PISMO HISTORYCZNE rocznik

ROK XX 2013

Wydawnictwo Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego Warszawa UNIWERSYTET KARDYNAŁA STEFANA WYSZYŃSKIEGO WYDZIAŁ NAUK HISTORYCZNYCH I SPOŁECZNYCH

Wersja papierowa czasopisma jest wersją pierwotną Kolegium Redakcyjne: Adam Buława, Rita Čapaite, Penelope Filacchione, Anna Głusiuk (Sekretarz), Waldemar Graczyk (Redaktor Naczelny), Stefan Kozłowski, Jolanta M. Marszalska, Dariusz Milewski, Janusz Nowiński, Tomasz Skibiński Rada Naukowa: prof. Marco Conti (USA, Rzym), prof. dr hab. Waldemar Deluga (UKSW), prof. dr hab. Jan Dzięgielewski (UKSW), prof. Penelope Filacchione (UPS, Rzym), prof. dr hab. Martin Gojda (Uniwersytet w Pilźnie, UKSW), ks. prof. dr hab. Waldemar Graczyk (UKSW), ks. prof. dr hab. Ryszard Knapiński (KUL), ks. prof. dr hab. Kazimierz Łatak (UKSW), prof. dr hab. Ewa Łużyniecka (PWr), prof. dr hab. Rastislav Ko- ziak (Bańska Bystrzyca, Słowacja), ks. prof. dr hab. Józef Mandziuk (UKSW), prof. dr hab. Jolanta Marszalska (UKSW), prof. dr hab. Mirosław Nagielski (UW), ks. prof. dr hab. Józef Naumowicz (UKSW), prof. dr hab. Janusz Odziemkowski (UKSW), prof. dr hab. Anna Pobóg-Lenartowicz (UO), prof. dr hab. Bogdan Rok (UWr), ks. prof. Manlio Sodi (UPS, Rzym), ks. prof. hab. Józef Stala (UPJPII), prof. dr hab. Leonid Tymoszenko (Uniwersytet w Drohobyczu, Ukraina), prof. dr hab. Andrzej Wyrwa (UAM), prof. dr hab. Wiesław Jan Wysocki (UKSW), prof. dr hab. Jan Żaryn (UKSW), prof. dr hab. Dorota Żołądź-Strzelczyk (UAM) Recenzenci tomu: dr hab. Dariusz Dekański, dr hab. Wojciech Gajewski, ks. prof. dr hab. Michał Janocha, prof. dr hab. Eugeniusz Koko, dr hab. Aneta Kramiszewska, prof. dr hab. Kazimierz Maliszewski, dr hab. Jacek Pielas, prof. dr hab. Kazimierz Puchowski, prof. dr hab. Waldemar Rozynkowski, dr hab. Krzysztof Sychowicz, prof. dr hab. Tadeusz Rutkowski, ks. dr hab. Tadeusz Syczewski, dr hab. Anna Szylar, dr hab. Beata Wojciechowska, ks. prof. dr hab. Antoni Żurek Korekta języka polskiego: Joanna Graczyk Korekta języka angielskiego: Patrick Hennessy, John E. Butler Projekt okładki: ks. Paweł Dudziński ISSN 1232-1575

Zgłoszenia prenumeraty przyjmuje Wydawnictwo UKSW ul. Dewajtis 5, 01-815 Warszawa, tel./fax 225618923 www.wydawnictwo.uksw.edu.pl Adres redakcji: ul. Wóycickiego 1/3 bl. 23 pokój 320 01-938 Warszawa www.saeculum.christianum.uksw.edu.pl

Skład, druk i oprawa:

EXPOL, P. Rybiński, J. Dąbek, sp.j. ul. Brzeska 4, 87-800 Włocławek, tel. 54 232-37-23 e-mail: [email protected] SPIS TREŚCI XX (2013)

Słowo wstępne Redaktora Naczelnego Saeculum Christianum ...... 5

ROZPRAWY I ARTYKUŁY 1. Roberto Spataro, “Il genio femminile” nella storia della Chiesa. Episodi tratti dalla storia antica ...... 7 2. Enrico Dal Covolo, La Constitutio Antoniniana e lo sviluppo delle relazioni tra l’Impero e la Chiesa nell’età dei Severi (193-235 d. C.) ...... 15 3. Przemysław Nowogórski, Sefforis – perła Galilei – w historii i w tradycji (do podboju arabskiego) ...... 21 4. Łukasz Ćwikła, Udział Łęczycan i Sieradzan w konflikcie Władysława Łokietka z Zakonem Krzyżackim ...... 33 5. Czesław Grajewski, Kartuskie źródła officium divinum w polskich zasobach bibliotecznych i archiwalnych (od XIV do XVIII wieku) ...... 41 6. Waldemar Graczyk, Duchowni ze stopniami akademickimi w otoczeniu biskupa płockiego Pawła Giżyckiego (1439–1463) ...... 53 7. Anna Sylwia Czyż, Artyści włoscy w Wielkim Księstwie Litewskim w okresie nowożytnym – przegląd problematyki i postulaty badawcze ...... 61 8. Jolanta M. Marszalska, Spory i procesy graniczne w dobrach klasztoru szczyrzyckiego za rządów opata Piotra Borowskiego i Joachima Cieniawskiego w latach 1565–1607 ...... 75 9. Manlio Sodi, La riforma liturgica tridentina (1568–1962). Conoscenza ed ermeneutica, tra istanze e problematiche ...... 85 10. Dariusz Milewski, Polskie oczekiwania i polityka wobec obsady tronu mołdawskiego w okresie pochocimskim 1621–1624 ...... 99 11. Katarzyna Wagner, „Potop” a wielka Wojna Północna w Warszawie w świetle rejestrów podatkowych – przyczynek do porównania dwóch szwedzkich okupacji ...... 109 12. Janusz Nowiński, Rekonstrukcja fresków Andrzeja Radwańskiego na polach sklepień południowej nawy bocznej kościoła Najświętszej Maryi Panny i św. Wojciecha w Jędrzejowie ...... 121 13. Katarzyna Paduch, Jan Feliks Tarnowski i jego dzikowska biblioteka na przełomie XVII i XIX wieku ...... 131 14. Marta Przygoda-Stelmach, Bractwo parafialne św. Rocha przy kościele w Brochowie na Mazowszu w latach 1854–1881 ...... 149 15. Beata Lewińska-Gwóźdź, Szkoła Jana Stanisławskiego – fenomen pedagogiczny i artystyczny ...... 157 16. Paweł Grzeszek, Uposażenie duchowieństwa parafii sokołowskiej w XIX i XX wieku ...... 173 17. Monika Ciosek, Katolicyzm, nacjonalizm i polityka. Problem integralności kresów południowo-wschodnich Rzeczpospolitej w publicystyce poli- tycznej, społecznej i religijnej katolickiego miesięcznika „Przegląd Powszechny” w latach 1918–1939 ...... 189 18. Jacek Soprych, Diecezja Tarnowska i jej struktura organizacyjna w 1933 roku, czyli w chwili objęcia rządów biskupa Franciszka Lisowskiego ...... 203 19. Jan Wiesław Wysocki, Duszpasterstwo wojskowe w Armii Polskiej w ZSRR i w I Armii Wojska Polskiego ...... 217 4 20. Anna Kowalska, Biblioteka klasztoru panien Benedyktynek Łacińskich w Krzeszowie w latach 1946–2000 ...... 233 21. Waldemar Rozynkowski, Początki Instytutu Miłosierdzia Bożego w świetle pierwszego sprawozdania funkcjonowania wspólnoty z 1949 roku ...... 251

SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY 1. Roman Poletyło, Sprawozdanie z seminarium Elektroniczne Zarządzanie Dokumentacją w uczelniach wyższych, instytucjach naukowych i kulturalnych – teoria i praktyka, UAM Poznań 12 listopada 2013 r...... 259 2. Sebastian Warlikowski, Sprawozdanie z międzynarodowej konferencji naukowej „Z dziejów Europy środkowo-wschodniej”. (Warszawa UKSW 25.11.2013 r.) ...... 271 3. Barbara Świtalska, Michalak Grzegorz, Program MOST dla doktorantów – procedury, przebieg i korzyści edukacyjne ...... 273

RECENZJE 1. Frank Kolb, Ideał późnoantycznego władcy. Ideologia i autoprezentacja, Poznań 2009. (Suski Robert) ...... 277 2. Urszula Augustyniak, Historia Polski 1572–1795, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2008, s. 1006, (Milewski Dariusz) ...... 279 3. Ewa Dubas-Urwanowicz, O nowy kształt Rzeczypospolitej. Kryzys polityczny w państwie w latach 1576–1586, DiG, Warszawa 2013, ss. 250 (Pieńkowski Maciej Adam) ...... 282 Saeculum Christianum 20 (2013)

Słowo Redaktora Naczelnego

Czasopismo „Saeculum Christianum” związane z Wydziałem Nauk Historycznych i Spo- łecznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, obecne jest pośród czasopism naukowych, poświęconych zagadnieniom z szeroko rozumianej historii, bez mała od 20 lat. Przez ten czas na jego łamach ukazało się wiele artykułów naukowych doty- czących zarówno tych wielkich tematów związanych z przemianami polityczno-społeczno- -kulturowymi na przestrzeni dziejów, jak i zagadnień odnoszących się do historii lokalnej, w większości nieznanych, a przecież tak bliskich. To wydarzenia częstokroć o niewielkim zasięgu geograficznym kształtowały miejscową świadomość i kulturę, w tym także religijną. Duże doświadczenie nabyte przez lata, sprawia, że postanowiliśmy dokonać pewnych zmian i to nie tylko w szacie graficznej i formacie pisma. Zmienił się zespół redakcyjny a przede wszystkim w celu zapewnienia wysokiego poziomu merytorycznego, zadbaliśmy o utwo- rzenie rady naukowej, zespołu recenzentów a także określiliśmy nową strukturę pisma. Nie byłoby tych działań gdyby nie wcześniejsza, wytrwała praca wieloletniego redaktora na- czelnego czasopisma, ks. prof. dr hab. Józefa Mandziuka. W imieniu redakcji „Saeculum Christianum” serdecznie dziękuję Księdzu Profesorowi, prosząc na przyszłość o wszelkie dobre rady i sugestie. Zapraszam do współpracy wszystkich, dla których troska o przeszłość jest ważna a dzie- lenie się wynikami swoich badań wyrasta z naturalnej potrzeby dochodzenia do prawdy, co winno zawsze przyświecać człowiekowi nauki.

Ks. prof. dr hab. Waldemar Graczyk

ROZPRAWY I ARTYKUŁY

Saeculum Christianum t. XX (2013)

Roberto Spataro Papieski Uniwersytet Salezjański, Rzym

Il “Genio femminile” nella storia della Chiesa. Episodi tratti dalla storia antica

Nel 1988, dunque circa venticinque anni fa, il San Giovanni Paolo II tributò un ispirato elogio alle donne, la lettera apostolica Mulieris dignitatem. Si tratta di una profonda medita- zione biblico-teologica sull’identità femminile nell’ordine della creazione e della Redenzio- ne che sfocia in pagine di vibrante appello a riconoscere e promuovere sempre più all’inter- no della Chiesa la ricchezza di ciò che Giovanni Paolo II definisce “il genio femminile”. La storia della Chiesa – sostiene il Papa – mostra che essa è stata più volte arricchita dal contri- buto specificamente femminile delle donne1. Tale affermazione, formulata in modo generale, trova puntuale e sorprendente riscontro allorché si leggono, in tale prospettiva, numerosi episodi della storia della Chiesa. A titolo di esempio, proporremo sei figure di donne che hanno operato nel primo Millennio, soprattutto nei primi secoli, per mettere in risalto il ruo- lo da esse esercitato in momenti molto importanti e persino determinanti del vissuto eccle- siale. A conclusione, ricaveremo alcune osservazioni finali da questa rapida disamina storica che permettano di correggere lo stereotipo, tuttora diffuso, di una sorta di ingiusta emargina- zione delle donne in una chiesa prevalentemente patriarcale e maschilista.

1. Pulcheria ed Irene: due laiche che formulano il dogma cristologico Nel V secolo la Chiesa fu impegnata nella formulazione del dogma cristologico. Due gran- di concili ecumenici furono celebrati ad Efeso nel 431 e a Calcedonia nel 451. Due scuole te- ologiche si confrontarono: la scuola di Alessandria, che privilegiava una cristologia «dall’al- to», preoccupata di sottolineare la divinità di Cristo e l’unione della natura divina con quella umana, e quella di Antiochia, più interessata a distinguere le proprietà dell’umanità di Cristo e la sua distinzione da quelle divine, una specie di cristologia «dal basso», per esprimerci in termini della teologia contemporanea. Dall’accesa dialettica tra gli esponenti dell’una e dall’al- tra scuola maturò la grande sintesi che definisce l’identità di Cristo, «due nature unite in una sola ipostasi o persona, senza confusione, senza mutamento, senza divisione, senza separazio- ne». Oltre ai fattori squisitamente teologici, si mescolarono elementi politici e motivi di risen-

1 “La Chiesa ringrazia per tutte le manifestazioni del “genio femminile” apparse nel corso della storia, in mezzo a tutti i popoli e nazioni, ringrazia per tutti i carismi che lo Spirito Santo elargisce alle donne nella storia del popolo di Dio, per tutte le vittorie che essa deve alla loro fede, speranza e carità: ringrazia per tutti i frutti della santità femminile”: Giovanni Paolo II, Mulieris Dignitatem, 31, [in:] Enchiridion Vaticanum 11. Documenti ufficiali della Santa Sede 1988-1989. Testo ufficiale e versione italiana, Bologna 1991, p. 843. ROBERTO SPATARO 8 timento personale tra i grandi protagonisti di quelle dispute teologiche. Una personalità che, ispirata dalla sua profonda religiosità, diede un orientamento agli avvenimenti promuovendo il chiarimento e la riconciliazione teologica fu senz’altro l’Imperatrice Pulcheria2. Ella, figlia dell’Imperatore Arcadio, per motivi di successione dinastica, dopo la morte dei genitori, diven- ne a soli 15 anni «Augusta». Il suo potere politico era immenso: suo fratello minore, il futuro Teodosio II destinato alla corona imperiale, era una personalità non molto vigorosa che sentì sempre una forte attrazione per le doti spirituali e politiche della sorella maggiore, da cui si lasciò guidare, anche dopo che egli stesso acquisì il titolo di Imperatore. Pulcheria era una donna di fine ed elevata spiritualità. Con un voto, pubblicamente reso noto con l’erezione di un altare nella chiesa più importante della capitale Costantinopoli, la Basilica di Santa Sofia, a quindici anni, consacrò la sua verginità. Questo episodio, ben sottolineato dalle fonti antiche, mostra la sorgente più profonda dell’azione che Pulcheria esercitò durante le controversie dottrinali che sfociarono poi nella celebrazione dei Concili Ecumenici di Efeso (431) e Calce- donia (451). Ella concepì la sua vita come una consacrazione a Dio e la sua «politica religiosa» come una missione. La sua influenza si ridusse, per un certo periodo, quando la corte imperia- le fu dominata da altre figure concorrenti, come sua cognata Eudossia, nonostante che quest’ul- tima fosse stata scelta come sposa di Teodosio II proprio da sua sorella, Pulcheria. Alla morte del fratello, Pulcheria scelse di unirsi in matrimonio con un anziano generale, Marciano, che accettò ben volentieri di rispettare la verginità dell’Imperatrice e di assecondarne i voleri. Os- serviamo, dunque, cosa accadde durante i concili cristologici del V secolo per mettere in evi- denza il ruolo determinante di Pulcheria. Il Concilio di Efeso si concluse con un impasse: esso infatti si spaccò in due diverse assem- blee i cui leader, Cirillo di Alessandria da una parte e Giovanni di Antiochia dall’altra, si sco- municarono reciprocamente, a motivo della cristologia nestoriana, condannata in blocco dal primo, accettata pienamente dal secondo. L’Imperatore Teodosio II, a cui spettava, secondo le convinzioni religiose del tempo, di sbloccare la situazione e sanzionare le decisioni conciliari, nell’incertezza, non prese alcuna risoluzione: paradossalmente accettò la deposizione tanto di Cirillo di Alessandria quanto quella di Giovanni di Antiochia, imponendo ad essi una sorta di «arresti domiciliari» nella capitale, sperando così di indurli ad una riconciliazione. Da tempo, Pulcheria aveva mostrato benevolenza e sostegno a Cirillo di Alessandria di cui apprezzava evidentemente tanto la spiegazione più matura del Mistero dell’Incarnazione quanto, a motivo della sua verginità consacrata, la strenua difesa del titolo mariano Theotókos. Egli, già nel pieno della disputa con Nestorio, aveva inviato lettere all’Augusta e alle sue sorelle, Arcadia e Marina, per ottenerne il favore. Si tratta, dunque, di un particolare non secondario: a lei, e non a suo fratello, che pure era Imperatore, Cirillo si rivolge. Inoltre, sua cognata, Eudossia propen- deva per Nestorio: un motivo in più per avversare quest’ultimo e i suoi sostenitori, in primis Giovanni di Antiochia, e parteggiare per gli alessandrini. A Cirillo di Alessandria non sfuggì questa opportunità e pertanto, da Costantinopoli, diede disposizioni in Egitto affinché pregevo- li e gradevoli doni fossero inviati all’Augusta Pulcheria. Anche se le fonti antiche non danno notizie sul seguito di questa corrispondenza, di fatto, poco tempo dopo, Cirillo prevalse e gli fu concesso di ritornare ad Alessandria dove entrò come trionfatore e, anche se in seguito firmò un accordo cristologico con Giovanni di Antiochia che pose fine allo scisma tra le due grandi

2 Cfr. D. Stiernon, Pulcheria, imperatrice bizantina, vergine, santa, [in:] Bibliotheca Sanctorum X, Roma 1968, p. 1245-1256. „IL GENIO FEMMINILE” NELLA STORIA DELLA CHIESA. EPISODI TRATTATI... 9 sedi ecclesiali, la sua teologia si impose e Nestorio fu esiliato e dimenticato. Anche in questa circostanza, Cirillo cercò l’appoggio di Pulcheria per convincere Giovanni di Antiochia a sot- toscrivere una medesima professione di fede. Più determinante ancora fu l’intervento di Pulcheria in occasione del Concilio di Calcedo- nia. Una pericolosa eresia, il Monofisismo, rischiava di stravolgere la fede nel Mistero dell’In- carnazione: secondo il suo propugnatore, Eutiche, la natura umana di Cristo veniva comple- tamente assorbita nella sua divinità al punto da rimanere del tutto irrilevante nell’economia della salvezza. Con l’appoggio del successore di Cirillo, Dioscoro, questa dottrina rischiò di imporsi. A corte, l’influenza di Pulcheria era limitata dallo strapotere assunto da Crisafio, un ministro che di Eutiche era parente. Quando Teodosio II morì, Pulcheria ebbe mano libera per intervenire. Accolse pertanto le pressanti richieste del Papa Leone I che, riconoscendone l’im- portantissimo ruolo che esercitava, a lei chiedeva di intervenire e di rendere possibile la con- vocazione di un concilio ecumenico che condannasse Eutiche e confermasse la dottrina orto- dossa, che egli stesso aveva presentato nella sua famosa Lettera a Flaviano, patriarca di Costantinopoli. Il concilio, preparato ed organizzato da Pulcheria, fu celebrato nel 451, fu presieduto dai legati papali, l’insegnamento di Leone I riconosciuto come perfetta sintesi cristologica, Dioscuro ed Eutiche condannati. A segnalare che Pulcheria era il personaggio a cui l’assemblea conciliare guardava come leader più autorevole, sta il fatto che, nella sedu- ta più importante, quella in cui fu approvata la definizione cristologica, ella era presente e fu più volte acclamata come «nuova Elena», alludendo alla madre dell’Imperatore Costantino, vissuta nel secolo precedente e venerata come santa. In conclusione, senza gli interventi di Pulcheria, ispirati dalla sua profonda religiosità, né il Concilio di Efeso avrebbe conosciuto l’affermazione della cristologia cirilliana né quello di Calcedonia si sarebbe concluso con la formulazione del dogma cristologico che la Chiesa professa: «due nature, una sola persona». Un’altra Imperatrice bizantina, Irene, ebbe un ruolo determinante perché un altro momen- to di grande difficoltà nella vita della Chiesa fosse felicemente superato: la crisi iconoclasta3. Per decreto imperiale, a partire dal 726, la Chiesa bizantina, sotto la spinta di diversi fattori, aveva sposato la convinzione che la venerazione delle immagini fosse illecita. Molte imma- gini sacre furono distrutte, il loro culto proibito e coloro che si opponevano a questa scelta venivano perseguitati. Fu una decisione presa da un’élite che ripugnava al popolo cristiano e, soprattutto, ai numerosi monaci orientali. Grandi dottori della Chiesa, come Giovanni di Damasco, avevano dottrinalmente chiarito le ragioni teologiche che rendevano il culto delle icone non solamente ammissibile ma anche doveroso: nell’immagine sacra si prolunga il Mistero dell’Incarnazione del Figlio di Dio. Occorreva perciò una sapiente regia politica, un intervento mediatore ed efficace per ristabilire il culto delle immagini. Fu questo il ruolo svolto da Irene che, alla morte del marito Leone IV, assunse il potere come reggente del fi- glio, ancora troppo giovane. Ella, intimamente convinta della bontà e della bellezza del culto delle immagini, promosse, con sagacia e prudenza, un’azione volta a creare anche tra i leader religiosi dell’epoca un atteggiamento disponibile all’iconodulia e al ristabilimento delle relazioni con l’Occidente cristiano e, dunque con il Papa, che avevano duramente con- dannato la scelta iconoclasta della Chiesa bizantina. È ad Irene, pertanto, che si deve la promozione di Taraso al patriarcato di Costantinopoli, essendo egli favorevole alla venera-

3 Cfr. V. Laurent, Irène, [in:] G. Jacquemet, (éd), Catholicisme. Hier aujourd’hui demain VI, Paris 1967, p. 79-80. ROBERTO SPATARO 10 zione delle immagini. Irene, però, comprese, che perché la disputa fosse sedata e la Chiesa intera confermasse autorevolmente il valore del culto delle immagini, era necessaria la con- vocazione di un Concilio ecumenico per la quale sollecitò il patriarca Taraso che se ne fece ufficialmente sostenitore. A questa impresa ella dedicò le sue energie mettendo a frutto le sue doti. Cercò ed ottenne l’appoggio del Papa, Adriano, con cui si mise in corrispondenza, ri- conoscendone, così, il primato sulla Chiesa tutta. Fece sì che lo svolgimento del Concilio, che si tenne nel 787, avvenisse serenamente e, a tale scopo, intervenne risolutamente: poiché gli oppositori al culto delle immagini avevano disturbato la riunione conciliare facendo irru- zione nell’assemblea, ella dichiarò sospeso il Concilio, licenziò e sostituì le guardie imperia- li, trasferì la sede dell’assise da Costantinopoli a Nicea. Quando i Padri Conciliari votarono ed approvarono la definizione che ristabiliva il culto delle immagini, chiarendone le ragioni teologiche, vollero che Irene fosse la prima a firmarla, riconoscendo il ruolo fondamentale che ella aveva svolto durante la crisi iconoclasta. Ed Irene sarà impegnata anche nella deli- cata fase postconciliare affinché le decisioni assunte fossero rispettate da tutti i membri del clero. La sua vicenda politica si concluse con l’esilio, ove morì, e una temporanea ripresa dell’iconoclastia che fu definitivamente condannata da un’altra donna, l’Imperatrice Teodo- ra. Certamente, Irene appare come una donna talmente risoluta da diventare spregiudicata nelle sue azioni: giunse a far accecare il figlio, diventato suo avversario politico. Ciò non diminuisce, però, l’importanza dei suoi interventi nella storia della Chiesa dell’VIII secolo: un Concilio ecumenico, il VII, l’ultimo ad essere riconosciuto come tale tanto dalla Chiesa Cattolica quanto da quella Ortodossa, fu celebrato proprio per la sua lungimirante decisione ed una componente fondamentale nella vita del popolo cristiano, la pietà religiosa verso le immagini, fu salvaguardata, garantita e promossa.

2. Paola ed Eustochio: due donne all’origine della vita consacrata Nel IV secolo nasce una delle esperienze più belle e feconde nella storia della Chiesa: la vita consacrata. Pur essendosi verificati alcuni esperimenti pionieristici già nel secolo prece- dente, è nel IV secolo che la vita consacrata si radica e l’intuizione carismatica dei primi consacrati acquista forza ed espansione. Tra le figure che spiccano in questa fioritura della vita consacrata vi sono numerose donne e, tra esse, due nobildonne romane, madre e figlia, Paola ed Eustochio, venerate come sante dalla Chiesa4. Anzitutto, occorre ricordare la carica rivoluzionaria di questa scelta: nell’antichità il destino delle donne era uno solo, ossia il matrimonio, quasi sempre stabilito dalla famiglia di origine. Con il Cristianesimo viene of- ferta alle donne una nuova possibilità, esattamente come agli uomini: la consacrazione a Dio, attraverso l’appartenenza ad uno degli «ordines» ecclesiali, quello delle vedove, delle vergi- ni e del monachesimo. Paola apparteneva ad un circolo femminile spirituale e culturale che si radunava nell’abi- tazione di Marcella, un’esponente dell’aristocrazia romana, che, attratta dall’ideale della vita monastica, aveva raccolto altre donne, infiammate come lei da questo ideale, si erano messe sotto la guida di uno dei più illustri «biblisti» del tempo, anch’egli fervido sostenitore della vocazione alla vita consacrata, Gerolamo. Tra il 382 e il 385, la vedova Paola e la sua giova-

4 Cfr. H. Leclerq, Paule (sainte), [in:] F. Cabrol – H. Leclerq (éd), Dictionnaire d’archéologie chrétienne et de liturgie XIII/2, Paris 1936, p. 2076-2077 ; P. Antin, Eustochium (sainte), [in:] M. Viller (éd), Dictionnaire de spiri- tualité ascétique et mystique IV/2, Paris 1961, p. 1715-1717. „IL GENIO FEMMINILE” NELLA STORIA DELLA CHIESA. EPISODI TRATTATI... 11 nissima figlia, Eustochio, fecero parte delle più entusiaste ascoltatrici di Gerolamo, pratican- do un programma di vita molto impegnativo nella ricerca della perfezione spirituale: pre- ghiera, meditazione della Scrittura, penitenza, soccorso ai poveri. Incuranti di critiche ed incomprensioni dell’élite socio-culturale romana di cui erano parte per censo e lignaggio, esse decisero di compiere una scelta ancora più radicale: abbandonarono Roma e partirono per l’Oriente per stabilire in Terra Santa, a Betlemme, un monastero femminile, attiguo a quel- lo maschile, ove risiedeva Girolamo. Si tratta di una delle prime istituzioni del monachesimo femminile, seme destinato a fiorire e a fruttificare, incessantemente, nei secoli a venire. Il tratto interiore che caratterizzò la spiritualità di Paola ed Eustochio e che esse trasmise- ro alla comunità femminile diretta prima dalla madre e, alla sua morte, dalla figlia fu indub- biamente l’amore alla Sacra Scrittura. La spiritualità monastica femminile antica è eminen- temente biblica e tale eredità venne consegnata alle generazioni monastiche successive. Non è esagerato affermare che i grandi capolavori esegetici di Gerolamo, anch’essi destinati a fe- condare la tradizione monastica per molti secoli in Occidente, nacquero per sollecitazione ed attrazione delle sue figlie spirituali predilette, Paola ed Eustochio, per l’appunto. Furono esse a spingere Gerolamo ad intraprendere definitivamente la traduzione completa in latino dei testi ebraici dell’Antico Testamento, essendo appassionate della lingua ebraica5. Ed è proprio a Paola e ad Eustochio che Gerolamo dedicò non pochi dei suoi commentari biblici, attestando, così, non solo i destinatari concreti delle sue opere esegetiche ma anche i “com- mittenti”: la comunità monastica di Betlemme, e, in modo specifico, Paola ed Eustochio6. Questa coincidenza di interessi biblico-spirituali tra maestro e discepole, tra il padre spiri- tuale e le sue figlie si inserisce in un rapporto di profonda comunione di pensieri e sentimen- ti che legò Gerolamo a Paola ed Eustochio. Ad esse egli indirizzò delle lettere ricolme di espressioni di stima, di ammirazione, di affetto. E, come spesso accade, il direttore spiritua- le venne “educato” dalle anime che egli accompagnava, stimolato dal loro avanzamento nella santità. Si spiega così tutta la desolazione di Gerolamo alla morte, dapprima di Paola, e poi di Eustochio.

3. Macrina ed Olimpia: due vergini maestre di vita spirituale Il IV secolo è, nella storia della Chiesa, con quello successivo l’epoca d’oro dei Padri della Chiesa. Sono essi, conclusasi l’epoca delle persecuzioni, i grandi leader cristiani che, con il loro insegnamento e la loro azione, danno un contributo insostituibile per la chiarifi- cazione delle discussioni dottrinali, la definizione dei grandi dogmi trinitari e cristologici, l’organizzazione ecclesiale, l’animazione liturgica e spirituale. Frequentemente, però, dietro queste figure maschili «paterne», vi è una «maternità spirituale» esercitata da figure femmi- nili di cui le fonti letterarie ci lasciano intuire e cogliere un ruolo importante. Insomma, senza una «madre della Chiesa», a volte, non avremmo potuto avere un «padre».

5 Cfr. L. Venard, Vulgate, [in:] A. Vacant – E. Mangenot – E. Amman (éd), Dictionnaire de théologie catholique XV**, Paris 1950, p. 3477. 6 «Elles savaient stimuler au travail leur maître, qui leur dédia notamment sa traduction des Rois. Les dix-huit avant-propos des livres sur Isaïe, les quatorze préfaces sur Ézéchiel sont pour Eustochium. On admire le labeur im- mense fourni par S. Jérôme, traductions et commentaires : c’est qu’il travaillait pour l’amour de Dieu assurément, mais aussi d’Eustochium. Elle était la disciple préférée, parce qu’elle était vierge (Epist. LXVI, 27)»: P. Antin, Eustochium (sainte), [in:] G. Jacqueme (éd), Catholicisme. Hier aujourd’hui demain IV, Paris 1956, p. 720. ROBERTO SPATARO 12 È il caso, ad esempio, di Macrina, la sorella maggiore di Basilio di Cesarea e Gregorio di Nissa, due dei tre grandi Cappadoci, riconosciuto l’uno come «grande» e l’altro come «il più mistico» di tutti i Padri antichi. Ella, già all’età di dodici anni, fece voto di verginità. Succes- sivamente, trasformò l’abitazione di famiglia, nella regione del Ponto, oggi Turchia, in un monastero, al quale si aggregò anche sua madre. Ella irradiò sui membri della sua famiglia una luce spirituale che li indusse ad imitare le sue scelte: anche Basilio e Gregorio furono profondamente attratti dall’ideale della vita monastica, della contemplazione, della preghie- ra, dell’interiorità. È questa la testimonianza che di lei dà soprattutto il Nisseno che, ispiran- dosi al Fedone platonico, ha descritto in un dialogo le ultime conversazioni intrattenute con la sorella, prima della sua morte7. In questo scritto, non solo Macrina appare una donna colta e dotata di profonda spiritualità, ma anche come colei che, sin dalla sua adolescenza, aveva esercitato una grande influenza sui suoi fratelli. Ancora più interessante è il caso di Olimpia8. Era una ricchissima vedova di Costantinopoli, capitale dell’Impero romano del IV secolo, che mise a disposizione della Chiesa i suoi beni e che, attraverso l’amicizia intrattenuta con figure ragguardevoli dell’episcopato antico, diffuse un esempio di dedizione al Vangelo e di perfezione nella vita spirituale9. La sua amicizia, però, con il grande Giovanni Crisostomo, vescovo di Costantinopoli dal 397 al 404, raggiunse le vette della comunione mistica. Giovanni pose mano ad una riforma morale della chiesa a lui affidatagli sollecitando con zelo tutti i fedeli a vivere coerentemente le esigenze del Vangelo sia nell’ambito della carità sociale sia in quello della vita matrimoniale e familiare. Non esitava a richiamare con energia ogni cedimento al compromesso morale, senza timore di nessuno: persino membri del clero e della corte imperiale furono sferzati dalla sua parola ardente. Si fece così molti nemici al punto da subire un processo pretestuoso ed essere inviato in esilio, ove morì. Sia nell’opera di rinnovamento morale e spirituale sia negli anni desolati ed amari della solitudine e dell’esilio egli ebbe in Olimpia il sostegno più vigoroso e la consolazione più effi- cace. Olimpia fu la «filotea» del Crisostomo. Ella, dopo la morte del marito, avvenuta poche settimane dopo il matrimonio, rifiutò ogni altra proposta di nozze, per consacrarsi a Dio come vedova. La sua pietà eccellente e la sua dedizione senza misura alle necessità della Chiesa in- dussero Nettario, il predecessore del Crisostomo, a consacrare Olimpia diaconessa, a soli tren- ta anni, nonostante non avesse ancora raggiunto l’età canonica. Il monastero che ella fondò, popolato da una schiera di donne sapientemente guidate da lei stessa, fu il «polmone spiritua- le» della Costantinopoli della fine del IV secolo: preghiera liturgica, veglie e digiuni, assisten- za ai poveri furono il mezzo più efficace per accompagnare e sostenere la predicazione di

7 Cfr. Grégoire de Nysse, Vie de Macrine, SC 178, Paris 1971. 8 «Olimpia infatti è una di quelle brillanti figure muliebri che si incontrano nella storia della Chiesa e ne han- no vissuto i momenti più salienti, influendo sugli avvenimenti politico-religiosi del tempo, in modo da lasciare un’impronta indelebile»: I. Grego, S. Olimpia di Costantinopoli. Donna simpatica ed energica. I suoi rapporti con i grandi del tempo e in modo particolare con S. Giovanni Crisostomo, “Asprenas” 1982, 42. Sulla vita di Olimpia por. H. Leclerq, Olympias, [in:] F. Cabrol – H. Leclerq (éd), Dictionnaire d’archéologie chrétienne et de liturgie XII/2, Paris 1936, p. 2064-2071. 9 «Elle avait le goût du dévouement, car elle avait servi de même le patriarche Nectaire (381- -397) qui, assure-t-on, “même dans les affaires de l’Église lui obéissait”, puis encore Amphiloque d’Iconium, Optimos d’Antioche de Pisidie, Pierre de Sébaste, Grégoire de Nysse, Epiphanios, archêveque de Constance et métropolitain de Chypre et beaucoup d’autres auxquels elle donna des terres et de l’argent. Elle soutint Antiochus de Ptolémais et Acace de Béroé en même temps que Sévérien de Gabale et “ plus ou moins tous les ecclésiastiques de passage, un nombre incalculable de moines et de vierges”»; ibidem, p. 2069-2070. „IL GENIO FEMMINILE” NELLA STORIA DELLA CHIESA. EPISODI TRATTATI... 13 Crisostomo, che, proprio con Olimpia, comunicava frequentemente, anche a motivo del fatto che era ella a prendersi cura dei bisogni materiali del suo vescovo, che, tra l’altro, conduceva una rigorosa vita ascetica. Quando poi gli avvenimenti precipitarono e Giovanni fu mandato in esilio, Olimpia, che pure si prodigò per ottenerne il rientro o almeno un trattamento mitigato, fu vessata dagli stessi nemici del vescovo, fino ad essere esiliata ella stessa. Tra Olimpia e il suo vescovo iniziò una corrispondenza, in cui sentimenti di pura ed elevata amicizia si associa- no a considerazione di altissima spiritualità sulla fragilità effimera dei beni di questo mondo, sulla ricerca della pace interiore nell’intima partecipazione alla Passione del Signore, sull’aspi- razione al raggiungimento del premio eterno promesso a coloro che soffrono per la fedeltà al Vangelo. Giustamente è stato osservato che per il Crisostomo questa corrispondenza, in cui egli continuò a guidare sapientemente la sua figlia spirituale verso le vette della santità, rappre- sentò una dolce consolazione.

4. Conclusione Gli episodi storici rivisitati, e cioè le discussioni cristologiche del V ed VIII secolo (anche l’iconoclastia è in definitiva un’eresia cristologica perché deprezza le conseguenze del Mi- stero dell’Incarnazione), l’esperienza monastica a Betlemme inaugurata dalle nobildonne romane, l’influsso di due donne sulla vita e l’attività di due grandi Padri della Chiesa, mo- strano inequivocabilmente almeno tre evidenze. La prima: la Chiesa, in momenti determinanti del suo pellegrinaggio nella storia, è stata gui- data dalle donne. Gli esiti dei grandi concili cristologici del V secolo sarebbero stati gli stessi senza l’orientamento impresso da Pulcheria e la crisi iconoclasta si sarebbe risolta senza le deci- sioni assunte da Irene? Si tratta di eventi non secondari! Il dogma cristologico, perenne possesso della fede ecclesiale, è dunque associato alla sensibilità e all’azione di una laica, l’Augusta Pul- cheria. Il culto delle immagini sacre che caratterizza la vita religiosa dei fedeli tanto dell’Oriente quanto dell’Occidente cristiano è stato «sdoganato» da ogni riserva teologica per l’intuizione, tradotta poi in vigorosa azione politico-religiosa, dell’Imperatrice Irene. La vita consacrata fem- minile è un’immensa risorsa di energie spirituali che anima il vissuto ecclesiale sin dal suo sorge- re nella storia della Chiesa. Paola ed Eustochio, insieme ad altre donne da noi non menzionate, hanno offerto un contributo determinante alla definizione di quei tratti essenziali che la caratteriz- zano, pur modulati in infinite forme, suscitate dallo Spirito: preghiera, penitenza, dedizione ai poveri. Senza il coraggio di queste due aristocratiche romane del IV secolo che ebbero la deter- minazione di rompere i legami con una tradizione culturale plurisecolare che non comprendeva la scelta della verginità e della totale dedizione a Dio, come e quando la vita consacrata femmini- le sarebbe comparsa nella storia della Chiesa? I Padri della Chiesa sono considerati come i gran- di educatori della fede ecclesiale: basti osservare il numero di citazioni patristiche contenute nel Catechismo della Chiesa Cattolica! Ebbene, alcuni di essi, come Gregorio di Nissa e suo fratello maggiore, Basilio di Cesarea, e come Giovanni Crisostomo, ricevettero un’impronta spirituale indelebile proprio da due figure femminili. La scelta della «filosofia», come l’Oriente greco del IV secolo si esprimeva, cioè per la vita contemplativa e la totale dedizione alla vita spirituale che rese i due fratelli Cappadoci figure eminenti, fu ispirata e raccomandata dall’esempio di Macrina, la sorella maggiore. Ove Giovanni Crisostomo trovava sostegno spirituale di preghiera e di col- laborazione se non nella comunità femminile guidata da Olimpia, la diaconessa a cui era legato da vincoli di affettuosa amicizia? ROBERTO SPATARO 14 La seconda considerazione ci induce a ricercare alcuni elementi che concorrano a definire il «genio femminile» lodato dalla Mulieris Dignitatem. Nei sei personaggi analizzati nel corso dell’articolo, c’è una nota comune: un’aspirazione religiosa alle perfezione, espressa nella scelta di vita della consacrazione, nell’amorosa dedizione alla preghiera, alla peniten- za, all’approfondimento della Scrittura. Ci sembra che questo primato della dimensione re- ligiosa sia un tratto del «genio femminile« ed un’inesauribile risorsa di energie spirituali che le donne mettono a disposizione della Chiesa e del mondo. Questa radicale anelito alla co- munione con Dio rende poi le donne, potentemente attratte verso l’ideale della verginità: anche le donne coniugate, come Paola ed Olimpia, allorché vedove, interpretano questo evento come un appello ad una vocazione superiore, la consacrazione. Pulcheria si sposa, ma non rinuncia alla verginità, di comune accordo con Marciano, suo sposo. La verginità si configura pertanto come una vocazione eminentemente femminile. Le vicende descritte nel- le pagine precedenti mostrano come le donne esercitino la loro maternità non solo nell’ordi- ne biologico ma anche e soprattutto in quello spirituale. Esse si impongono come educatrici alla santità. Ed infine, l’azione da esse praticate all’interno della Chiesa si caratterizza per un’efficacia notevole, ottenuta attraverso l’arte della mediazione, dell’ascolto, del convinci- mento: si pensi al faticoso impegno assunto da Irene per ristabilire il culto delle immagini. Infine, gli episodi storici rapidamente disaminati inducono ad accogliere senza esitazioni e dilazioni l’appello che Giovanni Paolo II ha rivolto alla Chiesa intera a valorizzare sempre più e meglio le potenzialità di bene, di fede, di elevata spiritualità, di sollecitudine nella ca- rità che le donne offrono affinché la Chiesa tutta risplenda della santità della «Sposa» che, in cammino nella storia, va incontro al suo Sposo per celebrare le Nozze eterne.

“The feminine genius” in the history of the Church. Episodes from the ancient history Summary The author sketches the historical events concerning six women belonging to the Early Church: Byzantine Empresses Pulcheria and Irene; Paula and Eustochium, who established a female monastery in Bethlehem; the Virgin Macrina, and the deaconess Olympia. Like many other women, they too played a very remarkable and even determining role for the Church’s life and theological development. In such a way, the intuition that John Paul II expressed in his letter Mulieris Dignitatem and that Pope Francis is repeatedly confirming is plainly substantiated: the so-called “feminine genius” is an exceptional source of spiritual energies for the Church and the world’s benefit. Saeculum Christianum t. XX (2013)

Enrico Dal Covolo Papieski Uniwersytet Laterański, Rzym

La Constitutio Antoniniana e lo sviluppo delle relazioni tra l’Impero e la Chiesa all’età dei Severi (193-235 d. C.)

E’ trascorso per lo più sotto silenzio il milleottocentesimo anniversario della Constitutio Antoniniana (212 d. C.), sepolto forse dai numerosi eventi collegati con il ricordo della Bat- taglia di Ponte Milvio e del cosiddetto Editto di Milano (312-313 d.C.). Questa nota intende riscattare dall’oblìo uno dei provvedimenti legislativi più importanti nella storia del concetto e dell’esperienza di cittadinanza.

1. Gli imperatori Severi, precursori di Costantino?1 Il titolo di questo paragrafo introduttivo – propedeutico rispetto alla questione che qui ci interessa – evoca il testo della comunicazione offerta nel 1986 da Robert Turcan ai membri dell’Associazione «Guillaume Budé» di Lione. Turcan esordiva con questa domanda: «Héliogabale précurseur de Constantin?»; per concludere, dopo attenta disamina, che Elagabalo non fu monoteista, come non fu – propria- mente parlando – «un precursore di Costantino». Tuttavia il privilegio da lui accordato al Sol Invictus, il grande Baal di Emesa di cui egli stesso era il sacerdote circonciso, prefigurava in qualche modo l’«imperatore-vescovo», cioè – a dire di Turcan – quel «cesaropapismo» che avrebbe gravato pesantemente sull’impero cristiano. Un anno prima, nella tavola rotonda di inaugurazione dell’anno accademico 1985-1986 presso l’Istituto Patristico Augustinianum, Raffaele Farina – oggi cardinale, Archivista e Bibliotecario emerito di Santa Romana Chiesa –, uno dei più importanti studiosi dell’impe- ratore Costantino e delle prima teologia politica del cristianesimo, osservava che le radici della cosiddetta «epoca costantiniana» sono da ricercarsi più indietro nel tempo, e che, di con- seguenza, l’alleanza tra impero romano e religione cristiana realizzata da Costantino «non possiede quel carattere esplosivo rivoluzionario che le viene attribuito».

1 Nel campo sterminato della relativa bibliografia mi limito – qui e di seguito – allo stretto essenziale. Per questo paragrafo e per la sua documentazione rinvio a un mio primo bilancio di studi: I Severi e il cristianesimo. Un de- cennio di ricerche (1986-1996), “Anuario de Hi­storia de la Iglesia” 8 (1999) p. 43-51 (anche in E. Reinhardt [cur.], Tempus implendi promissa. Homenaje al Prof. Dr. Domingo Ramos-Lissón, [Collección Historia de la Iglesia, 33], Pamplona 2000, p. 97-108. Segnalo inoltre un altro mio studio più recente: La religione a Roma tra il II e il III secolo. “Monoteismo” solare e sincretismo a confronto con il coevo dibattito cristologico, [in:] F. Bisconti (cur.), L’ipogeo degli Aureli in viale Manzoni. Restauri, tutela, valorizzazione e aggiornamenti interpretativi, Roma 2011, p. 21-29. ENRICO DAL COVOLO 16 Oggi, a quasi trent’anni di distanza, occorre riconoscere la validità delle intuizioni – di- versificate, e tra loro indipendenti – di Turcan e di Farina. Lo storico delle origini cristiane, come lo studioso della letteratura cristiana antica, devo- no ritenere ormai che la «svolta costantiniana», con le sue enormi conseguenze, fu anticipa- ta di oltre un secolo dalla politica religiosa di Commodo e dei Severi. Come è noto, tra la fine del II e i primi decenni del III secolo l’impero denuncia le crepe di una crisi profonda. E’ celebre la radicalizzazione di Santo Mazzarino: a suo parere, «non esiste epoca, in tutta la storia della nostra cultura, la quale sia così densa di assurdità, pres- soché paradossali, come questa sconvolta epoca di Commodo e dei Severi». Sul versante politico-istituzionale la crisi viene ritardata appunto dall’avvento della dinastia severiana (193-235), vistosamente impegnata nel consolidamento e nella propaganda reli- giosa della monarchia; mentre l’adesione ormai palese al cristianesimo dell’entourage di corte e delle clarissimae famiglie senatorie prefigura l’atto definitivo della conquista del- l’impero da parte della Chiesa. Tenendo sullo sfondo questo quadro storico-istituzionale, ampio e complesso, affrontia- mo ora la questione che ci interessa, riguardo alla Constitutio Antoniniana (212) e allo svi- luppo delle relazioni tra l’impero e la Chiesa nell’età dei Severi.

2. I termini della questione2 Benché Erodiano non ne parli affatto, e Cassio Dione limiti l’editto a un astuto provvedi- mento, apparentemente onorifico, in realtà teso ad accrescere le imposte e le entrate dell’am- ministrazione imperiale3, la valutazione della Constitutio come l’atto di governo più importan- te di Caracalla non dovette sfuggire agli antichi. Ancora due secoli più tardi, Agostino elogiava senza riserve l’estensione del diritto di cittadinanza a tutti i sudditi dell’impero romano4. Di fronte alla penuria delle fonti storiografiche, il cosiddetto Papiro di Giessen 40,1, ri- nvenuto nel 1910, assume un’importanza determinante per decifrare gli intenti reali perse- guiti dall’imperatore con la sua Constitutio5. Nel papiro, infatti, si può ravvisare forse6 un’edizione – pur gravemente mutila – del de- creto imperiale, altrimenti conosciuto attraverso notizie sostanzialmente estrinseche al testo

2 Mi riferisco, anche senza citarli, ai miei precedenti contributi sui rapporti tra gli imperatori Severi e i cristiani. Ne ho già tentato qualche bilancio complessivo. Oltre a quello citato nella nota precedente, vedi anche E. dal Co- volo, I Severi e il cristianesimo, [in:] Chiesa e impero. Da Augusto a Giustiniano, [Biblioteca di Scienze Religiose 170], Roma 2001, p. 73-86, soprattutto 85 s. («Per un bilancio della ricerca»). Per un aggiornamento ulteriore della bibliografia ivi citata riguardo allaConstitutio Antoniniana, si vedano almeno G. Marasco, L’inscription de Tapina et la politique sociale de Caracalla, [in:] Mnemosyne 47 (1994), p. 495-511, e l’apparato di piè pagina delle pros- sime note. 3 Dio, Historia Romana 77,9,5, ed. U. P. Boissevain, Berolini 1955 (1901), p. 382. 4 Gratissime atque umanissime factum est, ut omnes ad Romanum imperium pertinentes societatem acciperent civitatis et Romani cives essent, ac sic esset omnium, quod erat antea paucorum: Augustinus, De Civitate Dei 5,17, edd. B. Dombart - A. Kalb, Stuttgart 1981, p. 222. 5 Cfr. P. Romanelli, La Constitutio Antoniniana, [in:] Studi Romani 10 (1962), p. 245-255. 6 La cautela è d’obbligo, dopo la monografia di P. Pinna Parpaglia,Sacra peregrina, civitas Romanorum, dediticii nel Papiro Giessen n. 40, [Archivio Storico e Giuridico Sardo di Sassari 2], Sassari 1995, che torna a mettere in dubbio il diretto rapporto, per lo più accettato dalla critica, fra il testo del papiro e quello dell’editto. In ogni caso la questione – come si evince con chiarezza dalle conclusioni del volume, p. 139-140 – non cambia il quadro delle relazioni tra i Severi e il cristianesimo. LA CONSTITUTIO ANTONIANA E LO SVILUPPO DELLE RELAZIONI... 17 legislativo. Il dibattito sulle integrazioni della reliquia papiracea e sulle sue interpretazioni rimane a tutt’oggi aperto, anche se la critica considera imprescindibili lo status quaestionis e la relativa «messa a punto» tracciati da C. Sasse una cinquantina d’anni or sono7. Il papiro presenta almeno due elementi di sicuro interesse. In primo luogo vi si parla della maiestas degli dei, che esige un atto universale di culto da parte dei sudditi dell’impero, resi ora cittadini dell’imperatore. Ne risulta con chiarezza il «nucleo religioso» dell’editto. In secondo luogo le linee 7-9 del papiro, mentre riferiscono l’essenziale della Constitutio, accennano a una categoria esclusa dal diritto di cittadinanza: «Concedo», vi si legge, «a tut- ti gli stranieri che abitano la terra la cittadinanza romana senza menomazioni di sorta, a par- te i dediticii (chor[is] ton [ded]eitichion)». Ma la vexata quaestio dell’esatta identificazione dei dediticii (secondo la maggior parte della critica, gli elementi inferiori delle masse conta- dine)8 non sembra pertinente alla questione che qui ci interessa. In effetti si può assumere con certezza che i cristiani non furono esclusi dal diritto di cittadinanza, come non lo erano stati dall’amnistia concessa per l’ascesa al trono di Caracalla9. Il problema è piuttosto quello di appurare, mediante una rivisitazione critica dello status quaestionis, se e in che modo l’editto ampliò le possibilità di perseguitare la Chiesa e, in via subordinata, se ciò attesti una mens anticristiana nell’imperatore e nel suo editto. Se così realmente fosse, bisognerebbe correggere in senso negativo la valutazione gene- ralmente positiva dei rapporti tra la dinastia severiana e i cristiani.

3. Gli orientamenti della critica storiografica E’ noto che negli anni venti del secolo scorso, in una comunicazione alla «Société d’Hi- stoire du Droit», E. Perrot sostenne che la Constitutio aveva aperto la via alla persecuzione generale delle Chiese. I peregrini cristiani – egli affermava – non potevano essere perseguiti che per reati comuni, mentre soltanto per i cittadini romani la professione di cristianesimo costituiva una colpa in se stessa, cadendo sotto l’accusa di lesa maestà. L’estensione del diritto di cittadinanza avrebbe dunque legittimato una persecuzione più ampia. «Résultat fortuit, ou délibérément recherché?», s’interrogava a questo proposito il Perrot. Pur con qualche cautela, egli si pronunciava per una consapevole scelta anticristiana di Caracalla, di per sé implicita, a suo parere, nell’ideologia religiosa evocata dal Papiro di Giessen10.

7 Cfr. C. Sasse, Die Constitutio Antoniniana. Eine Untersuchung über den Umfang der Bürgerrechtsverleihung auf Grund des Papyrus Giss. 40 I, Wiesbaden 1958 (elenco delle antiche fonti della Constitutio, da Upliano a Giu- stiniano, p. 9-11; riproduzione fotografica del papiro dopo la p. 12). Por. pure Id.,Literaturübersicht zur Constitutio Antoniniana, [in:] Journal of Juristic Papyrology 14 (1962), p. 109-149; 15 (1965), p. 329-366; A. N. Sherwin-Whi- te, The Roman Citizenship, Oxford 1973, s. 380-394, 468-473; J. Gaudemet, Les Romains et les “autres”, [in:] La nozione di “Romano” tra cittadinanza e universalità, Napoli 1984, p. 7-37. Ma si veda anche la riedizione del Papyrus Gissensis [in:] P. A. Kuhlmann, Die Giessener literarischen Papyri und die Caracalla-Erlässe, [Berichte und Arbeiten aus der Universitätsbibliothek und dem Universitätsarchiv Giessen 46], Giessen 1994, p. 215-255. 8 Così ancora L. A. Jelnickij, The Edict of Caracalla on Roman Citizenship and the Tabula Banasitana, [in:] Vestnik Drevnej Istorii. Revue d’Histoire ancienne 151 (1980), p. 162-171. 9 Cfr.. Dio, Historia Romana 77,3,3, ed. U. P. Boissevain, s. 375 s.; Spartianus, Antoninus Caracalla 3,1, edd. E. Hohl et alii, Lipsiae 1965, p. 185. 10 Cfr. E. Pierrot, L’édit de Caracalla de 212 et les persécutions contre les chrétiens, [in:] Revue historique de droit français et étranger 4,3 (1924), p. 367-369. ENRICO DAL COVOLO 18 La teoria del Perrot venne seguita in parte dallo Stroux, il quale mise in relazione l’editto del 212 con una supplicatio straordinaria, forse conclusa con un dies imperii – precursore di quello di Decio del 250, famoso per la cruenta persecuzione a cui diede luogo –11. La più ampia discussione di siffatte ipotesi è stata compiuta dal Grégoire. Egli constatava anzitutto che «la promotion automatique au droit de cité romaine de millions (sic!) de chré- tiens», senza che l’imperatore facesse dipendere questo dal compimento di un rito, non po- teva che accrescere l’influenza cristiana negli affari pubblici. In conformità a tale enunciato, l’ipotesi del Perrot veniva ripresa e confutata nella sua asserzione fondamentale. «Le vedute del Perrot», affermava il Grégoire, «riposano sulla convinzione che i cristiani fossero perse- guiti con l’imputazione di lesa maestà. Ebbene, nulla è meno sicuro di questa tesi»12. Anche il d’Ors, pur attribuendo al Grégoire una valutazione eccessivamente positiva dei rapporti tra i cristiani e l’impero prima del 250, giungeva alle medesime conclusioni. In primo luogo, contestando lo Stroux, egli rilevava che non abbiamo alcuna notizia di qualche supplicatio tra il 198 e la morte di Caracalla. In secondo luogo egli rigettava la tesi del Perrot circa i presunti rapporti tra l’estensione della civitas e una persecuzione allargata dei cristia- ni. «La reazione anticristiana del 250», sosteneva il d’Ors, «sembra presupporre un energico sviluppo del cristianesimo nella prima metà del III secolo, sotto gli effetti dell’editto di Ca- racalla. Il che dimostra appunto che non possiamo attribuire a Caracalla una propaganda esclusiva del culto imperiale. Ciò si spiega se teniamo conto che lo stesso culto imperiale doveva essere integrato nella corrente sincretista, grazie alla quale il cristianesimo poté fare il suo ingresso in nuovi ambienti religiosi»13. Il «nucleo religioso» della Constitutio, già illuminato dal d’Ors, è stato ulteriormente esplorato da W. H. C. Frend. Di fatto, nell’editto del 212 egli vede l’implicanza politica dell’unificazione religiosa di tutti i sudditi. Riferendosi alle linee 3-4 delPapiro di Giessen, peraltro non direttamente citate, il Frend ricorda la motivazione religiosa dell’editto: «Un atto», egli scrive, «di gratitudine agli dei per la protezione accordata in un momento di peri- colo (la pretesa cospirazione di Geta)». Invero il papiro non parla del complotto di Geta, e Caracalla potrebbe altrettanto bene essere stato salvato da qualche malattia per grazioso intervento divino. In sostanziale accordo con il Perrot e lo Stroux, il Frend ribadisce che sul versante religio- so la Constitutio doveva implicare una supplicatio universale agli dei immortali, di fronte alla quale un eventuale rifiuto avrebbe potuto essere inteso come un tradimento. «Una chia- mata generale a sacrificare», prosegue il Frend, alludendo evidentemente ai risvolti liturgici della supplicatio straordinaria, «non poteva capitare più di una volta nella vita: ma quando ciò avvenne, nel 250, i cristiani dovettero confrontarsi con una richiesta, cui non potevano sfuggire. Il lealismo, che avrebbe offerto preghiere per la Salute dell’imperatore, venne a tro- varsi in radicale contrasto con un atteggiamento che trattava il Genio dell’imperatore come

11 Cfr. J. Stroux, Die Constitutio Antoniniana, [in:] Philologus 42 (1933), p. 282. 12 H. Grégoire, Les persécutions dans l’empire romain, Bruxelles 1964, p. 35 s. 121 s., nota 37. Le idee qui espresse rispecchiano anche il punto di vista di J. Moreau, che collaborò insieme con P. Orgels e A. Maricq alla prima edizione dell’opera (1951): tale punto di vista venne ribadito dallo stesso J. Moreau, La persecuzione del cristianesimo nell’impero romano, Brescia 1977 (ed. francese, Paris 1956), p. 80-82. 13 A. d’Ors, Estudios sobre la «Constitutio Antoniniana», [in:] Emerita 24 (1956), p. 19-21. LA CONSTITUTIO ANTONIANA E LO SVILUPPO DELLE RELAZIONI... 19 una divinità». E conclude: «The Constitutio Antoniniana made general persecution possibi- le»14. Tuttavia, a differenza del Perrot e dello Stroux, il Frend non lascia affatto trasparire la possibilità di una mens anticristiana nel fondamentale atto legislativo di Caracalla. Precisamente a quest’ultimo riguardo va riferito il contributo di P. Keresztes. Tra l’altro, egli esclude che l’estensione della civitas possa aver determinato la scomparsa del diritto d’appello all’imperatore, riservato per il tempo addietro ai cittadini condannati a morte. A suo parere, in materia di appello a Cesare la distinzione legale tra cittadini e non cittadini era già passata in second’ordine, al tempo di Caracalla, a favore della distinzione tra hone- stiores e humiliores, per cui tale diritto aveva perso ogni significato reale per il cittadino della plebe. Inoltre i cristiani già da lungo tempo non facevano uso di questa prerogativa, né, ordinariamente, essa veniva rispettata dai magistrati provinciali. Infine – ed è ciò che più interessa – il Keresztes, pur ammettendo con il Frend che l’editto «made generale persecu- tion a possibility», conclude: «E’ ragionevole assumere che la Constitutio non fu in nessuna maniera, aperta o implicita, rivolta contro i cristiani»15. In anni a noi più vicini il punto della questione è stato fatto da R. Turcan nell’opera col- lettiva Aufstieg und Niedergang der Römischen Welt, là dove egli tratta del culto imperiale nel III secolo. Non consta che dopo di lui il panorama critico si sia arricchito di molti altri interventi, se si eccettuano quelli che citeremo nelle nostre conclusioni. Con puntuale ricorso al Papiro di Giessen, il Turcan ribadisce la motivazione fondamen- talmente religiosa dell’editto. Pur non entrando direttamente nel problema dei rapporti tra la Constitutio e la storia del cristianesimo primitivo, egli afferma che gli interessi dell’impera- tore erano catalizzati dall’ideale di una religione unitaria, che raccogliesse i romani di ogni condizione e di ogni origine attorno all’imperatore, centro di unità dell’ecumene; e lascia intendere che tale sollecitudine era talmente preponderante nella mente del sovrano, da la- sciare in ombra la «questione dei cristiani»16.

4. Conclusioni Posso fare mia una conclusione di questo tipo, che – in pieno accordo con la tradizione storiografica – scagiona Caracalla da ogni sospetto di ostilità verso i cristiani17. Tuttavia, nonostante le riserve di G. Barone-Adesi18, ritengo anche – con la maggior parte della critica recente – che la Constitutio, obbligando tutti (o meglio, quasi tutti) i sudditi dell’impero al culto pagano, rese più facile l’identificazione di quanti se ne astenevano. Così, indipenden-

14 W. H. C. Frend, Martyrdom and Persecution in the early Church. A Study of a Conflict from the Maccabees to Donatus, Oxford 1965, p. 312. 15 P. Keresztes, The Constitutio Antoniniana and the Persecutions under Caracalla, [in:] American Journal of Philology 91 (1970), p. 446-459. 16 Cfr. R. Turcan, Le culte impérial au III siècle, [in:] Aufstieg unf Niedergang der Römischen Welt 2,16,2, Berlin - New York 1978, p. 1064-1066. 17 Vedi A. Barzanò, Il cristianesimo nelle leggi di Roma imperiale, [Letture cristiane del primo millennio 24], Milano 1996, p. 42, nota 56. 18 Cfr. G. Barone-Adesi, L’età della «Lex Dei», [Università di Roma «La Sapienza». Pubblicazioni dell’Istituto di Diritto Romano e dei Diritti dell’Oriente Mediterraneo 71], Napoli 1992, p. 35. ENRICO DAL COVOLO 20 temente dalle intenzioni del legislatore, la Constitutio Antoniniana finì per agevolare la per- secuzione delle Chiese. Ma sono altrettanto convinto che occorra escludere un intento anticristiano nell’editto del 212. Così rimane confermato l’atteggiamento della dinastia severiana verso i cristiani: atteg- giamento ispirato a straordinaria tolleranza, che senza dubbio favorì la crescita del «terzo popolo» (o tertium genus, come i cristiani stessi amavano definirsi)19, e che di fatto anticipò, preparandola, la «svolta costantiniana». Complessivamente nell’età dei Severi si può cogliere un’«analogia di circostanze» tra la storia dell’impero e la storia della Chiesa. Da una parte la dinastia imperiale, impegnata nel consolidamento e nella propaganda dalla monarchia, estende il diritto di cittadinanza con motivazioni prettamente religiose. Dall’altra parte la comunità cristiana di Roma, schierata con papa Callisto su posizioni decisamente «filomonarchiane», cura l’organizzazione delle proprie strutture – a partire dall’autorità del vescovo e dalla formazione dei ministri ordina- ti – in maniera adeguata al progressivo incremento dei fedeli. In tali prospettive l’epoca dei Severi rappresenta una tappa da non trascurare nella cresci- ta dei due popoli, quello di Cesare e quello di Cristo20.

The Antoninian constitution and the development of relation between Empire and the Church in the time of Severi (193-235) Summary The present contribution examines the Constitutio Antoniniana, taking into account its particular historical-religious subcontext. The legislator’s intention is not anti-Christian even though the Constitutio could have easily facilitated the persecution of Christian Churches. In any case, the Rescript of Caracalla represents an important step in the growth of the two peoples, those belonging to Caesar and those belonging to Christ.

19 Cfr. E. dal Covolo, La religione e Roma tra «antico» e «nuovo»: l’età dei Severi, [in:] Rivista di Storia e Let- teratura Religiosa 30 (1994), p. 237-246. 20 Cfr. G. Zecchini, La Constitutio Antoniniana e l’universalismo politico di Roma, [in:] L’ecumenismo politico nella coscienza dell’Occidente, Roma 1998, p. 349-358; V. Marotta, La cittadinanza romana in età imperiale (secoli I-III d.C.). Una sintesi, Torino 2009, soprattutto i capitoli quinto, sesto e settimo. Saeculum Christianum t. XX (2013)

Przemysław Nowogórski WNHiS UKSW, Warszawa

Sefforis – perła Galilei – w historii i w tradycji (do podboju arabskiego)

Sefforis, to obok Tiberias, najwspanialsze miasto starożytnej Galilei i przez kilka lat jej stolica. Czasy jego świetności przypadają na przełom I wieku p.n.e. i I wieku n.e. oraz drugą połowę II i III wieku n.e. Mimo to, nazwa miasta nie pojawia się ani razu w Nowym Testa- mencie, choć wymienianych jest tam wiele innych miast galilejskich i to o wiele mniejszym znaczeniu. Stąd często stawiane jest pytanie o to czy znał to miasto Jezus z Nazaretu i czy tu bywał? Niniejszy szkic stanowi syntetyczne ujęcie miejsca Sefforis w historii i w tradycji starożytnej oraz wczesnośredniowiecznej. Nie jest natomiast, co należy podkreślić, typową rekonstrukcją historii miasta. Miejsce Sefforis w historii Galilei oraz w tradycji żydowskiej i wczesnochrześcijańskiej było ważne, choć nie zawsze jest ono adekwatne do dość skrom- nej liczby źródeł historycznych poświadczających ten fakt. Początki zainteresowań tym ważnym ośrodkiem sięgają pierwszych lat XX wielu, a ich zintensyfikowanie w połowie lat dziewięćdziesiątych minionego stulecia spowodowane zo- stało odkryciami archeologicznymi synagogi bogato dekorowanej, datowanej na schyłek V lub pocz. VI wieku n.e.1 Pierwsze badania archeologiczne w wsi Saffurije, lokalizowanej na miejscu starożytnego Sefforis, przeprowadził w 1931 roku Leroy Waterman z Uniwersytety Michigan. Odsłonił wówczas pozostałości fortecy krzyżowców, przy budowie której użyto kamieni ze starszych budowli z okresu rzymskiego. Pod fortecą natrafił na niezidentyfikowaną budowlę czasów rzymskich. Z tego okresu pochodzi również teatr w typie rzymski (o średnicy ok. 33 m), natomiast z okresu bizantyńskiego odkryto słabo zachowaną bazylikę2. Kompleksowe bada- nia wykopaliskowe prowadzone są głównie od początku lat osiemdziesiątych XX wieku. Wobec niewielu źródeł pisanych odnoszących się do Sefforis, rezultaty tych badan stanowią ważny element do rekonstrukcji dziejów miasta.

1 Badania nad historią Sefforis zainicjowali Anton Büchler i Samuel Klein. Interesowało ich głównie społeczeństwo miasta, także problem minim w II i III wieku n.e.; por. A. Büchler, Political and Social Leaders of Sepphoris, London 1909 oraz S. Klein, Beiträge zur Geographie Geschichte Galiläas, Leipzig 1909 a także S. Klein, Various Eassays Pertaining of ʼEretz Israel, Vienna 1924 (oryginał w jęz. hebrajskim). 2 L. Waterman, Preliminary Report of the University of Michigan Excavations at Sepforis, Palestine 1931, Michi- gan 1937. PRZEMYSŁAW NOWOGÓRSKI 22 1. Sefforis w czasach hasmonejskich i herodiańskich Prawdopodobne początki miasta sięgają końca VIII lub pierwszej połowy VII wieku p.n.e., czyli w czasie asyryjskiego panowania w Kanaanie, lecz nie odgrywało wówczas ja- kiejś znaczącej roli. Dopiero od czasów hasmonejskich miasto staje się znaczącym ośrod- kiem w całej Galilei. W historii po raz pierwszy nazwa miasta Sefforis pojawia się w związku z najazdem na Galileę w 103 roku p.n.e. Ptolenajosa IX Lathyrosa3. Nazwa miasta w wersji hebrajskiej -ṣippōri), w redakcji greckiej: Σεπφώρις, wywodzi się zapewne od hebrajskiego rze) צפורי -ṣippōr) – ptak. Być może odnosi się ona do widoku rozciągającego się z Sef) צפור czownika foris na okolicę. Niepowodzenie ataku wojsk ptolemejskich na Sefforis może świadczyć o tym, że miasto było już wtedy dobrze ufortyfikowanym ośrodkiem regionu. Fortyfikacje te mogły pocho- dzić jeszcze z czasów Seleukidów4. W tym kontekście ciekawie prezentuje się inskrypcja umieszczona na ostrakonie znalezionym na Akropolis Sefforis w części zabudowanej obiek- tami wojskowymi. Jest to fragment naczynia z uchwytem, poniżej którego znajduje się he- brajski napis wykonany pismem kwadratowym, charakterystycznym dla II wieku p.n.e.5 -co może być odpowiedni אפמלס :Właściwie da się odczytać jedynie pięć pierwszych liter τ). Wyraz ten może) ת kiem greckiego ̓επιμελητής, choć brak w napisie hebrajskim litery oznaczać nadzorcę, zarządcę, ale może mieć i zdecydowanie szersze znaczenie. Józef Fla- wiusz użył tego tytułu w znaczeniu zarządca jako gubernator, który Antipatrowi Ideumej- czykowi (ojciec Heroda Wielkiego) nadał Cezar za oddanie mu licznych przysług6. W wersji łacińskiej tytuł ten oddany jest jako procurator. W Wojnie żydowskiej Józef Flawiusz okre- ślił Heroda Wielkiego jako epimeletes całej Syrii, natomiast w Starożytnościach żydowskich w odniesieniu do tego samego wydarzenia z biografii przyszłego króla żydowskiego, użył terminu στρατηγός7. Te porównania są istotne, gdyż mogą sugerować, że już w czasach Aleksandra Jannaja (103–76 p.n.e.) w Sefforis znajdował się garnizon wojskowy z własnym zarządcą, który miał nawet większe uprawnienia administracyjne nad regionem Dolnej Ga- lilei. Wskazywałoby to już wówczas na stołeczną pozycję Sefforis. Jeśli prawidłowe jest zinterpretowanie napisu z tego ostrakonu, to mamy do czynienia z wprowadzeniem do na- zewnictwa hebrajskiego greckiego terminu, zapisanego literami hebrajskimi. Należy zwró- cić uwagę, że omawiana inskrypcja zawiera albo błąd ortograficzny, albo taką formę tego tytułu przyjęto w redakcji hebrajskiej w II wieku p.n.e.

3 Ptolemaios Lathyros usunięty już wówczas z tronu egipskiego i władający Cyprem, zaatakował ziemie Aleksan- dra Jannaja i zdobył galilejskie miasto Asochis leżące w Dolnej Galilei (identyfikowane z talmudycznymSzichnin ). Próbował także, ale bezskutecznie, zająć leżące na południowy wschód Sefforis; Antiq. XIII, 337–338). 4 M. Aviam, A Second-First Century B.C.E. Fortress and Siege Complekx in Eastern Upper Galilee w: “Archae- ology and the Galilee: Texts and Contexts in Graeco-Roman Galilee in the Gaeco-Roman Periods, ed. D. R. Ed- wards and M. Aviam, Atlanta 1997, s. 97–105; M. Aviam doszedł do takiego wniosku m. in. w rezultacie swoich badań w Chirbet Hurrwani. Seleukidzi wznieśli szereg twierdz dla obrony Doliny Huleh, a po sukcesie powstania machabejskiego, zostały przejęte przez władców hasmonejskich, którzy dokonywali w nich jedynie niezbędnych prac naprawczych. 5 Zob. J. Naveh, Jar Fragment with Inscription in Hebrew w: Sepphoris in Galilee: Crosscurrents of Culture (ed. R.M.Nagy et al.), North Carolina Museum of Art 1996, s. 170–173. 6 Antiq. XIV, 127 oraz 139. 7 Chodzi o powołanie przez Rzymian Heroda na zarządcę Celesyrii; B. J. I, 225; Antiq. XIV, 280. Podobnie w odnie- sieniu do Marcellusa, prefekta Judei w latach 36 - 41 Józef Flawiusz użył tytułu epimeletes, Antiq. XVIII, 89. SEFFORIS – PERŁA GALILEI – W HISTORII I W TRADYCJI (DO PODBOJU ARABSKIEGO) 23 Pewne jest natomiast ustanowienie Sefforis siedzibą władz regionalnych dopiero z końca panowania dynastii hasmonejskiej. Kiedy Gabiniusz zajął w 63 roku p.n.e. Judeę wraz z Je- rozolimą dokonał nowego podziału władzy. Janowi Hirkanowi II powierzył jedynie obo- wiązki arcykapłana jerozolimskiego oraz ustanowił lokalne władze – rady – w pięciu mia- stach. Jednym z nich było właśnie Sefforis, najdalej na północ wysunięte nowe centrum administracyjne pozostające z związku z Jerozolimą8. Pozostałe, Jerozolima, Gadara, Ama- thos i Jerycho leżały na terenie Judei9. Ponownie Sefforis odegrało ważną rolę w dramatycznych wydarzeniach w czasie okupa- cji partyjskiej i wojny domowej pomiędzy Hasmoneuszami a Herodem Wielkim w latach 40–37 p.n.e. Antigonos Matatiasz, młodszy syn Aristobulosa II, został królem żydowskim z nadania Partów po zajęciu przez nich rzymskiej Syrii i Palestyny. Nowy władca umieścił w Sefforis wierny sobie garnizon. Herod, mianowany w 39 roku p.n.e. królem przez Okta- wiana i Marka Antoniusza, z pomocą Rzymian musiał wyzwolić dla siebie królestwo spod okupacji partyjskiej. Po wysłaniu swojego brata, Józefa, z wojskami do Idumei i ulokowaniu swojej rodziny w Samarii, przystąpił do działań zbrojnych w Galilei. Był to bowiem teren silnego poparcia dla Partów i oporu wobec Rzymian. Na pierwszej linii znalazło się Sefforis. Herod Wielki stanął pod jego murami podczas wyjątkowej śnieżycy. Mimo niesprzyjającej pogody miasto zdobył bardzo łatwo, bo załoga wierna Antigonosowi Hasmonejskiemu po prostu uciekła10. Miasto stało się teraz bazą operacyjną oddziałów herodiańskich przeciwko bandom rozbójników grasujących w tej części Galilei. I choć Józef Flawiusz nazywa ich rozbójnikami, to raczej chodzi tu o przeciwników politycznych Heroda, próbujących stawiać mu zbrojny opór11. Opis zdobycia miasta i działania w jego okolicach, to właściwie jedyny przekaz historyczny o Sefforis w odniesieniu do panowania Heroda Wielkiego. Po śmierci Heroda Wielkiego w 4 roku p.n.e., w wielu regionach państwa wybuchały bunty lub uaktywniały się różne bandy rozbójnicze. Dotyczyło to również Dolnej Galilei, a szczególnie okolic Sefforis. Grasował tu Juda syn Ezechiasza, którego spacyfikował wiele lat wcześniej Herod, będący wtedy gubernatorem galilejskim12. Juda napadł na Sefforis i za- mek królewski, z którego zrabował broń oraz spory zapas pieniędzy. Podobno miał nawet apetyt na objęcie tronu królewskiego. Wobec tak licznych zamieszek postanowił interwenio- wać w Palestynie namiestnik Syrii Kwintyliusz Warus. Zadanie opanowania sytuacji w Ga- lilei powierzył synowi i jednemu ze swoich przyjaciół13. Ten zaś zdobył i spalił Sefforis, a miesz- kańców sprzedał w niewolę. W narracji Józefa Flawiusza w Wojnie żydowskiej znajduje się informacja o zdobyciu Sefforis przez wojska dowodzone przez Gajusza, przyjaciela Waru- sa14. Natomiast według Starożytności żydowskich dokonał tego syn namiestnika. Zapewne rozbieżność ta wynika ze źródeł, z których korzystał żydowski historyk.

8 Antiq. XIV, 91; w Wojnie żydowskiej Józef Flawiusz nazywa rady stojące na czele nowo powołanych okręgów „synodami” – συνοδoι, B. J. I, 170. 9 Wymieniona wśród tych nowych ośrodków Gadara oznacza najprawdopodobniej Gazarę, w Starym Testamen- cie występujące jako Gezer. 10 Antiq. XIV, 413 – 415; Herodowi wpadły w ręce również ogromne zapasy żywności zgromadzone w Sefforis. 11 Por. M. Hengel, Die Zeloten, Leidem 1961, s. 322–324. 12 O tych wydarzeniach: Antiq. XIV, 159 oraz B. J. I, 204. 13 Antiq. XVII, 288. 14 B. J. II, 268. PRZEMYSŁAW NOWOGÓRSKI 24 Mimo sympatii jaką Herod Wielki cieszył się ze strony Augusta, cesarz nie zrealizował żadnego z testamentów króla żydowskiego i dokonał podziału jego spuścizny według wła- snej inicjatywy. Zniesiono tytuł królewski i zasadniczo jedność państwa. Każdy z trzech najstarszych żyjących synów Heroda: Archelaos, Herod Antipas i Herod Filip, otrzymał swoją dzielnicę, lecz ich władza w nich została mocno ograniczona. Galilea oraz zajordań- ska Perea (starotestamentalny Moab) przypadły Herodowi Antipasowi. Dla Sefforis nastąpił okres wielkiego rozkwitu, a miasto aż do 18 roku, czyli do czasu założenia Tiberias, pełniło rolę stolicy Galilei. Józef Flawiusz przekazał informację, że Herod Antipas umocnił ozdobę (perłę) całej Galilei, czyli Sefforis i nadał nową nazwę Autokratoris15. Tetrarcha uczynił to zapewne na cześć Augusta, bowiem nazwa ta wywodzi się od greckiego wyrażenia ͗αυτοκράτωρ (ewentualnie ͗αυτoκρατής) odpowiednika łacińskiego imperator16. Co prawda archeologicznie nie potwierdzono jakiś zakrojonych na szeroką skalę prac fortyfikacyjnych Heroda Antipasa. Być może, że jedynie odbudował on siedzibę garnizonu na Akropolis. W 39 roku galilejski tetrarcha pozbawiony został swojej dzielnicy. Kajusz Kaligula oddał ją swojemu przyjacielowi, wnukowi Heroda Wielkiego, Herodowi Agrippie I (39 – 44).

2. Sefforis wobec Pierwszej Wojny Żydowskiej Pomiędzy czasami panowania Heroda Antipasa a wybuchem Pierwszej Wojny Żydow- skiej brak w źródłach pisanych informacji o Sefforis. Stan ten ulega zdecydowanej zmianie w kontekście wielkiej wojny w latach 66–70. Sefforis odegrało ważną rolę w przebiegu działań zbrojnych. Informacji na ten temat dostarcza Józef Flawiusz w Wojnie żydowskiej oraz w Autobiografii. To właśnie w tym drugim dziele znacznie częściej i dokładniej wymie- nia Sefforis17. Można powiedzieć, że w kilku zdaniach zapisanych w Autobiografii (wersety 346 – 349) zawarł całą istotę postawy tej galilejskiej metropolii wobec wojny żydowsko – rzymskiej. Podkreślił bowiem silnie prorzymską postawę mieszkańców Sefforis, zdecydo- wanie niechętnych walce z Rzymianami. Poza przekazem Józefa, którego wiarygodność lub niekiedy zdecydowana przesada budzi wątpliwości wielu badaczy, współczesna nauka dys- ponuje innymi ciekawymi źródłami, świadczącymi o prorzymskiej postawie Sefforejczy- ków. Są to monety wybijane w Sefforis w 67/68 roku. Monety te, przeważnie brązowe, są niemal identyczne z tymi wybijanymi w Ceasarei Philippi przez Heroda Agrippę II. Na awersie znajduje się legenda w języku greckim, ułożona w trzech poziomych liniach, o tre- ści: LΔΙ ΝΕΡΩΝΟ ΚΛΑΥΔΙΟΥ ΚΑΙCΑΡΟ. Na rewersie zaś, umieszczone zostały dwa złą- czone dolnymi krawędziami rogi obfitości. Pomiędzy nimi wstawiony jest kaduceusz. Mo- nety w Ceasarei Philippi wybito w 61 roku, te z Sefforis datowane są na czternasty rok panowania Nerona, czyli rok 68, ostatni rok jego rządów. Dodatkowo w legendzie monet

15 Antiq. XVIII, 27. 16 Zmiana dawnych nazw na nowe w celu uczczenia władcy była zjawiskiem dość powszechnym. Herod Wielki założył miasto Caesarea Maritima i nazwał je na cześć Augusta, a nazwę Samaria zmienił na Sebaste (Sebastos to grecki odpowiednik Augustus), Herod Antipas zakłada na zachodnim brzegu Jeziora Genezaret nowe miasto i nazywa je Tiberias, na cześć cesarza Tyberiusza, a w Perei nowemu miastu nadaje nazwę Julias na cześć żony Augusta. Jego brat, Herod Filip założył miasto u źródeł Jordanu i również nazwał ją Caesarea (zwana równie jako C. Philippi dla odróżnienia od Maritima, czyli Nadmorskiej), a dotychczasowa Betsaida otrzymała nazwę Julias na cześć Liwii Druzylli, żony Augusta, włączonej po śmierci do rodu julijskiego w 29 roku.. 17 Autobiografia ma nieco inną wymowę niż Wojna żydowska i Starożytności żydowskie. Widać w niej bardziej wyraźnie “rzymskość” Józefa Flawiusza, nic dziwnego, że częściej wspomina prorzymskie Sefforis. SEFFORIS – PERŁA GALILEI – W HISTORII I W TRADYCJI (DO PODBOJU ARABSKIEGO) 25 z Sefforis obecny jest napis: ΕΙΡΗΝΟΠΟΛΙC ΝΕΡΩΝΙΑC CΕΠΦΩΡΙC18. Dwie nazwy zwracają w tym miejscu uwagę: Eirenopolis, czyli miasto pokoju oraz Neronias – nowa nazwa Sefforis. Pokojowe i prorzymskie nastawienie Sefforis wyrażone zostało w określe- niu go jako miasto pokoju, co potwierdzałoby wywód Józefa Flawiusza na temat niechęci Sefforejczyków do walki razem z pozostałymi Żydami przeciw Rzymianom. Jeśli wybicie monet z tymi napisami nastąpiło bezpośrednio przed lub tuż po wejściu Wespazjana do Ga- lilei, to świadczy o pragmatycznym podejściu Sefforis do realiów politycznych. Użycie na- tomiast nazwy Neronias może potwierdzać zmianę nazwy Sefforis na cześć cesarza Nerona. Również i to stanowi świadectwo realistycznej oceny sytuacji w Galilei i przyszłości wojny żydowskiej. Podobnie postąpił kilka lat wcześniej Herod Agrippa II i swoje stołeczne miasto Caesarea, założone przez Heroda Filipa, również nazwał Neronias w celu uczczenia Nerona, ale przede wszystkim dla zapewnienia sobie przychylności rzymskiego władcy19. Prorzymska postawa opłaciła się Sefforis. Na krótko przed wybuchem wojny żydowskiej ponownie zostało stolicą Galilei. Król Herod Agrippa II odebrał tę funkcję Tiberias i w Sef- foris umieścił siedzibę banku oraz archiwów królewskich20. Kiedy Józef Flawiusz przybył do Galilei, zastał Sefforejczyków nieco przestraszonych rozwojem sytuacji. Powstańcy do- minowali w kraju i zagrażali Sefforis, znanemu ze swych politycznych zapatrywań21. Józe- fowi udało się chwilowo uspokoić sytuację, ale postawa Sefforis nie uległa zmianie. Inaczej odnosiła się do wojny konkurencyjna πόλις – Tiberias. Tu chęć walki z Rzymianami prze- ważyła, choć mogła wynikać bardziej z niechęci wobec Sefforis niż do Rzymu22. Zadania, jakie Józef Flawiusz otrzymał w Galilei, obejmowały bardzo szeroki zakres. Zawierały się w nich przede wszystkim kwestie wojskowe, ale również sprawy administracyjne i sądowe. Uprawnienia Józefa można porównać do władzy prefekta rzymskiego w Judei. To w oczy- wisty sposób stawiało go po stronie żydowskich wojowników. Łatwo spostrzec, że zadania te były trudne do realizacji i wymagały wielu umiejętności. Obie Galilee (Górna i Dolna) oraz zajordańska Gaulanitis jako pierwsze wystawione były na odwetowy atak Rzymian. Józef Flawiusz musiał niejako zmobilizować ludność tych prowincji do walki z Rzymiana- mi. Nic dziwnego, że bardzo absorbowała go sprawa Sefforis. Jednym z priorytetowych zadań Józefa było wzmocnienie systemów obronnych miast galilejskich. Z tego zadania wywiązał się kompleksowo, co dał wyraz w Autobiografii. W wersecie 188 wymienia na- zwy umocnionych przez siebie miast, dodatkowo zaopatrzonych w zapasy zboża i broni. Wśród miast tych wymienia również Sefforis. W Wojnie żydowskiej zaznacza, że ufortyfiko- wanie Sefforis powierzył jego mieszkańcom, gdyż byli zamożni i zdolni do udźwignięcia takiego obciążenia23. Na niewiele się to zdało, bo gdy do Galilei przybył rzymski Dwunasty Legion dowodzony przez Caesaennusa Gallusa, Sefforis przyjęło go z otwartymi rękami,

18 Na temat monet z Sefforis: G.F.Hill, Catalogue of Greek Coins of Palestine, London 1914, s. 16; H. Seyrig, Irenopolis –Neronias – Sepphoris, “Numismatic Chronicle” 10/1950, s. 284–289 oraz Y. Meshorer, Coins of Sep- phoris w: Sepphoris in Galilee, op. cit., s. 195–196. 19 Antiq., XX, 211. 20 Vita 38. 21 Vita 30 – 31. 22 Vita 31 i 39. 23 B. J. II, 574 PRZEMYSŁAW NOWOGÓRSKI 26 a za jego przykładem także okoliczne miasta24. Był to dotkliwy cios dla walczących Żydów, którzy schronili się w górach na północ od Sefforis. Mimo to ponieśli dotkliwe straty z rąk legionu Gallusa i tylko nielicznym udało się wydostać z zagrożonego regionu. Józef Fla- wiusz dwukrotnie atakował i zdobywał Sefforis, jak wynika z jego Autobiografii lecz miasto ustawicznie buntowało się przeciw niemu25. Ostatecznie władze Sefforis zwróciły się do Caestiusa Gallusa, namiestnika Syrii, o pomoc przeciw wojskom żydowskim. I choć na- miestnik obiecał jej udzielenie, to bez żadnych konkretów. Wobec tego Józef ponownie za- atakował Sefforis i zdobył je szturmem. Tym samym dał niejako przyzwolenie wrogo nasta- wionym Galilejczykom do splądrowania miasta. Mieszkańcy schronili się na Akropolis, a Galilejczycy dokonali grabieży i zniszczenia Sefforis. Cała akcja przebiegała właściwie pod kontrolą Józefa Flawiusza, który w pewnym momencie przerwał ten okropny spektakl i rozpuścił plotkę, że Rzymianie zajmują miasto. Grabieżcy pospiesznie wycofali się z Sef- foris. Józef przypisywał sobie jako wielką zasługę ocalenia miasta od całkowitego zniszcze- nia26. To przykre i niebezpieczne zdarzenie jeszcze bardziej zmotywowało Sefforejczyków do ubiegania się o ochronę ze strony Caestiusa Gallusa. Ostatecznie namiestnik przysłał do Sefforis oddział jazdy i piechoty. Józef zaś, rozłożywszy się obozem we wsi Garis, w odle- głości niecałe cztery kilometry od Sefforis, przygotował atak na miasto27. Nocny szturm co prawda zakończył się niepowadzeniem, ale Żydom udało się zabić dwunastu Rzymian i kil- ku Sefforejczyków28. Wojna wchodzi teraz w niemal decydująca fazę. W Palestynie wiosną 67 roku rozpoczął operację Wespazjan, skierowany tu przez Nerona wobec trudności władz prowincjonalnych w pacyfikacji żydowskiego powstania29. Wódz rzymski przyjął w Ptole- mais delegację Sefforejczyków. Wiedząc o ich prorzymskim nastawieniu, przydzielił miastu do obrony żołnierzy w liczbie tysiąca jeźdźców i sześciu tysięcy pieszych, a na ich czele postawił trybuna Placidusa30. Rzymianie działali dość swobodnie w okolicach Sefforis, do- tkliwie je niszcząc. Józef Flawiusz ponownie próbował zająć miasto, aby wyeliminować ośrodek dający się we znaki żydowskim powstańcom. Podobnie jak poprzednia próba zdo- bycia Sefforis, ta również się nie powiodła. Zaogniła natomiast sytuację w regionie, gdyż Rzymianie jeszcze bardziej grabili okolicę i mordowali mieszkańców, potencjalnych wro- gów Rzymian31. Wprowadzenie rzymskiej załogi do Sefforis, zasadniczo zakończyło jego udział w Pierwszej Wojnie Żydowskiej. Tak zabezpieczone przed wojskami żydowskich rebeliantów, kontynuowało wybijanie monet, o których mowa była wyżej, a do tego posłu- giwało się nazwą podkreślającą wierność cesarzowi. W niedługim czasie nastąpiła zasadni- cza zmiana na tronie cesarskim w Rzymie i w 69 roku nowym władcą został Wespazjan, tak radośnie witany w Palestynie przez obywateli Sefforis.

24 B. J., II, 510 – 511. 25 Vita, 82 oraz 373. 26 Vita 373 – 380. 27 Być może chodzi tu o Kanę (Galilejską) lub jakąś okoliczną wieś napo łożoną na sąsiednich wzgórzach. 28 Liczba dwunastu nie jest identyczna we wszystkich edycjach Autobiografii. Taka liczba znajduje się w rękopisie P – Codex Palatinus (Vaticanus) z IX lub X wieku (wersja greckojęzyczna), będący podstawą wielu współczesnych przekładów dzieła. 29 B. J. III, 3 – 5. 30 B. J. III, 59; postać trybuna Placidusa nie jest rozpoznana. 31 B. J. III, 61- 62. SEFFORIS – PERŁA GALILEI – W HISTORII I W TRADYCJI (DO PODBOJU ARABSKIEGO) 27 3. Sefforis w II i III wieku W sierpniu 70 roku Żydzi przeżyli głęboki wstrząs. W gruzach legła Świątynia w Jerozo- limie. Mimo dalszego oporu zelotów na Masadzie, wojna przeciwko Rzymianom skończyła się klęską. Jerozolima stała się siedzibą rzymskiego garnizonu, niedostępna dla Żydów. IVDEA CAPTA lub IVDAEA CAPTA głosiły legendy na monetach Flawiuszów, a panele reliefowe Łuku Tytusa przedstawiają jego triumf w Rzymie32. Pośród łupów zdobytych w Pa- lestynie, na pierwszym planie widać siedmioramienny świecznik, symbol zrujnowanej Świątyni i pokonanych Żydów. W II wieku Żydzi ponownie walczą z Rzymianami. W latach 132–135 na terenie Judei ma miejsce powstanie antyrzymskie pod wodzą Bar Kochby, zwane Drugą Wojną Żydow- ską. Niestety nie dysponujemy tak dokładną relacją o jej przebiegu, jak w przypadku Pierw- szej. W rezultacie Drugiej Wojny Jerozolima została zrównana z ziemią, a na jej miejscu Hadrian założył nowe miasto: Colonia Aelia Capitolina. W tradycji żydowskiej ten cesarz utopił drugie powstanie żydowskie w morzu krwi. Na krótko przed wybuchem Drugiej Wojny Żydowskiej Sefforis ponownie zmienił na- zwę. Prawdopodobnie Hadrian nadał mu miano Diocaesarea – w redakcji greckiej Διοκαισάρια. Notuje ją w Onomastikonie Euzebiusz z Cezarei, ale chyba myli ją z miastem Διοσπόλις, czyli Lod (Lidda) w Judei33. W nowej nazwie miasta uczczono zarówno Dzeusa (Διο-) jak i osobę cesarza. Wydaje się, że ta nazwa nie była używana w środowisku żydow- skim i bardziej upowszechniła się dopiero w późnym antyku. Na monetach wybijanych w Sefforis w czasach Hadriana przedstawiano czterokolumnowy portyk świątyni oraz Tria- dę Kapitolińską (Jowisza, Minerwę i Junonę), co ilustrowało nową nazwę miasta34. Na mo- netach po raz pierwszy nazwa Διοκαισάρια pojawiła się kilka lat później, w czasach Antoni- na Piusa (138 – 161). Używano obok już dawniej stosowanych na monetach Sefforis określeń (h)Ieros, Asyloum, czy Autonomous: ΔΙΟΚΑI IEP AΣΥ ΑΥΤΟ; AI ANTΩNIN Σ DIOK AΣYAYTO35. Podobne legendy znajdują się na monetach wybijanych w Sefforis w czasach Antonina Karakalli (211–217): ΔΙΟΚΑΙΦΑΣ ΙΕΡΑΣ ΑΣΥΛΟΥ ΑΥΤΟΝΟΜΟΥ ΠΙΣΤΟΣ ΦΙΛΟΣ ΣΥΜΜΑΧΟΣ ΡΩΜΑΙΩΝ36. Stosowany jest również skrót: ΣΚΔΡΩ, któ- ry odpowiada łacińskiemu SPQR. Druga połowa II wieku i cały III stanowiły dla Sefforis pod wieloma względami czas wielkiego rozwoju. Z punktu widzenia urbanistyki rozbudowało się miasto według typowe- go planu rzymskiego, z dwiema przecinającymi się do kątem prostym ulicami: Cardo Maxi- mus (pn. – pd.) i Decumanus (zach.- wsch.). Podobnie jak w innych miastach palestyńskich tego okresu są to szerokie wybrukowane ulice, flankowane portykami37. Wzniesiony został teatr, świątynia, dwie publiczne termy i wiele innych gmachów użyteczności publicznej.

32 R. Deutsch, Roman Coins Boats “Judaea Capta”, “Biblical Archaeology Review” 36:01, Jan/Feb 2010. 33 Onom. 17, 14. 34 M. Chancey, Greco-Roman Culture and Galilee of Jesus, Cambridge University Press 2005, s. 189. 35 Ibidem, s. 190. 36 C. M. McCray, Jewish Friends and Allies of Rome, “American Numismatic Society Museum Notes” 25 (1980), s. 53–57. 37 Na ten temat obszernie: C. Thomas McColloughy & Douglas R. Edwards, Transformation Space: The Roman Road at Sepphoris w: Archaeology and the Galilee, ed. D. R. Edwards et al., Atlanta 1997, s. 135 – 142. PRZEMYSŁAW NOWOGÓRSKI 28 Miasto otrzymało nowy akwedukt38. Przez ostatnie siedemnaście lat swego życia mieszkał tu i działał Jehuda I ha-Nasi (ok. 135–219). To ogromnie ważna postać w historii Żydów i judaizmu. Powszechnie uważany za kompilatora Miszny, odnowiciel tak zwanego patriar- chatu żydowskiego, czyli urzędu nasiego39. Swoją publiczną działalność rozpoczął i rozwi- jał przez kilka lat w Bejt Sze’arim. Stał tam na czele lokalnego Małego Sanhedrynu, który przeniósł później do Sefforis40. W Bejt Sze’arim powołał też wspomniany urząd zwany ha- -nasi (książę), czyli patriarchy, przywódcy Żydów41. Jednak zasadnicza część działalności Jehudy I przypada na okres zamieszkania i urzędowania w Sefforis. Za zgodą władz rzym- skich powołał tu świętą radę (ιεράς βουλής), instytucję będącą niejako substytutem Wielkie- go Sanhedrynu jerozolimskiego. Mimo to patriarcha pochowany został, zgodnie ze swoją wolą w Bejt Sze’arim, na ziemi podarowanej mu przez cesarza Antonina42. W tradycji ży- dowskiej zachował się przekaz o przyjaźni Jehudy I z cesarzem rzymskim o imieniu Anto- ninus43. Przyjaźń ta miała swoje początki w dzieciństwie obu chłopców. Trudno zidentyfiko- wać jednoznacznie, o którego cesarza tu chodzi. Generalnie identyfikuje się go z Markiem Aureliuszem, ale proponowano również Antonina Piusa, czy nawet Antonina Karakallę44. Dzięki autorytetowi Jehudy I, Sefforis stało się na kilka wieków ważnym ośrodkiem juda- izmu. Działało tu wielu uczonych talmudycznych, a jednocześnie funkcjonowało ponoć aż dziewiętnaście synagog45. W tym czasie, a zwłaszcza w III wieku z Sefforis rywalizowała o dominującą pozycję Tiberias. W odniesieniu do II wieku ważnym zagadnieniem jest obecność w Sefforis minim. Wyra- pl.) jest pokrewne greckiemu terminowi αίρεσις46. W Talmudzie) מינים – (.sing) מין – żenie to odnoszone jest do heretyków, przede wszystkim Żydów, którzy dokonali konwersji na chrześcijaństwo. Można jednak stwierdzić, że miało ono dość szerokie znaczenie47. Zagro- żenie wszelkimi heterodoksyjnymi nurtami teologicznymi miało zlikwidować tak zwane prawo o minim, czyli przepisy zakazujące wszelkich kontaktów z heretykami. Zakazywano kupowania czy pożyczania od nich jakichkolwiek rzeczy, uczenia ich dzieci, a nawet korzy- stania z ich pomocy medycznej48. Tradycja talmudyczna przekazała opowieść o wydarze- niach, jakie miały miejsce w Sefforis w kontekście aresztowania za herezję i przesłuchiwa-

38 Z. Weiss, Sepphoris w: “New Encyclopedia of Archaeological Excavations in the Holy Land”, 5 Supplementary Volume, Jerusalem – Washington 2008, s. 2029 – 2035; na temat akweduktów zob. T. Tsuk, Akwedukty Sefforis -rozprawa doktorska w języku hebrajskim ze streszczeniem po angielsku (The Aqueducts in Se (אמות מים בצפרי) phoris), Uniwersytet w Tel Avivie, 1985. 39 Urząd nasiego istniał do początku V wieku, kiedy to władze rzymskie zakazały jego działalności. 40 Mały Sanhedryn to sąd orzekający w sprawach kryminalnych i cywilnych, przejaw pewnej autonomii Żydów w Palestynie pod panowaniem rzymskim. 41 M. Avi-Yonah, Geschichte der Judentum im Zeit des Talmud, Berlin 1962, s. 110–112. 42 W XVIII i XIX wieku niektórzy podróżnicy doszukiwali się grobu Jehudy I w którymś z mauzoleów w okoli- cach Sefforis. 43 Źródła przekazujące tę tradycję zebrał i porównał S. Krauss, zob. S. Krauss, Antoninus und Rabbi, Wien 1910. 44 Avi-Yonah, op. cit., s. 38–41. 45 Kompleksowe stadium na ten temat: S. Miller, On the Number of Synagogues in the Cities of Eretz Israel, “Journal of Jewish Studies” 40 (1998), s. 51–66. 46 Tym greckim terminem posłużył się Józef Flawiusz określając „szkoły filozoficzne” judaizmu,B. J., II, 119. 47 J. Schwartz and P. J. Tomson, When Rabbi Eliezer was Arrested for Hersy, “Jewish Studies, an Internet Journal” 10(2012), 162–168 (Who’s Who in Early Heresy). 48 t. Hull., 2, 19–24. SEFFORIS – PERŁA GALILEI – W HISTORII I W TRADYCJI (DO PODBOJU ARABSKIEGO) 29 nia rabbiego Eliezara ben Hirkanosa. W procesie jako świadek występował rabbi Akiwa (ok. 40–135), który relacjonował spotkania z minim, które miały miejsce na ulicach w Sefforis. -tożsamego z Jezusem z Na) ישוע בנפנטירי – Byli to Żydzi uznający nauki Jezusa ben Pantiri zaretu)49. Źródła rabiniczne zachowały trzy wersje tej opowieści50. W Tosefta Hullin (2, 24) rabbi Akiwa mówi o spotkaniu na ulicy w Sefforis Jakuba z Kefar Sachnin, miasta w Dolnej Galilei, który opowiedział mu o przypadku rabbiego Eliezara ben Dama. Ukąszony przez węża Eliezar został uzdrowiony przez Jakuba z Kefar Sama w imię Jezusa syna Pantery. Cudownie uzdrowiony rabbi miał dać dowód prawdziwości tego zdarzenia, ale nie zdążył, bo nagle zmarł. Rabbi Akiwa odnosi śmierć Eliezera do wersetu z Księgi Koheleta 10, 8, jako konsekwencję kontaktu z minim. Kto kopie dół, ten może do niego wpaść, a ten, co niszczy mur, może być ukąszony przez węża. Akiwa widział w odstępcach od judaizmu, czy- li właśnie w minim, tych rujnujących mur (w domyśle Tory) i ponoszących zasłużoną karę. W traktacie Awoda Zara 16b – 17a (w Talmudzie Babilońskim) rabbi Akiwa spotyka na rynku w Sefforis Jakuba z Kefar Sachnin, który zaczepia go interpretacją cytatu z Księgi Powtórzonego Prawa, 23, 19 w kontekście nauki Jezusa syna Pantery. I choć Akiwa nie daje się sprowokować do dyskusji, ten kontynuuje swój wywód. Podobnie jest w midraszu Ko- helet Rabba 1:8(3). Tu również na ulicy w Sefforis Jakub próbuje wciągnąć Akiwę do dys- kusji nad wersetem 19 Księgi Powtórzonego Prawa. Rabbi nie dał się sprowokować i zde- cydowanie unikał kontaktów z minim, podkreślając zwodniczy charakter ich nauczania. Włączenie osoby rabbiego Akiwy, jednego z najwybitniejszych uczonych i mistyków juda- izmu, w zwalczanie minim, świadczy o problemie, jaki dla ortodoksji stanowili oni swoja działalnością. Umieszczenie przedstawionych wyżej wydarzeń w Sefforis, które kilkadzie- siąt lat później stało się centrum judaizmu talmudycznego, niewątpliwie może potwierdzić obecność minim w tym mieście w drugiej połowie II i w III wieku51.

4. Pozycja Sefforis w okresie bizantyńskim W 570 roku podróż po Palestynie odbył nieznany z imienia pielgrzym z Piacenzy. W swo- im itinerarium określił Galileę jako provincia similis paradisio. Odwiedził również Sefforis, które nazywał Diocaesarea, w którym mieszkali niegdyś Joachim i Anna, rodzice Matki Bożej oraz prawdopodobne miejsce Jej urodzenia. Anonim widział dzban na wodę lub oliwę oraz kosz na chleby należące do Matki Jezusa, a nawet krzesło, na którym siedział Maria, gdy zjawił się przed Nią Archanioł Gabriel52. Tym samym po raz pierwszy mamy do czynie- nia z zapisanym potwierdzeniem wczesnochrześcijańskiej ustnej tradycji o Sefforis jako rodzinnym mieście Matki Bożej. Zastanawiające może być łączenie go ze Zwiastowaniem, które zdecydowanie starsza tradycja umieściła w Nazarecie. Może to świadczyć o będących w obiegu kilku tradycjach. Notabene krzyżowcy kontynuowali tradycję o domu świętej Anny w Sefforis i w XII wieku wznieśli na domniemanym miejscu tego domu trójnawową bazylikę. Ta wczesnochrześcijańska tradycja o Matce Bożej i Sefforis może być pomocna

49 Por. P. Schäfer, Jesus in the Talmud, Princenton&Oxford 2007, s. 41–43. 50 Zestawił je i porównał J. Neuser, Eliezer ben Hyrcanus: The Tradition and the Man, Leiden 1973, vol. I–II. 51 Rabbi Akiwa poniósł śmierć męczeńską w czasie represji po stłumieniu przez Hadriana drugiego powstania żydowskiego; w dniu jego śmierci urodził się Jehuda ha-Nasi 52 P. Gyer, Itinera Hierosolymitana saeculi III – VIII, Vindobonae 1898, s. 160. PRZEMYSŁAW NOWOGÓRSKI 30 w odpowiedzi na pytanie, czy Jezus znał to miasto i czy w nim bywał, skoro milczy o tym Nowy Testament? Teoretycznie odpowiedź staje się prosta: rodzinne powiązania sprzyjały Jego obecności w Sefforis. Również z innego punktu wiedzenia należy przypuszczać, że Jezus niejednokrotnie bywała w galilejskiej stolicy. Leżała ona w niewielkiej odległości (ok. 8 km) od Nazaretu. Przy zawodzie wykonywanym przez Józefa, opiekuna Jezusa (brak he- brajskiego określenia stolarz, ale w użyciu był aramejski termin naggar, czyli budowniczy domu, rzemieślnik ogólnie pracujący w drewnie), Sefforis stanowiło atrakcyjny rynek zdo- bywania zamówień. Jezus niewątpliwie często mu towarzyszył53. W VI wieku Sefforis było siedzibą biskupstwa, podległego arcybiskupowi w Skithopolis. W 1931 roku Leroy Waterman odsłonił pozostałości trójnawowej budowli, którą zidentyfi- kował jako bazylika chrześcijańska, z przylegającym do niej od strony południowej bapty- sterium, zgodnie z zasadą obowiązującą w kościołach palestyńskich. Przy okazji synodu w Jerozolimie w 518 roku na liście biskupów podległych patriarsze jerozolimskiemu, wy- mienia się Markellina, biskupa Diocaesarei54. Jego imię umieszczone jest również w in- skrypcji odkrytej w Sefforis w 1959 roku, mającej zapewne związek ze wspomnianą wyżej bazyliką. W inskrypcji tej zapisano, że za czasów Flawiusza Teodora, syna Jerzego, syna Prokopiosa dokonano odnowienia wnętrza bazyliki, wykonano wspaniałe kolumny oddzie- lające nawy i wymieniono okładziny w absydzie. Wszystko to zaś miało miejsce pod opieką Markellina, czcigodnego Patriarchy55. W aktach z 536 roku wymieniony jest inny biskup Diocaesarei – Kiriakos. To jedyni z imienia znani biskupi Sefforis. Ważnym elementem miejsca Sefforis w historii okresu bizantyńskiego było powstanie ży- dowskie przeciw Rzymianom w latach 351–352, tak zwana. wojna przeciw Gallusowi. Zna- lazło ono oddźwięk nawet w dziełach Sokratesa Scholastyka i Sozomena56. Klaudiusz Gallus (325–354) był synem przyrodniego brata Konstantyna Wielkiego, Juliusza Konstancjusza, a od 351 roku również zięciem cesarza. W wyniku różnych komplikacji w łonie dynastii konstantyńskiej, Klaudiusz Gallus został w 351 roku cezarem na Wschodzie Konstancjusza II, z zadaniem obrony tych prowincji przed Persami57. Siedzibę swoja ustanowił w Antiochii i tu wydał kilka antyżydowskich rozporządzeń. To zaś, musiało wywołać kryzys. Powstanie wybuchło właśnie w Sefforis, które kilka wieków wcześniej nie chciało walczyć przeciw Rzymianom. Sygnałem do wybuchy był nocny atak na koszary w czerwcu 351 roku i rozbicie garnizonu rzymskiego w Sefforis. Na czele powstańców stali mieszkańcy miasta – Izaak i Patricius (zwany Natrona). Dość łatwo buntownicy przejęli władzę nad miastem i obwołali Patriciusa królem i mesjaszem. Szybko rebelia objęła również Tiberias i Diospolis (w Judei)58. W tej sytuacji Gallus wysłał do Palestyny Ursicinusa, tytułowanego w źródłach jako magister equitum, z zadaniem spacyfikowania buntu. Być może jeszcze w 351 lub wiosną 352 roku

53 Por. R. Batley, Jesus and the Forgotten City: New Light on Sepphoris and the Urban World of Jesus, Grand Rapids 1991; E. M. Meyers, E. Netzer, C. L. Meyers, Sepphoris: Ornament of all Galilee, “Biblical Archaeologist 49 (1986), s. 4 – 19. 54 Bagatti, Antichi villaggi Cristiani di Galilea, Gerusalemme, 1971, s. 113. 55 M. Avi-Yonah, The Inscription from Sepphoris, „Israel Exploration Journal” 1961, s. 184–187; oczywiście Mar- kellinos nie był “patriarchą”, a wyrażenie to pojawia się w inskrypcji raczej honorowo. Mimo to, niekiedy przyp- isuje się biskupom Sefforis pozycję arcybiskupa galilejskiego. 56 Sokrates, Hist. ecc., 2, 33; Sozomen, Hist. ecc., 4,7. 57 R. Blockley, Constantinus Gallus and Julian as Caesars of Constantius II, Latomus 31 (1972), s. 433 - 468 58 Avi-Yonah, Geschichte der Juden…, op.cit., s. 181–183. SEFFORIS – PERŁA GALILEI – W HISTORII I W TRADYCJI (DO PODBOJU ARABSKIEGO) 31 powstanie zostało stłumione, a buntownicze miasta zdobyte. Najbardziej miała ucierpieć Diocaesarea (Sefforis), która został mocno zniszczona. Co ciekawe brak jej zaznaczenia na mapie Tabula Peutingeriana (powstałej po 328 roku)59. Zniszczeń z czasów wojny przeciw Gallusowi mogło jeszcze dopełnić trzęsienie ziemi, które nawiedziło Dolną Galileę w 363 roku. W 614 roku, kiedy wojska perskie pod wodzą Chosroesa II najechały rzymski Bliski Wschód, Żydzi ponownie zbuntowali się przeciw cesarzowi i przeszli na stronę Persów. Na czele żydowskich powstańców stanął Galilejczyk, Beniamin z Tiberias. Sefforis, podobnie jak inne miasta Galilei, otworzyło swoje bramy wojskom Chosroesa. Mimo dominującej w siódmym wieku antyżydowskiej interpretacji tych wydarzeń, można uznać wiarygodność przekazów o properskiej postawie Żydów60. Piętnaście lat później cesarz Herakliusz reakty- wował rzymskie panowanie w Palestynie. Jednak nie na długo. Nie minęła dekada, gdy Galilea i inne regiony Bliskiego Wschodu na zawsze odpadły od Rzymu i stały się integral- ną częścią rodzącego się imperium arabskiego. Arabski historyk z IX wieku (choć Pers z uro- dzenia) al-Baladhuri, określił działania wojsk Umara I na Bliskim Wschodzie jako łatwy podbój. Galilea pod władzę muzułmanów dostała się po bitwie nad Jarmukiem w 636 roku. Wiele miast regionu sporo ucierpiało w wyniku nowego najazdu, zwłaszcza Tiberias. Trud- no jednoznacznie określić, jaka była wówczas sytuacja Sefforis. Poważne zniszczenia nastą- piły w końcu lata trzydziestych VII wieku. Być może przyczyniło się do tego trzęsienie ziemi. Wydaje się, że nie spowodowało ono całkowitego zniknięcia miasta z historii. We wczesnym okresie panowania arabskiego Sefforis stanowiło centrum okręgu w ramach pro- wincji Dżund al-Urdunn (Prowincja Jordanu). Taki wniosek można wysnuć z Mu‛dżam al- -Buldan (Słownik krajów) dzieła arabskiego geografa Jakuta ibn Abdallah al-Hamawiego (1179–1229)61. Na terenie Sefforis oraz w okolicy znajdowane są liczne monety z okresu wczesnoumajjadzkiego62. Dokumenty z genizy synagogi kairskiej świadczą, że niewielka gmina żydowska w Sefforis nadal funkcjonowała. Burzliwe i dynamiczne dzieje Galilei w kolejnych wiekach nie ominęły również Sefforis. Choć ilość materiału historycznego odnoszącego się do dziejów Sefforis nie jest zbyt imponująca, to da się wskazać istotną pozycję tego miasta w historii Galilei i Żydów. Jej wartość wzbogaca przekaz tradycji talmudycznej i wczesnochrześcijańskiej. Zarówno przy badaniu historii tego miasta, jak i jego miejsca w dziejach, często pojawią się określenia wskazujące wręcz na proces poszlakowy. Brak w odniesieniu do Sefforis takich dzieł, jakie pozostawili dla innych regionów śródziemnomorskich Pauzaniasz czy Chryzostom Dion. Tym bardziej badania nad perłą Galilei są wciąż aktualne.

59 Nieobecność na tej mapie właściwie niczego nie przesądza, skoro uwzględniono na niej Pompeje! 60 Szerzej na ten temat: A. Cameron, Blaming the Jews: The seventh-century invasions of Palestine in context, “Travaux et Mèmoires” 14, 2003. 61 Mu‛jam al-Buldan: Yacut’s Geographisches Wörterbuch (5 vols), Leipzig 1866–1873, vol 3, 402. 62 Zob. S. Ward, Sepphpris in the Arab Period w: “Spphoris in Galilee…, op. cit., s. 91–99. PRZEMYSŁAW NOWOGÓRSKI 32 Sepphoris – the pearl of Galilee – in history and tradition (to the Arab conquest) Summary Sepphoris is, after Tiberias, the greatest city of ancient Galilee, and was for several years the capital. Its splendor reached its highest at the turn of the 1st century B.C and 1st century A.D. and in the 2nd and 3rd centuries A. D. Still, the city does not appear in the New Testa- ment, though many other cities of Galilee are mentioned. This paper is a synthetic approach to the history and tradition of ancient and early medieval Sepphoris. It is not a typical recon- struction of the history of the city. The place of Sepphoris in the history of Galilee and the Jewish and Early Christian tradition was important, although there are few historical sources confirming this fact.

A – Asochis; B – Betsaida Julias; C – Carsarea Maritima; CP – Carsarea Philippi; J – Jotapata; K – Kafarnaum; KG – Kana Galilejska; N – Nazaret; P – Ptolemais; S – Skithopolis; T – Tyr Saeculum Christianum t. XX (2013)

Łukasz Ćwikła Łódź

Udział Łęczycan i Sieradzan w konflikcie Władysława Łokietka z Zakonem Krzyżackim

Zabór Pomorza Gdańskiego przez Zakon Szpitala Najświętszej Maryi Panny w latach 1308/1309 niewątpliwie ujawnił ekspansyjne zamiary Krzyżaków wobec ziem polskich. Genezy tego wydarzenia należy szukać w okresie rządów króla polskiego Wacława II. Otóż monarcha zawarł z Brandenburczykami umowę, na mocy której miał oddać Pomorze Gdań- skie w zamian za Nową Marchię. Układ ten nie wszedł jednak w życie z powodu śmierci polskiego władcy. Mimo to w 1308 r. Brandenburgia postanowiła wykorzystać słabość pań- stwa Władysława Łokietka i zajęła Pomorze Gdańskie. Łokietek zwrócił się o pomoc do Krzyżaków, którzy wypędzili najeźdźców. Zażądali jednak wysokiej zapłaty, która w sposób znaczący przewyższała wartość terytorium. Wobec odmowy zapłaty przez Władysława za- garnęli oni całe Pomorze Gdańskie w 1309, a załogę Gdańska wymordowali. Polska, rozbi- ta na dzielnice, nie była w stanie przeciwstawić się agresji, co spowodowało w konsekwen- cji utratę tego terytorium1. Nie może zatem dziwić fakt, że strona polska chciała nade wszystko odzyskać utracone terytorium. W związku z tym w czerwcu 1318 r. odbył się ogólnopolski wiec w Sulejowie, na którym miano uzgodnić treść skargi na Zakon w kwestii zagarnięcia Pomorza. W tym ogólnopolskim przedsięwzięciu wzięli udział urzędnicy łę- czyccy oraz sieradzcy. Obecni byli, Paweł Ogon2 (w tym czasie pełniący urząd kasztelana łęczyckiego), Chwał z Żychlina3, podkomorzy łęczycki oraz Wacław Zaremba4, kasztelan sieradzki. Ponadto swoją obecnością zaszczycili także: wojewoda łęczycki Borzywój5, wo-

1 Szerzej na ten temat pisze K. Jasiński, Zajęcie Pomorza Gdańskiego przez Krzyżaków w latach 1308-1309, „Zapiski Historyczne”, t. XXXI, z. 3, 1966. 2 Paweł Ogon w latach 1315-1318 pełnił urząd starosty łęczyckiego, następnie w latach 1318--1335 był kasztela- nem łęczyckim, natomiast wojewodą łęczyckim był w latach 1337-1339 (Urzędnicy łęczyccy, sieradzcy i wieluńscy XIII-XV wieku. Spisy, oprac. J. Bieniak, A. Szymczakowa, red. A. Gąsiorowski, Wrocław 1985, s. 85, nr 386, s. 45, nr 77, s. 81, nr 362). 3 Chwał, Chwałek z Żychlina był podkomorzym łęczyckim od 18 VI 1318 r. Od 7 II 1326 r. do 17 II 1339 r. sprawował urząd sędziego łęczyckiego. Od 27 I 1340 r. do 24 VI 1348 r. sprawował urząd wojewody łęczyckiego (Urzędnicy łęczyccy…,s. 59, nr 202; s. 72, nr 297; s. 81, nr 363). 4 Wacław Zaremba był starostą sieradzkim od 19 VIII 1314 r. do 29 XII 1315 r. Następnie od 18 VI 1318 r. do 28 IV 1325 r. sprawował urząd kasztelana sieradzkiego (Urzędnicy łęczyccy…, s. 136, nr 345; s. 105, nr 80). 5 Borzywój z Brzezin sprawował urząd wojewody łęczyckiego od 18 VI 1318 r. do 24 IV 1333 r. (Urzędnicy łęczyccy…, s. 81, nr 360). ŁUKASZ ĆWIKŁA 34 jewoda sieradzki Klemens6, a także Jan7, miecznik łęczycki8. Skargę na Zakon wniósł w Awinionie biskup kujawski Gerward. Papież Jan XXII zajął pozytywne stanowisko wobec sprawy polskiej, gdyż wyznaczył sędziów, którzy mieli rozstrzygnąć sporną kwestię. Byli to: arcybiskup gnieźnieński Janisław, biskup poznański Domarat oraz opat klasztoru w Mo- gilnie Mikołaj9. W bulli z 11 września 1319 r. papież nakazał sędziom dokładnie zbadać skargę Władysława Łokietka, a także w razie pozytywnego rozpatrzenia skargi, zmusić Za- kon do zwrotu Pomorza oraz pobranych z niej dochodów10. Władysław Łokietek oskarżył mistrza oraz braci Zakonu Krzyżackiego o bezprawne zagarnięcie Pomorza Gdańskiego, domagając się jednocześnie zwrotu dochodów z niej pobranych w wysokości 30 000 grzy- wien polskich oraz zwrotu kosztów procesowych. W celu rzetelnego przeprowadzenia spra- wy sąd zdecydował się przesłuchać świadków wydarzeń z lat 1308-1309. Dnia 30 maja 1320 r. w Brześciu Kujawskim dokonano pierwszego zapisu zeznań. Przesłuchano 25 osób, wśród których znaleźli się między innymi biskup kujawski Gerward, biskup płocki Florian, książęta kujawscy Leszek i Przemysł, a także Wacław płocki. Wśród zeznających znalazło się również wielu świeckich oraz duchownych z ziemi sandomierskiej, Wielkopolski i Po- morza. Postępowanie dowodowe zostało zakończone 1 października. Dnia 22 stycznia 1321 r. miano ogłosić wyrok w obecności wielkiego mistrza, komtura krajowego pruskiego, a tak- że komturów Gdańska, Świecia, Gniewa i Tczewa11. Na zjazd w wyznaczonym terminie przybył wspominany już wyżej opat Mikołaj – jedyny z wyznaczonych sędziów. Arcybiskup Janisław wyznaczył swego zastępcę w osobie dziekana gnieźnieńskiego Mikołaja, a biskup poznański Domarat delegował w swoim imieniu archidiakona poznańskiego Jana. Z kolei pełnomocnikami króla byli kanclerz sieradzki Zbigniew12 oraz kanonik rudzki Jan. Także Zakon posiadał swego pełnomocnika w osobie Zygfryda z Papowa, reprezentującego mi- strza krajowego. Na mocy wyroku Zakon musiał zwrócić Pomorze Gdańskie, zapłacić 30 000 grzywien za korzystanie z dochodów z ziemi pomorskiej oraz zwrócić koszty proce- su w wysokości 150 grzywien praskich13. Proces o Pomorze Gdańskie nie załagodził napięcia polsko-krzyżackiego, a wręcz prze- ciwnie, przyczynił się do dalszego nasilenia konfliktu. Zakon Szpitala Najświętszej Maryi Panny ani myślał o uznaniu wyroku. Co więcej, od samego początku brano pod uwagę możliwość zbrojnego starcia z Władysławem Łokietkiem. Tym należy zatem tłumaczyć so- jusze, które Zakon począł zawiązywać jeszcze w trakcie trwania procesu. Zakon znalazł

6 Klemens z Irządz, Żyrowy był od 1 II 1305 r. do 25 IV 1316 r. kasztelanem sieradzkim, natomiast wojewodą sieradzkim od 29 IX 1317 r. do 30 VIII 1330 r. (Urzędnicy łęczyccy…, s. 104, nr 79; s. 128, nr 278). 7 Jan, Janek był miecznikiem łęczyckim od 18 VI 1318 r., następnie cześnikiem łęczyckim od 5 II 1323 r. do 18 VII 1332 r. Od 15 VI 1335 r. był chorążym łęczyckim (Urzędnicy łęczyccy…, s. 53, nr 145; s. 42, nr 55; s. 38, nr 28). 8 A. Szymczakowa, Urzędnicy łęczyccy i sieradzcy…, s. 131. 9 E. Długopolski, Władysław Łokietek na tle swoich czasów, wyd. 2, Kraków 2009, s. 231. 10 Ibidem. 11 S. Zajączkowski, Polska a Zakon Krzyżacki w ostatnich latach Władysława Łokietka, Lwów 1929, s. 24-25; J. Bieniak, Geneza procesu polsko-krzyżackiego z lat 1320-1321 (inowrocławsko-brzeskiego), w: Balticum. Studia z dziejów polityki, gospodarki i kultury XII–XVII wieku ofiarowane Marianowi Biskupowi w siedemdziesiątą rocznice urodzin, red. Z. H. Nowak, Toruń 1992, s. 49-59; idem, Geneza procesu polsko-krzyżackiego z 1339 roku, „Acta Universitatis Nicolai Copernici. Historia”, 24, 1990, s. 23-50. 12 Zbigniew ze Szczyrzyca sprawował urząd kanclerza sieradzkiego od 22 I 1321 r. do 28 V 1327 r. (Urzędnicy łęczyccy…, s. 140, nr 374). 13 S. Zajączkowski, Polska a Zakon Krzyżacki…, s. 29; E. Długopolski, op. cit., s. 239. UDZIAŁ ŁĘCZYCAN I SIERADZAN W KONFLIKCIE WŁADYSŁAWA ŁOKIETKA... 35 sojuszników w osobach księcia szczecińskiego Warcisława IV oraz Konrada, biskupa ka- mieńskiego. Sojusznicy zobowiązali się do udzielenia wzajemnej pomocy w momencie, gdyby którakolwiek ze stron została zaatakowana przez Polaków14. Nie zagłębiając się w zbędne detale, należy również wspomnieć, że Zakon doprowadził 24 kwietnia 1321 r. do sojuszu z księciem płockim Wacławem (Wańką)15. W obliczu takiej polityki zakonnej także Władysław Łokietek nie czekał na dalszy niekorzystny rozwój wypadków i przystąpił do realizowania aktywnej polityki zagranicznej. Horyzont polityczny króla skierował się wów- czas na Węgry. Sojusz polsko-węgierski został przypieczętowany w 1320 r. małżeństwem Karola Roberta z Elżbietą Łokietkówną. Kolejnym sojusznikiem polskiego króla okazała się być Litwa. Podobnie jak sojusz z Węgrami, tak i zbliżenie z Litwą zaowocowało małżeń- stwem Łokietkowego syna Kazimierza z córką Giedymina Aldoną w 1325 r.16 Jeśli chodzi o sojusze zawierane przez wrogie obozy – polski i krzyżacki, wypada w tym miejscu przed- stawić opinię E. Długopolskiego: Krzyżacy rozwinęli po koronacji Łokietka pozornie więk- szą niż on ruchliwość polityczną, lecz sojusze przez nich zawierane miały tylko krótkotrwałe doraźne znaczenie. Tymczasem Łokietek budował przyszłość państwa na mocnych podsta- wach, a sojusze przez niego zawarte wytknęły zasadnicze linie polityki państwa polskiego na daleką przyszłość17. Niewątpliwym sukcesem krzyżaków było zawarcie w 1326 r. sojuszu z książętami mazowieckimi. Wydaje się, że to właśnie sojusz polsko-litewski popchnął Ma- zowsze w ramiona Zakonu18. Tymczasem Władysław Łokietek, przygotowując się do wy- prawy brandenburskiej, postanowił doprowadzić do rozejmu z Zakonem, co nastąpiło osta- tecznie 7 lutego 1326 r. w Łęczycy19. W czasie pertraktacji polskiemu monarsze towarzyszyli urzędnicy ziem łęczyckiej i sieradzkiej. Obecni byli wspomniani już wcześniej wojewodowie łęczycki Borzywój oraz sieradzki Klemens z Irządz. U boku Łokietka znajdo- wali się również wspomniany już wcześniej sędzia łęczycki Chwał młodszy oraz Marcin20, podkomorzy łęczycki21. Urzędnicy łęczyccy i sieradzcy występowali w czasie pertraktacji jako gwaranci zobowiązania samego Łokietka w kwestii zjazdu z Zakonem Krzyżackim wyznaczonym na dzień 27 kwietnia 1327 r., na którym to zjeździe miano dokonać wyboru składu sędziowskiego w celu rozwiązania na drodze arbitrażu sporu o Pomorze22. Jeszcze tego samego roku doszło do pierwszej potyczki polsko-krzyżackiej na ziemi kujawskiej, która spowodowana była polskim najazdem na Mazowsze. Należy stwierdzić, że kampania wojenna była krótka, gdyż obie strony zawarły rozejm we Włocławku na okres jednego roku23. Pierwsze potyczki z Zakonem nie pozostały bez wpływu na wewnętrzną politykę

14 E. Długopolski, op. cit., s. 240; P. Strzyż, Płowce 1331, Warszawa 2009, s. 52. 15 P. Strzyż, op. cit., s. 53; E. Długopolski, op. cit., s. 265. 16 E. Długopolski, op. cit., s. 248, 262; J. Ochmański, Historia Litwy, wyd. 2, Wrocław 1982, s. 54. 17 E. Długopolski, op. cit., s. 248. 18 Zob. P. Strzyż, op. cit., s. 56-57. 19 E. Długopolski, op. cit., s. 270. 20 Marcin z Lubina pełnił urząd starosty łęczyckiego od 22 I 1315 r. współrządząc z bratem Pawłem Ogonem. Następnie od 5 II 1323 r. do 27 II 1339 r. pełnił urząd podkomorzego łęczyckiego. (Urzędnicy łęczyccy…, s. 85, nr 386; s. 60, nr 203). 21 A. Szymczakowa, Urzędnicy łęczyccy i sieradzcy…, s. 131. 22 Ibidem. 23 P. Strzyż, op. cit., s. 103, 105; M. Biskup, Analiza bitwy pod Płowcami i jej dziejowego znaczenia, „Ziemia Kujawska”, t. 1, Inowrocław 1963, s. 82. ŁUKASZ ĆWIKŁA 36 Władysława Łokietka. Otóż król zdecydował się na usunięcie książąt dzielnicowych z ziem kujawskiej i dobrzyńskiej, gdyż ziemie te ze względu na swoje położenie były narażone na agresję krzyżacką. Na ziemi dobrzyńskiej panowali Władysław i Bolesław Siemowitowice. Z kolei Kujawy znajdowały się w posiadaniu bratanków Łokietka – Kazimierza (Gniewków i Słońsk), Przemysława (Wyszogród i Bydgoszcz, Inowrocław24) oraz Leszka. Książęta do- brzyńscy otrzymali ziemię łęczycką, natomiast książę Przemysław ziemię sieradzką. We- dług S. Zajączkowskiego do powyższych zmian doszło zapewne między 10 sierpnia a 1 października 1327 r.25 Do kolejnych działań zbrojnych między Polską a Zakonem Krzyżackim doszło w 1329 r. Tym razem Krzyżacy wspólnie z Czechami26 – z którymi zawarli sojusz 12 marca 1329 r. – najechali na ziemię dobrzyńską. Gród wraz z całym terytorium przygotowano do obrony przed najeźdźcami, bowiem w celu odparcia nieprzyjaciół wysłano z odsieczą rycerstwo z ziem łęczyckiej, kujawskiej, a także Wielkopolski27. Po ucieczce księcia Władysława obroną kie- rował wspominany już wcześniej Paweł Ogon, wówczas kasztelan łęczycki, który z rozkazu króla został starostą grodu, kierując jego obroną. Ponadto wśród załogi grodu możemy wy- mienić sędziego łęczyckiego – także już wspominanego – Chwała, podsędka łęczyckiego Michała28 oraz podczaszego łęczyckiego Urbana. Mimo to obrona załamała się, a Paweł Ogon – oraz wszyscy, którzy mogli - uciekli z grodu29. Na lewym brzegu Wisły stał król wraz z głównymi siłami, osłaniając w ten sposób Kujawy przed napaścią ze strony Zakonu. Swoją obecność wśród głównych sił polskich zaznaczyli urzędnicy sieradzcy, zeznając tak podczas procesu polsko-krzyżackiego z 1339 r. Należy wymienić w tym miejscu Andrzeja30, wówczas sędziego sieradzkiego oraz Wacława31, chorążego sieradzkiego. Zarówno Andrzej, jak i Wacław brali udział w zdobyciu statków krzyżackich, które wiozły zaopatrzenie wojen- ne dla idącej pod Płock armii32. Kiedy Zakon Szpitala Najświętszej Maryi Panny zdobył ziemię dobrzyńską kolejnym celem stały się Kujawy, na które uderzyli opanowując Raciąż oraz Przedecz33. Krzyżakom nie powiodło się natomiast pod Włocławkiem, gdzie walczył wspomniany już Andrzej, który pozostał na Kujawach mimo, że ten region opuściło już wówczas wielu rycerzy34.

24 Leszek po 1318 r. przekazał Przemysławowi Inowrocław. 25 S. Zajączkowski, Polska a Zakon Krzyżacki…, s. 116-118. 26 Zob. szerzej na temat sojuszu Krzyżaków z Janem Luksemburskim (R. Heck, M. Orzechowski, Historia Czechosłowacji, Wrocław 1969, s. 67). 27 P. Strzyż, op. cit., s. 110; M. Biskup, Analiza bitwy pod Płowcami…, s. 83. 28 Michał był podsędkiem łęczyckim od 1330 r. do 2 XI 1339 r., następnie od 27 I 1340 r. do 19 V 1350 r. pełnił urząd cześnika łęczyckiego. (Urzędnicy łęczyccy…, s. 66, nr 248; s. 42, nr 57). 29 A. Szymczakowa, Urzędnicy łęczyccy i sieradzcy…, s. 132. 30 Andrzej był stolnikiem sieradzkim od 1 V 1314 r. do 21 II 1318 r., następnie sprawował urząd sędziego sieradz- kiego od 21 V 1327 r. do 30 VIII 1330 r., a kasztelanem rozpierskim był od 18 IX 1335 r. do 25 II 1339 r. (Urzędnicy łęczyccy…, s. 126, nr 262; s.123, nr 240; s. 96, nr 12). 31 Wacław (z Lutomierska), przedtem komornik Władysława Łokietka na Pomorzu Gdańskim. Był chorążym sieradzkim od 29 VI 1321 r. do 21 V 1327 r. Cześnikiem sieradzkim był od 10 VI 1336 r. do 20 II 1339 r., następnie sprawował urząd kasztelana sieradzkiego od 8 VIII 1343 r. do 1 VII 1346 r. (Urzędnicy łęczyccy…, s. 99, nr 33; s. 102, nr 57; s. 105, nr 81). 32 A. Szymczakowa, Urzędnicy łęczyccy i sieradzcy…, s. 132. 33 P. Strzyż, op. cit., s. 113-114. 34 A. Szymczakowa, Urzędnicy łęczyccy i sieradzcy…, s. 132. UDZIAŁ ŁĘCZYCAN I SIERADZAN W KONFLIKCIE WŁADYSŁAWA ŁOKIETKA... 37 Władysław Łokietek podjął odwetową wyprawę w drugiej połowie 1330 r., wsparty przez posiłki litewskie oraz węgierskie. Mimo to w maju 1330 r. Krzyżacy uprzedzili uderzenie polskiego monarchy i wyruszyli w kierunku Kujaw. Nie wdając się w szczegółową analizę działań zbrojnych trzeba wspomnieć o przebiegu działań zbrojnych w Brześciu Kujawskim, gdyż to właśnie wśród tamtejszej załogi znajdujemy Łęczycan. Zbrojnym oddziałem – wy- słanym z odsieczą z polecenia księcia dobrzyńskiego i łęczyckiego Władysława – dowodził Paweł Ogon. Co ciekawe, Krzyżacy nie chcąc tracić cennego czasu na zdobywanie grodu, wysłali do Pawła poselstwo z propozycją zawarcia rozejmu, ten jednak oświadczył, że nie został upoważniony przez króla do podejmowania tego typu decyzji i w konsekwencji od- mówił35. Kolejne zbrojne starcia z Zakonem Krzyżackim przeniosły się na ziemie centralne Króle- stwa Polskiego. Dużą rolę odegrała Łęczyca, która stanowiła punkt zborny rycerstwa łę- czyckiego, sieradzkiego, a nawet małopolskiego36. Krzyżacy podjęli w drugiej połowie lipca 1331 r. zbrojną wyprawę na ziemie polskie, która miała na celu przede wszystkim zaskocze- nie i sterroryzowanie mieszkańców poszczególnych ziem oraz maksymalne zniszczenie kra- ju. Dlatego też agresorzy poruszali się bardzo szybko – bez piechoty i zbędnych taborów. Wyprawą dowodzili wielki marszałek Dietrich von Altenburg oraz komtur krajowy cheł- miński Otto von Luterberg. Oddziały krzyżackie wyruszyły 22 lipca 1331 r. z ziemi cheł- mińskiej, przechodząc na terytorium Kujaw i zajmując jednocześnie Bydgoszcz. Następnie skierowały się na południe, oblegały Inowrocław, gdzie rycerstwo wielkopolskie je odparło. Kolejnym etapem wyprawy krzyżackiej była południowa część Kujaw, a następnie wkro- czenie na wschodnią część Wielkopolski37. Trzeba zaznaczyć, że od Inowrocławia śladem krzyżackim podążał oddział, w którym znajdował się Paweł Ogon, dowodzący rycerstwem ziemi łęczyckiej. Kasztelan łęczycki odegrał tu pozytywną rolę. Na całej trasie pochodu krzyżackiego nękał oddziały nieprzyjaciela dowodzone przez wspomnianego już Dietricha von Altenburg (którego zresztą znał osobiście) biorąc zarazem jeńców do niewoli38. Krzyża- cy dotarli 27 lipca 1331 r. do Pyzdr nad Wartą, dokonując zniszczeń oraz rabunków, co od- czuły mocno tamtejsze wsie i kościoły. To właśnie w Pyzdrach Krzyżacy mieli nadzieję, że zaskoczą królewicza Kazimierza, ten jednak zdołał w porę opuścić miasto39. Pod Pyzdry, które stały się miejscem koncentracji, poczęli przybywać rycerze z terenów Wielkopolski oraz ziem łęczyckiej i sieradzkiej40. Jeśli chodzi o poczynania wojsk krzyżackich w Pyzdrach (artykuł XXVI41), a także in- nych miejscowościach w Wielkopolsce, to możemy powołać się na zeznania świadków pro- cesu warszawsko-uniejowskiego z 1339 r.

