oraz spójne z opinią większości. Zabieg tego typu spra- wia, że odbiorcy trudno jest nie zgodzić się z treścią niesioną przez komunikat. Nie ma on także możliwości wyrażenia sprzeciwu wobec niej. Kolejny typ operatorów to zmieniające hierarchię układu in- formacyjnego, Nadawcy dają one przede wszystkim możliwość pod- kreślania fragmentów sensu uznanych przez niego za najważniejsze. Bardzo często przedstawiane jest to jako przeniesienie danego frag- mentu treści na płaszczyznę orzekania. Poza tym są to zabiegi takie jak: realizowane na poziomie prozodycznym inwersja oraz akcenty logiczne, ale także leksemy właśnie i zwłaszcza: Położenie to, wybitniejsze dziś jak kiedykolwiek, sprawia wła- śnie ten stan przechodni, w jakim obecnie zostajemy […] (Strażni- ca, nr 1/sierpień 1861) 93 Operatory wywołujące tak zwany „efekt obserwatora” dotyczą głównie opisów zdarzeniowych i polegają na odwołaniu się do wy- obraźni odbiorców. Jest to swego rodzaju zaproszenie do mentalne- go uczestnictwa w opisywanych zdarzeniach. Istnieją bowiem pewne konstrukcje, które mają na celu zwiększanie jaskrawości rzeczywi- stości przedstawianej w danym czasopiśmie, co daje sugestię, iż treść danej relacji jest bardziej wiarygodna. Do takich środków zali- czyć można między innymi wyrażenia: wyobraź sobie; jak widzisz; patrzcie; nagle; tuż tuż; wręcz. Patrzcie ino, miałem wam opowiadać o pogrzebie gen. Sowiń- skiej, o naszej ukochanej warszawskiej młodzi, jak występowała na tym pogrzebie […] (Kosynier, nr 3/wrzesień 1862) Oto widzicie, moi bracia, że począwszy od króla Piasta aż do r. 1831, to jest ostatniej rewolucji, że ciągle gadają, drukują, głoszą i piszą o odwadze kmiecej […] (Kosynier, nr 4–5/ wrzesień 1862) Ostatnie to środki językowe zwiększające efektywność moc- nych funkcji. Należą do nich między innymi prośby, żądania, wyklu- czenia, wyrażenia pewności, obietnice, rady oraz zakazy. Przykłado-

Echa powstania styczniowego w prozie Konwickiego redakcja naukowa Violetta Machnicka

wymi operatorami leksykalnymi wzmacniającymi te funkcje mogą być wyrazy: zupełnie, absolutnie, całkowicie, natychmiast, w tej chwili, słowo itp. [Zięba 2009: 11–113]. Przedstawiony podział językowych środków z pewnością poka- zuje jak duży wpływ miały one na skuteczność perswazji, odgrywa- jącej olbrzymią rolę w konspiracyjnej prasie okresu powstania styczniowego. Nie sposób jednak pominąć przy tym temacie proble- matyki związanej ze sposobami wyrażania ocen w języku, bowiem za podstawowy składnik wypowiedzi perswazyjnych uznać należy war- tościowanie. Sądy wartościujące w funkcji perswazyjnej wyrażane mogą być za pomocą słów o treści wyłącznie oceniającej i są to wy- razy nazywane prymarnie wartościującymi70. Jest to grupa nielicz- na, a należą do niej wyrazy, które w najogólniejszy sposób określają negatywną, bądź pozytywną wartość stanu lub przedmiotu rzeczy. Do tej grupy należą przysłówki, rzeczowniki i przymiotniki, takie jak: dobry/zły, dobrze/źle, dobro/zło itp. [Sławek 2007: 71–72]. W ba- danych tekstach tego rodzaju słownictwo pojawia się stosunkowo

94 rzadko, ale nie oznacza to, że nie można odnaleźć go wcale: […] aby nie powiedzieli, że kmiecie to są ludzie bez duszy, że nie czują, co jest dla nich dobre, że nie widzą, co jest piękne, że nieudolni poświęcić się, gdy idzie o uwolnienie spod jarzma świętej nam polskiej Ojczyzny; (Kosynier, nr 1/sierpień 1862) Podobna zmiana broni nie jest jednak straszną, jeżeli naród oceniając dobrze położenie swoje i dobrze rozumiejąc sprawę ojczy- stą zabezpieczy swe stanowisko zgodnym przyjęciem zasady jedno- myślnego gromadzenia sił kraju i przygotowywania ich do dzielnego, zbrojnego, a zwycięskiego wystąpienia; (Strażnica, nr 12/lipiec 1862) Od dobrego zaś rozumienia tego warunku cała donośność i war- tość jej zależy. (Głos Kapłana Polskiego, nr 5/lipiec 1862) Oceny mogą być wyrażone w dwojaki sposób. W przypadku prasy tajnej tego okresu stanowią one przede wszystkim część tek- stu właściwego informacji. W tej sytuacji politycznej negatywne oce-

70 Por. z podziałem ukazanym przez Jolantę Sławek w książce Czytelnik uwolniony? Perswazja we współczesnej informacji prasowej. [Sławek 2007: 71].

Walentyna Krupoves Powstanie styczniowe z różnych stron widziane ny zazwyczaj odnoszą się do wszystkiego przeciwko czemu opowiada się dany organ prasowy, natomiast te o charakterze dodatnim na- wiązują do racji reprezentowanych przez dane czasopismo. Każdej perswazji towarzyszą także emocje. Mogą one być natu- ralne, kiedy nadawca nie występuje z wcześniej obmyślaną informa- cyjną intencją, albo wyreżyserowane, czyli komponowane świado- mie. Odwołanie się do emocji odgrywa istotną rolę w procesach na- kłaniania, czy też zjednywania, przede wszystkim, gdy chodzi o świadome kreowanie uczuć wśród odbiorców komunikatów perswa- zyjnych. Ekspresja może być subiektywną intencją, która realizowa- na jest przez środki językowe ukształtowane w poszczególnych lek- semach oraz w wypowiedziach tekstowych [Sławek 2007: 82–83]. W numerze 1 Głosu Kapłana Polskiego z czerwca 1862 odna- leźć można następujący fragment: Polak kocha Boga, kocha papieża, ale po Bogu przede wszystkim kocha swój kraj, nie cierpi kłamstwa i obłudy, a ręce tylko do modli- twy składa, każdemu śmiało w oczy zajrzy, nie czai się i nie patrzy spod oka, ale czoło jego ku niebu, nie sili się na subtelności i wykrę- 95 ty, ale w prostoduszności, co myśli, to powie: to kocham, tego nie- nawidzę i rzecz skończona; (Głos Kapłana Polskiego, nr 1/ czer- wiec 1862) Przy omawianiu ekspresji językowej należy zrozumieć różnicę pomiędzy wyrażaniem emocji a komunikowaniem o nich. Sformuło- wania typu: ‘to mnie zachwyca’, ‘boję się’, ‘bardzo się cieszę’ w jawny sposób uzewnętrzniają przeżycia, jakie zawarte zostały w wypowie- dzi. Nadawca o swoich uczuciach mówi wprost, wykorzystując przy tym nazwy stanów uczuciowych istniejących w zasobie leksykalnym polszczyzny. Natomiast tam, gdzie nadawca w zgodzie ze swoim za- mierzeniem ocenia zjawiska rzeczywistości, udzielając dezaprobaty lub akceptacji, odbywa się wyrażanie emocji, z którym ściśle wiąże się zjawisko potoczności. Nacechowanie ekspresywne elementów po- tocznych języka stanowi czynnik odróżniający wariant potoczny od standardowego języka. Zazwyczaj są to skrajne emocje, bogatsze niż w polszczyźnie ogólnej i bardziej wyraziście eksponowane. W związ- ku z tym za doskonałe narzędzie perswazji uznaje się właśnie nace- chowaną ekspresywnie leksykę potoczną [Sławek 2007: 83].

Echa powstania styczniowego w prozie Konwickiego redakcja naukowa Violetta Machnicka

Na podstawie badanych tekstów stwierdzić można, że występu- je w nich zarówno słownictwo o negatywnym, jak i pozytywnym za- barwieniu emocjonalnym. Charakterystyczną cechą słownictwa na- cechowanego ekspresywnie jest to, że element afektywny często do- minuje w nich nad znaczeniem, co w efekcie prowadzić może do pewnej niedookreśloności znaczeniowej. Właśnie z tego powodu słownictwo emocjonalne chętnie wykorzystywane jest jako narzędzie perswazji. Za przykład posłużyć może fragment zaczerpnięty z pierwszego numeru Głosu z Warszawy wydanego w maju 1862 r.: Polak każdy bez różnicy stanu, bez różnicy położenia w społe- czeństwie, bez różnicy wyznania miłować winien ziemię ojczystą. Co tę miłość osłabia, paraliżuje lub gasi? Oto przez szlachcica, arystokratę, kapitalistę okryty lekceważeniem, pogardą lub doci- skiem mieszczanin, kmiotek lub innej wiary wyznawca, mimo naj- gorętszej kraju miłości, chłodnie w czynie i ofierze, bo nie widząc dziś w uprzywilejowanych kastach zmiany postępowania mniemać może, że odrodzony kraj znowu w dawne popadnie grzechy i że 96 nowa Polska znowu szlachecką lub fanatyczną być zechce. (Głos z Warszawy, nr 1/ maj, 1862). Zabieg ten okazuje się bardzo skuteczny, albowiem odwoływa- nie się do uczuć odbiorcy, powoduje, że niejako w sposób mecha- niczny przyswaja on określone treści, które są pożądane z punktu widzenia nadawcy. Proces nakłaniania odbywa się wówczas poza sferą intelektualną odbiorców, niekiedy nawet wyłączając argumen- tację racjonalną, stanowiącą przeważnie jedynie tło wobec wyraża- nych oraz wywoływanych stanów emocjonalnych [Sławek 2007: 96]. Każda prasa, tak więc i prasa lat 1861–1864 ma do spełnienia pewną określoną rolę zarówno polityczną jak i społeczną. Oprócz podziału ideowego, posiadała ona także w pewnym sensie cenzus umysłowy, jednak nigdy nie rezygnowała z idei budzenia ducha na- rodowego [Kozłowski 6]. W tym celu niekiedy odwoływała się do przeróżnych technik, które niewątpliwie pomagały przekonać czytel- ników do racji głoszonych na łamach czasopism i mimo, iż trudno jest określić stopień jej poczytności w okresie manifestacyjnym, to nie można odrzucić myśli, że odegrała poważną rolę w przygotowa- niu społeczeństwa do drugiego etapu ruchu narodowego, walki

Walentyna Krupoves Powstanie styczniowe z różnych stron widziane zbrojnej w oparciu o hasła postępu społecznego oraz sojuszu z na- rodem rosyjskim [Kozłowski 1963: 17]. Bibliografia Opracowania Tokarz Marek [2006], Argumentacja. Perswazja. Manipulacja, Gdań- skie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk. Mortensen Kurt W. [2006], Sztuka wywierania wpływu na ludzi. Dwanaście uniwersalnych praw skutecznej perswazji, Wydaw- nictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków. Sławek Jolanta [2007], Czytelnik uwolniony. Perswazja we współ- czesnej informacji prasowej, Wydawnictwo „Poznańskie Studia Polonistyczne”, Poznań, 2007. Zięba Anna [2009], Językowe środki perswazji i manipulacji w in- formacjach prasowych na przykładzie Targów Budownictwa BUDMA 2008 [w:] JĘZYK, KOMUNIKACJA, INFORMACJA. Tom 4, red. Piotr No-

wak, Paweł Nowakowski, SORUS, 2007. 97 Garpiel Rafał, Leszczyńska Katarzyna [2004], Sztuka perswazji, red. Rafał Garpiel, Katarzyna Leszczyńska, Kraków, 2004, s. 199. Kieniewicz Stefan , Miller Il’ia Solomonovich [1966], Prasa tajna z lat 1861–1864. Cz. 1, red. Stefan Kieniewicz, Il’ia Solomonovich Miller , Wrocław, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1966. Kieniewicz Stefan , Miller Il’ia Solomonovich [1969], Prasa tajna z lat 1861–1864. Cz. 2, red. tomu Stefan Kieniewicz, Kieniewicz Stefan , Il’ia Solomonovich Miller, Wrocław, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1969. Czasopisma Murzynowska Danuta, Potęga Joanna [2001], Prasa tajna z okresu powstania styczniowego ,[w:] Biuletyn Informacyjny Biblioteki Narodowej 4/159/2001 Kozłowski Eligiusz [1963], Tajna prasa powstania styczniowego, [w:] Zeszyty Prasoznawcze, OŚRODEK BADAŃ PRASO- ZNAWCZYCH RSW PRASA, NR 3 (17) R. IV, KRAKÓW 1963. Słowa kluczowe: perswazja, prasa, powstanie styczniowe, język, komunikacja

Echa powstania styczniowego w prozie Konwickiego redakcja naukowa Violetta Machnicka

Keywords: persuasion, press, January Uprising, language, communication Abstract: This article is a presentation of how the linguistic devices were used to convince people who were reading banned newspapers of the period of January uprising. The art of effective persuasion is a valuable skill, which undoubtedly helps in everyday life. Every newspaper has to fulfill a certain role in both political and social ways so the same thing happens with newspaper of 1861–1864 pe- riod. Sometimes, for this particular purpose, it reffered to the vari- ous techniques that undoubtedly helped to convince readers to vir- tue proclaimed in the pages of magazines. The author shows what kind of role were the linguistic devices played in that issue.

98

Walentyna Krupoves

Walentyna Krupowies Uniwersytet Przyrodniczo–Humanistyczny w Siedlcach, Wydział Humanistyczny Echa powstania styczniowego w prozie Konwickiego

W badaniach literaturoznawczych przeważa sąd, że uobecnia- nie powstania styczniowego w twórczości Konwickiego na ogół pełni funkcję „matrycy polskiego losu” naznaczonego przegrywanymi zry- wami niepodległościowymi1. Przywoływanie powstania pozwalało pi- sarzowi na gruncie literatury formułować pytania o sens zrywów oraz o ich późniejsze konsekwencje zarówno dla jednostek w nich 99 uczestniczących, jak i dla życia całej zbiorowości. Odwoływanie się do powstania byłoby zatem aktem uruchamiającym proces rozu- mienia tego, co działo się z polską zbiorowością w XIX i w XX wie- kach. Konwicki wpisuje w swoje teksty również pytanie o kategorie, przy pomocy których ta zbiorowość próbowała opisać swoje do- świadczenie historyczne oraz wskazuje uniwersum aksjologiczne, w którym starała się je umieścić. Rozmowa z tradycją literacką otwie- rała problematykę kanonicznych, wzorotwórczych przedstawień przeszłości, aprobowanych przez społeczność oraz przedstawień po- zostających na marginesie jej oczekiwań i wyobrażeń. Najogólniej rzecz ujmując, pisarz wskazuje na sposoby opowiadania o powsta- niu zakotwiczone w kodzie romantycznym oraz takie, które poza ten kod wykraczają, a nawet go kwestionują. Zgadzając się z powyżej bardzo ogólnie zarysowaną wieloletnią tendencją badawczą, chciałabym zobaczyć, czy przywoływanie po-

1 Zob. A. Nasalska, Oszukani przez historię. O prozie Tadeusza Konwickiego, w: Mię- dzy literaturą a historią, pod red. E. Łoch, Lublin 1986. H. Gosk, Polskie opowieści w dyskurs postkolonialny ujęte, w: (Nie)obecność. Pominięcia i przemilczenia w narracjach XX wieku, red. naukowa H. Gosk, B. Karwowska, Warszawa 2008.

redakcja naukowa Violetta Machnicka

wstania styczniowego ogranicza się li tylko do bycia wzorcem pol- skiego losu i polskiego zmagania z historią i geopolityką, czy też uobecnianie go ewokuje dodatkowe sensy, może mniej oczywiste, przesłonięte przez dotychczasowe interpretacje albo tylko pozornie marginalne i drugorzędne, a więc tym bardziej warte odczytania. W swoich rozważaniach odwołuję się do dwu powieści: Kom- pleksu polskiego oraz Bohini. W obu utworach powstanie rozgrywa się nie na terenach etnicznie polskich, lecz na Litwie historycznej. To umiejscowienie kulturowo–geograficzne ma pewne konsekwencje, dotychczas nieuwzględniane, dla wymowy tematu powstania w tek- stach Konwickiego.

Opowieść o bracie-powstańcu

W Kompleksie polskim w narrację o PRL–u, a więc o współcze- sności opowiadacza: zdegradowanej, nijakiej i bardzo prowincjonal- nej, Konwicki wbudowuje opowieść–wtrącenie o oddziale powstań- czym działającym na terenie historycznej Litwy. Pojawienie się w 100 tym utworze opowieści o próbie wzniecenia powstania na terenie Oszmiańszczyzny pod dowództwem Zygmunta Mineyki zakończonej krótkotrwałą i przegraną potyczką nie służy przedstawieniu wyda- rzeń historycznych, budowaniu ich literackiej reprezentacji czy przypomnieniu jednego z powstańców na Litwie. Mineyko staje się tu nośnikiem losu powstańca, jego nadziei, zauroczeń, wyborów, lę- ków, rozczarowań, a poprzez zakotwiczenie w lokalnej przestrzeni staje się reprezentantem zrywów niepodległościowych na Litwie oraz reprezentantem wileńskiego losu, który będą powtarzały następne pokolenia, w tym pokolenie narratora. Pomost między bohaterem a narratorem stwarza sam sposób prowadzenia narracji, który ujaw- nia się w pierwszym zdaniu tej opowieści–wtrącenia. Użycie 2 os. l. p. wprowadza efekt bezpośredniości, buduje wspólnotę, pokonuje dystans czasowy, wytwarza bliskość czy wręcz zażyłość. W pewnym sensie ten typ narracji inicjuje rozmowę czy też raczej rozmowę– przypomnienie, gdzie Ja narratora przypomina dla Ty bohatera jego dzieje. Bliskość opowiadacza i bohatera wzmacnia już pierwsza sce- na: bohater niczym ptak – w tekście występuje porównanie do skow- ronka – czy też ktoś wędrujący z zaświatów, ogląda z góry dolinę

Walentyna Krupoves Powstanie styczniowe z różnych stron widziane oraz znajdujące się w niej miasto. Ten ogląd mógłby powtórzyć też narrator, bo zna tę dolinę i to miasto i tak jak bohater bywa „ogłu- szony gorączką tęsknoty” czy też raczej bohater zostaje obdarzony emocjami ja–opowiadającego albo jeszcze inaczej: narrator ujawnia wspólną z bohaterem perspektywę wspomnieniową. Już na począt- ku opowieści–wtrącenia zostaje ustanowione powinowactwo między bohaterem a narratorem wzmocnione odwołaniem się do wspólnych miejsc i do wspólnego doświadczenia. Wiemy, że Konwicki–pisarz znał pamiętniki Mineyki, natomiast sygnałem wewnątrztekstowym potwierdzającym tę wiedzę jest wcześniejsze przyznanie się Konwic- kiego–narratora do znajomości wileńskich pamiętników i wspo- mnień, czytanych przezeń w dużych ilościach2. To lekturowe nasy- cenie prowadzi do wynajdywania punktów wspólnych własnego ży- cia i zapisanego w pamiętniku życia cudzego, a nawet do głębszej identyfikacji wileńskich biografii. Początek opowieści–wtrącenia ko- responduje z obrazem powrotu Mineyki do Wilna w 1863 r. wytwo- rzonym w jego wspomnieniach. Konwicki w swojej opowieści w znacznym stopniu pozostaje zgodny z warstwą faktograficzną, a co 101 ważniejsze, wiernie przekazuje prawdę emocji wówczas przeżywa- nych3. Zarysowana paralela losów zorganizowana wokół triady wi- leńskość – powstanie – tęsknota narzuca analogię między rokiem 1863 i 1944, a wzmacnia ją wcześniejszy monolog narratora, w któ- rym znajdziemy wzmiankę o oddziale partyzanckim walczącym w sy- tuacji beznadziejnej, bo na terenach zajętych już przez Armię Czer- woną, gdy walka staje się nikomu niepotrzebnym poświęceniem. Ustanowioną powyżej triadę można zastąpić inną, synonimiczną, chociaż o większym stopniu ogólności: zakorzenienie kulturowo– geograficzne – historia – emigracja. Triada stanowi węzłowe momen- ty biografii, gdzie najbardziej dramatycznie układają się relacje mię-

2 T. Konwicki, Kalendarz i klepsydra. Kompleks polski, Warszawa 2010, s. 350. Do szczególnej bliskości z tą postacią historyczną przyznaje się pisarz w jednej ze swoich książek sylwicznych. Pisze m.in. „mój ukochany Mineyko”. Zob. T. Konwicki, Wschody i zachody księżyca, Warszawa 1990, s. 190. 3 W swoich wspomnieniach Zygmunt Mineyko pisał: „Unoszony w głąb Litwy i zbliża- jąc się do Wilna, czułem się uszczęśliwiony i z rozkoszą oddychałem rodzimą atmosferą utraconego od dawna kraju”. Z. Mineyko, Z tajgi pod Akropol. Wspomnienia z lat 1848– 1866, opracowanie E. Kozłowski i K. Olszański, przedmowa i przypisy E. Kozłowski, Warszawa 1971, s. 301.

Echa powstania styczniowego w prozie Konwickiego redakcja naukowa Violetta Machnicka

dzy biografią a historią, która w tym czasie i miejscu, tzn. w 1863 r. na Litwie przychodzi pod postacią zrywu niepodległościowego. W powieści historia i egzystencja funkcjonują w chiazmatycz- nym splocie. Zryw narodowy jest okresem, gdy historia góruje nad egzystencją, później egzystencja bierze odwet na historii. Jak w opowieści o Mineyce, gdzie wszystkie sprawy egzystencji: praca, mi- łość, rodzina, uczucia, wreszcie samo życie, zostają podporządko- wane wydarzeniowości, ogólność dominuje tu nad poszczególnym istnieniem. Egzystencja zostaje niejako zawieszona czy też odłożona na później. „Nie było czasu. Nigdzie miejsca nie zagrzałem długo. Żołnierski los. Może po wojnie, w wolnej ojczyźnie”4 – odpowie Mi- neyko na pytanie o własną rodzinę. W drugiej opowieści–wtrąceniu, poświęconej Trauguttowi, dominacja historii przybiera jeszcze bar- dziej bezwzględny charakter: po prostu niszczy życie samo, skazuje go na nieuchronną zagładę. Po krótkich chwilach historycznej wzniosłości następuje zazwyczaj czas długiej i lichej egzystencji. Ale i egzystencja bierze odwet na historii: Mineyko wyrusza do powsta-

102 nia, by zostać dowódcą kilkusetosobowego oddziału; na miejscu znajduje kilkudziesięciu powstańców – reszta wróciła do domu, bo to lato i dużo roboty w polu. Uwiedzenie wzniosłością dyskursu po- wstańczego ukształtowanego przez romantyczny kod kulturowy, pragnienie przeżycia przygody najpierw zostaje zderzone ze zwyczaj- nością życia samego. W tym miejscu opowieści jeszcze nie wiemy, czy udział w powstaniu był wart całkowitego podporządkowania mu życia młodych uczestników. To pytanie zostało odroczone, ale w końcu padnie ono w tekście, a następnym krokiem będzie obnażenie ułudy dotychczasowych wyobrażeń, ich nieprzystawalności do ów- czesnego świata polityczno–społecznego. W wyobrażeniach o walce powstańczej dominuje jej estetyzacja i uwznioślenie. Konwicki niewątpliwie nawiązuje do tych kategorii. Buduje swoją opowieść stylem podniosłym, by powoli rozsiewać w tekście sygnały okropności walk. Kończy opowieść czyn brutalny i okrutny: Mineyko zostanie pobity, wrzucony na wóz „wymoszczony zaschniętym nawozem”, a „rozkraczone nogi jak u patroszonego ka- bana” będą mówić o doznanym okrucieństwie i poniżeniu. Do tekstu

4T. Konwicki, Kalendarz i klepsydra. Kompleks polski, op. cit., s. 363.

Walentyna Krupoves Powstanie styczniowe z różnych stron widziane wkraczają wyrażenia gwarowe i pospolite, które, o dziwo, nie niszczą ogólnego wrażenia wzniosłości, co najwyżej wprowadzają elementy dysonansu. Kontrapunktem dla tej opowieści będzie dopiero umieszczenie jej wewnątrz narracji o współczesności. Tu wzniosłość dyskursu powstańczego kontrastuje z dialogami przed sklepem a wyimaginowany obraz Polski – która, jak wierzy młody powstaniec, „Będzie inna. Sprawiedliwa, szlachetna rozumna. Będzie przykła- dem dla całej Europy”5 – z rzeczywistością PRL–u. Na styku tych dwu narracji dochodzi do zakwestionowania romantycznego wzorca mówienia o powstaniu6, który w życiu działał uwodzicielsko – jest to przypadek Mineyki – karmił wyobraźnię wzniosłymi obrazami i zmu- szał do podjęcia czynu z góry skazanego na klęskę. Powstanie czy też wojna polsko–rosyjska, jak chcą niektórzy badacze, miała cha- rakter nowoczesny, postromantyczny i była skierowana przeciwko całemu społeczeństwu7. Uwznioślający dyskurs nie potrafił wypo- wiedzieć ani doświadczenia wojny o znamionach totalnej wojny no- woczesnej, ani jej okrucieństwa8.

Powstanie jako wzorzec przegranych zrywów niepodległościo- 103 wych stało się ważną częścią dyskursu tożsamościowego uprawia- nego przez Konwickiego. Ze szczególną mocą ujawnia się on w po- staci pytań formułowanych w tekście wprost o sens zrywów skaza- nych na porażkę. Zwątpienie najmocniej wybrzmiewa w znamiennej konstatacji Traugutta: „Nie wiem, czy był sens. Wiem, że był mus”. Wypowiedź można interpretować na wiele sposobów: mus jako obo- wiązek wobec narodu i zniewolonej ojczyzny, ale też mus jako pre- sja, społeczny przymus, któremu ulega jednostka. A pierwsze pyta- nie uruchamiające wątpliwości, a nawet zmieniające trajektorię cyr-

5 Ibidem, s. 363. 6 O obecnej w literaturze polskiej lat 60–tych i 70–tych tendencji do kwestionowania romantycznego wzorca pisania o powstaniu zob. P. Małochleb, Filtry i klisze – powsta- nie styczniowe w literaturze polskiej po 1956 r., „Dekada Krakowska” 2013, nr 1/2. 7 O nowoczesnym sposobie prowadzenia działań wojennych przez wojska rosyjskie podczas dławienia powstania styczniowego wspomina w swoim tekście P. Małochleb. Zob. P. Małochleb, Sztyletnicy powstania styczniowego – historiografia i literatura. Re- konesans, w: Zapisywanie historii. Literaturoznawstwo i historiografia, pod red. W. Bo- leckiego i J. Madejskiego, Warszawa 2010. 8 Do zderzenia szczytnych ideałów oraz brutalnej rzeczywistości wojennej dochodzi już w Rojstach Konwickiego. Na ten temat zob. M. Kłobukowski, „Traktat o tragiczności i błazeństwie”, czyli Tadeusza Konwickiego kompleks tragiczny, w: Kompleks Konwicki, red. A. Fiut, T. Lubelski, J. Momro, A. Morstin–Popławska, Kraków 2010.

Echa powstania styczniowego w prozie Konwickiego redakcja naukowa Violetta Machnicka

kulacji powstańczego dyskursu, pada z ust zdrajcy. Ten fakt nie unieważnia samego pytania. Zostało ono wyartykułowane przez zdrajcę, ale gdzieś kołatało w zakamarkach świadomości każdego uczestnika. Zostało wypowiedziane przez kogoś z zewnątrz, ale zro- dziło się ono wewnątrz. „Czy warto było?” – na tak postawione pyta- nie nie pada żadna bezpośrednia i jednoznaczna odpowiedź w tek- ście. Kończy ono opowieść o powstaniu styczniowym i jako zdanie ostatnie wybrzmiewa ze szczególną siłą. Chociaż skierowane bezpo- średnio do Mineyki, to jednocześnie wybiega daleko w przyszłość: nie tylko poza czas akcji, ale i poza czas narracji i wchodzi w czas czytelnika. Te pytania włączają opowieść Konwickiego w wymianę znaczeń między społecznym dyskursem a dyskursem literackim i podtrzymują obieg znaczeń i wartości między społeczeństwem a lite- raturą. Mają one zrodzić wątpliwości, zakwestionować oczywistość dotychczasowych odpowiedzi. Otwierają problematykę sensu prze- grywanych zrywów, ich konsekwencji w wymiarze społecznym, poli- tycznym, wreszcie jednostkowym. Wbudowanie narracji o powstaniu

104 w opowieść o kolejce przed sklepem jubilerskim po radzieckie złoto sugeruje już jedną z wielu możliwych odpowiedzi: przegrane po- wstania w wymiarze społecznym pogłębiały sytuację zależnościową9. Natomiast w wymiarze indywidualnym radykalnie zmieniały dotychczasowe życie ich uczestników. Historia Mineyki realizuje w tej opowieści typowy los powstańca, ale cała jego biografia może słu- żyć jako przykład ucieczki przed jego ostatecznym spełnieniem. W tym miejscu należy wyjść poza tekst literacki i pójść tropem wska- zanym przez Konwickiego–pisarza i sięgnąć do biografii i bohatera opowieści, i jej twórcy. Po uwięzieniu i skazaniu Mineyko musiał podjąć walkę najpierw o fizyczne przetrwanie, by to życie nie zostało zniszczone, a potem o godną egzystencję. Teraz mógł liczyć już tylko na własną przemyślność, inteligencję a nawet spryt, zdolność prze- ciwstawienia się losowi, umiejętność przechytrzenia carskiego apa- ratu przemocy, jak również rodzinne zasoby finansowe. Konwicki z kolei unika losu więźnia łagru dzięki niezwykłemu refleksowi przy-

9 O Kompleksie polskim jako dyskursie opresjonowanych pisała H. Gosk. Zob. H. Gosk, Polskie opowieści w dyskurs postkolonialny ujęte, op. cit.

Walentyna Krupoves Powstanie styczniowe z różnych stron widziane padkowo spotkanych osób, Białorusinów zresztą10. Ale tego typu zdarzenia, postawy i cechy osobowościowe już nie mieszczą się w dyskursie powstańczym, który organizują pojęcia i wyobrażenia z paradygmatu romantycznego. Dalsze losy Mineyki – to materiał na radykalnie odmienną opowieść11. Zawiązując w opowieści o Mineyce nić powinowactwa, a nawet pokrewieństwa – nie zawaha się przecież nazwać go „mój bracie sprzed osiemdziesięciu jeden lat” – między bohaterem a narratorem, ja–opowiadające niweluje dystans czasowy. Dostrzegając wiele po- dobieństw między dziewiętnastowiecznymi i dwudziestowiecznymi zrywami niepodległościowym, odkrywa zasadę powtórzenia nimi rządzącą12 i na tym ugruntowuje osobiste relacje z bohaterem swojej opowieści. Ukazuje też nacechowany wielce ambiwalentnymi emo- cjami stosunek do samego powstania, które staje się przeszłością doświadczaną, tkwiącą w pamięci niczym bolesny cierń, sprawą wręcz osobistą, naznaczoną prywatnymi porachunkami z narodową historią.

105 Opowieść o wileńskim świecie popowstaniowym

Do swoistej prywatyzacji narodowej przeszłości dochodzi też w Bohini13. Tu literacka opowieść staje się opowieścią genealogiczną, a

10 O roli zwykłej białoruskiej rodziny w uratowaniu Konwickiego przed aresztowaniem przez NKWD pisarz wspomina przynajmniej dwukrotnie. Zob. T. Konwicki, Kalendarz i klepsydra. Kompleks polski, op. cit., s. 29, idem, Wschody i zachody księżyca, op. cit., s. 70–72. 11Po aresztowaniu Zygmunt Mineyko zostaje skazany na karę śmierci, która – po wręczeniu przez matkę łapówki – zostaje zamieniona na 12 lat robót w kopalniach. Do kopalń w Zabajkalskim obwodzie nigdy nie dotrze. W Tomsku zamienia dokumenty i przybiera tożsamość zmarłego na tyfus kolegi. Pod nazwiskiem Strumiłło udaje mu się ucieczka z Tomska, a następnie przy pomocy wielu przyjaciół i znajomych wyjazd do Kopenhagi. Zrobi karierę inżyniera najpierw w Imperium Osmańskim a następnie w wolnej Grecji. Zob.: Z. Mineyko, Z tajgi pod Akropol. Wspomnienia z lat 1848–1866, op. cit., A. Nowicki, Z Wilna na Olimp, Poznań 2003. 12 Konwicki napisze, iż klęska Mineyki przypomina „[...] klęskę jeszcze jednego poko- lenia w tragicznej pielgrzymce wielu generacji Polaków”. T. Konwicki, Kalendarz i klep- sydra. Kompleks polski, op. cit. s. 389. O powtarzalności polskiego losu zob. B. Żynis, Koniec świata raz jeszcze. Katastroficzne wątki w prozie Tadeusza Konwickiego, Słupsk 2003, s. 53. 13 O „prywatyzacji” przeszłości jako o egzystencjalnym jej doświadczaniu przez jed- nostkę pisał F.R. Ankersmit. Zob. F.R. Ankersmit, Postmodernistyczna „prywatyzacja”

Echa powstania styczniowego w prozie Konwickiego redakcja naukowa Violetta Machnicka

uobecnianie powstania przynosi nowe sensy. Czas akcji został wy- raźnie określony, można nawet wskazać dokładną datę jej rozpoczę- cia: 15 sierpnia 1875 r., w święto Matki Boskiej Zielnej, gdy to boha- terka obchodzi swoje 30 urodziny. I już na pierwszych stronach po- wieści pada konstatacja, iż była to epoka posępna, smutna i w dużym stopniu pozbawiona nadziei. Bohaterowie tej powieści żyją w przestrzeni przekształconej przez powstanie: zwykłe miejsca przeobraziły się w miejsca pamięci o zabitych, straconych, uwięzionych. Swojska przestrzeń, do nie- dawna bezpieczna i przyjazna, bo ograniczona i chroniąca przed ogromem niepoznanego i obcego świata, stała się miejscem z jednej strony wypełnionym krzyżami, naznaczonym traumą, z drugiej – przestrzenią klaustrofobiczną, o wyraźnych sygnałach rozkładu. Krajobraz do niedawna zwyczajny, sielski a nawet idylliczny, teraz jest określany przez popowstaniową żałobę. „Straszny smutek snuje się jak nadranna mgła po tym kraju, […]. Zawiedzione nadzieje, umarłe spodziewania, otrute przeczucia”14 – snuje refleksje główna

106 bohaterka. Jest również przekonana, że życie wszystkich toczy się na „bujnym w zieleń cmentarzu”. Drogi i ścieżki codziennego świata bohaterów biegną pośród miejsc tak czy inaczej związanych z po- wstaniem. Bohaterka za każdym razem, gdy jedzie do miasteczka, mija miejsce znalezienia zwłok ukochanego, jej codzienne spacery biegną polną drogą, przy której stoi powstańczy krzyż; mały Ziuk Piłsudski poszukuje Powstańczej Góry. Po powstaniu zmieniła się toponimia. Obecnie wskazuje ona przede wszystkim na niedawne bolesne doświadczenia, ale świadczy również o potrzebie ocalenia miejsc od zapomnienia i zakotwiczenia społecznej i osobniczej pa- mięci w krajobrazie. Nowe nazwy własne zostają otoczone przez po- powstaniową społeczność intensywną „symboliczną aurą”15, nasy- cone silnymi emocjami podmiotu, zwłaszcza uczuciami głównej bo-

przeszłości, w: idem, Narracja, reprezentacja, doświadczenie. Studia z teorii historiogra- fii, pod red. i ze wstępem E. Domańskiej, Kraków 2004. 14 T. Konwicki, Bohiń, Warszawa 1987, s. 138. 15 P. Nora, Między pamięcią a historią, tłum. M. Borowski, M. Sugiera, „Didaskalia” 2011, nr 10, s. 25.

Walentyna Krupoves Powstanie styczniowe z różnych stron widziane haterki. Stają się one „swego rodzaju formą przypomnienia”, szcze- gólnie ważną dla następnych pokoleń16. W tekście pojawia się odautorski komentarz: „to dziwne po- wstanie zaważyło ogromnie na życiu tych ludzi”17. I to stwierdzenie dotyczy co najmniej kilku spraw. Powstanie jako wielki zryw, czas nadziei i wiary na odzyskanie niepodległości, zakończyło się klęską o długotrwałych konsekwencjach społecznych. Tę intensywną, ale krótkotrwałą, zawsze dławioną erupcję nadziei opisuje przecież już Mickiewiczowski wers „ja tylko jedną taką wiosnę miałem w życiu”. Po przegranym powstaniu gwałtownemu rozpadowi ulega krucha tkanka społeczna. Skonfiskowane Miłowidy – to nie tylko utrata domu; to przede wszystkim zniszczenie utrwalonej, tradycyjnej struktury społecznej. Zabrany majątek Konwickich – oczywiście tych ze świata literackiego – funkcjonuje na zasadzie metonimii, za- stępuje wszystkie majątki zabrane po powstaniu, jak Witkiewiczów, Gombrowiczów, których wnukowie będą unowocześniać świat pol- skiej literatury.

