Śląsk Prawdziwy
Total Page:16
File Type:pdf, Size:1020Kb
Śląsk prawdziwy Dzieje Kluczów, Olszowy i Zimnej Wódki Piotr Muskała ks. Józef Żyłka Śląsk prawdziwy Dzieje Kluczów, Olszowy i Zimnej Wódki Klucze 2016 Redakcja: Piotr Muskała Redakcja techniczna: Piotr Muskała Korekta: Janusz Muzyczyszyn Konsultacja naukowa: prof. dr hab. Anna Pobóg-Lenartowicz. ISBN: 978-83-945276-0-0 © Gabriela Somerfeld Wydawnictwo: PM_ZW Druk: Cyfrodruk Group Ta książka ma wielu autorów Ta książka ma wielu współtwórców i nie powstałaby bez ich pomocy i zaangażowania. Auto- rzy, doceniając to, chcą w szczególny sposób podziękować następującym osobom: • pochodzącemu z Kluczów śp. ks. Józefowi Matuszkowi (1890-1983), który przeprowadził solidną kwerendę, przeszukując archiwa w celu znalezienia materiałów źródłowych dotyczących przeszłości naszej parafii i sporządził z nich obszerne wypisy – o pewnych sprawach i wydarzeniach wiemy tylko z jego zapisków, gdyż kilku ważnych dokumentów nie udało się nam odnaleźć; kwerenda ks. J. Matuszka zaoszczędziła nam wiele pracy; • Pani Profesor Annie Pobóg-Lenartowicz z Uniwersytetu Opolskiego za krytyczną ocenę tek- stów i pomocne uwagi – Jej bezcenne rady pozwoliły nam uniknąć popełnienia błędów o opisie historii parafii; • Ks. Prałatowi Zygmuntowi Nabzdykowi z diecezji opolskiej, który pomagał nam tłumacząc bezinteresownie teksty łacińskie; • Panu Doktorowi Leonowi Korcowi za tłumaczenie tekstów czeskich; • zmarłemu w trakcie naszej pracy nad książką Franciszkowi Nowarze z Kluczów, który za- chował w pamięci wielu dawno nieżyjących ludzi i wiele wydarzeń z przeszłości naszych wiosek. Nie było w parafii kogoś, kto wiedziałby więcej na ten temat; • Panu Rudolfowi T. Kostorzowi z Zabrza za pomoc przy opracowywaniu tekstów o początkach naszych wiosek; • Panu Profesorowi Norbertowi Morcińcowi za poprawki i sprostowania w tekście o doktorze Konstantym Muskale; • Pani Doktor Monice Choroś za opracowanie rozdziału o nazwach naszych pól, przysiółków i zagajników. Rodzinne strony oczami mieszkańców Historia Śląska, zwłaszcza Górnego Śląska, była przez wieki zakłamywana i wciąż jest zakła- mywana, gdyż była i jest pisana z punktu widzenia obcych. Mało mamy opracowań historycznych o Śląsku pisanych przez Ślązaków dla Ślązaków. W dużej mierze z tej przyczyny zatraciliśmy własną tożsamość. Sami nie wiemy, kim jesteśmy, gdyż aby to wiedzieć, trzeba znać swoją wła- sną historię – nie tylko osobistą, ale i historię swojej rodziny oraz społeczności, w której żyjemy, historię swojego ludu. Opisując dzieje trzech naszych górnośląskich wiosek staraliśmy się odsło- nić historyczne uwarunkowania wydarzeń, a tym samym ukazać fragmenty szerszej historii całe- go Śląska. Naszą książką pragniemy włączyć się w szeroki dzisiaj nurt odkrywania swojej autentycznej tożsamości przez Ślązaków. Równocześnie też – pokazując, kim naprawdę jesteśmy – chcieliby- śmy ułatwić zrozumienie nas, naszych postaw i wyborów tym wszystkim, którzy z nami żyją na naszej ziemi. Przyjęcie zasady, żeby o Śląsku pisać z punktu widzenia Ślązaków, przysporzyło nam wiele pracy i problemów. Musieliśmy opierać się na materiałach źródłowych (dokumentach i wywiadach ze świadkami historycznych wydarzeń) i odważnie