35 P. Strzyż, op. cit., s.116. 36 A. Szymczakowa, Urzędnicy łęczyccy i sieradzcy…, s. 132. 37 M. Biskup, Wojny Polski z Zakonem…, s. 23; idem, Analiza bitwy pod Płowcami…, s. 85. 38 A. Szymczakowa, Urzędnicy łęczyccy i sieradzcy…, s. 132-133. 39 M. Biskup, Wojny Polski z Zakonem…, s. 23. 40 P. Strzyż, op. cit., s. 133. 41 Lites ac res gestae inter Polonos Ordinemque Cruciferorum, t. I, wyd. I. Zakrzewski, Poznań 1890., t. 1, s. 97: „Item probare intendit, quod idem magister et fratres cum eodem exercitu et continuato tempore agressi opidum et castrum regni Polonie in Pysdr munitum, et (sic) ipsa cum monasterio fratrum Minorum et ecclesia sancte Crucis prope opidum eodem modo igne concremaverunt et spoliaverunt cum omnibus villis territorii et districtus ipsius, et quod hoc est notorium”. ŁUKASZ ĆWIKŁA 38 Michał, podsędek łęczycki, widział Pyzdry spalone i opustoszałe wraz z tamtejszymi ko- ściołami, co uczynili Krzyżacy wraz z wojskiem42. Przecław43, łowczy łęczycki zeznał, że mistrz, poplecznicy i bracia krzyżaccy z Prus wkroczyli wraz z potężnym wojskiem, oddziałami oraz nieprzyjaciółmi Królestwa Polskie- go i spalili oraz złupili grody, osady, miasta, wsie oraz kościoły, wymordowali ludzi, a mę- żatki oraz dziewczęta pohańbili44. Urban, podczaszy łęczycki, widział płomień i dym w Pyzdrach, gdy były spalone przez Krzyżaków, ponieważ w czasie oddalania się wzniecili ogień45. Stefan46, wojewoda sieradzki, zeznawał, że mistrz, poplecznicy i bracia Zakonu Krzyżac- kiego z Prus wraz ze swoim wojskiem i oddziałami najechali i wkroczyli do Królestwa Polskiego i spalili oraz złupili wiele grodów, miast, wsi, osad, kościołów, a mężatki i dziew- częta pohańbili, zabili wielu ludzi, a całą ziemię spustoszyli. Zapytany, skąd to wiedział, odpowiedział, że to, co stwierdził wyżej jest prawdą, ponieważ widział ich wraz z wojskiem i bierze to na siebie. Jakkolwiek nie poznał ich, ponieważ byli w hełmach i – jak stwierdził – nie byli możliwi do rozpoznania. Zapytany, gdzie ich widział, odpowiedział, że w okolicy Gniezna oraz Pyzdr47. Wacław, cześnik sieradzki, zeznał w sprawie Pyzdr, że widział Krzyżaków i był obecny, gdy oni wraz z wojskiem spalili gród, osadę i kościół w Uniejowie i Pyzdrach48. Świadectwa urzędników łęczyckich i sieradzkich stanowią dla historyka cenne źródło informacji na temat poczynań krzyżackich w Pyzdrach. W tej sprawie zabrało głos 5 urzęd- ników, których relacje są ze sobą zgodne, zatem informacje przez nich podane są jak najbar- dziej wiarygodne i nie ma podstaw przypuszczać, aby były fałszywe. Pod Pyzdrami doszło do potyczki zbrojnej między Zakonem a oddziałem rycerstwa pol- skiego, które podążało szlakiem krzyżackim od Inowrocławia, o czym już wyżej wspomnia- no. Siły Polaków zostały wzmocnione przez wojewodę poznańskiego Wincentego z Szamo- tuł. Mimo to nie można zaliczyć tego starcia do udanych, ponieważ siły polskie w Wielkopolsce zostały pokonane, a pozostali – widząc klęskę – rozproszyli się. Mimo to

42 Lites…, t. 1, s. 190: “vidit ea cremata et desolata et ecclesias ibidem per dictos Cruciferi et exercitum eorum”. 43 Przecław był skarbnikiem łęczyckim od 18 VIII 1332 do 1335 r., natomiast łowczym łęczyckim był od 16 II 1339 do 3 II 1344 r. (Urzędnicy łęczyccy…, s. nr 315; s. 51, nr 121). 44 Lites…, t. 1, s. 229: „magister, commendatores et fratres Cruciferi de Prussia cum eorum valido exercitu et erectis vexillis et hostiliter regnum Polonie intraverunt et in eo castra, loca, opida, villas et ecclesias quam plurimus combuxerunt, cremaverunt et spoliarunt, et homines infinitos interfecerunt et mulieres et virgines violarunt”. 45 Ibidem, s. 200: „vidit ignem et fumum in dicto loco Pisdr, quando cremabatur per dictos Cruciferos et quando fuit incensus per eos post recessum eorum ut dixit”. 46 Stefan Świętopełczyc (z Irządz) był od 31 X 1316 r. skarbnikiem sieradzkim, następnie od 20 II 1339 r. do 18 V 1350 r. wojewodą sieradzkim (Urzędnicy łęczyccy…, s. 125, nr 256; s. 128, nr 279; W. Sieradzan, Świadomość historyczna świadków w procesach polsko-krzyżackich w XIV-XV w., Toruń 1993, aneks biograficzny). 47 Lites…, t. 1, s. 215: „magister, commendatores et fratres Cruciferi de Prusia cum eorum exercitu valido et erectis vexilis Regnum Polonie invadentes intraverunt et in eo multa castra, opida, villas et loca cremaverunt et spoliarunt et ecciam ecclesias, et mulieres et virgines dehonestaverunt et multos homines interfecerunt et terram totam vas- taverunt prout in dicto articulo continetur. Interrogatus, quomodo scit vera esse ista que dixit superius, dixit, quia vidit eos et exercitum eorum, eo excepto ut dixit, quod non cognovit commendatores in dicto articulo, quia erant glaeati et non poterant cognosci ut dixit. Interrogatus de quo loco et in quo loco vidit eos, dixit, quod circa Gneznam et circa Pisdr”. 48 Ibidem, s. 223: „vidit eos et presens fuit, quando ipsi Cruciferi cum eorum exercitu cremabant castrum, locum et ecclesiam de Uneyow et in Pisdr”. UDZIAŁ ŁĘCZYCAN I SIERADZAN W KONFLIKCIE WŁADYSŁAWA ŁOKIETKA... 39 wojska krzyżackie nie zaryzykowały przeprawy przez Wartę i w dwóch odrębnych grupach skierowały się na północny-zachód w kierunku Poznania. Oddziały te były nieustannie ob- serwowane przez podążające ich szlakiem rycerstwo polskie, którym dowodzili wspomniani już Wincenty z Szamotuł oraz Stefan, wojewoda sieradzki49. Kolejna wyprawa krzyżacka na Polskę z września 1331 r. to okres walk z Zakonem Krzy- żackim bezpośrednio na ziemiach łęczyckiej oraz sieradzkiej. Zgodnie z badaniami S. Za- jączkowskiego możemy prześledzić pochód wojsk zakonnych. Otóż z Płocka siły nieprzyja- ciela podążały w kierunku południowo-zachodnim, docierając do Koła nad Wartą, niszcząc przy okazji okoliczne wsie. Następnie, idąc prawym brzegiem Warty na południe dotarły na Chełmno, Sobótkę, Cichmianę, Orzeszków, Ostrowsko i Wielenin, docierając ostatecznie do Uniejowa. Przemierzając wyżej wymieniony trakt, od głównych sił krzyżackich oddzielił się mniejszy oddział, który został wysłany w kierunku Łęczycy, stanowiącej miejsce zbroj- nej koncentracji sił polskich50. Niemniej jednak istotny jest fakt, że na początku 1332 r., a zatem już po bitwie pod Płow- cami51, z inicjatywy Zakonu podjęto rozmowy pokojowe, najpierw w Brześciu Kujawskim, a potem w Inowrocławiu. Ważny jest fakt, że Władysław Łokietek upoważnił do rozmów swojego bratanka Przemysła, księcia inowrocławskiego oraz Pawła, podkanclerzego łęczyc- kiego. Rokowania nie przyniosły jednak żadnych rezultatów. Do porozumienia doszło jedy- nie w kwestii wymiany jeńców pojmanych przez obie strony w bitwie płowieckiej. Próby zawarcia rozejmu nie powiodły się, bowiem Krzyżacy przygotowywali już kolejny najazd52. Wiosną 1332 r. Królestwo utraciło Kujawy na rzecz Zakonu, a rychła śmierć monarchy 2 marca 1333 r. zakończyła polsko-krzyżackie zmagania wojenne w XIV w.

49 P. Strzyż, op. cit., s. 134; M. Biskup, Wojny Polski z Zakonem…, s. 23. 50 S. Zajączkowski, Polska a Zakon Krzyżacki…, s. 226-227; M. Biskup, Wojny Polski z Zakonem…, s. 25; idem, Analiza bitwy pod Płowcami…, s. 88; 51 Szerzej na temat bitwy płowieckiej pisze M. Biskup, Analiza bitwy pod Płowcami…, s. 90-99. Zob. A. Rutkow- ska-Płachcińska, Uwagi o uczestnikach bitwy pod Płowcami w świetle zapisów Roczników polskich, w: Społeczeń- stwo Polski średniowiecznej. Zbiór studiów, t. V, pod red. S. K. Kuczyńskiego, Warszawa 1992, s. 203-209. 52 P. Strzyż, op. cit., s. 165-166. ŁUKASZ ĆWIKŁA 40 The participation of the high ranking officials from Łęczyca and Sieradz in theWładysław Łokietek’s conflict against The order of the Teutonic Knights. Summary In 1331 Władysław Łokietek (the king of Poland) was at war with The Order of the Teu- tonic Knights. The core purposenof this article is to investigate the participation of the pro- minent members of the knighthood and high ranking officials from Łęczyca and Sieradz in armed conflicts against The Order of The Teuotonic Knights. These conflicts took place in Gdańsk Pomerania, Kujavia, Dobrzyń Land and in the cen- tral districts of the the Kingdom of Poland. The high ranking officials of Łęczyca and Sieradz stood up for the Kingdom of Poland, sometimes giving their lives for it. Saeculum Christianum t. XX (2013)

Czesław Grajewski WNHiS UKSW, Warszawa

Kartuskie źródła officium divinum w polskich zasobach archiwalnych i bibliotecznych (od XIV do XVIII wieku)

Tradycja liturgiczno-muzyczna zakonu kartuskiego, podobnie jak jego historia w Polsce, jest w rodzimej bibliografii wciąż jeszcze słabo rozpoznana. Nieco lepiej przedstawia się problematyka duchowości oraz zagadnienia bibliologiczne dawnych księgozbiorów kartu- zów polskich. Przedmiotem niniejszego artykułu są zachowane księgi muzyczne kartuzów używane w liturgii pozamszalnej. W liturgii katolickiej zasadniczą rolę odgrywają dwa rodzaje nabożeństw: msza oraz ofi- cjum godzin kanonicznych. Do ich sprawowania niezbędne są księgi, wśród których naj- ważniejszą rolę odgrywają trzy: graduał, mszał i antyfonarz. Dwie pierwsze przeznaczone były dla obrzędów oficjum mszalnego, ostatnia – dla oficjum brewiarzowego. Ponadto, frag- menty liturgii godzin mogą znajdować się w innych księgach liturgicznych, np. procesjona- łach, agendach. Antyfonarz jest zatem podstawowym źródłem z punktu widzenia problematyki zakreślo- nej tytułem referatu. Uważa się, że pierwszym antyfonarzem było antiphonale podarowane przez papieża Pawła I królowi Franków Pepinowi1. W polskich zasobach archiwalnych i bi- bliotecznych zachowało się ok. dwustu tomów antyfonarzy, z czego większość (blisko 150) z okresu przedtrydenckiego, tzn. w uproszczeniu do końca szesnastego wieku. Niewielki tylko ułamek tej liczby stanowią księgi liturgiczne kartuzów, zakonu, który może nie stano- wił najważniejszego punktu na monastycznej mapie Polski, niemniej pozostawione ślady jego działalności interesują badaczy różnych dyscyplin. W roku 1084 Brunon z Kolonii2, ówczesny scholastyk i kanclerz katedry w Reims, wraz z kilkoma towarzyszami założył w Alpach pierwszą pustelnię, która od miejsca położenia w dolinie Chartreuse, wzięła nazwę dla całego zgromadzenia zakonnego3. Miejsce to, Gran- de Chartreuse, stało się kolebką zakonu kartuzów, który jeszcze w XII w. rozpoczął ekspan-

1 B. Bartkowski, Antyfonarz (hasło). W: Encyklopedia Katolicka, t. 1, Lublin 1973, szp. 711. 2 Informacje o dacie narodzin św. Brunona są niejednoznaczne. Najczęściej wskazuje się czas około roku 1030. W grę wchodzi także rok 1027, P. Karpiński, Św. Bruno z Kolonii, Kraków 2012, s. 14 bądź czas 1027-1031, s. Bruna od Maryi, Święty Bruno z Kolonii. Założyciel zakonu kartuzów, Warszawa 2009, s. 8. 3 A. Gruys, Cartusiana. Un instrument heuristique = A Heuristic Instrument = Ein heuristicher Apparat, t. 2, Maisons, Paris 1976-1978, s. 288-298. Istotnych informacji bibliograficznych w zakresie paragrafu wstępnego łaskawie udzielił dr Krzysztof Nierzwicki, za co autor wyraża mu w tym miejscu słowa wdzięczności. W dalszej partii tegoż paragrafu przywoływana bibliografia za: K. Nierzwicki, Biblioteki Kartuzji Kaszubskiej oraz jej kon- wentów filialnych w Berezie Kartuskiej i Gidlach, Pelplin 2001. CZESŁAW GRAJEWSKI 42 sję zrazu tylko w zasięgu oddziaływania domu macierzystego, później zaś w całej Europie. Rozwojowi zakonu sprzyjał klimat średniowiecza, choć największy rozkwit zakonu przy- padł dopiero na czasy przedreformacyjne4. Czasy reformacji, następnie francuskiego oświe- cenia, aż wreszcie akty sekularyzacji w całej Europie przyczyniły się do zahamowania roz- woju kartuzów5. Kartuzi stosunkowo szybko dotarli na tereny pogranicza Królestwa Polskiego. Najwcze- śniej przybyli na Spisz, gdzie założyli dwa domy tego zgromadzenia: w 1307 r. Cartusia S. Ioannis Baptistae bardziej znana jako Cartusia Lapidis Refugii w miejscowości Lethenkow pobliżu Nowej Wsi Spiskiej na Słowacji oraz w 1319 r. Cartusia Vallis S. Antonii nad Dunaj- cem w Pieninach. Młodszą od klasztorów spiskich była kartuzja Gratiae Dei w Grabowie (obecnie dzielni- ca Szczecina) ufundowana w 1360 r. z inicjatywy księcia Barnima III6. W późnym średnio- wieczu założono na Pomorzu jeszcze jeden klasztor – Domus Coronae Mariae w Darłowie7, dziś już trudno nawet odnaleźć ślady po nim, zaś nieco później (1423 r.) jedyną placówkę śląską Domus Passionis Christi w Legnicy, po którym także już śladów nie ma8. Ostatnim domem kartuskim usytuowanym na ziemiach pogranicza był klasztor Domus Pacis Dei w Świdwinie, którego początki sięgają roku 14439. W latach 1380-1382 powstał dom Para- disus Beatae Mariae zlokalizowany w Kartuzach10. Wszystkie wymienione konwenty nie przetrwały niestety czasów reformacji, Raj Maryi był zaś jedyną placówką, która odrodziła się po upadku w tamtym czasie. W połowie siedemnastego wieku, mając ugruntowaną pozycję oraz rozporządzając znacznym majątkiem, kartuzja kaszubska stała się domem macierzystym dla dwu kolejnych konwentów: Domus Sanctae Crucis w Berezie Kartuskiej na Litwie (1648-1650) oraz Do- mus Compassionis Mariae we wsi Gidle nieopodal Częstochowy. W wyniku kwerendy udało się wyizolować sześć antyfonarzy na pewno i jeden prawdo- podobnie proweniencji kartuskiej. Oto krótkie charakterystyki poszczególnych zabytków prezentowane według miejsca przechowywania:

Muzeum Archidiecezjalne, Częstochowa

4 S. Lorenz, Kartuzi i studium, w: Kartuzi: teksty, książki, biblioteki, t. 1, red. S. Lorenz, E. Potkowski i in., War- szawa 1999, s. 18-19; R. Witkowski, Praedicare manibus. Zakon kartuzów w Europie Środkowej od początków XIV do połowy XVI wieku, „Analecta Cartusiana” 285 (2011), t. 1, s. 324. 5 Un Certosino, Certosini. La storia. Dizionario degli istituti di perfezione, t. 2 (1975), kol. 797-799. 6 E. Potkowski, Kultura piśmienna kartuzów szczecińskich, w: Kartuzi. Teksty. Książki. Biblioteki, Warszawa 1999, s. 53-90.; R. Witkowski, Fragment z dziejów Provinciae Saxoniae. Kontemplacyjny klasztor kartuzów w han- zeatyckim mieście późnego średniowiecza, w: Tamże, s. 25-49. 7 E. Potkowski, Liber Beneficiorum kartuzji darłowskiej: książka i kultura piśmienna Pomorza Zachodniego, w: Aetas media, aetas moderna. Studia ofiarowane prof. H. Samsonowiczowi, Warszawa 2000, s. 713-720; B. Popie- las-Szultka, Zapisy testamentowe dla kartuzów darłowskich z lat 1406-1521, „Rocznik Koszaliński” 14 (1978), s. 57-71. 8 R. Witkowski, Zarys dziejów kartuzji Domus Passionis Christi 1423-1548, „Scripta Minora” 11 (1998), s. 175- 209 (Publikacje Instytutu Historii UAM 21). 9 R. Witkowski, Fragment z dziejów, s. 32, 36, 40, 48. 10 Zob. R. Witkowski, Bibliography of the Charterhouse in Kartuzy (German Karthaus) in the vicinity of Gdańsk (German Danzig), w: Die Kartäuser und ihre Welt - Kontakte und gegenseitige Einflüsse, Bd. 1, Salzburg 1993 („Analecta Cartusiana“ 62), s. 293-299. KARTUSKIE ŹRÓDŁA OFFICIUM DIVINUM W POLSKICH ZASOBACH... 43 W chwili obecnej w placówce tej znajdują się trzy woluminy, wszystkie pochodzące z klasztoru gidelskiego. Nie mają nadanych sygnatur, co niejednokrotnie było powodem pewnego zamieszania w literaturze. Dla pewności podane zostaną incipity tekstowe każde- go tomu. Rękopisy gidelskie od 1975 r. znajdowały się w Archiwum Archidiecezji Często- chowskiej, zaś obecnie w Muzeum Archidiecezjalnym 11. 1. antyfonarz ms. b.s. (druga połowa XV w.), incipit: „[Erat autem aspectus eius sicut fulgur, vestimenta eius] sicut nix, alleluia alleluia”. Księga pierwotnie rozpoczynała się naj- prawdopodobniej Uroczystością Zmartwychwstania, obecnie pierwszym oficjum jest Feria II w oktawie Wielkanocy.

Rękopis obejmuje czas od Wielkanocy do XXV niedzieli zwykłej. Pars de Sanctis uwzględnia oficja od Narodzenia Św. Jana do Wszystkich Świętych, odpowiada zatem w tym zakresie części pierwszej, Pars de Tempore. Na końcowych kartach dodane są jeszcze formularze: In Festo Reliquiarum, Hugonis Licomensis Ep. a także na Poświęcenie Kościo- ła i Nawiedzenie NMP. Blok zawiera 185 kart pergaminowych, na których warstwa muzyczna zapisana została pismem nota quadrata na ośmiu systemach czteroliniowych. Nie ustalono dotąd w przeko-

11 Por: K. Szymonik, Graduał kartuzów. Studium źródłoznawcze, w: Muzyka religijna w Polsce. Materiały i Stu- dia, t. 2, red. J. Pikulik, Warszawa 1978, s. 277. CZESŁAW GRAJEWSKI 44 nywujący sposób miejsca jego pochodzenia, prawdopodobnie był używany przez konwent w Gidlach. Manuskrypt był przedmiotem pracy magisterskiej12. 2. antyfonarz ms. b.s. (początek XVI w.13), incipit: „Ecce nomen Domini”. Jest to rękopis jednotomowy, całoroczny, obejmujący obok Pars de Tempore także Pars de Sanctis od Na- wrócenia św. Pawła do Wszystkich Świętych. Blok liczy 362 karty pergaminowe, łącznie z dodanymi na końcu 28 kartami późniejszy- mi. Jak poprzedni manuskrypt, również ten zapisany został pismem nota quadrata, jednak na dziewięciu systemach czteronutowych. Zabytek ma wpisaną notę proweniencyjną: „Ex dono Maioris Cartusiae” (f. 1) potwier- dzającą jego powstanie poza Polską, prawdopodobnie we Francji14. W 1958 r., a więc w cza- sie, gdy jeszcze antyfonarz ten był przechowywany w pokartuskim kościele w Gidlach, Stacja Mikrofilmowa Biblioteki Narodowej wykonała mikrofilm zabytku. Jest on oznaczony numerem 14426.

3. antyfonarz ms. b.s. (1757 r.), incipit: „Sicut cinamonum”. Rękopis zawiera 114 kart papierowych, na nich umieszczonych jest dziewięć systemów czteroliniowych z notacją muzyczną kwadratową. Księga stanowi część całości, ponieważ zawiera oficja Pars de Sanctis od św. Andrzeja do Oficium Reliquiarum oraz część wspólną, Commune Sanctorum. Dzieło to powstało z pew-

12 P. Mizera, Antyfonarz kartuski z Biblioteki Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Częstochowskiej. Studium źródłoznawcze, Warszawa 1997 (ATK-UKSW). 13 Krótkie studium na temat psalmodii kartuzów na przykładzie tego liturgiku patrz: Cz. Grajewski, Kartuski śpiew officium divinum na przykładzie antyfonarza z Gidel, „Liturgia Sacra” 10 (2004) nr 1, s. 127-141 14 Identyczną notę zawiera także drukowany graduał gidelski, co wskazuje na komplet ksiąg liturgicznych przeka- zanych dla nowo powstałego klasztoru. Por. K. Szymonik, Graduał kartuzów, s. 278. KARTUSKIE ŹRÓDŁA OFFICIUM DIVINUM W POLSKICH ZASOBACH... 45 nością w klasztorze w Gidlach, o czym świadczy napis na stronie tytułowej: „Antifonale & Responsorialne Sanctorum et Sanctarum per totus Anni circulum dispositum juxta Ritum Sacri Ordinis Cartusiensis conscriptum in honorem Beatae Virginis Mariae Dolorosae, In Cartusia Gidlensi Anno a Nativitate Domini nostri Jesu Christi 1757”. Pismo mniej staranne, także inicjały zdradzają już epokę nowożytną, w której księgi drukowane były w powszech- nym użyciu. Proweniencję gidelską potwierdza także oprawa, na skórze której odciśnięty został wizerunek Matki Bożej Bolesnej.

Archiwum Prowincji OO. Dominikanów, Kraków Wśród ksiąg proweniencji kartuskiej znajdują się dwa antyfonarze. Trafiły one do Archi- wum Prowincji Krakowskiej za pośrednictwem dominikańskiego klasztoru w Gidlach15. 4. antyfonarz ms. 82L (przed 1389 r.), zawierający oficja de Tempore, jak świadczy tytuł rękopisu oprawionego w białą skórę, mocno zniszczoną: Antiphonarium Monasticum de Tempore et de maioribus Festis. Niestety, nie ustalono dotąd jego pochodzenia ani miejsca powstania. Ks. W. Schenk, który porządkując zbiory dominikańskie w Krakowie nadał ist- niejące dziś sygnatury biblioteczne, zaznaczył przy tej pozycji, że księga ta była w użyciu jeszcze w 1669 r.

15 K. Nierzwicki, Biblioteki Kartuzji Kaszubskiej, s. 329. CZESŁAW GRAJEWSKI 46

5. antyfonarz ms. 83L (koniec XVI w.). Jest to rękopis spisany na 162 kartach, stanowią- cy pierwszą część jakiegoś kompletu zapewne. Zawiera formularze zarówno de Tempore jak i de Sanctis od Adwentu do Wielkiej Soboty, zgodnie z tytułem: Antiphonarium Monasticum de Tempore et de Sanctis. Pars I: ab Adventu ad Sabbatum Sanctum. Także ten zabytek nie został jeszcze przebadany pod kątem proweniencji, ale prawdopodobnie pochodzi z kon- wentu gidelskiego. KARTUSKIE ŹRÓDŁA OFFICIUM DIVINUM W POLSKICH ZASOBACH... 47

Biblioteka Raczyńskich, Poznań 6. antyfonarz ms. 2044, olim Bibl. Kap. ms. 99 (XVII w.). Rękopis o objętości 144 kart pergaminowych oprawiony jest w deski obciągnięte ciemną skórą. Na górnej okładce wytło- czony został napis „PARS HYEMALIS”, na dolnej „LAUS DEO VIRGINIS MARIA”. Za- wartość kodeksu odpowiada napisowi: obejmuje pierwszą część roku liturgicznego od Ad- wentu do Wielkiej Soboty włącznie. Zabytek nie ma obecnie początkowych ani końcowych kart, tekst liturgiczny rozpoczyna się ostatnimi wyrazami ósmego responsorium Matutinum I Niedzieli Adwentu: „[Egredietur Dominus et praeliabitur…] veniet Dominus Deus meus”. Ostatnim zapisanym śpiewem jest natomiast antyfona wielkoczwartkowa Traditor autem dedit eis signum, lecz zanotowany on został z powodu pomyłki kopisty na ostatniej istnieją- cej karcie, w oficjum Wielkiej Soboty. Zawartość kodeksu wskazuje, że jest on częścią kompletu. Musiał istnieć jeszcze (bądź nadal istnieje) antyfonarz stanowiący tom dopełniający, zawierający śpiewy na okres od Wielkanocy do Adwentu a także oficja o świętych. CZESŁAW GRAJEWSKI 48

Manuskrypt został zakupiony w 1962 r. w poznańskim antykwariacie i włączony do zbio- rów rękopiśmiennych Biblioteki Raczyńskich. Zdobienia: radełkowe z wicią roślinną, kwia- tami, owocami granatów i medalionami częściowo zatartymi. Zachowane zostały trzy meta- lowe ozdobne okucia narożnikowe (w dolnej części brak okucia). Również zachowały się: ozdobne metalowe zwierciadło na środku oprawy, natomiast zapinek brak. Okładka tylna: zachowany w całości pergamin na desce. Zdobienia identyczne jak na okładce przedniej, z tą różnicą, że przy zapinkach metalowych widnieje inny motyw kwiatu. W górnym narożniku nie zachowało się okucie. Grzbiet, co prawda zachował się, ale blok antyfonarza odklejony jest od oprawy. Manuskrypt nie jest zdobiony – brak w nim figuralnych czy nawet ornamentacyjnych ini- cjałów. Są one, co prawda, wyraźne, znacznie większe od liter tekstu liturgicznego, przypo- minające niekiedy dzisiejsze drukarskie czcionki szeryfowe. Niestety, księga nie zawiera kolofonu, który mógłby naprowadzić na choćby ślad miejsca i czasu jej powstania oraz imie- nia skryptora. Warstwa muzyczna kodeksu została zanotowana pismem nota quadrata na czterolinio- wych systemach, których siedem mieści się na pojedynczej stronie16. Biblioteka Narodowa w Warszawie dysponuje mikrofilmem tego zabytku (nr 70233).

Biblioteka Czartoryskich, Kraków 7. antyfonarz ms. 2417 (XIV w.). Jest to kodeks określony w katalogu Biblioteki jako antyfonarz kardynała Hozjusza. W zapisach inwentarzowych (także starych), wyklejkach

16 Proces dowodzenia kartuskiej proweniencji tego zabytku przeprowadził Cz. Grajewski, Unbekannte Quelle des kartäuserischen Chorals aus dem 17. Jahrhundert, „Analecta Cartusiana” 225 (2005), s. 146-157. KARTUSKIE ŹRÓDŁA OFFICIUM DIVINUM W POLSKICH ZASOBACH... 49 oraz wpisach w samym rękopisie (k. 1 r. i v. oraz notka na okładce przedniej) widnieje nie- potwierdzona informacja, jakoby rękopis ten należał do kard. Hozjusza. Powstał prawdopo- dobnie we Francji. Zawiera 430 stron pergaminowych o niewielkich wymiarach karty: 18x13 cm., co suge- ruje przeznaczenie do użytku osobistego. Treść obejmuje okres całego roku liturgicznego zarówno w części de Tempore jak i de Sanctis (od św. Andrzeja do św. Saturnina) oraz oficja Poświęcenia Kościoła i Commune Sanctorum. Zwraca uwagę kalendarz liturgiczny zapisa- ny na pierwszych kartach zabytku. Tekst liturgiczny przedstawiony jest w dwóch kolumnach na stronie. Muzyka została odwzorowana za pomocą notacji kwadratowej na czteroliniowych systemach, nieregularnie pojawiających się na kartach. Antyfonarz rozpoczyna się tekstem liturgicznym psalmu Be- atus vir qui non abiit, kończy się zaś tekstem Sumpta quos. Również ten zabytek został zmikrofilmowany, a jego kopia dostępna jest w Bibliotece Narodowej pod nr. 16233. CZESŁAW GRAJEWSKI 50 *** Tradycja kartuska wymienia niewiele oficjów o świętych, a niektóre z nich ujęte są jedy- nie w notach. Jest to zjawisko charakterystyczne, na które zwrócił już uwagę H. Hüschen17. Natomiast odmiennie niż w graduale kartuskim, święci okresu Bożego Narodzenia – Szcze- pan, Jan Ewangelista i Młodziankowie nie zostali przesunięci do Pars de Sanctis; ich formu- larze egzystują w Pars de Tempore. Część wspólna o świętych (Commune) nie jest rozbita na paschalną i pozapaschalną, jak ma to miejsce w innych tradycjach, także zakonnych. Ustalenie kartuskiej proweniencji antyfonarza zostało wsparte wykryciem obecności cha- rakterystycznych dla psalmodii kartuzów zakończeń psalmowych18. Co istotne, zakończenia te muszą występować jednocześnie:

Zespół tych dyferencji, jak wynika z przeprowadzonej kwerendy, wskazuje z bardzo wy- sokim prawdopodobieństwem na chorałową tradycję kartuską. Wspomniane na początku podejrzenie jednego antyfonarza o proweniencję kartuską dotyczy ostatniego z omówionych wyżej zabytków, tzw. antyfonarza kard. Hozjusza. Ze względu na brak wystarczającej płasz- czyzny komparatystycznej w warstwie tekstowej, posłużono się właśnie zakończeniami psalmowymi dla oznaczenia pochodzenia zabytku. Sam kodeks wymagać będzie jeszcze szczegółowej analizy w tym względzie, lecz już teraz można ostrożnie zasugerować jego związki z tradycją kartuzów. Potwierdzeniem tezy o kartuskiej proweniencji liturgików jest charakterystyczny incipit antyfony Ave Maria. Może on przybierać warianty różniące się kombinacją dwóch niezależ- nych momentów:

1. ambitus pierwszego interwału muzycznego – tj. odległością między pierwszą i drugą nutą, która może wynosić kwintę, kwartę lub tercję. Źródła kartuskie niezmiennie wyka- zują w tym miejscu skok tercji.

17 Karthäuser, MGG kol. 709. Antyfonarz z XVI w. (Muzeum Archidiecezjalne, Częstochowa) wymienia tytuły 23 świętych. 18 Cz. Grajewski, Formuły dyferencyjne psalmodii brewiarzowej w źródłach polskich, Toruń 2004, s. 66, 73, 86, 117, 119, 136. KARTUSKIE ŹRÓDŁA OFFICIUM DIVINUM W POLSKICH ZASOBACH... 51 2. rozwartością charakterystycznej grupy nut znajdującej się nad czwartą sylabą (niezależ- nie od wysokości pierwszej nuty), która może wynosić unison, sekundę wielką lub małą, ewentualnie tercję. Rękopisy kartuskie w tym względzie hołdują tzw. wersji neutralnej – o najmniejszej rozpiętości melodycznej, a więc mieszczącej się w zakresie kwinty modal- nej (ostatni zapis w powyższym zestawieniu). Ta wersja jest izolowaną, tzn. występuje wyłącznie w intonacji antyfony Ave Maria19.

Tak więc formuła intonacyjna tej antyfony w źródłach kartuskich występuje w formie charakteryzującej się inicjalnym skokiem tercji oraz najwęższym z możliwych ambitus - kwintą nad czwartą sylabą incipitu, graficznie widoczną poprzez obecność figury pes za- miast scandicus, jak to ma miejsce w pozostałych przypadkach. Zjawisko to można obserwować niezmiernie rzadko, stąd zwraca ono uwagę badacza – choralisty. Trzeba też dodać, że jest to wersja stabilna, niezmienna – obserwowana w śre- dniowiecznych jak również późniejszych antyfonarzach kartuzów. Inną cechą, wyróżniającą antyfonarze kartuskie, aczkolwiek nie wyłączną, jest praktyka notowania melodii psalmów przy pomocy dwóch formuł: inicjalnej oraz dyferencyjnej. Po- dobne zjawisko obserwować można w kodeksach dominikańskich, benedyktyńskich, nato- miast wyjątkowo w diecezjalnych (np. ms. 47, Archiwum i Biblioteka Kapituły Krakow- skiej, ok. 1423 r.).

*** Powyższy tekst nie pretenduje do roli całościowego ujęcia zagadnienia, jaką tytuł mógłby ewokować. Wydaje się jednak, że świadomość obecności w polskich zasobach bibliotecz- nych ksiąg liturgicznych pozostałych po kartuzach nie jest zbyt powszechna, stąd ten krok w stronę rozpoznania dorobku psalmodycznego zakonu milczących mnichów. Przypuszcza się, że szczegółowe badania podjęte w tym kierunku rozświetlą problem i ukażą w pełniej- szym świetle obraz chorału kartuskiego.

Sources of Carthusian Officium Divinum in Polish archives and libraries (from XIV till XVII century) Summary The article presents in synthesis the Carthusian liturgical books that contain the canonical hours, and which have been preserved in Polish archives and libraries. The author examines seven antiphonaries, three of which are located in The Diocesan Archive in Czestochowa, two remain in the Archive of the Dominican Order in Krakow, one in The Raczyński Libra- ry in Poznań and one in The Czartoryski Library in Kraków. The majority of these books date back to the medieval period, 14th to16th century, with only two of them coming from 17th and 18th centuries. The author points out some of the characteristics of the Carthusian Order’s music that may be relevant in determining the Carthusian origins of the books.

19 Por. T. Miazga, Antyfonarz kielecki z 1372 roku pod względem muzykologicznym, Graz 1977, s. 171-172.

Saeculum Christianum t. XX (2013)

Waldemar Graczyk WNHiS UKSW, Warszawa

Duchowni ze stopniami akademickimi w otoczeniu biskupa płockiego Pawła Giżyckiego (1439–1463)1

W XV wieku wydatnie wzrosła w diecezji płockiej liczba duchownych, którzy zdobyli wykształcenie uniwersyteckie. Niektórzy z nich, jak choćby kanonik Maciej z Różana, słu- żyli swoją wiedzą, pracując w administracji książęcej na Mazowszu. Będąc kanclerzem księcia Bolesława IV, przetłumaczył w 1449 roku na język polski statuty koronne, a w roku następnym tekst statutów mazowieckich2. W praktyce życia społecznego wykształcenie uniwersyteckie – oprócz pochodzenia spo- łecznego, posiadanego majątku i więzów rodzinnych – było jednym z czynników decydują- cych o awansie urzędniczo-kościelnym w Polsce średniowiecznej3. Do wieku XV nie było żadnych rozporządzeń dotyczących wymogu posiadania wykształcenia uniwersyteckiego jako warunku otrzymania prebendy bądź urzędu. Jedynie statuty legata Gentilisa z 1309 roku wskazywały na korzyści, jakie mogą płynąć z wykształcenia dla duchowieństwa 4. Jeśli chodzi o uniwersytety zagraniczne, najbliżej Polski znajdował się uniwersytet w Pra- dze. Nic zatem dziwnego, że młodzież polska najczęściej tam udawała się na studia. Nie ina- czej było ze studentami pochodzącymi z Mazowsza. Na przełomie XIV i XV wieku w Pradze znaleźli się między innymi: Jakub z Piotrkowa, immatrykulowany w 1395 roku5, Jakub Jasz- czołd z Miszewa6 oraz Ścibor z Belska (starszy)7, obydwaj przed rokiem 1400, ponadto An-

1 Więcej na ten temat por. W. Graczyk, Paweł Giżycki biskup płocki (1439-1463), Płock 1999, s. 117-144. 2 I. Sułkowska-Kuraś, A. Wolff, Maciej z Różana. PSB, t. 19, Wrocław–Warszawa–Kraków 1974, s. 35–36; S.K. Kuczyński, Rozwój kultury na Mazowszu (połowa XIII – początek XVI w.), w: Dzieje Mazowsza do 1526 roku, red. A. Gieysztor, H. Samsonowicz, Warszawa 1994, s. 377. 3 A. Radzimiński, Duchowieństwo kapituł katedralnych w Polsce XIV i XV wieku na tle porównawczym. Studium nad rekrutacją i drogami awansu, Toruń 1995, s. 142–143. 4 Statuty legata Gentilisa wydane dla Polski na synodzie w Preszburgu 10 listopada 1309 roku, w: Archiwum Komisji Prawniczej Polskiej Akademii Umiejętności, wyd. W. Abraham, t. 5, Kraków 1897, s. 16–17. 5 A. Radzimiński. Prałaci i kanonicy kapituły katedralnej płockiej w XIV wieku i pierwszej połowie XV wieku (studium prozopograficzne), t. 2, Kanonicy, Toruń 1993, s. 61. 6 Monumenta historica Universitatis Carolo-Ferdinandae Pragensis, t. 1, Liber decanorum facultatis philosophi- cae Universitatis Pragensis ab anno Christi 1367 usque ad annum 1585 e codice membranaceo illius aetatis nunc primum luce donatus, cz. 1, Praga 1830, s. 348. 7 Ibidem, s. 358. WALDEMAR GRACZYK 54 drzej z Szydłowa, który wpisał się na listę studentów w roku 14018, Mikołaj z Łęgu, studiujący w latach 1431–14329 oraz Andrzej z Gólczewa i Zakrzewa, immatrykulowany w roku 140810. Nieliczni pochodzący z Mazowsza zdobywali wykształcenie na uniwersytetach w Bolo- nii i Ferrarze. W pierwszej z wymienionych uczelni studiowali: około 1443 roku Mikołaj z Mirzyńca11, w latach 1441 - 1446 Zygmunt z Giżyc12 oraz przed rokiem 1448 Mikołaj s. Chebdy z Niewiesza13. W Ferrarze przed rokiem 1425 pobierał nauki Jakub z Kłodawy14. Nowa sytuacja wytworzyła się w roku 1397 w związku z odnową Uniwersytetu w Krako- wie oraz powołaniem do istnienia na nim wydziału teologicznego15. Na studia we wszechni- cy krakowskiej zapisali się między innymi: Andrzej z Gólczewa i Zakrzewa w roku 140416, Michał z Grodziska w roku 140617, Paweł z Grąbczewa w roku 140918, Jan Marszałkowic z Koźmina w roku 141019, Jakub z Piotrkowa w roku 141120, Świętosław z Wrzącej w roku 141221, Stanisław z Meszny 22 oraz Tomasz z Książa23, obydwaj w roku 1413, Jakub z Iło- wa24 i Mikołaj z Błonia25 w roku 1414. Ponadto w roku 1418 wpisał się do grona studentów Jakub z Płocka26, w roku 1420 Ścibor z Belska (młodszy)27, w roku 1426 Piotr z Radzymi-

8 Monumenta historica Universitatis Carolo - Ferdinandae Pragensis, t. 1, Liber decanorum facultatis philoso- phicae Universitatis Pragensis ab anno Christi 1367 usque ad annum 1585 e codice membranaceo illius aetatis nunc primum luce donatus, cz. 2, Praga 1832, s. 111. 9 Inaczej nazywany był Mikołajem z Polski. Por. H. Barycz, Dziejowe związki Polski z Uniwersytetem Karola w Pradze, Poznań 1948, s. 29. 10 „Andreas de Golczewa, cancellarius terrae Plocensis nec non canonicus ecclesiae Plocensis. Monumenta histo- rica Universitatis Carolo - Ferdinandae Pragensis, t. 1, Liber decanorum facultatis philosophicae Universitatis Pragensis ab anno Christi 1367 usque ad annum 1585 e codice membranaceo illius aetatis nunc primum luce donatus, cz. 2, s. 116; W. Graczyk, Paweł Giżycki biskup płocki (1439-1463), s. 120-121. 11 11 IX 1443 roku uzyskał licencjat z prawa kościelnego. J. Fijałek, Polonia apud Italos scholastica saeculum XV, Fasc. 1, Polonia apud Italos litteris studentes et laurea donati inde a Paulo Wladimiri usque ad Iohannem Lasocki collecti et illustrati, Cracoviae 1900, s. 88. 12 Ibidem, s. 91-92. 13 5 IV 1448 roku w Bolonii został promowany na doktora dekretów. W latach 1447-1448 pełnił funkcję rektora tej uczelni. Ibidem, s. 95. 14 „Ferrariensis doctor in medicinis 26 V 1425 promotus”. Tamże s. 74; W. Graczyk, Paweł Giżycki biskup płocki (1439-1463), s. 121. 15 Papież Bonifacy IX w bulli wydanej w 1397 roku podkreślił, że wszyscy którzy w tej uczelni się uczą i nauczają, uzyskują bakalaureat, licencjat lub doktorat będą cieszyli się tymi samymi przywilejami jakie posiadają wykładowcy, studenci i graduowani na uniwersytecie paryskim. Zob. M. Rechowicz, Po założeniu wydziału teologicznego w Kra- kowie (wiek XV), w: Dzieje teologii katolickiej w Polsce, t. 1. Średniowiecze, Lublin 1974, s. 99. 16 Album studiosorum universitatis Cracoviensis, t. 1, wyd. Z. Pauli, Kraków 1887, s. 21. 17 Ibidem, s. 23. 18 Ibidem, s. 27. 19 Ibidem, s. 29. 20 Ibidem, s. 30. 21 Ibidem, s. 32. 22 Ibidem, s. 34. 23 Ibidem. 24 Ibidem, s. 36. 25 M. Zwiercan, Mikołaj z Błonia, PSB, t. 21, Wrocław–Warszawa–Kraków 1976, s. 102–103. 26 Album studiosorum universitatis Cracoviensis, t. 1, s. 43. 27 Ibidem, s. 49. DUCHOWNI ZE STOPNIAMI AKADEMICKIMI W OTOCZENIU BISKUPA PŁOCKIEGO... 55 na28, a w rok później Paweł z Gołymina29. W tym samym roku źródła uniwersyteckie wymie- niają w gronie studiujących Strogomira ze Zdziaru30, a pod rokiem 1430 Mikołaja z Mirzyń- ca31. W latach trzydziestych XV wieku w Krakowie pobierali również naukę: Mikołaj z Promny (od roku 1433)32, Aleksy z Płomian i Łubek (od roku 1434)33, Ścibor z Goścień- czyc (od 1435 roku)34 oraz Maciej z Otoczni, immatrykulowany w roku 143635. Niektórzy z wymienionych kontynuowali następnie studia na innych uniwersytetach. Byli to: Mikołaj z Mirzyńca (Kraków, Bolonia), Andrzej z Gólczewa i Zakrzewa (Praga, Kraków), oraz Ja- kub z Piotrkowa (Praga, Kraków)36. Z danych źródłowych wynika, że wszyscy duchowni, o których była tu mowa, zostali później zauważeni przez biskupa Pawła i wykorzystani w pracy diecezjalnej. Stali się naj- bliższymi współpracownikami biskupa Giżyckiego, chociaż nie wszyscy pochodzili z Ma- zowsza. I tak np. z Wielkopolski wywodzili się Tomasz z Książa, Jan Marszałkowic z Koź- mina i Świętosław z Wrzącej37, z ziemi sieradzkiej – Jakub z Piotrkowa38 i Mikołaj z Niewiesza39 z ziemi dobrzyńskiej Aleksy z Płomian i Łubek40. Nie da się jednoznacznie stwierdzić, czy wszyscy wymienieni duchowni byli kapłanami diecezji płockiej. O Mikołaju z Niewiesza wiemy na pewno, że był kapłanem diecezji włocławskiej. Wynika to z licencji udzielonej temu kapłanowi w 1438 roku przez biskupa i kapitułę włocławską pozwalającej na udanie się i rozpoczęcie studiów w Ferrarze41. Andrzej Radzimiński na podstawie przeprowadzonych badań stwierdził, że duchowień- stwo pozostające w otoczeniu różnych polskich biskupów nie pochodziło wyłącznie z die- cezji, na terenie której pracowali. Nie było w tych sprawach regulacji prawnych. Wyjątek stanowiła diecezja wrocławska, gdzie biskup Konrad w roku 1435 ogłosił statut kapitulny, w którym ograniczył dostęp do godności i urzędów w diecezji osobom nie posiadającym stopnia uniwersyteckiego, a wywodzącym się spoza Śląska42. Zatem obsadzanie godności

28 Ibidem, s. 63. 29 Ibidem, s. 64. 30 Ibidem, s. 66. 31 Ibidem, s. 75. 32 Ibidem, s. 81. 33 Ibidem, s. 84. 34 Ibidem, s. 85. 35 Ibidem, s. 87. 36 W. Graczyk, Paweł Giżycki biskup płocki (1439-1463), s. 121-122. 37 Repertorium Germanicum, t. 4, cz. 1, wyd. K. A. Fink, Berlin 1958, kol. 74; Repertorium Germanicum, t. 4, cz. 2, wyd. K. A. Fink, Berlin 1958, kol. 2126. 38 A. Radzimiński. Prałaci i kanonicy kapituły katedralnej płockiej w XIV wieku i pierwszej połowie XV wieku (studium prozopograficzne), t. 2, Kanonicy, s. 61. 39 Ibidem, s. 113. 40 Ibidem, s. 26. 41 „Item dominus Epus et capitulum 1438, Augusti 16 in capitulo generali, dedit licenciam dno Niclino de Nyew- yesch canonico Vladislaviensi (eundi) ad studiam generale et privilegiatum, dempta Ferraria et Curia Romana”. Acta capitulorum nec non iudiciorum ecclesiasticorum selecta, w: Monumenta medii aevi historica res gestas Poloniae illustrantia, t. 13, Kraków 1894, n. 1143, s. 231; W. Graczyk, Paweł Giżycki biskup płocki (1439-1463), s. 122-123. 42 A. Radzimiński, Duchowieństwo kapituł katedralnych w Polsce, s. 129. WALDEMAR GRACZYK 56 w kapitule lub powierzanie określonych urzędów duchownym, spoza własnej diecezji było zjawiskiem spotykanym, aczkolwiek niezbyt rozpowszechnionym43. Biskup Paweł Giżycki otaczał opieką szczególnie tych, którzy rozpoczynali studia uni- wersyteckie w okresie jego rządów. Rozumiał, że aby studiować, trzeba posiadać odpowied- nie zabezpieczenie finansowe. Dlatego też prawie wszyscy, poza Mikołajem z Promny, zo- stali uposażeni przez niego określonymi prebendami44. Probostwo bogato uposażonego kościoła parafialnego w Nasielsku około roku 1440 otrzymał Paweł z Gołymina45. Wakującą po śmierci Nawoja dziekanię płocką uzyskał pomiędzy 29 IV a 16 XII 1444 roku Zygmunt z Giżyc46. Również Mikołaj z Mirzyńca, od 1443 roku student Uniwersytetu Bolońskiego, przed 6 II 1445 roku otrzymał kanonię płocką47. Po ustaleniu na jakich uniwersytetach, warto również przeanalizować, na jakich wydziałach studiowali duchowni z diecezji płockiej, oraz poznać dyscypliny, z których zdobywali stopnie naukowe. Znaczna liczba duchownych studiowała na wydziale sztuk wyzwolonych (Jakub Jasz- czołd z Miszewa, Ścibor z Belska (starszy), Maciej z Otoczni, Tomasz z Książa, Jakub z Piotrko- wa, Mikołaj z Błonia, Mikołaj z Łęgu, Mikołaj z Promny, Mikołaj z Mirzyńca, Paweł z Gołymi- na, Piotr z Radzymina), kilku na wydziale prawa (Jakub Jaszczołd z Miszewa, Mikołaj z Mirzyńca, Paweł z Gołymina, Mikołaj z Błonia, Ścibor z Belska (młodszy), Andrzej z Szydło- wa, Andrzej z Gólczewa i Zakrzewa i Mikołaj z Niewiesza), oraz na wydziale nauk medycznych (Jakub z Kłodawy). Niektórzy z wyżej wymienionych ukończyli studia na dwóch wydziałach. Co prawda, nie robili tego równocześnie lecz, po uzyskaniu stopnia na jednym wydziale zapisy- wali się na inny. Zachowywali przy tym następującą kolejność: najpierw studiowali na wydziale sztuk wyzwolonych i po zdobyciu stopnia bakałarza lub magistra kontynuowali naukę na wy- dziale prawa. Absolwentami tych dwóch wydziałów byli: Jakub Jaszczołd z Miszewa, Mikołaj z Mirzyńca, Paweł z Gołymina, Ścibor z Belska (starszy) i Mikołaj z Błonia48. Studia wieńczono często uzyskaniem stopnia uniwersyteckiego. Spośród studentów kształcących się na wydziale sztuk wyzwolonych stopień bakałarza zdobyli: Jakub Jasz- czołd49 i Ścibor z Belska (starszy)50 w roku 1400, Paweł z Grąbczewa w roku 141251, Miko- łaj z Błonia w roku 141552, Tomasz z Książa w roku 141653, Jakub z Iłowa również w roku

43 W. Graczyk, Paweł Giżycki biskup płocki (1439-1463), s. 123. 44 A. Radzimiński, Prałaci i kanonicy kapituły katedralnej płockiej w XIV wieku i pierwszej połowie XV wieku (studium prozopograficzne), t. 2, Kanonicy, s. 113. 45 T. Żebrowski, Paweł z Gołymina, PSB, t. 25, Wrocław – Warszawa – Kraków, 1980, s. 382. 46 A. Radzimiński, Prałaci i kanonicy kapituły katedralnej płockiej w XIV wieku i pierwszej połowie XV wieku (studium prozopograficzne), t. 1, Prałaci, Toruń 1991, s. 155. 47 A. Radzimiński, Prałaci i kanonicy kapituły katedralnej płockiej w XIV wieku i pierwszej połowie XV wieku (studium prozopograficzne), t. 2, Kanonicy, s. 115. 48 W. Graczyk, Paweł Giżycki biskup płocki (1439-1463), s. 123-124. 49 „pro examine baccalariandorum [...] Iacobus Iassczoldi”. Monumenta historica Universitatis Carolo – Ferdi- nandae Pragensis, t. 1, Liber decanorum facultatis philosophicae Universitatis Pragensis ab anno Christi 1367 usque ad annum 1585 e codice membranaceo illius aetatis nunc primum luce donatus, cz. 1, s. 348. 50 Ibidem, s. 358. 51 „1412, ad gradum baccalariatus promoti sunt, Paulus de Gramczewo”. Statuta liber promotionum facultatis Philosophorum ordinis in universitate studiorum Jagiellonica ab anno 1402 ad annum 1849, wyd. J. Muczkowski, Kraków 1849, s. 8. 52 „1415, ad gradum bac alariatus in artibus sunt promoti Nicolaus de Blonye”. Ibidem, s. 10. 53 „1416, ad gradum baccalariatus promoti sunt Thomas de Xansz”. Ibidem, s. 10. DUCHOWNI ZE STOPNIAMI AKADEMICKIMI W OTOCZENIU BISKUPA PŁOCKIEGO... 57 141654, Paweł z Gołymina i Piotr z Radzymina w roku 142855, Mikołaj z Mirzyńca w roku 143356 oraz Mikołaj z Promny, promowany w roku 143657 a stopień magistra – Stanisław z Sobniowa w roku 141158, Jakub z Piotrkowa również w roku 141159, Paweł z Grąbczewa w roku 141960, Mikołaj z Błonia w roku 142161, Tomasz z Książa również w roku 142162, Mikołaj z Mirzyńca w roku 143763 oraz Mikołaj z Promny w roku 144464. Na wydziale pra- wa stopnie naukowe uzyskali: Mikołaj z Błonia – doktorat z dekretów po roku 142165, Mi- kołaj z Mirzyńca – w roku 1443 licencjat z prawa kościelnego, w 1445 roku licencjat z pra- wa cywilnego oraz w 1446 roku doktorat z dekretów66, Paweł z Gołymina – w roku 1448 doktorat z prawa kanonicznego67 a także Mikołaj z Niewiesza – doktorat z dekretów 5 IV 1448 roku68. Na wydziale nauk medycznych doktorat z zakresu medycyny uzyskał w roku 1425 Jakub z Kłodawy69. Duchowni płoccy, studiując na odpowiednich kierunkach, zdobywali wiedzę, którą na- stępnie wykorzystywali w służbie dla potrzeb diecezji. Biskup Paweł, doceniając ich kwali- fikacje, powierzał im określone urzędy i godności. I tak urząd wikariusza generalnego i ofi- cjała płockiego powierzył: Ściborowi z Belska (starszy)70 i Mikołajowi z Mirzyńca71, a oficjała pułtuskiego Tomaszowi z Książa72. Ten ostatni wraz z Piotrem z Radzymina został

54 „1416, ad gradum baccalariatus, promoti sunt, Iacobus de Glowo Wisla”. Ibidem, s. 10. 55 „1428, ad gradum baccalariatus promoti sunt, Paulus de Golinino (doctor in decretis, prepositus in Poltowsko, canonicus Plocensis et scholasticus)”. Ibidem, s. 20. 56 „1433, ad gradum baccalariatus in artibus sunt promoti Nicolaus de Mirzinecz”. Ibidem, s. 27. 57 „1436, ad gradum baccalariatus promoti sunt Nicolaus de Prompna”. Ibidem, s. 28. 58 „1411, ad gradum magistri, Stanislaus Sobnow”. Ibidem, s. 7. 59 A. Radzimiński, Prałaci i kanonicy kapituły katedralnej płockiej w XIV wieku i pierwszej połowie XV wieku (studium prozopograficzne), t. 2, Kanonicy, s. 62. 60 „1419, ad gradum magistri promoti sunt, Paulus de Grambczewo”. Statuta liber promotionum facultatis Philo- sophorum ordinis in universitate studiorum Jagiellonica ab anno 1402 ad annum 1849,, s. 13. 61 „1421, ad gradum magistri sunt promoti, Nicolaus de Blonye”. Ibidem, s. 14. 62 „1421, ad gradum magistri sunt promoti, Thomas de Xansz”. Ibidem, s. 14. 63 „1433, ad gradum baccalariatus in aribus sunt promoti, Nicolaus de Mirzinecz”. Ibidem, s. 27. „1437, ad gradum magistri intra scripti promoti sunt, Nicolaus de Myrzinecz”. Ibidem, s. 19. 64 „1436, ad gradum baccalariatus promoti sunt, Nicolaus de Prompna”. Ibidem, s. 28. „1444, post festum Nativi- tatis Domini ad gradum magistri sunt promoti, Nicolaus de Promna”. Ibidem, s. 35. 65 M. Zwiercan, Mikołaj z Błonia, PSB, t. 21, Wrocław – Warszawa – Kraków 1976, s. 102. 66 „in iure canonico licentiatus 11 IX 1443, iuris vero civilis licentiatus 27 II 1445 et decretorum doctor 5 IV 1446. Bononiae promotus”. J. Fijałek. Polonia apud Italos scholastica saeculum XV, Fasc. 1, Polonia apud Italos litteris studentes et laurea donati inde a Paulo Wladimiri usque ad Iohannem Lasocki collecti et illustrati, s. 88. 67 T. Żebrowski. Paweł z Gołymina. PSB, t. 25, s. 382. 68 „decretorum doctor 5 IV 1448 roku”. J. Fijałek, Polonia apud Italos scholastica saeculum XV, Fasc. 1, Polonia apud Italos litteris studentes et laurea donati inde a Paulo Wladimiri usque ad Iohannem Lasocki collecti et illus- trati, s. 95. 69 „Iacobus Chodaw de Pomerania laurea in medicinis doctorali a. 1425 d. 26 Maii insignitus reperitur”. Por. Tamże; W. Graczyk, Paweł Giżycki biskup płocki (1439-1463), s. 124-126. 70 Zbiór dokumentów i listów miasta Płocka, t. 1, wyd. S.M. Szacherska. Warszawa 1975, n. 145. 71 Acta capitulorum Cracoviensis et Plocensis selecta (1438-1523; 1438-1525), w: Archiwum Komisji Historyc- znej Polskiej Akademii Umiejętności, t. 6, wyd. B. Ulanowski, Kraków 1891 n. 371, s. 96. 72 A. Radzimiński, Prałaci i kanonicy kapituły katedralnej płockiej w XIV wieku i pierwszej połowie XV wieku (studium prozopograficzne), t. 1, Prałaci, s. 151. WALDEMAR GRACZYK 58 również mianowany przez Biskupa kierownikiem kancelarii biskupiej czyli kanclerzem73. Natomiast sędzią swojego dworu uczynił biskup Paweł Pawła z Gołymina74. Duchowni ze stopniami akademickimi częściej powoływani byli w szeregi kanoników kapi- tuły katedralnej. Średniowieczne prawo kościelne nic nie mówiło na temat kwalifikacji nauko- wych członków kapituły. W diecezji płockiej wymóg posiadania doktoratu przez dwóch człon- ków gremium kapitulnego zadekretował dopiero 8 IX 1484 roku biskup Piotr z Chodkowa. Miało to związek z ustanowieniem w kapitule urzędu kaznodziei i teologa75. Najpierw bp Paweł Giżycki w roku 1444 dziekanem płockim, a w 1446 prepozytem, mianował swego brata Zyg- munta z Giżyc. Nastąpiło to wkrótce po ukończeniu przez niego studiów w Bolonii i uzyskaniu w 1446 roku tytułu doktora dekretów76. Zanim jednak Zygmunt z Giżyc uzyskał prepozyturę płocką, biskup nadał ją 23 IV 1446 roku na bardzo krótko, najwyżej na niespełna 3 miesiące, Strogomirowi ze Zdziaru77. Początkowo przeciwni tej kandydaturze kanonicy płoccy: Tomasz z Książa, Piotr Luba, Aleksy z Łubek i Stanisław z Główczyna, później wyrazili na nią zgodę78. Oprócz Zygmunta biskup wprowadził do kapituły katedralnej jeszcze 3 doktorów prawa kano- nicznego: Pawła z Gołymina79, Mikołaja z Mirzyńca80 i Dersława z Karnic81. Inne prałatury w ka- pitule katedralnej otrzymali: kantorię - Stanisław z Główczyna (pomiędzy 9 XII 1445 a 21 IV 1446)82; kanclerstwo – Tomasz z Książa (pomiędzy 10 IX 1439 a 22 IV 1441)83 i Maciej z Otocz- ni (pomiędzy 22 VII 1455 a 2 II 1456)84. Po utworzeniu 7 II 1443 roku archidiakonatu pułtuskie- go archidiakonem i oficjałem biskup Giżycki mianował Tomasza z Książa. Wszedł on również do kapituły katedralnej w Płocku85. Natomiast w przypadku archidiakonatu dobrzyńskiego nomi- nacje na ten urząd za rządów biskupa Pawła miały miejsce dwukrotnie: najpierw pomiędzy 12

73 ADP, W. Mąkowski, Acta Capituli. Odpis n. 113, 131, 133, 172, bez sygn.; ADP, Acta Episcopalia, sygn. 1, k. 177v. 74 „Paulo de Golinino [...] auditore curiae episcopalis, iudicio”. Acta capitulorum nec non iudiciorum ecclesia- sticorum selecta, t. 3, cz. 1, Acta iudiciorum ecclesiasticorum dioecesum Plocensis, Vladislaviensis et Gneznensis (1422 - 1533), w: Monumenta medii aevi historica res gestas Poloniae illustrantia, t. 18, wyd. B. Ulanowski, Kraków 1908-1918, n. 22, s. 9; W. Graczyk, Paweł Giżycki biskup płocki (1439-1463), s. 126. 75 W. Góralski, Kapituła katedralna w Płocku. XII-XVI w. Studium z dziejów organizacji prawnej kapituł polskich, Płock 1979, s. 111. 76 Po raz pierwszy z tytułem prepozyta wystąpił na posiedzeniu kapituły 11 VII 1446 roku. Acta capitulorum Cracoviensis et Plocensis selecta (1438-1523; 1438-1525), w: Archiwum Komisji Historycznej Polskiej Akademii Umiejętności, t. 6, n. 367, s. 95. A. Radzimiński, Prałaci i kanonicy kapituły katedralnej płockiej w XIV wieku i pierwszej połowie XV wieku (studium prozopograficzne), t. 1, Prałaci, s. 155. 77 Varia ex actis Capituli Plocensis, w: Monumenta Poloniae Historica, t. 6, wyd. W. Kętrzyński, Warszawa 1961, s. 642. 78 Acta capitulorum Cracoviensis et Plocensis selecta (1438-1523; 1438-1525), w: Archiwum Komisji Historyc- znej Polskiej Akademii Umiejętności, t. 6, n. 366, s. 94-95. 79 T. Żebrowski. Paweł z Gołymina, PSB, t. 25, s. 382. 80 J. Fijałek, Polonia apud Italos scholastica saeculum XV, Fasc. 1, Polonia apud Italos litteris studentes et laurea donati inde a Paulo Wladimiri usque ad Iohannem Lasocki collecti et illustrati, s. 88-90. 81 W. Góralski, Kapituła katedralna w Płocku, s. 112. 82 Zbiór dokumentów i listów miasta Płocka, t. 1, n. 143, s. 212. 83 W. Mąkowski, Acta Capituli. Odpis n. 56. 84 A. Radzimiński, Prałaci i kanonicy kapituły katedralnej płockiej w XIV wieku i pierwszej połowie XV wieku (studium prozopograficzne), t. 1, Prałaci, s. 110. 85 Po raz pierwszy z takim tytułem wystąpił na dokumencie z 2 II 1444 roku. ADP, W. Mąkowski, Acta Capituli. Odpis, bez sygn, n. 190. DUCHOWNI ZE STOPNIAMI AKADEMICKIMI W OTOCZENIU BISKUPA PŁOCKIEGO... 59 I a 3 II 1440 roku otrzymał ją Nasięgniew z Sułkowa, który po raz ostatni z takim tytułem wystą- pił na posiedzeniu kapituły generalnej 9 IX 1441 roku86, wkrótce potem na tym urzędzie widzimy Jakuba, który po raz pierwszy wystąpił wśród świadków na dokumencie biskupa Pawła erygują- cym parafię w Dąbrówce87. Oprócz prałatur w kapitule katedralnej były również kanonie. Dnia 10 IX 1442 roku Biskup ustanowił kanonikiem Jakuba s. Franciszka, uposażając go dożywotnio wsią Olszamowo wraz z młynem88. Z kolei 12 XII 1446 roku otrzymał kanonię Jan z Kuchar89. Jeśli chodzi o kapitułę kolegiacką w Pułtusku, to również do niej wprowadził Biskup duchownych posiadających stopnie naukowe. Jej prepozytem w roku 1450 mianował dok- tora prawa kanonicznego Pawła z Gołymina90, archidiakonem uczynił magistra sztuk wy- zwolonych Tomasza z Książa91, a prebendę kanonicką nadał magistrowi sztuk wyzwolonych Aleksemu Abrachamowi z Chełchowa92. Oprócz nich prebendy otrzymali jeszcze: prepozy- turę Paweł z Chociszewa, dziekanię Szymon, kanonie Jakub, Piotr z Kunina, Marcin z Na- rzymia, Jan z Bieniewa, Mikołaj z Makowa, Jan z Zakroczymia, Stanisław z Daniszewa, Mikołaj z Szmotuł i Marcin z Dzierzążni93. Doceniając ich wykształcenie i kompetencje, biskup Paweł tym właśnie duchownym po- wierzał określone sprawy. To oni reprezentowali rządcę diecezji w układach z innymi bisku- pami, np. Jakub Jaszczołd w 1444 roku czy Maciej z Otoczni w 1455/5694. Ponadto służyli radą i pomocą w rozwiązywaniu trudnych problemów wewnątrzdiecezjalnych. W ten spo- sób pomagali Biskupowi w sprawnym zarządzaniu diecezją95. Należy dodać, że nie wszyscy studiujący uzyskiwali stopnie naukowe. Niektórzy powra- cali nie ukończywszy studiów i włączali się w nurt życia diecezji na miarę własnych możli- wości i zdobytej wiedzy. Obejmowanie jednak przez nich urzędów lub godności było o wie- le rzadsze niż w przypadku duchownych ze stopniami akademickimi. Najczęściej otrzymywali kanonie w kapitule katedralnej, rzadziej wyższe godności. Prepozytem był Strogomir ze Zdziaru, wcześniej będąc w tej samej kapitule kanclerzem96, scholastykiem,

86 Ibidem, n. 69. 87 Wystąpił również na dokumencie biskupa Pawła erygującym archidiakonat pułtuski. ADP, W. Mąkowski, Acta Capituli. Odpis, bez sygn. n. 133; Kodeks dyplomatyczny Księstwa Mazowieckiego, wyd. J.T. Lubomirski, Warsza- wa 1863, n. 189, s. 207. 88 „Pater d. Paulus de novo creando Iacobum Francisci de Plonczsko in canonicum ecclesie plocensis [...] fundavit in villa Olschamovo [...] cum molendino [...]”. ADP, W. Mąkowski, Acta Capituli. Odpis, bez sygn, n. 119. 89 Varia ex actis Capituli Plocensis, w: Monumenta Poloniae Historica, t. 6, wyd. W. Kętrzyński, Warszawa 1961, s. 642. A. Radzimiński, Prałaci i kanonicy kapituły katedralnej płockiej w XIV wieku i pierwszej połowie XV wieku (studium prozopograficzne), t. 2, Kanonicy, s. 80; W. Graczyk, Paweł Giżycki biskup płocki (1439-1463), s. 126, 134-135. 90 H. Rybus, Kolegiata w Pułtusku i jej kapituła, Łódź 1933, s. 20. 91 Statuta liber promotionum facultatis Philosophorum ordinis in universitate studiorum Jagiellonica ab anno 1402 ad annum 1849, wyd. J. Muczkowski, s. 10, s. 14. 92 ADP, Bulla konfirmacyjna Mikołaja V potwierdzająca erekcję i fundację kapituły kolegiackiej w Pułtusku, sygn. 276 a. 93 Tamże; W. Graczyk, Paweł Giżycki biskup płocki (1439-1463), s. 134-135. 94 A. Radzimiński, Prałaci i kanonicy kapituły katedralnej płockiej w XIV wieku i pierwszej połowie XV wieku (studium prozopograficzne), t. 1, Prałaci, s. 90, s. 110. 95 W. Graczyk, Paweł Giżycki biskup płocki (1439-1463), s. 143. 96 Ibidem, s. 141. WALDEMAR GRACZYK 60 Stanisław z Meszny97. Inny duchowny, Mikołaj z Łęgu otrzymał prepozyturę w kapitule kolegiackiej św. Michała w Płocku98. Nieliczni z tej grupy pozostawali w służbie biskupa i kapituły. Występowali w charakterze świadków na dokumentach biskupa Pawła, np. Alek- sy z Płomian, Jan Marszałkowic i Świętosław z Wrzącej99.

Ogółem w otoczeniu biskupa przebywało około 30 duchownych, którzy zdobyli wy- kształcenie na uniwersytetach włoskich oraz w Pradze i Krakowie, przy czym 18 z nich, tj. około 60% ukończyło je, uzyskując stopień akademicki. Pięciu zostało promowanych na doktorów (Mikołaj z Błonia, Mikołaj z Mirzyńca, Paweł z Gołymina, Ścibor z Belska (star- szy) i Jakub z Kłodawy), ośmiu uzyskało stopień magistra (Maciej z Otoczni, Tomasz z Książa, Jakub z Piotrkowa, Mikołaj z Promny, Paweł z Grąbczewa, Stanisław z Sobniowa, Jakub z Gutkowa, Bogusław) a pięciu – stopień bakałarza (Jakub Jaszczołd, Jakub z Iłowa, Piotr z Radzymina, Stanisław z Główczyna i Paweł). Kilku, pomimo ukończenia studiów i uzyskania stopnia naukowego, nie pełniło żadnych funkcji w centralnych urzędach diece- zji, pozostając duszpasterzami parafii. Wiadomo, że stopień magistra mieli księża Bogusław – proboszcz z Drobina100 i Jakub z Gutkowa101, a stopień bakałarza Paweł, proboszcz z Bul- kowa102. Tak wysoki procentowy udział duchownych ze stopniami akademickimi w otocze- niu biskupa Pawła Giżyckiego, świadczy o tym, że chciał on mieć w najważniejszych urzę- dach i instytucjach diecezjalnych duchownych wykształconych, odznaczających się wysokimi kwalifikacjami intelektualnymi, którzy mogli mu służyć radą i pomocą w spraw- nym zarządzaniu diecezją płocką.

Clergymen with Academic Degrees in the Milieu of Paweł Giżycki, the Bishop of Płock (1439-1463) Summary From 1439 to 1463, Bishop Paweł Giżycki, the Bishop of Płock is considered to have been one of the most prominent bishops of Mazovia duringthe Middle Ages. He was not only committed to the institutional development of the Church in the Diocese of Płock, but was also actively involved in Polish politics of the mid-15th century. With a view to gover- ning the Diocese with diligence and efficiency, he surrounded himself with a large number of clergymen educated both at the University in Krakow and abroad. His milieu counted about 30 clergymen holding university degrees. Their sheer number proves that his desire was to fill the most important offices and institutions in the Diocese with clergymen having excellent intellectual qualifications, so that they could furnish him with advice and assistan- ce in his work as governor.

97 Ibidem, s. 130. 98 Archiwum Diecezjalne Płockie (ADP), W. Mąkowski, Acta Capituli. Odpis, bez sygn. n. 52, 55. 99 A. Radzimiński, Prałaci i kanonicy kapituły katedralnej płockiej w XIV wieku i pierwszej połowie XV wieku (studium prozopograficzne), t. 2, Kanonicy, s. 26, s. 82, s. 148; W. Graczyk, Paweł Giżycki biskup płocki (1439- -1463), s. 127-128. 100 ADP, Acta Episcopalia, sygn. 1, k. 6v. 101 Ibidem, e k. 128. 102 Ibidem, k. 83; W. Graczyk, Paweł Giżycki biskup płocki (1439-1463), s. 128. Saeculum Christianum t. XX (2013)

Anna Sylwia Czyż WNHiS UKSW, Warszawa

Artyści włoscy w Wielkim Księstwie Litewskim w okresie nowożytnym – przegląd problematyki i postulaty badawcze

Zintensyfikowanie badań nad sztuką ziem Wielkiego Księstwa Litewskiego nastąpiło w latach 90. ubiegłego wieku, jako pośredni efekt „jesieni ludów”1. Jednak wśród różnorod- nych zagadnień podejmowanych przez badaczy polskich, litewskich i białoruskich dość rzadko pojawia się wyodrębniona kwestia obecności artystów włoskich2 i ich znaczenia dla sztuki Wielkiego Księstwa Litewskiego, także w kontekście sztuki Korony.

1. Stan badań Temat ten nie jest oczywiście nowy. Podjęto go jeszcze w XIX w. w odniesieniu do całej Rzeczpospolitej. Tu wystarczy wspomnieć o opracowaniu Sebastiana Ciampiego związanego z Uniwersytetem Wileńskim3, a także o pierwszych monografiach artystów włoskich publikowa- nych m.in. w kolejnych tomach „Rocznika Krakowskiego” czy w seriach wydawanych przez Polską Akademię Umiejętności. Analogiczną rolę spełniały wileńskie czasopisma „Wizerunki i roztrząsania naukowe” wydawane w latach 1835-1843, „Athenaeum” ukazujące się w latach 1841-1851, oraz „Teka Wileńska” z lat 1857-1858. Publikowano w nich pierwsze artykuły o za- bytkach Wielkiego Księstwa Litewskiego, w których powstaniu mieli udział włoscy artyści4. Wiadomości o nich znajdujemy także w książkach dotyczących historii Litwy i jej stolicy pióra

1 Do wspomnianego przełomu wiedzę o sztuce na tym terenie badacze opierali na publikacjach sprzed 1939 r. autorstwa przede wszystkim Tadeusza Mańkowskiego, Stanisława Lorentza, Władysława Tatarkiewicza, Mariana Morelowskiego, Witolda Kieszkowskiego, Jerzego Ordy, Piotra Bohdziewicza, Józefa Jodkowskiego, czy ks. Pio- tra Śledziewskiego. 2 Termin Włosi – Włochy występuje tu w ujęciu geograficznym. Zob. W. Tygielski, Włosi w Polsce XVI-XVII wieku. Utracona szansa na modernizację, Warszawa 2005, s. 17-26. 3 S. Ciampi, Bibliografia critica delle antiche reciproche corrispondenze [...] dell’Italia colla Russia, colla Polo- nia et altre parti settentrionali, Lucca 1834-1842, t. 1-3. 4 Np. artykuły Michała Homolnickiego: Katedra wileńska. Ozdobienie i wyporządzenie kościoła katedralnego wileńskiego, oraz kilka słów o pożytkach z ozdoby i dostojności obrzędów kościelnych, „Wizerunki i roztrząsania naukowe”, t. 2, 1838, s. 1-113; Obnowa kaplicy świętego Kazimierza, z historycznemi o dawnym jej stanie wiado- mościami, „Wizerunki i roztrząsania naukowe”, t. 13, 1840, s. 1-123; Katedra wileńska. Artykułów historycznych do opisania kaplicy św. Kazimierza ciąg dalszy, „Wizerunki i roztrząsania naukowe”, t. 14, 1840, s. 5-81; J. K., Za- łożenie, dokończenie tudzież stan obecny kościoła Pana Jezusa na Antokolu, „Wizerunki i roztrząsania naukowe”, t. 20, 1841, s. 82-84. ANNA SYLWIA CZYŻ 62 Michała Balińskiego, Józefa Ignacego Kraszewskiego i Teodora Narbutta5. Prace dziewiętnasto- wiecznych historyków kontynuowali w okresie międzywojnia przede wszystkim Michał Brensz- tejn i Euzebiusz Łopaciński, którzy na podstawie kwerend archiwalnych stworzyli pierwszy ka- talog artystów i rzemieślników wileńskich, wśród których odnajdujemy Włochów6. Euzebiusz Łopaciński zajmował się także antokolskimi pałacami Sapiehów i Słuszków wznoszonych przez artystów włoskich7. Za przykład pierwszych monografii mistrzów włoskich niech natomiast po- służy opracowanie Witolda Kieszkowskiego o architekcie Carlo Spampanim8. Dziedzictwem dawnych wieków zajmowali się także Litwini, publikując m.in. w „Naujo- ji Romuva”, czasopiśmie o profilu literacko-historycznym. Wśród badaczy litewskich warto wymienić szczególnie Halinę Kairiūkštytė-Jacinienė, autorkę pierwszej monografii Pożaj- ścia9. Po II wojnie światowej jej prace kontynuował Vladas Drėma10. Najważniejszym badaczem, który do tej pory zajmuje się wyodrębnioną kwestią obecno- ści artystów włoskich w Wielkim Księstwie Litewskim jest Mariusz Karpowicz. Jeszcze w latach sześćdziesiątych XX w. poświęcił on swoje studia wybranym twórcom siedemna- stego stulecia pracującym na omawianym obszarze11. W 1989 r. na konferencji „Kultura ar- tystyczna Wielkiego Księstwa Litewskiego w epoce baroku” wygłosił referat zatytułowany „Artyści włoscy w Wilnie w XVII wieku”12. Niedługo później opublikował ważną rozprawę dotyczącą działalności w Pożajściu Pietra Puttiniego i Giovanniego Merliego13. Zaintereso- wania Mariusza Karpowicza wiążą się z okresem największego wpływu sztuki włoskiej i największej aktywności artystów włoskich na terenie Wielkiego Księstwa Litewskiego, który bez wątpienia przypada na siedemnaste stulecie. Pierwsze ślady ich obecności są jed- nak wcześniejsze.

5 M. Baliński, Opisanie statystyczne miasta Wilna, Wilno 1835; Idem, Historia miasta Wilna, Wilno 1836, t. 1-2; T. Narbutt, Dzieje starożytne narodu litewskiego, Wilno 1835-1841, t. 1-9; J. I., Kraszewski, Wilno od początków jego, do roku 1750, Wilno 1838-1842, t. 1-4. 6 M. Brensztejn, Zegarmistrzostwo wileńskie w wiekach XVI i XVII, „Ateneum Wileńskie” 1923, s. 29-38; Idem, Zarys dziejów ludwisarstwa na ziemiach b. Wielkiego Księstwa Litewskiego, Wilno 1924; E. Łopaciński, Nieznane dane archiwalne i wiadomości źródłowe do historii sztuki Wilna i b. W. X. Litewskiego od XVII do początków XIX w., „Prace i Materiały Sprawozdawcze Sekcji Historji Sztuki TPN Wilno”, t. 3, 1938/39, s. 49-107 (cz. 2 Wia- domości o artystach Wilna i ziem okolicznych, s. 319-334); Idem, Materiały do dziejów rzemiosła artystycznego w Wielkim Księstwie Litewskim (XV-XIX w.), Warszawa 1946. 7 Pałac Sapieżyński na Antokolu w Wilnie, – „Prace i Materiały Sprawozdawcze Sekcji Historji Sztuki TPN Wil- no”, t. 3, 1938/39, s. 294-295; Pałac Słuszków na Antokolu w Wilnie, – „Prace i Materiały Sprawozdawcze Sekcji Historji Sztuki TPN Wilno” t. 3, 1938/39, s. 293-294; Pałac Słuszków, „Wilno”, t. 1, 1939, nr 1, s. 13-27. 8 W. Kieszkowski, Carlo Spampani, architekt włoski, czynny w Polsce w XVIII w., „Biuletyn Historii Sztuki i Kultury”, t. 1, 1932, nr 1, s. 24-35 (cz. 2 nr 2, s. 63-72). 9 H. Kairiūkštytė-Jacinienė, Pažaislis, baroko vienuolynas lietuvoje, Kaunas 1930 (drugie wydanie Vilnius 2001). 10 Np. Nieznane materiały do działalności Wawrzyńca Gucewicza, Piotra Rossi, Tomasza Righi oraz Karola i Ka- zimierza Jelskich, „Biuletyn Historii Sztuki”, t. 28, 1966, nr 3/4, s. 365-373; Dingęs Vilnius, Vilnius 1991 (drugie wydanie Vilnius 2013). 11 Np. Palloni a Del Bene, „Biuletyn Historii Sztuki”, t. 22, 1960, nr 2, s. 123-138; Nieznane dzieło Francesco Rossiego, „Biuletyn Historii Sztuki”, t. 22, 1960, nr 4, s. 378-383; Kilka słów o Pożajściu i mecenasie Paców (na marginesie litewskiej monografii), „Biuletyn Historii Sztuki”, t. 23, 1961, nr 2, s. 167-171; Działalność artystyczna Michelangela Palloniego w Polsce, Warszawa 1967. 12 Referat opublikowano w materiałach pokonferencyjnych: Kultura artystyczna Wielkiego Księstwa Litewskiego w epoce baroku, red. J. Kowalczyk, Warszawa 1995, s. 59-77. Zob. także M. Karpowicz, Artisti italiani a Vilna nel Seicento, w: La via dell’ambra, red. R. C. Lewanski, Bologna 1994, s. 219-232. 13 Artyści włoscy w Pożajściu. Pietro Puttini i Giovanni Merli, „Rocznik Historii Sztuki”, r. 21, 1995, s. 317-334. WŁOSCY ARTYŚCI W WIELKIM KSIĘSTWIE LITEWSKIM... 63

2. Renesansowe początki Przyjmuje się, że Włosi pojawili się na Litwie14, przede wszystkim w otoczeniu jej wład- ców, po połowie XIII w. Byli to różni doradcy i pośrednicy, kupcy oraz przedstawiciele du- chowieństwa. Natomiast pierwsi artyści włoscy pojawiają się na terenie Wielkiego Księstwa Litewskiego, a konkretnie w Wilnie, z początkiem XVI w., co wiąże się z rozprzestrzenia- niem sztuki renesansu pod światłym mecenatem ostatnich Jagiellonów. Dość przypomnieć, że Bartolomeo Berrecci w Wilnie roku 1517 przedstawił i omówił z Zygmuntem Starym kształt mauzoleum projektowanego przy katedrze krakowskiej. Ten znakomity artysta nie pozostawił na Litwie żadnych swoich dzieł15. Z Wilnem związali się natomiast jego współ- pracownicy: Bernardino de Gianotis i Giovanni Cini, którzy wraz z Philippo da Fiesole prowadzili dynamiczne przedsiębiorstwo budowlano-rzeźbiarskie, zatrudniając w nim pra- cowników - Włochów (np. Bartolomeo ze Sieny, Joannis z Florencji). Bernardino da Giano- tis spędził w Wilnie kilka lat. W 1534 r. podpisał umowę z biskupem Janem na wzniesienie katedry16. Do prac zgodnie z umową przystąpiono po ukończeniu katedry w Płocku, czyli w 1536 r. Ostatecznie świątynia projektu Gianotisa przyjęła kształt wydłużonego prostokąta, który na trzy nawy został podzielony szesnastoma filarami. Dwukondygnacyjna, bezwieżo- wa fasada a także system zewnętrznych przypór zbliżały realizację do katedry w Turynie. Bernardino da Gianotis zajmował się także przebudową Zamku Dolnego, a z fundacji Bony wykonał nagrobek księcia Witolda, przeznaczony do katedry wileńskiej, przekształcony na- stępnie w 1573 r. na polecenie biskupa Waleriana Protasiewicza17. Niebagatelną rolę musiał odegrać Giovanni Cini, który przebywając w Wilnie kilkanaście lat, był odpowiedzialny za prace dekoracyjne przy katedrze i Zamku Dolnym. Uczestniczył też w realizacjach sepulkralnych Bernardina de Gianotisa. Dla Zygmunta Augusta Giovanni Cini wznosił od 1544 r. skrzydło północno-zachodnie Zamku Dolnego, tzw. Pałac Nowy (w przeciwieństwie do Pałacu Starego fundacji jego ojca), a także zaprojektował świątynię – mauzoleum. Prace te wpisywały się w zakrojone na szeroką skalę realizacje na terenie do- liny Świętoroga, związane z ideą stworzenia w Wilnie reprezentacyjnego ośrodka Jagiello- nów i kontynuacją ambicji artystycznych Zygmunta Starego, którego sukcesorem w tej kwe- stii pozostał ZygmuntAugust. Giovanni Cini projekt wspomnianego kościoła dostarczył w 1551 r., a dwa lata później król zlecił mu wykonać ołtarz. Zapewne nastawa miała przyjąć kształt ar- chitektoniczno-rzeźbiarski. Ten nowy typ ołtarzy, który znamy z katedry wawelskiej, kole- giaty w Opatowie i kościoła w Bodzowie szerzej jednak w Rzeczpospolitej nie został przyję- ty. Sama świątynia – drugie mauzoleum Jagiellońskie – wznoszona była na rzucie wydłużo-

14 Termin Litwa występuje tu jako synonim Wielkiego Księstwa Litewskiego. Zob. H. Wisner, Rzeczpospolite szlachty litewskiej. Schyłek wieku XVI-pierwsza połowa XVII wieku, „Barok”, t. 13, 2006, nr 1, s. 17-30. 15 Trudno jednoznacznie potwierdzić, jego udział w przebudowie Zamku Dolnego. W czasie głównych prac Ber- racciego zajmował zamek wawelski oraz kaplica Zygmuntowska. Zamek Dolny w Wilnie wzniesiono do 1529 r., kiedy odbyła się w nim uroczystość wyniesienia nieletniego Zygmunta Augusta na tron wielkoksiążęcy. Budowlę częściowo strawił pożar w 1530 r. Prace na terenie Zamku Dolnego były prowadzone w późniejszym czasie przez Zygmunta Augusta, a potem przez Wazów. Kres jego istnienia zapoczątkowała okupacja moskiewska w 1655 r. Ostatecznie ruiny zamku zostały rozebrane w latach 1799-1801. 16 Odnotować jednak należy, że pierwsze prace w duchu renesansowym podjął przy katedrze w 1522 r. inny archi- tekt włoski zwany Janem (Annus, Hanusz), ale prace przerwał pożar w 1530 r. Nie wiemy też, jaki był ich zakres. 17 R. Kunkel, Renesansowa katedra płocka i jej twórca Bernardinus de Gianotis, „Biuletyn Historii Sztuki”, t. 49, 1987, nr 3/4, s. 227-250. Zob. M. Paknys, Paslaptingojo Antakalnio riterio antkapis, „Naujasis Žiys-Aidai”, t. 15, 2005, nr 5, s. 173-179. ANNA SYLWIA CZYŻ 64 nym jako jednonawowa, a więc wbrew rozpoczętej na Wawelu tradycji budowli centralnych zwieńczonych kopułą, która w Wilnie doczekała się takich powtórzeń jak kaplica św. Kazi- mierza (od 1623) czy kaplica Świętej Trójcy (1627-1642). Nagrobki żon Zygmunta Augusta miały znaleźć się w prezbiterium mocno wyizolowanym od korpusu świątyni-mauzoleum. Król zamówił je u uznanych artystów włoskich. Giovanni Cini i Giovanni Maria Padovano w latach 1546-1552 wykonali nagrobek Elżbiety Habsburżanki, który niezmontowany czekał w wileńskim klasztorze Franciszkanów na ukończenie kościoła18. W 1553 r. Zygmunt August zamówił nagrobek Barbary Radziwiłłówny u Giovanniego Marii Padovano19. W ten sposób, jak to ujął Mieczysław Zlat, „pojawiły się już w pierwszej połowie XVI wieku najdalej na wschód i północ wysunięte przerzuty sztuki włoskiego renesansu”, Wilno zaś upodobniło się „do Krakowa także florencko-rzymskim charakterem pierwszych dzieł renesansu”20. Niestety ze wspomnianych renesansowych realizacji niewiele się zachowało. Archiwalia i przekazy ikonograficzne są skromne, ale nadal czekają na lepszą analizę. Od 1987 r. na terenie Zamku Dolnego trwały regularne prace archeologiczne21, które od 2002 r. wiązały się z projektem jego „odbudowy” zrealizowanej do 2009 r. O ile jesteśmy w stanie na tym etapie badań określić jego kształt zewnętrzny z czasów bezpośrednio przed zniszcze- niem w latach 1799-1801, kubaturę, plan przyziemi, o tyle nadal wiele trudności sprawia nawarstwianie się Zamku Dolnego związanego z prowadzonymi pracami i za Jagiellonów i za Wazów. Problematyczna pozostaje także m.in. kwestia krużganków dziedzińca oraz układ i funkcje poszczególnych pomieszczeń, w tym ich wystrój. Warto też podkreślić, że nie zawsze nagrobki czy też kamienne detale do Zamku Dolnego wykonywano na miejscu. Cini i Gianotis bezsprzecznie pracowali w Wilnie. Natomiast go- towe elementy nagrobka Elżbiety Habsburżanki załadowano w Krakowie na dziewiętnaście skrzyń i 6 stycznia 1552 r. na sześciu wozach wysłano drogą lądową. Z kolei rok później szlakiem wodnym wyekspediowano osiem bloków „marmuru” z Salzburga, z którego w Wil- nie Giovanni Maria Padovano miał wykonać nagrobek Barbary Radziwiłłówny22. W kontekście rzeźby sepulkralnej warto podkreślić, że poważniejszych analiz wymagają zachowane w stanie często szczątkowym realizacje sepulkralne zamawiane wzorem Jagiel- lonów przez możnowładców litewskich w nowym – renesansowym stylu. W polskiej litera- turze przywołuje się w zasadzie tylko płytę z nagrobka wojewody wileńskiego Wojciecha Gasztołda dłuta Bernardina de Gianotisa z lat 1535-1540. Ostatnio Michał Wardzyński zaj- mując się kamiennymi zabytkami Litwy wspomniał o płycie biskupa Pawła Holszańskiego oraz fragmentach płyty biskupa Waleriana Protasewicza z katedry wileńskiej. Ta pierwsza

18 Z nagrobka Elżbiety miało pochodzić tondo znajdujące się przed I wojną światową w Muzeum Rumiancewa w Moskwie. 19 H. Kozakiewiczówna, Z działalności budowlanej Zygmunta Augusta (kościół św. Anny – św. Barbary na dolnym zamku wileńskim), „Biuletyn Historii Sztuki”, t. 30, 1968, nr 4, s. 436-444. Nie można także pominąć nagrobka Aleksandra Jagiellończyka, hipotetycznej fundacji Zygmunta Starego oraz nagrobka bpa Jana z książąt litewskich z lat 1556-1560, fundacji Zygmunta Augusta. Oba pomniki powstały w warsztatach włoskich. 20 M. Zlat, Renesans i manieryzm, Warszawa 2008, s. 62. 21 Pierwsze prace archeologiczne zostały podjęte na terenie Zamku Dolnego jeszcze w 1900 r. Wrócono do nich w 1964 r. Prace na Zamku Górnym były przeprowadzone w latach 1936-1940. Badania na Górze Zamkowej, „Ku- rier Wileński” 1936, 5 XII, s. 7. 22 M. Wardzyński, Analiza materiałowa zabytków małej architektury i rzeźby kamiennej z XVI i początku XVII wieku w Wilnie i w Nieświeżu, w: Sztuka Kresów Wschodnich, red. A. Betlej, P. Krasny, współpraca J. Wolańska, M. Biernat, Kraków 2006, t. 6, s. 195. WŁOSCY ARTYŚCI W WIELKIM KSIĘSTWIE LITEWSKIM... 65 realizacja jest łączona z Giovannim Marią Padovano, ale wydaje się, że atrybucja ta jest chybiona. Trudno także bezsprzecznie związać ją z warsztatem Giovanniego Ciniego, co proponuje z kolei Michał Wardzyński23. Płytę nagrobną biskupa Waleriana Protasewicza z lat 1555-1558 słusznie natomiast przypisuje się warsztatowi Giovanniego Marii Padovana. Należy także zwrócić uwagę, że wspomniane płyty były wielokrotnie przenoszone w ob- rębie katedry i obecnie funkcjonują bez oprawy architektonicznej. Należałoby więc zadać pytanie o ich pierwotny kształt, a także pokusić się o ich rekonstrukcję komputerową, oczy- wiście zrealizowaną we współpracy historyków sztuki, konserwatorów – specjalistów w dziedzinie kamienia oraz informatyków. Pierwszych prób scharakteryzowania oprawy architektonicznej dokonała Marija Matušakaitė, wskazując na renesansowe nagrobki bisku- pie z katedry wawelskiej autorstwa Bartolomeo Berreciego i Giovanniego Marii Padovana24. Na miejscu są też pytania o wpływ wymienionych nagrobków królewskich, książęcych i możnowładczych na kształt plastyki sepulkralnej Wielkiego Księstwa Litewskiego. W tym względzie potrzebne są nie tylko prace inwentaryzacyjne na omawianym obszarze, ale wy- korzystanie przekazów archiwalnych i starych druków, choćby korpusu inskrypcji Szymona Starowolskiego „Monumenta sarmatarum beatae aeternitati” z 1655 r. Wspomniane prace inwentaryzacyjne to rozpisane na wiele lat przedsięwzięcie, które jest obecnie prowadzone przez badaczy z Litwy i z Polski25. Ci ostatni działają na obszarze Białorusi pod kierunkiem Marii Kałamajskiej-Saed oraz Marcina Zglińskiego. Owocem ich pracy są sukcesywnie pu- blikowane katalogi, które stanowią podstawowe źródło dla dziejów sztuki Wielkiego Księ- stwa Litewskiego26. Warto także przypomnieć, że w Wielkim Księstwie Litewskim istniał drugi ośrodek rene- sansu. W Grodnie pod patronatem Stefana Batorego działał Santi Gucci, który ok. 1580 r. przebudowywał Zamek Stary i wzniósł na jego terenie pałac, być może przy udziale Rudol- fina da Camerino27. Jednak o tym, co działo się w wieku XVI w Grodnie, wiemy jeszcze mniej niż o samym Wilnie.

3. Złotniczy epizod? Mówiąc o renesansie w Wielkim Księstwie Litewskim, nie można pominąć rzemiosła artystycznego, a przede wszystkim złotnictwa. Ostatnio stan badań w tym zakresie znacznie się poszerzył dzięki ważnej rozprawie Birutė Rūte Vitkauskienė. Okazuje się, że Zygmunt August przyjął na służbę dworską w Wilnie złotników włoskich: Wincenta („Vincentius

23 Ibidem, s. 188-189, 191. 24 M. Matušakaitė, Išėjusiems atminti. Laidosena ir kapų ženklinimas LDK, Vilnius 2009, s. 39 nn. 25 Na marginesie należy przypomnieć, że pierwsze prace inwentaryzacyjne podjęto jeszcze w XIX w. Kontynu- owano je także w okresie przynależności Litwy do ZSRR, czego efektem była m.in. publikacja Lietuvos TSR isto- rijos ir kultūros paminklų sąvadas, Vilnius 1988, t. 1-2. Z innych opublikowanych katalogów należy wspomnieć: Kultūros paminklų enciklopedija, Vilnius 1996-1998, t. 1-2 oraz o sukcesywnie wydawanych katalogach zabytków kościołów litewskich. 26 Wyniki inwentaryzacji są publikowane w serii Materiały do dziejów sztuki sakralnej na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej, w częściach zatytułowanych Kościoły i klasztory rzymskokatolickie dawnego wojewódz- twa nowogródzkiego, Kościoły i klasztory rzymskokatolickie dawnego województwa wileńskiego oraz Kościoły i klasztory rzymskokatolickie dawnego województwa brzesko-litewskiego. 27 J. Lileyko, Przebudowa Starego Zamku w Grodnie na cele sejmowe w latach 1673-1678, w: Kultura artystyczna…, op. cit., s. 130-135. ANNA SYLWIA CZYŻ 66 Italus Aurifex”) i Bartłomieja („Bartholomeus Italus aurarius”). Bartłomiej pozostawał tu do 1559 r. i dalsze jego losy nie są znane. Wincenty jest natomiast łączony z Vincenzo Palumbą, późniejszym dzierżawcą warzelni soli w Wieliczce. W Wilnie pracował także „Antonius Italus”, który w latach 1545-1549 zajmował się naprawami naczyń pogaszdołdowskich, a także realizował drobne prace dla Elżbiety Habsburżanki. Od ok. 1563 r. na służbę dwor- ską w Wilnie wstąpił ponadto Pietro Platina, który w październiku 1569 r. mianowany został rytownikiem i probierzem w mennicy wileńskiej. Od tego też czasu mieszkał stale w stolicy Wielkiego Księstwa Litewskiego, pracując później dla Stefana Batorego i Zygmunta III28. Ostatnim złotnikiem zatrudnionym na dworze Zygmunta Augusta był Christianus Pasquillo, którego określono jako „aurifabrum Vilnensis”, co jednoznacznie wskazuje na miejsce jego stałej pracy29. Z Zygmuntem Augustem związany był także wybitny złotnik Gian Giacomo Caraglio z Werony, który podróżował ze swoimi narzędziami za dworem królewskim. Po raz pierw- szy jurgielt zapłacono mu w Wilnie 15 listopada 1545 r. Regularność kwartalnych wypłat wskazuje, że Caraglio przebywał tu do grudnia 1547 r. Wykonał w tym czasie m.in. dwa wizerunki Bony: intaglio w krysztale górskim (Mediolan, Biblioteka Ambrosiana) oraz me- dal (1546, Muzeum Narodowe w Krakowie). Kolejny raz przebywał Caraglio w Wilnie od drugiej połowy 1552 r. W kwietniu następnego roku przekazano mu wynagrodzenie za pra- cę, przy której pomagali mu Kasper Castiglione, Gaspar ze Stardomia (ponownie w Wilnie od 1555) i Łukasz Suski. Ostatni raz Caraglio przebywał w Wilnie od drugiej połowy 1559 r. do co najmniej maja 1562 r., kiedy to wykonał m.in. dwie podobizny króla w sardonyk- sie30. W kontekście złotnictwa, ale i innych dziedzin sztuki reprezentowanych przez Wło- chów, ciekawie byłoby zbadać, jak ich obecność wpłynęła na miejscowe warsztaty. Złotnicy wileńscy zorganizowali się w cech jako pierwsi (1495) na Litwie. Ich twórczość rozwijała się dynamicznie, szczególnie w pierwszej połowie XVII w., czy wpływ na to mieli włoscy przybysze czy może raczej artyści-rzemieślnicy z Polski i z Niemiec. Warto także pytać, w jaki sposób lokalni twórcy adaptowali artystyczne nowinki i czy ewentualna recepcja jest typowa czy odmienna dla innych ośrodków.

4. Przełom wieków XVI i XVII W XVI w. artyści włoscy przybywali na Litwę via Kraków. Wraz ze zmieniającą się geo- grafią artystyczną w Polsce zmieniała się sytuacja także w Wielkim Księstwie Litewskim. Duży ruch budowlany na tym terenie pod koniec XVI w. i w pierwszej połowie XVII w. związany jest przede wszystkim z fundacjami Radziwiłłów (np. kościół pw. św. Anny w Bia- łej, 1597-1602; kościół parafialny w Czarnawczycach, przed 1616), Sapiehów (np. kościół pw. św. Michała w Wilnie, 1595-1625; kościół pw. św. Anny w Kodniu, Giovanni Cangere,

28 Dla Stefana Batorego wykonał kilka medali. Najważniejsze z nich datowane są na 1586 r. i wiążą się z odzy- skaniem przez króla Połocka i Inflant. B. R. Vitkauskienė, Złotnictwo wileńskie. Ludzie i dzieła XV-XVIII wiek, Warszawa 2006, s. 180. Zob. także G. Błaszczyk, Pochodzenie złotników wileńskich do końca XVI wieku, „Lituano- -Slavica Posnaniensia. Studia Historica”, t. 11, 2005, s. 115-152. 29 B. R. Vitkauskienė, op. cit., s. 155, 157, 163, 167, 169-170, 179-180. 30 Obie gemmy datowane są na ok. 1560 r. Jedna znajduje się w Ermitażu, a druga w zbiorach Leo Merza w Ber- nie. Ibidem, s. 158-163, 171. Zob. także J. Wojciechowski, Caraglio w Polsce, „Rocznik Historii Sztuki”, r. 25, 2000, s. 5-64. WŁOSCY ARTYŚCI W WIELKIM KSIĘSTWIE LITEWSKIM... 67 1631-1636, 1644; kościół parafialny w Siemiatyczach, 1626-1637) i Chodkiewiczów (fara w Nowogródku, ok. 1640). Powstały wówczas świątynie, co należy szczególnie podkreślić, powiązane z lubelskim ośrodkiem artystycznym, gdzie ton nadawali przybysze z pogranicza szwajcarsko-lombardzkiego31. Od ok. 1620 r. na sklepieniach budowli wznoszonych na Li- twie warsztaty wywodzące się z kantonów Ticino i Grigione oraz z włoskiej prowincji Como kładły siatkę stiukową w swej odmianie określanej jako tzw. dekoracja lubelska, a której początków szukać należy na pograniczu szwajcarsko-lombardzkim, pamiętając o układach sieci kasetonowych występujących w bazylikach i termach antycznego Rzymu oraz o ich północnowłoskiej redakcji w pierwszej połowie XVI w. Na przykładzie związków sztuki Wielkiego Księstwa Litewskiego z Lublinem należy podkreślić konieczność osadzenia jej w kontekście regionów artystycznych w Polsce. Wydaje się, że za czasów Władysława IV i Jana Kazimierza kluczowym miejscem będzie z kolei Warszawa. Wyjątkowym ośrodkiem na przełomie wieków w Wielkim Księstwie Litewskim był Nie- śwież, gdzie w kręgu mecenatu Mikołaja Krzysztofa Radziwiłła „Sierotki” powstały wybit- ne realizacje w stylistyce manierystyczno-wczesnobarokowej. Pracowali dla niego jezuiccy architekci – Giovanni Maria Bernardoni i Giuseppe Brizio, związani uprzednio z Lublinem, którzy w Nieświeżu wznieśli niezwykle ważny dla architektury tego regionu kościół pw. Bożego Ciała (1587-1593). W latach 1589-1600 działał tu Gaspar Fodiga z Mesocco w Val- le Mesolcina, który następnie przewodniczył artystycznemu środowisku w Chęcinach. Iden- tyfikuje się go z „Mistrzem Wyprostowanych Figur”, który ma być odpowiedzialny za jedną z najwybitniejszych kreacji środowiska chęcińskiego, czyli zespołu figur z nagrobka Pawła Sapiehy i jego żon w kościele Franciszkanów w Holszanach z lat dwudziestych XVII w.32 Mówiąc o Nieświeżu, nie sposób pominąć oryginalnego w skali europejskiej manierystycz- nego ołtarza Świętego Krzyża z kościoła Jezuitów (1583, przekształcany przed 1594), który w Wenecji wykonali Girolamo Campagna i Cesare Franco. Ci sami artyści są także autorami nagrobka Krzysztofa Mikołaja Radziwiłła, który także umieszczono w kościele pw. Bożego Ciała w Nieświeżu. Te dwa importy włoskie, których twórcy wykorzystali manierystyczną zasadę rotto, doczekały się starannego opracowania pióra Tadeusza Bernatowicza33. Kolejne czekają na identyfikację i naukową refleksję, a dotyczy to przede wszystkim zbiorów malar- stwa w muzeach i galeriach litewskich oraz białoruskich, ale także rosyjskich. Obrazy wy- rwane z naturalnego kontekstu są dla nas niemymi świadkami działalności artystów wło- skich czy też zakupów w Italii. Podobna uwaga dotyczy malarstwa znajdującego się

31 T. Bernatowicz, Rola Lublina w architekturze sakralnej Wielkiego Księstwa Litewskiego, w: Sztuka ziem wschodnich Rzeczpospolitej XVI-XVIII w., red. J. Lileyko, Lublin 2000, s. 15-36. W samym Wilnie przedstawiciele pogranicza szwajcarsko-lombardzkiego pojawili się już wcześniej. W 1560 r. Zygmunt August wysłał z Krakowa kilku muratorów, wśród których odnotowano: Petrusa Ronka i Jacobusa del Ronko określonych jako „Mediola- nensis”, Joannesa de Melan „del Lacon de Lucan” z braćmi Jacobusem i Dominicusem, dalej Petrusa de Sandre de Woltoline i Joannesa de Val Clavena de la villa Piur. S. Kozakiewicz, Działalność Komasków, Tessyńczyków i Gryzończyków w Polsce – okres renesansu (1520-1580), „Biuletyn Historii Sztuki”, t. 21, 1959, nr 1, s. 16. 32 Obecnie w Muzeum Białoruskiej Narodowej Akademii Nauk w Mińsku. M. Wardzyński, Nagrobek Pawła Sa- piehy i jego żon w kościele oo. franciszkanów w Holszanach, w: Litwa i Polska. Dziedzictwo sztuki sakralnej, red. W. Boberski, M. Omilanowska, Warszawa 2004, s. 99-116. 33 T. Bernatowicz, Miles Christianus et Peregrinatus, Warszawa 1998. Zob. także M. Wardzyński, Analiza mate- riałowa…, op. cit., s. 196-197, 205-207. ANNA SYLWIA CZYŻ 68 w zbiorach kościelnych, które w zasadzie do końca lat 90. były dla szerszego grona badaczy zupełnie niedostępne34. W kontekście wpływów środowiska artystów włoskich na twórców lokalnych, ale także na gusta zamawiających warto raz jeszcze przywołać zabytki małej architektury z Nieświe- ża. Podkreślając, że są one pierwszymi przykładami pominięcia ziem Korony w recepcji awangardowych dzieł sztuki włoskiej, można pokusić się o smutną konstatację, że ich inte- lektualne i formalne wysublimowanie okazało się zbyt nowoczesne dla odbiorcy nienawy- kłego do obcowania z takimi dziełami. Ołtarz Świętego Krzyża powtórzono jedynie w tym samym kościele w Nieświeżu, ale dopiero w latach ok. 1750-1753 (ołtarz Najświętszej Pan- ny Marii). Nagrobek Krzysztofa Mikołaja Radziwiłła nie znalazł natomiast bezpośrednich kontynuacji, choć mógł stać się inspiracją dla nagrobków edikulowych prezentujących po- piersie zmarłego, popularnych w Polsce dopiero od lat trzydziestych XVII w.35 W Wilnie znajdzie on swoje echo w nagrobku Teodory Krystyny z Tarnowskich Sapiehy.

5. Dominacja artystyczna W samym Wilnie realizacje artystów włoskich w czystym duchu baroku datują się od ok. 1620 r. i choć mają one stosunkowo dużą literaturę przedmiotu, to nadal wiele kwestii wy- maga wyjaśnienia. Przykładem może być dzieło prestiżowe – przykatedralna kaplica św. Kazimierza (1623-1633, 1636, przebudowa do 1692). Nie ustalono dotychczas w sposób jednoznaczny jej projektanta. Marian Morelowski intuicyjnie przypisał kaplicę Constante- mu Tencalli z Bissone. Atrybucję tę podważył Mariusz Karpowicz i po analizie formalnej wskazał na Matteo Castellego z Melide, ucznia Carla Maderny. Sprawa nie jest jednak osta- tecznie rozsądzona, bowiem źródła archiwalne dobitnie wskazują na Tencallę. Poza tym wiemy, że i ten architekt odbył praktykę rzymską u Carla Maderny, którego przemożny wpływy widać w architekturze kaplicy. Sprawy nie przesądza Piotr Jamski, przygotowujący monografię obiektu. Za osobą Tencalli jako projektanta kaplicy św. Kazimierza opowiada się zdecydowanie Birutė Rūte Vitkauskienė, która analizuje dotychczas pomijane dokumen- ty z epoki przechowywane m.in. w Bibliotece Jagiellońskiej i w Lietuvos Valstybės Istorijos Archyvas36. Wyjaśnień wymaga też ewentualny udział w dekoracji stiukatorskiej kaplicy niejakiego „Trevano di Lugano” (notowany tam w latach 1636-1638), którego siłą rzeczy kojarzy się z Giovanim Battistą Trevano. Warto podkreślić, że w kontekście sanktuarium wymieniany jest też Giacinto Campana, chyba pierwszy malarz włoski nad Wilią znany z imie- nia i nazwiska, przedstawiciel szkoły bolońskiej.

34 Kluczowa w kontekście sztuki sakralnej była wystawa „Krikščionybė Lietuvos mene” w Lietuvos dailės mu- ziejaus (1999-2003) oraz towarzyszący jej katalog, jak i późniejsza publikacja Lietuvos sakralinė dailė XI-XX a. pradžia, Vilnius 2003-2007, t. 1-4. Za niezwykle udane należy uznać powołanie w 2009 r. Bažnytinio paveldo muziejus, w miejsce muzeum architektury funkcjonującego w kościele pw. św. Michała w Wilnie, gdzie są prezen- towane głównie zabytki ze skarbca katedralnego. 35 Pierwszy z nich to ustawiony w krzyżu katedry wawelskiej w 1631 r. nagrobek bpa Marcina Szyszkowskiego, dzieło Giovanniego Battisty Trevano i Antonia Lagostina. K. J. Czyżewski, M. Walczak, Nagrobki popiersiowe biskupów krakowskich, w: Między Wrocławiem a Lwowem. Sztuka na Śląsku, w Małopolsce i na Rusi Koronnej w czasach nowożytnych, red. A. Betlej A., K. Brzezina-Scheuerer, P. Oszczanowski, Wrocław 2011, s. 130-132. 36 B. R. Vitkauskienė, Karaliaus Zigmanto Vazos užsakymai Vilniaus Žemutinėje pilyje, „Dailės Istorijos Studijos. Kultūros, Filosofijos ir Meno Institutas“, t. 2, 2006, s. 46-68. WŁOSCY ARTYŚCI W WIELKIM KSIĘSTWIE LITEWSKIM... 69 Kaplica św. Kazimierza jest też dobrym przykładem na to, jak badania podstawowe, do których zaliczają się studia archiwalne, spełniają ważką rolę w analizie zabytku. Pełne wy- eksplorowanie źródeł pisanych i drukowanych jest zadaniem trudnym i pracochłonnym. Niemniej jednak nie da się bez nich funkcjonować w dalszej perspektywie. W przypadku archiwaliów, dotyczących Wielkiego Księstwa Litewskiego, problemem jest nie tylko ich znaczne zniszczenie, ale i rozproszenie po niemal całej Europie. Warto też przypomnieć, że niestety nadal dysponujemy bardzo nieliczną grupą źródeł wydanych wraz z krytycznym aparatem37. Wspomniana badaczka litewska Birutė Rūte Vitkauskienė, powołując się m.in. na niezna- ne dotychczas dokumenty z Archiwum Romanum Societatis Iesu, wysnuła wniosek, że pro- jektantem pierwszego ołtarza kaplicy św. Kazimierza mógł być Giovanni Battista Gisleni38. Nie przesądzając sprawy udziału rzymianina w powstaniu tego dzieła, warto podkreślić, że na potrzeby różnych uroczystości wileńskich stworzył on szereg realizacji, a także zajmował się projektowaniem nagrobków i epitafiów oraz budynków (pawilon biblioteczny Kazimie- rza Leona Sapiehy). Znamy projekty dekoracji Gisleniego na egzekwie Teodory Krystyny z Tarnowskich Sapiehy w świątyni Benedyktynek, a także projekt ołtarza na rocznicę śmier- ci Anny Marii Anielli z Rudominów Dusiackich Pacowej w kościele pw. św. Teresy39. Gisleni zaprojektował także niezrealizowany nagrobek biskupa Jerzego Tyszkiewicza, do którego popiersie miał wykonać Toskańczyk Francesco Rossi. Przebywając w Wilnie w la- tach 1652-1654, Rossi zrealizował portret rzeźbiarski biskupa – echo pomnika Innocentego X autorstwa Alessandra Algardiego40. Pogłębionej analizy i nowego spojrzenia wymaga na- grobek Teodory Krystyny z Tarnowskich Sapiehy z kościoła pw. św. Michała w Wilnie. O ile projekt Gisleniego nie wzbudza kontrowersji, podobnie jak autorstwo popiersia dłuta Ros- siego, o tyle należałoby zastanowić się nad wykonawstwem oprawy architektonicznej. Za- pewne nastąpiła tu ta sama sytuacja co w przypadku ołtarza głównego z katedry w Chełmży, gdzie projekt Gisleniego zrealizował warsztat o niderlandyzującym charakterze. W nagrob- ku Teodory Krystyny z Tarnowskich Sapiehy wprowadzono w zwieńczeniu formy małżowi- nowo-chrząstkowe, a samo popiersie zmarłej źle dopasowano do wykroju owalnej niszy41. Podobnie ma się z ufundowanym w 1634 r. nagrobkiem Piotra Wiesiołowskiego z kościo- ła Bernardynów wileńskich, łączonym przez Mariję Matušakaitė z Constante i Giacomo

37 Od 1987 r. trwa proces wydawania „Metryki Litewskiej”, której większa część jest przechowywana w Rosji. W 2009 r. opublikowano w Wilnie pierwszą część rachunków dworu Zygmunta Augusta, która obejmuje okres od 15 XI 1544 do 15 XI 1546 r. Zob. Akty cechów wileńskich, wyd. H. Łowmiański, cz. 1-2, Wilno 1937-1939 (wyd. z komentarzem J. Jurkiewicza Poznań 2006); Inwentarz katedry wileńskiej z roku 1598, oprac. B. R. Vitkauskienė, w: Skarbiec katedry wileńskiej. Zamek Królewski w Warszawie 2 lipca – 28 września 2008. Zamek Królewski na Wawelu 15 października – 15 stycznia 2009, red. D. Nowacki, A. Saratowicz-Dudyńska, Warszawa 2008, s. 71-101. Warto także wspomnieć o serii Fontes Historiae Lituaniae, oraz wydawnictwach Ministerstwa Kultury i Dziedzic- twa Narodowego. 38 B. R. Vitkauskienė, Złotnictwo wileńskie…, op. cit., s. 192-193. 39 M. Matušakaitė, op. cit., s. 76-77; S. Mossakowski, Królowa czy podkanclerzyna? Dekoracja ołtarzowa Gio- vanniego Battisty Gisleniego, w: Artyści włoscy w Polsce XV-XVIII wiek, Warszawa 2004, s. 416. 40 Wmurowane w ścianę katedry z przydaniem rokokowej oprawy. M. Karpowicz, Nieznane dzieło…, op. cit., s. 378-383; Idem, Giovanni Battista Gisleni i Francesco de’ Rossi. Z dziejów współpracy architekta i rzeźbiarza, „Kwartalnik Architektury i Urbanistyki”, t. 36, 1991, nr 1, s. 11-12. 41 Idem, Giovanni Battista Gisleni..., op. cit., s. 12-15. ANNA SYLWIA CZYŻ 70 Tencallą42. O ile ci dwaj artyści włoscy mogli wykonać epitafium Samuela Paca, nagrobek Barbary Tyszkiewiczowej oraz pomnik Krzysztofa Mikołaja Sapiehy43, o tyle z całą pewno- ścią nie są odpowiedzialni za realizację o zdecydowanie niderlandzkim charakterze łączoną ostatnio z twórcą nagrobka biskupa Nowodworskiego44. Mówiąc o wpływie sztuki włoskiej na sztukę Wielkiego Księstwa Litewskiego, nie można bowiem tracić z pola widzenia wpły- wów niderlandzkich, pojawiających się tu dzięki kontaktom z Gdańskiem i Królewcem. Warto przy tym pamiętać, że w tzw. marmurach niderlandzkich pracowali także kamieniarze włoscy. Pod względem wartości estetycznych nie ustępowały one włoskim i także znajdo- wały amatorów, tym bardziej że na równi z nimi uchodziły za materiały wyrażające splendor zamawiającego. Podobne problemy atrybucyjne, jak w przypadku kaplicy św. Kazimierza, pojawiają się w badaniach pod każdym względem oryginalnego kościoła i klasztoru Kamedułów w Pożaj- ściu (1667-1674, kopuła i wieże kończone w lata 80. XVII w.), fundacji Krzysztofa Zyg- munta Paca. Na różnych etapach pracowali tu: Isidoro Affaitati St., Giovanni Battista Fre- diani z Lukki, Pietro Puttini oraz jego brat Carlo. Frediani był przede wszystkim inżynierem, którego nie sposób powiązać z awangardowymi rozwiązaniami zaproponowanymi w Pożaj- ściu. Natomiast Isidoro Affaitati St. był architektem królewskim, który czerpiąc z wzorców piemonckich (sanktuarium w Mondovi), lombardzkich (projekt kościoła S. Maria di Loreto w Mediolanie) i rzymskich (pierwszy kościół Re Maggi w Palazzo di Propaganda Fide) mógł zaprojektować świątynię na rzucie regularnego sześcioboku i dwuwieżowej, wklęsłej fasadzie (rzymskie fasady Giacomo della Porty: S. Trinita dei Monti, S. Athanasio dei Greci, katedra w Lugano, S. Vincenzo w Bassano Romano, S. Ivo Alla Sapienza w Rzymie, Colle- gio Elvetico w Mediolanie)45. Wiążąc z Affaitatą St. koncepcję zespołu w Pożajściu należy także zwrócić uwagę na jego krewnego – Pietra Puttiniego, którego Krzysztof Zygmunt Pac w testamencie nazwał „moim architectem”46. Znamy projekty autorstwa Puttiniego nagrob- ków pacowskich, oryginalnych na tle ówczesnej plastyki sepulkralnej w Rzeczpospolitej Obojga Narodów oraz detali architektonicznych kopuły pożajskiej47. Ponadto Pietro Puttini w Kownie zaprojektował dwie kaplice kopułowe przy świątyni Dominikanów (1682-1690) oraz kościół pw. Świętego Krzyża (1685--1700, przebudowany w XVIII w.). Zajmował się także przebudową pałacu Krzysztofa Zygmunta Paca w Jeznie48. Jego rola w pejzażu archi- tektonicznym kowieńszczyzny wymaga więc dalszych badań.

42 M. Matušakaitė, op. cit., s. 164-168. 43 Ibidem, s. 173-177. Popiersie Samuela Paca jest kopią wykonaną w okresie międzywojnia. Nagrobek Krzyszto- fa Mikołaja Sapiehy początkowo umieszczony był w kościele pw. św. Michała w Wilnie. Obecnie jest umieszczony w klasztorze. W obu przypadkach mamy być może do czynienia z popiersiami wykonanymi przez Sebastiana Salę z Lugano. M. Karpowicz, Artyści włoscy…, op. cit., s. 66-67. 44 Idem, Chronologia i geografia niderlandyzmu w rzeźbie I poł. XVII w., w: Niderlandyzm na Śląsku i w krajach ościennych, red. M. Kapustka, A. Kozieł, P. Oszczanowski, Wrocław 2003, s. 49-50; M. Wardzyński, Marmury i wapienie południowoniderlandzkie na ziemiach polskich od średniowiecza do 2. poł. XVIII w. Import i zastosowa- nie w małej architekturze i rzeźbie kamiennej, „Biuletyn Historii Sztuki”, t. 70, 2008, nr 3/4, s. 326, 355. 45 M. Karpowicz, Architekt królewski Isidoro Affaitati (1622-1684), Warszawa 2011, s. 138-142, 153-157. 46 Zakład Rękopisów Biblioteki Narodowej (B.O.Z. 1302, s. 38). 47 I. Rolska-Boruch, Kościół i mauzoleum Paców w Pożajściu w świetle nieznanych archiwaliów (1675-1709), „Barok. Historia-Literatura-Sztuka”, r. 15, 2008, nr 1, s. 139-149. 48 M. Paknys, Lietuvos Didžiosios Kunigaikštijos dailės ir architektūros istorija. Žymiausi menininkai, Vilnius 2009, s. 48. WŁOSCY ARTYŚCI W WIELKIM KSIĘSTWIE LITEWSKIM... 71 Świątynia pożajska jest pierwszą w Wielkim Księstwie Litewskim budowlą dekorowaną z rozmachem stiukiem, który aż po koniec XVIII w. będzie materiałem na tym terenie nie- zwykle popularnym49. Realizację tę wykonał Giovanni Battista Merli. Natomiast na Antoko- lu pod Wilnem z fundacji Michała Kazimierza Paca działali Giovanni Pietro Perti oraz Gio- vanni Maria Galli pochodzący z Muggio, wraz z pomocnikami – braćmi tego pierwszego: Antonio, Carlo Giorgio i Paolo, a także jego braćmi stryjecznymi: Antonio Giovannnim i Car- lo. Pacowie sprowadzili także na Litwę dwóch wybitnych malarzy, Krzysztof Zygmunt - Michalangelo Palloniego, a Michał Kazimierz – Martina Altomontego50. Warto podkreślić na przykładzie działań Paców, że „pas transmisyjny” artystów włoskich na Litwę odbywał się wcale nierzadko z pominięciem ziem Korony. Artyści skupieni wokół Krzysztofa Zyg- munta i Michała Kazimierza pracowali później dla innych magnatów na Litwie i w Polsce, a także dla dworu królewskiego i cesarskiego. Patrząc całościowo na siedemnaste stulecie, należy podkreślić, że artyści włoscy dokona- li w Wielkim Księstwie Litewskim przerzutu najoryginalniejszych zdobyczy sztuki baroko- wej, wyprzedzając nie tylko realizacje z Polski np. w recepcji dynamicznej struktury ołtarza (kościół pw. św. Piotra i Pawła na Antokolu w Wilnie), ale i innych regionów Europy. Szczę- śliwie znamy ich nazwiska. Ilu artystów włoskich czeka jeszcze na identyfikację? Na pewno mistrz eleganckich stiuków z nawy kościoła pw. św. Teresy w Wilnie datowanych na ok. 1650 r., czy architekt włoski przysłany z Warszawy - autor projektu kościoła Kartuzów w Be- rezie (1648-1666), fundacji Kazimierza Leona Sapiehy. Inny nieznany na razie architekt włoski został wysłany z Krakowa do Słonimia, gdzie wznosił kościół Kanoników regular- nych laterańskich (od 1658 r.)51. W kontekście mecenatu Paców, ale też np. mecenatu wspominanego już Mikołaja Krzysz- tofa Radziwiłła „Sierotki” warto podkreślić, że dalszych studiów wymaga wpływ artystów włoskich na sztukę Wielkiego Księstwa Litewskiego oraz na twórców miejscowych. Wie- my, że w Nieświeżu pod okiem Giovanniego Marii Bernardoniego pierwsze kroki stawiał Jan Frankiewicz, przyszły budowniczy wileńskiego kościoła pw. św. Kazimierza (1604- -1616). W warsztacie Giovanniego Pietra Pertiego pracował stiukator Michał Żelewicz, któ- rego późniejsze losy są jak na razie nieznane. Warto też pytać o gusta tych, którzy zwracali się do artystów włoskich. O ile, jak to powiedziano wyżej, awangardowe dzieła maniery- styczne z Nieświeża nie trafiły do odbiorców, o tyle realizacje stiukowe od połowy XVII w. cieszą się coraz większym uznaniem. Wydaje się, że niebagatelną rolę mogły tu odegrać nie tylko bardzo dobre włoskie warsztaty stiukatorskie, ale i legenda o rzymskim pochodzeniu Litwinów, pielęgnowana szczególnie wśród litewskiej magnaterii. Stiuki są bowiem ele- mentem klasycyzującym.

49 Dekoracja stiukowa autorstwa warsztatów włoskich pojawiła się wcześniej w kaplicy św. Kazimierza oraz w kaplicy Wołłowiczów przy katedrze wileńskiej, a także w kościele pw. św. Teresy w Wilnie. Zob. S. Samuolienė, Komaskai ir stiuko lipdyba Šiaurės Europoje bei Lietuvoje XVII a. II pusėje, w: Nuo gotikos iki romantizmo. Senoji Lietuvos dailė straipsnių rinkinys, red. I. Vaišvilaitė, Vilnius 1992, s. 56-72. 50 A. S. Czyż, Kościół świętych Piotra i Pawła na Antokolu w Wilnie, Wrocław-Warszawa-Kraków 2008. 51 A. Miłobędzki, Architektura polska XVII wieku, Warszawa 1980, s. 283 nn; K. Łatak, Kongregacja krakowska kanoników laterańskich na przestrzeni dziejów, Kraków 2002, s. 38, 55, 134-137; D. Piramidowicz, Fundacje sakralne podkanclerzego litewskiego Kazimierza Leona Sapiehy (1609-1656). Wybrane zagadnienia z zakresu mecenatu magnackiego, w: Fundator i mecenas. Magnateria Rzeczpospolitej w XVI-XVIII wieku, red. E. Dubas- -Urwanowicz, J. Urwanowicz, Białystok 2011, s. 134, 158. ANNA SYLWIA CZYŻ 72 Mówiąc o artystach włoskich na terenie Wielkiego Księstwa Litewskiego, nie można pominąć oczywiście architektury rezydencjonalnej, która nadal czeka na swoich badaczy. Problemem jest przede wszystkim w dużej mierze niezachowana tkanka zabytkowa, ale ar- chiwalia pod tym kątem nie zostały do tej pory szczegółowo przeszukane i należy mieć na- dzieję, że kryją niejedne fascynujące informacje. Pozostawiając na marginesie dzieje rezy- dencji książąt litewskich w Wilnie, wystarczy jako przykład wymienić wzniesiony z ogromnym przepychem, czy może nawet monarszym rozmachem wileński pałac (do 1653) Janusza Radziwiłła. Powstanie tego osiowo skonstruowanego budynku łączy się z Constan- tinem Tencallą i jego zespołem. Ekipa z Pożajścia musiała z kolei pracować przy pałacu Krzysztofa Zygmunta Paca w Jeznie, a warsztat antokolski przy pałacu Michała Kazimierza Paca w Wilnie. Pałace antokolskie i grodzieńskie Słuszków i Sapiehów (lata 90. XVII w.) były z całą pewnością budowane i dekorowane przez artystów włoskich pracujących wcze- śniej dla Paców. Dowodzą tego nie tylko odnalezione ostatnio archiwalia52. Dobitnie wska- zuje na to dekoracja fasady pałacu Kazimierza Jana Sapiehy na Antokolu, gdzie Giovanni Pietro Perti przedstawił genealogię hetmana jak przystało na Litwina w „rzymskim stylu”.

6. Schyłek W okresie późniejszym, na terenach posiadłości królewskich ekonomii – w Łosośnie i Krynkach działał związany ze Stanisławem Augustem Giuseppe Sacco z Werony, który osiadł w Grodnie. Był on twórcą pałaców królewskich w Stanisławowie, Augustowie i Po- niemiu. Pracował też dla ówczesnej litewskiej elity Tyzenhauzów, Chreptowiczów, Wołło- wiczów i Tyszkiewiczów. Od 1770 r. działał na terenie Wielkiego Księstwa Litewskiego architekt Carlo Spampani, propagujący nurt surowego klasycyzmu, którego uznaje się za twórcę typu ziemiańskiego domu charakterystycznego dla omawianego terenu w XIX w.53 Jednak osiemnastowieczne stulecie to schyłek aktywności artystów włoskich w Wielkim Księstwie Litewskim na rzecz artystów z krajów habsburskich. Nie można jednak tracić ich z pola widzenia, o czym przekonuje działalność chociażby Giuseppe Fontany – architekta cerkwi katedralnej (1745-1785) oraz kościoła Bernardynów (1742-1749) w Witebsku (bu- dowle zniszczone w latach 30. XX w.), czy też Antonia Paracco – architekta kościoła domi- nikanów w Drui (1765-1773) i misjonarzy w Oświejach (do 1783)54.

52 P. Jamski, Pałace niedoszłego króla. Artystyczne przygotowania Kazimierza Jana Sapiehy do sejmu grodzień- skiego w roku 1693, w: Studia nad sztuką renesansu i baroku, red. J. Lileyko, I. Rolska-Boruch, Lublin 2005, t. 6, s. 53-92. 53 W. F. Morozow, Cechy klasycyzmu w planach posiadłości królewskich ekonomii grodzieńskiej końca XVIII wieku, w: Klasycyzm i klasycyzmy. Materiały sesji Stowarzyszenia Historyków Sztuki, Warszawa 1994, s. 145-158; Idem, Kształtowanie się klasycyzmu w architekturze Białorusi pod koniec XVIII wieku, w: Sztuka ziem…, op. cit., s. 671-673. 54 W. Boberski, Późnobarokowa cerkiew katedralna w Witebsku i jej rzymski pierwowzór, „Biuletyn Historii Sztu- ki”, t. 62, 2000, nr 1/2, s. 105-152; M. Karpowicz, Antonio Paracca. Architetto del rococo estremo, Valsolda 2008. WŁOSCY ARTYŚCI W WIELKIM KSIĘSTWIE LITEWSKIM... 73 Italian Artists in Grand Duke of Lithuania in early modern period – review of the problem and key research findings Summary Italian artists have been working on the territory of Grand Duke of Lithuania since the beginning of the 16th century, which is associated with patronage of Sigismund the Old. Thanks to him and to the foundations of his follower Sigismund Augustus, Vilnius became an important centre of Florentine-Roman Renaissance. At first artists were coming to Lithu- ania through Cracow. Lublin and later Warsaw were important centres at the turn of the 17th century together with the changing artistic situation in Poland. In those days artists, who came to Lithuania, were mostly from Italian-Swiss border. In the 17th century much of their work fit into avant-garde artistic undertakings and from this point of view often Polish art did not follow suit. Italian artists’ activity is also very important for Lithuanian-Vilnius mo- vements of late Baroque and Classicism.

Saeculum Christianum t. XX (2013)

Jolanta M. Marszalska WNHiS UKSW, Warszawa

Spory i procesy graniczne w dobrach klasztoru szczyrzyckiego za rządów opata Piotra Borowskiego i Joachima Cieniawskiego w latach 1565-16071

Cystersi szczyrzyccy przez wieki troszczyli się o majątek klasztorny, nadany im przez Teodora Gryfitę. Nie tylko starali się o to, aby zachować go przed próbami zagarnięcia przez nieżyczliwych sąsiadów, ale z czasem również powiększali go dzięki dokonywanym zaku- pom. Szczególne nasilenie różnych sporów – zwłaszcza – o ziemię miało miejsce w drugiej połowie XVI i początku XVII wieku, czyli w okresie rządów dwóch kolejnych opatów, Piotra III Borowskiego (1565-1590) i Joachima Cieniawskiego (1592-1607). Za rządów pierwszego z wymienionych opatów (Piotra III Borowskiego) zaostrzył się spór pomiędzy klasztorem cystersów w Szczyrzycu a klasztorem kanoników regularnych Świętego Ducha w Krakowie, dotyczący wsi Rzonka. Należy przypomnieć, że stosowna ugoda dotycząca rozgraniczenia dóbr między wsią Rzonka, należącą do szpitala kanoników a Krzyszkowicami, będącymi własnością konwentu szczyrzyckiego, została zawarta w 1496 roku w obecności Zbigniewa z Tęczyna, podkomorzego krakowskiego. Wytyczono wów- czas nowe kopce graniczne2. Przedmiotem sporu jaki miał miejsce w 1581 roku było prze- kopanie przez klasztor szczyrzycki stawu w Rzonce należącej do kanoników regularnych św. Ducha z którego wiele ryb wypuścili3. W roku następnym 1582 opat szczyrzycki i prze- or kanoników regularnych św. Ducha przed sądem grodzkim krakowskim postanowili za- wrzeć ugodę dotyczącą wyrządzonych szkód przez dzierżawcę Krzyszkowic. Dotychczaso- we wzajemne urazy zostały anulowane a opat szczyrzycki obiecał, że dzierżawcę Krzyszkowic zmusi do wynagrodzenia szkód przełożonemu szpitala św. Ducha w ciągu najbliższego roku [...] et concordiam [...] a Tenutario villae Krziszko­ ­wicze4.