Świat bohaterów powieści dzieli się na ten przed powstaniem i 107 po powstaniu. Podział ten został ustanowiony zgodnie z polskim biegiem dziejów i z polskim punktem widzenia. Ale Konwicki prze- kracza go i nakłada na niego inny: po powstaniu na wileńską pro- wincję wkracza nowoczesność, która przyszła skądinąd i nałożyła się na specyficzne polskie dzieje. To nie tylko świat przedpowstanio- wy jest w stanie rozpadu, to również świat przednowoczesny ulega przyspieszonej destrukcji. O nieuniknionym odchodzeniu starego świata zaświadczają rzeczy, przedmioty, narzędzia, sprzęty gospo- darskie. Pokryte liszajem stare lustro, kulejący fotel, rozpadająca się bryczka – wszystko nosi ślady zużycia i zniszczenia. Całe otoczenie dworu: zaniedbany sad, zdziczałe drzewa owocowe, wszędzie plenią- ce się chwasty i wybujałe pokrzywy, niszczone przez grzyby drzewa – wszystko wzmacnia przekonanie o nieuchronnym gaśnięciu, a wie- lokrotnie przywoływany epitet stary odniesiony do dworu w Bohini i jego otoczenia spełnia podwójną funkcję: niesie informację i o dłu- giej tradycji trwania na tej ziemi szlacheckich domostw, i o odcho-

16 R. Barthes, Proust: nazwy i nazwiska, przeł. M.P. Markowski, w: idem, Lektury, Warszawa 2001, s. 46. 17 T. Konwicki, Bohiń, op. cit., s. 19.

Echa powstania styczniowego w prozie Konwickiego redakcja naukowa Violetta Machnicka

dzeniu do przeszłości formacji kulturowej, którą one uosabiają. Przyspiesza ten proces popowstaniowa trauma. Wieloletnie przeży- wanie żałoby, trwanie w niej czy to wskutek przyzwyczajenia, czy mocą społecznej presji sprawia, że nikt nie znajduje siły a nawet nie dostrzega potrzeby dbania o świat życia codziennego: Nikt dziś nie czyści okuć przy uprzężach, nikt nie reperuje starych kanap, nikt nawet nie szyje nowych sukien czy ubrań. Wszyscy jakby zastygli w bezruchu niczym figury kamienne na mogiłach18. To żałobne unieruchomienie, bezwład wynikający zapewne z zapa- trzenia we własny ból, gasi witalność tych ludzi. Brakuje im energii, by zmierzyć się z nadchodzącym nowym światem. A świat powieści jest pełen znaków nowych czasów. Znamio- nują one różne oblicza nowoczesności, która na wschodnich peryfe- riach Europy zyska wyrazistą lokalną specyfikę. Ukaże też swoją wy- jątkowo ponurą twarz, w powieści zapowiadaną m.in. przez świat dźwięków. Zostaje on zdominowany przez groźne, dziwne, przejmu- jące odgłosy, dla bohaterów trudne do zidentyfikowania i jeszcze 108 nieczytelne, ale budzące przeczucie jakiejś grozy. I tylko narrator, a wraz z nim czytelnik, nie wątpi, iż są to pomruki dwudziestego wie- ku, wzmocnione jeszcze obecnością dwu postaci: prawnika, o zło- wrogo brzmiącym nazwisku Dżugaszwili, przemierzającego Wileńsz- czyznę w poszukiwaniu osób nieprawomyślnych oraz Schickelgru- bera – stworu niczym z wyobraźni ludowej, ale o cechach i zamiarach jak najbardziej autentycznych dwudziestowiecznych ty- ranów. Nowe czasy określają też relacje głównych bohaterów, między którymi rozgrywa się nie tylko szaleństwo miłości. Ich spotkanie można zinterpretować jako zderzenie tożsamości w dużym stopniu nowoczesnej z tożsamością, która się zatrzymuje przed progiem no- woczesności, nie chcąc go przekroczyć z powodu niepewności i bez- radności. Jak wykazują badacze, tożsamość w świecie przednowocze- snym była dana już niejako wraz z przyjściem jednostki na świat. Wzorce tożsamościowe należały do wyposażenia dziedzicznego, a

18 Ibidem, s. 72.

Walentyna Krupoves Powstanie styczniowe z różnych stron widziane podmiotowość kształtowała się w ramach zastanego modelu tożsa- mości. Miała ona strukturę stałą i pewną, nie była też problema- tyczna, bo została zakorzeniona i w porządku symbolicznym, i w strukturach społecznych. Inaczej rzecz się ma z tożsamością nowo- czesną, nie może ona się oprzeć ani na dziedziczonym porządku symbolicznym, ani społecznym. Nierzadko jednostka musi podjąć trud określenia siebie samodzielnie, bez wsparcia wspólnoty, musi tę tożsamość niejako skonstruować, co może być ciężarem trudnym do udźwignięcia, ale też i wyzwaniem, i autokreacją. Te dwa modele tożsamości, wypreparowane z historyczności i funkcjonujące jako typy idealne, zasadzają się na odmiennych relacjach między jed- nostką a wspólnotą. W pierwszym przypadku to we wspólnocie tkwią źródła tożsamości podmiotu, w drugim – jednostka jest zdana na samą siebie19. W powieści te dwa typy reprezentują Eliasz i Helena. Różnica między nimi uwidocznia się już podczas ich pierwszego spotkania. Helena jest miejscową szlachcianką z polskiego dworu. Jej tożsa- mość zostaje unaoczniona od razu: jest ona sprzężona ze wspólnotą, 109 z której się wywodzi, z jej sposobem bycia, myślenia, praktykowa- niem wiary, obyczajowością, mentalnością. Znamienna w tym kon- tekście wydaje się odpowiedź Heleny na pytanie księdza o jej wiarę w Boga. Wierzy ona „tak jak wszyscy”. Czas wątpliwości, wahań, sceptycyzmu czy wręcz niewiary na tych terenach jeszcze nie nastał. To, kim jest spotkany mężczyzna, początkowo pozostaje zagadką. Trudno określić nie tylko jego pochodzenie społeczne, rodzaj zajęcia, ale nawet wiek, który Helena określa błędnie. Jego tożsamość od początku wymyka się kategoryzacjom, jest nieuchwytna, rzec by się chciało mgławicowa. Ani ubiór, ani sposób bycia czy mówienia – nic nie chce go zdradzić. Pierwsze konkretna informacja o jego pocho- dzeniu pojawia się w tekście później i początkowo może się wyda- wać, że na plan pierwszy wysuwa się przednowoczesny wymiar toż- samości, określanej tu przez miejsce pochodzenia oraz wyznanie. Wzmianka o tym, że jest Żydem z Bujwidz, raczej przesłania tożsa- mość inną, budowaną samodzielnie dzięki indywidualnym decy-

19 A. Giddens, Trajektoria tożsamości, w: idem, Nowoczesność i tożsamość. „Ja” i spo- łeczeństwo w epoce późnej nowoczesności, tłum. A. Szulżycka, Warszawa 2010.

Echa powstania styczniowego w prozie Konwickiego redakcja naukowa Violetta Machnicka

zjom. Jego całkowicie samodzielnym wyborem pozbawionym jakiej- kolwiek presji zewnętrznej było pójście do powstania. Tułactwo, po- byt w Rosji, zesłanie na Syberię, wędrówki po Europie czynią z tej postaci prefigurację nowoczesnego nomady. Powstanie staje się punktem zwrotnym, granicznym czasem, od którego zaczyna budo- wać własną podmiotowość poza wspólnotą. Żadne społeczne, religij- ne, narodowościowe więzy już go nie ograniczają: „[...] ja też mogłem być kimś innym. To naprawdę przypadek, że urodziłem w tych Buj- widzach w żydowskim domu”20 – powie o sobie. Udział w tymże po- wstaniu stanie się częścią jego osobistej historii, a przyjmując imię Tadeusza, uwewnętrzni tym samym polskość. Niejako dobrowolnie się wykorzenia: może odejść i wrócić, zachowując gotowość do dal- szych wędrówek. Odmienną postawę, pełną wahań, prezentuje He- lena. „Kto to widział, by szlachcianka zadawała się z Żydem” – powie bohaterka, przekraczając jednocześnie ten zakaz społeczny. Ale cof- nie się przed innymi. Propozycji Eliasza wyruszenia w świat nie przyjmie, mówiąc, iż jej „świat jest tu i tu się kończy. Za Puszczą

110 Ruską, nad brzegiem Niemna”. A na jego słowa, że „trzeba zrywać stare musy”, odpowiada: „Ty tak mówisz, bo jesteś odcięty jak ko- są”21. Ona na przekroczenie kolejnych granic nie jest gotowa, tak jak nie jest gotowa do opuszczenia tej swojskiej a jednocześnie trauma- tycznej przestrzeni. Historia zmusi do porzucenia tej przestrzeni do- piero jej wnuka. Podsumowując, należy stwierdzić, iż na terenach, gdzie roz- grywa się akcja Bohini, a więc na historycznej Wileńszczyźnie, po- wstanie oraz okres popowstaniowy – to najwyraziściej zarysowana linia między światem przednowoczesnym a nowoczesnym. Jest to czas graniczny, cezura oddzielająca bezpieczną dawność i swoj- skość, które dawały poczucie zadomowienia, bycia u siebie od czasu niepewności, wykorzenienia, nomadyzmu. Wkraczająca nowocze- sność ukazywała wiele twarzy. Otwierała zamknięte społecznie, et- nicznie, religijnie światy i poszerzała granice indywidualnej wolno- ści, umożliwiała kształtowanie podmiotowości z dowolnie wybranych

20 T. Konwicki, Bohiń, op. cit., s. 71. 21 Ibidem, s. 129, 171.

Walentyna Krupoves Powstanie styczniowe z różnych stron widziane składników kultury własnej lub innej, a nawet umożliwiała egzy- stencję poza własną wspólnotą. To w okresie popowstaniowym, naznaczonym w powieści przez narodową traumę i wkraczającą nowoczesność, ze szczególną siłą uwyraźnia się proces zapoczątkowujący koniec wileńskiej formacji kulturowej, zasadzającej się na trzech fundamentach: języku pol- skim, przynależności do wileńskiej przestrzeni kulturowej oraz zie- miańskiej warstwy społecznej. A jej ostateczny kres położy II wojna światowa.

Bibliografia

Ankersmit F.R., Postmodernistyczna ”prywatyzacja” przeszłości, w: Narracja, reprezentacja, doświadczenie. Studia z teorii historio- grafii, pod red. i ze wstępem E. Domańskiej, Kraków 2004. Barthes R., Proust: nazwy i nazwiska, tłum. M.P. Markowski, w: idem, Lektury, Warszawa 2001. Giddens A., Nowoczesność i tożsamość. „Ja” i społeczeństwo w epo- 111 ce późnej nowoczesności, tłum. A. Szulżycka, Warszawa 2010. Gosk H., Polskie opowieści w dyskurs postkolonialny ujęte, w: (Nie)obecność. Pominięcia i przemilczenia w narracjach XX wie- ku, red. naukowa H. Gosk B. Karwowska, Warszawa 2008. Kompleks Konwicki, red. A. Fiut, T. Lubelski, J. Momro, A. Morstin- Popławska, Kraków 2010. Konwicki T. , Bohiń, Warszawa 1987. Konwicki T., Kalendarz i klepsydra. Kompleks polski, Warszawa 2010. Konwicki T. , Wschody i zachody księżyca, Warszawa 1990. Małochleb P., Filtry i klisze – powstanie styczniowe w literaturze pol- skiej po 1956 r., „Dekada Krakowska” 2013, nr 1/2. Mineyko Z., Z tajgi pod Akropol. Wspomnienia z lat 1848–1866, opracowanie E. Kozłowski i K. Olszański, przedmowa i przypi- sy E. Kozłowski, Warszawa 1971. Nasalska A., Oszukani przez historię. O prozie Tadeusza Konwickie- go, w: Między literaturą a historią, pod red. E. Łoch, Lublin 1986.

Echa powstania styczniowego w prozie Konwickiego redakcja naukowa Violetta Machnicka

Nora P., Między pamięcią a historią, tłum. M. Borowski, M. Sugiera, „Didaskalia” 2011, nr 10. Nowicki A., Z Wilna na Olimp, Poznań 2003. Zapisywanie historii. Literaturoznawstwo i historiografia, pod red. W. Boleckiego i J. Madejskiego, Warszawa 2010. Żynis B., Koniec świata raz jeszcze. Katastroficzne wątki w prozie Tadeusza Konwickiego, Słupsk 2003.

Echoes of the January uprising in Konwicki’s prose.

Abstract: This article is an attempt to answer the question about what evokes the senses of the reenactment of the January uprising in Konwicki’s novels: Bohin and The Polish Complex. In The Polish Complex a story about one of the insurgents in Lithuania – Zygmunt Mineyko – has been analyzed. This character personifies fate of Pol- ish and national liberation uprisings. In Bohin January uprising and the period after the uprising are presented as a time limit. This is the most expressive line mark- 112 ing the end of the pre–modern world and the beginning of modernity in the region of Vilnius. This thesis is being emphasized by the performed analysis of the relationship of the main characters as a clash of two identities: premodern and modern. Słowa kluczowe: powstanie styczniowe, historia, opowieść, no- woczesność, tożsamość. Keywords: January uprising, history, tale, modernity, identity.

Walentyna Krupoves

Violetta Machnicka Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny w Siedlcach, Wydział Humanistyczny Pomiędzy obowiązkiem, namiętnością i myśleniem pragmatycznym – Noc czerwcowa Jarosława Iwaszkiewicza jako utwór o dokonywaniu trudnych wyborów (opowiadanie – dramat – 113 spektakl Teatru Telewizji)

Dziwna bowiem jest natura ludzka: im mniej sami mamy skłonności do męczeństwa, tym natarczywiej żądamy go od bliźnich1. Opowiadanie Noc czerwcowa, dedykowane Zygmuntowi My- cielskiemu2, opublikowano po raz pierwszy w tomie Zarudzie w 1976 r.3 Kilka lat później Jarosław Iwaszkiewicz, z inspiracji An-

1 Bolesław Prus, Lalka, oprac. Józef Bachórz, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1991, t. II, s. 42–43. 2 Zygmunt Mycielski (1907–1987) – kompozytor, publicysta, pisarz i krytyk muzyczny. 3 Jarosław Iwaszkiewicz, Zarudzie, Czytelnik 1976. W 1999 r. ukazała się nowa edycja Zarudzia, wydana przez Marię Iwaszkiewicz–Wojdowską i Teresę Markowską, Czytelnik, Warszawa. Cykl trzech opowiadań – Noc czerwcowa, Zarudzie, Heidenre- ich – łączy nie tylko motyw powstania styczniowego, ale też „nieoczywista wizja pa- triotyzmu” (Marek Radziwon, Iwaszkiewicz. Pisarz po katastrofie, Wydawnictwo W.A.B., Marek Radziwon, Warszawa 2010, s. 457). O skłonności ojca do swoistego grupowania opowiadań pisała np. Maria Iwaszkie- wicz w Postscriptum do wydania z 1999 r.: „Jarosław Iwaszkiewicz układał swoje opowiadania w pewne cykle lub grupy. Nie pozwalał ich rozdzielać nawet wobec ar-

redakcja naukowa Violetta Machnicka

drzeja Wajdy, przerobił utwór na formę dramatyczną4. Sędziwy au- tor niedługo przed śmiercią, która nastąpiła 2 marca 1980 r. w Warszawie5, przekazał reżyserowi dramat zatytułowany tak samo jak opowiadanie, przy czym początkową część tekstu napisał na maszynie, pozostałą zaś oddał w postaci rękopisu. Dramat różnił się od opowiadania także istotnym szczegółem treściowym – pisarz zakończył go krótkim epilogiem, dopowiedzeniem umiejscowionym dwadzieścia lat po czasie akcji sprzed epilogu. Premiera spektaklu telewizyjnego, reżyserowanego przez Andrzeja Wajdę, odbyła się 25 marca 2002 r. Reżyser, a jednocześnie współautor scenariusza (obok Zbigniewa Kamińskiego i Andrzeja Domalika) główne role powierzył znanym i sprawdzonym aktorom: Grażynie Szapołow- skiej (hrabina Ewelina), Aleksandrowi Domagarowi6 (porucznik Edmund), Jerzemu Radziwiłowiczowi (hrabia Piotr), Annie Polony (ciotka Daniela), Ignacemu Gogolewskiemu (marszałek dworu Chwalibóg), Beacie Fudalej (guwernantka Florentyna). Muzykę do spektaklu, nawiązującą do ukraińskich dumek, skomponował

114 Stanisław Radwan. W 2008 r. ta właśnie 69–minutowa insceniza- cja ukazała się na płycie DVD wraz z tekstem opowiadania w ra- mach kolekcji „Kocham Teatr”. Warto jeszcze wspomnieć, że inny spektakl telewizyjny zaty- tułowany Noc czerwcowa, wyreżyserowany przez Tadeusza Juna- ka, stanowiący adaptację tego samego utworu Iwaszkiewicza, zre- alizowano w 1980 r. Premiera odbyła się 24 lipca 1981 r., autorką scenariusza napisanego na podstawie opowiadania była Ewa Pan- kiewicz.

gumentu, iż nie trzymają się chronologii powstawania. I tak uważał, iż Heydenreich powinien być wydawany wraz z Zarudziem i Nocą czerwcową. Na kartce w rękopisie Zarudzia jest napisane: „Noc czerwcowa, Zarudzie, Heydenreich, trzy opowiadania romantyczne” (s. 173). 4 Por. http://filmpolski.pl/fp/index.php/52737 – 17.08.2014 r. 5 Jarosław Iwaszkiewicz zmarł w wieku 86 lat. 6 Rosyjski aktor urodzony w Moskwie w 1963 r. W Polsce znany przede wszystkim z roli Jurko Bohuna z Ogniem i mieczem w reżyserii Jerzego Hoffmana. Aktor mo- skiewskiego Teatru Mosowieta. W 2007 r. przyznano mu tytuł Narodowego Artysty Federacji Rosyjskiej. W 2008 r. spotkała go wielka osobista tragedia – jego 23–letni syn Dimitrij z pierwszego małżeństwa zginął potrącony przez samochód, który, w wyniku poślizgu, wpadł w grupę młodych osób stojących na chodniku (http:// www. filmweb.pl/person/Aleksandr+Do – 17.08.2014).

Violetta Machnicka Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

* Akcja Nocy czerwcowej rozgrywa się od zmierzchu do świtu z 23 na 24 czerwca 1864 r. w pewnym bardzo bogatym majątku ziemskim, gdzieś na Kresach Wschodnich, należącym do polskiej magnatki, hrabiny Eweliny, żony hrabiego Piotra, zesłanego po upadku powstania styczniowego na Sybir. W majątku, poza panią Eweliną oraz jej kilkunastoletnią córką Mary, przebywa również dziesięć innych osób, w rozmaity sposób powiązanych ze dworem. Oprócz służby (klucznica, kucharz, sługa, opiekunka Mary) posia- dłość zamieszkuje marszałek dworu Chwalibóg, francuska guwer- nantka, panna Florentyna, i dalsza krewna hrabiego Piotra – ciot- ka Daniela. Niebawem do majątku ma przybyć jeszcze ciotka Ewe- liny, nazwana Pszenną, aby zarządzać pozostawionymi dobrami pod nieobecność państwa. Od pół roku we dworze stacjonuje też młody porucznik gwardyjskiego pułku o imieniu Edmund, pocho- dzący z miejscowości Biała Cerkiew. Na czas przeprowadzanego „remontu koni”, czyli ich wyszukiwania w całej okolicy dla potrzeb wojska, oficer mieszka w dworskiej oficynie. 115

I. Obowiązek

Hrabia Piotr za udział w powstaniu styczniowym został ska- zany na zesłanie7. Jego żona, Ewelina, powinna podążyć za mężem i towarzyszyć mu w niedoli, bo, według słów marszałka dworu Chwaliboga, zgodnych z panującą powszechnie opinią, „kochające żony jadą za mężami” (6)8, gdyż „jest to święty obowiązek żony iść za mężem” (10), nawet wbrew jej chęciom. Takiego zachowania oczekują od pani Eweliny prawie wszyscy – rodzina, domownicy, sąsiedzi. Hrabina myśli podobnie, jak otaczająca ją społeczność, ale czy taka postawa wynika z jej wewnętrznego, autentycznego przekonania, czy też, podświadomie, ograniczona konwenansami kobieta przyjęła sposób myślenia narzucony jej przez otoczenie i tylko wydaje się jej, że faktycznie pragnie czegoś, czego domagają

7 Z treści opowiadania wynika, że działalność konspiracyjna Piotra nie miała większego znaczenia dla przebiegu powstania (por. Marek Radziwon, Iwaszkiewicz…, s. 457). 8 W nawiasach podane są numery stron opowiadania Noc czerwcowa wydanego wraz z płytą DVD w ramach serii „Kocham Teatr” (Maria Iwaszkiewicz–Wojdowska, Teresa Markowska and Spółdzielnia Wydawnicza Czytelnik, Warszawa 2008).

Pomiędzy obowiązkiem, namiętnością i myśleniem pragmatycznym… redakcja naukowa Violetta Machnicka

się od niej inni? Nawet marszałek Chwalibóg nie wątpi w to, że presja środowiska stanowi dla hrabiny poważny argument zmu- szający ją do przyjęcia „poprawnego” sposobu myślenia: „Nie wy- obrażam sobie, jaka byłaby jej sytuacja towarzyska, gdyby nie ru- szyła śladem pana Piotra” (6). Pani Ewelina powinna sprostać dwóm podstawowym obo- wiązkom: jako żona i katoliczka oraz jako Polka i patriotka – członkini społeczeństwa solidarnie przeciwstawiającego się repre- sjom ze strony zaborcy, kierującego się niepisanym, lecz obowią- zującym i przestrzeganym prawem zwyczajowym. Przysięga mał- żeńska zobowiązuje do towarzyszenia współmałżonkowi w rozma- itych sytuacjach życiowych, do nieopuszczania go w zdrowiu czy chorobie aż do śmierci, co francuskiej guwernantce, zamierzającej z litości towarzyszyć Ewelinie w wyprawie na Syberię, by zaraz po- tem powrócić do majątku, wydaje się „śmieszną formułą” (6). Sens złożonego przed ołtarzem przyrzeczenia hrabina z jednej strony pojmuje tak, jak ją nauczono i wychowano, z drugiej zaś odczuwa

116 wewnętrzny bunt wobec narzuconego jej z zewnątrz sposobu po- stępowania, ponieważ doskonale zdaje sobie sprawę, że męża nig- dy nie kochała. Jako krewna Romanowych i osoba znajdująca się pod opieką samego cesarza, wyszła za mąż za wdowca „wynalezio- nego w jakiejś głuszy” (6) dla zachowania posiadłości i nazwiska. Zesłanie Piotra nie pociągnęło za sobą konfiskaty majątku tylko dlatego, że wszelkie dobra materialne należały jeszcze przed ślu- bem do Eweliny, a zgodnie z prawem litewskim, obowiązującym na terenach wschodnich, w przeciwieństwie do kodeksu napoleoń- skiego, żona swobodnie i niezależnie dysponowała wniesionym przez siebie wianem. Z mężem nie łączyło Ewelinę ani uczucie, ani też więź psychiczna, intelektualna. Stosunki pomiędzy nimi były poprawne, lecz chłodne – pozbawione uczuć i wzajemnej bliskości. Brak uczuć do w gruncie rzeczy obojętnego jej męża to pierwszy i chyba podstawowy powód ociągania się Eweliny z wyjazdem, prze- suwania go w czasie z cichą, skrywaną przed samą sobą nadzieją, że wydarzy się coś, co uratuje ją przez udaniem się w długą, nie- przyjemną i niechcianą przez nią podróż. Oziębłego małżeństwa z rozsądku nie potrafiło ożywić nawet dziecko, córka Mary, słabo związana emocjonalnie i uczuciowo z obojgiem rodziców. Ewelina

Violetta Machnicka Powstanie styczniowe z różnych stron widziane głośno przekonuje siebie (w rozmowie z Edmundem), że powinno- ścią Polaka jest konieczność poświęcania się dla ojczyzny, składa- nia rozmaitych ofiar „na ołtarzu obowiązku” (23). Radosne speł- nienie tak pojmowanego obowiązku, zgodnie z własnym sumie- niem i głosem serca, przynosi spokój ducha. Jednocześnie Ewelina odsłania przed Edmundem gorzką prawdę, z której wynika, że Piotr, działając jako spiskowiec i narażając rodzinę na niebezpie- czeństwo, w ogóle nie liczył się ze zdaniem żony, nawet jej o ni- czym nie informował: Byłam zupełnie niewtajemniczona w sekrety działalności Pio- tra. Zupełnie nie wiedziałam, co znaczą jego wyjazdy do Kijowa i do Kamionki. Wybuch powstania dekabrystów zaskoczył mnie zupełnie, a już zupełnie nie miałam pojęcia o możliwościach związku Piotra z tą sprawą. […] Nie rozumiałam go, ale nie potę- piałam. Nie miałam prawa (23–24). Edmund uważa, iż Piotr zachował się nieodpowiedzialnie i nielojalnie, że dopuścił się wobec żony wiarołomstwa, złamał przy- 117 sięgę wierności i że wyrok zesłania, który równie dobrze mógł być wyrokiem śmierci, słusznie uderzył w Piotra, lecz w żadnym razie nie powinien obciążać jego żony. Hrabina broni własnej postawy, przypominając porucznikowi o jego polskim pochodzeniu i o natu- ralnym prawie Polaków do wolności, jednak Edmund ironicznie powątpiewa w istnienie wolności i praw naturalnych: Pani hrabino, co to jest wolność? Co to jest prawo naturalne? Czy ono istnieje? (24). Dla Eweliny, coraz mniej przekonanej o słuszności podjętej decyzji, której już tylko „wydaje się, że tak ma postępować” (25), myśl o wyjeździe staje się niezwykle uciążliwa, wręcz bolesna. Za- płakana, starająca się ukryć łzy pod warstwą pudru, kilkakrotnie każe służbie pakować garderobę, aby po chwili ponownie rozwie- szać ją w szafach.

II. Namiętność

W związku z Piotrem Ewelina nie spełniła się również ero- tycznie, jako kochanka. Znacznie młodsza od starego męża, wciąż

Pomiędzy obowiązkiem, namiętnością i myśleniem pragmatycznym… redakcja naukowa Violetta Machnicka

spragniona uczucia i pieszczot, spotkała na swej drodze „nieprzy- zwoicie pięknego” (8) młodzieńca – porucznika Edmunda, nucące- go „dźwięcznym barytonem ukraińskie dumki i niektóre polskie melodie” (9) przy dźwiękach bałałajki: Miał niezwykle kształtne purpurowe wargi, usta drobne, ale wypukłe, na tyle piękne, że zwracało się uwagę nie na jego palące oczy, nie na lekko wzniesiony cienki nos, ale właśnie na te wargi, które tak smacznie układał do wyrazów. A cóż dopiero do poca- łunku… (18). Dłuższy pobyt oficera w domu hrabiny, niewyrobionego to- warzysko (sam mówi o sobie, że jest „nieumiejętny i niezgrabny”, s. 27), ale dzięki temu świeżego i naturalnego, musiał w końcu wy- wołać zamęt emocjonalny w psychice obojga bohaterów. Gdy Ed- mund przekonuje Ewelinę, aby nie opuszczała majątku, pragnie się upewnić, że pomiędzy nią i Piotrem nigdy nie było miłości: Przecież ty go [Piotra] nigdy nie kochałaś i teraz nie poko-

118 chasz… Prawda, ty jego nie kochałaś? Nie jeździłaś z nim konno, nie tańczyłaś z nim walca, nie uciekałaś przed nim w ogrodzie… (29). Trudno jednak mówić o prawdziwej miłości pomiędzy Eweli- ną i Edmundem jedynie na podstawie ich wspólnych przejażdżek konnych, tańczenia walca czy zabaw w ogrodzie. W rzeczywistości tych dwojga nie łączyło wzajemne głębokie i trwałe uczucie, ale chwilowe zauroczenie o podłożu erotycznym, zbliżyła ich ku sobie przede wszystkim namiętność. Spragniona męskich dotyków i po- całunków Ewelina szybko odczuła na swym ciele gorące spojrzenia Edmunda oczarowanego jej urodą („serce kobiety jest bardzo do- myślne”, s. 9) do tego stopnia, że przypisywał jej znacznie mniej lat niż miała. Zresztą Edmund, młody, nieco znudzony życiem na od- ludziu mężczyzna, w pełni świadom swej fizycznej siły i atrakcyj- ności, nie mógł pozostać obojętnym wobec naturalnego wyzwania, jakim było dla niego spotkanie z osamotnioną, niezaspokojoną fi- zycznie kobietą, ni to mężatką, ni to wdową. Namiętności niewąt- pliwie sprzyjał czas i atmosfera akcji prezentowanych wydarzeń. Utwór otwiera zdanie: „Kończył się długi czerwcowy dzień” (5), po-

Violetta Machnicka Powstanie styczniowe z różnych stron widziane przedzający noc wyjątkową – właśnie rozpoczynała się najkrótsza noc w roku, ciepła, upojna, przesycona zapachami wieczoru i przyrody, z magią obrzędów sobótkowych połączonych z tańcem9, szaloną zabawą wręcz zachęcającą uczestników do kontaktów cie- lesnych10. Ewelina nie zeszła na późną kolację, lecz w samotności, płacząc przez cały dzień, nie mogąc jeść ani pić, próbowała zabić w sobie wewnętrzne opory, powstrzymujące ją przed wyjazdem. Wreszcie, za pośrednictwem pokojówki, zaprosiła do swego pokoju Edmunda, który „po raz pierwszy przekroczył te progi” (20). Hra- bina pragnęła pożegnać się z nim bez świadków, podziękować mu za delikatność i takt, jakimi wykazał się w trakcie pomieszkiwania we dworze, zwłaszcza że wielka dama wcześniej uważała młodych oficerów „za grubianów i ludzi nieokrzesanych” (22): Niech mi pan wierzy, w całej pełni doceniam pańską delikat- ność i dobre wychowanie przez cały ten czas, kiedy pan ani po- stępowaniem swoim, ani swoimi słowami nie uraził w niczym moich uczuć. A uczucia te, pan rozumie, były narażone na szwank, były ofiarą burzliwych porywów i bardzo nieokreślonych 119 prądów, które ostatecznie skończyły się bardzo określoną decy- zją. Wyjeżdżam (21). Niby przypadkiem hrabina próbuje przedłużyć pobyt Ed- munda w jej pokoju, gdzie „było ciemnawo, granatowo, mglisto” (21), zachęcając go do wypicia kolejnej filiżanki herbaty. Stopniowo rozmowa staje się coraz bardziej intymna. Edmund, nieco otuma- niony, ale też ośmielony winem pitym w trakcie kolacji, prosi Ewe- linę, aby nie wyjeżdżała, tłumaczy jej, że nie zniósłby myśli, iż tam, na szlaku i na zesłaniu, będzie dotykana i obrażana przez prymi-

9 „W obrzędowym tańcu sobótkowym prawdopodobnie nie spełniano jedynie funk- cji zabawowej. Był to taniec symboliczny, być może nawiązujący do mitów kosmogo- nicznych, na co wskazuje taniec po okręgu i ruch obrotowy” (Tomasz Rokosz, O tych, którzy znaleźli kwiat paproci – studium rozkoszy nocy świętojańskiej, [w:] O rozko- szach wszelakich… Od przyjemności do ekstazy w kontekstach kultury, red. Kata- rzyna Łebsk–Bąk, Magdalena Sztandara, Wydawnictwo UO, s. 270). 10 Akt seksualny stanowi jedną z rozkoszy nocy świętojańskiej, wpisaną w trady- cyjne obrzędy sobótkowe. Istnieje hipoteza, iż prawdopodobnie dawniej miał on wy- miar obrzędowej inicjacji seksualnej, kojarzącej pary i wprowadzającej dziewczęta w małżeństwo (por. Tomasz Rokosz, O tych, którzy znaleźli…, s. 270).

Pomiędzy obowiązkiem, namiętnością i myśleniem pragmatycznym… redakcja naukowa Violetta Machnicka

tywnych sołdatów, lubujących się w poniżaniu żon zesłańców. Klę- cząc przed hrabiną, porucznik błaga: Niech pani nie wyjeżdża, pani hrabino, niech pani nie wyjeż- dża, pani Ewelino. To nie ma żadnego sensu. Przecież wyjeżdża- jąc za mężem na Sybir przyjmuje pani na siebie kondycję katorż- nika. Staje się pani przeklęta, staje się pani wyrzutkiem społe- czeństwa, każdy może panią obrazić, może pani być bita, poniewierana. Czy ty możesz to sobie wyobrazić, hrabino, że każ- dy sołdat, każdy cham będzie miał prawo uderzyć ciebie – gorzej, będzie miał prawo uszczypnąć, przytulić, pocałować. Będziesz głodować, do męża cię nawet nie dopuszczą. Bo i po co? (29). Błagalne słowa, połączone z lubieżnym całowaniem białych dłoni hrabiny, z nastrojem, odgłosami i wonią „nocy miłości” (16) przynoszą upragniony przez Edmunda efekt – opanowana namięt- nością Ewelina chce tylko usłyszeć wypowiedzianą przez mło- dzieńca formułkę: „Zostań, Ewelino!” (30). Ta nieco wymuszona prośba ostatecznie rozwiewa jej wątpliwości. Kobieta zanurza ręce 120 w czarnych włosach chłopca tulącego głowę do jej piersi i, w ciem- ności, przy zasłoniętym oknie oraz zgaszonych świecach, pachną- ca lawendą i różą, w miłosnym zapamiętaniu pieści ciało kochan- ka, rozkoszując się roztaczaną przez niego wonią kozła11. III. Myślenie pragmatyczne Wyjazd Eweliny, tak oczywisty i oczekiwany przez otaczającą ją społeczność, nie wszystkim jednak odpowiadał, głównie ze względów czysto praktycznych. Osobą zdecydowanie przeciwną wyprawie hrabiny jest ciotka Daniela – uboga rezydentka, żywiąca słuszne obawy, iż po wyjeździe Eweliny majątek podupadnie, a krewni żyjący we dworze na tak zwanym łaskawym chlebie stracą dach nad głową. Daniela doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że „malutki kapitalik na mały procencik” (15) złożony u Piotra nie uchroni jej przed „zostaniem kompletnie na lodzie” (15). Objaśnia-

11 Kozły, przygotowując się do krycia, skrapiają pysk, brodę, szyję i przednie nogi moczem, zawierającym feromony (ich podstawowy składnik to androgeny), działające pobudzająco na samice. Wówczas intensywność emanowanych przez kozły zapa- chów, nieprzyjemnych dla ludzi, dodatkowo wzrasta (Zbigniew Jan Tyszka, Kozy. Po- radnik chowu, Państwowe Wydawnictwo Rolnicze i Leśne, Warszawa 1994, s. 10).

Violetta Machnicka Powstanie styczniowe z różnych stron widziane jąc sytuację marszałkowi Chwalibogowi i pannie Florentynie „mało rozumiejącej po polsku” (18), ciotka Daniela odwołuje się do racjo- nalnych, przekonujących argumentów: Zastanówcie się. Wyobraźcie sobie, jak to będzie, kiedy Ewe- lina wyjedzie. Zostanie Mary, zostanie, powiedzmy, panna Flo- rentyna czy też inna nauczycielka. Przyjedzie pani Pszenna. Kto będzie głową domu? Kto każe, aby nam usługiwano jak dotych- czas. Zmiany mogą być bardzo wielkie. […] Ona musi zostać, in- aczej wszyscy pójdziemy z torbami! Rozumiecie? (13). Rezolutna kobieta, obawiając się rządów klucznic i lokai, któ- rzy mogą ją wyrzucić „na trakt berdyczowski” (15), także przewidu- jąc samowolę egoistycznego marszałka, postanawia za wszelką ce- nę skłonić Ewelinę do rezygnacji z podążania za mężem. W tym ce- lu namawia guwernantkę, aby ta ośmieliła Edmunda do wyznania hrabinie miłości. A jeśli on zrobić tego nie potrafi, ponieważ wcze- śniej nie miał do czynienia z damami, to… „trzeba go nauczyć” (14). Stwierdzenie Chwaliboga, iż nic już nie można zrobić, gdyż 121 „decyzja jest powzięta” (13) Daniela kwituje tajemniczym uśmie- chem oraz odpowiedzią, że „Dopóki konie nie odjechały sprzed ganku, decyzję łatwo jest zmienić” (13). Według ciotki Danieli mo- ralność jest pojęciem względnym, czasami wręcz szkodliwym, i w żadnym razie nie usprawiedliwia działań utrudniających innym życie, a poza tym jeżeli można wybrać pomiędzy przyjemnością i nieprzyjemnością, wybór jest chyba oczywisty. Oto słowa Danieli skierowane do Florentyny: Moralność, wysokie pojęcie moralności wymaga tego wyjaz- du. Ale czy ty myślisz, moja Florentyno, że to wyjdzie komu na dobre? Przytrzymywanie się reguł najwyższej moralności bywa bardzo szkodliwe. Po prostu destruktywne (15). Gdy zaś Francuzka refleksyjnie odpowiada „Wszystko prze- mija, tout passe” (15), Daniela „z młodzieńczą żywością” (15) doda- je: Ale chciałam ci zwrócić uwagę, że to, co przemija, może być przyjemne i nieprzyjemne. Lepiej, żeby było przyjemne, aby po nim wspomnienie zostało jarzące, palące się jak lampa oliwna w

Pomiędzy obowiązkiem, namiętnością i myśleniem pragmatycznym… redakcja naukowa Violetta Machnicka

ciemności… […] Tak, wszystko trwa tak krótko, ale są różne trwania. Po co mamy trwać w biedzie i niesnaskach, kiedy to wszystko zależy od jednej rzeczy… (15–16). Tą „jedną rzeczą”, o której wspominała Daniela jest „jedyna noc czerwcowa” (16), „noc krótka” (28), noc, od której wszystko za- leży (16). Racjonalizm stąpającej twardo po ziemi rezydentki prze- jawia się również w nazwaniu guwernantki „materialistką”, gdy ta uznała, że Ewelinę i Edmunda „nic nie łączy”, ponieważ jeszcze ze sobą nie spali: Ty jesteś materialistka, chciałabyś od razu, aby ich połączyło łóżko. Ale nie darmo prawo powiada: rozdzieleni od stołu i łoża. Najpierw połączył ich stół. Sami nie wiedzą, jak wiele to znaczyło, że codziennie przez tyle miesięcy zasiadali przy jednym stole (17). Rozmowa prowadzona podczas kolacji – ostatniego „posiłku przed podróżą” (17) – przepełniona jest erotycznymi podtekstami połączonymi z wyrachowaną grą „starej” Danieli. Szepce ona do

122 Florentyny, aby ta powstrzymała Edmunda przed wypiciem zbyt dużej ilości wina, gdyż „to może go pozbawić sił” (17). Tymczasem zauroczona porucznikiem, w gruncie rzeczy uczciwa Francuzka: Tylko czuła, jak z tej spokojnej, ciepłej nocy rodzi się jakiś prześladowczy sen, jakaś nie jej wola, która ogarnia wszystkich, i że wszyscy musieli dziś, teraz, działać niejako nie od siebie, tylko jak gdyby od kogoś innego (18). Z bliżej nieokreślonego powodu drżały także ręce marszałko- wi Chwalibogowi. Uwagi bystrej Danieli nie uszło wzdychanie Ma- ry, skrycie podkochującej się w Edmundzie, prawdopodobnie oba- wiającej się, że po wyjeździe matki młody oficer nie będzie już sta- cjonował we dworze. Daniela jest też przekonana, że „każdy Polak ma swój Sybir” (E)12 – niekoniecznie na dalekiej Północy – i że „ży- cie jest męką” (E). Rozważając myślenie pragmatyczne w omawianym utworze, nie można pominąć postawy Edmunda. Ten młody, według wła- snych słów „ubogi jak mysz kościelna” (27) oficer, nazywający też

12 Cytaty oznaczone literą E zapisano na podstawie spektaklu Teatru Telewizji w reżyserii Andrzeja Wajdy – wszystkie pochodzą z Epilogu.