podważać utrwalone już w świadomości stereotypy. Problemy pojawiły się już przy nazwach naszych wiosek. W pierwszych średniowiecznych dokumentach Klucze zapisywane były po łacinie jako Cluche, co czytało się jako Klusze albo Klucze. a więc tak, jak dzisiaj nazywają miejscowość mieszkańcy naszej parafii. Jednak w pismach urzędowych nasze Klucze są – Kluczem. W języku niemieckim sprawa jest jedno- znaczna, piszemy: Klutschau. Podobne kłopoty napotykamy przy Olszowie. Według polskiej gramatyki powinniśmy napisać: przy Olszowej, bo tak się to po polsku odmienia. U nas jednak zawsze mówiło się „idziemy do Olszowy”, „on mieszka w Olszowie”, „przy Olszowie” itd., a nie „do Olszowej”, „w Olszowej”, „przy Olszowej”. Poloniści nazywają to „odmianą zwyczajową”, my mówimy o języku albo dialekcie śląskim. Pewne nazwy, pewne odmiany wyrazów są w naszej książce niepoprawne z punktu widzenia gramatyki polskiej, jednak zgodne z naszą śląską konwencją językową. Nie zawsze udawało nam się zachować wierność tej konwencji. Niekiedy jest to bardzo trudne. Problemy pojawiają się już przy pisowni imion. Pisać Piotr, czy Peter, czy po Śląsku Pejter? Franek, Franz, czy po Śląsku – Francek? Wszystkie te imiona były u nas w użyciu i to od wieków. Bardziej szczegółowe rozwinięcie niektórych problemów znajdą Czytelnicy w następnych rozdziałach. Nie zawsze udawało się nam zachować wierność przyjętej zasadzie Śląsk z punktu widzenia Ślązaków, ale jest to bardzo trudne. Prawdziwa historia Śląska jest dopiero opracowy- wana. Nasza książka to tylko drobny wkład do tego wielkiego zadania. Warto wracać w rodzinne strony Badania historyczne przypominają pracę detektywa, usiłującego rozwikłać zagadkę kryminal- ną. Historyk stara się ułożyć obraz dawnych czasów ze skąpych fragmentarycznych przekazów, z zapisów dokumentalnych oraz informacji uzyskanych z wykopalisk archeologicznych. Brakują- ce elementy musi uzupełniać, korzystając z logicznego wnioskowania. Niekiedy, chcąc odtwo- rzyć panoramę dawnych czasów i wniknąć w motywacje ludzi, o których pisze, musi popuścić wodze wyobraźni. Fantazjować mu jednak nie wolno. Niniejsza książka o przeszłości naszych trzech wiosek nie jest pracą historyczną w naukowym znaczeniu tego słowa. Nie chcieliśmy pisać drętwej kroniki, złożonej z suchych faktów. Chcieli- śmy pokazać więzi łączące człowieka z miejscem urodzenia i zamieszkania oraz wzajemną zależ- ność między człowiekiem a miejscowością, w której żyje. Budując nasze domy, ulice i zagrody, karczując lasy i uprawiając pola nadajemy formę naszym wioskom, rzadko jednak jesteśmy świa- domi, że zachodzi również relacja odwrotna. Nasza wieś i nasza okolica, nasza domowina, jak dawniej mówiono, czy – nasz Heimat, jak mówi się dzisiaj – kształtują też nasze postawy, okre- ślają, jakimi ludźmi jesteśmy. Nasze dzieciństwo, obrazy i przeżycia ze spędzonych tu chwil i nawiązanych więzi, głęboko zapadają w serca i umysły, i pozostają w nich aż do śmierci. Wyjeżdżając stąd, zabieramy ze sobą pamięć o naszej pracy i świętowaniu, naszych zwyczajach i krajobrazie rodzinnych stron. Nie zdajemy sobie nawet sprawy, jak głęboko zakorzeniają się w nas normy moralne, którymi nasią- kamy w dzieciństwie, pewne nabrane tutaj nawyki