1 Więcej na ten temat por. J.M. Marszalska, Opactwo cystersów w Szczyrzycu od XIII do końca XX wieku. Dzieje – gospodarka – kultura, Kraków 2011, s. 70-90. 2 Archiwum i Biblioteka cystersów w Szczyrzycu (Arch. i BOCist.) sygn. XVIII. 3. 3 [...] Reverendi Mathei Regiomontani praepositi ecclesiae Sancti Spiritus Cracoviensis constatam ac totius eius conventus in et contra Reverendum Petrum Borowski Abbatem Sciricensem [...] piscinam alias stawek in heredi- tate praedicti ville Rzonka fuit praedicti praepositi et Conventus ecclesiae Sancti Spiritus hereditatem perfudit ac non modicum aquae et piscium emisit […]. Arch. i BOCist. sygn. XVIII. 7; J.M. Marszalska, Opactwo cystersów w Szczyrzycu, s. 75. 4 Arch. i BOCist. sygn. XVIII. 8. JOLANTA M. MARSZALSKA 76 Kolejny rozdział w sporach pomiędzy klasztorem cystersów w Szczyrzycu a klasztorem kanoników regularnych Świętego Ducha w Krakowie miał miejsce w 1586 roku. Opat Piotr III Borowski został pozwany przed sąd ziemski krakowski przez przełożonego Szpitala Świętego Ducha i właściciela Rzonki w sprawie zniszczenia kopców granicznych i wybudo- wanie młyna przez Katarzynę Stanisławską na terenie Rzonki. Szkodę oszacowaną na kwo- tę 300 grzywien polskich. Specjalnie powołana komisja oceniła stan zniszczenia i zobowią- zała opata Borowskiego, by ten wymówił kontrakt dzierżawy Stanisławskim. Sprawa nie została załatwiona. Wniesiono apelację do Trybunału Koronnego w Lublinie5. Jeszcze w tym samym roku doszło do porozumienia między opatem Borowskim a prepozytem szpi- tala Świętego Ducha, Mateuszem Regiomontanusem, który oświadczył przed sądem grodz- kim krakowskim, iż wszelkie krzywdy i szkody wyrządzone przez dzierżawcę klasztoru szczyrzyckiego Kaspra Stanisławskiego uznaje za niebyłe6. Za rządów opata Piotra III Borowskiego zaczął się spór klasztoru z okolicznymi sąsiada- mi dotyczący granic dóbr klasztornych. W 1565 roku przed sąd grodzki krakowski został wezwany opat Borowski, oraz Prokop i Jan Pieniążkowie ze Skrzydlnej, bracia Niewiarow- scy z Jodłownika, oraz Katarzyna Sikorska ze Stróży w celu wyznaczenia granicy pomiędzy dobrami wyżej wymienionych a dobrami klasztoru7. Sąd grodzki skierował sprawę do sądu podkomorskiego, który w 1566 roku wezwał wyżej wymienione strony8. Sprawa w sądzie podkomorskim znajdowała się przez dwa lata i dopiero w 1568 roku wytyczono granicę pomiędzy Stróżą a Raciborzanami z zastrzeżeniem, że do folwarku w Janowicach należy tzw. Łączka, leżąca na terenie Stróży9. Wspomniana łączka stała się w przyszłości wielolet- nim zarzewiem sporu pomiędzy klasztorem szczyrzyckim a Katarzyną Sikorską. Katarzyna Sikorska była córką Mikołaja Wierzbięty Janowskiego, jej siostrą była Zofia. Katarzyna Sikorska otrzymała w wianie Stróżę i 7 ról w Porąbce, zaś Zofia Stradomska otrzymała Ja- nowice i 4 role w Porąbce. Lasy leżące w obszarze Stróży i Porąbki miały należeć do oby- dwu sióstr. Córką Zofii Stradomskiej była Zuzanna Jodłownicka, żona Bernarda Jodłownic- kiego, która w 1551 roku dokonała zamiany z opatem szczyrzyckim Jan V Janowskim, wsi klasztornej Ściborzyce za Janowice i część Porąbki. Wspomniana „Łączka”, którą Zuzanna otrzymała w spadku po swojej matce Zofii, przekazała klasztorowi wraz z Janowicami i czę- ścią Porąbki. Do tej „Łączki”, położonej na obszarze Stróży rościła sobie prawo jej ciotka Katarzyna Sikorska10. I właśnie na Katarzynę Sikorską wniósł skargę w 1569 roku do sądu

5 Arch. i BOCist. sygn. XVIII. 11. 6 Arch. i BOCist. sygn. XVIII. 12; J.M. Marszalska, W. Graczyk, Opaci i przeorzy klasztoru oo. Cystersów w Szczyrzycu od XIII do XX wieku, Tyniec-Kraków 2006, s. 86; J.M. Marszalska, Opactwo cystersów w Szczyrzycu, 75. 7 Arch. i BOCist. sygn. XVIII. 31. 8 Arch. i BOCist. sygn. XVIII. 32. 9 „[...] Quod granities imprimis incipiunt a fluvio qui fluvius tendit a villa Stróża, circa quem fluvium pariete sortis villa Stróża Generosum Joannis, Nicolai, Petri, Chrirophori, Procopi Pieniążkow […] et confirmat perpetuis temporibus omnes autem generaliter libertates […] ex utriusque parte inter se habuerunt, tam ex parte villarum Raciborzany, Markuszowa et Janowice praefati Abbatis et eius conventus totius Monasterij Ciricensis heredita- riarum quam etiam ex parte sortium villae Stroża Generosa Catherina Sikorska his presentibus graniciebus modo praemisso factas […] pars ex ipsis debet et tenebitur, excepto, prato parvo alias Lączka. Quod per totum antiquisi- tus pertinebat ad villam et hereditatem Janowice in haereditate villa Stroża consistens et iacens hoc pratulum alias Lączka pertinere et adherere debet ad villam et haereditatem Janowice”. Arch. i BOCist. sygn. VII. 34. 10 „[...] Quia nobili Sophiae praefati Nicolai Stradomski consorti cesserunt perpetua divisione bona Janowice et SPORY I PROCESY GRANICZNE W DOBRACH KLASZTORU SZCZYRZYCKIEGO... 77 grodzkiego w Krakowie, opat szczyrzycki Piotr III Borowski, oskarżając ją o wypas końmi łąki należącej do klasztoru szczyrzyckiego: [...] Na gruncie wsi Janowice strony Wielebnego Piotra Borowskiego opata czyrzyczkiego konwentu jego wszystkiego naprzeciwko Urodzo- nej Katarzynie Sikorskiej pozostałej wdowie niegdy Szlachetnego Adama Sikorskiego świad- czono i dowiedzieno iż ta to Katarzyna Sikorska łąkę własną tego Księdza Opata sczyrzyc- kiego i konwentu jego do wsi Janowice należącą na którzy siana bywa 9 wozów, końmi wypasa i wywieżć kazała, czyniąc to ku wielkiej krzywdzie i szkodzie przerzeczonego W. X Opata szczyrzyckiego i konwentu jego [...]11. Sikorska nie tylko czyniła szkody, ale zaczęła łąkę sobie przywłaszczać. Opat Piotr III Borowski szukał rozwiązania tej sprawy w sądzie ziemskim krakowskim. W 1578 roku sąd zdecydował, by woźny sądowy Stanisław Toboliński z wybranymi przez siebie ludźmi zba- dał sprawę na miejscu i złożył sprawozdanie sądowi. Relacja woźnego wypadła na korzyść opata Borowskiego. Podczas rozprawy sądowej w 1579 roku, opat Piotr III Borowski wraz z sześciu szlachetnymi świadkami miał złożyć przysięgę odnośnie posiadanej i użytkowanej przez klasztor łąki. Po złożeniu takiej przysięgi sąd miał wydać wyrok. W tym czasie, kiedy mocno sprawa łąki rozpalała umysły opata i Katarzyny Sikorskiej, ta druga jeszcze w 1579 roku przekopała koryto rzeczki w Wilkowisku i skierowała bieg wody w inną stronę. Dla opata miało to olbrzymie znaczenie, ponieważ w Wilkowisku znajdował się młyn wodny, który w wyniku takiego działania Katarzyny przestał pracować a mieszkańcy folwarku zo- stali pozbawieni mąki i chleba. Opat Borowski oszacował straty na 500 grzywien polskich i wniósł sprawę do sądu. Na miejsce w celu zbadania sprawy został wysłany woźny sądowy Stanisław Toboliński. Po jego opinii sąd orzekł w 1579 roku, iż rzeczka oddzielała posiadło- ści klasztorne od posiadłości Sikorskiej i nie może – orzekł sąd – jedna strona własnowolnie skierować koryta rzeki i zabrać wodę wyłącznie na swój użytek12. Wkrótce potem Katarzyna Sikorska zmarła. Jej spadkobiercy nie kwapili się do zawarcia ugody z opatem. W latach 1580–1583 miało miejsce dalszych kilka procesów. Dla zilustrowania napięć, jakie miały miejsce pomiędzy opatem Piotrem III Borowskim a spadkobiercami Katarzyny Sikorskiej, warto przytoczyć wydarzenie, jakie miało miejsce w 1583 roku. Wówczas to opat szczy- rzycki został oskarżony przez Krzysztofa Sikorskiego i innych spadkobierców Stróży i Po- rąbki o najechanie końmi i wozami z Raciborzan i z Porąbki, terenu majątku Stróża, gdzie opat wraz ze swymi ludźmi ściął 400 drzew i zawiózł do swych dóbr i zużytkował je. War- tość ściętych drzew została oszacowana na 1000 grzywien polskich13. Z przedstawionych faktów wynika, iż opat Borowski potrafił skutecznie upomnieć się o swoją krzywdę, rów- nież nie zawsze postępując zgodnie z prawem. Ostateczne rozwiązanie sporu o łąkę miało

quatuor agris in villa Porąbka [...]Item consorti nomine Catherina nobilis Adam Sikorski cessit perpetua divisione villa Stroża, et septem agris in Porąbka [...] inter eos in medium dividi debet et Pratum in villa Stroża [...]”. Arch. i BOCist. sygn. VII. 24. 11 Arch. i BOCist. sygn. I. 11; B. Reydlewicz, Provisio I [...], s. 118-119, Arch. i BOCist., sygn. 754. 12 „[...] Reverendi Petri Borowski Abbatis et eius Conventus Monastrij Cziricensis et contra Nobilem Catherinam Sijkorska de villa Stroza obductum et solenmiter protestatum est [...] ducta aquam quasi fluebat de monte Wapijen- na gora in haereditati villa Magna Wijlkowysko praedicti Abbatis et sui locis Conventus Ciricensis [...] ad molen- dinum in praeducta villa Wijlkowisko existens cuius fluvione aqua molendinum praedictum moliebatur frumenta praducta [...]”. Arch. i BOCist. sygn. VII. 36 13 Arch. i BOCist. sygn. I. 21. JOLANTA M. MARSZALSKA 78 miejsce w 1584 roku przed sądem ziemskim krakowskim. Wyrokiem sądu sporna łąka zo- stała przyznana opatowi szczyrzyckiemu14. Równie trudne były stosunki opata Piotra III Borowskiego z właścicielami Jodłownika – Niewiarowskimi. Spory te rozpoczęły się już za rządów opata Stanisława V Bukowieckie- go (1561-1565). Wówczas to Ewa Niewiarowska, (wdowa po Krzysztofie Niewiarowskim) w 1561 roku najechała ze swoimi sługami folwark w Janowicach i pobiła służbę folwarczną. Ponadto kazała rozkopać wał okalający dwa stawy zarybione w Janowicach w wyniku czego wypuściła z nich wodę wraz z rybami15.Wzajemne krzywdy były wyrządzane i w dalszych latach. Szczególne ich nasilenie miało miejsce w okresie rządów opata Piotra III Borowskie- go. I tak w 1572 roku, opat Borowski pozwał do sądu ziemskiego krakowskiego Seweryna Niewiarowskiego w sprawie szkód, jakich dopuścił się Niewiarowski w dobrach klasztor- nych. Otóż wspomniany Seweryn Niewiarowski, zajechał ze służbą i poddanymi swymi do lasu na Wilkowisku Wielkim i tam na Świniej Górze wyciął 19 buków, które następnie przewiózł do swojego dworu w Jodłowniku i wykorzystał je na własny użytek16. Tego typu historie powtarzały się jeszcze, choćby w 1573 roku, kiedy to Niewiarowski wysłał swoich poddanych do lasu w Wilkowisku a ci ścięli tam 15 buków. Opat Borowski oszacował straty na 50 grzywien polskich. Sprawa wyrządzania szkód przez Niewiarowskich w klasztornym lesie wydawała się nie mieć końca. W 1576 roku wycięli oni w lesie wilkowiskim 5 buków, zaś w roku następnym kolejne 7, zwożąc je do swego dworu w Jodłowniku i użytkując17. Z kolei w roku 1574 Niewiarowscy wraz ze swymi poddanymi zniszczyli kopce graniczne przy drodze Markuszowa – Janowice. W sumie zniszczyli 300 palików granicznych. Szkodę oszacowano na 1000 grzywien polskich. Kilka lat później w 1579 roku opat Borowski wniósł skargą do sądu ziemskiego krakowskiego przeciwko Niewiarowskim za kolejne wy- rządzenie znacznych szkód w dobrach klasztornych. Poddani Niewiarowskich na ich pole- cenie zasypali dawną drogę a na jej miejsce „gwałtem” zrobili nową drogę na rolach w Ra- ciborzanach, Borku i przez las zwany Białym Sadem, obsianych zbożem. Szkody były znaczne. Oszacowano je na 60 grzywien polskich18. Jakby nie dość tych wszystkich spraw, Niewiarowscy zajechali z wozami in fundum villae Janowice i zabrali siano, które następnie przewieźli do swojego dworu w Jodłowniku19. Opat Piotr III Borowski często wnosił skargi do sądu ziemskiego przeciwko Niewiarow- skim. Sąd wielokrotnie pozywał ich dla wytłumaczenia się z czynionych im zarzutów, ci zaś nigdy się nie stawiali przed oblicze sądu, wysyłając jedynie swych pełnomocników, którzy mieli chorobą usprawiedliwiać nieobecność Niewiarowskich w sądzie i prosić o odroczenie

14 Arch. i BOCist. sygn. I. 23; J.M. Marszalska, W. Graczyk, Opaci i przeorzy, s. 86-88; J.M. Marszalska, Opac- two cystersów w Szczyrzycu, s. 76-78. 15 Arch. i BOCist. sygn. VIII. 2. 16 „[...] Anno Domini 1572 [...] per Reverendum Petrum Borowski, Abbates Sciricenses, suo et conventus in fun- do, et haereditate villae utriusque Wilkowiska protestatus […] Severino Niewiarowski in anno proxime praeterito servitores atque subditos suos de eadem villa Jodlownik cum suo rurriali, atque cmethonalibus […] et violentes ad […] in herediatate utriusque ville Wilkowiska […] pod swinia gora […]”. Arch. i BOCist. sygn. VIII. 5. 17 Arch. i BOCist. sygn. VIII. 32a. 18 [...] Varie et violenter ex Jodlownik versus silvas querecinas dicet Borek hereditat villae Racijborzany Abbatis et Conventus hereditar invisitat [...] et agros subditorum atque praeditalium iam seminat paratque antique vie tendentum per silva et rubeta dictum Bialij sad [...]. Arch. i BOCist. sygn. VIII. 32c. 19 Arch. i BOCist. sygn. VIII. 37; J.M. Marszalska, W. Graczyk, Opaci i przeorzy, s. 88-89; J.M. Marszalska, Opactwo cystersów w Szczyrzycu, s. 78-79. SPORY I PROCESY GRANICZNE W DOBRACH KLASZTORU SZCZYRZYCKIEGO... 79 spraw. Niewiarowscy korzystając na czasie, dopuszczali się nowych krzywd względem klasztoru, a niestrudzony opat Borowski dochodził sprawiedliwości przed sądem. Sporo problemów dostarczał brak jasnego określenia granic pomiędzy dobrami klasztor- nymi a jodłownickimi. W związku z tym opat Piotr Borowski wniósł w 1567 roku prośbę do sądu grodzkiego w Krakowie o rozgraniczenie przez sąd podkomorski, dóbr klasztornych od dóbr Niewiarowskich, właścicieli Jodłownika i zaopatrzenie granicy w nowe znaki granicz- ne20. W celu dokonania rozgraniczenia spornych dóbr w 1568 roku na polecenie sądu pod- komorskiego na miejsce przybyli wyznaczeni sędziowie. Tymczasem Niewiarowscy wnieśli do sądu petycję o 6-tygodniowe odroczenie sprawy, co zresztą zostało uwzględnione. Czyn- ności prawne zostały wznowione w 1569 roku. Na miejsce sporu przybył Stanisław Cikow- ski z Wojsławic i w obecności świadków dnia 15 października 1569 roku przystąpił do wy- tyczania nowych granic. Wyznaczanie ich rozpoczął podkomorzy od miejsca, gdzie stykały się ziemie należące do folwarku w Janowicach, Dobroniowie i Jodłowniku. W tym miej- scach usypano trzy kopce. Następnie granica biegła wzdłuż potoku, który oddzielał pola dobroniowskie od przysiółka, zwanego Miękkiszowem aż do stawu leżącego poniżej, który w całości był własnością klasztoru, gdyż w 1409 roku opat Mikołaj II wykupił drugą połowę od Mikołaja Drobotha, ówczesnego właściciela Jodłownika. Dalej granica biegła wzdłuż prawego brzegu wspomnianego stawu. Następnie usypano kopce wzdłuż potoku aż do drogi wiodącej z Jodłownika do Mstowa, po czym przekroczono drogę i w linii prostej wyznaczo- no granicę do rzeki płynącej również w kierunku z Jodłownika do Mstowa. Wzdłuż tej rzeki usypano ostatnie dwa kopce. W tym miejscu kończyły się ziemie należące do folwarku w Dobroniowie i Jodłowniku, a po przeciwnej stronie rzeki rozpoczynały się posiadłości Mstowskich w Dąbrówce. Po usypaniu ostatnich kopców opat Borowski złożył zgodnie z prawem przy ostatnim kopcu przysięgę, że w wyniku dokonanego wytyczenia granicy strona przeciwna nie poniosła żadnej krzywdy. Słowa przysięgi według ustalonej formuły odczytał woźny sądowy zaś opat je po nim powtórzył21. Kolejne spory graniczne miały miejsce w 1586 roku, kiedy to opat Piotr III Borowski wniósł skargę do sądu grodzkiego w Krakowie, dotyczącą wytyczenia granic pomiędzy Skrzydlną i Przenoszą z jednej strony a Goduszą i Gruszowem z drugiej strony. W tej spra- wie król Zygmunt III Waza polecił w 1588 roku, Sebastianowi Lubomirskiemu, staroście dobczyckiemu i dzierżawcy dóbr królewskich we Wiśniowej, Kobielniku i Irzmanowej [Wierzbanowej], które graniczyły z posiadłościami klasztoru szczyrzyckiego i posiadłościa- mi Nikodema Pieniążka, by był świadkiem czynności podkomorskiej rozgraniczenia tychże dóbr i bronił w razie potrzeby interesów króla22. Spory i procesy jakie prowadził opat Borowski z Niewiarowskimi i Sikorskimi nie były jedynymi. Opat musiał również bronić praw klasztoru przeciw Pieniążkom skrzydlańskim

20 [...] Reverendus Petrus Borowski Abbas et Conventus ipsis Sciricensis [...] et Nobiles familiaris Cristophorus, Joannes et Przeclaus Niewiarowski in Jodłownik nostra [...] ex altera partibus ad granites seu limites inter bona et villa ipsis et conventus [...] Janowice, Dobrogniew, Raciborzany, Markuszowa maioris et minoris Wikowisko [...]. Arch. i BOCist. sygn. VIII. 3. 21 Arch. i BOCist. sygn. VIII. 5; R. Raj, Klasztor Matki Boskiej w Szczyrzycu, k. 25 v. rkps, Arch. i BOCist., brak sygn.; B. Biros, Dzieje opactwa, mps, s. 111–112 Arch. i BOCist. bez sygn.; J.M. Marszalska, Opactwo cystersów w Szczyrzycu, s. 80. 22 Arch. i BOCist. sygn. XXIII. 25; J.M. Marszalska, W. Graczyk, Opaci i przeorzy, s. 90. JOLANTA M. MARSZALSKA 80 i nowotarskim23. Pierwszym dziedzicem Skrzydlnej był Jan Pieniążek, starosta i kasztelan sądecki oraz sędzia krakowski. W posiadanie Skrzydlnej wszedł dzięki małżeństwu z Beatą Ratołdówną. Jan Pieniążek był przyjacielem i obrońcą klasztoru szczyrzyckiego. W dowód wdzięczności za jego życzliwość doczesne szczątki Jana zostały pochowane w podziemiach świątyni klasztornej24. Jan Pieniążek miał czterech synów: Jana – sędziego ziemskiego kra- kowskiego, Stanisława, Piotra – dworzanina króla Henryka oraz Prokopa, który po ojcu odziedziczył Skrzydlną i tenutę nowotarską. Prokop podobnie jak jego ojciec Jan, również okazywał wiele życzliwości szczyrzyckim zakonnikom. Miał sześciu synów, z których Jan odziedziczył dzierżawę nowotarską a Nikodem Skrzydlną. Nikodem nie był już tak życzli- wy klasztorowi jak jego ojciec i dziad, w związku z tym klasztor szczyrzycki zmuszony był prowadzić z nim przewlekłe procesy25. Naruszanie granic i posiadłości klasztornych stało się przyczyną wniesienia przez opata Piotra III Borowskiego skargi na Nikodema Pieniążka w 1578 roku, do sądu ziemskiego krakowskiego. Problem dotyczył naruszenia granic w po- siadłościach klasztornych w Porąbce26. Za rządów opata Borowskiego, Nikodem Pieniążek dopuszczał się licznych krzywd, czyniąc duże szkody w lasach klasztornych. Do sądu grodzkiego krakowskiego opat Borowski wnosił liczne skargi, zarzucając Nikodemowi Pie- niążkowi gwałt i bezprawne zabieranie siłą drzewa i wywożenie go do swojego dworu. I tak Nikodem zabrał z lasów klasztornych w 1585 roku, trzy wozy ściętych buków i łańcuch o łącznej wartości 50 grzywien z lasu gruszowskiego27, niewiele później 40 buków ściętych wartości 100 grzywien również z lasu gruszowskiego28, z lasów dobroniowskich 40 drzew wartości 100 grzywien29, z lasów raciborzańskich 21 drzew30, ponownie z lasów dobroniow- skich dwa wozy buków wartości 40 grzywien31. Wieloletnie spory pomiędzy opatem Pio- trem III Borowskim a Nikodemem Pieniążkiem, właścicielem Skrzydlnej odbijały się szero- kim echem, skoro w 1585 roku z polecenia króla Stefana Batorego zostało wydane polecenie kanclerzowi Królestwa, Janowi Zamoyskiemu, aby ten nakazał staroście niepołomickiemu, by zaprowadził pokój między zwaśnionymi stronami, zwracając szczególną uwagę na Niko- dema Pieniążka, który groził opatowi Borowskiemu pozbawieniem życia. Król nakazał po- brać staroście od Nikodema Pieniążka i opata Borowskiego rękojmie w wysokości 30000 florenów, która miała być zabezpieczeniem w sytuacji powstania nowego konfliktu pomię- dzy stronami. W przypadku naruszenia nakazu królewskiego o zaprowadzenie pokoju, poło-

23 Procesowali się z klasztorem Ratołdowie, po nich ich spadkobiercy Pieniążkowie i Niewiarowscy, po tych Wilkoszewscy, w XVIII w. Święciccy. 24 [...] Tego też w klasztorze czyrickim in Libris Beneficiorum tak wspominają: Magnificus dominus Joannes Pie- niążek haeres de Krużlowa et in Skrzidlna, iudex terrae cracoviensis, capitaneus sandecensis huius defensor mona- sterii, hic Iacet sepultus, orate pro eo. B. Paprocki, Herby Rycerstwa Polskiego, s. 507. 25 Arch. i BOCist., R. Raj, Klasztor Matki Boskiej w Szczyrzycu, k. 25 v. rkps, Arch. i BOCist., bez sygn.; B. Biros, Dzieje opactwa, mps, s. 113–114, Arch. i BOCist., bez sygn. 26 Arch. i BOCist. sygn. XXIII. 1. 27 Arch. i BOCist. sygn. XXIII. 4a. 28 Arch. i BOCist. sygn. XXIII. 4b. 29 Arch. i BOCist. sygn. XXIII. 4c. 30 Arch. i BOCist. sygn. XXIII. 4e. 31 Arch. i BOCist. sygn. XXIII. 4g. SPORY I PROCESY GRANICZNE W DOBRACH KLASZTORU SZCZYRZYCKIEGO... 81 wę tej sumy miał zabrać skarb Królestwa, zaś druga połowa miała przypaść stronie niewin- nej32. W 1569 roku miało miejsce wyznaczenie granic pomiędzy dobrami klasztoru a dobrami Niewiarowskich33. Pomimo uregulowania, granice dalej były przedmiotem sporu pomiędzy zwaśnionymi stronami. Do kolejnej ugody w sprawie granic pomiędzy opatem Joachimem I Cieniawskim a Przecławem Niewiarowskim doszło w 1590 roku.34 Jednakże i ta ugoda nie była trwała, bowiem dwa lata później, w 1592 roku doszło do kolejnego sporu między Prze- cławem Niewiarowskim a opatem Cieniawskim. Spór zakończył się tym, iż Przecław Nie- wiarowski zobowiązał się nie rościć żadnego prawa ad fundum Poddąbie, za co otrzymał od opata Cieniawskiego partem fundi, która należała do Katarzyny z Markuszowej, córki Śmi- la a żony Adama Sikorskiego35. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że Przecław Niewiarowski w 1595 roku, podarował Jodłownik dominikanom z klasztoru Świętej Trójcy w Krakowie36. Ta darowizna stała się przyczyną poważnych konfliktów rodzinnych, które doprowadziły do tego, że w 1596 roku bracia Przecława, Krzysztof i Jan wystąpili przeciwko wyżej wzmian- kowanej darowiźnie37. W 1571 roku doszło do kolejnego sporu, tym razem o dziesięciny ze wsi Wolica i Wżary pomiędzy opatem szczyrzyckim Borowskim a Krzysztofem Łodzińskim. Sprawa trafiła przed sąd ziemski krakowski, który podkreślił, że dziesięciny z tych miejscowości od dawna były przynależne klasztorowi szczyrzyckiemu38. Również w tym samym roku, doszło do sporu pomiędzy właścicielem Wżar, Wincentym Wieruskim z Wieruszy a opatem Borow- skim o dzierżawy w Wżarach. Wieruski chciał je odebrać klasztorowi, lecz bezskutecznie39. Na Wincentego Wieruskiego opat Borowski złożył skargę do sądu ziemskiego krakowskie- go o zabranie klasztorowi dziesięcin z Poznachowic. Borowski podkreślał, że konwent od niepamiętnych czasów był posiadaczem dziesięcin z Poznachowic. Sąd rozstrzygając, naka-

32 [...] Joanni de Zamosczie Regimini Supremo Cancellario et Generali Exercituum nec non Cracoviensi, Ma- rienburgensi, Kniszinensi, Capitaneo [...] Generosum Nicodemum Pieniażek hostilia quaedam in Venrabilem ac Religiosum Petrum Borowski Abbatem Szczerzczensem machinachi usque adeo ut de vita etiam hic ipse Abbas non sit securus. Quod nos paci et tranquillitati publicae contrarium esse censentes ut partes praefatas a ui atque armis ad legittimam iuris disceptacionem traduceamus, vadium nostrum triginta millum florenorum inter eosdem interponendum esse duximus, [...] Quod si aliqae partium praefatarium hoc ipsum vadium transgressa fuerit, ilius nos partem [...] pro nobis et fisco nostro exigemus, reliquum parti illud observanti a parte in eo succubente erit per- solvendum. Arch. i BOCist. sygn. XXIII. 3. Dokument opatrzony jest doskonale zachowaną pieczęcią królewską Stefana Batorego; J.M. Marszalska, W. Graczyk, Opaci i przeorzy, s. 91-92; J.M. Marszalska, Opactwo cystersów w Szczyrzycu, s. 81-82. 33 Arch. i BOCist. sygn. XXIII. 25. 34 Arch. i BOCist. sygn. VIII. 40. 35 [...] Quia ipsi inhaerendo Granitiebus inter bona villarum Janowice praedictorum recognoscentium heredum ex una, et Jodłownik Generosi Praeslai Niewiarowski etiam haeredis parte ab altera confectus partem fundi antea Catharinae de Markuszowa filii olim Smiel heredes post granites villarum praefatarum noviter erectes circa fun- dum villae praefate Jodłownik [...]. Arch. i BOCist. sygn. VIII. 39; Arch. i BOCist. sygn. VIII. 40; B. Reydlewicz, Provisio I [...], s. 70-71, 175, Arch. i BOCist., sygn. 754. 36 Arch. i BOCist. sygn. VII. 15. 37 Arch. i BOCist. sygn. VII. 16. 38 Z. Strychowski, De Origine […], k. 25-26, Arch. i BOCist., sygn. 3263. 39 B. Reydlewicz, Provisio I [...], s. 242-243, Arch. i BOCist., sygn. 754. JOLANTA M. MARSZALSKA 82 zał opatowi z dwoma braćmi zakonnymi złożyć przysięgę na najbliższych rokach, że przy- sługuje mu prawo pobierania dziesięciny z ról poznachowickich w kwocie 40 grzywien40 Za rządów następcy opata Borowskiego, Joachima I Cieniawskiego nadal trwał spór z Pieniążkami, który zdawał się nie mieć końca. W 1593 roku opat Joachim Cieniawski oskarżył Zofię Pieniążkową, wdowę po Nikodemie Pieniążku o zabranie drzewa zlasu w Gruszowie41. Z kolei w rok później, do Trybunału Koronnego w Lublinie trafiła skarga opata Cieniawskiego o zagarnięcie przez Jana Pieniążka jęczmienia i owsa we wsi Rogoź- nik, będącej własnością konwentu szczyrzyckiego. Trybunał w Lublinie skierował tę sprawę do ponownego rozpatrzenia przez sąd ziemski w Czchowie42. W 1594 roku sprawa ta zosta- ła umorzona a strony zostały zobowiązane do zawarcia wzajemnej ugody: [...] Stało się przyjacielskie postanowienie między Ich Mościami Panami, Xsiędzem Joachimem Czeniaw- skim, opatem czirzickim i konwentem jego z jednej strony a między Jego Mością Panem Ja- nem Pieniążkiem, podczaszym krakowskim [...]s O wiele bardziej absorbującym opata i Jana Pieniążka okazał się spór, jaki rozpoczął się w 1592 roku dotyczący zagarnięcia przez wspomnianego Pieniążka ról kmiecych, należą- cych do klasztoru na obszarze wsi Krauszów in fundo Morawszczyna. Opat nosił się z zamia- rem zajęcia pewnych dóbr należących do Jana Pieniążka w ramach rekompensaty, ale sąd nie zezwolił na to, nakazując obu stronom ponowne stawienie się na kolejnej rozprawie43. Sprawa trafiła przed Trybunał Koronny, który orzekł, że grunta kmiece w Krauszowie są własnością konwentu szczyrzyckiego i nieprawnie zostały zabrane przez Jana Pieniążka. W tej kwestii opat wraz ze dwoma zakonnikami został poproszony do złożenia przysięgi, że sporne grunty są własnością konwentu. Przysięgę tę miał złożyć w obecności sześciu świad- ków ze stanu szlacheckiego na najbliższych rokach sądowych ziemskich w Czchowie, po wydaniu orzeczenia Trybunału Koronnego44. Opat Cieniawski wniósł skargę przeciwko Ja- nowi Pieniążkowi w 1592 roku, odnośnie do zabrania przez Pieniążka wsi Morawszczyny, należącej do konwentu szczyrzyckiego. Klasztor reprezentowany przez Cieniawskiego wy- grał sporną sprawę w sądzie ziemskim i grodzkim, lecz oskarżony Jan Pieniążek nie zamie- rzał zastosować się do wydanego wyroku sądowego, argumentując brakiem kompetencji sądu w tej sprawie. Jan Pieniążek postanowił odwołać się do Trybunału Koronnego w Lu- blinie. Sąd nie przyjął apelacji oskarżonego, zażądał od niego złożenia przysięgi i odłożył ją do najbliższych roków sądowych45. Mimo wielkiego utrudzenia, niestety toczące się liczne spory pomiędzy opatem Cieniawskim a Janem Pieniążkiem zdawały się nie mieć końca. Kolejny z nich dotyczył wsi Rogoźnik, położonej na nowotarszczyźnie, którą opat szczy- rzycki nabył dla klasztoru w 1592 roku.46 W 1595 roku Jan Pieniążek zajął gwałtem wieś

40 Arch. i BOCist. sygn. XVI. 147; J.M. Marszalska, Opactwo cystersów w Szczyrzycu, s. 83. 41 Arch. i BOCist. sygn. XXIII. 27. 42 Arch. i BOCist. sygn. XI. 26. 43 Arch. i BOCist. sygn. XI. 55. 44 Arch. i BOCist. sygn. XI. 56. 45 Arch. i BOCist. sygn. XI. 49. 46 „Acquisitus est per Dominum Cieniavium Abbatem Monasterio, per viam iuris de Anno Domini 1592, Haben- tur ibidem sex subditi et scultetus, dant ex censu annuo Domino Abbati pro Festo S, Martin florenis 19, Bonorum quilbet, cmetho, alias Jarząbka, [...] Parocho ad Ludźmierz per unum coretum avenae sicut sub titulo Ludźmierz est dictum. Scultetus vero unum corretum siligimis, et alium avenae Regi Polonorum solvit saecundum quantitatem agrorum iuxta antiquas quietaciones”. Z. Strychowski, De Origine […], k. 122, Arch. i BOCist., sygn. 3263. SPORY I PROCESY GRANICZNE W DOBRACH KLASZTORU SZCZYRZYCKIEGO... 83 Rogoźnik Mniejszy, wyrządzając szkody oszacowane na 10 tysięcy grzywien. Opat Cie- niawski ponownie skierował sprawę do sądu grodzkiego w Nowym Sączu, który jeszcze w tym samym roku, (1595) wezwał Jana Pieniążka, aby ten stawił się w sądzie w sprawie wyrządzonych szkód. Pieniążek zasłaniając się chorobą nie stawił się w sądzie grodzkim. Następnie sprawa została skierowana do sądu ziemskiego w Czchowie, gdzie zezwolono opatowi na zadośćuczynienie poniesionych szkód w dobrach Pieniążka, na co z kolei oskar- żony nie zezwolił. Pieniążek został uznany przez sąd jako rebelios i banitus. Po całym tym trudnym zajściu, sąd ponownie wysłał komisję, aby ta odebrała część majętności oskarżone- go Pieniążka jako odszkodowanie za gwałtowne zabranie znacznej części majątku klasztor- nego. Oskarżony Jan Pieniążek nie przyjął orzeczenia sądu ziemskiego w wyniku czego opat Cieniawski wniósł sprawę do Trybunału Koronnego w Lublinie47. Ten opowiedział się po stronie pokrzywdzonego klasztoru szczyrzyckiego, i skierował sprawę ponownie do roz- patrzenia przez sąd ziemski w Czchowie. Oskarżony Jan Pieniążek został zobowiązany do zwrotu zajętych uprzednio przez siebie dóbr48. Podobnie jak opat Piotr III Borowski, jego następca na urzędzie opackim w Szczyrzycu, toczył wieloletnie procesy z właścicielami okolicznych wsi, graniczącymi z dobrami klasztoru. Tak też było w przypadku wsi Ostrow- sko i Dębno, położonych analogicznie jak Rogoźnik i Krauszów na nowotarszczyźnie. W la- tach 1595 – 1599 opat Joachim Cieniawski występował sądownie przeciwko Janowi ze Sienna, wojewodzie podolskiemu, dzierżawcy dóbr Czorsztyn a po jego śmierci w 1599 roku, przeciwko jego synom: Jakubowi i Krzysztofowi Sienneńskim, o zabranie wsi Ostrow- sko i Dębno. W 1599 roku sprawa została zakończona. Sąd ziemski w Czcho­wie ostatecznie przyznał sporne dobra klasztorowi szczyrzyckiemu49. Spory z Pieniążkami trwały za rządów również kolejnego opata szczyrzyckiego - Stanisła- wa VI Drohojowskiego. W 1615 roku opat złożył pozew do sądu grodzkiego w Krakowie w sprawie ustalenia granicy pomiędzy dobrami Mikołaja i Zofii Pieniążków a dobrami kon- wentu. Tym samym zapoczątkował kolejny już spór, który toczył się przez najbliższych 12 lat. Pomimo prób czynionych przez opata Drohojowskiego nie dochodziło do żadnej ugody50. Sprawa granic stała sią przedmiotem sporu o szczególnym nasileniu, zwłaszcza odkąd w 1618 roku, córka Mikołaja i Zofii Pieniążków, poślubiła Stanisława Wilkoszewskiego i jako wiano wniosła Skrzydlną i Wolę Skrzydlańską a wraz z nimi toczące się spory: [...] In hac autem perturbatione mensis aliqua habita pacis refleksione cedit bona Skrzydlna cum attenentis Sta- nislao Wilkoszewski ut suppono cum Filia quam ei Pieniążek uxorem dederat [...]51. Choćby w 1624 roku sąd grodzki krakowski wezwał do stawienia się Stanisława Wilko- szewskiego w celu złożenia stosownych wyjaśnień. Sprawa dotyczyła napadu poddanych Wilkoszewskiego Jana i Andrzeja Kulów ze Skrzydlnej, którym pomagali Sebastian Mazur i Jakub Fołtyn, na folwark klasztorny w Goduszy o godzinie 4 w nocy po święcie Trzech Króli w 1624 roku. Napadu dokonano pod nieobecność opata Drohojowskiego – gdy ten

47 Arch. i BOCist. sygn. XI. 30; Arch. i BOCist. sygn. XI. 31; Arch. i BOCist. sygn. XI. 33. 48 Arch. i BOCist. sygn. XI. 34. 49 Arch. i BOCist. sygn. VI. 1; Arch. i BOCist. sygn. VI. 2; Arch. i BOCist. sygn. VI. 3; Arch. i BOCist. sygn. VI. 4; Arch. i BOCist. sygn. VI. 5; Arch. i BOCist. sygn. VI. 6; Arch. i BOCist. sygn. VI. 7; J.M. Marszalska, W. Graczyk, Opaci i przeorzy, s. 100-101; J.M. Marszalska, Opactwo cystersów w Szczyrzycu, s. 84-85. 50 Arch. i BOCist. sygn. XXIII. 49; Arch. i BOCist. sygn. XXIII. 50. 51 B. Reydlewicz, Provisio I [...], s. 205, Arch. i BOCist., sygn. 754. JOLANTA M. MARSZALSKA 84 przebywał w Lublinie. Poddani Wilkoszewskiego, spalili folwark klasztorny – do czego zresztą się przyznali i za co zostali uwięzieni. W wyniku pożaru spłonęły budynki gospodar- cze ze wszystkim, co się w nich znajdowało. Co więcej, spaleniu uległy budynki mieszkalne z komorami a także stajnia, wołownia, obora, masztarnia, parkany, 3 szopy, 7 chlewów, browar a ponadto 2 banie miedziane, kocioł do wody i sad. Łączna wartość strat została oszacowana na 4. 680 złotych polskich52. Wilkoszewski nie stawił się osobiście na wezwa- nie sądu, lecz reprezentowany był przez swojego plenipotenta, który złożył odwołanie do Trybunału Koronnego w Lublinie. Trybunał Koronny utrzymał w mocy prawnej wyrok sądu grodzkiego krakowskiego, uznając winnym Stanisława Wilkoszewskiego podpalenia fol- warku klasztornego53. Reasumując, należy podkreślić, że omawiani opaci wykazali dużo troski, swoistej deter- minacji i zapobiegliwości, aby ochronić majątek klasztoru przed nieuczciwymi sąsiadami. Nie wahali się przed wykorzystywaniem drogi sądowej, by dowieść swoich racji. Dzięki nim klasztor wkraczał w epokę nowożytną, stabilny ekonomicznie, zabezpieczony prawnie dzięki skrupulatnie gromadzonej dokumentacji potwierdzającej nadania, kupna i sprzedaże. Nic więc dziwnego, że nalazł się w grupie klasztorów objętych tzw. komendą.

Disputes and Legal Suits Over Borders of the Estate at the Monastery in Szczyrzyc under the Abbots Piotr Borowski and Joachim Cieniawski in the Years 1565-1607 Summary The Cistercians of Szczyrzyc were committed for centuries to taking good care of the estate their monastery had been endowed with by Teodor Gryfita. Not only did they try to prevent it from being grabbed away by malevolent neighbours, but gradually added to it through acquisitions as well. A number of disputes, particularly over land, flared up in the second half of the 16th century and the beginning of the 17th century, under the rule of two Abbots – Piotr III Borowski (1565-1590) and Joachim Cieniawski (1592-1607). Both acted with much prudence and foresight to protect the estate from fraudulent neighbours, not he- sitating to resort to legal action in order to establish their rights. They sought to modernise the monastery in economic terms. They legally secured it with meticulously collected docu- mentation confirming endowments as well as all acquired or alienated property. No wonder, then, it was included among monasteries subject to the so-called Command.

52 Arch. i BOCist. sygn. XXIII. B. 18; B. Reydlewicz, Provisio I [...], sygn. 754, s. 206. 53 Arch. i BOCist. sygn. XXIII. B. 39; J.M. Marszalska, W. Graczyk, Opaci i przeorzy, s. 110- -111; J.M. Marszalska, Opactwo cystersów w Szczyrzycu, s. 86. Saeculum Christianum t. XX (2013)

Manlio Sodi Papieski Uniwersytet Salezjański, Rzym

La riforma liturgica tridentina (1568-1962) Conoscenza ed ermeneutica, tra istanze e problematiche

Il secolo XX è stato testimone di numerose edizioni di fonti liturgiche antiche e recenti. Tutto questo ha un ruolo positivo nello studio della teologia, sia in ordine alla conoscenza diretta delle stesse fonti che alla loro interpretazione1. Tra queste, meno conosciute risultano quelle più recenti, ed è in questa ottica che si è collocata un’impresa editoriale per avere accesso immediato all’editio princeps dei libri liturgici tridentini, e all’ultima editio typica realizzata durante il pontificato di Pio XII e Giovanni XXIII. Il lavoro che è stato condotto nell’arco di 13 anni (1997-2010) all’interno di due collane (Monumenta Liturgica Concilii Tridentini – Monumenta Liturgica Piana) è venuto a coinci- dere nell’ultima sua fase con la pubblicazione del “motu proprio” Summorum Pontificum (7 luglio 2007); una coincidenza che può contribuire ad una valutazione più oggettiva della li- turgia della Chiesa di Rito romano, ma anche alla evidenziazione di alcune problematiche che in un prossimo futuro interpelleranno con maggior urgenza la teologia liturgica, l’eccle- siologia e l’azione pastorale. Nell’ottica del presente studio una riflessione sulla conoscenza e l’uso dei libri liturgici tridentini può offrire l’opportunità per un accostamento più adeguato alla tradizione e, con- seguentemente, per una ermeneutica più attenta e oggettiva della situazione liturgica che si è creata nel 2007. Il confronto con i contenuti dei libri liturgici tridentini permette di poter partire da una base precisa e condivisa per conoscere ciò che è stato realizzato dopo il concilio di Trento, ma anche per verificare tutta la documentazione successiva che ha caratterizzato la vita del- la Chiesa fino alla vigilia del Vaticano II2. Dall’insieme, comunque, scaturisce pure una le-

1 Per un primo accostamento alla storia dei libri liturgici por. M. Sodi – M. Navoni, Il libro liturgico nella storia, in Associazione Bibliotecari Ecclesiastici Italiani, Acolit, Vol. 3.: Autori cattolici e opere liturgiche. Una lista di autorità, Editrice Bibliografica, Milano 2004, s. LVII-XCIV. Per i libri liturgici odierni por. Rivista Liturgica 95/5 (2008) sotto il titolo: La liturgia di rito romano e i suoi libri. Il completamento di questa riflessione si trova “Rivista Liturgica” 98/3 (2011) sotto il titolo: Ermeneutica del libro liturgico. 2 Un esempio emblematico è il pontificato di Benedetto XIV e l’attività liturgica che è avvenuta in quel periodo; por. al riguardo M. Sodi, Il De Sacrificio Missae di Benedetto XIV nel contesto liturgico tra Sei e Settecento, [in:] M.T. Fattori (ed.), Le fatiche di Benedetto XIV. Origine ed evoluzione dei Trattati di Prospero Lambertini (1675- 1758) = Temi e testi 97, Edizioni di Storia e Letteratura, Roma 2011, p. 189-213. MANLIO SODI 86 zione particolare costituita dall’invito a conoscere e a interpretare bene il libro liturgico per rispondere a istanze e problematiche che costituiscono il tessuto della vita della Chiesa.

1. Risposta ad attese Nella sessione XXV del Concilio di Trento (3-4 dicembre 1563), furono approvati dai Padri conciliari vari Decreti. Tra questi, uno «Super indice librorum, Catechismo, Breviario et Missali»3. La decisione è da mettere in rapporto, oltre a quanto è noto circa la situazione dei libri liturgici del tempo, con ciò che lo stesso Concilio aveva stabilito nella sessione XXIV, canone VII: Perché il popolo fedele riceva i sacramenti col massimo rispetto e devozione interiore, il santo sinodo comanda a tutti i vescovi non solo di spiegare prima l’efficacia e l’utilità dei sacramenti in modo comprensibile ai fedeli, nei casi in cui li amministrano personalmente, ma anche di curare che i singoli parroci facciano ciò con pietà e prudenza, anche in lingua volgare, se è necessario e se è possibile. Dovranno seguire la forma prescritta dal sinodo per la catechesi dei singoli sacramenti, che i vescovi faranno tradurre fedelmente in lingua volgare e cureranno che sia esposta al popolo da tutti i parroci. Durante la santa messa e nella celebrazione delle sacre funzioni, nelle singole feste e solennità, esporranno in volga- re la parola di Dio e salutari esortazioni, sforzandosi di farle penetrare nel cuore di tutti (lasciate da parte le questioni inutili), e istruiranno i fedeli nella legge del Signore4. Terminato il Concilio, il compito fu portato a termine sotto il pontificato di Pio V (1566- 1572). Per suo ordine, infatti, nel 1566 fu pubblicato il Catechismus per uso dei parroci5. Dopo due anni, nel 1568, apparve il Breviarium Romanum; e nel 1570 il Missale Romanum. Altri libri liturgici saranno riformati e stampati fino al 1614, quando sarà pubblicato il Ritu- ale Romanum.

2. «Monumenta Liturgica Concilii Tridentini» Il titolo della collana: Monumenta Liturgica Concilii Tridentini (= MLCT) riflette in modo adeguato l’intero corpus. Anche se il Concilio di Trento si era espresso solo sulla riforma di due libri liturgici (il Breviarium e il Missale), bisogna riconoscere che l’opera di revisione e di edizione degli altri quattro si colloca come logica conseguenza dei primi due. Il progetto fu portato a compimento secondo questa cadenza cronologica:

– Breviarium Romanum (Pio V; 1568) – Missale Romanum (Pio V; 1570) – Martyrologium Romanum (Gregorio XIII; 1584) – Pontificale Romanum (Clemente VIII; 1596) – Caeremoniale Episcoporum (Clemente VIII; 1600) – Rituale Romanum (Paolo V; 1614).

3 Cfr. G. Alberigo (ed.), Conciliorum Oecumenicorum Decreta, Dehoniane, Bologna 1991, p. 797. 4 Ibidem, p. 764. 5 Cfr. R. Lanzetti, Catechismus ad Parochos, [in:] M. Sodi – A.M. Triacca (edd.), Dizionario di Omiletica, Ldc – Velar, Leumann (Torino) – Gorle (Bergamo) 2002, p. 252-255 (con bibliografia). LA RIFORMA LITURGICA TRIDENTINA (1568–1962)... 87 Lo studio delle fonti liturgiche, e soprattutto la realizzazione della riforma promossa dal Vaticano II, hanno fatto maggiormente sentire l’urgenza di avere tra mano i testi originari della riforma tridentina. Ed è per rispondere a questa attesa di maggior conoscenza che è stata realizzata la collana caratterizzata da questi criteri: a) riproduzione anastatica – quasi sempre a due colori – dell’originale; b) ampia introduzione circa la storia del relativo libro liturgico, arricchita dalla segnalazione delle edizioni ufficiali successive e dal confronto con l’ultima editio typica precedente la riforma del Concilio Vaticano II; c) apparato di Appendici con l’incipit delle formule. Ed ecco i volumi secondo l’ordine di apparizione nella collana: 2.1. Il Pontificale Romanum (1595-1596) L’edizione del Pontificale Romanum apparve verso la fine del sec. XVI; l’impegno per la stampa dovette durare vari mesi; ne è segno, tra l’altro, la duplice data che caratterizza qu- esto volume: 1595 nel frontespizio, e 1596 nel colophon. L’altro motivo è determinato, in particolare, dalla presenza delle stupende incisioni che arricchiscono l’opera. Si tratta del lavoro dell’incisore F. Villamena, il principale artista del XVI secolo in questo settore. L’o- riginale si trova abbastanza facilmente in varie biblioteche. Questa l’edizione:

M. Sodi – A.M. Triacca (edd.), Pontificale Romanum. Editio princeps (1595-1596). Edizione anastatica, Introduzione e Appendice, Lev, Città del Vaticano 1997, pp. XXIV + 731 (MLCT 1).

La Presentazione è di R. Farina, allora Rettor Magnifico dell’Università Pontificia Sale- siana, già Prefetto della Biblioteca Apostolica Vaticana, Card. Archivista e Bibliotecario di S.R.C. In Appendice sono indicizzati i Vangeli, i Salmi e Cantici, gli Inni e Responsori, le Antifone, l’Eucologia e le Litanie6. 2.2. Il Missale Romanum (1570) Attesa da tempo, la pubblicazione del Missale del Concilio di Trento si rendeva sempre più urgente per facilitare il confronto con la vera editio princeps voluta dai Padri conciliari a Trento. L’originale riprodotto si trova nella Biblioteca del Capitolo Metropolitano di Mila- no. Questa l’edizione:

M. Sodi – A.M. Triacca (edd.), Missale Romanum. Editio princeps (1570). Edizione anastatica, Introduzione e Appendice, Lev, Città del Vaticano 1998, pp. XLVI + 720 (MLCT 2). Una nuova edizione è apparsa nel 2012: pp. XLVIII + 720.

6 Per una comprensione più adeguata della storia di questo Pontificale si osservi la prima edizione a stampa con relativa introduzione: M. Sodi (ed.), Il “Pontificalis liber” di Agostino Patrizi Piccolomini e Giovanni Burcardo = MSIL 43, Lev, Città del Vaticano 2006, p. XLIV + 619. MANLIO SODI 88

La Presentazione è del card. C.M. Martini, allora arcivescovo di Milano. In Appendice sono indicizzate le formule eucologiche, secondo questo ordine: Eucologia (completa), Col- lectae, Super oblata, Post Communionem, Super populum, Prefazi, Orazioni varie7. 2.3. Il Breviarium Romanum (1568) La preoccupazione dei Padri conciliari a Trento era relativa alla celebrazione della messa e alla preghiera dei sacerdoti. Per questo il Breviarium fu il primo volume ad apparire nel 1568, a soli 5 anni dalla conclusione del Concilio. L’originale riprodotto è costituito da un volume in folio; questo ha permesso di realizzare la pubblicazione in un solo volume anche di questa fonte preziosa che è parte integrante della storia del culto cristiano. Esso è stato rinvenuto nell’archivio parrocchiale della chiesa “San Biagio” di Scrofiano (diocesi di Mon- tepulciano-Chiusi-Pienza, in provincia di Siena). Questa l’edizione:

M. Sodi – A.M. Triacca (edd.), Breviarium Romanum. Editio princeps (1568). Edizio- ne anastatica, Introduzione e Appendice, Lev, Città del Vaticano 1999, pp. XXII + 1056 (MLCT 3). Una nuova edizione è apparsa nel 2012: pp. XX + 1056.

La Presentazione è del card. V. Noè. In Appendice sono indicizzati solo gli Inni e le Ora- zioni; e data l’ampiezza del volume, una parte notevole dell’Introduzione è stata sviluppata in Rivista Liturgica8. 2.4. Il Caeremoniale Episcoporum (1600) In stretta relazione con il Pontificale Romanum si colloca il Caeremoniale che fu pubbli- cato solo dopo quattro anni dal Pontificale, nel 1600. L’impostazione grafica è la stessa; identica è la mano dell’artista autore delle incisioni, il Villamena; anzi, talvolta, la stessa incisione è presente sia nel Pontificale che nel Caeremoniale. L’originale riprodotto si trova abbastanza facilmente in varie biblioteche. Questa l’edizione:

A.M. Triacca – M. Sodi (edd.), Caeremoniale Episcoporum. Editio princeps (1600). Edizione anastatica, Introduzione e Appendice, Lev, Città del Vaticano 2000, pp. XLIV + 346 (MLCT 4).

La Presentazione è di mons. P. Marini, allora Maestro delle celebrazioni liturgiche del Sommo Pontefice, e oggi Presidente del Pontificio Comitato per i Congressi Eucaristici In- ternazionali. Il volume è completato da due Appendici: nella prima si trova un Indice anali- tico-sistematico dei contenuti dell’opera; nella seconda sono indicizzati l’eucologia, gli inni e le invocazioni.

7 Nell’ampia Introduzione si delinea la storia del Missale; prezioso è il confronto con l’editio princeps realizzata a Milano nel 1474. La storia risulterà più completa quando sarà disponibile l’edizione del Missale Romanae Curiae per completare in tal modo la conoscenza del passaggio dal tempo dei sacramentari a quel Missale plenario che avrà il suo esito più definitivo con l’editio princeps del 1570. 8 Cfr. M.G. Foti, Breviarium Romanum 1568. Descrizione critica dell’esemplare di Scrofiano, “Rivista Liturgi- ca” 87 (2000) 167-178; M. Sodi, Il Breviarium Romanum: tra l’editio princeps del 1568 e l’editio typica del 1961, [in:] “Rivista Liturgica” 87 (2000) p. 179-191. LA RIFORMA LITURGICA TRIDENTINA (1568–1962)... 89 2.5. Il Rituale Romanum (1614) Il Rituale è il libro tipico per le celebrazioni presiedute dal presbitero. La sua preparazio- ne ha avuto una storia abbastanza complessa, come ampiamente descritto nell’Introduzione all’edizione anastatica. Lo studio dello sviluppo e dell’adattamento del suo contenuto costi- tuisce una pagina di storia del culto cristiano quanto mai interessante. Degne di attenzione le sinossi che mettono a confronto sia il testo base della Costituzione apostolica con quello definitivo, sia le successive edizioni ufficiali con l’editio typica del 1952. L’originale ripro- dotto appartiene alla Biblioteca Nazionale Braidense di Milano. Questa l’edizione:

M. Sodi – J.J. Flores Arcas (edd.), Rituale Romanum. Editio princeps (1614). Edizio- ne anastatica, Introduzione e Appendice, Lev, Città del Vaticano 2004, pp. LXXVI + 442 (MLCT 5).

La Presentazione era stata predisposta dal prof. A.M. Triacca pochi giorni prima della morte (4 ottobre 2002). L’edizione ha richiesto tempo anche a motivo dello studio dell’ori- ginale manoscritto che nel 1613 è servito al Gabuzio (segretario del gruppo di lavoro) per la preparazione del testo a stampa apparso l’anno successivo; conservato nell’Archivio della Congregazione dei Padri Barnabiti a Roma, è stato riprodotto nella prima Appendice. Nella seconda, invece, si trovano pagine dell’originale manoscritto conservato presso l’Archivio della Pontificia Università Gregoriana, annotato dal card. R. Bellarmino. Nella terza, infine, sono indicizzate queste categorie di formule: Orationes, Exorcismi, Psalmi et Cantica (sud- divisi in Index Psalmorum numericus, alphabeticus e Index canticorum), Lectiones biblicae, Hymni9. 2.6. Il Martyrologium Romanum (1584) Anche la pubblicazione del Martyrologium richiese a suo tempo un notevole impegno da parte della Commissione, sia per la complessità dell’opera in sé, sia per il passaggio, proprio in quegli anni, dal calendario giuliano a quello gregoriano avvenuto nel 1582. L’originale si trova nella Bibliotheca S. Jacobi del Monastero benedettino di Pontida (Bergamo). Questa l’indicazione dell’opera:

M. Sodi – R. Fusco (edd.), Martyrologium Romanum. Editio princeps (1584). Edizione anastatica, Introduzione e Appendice, Lev, Città del Vaticano 2005, pp. XLVI + 604 (MLCT 6).

La Presentazione è di R. Godding, direttore della Société des Bollandistes. L’originale comprende già un Index puntualmente riprodotto nelle pp. 449-59910.

9 Per la storia del Rituale e per una verifica di quanto avvenuto in quel periodo in numerose diocesi, può risultare prezioso il confronto con: M. Sodi – M. Wirth (edd.), Rituale Sacramentorum Francisci de Sales Episcopi Geben- nensis iussu editum anno 1612 = MSIL 58, Lev, Città del Vaticano 2010, s. XXXII + 462. Si veda anche T. Koso, Manuale ad sacramenta Ecclesiae ministranda. Nagasaki 1605, [in:] Rivista Liturgica 99/6 (2012), p. 1045-1058 (con indicazione dell’edizione anastatica realizzata nel 2006 in Giappone). 10 L’opera potrà essere meglio compresa e valorizzata quando risulterà disponibile – il progetto è in progress – l’edizione del Card. Cesare Baronio cui si fa ampio riferimento nella stessa Introduzione. MANLIO SODI 90 3. «Monumenta Liturgica Piana» La storia del movimento liturgico racchiude – tra l’altro – una pagina preziosa attorno alla figura di Pio XII11. L’Enciclica Mediator Dei (20 novembre 1947) appare come la magna charta per realizzare una riforma generale della liturgia12. L’inchiesta tra tutti i vescovi della Chiesa darà i suoi frutti13; la riforma della Veglia pasquale (1951) e della Settimana santa (1955) saranno un segno eloquente di questa volontà riformatrice, interrotta con la morte del Pontefice (1958). L’annuncio di un Concilio in cui si sarebbe trattato anche della questione liturgica non ferma l’opera riformatrice iniziata sotto Pio XII; ed è in questa linea che sotto il pontificato di Giovanni XXIII appaiono ancora le editiones typicae dei libri tridentini rivisti alla luce del Rubricarum instructum e del relativo Codex rubricarum (1960)14. La riforma liturgica voluta dal Concilio Vaticano II più volte ha fatto riferimento a quella tridentina. Alcuni testi introduttivi agli attuali libri liturgici chiamano direttamente in causa la riforma post-tridentina come un punto di passaggio essenziale per la comprensione della storia della liturgia15. Del resto, quando i Padri conciliari approvavano la Sacrosanctum Concilium [= SC] ben conoscevano e usavano i libri liturgici tridentini. E fu in questa situazione che essi stabilivano di:

– «[...] adattare alle esigenze del nostro tempo quelle istituzioni che sono soggette a muta- menti» (SC 1); – «[...] interessarsi in modo speciale anche della riforma e della promozione della liturgia» (SC 1; si notino i termini instaurare atque fovere); – «[...] richiamare i [...] principi riguardanti l’incremento e la riforma della liturgia, e stabi- lire norme pratiche (SC 3: principia et practicas normas); – dedicare «una specialissima cura nella riforma e nell’incremento della liturgia» (SC 14: instauranda et fovenda); – «[...] fare un’accurata riforma generale della liturgia [che] consta di una parte immutabile [...] e di parti suscettibili di cambiamento, che nel corso dei tempi possono o anche devo- no variare» (SC 21: variare possunt vel etiam debent);

11 Per un approfondimento circa il periodo di storia del culto nel sec. XX por. B. Neunheuser – A.M. Triacca, Mo- vimento liturgico, [in:] D. Sartore – A.M. Triacca – C. Cibien (edd.), Liturgia, San Paolo, Cinisello B. (Mi) 2001, p. 1279-1293 (con ampia bibliografia). 12 Cfr. M. Sodi, Cinquant’anni dalla “Mediator Dei”. Una rilettura in prospettiva pedagogico-pastorale, in Ecclesia Orans 14/3 (1997) 413-437, e [in:] P. Sorci (ed.), Il soggetto della celebrazione. A cinquant’anni dalla “Mediator Dei”, Sciascia Editore, Caltanissetta-Roma 1998, pp. 15-57; testo spagnolo “Phase” 37/222 (1997) pp. 479-498. 13 Cfr. C. Braga, La «Commissione Piana» per la riforma della liturgia, [in:] Rivista Liturgica 91/1 (2004) pp. 142-160. Si tratta dell’Introduzione all’opera: La riforma liturgica di Pio XII: documenti, vol. I: La “memoria sulla riforma liturgica”, Clv-Edizioni Liturgiche, Roma 2003. 14 Per un’adeguata conoscenza di questo periodo si veda Rivista Liturgica 99/6 (2012) sotto il titolo: «Traditio et progressio». Nel ricordo di mons. Annibale Bugnini, soprattutto gli studi di G. Pasqualetti e P. Sorci. 15 Cfr. in particolare le Costituzioni apostoliche Pontificalis Romani recognitio (18 giugno 1968); Missale Roma- num (3 aprile 1969); Laudis canticum (1 novembre 1970); Divinae consortium naturae (15 agosto 1971); Sacram Unctionem infirmorum (30 novembre 1972); il «Prooemium» all’Istitutio generalis Missalis Romani (26 marzo 1970); il «Prooemium» al Caeremoniale Episcoporum (14 settembre 1984); il «Decretum» con cui si apre il Mar- tyrologium Romanum (29 giugno 2001). LA RIFORMA LITURGICA TRIDENTINA (1568–1962)... 91 – «ordinare i testi e i riti in modo che esprimano più chiaramente le sante realtà che signifi- cano» (SC 21); – poter «capire facilmente [le sante realtà] e parteciparvi con una celebrazione piena, attiva e comunitaria» (SC 21; cf anche SC 30); – far precedere «la revisione delle singole parti della liturgia [...] da un’accurata ricerca teologica, storica e pastorale» (SC 23); – tenere «in considerazione sia le leggi generali della struttura e dello spirito (structurae et mentis) della liturgia, sia l’esperienza derivante dalla più recente riforma (instauratio) liturgica...» (SC 23); – non introdurre «innovazioni se non quando lo richieda una vera e accertata utilità della Chiesa» (SC 23); – avere «l’avvertenza che le nuove forme in qualche modo scaturiscano organicamente da quelle già esistenti» (SC 23); – promuovere «quella soave e viva conoscenza della sacra Scrittura, che è attestata dalla venerabile tradizione dei riti sia orientali sia occidentali» (SC 24); – rivedere (recognoscantur) «i libri liturgici [...] servendosi di persone competenti e consul- tando vescovi...» (SC 25; cf anche SC 31); – «osservare le [...] norme generali [nell’attuazione della riforma]» (SC 33 e articoli segu- enti 34-36).

Alla luce di queste e di numerose altre indicazioni conciliari è possibile accostare e valu- tare i contenuti dei libri liturgici apparsi nella collana Monumenta Liturgica Piana (= MLP) dove il “piana” rinvia, appunto, all’opera di Pio XII in modo particolare. La presentazione di queste fonti è condotta secondo l’ordine di apparizione nella collana stessa. I primi quattro volumi riproducono a due colori l’originale indicato. Ciò che caratte- rizza le singole opere è non solo la riproduzione dell’originale ma la numerazione marginale progressiva per lo studio e la indicizzazione dei testi e l’Introduzione in cui i due Curatori spiegano ogni volta il significato dell’edizione. 3.1. Il Missale Romanum (1962) Alla vigilia del Vaticano II appare l’editio typica del Missale Romanum. L’Introduzione all’edizione spiega l’impostazione di quel Missale come pure le prospettive per una sua più approfondita conoscenza quale verrà offerta soprattutto dalla Rivista Litutrgica16. Questa l’edizione:

M. Sodi – A. Toniolo (edd.), Missale Romanum. Editio typica (1962). Edizione ana- statica e Introduzione, Lev, Città del Vaticano 2007, pp. XVIII + 1096 (MLP 1).

L’accostamento del Missale del 1962, colto nell’ottica di un cammino storico, può per- mettere la valorizzazione di pagine di vitalità ecclesiale che, se osservate con sguardo atten- to e soprattutto con prospettiva teologica, danno una capacità di accostamento oggettivo alla storia e di assumerla come magistra, come evidenziava Paolo VI nella Costituzione aposto-

16 Cfr. Rivista Liturgica 95/1 (2008) sotto il titolo: Celebrare con il Messale di san Pio V; cfr. anche M. Sodi, Il Messale di Pio V. Perché la Messa in latino nel III millennio? Messaggero, Padova 2007, p. 48 (edizione anche in lingua polacca). MANLIO SODI 92 lica Missale Romanum. Da quella prospettiva ecclesiale si solleva lo sguardo sull’intero percorso storico della liturgia e sul significato delle sue forme e del loro adattamento nel tempo17. 3.2. Il Rituale Romanum (1952) ll primo libro edito dalla riforma “piana” è stato il Rituale apparso nel 1952. Anche in questo caso l’Introduzione dopo essersi soffermata sulla struttura del libro traccia prospetti- ve per un’approfondita conoscenza. Questa l’edizione:

M. Sodi – A. Toniolo (edd.), Rituale Romanum. Editio typica (1952). Edizione anasta- tica e Introduzione, Lev, Città del Vaticano 2008, pp. XIII + 970 (MLP 2).

La pubblicazione di un testo relativamente recente come il Rituale del 1952 offre l’opportunità di stabilire un rapporto serio tra il prima e il dopo del Concilio Vaticano II, per quanto concerne la liturgia. Ad un volume unico come il presente, oggi non corrisponde però un altro unicum. Gli Ordines, frutto della riforma liturgica postconciliare e tradotti in tutte le lingue offrono la possibilità di un confronto per cogliere non tanto le specificità delle singole scelte compiute, quanto soprattutto la mens theologica che le ha guidate e che risulta ampiamente descritta nei Praenotanda ai singoli libri. Accostarsi pertanto a questo libro liturgico, ormai conside- rato come una fonte per lo studio della storia dell’evoluzione delle forme oranti della Chiesa di Rito romano, è intraprendere l’approfondimento di un capitolo della traditio fidei che nella liturgia trova la sua tipica espressione perché caratterizzata dai linguaggi della confes- sio laudis quale si attua nella celebrazione dei santi misteri. 3.3. Il Pontificale Romanum (1961-1962) Edito in tre tomi, secondo la tradizione relativamente recente, anche il Pontificale appare in edizione ufficiale. Raccolto ora in un solo volume, il testo offre la possibilità di accostare tutta la documentazione relativa alle celebrazioni del vescovo. Il confronto tra l’editio prin- ceps tridentina e l’ultima editio typica permette di cogliere una linea di continuità pur nella novitas perenne della liturgia. Questa l’edizione:

M. Sodi – A. Toniolo (edd.), Pontificale Romanum (1961-1962). Edizione anastatica e Introduzione, Lev, Città del Vaticano 2008, pp. XIV + 526 (MLP 3).

Nel delineare le norme generali per la riforma della liturgia il Concilio Vaticano II affer- mava che «per conservare la sana tradizione e aprire però la via a un legittimo progresso, la revisione delle singole parti della liturgia deve essere sempre preceduta da un’accurata inve- stigazione teologica, storica e pastorale» (SC 23). Se questo vale per ogni aspetto della vita,

17 Nel 2010 è stata fatta un’edizione anastatica del Missale da parte della Tipografia Poliglotta Vaticana, ripro- ducendo tale e quale (senza alcun riferimento all’anno corrente) l’edizione del 1962, ad eccezione della preghiera per gli Ebrei del Venerdì santo. Il testo fu modificato in seguito alle polemiche suscitate in conseguenza del “Motu proprio” del 2007, ma disattendendo il titolo che rimase come in precedenza: «8. Pro conversione Iudaeorum» (por. p. 173-174)! Su tutta questa polemica nella storia por. P. Gianazza, La preghiera per gli Ebrei nella liturgia di rito romano, [in:] Rivista Liturgica 95/1 (2008), p. 155-176. LA RIFORMA LITURGICA TRIDENTINA (1568–1962)... 93 a maggior ragione vale anche per le forme attraverso cui il dialogo tra Dio e l’uomo, nel contesto storico-salvifico della rivelazione cristiana, si prolunga nel tempo. Il percorso sto- rico permette di cogliere i tratti salienti di una pagina della traditio in cui la prassi della lex orandi testimonia nelle sue varie fasi le modalità di espressioni cultuali della comunità cri- stiana. Entrare in questi contenuti è la sfida che interpella soprattutto il teologo. Ma, in parallelo, interpella ogni ambito culturale: dall’arte alla musica, dalla prosa alla poesia, dall’uso della Scrittura alla sua interpretazione orante... è tutto un intreccio di elementi che rivelano lo stretto rapporto che intercorre tra culto e cultura. Far emergere questa sintonia è la lezione che il confronto con una pagina di storia può rilanciare anche a partire da una conoscenza più profonda della storia dei libri liturgici. 3.4. Il Breviarium Romanum (1961) Anche il Breviarium appare in editio typica. La soluzione grafica offerta dal totum ha permesso – come già per l’editio princeps tridentina – di poter realizzare questa edizione anastatica. In tal modo si ha la possibilità di poter comprendere più facilmente la complessità e la ricchezza di quanto racchiuso nell’opera, ma anche l’occasione per fare confronti con ciò che è stato realizzato in seguito al Vaticano II. Questa l’edizione:

M. Sodi – A. Toniolo (edd.), Breviarium Romanum. Totum. Editio typica (1961). Edi- zione anastatica e Introduzione, Lev, Città del Vaticano 2009, pp. XIX + 1648 (ML5P 4).

I 12935 numeri che indicizzano i testi denotano l’ampiezza di quanto racchiuso nell’ope- ra e insieme possono costituire un’opportunità utile alla conoscenza dei contenuti e del modo con cui è stata organizzata la preghiera oraria nella Chiesa di Rito romano. 3.5. Fontes – Indices – Concordantia (1568-1962) Atteso da tempo, il volume completa le due collane dei libri liturgici tridentini. Se il tito- lo appare nella sua immediatezza, una parola invece è richiesta per i contenuti che racchiu- dono, anzitutto, l’opera del Bruylants da tempo esaurita ma preziosa ai fini di una documen- tazione storica dei testi del Missale. In secondo luogo, gli Indices delle formule del Breviarium, del Missale, del Pontificale e del Rituale offrono la possibilità di verificare i documenti della storia. E finalmente laConcordantia che permette di accostare la termino- logia e quindi la teologia del Missale tridentino. Questa l’opera:

M. Sodi – A. Toniolo – P. Bruylants (†), Liturgia tridentina. Fontes – Indices – Con- cordantia 1568-1962, Lev, Città del Vaticano 2010, pp. XIX + 1254 (MLP 5).

L’iniziativa della collana e il suo completamento hanno sollecitato attese e curiosità di vario genere. Il confronto con il contenuto degli 11 tomi (MLCT e MLP) permette ora di poter studia- re da vicino le fonti liturgiche che hanno caratterizzato la vita cultuale della Chiesa di Rito ro- mano per ben quattro secoli18.

18 In questa collana non sono stati presi in considerazione il Caeremoniale e il Martyrologium perché di ambedue non è stata curata un’editio typica aggiornata e ufficiale nel tempo che precede immediatamente il Vaticano II. MANLIO SODI 94 Il dialogo diretto con la fonte dà la possibilità di verificare contenuti e scelte liturgico- -pastorali per stabilire eventualmente i confronti con altri periodi della vita della Chiesa.

4. Tra problemi e prospettive Sarebbe semplicistico ridurre i problemi della liturgia odierna alla scelta di uno o dell’al- tro Messale (o altro libro liturgico). Del resto ci si è resi conto che la soluzione prospettata nel 2007 dal “Motu proprio” e dalla successiva “Istruzione” lascia ancora spazi di incertez- za; ma quello che più risulta impellente è la dicotomia pastorale e spirituale a cui tutto ciò dà adito. Alcune problematiche da non disattendere possono essere enucleate così:

– Il Missale di Pio V (come pure il Breviarium e anche il Martyrologium) ruota attorno al Calendario; il cambio ufficiale di esso (14 febbraio 1969) impone per evidenza di conte- nuti che nello stesso Rito non vi siano sfasature di solennità, feste e memorie. – Strettamente correlata al cambio del Calendario è la disposizione dei contenuti del Missa- le con il suo Lezionario e con tutto il corpus dei formulari di messe del Proprium de Tempore e de Sanctis. – La centralità del Lezionario domanda – se si vuol essere coerenti con gli altiora principia del Vaticano II – che tutto ruoti attorno ad esso, a cominciare dall’uso dei testi eucologici. – La maggior parte dei testi eucologici del Missale di Pio V sono presenti in quello di Paolo VI; anzi questo Messale è molto più “tradizionale” del primo, in quanto recupera larga- mente ciò che la Commissione incaricata da Pio V non poteva conoscere. – Il rito “extra ordinario” (o meglio, la extraordinaria expressio) non poteva allora consi- stere solo nell’adozione dell’Ordo Missae del precedente Missale? Questo avrebbe per- messo di venire incontro sia alle attese della lingua latina e del canto (anche se tutto ciò è presente nell’attuale Ordo Missae); sia – nel bisogno – di ricorrere a quella ritualità; sia ai momenti prolungati di silenzio... Ma avrebbe anche dato l’occasione di esprimere con molta chiarezza la propria adesione ai principia del Concilio rispettando il ruolo del Le- zionario e di tutta la liturgia della Parola (che, come esprime il “Motu proprio”, può riso- lversi «utendo editionibus ab Apostolica Sede recognitis» [art. 6]).

La problematica può essere sviluppata ulteriormente, ma forse con poco frutto per la ri- stretta capacità dialogica che questa situazione ha comportato a vari livelli. Se da ciò che è avvenuto in seguito al Summorum Pontificum scaturisce una lezione positiva, questa non può che essere un invito a continuare nella formazione alla liturgia per essere formati da essa. È la lezione che scaturisce dalla storia; e la pubblicazione dei vari libri liturgici permet- te di accostarsi a queste “fonti” da considerarsi nella loro globalità per una lettura attenta nell’ottica della traditio e della sua perenne novitas.

5. A scuola di formazione liturgica, tra istanze e problematiche Cosa significa “formazione liturgica”? In ogni momento del percorso della riforma litur- gica voluta dal Vaticano II, già a cominciare dalla stessa Costituzione conciliare, il tema della formazione è stato declinato in tanti modi. Molto è stato realizzato; alcuni aspetti sono mancati; altro rimane ancora da approfondire e da mettere in opera. Nell’insieme, infatti, LA RIFORMA LITURGICA TRIDENTINA (1568–1962)... 95 non si è ancora avuto il coraggio di attuare quel dettato conciliare che in prospettiva di prin- cipio viene ritenuto strategico per «far crescere ogni giorno più la vita cristiana tra i fedeli» (SC 1). I Padri conciliari ne erano ben consapevoli: se non si comincia dalla formazione che si attua nella scuola di teologia, non si realizza un percorso formativo che con il tempo giunge a permeare il modo di pensare e quindi di agire nella Chiesa. È impressionante un raffronto con il dettato di SC 14, 15, 16 e 17: quei contenuti sono rimasti spesso lettera morta. E allo- ra viene da esclamare: a quando una più accentuata attenzione al problema della formazione liturgica del clero a partire dagli altiora principia e dalle indicazioni concrete del Vaticano II? Il Concilio di Trento cominciò a risolvere questo problema con l’istituzione dei seminari e impegnando i vescovi a rimanere nella propria diocesi per seguirne la vita. Anche lo studio dei contenuti dei libri liturgici tridentini costituisce un monito per cono- scere la tradizione, per valorizzarla e coglierne quegli sviluppi che oggi ammiriamo nel Missale così detto di Paolo VI, ma in realtà è il Messale della Chiesa che – secondo i tempi – adatta le proprie forme e strutture cultuali perché l’espressione liturgica della pietas sia più fedele al Mistero e all’uomo. È a partire da questi obiettivi che subentrano approfondimenti che intendono rispondere a domande talora inespresse, ma frequentemente ricorrenti sia in chi usa ordinariamente il libro, sia in chi è chiamato ad approfondirne i contenuti in vista della formazione degli ope- ratori pastorali e soprattutto dei “presidenti” di assemblea. Agli inizi della riforma liturgica promossa dal Vaticano II la novità dei testi ha stimolato una certa conoscenza. L’insistenza sulla novità dei Praenotanda non ha però invogliato un confronto diretto con essi; e tanto meno ha creato una mens capace di condizionare positiva- mente l’interpretazione del libro in vista del suo uso corretto nel rispetto dello stesso libro, della celebrazione, dell’assemblea. Da qui pertanto l’invito ad accostarsi con maggior deon- tologia professionale al libro liturgico tenendo conto di tutto ciò che esso contiene, dalla prima all’ultima pagina. Nel contesto della complessa problematica, se non si ritorna al confronto con i principi ispiratori della riforma liturgica (a partire dalla Costituzione Sacrosanctum Concilium) e all’intreccio che intercorre tra Praenotanda e il resto del libro liturgico, non si ritrova quella serenità di giudizio, di valore e di azione che oggi manca in molti contesti ecclesiali.

6. Il libro liturgico: un testo per la celebrazione o per lo studio? Non è la prima volta che nell’ambito degli studi di liturgia ci si pone dinanzi alle sfide che l’ermeneutica pone al libro liturgico. Contributi preziosi si trovano in strumenti di lavoro che il liturgista ben conosce. Tenendo conto di quanto prodotto finora, ci sembra di poter formu- lare alcune istanze e prospettive, con l’unico intento di contribuire allo sviluppo di una “scienza”, quella liturgica appunto, i cui risultati si riversano su una comprensione ancora più profonda della stessa azione liturgica e dei suoi elementi. Collocando in un certo ordine le istanze che emergono da varie parti, sembra di poter offrire quasi una criteriologia per accostare tutto il libro liturgico non solo come documento a sé (quasi come una “fonte” da cui attingere conferme) ma anche e soprattutto come stru- mento destinato a mediare un incontro tra il mistero trinitario e il mistero dell’uomo. MANLIO SODI 96 – Il libro liturgico è un “testimone della fede”. Il valore di questa “testimonianza” è dato dal fatto che la Chiesa esprime in quel testo ciò che essa crede. Il contenuto della fede trova in quelle espressioni la forma che è frutto dell’incontro tra la Parola di Dio e la sensibilità teologico-spirituale di una communitas. Ecco perché esiste una editio typica: un testo cioè in cui tutti si possono ritrovare per la stessa fede, e per questo essere assun- to come guida, modello, repertorio e normativo per la celebrazione. – All’interno dell’editio typica vanno però stabiliti livelli diversificati di autorità e autore- volezza. Una cosa è il valore dei testi del Lezionario; altro quello delle formule tipica- mente sacramentali; altro ancora i testi che possono avere scelte diverse o testi che posso- no essere sostituiti in vista dell’adattamento alle singole assemblee. L’accostamento del libro liturgico richiede pertanto di saper individuare il cuore teologico dell’insieme del- l’ordo, sapendo distinguere tra ciò che è essenziale e ciò che è soggetto ad adattamento. – Il rito liturgico “in atto” è la lex orandi “in attuazione”. L’espressione nella sua concisio- ne invita a tenere strettamente unito il libro (il contenuto) con l’azione liturgica che esso deve guidare e strutturare. Pertanto il valore del libro liturgico scaturisce dall’uso che se ne fa nella celebrazione; e di riflesso la celebrazione diventa criterio ermeneutico dei contenuti propri del libro stesso. È nell’uso che si conosce il libro liturgico con maggior profondità, allo stesso modo con cui la Parola di Dio rinasce nell’azione liturgica. – Strettamente correlato è il riferimento a colui che usa il libro liturgico. La ministerialità propria e specifica rinvia alla diversa importanza tra un libro e l’altro, e anche alle carat- teristiche dei testi nelle sequenze rituali che esso racchiude. Anche la persona che usa il libro viene a costituire un criterio ermeneutico in ordine ai contenuti e alla loro assimila- zione. – La “biblioteca” costituita dai libri liturgici presenta una vera e propria enciclopedia in cui si ritrovano innumerevoli espressioni che se da una parte riflettono aspetti del mistero, dall’altra evidenziano le modalità e le sensibilità con cui la communitas intende vivere il mistero. Dalla conoscenza di tutti i libri si sviluppa un orizzonte che permette di conside- rare l’insieme di questi strumenti come un complesso i cui contenuti si riversano su tutti e singoli i libri oggi in uso. – Una formazione liturgica a partire dal libro per la celebrazione richiede un progetto che tenga conto sia dei contenuti del libro sia soprattutto del rapporto che deve intercorrere tra il libro e l’agire celebrativo quale garanzia di autenticità della celebrazione (validità) e di comunione ecclesiale nella stessa fede. Ciò comporta l’attivazione di itinerari formativi che tengano conto del peculiare ministero che si è tenuti a svolgere. – Da queste dimensioni dipende anche la dignità del libro liturgico; ecco perché esso deve presentarsi bene, né può essere sostituito con altri sussidi. Il mondo dell’informatica forse sta già condizionando anche il libro liturgico… tutto è possibile, anche un messale elet- tronico sull’altare, ma non un Lezionario… Possiamo considerare il libro liturgico un ipertesto?19 – Strettamente correlato appare il significato dei vari “riti”. Le liturgie che sono sorte come espressione dell’incontro tra culto e cultura, soprattutto nel primo millennio, da sole co- stituiscono già un’ermeneutica del dato biblico-liturgico. Nella loro varietà esse sono un

19 Si veda come è stata affrontata questa peculiare problematica “Rivista Liturgica” 99/5 (2012) sotto il titolo: La celebrazione fra tecnologia e virtualità. LA RIFORMA LITURGICA TRIDENTINA (1568–1962)... 97 segno eloquente di esperienza del mistero di salvezza espresso nella diversità degli infini- ti testi, gesti e segni delle singole tradizioni. – La ricchezza di contenuti racchiusa nel libro liturgico è determinata anzitutto dalla sor- gente ispiratrice costituita dalla Parola di Dio: questa è il punto essenziale di riferimento per comprendere tutti gli altri testi che con modalità diverse attualizzano e riesprimono in forma orante quei contenuti. Il settore dei Lezionari costituisce un capitolo a sé nel lavoro di ermeneutica liturgica; con essi ci troviamo di fronte al messaggio della salvezza, ma attualizzato nello specifico del contesto celebrativo; ed è questo contesto che dà significa- to nuovo alla stessa Parola di vita. – Il ruolo e il significato della traduzione in lingua viva chiama in causa il valore di una traduzione e i problemi che essa pone: in quale misura infatti una traduzione può essere testimonianza della fede? È sufficiente una recognitio solo per garantire che è stata fatta la traduzione letterale (secondo Liturgiam authenticam), e per assicurare questa testimo- nianza della fede?20 – Il capitolo degli adattamenti che la liturgia sempre ha considerato, in quale misura incide nella stessa ermeneutica del libro liturgico? quando l’adattamento e più ancora l’incultu- razione sono compiuti in dialogo con il magistero possiamo affermare che il libro è espressione della lex credendi della Chiesa. Qui però si inserisce la grande responsabilità di coloro che devono fare scelte non considerate direttamente dal libro ma solo permesse, introdotte da his vel similibus verbis, oppure semplicemente indicate con “questo o un altro canto simile” approvato dall’Autorità ecclesiastica (ma questo spesso è disatteso… anche se ciò rimanda al significato e al valore dei repertori nazionali special- mente nel canto). – Se il libro liturgico è fonte di spiritualità, in quale misura si attua un dialogo tra teologia liturgica e teologia spirituale per cogliere il valore di un testo liturgico in ordine all’azio- ne dello Spirito nel cuore del credente? Si pensi, per esempio, alla Liturgia Horarum e al suo rapporto con l’itinerario spirituale del fedele nell’anno liturgico. – Non sembri fuori luogo la considerazione della impostazione grafica del libro stesso. Il libro liturgico nel suo modo di presentarsi è già un messaggio (o dovrebbe possederlo). La presentazione esteriore e soprattutto quella interna – comprese le eventuali illustrazio- ni, eco lontane delle mirabili miniature e delle devote incisioni – deve caratterizzare la destinazione d’uso del libro; ecco perché nella storia il libro è stato sempre arricchito al- l’insegna del codice della bellezza. – Dalla complessità dell’analisi scaturisce la complessità dell’elaborazione della teologia liturgica a partire dagli elementi sopra indicati. La teologia liturgica non è solo riflessione che promana dai contenuti del libro, né solo da ciò che emerge dall’analisi antropologica o sociologica della ritualità… ma frutto dell’apporto di tutti questi ambiti che, nello spe- cifico, si trovano a dover considerare una “celebrazione”, una actio molto particolare, anzi unica!

20 La Rivista Liturgica ha dedicato ben tre fascicoli a questa complessa problematica circa la “traduzione liturgi- ca”: 85/6 (1998) sotto il titolo: Oltre la «traduzione»?; 92/1 (2005) sotto il titolo: Quale traduzione per una «litur- gia autentica»?; e 92/2 (2005) sotto il titolo: Tradurre testi liturgici: tra sfide e attese. MANLIO SODI 98 7. In conclusione Il libro liturgico è uno strumento sui generis, unico nel suo genere perché è destinato a mediare una realtà divina e umana, la celebrazione. Nessun altro strumento è chiamato a svolgere una simile “missione”. Ecco allora la conseguenza: il libro liturgico per essere valorizzato con competenza e rispetto richiede di essere conosciuto e studiato nei suoi mol- teplici contenuti. Ecco il motivo dell’impegno circa la pubblicazione delle opere di cui so- pra. Se vengono mosse critiche alla riforma liturgica – purtroppo molte sono fatte in modo ironico e con un’acrimonia frutto di tanta ignoranza, spesso palesemente proclamata anche in pubblicazioni e in siti web che sembrano fatti apposta per distruggere la comunione ecc- lesiale –, talvolta è in conseguenza di questa non conoscenza del libro. Viene da domandarsi: come farebbe un maestro d’orchestra a dirigere un concerto se non conoscesse perfettamente la partitura? E il concerto spirituale costituito da una qualunque assemblea di fedeli come viene “diretto” da colui che la presiede? Quali armonie “spirituali” e vitali possono provenire dalle esistenze che vibrano presenti nell’azione liturgica, se colui che deve essere l’animatore non è in sintonia con la “partitura” che la Chiesa pone nelle sue mani? L’errore o l’incompetenza di un maestro d’orchestra si paga caramente; ma chi può rimediare all’incompetenza di chi presiede un’azione liturgica? Ecco l’ardua sfida della for- mazione soprattutto nei seminari, ma anche della formazione permanente da assicurare a qu- alunque livello nella Chiesa.

Tridentine liturgical reform (1568-1962). Knowledge and hermeneutics between instances and problems Summary A liturgical book is a unique device intended to mediate divine and human reality: litur- gical celebration. No other text is called upon to carry out a similar mission. As a result, our book of liturgy needs to be thoroughly known and its different contents studied. The task facing the present contribution, then, is to become familiar with the tools that influenced and sustained Christian worship in the post-Tridentine period until Vatican II. Comparisons with Tridentine liturgical texts demonstrates the continuity that is always present in Christian worship despite the reforms required to identify language appropriate to the expectations of the assembly, and celebrations that are genuine expressions of worship in Spirit and in truth. Saeculum Christianum t. XX (2013)

Dariusz Milewski WNHiS UKSW, Warszawa

Polskie oczekiwania i polityka wobec obsady tronu mołdawskiego w okresie pochocimskim 1621-1624

Mołdawia w epoce późnośredniowiecznej i nowożytnej, będąc ściśle powiązana gospo- darczo z Rusią Czerwoną, stała się naturalnym – chciałoby się rzec – obiektem zaintereso- wania Polski, odkąd ta za panowania Kazimierza Wielkiego zawładnęła Rusią. Królestwo Polskie dość skutecznie w XV w. konkurowało o wpływy w Mołdawii z Węgrami, również zainteresowanymi uzyskaniem dostępu do portów czarnomorskich1. Niestety, wzajemne zwalczanie się obu państw chrześcijańskich ułatwiło ekspansję Turkom Osmańskim, którzy po rozgromieniu Węgier w 1526 r., w następnych latach wyrugowali również polskie wpły- wy z Mołdawii. Wyłączność w zwierzchnictwie nad Mołdawią zagwarantowali sobie Turcy w traktacie pokojowym z Polską w 1533 r.2, a następnie potwierdzili swoją supremację, pokonując i detronizując w 1538 r. niepokornego hospodara Piotra IV Raresza. Narzucony wówczas Mołdawii układ pokojowy poddawał ją pod ścisłe zwierzchnictwo sułtana3. W na- stępnych latach Polska próbowała różnymi sposobami podważyć pozycję Osmanów w Moł- dawii, stawiając przede wszystkim na wypromowanie i popieranie przychylnych sobie ho- spodarów – w pierwszym rzędzie należy tu wymienić Aleksandra IV Lăpuşneanu i jego syna, Bogdana IV (obaj panowali z przerwami między 1552 a 1572 r.)4. Dopiero jednak in- terwencja zbrojna Jana Zamoyskiego, przeprowadzona w 1595 r. w sprzyjających okolicz- nościach wojny habsbursko-osmańskiej, doprowadziła do rzeczywistej restytucji wpływów polskich w Mołdawii. Na tronie w Jassach zasiadł Jeremi Mohyła, polski indygena i klient Jana Zamoyskiego. Polska dyplomacja w kolejnych układach z Tatarami (1595) i Turkami (1598) wymogła nie tylko uznanie własnego kandydata, ale i przyznanie jego rodzinie praw dziedzicznych do Mołdawii. Nie udało się co prawda wymóc na Osmanach zrzeczenia się roszczeń do Mołdawii na rzecz Polski, jednak zagwarantowano udział króla polskiego w no-

1 I. Czamańska, Mołdawia i Wołoszczyzna wobec Polski, Węgier i Turcji w XIV i XV wieku, Poznań 1996, s. 58-82, 104-123. 2 ´Ahdname sułtana Sulejmana I dla króla Zygmunta I, Stambuł, 18-26 I 1533 r., w: Ottoman-Polish Diplomatic Relations (15th-18th Century). An Annotated Edition of Ahdnames and Other Documents, wyd. D. Kołodziejczyk, Leiden-Boston-Köln 2000 (dalej: D. Kołodziejczyk, Ottoman-Polish Diplomatic Relations…), nr 13, s. 230-231. 3 Legământul Moldovei cu Poarta Otomană, w: Istoria Românilor. Epoca medievală. Crestomaţie, wyd. I. Ere- mia, I. Gumenâi, Chişinău 2000, nr 7, s. 123-124. 4 Szerzej na ten temat zob. B. Szutkiewicz, Polska a Mołdawia w latach 1551-1572, „Białostockie teki historycz- ne”, 2009, t. 7, s. 12-23 i D. Milewski, Mołdawia w orbicie wpływów polskich (1552-1572), w: Spotkania polsko- -mołdawskie. Księga poświęcona pamięci Profesora Janusza Solaka, red. M. Kosienkowski, Lublin 2013, s. 45-55. DARIUSZ MILEWSKI 100 minacji hospodara. Sami władcy mołdawscy zaś potwierdzali polską zwierzchność poprzez wpłacanie – co prawda nieregularnie – różnych sum do skarbu koronnego5. Ta dogodna dla Rzeczypospolitej sytuacja została zaprzepaszczona wskutek waśni domo- wych w rodzie Mohyłów i niefortunnych interwencji polskich w latach 1612 i 1615-1616. Osmanowie, mając po zawarciu z Habsburgami w 1606 r. pokoju w Zsitvatörök większą swobodę działania, postanowili przywrócić pełną kontrolę nad Mołdawią. Wykorzystali za- tem wystąpienie zbrojne Konstantego Mohyły na Wołoszczyźnie przeciw popieranemu przez Stambuł Radu Mihnii (1611) i jeszcze w tym samym roku pozbawili propolskiego hospodara tronu w Jassach6. Tron mołdawski opanował wrogi Polsce Stefan Tomża II. Próba przywró- cenia władzy Konstantemu w 1612 r., podjęta przez Stefana Potockiego za zgodą króla pol- skiego, zakończyła się klęską pod Sasowym Rogiem7. W 1615 r. książęta Samuel Korecki i Mi- chał Wiśniowiecki zdołali przegnać Tomżę i osadzić na tronie mołdawskim Aleksandra Mohyłę, ale wobec silnej kontrofensywy osmańskiej w 1616 r. nie udało się go utrzymać. Przegrana bitwa pod Drăgşani w sierpniu 1616 r. zakończyła krótkie rządy Aleksandra Mo- hyły w Mołdawii8. Co ciekawe jednak, polskie wysiłki odniosły przynajmniej ten skutek, że Turcy zrezygnowali z przywrócenia tronu znienawidzonemu w Rzeczypospolitej Stefanowi Tomży, a oddali go Radu Mihnii9. Niemniej, w zawartym rok później pod Buszą układzie między Stanisławem Żółkiewskim, hetmanem polnym koronnym, a wodzem osmańskim Iskenderem paszą, strona polska pod groźbą wojny z Turcją musiała wyrzec się wpływów, uzyskanych w Mołdawii wskutek interwencji Jana Zamoyskiego10. Wycofanie się Polski z wpływów w Mołdawii było oczywiście skutkiem zaangażowania się w długotrwałą i wyczerpującą ekonomicznie wojnę z Moskwą (1609-1618). Nic dziwne- go zatem, że kiedy tylko zaistniały odpowiednie warunki, Polacy pokusili się o odbicie Mołdawii. Doszło do tego w 1620 r., kiedy to hetman Stanisław Żółkiewski wkroczył z woj- skiem koronnym do Mołdawii, idąc z pomocą zbuntowanemu przeciw Osmanom hospoda- rowi Gasparowi Grazzianiemu (1619-1620). Niestety, próba powtórzenia scenariusza i suk- cesu Jana Zamoyskiego sprzed ćwierć wieku zakończyła się niepowodzeniem. Wojska polskie doznały porażki pod Cecorą, a następnie zostały rozgromione w czasie odwrotu do

5 Polski dokument porozumienia pod Cecorą, 22 X 1595 r., w: D. Kołodziejczyk, Ottoman-Polish Diplomatic Relations…, nr 26, s. 300-301 i ´Ahdname sułtana Mehmeda III dla króla Zygmunta III, Stambuł, 4 VIII 1598 r., tamże, nr 28, s. 322; C.A. Bobicescu, Unia, inkorporacja czy lenno? Kilka uwag o stosunkach Mołdawii z Rze- cząpospolitą podczas panowania Jeremiego Mohiły (1595-1606), w: Rzeczpospolita w XVI-XVIII wieku. Pań- stwo czy wspólnota?, red. B. Dybaś, P. Hanczewski, T. Kempa, Toruń 2007, s. 219-239 i D. Milewski, Między patronatem a współpracą – relacje Jana Zamoyskiego i hospodara mołdawskiego Jeremiego Mohyły (1595- -1605), „Wieki Stare i Nowe”, 2012, tom specjalny, s. 11-31. 6 V. Constantinov, Działania wojenne w państwach rumuńskich w 1611 roku i ich konsekwencje dla ówczesnych stosunków polsko-tureckich, „Studia Historyczno-Wojskowe”, 2006, t. 1, s. 49-56. 7 M. Costin, Latopis ziemi mołdawskiej, w: idem, Latopis ziemi mołdawskiej i inne utwory historyczne, wyd. I. Czamańska, Poznań 1998, s. 119-121. Zob. też Z. Spieralski, Awantury mołdawskie, Warszawa 1967, s. 160-161. 8 M. Costin, op. cit., s. 123-125; N. Jorga Istoria armatei româneşti, Bucureşti 1970, s. 319-321. 9 D. Dragnev, E. Baidaus, G. Bodeanu, Domnii Ţării Moldovei: studii, Chişinău 2005, s. 164 (hasło: Radu Mih- nea). 10 Polski dokument porozumienia pod Buszą (lub Jarugą), 23 IX 1617 r., w: D. Kołodziejczyk, Ottoman-Polish Di- plomatic Relations…, nr 31, s. 345-347 i Osmański dokument porozumienia pod Buszą, 23 IX 1617 r., ibidem, nr 32. POLSKIE OCZEKIWANIA I POLITYKA WOBEC OBSADY TRONU MOŁDAWSKIEGO... 101 Polski – hetman wielki koronny Stanisław Żółkiewski poległ na polu bitwy, natomiast het- man polny Stanisław Koniecpolski dostał się do niewoli tureckiej11. Bezpośrednim skutkiem kampanii cecorskiej była wyprawa Osmana II na Polskę w 1621 r. Zmagania pod Chocimiem, do jakich doszło we wrześniu i październiku 1621 r., zakoń- czyły się sukcesem wojsk polsko-litewsko-kozackich12. Udało się odeprzeć ataki tureckie i nie dopuścić do wtargnięcia nieprzyjaciela w głąb Rzeczypospolitej. Tym bardziej niereal- ne okazały się plany Osmana II o rzuceniu Polski na kolana czy jakimkolwiek jej podboju. Zawarte 9 października 1621 r. porozumienie polsko-tureckie przywracało stosunki pokojo- we bez zmian terytorialnych na czyjąkolwiek korzyść13. Dla nas istotne znaczenie mieć bę- dzie, jak rozstrzygnięto sprawę stosunków w Mołdawii, będących – obok najazdów kozac- kich na wybrzeża Morza Czarnego i tatarskich na ziemie koronne – głównym powodem dopiero co zakończonej wojny. Otóż, w pomienionym porozumieniu znajdujemy ustęp, dotyczący Mołdawii, w którym czytamy: A iż nie mniejsza rozerwanej tak starożytnej i świątobliwej między najjaśniejszym domem ottomańskim a królem JM. panem Naszym przyjaźni przyczyna się znajduje – niektó- rych hospodarów wołoskich złość i łakomstwo – mają być na potym na tym państwie ludzie baczni i spokojni, którzy by jako najpilniej z obu stron tego przymierza postanowionego przestrzegali, i zwykłe z dawnych wieków królowi JM. i Rzeczypospolitej naszej powinną powolność oddawali14. Krótka analiza tego tekstu prowadzi do ciekawych wniosków. Pomijamy już w tym mo- mencie zrzucenie współodpowiedzialności za wywołanie wojny polsko-tureckiej na bliżej nieokreślonych hospodarów mołdawskich – przy czym możemy tu domyślać się zarówno Gaspara Grazzianiego, który podniósł bunt przeciw Osmanom w 1620 r. i wezwał pomocy polskiej, jak i nielubianego w Polsce Stefana Tomżę II, którego sama obecność w Mołdawii „prowokowała” Polaków do agresji. Istotna jest dla nas zgoda obu stron na mianowanie hospodarami mołdawskimi „ludzi bacznych i spokojnych”, tzn. takich, którzy – będąc hoł- downikami sułtana – żyliby zarazem w zgodzie z królami polskimi. Co więcej, mieliby oni oddawać królowi i Rzeczypospolitej „zwykłą z dawnych wieków powolność”. Co by się miało kryć pod tą nazwą i jakie oczekiwania strona polska miała wobec „powol- nych” sobie hospodarów? Nie ulega chyba wątpliwości, iż odwołanie się do „dawnych” związków między Polską a Mołdawią było zakamuflowanym przypomnieniem podległości lennej tego kraju wobec Korony. Możemy jednak sądzić, że nie chodziło też bynajmniej Pola- kom o przywrócenie stanu sprzed wyprawy bukowińskiej Jana Olbrachta, skoro nie udało się

11 Na temat kampanii 1620 r. zob. R. Majewski, Cecora rok 1620, Warszawa 1970 i ostatnio K. Śledziński, Cecora 1620, Warszawa 2007 (o samej kampanii s. 147-181). 12 Zob. L. Podhorodecki, Chocim 1621, Warszawa 1988 i ostatnio П. Cac, Xoтинcькa вiйнa 1621 poку, Бiлa Цerквa 2012. 13 Polski dokument porozumienia pod Chocimiem, 9 X 1621 r., w: D. Kołodziejczyk, Ottoman-Polish Diplomatic Relations…, dokument 35, s. 376-380; turecki dokument porozumienia pod Chocimiem, ibidem, dokument 36, s. 381-387. 14 Polski dokument porozumienia pod Chocimiem, 9 X 1621 r., w: D. Kołodziejczyk, Ottoman-Polish Diplomatic Relations…, dokument 35, s. 378. Wspomniana w dokumencie nazwa „hospodarowie wołoscy” odnosi się oczy- wiście do hospodarów mołdawskich, zgodnie z ówczesną nomenklaturą polską (hospodarów wołoskich zwano z kolei multańskimi). Na temat polsko-osmańskich rozmów pod Chocimiem w sprawie Mołdawii zob. T. Gemil, La Moldavie dans les traités de paix ottomano-polonais du XVIIe siècle (1621-1672), „Revue Roumaine d`Histoire”, 1973, t. 12, z. 4, s. 696-698. DARIUSZ MILEWSKI 102 to w dużo lepszej sytuacji politycznej w końcu XVI w. Najpewniej strona polska otwierała sobie tym zapisem furtkę do przywrócenia stosunków z epoki mohylańskiej, a więc zniwelo- wania skutków traktatu pod Buszą. W praktyce miało to zapewne oznaczać prawo weta w sto- sunku do mianowanych przez Portę Ottomańską hospodarów, którzy z różnych względów nie podobaliby się królowi polskiemu. Podobać zaś mogliby mu się tacy hospodarowie, którzy utrzymywaliby z Polską przyjacielskie stosunki, informując m.in. o zamierzeniach osmań- skich czy poruszeniach ordy tatarskiej, tak jak działo się to w czasach Mohyłów. Możemy zatem sądzić, iż Polacy dążyli do przywrócenia w Mołdawii swego rodzaju po- dwójnego zwierzchnictwa polsko-osmańskiego. Sytuacja taka była wszakże bardzo trudna do utrzymania na dłuższą metę. Nie od dziś wiadomo, że „nie można dwóm panom służyć” i ho- spodarowie mołdawscy skazani by byli na ciągłe lawirowanie między Warszawą a Stambu- łem, trudne zwłaszcza w sytuacjach napięć polsko-tureckich. Oczywiście, w założeniu mieli grać rolę pośredniczącą i łagodzącą relacje polsko-osmańskie, jednak było to w praktyce trud- ne do wykonania. Położenie hospodarów utrudniał również fakt, iż Osmanowie, traktując ich jako swoich lenników, zobowiązywali zarazem do donoszenia o tym, co dzieje się u sąsiadów (a więc u Polaków) i ostrzegania o niebezpieczeństwach. Jednocześnie jakikolwiek sojusz hospodara z wrogami sułtana uważany był za wystarczający powód do pozbawienia lennika władzy15. Jeśliby zatem Osmanowie zgodzili się na odgrywanie przez hospodarów mołdaw- skich roli uczciwych pośredników między Turcją a Polską – i to życzliwych Polakom – musie- liby zrezygnować z części swoich prerogatyw. Tego zaś trudno było się po nich spodziewać. I rzeczywiście, najbliższa przyszłość pokazała, że Turcy zupełnie po swojemu interpreto- wali swoje zobowiązania wobec Polski odnośnie Mołdawii. Wyraziło się to w ich polityce nominacyjnej. Przypomnijmy, że po usunięciu zbuntowanego Gaspara Grazzianiego, Turcy mianowali na hospodara mołdawskiego Aleksandra Eliasza (wrzesień 1620 r.). Wobec woj- ny z Polską nie okazał się on jednak wystarczająco zaufanym lennikiem i w końcu września 1621 r. został pozbawiony tronu przez Osmana II16. Na jego miejsce sułtan mianował w paź- dzierniku, tydzień po zawarciu porozumienia chocimskiego, sprawdzonego i wiernego Ste- fana Tomżę II17. Zaiste, trudno było traktować to posunięcie jako realizację przyjętego zobo- wiązania do mianowania hospodarów przyjaznych Polsce. Ten ruch ze strony Osmana II był zupełnie zrozumiały – w swojej propagandzie przedsta- wiał on wyprawę chocimską jako sukces, który miał przynieść poskromienie Kozaków i uporządkowanie spraw w Mołdawii. To z kolei miało służyć mu jako argument do przepro-

15 V. Panaite, The Legal and Political Status of and in Relation to the Ottoman Porte, w: The European Tributary States of the in the Sixteenth and Seventeenth Centu- ries, red. G. Kármán, L. Kunčević, Leiden–Boston 2013, s. 9-42. 16 Powody niechęci sułtana do hospodara przedstawił kronikarz mołdawski: „wojewoda Aleksander, jak wspomnia- no wyżej, kiedy cesarz [sułtan – D.M.] przybywał do Chocimia nie zatroszczył się ani o drogi, ani o mosty, ani o zajaz- dy, kraj był pusty i zniszczony przez Polaków [i cesarz] tak zniechęcił się do wojewody Aleksandra, że chciał go zabić. Uratował go od śmierci wezyr, ale z wściekłości prowadził go aż do Chocimia przywiązanego do armaty w dybach i cały ten czas, kiedy cesarz był pod Chocimiem, był w niewoli, aż powrócił cesarz do Carogrodu” – M. Costin, op. cit., s. 144. Zob. też D. Dragnev, E. Baidaus, G. Bodeanu, op. cit., s. 169-171 (hasło: Alexandru Iliaş). 17 „Z powodu wielkiej nienawiści cesarskiej nastąpiła detronizacja wojewody Aleksandra, syna wojewody Elia- sza, cesarz natomiast, jeszcze gdy szedł drogą do Chocimia wysłał do wojewody Stefana Tomszy i dał mu hospo- darstwo kraju” – M. Costin, op. cit., s. 145. Ostatecznie przejęcie władzy przez Stefana Tomżę II nastąpiło 15 X 1621 r., już w czasie odwrotu Turków spod Chocimia – zob. D. Dragnev, E. Baidaus, G. Bodeanu, op. cit., s. 162 (hasło: Ştefan Tomşa al II-lea). POLSKIE OCZEKIWANIA I POLITYKA WOBEC OBSADY TRONU MOŁDAWSKIEGO... 103 wadzenia trudnych i bolesnych reform w Imperium18. Mianowanie zatem sprawdzonego i wier- nego hospodara w Mołdawii było zarówno wyrazem odniesionego zwycięstwa, jak i sposo- bem na zapewnienie sobie spokoju u północnych granic. Niestety, rachuby Osmana II nie sprawdziły się. Stało się tak za sprawą Polski, która z oburze- niem przyjęła nominację Stefana Tomży II i przystąpiła do dyplomatycznej kontrofensywy. Do- szło do niej w czasie misji koniuszego koronnego, Krzysztofa ks. Zbaraskiego, wysłanego w 1622 r. do Stambułu w wielkim poselstwie dla dopełnienia porozumienia chocimskiego i zawarcia wie- czystego pokoju z Turcją19. Poseł polski miał domagać się u sułtana detronizacji aktualnego ho- spodara mołdawskiego i zastąpienia go przez Piotra Mohyłę – co oczywiście miało być wstępem do przywrócenia wpływów polskich w Mołdawii20. Do pierwszych zgrzytów dyplomatycznych doszło już w czasie drogi posła do Turcji. Krzysztof ks. Zbaraski przejeżdżał najkrótszym szlakiem przez Mołdawię, gdzie był witany przez Stefana Tomżę II. Pomiędzy posłem polskim a hospodarem doszło do sporów proce- duralnych. Mimo przyjaznych gestów, czynionych przez stronę mołdawską, Krzysztof ks. Zbaraski zachowywał rezerwę, uznając hospodara za uzurpatora, którego trzeba pozbawić tronu. W pamięci Mołdawian zapisał się zatem jako wyniosły człowiek, a Miron Costin pozostawił mocno ubarwioną relację, która jednak odzwierciedla stan wzajemnej nieufności pomiędzy Polakami a Stefanem Tomżą II i jego otoczeniem21. Dotarłszy do Stambułu, poseł polski podjął intensywną akcję na rzecz detronizacji hospodara mołdawskiego, jak też usunięcia znad granic polskich uciążliwego przywódcy Tatarów nogaj- skich, Kantemira. Krzysztof ks. Zbaraski miał jednak twardy orzech do zgryzienia, gdyż wielki wezyr Gürcü Mehmed pasza, który objął urząd przy nowym sułtanie Mustafie I, był przychylny Stefanowi Tomży. Poseł polski tak później relacjonował swoje rozmowy z wezyrem królowi Zygmuntowi III: Rozgniewany [wielki wezyr Gürcü Mehmed pasza – D.M.] rzekł mi: to ty chcesz tego, żebym ja Kantymira i Tomszę zrzucił. Żadnym sposobem na ten czas nie mogłem na to jedno cathegorice powiedzieć, bo iż to in publico było, i z gorących mów, gdzie bym był woli WKMci nie deklarował, i trudno by mi się zaś było wracać nazad: rzekłem, pan mój nie dba, żeby Kantymir i Tomsza tam był, i byście jeszcze takich dwóch albo czterech tam posadzili: ale iż ten Kantymir i Tomsza pokój rwie i rwać będzie, dla tego żądamy, aby tacy ludzie nie byli na tym

18 S.J. Shaw, Historia Imperium Osmańskiego i Republiki Tureckiej, t. 1: 1280-1808, Warszawa 2012, s. 298-299. 19 Podstawowym źródłem do poznania dziejów tej misji jest złożony przez posła raport: Relacja poselstwa księ- cia Zbaraskiego do Turek in Anno 1622, wyd. L. Rogalski, „Dziennik wileński. Historya i literatura”, 1827, t. 3, s. 3-27, 101-125, 237-273, 339-357 (dalej: L. Rogalski, Relacja poselstwa…). Sporo wiadomości przynosi również wierszowany opis tegoż poselstwa: S. Twardowski, Przeważna legacyja Krzysztofa Zbaraskiego od Zygmunta III do sułtana Mustafy, wyd. R. Krzywy, Warszawa 2000 (pierwsze wydanie tego poematu nastąpiło już w 1633 r.). 20 T. Gemil, op. cit., s. 699; M. Wasiucionek, Ceremoniał jako polityka. Intrady posłów wielkich Rzeczypospolitej do Jass w latach 1622-1714, Warszawa 2011, mps pracy magisterskiej, Instytut Historyczny Uniwersytetu War- szawskiego, Archiwum UW, sygn WH-78 248568, s. 41. 21 „Wyjechał i wojewoda Stefan milę naprzód z pewną asystą, ale poseł nie zaprosił go do siebie do karety, ani nie przyjął zaproszenia wojewody Stefana do stołu na ucztę. Wojewoda Stefan natomiast odprowadził go i w wyjściu z Jass do Carogrodu aż do miejsca, gdzie później wojewoda Barnowski uczynił staw, który do dziś się zowie Jazem Barnowskiego. Tam spotkali konnicę z Carogrodu z wieścią, że zmieniono wezyra i został wezyrem przyjaciel woje- wody Stefana. Kiedy [wojewoda Stefan] dowiedział się od konnych o wezyrii tego wezyra, natychmiast powiedział asyście, aby zawrócili i sam zawrócił powtarzając głośno: „Czekaj, polski psie, już ja cię odprowadzę”. I nie żegnając się z posłem, wrócił do stolicy i rozesłał posłańców po kraju do wszystkich zajazdów, aby mu niszczyli żywność” – M. Costin, op. cit., s. 146. Bardziej stonowany obraz spotkania posła z hospodarem dał S. Twardowski, op. cit., Punkt II, w. 431-587, s. 63-68. DARIUSZ MILEWSKI 104 miejscu, coście i sami obiecali, i w paktach warowali, iż na tamto miejsce ludzie mają być spo- kojni i pokoju życzący obrani. To też odpowiedział: twój król niechaj zrzuci starostę kamieniec- kiego i innych wojewod. Odpowiedziałem, kiedy na nich tego dowiedziesz, co o twych powiadam, że pokój rwą, tedy pewnie zrzuci, bo mu milszy pokój pospolity niż pewne osoby22.

Ostatecznie posłowi polskiemu udało się wynegocjować traktat pokojowy z sułtanem, jednak nie uzyskał właściwie niczego w sprawie Mołdawii23. Co więcej sam, naraziwszy się Stefanowi Tomży jawnym żądaniem jego detronizacji, wolał nie wracać do Polski przez Mołdawię. Obrał okrężną drogę przez Wołoszczyznę i Siedmiogród. Na ziemi wołoskiej gościł posła hospodar Radu Mihnea, który zamyślał już o powrocie do władzy w Mołdawii. Zapewne doszło wówczas do pewnych ustaleń, które pomogły niebawem hospodarowi wo- łoskiemu zrealizować swoje plany24. Porozumienie polsko-wołoskie w sprawie Mołdawii możemy uznać za wysoce prawdopo- dobne w świetle najbliższych wydarzeń. Oto po przyjeździe Krzysztofa ks. Zbaraskiego do Warszawy i przetłumaczeniu przywiezionej przezeń tureckiej wersji traktatu okazało się, że odbiega ona w różnych sprawach na niekorzyść od ustaleń, poczynionych przez posła w Stam- bule. Zygmunt III odmówił zatem przyjęcia i ratyfikacji dokumentu osmańskiego i wysłał nad Bosfor w charakterze gońca Krzysztofa Serebkowicza z poleceniem uzyskania od Turków lepszych warunków porozumienia. Jednym z zadań, które postawiono gońcowi, było dopeł- nienie misji Krzysztofa ks. Zbaraskiego także w sprawie mołdawskiej – Polacy nadal obstawa- li przy detronizacji Stefana Tomży II25. Tym razem sprawa się powiodła, a stało się to dzięki wykorzystaniu przez Polaków wcze- śniejszych doświadczeń, jak i dzięki korzystnemu obrotowi spraw w samej Porcie. Przede wszystkim głównym negocjatorem ze strony tureckiej był wielki wezyr Mere Husejn pasza, który jeszcze na początku lutego 1623 r. zastąpił przychylnego Stefanowi Tomży Gürcü Mehmeda paszę26. Nie obstawał on zatem bardzo za utrzymaniem tego hospodara na tronie, jeśli miałoby to narazić na szwank stosunki polsko-tureckie. Ustępliwości wielkiego wezyra sprzyjał też niewątpliwie fakt, że jako kandydata na następcę Stefana Tomży II proponowa- no już nie Piotra Mohyłę, ale znanego i zasłużonego Osmanom hospodara wołoskiego, Radu Mihnię. Wobec takiego współdziałania polsko-wołoskiego, losy hospodara mołdawskiego

22 L. Rogalski, Relacja poselstwa…, s. 115. 23 ´Ahdname sułtana Mustafy I dla króla Zygmunta III, Stambuł, 12-21 II 1623 r., w: D. Kołodziejczyk, Otto- man-Polish Diplomatic Relations…, dokument 37, s. 388-401. Poselstwo K. Zbaraskiego w zakresie roszczeń wobec Mołdawii podsumował historyk rumuński, akcentując osadzenie polskich pretensji wobec Osmanów na bazie porozumienia chocimskiego i całkiem odmienne stanowisko Osmanów: „Sans doute, ces prétentions avaient été exprimées sur la base du texte polonais de la convention de Hotin, dont il a été question plus haut. Mais la Porte refusa catégoriquement de les satisfaire, estimant certainement qu`elle était seule en droit de nommer ou de déposer les voïvodes roumains. Bien plus, la Porte manifesta son indignation pour le fait que Zbaraski n`était venu qu`avec un petit cadeau et n`avait pas apporté le tribut, qu`elle prétendait, en vertu de l`accord de Hotin” – T. Gemil, op. cit., s. 699. 24 V. Ciobanu, Politică şi diplomaţie în secolul al XVII-lea: Ţările române în raporturile polono-otomano-habs- burgice (1601-1634), Bucureşti 1994, s. 210. 25 H. Wisner, Dyplomacja polska w latach 1572-1648, w: Historia dyplomacji polskiej, red. G. Labuda, t. 2, Wro- cław 1982, s. 82. 26 S.A. Somel, Historical Dictionary of the Otoman Empire, Lanham, Maryland and Oxford 2003, s. LXXIII. POLSKIE OCZEKIWANIA I POLITYKA WOBEC OBSADY TRONU MOŁDAWSKIEGO... 105 musiały być przesądzone. I w samej rzeczy, we wrześniu 1623 r. zapadła w Stambule decy- zja o jego detronizacji i zastąpieniu go Radu Mihnią27. Krzysztof Serebkowicz pozostawił ciekawą relację ze swej misji, złożoną już po powrocie do Warszawy w marcu 1624 r. Na temat rozmów o obsadzeniu hospodarstwa mołdawskiego czyta- my tam m.in.: Tomżę hospodara wołoskiego JKM PMM w sąsiedztwie mieć nie chce, gdyż jest turbatorem i zdrajcą, a nieprawdziwym sługą cesarskim, lecz według listów przymiernych, które się zgadzają [z] sułtan Sulejmanowymi, ma być hospodar taki, co by nas nie wadził z wami. Przerwawszy, wezyr rzekł: kogóż chcecie, odpowiedz. Ma cesarz JM sług rozmaitych dosyć. Niech da, komu chce, byle nie Tomży, będziemy się kontentować, mianowicie, oto Raduł, który z cnoty swej jest dobrym i zasłużonym cesarzom waszym. Ten będzie umiał sąsiedztwa dobrego i pokoju uczynionego przestrzegać między monarchami. Wezyr: A będziecież kontenci z Raduła? Odpowiedź: JKM PM i Rzeczpospolita, jako pierwej byli kontenci z sąsiedztwa jego, i teraz nie mniej będą. Mam to rozkazanie i instrukcyją od JKMci PM., abym go zalecał i promował u Por- ty waszej, jako człowieka dobrego […] Interim póki jeszcze Kantemira nie znieśli, czyniłem in- stancyje, aby Tomżę zrzucili, a Radułowi dali wołoskie, synowi multańskie państwo. Pytał mię znowu Husejn wezyr, jeśli król JM będzie kontent z Raduła, także Rzeczpospolita. Upewniłem go, że będzie pewnie. I zaraz degradowawszy Tomżę, Radułowi chorągiew posłał28. Otóż i mamy w tej relacji przedstawienie metod działania polskiej dyplomacji. Goniec polski podważył najpierw zasadność sprawowania przez Stefana Tomżę II władzy w Mołda- wii, oskarżając go o wywoływanie zamieszek i zdradzanie sułtana. Wiemy skądinąd, że wła- śnie lojalność Stefana Tomży zalecała go Osmanom i zdecydowała o przywróceniu mu wła- dzy w 1621 r. Skąd zatem oskarżenia o zdradę? Niewątpliwie, musimy je rozumieć w kontekście antypolskich poczynań hospodara, szczególnie intensywnych za jego pierw- szych rządów w Mołdawii, a ówcześnie i później wyrażających się m.in. w utrzymywaniu przyjacielskich stosunków z nogajskim Kantemirem. Krzysztof Serebkowicz wyraźnie zresz- tą łączył obie postacie, domagając się już na wstępie tak detronizacji chana, jak i hospodara mołdawskiego i odwołania Kantemira, gdyż nas nikt nie wadzi, jeno ci ludzie29. Zdrada ho- spodara wobec sułtana miała zatem polegać na współpracy z Tatarami, którzy swymi napada- mi zagrażali trwałości dopiero co zawartego pokoju polsko-tureckiego. Dodajmy od razu, że żądania polskie wobec Tatarów nie były bezpodstawne, gdyż Kan- temir rzeczywiście jeszcze w 1622 r. poprowadził najazd na Polskę, a jego podkomendni kilkakroć w drobnych napadach naruszali w tymże roku granice koronne30. Do powtórnego najazdu Kantemira doszło w czerwcu 1623 r.31 Te wypady prowokowały Polaków do zbroj- nych odpowiedzi – m.in. w czerwcu 1622 r. oddziałom Stefana Chmieleckiego udało się pobić Tatarów na terytorium mołdawskim, gdzie czuli się bezpiecznie32 – to jednak groziło

27 T. Gemil, op. cit., s. 702. 28 Relacja Krzysztofa Serebkowicza, Warszawa, 14 III 1624 r., w: Documente privitoare la istoria României cu- lese din arhivele polone, t. 2, Secolul al XVII-lea, wyd. I. Corfus, Bucureşti 1983 (dalej: I. Corfus, Documente privitoare…), nr 52, s. 109-110. 29 Ibidem, s. 109. 30 M. Horn, Chronologia i zasięg najazdów tatarskich na ziemie Rzeczypospolitej Polskiej w latach 1600-1647, „Studia i Materiały do Historii Wojskowości”, t. 8, 1962, cz. 1, s. 41-42; D. Skorupa, Stosunki polsko-tatarskie 1595-1623, Warszawa 2004, s. 248-249. 31 M. Horn, op. cit., s. 42-43; D. Skorupa, op. cit., s. 252. 32 S. Chmielecki do T. Zamoyskiego, Krasne, 21 VI 1622 r., w: Listy staropolskie z epoki Wazów, wyd. H. Malew- ska, Warszawa 1959, s. 223-224; D. Skorupa, op. cit., s. 249. DARIUSZ MILEWSKI 106 niemal w każdej chwili eskalacją konfliktu. W tej sytuacji blado i nieprzekonująco brzmiały zapewnienia, płynące z Mołdawii, o pewnym pokoju z Tatarami33. Przeciwnie, mnożyły się – i to jeszcze w 1623 r. – ostrzeżenia przed zagrożeniem ze strony ordy34. Nie należy zatem dziwić się żądaniom gońca polskiego, który odsunięcie od władzy wy- mienionych wyżej trzech osób uznał za warunek sine qua non dalszych rozmów z Osmana- mi35. Umiejętnie odwołał się też jeszcze do układów z Sulejmanem Wspaniałym, którego Turcy bardzo sobie poważali. Dawało to polskim roszczeniom starszą i bardziej szacowną metrykę, niż poprzestanie na porozumieniach chocimskich. Jak widać z przedstawionej re- lacji, żądania polskie przyjęte zostały ze zrozumieniem. Wielki wezyr okazał się otwarty na propozycję kandydata i to właśnie Polacy wysunęli Radu Mihnię. Nie ulega wątpliwości, że odbyło się to za wiedzą i wcześniejszym porozumieniem hospodara wołoskiego z Polakami, do czego doszło być może właśnie w czasie powrotu Krzysztofa ks. Zbaraskiego ze Stam- bułu. Ostatecznie więc strona polska uzyskała wypełnienie swoich postulatów i Radu Mih- nea zastąpił Stefana Tomżę II na tronie mołdawskim36. O detronizacji Stefana Tomży II donosił rezydent holenderski w Stambule, Cornelius Haga, w liście z 19 sierpnia 1623 r. Dowiadujemy się z tego doniesienia, iż Radu Mihnea nie tylko objął tron mołdawski, ale opłaciwszy się sumą 150 tys. koron, zapewnił jednocześnie nominację na tron wołoski swemu dwunastoletniemu synowi, Aleksandrowi37. Pozwoliło to zaradnemu Radu Mihnii kontrolować oba hospodarstwa. Zwieńczeniem starań Krzysztofa Serebkowicza było uzyskanie nowego listu przymiernego dla Zygmunta III, wystawionego w imieniu kolejnego sułtana, małoletniego Murada IV, który jesienią 1623 r. zastąpił stryja Mustafę I na tronie. W liście tym (´ahdname), sułtan zobowiązał hospodara mołdawskiego do przestrzegania dobrych stosunków z Polską i nieudzielania po- mocy Tatarom w ich napaściach na ziemie koronne. W zamian Polacy obiecali nie popierać wypraw zbrojnych do Mołdawii, na wzór kampanii poprzedzających wybuch wojny polsko-

33 Stały one zresztą w sprzeczności z tym, co donosiły polskie podjazdy: „Tatar niemało w polu, na co się kupią i co będą chcieć robić, łacno się domyślić; od swoich jednak posłańców spodziewam pewnej prędko wiadomości. To nam przecię przynoszą z Wołoch, upewniając pokojem od Tatar, którym od Porty surowie zabraniają wtargi- wania do państw RP, ale że nas nieraz omylają obietnice przyjaźni ich, nic mię nie ubezpiecza” - S. Chmielecki do T. Zamoyskiego, Krasne, 7 IX 1622 r., Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie (dalej: AGAD), Archiwum Zamoyskich, sygn. 720, s. 20. 34 Zob. liczne uniwersały, ostrzegające przed Tatarami, oblatowane w księgach grodzkich, m.in. wojewody ru- skiego Jana Daniłowicza (uniwersały z Oleska 25 VI, 14 VII, 7 VIII i 4 IX 1623 r., Центральний державний icторичний apxiв України, м. Львiв, Grodzkie halickie, fond 5, op. 1, spr. 121, s. 1167-1168, 1212-1213, 1258- 1259 i 1302-1303). 35 „póki się dosyć tym punktom i artykułom [dotyczącym usunięcia chana, Kantemira i Stefana Tomży – D.M.] nie stanie, ni o czym z WMcią nie będę traktował” - Relacja Krzysztofa Serebkowicza…, s. 109. 36 Dodajmy, że jeszcze w końcu maja 1623 r. został też zdetronizowany chan Dżanibek II Gerej, którego zastąpił Mehmed III Gerej (zob. D. Skorupa, op. cit., s. 251-252). Na usunięcie Kantemira znad granic Rzeczypospolitej trzeba było poczekać do zimy 1625 r. 37 C. Haga do stanów, Pera, 19 VIII 1623 r., w: Studii şi documente cu privire la istoria Romînilor, t. 4: Legăturile principatelor romîne cu Ardealul de la 1601 la 1699, wyd. N. Iorga, Bucureşti 1902, nr XXXIII, s. 183-184. Zob. też V. Constantinov, Ţara Românească şi Ţara Moldovei în timpul domniilor lui Radu Mihnea, Iaşi 2007, s. 335- 337. Aleksander z przydomkiem Dziecię (Coconul) panował na Wołoszczyźnie w latach 1623-1627. POLSKIE OCZEKIWANIA I POLITYKA WOBEC OBSADY TRONU MOŁDAWSKIEGO... 107 -tureckiej38. Obie strony zabezpieczyły więc sobie swoje podstawowe interesy na terenie Moł- dawii. W takiej sytuacji Zygmunt III bez oporów ratyfikował nowy układ z Osmanami39. Jak zatem widać, polskie starania przyniosły oczekiwany efekt. Trzeba jednak zaznaczyć, że podobnie jak w 1617 r. Rzeczpospolita, będąc zaangażowana w wojnę z Moskwą, musiała ugiąć się przed żądaniami tureckimi, tak tym razem sytuacja międzynarodowa sprzyjała Polsce. Tlący się konflikt ze Szwecją, przerwany chwilowo niekorzystnym rozejmem w Mitawie, nie stanowił jeszcze większego zagrożenia dla Rzeczypospolitej40. Przeciwnie Imperium Osmańskie, po za- mordowaniu Osmana II, a następnie szybkim zrzuceniu z tronu jego nieudolnego stryja Mustafy I, zastąpionego przez młodocianego Murada IV, pogrążało się w chaosie wewnętrznym. W Ana- tolii wybuchł groźny bunt pod wodzą bejlerbeja Mehmeda Abazy paszy, który oficjalnie mścił się za zgładzenie Osmana II, faktycznie zaś wyładowywał swe niezadowolenie z powodu odebrania mu namiestnictwa Erzurumu41. Co więcej, szach perski Abbas I wznowił w 1623 r. wojnę z Tur- cją i śmiałym atakiem opanował Bagdad42. Dla Osmanów były to dużo poważniejsze problemy niż osoba hospodara mołdawskiego. Nie mieli zatem większych oporów w złożeniu Stefana Tomży II na ołtarzu dobrych stosunków z Polską. I jakkolwiek Turcy bez wątpienia wiedzieli, że Rzeczpospolita raczej nie przejdzie od słów do czynów i nie zerwie pokoju z powodu Mołdawii, to jednak woleli iść na rozsądny kompromis, który zadowalał obie strony. Cenę zapłacił rzecz jasna najbardziej zainteresowany, a zarazem bezbronny wobec takich potęg Stefan Tomża II. Musimy też zaznaczyć, że jakkolwiek objęcie tronu mołdawskiego przez Radu Mihnię było sukcesem dyplomacji polskiej, to jednak hospodar ten zachowywał sporą niezależność w kon- taktach z Polakami. Jego zasługą – niekoniecznie jednak przewidywaną przez stronę polską – było wypromowanie Mirona Barnowskiego, hetmana mołdawskiego, który po śmierci Radu Mihnii w styczniu 1626 r. został wybrany przez bojarów na hospodara mołdawskiego. Nowy władca zaczął pisać się Barnowski-Mohyła, nawiązując do koligacji ze znanym rodem i przy- jął dość szybko zdecydowanie propolską orientację. Objawiło się to w czasie kryzysu w sto- sunkach polsko-tureckich w 1627 r., kiedy to Miron Barnowski skutecznie zapośredniczył korzystne dla Polski porozumienie pokojowe z Osmanami43. W nagrodę doczekał się zimą 1629 r. polskiego indygenatu, za który odwdzięczył się złożeniem przysięgi wierności królowi Zygmuntowi III44. Polskie wpływy w Mołdawii osiągnęły wówczas swoje maksimum, a Rzeczpospolita zdawała się być blisko odbudowania swej pozycji z przełomu XVI i XVII w.

38 ´Ahdname sułtana Murada IV dla króla Zygmunta III, Stambuł, 10 X 1623 r., w: D. Kołodziejczyk, Otto- man-Polish Diplomatic Relations…, dokument 38, s. 402-418. 39 Potwierdzenie przez Zygmunta III traktatu z Turcją, Warszawa, 1 IV 1624 r., w: D. Kołodziejczyk, Ottoman- -Polish Diplomatic Relations…, dokument 39, s. 419-426. 40 H. Wisner, op. cit., s. 45-46. 41 S.J. Shaw, op. cit., s. 300-301; Dzieje gospodarcze i społeczne imperium osmańskiego 1300- -1914, red. H. Inalcik, D. Quataert, Kraków 2008, s. 363; H. Inalcik, Imperium Osmańskie. Epoka klasyczna 1300- 1600, Kraków 2006, s. 63. 42 S.J. Shaw, op. cit., s. 302; B. Składanek, Historia Persji, t. 3, Warszawa 2007, s. 55-56. 43 T. Gemil, op. cit., s. 703; D. Milewski, The Granting of Polish Indygenat to the Moldavian Voyevode Miron Barnovski, „Medieval and Early Modern Studies for Central and Eastern Europe”, t. 3, 2011, s. 127-132. 44 Konstytucja „Indygenat hospodara wołoskiego”, w: Volumina Legum, wyd. J. Ohryzko, Petersburg 1859, t. 3, s. 295; przywilej indygenatu dla Mirona Barnowskiego, Warszawa, 20 II 1629 r., AGAD, Metryka Koronna, sygn. 177, k. 213-215b; tekst przysięgi Mirona Bernawskiego, Jassy, bdm, 1629, w: I. Corfus, Documente privitoare…, t. 2, nr 67, s. 126-127. DARIUSZ MILEWSKI 108 Niestety, detronizacja hospodara, jaką przeprowadzili Turcy jeszcze w tym samym roku, oskarżając go o sojusz z wrogami Porty, przekreśliła bardziej śmiałe plany polskie. Stosunki polsko-mołdawskie w dobie drugiego panowania Radu Mihnii i za rządów Mi- rona Barnowskiego wykraczają już poza ramy niniejszego studium45. Trzeba jednak podkre- ślić, że w okresie 1621-1624 Polska konsekwentnie przeprowadziła wobec Porty Ottomań- skiej realizację swoich podstawowych celów na terenie Mołdawii, jakimi były usunięcie niewygodnego hospodara i zastąpienie go człowiekiem, który umożliwiłby odbudowanie wpływów polskich na tym obszarze. Bezpardonowe i pachnące zerwaniem pokoju zwalcza- nie Stefana Tomży II przez polskich dyplomatów – Krzysztofa ks. Zbaraskiego i Krzysztofa Serebkowicza – przyniosło wreszcie oczekiwane rezultaty. Nie udało się co prawda osadzić Polakom na tronie mołdawskim Piotra Mohyły, ale zgodzili się na mądry kompromis z Tur- kami, jakim było ponowne oddanie Mołdawii w ręce Radu Mihnii. Osmanowie nie tylko zgodzili się na usunięcie wiernego sobie hospodara, ale zarazem zagwarantowali jego na- stępcy możliwość utrzymywania dobrych stosunków z Polską, ba, nawet zobowiązali go do tego. Radu Mihnea nie miał wielu okazji do korzystania z tego zapisu, ale przydał się on Mironowi Barnowskiemu w trudnym roku 1627. Jak się jednak miało okazać, na dłuższą metę sytuacja taka była nie do utrzymania i ostatecznie Turcy narzucili Mołdawii znów wiernego sobie hospodara. Niemniej, w pierwszej połowie lat 20. XVII w. udało się Rzeczy- pospolitej w znacznym stopniu zniwelować skutki klęsk 1616 i 1620 r. i położyć podwaliny pod odbudowę wpływów w Mołdawii. Kluczem do tego miało być obsadzenie tronu moł- dawskiego ludźmi „bacznymi i spokojnymi”, a więc życzliwymi Polsce – co też osiągnięto.

Polish expectations and politics concerning Moldovan throne in the time after Chocim 1621-1624 Summary Breakdown of Polish influences in Moldavia in second half of 17th century, along with dec- line of the authority of hospodars from the Movila family, had not been accepted by Polish- -Lithuanian Commonwealth. Poles made attempts at recuperation of Moldavia after war aga- inst Moscow, but it finished with disaster at the battle of Cecora in 1620. As a repercussion of this, the war against Turkey began, which ended with an agreement concluded at Chocim in the October of 1621. Poles insisted that the Moldavian throne be occupied by hospodars nomina- ted by Turks, and friendly to Commonwealth. Sultan Osman II disregarded this point of treaty and he returned Moldavia to hospodar Stefan Tomża II, who was not in favour with the Poles. Polish diplomacy took a counter action – Poles wanted Sultan to remove this hospodar and replace him by person, proposed by the Polish king. First attempt undertaken by Prince Krzysztof Zbaraski, grand envoy of the Commonwealth to Sultan, ended in failure. Then, the Poles have withdrew from the promotion of then candidacy of Piotr Movila, who was not wanted by the Turks who supported the candidacy of Radu Mihnea, hospodar of Wallachia. Cooperation with Mihnea managed a deposing of Stefan Tomża in 1623 and the application of more favourable conditions of Chocim treaty. This way, Poland began a reconstruction of its influence in Moldavia – this took place under the short lived government of hospodar Miron Barnowski (1626-1629).

45 Wstępem do opracowania tej tematyki jest artykuł D. Milewski, Z wroga przyjaciel. Przypadek hospodara Mirona Barnowskiego, „Mówią wieki”, 2012, nr 8/12 (631), s. 23-27. Saeculum Christianum t. XX (2013)

Katarzyna Wagner UW, Muzeum Warszawy, Warszawa

„Potop” a wielka Wojna Północna w Warszawie w świetle rejestrów podatkowych – przyczynek do porównania dwóch szwedzkich okupacji

Rejestry kontrybucji są historykom stosunkowo dobrze znane ze względu na popularne swego czasu zainteresowanie II wojną północną, zwaną „potopem” szwedzkim. Wówczas to szwedzki monarcha Karol X Gustaw, wkroczywszy do Warszawy, obłożył ludność podat- kiem wojennym, podobnie jak to czynił w innych ośrodkach. Jego wysokość każdorazowo zależała od liczby mieszkańców okupowanego miasta oraz ilości domów1. Rozdział podatku na poszczególne rodziny szwedzcy urzędnicy Komisariatu Generalnego konsultowali z miej- scowym magistratem, szacując sytuację materialną ludności. Brano wówczas pod uwagę kil- ka czynników, m.in. rodzaj zamieszkiwanej nieruchomości (dom drewniany lub kamienica), jej położenie, czy stan prawny (tzn. czy płacący był jej lokatorem czy właścicielem). Centrum miasta, a więc Rynek i ul. Świętojańska, płaciło więcej niż odleglejsze obszary miasta. Usta- lano także, że w imieniu Magistratu pobór kontrybucji miał nadzorować jeden z obywateli2. Ponadto, na mieszczan nakładano także zobowiązania prowiantowe na rzecz okupanta3. W Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie w zespole Warszawa Ekonomiczne zachowały się rejestry wybierania kontrybucji finansowej ze Starej Warszawy z lat „potopu” i Wielkiej Wojny Północnej4. Na potrzeby artykułu korzystano z wersji drukowanej rejestru z 1656 r., opublikowanej w „Źródłach do dziejów Warszawy”, natomiast dla roku 1704 wy- korzystano materiał z AGAD5.