Violetta Machnicka Powstanie styczniowe z różnych stron widziane siebie „osłem” (27), który niewiele potrafi, a „łeb ma nieumeblowa- ny” (27), pochodzący ze zubożałej szlachty polskiej na Ukrainie (dlatego mówi zepsutą polszczyzną), którego „dziad stracił wszyst- ko, co posiadał […] w wiecznych procesach” (27), odznaczał się ra- cjonalnym, zdroworozsądkowym stosunkiem do spraw docze- snych, bytowych. To właśnie on tłumaczył hrabinie, że nie wolno jej opuszczać świetnego majątku, wręcz stworzonego do hodowa- nia wzorcowych stad koni, narażając go tym samym na zaniedba- nie i zniszczenie: Ale pani nie może wyjechać. Nie może pani zmarnować tego pięknego majątku […], nie może pani zmarnować tego wspania- łego pałacu, tej całej cudownej rezydencji. Ta ziemia to przecie złoto. Jakie tu można mieć zboża, konie, woły. Niech pani sobie wyobrazi, w co zmieni się to, gdy wszystkim będzie administro- wać gubernialny marszałek, a na miejscu będzie tylko Chwalibóg i ciocia Pszenna. […] Jako obywatelka powinna pani dbać o tę schedę… (26). 123 Tymczasem typowi, rdzenni Polacy, reprezentowani np. przez hrabiego Piotra, stawiają honor ponad wszystko, nie liczą się z ewentualnymi kosztami. Piotr-konspirator w imię wyższych ide- ałów lekkomyślnie narażał siebie, rodzinę i olbrzymi majątek na carskie represje. Podobnie postąpią inni jego rodacy, o czym nie wątpi nawet francuska guwernantka, słabo mówiąca po polsku, ale za to, jako osoba z zewnątrz, wyraźnie dostrzegająca istotę pol- skiej mentalności, przejawiającej się między innymi w skłonności do potępiania bliźnich, niegodzących się z tak zwaną opinią pu- bliczną: […] jak hrabina nie pojedzie, to znaczenie tego dworu znacz- nie się pomniejszy. Nikt nie oceni majątku hrabiny, wszyscy po- tępią jej czyny (28). Ostatecznie hrabina nie wyjeżdża. Przed świtem, w oknie jej sypialni, ukazuje się półnagi Edmund i nakazuje woźnicy Osypo- wi, aby ten odprowadził konie do stajni. Marszałek Chwalibóg, siedzący od dłuższego czasu na ławeczce naprzeciwko okna sy- pialni w towarzystwie panny Florentyny i ciotki Danieli, z wyraźną

Pomiędzy obowiązkiem, namiętnością i myśleniem pragmatycznym… redakcja naukowa Violetta Machnicka

ulgą (albo z rezygnacją) stwierdza, że „Pani hrabina nigdy nie poje- dzie” (31) – tym zdaniem kończy się tekst opowiadania. Jak już wspomniano, do dramatu autor dołączył krótki epilog z akcją umiejscowioną dwadzieścia lat później, co zostało uwzględnione również w telewizyjnej adaptacji scenicznej. Epilog dopowiada jed- ną z potencjalnych wersji dalszego rozwoju wydarzeń, a właściwie ukazuje ich konsekwencje po latach. Otóż w zaniedbanym mająt- ku pojawia się staruszek Piotr pod zmienionym nazwiskiem (Mac- kiewicz z Krakowa) – przyjechał, aby zniszczyć ukrytą niegdyś listę osób z okolicznych dworów, wtajemniczonych w „sprawę”. Zastaje pustkę, ciszę i zapłakaną służącą. Osamotniona, pogrążona w me- lancholii Ewelina, nie jest już potrzebna nikomu jako kobieta – ani jako żona i kochanka, ani jako matka. Oboje małżonkowie są też zupełnie innymi ludźmi, odmienionymi przez doświadczenia i czas, który „tyle rzeczy zaciera i tyle rzeczy demaskuje” (E). Panuje mię- dzy nimi chłód, obcość i wręcz bolesna szczerość – hrabia bez ogródek wyznaje Ewelinie, że fizycznie wciąż jest piękna, ale zmie-

124 niła się strasznie w środku, gdyż nie potrafi już myśleć i nie rozu- mie, czym jest miłość i szczęście, psychicznie zatem jest stara i zniszczona – „to jest twoja katorga” (E). Zresztą przyznaje, że rów- nież on, wożąc na zesłaniu rudę pod ziemią, uciekał od myślenia: Człowiek przykuty do taczki mało ma ochoty do myślenia o wiel- kich rzeczach. Pomału zwyczajnieje. Wielkie myśli znikają od nie- go. Myśli o chlebie, o zupie, o wypoczynku. No i… może to naj- większa katorga, że przestaje myśleć (E). A jeżeli dopiero teraz dawni małżonkowie dorośli do partner- stwa, do prowadzenia otwartych, także nieprzyjemnych rozmów ze sobą? – wszak, według Eweliny, „w samotności człowiek szybko dojrzewa” (E). Nawet gdyby tak się stało, to owa dojrzałość pojawi- ła się zbyt późno, kiedy już niczego nie dało się odmienić i napra- wić, bo tych dwojga ludzi nigdy nie łączyło żadne uczucie, lata zaś rozłąki jedynie utwierdziły ich w poczuciu wzajemnej obojętności. Warto jeszcze dodać, że: Fabuły Nocy czerwcowej Iwaszkiewicz nie zmyślił. Oparł ją na pamiętnikach Józefy Szembekowej, której matka Joanna Mo- szyńska zakochała się w oficerze armii carskiej. Zamiast opuścić

Violetta Machnicka Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

majątek i jechać na zsyłkę, by tam wiernie towarzyszyć mężowi, Piotrowi Moszyńskiemu, rozwiodła się z nim i po rozwodzie wy- szła za owego oficera13. * Noc czerwcowa to utwór wieloaspektowy, naznaczony głębo- ką symboliką i celowo wprowadzonymi niedopowiedzeniami. Sta- wia on szereg ważnych pytań, na które autor nie udziela jedno- znacznych odpowiedzi – tym bardziej, że takowe odpowiedzi praw- dopodobnie w ogóle nie istnieją. Według Jarosława Iwaszkiewicza, nawiązującego do wątków filozofii egzystencjalnej, człowiek skaza- ny jest na wolność, na konieczność nieustannego podejmowania decyzji i ponoszenia konsekwencji własnych wyborów, przy czym zawsze pozostaje sam i nikt nie jest w stanie mu pomóc. Dokonu- jąc wyborów, należy liczyć się z pomyłką, z faktem, że dopiero upływ czasu pokaże, co faktycznie należało zrobić. Czym zatem kierować się w życiu – osobistym i społecznym? Czy postępować tak, jak nakazują obowiązujące w danej społeczności niepisane prawa i zwyczaje, czy też raczej słuchać sumienia, serca, intuicji? 125 Jak pojmować i traktować moralność, skoro w pewnych sytu- acjach „przytrzymywanie się reguł najwyższej moralności bywa bardzo szkodliwe. Po prostu destruktywne”? (15) (słowa ciotki Da- nieli). Czy w imię jakiejkolwiek idei, choćby najbardziej wzniosłej i szlachetnej, można szafować własnym i cudzym losem, skazywać siebie na cierpienie, ograniczać wolność innego człowieka? Nie sposób ocenić postawę Eweliny bezwzględnie pozytywnie albo ne- gatywnie, ponieważ czynniki kierujące hrabiną (strach przed Sybe- rią, miłość do Edmunda, ochrona majątku przed konfiskatą) były wielopłaszczyznowe: Jest więc Ewelina zdrajczynią sprawy polskiej i zdrajczynią męża czy może, przeciwnie, dokonała czynu bohaterskiego i wy- kazała się sporą odwagą obywatelską, bo oparła się tradycyjne- mu, romantycznemu pojmowaniu powinności patriotycznej i sta-

13 Radziwon 2002 (…)

Pomiędzy obowiązkiem, namiętnością i myśleniem pragmatycznym… redakcja naukowa Violetta Machnicka

rała się ratować to, co ratować można jeszcze było? Pisarz zosta- wia czytelnika z tym pytaniem14. Noc czerwcowa to również opowieść o tym, że „wszystko przemija” (15), to poważna zaduma o ulotności chwil i lat, o sta- rzeniu się i szybkiej utracie atrakcyjności fizycznej, o wszechobec- nej smudze cienia i jedynej pewności, jaką daje śmierć. Nie przy- padkiem w wypowiedziach bohaterów wyeksponowana została krótkość magicznej „nocy czerwcowej”, radosnej, roztańczonej i szalonej, nasyconej młodością, żywiołowością i erotyką – np. w rozmowie prowadzonej przez klucznicę i kucharza: – Noc cała przed nami – zauważyła Kukulusia. – Noc czerwcowa krótka – wskazał Wasyl (10). Do stosunkowo niewielkiego tekstu autor wprowadził liczne, nieprzypadkowe opisy przyrody, krajobrazu, połączone z kończą- cym się dniem, stopniowo gasnącym słońcem i wszechogarniającą świat ciemnością, która nieubłaganie, choć nie bez oporów, poko- 126 nuje światło – symbol życia: „staw, na którym teraz błyszczały późne odblaski słońca” (7), „Słońce dotykało już wierzchołków wy- sokich drzew ogrodu.” (7), „wysokie drzewa, których wierzchołki oświetlało zachodzące słońce osobliwym letnim światłem” (11), „słońce przełamywało się w krysztale [kieliszka] złotymi iskrami” (12), „Na wysokie drzewa parku, które ciemniały i mimo wszystko przyśpieszały nadchodzenie nocy, która zbliżała się szybkimi kro- kami. Powietrze było szare i przezroczyste, ten welon zmroku dłu- go się miał utrzymywać” (14), „nie ściemniło się jeszcze zupełnie, jeszcze było niebiesko i mglisto” (16), „na dworze nie zapadł jeszcze całkowity wieczór i przez inne okna widać było tło nieba, na któ- rym poruszały się gałęzie ogromnych drzew znajdujących się w pełnym rozwoju” (21), „w pokoju [Eweliny] było ciemnawo, grana- towo, mglisto” (21), „Ewelina […] odwróciła oczy od niego i popa- trzyła w okno, za którym było już coraz ciemniej” (22), „już się prawie ściemniło” (25). Rozpatrywanie treści powyższych cytatów skłania do reflek- sji, iż młodego, w pełni sprawnego człowieka Iwaszkiewicz porów-

14 Por. Marek Radziwon, Iwaszkiewicz…, s. 458.

Violetta Machnicka Powstanie styczniowe z różnych stron widziane nał do wysokiego drzewa – ogromnego, znajdującego się w pełnym rozwoju i rozkwicie. Jednocześnie ów roślinny, wydawać by się mogło niezniszczalny olbrzym, oświetlony powoli zachodzącym słońcem (mijającym czasem) sam przyspiesza nadchodzenie nocy, zasłaniając i pochłaniając resztki słonecznego światła. Tak też człowiek nieuchronnie zbliża się do przeznaczonej mu nocy – naj- pierw starości, a potem śmierci. I niczym drzewo „zabija” ostatnie promienie życiodajnego światła, tak istota ludzka, wbrew sobie, na ogół ulegając presji otoczenia i obowiązującym konwenansom, bezwiednie, choć nie bez buntu, zazwyczaj przedwcześnie, poddaje się procesowi starzenia, przywdziewa starczą maskę, odcina się od młodości ze smutnym przeświadczeniem, że – życie ludzkie krót- kie. Wzmianki o nadchodzącej jasności pojawiają się w opowia- daniu zaledwie dwukrotnie, w końcowej partii tekstu, i również mają znaczenie symboliczne. Najpierw Edmund odpowiada Eweli- nie, że o tej porze roku „o czwartej zupełnie jasno” (25) (przewaga

światła nad ciemnością, życia nad śmiercią), a chwilę później, gdy 127 światło w pokoju Eweliny zgasło, ludzie siedzący na ławeczce – Daniela, Florentyna i Chwalibóg: I tak trwali długą chwilę. Aż już i w powietrzu zrobiło się jak- by luźniej, jaśniej. Odezwały się pierwsze ptaszki. Łabędź i pusz- czyk umilkły. W niejasnym mroku świtania, po obfitej rosie, rozległy się stąpania ludzi i koni (30). Co prawda, mrok świtania jest jeszcze „niejasny”, ale przyro- da – rośliny, zwierzęta i ludzie – znowu powraca do życia, budzi się, światło wytrwale i niezmiennie pokonuje ciemność i mrok. Po- dobnie Ewelina postanowiła korzystać z życia, cieszyć się choćby chwilowym szczęściem, za wszelką cenę pragnie zatrzymać własną młodość, co w pełni odpowiadało praktycznej ciotce Danieli, jed- nak naraziło hrabinę na kompromitację i potępienie jej zachowa- nia przez okoliczne dwory szlacheckie, sąsiedztwo. Wbrew logice Ewelina odważyła się zapragnąć miłości i wybrała miłość pomimo oczywistych przeszkód. Z epilogu znajdującego się w dramacie wy- nika, iż rozwiodła się z Piotrem i poślubiła Edmunda, ale „szczę-

Pomiędzy obowiązkiem, namiętnością i myśleniem pragmatycznym… redakcja naukowa Violetta Machnicka

ście krótko trwało” (E)15. Wyobcowana, porzucona przez córkę Ma- ry (wyjechała do Francji zaraz po ślubie matki), zniechęcona do świata i ludzi, pokonana przez los kobieta pogodziła się z samot- nością, ale wciąż protestuje przeciwko starości, przed którą nie ma ucieczki: Piotr: – Im człowiek starszy, tym puściej dookoła. Ewelina: – Ja nie jestem stara! (E). Hrabina czytuje wiersze i romanse, karmi łabędzie, wie, że niczego nie umie i nikomu nie jest potrzebna, choć, jak twierdzi, niezmiennie kocha Edmunda. Żałuje, że nie pojechała z Piotrem, jednak były mąż potwierdza, że jej obecność wcale nie ułatwiłaby mu pobytu na zesłaniu. Pojawia się zatem kolejne trudne pytanie – czy jednostka ludzka, mając świadomość, że uroda życia, podob- nie jak i samo życie, trwa jedynie przez moment, ma prawo do osobistego szczęścia, do zapamiętania się aż do utraty tchu w imię miłości, namiętności, pożądania? – o ile takie zapamiętanie kolidu-

128 je z innymi, narzuconymi jej przez otoczenie obowiązkami i powin- nościami, np. małżeńskimi, społecznymi, patriotycznymi. A jeżeli krótkotrwałe szczęście z góry skazane jest na niepowodzenie – czy warto dla niego poświęcać cokolwiek, burzyć rutynę i spokój, na- rażać się na potępienie ze strony nietolerancyjnego i zazdrosnego środowiska? Noc czerwcowa jako utwór będący złożonym głosem w dys- kusji o rozmaitych wartościach „jest czymś więcej niż romansem, tragiczną i malowniczą historią miłosną”, skłania też do refleksji nad zasadnością powstania styczniowego, gdyż ścierają się w nim dwie wizje patriotyzmu – romantyczna i pozytywistyczna16. W opowiadaniu wyraźnie szuka się odpowiedzi na pytanie: czy warto było się bić?17. Według Iwaszkiewicza powstanie przyniosło więcej szkód niż pożytku, jego skutki, w różnych aspektach, okazały się dla społeczeństwa polskiego katastrofalne. Największy zryw naro- dowy Polaków pochłonął kilkadziesiąt tysięcy ofiar. Również wów-

15 Znamienne są słowa wypowiedziane przez Piotra: „Żadne polskie szczęście nie trwa długo” (E). 16 Por. Marek Radziwon, Iwaszkiewicz…, s. 458. 17 Por. Radziwon 2002 (…)

Violetta Machnicka Powstanie styczniowe z różnych stron widziane czas, gdy walki powstańcze już wygasły, władze rosyjskie stosowa- ły wobec buntowników surowe represje. Wielu powstańców skaza- no na katorgę, zesłano – jak hrabiego Piotra – na Syberię, inni ra- towali się ucieczką na emigrację. Cierpiały także ich rodziny – kon- fiskowano majątki, zamykano szkoły, ze zdwojoną mocą rusyfikowano okupowane ziemie. Królestwo Polskie utraciło auto- nomię i nazwę – stało się Krajem Przywiślańskim. A zatem zryw powstańczy, mimo słusznych motywacji, zdarzył się na pewno za wcześnie, bez wszechstronnego i odpowiedzialnego zaplanowania i przygotowania, i musiał zakończyć się klęską. Autor opowiadań z tomu Zarudzie, urodzony 30 lat po klęsce z 1864 r., myślał po- dobnie, jak wielu innych badaczy oraz uczestników18 walk podję- tych w imię wolności społeczeństwa ciemiężonego przez carskiego okupanta. Jednakże i tym razem odpowiedź na postawione wyżej pytanie: czy warto było się bić? – nie jest oczywista, jednoznaczna, bo przecież dążenia wolnościowe społeczeństw zazwyczaj opłacane są krwią i ofiarami, wynikają z desperacji zniewolonych narodów, ale też przywracają wiarę w zwycięstwo i wzmacniają poczucie jed- 129 ności społeczności dotkniętej wspólnym nieszczęściem. Wydaje się, że najwłaściwszym podsumowaniem rozważań i pytań o sens powstania styczniowego zawartych w Nocy czerwco- wej jest krótka, sensowna konkluzja sformułowana przez hrabiego Piotra, pojawiająca się w jego ostatniej rozmowie z Eweliną, czego hrabina, podobnie jak wielu Polaków, nie jest w stanie pojąć: Ewelina: – Jakiż człowiek jest lekkomyślny w młodości. Piotr: – Nie każdy człowiek.

18 Osobą zdecydowanie żałującą swojego uczestnictwa w powstaniu styczniowym był np. Aleksander Głowacki (Bolesław Prus), którego młodzieńczy zapał patriotyczny omalże nie zakończył się śmiercią, a przykre skutki odniesionych ran fizycznych (oczy osmalone prochem) i doznań psychicznych (pogłębiające się agorafobia i hypso- fobia) pozostały przyszłemu pisarzowi do końca życia. Starszy o 13 lat brat Aleksan- dra, Leon Głowacki – członek Komitetu Centralnego rządu narodowego – uświado- miwszy sobie, ile zła przyniosło Polakom powstanie, oszalał i ostatecznie zmarł w 1907 r. szpitalu dla obłąkanych w Lublinie. Wszystko, co kojarzyło mu się z powsta- niem, np. widok brata, wywoływało w Leonie ataki furii. Stosunek dojrzałego już Prusa–kronikarza do wydarzeń powstańczych był raczej negatywny, natomiast Prus – twórca literatury pięknej (np. jako autor Lalki) postrzegał zryw wolnościowy Pola- ków jako przejaw prawdziwego patriotyzmu.

Pomiędzy obowiązkiem, namiętnością i myśleniem pragmatycznym… redakcja naukowa Violetta Machnicka

Ewelina: – Czy to nie była lekkomyślność to twoje pętanie się ze spiskowcami? Przyznaj, to nie miało wiele sensu. Piotr: – Sens może niewielki, ale jakież znaczenie ogrom- ne. Ewelina: – Bez sensu, a wiele znaczenia. Nie rozumiem… (E). Bibliografia Źródła Iwaszkiewicz Jarosław, Noc czerwcowa (opowiadanie wraz z płytą DVD), seria „Kocham Teatr”, Maria Iwaszkiewicz–Wojdowska, Teresa Markowska and Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”, Elipsa, Warszawa 2008. Opracowania Iwaszkiewicz Jarosław, Zarudzie, Czytelnik 1976. Iwaszkiewicz Jarosław, Zarudzie, Czytelnik, Maria Iwaszkiewicz– Wojdowska and Teresa Markowska, Warszawa 1999. 130 Prus Bolesław, Lalka, oprac. Józef Bachórz, t. I–II, Zakład Naro- dowy im. Ossolińskich, Wrocław 1991. Marek Radziwon, Iwaszkiewicz. Pisarz po katastrofie, Wydawnic- two W.A.B., Marek Radziwon, Warszawa 2010. Marek Radziwon, …., „Gazeta Wyborcza” 23 marca 2002 Rokosz Tomasz, O tych, którzy znaleźli kwiat paproci – studium rozkoszy nocy świętojańskiej, [w:] O rozkoszach wszelakich… Od przyjemności do ekstazy w kontekstach kultury, red. Ka- tarzyna Łebsk–Bąk, Magdalena Sztandara, Wydawnictwo UO, Opole 2011, s. 265–275. Zbigniew Jan Tyszka, Kozy. Poradnik chowu, Państwowe Wydaw- nictwo Rolnicze i Leśne, Warszawa 1994. Źródła internetowe http://filmpolski.pl/fp/index.php/52737 – 17.08.2014 http://www.filmweb.pl/person/Aleksandr+Do – 17.08.2014 Combining responsibility, passion and pragmatic thinking – Noc czerwcowa by Jarosław Iwaszkiewicz as a story about

Violetta Machnicka Powstanie styczniowe z różnych stron widziane making difficult choices (short story – drama – play of Teatr Telewizji [Polish Television Theatre]) Abstract: The short story titled Noc czerwcowa [June Night] was published in the Zarudzie collection in 1976, and then the author rewrote it as a drama, added an epilogue, and set it 20 years after the main events. The premiere of the tv theatre play took place on 25.03.2002. The story revolves around the January Uprising as the greatest national rebellion in Poland, and focuses mainly on its consequences which were born not only by those directly en- gaged in fighting, but also by their families and the whole Polish society. According to Jarosław Iwaszkiewicz, the uprising resulted in too much harm and damage to the Poles, and it was not really worth it. Noc czerwcowa poses a series of questions with no evi- dent answers, related to various values and difficult choices which people who are “sentenced to freedom” constantly have to make, and all the consequences of their, often unpredictable, decisions which they have to bear. It is also the story about moral dilem- mas, the relativity of the good and the evil, true and false, and 131 about the means which justify the end. Słowa kluczowe: Jarosław Iwaszkiewicz, Noc czerwcowa, po- wstanie styczniowe Keywords: Jarosław Iwaszkiewicz , June Night, January Uprising

Pomiędzy obowiązkiem, namiętnością i myśleniem pragmatycznym…

132

Mirosław Matosek Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny w Siedlcach Wydział Nauk Ekonomicznych i Prawnych Pułkownik i ksiądz – rzecz o Walentym i Wawrzyńcu Lewandowskich

„Życie człowieka jest ciągłą walką z przeciwnościami” „Największa wolność – jest wolnością ducha; dochodzi się do niej poddając jarzmu ciało swoje i myśli” Bolesław Prus1 Poprzez pryzmat powstańczych losów, w referacie przedsta- 133 wione są dwie sylwetki: pułkownika Walentego Lewandowskiego i księdza Wawrzyńca Lewandowskiego. Pierwszy z nich był naczelnikiem cywilnym i wojskowym woje- wództwa podlaskiego. Przeżył powstanie i zesłanie na Sybir, pozo- stawił po sobie pamiętniki, zamieszczone w „ Sprawozdaniu Zarządu Muzeum Narodowego Polskiego w Rapperswilu” za 1908 rok, wyda- ne w Paryżu w 1912 r. Ocena skuteczności jego działań wywołuje spory wśród historyków. Drugi z bohaterów to ksiądz – patriota o gorącym i nieustraszonym sercu, skazany przez władze carskie na śmierć przez powieszenie. Pamięć o nim kultywują do dziś mieszkańcy Seroczyna, gdzie przez ostatni rok życia pełnił posługę duszpasterską jako proboszcz miej- scowej parafii. Obaj byli stryjecznymi braćmi i urodzili się w Łaskarzewie.

1 100 lat myśli aforystycznej Bolesława Prusa (1847–1912). Antologia, wybór, opra- cowanie i wprowadzenie Violetta Machnicka, Siedleckie Towarzystwo Naukowe, Siedlce 2012, s.163.

redakcja naukowa Violetta Machnicka

Niespokojna młodość Walentego

Walenty Teofil Lewandowski urodził się 23 lutego 1823 r. w Łaskarzewie w rodzinie rzemieślników – garncarza Walentego i Ja- dwigi z domu Rajewskiej. Ukończył szkołę powiatową w Łukowie. Zainteresowania techniczne skłoniły go do podjęcia pracy w zakła- dach metalurgicznych w Suchedniowie. Na wieść o wybuchu rewo- lucji w Galicji, w czerwcu 1848 r. przedostał si ę za granicę. W ocze- kiwaniu dalszych wydarzeń zaczął pracować w fabryce maszyn rol- niczych w Wydrzu koło Łańcuta. Zagrożony aresztowaniem z powodu działalności spiskowej uszedł na Węgry, gdzie wstąpił do le- gionu polskiego, dowodzonego przez gen. Józefa Wysockiego. Brał udział i odznaczył się w kilkunastu bitwach. Walczył w piechocie, a później w artylerii i dosłużył się stopnia podporucznika. Pod koniec kampanii węgierskiej zdarzyło się, że uratował przed rozstrzelaniem grupę wziętych do niewoli żołnierzy rosyjskich, wśród których był kapitan Mikołaj Drejer – późniejszy generał tłumiący powstanie styczniowe. 134 Zryw Wiosny Ludów zakończył się klęską. Legion polski rozwiązano i Lewandowski został internowany do Turcji. W obozie wstąpił w sze- regi Towarzystwa Demokratycznego Polskiego. Dzięki pomocy przy- jaciół przybył w 1850 r. z grupą legionistów do Londynu. Rok później przeniósł się do Francji. Studiował mechanikę w szkole zawodowej w Nancy, doskonalił znajomość języka francuskie- go, a następnie objął stanowisko nauczyciela języka polskiego w Szkole Polskiej w Batignolles. Tam zawarł znajomość z wielkim księ- ciem Konstantym, późniejszym namiestnikiem Królestwa Polskiego, który w 1859 r. incognito wizytował szkołę. Lewandowskiemu zleco- no wówczas opiekę nad gościem. Pokazując zbiory historyczne w bi- bliotece i oprowadzając po laboratoriach, Lewandowski wspomniał wielkiemu księciu o swojej sytuacji osobistej. Ten wyraził gotowość pomocy w ułatwieniu mu powrotu do kraju, jednak nasz bohater nie chciał korzystać z łaski zaborcy. Jako sekretarz sekcji TDP, utrzymywał liczne kontakty z emigran- tami i Polakami przybywającymi z kraju. Swoje poglądy przedstawiał na wystąpieniach publicznych, był też autorem wezwania „Do emi- gracji”, broszury wydanej wiosną 1861 r.

Mirosław Matosek Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

Powstańcze plany i szara rzeczywistość

Na wieść o przygotowaniach do powstania i wezwaniu przez Komitet Centralny w Warszawie, nielegalnie przekroczył granicę i 5 stycznia 1863 r. został awansowany do stopnia pułkownika, oraz otrzymał nominację na naczelnika wojskowego województwa podla- skiego. Po złożeniu przysięgi 7 stycznia 1863 r., pułkownik Lewan- dowski przybył na Podlasie. W Radzyniu, z rąk Bronisława Deskura otrzymał pieczęć wojewódzką i przejął pełną władzę nad organizacją powstańczą. Siatka organizacyjna była dobrze i szeroko rozbudowana, obejmowała wszystkie grupy społeczne, a dzięki ich patriotycznemu nastawieniu – oddziały powstańcze miały zapewnioną bazę rekruta- cyjną, informacje o ruchach wojsk nieprzyjaciela, aprowizację i po- moc w leczeniu i ukrywaniu rannych. Duże obszary leśne i słabo rozwinięta sieć dróg zdawały się sprzyjać prowadzeniu działań par- tyzanckich… Pułkownik Lewandowski objeżdżał teren oraz spotykał się na 135 naradach z naczelnikami powiatów i okręgów. Dotychczasową orga- nizację cywilną przekształcił na wojskową, a nowo mianowanym na- czelnikom nadawał stopnie oficerskie. Duże znaczenie przykładał do nawiązywania kontaktów z Polakami i Rosjanami, służącymi w ar- mii carskiej. Rozkaz Komitetu Centralnego o wybuchu powstania nadszedł 18 stycznia. Na naradzie wojennej w Łosicach pułkownik Lewan- dowski ustalił plany opanowania Siedlec, Łukowa, Białej i Między- rzecza, na szosie brzeskiej – oraz Radzynia i Kodnia przy trakcie na Lublin. Nakazał rozbrajać oddziały rosyjskie, unikać przy tym ma- sakry i gromadzić jeńców po dworach szlacheckich nie wyrządzając im krzywdy. Wydarzenia nocy z 22 na 23 stycznia 1863 r. wykazały, że szacowa- nie sił powstańczych w województwie na 9 tysięcy ludzi, okazało się błędne. Nie opanowano żadnej z przewidzianych do zdobycia miej- scowości. Zwycięskie potyczki w Kodniu, Łosicach, Stoku Lackim i Łukowie pozwoliły na zdobycie kilkuset sztuk broni palnej, zapaso-

Pułkownik i ksiądz – rzecz o Walentym i Wawrzyńcu Lewandowskich redakcja naukowa Violetta Machnicka

wej amunicji, ekwipunku i gotówki2. Powstańcy zmuszeni byli wyco- fać się z tych miejscowości.

Partyzanckie szlaki

Walenty Lewandowski nie odniósł sukcesu jako naczelnik wo- jewództwa, nie powiodło mu się też jako dowódcy oddziału. Zapla- nowany na 22 stycznia 1863 r. atak na koszary w Siedlcach nie udał się – na punkt zborny przybył tylko oddział Czarkowskiego z Łosic. Pułkownik Lewandowski osobiście udał się na rozpoznanie, ale powstańcy pod wpływem fałszywej pogłoski o zdradzie dowódcy, rozeszli się. Osamotniony, wydostał się z miasta bryczką i przez kil- ka dni błąkał się po województwie. Przybył do Maciejowic i objął komendę nad sformowanym tam oddziałem, który 28 stycznia ude- rzył na garnizon rosyjski w rodzinnym Łaskarzewie. Pod ogniem nieprzyjaciela powstańcy rozproszyli się, a Lewandowski z kilkudzie- sięciu ludźmi pomaszerował do Stanina. Tam podporządkował sobie organizujący się niewielki oddział, który w drodze zbuntował się pod 136 Białą. W Sterdyni objął dowództwo nad oddziałem Czarkowskiego. Dnia 7 lutego dowodził w bitwie pod Siemiatyczami, ale jako dowód- ca nie miał możliwości koordynacji nad całością walczących. Po- wstańcy ponieśli klęskę. Oddział Lewandowskiego bił się jednak do końca i zdziesiątkowany, jako ostatni wycofał się z Siemiatycz. 3 Dnia 13 marca Walenty Lewandowski z 250 ludźmi uzbrojonymi w karabiny, dubeltówki i kosy stacjonował we wsi Gręzówka pod Łu- kowem. Następnego dnia na jego trop wpadł major Jołszyn na czele 500 żołnierzy carskich. Polacy nie byli przygotowani do walki z regu- larnym, zaprawionym w wojnie krymskiej wojskiem rosyjskim. Wa- runki terenowe też nie sprzyjały podjęciu bitwy. Po krótkiej wymia- nie strzałów Polacy wycofali się i przez Dąbie oraz Tuchowicz dotarli do Stanina. Tam ukryci w murach pustego pałacu przez kilka go- dzin odpierali ataki. W końcowej fazie pułkownik Lewandowski wy-

2 S. Góra, Partyzantka na Podlasiu 1863 – 1864, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa 1976, s. 54 –68 3 F. Malczewski, Bitwa siemiatycka 6 –7 luty 1863 [ w:] http// siemiaty- cze.com/histor1863.html

Mirosław Matosek Powstanie styczniowe z różnych stron widziane słał do walki kosynierów, którzy przechylili szalę zwycięstwa na stronę Polaków. 4 Warto dodać, że w bitwie obronnej w Staninie brał udział i był ciężko ranny szesnastoletni uczeń Aleksander Głowacki. Jego ciało skłute pikami kozackimi stało się jedną wielka raną. Przewieziony do szpitala w Łukowie i troskliwie pielęgnowany przez miejscowe siostry zakonne powoli odzyskiwał zdrowie. Z niewiadomych przy- czyn Bolesław Prus nie wspominał o tym traumatycznym epizodzie ze swojego życia. Przez dwa miesiące na leczeniu w łukowskim szpi- talu przebywał również ksiądz Stanisław Brzóska, który brał udział również w tej samej w bitwie i został ranny w nogę. 5 Po bitwie oddział odmaszerował w lasy żelechowskie. Za nimi ruszy- ły dwie carskie kolumny pościgowe (1000 żołnierzy i cztery działa) pod dowództwem majora Ostachiewicza. Do wymiany strzałów do- szło we wsi Osicze. Polakom udało się oderwać od nieprzyjaciela, który po bezskutecznych poszukiwaniach powrócił do Siedlec i Ra- dzynia.