i styl życia, sposoby wartościowania i rozróżniania dobra i zła. To wszystko stanowi nasze duchowe uzbrojenie w obcym świecie, po- maga dokonywać wyborów i realizować plany życiowe. Rodzinne strony dają człowiekowi moc- ne oparcie nawet, jeśli żyje już bardzo daleko od nich. W miastach tego nie mają. Tam człowiek wychowuje się izolowany, mieszkając w anonimowym bloku, w którym do końca życia nie pozna wszystkich mieszkańców. Bywa, że nie zna nawet sąsiadów z klatki schodowej. W mieście wszystko ciągle się zmienia. Człowiek tam bardziej wiąże się z wybranym środowiskiem, w którym może prowadzić odpowiadający mu tryb życia, niż z miejscem, gdzie mieszka. Mieszkaniec miasta jest najpierw członkiem jakiejś war- stwy społecznej lub zawodowej, uczonym, studentem albo robotnikiem, wyznawcą określonej religii i zwolennikiem jakiejś idei czy światopoglądu, protestantem, katolikiem, socjalistą, libera- łem, a dopiero na końcu mieszkańcem miasta, bloku, osiedla. Człowiek z miasta uważa, że jest przez to bardziej wolny niż człowiek ze wsi, któremu środowisko narzuca tryb życia, ale nie zdaje sobie sprawy, że przez to brak mu jakiegoś mocnego duchowego fundamentu – oparcia, jakie daje mieszkańcom wsi zakorzenienie w określonym miejscu na ziemi. Nasi przodkowie mądrość zdobywaną przez pokolenia zawierali w sagach, mitach i legendach. Starogrecki mit o Anteuszu opowiada o gigancie, synu władcy mórz Posejdona i Gai-Ziemi. Nikt Anteusza nie mógł pokonać, ponieważ każde dotknięcie Matki-Ziemi przywracało mu na nowo siły. Uśmiercił go dopiero Herkules, przetrzymując nad ziemią tak długo, aż wyzionął ducha. Mit ten zawiera prawdę o niezwykłym oparciu, jakie daje człowiekowi jego rodzinna ziemia i rodzinne strony, a zarazem stanowi przestrogę przed zrywaniem z nimi – z rodziną, rodzinną tradycją i rodzinną ziemią. Spis treści Bardzo dawno, dawno temu… 9 Powstaje monarchia Piastów Książęce osady służebne 15 Pierwsze wzmianki o naszych wioskach 16 Rycerz Petulin z Zimnej Wódki 21 Przybywają osadnicy Dyplom księcia Kazimierza 23 Przedsiębiorczy biskup Wawrzyniec 25 Walter, wójt Nysy, powiernik biskupa 27 Wyprawa w nieznane 28 Każdemu po łanie 29 Co nam mówią mapy 30 Pięć lat wolnizny 32 Przymus polny 33 Zagadka nadmiaru łanów 33 Rewolucja agrarna 35 Jak gospodarowano na jednym łanie 36 Polacy czy Niemcy? 39 Powstają parafie Kiedy powstały u nas parafie 43 Nasze świątynie w dawnych czasach 45 Agricola cum facultate celebrandi 49 Na pogańskim pniu 51 Pielgrzymki w średniowieczu i co z nich zostało 55 Pod Czechami Pod skrzydła królów czeskich 61 Wojny husyckie 65 Ustrój Śląska na przełomie średniowiecza i czasów nowożytnych 72 Ujazd przechodzi z rąk do rąk (1428 – 1608) 74 Pod Habsburgami Ponowne niewolenie chłopów 79 Jak żyli ludzie w naszych stronach w XVI wieku 84 Chłop chłopu nierówny 86 Reformacyjne tsunami na Śląsku 91 Zapis kronikarski: Od soboru trydenckiego do wojen pruskich (1545 – 1743) 100 Właściciele Olszowy 103 Druga patronka kościoła w Olszowej – Matka Boża Śnieżna 110 Sytuacja materialna naszych przodków w XVII wieku 115 Pod Prusakami Zapis kronikarski: Pruskie porządki (1743 – 1789) 121 Ucisk chłopów w XVIII w. 128 Zapis kronikarski: Od rewolucji francuskiej do powstania