1 S. Grauers Stosunek szwedzkich i polskich sił zbrojnych podczas Wielkiej Wojny Północnej, „Studia i Materiały do Historii Wojskowości” [dalej: SMHW] 1976, t. 20, s. 125. 2 Ibidem, s. 125-126. 3 O kontrybucjach czasu „potopu”, vide: rozdział 5. „Descriptia albo comput Kamienic, Dworów, Domów, Ko- ściołów, Klasztorów, Szpitalów, tak w Mieście iako y po Przedmieściach Starey Warszawey w roku 1655 diebus Septembris uczyniony”, czyli rejestr kontrybucji szwedzkiej nałożony na Warszawę. „Starożytności Warszawy” t. 4, Warszawa 1856. 4 Regestr litrum sueticorum przes je[g]o mci pana Stanisława Falkowica I rayce CAV z jego mci panem Augusti- nem Horlemusem rayca CAV In A° 1655 taksowano et in parte wybrano, AGAD, WE 832. 5 Źródła do dziejów Warszawy. Rejestry podatkowe i taryfy nieruchomości 1510-1770, wyd. A. Berdecka, J. Rut- kowska, A. Sucheni-Grabowska, H. Szwankowska, Warszawa 1963, s. 82-131. Distributa zas takowa iest z tych perceptow na drugiey stronie wyrazona, w: Rejestr kontrybucji szwedzkiej pro Anno 1704, AGAD, Warszawa Eko- nomiczne [dalej: WE] 838. KATARZYNA WAGNER 110 Dokumenty mają postać ksiąg zawierających rejestry o następującym układzie: na po- czątku znajduje się imię i nazwisko lub tylko nazwisko podatnika, następnie wykonywany zawód lub inny wyróżnik (np. dopisek „wdowa”). Kolejną informacją była wysokość taksy, jaka została ustalona przez Magistrat po konsultacji z okupantem oraz kwota rzeczywiście wpłacona. Na potrzeby artykułu dokonam wstępnej analizy z 1656 r. oraz z 1704 r., a więc odpowiednio z czasu drugiego i trzeciego roku szwedzkich okupacji miasta.

1. Warszawa przed „potopem” Znaczące zmiany w Warszawie zaszły po pożarze, jaki miał miejsce w 1607 r. Szybko odbudowano jednak wiele budowli6. Przez całą I połowę XVII w. miasto zmieniało swój charakter. Lata panowania Władysława IV i Jana Kazimierza przyniosły Warszawie powsta- nie nowej fasady kościoła św. Jana7, a także budowę kilku kościołów (m.in. jezuitów przy Świętojańskiej i dominikanów u zbiegu Freta i Mostowej8). W I połowie XVII w. nadal remontowano Ratusz Staromiejski, a głównym wyznaczni- kiem zabudowy miejskiej pozostały kamienice mieszczańskie, które mimo różnic w zdobie- niach i zamożności reprezentowały ten sam typ budownictwa. Adam Jarzębski w następują- cy sposób opisuje ówczesną zabudowę Rynku Staromiejskiego: „Barzo kamienice śliczne / W Rynku, także i uliczne, / Błyszczą się od złota prawie; / Nie masz takich w Czersku, w Ra- wie […] Bodaj zdrów każdy budował [kamienice] / I pieniędzy nie żałował / W czym by była sława jego!”9. Odbudowane kamienice nadal zajmowały te same parcele i bazowały na średniowiecznych murach. Różnicę stanowiła ich wysokość, bowiem te zbudowane po 1607 r. były wyższe o jedną lub dwie kondygnacje od swoich poprzedniczek10. W latach czterdziestych zapoczątkowano w Warszawie okres starań możnowładców o wzniesienie najokazalszej budowli w mieście. Proces ten został przerwany przez „potop” szwedzki, lecz zintensyfikowany po jego zakończeniu. Powstawały wówczas okazałe pała- ce, nawiązujące swymi formami do reprezentatywnych budowli francuskich i włoskich (np. poprzez zastosowanie wież alkierzowych, budowę sal w amfiladzie, czy krużganków, służą- cych wygodniejszej komunikacji). Wiek XVII to także okres zmiany charakteru bram miejskich. Brama Krakowska zyskała funkcje mieszkalne, bowiem dobudowano jej piętro, przez co wyglądała jak kamienica, tra- cąc swe funkcje obronne. Mieszkania tam ulokowane wynajmowano drobnym kupcom i rze- mieślnikom. Tymczasem Brama Nowomiejska była przebudowywana już od XVI w., lecz zachowała swe funkcje obronne, uzyskując postać Barbakanu. Kiedy 21 lipca 1655 r. do Warszawy dotarły wieści o przekroczeniu polskiej granicy przez szwedzkiego feldmarszałka Arvida Wittenberga z armią, bagatelizowano problem. Nastroje zmieniły się dopiero po utracie Poznania (31 VII 1655). Na początku sierpnia z mia-

6 S. Kieniewicz (red.), Dzieje Warszawy, t. 2: Warszawa w latach 1526-1795, Warszawa 1984, s. 22-24 [dalej: Warszawa w latach 1526-1795]. 7 W 1602 r. wichura, która przeszła nad Warszawą zerwała dach kościoła oraz zniszczyła gotycką wieżę. W związku z poczynionymi szkodami we wnętrzu, rozpoczęto remont. A. Jarzębski, Gościniec albo krotkie opisa- nie Warszawy, opr. W. Tomkiewicz, Warszawa 1974, s. 221. 8 A. Kersten, Warszawa kazimierzowska 1648-1668. Miasto – Ludzie – Polityka, Warszawa 1971, s. 45-46. 9 Gościniec abo krótkie opisanie, s. 69, 70. 10 A. Kersten, op. cit., s. 51-52, 54. „POTOP” A WIELKA WOJNA PÓŁNOCNA W WARSZAWIE... 111 sta wyjechała królowa Maria Ludwika, a napływały doń coraz to groźniejsze i bardziej dez- orientujące wiadomości o sytuacji w kraju. 18 sierpnia Jan Kazimierz opuścił miasto, lecz przed wyjazdem nawoływał jeszcze mieszkańców Starej i Nowej Warszawy, aby „dla lepszego bezpieczeństwa swego, lubo to nie dla nieprzyjaciela, ale dla swawolnej jakiej kupy oglądając się, straż około miasta mieli i oną jako w najlepszym porządku i pilności odpracowywali”. Ponadto uwolnił mieszkań- ców miasta od ciężarów wystawienia pospolitego ruszenia, ze względu na obciążenia, jakie ponieśli, podczas pobytu króla w mieście11. Jednakże te deklaracje władcy nie były w stanie zamaskować faktu, że Warszawę pozosta- wiono samą sobie. Magistrat postanowił o umacnianiu murów miejskich oraz zmobilizowano straż miejską. W tym czasie król szwedzki Karol X Gustaw przybył do Łowicza, a stamtąd skierował się już bezpośrednio do Warszawy. 8 września rano pod Bramą Nowomiejską po- jawili się dwaj trębacze: jeden reprezentujący szwedzkiego monarchę, a drugi, sprzymierzo- nego ze Szwedami, Hieronima Radziejowskiego12. Tego samego dnia Warszawa skapitulo- wała, bowiem Magistrat sądził, że w ten sposób ochroni miasto przed zniszczeniem. Po kapitulacji, Szwedzi grabili zarówno pałace magnackie, jak i kościoły i klasztory. Miasto stało się stolicą okupowanego terenu, w której gromadzono broń i łupy z całej Pol- ski. 19 listopada 1655 r. Karol X Gustaw opuścił Warszawę i udał się na podbój Prus Kró- lewskich. Po pierwszych klęskach król szwedzki na czele armii powrócił pod miasto i stanął na Pradze 13 kwietnia 1656 r.13. Wkrótce nałożono na miasto kolejną kontrybucję.

2. Przed Wielką Wojną Północną Po „potopie” szwedzkim, szybko następowała odbudowa Warszawy. Już w 1659 r. sejm walny wyznaczył komisję, która miała zmierzyć fortyfikacje Starej i Nowej Warszawy, a także wyprostować stare ulice na przedmieściach i wyznaczyć nowe, by w ten sposób uregulować zabudowę przedmieść14. Ruch budowlany był żywy, kamienice pełniły rolę „do- mów czynszowych”, których właścicielami było bogate mieszczaństwo i szlachta. Magna- teria chętnie inwestowała w nieruchomości na terenie Starej Warszawy. Budowano okazałe pałace i kościoły. Rozwijały się również przedmieścia, na których liczba zabudowań prze- wyższała liczby ze Starej i Nowej Warszawy. Powstawały jurydyki oraz podwarszawskie rezydencje królewskie, magnackie i szlacheckie. Podczas Wielkiej Wojny Północnej, gdy Szwedzi zbliżali się do stolicy w maju 1702 r., w mieście powzięto decyzję, że na prawym brzegu Wisły należy zatopić promy i statki rzeczne, aby w ten sposób opóźnić marsz nieprzyjaciela15. 15 maja 1702 r. August II opuścił

11 J. Wegner, Warszawa w latach potopu szwedzkiego, wyd. 2, Wrocław 1957, s. 23-24. 12 Ibidem, s. 25-30. 13 Ibidem, s. 69. Szczegółowo o walkach o Warszawę, vide: J. Wegner, op. cit., s. 69-100; R. I. Frost, After the Deluge: Poland-Lithuania and the Second Northern War 1655-1660, London 1993, p. 62-70; idem, The Northern Wars. War, State and Society in Northern Europe 1558--1721, London 2000, p. 169-183; o trzydniowej bitwie pod Warszawą (28-30 VII 1656), vide: M. Nagielski, Bitwa pod Warszawą 1656, Warszawa 2007; S. Herbst, Trzydnio- wa bitwa pod Warszawą 28-30 VII 1656 r., w: Wojna polsko-szwedzka 1655-1660, red. J. Wimmer, Warszawa 1973, s. 296-330. 14 Warszawa w latach 1526-1795, s. 189-190. 15 „Z Warszawy” 10 V 1702 r., Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie (dalej: AGAD), Archiwum Pu- bliczne Potockich (dalej: APP), nr 162, t. 2, s. 193-194, 203-204. KATARZYNA WAGNER 112 Warszawę16. Jak podaje Julian Bartoszewicz, „Po odjeździe króla Augusta [do Krakowa], była więc Warszawa bezbronna, i stała otworem Szwedowi”17. W tym okresie, podobnie jak pół wieku wcześniej, Warszawa nie była miastem-twierdzą. Barbakan i bramy miejskie zo- stały poważnie uszkodzone podczas „potopu” szwedzkiego, a od końca XVII w. przestały pełnić swoje funkcje militarne i coraz częściej były przebudowywane, by móc pełnić funk- cje mieszkalne18. W ten sposób Warszawa utraciła więc umocnienia zdolne do stawienia oporu nieprzyjacielowi. Już 22 maja na Pradze pojawili się Szwedzi, rozkładając się „po gospodach, zwołali urzę- dy, tamże bezpieczeństwo przyobiecali, ale zaraz imposuerunt aby prowianty składali”19. Następnego dnia odbyła się uroczystość powitania wojsk nieprzyjaciela na Pradze. Strona szwedzka była reprezentowana przez gen. Andersa Lagercrone i towarzyszących mu ofice- rów, a ze strony polskiej byli: wójt Pragi i Skaryszewa oraz dwóch rajców warszawskich. Szwedzi zażądali wykonania kontrybucji prowiantowej ze starostwa warszawskiego, a po- nadto naciskano na sfinansowanie budowy mostu przez Wisłę. Tego samego dnia zjawił się na Pradze również szwedzki monarcha – Karol XII20. Już w dniu przyjazdu Szwedzi zaczęli przeprawiać się przez Wisłę. W tym czasie w War- szawie pozostało tylko stu kilkudziesięciu ludzi z regimentu piechoty wojewody płockiego Jana Krasińskiego, 40 ludzi straży miejskiej i milicja miejska pod dowództwem Stanisława Krasińskiego (mianowanego przez króla komendantem miejskim). Siły te były absolutnie niewystarczające do obrony miasta, toteż gdy Szwedzi przeprawili się przez rzekę po nowo wybudowanym moście pontonowym, zajęli miasto bez problemu21. Po zapłaceniu kontrybu- cji finansowej, Szwedzi opuścili miasto, lecz przed 1704 r. pojawiali się w Warszawie jesz- cze kilkakrotnie, każdorazowo żądając wykonania kontrybucji.

3. Próba porównania Porównanie rejestrów sporządzonych w ciągu 48 lat jest o tyle trudne, że zmieniły się warunki życia, a kontrybucje zostały nałożone na polecenie dwóch różnych szwedzkich monarchów, którymi kierowały inne przesłanki, etc. Nakładając kontrybucję po raz pierw- szy, mieszkańcy płacili zazwyczaj wyższe kwoty, niż w pozostałych miesiącach, bowiem podatek silnie obciążał poszczególne domostwa. Należy także zaznaczyć, iż kontrybucję 1656 r. płacono we florenach, a w 1704 r. w tym- fach. Obie jednostki obrachunkowe dzieliły się na 30 groszy i w praktyce określały złoty (tymfy były bite od 1663 r.).

16 Uchwały publiczne Magistratu Starej Warszawy w przedmiotach wojny szwedzkiej, „Starożytności Warszawy”, t. 6, wyd. A. Wejnert, Warszawa 1858, s. 374; W. Rakowski, Pamiętnik Wielkiej Wojny Północnej, opr. M. Nagiel- ski, M. Wagner, Warszawa 2002, s. 4. 17 J. Bartoszewicz, Dzieła, t. 7: Szkice z czasów saskich, Kraków 1880, s. 262. 18 Z. Tomaszewski, Obwarowania Warszawy i obrona północnego wjazdu do miasta [w:] Szkice staromiejskie, Warszawa 1955, s. 112-114. 19 J. Strutyński do S. A. Szczuki, 25 V 1702, AGAD, APP, nr 163a, t. 31, s. 515. 20 F. Włoszkiewicz do S. A. Szczuki, 27 V 1702, AGAD, APP, nr 163a, t. 31, s. 515-517, 1115; J. Strutyński do S. A. Szczuki, 25 V 1702, AGAD, APP, nr 163a, t. 31, s. 515; J. Bartoszewicz, op.cit., s. 263-264. 21 „List z Warszawy” 26 V 1702, Biblioteka Czartoryskich w Krakowie (dalej: B. Czart.), nr 196, s. 267-268; J. Strutyński do S. Szczuki, 25 V 1702, AGAD, APP, nr 163a, t. 31, s. 516; J. Bartoszewicz, op. cit., s. 268-269. „POTOP” A WIELKA WOJNA PÓŁNOCNA W WARSZAWIE... 113 Podstawowym podobieństwem między dwoma okupacjami był fakt nakładania na miasto obciążeń finansowych i prowiantowych. Podczas obu okupacji należało także zachować po- rządek przy ściąganiu kontrybucji, dlatego też stosowano taką samą kolejność ulic, zgodnie z którą spisywano rejestr i pobierano podatek. Wiemy, że pisarz otrzymywał honorarium „za wypisanie regestrow” – w roku 1704 było to 6 tymfów. Zbieranie rozpoczynano na Rynku Starego Miasta, dzieląc go na cztery strony, potem przechodzono Świętojańską do Bramy Krakowskiej, by następnie ul. Marcinkańską (fragment dzisiejszej ul. Piwnej na odcinku od Pl. Zamkowego do Zapiecka) i Piekarską dojść do ul. Piwnej, Dunaju, Nowomiejskiej, aż po Krzywe Koło, Jezuicką i Kanonię. Wyjątek stanowiło odwiedzenie Jezuickiej i Kanonii tuż po Rynku w 1656 r., podczas gdy w 1704 r. rejon ten pisarz odwiedził pod koniec, a miano- wicie po ul. Krzywe Koło.

Rys. 1 – Plan Starej Warszawy z zaznaczeniem kamienic i kierunku zbierania kontrybucji w 1704 r.

Źródło: Katalog zabytków sztuki. Miasto Warszawa, cz. 1: Stare Miasto, red. J. Łoziński, A. Rottermund, Warszawa 1993, s. 113 + opracowanie własne. KATARZYNA WAGNER 114 Istotną różnicą jest fakt, iż „Litrum Sueticorum” z 1656 r. zawiera także formę aneksu, zatytułowaną „Deskripcyja albo komput kamienic, dworów, domów, kościołów, klasztorów, szpitalów tak w mieście jako i po przedmieściach Starej Warszawy w r. 1656 diebius septem- bris uczynion”22. Jest to wyciąg ze spisu nieruchomości nieobjętych szwedzką kontrybucją, a więc obejmuje m.in. zabudowania ul. Kanoniej i Jezuickiej („Domus professa oo. Jezu- itów”, „Kamienic prałackich nro” – trzynaście kamienic, należących do kanoników kolegia- ty św. Jana), „Dziekanija” (Pałac dziekana), „Wikaryja” (kamienica, należąca do wikariuszy kolegiaty św. Jana), „Szkoła” (szkoła przy Dziekanii), „Kościół św. Jana – kolegiata” oraz „Konwent i kościół św. Marcina” na ul. Marcinkańskiej. Na podstawie rejestrów kontrybucji z 1656 r. widać, że na dziesięciu interesujących nas ulicach znajdowało się 434 gospodarstwa domowe, z czego aż 90 z nich nie uiszczało opłat (20,74%). W sumie zebrano 91 241 florenów, z czego zabudowania przy Rynku dostarczyły 45 235 florenów, co dawało 49,6% ogółu kontrybucji. Pozostałe ulice dostarczyły 46 006 florenów, a więc 50,4% kontrybucji. Po Rynku, najwięcej płaciła ul. Świętojańska, dostar- czając 18,6% podatku (16 985 florenów), a najmniej ul. Piekarska, dając jedynie 2,3% (2 085 florenów). (wyk. 1)

Wyk. 1 – Kwoty płacone przez przedstawicieli poszczególnych ulic na podstawie kontrybucji 1656 r. [we florenach]

Źródło: opracowanie własne na podstawie AGAD, WE 832.

Tymczasem udział opłat wniesionych przez Rynek w 1704 r. wyniósł ok. 35,1% ogólnej kontrybucji, co stanowi wartość niższą o 14,5% niż w czasie „potopu”. Drugą ulicą, która rów- nież była obarczona wysoką kwotą podatku była ul. Świętojańska – 29% ogólnej kontrybucji. W sumie Rynek i ul. Świętojańska dawały ponad połowę ogólnej kwoty podatku (ok. 65%). Na podstawie niniejszych danych możemy stwierdzić, że zarówno w 1656 r., jak i w 1704 r., zabudowania przy Rynku oraz na ul. Świętojańskiej płaciły najwyższą sumę kontrybucji. Także ulica Nowomiejska utrzymała się w czołówce terenów pod względem wysokości opłat wnoszonych podczas ściągania kontrybucji. Kolejne ulice zmieniły swoją kolejność (tab. 1).

22 Źródła do dziejów Warszawy, s. 127-131. „POTOP” A WIELKA WOJNA PÓŁNOCNA W WARSZAWIE... 115 Tab. 1 – Uszeregowanie ulic pod względem liczbowego i procentowego udziału w kontrybucji ogólnej w roku 1656 i 1704 r. [podstawa = 1656 r., przelicznik = 1 floren/tymf=30 gr]

1656 [floreny] Lp. 1704 [tymfy] Lp. Ulica liczbowo % – liczbowo % – Rynek (ogółem) 45 235 49,6 1 19 790 36,1 1 Świętojańska 16 985 18,6 2 15 912 29,0 2 Krzywe Koło 5 380 5,9 3 2 602 4,8 7 Nowomiejska 4 870 5,3 4 2 634 4,8 6 Marcinkańska 4 240 4,7 5 1 386 2,5 9 Dunaj 3 278 3,6 6 2 661 4,9 5 Kanonia + Jezuicka 3 220 3,5 7 822 1,5 10 Brama Krakowska 3 100 3,4 8 2 783 5,1 4 Piwna 2 848 3,1 9 3 857 7,0 3 Piekarska 2 085 2,3 10 2 370 4,3 8 SUMA 91 241 100,0 – 54 817 100,0 – Źródło: opracowanie własne.

Między 1656 a 1704 r. zmniejszył się procentowy udział Rynku w kontrybucji ogólnej (spadek z 49,6 do 36,1%). Tymczasem w przypadku udziału finansowego ul. Świętojańskiej w ogólnej opłacie kontrybucyjnej, nastąpiła zmiana na korzyść roku 1704, kiedy to udział tej ulicy wyniósł 29%, podczas gdy w 1656 r. było to tylko 18,6%. Ciekawa jest także zmiana na miejscu trzecim pod względem procentowego udziału danej ulicy w kontrybucji ogólnej. W 1656 r. Krzywe Koło płaciło 5,9%, co plasowało tę okolicę jako trzecią pod względem największego udziału w podatku miasta. Tymczasem w 1704 r. ulica Krzywe Koło zmniej- szyła swój udział do 4,8%, podczas gdy 7% ogólnej opłaty uiszczała ul. Piwna (podczas gdy w 1656 r. było to tylko 3,1%). Oznacza to, że na przestrzeni tych 48 lat ul. Piwna stała się zamożniejszą okolicą, stąd wzrost opłaty. Swe znaczenie straciła także ul. Marcinkańska (w 1656 r. uiszczała 4,7%, a w 1704 r. 2,5% kontrybucji) oraz ul. Kanonia i Jezuicka (1656 r. – 3,5%, a w 1704 r. – 1,5%). Stosunkowo niedużo swoją pozycję na liście obszarów płacą- cych najwięcej zmieniła ul. Dunaj (szóste „miejsce” w roku 1656, a piąte w 1704 r.), a także ul. Piekarska, która, na przestrzeni prawie pół wieku, pozostała w gronie biedniejszych rejo- nów miasta (1656 r. – 2,3% udziału w kontrybucji ogólnej, a w 1704 r. 4,3%). „Litrum Sueticorum” z 1656 r. posługuje się bardzo zróżnicowanymi stawkami kontrybu- cji. Najwyższa z nich wyniosła 3 000 florenów (złotych polskich). Płacił ją lokator kamieni- cy na Rynku i stanowiła ona 3,29% kontrybucji ogólnej z 1656 r. W dalszej kolejności padły kwoty 1 500 florenów (1,64%), 1 200 i kilkunastokrotnie po 1 000 florenów (1,1%). Najniż- szą stawką było 20 florenów i uiszczano je m.in. na Piwnej i Piekarskiej, co stanowiło 0,02% kontrybucji ogólnej. Niejednokrotnie zdarzało się, że najbogatsi mieszkańcy miasta płacili po kilka tysięcy florenów, gdyż posiadali po kilka nieruchomości w mieście. Fakt posiadania kamienicy przy Rynku świadczył o zamożności mieszkańców, którą po- twierdzają rejestry kontrybucji z 1656 i 1704 r. Adam Kersten podaje, że kamienica przy KATARZYNA WAGNER 116 Rynku była warta dwadzieścia kilka tysięcy złotych, na ul. Świętojańskiej, będącą drugą pod względem zamożności ulicą w Starej Warszawie, koszt wynosił około dziesięciu tysięcy, a w pozostałych rejonach miasta było to zaledwie kilka złotych23. Ul. Świętojańska była drugim, pod względem zamożności, rejonem miasta i potwierdzają to sumy wpłacane przez mieszkańców tej okolicy (od 20 do 1 500 florenów, a najniższe opłaty były raczej znikome). Ulicę tę zamieszkiwał miejscowy patrycjat, a także wójtowie i zamożniejsi rzemieślnicy. Tymczasem ul. Piekarska była zamieszkiwana głównie przez przekupniów i kucharzy i na- leżała do najbiedniejszych rejonów miasta. Na podstawie rejestrów z czasów „potopu” możemy także stwierdzić, że na 434 domo- stwa aż 90 nie uiszczało opłaty kontrybucyjnej, co oznacza, że prawie 21% ogólnej liczby mieszkań nie opłacało podatku na rzecz Szwedów. Biorąc pod uwagę te zastrzeżenia, śred- nia ogólna opłata przypadająca na jedną rodzinę wyniosła 210 florenów, natomiast średnia opłata przypadająca na rodzinę płacącą podatek wyniosła 265 florenów. Szczegółowe śred- nie opłaty przedstawia tab. 2.

Tab. 2 – Średnie opłaty na rodzinę (bez rozróżnienia na osoby płacące i niepłacące) oraz na osobę płacącą kontrybucję w 1656 r. [we florenach]

Średnia opłata na rodzinę, bez Średnia opłata na rodzinę, Ulica rozróżnienia na płacących płacącą kontrybucję i niepłacących Brama Krakowska 443 443 Rynek 404 452 Kanonia i Jezuicka 248 322 Świętojańska 187 227 Marcinkańska 157 223 Nowomiejska 143 157 Krzywe Koło 135 199 Piwna 106 130 Dunaj 91 121 Piekarska 45 83 Źródło: opracowanie własne.

Porównując powyższe dane ze średnimi opłatami wnoszonymi przez mieszkańców Starej Warszawy w 1704 r., okazuje się, że w ciągu badanych 48 lat ul. Piekarska pozostała jednym z najbiedniejszych rejonów miasta. Na podstawie kolejnych obliczeń możemy stwierdzić, że pomimo skromnych rozmiarów zabudowań Bramy Krakowskiej (zamieszkiwało ją osiem rodzin), płacono tam w czasie „po- topu” szwedzkiego wysokie kontrybucje. Znaczenie tych zabudowań spadło w ciągu kolejne- go półwiecza. Głównym powodem zmian było zubożenie ludności oraz zamieszkiwanie tej części miasta głównie przez rzemieślników. Rynek Staromiejski na przestrzeni badanego

23 A. Kersten, op. cit., s. 188. „POTOP” A WIELKA WOJNA PÓŁNOCNA W WARSZAWIE... 117 okresu, stanowił centrum miasta, ponieważ to tam znajdował się ratusz miejski, pręgierz, zabudowania kupieckie, a także tam miały miejsce jarmarki24. Należy pamiętać, że różnice w zabudowie Starej Warszawy były dostrzegalne gołym okiem. Rynek Staromiejski i ul. Świętojańska, która utrzymywała wysokie miejsce na prze- strzeni lat, stanowiły okolice luksusowe i były zamieszkiwane przez lokalny patrycjat, du- chowieństwo i urzędników miejskich (wyk. 2).

Wyk. 2 – Porównanie udzialu procentowego poszczególnych ulic w kontrybucji ogólnej w 1656 i w 1704 r.

Źródło: opracowanie własne.

Interesujące jest wysokie położenie w „rankingu” z 1656 r. Kanonii i Jezuickiej oraz ul. Marcinkańskiej, bowiem po upływie prawie półwiecza znalazły się one w grupie biedniej- szych okolic miasta. Podczas tego czasu na znaczeniu zyskał natomiast teren znany w reje- strach, jako „Dunay”, czyli dzisiejsze ulice Wąski i Szeroki Dunaj. „Na Dunaju” w XVII w. odbywały się targi. Od 1631 r. handlowały tam śledziarki i handlarki ryb solonych, nato- miast ryby świeże sprzedawały przekupki z Rynku”25. Istotną różnicą, choć niezauważalną w rejestrach kontrybucji, między okupacją szwedzką okresu „potopu” i Wielkiej Wojny Północnej, jest również kwestia podejścia obcych wojsk do polskich księgozbiorów i archiwów. Podczas najazdu szwedzkiego w połowie XVII w. przeprowadzono na szeroką skalę likwidację kolegiów, bibliotek i archiwów, m.in. jezuic- kich oraz kościelnych. Tuż po zajęciu miasta, Karol X Gustaw nakazał zarekwirowanie Ar- chiwum Metryki Koronnej oraz zbiorów bibliotecznych, znajdujących się na Zamku i w pa- łacu Ujazdowskim26. Szwedzi przeprowadzali te działania w sposób świadomy i zaplanowany. Zdobyte w ten sposób księgozbiory i archiwa traktowano jako wynagrodze- nie. Zabierano te materiały zarówno dla Szwecji, jak i do zbiorów prywatnych. Kraj zyski- wał dzięki temu m.in. prace z wielu dziedzin nauki, gdyż dążono do poznania warsztatu i prac innych naukowców. Szukano ponadto dokumentów dotyczących spraw dynastycznych

24 Jarmarki na Rynku odbywały się co roku po Wielkanocy, na św. Jana – 24 VI oraz na św. Jadwigę – 15 X. 25 A. Kersten, op. cit., s. 86-87. 26 J. Wegner, op. cit., s. 50. KATARZYNA WAGNER 118 Szwecji, zabranych z kraju do Rzeczypospolitej przez Zygmunta III Wazę27. Tymczasem działania prowadzone podczas III wojny północnej, zwanej Wielką Wojną Północną, miały zupełnie inny charakter. Jej celem nie było zdobycie materiałów archiwalnych i księgozbio- rów, znajdujących się w Rzeczypospolitej, lecz dążenia o podłożu politycznym. Jednak nie uchroniło to Rzeczypospolitej przed rabunkami; tyle tylko, że materiały, które zostały wy- wiezione do Szwecji, zostały przetransportowane prywatnie przez Bałtyk przez oficerów Karola XII28.

4. Podsumowanie „Potop” szwedzki spowodował spustoszenie miasta, z którego postanowiono skorzystać w celu przeprowadzenia zmian urbanistycznych na terenie Warszawy. Spalone obszary dały możliwość wzniesienia nowej zabudowy oraz regulacji ulic. Kontrybucje, nałożone na mia- sto zarówno podczas II jak i III wojny północnej, spowodowały zubożenie mieszkańców i ca- łego miasta, co skutkowało powolnym odbudowywaniem Warszawy. Należy jednak pamię- tać, że proces ten był jedynie względnie powolny: inne miasta, równie dotkliwie zniszczone przez Szwedów, odzyskiwały dawną świetność jeszcze dłużej, a niektórym ośrodkom nie udało się to aż do końca I Rzeczypospolitej29. Na przestrzeni badanych 48 lat widzimy, że obszarami szczególnie zamożnymi i zamiesz- kiwanymi przez ludność dobrze sytuowaną był teren Rynku Staromiejskimi i ul. Świętojań- skiej. Na Krzywym Kole znajdowała się poczta, zarządzana przez Karola Montelupiego30 i być może właśnie dlatego ulica ta w latach „potopu” była jedną z bogatszych. Straciła na znaczeniu w trakcie III wojny północnej na rzecz ul. Piwnej, którą zamieszkali bogatsi mieszczanie. Ul. Nowomiejska oraz zabudowania Bramy Krakowskiej zyskały nieco na znaczeniu poprzez napływ bogatszych mieszkańców, pomiędzy II a III wojną północną, bowiem średnie opłaty wzrosły w stosunku do kwot z 1656 r. W grupie okolic najbiedniej- szych pozostała zamieszkiwana przez rzemieślników ul. Piekarska, a także ul. Marcinkań- ska. Oznacza to, że realnymi okolicami skupiającymi lokalny patrycjat były zabudowania Rynku oraz ul. Świętojańskiej.

“Deluge” and the Great Northern War in Warsaw in the light of tax records – contribution to the comparison of two Swedish occupations Summary When the Swedish troops entered Warsaw during the “Deluge” and the Great Northern War, they forced the city to pay high contributions. In tax rolls we can observe that the tax collection was organized in the same way. The town clerk walked from door to door and knocked to every household. He wrote the name of each inhabitant with information on whether the person was the owner of the house or

27 C. Pilichowski, Straty bibliotek i archiwów polskich podczas szwedzkiego „potopu” 1655-1660 [w:] Polska w okresie drugiej wojny północnej 1655-1660, t. 2, Warszawa 1957, s. 454-456. 28 O zdobyczach w Rzeczypospolitej, vide: Z. Łakociński, Magnus Stenbock w Polsce. Przyczynek do historii szwedzkich zdobyczy w czasie wojny północnej, Wrocław 1967, s. 25-26, 123-126. 29 D. Kosacka, Plany Warszawy XVII i XVIII w. w zbiorach polskich. Katalog, Warszawa 1970. 30 A. Kersten, op. cit., s. 86-87. „POTOP” A WIELKA WOJNA PÓŁNOCNA W WARSZAWIE... 119 a lodger. Then he wrote down the occupation and the sum of money, which the person had to pay. Also we can trace the richest and the poorest areas in the 17th and 18th century Warsaw. The richest places were Old Town Market with its houses and Świętojańska Street and the poorest was Piekarska street. Wars with Sweden in mid-17th century and the beginning of the next century had a consi- derable impact on Polish economy and the architecture side of the city. But it was during the Deluge that Swedish invaders robbed the Commonwealth of its most important riches, and most of the stolen items never returned to Poland.

Saeculum Christianum t. XX (2013)

Janusz Nowiński SDB WNHiS UKSW, Warszawa

Rekonstrukcja fresków Andrzeja Radwańskiego na polach sklepień południowej nawy bocznej kościoła Najświętszej Maryi Panny i św. Wojciecha w Jędrzejowie

W 1731 r., po czteroletnim pobycie w pracowni morawskiego freskanta Franciszka Eck- steina w Brnie, świeżo wykształcony w sztuce malarskiej Andrzej Radwański powrócił do Polski i osiadł w Jędrzejowie1. Pierwszą monumentalną realizacją dwudziestoletniego arty- sty stała się polichromia kościoła cysterskiego opactwa w Jędrzejowie. W latach 1734-1739 freski Radwańskiego wypełniły wszystkie sklepienia i ściany nawy głównej jędrzejowskiej świątyni. Zleceniodawcą malarza był ówczesny przeor cysterskiego opactwa o. Wojciech Ziemnicki (od. 1753 r. opat), który też jest autorem bogatego programu ideowego całości wystroju malarskiego. Główne wątki treściowe zachowanych w świątyni fresków prezentują następują tematy: początki zakonu cystersów – fundacje pierwszych opactw (sklepienia czterech przęseł nawy głównej); rozwoju zakonu na świecie – alegorie czterech kontynentów (sklepienia ramion transeptu); opieka Matki Bożej nad zakonem (iluzjonistyczna kopuła na skrzyżowaniu nawy głównej i transeptu); postaci znakomitych przedstawicieli zakonu (pola na ścianach nawy głównej); fundacja opactwa w Jędrzejowie, jego patron św. Wojciech i kult bł. Wincentego Kadłubka (sklepienia prezbiterium i północnej nawy bocznej). Kompozycje na sklepieniach ujęte są profilowanym obramieniem ubogaconym kartuszami o rokokowej ornamentyce z in- skrypcjami identyfikującymi tematykę przedstawienia. Ozdobne kartusze, często ze stylizo- wanym motywem muszli, otoczone urozmaiconym ornamentem roślinnym i wstęgowym, wypełniają pola w narożach pól sklepienia. Andrzej Radwański, uważany za jednego z najpopularniejszych i najpracowitszych ma- larzy działających w XVIII-wiecznej Rzeczypospolitej, jest równocześnie smutnym przy- kładem artysty, którego niemal cały dorobek twórczy uległ zniszczeniu2. Tragiczny los nie oszczędził też jego pierwszej polichromii w Jędrzejowie, która – jako jedyna zachowana z licznych polichromii malarza – nie przetrwała do naszych czasów w stanie pierwotnym.

1 Por. K. Jóźkiewicz, Andrzej Radwańcki - malarz krakowski 1711-1762. Rys życia i twórczości, „Biuletyn Kra- kowski” 1961, t. 3, s. 161. Na temat biografii artystycznej A. Radwańskiego zob. także: A. Bernatowicz, Andrzej Radwański, w: Słownik artystów polskich i w Polsce działających, t. 8, red. U. Makowska i K. Mikock-Rachubowa, Warszawa 2007, s. 181-184, tu także pełna bibliografia dotycząca malarza. 2 Np. liczne polichromie we wnętrzach krakowskich kościołów uległy zniszczeniu podczas pożaru miasta w 1850 r. jANUSZ NOWIŃSKI 122 W roku 1800, podczas pożaru kościoła jędrzejowskiego opactwa, malowidła Andrzeja Ra- dwańskiego uległy uszkodzeniu. Ich renowację po pożarze przeprowadził malarz Wojciech Gutowski3. Kolejna pożoga dotknęła kościół i klasztor podczas pierwszej wojny światowej 28 września 1914 r., kiedy to po pruskim ostrzale artyleryjskim ogień strawił m.in. wieże i dach kościoła4. Zniszczenia spowodowane pożarem, a przede wszystkim zawilgocenie sklepień, w poważnym stopniu naruszyło polichromię, której fragmenty miejscami odpadły razem z warstwą tynku. Po usunięciu zniszczeń, z inicjatywy ówczesnego proboszcza ko- ścioła ks. Stanisława Marchewki, w 1916 r. polichromia została częściowo przemalowana5.

1. Stan zachowania malowideł na sklepieniach południowej nawy bocznej W konsekwencji wojennej pożogi najdotkliwiej ucierpiały polichromie sklepień czterech przę- seł południowej nawy bocznej (il. 1). Zawilgocone tynki sklepień odpadły, a wraz z nimi ogromna większość fresków Andrzeja Radwańskiego. Zachowały się jedynie niewielkie ich fragmenty na trzech polach, oznaczonych na planie jako 2, 3 i 4. Na sklepieniu oznaczonym jako 1

il. 1

3 K. Jóźkiewicz, op. cit., s. 172. 4 Stan kościoła po pożarze dokumentuje zdjęcie reprodukowane na karcie pocztowej wydanej nakładem Księ- garni Polskiej w Jędrzejowie w 1916 r. Karta podpisana jest na awersie: Jędrzejów – Klasztor po spaleniu 28 IX 1914 r., por. Archiopactwo cystersów w Jędrzejowie, Jędrzejów 2007, s. 7. 5 Por. A. A. Dudek, Jędrzejów, archiopactwo cystersów, Warszawa 1991, s. 74. REKONSTRUKCJA FRESKÓW ANDRZEJA RADWAŃSKIEGO... 123 całość malowidła uległa destrukcji. Na zniszczonych polach sklepień położono nowe tynki, zachowując ocalałe fragmenty polichromii. Na sklepieniu 2 zachował się fragment kompozycji z grupą osób odzianych w szaty świeckie (il. 2). Widoczny jest profil twarzy mężczyzny, fragment palców otwartej dłoni oraz fragment fałd czerwono-granatowej szaty, spod której wystaje para nóg w kremowych pończochach. Fragment w/w szaty nachodzi na szarą połę kaftana (?) kolejnej postaci. Na sklepieniu 3 zachowały się trzy fragmenty rozbudowanej kompozycji: z prawej wi- doczny jest krzyż z postacią Chrystusa – Jego prawe ramię jest uwolnione od belki krzyża, w której tkwi wbity gwóźdź (il. 3). Z postaci Chrystusa spływa krew, której ślady są widocz- ne. Krzyż obejmuje i prezentuje zarazem anioł, zachowany fragmentarycznie (profil twarzy, dłoń, fragment nogi, szat i skrzydeł). Z lewej widać uskrzydlone główki anielskie wśród obłoków oraz fragment stopy postaci odzianej w czerwone i seledynowe szaty. Na środku, pomiędzy w/w kompozycjami, zachowały się dwie linie inskrypcji, z których jedna biegnie ku postaci Chrystusa na krzyżu: [Hic] Pascor a Vulnere, a druga w kierunku postaci na ob- łokach wśród aniołków: Hic Lac[tor ab Ubere]. Obie inskrypcje zbiegają się u początku w jed- nym miejscu. Na sklepieniu 4 zachował się czytelny fragment postaci Matki Bożej z Dzieciątkiem Je- zus w otoczeniu obłoków oraz fragment szarego postumentu (il. 6). U dołu kompozycji wi- doczny jest również fragment posadzki ułożonej szachownicowo z ciemnych i jasnych płyt.

2. Rekonstrukcja zniszczonych malowideł W 2013 r., kontynuując rozpoczęte w 2007 r. kompleksowe prace konserwatorskie we wnętrzu kościoła cysterskiego opactwa, rozpoczęto renowację ołtarzy bocznych w transep- cie, kaplicy Serca Jezusowego oraz południowej nawy bocznej6. Z ramienia jędrzejowskiego opactwa pracami kierował przeor o. Bernard Kurbiel. On też był zwolennikiem rekonstrukcji zniszczonych polichromii Andrzeja Radwańskiego na sklepieniach południowej nawy bocz- nej kościoła, o których jedynymi informacjami pozostały zachowane fragmenty przedstawio- ne wyżej. Co prawda w Państwowym Archiwum Miasta Krakowa w tzw. „Tekach Ambroże- go Grabowskiego” zachowały się oryginalne notatki Radwańskiego z okresu prac malarskich w Jędrzejowie, ale są on bardzo schematyczne i nie podają programu fresków w nawie połu- dniowej7. We wrześniu 2013 r. o. Kurbiel zwrócił się do mnie z prośbą o ekspertyzę ikonograficzną zachowanych fragmentów malowideł w nawie południowej i opracowanie programu ich re- konstrukcji. Po zapoznaniu się z zachowanymi fragmentami fresków przygotowałem opra- cowanie, w którym przedstawiłem propozycję ich identyfikacji oraz program rekonstrukcji wraz z propozycjami ikonograficznych wzorców8. Zaproponowany program rekonstrukcji

6 Środki finansowe na ten cel klasztor otrzymał z Unii Europejskiej, w ramach działania Lokalnej Grupy Rybac- kiej „Jędrzejowska Ryba”, dodatkowe środki przeznaczyły także gmina Jędrzejów i Starostwo Powiatowe. 7 Por. K. Jóźkiewicz, op. cit., s. 161, 168-170. Na temat zachowanego w Tekach Grabowskiego odpisu dziennika Andrzeja Radwańskiego z lat 1745-1762 zob. A. T. Piotrowski, Dziennik malarski Andrzeja Radwańskiego malarza krakowskiego z XVIII wieku, „Krzysztofory. Zeszyty naukowe Muzeum Historycznego Miasta Krakowa” 1989, t. 16, s. 109-123. 8 Por. J. Nowiński, „Propozycja rekonstrukcji fresków Andrzeja Radwańskiego w polach sklepień południowej nawy bocznej kościoła Najświętszej Maryi Panny i św. Wojciecha w Jędrzejowie”, Łomianki 8 września 2013 r., mpis w archiwum Archiopactwa w Jędrzejowie i w posiadaniu autora. jANUSZ NOWIŃSKI 124 malowideł został zaakceptowany przez Archiopac- two Cystersów w Jędrzejowie i zatwierdzony przez Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Rekon- strukcję malowideł na sklepieniach południowej nawy bocznej zakończono w listopadzie 2013 r., prace konserwatorskie i malarskie wykonał zespół konserwatorów pod kierunkiem Aleksandry Adam- skiej-Kusz.

Główną przesłanką dla rekonstrukcji programu malowideł na sklepieniach nawy południowej są fragmenty kompozycji na sklepieniu 3. Inskrypcja: Hic Pascor a Vulnere / Hic Lactor ab Ubere (tu karmię się [krwią] z ran, tu sycę się mlekiem [z piersi]) wiąże się z mistycznymi przeżyciami św. il. 2 Bernarda z Clairvaux, popularnymi w ikonografii świętego jako tematy Amplexus Sancti Bernardi i Lactatio Sancti Bernardi9. Pierwszy odnosi się do wizji, podczas której Chrystus Ukrzyżowany, chcąc pocieszyć św. Bernarda, przytulił go do rany swego boku uwolnionym od krzyża ramieniem10. Podczas drugiego z mistycznych przeżyć Matka Boża, na wezwanie Bernarda: – Monstra te esse Matrem (okaż, że jesteś Matką), odsłoniła swoją pierś, po- syłając do ust świętego strużkę matczynego mle- ka11. Obie sceny ilustrowano zwykle osobno. Ist- nieje jednak tradycja ikonograficzna, łącząca w jednej kompozycji oba tematy – Amplexus i Lac- tatio12. Jedną z wersji takiej kompozycji jest przed- stawienie św. Bernarda pomiędzy wizerunkiem Ukrzyżowanego Chrystusa, z którego boku tryska ku świętemu struga krwi, a postacią Matki Bożej il. 3 z Dzieciątkiem Jezus na ramieniu karmiącej Ber-

9 Problematykę mistycznych wizji św. Bernarda z Clairvaux, relacje na ich temat w cysterskich źródłach wraz z typowymi przedstawieniami ikonograficznymi omawia Arno Paffrath w rozdzialeMystische Visionen monografii traktującej o ikonografii Doktora Miodopłynnego, por. Idem, Bernhard von Clairvaux Leben und Wirken - darge- stellt in den Bilderzyklen von Altenberg bis Zwettl, Bergisch Gladbach 1984, t. 1, s. 188-192. 10 Por. Sancti Bernardi vita prima, caput 7: De crucifixo Bernardum amplexante, PL t. 185, szp. 419-420. 11 Por. S. Bernardi Clarae-Valensis Abbatis Acta, paragraf XLVI: An S. Bernardus ab imagine Deiparae salutatus Spirae; an ejusdem virgineo lacte irroratus, PL 185, szp. 873-878; zob. też: C. Squarr, Bernhard von Clairvaux, Lactatio, w: Lexikon der christlichen Ikonographie, red. W. Braunfels, Rom-Freiburg-Basel-Wien 1990, t. 5, szp. 377-378 12 W relacji na temat mitycznych przeżyć św. Bernarda cysterskiego dziejopisa Bernarda de Brito oba zdarzenia (Lactatio i Amplexus) nastąpiły podczas jednej mistycznej wizji – bezpośrednio po cudownym spożyciu mleka z piersi Matki Bożej miał się ukazać świętemu Chrystus, który napoił go krwią z rany swego boku. Por. Bernardus de Brito, Chronica Cisterciensis, Lib. I, cap. 36 – cytuję za: A. Paffrath, op. cit., s. 188. REKONSTRUKCJA FRESKÓW ANDRZEJA RADWAŃSKIEGO... 125 narda strużką mleka z odsłoniętej piersi. Przedstawieniu temu towa- rzyszy niekiedy przywołana wyżej inskrypcja Hic Pascor a Vulnere Hic Lactor ab Ubere. Źródłem literac- kim dla tej kompozycji, przywołują- cym też tekst inskrypcji jako cytat ze św. Augustyna, jest – cytowany już – rozdział An S. Bernardus ab imagi- ne Deiparae salutatus Spirae; an ejusdem virgineo lacte irroratus z dzieła S. Bernardi Clarae-Valensis Abbatis Acta13. Przywołane zdanie św. Augustyna: Hic Pascor a Vulne- re Hic Lactor ab Ubere. Positus in medio, quo me vertam nescio może być traktowane także jako źródło formy dla tej kompozycji, prezentu- jącej Bernarda centralnie pomiędzy Chrystusem i Matką Bożą. Jako wzór formalny można także wskazać przedstawienia malarskie i graficzne il. 4 św. Augustyna ukazanego pomiędzy Ukrzyżowanym Chrystusem i Matką Bożą z Dzieciątkiem Jezus, którym towarzyszy – zwłaszcza w wersjach graficznych – cytowane wyżej zdanie. Przykładem zastosowania tego cytatu w sztuce cysterskiej może posłużyć ołtarz św. Bernarda z Clairvaux w kościele cystersów w Sulejowie z 1646, gdzie w centralnym polu zwieńczenia zachowana jest w/w inskrypcja, obecny obraz św. Bernarda jest wtórny. Kompozycją łączącą tematy Amplexus i Lactatio z centralnie ukazanym św. Bernardem jest rycina Requiescit super eum Spiritus Domini z cyklu biograficznego św. Bernarda z Clairvaux braci Klauber14.

Sklepienie 3 W świetle powyższych ustaleń w polu sklepienia 3 Andrzej Radwański, wg dyspozycji przeora Ziemnickiego, przedstawił św. Bernarda z Clairvaux karmionego mistycznym po- karmem Krwi Chrystusa i mleka Matki Bożej. W kompozycji tej, zgodnie z przedstawio- nym programem rekonstrukcji, zostały uzupełnione brakujące postaci Matki Bożej i św. Bernarda, od którego ust wychodzą ku Chrystusowi i Marii obie inskrypcje (il. 3, 4). Jako wzór dla postaci Marii, z której zachował się fragment stopy i szaty, posłużył szkic Gottfrie-

13 Por. S. Bernardi Clarae-Valensis Abbatis Acta, op. cit., szp. 878. 14 Joseph Sebastian i Johann Baptist Klauber, cykl 17 miedziorytów ze scenami z życia św. Bernarda z Clairvaux, Augsburg ok. 1750. Cały cykl reprodukowany w: A. Paffrath, op. cit., s. 347-355, 406. jANUSZ NOWIŃSKI 126 da Bernharda Göz dla obrazu Lactatio Sanci Bernardi w ołtarzu bocznym kościoła piel- grzymkowego w Birnau15. Postać św. Bernarda została ukazana w pozycji klęczącej z rozłożo- nymi ramionami u dołu kompozycji, z pastora- łem u stóp. W tym przypadku wzorem dla posta- ci świętego stało się przedstawienie Amplexus Sancti Bernardi w ołtarzu bocznym pocyster- skiego kościoła w Koprzywnicy16. Brakujące fragmenty postaci Chrystusa na krzyżu oraz pre- zentującego krzyż anioła zrekonstruowano we- dług dyspozycji zachowanych detali. Zgodnie z ikonografią tematu z rany boku Chrystusa, na którą Ten wskazuje prawą dłonią, tryska ku św. Bernardowi strużka krwi (odpowiednio do linii inskrypcji), podobnie z piersi Matki Bożej tryska ku niemu struga mleka. il. 5 Identyfikacja kompozycji na sklepieniu 3 w kontekście ikonografii św. Bernarda z Cla- irvaux pozwoliła rozszerzyć obecną tu tematykę na pozostałe pola sklepień w południowej nawie bocznej kościoła. Obecność cyklu malowideł poświęconych osobie św. Bernarda z Cla- irvaux jest zjawiskiem charakteryzującym nowożytny wystrój cysterskich świątyń, czego przykładem może być m.in. dekoracja freskowa sklepienia południowego ramienia transeptu kościoła w Lądzie17, cykl olejnych obrazów na ścianach nawy głównej kościoła w Koronowie, obrazy w zapleckach stalli kościoła w Koprzywnicy, czy też zespół obrazów olejnych na ścia- nach nawy głównej kościoła w Henrykowie. Przemyślany i spójny program dekoracji malar- skiej cysterskiego kościoła w Jędrzejowie byłby niepełny bez cyklu dedykowanego patriarsze zakonu, św. Bernardowi z Clairvaux. Taka identyfikacja programu malowideł sklepiennych południowej nawy bocznej wydaje się tym bardziej uzasadniona, że sklepienia nawy południo- wej dedykowano osobie bł. Wincentego Kadłubka, znamienitego członka miejscowego kon- wentu i drugiego patrona kościoła. Obecność cyklu malowideł poświęconych najznamienit- szemu z cystersów w nawie sąsiedniej odpowiada zasadzie symetrii towarzyszącej kompozycji malowideł w Jędrzejowie. Kontekst obecności postaci wielkich cystersów w programie malo- wideł na ścianach nawy głównej (gdzie brakuje św. Bernarda z Clairvaux!) świadczy dodatko- wo na rzecz identyfikacji programu polichromii sklepień w południowej nawie bocznej jako cyklu dedykowanego osobie św. Bernarda z Clairvaux.

15 Gottfried Bernhard Göz, Lactatio Sancti Bernardi, 1749 r., rysunek ołówkiem i piórkiem lawowany tuszem, sepią i bielą, w zbiorach Germanisches Nationalmuseum w Norymberdze. Reprodukcja dostępna na stronie: http:// commons.wikimedia.org/wiki/File: Göz_Bernhard_Skizze.jpg 16 Ołtarz z ok 1740 r. ulokowany jest w południowej nawie bocznej pod chórem, obraz w ołtarzu pochodzi zapew- ne z ok. połowy XVII w. i niewykluczone, że wyszedł z pracowni Bartłomieja Strobla. 17 Por. J. Nowiński, Polichromia sklepienia prezbiterium i transeptu pocysterskiego kościoła w Lądzie nad Wartą, „Saeculum Christianum” R 1 1994 nr 1, s. 167-169. REKONSTRUKCJA FRESKÓW ANDRZEJA RADWAŃSKIEGO... 127 Sklepienie 4 Fragment postaci Marii z Dzieciątkiem Jezus oraz fragment postumentu zachowane na polu skle- pienia 4 odpowiadają kompozycji rysunkowej An- drzeja Radwańskiego z kolekcji rycin i rysunków Gwalberta Pawlikowskiego w zbiorach Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu (il. 5)18. Rysunek Radwańskiego prezentuje postać świętego pisarza pracującego pod natchnieniem Matki Bożej. Kompozycja ta jest bliska tematowi Doctrina – św. Bernard z Clairvaux piszący pod na- tchnieniem Marii, popularnego w ikonografii świę- tego19. Na szkicowym rysunku święty ukazany jest z piórem w ręce i przy pulpicie w formie cokołu, na którym spoczywa otwarta księga. Przed nim, wśród obłoków, ukazana jest Matka Boża z Dzieciątkiem Jezus, ku której święty się zwraca. Zachowany na sklepieniu fragment postaci Matki Bożej jest niemal identyczny z rysunkiem artysty, podobnie jak forma il. 6 i usytuowanie cokołu. Zgodnie z przedstawionym programem, rekonstrukcję niezachowanych partii malowidła na tym sklepieniu wykonano według kompozycji wspomnianego wyżej rysunku Andrzeja Radwańskiego (il. 6).

Sklepienie 2 Skoro tematyką malowideł na sklepieniach w po- łudniowej nawy bocznej były sceny z życia św. Ber- narda, to zachowany fragment z grupą postaci odzia- nych w świeckie szaty na sklepieniu 2 należy połączyć z jedną ze scen z ikonografii świętego, w której występują osoby świeckie. W cyklach ha- giograficznych św. Bernarda ilustrowanych wcy- sterskich świątyniach częstym przedstawieniem jest temat Bernarda jako kaznodziei – Doktora Miodo- płynnego (Doctor Mellifluus)20. Wzorem dla tego przedstawienia była często rycina Melliflue praedi- cat et scribit z ilustrowanego życiorysu św. Bernar- da wydanego z racji jubileuszu 500-lecia śmierci świętego przez opactwo w Baudeloo w Antwerpii il. 7

18 Zakład Narodowy im. Ossolinskich we Wrocławiu, Gabinet Grafiki, Zbiór Gwalberta Pawlikowskiego, Nr Inw. 5515-5536. 19 Por. C. Squarr, op. cit., szp. 376-377. 20 Por. A. Paffrath, op. cit., s. 146, 169. jANUSZ NOWIŃSKI 128 w 1653 r.21 (il. 7). Miedzioryt z antwerpskiego cyklu posłużył ok. 1680 r. dla ilustracji tej sceny na jednym z zaplecków stalli w kościele cysterskim w Ko- przywnicy. Czy Andrzej Radwański mógł znać tą rycinę? Badania nad jego szkicownikiem przecho- wywanym w Muzeum Narodowym w Krakowie wy- kazały, że zgromadzone w nim szkice postaci i moty- wów emblematycznych zostały skopiowane przez malarza z grafik, m. in. Abrahama Bloemaerta i Bo- etiusa Bolswerta22. Cykl rycin z ilustrowanego ży- ciorysu św. Bernarda wydanego przez opactwo w Baudeloo był znany w polskich klasztorach cy- sterskich, o czym świadczą m. in. malowane sceny w zapleckach stalli w Koprzywnicy. Nie jest zatem wykluczone, że egzemplarz tego dzieła posiadała il. 8 także biblioteka jędrzejowskiego opactwa. Zachowane fragmenty malowidła na sklepieniu 2 zostały zinterpretowane jako część grupy osób świeckich słuchających kazania św. Bernarda. Warto zwrócić uwagę, że osoba o zachowanym profilu twa- rzy wyraźnie spogląda w górę, być może na stojące- go na ambonie świętego. Rekonstrukcja tej sceny, w którą zostały włączone zachowane fragmenty, zo- stała przeprowadzona w oparciu o wspomnianą wy- żej rycinę z cyklu Baudelloo (il. 8).

Sklepienie 1 Kompozycja na sklepieniu 1 uległa całkowitemu zniszczeniu. O. Bernard Kurbiel uznał jednak, że dla spójności dekoracji tej części kościoła pole to nie może pozostać puste. W opracowanym programie rekon- il. 9 strukcji malowideł zaproponowałem, aby w tym miej- scu pojawiła się jedna ze scen z życiorysu św. Bernarda otwierająca cały cykl. Biorąc pod uwagę kryterium chronologiczne najwłaściwszym byłoby tu przedstawienie momentu, gdy św. Bernard z towarzyszami prosi o przyjęcie do klasztoru w Ci- teaux. W polskich (np. Ląd, Koronowo) i śląskich (np. Henryków) kościołach cysterskich scena ta była często ilustrowana w oparciu o miedzioryt Johanna Tscherninga z 1701 r., wykonany wg rysunku Michaela Willmanna, Św. Bernard ze swoimi towarzyszami przed furtą klasztoru cyster- skiego w Citeaux (il. 9)23. Zgodnie z propozycją przedstawioną w programie rekonstrukcji malo-

21 Sancti Bernardi Melliflui Doctoris Ecclesiae Pulcherrima et exemplaris Vitae Medulla, Antverpiae 1653. Cały cykl 54 rycin reprodukowany w: A. Paffrath, op. cit., s. 293-346, 392-394 - komentarz i opis. 22 Por. Z. Michalczyk, Szkicownik i notatnik Andrzeja Radwańskiego. Z badań nad kulturą mieszczaństwa kra- kowskiego XVIII wieku, w: Między Wrocławiem a Lwowem. Sztuka na Śląsku, w Małopolsce i na Rusi Koronnej w czasach nowożytnych, red. A. Betlej, K. Brzezina-Scheuerer, P. Oszczanowski, Wrocław 2011, s. 259-371. 23 Por. A. Kozieł, Rysunki Michaela Willmanna (1630-1706), Wrocław 2000, s. 348-350 (reprodukcja ryciny na s. 349). REKONSTRUKCJA FRESKÓW ANDRZEJA RADWAŃSKIEGO... 129 wideł w oparciu o kompozycję tego miedziorytu zrealizowano malowidło na sklepieniu 1, uzupeł- niające cykl dekoracji sklepień południowej nawy bocznej (il. 10).

W zrealizowanej koncepcji rekonstrukcji zniszczonych malowideł Andrzeja Radwańskie- go na sklepieniach południowej nawy bocznej jędrzejowskiego kościoła przedstawiono cykl scen dedykowanych św. Bernardowi z Clairvaux. Malowidła prezentują go w czterech charaktery- stycznych dla jego biografii aspektach: 1/ jako zakonnika-cystersa (wstąpienie do klasztoru w Citeaux), 2/ jako słynnego kaznodzieję (Do- ctor Mellifluus), 3/ jako mistyka-wizjonera (Am- plexus i Lactatio), 4/ jako natchnionego pisarza i doktora Kościoła (temat Doctrina). il. 10

SPIS ILUSTRACJI 1. Plan kościoła Najświętszej Maryi Panny i św. Wojciecha w Jędrzejowie z oznaczonymi polami sklepień południowej nawy bocznej. 2. Zachowany fragment fresku A. Radwańskiego na sklepieniu nr 2. Fot. J. Nowiński 3. Zachowany fragment fresku A. Radwańskiego na sklepieniu nr 3. Fot. J. Nowiński 4. Zrekonstruowane malowidło na sklepieniu nr 3 - Amplexus S. Bernardi i Lactatio S. Ber- nardi. Fot. Archiopactwo w Jędrzejowie. 5. Andrzej Radwański, Święty piszący pod natchnieniem Matki Bożej, rys. piórkiem na pa- pierze czerpanym, Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Wrocławiu, Gabinet Grafiki, Zbiór Gwalberta Pawlikowskiego. Fot. Archiopactwo w Jędrzejowie. 6. Rekonstrukcja malowidła na sklepieniu nr 4 wg rysunku A. Radwańskiego; na ciemnych polach widoczne zachowane fragmenty polichromii. Fot. Archiopactwo w Jędrzejowie. 7. Melliflue praedicat et scribit - św. Bernard jako kaznodzieja, miedzioryt z ilustrowanego życiorysu św. Bernarda Sancti Bernardi Melliflui Doctoris Ecclesiae Pulcherrima et ex- emplaris Vitae Medulla, Antverpiae 1653. 8. Zrekonstruowane malowidło na sklepieniu nr 2 - Św. Bernard jako kaznodzieja. Fot. Ar- chiopactwo w Jędrzejowie. 9. Johann Tscherning wg rysunku Michaela Willmanna, Św. Bernard ze swoimi towarzysza- mi przed furtą klasztoru cysterskiego w Citeaux, miedzioryt 1701 r. Fot. za: A. Kozieł, Rysunki Michaela Willmanna (1630-1706), Wrocław 2000, il. 207. 10. Malowidło na sklepieniu nr 1 - Św. Bernard wstępuje do klasztoru w Citeaux wykonane wg ryciny J. Tscherninga. Fot. Archiopactwo w Jędrzejowie. jANUSZ NOWIŃSKI 130 Reconstruction of Andrzej Radwański’s Frescoes on the Panels of the Vault of the Southern Aisle of the Church of Blessed Virgin Mary and St Adalbert in Jędrzejów Summary In 1734-39, Andrzej Radwański executed a polychrome fresco on the walls and vaults of the Cistercian Abbey in Jędrzejów. It was the first of the numerous monumental polychromes by the painter. Following the fire of the church during WWI, Radwański’s frescoes were dama- ged. The only small fragments to have survived were on the three panels marked as 2,3, and 4 (figs. 1-3,6) on the plan. The major content motifs in the frescoes that survived are as follows: the beginnings and development of the Cistercian Order; the Cistercians in Our Lady’s care; great saints and scholars of the Cistercian Order; the cult of Blessed Wincenty Kadłubek. In 2013, during the conservation of the paintings in the Jędrzejów church, the decision was made to reconstruct the paintings on the vault in the southern aisle. The reconstruction programme was devised by the author of the present article. The inscription preserved on Vault 3 reading: [Hic] Pascor a Vulnere, Hic Lac[tor ab Ubere] (fig. 3) served as the depar- ture point for the programme of identification of the reconstructed paintings. The quoted words were associated with St Bernard of Clairvaux and his mystic visions of Amplexus and Lactatio (fig.4). The remaining frescoes on the vaults were also dedicated to St Bernard, with the following scenes featured: St Bernard as a preacher, Doctor Mellifluus, on Vault 2 (fig.8); and St Bernard’s writing inspired by Our Lady, Doctrina, on Vault 4 (fig.6). Vault 1 shows the scene of St Bernard and his companions entering the Citeaux Monastery (fig. 10). In the elaboration of the iconography, scenes were to be reconstructed using the hagiogra- phic series of St Bernard preserved in other Cistercian churches. So also were graphic pre- sentations (figs. 7, 9), as well as a drawing by Andrzej Radwański (fig. 5). Saeculum Christianum t. XX (2013)

Katarzyna Paduch WNHiS UKSW, Warszawa

Jan Feliks Tarnowski i jego dzikowska biblioteka na przełomie XVIII i XIX wieku

W obliczu utraty przez państwo polskie swojego terytorium ważne stało się podtrzymy- wanie w świadomości rodaków rodzimej tradycji i kultury. W II połowie XVIII w., jak również na początku wieku XIX następuje intensywny rozwój kolekcjonerstwa. Zbieranie pamiątek po utraconej ojczyźnie stało się jednym ze sposobów podtrzymywania pamięci o niepodległym państwie polskim. Powstało wówczas wiele kolekcji m.in. Czartoryskich w Puławach, Lubomirskich w Łańcucie, Radziwiłłów w Nieborowie. Właśnie rodzina stała się miejscem podtrzymywania patriotyzmu, tradycji oraz kultury narodowej. W skład owych kolekcji wchodziły zazwyczaj dzieła sztuki i biblioteka. Taka sytuacja miała również miej- sce w przypadku kolekcji stworzonej przez Jana Feliksa Tarnowskiego i Walerię ze Stroj- nowskich Tarnowską. Kolekcja dzikowska składała się z dwóch integralnych ze sobą części: kolekcji dzieł sztuki i biblioteki. Twórcą biblioteki dzikowskiej był Jan Feliks Tarnowski. Urodził się on dnia 6 maja 1777 r. w Dzikowie. Jego rodzicami byli starosta kohorlicki Jan Jacek Tarnowski i jego druga żona Rozalia z Czackich Tarnowska1. Na prośbę ojca Rozalii Tarnowskiej, Feliksa Szczęsnego Czackiego, wychowaniem Jana Feliksa zajął się Tadeusz Czacki. Bez wątpienia miał on duży wpływ na światopogląd i przyszłe zainteresowania swojego siostrzeńca2. Tadeusz Czacki, który był wybitnym bibliofilem, rozbudził i zaraził pasją do literatury Jana Feliksa Tarnowskiego. Za namową wuja, młody Tarnowski często odwiedzał Bibliote- kę Załuskich. Kajetan Koźmian wspomina, iż prawie [w niej] pomieszkiwał3, co sugeruje, iż często i długo w niej przebywał. Niewątpliwie możliwość korzystania ze zbiorów biblioteki w młodym wieku wpłynęła na wykształcenie zainteresowania literaturą i historią. Wizyty w Bibliotece Załuskich przyczyniły się do rozwoju największej pasji Tarnowskiego, pasji bibliofilskiej4.

1 J. Długosz, Tarnowski Jan Feliks (1777-1842), Słownik Pracowników Książki Polskiej (dalej SPKP), red. I. Treichel, Warszawa-Łódź 1972, s. 897; A. Wójcik, Jan Feliks Tarnowski (1777-1842), „Dzikovia: pismo społecz- no-kulturalne”, 11/2001, s. 5. 2 J. Paulinek, Ex collectione Dzikoviana: zbiory hrabiów Tarnowskich z Dzikowa: katalog wystawy, Warszawa 2008, s. II. 3 K. Koźmian, Rys życia Jana Feliksa hrabiego Tarnowskiego, Lwów 1842, s. 4. 4 Ibidem, s. 3-4; J. Paulinek, op. cit., s. II-III. KATARZYNA PADUCH 132 Jan Feliks Tarnowski ożenił się z dziedziczką ogromnej fortuny Walerią Strojnowską dnia 7 września 1800 r. w kościele dominikanów w Tarnobrzegu5. W 1809 r. otrzymał pierw- sze publiczne stanowisko. Na ten właśnie rok przypada początek działalności publicznej Tarnowskiego. Został on mianowany dnia 10 czerwca 1809 r. członkiem Rady Zastępczej Krajowej działającej przy Rządzie Centralnym Obojga Galicji. W sierpniu 1809 r. został członkiem Rządu Centralnego Tymczasowego dla Galicji. Pełnił w rządzie funkcje zastępcy Radcy Rządowego i Radcy Wydziałowego w Wydziale V Policji6. Na początku roku 1811 środowisko naukowe Warszawy doceniło wiedzę i zasługi Jana Feliksa. Został on mianowany dnia 6 stycznia 1811 r. członkiem Towarzystwa Królewskiego Warszawskiego Przyjaciół Nauk7. W tym czasie Tarnowski ponownie zaangażował się w działalność polityczną. Został członkiem Komisji Obrachunkowej krajów na nowo przy- łączonych do Księstwa Warszawskiego. Sytuacja na arenie międzynarodowej uległa zmia- nie, gdy w 1813 r. wojsko rosyjskie wkroczyło na teren Księstwa Warszawskiego. Władzę zaczęła sprawować Rada Najwyższa Tymczasowa. Jan Feliks Tarnowski otrzymał godność referendarza tej Rady8. W 1818 r. został mianowany senatorem Królestwa Polskiego. W związku z powierzoną funkcją działał również regularnie w licznych komisjach. Brał m.in. udział w pracach komi- sji mającej na celu uregulowanie handlu i żeglugi między Królestwem Polskim a Austrią, Rosją i Prusami. Ponadto dnia 3 listopada 1821 r. car Aleksander I nominował Jana Feliksa na członka Rady Ogólnej Komisji Wyznań i Oświecenia Publicznego. Wcześniej w sierpniu 1821 r. Tarnowski pracował aktywnie w deputacji, która opracowywała projekt norm praw- nych na najbliższy sejm9. Aktywne uczestnictwo w życiu politycznym było jednakże tłem, wątkiem pobocznym w życiu dzikowskiego bibliofila. Jedyną pasją, której oddawał się z zapałem i miłością przez całe swoje życie była działalność kolekcjonerska. W jej obrębie prym wiodła pasja groma- dzenia i czytania książek. Fakt ten poświadcza Kajetan Koźmian, pisząc: w przerwach wol- nych od obowiązków publicznych ciągle nie wypuszczał ani ksiąg ani pióra z ręki10. Wobec wybuchu powstania listopadowego w 1830 r. Tarnowski przyjął postawę bierną. Nie odpowiedział na wezwanie rządu powstańczego, tłumacząc się złym stanem zdrowia. Jak pi- sze Kazimiera Grottowa pozostał niezdecydowany czy też ostrożny w Dzikowie11. Wkrótce zmienił swoje zapatrywania w stosunku do walczących powstańców, ustosunkowując się do

5 A. Janas, Kolekcjoner, Bibliofil, Minister, „Dzikovia pismo społeczno-kulturalne”, 30/2007, s. 6; J. Paulinek, op. cit., s. III; S. Tarnowski, Domowa Kronika Dzikowska, opr. G. Nieć, Kraków-Rudnik 2010, s. 50. 6 J. Paulinek, op. cit., s. IV; Tarnowski Jan Feliks Amor (1779-1842), Bibliografia Literatury Polskiej Nowy Korbut: Oświecenie, t. 6, cz. 1, opr. E. Aleksandrowska, Warszawa 1970, s. 338; Nominacja J. F. Tarnowskiego na stanowisko zastępcy Radcy Rządowego i Rządcy na Wydziale V Policji, z dnia 24 VIII 1809 roku, Archiwum Państwowe w Krakowie (dalej APK), Archiwum Dzikowskie Tarnowskich (dalej ADzT) sygn. 254, s. 107–108. 7 Tarnowski Jan Feliks Amor (1779-1842), Bibliografia …, s. 338-339; J. Paulinek, op. cit., s. IV; Nominacja J. F. Tarnowskiego na członka przybranego Towarzystwa Królewskiego Warszawskiego Przyjaciół Nauk, z dnia 10 I 1811 roku, APK, ADzT sygn. 254, s. 111. 8 J. Paulinek, op. cit., s. IV, A. Chwalba, Historia Polski 1795-1918, Kraków 2000, s. 245-247. 9 A. Janas, op. cit, s. 7; A. Wójcik, op. cit., nr 11/2001, s. 7; J. Paulinek, op. cit, s. V. 10 J. Paulinek, op. cit., s. V; K. Koźmian, op. cit., s. 22. 11 K. Grottowa, Zbiory sztuki Jana Feliksa i Walerii Tarnowskich w Dzikowie (1803-1849), Wrocław 1957, s. 25. JAN FELIKS TARNOWSKI I JEGO DZIKOWSKA BIBLIOTEKA... 133 nich pozytywnie. Na rozkaz senatu udzielił mu swojego poparcia na piśmie12. Natomiast na rozkaz cara Mikołaja I Tarnowski został wezwany na posiedzenie Sejmu Królestwa Polskiego, które miało się odbyć w Warszawie, dnia 28 maja 1830 r.13 W związku z represjami związanymi z uczestnictwem Tarnowskiego w powstaniu biblio- fil wraz z małżonką zdecydowali się zamieszkać w Dzikowie14. Tam Jan Feliks zrezygnował z aktywnego życia politycznego i udzielania się w środowisku naukowym. Państwo Tar- nowscy zdecydowali się wówczas na dokonanie przebudowy tamtejszego zamku, celem przystosowania rezydencji do umieszczenia w niej kolekcji sztuki i biblioteki. Ostatnie dzie- sięć lat swojego życia bibliofil spędził na porządkowaniu i powiększaniu dzikowskich zbio- rów. Kazimiera Grottowa pisze, iż wobec zaistniałej sytuacji państwa polskiego znalazł on dla siebie najwłaściwszą rolę do spełnienia: inteligentnego i gorliwego zbieracza15. W maju 1842 r. Tarnowski miał wylew krwi do mózgu, co spowodowało paraliż, który nie ustąpił. Choroba spowodowała częściowy niedowład ciała i kłopoty z mówieniem. Jan Feliks Tarnowski zmarł dnia 3 maja 1842 r. w Dzikowie, w wieku 65 lat. Został pochowany na cmentarzu rodziny Tarnowskich, znajdującym się przy kościele dominikanów w Tarno- brzegu16. Głównym twórcą dzikowskiej biblioteki był Jan Feliks Tarnowski i to z jego aktywnością publiczną, kulturową, naukową, jak również literacką związany był księgozbiór. Biblioteka przez swojego twórcę była systematycznie i planowo powiększana podczas każdej nadarza- jącej się okazji17. Powiększanie księgozbioru odbywało się na drodze nabywania dużych zespołów ksiąg, jak również całych lub części bibliotek osób świeckich i duchownych. Jan Feliks Tarnowski kupował książki podczas aukcji, korzystał również z usług agentów18. Tarnowski gromadził dzieła do swojej biblioteki od końca XVIII w. do pierwszej połowy XIX w. Początkowo księgozbiór nie miał jednego miejsca przechowywania. Tarnowski umieszczał książki w Dzikowie, Horochowie i oczywiście w pałacu w Warszawie19. W in- wentarzu zamku dzikowskiego z 1821 r. napisano, iż wówczas w bibliotece znajdowały się cztery szafy dawne, zamykane i dwie szafy nowe bez drzwi i zamknięcia. Inwentarz ten wspomina również, iż biblioteka była wyposażona w małą szafkę, posiadającą dwie półki20. Prawdopodobnie w związku z tym wpisem Kazimiera Maleczyńska, jak również inni bada- cze, datują powstanie księgozbioru dzikowskiego na około 1820 r.21

12 J. Paulinek, op. cit., s. VI. 13 Wezwanie do uczestnictwa w posiedzeniu Sejmu i Senatu skierowane do J. F. Tarnowskiego przez cara Miko- łaja I, z dnia 6 IV 1830 roku, APK, ADzT sygn. 254, s. 105-106. 14 A. Wójcik, op. cit., s. 7; J. Paulinek, op. cit., s. VI. 15 K. Grottowa, op. cit., s. 25; J. Paulinek, op. cit., s. VI. 16 A. Wójcik, op. cit., s. 8; S. Tarnowski, op. cit., s. 71. 17 J. Paulinek, op. cit., s. XXXVI. 18 J. Długosz, Tarnowski Jan Feliks…, s. 897-898. 19 J. Paulinek, op. cit, s. XXXVI. 20 Remament wszystkich meblów w pokojach dolnych i górnych Zamku Dzikowskiego znajdujących się tudzież wszyst- kich rzeczy, tak drewnianych, jako i żelaznych etc. Tak w pomieszczeniach zamku, jak w kuchni i stajni pod dozór Igna- cego Żarawskiego oddanych w dniu 19 czerwca 1820 roku, teraz przejrzanych i na nowo spisanych dnia maja 1821 w Dzikowie, APK, ADzT sygn. 283, k. 98. 21 K. Maleczyńska, Książki i biblioteki w Polsce okresu zaborów, Wrocław 1987, s. 43.; Biblioteka Tarnowskich, Encyklopedia Wiedzy o Książce, red. A. Birkenmajer, B. Kocowski, J. Trzynadlowski, Wrocław, Warszawa, Kra- ków 1971, s. 259; J. Paulinek, op. cit. XXXVI KATARZYNA PADUCH 134 Jan Feliks Tarnowski już jako młody uczeń, kształcący się pod opieką Tadeusza Czackie- go, gromadził w swoim pokoju, jak pisze Michał Marczak, różne pisma i druki z płodnej w nie epoki Stanisławowskiej22. Wówczas to postanowił stworzyć w Dzikowie doborowy księgozbiór i wyposażyć go na tyle, na ile pozwalałyby mu środki finansowe. Małżeństwo z Walerią Strojnowską rozwiązało kwestię finansową związaną z gromadzeniem księgo- zbioru. Wówczas mógł się Jan Feliks poświęcić bez ograniczeń swej pasji bibliofilskiej23. W pierwszych latach powiększania księgozbioru dzikowskiego został on rozszerzony o dublety pochodzące z Biblioteki Poryckiej. Dzieła te zakupił lub otrzymał Tarnowski od swojego wuja Tadeusza Czackiego24. Biskup krakowski, miłośnik książek Ludwik Łętowski wspomina, że zbiory dzikowskie w 1809 r. zostały powiększone o książki pochodzące z ko- legiaty sandomierskiej. Wówczas to rosyjski pułkownik Józefowicz ograbił kolegiatę san- domierską z ksiąg, które następnie w związku z działaniami wojennymi znalazły się w Dzi- kowie. Łętowski nie wymienia liczby ksiąg, jakie miały trafić do księgozbioru Tarnowskiego, pisze jedynie, że były one przewożone wozami, co wskazuje, że liczba ich była niemała.25 Ludwik Łętowski wspominając Tarnowskiego w swoim dziele Wiadomość krótka o bi- bliotekach i zbiorach książek polskich za naszego wieku: jak i gdzie, u kogo? napisał słowa wymownie określające postawę Jana Feliksa, jako zbieracza książek. Biskup Łętowski pi- sze: Tarnowski był łakomy na książki i nie lepszej sławy od poprzedników swoich co do tego. Załuskich, Czackiego i Ossolińskiego26. Zestawienie twórcy biblioteki dzikowskiej z trzema wybitnymi znawcami ksiąg i zachłannymi książkołapami sugeruje, jakich sposobów używał Jan Feliks, gromadząc swój księgozbiór. Być może na potwierdzenie tych słów pisze dalej Łętowski: Przy stole w Warszawie, u p. [Mariany ze Świdzińskich] Lanckorońskiej, kaszte- lanowej połanieckiej, siedząc obok [senatora Księstwa Warszawskiego Karola] Wodzińskie- go, kasztelana, co to tylko nie przyszło im do pojedynku z tego tytułu; ale dla wstydu przed Moskalami, nie dopuszczono bić się dwom senatorom: o co? o książki27. Podobnie jak każdy ówczesny zbieracz ksiąg, wykorzystywał on każdą nadarzającą się okazję, aby powiększyć swój księgozbiór. Udając się do wód morskich [do Gdańska], […] opat oliwski da mu wziąć z biblioteki, co będzie chciał, wiedząc o supremacji klasztoru. Miał on rzec: „Bierzcie Polacy, coście Polacy dali, nim Prusak to zabierze”. Kasztelan nałado- wawszy też dwa galary zdobyczą swoją, przybił pod sam pałac dzikowski28. Jak zauważa Jacek Paulinek, nie wiadomo, czy informacja przytoczona przez Łętowskie- go o sposobie nabycia tego księgozbioru jest prawdziwa. Według Józefa Długosza Tarnow- ski zakupił część księgozbioru biblioteki cystersów w Oliwie, jednak mógł zakupu tego, jak podaje Łętowski, dokonać przy okazji podróży wypoczynkowej29. W 1831 r. najcenniejsze

22 M. Marczak, Biblioteka Tarnowskich w Dzikowie, Kraków 1921, s. 6. 23 Ibidem, s. 6. 24 L. Łętowski, Wiadomość krótka o bibliotekach i zbiorach książek polskich za naszego wieku: jak i gdzie, u kogo?, „Archiwa, Biblioteki i Muzea Kościelne”, t. 6/1963, s. 346; J. Paulinek, op. cit., s. XXXVII. 25 L. Łętowski, Wiadomość krótka o bibliotekach …, s. 346. 26 Ibidem, s. 346. 27 Ibidem, s. 346. 28 L. Łętowski, Wiadomość krótka o bibliotekach…, s. 346. 29 E. Chwalewik podaje, iż Tarnowski nabył dzieła z księgozbioru cystersów przed 1820 r. Data ta wydaje się mało prawdopodobna i należy się przychylić do zdania H. Jędrzejewskiej i M. Pelczarowicz, iż dzieła te nabył Jan Feliks w 1836 r.; Por. Katalog inkunabułów Biblioteki Miejskiej w Gdański, oprac. H. Jędrzejewska, M. Pelczarowicz, JAN FELIKS TARNOWSKI I JEGO DZIKOWSKA BIBLIOTEKA... 135 zbiory z biblioteki pocysterskiej zostały wyłączone z księgozbioru i przekazane za darmo Bibliotece Królewskiej w Berlinie, Uniwersyteckiej Bibliotece w Królewcu, jak również gimnazjum w Braniewie i Chojnicach i seminarium duchownemu w Pelplinie. Pozostała część księgozbioru została wystawiona na licytację w kwietniu 1836 r. i prawdopodobnie wówczas dzieła z biblioteki klasztoru cystersów w Oliwie zostały zakupione do biblioteki dzikowskiej30. Kasata zakonów przyczyniła się do powiększenia biblioteki dzikowskiej. Księgozbiór Jana Feliksa posiadał tysiące dzieł pochodzących z bibliotek klasztornych. W bibliotece jak podaje Jacek Paulinek znajdowały się m.in. dzieła z klasztorów augustianów z Krakowa; bernardynów z Bodzentyna, Piotrkowa, Krakowa; cystersów z Oliwy; dominikanów z Kra- kowa, Przemyśla, Radomia, franciszkanów z Chęcin i Krakowa31. Tarnowski „użyczył” ksiąg do swej biblioteki z bibliotek zakonnych, położonych w klasztorach znajdujących się w jego okolicy. W penetrowaniu pozostałych klasztorów korzystał z usług agentów m.in. Ludwika Łętowskiego, Krzysztofa Mrongowiusza32, Samuela Bogumiła Lindego, Michała Hieronima Juszczyńskiego33. Wspominany już wcześniej Ludwik Łętowski, będąc proboszczem w Końskich, rozpo- czął tworzenie swojego księgozbioru. Pozostawał w kontaktach wymiennych z wieloma bibliofilami, do grona których należał również Jan34 Feliks . Łętowski tak oto wspomina swoje kontakty wymienne z Tarnowskim: Do mnie zajechał był do Stobnicy, chcąc oglądać dom, w którym więził Andrzej Zborowski Stanisława Tarnowskiego35, przy czym obrał mnie z dobrych książek, obiecując za to duplikatów; lecz, gdy byłem w Dzikowie, nie chciał mi dać Kromera kolońskiego36, a miał tego siedmiu37. Wymiana książek między tymi dwoma biblio- filami układała się pod względem ilości dzieł na korzyść właściciela biblioteki dzikow- skiej38.

Gdańsk 1954 s. 267; E. Chwalewik, Zbiory polskie, archiwa, biblioteki, gabinety, muzea i inne zbiory pamiątek przeszłości, t. 1, Warszawa-Kraków, 1926, s. 76-77. 30 J. Paulinek, op. cit., s. XXXIX; J. Długosz, Tarnowski Jan Feliks…, s. 897-898; Katalog inkunabułów Biblioteki Miejskiej w Gdański, op. cit., s. 267. 31 J. Paulinek, op. cit., s. XXXVIII. 32 Krzysztof Celestyn Mrongowiusz (1764-1855) – pastor, leksykograf, zbieracz książek. Odbył studia na Uni- wersytecie Królewieckim. W Gdańsku stworzył dość duży księgozbiór, do którego działa pozyskiwał na aukcjach i drogą wymiany. Posiadał m.in. polonica XVI-XIX w. i druki z oficyn królewskim, gdańskich, toruńskich, brze- skich.; W. Bieńkowski, Mrongowiusz Krzysztof Celestyn (1764-1855), SPKP, red. I. Treichel, Warszawa-Łódź 1972, s. 610. 33 J. Paulinek, op. cit., s. XXXVII-XXXVIII. 34 J. Długosz, Łętowski Ludwik (1786-1868), SKPS, red. I. Treichel, Warszawa-Łódź 1972, s. 537. 35 Kasztelan sandomierski Stanisław Tarnowski sprawował również urząd starosty stobnickiego. Do urzędu tego rościł pretensje Andrzej Zborowski, powołując się na fakt, iż wcześniej godność tę piastowali przedstawiciele rodziny Zborowskich. W 1587 r. Andrzej Zborowski napadł i uwięził w Stobnicy kasztelana sandomierskiego. Tarnowski uwolnił się z niewoli zrzekając się urzędu starosty stobnickiego. L. Łętowski, Wiadomość krótka o bi- bliotekach…, s. 346. 36 Wg B. Królikowskiego Kromer koloński to dzieło Marcina Kromera Polonia sive de situ, populis, moribus, magistratibus et republican regni Polonici libri duo, wydane w Drukarni M. Cholinusa w Kolonii w 1577 i 1578. L. Łętowski, Wiadomość krótka o bibliotekach…, s. 346. 37 Ibidem, s. 346. 38 L. Łętowski, Wspomnienia pamiętnikarskie, opr. H. Barycz, Wrocław 1952, s. 116. KATARZYNA PADUCH 136 Do powiększenia biblioteki przyczynił się ksiądz Michał Hieronim Juszczyński. Był on nauczycielem w prywatnych dworach, autorem Dykcjonariusza poetów polskich, a także zbieraczem ksiąg. Pozostawał w bliskich kontaktach z wujem Jana Feliksa. Był towarzy- szem Tadeusza Czackiego podczas jego podróży po bibliotekach klasztornych w Polsce. Wizyty w bibliotekach klasztornych wykorzystywał na poszukiwania rzadkich druków i rę- kopisów. W bibliotekach wyszukiwał również książki na polecenie Jana Feliksa, Józefa Ossolińskiego, Tadeusza Czackiego. Podczas owych penetracji bibliotek stworzył również własny księgozbiór. W 1822 r. Tarnowski zakupił od Juszczyńskiego część jego księgozbio- ru do swojej biblioteki kosztem, jak podaje Radziszewski, 200 czerwonych złotych. O zakup tych dzieł rywalizował z księciem Adamem Jerzym Czartoryskim i prawdopodobnie z Lu- dwikiem Łętowskim. Transakcja zakupu zakończyła się pomyślnie dla Tarnowskiego, gdyż mógł on zapłacić z góry całą sumę należną właścicielowi księgozbioru, a Łętowski propo- nował zapłatę w ratach. Biblioteka dzikowska powiększyła się wówczas o księgozbiór liczą- cy 1272 dzieła z czego 272 pozycji pochodziło z XVI w. Większą część zbioru zakupionego przez Tarnowskiego stanowiły polonika. Dzieła te pochodzące z księgozbioru Juszczyńskie- go były później najcenniejszą częścią zbiorów poloników w bibliotece dzikowskiej39. Po śmierci Michała Hieronima Juszczyńskiego w 1830 r., biblioteka jego, gromadzona w Szy- dłowie, zapisem testamentowym właściciela została przekazana Tarnowskiemu40. W 1817 r. podczas pobytu w Gdańsku w ramach pracy w komisji do spraw traktatu han- dlowego z Prusami, poznał Jan Feliks Tarnowski Krzysztofa Celestyna Mrongowiusza. Po- znany wówczas Mrongowiusz został agentem twórcy księgozbioru dzikowskiego i na jego polecenie wyszukiwał rzadkie druki do biblioteki dzikowskiej. Jan Feliks wysyłał także gdańszczaninowi książki do jego księgozbioru, które ten życzył sobie posiadać. Cztery listy pisane w latach 1817-1829, które zachowały się do naszych czasów, poświadczają kontakty obu miłośników książek41. W liście pisanym dnia 8 października 1829 r. znajduje się infor- macja, iż Mrongowiusz wyszukał dla Tarnowskiego Psalmy Dawidowe na modlitwy chrze- ścijańskie przełożone w roku 1587 przez Pawła Milejewskiego. Gdańszczanin pisze, że nie udało mu się wyszukać dzieła Seklucjana, niestety nie podaje on, jakie dzieło tego autora miał wyszukać. Dalej w liście pisze, że nie udało mu się także znaleźć dzieła Nowy Testa- ment Pana Naszego […] ve Gdańsku drukowano u Wdowy Guilhelma Guilmonthana […] w 1606 r.. Owe dzieło Seklucjana musiało być ważne dla Tarnowskiego, ponieważ w dalszej części listu Mrongowiusz powtórnie informuje Tarnowskiego o poszukiwaniach tej pozycji przez burmistrza toruńskiego Gotlieba Mellina. Pisze również o poszukiwaniach podjętych przez siebie w bibliotece klasztoru franciszkanów w Wejherowie, które nie przyniosły rezul- tatu42. Krzysztof Mrongowiusz w liście z dnia 10 października 1825 r. do pijara, pedagoga i sekretarza Warszawskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk Edwarda Czarneckiego donosi mu o mającej się odbyć dnia 31 października licytacji dubletów z Biblioteki Miejskiej, jak

39 J. Starnawski, Juszczyński Michał Hieronim (1760-1830),SKPS, red. I. Treichel, Warszawa-Łódź 1972, s. 382- -383; E. Chwalewik, op. cit., s. 76-77; L. Łętowski, Wiadomość krótka o bibliotekach…, s. 347, J. Paulinek, op. cit., s. XL, 48; F. Radziszewski, Wiadomości historyczno-statystyczna o znakomitych bibliotekach i archiwach publicznych i prywatnych, Kraków 1875, s. 12-13. 40 Por. J. Starnawski, op. cit., s. 382-383; J. Długosz, Tarnowski Jan Feliks…, s. 897-898. 41 A. Jabłoński, Nieznane listy Krzysztofa Celestyna Mrongowiusza, Gdańsk 1955, s. 13; A. Palarczykowa, Listy K. C. Mrongowiusza do Jana Feliksa Tarnowskiego, „Rocznik Gdański 1960-1961”, t. 19/20/1961, s. 363-364. 42 A. Palarczykowa, op. cit., s. 369-371. JAN FELIKS TARNOWSKI I JEGO DZIKOWSKA BIBLIOTEKA... 137 również informuje, że do listu dołącza katalog dubletów owej biblioteki. W liście prosi też o poinformowanie o tej licytacji Jana Feliksa Tarnowskiego. Dalej pisze: Chciejcie się Pań- stwo Dobr[odziejowie] w nim rozpatrzeć, a jeżeli żądacie kupna jakich dzieł, proszę mi dać okazję do służenia Im sprawieniem komisu, lecz potrzeba, aby cena przez Państwo Dobr [odziejów] była mi oznaczona w instrukcji oczekiwanej przynajmniej kilka dni przed termi- nem aukcji43. Tarnowski korzystał także z usług Tomasza Pawlickiego, który nabywał dla niego książki w Wiedniu. W liście pisanym dnia 12 lutego 1836 r. Pawlicki informuje swojego zlecenio- dawcę, iż nabył dla niego książki według wcześniejszych wytycznych pisząc: Książki kupio- ne według załączonej noty oraz podaje ich cenę. W liście tym pisze także: Pakę z obrazami wczorajszego dnia to jest 11 t.m. przez furmana do Rzeszowa wyekspediowałem. W tej samej pace i książki znajdują się44. Jan Feliks Tarnowski udzielał się w życiu politycznym i kulturalnym, dzięki czemu był znanym i szanowanym obywatelem. Otrzymywał więc liczne dzieła, które były dawane w ramach przyjaźni, czy też w związku z wiedzą o jego pasji zbierania ksiąg. Osoby, chcące znaleźć przychylność u senatora i członka Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Warszawie, ofia- rowywały mu dzieła, często również umieszczając na nich serdeczne dedykacje. Darczyńcy dawali własne dzieła lub inne pozycje, będące dziełami znanych ówczesnych pisarzy i na- ukowców. Tarnowski otrzymał więc do swojej kolekcji dzieła od m.in. Tadeusza Czackiego, Ludwika Łętowskiego, Stanisława Staszica, Wincentego Krasińskiego, Józefa Maksymilia- na Ossolińskiego, Alojzego Felińskiego, Kajetana Koźmiana, Krzysztofa Mrongowiusza45. Również Jan Feliks czynił prezenty w postaci książek. Przyjemność taką uczynił m.in. Edwardowi Raczyńskiemu oraz wspomnianemu wcześniej Krzysztofowi Mrongowiuszo- wi46. Doskonałą okazją do zakupienia książek do biblioteki dzikowskiej były liczne podróże państwa Tarnowskich. Podczas podróży po Włoszech w latach 1803-1804 zostały zakupione przez Jana Feliksa liczne dzieła do biblioteki.47 Kajetan Koźmian pisze, iż podczas tej podró- ży wiele dzieł niewiadomych, lub wiele rękopisów nieznanych z niemałym kosztem nabył48. Książki te razem z dziełami sztuki statkami były wysyłane do Polski49. Waleria Tarnowska wspomina w swoim dzienniku z podróży, że podczas zwiedzania Bolonii wraz z mężem poznała profesora języków wschodnich Mezzofantiniego. Spotkanie to opisała następująco: Mój mąż się z nim zaprzyjaźnił, i przyrzekli sobie zamieniać przesyłki książek włoskich i pol- skich50. Również Waleria dokonywała zakupu dzieł do biblioteki. Podczas podróży w latach 1824-1826 po Francji, Belgii i Holandii pani Tarnowska na polecenie męża kupiła dużą ilość

43 A. Jabłoński, op. cit., s. 12. 44 Dwa listy Tomasza Pawlickiego do J.F. Tarnowskiego pisane z Wiednia, z dnia 24 I i z dnia 12 II 1836 r., APK, ADzT sygn. 301, s. 43-47 verso. 45 J. Paulinek, op. cit., s. XL -XLI; M. Marczak, Biblioteka Tarnowskich…, s. 8. 46 List Edwarda Raczyńskiego do J.F. Tarnowskiego, z dnia 21 XI 1840 roku, APK, ADzT sygn. 301, s. 107-108, A. Jabłoński, op. cit., s.13. 47 K. Grottowa, op. cit., s. 34. 48 K. Koźmian, op. cit., s. 9. 49 M. Marczak, Biblioteka Tarnowskich…, s. 6 50 Podróż Polki do Włoch w epoce Napoleońskiej 1803-1804, „Przegląd Polski”, t. 123/1897, s. 97. KATARZYNA PADUCH 138 książek w Blaise’a i autografy Napoleona51. W 1830 r. Jan Feliks udał się w podróż po Niemczech. Oczywiście wyjazd ten wykorzystał również na pozyskanie ksiąg do swojej biblioteki, do której włączył wówczas dużą ilość dubletów z Biblioteki Królewskiej w Ber- linie. Większą część owych dubletów stanowiły dzieła współczesne52. Tarnowski kupował dzieła także w księgarni Ambrożego Grabowskiego w Krakowie. Antykwariusz krakowski kupował cenne księgi i rękopisy, zaopatrując w nie także Jana Feliksa53. W Archiwum Tarnowskich zachowała się notatka zatytułowana Do nabycia u księ- garza Ambrożego Grabowskiego. U wspomnianego księgarza chciał on nabyć rękopisy oraz dzieła drukowane. W spisie rękopisów do zakupienia zostały wymienione m.in. listy Jędrze- ja Kitowicza do Michała Lipskiego oraz dzieła: Sebastiana Klonowica Zwycięstwo Bogu, Wespazjana Kochowskiego Ogród panieński i Chrystus cierpiący. Natomiast wśród pozycji drukowanych chciał zakupić Jan Feliks m.in.: Szymona Syreńskiego Zielnik oraz Bartosza Paprockiego Gniazdo cnoty. Tarnowski nie kupił wówczas do biblioteki dzieła Bartosza Paprockiego, gdyż na notatce obok wspomnianego dzieła widnieje dopisek, że pozycję tę kupił Działyński. Jan Feliks nie kupił wszystkich wymienionych w tej notatce pozycji, po- nieważ dopiski umieszczone na boku dokumentu informują o nabyciu części dzieł, przez księcia Adama Czartoryskiego, Adama Tytusa Działyńskiego i prawdopodobnie Akademię Krakowską. Obok każdej pozycji podana jest cena, co świadczy o orientacji Tarnowskiego w cenach księgarskich wymienionych w dokumencie dzieł54. W latach 1815-1818 włączył Tarnowski do swojego księgozbioru dzieła pochodzące z bi- blioteki króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Katalog książek po śp. Stanisławie Augu- ście pozostawionych potwierdza fakt zakupu dzieł z biblioteki ostatniego króla Polski przez Jana Feliksa. Większą część biblioteki królewskiej zakupił Tadeusz Czacki do biblioteki Li- ceum Krzemienieckiego55. W katalogu tym nazwisko Tarnowskiego zostało umieszczone przy około 110 dziełach. Obok każdego tytułu podana jest liczba tomów składająca się na poszczególne dzieło, jak również cena, za jaką pozycja została zakupiona. Jan Feliks kupo- wał z wyżej wspomnianej biblioteki przede wszystkim dzieła kompletne w języku polskim, włoskim, łacińskim, niemieckim i francuskim. Nazwisko Tarnowskiego przy dziełach nie- kompletnych występuje tylko raz. Być może nie był on zainteresowany zakupem pozycji nie posiadających wszystkich tomów, a dzieła te nabywał, gdy były to druki cenne lub rzadkie56. Tarnowski podejmował działania na szeroką skalę, aby powiększyć swój księgozbiór. Wyszukał i ocalił od zagłady część biblioteki króla Stefana Batorego57. Zdobywał rzadkie i cenne działa ze zbiorów kanonika kapituły krakowskiej Jana Karola Scipio del Campo i bi- bliofila Konstantego Świdzińskiego. Pozyskał do swych zbiorów także dublety z Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego58.

51 K. Grottowa, op. cit., s. 68. 52 M. Marczak, Biblioteka Tarnowskich…, s. 7. 53 J. Grzybowska, Grabowski Ambroży (1782-1868), SPKP, red. I. Treichel, Warszawa-Łódź 1972, s. 286. 54 Notatka pt. Do nabycia w księgarni Ambrożego Grabowskiego, APK, ADzT sygn. 288, s. 105-107. 55 J. Paulinek, op. cit., s. XXXIX. 56 Katalog książek po śp. Stanisławie Auguście pozostawionych, Archiwum Główne Akt Dawnych, Inwentarz Archiwum księcia Józefa Poniatowskiego i Marii Teresy z lat 1516, 1647-1843, sygn. 269. 57 K. Koźmian, Rys życia Jana Feliksa…, s. 23. 58 E. Chwalewik, op. cit., s. 76-77; J. Długosz, Tarnowski Jan Feliks…, s. 897-898. JAN FELIKS TARNOWSKI I JEGO DZIKOWSKA BIBLIOTEKA... 139 Rywalizował i prześcigał się w celu zdobycia wyśmienitych dzieł z wspomnianym już wcześniej Michałem Hieronimem Juszczyńskim, jak również z wujem swej żony, Hieroni- mem Strojnowskim. Po śmierci tego wybitnego bibliofila w 1815 r., jego księgozbiór liczący 2 500 dzieł został włączony do biblioteki horochowskiej na mocy zapisu w testamencie właściciela. W 1821 r. odziedziczył księgozbiór pozostawiony przez swojego teścia Wale- riana Strojnowskiego w Horochowie. W latach 1834-1842 bibliotekę horochowską, liczącą około 8 500 dzieł, przeniesiono do Dzikowa 59. W Archiwum Tarnowskich zachowała się również luźna notatka zatytułowana Do oce- nienia. Jest to dwustronicowe zestawienie 34 dzieł, obok których zostawiono miejsce na wpisanie ich szacowanej wartości w rublach i groszach. Trudno powiedzieć, w jakim celu chciano poznać cenę wymienionych dzieł, wśród których zapisano m.in. Biblię Wujka wy- daną w Krakowie w drukarni Łazarzowej w 1599 r., Biblię Gdańską z 1632 r., Światową rozkosz Hieronima Morsztyna z 1626 r. Być może wycena tych pozycji miała służyć orien- tacji w cenach owych dzieł. Jeśli tak, to poświadcza ten dokument chęć ciągłej orientacji właściciela biblioteki w cenach dzieł występujących na rynku księgarskim60. Jan Feliks nie pozbywał się książek ze swojego księgozbioru. Wyjątek od tej reguły zrobił tylko raz, kiedy przekazał książki Liceum Krzemienieckiemu i Feliksowi Czackiemu w celu uregulowania zobowiązań finansowych. Sytuacja ta miała miejsce w 1838 r., Tarnowski od- sprzedał wówczas 67 dzieł ze swojej biblioteki za sumę 2222 złotych polskich. Jan Feliks niechętnie podchodził do sprzedaży jakiejkolwiek rzeczy ze swojej kolekcji. Sprzeciwił się sprzedaży dzieł sztuki w obliczu trudnej sytuacji finansowej rodziny, spowodowanej rentą, nałożoną na Horochów i długami nałożonymi na majątek61. Waleria zanotowała wówczas w dzien- niku Jestem pewna, że byłby przeciwny pozbawienia ojczyzny tego zbioru, który pragnąłby uczynić własnością publiczną62. W Archiwum zachował się dokument Spis książek wybranych przez Liceum Wołyńskie z Biblioteki Hr. Tarnowskiego i przez tegoż odstąpione. Dokument wymienia pięćdziesiąt pozycji, więc nie można z całą pewnością stwierdzić, czy są to dzieła przekazane do Liceum Krzemienieckiego, a związane ze wcześniej wspomnianym zobowiązaniem finansowym wobec tej instytucji, czy spis dzieł po prostu przekazanych do szkoły, o którym wspominają opracowania. Wśród owych pięćdziesięciu dzieł znalazły się m.in. Odezwa zmarłego Ła- skiego po publiczności polskiej, Małachowski mowy i pisma, wydany we Wrocławiu w 1809 r. Dzieło Hieronima Strojnowskiego Mowy przy rozpoczęciu 2-letniego kursu nauki prawa przyrodzonego, wydane w Warszawie w latach 1790-1794 oraz Leges et Statua Regni Polo- nia Przyłuski, który ukazał się w Krakowie 1559 r.63 Według Michała Marczaka, bibliotekarza opiekującego się księgozbiorem dzikowskim z polecenia potomków Jana Feliksa Tarnowskiego, w roku śmierci twórcy biblioteki dzi- kowskiej posiadała ona księgozbiór liczący: 2000 dzieł zgromadzonych w Dzikowie, 6000 książek umieszczanych w Horochowie i przewiezionych do Dzikowa, 2500 dzieł otrzyma-

59 M. Marczak, Biblioteka Tarnowskich…, s. 9; J. Długosz, Tarnowski Jan Feliks…, s. 897-898; J. Długosz, Stroy- nowski Walerian (1759?-1834), SKPS, red. I. Treichel, Warszawa-Łódź 1972, s. 862. 60 Notatka pt. Do ocenienia, , APK, ADzT sygn. 288, s. 61-62. 61 K. Grottowa, op. cit., s. 70-71; J. Paulinek, op. cit., s. LXI; M. Marczak, Biblioteka Tarnowskich…, s. 9. 62 Cyt za. K. Grottowa, op. cit., s. 71. 63 Spis książek wybranych przez liceum Wołyńskie z Biblioteki Hr. Tarnowskich i przez tegoż odstąpione., APK, ADzT sygn., 288, s. 57-59; Tarnowski Jan Feliks Amor (1779-1842), Bibliografia Literatury Polskiej…, s. 338. KATARZYNA PADUCH 140 nych po śmierci Hieronima Strojnowskiego, 1100 pozycji zakupionych od Michała Hieroni- ma Juszczyńskiego. Do liczby dzieł znajdujących się w bibliotece doliczył Marczak także zapis testamentowy z roku 1830, na mocy którego do księgozbioru Tarnowskiego został włączony księgozbiór wspomnianego już Hieronima Juszczyńskiego, jak również dzieła bę- dące darami dla Jana Feliksa. Całość księgozbioru autor wyliczeń szacuje na liczbę 13-15 tysięcy ksiąg64. Prawdopodobnie wyliczenia te nie były zbyt dokładne, gdyż na podstawie najnowszych badań, liczba dzieł zakupionych od Michała Hieronima Juszczyńskiego wyno- siła 1272 dzieła65. Jeśli wziąć pod uwagę te szacunkowe liczby, błąd w wyliczeniach księgo- zbioru Juszczyńskiego, jak również brak szczegółowych danych liczbowych odnośnie ksią- żek podarowanych Tarnowskiemu, to można przypuszczać, iż księgozbiór dzikowski mógł wówczas liczyć znacznie więcej dzieł. Tak ogromna biblioteka wymagała stałego opracowywania i dbania o stan poszczegól- nych dzieł. Rodzina Tarnowskich opiekowała się zgromadzonym przez siebie księgozbio- rem, poprzez zatrudnianie odpowiednich specjalistów. Również poszczególni członkowie rodziny angażowali się czynnie w opiekę nad biblioteką. Główny twórca biblioteki dzikow- skiej, Jan Feliks Tarnowski, wkładał najwięcej pracy i zaangażowania w dbanie o księgo- zbiór dzikowski. Przy pracy tej pomagał mu najstarszy syn – Jan Bogdan Tarnowski. Rów- nież Waleria Tarnowska angażowała się w opiekę nad księgozbiorem. Podczas swojej podróży w latach 1824-1826 po Francji, Belgi i Holandii uczyła się malowania złotem na pergaminie u Elie Dignat. Naukę tę pobierała, aby restaurować uszkodzone rękopisy znajdu- jące się w bibliotece dzikowskiej66. Pierwszym bibliotekarzem pracującym nad opracowywaniem i porządkowaniem księgo- zbioru był bibliotekarz, archiwista i historyk Łukasz Gołębiowski. W latach 1790-1794 był on bibliotekarzem opracowującym księgozbiór Tadeusza Czackiego, umieszczony w War- szawie, Przyrowie i Szczekocinach. Od 1795 r. pracował w bibliotece poryckiej. Przy pomo- cy dwunastu osób pracujących w tej bibliotece uporządkował i opracował katalog księgo- zbioru. Był on również towarzyszem Tadeusza Czackiego podczas penetrowania bibliotek klasztornych i kościelnych położonych w Krakowskiem, Lubelskiem i Wielkopolsce. Pierw- szego bibliotekarza do swojej biblioteki w Dzikowie uzyskał Jan Feliks właśnie z polecenia Tadeusza Czackiego. Wuj polecił siostrzeńcowi osobę doświadczoną i dobrze mu znaną, do opieki nad rozrastającym się zbiorem ksiąg w Dzikowie. W bibliotece dzikowskiej Łukasz Gołębiowski pracował w latach 1797-1801. Opracował on dwutomowy Sumariusz w archi- wum Dzikowa leżących papierów, który był pierwszym katalogiem zawartości archiwum. Sporządził on również katalog dzieł znajdujących się w bibliotece67. W pracy w bibliotece dzikowskiej pomagał Łukaszowi Gołębiowskiemu przez pewien czas Stanisław Jachowicz. Był on synem Wojciecha Jachowicza, zarządcy w majątku pań- stwa Tarnowskich. Współpracownik Gołębiowskiego był później pedagogiem i autorem ba- jek dla dzieci. Popularność przyniosło mu wydanie wierszy m.in. Chory kotek, Tadeuszek68.

64 M. Marczak, Biblioteka Tarnowskich…, s. 9. 65 J. Paulinek, op. cit., s. XL. 66 K. Grottowa, op. cit., s. 68; Podróż Polki do Włoch…, s. 71; J. Długosz, Tarnowski Jan Feliks…, s. 897-898. 67 M. Marczak, Biblioteka Tarnowskich…, s. 7; T. Frączyk, Gołębiowski Łukasz (1773-1849), SPKP, red. I. Tre- ichel, Warszawa-Łódź 1972, s. 276-277; J. Długosz, Tarnowski Jan Feliks…, s. 897-898; M. Marczak, Zbiory Archiwalne hr. Tarnowskich, Warszawa 1939, s. 5. 68 A. Wójcik-Łużycki, Nieznany Bibliotekarz Dzikowski, „Dzikovia: pismo społeczno-kulturalne”, 20/2004, s. 19; JAN FELIKS TARNOWSKI I JEGO DZIKOWSKA BIBLIOTEKA... 141 Po roku 1809 księgozbiorem rodziny Tarnowskich opiekował się Seweryn Biliński. Opracował on przy współpracy ze Stanisławem Jachowiczem i sekretarzem Ślebodzińskim katalog dzieł polskich. Katalog ten miał stanowić pierwszy tom wykonanego już Katalogu dzieł cudzoziemskich. Seweryn Biliński był także zdolnym kaligrafem i rysownikiem. Uzu- pełniał on facsimiliami zdefektowane karty w dziełach pochodzących z XVI i XVII w.69 Bilińskiemu pomagał oraz prawdopodobnie był jego następcą Fortunat Brodzki. Pełnił on w domu Tarnowskich rolę rezydenta i nauczyciela wnuków Jana Feliksa Tarnowskiego, Ju- liusza, Stanisława i Jana70. W latach 1831-1834 księgozbiorem opiekował się Franciszek Maksymilian Sobieszczań- ski. Ten późniejszy bibliotekarz dzikowski urodził się w 1814 r. w Bychawie, w majątku należącym do hrabiego Jana Karola Scipio del Campo, gdzie ojciec jego pełnił funkcję ogrodnika. W 1821 r. rodzina Sobieszczańskich przeniosła się do Horochowa, który należał już wówczas do Jana Feliksa. Franciszek Maksymilian Sobieszczański był kształcony, aby w przyszłości podobnie jak ojciec zostać ogrodnikiem. Uczył się m.in. w liceum Krzemie- nieckim pod kierunkiem botanika Andrzeja Andrzejowskiego. Sobieszczański przerwał na- ukę w 1831 r. Wówczas to przekroczył granicę i dołączył do oddziałów polskich generała Samuela Różyckiego stacjonujących w Sandomierzu. Po kliku tygodniach opuścił wojsko z powodu trudów walki i udał się do Dzikowa71. Tarnowski z racji wykształcenia Sobieszczańskiego mianował go opiekunem cieplarni. Po- zwolił jednak, widząc jego zdolność, aby ten kształcił się wspólnie z jego synem, Janem Bog- danem. Wykazując się dużą zdolnością, nauczył się on biegle języka francuskiego oraz nie- mieckiego, poznał również słabiej język angielski i włoski. Ta duża zdolność do nauki języków zapewniła Sobieszczańskiemu funkcję lektora syna Jana Feliksa. Wówczas Tarnowski powie- rzył Franciszkowi Maksymilianowi funkcję bibliotekarza dzikowskiego. W celu uzupełniania zbiorów biblioteki jeździł on po Galicji i do Wiednia. Opiekuna księgozbioru z państwem Tarnowskim łączyły dobre relacje, co poświadcza fakt, iż towarzyszył Tarnowskim w podróży do Baden-Baden w 1833 r. Sobieszczański przebywał w Dzikowie od połowy 1831 r. do 1834 r. Nie wiadomo dokładnie, jak długi okres sprawował on funkcje bibliotekarza. Po nie- spełna trzyletnim pobycie u rodziny Tarnowskich, opuścił on w 1834 r. Dzików72. Jan Feliks Tarnowski, dbając o zgromadzony przez siebie księgozbiór, w połowie lat trzy- dziestych XIX w. sprowadził do pracy w bibliotece dzikowskiej introligatora, który opra- wiał dzieła zgromadzone w bibliotece. Introligator oprawił wszystkie broszury. Do zadań jego należało wówczas także oprawienie kilkuset najcenniejszych dzieł znajdujących się w księgozbiorze73.

K. Kuliczkowska, Jachowicz Stanisław Franciszek Wincenty (1796-1857), Polski Słownik Biograficzny (dalej PSB), t. 10, Wrocław, Warszawa-Kraków 1962-1964, s. 270-272. 69 J. Długosz, Tarnowski Jan Feliks…,s. 897-898; M. Marczak, Biblioteka Tarnowskich.., s. 8. 70 M. Marczak, Biblioteka Tarnowskich…, s. 9. 71 A. Wójcik- Łużycki, Nieznany Bibliotekarz…, s. 19. 72 Ibidem, s. 19; K. Pieńkowska, Sobieszczański Franciszek Maksymilian (1814-1878), SPKP, red. I. Treichel, Warszawa-Łódź 1972, s. 836-837; S. Konarski, Sobieszczański Franciszek Maksymilian (1814-1878), PSB, t. 39, Warszawa-Kraków 2000, s. 522-525. 73 M. Marczak, Biblioteka Tarnowskich…, s. 9; J. Długosz, Tarnowski Jan Feliks…, s. 897-898, J. Paulinek, op. cit., s. IX. KATARZYNA PADUCH 142 Biblioteka posiadała Rejestr ksiąg z biblioteki oddanych do oprawy. Wykaz dzieł odda- nych do oprawy, zachowany w Archiwum Tarnowskich, rozpoczyna się od dnia 26 czerwca 1839 r. Ostatnie dzieła oddano do introligatora, według powyższego dokumentu, dnia 14 czerwca 1846 r. Pozycje oddawane do oprawy, wpisywano do rejestru mającego postać tabeli. Z lewej strony wpisywano datę oddania, następnie imię i nazwisko autora i tytuł dzieła oraz w oddzielnej kolumnie ilość tomów. W ostatniej kolumnie często zapisywano zwrot „oddana”, co prawdopodobnie świadczyło o powrocie dzieła do biblioteki, gdyż obok tego sformułowania często wpisywano koszt oprawy74. Tarnowski polecił wykonanie architektowi Franciszkowi Marii Lanciemu projekty zna- ków własnościowych biblioteki dzikowskiej. Architekt wykonał dla biblioteki projekt eksli- brisu oraz dwa tłoki superekslibrisowe. Zaprojektował także projekt wzoru ornamentów, do ozdabiania opraw książek w stylu neogotyckim oraz metalową pieczęć biblioteczną75. Oprawy dzieł, wchodzące w skład księgozbioru dzikowskiego, jak pisze Jacek Paulinek, wykonywane były ze skóry cielęcej i kozłowej. Na oprawach umieszczano znak własnościowy biblioteki, superekslibris. Był on wykonywany złotem, na środku okładziny górnej. Supereksli- bris biblioteki przedstawiał herb rodziny Tarnowskich, Leliwa, umieszczony w kole. W ze- wnętrznej części koła umieszczono napis: „TENDITE IN ASTRA VIRI76.” Ekslibris biblioteki dzikowskiej przedstawiał także herb rodziny Tarnowskich, Leliwa, jednakże umieszczony w pro- stokątnym obrysie. Pod rysunkiem herbu umieszczono napis: „Z BIBLIOTEKI IANA WAL: HR: TARNOWSKICH77.” Franciszek Maria Lanci przygotował również projekt matrycy do wykonywania opraw dzieł w stylu neogotyckim. Dzieło zdobione tym typem oprawy posiadało na obu okładzinach wytłoczony schemat zamku dzikowskiego. W środku umieszczona była tarcza herbowa rodu, z herbem Leliwa. Oprawę tę tłoczono na ślepo. Zewnętrzna krawędź oprawy posiadała ozdobne gwiazdki. Na okładzinie górnej, w dolnej jej części, umieszczony był inicjał HT, oznaczające Hrabia Tarnowski78. Około 1826 r. został opracowany Catalogue des livres § estampes du C-te Jean Feliks Tarnowski. W katalogu tym uwzględniono głównie księgozbiór biblioteki horochowskiej Strojnowskich79. Spis zawiera pozycje wydane przed rokiem 1819. Katalog ten, przechowy- wany w Bibliotece Jagiellońskiej, zawiera autora, tytuł, miejsce i rok wydania, a także ilość tytułów i format dzieł biblioteki Tarnowskich80. Biblioteka dzikowska posiadała także duży, dobrze opracowany, ręcznie spisany katalog, sporządzony w dwóch tomach. Pierwszy z nich zatytułowano Alfabetyczny katalog bibliote- ki dzikowskiej A-N81, i drugi tom o analogicznym tytule Alfabetyczny katalog biblioteki dzi- kowskiej O-Z82. Katalog posiada strukturę tabeli. Z lewej strony umieszczono kolumnę z nu-

74 Rejestr książek oddanych do oprawy, APK, ADzT sygn. 288, s. 131-157. 75 J. Długosz, Tarnowski Jan Feliks…,s. 897-898; J. Paulinek, dz. cyt., s. IX; M. Marczak, Biblioteka Tarnow- skich…, s. 9. 76 J. Paulinek, op. cit., s. 38. 77 M. Marczak, Biblioteka Tarnowskich…, s. 1. 78 J. Paulinek, op. cit., s. 38. 79 J. Długosz, Tarnowski Jan Feliks…, s. 897-898. 80 J. Paulinek, op. cit., s. 45. 81 Alfabetyczny katalog biblioteki dzikowskiej A - N, APK, ADzT sygn. 284, s. 1-668. 82 Alfabetyczny katalog biblioteki dzikowskiej O - Z, APK, ADzT sygn.285, s. 1-484. JAN FELIKS TARNOWSKI I JEGO DZIKOWSKA BIBLIOTEKA... 143 merem porządkowym, której nie uzupełniano. W następnej, środkowej i największej kolumnie wpisywano autora i tytuł. Nad kolumną z tytułem i autorem dzieła, na każdej stronie wpisano aktualną literę alfabetu. Następnie opisywano dzieło, uzupełniając kolumny określające format i wolumen. Ostatnia kolumna stanowiła miejsce na adnotację. Pomiędzy niektórymi pozycjami zastosowano spore odstępy, prawdopodobnie w celu dalszego wpisy- wania dzieł przybywających do biblioteki. Oba katalogi sporządzone są jedną ręką, jak rów- nież czytelnym charakterem pisma. W katalogach brak informacji odnośnie czasu jego spo- rządzenia i jego autora. Książki obcojęzyczne zostały spisane w Katalogu książek biblioteki dzikowskiej w języ- kach obcych. Jan Feliks zgromadził dzieła w języku greckim, włoskim, francuskim, łaciń- skim, niemieckim i angielskim. W katalogu tym uwzględniono m.in. dzieła filozoficzne, historyczne oraz literaturę piękną. Były w bibliotece dzikowskiej dzieła Arystotelesa, Plato- na, Piera Corneille, Dantego i Nicolo Machiavellego83. Katalog nie ma struktury tabeli, po- zycje bibliograficzne zostały uwzględnione kolejno w porządku alfabetycznym. Opis pozy- cji bibliograficznej zawiera autora, tytuł dzieła, miejsce i rok wydania. Przy niektórych dziełach, nieznany autor katalogu nie uwzględniał roku oraz miejsca wydania. Księgozbiór Tarnowskich posiadał także Katalog nowszych dzieł biblioteki dzikowskiej. Był to zapewne spis książek ułatwiający wyszukiwanie w ogromnych zbiorach nowszych pozycji wydawniczych. Nie posiada on daty rozpoczęcia zapisywania pozycji w katalogu, więc trudno powiedzieć czy był on zapoczątkowany przez twórców księgozbioru dzikowskiego, czy jego późniejszych opiekunów. Sporządzony katalog posiadał formę tabeli. Kolejne kolumny zawie- rały: imię nazwisko autora, tytuł dzieła, następnie format i wolumen, numer szafki, numer półki i numer pozycji na półce. Pomiędzy niektórymi pozycjami pozostawiano miejsce zapew- ne na dopisywanie nowych dzieł, co świadczy o tym, iż ów spis zamierzano kontynuować w przyszłości. Wśród pozycji nowszych ujętych w tym katalogu można wymienić: Pisma Różne Stanisława Jachowicza, wydane w Warszawie w 1858 r., dzieło Kajetana Koźmiana Pamiętniki obejmujące wspomnienia od roku 1780 do 1815 wydane w Poznaniu w 1858 r., Gramatykę języka polskiego Jana Deszkiewicza wydaną w 1846 r. Katalog ten uwzględnia również dzieła Józefa Ignacego Kraszewskiego czyli, m.in. powieść Chata za Wsią, wydaną w 1854 r. w Petersburgu, a także dzieło Złote Jabłko wydane w 1853 r.84 Warto również zaznaczyć, iż przed scaleniem zbiorów bibliotecznych sporządzono kata- log biblioteki horochowskiej, tytułując go Spis bibliograficzny Książnicy Horochowskiej Jana i Walerii Hrabstwu Tarnowskich 1818 roku zrobiony. Katalog zawiera spis alfabetyczny dzieł. Nieznany autor owego spisu, zawarł w nim opis pozycji uwzględniając alfabetycznie autora i tytuł dzieła. Katalog nie przybrał struktury tabeli. Obok niektórych pozycji umiesz- czano dopiski różnej treści, np. „na wymianę do Krzemieńca”, często pojawiał się dopisek „w Dzikowie” Na końcu spisu, osobno wyszczególniono rękopisy85. W czerwcu 1839 r. opracował Jan Feliks Tarnowski regulamin korzystania z biblioteki, tytułując go Urządzenie biblioteki. W regulaminie określił szczegółowe wytyczne dotyczące

83 Katalog książek biblioteki dzikowskiej w językach obcych, APK, ADzT sygn. 286, s. 7, 23, 40, 64, 121,163. 84 Katalog nowszych dzieł biblioteki dzikowskiej, APK, ADzT sygn. 334, s. 1-35. 85 Spis bibliograficzny Książnicy Horochowskiej Jana i Walerii Hrabstwu Tarnowskich 1818 roku zrobiony, APK, ADzT sygn. 312, s. 9-325. KATARZYNA PADUCH 144 opracowywania, konserwacji oraz zasady dotyczących korzystania z księgozbioru86. W re- gulaminie zapisano: Kto by książki pożyczonej i zapisanej przez niego (czego koniecznie wymagam) nie oddał lub uszkodził, tedy w dwójno wartość jej podług katalogu zapłacić winien, a to wszyscy w ogóle, począwszy od mojej żony i mojego syna, nie wspominam już obcych, gdyż uważam mego syna i wnuka za dozorców biblioteki ale nie właścicieli87. Kary w regulaminie dotyczyły również najbliższej rodziny, w związku z tym jeśli chodzi o wypo- życzanie książek z biblioteki, była ona traktowana na równi z obcymi jej użytkownikami88. W 1834 r. Jan Feliks Tarnowski i Waleria Tarnowska rozpoczęli przebudowę rezydencji dzikowskiej. Podczas prac w zamku dzikowskim, Tarnowscy chcieli nadać rezydencji cha- rakter muzeum. Miało powstać miejsce doskonale przystosowane do przechowywania pa- miątek narodowych89. W związku z przebudową rezydencji dzikowskiej według projektu Franciszka Marii Lanciego zostały wyznaczone w budynku specjalne pomieszczenia na bi- bliotekę. Jan Feliks umieścił bibliotekę na parterze w lewym skrzydle zamku dzikowskie- go90. Sale biblioteczne umieszczone były obok apartamentów Tarnowskiego91. Biblioteka została umieszczona w dwóch salach o krzyżowych sklepieniach. Sale położo- ne były w amfiladzie i były przedzielone arkadą. Wejście do biblioteki dzikowskiej możliwe było po pokonaniu podwójnych drzwi92. Wnętrza pomieszczeń bibliotecznych zostały wy- konane i urządzone według projektu Franciszka Marii Lanciego. Zaprojektował on biurko, fotel i parawan umieszczony przed kominkiem. Był on również autorem projektu szaf bi- bliotecznych, które oczywiście stanowiły główne wyposażenie pomieszczeń przeznaczo- nych na bibliotekę93. W inwentarzu zamku dzikowskiego sporządzonym w 1844 r. liczbę szaf w bibliotece zamkowej określono na osiemnaście. Były to dębowe szafy, wykonane w stylu neogotyckim. Posiadały jedno lub dwu skrzydłowe ażurowe drzwi. Wykonane zo- stały przez dzikowskiego stolarza nazwiskiem Pomykalski94. Na szafach bibliotecznych umieszczone były również tablice historyczne, które pełniły funkcje pomocy dydaktycz- nych w nauce historii i kultury polskiej. Wśród rzeczy znajdujących się w bibliotece inwen- tarz wymienia Dwie tablice chronologiczne przez Wiśniowskiego na papierze drukowane Królów Polskich od Kopczyńskiego95. W skład wyposażenia biblioteki wchodziło również biurko. W inwentarzu zamku dzi- kowskiego z 1844 r. zostało ono następująco scharakteryzowane: Biurko JWP. jesionowe, wybite zielonym safianem, w nim ukryte portrety: Jana III króla, na porcelanie w ramie brązowej; Tadeusz Kościuszko, w ramie hebanowej książę Józef Poniatowski, w ramie heba-

86 J. Paulinek, op. cit., s. IX. 87 Cyt za. J. Paulinek, op. cit., s. IX. 88 Ibidem, s. IX; J. Długosz, Tarnowski Jan Feliks…, s. 897-898. 89 A. Janas, Kolekcjoner, Bibliofil, Minister…, s. 8; A. Wójcik-Łużycki, Początek rewaloryzacji, „Dzikovia: pismo społeczno-kulturalne”, 24/2005, s. 8. 90 J. Długosz, Tarnowski Jan Feliks…, s. 897-898. 91 K. Grottowa, op. cit., s. 75. 92 J. Paulinek, op. cit., s. VIII. 93 M. Marczak, Zbiory Archiwalne…, s. 6 94 Inwentarz zamku dzikowskiego, APK, ADzT syng. 333, k. 9; J. Paulinek, op. cit., s. VIII. 95 Inwentarz zamku dzikowskiego, APK, ADzT syng. 333, k. 11. JAN FELIKS TARNOWSKI I JEGO DZIKOWSKA BIBLIOTEKA... 145 nowej; Adam Czartoryski, wojewoda, Adam Czartoryski, jenerał. Dziesięć miniatur uczo- nych mężów polskich96. Dalsze pozycje z inwentarza informują, iż w Pokoju Bibliotecznym na biurku znajdował się kałamarz brązowy z piaseczniczką, jak również Książka do zapisywania wypożyczonych książek oraz Katalogowe spisy biblioteki w dwóch tomach97. Autor opracowania dotyczącego kolekcji Tarnowskich w Dzikowie, Jacek Paulinek, przebadał księgozbiór dzikowski i wyróżnił wśród starych druków następujące działy tema- tyczne: teologiczny, filozoficzno-logiczny, prawniczy, historyczny, geograficzny, nauk przy- rodniczych i ścisłych, medyczny, muzyczny i literaturę piękną. Działami, które szczególnie obfitowały w cenne tytuły były zbiory ksiąg teologicznych, prawniczych, przyrodniczych, historycznych oraz literatury pięknej98. Biblioteka dzikowska została w pełni ukształtowana przez Jana Feliksa Tarnowskiego. Zgromadzone książki były związane z jego zainteresowa- niami, działalnością publiczną, zarówno polityczną jak i kulturalną99. Dział druków o tematyce teologicznej stanowił największą część kolekcji starych druków w bibliotece dzikowskiej. Tarnowscy posiadali prawie kompletny zbiór wydań Biblii. We- dług bibliotekarza dzikowskiego Michała Marczaka kolekcja Biblii wyróżniała księgozbiór dzikowski na tle innych bibliotek. W księgozbiorze znajdowało się kilka ich wydań m.in. Biblia Jana Leopolity. Obecne było pierwsze wydanie tego dzieła z 1561 r., jak również późniejsze wydania z lat 1575 i 1577. W kolekcji znajdowała się także Biblia Jakuba Wujka wydana w 1599 r. w Krakowie, w drukarni Łazarzowej. Tarnowski posiadał także niezwykle rzadką protestancką Biblię Brzeską (Radziwiłłowską) wydaną w 1563 r. w Brześciu nad Bugiem, a także Biblię Nieświeską wydaną w 1572 r. oraz Biblię Ostrogską z 1580 r.100 W dużej kolekcji Biblii znajdowała się także Biblia Święta to iest Księgi Starego i Nowego przymierza z Żydowskiego i Greckiego ięzyja na Polski pilnie i wiernie przetłumaczona, wydanie to pochodziło z gdańskiej oficyny Andrzeja Hünefelda z 1632 r. Nie zabrakło w ko- lekcji dzikowskiej Biblii z drukarni krakowskiej rodziny Szarffenbergów. Obecna była m.in. Biblia poprawiona i figurami ozdobiona wydana u Mikołaja Szarffenberga w 1577 r.101 W tym dziale ksiąg znajdowały się również komentarze do Pisma Świętego, postylle, kaza- nia, katechizmy, mszały a także żywoty biskupów, arcybiskupów i świętych102. Obszerną i cen- ną część tego działu zajmowały dzieła polemiczne z XVI i XVII w. Wspomniany Michał Marczak w swojej monografii poświęconej bibliotece dzikowskiej odnotował, że biblioteka posiadała rzadkie dzieła reprezentujące literaturę dysydencką. Tarnowscy posiadali niemal komplet dzieł m.in: reformatora i teologa ariańskiego Fausta Socyna, luterańskiego pastora i pisarza reformacyjnego Jana Seklucjana103.