Do 21 marca powstańcy ukrywali się w lasach między Żele- 137 chowem i Garwolinem. Rano, 22 marca zaatakowali carski garnizon w Garwolinie. Kiedy wycofywali się na Oziemkówkę, Parysów i dalej do lasów na północ od Stoczka Łukowskiego – w ślad za nimi , na czele dwóch kompanii saperów oraz 50 kozaków, wyruszył w pościg pułkownik Rejtlinger. Dnia 23 marca oddział pułkownika Lewan- dowskiego stoczył z nim potyczkę pod Wolą Wodyńską. Ze stratą jednego poległego, Polacy wycofali się w kierunku Róży. Tymczasem Rosjanie przeprowadzili obławę lasów wodyńsko-olszyckich i 24 marca otoczyli powstańców. Lewandowski widząc, że jest okrążony, nie podjął walki . Zdołał wyprowadzić w lasy jackie oddział częścio- wo rozbity, ale sam został ranny w nogę. Ukrytego pod mostkiem dostrzegli żołnierze rosyjscy i skłuli mu bagnetami pierś i boki. Tyl- ko dzięki interwencji oficera ocalił życie i dostał się do niewoli. 6

4 J. Strychalski, Bitwa obronna w Staninie 14 marca 1863 r., wyd. CKiS Sokołów Pod- laski 1988, s. 2–4 5 M. Okoń, T. Milewski, Powstanie styczniowe w łukowskiem. 130 rocznica wybuchu powstania styczniowego, wyd. Społeczny Komitet Obchodów Świąt Narodowych w Łu- kowie, Łuków, styczeń 1983, s. 32 6 T. Mencel, Walenty Lewandowski i początki powstania styczniowego na Podlasiu „Rocznik Lubelski”, tom VI, Wydawnictwo Lubelskie, Lublin 1967 , s. 71 – 120

Pułkownik i ksiądz – rzecz o Walentym i Wawrzyńcu Lewandowskich redakcja naukowa Violetta Machnicka

Niepokorny zesłaniec

Rannego pułkownika Lewandowskiego przewieziono do Sielec, gdzie został umieszczony w szpitalu wojskowym. Czekał tam już ge- nerał Mikołaj Drejer, naczelnik wojenny powiatu siedleckiego i bial- skiego. Rosjanin oddał Polakowi honory wojskowe i polecił umieścić go jak najostrożniej w sali z widokiem na ogród oraz zapewnić mu staranną opiekę lekarską. Stan rannego był ciężki, doszło do zapa- lenia płuc – jednak tydzień później pułkownik Lewandowski już zło- żył wstępne zeznania, które Drejer przesłał do Warszawy. Właściwe śledztwo rozpoczęło się w kwietniu. Do Siedlec przy- jechał rotmistrz Kirejew, adiutant wielkiego księcia Konstantego z zadaniem wyjaśnienia sprawy Lewandowskiego, a po odbyciu sądu – odroczenia wyroku. Zeznania przełożone na język rosyjski zachowa- ły się do dziś. Rozprawa zwołana przez Polowy Sąd Wojenny w Siedlcach odbywała się w czerwcu i lipcu 1863 r. „Naczelnik band buntowniczych w wo- jewództwie podlaskim” został skazany na śmierć przez rozstrzelanie. 138 Namiestnik carski Fiodor Berg zamienił mu karę śmierci na zesłanie na Syberię bez prawa powrotu. Walenty Lewandowski okazał się jednak niepokornym zesłańcem. W 1865 r. wszedł w porozumienie ze spiskowcami rosyjskimi w spra- wie oderwania Syberii od Rosji. W „Kalendarzu Syberyjskim” 7z 2006 r, po datą 12 lutego, a jest to dzień urodzin naszego bohatera, w zamieszczonej notce bio- graficznej, można wyczytać m.in. że Walenty Lewandowski stał na czele kamsko–krasnojarskiej organizacji spiskowej i dowodził cało- ścią sił zbrojnych powstania. Po wykryciu spisku został zesłany do Kirenska. Później przebywał w Irkucku, gdzie założył sklep galante- ryjno– tytoniowy. Zamiar zbrojnego powstania narodził się w 1865 r. w środowi- sku polskich zesłańców i rosyjskich rewolucjonistów. Na czele orga- nizacji spiskowej stali: Rosjanin A. Sierno–Sołowiewicz, oraz Paweł Landowski i Walenty Lewandowski. Planowali uwolnienie wszyst- kich katorżników, by wspólnymi siłami przebić się do Chin. W lutym

7 „Sibirskij Kalendar na 12 fewrala” [ w: ] htpp// academ.info/sibircalendar

Mirosław Matosek Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

1866 r. przywódcy siatki konspiracyjnej zostali aresztowani, a Sier- no–Sołowiewicz umarł w następstwie nieszczęśliwego wypadku. Powstanie wybuchło w lipcu 1866 r., kiedy przygotowania do zrywu nie były jeszcze ukończone. Zaczęło się od buntu budowniczych drogi na południe od Bajkału. W sumie do walki stanęło około 700 Polaków. Słabo uzbrojeni i wygłodzeni, przez trzy tygodnie przedzie- rali się przez tajgę, by skapitulować. Rozstrzelano czterech przywód- ców: Gustawa Szaramowicza, Narcyza Celińskiego, Władysława Kotkowskiego i Jakuba Rajnera. Pozostałych uczestników buntu su- rowo ukarano, a powstańczy odbił się szerokim echem wśród Pola- ków.8 Walenty Lewandowski i tym razem ocalił skórę, a pieniądze i konek- sje procentowały nadal. Okazało się, że w carskiej machinie biuro- kratycznej zaginęły jego akta. Po dwuletnim pobycie w więzieniu w Kansku i jedenastoletnim zesłaniu w Irkucku, w 1877 r. uzyskał ze- zwolenie na przyjazd do kraju. Przez wiele lat prowadził sklepik herbaciany przy ulicy

Chmielnej w Warszawie, dyktował pamiętniki Waleremu Przyborow- 139 skiemu. Nie założył rodziny, ale cieszył się ogromnym szacunkiem wśród przyjaciół i krewnych. Zdarzyło się, że jeden z potomków rodu Lewandowskich, Władysław, służył w armii carskiej i marzył o ka- rierze oficera. Po namowach wuja Walentego, przyszły literat i po- dróżnik złożył dymisję z wojska i wyjechał do Paryża. Pułkownik Lewandowski zmarł dokładnie w 44 rocznicę wybuchu powstania, 22 stycznia 1907 r. w Cygankach pod Kutnem. W rodzinnym Łaskarzewie przez ponad sto lat był zapomniany. Dopiero w 2013 r., podczas obchodów 150 rocznicy wybuchu po- wstania styczniowego, z inicjatywy księdza dziekana Edmunda Szarka, zorganizowano sesję poświęconą miejscowym bohaterom. Wmurowano także tablice upamiętniające pułkownika Walentego Lewandowskiego i jego stryjecznego brata, księdza Wawrzyńca Le- wandowskiego.

8 W. Gulewicz, Krugobajkalskoje wosstanije kak eho wosstanija 1863 [ w: ] http://zapadrus.su/2012–04–11–14–59–43/2013/–1863–/677–2013–01–18.html

Pułkownik i ksiądz – rzecz o Walentym i Wawrzyńcu Lewandowskich redakcja naukowa Violetta Machnicka

Patriota w sutannie

Ksiądz Wawrzyniec Lewandowski urodził się 8 sierpnia 1831 r. w Łaskarzewie. Ojciec Jan był z zawodu kuśnierzem, matka Maria – wywodziła się z Mrozów. Wawrzyniec ukończył szkołę elementarną w Łaskarzewie, a następnie pobierał nauki w gimnazjum w Siedlcach. Wstąpił do seminarium duchownego w Janowie Podlaskim, poznał tam między innymi kleryka Stanisława Brzóskę, przyszłego naczel- nika okręgu łukowskiego i naczelnego kapelana wojsk powstań- czych województwa podlaskiego. Święcenia kapłańskie przyjął w rocznicę uchwalenia konstytucji, w dniu 3 maja 1856 r. Pełnił posługę duszpasterską jako wikary w Górznie, później – w Rozbitym Kamieniu. W lipcu 1863 r. mianowa- ny został proboszczem parafii Seroczyn. Wśród parafian uważany był za wzór patrioty. Gorący orędownik niepodległości Polski i czło- nek komitetu powstańczego. Przechowywał na plebanii broń i do- starczał żywność ukrywającym się w lasach powstańcom z oddziału księdza Stanisława Brzóski. Głosił kazania w duchu patriotyzmu, 140 miłości do Boga i ojczyzny. „Podburzające kazania” i rozkaz uwolnienia dwóch powstańców (Stanisława Bojanka z Latowicza i Wincentego Szczuki) zatrzyma- nych przez właściciela wsi Kamieniec, Rudnickiego, stały się przy- czyną aresztowania księdza przez Rosjan 9 lipca 1864 r. Zdarzyło się, że właściciel wsi Kamieniec, Rudnicki, aresztował dwóch po- wstańców z oddziału księdza Brzóski, z zamiarem wydania ich Mo- skalom. Byli to Stanisław Bojanek z Latowicza i Wincenty Szczuka, którzy przyszli do dworu odebrać przechowywane tam konie. Ktoś wtajemniczony powiadomił księdza. Wawrzyniec Lewandowski, nie tracąc czasu wskoczył na konia. Nie zważał, że jazda wierzchem w stanie wojennym jest przestępstwem. Zarządzenie to wprowadzono w celu łatwego ścigania powstańców. Późną nocą przygalopował do majątku Rudnickiego. Nie bacząc na sprzeciw stróżujących wło- ścian, oswobodził pojmanych z więzów, ułatwiając im ucieczkę. 9 Wkrótce, 9 lipca 1864 r., księdza Lewandowskiego aresztowano. 27 lipca zapadł w Sądzie Polowym w Siedlcach zapadł wyrok – kara

9 E. Niebelski, Na Bóg żywy. Bracia nie zasypiajmy sprawy. Rzecz o księdzu Stani- sławie Brzósce (1834 – 1865), Oficyna Wydawnicza Z.E.N., Lublin 1995, s. 72

Mirosław Matosek Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

śmierci przez powieszenie. Generał Maniukin konfirmował wyrok, a audytoriat polowy (najwyższa instancja sądownicza w Warszawie) podtrzymała go w mocy, a namiestnik Fiodor Berg wniosek audyto- riatu zatwierdził. Publiczna egzekucja na oczach zatrwożonych mieszkańców odbyła się w Seroczynie, dnia 4 sierpnia 1864 r., o godzinie 18–tej. Ciało księdza wrzucono do dołu, a mogiłę w celu zamaskowania pochów- ku – stratował kopytami koni oddział kozaków. Parafianie jednak w pomysłowy sposób zaznaczyli to miejsce i przez całe zabory kulty- wowali pamięć o bohaterskim księdzu. Mogiłę przyozdabiano kwia- tami, z czasem ufundowano marmurową tablicę i pomnik. Żywy pomnik – to Szkoła Podstawowa im. ks. Wawrzyńca Lewandowskie- go w Seroczynie. Jej budowę rozpoczęto w 1925 r. W latach trzy- dziestych odbyła się uroczystość poświęcenia szkoły i odsłonięcia pomnika, którego dokonał starosta siedlecki Stanisław Guliński w imieniu premiera Felicjana Sławoj-Składkowskiego. Pomnik z ocio- sanych głazów, wzniesiony 16 października 1936 r., staraniem Koła

Siedlczan, do dziś upiększa dziedziniec przed głównym wejściem do 141 szkoły.

Bibliografia Góra Stanisław [ 1976 ], Partyzantka na Podlasiu 1863 – 1864, Wy- dawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa. Gulewicz Władysław [ 2013 ], Krugobajkalskoje wosstanije kak eho wosstanija 1863 [ w: ] http://zapadrus.su/2012–04–11–14– 59–43/2013/–1863–/677–2013–01–18.html Mencel Tadeusz [ 1967 ], Walenty Lewandowski i początki powsta- nia styczniowego na Podlasiu [ w:] „Rocznik Lubelski”, tom VI, Wydawnictwo Lubelskie, Lublin . Malczewski Franciszek, Bitwa siemiatycka 6 –7 luty 1863 [ w:] http//siemiatycze.com/histor1863.html Niebelski Eugeniusz [ 1995 ], Na Bóg żywy. Bracia nie zasypiajmy sprawy. Rzecz o księdzu Stanisławie Brzósce (1834 – 1865), Oficyna Wydawnicza Z.E.N., Lublin. Okoń Marek, Milewski Tadeusz [ 1983 ], Powstanie styczniowe w łukowskiem. 130 rocznica wybuchu powstania styczniowego,

Pułkownik i ksiądz – rzecz o Walentym i Wawrzyńcu Lewandowskich redakcja naukowa Violetta Machnicka

Społeczny Komitet Obchodów Świąt Narodowych w Łukowie, Łuków. „Sibirskij Kalendar na 12 fewrala” [ w: ] htpp// academ. info/ sibir- calendar 100 lat myśli aforystycznej Bolesława Prusa (1847–1912), Antologia, wybór, opracowanie i wprowadzenie Violetta Machnicka [ 2012 ], Siedleckie Towarzystwo Naukowe, Siedlce. Strychalski Jerzy [ 1978 ], Bitwa obronna w Staninie 14 marca 1863 r., CKiS Sokołów Podlaski.

The colonel and the priest – the story about Walenty and Wawrzyniec Lewandowski Abstract: The paper presents two silhouettes participants of the January Uprising the colonel Walenty Lewandowski and the priest Wawrzyniec Lewandowski. The first of these was the civil and mili- tary chief of Podlaskie voivodeship. He survived the rise and exile to . He left memoirs. The second character is a priest con-

142 demned by the tsarist authorities to death by hanging. Walenty and Wawrzyniec were cousins and born in Łaskarzew. In his home vil- lage for many years been forgotten. Słowa kluczowe: powstanie styczniowe, Podlasie, bitwy i po- tyczki, rocznice Keywords: January Uprising, Podlasie, battles and skir- mishes, anniversaries

Mirosław Matosek

Violetta Przerembska Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina, Warszawa Kult powstania styczniowego w wychowaniu muzycznym i patriotycznym młodzieży w Polsce niepodległej (1918–1939)

Pieśń narodowa i jej znaczenie w powszechnej edukacji muzycznej w II Rzeczypospolitej Jedną z głównych idei polskiego wychowania w całym okresie międzywojennym, a zwłaszcza we wczesnych latach 20. stała się 143 idea wychowania narodowego. Niezwykle istotnym obszarem kształ- towania postaw narodowo-twórczych była oczywiście szkoła. Obok funkcji edukacyjnej traktowana była przez władze państwowe II Rzeczypospolitej jako instytucja realizująca niezwykle ważną funkcje wychowawczą. Propagowano w niej „obywatelsko-twórczy” kierunek wychowania, wskazywano na konieczność rozwoju wychowanków w dziedzinie kultury narodowej, stawiając w ramach celów wychowa- nia na pierwszym miejscu kształtowanie poczucia narodowego, po- głębianie patriotyzmu i – jak to często określano – budzenie woli obywatelskiej. Najwybitniejszym reprezentantem modelu wychowa- nia narodowego w tym okresie był Lucjan Zarzecki. Był on zwolen- nikiem zasad wychowania opartych na tradycjach narodowych, przygotowujących obywatela do aktywnego uczestnictwa w tworze- niu narodowej kultury. Wiele uwagi poświęcał roli czynnika emocjo- nalnego w procesie kształtowania osobowości młodych ludzi, co do- bitnie wyraził w pracy O wychowaniu narodowym1. Dowodził, że te-

1 L. Zarzecki, O wychowaniu narodowym, Warszawa–Lublin–Łódź 1917. Rozwiniętą wer- sję koncepcji wychowania narodowego autor ten przedstawił w pracy O idei naczelnej pol-

redakcja naukowa Violetta Machnicka

go typu wychowanie winno być uznawane za jedno z naczelnych za- dań budzenia w młodzieży i pogłębiania w niej przywiązania i miło- ści do ojczyzny. Program ten starano się również realizować w za- kresie szkolnych przedmiotów artystycznych. O podniesienie rangi tychże przedmiotów w całym ówczesnym systemie nauki szkolnej zabiegało wielu pedagogów, a także wybitnych artystów2. Realizowany wówczas szkolny przedmiot „Śpiew” (określany też na niektórych etapach edukacji jako „Śpiew i muzyka” lub „Muzy- ka”) eksponował w swych programach nauczania wiodącą rolę pie- śni, która miała służyć pielęgnowaniu tradycji, doskonaleniu języka oraz utrwalaniu poczucia jedności narodu przez niemal sto pięćdzie- siąt lat rozdzielonego na trzy części i poddawanego wpływom trzech obcych kultur. W wytycznych do realizacji owych programów na- uczania, przeznaczonych zarówno dla szkół powszechnych jak i średnich, zaznaczano również, iż jednym z celów nauki śpiewu jest właśnie kształtowanie postaw patriotycznych3. W wydanym już w 1920 r. przez Ministerstwo Wyznań Reli-

144 gijnych i Oświecenia Publicznego programie nauczania muzyki dla szkół powszechnych podkreśla się ważną rolę pieśni jako środka wychowania społecznego i patriotycznego, a jako jeden z głównych celów nauczania przedmiotu „Śpiew” podaje się: „rozbudzenie zami- łowania do śpiewu i muzyki w ogóle, w szczególności do pieśni oj- czystej, a przez to budzenie i rozwijanie uczuć narodowych”4. Jak nadmienia w związku z tym Maria Przychodzińska:

skiego wychowania, Warszawa 1919, oraz w pracy O głównych postulatach wychowania narodowego, Warszawa 1924. Zob. też: T. Łopuszański, Zagadnienie wychowania narodo- wego, „Przegląd Pedagogiczny” 1918, nr 3. 2 Np. T. Joteyko w jednym ze swych licznych artykułów na ten temat pisał: „muzyka, śpiew, rysunki, plastyka, literatura, poezja to nie są jedynie przedmioty »uprzyjemnia- jące« pobyt w szkole lub służące dla »uświetnienia« różnych obchodów i uroczystości szkolnych, są to przedmioty doniosłego znaczenia wychowawczego i grają wybitną rolę w rozwoju kultury narodowej, winny więc być otoczone specjalną opieką władz oświa- towych”. Muzyka w szkole jako czynnik kultury narodowej, [w:] „Muzyka w Szkole” 1931, nr 6, s. 129–130. Nie można tu także pominąć związanej po części z tą proble- matyką wnikliwej i cennej rozprawy K. Szymanowskiego Wychowawcza rola kultury muzycznej w społeczeństwie (odbitka z „Pamiętnika Warszawskiego” 1930, nr 8), War- szawa 1931. 3 Szerzej na ten temat: V. Przerembska, Ideały wychowania w edukacji muzycznej w II Rzeczypospolitej. Łódź 2008. 4 Program nauki w szkołach powszechnych 7–klasowych. Śpiew. MWRiOP, Warszawa 1920.

Violetta Przerembska Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

Zrozumiałe jest więc, że twórcy wychowania muzycznego w szko- łach polskich, mając takie przekonanie o wartości śpiewu w aspekcie psychologicznym, artystycznym, wychowawczo- społecznym, społeczno-kulturalnym i dydaktycznym, pozostając też pod wpływem tradycji utożsamiającej wychowanie muzyczne w szkołach ze śpiewem, potraktowali go jako centralną część, a za- razem formę kształcenia projektowanego przedmiotu i zajęć poza- lekcyjnych5. Należy dodać, iż bardzo istotnym odcinkiem pracy wychowaw- czej i obywatelskiej była praca z chórem, kultywowanie śpiewu zbio- rowego, dążenie do nadania pieśni znaczenia społecznego. Pielęgno- wano tradycje społeczno-patriotycznej i kulturotwórczej działalności chórów polskich w ogóle, w tym chórów szkolnych. Znamy z tego okresu liczne zbiory pieśni, przeznaczone na rozmaite zespoły wo- kalne i chóry, zbiory, które wykorzystywano również w praktyce szkolnej. Pojawiały się też liczne śpiewniki opracowywane specjalnie dla szkół. Wiele z zawartych w nich pieśni o charakterze narodowym weszło do kanonu szkolnego repertuaru patriotycznego. 145 Kult śpiewu zbiorowego i przekonanie o jego wychowawczym znaczeniu zrodziły w latach dwudziestych m.in. inicjatywę organi- zowania Świąt Pieśni Dzieci Polskich, w których brały udział chóry szkolne ze wszystkich regionów Polski. W starannie opracowywa- nym i przygotowywanym repertuarze ważną część stanowiły też pie- śni narodowe, w tym wybrane historyczne pieśni powstańcze. Spośród popularnych w tym okresie śpiewników duże uznanie zdobył na przykład Polski śpiewnik szkolny Piotra Maszyńskiego – wybitnego pedagoga i znawcy chóralistyki. Znamienne dla Maszyń- skiego dążenie do połączenia ideałów artystycznych z patriotycznymi zbiegało się z jego staraniami o upowszechnienie śpiewu chóralnego w jak najszerszych kręgach polskiego społeczeństwa. Pięć kolejnych części tego wyjątkowego zbioru wydawano systematycznie w latach 1916–1928.

5 M. Przychodzińska, Polskie koncepcje powszechnego wychowania muzycznego. Tradycje – współczesność. Warszawa 1979, s. 51. O roli pieśni w edukacji szkolnej pi- sze też szeroko I. Szypułowa, Pieśń szkolna – jej teoria, historia oraz miejsce w repertu- arze edukacyjnym szkolnictwa polskiego XIX i XX wieku. Kielce 1994.

Kult powstania styczniowego w wychowaniu muzycznym i patriotycznym… redakcja naukowa Violetta Machnicka

Wśród śpiewników jakie ukazały się już w pierwszych latach po odrodzeniu państwa znalazła się również cenna pozycja Feliksa Nowowiejskego pt. Zjednoczona Polska (śpiewnik szkolny na chór mieszany). Wydawnictwo to rekomendowane było do użytku zwłasz- cza w szkołach średnich6. W praktyce szkolnej powszechnie wyko- rzystywano także zbiory pieśni opracowywane przez Tadeusza Jo- teykę – znakomitego dyrygenta, kompozytora, profesora konserwa- torium warszawskiego, autora cennych podręczników do muzyki. Szczególne miejsce w jego dorobku pieśniarskim zajął śpiewnik Ulu- bione pieśni (zbiór dla młodzieży). Uznaniem cieszyły się też publika- cje Feliksa Konopaska, jak np. zbiór Pieśniarz, czy Z zapomnianych pieśni (śpiewnik szkolny dla młodzieży na 3 głosy męskie lub zeń- skie). Szeroki wachlarz pieśni patriotycznych znaleźć było można w znanym zbiorze Felicjana Szopskiego – Śpiewnik narodowy (zbiór pieśni narodowych z tekstami oprac. przez Lorentowicza) wydany w 1917 r., M. Świeżyńskiego – Pieśni narodowe polskie, czy opubliko- wany w 1932 r. Śpiewnik szkolny (Historia Polski w 130 pieśniach

146 na 2 i 3 głosy) J. Życzkowskiego. Ważną pozycję stanowiło też wy- dawnictwo poświęcone wyłącznie powstaniu styczniowemu i zawie- rające pieśni i poezje zebrane przez A. Bełcikowską oraz opracowa- nia muzyczne Feliksa Rybickiego7. Przypomnijmy tu także bardzo popularny i wielokrotnie wyda- wany w okresie międzywojennym Śpiewniczek młodzieży polskiej Wendelina Świerczka. We wstępie do śpiewnika autor w bardzo emocjonalny sposób kieruje słowa do młodzieży: Rozbudź więc w sobie prawdziwy patriotyzm, ukochaj Ojczyznę drogą, wolność ukochaj, i ziemię świętą Twoją i język ojczysty i zwyczaje narodowe. Ukochaj i te pieśni, które Ojcowie zostawili Ci w spuściźnie, pieśni nabrzmiałe bólem, przesiąkłe krwią, i pełne łez wylanych nad nieszczęściami Ojczyzny. Z pieśni tych powieje na Ciebie duch minionych walk, duch niezachwianej nadziei i od-

6 Inne popularne w tym okresie śpiewniki to m.in.: W. Rzepko, Śpiewnik szkolny i Nowy śpiewnik (dla starszych kursów szkolnych); L. Płosajkiewicz, Śpiewy szkolne; J. Pakulski Śpiewnik szkolny; Z. Rutkowski, Śpiewnik szkolny; J. Chrząszczewska, F. Ginejko, Lutnia dziecięca; H. Bojarska Mały śpiewnik. 7 Powstanie styczniowe. Zbiór pieśni i poezji (zebrała i oprac. A. Bełcikowska, melodie dla chórów ułożył F. Rybicki), Warszawa 1931.

Violetta Przerembska Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

ważnego męstwa. Wiedz, że w pieśni tkwi dziwna siła i moc, która Cię zdolna rozbudzić, zapalić do czynu i rozniecić w Tobie »świętą miłość kochanej Ojczyzny«. Pamiętaj na słowa złotoustego Skargi: »Świeccy, gdyby owe stare pieśni i muzyki o wojnach, zwycię- stwach i mężnych wojownikach zatrzymywali, mężniejszeby serca mieli«. Te więc pieśni i muzyki o Ojczyźnie, o zwycięstwach i o mężnych wojownikach ukochaj szczególniej i weź je sobie za hasło patriotycznego życia”8. Warto nadmienić, iż poszukując w tym okresie możliwości ko- relacji treści między różnymi przedmiotami nauczania postulowano także, by zakres wiedzy zdobywanej przez uczniów w trakcie pozna- wania polskiej kultury muzycznej i jej historii na szkolnych zaję- ciach śpiewu i muzyki, a także w trakcie tzw. audycji muzycznych ugruntowywano i poszerzano m.in. w procesie dydaktycznym reali- zowanym na zajęciach historii. Zwracano przez to uwagę na ko- nieczność rozumienia dziejów muzyki narodowej jako integralnego elementu powszechnej historii muzyki i kultury muzycznej, a także pojmowania jej w szerszym kontekście historii Polski. 147 Dopóki będzie się zajmować nauka historii całokształtem czy pewnymi zwartymi zespołami faktów kultury ludzkiej, muzyka do głosu przyjść musi.[…] Czy przy twórczych wysiłkach ducha ludz- kiego można dziś pominąć tę dziedzinę, która u wszystkich naro- dów cywilizowanych zajmuje w dorobku duchowym prawie że czo- łowe stanowisko? […] Czyż można mieć całokształt kultury pol- skiej bez zwrócenia uwagi na muzykę?” – –pytano na łamach ogólnopolskiego czasopisma „Muzyka w Szkole”9. Kładziono zatem nacisk na głębsze rozumienie historycznych korzeni i uwarunkowań rozwoju kultury muzycznej, dostrzeganie różnorodnych, wzajemnych implikacji i powiązań, a więc w miarę możliwości kompleksowe pojmowanie jej i traktowanie. Aspekt wychowawczy pieśni narodowych, w tym historyczno- patriotycznych, patriotyczno-religijnych i żołnierskich był wielokrot-

8 W. Świerczek, wstęp do: Śpiewniczek młodzieży polskiej zawierający dawne i now- sze pieśni z muzyką na 1, 2 i 3 głosy, z. 1, Kraków 1924. 9 S. Zetowski, Muzyka a nauka historii polskiej w szkole średniej. „Muzyka w Szkole” 1931/32, nr 7, s. 148.

Kult powstania styczniowego w wychowaniu muzycznym i patriotycznym… redakcja naukowa Violetta Machnicka

nie poruszany w wypowiedziach ówczesnych pedagogów, nie tylko muzycznych. Podkreślano m.in. ich walor bezpośredniej ekspresyw- ności i sugestywności oddziaływania na słuchacza czy wykonawcę. O głębszą analizę i refleksję właśnie nad pierwiastkiem wychowaw- czym zawartym w tych pieśniach postulował np. Stanisław Łempic- ki. W swym studium o funkcji wychowawczej pieśni narodowych twierdził, iż pozwoliłoby to jednocześnie ustalić pewne kryteria do- boru repertuaru szkolnego, które wciąż były jeszcze dość chwiejne i niejasne. Na drodze owych prób uporządkowania repertuaru śpiew- nikowego pod względem wartości wychowawczych można by wyeks- ponować – jak mniemał – te pozycje ze śpiewnika narodowego po- wstającej i odrodzonej Polski, które pod względem edukacyjnym ja- wiłyby się jako najbardziej cenne. Przy okazji, podobnie jak wielu innych pedagogów, a także artystów-muzyków, wyrażał pewien nie- pokój w związku z obserwowaną w owych czasach ekspansją na ogół mniej wartościowej muzyki rozrywkowej (szeroko upowszech- nianej przez ówczesne nowe media – radio, płytę gramofonową) i

148 wypieraniu przez nią polskiej muzyki tradycyjnej, dawnej, narodo- wej. Zauważał jednak, że budzi się w Polsce „nowy pęd do odrodze- nia tradycyjnej, rasowej śpiewności naszego narodu, zwłaszcza do przywrócenia naszej pieśni narodowej miejsca należnego jej w życiu duchowym społeczeństwa”. Należy dodać, że zasłużyły się w tej dziedzinie liczne, prężnie działające wówczas towarzystwa śpiewacze i muzyczne, rozwijające się czasopisma o tematyce muzycznej, a także wielu pionierów śpiewu chóralnego i kultywowania pieśni, dla których renesans pieśni polskiej, w tym narodowej, stał się niezwy- kle istotny. „Nie można pominąć – dodawał Łempicki – celowej i co- raz bardziej przemyślanej, zestrojonej w program działalności na- szych pedagogów muzycznych”10. Łempicki w dalszym swym wywo- dzie podkreśla, iż pieśni narodowe znacznie wpłynęły na kształtowanie się charakteru i stosunku do ojczyzny obywatela od- rodzonej Polski: stały się one – choć w części – pieśniami młodzieży i szkoły, pieśniami organizacji i związków obywatelsko–wychowawczych,

10 S. Łempicki, Polska pieśń narodowa jako czynnik wychowawczy. „Kultura i Wy- chowanie” 1939, z. 2.

Violetta Przerembska Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

[…] w nich odzwierciedliły się te cenne, pozytywne i twórcze pier- wiastki polskiego ducha, na których nowa Polska, odrodzone pań- stwo polskie buduje swoje fundamenty i zręby. […] Pieśń narodo- wa pełniła u nas zawsze także ważne zadania pedagogiczne. Wy- chowywała człowieka polskiego i obywatela Polski. Utrzymywała ciągłość tradycji narodowej. Czyniła to z pełnym zamierzeniem lub »bezwiednie«. W wolnym, potężnym państwie polskim, w epoce zwierania się i krzepienia naszej świadomości narodowo– państwowej ma ona przed sobą dalej ważną misję wychowawczą do spełnienia. [Pieśni te] zasłużyły na miano »nauczycielek naro- du«. Bo nie tylko historia narodowa, ale i pieśń narodowa […] mo- że być magistra vitae.11”

Pieśni powstania styczniowego w repertuarze szkolnym

Wśród pieśni o charakterze narodowym, należących do reper- tuaru muzycznego w szkole Polski międzywojennej, znalazło się wie- le utworów upamiętniających ważne dla narodu wydarzenia, w tym liczne pieśni z okresu XIX-wiecznych powstań – listopadowego i 149 styczniowego. Z pieśni związanych z powstaniem styczniowym do najpopularniejszych w środowisku szkolnym należała utrzymana w charakterze sygnału do boju lub dawnej wojskowej pobudki Pieśń z obozu oddziału Jeziorańskiego (inc. „W krwawym polu…”) z muzyką Alfreda Bojarskiego i słowami Wincentego Pola. Pieśń ta, znana również pod tytułami Sygnał, Pobudka, Poszli w boje zrodziła się w czasie powstania w 1863 r. i była śpiewana przez powstańców do- wodzonych przez Antoniego Jeziorańskiego. Rozpoczynające pieśń słowa „W krwawym polu srebrne ptaszę” nawiązywały do widnieją- cych na sztandarach powstańczych symboli jedności ziem wchodzą- cych w skład Rzeczypospolitej w ich walce: srebrnego orła na czer- wonym tle – godła Polski, oraz jeźdźca na koniu: Pogoni – herbu Li- twy. Inna głośna pieśń powstańcza, bardzo często pojawiająca się w międzywojennych szkolnych śpiewnikach, to słynny Marsz strzelców (inaczej – Pieśń strzelców, inc. „Hej strzelcy wraz…”) stworzona w 1863 r. przez Władysława Anczyca – poetę, dramaturga i działacza społeczno–oświatowego. O pieśni tej – w kontekście innych pieśni

11 Tamże, s. 186–187.

Kult powstania styczniowego w wychowaniu muzycznym i patriotycznym… redakcja naukowa Violetta Machnicka

powstania styczniowego Stanisław Łempicki pisał na łamach „Kul- tury i Wychowania”:

pieśni powstania styczniowego odbiegały swoim charakterem od radosnej, wolnościowej, rycerskiej pieśni 1830/31 r. […], zda- rzają się w nich piosenki ochocze, pełne żołnierskiej werwy i fan- tazji (np. w oddziałach Czachowskiego i in.), ale na ogół pada na te pieśń jak gdyby cień i mrok lasu, cień od męczącej, myśliwskiej gonitwy za wrogiem czy ucieczki przed wrogiem. Jest w tej pieśni 1863 r. wiele smutku, niepewności, nastrojów straceńczych na- wet. […] Ale pieśń Hej, strzelcy – stworzona w początkach powsta- nia, nie leży na niej jeszcze cień smutku, przeciwnie, tętni całą świetną werwą żołnierską, strzelecką, pogardą dla wroga – prze- śladowcy, wiarą w zwycięstwo polskiej sprawy, którą opiekuje się sam Bóg. […] Przebija z niej gotowość do wszelkich poświęceń i ofiar dla sprawy polskiej, […] pewność zwycięstwa12.

Trwałe miejsce w repertuarze szkolnym zyskała także pieśń 150 powstańcza mówiąca o legendarnym, słynącym z niezwykłego mę- stwa i ofiarnej, bohaterskiej walki batalionie żuawów, którego żoł- nierze przysięgli sobie „zwyciężyć albo zginąć”. Słowa do Marsza żu- awów napisał w 1863 r. znany poeta, piewca powstania styczniowe- go Włodzimierz Wolski. Tekst Marsza wraz z nutami został opublikowany w zbiorze pieśni powstańczych Wolskiego, który wy- dano w Paryżu już w 1863 r. Jak zauważa m.in. Dora B. Kacnelson – ten „ognisty, zadzierzysty, pełen życiowego optymizmu Marsz żu- awów z jego natchnioną melodią stał się jedną z najbardziej ulubio- nych pieśni patriotycznych13”. Tematykę powstańczych utworów popularyzowanych w szkole uzupełniał popularny, żwawy i wesoły w charakterze Marsz żołnierzy Langiewicza, czy pieśń Pobudka 1863. Często też wykonywano, np. na szkolnych uroczystościach, popu- larną i przekorną w słowach piosenkę Śpiew ułański (czy inaczej: Piosenka ułańska z 1863 r., inc. „Jak to na wojence ładnie…”, lub w innej wersji – „A kto chce rozkoszy użyć…”), z muzyką i tekstem

12 S. Łempicki, s. 184 13 D. B. Kacnelson, Z dziejów polskiej pieśni powstańczej XIX wieku. Folklor powsta- nia styczniowego. Wrocław 1974, s. 95.

Violetta Przerembska Powstanie styczniowe z różnych stron widziane uczestnika powstania, poety i kompozytora – Władysława Tarnow- skiego (piszącego pod pseudonimem: Ernest Buława). Nierzadko po- jawiała się też w śpiewnikach szkolnych w sposób poetycki wyraża- jąca gotowość do boju o wolność Piosenka żołnierska (czy inaczej – Piosnka żołnierza, inc. „Co tam marzyć o kochaniu…”) z muzyką Stanisława Dunieckiego i słowami Mieczysława Romanowskiego. Także dość często usłyszeć było można na szkolnych uroczysto- ściach pieśń Ostatni mazur (inc. „Jeszcze jeden mazur dzisiaj…”) do słów Ludwika K. Pomian–Łubińskiego, uczestnika powstania stycz- niowego, autora wierszy patriotycznych. Autorem muzyki był Fabian Tymolski (pieśń ta tradycyjnie wiązana była z powstaniem listopa- dowym, choć według niektórych współczesnych hipotez – mylnie, gdyż jej rodowód jest znacznie późniejszy, napisano ją – jak się przypuszcza – właśnie w okresie powstania styczniowego. Dużą po- pularnością cieszyła się też wśród młodzieży pieśń Rży koniczek. Pieśni te, jak i inne pieśni powstańcze, szeroko wykorzystywa- ne w szkolnej praktyce muzycznej okresu międzywojennego były też często analizowane i omawiane przez znanych pedagogów na ła- 151 mach pism kulturalno-społecznych czy pedagogiczno-muzycznych. Przypominano ich rolę w czasie samego powstania oraz ich znacze- nie w dla młodego pokolenia w czasach współczesnych. Warto dla przykładu przytoczyć w tym miejscu kilka z takich wypowiedzi. Wspomniany wyżej Stanisław Łempicki konstatował: […] pieśni podtrzymywały w młodzieży kult polskiego wojska, pol- skiej siły zbrojnej i idei walki orężnej, np. pieśni z 1863 r. Dalej bracie w las, Hej strzelcy wraz, W krwawym polu, Marsz żuawów, Ostatni mazur itd. Legenda ułańska czarowała serca młodzieży przy śpiewie takich pieśni jak : Jak to na wojence; […] Co to za gwar… […] W II poł. XIX w. […] zaczęły powstawać związki ide- owo–wychowawcze. Stwarzają one sobie własny zasób pieśniowy, o wyraźnej tendencji wychowawczej […] – śpiewniki sokole, har- cerskie, moment wychowawczy wybija się tu na pierwszym miej- scu. […] W umysły społeczeństwa wsączała się przez te pieśni wiara w konieczność fizycznego i duchowego odrodzenia narodu, w konieczność jedności narodowej poprzez granicę zaborów i po- przez różnice warstw społecznych, wiara w wartość i doniosłość

Kult powstania styczniowego w wychowaniu muzycznym i patriotycznym… redakcja naukowa Violetta Machnicka

dla przyszłości takich haseł jak »społem« czy »hej, ramię do ramie- nia«.14 Z kolei Tadeusz Mayzner – znany pedagog i publicysta mu- zyczny, dyrygent, autor śpiewników szkolnych, poświęcający swą uwagę w latach 30. m.in. idei regionalizmu w nauczaniu muzyki, pi- sał w periodyku dla nauczycieli muzyki o roli pieśni narodowych, w tym pieśni powstańczych: „Nic w nich nie ma właściwie ideowo z regionalizmu w sensie ograniczającym do dawnego zaboru, dzisiejszego »regionu«, czy na- wet miejscowości, boć każda z tych pieśni wyśpiewuje Państwo Nie- podległe. A jednak pierwiastek historyczny łączy szczególnie każdą z nich ze szlakami walk. Historia miast polskich, wiosek, lasów, pól, czy wąwozów głosi o tym, gdzie echo tych pieśni najmocniej się ode- zwie. Żyjący weterani z 1863 r. nie potrzebują do ksiąg zaglądać i powiedzą: »Tu oto, w tej okolicy nasi obozem stali i śpiewali pieśń taką.« Powtórzyć ją tylko trzeba w rocznicę zdarzenia, a zbudzi się echo niesłychanie silne w dolince i oddźwięk w sercu śpiewającego 152 dziecka szkolnego. Niejednemu nauczycielowi, gdy wspomni minio- ny czas, stanie żywo w pamięci, że to tu, nie gdzieś indziej, padł to- warzysz broni…”15. Inny znany pedagog, popularyzator muzyki i publicysta – Fe- liks Starczewski wskazywał także na późniejsze utwory rozpo- wszechnione po upadku powstania. Przypominał młodzieży, iż tra- giczne zakończenie wysiłków narodu przyniosło szereg marszy ża- łobnych o nastroju elegijnym, śpiewano też m.in. Zgasły dla nas nadziei promienie na popularną w tym czasie melodię z opery Lukre- cja Borgia Gaetano Donizettiego”16. Jak wiadomo, w okresie powstania styczniowego, obok no- wych, powstałych w tym czasie pieśni, szeroko rozpowszechnione były także inne znane pieśni patriotyczne, w tym także dawniejsze pieśni powstańcze. Należy wymienić tu przede wszystkim pieśni: Jeszcze Polska nie zginęła, która w kolejnych latach – podobnie jak i wiele innych pieśni – ulegała silnej wariantyzacji, pieśni z powstania

14 S. Łempicki, s. 179–181. 15 T. Mayzner, Pieśń żołnierska i patriotyczna, „Śpiew w Szkole” 1933, nr 1, s. 7. 16 F. Starczewski, Dążenia nasze porozbiorowe do wolności z muzyce i pieśni, „Śpiew w Szkole” 1935/36, nr 5, s. 97–98.