96 Inwentarz zamku dzikowskiego, APK, ADzT syng. 333, s. 9. 97 Ibidem, k. 11. 98 J. Paulinek, op. cit., s. XLVIII-LVII. 99 Ibidem, s. XXXVI, LVII, 100 Ibidem, s. XLVIII; M. Marczak, Biblioteka Tarnowskich…, s. 12; 101 Katalog Biblioteki Tarnowskich w Dzikowie przepisany dla Stanisława Przyłęckiego w roku 1850, sygn. Rkps Ossol. 1830/III, Biblioteka Narodowa, mikrofilm nr, 27461, s. 21. 102 J. Paulinek, op. cit., s. XLVIII –XLIX. 103 M. Marczak, Biblioteka Tarnowskich…, s. 17; J. Paulinek, op. cit.,, s. XLIX. KATARZYNA PADUCH 146 Rozległy zbiór pozycji w bibliotece dzikowskiej tworzyły również dzieła z zakresu pra- wa. W dziale tym odnotowano m.in. statuty Jana Łaskiego, wydrukowane u Jana Hallera w 1506 r.104 Biblioteka posiadała bogaty zbiór konstytucji sejmowych, wśród których można wymienić m.in. Konstytucje, statuty i przywileje od 1550 do 1578, Konstytucja Sejmu Piotr- kowskiego i Sejmu Warszawskiego, Konstytucje, Statuta i Przywileje od r. 1550 do r. 1627, Konstytucje Sejmu 1611, Konstytucje Sejmu 172105. Warto wspomnieć, iż Jan Feliks Tarnowski interesował się historią, stąd nie dziwi obec- ność w bibliotece dzikowskiej dzieł historycznych z XVI, XVII oraz XVIII w. W bogatej kolekcji dzieł o tej tematyce z dużą grupę stanowiły dzieła z XVI w. zakresu historii Pol- ski106. W dziale historycznym znalazły się m.in następujące dzieła: autorstwa jezuity i histo- ryka Jana Chrystiana Albertrandiego: Dzieie Królestwa Polskiego krótko lat porządkiem opisane w Warsza[awie] 1766 r., wydana w drukarni warszawskiej Michała Grölla oraz pozycja Dzieie Rzeczpospolitej Rzymskiej od założenia Rzymu, aż do Cesarzów, która uka- zała się Warszawie w drukarni Zawadzkiego w 1806 r.107 Dzieje historii Polski w XVII i XVIII w. reprezentowały m.in. dzieła: Stanisława Kobierzyckiego, Wespazjana Kochow- skiego czy Wacława Potockiego108. Biblioteka posiadała bogatą kolekcje diariuszy sejmo- wych. W kolekcji znajdowały się Dyariusz Sejmu Eletionis między wsią Wolą a Miastem Warszawą odprawionego zebrany 1764, Dyaryusz Seymu ordyna[ryjnego]: pod Związkiem Konfederacji obojga Narodów 1788 część I i II109. Nadto wśród dzieł znajdujących się w bibliotece można wyróżnić pozycje z dziedziny nauk przyrodniczych i ścisłych. W dziale tym znajdowały się opracowania matematyczne m.in. Joanesa de Sacrobosco Algorithmus z 1521 r. i jezuity Stanisława Solskiego Geometra polski, wydane w latach 1683-1686, a także dzieła Jana Brożka110. Księgozbiór ten zawierał również komplet prac astronoma Jana Heweliusza, który pochodził z biblioteki horochow- skiej111. Bogato przedstawiał się dział literatury pięknej. Zawierał on dzieła autorów od XVI do XVIII w. Tarnowscy posiadali komplet dzieł klasyków z XVI w. Literaturę renesansową reprezentowały m.in. dzieła Grzegorza z Szamotuł, Andrzeja Krzyckiego, Jana ze Stopnicy, Jana Lwowczyka, Jana Kochanowskiego, Mikołaja Reja112. Do bardzo cennych dzieł z epo- ki zaliczamy dzieło Darys Zamchana Polonice et Latine, Pan Zamchanus Latine autorstwa Jana Kochanowskiego. W kolekcji Tarnowskich znajdowało się pierwsze wydanie wzmian- kowanych panegirycznych sielanek, wydrukowane w tzw. drukarni latającej Walentego Łapczyńskiego w 1578 r.113 Warto wspomnieć, iż literaturę barokową reprezentowały pozy-

104 J. Paulinek, op. cit., s. XLIX, 6; M. Marczak, Biblioteka Tarnowskich…., s. 14. 105 Alfabetyczny katalog biblioteki dzikowskiej A – N…, s. 479. 106 J. Paulinek, op. cit., s. LI-LII; 107 Katalog Biblioteki Tarnowskich w Dzikowie…, s. 3. 108 J. Paulinek, op. cit., s. LII. 109 Katalog Biblioteki Tarnowskich w Dzikowie…, s. 76-77. 110 J. Paulinek, op. cit., s. LIII- LIV. 111 Spis bibliograficzny Książnicy Horochowskiej…, s. 7 112 A. Janas, Kolekcja Dzikowska hr. Tarnowskich, Tarnobrzeg 2006, s. 25. 113 Nad złoto droższe: skarby Biblioteki Narodowej, red. H. Tchórzewska-Kabata, Warszawa 2000, s.110. JAN FELIKS TARNOWSKI I JEGO DZIKOWSKA BIBLIOTEKA... 147 cje m.in. Macieja Kazimierza Sarbiewskiego czy Sebastiana Fabiana Klonowica114. Zaś pi- sarzy oświeceniowych reprezentowały dzieła m.in. Stanisława Trembeckiego, Franciszka Bohomolca, czy Wojciecha Bogusławskiego115. Tarnowski posiadał pozycję autorstwa Sta- nisława Konarskiego O skutecznym rad sposobie wydaną w Warszawie w 1760 r., a także dzieło Alojzego Felińskiego Barbara Radziwiłłówna, wydane w Krakowie w 1820 r.116. Wzmiankowany wcześniej Jacek Paulinek wśród ksiąg rękopiśmiennych biblioteki dzi- kowskiej wyróżnia następujące działy: teologia, kaznodziejstwo, filozofia, prawo, histo- ria117. Warto zaznaczyć iż, w dziale teologicznym obecny był m.in. utwór poety i kaznodziei bernardyńskiego Władysława z Gielniowa, pt. Żołtarz Jezusów, czyli piętnaście rozmyślań o Bożym umęczeniu z końca XV w.118 Również Adam Chmiel119 w swoim spisie zatytułowa- nym Rękopisy Biblioteki hr. Tarnowskich w Dzikowie wymienia Traktaty Teologiczne spisa- ne na pergaminie120. Kolekcja rękopisów dzikowskich posiadała księgi o tematyce filozo- ficznej, m.in. dzieło św. Tomaszaz Akwinu, O rządzie Panujących121. Ksiąg rękopiśmiennych o tematyce naukowej było niewiele w Dzikowie. W dziale tym znajdowało się m.in. dzieło profesora Akademii Krakowskiej Jana Głogowczyka z dziedziny astronomii i astrologii za- tytułowane: Summa difinitionum astronomi[a]e et astrologi[a]e122. Cennym dziełem o tema- tyce prawniczej były Statuty Kazimierza Wielkiego z 1501 roku, nazywane tzw. Kodeksem Dzikowskim123. Obecne były w kolekcji także statuty Władysława Jagiełły, Kazimierza Ja- giellończyka, Jana Olbrachta124. Z kolei w dziale ksiąg rękopiśmiennych dotyczących histo- rii znajdowały się liczne kroniki m.in. Kronika Polska Wincentego Kadłubka125. W tym dzia- le obecny był także rękopis dzieła Księgi Hetmańskie Stanisława Sarnickiego126. W bibliotece dzikowskiej według ustaleń Michała Marczaka było dwadzieścia pięć inku- nabułów. Natomiast według najnowszych badań Jacka Paulinka liczba inkunabułów wyno- siła dwadzieścia sześć127. Według Michała Marczaka w kolekcji Tarnowskich znajdowało się dzieło Explanatio in Psalterium autorstwa Jana Turrekrematy, wydrukowane w Krako- wie w 1475 r., a także Objawienie św. Brygidy z 1492 r., wydrukowane na pergaminie w Lu- bece, w oficynie Bartłomieja Ghotana. Ten dzikowski inkunabuł wymieniony został we wstępie katalogu biblioteki Horochowskiej. W związku z tym nasuwa się wniosek, iż pozy-

114 J. Paulinek, op. cit., s. LV, M. Marczak, Biblioteka Tarnowskich…., s. 12, A. Janas, Kolekcja Dzikowska…, s. 25-26 115 J. Paulinek, op. cit., s. LVI. 116 Alfabetyczny katalog biblioteki dzikowskiej A-N..., s. 476, 477. 117 J. Paulinek, op. cit., s. XLIII. 118 Ibidem, s. XLIII, 3. 119 Adam Chmiel (1865-1934) – bibliograf, historyk książki. Pracownik Archiwum Akt Dawnych miasta Krakowa. Autor szeregu prac, m.in. w 1903r. z polecenia Komisji Literatury Akademii Umiejętność napisał Wskazówki do inwentaryzacji rękopisów, w 1921r. wydał Wskazówki do inwentaryzacji bibliotek; S. Dziki, Chmiel Adam (1865- -1934), SPKP, red. I. Treichel, Warszawa-Łódź 1972, s. 114. 120 A. Chmiel, op. cit., s. 6, 121 Ibidem, s. 9. 122 J. Paulinek, op. cit., s. XLIV, 3 123 Ibidem, s. XLIII,4 124 E. Chwalewik, op. cit., s. 77. 125 J. Paulinek, op. cit., s. XLIII- XLIV. 126 E. Chwalewik, op. cit., s. 77. 127 Por. M. Marczak, Biblioteka Tarnowskich…, s. 13; J. Paulinek, op. cit., s. XX. KATARZYNA PADUCH 148 cja ta trafiła do biblioteki dzikowskiej z Horochowa128. Tarnowscy posiadali także Agenda sive Exsequiale sacramentorum, zwaną także Agendą wileńską. Pozycja ta została wydana w drukarni gdańskiej Konrada Baumgartena w 1499 r.129 Biblioteka stworzona przez Jana Feliksa Tarnowskiego mała charakter rodowy. Twórca biblioteki czuwał nad jej powiększaniem, opracowywaniem, a także zapewnił jej odpowied- nie miejsce przechowywania. Biblioteka dzikowska pod opieką kolejnych przedstawicieli rodziny Tarnowskich przetrwała do wybuchu I wojny światowej. Na dalsze jej losy wpływ miały wydarzenia rozgrywające się na arenie międzynarodowej. Wraz z wybuchem I wojny światowej kończą się spokoje lata dla biblioteki. Po roku 1914 księgozbiór znajdował się w kolejnych, coraz to poważniejszych niebezpieczeństwach. Pożar zamku dzikowskiego w nocy z dnia 22 na 23 grudnia 1927 r. przyczynił się niewątpliwe do uszczuplenia zbiorów bibliotecznych. Ostatecznie kres istnieniu biblioteki położyły władze komunistyczne, które zdecydowały o podziale kolekcji dzikowskiej.

Jan Feliks Tarnowski and his Dzików library at the turn of the eighteenth and nineteenth centuries Summary Jan Feliks Tarnowski was the creator of the library in Dzików. The collection was related to his public, cultural, scientific and literary activities. Tarnowski had been collecting works for the library from the late eighteenth century to the first half of the nineteenth century, through gifts, exchanges and purchases from the private and ecclesiastical libraries. He bo- ught books during the auction or using agents. Initially, the library did not have a single place for storage. Jan Feliks placed the books in Dzików, Horochów and in his palace in Warsaw. The library was merged after the collapse of the November Uprising, when Tar- nowski moved to Dzików. He had the help of his wife, Waleria Tarnowska, in caring for the collection, but he also hired professional librarians, who drew up numerous catalogs of the library.

128 M. Marczak, Biblioteka Tarnowskich….,s. 13; Spis bibliograficzny Książnicy Horochowskiej… s. 7. 129 Nad złoto droższe…, s. 82, M. Marczak, Biblioteka Tarnowskich…, s. 13. Saeculum Christianum t. XX (2013)

Marta Przygoda-Stelmach WNHiS UKSW, Warszawa

Bractwo parafialne św. Rocha przy kościele w Brochowie na Mazowszu w latach 1854-1881

Brochów to mała miejscowość zachodniego Mazowsza położona na prawym brzegu ba- gnistej Bzury. Pierwszy drewniany kościół na tym terenie został zbudowany przed 1113 r. z fundacji książąt mazowieckich, za panowania Władysława Hermana1. W pierwszej połowie XII w. Brochów stał się własnością Rycerza z rodu Powałów Żyro, który był wojewodą Ma- zowsza i Kujaw na dworze Bolesława Kędzierzawego2. Dobra brochowskie stały się następ- nie własnością klasztoru kanoników regularnych w Czerwińsku, za sprawą Olta, który był synem rycerza Żyro. Kanonicy posiadali prawo do gospodarowania Brochowem przez niemal 150 lat. Wzmianki o obecności tego zakonu na ziemi brochowskiej pochodzą z ok. 1198 i 1222 r.3 Około 1300 r. kanonicy wymienili Brochów na wieś Piotrowo z arcybiskupem Jaku- bem Świnką. Na skutek kolejnych nadań i zamian Brochów trafił do księcia Bolesława II, który dokumentem wydanym w Czerwińsku 4 kwietnia 1304 r. wymienił go na wieś nad Li- wem z rycerzem Janem Sówką4. Jan Sówka i jego potomkowie rozpoczęli epokę rodu Bro- chowskich, którą należy kojarzyć przede wszystkim z budową murowanego kościoła w 1351r. i jego przebudową w latach 1551-1561 według projektu Jana Baptysty Wenecjanina5. W 1661 r. Brochów został ostatecznie przejęty przez Olbrachta Adriana Lasockiego, męża Agnieszki Brochowskiej6. Lasoccy administrowali dobrami nad Bzurą do lat dwudziestych XX w. Obec- nie Brochów jest kojarzony przede wszystkim z Fryderykiem Chopinem, wybitnym polskim kompozytorem, który został ochrzczony w kościele brochowskim 23 kwietnia 1810 r. Parafia brochowska administracyjnie przynależała najpierw do diecezji poznańskiej i le- żała na terenie archidiakonatu warszawskiego w dekanacie sochaczewskim. Po wyłączeniu archidiakonatu z diecezji poznańskiej w 1798 r. Brochów znalazł się w diecezji warszaw- skiej (od 1818 r. archidiecezji warszawskiej)7. Granice parafii rozciągały się znacznie dalej,

1 J. Nowacki, Archidiecezja poznańska, Poznań 1964, s. 510. 2 M.S. Szacherska, Zbiór dokumentów i listów miasta Płocka 1065-1495, Warszawa 1975, t. 1 s. 6, 11. 3 J. Nowacki, op. cit., s. 510. 4 E. Suchodolska, Regesty dokumentów mazowieckich z lat 1248-1345, Warszawa 1980, s. 53-55. 5 J. Bartoszewicz, Brochów, ,,Tygodnik Ilustrowany’’, 1860, nr 36, s. 329; M. Stefanowski, Na marginesie kata- logu Archidiecezji Warszawskiej z roku 1935, „Studia Theologica Varsaviensia”, R.30, 1992, nr 1, s. 220. 6 F. Mincer, Lasocki Olbracht Adrian(1631-1693), w: Polski Słownik Biograficzny, red. B. Leśnodorski, Wrocław 1992, t. 16, s. 544-545. 7 M.M. Grzybowski, Kościół katolicki na Mazowszu epoki porozbiorowej 1795-1918, w: Dzieje Mazowsza lata 1795-1918, red. J. Szczepański, Pułtusk 2012, t. 3, s. 626. MARTA PRZYGODA-STELMACH 150 niż obecnie. Parafia brochowska obejmowała swoim obszarem takie miejscowości, jak Że- lazowa Wola, Dzięglewo, Strzyżew (obecnie parafia kościoła p.w. św. Józefa Robotnika w Sochaczewie), czy Śladów, Wilcze Śladowskie, Przęsławice i część Witkowic (obecnie parafia kościoła p.w. św. Michała Archanioła i św. Anny w Kamionie)8. Centrum życia spo- łeczno-religijnego tak rozległej parafii stanowił okazały kościół obronny p.w. św. Rocha i Jana Chrzciciela (obecnie Bazylika p.w. św. Jana Chrzciciela w Brochowie). To właśnie przy tym kościele powstało Bractwo św. Rocha, aby ubrać w ramy organizacyjne życie reli- gijne mieszkańców ziemi brochowskiej. Bractwo religijne, czyli inaczej konfraternia, to zrzeszenie religijne erygowane formal- nym dekretem przez władze kościelne, jako stała fundacja mająca osobowość prawną, wła- sną administrację oraz statuty regulujące strukturę, charakter i cele bractwa, a także sposoby ich realizacji. Celem każdego bractwa jest szerzenie kultu publicznego w Kościele, pogłę- bianie i aktywizowanie chrześcijańskiego życia członków bądź prowadzenie określonej działalności religijnej lub społecznej. Najczęściej bractwo realizuje różne cele, z których jeden określa jego specyfikę9. Pierwsze uregulowania strony prawnej bractw sięgają jeszcze czasów wczesnego śre- dniowiecza. Wyjątkowo duże zainteresowanie ustawodawstwa kościelnego bractwami mia- ło miejsce w VIII w. Kolejny etap regulacji prawnych przyniósł okres od połowy XII do połowy XVI w., kiedy to rozwijało się intensywnie prawo kanoniczne. Dalszym ważnym etapem w kształtowaniu się prawodawstwa odnośnie bractw był sobór trydencki, który pod- dał je bezpośredniej jurysdykcji Stolicy Apostolskiej i ordynariuszy miejsca. Kolejny ważny dokument to bulla Klemensa VIII ,,Quaecumque’’ z 7 grudnia 1604 r., która definitywnie określała stronę prawną wszystkich bractw i ich funkcjonowanie jako instytucji kościelnej10. Na ziemiach polskich bractwa zaczęły powstawać w środowiskach miejskich w połowie XIII w. Największy rozwój bractwa przeżywały w XIV w., a ich apogeum działalności przy- pada na okres od XVI do XVII w. Kryzys przypada na koniec XVIII w., w związku z gwał- townymi przemianami ideologiczno-społecznymi, takimi jak rewolucja francuska, filozofia oświecenia, a w Polsce okres zaborów. Renesans działalności bractw religijnych przypada na połowę XIX w. Na ziemiach polskich miało to związek z ruchami niepodległościowymi i tzw. pracą u podstaw11. Erygowanie bractwa na terenie parafii brochowskiej przypada na okres ponownego roz- kwitu tej formy działalności religijnej. W archiwum parafialnym Bazyliki św. Jana Chrzci- ciela w Brochowie zachowało się źródło, na podstawie którego można przedstawić początki i rozwój Bractwa św. Rocha. Źródłem tym jest ,,Księga Bractwa, czyli Konfraterni św. Ro- cha parafii Brochów’’, prowadzona w latach 1854-1881. Księgę, a w zasadzie zeszyt z 53 kartami, oprawiony w granatowe płótno o wymiarach 25 cm (szerokość) na 35 cm (wyso-

8 Obecnie parafia brochowska obejmuje swoim obszarem miejscowości Andrzejów, Bieliny, Brochocin, Budki Żelazowskie, Brochów, Famułki Brochowskie, Famułki Królewskie, Górki, Hilarów, Janów, Kolonia Brochów, Konary, Kromnów, Łasice, Lasocin, Malanowo, Miszory, Olszowiec, Plecewice, Sianno, Tułowice, Wilcze Tułow- skie, Witkowice, Wólka Smolana. Administracyjnie przynależy do diecezji łowickiej na terenie metropolii łódz- kiej (Parafia Brochów w diecezji łowickiej, w: http://www.diecezja.lowicz.pl/serwis/index.php?id=55&idd=18, stan na dzień 2 lutego 2014 r. 9 K. Kuźmak, Bractwo kościelne, w: Encyklopedia Katolicka, red. F. Gryglewicz, R. Łukaszyka, Z. Sułowski, Lublin 1985, t. 2, kol. 1013. 10 J. Flaga, Bractwa religijne w Rzeczypospolitej w XVII i XVIII w., Lublin 2004, s. 39-40. 11 K. Kuźmak, op. cit., kol. 1014-1015. BRACTWO PARAFIALNE ŚW. ROCHA PRZY KOŚCIELE W BROCHOWIE... 151 kość), możemy podzielić na trzy części. Pierwsza część zawiera status bractwa, czyli moty- wy i cel powstania, obowiązki członków i promotora, zasady zwoływania sesji, czy chociaż- by akt ślubowania nowego członka. W drugiej części odnotowano pierwszych członków konfraterni oraz umieszczono informacje na temat przebiegu poszczególnych sesji bractwa (krótkie protokoły ze spotkań). Trzecia część uwzględnia wszelkie wpłaty na rzecz bractwa, dokonane przez jego członków w podziale na lata i kwartały. Statut, który nosi tytuł ,,Cel i obowiązki Bractwa czyli Konfraterni Świętego Rocha przy tymże Kościele’’ zawiera datę założenia bractwa w parafii, a mianowicie 12 listopada 1854 r.12 Pod datą założenia zostali wpisani również pierwsi członkowie konfraterni brochow- skiej, którzy przybyli zapewne na spotkanie erygujące wspólnotę13. Na szczególną uwagę zasługuje Władysław Lasocki (1824-1882), który był synem właściciela dóbr brochowskich Józefa Gabriela Lasockiego i Józefy Czarnieckiej z Czarncy h. Łodzia. Władysław Lasocki po zakończeniu sprawowania urzędu sędziego pokoju w Błoniu, wstąpił w późnym wieku do zakonu jezuitów, przeznaczając swój majątek na cele charytatywne14. Pod koniec swoje- go życia został przełożonym klasztoru jezuitów w Łańcucie, który za jego czasów rozkwitł i rozbudował się. Zmarł 7 lutego 1882 r. w wieku 58 lat w Łańcucie, na skutek zapalenia płuc, którego dostał w wyniku przeziębienia, nabytego podczas słuchania spowiedzi15. Moż- na uznać, że Władysław Lasocki uczestniczył w życiu konfraterni brochowskiej do września 1867 r., kiedy to dokonał ostatniej wpłaty na rzecz bractwa16. Patrząc na jego biografię, na- suwa się wniosek, że jego obecność w gronie pierwszych członków, a można nawet powie- dzieć, że założycieli bractwa, nie jest przypadkowa. Mógł on już wtedy czuć powołanie do stanu duchownego i zapragnąć prowadzenia wspólnoty wiernych, ale już nie jako osoba świecka, a kapłan. Parafianie założyli bractwo z nieprzymuszonej woli, aby wyjednać dla siebie zbawienie Boga i iść za przykładem św. Rocha, który poświęcił swoje życie dla ubogich i chorych. Wszyscy członkowie bractwa byli zobowiązani do troski i empatii w stosunku do drugiego współbrata. Oprócz naśladowania św. Rocha członkowie bractwa mieli obowiązek unikać ,,towarzystw mniej skromnych’’, wystrzegać się lub skończyć z wcześniej nabytymi nałoga- mi, wychowywać swoje dzieci po chrześcijańsku i dbać o odpowiednie zachowanie domow- ników. Każdy członek bractwa bez względu na płeć miał przybyć do kościoła w niedzielą

12 Archiwum parafialne Bazyliki św. Jana Chrzciciela w Brochowie (dalej skrót: APB), Księga Bractwa, czyli Konfraterni św. Rocha parafii Brochów, 1854-1881, k. 1, [bez sygn.]. 13 Pierwszymi członkami Bractwa św. Rocha w Brochowie byli: Władysław Lasocki, Ludwik Radwan, Jan Le- wiński, Józef Sandomirski, Tomasz Głogoz, Marcin Wasilewski, Antoni Michalski, Józef Morawski, Kasper Ja- kubowski, Wojciech Markowski, Maciej Pyrak, Walenty Kazimierski, Józef Dębski, Jakub Kasprzak, Kazimierz Giział, Feliks Włodarczyk, Jan Rutkowski, Jan Dobrzyński, Andrzej Giłczyński, Marcjanna Dobrzyńska, Marcin Rutkowski, Szczepan Bednarek, Katarzyna Głogoza, Mateusz Kłos, Jan Pyrak, Marcjanna Ciura, Kazimierz Gie- rasik, Dionizy Jędrychowski, Józefa Kucharska, Rozalia Chojnacka, Marcjanna Mikołajczak, Petronella Siedlarek, Eleonora Stelmach, Marcjanna Pyrak, Jaczyńska (brak imienia), Cecylia Rutkowska, Jadwiga Krawczyńska, Agata Januszewska, Ewa Pyrak, Michał Jaskulski, Karolina Dębska, Fabian Domański, Franciszek Szymański, Antoni Grzegorowski, Jan Kłodkowski, Łukasz Jabłczyński, Wincenty Słobiński, Błażej Stelmach, Franciszek Pyrak, Mi- chał Brdeja, Henryk Witanowski, Roch Dobrzyński, Mikołaj Kitliński, Sylwester Ziółkowski, Feliks Marchwicki, Roch Burakowski, Kazimierz Majcher, Ignacy Wolski, Paweł Jędrzejewski, Franciszek Radzki, Placyda Andrze- jewska, Łucja Radzka, Anna Gronecka, Katarzyna Kraszewska, Franciszka Słobińska, Wiktoria Michrowska, An- tonina Jaczyńska, Konstancja Kępska, Zofia Szymańska (Ibidem, k. 3-3v). 14 T. Żychliński, Złota księga szlachty polskiej, Poznań 1880, t.2, s. 170. 15 S. Załęski, Jezuici w Polsce. Jezuici w Polsce porozbiorowej 1773-1905, Kraków 1906, t. 5, cz. 2 s. 897. 16 APB, Księga Bractwa…, k. 8v. MARTA PRZYGODA-STELMACH 152 lub święto jeszcze przed mszą świętą, w celu śpiewania pieśni religijnych i odmawiania ró- żańca świętego. Do obowiązków członków bractwa należała także posługa w kościele, taka jak rozdawanie świec wiernym podczas procesji, zbieranie datków na świece, pomaganie sługom kościelnym podczas mszy żałobnych czy odpustów. Ponadto, każdy członek konfra- terni był zobowiązany do spowiedzi i przyjmowania komunii świętej w dzień patrona parafii i bractwa, czyli 16 sierpnia. Członkowie bractwa codziennie musieli odmawiać trzy razy ,,Ojcze Nasz’’, trzy razy ,,Zdrowaś Mario’’ i raz ,,Wierzę w Boga’’, a na koniec po trzykroć dodać ,,Chwała Ojcu’’17. Statut przewidywał jednak dodatkowe obowiązki dla członków konfraterni. Idąc za przy- kładem św. Rocha, każdy członek bractwa miał w miarę możliwości odwiedzać chorych, samotnych i cierpiących, a w razie potrzeby dbać i pilnować, aby nie umierali bez stosow- nych sakramentów. W zamian za poświęcenie proboszcz parafii brochowskiej i zobowiązani przez niego następcy, mieli odprawiać co kwartał mszę żałobną (tzw. kwartalną) za dusze zmarłych braci i sióstr z Bractwa św. Rocha w Brochowie. Na takie nabożeństwo miał sta- wić się każdy członek bractwa w miarę swoich możliwości. Proboszcz zobowiązany był odprawiać takie msze nieodpłatnie. Organista mógł dostać wynagrodzenie pobierane z kasy brackiej, jeżeli zachodziła taka konieczność18. Za statutem bractwa został umieszczony tekst aktu ślubowania nowego członka wspólno- ty brochowskiej. Każdy nowy brat lub siostra, chcąc wstąpić do konfraterni, musiał klęcząc, powiedzieć następujący akt ślubowania: ,,Ja N., obierając sobie Ciebie Rochu Święty za szczególnego Patrona i łaskawego Pośrednika, przed Bogiem przyrzekam, idąc za przykła- dem Twoim, Boga nade wszystko, a bliźniego również, jak mnie samego kochać i onego w miarę możliwości i sił moich w czasie nieszczęśliwych przygód i chorób pocieszać i wspierać stanowię. Nadto przyrzekam nie tylko sam Imię Twoje uwielbiać, ale innych przykładem moim do tego zachęcać. Nie dopuszczę, by ktoś z podwładnych i domowników moich, honorowi Twemu mógł w czem uwłaczać lub też życie niezgodnie z prawem Boga spędzać. Wyjednaj tylko pośrednictwem Twoim potrzebne mi od Boga łaski, abym w posta- nowieniach moich był stały i zasłużył sobie na Twoją opiekę, tak w życiu, jak przy śmierci mojej, a nade wszystko mógł Cię ujrzeć łaskawym Pośrednikiem przed stolicą Najwyższego Sędziego Boga mojego. Amen’’19. Statut przewidywał, że każda osoba, która zechciałaby zostać członkiem konfraterni, może wpisywać się do niej zawsze 16 sierpnia, czyli w święto patrona oraz każdorazowo po nabożeństwie kwartalnym20. Bractwo parafialne, jak każda instytucja, gromadząca większą liczbę osób, miała swój zarząd i specjalne urzędy, które pomagały w organizacji pracy i nadawały bractwu szczególny charakter. Pierwszą i czołową funkcją w bractwie był urząd promotora. Promotorem Brac- twa św. Rocha był proboszcz brochowski. Konfraternia brochowska została założona, kiedy parafią opiekował się ks. Andrzej Złotkowski (1803-1855)21. Instytucja promotora była sta-

17 APB, Księga Bractwa…, k. 1-1v. 18 Ibidem, k. 1v. 19 Ibidem, k. 2v. 20 Ibidem, k. 2. 21 Na nagrobku ks. Andrzeja Złotkowskiego, który znajduje się na cmentarzu parafialnym w Janowie, widnieje data jego urodzenia, 2 lutego 1803 r. i data śmierci, 25 maja 1855 r. Ponadto, w Księdze zmarłych z parafii bro- chowskiej jest wpis (akt 112), poświadczający śmierć ks. Złotkowskiego w Brochowie (APB, Akta zmarłych parafii Brochów z 1855 r., w: Księga zmarłych parafii Brochów z lat 1852-1864, k. 181, sygn. 19). BRACTWO PARAFIALNE ŚW. ROCHA PRZY KOŚCIELE W BROCHOWIE... 153 łym elementem występującym we wszystkich bractwach. Miał on za zadanie przede wszyst- kim czuwać nad bractwem i dbać o jego prawidłowe funkcjonowanie22. Promotor miał spra- wować nabożeństwa dla członków bractwa, w tym przede wszystkim mszy świętej w uroczystości właściwe poszczególnym bractwom, wypełniać aniwersarze, czyli odpra- wiać msze święte za zmarłych współbraci, następnie przewodniczyć zebraniom, czyli tzw. schadzkom brackim, oraz przyjmować nowych członków. Tego rodzaju obowiązki pełnili promotorzy we wszystkich wspólnotach brackich, niezależnie od typu wspólnoty i czasu jej powstania23. Promotor brochowskiego bractwa najprawdopodobniej również wypełniał wszystkie wymienione powyżej obowiązki, a nawet więcej, gdyż był odpowiedzialny za kasę bractwa. Ponadto, każdy wydatek z kasy musiał być z nim uzgadniany. Promotor zobo- wiązany był również do składania sprawozdań finansowych na każdej sesji bractwa, a w ra- zie jego nieobecności był do tego zobowiązany wikary parafii24. Należy w tym miejscu do- dać, że kasa bracka była zasilana za pomocą obowiązkowych składek, uchwalonych na sesji brackiej 16 listopada 1861 r. Składka wynosiła po 2 złote rocznie, czyli 15 groszy kwartal- nie25. Trudno jest ustalić dlaczego parafianie zdecydowali się na obowiązkowe opłaty, skoro statut przewidywał pierwotnie, iż zapisanie się do konfraterni nie pociąga za sobą żadnych dodatkowych kosztów26. Oprócz promotora, wszystkie konfraternie posiadały zarząd złożony z osób świeckich. Zarząd wybierany był zwykle w czasie zebrań organizowanych specjalnie w tym celu. W większości przypadków w skład zarządu wchodzili tzw. ,,starsi’’27. W ,,Księdze Bractwa, czyli Konfraterni św. Rocha parafii Brochów’’ można spotkać się z braćmi starszymi i młod- szymi oraz odpowiednio siostrami starszymi i młodszymi. Przy poszczególnych wpisach z se- sji bractwa brochowskiego można zauważyć, że wybierano po dwie osoby, do każdego z tych urzędów. I tak, 2 listopada 1855 r. na starszych braci wybrano Marcina Wasilewskiego z Ja- nowa i Andrzeja Gilczyńskiego z Brochowa, a 20 maja 1867 r. na starsze siostry Marcjannę Jaczyńską z Brochowa i Konstancję Jaworską z Łasic. Natomiast, 28 marca 1881 r. na młod- szych braci wybrano Tomasz Kowalskiego z Brochowa i Walentego Kazimierskiego z Jano- wa, a na młodsze siostry Annę Włodarczyk z Brochowa i Honoratę [...] z Górek28. Bractwo to jednak nie tylko promotor i zarząd. Statut konfraterni brochowskiej ustana- wiał, iż na pierwszym spotkaniu członkowie wybiorą ,,pomiędzy siebie Protektorów, Prze- ora, Podskarbich i inne’’29. Niestety statut nie uszczegóławia, jakie jeszcze ‘’inne’’ urzędy mogły składać się na strukturę organizacyjną. Protektorem bractwa był zazwyczaj biskup diecezji, na terenie której znajdowała się dana konfraternia30. Można jedynie domyślać się, że protektorem bractwa w Brochowie mógł być arcybiskup metropolita warszawski. Zastanawia jedynie fakt, że w ,,Księdze Bractwa, czyli

22 J. Flaga, op. cit., s. 60. 23 Ibidem, s. 62. 24 APB, Księga Bractwa…, k. 1v-2. 25 Ibidem, k. 3v. 26 Ibidem, k. 2. 27 J. Flaga, op. cit., s. 65-66. 28 APB, Księga Bractwa…, k. 3v-4. 29 Ibidem, k.2 30 J. Flaga, op. cit., s. 66. MARTA PRZYGODA-STELMACH 154 Konfraterni św. Rocha parafii Brochów’’ użyto sformułowania ,,pomiędzy siebie’’, a protek- tor występuje w liczbie mnogiej. Czy mogło to oznaczać, że protektorem bractwa w Brocho- wie nie był lokalny biskup? Niestety, źródło nie daje nam na ten temat żadnych informacji, ale należy podkreślić, że Bractwo św. Rocha miało raczej tzw. charakter oddolny i mogło nie być oficjalnie wprowadzone i zatwierdzone przez władze kościelne. Mogło ono powstać na bazie wcześniej istniejących nabożeństw, np. różańcowego, koronki lub godzinek o NMP, które parafianie wspólnie odmawiali i śpiewali w swoim kościele parafialnym. Tego typu bractwa starały się naśladować te, które były wprowadzane oficjalnie. W praktyce okazywa- ło się jednak, że ich struktura jest znacznie prostsza31. Statut wymienia również urząd przeora. Do jego obowiązków należało zwoływanie, przewodniczenie i zamykanie zebrań brackich oraz kontrola uczestnictwa. Czuwał nad pra- widłowym wypełnianiem obowiązków statutowych, a w niektórych przypadkach mógł na- wet wydalić danego członka ze wspólnoty32. Podskarbi bractwa odpowiedzialny był przede wszystkim za klucz do skrzynki brackiej, w której składano pieniądze33. Na sesji 16 listopada 1861 r. ustalono, że jeden klucz od kasy brackiej był zawsze u proboszcza, a drugi u braci34. Z ustaleń tych wynika, że w bractwie w Brochowie był urząd podskarbiego, ale niekoniecznie od samego początku istnienia kon- fraterni, biorąc pod uwagę datę ustalenia miejsca przechowywania kluczy. Ostatnią część ,,Księgi Bractwa, czyli Konfraterni św. Rocha parafii Brochów’’’ stanowi wykaz obowiązkowych składek poszczególnych braci i sióstr. Pierwszy wpis pochodzi z 1862 r., a ostatni z 1881 r. W wykazie bardzo skrupulatnie odnotowywano wszelkie zmia- ny personalne, zachodzące w bractwie. Jeśli jakiś parafianin umierał lub odchodził z parafii, stosowna informacja o zaistniałej sytuacji była umieszczana przy konkretnym nazwisku. Można również zauważyć, że szczególnie w przypadku śmierci danego członka, jego miej- sce w spisie zajmował nowy (nazwisko było przekreślane i dopisywano nowe). W latach 1862-1881 wpisano do księgi 428 nazwisk (włączając pierwszych członków), ale jeśli uwzględnimy również nazwiska, które zostały dopisane, to wychodzi, że w tym okresie do bractwa wstąpiło 510 osób35. Za wykazem wpłacanych składek odnotowywano dodatkowo nazwiska wszystkich zmarłych członków konfraterni. Na liście tej można doliczyć się 95 nazwisk36. Bractwa kościelne spełniały szczególną rolę w życiu każdej parafii, ponieważ nie tylko integrowały lokalną społeczność, ale niosły również pomoc potrzebującym. Taki charakter miało niewątpliwie Bractwo św. Rocha w Brochowie, którego historia była jeszcze do nie- dawna kompletnie nieznana. Z dzisiejszej perspektywy trudno jest stwierdzić, dlaczego jego działalność została przerwana w 1881 r., o czym może świadczyć ostatni rok pobierania składek od jego członków. Z drugiej jednak strony, zaprzestanie pobierania obowiązkowych opłat, nie musi być jednoznacznym dowodem rozwiązania konfraterni. Zasmuca jedynie fakt braku większej ilości źródeł, za pomocą których można by było szerzej opracować

31 Ibidem, s. 55. 32 Ibidem, s. 76. 33 J. Flaga, op. cit., s. 76-77. 34 APB, Księga Bractwa…, k. 3v. 35 Ibidem, k. 4v-53. 36 Ibidem, k. 53v. BRACTWO PARAFIALNE ŚW. ROCHA PRZY KOŚCIELE W BROCHOWIE... 155 działalność tej wspólnoty na ziemi brochowskiej. Z dostępnej bazy źródłowej możemy jed- nak wywnioskować, że konfraternia św. Rocha była dobrze zorganizowana, a jej udokumen- towane istnienie, do co najmniej 1881 r., świadczy o dużej rotacji członków i nie narzekaniu na braki nowych braci i sióstr. Obecnie, na terenie parafii, działa Bractwo Śpiewacze ,,Ve- xilla Regis’’, założone przez organistę Bazyliki św. Jana Chrzciciela w Brochowie dr Barto- sza Izbickiego, które kultywuje i propaguje tradycje brackie.

The Church Brotherhood of St. Roch in Brochów in Mazovia from 1854 to 1881 Summary The article is the first attempt to present the history of the Church Brotherhood of St. Roch in Brochów from 1854 to 1881. The author drew upon an unpublished source, which is the ‘’Book of the Brotherhood of St. Roch’’, conducted in years 1854-1881. This article exami- nes the goals, objectives and duties of Brotherhood to the local community. Futhermore, the author also draws particular attention to the involvement of members in civil society. Such a wide range of research is made possible by the analysis of the Brotherhood statute, which also allows us to better understand the organizational space. In addition, the author presents functions of individual members of the fraternity and supports them with concrete examples from the source. The whole article is enriched with a brief introduction, which aims to pre- sents Brochów history and the history of the formation of religious brotherhoods in Poland.

Saeculum Christianum t. XX (2013)

BEATA LEWIŃSKA-GWÓŹDŹ WNHiS UKSW, Warszawa

SZKOŁA JANA STANISŁAWSKIEGO (1860-1907) – FENOMEN PEDAGOGICZNY I ARTYSTYCZNY

1. Tradycja nauczania malarstwa pejzażowego w krakowskiej SSP Śmierć Jana Matejki, a co za tym idzie zmiany w Szkole Sztuk Pięknych w Krakowie, zbiegły się z okresem zmian na szerszą skalę w całym środowisku krakowskim. Upadły dotychczasowe programy artystyczne, a szczególnie kult malarstwa historycznego w sensie tematycznym, jako tego, które ma najpełniej wpływać na utrwalenie świadomości narodo- wej zarówno artysty, jak odbiorcy dzieła sztuki. Młodzi artyści inaczej pojmowali swój związek z tradycją, choć w kręgach krakowskich Matejko miał jeszcze wielu miłośników i epigonów. Prowadził on Szkołę Sztuk Pięknych w sposób bardzo konserwatywny, nie do- puszczając jakichkolwiek nowinek artystycznych, płynących głównie z Paryża, wręcz oba- wiając się, że wszelkie „modernizmy” stanowią zagrożenie dla naszej, narodowej sztuki i nie tylko mogą pozbawić ją charakterystycznych cech, ale przede wszystkim roli, jaką powinna ona spełniać. Po jego śmierci nastąpił więc przełom w takim sensie, że wyzwoliła ona nowe indywidualności twórcze i dała im szansę dojścia do głosu w oparciu o inne środki arty- styczne, aniżeli te, które narzucał Matejko. Po przejściowym okresie, w którym miejsce Matejki zajął Władysław Łuszczkiewicz, stanowisko dyrektora szkoły Sztuk Pięknych powierzono Henrykowi Rodakowskiemu, nie tylko wybitnemu malarzowi, ale też człowiekowi o wyjątkowej kulturze artystycznej i umy- słowej. Rodakowski przygotował projekt reform i zaangażował na stanowiska pedagogów uczelni Jacka Malczewskiego i Teodora Axentowicza. Choroba i śmierć artysty rzerwały reformy, ale podjął je na nowo Julian Fałat, który dzięki poparciu w kołach wiedeńskich, 26 marca 1895 roku otrzymał z rak namiestnika nominację na wakujące po Rodakowskim stanowisko. Obowiązki związane z pełnieniem funkcji dyrektora podjął Fałat oficjalnie 5 czerwca, ale przygotowywał się do nich kilka miesięcy. W zasadzie przyjął projekt Rodakowskiego, z któ- rym zdążył się zobaczyć przed śmiercią artysty w Zakopanem. Sam o tym projekcie pisał, że „był pomyślany w wielkim stylu i na długą metę w przyszłości”1. Reforma polegała na

1 Julian Fałat, Pamiętnik, Warszawa 1935, s. 201 BEATA LEWIŃSKA-GWÓŹDŹ 158 tym, że zniesiono tak zwane kursy, czyli klasy, do których kolejno przechodzili uczniowie, połączono szkołę rysunku ze szkołą malarstwa, a następnie podzielono ją na pięć równole- głych szkół. W obrębie takiej szkoły mógł odtąd pozostawać uczeń aż do ukończenia nauki, chyba że sam chciał zmienić profesora. Wraz ze zmianami organizacyjnymi postępowały zmiany personalne. Obok kandydatów wybranych przez Rodakowskiego, do których należeli: Jacek Malczewski i Teodor Axento- wicz, Fałat powołał Leona Wyczółkowskiego. Z dawnych wykładowców, zatrudnianych przez Jana Matejkę pozostali: Florian Cynk i Józef Unierzyski. Jednocześnie Fałat planował stworzyć dwie dodatkowe katedry, w których zajęcia byłyby nadobowiązkowe. Były to ka- tedry: rzeźbiarstwa, którą miał prowadzić Konstanty Laszczka oraz pejzażu, na którą powo- łał Jana Stanisławskiego2. Stanisławski otrzymał oficjalną nominację na stanowisko prowizorycznego nauczyciela pejzażu 10 maja 1897 roku. Jednakże Fałat natychmiast po uchwaleniu nowego statutu szkoły (z 30 października 1896 r.) zabiegał o szybkie obsadzenie tych dwóch dodatkowych posad, w związku z tym Stanisławski rozpoczął swoje zajęcia już l stycznia 1897 roku, na kilka miesięcy przed oficjalną nominacją. Tradycja nauczania malarstwa pejzażowego, a raczej, jak to wówczas nazywano – malar- stwa krajowidoków – sięga okresu, w którym krakowska szkoła istniała jako Szkoła Rysun- ku i Malarstwa przy Instytucie Technicznym. Według rozporządzenia Senatu Rzeczpospoli- tej Krakowskiej z 1835 roku, w Szkole Rysunku i Malarstwa miała być prowadzona nauka malowania „krajowidoków”. Nie stworzono jednak osobnej posady, a obowiązek ten miał pełnić każdorazowo nauczyciel rysunków w gimnazjum św. Anny. Pierwszym z nich był Jan Nepomucen Głowacki. Opracowany przez Głowackiego program zakładał, że uczniowie rozpocząć mają zajęcia od ćwiczeń, na których kopiować będą wzory graficzne, specjalnie do tego celu przygotowane litografie. Sam artysta niekiedy udawał się w plener (Tatry), jednakże jedynym uczniem, którego zabierał ze sobą był Aleksander Płonczyński, później- szy następca Głowackiego. Płonczyński kontynuował metody nauczania Głowackiego, polegające na szkicowaniu drobnych elementów (np. gałęzi drzew, fragmentów architektury), by pod koniec nauki dojść do całego krajobrazu. Wzorami kolorystycznymi były ciągle obrazy olejne i grafika, a nie natura. Po śmierci Płonczyńskiego w 1858 roku obowiązki profesora rysunku i malar- stwa „krajowidoków” w latach 1858-1872 pełnił Leon Dembowski, którego uczniem m.in. był Julian Fałat. Dembowski wprowadził metodę malowania wprost z natury, ale w plenery udawał się z uczniami bardzo rzadko. W 1872 roku Dembowski został odwołany z katedry, pozostając nadal nauczycielem gimnazjum. Na jego miejsce szkoła powołała Walerego Eliasza Radzikowskiego, który praktycznie nie podjął zajęć, a następnie Henryka Grabińskiego, który podjął pracę i prowa- dził zajęcia do listopada 1877 roku. Opracowany przez Grabińskiego program zakładał, że najlepszą szkołą dla pejzażysty jest studiowanie natury, a nauczyciel powinien wykształcać w uczniach wrażliwość na jej piękno przejawiające się w liniach, formie i kolorycie, chociaż dla ucznia początkującego zalecał tradycyjne kopiowanie wzorów. Zajęcia musiał przerwać z powodu likwidacji tej katedry po objęciu dyrekcji przez Matejkę.

2 Więcej na ten temat w: Materiały do dziejów Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, t. 2, 1895-1939, oprac. Józef Dutkiewicz, Jadwiga Jeleniewska Ślesińska i Władysław Ślesiński, Wrocław 1969 SZKOŁA JANA STANISŁAWSKIEGO – FENOMEN PEDAGOGICZNY I ARTYSTYCZNY 159 Początkowo Matejko chciał zreformować naukę, nie likwidując równocześnie katedry krajobrazu, jednakże nie mógł uzyskać na to zgody austriackiego Ministerstwa Oświaty i w efekcie malarstwa pejzażowego zaczęli uczyć profesorowie w ramach swoich zajęć. W gruncie rzeczy pejzaż istniał dla Matejki jedynie jako tło obrazu i sam w sobie nie stano- wił istotnej wartości, tak zresztą, jak i później dla Rodakowskiego (zarówno Matejko, jak Rodakowski pozostawili po jednym olejnym pejzażu). Taki stan rzeczy trwał 20 lat, z czym zetknął się Stanisławski, wstępując w 1883 roku w wieku 23 lat w mury uczelni.

2. Stanisławski jako pedagog i animator krakowskiego życia artystycznego Jan Stanisławski urodził się 24 czerwca 1860 roku we wsi Olszana k. Korsunia na Ukra- inie, jako syn Antoniego Stanisławskiego, prawnika i poety, do 1863 roku wykładowcy Uni- wersytetu Charkowskiego. Ukończył wydział matematyczny na Uniwersytecie Warszaw- skim oraz odbył studia w Instytucie Technologicznym w Petersburgu. Edukację artystyczną rozpoczął w Szkole Rysunkowej Wojciecha Gersona, skąd z kolei przeniósł się do Krakowa. W krakowskiej szkole kształcił się jedynie dwa lata pod kierunkiem Władysława Łuszczkie- wicza. Artysta zaczął malować amatorsko już jako chłopiec, korzystając z porad zaprzyjaź- nionego z rodziną Eugeniusza Wrzeszcza (1853--1917), pejzażysty kijowskiego3. Po dwóch latach pobytu w Krakowie, w 1895 roku Stanisławski wyjechał do Paryża w celu uzupełnienia edukacji artystycznej. W Paryżu zaprzyjaźnił się z Puvisem de Chavan- nes oraz z Józefem Chełmońskim. Malarstwo obydwu artystów, a zwłaszcza Chełmońskie- go, było niewątpliwie głównym źródeł inspiracji dla Stanisławskiego. W Paryżu spędził ar- tysta ogółem ponad dziesięć lat, z dłuższymi i krótszymi przerwami. Z Paryża robił też liczne wycieczki, np. do Włoch. Po objęciu obowiązków „prowizorycznego nauczyciela pejzażu” w Szkole Sztuk Pięk- nych w Krakowie, Stanisławski dał się poznać w całym środowisku jako znakomity organi- zator. Pełniąc wówczas mało znaczącą funkcję, zaczął wpływać na szybkie reformy w szkole. Karol Frycz wspomina: Utarło się później powiedzenie, że Stanisławski – [...] – trząsł Akade- mią. Na czym to trzęsienie polegało? Na tym zapewne, że znając dokładnie, po kilkuletnim pobycie w Paryżu – stan sztuki europejskiej, umiał narzucić średnio inteligentnemu Fałatowi swój punkt widzenia w wyborze i doborze, przy rozszerzaniu dalszego grona profesorów. Jego zasługą było ściągnięcie Józefa Mehoffera, później Wyspiańskiego i Weissa, a z Warszawy Pankiewicza i z Wilna Ruszczyca4. Początkowo Stanisławski, którego przedmiot miał charakter nadobowiązkowy, miał nie- wielu uczniów, jednakże jego popularność prędko rosła. Na fakt ten wpłynęło wiele czynni- ków. Był pedagogiem, który posiadał szczególne predyspozycje kierownicze. Z wszystkich profesorów uczelni on jedynie łączył w sobie te przymioty, które składają się na osobowość pociągającą, a nawet zniewalającą. Dosyć żywą sympatią wśród uczniów cieszył się także Wyczółkowski, ale jako wybitny malarz, nie jako erudyta, co było źródłem licznych żartów. Przy tym, jak wspomina Skotnicki: Wyczół był to typ ascety, mnicha pracownianego, które- go eremem była pracownia5. Nie przysparzało mu to autorytetu wśród uczniów. Natomiast

3 Wiesław Juszczak, Jan Stanisławski, Warszawa 1972, s. 6 4 Karol Frycz, O teatrze i sztuce, Warszawa 1967, s. 77-78 5 Jan Skotnicki, Przy sztalugach i przy biurku. Wspomnienia, [Warszawa 1957], s. 66 BEATA LEWIŃSKA-GWÓŹDŹ 160 wyróżniającym się pedagogiem w stopniu równym Stanisławskiemu, był Jacek Malczew- ski, któremu jednak źle ułożyła się współpraca z innymi profesorami, a szczególnie z Fała- tem, który już po kilku miesiącach przestał w nim widzieć dobrego pedagoga. Fałat, który swoją nominację zawdzięczał wpływom wiedeńskim, częściowo w trosce o dobro uczelni, którą chciał przekształcić w Akademię, a częściowo w obawie o własną pozycję dbał o ko- rzystne kontakty z Namiestnikiem, Kazimierzem hr. Badenim. Malczewskiego bardzo to drażniło, czemu dawał wyraz w rozmowach ze studentami, aż doprowadziło to w 1900 roku do utraty posady. Wrócił na krakowską uczelnię dopiero po 9 latach, jako jej rektor. Dobrym pedagogiem był Mehoffer, który objął wakującą po Malczewskim posadę. Nie zjednał sobie jednak uczniów z powodu oschłego, sztywnego sposobu bycia, chociaż był człowiekiem o wielkiej kulturze umysłowej. Stanisław Wyspiański natomiast miał niewiele czasu na działalność pedagogiczną. Wprawdzie pracował w krakowskiej Akademii przez pięć lat (1902-07), ale praktycznie od drugiego półrocza 1905/06 roku przebywał na urlopie zdrowotnym. Przy tym jego różnorodna twórczość pochłaniała większość czasu. Uważał też, że nie warto poświęcać swojego zainteresowania szerszemu gronu uczniów, lecz wybrać kilku najwybitniejszych, do których zaliczał na przykład Kazimierza Sichulskiego. Na tle tak różnych sylwetek pedagogów osobowość Stanisławskiego, dzięki jego wybitnej erudycji i talentom organizacyjnym, zyskiwała coraz znaczniejszą popularność, która z czasem za- częła promieniować poza mury uczelni. Stanisławski odegrał wybitną rolę w rozwoju krakowskiego środowiska artystycznego. Już w kilka miesięcy po rozpoczęciu zajęć dydaktycznych w szkole, artysta zainicjował powstanie Towarzystwa Artystów Polskich Sztuka, którego celem był rozwój życia arty- stycznego i twórczości w kraju. Według jego założycieli, działalność krakowskiego Towa- rzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych i warszawskiej Zachęty nie spełniała wymogów utrzy- mywania polskiej sztuki na odpowiednim poziomie. Pierwszym prezesem TAP Sztuka został Józef Chełmoński, a wiceprezesem Stanisławski. Towarzystwo rozpoczęło swą dzia- łalność 27 maja 1897 roku otwarciem w Sukiennicach wystawy 10 artystów. Działalność wystawiennicza Sztuki szybko zyskała sobie popularność w kraju i za granicą. Towarzystwo to, poprzez swoją otwartość na nowe kierunki i style, a przede wszystkim na twórczość młodych artystów (wśród nich wielu studentów krakowskiej Szkoły), przetrwało aż do 1950 roku, organizując łącznie 101 wystaw w kraju i za granicą. Dla uczniów Stanisławskiego, powstanie Towarzystwa miało istotne znaczenie, gdyż wielu z nich debiutowało na wysta- wach Sztuki jeszcze w okresie studenckim, a znaczna ich część została na wiele lat jego członkami. W wystawach Sztuki brali udział tacy uczniowie Stanisławskiego, jak: Jan Bu- kowski, Stanisław Czajkowski, Stefan Filipkiewicz, Stanisław Gałek, Wlastimil Hofman, Stanisław Kamocki, Jerzy Karszniewicz, Piotr Hipolit Krasnodębski, Bronisław Kowalew- ski, Stanisław Kuczborski, Maurycy Minkowski, Abraham Neuman, Aleksy Nowakiwski, Ignacy Pieńkowski, Stanisław Podgórski, Władysław Porankiewicz, Antoni Procajłowicz, Ludwik Puszet, Leon Rosenblum, Witold Rzegociński, Henryk Szczygliński, Stanisław Szygell, Jan Talaga, Kazimierz Wiłkomirski, Józef Wrzesiński i Teodor Ziomek6.

6 Informacje zaczerpnięte z katalogów wystaw: Jan Stanisławski. Wystawa pośmiertna, Kraków 1907; Towarzy- stwo Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie. Stanisław Wyspiański. Jan Stanisławski i jego uczniowie, Maj 1933 roku, [Warszawa 1933]; Jan Stanisławski i Jego szkoła. Wystawa w pięćdziesięciolecie śmierci artysty. Marzec- -kwiecień 1957, [Kraków 1957] SZKOŁA JANA STANISŁAWSKIEGO – FENOMEN PEDAGOGICZNY I ARTYSTYCZNY 161 Rozbiła się ta bania nad Polską - [wspominał Adam Grzymała Siedlecki, mając na myśli eksplozję polskich talentów artystycznych w tym okresie] – ale nikt poza Polską by o tym bogactwie nie wiedział, gdyby nie Stanisławski. Bo oczywiście znani byli i na zagranicznych wystawach poszczególni artyści nasi, znani i odznaczani, [...] – ale nie znane było malar- stwo polskie jako zespół artystyczny, polski wyraz narodowy w dziedzinie malarskiej7. W krakowskim życiu artystycznym w tym czasie nie było żadnego ważniejszego wyda- rzenia, którego inicjatorem lub uczestnikiem nie byłby Stanisławski. Nie opuścił on żadnej premiery w świeżo zreformowanym przez Tadeusza Pawlikowskiego teatrze krakowskim. Liczono się z jego zdaniem do tego stopnia, że krytycy teatralni w kuluarach teatru często przysłuchiwali się opiniom Stanisławskiego, by w poniedziałkowych recenzjach w prasie prezentować je jako własne8. Ponieważ był to okres wielkiej bujności życia artystycznego, a twórcy formułowali swoje credo, czy to na łamach nowo utworzonego krakowskiego „Ży- cia”, czy też w innych tygodnikach, obudziło to potrzebę stałych spotkań artystów, dzienni- karzy i literatów, odbywania dyskusji na temat wszelkich wydarzeń kulturalnych w kraju i za granicą, wymiany myśli. Spotykano się w domach i kawiarniach. Jednym z takich miejsc było mieszkanie Ignacego Maciejewskiego (Sewera), a po przyjeździe do Krakowa Przyby- szewskiego, także jego dom. Również mieszkanie Stanisławskiego było otwarte dla wszyst- kich przyjaciół i uczniów artysty. Świadomość niezrozumienia postaw młodych artystów przez tradycjonalistów doprowa- dziła do potrzeby odizolowania się i znalezienia bardziej niezależnych form spotkań arty- stycznych od tych oficjalnych. Tak powstał „Paon” – obóz cyganerii w kawiarni Turlińskie- go, którego inicjatorem, obok Wyspiańskiego i Przybyszewskiego, był Stanisławski. Jak podaje Tadeusz Żeleński Boy: Paon był bardzo zamknięty nie jakimś regulaminem, ale fak- tem despotycznej władzy, jaką wykonywał Stanisławski. Ten brzuchacz pąsowiejący w mo- mentach furii, budził taki postrach, że nikt, kto by nie miał jego milczącej aprobaty, nie byłby się tam pojawił9. Po rozwiązaniu „Paonu”, kiedy bohema artystyczna znalazła sobie nowe miejsce spotkań w Cukierni Lwowskiej Jana Apolinarego Michalika, zw. Jamą Michalikową-Stanisławski i tam był stałym bywalcem. Miał też udział w utworzeniu kabaretu „Zielony Balonik”. Ekstrawertyczny temperament i władcze predyspozycje łączył Stanisławski z erudycją; logikę matematyka z gruntowną wiedzą humanistyczną i wyniesioną z domu kulturą ducho- wą. Był świetnie zorientowany we współczesnych kierunkach filozofii oraz miał doskonale rozeznanie w historii sztuki i estetyki, dzięki czemu pomagał swoim uczniom zgłębić zawi- łe problemy estetyczne w okresie istotnego przełomu w postawach artystycznych. Karol Frycz, który choć nigdy nie był jego uczniem, często korzystał z porad Stanisławskiego wspominał: Tak jak w umyśle Stanisławskiego zamalgamowały się ścisłość i fantazja, trafem równie rzadkim jak szczęśliwym, tak też natura jego, łącząc hart z liryzmem, energię z wraż- liwością, miała urok niezwykle pociągający. […]. Sąd jego formułowany jasno, zamykający nieraz bystrą analizę w jednym porównaniu, miał też energię sugestii, jaką promieniują dokoła wyższe indywidualności. Obraz ten uzupełniał się równorzędnie szczerością i siłą uczuciową, która zjednywała Stanisławskiemu nie mniej życzliwych i przyjaciół, jak siła in-

7 Adam Grzymała Siedlecki, Niepospolici ludzie w dniu swoim powszednim, op. cit., s. 191-192 8 Alfred Wysocki, Sprzed pół wieku, Kraków [1974], s.38 9 Tadeusz Żeleński Boy, Ludzie Żywi, Warszawa 1956, s. 95-96 BEATA LEWIŃSKA-GWÓŹDŹ 162 telektu10. Z kolei Adam Grzymała Siedlecki przyznawał: Ten dar wżywania się w nieuchwyt- ność dużą pomocą mu był przy komenderowaniu artystami młodopolskimi, gromadą mło- dzieży wychowującej się na Maeterlincku, Hauptmannie, czy autorze „Wesela”. Umiał on dotrzymywać kroku na zawiłych, a często i karkołomnych ścieżkach symbolizmu, wszelkiej odmiany i wszelkiego nasilenia. [...]. Oddziaływał na nas wszystkich, za mało powiedzieć oddziaływał, on rządził naszym smakiem, naszymi kryteriami i postulatami artystycznymi11. Wśród wielu wspomnień o Stanisławskim znajdują się też mniej pochlebne opinie. Częścio- wo przyczyniła się do tego działalność Sztuki, która ograniczała udział wielu artystów w wysta- wach, poprzez surową selekcję prac. W odpowiedzi na teksty krytyczne, Józef Mehoffer, po śmierci Stanisławskiego, napisał list otwarty, który podpisało 78 artystów, uczniów i przyjaciół przedwcześnie zmarłego artysty. W liście tym użył słów: Spokojni o wyrok historii o Janie Stani- sławskim, my, cośmy kochali go nie tylko za jego talent ogromny i umysł wysokiego lotu i za charakter czysty, [...], za serce wreszcie proste, gorące i szczere, zadajemy kłam twierdzeniom uwłaczającym czci zmarłego artysty i piętnujemy je, jako czyn niegodny i niecny12. Twórczość Stanisławskiego także budziła wówczas kontrowersyjne opinie i nie zawsze była doceniana. Mimo to, wszyscy pamiętnikarze zgadzają się co do niebywałego oddziały- wania osobowości Stanisławskiego nie tylko w Akademii, ale w całym Krakowie. Przy tym prawie wszyscy zgadzają się, że Stanisławskiego cechował obiektywizm w stosunku do twórczości innych i samokrytycyzm w stosunku do własnego malarstwa. Bardzo na przy- kład cenił Wyspiańskiego i zawsze wypowiadał się o nim z ogromnym szacunkiem13. Chwa- lił „oko” Wyczółkowskiego i „bujność” jego twórczości. Za dwa nie zrealizowane talenty uważał Wojciecha Kossaka i Teodora Axentowicza. O Kossaku mówił: Mógłby być pierw- szym polskim malarzem, a robi wszystko, by nikt się tego nie domyślił14. Axentowicza uważał za wyjątkowo dobrego portrecistę, na swój sposób podziwiał Matejkę. Boczył się na stwory i rusałki z portretów Malczewskiego – pisał Siedlecki – ale wielbiąco zazdrościł mu jego rysunku, a przed np. „Błędnym kołem” godzinami przesiadywał15. Dalej Grzymała Siedlecki przyznawał: W postulatach swojego gustu ani trochę nie sekciarz, jednakowo cieszył się z trzeź- wej gruntowności Mehoffera, jak i „szałów” Wyspiańskiego. Ich wszystkich dzieła, jak i ob- razy Fałata, jak udatne osiągnięcia uczniów, ileż mu one dostarczały nie podrabianego roz- radowania! Jakże mu umilały życie!16 Natomiast jeden z jego uczniów, Jan Józef Grein wspominał: Stanisławski obdarzony nie- pospolitą inteligencją przerastał swoje otoczenie, jako wybitny intelektualista i znawca sztuki, czuł i umiłował rodzimy pejzaż, [...]. Zdając sobie sprawę z przewagi, jaką miał nad innymi, czuł się powołanym do imperialistycznego kierownictwa, stał się wyrocznią w sprawach arty- stycznych ówczesnego Krakowa. Trząsł całą Akademią, a uczniami jego byli również koledzy profesorowie. Dla młodych adeptów sztuki, swych uczniów był świetnym guidem17.

10 Frycz, op. cit., s. 106 11 Siedlecki, Niepospolici ludzie..., op. cit., s. 192-193 12 Józef Mehoffer, „List otwarty”, „Kurier Warszawski” z 12 stycznia 1913 roku, s. 17. 13 O tym, jak bardzo cenił twórczość Wyspiańskiego wspomina m. in. Frycz, O teatrze…, op. cit., s. 82 14 Grzymała Siedlecki, Niepospolici..., op. cit., s. 200 15 Grzymała- Siedlecki, ibidem., s. 199 16 Ibidem, s. 199 17 Jan Józef Grein, „Wspomnienia z czasów moich studiów akademickich”, Bibl. IS PAN, mpis nr 850, s. 14-15 SZKOŁA JANA STANISŁAWSKIEGO – FENOMEN PEDAGOGICZNY I ARTYSTYCZNY 163 3. Metodyka prowadzenia zajęć i organizacja szkoły Stanisławskiego Pierwszymi uczniami na dodatkowych zajęciach z pejzażu, prowadzonych przez Stani- sławskiego, byli: Wlastimil Hofman i Jerzy Karszniewicz. Obaj zapisani byli do szkoły Floriana Cynka, ale zrażeni tradycyjnymi metodami nauczania, zaczęli dodatkowo uczęsz- czać na zajęcia Stanisławskiego, na których była zupełnie inna atmosfera. Już po kilku tygo- dniach, do tych dwóch uczniów dołączyli następni. Ze szkoły Floriana Cynka: Jan Bura- czek, Bolesław Buyko, Włodzimierz Dunajewski, Witold Florkiewicz, Zisman Kochanowicz [Kochanowski], Tadeusz Noskowski, Antoni Procajłowicz, Kazimierz Staszewski, Maksy- milian Zajdzikowski. Ze szkoły Jacka Malczewskiego przyszli: Jan Grubiński, Franciszek Rembertowski, Jan Sobecki. Ze szkoły Wyczółkowskiego: Stanisław Kamocki, Ignacy Pieńkowski, Iwan Trusz. Ze szkoły Józefa Unierzyskiego: Bronisław Kowalewski, Aleksy Nowakiwski [Nowakowski], Maksymilian Neuman. Artysta rzadko mylił się co do osiągnięć swoich uczniów i z reguły późniejsi najwybit- niejsi artyści z jego szkoły, już przez swojego nauczyciela byli wysoko oceniani. Z pierw- szej grupy swoich podopiecznych ocenę bardzo dobrą przyznał: Florkiewiczowi, Grubiń- skiemu, Hofmanowi, Kamockiemu, Kowalewskiemu, Noskowskiemu, Neumanowi, Procajłowiczowi i Staszewskiemu. Grubiński, Pieńkowski, Trusz i Zajdzikowski pozosta- wali w pracowni Stanisławskiego tylko przez jeden semestr. W roku akademickim 1897/98 doszli do pracowni Stanisławskiego uczniowie: Abraham Neuman, Jan Bukowski, Kazimierz Bisier, Jan Grondalczyk, Izydor Goldfinger [późniejszy Stanisław Żarnecki], Osip [Józef] Kuryłas, Jerzy Łukaszewicz, Ludwik Puget, Modest So- senko, Stanisław Szczepański, Ludwik Turski i Teodor Ziomek. W pierwszym semestrze roku 1898/99 Stanisławski nie miał żadnych nowych uczniów, a z dawnych na jego zajęcia uczęszczali tylko: Florkiewicz, Karszniewicz, Kamocki i Noskowski. W drugim semestrze liczba ich powiększyła się do dziesięciu. Z nowych doszli: Wilhelm Wachtel i Hipolit Piotr Krasnodębski. Niewielką liczbę uczniów miał też Stanisławski w roku 1899/1900, w pierw- szym semestrze siedmiu (doszli Stanisław Gałek i Władysław Przybytniowski), w drugim ośmiu (doszli: Florian Piekarski, Stanisław Czajkowski i Henryk Szczygliński, w później- szych latach najwierniejszy uczeń Stanisławskiego. W tym całym okresie (do 1900 roku) najwyższą popularność klasa pejzażowa Stanisławskiego osiągnęła w drugim semestrze 1897/98 roku. Ani wcześniej, ani później Stanisławski nie miał już jednocześnie tak wielu uczniów. Przeważnie ich liczba wahała się od kilku do kilkunastu18. W 1900 roku Fałat doprowadził do przemianowania Szkoły Sztuk Pięknych na Akade- mię. W obrębie uczelni nie przyniosło to żadnych większych zmian organizacyjnych, gdyż faktycznie akademią stała się ona już po reformach w 1895 roku. Teraz jednak zmieniła się jej ranga. Dla kursu pejzażowego Stanisławskiego nie przyniosło to żadnych zmian. W dal- szym ciągu przedmiot prowadzony przez niego miał charakter uzupełniający i nadobowiąz- kowy. Taki stan rzeczy trwał do II semestru roku akademickiego 1903/04. W ciągu tych trzech lat zasadniczo większość uczniów kontynuowała uczestnictwo w kursie pejzażowym. Z nowych uczniów przybyli: Stefan Filipkiewicz, Jakub Glasner, Józef Hehl, Ludwik Markus (późniejszy Louis Marcoussis), Wiktor Maslennikow [Maślan- nikow], Maurycy Minkowski, Kazimierz Młodzianowski, Józef Piotrowski [Piotrowicz],

18 Informacje zaczerpnięte z: „Księgi Świadectw z lat 1895/1896 – 1900/1901”, „Księgi Świadectw 1901/1902- -1904/1905”, Archiwum ASP w Krakowie BEATA LEWIŃSKA-GWÓŹDŹ 164 Antoni Paczowski, Stanisław Podgórski, Leon Rosenblum, Witold Rzegociński, Stanisław Straszkiewicz, Feliks Szczamburski, Stanisław Szygell, Józef Wrzesiński, Jan Wojnarski, Włodzimierz Wróblewski, Kazimierz Wiłkomirski i Romuald Kamil Adam Witkowski. W 1901 roku zmienił się sposób oceniania, zamiast dwóch stopni z każdego przedmiotu (jednego z pilności, drugiego z postępu w nauce), wprowadzono tylko jeden. W tych latach najwyżej oceniał Stanisławski uczniów: Buraczka, Buykę, Czajkowskiego, Filipkiewicza, Markusa, Abrahama Neumana, Podgórskiego, Rosenbluma, Szczyglińskiego, Straszkiewi- cza, Wiłkomirskiego, Witkowskiego i Ziomka. Pod koniec drugiego semestru, Stanisławski otrzymał nominację na profesora nadzwy- czajnego i po półrocznej przerwie w nauczaniu, którą wykorzystał na podróże zagraniczne, w drugim semestrze 1903/04 roku zaczął prowadzić samodzielną szkołę, obok istniejących w tym czasie szkół Unierzyskiego, Cynka, Mehoffera i Wyczółkowskiego. Jedynymi ucznia- mi, którzy od początku zdecydowali się wstąpić do tej szkoły byli: Antoni Buszek, który przeszedł ze szkoły Mehoffera oraz Henryk Szczygliński, który przeszedł ze szkoły Wyczół- kowskiego. Pozostali uczniowie w dalszym ciągu traktowali szkołę Stanisławskiego jako kurs nadobowiązkowy, pozostając zasadniczo w pracowniach innych artystów. Przyczyniła się do tego stopniowo narastająca w Akademii niechęć innych profesorów do jednokierun- kowego, ich zdaniem, rozwoju młodych adeptów sztuki. Pomimo cichej dezaprobaty, do szkoły Stanisławskiego przybywali jednak stopniowo nowi uczniowie. W pierwszym semestrze 1904/05 roku Stanisław Podgórski wystąpił ze szkoły Wyczółkowskiego i wstąpił do Stanisławskiego. Podobnie postąpił Jan Wojnarski, wypisując się ze szkoły Cynka. W drugim semestrze tegoż roku z zajęć Wyczółkowskiego zrezygnował Stefan Filipkiewicz i dołączył do grona rzeczywistych uczniów Stanisławskie- go. Wilhelm Mitarski, zapisując się ponownie po kilkuletniej przerwie do Akademii, rów- nież dołączył do tej grupy. W pierwszym semestrze 1905/06 roku do Akademii wstąpił Iwan Seweryn, zaczynając od początku, od szkoły Stanisławskiego. W drugim semestrze tegoż roku tak samo postąpił Ignacy Beń, a ze szkoły Unierzyskiego na rzecz Stanisławskiego zrezygnował na jeden semestr Józef Tadeusz Makowski (późniejszy Tadè Makowski). Do grona uczniów dołączyli również uczestniczący dotychczas nadobowiązkowo: Stanisław Czajkowski, Stanisław Kuczborski, Józef Maleszowski i Józef Radoszański-Iwaszkiewicz. Pozostali, uczęszczający do pracowni Stanisławskiego uczniowie, w dalszym ciągu trakto- wali kurs pejzażu jako zajęcia uzupełniające. W drugim semestrze 1903/04 roku do grona tych studentów należeli: Jan Krzyża, Józef Tadeusz Makowski, Ludwik Misky, Władysław Porankiewicz, Marcin Samlicki i Jan Talaga; w pierwszym semestrze 1904/05 roku Roman Laskowski i Morych [Mariusz] Zaruski; w pierwszym semestrze 1905/06 roku Henryk Mi- kolasch i Stanisław Ignacy Witkiewicz; w drugim semestrze tegoż roku Jan Józef Grein19. Lata od 1903 do stycznia 1907 roku, tj. do nagłej śmierci Stanisławskiego, stanowią ostatni etap prowadzenia przezeń szkoły pejzażowej. Zajęcia te cieszyły się wówczas dosyć dużą popularnością. Jak na owe czasy i na krakowskie środowisko wprowadził Stanisławski rewolucyjny sposób prowadzenia zajęć. Przede wszystkim uatrakcyjnił zajęcia, przenosząc je w plener. Pierwsze wycieczki odbywano do parku Jordana, na Dębniki i do Ogrodu Bota- nicznego. Z czasem Stanisławskiemu i jego uczniom przestały wystarczać parki krakow-

19 Informacje z: „Księgi Świadectw z lat 1901/1902-1904/1905”, „Księgi Świadectw z lat 1905/1906-1906/1907”, Archiwum ASP w Krakowie SZKOŁA JANA STANISŁAWSKIEGO – FENOMEN PEDAGOGICZNY I ARTYSTYCZNY 165 skie, toteż zaczęli jeździć na wycieczki w okolice podkrakowskie, a następnie na Podhale i w Tatry. Jan Józef Grein wspomina: Stanisławski prowadził kurs pejzażu. W tym celu były organizowane wycieczki odpowiadające czterem porom roku, trwające 4-6 tygodni. […]. Poza wycieczkami malowaliśmy w pracowni Stanisławskiego kwiaty i martwe natury, cho- dziliśmy na przedmieścia Krakowa, najczęściej na Dębniki dla studiów pejzażowych. W celu przeprowadzenia korekty odwiedzał nasze wycieczki w bliżej położonych miejscowościach co parę dni, przyjeżdżając dorożką. […]. Z daleka już słyszeliśmy człapiącego konia i zaczy- nało się zamieszanie i popłoch wśród wycieczkowiczów, jedni uciekali ze swoich stanowisk, inni szukali nowych motywów w bardziej niedostępnych miejscach za głębokim rowem, lub w jakichś moczarach. Wszyscy bali się panicznie w czasie malowania korekty Stanisławskie- go, natomiast potem chętnie pokazywali swoje prace, ceniąc bardzo uwagi „Starego”. [...]. Korektę Stanisławskiego jak już wspomniałem ceniliśmy nadzwyczaj, ale tylko w formie uwag o naszych już skończonych pracach. Profesor siedział na specjalnie wybranym moc- nym krześle i oglądając kolejno nasze szkice stękał, rozmaicie modelując głos oraz jednym tchem wypowiadając zawsze dosadnie trafną uwagę, poprzedzaną słowami „no właśnie, no tak, no właśnie że tak”. Znaliśmy dokładnie wszystkie odcienie tych stęknięć, wyrażające doskonale jego uczucia20. Stanisławski wiedział, że nieuniknioną drogą do wypracowania indywidualności młode- go malarza są studia z natury, toteż do nich przede wszystkim zachęcał swoich uczniów. Ponieważ najtrudniej przezwyciężyć onieśmielenie wobec dużego płótna, radził swoim uczniom malować w dużych formatach. Zajęcia prowadził metodycznie, choć zarzucano czasem jego korektom brak konsekwencji. W rzeczywistości szanował on indywidualność swoich uczniów i uważał, że każdy z nich potrzebuje innych porad. Dużo uwagi poświęcał kompozycji obrazu, urządzając specjalne seanse kompozycyjne we własnym domu, do któ- rego zapraszał młodzież. Szczególnie zachęcał uczniów do odtwarzania polskiego krajobra- zu ze wszystkimi charakterystycznymi dla niego cechami. Pamiętnikarze często cytują jego słowa: Malujcie panowie wieś polską, bo za kilka lat już jej nie będzie21. Wśród słów wypowiedzianych o Stanisławskim, jednym z najbardziej wzruszających jest wspomnienie Marcina Samlickiego: Niecierpliwie czekaliśmy końca kwietnia, by gromadą wyjechać na wycieczkę pejzażową. W tym roku (1906) postanowiliśmy zmienić okolicę. W ubiegłych latach terenem studiów były okolice Krakowa: Tyniec, Rudno – obecnie, za inicjatywą kolegi Wojnarskiego, mieliśmy się osiedlić w Porąbce Uszewskiej, w powiecie brzeskim. Kurs składał się z wymienionego kolegi Wojnarskiego, Szygella, Mitarskiego, Greina, Laskowskiego, Makowskiego i mnie – wszyscy chłop w chłopa młodzi, dowcipni, rozmiłowani w muzyce i śpiewie. [...] Stosunek nasz do majstra był bardzo serdeczny. Żaden z profesorów, oprócz Malczewskiego, nie umiał wzbudzić w sercach młodych adeptów sztuki takiej miłości ku sobie – co Stanisławski. Legenda (tworzy się ona około każdego artysty) jego zachowuje pamięć o człowieku dobrym, wesołym, dowcipnym, wykształconym i entu- zjaście. Ceniliśmy go, wierząc głęboko w jego talent i wiedzę, baliśmy się, a pożądali gorąco jego krytyki, która częstokroć cięła jak brzytwa naszą zarozumiałość i pewność, ale która również umiała uwypuklić nasze zalety, zwłaszcza ukryte i nieświadome, nadać im ważki

20 Ibidem, s. 8-12 21 Pisze o tym m. in. Wilhelm Mitarski, O szkole pejzażu śp. prof. Stanisławskiego, [w:] Jan Stanisławski, Wystawa pośmiertna, op. cit., s. nlb. 47. BEATA LEWIŃSKA-GWÓŹDŹ 166 walor. […]. Pojechaliśmy do tej Porąbki, która nas powitała kwitnącymi sadami jabłoni i grusz, szerokimi łanami żyta mieniącego się fioletem kłosów i zielenią źdźbeł. [...]. Co dwa tygo- dnie mniej więcej przyjeżdżał „majster” na korektę. Z początku serce tłukło się nam w pier- si, nim usta swoje otworzył do krytyki, gdy przyszło słuchać cierpkich uwag palących nasze ambicje. Ale gdy to przeszło, gdy się usłyszało kilka komplementów, gdy się widziało, że „Stary” jest zadowolony - wtedy się otwierało usta na ścieżaj wesołości i dowcipów, a gar- dło niczym słowik stroilim w miłe trele. Każdy z nas zarzucał majstra pytaniami, na które w lot odpowiadał. Istotnie musiał dobrze znać historię sztuki, gdyż na wszystko znalazł od- powiedź. Zresztą gdyby był czego nie znał - przyznałby się wprost. Opowiadał nam o swoich podróżach, o artystach, z którymi się zetknął, o obrazach, które mu się podobały, o przyro- dzie, którą podziwiał i malował. Jakiś ogromny, nieskończony film toczył się przed oczyma naszymi. Wchłaniała go nasza wyobraźnia, nasza tęsknota i nasza nadzieja. [...]. W parę miesięcy później płakaliśmy nad jego mogiłą22. Zarówno cytowane powyżej wspomnienia Samlickiego, jak innych uczniów Stanisław- skiego, ujawniają, na jakie wartości obrazu w swoich korektach zwracał uwagę uczniom. Oprócz kompozycji istotne znaczenie miała budowa poszczególnych form, ich charakter, z uwzględnieniem wszystkiego co w naturze jest stałe i wszystkiego, co zmienne. Dotrzeć do istoty malowanego przedmiotu, uchwycić jego charakter, czyli to, co jest w nim stałe, można na drodze wnikliwego, długotrwałego studium i dlatego Stanisławski zachęcał mło- dzież do malowania w dużym formacie. Aby zrozumieć jego niechęć do malowanych przez uczniów „notatek” czyli szkiców, należy wyjaśnić pojęcia szkicu i syntezy. Szkic, to właśnie ten pierwszy, na gorąco chwytany zarys przedmiotu. Synteza jest już kolejnym etapem po studium, a polega na stopniowej rezygnacji ze zbędnych szczegółów, a czasami na deforma- cji w celu jak najwyraźniejszego oddania tego, co istotne. Jedynie artysta o wyjątkowej in- tuicji może pominąć etap studiowania i za pomocą syntezy ujmować rzeczywistość. Z pozo- ru przeciwstawne sobie zalecenia wnikliwego studiowania i idącego za tym stałego pogłębiania wiedzy artysty o przedmiotach malowanych oraz malowanie alla prima w rze- czywistości nie są sprzeczne. Stanisławski zalecał malować szybko i „na gorąco” to, co w na- turze zmienne, a na co zwrócili uwagę impresjoniści, czyli światło, jego migotanie na po- wierzchni wody, płynące po niebie obłoki, barwę, porę dnia, roku itd. Artysta jednocześnie zwracał swoim uczniom uwagę na szczególne wartości kolorystyczne w obrazie, nie przeja- wiające się w używaniu jaskrawych barw, lecz w wysublimowanych, wyszukanych szaro- ściach w ich szerokiej rozpiętości temperaturowej i walorowej. Inny uczeń, Wilhelm Mitarski, zauważył: Po okresie prób w życiu tej szkoły pejzażowej, nieśmiałego jąkania się, w parę lat po jej powstaniu, gdy uczący się załatwili się z „robie- niem ciasta malarskiego” ukazały się bardzo interesujące rezultaty, z których już można było wywnioskować, jakie typy pejzażu przybędą naszemu malarstwu. [...]. Czterokrotny, kilkuty- godniowy wyjazd w ciągu roku na wieś, każdej takiej grupy, uczynił powoli z malowania pejzażu, według pięknego wyrażenia następcy prof. Stanisławskiego „Kwiat w życiu”. Spra- wił, że poza zadowoleniem z własnego wysiłku mniej lub więcej udanego, wywoziło się wspomnienia otaczającego pejzażu i kilka typów piękna, jakie zrealizowali inni, rozszerzał się i ćwiczył pogląd i pojęcia na swój zawód, sztukę własną i innych, cały materiał rzeczywi- ście interesujący i zasługujący na utrwalenie w sposób artystyczny. [...]. Sp. prof. Stanisław-

22 Marcin Samlicki, Z Janem Stanisławskim na pejzażu, „Pomorze”, R. 3: 1957, nr 11-12 (23-24), s. 8 SZKOŁA JANA STANISŁAWSKIEGO – FENOMEN PEDAGOGICZNY I ARTYSTYCZNY 167 ski miał dar nadzwyczaj szybkiego i bystrego orientowania się. Dzięki temu odgadywał i wi- dział łatwo z jakimi wartościami przychodził doń uczeń i pomagał mu do uświadomienia sobie jego wad, ułatwiał rozpatrzenie się w jakim kierunku należy mu skierować własne wysiłki. Przyczyniły się do tego wielce obserwacja i obecność w czasie robienia korekty u innych, które przeprowadzane zawsze z niesłabnącym zainteresowaniem i ciekawością, która przechodziła w pasję, były oczekiwane z naprężeniem i stanowiły przedmiot dyskusji uczniów. [...]. Przypominam sobie, jak na jednej z wycieczek (było to z końcem maja a z po- czątku czerwca) dziwił się, że studia uczniów były na ogół szare i raczej smutne. Mówił, że ktoś oglądając nasze prace, nie domyśliłby się, że malowane były w najpiękniejszych miesią- cach roku. Podobnie na przykład gdy dzień był interesujący, a malowano przeważnie gdzieś po zakątkach: „Natura dziś niepotrzebnie się fatyguje. Z obrazów waszych nie zostanie z dzisiejszego dnia żadne wspomnienie”. Było to w Zakopanem, w listopadzie, i powiedzenie profesora maluje doskonale jego czujność wobec zjawisk i ich różnorodności oraz wielką inteligencję malarską23. Popularność artysty wśród studentów z czasem zaczęła budzić obawy zarówno w gronie profesorów Akademii, jak i w całym środowisku krakowskim. Obawiano się, że wybitna indywidualność pedagoga i autorytet, jakim się cieszył, tłumią osobowość uczniów i manie- rują ich wczesną twórczość. Profesorowie Akademii zaczęli protestować przeciwko, jak to określano, „zbytniemu rozpejzażowaniu się młodzieży”. Uważano, że uczniowie Stanisław- skiego porzucili zdobywanie rzetelnego warsztatu artystycznego, nie poświęcając zbyt wie- le uwagi studiom modeli i martwej natury. Zaczęto dopatrywać się w pracach uczniów cech biernego naśladownictwa i uważano nawet, że „mistrz” zmusza swoich uczniów do kopio- wania własnych pejzaży. Ostro protestował Stanisław Witkiewicz, kiedy młody Stanisław Ignacy wyraził chęć za- pisania się do Akademii właśnie do szkoły Stanisławskiego. Doprowadziło to nawet do kon- fliktu pomiędzy ojcem a synem. Ogólnie rzecz biorąc, Witkiewicz nie miał nic przeciwko twórczości Stanisławskiego, chociaż w pewnym okresie uważał, że popadł w manierę, mno- żąc setki tych samych form i nie wnosi do własnej twórczości nic nowego, a co gorsze, w po- dobny sposób kieruje swoimi uczniami. Witkiewicz przede wszystkim obawiał się, że wy- bitna osobowość Stanisławskiego, o czym był przekonany, może osłabić indywidualność artystyczną syna i na całe lata zatrzymać jego rozwój. Przy tym, kształcąc od lat syna syste- mem pozaszkolnym, w zasadzie przeciwny był jakimkolwiek studiom akademickim . Miał okazję wyrobić sobie zdanie o szkole Stanisławskiego i o samym Stanisławskim, w czasie licznych wieczorów w Zakopanem, kiedy był zapraszany przez Stanisławskiego na tzw. przez uczniów „herbatki”. W jednym z listów do syna Witkiewicz pisał: Jeżeli dobrze zro- zumiałem to, co piszesz, to masz zamiar zapisać się do tego stadka prosiątek, które wodzi Stanisławski. [...]. To, czego uczy szkoła Stanisławskiego w ostatecznym, najwyższym rezul- tacie, to umiałeś przed czterema laty, umiałeś więcej i pan Siedlecki miał zupełną słuszność twierdząc, że te Twoje studia są więcej warte od tej całej szkoły. […]. On i jego uczniowie mogą tylko malować, ale nie mogą namalować obrazu. Nie mogą zrobić nic więcej nad szkic-studium. Na tym się kończy wszystko i kto ten punkt rozwoju przeszedł nie powinien do takiej szkoły się pchać. Ty umiałeś więcej przed czterema laty niż to, co oni dzisiaj wystawia-

23 Wilhelm Mitarski, O szkole pejzażu śp. prof. Stanisławskieg [w:] Jan Stanisławski, Wystawa pośmiertna, op. cit., s. nlb 2. BEATA LEWIŃSKA-GWÓŹDŹ 168 ją i sam nie wiesz, że szkoła ta na Ciebie oddziaływała i doprowadziła do tego, żeś się za- trzymał. […].Ty jesteś więcej wart niż to wszystko, co może dać Ci cały ten Kraków szkolno- -malarski. Nie chcę, abyś był próżny, ale chcę, abyś był dumny – i żebyś stawiając pewną zasadę artystyczną, którą masz dla swoich obrazów – był logiczny i nie szedł w przeciwną stronę24. Witkacy nie był skłonny zgodzić się z tą opinią i najwidoczniej dostrzegał w Stanisław- skim i jego metodach nauczania więcej, niż ojciec. Wraz z wstąpieniem do tej szkoły kon- flikt między nimi pogłębił się. Witkacy musiał widocznie bronić opinii o Stanisławskim w li- stach do ojca, gdyż w innym liście Stanisław Witkiewicz napisał Stanisławski, trzeba, żebyś ani na chwilę nie wątpił, że ja szanuję jego wielki talent. Pierwszy raz go widziałem w 1894 roku we Lwowie i uważałem, że powinien był dostać, obok Gierymskiego autoportretu, naj- wyższą nagrodę. Był to zachód słońca uczepiony krzaka wierzbiny nad przykopą. Potem poznałem go w setkach jego tych studiów i sąd mój się nie zmienił - ani nie przybyło w nim świateł ani cieni. Jedno studium czy tysiąc nie pokazują żadnej innej strony talentu i tempe- ramentu25. Czy rzeczywiście Stanisławski ograniczał warsztat malarski swoich uczniów, wprowa- dzał ich na drogę epigoństwa, a przede wszystkim wyciskał ślad na ich osobowościach w sensie pejoratywnym? Co do pierwszego zarzutu Karol Frycz pisał: Przecież to właśnie Stanisławski, ściągnąwszy do pomocy świeżo z Paryża przybyłego Konstantego Górskiego, zapraszał stale po kilku uczniów na seanse kompozycyjne. Przed doskonałą kolacją i po niej, omawiał z uczniami tematy, poddawał koncepcje ilustracyjne do dzieł Słowackiego, zmuszał do myślenia i wypowiadania się26. Przesadne też były zarzuty, jakoby Stanisławski do swojej szkoły przyjmował zbyt wielkie liczby uczniów i odciągał ich od innych profesorów. W chwili, kiedy zaczął prowadzić zajęcia, krakowska szkoła liczyła siedemdziesięciu kilku studentów, na jego zajęcia uczęszczało wówczas dwudziestu jeden. W 1900 roku w Akade- mii było już stu kilkunastu studentów, na zajęcia Stanisławskiego uczęszczało zaledwie ośmiu. W ostatnim semestrze nauczania Stanisławskiego, krakowska Akademia liczyła po- nad stu osiemdziesięciu uczniów, na zajęcia Stanisławskiego chodziło dziesięciu.

4. Znaczenie szkoły Jana Stanisławskiego Ogółem w okresie dziesięcioletniej działalności pedagogicznej Stanisławskiego, przewi- nęło się przez tę pracownię siedemdziesięciu siedmiu uczniów. Jednakże oprócz tych for- malnie obowiązkowo lub nadobowiązkowo zapisanych, Stanisławski miał też wielu takich, którzy korzystali z jego porad poza pracownią, uczestniczyli w zajęciach organizowanych w domu itd. W istocie, w zarzutach stawianych Stanisławskiemu nie chodziło o to, że zbyt wielu uczniów skupiło się na tematyce pejzażowej lekceważąc inne dziedziny. Raczej była to obawa o zbyt wielki autorytet Stanisławskiego i idące za tym osłabienie popularności innych profesorów.

24 Stanisław Witkiewicz, Listy do syna, oprac. Bożena Danek-Wojnowska i Anna Micińska, Warszawa 1969., s. 277-278 25 Ibidem, s. 286-287 26 Frycz, op. cit., s. 82 SZKOŁA JANA STANISŁAWSKIEGO – FENOMEN PEDAGOGICZNY I ARTYSTYCZNY 169 Innym problemem jest pewna specyficzna maniera malarska, którą uczniowie przejmo- wali od Stanisławskiego. Musieli oni mieć świadomość istnienia pewnego, miłego profeso- rowi typu przedstawienia, jeśli kilkanaście lat później w jego duchu namalował Tadeusz Makowski katedrę Nôtre Dame w Paryżu, pragnąc przywołać wspomnienie profesora, o czym pisał Cezary Popławski27. Stanisławski uczył wrażliwości na piękno natury, pejzażu polskiego, uroków polskiej wsi. Przekazywał rzetelną wiedzę o warsztacie malarskim oraz z zakresu historii sztuki. Nie mógł jednak mieć wpływu na to, że urzeczeni jego osobowością uczniowie próbowali go naśladować, do czego ich zniechęcał, żądając studiów w dużych formatach. O istotnym znaczeniu Stanisławskiego w rozwoju jego uczniów najtrafniej wyraził się Mehoffer, pisząc z perspektywy 20 lat Memoriał do Ministerstwa Oświaty. Wyraził w ten sposób swoje zda- nie w sporze, czy w modelu Akademii stworzonym przez Fałata, to znaczy takim, w którym uczeń pozostaje przez cały okres nauki pod kierownictwem jednego z artystów, jest to ko- rzystne czy też niekorzystne dla niego. Mehoffer pisał: To co dla nas z bliska patrzących jest czasem przygniatającym objawem, oglądane już z odległości kilku lat maleje, a dysputy gorące i zarzuty stawiane wtedy, już wydają się bez znaczenia. Jako przykład przytoczę wy- bijającą się w swoim czasie na pierwszy plan szkołę Stanisławskiego. Wybitny człowiek, a go- rący czciciel pejzażu pociągnął za sobą zastęp uczniów. Byli tacy, którzy naśladowali go z całą naiwnością. Odezwały się głosy sprzeciwu temu najazdowi pejzażu. W rezultacie sztu- ka nasza wzbogaciła się o dużą ilość doskonałych pejzaży, bo trzeba przyznać tym adheren- tom Stanisławskiego, że w znacznej części malowali doskonale; sam pamiętam obrazy mło- dych jeszcze uczniów, tak świetnie malowane, że podpisywać by je mógł niejeden sławny Francuz. Historia naszej sztuki zapisze kiedyś epokę pejzażu szkoły Stanisławskiego, jak zapisała już niejedną szkołę wieków minionych, skonstatuje z zadowoleniem, że pejzaż pol- ski w tych latach był mocny i kto wie, czy nie wypowie słów żalu, że trwał tak krótko28. Różnie potoczyły się losy uczniów Stanisławskiego. Byli wśród nich tacy, w których twór- czości przez całe życie widać było echa jego szkoły oraz tacy, którzy szybko znaleźli własną drogę. Do tych drugich na przykład należeli: Tadeusz Makowski i Romuald Kamil Witkowski. Część uczniów zarzuciła pejzaż na rzecz innych dziedzin, bądź innych tematów. Jan Bu- kowski i Anatoni Buszek poświęcili się głównie sztuce użytkowej. Jan Józef Grein został konserwatorem i pejzaże malował sporadycznie. Wlastimil Hofman, tworzący przez cale życie pod urokiem Malczewskiego, skupił się na symbolice anegdotycznej (alegorii), wąt- kach religijno-dewocyjnych. Pejzaże „czyste” malował bardzo rzadko (częściej istniały, po- dobnie jak u Malczewskiego, jako tło obrazów). Stanisław Żarnecki [Izydor Goldfinger] skoncentrował się na studiach portretowych, martwych naturach i kwiatach. Pejzaże rów- nież malował sporadycznie. Modest Sosenko malował portrety i obrazy o tematyce religijnej (ikony). Henryk Mikolasch został fotografikiem i akwarelistą. Jego akwarele powstawały na bazie zrobionych wcześniej zdjęć. Stanisławski nie zaszczepił w nim potrzeby malowania z natury. Józef Kuryłas malował przede wszystkim portrety, sceny z życia Hucułów i widoki Huculszczyzny (te ostatnie rzadziej). Dużą część jego dorobku zajęła sztuka sakralna. Flo- rian Piekarski zajął się typami ludowymi, ich strojami, portretami i wnętrzami chat chłop-

27 Cezary Popławski, Tadeusz Józef Makowski. „Wspomnienia o artyście z lat 1907-1913”, Bibl. IS PAN, rkps nr 1234 28 Mehoffer, „Memoriał do Ministerstwa Oświaty z 1926 r.”, Biblioteka Narodowa w Warszawie, rkps nr 7354 BEATA LEWIŃSKA-GWÓŹDŹ 170 skich. Uczestnictwo w zajęciach Stanisławskiego pozostało również bez echa w twórczości Maurycego Minkowskiego, który zajął się tematyką żydowską, scenami rodzajowymi. Dorobek artystyczny części uczniów nie zachował się, lub zachował się szczątkowo. Do- tyczy to takich nazwisk, jak: Kazimierz Bisier, Jerzy Łukaszewicz, Wiktor Maślannikow, Władysław Przybytniowski, Zygmunt Rozwadowski, Franciszek Rembertowski, Iwan Se- weryn, Stanisław Szczepański, Jan Sobecki, Feliks Szczamburski, Wilhelm Wachtel, Kazi- mierz Wiłkomirski. Niewiele zostało z twórczości Józefa Wrzesińskiego i Mariusza Zaru- skiego. Nie pozostało nic z twórczości Włodzimierza Dunajewskiego, który ze względu na krótkie życie (w 1900 roku w wieku 21 lat został zesłany na Sybir, gdzie zaginął) i działal- ność konspiracyjną malował niewiele. Okresu wojen nie przetrwały także pejzaże Greina i Florkiewicza, który wykonywał polichromie kościelne. Nie zachowały się także pejzaże Ludwika Pugeta, który skoncentrował się przede wszystkim na rzeźbie. O pejzażach Wilhel- ma Mitarskiego Ignacy Trybowski pisał, że krzyżowały się w nich elementy secesji i impre- sjonizmu29. Niektórzy uczniowie Stanisławskiego zajmowali się malarstwem pejzażowym obok in- nych dziedzin i tematów. Pejzaż zdecydowanie zdominował twórczość Stanisława Czaj- kowskiego, Filipkiewicza, Gałka, Grubińskiego, Kamockiego, Kowalewskiego, Krasnodęb- skiego, Krzyży, Maślannikowa, Podgórskiego, Rosenbluma, Samlickiego, Szczyglińskiego, Straszkiewicza, Szygella, Trusza, Zaruskiego, Ziomka, oraz w dużej mierze Talagi i Wojnar- skiego. W twórczości artystów tej miary, co Stanisław Ignacy Witkiewicz trudno dopatrywać się związków stylistycznych z twórczością Stanisławskiego. Kilku uczniów, podobnie jak Sta- nisławski, zajmowało się działalnością pedagogiczną na szczeblu wyższym. Stanisław Ka- mocki l marca 1919 roku objął reaktywowaną katedrę pejzażu. Prowadził zajęcia do 1940 roku, kontynuując program Stanisławskiego oparty o liczne wyjazdy w plenery (szczególnie w Tatry). Po zamknięciu Akademii przez Niemców uczył w Stadtische Handwerker-und Kunstgewerbeschule w Krakowie do 1942 roku. Stanisław Czajkowski w latach 1927-29 prowadził kurs pejzażu w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, również organizując uczniom plenery malarskie. Po wojnie, w 1950 roku, ponownie został powołany na ASP jako profesor rysunku i malarstwa. Tenże artysta stworzył własną szkołę malarstwa pejzażo- wego. Zmarł nagle podczas jednego z plenerów, zorganizowanego dla uczniów w Sando- mierzu. Ignacy Pieńkowski w 1909 roku zaczął wykładać na ASP w Warszawie, a następnie po 31 XI 1913 roku zajął miejsce Wyczółkowskiego w krakowskiej Akademii. Stefan Filip- kiewicz został wykładowcą krakowskiej ASP w 1930 roku. Marcin Samlicki, artysta i histo- ryk sztuki, od l października 1936 roku, do grudnia 1939 roku wykładał historię malarstwa współczesnego tamże. Konstatując, stwierdzić należy, że Janowi Stanisławskiemu udało się stworzyć szkołę nie tylko w sensie organizacyjnym. W katalogu pośmiertnej wystawy artysty z uczniami Adam Grzymała Siedlecki napisał: Działalność Stanisławskiego w krakowskiej Szkole Sztuk Pięk- nych trwała lat dziesięć. Zadaniem krytyki polskiej będzie wydobyć na jaw szereg tych przy- czyn, tych sił, które sprawiły, że skromna urzędowa definicja „klasa krajobrazów” prof. Stanisławskiego zdołała wywalczyć sobie pojęcie szersze i wymowniejsze: Szkoła Stanisław- skiego. Wyraz „szkoła” zawiera w sobie kilka różnorodnych treści. Najistotniejszą, bo naj-

29 Polski Słownik Biograficzny, T. 21, Wrocław 1976, s. 378-379 SZKOŁA JANA STANISŁAWSKIEGO – FENOMEN PEDAGOGICZNY I ARTYSTYCZNY 171 głębszą będzie ta, która pod szkołą rozumie dziedzictwo ukochań mistrza, prawem spadko- bierstwa podjęte przez uczniów30. Stworzenie takiej szkoły w obrębie polskiego szkolnictwa artystycznego było zjawiskiem niecodziennym i zasługującym na szczególną uwagę. Już niedościgłym marzeniem Matejki było stworzenie własnej szkoły. Pomimo, że przez lata kierował nie tylko SSP, ale kreował opinie środowiska krakowskiego oraz nasilał rygory i nie pozwalał na przyjęcie innego, niż akceptowany przez niego program nauczania – nie udało mu się to przedsięwzięcie. Nie sprzyjała temu nawet izolacja środowiska krakowskiego przed jakimikolwiek awangardo- wymi wówczas zjawiskami w sztuce europejskiej. Matejko wykształcił uczniów, min. Sta- nisława Wyspiańskiego i Jacka Malczewskiego, ale nie stworzył własnej szkoły. Pomimo korzystnej dla tego zjawiska reformy fałatowskiej, nie udało się stworzyć wła- snej szkoły żadnemu z wykładających równolegle ze Stanisławskim pedagogów. Na podob- ną skalę oddziaływali dopiero kilkanaście lat później Tadeusz Pruszkowski w ASP w War- szawie, a w Krakowie Józef Pankiewicz.

The school of Jan Stanislawski – Pedagogical and artistic phenomenon Summary Jan Stanislawski (1860-1907) was one of the most prominent Polish landscapist. He was a man of magnificent intelligence and personality. He graduated from Warsaw University’s mathematical department and subsequently studied engineering at the Petersburg Universi- ty. He began an artistic education at the drawing school of Wojciech Gerson. Then he moved to the Krakow School of Art. Afterwards, Stanislawski he emigrated to Paris but after ten years returned to Poland and started teaching landscape painting in the School of Art, which was later converted into an university. He was a great teacher and a model artistic. Finally, Stanislawski set up his own school of landscape painting, which was something unusual in the Polish system of an art education. Similar projects were later realized by Tadeusz Prusz- kowski at the Art School in Warsaw, and by Jozef Pankiewicz in Krakow. He taught his students how to be sensitive to the beauty of nature and Polish landscape. Stanislawski edu- cated 77 students. Typical elements of his style can be easily observed in the work of his students. Many, however went on to develop their own painting styles. His most outstanding students were: Stanislaw Czajkowski, Jan Jozef Grein, Stanislaw Kamocki, Tadeusz Ma- kowski, Marcin Samlicki, Henryk Szczyglinski, Stanislaw Ignacy Witkiewicz, Romuald Kamil Witkowski and Jan Wojnarski.

30 Grzymała Siedlecki, Jan Stanisławski. Wystawa pośmiertna, op. cit., Kraków 1907, s. nlb. 32

Saeculum Christianum t. XX (2013)

Paweł Grzeszek Drohiczyn

Uposażenie duchowieństwa parafii sokołowskiej w XIX i XX wieku

1. Zagadnienia wstępne Parafię lub inną instytucję kościelną zakłada się w celu pogłębiania życia duchowego wier- nych, ale ich sprawne działanie wymaga środków finansowych. Zdobycie tychże środków utrzymania zmusza do podjęcia działań prawnych, które później zabezpieczają ich trwanie i dzia- łanie. Fundacje, zakładane przez osoby lub grupy osób, po zatwierdzeniu przez władzę diece- zjalną noszą nazwę beneficjów1. W aktach erekcyjnych parafii określane było, w jaki sposób będą utrzymywane: pleban, szkoła parafialna, szpital, służba kościelna [organista, kościelny]2. Katolickim fundatorom kościoła, kaplicy czy beneficjum parafialnego, tzw. kolatorom oraz ich prawnym nabywcom, wskutek dziedziczenia, przysługiwał z ustanowienia władzy kościelnej przywilej patronatu, to znaczy prezentowania kandydatów na owo beneficjum. Na skutek prezentacji kandydatów niezbyt odpowiednich na dane beneficjum, prawo patro- natu nastręczało władzy kościelnej w Rzeczypospolitej wielu kłopotów. W późniejszym ustawodawstwie wyeliminowano więc instytucję patronów (kolatorów)3. Miejscowa parafia miała dobre uposażenie, ponieważ z mocy dawnych przywilejów posiada- ła swoją część gruntową w obrębie miasta Sokołowa. W skład tych gruntów wchodziły nie tylko same pola uprawne, ale również ogrody, łąki, lasy, stawy i rzeki. Podstawą uposażenia probosz- cza była rola uprawna, problemem jest tylko ustalenie jej wielkości. W czasie kolejnych wizyta- cji parafii podawano tylko grunty należące do probostwa sokołowskiego, ale bez podawania ich obszaru powierzchni. Przybliżenie zagadnień związanych z uposażeniem duchowieństwa parafii sokołowskiej pozwoli na lepszą ocenę jego działalności na wyznaczonym obszarze. Podstawową bazę źródłową omawianych kwestii stanowiły materiały uzyskane z kwerendy przeprowadzonej w archiwach diecezjalnych w Drohiczynie, Siedlcach i Lublinie, a także w archiwach państwowych (np. Archiwum Państwowe w Siedlcach, Archiwum Państwowe w Lublinie i Archiwum Akt Nowych w Warszawie). Wyjaśniając stan uposażenia duchownych w parafii, istotne okazały się zachowane w archiwum parafialnym inwentarze fundi instructi z XIX i XX stulecia. Spośród źródeł drukowanych na pierwszym miejscu warto wymienić akty normatywne, takie jak listy i okólniki kolejnych biskupów diecezjalnych oraz rozporzą-

1 J. Rybczyk, Beneficjum, w: Encyklopedia Katolicka (dalej: EK), t. 2, Lublin 1985, k. 262-265. 2 H.E. Wyczawski, Uposażenie Kościoła, w: Historia Kościoła w Polsce, red. B. Kumor, Z. Obertyński, t. 2, cz. II, Poznań–Warszawa 1979, s. 45-48; por. J. Kłoczowski, J. Skarbek, Zarys dziejów Kościoła katolickiego w Polsce, Kraków 1986, s. 322. 3 S. Biskupski, Stanowisko proboszcza w świetle Prawa Kanonicznego, Płock 1966, s. 234-270. PAWEŁ GRZESZEK 174 dzenia drukowane w: np. „Dzienniku Praw”. Dokumenty te zawierają praktyczne zalecenia dla duszpasterzy. Bogatych informacji dotyczących źródeł utrzymania duchowieństwa dostar- czyły opracowania: A. P. Szelążeka, Podstawy dotacji duchowieństwa katolickiego w Polsce, Toruń 1947; L. Balickiego, Dzieje gospodarcze Diecezji Siedleckiej 1918-1939, Lublin 1991 oraz P. Grzeszka, Dzieje rzymskokatolickiej parafii pod wezwaniem Niepokalanego Serca Naj- świętszej Maryi Panny w Sokołowie Podlaskim w XIX i XX wieku, Warszawa 2014. 1.1. Ziemia parafialna Tytuł własności ziemi przysługiwał parafii rzymskokatolickiej pw. św. Michała Archanio- ła, św. Małgorzaty dziewicy i męczennicy oraz Trójcy Przenajświętszej w Sokołowie jako beneficjum już od początku jej erekcji w 1424 r. Podejmując problematykę uposażenia du- chowieństwa w ziemię, skupimy naszą uwagę na XIX i XX wieku. Materiały źródłowe po- zwalają odtworzyć stan posiadania gruntów rolnych i lasów w parafii sokołowskiej, nie można natomiast ustalić ilości i wartości innych dóbr materialnych. Protokół magistratu miasta z 1864 r., gdy właścicielem miasta była Elżbieta z Lorentzów Hirschman, wykazywał, że probostwo rzymskokatolickie posiadało 250 mórg ziemi (nieza- leżnie od własnego 18-morgowego folwarku w Dziegietni), natomiast paroch unicki posia- dał – 125 mórg4. Kondycja finansowa parafii św. Michała Archanioła znacznie pogorszyła się w wyniku represji po upadku powstania styczniowego w 1864 r. Ukazem carskim z 14 grudnia 1865 r. cały majątek duchowieństwa rzymskokatolickiego, tj. nieruchomości i kapitały przeszedł na rzecz skarbu państwa. W świetle prawa proboszczom miano pozosta- wić tylko podstawowy obszar z kościołem, plebanią i cmentarzem oraz 6 mórg ogrodów. Pozbawiając parafię środków do utrzymania księży, postawiono alternatywę – roczne pensje w zależności od zajmowanego etatu. Jednak wysokość pensji była niewspółmierna do zabra- nego majątku [administrator parafii miał otrzymywać rocznie 300 rubli, wikariusz – 150 rubli5]. Odtąd rządca parafii nosił formalnie tytuł administratora, a nie proboszcza. Skarb państwa przejął wszystkie dawne zapisy pieniężne. Zablokowane zostały bądź też przepadły pozostałe fundusze6. W 1866 r. urzędnicy skarbowi spisali inwentarz pozostawiony admini- stratorowi [był nim wówczas ks. Andrzej Karnicki]. Następnie w 1868 r. dokonano na ziemi plebańskiej formalnego wydzielenia 6 mórg gruntów pod ogród przy plebanii oraz budyn- kach mieszkalnych i gospodarczych w Sokołowie. Wszystkie działki ziemi znajdujące się w obrębie miasta, jak również i poza nim – folwark Dziegietnia, zostały skonfiskowane na rzecz skarbu państwa. Inwentarz fundi instructi w 1921 r. podawał, że utrzymanie parafii stanowi 6 mórg ziemi (ok. 3 ha ziemi), w tym 1,5 morgi łąki i tyleż samo pod sadem i ogrodem. Według tego in- wentarza z 1921 r. do kościoła należało również osiemdziesiąt kilka mórg ziemi pounickiej7.

4 Archiwum Główne Akt Dawnych (dalej: AGAD), Komisja Rządowa Spraw Wewnętrznych (dalej: KRSW), nr 4024, k. 291. 5 A. Okolski, Wykład prawa administracyjnego obowiązującego w Królestwie Polskim, cz. II, Warszawa 1884, s. 474. 6 Archiwum Akt Nowych w Warszawie (dalej: AAN), Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publiczne- go (dalej: MWRiOP), sygn. 533, Uposażenie duchowieństwa w Małopolsce, w byłym zaborze rosyjskim, w byłym zaborze niemieckim 1918–1926, s. 521. 7 Archiwum Diecezjalne w Drohiczynie (dalej: ADD), Zespół Akt Parafii Sokołów (dalej: ZAPS), Inwentarz fundi instructi z 1921 r., k. 6-8. UPOSAŻENIE DUCHOWIEŃSTWA PARAFII SOKOŁOWSKIEJ W XIX I XX WIEKU 175 Majątek kościoła składał się głównie z nieruchomości. Beneficja parafialne stanowiły jedno z istotnych źródeł utrzymania znacznej części parafii w Polsce. W 1939 r. na ogólną liczbę 5018 parafii obrządku łacińskiego 4049, czyli ponad 80%, posiadało grunta benefi- cjalne. Inną ważną pozycję w majątku nieruchomości kościelnych stanowiły domy miesz- kalne, plebanie, budynki administracyjne i inne. Na skutek konfiskaty majątku kościelnego przez carat w 1865 r. i podzielenie go zgodnie z ukazem uwłaszczeniowym lub na drodze licytacji, kształtująca się po 1905 r. parafia sokołowska pozbawiona była jakichkolwiek ma- jątków ziemskich i zabudowań. Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę, zaczęto starania o rewindykację nieruchomo- ści pounickich. 16 grudnia 1918 r. Naczelnik Państwa Józef Piłsudski wydał dekret, w któ- rym cały majątek Kościoła prawosławnego na terenie ziem polskich został oddany pod za- rząd państwowy8. Zajęcie to tłumaczono koniecznością zabezpieczenia dóbr kościelnych opuszczonych przez wyznawców prawosławnych w czasie tzw. „bieżeństwa”9. Następnie w 1919 r. uchwałą Sejmu RP zapowiedziano reformę rolną, której podlegać miały również majątki kościelne. Sokołów, siedziba dawnego dekanatu Kościoła greckokatolickiego, za- garnięty przez cerkiew prawosławną po roku 1875, miał też doczekać się reformy. Kościół katolicki, do którego po ukazie tolerancyjnym w 1905 r. na tym obszarze przeszła zdecydowana większość byłych unitów, uznawanych przez władze carskie za prawosław- nych, uważał się za duchowego i materialnego spadkobiercę Kościoła unickiego. Dlatego też władze kościelne zgłaszały zastrzeżenia do rozporządzeń władz państwowych. Władze Kościoła dążyły do odzyskania tych majątków, które wcześniej należały do cerkwi unic- kiej10. Potwierdza to dekret biskupa H. Przeździeckiego z 13 stycznia 1919 r., „Kościół rzymsko-katolicki wraca do swych nieprzedawnionych praw. Zagrabiony kościołowi mają- tek w ziemi i budynkach, o ile nie przeszedł na własność osoby prywatnej, przechodzi z po- wrotem pod zarząd Kościoła. Wolny Sejm w porozumieniu ze Stolicą Apostolską podejmą decyzję w sprawie majątku kościelnego poprzez zawarcie dobrowolnej umowy”11. We wrze- śniu 1919 r. biskup poinformował, że „nie przesądzając prawnej strony majątków kościel- nych pounickich, zawarł z Ministerstwem Rolnictwa Dóbr Rządowych prowizoryczną umo- wę i zobowiązywał duchowieństwo do zajmowania ziemi punickiej i budynków”. Pojawiały się różne trudności w przypadkach, gdy ziemia była już w dzierżawie u osób prywatnych. Na mocy wspomnianego porozumienia Ministerstwo Rolnictwa zobowiązało się wydzielić dla każdej parafii do nieczynszowego użytkowania – oprócz plebanii, zabudowań i cmenta- rza – ogród, 20 morgów dla księdza proboszcza, po 5 morgów dla każdego wikariusza, 5 dla organisty i 3 dla kościelnego12. Stan majątku parafialnego w diecezji podlaskiej szeroko

8 „Dziennik Praw” nr 1 z 1918 r., poz. 67, art. 2. 9 M. Sapieżyńska-Turek, Między tradycją a rzeczywistością. Państwo wobec prawosławia 1918-1939, Warszawa 1989, s. 324. Po odzyskaniu niepodległości w 1918 r., Kościół katolicki występujący w trzech obrządkach: rzym- skim, greckokatolickim i ormiańskim, posiadał 868 majątków o łącznej powierzchni 204 tys. 640 ha ziemi. Ten stan posiadania wzrósł w dwudziestoleciu międzywojennym głównie na skutek zwrotu części zagarniętych dóbr do 382 tys. 833 ha ziemi w 1939 r. Nieruchomości kościelne stanowiły 9,6% uprawnej ziemi kraju. Kościołowi nie udało się odzyskać aż 404 tys. 473 ha ziemi skonfiskowanej przez zaborców. 10 A. P. Szelążek, Podstawy dotacji duchowieństwa katolickiego w Polsce, Toruń 1947, s. 73; por. R. Dmowski, Diecezja Podlaska w latach 1919-1939. Struktura i zarząd diecezją: rozprawa doktorska, Siedlce 2006, s. 106. 11 WDP nr 1 (1919) nr 12, s. 160-163. 12 WDP nr 1 (1919) nr 12, s. 280. PAWEŁ GRZESZEK 176 omawia ks. Leon Balicki, przedstawiając wykazy: Dobra Kościoła greckokatolickiego znaj- dujące się pod zarządem rytu łacińskiego (stan z końca stycznia 1920 r.), gdzie parafia po- unicka w Sokołowie miała 117 ha ziemi, 4 domy, co przedstawiało wartość 60000 Mk. Na- stępnie Wykaz byłych cerkwi z terenu diecezji podlaskiej (stan na 18 sierpnia 1923 r.), omawia funkcjonowanie cerkwi wybudowanej przez byłych unitów (3850 wiernych), a nie rekoncyliowanej13. Część ziemi punickiej przekazano do parcelacji w 1921 r. Biskup pi- smem z 15 grudnia 1922 r. zwrócił się do prezesa Głównego Urzędu Ziemskiego w sprawie rozpoczętych parcelacji majątków byłego obrządku unickiego. Stwierdzał w nim, że jedynie Stolica Apostolska w porozumieniu z rządem może decydować w sprawie majątków ko- ścielnych, tego wymaga prawo kanoniczne, ustawa o reformie agrarnej. Natomiast przepro- wadzona parcelacja jest nieuczciwa, bo urzędnicy wyznaczają najgorsze części gruntu, naj- dalej odsunięte od kościoła, a często w kilku miejsca dla proboszczów i służby kościelnej. Biskup Przeździecki zwracał się z prośbą do prezesa, by w projektach parcelacji, po wysłu- chaniu opinii miejscowego proboszcza, zarówno dla niego, jak też dla służby kościelnej wyznaczano parcele położone najbliżej zabudowań plebańskich14. W sprawozdaniu z 9 grudnia 1922 r. parafia sokołowska posiadała 3,5 ha ziemi, w tym: 1,5 ha ziemi ornej, 0,5 ha ogrodów, 1 ha łąk oraz 0,5 ha nieużytków. Dochód z ziemi ornej wy- nosił 5000 marek, z łąk 15000 marek, z innych źródeł 27700 marek, co dawało razem 47700 marek. Proboszcz ks. kan. Stanisław Retke za ziemię klasy drugiej płacił podatek w wysokości 6400 marek15. Przyjmując przeciętną wartość jednej morgi 1500 marek, to wartość ziemi punic- kiej w Sokołowie, zgodnie z wykazem z końca stycznia 1920 r. – 117 ha, wynosiłaby 175500 marek. W całej Diecezji Podlaskiej pod koniec 1922 r. uprawiano ok. 6 tys. ha ziemi. W dużym stopniu była to ziemia punicka, odzyskana po wojnie drogą faktu niż oficjalnego zwrotu, o co bez skutku Kościół wciąż się ubiegał. Ziemię punicką urzędy państwowe niesłusznie nazywały „popówkami”. Była to nazwa ludowa, nie zawsze używana precyzyjnie16. Konkordat zawarty pomiędzy Stolicą Apostolską a Polską z 10 lutego 1925 r. został za- twierdzony przez ustawę z 23 kwietnia 1925 r., a z 2 sierpnia 1925 r. wszedł w życie17. Oczywiście zanim wykonano postanowienia konkordatu wydano szereg aktów prawnych: rozporządzenie ministra wyznań z 5 września 1925 r. w sprawie obsadzenia beneficjów ko- ścielnych18, rozporządzenie Prezydenta z 7 lutego 1928 r. o wpisaniu do hipotecznych praw

13 L. Balicki, Dzieje gospodarcze Diecezji Siedleckiej 1918-1939, Lublin 1991, s. 120-175. 14 WDP 1 (1918-1919) nr 12, s. 221. 15 ADS, Akta ogólne. Wykazy Majątków Kościelnych, lit. W., Dział III, Nr. porz. 8, t. I. (01.11.1922 r. – 15.12.1925 r.). Kwestionariusz Nr 1, Parafia Sokołów, k. 302; Kwestionariusz Nr 2, Parafia Sokołów, ziemi pu- nickiej w rękach rządu było: 21 ha ziemi ornej, 15 ha łąki, 3 ha lasów, 3 ha innych, co dawało razem 42 ha ziemi, k. 303; Kwestionariusz Nr 3. W rękach państwa były wówczas plebania, dom dla służby kościelnej, szkolny budy- nek kościelny, zabudowania gospodarcze. Wszystko szacowano na około 40 mln marek. Ks. kan. Retke uzasadniał konieczność przejęcia beneficjum pounickiego planowaną budową świątyni na miejscu dawnego kościoła unickie- go. Budynki gospodarcze i mieszkalne miały okazać się potrzebne dla nowego duszpasterza. W zabudowaniach tych mieściła się szkoła i ochronka oraz mieszkanie komendanta policji. 16 ADS, Majątki punickie, sygn. M III, 2, t. IV, (08.01.1923 r. - 02.11.1923), Pismo bpa Przeździeckiego nr 2131 z 07.06.1923 r. do premiera, k. 94. 17 ADS, Projekt konkordatu, Lit. K, Dział III, Nr. porz. 36, t. I, k. 1-4; Pro memoria, Lit. K, Dział III, Nr. porz. 36, t. I, k. 103-108; Konkordat 1924-1929, Lit. K, Dział III, Nr. porz. 36, t. I; Konkordat Projekt Rządowy, Lit. K, Dział III, Nr. porz. 36b, t. I, III. 18 Dz. U. RP, nr 98, poz. 696. UPOSAŻENIE DUCHOWIEŃSTWA PARAFII SOKOŁOWSKIEJ W XIX I XX WIEKU 177 własności polskich osób prawnych kościelnych i zakonnych19 oraz późniejszy układ między Stolicą Apostolską a Rzeczypospolitą z 20 czerwca 1938 r. w sprawie ziem, kościołów i ka- plic pounickich, których Kościół katolicki został pozbawiony przez Rosję20. Wielkość tzw. popówek szacowano wówczas w Sokołowie Podlaski na 64 ha ziemi, w tym: ziemi ornej 52 ha, łąk 3 ha, pastwisk 4 ha, nieużytków 3 ha, lasów 2 ha21. W spra- wozdaniu z 18 stycznia 1927 r. ks. kan. S. Retke, proboszcz informował władze diecezjalną o stanie beneficjum parafialnego za 1926 r. Przeciętny miesięczny dochód z iura stolae wynosił 455 zł.22 Duchowieństwo rzymskokatolickie zaczęło płacić podatki w myśl konkor- datu, były też przypadki kwestionowania przez niektóre urzędy skarbowe zeznań podatko- wych osób duchownych23. Kolejne sprawozdanie w piśmie nr 654 z 4 maja 1929 r. (stan posiadania za 1928 r.) wysłał do Kurii Podlaskiej, po śmierci poprzednika, nowy proboszcz i dziekan sokołowski, ks. Józef Mazurkiewicz. W wykazie dochodów parafialnych nastąpiła zmiana w posiadaniu ziemi, odzyskanej od skarbu państwa. Parafia posiadała 11,5 ha ziemi, która przynosiła 390 zł dochodu. Z iura stolae proboszcz otrzymywał: 5695 zł, a wikariusz – 2845 zł.24 W wykazie dochodów parafialnych za 1929 r., przekazanym do Urzędu Skarbo- wego w Sokołowie, parafia z iura stolae miała dochodu 8310 zł, z ziemi beneficjalnej i go- spodarstwa proboszcz otrzymywał 300 zł, z domu mieszkalnego i zabudowań 800 zł, z in- nych źródeł 690 zł, w końcowym efekcie – 10100 zł.25 Proboszcz ks. Józef Mazurkiewicz w piśmie nr 516 z dnia 12 kwietnia 1929 r. zwracał się do Urzędu wojewódzkiego w Lublinie: „Parafia rzymskokatolicka w Sokołowie, jak wszyst- kie parafie w byłej Kongresówce, posiada 3,34 ha gruntów, oprócz tego do parafii należą grunty pounickie o powierzchni około 64 ha, pozostające pod zarządem województwa. Wy- mienione grunty pochodzą ze skonfiskowanego majątku rzymskokatolickiego, na co mogę przedstawić dowody. Powołując się na pismo ogólne Ministra Reform Rolnych z dnia 17 grudnia 1928 r., nie przesądzając sprawy co do pozostałej części ziemi kościelnej, o czym prowadzą się rokowania między przedstawicielami Władzy Duchownej i Władzy Państwo- wej, proszę o uzupełnienie dotychczas posiadanej działki według norm, wskazanych w Kon- kordacie, to jest dla proboszcza, 2-ch wikariuszy, organisty, 2-ch kościelnych i stróża ko-

19 Dz. U. RP, nr 16, poz. 120. 20 Dz. U. RP, nr 35, poz. 222; por. W. Mysłek, Kościół katolicki w Polsce w latach 1918-1939. Zarys historyczny, Warszawa 1966, 145-160. 21 ADS, Akta ogólne. Wykazy Majątków Kościelnych, lit. W., Dział III, Nr. porz. 8, t. I. (1922), k. 301-303; Akta ogólne. Wykazy majątków poduchownych i popówek. Kwestionariusz, lit. W., Dział III, Nr. porz. 10, t. I. (15.10.1927 - 21.11.1927). Pismo ks. kan. S. Retke do Kurii Podlaskiej z dn. 20.10.1927 r. w sprawie majątków pounickich, (bez pag.). 22 ADS, Akta ogólne. Wykazy dochodów duchowieństwa. Kwestionariusz, lit. W., Dział III, Nr. porz. 6, t. I. (28.01.1927 r. ). Sprawozdanie z dochodów księży, k. 14, 82, 210, 312, 471-473. 23 ADS, Podatki, sygn. P 3, t. II (28.02.1928 - 05.09.1936). Pismo Urzędu Skarbowego w Sokołowie Podlaskim nr 2887 z 20.08.1929 r. do Kurii Biskupiej w Siedlcach z prośbą o dokładny wykaz iura stolae z 1928 r. dla wymieni- onych z nazwiska 25 kapłanów, k. 144. 24 ADS, Akta ogólne. Wykazy dochodów duchowieństwa. Sprawozdanie ks. J. Mazurkiewicza z dochodów para- fialnych w Dekanacie Sokołowskim za rok 1928, k. 85. 25 ADS, Akta ogólne. Wykazy dochodów duchowieństwa. Kwestionariusz, lit. W., Dział III, Nr. porz. 6, t. I. (11.01.1927 – 07.10.1930). Odpis zeznania o dochodzie za rok 1929 przekazanego do Urzędu Skarbowego w Sokołowie, k. 312-313. PAWEŁ GRZESZEK 178 ścielnego”26. Proboszcz wspierał funkcjonującą przy parafii ochotniczą strażą pożarną27. Zarząd Ochotniczej Straży Pożarnej w Sokołowie za zgodą proboszcza zwrócił się do Wła- dzy diecezjalnej o wydzierżawienie na 99 lat placu przy ul. Kosowskiej, należącego do pa- rafii, gdzie już wcześniej stała drewniana remiza. Biskup wyraził zgodę na tę dzierżawę ziemi parafialnej przy kościele św. Rocha. Warunkiem otrzymanego pozwolenia było pozo- stawienie części remizy strażackiej do dyspozycji parafii. W 1930 r. wspólnymi siłami stra- żaków i parafian wzniesiono remizę strażacką, z której mogli korzystać wierni, oglądając przedstawienia organizowane przez Akcję Katolicką, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży. Proboszcz wchodził w skład zarządu OSP w Sokołowie Podlaskim28. W 1930 r. ponownie reaktywowano komisję papieską. Nastąpiła zmiana przewodniczą- cego, którym został biskup H. Przeździecki, zaproponowany przez ówczesnego nuncjusza apostolskiego w Polsce F. Marmaggi. W 1931 r. stworzono nową komisję mieszaną, w skład której wchodzili przedstawiciele rządu i Episkopatu. Jej zadaniem było rozpatrywanie spraw budynków kościelnych znajdujących się w posiadaniu skarbu państwa29. Według relacji bi- skupa S. Łukomskiego delegacje rządowe obu komisji uchylały się od rozmów na temat obiektów pounickich30. Choć odzyskanie kościołów i ziemi punickiej było w centrum uwagi biskupa Przeździeckiego od odzyskania niepodległości w 1918 r. to sprawy majątkowe cią- gnęły się jeszcze przez szereg lat. Ostatecznie dyskusja nad sprawą kościołów pounickich i ich majątków utknęła w martwym punkcie w 1933 r. Do tego czasu w diecezji podlaskiej przygotowano wykazy świątyń, zgromadzono również informacje o sposobie wejścia w stan posiadania świątyni, rodzaju budowli, przeznaczeniu obiektu oraz czasu zbudowania. Ksiądz L. Balicki podaje wykaz świątyń pounickich w diecezji siedleckiej będących w po- siadaniu Kościoła (stan z 01.01.1933 r.)31, wymieniając również cerkiew w Sokołowie Pod- laskim. Dane te zebrane w 1933 r. dla komisji mieszanej posłużyły później do zawarcia układu w sprawie ziem, kościołów kaplic pounickich 20 czerwca 1938 r.32 W myśl tego układu Kościół rzymskokatolicki zrzekał się wszelkich roszczeń do praw własności ziem pounickich w zamian za otrzymane na własność ze strony państwa 12 tys. ha ziemi. Kościół otrzymał ponadto na własność świątynie i kaplice punickie z plebaniami i cmentarzem, któ- re to dobra znajdowały się w dniu podpisania układu w jego posiadaniu. Aby ostatecznie uregulować sytuację posiadania ziemi przez parafię rzymskokatolicką w Sokołowie, zostały podjęte działania przez wspomnianego wyżej ks. Mazurkiewicza zmierzające do założenia księgi wieczystej. Jednak ostatecznie przed wybuchem II wojny

26 Archiwum Parafii Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny w Sokołowie Podlaskim (dalej APSok), Ko- respondencja ks. J. Mazurkiewicza z Urzędem Wojewódzkim w Lublinie, (bez pag.); ADS, Akta ogólne. Wykazy majątków poduchownych i popówek. Kwestionariusz, lit. W., Dział III, Nr. porz. 10, t. I. (15.10.1927 - 21.11.1927). Sprawozdanie z dochodów księży, k. 14, 82, 210, 312, 471-473. 27 ADD, Pismo inż. Stefana Krzypkowskiego do Biskupa nr 288 z 29.02.1929 r. w sprawie dzierżawy placu kościelnego pod budowę remizy strażackiej przy ul. Kosowskiej. Poświęcenie kamienia węgielnego pod budowę odbyło się 15.06.1930 r. a dokonał go bp Cz. Sokołowski, (bez pag.). 28 Zob. Jubileusz 50-lecia Sokołowskiej Straży Pożarnej 1881–1933. Jednodniówka jubileuszowa, s.10, 28. 29 W. Wójcik, Konkordat polski w 1925 r. Próba oceny, w: Kościół w II Rzeczypospolitej, s. 28-30. 30 ADS, Komisja papieska, sygn. K III, 11 I (02.12.1925 r. – 09.12.1937). Odpis pisma bpa Łukomskiego nr 1459 z 10.06.1937 r. do bpa Dymka, k. 264. 31 L. Balicki, Dzieje gospodarcze Diecezji Siedleckiej 1918-1939, Lublin 1991, s. 164. Wykaz został sporządzony na podstawie: ADS, Kościoły pounickie, sygn. K III, 28, t. II (09.12.1932 r. – 26.06.1945), k. 71-81, 83-84. 32 Zob. Dz. U. RP, nr 39 z 1939, poz. 222. UPOSAŻENIE DUCHOWIEŃSTWA PARAFII SOKOŁOWSKIEJ W XIX I XX WIEKU 179 światowej nie doszło do ugruntowania prawnego własności tej ziemi33. Rok 1938 był pew- nym etapem sporu, w którym wymieniono dokumenty i poglądy między Episkopatem Pol- ski a Ministerstwem Skarbu. W 1939 r. proboszcz parafii na trzy lata wydzierżawił Panu Stanisławowi Siomkowi, za- mieszkałemu przy ul. Repkowskiej, ziemię pounicką o powierzchni 9 3697 ha znajdującą się na kolonii Łubianki, jak również ziemię położoną przy kościele ok. 4 ha. Ksiądz kan. Joszt wyłączył z umowy dwa ogrody warzywne, łąkę przylegającą do ogrodu, część ziemie dla or- ganisty od granicy Mariana Kucewicza. Tytułem tenuty dzierżawnej Pan Siomek oddawać będzie proboszczowi parafii Sokołów połowę wszystkich zbiorów rolnych z pól oraz łąk wchodzących w skład dzierżawionej przestrzeni. Wartość dzierżawy ustalono na kwotę 400 zł rocznie. Umowę zawarto do 1 listopada 1941 r. Władza diecezjalna zatwierdziła tekst umowy w piśmie nr 589 z 27 lutego 1939 r.34 Kolejną umowę w dniu 12 września 1942 r. o dzierżawę gruntów, należących do parafii sokołowskiej, podpisywał ks. prał. Julian Ryster. Ziemię, w skład której wchodziło 6 morgów gruntu ornego, położonego obok cmentarza grzebalnego przy drodze do wsi Kudelczyn, wydzierżawił na okres dwóch lat, tj. do 1 września 1944 r., Bole- sław Jarosiewicz, mieszkaniec Sokołowa. Dzierżawca zobowiązywał się dostarczyć trzy me- try żyta w dwóch terminach: 1 października 1942 r. i 1943 r. oraz na 1 kwietnia 1943 r. i 1944 r. – po półtora metra. Świadkiem zawartej umowy był organista Aleksander Langowski, który podpisał się w zamian za niepiśmiennego Jaroszewicza. Władza diecezjalna zatwierdziła umowę dzierżawy ziemi kościelnej w piśmie nr 3227 z 22 września 1942 r.35 Po zakończeniu działań wojennych wywalczona wolność przyniosła radość i nowe problemy. Europa w wyniku układów jałtańskiego i poczdamskiego została podzielona na strefy wpływów. Polska, która znalazła się w sowieckiej strefie, stała się państwem socjalistycznym. Łączyło się to nie tylko ze zmianą granic, ale także z przyjęciem nowego systemu społeczno-politycznego, który był wrogi chrześcijaństwu. 12 września 1945 r. Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej podjął uchwałę unieważniającą konkordat zawarty 10 lutego 1925 r. Władze uzasadniały swój krok tym, że w ich przekonaniu Stolica Apostolska naruszyła go w czasie II wojny światowej. Niezależnie od uznania bądź nie uznania przez Watykan rządu ludowego w Warszawie, polscy komuniści byli i tak zdecydowani na zerwanie konkordatu ze Stolicą Apostolską. Z biegiem czasu sytuacja stawała się dla Kościoła coraz bardziej trudna36. Kościół poddawany był niewi- docznej, ale stopniowo rosnącej presji ze strony władz. Nasilały się aresztowania księży. Do połowy 1947 r. w więzieniach znalazło się 60 duchownych37. W maju 1946 r. cenzura po raz

33 ADS, Zestawienie obszarów gruntów, posiadanych przez kościół, do których ma mieć zastosowanie ust. 2, art. III układu, złożone przez delegata Stolicy Apostolskiej – 24.03.1938 r.; L. Balicki, Dzieje gospodarcze Diecezji Siedleckiej 1918-1939, Lublin 1991, s. 167. Wykaz ziemi przechodzącej na własność Kościoła katolickiego w Die- cezji Siedleckiej na mocy układu Stolicy Apostolskiej z rządem polskim z 20.06.1938 r. 34 ADD, ZAPS, Pismo Kurii Biskupiej nr 589 z 27.02.1939 r. do ks. kan. S. Joszta, (bez pag.). 35 ADD, ZAPS, Pismo Kurii Biskupiej nr 3227 z 22.09.1942 r. do ks. prał. J. Rystera, (bez pag.). 36 A. Grajewski, Chronologia i historyczne uwarunkowania represji wobec duchowieństwa katolickiego w krajach Europy Środkowej, w: Represje wobec duchowieństwa Kościołów chrześcijańskich w okresie stalinowskim w kra- jach byłego bloku wschodniego, red. J. Myszor, A. Dziurok, Katowice 2004, s. 15-34; J. Żaryn, Kościół wobec władzy komunistycznej w Polsce 1945-1953. Opór i przetrwanie, w: Polacy wobec przemocy władzy 1944-1956, red. B. Otwinowska, Warszawa 1996, s. 64. 37 T. Kostewicz, Wykonanie kary więzienia wobec osób duchownych i konsekrowanych w latach 1944-1956, w: Represje wobec osób duchownych i konsekrowanych w PRL w latach 1944-1989, red. A. Grześkowiak, Lublin 2004, s. 218-242. PAWEŁ GRZESZEK 180 pierwszy zabroniła wydrukowania komunikatu z Konferencji plenarnej Episkopatu, w trakcie której biskupi ustalili zasady postępowania duchownych wobec polityki władz. W takich warun- kach skierowano ks. Stanisława Pielasę do Sokołowa Podlaskiego38, aby tam podjął i pokierował budową kościoła. 3 lutego 1947 r. ks. Pielasa zwrócił się do bpa Ignacego Świrskiego o pozwo- lenia sprzedania dawnej ziemi pounickiej. Władza diecezjalna wydała dekret: „Mając na uwadze potrzebę budowy kościoła parafialnego w Sokołowie Podlaskim, zniszczonego całkowicie w czasie działań wojennych, przedstawione Nam przez Administratora parafii w podaniu z dn. 3 lutego 1947 r. i w protokole Rady Parafialnej z dn. 9 marca 1947 r., zważywszy także na to, że składki zbierane na ten cel od parafian nie są wystarczające, uznajemy w myśl kan. 1530 § 1, 2 KPK, budowę nowej świątyni za konieczną, i niniejszym dekretem […] pozwalamy ks. Admini- stratorowi na sprzedaż 9 3697 ha ziemi punickiej, znajdującą się na kolonii Łubianki, należącej do beneficjum rzymsko-katolickiej parafii w Sokołowie Podlaskim, z tym że pieniądze uzyskane z tej sprzedaży zostaną użyte na budowę kościoła, z 20% z tej sumy niezwłocznie po dokonaniu aktu sprzedaży – kupna będą przekazane do Naszej dyspozycji na potrzeby diecezji”39. Po wojnie generalny atak na Kościół nastąpił wraz z końcem lat czterdziestych. Wówczas podjęta została decyzja o pozbawieniu go podstaw materialnych. Pierwszym krokiem była likwidacja dzieł cha- rytatywnych Kościoła. Na podstawie ustawy z 28 października 1948 r. o zakładach społecznych służby zdrowia upaństwowiono wszystkie kościelne szpitale. 8 stycznia 1951 r. weszła w życie ustawa o przejęciu aptek na własność państwa – w tym bardzo licznych prowadzonych przez zakony. 23 stycznia 1950 r. poddano pod przymusowy państwowy zarząd cały majątek znajdu- jący się we władaniu kościelnej Caritas i jej ogniw. Konfiskowano zazwyczaj wszystko, nie zważając na zapisy ustanowionego przez samych komunistów prawa. Komuniści podpierając się państwowymi dekretami okradli wierzących (ze szpitali, aptek, szkół, kościołów, budynków go- spodarczych, ziemi). Oblicza się, że sumie zabrano wówczas Kościołowi od 90 do 155 tys. hektarów ziemi. W jego posiadaniu pozostało zaledwie 32 tys. 699 ha ziemi ornej: we władaniu parafii 30 tys. 268 ha, a zakonów 2 tys. 214 ha. Jeszcze w latach 60 XX w. następowała wymiana korespondencji w sprawie ziemi po- unickiej parafii sokołowskiej za pośrednictwem Kurii diecezjalnej z Wydziałem Rolnictwa i Leśnictwa w Warszawie40. Ustawa o dobrach martwej ręki stanowiła, że dochody płynące z przejętego majątku miały być przekazywane na rzecz powołanego wówczas „Funduszu Kościelnego”. Był to jednak zapis martwy, gdyż nie oszacowano nigdy wysokości tych do- chodów. Od tego czasu budżet państwa przekazuje Funduszowi na drodze decyzji politycz- nej określone kwoty. Choć zgodnie z ustawą Fundusz Kościelny miał służyć utrzymaniu i od- budowie kościołów oraz udzielaniu duchownym pomocy materialnej i lekarskiej, to

38 ADS, Dekret na stanowisko administratora w Sokołowie Podlaskim nr 9080 z dn. 08.10.1946 r., s. 44; ADS, Protokół zdawczo-odbiorczy z wprowadzenia ks. Stanisława Pielasy na stanowisko administratora parafii Sokołów Podlaski z dn. 24.10.1946 r., sporządzony przez ks. Stanisława Próchniewicza, proboszcza z Rozbitego Kamienia, k. 1-2. 39 ADD, ZAPS. Dekret bpa I. Świrskiego w sprawie sprzedaży ziemi pounickiej w Sokołowie Podlaskim nr 489 z 22.03.1947 r., (bez pag.). 40 APSok, Korespondencja ks. S. Pielasy z Wydziałem Rolnictwa i Leśnictwa. Pismo Kierownika Wydziału Rolnictwa i Leśnictwa Nr R-VII-288/32/63 z 07.09.1963 r. Urząd wszczął postępowanie w sprawie uznania, iż nieruchomość rolna o powierzchni 9,3736 ha, położona w mieście Sokołowie Podlaskim, objęta w przymuso- wy zarząd państwowy, przeszła na własność Państwa z mocy przepisów ustawy z 23.06.1939 r. (Dz. U. Nr 57, poz. 37). 17 stycznia 1947 r. Kuria Diecezjalna w piśmie nr 7439/46 poleciła uzupełnienie inwentarza sporządzo- nego w 1946 r. o następujący zapis: „Parafia Sokołów poza wykazaną w inwentarzu ziemią kościelną ma jeszcze ziemi pounickiej 9,3736 ha”. UPOSAŻENIE DUCHOWIEŃSTWA PARAFII SOKOŁOWSKIEJ W XIX I XX WIEKU 181 w praktyce przez cały okres komunistyczny służył on przede wszystkim premiowaniu du- chownych lojalnych wobec reżimu. W kolejnych latach władze komunistyczne pozbawiały Kościół nawet tych nielicznych nieruchomości, jakich mu nie zabrano w epoce stalinowskiej. Dokonywało się to stopniowo drogą wywłaszczania lub konfiskaty, do czego jako pretekst służył np. fakt niepłacenia ol- brzymich podatków nakładanych na te nieruchomości. Inne budynki zabierano kościelnym placówkom oświatowym w ramach tzw. laicyzacji szkolnictwa. W 1989 r. polskie państwo uznało swoją winę wobec Kościoła i zadeklarowało wolę na- prawienia krzywd. Decyzja taka podjęta została w burzliwym okresie przemian tego czasu, a jej prawnym wyrazem była uchwalona przez Sejm 17 maja 1989 r. ustawa o stosunku państwa do Kościoła katolickiego, w której znalazł się rozdział nt. regulacji spraw majątko- wych Kościoła. Rozstrzyga on o sposobie przywracania w postępowaniu regulacyjnym wła- sności upaństwowionych nieruchomości kościelnych, których przejęcie przez państwo na- stąpiło z pogwałceniem wprowadzonych przez samych komunistów przepisów, bądź bez jakiegokolwiek tytułu prawnego. 1.2. Dziesięciny Oprócz gruntów, jednym z podstawowych elementów uposażenia parafii były świadczenia ludności. Wśród nich można wyliczyć: dziesięciny, opłaty cmentarne – tzw. „pokładne”, stypen- dia mszalne, ofiary składane na tacę, jak też opłaty za posługi religijne: chrzty, śluby i pogrzeby. Dziesięciny z poszczególnych wsi dawały dobre utrzymanie parafii. Polegały one na od- daniu dziesiątej części wypracowanych dóbr. Prawo do pobierania dziesięcin sięgało śre- dniowiecza i najczęściej dotyczyło zboża zebranego we żniwa (kmiecie oddawali co dzie- siąty snopek). Z czasem przechodzono na dziesięcinę pieniężną, która stanowiła równowartość należnej części zboża, przekazywanej parafii41. Mieszkańcy folwarku i wsi Dziegietnia, należącej do plebana sokołowskiego, byli zobo- wiązani do świadczeń na rzecz Kościoła. Potwierdzał to wizytator z 1836 r.: „Robią w Roku co tydzień trzy dni męskich sprzężajnych i trzy dni czeladnych, czyli pieszych. Także co dzień nocą strzec domu do folwarku kolejno po jednemu są zobowiązani odbywać. Tudzież do swe- go Kościoła Sokołowskiego obowiązani są dawać po 30 snopów żyta i 30 snopów owsa”42. W konsekwencji upadku powstania styczniowego ukazem z dnia 26 grudnia 1865 r. rząd carski pozbawił kościół różnych beneficjów, zarekwirowano majątki zakonów, parafiom za- brano ziemię. Proboszczowie nie mogli egzekwować należnych im dziesięcin. Mimo to w parafii sokołowskiej nawet na początku XX w. istniał zwyczaj oddawania części zebrane- go ziarna na utrzymanie proboszcza. Do parafii św. Michała Archanioła, św. Małgorzaty Dziewicy i Męczennicy, Trójcy Przenajświętszej w Sokołowie Podlaskim należały następu- jące miejscowości: miasto Sokołów, Przeździatka, Dziegietnia, Nowa Wieś, Majdan, Ku- pientyn, Bałki, Rogów, Bachorza, Remiszew Wielki, Krasnodęby Kasmy i Sypytki, Woje- wódki Dolne i Górne, Przywózki i Ząbków.