Violetta Przerembska Powstanie styczniowe z różnych stron widziane listopadowego – Prawy krakus, Wionął wiatr błogi na Lechitów zie- mię, My Polacy, my rodacy i in., pieśń do słów Adama Mickiewicza Nie dbam jaka spadnie kara, czy pieśń do słów Gustawa Ehrenberga Bartłomiej Głowacki. (inc. „Hej tam, w karczmie za stołem”) lub tegoż autora – energiczna, marszowa pieśń Gdy naród do boju. Powszech- nie śpiewano też pieśń Co to za gwar (wariant z 1863 r., pierwowzór pieśni pod tym samym tytułem dotyczył Polaków uczestniczących w rewolucji węgierskiej 1848–1849r.). Popularna była również pieśń do słów Marcela Skałkowskiego Boże Ojcze, Twoje dzieci. W latach bezpośrednio poprzedzających powstanie styczniowe, zwłaszcza w okresie manifestacji z lat 1860–1862 niezwykle ważną rolę pełniły też pieśni Boże, coś Polskę i Chorał17. Pieśń Boże, coś Polskę – jak zaznacza D. Kacnelson – w latach 1863–1864 stała się jednym z hymnów powstańczych, a o jej „wykonywaniu w bojach, na pogrzebach poległych w walce, w pochodach podczas uroczys- tych chwil: wejście do miast, spotkania z innymi oddziałami po- wstańczymi – pisało wielu pamiętnikarzy”18. Boże, coś Polskę (Hymn do Boga o zachowanie wolności) z tekstem Alojzego Felińskiego i An- 153 toniego Góreckiego, ta religijno-patriotyczna pieśń, wzbogacająca hymnikę narodową, zajmowała wyjątkowe miejsce w narodowych śpiewnikach. Pierwotna wersja tekstu o charakterze panegirycznym na cześć cara i króla polskiego Aleksandra I, radykalnie zmieniona w 1817 r. przez Antoniego Góreckiego, stała się pieśnią buntowni- czą, wkrótce jedną z najbardziej rozpowszechnionych modlitewnych pieśni patriotycznych. Po 1831 r. także i pierwotna wersja melo- dyczna tej pieśni – muzyka napisana przez Jana Nepomucena Ka- szewskiego – została zarzucona i utwór śpiewano na melodię trady- cyjnej pieśni kościelnej Bądź pozdrowiona Panienko Maryjo. Pieśń ta w wielu ważnych okresach w dziejach narodu polskiego stawała się rzeczywistym hymnem patriotycznym, zwłaszcza w czasie powstania styczniowego, kiedy jej tekst rozwinął się do jedenastu zwrotek i zy- skał rangę niemal hymnu narodowego. W kolejnych latach niewoli

17 Według słów uczestnika powstania styczniowego W. Wiśniewskiego, opisującego obozujący pod Radkowem połączony oddział Jeziorańskiego: „Tysiąc kilka żołnierza z lśniącą bronią, chorągwie narodowe […]. Pieśni nasze, jak Boże, coś Polskę, Chorał, na przemianę odzywały się na tysiące głosów”. Cyt. za: D. B. Kacnelson, Z dziejów polskiej pieśni…, s. 25. 18 D.B. Kacnelson, Z dziejów polskiej pieśni powstańczej…

Kult powstania styczniowego w wychowaniu muzycznym i patriotycznym… redakcja naukowa Violetta Machnicka

wykonywana była głównie w kościołach jako pieśń – modlitwa o nie- podległość. Rozpowszechnione były jej liczne warianty i parafrazy. Po odzyskaniu niepodległości w 1918 r., ze zmienionym już tekstem refrenu19 pieśń przeżywała swój wielki renesans, pretendując nawet w 1926 r. – obok Mazurka Dąbrowskiego – do godności hymnu na- rodowego. Była też jedną z podstawowych pieśni w szkolnych śpiewnikach. Do kanonu ówczesnych patriotyczno-religijnych pieśni należał też elegijny, dostojny i posępny w swym wyrazie Chorał (inc. „Z dy- mem pożarów”). Pieśń upamiętniająca narodową tragedię, jaką była głośna „rzeź galicyjska” z 1846 r., która wstrząsnęła całymi pokole- niami Polaków. Do muzyki Chorału Józefa Nikorowicza tekst ułożył Kornel Ujejski. Pieśń utwierdziła swą pozycję w okresie manifestacji przedpowstaniowych w latach 1861–62, stając się następnie pieśnią bojową powstania styczniowego i osiągając nawet rangę reprezenta- tywnego hymnu powstańczego. Podobnie jak wyżej wspomniana Bo- że, coś Polskę rywalizowała z Mazurkiem Dąbrowskiego o tytuł hym-

154 nu narodowego. Należała do ścisłego, wręcz obowiązującego kanonu pieśni szkolnych tego okresu. W czasopismach międzywojennych przeznaczonych dla peda- gogów i wychowanków, również i tym pieśniom i ich szczególnej roli poświęcano sporo uwagi. Stanisław Łempicki przypominał: „W dobie tzw. manifestacji patriotycznych w l. 1860–63, przed powstaniem styczniowym, […] dobie najcięższego ucisku, w dobie wzrostu uczuć religijnych, mesjanizmu emigracyjnego, wpływu duchowieństwa itd. wysunęła się na czoło nie pieśń bojowa, wol- nościowa 1831 i 1848 r., ale stworzona w międzyczasie i rodząca się w okresie samych manifestacji, niemal z dnia na dzień – pieśń patriotyczno–religijna. Wtedy to właśnie rodziła się prawdziwa pieśń Boże, coś Polskę wraz ze swoją nową melodią (wziętą ze sta- rego hejnału kościelnego), bo dawna, lojalna, zamówiona przez Konstantego pieśń Felińskiego (wraz z melodią Jana Kaszewskie- go) była zupełnie zapomniana, a nowe teksty z 1831 r. nie rozpo-

19 Słowa refrenu „Przed Twe ołtarze zanosim błaganie: Ojczyznę, wolność racz nam wrócić Panie” zastąpiono słowami: „Przed Twe ołtarze zanosim błaganie, Ojczyznę wol- ną pobłogosław Panie”.

Violetta Przerembska Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

wszechniły się zbyt szeroko. Z tą pieśnią rozbrzmiewał cały szereg innych, błagalnych, płaczących, buntujących się, przeważnie »unarodowionych« przeróbek z istniejących pieśni kościelnych. Decydował zresztą w tych latach rozkołysanej uczuciowości, szczególnych nastrojów, a nawet pewnej »histerii« męczeńsko– modlitewnej – nie tekst, ale porywająca sugestia nastroju i melo- dii. Suplikacje Święty Boże, święty, mocny i pieśń Serdeczna Mat- ko stały się wtedy pełnowartościowymi pieśniami narodowymi. […] Te pieśni patriotyczno–kościelne wywierały wtedy niezwykle silny wpływ wychowawczy na duszę i umysł Polaka, szczególnie na młodzież […] W promieniu tej pieśni kościelno–patriotycznej, for- sowanej przez odłam patriotyczny duchowieństwa, dorastali przy- szli uczestnicy powstania styczniowego, młodzież demokratyczna wszystkich trzech zaborów20. Wątek ten rozwijał również Feliks Starczewski: Lata poprzedzające powstanie 1860 do 1862 włącznie, oraz 1863 i 1864 właściwego powstania, były to beznadziejne wysiłki, 155 śpiewano wtedy w kościołach Boże, coś Polskę, Boże Ojcze, Twoje dzieci, Z dymem pożarów i po części Nie opuszczaj nas ks. Karola Antoniewicza z muzyką Filipiny Brzezińskiej; wreszcie na wypadki rzezi ludu warszawskiego, dn. 8 kwietnia 1861, gdy liczono 200 zabitych i 400 rannych, śpiewano pieśń do Matki Boskiej Często- chowskiej, królowej Polski; ta pieśń znajduje się w zbiorach Rapperswylskich biblioteki wojskowej. Prócz tych pieśni religij- nych śpiewano jeszcze i świeckie, między którymi Jeszcze Polska nie zginęła była na pierwszym planie21. W warunkach nowej polityczno-społecznej rzeczywistości, w okresie po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 r., pieśni historyczne były ważnym nosicielem integrujących pierwiastków pa- triotycznych, stanowiły istotny element współtworzący świadomość narodową. Także i przypomniane wyżej, a kultywowane w szkole Polski międzywojennej pieśni powstania styczniowego w niemałym stopniu służyły głębokiemu wprowadzaniu ówczesnej młodzieży w

20 S. Łempicki, s. 177–178. 21 F. Starczewski, s. 98.

Kult powstania styczniowego w wychowaniu muzycznym i patriotycznym… redakcja naukowa Violetta Machnicka

historię, tradycję narodową, a przede wszystkim silnemu z nią ze- spoleniu.

156

Violetta Przerembska Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

Il. 1. Pieśń strzelców. J. Baranowska–Borowa, Święto Pieśni Dzieci Polskich. Warszawa 1925.

157

Kult powstania styczniowego w wychowaniu muzycznym i patriotycznym… redakcja naukowa Violetta Machnicka

Il. 2. Piosnka żołnierska. T. Czerniawski, Zbiór pieśni dla szkół i kursów ogólnokształcących, z. 2. (22 pieśni w układzie dwugłoso- wym średniej trudności). Warszawa b.r.

158

Violetta Przerembska Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

Il. 3. Sygnał (1863). W. Świerczek, Śpiewniczek młodzieży polskiej zawierający dawne i nowsze pieśni z muzyką na 1,2 i 3 głosy, zesz. 1, Kraków 1924.

159

Il. 4. Marsz Żuawów (1863). W. Świerczek, Śpiewniczek młodzieży polskiej zawierający dawne i nowsze pieśni z muzyką na 1,2 i 3 gło- sy, zesz. 1, Kraków 1924

Bibliografia

Baranowska–Borowa Julia, Święto Pieśni Dzieci Polskich, Warszawa 1925. Czerniawski Tadeusz, Zbiór pieśni dla szkół i kursów ogólnokształ- cących, z. 3, seria: Biblioteka Kursów Muzycznych im. Chopi- na, nr 8, Warszawa b.r. Joteyko Tadeusz, Muzyka w szkole jako czynnik kultury narodowej, „Muzyka w Szkole” 1931, nr 6.

Kult powstania styczniowego w wychowaniu muzycznym i patriotycznym… redakcja naukowa Violetta Machnicka

Kacnelson Dora B., Z dziejów polskiej pieśni powstańczej XIX wieku. Folklor powstania styczniowego, przeł. T. Zielichowski, Wro- cław 1974. Łempicki Stanisław, Polska pieśń narodowa jako czynnik wycho- wawczy, „Kultura i Wychowanie” 1939, z. 2. Łopuszańki Tadeusz, Zagadnienie wychowania narodowego, „Prze- gląd Pedagogiczny” 1918, nr 3. Mayzner Tadeusz, Pieśń żołnierska i patriotyczna, „Śpiew w Szkole’ 1933, nr 1. Powstanie styczniowe. Zbiór pieśni i poezji, zebr. i oprac. A. Bełci- kowska, melodie dla chórów ułożył F. Rybicki, Warszawa 1931. Przerembska Violetta, Ideały wychowania w edukacji muzycznej w II Rzeczypospolitej. Łódź 2008. Przychodzińska Maria, Polskie koncepcje powszechnego wychowa- nia muzycznego. Tradycje – współczesność. Warszawa 1979. Starczewski Feliks, Dążenia nasze porozbiorowe do wolności w mu-

160 zyce i pieśni, „Śpiew w Szkole” 1935/36, nr 5. Szymanowski Karol, Wychowawcza rola kultury muzycznej w społe- czeństwie (odbitka z „Pamiętnika Warszawskiego” 1930, nr 8), Warszawa 1931. Szypułowa Irena, Pieśń szkolna – jej teoria, historia oraz miejsce w repertuarze edukacyjnym szkolnictwa polskiego XIX i XX wie- ku. Kielce 1994. Świerczek Wendelin, Śpiewniczek młodzieży polskiej zawierający dawne i nowsze pieśni z muzyką na 1, 2 i 3 głosy, z. 1, Kraków 1924. Zarzecki Lucjan, O idei naczelnej polskiego wychowania, Warszawa 1919. Zarzecki Lucjan, O głównych postulatach wychowania narodowego, Warszawa 1924. Zarzecki Lucjan, O wychowaniu narodowym, Warszawa–Lublin– Łódź 1917. Zetowski Stanisław, Muzyka a nauka historii polskiej w szkole śred- niej, „Muzyka w Szkole” 1931/32, nr 7–10.

Violetta Przerembska Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

The cult of the January Uprising in musical and patriotic education in independent Poland (1918–1939) Abstract: One of the central ideas of education during the Interwar Period in Poland was the idea of patriotic education. The crucial ar- ea of moulding national identity and patriotic conduct was school. Particular emphasis was placed on the necessity of developing the pupils’ national culture and deepening their patriotism. Curricu- lums of “Singing and Music”, one of the school subjects taught at that time, stressed the leading role of song, which had the task of cultivating tradition and strengthening the national identity. There are numerous collections of songs known from that historic period, which included many national works that became a part of the can- on of schools’ patriotic repertoire. Independence songs connected with the January Uprising were inherent part of this repertoire. Pieces of artistic instrumental music dedicated to insurrection were popularized as well. Many outstanding educationalists expressed their opinions in the papers of the pedagogical and musical maga- zines. They concerned the role of insurrectionary songs, and later 161 musical pieces referring to the uprising, in education of the day. Słowa kluczowe: pieśni powstania styczniowego, nauczanie muzyki, historia edukacji muzycznej, wycho- wanie muzyczne w okresie międzywojennym w Polsce (1918–1939), wychowanie patriotyczne (narodowe) w okresie międzywojennym w Pol- sce (1918–1939) Keywords: the January Uprising songs, music teaching, history of music education, music education in the InterWar period in Poland (1918–1939), patriotic education in the InterWar period in Poland (1918–1939) .

Kult powstania styczniowego w wychowaniu muzycznym i patriotycznym…

162

Jolanta Sawicka-Jurek Wołomin Powstanie styczniowe w relacjach pamiętnikarskich i wspomnieniach uczestników insurekcji

Powstanie styczniowe, chociaż zakończyło się przegraną poli- tyczną i wojskową, miało i ma nadal ogromne znaczenie. Zajmuje ważne miejsce w pamięci narodowej. Zamknęło bowiem dawne dzie- je i otworzyło nową kartę w historii walk o niepodległość Polski, cze- go finałem była II Rzeczpospolita. Wybuchło zimą 22 stycznia 1863 163 r., w beznadziejnej sytuacji, kiedy były ogromne dysproporcje sił, ale z powstań narodowych to styczniowe trwało najdłużej, bo aż półtora roku, zakończyło się bowiem dopiero jesienią roku następnego. Było jednym z największych zrywów niepodległościowych w historii Pol- ski. W czasie jego trwania stoczono ponad 1200 bitew i potyczek. Rząd Narodowy cały czas działał w konspiracji i działania, którymi kierował miały charakter walki podjazdowej z powodu nierównych sił przeciwników. W oddziałach powstańczych było początkowo kilka tysięcy partyzantów z których, niestety, tylko co dziesiąty miał broń palną, najczęściej myśliwską. Przez cały okres powstania przez sze- regi walczących o wolność przewinęło się jednak około 25 tysięcy ludzi. Dla porównania trzeba przypomnieć, że armia rosyjska, z któ- rą przyszło się zmagać powstańcom, liczyła wówczas w Polsce ponad 100 tysięcy żołnierzy, a po mobilizacji 200 tysięcy. Już te dane licz- bowe wskazują na beznadziejność sytuacji i możliwość przewidywa- nia już na początku, że będzie to powstanie przegrane. Sukcesem jednak tego zrywu niepodległościowego było nabycie przez Polaków umiejętności działania w konspiracji, co przyczyniło się nie tylko do odzyskania przez Polskę niepodległości w listopadzie 1918 r., ale

redakcja naukowa Violetta Machnicka

miało również znaczenie w latach 1939–1945, kiedy tak wiele czer- pano z doświadczeń tego powstania. Można powiedzieć, że jednak największym osiągnięciem postania styczniowego było utworzenie konspiracyjnego państwa, które miało swój rząd i skarb (trzeba było bowiem płacić podatki), a także wydawało ponad trzysta podziem- nych czasopism. Nadal w wielu rejonach Polski jest żywa pamięć o tak już odle- głych w czasie, bo sprzed 150 lat dramatycznych wydarzeniach z powstania i przekonanie świętości sprawy, dla której oddali życie najszlachetniejsi przedstawiciel narodu polskiego, spełniając swój obowiązek wobec ojczyzny. Tak jest w Łomżyńskiem, gdzie nierzad- ko z pokolenia na pokolenie przekazywane są opowieści dotyczące tamtych dni i bohaterów powstania. Dotyczy to między innymi ust- nie podawanej informacji w czasie rodzinnych spotkań o Walentym Pawlickim, który w wieku 30 lat zginął 7 lipca 1863 r. w bitwie pod Zbrzeżnicą koło Zambrowa1. Był jednym z powstańców poległych w nieudanej zasadzce, która miała powstrzymać kolumnę wojsk car-

164 skich maszerującą w kierunku Łomży. W 1931 r. przypomniał o tej bohaterskiej śmierci w pożegnalnej mowie na pogrzebie jego siostry Zofii Lewandowskiej (z domu Pawlickiej) proboszcz parafii w Pucha- łach, parafii z której wielu mieszkańców okolicznych wsi brało udział w powstaniu, a ich rodziny spotkały represje, włącznie z wy- wiezieniem na Syberię. O tej bitwie pamiętano i w 2013 r. gdy ra- mach rocznicowych obchodów powstania zorganizowano pod Zbrzeżnicą jej rekonstrukcję, przygotowaną przez Komputową Cho- rągiew Stefana Czarnieckiego z Krypna (grupę skupiającą pasjona- tów polskiej historii). Dzięki historycznej inscenizacji bitwy wielu ob- serwujących ją widzów miało możliwość zobaczyć umundurowanie i oporządzenie powstańców oraz zapoznać się z tragiczną historią jej uczestników. Straty były duże, zginęło bowiem wtedy trzydziestu ośmiu powstańców, a osiemnastu było rannych. O tym, że powstanie styczniowe na ziemi łomżyńskiej miało in- tensywny przebieg można też dowiedzieć się z wielu zachowanych

1 W Pamiątce dla rodzin polskich możemy przeczytać informację: „Pawlicki Walenty, wieku lat 30, z Giełczyna, gminy Konarzyce, kawaler, zginął w bitwie pod Zbrzeźnicą” [Kolumna 1888: t.2, 206]

Jolanta Sawicka-Jurek Powstanie styczniowe z różnych stron widziane pamiętników i relacji o charakterze wspomnieniowym dotyczących wydarzeń z czasów insurekcji styczniowej. Warto wśród nich wyróż- nić pamiętnik Konstantego Rinalda Borowskiego. Urodził się on w 1844 r. w Horaczkach koło Teolina w rodzinie prawdopodobnie dzierżawcy (a może oficjalisty dworskiego), jak sam napisał we wstę- pie „w ziemi ówczesnej augustowskiej”. Można przypuszczać, że drugie imię obrał sobie w młodości po lekturze opowieści brukowych o szlachetnym rozbójniku. Do spisania wspomnień przystąpił prawie pół wieku po wybuchu powstania. W zakończeniu pamiętnika umie- ścił datę 25 stycznia 1912 r. Możemy przypuszczać, że taki duży dy- stans czasowy mógł wpłynąć na treść jego opowieści Borowskiego, ale mimo wszystko jego szczegółowa i niezwykle barwna relacja przybliża nam istotne fakty z życia powstańców oraz ich zwyczaje, uzbrojenie, wygląd. Opisał on po latach, że decyzję o pójściu do powstania podjął samorzutnie na początku lipca 1863 r. Po spowiedzi i uczestnictwie we Mszy świętej błogosławieństwa na drogę udzielił mu jego ojciec, stary żołnierz z 1831 r. Kładąc z widocznym wzruszeniem drżące rę- 165 ce na głowie młodzieńca pożegnał go uroczyście podniosłą przemo- wą. – Idź, mój synu, tam, gdzie cię powinność wzywa. Pamiętaj, że je- steś Polakiem i synem żołnierza Polaka. Dziad twój walczył pod Kościuszką. Ja – mówił – służyłem w 1831 r. w korpusie Giełguda i byłem niestety naocznym świadkiem zdrady w Gozdach oraz ha- niebnej śmierci zdrajcy Giełguda, gdy mu adiutant palnął w łeb z pistoletu. Idź, kochany synu, teraz kolej na ciebie. Żal mi cię, dro- gie dziecko moje. Może cię w życiu moim więcej już nie zobaczę. Ciężko mi – mówił – smutno jako ojcu, lecz nierównie w cięższym smutku i niedoli matka nasza, matka-Ojczyzna . Idź i stań tam, gdzie każdy prawy Polak obecnie stanąć powinien. Niech cię Bóg wszechmogący zawsze i wszędzie ma w swej opiece, a Matka Bo- ska, Królowa Polski, niech cię broni, osłania tarczą od wszelkich nieszczęść i przygód [Borowski 1986: 190]. Młody Konstanty z drugim towarzyszem w oddziale Branta w lasach Puszczy Myszynieckiej na Kurpiach znaleźli się po jedno- dniowej jeździe na wozie z przewodnikiem. Chociaż Borowski nie

Powstanie styczniowe w relacjach pamiętnikarskich… redakcja naukowa Violetta Machnicka

napisał skąd wyruszył, to na podstawie tej informacji można odgad- nąć, że jego wcześniejsze miejsce pobytu nie było położone zbyt da- leko od Łomży. Wcześniej na drodze prowadzącej do obozu powstań- ców młodzi ochotnicy do walki o wolność napotkali pikietę powstań- czą. Dalej do celu, ku któremu zmierzali, byli już doprowadzeni nad ranem przez konwojujący ich patrol. Wjechaliśmy na obszerną polanę objętą w zieloną ramę niebo- tycznych sosen, na której rozłożony był obozem oddział powstań- ców. Na polanie widać było kilkanaście szałasów wzniesionych z chrustu, nakrytych gałęziami, służących powstańcom za namioty. W namiotach i przed namiotami pokotem powstańcy. Piechota le- żąc trzymała broń przy boku, opasana po wierzchu ubrania ła- downicami nabojami wewnątrz. Konni przy pałaszach, mając kul- baki pod głowami. Wszyscy bez troski o jutrze z kozuniami spali snem spokojnym. Na skraju polany, tuż pod ścianą lasu, stał dłu- gi szereg koni, uwiązanych przy żerdziach przytwierdzonych do sosen. Przed końmi chodził tam i z powrotem krokiem miarowym, 166 z obnażonym pałaszem kawalerzysta, pełniący straż przy koniach, zwaną „sznurwach”. Oparta o sosny stała broń kawalerzystów: karabinki, dubeltówki i pojedynki. W obozie, w chwili gdyśmy doń wjeżdżali, panował niczym nie zmącony spokój.(…) Zaledwie znaleźliśmy się na odwachu, gdy trąb- ka zagrała pobudkę. Przeciągłe, żałosne, to znów wesołe rozlewały się tony trąbki dalekim echem po lesie. Dźwięki trąbki wlewając się w uszy powstańców budziły ich ze snu głębokiego. Zrywali się oni z ziemi, wychodzili z namiotów, a że spali w ubraniu, nie rozbierając kładli się do snu, poprawiali tylko na sobie odzież, umywali się na- prędce i stawali w szeregi do apelu [Borowski 1986: 191–192]. Po Mszy świętej odprawionej przy obozowym ołtarzu polowym i przesłuchaniu przez dowódcę i uświadomieniu ważności czeka- jących obowiązków młodzi ochotnicy w obecności kapłana i trzy- mając ręce na sztandarze złożyli przysięgę „służyć świętej sprawie, nie szczędzić życia swego, bronić aż do ostatniej kropli krwi swej wiary świętej i niepodległości narodowej (Borowski 1986: 191)”. Po zaprzysiężeniu i spożyciu śniadania ochotników zaczęto przydzie- lać do różnych formacji: konnicy, piechoty lub kosynierów. Kon-

Jolanta Sawicka-Jurek Powstanie styczniowe z różnych stron widziane stanty dostał się do piechoty. Otrzymał sztucer, ładownicę i trzy- dzieści ładunków. Odział w którym znalazł się Borowski był duży. Składał się z dwóch szwadronów kawalerii, dwóch rot piechoty, rezerwy piechoty i kompanii kosynierów. Kawalerzystami byli lu- dzie zamożni, często synowie obywateli ziemskich lub oficjaliści majątków. Mieli charakterystyczne umundurowanie. W pierw- szym szwadronie w którym służyli Królewiacy, Galicjanie i Pozna- niacy nosili granatowe kurtki i jedwabne lub wełniane czerwone, niebieskie i amarantowe bluzy. W drugim szwadronie w którym służyli Litwini, Żmudzini, Wołyniacy i Ukraińcy (dlatego nazywano go Litewskim) ubrani byli w jedwabne kolorowe bluzy, a także „szaraczkowe świtki zielonymi kołnierzami i takimiż wypustkami, zapinane na jeden rząd haftkami lub stalowymi guziczkami oraz w spodnie szaraczkowe z zielonymi wypustkami (Borowski 1986: 194)”. Wielu nosiło też ubrania cywilne. Uzbrojeni byli w belgijskie karabinki, dubeltówki i pałasze (a niektórzy we własną broń, przywiezioną z domu). Piechota natomiast była uzbrojona w sztu- cery belgijskie, francuskie i nawet zdobyte na wrogu – rosyjskie, a 167 rezerwa piechoty w dubeltówki i pojedynki. Kosynierom zaś, w liczbie stu kilkudziesięciu, którzy podobnie jak piechota podzieleni byli na kompanie, plutony i sekcje, służyły za broń mocno wy- ostrzone i na sztorc osadzone kosy z okutymi metalem drzewcami. Nie mieli oni mundurów i ubrani byli przeważnie w siwe sukmany domowego wyrobu oraz czapki rogatywki. Wszyscy powstańcy, w tym dowódca i oficerowie, żywili tym co kucharze ugotowali z pro- wiantu dostarczanego przez dwory, wsie i miasteczka, we wspól- nych kotłach dla całego oddziału. Czasami tylko przywożono bi- gos, mięso, drób i wędliny, które urozmaicały pożywienie oficerów, a jak było tych produktów więcej to przeznaczano je dla całego oddziału. Do zarządzania żywnością i amunicją byli wyznaczeni specjalni ludzie. Chorymi opiekowali się felczerzy. W obozie pano- wał porządek. Rano powstańców budziła pobudka grana na trąb- ce. Po umyciu się i apelu stawali oni w szeregach przed ołtarzem polowym, żeby wysłuchać odprawianej Mszy świętej. Następnie udawano się na śniadanie, po którym przystępowano do musztry i żołnierskich ćwiczeń oraz nauki strzelania do celu. Wyjeżdżano też poić konie. Organizowano podjazdy i rekonesanse. Po obiedzie

Powstanie styczniowe w relacjach pamiętnikarskich… redakcja naukowa Violetta Machnicka

natomiast czyszczono broń, którą uczono się władać i śpiewano patriotyczne pieśni. Wieczorem nie wolno było wychodzić poza obóz i grać w karty, za co groziły srogie kary. Po odegranym na trąbce sygnale do spoczynku nie wolno było zakłócać ciszy nocnej. Podziw czytelnika pamiętnika budzi dokładność szczegółów przedstawianych przez Borowskiego opisów ubiorów, uzbrojenia powstańców i organizacji ich życia w obozie w którym przestrzegano zasad posłuszeństwa, rygoru i wojskowej dyscypliny. Na uwagę za- sługuje również charakterystyka dowódcy, oficera o silnej osobowo- ści, którego podwładni darzyli szacunkiem i miłością. Był nim Wła- dysław Brandt2, uprzednio oficer armii carskiej, który wcześniej już walczył pod Waliłami i w powiecie augustowskim pod dowództwem pułkownika Konstantego Ramotowskiego („Wawra”). Każdy główny dowódca oddziału pisał się : Naczelnik siły zbrojnej takiego a takiego numeru. Nasz oddział nosił numer dziewiąty. Brandt więc pisał się: Naczelnik siły zbrojnej oddziału dziewiątego. Brandt miał lat około czterdziestu. Wzrostu wyżej 168 średniego, włosy i zarost ciemnoblond, oczy niebieskie, wejrzenie łagodne, lecz energiczne. Ubrany był zawsze w surdut szaraczko- wy, bez żadnych oznak wojskowych, przy pałaszu, którym ani na chwilę nie rozstawał się. Za pasem rewolwer, a gdy dosiadał ko- nia, brał karabinek belgijski. Miał namiot zwyczajny jak i inne z chrustu, w którym mieścił się z swym adiutantem i z sekretarzem. (…) Brant był kapitanem wojsk rosyjskich, Litwin. W nocy, jeżeli była pogoda, spał zawsze przed namiotem, w ubraniu, na rozłożo- nej derce końskiej, mając pod głową małą z czerwonego safianu poduszeczkę, a zamiast kołdry nakrywał się burką. Gdy w nocy deszcz padał, spał wtedy w namiocie, na tymże samym posłaniu. W dzień nigdy nie widzieliśmy go go śpiącym. A i w nocy jakież to było jego spanie? Gdy cały oddział w nocy pogrążony był we śnie – on czuwał. Wstawał, sam obchodził pikiety, sprawdzając, czy one czuwają na swych posterunkach. Obchodził obóz cały wewnątrz i zewnątrz, uważając pilnie, czy wszędzie panuje spokój, czy nie grają gdzie w namiocie w karty, czy wszyscy są na swoich miej-

2 Był on też autorem wspomnień: Władysław Brandt, Mój udział w powstaniu,. W czterdziestą rocznicę powstania styczniowego. Lwów 1903.

Jolanta Sawicka-Jurek Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

scach. (….) Wesołość, uśmiech rzadkim były gościem na twarzy Brandta i był on małomównym. Tego wodza naszego, tego Litwina zacnego i dzielnego, kochaliśmy wszyscy jak ojca [Borowski 1986: 196–197]. Autor pamiętnika w opisanym oddziale powstańczym przeby- wał tylko przez kilka tygodni. Był jednak spostrzegawczym i wrażli- wym obserwatorem. Dzięki jego po latach zapiskom poznajemy re- alia życia powstańców. Wspominał on czas swojego pobytu w lesie z rozrzewnieniem określając go jako „drogi”, „niezapomniany” i stwierdzając: „Dziś starcem już jestem, nad grobem stoję, a zdaje mi się, że to wczoraj wszystko było. Starcem jestem, a myślą młodzień- ca staję śród Was w obozie, w czasie bitew i na wygnaniu, drodzy, mili, ukochani koledzy–towarzysze broni i niewoli [Borowski 1986: 199]”. Pisał, że powstańców mimo świadomości czekających ich ciężkich bojów, których skutkiem nierzadko było kalectwo, niewola, a nawet śmierć, cechowała wesołość i humor. Uczyli się oni patrio- tycznych pieśni i chętnie z dumą je wykonywali. Nad obozem po- wiewał sztandar z Orłem, Pogonią i św. Michałem, oznaczający jed- 169 ność Polski, Litwy i Rusi (Ukrainy). Często przybywali tam młodzi chłopcy nieobyci w posługiwaniu się bronią, którzy po kilu dniach lub tygodniach intensywnego szkolenia stawali się zdatnymi do wal- ki żołnierzami. Mieli oni poczucie obowiązku i ważności sprawy dla której poświęcali swoje życie. Ich pobyt w obozie był dla nich szkołą życia i patriotyzmu. Borowski entuzjastycznie też wypowiadał się oceniając pozytywnie umiejętności strzeleckie i znaczenie dla dzia- łalności powstańczej Kurpi. Utworzyli oni swój oddział zwany „Nie- ruchomym”, który bronił ludność przed kozakami plądrującymi wioski. Doskonale znali teren, mieli swoje porachunki z Rosjanami i chętnie przystępowali do powstania . Oddział nasz stał w lesie, wśród wiosek zamieszkałych przez Kurpiów. Kurpie, naród dzielny, uczciwy, kochający bardzo swą ziemię ojczystą, a nade wszystko swoja puszczę. Kurpie, jako do- brzy patrioci, byli prawdziwymi opiekunami i stróżami oddziałów powstańczych znajdujących się w lasach na puszczy. A jacy to oni dzielni strzelcy!

Powstanie styczniowe w relacjach pamiętnikarskich… redakcja naukowa Violetta Machnicka

Gdy Kurp w czasie bitwy wziął broń do oka, strzał jego nigdy nie padł na próżno. Zdarzało się często, że w bitwie, jeżeli sekcja miała przed sobą takiego strzelca Kurpia, wtenczas przyklękał on za drzewem, pniem lub kamieniem, towarzysze jego nabijali i po- dawali mu swą broń, a on mierzył i strzelał, żaden strzał jego nie padł na próżno. Każdego wziętego na cel kładł trupem na miejscu. Kurpie oddawali usługi oddziałom powstańczym operującym w lasach. Wiedzieli oni zawsze o każdym ruchu wojsk rosyjskich i zawiadamiali o tym natychmiast powstańców (…) Nikt tych do- brych patriotów, zacnych ludzi nie podejrzewał o zdradę, a stojące wokół obozu pikiety przepuszczały ich wolno dniem i nocą, nie odprowadzając do obozu, jak innych tam przybywających [Borow- ski 1985: 202–203]. Z ważnych faktów historycznych przedstawionych w pamiętni- ku należy odnotować niezwykle obrazowy opis potyczki z wojskami rosyjskimi pod Wincentą w dniu 18 września 1863 r. w której autor brał udział. Zwrócił uwagę na dokładne rozpoznanie terenu i sił 170 przeciwnika przed podjęciem decyzji o walce z wrogiem przez do- wództwo oddziału. Następnie opisał dokładnie wymarsz nocą po- wstańców z lasu, uczucia lęku, westchnienia i modlitwy ludzi szyku- jących się do boju, a potem dramatyczny przebieg ataku na komorę celną znajdującą się na granicy z Prusami. Chodziło o to, żeby uka- rać pograniczników i wojskowych za znęcanie się nad miejscową ludnością i zbyt gorliwe zwalczanie przemytu broni. Część Rosjan uciekła na terytorium pruskie. Kosynierzy zajęli wieś, której zabu- dowania zaczęły się palić. Strzelanina przedłużała się. Gdy Brandt otrzymał wiadomość o idącym na pomoc Moskalom wojsku rosyj- skim z Łomży zarządził odwrót powstańców ze zdobytych pozycji. Wtedy walka z Rosjanami rozgorzała na nowo. Potem strudzeni po- wstańcy wycofali się do lasu. Udali się na odpoczynek, wcześniej rozstawiwszy pikiety. Przeliczyli poniesione straty i opatrzyli ran- nych. Następnie starali się zmylić pogoń wojsk rosyjskich. Znużeni, głodni i spragnieni wody maszerowali dalej. Trzeciego dnia, w nie- dzielę, poczuli się na tyle bezpieczni, że odprawiono Mszę świętą, a kucharze próbowali ugotować obiad, ale nie zdążono już go zjeść, bo musieli kontynuować odwrót. Nie udawało im się uciec przed ściga-

Jolanta Sawicka-Jurek Powstanie styczniowe z różnych stron widziane jącą ich kawalerią rosyjską z powodu zdrajcy Gontarczyka, rodem z Nowogrodu, który prowadził śladem za oddziałem Moskali. Po wyro- ku sądu powstańczego został on rozstrzelany. Ścigani powstańcy zostali otoczeni przez liczne wojska nieprzyjacielskie, które próbowa- ły zepchnąć ich w kierunku głębokiej i i niedającej szans na uciecz- kę rzeki Narwi. Wtedy dowódcy z oficerami podjęli decyzję rozpusz- czeniu oddziału grupkami po okolicznych wsiach. Broń złożono u Pastorczyka, gospodarza ze wsi Osowiec, który później zdradzony przez szpiegów był w nieludzki sposób katowany wydał miejsce jej ukrycia i wtedy została ona wywieziona przez Rosjan. W tej sytuacji nie było już możliwości sformowania na nowo oddziału. Brant wyje- chał za granicę, wielu zrezygnowało z dalszej walki, a Borowski zna- lazłszy się w oddziale księdza Brzóski ukrywał się w siedleckim, ale został schwytany, wzięty do niewoli i skazany na zsyłkę w głąb Rosji. Do kraju wrócił dopiero w 1872 r. Jego pamiętnik, adresowany do „młodzieży polskiej”, pisany był z punktu widzenia świadka historycznych wydarzeń kiedy autor miał już 68 lat. Mimo idealizacji pewnych sytuacji i wyolbrzymiania 171 znaczenia niektórych epizodów oraz zatarcia się w pamięci wielu drobnych spraw opowieść Borowskiego ma jednak dużą wartość dla zrozumienia przedstawianych zdarzeń i czynów ludzi z czasów po- stania styczniowego. W swojej relacji retrospektywnej realizowanej w sposób podmiotowy [Trznadlowski 1961: 37–38] autor w podeszłym już wieku, zbliżający się do końca swoich dni (zmarł w 1915 r.) ze wzruszeniem wspominał powstańczy czas niedoli walki i lata zesła- nia na Syberię. Nie żałował swojej młodzieńczej decyzji i udział w powstaniu, przez wielu później określanym jako przegranym już na początku, traktował jako obowiązek wobec ojczyzny. Ukazał też w swoich zapiskach patriotyczne nastroje miesz- kańców Ziemi Łomżyńskiej, gdzie powstańcze styczniowe miało in- tensywny przebieg. Już przed wybuchem insurekcji w Łomży orga- nizowano tam manifestacje. Zamawiano msze święte w kościele ka- pucynów za „nieboszczkę”, a licznie uczestniczący w nich wierni wiedzieli, że chodziło o ojczyznę. W rodzinach przykładano duża wa- gę do patriotycznego wychowania dzieci i młodzieży, co zaowocowało tragicznym wymarszem licznej grupy gimnazjalistów do leśnego od- działu powstańczego, którzy zostali napadnięci przez kozaków i po-

Powstanie styczniowe w relacjach pamiętnikarskich… redakcja naukowa Violetta Machnicka

nieśli męczeńską śmierć (zginęło ich wtedy pięćdziesięciu). W Łomży pobierał nauki późniejszy minister spraw wewnętrznych w konspi- racyjnym rządzie Traugutta, Rafał Krajewski, który później został stracony na stokach Cytadeli. Synem Ziemi Łomżyńskiej był też Ignacy Mystkowski, pseudonim „Ojciec”, pochodzący z ubogiej ro- dziny, który walczył na Węgrzech, a potem ukończywszy studia in- żynierskie we Francji pracował na kolei warszawsko-petersburskiej. Po wybuchu powstania styczniowego ma polecenie Zygmunta Pad- lewskiego utworzył oddział w liczbie około 1200 osób, złożony z Kurpi. Stoczył 5 maja 1863 r. bitwę pod Stokiem i 13 maja 1863 r. bitwę pod Kietlanką w której zginął [Góra 1976: 90]. Z nazwisk waż- niejszych dowódców oddziałów działających na tych terenach można wymienić jeszcze pułkownika Konstantego Ramotowskiego, noszą- cego pseudonim „Wawer” i Władysława Cicchorskiego, pseudonim „Zameczek”. W Łomżyńskiem brał udział w walkach powstańców z wojska- mi zaborcy też autor wspomnień z czasów insurekcji spisanych do-

172 piero w latach 1902–1910, Paweł Powierża, Był w oddziale konnym Kazimierza Kobylańskiego noszącym nazwę „Litewskiej kawalerii”. On również pochlebnie wypowiadał się o Kurpiach. Określił ich jako niestrudzonych i skutecznych bojowników, którzy swoimi działa- niami zapisali piękną kartę z czasów gdy kurpiowskie lasy sprzyjały koncentracji oddziałów powstańczych. Przeszliśmy w ostrołęckie lasy pod Myszyniec na Kurpiach. Przebyliśmy tam 2 tygodnie, prawdziwie wypoczywając. Odbywali- śmy tylko co dzień dwugodzinną musztrę. Kurpie sami trzymali pikietę, pilnowali naszych koni, a nawet odbywali podjazdy. Po- czciwy ten lud – karmił nas, strzegł i dawał wszelkie możliwe wy- gody . Przez cały czas partyzancki tylko wśród nich użyliśmy prawdziwego wypoczynku. (…) Poznałem na Kurpiach sławnego w powstaniu Nowaka. Był to prosty Kurp, w postołach na nogach, w kurpiowskiej sukmanie. Swym sprytem i odwagą przyczynił on „moskalom” dużo szkód. Partia Nowaka składała się z 300 ludzi, samych Kurpi. Gdy jakiś oddział wojsk nieprzyjacielskich przechodził przez lasy, zbie- rali się oni na sygnał Nowaka i urządzali zasadzkę. Mieli fuzyjki,

Jolanta Sawicka-Jurek Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

nabijane granulkami, a strzały ich były celne, bo od dzieciństwa wprawieni byli na polowaniach. Po bitwie każdy udawał się w swoją stronę. Czekał nowego wezwania. Po każdej zasadzce odby- wały się we wszystkich okolicznych lasach obławy. Wojsko z po- bliskich miast: Łomży, Ostrołęki, Kolna i Myszyńca przetrząsało dokładnie puszczę, lecz zwykle nikogo nie znajdowało. Sądzono, ze powstańcy wyszli w inne strony, a oni znowu wyrastali jak z pod ziemi, gdy nowy oddział wojsk przechodził przez lasy – i znosi- li go [Powierża 1996: 34–35] Z pamiętników i innych zachowanych dokumentów wynika, że powstańcom sprzyjało wielu mieszkańców Ziemi Łomżyńskiej. Mimo świadomości, że za udzielono im pomoc można było utracić zdrowie, majątek, a nawet życie zbierano dla nich żywność, odzież, broń i pieniądze. Zorganizowano siatkę informatorów, których zadaniem była obserwacja ruchów wojsk rosyjskich i dostarczanie danych na ten temat oddziałom powstańczym. Skutkiem tego był wzmożony terror ze strony władz zaborczych, które wszelkimi środkami próbo- wały spacyfikować bunt. Aresztowano ponad tysiąc osób, stosowano 173 wymyślne szykany i zaczęto wyjątkowo brutalnie realizować zsyłki na Syberię. Dokonywano masowych egzekucji na „Mokrej Łączce”, w miejscu gdzie dzisiaj znajduje się obelisk poświęcony pamięci tam straconych osób. Strach przed śmiercią w męczarniach, ciężkim więzieniem, zesłaniem lub innymi drastycznymi represjami ze stro- ny zaborcy zmusiły wtedy wielu powstańców do emigracji. Przełomowe znaczenie dla przebiegu powstania mógł mieć ma- nifest Centralnego Narodowego Komitetu jako Rządu Narodowego z dnia 22 stycznia 1863 r. o uregulowaniu sprawy włościańskiej (Kie- niewicz 1953: 256–265], ale wykonanie go spotkało się z dużym oporem ze strony wielu właścicieli ziemskich. W praktyce często sprowadzało się to tylko do deklaracji i czasami zwolnienia od wy- konywania pańszczyzny pewnych grup społeczności wiejskich. Dla- tego zmalał zdecydowanie udział chłopów w powstaniu kiedy ogło- szono dekret carski z 2 marca 1864 r. o uwłaszczeniu i przyznaniu chłopom na własność użytkowanej przez nich ziemi. Powstanie chy- liło się ku upadkowi. W wielu relacjach pamiętnikarskich z tamtych

Powstanie styczniowe w relacjach pamiętnikarskich… redakcja naukowa Violetta Machnicka

lat znajdziemy pytania o przyczynę jego klęski3. Próbę odpowiedzi na pytanie, dlaczego powstanie było tak nieudolnie prowadzone, mamy we wspomnieniach Powierży. Jeżeli w założeniu było – samym z bronią w ręku walczyć i wywalczyć niepodległość, to dlaczego nie było broni? Jeżeli zaś chodziło o osiągniecie interwencji innych państw ,to dlaczego ona nie nastąpiła? – chociaż walka pełna ofiar trwała tak długo. Wina spada na tych , którzy kierują polityką wywołali ją, nie mając zapewnionych warunków powodzenia. Naród, jako wykonawca tej polityki, obowiązki swe spełniał z ca- łym poświęceniem i odwagą. Na dane hasło poszli wszyscy z my- ślą, że ci co ich wzywająco broni, mają wszystko przygotowane do walki. Zawiedli się. Zastali same obietnice, że z czasem wszystko bę- dzie, że broń już wyszła z zagranicy. Czekali tej broni lecz docze- kać się nie mogli. 174 Rozważniejsi rozeszli się do domów. Inni pozostali, jedni w obawie kary przy powrocie, drudzy w chęci odznaczenia się w wal- ce za Ojczyznę, wreszcie ci – zdolni do poświęceń, prawdziwi pa- trioci – którzy ślepo uwierzyli, że nie doznają zawodu i wywalczą niepodległość Polski. Powstaniec– ten w szeregu, pomimo że miał nieudolnych przeważnie dowódców, nie posiadał żadnego wyszkolenia wojen- nego, a ręku bardzo lichą broń – jednakże wykazywał tyle męstwa i poświęcenia, z taką odwagą rzucał się na nie–przyjaciela, a na- wet odnosił zwycięstwa, że zadziwiał „moskali” [Powierża 1996: 91].

3 Krytycznie po latach odniósł się do kwestii uzbrojenia powstańców styczniowych w swoich wykładach wygłoszonych w Szkole Nauk Społeczno–Politycznych w Krakowie w 1912 r. Józef Piłsudski obciążając winą za brak broni centralne władze powstańcze. Przypomniał opinię naczelnika Mariana Langiewicza, jednego z wybitniejszych mężów tamtych czasów (przeszedł kampanię włoską jako oficer Garibaldiego), który po obej- rzeniu zapasów broni w wyznaczonym mu województwie sandomierskim stwierdził, że wydawało mu się, że „jakoby powstanie miało być kilkugodzinnym polowaniem. Takie były przygotowania. ” [Piłsudski 1989: 24–25]

Jolanta Sawicka-Jurek Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

Konflikty wewnątrz władz naczelnych, zmieniający się dyktato- rzy i ich wizje sposobów prowadzenia walki, które doprowadziły do jego stopniowego upadku powstania dostrzegali jego szeregowi uczestnicy, ale też i ich dowódcy, którzy mieli większą wiedzę na ten temat. Należał do nich Franciszek Kopernicki, naczelnik wojenny województwa kaliskiego. Służył on wcześniej w wojsku carskim, ale wystąpił o zwolnienie ze względu na stan zdrowia, chociaż prawdzi- wym powodem tej decyzji była chęć udziału o wolność ojczyzny. Tak postępowało wtedy wielu oficerów Polaków służących w wojsku za- borcy. Następnie przeprowadził się z rodziną (jego żona Agrypa była siostrą Agatona Gillera) na teren Królestwa Polskiego i oddał się do dyspozycji Rządu Narodowego. Cieszył się dobrą opinią jako facho- wiec i w stopniu podpułkownika został zaliczony do wojsk narodo- wych. Od maja do października 1863 r. pisał pamiętnik, który ma ogromne znaczenie dla oceny powstańczych akcji organizacyjno- militarnych w województwie kaliskim, bo autor poważnie oraz z wielkim zaangażowaniem traktował swoją funkcję i świetnie orien- tował się w problematyce wojennej. Działał w czasie intensywnych 175 walk (w 1863 r. stoczono w województwie kaliskim 131 potyczek) w sposób zdecydowany i rzetelny, a jego krytyka nieudolnych poczy- nań niektórych dowódców doprowadziła do zmian personalnych w oddziałach. Potrafił w sposób rzeczowy wskazać przyczyny niepowo- dzeń militarnych. Jego ocena jednej z przegranych bitew powstań- ców z wojskami carskimi obrazuje chaos organizacyjny i kompeten- cyjny. Jest przykładem jak nierzadko bezmyślnie marnotrawiono zapał i poświęcenie powstańców. Klęska pod Rudnikami Parczewskiego Franciszka winą była pułkownika Jaworskiego. Będąc o milę od miejsca, gdzie organi- zował się ten oddział, nie objął osobiście nad nim dowództwa i na- czelnego, dowódcy nie naznaczył. Oddział ten miał czterech do- wódców: jazdą dowodził Władysław Miłkowski, piechotą: Poleski, Węglowski i Parczewski. Z tego powodu nie było żadnego ładu przy organizacji, każden łapał broń nadchodzącą, ochotników, żywność. Jeszcze nie byli we wszystko dostatecznie zaopatrzeni, gdy odebrali wiadomość o nadciągającej ze wszystkich stron Mo- skwie. Żaden z dowódców nie pomyślał o obraniu pewnego planu

Powstanie styczniowe w relacjach pamiętnikarskich… redakcja naukowa Violetta Machnicka

działania. Rozkazy niedokładne przesyłane były ze sztabu główne- go od Jaworskiego, wciąż zostającego w Galewicach, które w rze- czywistości zastosować się nie dały, nie były bowiem skombino- wane ani z miejscowością, ani z poruszeniami nieprzyjaciela. Brak decyzji w dowódcach, skrępowanych niewłaściwymi sztabowymi instrukcjami, troistość komendy naczelnej, spowodo- wały zamieszanie i klęskę [Kopernicki 1959: 8]. Kopernicki starał się zorganizować broń dla powstańców i czy- nił próby zdyscyplinowania oraz zaktywizowania podległych mu do- wódców. Doprowadziło to do intryg przeciwko niemu, sporów oraz konfliktów na tle personalnym i końcu do złożenia przez tego czło- wieka, niezwykle sumiennego i doskonale znającego rzemiosło wo- jenne, dymisji. Nie wszyscy doceniali jego wysiłki. Jednym z tych, którzy zetknęli się z nim osobiście, ale krytycznie oceniali jego po- czynania był Julian Łukaszewski, komisarz pełnomocnego Rządu Narodowego w zaborze pruskim . Żądania wysuwane przez Koper- nickiego odpowiedniego uzbrojenia powstańców uważał za niereal- 176 ne, a jego samego za przyzwyczajonego do rutyny, trzeźwo myślące- go oficera z regularnej armii, który nie potrafił dostrzec entuzjazmu walczących, którzy broń mieli zdobywać na wrogu. Jego zdaniem nie umiał on odnaleźć się warunkach powstania styczniowego. Łukaszewski inaczej oceniał postępowanie innego oficera, któ- remu też taktyka wojsk regularnych nie była obca, dyktatora Ro- mualda Traugutta. Początkowo on miał nadzieję na uzyskanie po- mocy militarnej od państw Europy Zachodniej. O jego próbach pod- sycenia powstania na terenie Królestwa i Litwy z przełomu 1863 i 1864 r. mimo że nie przyniosły spodziewanych efektów Łukaszewski pisał z najwyższym uznaniem. Tak więc z dnia 17 października jenerał Traugutt wziął na barki całe powstanie i zupełna odpowiedzialność za następstwa. Z religijną wiarą i wyższym namaszczeniem przystąpił do dzieła, nadludzkie robił wysilenia, aby pobudzić mdlejących do walki z wrogiem i był święcie przeświadczonym, że z wiosna rozniecić po- trafi pożar wojny w całej Polsce i zgniecie Moskwę bez pomocy ob- cej. W tak szczytnych zamiarach znalazł, jako współtowarzyszy trudu, kilku ludzi niemniejszej odwagi i poświęcenia, walczących

Jolanta Sawicka-Jurek Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

bez wytchnienia, nie tylko z wzrastającą przemocą Moskwy, ale i wzmagającym się zwątpieniem i rozpaczą własnych ziomków. Stawiali czoło do ostatniego tchu wszelkim przeciwnościom – a popadłszy przez niecną zdradę w ręce wroga, z pogardą na obli- czach stanęli pod szubienicami, w przekonaniu, że święcie spełnili swe posłannictwo. Był to jedyny rząd w ciągu całego powstania, który sprostał swemu zadaniu, lecz stanął za późno na czele na- rodu, aby mógł go zbawić. Toteż ze śmiercią Traugutta i towarzy- szy Polska zstąpiła na powrót do grobu [ Łukaszewski 1973: 113– 114]. Pamięć o insurekcji z 1863 r. przekazywana była z pokolenia na pokolenia nawet wśród ludności chłopskiej z miejscowości, gdzie nie wszyscy sprzyjali „mietieżnikom” jak ich nazywano powstańców we wsiach pod Białymstokiem. Świadectwem tego są spisane sto trzydzieści lat po jego wybuchu opowieści o wydarzeniach historycz- nych z lat 1863–1865 mieszkańców z terenów w pobliżu Puszczy Knyszyńskiej. Odnajdujemy w nich nierzadko wątki baśniowe, dale- kie od prawdy historycznej, odrealnione, które zespoliły się z faktami 177 rzeczywistymi z przeszłości, tak jak ma to miejsce w pełnej drama- turgii historyjce mieszkańca Lipowego Mostu. Sam ten ichni dowódca, to był Kabyliński Mój ojciec pamiętał jak ich rozganiali, tych „matieżników”. Tu o. Jakie dwa kilometry stali, ichnia brygada stała. Dziś to miejsce nazywają ludzie Ku- chenny Bród. Tam oni swoją kuchnię mieli. I tego Kabylińskiego brat był pułkownikiem w Moskwie. Jego przysłali żeb starł mie- tieżnikow . No. Idą ruskie. A polskie śniadanie robili. Słoninę smażą. A to zima, jak to zimą powietrze w lesie czyste, to idzie ten zapach… Podbiega do pałkownika sołdat co na przedzie szedł. – Gaspadzin pałkownik, czut’ sało, zdzież matieżniki jeśt! A pał- kownik: – Barabańszczyki w pierod! I poszli pod bębnami. I on ich ostrzegł.

Powstanie styczniowe w relacjach pamiętnikarskich… redakcja naukowa Violetta Machnicka

Polaki pochowali się. To tego pałkownika aresztowali i w Sokółce pod sąd stawili. Osądzili na śmierć i rozstrzelali. A przysłali gie- nierała4 . Pewnie opowiadającemu chodziło raczej o dowódcę Kobyliń- skiego, którego oddział uchodził za niezwyciężony. Ten nie miał jed- nak brata pułkownika w wojsku carskim. Mieszkaniec wiejskiej oko- licy w której miała miejsce potyczka powstańców z oddziałami regu- larnej armii carskiej swoją relację o sytuacji z tamtych czasów, znaną tylko ze słyszenia od ojca, przedstawił w stylistyce zbliżonej do swobodnej mowy potocznej, pełnej rusycyzmów. Dbał o oddanie bardziej dramaturgii wydarzenia niż zaprezentowanie faktu histo- rycznego i lub odzwierciedlenie jego poglądów na sprawy z przeszło- ści. Jego wypowiedź, jak i inne zgromadzone w tej książce, ma cha- rakter raczej gawędowy. Tak jest też w przypadku pozbawionej emo- cji opowieści kosie, którą zostawił uciekający powstaniec, po latach pociętej i oddanej na złom. Jedynie żywsze reakcje budzą, uważane za godne upamiętnienia, wspomnienia o odwadze i poświeceniu po- 178 wstańców, jak na przykład ta o heroizmie młodych ludzi, chłopca i dziewczyny, którzy do końca byli razem, nawet w scenie rozstrzela- nia. Te fragmentaryczne, migawkowe wspomnienia o wydarzeniach z powstania, przekazywane przez lata ustnie, a spisane dopiero po stu latach, różnią się zdecydowanie od relacji pamiętnikarskich uczest- ników insurekcji. Przestawiane są z subiektywnego punktu widzenia i często są mało wiarygodne. Daleki od zaprezentowania obiektywnej rzeczywistości po- wstańczej był też Stanisław Strumph Wojtkiewicz, autor powieści Ziemia i gwiazdy, w znacznej mierze opartej na wspomnieniach M. P. Kujawy (Marcelego Połczyńskiego) i innych źródłowych relacjach oraz opracowaniach historyków[Strumph Wojtkiewicz 1961: 5–6]. Jednak wymowa ideowa tego utworu (rozpolitykowanie z nachyle- niem lewicowym) nosi piętno czasów PRL–u. Szczególnie wyekspo- nowana została w powieści postać Bartka Nowaka, jako trybuna lu-

4 Relacja pochodzi z książeczki o nienumerowanych stronach : 1863 – opowieści z Puszczy Knyszyńskiej [1993], oprac. Wojciech Załęski, red. Czesław Dobroński, fot. Wiktor Wołkow, Wyd. Wydział Kultury Urzędu Wojewódzkiego, Białystok–Supraśl.

Jolanta Sawicka-Jurek Powstanie styczniowe z różnych stron widziane dowego. Zamiarem autora było bowiem przedstawienie powstania przeważnie z chłopskiego punktu widzenia. Mimo że ze wspomnień uczestników insurekcji 1863, „powsta- nia niewielkiej szansy” jak go czasami nazywano w opozycji do po- wstania listopadowego, korzystali też inni pisarze (Żeromski, Terlec- ki) to jednak ten czas walki Polaków o wolność nadal czeka na wiel- kiego twórcę, który ukazałby nie tylko złożoność racji politycznych i obraz walk, ale też gehennę powstańców i przeżycia ludności cywil- nej oraz tragiczne skutki upadku tego najdłuższego zrywu niepodle- głościowego w dziejach Polski. Chęć czytelników poznania prawdy o tamtych czasach ciągle jest ogromna i dlatego tak chętnie sięgają oni po pamiętniki i relacje wspomnieniowe z okresu powstania styczniowego.

Bibliografia

1863 – opowieści z Puszczy Knyszyńskiej [1993], oprac. Wojciech Załęski, red. Czesław Dobroński, fot. Wiktor Wołkow, Wyd. 179 Wydział Kultury Urzędu Wojewódzkiego, Białystok–Supraśl. Góra Stanisław [1976], Partyzantka na Podlasiu 1863–1864, Wyd. Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa. Kieniewicz Stefan [1953], Sprawa włościańska w powstaniu stycz- niowym, Wyd. Zakład imienia Ossolińskich, Wrocław. Kolumna Zygmunt [1888], Pamiątka dla rodzin polskich. Krótkie wiadomości biograficzne o straconych na rusztowaniach, roz- strzelanych, poległych na placu boju, oraz zmarłych w więzie- niach, na tułactwie i na wygnaniu syberyjskim, 1861–1866 r. ze źródeł urzędowych, dzienników polskich, jak i niemniej z ustnych podań osób wiarygodnych i towarzyszy broni, Nakład Redakcji „Kaliny”, Kraków. Kopernicki Franciszek [1959], Pamiętnik z powstania styczniowego. Notatki z powstania w województwie kaliskim 1863 i 1864 r., wstęp i przypisy Emanuel Halicz, Wyd. Wojskowa Akademia Polityczna, Warszawa. Łukaszewski Julian [1973], Pamiętnik z lat 1862–1864, PIW, War- szawa.

Powstanie styczniowe w relacjach pamiętnikarskich… redakcja naukowa Violetta Machnicka

Piłsudski Józef [1989], Rok 1863, Wstęp i oprac. Stefan Kieniewicz, Wydaw. Książka i Wiedza. Warszawa. Powierża Paweł [1996], Wspomnienia z powstania styczniowego 1863 r. Testament moralny autora, oprac. Lew Bokauszyn i Krzysztof Filipow, Muzeum Wojska Polskiego, Białystok. Starorypiński Zygmunt, Borowski Konstanty [1986], Między Ka- mieńcem a Archangielskiem. Dwa pamiętniki powstańców z 1863 r., wstęp i oprac. Kieniewicz Stefan. PIW, Warszawa. Strumph Wojtkiewicz Stanisław [1961], Ziemia i gwiazdy. Powieść z 1863 r. Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza. Warszawa. Trznadlowski Jacek [1961], Struktura relacji pamiętnikarskiej, [w:] Księga pamiątkowa ku czci Stanisława Pigonia, red. Zygmunt Czerny, Henryk Markiewicz i in., Wydaw. PAN, Kraków, s.577– 583.

The January Uprising in diaries and memoirs of participants of the insurrection.

180 Abstract: The January Uprising, ended although by political and military, defeat is of great importance in the history of Poland. It oc- cupies an important place in the national memory. It closed the old times and opened a new chapter in the history of the struggle for Polish independence, which resulted in the Second Republic. Crea- tion of the clandestine state which its own government and treasure was the greatest achievement of the January Uprising. About its in- tensive course you find out reading contemporary diaries and rela- tions by Konstanty Rinaldo Borowski, Paweł Powierża, Julian Łukaszewski, Franciszek Kopernicki, Władysław Brandt and other participants. Thanks to descriptions of battles and skirmishes we learn about the heroism and sacrifice of fighting and bad decisions of insurgent authorities that led to the defeat of the insurrection. Later these texts inspired rebel literary works. Słowa kluczowe: pamiętnik, wspomnienie, powstanie stycznio- we, bohaterstwo, bitwa; Keywords: diary, the memory, the January Uprising, the heroism, the battle.

Jolanta Sawicka-Jurek

Joanna Stolarek Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny w Siedlcach, Wydział Humanistyczny Społeczno-kulturowe znaczenie powstania styczniowego w Płocku

Bułat Okudżawa śpiewał, że każda epoka ma swój porządek i ład. Stanowią one pozostałości i pochodne tradycji i dorobku na- szych przodków. Świat pokoju, w którym żyjemy jest diametralnie różny od świata społeczeństwa w okresie zaborów, ludzi, którzy wal- czyli i ginęli za naszą normalność nie zaznawszy smaku wolności. Bardzo często wśród takich osób znajdują się zapomniane postacie, 181 bezimienni bohaterowie, którzy reprezentowali najwyższe wartości ludzkie. W naszej zbiorowej wyobraźni kształtowanej przez literatu- rę, film i publicystykę społeczeństwo polskie doby powstań narodo- wych jawi się jako wielki monolit i opór, to co Tadeusz Łepkowski określił mianem „upartego trwania polskości”. Współcześni history- cy zwracają uwagę na dwie różne postawy Polaków – bohaterstwa oraz zaprzaństwa. W Archiwum Państwowym w Płocku można znaleźć dowody na potwierdzenie postaw „zdrady i zaprzaństwa”. Niemniej jednak z do- kumentów z 1865 r. nie wynika jednoznacznie, że takie zachowania nie były powszechne. Z jednej strony można dostrzec Polaków w carskich urzędniczych mundurach, a z drugiej strony widać wyraź- nie tych, którzy w twarz rzucali im słowa „hańba” [Konarska- Pabiniak 2011: 3]. W okresie, z którego pochodzą dokumenty w la- sach walczyły o honor ostatnie powstańcze oddziały, np. na Podla- siu partia ks. Por. Stanisława Brzóski. Niemniej jednak prawie w ca- łym Królestwie Polskim powstanie upadło, a kraj ogarnęły represje rozpętane przez rosyjskiego zaborcę. Rozpoczęto aresztowania, wielu Polaków objęto śledztwami i skazano na długoletnie więzienia i zsył-

redakcja naukowa Violetta Machnicka

ki na Syberii. Taki sam los spotkał Płocczan. To właśnie ta druga, bohaterska postawa mieszkańców Płocka, losy płockich patriotów podczas jak i po powstaniu styczniowym, zasługuje na szczególną uwagę. Autorka niniejszego artykułu, przedstawiając i analizując sy- tuację tej części społeczeństwa płockiego, które stawiło opór rosyj- skiemu zaborcy chciałaby/pragnęłaby na początku nakreślić tło hi- storyczno-społeczne okresu powstania oraz popowstaniowego, a na- stępnie przybliżyć sylwetkę najbardziej znamienitego płockiego wodza powstańczego, Zygmunta Padlewskiego. W 1863 r. w województwie płockim stoczono około stu poty- czek. Z tych względów represje polityczne po klęsce powstania były szczególnie silne. Za udział w nim aresztowano, zabijano, zsyłano i konfiskowano majątki. Od marca do grudnia 1864 r. w powiecie płockim skonfiskowano 21 majątków należących do takich urzędni- ków jak: Władysław Dudyński, Władysław Zewło, Władysław Kar- wowski oraz ksiądz E. Szumowski [Konarska- -Pabiniak 3]. Na początku 1864 r. Rada Administracyjna Królestwa

182 Polskiego na polecenie namiestnika Królestwa Fiodora Berga poleci- ła podpisywanie wszystkim urzędnikom i duchownym deklaracji lo- jalności. Z kolei księży niezależnie od tego zmuszano do podpisania adresu wiernopoddańczego do tronu. Mimo iż większość księży zgo- dziła się na ich podpisanie, diecezja płocka nie uniknęła represji. Poza kontrybucjami, aresztowaniami oraz deportacjami zamknięto 15 klasztorów. Wśród aresztowanych i deportowanych znalazł się także ówczesny biskup Wincenty Chościak Popiel, który odmówił w marcu 1864 r. odprawienia mszy pontyfikalnej podczas uroczystości ogłoszenia ukazu carskiego o uwłaszczeniu. W rezultacie biskup płocki podzielił los większości swoich duchownych, których oficjal- nie był zmuszony potępiać za patriotyczną postawę [Konarska- Pabiniak 3]. Represje dotknęły również młodzież szkolną, między innymi przeprowadzono rewizje stancji uczniowskich. W protokole rady pe- dagogicznej gimnazjum płockiego z lutego 1865 r. czytamy, że uczeń Węgierski został wydalony z czwartej klasy, ponieważ znaleziono u niego zeszyt z wierszami polskimi o treści rewolucyjnej. Zamknięto także pensja Emilii Audranowej, do której uczęszczała siostra Wę- gierskiego. Natomiast Aleksander Mieczyński, u którego znaleziono

Jolanta Sawicka-Jurek Powstanie styczniowe z różnych stron widziane brulion listu do jednego ze szkolnych kolegów w Warszawie „swą treścią wzbudzający podejrzenie co do sposobu i kierunku myślenia” [Konarska- -Pabiniak 3], został pozbawiony prawa nauki we wszystkich szko- łach Królestwa Polskiego. Z kolei nauczyciele biorący udział w po- wstaniu styczniowym uznani zostali za „nieprawomyślnych” i nie uzyskali zgody władz carskich na podjęcie pracy w szkole. Prześla- dowania polityczne trwały w Połocku do 1866 r. Ci z powstańców, którzy ocaleli w boju i uszli na emigrację, wybili w Paryżu medal pamiątkowy ze znamienitym mottem „Usque ad finem” (Zawsze do końca). W tym samym czasie car Aleksander II ustanowił inny me- dal z napisem „Za usmirenie polskoj miatieży” (Za stłumienie pol- skiego buntu). Z opracowanej instrukcji o trybie nadawania tegoż medalu wynika, że władze carskie planowały nadawać go także urzędnikom Polakom pracującym w ich służbie. Przewidywano rów- nież, że ci spośród nich, którzy przekonani byli, iż w tłumieniu bun- tu podniesionego przez swych rodaków mieli zasługi, mogliby sami występować o przyznanie im tego „wyróżnienia” [Konarska- 183 -Pabiniak 4]. Powyższe fakty ukazujące z jednej strony patriotyczne postawy Płocczan, represje i prześladowania Polaków oddanych służbie na- rodu, a z drugiej próby zaprzaństwa i kolaboracji w zaborcą od- zwierciedlają złożony i wieloraki charakter powstania styczniowego oraz trudny proces kształtowania narodowości państwowej w okre- sie zaborów. Jednakowoż, analizując różnorodne oblicza powstania warto zwrócić szczególną uwagę na te postawy Polaków, które naj- silniej i najtrwalej zarysowały się w pamięci potomnych z uwagi na ich ogromne zasługi dla ojczyzny w sferze politycznej, społecznej i kulturowej. Rozważając udział płockich powstańców podczas naro- dowego zrywu niepodległościowego i ich wkład w kształtowanie po- stawy patriotycznej warto poświęcić szczególną uwagę bohaterskiej roli Zygmunta Padlewskiego, Naczelnika Wojskowego Województwa Płockiego straconego w maju 1863 r. Przywołanie postaci Padlew- skiego jest istotne nie tylko ze względu na ogromne zasługi naczel- nika dla Płocka w okresie powstania styczniowego, ale przede wszystkim z uwagi na kształtowanie postawy patriotycznej wśród młodego pokolenia i na podkreślenie roli powstań narodowych w

Społeczno-kulturowe znaczenie powstania styczniowego w Płocku redakcja naukowa Violetta Machnicka

budowaniu polskiej tożsamości narodowej, społecznej i kulturowej. Jak podkreśla płocki historyk Zenon Dylewski, Zygmunt Padlewski nie jest w Polsce doceniany i nierzadko odchodzi w zapomnienie. Dylewski oddaje, że władze polskie często odchodzą od zgłębienia okresu zrywów niepodległościowych, w szczególności powstania styczniowego, traktując tamten czas jako zamierzchłą przeszłość i zwracając uwagę na problematykę historyczno-polityczną XX w., zwłaszcza na problem katyński, choć, jak podkreśla historyk, za- chodzi istnienie ciągłości losów (Dylewski…). W 2013 r., w 150 rocz- nicę wybuchu powstania styczniowego, warto przestudiować i zgłę- bić znaczenie tamtego okresu, mając na uwadze bohaterów tamtych dni, ludzi znanych i wybitnych, choć nie zawsze docenianych i roz- poznawalnych, takich jak Zygmunt Padlewski. Generał, naczelnik powstania styczniowego w województwie płockim, Zygmunt Padlewski urodził się 1 stycznia 1836 r. w ro- dzinnym majątku Czerniawka Mała na terenie powiatu berdyczow- skiego. Jako kilkunastoletni chłopiec oddany został do Korpusu Ka-

184 detów w Brześciu nad Bugiem, a następnie kształcił się w Konstan- tynowskim Korpusie Kadetów w Petersburgu. W 1859 r. ukończył także Akademię Artyleryjską, w której zaprzyjaźnił się z Zygmuntem Sierakowskim, późniejszym dowódcą powstania na Litwie. Należał też do jednego z oficerskich kółek rewolucyjnych, które, zdaniem prof. Stefana Kieniewicza, jesienią 1861 r. delegowało Padlewskiego do Paryża, gdzie tworzyła się polska szkoła wojskowa na emigracji [Stefański 1995: 271]. Nie powróciwszy z emigracji, został zwolniony z wojska, a jego osoba stała się podejrzana, czy wręcz niepożądana dla obecnych władz okupacyjnych. Pomimo młodego wieku aktyw- nie działał wśród polskiej emigracji we Francji, a następnie we Wło- szech. Najpierw w Genui, a potem w Guneo, gdzie została przenie- siona wojskowa szkoła polska, Padlewski sprawował faktyczny nad- zór nad szkołą, był ponadto wykładowca matematyki, strategii, taktyki i historii wojen. Z jego inicjatywy w Genui została otwarta placówka założonego wcześniej w Paryżu Towarzystwa Młodzieży Polskiej. W połowie 1862 r. rząd włoski, ustępują cna rzecz Rosji, rozwiązał szkołę wojskową polską w Guneo. Spośród dwunastu wy- chowanków tej szkoły większość wzięła udział w powstaniu stycz- niowym, a wielu poległo na polach bitew, zostało powieszonych i

Jolanta Sawicka-Jurek Powstanie styczniowe z różnych stron widziane rozstrzelanych oraz poszło na zsyłkę syberyjską [Stefański 272]. Pa- dlewski, będący zwolennikiem współpracy polskich i rosyjskich re- wolucjonistów, nawiązał we wrześniu 1862 r. wraz z Agatonem Gil- lerem kontakt z redaktorami „Kołokoła”, po czym wymieniono listy na temat współpracy polsko-rosyjskiej. W październiku 1862 r. Pad- lewski powrócił do Warszawy, gdzie wkrótce po aresztowaniu Jaro- sława Dąbrowskiego objął stanowisko naczelnika miasta Warszawy. Był także autorem nowego planu powstańczego, według którego wo- jewództwo płockie miało odegrać szczególną rolę w powstaniu – po zajęciu Płocka i ujawnieniu się tam Rządu Narodowego zamierzano uzyskać wolny dostęp do granicy pruskiej, co zapewniłoby dostawy broni z zaboru pruskiego. Ponadto, zgodnie z planem powstańczym poprzez województwo łomżyńskie i Podlasie chciano nawiązać kon- takty z ewentualnym powstaniem na Litwie. W związku z tym pla- nowano przerwanie komunikacji między warszawą a Petersburgiem, a tym samym utrudniono by przerzut wojsk carskich jedyną istnie- jącą koleją warszawsko-petersburską. Konsekwencja koncentracji powstańców na tym terenie byłoby też opanowanie dwóch znaczą- 185 cych twierdz – Modlina i Dęblina [Stefański 272]. W związku z zarządzonym poborem do wojska (branką) na mo- cy Komitetu Centralnego Narodowego ustalono, że powstanie wy- buchnie w nocy z 22 na 23 stycznia. Padlewski, który został miano- wany naczelnikiem wojskowym województwa mazowieckiego, 17 stycznia znajdował się na terenie Puszczy Kampinowskiej, gdzie miał objąć dowództwo nad częścią chroniących się przed branką „dzieci warszawskich” oraz przygotować je do wyprawy na Płock. Niestety, zamiast spodziewanych 3 tysięcy młodych ludzi, zastał je- dynie około 500, uzbrojonych głównie w kosy, siekiery oraz drągi. Oddział „dzieci warszawskich” przeprawił się przez Wisłę w nocy z 18 na 19 stycznia. Padlewski nadzorował przeprawę pod wsią Se- cymin, koło Wyszogrodu, po czym maszerował samotnie w kierunku Płocka. W tej sytuacji nie wziął udziału w potyczce pod Ciółkowem 22 stycznia ani w ataku na Płock z 22 na 23 stycznia. Pomimo tych niepowodzeń Padlewski otrzymał od Komitetu Centralnego Narodo- wego nominacje na naczelnika wojskowego województwa płockiego. Niemniej jednak, sytuacja i atmosfera, jaka wytworzyła się podczas powstania była dla naczelnika trudna. Wystarczy wspomnieć o wro-