41 Dziesięcina w średniowieczu była daniną o charakterze religijno-moralnym, wiążącą w sumieniu i obłożoną sankcją karną w ustawodawstwie kościelnym i świeckim. W Polsce dziesięcina weszła wraz z utrwaleniem chrze- ścijaństwa, a zanikła w dobie porozbiorowej wraz z innymi przywilejami kościoła. Zob. J. Dudziak, Dziesięcina, w: EK, t. 4, Lublin 1985, kol. 600-602. 42 ADS, D 146 IV, Visitatio generalis ecclesiae parochialis sokołoviensis die 11 aprilis 1836 anno expedita, k. 451-452. PAWEŁ GRZESZEK 182 W 1836 r. wizytator potwierdza istniejące zapisy poprzednich dokumentów: „Na funda- mencie Erekcji przez Wielmożnego Mikołaja Sepieńskiego Dziedzica Dóbr Sokołowa z przyległościami w roku 1415 Ipsa Dominica Exaudi uczynionej, należy się dziesięcina wytyczna z folwarków Kupientyna i Rogowa, a zaś podług approbaty Feria Tertia pt. Sancti Michaelis Archanieli 1424 roku w Łucku odnotowanej przez J.W. Grzegorza Biskupa Wło- dzimierskiego, należącą się dziesięcinę do Stołu Biskupiego Włodzimierskiego, zmieniając na pieniężną, z włóki po groszy 30 z gruntów zarabiennych i zarabiać się mających przez Obywateli Miasta Sokołowa i Włościan Wsi Kupientyna, Rogowa, Orzechówki, Przeździat- ki, Niecieczy, Przywósk, Wojewódek, Bielan, Krasnodęb i innych, gdyby nowo pobudowa- ne zostały, corocznie na Święty św. Marcin Kościołowi Sokołowskiemu oddawać, jest prze- znaczona. Która aprobata do Akt Ziemskich Drohickich. Feria secunda pt. Sanctisima Trinitatis 1645 anno jest wniesiona. W tymże samym roku i dniu w Łucku datowanym, przez tegoż J.W. Biskupa i Prześwietną Kapitułę odmienioną znowu została na snopową. To jest z każdej włóki, po kopie jednej żyta, i po kopie jednej owsa z Miasta Sokołowa i następujących wsi, jako to: Przeździatki, Kupiętyna, z Przywósk, z Wojewódek, z Bielan, z Rogowa, Niewiadomy, Niecieczy, Orzechówki i innych pobudo- wać się mających. Lecz teraz pobiera się tylko w pieniądzach, z jakiego prawa nie wiadomo i kompozyty żadnej przy kościele nie masz, chyba tylko na mocy pierwszego przeznaczenia i to tylko z następujących wsi: 1. Z Miasta Sokołowa od Obywateli – 100 zł, 2. Z Przeździatki od Włościan Złp. 15 ze Dworu zaś nic, 3. Z Zębkowa od Włościan Złp. 28 ze Dworu także nic, 4. Z Kupientyna od Włościan Złp. 30 ze Dworu zaś nic, 5. Z Rogowa Dworu i od Włościan Złp. 72, 6. Nowa Wieś płaciła Złp. 8 w 1707 r. teraz zaś nic nie płaci, 7. Wieś Przewóski Szlachta, podług komplanacji z Ks. Andrzejem Jarzyny Proboszczem Sokołowskim uczynionej w roku [?] płacą Złp. 24, lecz ta Komplanacja przez Władzę Diecezjalną nie jest zatwierdzona, 8. Wieś Bałki włościańska także przez używalność płaci Złp. 8, 9. Wieś Krasnodęby, Bachorza Dwór przez używalność płacą Złp. 10, Podliczając sumę dziesięciny pieniężnych płacono 293 Złp.” Dziesięciny oddawane kościołowi w Sokołowie ze wsi szlacheckich w 1836 r.:

Nazwa wsi Żyto Żyto Owies Owies kóp snopów kóp snopów Wojewódzki Górne 10 - 10 - Wojewódzki Dolne 10 - 10 - Krasnodęby Sypytki 10 - 10 - Krasnodęby Kasmy 5 - 5 - Remiszew Wielki 3 - 3 - Razem 38 - 38 - Źródło: ADS, D 146 IV, Visitatio generalis ecclesiae parochialis sokołoviensis die 11 aprilis 1836 anno expedita, k. 451-452. UPOSAŻENIE DUCHOWIEŃSTWA PARAFII SOKOŁOWSKIEJ W XIX I XX WIEKU 183 Według wyżej cytowanego dokumentu erekcji proboszcz pobierał dziesięcinę snopową z następujących wsi: 1. Z Wsi Szlacheckiej Wojewódki górne żyta kop 10, owsa kop 10, 2. Z Wsi Szlacheckiej Wojewódki dolne żyta kop 10, owsa kop 10, 3. Z Wsi Szlacheckiej Krasnodęby Sypytki żyta kop 10, owsa kop 10, 4. Z Wsi Szlacheckiej Krasnodęby Kasmy żyta kop 5, owsa kop 5, 5. Z Wsi Szlacheckiej Remiszew Wielki żyta kop 3, owsa kop 3, 6. Z Wsi Szlacheckiej Krasnodęby Rafały bierze się jednego roku żyta kop 5, a drugiego owsa kop 5, trzeciego zaś nic, gdyż ta wieś należy do Parafii Kożuchowskiey, do której dają drugą połowę, gdyż dwa pola należą są w Kożuchowskiej Parafii, a jedno tylko w Parafii Sokołowskiej. A zatem dzieląc te 5 kop na trzy lata, wypada jeden rok żyta kopa 1 i snopów 40. Co w ogóle wynosi wszystkiej dziesięciny w snopie żyta kop 39 i snopów 40 i owsa kop 39 i snopów 40. Z których z kop żyta 39 i snopów 40 wymłacając na ziar- no więcej nie może być jak z kopy 1 po garncy 16. Gdyż dają z stodół, a więcej jeszcze w czasie żniwa odbierają snopki najpodlejsze i oddzielają one na dziesięcinę składają, a zatem wypada w ogóle żyta korcy 20, podług ceny targów powiatowych, licząc 1 ko- rzec po zł 6 wynosi razem 120 zł. Owsa z kopy 1 po korcu i garcy 8, licząc 1 korzec po zł 3 wynosi razem 48 zł, a zatem podliczając sumę dziesięciny płacono 145 Złp 22 gr. Całkowita suma dziesięciny wynosiła 558 Złp 22 gr.”43 Parafia św. Michała Archanioła w Sokołowie Podlaskim była beneficjentem kilku pól poza miastem oprócz Dziegietni, posiadała też kilkanaście legatów pieniężnych, z których najpoważniejszy był zapis 5000 zł ulokowany na kahale sokołowskim44. Większość z nich została podniesiona na początku XIX w. i wpłacona do kasy miejscowego cyrkułu austriac- kiego, który płacił wówczas roczne odsetki. Wraz z ucieczką Austriaków w 1809 r. kwoty te uległy zatraceniu. Parafii przynosiły dochody także dziesięciny pobierane w formie pienięż- nej i snopowej z każdej wsi. Dziesięciny pieniężne płacili mieszczanie (100 zł rocznie) oraz dwory od swoich włościan (z Przeździatki – 15 zł, Ząbkowa – 28 zł, Nowej Wsi, Kupienty- na – 36 zł, Bachorzy i Bałk). Wsie szlacheckie należące do sokołowskiej parafii uiszczały dziesięciny w naturze, tzn. snopowe. I tak z Wojewódek Górnych i Wojewódek Dolnych, Krasnodęb Kasm i Sypytek oraz Remiszewa, Krasnodęb Rafałów (szlachcice płacili dziesięcinę na przemian: raz do parafii w Sokołowie, innym razem do parafii w Kożuchówku). 1.3. Zapisy funduszowe Powszechnym i ważnych sposobem uposażenia parafii było lokowanie określonych sum pieniężnych na wyznaczonych ziemiach. Przynosiły one stały dochód w postaci wypłacanych odsetek od lokowanej sumy. Proboszcz lub altarzysta był z tego tytułu zobowiązany do odpra- wiania określonej liczby Mszy świętych w intencjach wyznaczonych przez fundatorów.

43 ADS, D 146 IV, Visitatio generalis ecclesiae parochialis sokołoviensis die 11 aprilis 1836 anno expedita, k. 444-454. 44 Na przełomie XVIII i XIX daty tych legatów i osoby samych fundatorów nie były już znane przez proboszczów sokołowskiej parafii. Można przypuszczać, że jest to efekt spalania się dokumentów w częstych pożarach. Było to kłopotliwe, gdy przyszło proboszczowi odebrać pieniądze zastawione w kahale. PAWEŁ GRZESZEK 184 Sumy kapitałowe sokołowskiej parafii zostały umieszczone w zapisie protokołu powizy- tacyjnego w 1836 r.45: 1. Suma 1000 Złp. przez sławnego Tomasza Żukowskiego, obywatela miasta Sokołowa przed aktami ziemskimi liwskimi Fra 5ta pt. Diem Sanctissima Trinitatis w r. 1760 Ko- ściołowi Sokołowskiego jest zapisana i na Dobrach W. Cypriana Cieszkowskiego loko- wana, którego zapisu do Akt Ziemskich Drohickich w Sokołowie d. 31 sierpnia 1801 r. nastąpiło wniesienie. Później zaś ta Suma z Dóbr W. Cieszkowskiego przez W. Jana Ja- sińskiego podniesiona i na dobrach swoich dziedzicznych Zelkow w Ziemi Liwskiej po- łożonych i przed Aktami Ziemskimi Liwskimi dnia 10 lipca 1797 r. zabezpieczona, a do Akt Sokołowskich jak wyżej wniesienie tego Aktu nastąpiło, od której Sumy Kościół pobierał procentu po 5/100 teraz zaś, gdy weszła do Banku Królestwa Polskiego pobiera tylko procentu po 4/100, czyli 40 zł. 2. Suma 1000 Złp. nie wiadomo przez kogo jest zapisana Kościołowi Sokołowskiemu, ulo- kowana zaś jest na Dobrach Wsi Podnieśniu dziedzicznych Urodz. Józefa i Stanisława Bielińskich i przed Aktami Grodzkiemi Drohickimi Fra 6ta pt. Diem Misericordiae 1759 roku zabezpieczona, a do Akt Ziemskich Drohickich w Sokołowie dnia 17 lipca 1802 r. nastąpiło wniesienie, a od której sumy pobiera Kościół procentu po 5/100, czyli 50 zł. 3. Suma 200 Złp. Tę sumę sławetny Krzysztof Raszka przed Aktami Ziemskiemi Sokołow- skiemi dnia 14 kwietnia 1690 roku Altarii Świętych Aniołów Stróżów w Kościele Soko- łowskim zapisał i na gruntach sławetnych Franciszka Pazykowskiego, Ignacego Słowar- ki, Jana Pawłowskiego i Pawła Raczki, obywateli Sokołowskich ulokował, z obowiązkiem, aby altarzysta co miesiąc Msze Świętą jedną czytaną odprawiał. 4. Suma 500 Złp. przez W. Karola Kobylińskiego Dziedzica Sokołowskiego z przyległo- ściami jest za Gródź, która była przez ks. Stanisława prawem zastawnym do zwrotu na- byta, jest Kościołowi zwrócona, a Gródź i powyższe Grunta, na których powyższe 200 Złp. ulokowane były, przez tegoż są odebrane, a sumy obydwie razem złączone, są do Banku Królestwa Polskiego wniesione, od których Kościół teraz pobiera procentu po 4/100, co wynosi 28 Złp. 1.4. Sumy „deperditae” Z opisu sum utraconych wynika, że ówczesny kościół parafialny, materialnie oparty na dziesięcinach, własnej ziemi i darowiznach, posiadał trudności w utrzymaniu. 1. 356 Złp. Ta suma przez sławetnego Stefana Saboe, Obywatela Miasta Sokołowa, Kościo- łowi Sokołowskiemu ustąpiona i assygnowana i w Skarbie Publicznym Religijnym Au- stryackim złożona, na którą sumę z Gubernium Wiedeńskiego w dniu 13 listopada roku 1798 asekuracyja wydana została, od której sumy Kościół pobierał procent po 5/100 z Kasy Cyrkularnej Siedleckiej aż do roku 1808. Teraz zaś za Rządu Polskiego nic nie pobiera. 2. Suma 5000 Złp. nie wiadomo przez kogo była Kościołowi Sokołowskiemu zapisana. Lecz przez dekret likwidacyjny między Kahałem Żydowskim Sokołowskim i Węgrow- skim z jednej strony, a Kredytorami masy J.W. Ogińskiego Dziedzica Dóbr Sokołowa z przyległościami z drugiej strony, za likwidacyjną uznana Który dekret w Aktach Ziemi

45 ADS, D 146 IV, Visitatio generalis ecclesiae parochialis sokołoviensis die 11 aprilis 1836 anno expedita, k. 444-454. UPOSAŻENIE DUCHOWIEŃSTWA PARAFII SOKOŁOWSKIEJ W XIX I XX WIEKU 185 Drohickiej w Sokołowie pod rokiem 1792 znajduję się. I ta suma później weszła do Kasy Głównej Religijnej w Wiedniu, i pobierał Kościół procentu po 5/100 z Kasy Cyrkularnej Siedleckiej aż do roku 1808. Teraz zaś nie pobiera. 3. Sumę 200 Złp. ks. Wojciech Smuniewski Kościołowi Sokołowskiemu przed Aktami Miej- skimi Sokołowskiemi dnia 20 stycznia 1690 r. zapisał i na Kahale Sokołowskim ulokował. 4. 1000 Tynfów, czyli Złp. 1250. Ta suma przez sławnego Antoniego Prussa i Mariannę żonę jego, obywateli Miasta Sokołowa, przed Aktami Miejskimi Sokołowskiemi dnia 21 marca 1708 r. Kościołowi Sokołowskiemu zapisana i na Kahale Sokołowskim loko- wana. 5. 1000 Tynfów, czyli Złp. 1250. Ta suma przez sławnego Antoniego Prussa i Mariannę żonę jego, obywateli Miasta Sokołowa, przed temiż Aktami Miejskimi Sokołowskiemi jak powy- żej Kościołowi Sokołowskiemu zapisana i na tymże Kahale Sokołowskim ulokowana została. 6. Suma 200 Złp. ks. Andrzej Zawadzki przed Aktami Miejskimi Sokołowskiemi dnia 20 stycz- nia 1690 r. Kościołowi Sokołowskiemu zapisał i na Kahale Sokołowskim ulokował. 7. Suma 1000 Złp. przez ks. Wojciecha i Urodz. Jakuba Brata rodzonego Rucińskich, ręcz- nym skryptem dnia 24 lutego 1698 roku w Sokołowie danym, a do Akt Ziemskich Dro- hickich w Sokołowie w dniu 7 sierpnia 1802 r. wniesionym Kościołowi Sokołowskiemu zapisana i na Kahale Sokołowskim ubezpieczona. 8. Suma 127 Złp. ks. Ludwik Obrąpalski przez Aktami Miejskimi Sokołowskiemi dnia 12 kwietnia 1756 r. Kościołowi Sokołowskiemu zapisał i na Kahale Sokołowskim ulokował.

Wszystkie fundusze od nr 1 zacząwszy aż do nr 8 łącznie poprzez dekret likwidacyjny między kahałem sokołowskim, węgrowskim i kredytorami masy J.W. Ogińskiego dziedzica dóbr Sokołowa z przyległościami w 1792 r. zostały uznane za likwidacyjne i podniesione je do 4800 Złp. z procentem. Umieszczone zostały razem w kasie głównej. Do 1808 r. pro- boszcz parafii sokołowskiej pobierał z Kasy Cyrkularnej Siedleckiej procent po 5/100. Wszystkie te sumy funduszowe zostały bezpowrotnie utracone przez parafię sokołowską.

1. „Suma1000 Złp. J.W. Kasper Suwczyński na Suwczynie pod Aktami Ziemskimi Liwski- mi Fra 2-da pt. Fm. Sanctorum Trium Regum 1739 anno Kościołowi Sokołowskiemu zapisał na Dobrach swoich Zaliwie dziedziczny, zabezpieczył. Później zaś ta suma z Dóbr Zaliwia podniesiona i na Dobrach Zuckow teraz dziedziczne W. Feliksa Markowskiego przeniesiona i przed Aktami Łukowskimi Fra 3-ta pt. Fm. Nativitatis Na. V. Maria 1748 zabezpieczona, od której to sumy nie wiadomo czyli Kościół pobierał procent lub nie, i teraz nie pobiera. 2. Suma 240 Złp. Urodz. Jaruzalski ręcznym skryptem dnia 25 czerwca 1785 r. w Bielanach Jarosławach datowanym, a do Akt Ziemskich Drohickich w Sokołowie dnia 7 września 1801 r. wniesionym zapisał Kościołowi Sokołowskiemu, lecz ubikcyj tej sumy nie prze- znaczył. Te zaś Dobra Bielany Jarosławy są dziedziczne sukcesorów po J.W. Andrzeju Górskim Sędzim Sądu Pokoju Powiatu Węgrowskiego. Lecz i od tej sumy nijako wiado- mo czy kiedy był procent pobierany lub nie, a teraz także nie pobiera się. 3. Suma 8000 Złp. przez J.W. Paule de Szembeki Ogińską mocą komplanacji 31 grudnia 1791 roku Altarii Świętych Aniołów Stróżów Kościoła Sokołowskiego jest zapisana, z obowiąz- kiem aby co tydzień dwie Mszy Świętych czytanych odprawiane były. Której Komplanacji do Akt Ziemski Drohickich w Sokołowie dnia 13 […] 1795 r. nastąpiło wniesienie tychże PAWEŁ GRZESZEK 186 [14] przy zapisie tej sumy nie jest wyrażona publikacya i z jakowego funduszu pochodząca, przeto od samego zapisu Kościół procentu nie pobierał i do dziś dnia nie pobiera. 4. Suma 320 Złp. J.W. Jan Krasnodębski przed Aktami Grodzkimi Drohickimi Fra 2-da pt. Diem Sexagesima 1734 anno Altarii Świętych Aniołów Stróżów Kościoła Sokołowskie- go zapisał, i na Dobrach swoich dziedzicznych Wolka Patrykozka, a teraz J.W. Teodora Hrabi Szydłowskiego zabezpieczył. Od której sumy Kościół procentu nie pobierał i do dziś dnia nie pobiera. Z przyczyny, że przez komplanację uczynioną między J.W Alek- sandrem Kurowickim i J.W. Józefem Krasnodębskim, której wniesienie do Akt Grodz- kich Drohickich Fra 2-da pt. Sanctissima Trinitatis 1750 anno, nastąpiło. Mocą której wszystkie długi tak Duchowne jako Cywilne z Dóbr Patrykoz na Dobra Kurowice prze- niesione zostały. Lecz w tej komplanacji o tej sumie Kościoła Sokołowskiego, żadnej wzmianki nie uczyniono. A zatem zdaje się, że na tejże Wólce Patrykozkiej pozostało”46. Inne źródło utrzymania parafii sokołowskiej podawał inwentarz fundi instructi w 1921 r. Stwierdzał, że były też zgromadzone sumy funduszowe: „Na potrzeby kościoła Sokołow- skiego w Banku Państwa były następujące sumy: 1. Na książce Nr 64641 w rencie państwowej rb. 300. 2. Na książce Nr 2967 w rencie państwowej rb. 100. 3. Na książce Nr 2968 w rencie państwowej rb. 800. 4. Na książce Nr 132902 w rencie państwowej rb. 118 kop. 69. Z tych sum w roku 1907 podjęto na restaurację kościoła św. Rocha rb. 641, 72 kopiejek47. Zmarła 6 kwietnia 1912 r. Julia z Telakowskich Zatkalik zapisała na budowę lub rozsze- rzenie kościoła w Sokołowie rubli sześćset, która to suma była złożona w kasie pożyczko- wo-oszczędnościowej w Sokołowie, lecz rząd polecił takową przesłać do banku Państwa, a Książki dowodowej ani żadnego dokumentu nie nadesłał. Paulina Agnieszka Skibniewska v. Sawicka zmarła 9 listopada 1905 r. w Wojewódkach Gór- nych, zapisała na potrzeby kościoła lub pobudowania nowego tysiąc rubli i 400 rubli na nabożeń- stwa żałobne za jej duszę, mające być odprawiane corocznie z procentu od powyższej sumy. Ministerstwo spraw wewnętrznych pod dn. 9 września 1914 r. za nr 7729 zezwoliło na przyjęcie tego zapisu z przekazaniem tych funduszy do specjalnych funduszów tegoż Ministerstwa, jak o tym powiadomiono Administratora Diecezji Lubelskiej papierem z dn. 7 listopada 1914 r. za nr 2500. Sumy te jednak dotychczas nie zostały przez spadkobierców przekazane. Z ofiary Jadwigi Zambrzyckiej z Kupientyna pięć tysięcy rubli danych w 1907 r. oraz innych drobnych ofiar na budowę nowego lub rozszerzenie obecnego kościoła, złożonych w Banku Handlowym w Warszawie na imię: Władysława Sobańskiego, Bolesława Graz- dowskiego i ks. Stanisława Retke na rachunku przekazowym nr 1259 w dniu 10 czerwca 1915 r. było sześć tysięcy osiemdziesiąt rubli 36 kopiejek, co obecnie z procentami winno wynosić około ośmiu tysięcy pięciuset rubli”48.

46 ADS, D 146 IV, Visitatio generalis ecclesiae parochialis sokołoviensis die 11 aprilis 1836 anno expedita, k. 444-454. 47 Kopiejka – rosyjska moneta zdawkowa, równa jednej setnej rubla. 48 ADD, ZAPS, Inwentarz fundi instructi z 1921 r, k. 1-10. UPOSAŻENIE DUCHOWIEŃSTWA PARAFII SOKOŁOWSKIEJ W XIX I XX WIEKU [15] 187 1.5. Zakończenie i wnioski W zaprezentowanym artykule omówione zostało uposażenie duchowieństwa parafii so- kołowskiej na przestrzeni XIX i XX wieku. Zwrócono w nim głównie uwagę na źródła do- chodu i ich wysokość oraz zasady eksploatacji majątku, tj. ziemi uprawnej. W skład uposa- żenia wchodziły dochody z opłat iura stolae, stypendiów mszalnych, pensji państwowych, opłat kancelaryjnych, kolędy, wypominków oraz dywidend czerpanych z gruntów ornych, pastwisk, łąk i lasów49. W 1816 r. ofiary z iura stolae wynosiły łącznie około 39 zł, co sta- nowiło 15% całego dochodu beneficjum parafii. W związku z zaistniałą sytuacją w całym Królestwie Polskim w 1865 r. władze zaborcze wprowadziły, tzw. Taksę opłat za spełnianie obrzędów religijnych i spisywanie aktów stanu cywilnego. Stosownie do niej parafia św. Michała Archanioła w Sokołowie Podlaskim znalazła się w parafii II klasy. Dzisiaj w wielu krajach stosunki społeczne tak się poukładały, że dobra majątkowe zniknę- ły lub straciły na znaczeniu, a tylko dobra wola parafian zabezpiecza utrzymanie kapłanów z ofiarowanych im funduszów, stypendiów mszalnych. Wierni, korzystając z posług sakra- mentalnych, składali ofiary na tzw. iura stolae. Na początku funkcjonowania parafii ofiary te nie miały dużego znaczenia w utrzymaniu duchownych, jednak od połowy XIX w. ich wartość znacznie wzrosła. Środki finansowe uzyskiwane przez duchownych w znacznej mierze prze- znaczano na cele kościelne i społeczne. Proboszcz czerpał pewne dochody z ofiar składanych w czasie Mszy św. oraz z kwest składanych w czasie różnych świąt. Na wysokość uposażenia wpływ miały także różnego rodzaju obciążenia, jakie duchowni składali w okresie XIX i XX stulecia, zarówno na potrzeby Kościoła, jak i państwa. Były to głównie koszty związane z bu- dową i utrzymaniem nieruchomości, świadczenia na rzecz ogólnopolskich jednostek organiza- cyjnych, ubezpieczenia osobowe i rzeczowe, świadczenia dla Watykanu, koszty wykonywania urzędów duszpasterskich oraz podatek beneficjalny i dochodowy.

Clergy remuneration of Sokolow parish in the 19th and 20th centuries Summary This article describes the clergy remuneration of Sokolow parish throughout the 19th and 20th centuries. Special attention is paid here to the source of income and its amount as well as the rules of using property, in the main farmland. Clergy remuneration included, among others, the income from fee iura stolae, mass grants, state salaries, office fees, priest’s visits, prayers for the dead, and dividends collected for farmland, grazing land, meadows and forests. Parishes or other church institutions are founded in order to deepen spiritual lives of belie- vers, however, its efficient functioning requires financial resources. Getting resources to main- tain them requires taking some legal steps which later secure their functioning. Foundations started by people or groups of people, after being approved by diocesan authorities, are called beneficiaries. Catholic donors of a church or parish benefice, so called collators and their legal purchasers, as a result of inheritance, were granted the privilege of patronage which means presenting candidates to this benefice. Local parish had good remuneration because on the basis of old privileges, it possessed its own part of land within the town Sokolow.

49 E. Wiśniowski, Rozwój organizacji parafialnej w Polsce do czasów reformacji, w: Kościół w Polsce, red. J. Kłoczowski, t. 1, Lublin 1968, s. 300.

Saeculum Christianum t. XX (2013)

Monika Ciosek WNHiS UKSW, Warszawa

Katolicyzm, nacjonalizm i polityka. Problem integralności kresów południowo-wschodnich Rzeczpospolitej w publicystyce politycznej, społecznej i religijnej katolickiego miesięcznika „Przegląd Powszechny” w latach 1918-1939

1. Działalność Towarzystwa Jezusowego na terenach etnicznie mieszanych (polsko-ukraińskich) w latach 1918-1939. Stworzenie obrządku bizantyjsko-słowiańskiego, tak zwana neounia, było ostatnim wiel- kim zadaniem realizowanym przez Towarzystwo Jezusowe na wschodnich i południowo- -wschodnich kresach II Rzeczpospolitej. Od momentu swojego pojawienia się na wschod- nich rubieżach Rzeczpospolitej w XVI wieku aż do końca lat 30-tych wieku XX losy Rusinów-Ukraińców i zakonu jezuitów przeplatały się. Elity ruskie i ukraińskie (tu przede wszystkim duchowieństwo wykształcone przez jezuitów w okresie reformy zakonu bazylia- nów w XIX wieku) zawdzięczały swoje wykształcenie właśnie Towarzystwu Jezusowemu. Nowego obrządku nie popierały jednak ani władze świeckie ani hierarchia duchowna II Rzeczpospolitej. Nie mogli poprzeć go grekokatolicy, z metropolitą Szeptyckim na czele, gdyż był on w ich opinii skierowany właściwie przeciwko temu obrządkowi, jako alternaty- wa dla zukrainizowanego grekokatolicyzmu. Rusyfikacja liturgii stała w sprzeczności z po- czuciem kulturowej odrębności grekokatolików (ludność rosyjskojęzyczna stanowiła w II RP jedynie 0,4%), kolejne rządy obawiały zaś się potencjalnej ukrainizacji neounii i tym bar- dziej nie popierały propagowania jej przez duchownych grekokatolickich. Wsparcie udzie- lone przez Stolicę Apostolską, która widziała w neounii przede wszystkim szansę na pozy- skanie w przyszłości dla katolicyzmu Rosji, okazało się niewystarczające wobec oporu państwa i większości hierarchii obu głównych obrządków1. Do roku 1937 utworzono 47 pa- rafii i wykształcono 70 kapłanów2. Wierni w najlepszym okresie rozwoju neounii, w drugiej połowie lat trzydziestych stanowili 0,08%3. Potrzeba było zatem wciąż nowych działań in- tegrujących obywateli II RP reprezentujących różne etnosy i różne wyznania.

1 H. Dylągowa, Dzieje unii brzeskiej (1596 –1918) , Warszawa-Olsztyn 1996, s. 202. 2 B. Kumor, Historia Kościoła, t.8, Lublin 2004, s. 419. 3 H. Dylągowa, Dzieje unii brzeskiej, s. 203. Kwestia ta przestała mieć znaczenie w obliczu II wojny światowej. MONIKA CIOSEK 190 Analiza zawartości numerów jezuickiego miesięcznika „Przegląd Powszechny” ma na celu ukazanie, jak historyczne relacje (przede wszystkim religijne) zakonu z ludnością ruską/ukra- ińską wpłynęły na ocenę przez zakon wydarzeń związanych z rozbudzaniem się ukraińskiego życia narodowego po obu stronach granicy z ZSRR i jak sprawy narodowościowe przedsta- wiali jezuici swoim czytelnikom w latach 1921-1939, gdy zdawano już sobie sprawę z dezin- tegracyjnych działań rozmaitych grup na kresach południowo-wschodnich. W miesięczniku zajmowano się żywo zarówno kwestią grekokatolicyzmu jak i współpracy rządu polskiego z prawosławiem (szczególnie w okresie pełnienia funkcji dyrektora Departamentu Wyznań w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego przez Franciszka Potockiego w latach 1928-1938). Polityka rządu polskiego w tym okresie była zmienna i niejednorodna, każde z trzech ministerstw odpowiedzialnych za sprawy wyznaniowo-narodowościowe (oprócz Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego także Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Ministerstwo Spraw Wojskowych) wprowadzało własne rozwiązania4. Problem, kto na kresach wschodnich stwarza prawdziwe zagrożenie dla jedności państwa, kto stanowi swoistą „piątą kolumnę”, kto wspiera nacjonalistów ukraińskich lub bolszewików, stanowił treść artykułów „Przeglądu Powszechnego” przede wszystkim w latach trzydzie- stych5. 1.2. „Przegląd Powszechny” i jego rola w debacie publicznej w międzywojniu „Przegląd Powszechny” powstał jako pismo społeczno-kulturalne z inicjatywy zakonu jezuitów w roku 1884. Realizację zamierzenia powierzono o. Marianowi Morawskiemu. Doskonale rozumiał on potrzebę stworzenia pisma skierowanego do inteligencji katolickiej i to pisma o charakterze ponadregionalnym, co antycypowało niejako jego późniejsze istnie- nie w niepodległym państwie polskim6. W Galicji nie było dotąd periodyku o takim profilu,

W 1946 roku, gdy Galicja wschodnia (bez Ziemi Sanockiej i Przemyskiej) znalazła się w ZSRR, zwołano synod Kościoła grekokatolickiego i zerwano unię brzeską włączając unitów na tych ziemiach do Cerkwi prawosławnej. Synod ten był nieważny z punktu widzenia prawa kanonicznego, nie zwołał go bowiem metropolita Slipyj, którego aresztowano, jego postanowienia wcielono jednak w życie skutecznie. H. Dylągowa, Dzieje unii brzeskiej, s. 204-205. 4 Dobrze problematykę tej zmienności pokazują dzieje „eksperymentu wołyńskiego” przeprowadzanego przez wojewodę wołyńskiego Henryka Józefskiego i analiza materiałów źródłowych przeprowadzona przez Timothy Snydera, por. T. Snyder, Tajna wojna. Henryk Józefski i polsko-sowiecka rozgrywka o Ukrainę, Kraków 2008. Początkowo (1928) uzyskiwał on od rządu wsparcie dla swojej koncepcji wspierania tożsamości ukraińskiej na Wołyniu w celu uniemożliwienia infiltracji tych ziem przez bolszewików (T. Snyder, Tajna wojna, s. 201-204). Następnie rząd, szczególnie zaś wojsko postanowiło zająć się polonizacją Ukraińców aby zapobiec rozwojowi Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów na tych ziemiach. Początkowe starania Józefskiego o autokefalię prawo- słąwia na Wołyniu zakończone sukcesem starano się przekuć na polonizację prawosławia na Wołyniu a w koń- cowej fazie rząd i wywiad wojskowy rozpoczęły akcję nawracania na katolicyzm (nie była to inicjatywa Ko- ścioła katolickiego), por. T. Snyder, Tajna wojna, s. 207-213 i 215-222. Podstawowe prace opisujące politykę rządów polskich w tym okresie to m. in. A. Chojnowskiego, Koncepcje polityki narodowościowej rządów polskich w latach 1921--1939, Wrocław 1979, M. Papierzyńskiej-Turek, Sprawa ukraińśka w II Rzeczpospolitej 1922- -1926, Kraków 1979. 5 Artykuł powstał na podstawie pracy magisterskiej Ukraina i Ukraińcy w „Przeglądzie Powszechnym 1914- -1939 pisanej pod kierunkiem dr hab. Andrzeja Żbikowskiego, obronionej w 2010 roku w Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego. W cytatach z miesięcznika zachowano pisownię oryginalną a pełną jego nazwę zastąpiono skrótem PP. 6 Szerzej o Marianie Morawskim i początkach „Przeglądu Powszechnego”: J. Tuszowski, O. Marian Morawski (1845-1901), Kraków 1932, J. Gaul, Galicja, Kraków i rok 1884, [w:] „Przegląd Powszechny” 12/2004, M. Ja- giełło, Trwałość i zmiana. Szkice o „Przeglądzie Powszechnym” 1884-1918, Warszawa 1993, M. Morawski, Cel i zadanie Przeglądu Powszechnego, PP 1/1884, t.1. KATOLICYZM, NACJONALIZM I POLITYKA... 191 nie było tam również pisma katolickiego, którego redakcja miałaby ambicję pisania o wszel- kich tematach z życia społecznego i kulturalnego, nie zajmując się jedynie kwestiami reli- gijnymi (choć starając się umieszczać wszelkie kwestie na tle katolickiego światopoglądu). Periodyzację rozwoju pisma można wyznaczyć dwojako. Pierwszym czynnikiem jest okres sprawowania funkcji redaktora naczelnego. To redaktor naczelny, szczególnie w spra- wach społeczno-religijnych kształtował dobór tematów w miesięczniku. W pierwszym okre- sie 1884-1901 redakcję sprawował o. Marian Morawski. Następnie do roku 1918 redakto- rem był o. Jan Pawelski. W roku 1919 redakcję objął o. Jan Urban, który ze wszystkich redaktorów pisma był najbardziej zainteresowany tematyką ukraińską, grekokatolicką i unijną. Funkcję redaktora naczelnego sprawował do 1933 roku7. Między rokiem 1933 a 1939 pismo miało jeszcze dwóch redaktorów naczelnych, Jana Rostworowskiego (1933- -1936) i Edwarda Kosibowicza (1936-1939)8. Zmiany tematyczne, szczególnie w dziedzinach społecznych i politycznych będą zauważal- ne jednak w ramach innego podziału czasu. Będzie on wyznaczony zmianami sytuacji poli- tycznej. Pierwszym ważnym i długim okresem będą zatem lata 1884-1914 (a nawet 1918), drugim lata 1918-1933 (do okresu kryzysu gospodarczego i wystąpień Hitlera, co wpłynęło na kwestie podejmowane przez miesięcznik) oraz trzecim lata 1933-1939. Dla tematyki ukraiń- skiej periodyzację warto byłoby wyznaczyć uwzględniając cezurę roku 19219. Czasopisma społeczno-kulturalne, z jakimi, poza prasą katolicką, można porównywać „Przegląd Powszechny” nie miały w odrodzonej Polsce wielkiego udziału w rynku praso- wym. Nigdy nie przekraczały 5% ogółu wydawanej prasy. Najpoczytniejszym tego typu pismem były „Wiadomości Literackie” Grydzewskiego. Ich maksymalny nakład wynosił 14 000 egzemplarzy. „Przegląd Powszechny” był, do czasu przekształcenia w miesięcznik „Tęczy”, jedynym miesięcznikiem katolickim skierowanym do inteligencji. Głównym spo- sobem dystrybucji czasopisma była prenumerata. Wzrost nakładu (z 1000-1400 w latach 1901-1918 do maksymalnego poziomu z 1925 roku – 2600 egzemplarzy) i objętości uzyska- no dzięki staraniom Jana Urbana, w 1922 roku wynosił on 1800 egzemplarzy, w 1923 już 240010. W okresie 1933-1939 nakład nie przekroczył 1500 egzemplarzy11. Zbyt niska – jak na potencjał – popularność miesięcznika wynikać mogła z różnych czynników: złego dobo- ru współpracowników świeckich, nie dość dobrej rubryki kulturalno-literackiej, pewnej nie- chęci do jezuitów, która trwała w społeczeństwie. Być może wpływ na to miał również ostry zakaz poruszania tematów politycznych, co w II Rzeczpospolitej musiało być niezwykle trudne i owocować mniejszą aktualnością poruszanych tematów12. Tematyki politycznej nie dało się jednak unikać zupełnie, okres redakcji Jana Urbana nadał pismu rys nieco bar- dziej polemiczny. Działalność Jana Urbana była ukierunkowana zdecydowanie na sprawy unii kościelnej, zabiegał on bardzo o rozwój neounii na Podlasiu, polemizował z rozwiąza-

7 Z. Jakubowski, Przegląd Powszechny 1884-1985, Warszawa 1987, s. 82. Jan Urban został nastąpenie redak- torem rocznika „Oriens” (1933-1939) ukierunkowanego wyłącznie na sprawy chrześcijaństwa wschodniego oraz możliwej unii kościołów wschodnich z Rzymem. 8 Ibidem, s. 82. 9 Dla tematyki ukraińskiej, która będzie przedmiotem badań w tej pracy periodyzacje należy wyznaczyć inaczej: pierwszy okres to 1884-1914, drugi 1914-1921 oraz trzeci 1921-1939. 10 Z. Jakubowski, op. cit., s. 81-83. 11 Loc. cit. 12 A. Paczkowski, Prasa polska 1918-1939, Warszaw 1980, s. 258 MONIKA CIOSEK 192 niami rządowymi dowartościowującymi – nadmiernie jego zdaniem – prawosławie, ze szkodą dla grekokatolicyzmu. Z tych pozycji bronił również praw religijnych Ukraińców. Był autorem większości artykułów, które będą przedmiotem analizy w tym szkicu.

2. „Piąte Kolumny” na Kresach Lektura „Przeglądu Powszechnego” z lat dwudziestych i trzydziestych ujawnia wśród rozmaitych tematów społeczenych narastający konflikt polsko-ukraiński. W sferze wyzna- niowej – a ten właśnie aspekt konfliktu najbardziej interesował redakcję pisma – ujawnia się to w kilku dłuższych polemikach oraz komentarzach do artykułów pojawiających się zarów- no w prasie polskiej jak i ukraińskiej, dotyczących stosunku państwa do grekokatolicyzmu. Jest to właściwie znany od samego początku dziejów unii kościelnej wątek poczucia nierów- nouprawnienia tego katolickiego wszakże obrządku w katolickim kraju. Wyznawcy, w prze- ważającej części ukraińscy, odczuwali trudności jako ukierunkowane nie tyle antyobrządko- wo, co antynarodowo. Bardzo łatwo było włączyć krytykę tego stanu w głosy piewców odwiecznej martyrologii ukraińskiej na ziemiach polskich. Redakcja katolickiego pisma postanowiła nie pozostawić tego wątku bez komentarza. Tematyka jedności wyznaniowej i równouprawnienia wiernych różnych obrządków wbrew obawom związanym z obserwowanym wówczas przenikaniem się wyznań i tenden- cji nacjonalistycznych, zdominowała artykuły poświęcone sprawom kresowym. Głównym, nieomal jedynym publicystą specjalizującym się w tej tematyce był już wówczas Jan Urban, redaktor pisma od 1919 roku. Dzięki jego polemikom, czynionym nieco wbrew pierwotnym założeniom pisma, które zasadniczo miało od nich stronić, poznajemy ówczesny stosunek prasy polskiej, szczególnie prasy konserwatywnej do problemu unii na wschodnich kresach Rzeczpospolitej. Zarysowuje się w niej wizja unitów, a szczególnie powstającego wówczas obrządku neounickiego (bizantyjsko-słowiańskiego) jako ukraińskiej (względnie białoru- skiej na Podlasiu) „piątej kolumny” na wschodzie kraju – podlegającej wpływom nacjonali- stów. Zarówno wierni, jak i hierarchowie z metropolitą Szeptyckim na czele traktowani są jako otwarci bądź potencjalni sprzymierzeńcy ruchu nacjonalistycznego Ukraińców, z zasa- dy wrogo nastawieni do Polski i Polaków. Jan Urban wielokrotnie będzie walczył w swoich tekstach z tą wizją, choć nie tylko on. W tę obronę Ukrainy i Rusinów jako „elementów” polskości wpisują się nawet artykuły poświęcone literaturze, konkretnie zaś cykl Ukraina w poezji Słowackiego Adriana Czermińskiego (PP, t. 183-184, 185). Wobec niekonsekwent- nej polityki kolejnych rządów w stosunku do mniejszości ukraińskiej, białoruskiej i litew- skiej pismo będzie w tym okresie w opozycji do rządu, redakcja uważała bowiem, że ta niejasność i niestałość wzmaga konflikty (choć unikać będzie jednoznacznej i bezpośredniej krytyki rządu, częściej krytykować będzie konkretne wystąpienia posłów, bądź daną partię). Wskazana zostanie w miesięczniku również inna „piąta kolumna” na ziemiach wschod- nich. Będą nią wyznawcy prawosławia, wzięci zresztą przez rząd pod opiekę, która obejmo- wała nie tylko starania o autokefalię, ale również stworzenie wydziału teologii prawosław- nej przy Uniwersytecie Warszawskim w 1925 roku oraz ogólnie dobre stosunki z polską hierarchią prawosławną (stosunki z hierarchią grekokatolicką były zaś obdarzone dużym stopnień nieufności i wymuszonej lojalności)13. Jezuiccy autorzy, a szczególnie Jan Urban,

13 B. Kumor, Historia Kościoła t. 8, Lublin 2004, s. 418, 423. KATOLICYZM, NACJONALIZM I POLITYKA... 193 nie mogli zostać obojętni wobec tego zachowania władz oraz wobec samego prawosławia, które starało się pozyskiwać nowych wiernych w granicach Rzeczypospolitej. Była to oczy- wiście ludność z terenów wschodnich (oraz z Zakarpacia), która ze względów historycznych łatwo podlegać mogła zmianom wyznania, jej przyjmowanie prawosławia było równie uprawnione historycznie i logicznie jak przyjmowanie unii. Tereny Polesia, Podlasia, Wołyń oraz Zakarpacie (w większości wówczas czechosłowackie) stały się wówczas terenem mi- syjnym zarówno dla Cerkwi prawosławnej jak i grekokatolickiej. Jan Urban starał się poka- zać, że prawosławie nie jest „naszym”, polskim wyznaniem i wspieranie go (żeby wyelimi- nować wpływy rosyjskie, które zresztą w trzydziestych latach skończyły się ze względu na sytuację Cerkwi w ZSRR) jest oczywistością ze względów politycznych, ale w ogólnym rozrachunku pozostaje jedynie „mniejszym złem”. Przy rozpatrywaniu artykułów poświęco- nych tej tematyce nie sposób pominąć również kwestii politycznych, które są ich tłem. Tendencja do postrzegania Cerkwi prawosławnej jako „piątej kolumny” na kresach wschodnich ujawnia się już przed 1921 rokiem. Rzeczywisty konflikt między dwoma wy- znaniami na kresach ujawnił się na łamach jezuickiego miesięcznika w 1916 roku. Opisano z oburzeniem, jak w momencie wywiezienia ks. metropolity Szeptyckiego biskup prawo- sławny Eulogiusz natychmiast celebrował we Lwowie nabożeństwo w cerkwi unickiej (choć mógł w świątyni prawosławnej) uroczystą liturgię. Kapłanów grekokatolickich, którzy nie zdecydowali się na porzucenie kościoła katolickiego wywożono (zwłaszcza antyrosyjskich Ukraińców)14. O Cerkwi prawosławnej jako instytucji wrogiej unii, wrogiej w stosunku do Polaków na kresach, ale również w stosunku do Ukraińców i Białorusinów pisze Jan Urban otwarcie w artykule Kościół a cerkiew na naszych wschodnich rubieżach (PP 1919): Nie tylko dzięki szczepowej odrębności od Polaków, ale i dzięki temu właśnie odrębnemu obrządkowi ludność ruska (małoruska i białoruska) stanowi element łatwiej poddający się politycznymi obyczajowym wpływom schizmatyckiej i odwiecznie wrogiej nam Moskwy15. Powoli przestawano postrzegać jako największy problem kwestię polskości wyznawców katolicyzmu na Chełmszczyźnie, czy Podlasiu, Jan Urban podkreślał zresztą, że brak jedno- ści obrządkowej może zniwelować konflikty narodowościowe a uświadomnić jedność wy- znaniową. Akcentował wyraźnie konieczność (polityczną) stworzenia polskiej organizacji cerkiewnej (prawosławnej). To w tym okresie znajduje swój wyraz jego teza o możliwej nielojalności prawosławnych, w przeciwieństwie do zakładanej lojalności ukraińskich uni- tów (lojalności łączonej przede wszystkim z lojalnością wobec Kościoła powszechnego, nawet nie w stosunku do państwa a w stosunku do polskich współwyznawców). Po 1921 problem ten możemy na łamach pisma obserwować z dwu stron: pierwsza to polemiki i inne wypowiedzi w obronie obrządku wschodniego (podyktowane niechęcią reszty prasy do gre- kokatolicyzmu), druga to zwracanie uwagi rządzących na zbyt pochopne – zdaniem redakcji „Przeglądu” – wspieranie prawosławia w Polsce. 2.1. Polityka narodowościowa państwa a misja Kościoła na Kresach Opozycja redakcji wobec postępowania władz II RP ujawniła się po raz pierwszy przy referowaniu kwestii powrotu do Lwowa metropolity Szeptyckiego w 1923 roku, po jego

14 E. Matzel, Sprawozdanie z ruchu religijnego, naukowego i społecznego: Kościół unicki, PP 1916, t. 129, s. 288- -290, cytat s. 288. W tym i kolejnych przypisach zastosowano numerację tomów (nie zaś numerów) ze względu na ciągłą numerację stron zastosowaną w dostępnych wydaniach archiwalnych. 15 J. Urban, Sprawozdanie...: Kościół a cerkiew na naszych wschodnich rubieżach, PP 1919, t. 143-144, s. 430. MONIKA CIOSEK 194 wyjeździe w 1921 (zabiegał w Europie o uznanie suwerenności Zachodnioukraińskiej Repu- bliki Ludowej na terytorium Galicji Wschodniej, był również w Rosji, sprawdzając możli- wości zjednoczenia Cerkwi prawosławnej z grekokatolicką). Władze polskie skierowały wagon, w którym jechał z zamiarem dotarcia do Lwowa, do Poznania . Przetrzymywano go tam 24 godziny, następnie po rozmowie z prezydentem Wojciechowskim pozwolono mu na powrót do Lwowa (złożył deklarację lojalności wobec państwa polskiego). Jan Urban nie opowiada się bezpośrednio ani po stronie rządu, ani po stronie zwolenników metropolity, podkreśla jednak, że rząd poddał w wątpliwość swoją umowę ze Stolicą Apostolską (rząd starał się o to, by Watykan odwołał metropolitę, a ten zaś o powrót do Małopolski). Autor artykułu czyni aluzje, że tego typu postępowanie przypomina rządy zaborców i poleca, jak najszybsze załagodzenie tej przykrej sprawy „ku możliwie największemu zadowoleniu całej ludności Małopolski”16. W kolejnym numerze miesięcznika, przy okazji rozważań o trzechsetnej rocznicy śmierci niezwykle istotnego dla sprawy unijnej patrona – św. Jozafata Kuncewicza, Jan Urban bardzo jasno definiuje swoje stanowisko wobec prawosławia oraz polityki rządu wobec tego wyznania: Jesteśmy tego przekonania, że nie zwiąże się ani z Polską, ani z kulturą zachodnią tej części kresowej ludności, która się karmi dotąd strawą duchowną, daną jej przez odszcze- pieńcze Bizancjum i odśrodkowemu ciążeniu tej ludności nie zaradzi ani intensywne poloni- zowanie kraju, ani też czuła opieka, jaką rządy polskie usiłują okazywać prawosławiu, gdy zajmują się urządzaniem prawosławnych diecezyj, konsystorzy, otwieraniem fakultetów teo- logicznych w Warszawie. Nie uciekając się do żadnych przymusowych nawracań według tradycyj carskich, należy prawosławie zostawić samemu sobie bez szczególnej rządowej opieki, oprócz tej, jaka się należy wyznawcom jego w charakterze zwykłych obywateli [...] A już nadewszystko nie wolno urzędowej Polsce utrudniać w jakikolwiek sposób Kościołowi katolickiemu spełnienia jego misji na kresach17. W innym artykule, dotyczącym między innymi kwestii uniwersytetu ukraińskiego i ustaw językowych dla mniejszości Jan Urban podkreśla, że karygodne jest stałe zaniedbywanie na kresach Kościoła katolickiego przy stale rosnącym wsparciu dla prawosławia. Posuwa się nawet do opinii, że zapewniając prawa mniejszościom należałoby również zapewnić je jesz- cze jednej mniejszości na Kresach – czyli Polakom. 2.2. Grekokatolicyzm i neounia Z dużym poparciem zarówno „Przeglądu Powszechnego” jak i Kościoła spotykały się w tym okresie wszelkie wysiłki zmierzające do jedności z prawosławiem poprzez doprowa- dzenie do stopniowego zbliżenia, w czym pomóc miała neounia (obrządek bizantyjsko-sło- wiański miał mniej „zachodnich” naleciałości niż grekokatolicyzm). Wspierano powstawa- nie nowych zakonów unickich – jak kontemplacyjnego zgromadzenia Studytów, które założył metropolita Szeptycki jeszcze w 1914, a które skutecznie odnowiono po wojnie dopiero około 1924 roku18. Mimo to postulowano również konieczność wsparcia Rosji w ob- liczu głodu, a przede wszystkim wspierania prześladowanego kleru prawosławnego. „Anty-

16 J. Urban, Sprawozdanie...: Sprawa powrotu metropolity Szeptyckiego, PP 1923, t. 159, s.273. 17 J. Urban, Św. Jozafat Kuncewicz a chwila obecna, PP 1923, t. 160, s. 103. 18 J. Urban, Sprawozdanie... Wznowienie starego monachizmu w Cerkwi ruskiej, PP 1924, t. 162, s. 278-280. KATOLICYZM, NACJONALIZM I POLITYKA... 195 prawosławność” czy nawet antyrosyjskość jezuickiego pisma nie wydaje się wobec tego ani jednoznaczna, ani fundamentalistyczna. W artykule z 1928 roku Postępy unji na Kresach wschodnich Jan Urban opisywał sytu- ację katolików obrządku wschodniego jako poprawiającą się, ale niedoskonałą. Jako pozy- tywne wymienił zwiększanie się liczby parafii, unormowanie sytuacji Kościoła grekokato- lickiego w prawie kościoła powszechnego (pełnomocnictwa dla biskupów grekokatolickich) oraz w prawie państwowym (konkordat zawarty przez Rzeczpospolitą w 1925 roku). Jako stała krytyka powraca jednak w tekście kwestia braku poparcia dla akcji unijnej w kołach rządowych – autor posuwa się tu nawet do zarzutu, że dla kół rządowych bardziej pożądany jest swoisty bizantynizm, który sprawia, że prawosławie szybciej ulega wpływom władzy świeckiej niż Kościół katolicki obrządku wschodniego. Ta podatność na wpływ miałaby według Jana Urbana sprawiać, że łatwiej będzie wykorzystywać w rozgrywkach politycz- nych cerkiew prawosławną niż grekokatolicką19. Dzięki polemikom Jana Urban z ówczesną prasą i popularnymi opiniami zyskujemy ob- raz stosunku niektórych środowisk do kwestii zarówno nowej unii kościelnej, jak i do pro- blemu ukraińskiego. W artykule O misję religijną na Kresach Wschodnich (PP 1929 t. 184) Jan Urban tak ocenił stosunek większości Polaków do unii na kresach (także do wskrzesza- nia unii): Jeżeli wtedy (przed 1923 rokiem – M. C.) myślano u nas cokolwiek o prawosławiu, to myśl ta przybierała przedewszystkiem ten wyraz: „tylko nie taka unja, jak w Galicji!20. Obawa przed separatyzmem ukraińskim płynącym z umacniania się obrządku wschod- niego i jego roli w ideologii narodowej była zatem zbyt duża, żeby dostrzec korzyści w wy- miarze ogólnoludzkim, czy chrześcijańskim. Jednocześnie, kiedy chodzi o neounię na Podlasiu i Wołyniu, zarysowuje się ciekawy spór między prasą polską a ukraińską. W tej ostatniej krytykowano Polaków (katolików obrządku rzymskiego), którzy próbując tworzyć na Wołyniu i Podlasiu obrządek katolicko-słowiański zabrali się do „nie swojej roboty” i mają marne efekty21. Również głosy z prasy polskiej prze- niknęły do wspomnianego artykułu Jana Urbana. Dowiadujemy się, że prasa lewicowa odno- siła się do zabiegów unijnych obojętnie bądź niechętnie, prasa prawicowa pisała rzadko i po- wierzchownie, a zdarzało się, że określano neounię jako „niebezpieczną robotę”. Najwięcej poświęcono temu tematowi uwagi w prasie wileńskiej (choć biskupi wileńscy J. Matulewicz i R. Jałbrzykowski wspierali działalność zjednoczeniową). W jednym z dzienników (autor nie podał w którym, określił go natomiast: „hołdujący ideologii nacjonalistycznej”) pisano, że wskrzeszanie unii jest wręcz szkodliwe dla narodu polskiego. Rolą narodu jest bowiem niesie- nie na wschód cywilizacji zachodniej (poprzez polskość) a unia nie zbliża do polskości a jedy- nie utrwala podziały. Unię oceniono jako błąd przeszłości, którego w żadnym razie nie należy powtarzać. Jan Urban pisze zaś w odpowiedzi, że „w szczególności misyj katolickich nie wolno pojmować jako funkcji żadnego narodowego imperializmu.” Misjonarz powinien za- tem głosić nie w języku, który chce zaszczepić na danym terenie, ale jego obowiązkiem jest głoszenie w takim języku, w którym ludzie mówią i chcą słuchać. Wypływa stąd, że „[...] pojmowanie naszego katolickiego powołania na wschodzie, jako szerzenia polskości jest nie

19 J. Urban, Postępy unji na Kresach wschodnich, PP 1928, t.178, s.108-112. 20 J. Urban, O misję religijną na Kresach Wschodnich, PP 1929, t. 184, s. 131 . 21 Ibidem, s. 137. MONIKA CIOSEK 196 do przyjęcia”. Kościół nie jest powołany do bronienia jakiegokolwiek języka wbrew ludności, nie jest też powołany do obrony żadnej narodowości „wbrew tendencjom nurtującym w niej samej”22. Była to wyraźna aluzja do faktu polonizowania się Białorusinów i części Ukraińców pod wpływem języka polskiego stosowanego w kościele, czy edukacji religijnej. Język polski często sami grekokatolicy uważali za pożądany i potrzebny, traktując go jak język sacrum. Cytowany przez J. Urbana dziennik to prawdopodobnie „Słowo Wileńskie”, które w kolejnych numerach pozwoliło sobie nawet na określenie, że wysyłanie na kresy misjonarzy unii to zdra- da stanu i wypraszało ich „za bolszewicką granicę”23. W innym artykule ujawnił się stosunek do nowej unii prorządowej „Gazety Polskiej”, która wobec postulatów rozszerzania katolickiego obrządku wschodniego miała napisać o „nieprzebierającej w środkach propagandzie obrządku wschodniego Kościoła ka- tolickiego” działającej na szkodę Cerkwi prawosławnej24. Popieranie prawosławia traktowa- no już wtedy (rok 1930) w kategoriach oczywistej racji stanu, w przeciwieństwie do unii, o której sądzono, że wzmaga nacjonalizm ukraiński. Dla prasy świeckiej to właśnie misjo- narze neounii byli na Kresach „piątą kolumną”. Różnice zdań na temat akcji unijnej między niektórymi nurtami politycznymi a Kościo- łem katolickim były rzeczywiście duże. O ile Jan Urban w swoich polemikach przede wszystkim starał się bronić akcji unijnej jako słusznej i zgodnej z racją stanu, o tyle jego oponenci posuwali się argumentów takich jak zarzucanie Kościołowi niedotrzymywania konkordatu (w którym nie jest wymieniony żaden „czwarty” obrządek – jak określano neo- unię)25. W 1932 roku w jednym z przemówień minister Jędrzejewicz uznał akcję unijną już nie tylko za sprawę wewnętrzna Kościoła katolickiego, ale – ze względu na terytorium, które miała objąć – również sprawę rządu. Uznano ją już oficjalnie za niezgodną z konkor- datem i podkreślono, że „czwarty” obrządek (a zatem neounia) sprzeciwia się interesom państwa. Komentarz Jana Urbana można za uznać za typowy zarówno dla jego stylu jak i dla właściwej jezuitom dyplomacji w stosunkach z władzami: [...] mamy zbyt wielkie zaufanie do rozsądku przedstawicieli naszej władzy państwowej, byśmy mogli przypuścić, że zechcą oni dopuszczać się takiego anachronizmu, by mieli naśla- dować Józefa II w roli legislatora liturgicznego i w jego zakrystjańskich funkcjach26. Problem stosunku do prawosławia powracać będzie na łamach miesięcznika tym częściej, im jaskrawsze będzie wspieranie go przez rząd. Temat ten zostanie podjęty w odniesieniu do powstania autokefalicznej cerkwi ukraińskiej, przy kwestii odrębności łemkowszczyzny i orientacji „staroruskiej” wśród Łemków27 oraz wzajemnych (prawosławno-katolickich) oskarżeń o prozelityzm na kresach, czy w sprawie rewindykacji prawosławnego majątku cer- kiewnego (świątyń przed likwidacją unii w latach 1864-1875 należących do Kościoła katolic- kiego). Oddanie majątku przejętego na rzecz Cerkwi miało być według Jana Urbana spraw- dzianem lojalności prawosławia wobec państwa polskiego28.

22 J. Urban, O misję religijną..., s. 144-145. 23 J. Urban, Sprawozdanie....: Polemika o akcję unijną na kresach, PP 1930, t. 187, s. 322. 24 J. Urban, Nasz stosunek do prawosławia w Polsce, PP 1930, t. 185, s. 370. 25 J. Urban, Sprawozdanie...: Rozwój akcji unijnej na Kresach Wschodnich, PP 1931, t. 192, s. 253. 26 J. Urban, Sprawozdanie...: O akcję misyjną w obrządku wschodnim, PP 1932, t. 193, s. 264. 27 Catholicus (Adorjan Divéky), Propaganda schizmy na Rusi Zakarpackiej, PP 1925, t. 166, s. 30-31. 28 J. Urban, Sprawozdanie...: Sprawa rewindykacji kościołów na Kresach, PP 1930, t. 185, s. 114. KATOLICYZM, NACJONALIZM I POLITYKA... 197 Spory między opcją łemkowską-ukraińską a łemkowską-prawosławną (ogólnie: nie- -ukraińską, skłaniającą się częściowo ku prorosyjskości) i „staroruską” (katolicką) przywo- ływano „Przeglądzie Powszechnym” trzykrotnie. Jan Urban zauważył, że zarówno rusyfika- cja jak i ukrainizacja uczyniły wśród Łemków postępy oraz, że w tej sytuacji „nie jest rzeczą Kościoła forsować tę ukrainizację, ale czy można żądać od niego walki z nią?”29. W kolej- nym artykule ten sam autor podkreślił, że na terenie Łemkowszczyzny krzyżują się rozmaite koncepcje i wpływy polityczne, silne są opcja proukraińska i prorosyjska (ks. Jaworski, który uznawał przynależność Łemków do narodu rosyjskiego), występuje też opcja łem- kowska. Co ciekawe w 1935 roku Jan Urban wszystkie trzy uważał za utworzone sztucznie, szczególnie zaś orientację łemkowską. Przywoływał również orędzie administratora apo- stolskiego Łemkowszczyzny, ks. Maściucha, który wzywał Łemków do jedności obywatel- skiej z RP oraz do dobrych stosunków z Polakami. Dzięki artykułom Jana Urbana możemy prześledzić ukraińską recepcję tego orędzia. Była zasadniczo nieprzychylna lub negatywna: „Batkiwszczyna” określiła to jako „klin wbi- ty w narodowość ukraińską”30. Nie może to dziwić, pokazuje jednak dobrze, że publicyści „Przeglądu Powszechnego” byli w swoich poglądach osamotnieni. Przy dokładnej lekturze możemy również zauważyć ewolucję poglądów Jana Urbana. W 1939 roku recenzując książki A. Bartoszczuka Łemkowe zapomniani Polacy oraz Krysty- ny Pieradzkiej Na szlakach Łemkowszczyzny Jan Urban bardzo negatywnie ocenił starania pierwszego autora o udowodnienie na podstawie brzmienia nazwisk polskiego pochodzenia Łemków, pozytywnie oceniając pracę Pieradzkiej, która – jak stwierdza – mimo iż pisała z pobudek patriotycznych zasadniczo stwierdzała, ze „Łemkowie są Łemkami”31. Jezuicki autor był wówczas skłonny przychylić się raczej do opcji łemkowskiej, z wykluczeniem ukraińskiej, co pokazuje również, że sam daleki był od łatwego oddawania ukraińskiej inte- ligencji pola w przypadku ludności przynależącej do obrządku wschodniego. Nie tylko prawosławie przedstawiane było jako możliwie niezgodne z racją stanu, ale również nacjonalistyczne (ukraińskie) tendencje wśród grekokatolików. Stąd bardzo nega- tywna, motywowana zarówno politycznie jak i religijnie, ocena starań o stworzenie prawo- sławnej autokefalicznej cerkwi ukraińskiej W październiku 1921 odbył się w Kijowie pierw- szy sobór Ukraińskiej Autokefalicznej Cerkwi Prawosławnej. Relacjonując zaistniałą sytuację (a jest to jeden z niewielu artykułów poświęconych w miesięczniku sprawom na Ukrainie sowieckiej), Jan Urban pisze, że przede wszystkim ukraińską prawosławną inteli- gencją kierowała zrozumiała chęć wyrwania się spod wpływu patriarchatu moskiewskiego, narzuconego po 1687 roku (przedtem oficjalne zwierzchnictwo sprawował patriarcha Kon- stantynopola). Gdyby zwołany w tym celu wszechukraiński synod ograniczył się jedynie do tego aspektu, byłoby to słuszne. Jan Urban krytykuje jednak posunięcia niezgodne z prawem kanonicznym (wyświęcenie bez udziału biskupa nowego metropolity – Wasyla Łypkiwśkie- go i nowych biskupów), wprowadzanie zmian w prawie cerkiewnym. Kluczowe dla prześle- dzenia kwestii relacji polsko-ukraińskich jest zaś zdanie, w którym publicysta „Przeglądu” zwraca uwagę na zagrożenie „zarażenia wywrotowemi tendencjami” Cerkwi grekokatolic- kiej, szczególnie unitów „radykalnych”. Określa tak nacjonalistów ukraińskich wyznania

29 J. Urban, Sprawozdanie...Trudności z Łemkowszczyzną, PP 1934, t. 202, s.346-349, cytat s. 349. 30 J. Urban, Nowy Administrator Apostolski Łemkowszczyzny, PP 1935, t. 206, s. 142-146. 31 J. Urban, Przegląd Piśmiennictwa, PP 1939, t. 223 s. 159. MONIKA CIOSEK 198 grekokatolickiego próbujących zawłaszczyć Cerkiew i wykorzystać ją w planach politycz- nych32. Wszelki nacjonalizm w Cerkwi grekokatolickiej Jan Urban oceniał jako szkodliwy dla państwa – źródeł ich upatrywał zaś bądź w „ukrainizmie”, bądź „moskalofilii”33. Stosu- nek zatem do łączenia w jakikolwiek sposób sprawy ukraińskiej z religią w latach dwudzie- stych był negatywny – zarówno kiedy czyniła to z pobudek antyukraińskich prasa polska, jak i wtedy kiedy próbowali to robić sami Ukraińcy (niezależnie od wyznania i rzeczywi- stych intencji) 34. Wobec tych wypadków żywa pozostawała kwestia umacniania unii wśród ludności ukra- ińskiej i obrony neounii na Podlasiu zarówno wobec samych Ukraińców jak i wobec Pola- ków. W kolejnych latach przyszło konserwatywnemu „Przeglądowi Powszechnemu” bronić akcji unijnej nowymi argumentami. Przede wszystkim wobec „psychozy” w stosunku do akcji unijnej (tak określił to Jan Urban w artykule Jeszcze o obrządku bizantyńskim, PP 1932, t. 194), doszukiwania się antypolskich intryg (niemieckiej i czeskiej) redakcja jezuic- kiego miesięcznika oraz przedstawiciele Kościoła zdecydowali się na przypomnienie kato- likom właściwej postawy wobec sprawy narodowej. Po ogłoszeniu w „Gazecie Warszaw- skiej” 1 lutego 1932 memoriału Towarzystwa Opieki nad Kresami, złożonego episkopatowi Polski Jan Urban napisał: Memorjał ten, natchniony ideologią nacjonalistyczną, traktuje Kresy jako objekt polonizacji, i akcje unijną zwalcza przedewszytskiem dlatego, że w niej upatruje przeszkodę do swego celu. Powstał ów memorjał pod widocznym wpływem artykułów p. Jeśmana, drukowanych już wcze- śniej w dziennikach Stronnictwa Narodowego. Szczegółowe rozpatrywanie tego dokumentu po- mijamy wobec tego, że punkt wyjścia jego jest nie do przyjęcia w Kościele katolickim35. W podobnym duchu wypowiedział się w liście pasterskim skierowanym do duchowień- stwa diecezji siedleckiej. Stwierdził, że źródłem ataków na akcję neounijną jest „polityka niezdrowego nacjonalizmu” skierowana przeciw Kościołowi »bo on nas zdradza, nie chce razem z nami innym narodom wydzierać ich języka macierzystego, gwałcić ich zwyczaje, tradycje, przywiązania«”36. „Przegląd Powszechny” przywoływał jednak nie tylko głosy prounijne. W jednym z arty- kułów cytowany jest Henryk Łubieński, który krytykuje akcję unijną. Choć jasno odcinał się

32 J. Urban, Anarchia cerkwi na Ukrainie i niebezpieczeństwo przeszczepienia jej wśród Unitów, PP 1923, t. 159, s. 85-94. 33 Por.: „Cerkiew ruską toczy rak nacjonalizmu […] a właściwie naraz dwóch nacjonalizmów […]. Jeden z nacjo- nalizmów, konserwatywniejszy, ogląda się dziś na metropolię warszawską, jako na oporę prawosławia i rosyjskości w Polsce; drugi swem lewem okiem zezuje aż stronę Kijowa, gdzie powstała nowa, pozbawiona prawdziwych biskupów, ale zukrainizowana i krańcowo zeświedczona i zdemokratyzowana cerkiew Łypkowskiego” J. Urban, Szkodliwe nurty w diecezji ruskiej przemyskiej PP 1927, t. 175, s. 198. 34 Jan Urban powtórzy to jeszcze w 1925 roku: „Niebezpieczeństwo dla wiary katolickiej unickiego ludu występu- je obecnie w innej, trzeba powiedzieć – groźniejszej od dawnego niebezpieczeństwa schizmy , postaci. Po drugiej stronie kordonu granicznego, za Zbruczem, istnieje sowiecka Ukraina, w której dawne carskie prawosławie uległo głębokiemu przeobrażeniu. Od patrjarchatu moskiewskiego oderwała się tak zwana autokefalna cerkiew ukraińska, która sama sobie nadała hierarchję nieważną, bo samozwańczą, ale wprowadziła też do liturgji, na miejsce języka cerkiewnego język ludowy i zdemokratyzowała się w swym ustroju i metodach aż do zatracenia najważniejszych prawd chrześcijaństwa. Czy w czasach rozbudzonego nacjonalizmu, jakiemi są nasze, nie stanowi to pokusy wiel- kiej dla agitatorów ukrainizmu, by przeszczepiać ten ruch i do Galicji?J. Urban, Sprawozdanie... Z cerkwi unickiej w Małopolsce, PP 1925, t. 168, s. 363-364. 35 J. Urban, Sprawozdanie...: Jeszcze o obrządku bizantyńskim, PP 1933, t. 194 s. 122. 36 J. Urban, Około akcji unijnej na kresach wschodnich, PP 1932, t. 194, s.389. KATOLICYZM, NACJONALIZM I POLITYKA... 199 od obozu nacjonalistycznego i postulował liczenie się z potrzebami językowymi wiernych nawet w obrządku łacińskim, jako główny kontrargument podaje niepotrzebne drażnienie prawosławnych i wystawianie na próbę ich lojalności obywatelskiej. 2.3. Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny w publicystyce „Przeglądu Powszechnego” Problem prawosławia znajdzie się na łamach jezuickiego miesięcznika jeszcze raz, w 1939 roku, inspirowany dekretem prezydenta z 18 listopada 1938 „O stosunku Państwa Polskiego do Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego”. Dekret komentowany był w ówczesnej prasie jako chwalebny powrót do polityki Jagiellonów wobec Cerkwi prawosławnej (legali- zacja hierarchii prawosławnej przez Władysława IV, umowa hadziacka) i modelu dawnej świetności Rzeczpospolitej. Według publicysty „Czasu”, przywołującego dekret i odległe tło historyczne, zaprzepaszczeniem tego wszystkiego miała być unia. Jan Urban ( już jako redaktor „Oriensu” a nie „Przeglądu”) jeszcze raz zabiera głos w tej sprawie. Artykuł Jagiel- lonowie wobec prawosławia i unii jest obszernym omówieniem argumentów z „Czasu” wraz z podaniem kontrargumentów. Główną tezą artykułu jest próba pokazania po raz kolej- ny, że to nie unia była szkodliwa dla polskiej racji stanu i że konsekwentne jej wprowadzenie dałoby więcej pożytku niż próby oddzielania prawosławia od Moskwy. Warto podkreślić, że stosunek do prawosławnych i prawosławia, mimo zmieniających się warunków nadal nie był jednak wyłącznie negatywny. W drugim artykule będącym uzupeł- nieniem tej polemiki (Unia brzeska a polska racja stanu, PP 1939, t. 221) Jan Urban precy- zuje raz jeszcze swoje stanowisko wobec prawosławia – należy podtrzymywać prestiż Cer- kwi wobec jej własnych wiernych (wbrew sekciarstwu i bezbożnictwu) oraz wspierać cerkiew materialnie. Jednocześnie państwo nie ma obowiązku „sztucznego podtrzymywania jedności wbrew pewnym emancypacyjnym ruchom narodowym”. O rozwoju prawosławia (m. in. związku z powstaniem wydziału teologii prawosławnej na Uniwersytecie Warszawskim) tak pisał Jan Urban: Żeby nikt nie posądził nas, że my się tem martwimy dodaję, że nawet ze stanowiska katolic- kiego wolimy mieć do czynienia z prawosławiem silniejszem, lepiej zorganizowanem, z klerem bardziej wykształconym i moralniejszym, niż z mnóstwem sekt, ciemnotą i chaosem [...] należy nawet w obcem wyznaniu cenić więcej ład i porządek, które są pierwiastkami dodatnimi i ka- tolickiemi i inowiercom, pozostającym w swem wyznaniu w dobrej wierze, dają więcej środków do utrzymania się na pewnym poziomie życia religijnego i moralnego, niż cerkiew znajdująca się w upadku, rozbiciu, toczona przez sekciarstwo albo niemoralność swych ministrów37. W końcu lat dwudziestych i w latach trzydziestych wyraźnie widziano w „Przeglądzie Powszechnym” jeszcze jedną „piątą kolumnę” na kresach wschodnich. Była nią partia ko- munistyczna, agitująca zarówno młodzież ukraińską jak i białoruską. Wojciech Wasiutyński zauważył tę tendencję na marginesie rozważań o szkolnictwie wyznaniowym. Problemem, który widział był brak autorytetu Cerkwi prawosławnej na kresach – co prowadzić miałoby młodzież w stronę komunizmu38.

37 J. Urban, O misję religijną na Kresach Wschodnich, PP 1929, t. 184, s. 132. 38 W. Wasiutyński, Szkoła wyznaniowa a jednolitość państwa, PP 1937, t. 215, s. 202. MONIKA CIOSEK 200 3. Zakończenie Polemika wokół tego, które wyznanie jest tak naprawdę „piątą kolumną” na Kresach i ja- kie środki podejmowane wobec Ukraińców/Rusinów (a także Białorusinów, Łemków czy ludności niepolskiej, nieokreślonej narodowo – „Tutejszych”) są zgodne z racją stanu, było jednym z najważniejszych wątków w szeroko podejmowanej tematyce kresowej w jezuic- kim miesięczniku. Linia „Przeglądu” była dość jasna – unia jest dobra dla Polski, bo jest włączaniem w obszar oddziaływania katolicyzmu, a katolicyzm jest nieodłącznym elemen- tem polskiej racji stanu. Ostatnie stwierdzenie jest jedynym, które łączyło głównego publi- cystę „Przeglądu Powszechnego” zajmującego się tą tematyką – Jana Urbana z publicystami konserwatywnymi. Jan Urban propagował w swoich artykułach tezę, która zasadniczo była nie do przyjęcia dla ówcześnie rządzących, czy też ubiegających się o to ugrupowań. We- dług Jana Urbana podstawą polityki wobec ludności niepolskiej miał być katolicyzm – ro- zumiany przede wszystkim jako wychodzenie naprzeciw potrzebom duchowym ludności, nie zaś jako element polskiej tradycji czy tradycji konserwatywnej. Katolicyzm był rozu- miany jako powszechna droga do pokoju i jako taki był polską racją stanu. Kościół według tej koncepcji nie miał prawa być narzędziem polonizacji – przeciwnie miał umożliwić lud- ności wychowanie religijne i kult w takim języku, który był jej najbliższy. Nie było to rów- noznaczne z wprowadzaniem wszędzie języka miejscowego, o czym dobrze wiedział Jan Urban. Ludność niepolska, szczególnie białoruska wielokrotnie wolała język polski w litur- gii, traktując go jako element sacrum. Szerzenie grekokatolicyzmu wśród ludności ukraińskiej bądź o niesprecyzowanym poczu- ciu narodowym również nie musiałoby oznaczać ukrainizacji gdyby cerkiew grekokatolicka nie została w latach trzydziestych uwikłana w ideologię nacjonalistyczną (choć wydaje się, że było to wówczas nie do uniknięcia). Wykorzystywanie Cerkwi do szerzenia „ukrainizmu” było podstawowym zarzutem wobec Ukraińców, zarówno związanych z Cerkwią jak i do ukraińskich polityków. Mimo to Jan Urban prawie do końca bronił Cerkwi unickiej oraz po- stępowania metropolity Szeptyckiego, które ponoć wprawiało w konsternację nawet brata me- tropolity Stanisława. Konsekwentnie jednak bronił przed ukrainizacją białoruskie Podlasie, forsując tezę, że obrządek bizantyńsko-słowiański powinni wprowadzać na tych terenach mi- sjonarze specjalnie do tego przygotowani, nie zaś unici z Galicji. Uzasadniał to specyfiką ob- rządku (większa bliskość z prawosławiem niż z galicyjskim grekokatolicyzmem), różnicą ję- zykową i kulturową. Nie wynikało to, jak się wydaje, z rozczarowania jezuickiego autora unią i grekokatolicyzmem w wydaniu ukraińskim, a jedynie z głębokiego przekonania, że więcej pożytku dla samej akcji unijnej przyniesie wykształcenie nowych, nie spaczonych ideą ukra- ińską misjonarzy, odpowiadających na potrzeby miejscowej ludności. Koncepcje Jana Urbana i dyskurs proponowany przez pismo były oparte na doświadcze- niu misyjnym i znajomości stosunków narodowościowych i wyznaniowych na kresach Rzeczpospolitej, nie zaś na przeważających w publicystyce każdych czasów, stereotypach. Być może były to koncepcje politycznie zbyt idealistyczne, jednak bezwzględnie publicyści „Przeglądu Powszechnego” w swoich propozycjach starali się konsekwentnie bronić zarów- no katolicyzmu jak i wolności mniejszości narodowych zamieszkujących II Rzeczpospolitą. Nieoczywiste i niecodzienne wówczas było także głębokie zrozumienie przez środowisko „Przeglądu” potrzeby różnorodności obrządkowej w łonie katolicyzmu oraz obrona tej kon- cepcji mimo narastających konfliktów i nieufności. Ich poszukiwanie czynnika dezintegru- KATOLICYZM, NACJONALIZM I POLITYKA... 201 jącego Kresy wykraczało poza ówczesne analizy prasowe a dalekowzroczność i koherent- ność wizji była, jak się wydaje, większa również niż niespójna i zmienna polityka organów rządowych na kresach południowo-wschodnich.

Catholicism, nationalism and politics. Problem of intergity of south-eastern borderlands of the Polish Republic in political, social and religious articles published in catholic monthly “Przegląd Powszechny” 1918-1939. Summary “Przegląd Powszechy” was a catholic monthly founded and edited by the Jesuits since 1884, addressed above all to the intelligentsia. Its scope was initially limited to Galicia, after 1918 it became an all-Polish magazine. Due to the long-term presence of the Order of Jesuits on the Polish lands, including the south-eastern borderlands of the Polish Republic, as well as the works on promoting unity between the Catholic and the Orthodox Churches, the members of the Order were able to engage with the issues of the Ukrainians (mainly the Greek-Catholics). The following generations of Jesuits took advantage of this knowledge in order to evangelize people. After 1918, it was the publicists from the “Przegląd Powszechny” was one of the best informed about ethnic and religious issues in the multi-ethnical lands, which in the end (after 1921) formed part of the Second Polish Republic. The present article is about the way in which the Catholic intelligentsia in 1918- 1939 used to perceive ethnic issues, based on the attitude of publicists from the monthly towards the Ukrainian issue. The quotations from the articles published in the monthly show above all that the need of development of the Ukrainians as a separate nation was seen and accepted, although only to some extent, without being a separate state. The greatest value was attributed to the reinforcement of the spiritual development of the nation, within the framework of the Greek Catholic Church, which meant strong support for the development of this rite and, generally, to all forms of unity of the Eastern Church and Rome. However, even before 1918 the need for Polish-Ukrainian reconciliation was already seen, e.g. in 1914 the Ukrainian and Polish intellectuals were polled on questions concerning the Ukrainian issue. The need of equal rights and care of the state towards all citizens was underlined in particular towards the Ukrainian people. It was believed that the guarantee of peace in the state was above all possible by guaranteeing the development of Eastern Catholic Rites, which were not supported by the government at that time, and by stopping the politicisation of the Greek Catholicism as well as the Ukrainian issue in general (the formation of an independent Ukrainian statehood was perceived as a threat for peace and facilitation for the Bolshevik activity). A detailed analysis of the articles devoted to the Ukrainian issues and the analysis of the polemics with the conservative press, the Ukrainian press and the government side, quoted in the monthly, point to the contemporary differentiation of views as far as the Ukrainian matter was concerned. What is worth noticing, is the knowledge about the Ukrainians and non-standard solutions to the aggravating nationality conflicts proposed by the Jesuit redactors of the monthly, which went far beyond the average journalism of that time.

Saeculum Christianum t. XX (2013)

Jacek Soprych WNHiS UKSW, Warszawa

Diecezja Tarnowska i jej struktura organizacyjna w 1933 roku, czyli w chwili objęcia rządów biskupa Franciszka Lisowskiego

Biskup Franciszek Lisowski1 obejmując katedrę tarnowską podjął się dzieła kontynuowa- nia już 150-letniej, bogatej historii tej diecezji. Jej początki związane są z osobą austriackie- go cesarza Józefa II, który stosując praktykę faktów dokonanych, postawił Warszawę, Kra- ków i Rzym właśnie w takiej sytuacji, kiedy dekretem z dnia 20 września 1783 roku na ziemiach Galicji utworzył diecezję tarnowską. Kanoniczna erekcja diecezji dokonana zosta- ła 13 marca 1786 roku bullą papieża Piusa VI In suprema beati Petri cathedra2. Biskup F. Lisowski zasiadł na katedrze jako dziesiąty Pasterz Kościoła tarnowskiego3. Przejął diecezję po ponad trzydziestoletnich rządach biskupa Leona Wałęgi, któremu przyszło reorganizo- wać Kościół lokalny. Zastał znacznie rozbudowaną sieć parafialną: erygowanych zostało przez bpa Wałęgę ponad sześćdziesiąt parafii, utworzono kilka nowych dekanatów, wybudo- wano prawie dziewięćdziesiąt kościołów. Tak powiększona sieć placówek duszpasterskich wymagała zwiększonej liczby obsługującego ją duchowieństwa. W tym celu biskup Wałęga założył Małe Seminarium i otoczył szczególną troską Wyższe Seminarium Duchowne, co już za jego życia przyniosło widoczne rezultaty w postaci znacznie zwiększonej liczby du- chowieństwa diecezjalnego4. Biskup Lisowski obejmując diecezję miał ponad pięciuset ka-

1 Bp Franciszek Lisowski (ur. 1 X 1876, zm. 3 VI 1939) – Pochodził z Cieszanowa. Studia teologiczne rozpoczął we Lwowie. Kontynuował je na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie, gdzie 19 VIII 1900 r. otrzymał święcenia kapłańskie. 15 V 1902 r. uzyskał doktorat teologii i filozofii. Po powrocie do kraju był wikariuszem i katechetą. W latach 1912-1933 związany był z Uniwersytetem Jana Kazimierza we Lwowie, gdzie był wykładowcą a na- stępnie dziekanem Wydziału Teologicznego. W tychże latach związany był z lwowskim seminarium, gdzie pełnił funkcje prefekta, wicerektora a następnie rektora. Od 1916 r. był już profesorem zwyczajnym. Pius XI mianował go biskupem tytularnym Mariammae i pomocniczym lwowskim. Abp B. Twardowski konsekrował go 7 X 1928 r. w katedrze lwowskiej. 27 I 1933 r. papież mianował go biskupem tarnowskim. 25 V 1933 r. odbył się ingres do tar- nowskiej katedry. Por. A. Nowak, Słownik Biograficzny Kapłanów Diecezji Tarnowskiej 1786-1985, t. 1, s. 36-39; Bp Franciszek Lisowski (nekrolog), „Currenda”, 8/1939, s. 112-119; B. Kumor, Lisowski Franciszek (1876-1939), w: PSB, t. 17, s. 472-473. 2 B. Kumor, Diecezja tarnowska. Dzieje ustroju i organizacji 1786-1985, Kraków 1985, s. 472. 3 Nie licząc pierwszego biskupa nominata Jana Duwala, który nie zdążył objąć katedry, biskupami tarnowskimi byli: 1. Florian Amand Janowek Janowski (1786-1801), 2. Grzegorz Ziegler (1822-1827), 3. Ferdynand hr. Chotek (1830-1831), 4. Franciszek Pistek (1831-1835), 5. Franciszek Abgaro Zachariasiewicz (1835-1840), 6. Józef Woj- tarowicz (1840-1850), 7. Józef Alojzy Baron Pukalski (1851-1885), 8. Ignacy Łoboz (1886-1900), 9. Leon Wałęga (1901-1933). 4 S. Budzik, Działalność duszpasterska biskupa Leona Wałęgi (1901-1933), mps, Lublin 1977, s. 136-144; 202. JACEK SOPRYCH 204 płanów5 i milion wiernych świeckich. Papież Pius XI w bulli wystosowanej do Kapituły Kościoła katedralnego, Duchowieństwa i Ludu miasta i Diecezji Tarnowskiej z okazji jego nominacji na Biskupa Tarnowskiego napisał: polecamy wam w Panu, abyście Tegoż Fran- ciszka, wybranego na Waszego Biskupa, jako Ojca i Pasterza dusz waszych pobożnie przy- jęli i należną czcią otoczyli, zbawiennym jego upomnieniom i rozkazom byli posłuszni i usza- nowanie mu okazywali, aby on znalazł w was pobożnych synów a wy w nim mieli życzliwego ojca ku wzajemnej radości6.

1. Podział administracyjny i wierni Polska międzywojenna leżąca w centrum Europy, na pograniczu dwóch odmiennych sys- temów ustrojowo-politycznych, była zarazem sąsiadem dwóch największych potęg ówcze- snej Europy i kilku mniejszych państw, z którymi stosunki układały się nie zawsze w sposób zadowalający. Wpisany w obwód 5534 km granic, obszar Polski międzywojennej wynosił 388,6 tys. km2. Były to terytoria o powierzchni 260 tys. km2, niegdyś wchodzące w skład imperium carskiego; 80 tys. km2 należało w latach zaborów do Austro-Węgier, zaś 48,6 tys. km2 – do byłego zaboru pruskiego7. Społeczeństwo Polski międzywojennej należało do większych społeczeństw ówczesnej Europy. W ciągu dwudziestolecia 1918-1939 wzrosło ono z około 26 mln do ponad 35 mln osób8. W administracji kościelnej potrzebna była reorganizacja, zwłaszcza, gdy upadła politycz- na granica zaborcza austriacko-rosyjska na Wiśle. Po zmianach granic z 1880 i 1886 roku niektóre odcinki pozostawiały nadal wiele do życzenia. Na pograniczu południowo-wschod- nim diecezja przemyska wciskała się pod sam Tarnów, podczas gdy parafie południowo- -wschodnie były zbyt oddalone od jej stolicy. Również ziemie północno-wschodnie diecezji w rejonie Kolbuszowej i Baranowa Sandomierskiego potrzebowały ponownego rozpatrzenia – ciążyły bowiem geograficznie i historycznie ku Sandomierzowi9. Ważne ustalenia dla tej sprawy reorganizacyjnej Kościoła polskiego w formującym się Państwie Polskim podjęła sesja episkopatu Polski, odbyta pod przewodnictwem prymasa kardynała Edmunda Dalbora w Gnieźnie w dniach 26-30 sierpnia 1919 roku. Zlecono wów- czas przygotowanie ogólnopolskiego projektu reorganizacji Kościoła w Polsce. Sprawą tą zajął się biskup podlaski Henryk Przeździecki, który konsultował te kwestie z wszystkimi ordynariuszami. Tylko dwóch biskupów postulowało o zmiany, m.in. biskup tarnowski Leon Wałęga. Bolesław Kumor cytuje przesłaną odpowiedź biskupa Wałęgi, który stwierdził, iż diecezja tarnowska co do liczby ludności i obszaru jest normalną i nie potrzebuje podziału. Stolica diecezji leży mniej więcej w centrum diecezji, więc wszelka zmiana byłaby nieko-

5 504 diecezjalnych i 52 zakonnych; Por. Schematismus Dioecesis Tarnoviensis 1933, s. 138, 141. 6 Archiwum Diecezji Tarnowskiej, Odpis bulli papieża Piusa XI z dnia 20 IV 1933 r. do Kapituły, Duchowieństwa i Ludu Diecezji Tarnowskiej informujący o mianowaniu F. Lisowskiego Biskupem Tarnowskim, w: Akta personalne biskupa F. Lisowskiego. 7 J. Osica, Walka o granice II Rzeczypospolitej, w: Z dziejów Drugiej Rzeczypospolitej, red. A. Garlicki, Warsza- wa 1986, s. 71. 8 J. Żarnowski, Społeczeństwo i kultura II Rzeczypospolitej, w: Z dziejów Drugiej Rzeczypospolitej, red. A. Gar- licki, Warszawa 1986, s. 290. 9 B. Kumor, Diecezja Tarnowska. Dzieje ustroju i organizacji, s. 154. DIECEZJA TARNOWSKA I JEJ STRUKTURA ORGANIZACYJNA W 1933 ROKU... 205 rzystną. Co więcej niektóre parafie z diecezji przemyskiej, bez porównania bliższe Tarnowa niż Przemyśla, mogłyby być do diecezji tarnowskiej przydzielone10. Ważnym głosem w tej sprawie były też ustalenia konferencji biskupów metropolii lwow- skiej zebranej w Przemyślu 26 lutego 1924 roku11, które stały się podstawą dyskusji na ple- narnej sesji episkopatu Polski, zebranego w Częstochowie w dniach 2-3 lipca 1924 roku. Ustalone tam projekty weszły do Propositum delimitationis z 16 sierpnia 1925 roku, a na- stępnie do papieskiej bulli Vixdum Poloniae unitas z 28 października 1925 roku12. Papież Pius XI na mocy bulli zreorganizował ustrój metropolitalny w Państwie Polskim. Do istniejących metropolii w Gnieźnie (utworzonej w 1000 r.), we Lwowie (utworzonej w 1375 r.) i w Warszawie (utworzonej w 1818 r.) dołożył dwie: w Krakowie i Wilnie. Została podtrzy- mana unia aeque principaliter Gniezna i Poznania, którą zawiązano w 1821 roku. Wszystkim pięciu metropoliom zostały wyznaczone nowe granice. Zgodnie z życzeniem episkopatu, me- tropolie miały przyczyniać się do integracji państwa i narodu. Pierwsza prowincja kościelna Gniezno-Poznań objęła swymi granicami dwie archidiecezje (gnieźnieńską i poznańską) i dwie diecezje (chełmską i włocławską). Największa terytorialnie i ludnościowo metropolia war- szawska posiadała archidiecezję warszawską i pięć diecezji (łódzką, sandomierską, lubelską, siedlecką i płocką). Nowo utworzona metropolia wileńska otrzymała archidiecezję wileńską oraz dwie diecezje (łomżyńską i pińską). Staropolska metropolia lwowska łączyła w swych granicach diecezję łucką na Wołyniu z zaboru rosyjskiego, archidiecezję lwowską i diecezję przemyską z zaboru austriackiego. Nowoutworzona metropolia krakowska łączyła trzy zabo- ry: austriacki z diecezjami krakowską i tarnowską, rosyjski z diecezjami kielecką i często- chowską oraz pruski z diecezją katowicką13. Bulla ta wydzieliła z diecezji tarnowskiej 6 pa- rafii z dekanatu tymbarskiego na korzyść diecezji krakowskiej i jedną parafię z dekanatu wielopolskiego na rzecz diecezji przemyskiej, a otrzymała łącznie 31 parafii z ponad 90 tys. wiernych. Zmiany te wprowadził w życie nuncjusz apostolski w Polsce arcybiskup Wawrzy- niec Lauri dekretem Quum novam z dnia 11 listopada 1925 roku14. Biskup Franciszek Lisowski, obejmując diecezję tarnowską, zastał 28 dekanatów, 268 pa- rafii i ośrodków filialnych na powierzchni ok. 9 tys. 2km . Tworzyły ją 44 miasta i 1308 wsi. Położona była na terenie ówczesnego województwa krakowskiego z kilkoma parafiami leżą- cymi na terenie województwa lwowskiego: Cmolasem, Kolbuszową, Ostrowami Tuszowski- mi, Trzęsówką, Niwiskiem, Kupnem i Baranowem. Diecezję zamieszkiwało 936 tys. katoli- ków obrządku łacińskiego, 42 tys. obrządku greckiego, 83 tys. Żydów i ok. 3 tys. ateistów15.

10 Ibidem, s. 155. 11 Postanowiono powiększyć diecezję tarnowską o 27 parafii z diecezji przemyskiej o łącznej liczbie 75000 wier- nych i 42 kapłanów, ale wyraźnie zaznaczono, że Biecz, o który toczyła się walka i Binarowa powinny zostać przy Przemyślu. 12 B. Kumor, Diecezja Tarnowska. Dzieje ustroju i organizacji, s. 158. 13 B. Kumor, Historia kościoła VIII. Czasy współczesne 1914-1922, Lublin 2004, s. 392-393. 14 B. Kumor, Diecezja Tarnowska. Dzieje ustroju i organizacji, s. 158-159. 15 Schematismus Dioecesis Tarnoviensis 1933, s. 138; 141. JACEK SOPRYCH 206 Tab. 1. Liczba katolików w diecezji tarnowskiej według poszczególnych dekanatów na początku i na końcu rządów bpa F. Lisowskiego.

Liczba w roku: 1933 1939 Lp. Dekanat kato- niekato- kato- niekato- parafii parafii lików lików lików lików 1. baranowski 8 28808 1791 8 30144 1456 2. biecki 12 33850 1247 12 35837 1099 3. bobowski 9 24541 1227 10 26150 1218 4. bocheński 10 38369 3436 10 39226 3385 5. brzeski 9 29059 2321 10 30947 2206 6. czchowski 13 31280 1146 13 33418 1075 7. dąbrowski 14 55931 4298 17 59259 4647 8. dębicki 7 29537 3363 7 34780 3534 9. gorlicki 10 42487 3287 10 44167 3366 10. grybowski 11 35710 1303 11 30389 3226 11. kolbuszowski 8 32842 1940 8 33219 1975 12. limanowski 11 36894 1680 11 38596 1551 13. lipnicki 11 34628 1525 12 36862 1401 14. łącki 12 39003 1276 14 44787 1585 15. mielecki 9 41403 5368 9 43548 4608 16. nowosądecki 12 72528 14725 14 77477 14820 17. pilzneński 9 33904 1258 9 33944 1012 18. radłowski 9 30925 1324 10 31775 946 19. radomyski 8 25328 2053 9 26112 1714 20. ropczycki 7 23072 1333 7 25486 2309 21. starosądecki 11 46737 4382 12 51074 4838 tarnowski 22. 3 38481 22045 4 47334 19901 miejski tarnowski 23. 12 39152 174 12 38219 206 zamiejski 24. tuchowski 10 37470 1771 11 40322 1778 25. tymbarski 10 22316 473 10 23777 408 26. uścieński 7 22216 442 7 24238 391 27. wielopolski 7 26414 926 7 27076 911 28. wojnicki 9 24939 348 9 26328 408 RAZEM 268 977966 86445 283 1034491 85974 Źródło: Schematismus Dioecesis Tarnoviensis 1933; Rocznik Diecezji Tarnowskiej 1939.

Warto tu wspomnieć, że za rządów biskupa Lisowskiego miały miejsce dwie drobne zmiany administracyjne. Pierwsza – na mocy dekretu Kongregacji Konsystorialnej Fideles pagorum z dnia 28 listopada 1936 roku, dwie wioski Ispina i Krzykówka zostały wyłączone z diecezji krakowskiej i przyłączone do parafii Grobla w diecezji tarnowskiej. Wykonawcą dekretu nuncjatura uczyniła Biskupa Tarnowskiego, który w piśmie z dnia 2 lutego 1937 roku, przesłanym na ręce proboszcza parafii Grobla ks. Józefa Bukowca, zarządził: że DIECEZJA TARNOWSKA I JEJ STRUKTURA ORGANIZACYJNA W 1933 ROKU... 207 wszystkich mieszkańców wsi Ispiny i Krzykówki, przynależących do kościoła w Zabierzo- wie, przyłączył z dniem 2 lutego na stałe do kościoła parafialnego w Grobli. Druga – na skutek zmian granicznych w Państwie Polskim, nuncjusz Filippo Cortesi dekretem z dnia 23 grudnia 1938 roku zlecił Biskupowi Tarnowskiemu jurysdykcję nad parafią Leśnica z diecezji spiskiej, przyłączoną częściowo w roku 193816.

2. Kapituła katedralna Kapituła kanoników, katedralna lub kolegiacka, jest kolegium kapłanów, którego zada- niem jest sprawowanie bardziej uroczystych czynności liturgicznych w kościele katedral- nym lub kolegiackim. Kapituła katedralna wypełnia ponadto zadania zlecone jej przez prawo lub przez biskupa diecezjalnego17 – taką definicję daje nam obowiązujący od 1983 roku Kodeks Prawa Kanonicznego. Początki tej instytucji przypadają na wiek XI i XII, kiedy to podjęto próbę przywrócenia życia wspólnotowego prezbiterów. W tym okresie kapituła katedralna, dzięki dokonanej refor- mie prezbiteriów biskupich, stała się ciałem doradczym, współpracującym z biskupem w za- rządzie diecezją. W wyniku tej reformy, dokonanej na synodzie rzymskim przez papieża Mi- kołaja II w 1059 roku, kapituły otrzymały osobowość prawną, a niedługo potem przyznano kapitułom prawo wyboru biskupa, co potwierdził Sobór Laterański II w 1139 roku18. Ważnego usystematyzowania zadań i roli kapituł dokonał Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 roku, promulgowany przez papieża Benedykta XV. Kapituła miała udział w rządzeniu diece- zją, stanowiła senat i radę biskupa. Biskup w określonych przypadkach miał obowiązek zasię- gać ich rady, np. przy powoływaniu nowych parafii, ustanawianiu i usuwaniu egzaminatorów i proboszczów konsultorów czy zmiany w beneficjach. W wypadku śmierci biskupa diecezjal- nego kapituła wybierała wikariusza kapitulnego, który był rządcą diecezji aż do czasu wyzna- czenia nowego biskupa przez Stolicę Apostolską. Jej zadaniem była także troska o uroczysty kult liturgiczny w kościele katedralnym19. Charakter kapituł katedralnych istotnie się zmienił z chwilą powołania rad kapłańskich, które przejęły od nich miano senatu biskupiego. Ostatecz- nej reformy kapituł dokonał nowy Kodeks Prawa Kanonicznego z 1983 roku. Dzieje tarnowskiej kapituły rozpoczęły się 17 kwietnia 1400 roku, kiedy to biskup kra- kowski Piotr Wysz podniósł kościół parafialny Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Tar- nowie do godności kolegiaty i erygował przy niej kapitułę kolegiacką. Kapituła ta przetrwa- ła do czasu utworzenia diecezji tarnowskiej i podniesiona została do rangi kapituły katedralnej. Z chwilą zniesienia diecezji tarnowskiej, po śmierci bpa Floriana Amanda Ja- nowskiego w 1801 roku, papież Pius VII przeniósł kapitułę do Kielc, gdzie erygowano die- cezję kielecką, a jej pierwszym biskupem został ks. Wojciech de Boża Wola Górski, dotych- czasowy prepozyt tarnowskiej kapituły. Tenże papież bullą Studium paterni affectus 20 września 1821 roku erygował diecezję tyniecką wraz z kapitułą, którą w roku 1826 przenie- siono do Tarnowa. Kapituła liczyła trzech kanoników prałatów i czterech kanoników gre-

16 B. Kumor, Diecezja Tarnowska. Dzieje ustroju i organizacji, s. 159-161. 17 KPK z 1983 r., kan. 503. 18 J. Borucki, Kapituła katedralna i rada kapłańska – stary i nowy senat biskupa diecezjalnego. Podstawy histo- ryczno-prawne, w: „Studia Włocławskie”, 9/2006, s. 245. 19 Por. KPK z 1917 r., kan. 391-422. JACEK SOPRYCH 208 mialnych20. Zgodnie z przepisami prawa kościelnego każda kapituła musiała mieć swoje statuty zatwierdzone przez biskupa. Tak było też z kapitułą tarnowską. W dwudziestoleciu międzywojennym nowa rzeczywistość odrodzonego Państwa Pol- skiego, nowy wówczas Kodeks Prawa Kanonicznego, który wszedł w życie w 1918 roku oraz konkordat polski z 1925 roku domagały się nowej redakcji statutów. Zostały one za- twierdzone w 1931 roku przez bpa Wałęgę i w nieco zmienionej redakcji w 1936 roku przez bpa Lisowskiego. Warto tu wspomnieć, że od 1936 roku prepozytami tarnowskiej kapituły byli wybierani biskupi pomocniczy21. Biskup Franciszek Lisowski, obejmując diecezję, w pierwszym liście skierowanym do duchowieństwa swej diecezji, zwrócił się też do kapituły, uznając ją za swe ciało doradcze: Przewielebnej Kapitule, Dostojnemu memu Senatowi, wyrażam podziękę gorącą za serdecz- ne powitanie mnie zaraz po nominacji i proszę bardzo o pomoc w mych rządach diecezji22. W 1933 roku skład tarnowskiej kapituły katedralnej przedstawiał się następująco: prałatury: prepozyt ks. Józef Bąba (od 19 III 1916 r. do 10 VI 1936 r.), dziekan ks. Franciszek Wal- czyński (od 1922 r. do 12 VII 1937 r.), scholastyk ks. Władysław Mysor (od 1922 r. do 16 I 1943 r.); kanonie: ks. Kasper Mazur (od 11 VII 1916 r. do 5 VII 1936 r.) i bł. ks. Roman Sitko (od 20 VIII 1922 r. do 17 X 1942 r.) 23.

Tab. 2. Skład personalny kapituły katedralnej w Tarnowie w latach 1933-1939.

Stanowisko w kapitule Lp. Imię i nazwisko Kanonik Scholastyk Dziekan Prepozyt gremialny 1. ks. Józef Bąba 1887-1936 1916-1936 2. ks. Franciszek Walczyński 1896-1937 1916-1922 1922-1937 3. ks. Kasper Mazur 1916-1936 4. ks. Władysław Mysor 1917-1943 1922-1943 5. ks. Stanisław Bulanda 1922-1949 1946-1948 6. ks. Józef Lubelski 1922-1943 1938-1943 7. ks. Roman Sitko 1922-1942 8. bp Edward Komar 1936-1943 1936-1943 9. ks. Jan Bochenek 1936-1976 1944-1976 10. ks. Julian Piskorz 1937-1954 1944-1954 Źródło: SDT 1933-1939; por. A. Nowak, SBKDT 1786-1985, t. 1, Tarnów 1999, s. 75-76.

20 Statut Kapituły Katedralnej w Tarnowie zatwierdzony przez bpa Wiktora Skworca dnia 22 XII 2001 r., „Curren- da” 4/2001, s. 534. 21 B. Kumor, Diecezja Tarnowska. Dzieje ustroju i organizacji, s. 397; 399. 22 List pasterski bpa Franciszka Lisowskiego z dnia 3 V 1933 r. do duchowieństwa swej diecezji z okazji ingresu do katedry tarnowskiej, „Currenda”, 6/1933, s. 55. 23 B. Kumor, Diecezja Tarnowska. Dzieje ustroju i organizacji, s. 406-460. DIECEZJA TARNOWSKA I JEJ STRUKTURA ORGANIZACYJNA W 1933 ROKU... 209 Z nominacji bpa Lisowskiego prepozytem kapituły został bp Edward Komar (od 10 VI 1936 r. do 29 IX 1943 r.), a dziekanem ks. Józef Lubelski (od 1938 r. do 1 I 1943 r.)24. Uro- czystej instalacji ks. infułata Lubelskiego dokonał ks. bp Franciszek Lisowski w katedrze dnia 27 listopada 1937 roku, a niecały miesiąc później, 20 grudnia 1937 roku, odbyła się instalacja kanonika ks. dra Juliana Piskorza25. Na terenie diecezji tarnowskiej, oprócz kapituły katedralnej istniejącej od 1400 roku, istniały kapituły kolegiackie: przy parafii św. Małgorzaty w Nowym Sączu (1448-1791), św. Wawrzyńca w Wojniczu (1465-1786) oraz Wszystkich Świętych w Bobowej (1529-1791). Należy zaznaczyć, że w 1933 roku te kapituły kolegiackie nie funkcjonowały. Z chwilą utworzenia diecezji tarnowskiej zostały zniesione przez rządy józefińskie, a ich uposażenie przejęte zostało przez Fundusz Religijny26. Z tych trzech, 8 grudnia 1996 roku, reerygowano kapitułę nowosądecką27. Powołana została jeszcze nowa kapituła kolegiacka w Bochni. Bi- skup Tarnowski Wiktor Skworc na 750-lecie powstania parafii św. Mikołaja w Bochni – 6 grudnia 2003 roku, podniósł kościół do godności kolegiaty i erygował przy nim kapitułę28.

3. Opactwa i klasztory, zgromadzenia zakonne Po odzyskaniu niepodległości życie zakonne otrzymało pełną akceptację i poparcie. Wie- my, że położenie Kościoła za Józefa II było gorsze niż w protestanckich Prusach. Odcięto biskupów i zakony od kontaktu z Rzymem, poddano kontroli pisma papieskie, sądownictwo w sprawach małżeńskich przeniesiono na sądy świeckie. Wprowadzono regulację parafii, ograniczono liczbę świąt, zakazywano kapliczek przy drogach, zmieniano porządek pogrze- bów i nabożeństw, zmieniano brzmienie składu apostolskiego. Proboszczowie musieli z am- bon obwieszczać rozporządzenia rządowe. A przede wszystkim zniesiono 74 klasztory, głównie kontemplacyjne, zabierając ich majątki29. Zdawano sobie sprawę z wielkich zasług zakonów w zakresie przetrwania, zachowania i rozwoju wielu wartości narodowych w okre- sie niewoli. Tam gdzie kasowano polskie klasztory, znikały równocześnie prężne ośrodki polskiej kultury narodowej. Ważnym dokumentem, który uchylił antyzakonne prawodaw- stwo państw zaborczych, był konkordat z 1925 roku. Zezwalał on na bezpośrednią i pełną komunikację między zakonami w Polsce a ich przełożonymi w Rzymie lub poza granicami kraju, zwalniał nowicjuszy i kleryków z odbywania służby wojskowej. Zakony otrzymały osobowość prawną i mogły nabywać majątki, co pozwoliło też na rozwój placówek. Zakony ślubujące ubóstwo zostały zwolnione z płacenia podatku za domy mieszkalne30. Biskup Franciszek Lisowski, przychodząc do diecezji tarnowskiej, zastał rozwinięte ży- cie zakonne. Ta diecezja znacznie różniła się pod tym względem od innych diecezji Rzeczy- pospolitej, gdzie wiele klasztorów, zwłaszcza w XIX wieku zostało zlikwidowanych. Na

24 Ibidem, s. 306, 422; por. A. Nowak, SBKDT 1786-1985, t. 1, Tarnów 1999, s. 34. 25 Por. Nasza Spawa, 49/1937, s. 690; 52/1937, s. 735. 26 B. Kumor, Diecezja Tarnowska. Dzieje ustroju i organizacji, s. 381. 27 Dekret bpa Józefa Życińskiego z dnia 8 XII 1996 r. erygujący Kapitułę Kolegiacką przy Bazylice św. Małgorzaty Dziewicy i Męczennicy w Nowym Sączu, „Currenda”, 1/1997, s. 20. 28 Dekret bpa Wiktora Skworca z dnia 6 XII 2003 r. nadający Bazylice św. Mikołaja w Bochni tytuł kolegiaty i ery- gujący przy niej Kapitułę Kolegiacką pw. Matki Bożej Różańcowej, „Currenda”, 4/2003, s. 520. 29 M. Kukiel, Dzieje Polski porozbiorowe (1795-1921), Londyn 1993, s. 51. 30 B. Kumor, Diecezja Tarnowska. Dzieje ustroju i organizacji, s. 625. JACEK SOPRYCH 210 terenie diecezji tarnowskiej prowadziły swoje klasztory następujące zakony męskie: bernar- dyni, cystersi, jezuici, kapucyni, karmelici, reformaci, filipini, misjonarze, redemptoryści i saletyni oraz żeńskie: bernardynki, klaryski, urszulanki, albertynki, dominikanki, felicjan- ki, franciszkanki, józefitki, niepokalanki, sercanki, Sacré Coeur, służebniczki dębickie i sta- rowiejskie oraz siostry miłosierdzia31. Warto wspomnieć, że wspomnianym klasztorom pod- legały placówki duszpastersko-wychowawcze. Najwięcej, bo ponad trzydzieści prowadziły służebniczki dębickie i starowiejskie32. Wspomnianym klasztorom podlegały placówki duszpastersko-wychowawcze. Ilustruje to niżej dołączona tabela.

Tab. 3. Liczba placówek zakonów i zgromadzeń zakonnych na terenie diecezji tarnowskiej w okresie rządów bpa F. Lisowskiego.

Zakony i zgromadzenia zakonne w diecezji tarnowskiej

Liczba placówek w roku: Lp. Męskie 1933 1939 1. Bernardyni 1 1 2. Cystersi 1 1 3. Jezuici 2 2 4. Kapucyni 1 1 5. Karmelici 1 1 6. Reformaci 2 2 7. Filipini 1 1 8. Misjonarze 2 2 9. Redemptoryści 1 1 10. Saletyni 1 1

Liczba placówek w roku: Lp. Żeńskie 1933 1939 1. Bernardynki 1 1 2. Klaryski 1 1 3. Urszulanki 2 2 4. Albertynki 2 4 5. Dominikanki 5 6 6. Felicjanki 6 6 7. Franciszkanki Rodziny Maryi 7 7 8. Józefitki 3 6 9. Niepokalanki 1 1 10. Sercanki 2 2 11. Sacré Coeur 1 1

31 Ibidem, s. 625-629. 32 Por. SDT 1933, s. 123-136; RDT 1939, s. 293-312. DIECEZJA TARNOWSKA I JEJ STRUKTURA ORGANIZACYJNA W 1933 ROKU... 211

12. Siostry Miłosierdzia 2 2 13. Służebniczki Dębickie 34 46 14. Służebniczki Starowiejskie 41 44 Źródło: SDT 1933, s. 123-136; RDT 1939, s. 293-312.

Biskup Lisowski cieszył się z obecności duchowieństwa zakonnego na terenie diecezji, którą obejmował. Wyraził tę radość już w liście do duchowieństwa, skierowanym na począt- ku swego pontyfikatu, równocześnie stawiając im konkretne zadania, prosząc przede wszyst- kim o wsparcie modlitewne: Cieszę się bardzo, że w mojej diecezji mam liczny poczet dusz zakonnych. Całym sercem witam was i pozdrawiam, Drodzy Ojcowie, Bracia i Siostry. O po- moc dla Kapłanów bardzo Was proszę, Czcigodni Ojcowie, i ufam, że ochotnie i ofiarnie udzielicie pomocy zawsze, kiedykolwiek jej będzie potrzeba, bo przecież i Wam zbawienie dusz tej diecezji bardzo leży na sercu […]. I Was, proszę, Drogie Siostry […] wspierajcie nas w pracy nad duszami swą pomocą i modlitwą33.

4. Seminarium duchowne Tarnowskie Seminarium Duchowne było przez biskupa Lisowskiego otaczane wielką troską. Kleryków traktował jako „najmłodszych swych synów”, „beniaminków swoich”. Tę miłość biskup przelał z lwowskiego seminarium, w którym przez lata był wychowawcą i rektorem. W miejsce ich dał mi Bóg Was, ukochani moi, Was wybrana i doborowa latorośli w Winnicy Chrystusowej34 – pisał w liście inaugurującym jego posługę w Tarnowie. Historia początków tarnowskiego seminarium wiąże się z początkami diecezji, a szcze- gólnie z osobą bpa Floriana Amanda Janowskiego, który czynił starania u władz austriac- kich o otwarcie seminarium na terenie diecezji. Do tej pory, z nakazu władz cesarskich, wszyscy klerycy studiowali w seminarium generalnym dla całej Galicji we Lwowie. Nieste- ty plany bpa Janowskiego nie zrealizowały się. Przez kolejne lata tarnowscy klerycy, któ- rych liczba była bardzo mała, studiowali w różnych miastach. Filozofię zgłębiali najczęściej w kolegium jezuickim w Tarnopolu, we Lwowie, w Podolińcu, w Koszycach na Słowacji i w Nitrze, a teologię głównie we Lwowie, w Wiedniu, Przemyślu, Ołomuńcu, Pradze Cze- skiej35. Sytuacja zmieniła się dopiero w roku 1838, gdy w Tarnowie bp Zachariasiewicz otworzył studium filozoficzne, w nowopowstającym gmachu seminarium. Dekretem z 6 czerwca 1838 roku Gubernium lwowskie zezwoliło na otwarcie w pełni zorganizowane- go Seminarium Duchownego wraz z diecezjalnym Naukowym Instytutem Teologicznym. Od 1 września tegoż roku rozpoczęli więc naukę alumni tarnowscy studiujący do tej pory we Lwowie oraz nowi kandydaci z terenu całej diecezji. W uroczystościach otwarcia wzięli udział bp Franciszek Zachariasiewicz, nowy rektor ks. Michał Król, kapituła tarnowska, przełożeni i profesorowie oraz 103 alumnów36. Przez kolejne dziesięciolecia toczyły się spory o użytkowanie tego budynku. W 1855 roku magistrat tarnowski urządził w nim szpi- tal, rok później oddano na użytek kościelny, ale w części urządzono gimnazjum i urząd po-

33 List pasterski bpa Franciszka Lisowskiego z dnia 3 V 1933 r. do duchowieństwa, s. 57-58. 34 Ibidem, s. 58. 35 B. Kumor, Diecezja Tarnowska. Dzieje ustroju i organizacji, s. 485-486. 36 R. Banach, Powstanie i organizacja Seminarium Duchownego w Tarnowie, „Rocznik Tarnowski” 1990, s. 30. JACEK SOPRYCH 212 datkowy. Dopiero na początku XX wieku, po gruntownej renowacji i unowocześnieniu, budynek został przekazany w całości dla seminarzystów. W czasie I wojny światowej – w la- tach 1914-1919 gmach seminaryjny został zajęty na szpital, ale ówczesny rektor, ks. Dutkie- wicz, nie dopuścił do przerwania studium. Ogromną zasługę w rozwoju seminarium miał bp Leon Wałęga. Kładł on ogromny nacisk na akcję powołaniową, która przyniosła dobre owo- ce. Za jego rządów w diecezji liczba alumnów wzrosła prawie trzykrotnie37. Dla nowego ordynariusza, bp F. Lisowskiego, sprawa seminarium była równie ważna. Miał on w tym względzie ogromne doświadczenie, sam przez 20 lat był związany z semina- rium lwowskim, gdzie był prefektem, wicerektorem i rektorem. Gdy obejmował diecezję tarnowską, rektorem był bp sufragan Edward Komar, a w seminarium było 131 kleryków38.

Tab. 4. Licba kleryków Wyższego Seminarium Duchownego w Tarnowie w latach 1933-1939.

Rok Liczba kleryków, którzy rozpoczęli Liczba Lp. formacyjny I rok studiów wszystkich kleryków 1. 1933/1934 41 131 2. 1934/1935 33 135 3. 1935/1936 39 138 4. 1936/1937 41 141 5. 1937/1938 46 144 6. 1938/1939 31 148 Źródło: Archiwum WSD w Tarnowie, Matricula Studiosorum s. Theologiae in Instituto Dioecesano Tarnoviensis ab a. 1893/4, rkps; Matricula ks. Rektora R. Sitki 1822-1939, rkps; Kronika Seminarium Duchownego, t. I (1936-1938), rkps, s. 8, 97, 173.

W 1936 roku w seminarium odbyła się wizytacja apostolska, którą przeprowadził karme- lita o. Anzelm Gondek. Wizytator postulował pewne zmiany w programie nauczania, w skła- dzie personalnym, a przede wszystkim w wydłużeniu toku nauki do sześciu lat39. Nowym rektorem biskup F. Lisowski mianował ks. Romana Sitkę. Była to wybitna postać. Ks. Sitko przez 14 lat pełnił funkcję kanclerza Kurii Diecezjalnej w Tarnowie, był cenionym współpracownikiem biskupa. Stawiał alumnom wysokie wymagania, ale daleki był od rygo- ryzmu. Najmocniej wychowywał swoją postawą, głęboką pobożnością i kulturą osobistą. Zachęcał alumnów do prowadzenia życia modlitwy i umiłowania Eucharystii. Ukoronowa- niem jego posługi była śmierć w obozie oświęcimskim za kleryków i profesorów. Beatyfiko- wany został w gronie 108 męczenników czasu II wojny światowej przez papieża Jana Pawła II w Warszawie 13 czerwca 1999 roku40.

37 B. Kumor, Diecezja Tarnowska. Dzieje ustroju i organizacji, s. 489-490. 38 AWSDT, Matricula ks. Rektora R. Sitki 1822-1939, rkps. 39 A. Nowak, Wspomnijcie na minione dni. Z dziejów Wyższego Seminarium Duchownego w Tarnowie, Tarnów 2013, s. 44. 40 Por. S. Sojka, Błogosławiony Ksiądz Roman Sitko. Męczennicy 1939-1945, Włocławek 2001, s. 14-15, 25-42. DIECEZJA TARNOWSKA I JEJ STRUKTURA ORGANIZACYJNA W 1933 ROKU... 213 Tab. 5. Przełożeni Seminarium Duchownego w Tarnowie w latach 1933-1939.

Lp. Imię i nazwisko Funkcja Lata urzędowania 1. Bp Edward Komar rektor 1921-1936 2. Ks. Roman Sitko rektor 1936-1941 3. Ks. Franciszek Goc wicerektor 1929-1936 4. Ks. Władysław Węgiel wicerektor 1936-1942 5. Ks. Władysław Węgiel prefekt 1930-1936 6. Ks. Stanisław Indyk prefekt 1933-1934 7. Ks. Jan Caliński prefekt 1934-1938 8. Ks. Józef Brudz prefekt 1938 9. Ks. Stanisław Łach prefekt 1938-1945 10. Ks. Wawrzyniec Gnutek ojciec duchowny 1932-1934 11. Ks. Stanisław Indyk ojciec duchowny 1934-1938 12. Ks. Józef Brudz ojciec duchowny 1938-1941 Źródło: AWSDT; SDT 1992. Część historyczna, s. 53-92.

Bp F. Lisowski przez cały okres swoich rządów w diecezji dbał z ogromną pieczołowito- ścią o serce diecezji, jak określane jest seminarium. Często przychodził na spotkania z kle- rykami, uświetniał swoją obecnością uroczystości seminaryjne, przewodniczył nabożeń- stwom, udzielał święceń oraz głosił kazania i przemowy, zachęcając przy tym alumnów do gorliwego studium teologii, pielęgnowania cnót i modlitwy, „podkreślając dobitnie, że każ- dego kapłana winna cechować świętość życia oraz głęboka nauka”41. Wizyty Ordynariusza były także często niezapowiedziane. Przychodził np. na kolację i re- kreację. J. Ekscelencja obchodząc zamieniał ze wszystkimi parę słów, grał w szachy i domi- no. Swoboda i zadowolenie malowały się na twarzach alumnów42. Z inspiracji bpa Lisowskiego, który sam był profesorem zwyczajnym Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, rozpoczął się w diecezji ruch habilitacyjny tarnowskich profeso- rów. Ruch ten zmierzał ku temu, by w Instytucie Teologicznym w Tarnowie docenci i dok- torzy habilitowani zajęli katedry naukowe43. Należy tu wymienić trzech kapłanów. Byli to: ks. Jan Bochenek z teologii dogmatycznej w 1937 roku na Uniwersytecie Warszawskim, na podstawie rozprawy Stanisława Hozjusza nauka o Eucharystii44; ks. Julian Piskorz z teologii pastoralnej w 1939 roku na Uniwersytecie Jagiellońskim, na podstawie rozprawy Wiara parafian. Studium duszpasterskie45 oraz ks. Stanisław Adamczyk z filozofii w 1939 roku na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, na podstawie rozprawy Różnica między istotą a istnieniem stworzeń według nauki św. Tomasza z Akwinu46.

41 Por. Nasza Sprawa, 12/1937, s. 164; 41/1937, s. 575. 42 AWSDT, Kronika Seminarium Duchownego, t. 1(1936-1938), rkps, s. 22. 43 B. Kumor, Diecezja Tarnowska. Dzieje ustroju i organizacji, s. 505-506. 44 Ibidem, s. 423. 45 Ibidem, s. 432. 46 Adamczyk Stanisław [dostęp 2 XII 2012]. Dostępny: http://ptta.pl/pef/haslaen/a/adamczyk.pdf. JACEK SOPRYCH 214 Wielu kapłanów na życzenie biskupa podjęło studia doktorskie, m.in. na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie i Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie47. Doktoraty we Lwowie ukończyli wówczas: ks. Stanisław Łach w 1936 roku z teologii na podstawie roz- prawy Udział ubogich w dobrach kościelnych, ks. Stanisław Sroka w 1937 roku z teologii na podstawie rozprawy Nauka św. Cypriana o miłosierdziu chrześcijańskim i ks. Karol Pękala w 1939 roku z teologii na podstawie pracy Caritas we współczesnej pracy duszpasterskiej48. Poza granicami Polski egzamin doktorski z teologii złożył m.in. na Uniwersytecie w Ins- brucku w 1935 roku ks. Józef Młodochowski49. W diecezji tarnowskiej istniało również Małe Seminarium – takie zalecał zakładać papież Pius IX, by dawać średnie wykształcenie aspirantom do stanu kapłańskiego i odpowiednie wychowanie ascetyczne. Bp J. A. Pukalski, widząc braki kapłanów w diecezji, podjął myśl, by takie utworzyć w Tarnowie. Fundamenty tarnowskiemu Małemu Seminarium dała Bursa św. Kazimierza. Biskup Ignacy Łobos polecił urządzić w niej kaplicę i nadał religijny profil wychowania. Ideę Małego Seminarium zrealizował dopiero bp Leon Wałęga, który w 1901 roku otworzył je w swojej rezydencji biskupiej przy rynku. Po kilku latach, ze względu na dużą liczbę chętnych, wykupił i przebudował na ten cel nowy obiekt, w którym w 1912 roku było 26, a już 1934 roku – 49 studentów50. Zarządem w tym seminarium zajmował się bez- pośrednio biskup L. Wałęga, mając do pomocy jednego prefekta w osobie ks. Romana Sitki. Po przejęciu opieki nad Małym Seminarium przez bpa F. Lisowskiego prefektem został ks. Stanisław Łach. W 1935 roku mianowano drugiego prefekta w osobie ks. Stanisława Sroki. Od roku 1938/1939 prefektami byli ks. Stanisław Sroka i ks. Wojciech Madej. Bp Franciszek Lisowski żywo interesował się Małym Seminarium. Spotykał się zarówno z jego wychowawcami jak i z wychowankami. Wychowankowie urządzali różne spotkania, na które zapraszali też Pasterza Diecezji. Jednym z takich spotkań był „Wieczorek Francuski” z recytacją i przedstawieniem w języku francuskim. Biskup zaszczycił ich swoją obecnością, a w przerwie podejmował u siebie kolacją uczestników z grona profesorów i duchownych51. Klerycy redemptoryści zapisali w swej kronice, że bp F. Lisowski to człowiek bardzo uczony a przy tem nadzwyczaj serdeczny, wskutek czego przepada za nim tak młodzież du- chowna jak i świecka (akademicka)52.

5. Pierwsze akcje duszpasterskie Jednym z pierwszych kroków biskupa było poświęcenie diecezji Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Pragnieniem moim najgorętszym jest, ­– pisał biskup w pierwszym liście paster- skim do diecezjan z okazji swego ingresu – by cała Diecezja, każda parafia i każdy dom był poświęcony Najśw. Sercu Jezusowemu. Od tego aktu zaczynam rządy w mej diecezji i polecam, aby tam, gdzie dotąd nie odbyła się intronizacja obrazu Serca Jezusowego, by jej dokonano

47 B. Kumor, Diecezja Tarnowska. Dzieje ustroju i organizacji, s. 515. 48 J. Białobok, Biskup Karol Pękala – Apostoł Miłosierdzia Chrześcijańskiego (1929-1968), w: Misericors. 75 lat działalności Caritas Diecezji Tarnowskiej, red. P. Grzanka, Tarnów 2012, s. 303. 49 Nasza Sprawa, 28/1935, s. 388. 50 B. Kumor, Diecezja Tarnowska. Dzieje ustroju i organizacji, s. 516-521. 51 Por. Nasza Sprawa, 22/1937, s. 312. 52 Archiwum Warszawskiej Prowincji Redemptorystów w Tuchowie, Kronika Studentatu, t. 6 (1930-1936), rkps, s. 150a. DIECEZJA TARNOWSKA I JEJ STRUKTURA ORGANIZACYJNA W 1933 ROKU... 215 uroczyście tego roku 25 czerwca, w niedzielę wśród Oktawy uroczystości Najśw. Serca Jezusa. […] Będę spokojny o moją Owczarnię, gdy w każdej rodzinie królować będzie Serce Boże53. Rok 1933 był ważny dla diecezji tarnowskiej z punktu widzenia rozwoju duchowego, jaki zapoczątkowany został przez Akcję Katolicką. 17 września 1933 roku bp Franciszek Lisow- ski erygował Diecezjalny Instytut Akcji Katolickiej w Tarnowie54. Ogromny entuzjazm dla nowej idei w Kościele i zapał starał się biskup przelać na diecezjan. Wydał specjalny apel do duchowieństwa i diecezjan nawołujący do uczestnictwa w tym dziele. Wypowiedzi i poczy- nania ordynariusza sprzyjały rozwojowi Akcji Katolickiej, ale decydującą rolę odegrały bez wątpienia bliskie i serdeczne stosunki osobiste ordynariusza tak z diecezją jak i z ducho- wieństwem. Bezpośredniość postępowania i łatwość nawiązywania kontaktów z diecezją przez ordynariusza – powszechnie ujmowały. Toteż jego wezwania przyjmowano wprost en- tuzjastycznie i polecenia jego skwapliwie wypełniano55. Bp F. Lisowski miał świadomość ogromnej roli, jaką spełniała Akcja Katolicka w jego diecezji. Tak pisał w liście pasterskim: Światła i cienie w mojej owczarni: A.K. budzi katoli- ków z uśpienia, nie tylko uświęca jednostki, ale i zbiorowość ludzką, łagodzi tarcia społecz- ne, podnosi życie ekonomiczne, opierając je na sprawiedliwości i miłości, wprowadza wszę- dzie Chrystusa, aby wszędzie żył i królował Chrystus Pan56. Często też przy różnych okazjach zachęcał swoich diecezjan, by wstępowali w szeregi A. K. Zachęty te pięknie wybrzmiały w odezwie skierowanej do młodych: Młodzieży moja serdeczna! Gdzie masz się nauczyć cenić życie, skarb wiary, pracować, modlić się, żyć „bosko i szlachetnie”? W jakiej szkole? Wiesz gdzie? W K.(atolickim) S.(towarzyszeniu) M.(łodzieży). Do tej uczelni spiesz się i każ- dą wolną chwilkę tam spędzaj. Spiesz i sam i innych tam zaprowadź57. Tak więc w roku 1933 biskup Franciszek Lisowski odziedziczył po arcybiskupie Leonie Wałędze trudne zadanie kontynuowania wielkiego dzieła rozwoju prężnej diecezji. Biskup bardzo aktywnie zaczął działać w myśl słów które sobie powtarzał, iż lepiej krótko płonąć, niż długo kopcić.

Diocese of Tarnow and its organisational structure in 1933, at the time of entry for the rule of Bishop Franciszek Lisowski Summary Bishop Franciszek Lisowski (1876-1939), on coming to the Tarnow, found a diocese well developed in terms of the organization and the pastoral care. This was thanks to his predecessor, Archbishop Leon Wałęga (1859-1933), who resided over it for more than thirty years. In 1933 there were 28 deaneries with 268 parishes and nearly one million Catholics in the Tarnowska diocese. It had more than 500 priests. The Bishop also found a well developed monastic life. A number of male and female monasteries stand out in this diocese, among them the Rzeczpospolita, where many of the monasteries, especially in the 19th century, had

53 List pasterski bpa Franciszka Lisowskiego z dnia 3 V 1933 r. do wiernych z okazji ingresu do katedry tar- nowskiej, „Currenda”, 6/1933, s. 64-65. 54 ADT, Dekret erekcyjny Diecezjalnego Instytutu Akcji Katolickiej w Tarnowie z dnia 17 IX 1933 r., w: Akta personalne biskupa F. Lisowskiego. 55 M. Pobóg-Dmochowska, Karol Pękala – Biskup. Życie i dzieło. Kraków 1993, s. 58. 56 F. Lisowski, Światła i cienie w mojej owczarni, Tarnów 1937, s. 7. 57 Orędzie bpa Franciszka Lisowskiego z dnia 1 XI 1934 r. do młodzieży, Nasza Sprawa, 46/1934, s. 2-3. JACEK SOPRYCH 216 been liquidated. The new seminary was an important issue for the new Bishop. He had vast experience in this respect, because he was associated for 20 years with the Lviv Seminary, where he was a supervisor. When he assumed the Tarnowska diocese, the Rector of Seminary was an auxiliary Bishop, Edward Komar. In the seminary there were 131 seminarians. Bishop Lisowski entrusted the entire Tarnowska diocese to the Sacred Heart of Jesus at the beginning of his rule. This was an evidence of his deep faith that every day he shared with the faithful. Saeculum Christianum t. XX (2013)

Wiesław Jan WYSOCKI WNHiS UKSW, Warszawa

Duszpasterstwo wojskowe w Armii Polskiej w ZSSR i w I Armii Wojska Polskiego

1. Duszpasterstwo Armii Polskiej w ZSSR Po rozpadzie antypolskiej koalicji i przyłączeniu się Związku Sowieckiego do państw atlantyckich oraz w następstwie podpisania umowy z 30 lipca 1941 r., zwanej od jej sygna- tariuszy – umową Sikorski – Majski, rozpoczęły się rozmowy o warunkach tworzenia armii polskiej na ziemi sowieckiej. Jednym z dyskutowanych problemów organizacyjnych była kwestia kapelanów wojskowych. Rosjanie zobowiązali się nie stwarzać przeszkód1. Nie- omal zaraz od tworzenia zrębów armii gen. Władysława Andersa zaczęło się formowanie struktur duszpasterstwa polowego. Biskup polowy, ks. gen. Józef Gawlina, zamierzał mianować na funkcję szefa duszpaster- stwa, czyli dziekana armii w Rosji, ks. prałata płk Czesława Wojtyniaka, przedwojennego wikariusza generalnego i kanclerza Kurii Biskupa Polowego, o którym wiedział, iż znalazł się w ręku sowieckim. Jednakże nie wiedział, iż NKWD zabrało księdza Wojtyniaka w wi- gilię Bożego Narodzenia 1939 r. z obozu jenieckiego wraz z innymi kapelanami (wyjątkiem był trzymany w karcerze za odprawianie mszy ks. mjr Ziółkowski, którego ciało znaleziono w dołach śmierci w Katyniu) i przewieziono na Łubiankę, gdzie 35 kapelanów2 umieszczo- no w dwóch celach. Tam poddano ich kilkumiesięcznemu śledztwu, następnie izolowano każdego i... zlikwidowano. Z tej grupy duchownych uratowali się jedynie ks. Emil Kantak i ks. Franciszek Tyczkowski3.