Społeczno-kulturowe znaczenie powstania styczniowego w Płocku redakcja naukowa Violetta Machnicka

go do niego nastawionej organizacji „białych”, przeciwko której wy- stępowała popierająca Padlewskiego grupa młodych radykałów, do której należeli m.in. Zbigniew Chądzyński, Tomasz Kolbe czy Edward Kokosiński [Stefański 272–273]. To właśnie wyżej wspo- mniany Chądzyński niejednokrotnie podkreślał znaczącą rolę Pad- lewskiego w początkach powstania styczniowego, jako organizatora wojennego województwa płockiego. Sam naczelnik zdobył się na kry- tykę przeciwników powstania w Płockiem. W lutym 1863 r. po- wstańcy Mazowsza Płockiego opanowali tymczasowo kilka miejsco- wości, takich jak Rypin, Sierp oraz Maków Mazowiecki, ponadto za- jęli komory celne na granicy Prus Wschodnich, przez które miały nadejść transporty broni. W marcu tegoż r. Padlewski wkroczył do Myszyńca na Kurpiach, a następnie stoczył zwycięską bitwę pod Myszyńcem. Warto odnotować/zaznaczyć, że w oddziale naczelnika walczyli miejscowi chłopi, dzięki którym otrzymał miano „wodza Kurpików”, jak pisze w wierszu Maria Konopnicka. W tym samym miesiącu dyktator powstania, Marian Langiewicz nadał mu stopień

186 generalski. Niestety, wówczas oddział Zygmunta Padlewskiego był już wykończony walką, nieustannymi marszami i wewnętrznymi in- trygami, a wkrótce potem zagrożony otoczeniem przez żołnierzy car- skich w Gorzewie, skutkiem czego naczelnik był zmuszony rozpu- ścić powstańców i jednocześnie zwrócił się do Rządu Tymczasowego z prośba o przeniesienie na inne stanowisko albo o urlop zagranicz- ny [Stefański 273]. Niemniej jednak Rząd nie przychylił się do jego prośby, udzielając mu nagany za rozwiązanie oddziału, zwalniając ze stanowiska naczelnika wojennego oraz nakazał powrót do woje- wództwa płockiego, w którym miał czekać na nominację nowego na- czelnika wojennego. 21 kwietnia 1863 r. Padlewskiego aresztował patrol kozacki, który następnie przetransportował go do płockiego więzienia. Istnia- ły różne plany i warianty uwolnienia generała, lecz nie zostały one zrealizowane. W tym miejscu warto wspomnieć o tym, że generał armii carskiej Włodzimierz Semeka w czasie rozmowy z Padlewskim obiecywał mu, że otrzyma przebaczenie od władz, a nawet czeka go znakomita kariera w wojsku rosyjskim, jeżeli więzień uda się do obozów powstańczych, aby rozproszyć powstanie [Stefański 273– 274]. Jednakowoż, były naczelnik nie skorzystał z tej łaski. Przeby-

Jolanta Sawicka-Jurek Powstanie styczniowe z różnych stron widziane wając w płockim więzieniu przekazał list swojej wujence Klementy- nie Potockiej, w którym prosił Rząd Narodowy, aby ten wyznaczył na jego miejsce następcę. W wieku 28 lat generał Zygmunt Padlewski został skazany wy- rokiem sądu wojennego w Płocku na karę śmierci przez rozstrzela- nie. Z wyrokiem zapoznano więźnia z 14 na 15 maja, zawiadamiając jednocześnie, że wykonanie nastąpi o świcie. Nad ranem, przed przyjęciem Komunii św. Padlewski napisał list pożegnalny do rodzi- ny, którego oryginał znajduje się w płockim Muzeum Mazowieckim. Czytamy w nim: Dnia 15 maja 1863 r., godzina 2 i pół w nocy. W tej chwili dowia- duję się, że dziś mam dokończyć żywot ziemski. Strasznie poważ- na to chwila, więc nie dziwcie się, że niewiele w niej na napisanie czasu tracę, by tę godzinę, jak mi zostaje, z Bogiem przepędzić […]. List kończy się prośbą do matki:

[…] Matko moja, szukaj pomocy w Bogu. Ja biedny nie mogłem Ci 187 życia umilić, a teraz jeszcze go zatruwam. On Cię pożałuje. Zyg- munt.” [Czartoryski 2013]. Na koniec należy wspomnieć o ceremonii pożegnania płockiego generała. W czasie przewożenia Padlewskiego na miejsce kazni ran- kiem 15 maja ulicami: Więzienną, Misjonarską, Płońską, kobiety rzucały z okien bukiety kwiatów, i w rezultacie cała droga zasłana była różami i fiołkami [Czartoryski 2013]. Padlewskiego rozstrzelano na placu w pobliżu prochowni niedaleko Rogatek Płońskich, a ciało zostało zasypane na miejscu kaźni. Wśród kilku relacji o ostatnich godzinach życia płockiego dowódcy warto przytoczyć fragment jednej z nich napisanej przez towarzysz broni generała: […] Potem przed księdzem przykląkł na jedno kolano in prosił o błogosławieństwo na drogę wieczności – powstał, wziął z rąk żoł- nierza płócienną koszulę i sam ją włożył na czamarkę, pokazano mu słup stojący nad wykopaną mogiłą, między ósma a dziewiątą topolą, od brzegu rachując południowego. Prosił, by mu oczu nie zawiązywano. Zezwolono na to i nie przywiązano go sznurem [Ste- fański 274]. Wyprostował się jakby dla okazania, że jest gotów, na

Społeczno-kulturowe znaczenie powstania styczniowego w Płocku redakcja naukowa Violetta Machnicka

koniec na dany cichy znak, dobrze widoczny od Zygmunta dla dwunastu w szeregu stojących żołnierzy wystrzeliło jednocześnie. Jednocześnie wymówił cicho jakiś wyraz, zdawało się księdzu, że słowa modlitwy – i jeszcze jeden żołnierz z szeregu wystąpiwszy zbliżył się do fosy i ugodził go strzałem ostatnim. Żołnierze pała- szem odcięli pas, o który był zaczepiony, a gdy już nie żył włożyli go do fosy i zasypali równo.” [Stefański 274]. Józef Kajetan Janowski pisał: Żal też nasz był szczery, serdeczny i głęboki. A tym jeszcze głęb- szy, bo wiedzieliśmy, że powstanie traci w Padlewskim jednego z najzdolniejszych, lecz zarazem i najnieszczęśliwszych wodzów, a Ojczyzna traci najwierniejszego i najbardziej oddanego syna” [Ja- nowski 1923: 31]. Pamięć po Generale była zawsze żywa i pielęgnowana przez mieszkańców Płocka tak w okresie pokoju jak i wojen. W styczniu 1916 r., w okresie I wojny światowej w Płocku, będącym pod okupa-

188 cja niemiecką, został wzniesiony na miejscu stracenia Padlewskiego i innych powstańców krzyż z drewna, z przybitą tabliczką, na której widnieje napis: „Z krwi naszej powstanie mściciel tej ziemi”. Po od- zyskaniu niepodległości przez Polskę w 1918 r. ustawiono w siedzi- bie Towarzystwa Naukowego Płockiego rzeźbę Zygmunta Padlew- skiego, natomiast w setną rocznicę śmierci Generała, w dniu 15 ma- ja 1963 r. został postawiony głaz granitowy na miejscu stracenia z napisem: „Zygmunt Padlewski 1835–1863 Naczelnik Powstania Styczniowego w Województwie Płockim. W setną rocznicę śmierci. Społeczeństwo m. Płocka 15 maja 1963 r.” W 130/150 rocznicę śmierci na miejscu jego rozstrzelania została odprawiona Msza Swięta, a w siedzibie Towarzystwa Naukowego Płockiego odbyła się sesja naukowa. Ukazanie sylwetki Zygmunta Padlewskiego w 150 rocznicę śmierci Generała nie tylko przybliża współczesnemu pokoleniu czas powstań narodowych, ich roli w kształtowaniu postawy obywatel- skiej i tożsamości narodowej, tych nieprzemijalnych, ponadczaso- wych wartości, coraz rzadziej pielęgnowanych i eksponowanych przez społeczeństwo doby globalizacji, ale również odzwierciedla co- raz większą potrzebę odnawiania i utrwalania prawdy historycznej

Jolanta Sawicka-Jurek Powstanie styczniowe z różnych stron widziane tak, aby nie stanowiła ona, według Zenona Dydowskiego, część za- mierzchłej przeszłości.

Bibliografia

Czartoryski Arkadiusz [2013], Generał Zygmunt Padlewski, Naczel- nik Mazowiecki Powstania Styczniowego i bohater spod My- szyńca. Właśnie mija 150. rocznica stracenia jednego z najwy- bitniejszych wodzów 1863 r. http://epowiatostrolecki.pl/2013/05/15/edukacja/czartoryski– 150– lat –temu– stracono –zygmunta–padlewskiego–bohatera – spod–myszynca,9130/ Data dostępu: 20.09.2013 Janowski Józef Kajetan [1923], Pamiętniki o powstaniu stycznio- wem. T. 1, (styczeń–maj 1863) Lwów, s. 31. Konarska-Pabiniak Barbara [2001], Bohaterstwo i zaprzaństwo. Płocczanie w okresie powstania styczniowego, [w:] Notatki Płockie. Kwartalnik Towarzystwa Naukowego Płockiego 2/187, red. Wiesław Koński, Towarzystwo Naukowe Płockie, Płock, s. 189 3–8. Stefański Jerzy [1995], Płock od A do Z, Towarzystwo Naukowe Płoc- kie, Płock.

Społeczno-kulturowe znaczenie powstania styczniowego w Płocku

Jolanta Załęczny Muzeum Niepodległości w Warszawie Pamięć o powstaniu styczniowym elementem patriotycznego wychowania w II RP

W okresie zaborów, kiedy trudno było oficjalnie przypominać wydarzenia 1863 r., dbano o to, aby wspomnienie bohaterstwa po- wstańców nie zatarło się w zbiorowej pamięci. Stosunek do powsta- nia i jego uczestników najlepiej obrazują słowa zawarte we wstępie do katalogu wystawy zaprezentowanej we Lwowie w 1913 r.: […] powstanie styczniowe stało się pięknym i bohaterskim 191 wzorem miłości Ojczyzny i ofiary, płomieniem zagrzewającym do dalszych poświęceń, stało się twardą szkołą narodową, w której następne pokolenia, obok niedoścignionych przykładów waleczno- ści i cnoty wojennej, znalazły zachętę i naukę do dalszych naro- dowych wysiłków1. Wystawa cieszyła się ogromnym powodzeniem. Odwiedzali ją tłumnie nie tylko mieszkańcy Lwowa. Szczególne wrażenie wywarła na uczestnikach powstania. Wtedy, w 1913 r., pojawił się pomysł, aby na bazie lwowskiej wystawy zorganizować muzeum powstania styczniowego. Idei tej niestety nie zrealizowano, następna wystawa poświęcona powstaniu została otwarta z inicjatywy Towarzystwa Mi- łośników Historii w Warszawie w lutym 1918 r.2 W odrodzonej Polsce podejmowano różnorodne inicjatywy ma- jące na celu upamiętnienie walk powstańczych. Można mówić o wszechobecnej legendzie powstania, która wciąż trwała

1 Album pamiątek 1863, Lwów 1913, s. 6. 2 E. Chwalewik, Katalog Wystawy Pamiątek Powstania Styczniowego otwartej 3 lute- go 1918 r. w Kamienicy ks. Mazowieckich, Warszawa 1918.

redakcja naukowa Violetta Machnicka

w świadomości kolejnych pokoleń. Posłużyła ona do kształtowania postaw obywatelskich, była przydatna przy budowaniu poczucia więzi państwowej i obywatelskiej. Dlatego tak mocno zabiegano o upamiętnienie wysiłku zbrojnego i organizacyjnego tamtego pokole- nia. W realizowaniu różnych inicjatyw korzystano z wzorców wypra- cowanych w poprzednich okresach. Społeczeństwo II Rzeczypospolitej – podobnie jak wcześniej Po- lacy pod zaborami – starało się dbać o żyjących bohaterach powsta- nia oraz kultywować pamięć o nieżyjących już powstańcach. Po- grzeb każdego weterana był niezwykle uroczysty, stawał się też oka- zją do zamieszczenia na łamach prasy nekrologów i obszernych wspomnień3. Na warszawskich Powązkach urządzono zbiorową kwaterę po- wstańców styczniowych. Przenoszono tam ich prochy z różnych cmentarzy, w listopadzie 1938 r. z Chorynia trafiły na Powązki pro- chy Edmunda Taczanowskiego. Nie można pominąć jeszcze jednej formy zachowania pamięci o

192 uczestnikach powstania, jaka było otaczanie opieką mogił powstań- czych. Była to zakrojona na szeroką skalę akcja organizowana przez społeczności lokalne. W 1927 r. zainicjowano ogólnopolskie działa- nia mające na celu lokalizowanie mogił z czasów powstania, ich po- rządkowania i opisywania. Dzięki temu nie tylko zaczęto powszech- nie dbać o takie miejsca, ale też coraz częściej wznoszono pomniki na grobach powstańców4. Ogromnym szacunkiem darzyło społeczeństwo weteranów po- wstania. Często nazywano ich żywymi pomnikami bohaterstwa, od- dawano im cześć, zapraszano na uroczystości patriotyczne. Pisząc o weteranach powstania, trzeba koniecznie nadmienić o szacunku, jakim darzył ich sam Józef Piłsudski. Wielokrotnie pod- kreślał zasługi weteranów, uważał, że żołnierze odrodzonej armii winni brać z nich przykład.

3 Przykładem może być obszerny artykuł z 1932 r. poświecony zmarłemu Aleksan- drowi Krausharowi, „Tygodnik Ilustrowany” 1932, nr 1, s. 16 i nr 10, s. 164. 4 O rezultatach tej akcji na Podlasiu szerzej: M. Kuraś, Kultywowanie tradycji po- wstania styczniowego i jego uczestników na Podlasiu w okresie międzywojennym (1918–1939), „Radzyński Rocznik Humanistyczny” 2002, t. 2, s. 90–93.

Jolanta Załęczny Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

Dla nas, żołnierzy wolnej Polski, powstańcy 1863 pozostaną ostatnimi żołnierzami Polski, walczącymi o swą swobodę, pozo- staną wzorem wielu cnót żołnierskich, które naśladować będzie- my. Dla uczczenia i upamiętnienia 1863 r. w szeregach armii pol- skiej, wydałem rozkaz zaliczenia do szeregów wojska wszystkich weteranów 1863 r. z prawem noszenia munduru wojsk polskich w dni uroczyste. Witam ich tym rozkazem, jako naszych Ojców i Ko- legów5. Przyznanie im statusu weteranów było dowodem uznania dla ich bezprzykładnego zaangażowania w walki z zaborcą. W grudniu 1919 r. takie prawa otrzymało 3 644 powstańców6. W uznaniu za- sług nadano im honorowy stopień podporucznika oraz prawo do stałej pensji wypłacanej ze Skarbu Państwa. W marcu roku następ- nego Naczelnik Państwa dał byłym powstańcom prawo do noszenia specjalnego munduru. Najpierw składał się on z czamary, spodni, płaszcza i czapki, a w 1922 r. czamarę zastąpiono surdutem7. Nie- trudno sobie wyobrazić, z jaką dumą nosili leciwi już powstańcy czapkę rogatywkę uszytą z granatowego sukna ozdobioną orłem ze 193 złoconą literą W na piersi. W II Rzeczypospolitej uroczyście obchodzono kolejne rocznice wybuchu powstania styczniowego. W 1920 r., dla podkreślenia ran- gi tego wydarzenia, Piłsudski wyznaczył na dzień 22 stycznia termin pierwszego posiedzenia Kapituły Orderu , na które zaproszono weteranów 1863 r. To właśnie do nich skierował Piłsud- ski te słowa: Gdy myślę jako żołnierz, nawet pomijając wszelkie uczucia patriotyczne, muszę schylić czoło przed olbrzymim wysiłkiem lu- dzi 1863 r. Źle uzbrojeni, źle wyżywieni, wytrzymali półtora roku, walcząc jak żołnierze, z olbrzymim, potężnym wówczas państwem. […] może pociechą wam będzie, że byli nieszczęśliwsi od was ci,

5 Józef Piłsudski o powstaniu 1863 r., Londyn 1963, cyt. za W.J. Wysocki, Wprowadzenie do reprintu pierwszego wydania szkicu Józefa Piłsudskiego 22 stycznia 1863 , s. XII. 6 Imienny wykaz weteranów powstań narodowych uznanych na zasadzie Ustawy z dnia 2 sierpnia 1919, [w:] Weterani 1863 r. w sześćdziesiątą rocznicę powstania, pod red. J.A. Święcickiego, Warszawa 1923, s. 69–80. 7 Szczegóły: A.E. Markert, Gloria victis. Tradycje powstania styczniowego w Drugiej Rzeczypospolitej, Pruszków 2004, s. 23–30.

Pamięć o powstaniu styczniowym elementem patriotycznego wychowania… redakcja naukowa Violetta Machnicka

którzy wam zazdrościli. […] zmęczony dzikimi warunkami pod- ziemnej walki, zazdrościłem wam gorąco szczęścia walki oko w oko, pierś w pierś z wrogiem. Przyjemnie mi więc dzisiaj, w dniach tryumfu, widzieć was pośród nas, jako zasłużonych kolegów w pracy nad piorunem, co błyska i uderza8. Piłsudski podkreślił też, że dzień wprowadzenia tego odznacze- nia celowo powiązał z rocznicą wybuchu powstania, aby „związać życie nowoczesnego żołnierza Polski z wszystkimi walkami przeszło- ści, które dla Jej swobody toczono” 9. Order VM V klasy nadano 59 weteranom szczególnie zasłużonym w walkach powstańczych. Deko- racja weteranów odbyła się m.in. w rocznicę stracenia Traugutta (5 sierpnia 1921). Pierwszym udekorowanym był płk Miniewski, naj- bliższy towarzysz Traugutta spośród żyjących powstańców10. Dekorowanie weteranów stało się tradycją. Już wcześniej, w okresie poprzedzającym odrodzenie państwa polskiego, przyznawa- no im odznaki pamiątkowe11, potem powstańcy otrzymywali medale i odznaczenia państwowe lub wojskowe. W 1920 r. grupę 1 835 by- 194 łych powstańców odznaczono ustanowionym wówczas Krzyżem Wa- lecznych. Rok później, przy okazji uroczystości upamiętniających śmierć Romualda Traugutta, 10 weteranom nadano Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, zaś Benedykta Dybowskiego, członka Rządu Narodowego, a potem zesłańca i wybitnego badacza Syberii odznaczono Krzyżem Komandorskim z gwiazdą12. Byli powstańcy otrzymywali kolejno też inne medale i odzna- czenia. W październiku 1933 r. ustanowiono trzy odznaczenia woj- skowe: Medal Niepodległości, Krzyż Niepodległości i Krzyż Niepodle- głości z Mieczami. Chcąc uhonorować nimi również weteranów po- wstania, powołano specjalną komisję (w jej skład weszli: płk Jan Kołłątaj-Śrzednicki, Stanisław Zieliński, Bronisław Carossi i Alek-

8 Józef Piłsudski o powstaniu…., cyt. za W.J. Wysocki, Wprowadzenie, s. XIII. 9 „Żołnierz Polski”, nr 87, 1920, s. 1. 10 Album zjednoczenia. Pamiątka piętnastolecia odzyskania niepodległości, Warszawa 1934, s. 167. 11 Wiele z nich znajduje się w zbiorach Muzeum Niepodległości w Warszawie. 12 Z. Puchalski, I. Wojciechowski, Ordery i odznaczenia polskie i ich kawalerowie, Warszawa 1987, s. 81.

Jolanta Załęczny Powstanie styczniowe z różnych stron widziane sander Kraushar13), której celem było opracowanie wykazu żyjących powstańców. Na liście znalazło się 421 osób. Uroczysta dekoracja odbyła się 8 listopada 1930 r. w obec- ności młodzieży, bowiem spotkania takie miały aspekt patriotyczny i wychowawczy. Uczyły szacunku do walczących o wolność, a także do starszego pokolenia, bowiem najmłodszy z odznaczonych miał 84, a najstarszy ponad 100 lat14. W latach międzywojennych obowiązywała zasada, że odzna- czenia nadaje się osobom żyjącym. Dokonano jednak wyjątku, bo w 1933 r., w 70. rocznicę wybuchu powstania zdecydowano o uhono- rowaniu także wszystkich poległych i zmarłych powstańców. Rocz- nica ta miała bowiem charakter wyjątkowy, bo zbiegła się w czasie z obchodami 250. rocznicy zwycięstwa wojsk króla Jana III Sobieskie- go nad Turkami pod Wiedniem. Uroczystościom rocznicowym nada- no szczególną rangę, patronatem objęli je Prezydent RP Ignacy Mo- ścicki i Marszałek Józef Piłsudski. Obchody miały ogromny zasięg, w ich przygotowaniach zaangażowanych było 50 różnych organiza- cji. Komitet Organizacyjny Obchodów wystosował odezwę do społe- 195 czeństwa, w której podkreślono, że: pamięci bohaterskiego wysiłku 1863 r. składa hołd cała Pol- ska – hołd nieśmiertelnej idei walki o wolność i hołd tym najstar- szym żołnierzom niepodległości, którzy dnia tego jubileuszu do- czekali15. Warto przypomnieć tu przebieg tych obchodów, które były przecież elementem wychowania patriotycznego całego ówczesnego społeczeństwa. Najpierw w katedrze św. Jana w Warszawie odbyła się uroczysta msza święta, potem złożono wieńce przed Grobem Nie- znanego Żołnierza, skąd kilkutysięczny tłum ruszył do Cytadeli Warszawskiej pod Krzyż Romualda Traugutta, na którym zawieszo- no emblemat Krzyża Niepodległości z Mieczami. Zarządzenie o jego nadaniu wszystkim powstańcom poległym podczas walk, więzionym w carskich kazamatach, zesłanym na Sybir czy zmarłym po upadku

13 Z. Puchalski, T. Wawrzyński, Krzyż i Medal Niepodległości, Warszawa 1994, s. 12. 14 A. Lenkiewicz, Weterani Powstania Styczniowego 1863 r. odznaczeni Krzyżem Nie- podległości, Wrocław 1998, s. 11. 15 Powstanie Niespełnionych nadziei 1863, Warszawa 1984, s. 2.

Pamięć o powstaniu styczniowym elementem patriotycznego wychowania… redakcja naukowa Violetta Machnicka

powstania odczytał gen. Edward Śmigły-Rydz16. W drugim dniu ob- chodów, pod kolumną króla Zygmunta miała miejsce defilada z udziałem weteranów, z którymi spotkał się potem Marszałek Piłsud- ski i prezydent Mościcki. W uroczystym obiedzie uczestniczyło po- nad 100 byłych powstańców. Nie tylko Warszawa oddawała hołd bohaterom 1863 r. Równie podniosły charakter miały obchody we Lwowie. Tam uczestnicy po- wstania i przedstawiciele władz przejechali do bazyliki na mszę, po- tem w Teatrze Wielkim odbyła się akademia, podczas której wystę- pował chór „Bard”, a prelekcję wygłosił historyk i senator prof. Sta- nisław Zakrzewski. Dla uczczenia 70. rocznicy wybuchu powstania ustanowiono okolicznościowe odznaczenie w formie krzyża z posrebrzanego tom- baku i czarnej emalii z datami 1863 i 1933 na ramionach, z herba- mi Polski, Litwy i Rusi w centrum. Nosiło ono nazwę Krzyż Siedem- dziesięciolecia powstania styczniowego17. W 1938 r. obchodzono 75. rocznicę wybuchu powstania. Uro-

196 czyste spotkanie odbyło się w Hotelu Europejskim. Spośród 52 żyją- cych weteranów na uroczystości do Warszawy przyjechało szesna- stu. Powitano ich marszem generalskim, serdecznymi przemówie- niami oraz kwiatami wręczanymi przez młodzież szkolną18. Generał Mieczysław Górecki (1864–1938) zwracając się do licznie zebranej młodzieży, powiedział: „Wy, najmłodsi, patrzcie na te postacie, za- pamiętajcie te sylwetki jako wzór patriotycznej ofiarności” 19. Wszystkie obchody rocznicowe były dowodem szczególnego kultu, jakim otaczano powstańców, były też szkołą patriotyzmu, z której naukę czerpały kolejne pokolenia. Warto w tym miejsce przy- pomnieć też inne przejawy tego szacunku. Przykładem działalność

16 Z. Puchalski, T. Wawrzyński, op. cit., s. 60. 17 Szerzej na ten temat: K. Filipow, Krzyż 70–lecia Powstania Styczniowego, „Kolek- cjoner Polski”, nr 2, Warszawa 1984. W zbiorach Muzeum Wojska Polskiego są też inne okolicznościowe odznaki upamiętniające rok 1863, omawia je szerzej Zbigniew Puchal- ski na łamach „Zeszytów Naukowych” Muzeum Wojska w Białymstoku: Z. Puchalski, W hołdzie weteranom 1863 r., „Zeszyty Naukowe Muzeum Wojska”, nr 7, Białystok 1993, s. 144–147. 18 Szczegółowy opis uroczystości zamieszcza A. E. Markert, op. cit., s. 63–66. 19 A. Lenkiewicz, wstęp do II wydania książki o weteranach powstania styczniowego 1863 r. „Idź i czyń!”.

Jolanta Załęczny Powstanie styczniowe z różnych stron widziane powstałego w 1929 r. w Warszawie Towarzystwa Przyjaciół Wetera- nów 1863 r., które za główny cel postawiło sobie […] okazywanie na każdym kroku słowem i czynem sympatii i pomocy ostatnim spośród żyjących jeszcze uczestników powstania styczniowego przez pełne synowskiej miłości roztaczanie opieki nad weteranami, zamieszkałymi w schroniskach i oddzielnie20. Towarzystwo Przyjaciół Weteranów podejmowało szereg cen- nych inicjatyw, np. w 1938 r., dla uczczenia 75. rocznicy wybuchu powstania, wydano album zatytułowany Rok 1863 w 29 planszach Artura Grottgera. Dochód ze sprzedaży wydawnictwa zasilił konto Towarzystwa i został przeznaczony m.in. na potrzeby wdów po wete- ranach. Chcąc umożliwić obejrzenie obrazów Grottgera, organizo- wano wystawy plansz z albumu. Władze oświatowe zalecały, aby udostępniać nieodpłatnie lokale szkolne na prezentację wystawy i zachęcały uczniów do jej oglądania21. Wspaniałym przykładem patriotycznego wychowania mogą być relacje łączące weteranów z żołnierzami oraz młodzieżą. Staruszko- 197 wie w powstańczych mundurach byli otoczeni szczególną opieką np. przez lwowski garnizon wojskowy, dla uhonorowania ich powstań- czych dokonań wpisano ich na listę członków nadzwyczajnych ogni- ska oficerskiego. Honorowe odznaki przyznał im Korpus Kadetów nr 1. Przykładem szacunku do weteranów może być też pomoc oka- zywana przez przedstawicieli władz lokalnych. We Lwowie w paź- dzierniku 1932 r. został powołany Komitet Opieki nad Uczestnikami Powstania z 1863/4 r. kierowany przez wiceprezydenta miasta Zdzi- sława Stroińskiego. W skład komitetu weszła liczna grupa urzędni- ków miejskich. Zadaniem komitetu było udzielanie pomocy finan- sowej potrzebującym weteranom i ich rodzinom, szczególnie wdo- wom i sierotom. Ważnym elementem było organizowanie spotkań

20 Wierni przyjaciele weteranów, [w:] Żywe pomniki bohaterstwa. Ostatni z 1863 r. Wydawnictwo Towarzystwa Przyjaciół Weteranów 1863 r. na 70–lecie powstania styczniowego, pod red. Wł. Dunin-Wąsowicza, Warszawa 1933, s. 16–17. 21 Pismo Wojewody Śląskiego do Inspektoratów Szkolnych i Dyrekcji Szkół z 20 maja 1938 r. w: „Gazeta Urzędowa Województwa Śląskiego”, nr 5, 1938, s. 115.

Pamięć o powstaniu styczniowym elementem patriotycznego wychowania… redakcja naukowa Violetta Machnicka

okolicznościowych, które były okazja do spotkań przedstawicieli kil- ku pokoleń22. Samotni weterani mieszkali w schroniskach popularnie zwa- nych przytuliskami, które powstały w wielu miastach, m. in. w Kra- kowie, Warszawie, Lwowie. Mieszkających tam weteranów odwiedza- ła licznie młodzież szkolna23. Należnym szacunkiem otaczało byłych powstańców wojsko. Przykład szedł z góry, bowiem ogromną wagę do zacieśniania wza- jemnych kontaktów przywiązywało Ministerstwo Spraw Wojsko- wych. Warto w tym miejscu zacytować fragment z rozkazu Ministra Spraw Wojskowych gen. Kazimierza Sosnkowskiego z 1923 r.: Żołnierze! Dnia dzisiejszego święcimy 58. rocznicę wybuchu po- wstania styczniowego. Dziadowie wasi i ojcowie poszli w bój z Ro- sją. Poszli bez mundurów, bardzo często bez broni i żywności, lecz z wielkim ideałem w sercu, wielką ofiarną miłością do Matki– Ojczyzny, na ołtarzu której ochoczo składali swą krew i mienie. […] Odnowili oni tradycję bohaterskich walk o niepodległość, 198 krwią swoją uczynili sprawę Polski nieśmiertelną…24. Nie brakowało przykładów codziennych serdecznych kontak- tów. Z inicjatywy Towarzystwa Przyjaciół Weteranów w Domu Żoł- nierza na Pradze odbywały się wtorkowe spotkania z młodymi żoł- nierzami. Już młody rekrut uczy się szacunku dla tego granatowego mundu- ry, na którego naramiennikach widnieją cyfry 1863. Weterani są w Domu Żołnierza najmilszymi i najdostojniejszymi gośćmi. Zarząd z kpt. Kłakiem na czele i kierownictwo Domu Żołnierza w osobach kpt. Bergryna i por. Ehrenkreutza czynią wszystko, aby starusz- kowie czuli się tam jak najlepiej. […] Towarzyszą im żony, córki lub wnuczki, a po niewidomych […] zgłaszają się do domu ochotnicy ze Związku Młodych Pionierów, którzy stale przy weteranach w Domu Żołnierza pełnią służbę honorową. Uczestnicy spotkań grają w kar- ty, w szachy czy domino. Opowiadają sobie historie z przeszłości.

22 Lwów swoim weteranom, [w:] Żywe pomniki…, s. 8–10. 23 Dom weteranów w Krakowie, [w:] Żywe pomniki…, s. 13–14. 24 Weterani 1863 r. w sześćdziesiątą rocznicę powstania, pod red. Juliana Adolfa Święcickiego, Warszawa 1923, s. 6.

Jolanta Załęczny Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

97–letni weteran Wojtkiewicz co wtorku zaczyna opowiadać swoją epopeję sybirską […]. A gdy się koło tego staruszka gromadzi mło- dzież żołnierska, opowiada on z niezwykle żywą gestykulacją o róż- nych potyczkach z moskalami, używając laski zamiast dubeltów- ki25. Formą uhonorowania weteranów było też nadawanie imion wybitnych powstańców 1863 r. formacjom wojskowym. Imię Romu- alda Traugutta otrzymał 83 Pułk Strzelców Poleskich, imię włoskie- go uczestnika powstania Francesco Nullo nosił 50 Pułk Piechoty Strzelców Kresowych, 72 Pułkowi Piechoty patronował Dionizy Cza- chowski, 76 Lidzki Pułk Piechoty nazwano imieniem Ludwika Na- rbutta, a 19 Pułk Ułanów Wołyńskich imieniem gen. Edmunda Ró- życkiego. Uroczystości wojskowe miały podniosły charakter i były zawsze dowodem pamięci o bohaterach powstania, wpływały też na kształtowanie postaw młodych żołnierzy. Silne były więzy łączące weteranów z młodzieżą szkolną, która uczestniczyła w spotkaniach i uroczystościach rocznicowych. Nie- zwykle ważne były kontakty z harcerzami, których weterani uważali 199 za swoich następców. Harcerze nie szczędzili uczestnikom powsta- nia dowodów uznania. Tych nieżyjących upamiętniali okoliczno- ściowymi tablicami, w 1923 r. płoccy harcerze ufundowali tablicę w hołdzie Zygmuntowi Padlewskiemu. Z inicjatywą upamiętnienia po- wstańców styczniowych wystąpiło w 1922 r. Koło Harcerzy Star- szych w Sokołowie. Dzięki łukowskim harcerzom na murze miej- scowego kościoła p.w. Przemienienia Pańskiego została 13 czerwca 1922 r. wmurowana tablica ku czci ks. Brzóski. Młodzież Gimna- zjum Państwowego im. T. Kościuszki w Łukowie zainicjowała budo- wę Pomnika Pamięci Powstańców Łukowian26. Swoją pełną szacun- ku postawę zademonstrowali członkowie 3 Warszawskiej Drużyny Harcerskiej im. ks. Józefa Poniatowskiego w piśmie wystosowanym do weteranów 1863 r. W dniu 22 stycznia 1923 r., w rocznicę wybu- chu powstania harcerze oddali hołd powstańcom, pisząc, że ich dru- żyna

25 Wtorki weterańskie w Domu Żołnierza, [w:] Żywe pomniki…, s. 22–23. 26 M. Kuraś, Kultywowanie tradycji…, s. 95.

Pamięć o powstaniu styczniowym elementem patriotycznego wychowania… redakcja naukowa Violetta Machnicka

składa bojownikom 1863 r. hołd należny i uroczyste przyrzecze- nie, że pójdzie w Wasze ślady i, czy to na polu walki w obronie za- grożonej Ojczyzny, czy to w wytężonej pracy nad ugruntowaniem jej niepodległości, postępować będzie zawsze w myśl ideałów Wa- szych i naszych harcerskich, by dowieść, że tuż za Wami idą nowe podobne Wam szeregi27. Weterani byli gośćmi na harcerskich zbiórkach, uczestniczyli w zlotach i uroczystościach harcerskich. Wśród młodzieży często po- jawiał się Mamert Wandali czy Julian A. Święcicki. Warto zwrócić uwagę, że weterani uważali za swą powinność uczenie młodych ludzi szacunku do symboli narodowych. Uznawali to za formę kształtowania patriotyzmu, przekazywania pamięci o przeszłości oraz umacniania więzi międzypokoleniowych. Podczas obchodów 60. rocznicy wybuchu powstania nastąpiło uroczyste przekazanie jednego ze sztandarów powstańczych. Jak podkreślano, burzliwe losy sztandaru „czynią z tej spłowiałej już dziś płachty cho- rągwianej jedną z najcenniejszych naszych relikwii narodowych”28. Z 200 rąk Leona Syroczyńskiego otrzymał go Korpus Kadetów nr 1 we Lwowie. Powstańcy uznali bowiem, że należy oddać sztandar „ze słabnących rąk w krzepkie i młode ręce wychowanków Korpusu Ka- detów”, podczas uroczystości zaś prezes Stowarzyszenia podkreślił, że oddaje „tym symbolicznym aktem wielką tradycję tych, co po znojnej pracy już cicho odchodzą, w ręce i serca najmłodszych, któ- rzy do pracy Ojczyźnie dopiero się gotują”29. Kontakty z kadetami nie ograniczyły się tylko do tej uroczysto- ści. Powstańcy byli zapraszani na wszystkie niemal uroczystości ka- deckie. Kronikarz lwowskiego Korpusu Kadetów Tadeusz Agopso- wicz tak opisał jedno ze spotkań: Mieliśmy ten zaszczyt niezmierny gościć u siebie drogich naszym sercom Szermierzy Niepodległości z ostatniego powstania narodo- wego. Przy wspólnym żołnierskim obiedzie po przemowie płk. Florka […] przemówił weteran ppor. Hirsch i po krótkim wstępie

27 Weterani 1863 r.…., s. 36. 28 Sztandar powstańców styczniowych w ręku kadetów lwowskich, [w:] Żywe pomni- ki…, s. 8. 29 Ibidem, s. 7–8.

Jolanta Załęczny Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

wygłosił wiersz „Śmierć trębacza”. Na sali cisza i tylko słychać by- ło bicie naszych serc, które wraz ze słowami weterana tworzyło dziwną, piękną melodię, melodię miłości Ojczyzny, tęsknoty, żalu i zwycięstwa. Przestał mówić… nieznacznie dłonią otarł łzy, a burza oklasków, która nagrodziła mówcę, była jak gdyby przysięgą: „Dla Polski trud nasz wszystek i praca nasza, dla Niej życie nasze”30. Niezwykła uroczystość miała też miejsce w Warszawie, W 1934 r. weterani przekazali swój sztandar Szkole Powszechnej Nr 30, któ- rej 12 maja 1934 nadano imię Powstańców 1863 r.. Uroczyste od- danie sztandaru w ręce uczniów odbyło się 30 maja, po jego poświę- ceniu w Bazylice Serca Jezusowego31. Formą upamiętnienia bohaterstwa powstańców styczniowych na terenie Siedlec było pobudowanie szkoły w miejscu stracenia przez Rosjan naczelnika województwa podlaskiego Władysława Ra- wicza. W 1933 r. nadano szkole jego imię, a uczącą się tam młodzież zobowiązano, by „pomna bohaterskiej, choć tak krwawej przeszłości Ojczyzny” z zapałem i ofiarnością służyła „budowie Wielkiej i Mocar- stwowej Polski”32. Szkoła została wybudowana też w miejscu stra- 201 cenia ks. Wawrzyńca Lewandowskiego w Seroczynie. Nadanie jej imienia tego bohaterskiego księdza-powstańca spowodowało, że po- wstała „szkoła, przemawiająca nie martwym widokiem kamienia, a żywym słowem do młodzieży o wielkich duchach narodu”33. W szkołach na terenie całego kraju organizowane były w kolej- ne rocznice wybuchu powstania okolicznościowe akademie. W 60. rocznicę powstania w szkole w Białej młodzież gimnazjalna przygo- towała uroczystość szkolną. Licznie zgromadzeniu uczniowie wysłu- chali pogadanki na temat przebiegu powstania oraz – utrzymanych w podniosłym tonie – wierszy i pieśni34. Takie obchody odbyły się w 1928 r. w Państwowym Seminarium Nauczycielskim w Leśnej Pod-

30 Migawki z Korpusu Kadetów Nr 1, [w:] Żywe pomniki..., s. 11. 31 A.E. Markert, op. cit., s. 67–69. 32 J. Maliszewski, Władysław Rawicz w powstaniu styczniowym na Podlasiu, War- szawa 1935, s. 179. 33 W. Więch-Tchórzewska, Obchody rocznic powstania styczniowego na Podlasiu, [w:] Rok 1863 na Podlasiu, pod red. H. Mierzwińskiego, Siedlce 1998, s. 216–217. 34 „Młodzież z Podlasia” 1923, nr 2, s. 7.

Pamięć o powstaniu styczniowym elementem patriotycznego wychowania… redakcja naukowa Violetta Machnicka

laskiej, gdzie przygotowano akademię, przedstawienie oraz wystawę prac Grottgera35. Do umacniania pamięci o wydarzeniach 1863 r. przyczyniała się aktywność weteranów. Byli oni obecni na wszystkich ważnych uroczystościach, ich mundury dodawały blasku obchodom rocznic narodowych, okazywany im szacunek był najlepszą szkołą patrioty- zmu. Już w 1916 r. aktywnie wzięli udział w pochodzie narodowym w rocznicę 3 Maja. Byli obecni 2 listopada 1925 na uroczystościach złożenia do grobu zwłok bezimiennego żołnierza, sprowadzonych z Cmentarza Obrońców Lwowa. Zawsze widać ich było wśród uczest- ników obchodów Święta Wojska Polskiego, rocznicy wybuchu po- wstania listopadowego, czy uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Obcho- dy 3 Maja odbywały się u stóp krzyża Traugutta na stokach Cytade- li, w uroczystej mszy świętej uczestniczyli przedstawiciele najwyższych władz, wojsko, młodzież, społeczeństwo stolicy oraz we- terani, którzy prezentowali się okazale w mundurach, ze sztanda- rami 36. Licznie odwiedzali również w Sulejówku Józefa Piłsudskiego

202 w dniu jego imienin, a potem uczestniczyli w pogrzebie Marszałka. Szacunku do weteranów uczyła też sztuka, a przede wszystkim film. W okresie międzywojennym nie brakowało filmów o tematyce powstańczej. Wystarczy wspomnieć choćby kilka tytułów: „Tamten” w reż. Władysława Lenczewskiego (1921), „Rok 1863” Edwarda Pu- chalskiego (1922), „Maraton polskie” Wiktora Biegańskiego (1927), „Huragan” (1927/1928), „Wierna rzeka” w reżyserii Leonarda Bucz- kowskiego (1936). Sceny z powstania oraz portrety weteranów poja- wiały się również na pocztówkach patriotycznych. Przedstawiono na nich grafiki Artura Grottgera, reprodukcje obrazów czy drzeworytów przedstawiających bitwy powstańcze, portrety uczestników powsta- nia. Powstawały też utwory literackie i obrazy inspirowane wydarze- niami 1863 r. Autorami wielu z nich byli weterani powstania, przy- kładem może być Ludomir Benedyktowicz czy Antoni Kozakiewicz. Weterani chętnie dzielili się wspomnieniami, pisali pamiętniki, wiersze (M. Wandali, W. Czerkawski, J. Święcicki), brali udział w audycjach radiowych. Weteranom poświęcono w tym okresie wiele

35 „Łącznik” 1928, nr 6, s. 14. 36 Relacja z obchodów: „Tygodnik Ilustrowany”, nr 20, 1920, s. 387.

Jolanta Załęczny Powstanie styczniowe z różnych stron widziane tekstów. Stefania Bijejko w wierszu zatytułowanym Obchód rocznicy 1863 r., dnia 22 stycznia 1923 sędziwym weteranom poświęcam pi- sała: A starcom dziwnie palą się oczy, Gdy patrzą na tę zwycięską młódź, Łza się spod powiek po licach toczy, Ona wskazuje co muszą czuć. Ich sen marzony dzisiaj się iści, Jawą huk armat i prochu dym, Starzy powstańcy, jeszcze sprężyści, Łzą błogosławią następcom swym37. Organizowane w rocznice wybuchu powstania uroczystości pa- triotyczno-religijne gromadzące społeczność lokalną stawały się szczególną okazją do przypominania wydarzeń z 1863 r., do upa- miętniania ich uczestników, do oddawania hołdu poległym i sza- cunku żyjącym powstańcom. Pamięć o powstaniu był elementem patriotycznego wychowania społeczeństwa II Rzeczypospolitej, a we- 203 terani powstania stali się „żywymi pomnikami bohaterstwa”38.

Bibliografia

Album pamiątek 1863 [1913], Drukarnia Polska, Lwów Album zjednoczenia. Pamiątka piętnastolecia odzyskania niepodle- głości [1934], Warszawa Chwalewik Edward [1918], Katalog Wystawy Pamiątek Powstania Styczniowego otwartej 3 lutego 1918 r. w Kamienicy ks. Mazo- wieckich, Składnica Rubikon, Warszawa Dunin-Wąsowicz Władysław [1933], Żywe pomniki bohaterstwa. Ostatni z 1863 r. Wydawnictwo Towarzystwa Przyjaciół Wete- ranów 1863 r. na 70–lecie powstania styczniowego, Drukarnia Artystyczna, Warszawa

37 Rocznik weteranów 1863…, s. 110–111. 38 Zob.: J. Załęczny, Żywe pomniki bohaterstwa, czyli o szacunku dla weteranów Po- wstania Styczniowego w II RP, „Niepodległość i Pamięć” 2013, nr 41–42, s. 47–68. O różnych formach upamiętniania zrywu 1863 r.: M. Szot–Wróblewska, Formy upamięt- niania Powstania Styczniowego na przykładzie działalności księdza Jana Wiśniewskie- go (1876–1943), ibidem, s. 145–152.

Pamięć o powstaniu styczniowym elementem patriotycznego wychowania… redakcja naukowa Violetta Machnicka

Kuraś Marek, Kultywowanie tradycji powstania styczniowego i jego uczestników na Podlasiu w okresie międzywojennym (1918– 1939), „Radzyński Rocznik Humanistyczny” 2002, t. 2, s. 87– 111. Lenkiewicz Antoni [1998], Weterani Powstania Styczniowego 1863 r. odznaczeni Krzyżem Niepodległości, Wrocław Maliszewski Jerzy [1935], Władysław Rawicz w powstaniu stycz- niowym na Podlasiu, Warszawa Markert Anna E. [2004], Gloria victis. Tradycje Powstania Stycznio- wego w Drugiej Rzeczypospolitej, Pruszków Szot-Wróblewska Małgorzata [2013], Formy upamiętniania Powsta- nia Styczniowego na przykładzie działalności księdza Jana Wi- śniewskiego (1876–1943), „Niepodległość i Pamięć” nr 41–42, s. 145–152 Święcicki Julian A. red. [1923], Weterani 1863 r. w sześćdziesiątą rocznicę powstania, Warszawa Więch-Tchórzewska Wanda [1998], Obchody rocznic powstania

204 styczniowego na Podlasiu, [w:] Rok 1863 na Podlasiu, red. H. Mierzwiński, Siedlce, s. 216–217. Załęczny J. Jolanta [2013], Żywe pomniki bohaterstwa, czyli o sza- cunku dla weteranów Powstania Styczniowego w II RP, „Nie- podległość i Pamięć” nr 41–42, s. 47–68. Słowa kluczowe: powstanie 1863 r. styczniowe, patriotyzm w II RP, pamięć o powstaniu, weterani powstania styczniowego

Keywords: 1863 January Uprising, patriotism in 2nd Polish Republic, uprising remembrance, Jan- uary Uprising veterans

January Uprising remembrance as an element of patriotic edu- cation in 2nd Polish Republic

Abstract: Through the whole annexation period, when official re- membrance of events from 1863 was impossible, and after regaining independence, the acts of heroism from January Uprising were not forgotten by Polish society. In 1919 the veterans of the Uprising

Jolanta Załęczny Powstanie styczniowe z różnych stron widziane were promoted to second lieutenants, gained privilege of wearing the uniform and were paid a lifetime salary. During subsequent celebrations of January Uprising anniver- sary further veterans were commentated. Every anniversary was a proof of the remarkable respect for the members of January Upris- ing and a lesson of patriotism for the further generations. Unprecedented link was created between the veterans, stu- dents and scouts. One of a form of honoring the veterans was giving their names to numerous schools and military units. Respect for the events from 1863 was taught by the contemporary art (literature, painting, film). Memory about the Uprising was a significant ele- ment of patriotic education in 2nd Polish Republic. Members of January Uprising became living monuments of heroism.

205

Pamięć o powstaniu styczniowym elementem patriotycznego wychowania…

Noty o autorach

Ewa Chojnacka ― doktorantka na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Warmińsko–Mazurskiego w Olsztynie w zakresie literaturoznawstwa. Jej zainteresowania badawcze sytuują się w kręgu literatury polskiej II połowy XIX wieku, ze szczególnym uwzględnieniem twórczości lite- rackiej Tadeusza Konczyńskiego. Autorka pu- blikacji: Jedna rewolucja ― dwa spojrzenia. Obraz rewolucji w twórczości Andrzeja Struga i Gustawa Daniłowskiego, Palanìstyka – Poloni- stika – Polonistyka 2011, pad rèd. A. Kìklevìča, S. Važnìka, Mìnsk 2012; Biografia artysty za- klęta w opowieści. O miejscu i roli bajki w ,,Próchnie” Wacława Berenta, ,,Wiek XIX. Rocznik TLiAM” Rok V (XLVII) 2012; Zatraceni w smutku. Europejskie reminiscencje w zbiorze nowel ,,Wyspa smutku” Tadeusza Konczyń- skiego, Palanìstyka – Polonistika – Polonistyka 2012, pad rèd. A. Kìklevìča, S. Važnìka, „Me- dysont”, Mìnsk 2013; a także m.in.: W obliczu aksjologicznej próżni. Tradycja i współczesność o rozpadzie świata wartości w literaturze Mło- dej Polski i w prozie najnowszej; W zaciszu li- powych alei. O kreacji świata natury w ,,Kartkach z podróży” Bolesława Prusa; O kró- lu Gwoździku i poecie Sztyfciku...― sztuka w zwierciadle baśni na podstawie ,,Ofiary kró- lewny” Jana Lemańskiego; Z historii kart naj- piękniejszych. Heroizm i tragizm w ,,Kryjakach” Marii Jehanne Wielopolskiej (zło- żone do druku). Anna Chojnowska – absolwentka filologii polskiej (2011) i nauk o rodzinie (2012) Uniwersytetu Warmińsko– -Mazurskiego w Olsztynie. Uczestnik III roku

redakcja naukowa Violetta Machnicka

studiów doktoranckich w dyscyplinie nauko- wej literaturoznawstwo na Wydziale Humani- stycznym UWM. Zainteresowania naukowe skupiają się wokół literatury II połowy XIX i początku XX wieku, a w szczególności twór- czości dramatopisarskiej Jerzego Żuławskiego, której ma być poświęcona przyszła rozprawa doktorska. Autorka publikacji wydanej dru- kiem: ,,Demaskacja haseł pozytywistycznych w świetle powieści Zygmunt Ławicz i jego kole- dzy Elizy Orzeszkowej” (2012) i artykułów zło- żonych do druku: ,,Bajka niejedno ma imię. O twórczości Juliana Ejsmonda słów kilka”; „O szczęściu i nie tylko – Bajka o człowieku szczęśliwym Jerzego Żuławskiego”; „Chcieć wcielić ideę nową, trzeba nowych dróg szukać, trzeba walczyć – Życie za marzenie Walerego

208 Przyborowskiego wobec haseł emancypacji” oraz ,,A kraj w niewoli, kraj we krwi w pożo- dze… – Dyktator Jerzego Żuławskiego wobec wydarzeń z 1863 r.”. Dotychczas prowadziła zajęcia konwersatoryjne z przedmiotów: „Filo- zofia a literatura” i „Teoria kultury” na kierun- ku filologia polska. Zofia Chyra-Rolicz – prof. dr hab., historyk, publicystka. Zatrud- niona w Uniwersytecie Przyrodniczo-- Humanistycznym w Siedlcach. Prowadzi ba- dania z zakresu historii społecznej i gospodar- czej Polski XVIII – XX w.; historii polskiego ru- chu spółdzielczego; kultury polskiej i europej- skiej. Tytuł profesora nauk humanistycznych otrzymała w 2005 r. Od 2008 r. profesor zwy- czajny. Autorka 10 książek oraz wielu artyku- łów naukowych i popularno – naukowych w jęz. polskim i angielskim. Ważniejsze publika- cje: Konopnicka. Opowieść o niezwykłej kobie-

Jolanta Załęczny Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

cie, Siedlce 2012; Wspólnymi siłami. Związki ruchu emancypacji kobiet ze spółdzielczością na ziemiach polskich przed 1939 r., Warszawa 2013; Stanisław Staszic prekursor spółdziel- czości rolniczej, Siedlce 2004; Pomoc czy prze- szkoda? Rola tradycji w odbudowie polskiej spółdzielczości, Praca zbiorowa pod redakcją naukową Z. Chyra-Rolicz, Siedlce 2004 (wyd. II 2005). Od 2003 r. członek Komisji Historii Kobiet Komitetu Nauk Historycznych PAN, od 2007 r. Komitetu Nauk Historycznych PAN; współpracuje z Research Committee Interna- tional Co–operative Alliance. Uczestniczyła w licznych międzynarodowych konferencjach naukowych w kraju i zagranicą (m.in. we Wło- szech, Grecji, Francji, Hiszpanii, Szwecji, Nor- wegii, Bułgarii, Czechach, Estonii, Austrii, na

Węgrzech i na Cyprze). 209 Walentyna Krupowies – historyk i teoretyk literatury. Doktoryzo- wała się w Instytucie Literatury Polskiej Uni- wersytetu Warszawskiego. Obecnie jest pra- cownikiem naukowym Uniwersytetu Przyrod- niczo–Humanistycznego w Siedlcach. Zajmuje się literaturą kresową, kulturą WXL, zjawi- skami pogranicza kulturowego. Publikowała m.in. w „Przeglądzie Humanistycznym”, „Kon- tekstach” oraz pracach zbiorowych. Mirosław Matosek – jest doktorem nauk ekonomicznych w zakresie nauk o zarządzaniu. Pracuje w Wyższej Szkole Biznesu i Administracji w Łukowie, gdzie pełni funkcję dziekana Wydziału Zarządzania. Współpracuje z Uniwersytetem Przyrodniczo- Humanistycznym w Siedlcach i Politechniką Lubelską. Przez osiem lat był dziennikarzem w prasie ogólnopolskiej i lokalnej. Jest autorem kilkudziesięciu artykułów naukowych i kilku-

Pamięć o powstaniu styczniowym elementem patriotycznego wychowania… redakcja naukowa Violetta Machnicka

set publikacji prasowych. Działa w Związku Oficerów Rezerwy im. Marszałka Józefa Pił- sudskiego oraz w To-warzystwie Uniwersyte- tów Ludowych (wiceprezes oddziału regional- nego w Warszawie) Violetta Przerembska – absolwentka studiów muzykologicznych na Wydziale Historycznym w Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Po studiach doktoranckich w Instytucie Sztuki Polskiej Akademii Nauk w Warszawie, była stypen- dystką w Instytucie Muzykologii w Uniwersy- tecie w Poitiers we Francji. Przez wiele lat związana była z Katedrą Edukacji Artystycznej Uniwersytetu Łódzkiego. Obecnie jest pracow- nikiem naukowo-dydaktycznym w Katedrze Teorii Muzyki na Wydziale Kompozycji, Dyry- gentury i Teorii Muzyki Uniwersytetu Muzycz- 210 nego Fryderyka Chopina w Warszawie. Pod jej redakcją naukową ukazały się prace zbiorowe dotyczące powszechnej edukacji muzycznej, m.in. Treści, formy i metody przedmiotu „mu- zyka” w świetle reformy powszechnej edukacji (2000), Problemy współczesnej edukacji mu- zycznej (2002), Dokształcanie i doskonalenie zawodowe nauczycieli przedmiotów estetycz- nych (2004). Jest autorką monografii Ideały wychowania w edukacji muzycznej w Drugiej Rzeczypospolitej (2008) oraz licznych artyku- łów z zakresu historii muzyki i kultury mu- zycznej, historii nauczania muzyki oraz współ- czesnego życia muzycznego i edukacji arty- stycznej. Jolanta Sawicka-Jurek – doktor nauk humanistycznych w dziedzi- nie literaturoznawstwa, adiunkt w Instytucie Filologii Polskiej i Lingwistyki Stosowanej Uniwersytetu Przyrodniczo–Humanisty-cznego

Jolanta Załęczny Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

w Siedlcach. Ukończyła filologię polską na Uniwersytecie Warszawskim i tam też uzyska- ła stopień doktora. Jej prace badawcze doty- czą przeważnie literatury staropolskiej i kultu- ry europejskiej dawnych wieków, ale wiele uwagi poświęca także zagadnieniom badaw- czym z zakresu komparatystyki ze szczegól- nym uwzględnieniem związków literatury i sztuk plastycznych, tradycji biblijnej i antycznej w kulturze europejskiej oraz tema- tyki i formy relacji pamiętnikarskich. Swoje dokonania prezentowała ona na wielu konfe- rencjach krajowych i międzynarodowych w formie referatów i komunikatów. Jest autorką trzech książek autorskich: Jednostka a naród wybrany. Studium o „Psalmodii polskiej” We- spazjana Kochowskiego, „Regina Poloniae”.

Wizerunki Najświętszej Maryi Panny w kościele 211 pw. Matki Bożej Królowej Polski w Wołominie, Sarmackie „desideria”. Studia o literaturze sta- ropolskiej i wielu rozpraw oraz artykułów w pracach zbiorowych. Joanna Stolarek – doktor nauk humanistycznych, adiunkt w Za- kładzie Literatury Anglojęzycznej Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach. Ukończyła Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu (magisterium z literatury amerykań- skiej) a następnie studia doktoranckie w Insty- tucie Kultury i Literatury Angielskiej i Amery- kańskiej Uniwersytetu Śląskiego w Sosnowcu (doktorat z postmodernistycznej literatury an- gielskiej). Autorka ponad 15 artykułów na- ukowych opubliko-wanych m.in. w „Anglica”, „Acta Neophilologica” wydawane przez Uniwe- rystet Warszawski, „Fides et Ratio”, „Colloquia Litteraria” wydawane przez Uniwersytet Kar-

Pamięć o powstaniu styczniowym elementem patriotycznego wychowania… redakcja naukowa Violetta Machnicka

dynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, „Studia Neofilologiczne” wydawane przez Aka- demię Jana Długosza w Częstochowie. Autor- ka uczestniczyła w ponad 20 międzynarodo- wych konferencjach naukowych w Polsce, Francji i Hiszpanii. Zainteresowania badaw- cze: anglo-amerykański postmodernizm, lite- ratura postkolonialna, groteska, absurd i pa- stisz w literaturze polskiej i europejskiej, re- alizm magiczny, historia Polski, historia i kultura Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczo- nych. Jolanta Załęczny – historyk, pracownik Muzeum Niepodległości w Warszawie. Zajmuje się przede wszystkim hi- storią Polski okresu międzywojennego oraz hi- storią regionalną, Z racji wieloletniej pracy w oświacie (nauczyciel historii i języka polskiego) 212 w kręgu zainteresowań pozostają też zagad- nienia nauczania historii i zastosowania róż- nych metod nauczania w edukacji muzealnej. Autorka dwóch książek: Monografia Towarzy- stwa Przyjaciół Legionowa 1979–2009 (2009) oraz 20 lat samorządu Legionowskiego 1990– 2010 (2010) i kilkudziesięciu artykułów o te- matyce historycznej i regionalnej publikowa- nych na łamach m. in.: „Notatek Płockich”, „Rocznika Legionowskiego” „Kroniki Warsza- wy”, „Roczników Dziejów Ruchu Ludowego”, „Rocznika Mazowieckiego”, „Rocznika Żyrar- dowskiego”, „Roczników Dziejów Ruchu Ludo- wego”, czasopisma humanistycznego „Niepod- ległość i Pamięć”, czasopisma Muzeum Mazo- wieckiego w Płocku „Nasze Korzenie”, pisma Rady Naukowej Zarządu Głównego Związku Sybiraków „Zesłaniec”. Uczestniczy w konfe- rencjach naukowych o zasięgu regionalnym,

Jolanta Załęczny Powstanie styczniowe z różnych stron widziane ogólnopolskim i międzynarodowym, wygłasza- jąc referaty publikowane potem w materiałach pokonferencyjnych. Jest członkiem zespołu redakcyjnego czasopisma „Niepodległość i Pa- mięć”, członkiem Rady Wydawniczej „Rocznika Legionowskiego”.

213

Pamięć o powstaniu styczniowym elementem patriotycznego wychowania…

Indeks nazwisk

A Borowski Konstanty Rinald, 106, 112, 165, 166, 167, Abramowski Edward, 71 168, 169, 170, 171, 180 Adamus Jan, 77, 80, 87 Brandt Władysław, 168, 170, Agopsowicz Tadeusz, 200 180 Aleksander I, 153 Bruchnalska Maria, 58, 72 Aleksander II, 183 Brzezińska Filipina, 155 Anczyc Władysław, 149 Brzóska Stanisław, 64, 65, 68, Ankersmit Frank R., 105, 111 72, 137, 140, 171, 181, 199 Antoniewicz Karol, 155 Buczkowski Leonard, 202 Audranowa Emilia, 182 C B Caban Wiesław, 69 Bachórz Józef, 113, 130 Carossi Bronisław, 194 Baranowska–Borowa Julia, Celiński Narcyz, 139 157, 159 Chądzyński Zbigniew, 186 Barthes Roland, 107, 111 Chłędowska Cecylia (z Bełcikowska A., 146 Narbuttów), 48 Benedyktowicz Ludomir, 62 Chojnacka Ewa, 5, 7, 207 Benedytkowicz Ludomir, 62, Chojnowska Anna, 29, 207 63, 72, 202 Chościak Popiel Wincenty, 182 Berg Fiodor, 54, 61, 67, 138, Chwalewik Edward, 191, 203 141, 182 Chyra-Rolicz Zofia, 47, 71 Białopiotrowiczowa Cicchorski Władysław (ps. Kunegunda, 48 Zameczek), 172 Bielajewa Julia, 53 Cieński Bronisław, 70 Bielińska Joanna (z Cieszkowska Emilia, 57 Rzewuskich), 64, 68 Cieszkowski Kajetan Ćwiek, Bijejko Stefania, 203 57 Boguszowa Emma, 70 Cieszkowski Teodor, 57 Bojanek Stanisław, 140 Ciszkiewiczowa Teresa, 60, 73 Bolecki Włodzimierz, 103, 112 Cymermanówna Jadwiga, 53 Borelowski Marcin (ps. Czachowski Kazimierz, 7, 26, Lelewel), 59 88, 199

redakcja naukowa Violetta Machnicka

Czartoryski Arkadiusz, 187, F 189 Czerkawski W., 202 Feliński Alojzy, 153, 154 Czerniawski Tadeusz, 158, Fijałkowska Apolonia (z 159 Grzywińskich), 59 Czerwiński Jan, 57 Fijałkowski Antoni Melchior, Czubiński Lucjan, 78, 88 51 Czyżak Mariusz, 80, 88 Filipow K., 180, 196 Fiut A., 103, 111 D Frankowski Jan, 48, 64 Frybes Stanisław, 26, 45 Dalewska Tekla, 60 Fudalej Beata, 114 Dąbrowski Jarosław, 52, 86, 154, 185 G Deskura Bronisław, 135 Detko Jan, 8, 16, 26 Gabryś Monika, 9, 26 Dmowski Rafał, 55, 72 Garpiel Rafał, 97 Dobronkowa Zofia, 57 Gawroński Franciszek, 56, 72 216 Dobroński Czesław, 178, 179 Giddens Anthony, 109, 111 Domagarow Aleksander, 114 Giller Agaton, 175, 185 Domalik Andrzej, 114 Gliszczyńska Pelagia, 52 Donizetti Gaetano, 152 Głowacki Aleksander, 129, 137 Drejer Mikołaj, 134, 138 Głowacki Bartłomiej, 153 Drozdowski M.M., 71 Głowacki Leon, 129 Dudyński Władysław, 182 Głuszenia Jan, 8, 26 Dufrat Joanna, 48, 73 Gogolewski Ignacy, 114 Duniecki Stanisław, 151 Golicyn Sergiusz, 67 Dunin-Wąsowicz Władysław, Gomulicki Juliusz Wiktor, 30, 197, 203 44 Dybowski Benedykt, 194 Gosk Hanna, 99, 104, 111 Dydowski Zenon, 189 Góra Stanisław, 55, 136, 141, Dylewski Zenon, 184 172, 179 Dymitriewna Natalia, 53 Górecki Antoni, 153 Górecki Mieczysław, 196 E Grottger Artur, 197, 202 Grzybowski Ludomir, 76, 88 Ehrenberg Gustaw, 153 Gubalska Otylia, 61 Gulewicz Władysław, 139, 141

Indeks nazwisk Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

Guliński Stanisław, 141 Kamińska Rozalia, 57 Gumowska Leokadia, 53 Kamiński Jan, 88 Kamiński Zbigniew, 114 H Kania Leszek, 75, 76, 82, 88 Karska Teofila, 70 Halicz E., 87, 179 Karwowska B., 99, 111 Hoffman Jerzy, 114 Karwowski Władysław, 182 Horodyński Franciszek, 59 Kasprowiczówna Wilhelmina, Hutnikiewicz Artur, 26 47 I Kaszewski Jan Nepomucen, 153, 154 Iwaszkiewicz Jarosław, 113, Kieniewicz Stefan, 8, 26, 55, 114, 130, 131 72, 75, 87, 88, 91, 97, 173, Iwaszkiewicz-Wojdowska 179, 180, 184 Maria, 115, 130 Kobylański Kazimierz, 172 Kobyliński Józef, 64, 178 J Koc Maria, 73 Kokowska Rozalia, 70 Jabłońska Anna, 70 217 Kolbe Tomasz, 186 Jakubowski Jan Zygmunt, 26, Kołłątaj-Śrzednicki Jan, 194 45 Konarska–Pabiniak Barbara, Jan III Sobieski, 195 181, 182, 183, 189 Janowski Józef Kajetan, 188, Konarzewska Antonina, 64, 189 65, 68 Jasińska Brusa Natalia, 61 Konopaska Feliks, 146 Jastrzębski Florian, 63 Konopnicka Maria, 71, 186, Jeziorański Antoni, 57, 149, 208 153 Konwicki Tadeusz, 99, 100, Joteyko T., 144 101, 102, 103, 104, 105, Joteyko Tadeusz, 159 106, 107, 110, 111, 112 Junak Tadeusz, 114 Kopaliński Władysław, 9, 26 K Kopernicki Franciszek, 175, 176, 179, 180 Kacnelson Dora B., 150, 153, Kosieradzka Franciszka (z 160 Kobylińskich), 64, 68 Kalenina Anna, 53 Kossakowa Zofia (z Kallas Marian, 72 Gałczyńskich), 51, 52, 72

Indeks nazwisk redakcja naukowa Violetta Machnicka

Kościuszko Tadeusz, 50, 199 Lubelski T., 64, 103, 111, 137, Kot Eliza, 89 141 Kotkowski Władysław, 139 Kozłowski Eligiusz, 96, 97, Ł 101, 111 Łebsk-Bąk Katarzyna, 119, Kraiński Jacek Zenon, 62, 72 130 Krassowska Leonora, 61 Łempicki Stanisław, 148, 150, Krasuska Maria, 58 151, 152, 154, 155, 160 Kraushar Aleksander, 192, 195 Łepkowski Tadeusz, 181 Król Stefan, 57, 72 Łoch E., 99, 111 Krupowies Walentyna, 99, 209 Łopuszańki Tadeusz, 160 Kuczyńska Paulina, 64 Łukaszewski Julian, 176, 177, Kulak Teresa, 48, 73 179, 180 Kulczycka-Saloni Janina, 26, 45 M Kuraś Marek, 192, 199, 204 Kurzyna Mieczysław, 8, 26 Machnicka Violetta, 113, 133,

218 142 L Maciejewska Bronisława, 59 Maciejewska Józefa, 59 Landowski Paweł, 138 Madejski Jerzy, 103, 112 Langiewicz Marian, 56, 57, 77, Malczewski Franciszek, 136, 150, 174, 186 141 Lelewel Joachim, 49 Maliszewska Helena, 64 Lenczewski Władysław, 202 Maliszewski Jerzy, 201, 204 Lenkiewicz Antoni, 195, 196, Małochleb Paulina, 103, 111 204 Markert Anna E., 193, 196, Leszczyńska Katarzyna, 90, 97 201, 204 Lewandowska Zofia (z Markiewicz Henryk, 45, 180 Pawlickich), 164 Markowska Teresa, 58, 115, Lewandowski Walenty, 137 130 Lewandowski Walenty Teofil, Markowski Michał Paweł, 107, 133, 136, 138, 139, 141, 142 111 Lewandowski Wawrzyniec, Marsjan Jerzy, 73 133, 139, 140, 141, 142, 201 Martuszewska Anna, 8, 26 Lipartowska Józefa, 59 Maszyński Piotr, 145 Matosek Mirosław, 133, 209

Indeks nazwisk Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

Mayzner Tadeusz, 152, 160 Nowowiejski Feliks, 146 Mencel Tadeusz, 137, 141 Michalik Marian B., 49, 72 O Mickiewicz Adam, 153, 210 Oborska Konstancja, 66, 67 Mieczyński Aleksander, 182 Oborski Maksymilian, 61, 66, Mierosławski Ludwik, 48, 77 67 Mierzwiński Henryk, 51, 66, Odziemczyk Jerzy, 64, 72, 73 72, 73, 201, 204 Ogińska Kunegunda (z Milewski Tadeusz, 137, 141 Platerów), 47 Miller I., 87, 91, 97 Okoń Marek, 137, 141 Mineyko Zygmunt, 100, 101, Okudżawa Bułat, 181 102, 103, 104, 105, 111 Olędzka Katarzyna, 69 Momro J., 103, 111 Olędzki Stanisław, 69 Morstin-Popławska A., 103, Olszański K., 101, 111 111 Ordężyna Maria, 60, 72 Mortensen Kurt, 90, 97 Orzechowska Julia, 59 Moszyńsk Paweł, 70 Orzeszko Piotr, 60 Mościcki Ignacy, 195, 196 Orzeszkowa Eliza (z 219 Muellerówna Elżbieta, 56 Pawłowskich), 60, 208 Murzynowska Danuta, 91, 97 Ostrowska Franciszka, 59 Mycielski Zygmunt, 113 Mystkowski Ignacy (ps. P Ojciec), 172 Padlewski Zygmunt, 172, 182, N 183, 184, 185, 186, 187, 188, 189 Nasalska Anna, 99, 111 Pakulski J., 146 Niebelski Eugeniusz, 85, 88, Pankiewicz Ewa, 114 140, 141 Pawlicki Walenty, 164 Niemirka Bogusław, 65, 68 Pietrzykowski Ryszard, 86, 88 Niemojewska Walentyna (z Piłsudski Józef, 71, 106, 174, Osińskich), 57 180, 192, 193, 194, 195, Nikorowicz Józef, 154 196, 202, 210 Nora Pierre, 106, 112 Piotrowiczowa Maria (z Nowak Piotr, 97 Rogalińskich), 58 Nowakowski Paweł, 97 Piotrowska-Marchewa Monika, Nowicki Andrzej, 105, 112 48, 73

Indeks nazwisk redakcja naukowa Violetta Machnicka

Plater Emilia, 47, 73 Rajner Jakub, 139 Płosajkiewicz L., 146 Ramotowska Franciszka, 85, Polony Anna, 114 88 Połczyński Marceli, 178 Ramotowski Konstanty (ps. Pomian–Łubiński Ludwik K., Wawer), 168, 172 151 Raszanowiczówna Maria, 47 Potocka Klementyna, 187 Rawicz Józef, 67 Powierża Paweł, 172, 173, 174, Rawicz Władysław, 66, 67, 73, 180 201, 204 Prendowska Jadwiga, 57 Rodziewiczówna Maria (ps. Prus Bolesław, 113, 129, 130, Zmogas), 7, 8, 9, 10, 11, 12, 133, 137 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, Pruszak Józef, 61 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27 Pruszakowa Seweryna, 51, 52, Rogulski Mirosław, 69, 73 61 Rokita Maria, 73 Pruszyńska Maria, 47 Rokosz Tomasz, 119, 130 Przerembska Violetta, 143, Romanowski Mieczysław, 151

220 144, 160, 210 Rutkowski Z., 146 Przychodzińska Maria, 144, Rybicki Feliks, 146 145, 160 Rydel Lucjan, 31, 44 Przyłędzka Stanisława, 59 Rzepko W., 146 Puchalska Mirosław, 26 Puchalski Edward, 202 S Puchalski Zbigniew, 194, 195, Sarniewiczowa Nepomucena (z 196 Gembarzewskich), 63 Pustowojtow Trofik Pawłowicz, Sawicka-Jurek Jolanta, 163, 56 210 Pustowójtówna Anna Henryka, Sayn-Wittgenstein Emil, 61 56 Semeka Włodzimierz, 186 Puzyna Józef, 7, 26 Sierakowski Zygmunt, 184 Sierno–Sołowiewicz A., 138, R 139 Radwan Stanisław, 114 Skałkowski Marceli, 153 Radziwiłowicz Jerzy, 114 Skirmunttowa Karolina, 8 Radziwon Marek, 113, 115, Skowronek Jerzy, 51, 55, 69, 125, 126, 128, 130 73

Indeks nazwisk Powstanie styczniowe z różnych stron widziane

Sławek Jolanta, 94, 95, 96, 97 Szulżycka A., 109, 111 Sławoj-Składkowski Felicjan, Szumowski E., 182 141 Szwarce Bronisław, 53 Słowacki Juliusz, 32 Szymanowski Karol, 144, 160 Sobieraj Sławomir, 181 Sobolewska Tekla, 47 Ś Sokalski Jacek, 9, 26 Śmigły-Rydz Edward, 196 Sosnkowski Kazimierz, 198 Świerczek Wendelin, 146, 147, Sowińska Katarzyna, 48, 73, 159, 160 93 Świeżyński M., 146 Sowiński Leonard, 29, 30, 31, Święcicki Julian Adolf, 193, 32, 34, 35, 36, 37, 38, 39, 198, 200, 202, 204 40, 41, 42, 43, 44, 45 Sowiński Rudolf, 70 T Stanulewicz Maksymilian, 75, 77, 82, 84, 85, 88 Taborski Roman, 30, 31, 33, Starczewski Feliks, 152, 155, 44, 45

160 Taczanowski Edmund, 192 221 Starorypiński Zygmunt, 180 Tarnowski Władysław (ps. Stefański Jerzy, 184, 185, 186, Ernest Buława), 151 187, 188, 189 Tokarz Marek, 89, 97 Stegner Tadeusz, 48, 73 Tomaszewska-Wierzbicka Stolarek Joanna, 211 Anna, 47 Stroiński Zdzisław, 197 Tomczyk Józef, 64 Strychalski Jerzy, 137, 142 Traugutt Romuald, 60, 69, Sugiera M., 106, 112 102, 103, 172, 176, 177, Syroczyński Leon, 200 194, 195, 199, 202 Szaniawski Aleksander, 62 Tymolski Fabian, 151 Szapołowska Grażyna, 114 Tyszka Zbigniew, 120, 130 Szaramowicz Gustaw, 139 Szczucka Zofia, 51 U Szczuka Wincenty, 140 Ujejski Kornel, 154 Szopski Felicjan, 146 Umińska Wanda, 53 Szot-Wróblewska Małgorzata, 204 W Sztandara Magdalena, 119, 130 Wajda Andrzej, 114, 122

Indeks nazwisk redakcja naukowa Violetta Machnicka

Wandali Mamert, 200, 202 Zajewski Władysław, 55, 72 Wawrzykowska-Wierciochowa Załęczny Jolanta, 191, 203, Dionizja, 47, 56, 62, 73 204, 212 Wawrzyński Tadeusz, 195, 196 Załuski Józef Andrzej, 86, 87 Wąsowiczowa Anna (z Zarzecki Lucjan, 143, 160 Tyszkiewiczów), 48 Zembrzuski Ludwik, 60, 73 Welik Grzegorz, 60, 62, 66, 67, Zewło Władysław, 182 73 Zielińska Otylia, 70 Wielopolski Aleksander, 49, 54 Zieliński Stanisław, 194 Więch-Tchórzewska Wanda, Zięba Anna, 91, 94, 97 201, 204 Złotorzycka Maria, 52, 55, 56, Wilczyńska Antonina, 58 57, 58, 59, 61, 70, 74 Wilska Stefania, 49 Zmogas (wł. Maria Wodzińska Michalina, 59 Rodziewiczówna), 8 Wojciechowska Magdalena, 47, 58 Ż Wojciechowski Ireneusz, 194 Żabicki Zbigniedw, 45 Wojtkiewicz Stanisław 222 Żbikowska Barbara (z Strumph, 178, 180, 199 Czarnowskich), 47 Wolski Włodzimierz, 150 Żeromski Stefan (ps. Maurycy Wyka Kazimierz, 26 Zych), 7, 9, 179 Wysocki Józef, 134 Żukowska Lucyna (ze Wysocki W.J., 193, 194 Skrzyńskich), 57, 74 Żuławski Jerzy, 31, 38, 45, Z 208 Zahorska Anna, 9 Życzkowski J., 146 Zahorska Anna ps. Savitri, 9, Żyliński Ludwik, 58 26 Żynis Bernardetta, 105, 112 Zahorski Andrzej, 55, 72

Indeks nazwisk