1 Protokół nr 1 z dnia 16 VIII 1941 r. z pierwszego posiedzenia komisji polsko-sowieckiej, IPMS, A.VII.1.29. Rozmowy toczyły się między gen. Władysławem Andersem a gen. Panfiłowem. O tej sprawie pisze tez w liście gen. Sikorski do premiera Wielkiej Brytanii W. Churchilla z Teheranu 17 XII 1941 r. przedstawiając wyniki swojej podróży do ZSSR; Sikorski przywołuje swoją konferencję z Andriejem Wyszyńskim i za dobrą monetę bierze jego zapewnienia, iż art. 123 konstytucji sowieckiej „gwarantujący” swobodę religii obywatelom ZSSR będzie w całości stosowany do obywateli polskich. [w] Sprawa polska, dok. 23, s. 256. Por. też: J. Odziemkowski, Służba duszpasterska Wojska Polskiego 1914-1945, Warszawa 1998, s. 166; Z. Waszkiewicz, Duszpasterstwo w siłach zbrojnych II Rzeczypospolitej, Toruń 2000, s. 286. 2 M.in.: ks. mjr Franciszek Tyczkowski, ks. płk Czesław Wojtyniak, ks. mjr Antoni Aleksandrowicz, pastor mjr Jan Potocki, superintendent Kościoła ewangelickiego, pastor płk Ryszard Paszko, pop mjr Romanienko, naczelny rabin WP mjr Baruch Steiberg. 3 Ks. Tyczkowski w końcu czerwca 1940 r. trafił z Łubianki do drugiego wiezienia moskiewskiego, Butyrek, skąd wywieziono go w sierpniu 1940 r. do obozu w Griazowcu, gdzie spotkał ks. Kantaka, który przeszedł podobną drogę, wcześniej był w obozie kozielskim i w więzieniach moskiewskich. Możliwe, iż ze względu na urodzenie w USA, znajomość języków nie został zlikwidowany ze względu na dalsze śledztwo dotyczące m.in. szpiegostwa. WIESŁAW JAN WYSOCKI 218 Jako drugiego kandydata na szefa duszpasterstwa PSZ w ZSSR – gdyby ks. płk Wojty- niak nie odnalazł się – Biskup Polowy wskazał ks. Józefa Panasia, b. Dziekana WP, ale i on nie żył4. Takie dwa dekrety nominacyjne – dla księży Wojtyniaka i Panasia – wysłał bp Gawlina z Londynu gen. Andersowi przez gen. Bohusza-Szyszko. W osobistym liście do Andersa Biskup Polowy wyraził zgodę, o ile nie byłoby obu księży, by generał rekomendo- wał na szefa duszpasterstwa najstarszego rangą kapelana wojskowego, albo też innego księ- dza wedle swego uznania, do zatwierdzenia przez bp. Gawlinę i otrzymania od niego upraw- nień jurysdykcyjnych5. Niemało księży6 znalazło się wśród aresztowanych, przebywających w śledztwie lub w lagrach przed wybuchem wojny niemiecko-sowieckiej, np. ks. Kazimierz Kucharski, je- zuita wileński, czy ks. Włodzimierz Cieński ze Lwowa. Obaj należeli do konspiracji (ZWZ) i ta aktywność była powodem ich uwięzienia. Gen. Anders wyznaczył właśnie ks. Włodzimierza Cienskiego7, który wcześniej nie nale- żał wprawdzie do korpusu kapelanów WP, ale 2 września 1941 r. został zwolniony z Łubian- ki, podobnie jak Anders, który też rozmawiał z nim dwa dni później i przekazał jemu zada- nie organizowania duszpasterstwa wojskowego8. Pisał o ks. Cieńskim w swoim memoriale ks. Emil Kantak: X C.[ieński] jako proboszcz we Lwowie należał do zaufanego Koła księży najbliższych Arcybiskupa Twardowskiego. Aresztowany latem r. 40go, indagowany, dręczony i na śmierć skazany w Moskwie. Po amnestii objął kierownictwo duszpasterstwa w wojsku i ludności cywilnej. Gotów jest każdej chwili oddać swoje stanowisko x Wojtyniakawi lub innemu księ- dzu, gdyby Ekscelencja tak zarządził. Jest to prawdziwie mąż Boży. Pełen gorliwości, mimo czynności administracyjnych słucha spowiedzi, chrzci, opatruje chorych, grzebie. Co niedzielę miewa sumę z kazaniem. Z Jangi- -Julu, w początku lutego, wyruszył na jaki tydzień o 700 km. do Kaganu, Buchary i Samarkan- dy, aby się przekonać naocznie o stanie i potrzebach ludności, i na miejscu pomimo tyfusu pastoryzował obchodząc po kilkadziesiąt km. pieszo. Każdego przyjmuje, o każdego się stara, każdemu pomaga dobrym słowem, poparciem, pieniędzmi, rozdając własne pobory. Nie posia- da zapewne tego doświadczenia wojskowego jak np. x Wojtyniak, ale wynagradza to serdecz- nym zainteresowaniem. Drzwi Szefostwa Duszpasterstwa nie zamykają się, przewijają się co- dziennie dziesiątki interesantów w najrozmaitszych sprawach, z pełnym zaufaniem

4 Z. S. Siemaszko, W sowieckim osaczeniu 1939-1943, Londyn 1991, s. 279. 5 Tamże, s. 279; Z. Waszkiewicz, Duszpasterstwo..., s. 285. 6 Z. S. Siemaszko, W sowieckim osaczeniu..., s. 276 - pisze, iż mogło być ich kilkuset. Por.: T. Madała, Polscy księża katoliccy w więzieniach i łagrach sowieckich od 1918 r. Materiały do słownika biograficznego,Lublin 1993. 7 Ks. Włodzimierz Cieński (6 IV 1897, Lwów – 20 I 1983, opactwo koło m. Brucquebec we Francji), studio- wał we Fryburgu w Szwajcarii, kapłan archidiecezji lwowskiej od 1924 r., duszpasterz w Zółkwi, w Zimnej Wo- dzie, proboszcz par. św. Marii Magdaleny we Lwowie, w okresie kampanii polskiej 1939 r. organizował pomoc dla uchodźców, podczas okupacji sowieckiej w strukturach duszpasterskich konspiracji lwowskiej, aresztowany w kwietniu 1940 r. (NKWD oferowało mu wolność i biskupstwo lwowskie za cenę współpracy, ale ofertę odrzucił), po tzw. amnestii w Armii Polskiej w ZSRS, pełnił obowiązki dziekana armijnego. 16 października 1941 r. rozkazem wewnętrznym nr 1 (tajny) gen. Andersa zatwierdzony na stanowisku szefa służby duszpasterstwa katolickiego. Później dziekan w 2. Korpusie, po zakończeniu działań wojennych w PKPiR (duszpasterz w obozach Cambrige, Manchester i Maesworth), wstąpił do zakonu trapistów we Francji, gdzie zmarł. 8 Z. S. Siemaszko, W sowieckim osaczeniu..., s. 279. Por.: J. Odziemkowski, Służba duszpasterska..., s. 166 – twierdzi (inni zresztą też), iż nominację na stanowisko szefa duszpasterstwa (dziekana) ks. Cieński otrzymał 3 września 1941 r. DUSZPASTERSTWO WOJSKOWE W ARMII POLSKIEJ W ZSRR... 219 przychodzących., wychodzących przynajmniej pocieszeni. Nie szuka żadnych korzyści ani wy- gody dla siebie, przeciwnie bierze co cięższe prace na siebie i siły swoje zużywa w służbie Boga i bliźniego. Cieszy się wielkimi i wraz wzrastającym uznaniem i powagą. Proboszcz prawo- sławny9 i rabin10 zwracają się do niego o radę i pomoc. Bogu dziękować można, że mąż tego rodzaju objął zrządzeniem Opatrzności kierownictwo duszpasterstwa wojskowego. Niech mi będzie wolno wyrazić zdanie, że byłoby pożądane gdyby Ekscelencja przeprowadził jego awans w wojsku przynajmniej na podpułkownika, a w Rzymie wyjednał mu prałaturę. We wrześniu 1941 r. bp Gawlina przez ks. J. Króla przesłał ks. Cieńskiemu obowiązujący w wojsku rozkaz (z 20 marca 1940 r.), dotyczący organizacji i jurysdykcji duchowieństwa woj- skowego. W październiku zaś dotarł do ks. Cieńskiego dekret dotyczący rekrutacji i nominacji kapelanów. W osobnej depeszy z 8 stycznia 1942 r., adresowanej do ambasadora Kota, Gawlina wyjaśniał kwestie jurysdykcyjne kapelanów w specyficznych warunkach sowieckich11. Na podstawie powyższych poleceń i instrukcji ks. Cieński ogłosił „Rozkaz Wewnętrzny nr 1”, w którym wymienił zakres władzy biskupa polowego i kapelanów, drogę służbową, określał formy praktyk religijnych i troski o żołnierzy (m.in. zobowiązywał kapelanów do kontaktu z żołnierzami poza oficjalną służbą, interesowania się ich problemami i potrzeba- mi, udzielania im pomocy). Wobec wielkiej liczby wynędzniałej i schorowanej ludności cywilnej, żyjącej przy wojsku, ks. Cieński domagał się od duszpasterzy wojskowych rów- nież opieki charytatywnej nad nią. Zobowiązał kapelanów do nadsyłania okresowych rapor- tów i sprawozdań z pracy duszpasterskiej. Kapelani w samodzielnych jednostkach oraz w sa- modzielnych centrach szkoleniowych, obozach, stacjach, szkołach, szpitalach itp. kontaktować się mieli bezpośrednio z ks. Cieńskim, inni w poszczególnych formacjach dy- wizyjnych poprzez swoich szefów duszpasterstw12. Ze względu na niewielkie lub żadne doświadczenie duszpasterzy wojskowych ks. Cieński podczas konferencji kapelanów w 7 DP w Kermine 21 maja 1942 r. zachęcał: Trzeba nam za- tem brać udział we wszystkich dokształcających kursach oficerskich, interesować się literaturą wojskową, obowiązkowo wreszcie uczestniczyć we wszystkich alarmach i ćwiczeniach polo- wych oddziałów. Zdobędziemy w ten sposób zaprawę żołnierską, konieczną w czasie działań13. Każda dywizja miała przewidzianych 7 etatów kapelańskich oraz 10 pomocniczych dla służby kościelnej. Dodatkowo utworzono etaty kapelanów w szpitalach, w Ośrodku Organi- zacyjnym i w Centrum Rezerw. W dywizjach i zakładach armii gen. Andersa w listopadzie 1941 r. funkcjonowało 28 kapelanów, w tym 4 kapelanów uzawodowionych (służby stałej)14 i 11 kapelanów rezerwy. Pozostali nie mieli do czynienia ze służbą wojskowa i musieli do-

9 St. kpl. pop Grzegorz Kuryłas, przed wojna dziekan prawosławnego Okręgu Korpusu nr VI –Lwów. 10 Kolejno funkcję naczelnego rabina w armii w Rosji pełnili: Leon Szczekacz, dr Joachim Hirsberg (za oszustwo zwolniony z funkcji 20 II 1942 r.), Natan Rubner (zawodowy rabin WP, rabin Okręgu Korpusu nr III – Grodno). 11 Wszyscy księża mają jurysdykcję do spowiedzi wszystkich. Aż do czasu definitywnego załatwienia, na podsta- wie kanonu 1098 Nr 1 i 2 Kodeksu Prawa Kanonicznego, wszyscy kapłani ważnie i legalnie błogosławią związki małżeńskie, ze względu na wyjątkowe warunki. O udzieleniu ślubu należy sporządzić akt. Por.: S. Kot, Listy z Rosji do generała Sikorskiego, Londyn 1956, s. 256-257; J. Odziemkowski, Służba duszpasterska..., s. 168. Por. też: Z. Waszkiewicz, Duszpasterstwo..., s. 285. 12 J. Odziemkowski, Służba duszpasterska..., s. 167. 13 Cyt. za: jw., s. 170. 14 Byli to: ks. mjr Franciszek Tyczkowski, szef duszpasterstwa 6 DP w Tocku; ks. mjr Teofil Wdzięczny, proboszcz 5 DP w Tatiszczewie; ks. mjr Stefan Zajkowski, proboszcz 10 DP; ks. kpt rez. Wiktor Judycki, kapelan 8 DP w Czerpaku) – Z. Waszkiewicz, Duszpasterstwo..., s. 286. WIESŁAW JAN WYSOCKI 220 piero się wdrażać do nowych zadań duszpasterstwa wojskowego. Większość księży zatem nie miała doświadczenia i przygotowania do służby duszpasterskiej w wojsku oraz nie za- wsze potrafiła radzić sobie w niezwykle trudnych warunkach i okolicznościach pracy. Dzie- więtnastu posługiwało rodzinom wojskowym, dwóch opiekowało się ludnością cywilną, jeden pracował w opiece społecznej, jeden pełnił obowiązki kapelana w ambasadzie RP w Kujbyszewie, dwóch – pozostawało w dyspozycji ks. Cienskiego. Obsada personalna Dowództwa PSZ w ZSSR zawiera imienny wykaz 72 kapelanów etatowych, wciągniętych na ewidencję od 3 września 1941 r. do 27 marca 1942 r. Z tego grona zmarło 5 kapelanów15, 2 został aresztowanych przez Sowietów16. W marcu 1942 r. w oddziałach liniowych było 42 kapelanów (39 księży obrządku rzymskokatolickich, 2 obrządku greckokatolickiego17 i jeden obrządku bizantyńskiego18), choć przewidywano stan etatowy na 60 kapelanów. W jednostkach służyło, w stopniach szeregowych, ośmiu zakonników19 i 20 kleryków20. W depeszy amb. Kota z 3 czerwca 1942 r. do władz RP w Londynie podana jest informa- cja, iż w ZSSR znajduje się 54 księży obywateli polskich; 39 kapelanowało w wojsku, 15 zaj- mowało się duszpasterstwem wśród ludności cywilnej21. Mogło to wskazywać na wyczerpy- wanie się możliwości rekrutacyjnych kapelanów, co było wynikiem eksterminacyjnej polityki sowieckiej wobec m.in. duchowieństwa oraz powstrzymania przez władze sowieckie realizacji „amnestii” dla obywateli polskich. Z tych powodów ks. Cieński miał wątpliwości, czy uda się uzupełnić braki wśród kapelanów nawet po wejściu jednostek polskich do walki22. Na przełomie 1941/42 r. na etatach kapelańskich miało być około 200 duchownych, w tym ponad 50 kapelanów wojskowych i około 150 księży diecezjalnych i zakonnych23, choć wszystko wskazuje na zbytnie zawyżenie danych w tym zakresie. Doceniając znaczenie pracy kapelanów płk Leon Koc 27 kwietnia 1942 r. zwrócił się do ks. Cieńskiego o pilny przydział dalszych księży do wojska i do opieki nad ludnością cywil- ną. Następne trzy miesiące pozwoliły powiększyć korpus kapelański tylko o 5 kapelanów, 2 zaś zmarło i jeden został uwięziony przez władze sowieckie24. Ostatecznie określono potrzeby organizowanego wojska na 60 etatów kapelańskich, przy czym na kapelanów – jak przewidywał statut duszpasterstwa – spadał obowiązek otaczania opieką duszpasterską nie tylko żołnierzy, ale i rodziny wojskowe. Zaraz po powołaniu Armii Polskiej w ZSSR Biskup Polowy gotów był udać się do Rosji25. Prezydent Raczkiewicz i gen. Sikorski również wiele sobie obiecywali po pobycie tam bp.

15 M. in. ks. Jan Chrabąszcz (+ 26 II 1942) z 6 DP, ks. Bronisław Paradowski SJ (+ 1942 – na tyfus). 16 J. Odziemkowski, Służba duszpasterska..., s. 168. 17 Ks. Piotr Sywak w Dżyzaku, szef duszpasterstwa obrządku greckokatolickiego, i ks. dr Antoni Szyszko. 18 Ks. Ignacy Wysoczański. 19 6 franciszkanów, marianin i salezjanin. 20 Wg. Janusza Odziemkowskiego (Służba duszpasterska..., s. 168-9) można ustalić dane personalne 41 kapela- nów sprawujących posługę duszpasterską w armii gen. Andersa (z lat 1942-1943), którzy z nią wyszli na Środkowy Wschód. 21 Por.: S. Kot, Listy z Rosji..., s. 329. 22 J. Odziemkowski, Służba duszpasterska..., s. 169. 23 Por.: S. Podlewski, Wierni Bogu i Ojczyżnie, Warszawa 1982, s. 245; J. Odziemkowski, Służba duszpasterska..., s. 168. 24 Za: J. Odziemkowski, Służba duszpasterska..., s. 169. 25 Bp Gawlina miał z jednej strony dość atmosfery „polskiego Londynu”, z drugiej uważał, iż w ZSSR jest naj- DUSZPASTERSTWO WOJSKOWE W ARMII POLSKIEJ W ZSRR... 221 Gawliny, jednak ambasador RP w ZSSR prof. Stanisław Kot uznał przyjazd biskupa za przed- wczesny, podobnie jak gen. Anders, który sugerował wizytę po przeniesieniu się podległych mu jednostek i instytucji do nowych regionów zakwaterowania i ukończeniu organizacji wojska. Władze sowieckie ostatecznie wyraziły zgodę na wizytę Biskupa Polowego pod warun- kiem, że będzie miała charakter czysto wojskowy, co nakazywało się domyślać, iż Gawlina nie będzie kontaktował się z ludnością cywilną. Wiosną 1942 r. biskup polowy J. Gawlina26 wraz z kapelanem i sekretarzem, ks. Marcinem Chrostowskim (o. Bronisławem, dominika- ninem) przybyli z Teheranu przez Baku do Moskwy (wyjechali z Londynu 27 stycznia 1942 r., po trzymiesięcznej podróży przez Gibraltar, Afrykę zachodnią, Egipt, Palestynę, Iran – 19/28 kwietnia dotarli do Moskwy), następnie do Kujbyszewa (7 maja), gdzie mieści- ła się polska ambasada. W czerwcu i lipcu biskup wizytował inne miejscowości z naszymi placówkami wojskowymi. Jak pisze ks. Emil Kantak: wszędzie towarzyszyli mu sowieci, pod pozorem honorowej eskorty, uprawiający szpiegostwo. Jedynie do szpitali epidemicznych bali się wchodzić. Biskup Gawlina nie opuścił żadnego szpitala, przystawał przy łóżkach, siadał, rozmawiał z każdym chorym. Ponosił trud niezwykły. Zdarzało się, ze przy 70 stop- niach ciepła, pod słońcem, także raz wypadło mu przerwać ceremonię, aby chwilę wypo- cząć. (...) Wynagrodziło go entuzjastyczne przyjęcie wojska i ludności. Żołnierze składali drobne upominki własnej roboty, jakże wzruszające. Wizyta rozpalała ducha religijnego i patriotycznego, dodawała otuchy i męstwa, nadziei, że mimo wszystko Bóg doprowadzi nas do wyzwolonej Ojczyzny. Postawa wojska i ludności cywilnej okazała się tak doskonała, że Biskup wraz życzeniami imieninowymi mógł napisać do gen. Sikorskiego w dniu 27 czerw- ca: »W Wojsku panuje głęboki duch religijny, wzorowa karność i wspaniały patriotyzm. Rozmawiałem prawie z każdym żołnierzem. Wszyscy pragną broni i rozpoczęcia marszu bojowego ku Polsce. Wszędzie widywałem się z ludnością cywilną, głównie wspomaganą przez wojsko. Łącznicy ambasady prosili mnie o wpłynięcie na dalsze wydawanie racji woj- skowych, bez których nie sposób utrzymywać ochronki, szpitaliki i sierocińce. Sytuacja woj- ska i ludności cywilnej, mimo najwyższego idealizmu, niewymownie ciężka i dopiero autop- sja mnie o tym przekonała. Brak żywności i lekarstw. Wszystkich podtrzymuje nadzieja rychłej ewakuacji i wszyscy wierzą, że niespożyta energia Pana Generała tego dokona.« tworzenie armii polskiej w Rosji, zorganizowana w niej służba Boża, często nabożeństwa publiczne, gorliwość księży, pobożność oficerów i żołnierzy, tak samo całej ludności pol- skiej, wywołały wstrząs religijny wśród prawosławnej ludności rosyjskiej, na południu mu- zułmańskiej. Mówili: »Ot, ci Polacy, wywiezieni, zagnani do ciężkich robót, nie przestali się modlić do Boga, a Bóg ich wysłuchał i oswobodził.« Żarliwie spoglądali na nasze ceremonie religijne. Przy mszach polowych, poza wojskiem, poza cywilnymi Polakami, skupiali się prawosławni czy muzułmanie. Ciekawość łączyła się z nabożeństwem. Rosjanki przynosiły dzieci do chrztu, rozchwytywały krzyżyki, obrazki, medaliki, zawiązywały na szyje różańce. Nie przeszkadzała odmienność religii. »My i wy czcimy Boga« mówili muzułmanie. Do ka- większe skupisko ludności polskiej wymagającej opieki i zamierzał nawet przenieść się tam, póki będzie stacjono- wało na rosyjskiej ziemi nasze wojsko. 26 Do pobytu w ZSSR bp. Gawliny przywiązywał duże nadzieje papież Pius XII, licząc – jak pisał ambasador polski przy Watykanie, Kazimierz Papee – że jego działalność sięgnie poza wojsko nieformalnie i stanie się począt- kiem hierarchii u Rosjan. Dlatego też Ojciec Święty udzielił bp. Gawlinie najszerszych uprawnień kanonicznych. Por.: Z. S. Siemaszko, Sprawy religijne Polaków w Sowietach 1939-1942, „Duszpasterz Polski za Granicą” nr 1 z 1988 r., s. 108. WIESŁAW JAN WYSOCKI 222 tolickich księży wszyscy mieli zaufanie, bo ci nie zdradzili, jak tylu niestety popów, powoła- nia i wiary, nie wysługiwali się bolszewikom. Mimo woli przysłużyła się tu propaganda so- wiecka, przedstawiająca papieża jako najgorszego wroga komunizmu. Jego więc księża budzili ufność. Tak Polacy ożywili na nowo wiarę, mimo terroru bezbożniczego nie wykorze- nioną, lecz przytłumioną. Z nienawiścią pomieszaną z przerażeniem patrzyli na to sowieci. Trzeba pamiętać, że komunizm to przede wszystkim ateizm.. Początkowo, kiedy wojsko pol- skie znajdowało się pod Uralem, zachowywali się jako tako znośnie, wzmogli tylko propa- gandę bezbożniczą wśród ludności. Na południu wystąpili ze skargami na propagandę reli- gijną uprawianą jakoby przez naszą armię, zwłaszcza awanturowali się o chrzty dzieci. W tych zarzutach nie brak było prowokacji, na czym nasze czynniki nieraz ich przyłapywały. Stop- niowo jednak udaremniali kapelanom polskim opiekę nad ludnością cywilną. W istocie te chrzty czy spowiedzi miały mniejsze znaczenie niż publicznie odprawiane nabożeństwa i za- chowanie księży, wojska i ludności. Największe wrażenie wywoływała osoba biskupa, czy w fioletowej sutannie, czy w generalskim mundurze, któremu sowiety nie mogły nie oddawać honorów wojskowych. Zwłaszcza Uzbecy byli ciekawi tego »najwyższego mułły« polskiego. Jakże znamienne były słowa gen. Żukowa: »Tego coście sprawili przez dwa miesiące, nie odrobimy przez dwadzieścia lat«”27. Efekty tej duszpasterskiej wizyty wyrażają się też w liczbach – bp Gawlina wybierzmo- wał ok. 11 tys. żołnierzy i 1456 dzieci28. Sowieci formalnie nie czynili trudności pracy kapelanów w wojsku, gorzej było z posługą wśród ludności cywilnej. Obowiązki „kierownika duszpasterstwa cywilnego” powierzono ks. Kazimierzowi Kucharskiemu. Amb. Stanisław Kot uczynił to bardzo niezręcznie i bez pytania władz kościelnych, które mogły jedynie dać urgens w tej sprawie. Zrobił to bez wiedzy władz sowieckich, dla których owe działanie było to organizowaniem osobnej hie- rarchii cywilnej. Wobec sprzeciwu NKWD duszpasterstwo cywilne nie miało szans zaist- nieć jako struktura zorganizowana; ks. Kucharski podporządkował się ks. Cieńskiemu i otrzymał wraz z innymi etat wojskowy29. Atmosfera śledzenia i nadzoru nad każdym krokiem i czynnością kapelanów, delator- stwo, poczucie zagrożenia i niepewność rzutowały na działalność duszpasterską30. Zwłasz- cza księża opiekujący się cywilami budzili podejrzliwość NKWD, iż udzielają posług reli- gijnych także obywatelom sowieckim. Władze sowieckie nie zgadzały się na opiekę nad ludnością cywilną, choć początkowo ją tolerowały. Nie akceptowały jednakże otaczania ja-

27 Cyt. za: ks. Kamil Kantak, Ot, ci Polacy... nie przestali się modlić. Wspomnienia z Rosji Sowieckiej, „Nasza Służba” nr 13 z 1 VII 1993 r., s. 6. Szerzej o sprawie duszpasterstwa w armii gen. Andersa pisze ks. K. Kantak w szczegółowym memoriale, jaki złożył był bp. Gawlinie 16 IV 1942 r. w Teheranie (memoriał w posiadaniu auto- ra, przygotowany do druku). 28 J. Odziemkowski, Służba duszpasterska..., s. 180. Bp Gawlina 27 VI 1942 r. przyjął konwersję z protestantyzmu na katolicyzm gen. Andersa. 29 Tamże, s. 168. 30 Tylko na krótko tę atmosferę rozproszyła obecność Andreja Wyszyńskiego i innych osobistości sowieckich na Mszy św. w Święto Niepodległości 11 listopada 1941 r., co odczytywano jako przyzwolenie na duszpasterską po- sługę w ateistycznym państwie sowieckim. Później bardzo wiele obiecywano sobie po wizycie Naczelnego Wodza i premiera, gen. Sikorskiego, w Rosji, który w rozmowach z „gospodarzami” poruszał sprawy religijne. Sikorski był przekonany, że uczynił wiele w kwestii swobód religijnych dla obywateli polskich w Rosji, o czym nie omiesz- kał powiadomić papieża Piusa XII (list z 23 grudnia 1941 r. wysłany z Teheranu do Rzymu poprzez pośrednictwo nuncjusza). DUSZPASTERSTWO WOJSKOWE W ARMII POLSKIEJ W ZSRR... 223 kąkolwiek troską obywateli sowieckich, a za takich uważano mieszkańców kresów wschod- nich Rzeczypospolitej, okupowanych przez Sowiety w latach 1939-1941. NKWD posuwało się nierzadko nawet do prowokacji, by zastraszyć, ukarać a nawet aresztować polskich księ- ży. A trzeba dodać, iż ludność miejscowa szybko przełamała bariery nieufności i garnęła się na katolickie nabożeństwa i do sakramentów, poza tym sami obywatele polscy prawosławni i mozaiści zgłaszali się, by dokonać konwersji, bowiem obawiali się, iż dotychczasowe wy- znanie utrudni lub uniemożliwi im wyjazd z Rosji. Sowiecki nie uznawali bowiem niekato- lików za obywateli polskich. Określając uwarunkowania konwersji w takich przypadkach, ks. Cieński zezwalał na tego rodzaju akty religijnych wyborów31. Księża, których zadaniem była praca wśród ludności cywilnej, zostali ostatecznie włączeni do korpusu kapelańskiego, otrzymali mundury i pobory oficerskie (kapitana), jednakże bez prawa mianowania na sto- pień oficera czasu wojny32. Kapelani wojskowi mieli znaczący udział w opiece nad polską społecznością cywilną w Rosji. Poświadczają to ocena, jaką był przedstawił ks. Cieński podczas konferencji kape- lanów w 7 DP w maju 1942 r.: Ogromny udział pracy, to praca nad ludnością cywilną. Jest to specjalne zagadnienie. Wojsko zgodziło się, aby ks. kapelani wojskowi prowadzili pracę nad tą ludnością cywilną, która da się podciągnąć pod pojęcie rodzin wojskowych, tzn. ro- dzin, które posiadają kogoś ze swoich członków w wojsku.. Ponieważ takich rodzin jest moc – wobec tego w praktyce praca ks. kapelanów rozciąga się na prawie całą ludność cywilna polską pozostająca w granicach ZSRR. Jest i będzie to praca bardzo ciężka, gdyż położenie tej ludności jest po prostu tragiczne. Opieka zaś społeczna, ze względu na niedołęstwo am- basady, a jeszcze więcej z powodu złej woli sojuszników, mocno niedomaga. Na to trzeba jakoś zaradzić. Wojsko idzie tu jak najdalej na rękę i rzeczywiście bardzo wiele pomaga. W stosunku jednak do potrzeb pomoc ta nie wystarcza. Istnieją w tym względzie jeszcze pewne plany odnośnie młodzieży, której choćby w Uzbekistanie mamy 40 000. Wojsko plany te również akceptuje i obiecuje pomoc; trzeba je będzie powoli wprowadzać w życie. Tu właśnie liczy się na pomoc księży. Tych jednak w porównaniu z zapotrzebowaniem, choćby dla udzielania posług religijnych, jest znikoma ilość. Zaradzić temu można, częściowo chyba tylko w ten sposób, że zredukuje się ilość kapelanów obsługujących wojsko i przeniesie się ich do ludności cywilnej33. Dziekan Armii Polskiej w ZSSR był przekonany do potrzeb duszpasterskich ludności cywilnej na równi z żołnierzami i dopuszczał nawet uszczuplenie niewystarczającej kadry kapelanów wojskowych.

31 J. Odziemkowski, Służba duszpasterska..., s. 176-177. Biskup Polowy 30 V 1942 r. przygotował jako wizyta- tor apostolski „Instrukcję w sprawie duszpasterstwa nad ludnością cywilną”, przewidując ustanowienie dziekana cywilnego zależnego od siebie (nie jako biskupa polowego, ale wizytatora apostolskiego). Rodziny wojskowe z dziećmi do 21 roku życia byliby w jurysdykcji kapelana wojskowego, wszyscy inni – kapelana cywilnego. Kategoryczny sprzeciw ze strony sowieckiej powołania struktury duszpasterstwa cywilnego plany bp. Gawliny zniweczył i choć wracał do nich, stanowisko sowieckie tylko usztywniło się aż do otwartych gróźb. Zwrócił się o zgodę na pozostawienie 50 księży dla opieki nad Polakami, którzy po wyjściu armii gen. Andersa na Środkowy Wschód pozostali w ZSSR, a po odmowie sam postanowił (18 VIII 1942 r.) pozostać w Rosji i zwrócił się do ka- pelanów o osobiste ochotnicze podjęcie decyzji w tym względzie – ok. 20 gotowych było pozostać z biskupem. Wobec groźby aresztowania i skazania bp Gawlina zrezygnował ze swego pomysłu i opuścił Rosję ostatnim transportem ewakuacyjnym. 32 Tamże, s. 168. 33 Konferencja kapelanów 7 DP w Kermine z 21 V 1942 r. – cyt. za: J. Odziemkowski, Służba duszpasterska..., s. 178. WIESŁAW JAN WYSOCKI 224 Szczególną troską otaczano junaków i kobiety z oddziałów Pomocniczej Służby Kobiet34. Kapelani w Rosji mieli warunki materialne wyjątkowo niesprzyjające; brakowało ksiąg, szat i sprzętu liturgicznego, wina mszalnego, olejów świętych itp. Przykładowo w 6 DP ka- pelani dysponowali jednym kompletem szat liturgicznych i jednym kielichem mszalnym, wyniesionym z obozu, gdzie go zrobiono35. Braki starali się wypełnić sami żołnierze, wyko- nując szaty i sprzęty kościelne, części potrzeb starał się zaradzić Biskup Polowy, organizu- jąc dostawy najpotrzebniejszych aparatów kościelnych i innych rzeczy – modlitewników, literatury religijnej, dewocjonaliów - dla pracy duszpasterskiej. Dodatkowym utrudnieniem w kierowaniu organizacją służby duszpasterskiej były wielkie przestrzenie i duże odległości między jednostkami, a wiązało się to z brakiem środków komuni- kacji i łączności między nimi. W późniejszy okresie, po przerzuceniu armii gen. Andersa na po- łudnie Związku Sowieckiego, odległości między dywizjami wynosiły jednakże 1500-2000 km36. W działalności kapelanów w wojsku pojawiły się też obszary konfliktowe. 25 stycznia 1942 r. gen. Anders podpisał rozkaz, by wszystkie publiczne pozareligijne wystąpienia kapelanów, także kazania, odpowiadały „linii naszych przywódców”, czyli podlegały cenzurze właści- wych dowódców. Było to w sprzeczności z prawem kanonicznym i ks. Cieński interweniował u dowódcy PSZ w Rosji, który wycofał się z tej decyzji wobec duszpasterzy katolickich, utrzy- mując jego obowiązywalność wobec kapelanów innych wyznań niekatolickich37. Inny konflikt wywołał lewicujący por. Strumph Wojtkiewicz, reprezentant kierownictwa biura „Kultura” w Jangijul, który zarzucił tamtejszemu szefowi duszpasterstwa, iż kapelani są nazbyt powściągliwi w pochwałach wobec Związku Sowieckiego i jego oczekiwanych zasług wobec Polski. Domagał się, by ks. Cieński cenzurował kazania kapelanów. Znów interwencja u gen. Andersa zażegnała konflikt; nastąpiły zmiany w szefostwie „Kultury”38. Kontrowersje między ks. Cieńskim a dowódcami dywizji (gen. Borutą Spiechowiczem i gen. Karaszewiczem-Tokarzewskim) wywołał zakres prowadzenia pracy wychowawczej przez kapela- nów. Generałowie nalegali na możliwie szerokie zaangażowanie, gdy ks. Cieński chętniej widział- by ograniczoną rolę kapelanów w tym zakresie. Zobowiązał kapelanów do wygłaszania 45-minu- towych pogadanek religijno-moralnych, gdy część oficerów oczekiwała bardziej tematów światopoglądowych i politycznych. I tym razem gen. Anders stanął po stronie ks. Cieńskiego39. Pobyt „na nieludzkiej ziemi” ocalałych zdemoralizował, a warunki, w jakich przyszło egzystować, ową deprawację usprawiedliwiał. Tematów moralnych nie brakowało, choć – dla nie zadrażniania stosunków z Sowietami – ks. Cieński w porozumieniu z gen. Andersem wydał polecenie, by kapelani nie przywoływali doświadczeń doznanych w Sowietach. Nie udało się jednakże uniknąć tematów drażliwych, choćby z racji kresów wschodnich i prze- konania o ich polskim charakterze40.

34 W 1941 r. planowano sformowanie batalionu kobiecego o charakterze bojowym, ale ks. Cieński zaoponował przeciwko takiej roli kobiet w wojsku. Nie walka z bronią w ręku, ale pomoc sanitarna, katechetyczna, biurowa... winna być tylko udziałem kobiet. Do tego przekonał się gen. Anders przesadzając o „pestkach”. 35 J. Odziemkowski, Służba duszpasterska..., s. 171. 36 Tamże, s. 171. 37 Jw., s. 172. 38 Jw., s. 173. 39 Jw., s. 174-175. 40 Por.: Jw., s. 175. DUSZPASTERSTWO WOJSKOWE W ARMII POLSKIEJ W ZSRR... 225 Do sytuacji zgoła wyjątkowych należały opisane przez J. Kasparka41, gdy kapelan lękał się zbliżyć do chorych na tyfus i nie mógł nawiązać z nimi kontaktu; kilkunastu kapelanów zaraziło się tyfusem, ofiarnie posługując w szpitalach42. Większość żołnierzy i ludności cywilnej była żarliwie przywiązana do Kościoła i religii, zaś pobyt w Rosji sprawił nowy przypływ religijnej gorliwości. By sprostać potrzebom ży- cia sakramentalnego kapelani musieli sprawować po dwie, trzy Msze święte dziennie. Tłum- ne były przez cały czas wszystkie nabożeństwa i procesje, choć gorliwość religijna w miarę upływu czasu nieco osłabła. Dodatkowym czynnikiem zachęcającym do demonstracyjnego uzewnętrznienia praktyk religijnych był sprzeciw wobec wszystkiego, co otaczało dokoła i miało znamię sowieckie43. Armia Polska, która opuściła ZSSR, została połączona we wrześniu 1942 r. z jednostkami polskimi na Bliskim Wschodzie i tworzyła Armię Polską na Wschodzie. Dekretem z 21 stycz- nia 1943 r. Biskup Polowy dokonał zmiany na stanowisku dotychczasowego dziekana armii; ks. Cieńskiego zastąpił ks. Brandys, ale dotychczasowy szef duszpasterstwa został jego za- stępcą i dziekanem 2. Korpusu Polskiego oraz jednostek pozadywizyjnych44. Obok duszpasterstwa katolickiego od jesieni 1941 r. w PSZ w ZSSR funkcjonowało duszpasterstwo wyznań niekatolickich – mozaistów i prawosławnych. 13 września 1941 r. gen. Anders funkcję naczelnego rabina powierzył Leonowi Szczeka- czowi. Następnie wyznaczył dr Joachima Hirberga, fałszywie podającego się za starszego rabina WP, co ujawnił zawodowy rabin (rabin Okręgu Korpusu nr III w Grodnie) Natan Rubner, który przejął obowiązki naczelnego rabina. Miał do dyspozycji dwóch innych rabi- nów – Juliana Kesslera i Pinkusa Rosengartena, którym w każdej jednostce przydano do pomocy kantora i dwóch ablucjonistów (do obmycia zmarłych). Wyznawcy religii mojże- szowej dysponowali sprzętem liturgicznym, Talmudem i modlitewnikami, rabini prowadzili własne księgi stanu cywilnego i zorganizowali osobne cmentarze45. Od 22 grudnia 1941 r. duszpasterstwo prawosławne miało swojego szefa, którym został st. kapelan pop Grzegorz Kuryłas, zawodowy kapelan WP (dziekan prawosławnego Okręgu Korpusu nr VI we Lwowie). Miał do dyspozycji popa Jana Sobolewskiego46. Opracowano Instrukcję dla naczelnych kapelanów wyznań niekatolickich oraz powołano przy Oddziale V Sztabu Dowództwa PSZ w ZSSR referat ds. wyznań niekatolickich, kiero- wany przez prawnika dr Błażeja Skrzyńskiego, który miał koordynować pracę kapelanów tych wyznań47. Nie powołano natomiast duszpasterstwa protestanckiego. Także muzułmanie polscy nie mieli swego opiekuna48.

41 J. Kasparek, Z moich wspomnień o kapelanach, mps, WPH, s. 16-21 – cyt. za: J. Odziemkowski, Służba dusz- pasterska..., s. 176. 42 Tamże, s. 176. 43 Por.: jw., s. 175-176. 44 Z. Waszkiewicz, Duszpasterstwo..., s. 287. 45 J. Odziemkowski, Służba duszpasterska..., s. 203-204. 46 Tamże, s. 204. 47 Jw., s. 204-205. 48 Wynikało to tyle z niewielkiej liczby wyznawców, co z braku właściwych kapelanów. WIESŁAW JAN WYSOCKI 226 2. Duszpasterstwo w I. Armii „ludowego” WP w ZSSR Związek Patriotów Polskich na czele z Wandą Wasilewską 8 maja 1943 r. zaczął formo- wać 1 Dywizję Piechoty pod komendą ppłk. Zygmunta Berlinga, który wcześniej zdezerte- rował z Armii Polskiej gen. Andersa49. ZPP potrzebne było zaakcentowanie polskiej od- mienności tego wojska, co mogło obok innych elementów (jak rogatywki) zapewnić m.in. duszpasterstwo wojskowe, toteż podległymi służbami NKWD szukało odpowiedniego uwiarygodnienia i propagandowego efektu50. Znalazło to wszystko w osobie oblata ks. Wilhelma Kubsza i to w środowisku partyzan- tów sowieckich51. Kubsza wezwano w sztabie partyzanckim do podania pełnych danych personalnych a następnie pokazano informację z moskiewskiej „Prawdy” o tworzeniu się wojska polskiego w Związku Sowieckim i wezwanie do tegoż wojska52. Dlaczego wybór padł na ks. Kubsza?!53 W ręku NKWD, w więzieniach i łagrach, przetrzymywanych było wielu duchownych katolickich. Wszyscy jednakże mieli doświadczenia osobiste z sowieckim państwem, a za- tem odciśnięte urazy i resentymenty, i mogliby (tym bardziej, że w formie pozostającej poza kontrolą) przenosić je na żołnierzy. Potrzebny był duchowny nie znający sowieckich re- aliów. Kubsz był Ślązakiem, rodzinnie powiązany z postawą antyniemiecką (powstańcy ślą- scy), sam przez jakiś czas przebywał w sowieckim oddziale partyzanckim i w ocenach sze- fów NKWD, mógł być podatny na indoktrynacyjne eksperymenty, jakie w późniejszym okresie rozwinięto, tworząc grupę aktywistów księżowskich nazwanych z przekąsem „księżmi-patriotami”. Był więc Kubsz złem koniecznym dla NKWD, które mogło wpraw- dzie liczyć na polityczną niesamodzielność kapłana, ale też obawiać się, że nie będzie na- zbyt plastycznym narzędziem w ich ręku. Na polecenie gen. Pantielejewa Ponomarienki, szefa Głównego Sztabu Partyzanckiego w Mo- skwie podległego NKWD, po księdza wysłano samolot. Gen. Jurij Sergiejewicz Żukow, wyeks- pediował Kubsza po kilkudniowym odpoczynku w Srebrnym Borze na odbywający się Zjazd Związku Patriotów Polskich, jaki rozpoczął się akurat w Moskwie w czerwcu 1943 r. Księdza włączono zaraz do składu poszerzonego prezydium ZPP54. Nie orientował się zapewne w zakuli- sowych działaniach i celach komunistów. Zgodził się nawet wystąpić przed mikrofonem radia moskiewskiego, choć zakamuflował swoją tożsamość, używając drugiego imienia – Franciszek55.

49 Sąd Polowy nr 12 Armii Polskiej na Wschodzie skazał za dezercję ppłk. Berlinga na karę śmierci i degradację, jednakże Naczelny Wódz, gen. Kazimierz Sosnkowski, nie zatwierdził wyroku z przyczyn politycznych, by nie pogorszyć i tak złych stosunków z Moskwą. 50 J. Odziemkowski, Służba duszpasterska..., s. 175-176. 51 W oddziale Wasilcowa w rejonie Puzicz w lasach i błotach gorczyńskich; oddział ten został „przemianowany” na Brygadę im. Lenina. Został przyjęty nie jako kapelan, ale technik dentystyczny, takie bowiem kwalifikacje zdo- był jeszcze przed wojną. 52 D. Chodyniecki, Ksiądz pułkownik Wilhelm Franciszek Kubsz – pierwszy kapelan Ludowego Wojska Polskiego, „Saeculum Christianum”. Pismo historyczno-społeczne, 1999, nr 2, [Warszawa 2000], k. 66 i n. 53 Szerzej o postaci i okolicznościach w jakich został kapelanem: W.F. Kubsz, Uczestniczyłem w walkach pod Lenino, [w] Udział kapelanów wojskowych w drugiej wojnie światowej, pod red. J. Humeńskiego, Warszawa 1984, s. 92-105; W.J. Wysocki, Ks. płk Wilhelm Franciszek Kubsz a duszpasterstwo wojskowe w okresie wojny i PRL (pro- blem badawczy), [w] Wojskowa służba śląskich duchownych w latach 1918-1980, pod red. Z. Kapały i J. Myszora, Katowice 1999, s. 149–160. 54 Jw. k. 71. 55 Niemcy byli zorientowani w prawdziwej tożsamości ks. Kubsza, co zresztą mogli potwierdzić żołnierze polscy, którzy pod wpływem doświadczeń „na nieludzkiej ziemi” przeszli na stronę niemiecką. Zimą 1944 r. organ NSDAP DUSZPASTERSTWO WOJSKOWE W ARMII POLSKIEJ W ZSRR... 227 Zjazd ZPP nie do końca przebiegał wedle oczekiwań Stalina i Wasilewskiej, m.in. podjął decyzję w sprawie polskiego szkolnictwa i duszpasterstwa dla Polaków w ZSRS. W tych sprawach wystąpienia (kilkakrotne) ks. Kubsza nie odpowiadały inicjatorce Zjazdu, Wan- dzie Wasilewskiej. Późniejsze zebrania ZPP również nie były wolne od kontrowersji, w któ- rych ostatecznie górę brali zdeklarowani komuniści. Tym ostatnim Kubsz był niewygodny56. W tych różnicach i obstawaniu przez Kubsza przy religijnym modelu wychowania szkolne- go doszukiwano się motywów targnięcia się na życie kapelana, co miało miejsce w później- szym okresie w Moskwie, gdy został wepchnięty pod nadjeżdżający pociąg. Do tragedii nie doszło i ks. Kubsz wyszedł z tego incydentu z życiem, ale z kontuzją kręgosłupa57. Domnie- manie zamachu na kapelana potwierdza fakt, iż ks. Kubsza nie włączono w skład PKWN, choć wcześniej przewidziano dlań miejsce „bez teki”58. Podczas Zjazdu Związku Patriotów Polskich – 8 czerwca 1943 r. – spotkał Kubsz pierw- szy raz Berlinga, który na powitanie awansował kapłana do stopnia majora i mianował ka- pelanem59. Jemu zaufał i uwierzył w misję tworzenia wojska polskiego. Berling przyjmował kapelana jako jeszcze jedno potwierdzenie ważkiego faktora świadczą- cego o polskości „swojego” wojska. Podejmował go też – to trzeba przyznać – w duchu trady- cji Wojska Polskiego. Zakres kapelańskich praw i obowiązków został uregulowany już wcze- śniej w Moskwie, przed pojawieniem się księdza Kubsza w Sielcach. Praktycznie realizacja regulacji zależała od przedsiębiorczości i taktu kapelana, gdyż przybywał na trzyletni ugór duchowy ludzi wierzących, ale oderwanych od żywego kontaktu z normalnym życiem religij- nym, a nadto bez jakiejkolwiek bazy materialnej dla duszpasterskiej posługi. Kubsz miał do obsłużenia 12 samodzielnych oddziałów i pododdziałów dywizyjnych oraz 8 etatowych jed- nostek podporządkowanych dowódcy dywizji. Była to „parafia” licząca ponad 16 500 osób60. W Sielcach księdza zrazu otoczyła nieufność, niekiedy wręcz podejrzliwość wywołana plotką o „nasłaniu przebranego kapelana”. Szybko, choć nie bez oporów – co zrozumiałe zważywszy wcześniejsze doświadczenia „kościuszkowców” – przełamywał uprzedzenia sam Kubsz61. Serdeczna więź od początku panowała między ks. Kubszem a kobiecym bata- lionem im. Emilii Plater62.

„Völkischer Beobachter” zamieścił w artykule „Katyń Zweiter Akt” wzmiankę o kapelanie, iż celebrował mszę św. nad dołami śmierci polskich oficerów (uroczystość w lesie katyńskim miała miejsce 30 stycznia 1944 r.). Następ- stwem tej publikacji było aresztowanie przez Niemców ojca księdza i osadzenie go w więzieniu rybnickim. 56 Por.:D. Chodyniecki, Ksiądz pułkownik ..., k. 75 i 117. Trzeba wspomnieć jeszcze i o tzw. Zjeździe Żołnierzy Słowiańszczyzny, zorganizowanym w Moskwie 23-24 lutego 1944 r. podczas którego przemawiał ks. Kubsz (obok niego uczestniczył jeszcze inny kapelan, duchowny prawosławny, mjr Dymitr Cwiertow, Jugosłowianin). Obrady tego Zjazdu też nie do końca spełniły oczekiwania komunistycznej centrali. 57 Następstwa tego wypadku w postaci choroby nowotworowej przyczyniły się do przedwczesnej śmierci ks. Kubsza. 58 D. Chodyniecki, Ksiądz pułkownik ..., k. 117. 59 W.F. Kubsz, Uczestniczyłem w walkach..., s. 98; L. Mazan, Uczył żyć i umierać, [w] Ze Wschodu z Kapela- nem, Nadarzyn 1998, s. 137; J. Odziemkowski, Slużba duszpasterska..., s. 192; Z. Waszkiewicz, Duszpasterstwo..., s. 295. Nominacja kapelańska była oczywistym nadużyciem prawa kanonicznego, toteż ks. Kubsz postarał się o ju- rysdykcję kościelna, którą otrzymał był od amerykańskiego redemptorysty o. Browna w Moskwie, który posiadał uprawnienia delegata apostolskiego na terytorium ZSSR. Otrzymał też od niego wino mszalne, hostie i komunikan- ty. Sutannę uszył mu krawiec teatralny, ornat wzięto z moskiewskiego muzeum ateizmu. 60 Por.: W. Szklarski, Niezastąpiony i niezapomniany, (w) Ze Wschodu..., s. 103. 61 Wspomina o tym wielu, m. in. gen. Florian Siwicki, gen. Wacław Szklarski, Ada Żuławska, Irena Sztachelska (dr med. i z-ca dowódcy ds. politycznych Batalionu Kobiecego im. Emilii Plater), gen. Zygmunt Berling (vide: Ze Wschodu z Kapelanem, Nadarzyn 1998, ss. 99, 103, 111-112, 132 ) oraz B. Dańko, Nie zdążyli do Andersa (berlin- gowcy ), Londyn 1992, s. 169 i D. Chodyniecki, Ksiądz pułkownik ..., k. 79. 62 Por.: A. Kut, Los zetknął mnie z nim wielokrotnie, (w) Ze Wschodu..., s. 97. WIESŁAW JAN WYSOCKI 228 Był Kubsz kapelanem dobrze uformowanym do posługi wśród żołnierzy. Duszpastersko bardzo ofiarny, zaangażowany, trafiał w psychikę żołnierską, jednocześnie dawał przykład postawą osobistą. Antoni Kut pisze o nim dosłownie : „prosta śląska osobowość, serdeczna i otwarta, powodowała, że wszędzie, gdzie się pojawił zdobywał niezwykłą sympatię”63. Poza sprawami moralnymi i religijnymi musiał rozstrzygać lub rozwiewać dylematy poli- tyczne, ideologiczne, społeczne swoich żołnierzy. Ujawniali bowiem oni przed kapelanem swoje bolączki, rany, dramaty związane z doświadczeniami na „nieludzkiej ziemi” i drogą do przyszłej Polski - jakiej? Czy był faktycznie ks. Kubsz człowiekiem politycznego kompromisu, by nie rzec czło- wiekiem dyspozycyjnym lub wręcz kolaborującym. Wydaje się, że stwierdzenie takie było- by dlań nazbyt krzywdzące i wymaga osobnego komentarza. 28 września 1943 r. na sugestię ZPP przygotował odezwę, którą później jako ulotki kol- portowano w kraju64. Wprawdzie w owej ulotce i w późniejszych wspomnieniach pośrednio akceptuje „przyłączenie” do ZSRS wschodnich ziem Rzeczypospolitej a Chełm Lubelski jest dlań pierwszym miastem polskim, choć wcześniej przez pół roku wojska, którym kape- lanował, znajdowały się na ziemiach Rzeczypospolitej. Mistyfikuje, że 22 lipca 1944 r. przed kościołem w Chełmie odczytany został „po raz pierwszy” tzw. „Manifest Lipcowy”. W zajętym Lublinie na trybunie, przed którą maszerowało wojsko, był jedynym duchow- nym65. W sprawach politycznych ten kompromis jest wyraźny i ma duży margines, nie ma tego w sprawach kanonicznych. Kubsz wie, gdzie kończy się jurysdykcja kościelna, jaką był otrzymał od ks. Browna, kapelana amerykańskiego w Moskwie. Gdy znajduje się na terenie diecezji łuckiej zwraca się o jurysdykcję kościelną do bpa Antoniego Szelążka, ordynariusza łuckiego. Podobnie czyni w Lublinie, gdzie w tamtejszej kurii od administratora ks. Kru- szyńskiego uzyskuje dla siebie i podwładnych kapelanów jurysdykcję kościelną oraz zgodę na rekrutację nowych kapelanów. Wcześniej już z Wołynia jako dziekan korpusu korespon- dował z władzami archidiecezji lwowskiej, diecezji przemyskiej i pińskiej66. Była to jedyna możliwość kanonicznego uregulowania pracy kapelanów w wojsku „ludowym”, gdyż ko- munistyczni uzurpatorzy nie uznawali uprawnień biskupa polowego, gen. Józefa Gawliny. Ks. Kubsz w Sielcach nad Oką był jedynym kapelanem. Kiedy dywizja Berlinga została skierowana pod Lenino i on z nią poszedł do walki67, zwrócił się z prośbą o przydzielenie innego kapelana dla tworzącej się dopiero 2 DP im. Henryka Dąbrowskiego. Żołnierze su- gerowali ks. Tadeusza Fedorowicza, którego znali z Kazachstanu, gdzie wciąż przebywał. Faktycznie tak się stało, ale dopiero po długich staraniach i przełamaniu oporów (było to już po przyjściu innych kapelanów). 13 października 1943 r. do Sielc trafił ks. Antoni Łopaciń- ski, wcześniej „obywatel” Komi a następnie żołnierz armii sowieckiej, ciężko ranny na fron-

63 Jw. s. 96. 64 D. Chodyniecki, Ksiądz pułkownik ..., k. 92. 65 D. Sidorski, Stwierdzam jego autentyczność (w) Ze Wschodu..., s. 152. 66 Nota bene decyzją Episkopatu i kard. Hlonda z 1948 r. jurysdykcja księży wojskowych wygasła z końcem woj- ny lub została odwołana. Każdy kapelan w okresie powojennym (do r. 1991) mógł duszpasterzować w środowisku wojskowym jedynie na zasadzie udzielania przez ordynariusza miejsca jurysdykcji i innych władz kapłańskich - Komunikat Episkopatu w sprawie duszpasterstwa wojskowego. Pismo Kurii Metropolitarnej Warszawskiej nr 1370 z 19 marca 1948 r. 67 Przed bitwa 10 i 11 października odprawiał Msze św. w pododdziałach, 12 października był na pierwszej linii udzielając rozgrzeszenia i błogosławiąc nacierających żołnierzy. DUSZPASTERSTWO WOJSKOWE W ARMII POLSKIEJ W ZSRR... 229 cie leningradzkim, i jemu powierzono opiekę duszpasterską nad żołnierzami 2 DP, a także batalionu kobiecego (platerówkami), pułku zapasowego, pułku lotniczego „Warszawa”, puł- ku czołgów, pacjentami szpitala polowego i słuchaczami Oficerskiej Szkoły w Riazaniu. Duszpasterstwo nad taką masą żołnierską było fikcją, ale „pełniącym obowiązki Polaków” chodziło tylko o swoistą atrapę68. W styczniu 1944 r. do Sielc (po przegrupowaniu 2. DP w rejon Smoleńska) przybył ks. Alojzy Dudek, Ślązakowi wcielonemu do Wehrmachtu, któremu po zwolnieniu z niewo- li powierzono obowiązki duszpasterskie w 3. DP im. Romualda Traugutta; był przez pewien czas także jedynym kapelanem w Sielcach69. Podczas przesuwania się linii frontu na ziemiach wschodnich Rzeczypospolitej, na Woły- niu i Podolu, zaczęli się zgłaszać kolejni kapelani: ks. Antoni Kij z Tarnopola (przydzielony do 1. Brygady Artylerii Haubic), ks. Marian Mościński (3. pułk zapasowy), ks. Piotr Sąsia- dek z Klewania (kapelan Centralnej Szkoły Podchorażych w Riazaniu), księża Tadeusz Fe- dorowicz i Saturnin Żebrowski (początkowo bez przydziału). Łącznie w szeregach I. Armii było 8 kapelanów, ale struktury duszpasterskie nie miały formalnych podstaw prawnych ani organizacyjnych70. Dopiero w miarę tworzenia nowych jednostek wojskowych ks. Kubsz z kapelanowania w 1. Dywizji71 przeszedł na funkcję dziekana I Korpusu72 a następnie – I Armii73. 21 lipca 1944 r. został podpułkownikiem. Decyzją Krajowej Rady Narodowej z połączenia Armii w ZSSR i Armii Ludowej po- wstało Wojsko Polskie (ludowe) z naczelnym dowódcą Michałem Rola-Żymierskim. 9 paź- dziernika 1944 r. przy Naczelnym Dowództwie utworzono Główny Wydział Duszpaster- stwa WP74, któremu podporządkowano wszystkie wojskowe placówki duszpasterskie. Kie- rowanie Wydziałem powierzono ks. Kubszowi jako Generalnemu Dziekanowi, który podle- gał bezpośrednio Naczelnemu Dowódcy WP. Podległość ta wywołała personalny konflikt, choć jego podłoże było, jak się wydaje, złożone i stosunkowo szerokie. Zapiski Kubsza z lat wojny dotyczą przede wszystkim pracy duszpasterskiej, sprawy budowy kaplic i ołtarza, spowiedzi, pogrzebów, etc. Nie dają właściwie żadnych przesłanek do określenia istoty sporu między „naczelnym dowódcą” a „naczelnym kapelanem”. Dzia- łalność Roli–Żymierskiego pozostaje wciąż do udokumentowania, choć i to, co jest dziś znane, wystarczy do czarnego wizerunku późniejszego marszałka PRL-u. Ze wspomnień o ks. Kubszu wyłania się jego sympatia do Berlinga i Świerczewskiego. Życzliwości tego ostatniego w latach wojennych zawdzięczał Kubsz wiele75. Wanda Wasi-

68 A. Łopaciński, Znad Oki do Berlina, [w] Udział kapelanów..., 106-107. Z. Waszkiewicz, Duszpasterstwo..., s. 295. Dopiero po wejściu na ziemie polskie (chodzi o granice tzw. Polski lubelskiej) ks. Łopacińskiego wspomógł drugi kapelan ks. kpt Jachymek, jezuita. 69 A. Dudek, Moje przeżycia na szlaku bojowym z Sielc do Berlina [w] Udział kapelanów..., 109. Por.: J. Odziem- kowski, Służba duszpasterska..., s. 194. 70 J. Odziemkowski, Służba duszpasterska..., s. 194. 71 Miejsce ks. Kubsza zajął ks. Jan Śpiewak, wcześniej kapelan 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. 72 Powstał 10 sierpnia 1943 r. 73 Korpus przekształcony w I. Armię 18 marca 1944 r. 74 Rozkaz Naczelnego Dowódcy WP [gen. Roli-Żymierskiego] nr 47 z 9 X 1944 r. w sprawie organizacji Główne- go Wydziału Duszpasterstwa, CAW, III-522.2., k. 7. 75 Por. : A. Kut, Los zetknął ..., s. 97. WIESŁAW JAN WYSOCKI 230 lewska, z którą musiał się kontaktować wielokrotnie, jest mało przezeń dostrzegana. Do Roli–Żymierskiego kapelan odnosił się wręcz zimno i nie było to tylko poczucie krzywdy, gdyż to dzięki niemu w 1944 r. odszedł z duszpasterstwa wojskowego. Antoni Kut przypusz- cza, że chodziło o sprawy, „wobec których ks. Wilhelm nie mógł być obojętny”76. Do za- wziętych antagonistów kapelana, obok Żymierskiego, zaliczano Aleksandra Zawadzkiego, zastępcę dowódcy ds. polityczno- wychowawczych (zastąpił on na tym stanowisku Sokor- skiego)77. Nie wyjaśniono też nigdy Kubszowi, dlaczego przerwano zaciąg, w który on oso- biście się angażował, do 3. DP w obozach jenieckich spośród Pomorzan i Ślązaków, kraja- nów kapelana78. 31 stycznia 1944r. ks. ppłk. Kubsz został zwolniony z pełnienia obowiązków Generalne- go Dziekana79 i w ogóle z wojska80. Jego miejsce zajął ks. Stanisław Warchałowski, zawo- dowy kapelan z okresu przedwojennego81. Przyczyną zwolnienia ks. Kubsza był jego konflikt z gen. Żymierskim, związany z obro- ną aresztowanych żołnierzy AK, uznanych za „wrogów ludu”, a zwłaszcza protestowanie przeciwko wyrokom sądu wojskowego skazującym na rozstrzelanie żołnierzy niesłusznie traktowanych jako dezerterów82. Od połowy 1944 r. stosunek komunistów do Armii Krajowej zdecydowanie się usztywnił. W wojsku zwyciężył kapepowski nurt komunistyczny, reprezentowany m.in. przez Wasi- lewską. Aresztowano zresztą brata kapelana, żołnierza AK. Chciano też za wszelką cenę ograniczyć wpływ Kubsza na żołnierzy, wprawdzie awansowano go, ale równocześnie od- suwano od wojska. Aleksander Zawadzki, zastępca ds. polityczno-wychowawczych, był zazdrosny o miejsce, które w jego przekonaniu zajął nolens volens kapelan. Ten ostatni głęboko przeżywał dramat lubelskiego Zamku, gdzie na miejscu niemieckiej katowni zaczę- ła funkcjonować katownia komunistycznego aparatu represji, oraz kontynuowanie przez „wyzwolicieli” zbrodniczych funkcji obozu na Majdanku, gdzie „skoncentrowano” ujętych żołnierzy AK. Kubsz miał osobiście towarzyszyć skazanym na śmierć a egzekucji było wie- le83. Wiele wskazuje, iż nie chciał być tylko świadkiem zbrodni. Do tego doszło też oskarże- nie o wygłoszenie podjudzającego kazania w Przemyślu oraz odrzucenie mandatu (a ściślej:

76 Jw., s. 97. 77 D. Chodyniecki, Ksiądz pułkownik ..., k. 130. 78 T. Rawski, Przywracał wiarę, (w) Ze Wschodu..., s. 53. 79 Przejął je rozkazem Michała Roli-Żymierskiego ks. ppłk Stanisław Warchałowski. Por.: D. Chodyniecki, Ksiądz pułkownik ..., s. 122 – twierdzi, iż ks. Kubsz był nawet zagrożony postawieniem przed sądem wojennym. 80 Kubsza zwolniono z wojska, pozbawiono odznaczeń a posiadał m.in. Krzyż Walecznych (za postawę pod Leni- no ), Krzyż Grunwaldzki 3 kl. (10 marca 1944 r.) oraz sowiecki Order Wojny Ojczyźnianej 2 kl. On sam ukrywał się w oblackim klasztorze na Świętym Krzyżu pod nazwiskiem pokrywkowym Franciszek Kopiec. Przebywał tam do 1947 r., choć władze bezpieczeństwa ponoć dobrze o tym wiedziały. 81 W.J. Wysocki, Ks. płk Wilhelm Kubsz... 82 Por.: A. Michalak, Był tolerancyjny, subtelny (w) Ze Wschodu..., s. 142. 83 Według relacji pośredniej egzekucje przebiegały na sposób „katyński”, zabijano strzałem w tył głowy. Rozstrze- liwano kobiety, także ciężarne. Kubsz interweniował u Rola-Żymierskiego w sprawie skazanej ciężarnej nauczy- cielki, ale był bezsilnym świadkiem brutalnej odmowy potwierdzonej kopniakiem wymierzonym skazanej kobiecie przez generała. Wraz z gen. Berlingiem i posłem Drobnerem Kubsz skierował memoriał do Stalina w sprawie Żymierskiego, w efekcie otrzymał nawet pismo z Kremla, skradzione później kapelanowi – Por.: D. Chodyniecki, Kapelani Ludowego Wojska Polskiego w czasie II wojny światowej, mps [pr. dr] ATK - Warszawa 1997, s. 118-119. DUSZPASTERSTWO WOJSKOWE W ARMII POLSKIEJ W ZSRR... 231 nominacji) do KRN84, co miało wskazywać na oportunistyczną, reakcyjną a zatem wrogą postawę księdza. Kubsz stał się wprost niewygodny i wręcz przeszkadzający planom komu- nistycznym ideologów. Taki był zwyczajowy los „poputczików”. Konflikt powstały między dowódcą a kapelanem znalazł okazję do rozwiązania po upad- ku Powstania Warszawskiego i ostatecznym określeniu stosunku komunistów do Polskiego Państwa Podziemnego. Żymierski (lub inni jego rękoma) pozbył się Berlinga i ks. Kubsza. Był to dopiero początek „nowych porządków”, gdyż fala „czystek” w wojsku nastąpiła nie- co później i dotknęła też innych kapelanów85. Dopiero 24 października 1944 r. ustalono organizacje, stopnie i etaty duszpasterstwa woj- skowego86, nawiązując do tradycji Wojska Polskiego i bazująca na planach mob. z 1939 r., (w porównaniu do PSZ na Zachodzie „ludowe” wojsko miało nieco mniejsze etaty), ale bez określenia statusu kapelanów wojskowych, ich uprawnień i zasad powoływania do służby. Władze „Polski lubelskiej” nie uznawały ani zwierzchnictwa Biskupa Polowego WP, ani żadnych jurysdykcji rządców diecezji czy Episkopatu87, co nie normowało sytuacji. Toteż od lipca 1944 do końca tego roku do wojska zgłosiło się jedynie 31 księży, zaś od początku stycznia do połowy sierpnia1945 r. kolejnych 16, co zaspokajało ledwie 13 % potrzeb88. W „ludowej” armii – w omawianym tu okresie – nie było miejsca na duszpasterstwo mozaistyczne, mahometańskie, protestanckie89 i... prawosławne.

3. Podsumowanie Duszpasterstwo w Armii Polskiej w ZSSR i w 1. Dywizji im. Tadeusza Kościuszki (na- stępnie w I. Armii i później w „ludowym” WP) miało zupełnie różne kwantyfikatory. W przeciwieństwie do sił gen. Andersa, które miały duszpasterstwo oparte na podstawach prawnych z formalną strukturą (niewystarczającą, ale i tak liczbowo znaczącą), określonymi kompetencjami i zakresem działania, u Berlinga duszpasterstwo nie miało podstaw praw- nych i łączności z Biskupem Polowym (ks. Wilhelm Kubsz sam zadbał o formalne uzyska- nie uprawnień). Obywało się bez struktur organizacyjnych (funkcjonowało tak 17 miesięcy i dopiero w październiku 1944 r. wprowadzono formy organizacyjne). Sprowadzało się więc do zaradności i improwizacji kapelańskiej, zaś faktycznym motywem przyzwolenia na ak- tywność religijną były względy propagandowe i funkcjonalna dekoracyjność. Duszpasterstwo Armii Polskiej w Rosji było dosłownie dla wszystkich, od oficerów szta- bowych najwyższych rangą (przykładem konwersja gen. Andersa) do strzelców. Wojsko organizowane przez ZPP miało kapelańską posługę niemal wyłącznie „dla wygody” braci żołnierskiej, zaś kadry miały zachować ideologiczną poprawność i co najwyżej być bierny- mi świadkami form duszpasterskiej posługi.

84 D. Chodyniecki, Ksiądz pułkownik ..., k. 129. 85 L. Mazan, Uczył żyć ..., s. 140 ; A. Topol, Uwikłany w dramat historii, (w) Ze Wschodu..., s. 47. 86 Rozkaz Naczelnego Dowódcy WP nr 70 z 24 X 1944 w sprawie organizacji duszpasterstwa, CAW, III-522.2, k. 27-40. Por.: J. Odziemkowski, Służba duszpasterska..., s. 195. 87 J. Odziemkowski, Służba duszpasterska..., s. 195. 88 Tamże, s. 196. 89 Duszpasterstwo protestanckie zostało na pewien okres wprowadzone, ale było swoistą efemerydą. WIESŁAW JAN WYSOCKI 232 Od kapelanów armii Andersa oczekiwano włączenia się w szerszy proces oświatowy, ale ostatecznie zaakceptowano ich obowiązki wychowawcze zawężone do wątków religijno- -moralnych. W oddziałach „kościuszkowskich” kapelan był niczym „etykieta zastępcza” i podlegał dozorowi – sformalizowanemu później organizacyjną podległością – struktur ide- ologicznych w wojsku (politruków). Równolegle do duszpasterstwa wojskowego rozwijano w PSZ w ZSSR opiekę duszpa- sterską nad ludnością cywilną; szczupłość sił kapelańskich u „berlingowców” nie pozwalała na jakąkolwiek inną działalność, chyba że wymagały tego względy propagandowe. „Andersowcy” rozwijali duszpasterstwo dla różnych wyznań i jeżeli były w tym wzglę- dzie ograniczenia, wynikały one z braku albo odpowiednich kandydatów na kapelanów, albo ograniczonej liczby żołnierzy danego wyznania (tak było przykładowo z protestantami). Ci, którzy „nie zdążyli do Andersa” mieli tylko duszpasterstwo katolickie, gdyż w głównej mie- rze chodziło o elementy propagandowej identyfikacji. Przy okazji organizowania duszpasterstwa wojskowego w PSZ w Rosji nie udało się rozszerzyć struktur kościelnych na ludność cywilną w ZSSR. Bp Gawlina bardzo tego pra- gnął i podjął kroki, by struktury takie powstały, ale zostały one storpedowane przez NKWD. Z kolei ks. Kubsz nie mógł był nawet pozwolić sobie na takie marzenia. Oba duszpasterstwa w polskich siłach zbrojnych powstałych w ZSSR w latach 1941- -1942 i 1943-1944 mimo formalnych analogii w zakresie posługi kapelańskiej były bardzo różne i mało porównywalne. Zbyt wiele było przeciwieństw i zasadniczych odrębności mię- dzy obu polskimi formacjami militarnymi tworzonymi na rosyjskiej ziemi.

Military Chaplaincy in the Polish Army in the USSR and the First Polish Army Summary In the Soviet Union during World War II, the Polish army was formed twice. The first occasion occurred after the establishment of diplomatic relations between Moscow and the Polish London (London was the constitutional headquarters of the Polish government during wartime) in 1941 under General Anders. The second occasion occurred in 1943 after bre- aking the mutual relations – as the result of Soviet action (Lt. Col. Berling - the deserter from Anders’ army promoted by Stalin to the rank of genera). In both, the role of military chapla- in was formed. In Ander’s formation, chaplains were subordinated to the Polish supreme authority – field bishop, Fr. Gen. Joseph Gawlina, who approved of the organization and pastoral activities and even visited Anders’ army in Russia. It was different with the pastoral care in the Berling’s army, where chaplains had to certify Polish identity in the formation co-created by the Soviets. This essay shows the differences in the organization and pastoral activities of the military chaplains of both formations. Saeculum Christianum t. XX (2013)

Anna Kowalska WNHiS UKSW, Warszawa

Biblioteka klasztoru Panien Benedyktynek Łacińskich w Krzeszowie w latach 1946-2000

Powstanie klasztoru panien benedyktynek łacińskich wiąże się z reformami, jakie objęły Kościół Katolicki po Soborze Trydenckim1. Pod koniec XVI w. nastąpiło odrodzenie życia wewnętrznego zakonów żeńskich w całym rzymskim chrześcijaństwie2. W atmosferze tej odnowy w 1596 r. we Lwowie3 powstał klasztor benedyktynek łacińskich. Jego założycielką była Katarzyna Saporowska4, córka Adama Koło-Saporowskiego5 i Elżbiety z Drohojow- skich. Przez 350 lat mimo licznych wojen, pożarów i groźby kasaty6 mniszki nieprzerwanie prowadziły monastyczne życie w ufundowanym przez Katarzynę klasztorze7. Dopiero wy- buch II wojny światowej, jej przebieg i ustalenie nowego porządku politycznego w Europie w 1945 r. zmusiło benedyktynki do opuszczenia Lwowa i macierzystego klasztoru. Na nowe

1 Sobór Trydencki – zwołany przez papieża Pawła III w 1545 r. obradował z dwoma przerwami do 1563 r. 2 A. Chruszczewski, Zakony w XVII–XVIII w., „Znak” 1965, nr 137–138, s. 1605. 3 Do odbudowy organizacyjnej benedyktynek na ziemiach polskich szczególnie przyczyniła się Magdalena Mor- tęska. W 1578 roku wstąpiła ona do opustoszałego klasztoru w Chełmie i zreformowała go w duchu idei Soboru Trydenckiego, interpretując na nowo regułę św. Benedykta. Klasztory, które przyjęły reformę matki Mortęskiej nazwano kongregacją chełmińską. Nie posiadały one wspólnej, scentralizowanej władzy, a jedynie zastosowały ustawy chełmińskie. Zob. K. Górski, Mortęska Magdalena (1554–1631), w: Polski Słownik Biograficzny [dalej PSB], red. E. Rostworowski, Wrocław – Warszawa – Kraków 1977, t. 22, s. 6–7; Idem, Matka Mortęska, Kraków 1971; Idem, M. Mortęska i jej rola w reformie trydenckiej w Polsce, „Nasza Przeszłość” 1971, nr 34, s. 131–176; Pamiątka 300-lecia rocznicy założenia klasztoru panien benedyktynek łacińskich we Lwowie przy kościele Wszyst- kich Świętych obchodzonej w roku 1895, Lwów 1898, Archiwum Benedyktynek w Krzeszowie [dalej ABK], sygn. B6, s. 4–22 [rkps dalej jako Pamiątka]; M. Borkowska, Słownik polskich ksień benedyktyńskich, Niepokalanów 1996, 104–105. W interpretacji reguły pomagali Magdalenie Mortęskiej jezuici, którzy w tym okresie służyli be- nedyktynkom zarówno swoją duchową mądrością, jak i biegłą znajomością prawa kościelnego. Zreformowane dzieło matki Mortęskiej ukazało się drukiem w Krakowie w 1606 r. pod tytułem Reguła św. oyca Benedicta. Zob. Encyklopedia wiedzy o Jezuitach na ziemiach Polski i Litwy 1564–1995, opr. L. Grzebień, Kraków 1996, s. 87–88, 378–382. M. Borkowska, Zakony żeńskie w Polsce w epoce nowożytnej, Lublin 2010, s. 140, J. Gwioździk, Biblio- teka panien benedyktynek łacińskich we Lwowie (XVI–XVII wiek), Katowice 2001, s. 15. 4 M. Borkowska, Saporowska Katarzyna (1549?-1608), w: PSB, red. H. Markiewicz, Warszawa – Kraków 1994 t. 35, s. 176–177; Eadem, Słownik polskich ksień benedyktyńskich, Niepokalanów 1996, s. 142–143. 5 Koło-Saporowscy herbu Junosza – rodzina wywodząca się z Mazowsza, skąd w XV w. przeniosła się na Ruś. Kołowie posiadali wsie na Pokuciu m.in. Chlebiczyn nieopodal Kołomyi, Piotrów, Siekierczyn, Kuczów Wieki i Mały, Michałków, Perłowce, Niemczyn i Saporowice. Od tej ostatniej ojciec Katarzyny przyjął drugi człon na- zwiska Saporowski. Zob. K. Nieciecki, Herbarz polski, Warszawa 1841, t. 8, s. 277. 6 Po 1772 roku klasztor znalazł się w zaborze austriackim. 7 Katarzyna miała dwie siostry Annę i Krystynę, które również zostały benedyktynkami. ANNA KOWALSKA 234 miejsce pobytu wyznaczono im Krzeszów8 położony na terenie Dolnego Śląska, do którego benedyktynki przybyły 31 maja 1946 r. Wyjeżdżając z Lwowa, zakonnice zabrały ze sobą wszystko, co było dla nich najcenniejsze, przede wszystkim gromadzony starannie przez ponad trzy wieki księgozbiór. W kronice klasztornej odnotowano: Zaczynamy pakować przede wszystkim książki, które potrzebują pak mocnych i solidnych9.

1. Fragmenty księgozbioru lwowskiego przywiezione do Krzeszowa Panny benedyktynki posiadały we Lwowie dwa zasadnicze księgozbiory: właściwy (przeznaczony dla mniszek) oraz szkolny. W kronice z 1946 r. panna Ildefonsa Pilawska – kronikarka szczegółowo opisała, jak przebiegało przygotowanie do wyjazdu z Lwowa. Do ilu skrzyń zapakowano księgozbiór tego kronika nie podaje10. Nie prowadzono żadnego spisu pakowanych rzeczy, dlatego nie jest możliwe do ustalenia, ile pak z książkami zabra- no. Wiadomo natomiast, że nie zabrano wszystkich ksiąg, część prawdopodobnie zostawio- no, o czym świadczy zapis w kronice: wzięłyśmy też figurę Chrystusa króla, i kilka innych cenniejszych, obrazy, krzyże, przybory, i okazy gabinetu szkolnego, duża paka książek […]. Część starych książek jednak, archiwum szkolne, i część archiwum klasztornego zamurowa- łyśmy, bo nie miałyśmy już więcej pak i tak było ich paręset. Sił też nam zabrakło, bo we dnie i w nocy pracowałyśmy wszystkie11. Pozostawienie części książek podyktowane było być może nadzieją, że los Polski nie został jeszcze całkowicie przesądzony i mniszki zdołają

8 Krzeszów – wieś na Dolnym Śląsku w powiecie kamiennogórskim. W XIII wieku żona Henryk Pobożnego księżna Anna darowała benedyktynom z czeskich Opatowic posiadłość leśną Cressebor. W 1254 r. wybudowano i poświęcono tam klasztor św. Wawrzyńca. Mnisi opuścili Krzeszów w 1289 r.. Włości krzeszowskie wykupił wów- czas książę świdnicko-jaworski Bolko I, który ufundował w nich konwent dla cystersów z Henrykowa. W 1292 r. do Krzeszowa przybyli pierwsi cystersi, którzy założyli klasztor pod wezwaniem Panny Marii Łaskawej. Opac- two przechodziło zmienne koleje losu. W XV w. w czasie wojen husyckich spalono kościół i prawdopodobnie zamordowano 70 mnichów. W XVI w. konwent przeżywał kryzys powołań spowodowany reformacją. Podczas wojny trzydziestoletniej został obrabowany i spalony przez Szwedów. Zniszczona została biblioteka z cennymi rękopisami. Władze pruskie 23 XI 1810 przeprowadziły kasatę klasztoru, a likwidacja biblioteki i archiwum trwała do 1814 r.. Większość dzieł została wywieziona do Wrocławia, część przekazano do Legnicy, a część bibliotece ewangelickiej w Kamiennej. Po kasacie cenne zabytki niszczały do 1919 r., kiedy do Krzeszowa przyjechali bene- dyktyni z Emaus pod Pragą. Zakonnicy mieszkali w Krzeszowie do początku 1940 r., kiedy hitlerowcy odebrali im klasztor, w którym utworzono obóz dla przesiedleńców. W 1941 r. przetrzymywano w nim Żydów przewożonych do obozów koncentracyjnych. Pod koniec wojny mnisi wrócili do Krzeszowa, ale już w 1946 r. musieli go na zawsze opuścić. Po nich klasztor przejęły benedyktynki lwowskie. Zob. H. Dziurla, Krzeszów, Wrocław 1974, s. 7–15. Na temat dziejów opactwa krzeszowskiego i jego architektury powstało wiele opracowań: Krzeszów uświęcony łaską, red. H. Dziurla, K. Bobowski, Wrocław 1997; Krzeszów europejska perła baroku, red. A. Jaroszewicz, Legnica 2000; D. Kundera, Krzeszów, Piechowice 1995; K. Mazurski, Krzeszów, Warszawa 1989; B. Ziętara, Krzeszów: opactwo Cystersów, Krzeszów 1986; N. Lutterotti, Abtei Grüssau: ein Führer, Breslau 1941; A. Baumert, Das alte Kloster Grüssau, Breslau 1877; D. Kudera, Kloster: Grüssau, Dülmen 1995; A. Rose, Kloster Grüssau: OSB 1242–1289, S ORD CIST 1292–1810, OSB seit 1919, Stuttgart 1974; N. Luterotti, Vom unbekannten Grüssau: Altgrüssauer Klostergeschichten, Wolfenbüttel 1962. 9 Kronika Benedyktynek Lwowskich [dalej KBL] 1940 - 1947, ABK sygn. B 15, s. 272. 10 Należy zaznaczyć, że proces rozproszenia księgozbioru zaczął się już w czasie II wojny światowej. We wspo- mnieniach zakonnic zachowały się wzmianki o tym jak uchodźcy, którzy przebywali w klasztorze benedyktynek z braku środków do życia: wynosili z klasztoru na sprzedaż co się dało: klamki, klucze, cenne książki, które pocho- wałyśmy w schowku. Ile w taki sposób książek przepadło bezpowrotnie nie wiadomo. 11 KBL 1940 - 1947, ABK sygn. B 15, s. 376. BIBLIOTEKAKLASZTORU PANIEN BENEDYKTYNEK ŁACIŃSKICH... 235 wrócić do Lwowa12. W drodze do nowego miejsca zamieszkania benedyktynki straciły część księgozbioru. W liście panny Ildefonsy do Krystyny Muszyńskiej, współautorki książki Zbiory rękopisów w bibliotekach i muzeach w Polsce mniszka informowała: Były też antyfo- narze o wiele skromniejsze, cieńsze, ale w raz z częścią książek zginęły w drodze: po prostu dwóm naszym siostrom, które skierowane ze Lwowa (w roku 1946) przez Rawę Ruską13, nie pozwolono tych pak przewieźć. Później gdy byłyśmy już w Krzeszowie kilka miesięcy, donie- siono nam, że na jakiejś stacji (może we Wrocławiu) znajdują się paki oznaczone O.S.B. ale były to czasy bardzo trudne, gdy Wrocław był w ruinach, komunikacja ogromnie utrudniona, sił nam zabrakło, by jechać po książki, kiedy trzeba było urządzać życie od zera14. Do Krzeszowa mniszkom udało się przywieść 586 starych druków i 22 tomy rękopisów. Podzielono je na czternaście działów: A – Rozmyślania rekolekcyjne B – Rozmyślania C – Ascetyczne D – Męka Pańska F – Żywot Pana Jezusa G – Liturgia H –Najświętszy Sakrament J – O najświętszym Sercu Pana Jezusa K – Najświętsza Panna Maria L – Żywoty świętych M – Obrazy i miejsca pielgrzymowania N – Pismo Święte O – Kroniki, Roczniki P – Kazania Niektóre stare druki występują w kilku egzemplarzach, np. Krótkie zebranie życia zakon- nego – dwa egzemplarze, a nawet kilkunastu jak choćby Nauki życia księdza Marcina Łu- gowskiego z 1742 roku – zachowało się ich w zbiorze czternaście woluminów15. Z cennych dzieł udało się zakonnicom przywieść do Krzeszowa:

12 W kronice klasztornej wielokrotnie pojawiają się stwierdzenia, że być może mniszki wrócą jeszcze do Lwowa. Jaki los spotkał pozostawione w klasztorze książki nie wiadomo, w relacjach kronikarskich z późniejszych lat nie ma wzmianki o tym jakoby mniszki miały wrócić po ukryte książki (było to zresztą niemożliwe zważywszy na sytuację polityczną). Przez szereg lat w budynku po klasztorze benedyktynek mieściła się szkoła muzyczna, później mieszkania. W czasach komunistycznych budynek był przebudowywany i być może wtedy natrafiono na książki. Obecnie klasztor jest w posiadaniu sióstr Studytek. Por. J. Gwioździk, Stare druki proweniencji lwowskich benedyktynek w zbiorach Biblioteki Naukowej Ukraińskiej Akademii Nauk im. W. Stefanyka we Lwowie, w: Kraków – Lwów. Książki, czasopisma, biblioteki XIX i XX wieku, red. J. Jarowiecki, Kraków 2001, t. 5, s. 73–88. 13 Rawa Ruska – obecnie miasto na Ukrainie, 70 km na północny wschód od Lwowa. Zob. więcej G. Rąkowski, Ziemia Lwowska. Przewodnik po Ukrainie Zachodniej, Pruszków 2007, cz. 3, s.139–144. Zaginięcie ksiąg wydaje się potwierdzać kronika benedyktynek z 1946 roku: Matka nasza Ksieni wysłała s. Agnieszkę i s. Elżbietę wyjechały 6 IV. Ich podróż była nie pomyślna, bo transport skierowano przez Rawę Ruską, a nie na Przemyśl. W Rawie Ruskiej był parodniowy postój, rewizja pak, w skutek czego część pak przepadła. KBL 1940 - 1947, ABK sygn. B15, s. 274. 14 List panny Ildefonsy Pilawskiej do Krystyny Muszyńskiej z dnia 26 V 1981 – list bez sygn. w zbiorach Bibliote- ki Narodowej. Zob. D. Kamolowa, K. Muszyńska, Zbiory rękopisów w bibliotekach i muzeach w Polsce, Warszawa 1988. 15 A. Faber-Chojnacka, Dzieje szkoły i biblioteki Panien Benedyktynek Lwowskich na podstawie kronik klasz- tornych, w: Lwów: miasto, społeczeństwo, kultura, Kraków 1995, s. 41. ANNA KOWALSKA 236 – Regułę błogosławionego y Bogu upodobanego Oyca Benedicta S. na Polski język pilnie przełożona przez Sebastiana Ascernusa… w Krakowie w drukarni Andrzeja Piotrkowczy- ka 1597, – Porządek Nowicyatu z Reguły s. Oyca Naszego Benedykta zebrany y sporządzony…. Roku Pańskiego 1605, – Pakostka Wojciech (Półgęsowic, Mesochenius): Medycyna Duchowa dla Chorych y bli- skich śmierci… przez ks. Wojciecha Pakoska… zebrana Roku 1617. W Poznaniu w Dru- karno Iana Wolraba. – Grymosz Marcin Bogumił jezuita: Wesołe Dobrey smierci czekanie. Abo Melodya Ducho- wa…/ przez W.X. Marcina Grymosza… sposobiona…. W Krakowie w Drukarni Francisz- ka Cezarego – Św. Teresa z Avili: Zamek wewnętrzny. Abo Gmachy Dusze Ludzkiey. Swiętej Teresy od Pana Jezusa Fundatorki Karmelitow Karmelitanek Bosych. W Krakowie, w Drukarni Franciszka Cezarego – Tomasz a Kepmis, O naśladowaniu Chrystusa Pana Ksiąg czworo, przez wielebnego To- masha z Kempie napisana. W Krakowie w Drukarni Andrzeja Piotrkowczyka 1623. – Złotharz Dawidow przez Mistrza Walentego Wróbla na rzecz polską złożony. W Krakowie w drukarni Mikołaja Scharffenbegera 1567, – Piotr Skarga: Żywoty Świętych Starego y Nowego Zakonu, na każdy dzień przez cały rok Wybrane. Przez X. Piotra Skargę w ięzyk polski przełożone, y po Osmy raz do druku przeyrzane y rocznemi dziećmi Kościelnymi Kardynała Baroniusza porównane, z przy- datkiem niektórych żywotów na końcu. Z dozwoleniem Starszych. Cum gratia et priuile- gio S.R.M. w Krakowie w Drunarniey Andrzeja Piotrkowczyka 1644. – Zabawy duchowe Pannom Zakonu S. Benedicta, Za wolą y rozkazem Księcia J. M. Jerze- go kardynała Radziwiłła wydane. Teraz zaś staraniem I.M. Panny Doroty Kąckiey znowu przedrukowane. W Krakowie u Macieja Andrzeiowczyka. Z dawnej biblioteki szkolnej przywieziono głównie fragmenty księgozbioru nauczyciel- skiego. Książki znajdowały się w pakach z napisem biblioteka szkolna. Zachowany księgo- zbiór liczy 2228 woluminów. Nadano mu nowe sygnatury, są to sygnatury ciągłe. Stworzo- no katalog rzeczowy, w którym wyszczególniono następujące działy: 1. Literatura piękna 2. Wychowanie, pedagogika, psychologia 3. Higiena, zdrowotność 4. Rolnictwo, leśnictwo, sadownictwo 5. Przemysł rzemiosło, demografia 6. Ekonomia 7. Astronomia 8. Geologia 9. Fizyka, chemia 10. Prawo 11. Rozprawy historyczno-krytycznoliterackie 12. Geografia 13. Filozofia, Historia sztuki 14. Publicystyka społeczna 15. Biologia BIBLIOTEKAKLASZTORU PANIEN BENEDYKTYNEK ŁACIŃSKICH... 237 16. Dydaktyka programy 17. Podręczniki do języka francuskiego, niemieckiego, łacińskiego, greki, rosyjskiego, an- gielskiego 18. Historia – podręczniki 19. Geografia – podręczniki 20. Chemia, Biologia, Fizyka – podręczniki 21. Algebra – podręczniki 22. Przyroda – podręczniki 23. Prace ręczne. Wiadomości o Polsce. Stenografia 24. Scenografia 25. Religia – podręczniki 26. Wychowanie muzyczne, śpiew Z księgozbioru szkolnego zachowały się nieliczne czasopisma: Mały Świadek z 1913 i 1927 r., Kronika rodzinna z 1897 r., Promyk 1904 r., Dzwonek 1931 r., Szkoła i wiedza 1926, 1927, 1928 r., Wychowanie przedszkolne 1931, 1936 r., Dziś i jutro 1926, 1934, 1936 r. Ponadto z Lwowa przywieziono część książek z lat 1800-1945, które włączono do współ- czesnego księgozbioru. Z ciekawszych pozycji przywieziono: Awancin M. X Rok Chrystu- sowy czyli rozmyślania na każdy dzień roku o życiu i nauce Pana naszego Jezusa Chrystusa wydana w Berlinie w 1883 r., Reguła św. Benedykta wydana w języku polskim, niemiecki, francuskim, angielskim, włoskim i łacińskim np. Regula Sancti Patris Benedicti, abbas et monachorum Patriarchae cum constitutinibus Congregationis Beuronensis. Sede approbatis jussu Rev. Domini D. Mauri Wolter Abbatis, Brunae 1884. Z kazań i homilii na uwagę zasłu- gują Gullois Ambroży: Katecheta na kazalnicy, układ kazań, konferencji i nauki głównych przedmiotach wiary chrześcijańskiej z 1860 roku czy znanego kaznodziei ks. Adama Kre- chowickego Nauki niedzielne i Skład Apostolski według ewangelii i Ojców Kościoła z 1874 roku czy Niepokalana Bogurodzica Maryja w świetle Ewangelii i Ojców Kościoła – 1890, A. Liugori Jak nas ukochał Jezus czyli pobożne Męki Pańskiej rozmyślanie – 1869 r., wielo- języczne wydania Pisma Świętego np. Biblia Hebraica, Lipsiae 1898 r., zachował się także Żywot wielebnej Anny Kossakowej Zakonu S. Benedyka Ksieni Lwowskiej. Zebrany i spisany przez ks. Floriana Jaroszewicza, kapelana Zakonu św. Franciszka Reformatów, roku Pań- skiego 1767 w Krakowie – wydane w 1884 r. Łącznie w znajdujących się obecnie 22 działach tematycznych proweniencję lwowską ma ponad 2,5 tys. woluminów.

2. Struktura współczesnej biblioteki klasztornej benedyktynek w Krzeszowie Przywiezione do Krzeszowa książki stały się podstawą do stworzenia w klasztorze bibliote- ki. Zakonnice zmieniły jej układ strukturalny, w której możemy wyróżnić następujące zbiory: – księgozbiór bieżący (współczesny) – obejmujący książki wydawane od XIX w. po czasy współczesne. Jest to obecnie główna część księgozbioru, do którego włączono również publikacje religijne z dawnej szkolnej biblioteki lwowskiej, – księgozbiór szkolny, – pobenedyktyński księgozbiór niemieckojęzyczny z lat 1919-1946. Jest to księgozbiór najmniej opracowany posiada bowiem jedynie katalog alfabetyczny. Dziś jest w zasadzie nie używany, dlatego przechowuje się go w archiwum klasztornym, ANNA KOWALSKA 238 – stare druki16. Dodatkowo wydzielono, po przez stworzenie osobnego katalogu rzeczowego i alfabe- tycznego, tzw. księgozbiór świecki, który gromadziła od 1950 r. siostra Teresa Gertruda Woleńska. Zamiłowanie do ksiąg towarzyszyło jej przez całe życie. Studiowała polonistykę na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Mniszka pochodziła z arystokratycznej rodziny spod Tarnopola, bogaci przyjaciele bardzo często przysyłali jej w prezencie książki. Zgro- madzone przez siebie publikacje przechowywała w swojej celi. Po jej śmierci w kwietniu 1991 r. s. Edyta Wójcik – bibliotekarka przeniosła zgromadzony przez s. Gertrudę księgo- zbiór do biblioteki klasztornej17. Obecnie księgozbiór świecki nie jest uzupełniany. Ponadto mniszki posiadają w swoich celach podręczne księgozbiory, z których korzystają na co dzień. Zwykle po ich śmierci książki podobnie jak w przypadku księgozbioru s. Gertrudy trafiają do biblioteki głównej:Już od kilku tygodni matka ksieni [Janina Szymańska – A.K.] kazała porządkować książki, jakie miała u siebie i wiele z nich pozanosić do biblioteki18. Księgozbiór bieżący posiada katalog alfabetyczny i rzeczowy. Wyodrębniono w nim na- stępujące działy: A – Medytacje rozważania, B – Życie monastyczne. Zakon św. Benedykta, C – Ascetyka, D – Męka Pańska, E – Teologia dogmatyczna, F – Życie Jezusa, G – Liturgia, H – Eucharystyka, J – Chrystologia, K – Mariologia, L – Żywoty Świętych, M – Sztuka Sakralna, N – Literatura Religijna, O – Pismo Święte, P – Kazania i Homilie, R – Kościół Rzymskokatolicki, S – Patrologia, T – Filozofia,

16 Por. A. Faber-Chojnacka, Dzieje szkoły i biblioteki Panien Benedyktynek lwowskich na podstawie kornik klasz- tornych, w: Lwów: Miasto, społeczeństwo, kultura, Kraków 1995, s. 43–44 oraz Z. Kotarska, Biblioteka szkolna panien benedyktynek łacińskich we Lwowie 1918-1939, Wrocław 1999, s. 3. [mps] 17 Siostra Edyta Wójcik stworzyła dla niego katalog alfabetyczny i rzeczowy, który zawiera następujące działy: A – biblistyka, Ä – Zagadnienia kultury, Ą – Filologia, B – patrystyka, C – liturgia, CH – Kościół – sobór – Stolica św., CZ – Mariologia, Č – lingwistyka, Ċ – Lingwistyka języki obce, D – Kościoły – papiestwo – ekumenizm – historia kościoła, DZ – Muzyka świecka, DŹ – Silensia, Dz – Literatura klasyczna starożytna, G – Rodzina, H – Monarchizm, I – Dramat, Ϊ – Bajki – Baśnie – Legendy, J – poezja, K – powieści, opowiadania, L – opracowa- nia literackie, krytyczne, Ł – Monografie , Biografie, M – Pamiętniki, Wspomnienia, N – Historia, Ń – Krzeszo- wiana, O – Miejscowości, Regiony, Kraje, OU – Religioznawstwo, Q – Leopoliana, P – Słowniki, Encyklopedie, Ø – Technika, R – Muzyka Sakralna, RZ – Satyra, Parodia, S – Przyroda, ST – Listy, Sch – Humoreski, anegdoty, Š – Archeologia, T – Różne, U – Sztuka, W – filozofia, X – Pedagogika, Y – Socjologia, V – Reportaż, Egzotyka, Z – reportaż różny, Eseje, Ż – Aforyzmy, sentencje. 18 KBK 1973, ABK sygn. B18, s. 34. BIBLIOTEKAKLASZTORU PANIEN BENEDYKTYNEK ŁACIŃSKICH... 239 U – Misje Katolickie, W – Życie Społeczne, X – Informatory, Z – Katechezy. Podział księgozbioru został dokonany na podstawie Skróconego przepisu katalogowania alfabetycznego autorstwa Józefa Grycza i Władysławy Borkowskiej19. Księgozbiór bieżący liczy 10 281 woluminów.

3. Gromadzenie i opracowywanie księgozbioru oraz czasopism Przyjazd do Krzeszowa postawił klasztor benedyktynek w bardzo trudniej sytuacji mate- rialnej. Brakowało pieniędzy na podstawowe produkty żywnościowe, odzież, leki, środki higieniczne, a jednak podstawowym źródłem powiększania księgozbioru w omawianym okresie był zakup. Benedyktynki nie wyznaczyły jednak osobnego funduszu na zakup ksią- żek. Najczęściej, jak wynika z relacji s. Edyty Wójcik w Księdze Kasowej, wpisywano łączną kwotę pobieraną z kasy klasztornej i przy okazji robienia ogólnych zakupów, części środków przeznaczano również na książki. W kronikach klasztornych odnajdujemy nielicz- ne wzmianki o wydanych na książki kwotach np. na mszaliki dla zakonnic w 1951 r. wyda- no 800 zł, psałterze w 1976 r. kosztowały 100 zł za sztukę. Zazwyczaj kupowano po jednym egzemplarzu danego tytułu20, chyba że wśród zakonnic było zwiększone zapotrzebowanie na daną pozycję. W kilku egzemplarzach nabywano głównie brewiarze, modlitewniki, wznawiane przekłady Reguły św. Benedykta oraz nowe benedyktyńskie wydania Pisma Świętego21: Z Tyńca przysłano nam kilka nowych łacińsko – polskich mszalików także już ok. 10 zakonnic ma nowe mszaliki. Opracowali je ojcowie Benedyktyni z Tyńca […] Już wszyst- kie nasze zakonnice mają mszaliki I i II wydanie. Mimo tego matka nasza znowu sprowadzi- ła parę nowych22. Benedyktynki nie miały, z góry określonej polityki kupowania książek, kierowano się przede wszystkim użytecznością danej publikacji i tym, co aktualnie było dostępne na rynku księgarskim. W okresie PRL-u nabywanie książek, szczególnie katolickich, było bardzo utrudnione. Już w 1946 r. prowadzenie działalności prasowej i wydawniczej wszystkich związków wy- znaniowych było uzależnione od Głównego Urzędu Kontroli Prasy. Wydawnictwa kościelne zostały poddane kontroli prewencyjnej i mogły być wydawane tylko w określonym limicie przydziału papieru23. W 1950 r. utworzono Urząd do Spraw Wyznań, którego zadaniem było nadzorowanie całokształtu działalności wydawnictw katolickich24. Władze komunistyczne nie ograniczały się jednak tylko do kontrolowania tego, co publikują wydawnictwa kościel-

19 Mimo, że w 1974 r. ogłoszono międzynarodowe przepisy ISBD(S) International Standard Bibliographic De- scription for Serials, które zaczęły obowiązywać w Polsce od 1978 r., a w 1997 r. weszła w życie polska norma PN-N-01152-02:1997 Opis bibliograficzny. Wydawnictwa ciągłe. Siostra bibliotekarka zdecydowała, że nie będzie unowocześniać układu strukturalnego biblioteki, gdyż służy on głównie wewnętrznym potrzebom zakonnic. 20 Np. przy okazji wyjazdów do Wrocławia, Legnicy, Krakowa, Tyńca. 21 Z książek kupowanych w kilku egzemplarzach zakonnice korzystały przeważnie w tym samym czasie odprawiając np. liturgię godzin. 22 Kronika Benedyktynek w Krzeszowie [dalej KBK] 1948-1959, ABK sygn. B16, s. 50, 141. 23 K. Twarowski, Wydawnictwo Karmelitów Bosych w Krakowie w latach 1927–2002, Kraków 2002, s. 13. 24 Ibidem, s. 14. ANNA KOWALSKA 240 ne i w jakim nakładzie, ale przede wszystkim masowo je zamykały. W związku z tym stara- no się wydawać książki najbardziej potrzebne np. podręczniki do nauki religii, dzieła doty- czące chrześcijańskiej filozofii, ascezy czy hagiografii25. Benedyktynki w miarę możliwości i dostępności na rynku najczęściej nabywały rozmyślania i medytacje jako obowiązkową lekturę w okresie Wielkiego Postu26. Mniszki najchętniej kupowały książki Wydawnictwa Benedyktynów Tynieckich, które przesyłało im głównie tytuły dotyczące życia monastycz- nego. Preferowały też zakup książek od Wydawnictwa Apostolstwo Modlitwy Ojców Jezu- itów z Krakowa27, które przesyłało im książki wedle własnego uznania28 np. modlitewniki oraz publikacje dotyczące życia zakonnego, a także z Wydawnictwa Karmelitów Bosych z Krakowa, które przesyłało książki głównie z dziedziny teologii życia modlitwy, formacji zakonnej, hagiografii. Z Wydawnictwem Znak mniszki miały podpisaną umowę na przesy- łanie książek z działu teologia oraz czasopisma Znak29. W Polsce Ludowej najwięcej książek o tematyce religijnej wydawał Instytut Wydawni- czy PAX, ściśle związany z reżimem komunistycznym. W kronice klasztornej nazwano go „kreaturą państwową”. Jednocześnie w latach 1946-1990 to właśnie z tego wydawnictwa do biblioteki wpłynęło najwięcej książek. O nabywanych z PAX-u książkach zakonnice napisa- ły: Księża patrioci próbują pogodzić marksizm z zasadami religii katolickiej […] Włączają się w państwowe stronnictwo PAX […] wydają mnóstwo książek, nawet dobrych katolickich, ale to wszystko w celach propagandowych, że jest wolności druku, wolności religijna, wol- ność słowa […]30. Po 1989 r. sytuacja wydawnictw katolickich uległa diametralnej zmianie. W dniu 17 maja 1989 r. sejm wydał ustawę O stosunku Państwa do Kościoła Katolickiego w Rzeczypospo- litej Polskiej31, która w artykule 46 i 47 regulowała sprawę wydawnictw32. Nastąpiło znacz- nie ożywienie katolickiej działalności wydawniczej. Benedyktynki zaczęły nabywać książki z takich wydawnictw jak:

25 Oprac. Z. Wilkosz, L. Grzebień, Wydawnictwo WAM 1972-1997: Historia, bibliografia, Kraków 1997, s.18. Należy dodać, że wydawnictwa katolickie podlegały Komisji Episkopatu Polski dla Spraw Wydawnictw Katolic- kich, która została powołana w 1957 roku. Komisja starała się prowadzić wspólną politykę wydawniczą promując najbardziej potrzebną literaturę religijną. Więcej na temat ingerencji władzy w działalność wydawniczą Kościoła Katolickiego zob. M. Pietrzak, Prawo wyznaniowe, Warszawa 1993, s. 187–188, a także J. Góral, Wydawnictwa i prasa katolicka, w: Kościół Katolicki w Polsce 1918–1990. Rocznik statystyczny, Warszawa 1991, s. 288–303. 26 Św. Benedykty z Nursji, Reguła, Tyniec 1983, s.157. 27 Zob. Wydawnictwo Apostolstwo modlitwy, w: Encyklopedia wiedzy o jezuitach, oprac. L. Grzebień, Kraków 1996, s. 766 – 767. 28 Za pobraniem pocztowym. 29 Ponadto za stałość w zakupie książek, kilka razy do roku benedyktynki mogły sobie wybrać jako gratis dowolną publikację z oferty wydawniczej Znaku. 30 KBK 1948-1959, ABK sygn. B16, s. 118. 31 Zob. Dziennik Ustaw, 1989, nr 29, poz. 154. 32 Art. 46.: 1. Dla zapewnienia warunków rozwoju kultury chrześcijańskiej kościelne osoby prawne mają prawo wydawania prasy, książek i innych druków oraz zakładania i posiadania wydawnictw, katolickiej agencji infor- macyjnej, zakładów poligraficznych, z zachowaniem obowiązujących w tym zakresie przepisów prawa, 2. W celu realizacji postanowień ust. 1 kościelne osoby prawne mogą otrzymywać jako darowizny z zagranicy na własne potrzeby maszyny, urządzenia i materiały poligraficzne oraz papier. Ibidem. Art. 47: Kościelne osoby prawne mogą organizować własny kolportaż prasy lub korzystać z pośrednictwa innej sieci kolportażu. Ibidem. BIBLIOTEKAKLASZTORU PANIEN BENEDYKTYNEK ŁACIŃSKICH... 241 Wydawnictwo „M” z Krakowa33, Wydawnictwo „Jedność” z Kielc, Wydawnictwo Biblos z Tarnowa, Zespół Biblistów z Krakowa, Wydawnictwo Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, Wydawnictwo Sióstr Benedyktynek od Nieustającej Adoracji z Warszawy, Wydawnictwo Salezjańskie z Warszawy, Wydawnictwo Księży Marianów z Warszawy, Wydawnictwo „W drodze” polskiej prowincji Ojców Dominikanów, Wydawnictwo Verbinum Ojców Werbistów z Warszawy, Wydawnictwo Ojców Paulinów z Częstochowy, Wydawnictwo Księży Palotynów z Ząbek, Wydawnictwo Misjonarzy Klaretynów „Parabla”, Wydawnictwo Instytutu Księży Misjonarzy w Krakowie.

Wykaz najpopularniejszych wydawnictw, których książki zapełniają półki biblioteczne konwentu panien benedyktynek w Krzeszowie w latach 1946–2000, w uwzględnieniem zakupów i darów.

Nazwa wydawnictwa 1946-1960 1960-1990 1990-2000 PAX 72 295 27 Pallottinum 36 235 87 Znak 1 243 174 Karmelici Bosi 9 145 141 Apostolstwo Modlitwy 15 129 154 Księgarnia św. Wojciecha 19 103 7 Benedyktyni Tynieccy - 32 136 Wrocławska Księgarnia Archidiecezjalna 1 78 31 Akademia Teologii Katolickiej - 72 11

Warto zauważyć, że gdy brakowało pieniędzy na zakup książek zakonnice podejmowały trud przepisywania bądź to ręcznie bądź na maszynie, niektórych niezbędnych pozycji książ- kowych. W 1974 r. przysłano do klasztoru nowy rytuał polski monastyczny przetłumaczony przez ojców tynieckich i przepisano go w kilku egzemplarzach na użytek zgromadzenia. W 1976 r. wyszło nowe tłumaczenie Psalmów Marka Skwarnickiego (psalmy) i Ojca Placyda Galiń- skiego (kantyki). Zakonnice miały z nich korzystać, gdyż uznano je za lepiej nadające się do śpiewu i wspólnej recytacji: trudno dla każdej nabyć ten Psałterz, dlatego s. Placyda przepi- suje go dla wszystkich. Nie będzie to prędko, bo robota wielka, a każda chce mieć wyraźnie by gładko móc recytować i śpiewać34. Zdarzało się, jak w przypadku wspomnianych wcze- śniej mszalików, że na użytek klasztorów benedyktyńskich w Polsce książki przygotowywa-

33 Jest to wydawnictwo świeckie powstałe w 1990 r., które wydaje książki religijne. 34 KBK 1976, ABK sygn. B 18, s. 88. ANNA KOWALSKA 242 ne były przez benedyktynów tynieckich, a drukowano je za granicą m.in. w klasztorze bene- dyktyńskim św. Andrzeja w Meredsous w Belgii. Oprócz książek dotyczących szeroko pojmowanego życia religijnego benedyktynki na- bywały do swego księgozbioru również publikacje świeckie. Były to przede wszystkim en- cyklopedie, słowniki, leksykony, informatory, wydawnictwa dotyczące sztuki np. – albumy, a także książki o tematyce turystycznej, sportowej, rolniczej, pedagogicznej, lekarskiej35. Drugim sposobem powiększania klasztornego księgozbioru były dary. Choć po 1946 r. życie zakonne benedyktynek toczyło się z dala od Lwowa to kontakty z osobami zaprzyjaź- nionymi z konwentem pozostawały wciąż żywe. W miarę możliwości duchowni i świeccy, a przede wszystkim byłe wychowanki mniszek odwiedzali krzeszowski klasztor. W prezen- cie ofiarowywali zakonnicom bądź to jakiś pojedynczy egzemplarz książki bądź zgroma- dzone przez siebie księgozbiory. Siostra Bronisława Ewangelista Orłowska od swej kole- żanki36 szkolnej z Lwowa otrzymała początkiem lat dziewięćdziesiątych w darze niewielki, liczący pięćdziesiąt pozycji księgozbiór. Od 1980 r. kapelanem benedyktynek był ks. Władysław Sługocki37, który co roku każdej mniszce z okazji imienin w prezencie ofiarowywał książkę, o czym świadczą liczne dedyka- cje. Z darów imieninowych ks. Sługockiego rocznie do biblioteki wpływało około trzydzie- stu nowy tytułów. Mniszki otrzymywały książki z okazji imienin również od benedyktynek z innych klasztorów. W księgozbiorze krzeszowskim odnajdujemy też książki ofiarowane konwentowi od odwiedzających go kapłanów i mnichów, z którymi benedyktynki nawiąza- ły kontakt, będąc już na Dolnym Śląsku. Ponadto księgozbiór wzbogacał się o książki przesyłane przez autorów danych publika- cji. W kronice z 1956 r. zachowała się wzmianka o odwiedzinach w krzeszowskim klaszto- rze prof. Karola Górskiego, który zbierał materiały do publikacji o Matce Mortęskiej. Za- konnice udostępniły mu swoje kroniki klasztorne, ze swej strony prof. Górski obiecał, że prześle do klasztoru gotowe opracowanie38. Zdarzało się, również że matka ksieni ofiarowy- wała zakonnicom jakieś książki, w 1952 r.: otrzymała każda z nas katechizm rzymski nowy, gdyż Episkopat Polski kładzie wielki nacisk na to by zwłaszcza zakonnice dobrze zaznajomi- ły się z katechizmem, Pismem Świętym i Naśladowaniem Chrystusa39. Liczni pielgrzymi, którzy odwiedzali klasztor czasami także ofiarowywali zakonnicom książki, które wzboga-

35 Benedyktynki wykazywały chęć do nauki i uzupełniania wykształcenia np. s. Laurencja i s. Bronisława, ponieważ skończyły tylko 7 klas szkoły powszechnej prosiły matkę ksieni, o pozwolenie na kontynuację edukacji. Uczęszczały więc do ogólnokształcącej szkoły korespondencyjnej w Wałbrzychu 2 razy w tygodniu jeździły na wykłady, a większą część nauki odbywały w klasztorze. Siostra Teresa Gertruda Woleńska studiowała na KUL. Zgodnie z konstytucjami Kongregacji Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny: Zajęcia umysłowe zawsze zajmowały należyte miejsce we wspólnotach monastycznych, z których wiele było żywymi ośrodkami wiedzy i kultury. Siostrom oddającym się studiom w celu uzyskania dyplomu czy kwalifikacji zawodowych za- pewni się odpowiedni czas i środki, jakie są do tego potrzebne. Konstytucje Kongregacji Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny. Mniszek Benedyktynek w Polsce, Tyniec 1994, s. 60. Ponadto klasztor interesował się np. uroczystościami rocznicowymi związanymi z polskimi ludźmi nauki jak choćby rocznicy uczenia pięćsetnej rocznicy urodzin Mikołaja Kopernika w 1973 r. 36 Nie wiadomo jak się nazywała. 37 Ks. Władysław Sługocki – ur. w 1932 r. w Monasterzyskach w Parafii p.w. Wniebowzięcia NMP w dekanacie Buczacz w archidiecezji Lwowskiej. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1962 r. zob. więcej E. Wójcik, Moje życie złączone z Matką najświętszą. Kapelan Sióstr Benedyktynek w Krzeszowie, „Krzeszowska Pani”,2010, nr 4, s. 15. 38 KBK 1948-1959, AKB sygn. B16, s. 121. 39 Ibidem, s. 61. BIBLIOTEKAKLASZTORU PANIEN BENEDYKTYNEK ŁACIŃSKICH... 243 cały bibliotekę40. Nie prowadzono natomiast wymiany dubletów z innymi klasztorami kon- gregacji. W ramach nawiązanej z francuskim klasztorem Chantelle korespondencji mniszki przesy- łały benedyktynkom krzeszowskim religijne publikacje francuskojęzyczne: 1979 roku z Chantelle przysłano nam Ordo na rok 1979 i dwie książki o Ojcu świętym Jane Pawle I i „Regards sur la tradition monastique”41. Z opactwa św. Scholastyki Durgne we Francji mniszki otrzymały Tout est dana l’amour per Marie Cronier Prie ton Pere dana le secret adresowane na przeoryszę Gertrudę i pannę Ildefonsę42. Książki, które trafiały do biblioteki były wpisywane do księgi inwentarzowej. Zazwyczaj siostra bibliotekarka nie katalogowała pojedynczych pozycji, ale gromadziła w specjalnie od tego wyznaczonej szafie około 20-30 nowych tytułów, po czym wpisywała je do inwentarza. W inwentarzu podawała datę wpisu, numer inwentarzowy danej pozycji, tytuł oraz autora i rok wydania książki. Wpisywano też dział, do którego została włączona dana pozycja. Po- czątkowo w księgozbiorze bieżącym sygnatury zaczęto nadawać na dziewiętnastowiecznych i w tym miejscu pokrywały się nowe ze starymi, ponieważ nie czekano, aż znajdą się braku- jące numery zaczęto nadawać kolejne na nowo zgromadzonych książkach. Po wpisaniu do księgi inwentarzowej książka otrzymywała pieczątkę z napisem: Opactwo Sióstr Benedykty- nek 58 – 405 Krzeszów 28843. Wbijano ją zazwyczaj na odwrocie karty tytułowej, na stronie 33 i pod ostatnim tekstem publikacji. Na grzbiecie książki lub w górnej lewej części strony tytułowej przyklejano nakleję z napisem działu, do którego należała dana pozycja wraz z nu- merem inwentarzowym. Sporządzeniem katalogów wszystkich księgozbiorów krzeszow- skich zajmowały się w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych Władysława Wójcik – s. Edyta oraz dwie jej koleżanki Maria Konopka i Anna Faber – Chojnacka44. Benedyktynki oprócz książek gromadziły również czasopisma. W 1947 r. mniszki prenu- merowały Tygodnik Powszechny, Gościa Niedzielnego, Rycerza Niepokalanej. Represje, jakie spadły na Kościół Katolicki ze strony władzy komunistycznej, doprowadziły do za- mknięcia większość katolickich redakcji czasopism: Już od paru lat nie może wychodzić żadne pismo prawdziwie katolickie: Posłaniec N. Serca P. Jezusa, Posłaniec Matki B. Sale-

40 W książce Peregrinus Cracovienis, 2/1995, Kraków 1995 znajduje się dedykacja: Kochanej Siostrze Edycie z podziękowaniem za troskę, życzliwość z jaką przyjmowała mnie w Krzeszowie oraz za wszystko, czego słowami nie można wyrazić, składa Elżbieta Bilska Krzeszów 12. 09. 1996 adiunkt Instytutu Geografii UJ, Umberto Eco, Imię róży, Warszawa 1991: Siostrze Scholastyce z nadzieją, że tajemnicza opowieść jej się spodoba. Malinka – harcerka z Wrocławia Boże Narodzenie 1991. 41 KBK 1979, ABK sygn. B18, s. 143. 42 O przesłanie książek zakonnicom prosił tamtejszą matkę ksieni Marię Sabellinę ojciec Karol von Oost. Warto wspomnieć, że mniszki krzeszowskie zajmowały się również tłumaczeniem dzieł z języka francuskiego na język polski. Przetłumaczono m. in. książkę Sentier de vie Gabriela Braso opata prezesa kongregacji sublaceńskiej zmarłego w 1978 r. 43 Autorka znalazła również pieczątkę z napisem: Opactwo P.P. Benedyktynek Krzeszów pow. Kamienna Góra 44 Panie przyjeżdżały do Krzeszowa zwykle w okresie wakacji na 10–14 dni. Inwentaryzowanie trwało dwadzieścia lat. ANNA KOWALSKA 244 tyńskiej, Rycerz Niepokalanej, Gość Niedzielny. Tygodnik Powszechny redaguje PAX45. Ta sama organizacja państwowa zaczęła wydawać też we Wrocławiu Tygodnik Katolicki, a w Warszawie dziennik paksowski: Słowo Powszechne. Z braku czego innego musimy, pre- numerować tę gazetę by wiedzieć cokolwiek co się w świecie dzieje. Oczywiście, nie czytają tej gazety wszystkie tylko matka ksieni i parę starszych zakonnic46. W ramach wymiany prasy z francuskim klasztorem Chantelle mniszki otrzymywały co kwartał pismo Evangile. Wśród gromadzonych czasopism znajdują się pisma biblistyczne, liturgiczne, ascetyczne, misyjne, diecezjalne, maryjne, teologiczne. Do najciekawszych ty- tułów należą: Ruch Biblijny i Liturgiczny, Apostolstwo Chorych, Głos Papieża Jana Pawła II47, Studia Filosophiae Christiana, Homo Dei, Światło Narodów, Biuletyn Synodu Archidie- cezji Wrocławskiej, Biuletyn Ekumeniczny, Życie Duchowe, Życie konsekrowane, z zagra- nicznych L’osservatore Romano48. Należy również wspomnieć, że benedyktynki krzeszowskie wydawały w latach 1946– 1950 i 1958–1971 pismo Kongregacji Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny Łącznik. Wysyłano je do klasztorów nie tylko benedyktyńskich, które w zamian przesyłały wydawane przez siebie gazety: Felicja Rzepecka i Ildefonsa Pilawska przepisują w 20 eg- zemplarzach „Łącznik” i wysyłają do klasztorów numerują stron. Do sakramentek w Siedl- cach, benedyktynek misjonarek w Kwidzynie, cystersek w Złoczewie, oblatek w Zbuczenie, Tyńca, Lubinia skąd ojciec Bednar Walczak przesyła nam redagowaną przez siebie Filadel- fie, do prymas Wyszyńskiego, arcybiskupa Kominka49. Czasopisma nie zostały dotychczas skatalogowane, podzielono je natomiast na poszczególne tytuły.

4. Miejsce przechowywania i użytkowanie księgozbioru Cenny księgozbiór benedyktynek łacińskich przewieziony do Krzeszowa 1946 r. począt- kowo nie był wypakowywany. Zakonnice podczas pierwszych dwóch lat pobytu w Krzeszo- we liczyły na rychły powrót do Lwowa, z tego powodu większość pak pozostawała nie- otwarta. W okresie stalinowskim50 trudna sytuacja materialna klasztoru nie pozwała poświęcać zbyt wiele czasu na zapewnienie księgozbiorowi odpowiedniego miejsca prze- chowywania. Po rewizji Urzędu Bezpieczeństwa w 1953 r. większość książek została wypa- kowana do specjalne przeznaczonego pokoju w rogu zachodniego nieukończonego skrzydła klasztoru na pierwszym piętrze. W 1960 r. książki przeniesiono do dziesięciu szaf 51 i umiesz- czono w niewielkiej sali 9 x 4 m na pierwszym piętrze we wschodniej części budynku klasz- tornego52. Pomieszczenie to było bardziej magazynem niż czytelnią biblioteczną. Panna Il-

45 PAX wydawał Tygodnik Powszechny w latach 1953 – 1956. 46 KBK 1949-1959, ABK sygn. B16, s. 81–82. 47 Wydawane przez Diakonię Światło Życie w celu informowania Polaków o przemówieniach i działaniach Jana Pawła II, które transmitowane były w Watykanie. 48 Wśród licznych tytułów odnajdujemy np. pismo księży patriotów Ksiądz Obywatel, Kuźnia Kapłańska oraz wrocławski Tygodnik Katolicki. 49 Ibidem, s.6. Oprócz pisania artykułów do Łącznika zakonnice pisywały również artykuły do Gościa Niedzielnego. Głównie siostra Ildefonsa Pilawska. Za artykuł Zapowiedź mesjasza 1978 r. otrzymała wynagrodzenie w wysokości 640 zł, a w 1985 r. za kolejny artykuł do Gościa zapłacono jej 1450 zł. 50 Szczególnie w latach 1947–1956 zob. A. Werblan, Stalinizm w Polsce, Warszawa 2009, s. 46. 51 KBK 1972, ABK sygn. B18, s. 103. 52 Obecnie w pomieszczeniu tym znajduje się suszarnia. BIBLIOTEKAKLASZTORU PANIEN BENEDYKTYNEK ŁACIŃSKICH... 245 defonsa Pilawska pierwsza bibliotekarka benedyktynek w Krzeszowie, wydawała zakonnicom książki, nie prowadziła rejestracji wypożyczeń, a mniszki korzystały z książek w swoich celach, nie wypożyczano książek osobom świeckim. W południowej części klasztoru znajdowała się jednak sala przeznaczona na bibliotekę. Wybudowano ją w 1784 r. w klasycystyczny wystroju z elementami barokowymi53. Do 1978 r. benedyktynki przechowywały w niej paki i sprzęty przewiezione z Lwowa, biblioteka służyła również jako suszarnia: w połowie kwietnia [1978 r. – A.K.] wysprzątałyśmy wielką hale biblioteczną gdzie dotychczas wieszałyśmy bieliznę i gdzie mieściły się paki, sprzęty itp. przywiezione z Lwowa, a już poniszczone i bezużyteczne. Dużo też jeszcze było tam książek poniemieckich przeważnie już przestarzałych, zniszczonych, niepotrzebnych, które pozosta- wili ojcowie benedyktyni. Wszystko to się wyniosło malarze nasi z Miszkowic mogli rozpocząć pracę przy odnawianiu tej ogromnej dwupiętrowej hali. Długo to będzie trwało, zapewne do jesieni i koszty będą ogromne. Siostra Szafarka stara się by je pokryli Benedyktyni z Wimpfen i innych klasztorów zagranicznych54. Sala biblioteczna, o której mowa znajduje się na pierwszym i drugim piętrze we wschod- niej części południowego skrzydła klasztoru. Remont biblioteki trwał do 1979 r.55. Końcem 1980 r. księgozbiór przeniesiono do odnowionej sali, której po części przywrócono dawny blask: W ciągu kilku tygodni (listopad – grudzień) zostały przeniesione i uporządkowane książki biblioteczne z dotychczas służącej na to salki do odnowionej ogromnej sali bibliotecz- nej z balkonem. Na dole zostały umieszczone książki treści naukowej, literatury pięknej, po- ezji, prozy, stare druki i książki w obcych językach: niemieckie, francuskie i inne. Na galerii mieszczą się książki duchowe: ascetyczne, rozmyślania, Pismo Św., liturgia itp.56 Półki, które się tu znajdowały zostały oszklone grubymi szybami, zasuwanymi. Cała sala jest na nowo odmalowana, lakierowana na biało, krawędzie złocone, podłoga wyłożona płytą pilśniową57. Całość przedstawia się okazale. Nowe silne lampy elektryczne oświetlają wnętrze. Ogrzewa- nie wprawdzie centralne, ale ciepło tam nie jest w zimie, bo okna są pojedyncze, a więc chłodniej niż w korytarzach, gdzie okna są podwójne58. Do biblioteki wchodzi się przez podwójne około 2,5 m drzwi, między którymi znajduje się niewielki przedsionek. Po lewej stronie zaraz za drugimi drzwiami umieszczono niewiel- kie aspersorium. Nad drzwiami znajduje się siedemnastowieczny portret Angelusa Silesiu- sa59. Biblioteka ma wymiary 19 m x 10 m x 12 m. Przykryta jest sklepieniem kolebkowym

53 Wybudowano ją dla księgozbioru cysterskiego. Wnętrze zostało zaprojektowane prawdopodobnie przez Józefa Antoniego Lachela, który w tym okresie pracował w klasztorze jako rzeźbiarz. Po 1810 r. biblioteka cystersów uległa rozproszeniu. Pomieszczenie biblioteczne jednak przetrwało i w 1919 r. swoją bibliotekę urządzili w niej benedyktyni z praskiego Emaus. Sala nie była jednak remontowana. 54 KBK 1978, ABK sygn. B18, s. 119. 55 W listopadzie i grudniu [1979 r. – A. K.] wykończono także już zupełnie wielką bibliotekę tj. oszklono wszystkie półki grubymi i zasuwanymi szybami. W bibliotece nie wszystkie półki zostały oszklone, bo bardzo trudno dostać szyby - a tu muszą być szyby grube taki do zasuwania. Zapewne dopiero w przyszłym roku będzie można książki przenosić do nowej sali bibliotecznej. KBK 1979, ABK sygn. B 18 s.116. 56 Był to tylko początkowy układ rozmieszczenia księgozbioru, kiedy biblioteką zajęła się siostra Edyta Wójcik zmieniono ułożenie książek. 57 Pod nią znajduje się pierwotna drewniana podłoga. Zakonnice nie miały wówczas środków na remont podłogi. Nie zniszczono jej jednak, a na nią położono płyty pilśniowe w kolorze czerwieni. Obecnie mniszki planują starać się o środki na przywrócenie podłodze pierwotnego wyglądu. 58 KBK 1980, ABK sygn. B18, s. 208. 59 Angelus Silesius – właśc. Johannes Scheffler (1624–1677) był wybitnym przedstawicielem śląskiej szkoły ANNA KOWALSKA 246 pomalowanym na biało. Sztukaterię zdobniczą sklepienia tworzą pasy porzeczne, dwa z po- trójnymi licami pośrodku i dwa pojedyncze licami na obrzeżach. W symetrii pasów umiesz- czono zdobienia w postaci rozet ośmiolistnych i skrętnych60. Dodatkowo by oświetlić bi- bliotekę zamontowano oświetlenie elektryczne. Całość wnętrza zgodnie z relacją kronikarską została pomalowana na biało, wnętrze rozświetlają złocenia baz i kompozytowych kapiteli 12 kolumn podtrzymujących antresolę61. Na pierwszym piętrze umieszczono księgozbiór bieżący oraz stare druki. Książki zostały ułożone pionowo w szafach przytwierdzonych na stałe do ściany. Szafy wysokość 4,5 m i głębokość 35 cm zwierają we wnętrzu po dziesięć półek, przymocowanych na stałe bez możliwości regulacji. Ściany konstrukcyjne pionowe ozdobione są białymi pilastrami pięciożłobkowymi, które zaczynają się na wysokości dru- giej półki. Od dołu pomalowano je na złoto. Na wysokości ósmej półki wieńczone zostały złotymi kompozytowymi kapitelami62. Wszystkie elementy konstrukcyjne szaf zostały przy- twierdzone do ściana za pomocą krytych wczepów, tak by z zewnątrz nie było widać ele- mentów składowych. Każda szafa przyścienna zwieńczona jest owalnym barokowym kartu- szem, wokół którego na złoto pomalowano ornamentykę roślinną - liście zakończoną pąkami kwiatów. Wewnątrz kartuszy znajduje się napis zachowany jeszcze z czasów cysterskich z hasłami tematycznymi, informującymi, jakie książki przechowywano w każdej z szaf63. Obecnie znajdujący się we wnętrzach księgozbiór benedyktynek nie odpowiada poszczegól- nym nazwom tematycznym. W szafach ściany północnej przechowywane są książki z następujących działów tematycz- nych: L, N, O, R, S, T, P, M, U, W, Z64. Szafy narożnikowe i wnękowe występują tylko na ścia- nach od strony drzwi wejściowych65. Zostały one skonstruowane tak, by dawać wrażenie kontu obłego. Ściana wschodnia posiada dwie szafy biblioteczne z działem X. Między szafami we wnękach znajdują się trzy pary okien66, w jednej z wnęk stoi szafa z modlitewnikami zakonnic. Na południowej ścianie pierwszego piętra umieszczono następujące działy tematyczne: A, B, C, E, F, G. We wnękach tej części biblioteki znajduję się pięć par okien, które głównie rozświetlają pierwsze piętro biblioteki. We wnęce naprzeciwko drzwi wejściowych umiesz- czono katalog alfabetyczny i rzeczowy księgozbioru bieżącego, natomiast we wnęce połu- dniowo - wschodniej ściany południowej znajduje się niewielka szafa, w której przechowy- wane są pozycje wpływające do biblioteki, oczekujące na skatalogowane.

mistyki. Obraz ufundował opat cysterski Bernard Rosa w 1667 r. Benedyktynki odziedziczyły go wraz z innymi dziełami sztuki. 60 R. Werszler, Architektura wnętrza i umeblowanie biblioteki opactwa cystersów w Krzeszowie w świetle wydarzeń historycznych, „Legnickie Studia Teologiczno-Historyczne” 2009, nr 1, s. 242. 61 Ibidem, s. 242. 62 Ibidem, s. 242. 63 Od drzwi w lewo poziom dolny: Theologia moralis – Acta Silesia – Liturgia – Theologia pastoralis – Artes – Jus Canonicum– Philosophia – Historia ecclesiastica – Historia Praf: & Polit – Historia Prof.:& Polit – Sscriptura – Theologia dogmatica – Jus Canonicum – Dogmatica (Od drzwi wlewą stronę poziom górny – antresola): Ascesis Germanica – Conciones festivales –Regularia – Catechetica – Paedagogica – Theologia polemica – Biographia – Jus Civile– Miscellauea: – Meditationes – Authores Classici – Mariologia – Regularia –Ascesis latina. 64 Taki układ został nadany bibliotece w latach dziewięćdziesiątych XX wieku. 65 Ibidem, 242. 66 Okna są współczesne. BIBLIOTEKAKLASZTORU PANIEN BENEDYKTYNEK ŁACIŃSKICH... 247 Na ścianie zachodniej pierwszego piętra umieszczono działy: D, H, J, K. We wnęce znaj- duje się jedno okno, a także niewielka szafa, z dokumentacją po benedyktynach niemiec- kich67. Na prawo od wejścia na ścianie zachodniej znajduje się szafa wnękowa zamykana podwójnymi ażurowymi drzwiami. Jest to jedyna szafa nie opisana kartuszem w całej bi- bliotece. W czasach cysterskich przechowywano tam księgi zakazane68. Obecnie benedyk- tynki umieściły w niej najcenniejsze stare druki przywiezione z Lwowa. We wnętrzu sali na pierwszym piętrze znajduje się dziewiętnastowieczne biurko, przy którym pracuje głównie siostra bibliotekarka, a także kilka foteli umożliwiających czytanie książek na miejscu. Ze względu na to, że szafy biblioteczne są bardzo wysokie biblioteka została wyposażona w specjalną rozkładaną drabinę, dzięki której można ściągać książki z najwyższych półek. Na drugie piętro biblioteki można wejść albo za pomocą wąskich, kamiennych, kręco- nych schodków umieszczonych na zachodniej ścianie pierwszego piętra biblioteki lub z dru- giego piętra klasztoru, gdzie umieszczono jeszcze jedne podwójne drzwi wejściowe. Szero- kość balkonu to 147 cm pomiędzy regałem a balustradą69. Szafy na książki zostały wykonane w taki sam sposób jak te z pierwszego piętra, zwieńczono je także kartuszami, na których wypisano tematykę przechowywanych w nich książek. Na ścianie północnej umieszczono tzw. księgozbiór świecki oraz czasopisma przywiezio- ne z Lwowa i te prenumerowane w Krzeszowie. Jedna z wnęk mieści szafę barokową pozo- stałość po cystersach. Szafa ta zbudowana jest z surowego drewna w bardzo minimalistycz- nym stylu bez żadnych zdobień. Przechowywane są w niej muzykalia z XVIII i XIX wieku. We wnęce na ścianie zachodniej po lewej stronie w szafie wnękowej umieszczono tzw. Gris- soviana głównie w języku polskimi i niemieckim. Po prawej stronie natomiast znajduje się biurko z maszyną do pisania. W południowej i zachodniej części drugiego piętra biblioteki ułożono fragmenty pozostałego księgozbioru szkolnego. Tak samo jak na pierwszym pię- trze, na drugim na ścianie południowej znajduje się pięć okien, a na wschodniej trzy. Na południowej ścianie umieszczono również katalog rzeczowy księgozbioru szkolnego i księ- gozbioru świeckiego. Dookoła biegnie balustrada w postaci przeplatanych ze sobą prosto- kątnych owali. Między łączeniami znajdują się girlandy kwiatowe w kolorze złotym. Biblio- teka jest w zasadzie w całości drewniana. Księgozbiór przeznaczony jest głównie do użytku wewnętrznego mniszek. Znajduje się za klauzulą, dostęp do niego jest ograniczony. Najbardziej wykorzystywanym księgozbio- rem jest oczywiście księgozbiór bieżący. Zakonnice sięgają po książki najczęściej w okresie Wielkiego Postu zgodnie z nakazem Reguły Świętego Benedykta: W dniach Wielkiego Postu będą czytali od rana do końca go- dziny trzeciej […]. W tych dniach Wielkiego Postu wszyscy otrzymują po jednej książce z biblioteki, którą mają przeczytać za porządkiem i w całości. Książki te rozdziela się na początku Postu70. Ponadto benedyktynki najwięcej czytają w okresie Adwentu i Bożego Narodzenia. Są to przede wszystkim rozmyślania. Zakonnice chętnie sięgają również po nowości wydawnicze

67 Dokumenty te czekają na opracowanie. 68 Ibidem, s. 242. 69 Ibidem, s. 242. 70 Święty Benedykt z Nursji, Reguła, Tyniec 1983, s.157. ANNA KOWALSKA 248 szczególne te ukazujące się w Tyńcu, a dotyczące życia monastycznego oraz po liczne ko- mentarze Pisma Świętego. W 1954 r. w Kościele Katolickim obchodzono Rok Maryjny. Zakonnice zgłębiały wspól- nie książki związane z tematyką maryjną, ale indywidualnie oddawały się lekturze. Mniszki uczciły Rok Maryjny akademią „Maryja w poezji polskiej”. Prześledzono podczas niej po- ezję maryjną od XIV do XX w. Recytowano Bogurodzice, czytano Wezwanie Maryi Macie- ja Kazimierza Sarbiewskiego, a także fragment godzinek Naród się modli witam cię panno Wespazjana Kochowskiego, wiesz Wniebowstąpienie Szymona Zimorowica, Nigdy z króla- mi nie będziesz w aliansach Juliusza Słowackiego, a także wiersze Krasińskiego, Mickiewi- cza71. Choć biblioteka jest bardzo przestrzenna, to mniszki rzadko czytają w pomieszczeniu bibliotecznym, raczej wypożyczają książki do swoich cel72. Siostra bibliotekarka nie powa- dzi się rejestru wypożyczeni dla innych mniszek. W latach dziewięćdziesiątych wzrosło zainteresowanie biblioteką benedyktynek. Liczni badacze zgłaszali się z prośbą o możliwość zbadania jej zasobu. W końcu zakonnice zezwo- liły na korzystanie z księgozbioru osobom piszącym prace naukowe, studentom, dokształca- jący się nauczycielom katechetom. Mniszki wypożyczają również książki osobom zaprzy- jaźnionym z klasztorem, gościom a także młodzieży szkolnej, która korzysta z bogatego zbioru literatury pięknej. We wszystkich tych przypadkach mniszka – bibliotekarka rejestru- je wypożyczenia, po zwróceniu książek wykreśla się dłużnika. W bibliotece benedyktynek odbijają się dzieje konwentu. W starych przedwojennych książkach drzemią uśpione jeszcze wspomnienia lwowskie, nowe książki przypominają, że w rzeczywistości krzeszowskiej benedyktynki nadal zgodnie z Regułą świętego Benedykta nie zaniedbują lektury.

The Library of the Latin Convent of the Benedictine Sisters a Krzeszow between 1946-2000. Summary The Latin Convent of the Benedictine Sisters was founded by Katarzyna Saporowska in Lviv in 1596. For over 350 years, despite numerous wars, fires, and threats of dissolution, the nuns have managed to continuously lead a monastic life in the monastery that Katarzyna founded. It was only with the outbreak of World War II, its course and the establishment in 1945 of the new political order in Europe that the Benedictines were forced to leave Lviv and their home. They were assigned a new place of residence in Krzeszow in Lower Silesia, at which they arrived on May 31, 1946. The nuns transported part of the library accumulated in Lviv with them to Krzeszow, which became the basis for the organization of the library in the Krzeszow monastery. The Benedictines created a new structural system by separating the library into the following collections: • current books (contemporary) - containing books published since the nineteenth century to contemporary times. It is currently the main part of the library, which also includes religious books from the former school library in Lvov,

71 KBK 1948-1959, ABK sygn. B 16, s. 87. 72 Brakuje biurek i krzeseł, zakonnice planują wyposażyć bibliotekę w odpowiednie miejsca do czytania, jednak wiąże się to z kosztami finansowymi, na które obecnie nie stać klasztor. BIBLIOTEKAKLASZTORU PANIEN BENEDYKTYNEK ŁACIŃSKICH... 249 • the school library, • Benedictine German-language books from the years 1919 -1946. It is the least developed of the book collections and has only an alphabetical catalogue. Today it is generally not used, hence it is stored in the archives of the monastery, • old prints. Also isolated, with the creation of a separate catalogue by subject and in alphabetical order, are the so-called secular books gathered since 1950 by Sister Teresa Gertrude Woleńska. Currently, the largest part of the library namely the current books collection consists of 10,281 volumes. In the years 1946-2000 the library grew mainly through purchases. In addition, the nuns received books as gifts from people friendly to the convent. The most needed publications are hand-written manuscripts. The thematic profile of the library is primarily literature on monastic contemplation and meditation.

Saeculum Christianum t. XX (2013)

Waldemar Rozynkowski UMK, Toruń

Początki Instytutu Miłosierdzia Bożego w świetle pierwszego sprawozdania funkcjonowania wspólnoty z 1949 roku

Początki Instytut Miłosierdzia Bożego (dalej: IMB) sięgają okresu II wojny światowej. Jego dzieje nie doczekały się dotąd wyczerpującego opracowania historycznego, jednak nie brakuje kilku intersujących prac jemu poświęconych. Trzeba tu wymienić przede wszystkim prace ks. Michała Damazyna1. Ważne znaczenie dla popularyzowania dzieła IMB, jak i jego współzałożycielki doc. Ludmiły Roszko miało sympozjum naukowe zorganizowane dnia 16 października 2013 r. w Toruniu: Ludmiła Roszko – wybitny geograf, współzałożycielka Instytutu Miłosierdzia Bożego w setną rocznicę urodzin. Już na konferencję została przygo- towana publikacja zbiorowa zawierająca między innymi artykuły poświęcone historii IMB autorstwa: ks. Michała Damazyna2, Wojciecha Polaka3 oraz Waldemara Rozynkowskiego4. Na koniec tego zwięzłego przeglądu stanu badań trzeba jeszcze wspomnieć, że interesujące wątki o początkach Instytutu spotykamy także w pracach ks. Henryka Ciereszko, poświęco- nych postaci ks. Michała Sopoćki (1888-1975)5. W niniejszym artykule chcemy się skupić na zaprezentowaniu pierwszego sprawozdania z działalności niedawno powstałego, a właściwie tworzącego podstawowe zręby, dzieła In- stytutu. Posiada on naszym zadaniem ważne, niemalże symboliczne znaczenie dla rodzące- go się IMB. Jego autorką jest Ludmiła Roszko (1913-2000), geograf, pracownik naukowy Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, osoba, która od początku była związana z dziełem Instytutu. Od jesieni 1945 r., do swojej śmierci, która miała miejsce dnia 19 grud-

1 M. Damazyn, Charyzmat Instytutu Miłosierdzia Bożego. Studium historyczno-teologiczne, Poznań 2011, ss. 214; idem, Profesor Ludka. Życie i wiara, Toruń 2013, ss. 262. 2 M. Damazyn, Zarys biografii i życia duchowego Ludmuły Roszko, w: Ludmiła Roszko 1913-2000: wybitny geo- graf i współzałożycielka Instytutu Miłosierdzia Bożego w setną rocznicę urodzin, red. W. Polak, W. Rozynkowski, W. Wysota, Toruń 2013, s. 93-117. 3 W. Polak, Działania Służby Bezpieczeństwa przeciwko Instytutowi Miłosierdzia Bożego w 1960 r., w: Ludmiła Roszko 1913-2000: wybitny geograf i współzałożycielka Instytutu Miłosierdzia Bożego w setną rocznicę urodzin, red. W. Polak, W. Rozynkowski, W. Wysota, Toruń 2013, s. 155-196. 4 W. Rozynkowski, Instytut Miłosierdzia Bożego- zarys historii, w: Ludmiła Roszko 1913-2000: wybitny geo- graf i współzałożycielka Instytutu Miłosierdzia Bożego w setną rocznicę urodzin, red. W. Polak, W. Rozynkowski, W. Wysota, Toruń 2013, s. 131-153. 5 H. Ciereszko, Ksiądz Michał Sopoćko apostoł Miłosierdzia Bożego, Kraków 2004, s. 119-137, 279-288; idem, Życie i działalność księdza Michała Sopoćki (1888-1975). Pełna biografia Apostoła Miłosierdzia Bożego, Kraków 2006, s. 340-355, 510-526. WALDEMAR ROZYNKOWSKI 252 nia 2000 r. mieszkała w Toruniu6. Jej rola i znaczenie dla powstania IMB jest tak znacząca, że mówi się o niej, obok bł. ks. Michała Sopoćki, jako jego współzałożycielce7. Prezentowane źródło składa się zasadniczo z dwóch części. W pierwszej jego autorka do- konuje przywołania podstawowych faktów z genezy Instytutu, chronologicznie dotyczy to okresu od 1942 do sierpnia 1948 r. W drugiej natomiast opisuje pierwsze miesiące funkcjo- nowania Instytutu, dokładnie dotyczy to okresu od połowy sierpnia 1948 r. do wiosny 1949 r. W tej części obok przypomnienia ważnych wydarzeń mamy do czynienia także z pewną od- słoną drogi duchowej, którą przechodziła tworząca się wspólnota. Aby pełniej zrozumieć wymowę tekstu, warto jego treść odnieść do szerszego kontekstu historii Instytutu. Początki Instytutu sięgają II wojny światowej. Wywodzi się on ze wspólnoty dziewcząt, członkiń Sodalicji Mariańskiej Akademiczek Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, któ- re od 1940 r., pomimo zakazu gromadzenia się, zaczęły się spotykać w prywatnym mieszka- niu ks. Michała Sopoćki (1888-1975), dodajmy od 2008 r. błogosławionego, aby pielęgno- wać swoje życie wewnętrzne i rozeznawać powołanie8. Po pewnym czasie z grona tego wyłoniła się grupa sześciu dziewcząt, które podjęły myśl ks. M. Sopoćki, aby po wojnie powołać do istnienia nowe zgromadzenie zakonne. Trzeba nadmienić, że powstanie tej wspólnoty rozumiano jako wypełnienie przesłania, jakie skierował Jezus do s. Faustyny Kowalskiej. W gronie tych sześciu dziewcząt spotykamy: Jadwigę Osińską, Izabelę Nabo- rowską, Ludmiłę Roszko, Zofię Komorowską, Jadwigę Malkiewicz orazAdelę Alibekow9. W rozwijającej się wspólnocie ważne wydarzenie miało miejsce 11 kwietnia 1942 r. Tego dnia w kaplicy sióstr karmelitanek w domu zakonnym w Wilnie owych sześć dziewcząt złożyło pierwsze prywatne śluby zakonne na ręce ks. prałata Leona Żebrowskiego. W tym czasie ks. M. Sopoćko musiał się ukrywać przed gestapo, gdyż był poszukiwany i groziło mu aresztowanie. Schronienie znalazł w miejscowości Czarny Bór, a dokładnie w domu zakonnym sióstr urszulanek, gdzie pracował jako ogrodnik10. O pomoc w formacji zakonnej, dla powstającego dzieła, poprosił ks. Sopoćko siostry z bezhabitowego Zgromadzenia Sióstr od Aniołów z domu zakonnego w Pryciunach11. Złożone śluby odnawiano w kolejnych la- tach. Wymowne znaczenie miały szczególnie te, które zostały złożone dnia 16 listopada 1944 r. Odbyły się one w święto Matki Bożej Miłosierdzia, ponownie w kaplicy sióstr kar- melitanek, tym razem jednak w obecności ks. M. Sopoćki. Interesujące jest to, że ten wła- śnie moment jest utożsamiany z opisem, który dokonała kilka lat wcześniej s. Faustyna w Dzienniczku: W pewnym dniu widziałam kapliczkę i w niej sześć sióstr, które przyjmowały Komunię św., której udzielał nasz spowiednik, ubrany w komżę i stułę. W kaplicy tej nie było ani ozdób, ani klęczników12.

6 Zob.: opracowanie monograficzne poświęcone L. Roszko autorstwa ks. Michała Damazyna, Profesor Ludka. Życie i wiara, Toruń 2013, ss. 262. 7 W. Rozynkowski, op. cit., s. 149-150. 8 Archiwum Instytutu Miłosierdzia Bożego w Bydgoszczy (dalej: AIMB), Ludmiła Roszko, Historia I.M.B., Toruń 20 I 1990, s. 1. 9 H. Ciereszko, Ksiądz Michał Sopoćko, s. 120-124. 10 Pisał z tego miejsca listy do powstającego dzieła: Błogosławiony Michał Sopoćko, Dar Miłosierdzia. Listy z Czarnego Boru, Częstochowa 2008, ss. 125; Błogosławiony Ksiądz Michał Sopoćko, Dziennik, oprac. H. Cieresz- ko, Białystok 2010, s. 175. 11 H. Ciereszko, Ksiądz Michał Sopoćko, s. 122-126. 12 Św. Siostra Faustyna Kowalska, Dzienniczek. Miłosierdzie Boże w duszy mojej, Kraków 2011, nr 613, s. 358. POCZĄTKI INSTYTUTU MIŁOSIERDZIA BOŻEGO... 253 Dojrzewającą coraz bardziej wizje życia zakonnego zmieniła sytuacja po II wojnie świa- towej. Ewakuacja Polaków w 1945 r. z terenów włączonych do ZSRR dotknęła zarówno grupę sześciu dziewcząt, jak i ks. M. Sopoćkę. Jak czytamy w załączonym źródle, planowa- no, aby po przyjeździe do Polski miejscem wspólnego spotkania był Kraków, grupa uległa jednak rozproszeniu i było to niemożliwe. Dwie z nich, Jadwiga Osińska i Izabela Naborow- ska, szukając domu na siedzibę nowego zgromadzenia – pierwotnie nazwa jego miała brzmieć Zgromadzenie Sług Miłosierdzia Bożego – przybyły do Wrocławia. Poprosiły o po- moc administratora apostolskiego diecezji gorzowskiej ks. Edmunda Nowickiego, który od- dał im dom w Myśliborzu. Zamieszkały w nim od 25 sierpnia 1947 r. Od tego roku rekolek- cje dla całej grupy odbywały się właśnie w tym miejscu. Cztery osoby w tzw. „wileńskiej szóstki” zatrzymały się w innych miejscach w Polsce, prowadząc życie w świecie. Nie za- niechały one jednak pielęgnowania podjętego dzieła, każda jednak na miarę swoich możli- wości. Ludmiła Roszko znalazła się w Toruniu, gdzie podjęła pracę na tworzącym się Uni- wersytecie Mikołaja Kopernika. Podstawowym wyzwaniem było znalezienie kapłana, który by pomógł w tworzącym się dziele, głównie poprzez towarzyszenie na drodze wzrostu du- chowego oraz rozeznawania, co czynić dalej. Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że w tym kontek- ście ważną rolę zaczęli pełnić przede wszystkim jezuici, szczególnie z ośrodków zakonnych w Łodzi oraz w Toruniu. Ks. M. Sopoćko przyjechał do Polski dopiero na początku sierpnia 1947 r.13 Fundamentalne znaczenie dla historii Instytutu Miłosierdzia Bożego miały wydarzenia, które rozegrały się po rekolekcjach w Myśliborzu w połowie sierpnia 1948 r. Czytamy o nich także w załączonym źródle. Był tam obecny ks. M. Sopoćko. I ta jego obecność wy- daje się być kluczowa w tym momencie tworzonego dzieła. Pojawił się on z roboczą wersją przygotowywanych przez siebie konstytucji. Bardzo szybko okazało się, że w rozmowach pojawiły się dwie tendencje. Jadwiga Osińska i Izabela Naborowska dążyły do utrzymania wizji zgromadzenia zakonnego, które naturalnie koncentrowało się na życiu wspólnotowym w domach zakonnych. Pozostałe widziay realizację charyzmatu powstającej wspólnoty w pracy w świecie, tworząc nie tyle tradycyjne zgromadzenie zakonne, ale nie sprecyzowa- ne jeszcze bliżej inne dzieło. Nie obyło się bez trudnych, pełnych emocji rozmów, w których niełatwo było dostrzec porozumienie. Rozwiązanie pojawiło się niespodziewanie. Zofia Komorowska, jedna z uczestniczek tego spotkania, pokazała ks. M. Sopoćce artykuł, w którym znajdowało się omówienie no- wej Konstytucji apostolskiej Piusa XII Provida Mater Ecclesia. Dodajemy, że dokument ten został wydany przez papieża 2 lutego 1947 r.14 Po uważnej lekturze jego tekstu ks. Sopoćko stwierdził, że dokument ten wpisuje się bardzo w poszukiwania drogi dla powstającego dzieła. Ogłoszona Konstytucja otworzyła nowe perspektywy dla instytutów świeckich w Kościele, w tym konkretnym przypadku dawała możliwość powołania do istnienia Insty- tutu Miłosierdzia Bożego. Tą drogą nie chciały jednak iść J. Osińska i I. Naborowska, wi- dzące realizację swojego powołania w zgromadzeniu zakonnym, które po pewnym czasie

13 Błogosławiony Ksiądz Michał Sopoćko, Dziennik, s. 121; H. Ciereszko, Życie i działalność, s. 364. 14 Zob.: Świeccy konsekrowani w nauczaniu Kościoła świętego. Zbiór dokumentów, zebrał i opracował M. Chmielewski, Lublin 2011, s. 23-33. WALDEMAR ROZYNKOWSKI 254 przyjęło nazwę: Zgromadzenie Sióstr Jezusa Miłosiernego15. Drogi wileńskiej szóstki roze- szły się. Po podjęciu kluczowych decyzji członkinie początkującego Instytutu rozjechały się do swoich miejsc zamieszkania. Zaczęły w codzienności zbierać doświadczenia powstającej nowej rzeczywistości. L. Roszko jesienią 1948 r. przedstawiła wizję dzieła poznanemu jezu- icie o. Leonowi Nowakowi (1909-1965). Od początku 1947 r. przebywał on w nowopowsta- łym (po II wojnie światowej) domu zakonnym w Toruniu, gdzie do 1951 r. piastował stano- wisko superiora16. Jego obecność spotykamy w przywołanym źródle i widzimy wyraźnie, że odegrał on kluczową rolę w pierwszych miesiącach istnienia Instytutu. Przytoczone poniżej źródło informuje nas, że dnia 9 stycznia 1949 r. doszło w Toruniu do pierwszego spotkania przedstawicielek istniejących ówcześnie trzech zespołów rodzącego się Instytutu: z Radomia, z Łodzi oraz z Torunia. W dwóch ostatnich dominowały studentki. W spotkaniu uczestniczył o. Leon Nowak. Jego owocem było nawiązanie bliskiej współpra- cy między wymienionymi ośrodkami. Poza tym zadeklarowano także bliskie relacje z po- wstającym zgromadzeniem zakonnym w Myśliborzu. Z pierwszego sprawozdania dowiadujemy się, że w Toruniu tworzył się nowy, drugi już zespół, który skupiał 7 kandydatek. Pierwszy liczył 8 osób. Zespół w Radomiu liczył w tym momencie 3 osoby, głównie nauczycielki, natomiast zespół łódzki składał się z 8 osób, miał to być zespół akademicki. Zespół w myśl zatwierdzonych później konstytucji jest: jednostką konstytutywną IMB, liczącą około 8-10 członkiń w sposób ścisły złączony z Instytutem. Na czele zespołu stoi odpowiedzialna zespołowa mianowana przez Prezeskę Instytutu za zgodą swej Rady na okres trzech lat. (Art. 85, 86). Jak widać, na początku 1949 r., dziełem powsta- jącego Instytutu było zainteresowanych w sumie 26 osób. Mając na uwadze czas i charakter tworzącej się wspólnoty, obiektywnie należy stwierdzić, że była to spora liczba. Dodajmy na koniec, że od początku tworzący się Instytut szukał, głównie za sprawą Lud- miły Roszko, poparcia i akceptacji ze strony biskupów. Pierwszym opiekunem powstające- go dzieła był ordynariusz chełmiński ks. bp Kazimierz Józef Kowalski (1896-1972), który już w 1949 r. wyraził zgodę na tworzenie Instytutu na terenie diecezji. Na oficjalny dekret erygujący Instytut Miłosierdzia Bożego na prawie diecezjalnym trzeba było czekać do 1998 r. Dnia 4 marca tegoż roku ordynariusz toruński ks. bp Andrzej Suski wydał dekret erygują- cy Instytut Miłosierdzia Bożego na prawie diecezjalnym. Tego samego dnia, odrębnym de- kretem, ks. Biskup zatwierdził ostateczną wersję Konstytucji Instytutu17.

Aneks źródłowy Źródło: Archiwum Instytutu Miłosierdzia Bożego w Bydgoszczy; kopia; maszynopis sporzą- dzony przez Ludmiłę Roszko na kartkach papierowych formatu A 4, k. 1-3

15 H. Ciereszko, Ksiądz Michał Sopoćko, s. 291. 16 W. Rozynkowski, Nowak Leon, w: Toruński Słownik Biograficzny, red. K. Mikulski, t. 1, Toruń 1998, s. 186- 187. W następnych latach był on: superiorem w Łodzi (1951-1959), sekretarzem prowincjała (1959-1963), rek- torem kościoła w Kaliszu (1963-1965). Zmarł w Nałęczowie 28 VI 1965 r. 17 Niniejsze dokumenty zostały załączone do wydanej drukiem: Konstytucji Instytutu Miłosierdzia Bożego, Toruń 1998; S. Suwiński, Życie konsekrowane w diecezjach chełmińskiej i toruńskiej. Studium historyczno-pastoralne, w: In fide et dilectione, red. A. Nowicki, Toruń 2006, s. 253-254; W. Rozynkowski, Instytut Miłosierdzia Bożego, s. 150-153. POCZĄTKI INSTYTUTU MIŁOSIERDZIA BOŻEGO... 255

Kopia Pierwsze sprawozdanie roczne wraz z krótką historią powstania Instytutu Miłosierdzia Bożego, złożone na wiosnę 1949 r.

Historia powstania Instytutu Miłosierdzia Bożego korzeniami sięga czasów wileńskich, kiedy to w roku 1942, po wstępnym okresie przygotowawczym pod kierunkiem Ks. Prof. dr Michała Sopoćki, sześć osób po raz pierwszy złożyło przyrzeczenie zachowywania rad ewangelicznych, wiążąc się w ten sposób do wspólnej pracy na przyszłość w ramach projek- towanego Zgromadzenia SS. Miłosierdzia Bożego. Na przestrzeni tych 7 lat /1942-1949/ można wyróżnić kilka wyraźnych etapów rozwoju: I- trzyletni okres wileński 1942-45 – okres cichej, bardzo intensywnej pracy wewnętrz- nej. Przy tym rok 1944-45 charakteryzował się specjalnie usilnym poszukiwaniem dróg i form dla tworzącej się organizacji i precyzowaniem samej idei przewodniej. Poświęcono tym tematom bardzo wiele spotkań dyskusyjnych i rozmów prywatnych. W rezultacie po- wstał pierwszy, tymczasowy szkic ustaw przyszłego Zgromadzenia, opracowany przez ks. Prał. Leona Żebrowskiego. Zaledwie ta praca została ukończona, nastąpiły bardzo bolesne przymusowe wyjazdy naszych członkiń z Wilna. Postanowiłyśmy kierować się do jednego miasta /Krakowa/, żeby móc dalej kontynuować myśl założenia wspólnego domu. Z rokiem 1945 rozpoczął się więc II okres- okres rozbicia, rozproszenia, po całej Polsce. Nasze plany spotkania się w Krakowie zostały przekreślone przez różne okoliczności ze- wnętrzne. Następują dwa lata bardzo ciężkie, dwa lata przetrwania /1945-1947/. W tym czasie każda starała się pracować na swoim terenie gdzie się dało: w sodalicji, w Caritasie itp. W roku 1947 otwierają się możliwości urzeczywistnienia pierwotnego planu, z którym wyjechałyśmy z Wilna- planu wspólnego domu i wspólnej pracy. Wszystko konieczne do tego już było; a więc opieka biskupa /Administratora Apostolskiego ks. Bp. Nowickiego w Gorzowie/ i dom /w Myśliborzu/. Dwie osoby z grupy wileńskiej już rozpoczęły tam pracę nad dziećmi i młodzieżą. Reszta przygotowuje się do przyjazdu. Niemalże w przeddzień zrealizowania tego zamiaru /1947/ Pan Bóg niespodziewanie krzyżuje nasze plany i zatrzymuje na miejscu te, które już miały jechać do wspólnego domu. W związku z koniecznością pozostania w świecie, otwierają się nam oczy na inne ujęcie naszej pracy, nieoczekiwane, nowe – zalążek tego [2], co jest dziś, t.j. Instytutu. Nie rozu- miejąc jeszcze, o co właściwie chodzi, nie przeczuwając, nie ogarniając całości, szłyśmy krok za krokiem naprzód. W ten sposób upływa wiele miesięcy, w czasie których pozornie nic się nie dzieje, lecz w rzeczywistości przygotowywał się w tym czasie grunt do przyjęcia tej nowej myśli, która niedługo miała się ujawnić. Rok 1948 jest rokiem zwrotnym, przełomowym. Z tym rokiem 15- go sierpnia rozpoczy- na się III okres naszej historii- znalezienia drogi i wkroczenie na nią. Był to dzień zetknięcia się z Konstytucją Apostolską „Provida Mater” podczas rekolekcji w Myśliborzu /Miesięcz- nik Kościelny Archidiecezji Poznańskiej nr 7/8, Poznań 1948/. Od pierwszej chwili była ona dla nas olśnieniem. WALDEMAR ROZYNKOWSKI 256 Już na parę miesięcy wcześniej dał nam Pan Bóg kierownika duchownego w osobie Ks. Leona Nowaka, Superiora Domu Księży Jezuitów w Toruniu. O. Nowak wniósł ogromnie dużo właśnie tych nowych myśli, które później okazały się tak zadziwiająco zgodne z Kon- stytucją Apostolską „Provida Mater”. Po powrocie z rekolekcji dzięki pomocy O. Nowaka praca od razu staje na nogi, nabiera rumieńców życia i szybko się rozwija. Powstaje wów- czas w Toruniu pierwszy zespół liczący 8 osób. Decydujemy się na nazwę Instytut Miłosier- dzia Bożego, traktując go jako grupę świecką przyszłego Zgromadzenia SS. Miłosierdzia Bożego. W tym czasie powstaje, zredagowany przez O. Nowaka, pierwszy szkic ustaw In- stytutu, oparty już o Konstytucję Apostolską. W listopadzie 1948, z początkiem roku akademickiego, rozpoczynamy nasze pierwsze, regularne, tygodniowe spotkania, na których dyskutuje się ustawy i związane z nimi zagad- nienia. Poza tym trzonem zebrań są konferencje religijne o. Nowaka. W tym czasie nawiązuje się kontakt z jednostkami, interesującymi się nową formą pracy, w Łodzi i Radomiu. Styczeń 1949 stanowi znowu wyraźny etap. 1. – O. L. Nowak otrzymuje wówczas od swoich władz przełożonych polecenia zajęcia się powstającymi zespołami. 2. – ustala się w ogólnych zarysach stosunek do Myśliborza. Ma nas łączyć ze Zgroma- dzeniem SS. Miłosierdzia Bożego tylko ideologia. Rezygnuje się ze wszelkiej zależności organizacyjnej i administracyjnej, 3. – Dochodzi w Toruniu do spotkania /9 stycznia/ trzech ośrodków: Torunia, Łodzi i Ra- domia. Tę datę można uważać za datę powstania dwóch nowych zespołów zamiejscowych i za początek wspólnej pracy. Każdy ośrodek otrzymał projekt ustaw do przedyskutowania. Wszystkie rozjechały się z jasno określonym programem działania na swoim terenie.[3] Tymczasem w Toruniu tworzy się nowy zespół, zespół kandydatek /7 osób/. Obydwa zespoły toruńskie pracują pod kierownictwem Ks. L. Nowaka. Zespół kandydatek na swoich tygodniowych spotkaniach omawia szczegółowo problemy poruszane w „Ofensywie katolickiej” O. Plusa18. Zespół pierwszy – od listopada do Wielkanocy miał około 23-25 zebrań, poświęconych zagadnieniom życia wewnętrznego i dyskusji nad ustawami. W okresie wielkiego postu O. L. Nowak zorganizował dla każdego zespołu osobno 3-dnio- we rekolekcje. Na niedzielę Przewodnią przyjechały delegatki z Łodzi i Radomia, m.in. w celu przedyskutowania naszej redakcji ustaw. Z ich sprawozdań wynika, że członkinie obu zespo- łów pracują bardzo intensywnie w katolickich organizacjach, jak Caritas, Sodalicja Mariańska Akademiczek oraz na innych placówkach, w bibliotekach. Praca wewnętrzna tych zespołów jest bardzo utrudniona z powodu braku na miejscu kierownika duchownego. Zespół w Radomiu liczy obecnie trzy osoby. Jest to na ogół zespół nauczycielski. Zespół łódzki – 8-mio osobowy – jest zespołem akademickim. Wszystkie zespoły utrzymują ze sobą ścisły kontakt. Wychodzimy z założenia, że zwłasz- cza na początku, w okresie tworzenia się Instytutu konieczne jest częste porozumiewanie się i ścisła współpraca. L.[udmiła] R.[roszko]

18 Chodzi zapewne o prace jezuity o. Raoula Plusa, Ofensywa katolicka: promieniujmy Chrystusem, Warszawa 1937, ss. 180. POCZĄTKI INSTYTUTU MIŁOSIERDZIA BOŻEGO... 257 The beginings of the Lay Institute of Divine Mercy according to its first report on the functioning of the community from 1949 Summary The beginings of the Lay Institute of Divine Mercy date back to the years of the Second World War. It originated from a community of girls, members of the Sodality of Our Lady of the Female Students of the Stefan Batory University in Vilnius, who, despite the prohibition on gatherings, started in 1940. They held their meetings in a private apartment of Rev. Mi- chał Sopoćko (1888-1975), an environment that facilitated hem in their efforts to tend to their internal life and discern their vocation. The article presents the first report on activities of the Institute. The author of this docu- ment, Ludmiła Roszko (1913-2000), a geographer and academic in the Nicolaus Copernicus University in Toruń, contributed to the work of the Institute from its begining. Since 1945 until her death on the 19th December 2000 she lived in Toruń. Her role and importance in the foundation of the Institute is so significant that she is considered to have been its co-fo- under, together with Blessed Rev. Michał Sopoćko. The report consists of two parts. In the first, one author describes fundamental facts from the origins of the Institute, i.e. from 1942 to August 1949. Next she provides information of the first months of Institute’s activities from the mid-August 1948 to the spring of 1949. Within this section, apart from reminiscences of important events, there is also a kind of unveiling of the spiritual way which was experienced by the growing community.

SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY

Saeculum Christianum t. XX (2013)

Roman Poletyło WNHiS UKSW, Warszawa

Sprawozdanie z seminarium Elektroniczne Zarządzanie Dokumentacją w uczelniach wyższych, instytucjach naukowych i kulturalnych – teoria i praktyka, UAM Poznań 12 listopada 2013 r.

Z inicjatywy Sekcji Archiwów Instytucji Naukowych i Kulturalnych Stowarzyszenia Ar- chiwistów Polskich, Polskiego Towarzystwa Archiwalnego oraz gościnności Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu odbyło się tam 12 listopada 2013 r. seminarium pt. Elektroniczne Zarządzanie Dokumentacją w uczelniach wyższych, instytucjach naukowych i kulturalnych – teoria i praktyka. Otwarcie seminarium w Sali Senatu Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu w budynku Collegium Minus poświęcone zostało przypadającej na 2013 r. rocznicy 60 – lecia istnienia Archiwum UAM. Przedstawiono historię i charakterystykę i samej Wszechni- cy Poznańskiej, i związanego z nią Archiwum. Po uroczystym wystąpieniu władz uczelni, byłych kierowników Archiwum i gratulacjach wyrażonych przez środowisko polskich archi- wistów z różnych ośrodków na ręce obecnej Kierownik Archiwum Anny Domanalus przy- stąpiono do wygłaszania odczytów poświęconych tematowi seminarium. Monika Marcinkowska z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach podała obecny stan prawny i praktykę odnoszącą się do pracy dyplomowej i jej wersji: papierowej i elek- tronicznej. Prelegentka podała jakie normatywy prawne regulują potrzebę powstawania, składania na uczelni i przekazywania prac dyplomowych do archiwum. Oprócz ogólnych aktów prawnych, takich jak Ustawa o szkolnictwie wyższym, o prawie autorskim i pokrew- nych, są też akty wykonawcze, takie jak przepisy Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyż- szego dotyczące przebiegu studiów, prac doktorskich, habilitacyjnych, profesorskich. Kwe- stię prac dyplomowych regulują normatywy wewnętrzne na uczelniach – akta senatu, rektora, pisma okólne itp. Działy prawne uczelniane i państwowe wydają też różne rozpo- rządzenia antyplagiatowe. Praca dyplomowa w dwóch wersjach, tj. papierowej i elektro- nicznej funkcjonuje od 2005 r. Taki jest zapis, który przewiduje ich przechowywanie przez 50 lat. O ile składanie pracy w wersji papierowej nie stwarza problemu („papier wszystko przetrzyma”), to taki zapis dla wersji elektronicznej stanowi problem. Wersję elektroniczną najczęściej stanowi płyta CD/DVD, która, by spełnić wymóg prawny, trafia do teczki osobo- wej studenta. Nikt się tą płytą nie interesuje, nie sprawdza jej zgodności z wersją papierową. SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY 260 Płyty takie już po kilku latach „nie otwierają się” i stają się bezużyteczne. Brak szczegóło- wych wytycznych powoduje, że odpowiedzialnością za taką zgodność próbuje obciążyć się promotorów. Praca na płycie spełnia dotąd tylko wymóg prawny a nie ma funkcji użytko- wej. Problemem kolejnym, który to spowodowało, jest konieczność zabezpieczania tych wersji przez repozytoria. Skoro mają je przechowywać przez 50 lat, jak mają postępować, by przez cały ten okres miało to wartość użytkową? W uczelniach polskich brakuje takich procedur dla płyt i dla repozytoriów. Jeśli chodzi o kwestię wprowadzania prac w wersji elektronicznej do repozytoriów, to nie wiadomo, kto to ma robić. Efekt jest taki, że uczelnie nie wiedzą jak zabezpieczać te nośniki przez 50 lat. Jeszcze gorzej jest z pracami podyplo- mowymi – tu jest zupełna dowolność w postępowaniu. W przypadku pracy doktorskiej nie ma wymogu wersji elektronicznej, należy ją złożyć w 5 egzemplarzach. Niektóre uczelnie decydują się na wersję elektroniczną. W przeciwieństwie do prac dyplomowych nie ma z nią kłopotu jeśli chodzi o publikację i prawa autorskie, bowiem za rozpowszechnienie traktuje się już obronę. Rok 1999 był przełomowy dla uregulowania udostępniania prac dyplomowych: dotąd autor musiał wyrażać zgodę na skorzystanie z jego pracy, teraz powstała możliwość pobie- rania zgody autora w postaci licencji na upowszechnianie. Tak więc jest problem z pracami sprzed wejścia w życie tych przepisów – obecnie wszyscy są zgodni co do tego, że zależy to od autora. Konkludując autorka wspomniała o nowelizacji ustawy o szkolnictwie wyższym, która zakłada istnienie ogólnopolskiego systemu przechowywania prac (w ramach POL-onu). Po- wstają w związku z tym pytania i problemy: czy uczelnie będą miały obowiązek przechowy- wania prac w wersji elektronicznej, nieznane są rozwiązania w tej materii, bowiem nie ma dyskusji władz rządowych z zarządem Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych, nie uwzględnia się przepisów dotyczących przechowywania prac przez 50 lat. Tak więc brak jest jasnych i właściwych procedur dla drogi jaką powinna przejść praca dyplomowa w wersji elektronicznej od studenta do archiwum uczelnianego. Następnie głos oddano dr. Andrzejowi Kurkiewiczowi z Departamentu Strategii Mini- sterstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, który przedstawił wspomniany wyżej POL-on i jego zastosowanie w uczelniach wyższych i instytucjach naukowych. POL-on (wdrażany od dwóch lat) to zintegrowany system informacji o szkolnictwie wyższym w Polsce, którego celem jest stworzenie globalnej bazy danych o jednostkach naukowych i nauce polskiej. Gromadzone dzięki niemu informacje mają wspierać procesy decyzyjne Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego odnośnie uczelni wyższych oraz jednostek naukowych. Jego pro- jekt powstał w 2009 r. i jest finansowany w całości z Unii Europejskiej. MNiSW ogłosiło Plan Rozwoju Usług informatycznych dla Nauki Szkolnictwa Wyższego na lata 2013-2020. Planowana jest rozbudowa OSF (Obsługa Strumieni Finansowania) i POL-onu oraz utwo- rzenie platformy integrującej SUN (System Usługi Informacji Nauki i Szkolnictwa Wyższe- go). Planowane są moduły: statystyczny dla GUS-u, repozytorium prac licencjackich, magi- sterskich, doktorskich oraz rejestr dyplomów wydawanych przez uczelnie. W trakcie końcowych uzgodnień są propozycje zmian w Ustawie Prawo o szkolnictwie wyższym, w tym oczekiwana przez uczelnie propozycja przejęcia przez POL-on zadania gromadzenia danych do tej pory przekazywanych do GUS w formularzach S-10, S-11 i S-12. POL-on integruje coraz więcej modułów, z których dane czerpią różne grupy interesariuszy (nie tylko MNiSW). POL-on gromadzi dane od jesieni 2011 roku. Dane dostarczają uczelnie wyższe SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY 261 i instytuty badawczo-naukowe. Tych danych ma być coraz więcej i będą miały one coraz większe znaczenie przy podejmowaniu decyzji (w tym decyzji finansowych). Celem systemu jest: – wspomaganie podziału dotacji dla szkolnictwa wyższego i nauki oraz udostępnianie in- formacji o ich przyznaniu; – wspomaganie śledzenia sposobu wydatkowania dotacji; – wspomaganie oceny jakości kształcenia; – wspomaganie oceny jakości badań naukowych; – dostarczanie obiektywnych informacji o szkolnictwie wyższym dla studentów, potencjal- nych studentów, pracowników nauki i przedsiębiorców; – dostarczanie danych statystycznych o szkolnictwie wyższym do GUS. Do systemu z uczelni są przekazywane: – dane z rocznych sprawozdań z działalności uczelni (przekazane MNiSW do 15 X roku następującego po roku sprawozdawczym, obsada kadrowa na prowadzonych kierunkach studiów, dane o liczbie studentów aktywnych na dzień 30 IX, dane o absolwentach za poprzedni rok akademicki); – dane do Centralnego wykazu nauczycieli akademickich i pracowników naukowych (dane przekazywane MNiSW są w terminie 7 dni od dnia zatrudnienia, zmiany lub uzyskania informacji o zmianie danych pracownika, imię i nazwisko, numer PESEL, tytuł zawodo- wy, stopień naukowy lub tytuł naukowy, informacje o miejscu zatrudnienia, informacje o zaliczeniu do minimum kadrowego); – dane do ogólnopolskiego wykazu studentów (przekazane MNiSW w terminie do 15 XI i do 15 III każdego roku, stan na dzień odpowiednio 30 X oraz 1 III każdego roku, imię i nazwisko, numer PESEL, informacje o punktach ECTS, dane o kierunkach studiów, na które student został przyjęty, informacje o rodzaju przyznanej pomocy materialnej). A. Kurkiewicz podnosił jego wartość dla uczelni, choćby w możliwości szybszego aktu- alizowania danych na potrzeby statystyki (dla przykładu dotąd dane dla GUS-u szybko dez- aktualizowały się). POL-on w kilku modułach już zaczął funkcjonować: gromadząc infor- macje o studentach system ten pozwala ich zidentyfikować, zbierając dane o stypendiach zapobiega ich pobieraniu przez studentów z kilku źródeł. Zbiera też dane o profesorach (dla ustalenia pierwszego miejsca pracy), badaniach naukowych. Na razie w bazie jest 105 tys. profesorów i 1,5 miliona studentów. Pod system ten ma być też „podpięte” centralne repo- zytorium prac dyplomowych, którego założeniem jest gromadzenie tych prac a nie działania atyplagiatowe (ma być poszanowanie dla autonomii prac). System będzie „zasysał” prace z uczelni do repozytorium centralnego. Dotąd nie było obowiązku systematyzacji w uzyski- waniu prac elektronicznych i posiadania baz repozytoryjnych. Teraz do takiego centralnego rejestru będą miały dostęp np. firmy, które będą sprawdzały autentyczność prac poprzez zadawanie pytań. Zadaniem tego systemu ma być bowiem walka z praktyką masowości w pra- cach: takich samych, dublujących się tematach. Centralne repozytorium ma usystematyzo- wać standard, w jakim wpływają prace do centralnego systemu, ma być kompatybilne z ist- niejącymi (pracuje nad tym Centrum Modelowania UW). Trwają prace nad takimi normatywami, które by pomagały uzyskiwać przez uczelnie praw do prac magisterskich, licencjackich. Różne są bowiem zdania, przeważa przekonanie o tym, iż prawa do prac stu- dentów należą do nich samych. Uczelnie miałyby uzyskiwać do nich prawa po uzyskaniu zgody studenta. Wtedy bez przeszkód mogłyby one trafiać do swobodnego obrotu, w tym do SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY 262 repozytorium. Uczelnie miałyby obowiązek posiadania tych praw, kierowania tych prac do repozytorium bez pytania studenta. Decyzja o przyznaniu stopnia naukowego jest decyzją administracyjną i wymaga potwierdzenia autentyczności. Ustawa nie narzuca tego, kto ma sprawdzać prace na uczelni. Dotąd przenoszenie danych z GUS-u w tej materii stanowiło problem. System POL-on miałby to usprawnić, pozwalałby zbierać tylko te dane o przebie- gu studiów, które byłyby niezbędne w przydzielaniu środków finansowych stypendialnych. Centralne repozytorium prac dyplomowych otrzymałoby roczne vacatio legis dla wprowa- dzania ich do systemu. W perspektywie lat 2014-2020 jest konieczność wykorzystania unij- nych środków finansowych właśnie na bazy repozytoryjne. Z punktu widzenia funkcjonowania systemu POL-on istotne by były zmiany dokonane w Ustawie o Szkolnictwie Wyższym, które pozwoliłyby na rozszerzenie istniejącego systemu o informacje dotyczące doktorantów i świadczeń pomocy materialnej dla doktorantów, na rozszerzenie systemu o informacje dotyczące osób, którym nadano stopień doktora lub dokto- ra habilitowanego oraz osób, którym nadano tytuł naukowy profesora. Do Ustawy zostanie dołączone ogólnopolskie repozytorium prac dyplomowych. W regulacji znajdą się także pro- pozycje prowadzące do zmniejszenia sprawozdawczości uczelni poprzez docelowe przejęcie przez POL-on zadania gromadzenia danych zbieranych corocznie przez GUS w ramach for- mularzy S-10, S-11 i S-12. Prace nad informatyzacją MNiSW mają na celu powstanie jednej wspólnej zintegrowanej platformy na potrzeby nauki i szkolnictwa wyższego, interoperabilnej z innymi systemami centralnymi. Użyteczność POL-onu zależy od jakości danych przekazywaych z uczelni i in- stytutów badawczych. W niedalekiej przyszłości planuje się raportowanie dla GUS poprzez POL-on, stworzenie archiwum prac dyplomowych w ramach PBN (Polskiej Bibliografii Naukowej), stworzenie rejestru dyplomów wydawanych przez uczelnie. Po wystąpieniu A. Kurkiewicza przystąpiono do dyskusji. Pojawiły się dylematy: wiele uczelni nie ma repozytorium – czy będzie system dla repozytorium i jak ewentualnie ma wyglądać?; czy te bazy będą pełnotekstowe?; czy prace będą mogły być „zgrywane” z tecz- ki?; co ze sprawdzaniem zgodności? W odpowiedzi usłyszano o tym, iż zapis o 2009 roku jako cezury, od której prace wów- czas powstałe będą musiały znaleźć się w systemie, będzie zgodny z prawem. Rządowe Centrum Legislacyjne wycofało się z roku 2005 r., bowiem wówczas powstawało jeszcze wiele prac na dyskietkach, których odzyskanie dziś jest często praktycznie niemożliwe. Pre- legent uspokajał też wobec obaw, o zagrożenia płynące z tego dla autonomii uczelni. Uczel- nie mają bowiem własne systemy ochrony antyplagiatowej, mają obowiązek weryfikacji takich prac dla własnego dobra: utrzymania prestiżu i poziomu wobec systemu zarządzania jakością. Tak więc taka baza wymuszałaby jedynie by uczelnie nawzajem się sprawdzały. Wobec konieczności przechowywania takich prac na uczelni przez 50 lat, dla bazy repozy- toryjnej ustali się odrębne przepisy. Pracuje nad tym głównie środowisko uczelniane z UW – mimo braku ustawy wersja beta już jest, dopracowuje się format przepływu danych. Do- stęp do prac dyplomowych w takiej bazie byłby mocno ograniczony: służyłby tylko celom wynikającym z ustawy. Forma zapytania w takiej bazie będzie tak sformułowana, by prawa pokrewne były nienaruszone. Baza będzie tak „zgrywać” prace, by dane nie wyciekały. Wdrażanie tego będzie trwać trzy lata i będzie opierać się wyłącznie na polskich uczelnia- nych bazach repozytoryjnych. Jedynie ok. 70 polskich uczelni ma to uporządkowane (wszystkich jest ok. 400), ale 70% uczelni wytwarza ok. 50 obron prac rocznie. Jeśli chodzi SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY 263 o termin wprowadzenia danych do repozytoriów to zanosi się oczywiście na okres przejścio- wy, który obecnie jest negocjowany. Termin niezwłocznego przekazywania prac do repozy- torium ogólnopolskiego przez uczelnie będzie rozumieć się jako przedział 14-30 dni, bez jakiegoś szczególnego rygoru, wobec faktu obron w okresie przedwakacyjnym. Przepisy te wejdą najprawdopodobniej od X 2014 r. lub od I 2015 r. POL-on będzie wchodzić rok. W III lub IV 2014 r. będą odbywać się prezentacje, szkolenia odnośnie Centralnego Repozytorium Ogólnouczelnianego. Docelowo jest zamysł by zrezygnować z obrotu papierowego, w tym prac dyplomowych. Będzie to następować stopniowo. Dane elektroniczne, jak przyznano, są bardziej narażone na utratę niż papier, więc tak szybko z tego, zwłaszcza na małych uczel- niach, nie zrezygnuje się. Celem jest mieć dobre Centralne Repozytorium Prac Dyplomo- wych, równoległe do „papierowych” prac dyplomowych. Uczelnie będą w tym wspierane – będą dla tego pozyskiwane środki z programu „Wiedza, Edukacja, Rozwój”. Henryk Krystek i Tadeusz Grabarz z Archiwum Państwowego w Poznaniu przedstawili Rolę Instrukcji kancelaryjnej i jednolitego rzeczowego wykazu akt w procesie wdrażania EZD na przykładzie administracji rządowej i samorządowej. H. Krystek poddał analizie kwestię uwierzytelniania dokumentu poprzez podpis, w tej sytuacji poprzez podpis elektro- niczny. W Polsce reguluje to ustawa o podpisie elektronicznym z 18 IX 2001 r. i ustawa z 17 II 2005 r. o informatyzacji podmiotów realizujących zadania publiczne. Dokument elektro- niczny to stanowiący odrębną całość znaczeniową zbiór danych uporządkowanych w okre- ślonej strukturze wewnętrznej i zapisanych na informatycznych nośnikach danych. W spra- wie szczegółowego postępowania z dokumentami elektronicznymi MSWiA 30 X 2001 r. wydało odpowiednie rozporządzenie. W omawianym systemie niczego ono właściwie nie zmieniło, wnosi wymóg dbania o sprawy historyczne. Następnie prelegent zdefiniował pojęcie istotne dla dokumentu elektronicznego, a mianowi- cie chodzi o tzw. metadane. Jest to zestaw logicznie powiązanych z dokumentem elektronicz- nym ustruktualizowanych informacji, opisujących ten dokument lub umożliwiających wyszu- kiwanie, kontrolę, zrozumienie i długotrwałe przechowywanie oraz zarządzanie nim. Wśród dokumentów elektronicznych na uwagę zasługują dokumenty ewidencjonowane, świadczące o wykonywaniu działalności podmiotów, o których mowa w § 1 rozporządzenia, w tym o prze- biegu załatwiania i rozstrzygania spraw. Wśród dokumentów ewidencjonowanych wyróżniamy z kolei materiały archiwalne, przechowywane wieczyście i materiały do brakowania. Dzięki klasyfikacji i kwalifikowania takich dokumentów wg wykazu akt, stworzonego na potrzeby EZD, łatwiejsze ma być agregowanie spraw, ma być zachowana integralność treści dokumen- tów, zabezpieczenie ich przed usunięciem z systemu, odpowiednie administrowanie dostępem do informacji. Archiwum zakładowe ma stać się systemem informatycznym. Przejście na EZD ma rozwiązać problem brakowania dokumentacji niearchiwalnej. Do takiego archiwum mate- riały archiwalne trafiałyby po 10 latach od ich wytworzenia a jednostką archiwalną będą tam poszczególne sprawy uwzględnione na spisie zdawczo-odbiorczym. T. Grabarz przedstawił system EZD od strony technicznej. Jest to system, w którym nie ma papieru, służy elektronicznemu przetwarzaniu danych. Dokument, który będzie „wcho- dził” do urzędów w wersji papierowej, będzie skanowany. W punkcie kancelaryjnym urzędu będzie tzw. skład chronologiczny. Odwzorowana elektronicznie wersja papierowa doku- mentu zostanie w kancelarii. Zarejestrowany tam dokument „przejdzie” następnie do wła- ściwej registratury do załatwienia. Prowadzący sprawę referent otrzymuje dokument do załatwienia w wersji elektronicznej. Odpowiedź na pismo urząd przygotuje już w wersji SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY 264 elektronicznej i tylko na życzenie petenta będzie go mógł wydrukować. Sam dokument bę- dzie zachowany w systemie. Dokumenty jednej sprawy będą w nim połączone, spięte i będą posiadać jeden znak sprawy, załączniki będą do nich podpięte. Pojawia się tu na razie nie rozstrzygnięta kwestia papierowego składu chronologicznego – co z nim robić? Padają pro- pozycje, by dokumenty po odwzorowaniu po prostu niszczyć. Byłoby to rozwiązanie na pewno szokujące dla archiwistów. Czy bezpieczne jest powierzać dokumenty tylko syste- mowi elektronicznemu, a co będzie gdy z niego znikną? Następne wystąpienie Małgorzaty Rychlik z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu poświęcone było Repozytorium prac naukowych UAM-u, tzw. AMUR-owi. Repozytorium to funkcjonuje na Uczelni od 4 lat i ma służyć pracownikom naukowym i ma upowszechniać ich dorobek naukowy, zabezpieczać go na dłużej. Prelegentka podała zasady archiwizowania dorobku, które przyświecają obsługującym repozytorium: – obligatoryjna – starania, by naukowcy możliwie w całości umieszczali tam cały swój dorobek, – fakultatywna – deponenci sami archiwizują swoje prace. Repozytorium posiada kolekcje 15 wydziałów UAM-u, kolekcje czasopism naukowych uczelni, kolekcje doktoratów. Jest najlepszym obecnie repozytorium w kraju. Krzysztof Pilecki, Dyrektor Archiwum Uniwersytetu Warszawskiego i Grażyna Kurzyna, pracownik tegoż, przedstawili swoje Archiwum od strony elektronicznych baz danych, któ- re na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat były i są tworzone na jego użytek. W 1993 r. po- wstał tam system informatyczny, który pozwolił na utworzenie bazy danych archiwalnych. Informatyzacją zostały objęte teczki studentów, przewodów doktorskich, przewodów habi- litacyjnych, dot. nadań profesur. Kilka lat trwało rejestrowanie fizycznych teczek archiwal- nych w bazie danych, których obecnie jest ok. 230 tys. Informatyzacja wymusiła uporząd- kowanie procedur na uczelni: dotąd dla studentów studiów dziennych istniał album z nadawanymi numerami indeksów (w założeniu jednostkowymi), natomiast dla innych form studiów (niestacjonarnych, doktoranckich, podyplomowych) nie było jednolitego sys- temu numerowania indeksów. Przewody habilitacyjne i postępowania profesorskie jeszcze dziś nie są rejestrowane w sposób jednolity w uczelni i nie mają nadawanych numerów – w systemie przewidziano oddzielne numeracje w każdej kategorii. W związku z tym został opracowany format sygnatury teczek, tak aby uniknąć powtórzeń i ułatwić wyszukiwanie. Ustalony został sposób numerowania dopływów czyli kolejnych przekazywanych partii te- czek z jednostek dydaktycznych, z podziałem na kategorie teczek. Ustalono także zakres danych objętych elektroniczną archiwizacją. Utworzono wreszcie słowniki historyczne jed- nostek dydaktycznych, kierunków, specjalności, dziedzin i dyscyplin, systemów i rodzajów studiów. Zaprojektowano także mechanizm kontroli dla uniknięcia ręcznego wprowadzenia duplikatów osób i teczek. Teczka archiwalna ma tytuł – jest to nazwisko i imię (ostatnio ewentualnie PESEL). Jej sygnatura, w zależności od kategorii teczki przybiera postać: – dla studenckiej: np. WH-32 12345/S (kod symbolu jednostki, nr dopływu, nr indeksu, /S); – dla przewodów doktorskich: np. WH-dr 1 345/D (kod symbolu jednostki, -dr, nr dopły- wu, nr przewodu doktorskiego, /D); – dla habilitacji: np. WH-hab 1 45/H (kod symbolu jednostki, -hab, nr dopływu, nr przewo- du habilitacyjnego, /H); SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY 265 – dla profesur: np. WH-prof.1 32/P (kod symbolu jednostki, prof, nr dopływu, nr nadania profesury, /P). W 2008 r. na podstawie doświadczeń pierwszego systemu informatycznego Archiwum UW, powstał w USOS nowy moduł do obsługi Archiwum a cała baza danych została prze- niesiona do bazy USOS. Obecnie moduł Archiwum obsługuje dwa zbiory danych: – Archiwum UW obejmujący dane osób, które nie były rejestrowane w USOS (przed 2002 r.); – Archiwum USOS dotyczący osób rejestrowanych w USOS (prace są w toku). Moduł ten pozwala m. in. na rejestrowanie teczek archiwalnych studentów, przewodów doktorskich, habilitacyjnych i profesur spoza USOS, na archiwizowanie programów studen- tów z USOS-a, archiwizowanie przewodów doktorskich w USOS, na automatyczne wydru- ki spisu zdawczo-odbiorczego, na wyszukiwanie i prezentację danych wg określonych kry- teriów, na zamawianie teczek do wypożyczenia przez wydziały, na rejestrację wypożyczeń, wycofań i zwrotów, na wysyłanie mailowych przypomnień o zwrot teczek. Archiwizacji podlegają m.in. teczki studenckie studentów stacjonarnych lub niestacjo- narnych 1 i 2 stopnia lub studiów jednolitych magisterskich, immatrykulowanych z nume- rem albumu z puli centralnej lub dawniej lokalnych. Dla studentów studiów 3 stopnia – dok- toranckich nr albumu jest obecnie przydzielany z puli centralnej. Jeśli doktorant był wcześniej studentem UW i miał numer albumu z puli centralnej to zachowuje ten numer albumu jako doktorant. Dla słuchaczy studiów podyplomowych numer albumu jest obecnie nadawany z odrębnej puli numerów dla studiów podyplomowych. Każda partia teczek jednorazowo przekazywana do Archiwum UW jest opatrzona nume- rem dopływu i udokumentowana „spisem zdawczo-odbiorczym”. Numer dopływu jest nadawany według wytycznych dyrektora Archiwum UW i jest to kolejny numer partii te- czek w ramach jednostki archiwizującej. Na UW obowiązuje zarządzenie Rektora o konieczności rejestrowania w USOS przewo- dów doktorskich i nostryfikowanych dyplomów i dotyczy wszystkich przewodów otwartych począwszy od X 2013 r. Rejestracji w USOS podlegają: – rozpoczęte studia doktoranckie – kończą się zaliczeniem przez studenta wszystkich eta- pów studiów (uzyskaniem absolutorium) lub skreśleniem z listy studentów, – otwarte przewody doktorskie absolwentów studiów doktoranckich lub osób z zewnątrz – kończą się nadaniem stopnia doktora lub zamknięciem przewodu doktorskiego, – otwarte przewody nostryfikacyjne dyplomów doktorskich uzyskanych zagranicą – koń- czą się zaświadczeniem o nostryfikacji lub zamknięciem przewodu nostryfikacyjnego. Teczki przewodów doktorskich, zakończonych nadaniem stopnia doktora lub zamknię- tych w jednostce dydaktycznej UW, są przechowywane w registraturze jednostki. Raz na 3 lata teczki przewodów powinny być przekazane partiami do Archiwum Uniwersytetu. Każda z nich opatrzona jest numerem dopływu i udokumentowana „spisem zdawczo-od- biorczym”. Numer dopływu jest nadawany według wytycznych dyrektora Archiwum UW i jest to kolejny numer w ramach jednostki archiwizującej (tylko dla przewodów doktor- skich). Uniwersytecki System Obsługi Studiów w module Archiwum dla teczek studentów spoza USOS przewidział odpowiedni formularz. W zakresie jego danych znajduje się szereg da- nych o osobie, o immatrykulacji. Inne formularze w module Archiwum UW to: teczki prze- wodu doktorskiego, habilitacyjnego i profesorskiego, zestawienie teczek z dyplomami, ar- SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY 266 chiwizowanie programów osób, raport: spis zdawczo-odbiorczy, wyszukiwanie teczek wg kryteriów, archiwum danych USOS, raport : karta danych archiwalnych, statystyki. Jeśli chodzi o wypożyczanie i zwrot teczki to procedura wygląda następująco: pracownik wydziału zamawia teczkę w USOS, pracownik Archiwum sprawdza w USOS listę zamó- wień i wyjmuje teczki z magazynu, po zawiadomieniu przez pracownika Archiwum, że teczka jest do odbioru pracownik dziekanatu lub osoba upoważniona odbiera teczkę zosta- wiając wypełniony rewers (jak dotąd). Pracownik Archiwum wprowadza do USOS datę wypożyczenia teczki i planowaną datę zwrotu, ew. uwagi. Kiedy minie planowana data zwrotu teczki, do osoby która wypożyczyła teczkę zostanie skierowany (z USOS) mail przy- pominający o konieczności zwrotu. Po zwróceniu teczki do Archiwum, w USOS zostaje wpisana faktyczna data zwrotu. W planach dalszej informatyzacji Archiwum UW jest stworzenie modułu dla akt kadrowych. Wszystkie te działania zmierzać mają w kierunku stworzenia pełnego systemu elektro- nicznej ewidencji akt osobowych, umożliwienia elektronicznego archiwizowania akt zareje- strowanych w USOS, automatycznego sporządzania spisów zdawczo-odbiorczych, zauto- matyzowania systemu wypożyczeń i wycofań, ograniczenia liczby wypożyczanych teczek przez wydziały (możliwość automatycznego drukowania zaświadczeń z USOS), wyszuki- wania potrzebnych danych i sporządzania plików wyników zapytań i raportów. Następnie głos zabrał Mariusz Czerniak z Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toru- niu. Swoje wystąpienie poświęcił Archiwum prac dyplomowych w USOS. Okazuje się, że w UMK w tym zakresie funkcjonuje aplikacja stowarzyszona z systemem USOS – APD (skrót od Archiwum Prac Dyplomowych). Stanowi ona publiczny katalog tematów i stresz- czeń prac dyplomowych i doktorskich w uczelni wyższej. Autorzy prac mają możliwość ich archiwizacji w wersji cyfrowej a opiekunowie i recenzenci mogą elektronicznie recenzować i oceniać. Jest to istotne wsparcie dla dyplomowania i jednocześnie dokumentowania prze- biegu egzaminu dyplomowego. Pierwsza wersja aplikacji APD powstała w 2006 r. Obecnie w całym kraju 35 uczelni posiada USOS a 11 uczelni – APD. Funkcjonalność i atrakcyjność tej drugiej polega na bezpośredniej łączności studenta, jego opiekuna, recenzentów z syste- mem dziekanatowym. Zmiany w tym systemie są dokonywane w czasie rzeczywistym, jest to wspólna baza danych. Ma ona dwie wersje językowe; polską i angielską i zapewnioną kontrolę dostępu do danych. Wiadomości mailowe system generuje automatycznie i rozsyła do uczestników procesu dyplomowania. Określone informacje o pracy są publicznie dostęp- ne w internecie po zalogowaniu się a ich sposób wyszukania i prezentacji zapewniają spe- cjalne filtry. Podstawową funkcjonalność tego elektronicznego repozytorium prac, że nie ma tu dowolności – tylko określone typy plików mailowych są „ładowane” przez informatyka do systemu. Jest też zapewnione tzw. wersjonowanie prac za pomocą ich zestawów – na bieżąco dyplomowania. System zapewnia link do pliku z pracą, pasek stanu pracy w archi- wum, możliwość recenzowania on-line prac w repozytorium dzięki szablonom recenzji. Proces archiwizacji pracy dyplomowej wygląda następująco: pracownik administracji dzie- kanatu inicjuje ten proces, autor po zalogowaniu się dodaje pracę, załączniki, opiekun/pro- motor zatwierdza dane, następnie opiekun/promotor, recenzenci dodają recenzje, elektro- niczna wersja recenzji trafia do systemu dziekanatowego, następnie ostatecznie zatwierdza się pracę, która teraz gotowa jest już do obrony. System zapewnia możliwość pobierania dokumentów związanych z pracą. SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY 267 Anna Wołek z Politechniki Wrocławskiej zaprezentowała z kolei Repozytorium Wiedzy, które jest oparte na Open Access i ma ruszyć w PW w I 2014 r. Ma mieć tzw. drogi: złotą drogę OA – zapewniającą publikowanie naukowcom w otwartych czasopismach (każdy użytkownik internetu może z niego korzystać) i tzw. zieloną drogę OA – pozwalającą na udostępnianie wyników naukowych w otwartych repozytoriach (dorobek naukowy uczelni). Zaletą tego jest, że wyniki badań od razu są dostępne w internecie szerokim rzeszom czytel- ników. Geneza powstania tego związana jest z problemem podwójnego finansowania – pod koniec XX w. użytkownicy internetu w USA jako płatnicy podatków zanegowali koniecz- ność ponownego płacenia za wgląd w internecie do wyników badań naukowych publikowa- nych w czasopismach. W związku z wzrostem cen za ten dostęp nastąpił w USA kryzys czasopiśmiennictwa. Polityka OA otwartego mandatu przyniosła rezultaty na poziomie in- stytucji, krajów. Wielu wydawców dalej broni się przed zapewnieniem swobodnego dostępu użytkownikom internetu do swoich zasobów. Paweł Gaszyński z Uniwersytetu Jagiellońskiego przedstawił historię repozytorium prac dyplomowych na swojej uczelni. Początki związane z zagadnieniem gromadzenia i postępo- wania z wersjami elektronicznymi prac dyplomowych, powstającymi na UJ wiążą się z zarzą- dzeniem Rektora w 2004 r. Regulacje te narzucały autorowi pracy dostarczenie na uczelnię oprócz wersji papierowej, wersji na nośniku cyfrowym a także wypełnienie ankiety z odpo- wiednimi danymi na potrzeby stworzenia bazy prac dyplomowych. Dodatkowo istniała moż- liwość wyrażenia zgody na zamieszczenie pracy w internecie. Tak to funkcjonowało do 2011 r. , kiedy zrozumiano że rozwiązania te nie są precyzyjne. Problemem był stopień zgodności wersji elektronicznej z papierową złożoną w sekretariacie. Nikt za weryfikację tego nie był dotąd odpowiedzialny a próbowano to wyeliminować dla własnej wiarygodności i rzetelności choćby poprzez obciążenie tym promotorów. Ograniczono się ostatecznie do pisemnego oświadczenia studenta o tej zgodności. Problemem istotnym była też zawodność samych no- śników, na których rejestrowano prace: płyt CD/DVD, dyskietek. Wpływ na ich użyteczność ma zarówno czas, jak i warunki przechowywania. Sama ściągalność przez Uczelnię elektro- nicznych wersji prac była i jest do dziś problemem i dużym wyzwaniem. Od 2009 do 2011 r. Archiwum rozpoczęło modernizację w celu usunięcia powyższych niedogodności. Efektem tego było wprowadzenie zarządzeniem Rektora regulacji dla prze- kazywania prac w wersji elektronicznej. System USOS zaczął posiadać specjalny moduł – Archiwum Prac Dyplomowych. Po wejściu zarządzenia w życie znikło przekazywania prac na płytach CD/DVD, a wszedł obowiązek zamieszczania przez studentów prac do systemu APD. Praca taka musi być w formacie PDF, w jednym pliku. System ten modyfikuje taką pracę nadając na każdej stronie PDF-u dziesięciocyfrową losową sumę kontrolną. Po tym dopiero tak zmodyfikowaną pracę student może wydrukować i złożyć w sekretariacie/dzie- kanacie. System USOS podczas przyjmowania takiej pracy na potrzeby pracownika danej jednostki losowo wybiera dwie strony z sumami kontrolnymi do weryfikacji. Procedura taka zapewnia całkowitą ściągalność prac, gdyż praca bez sum kontrolnych nie może być do- puszczona do obrony a także zgodność wersji papierowej z elektroniczną. Każdy student wpisuje też do systemu wszelkie dodatkowe dane na potrzeby bazy prac i określa dostęp- ność dla osób trzecich swojej pracy. Znaleziono też rozwiązanie, by przy problemach loka- lowych Archiwum, w ramach uczelnianego archiwum funkcjonowała jedynie wersja cyfro- wa pracy jako równoważna wersji papierowej. Od strony prawnej umożliwiła to UJ zgoda wyrażona przez MNiSW. Ustawa mówi o konieczności przechowywania jednego egzempla- SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY 268 rza pracy dyplomowej w teczce akt osobowych. W świetle interpretacji Ministerstwa tego zapisu uczelnia sama może zdecydować w jakiej formie przechowuje prace. Aktualnie funk- cjonuje rozwiązanie, w którym Archiwum przechowuje jedynie wersje cyfrowe prac, nato- miast wersja papierowa, składana przed obroną, nie jest już przekazywana do Archiwum. W momencie wydania dyplomu jest oddawana studentowi. Zarządzenie Rektora z 2004 r. dotknęło też kwestii udostępniania prac magisterskich i li- cencjackich. W świetle wykładni prawa autorskiego dla UJ prace te mogą być udostępniane osobom trzecim wyłącznie po uzyskaniu zgody autora. Obrony tych prac mają charakter niejawny, nie upublicznia się ich. Do autora należy całość praw w dysponowaniu pracą. Stosuje się tu jedynie przepisy prawa autorskiego, które mówią o możliwości takiego upu- blicznienia po 70 latach od śmierci autora. Tak więc Zarządzenie z 2004 r. dało niewielkie pole manewru uczelni w tej materii. Mimo tego ¼ autorów prac, które znajdują się w Archi- wum UJ wyraziło zgodę na ich upulicznienie, zwłaszcza chodzi tu o internet. Nowe Zarządzenie Rektora z 2011 r. dało możliwość autorom prac na upublicznienie prac w czytelni Archiwum, z wyłączeniem udostępnienia w internecie. Ta opcja poprawia znacz- nie statystyki w wyrażanych zgodach na upublicznianie przez autorów swoich prac. Tenden- cje te poprawia też oczywiście wprowadzenie APD. Dla rozpraw doktorskich kwestie prawne w udostępnianiu nie są tak surowe, ponieważ każda z nich przed obroną jest wystawiona do wglądu w czytelni. Poza tym obrona odbywa się w sposób jawny. To pierwsze upublicznienie pozwala na to, by były one udostępniane w czytelni bez ograniczeń. Autor takiej rozprawy może też wyrazić zgodę na jej dostępność w internecie. Tutaj tendencja w udostępnianiu on-line takich prac też jest rosnąca. Dariusz Klemantowicz z Uniwersytetu Łódzkiego przeanalizował z kolei funkcjonowanie na jego uczelni Elektronicznego Obiegu Dokumentów. Autorami wprowadzenia tam tego sys- temu jest Rektor i Kanclerz. Do korespondencji między jednostkami organizacji centralnej wykorzystuje się pocztę mailową na serwerze UŁ, gdzie wcześniej był USOS. EOD jest tam wdrażany przez pewną firmę od 2013 r. Pan Klemantowicz poddał to dość ostrej krytyce: iż jest to powielana sztampa z rozwiązaniami właściwie dla firm prywatnych a nie uczelni, zwłaszcza państwowych, iż w ogóle nie liczy się przy wdrażaniu pewnych istotnych rozwią- zań zdanie archiwistów. System z problemami działa od VI 2013 r.: każdy ma tu dostęp po zalogowaniu, hasła są tam zmieniane co miesiąc. Tak naprawdę funkcjonują tam trzy systemy: nowy (EOD), mailowy i tradycyjny z pismem (nie wprowadzanym do systemu). Ironicznie trochę tu skonstatowano, iż obieg dokumentów w uczelni wychodzi naprzeciw Rektorowi, bo dzięki temu poznaje jakość i wydajność swoich pracowników. Pisma przy- chodzą tylko w EOD, pismo zeskanowane jest od razu kierowane do załatwienia, na pisma w wersji papierowej czeka się zazwyczaj 2-3 dni. Firma wdrażająca ten obieg nie jest w ogó- le przygotowana na to, by wprowadzić tam skład chronologiczny. Nie ma tam synchroniza- cji z wykazem akt, który nie jest podłączony. Archiwizacja dla tej firmy jest abstrakcją – nie przewidziała ani potrzeby archiwizacji, ani brakowania. Zalecenia Archiwum państwowego dla UŁ mówią o tym, by wejście tego systemu poprzedziło najpierw znowelizowanie i za- twierdzenie przez AP instrukcji kancelaryjnej. Dotąd obieg dokumentów usprawnia pracę uczelni na poziomie finansowym a więc obiegu choćby faktury. Na koniec Kamila Latocha przedstawiła EZD z perspektywy Archiwum Uniwersytetu Szczecińskiego. Informatyzację w zarządzaniu dokumentami wymusiła tam akcja ZUS-u – zbieranie danych do kapitału początkowego. W 2002 r. w Uniwersytecie Szczecińskim pod- SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY 269 jęto decyzję o zakupie programu do zarządzania dokumentami w Archiwum. Miało to po- móc w jak najszybszym usystematyzowaniu informacji na temat posiadanych akt absolwentów dla powyższej akcji. Rozpoczęto porządkowanie informacji poprzez wprowa- dzenie niewielkiej liczby wykazów absolwentów i spisów zdawczo-odbiorczych sprzed 2001 r. do programu AZAK. Obecnie w programie są 4 spisy, w których komórką przekazu- jącą jest archiwum zakładowe i do których dopisuje się akta przyjęte przed 2001 r. W spisie 15 są akta absolwentów z lat 1971-2001, w spisie 99 – akta byłych pracowników, w spisie 100 – akta kat. A, natomiast w spisie 101 akta kat. B. Dla akt studentów skreślonych stwo- rzono podręczne bazy w programie Access z podziałem na kierunki, sygnując te akta tym- czasowo - na wypadek, gdyby student wrócił na studia. AZAK umożliwił Archiwum stwo- rzenie tam unikatowej elektronicznej bazy danych o absolwentach US. Zarówno wersja na nośniku tradycyjnym i w wersji elektronicznej znajduje się jedynie w Archiwum US. Po wyczerpaniu się możliwości AZAK-a Uczelnia korzysta od przeszło trzech lat z sie- ciowej wersji programu opartej na SQL (ang. Structured Query Language – strukturalny język zapytań ). Oprócz zmiany graficznej posiada znacznie rozbudowane funkcje wyszuki- wania. Prelegentka poruszyła też kwestię systematyzacji prac dyplomowych w oparciu o posia- dany program. Do 2002 r. nie były w tamtejszym archiwum przechowywane prace dyplo- mowe. Gromadziły je jedynie biblioteki wydziałowe i instytutowe. Rozporządzenie MEN z 20.09.2000 r. nałożyło na archiwa wyższych uczelni obowiązek przechowywania prac dyplomowych. Determinacja władz uczelni spowodowała, iż przez 10 lat wszystko co moż- na było, przekazano do archiwum. Wraz z przyjmowaniem dokumentacji paralelnie wpro- wadzano akta studentów poszczególnych kierunków do bazy AZAK. Dziś można wyszuki- wać tam prace po autorze, promotorze, po haśle i fragmencie tematu. Istnieje możliwość drukowania wykazów prac napisanych np. na danym kierunku w danym roku, u konkretne- go promotora lub recenzowane przez właściwą osobę. Do tak zaawansowanych form wy- szukiwania informacji dostęp mają jedynie pracownicy archiwum. Brak jest na razie aplika- cji programu na stronach archiwum. Na stronie internetowej archiwum znajduje się zakładka z pracami dyplomowymi – są to listy z podziałem na kierunki, lata powstania, tryb studiów. W zakładce „zasób archiwum” zamieszczono natomiast informacje na temat posiadanych akt studenckich. Informacje o dokumentacji kat. A w niedalekiej przyszłości użytkownik znajdzie w systemie ZoSIA, do którego archiwum zamierza przystąpić w 2014 r. Na US obecnie istnieje program proDziekan służący elektronicznej obsłudze studentów. Tak więc funkcjonują obok siebie dwa zbieżne w identyfikacji studentów systemy nie posia- dające wzajemnej korelacji. Oba systemy powinny ze sobą współdziałać w kwestii zasysa- nia danych przy przekazywaniu na spisach akt studenckich z dziekanatu do archiwum. Prze- kazywanie jednocześnie akt w formie tradycyjnej i elektronicznej pozwalałoby na sprawdzenie poprawności wprowadzanych danych w wersji elektronicznej z tymi jakie znajdują się w tradycyjnej teczce studenta. Po wprowadzeniu akt do bazy archiwum w pro- gramie używanym w dziekanatach pojawiałaby się sygnatura archiwalna. Byłby to dowód na to, iż te akta są na pewno w archiwum uczelnianym a nie w składnicy akt zlokalizowanej przy wydziale czy instytucie uczelni. Elektroniczne zarządzanie dokumentacją dla archiwum może być korzystne o ile jego bazy będą skorelowane w systemie z bazami pozostałych jednostek. Wymusi to na wszyst- kich jednostkach stosowanie zasad zawartych w przepisach kancelaryjno-archiwalanych. SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY 270 Powyższe wykłady seminarium pokazały jak informatyzacja w dzisiejszym świecie wy- musza zmiany, dość rewolucyjne, i w sferach dotąd nienaruszalnych. Archiwiści, dla któ- rych papier był dotąd świętością pewnie tego nie zatrzymają i będą musieli się z tym zmie- rzyć. Prezentowane, wprowadzane rozwiązania i innowacje informatyczne na poziomie uczelni oczywiście ułatwią i jej pracę, i kwerendę w archiwach. Nasuwa się tylko pytanie: czy polskie archiwa uczelniane są do tego już właściwie przygotowane merytorycznie i fi- nansowo? Saeculum Christianum t. XX (2013)

Sebastian Warlikowski WNHiS UKSW, Warszawa

Sprawozdanie z międzynarodowej konferencji naukowej „Z dziejów Europy środkowo-wschodniej” (Warszawa UKSW 25.11.2013 r.)

Dnia 25 listopada 2013 roku w siedzibie Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych Uni- wersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie przy ul. Wóycickiego 1/3,budynku nr 23, sali 201 odbyła się międzynarodowa konferencja „Z dziejów Europy środkowo-wschod- niej”. Organizatorem był Wydział Nauk Historycznych i Społecznych Uniwersytetu Kardyna- ła Stefana Wyszyńskiego w osobie dr Dariusza Milewskiego, który był inicjatorem konferen- cji, a także czuwał nad przygotowaniem i przeprowadzeniem tego jakże ważnego wydarzenia. Idea konferencji zrodziła się z potrzeby rozpoznania stanu badań historii stosunków go- spodarczo-kulturalnych i polityczno-militarnych obszaru zajmowanego głównie przez Rzeczpospolitą Obojga Narodów oraz jej pobliskich sąsiadów i jednoczesnej konfrontacji tejże wiedzy z dokonaniami badaczy z omawianego regionu. Konferencję, która odbywała się od godziny 9.45, otworzył ks. prof. Waldemar Graczyk, dyrektor Instytut Nauk Historycznych UKSW. Powitał gości, życząc jednocześnie owoc- nych obrad. Spotkanie podzielone było na trzy części. Prelegentem, który pierwszy zabrał głos była dr Judyta Iwańska z Uniwersytetu Kardy- nała Stefana Wyszyńskiego. W swym referacie zatytułowanym „Scytowie w Europie. Próba konfrontacji literatury starożytnej ze współczesnymi badaniami na wybranych przykładach” dr Iwańska przedstawiła obecny stan badań dotyczący koczowniczego ludu Scytów na tere- nie europejskim, konfrontując to z wersją utrwaloną przez starożytnych autorów. Następnym referentem miał być PhD Candidate Eduard Baidaus z University of Alberta, znajdującego się w Edmonton w Kanadzie. Niestety, wskutek niemożności dotarcia na miej- sce, wysłał swój referat. Przygotowane w języku polskim wystąpienie „W poszukiwaniu przeszłości: stosunki dwustronne między Polską a Mołdawią w okresie późnego średniowie- cza i wczesnych czasów nowożytnych” odczytał dr Dariusz Milewski. Po tym wystąpieniu przyszedł czas na prof. dr hab. Jana Dzięgielewskiego z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Wystąpienie zatytułowane „Wpływ sytuacji wewnętrznej w Rzeczypospolitej na przełomie XVI i XVII w. na układ sił w Europie Środkowej i Wschod- niej” naświetliło rozwój wydarzeń w omawianym przez profesora czasie na terenie I Rzeczy- pospolitej oraz kwestii, jak wydarzenia te promieniowały i wywierały znaczenie na geopoli- tykę państw środkowo- i wschodnioeuropejskich graniczących z państwem polsko-litewskim. Mgr Zbigniew Chmiel z Uniwersytetu Warszawskiego wygłosił referat zatytułowany „Polityka Rzeczypospolitej wobec Mołdawii w latach 1606-1612”. Zwrócił w nim szczegól- SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY 272 ną uwagę na specyfikę omawianego okresu, który pełen był zmiennych na tym odcinku granicznym. Wystąpienie to zamykało pierwszą część dyskusji, po której nastąpiła przerwa. Drugą część konferencji rozpoczynał swym wystąpieniem dr Valentin Constantinov. Nauko- wiec Academii de Ştiinţe a Moldovei, głównej instytucji naukowej znajdującej się w Kiszynio- wie, w referacie „Stosunki polsko-mołdawskie za czasów hospodarstwa Stefana Tomszy II (1612- 1615/1616)” podzielił się swoim badaniami nad okresem panowania hospodara i szczegółowymi zawiłościami politycznymi, które towarzyszyły wydarzeniom na linii Rzeczpospolita – hospo- darstwo mołdawskie w tym czasie. Referat wygłoszony był w języku polskim. „Mają być na potym na tym państwie ludzie baczni i spokojni” – polskie oczekiwania i po- lityka wobec hospodarów mołdawskich w okresie pochocimskim 1621-1634 to temat refera- tu jaki wygłosił dr Dariusz Milewski z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. W referacie przedstawione zostały plany realizacji polskiej racji stanu w Mołdawii mimo osadzania hospodarów mołdawskich przez Turków. Kolejną osobą, która występowała był dr Piotr Kroll. Wygłosił referat pt.: „Własne państwo czy autonomia polityczno-stanowa? Polityka hetmanów kozackich w latach 1660-1676 i próby ratowania niezależności kozackiej Ukrainy”.Dr Kroll przybliżył sytuację omawianego terenu oraz trudności w rozgrywkach między zainteresowanymi tymże terenem stronami. Mgr Katarzyna Wagner z Muzeum Historycznego m. st. Warszawy i Uniwersytetu War- szawskiego w referacie „Potop” a wielka wojna północna w Warszawie w świetle rejestrów podatkowych – przyczynek do porównania dwóch szwedzkich okupacji ukazała ekonomicz- ny skutek „Potopu” i wielkiej wojny północnej dla ówczesnych mieszkańców Warszawy. Po tym wystąpieniu nastąpiła dyskusja, po której zaplanowana była przerwa obiadowa przed ostatnią,trzecią częścią. Zgodnie z planem konferencji, rozpoczynać miał ją dr Oleg V. Sheremetev z Altay State Technical University z Rosji referatem „The Lithuanian Tatars of The Imperial Guards of Napoleon”. Niestety nie mógł przybyć, toteż tak jak w przypadku Eduarda Baidausa, referat badacza z Rosji odczytał dr Dariusz Milewski. Warto dodać, że tekst był symultanicznie tłumaczony z języka rosyjskiego na język polski przez odczytującego. Prof. dr hab. Janusz Odziemkowski był ostatnim badaczem UKSW, który wygłaszał referat na tejże konferencji. W wystąpieniu zatytułowanym „Kwestie polsko-ukraińskie w początkach XX wieku” prof. Odziemkowski przedstawił skomplikowaną ewolucję sto- sunków między dwoma narodami, na którą główny wpływ miała rodząca się świadomość ukraińskiej tożsamości. Tematyka XX-wieczna dotyczyła także referatu, który wygłosił dr Marius Ţărîţă z Aca- demii de Ştiinţe a Moldovei, tego samego ośrodka naukowego, co jego poprzednik, dr Con- stantinov. Wygłoszony w języku polskim referat „Besarabia w relacjach Konsulatu Polskie- go w Kiszyniowie w okresie międzywojennym” ukazywał zainteresowanie polskiej placówki regionem graniczącym z ZSRR w okresie międzywojnia. Referat kończący konferencję, a więc „The place of Moldova in the Eastern Partnership (Miejsce Mołdawii w Partnerstwie Wschodnim)” zaprezentowała w języku angielskim mgr Natalia Reuţoi z Instutul de Stat de Relaţii Internaţionale din Moldova. Referat szczegółowo ukazywał realizację zainaugurowanego w 2009 roku programu wschodniej polityki Unii Europejskiej na odcinku mołdawskim. Na zakończenie głos zabrał dr Dariusz Milewski, pomysłodawca i inicjator konferencji. Wygłosił krótkie przemówienie podsumowujące spotkanie, jednocześnie dziękując za przy- bycie prelegentom i zebranym słuchaczom. Konferencja zakończyła się około godziny 17. Saeculum Christianum t. XX (2013)

Barbara Świtalska Grzegorz Michalak WNHiS UKSW, Warszawa

Program MOST dla doktorantów – procedury, przebieg i korzyści edukacyjne

Celem niniejszego artykułu będzie przedstawienie pokrótce trzech aspektów, związanych z udziałem w programie MOST dla doktorantów. Po pierwsze opisana zostanie procedura związana z rekrutacją, następnie zaprezentowany zostanie jej przebieg, a na koniec zostaną wskazane korzyści edukacyjne, wynikające z partycypacji w wyżej omawianym programie. Sprawozdanie w znacznej mierze zostało oparte nie tylko na wiadomościach zaczerpniętych na podstawie dokumentów, lecz na doświadczeniach prelegentów, będących adeptami pro- gramu w dwóch ośrodkach akademickich w semestrze letnim 2013 roku, takich jak: Uni- wersytet Jagielloński w Krakowie i Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu. [B.Ś.] Zdecydowałam się na udział w programie MOST ze względu na potrzebę przepro- wadzenia kwerendy archiwalnej i bibliotecznej w zasobach Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz w archiwach pozostałych instytucji, takich jak: Archiwum Narodowe w Krakowie oraz jego oddział w Nowym Sączu. Poszukiwania te okazały się niezbędne dla mojej pracy ba- dawczej. Kraków zawsze był i jest jednym z moich ulubionych miast. Wyróżnia się ciekawą architekturą, historią, szczególnie widoczną, gdy przechodzi się koło Podgórza, murów Wa- welu, Sukiennic, u stóp Kościoła Mariackiego i placu w jego pobliżu. Tam, oprócz turystów, tłoczą się zawsze gołębie, które przypominają mi za każdym razem o legendzie, mówiącej o rycerzach księcia Henryka IV Prawego (1257-1290) zaklętych właśnie w gołębie. Poza centrum znajduje się także wiele pięknych miejsc, o których wiedzą nieliczni. Szczególne są widoki z Kopca Kościuszki oraz Krakusa, też na Kazimierzu. Mieszkałam w krakowskim akademiku „Nawojka”, zbudowanym w 1929 roku, który był pierwszym żeńskim akademi- kiem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nosi imię pierwszej studentki Akademii Krakowskiej w XV wieku. Usytuowany jest w pobliżu parku Jordańskiego oraz Biblioteki Głównej UJ. [G.M.] W moim przypadku o wyborze Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu za- decydowały prowadzone przez tę jednostkę specjalistyczne badania, dotyczące historii pol- skiego protestantyzmu, a więc dziedziny mojej dysertacji doktorskiej, która wprawdzie za- myka się w historii mieszkańców Warszawy, jednak czerpie garściami z badań nad wzajemnymi relacjami pomiędzy wieloma grupami ludności. Studia doktoranckie na UMK mają nieco inny profil niż na UKSW – wszystkie zajęcia dla doktorantów ukierunkowane są na wymianę doświadczeń, głównie przy pisaniu swoich dysertacji. Dzięki temu nie tylko pojawiają się nowe pomysły, ale także na specjalnych seminariach można zapoznać się SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY 274 z opinią na temat własnych badań. Służy to większej otwartości oraz mobilizuje do efektyw- niejszej pracy. Po raz pierwszy zetknąłem się z tym ośrodkiem podczas XIX Ogólnopolskie- go Zjazdu Historyków Studentów i Doktorantów w kwietniu 2011 roku, gdy nawiązałem pierwsze relacje ze studentami i doktorantami tej uczelni. Toruń jest miastem bardzo przy- jemnym, a życie w nim jest bardzo tanie. Na przykład koszt pokoju w akademiku wynosił 230 złotych i była to w zasadzie jedyna opłata, którą trzeba było ponieść. Z powodu małej powierzchni miasta nie jest wymagany zakup biletów okresowych na komunikację miejską. Mieszkałem w miasteczku akademickim mieszczącym się na Bydgoskim Przedmieściu, czyli jednej z najładniejszych dzielnic Torunia, przepełnionej wieloma pięknymi kamienica- mi z przełomu XIX i XX wieku, o wyraźnie pruskim stylu. Od niezwykle klimatycznego Starego Miasta akademik oddalony jest ok. 10 minut pieszo, a od kampusu uniwersyteckie- go 10 minut komunikacją miejską. Biblioteka uniwersytecka jest niezwykle przystępna i dysponuje bardzo bogatymi zbiorami (posiada prawo do egzemplarza obowiązkowego). Ku mojemu zaskoczeniu znalazłem w niej wiele wartościowych pozycji, dotyczących histo- rii Warszawy oraz bardzo dużo warszawskiej prasy z XIX i początku XX wieku. Pracę na- ukową ułatwiła mi również możliwość wypożyczania książek do domu.

Procedury Od roku akademickiego 2011/2012 doktoranci mogą realizować swoje zainteresowania naukowe także poza macierzystym uniwersytetem w Programie Mobilności MOST dla stu- dentów i doktorantów, koordynowanym przez Uniwersytecką Komisję Akredytacyjną. Re- krutacja na program MOST odbywa się dwa razy w roku: od 15 kwietnia do 15 maja oraz od 31 października do 30 listopada. W przypadku drugiego terminu rekrutacja dotyczy jedynie semestru letniego dla aktualnego roku studiów. Program wymiany dla uczestników studiów doktoranckich może być realizowany po- przez uczestniczenie doktorantów w zajęciach przewidzianych w programie studiów dokto- ranckich, które odbywają się na wybranym przez nich uniwersytecie lub poprzez sporządze- nie kwerendy bibliotecznej, archiwalnej lub pracy laboratoryjnej i innego rodzaju współpracy naukowej. Udział uczestnika studiów doktoranckich w programie MOST jest możliwy dopiero po ukończeniu przez niego pierwszego roku studiów. Proces rekrutacji jest bardzo uproszczony. Doktorant powinien założyć konto w spe- cjalnym systemie informatycznym i wskazać uczelnię docelową. Przed aplikacją koniecz- nie, trzeba sprawdzić iloma miejscami dysponuje dana uczelnia, zwłaszcza wybrany wy- dział i instytut. Możliwe, że będzie więcej chętnych niż miejsc, zatem rekrutacja będzie bardziej wymagająca, koncentrująca się na szczegółach, jak choćby zestawienie średnich ocen kandydatów. Na przykład na UMK Instytut Historii dysponuje dwoma miejscami dla doktorantów, a Instytut Historii na UJ dziesięcioma. Informację o ilości miejsc sprawdzić można w systemie. Podejmując procedury, związane z rejestracją, każdy kandydat ma w obowiązku uzasadnić i wskazać cel, jaki zamierza zrealizować w ramach wymiany. Ponadto należy dostarczyć uczelnianemu koordynatorowi programu MOST opinię opie- kuna lub promotora, gdzie opisane zostaną osiągnięcia naukowe oraz ocena predyspozy- cji, co do pomyślnego ukończenia wybranego programu na uczelni przyjmującej. Należy też złożyć podpisane porozumienie przez opiekuna lub promotora oraz kierownika stu- diów doktoranckich macierzystej uczelni. SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY 275 Zebrane i złożone dokumenty są wprowadzane do systemu, po czym analizowane przez uczelnię przyjmującą. Decyzja o zakwalifikowaniu na wymianę przychodzi pocztą na adres wskazany przez doktoranta. Wówczas jego obowiązkiem jest już tylko nawiązanie kontaktu z uczelnią przyjmującą i końcowe uzgodnienia, na przykład miejsca w akademiku. W przy- padku UMK ta procedura sprowadziła się zaledwie do jednej rozmowy telefonicznej.

Przebieg Podczas pobytu należy zrealizować program, który został ustalony pomiędzy doktoran- tem a uczelnią przyjmującą. Są to: uczestnictwo w wybranych zajęciach lub kwerenda archi- walna i biblioteczna. Doktorant, poprzez wydanie karty, poświadczającej o byciu pełno- prawnym studentem przyjmującej uczelni, ma zapewniony dostęp do zasobów bibliotecznych, nie tylko instytutu, ale całego uniwersytetu. Również otrzymuje dostęp do uczelnianego portalu USOS, gdzie ma możliwość kontrolowania i obserwowania zapisów na dane zajęcia, wgląd w otrzymane oceny, jak i przesyłanych informacji, dotyczących ważnych wydarzeń na uczelni oraz instytutu. Program trwa jeden lub dwa pełne semestry. Możliwe jest uczestnictwo w nim po raz drugi, nawet w innej jednostce naukowej. Na większości polskich uczelni, biorących udział w tym programie, zapewnione jest miejsce w akademiku. Na koniec cyklu doktorant jest rozliczany przez kierownika studiów przyjmującej uczelni, od którego otrzymuje zaliczenie w postaci wpisu do indeksu. Niektóre uczelnie, jak na przykład Uniwersytet Jagielloński, przesyłają dyplom zaświadczający o pobycie doktoranta jako uczestnika programu i będące- go przez dany okres studentem właśnie ich uczelni.

Korzyści Tego rodzaju wymiana zawsze przynosi korzyści, w zależności od tego, czego się ocze- kuje. Na przykład mogą to być: – zakończona pomyślnie kwerenda w bibliotekach lub archiwach uczelni lub głównych archiwach, znajdujących się w mieście lub miastach sąsiadujących, należących do tego samego województwa, w którym jest uczelnia przyjmująca; – uczestnictwo w specjalistycznych, autorskich zajęciach, które dostarczą potrzebnej i świeżej wiedzy, niezbędnej do powstania dysertacji, będącej kolejnym, ważnym kro- kiem w świat nauk humanistycznych. Niezwykle ważna jest także możliwość uzyskania doświadczenia badawczego oraz orga- nizacyjnego. Studenci i doktoranci, którzy część studiów odbyli na innych uczelniach, na przykład w ramach programów MOST czy Erasmus, lepiej radzą sobie w odnalezieniu się w nowych realiach. Umiejętności te są przydatne podczas pracy zawodowej. Oczywiście, prócz osiągnięć i doświadczeń naukowych, mogą jeszcze być nawiązane nowe przyjaźnie, służące lepszemu zapoznaniu się z obyczajami na danej uczelni oraz w mie- ście. Sprzyja to nie tylko miłemu spędzeniu wolnego czasu, ale również stanowi pole do nawiązania relacji, których owocem będą międzyuczelniane projekty badawcze, takie jak: wspólny artykuł, konferencja bądź program grantowy. Tym samym warto polecić wyjazd w ramach programu MOST każdej osobie, która pra- gnie się rozwijać i zdobywać nowe doświadczenia. Naprawdę warto!!!

RECENZJE

Saeculum Christianum t. XX (2013)

Recenzja, Frank K o l b: Ideał późnoantycznego władcy. Ideologia i autoprezentacja, Po- znań 2009.

Bardzo długo epoka późnego cesarstwa rzymskiego nie wzbudzała większego zaintere- sowania badaczy. Widziano w niej czas upadku, dekadencji i schyłku. Dopiero w drugiej połowie XX w. zaczęto łaskawszym okiem spoglądać na późną starożytność. Dostrzegano w niej nie tylko rozpad cywilizacji, ale także epokę przemiany. Bardzo dobrze zmianę tego podejścia ilustruje podstawowy podręcznik historii starożytnej The Cambridge Ancient Hi- story. W latach trzydziestych narracja w ostatnim 12 tomie tego dzieła kończyła się na pa- nowaniu Konstantyna Wielkiego. Dalszą część rzymskiej historii opisywano w podręczni- ku do historii średniowiecznej. W przygotowanym w latach dziewięćdziesiątych XX w. i w pierwszych latach XXI w. nowym wydaniu The Cambridge Ancient History dodano dwa kolejne tomy dotyczące dziejów od rządów Konstantyna Wielkiego do 600 roku. Dziś unika się wartościowania w opisywaniu historii, a nasz obraz późnej historii cesarstwa jest bardziej wyważony i zniuansowany niż było to w pierwszej połowie XX wieku. Podobnie badania nad późnoantyczną propagandą, czy autoprezentacja władców bardzo długo nie wzbudzała zainteresowania badaczy. Jedynie osoba Konstantyna Wielkiego wywoływał większe zainteresowanie, co było powodowane jego nawróceniem się na chrześcijaństwo1. Dopiero w latach czterdziestych XX w. doczekaliśmy się pierwszej ważnej biografii Dio- klecjana2. Od tego momentu coraz bardziej ideologia władzy późnoantycznych cesarzy, czy sposoby jej legitymizowania przykuwają uwagę badaczy. Dziś książek i artykułów poświęconych historii IV w., biografii ówcześnie rządzących (w tym Dioklecjana i Kon- stantyna Wielkiego), późnoantycznej propagandzie cesarskiej, ceremoniale i oznakach władzy cesarskiej ukazuje się sporo. O ile bardzo długo postrzegano ideologię, czy cesarski ceremoniał późnego antyku jako skostnienie upadającego cesarstwa, lub jako punkt wyj- ścia dla bizantyjskiej autoprezentacji władzy cesarskiej. Dziś ten sposób postrzegania ide- ologii późnoantycznej jest odrzucany. Należy ją postrzegać raczej jako ukoronowanie dłu- giego rozwoju cesarskiej ideologii panującego. Autoprezentacja postaci cesarza był raczej spójny niż dekadencki. Takie właśnie postrzeganie ideologii władzy w późnym antyku jest obecne w przetłumaczonej w 2009 r. na język polski podstawowej monografii dotyczącej późnoantycznej ideologii władzy cesarskiej, oraz sposobu jej prezentowania w literaturze, numizmatyce czy architekturze w końcu III-IV wieku – Ideał późnoantycznego władcy. Ideologia i autoprezentacja. Oryginalne niemieckie wydanie książki ukazało się w 2001

1 J. Burkhardt, Die Zeit Constantine des Grossen, Leipzig 1880; N. H. Baynes, Constantine the Great and the Christian Church, London 1929; H. Grégoire, “La ‘conversion’ de Constantin.” Revue de l’Université de Bruxelles 36 (1930-1931): 231–72; A. Piganiol, L’empereur Constantin. Paris 1932; N. H. Baynes, “Constan- tine” [w:] S. A. Cook et al (ed.) The Cambridge Ancient History, vol. 12, The Imperial Crisis and Recovery a.d. 193–324, Cambridge 1939, 678–699; A. Alföldi, The Conversion of Constantine and Pagan Rome, Oxford 1948; A. H. M. Jones, Constantine and the Conversion of Europe. London 1949. 2 W. Seston, Dioclétien et la tétrarchie. i: Guerres et réformes (284–300) (BEFAR 172). Paris 1946 recenzje i omówienia 278 roku. Jej autor Frank Kolb jest profesorem na Uniwersytecie w Tübingen. Autor ten znany z prac poświęconych Historia Augusta3, tetrarchii4, a także głośnej dyskusji nad najnow- szymi wykopaliskami w Troi5. Jego praca o Dioklecjanie była ważnym głosem w dyskusji o naturze tetrarchii. O ile część badaczy postrzegała tetrarchię jako wynik przypadku i do- raźnego rozwiązywania problemów, to F. Kolb widział w niej przemyślany system stwo- rzony przez Dioklecjana6. Koncepcja F. Kolba została poddana krytyce, wydaje się, że w sporze I. König z F. Kolbem prawda leży pośrodku7. Książka Ideał późnoantycznego władcy. Ideologia i autoprezentacja składa się z dwóch mniej więcej równych części. Pierwsza z nich to syntetyczny stotrzydziesto stronicowy opis propagandy cesarskiej pomiędzy rządami Dioklecjana, które są tradycyjną cezurą dla po- czątku późnego cesarstwa a panowaniem synów Teodozjusza I. W pierwszym rozdziale au- tor omawia legitymizację władzy cesarskiej, rolę religii w niej, ideologię tetrarchii, rozwój ceremoniału cesarskiego, sposobu przedstawiania władcy, autoprezentację, strój, insygnia władcy, ideał w okresie tetrarchii. Następnie w drugim omawia on rewolucje jaką przyniosło panowanie Konstantyna Wielkiego. Autor przedstawia sakralne podstawy władzy cesarskiej zarówno rolę Apollina i Sol Invictus w pierwszych latach rządów tego cesarza jak chrześci- jaństwa w późniejszych latach jego rządów, śledzi on zmiany w dziedzinie tytulatury. F. Kolb poświęca jeden z podrozdziałów swojej pracy powstaniu Konstantynopola. Trzeci rozdział pracy poświęcony jest rozwojowi ideałowi władzy cesarskiej po śmierci Konstan- tyna Wielkiego. Autor omawia problem legalności proklamacji cesarskich i postrzegania uzurpacji, podziałowi władzy nad cesarstwem pomiędzy kilku władców (w tym próbom jej legalizacji przez uzurpatorów), zmianom w sposobie przedstawiania imperatorów w sztuce (ukazywano ich bez jakikolwiek cech indywidualnych, roli neoplatonizmu czy chrześcijań- stwa w budowie obrazu cesarzy. Ta część pracy jest bardzo skrótowym przedstawieniem najważniejszych elementów cesarskiej propagandy. F. Kolb w swojej pracy ukazuje jak zmieniała się legitymizacja władzy cesarskiej i jego autoprezentacja. Widzi on w późnym cesarstwie odpowiedź na zawirowania III wieku. Sakralizacja wizerunku cesarza miała zmniejszyć zagrożenia płynące ze strony buntującej się armii. Dzięki na nowo zdefiniowa- nej legitymizacji władzy cesarskiej władza miała uodpornić się na zagrożenia płynące ze strony uzurpatorów, którzy stali się prawdziwą plagą podczas kryzysu III wieku.

3 F. Kolb, F. Literarische Beziehungen zwischen Cassius Dio, Herodian und der Historia Augusta, Bonn, 1972; F. Kolb, Untersuchungen zur Historia Augusta, Bonn, 1987. 4 F. Kolb, F. Diocletian und die erste Tetrarchie. Improvisation oder Experiment in der Organisation monarchi- scher Herrschaft?, Berlin and New York 1987; F. Kolb, ‘Zu chronologischen Problemen der ersten Tetrarchie’, Eos 76 (1988): 105–25; F. Kolb, ‘Die Datierung des ¨agyptischen Aufstands unter L. Domitius Domitianus und Aurelius Achilleus’, Eos 76 (1988): 325–43; F. Kolb, ‘Chronologie und Ideologie der Tetrarchie’, AT 3 (1995): 21–31. 5 F. Kolb podważył wyniki spekulacji M. Korfmanna dotyczących istnienia osady u podnóży Wzgórza Hissarlik. Gdyby Korfmann miał rację, to Troja VIIb byłaby zdecydowanie większym ośrodkiem niż do tej pory przypusz- czali badacze, co rzutowałoby na jej znaczenie, co znowu mogło przekładać się na historyczność wojny trojańskiej. Kolb udowodnił, że Korfmann wyciągnął absurdalne wnioski na podstawie prowadzonych przez siebie wykopa- lisk, a część Troi rozciągająca się u podnóży wzgórza Hissarlik w rzeczywistości nie istniała. Wielki ośrodek jakim według Korfmanna była Troja VIIb okazała się mirażem. 6 I. König, “Die Berufung des Constantius Chlorus und des Galerius zu Caesarem:Gedanken zur Entstehung der ersten Tetrarchie.” Chiron 4 (1974): 567–76; F. Kolb, F. Diocletian und die erste Tetrarchie. Improvisation oder Experiment in der Organisation monarchischer Herrschaft?, Berlin and New York 1987. 7 W. Kuhoff, Diokletian und die Epoche der Tetrarchie. Das römische Reich zwischen Krisenbewältigung und Neuaufbau (284-313 n. Chr.), Bern-Frankfurt am Main 2001, 107-124. recenzje i omówienia 279 W drugiej części autor przedstawia charakterystyczne elementy propagandy cesarskiej na podstawie konkretnych przykładów. W 27 krótkich notkach omawia on węzłowe sposoby budowania wizerunku władcy od Dioklecjana po synów Teodozjusza I. F. Kolb swoje roz- ważania buduje na podstawie źródeł numizmatycznych, epigraficznych, archeologicznych (Łuk triumfalny z Macomades Ksur el-Ahmar, Łuk Galeriusza w Tessalonikach), rzeźb przedstawiających cesarzy (grupa tetrarchów z Bazyliki św. Marka w Wenecji, pilastry przedstawiających tetrarchów w Gamzigradzie, głowa posągu Galeriusza z Gamzigradu, posąg Konstantyna Wielkiego z Rzymu), źródła historiograficzne (Ammian Marcellinus), panegiryków (Symmach). Ta część tej książki jest ciekawsza niż poprzednia. Autor omawia poszczególne zabytki i na podstawie ich formułuje sądy dotyczące propagandy konkretnych cesarzy. Dopełnia to obraz opisany w pierwszej części pracy. Dzięki tej jej części czytelnik może zobaczyć na jakich podstawach oparte są tezy w syntetycznym opisie. Jedynie można żałować, że nie omówiono więcej zabytków z III-IV wieku. To dzięki tej części książki F. Kolba dziś nie sposób wyobrazić sobie rozważań o ideologii władzy i przedstawieniu posta- ci cesarza w propagandzie w późnym cesarstwie rzymskim bez odwołania się do niej.

Robert Suski

Recenzja, Urszula A u g u s t y n i a k, Historia Polski 1572-1795, Wydawnictwo Nauko- we PWN, Warszawa 2008, s. 1006.

Historia Polski nowożytnej, a zwłaszcza epoka królów elekcyjnych, to okres bardzo waż- ny w dziejach naszego kraju. W tym czasie dopełniła się idea jagiellońska, łącząca Polskę i Litwę w jedno państwo – po prawie dwóch wiekach mniej lub więcej ścisłego związku pod berłem jednej dynastii, w 1569 r. Korona i Wielkie Księstwo Litewskie utworzyły Rzeczpo- spolitą Obojga Narodów. W tym też okresie swój klasyczny kształt przyjęły instytucje praw- ne Rzeczypospolitej, nadając jej charakter monarchii mieszanej. Wymarcie dynastii Jagiel- lońskiej i przyjęcie zasady wyboru nowych władców przez ogół szlachty, a także doświadczenia ruchu egzekucyjnego z lat 60. XVI w. i uzyskanie przez szlachtę autonomii sądowniczej wraz z utworzeniem Trybunałów Koronnego i Litewskiego, przesądziły o spe- cyficznym kształcie ustrojowym państwa. Można śmiało powiedzieć, że to właśnie tradycje Rzeczypospolitej Obojga Narodów – demokracji szlacheckiej i wielkości wieloetnicznego państwa – w sposób zdecydowany wpłynęły na świadomość narodową późniejszych poko- leń Polaków. Z tego też powodu okres ten jest zarazem ważny, jak i trudny do opisania. Historyk musi bowiem zmierzyć się nie tylko z bogactwem źródeł, nieporównywalnym z okresem średnio- wiecza, ale też ustosunkować się do mocno zmitologizowanej wizji polsko-litewskiej – czy, jak kto woli, polsko-litewsko-ruskiej, czy zgoła ukraińskiej – państwowości. Dość zresztą przypomnieć zmiany w postrzeganiu tego okresu dziejów Polski, jakie występowały choćby w minionym stuleciu. O ile II Rzeczpospolita chętnie nawiązywała do tradycji jagiellońskiej – choć i wtedy znane spory piłsudczyków i endecji co do polskości Kresów i miejsca tam innych narodów wskazywały na różnicę zapatrywań na przeszłość i przyszłość Polski wielu narodów – to już marksistowska historiografia PRL jednoznacznie akcentowała i zarazem potępiała polski ekspansjonizm gospodarczy i kulturalny na wschodzie, nie oszczędzając recenzje i omówienia 280 również instytucji demokracji szlacheckiej. Ostatnio natomiast zwyciężają raczej koncepcje „federacyjne”, widzące w Rzeczypospolitej Obojga Narodów wspólny dom wielu nacji, chroniący je przed zagrożeniem moskiewskim – widoczne to jest zwłaszcza w analizowaniu stosunków polsko-ukraińskich i kreowaniu „Rzeczypospolitej Trojga Narodów”. Polityczne konotacje wszystkich tych ujęć historiograficznych są jak najbardziej czytelne. Wskazane powyżej trudności sprawiły, że długo nie mieliśmy rzetelnego podręcznika, któ- ry odpowiadałby normom współczesnej metodologii badawczej, a zarazem nie podlegał wy- raźnie przejściowym wpływom koniunktur politycznych. Miłośnicy i studenci historii mieli do wyboru albo książkę J. Gierowskiego Historia Polski nowożytnej z serii krakowskiej, powsta- łą w okresie PRL (1978), albo odpowiednie fragmenty Historii Polski do roku 1795 Henryka Samsonowicza, której poprawione wydanie ukazało się w 1990 r. Niestety, objętość tej książki nie pozwoliła autorowi na pełne przedstawienie dziejów nowożytnych. Stąd dużą popularno- ścią cieszyły się przedwojenne jeszcze Dzieje Polski nowożytnej Władysława Konopczyńskie- go, wznawiane m.in. w 1986 i 1996 r. Przyznać jednak trzeba, że bazowanie w nauczaniu hi- storii na dziele sprzed 70 lat – mimo iż aktualizowanym w zakresie bibliografii i przypisów przez wydawców – nie świadczyło dobrze o kondycji polskiej dydaktyki uniwersyteckiej. Szczęśliwie powstawało wiele szczegółowych monografii i syntez poszczególnych zagadnień, jak np. sejmu polskiego, niemniej jednak dawał się odczuć brak jednego podręcznika. Z tym większą radością przychodzi powitać najnowszą syntezę nowożytnych dziejów Pol- ski, napisaną przez Urszulę Augustyniak: Historia Polski 1572-1795, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2008. Autorka, historyk epoki nowożytnej, profesor Uniwersytetu Warszaw- skiego i długoletni nauczyciel akademicki, była bez wątpienia dobrze przygotowana do podję- cia niełatwego zadania. Licząca ponad tysiąc stron publikacja imponuje jednak nie tylko obję- tością, ale przede wszystkim zawartością. Autorka podzieliła pracę na dwie zasadnicze części – pierwszą „Państwo – społeczeństwo – kultura” i drugą „Wydarzenia polityczne”. Części te dzielą się na rozdziały, omawiające poszczególne zagadnienia, jak obszar i ustrój państwa, stosunki religijne i gospodarcze, podziały stanowe, życie codzienne, kulturę, naukę i sztukę, a wreszcie wydarzenia z zakresu polityki wewnętrznej i zagranicznej państwa, zakończone jego upadkiem w 1795 r. Autorka, dokonując takiego podziału, wychodzi naprzeciw postula- tom badania procesów tzw. „długiego trwania” – co w postaci klasycznej mamy w dziełach Fernanda Braudela – a zarazem nie traci z oka niezwykle bogatych wydarzeń politycznych, akcentowanych jeszcze przez XIX-wieczną historiografię. Nie miejsce tu, aby omawiać treść poszczególnych rozdziałów – trzeba by na to poświęcić kilkanaście stron, choćby dla pobież- nego przeglądu – dlatego warto przyjrzeć się dydaktycznym walorom podręcznika. Książka jest przede wszystkim czytelna. Klarowny podziału materiału historycznego, o którym pisałem wyżej, znakomicie ułatwia jego zrozumienie i przyswojenie. Główne zagad- nienia, omawiane w tekście, zaznaczone są na marginesie, co jeszcze bardziej niż spis treści – skądinąd bardzo rozbudowany i szczegółowy – ułatwia szybkie odnalezienie szukanej infor- macji. W miarę potrzeby Autorka posługuje się cytatami źródłowymi – co jest już standardem podręcznikowym – a także stosuje aparat naukowy w postaci przypisów. Nie tylko przypomi- na on czytelnikowi o naukowym charakterze podręcznika, ale umożliwia skonfrontowanie poglądów Autorki i zachęca do samodzielnych studiów. Nieocenioną pomocą są częste i do- brze przygotowane mapy, rozrzucone w tekście tam, gdzie mają wyjaśnić omawiane zagadnie- nia. Jest to rozwiązanie lepsze niż gromadzenie map na końcu książki, gdyż ułatwia korzysta- nie z nich na bieżąco, w czasie lektury. Na uwagę zasługują również tabele i wykresy, recenzje i omówienia 281 ułatwiające zorientowanie się m.in. w zawiłościach ustrojowych i kompetencyjnych dawnej Rzeczypospolitej. Zarówno mapy, jak i tabele mają swoje spisy na końcu książki, co umożli- wia także bezpośrednie dotarcie do nich. Z zakresu pomocy dydaktyczno-naukowych wymienić musimy również spis chronolo- giczny najważniejszych wydarzeń, a także bogatą bibliografię (35 stron), podzieloną według poszczególnych rozdziałów i obejmującą również źródła. Do tego dochodzą rozbudowane indeksy osobowy i rzeczowy. Już na pierwszy rzut oka podręcznik przygotowany jest solidnie, a pogłębiona lektura potwierdza to wrażenie. Autorka uniknęła wyraźnych błędów. Zdarzają się natomiast drobne omyłki, zwłaszcza w datach. Dla ich zilustrowania posłużę się kilkoma przykładami. I tak np. na s. 47 czytamy o pokoju toruńskim w 1454 r., podczas gdy mowa jest raczej o akcie inkorporacji Prus do Polski, a nie o traktacie toruńskim 1466 r. Na s. 73 abdykacja Jana Kazimierza umieszczona jest pod rokiem 1658 (zamiast 1668), a gdzie indziej jako datę koronacji tego władcy podano 1659 r. (zamiast 1649 – s. 669). Jan Sobieski miał zdobywać swe wykształcenie szkolne w latach 1650-1657 (faktycznie dziesięć lat wcześniej – s. 722), a pacta conventa miał zaprzysiąc jako król 5 maja 1575 r. (s. 721). Są to ewidentne pomyłki, popełnione raczej w trakcie edycji niż pisania pracy, bo nie sposób przypisać ich niewiedzy Autorki. Tym bardziej, że w trakcie lektury odnajdujemy prawidłowo podane fakty i daty – jak np. umieszczenie obrad sejmu 1717 r. w Lublinie, podczas gdy obradował on w Warsza- wie, a w Lublinie zebrał się sejm w 1703 r. (s. 99). Tę pomyłkę czytelnik łatwo zweryfikuje w toku lektury, gdzie Autorka omawia oba sejmy (s. 774 i 794). Podobnie ma się rzecz z in- formacjami o rzekomym zagarnięciu Kurlandii przez Rosję, a Mazowsza z Warszawą przez Prusy w II rozbiorze (s. 889), skorygowanymi kilkanaście stron dalej (s. 902). Obok tych łatwych do wychwycenia pomyłek w datach, znajdujemy też kilka drobnych omyłek rzeczo- wych. Tu możemy zaliczyć nazwanie Zygmunta Rakoczego synem Jerzego II Rakoczego (faktycznie byli braćmi – s. 667). Podobnie cesarz Karol VI nie był bratem stryjecznym córek Józefa I, ale ich stryjem (s. 797). Król Polski August II jako elektor saski nosił imię Fryderyka Augusta I, a nie Fryderyka III Augusta (s. 206). I wreszcie wojnę Rosji wypowie- dział w 1768 r. nie sułtan turecki Abdülhamid I, ale jego poprzednik, Mustafa III (s. 856). Podobnie książąt pruskich nie można nazwać elektorami pruskimi (s. 81). Nie można też porównywać monarchii habsburskich z Rzecząpospolitą i mówić o centralizacji i absoluty- zmie w stosunku do Cesarstwa Rzymskiego (s. 67). Procesy centralizacyjne zachodziły w cze- skich i węgierskich posiadłościach Habsburgów, ale pozycja cesarza w Rzeszy sukcesywnie słabła i nie można bynajmniej mówić, iż sprawował tam władzę absolutną. Takich pomyłek można by wymieniać oczywiście więcej, ale nie ma to większego sensu. Świadomość trudu, jaki należało podjąć dla przygotowania tak solidnego podręcznika, każe nie zwracać uwagi na drobne omyłki, których nie sposób uniknąć. Ich usunięcie wymaga nie tyle przebudowy podręcznika czy weryfikacji poglądów Autorki i dokonanych przez nią interpretacji, ile uważnej korekty przy przygotowaniu przyszłego nowego wydania książki. Podsumowując, można z pełnym przekonaniem stwierdzić, że książka Urszuli Augustyniak spełnia wszelkie wymogi nowoczesnego podręcznika akademickie- go i może być polecona zarówno studentom, wykładowcom, jak też szerokiemu gronu miłośników historii.

Dariusz Milewski recenzje i omówienia 282 Recenzja, Ewa Dubas-Urwanowicz, O nowy kształt Rzeczypospolitej. Kryzys poli- tyczny w państwie w latach 1576-1586, DiG, Warszawa 2013, ss. 2508.

W momencie kiedy do Polski na pole elekcyjne przybyli wysłannicy Stefana Batorego, ogłosili, że prawa Rzeczypospolitej będą uszanowane i nietykalne. Elektorzy królów pol- skich dokonujący ich wyboru mieli świadomość: „jako trudna rzecz i święta wynaleźć po- mazańca Bożego – Króla, który by był i boskiej czci stróżem i swobód państwa zachowaw- cą”9. Przybywający do Polski Batory zastał w niej świadomych swoich praw i obowiązków obywateli, którzy z osobą nowego władcy wiązali nadzieje na dokończenie budowy gmachu publicznego. Przynależność do stanu szlacheckiego traktowano z jednej strony jako wyróż- nienie, z drugiej zobowiązanie do brania odpowiedzialności za losy państwa, którego ustrój opierał się na trzech filarach: zgodzie, wolności i poszanowaniu prawa. Na nieszczęście dla króla, jego panowanie przypadło na okres aktywności szlachty mającej świadomość potrze- by kontynuowania reform. Dekada rządów Stefana I jeszcze do niedawna postrzegana była jedynie przez pryzmat prowadzonych przez władcę zwycięskich wojen z Moskwą. Natomiast dokonania na polu polityki wewnętrznej czekały przez dziesięciolecia na zbadanie źródłowe. Obecnie bardzo wolno do ogólnego obiegu, przebijają się tezy obarczające króla i jego alter rex’a Jana Za- moyskiego poważnymi zaniedbaniami w polityce wewnętrznej państwa10. Książka Ewy Dubas-Urwanowicz wpisuje się w tę część historiografii polskiej, która czasy batoriańskie postrzega jako okres swoistego przełomu11. Estetycznie i solidnie wyda- na, prowokuje do przeczytania tytułem. Jest też nadzieja, że otworzy serię monografii i bio- grafii, których celem będzie kontynuowanie badań nad tym brzemiennym w skutki panowa- niem. Do uchwycenia pojawiających się wówczas czynników kryzysogennych niezbędne są badania nad sejmami. Dziwi, że ani jeden sejm z tego okresu nie doczekał się opracowania. Autorka podjęła się zadania polegającego na przedstawieniu dekady rządów Batorego, przez pryzmat działalności czterech sił kreujących ówczesną scenę polityczną: króla, szlach- tę, Jana Zamoyskiego i rodu Zborowskich. Siły te miały cel i program działania, w swoich dążeniach do ich realizacji rozmijały się jednak zupełnie. Wobec tego Autorka stawia szereg ważnych pytań m. in. o to czy program szlachty zmierzający do kontynuacji reform pań- stwowych, był programem króla? Jeśli nie, to jaki Batory przyjął program działania? Jakimi środkami próbował go osiągnąć? I w końcu, jaki był bilans jego rządów? Przygotowując swoją monografię Autorka dokonała szerokiej kwerendy w archiwach polskich i zagranicznych, w tym w Bibliotece Litewskiej Akademii Nauk w Wilnie oraz w wiedeńskim Haus-Hof und Staatsarchiv zbiory, którego należą do bardzo cennych dla omawianego tematu. Autorka wykorzystała dostępne źródła drukowane, w tym diariusze

8 Niniejsza recenzja była prezentowana podczas seminarium doktorskiego prowadzonego przez prof. dr hab. Jana Dzięgielewskiego. Wszystkim uczestnikom seminarium pragnę podziękować za cenne uwagi oraz rady. 9 S. Orzelski, Bezkrólewia ksiąg ośmioro czyli dzieje Polski od zgonu Zygmunta Augusta r. 1572 aż do roku 1576, tłum. i oprac. E. Kuntze, Kraków 1917, s. 10. 10 J. Dzięgielewski, Sejmy elekcyjne, elektorzy, elekcje 1573-1674, Pułtusk 2003, s. 171; A. Pieńkowska, Zjazdy i sejmy okresu bezkrólewia po śmierci Stefana Batorego, Pułtusk 2010, s. 21-28. 11 J. Ekes, Złota Demokracja, Warszawa 1987, s. 138-140; L. Kieniewicz, Senat za Stefana Batorego, Warszawa 2000, s. 67, 288-289; J. Dzięgielewski, op. cit., s. 170-174; A. Pieńkowska, op. cit., s. 8. recenzje i omówienia 283 sejmowe, pamiętniki i korespondencję. Nie zabrakło również szesnastowiecznej historio- grafii, do której słusznie Autorka podeszła z rezerwą. Książka oddana do rąk Czytelnika składa się ze wstępu, czterech rozdziałów i zakończe- nia. Rozdziały mają układ problemowy z wewnętrznym zachowaniem chronologii, przy czym utrzymują pewnego rodzaju hierarchię omawianych sił. Praca jest zaopatrzona w so- lidny aparat naukowy, bibliografię oraz indeks osób. Pierwszy rozdział przedstawia króla dążącego od początku panowania do stworzenia no- wego modelu funkcjonowania Rzeczypospolitej. Przybliża okoliczności drugiego bezkróle- wia, kładąc nacisk na przyczyny obioru siedmiogrodzkiego księcia na króla Polski, który, jawił się polskim elektorom, jako antidotum na lęk przed wojną z Turcją. Za to dla księcia zza Karpat osiągnięcie korony w Krakowie było utrwaleniem własnego autorytetu w tej części Europy. Od początku panowania przedstawiano elektowi zasady funkcjonowania państwa, w którym szlachta miała odgrywać rolę partnera równorzędnego dla pozostałych sił politycznych, czyli króla i senatu tworząc wraz z nimi system przedstawicielski. Autorka dowiodła, że Batory przystąpił do budowy swojego zaplecza politycznego poprzez rozda- wanie wakansów ludziom nowym, wynosząc na urząd ministerialny starostę bełskiego J. Zamoyskiego. Celowo pominął natomiast ród Zborowskich, którym zawdzięczał tron. Autorka podkreśla, że Batory realizował plan wzmocnienia swojej władzy przy jednocze- snym dążeniu do ugruntowania własnej pozycji w Europie Środkowo-Wschodniej12. Stąd jego aktywność w zakresie polityki zagranicznej oraz podejmowane próby mające na celu doprowadzenia do zmian uprawnień instytucji przedstawicielskich, przy lekceważeniu pod- miotowości politycznej szlachty. W tym celu we wszystkich legacjach z okresu panowania Batorego uwypuklano zagrożenie zewnętrzne z pominięciem wysuwanych (od początków rządów króla) przez szlachtę postulatów reform. Autorka słusznie dowodzi, że monarcha usiłował skupić system decyzyjny na forum sej- mu walnego, który miał realizować jedynie cele wytyczone i wygodne dla niego. Zawie- dziony ich przebiegiem decydował się zwoływać sejmiki, aby te z pominięciem sejmu uchwalały podatki na wojnę. W ten sposób monarcha naruszał istniejący system funkcjono- wania parlamentu. Od początku swoich rządów władca uruchomił rzadko stosowaną wcze- śniej i źle widzianą przez szlachtę instytucję, jaką była konwokacja senatu. Decyzje ich zwołania zawsze uzasadniał kryzysową sytuacją Rzeczypospolitej, jaką było zagrożenie granic. Konwokacje te odbywały się oddzielnie dla Korony i Wielkiego Księstwa Litewskie- go13. Słusznie Autorka stwierdza, że działania te były zaprzeczeniem myśli politycznej Zyg- munta II Augusta, usiłującego zacieśniać związki pomiędzy obu członami Rzeczypospolitej. Konsekwencją ich stało się niebezpieczne i brzemienne w skutki wzmacnianie Radziwiłłów na Litwie14. Autorka zwraca uwagę, że król stawiał na współpracę z elitami senatorskimi. Nie wiemy jednak czy wszyscy senatorowie popierali politykę króla? Autorka nie rozwinęła szerzej kwestii wpływu takiego postępowania na jednolitość stanu szlacheckiego. Należy bowiem podkreślić, że postępowanie króla i kanclerza, przełożyło się na rozbicie jedności izby poselskiej w sejmie15. Strategia rozgrywania posłów poprzez senatorów, tylko i wyłącz-

12 Por., I. Horn, Andrzej Batory, Warszawa 2010, s. 50. 13 Problem ten podniósł L. Kieniewicz. 14 Zwrócił na to uwagę J. Dzięgielewski. 15 L. Kieniewicz, op. cit., s. 7. recenzje i omówienia 284 nie do realizacji bieżącej polityki zewnętrznej mogła w przyszłości doprowadzić do trud- niejszego uzyskiwania zgody, co niosło w sobie silny czynnik kryzysogenny. Dubas-Urwanowicz podkreśla błędy popełnione przez Batorego, który nie zważając na interesy państwa oddał kuratelę nad chorym księciem pruskim Albrechtem Fryderykiem Hohenzollernem elektorowi brandenburskiemu, zaprzepaścił dokonania komisji Stanisława Karnkowskiego w sprawie Gdańska, wprowadził cenzurę, podejmował próby prowadzące do skrócenia czasu trwania sejmu, czy w końcu podziału pospolitego ruszenia16. Zdaniem Dubas-Urwanowicz błędna polityka króla była wynikiem braku doradcy, który uświadomił- by mu, że w Rzeczypospolitej próby marginalizowania szlachty muszą w konsekwencji do- prowadzić do kryzysu wewnętrznego. Autorka uważa, że sejm 1582 r. był platformą skrysta- lizowania się zarzutów stawianych monarsze i senatorom przez szlachtę. Kilkukrotnie podkreśla, że Batory nie stworzył sobie trwałego zaplecza politycznego utożsamiającego się z jego programem w zakresie polityki wewnętrznej i zagranicznej – zaplecza, które widzia- łoby w realizacji planów królewskich swój interes. Ci z senatorów, którzy popierali króla, byli związani z Zamoyskim realizującym własne ambicje. Autorka słusznie zwraca uwagę, że okoliczności procesu Zborowskich na sejmie 1585 r. doprowadziły do podważenia osobi- stego autorytetu króla. Pogłębiły kryzys polityczny, dzieląc społeczeństwo. W podsumowa- niu stwierdza, że oparcie się Batorego jedynie na Zamoyskim było błędem. W rozdziale drugim Autorka po raz kolejny stwierdza, że szlachta rozpoczęła swoją współ- pracę z władcą w poczuciu gwarancji jej miejsca w systemie parlamentarnym. Obywatele oczekiwali, że król będzie panował zgodnie z zaprzysiężonymi Artykułami henrykowskimi oraz, że podejmie się wraz ze szlachtą kontynuacji reformy państwowej. Jak się okazało jed- nak, król zwoływał sejm jedynie po to by uzyskać podatki na wojnę. Pomimo tego szlachta, pod wpływem sukcesów militarnych, zgadzała się na pobory, ale nie rezygnowała w przy- szłości z kontynuacji reform. Wystawiana na próbę czasu cierpliwość szlachty skończyła się wraz z legacją na sejm 1581 r., kiedy to zauważono, że działania króla i kanclerza zmierzają w kierunku wzmocnienia władzy monarszej. Na razie jednak, według badań Autorki, widać było jedynie rozdźwięk pomiędzy treścią legacji a postulatami zawartymi w instrukcjach. Szkoda, że Dubas-Urwanowicz nie przywołuje postaw przyjętych przez konkretne sejmiki. Autorka przyjęła tak ogólnikowy sposób opisu, prawdopodobnie ze względu na fakt, że od- wołuje się do swoich artykułów, które wnikliwiej opisują kwestie sejmikowe. Autorka udowadnia, że na zmianę stanowiska szlachty nie wpłynęła ani reforma sądow- nictwa apelacyjnego, ani dalsze sukcesy odnoszone przez Batorego w wojnie z Moskwą. Przełomem w relacjach pomiędzy królem a szlachtą okazał się sejm 1582 r. Autorka nie zgadza się z opinią jakoby to dopiero wówczas narodziła się opozycja. Dubas-Urwanowicz podkreśla, że brak porozumienia na linii król-szlachta doprowadził do współdziałania tej ostatniej z senatorami, którzy z jej programem nie mieli nic wspólnego. Powstałe gremium głosiło takie same hasła, cele natomiast miało różne. W dalszym ciągu nie znamy z nazwiska szlacheckich liderów, nie wiemy też, którzy z senatorów (poza wymienionym wojewodą poznańskim Stanisławem Górką) zaczęli popierać szlachtę. W tej sytuacji wyrok wykonany

16 Podział pospolitego ruszenia naruszał Artykuły henrykowskie. Batory również wbrew Artykułom nie zdecydo- wał się na powołanie senatorów rezydentów, którzy mieli tworzyć razem z nim organ wykonawczy państwa. recenzje i omówienia 285 na Samuelu Zborowskim stał się prowokacją, mającą wzmocnić pozycję króla, a w konse- kwencji doprowadzioł do rozłamu między monarchą a szlachtą, tracącą zaufanie do tronu17. Autorka przedstawia burzliwe sejmiki i sejm 1585 r. Przywołuje wystąpienie chorążego lwowskiego Jana Herburta, który dokonał krytycznej oceny króla w kontekście wypełnia- nianych przez niego obowiązków. Sejm 1585 r. został omówiony szerzej. Najwięcej uwagi, co zrozumiałe, poświęcone zostało sprawie Zborowskich. Zarówno szlachta podczas sejmi- ków, jak i część senatorów już podczas obrad sejmu zalecała królowi załagodzenie konflik- tu. Prymas Karnkowski i wojewoda sandomierski Stanisław Szafraniec dostrzegali w nie- przejednanej postawie monarchy zagrożenie powagi królewskiej. Nie do końca przekonywująco brzmi tytuł trzeciego rozdziału – gra o wszystko, w którym Autorka skupiła się na prezentacji głównych motywów i metod dzia- łania kanclerza. Zamoyski od początku panowania Batorego dostosował swoje własne dzia- łania do programu królewskiego, stając się jego głównym doradcą. Autorka zarzuca mu, że nie ostrzegł Batorego przed lekceważeniem współpracy ze szlachtą. A przecież pierwszy minister traktował ją jako środek do realizacji własnych celów, nie zaś jako partnera. Dalej Dubas-Urwanowicz odrzuca opinię, jakoby to pod wpływem pierwszego ministra szlachta uchwaliła dwuletni pobór na sejmie 1581 r. nie dając się też przekonać do dalszej wojny ze wschodnim sąsiadem. Kolejny sejm pokazał, że Zamoyski ewidentnie wyhamowu- je porozumienie między monarchą a szlachtą w izbie poselskiej, celowo prowokując opozy- cję twierdził, że wśród posłów znajdują się osoby spiskujące przeciwko królowi. Działał także destrukcyjnie w senacie. W tym również czasie król i kanclerz intensywnie współdzia- łali w celu wzmocnienia pozycji Zamoyskiego poprzez fakty dokonane. Jaskrawym przykła- dem jest w tym przypadku wyniesienie go najpierw na kanclerza wielkiego, później dożywot- niego hetmana wielkiego koronnego, w końcu małżeństwo z Gryzeldą Batorówną. Działania te powodowały, że część elity senatorskiej przeszła do opozycji. Autorka przekonuje, że od 1583 r. Zamoyski rozpoczyna swoją działalność propagandową na rzecz utwierdzenia opinii publicznej, że życie króla i jego jest zagrożone. Dubas-Urwanowicz potwierdza wyrażoną już przez historiografię tezę, że po sejmie 1585 r. ustała współpraca między kanclerzem i kró- lem18. Dalej Autorka omawia znane historiografii sposoby pozyskiwania klientów19. W ostatnim rozdziale omówiona została działalność rodu Zborowskich podczas pierw- szego bezkrólewia, następnie przygotowanie gruntu pod elekcję Batorego. Autorka zwraca uwagę na brak jedności wśród rodu, podkreśla jednocześnie ważną rolę wojewody krakow- skiego Piotra Zborowskiego. Konsekwentnie odsuwani od łask królewskich Zborowscy roz- poczęli grę polityczną prowadząc ją dwutorowo: z jednej strony walcząc w wojnach mo- skiewskich, z drugiej włączając się w program średnio szlacheckiego ruchu. W dalszej części rozdziału Dubas-Urwanowicz potwierdza wcześniejsze ustalenia badaczy w kwestii przyjętego przez Zamoyskiego stanowiska mającego na celu doprowadzenie do upadku rodu Zborowskich20. Po przeczytaniu lektury nasuwają się wnioski, które nie zmniejszają wartości pracy. Wy- daje się, że Książka zyskałaby gdyby Autorka przyjęła układ chronologiczny, ponieważ w ta-

17 J. Ekes, op. cit., s. 139; J. Dzięgielewski, op. cit., s. 173-174. 18 S. Grzybowski, Jan Zamoyski, Warszawa 1994, s. 179. 19 W. Tygielski, Kanclerz Jan Zamoyski – otoczenie, stronnictwo, wpływy, Warszawa 1983. 20 S. Grzybowski, op. cit., s. 170. recenzje i omówienia 286 kim wydaniu odnosi się wrażenie, że składa się ona z kilku nie do końca spójnych artyku- łów. Zauważalny jest też niekiedy brak konsekwencji. W jednym miejscu Autorka stwierdza, że wszystkie wymienione siły polityczne miały cel i program, by w innym odmówić progra- mu Zamoyskiemu. Nie do końca jest jasne stanowisko Autorki w kwestii oceny działalności Karnkowskiego, który jawi się jako zwolennik dominującej roli senatu w funkcjonowaniu państwa. Niekiedy zaś jako wytrawny polityk rozumiejący dążenia szlachty i stojący ponad podziałami. Prymas widział członków wyższej izby parlamentu jako senatorów doskona- łych, którzy wypełnialiby swe obowiązki dla „szczęśliwego życia obywateli i pomyślności państwa”21. Karnkowski sam wywodził się ze średnio zamożnej szlachty, i faktycznie wspie- rał reformatorskie aspiracje rycerstwa. Dbał przy tym o prestiż senatu oraz majestatu kró- lewskiego, opowiadając się za monarchią mieszaną22. Ocena recenzowanej pracy jest pozytywna. Monografia jest istotnym wkładem w badania nad dziejami I RP. Otwiera nowe pole do badań nad zagadnieniami wymagającymi wnikli- wych kwerend, po to by postawić nowe tezy oraz potwierdzić hipotezy. Wydaje się, że zmienią one spojrzenie na działalność nie tylko Stefana I i kanclerza Zamoyskiego, ale po- zwolą uchwycić przyczyny czynników kryzysogennych, które nie pozwoliły bądź skutecz- nie wyhamowały działalność tej części szlachty, której zależało na udoskonalaniu funkcjo- nowania państwa.

Maciej Adam Pieńkowski

21 W. Goślicki, O senatorze doskonałym, tłum. T. Bieńkowski, oprac. M. Korolko, Kraków 2000, s. 3. 22 A. Sucheni-Grabowska, Prymasi w polskim życiu parlamentarnym w XVI wieku, w: Prymasi i prymasostwo w dziejach państwa i narodu polskiego, red. W.J. Wysocki, Warszawa 2000, s. 36; D. Kuźmina, Wazowie a Kościół w Rzeczypospolitej, Warszawa 2013, s. 97, 99.